Professional Documents
Culture Documents
I siostry i braci
Aż do początku świata,
Koniec świata poprzedzi epoka topora oraz epoka miecza. Po nich to nadejdzie
epoka wiatru i epoka wilka, które to z kolei poprzedza nieuchronną zgubę dnia
Ragnarok. Zima bedzie trwać nieustannie przez trzy lata. W tym to też czasie
Midgard bedzie w stanie nieustających wojen. Ojciec i syn staną w bitwie na
przeciw sobie. Rodzeństwa będą żyć w kazirodczych zwiazkach a matki porzucą
swoich mężów i będą uwodzić swoich własnych synów.
,,Nadejdzie straszliwa zima Fimbul kiedy człowiecze zło dojdzie do szczytu. Brat
zabije brata, syn nie oszczędzi ojca, ludzie zatracą swą godność. Tej straszliwej
zimy szaleć będą śnieżyce, zawieje, mróz nieustępliwy zetnie ziemie, rozhulają
się ostre wiatry, a słońce nie da ciepła. Ta zima Fimbul bedzie trwać trzy lata.
Na wschodzie, w żelaznym lesie, siedzi zgrzybiała wiedźma, lgną się szczenięta
Fenrira i wilk, który połknie słońce. Jego strawą będzie życie przeznaczonych na
śmierć ziemian, których krwią spryska niebiosa. [...] Widzę wilka Skolla, który w
tym dalekim dniu połknie słońce i ksieżyc też zaginie, a gwiazdy zbryzga krew.
Ziemia się trzęsie, drzewa i skały padają i wszystko niszczeje. Daleko w
Jotunheimie czerwony kogut Fjalar głośno pieje. Inny kogut złotopióry pieje nad
Asgardem. Wszystkie więzy zostają zerwane, wilk Fenrir wyrwał się na wolność,
morze wdziera się na ląd, a Jormungand, wąż Midgardu, wypływa na brzeg.
Zrywa się z kotwicy statek Naglafar. Zrobiony jest z paznokci zmarłych, a więc
kiedy mąż umiera, obcinajcie mu paznokcie, żeby długo budowano statek. Ale
teraz widzę, jak unosi sie po wodach potopu, a kieruje nim olbrzym Hymir.
Fenrir zbliża się, rozdziawiwszy paszczę, Jormundgand zaś rozpryskuje truciznę
po morzu i powietrzu. [...] Rozwierają sie niebiosa i w płomieniach schodzą z
nich synowie Muspell. Prowadzi ich Surt z ognistym mieczem, a kiedy jadą po
Bifroscie, most załamuje sie pod nimi i spada na ziemię, potrzaskany w kawałki.
Loki także jest wolny i spieszy na równinę Vigrid. Obaj z Hymirem wiodą na
bitwę olbrzymów szronu. Wszyscy poplecznicy Hel idą za Lokim. Garm, pies
piekiel, szczeka zajadle przed pieczara Gnipa, a jego pysk lsni krwią. Słyszę, jak
Heimdall we wrotach Asgardu trąbi na rogu Gjallar. Jego głos czysty i ostry
rozbrzmiewa po wszystkich światach, otrąbiając Dzien Ragnaroku. Gromadzą
się Asowie, Odin po raz ostatni jedzie do źródła Mimira. Drzy Yggdrasil, drzewo
świata, niebiosa i ziemia. A teraz widzę, jak Asowie kładą zbroje i jadą na pole
bitwy. Pierwszy jedzie Odin w złotym hełmie i jasnej zbroi, na rumaku
Sleipnirze, z oszczepem Gungnirem w reku. Jedzie na wilka Fenrira. Thor jest u
jego boku, wymachujac Mjollnirem, ale nie może nic pomóc Odinowi, bo
poświęca wszystkie siły walce z Jormungandem. Frey walczy przeciw Surtowi,
bój trwa długo, w koncu Frey pada. Ach, nie poleglby, gdyby miał w dloni swój
miecz. Ale oddał go Skirnirowi. Och, jak głośno szczeka Garm w pieczarze
Gnipa! Teraz sie zerwał i napadł na Tyra. O, gdyby Tyr miał dwie ręce, trudno
byłoby Garmowi go kąsać, ale teraz jeden drugiego kładzie trupem. Thor zabija
węża Midgardu, jest to czyn tak wielki, że równego mu nie dokonał nikt
przedtem i nikt nie dokona później. Odchodzi od miejsca swej walki, ale po
dziewięciu krokach pada na ziemię, bo potężny jest jad, którym prysnął na niego
Jormungand. Odin i Fenrir wciąż sie zmagają ze sobą, ale w końcu wilk odnosi
zwycięstwo i pożera Odina. Vidar spieszy pomściś ojca i stawia stopy na dolnej
szczęce Fenrira. Chroni jego nogę but ze skrawków ludzkiej skóry, ścinanej z
pięt. Toteż jeżeli człowiek chce pomóc Asom, powinien ją często ścinac i
odrzucać. Vidar chwyta za szczęki wilka i rozdziera mu paszczę. Taki jest koniec
Fenrira. Loki toczy bój z Heimdallem, zabijają się nawzajem i obaj padają na
ziemię. Surt rzuca ogień na ziemię i świat ginie w pożodze. Zstępuje ciemność i
nie widzę już nic więcej.''
