You are on page 1of 194

Drogi Czytelniku, znajdziesz tutaj praktyczną wiedzę o tym, jak budować relacje

z bardzo różnymi ludźmi i dzięki temu znacznie zwiększać szanse na dobre


i ciekawe życie. Tę wiedzę przekazuję prostym językiem, załączam ćwiczenia
do samodzielnej pracy. Jako międzynarodowy konsultant biznesowy, a zarazem
otwarty i lubiący żyć na luzie człowiek, sam z powodzeniem od kilkunastu lat
stosuję wszystko to, o czym piszę w tej książce. Ty też możesz.
Alex

556/2021 Piotr Goliasz


5
ALEX W. BARSZCZEWSKI

556/2021 Piotr Goliasz


5
Projekt okładki: Marta Sitkiewicz
Fotografie na okładce: Alex W. Barszczewski
Opieka redakcyjna: Ewa J. Wytrążek

Drogi Czytelniku, zapraszam do kontaktu ze mną. Jeśli masz pytania,


to napisz do mnie na adres: ksiazka@alexba.eu lub dołącz do dysku-
sji na moim blogu: www.alexba.eu/category/sukceswrelacjach/.

Książkę w wersji papierowej bez problemu możesz kupić za pośred-


nictwem strony www.sukceswrelacjach.pl (bezpłatna przesyłka
na terenie kraju) lub w dobrych księgarniach. Jeśli potrzebujesz
większej ilości czy nawet specjalnego wydania dla Twojej organiza-
cji, to proszę o kontakt na adres: ksiazka@alexba.eu.

ISBN 978-83-937910-2-6

Wydanie I. Copyright © by Alex W. Barszczewski, 2013

Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie


całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci
jest zabronione i powoduje naruszenie praw autorskich.

Autor dołożył wszelkich starań, by zawarte w tej książce informacje


były kompletne i rzetelne. Nie bierze jednak odpowiedzialności
za ewentualne szkody wynikłe z ich wykorzystania.

556/2021 Piotr Goliasz


5
„Nie jest Twoją powinnością, aby stać się takim czło-
wiekiem, jakim inni oczekują, że będziesz; jeśli stanie
się inaczej, to jest to ich pomyłka, a nie Twoje niepo-
wodzenie.”

Richard Feynman

556/2021 Piotr Goliasz


5
Spis treści

Prolog….….…........................................................... 7

Część I.
PO CO TO WSZYSTKO............................................... 11
Wstęp........................................................................ 12
Zalety wielu relacji w życiu prywatnym................................ 15
Relacje a zdolność zarabiania pieniędzy................................ 24

Część II.
PODSTAWOWE NARZĘDZIA....................................... 28
Przemyślenia nie tylko etyczne.......................................... 29
Szkodliwe niedziękowanie............................................... 42
Nie jesteś sam na świecie................................................. 44
Widzę Cię.................................................................. 48
Bądź bezpodstawnie życzliwy........................................... 55
Słuchaj, co mówią inni.................................................... 63
Nie zgaduj – pytaj i rób to dobrze....................................... 68
Nie przerywaj.............................................................. 75
Słuchaj aktywnie........................................................... 79
Bądź odrobinę zuchwały.................................................. 88

Część III.
DOBIERAJ SOBIE LUDZI............................................ 94
Uważaj, z kim się zadajesz............................................... 95
Odsiewaj na początku..................................................... 101
Twoje kryteria.............................................................. 106
Niestabilność emocjonalna............................................... 109
„No hassle in my castle”.................................................. 114
Jaką energię dostajesz od partnera...................................... 117

556/2021 Piotr Goliasz


5
Przestań wiosłować....................................................... 120
Gdy partner „wisi” na Tobie............................................. 122
Dbaj o różnorodność znajomych........................................ 125

Część IV.
NIE OGRANICZAJ INNYCH – WZBOGACAJ ICH............ 128
Jak być mile widzianym partnerem..................................... 129
Ktoś pomaga, a my robimy z tego jego obowiązek................... 132
Nie masz prawa obarczać innych problemami......................... 135
Nie masz prawa wymagać poświęceń.................................. 138
Nie masz prawa wypytywać............................................. 142
Im bliżej, tym większe roszczenia....................................... 145
Nie masz prawa ograniczać nikogo w byciu przyjaznym............. 148

Część V.
RÓŻNE RZECZY PRZYDATNE W RELACJACH.............. 151
Współpracować czy walczyć............................................. 152
Gdy coś nam przeszkadza................................................ 159
Komu sygnalizować problemy.......................................... 163
Kiedy sygnalizować problemy........................................... 166
Szanuj prywatność innych............................................... 169
Zadzwoń, kiedy nic nie potrzebujesz................................... 173

Część VI.
GDY INNI PRÓBUJĄ INGEROWAĆ W NASZE ŻYCIE....... 175
Obrona autonomii........................................................ 176
Jakie masz prawo tego ode mnie wymagać............................ 178
Precz z dyktaturą „pociotków” i znajomych........................... 181

ZAKOŃCZENIE........................................................ 189

556/2021 Piotr Goliasz


5
Prolog

Scena pierwsza

Pewnego jesiennego wieczoru – jako nastolatek – stoję na ulicy jed-


nego z polskich miast i patrzę w rozświetlone okna mieszkania
na trzecim piętrze, gdzie bawi się grupa z mojej klasy, razem
z dziewczyną, w której się sekretnie wówczas podkochuję! Jako
outsider, pochodzący z niezbyt dostatniej rodziny, nie jestem
na takie imprezy zapraszany.

Tym, którzy doświadczyli czegoś podobnego, nie muszę tłumaczyć,


co to za paskudne poczucie osamotnienia i małej wartości własnej!

Scena druga

Rzecz dzieje się ponad dziesięć lat później. Mieszkam w zaadapto-


wanej piwnicy w Austrii i z trudem utrzymuję się z wieczornej
sprzedaży gazet – najpierw na ulicach, a potem w lokalach. W mię-
dzyczasie poznaję małą grupę rówieśników pochodzących głównie
z tzw. lepszych domów. Oni nic nie wiedzą o moim źródle docho-
dów. To cały mój świat kontaktów społecznych. Bycie gazeciarzem
nie jest tu powodem do chwalenia się.

Któregoś wieczoru, ubrany w pomarańczową kurtkę z wielkim napi-


sem „Kleine Zeitung” i ze stosem gazet na ręku, wchodzę do lokalu
na obrzeżach Graz, a tam siedzi cała moja paczka. Wszyscy są bar-
dzo zaskoczeni i patrzą na mnie ze zdziwieniem! Bardzo krępująca
sytuacja!

7
556/2021 Piotr Goliasz
5
Scena trzecia

Siedzę wygodnie na zalanym słońcem tarasie i patrzę na ciemnonie-


bieski ocean. Właśnie skończyłem telekonferencję z klientem z da-
lekiej Europy. Reszta dnia należy do mnie. Mogę dość dowolnie
zdecydować, jakimi miłymi aktywnościami będę się zajmował...

Gdy patrzę wstecz, to aż trudno mi uwierzyć, że – mimo tak kiep-


skich początków, wielu popełnianych po drodze błędów i różnych
wyzwań życiowych – od około dwudziestu lat prowadzę życie, któ-
rego nie zamieniłbym na żadne inne. To jest życie, w którym:
• mam wokół siebie ludzi, którzy w pozytywny sposób od-
działują na mnie i kontakty z którymi wzbogacają mnie
w bardzo różny sposób,
• nie mam problemu, aby poznawać nowych ludzi tego rodza-
ju,
• zarabiam na siebie i swoje różnorodne aktywności, robiąc
to, co lubię,
• pracuję tyle, ile naprawdę chcę – nie jestem pracoholikiem,
• mimo powyższego, nie mam poważniejszych problemów
finansowych,
• przebywam w miejscach, które odpowiadają mi klimatycz-
nie, kulturowo itp. – jeśli jakieś miejsce przejściowo przesta-
je mi odpowiadać (na przykład Europa zimą), to nie mam
problemu, aby czasowo przenieść się gdzieś indziej,
• mam czas na próbowanie i uczenie się różnych rzeczy, które
mnie interesują,
• mam w moim życiu wystarczająco dużo bliskości, intymno-
ści i dobrego seksu.

8
556/2021 Piotr Goliasz
5
I to wszystko – mieszkając od ładnych kilku lat w Polsce, uczciwie
pracując, bez kolesiostwa i nepotyzmu, płacąc normalne podatki, nie
będąc ani synem znanych rodziców, ani też jakimkolwiek celebrytą.

Pisząc tę książkę, przypominam sobie różne sytuacje z mojego życia,


w tym sceny opisane powyżej. Dwie pierwsze wcale nie zapowiada-
ły tej trzeciej. Ta ostatnia nie jest logiczną konsekwencją mojego
wcześniejszego życia i najwyraźniej zadziałały tu czynniki, które
ją umożliwiły.

Początkowo książka, którą chciałem napisać, miała być poświęcona


właśnie strategiom i podejściom, których zastosowanie doprowadzi-
ło mnie do tak przyjemnej sytuacji życiowej. Wiele osób pyta mnie
bowiem, jak doszedłem do tego, co przedstawiam w trzeciej scenie.
Zastanawiając się nad tym, uświadomiłem sobie, że kluczowe zna-
czenie miała tu (i nadal ma) niezwykle uniwersalna umiejętność
budowania i utrzymywania wartościowych relacji z bardzo różnymi
ludźmi. Oczywiście sama ta umiejętność nie zastąpi nam innych
działań, niemniej jej opanowanie ogromnie ułatwia praktycznie
wszystko to, co potrzebujemy zrobić, aby każdy z nas zbudował
sobie dobre życie według własnych wyobrażeń i potrzeb. Stąd zmia-
na planów i książka, którą właśnie czytacie.

***

Zdaję sobie sprawę, że nie każdy dzieli moje podejście do świata


w ogóle i może nie każdy ma taki nieustający pęd do własnej eduka-
cji jak ja. Mam jednak wielu znajomych i klientów, którzy praktyku-
ją całkiem inne modele życia, a mimo to z powodzeniem wykorzy-
stują metody opisane w tej książce, aby być bardziej szczęśliwymi
według ich własnych przekonań i wyobrażeń. Stąd też jestem pe-
wien, iż prawie każdy może ogromnie poprawić jakość swojego

9
556/2021 Piotr Goliasz
5
życia, jeśli nauczy się nawiązywania i kultywowania relacji z inny-
mi na poziomie znacznie wyższym, niż jest to powszechne w pol-
skim społeczeństwie. To przekonanie obejmuje zarówno zakres ży-
cia prywatnego, jak i zawodowego na każdym szczeblu.

Wyzwaniem jest powszechna w społeczeństwie, a szczególnie wi-


doczna w filmach, telewizji i podobnych środkach masowego
wpływu, obecność mało efektywnych, a często wręcz szkodliwych
wzorców. Skąd ktoś, kto – podobnie jak ja – nie miał szczęścia na-
uczyć się tego wszystkiego od rodziców, ma w ogóle wiedzieć,
że można inaczej, znacznie skuteczniej i przy tym często prościej?
Mnie ta nauka kosztowała wiele wysiłku, prób, błędów i bolesnych
niepowodzeń. Dziś jest dla mnie rzeczą oczywistą, że te nakłady się
opłaciły, choć po drodze nie zawsze było łatwo i przyjemnie.

Tą książką chcę dać Wam sposobność skorzystania z całej tej wiedzy,


bez konieczności ponoszenia kosztów wielu potknięć i pomyłek,
które popełniłem przy jej zdobywaniu.

Jeżeli niektóre opisywane podejścia czy metody będą wydawać się


Wam niezwykłe albo niekonwencjonalne, to nie powinniście się
temu dziwić. Rezultaty wychodzące daleko poza to, co jest uważane
za przeciętne, wymagają często działań znajdujących się poza zakre-
sem, który jest standardem dla większości ludzi. Inaczej łatwo mo-
żemy stać się ofiarą zasady „Postępujesz jak inni – masz rezultaty
jak inni”. Ważne jest przy tym, abyśmy w działaniach byli zgodni
z naszym prawdziwym „ja” i do tego postępowali etycznie.

10
556/2021 Piotr Goliasz
5
Część I.
PO CO TO WSZYSTKO

11
556/2021 Piotr Goliasz
5
Wstęp

Od roku 2009 mieszkam ponownie w Polsce i mam bardzo bliski


kontakt z szeroką rzeszą naszych rodaków. Zdaję sobie sprawę,
że wielu z Was nie zgodzi się z moją percepcją, ale – mimo pew-
nych niedostatków infrastrukturalnych – postrzegam Polskę jako
dość fajny kraj, w którym mieszka sporo inteligentnych i sympa-
tycznych ludzi. Dotyczy to szczególnie młodszego pokolenia, choć
nie tylko. Tym bardziej ciągle zaskakuje mnie to, jak niewiele osób
wokół mnie ma uśmiech na twarzy, z jak niewielu twarzy przebija
radość życia. Widzę to nawet teraz w Międzyzdrojach – w środku
wakacji i przy naprawdę dobrej pogodzie!

Zakładając, że większość z tych pozbawionych uśmiechu osób nie


cierpi na jakąś poważną fizyczną chorobę, to podłoże tych zaciętych,
zrezygnowanych lub po prostu smutnych min może być następują-
cego rodzaju:
• problemy lub brak zadowolenia w relacjach z innymi ludźmi
zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym,
• kiepska sytuacja finansowa.

Te przyczyny zdają się być całkiem różne od siebie, niemniej jest


pewna umiejętność, której właściwe opanowanie pozwoliłoby
na osiągnięcie bardzo dużej poprawy w tych zakresach. Co najcie-
kawsze – jest to możliwe bez ponoszenia jakichś wielkich nakładów
finansowych czy też znaczącego ryzyka. Trzeba tylko naprawdę
tego chcieć i wiedzieć, jak tę umiejętność posiąść bez specjalnych
studiów ani kosztownych gadżetów. Mimo to praktyczny poziom jej
opanowania jest w naszym społeczeństwie bardzo kiepski. Więk-
szość ludzi płaci za to życiem, którego jakość znacznie odbiega

12
556/2021 Piotr Goliasz
5
od tego, na co właściwie by zasługiwali, a co gorsza, nie zdaje sobie
sprawy z tego, jak niewiele w gruncie rzeczy potrzeba, aby to życie
diametralnie zmienić na lepsze.

Jak już zapewne słusznie wydedukowaliście z tytułu książki i „Pro-


logu”, jest to umiejętność nawiązywania optymalnych relacji z wie-
loma, często bardzo różnymi od nas, ludźmi. Zdaję sobie w pełni
sprawę z tego, że wielu z Was, po przeczytaniu poprzedniego zdania,
ma pytania i wątpliwości, z których najbardziej chyba oczywiste to:
• Mam bardzo udaną rodzinę/związek, jestem samotni-
kiem/introwertykiem itp. – dlaczego w życiu mam jeszcze
potrzebować relacji z wieloma różnymi ludźmi?
• W jaki sposób wspominana umiejętność znacznie podniesie
moje możliwości zarabiania pieniędzy?

• Jak to wszystko w praktyce zrobić?

Tymi wątpliwościami zajmiemy się w następnych rozdziałach, przy


czym dwa pierwsze punkty postaram się omówić w miarę krótko,
abyśmy jak najszybciej mogli przejść do konkretnych wskazówek,
odpowiadających na pytanie trzecie.

Jak już wspomniałem w „Prologu”, jestem przekonany, że samo


czytanie książki w tak skomplikowanej materii niewiele zmieni,
a zależy mi na tym, abyście mieli lepsze życie nie w teorii, lecz
w rzeczywistości. Dlatego na końcu każdego rozdziału pierwszej
części znajdziecie proste, praktyczne zadania do wykonania. Jeszcze
raz gorąco zalecam, abyście je wykonali i to jak najszybciej po prze-
czytaniu. Odkładanie na później może spowodować, że nie zrobicie
ich nigdy, a szkoda by było. Zachęcam też do notowania rezultatów
i przemyśleń na temat tychże zadań w książce, w miejscach,

13
556/2021 Piotr Goliasz
5
które są do tego przeznaczone. W ten sposób możecie stworzyć
sobie własny, zindywidualizowany podręcznik.

14
556/2021 Piotr Goliasz
5
Zalety wielu relacji w życiu prywatnym

Polacy ciągle jeszcze mają tendencję do utrzymywania intensyw-


niejszych relacji tylko z kilkoma osobami, przeważnie z tzw. bliskiej
rodziny, a z całą „resztą świata” kontaktują się tylko w razie potrze-
by i to dość powierzchownie. Wielka szkoda, bo bliskie kontakty
z innymi ludźmi mogą pełnić w naszym życiu bardzo wiele ról
i funkcji.
Ta najważniejsza i często niedoceniana to:
Ludzie pojawiają się w naszym życiu, abyśmy mogli się od
nich uczyć.

Od ludzi możemy nauczyć się bardzo wiele o świecie wokół nas,


o nas samych w kontaktach z innymi, jak i o tym, jacy są nasi
współbliźni.

• Zacznijmy od pierwszego obszaru – świat wokół nas.

W dzisiejszej skomplikowanej rzeczywistości wiedza, którą przeka-


zuje nam środowisko, w jakim wyrastamy, jego system szkolnictwa
i zwyczaje, może szybko okazać się niewystarczająca. Oczywiście
mamy internet i książki, jako wartościowe źródło informacji, ale
oprócz tej, nazwijmy, zapisywalnej wiedzy, którą łatwo wyrazić
słowami i nadać jej formę, istnieje jeszcze sporo tzw. wiedzy ukrytej
(ang. tacit knowledge), której nie da się skutecznie opisać. Można ją
nabyć wyłącznie w bezpośredniej interakcji – poprzez naśladownic-
two i praktykę. Obejmuje ona zarówno konkretne umiejętności, jak
też postawy i podejścia, które często odgrywają decydującą rolę
w powodzeniu wielu naszych przedsięwzięć.

15
556/2021 Piotr Goliasz
5
Gdy jesteśmy w stanie nawiązać wiele różnorodnych relacji w życiu,
to potencjalnie otwieramy sobie dostęp do ogromnego skarbca tych
zasobów, a to z kolei może znacznie poszerzyć nasze możliwości
w każdej jego dziedzinie.

• Drugi obszar – wiedza o nas samych.

Niezwykle ważnym elementem, potrzebnym do osiągnięcia zadowo-


lenia w życiu, jest nasza znajomość samych siebie, naszych praw-
dziwych indywidualnych potrzeb, zwłaszcza tych, które dotyczą
kontaktów z innymi ludźmi. Przez całe życie możemy (a nawet po-
winniśmy) odkrywać, kim naprawdę jesteśmy, co nas naprawdę
„kręci” i co nam naprawdę robi dobrze. Często są to rzeczy całkiem
odmienne od tych, które sugerują nam rodzice, społeczeństwo czy
media, a które możemy – nierzadko ku naszemu zaskoczeniu – od-
kryć w relacji z innym, różnym od nas człowiekiem. Mogą one
dotyczyć szerokiej gamy aspektów, poczynając od związanych
z tym, gdzie żyjemy, jak mieszkamy, jak zarabiamy na życie,
po znacznie głębsze i poważniejsze – szczególnie jest to widoczne
w tak delikatnej materii, jak nasza seksualność czy zdolność
do przeżywania różnych, często ekstremalnych, doznań i emocji.
Bardzo wiele osób, nawet w dość zaawansowanym wieku, nie ma
pojęcia, do czego w tej dziedzinie są zdolni! I dotyczy to zarówno
kobiet, jak i mężczyzn!

To są niezwykle ważne sprawy, które bardzo silnie wpływają


na nasze długoterminowe zadowolenie z życia, więc przyjrzyjmy się
im przez chwilę.

Kobiety, często nawet w dojrzałym wieku, w wielu wypadkach


nadal nie są świadome faktu, że – jako rekompensatę za wszystkie
cierpienia menstruacji, ciąż i porodów – natura dała im praktycznie

16
556/2021 Piotr Goliasz
5
nieograniczone możliwości przeżywania przyjemności i że mogą
z tego do woli korzystać. Sęk w tym, że (zwłaszcza w kombinacji:
doznania fizyczne plus psychiczne) trudno to odkryć w pojedynkę.
Tak jak w bajce o Śpiącej Królewnie, tutaj potrzeba owego „poca-
łunku” prawdziwego księcia – dość rzadkiego okazu mężczyzny,
posiadającego w jednej osobie połączenie inteligencji emocjonalnej,
samczej męskości (tak, tak!), prawdziwej sympatii do kobiet, empa-
tii i bardzo dużego wyczucia oraz wrażliwości na drugą osobę.
Z obserwacji własnych i na podstawie moich rozmów z bardzo wie-
loma kobietami wynika, że większość panów nie dysponuje niestety
takim zestawem cech. Sprawa znalezienia tego właściwego mężczy-
zny nie jest z tego powodu trywialna i wymaga kontaktów z wielo-
ma różnorodnymi ludźmi, bo ci odpowiedni faceci nie mają tego
wypisanego na czole. Dodatkowym wyzwaniem może być „zakwali-
fikowanie się” u takiego mężczyzny, bo zazwyczaj mają oni zdrowe
poczucie własnej wartości i oczywiście oczekują od kobiety czegoś
więcej, niż tylko ładnego wyglądu.

