You are on page 1of 3

PŁATONOW (śpi na kanapie przy oknie.

Twarz zakryta słomianym


kapeluszem)
SONIA (budzi Płatonowa) Płatonow! Michał! (szturcha go) Zbudź się!
Michel! (zdejmuje mu kapelusz z twarzy) Michel! Mówię do ciebie!
Wstawaj!
PŁATONOW Co?
SONIA Zbudź się!
PŁATONOW Potem… Dobrze…
SONIA Dosyć! Wstawajże!
PŁATONOW (podnosi się) To ty, Soniu?
SONIA (przytyka mu zegarek do oczu) Popatrz! Spójrz na zegarek!
PŁATONOW Co takiego? Znowu zaczynasz swoje kaprysy?
SONIA Tak, znowu zaczynam swoje kaprysy! Spójrz na zegarek! Która
godzina?
PŁATONOW Pół do ósmej.
SONIA Pół do ósmej… Zapomniałeś?
PŁATONOW Wyrażaj się jaśniej, Soniu! Nie jestem dziś nastrojony do
żartów, ani do rozwiązywania kretyńskich zagadek!
SONIA Zapomniałeś? Co z tobą? Oczy masz zaczerwienione, cały jesteś
wymiętoszony… Chory jesteś? (pauza) Umówiliśmy się dzisiaj na
szóstą. Zapomniałeś? Szósta minęła…
PŁATONOW I co dalej?
SONIA (siada obok niego) Nie wstyd ci? Dlaczegoś nie przyszedł?
Dałeś słowo honoru!
PŁATONOW Byłbym go dotrzymał, gdybym nie zasnął… Widzisz przecież,
że spałem! Więc czego się czepiasz?
SONIA (kręci głową) Czy choć raz, byłeś punktualny, gdy mieliśmy się
spotkać? Ile razy nie dotrzymałeś danego mi słowa honoru?
PŁATONOW Rad jestem, że to słyszę!
SONIA Niemądrze, Płatonow, wstyd! Dlaczego, gdy jesteśmy razem,
przestajesz być szlachetny, mądry – przestajesz być sobą? Przy mnie
robisz z siebie jakiegoś potwora. Ani ciepłego spojrzenia, ani
czułego słowa, ani jednego słowa miłości? Przychodzę do ciebie – a
od ciebie zalatuje winem, jesteś obrzydliwie ubrany, nie uczesany,
odpowiadasz impertynencko i nie do rzeczy… Pijany jesteś?
PŁATONOW Co to panią obchodzi?
SONIA Ładnie do mnie mówisz! (płacze)
PŁATONOW Kobiety!
SONIA Nie mów mi o kobietach! Tysiąc razy dziennie mówisz mi o
kobietach! Mam tego dość! (wstaje) Co ty ze mną robisz? Chora jestem
z twojego powodu! Ty mnie nienawidzisz. Gdybyś mnie kochał, nie
śmiałbyś tak obchodzić się ze mną!
PŁATONOW Dosyć!
SONIA Za co ty mnie tak męczysz? Trzy tygodnie zaledwie minęły od
owej nocy, a wyglądam jak cień! Gdzie to szczęście, któreś mi
obiecywał? Pomyśl… Pomyśl co ty ze mną robisz?
PŁATONOW Nie umiem myśleć. (pauza) Ty sama pomyśl! (podchodzi do
niej) Pomyśl! Pozbawiłem cię rodziny, dostatku, przyszłości… Za co?
Po co? Zrujnowałem cię, niczym najokrutniejszy twój wróg! Cóż ja ci
mogę dać? Ten nielegalny stosunek to twoje nieszczęście, twoje
minimum, twoja zguba! (siada)
SONIA Związałam się z tobą, a ty masz czelność nazywać to
nielegalnym stosunkiem!
PŁATONOW Ej… Nie czas teraz czepiać się słów! TY na to patrzysz na
swój sposób, a ja na swój… Zniszczyłem cię, to wszystko! I nie tylko