Asgard- siedziba Asów, oraz (po zawarciu pokoju miedzy nimi) Wanów.
Znajduja sie tu trzy pałace Odyna (Valhalla, Walaskjalf oraz Gladsheim). Do
Asgardu można jedynie dotrzeć przechodząc przez Tęczowy Most (Bifrost).
Baldr, Baldur- bóg piękna i łagodnosci - zabity przez swego brata w skutek
intrygi Lokiego.
Forseti- bóg sprawiedliwości, wielki arbiter, który ucisza wszystkie kłótnie. Jego
siedziba ze zlota i srebra nazywa się Giltnir.
Frey- syn Njorda, bóg płodności, światła słonecznego i deszczu, pokoju i
radości.
Hel- Bogini śmierci, córka Lokiego. Wladczyni Niflheimu, krainy mgieł. Dusze
bohaterów trafiają do Walhalli; ci, którzy giną od choroby lub ze starosci,
trafiają do Niflheim. Otoczony wysokimi murami i z mocno zamknietą bramą,
Niflheim jest niezdobyty; nawet Balder nie mógł stąd powrócić bez pozwolenia
Hel.
Hoder- ślepy brat Baldra, Loki namówił go, by zabił Baldra gałazką jemioły.
Hoder dołączy do Baldra w nowym świecie, który nastapi po Ragnaroku.
Loki- bóg psot i figli,przebiegły oszust, złodziej, któremu nie można ufać. Jest
również czarujący, mądry, ma sardoniczne poczucie humoru, śmiejąc się z
innych nie rzadziej niż z siebie. Może przybierać formę dowolnego zwierzęcia.
Loki brał udział w wielu przygodach bogów, które czesto zaczynały się od
zamieszania, jakie on wywoływał. Zrobił wiele dobrego dla asów ale i wiele zła.
Za swoje zachowanie został wygnany z Asgardu i przykuty do skaly. Jadowity
wąż saczył mu na twarz jad. Jego drżenie powodowalo trzesienia ziemi. Spłodził
wiele potworów min. Ogiera Sleipnira (konia Odina), Boginę umarłych Hel,
Wilka Fenrisa i Węża Jormungandra.
Mimir- strażnik źródła madrości u korzeni drzewa Yggdrasill. Odyn oddał oko,
by móc sie napić z tego źródła.
Mjolnir- młot Thora.
Modi- bóg odwagi i bitewnego szału, Modi, był synem Thora. Walczył zawsze
w pierwszym szeregu, swą odwagą dając przykład innym.
Odin, Odyn, Othinn- bóg walki, wojny i mądrości. Władca Asów, żyjacy w
swojej siedzibie Walaskjal w Asgardzie, skąd może widzieć wszystkie światy.
W jego siedzibie Walhalli, Walkirie (żeńskie duchy bojowe) służą wojownikom,
którzy padli w bitwie i będą pomagać bogom w wielkiej bitwie Ragnarok. Na
ramionach Odyna siedzą dwa kruki, Hugin ("Myśl") and Munin ("Pamięć")
które mogą latać pomiędzy światami, by przynosić Odynowi wiedzę i wieści.
Odyn często pomaga bohaterom, lecz jest dość kapryśny i może się zwrócić
przeciwko człowiekowi z błahego powodu lub bez powodu.
Thor- bóg piorunów. Jego bronia jest magiczny młot Mjollnir, poza tym Thor
ma pas podwajajacy jego siłę i żelazne rękawice, którymi chwyta Mjollnira. W
pewnycm sensie rywal Odyna, Thor jest bogiem prawa i porządku, ulubieńcem
ludzi.
Tyr- Bóg bitew, jedyny, który miał dość siły i odwagi, by związać Fenrisa.
Stacił dłoń podczas pętania wilka Fenrisa. Fenris tylko wtedy dał sobie założyć
na szyję linę gdy jeden z bogów włoży mu do pyska rękę. Gdy lina nie dała się
przerwać odgryzł rękę Tyrowi.
2. O śmierci Baldura
4. O wizycie w Utgardzie
Bogini wiosny Iduna pilnowała złotych jabłek. Niezależnie od tego, ile jabłek
zjadali bogowie, ich liczba zawsze pozostawała taka sama. Tylko bogowie mieli
do nich dostęp i były one źródłem ich wiecznej młodości. Pozostali, na przykład
olbrzymy, chcieli również jeść jabłka, ale tylko Iduna mogła je rozdawać.