Ta książka dostarczy kobietom między innymi istotnych wskazówek,


które pozwolą uniknąć typowych, całkiem niepotrzebnych, błędów
i pomogą pozytywnie wyróżnić się na tle wielu innych pań. Szkoda
przecież pozwalać redukować własną kobiecość do roli mrówki
robotnicy, pomocy domowej, „maszyny rozpłodowej”, wieszaka
na ładne ciuchy i biżuterię czy też „prowiantu seksualnego”. Wbrew
temu, co twierdzą pewne osoby z konserwatywnych kręgów,
Wy, kobiety, urodziłyście się pełnoprawnymi ludźmi, a zatem
macie w życiu prawo do czegoś więcej niż do bycia na przykład
dodatkiem do…

My, mężczyźni, wcale nie mamy w tym względzie lepiej. Większość


z nas przychodzi na świat wyposażona w zalążki wszystkiego, co
niezbędne, aby – jako pełnowartościowe istoty ludzkie – prowadzić

17
556/2021 Piotr Goliasz
5
spełnione i wszechstronne życie. Niestety, wkrótce po tym, poprzez
wbijanie wzorców zachowań i oczekiwań społecznych (tzw. wy-
chowanie), amputuje się nam bardzo wiele cech potrzebnych
w tej emocjonalnej stronie naszej egzystencji. W rezultacie, po tym
tzw. procesie wychowawczym, większość z nas staje się prawdzi-
wymi kalekami w następujących obszarach:
• Skala emocji i subtelności ich odczuwania – tutaj bardzo
często stajemy się niezwykle uproszczeni i (w kwestiach
emocjonalnych) zamiast odczuwać świat jak wielobarwną
fotografię, odbieramy tylko niewiele odcieni szarości, co
bardzo zubaża nasze życie, niezależnie od tego, ile kasy,
samochodów, mebli i innych gadżetów mamy do dyspozycji;
• Umiejętność wyrażania różnych subtelności naszych emocji
i rozumienia przekazów dotyczących emocji innych – to już
prawdziwa katastrofa! W tym zakresie umiejętności więk-
szość z nas, panowie, jest na poziomie obcokrajowca z innej
kultury, zaczynającego uczyć się języka polskiego! To, że
mam znacznie więcej przyjaciół wśród kobiet, wynika właś-
nie z tego, iż z bardzo wieloma nawet ciekawymi i sympa-
tycznymi mężczyznami na pewne tematy niestety nie bardzo
da się rozmawiać! To tak, jakby rozmawiać o muzyce z kimś,
kto nigdy w życiu jej nie słyszał, a do tego ma poważne bra-
ki w słownictwie.

Najgorsze jest to, że będąc takimi mężczyznami, przeważnie nie


zdajemy sobie do końca sprawy z naszego emocjonalnego upośle-
dzenia i zgodnie z oczekiwaniami społecznymi uganiamy się za róż-
nymi trofeami, zamiast zacząć od tego, co jest naprawdę ważne – od
zmian w sobie.

18
556/2021 Piotr Goliasz
5
To, czego potrzebujemy na pewnym etapie życia, to prawdziwych
księżniczek, które wezmą na siebie trud „pocałowania” tych „żab”,
którymi w bardzo wielu wypadkach jesteśmy. I podobnie jak w baj-
ce o Śpiącej Królewnie, nie chodzi tutaj o jakąkolwiek kobietę, lecz
taką, która:
• będzie miała wielkie serce,
• tym sercem będzie nas prawdziwie kochać i to pomimo
naszego kalectwa emocjonalnego,
• okaże się nam w całej swojej wrażliwości, nawet jeśli od
czasu do czasu zranimy ją z powodu naszej emocjonalnej
niezręczności,
• będzie kobietą, która w miarę dobrze czuje się w swoim cie-
le i duszy,
• będzie kobietą, którą my też obdarzymy mocnym uczuciem,
które (w naszej ograniczonej skali doznań) nazwiemy
miłością.

Rezultat może w ogromnym stopniu zmienić nasze życie na lepsze i


katapultować nas w zupełnie nowy, bogatszy świat. Teraz „tylko”
musimy taką kobietę znaleźć i – co ważniejsze – „zakwalifikować
się” u niej. Dogłębne zapoznanie się z tą książką oraz zrobienie pro-
ponowanych zadań na pewno w tym pomoże.

Po dotarciu do tej prawdy o sobie, kiedy przynajmniej choć trochę


wiemy, czego naprawdę potrzebujemy w kontaktach z innymi, czas
na bardziej świadome poszukiwanie pasujących partnerów czy part-
nerek, a do tego pomocna jest wiedza o tym, kogo w ogóle na tym
„rynku” możemy znaleźć.

19
556/2021 Piotr Goliasz
5
Tutaj umiejętność dobrego nawiązywania bliskich relacji z różnymi
osobami, stwarza ogromną szansę praktycznego dowiedzenia się,
jak różnorodni są ludzie wokół nas. To jest cenne, bo tacy ludzie
mogą służyć za interesujące wzorce, a dodatkowo my, dobierając
sobie osoby nam bliskie, będziemy zdawać sobie w ogóle sprawę,
jak szeroki mamy wybór i nie będziemy robić w tym zakresie niepo-
trzebnych kompromisów. Łatwo zobaczyć, że często te głęboko nie-
zadowalające kompromisy są efektem zarówno rozpowszechnione-
go kiepskiego poczucia własnej wartości, jak i nieznajomości faktu,
że pewien bardzo atrakcyjny dla nas rodzaj ludzi naprawdę istnieje.
A ta nieznajomość wynika z faktu, że nie umiemy nawiązywać blis-
kich relacji z wieloma, często różnymi od nas, ludźmi. W rezultacie
ograniczamy się do będących „pod ręką” osób z najbliższego śro-
dowiska. Tam niekoniecznie są bliźni, którzy nas „kręcą”. Dodatko-
wy problem zaczyna się wtedy, kiedy – na podstawie ich obserwacji
i wzajemnych relacji – budujemy sobie obraz tego, jacy są ludzie
w ogóle. Bardzo wiele osób przez dużą część dorosłego życia jest
więźniami takich ograniczających wyobrażeń i w rezultacie mają
sporo frustracji w swoich związkach, które często kończą się
tzw. kryzysem wieku średniego. Wtedy popełniają zresztą kolejny
błąd, robiąc mniej więcej to samo, co uprzednio, tylko z młodszą
partnerką czy partnerem. A to już średnioterminowo nie rokuje
dobrze.

Mówiąc metaforycznie, jeżeli znudziła nam się zupa pomidorowa


z koncentratu, to podobna zupa, zrobiona ze świeżych owoców, też
nie będzie nas długo zachwycać. Jeśli ktoś nigdy nie spróbował tom
kha gai (tajska zupa z kurczakiem i mlekiem kokosowym), to może
nie wiedzieć i nawet nie wyobrażać sobie, że dla niego to jest właś-
nie to, co mu najbardziej odpowiada.

20
556/2021 Piotr Goliasz
5
Wielu byle jakich związków i powiązanych z tym frustracji można
uniknąć, dzięki bardzo szerokiej znajomości „rynku” i umiejętności
swobodnego poruszania się na nim! Ponieważ znakomita większość
z nas potrzebuje pasujących do nas bliskich nam osób, to kwestia ta
może okazać się kluczową dla naszego zadowolenia z życia.

Zanim omówimy, jakie korzyści biznesowe da Wam umiejętność na-


wiązywania bardzo dobrych relacji, to – zgodnie z duchem książki –
mam dla Was kilka zadań do wykonania.

Zadanie pierwsze

Zastanów się, czego mógłbyś się nauczyć, gdybyś miał bardzo dobre
relacje z różnymi ludźmi, a między nimi:
• z kimś, kto potrafi w etyczny sposób zarobić spore pieniądze,
robiąc rzeczy, które lubi i w taki sposób, że dla niego praca
nie jest odczuwalna jako taka,
• z kimś, kto najwyraźniej potrafi dobrze żyć bez konieczności
wydawania (a więc i uprzedniego zarabiania) dużych pie-
niędzy,
• z kimś, kto w inteligentny sposób zrealizował Twoje naj-
skrytsze marzenia życiowe i to zaczynając w podobnej sytu-
acji, w jakiej Ty jesteś lub byłeś,
• z kimś, kto bez jakichś szczególnych trików, w naturalny
sposób, cieszy się sympatią płci przeciwnej i kogo na prze-
strzeni lat zawsze widzisz z atrakcyjnymi jej przedstawi-
cielami,

21
556/2021 Piotr Goliasz
5
• z kimś, kto… – dopisz sobie tutaj dowolny zakres wiedzy,
a szczególnie konkretnych umiejętności, do których nie
masz zbyt dobrego dostępu, a które są dla Ciebie ważne.

Czego mógłbyś się nauczyć od nich? Zapisz to w swoich notatkach.

Wyobraź sobie teraz, że miałbyś z nimi tak dobry kontakt, że szcze-


rze i otwarcie podzieliliby się z Tobą tym, co wiedzą i umieją, a na-
wet aktywnie pomogliby Ci zacząć.

Jakie nowe możliwości otworzyłyby się przed Tobą? Puść wodze


fantazji i zastanów się, co byłoby możliwe. Ja tak kiedyś zrobiłem…

Zadanie drugie

Zrób robocze założenie, że ciągle jeszcze bardzo niewiele wiesz


o tym, co możesz przeżywać, będąc w bardzo bliskiej relacji
z innym człowiekiem. Czysto teoretycznie załóż, że, jako kobieta,
jesteś jak ta Śpiąca Królewna – piękna, lecz nieświadoma możliwo-
ści, jakie daje Ci życie. Jako mężczyzna – załóż, że jesteś jak ta ro-
pucha, która gdzieś głęboko w sobie ma ukryty wielki potencjał, ale
zdecydowanie potrzebuje magicznego pocałunku. I nawet jeśli
chcesz zawołać: „Co ten Alex opowiada, ja już o sobie wszystko
wiem!”, to powstrzymaj się i pomyśl, co by było, gdyby to Twoje
przekonanie okazało się jednak fałszywe? Jakie nowe odkrycia mo-
głyby na Ciebie czekać?

Piszę to z doświadczenia, bo na przestrzeni mojego już dość długie-


go życia kilkakrotnie byłem święcie przekonany, że znam swoje
możliwości i reakcje w relacjach z innymi (zwłaszcza z płcią pięk-
ną), a potem przeżywałem bardzo duże (i zazwyczaj miłe) zasko-
czenia. Gdybym nie robił tego ćwiczenia od czasu do czasu, to dziś

22
556/2021 Piotr Goliasz
5
nie szedłbym tak uśmiechnięty przez życie. Tak więc, zanim
zaczniesz czytać dalej, zastanów się i nad tym.

Zadanie trzecie

Wyobraź sobie, że w wyniku zbudowania bardzo wielu różnorod-


nych relacji natrafiłeś na osobę, której potrzeby i nastawienie
do życia, w istotnym dla Ciebie zakresie i w naturalny sposób, pasu-
ją do Twoich potrzeb. Wyobraź sobie też, że ta osoba bardzo chętnie
i bez kłopotliwych dla Ciebie wymagań daje Ci to, czego potrzebu-
jesz, biorąc w zamian to, co sam bardzo chętnie gotów jesteś dawać.
Żadnych kiepskich kompromisów, pretensji i ograniczeń. Jak zmie-
niłoby się Twoje życie?

23
556/2021 Piotr Goliasz
5
Relacje a zdolność zarabiania pieniędzy

Wpływ relacji na naszą zdolność zarabiania wiele osób myli z dość


powszechnym w naszym kraju kumoterstwem, podając za przykład
sytuacje, kiedy to ustosunkowana osoba załatwia mniej lub bardziej
atrakcyjne miejsca pracy całej zgrai kumpli i pociotków często nie
mających odpowiednich kwalifikacji. To jest niestety smutny ele-
ment rzeczywistości, w której żyjemy i do korzystania z takich wąt-
pliwych udogodnień nie trzeba czytać tej książki ani wykonywać
zadań w niej proponowanych.

Całe szczęście, że nawet w Polsce istnieje spory rynek uniezależnio-


ny od powyższego zjawiska, rynek, na którym czekają na nas realne
szanse i możliwości rozwoju. Dopóki jednak mamy do czynienia
z ludźmi, a nie komputerami, to element osobistego zaufania, repu-
tacji, a nawet zwykłej sympatii będzie i w tym przypadku odgrywał
znaczącą rolę.

Na naszą wartość rynkową wpływa iloczyn trzech następujących


czynników:
• nasza faktyczna wiedza i umiejętności,
• umiejętność sprzedania tego, co umiemy,
• nasze kontakty i relacje – kogo znamy i kto zna nas.

Jeżeli przyjrzymy się uważnie tym czynnikom, to zauważymy,


że umiejętności komunikacyjne bardzo nam się przydadzą w drugim
przypadku, a w trzecim – umiejętność nawiązywania i podtrzymy-
wania relacji z różnymi ludźmi jest wręcz kluczowa! Z moich
obserwacji wynika, że właśnie w tych dwóch obszarach większość
ludzi ma spore niedobory. Z jednej strony prowadzą one do zmniej-

24
556/2021 Piotr Goliasz
5
szenia szans na znalezienie atrakcyjnego miejsca pracy za dobre
pieniądze, a z drugiej – u tych, którzy już pracują, podnoszą ryzyko
znalezienia się w grupie zwalnianych przy każdej możliwej restruk-
turyzacji czy redukcji etatów.

To bardzo poważna sprawa, która – o ile nie odziedziczyliśmy


dużych pieniędzy – ma wpływ na praktycznie wszystkie dziedziny
naszego życia. Dlatego, przy całym powszechnym pędzie do zdo-
bywania różnego rodzaju świadectw, certyfikatów i dyplomów,
powinniśmy też, a może nawet przede wszystkim, zadbać o odpo-
wiednie relacje i nauczyć się, jak w nie wchodzić i jak je pielęgno-
wać. Przemyślenia i zadania zawarte w tej książce będą z pewnością
pomocą w nauczeniu się, jak robić to dobrze, ale końcowy rezultat
zależy oczywiście od Was.

Zadanie pierwsze

Jeżeli studiujesz i jeszcze nie pracujesz, to zastanów się nad tym,


znajomość z jakimi ludźmi może być Ci bardzo przydatna w mo-
mencie, kiedy bez znaczącego doświadczenia będziesz szukał swojej
pierwszej pracy. Tacy ludzie to na przykład:
• managerowie w firmach, które z Twojego punktu widzenia
wchodzą w rachubę; w bardzo wielu naprawdę dobrych
firmach to nie HR, lecz właśnie manager, ma decydujący
głos o przyjęciu danego kandydata,
• różni „Otwieracze Drzwi”, tacy jak ja, ludzie, którzy mają
szerokie kontakty i doskonałą reputację w wielu firmach
i jednocześnie chętnie pomagają ambitnym ludziom, bo do-
skonale pamiętają, jak sami zaczynali.

25
556/2021 Piotr Goliasz
5
Zrób dla siebie listę takich osób. Nie masz takich znajomych?
No to masz (lub będziesz mieć) poważny problem, za rozwiązanie
którego lepiej zabrać się jak najprędzej! Zacznij od nabycia podsta-
wowych umiejętności z następnej części książki i zacznij jak najprę-
dzej poznawać ludzi innych niż Twoje bezpośrednie otoczenie.

Przy poznawaniu ich bądź świadom, że bardzo wielu z nich oceni


Cię według poniższych kryteriów:
• czy jesteś pogodnym i pozytywnie myślącym człowiekiem
(!),
• czy jesteś osobą, na której można polegać, także w tzw.
drobnostkach (!) – o to „potyka się” wielu młodych ludzi,
• czy posiadasz minimum umiejętności komunikacyjnych, po-
trafisz w miarę klarownie się wysłowić i dopytać o to, czego
nie wiesz,
• czy masz kompetencje pasujące do tych, które są potrzebne
lub przynajmniej mogą być potrzebne.

Zadanie drugie

Jeżeli jesteś osobą, która aktualnie pracuje, to wyobraź sobie,


że nagle, z powodów niezależnych od Ciebie, tę pracę tracisz. Jutro.
W dzisiejszym świecie restrukturyzacji, oszczędności, połączeń firm,
bankructw itp. jest to bardziej prawdopodobny scenariusz (niestety!),
niż się większości wydaje.

Zrób listę ludzi (nie firm!), znajomość z którymi może pomóc Ci


w szybkim znalezieniu nowego, ciekawego zajęcia. Na tej liście

26
556/2021 Piotr Goliasz
5
mogą znaleźć się zarówno osoby, które już znasz, jak i te, które
są Ci obce.

W przypadku grupy pierwszej, uwzględniając cztery kryteria


z zadania powyżej, przeanalizuj, jaką opinię mają o Tobie ci znajomi.

Zapisz swoje spostrzeżenia w notatkach. Zapisywanie jest tu bardzo


ważne – trudniej się oszukiwać i można z czasem śledzić pozytywne
zmiany. Jeśli nie wygląda to optymalnie, to pomyśl (i także zapisz
efekt tych przemyśleń), co możesz zrobić, aby to zmienić na lepsze.

W przypadku drugiej grupy (nieznajomi) pomyśl, w jaki sposób


mógłbyś do takich ludzi dotrzeć, jakie inne kontakty, które już masz,
mogłyby być do tego przydatne oraz jakich umiejętności interperso-
nalnych Ci do tego brakuje.

Nie zdziw się, jeśli będziesz miał trudności z zadowalającym zro-


bieniem całego zadania. Większość ludzi ma z tym kłopot. To nie
jest tragedia, ale warto zabrać się za ten problem teraz, a nie dopiero
wtedy, kiedy rzeczywiście pilnie będziesz szukać pracy.

27
556/2021 Piotr Goliasz
5
Część II.
PODSTAWOWE NARZĘDZIA

28
556/2021 Piotr Goliasz
5
Przemyślenia nie tylko etyczne

Rozmowę o skutecznych narzędziach komunikowania się z innymi


ludźmi musimy zacząć od kwestii etycznego ich użycia.

Wielu ludzi ma niestety tendencję do chodzenia na skróty i wyko-


rzystuje różne sposoby, aby rozmówców zmanipulować na swoją
korzyść, wychodząc z założenia, że jak coś działa, to dlaczego nie
wykorzystać tego w sposób dający jednostronne profity wszelkiego
rodzaju. Stanowczo przestrzegam przed takim podejściem! Oczy-
wiście nikogo nie mogę fizycznie powstrzymać przed nieetycznym
użyciem umiejętności nabytych w toku czytania tej książki. Długo-
terminowo jest to jednak bardzo źle rokująca strategia, chyba że ktoś
całe życie gotów jest szukać nowych, nieświadomych ofiar. Dzięki
internetowi i Google ślady takich działań pozostaną, a biorąc jeszcze
pod uwagę fakt, że nasza reputacja jest jednym z kluczy do sukcesu,
to naprawdę nie warto – szczególnie w życiu zawodowym. Może się
zdawać, że w życiu prywatnym takie nieładne manewry łatwiej ujdą
na sucho, ale to nie jest prawdą. Abstrahując od negatywnej opinii
o nas – to nie wpływa dobrze na poczucie własnej wartości, jeśli
wiemy, że ludzie cenią nie nas, lecz pewien fałszywy obraz, który
stworzyliśmy. Nie róbcie tego!

Obok ogólnego postanowienia, że będziemy postępować etycznie,


niezwykle ważne jest, abyśmy też przyjrzeli się swojemu nastawie-
niu do relacji w ogóle.

Ja od lat stosuję kilka prostych zasad, które bardzo dobrze sprawdzi-


ły się w praktyce. Biorąc pod uwagę serwowane nam przez media
realia dzisiejszego świata, niektórzy z Was mogą uznać te moje
zasady za zbyt proste, inni wręcz za naiwne. Faktem jest jednak,

29
556/2021 Piotr Goliasz
5
że stosując je konsekwentnie w swoim życiu od dłuższego czasu,
osiągnąłem rezultaty, które zdecydowanie mi się podobają. Miałem
też okazję obserwować, że działają one także u innych ludzi, więc
na pewno warto je przynajmniej wypróbować. Niestosowanie się
do nich z pewnością uniemożliwiłoby mi osiągnięcie tak dobrej po-
zycji w życiu i wysokiej jego jakości. Nie musicie ich kopiować,
zalecam jednak, co najmniej, wypracowanie sobie czegoś w podob-
nym duchu.