ciebie… Zobaczysz, co jeszcze zaśpiewa twój mąż, gdy się dowie!
SONIA Boisz się, że on ci przykrości narobi?
PŁATONOW Tego się nie boje… Boje się, żebyśmy go nie zabili…
SONIA Po co więc, gnuśny tchórzu, szedłeś wtedy do mnie, jeśli
wiedziałeś, że go zabijemy?
PŁATONOW Proszę cię, nie tak… patetycznie! Na mnie ten przejmujący
ton nie działa. A ty po co… Zresztą (macha ręką) gadać z tobą – to
przelewać twoje łzy.
SONIA Tak, tak… Nigdy nie płakałam, póki nie związałam się z tobą.
On już wie.
PŁATONOW Co?
SONIA On już wie.
PŁATONOW Żartujesz…
SONIA Zbladłeś?! Powinnam cię nienawidzić, a nie kochać! Zmysły
postradałam… Nie wiem, za co… za co cię kocham! On już wie! (szarpie
go za rękaw)
PŁATONOW Coś mu powiedziała?
SONIA Że już… nie mogę…
PŁATONOW A on – co? Co on powiedział?
SONIA Najpierw myślał, że żartuję, ale gdy się przekonał, że mówię
serio, to zbladł, nogi się pod nim ugięły, zapłakał, zaczął czołgać
się na kolanach… Jego twarz była tak samo odrażająca jak twoja w tej
chwili!
PŁATONOW Coś ty narobiła! (chwyta się za głowę) Zabiłaś go!
I ty możesz… i ty śmiesz z zimną krwią o tym mówić? Zabiłaś go! Czyś
ty… mówiła mu o mnie?
SONIA No chyba. Jakże inaczej?
PŁATONOW A on – co? Myśmy go zabili. Zapłakał, padł na kolana przed
tobą… Ach! (zrywa się) Nieszczęsny człowiek! Gdyby nie ty, do końca
życia nie wiedziałby o naszym związku!
SONIA Moim obowiązkiem było rozmówić się z nim! Jestem uczciwą
kobietą!
PŁATONOW Wiesz, coś ty narobiła w ten sposób? Rozstałaś się z mężem
na zawsze!
SONIA Tak, na zawsze… Jakże inaczej? Płatonow, zaczynasz mówić jak…
łajdak!
PŁATONOW Na zawsze… Co z tobą będzie, gdy się rozjedziemy? Bo my się
wkrótce rozejdziemy! Tobie pierwszej otworzą się oczy – i wtedy mnie
rzucisz. (macha ręką) Zresztą rób co chcesz, jesteś uczciwsza i
mądrzejsza ode mnie. Wskrzeszaj mnie, jeśli możesz, postaw mnie na
nogi! Byle szybko, na litość boską, bo ja oszaleję!
SONIA Jutro wyjedziemy.
PŁATONOW Tak, tak, jedźmy… Byle szybko!
SONIA Trzeba zabrać cię stąd. Słuchaj się mnie, niech wszystko
będzie po mojemu!(kładzie głowę na jego piersi) Będę pracowała…
PŁATONOW Gdzie będziesz pracowała? Nie umiesz pracować, i co ty byś
robiła? Zresztą, jak chcesz.
SONIA Zobaczysz! Jutro jedziemy? I ty się przygotuj! Przyjdziesz?
PŁATONOW Przyjdę.
SONIA Daj mi słowo honoru, że przyjdziesz!
PŁATONOW A-a-a… Powiedziałem przecież!
SONIA Daj słowo honoru!
PŁATONOW Słowo honoru. Przysięgam… Wyjedziemy!
SONIA (śmieje się) Wierzę, wierzę! Ja już przed dziesiątą będę
gotowa. Życie czeka, Michel! Jutro będziesz innym człowiekiem!
(wybiega)
PŁATONOW (sam) O jedenastej… czy o dziesiątej?
THE END

You might also like