Pewnego dnia Odyn, Loki i Honir podróżowali przez góry i równiny. Zabili
wołu i próbowali go upiec w żarze z ogniska. Za każdym razem, kiedy
wyjmowali go z żaru, okazywało się, że wół jest nadal surowy. Nad nimi na
drzewie pojawił się orzeł. Powiedział, że jeśli pozwolą mu zjeść porcję mięsa,
wół się upiecze. Układ okazał się niekorzystny. Orzeł wybrał najlepsze kąski
(nogi i łopatki). Rozeźlony Loki uderzył ptaka gałęzią, która wbiła się w ciało
orła. Wywołało to pożądany skutek, orzeł upuścił swoja porcję mięsa, ale Loki
zaplątał się w gałęzie i orzeł ciągnąc go po ziemi, silnie go posiniaczył i poranił.
Orzeł - olbrzym Thjazi w przebraniu - zaproponował Lokiemu układ: jeżeli Loki
obieca wprowadzić Idunę w zasadzkę, odzyska wolność. Loki, który nigdy nie
wyróżniał się pośród Asów wiernością, zgodził się zdradzić boginie wiosny.
Poszedł do Iduny i powiedział jej, że znalazł drzewo, na którym rosną jabłka
podobne do jej jabłek. Zaintrygowana Iduna poszła za nim. Jednak, gdy wyszli z
Asgardu, orzeł Thjazi rzucił się na Idunę i porwał ją do swego pałacu. Ale nie
otrzymał tego, czego pragnął, ponieważ nie chciała dać mu jabłek wiecznej
młodości.
Tymczasem bogowie zauważyli, że coś jest nie w porządku, zaczęły im siwieć
włosy i poczęli tracić siły. Odbyli naradę i po chaotycznej dyskusji (byli teraz
starzy i osłabieni) zauważyli, że brakuje Lokiego; ponadto ostatni raz widziano
go, jak wychodził przez most w Asgardzie w towarzystwie Iduny! Bogowie
szybko odnaleźli Lokiego i próbowali groźbami zmusić go do oddania Iduny.
Loki użył magicznego płaszcza z piór należącego do Frei, aby zmienić się w
ptaka i uleciał do pałacu Thjazi. Znalazł tam Idunę zupełnie samą. Aby ją
przenieść, zamienił ją w orzech i pofrunął do Asgardu, trzymając go w
szponach. Wkrótce powrócił Thjazi. Przybrawszy znów postać orła, rzucił się w
pogoń, ale Loki dotarł do Asgardu tuż przed nim. Asowie, widząc, że Thjazi
goni Lokiego, wzniecili ogromne ognisko z wiórów drzewnych pod murami
Asgardu. Thjazi wleciał w ogień, spalił sobie skrzydła i upadł na ziemię. Tam
właśnie Asowie go zabili.
Córka Thjaziego, Skadi, przybyła do Asgardu i domagała się zadośćuczynienia.
Jako wergild (krwawą rekompensatę) zaproponowano jej małżeństwo z jednym
z Asów. Jednakże miała wybrać sobie męża, widząc tylko ich stopy. Skadi
chciała poślubić Baldura, który był najpiękniejszy, wybrała, więc najpiękniejsze
stopy - z przerażeniem stwierdziła, że wybrała Njorda. Bogowie ucztowali,
jedząc jabłka, Iduny i wszystko znów było jak dawniej.
Źródło: J.Wooding, "Wikingowie"
Boska matka Frigga miała pewnego dnia zły sen, Widziała jak Hel, bogini
śmierci, uprowadza jej umiłowanego syna Baldura. Także Baldur miał sen, że
jego młodemu życiu grodzi niebezpieczeństwo. Przywołał, więc Odin prastarą
Walę, strażniczkę Hel, z jej grobu, by zdobyć pewniejszej wieści. Na pytanie,
kogo oczekuję w królestwie Hel, dostał odpowiedź: "Baldura, dobrego, się
czeka. Zabije go Hödur, jego ślepy brat."
Od tej chwili mijała cel wszelka broń, którą kierowano przeciw Baldurowi, by
wypróbować przymierze, a stało się wśród Asów prawdziwą zabawą, rzucać w
niego pociski, z których żaden nie trafiał.
W radzie bogów brał także udział podstępny i knujący intrygi Loki. Gdy
bogowie raczyli się zabawą z Baldurem, podszedł do dobrej Friggi, przebrany za
żebraczkę i wykradł jej tajemnicę: Na dębie przed bramą Walhalli rósł krzew
jemioły. Nie ciążyła na nim przysięga, był za słaby i niepozorny, zdradziła mu
Frigga.
Loki oddalił się szybko, przyjął swą prawdziwą postać i pospieszył do dębu.
Odciął gałązkę jemioły i wrócił w krąg bogów, którzy wciąż raczyli się radosną
zabawą. Na uboczu stał jeno brat Baldura, ślepy Hödur. "Jak mam z wami igrać
oczy moje nie znają światła?" Odrzekł markotnie na pytanie Lokiego.
"Napnij łuk, tu jest strzała", rzekł Loki i podał mu gałązkę jemioły, "Będę
celował za ciebie!"