Zasady Alexa:

1. Szanuję każdego napotykanego człowieka, dopóki nie prze-


kona mnie on, że na to nie zasługuje. To zdaje się być od-
wrotnym podejściem do tego, co robi bardzo wielu ludzi,
którzy uważają, że inni na szacunek powinni najpierw zasłu-
żyć (cokolwiek by to miało znaczyć).
2. W każdym człowieku, którego poznaję, staram się znaleźć
jakąś pozytywną cechę. Dotyczy to szczególnie tych osób,
które na pierwszy rzut oka mi nie odpowiadają lub do któ-
rych w jakiś sposób jestem uprzedzony. To bardzo pomaga
m.in. w nawiązywaniu lepszego kontaktu w trudnych nego-
cjacjach czy przekonywaniu przeciwników.
3. Każdy człowiek, który z własnej inicjatywy nawiązuje
ze mną jakąkolwiek relację, powinien wyjść na tym „do
przodu”. Oznacza to, że staram się, aby dla każdej osoby
kontakt ze mną był zawsze czymś pozytywnym. To może
oznaczać uśmiech i odrobinę „słońca” dla kogoś nieznajo-
mego, z kim wymieniam jedynie kilka przyjaznych spoj-
rzeń na ulicy (a robię to od lat każdego dnia). Może też
oznaczać przetransferowanie kogoś do zupełnie innej ligi
życiowej i danie mu narzędzi do osiągnięcia tam sukcesu.

30
556/2021 Piotr Goliasz
5
W naprawdę dobrych i intensywnych relacjach możliwe jest
bardzo wiele i jeśli da się to zrobić stosunkowo prosto,
to dlaczego nie? Stosowanie tej zasady polecam każdemu
z Was. To doskonałe odczucie wiedzieć, że – jak za kometą
Halleya – ciągnie się za Tobą długi warkocz ludzi, których
życie uległo wzbogaceniu w rezultacie interakcji z Tobą.
Oprócz budowania naszej reputacji, tworzy to ogromny ka-
pitał dobrej woli, a ten niekiedy może się przydać. Aby sobie
przy tym nie zrobić krzywdy, zalecam jednocześnie rozwa-
żenie pozostałych zasad, choćby na przykład zasady zapisa-
nej poniżej.
4. Długoterminowo utrzymuję tylko te relacje, które są w ja-
kimś wymiarze korzystne dla obydwu stron. W ten sposób
unikam sytuacji, kiedy ja albo druga strona mogłaby stać się
wampirem energetycznym, emocjonalnym, finansowym czy
jakimkolwiek innym. Oszczędza to mnóstwo czasu i środ-
ków na bezsensowne kontakty, co z kolei pozwala nam
znacznie więcej inwestować w te relacje, które są korzystne
dla obydwu stron. Zasada ta nie oznacza oczywiście utrzy-
mywania jakiegoś konta, na którym, z buchalteryjną precy-
zją staram się zbilansować wzajemne korzyści. Należy trak-
tować ją bardziej ogólnie. Tutaj poleganie na wyczuciu
i zasadzie „pi razy oko” jest całkowicie wystarczające.
Wyjątkiem są wszelkie działania z pobudek humanitarnych,
które też podejmuję.
5. Długoterminowo każdy ma u mnie mniej więcej taki poziom
na skali ważności, jaki ja mam u niego. Dawno temu zau-
ważyłem, że inni ludzie często mieli u mnie znacznie wyż-
szy priorytet, niż ja u nich i to nawet w sytuacjach, kiedy
powinno być odwrotnie! Odkąd to zmieniłem, przebywam

31
556/2021 Piotr Goliasz
5
w gronie osób, które wzajemnie cenią sobie możliwość ro-
bienia czegoś wspólnie i nikt nikomu nie robi przysłowiowej
łaski.
6. Jeżeli w określonej relacji mam sporą przewagę w jakiej-
kolwiek dziedzinie, to jako senior-partner dbam o to, aby in-
teresy drugiej strony były zaspokajane tak samo, jak moje
własne.
7. Staram się nie osądzać innych ludzi, bo przeważnie nie mam
pełnego obrazu, dlaczego postępują oni w określony sposób.
8. Jeżeli jednak czyjeś postępowanie zdecydowanie mi nie od-
powiada, to dystansuję się od takiej osoby bardzo szybko,
lecz bez oskarżeń i pretensji.
9. Nie udzielam konsultacji bez zlecenia zainteresowanego,
co zdaje się być ulubionym, choć bardzo nieproduktywnym
zajęciem wielu rodaków.
10. Nawet w sytuacji, kiedy mogę się czegoś domagać, używam
słowa „proszę”, co oczywiście nie wyklucza sięgania po in-
ne, w razie potrzeby nawet dość drastyczne środki.
11. Zakładam, że nikt niczego nie musi, więc jeśli ktoś robi coś
dla mnie, nawet jakiś drobiazg, to zawsze staram się pamię-
tać o magicznym słowie „dziękuję” plus szczery uśmiech.
12. Zaatakowany, staram się jak najszybciej zepsuć przyjemność
czy odebrać korzyści atakującemu. Bronię się natychmiast
i w razie konieczności nie mam zahamowań, aby zrobić na-
pastnikowi krzywdę.
13. Nie pozwalam na lekceważenie mnie! Jeżeli na przykład
w dyskusji zadaję pytanie, to nie akceptuję sytuacji, w któ-
rej ktoś pozostaje mi dłużny odpowiedź lub wymijająco

32
556/2021 Piotr Goliasz
5
odpowiada na pytanie inne niż to, które zadałem. Akcepto-
walną alternatywą jest wyjaśnienie, dlaczego odpowiedź
na moje pytanie nie jest możliwa lub dlaczego nie mogę jej
uzyskać.
Jak już wspomniałem, te zasady mogą wydawać się proste i banalne,
niemniej moje obserwacje wskazują, że wielu ludzi postępuje wręcz
odwrotnie, w wielu wypadkach w ogóle nie zdając sobie z tego
sprawy. W rezultacie m.in. często nie osiągają oni rezultatów takich,
jakie byłyby możliwe lub zniechęcają do siebie wartościowe osoby.

Warto jeszcze uświadomić sobie, że:


• Nasze myśli, niezależnie od tego, co świadomie chcemy
zakomunikować, mają tendencję do materializowania się
w postaci różnych sygnałów, które często podświadomie
odbierane są przez osoby, które spotykamy. Jeżeli mamy ne-
gatywne myśli, to nie dziwmy się temu, że inni ludzie odbie-
rają od nas negatywne sygnały i odpowiednio do tego rea-
gują niechęcią lub nieufnością. To psuje nam wszelkie szan-
se powodzenia już na samym początku znajomości. Czy na-
prawdę tego chcemy?
• Jeśli dbamy o przysłowiowe „win-win” w relacji, to znacz-
nie zmniejsza to ryzyko, że któraś ze stron zacznie odczuwać,
że jest wykorzystywana, że daje znacznie więcej, niż otrzy-
muje. To odczuwanie braku symetrii jest bardzo często
pierwszym krokiem do rozpadu przyjaźni lub związku.

Jeżeli jesteśmy mili i uczynni dla innych (a powinniśmy być!),


to nie możemy tego pomylić z byciem człowiekiem, któremu inni
mogą swobodnie wchodzić na głowę czy wręcz go wykorzystywać.
Stąd też te ostatnie zasady Alexa są niezwykle istotne i nie stoją

33
556/2021 Piotr Goliasz
5
w sprzeczności do pozostałych. Jeśli nauczycie się łączyć je wszyst-
kie w harmonijną całość i będąc sympatycznymi ludźmi, działać
adekwatnie do sytuacji, to da Wam to przewagę nad większością
społeczeństwa, która tego nie potrafi.

To wszystko oczywiście łatwo się pisze i jeszcze łatwiej czyta.


W praktyce sprawa jest znacznie trudniejsza. Wymaga zarówno po-
stawienia sobie właściwej diagnozy dotyczącej niekorzystnych za-
chowań, które często nieświadomie przejawiamy będąc na „autopi-
locie”, jak też ich zmiany, i to takiej, która wejdzie nam w krew.
Tym bardziej gorąco zachęcam do sumiennego wykonania poniżej
proponowanych zadań.

Zadanie pierwsze

Przeanalizuj swoje nastawienie do ludzi wokół Ciebie, zwłaszcza


tych, których widzisz po raz pierwszy w życiu.

Czy zdarza Ci się na dzień dobry odczuwać czy nawet okazywać


wyższość nad kimś, kogo w ogóle nie znasz? Szczególnie, jeśli
ta osoba ubrana jest gorzej od Ciebie albo wykonuje jakiś podrzędny
według Ciebie zawód?

Takie podejście jest w Polsce niezwykle rozpowszechnione i więk-


szość z nas nawet nie zdaje sobie sprawy, że jest zainfekowana tym
paskudztwem. Obserwuj się uważnie. Spróbuj przyłapywać się na
takich niekorzystnych zachowaniach – często całkowicie nieświa-
domych! Nie zdziw się, jeśli na przykład stwierdzisz, że w takim
wywyższającym się lub nieprzyjaznym nastawieniu czy zachowaniu
postępujesz podobnie do jakiegoś znajomego albo członka rodziny,
którego normalnie w żadnym wypadku nie stawiałbyś sobie za wzór.

34
556/2021 Piotr Goliasz
5
Niestety zdarza się, że ludzie, z którymi mamy częściej do czynienia,
mają na nas negatywny wpływ, z którego w ogóle nie zdajemy sobie
sprawy. Więcej o tym przeczytasz w rozdziale o selekcji znajomych.

Zadanie drugie

Naucz się wynajdywać w innych ludziach jakieś pozytywne cechy –


takie, które Ci się podobają lub wzbudzają Twój podziw.
Dla uproszczenia zacznij od osób, które lubisz i odbierasz jako sym-
patyczne. Możesz zapisać imiona wybranych osób i obok dopisać
te cechy. Potem ćwicz na bliźnich, których po prostu spotykasz
na ulicy czy w sklepie, a na końcu zrób to w odniesieniu do ludzi,
którzy wzbudzają w Tobie bardzo negatywne odczucia.

Zdaję sobie sprawę, że to ostatnie może być bardzo trudne, jednak


taka umiejętność przydaje się bardzo w rozwiązywaniu różnych
dysput i konfliktów.

Niemieckie służby specjalne (nasze polskie pewnie też) uczą tego


ludzi, którzy na przykład mają werbować informatorów w mafii.
Dopóki tego nie umiesz, to chodzisz na trudne rozmowy wyposażo-
ny jedynie w mało skuteczny gumowy młotek, a nie w precyzyjny
zestaw narzędzi. Takie postępowanie bardzo często ogranicza Twoje
opcje tylko do rozwiązań siłowych, czyli w praktyce pozbawiasz się
wielu szans na odniesienie sukcesu. To zadanie jest kluczowe, jeśli
chcesz z powodzeniem działać poza kręgiem bliskich znajomych
i ludzi podobnych do Ciebie. Postaraj się więc zrobić z niego część
codziennej rutyny – niech będzie dla Ciebie jak codzienne mycie
zębów.

35
556/2021 Piotr Goliasz
5
Zadanie trzecie

Przyjrzyj się Twoim aktualnym relacjom z innymi ludźmi. Zwracaj


uwagę na to, czy średnioterminowo obie strony czerpią z nich mniej
więcej zbliżone korzyści. To nie muszą być korzyści materialne –
dla każdego coś innego może mieć znaczną wartość. Wyłącz z tego
relacje, w których, z powodów humanitarnych, Ty dajesz więcej niż
druga strona (na przykład opieka nad chorym partnerem, rodzicem),
bo to zadanie nie obejmuje takich przypadków.

Podziel teraz te pozostałe relacje na następujące grupy:


• relacje, w których obie strony otrzymują mniej więcej po
równo,
• relacje, w których Ty dajesz znacznie więcej niż druga stro-
na,
• relacje, w których to Ty jesteś wampirem wysysającym dla
siebie więcej, niż dajesz partnerom.

W tym pierwszym wypadku – gratuluję. W tym drugim – zastanów


się, jak zmieniłoby się Twoje życie, gdybyś tę jednostronną relację
zamienił na taką, w której ciągle dawałbyś to, co chętnie dajesz, ale
w zamian dostawałbyś to, czego potrzebujesz i to w zakresie, który
uważasz za fair. Co powstrzymuje Cię przed taką zmianą? Jaką cenę
zapłacisz, jeśli będziesz utrzymywał stan obecny? Dobrze jest wy-
konać to zadanie w formie pisemnej.

Co do trzeciego przypadku – nie będę moralizować, bo sam w głębi


ducha zapewne czujesz, że nie jest to w porządku. Zastanów się jed-
nak, jakie będą długoterminowe konsekwencje dla Twojego życia,
jeśli:

36
556/2021 Piotr Goliasz
5
• Twój dotychczasowy partner zorientuje się, że tak nie musi
być i zostawi Cię, nawet z dnia na dzień? Takiego partnera
może też zabraknąć w wyniku choroby lub wypadku
i co wtedy zrobisz?
• Ciekawi ludzie, których możesz spotykać, są zwykle wyczu-
leni na takich wampirów i będą Cię regularnie wykluczać
z wielu interesujących i lukratywnych przedsięwzięć.
Co wtedy? Jakie będą tego konsekwencje dla Ciebie?

Zadanie czwarte

Przyjrzyj się uważnie sobie, czy masz tendencję do szybkiego osą-


dzania innych ludzi i przyklejania im odpowiednich etykietek. Bądź
szczególnie uważny na to, kiedy działasz tak w oparciu o czysto
zewnętrzne cechy, takie jak na przykład wygląd czy ubranie.
W pewnym stopniu robimy to prawie wszyscy (ja także się na tym
przyłapuję), niemniej jest to często szkodliwe.

Dlatego poćwicz w takich przypadkach wyobrażanie sobie, co by


było, gdyby prawdziwa okazała się odwrotność Twojego osądu.
Czasem jest właśnie tak!

Zadanie piąte

Zaobserwuj lub przypomnij sobie, co czujesz, kiedy inne osoby, nie-


proszone przez Ciebie, próbują udzielać Ci rad i wskazówek. Szcze-
gólnie, jeśli ludzie ci robią to bez znajomości szerszego kontekstu
danej sprawy, istotnych szczegółów lub Twoich osobistych prefe-
rencji. Ponieważ pod wieloma względami jesteśmy dość podobni,
to pomyśl, jak jesteś postrzegany przez innych, kiedy postępujesz

37
556/2021 Piotr Goliasz
5
w ten właśnie sposób. Może być tak, że dyskwalifikujesz się u bar-
dzo ciekawych ludzi?

Zadanie szóste

Przez najbliższe dwa lub trzy tygodnie spróbuj świadomie każde


wypowiadane przez siebie zdanie w trybie rozkazującym rozpoczy-
nać lub kończyć słowem „proszę”. Najlepiej w kombinacji: kontakt
wzrokowy plus uśmiech, plus ”proszę”, plus zdanie w trybie rozka-
zującym. Rób to zarówno w stosunku do ludzi obcych, jak i człon-
ków rodziny, takich jak partnerzy, dzieci, rodzice. Spróbuj wyrobić
sobie taki nawyk. Nie obawiaj się, że pewni ludzie mogą to słowo
„proszę” interpretować jako Twoją słabość. Jak już wspomniałem,
prawie zawsze masz potem możliwość sięgnięcia do drastyczniej-
szych metod wyegzekwowania tego, co Ci się należy. Jeszcze dla
porządku: są oczywiście sytuacje, kiedy zwięzłość komunikacji jest
kluczowa, na przykład kiedy prowadzisz jacht żaglowy w regatach,
ale nie rozciągajmy tego stylu na całe nasze życie.

Zadanie siódme

Zwróć uwagę na to, jak reagujesz, kiedy ktoś zrobił cokolwiek dla
Ciebie, niezależnie od tego, czy był do tego zobowiązany czy też nie.
W kontaktach bezpośrednich możliwe są trzy scenariusze reagowa-
nia, które przedstawiam dalej.
• Nie okazujesz żadnej reakcji lub wydajesz z siebie tylko
jakiś nieartykułowany dźwięk, ponieważ uważasz, że to Ci
się należy lub jesteś onieśmielony sytuacją – mnóstwo mło-
dych ludzi dyskwalifikuje się w ten sposób. Jeśli tak robisz,
to pomyśl, jakie potencjalne szanse marnujesz. Nie jestem

38
556/2021 Piotr Goliasz
5
przecież jedynym człowiekiem zwracającym na to uwagę.
Nie chodzi nawet o brak okazania wdzięczności
w stosunku do mnie czy osoby, która coś dla Ciebie robi, ale
robisz z siebie buca, którego nikt dbający o swoją reputację
nie będzie rekomendował dalej. A to w dzisiejszym świecie
bardzo poważna strata.
• Mówisz zdawkowe „dzięki”. To już duży postęp w stosunku
do poprzedniego przypadku. Zastanów się jednak, jakie wra-
żenie robi to na rozmówcy w porównaniu do kombinacji:
kontakt wzrokowy plus uśmiech, plus ”dziękuję”? Czujesz,
że to pierwsze, niezależnie od Twoich intencji, wygląda
jedynie na odhaczenie tematu podziękowania, podczas gdy
w drugim przypadku nawiązujesz prawdziwie bardzo pozy-
tywną minirelację z drugim człowiekiem?
• Jeżeli reagujesz opisaną powyżej ciepłą kombinacją zacho-
wań i słów, to gratuluję. Nie musisz już nad tym pracować.
Sprawdź tylko, czy stosujesz taką reakcję także w stosunku
do kasjerki w hipermarkecie, kelnera w lokalu czy biletera
w kinie. Nie? To już wiesz, nad czym powinieneś popra-
cować.

Zadanie ósme – bardzo ważne!

Zacznij zwracać uwagę na wszelkie przypadki, kiedy ktoś atakuje


Cię osobiście (w przeciwieństwie do atakowania Twoich poglądów
|i argumentów, co jest całkowicie w porządku). Taki atak może mieć
postać stwierdzeń typu: „Ty jesteś...” albo pytań: „Jak możesz
być...”. Pominąwszy wyjątkowe sytuacje, kiedy atakujący mógłby
zrobić ci krzywdę w sensie fizycznym, nie zostawiaj takich ataków
bez odpowiedzi. Tłumaczenie się też nie jest dobrym rozwiązaniem,

39
556/2021 Piotr Goliasz
5
bo – z jednej strony – osłabia psychologicznie Twoją pozycję, z dru-
giej strony – może dostarczyć atakującemu amunicji do dalszych
działań. Lepiej natychmiast dopytaj o szczegóły punktu widzenia
drugiej strony. W ten sposób nie tylko odzyskujesz inicjatywę,
ale zmuszasz atakującego do obszerniejszego wyłożenia jego sta-
nowiska.

W codziennym życiu wiele osób jest na to nieprzygotowanych


i w zaskoczeniu muszą na poczekaniu improwizować, a wtedy ławo
popełniają błędy, które Ty możesz wykorzystać. Nawet jeśli ktoś
atakuje Cię, będąc dobrze przygotowanym, to wypytywanie go
o detale jego punktu widzenia, a szczególnie jego propozycje zro-
bienia czegoś lepiej, pozwala Ci łatwiej znaleźć punkt zaczepienia,
dzięki któremu poradzisz sobie z nim i z sytuacją. To jest bardzo
cenna umiejętność i ćwicz ją, aż wejdzie Ci w krew.

W jednym z kolejnych rozdziałów tej książki omawiam szczególne


przypadki, kiedy ktoś w ten sposób próbuje wywrzeć na nas nacisk.

Zadanie dziewiąte

Kiedy rozmawiasz z innymi, zwróć uwagę, czy otrzymujesz odpo-


wiedź na dokładnie to pytanie, które zadałeś. Bardzo często zdarza
się ignorowanie przez rozmówców naszych zapytań. Tolerowanie
takiego stanu rzeczy jest poważnym błędem. Jeśli robimy tak regu-
larnie, to – ze szkodą dla nas – wyrabiamy w nich przekonanie, że:
• jeśli pytamy o coś, to zapewne nie jest to ważne (bo inaczej
obstawalibyśmy przy tym, aby otrzymać odpowiedź),
• inni mogą nie traktować nas poważnie, gdyż jesteśmy do
tego przyzwyczajeni i akceptujemy to.

40
556/2021 Piotr Goliasz
5
Zatem od dziś zwracaj na to uwagę tak długo i tak konsekwentnie,
aż stanie się to Twoim automatycznym nawykiem. Powtarzaj pyta-
nie do momentu, kiedy albo otrzymasz odpowiedź, albo przynajm-
niej przekonujące wyjaśnienie, dlaczego jej nie możesz dostać.
Naturalnie zakładam, że zadajesz pytania w obopólnym interesie
(patrz: jedno z poprzednich ćwiczeń), a nie ze wścibskości.