Ślepy Hödur uczynił wedle rozkazu złego boga, a Baldur, jak rażony piorunem,
opadł bez ducha na ziemię.
Na brzegu morza Asowie postawili statek Baldura, a na nim ułożyli stos. Gdy
położyli na nim zwłoki, Nanna, żona Baldura, nie potrafiła znieść tego widoku,
a serce jej pękło ze zgryzoty. Ułożyli ją, więc Asowie u boku Baldura.
Wszyscy bogowie złożyli bogu słońca słowa nadziei na drogę. Nikt jednak nie
wie, co Odin wyszeptał szlachetnemu nieboszczykowi do ucha.
Thor podłożył ogień pod potężnym stosem. Wepchnął przy tym w płomienie
karzełka o imieniu Lit, który wszedł mu pod nogi. On zaś spłonął.
Gdy odmęty chwyciły łapczywie za płonące bele i wciągnęły na dno ich żar,
zdało się czekającym na brzegu Asom, jakoby cały świat tonął w odmętach
zmierzchu.
Nikt nie zaznał większej zgryzoty po śmierci Baldura niż jego matka Frigga.
Czy na zawsze odebrano Asom i światu ludzi Baldura, boga wiosny? Czy serca
Hel, bogini królestwa zmarłych, nie można zmiękczyć, by oddała ulubieńca
bogów?
"Dam ci Sleipnira, mego rumaka, na daleką podróż," rzekł Odin do swego syna,
"Pewnie poprowadzi cię do celu, bo drogę tą zna."
Dziewięć nocy gnał boski posłaniec konia, aż ośmionogi rumak dotarł do mostu,
który prowadził do Hel. Hermodur ważył się śmiało wstąpić do królestwa
zmarłych. Wnet zobaczył Baldura, ukochanego brata, pogrążonego we śnie i
bladego, siedzącego u boku Nanny. Szepnął do niego słowa pocieszenia.
Posłaniec bogów trudził się tyleż długo, co daremnie, by ułagodzić ponurą Hel.
Z lodowatym chłodem spojrzała na niego. Potem pozwoliła usłyszeć swój głos:
"Kto umarł, zostanie w moim królestwie. Także Baldur należy do Hel. Lecz
mimo to, spełnię życzenie bogów i oddam go wolności, jeśli wszystkie
stworzenia na świecie, martwe czy żywe, będą go opłakiwać. Jeśli choć jedno
stworzenie odmówi uczestnictwa we łzach, Baldur pozostanie po wszechczasy
w królestwie zmarłych.
Trudy Friggi wydały się nie być daremne, wszelkie stworzenie, do którego
dotarli posłańcy, było pełne litości i płakało nad bogiem światła. Alby
wyruszały już w drogę do domu.
Wielu Asów dotkniętych odmową ponurej baby, sądziło, że Loki wciąż uprawia
swe przepełnione nienawiścią dzieło.
Gdzież podział się podstępny morderca? W środku rozpaczy, gdy wszystkimi
wstrząsnęło morderstwo, zdradziecki Loki zdołał uciec. Uciekł do Riesenheim,
schował się w starej osamotnionej kryjówce. Lecz bogowie znaleźli jego ślad.
Lecz gdy zbliżyli się do domu, którego okna wychodziły na wszystkie strony
świata, podstępny Loki uciekł. Zmienił się, jak to często czynił, w łososia i
schował się pod wodospadem. Przedtem wrzucił do ognia sieć, którą
sporządziłby wypróbować, czy można go nią złapać.
Zemsta Asów była tak samo okrutna jak zbrodnia, którą popełnił Loki.
Poprowadzili go na wyspę w królestwie Hel i przykuli go tam do ostrej skały, że
żadnym członkiem ruszyć nie mógł. Nad głową zdrajcy mściciele przytwierdzili
żmiję, której jad bezlitośnie kapał na jego twarz. Sygin, żona Lokiego,
podzieliła los potępieńca. Dzień i noc siedziała koło więźnia i łapała jad żmii do
miseczki. Lecz gdy niewiasta podnosiła się, by wylać pełną miskę, Lokiego
dręczył nieznośnie palący ból. Obracał się, a całym Midgardem targały
wstrząsy, a ziemia drżała. To drżenie nazwali ludzie trzęsieniem ziemi. W te
koszmarne noce wyje wilk Fenris, a Wąż Midgardu porusza się w otchłani
morza, fale strzelają zaś wysoko do góry. Kipiel bije o wał, którym bogowie
chronili Midgard przed morzem.
Pewnego dnia Thor spotkał olbrzyma Hymira. Hymir nie poznał Thora, jednego
z Asów, choć osłupiał, gdy na kolację Thor zjadł dwa woły! Kiedy Hymir
zauważył, że jeśli Thor będzie pochłaniał takie ilości jedzenia, wkrótce go
zabraknie, Thor zaproponował gigantowi wyprawę na ryby. Wzrost i wygląd
Thora nie wywarły na Hymirze wrażenia i powątpiewał w jego rybackie
umiejętności - aż do chwili, kiedy Thor wziął wiosła i dzięki swej nadludzkiej
sile poprowadził łódź z przerażającą szybkością do królestwa Węża Świata.
Thor nie obawiał się Węża Świata i nie zważając na przestrogi Hymira, założył
na hak łeb woła i zaczął łowić. Wąż naturalnie złapał się na przynętę. Tym
razem Thor pokonał Węża, ponieważ gdy ten próbował wypluć głowę, hak wbił
się w jego podniebienie. Wąż ciągnął linę tak mocno, że Thor poranił sobie
dłonie o burtę łodzi. Ból wywołał w końcu jego gniew. Wytężył całą swą siłę, aż
stopy jego przebiły dno łodzi i Thor stanął na dnie morza! Ciągnął dopóty,
dopóki łeb Węża Świata nie znalazł się na wysokości jego głowy; spoglądali
wówczas na siebie groźnie. Lecz Hymir był tak przerażony, że przeciął linę.
Kiedy Wąż Świata uciekał, Thor rzucił za nim swój młot - niektórzy powiadają,
że rozbił głowę Węża Świata. Nie może to być prawdą, jako że Wąż Świata
wciąż musi oplatać ziemię.
Źródło: J.Wooding, "Wikingowie"
Po wielu utarczkach z Asami olbrzymi poprosili o pokój. Posunęli się nawet tak
daleko, że gwarantowali bezpieczeństwo Thorowi i Lokiemu, gdyby ci przybyli
z wizytą do Utgardu, miasta olbrzymów, gdzie Utgardaloki był królem.
- Żadna krzywda nie spotka Asów, Thora i Lokego, ani towarzyszy, którzy z
nimi przyjdą - przysięgał Utgardaloki - a ja przyślę Skrymira, mego posłańca,
żeby ich przeprowadził przez Jötunheim. Jeżeli Thor się nie lęka, przyjdzie na
pewno.
Wieczorem przyjechali do chaty nad brzegiem Ifingu, wielkiej rzeki, która nigdy
nie zamarzała, dzielącej Midgard od Jotunheimu. Zacny gospodarz przywitał
gościnnie dwóch dziwnych przybyszów, ale przyznał, że ma bardzo mało
jedzenia w domu, za mało nawet dla siebie i dzieci, syna i córki. Thjalfego i
Roskvy.
- Pamiętajcie, by w żadnym razie nie złamać ani jednej kości moich kozłów -
zastrzegał Thor.
Po czym zasiedli do obiadu i Thor okazał swój zwykły dobry apetyt, zjadając
całego kozła i znaczną część drugiego.
- Mówił to o kościach tylko dlatego, aby zatrzymać szpik dla siebie - szepnął
kusiciel Loki do Thjalfego. - W tym szpiku jest cudowna moc, ponieważ to nie
są zwyczajne kozły.
Więc Thjalfi złamał jedną z kości udowych, kiedy Thor na niego nie patrzał, i
wyskrobał trochę szpiku nożem. Spostrzegł jednak, że Loki starał się nie złamać
żadnej kości, raz więc tylko popróbował szpiku.
Thor i Loki spali tej nocy w chacie, a rano Thor wrzucił wszystkie kości do
koźlich skór, pomachał nad nimi Mjöllnirem i wyskoczyły z nich kozły pełne
życia jak zawsze. Ale jeden z nich kulał trochę na tylną nogę, a Thor
zobaczywszy to obrócił się z błyskiem wściekłości i wymachując młotem nad
głową, chciał zabić gospodarza i jego dwoje dzieci.
- Jedno z was złamało kość udową kozła - krzyczał. Oczy jego ciskały
błyskawice, a stawy palców, trzymających Mjöllnir, zrobiły się białe.
Gospodarz rzucił się na ziemię domyśliwszy się, kim jest jego straszny gość, i
przyrzekał, że złoży zadośćuczynienie, jakiego tylko Thor zażąda. Widząc jego
lęk, Thor rozjaśnił czoło i rzekł:
- Nikogo z was nie uderzę, ale dwoje twoich dzieci, Thjalfi i Röskva, pójdzie ze
mną, on zostanie moim pachołkiem, ona moją służką już na zawsze. Zrozum,
nie czynię im krzywdy, ale wyświadczam zaszczyt. A teraz zaopiekuj się moimi
kozłami, opatrz złamaną nogę, by się zrosła do naszego powrotu. Do tego czasu
Röskva zostanie z tobą, ale Thjalfi od razu pójdzie z nami.