Wariantem tego ćwiczenia jest zwracanie uwagi na wszelkie przy-


padki, kiedy ktoś, co prawda, udziela Ci odpowiedzi, ale nie na to
pytanie, które zadałeś. Gdy na przykład na pytanie: „Kiedy oddasz
mi pieniądze?” ktoś odpowiada: „Ostatnio miałem kłopoty z samo-
chodem” albo podobnie, nie toleruj tego i postępuj tak jak w po-
przednim przypadku.

Może się zdarzyć, że druga strona, zamiast udzielić odpowiedzi, po


kolejnym Twoim powtórzeniu pytania, zacznie Cię atakować. Wtedy
reaguj zgodnie z tym, czego nauczyłeś się, wykonując poprzednie
ćwiczenie.

Obydwa te ćwiczenia wymagają, abyśmy wyłączyli ewentualnego


„autopilota” i bardzo uważnie obserwowali, co się dzieje w aktual-
nej rozmowie. To wymaga niełatwej wcale umiejętności. Polega ona
na tym, żeby – będąc zaangażowanym tu i teraz w rozmowę – od
czasu do czasu spoglądać na sytuację z perspektywy zewnętrznego
obserwatora. Tego trzeba (i można) się nauczyć.

41
556/2021 Piotr Goliasz
5
Szkodliwe niedziękowanie

W jednym z poprzednich zadań gorąco zalecałem częste używanie


słowa „dziękuję” w sytuacjach, gdy ktokolwiek robi dla nas coś do-
brego. Teraz zajmijmy się absurdalnym zabobonem, który – ku mo-
jemu zdumieniu – funkcjonuje nawet wśród stosunkowo młodych,
wykształconych ludzi. O co chodzi?

Wielokrotnie w Polsce, życząc komuś powodzenia, otrzymuję dziw-


ną odpowiedź: „Nie dziękuję” (bez przecinka czy pauzy po „nie” –
brzmi to jak „niedziękuję”). Na pytania o powód takiej odpowiedzi
słyszę: „Aby nie zapeszyć”…

To jest, drogi Czytelniku, klasyczny przypadek, kiedy ludzie funk-


cjonujący na „autopilocie” wypowiadają absolutne bzdury wtreso-
wane im przez otoczenie!

Jakie informacje niesie odpowiedź „Nie dziękuję, aby nie zapeszyć”?

Oznacza ona, że wypowiadająca ją osoba:


• obawia się, iż istnieje jakaś mroczna siła, która karze za oka-
zanie symbolicznej przecież wdzięczności za czyjeś dobre
życzenia, storpeduje planowane przedsięwzięcie, „podstawi
nogę”,
• wierzy, żyjąc przecież w XXI wieku (!), w istnienie takich
sił i to pomimo ponad tysiąca lat chrześcijaństwa w Polsce!

Zastanówcie się, jaki obraz samego siebie przekazuje ktoś taki


uważnemu i w miarę światłemu rozmówcy. Jaki wpływ na obraz
świata człowieka wypowiadającego owo „nie dziękuję” ma wielo-
letnie powtarzanie takiego czegoś?

42
556/2021 Piotr Goliasz
5
Dodatkowo, osoby kultywujące ten zabobon, dla obcokrajowca ja-
wią się jako chamskie lub co najmniej nieuprzejme. Podobne wraże-
nie odnosi Polak mieszkający długo za granicą.

Zadanie pierwsze

Sprawdź bardzo uważnie, czy nie używasz (lub w odniesieniu do


jakich ludzi czy sytuacji używasz) takiego zwrotu! Na wszelki wy-
padek zapytaj znajomych, przyjaciół i członków rodziny. Tutaj mu-
sisz mieć całkowitą pewność. Dla wyostrzenia postrzegania zacznij
zwracać uwagę na takie zachowania u innych, oczywiście nie udzie-
lając im przy tym konsultacji bez zlecenia.

Jeżeli jesteś wolny od tego zwyczaju, to gratuluję i zapraszam


do następnego rozdziału. Jeśli nie – mam dla Ciebie kolejne zadanie.

Zadanie drugie

Staraj się przyłapać za każdym razem, kiedy komuś życzącemu


Ci powodzenia mówisz „nie dziękuję”. Uświadom sobie, że w tym
momencie wielu ludzi odbiera Cię jako zacofanego, pełnego zabo-
bonów Polaczka z zapadłej wioski. Jeśli to będzie nieprzyjemna
konkluzja – tym lepiej! Za którymś razem zaczniesz przyłapywać
się, zanim takie słowa opuszczą Twoje usta. A o to właśnie chodzi!

43
556/2021 Piotr Goliasz
5
Nie jesteś sam na świecie

Czytałem kiedyś książkę o starej niemieckiej arystokracji i zdanie


zawarte w tytule tego rozdziału było jedną z ich podstawowych za-
sad. Dziś mamy czasy bardziej plebejskie, co ma swoje wady i zale-
ty, niemniej respektowanie tej zasady niezwykle ułatwia kontakt
z różnymi ciekawymi ludźmi i zapobiega szybkiemu zaszufladko-
waniu nas do kategorii nieokrzesanych prostaków. To ostatnie często
już na początku zamyka nam drogę do interesujących znajomości
i to z dwóch powodów:
• ludzie na pewnym poziomie nie chcą zadawać się z prosta-
kiem, bo nie jest to ani wzbogacające, ani przyjemne,
• nikt rozsądny nie będzie rekomendował prostaka innym,
zwłaszcza ważnym znajomym, bo to – jak się popularnie
mówi – zwykły obciach.

Na co więc zwracać uwagę, aby uniknąć takich sytuacji? To jest


książka o relacjach międzyludzkich, a nie podręcznik dobrego wy-
chowania, dlatego skoncentrujmy się tylko na najbardziej palących
kwestiach.

„Nie jesteś sam na świecie” – to zdanie w swym minimalistycznym


podejściu uświadamia nam, że wokoło są inni ludzie, którym,
bez absolutnej konieczności, nie powinniśmy zakłócać życia. Doty-
czy to zwłaszcza zakłóceń, od których trudno im będzie się odciąć
bez zmiany miejsca pobytu.

Gdy coś mi w dotyku nie odpowiada, to mogę cofnąć rękę. Gdy


nie podoba mi się widok, mogę odwrócić wzrok. Problem jest
ze słuchem i węchem, bo tych nie da się bezproblemowo wyłączyć.

44
556/2021 Piotr Goliasz
5
Typowe wtargnięcia w przestrzeń innych ludzi i atak na zmysł słu-
chu i powonienia przedstawiam poniżej.
• Głośna rozmowa w miejscu publicznym, takim jak lokal czy
środek komunikacji – jeżeli jest prowadzona na tematy pry-
watne, to zdradza człowieka jako prostaka, a jeżeli jest
na tematy zawodowe, to dodatkowo pokazuje totalny brak
profesjonalizmu. Jakże często, siedząc w jakimś lokalu, sły-
szę różne, właściwie poufne, szczegóły o różnych firmach...
Może trzeba zacząć nagrywać to komórką i publikować
w internecie?
• Rozmowa, szczególnie głośna, przez telefon komórkowy
w miejscu publicznym lub w towarzystwie, w sytuacji, kiedy
można odejść na chwilę nieco dalej lub przynajmniej mówić
cicho.
• Zakłócanie przestrzeni innych muzyką lub dźwiękami, któ-
rych oni wcale sobie nie życzą – to jest już plagą w Polsce,
gdzie generalnie panuje kultura hałasu, chyba tylko po to,
aby zagłuszyć pustkę wewnętrzną wielu osobników. Nawet
jeśli słuchasz głośniej muzyki, wykorzystując do tego słu-
chawki, to upewnij się, że nieprzyjemnie głośne i zniekształ-
cone dźwięki nie rażą uszu innych ludzi. W przeciwnym
wypadku będziesz jawił się im jako osoba bez wychowania,
prostacka.
• Jeśli chodzi o zmysł powonienia, to kwestie higieny i świe-
żości ubrania są dla Was z pewnością bezdyskusyjne. Warto
jednak zwrócić uwagę na przypadki sporej przesady w drugą
stronę – nadmierne użycie perfum wszelkiego rodzaju. Pro-
blem dotyczy raczej starszego pokolenia, jednak wspomi-
nam tutaj o tym dla porządku.

45
556/2021 Piotr Goliasz
5
Wobec rozpowszechniającego się wokół nas chamstwa, ktoś może
zadać sobie pytanie, czy powyższe rady są na czasie i jaki mają sens.
Odpowiedź zależy od tego, drogi Czytelniku, czy chcesz długoter-
minowo żyć jak większość ludzi wokół Ciebie, czy może bardziej
odpowiada Ci sytuacja życiowa pokazana w „Prologu” w scenie
trzeciej. To jest Twój wybór.

Zadanie pierwsze

Wyczul się na głośne rozmowy, które słyszysz wokoło. Miej współ-


czucie dla osoby tak mówiącej, bo:
• albo próbuje ona pokryć wewnętrzną niepewność,
• albo – jako osoba, której już w dzieciństwie nikt nie chciał
słuchać – nauczyła się głośnością zmuszać otoczenie do tego,
• albo – w przypadku szczególnie głośnych rozmów do póź-
nych godzin nocnych, dobiegających zza okna lub z sąsiedz-
twa – pokazuje dodatkowo, że nie ma ona aktualnie partnera
zdolnego do dobrego seksu i w ten sposób próbuje zastęp-
czej rozrywki.

Obejrzyj pierwszy odcinek „Ojca Chrzestnego”. Zwróć uwagę na to,


że jeśli ktoś ma prawdziwą władzę (Vitto Corleone), to nie musi
wcale podnosić głosu. Mówi cicho, łagodnie i to wystarczy.

Posłuchaj siebie – jak głośno Ty odzywasz się w towarzystwie


i zastanów się, co w ten sposób przekazujesz innym o sobie.

Jeśli bywasz w towarzystwie, gdzie wzajemne przekrzykiwanie się


jest regułą, to pomyśl, że nabierasz tam niedobrych nawyków, które

46
556/2021 Piotr Goliasz
5
mogą (co najmniej) znacznie utrudnić Ci sukces gdzieś indziej.
Może warto rozważyć zmianę otoczenia?

Zadanie drugie

Wyrób sobie nawyk, że kiedy jesteś w towarzystwie i dzwoni Twój


telefon, to automatycznie mówisz: „Przepraszam na chwilę”, wsta-
jesz od stołu i kontynuujesz rozmowę w bardziej ustronnym miejscu.

To dotyczy wszelkich rozmów, szczególnie tych biznesowych.


Oprócz okazania szacunku osobom przy stole, które właśnie opuści-
łeś, pozwalasz im zapamiętać Cię jako dyskretnego człowieka.
Zobaczą oni też, że jak będą z Tobą rozmawiać przez telefon, to nikt
inny nie będzie się temu przysłuchiwał.

Pamiętaj, że to ma być nawyk, więc, o ile jeszcze nie masz go wyro-


bionego, popracuj nad tym świadomie przez kilka najbliższych
tygodni. Jeśli to możliwe, przed spotkaniem przełączaj swój telefon
w tryb dyskretny, aby sam dźwięk dzwonka nie wywoływał niepo-
trzebnego poruszenia.

47
556/2021 Piotr Goliasz
5
Widzę Cię

Zapewne zdziwi Was, kiedy napiszę, że kolejną cenną lekcję może-


my odebrać od fikcyjnego ludu Na'vi z filmu „Awatar” lub od ple-
mienia Zulu z Południowej Afryki, od którego prawdopodobnie cały
koncept pochodzi. W języku tych pierwszych osoby na przywitanie
pozdrawiają się mówiąc: „Oel ngati kameie”. Drudzy – zwrotem
„Sawubona”. W obydwu wypadkach oznacza to: „Widzę Cię” – nie
tylko jako potwierdzenie, że pozdrawiający rejestruje obraz roz-
mówcy na swojej siatkówce oka, lecz postrzega go także jako kom-
pletną istotę ludzką, z całym jej wnętrzem i bogactwem – bez zwa-
żania na swoje uprzedzenia i pozory.

„Widzę Cię”, to niezmiernie silny i pozytywny sygnał w komunika-


cji z drugim człowiekiem, szczególnie na samym początku znajo-
mości, kiedy budujemy tak ważne pierwsze wrażenie. Wtedy bardzo
szybko decyduje się, czy jesteśmy kimś niezwykłym w pozytywnym
tego słowa znaczeniu, czy też lądujemy w kategorii „szara masa”.
Z tego większość ludzi nie zdaje sobie sprawy. W Polsce mamy
z tym „Widzę Cię” kilka problemów:
• Nasze „dzień dobry” (podobnie jak w innych znanych mi ję-
zykach europejskich) nie odnosi się bezpośrednio do roz-
mówcy, choć jest to zapewne zrytualizowane życzenie do-
brego dnia. Nawet w tej pierwotnej formie sygnalizuje ono
tylko dobre intencje, a nie deklarację opisaną na początku
rozdziału. To stanowi o kolosalnej różnicy i w związku
z tym musielibyśmy uzupełnić powstałą lukę innymi sygna-
łami, czego zazwyczaj niestety nie robimy.
• Generalizując, większość ludzi nie jest zainteresowana oso-
bami wokoło. Pomijając tzw. bliskich, mamy tendencję

48
556/2021 Piotr Goliasz
5
do traktowania innych ludzi jak powietrze, nawet jeśli
z konieczności wchodzimy z nimi w jakieś interakcje (ka-
sjerka w sklepie, kelner w restauracji, konduktor w pociągu,
współpasażerowie w windzie). W ten sposób trenujemy się
w zachowaniu, które nie spełnia nawet najbardziej elemen-
tarnego wymogu przekazania drugiej osobie „Sawubona”,
a to potem bardzo przeszkadza w budowaniu dobrych relacji.
• Pochodną poprzedniego problemu jest bardzo powszechne
unikanie kontaktu wzrokowego – również w rozmowie
z konkretną osobą. Czasem sprawia to wrażenie przebywa-
nia w grupie osób dotkniętych rodzajem fobii społecznej,
bo unikanie kontaktu wzrokowego jest jednym z jej widocz-
nych syndromów.

Powyższe problemy wielu ludzi możemy potraktować jako szansę


dla siebie, bo w środowisku, w którym opisane powyżej postępowa-
nie jest rozpowszechnione, bardzo łatwo pozytywnie się wyróżnić.
Jak zawsze w głębszych kontaktach międzyludzkich, nie wystarczy
tutaj nałożenie w razie potrzeby „maski widzenia”, bo długotermi-
nowo inni rozszyfrują to jako tanią manipulację. Potrzebujemy wy-
robienia w sobie nowego zachowania, które stanie się integralną
częścią naszej osobowości. To z kolei wymaga ćwiczenia i prakty-
kowania, dlatego pod koniec rozdziału znów przejdziemy do zadań
praktycznych.

Na razie, drogi Czytelniku, przyjrzyj się uważnie, czy w codzien-


nym życiu zwracasz uwagę na istnienie innych ludzi wokoło, czy też,
z klapkami na oczach, pędzisz załatwiać swoje sprawy. Każdy z nas
ma takie chwile, kiedy (nie zważając na otoczenie) musi koncentro-
wać się na tym, co robi. Jeżeli jednak funkcjonujemy w takim stanie
większość czasu, to wzmacniamy w sobie bardzo niekorzystną

49
556/2021 Piotr Goliasz
5
postawę traktowania współbliźnich jak przeźroczyste obiekty, a nie
jak żywe, czujące istoty ludzkie.

Ta postawa pozornie sama w sobie niewiele szkodzi, gdy mamy


do czynienia z obcym człowiekiem na ulicy czy w autobusie. Jeśli
kiedyś spotkasz w jakichkolwiek okolicznościach osobę, z którą
dobra relacja mogłaby się okazać kluczowa dla Twojego dalszego
sukcesu czy szczęścia, to musisz jednak umieć skutecznie przekazać
jej to „Widzę Cię”, aby zdecydowanie zwiększyć szansę dalszego
kontaktu. I tu w wielu przypadkach pojawia się problem – aby móc
to zrobić na poczekaniu, musisz mieć tę umiejętność we krwi, bo
nie jest to prosta, łatwo powtarzalna formułka, którą możesz wyre-
cytować. Prawdopodobnie każdy człowiek będzie wymagał nieco
innego przekazu i aby być w swoim działaniu skutecznym, będziesz
potrzebował wyczucia, którego nabierzesz tylko dzięki regularnej
praktyce w życiu codziennym. Praktykuj zatem każdego dnia
i w odniesieniu do każdej spotkanej osoby!

Zadanie pierwsze

Znajduj czas (w miarę regularnie), aby bliżej przyglądać się różnym


ludziom wokoło. Rób to uważnie, zakładając że każdy z nich
ma swój wewnętrzny świat pełen pragnień, potrzeb, wątpliwości
i obaw – podobnie jak Ty. Spróbuj wyobrażać sobie, jak ten świat
może wyglądać.

To jest ważny krok, bo zaczniesz częściej postrzegać ludzi jako ży-


we, czujące i myślące indywidualności, a nie element wyposażenia
windy, dodatek do mopa, część kasy sklepowej itp. To da Ci istotną
przewagę nad większością, nazwijmy to, ogólnej populacji naszego
kraju. A to dopiero początek!

50
556/2021 Piotr Goliasz
5
Teraz zrób kolejny krok: zacznij sobie wyobrażać, co by było, gdyby
świat każdej z tych osób wyglądał całkiem inaczej, niż sobie
wyobrażasz...

Co by było, gdyby:
• ten dynamiczny biznesman nie mógł spać po nocach, bo jego
ukochane dziecko zostało narkomanem,
• ten młody tryskający pewnością siebie i sukcesem dyna-
miczny amant cierpiał na dobrze ukrytą impotencję, która
czasem doprowadza go do myśli samobójczych,
• ta super seksbomba, do której „ślinią się” tabuny mężczyzn,
była inteligentną, spragnioną ciepła kobietą, która – aby nie
czuć się w łóżku całkiem samotną – często obkłada się
na noc pluszowymi misiami,
• ten niestarannie ubrany i niedogolony człowiek w wytartych
dżinsach był w rzeczywistości bardzo dobrze sytuowanym,
wręcz bogatym człowiekiem, który wreszcie może sobie
pozwolić na wypięcie się na konwenanse,
• ta walcząca o przetrwanie, ciężko pracująca, samotnie
wychowująca dziecko kobieta była z faktu posiadania tego
dziecka szczęśliwa, bo wreszcie dzięki niemu ma ważny
cel w życiu,
• gdyby...

Myślisz, że to wydumane przypadki? Nic bardziej mylnego! Piszę te


słowa, czekając w lokalu na porcję tiramisu i wszystkie powyższe
przykłady, plus wiele innych, przypomniały mi się właśnie teraz.
Przypomniały! To oznacza, że z każdym z nich zetknąłem się

51
556/2021 Piotr Goliasz
5
na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy – do odleglejszych nawet nie
chcę wracać.

Zmierzam do tego, że jeśli chcesz mieć sukcesy w relacjach z inny-


mi, to musisz uświadomić sobie, co poniżej:
• Praktycznie każdy człowiek, pominąwszy skrajne przypadki
osób nieprzytomnych czy ciężko chorych, nosi w sobie wła-
sny kosmos pragnień, potrzeb, wyobrażeń i uczuć. Wiele po-
trzeb, takich jak uznanie, bycie kimś znaczącym czy choćby
tylko zauważonym, jest dla nas wszystkich wspólne. Speł-
nienie tej ostatniej potrzeby zazwyczaj nie jest czymś wy-
magającym wielkiego wysiłku i energii, zwłaszcza jeśli
w wyniku ćwiczeń robimy to w zasadzie automatycznie
(zamiast automatycznego traktowania ludzi jak powietrze
lub wspomniany wcześniej element wyposażenia).
• Wraz z nabywaniem doświadczenia życiowego rośnie w nas
przekonanie, że potrafimy bardzo dobrze domyślić się,
co siedzi w drugiej osobie, i w związku z tym mamy tenden-
cję do błyskawicznego przyklejania ludziom etykietek
i reagowania już później wyłącznie na te ostatnie. Takie
działanie bardzo często uniemożliwia nam, postulowane
na początku rozdziału, podchodzenie do innych ludzi bez
uprzedzeń i bez zwracania uwagi na to, co pozorne. Efektem
tego jest z kolei utrata konkretnych sposobności, co bije nas
potem w życiu.

Być może, po przeczytaniu powyższego, pomyślisz, że to wszystko


jest jasne i dość logiczne. Oczywiście, niemniej sama świadomość
niewiele Ci da!