Tak więc Thor i Loki wyruszyli dalej w drogę, zabierając Thjalfego, aby im
służył. Szli brzegiem rzeki Ifing, aż dotarli do brzegu morza. Łodzią, która tam
na nich czekała, przepłynęli rzekę w najgłębszym miejscu. Na przeciwległym
brzegu pozostawili łódź i długo szli przez wielki bór. Nad wieczorem znaleźli
się na rozległej równinie, wśród nagich skał i mrocznych dolin i na próżno
szukali jakiegoś domostwa. W końcu, kiedy już zaczynała zapadać ciemność, a
oni czuli się do ostateczności zmęczeni i nękał ich głód, stanęli przed dziwnym
budynkiem. Wypełniała go obszerna sala z wejściem tak szerokim, ze
zajmowało całą ścianę, ale wewnątrz nie zobaczyli nikogo, nie palił się ogień,
nie było paleniska ani sprzętów. Wydawało im się to w każdym razie lepsze niż
nic, zwłaszcza w tej mroźnej okolicy, więc rozgościli się, jak mogli, w owym
dziwnym pomieszczeniu.
Około północy zostali nagle obudzeni wielkim wstrząsem ziemi, podłoga drżała
im pod stopami, sala chwiała się i kołysała. Nic więcej się nie zdarzyło, ale
Thor, rozglądając się dokoła, znalazł mniejszą izbę, leżącą na prawo od dużej
sali i do tego cieplejszego schronienia przenieśli się jego towarzysze. Loki i
chłopiec drżąc ze strachu wcisnęli się w najdalszy kąt, ale Thor trzymając
mocno w garści trzonek Mjöllnira stał na straży we drzwiach. Z pobliża
dochodziły go jakieś porykiwania i świsty, a od czasu do czasu gwałtowne
dudnienie, ale nie widział nic.
Nagle olbrzym się zbudził i Thor pomyślał, że bezpieczniej nie używać w tej
chwili Mjöllnira. Zapytał natomiast:
- Nazywam się Skrymir - odpowiedział olbrzym, a słowa jego odbiły się echem
w górach. - Przyszedłem, aby zaprowadzić was do Utgardu. Nie potrzebuję
pytać, czy to ty jesteś Thorem, bo twój młot cię zdradził. Ale wydajesz się
mniejszy, niż przypuszczałem... A co wy tam robicie z moją rękawiczką? -
Mówiąc to podniósł ów rzekomy budynek wraz z Lokim i Thjalfim, wytrząsnął
ich na ziemię i wsunął do środka rękę, wpychając kciuk do izby, w której
spędzili noc.
Potem otworzył swoją torbę i zjadł potężne śniadanie, a Thor i jego towarzysze
musieli zadowolić się tym, co znaleźli.
Późno wieczorem Skrymir znalazł dla nich schronienie na noc pod mocarnym
dębem, którego korzenie dawały im osłonę przed ostrym wiatrem, a sam legł na
zboczu górskim pod jego potężnymi konarami.
- Jestem zbyt zmęczony, żeby myśleć o kolacji - powiedział wyciągając się na
ziemi. - Ale tu leży torba z jedzeniem, otwórzcie ją i posilcie się. Rzucił na
ziemię torbę i za chwilę chrapał rozgłośnie po drugiej stronie drzewa.
Thor zabrał się do rozwiązywania torby, ale choć ciągnął i podważał jak mógł,
nie udało mu się rozluźnić ani jednego rzemienia. Nie zdołał też przeciąć
sztywnej skóry.
- Właśnie chcemy się kłaść - warknął Thor i kiedy Skrymir znowu zaczął
chrapać, poprowadził Lokego i Thjalfego do drugiego dębu, który znajdował się
w niewielkim oddaleniu, i tam, głodni i niezadowoleni, próbowali zażyć
spoczynku.
Północ nadeszła, ale Thor wciąż jeszcze nie mógł zasnąć. Olbrzym Skrymir
przewrócił się na wznak i chrapał tak, aż drzewa chwiały się jak w czasie
szalejącej burzy.
Pobiegł na miejsce, gdzie leżał Skrymir, mocno zaparł się nogami, zamachnął
Mjöłlnirem nad głową i uderzył olbrzyma w czubek czaszki z taką siłą, że obuch
młota niemal całkiem się zapadł.
- Cóż to znowu się dzieje? - zapytał olbrzym i usiadł. - Przeklęty dąb! Żołądź
spadła prosto na moją głowę! A może to ty mnie obudziłeś, Thorze,
wiadomością o grożącym nam niebezpieczeństwie?
Skrymir mruknął coś i znowu zasnął, ale Thor, zgrzytając zębami z wściekłości,
usiadł z młotem w rękach i medytował, jak zadać jeszcze jeden cios, żeby
położyć kres życiu olbrzyma. "Jeśli go porządnie walnę - myślał - nie ujrzy już
więcej światła dnia!". O pierwszym brzasku Thor zdecydował, że nadeszła
odpowiednia chwila. Skrymir zdawał się spać zdrowo, a leżał w taki sposób, że
Thor z łatwością mógł trafić go w skroń. Ruszył więc na niego wywijając
Mjöllnirem z całej siły i wymierzył mu miażdżący cios. Skrymir usiadł
gwałtownie i zaczął rozcierać sobie głowę.
- Ja! - zgłosił się Loki. - Jest sztuka, w której celuję, zwłaszcza w tej chwili, a
mianowicie w jedzeniu. Z każdym z was mogę stanąć do zawodów na tym polu
i założę się, że nikt nie potrafi jeść szybciej ode mnie!
- No cóż, to dobre zawody - zgodził się Utgardaloki - i od razu wypróbujemy
twoje siły. Nasz zawodnik w jedzeniu nazywa się Logi i gotów jest stanąć do
walki z tobą czy kimkolwiek innym w każdej chwili.
- Ale Logi zwyciężył - wydał wyrok Utgardaloki. - Loki bowiem jadł tylko
mięso, pozostawiając ogryzione kości na swojej części misy, a Logi zjadł
wszystko, kości i misę.
- Będziesz musiał bardziej natężyć swoje siły, Thjalfi, jeżeli chcesz pobić
Hugego - chociaż nikt, kto przybył tutaj, nie biegł nigdy szybciej od ciebie.
Próbujcie ponownie.
Wystartowali znowu, ale tym razem Hugi dobiegł do mety o tyle wcześniej niż
Thjalfi, że zdążył zawrócić i spotkać się z przeciwnikiem, nim ten przebył trzy
czwarte toru.
- Thjalfi biegł tym razem również bardzo dobrze - osądził Utgardaloki - choć nie
sądzę, żeby mógł odnieść zwycięstwo nad Hugim. Dam im jeszcze jedną szansę
i ona zadecyduje, kto wygra.
Wystartowali po raz trzeci. Hugi biegł tym razem tak szybko, że dotarłszy do
mety zawrócił i spotkał Thjalfego w połowie drogi.
- Kiedy ktoś z nas wychyli ten róg jednym haustem - powiedział - jesteśmy o
nim dobrego zdania. Ale wielu olbrzymów musi dwukrotnie z niego łykać. W
każdym razie nie myślimy dobrze o nikim, kto go musi podnosić do ust
trzykrotnie.
Thor wziął do ręki róg, który nie wydawał się specjalnie wielki, choć był bardzo
długi. Dręczyło go pragnienie, więc nie przypuszczał, że będzie musiał
dwukrotnie łykać. Ale gdy mu zbrakło tchu i podniósł głowę, chcąc zobaczyć,
ile wypił, wydało mu się, że prawie nic.
Thor nie odparł nic, ale ponownie podniósł róg do ust, sądząc, że tym razem
naprawdę dużo wypije, i nie odrywał go, aż mu dech zaparło. Wtedy zobaczył,
że poziom napoju nie opadł tak nisko, jak powinien, a kiedy zajrzał do środka,
wydało mu się, że ubyło mniej niż poprzednio; w każdym jednak razie teraz
widać było, że róg nie jest pełny.
Słysząc to Thor wpadł w gniew. Podniósł znowu róg i pił, ile mu sił starczyło.
Przerwał dopiero wtedy, gdy się zaczął dusić. Odstawił róg i kiedy dysząc
ciężko spojrzał nań, zobaczył, że płyn opadł znacznie od brzegów. Ale nie
chciał już więcej próbować i oświadczył, że wypił już dość jak na jeden
wieczór.
- Teraz widzimy jasno, że nie jesteś taki silny, jak sądziliśmy - zauważył
Utgardaloki. - Nie możesz nawet wypić tej niewielkiej ilości, jaką mieści róg. A
czy spróbujesz swoich sił na innym polu? Może lepiej ci się powiedzie w
jakichś popisach siły.
- W Asgardzie nie powiedziano by, ze mało wypiłem - mruknął Thor. - Ale jaką
próbę siły mi zaproponujesz?
- Chociaż jestem mały - krzyknął Thor - będę się siłować z każdym z was! Bo
rozgniewaliście mnie i moje siły wzrosły w dwójnasób.
- Nie widzę tutaj olbrzyma, który by nie uznał za rzecz poniżej swej godności
walczyć z takim maleństwem. Ale nie dajmy się zwieść pozorom. Wezwijcie
moją starą niańkę i niechaj Thor z nią się mocuje. Obaliła mężczyzn, którzy
wydawali się nie mniej potężni niż ten wielki bóg z Asgardu.
- Dosyć tego! - zawołał Utgardaloki. - Nie zdałoby się na nic, gdyby Thor
próbował swoich sił przeciw któremuś z moich wojowników, skoro nie może się
ostać w walce z tą kobietą. Zasiądźcie więc, wszyscy trzej, i zabierzmy się do
jedzenia i picia. Przecież tylko Loki jadł i tylko Thor pił, a niewątpliwie obaj
mogą jeszcze cos zjeść i wypić - ja zaś chciałbym wam pokazać, jak potrafimy
przyjmować naszych gości.