52
556/2021 Piotr Goliasz
5
To tak, jakby świeżo upieczony absolwent typowej polskiej uczelni
lądował w swoim pierwszym miejscu pracy. Sama wiedza o tym,
czym jest praca, na czym polega, co w niej jest ważne, a nawet
wcześniejsza uważna obserwacja ludzi pracujących mu nie wystar-
czy. To trzeba czuć i stosować w praktyce, najlepiej codziennie.
Inaczej jesteś w sytuacji niewidomego na wystawie obrazów. Znasz
coś z opowiadania, ale to wszystko. Dlatego koniecznym jest regu-
larne wykonywanie obydwu części powyższego zadania. Nawet ja,
mając te rzeczy we krwi, robię to od czasu do czasu dla odświeżenia
i… ciągle przyłapuję się na różnych lukach i błędach. Tak więc
nie Ty jeden stoisz przed tym wyzwaniem!

Zadanie drugie

Pamiętasz drugie zadanie pod rozdziałem o przemyśleniach etycz-


nych i podejściowych? To dotyczące wynajdywania w każdym
człowieku czegoś pozytywnego, co możemy podziwiać? Połącz
teraz tę wcześniejszą umiejętność ze świadomością i wyczuciem
nabytym w efekcie ostatniego zadania. Postaraj się w odpowiedni
sposób nie tylko wyszukiwać te pozytywne cechy, ale też z wyczu-
ciem komunikować je innym ludziom.

Zacznij od łatwiejszych przypadków – swoich ulubionych znajo-


mych – i powoli kontynuuj z coraz większymi wyzwaniami – w od-
niesieniu do osób, które znasz mniej, bardzo słabo, albo które
są wręcz Twoimi nieprzyjaciółmi. Jasne, że w kraju takim jak Polska,
szczególnie odnosząc się w ten sposób do obcych, możesz spotkać
się z najróżniejszymi reakcjami – od zdziwienia po podejrzliwość,
a czasem nawet ze zdecydowanie negatywnymi. Tym nie należy się
zbytnio przejmować. W miarę jak będziesz w tym coraz lepszy,
takich reakcji będzie coraz mniej, a Ty nabędziesz niezwykle cenną

53
556/2021 Piotr Goliasz
5
i potrzebną umiejętność. Tej ostatniej nie da się nabyć w toku czyta-
nia nawet najlepszych książek. Jest ona typowym przykładem
wspomnianej wcześniej tzw. wiedzy ukrytej, więc serdecznie zachę-
cam Cię do intensywnego i wytrwałego ćwiczenia. Jeszcze raz pod-
kreślam: nie przejmuj się ewentualnymi początkowymi niepowo-
dzeniami!

Aby zmniejszyć ryzyko tych ostatnich, podaję kilka dodatkowych


małych rad:
• Unikaj w miarę możliwości wypowiadania absolutnych osą-
dów typu: „Ty jesteś X”, „Twoje dzieło jest X” – nawet jeśli
to „X” jest pozytywne! Część ludzi ma wyraźną awersję
do bycia ocenianymi w ten sposób, co prawdopodobnie jest
echem ich doświadczeń szkolnych. Dodatkowo, jeśli ktoś
jest w czymś ekspertem, a Ty (jako laik) mówisz mu „Jesteś
w tym dobry”, to łatwo w jego głowie powstaje pytanie, ja-
kie masz kompetencje do oceniania go – to nie jest dobry
początek.
• Znacznie lepsze i bezpieczniejsze jest wypowiadanie się
z podkreślaniem własnego punktu widzenia – mówisz na
przykład: „Bardzo podoba mi się X”. Tutaj mała uwaga
w odniesieniu do ewentualnie czytających tę książkę mana-
gerów, których kiedykolwiek uczyłem używania w kontek-
ście biznesowym języka eksperckiego. Otóż piszę teraz
o bardzo szczególnej formie nawiązania pierwszego kontak-
tu z praktycznie nieznaną nam osobą. To, co na treningach
mówiłem o skutecznym języku i przejęciu przywództwa
w komunikacji biznesowej, nadal pozostaje aktualne.
• Bezpieczną formą wypowiedzi jest komunikowanie w for-
mie pytania otwartego. Na przykład, jeśli znalazłeś w danym

54
556/2021 Piotr Goliasz
5
człowieku coś, co Ci się podoba (nazwijmy to „X”),
to pytasz: „Jak pan to robi, że X?” (możesz sformułować
pytanie w nieco inny sposób, zachowując jednak formę
otwartą).

To są drobne, choć istotne wskazówki. Jak wspomniałem, nic


nie zastąpi osobistego doświadczenia. Dlatego zachęcam Cię
do zrobienia przerwy w czytaniu i rozpoczęcia pierwszych ekspery-
mentów już teraz. Jeśli natrafisz na poważniejsze problemy, to skon-
taktuj się ze mną na blogu.

55
556/2021 Piotr Goliasz
5
Bądź bezpodstawnie życzliwy

Jeżeli chcemy długofalowo i bez wysiłku odnosić sukcesy w kontak-


tach z ludźmi, to umiejętność wnoszenia pozytywnych wartości
w życie innych jest niezwykle ważna i potrzebna. Większość współ-
bliźnich w stosunku do nieznajomych dokonuje zazwyczaj świado-
mej lub nieświadomej kalkulacji, czy takie zachowanie się opłaca.
Czy chcemy, czy też nie, to taką postawę kalkulacji pokazujemy
drugiej stronie, a ta odczuwa to – nawet jeśli przekaz odbywa się
nie tylko niewerbalnie, ale nawet poniżej progu świadomego odbio-
ru. Zgodnie z maksymą: „Jak wołasz do lasu, tak las Ci odpowiada”,
w głowie drugiej osoby prawdopodobnie zaczyna się podobna
kalkulacja. Jest to tak powszechne, że będąc bezpodstawnie życzli-
wymi, natychmiast wyróżniamy się z szarego tłumu, a to zazwyczaj
jest dobry początek relacji. Jeśli traficie przy tym na normalnych
ludzi, a nie jakichś paranoików, którzy wszędzie doszukują się
podstępu i manipulacji, to w wielu wypadkach w zdumiewającym
stopniu otworzy to Wam dostęp do ich umysłów i serc. A to z kolei
może zrobić wielką różnicę zarówno w kontaktach prywatnych,
jak i zawodowych.

Wyzwanie polega na tym, że nie może to być udawana czy choćby


sterowana życzliwość na zawołanie, bo wtedy łatwo zostanie roz-
poznana i zakwalifikowana jako manipulacja. To musi być inte-
gralny element Waszej osobowości. A to, biorąc pod uwagę postawy
powszechne w naszym społeczeństwie, mediach i polityce, wygląda
u większości dość kiepsko. Na szczęście, przy odrobinie ćwiczeń,
można to w sobie wypracować, a rezultaty będą bezcenne.
Jak to zrobić, napiszę poniżej w zadaniu do wykonania.

56
556/2021 Piotr Goliasz
5
O tym, że takie „rzucenie promienia słońca” w życie drugiego czło-
wieka może być łatwe i nie wymaga praktycznie żadnych znaczą-
cych nakładów, niech świadczy poniższy przykład z mojego życia.

Wracałem kiedyś z Ciechocinka po warsztatach z zarządem jednego


z klientów. Aby kupić coś na drogę, udałem się do pobliskiego mar-
ketu. Wybrałem kilka drobiazgów i ustawiłem się w powoli porusza-
jącej się kolejce do kasy. Przede mną stała schludnie, choć nieboga-
to, ubrana kobieta, w wieku powyżej pięćdziesięciu lat, która
wyłożyła na taśmę swoje zakupy – między innymi jakąś niedrogą
bombonierę. W czasie, gdy powoli posuwaliśmy się w kierunku ka-
sy, pani ta kilkakrotnie brała do ręki jedną z wystawionych obok
doniczek z małymi różami, z wahaniem stawiała ją na taśmę i od-
stawiała z powrotem. Widać było jej wahanie – kupić czy nie.
Kasjerka zaczęła przeciągać jej zakupy przez skaner.

– Proszę odłożyć na bok tę bombonierę, kupię zamiast niej doniczkę


z kwiatami – niespodziewanie i z widocznym zażenowaniem powie-
działa klientka.
Kasjerka zgodnie z tym odsunęła pudełko na bok. Dla mnie sytuacja
była absurdalna – ktoś, kto najwyraźniej nie był ani bezdomnym,
ani żebrakiem, musiał we współczesnej Polsce podjąć rozstrzygnię-
cie typu „albo-albo” w tak małej przecież sprawie!
– Ile ta bombonierka kosztuje? – zwróciłem się z pytaniem do
kasjerki.
– Osiem siedemdziesiąt dziewięć – padła odpowiedź.
– Jest naprawdę smaczna – kobieta stojąca przede mną dopowie-
działa życzliwie, przekonana widocznie, że chcę tę bombonierkę
kupić dla siebie.

57
556/2021 Piotr Goliasz
5
– Proszę dołożyć tę bombonierkę do zakupów tej pani, a cenę dodać
do mojego rachunku – z uśmiechem i życzliwie zwróciłem się
do kasjerki.
Obie kobiety na chwilę zamurowało, po czym ta klientka zwróciła
się do mnie:
– Ależ bardzo dziękuję.
– To ja dziękuję, że mogę Pani zrobić mały prezent – odpowiedzia-
łem – Ktoś, kto tak lubi kwiaty zapewne jest też dobrym człowie-
kiem. Cała przyjemność po mojej stronie.
Na twarzach obu kobiet (kasjerki i klientki) pojawił się szczery
i miły uśmiech od ucha do ucha. Pozostali ludzie czekający w kolej-
ce, jakby dotknięci czarodziejską różdżką, też nagłe zaczęli się
do siebie życzliwie uśmiechać. Zapłaciłem za zakupy i udałem się
w dalszą podróż.

Dlaczego opowiadam tę historię? Powodów jest kilka:


• Niezależnie od tego, jak wysoko wspięliśmy się po drabinie
społecznej i gospodarczej, pamiętajmy, że obok nas jest wie-
lu ludzi, którzy z bardzo różnych powodów muszą zmagać
się z zupełnie innymi wyzwaniami niż my. Ci ludzie to nie-
koniecznie obiboki, lenie czy margines społeczny.
Stojąc potem na peronie (po opisanym wyżej zdarzeniu) za-
stanawiałem się, że gdybym stosunkowo wcześnie w moim
życiu parę decyzji podjął inaczej, to być może też nie był-
bym dziś dobrze opłacanym, podróżującym po świecie
ekspertem, lecz takim dobrym, sympatycznym człowiekiem,
odkładającym na bok słodycze za osiem siedemdziesiąt
dziewięć, aby móc kupić sobie doniczkę z kwiatkami.

58
556/2021 Piotr Goliasz
5
Dlatego też:
• Powinniśmy od czasu do czasu łapać nieco dystansu do
naszych osiągnięć i niezmiennie okazywać zrozumienie
oraz szacunek innym, którzy – będąc tak samo dobrymi
i przyzwoitymi ludźmi jak my – podjęli decyzje, które eko-
nomicznie zatrzymały ich w miejscu. Jeśli ktoś, jak na przy-
kład niektórzy politycy, z pogardą wyraża się o współbliź-
nich (bo ktoś skończył tylko zawodówkę, wychował się
na podwórku etc), to nie naśladujmy tego. Pamiętajmy, że
są to relikty postawy z czasów komuny, które należy jak
najprędzej wyeliminować z naszej mentalności i naszego za-
chowania. W kręgach ludzi z pewną klasą takie postępowa-
nie uchodzi za skrajnie plebejskie i wykluczające. Uważajcie
więc na to, bo możecie przez to w różnych sytuacjach dość
bezceremonialnie zostać zdyskwalifikowanymi i to w trybie
przyśpieszonym.
• Wielu ludzi idzie przez życie, ciągnąc za sobą (metaforycz-
nie) całkiem spory cień, który przy okazji rzuca na innych
ludzi. Moja rada dla wszystkich: chcecie dobrze żyć (w sze-
rokim tego słowa znaczeniu), to rzucajcie w życie innych lu-
dzi promień słońca, a nie cień! Sprawiajcie, aby dzięki temu,
że istniejecie, w życiu innych pojawiał się uśmiech, życzli-
wość i to poczucie, że tak naprawdę jesteśmy częściami tego
samego Wszechświata. Czasem, jak w opisanym powyżej
przypadku, wymaga to tylko odrobiny uwagi i złotych osiem
siedemdziesiąt dziewięć. Nie ma więc wykrętów, że to zbyt
trudne lub za drogie. Podkreślam jeszcze raz: praktykujcie
taką bezpodstawną życzliwość tak długo, aż wejdzie Wam
w krew. To, wbrew pozorom, zmieni nie tylko życie benefi-
cjentów, ale i Wasze.

59
556/2021 Piotr Goliasz
5
Jeśli znowu ktoś uważa, że te słowa napisał człowiek, który nie ma
pojęcia o prawdziwym życiu, idealista, to polecam ponownie szybką
lekturę trzeciej sceny „Prologu”.

Zadanie pierwsze

Wyrób sobie nawyk robienia drobnych, uprzejmych rzeczy dla in-


nych ludzi. I to niekoniecznie w zamian za jakieś uprzejmości dla
Ciebie, ale tak po prostu – bez oczekiwania na rewanż. Nie zrażaj
się tym, że niektórzy, nieco paranoicznie nastawieni rodacy, będą na
Ciebie patrzeć podejrzliwie. To w gruncie rzeczy ich problem.
Z takim uczynnym nastawieniem zakwalifikujesz się do znacznie
ciekawszej i bardziej obiecującej grupy, która na zewnątrz trzyma
osoby myślące tylko o sobie.

Dla treningu zacznij zadanie od osób Ci bliskich, które lubisz, ko-


chasz albo przynajmniej szanujesz. Do tego rozpocznij od rzeczy,
które dla Ciebie nie będą specjalnym wyrzeczeniem, a zrobią pozy-
tywną różnicę tej drugiej stronie. Jeśli jesteś rodzicem/dzieckiem,
to stosunkowo łatwo coś takiego wymyślić, bo masz pojęcie o po-
trzebach/pragnieniach drugiej strony, nieprawdaż? Podobnie, kocha-
jąc się z partnerką/partnerem, też możesz, nie oczekując rewanżu,
zrobić coś ekstra, co jednostronnie zintensyfikuje jej/jego doznania.
Ja robię to ćwiczenie regularnie, z bardzo dobrymi rezultatami.

Przekonasz się, że takie nastawienie to nic takiego trudnego, że ko-


rona Ci z głowy nie spada, że czynienie dobra jest przyjemne, a inni
ludzie nagle zaczynają znacznie przyjaźniej się do Ciebie odnosić.
Wtedy możesz rozszerzyć zakres tego ćwiczenia na ludzi w pracy
i w szerszym kręgu znajomych.

60
556/2021 Piotr Goliasz
5
W przypadku trudności wyobraź sobie, że dana osoba ma akurat
urodziny/imieniny, ale nie życzyła sobie żadnego materialnego pre-
zentu. Pomyśl, co dobrego możesz dla niej zrobić – nawet jeśli mia-
łyby to być tylko miłe, ale szczere słowa. Podkreślam jeszcze raz:
cokolwiek robisz, musi to być szczere!

Zadanie drugie

Jeśli opanowałeś już robienie takich nieuzasadnionych dobrych


uczynków dla ludzi, których lubisz albo masz do nich przynajmniej
neutralne nastawienie, to możesz spróbować wersji dla zaawanso-
wanych. Polega ona na tym, abyś zrobił coś takiego dla Twojego
przeciwnika w pracy, biznesie czy w życiu towarzyskim! Zdaję so-
bie sprawę z trudności i zagrożeń takiej próby, ale warto opanować
tę umiejętność. Ja kiedyś w ten sposób zainicjowałem proces, który
w pewnej firmie zmienił mojego największego wewnętrznego opo-
nenta w najlepszego ambasadora. I nie było w tym odrobiny ma-
nipulacji!

Jak już wspomniałem, jest to zadanie dla zaawansowanych, dlatego


należy realizować je dość ostrożnie.

Ta metoda nie jest nowa – już w Biblii napisano: „Jeśli każą Ci


przejść jedną milę, to przejdź dwie” (Mt. 5.41).

W Biblii chodziło o to, że żołnierz rzymski mógł, zgodnie z prawem,


nakazać każdemu napotkanemu Żydowi, aby ten niósł jego ekwipu-
nek przez dystans jednej rzymskiej mili, co odpowiadało mniej wię-
cej tysiącu krokom. Zrozumiałe, że każdy w ten sposób „uszczęśli-
wiony” bagażowy odliczał do tysiąca i potem zostawiał swój
przymusowy ładunek na drodze. Kalkulacja drugiej mili była taka:

61
556/2021 Piotr Goliasz
5
przejście jej, jako coś niezwykłego, stwarzało doskonałą okazję
do rozpoczęcia konwersacji z wrogiem, a tam gdzie jest konwersacja,
tam pojawiają się szanse na porozumienie. Dziś to działa tak samo
dobrze jak dwa tysiące lat temu.

62
556/2021 Piotr Goliasz
5
Słuchaj, co mówią inni

Pamiętacie rozważania o korzyściach z nawiązywania relacji z róż-


nymi ludźmi? Jako jedną z tych korzyści rozpatrywaliśmy możli-
wość nauczenia się od różnych ludzi wielu rzeczy zarówno o nas,
jak i o świecie. Tak naprawdę, jeśli umiejętnie wykorzystamy
te możliwości, to w wielu wypadkach przyczynią się one do zwięk-
szenia naszego zadowolenia z życia bardziej, niż ukończenie wielu
typowych studiów wyższych. Tak było zarówno w moim przypadku,
jak i wielu osób, które znam. Nie są to więc jakieś teoretyczne, puste
dywagacje.

Dodatkowym plusem, jeśli oczywiście zrobimy to właściwie, będzie


dobra atmosfera rozmowy i otwarcie się drugiego człowieka. Jak
widać gra jest zdecydowanie warta świeczki, tym bardziej, że mó-
wimy o rzeczach bardzo prostych do zastosowania. Prostych – jeśli
rzetelnie wykonaliście zadania z poprzednich rozdziałów.

Pierwszym i dość oczywistym warunkiem, jeśli chcemy się czegoś


od kogoś nauczyć, jest konieczność słuchania, co ta druga strona
nam przekazuje. To pozornie banalny i (jak wspomniałem) oczywi-
sty warunek. W praktyce jednak bardzo często obserwuję zachowa-
nia przeczące temu. Większość ludzi sprawia wrażenie, jakby albo
musieli udowodnić swoją wartość, opowiadając cały czas o sobie
i swoich osiągnięciach, albo uważali innych za niezbyt świadomych
„ciemniaków”, których należy „oświecić”, doradzić im i pouczyć.
I to najwyraźniej niezależnie od tego, czy te ostatnie działania
są przez rozmówcę pożądane, czy też nie.

Spróbujcie posłuchać uważnie, jak to wygląda wokół Was.

63
556/2021 Piotr Goliasz
5
To opisane (błędne) podejście ma wiele wad.
• Postępując podobnie jak większość, stajemy się dla innych
ludzi składnikiem wspomnianej wcześniej niezbyt zróżni-
cowanej tzw. szarej masy i w wielu wypadkach będziemy
tak traktowani. To bardzo niekorzystne, zwłaszcza jeśli
chcemy w życiu osiągnąć coś więcej niż szarą egzystencję,
podobną do tej, jaką żyje większość wokół nas.
• Z powodu jak powyżej, jeśli zależy nam na specjalnej relacji
z konkretnymi osobami (które mam nadzieję wyróżniają się
czymś od tej wspomnianej już szarej masy), to nie dajemy
im żadnych specjalnych powodów, aby taką relację z nami
nawiązać. Wielu ludzi błędnie zakłada, że w takiej sytuacji
może to skompensować zmasowanym opowiadaniem o swo-
ich osiągnięciach, stanie posiadania itp. Szczególnie pewna
grupa polskich mężczyzn zapamiętała ze swojej młodości
tę ostatnią strategię jako skuteczną przy podrywaniu niektó-
rych nastolatek i postępują tak, jakby w międzyczasie nic
się wokoło nie zmieniło. To mało skuteczne i do tego dość
żałosne. Podobnie wygląda to zresztą przy nawiązywaniu
wielu relacji biznesowych, do czego jeszcze dojdziemy.
• Jeśli nieproszeni występujemy w roli doradcy, co w różnych
formach też zdarza się nagminnie, to zazwyczaj nie zaskar-
biamy sobie ani sympatii, ani wdzięczności innych. Prawie
nikt nie lubi być pouczanym i poprawianym, jeśli o to
nie prosił. W rezultacie, ponieważ chcemy dobrze, to często
dziwimy się, że nasi rozmówcy tego nie doceniają. Tutaj
zalecam konsekwentne stosowanie wspomnianej już wcze-
śniej zasady Alexa, która brzmi: O ile sprawa nie dotyczy
poważniejszego zagrożenia czyjegoś życia lub zdrowia,
to nie udzielajmy konsultacji bez zlecenia.