Ucztowali więc aż do późna w noc, a potem ułożyli się do snu na sali. Rankiem,
kiedy się ubrali i byli gotowi do wyjścia, Utgardaloki wychylił z nimi kielich na
pożegnanie, wyprowadził ich z Utgardu i szedł razem ze swymi gośćmi jeszcze
kawał drogi. Rozstając się z nimi, zapytał:
Wtedy Thora ogarnęła nagle wściekłość i zamachnął się Mjöllnirem, aby cisnąć
go we władcę olbrzymów, bo wierzył, że tym razem nie da się już zwieść. Ale
Utgardaloki zniknął, a z gór spłynęła natychmiast taka mgła, że kiedy Thor
zawrócił, aby zburzyć zamek Utgard i obrócić go w perzynę, nie był w stanie nic
dojrzeć. Więc Thor, Loki i Thjalfi zawrócili i po omacku szukali we mgle drogi
w góry, a idąc w kierunku wzgórza, w którym Thor wyrąbał młotem trzy
wąwozy, nie widzieli dalej niż na parę kroków. Za wzgórzem mgła się
przerzedziła i już bez trudu doszli do gospodarstwa, gdzie Thor zostawił swój
zaprzęg. Złamana przez Thjalfego kość kozła zrosła się już zupełnie, więc
następnego dnia wyruszyli do Asgardu, zabierając ze sobą Röskvę. Kiedy Thor
opowiedział Odinowi i pozostałym Asom, jak nabrał ich Utgardaloki, i
powtórzył, co od niego usłyszał przy pożegnaniu, Odin rzekł:
- Bez wątpienia krew olbrzymów znów się poleje - zapewnił go Odin. - Chociaż
między nami a Utgardalokim panuje pokój, są olbrzymi, którzy się starają
wyrządzić krzywdę nam albo sprowadzić nieszczęście na ludzi w Midgardzie.
Nie sędzę, żeby młot Mjöllnir miał rdzewieć.
Edda starsza, tzw. Edda poetycka lub Edda Saemunda, to zbiór 29 pieśni o
bogach i bohaterach, powstały w IX-XI w., zapisanych ok. 1200. We
wcześniejszym okresie opowieści te były przekazywane ustnie w formie pieśni,
hymnów lub gawęd. Edda starsza zawiera poematy proste w swojej stylistyce i
znacznie różniące się od siebie. Poematy zawarte w Eddzie były podobne w
swym przeznaczeniu do mitologii greckiej i rzymskiej, oznacza to, że nie
służyły jako rodzaj modlitwy czy hymny pochwalne dla bogów, lecz bardziej
jako opowieści o samych bogach, oddziałujące dodatnio na moralność i świat
wartości Wikingów. Edda starsza jednak oprócz wierszy tego typu zawiera
jeszcze wiele tzw. wierszy skaldycznych. Powstawały one najczęściej w IX
wieku w Islandii i Norwegii. Ich twórcami byli nadworni poeci opiewający w
nich zwycięstwa swoich władców, ich hojność i pozytywne przymioty. Służyły
one jako rodzaj hymnu pochwalnego, czyli miały dokładnie odwrotny charakter
niż inne wiersze zapisane w Eddzie. Posługiwano się w nich najczęściej
krótkimi i dowcipnymi aluzjami o charakterze mitologicznym. Nie ma trudności
z ustaleniem przynajmniej w pewnym przybliżeniu wieku poszczególnych
wierszy skaldycznych, gdyż ich autorzy byli tak znani, że wiemy, w jakich
latach żyli i tworzyli. Edda prawdopodobnie zawierała w swej pierwotnej formie
również eposy. Nie dotrwał jednak do naszych czasów ani jeden.
Edda młodsza, praca Snorriego Sturlusona, Powstała ona około roku 1220.
Przedstawia on w bardzo ciekawej i obfitej formie mity i legendy normańskie.
Udało mu się spisać całą historię Norwegii, skupiając się na żywotach
poszczególnych władców. Materiały do pracy zbierał właśnie z przekazów
ustnych legend i poematów skaldycznych. Dzieło było już z założenia
podręcznikiem mitologii skandynawskiej, a zarazem zasad stylistyki. Edda
młodsza jest charakterystyczna przede wszystkim ze względu na zastosowanie
tzw. kanningów. Jest to forma metafory odwołująca się do mitologii np. złoto -
łoże Fafnira (smoka, który leżał na górze złota), ciężar Graniego (konia, który
po zwycięstwie Sigurda nad smokiem musiał to złoto dźwigać do domu). Mity
zawarte w Eddzie są posegregowane chronologicznie od tych o stworzeniu
świata począwszy, przez opowieści o bogach i bohaterach, aż do tych
opiewających koniec świata i zmierzch bogów.
* obie księgi w wersji angielskiej (fomat pdf) można znaleźć w dziale download
Berserkerzy
Berserker to wojownik siejący w strach i śmierć na polu bitwy, pogrążony w
pewnym rodzaju transu. Wśród ludów nordyckich berserkerzy byli swoistą
"arystokracją wojowników".