64
556/2021 Piotr Goliasz
5
Zawsze możemy udzielić konsultacji za darmo, co też często
robię, ale, pomijając wskazany powyżej wyjątek (zagrożenie
życia lub zdrowia), nigdy z własnej inicjatywy i bez zapro-
szenia zainteresowanego. Kolejnym wyjątkiem jest bliższa
i długotrwała znajomość, kiedy druga strona daje nam per-
manentną „licence to kill”. Wtedy, teoretycznie, możemy
udzielać informacji zwrotnej, kiedy uznajemy to za przydat-
ne. Nawet w takiej sytuacji musimy jednak uważać, aby nie
przesadzić – potwierdzam to wieloma przykrymi doświad-
czeniami z mojego życia.
• Jeśli mówimy, zamiast słuchać, to, z oczywistych powodów
(o ile nie mamy jakiejś wady logopedycznej, nad którą trze-
ba praktycznie pracować), niewiele nowego możemy się na-
uczyć. W ten sposób często wypuszczamy z ręki cenne oka-
zje skorzystania z czyichś doświadczeń, wiedzy i kontaktów.
Widzę to, spotykając się z różnymi ludźmi. Sporo rozmów-
ców, zamiast bezpłatnie „podpiąć się” do mojej wiedzy,
co normalnie sporo kosztuje (honoraria godzinowe liczone
w tysiącach złotych), stara się chyba zaimponować mi opo-
wiadaniem o sobie. Ja chętnie słucham, bo zawsze mogę się
czegoś nowego dowiedzieć, ale dla drugiej strony oznacza to
często bezpowrotnie straconą okazję – i to z kilku powodów.
Po pierwsze, ja (i ludzie do mnie podobni) mam wiele cie-
kawych opcji w życiu i chęć ponownego spotykania się
z osobami, które głównie opowiadają o sobie, swoim życiu
i znajomych, jest u mnie raczej ograniczona. Po drugie, jeże-
li ktoś nie potrafi słuchać (nie mówiąc już o braku innych
umiejętności, którymi dotąd zajmowaliśmy się w tej książce),
to generalnie nie rekomenduję go ani nawet nie kontaktuję
z innymi znajomymi. A ten ostatni krąg jest w moim przy-
padku dość szeroki i wartościowy – spójrzcie choćby na listę

65
556/2021 Piotr Goliasz
5
dotychczasowych klientów na moim blogu. Taka rekomen-
dacja z mojej strony (podobnie w przypadku wielu ludzi,
których znam) wiąże się z pewnym położeniem na szali
własnej reputacji i co naturalne, nie będę tego robił dla ko-
goś, kto ma podstawowe braki – nawet jeśli byłby bardzo
sympatycznym i inteligentnym człowiekiem. Podkreślam,
że nie tylko ja tak robię, więc weźcie sobie te zdania mocno
do serca.
• Jeszcze mały aspekt biznesowy. Wielu z Was zarabia na ży-
cie dzięki jakiejś formie komunikacji z innymi. Gadulstwo w
negocjacjach jest jednym z najbardziej rozpowszechnionych
i najbardziej „samobójczych” błędów popełnianych przez
negocjatorów! Gdy szkolę w Polsce ludzi, którzy mają pro-
wadzić poważniejsze pertraktacje, to bardzo często pierw-
szym punktem warsztatów jest dość brutalna amputacja
tegoż gadulstwa, bo czasu jest mało, a błąd bardzo poważny.
Na żywo pokazuję, jak bezlitośnie można wykorzystać
każde nieostrożne wychylenie się szkolonego i myślę, że
uczestnicy zapamiętują to na długo. Tutaj nie mam takich
możliwości, nie chcę też zamieniać tej książki w podręcznik
negocjacji. Po prostu sygnalizuję problem. Wykonanie po-
niższych zadań będzie dobrym początkiem zmiany, aby
zacząć sobie z tym lepiej radzić.

Aby nasz wewnętrzny przełącznik częściej był w pozycji „słuchanie”


niż w pozycji „nadawanie”, warto wykonać poniższe zadania.

Zadanie pierwsze

W celu wyrobienia sobie postrzegania w tym zakresie, w kontaktach


z ludźmi zwróć uwagę na tych, którzy:

66
556/2021 Piotr Goliasz
5
• nieproszeni starają się doradzać innym, pouczać ich lub
po prostu krytykować,
• włączają „autopilota” i dłużej niż dziewięćdziesiąt sekund
w jednym ciągu opowiadają o sobie, swoich osądach, do-
świadczeniach i przeżyciach, nie zważając przy tym na to,
na ile audytorium rzeczywiście jest zainteresowane.

Zwróć uwagę na to, jak czujesz się wtedy jako słuchacz i pomyśl
o tym, ilu ciekawych rzeczy nie dowie się druga strona tylko dlatego,
że jest na nadawaniu, a nie na odbiorze.

Zadanie drugie

Wykorzystując wyostrzone postrzeganie, staraj się zaobserwować,


kiedy Ty, w rozmowach z innymi, robisz powyższe dwa błędy. Jeśli
uważasz, że ich nie popełniasz, to:
• nagraj swoje wypowiedzi podczas rozmów telefonicznych,
które prowadzisz, a potem przeanalizuj dokładnie ich prze-
bieg – możesz być bardzo zaskoczony tym, co stwierdzisz,
• poproś osobę zaufaną, aby dyskretnie zwracała Ci uwagę,
kiedy albo udzielasz komuś konsultacji bez zlecenia, albo
zapędzasz się w mówieniu bez sprawdzania, czy drugą stro-
nę nadal to jeszcze interesuje.

Z taką pomocą powinieneś zacząć przyłapywać się na tego rodzaju


potknięciach. To na początku może być dość frustrujące i to jest
dobrze. Im większa frustracja na tym etapie, tym większa szansa,
że ten proces przyłapywania szybciej będzie następował przed
popełnianiem tego rodzaju błędów, co w oczywisty sposób pozwoli
Ci ich unikać.

67
556/2021 Piotr Goliasz
5
Nie zgaduj – pytaj i rób to dobrze

Jeśli, co omówiliśmy w poprzednim rozdziale, powinniśmy umieć


słuchać innych ludzi, to naturalnie nie możemy się ograniczyć
do biernego czekania, aż ktoś sam z siebie zacznie mówić, choć
i to się czasem zdarza. Podstawowym narzędziem nawiązania, pod-
trzymania i w razie potrzeby, kierowania rozmową jest umiejętne
zadawanie pytań. Podkreślam słowo „umiejętne”, bo smutnym fak-
tem jest to, że większość Polaków, mimo rozpowszechnionego
wykształcenia wyższego, ma tutaj umiejętności na poziomie śred-
niozaawansowanego obcokrajowca uczącego się naszego języka.
To bardzo surowa ocena i na pewno wzburzy niektórych z Was, ale
jeśli obiecałem pisać tutaj prawdę, jak jest, to nie mogę tego pomi-
nąć. W czym rzecz?

Posłuchajcie uważnie, jakie pytania zadaje w rozmowie większość


ludzi wokoło. Włączcie dowolny program polskiej telewizji, też
i taki prowadzony przez nagradzane gwiazdy dziennikarstwa,
po czym uważnie posłuchajcie, jak one (oni) to robią (patrz po-
przedni rozdział).

W czasie, kiedy piszę tę książkę, sytuacja wygląda ciągle tak,


że zazwyczaj – jeśli już w ogóle zadają oni pytania (a nie po prostu
opowiadają o tym, co im samym się wydaje) – to przeważnie są to
pytania zamknięte, czyli takie, które wymagają od rozmówcy krót-
kiej, konkretnej odpowiedzi: „tak” albo „nie”. Pewnym wariantem
tego są pytania alternatywne, kiedy rozmówca ma prosty wybór
z zazwyczaj dwóch możliwości, albo ukryte pod postacią pytań
zamkniętych pytania sugerujące. Podajmy na początek parę przy-
kładów dla wyjaśnienia, o co mi chodzi.

68
556/2021 Piotr Goliasz
5
• Typowe pytanie zamknięte, zaczynające się od słowa „czy”,
na przykład: „Czy pan jest zadowolony z wyniku sondaży?”.
Pytający ma pewną hipotezę na ten temat i po prostu próbuje
ją potwierdzić. Rozmówca do niczego innego nie jest mu po-
trzebny! Jeśli druga strona odpowie tylko na zadane pytanie,
mówiąc „tak” albo „nie”, to w tym konkretnym przypadku,
zdając sobie sprawę z indywidualności tego, co dla każdego
oznacza zadowolenie, właściwie dalej niewiele wiemy.
Pytanie „Co pan sądzi o wynikach sondaży?”, bez podawa-
nia dalszych opcji, zdecydowanie zwiększyłoby szanse
na dowiedzenie się czegoś więcej od rozmówcy.
• Wariant pytania zamkniętego, bez „czy”, wyrażonego tylko
intonacją głosu: „Jest pan zadowolony z wyników sondaży?”
– rezultat jak powyżej.
• Pytanie alternatywne, na przykład: „Czy wolałby pan współ-
pracować z partią X czy z partią Y?”. Pytający w swojej mą-
drości zakłada, że rozmówca nie rozważa żadnych innych
wariantów. Próbuje po prostu sprawdzić, która z jego dwóch
hipotez jest słuszna. A jeśli rozmówca wolałby zrobić coś
solo, albo z partnerem „Z”, to tego pytający w ogóle już
nie bierze pod uwagę. Jeśli nie będzie miał szczęścia, to nig-
dy się tego nie dowie. Proste pytanie: „Z kim wolał-
by/chciałby pan współpracować?” (bez sugerowania jakich-
kolwiek opcji!) lepiej pomogłoby odkryć punkt widzenia
rozmówcy.
• Pytanie sugerujące, typu: „Czy nie uważa pan, że najlepiej
byłoby dla Was zrobienie X?” – tutaj pytający ma jakąś tezę
lub hipotezę i próbuje ją potwierdzić u rozmówcy. To, jaka
jest wizja rozmówcy, w tym momencie w ogóle go nie inte-
resuje. W przeciwnym wypadku zadałby inteligentniejsze

69
556/2021 Piotr Goliasz
5
pytanie, na przykład: „Co, pana zdaniem, najlepiej byłoby
zrobić w danej sytuacji?”.

To tylko kilka bardzo prostych przykładów pokazujących, dlaczego


oglądanie polskiej telewizji w wielu wypadkach jest szkodliwe –
podświadomie czerpiemy z tego niedobre wzorce. Przy tym na razie
rozważyliśmy tylko wady takich pytań z punktu widzenia ich warto-
ści poznawczej. Ponieważ jest to książka o relacjach, to nie będę się
rozpisywał o tym, jak bardzo brak umiejętności zadawania pytań
otwartych mści się w negocjacjach wszelkiego rodzaju. Wierzcie mi,
negatywne skutki też są bardzo poważne!

Do tego dochodzi jeszcze aspekt emocjonalny, czyli to, jak rozmów-


ca czuje się potraktowany (mamy tu przykład dość przedmiotowego
sposobu traktowania). Tutaj, w relacjach prywatnych, spektrum jego
reakcji sięga od obojętności i braku zaangażowania w dalszą roz-
mowę, po zniecierpliwienie i w końcu brak szacunku dla pytającego
partnera. W relacjach zawodowych ludzie naprawdę wyszkoleni
w komunikacji (a jest ich w dobrych firmach coraz więcej), patrzą
na kogoś posługującego się tak ograniczonym repertuarem jak
na gitarzystę, który opanował granie tylko trzech prostych akordów,
a chce muzykować w koncertującym zespole muzycznym. Od biedy
można coś zagrać, ale tylko „od biedy”... Chcemy coś takiego
komunikować potencjalnemu pracodawcy czy partnerowi bizne-
sowemu?

Reasumując, będąc niewolnikami zadawania pytań zamkniętych


(a nie oszukujmy się – większość naszych rodaków nimi jest!),
nie tylko bardzo ograniczamy sobie możliwości bliższego poznania
różnych ciekawych osób, ale też wykluczamy się z wielu atrakcyj-
nych możliwości zarabiania pieniędzy. Nie muszę chyba tłumaczyć,

70
556/2021 Piotr Goliasz
5
jak bardzo ujemnie wpływa to na możliwą jakość naszego życia –
niezależnie od tego, czy sobie zdajemy z tego sprawę, czy też nie.

Wobec tak poważnego problemu, jeśli naprawdę chcemy pójść kon-


taktach z innymi „do przodu”, to musimy intensywnie popracować
nad jego rozwiązaniem i to nie w teorii, lecz w praktyce. Dlatego
zalecam Wam uważne i staranne wykonanie poniższych zadań,
a potem dalsze regularne ćwiczenie. Ja, mimo ponad dwudziestolet-
niej praktyki jako trener i konsultant, cały czas to robię, a to chyba
mówi wiele.

Zadanie pierwsze

Zacznij uważnie obserwować, jakie pytania zadają w rozmowie


ludzie wokół Ciebie. Od czasu do czasu włącz telewizor i posłuchaj,
co w tym kontekście wyrabiają tam różni, często kasujący bardzo
duże gaże celebryci. Spróbuj wyłapać wszystkie przypadki opisane
powyżej i pomyśl, jakie miałbyś odczucia, gdybyś siedział na miej-
scu ich rozmówcy.

Nie chodzi tutaj o wytykanie kogokolwiek palcami, lecz jedynie

o wyrobienie sobie postrzegania w tym zakresie. Jeśli, podobnie jak


znakomita większość Czytelników tej książki, nie wylądujesz kiedyś
u mnie na warsztatach, to będziesz musiał w trakcie nauki sam
dawać sobie informację zwrotną, a wtedy to postrzeganie będzie
Ci koniecznie potrzebne.

Wyraźnie ostrzegam Cię przed dawaniem takiej nieproszonej infor-


macji zwrotnej znajomym wszelkiego rodzaju, choć na pewno znaj-
dziesz bardzo wiele sytuacji, w których mógłbyś to zrobić. Zasada
„Nie udzielaj konsultacji bez zlecenia” ma tutaj pełne zastosowanie.

71
556/2021 Piotr Goliasz
5
Zadanie drugie

Jeśli już wyrobiłeś sobie lepsze postrzeganie, to czas przejść


do mniej przyjemnej części – zastosowania tego na sobie.

Zacznij obserwować siebie samego w rozmowach z innymi i spróbuj


przyłapywać się na tym, kiedy popełniasz błędy opisane w tym roz-
dziale. To jest na początku trudniejsze niż się wydaje, bo tak wiele
rzeczy robimy w międzyczasie automatycznie, nie zdając sobie
w ogóle z tego sprawy! To jest wygodne, a ja chcę, ba, wręcz wy-
magam, abyś tego „autopilota” wyłączył! No cóż, chcesz w życiu
zacząć lądować w atrakcyjniejszych miejscach niż dotychczas,
to musisz przejąć stery – przynajmniej od czasu do czasu.

W tym zadaniu obserwowania samego siebie możesz korzystać


z różnych pomocy. Możesz na przykład nagrywać część Twoich
rozmów telefonicznych, które prowadzisz i potem analizować,
co i jak powiedziałeś. Możesz wtajemniczyć kogoś naprawdę
bliskiego i poprosić o zwracanie Ci uwagi na błędy. Gdy ja się tego
uczyłem, to najlepszym źródłem informacji zwrotnej było dziesię-
cioletnie wtedy dziecko mojej przyjaciółki. Po poinstruowaniu
o co chodzi i daniu „licence to kill”, był to naprawdę bezlitosny
coach, dzięki któremu wiele sobie uświadomiłem i teraz mogę
o tym pisać.

Zadanie trzecie

Abyś nie pozostał tylko z mało budującą świadomością własnych


błędów, popracujmy trochę nad opanowaniem lepszych zachowań.
Takim bardzo dobrym i skutecznym rozwiązaniem jest używanie
pytań otwartych. Nie tylko pozwalają one rozmówcy wypowiedzieć

72
556/2021 Piotr Goliasz
5
się swobodnie i bez jakiegokolwiek ograniczania go z naszej strony,
nie tylko są dobrym narzędziem w sytuacjach negocjacyjnych czy
konfliktowych (do czego wrócimy), ale też pozwalają nam czasem
dowiedzieć się rzeczy, które same nigdy nie przyszły nam do głowy.
Czy to są dobre rzeczy, czy złe, to zależy, ale zazwyczaj lepiej być
świadomym, co się dzieje. W wielu miejscach w internecie możesz
znaleźć definicję pytań otwartych, dlatego tutaj nie będę jej powta-
rzał. Zamiast tego skoncentruj się na kilku niezwykle przydatnych
pytaniach o następującej konstrukcji:
• Pytania zaczynające się od „co” – „Co sądzisz o X/o tym,
że X?”, „Co spowodowało, że X?”,
• Pytania zaczynające się od „jak” – „Jak zrobiłeś X/ że X?”,
„Jak wyobrażasz sobie X?”,
• Pytania zaczynające się od „w jaki sposób” – „W jaki sposób
dokonałeś X?”, „W jaki sposób ma to działać?”, „W jaki
sposób chcesz osiągnąć/zrobić X”.

Dla uproszczenia, weź pytania z tych trzech grup i spróbuj w myś-


lach poprowadzić kilka rozmów ze znajomymi tak, aby w ich trakcie
wykorzystywać te pytania jak najczęściej.

Niekiedy pomocne może być wykonywanie tego zadania z głośnym


wypowiadaniem tychże pytań.

To zadanie na początku może być trudne ze względu na dotychcza-


sowe przyzwyczajenia – nie zniechęcaj się tym.

Potem zacznij z tymi znajomymi faktycznie rozmawiać w ten spo-


sób. Umiejętność właściwego zadawania pytań możesz opanować
wyłącznie w praktyce. Najlepiej zacznij od stosowania jej w niezo-
bowiązujących rozmowach, przy których stawka jest niewielka. Jak

73
556/2021 Piotr Goliasz
5
coś nie wyjdzie, to nie będzie problemu. Postaraj się dojść do stanu,
kiedy otwarte pytania będziesz zadawał w ogóle o tym nie myśląc –
tak jak to jest ze zmianą biegów w czasie jazdy samochodem.
To nazywa się nieświadomą kompetencją i w tym wypadku jej osią-
gnięcie jest koniecznością.

W międzyczasie zacznij podobnie przygotowywać się do bardziej


zaawansowanych rozmów, na przykład do wszelkiego rodzaju nego-
cjacji. Przygotowany „na sucho”, zacznij wprowadzać te pytania
i do takich rozmów. Zobaczysz, jak w miarę nabierania wprawy
zwiększy się Twoja skuteczność negocjacyjna.

Dobre opanowanie umiejętności z zadania trzeciego jest jednym


z kluczowych elementów nie tylko na drodze do bardzo dobrych
kontaktów z innymi, ale też do sukcesów w wielu relacjach
biznesowych. Dlatego warto poświęcić nawet sporo czasu,
aby sprawnie wprowadzić takie pytania do swojego repertuaru.

Możesz śmiało poświęcić na nie kilka tygodni (serio!) i ciągle


będzie to bardzo dobra inwestycja.

Na koniec jeszcze istotna uwaga o pytaniach zamkniętych. Jak każ-


dy element języka, mają one swoje uzasadnienie i zastosowanie
w pewnych określonych sytuacjach. Przykładem jest potwierdzenie
czyjejś deklaracji zrobienia czegoś albo potwierdzenie konkretnego
faktu. Tu jest podobnie jak z używaniem młotka – warto korzystać
z niego przy wbijaniu gwoździ, ale nie w przypadku każdej pracy
naprawczej. Wykaż się nieco większą finezją i szerszą gamą na-
rzędzi.

74
556/2021 Piotr Goliasz
5
Nie przerywaj

W tym rozdziale zajmiemy się niezwykle popularną przypadłością


naszych rodaków, a mianowicie tendencją, aby w rozmowie z dru-
gim człowiekiem pokazać mu, że wcale nie zależy nam na tym, aby
dowiedzieć się od niego czegoś nowego. W poprzednim rozdziale
mówiliśmy, że typowy Polak pokazuje rozmówcy, jaki jest inteli-
gentny i ile to sam wie, a jeśli już pyta, to przeważnie tylko po to,
aby potwierdzić swoje przypuszczenia. Do tego dochodzi jeszcze
jedna przywara, a mianowicie przerywanie rozmówcy w pół zdania.
Potem następuje albo dopowiedzenie tego, co (według nas) nasz
rozmówca chciał powiedzieć, albo polemika z tymże. Bardzo często
przerywający nie ma zielonego pojęcia o tym, co drugi rozmówca
rzeczywiście chciał powiedzieć w dalszej części, przez co kończy
się to jego mniejszym albo większym blamażem!

Z zabawnym przypadkiem spotykam się bardzo często, kiedy poka-


zuję Berlin znajomym z Polski. W centrum znajduje się między
innymi zbudowana w XIX wieku siedziba Senatu i burmistrza mia-
sta, od zawsze nazywana Czerwonym Ratuszem. Regularnie roz-
grywa się tu następujący dialog:
– To jest siedziba Senatu i burmistrza Berlina, zwana Czerwonym
Ratuszem. Nazwa pochodzi od... – mówię to i zwykle w tym
momencie jakieś osiemdziesiąt procent rozmówców przerywa mi
i dopowiada:
– …bo tutaj – pewnym siebie głosem mówią – urzędowali komu-
niści.

Tymczasem siedziba ta zbudowana została z czerwonej cegły i to


z tego powodu (a nie w związku z komunistami) jest tak nazywana.

75
556/2021 Piotr Goliasz
5
To akurat niewinny przypadek, ale postępowanie takie jest bardzo
rozpowszechnione i to w sytuacjach, kiedy konsekwencje są znacz-
nie poważniejsze niż mój uśmiech i pomyślenie: „jeszcze
jeden/jedna”.

Ewidentne wady takiego działania są następujące:


• Dobrowolnie odcinamy się od informacji, które mogłyby
być dla nas bardzo istotne i zastępujemy je naszymi domy-
słami. Często widzę to szkoląc negocjatorów – po gadul-
stwie, jest to następny „samobójczy” błąd, jaki można w ta-
kiej sytuacji popełnić.
• Tak jak w opisanym „przypadku berlińskim”, pokazujemy
rozmówcy naszą ignorancję i do tego robimy to bardzo gło-
śno i wyraźnie. Gdybyśmy do końca wypowiedzi partnera
trzymali usta na przysłowiową kłódkę i po prostu słuchali,
to nie tylko uniknęlibyśmy takiego wątpliwego popisu,
ale też dowiedzieli się czegoś nowego.
• Pokazujemy rozmówcy, że mamy wewnętrzną potrzebę „po-
kazania się”, co może sugerować nasze słabe poczucie wła-
snej wartości i/lub brak elementarnej ogłady. To w oczach
wielu ciekawych ludzi przesuwa delikwenta do grupy,
w której naprawdę nie chcielibyście się znaleźć.

Jeżeli teraz ktoś z Was uważa, że powyższy problem go nie dotyczy,


to zalecam podwójną uwagę! Jest on niezwykle rozpowszechniony
(widać to na przykład w telewizji, choć nie tylko) i mnóstwo inteli-
gentnych, wykształconych osób tak się zachowuje, w ogóle nie zda-
jąc sobie z tego sprawy. Dla pocieszenia mogę dodać, że jak mam
słabszy dzień, to sam muszę się pilnować, aby tego nie robić.

76
556/2021 Piotr Goliasz
5
Jak sobie z tym poradzić? Tutaj, podobnie jak przy zmianie innych
zautomatyzowanych negatywnych nawyków, postępujemy w trzech
krokach:
• wyrabiamy sobie postrzeganie, obserwując innych,
• z tym wyostrzonym postrzeganiem uważnie przyglądamy się
własnym poczynaniom, dając sobie solidnego „kopa”
za każdym razem, kiedy uświadamiamy sobie, że właśnie
popełniliśmy dany błąd,
• po odpowiedniej ilości powtórzeń poprzedniego punktu
przyłapujemy się zanim popełnimy błąd.

A teraz czas na zrobienie tego w praktyce.

Zadanie pierwsze

Włącz telewizor, nastaw program polskiej telewizji i obserwuj,


jak dziennikarska i polityczna „elita” tego kraju przerywa rozmów-
com i „zgaduje”, co druga strona chciała powiedzieć. Gdy zoba-
czysz, jak wiele osób o znanych nazwiskach tak robi, to na pewno
przestaniesz uważać się za gorszego. Nabijanie się z innych nie jest
jednak celem tego zadania. Jak już wspomniałem, chodzi o wy-
ostrzenie sobie własnego postrzegania. Jeśli uznajesz, że tym cele-
brytom nie przeszkodziło to zostać osobami znanymi, to zauważ też,
że większość z nich stała się takowymi w nieco innych czasach, nie-
kiedy też w bardzo różny sposób. Dzisiaj nie polegałbym na tym,
że naśladowanie tego rodzaju błędów będzie pomocne w osiągnię-
ciu sukcesu.

77
556/2021 Piotr Goliasz
5
Zadanie drugie

Poprzednie zadanie zaleciłem robić wyłącznie z telewizorem, bo on


nie pogniewa się, jeśli będziesz koncentrować się wyłącznie na jed-
nym aspekcie, lekceważąc wszystko inne. Teraz, uzbrojony w nowe
umiejętności, obserwuj znajomych ludzi w różnych rozmowach.
Staraj się wyłapać, kiedy popełniają błąd opisywany w tym rozdzia-
le. Szczególnie łatwo stwierdzisz to na przykład z rodzicami, po-
nieważ w ich pokoleniu jest to nagminne. Pamiętaj, aby nie dawać
rozmówcom informacji zwrotnej bez jednoznacznego zlecenia
z ich strony! To jest ćwiczenie dla Ciebie, a nie sposób na pogorsze-
nie sobie relacji z innymi.

Zadanie trzecie

Wyposażony w precyzyjnie działające postrzeganie, za każdym


razem, kiedy przerwiesz rozmówcy, postaraj się przyłapać na tym,
uświadamiając sobie jednocześnie, jak jesteś słaby w tak elementar-
nej umiejętności komunikacji międzyludzkiej. To działa zazwyczaj
wkurzająco, to wiem, ale przeważnie po kilku takich incydentach
nagle uświadomisz sobie sam zamiar, zanim rzeczywiście popełnisz
błąd. To da Ci możliwość wyboru lepszej opcji, która przeważnie
brzmi: „Trzymaj buzię na kłódkę”. Teraz wystarczy świadomie
trochę zapanować nad tą chęcią wtrącenia się, a po pewnym czasie
zrobi się z tego pożyteczny nawyk. To oczywiście trzeba ćwiczyć,
a potem, jak widać na wspomnianym wyżej moim osobistym przy-
kładzie, pilnować się regularnie.

78
556/2021 Piotr Goliasz
5
Słuchaj aktywnie

Jeżeli, drogi Czytelniku, nie tylko doczytałeś do tego momentu,


ale też solidnie wykonałeś wszystkie zalecane ćwiczenia, to nale-
żysz do zdumiewająco wąskiej grupy ludzi, którzy w miarę swobod-
nie posługują się tymi dotychczas omówionymi elementarnymi
narzędziami. Teraz kolej połączyć je w prostą, niemniej bardzo sku-
teczną technikę prowadzenia rozmowy, a mianowicie w tzw. aktyw-
ne słuchanie.

Opis tejże techniki bez trudu znaleźć można w internecie, więc tutaj
skupię się tylko na tych kilku aspektach, które są rzadziej poruszane
w tak bezpośredni sposób, a jednocześnie decydują o praktycznej
skuteczności jej zastosowania.

Istotne i pożyteczne jest jej używanie na początku znajomości,


a nawet w pojedynczej rozmowie później, o czym przeczytacie po-
niżej. Dodatkowym, ważnym zastosowaniem jest rozwiązywanie
sytuacji konfliktowych, szczególnie tych naładowanych negatyw-
nymi emocjami.

Słuchając aktywnie, chcemy, aby:


• nasz rozmówca poczuł się dobrze,
• nabrał do nas zaufania,
• otworzył się przed nami.

Potem, kiedy pierwsze lody są już przełamane (a właściwie „rozto-


pione”, bo nie używamy siły tylko osobistego ciepła), możemy
dołożyć do tego inne cele, na przykład:

79
556/2021 Piotr Goliasz
5
• rozszerzenie naszej wiedzy w zakresie, w którym rozmówca
wie więcej od nas,
• znalezienie kluczowych możliwości porozumienia w sytu-
acjach problematycznych czy negocjacyjnych.

Zauważyliście, że te ostatnie dwa cele staramy się osiągnąć dopiero


po nawiązaniu dobrego kontaktu z rozmówcą? Większość ludzi po-
pełnia ten błąd, że stawia je sobie od pierwszego zdania rozmowy,
co często poważnie utrudnia ich osiągnięcie.

Stosując aktywne słuchanie, sygnalizujemy rozmówcy na różne spo-


soby, że:
• rozmowa z nim jest dla nas wartościowa,
• to, co mówi, jest dla nas interesujące,
• chcemy, aby mówił dalej i będziemy go uważnie słuchać.

Podkreślam, że sygnalizujemy nasze rzeczywiste zainteresowanie,


a nie udajemy go!. Warunkiem takiego działania jest autentyczne
zainteresowanie tym człowiekiem. Jeżeli na tym etapie naszej
wspólnej nauki nadal uważacie, że inni ludzie nie są interesujący,
to coś poszło nie tak i polecam powrót do początku książki i uważne
przeczytanie wcześniejszych rozdziałów! Przy niedoborze motywa-
cji, aby to zrobić, przeczytajcie… Tak, tak, zgadliście – przeczytaj-
cie trzecią scenę „Prologu” – może to ją poprawi.

Wracając do tematu – ludzie, szczególnie ci, od których możemy się


czegoś wartościowego nauczyć, są dość wyczuleni na fałsz wszel-
kiego rodzaju, więc ponownie ostrzegam przed próbami udawania
i wszelkiego rodzaju manipulacji. W najlepszym przypadku osią-
gniemy sukcesy równie „autentyczne” jak nasze własne zachowanie.

80
556/2021 Piotr Goliasz
5
Ze wstydem przyznaję, że – jak prawdopodobnie większość z nas –
próbowałem tego kiedyś w życiu i z własnego doświadczenia
stanowczo odradzam!

Jak w praktyce słuchać aktywnie:


• Jeżeli druga strona mówi, to absolutnie trzymamy język
za zębami i tylko sygnalizujemy, że słuchamy, w sposób nie
przerywający nadawcy. Typowe sygnały, to kontakt wzro-
kowy, potakiwanie głową (we właściwym rytmie!), a także
„aha”, „mhm” – w odpowiednich momentach.
• Jeżeli rozmówca przestał mówić, a chcemy (chcemy,
nieprawdaż?), aby kontynuował, to zadajmy mu pytanie
otwarte (już umiemy je zadawać), najlepiej dotyczące czegoś,
co on właśnie powiedział.
• Jeśli chcemy się upewnić, że dobrze zrozumieliśmy partnera
albo nawiązać do rozmowy, która została przerwana w prze-
szłości, to użyteczną jest kombinacja: „Ty powiedziałeś,
że…” plus cytat, plus pytanie otwarte dotyczące tamtej
wypowiedzi. Często już samo „Ty powiedziałeś, że...” plus
cytat, skłania rozmówcę do mówienia dalej i wtedy oczywi-
ście nie przerywamy mu pytaniem, tylko zachowujemy je
do następnej przerwy w wypowiedzi.

Typowe błędy popełniane przez większość ludzi, którzy chcą zasto-


sować tę technikę:
• Przerywanie rozmówcy – z jakiegokolwiek powodu to robi-
cie, to sygnalizujecie: „Mam gdzieś to co mówisz, to co
ja chcę teraz powiedzieć jest ważniejsze”. To jest atak na po-
czucie własnej wartości tego drugiego i jako taki generuje
w nim negatywne odczucia w Waszym kierunku! Na pewno

81
556/2021 Piotr Goliasz
5
tego chcecie? W niektórych kręgach, na przykład w kulturze
anglosaskiej, jest to skrajnie nieuprzejme i kwalifikuje deli-
kwenta jako dzikusa pochodzącego nie wiadomo skąd.
O tym warto pamiętać także w obliczu faktu, że wielu z Was
próbuje szczęścia na emigracji.
• Na tym etapie rozmowy wrzucanie do niej własnych przeżyć
i doświadczeń: „Ja też kiedyś tam byłem…” albo „U mnie
wyglądało to tak…”
• Ocenianie, osądzanie lub – co gorsza – krytykowanie tego,
co powiedział rozmówca.
• Pouczanie rozmówcy – pamiętacie o unikaniu udzielania
konsultacji bez zlecenia?
• Bagatelizowanie tego, co nam powiedziano. To ostatnie
szczególnie często ma miejsce w odniesieniu do dzieci. Syn
mówi do ojca: „Tato, ja mam taki wielki problem...”. Ojciec
w odpowiedzi: „Synku, jak dorośniesz, to zobaczysz dopiero,
co to są prawdziwe problemy”. Potem taki tato dziwi się,
że dziecko woli rozmawiać z innymi ludźmi…

To, co napisałem, może zdawać się Wam łatwym i oczywistym, tyl-


ko jak wytłumaczyć fakt, że większość nawet bardzo inteligentnych
i wykształconych ludzi nie potrafi robić tego dobrze? Gdybyśmy
spotkali się na warsztatach, to i Wy, drodzy Czytelnicy, z dużym
prawdopodobieństwem zobaczylibyście, jaka jest różnica pomiędzy
tym, co umiecie, a tym, co jest możliwe. Piszę to bez wywyższania
się – po prostu zależy mi, abyście uświadomili sobie, jak wiele
potencjalnych możliwości marnujecie przy aktualnym poziomie
tej umiejętności.

82
556/2021 Piotr Goliasz
5
Na szczęście, podobnie jak prawie wszystko, o czym piszę w tej
książce, jest to możliwe do opanowania. Przeczytanie i przemyślenie
powyższego rozdziału to dobry początek, ale – jak się zapewne
domyślacie – praktyka będzie decydująca. Przejdźmy więc teraz
do konkretnych zadań.

Znów starałem się ułożyć je tak, aby każdy poradził sobie beze mnie.
Gdyby pojawiły się jednak trudności, to skontaktujcie się ze mną
na blogu – coś wymyślimy.

Zadanie pierwsze

Włącz sobie film lub program publicystyczny, w którym wypowia-


dane są dłuższe kwestie. Możesz go sobie nagrać (jeśli jest taka
możliwość), by ćwiczyć na tym materiale w dowolnym momencie
i do skutku. Wyobraź sobie, że telewizor lub głośnik, którego uży-
wasz, to żywy rozmówca. Staraj się nawiązać z tym rozmówcą
kontakt wzrokowy i utrzymać go podczas większości czasu danej
wypowiedzi. Kiedy już to nie sprawia Ci kłopotu, to dołóż do tego
sygnalizowanie skinieniami głowy i potwierdzeniem typu „aha”
lub „mhm” w odpowiednich momentach.

Jeżeli masz jakąkolwiek kamerę, to ustaw ją tak, aby „patrzyła”


na Ciebie z pozycji rozmówcy. Nagraj to, co robisz. Odtwórz to na-
granie – zwracaj uwagę na to, gdzie patrzysz w czasie słuchania
i czy sygnalizujesz słuchanie w rytmie i tempie dopasowanym
do tempa rozmówcy. Jeśli nie masz kamery – poproś bliską Ci,
w miarę rezolutną osobę, aby dała Ci informację zwrotną, jak
to robisz.

83
556/2021 Piotr Goliasz
5
Zadanie drugie

Z tym samym filmem lub programem robisz rzecz następującą:


słuchasz uważnie i przy każdym bardziej rozbudowanym zdaniu
zatrzymujesz odtwarzanie, po czym zadajesz rozmówcy pytanie
otwarte, dotyczące tego, co on właśnie powiedział.

Jeśli na początku będzie to trudne i będzie wymagało czasu na za-


stanowienie się, to nie przejmuj się tym. Jest to normalne u ludzi,
którzy tego nigdy wcześniej nie ćwiczyli. Właśnie dlatego na
początku robisz to z nagraniem, a nie żywym człowiekiem. Nikt
się nie będzie ani śmiał, ani niecierpliwił. Nie przechodź do następ-
nego zadania, zanim nie będziesz umiał wykonać tego płynnie i bez
problemów! Gdybyś miał kłopoty z szybkim zadawaniem pasują-
cych pytań, to wróć do zadania trzeciego z rozdziału pt. „Nie zgaduj
– pytaj i rób to dobrze!” i poćwicz jeszcze. To ważne, żebyś wyko-
nał to zadanie dobrze, zanim przejdziesz do kolejnego.

Zadanie trzecie

Po opanowaniu umiejętności z obydwu poprzednich zadań – czas


je połączyć.

Puszczasz zatem to samo nagranie. Tym razem zarówno sygnalizu-


jesz słuchanie (jak w zadaniu pierwszym), jak też zadajesz właściwe
pytania otwarte, od czasu do czasu stopując losowo nagranie. Gdy
to idzie Ci już gładko, to bierzesz całkiem inne, nowe nagranie
i próbujesz robić to od razu – bez uprzedniego ćwiczenia obydwu
elementów. Nie zważaj na ewentualne trudności – w końcu starasz
się opanować nową, bardzo ważną umiejętność!

84
556/2021 Piotr Goliasz
5
Nawet jeśli dotąd byłeś nieśmiałym lub introwertycznym człowie-
kiem (cokolwiek by to miało znaczyć), to w ten sposób bezpiecznie
i w Twoim własnym tempie możesz nauczyć się czegoś, co odpo-
wiednio zastosowane, wprowadzi do Twojego życia całkiem nową
jakość i otworzy nowe możliwości. Kiedyś też taki byłem i z całym
przekonaniem potwierdzam, że warto!

Zadanie czwarte

Jeśli poczułeś się już w miarę komfortowo, wykonując poprzednie


zadania, to czas na próbowanie tego z żywymi rozmówcami. Tutaj
na początek masz dwie praktyczne opcje:
• Jeżeli masz bliską osobę, która też chce nauczyć się tej tech-
niki (najwygodniejszy przypadek), to możecie zrobić sobie
to ćwiczenie w ramach wspólnej zabawy. Obie strony będą
w pełni świadome, o co chodzi i można ćwiczyć na pełnym
luzie.
• W innym przypadku zalecam ćwiczenie na początku z oso-
bami nieznajomymi lub tymi, z którymi znasz się powierz-
chownie. Osoby znające Cię bliżej mogły przyzwyczaić się
do Twojego uprzedniego stylu komunikowania i teraz mogą
odbierać Cię jako sztucznego. Jeżeli masz opory przed takim
miłym i sympatycznym zagadywaniem nieznajomych,
to, zanim tego spróbujesz, przeczytaj następny rozdział.
Potem koniecznie wróć do tego zadania.

Zadanie piąte

Zacznij wprowadzać aktywne słuchanie do większości rozmów,


które prowadzisz. Spróbuj, po rozkręceniu się rozmówcy, zmieniać

85
556/2021 Piotr Goliasz
5
kierunek dalszej konwersacji odpowiednio dobranymi pytaniami
(otwartymi!). Na początek zmieniaj kierunek rozmowy delikatnie,
aby nabrać wprawy. Gdy poczujesz się z tym komfortowo, to mo-
żesz zacząć dokonywać bardziej radykalnych zwrotów – najlepiej
używając konstrukcji: „A tak na marginesie, to co sądzisz o X?”,
gdzie X jest nowym, często radykalnie nowym tematem rozmowy.

Jeśli zrobisz to naprawdę dobrze, to zdziwisz się, jak gładko


rozmówca pójdzie za Tobą. Jeśli nie – to z jego strony może paść
pytanie: „Dlaczego akurat o to pytasz?” (lub podobne). Wtedy,
na wszelki wypadek, lepiej miej jakąś rozsądną odpowiedź, którą
przemyśl i przygotuj sobie wcześniej.

W tym zadaniu i późniejszych jego zastosowaniach cały czas pa-


miętaj o zagadnieniach etycznych, którymi zajęliśmy się na począt-
ku książki, bo zaczynasz wchodzić w obszar, gdzie łatwo możesz
wywrzeć znaczący wpływ na drugą osobę. Jak widać wcale nie po-
trzeba do tego jakichś zaawansowanych technik NLP – wystarczy
naprawdę dobrze robić stosunkowo proste rzeczy!

Zadanie szóste

Mając opanowane umiejętności z dotychczasowych zadań, możesz


pokusić się o zrobienie następnego kroku.

Znajdź kogoś, kto dobrze zna się na jakiejś dziedzinie, o której Ty


masz tylko mierne albo nawet żadne pojęcie. Zadaj tej osobie jakieś
rozsądne pytanie otwarte na temat jego specjalności, a potem słuchaj
bardzo uważnie. Staraj się wyłapać jakiś szczegół, do którego, oczy-
wiście po tym jak rozmówca zamilknie, zadasz kolejne pytanie
otwarte. Potem znowu słuchaj uważnie, wyłap jakiś szczegół i dalej

86
556/2021 Piotr Goliasz
5
powtarzaj zadanie. Jeśli będziesz robić to dobrze, to będziesz w sta-
nie nawet godzinami prowadzić rozmowę na temat, o którym
niewiele wiesz. Rozmówca będzie się dobrze czuł, a Ty dowiesz się
nowych rzeczy.

To jest bardzo przydatna umiejętność w nawiązywaniu ciekawych


znajomości z ludźmi, którzy w jakiejś dziedzinie (albo i wielu)
są znacznie lepsi od Ciebie. W nieco zmodyfikowanej postaci przy-
daje się też na przykład przy negocjacjach, więc zdecydowanie war-
to nad tym popracować.

Nie zdziwiłbym się, gdybyś, nawet będąc bardzo zmotywowanym,


potrzebował kilku tygodni na opanowanie umiejętności, o których
piszę w tych sześciu zadaniach. To jest całkowicie naturalne, bo nie
tylko uczysz się czegoś nowego, ale przy tym często walczysz
ze starymi, bardzo szkodliwymi przyzwyczajeniami. To nie powinno
Cię zniechęcać, bo grasz o naprawdę wysoką stawkę w grze, w któ-
rej tak naprawdę, przy odrobinie zaangażowania, nie możesz prze-
grać. Nawet jeśli nie zrobisz nic innego ponad wykonanie dotąd
zaproponowanych przeze mnie zadań, to zaobserwujesz bardzo dużą
poprawę w Twoich relacjach wszelkiego rodzaju. To oczywiście nie
powinno zwalniać Cię od zajęcia się pozostałymi zagadnieniami,
które będziemy jeszcze omawiać w tej książce, bo przecież chcesz
rozegrać wszystkie karty na drodze do dobrego życia, nieprawdaż?

87
556/2021 Piotr Goliasz
5
Bądź odrobinę zuchwały

Czy zastanawialiście się kiedyś, jak szeroka jest gama Waszych


możliwych zachowań w kontaktach z innymi ludźmi?

Znakomita większość z Was potrafi z pewnością zachować się we-


dług elementarnych zasad dobrego wychowania i ogólnie przyjętych
wzorców, co, wobec wspomnianego rozpowszechnionego chamstwa,
samo w sobie jest bardzo cenne. Dbajcie o tę umiejętność i pielę-
gnujcie ją. A jeśli zdarzyło się Wam wyrastać w środowisku, gdzie
takowe dobre zasady były nieznane lub lekceważone, to pamiętajcie:
nigdy nie jest za późno, aby się z nimi zapoznać (w dobie internetu
powinno to być łatwo rozwiązywalne) i zacząć postępować w zgo-
dzie z nimi.

Problem polega jednak na tym, że ograniczenie się do takiego


postępowania w kontaktach międzyludzkich nie zawsze cechuje się
największą skutecznością. Często obserwuję, jak ludzie miotają się
w granicach tego, co jest powszechnie akceptowane, a kiedy
ich działania nie przynoszą rezultatu – sfrustrowani albo się wycofu-
ją, albo zaczynają być agresywni, chamscy czy bezczelni. Takie
zachowania nie są optymalne. Przyjrzyjmy się, czy przypadkiem
nie mamy lepszej alternatywy.

Moje obserwacje pokazują, że w naszych interakcjach z innymi


możemy wyróżnić trzy strefy:
• Zachowania grzeczne – całkowicie zgodne z obowiązują-
cymi normami i zwyczajami. Dopóki się do nich stosujemy,
nic specjalnego nie powinno nam się przydarzyć. Niestety
to „nic” dotyczy też i tych pozytywnych zdarzeń i dlatego
osobiście nazywam tę strefę zakresem „mli-mli” („ciepłe

88
556/2021 Piotr Goliasz
5
kluchy”, „ciepłe mleko”). Abyśmy się dobrze zrozumieli –
umiejętność takiego zachowania się jest konieczna,
nie oznacza to jednak, że musimy cały czas tak postępować.
• Zachowania zuchwałe – z jednej strony wychodzą one swoją
śmiałością poza tzw. normę i ogólnie przyjęte konwenanse,
z drugiej zaś – nie idą tak daleko, aby u partnera powodować
niechęć, odrazę, oburzenie czy agresję.
• Zachowania bezczelne – to takie, które druga strona jedno-
znacznie określi jako chamskie, manipulacyjne czy oburza-
jące. Często zdarza się, że ludzie o niskim poczuciu własnej
wartości zaczynają właśnie od bezczelności, w nadziei,
że przyniesie to sukces. Na dłuższą metę jest to bardzo kiep-
ska strategia.

Zobaczmy teraz, jak wygląda kwestia skuteczności naszych interak-


cji w zależności od tego, w którym z powyższych zakresów
komunikujemy się z innymi. Poniższy wykres nie pretenduje
do bycia prawdą naukową, jest jednak odbiciem moich wieloletnich
obserwacji i eksperymentów.

Na poziomej osi odmierzamy poziom zuchwałości naszych interak-


cji z innymi ludźmi (zaznaczam pionowymi kropkowanymi liniami
umowne granice zakresów), a linia przerywana pokazuje ich sku-
teczność.

89
556/2021 Piotr Goliasz
5
Rys. 1.

Jak widać, dopóki działamy po lewej stronie wykresu (grzeczny,


całkowite „ciepłe kluchy”), nasza skuteczność jest raczej umiar-
kowana. Dość dynamicznie rośnie ona, gdy zaczynamy działać zu-
chwale, osiągając maksimum gdzieś w pobliżu granicy bezczelności,
aby po jej przekroczeniu gwałtownie spaść praktycznie do zera.
Widać wyraźnie, jak wiele z tej potencjalnej efektywności tracimy,
jeżeli – tak jak większość ludzi – boimy się powędrować w strefę
zachowań zuchwałych.

Drugą obserwacją jest to, że bardzo blisko granicy bezczelności


(mówiąc kolokwialnie – idąc po bandzie) skuteczność ta jest naj-
większa. Nie wolno jednak tej niebezpiecznej granicy przekroczyć.

W tym ostatnim przypadku pojawia się poważny problem, bo ta


granica nie jest czymś, co da się matematycznie wyliczyć, a w do-
datku jest ona nie tylko różna w zależności od osoby, z którą roz-
mawiamy, ale nawet zależeć może od konkretnej sytuacji, kontekstu
i innych czynników, będących całkowicie poza naszą kontrolą,
a nawet możliwością ich postrzegania.

90
556/2021 Piotr Goliasz
5
Czy w związku z tym oznacza to, że wykres ten jest bezużyteczny?
Niekoniecznie. O ile bowiem nie możemy z absolutną dokładnością
powiedzieć osobie X, jak daleko może posunąć się w zuchwałości
w stosunku do osoby Y, to możemy w efekcie ćwiczeń przynajmniej
nabrać dość dobrego wyczucia, gdzie aktualnie w danym przypadku
zaczyna się strefa niebezpieczna. Nabycie tego wymaga sporej prak-
tyki i wiąże się też niestety z wypadkami przy pracy. Takie ekspe-
rymenty lepiej więc przeprowadzać w sytuacjach, kiedy nie chodzi
o naszą karierę życiową, niemniej zdecydowanie warto. Wrócimy
do nich na końcu rozdziału.

W zamian uzyskujemy dodatkowy repertuar zachowań, który znacz-


nie rozszerzy nasze możliwości i skuteczność zarówno w sferze
osobistej (na przykład gdy szukamy sobie partnera), jak i zawodo-
wej. Ważne jest oczywiście, aby w tym wszystkim nie zapominać
zasad dobrego wychowania i zawsze być miłym człowiekiem.
Umiejętność bycia zuchwałym ma uzupełniać, a nie zastępować
takie zachowania.

Napisanie dobrych zadań pomocnych w trenowaniu zuchwałości


w takim znaczeniu, jak opisane w tym rozdziale, jest niezwykle
trudne. Jest to w tak dużym stopniu kwestią indywidualnego wyczu-
cia, że najlepsze, co mogę zrobić, to dać Wam kilka bardzo ogól-
nych zaleceń:
• Najlepiej znajdźcie w gronie swoich znajomych osobę X,
która najwyraźniej w zachowaniu w stosunku do innych wy-
kracza nieco poza utarte konwenanse, a mimo to jest przez
nich nie tylko akceptowana, ale często lubiana. Zwróćcie
uwagę na to, aby ci lubiący osobę X byli ludźmi o dość
silnym poczuciu własnej wartości, a nie słabeuszami, którzy
boją się komukolwiek postawić. Inaczej ryzykujecie, że wy-

91
556/2021 Piotr Goliasz
5
bierzecie sobie kogoś, kto po prostu dominuje słabszych
swoją bezczelnością – tego zdecydowanie nie chcemy
za wzór.
• Przebywając wraz z osobą X w różnym towarzystwie, przy-
glądajcie się uważnie, na czym polega jej inny sposób komu-
nikowania – co robi inaczej niż Wy, kiedy działacie zgodnie
z ogólnymi zasadami. Zwracajcie uwagę na rezultaty za-
chowań osoby X. Jeśli wypreparujecie pewne elementy, któ-
re doprowadziły ją do dobrych rezultatów, to zastanówcie się,
czy – czysto teoretycznie – moglibyście wbudować je
w swój repertuar.
• Spróbujcie wyobrazić sobie kilka takich sytuacji, kiedy to
Wy stosujecie te elementy w komunikacji z innymi ludźmi.
Zastanówcie się zarówno nad tym, co i jak moglibyście po-
wiedzieć, aby nieco wychylić się poza dotychczasową
grzeczną konwencję, jak też i nad tym, jak będziecie się
ratować, jeśli przeholujecie. Mała wskazówka: wiele po-
tknięć można wytłumaczyć nieporozumieniem.
• Zacznijcie bardzo ostrożnie eksperymentować z powyższy-
mi elementami – najlepiej stosujcie je w relacjach z osobami
obcymi i w sytuacjach, kiedy ewentualne niepowodzenie nie
spowoduje poważniejszych negatywnych konsekwencji.
• Unikajcie na początku robienia tego z osobami, które Was
znają, bo łatwo mogą one uznać to za sztuczne, wyuczone
zachowanie. W stosunku do takich ludzi wszelkie zmiany
zachowania trzeba wprowadzać bardzo delikatnie i w ma-
łych dawkach, niezwykle uważnie obserwując ich reakcje
i zachowując wzmożoną czujność.

92
556/2021 Piotr Goliasz
5
• W miarę nabywania wprawy i wyczucia, możecie ekspery-
mentować, posuwając się małymi krokami dalej, pamiętając
o unikaniu sygnalizowania innym ludziom braku szacunku
i o stosowaniu swojej wersji wspomnianych na początku
książki zasad Alexa.

93
556/2021 Piotr Goliasz
5
Część III.
DOBIERAJ SOBIE LUDZI

94
556/2021 Piotr Goliasz
5
Uważaj, z kim się zadajesz

Po opanowaniu umiejętności, którymi zajmowaliśmy się dotąd,


mamy już niezłą „narzędziownię”, aby znacznie poprawiać nasze
relacje z praktycznie wszystkimi ludźmi z naszego kręgu kulturowe-
go, posługującymi się tym samym językiem.

Nie powinniśmy jednak z tego wnioskować, że z każdym z otacza-


jących nas ludzi takie relacje warto nawiązywać, nie mówiąc już
o inwestowaniu naszego czasu i zasobów w pracę nad nimi. Nie
wspomnę nawet o coraz bardziej rozpowszechniającym się cham-
stwie, prymitywizmie myślenia i braku szacunku dla kogokolwiek.
Od ludzi zarażonych takimi chorobami trzeba od razu odgradzać się
kordonem sanitarnym – niezależnie od ich tytułów naukowych
i stanowisk, które zajmują.

Mam na myśli fakt, że otaczający nas ludzie są bardzo różni


i nawet szanując każdego z nich, z bardzo wieloma nie jest nam
po drodze zarówno w kwestii celów życiowych, jak też postawy,
komunikacji, a nawet zasad etycznych. Pozostawienie takich osób
na zewnątrz naszego życia oszczędza nam wielu kłopotów i niepo-
trzebnych wydatków – zarówno w sensie materialnym (pieniądze),
jak i niematerialnym (czas, emocje). Jeżeli uświadomimy sobie,
ile miliardów ludzi żyje na tym świecie, to łatwo zrozumiemy, że nie
ma konieczności, abyśmy zadawali się z osobnikami, którzy mają na
nas negatywny wpływ i ewidentnie pogarszają jakość naszego życia.

Czytając powyższe zdania, można odnieść wrażenie, że jestem na


zimno kalkulującym człowiekiem, który dla czystej wygody elimi-
nuje ze swojego otoczenia ludzi, którzy mu nie pasują. Pomijając
fakt, że chęć wygodnego życia sama w sobie byłaby w tym wypadku

95
556/2021 Piotr Goliasz
5
wystarczającym uzasadnieniem, to u mnie (zapewne też i u wielu
z Was) jest jeszcze jeden aspekt, który koniecznie trzeba uwzględnić.

Znając siebie dość dobrze wiem, że – obok bycia czasem skuteczną


maszyną do rozwiązywania problemów – jestem też, a może nawet
przede wszystkim, bardzo wrażliwym człowiekiem i że ta wrażli-
wość umożliwia mi bardzo wiele rzeczy zarówno prywatnie,
jak i zawodowo. Wiem, że bez niej nie byłbym dziś tak daleko
jak jestem! Z drugiej strony, jak wspomniałem wyżej, wszyscy
żyjemy w realnym otoczeniu, w którym pojawiają się różni ludzie –
nie zawsze w stosunku do nas mili czy dobrze nastawieni. W takiej
sytuacji bardzo wrażliwa osoba ma następujące możliwe rozwią-
zania:
• wyhodować sobie grubą skórę – czyli stać się jak większość
ludzi, tracąc bardzo poważny atut w życiu,
• zabarykadować się przed złym światem w gronie najbliższej
rodziny i przyjaciół – to prowadzi do monokultury i życia
wśród ludzi podobnych do nas, co znacznie ogranicza moż-
liwości wszechstronnego rozwoju,
• wytworzyć sobie zdejmowalny pancerz, który zakładamy
wychodząc na zewnątrz, a zdejmujemy w domu – jest to
niewygodne i może prowadzić nawet do różnych zaburzeń
osobowości.
• robić tak jak ja – łatwo dopuszczać bliżej do siebie bardzo
różnych ludzi, ale szybko i bez ceregieli eliminować ze swo-
jego życia tych, którzy po bliższym poznaniu nam nie pasu-
ją; podkreślenia wymaga „szybko i bez ceregieli” – w naszej
kulturze mamy tendencję do zbyt dużej pobłażliwości i cier-
pliwości w stosunku do niemiłych lub nieodpowiednich
dla nas zachowań innych.

96
556/2021 Piotr Goliasz
5
Taka przedstawiona w ostatnim punkcie selekcja ma następujące
zalety:
• nie wymaga stępiania w sobie wrażliwości,
• nie wymusza ciągłego przestawiania się – można być cały
czas tym samym człowiekiem z sercem na dłoni,
• umożliwia swobodny dalszy rozwój subtelności odczuwania
i postrzegania, co jest niezwykle przydatne w bardzo szero-
kim zakresie zagadnień – od seksu począwszy, a na trudnych
negocjacjach biznesowych skończywszy,
• pozwala mieć do czynienia z samymi miłymi ludźmi i to za-
równo prywatnie, jak i w biznesie – to ostatnie uważam
za duże osiągnięcie, bo nie każdy może uczciwie coś takiego
stwierdzić,
• pozwala wchodzić w bliskie kontakty z bardzo szeroką gamą
różnych ludzi, od których wciąż można uczyć się czegoś
nowego – robiąc to zyskujemy coraz więcej doświadczenia
i wprawy w nawiązywaniu bliskich kontaktów, a to zmniej-
sza potencjalne uzależnienie od jakiejś konkretnej osoby
w dowolnym zakresie życia.

Dodatkowym argumentem za tym, abyśmy bardzo starannie dobie-


rali ludzi, z którymi mamy do czynienia, jest tzw. rezonans limbicz-
ny. To cecha umysłu ludzkiego (nie tylko zresztą ludzkiego – z tego
co wiem, dotyczy to wszystkich ssaków), polegająca na tym,
że w grupie jednostek przebywających razem występuje tendencja
do synchronizowania wzajemnych stanów wewnętrznych. Zagad-
nienie jest niezwykle ciekawe i wiąże się z wieloma fenomenami,
w tym z tak zwaną miłością od pierwszego wejrzenia. Nie o tych
aspektach chcę jednak teraz mówić.

97
556/2021 Piotr Goliasz
5
To, na co chcę Wam zwrócić uwagę, to fakt, że im dłużej mamy bli-
skie kontakty z jakąś określoną grupą ludzi, to tym silniej przejmu-
jemy dominujący w tej grupie stan wewnętrzny (na przykład emo-
cjonalny). Odbywa się to bez jakiejkolwiek komunikacji werbalnej,
w dość tajemniczy, niemniej bardzo skuteczny sposób, którego
korzenie sięgają dalej niż historia gatunku ludzkiego. Jakie to może
mieć znaczenie w naszym życiu codziennym?

Jeśli nieświadomie synchronizujemy nasze nastroje z ludźmi prze-


bywającymi wokół nas, to jest to niezmiernie istotne, abyśmy
przebywali wśród takich, których stan wewnętrzny zbliżony jest
do tego, jaki sami chcielibyśmy mieć. To oznacza, że na przykład
długofalowo niezwykle starannie powinniśmy dobierać miejsce pra-
cy, analizując nie tylko zarobki i tzw. twarde możliwości rozwoju,
lecz także przyglądając się panującej atmosferze i odpowiadając
sobie na pytanie: „Czy takim też chciałbym się stać?”. Wielu z nas
jest co prawda przekonanych, że potrafimy się od tego odizolować,
ale – z jednej strony – długoterminowo bardzo trudno byłoby nam
stawiać opór takim wpływom, a z drugiej – próby przeciwdziałania
im kosztowałyby mnóstwo energii, której może nam zabraknąć
gdzie indziej.

To, co napisałem o rezonansie limbicznym, dotyczy też naszych


relacji z pojedynczymi ludźmi – w tym relacji z partnerami życio-
wymi. Jeśli z różnych powodów (na przykład obawa przed samotno-
ścią, seks, względy ekonomiczne) związaliśmy się z osobą, której
przeważający stan wewnętrzny na niekorzyść bardzo odbiega
od naszego, to musimy się liczyć z tym, że długoterminowo będzie-
my silnie na siebie wpływać i to niestety z tą tendencją, że negatyw-
ne wpływy zdają się mieć silniejszą i trwalszą siłę oddziaływania
niż te pozytywne. Stąd też konieczność przeanalizowania naszych
relacji także i pod tym kątem. Niektórzy z Was znają zapewne

98
556/2021 Piotr Goliasz
5
ten stan, gdy jakiś związek się kończy i z jednej strony jest nam
smutno, ale z drugiej czujemy powiew świeżego powietrza i opty-
mizmu, którego dawno nie doświadczaliśmy. Jeśli tak jest – czy nie
lepiej na przyszłość unikać tego typu sytuacji od samego początku?

Wiele osób pyta mnie, skąd – będąc w wieku, który trudno nazwać
młodzieńczym – biorę tyle zapału i pozytywnej energii do życia.
Częścią odpowiedzi jest właśnie fakt, że we wszystkich dziedzinach
staram się synchronizować z pozytywnymi ludźmi, z którymi pozy-
tywnie nakręcamy się, unikając jednocześnie nieszczęśliwców, wi-
dzących świat w całkiem czarnych barwach lub będących do niego
ogólnie negatywnie nastawionymi. Jak wyrobimy sobie na to oko
oraz zadbamy o minimum niezależności w podejmowaniu decyzji,
to osiągnięcie wysokiego poziomu pozytywnej energii wcale
nie będzie takie trudne.

Takie podejście, obok bardzo dużych zalet, może przynieść też ne-
gatywne skutki uboczne. Najbardziej typowe to:
• możliwość bycia uznanym za dziwoląga lub dyskwalifikacja
u niektórych ludzi – jak już wspomniałem, przyznawanie się
do takiego podejścia i praktykowanie go jest w naszej kultu-
rze dość nietypowe i niektórzy ludzie nie potrafią tego przy-
jąć; ja nie mam z tym problemu, bo to zwalnia miejsce
dla tych wielu innych osób, dla których jest to całkowicie
w porządku,
• ryzyko przedwczesnego zdyskwalifikowania jakiegoś nie-
oszlifowanego diamentu – to ryzyko akceptuję, zwłaszcza
jeśli w życiu wciąż znajduję (metaforycznie ujmując) dia-
menty, które błyszczą bez konieczności ich szlifowania,

99
556/2021 Piotr Goliasz
5
• interpretacja naszego starannego dobierania sobie otoczenia
jako wyraz braku dojrzałości – najwyraźniej w opinii pew-
nych „ekspertów” dojrzałość polega na męczeniu się
z ludźmi, których jakiś zbieg okoliczności akurat postawił
na naszej drodze i uleganiu ich negatywnej energii; osobiście
wolę dobrą jakość życia, bo wtedy nie tylko jest mi lepiej,
ale też mogę dawać więcej innym!

Oczywiście to, co napisałem powyżej, jest moim osobistym sposo-


bem działania i efektem osobistego doświadczenia, co nie musi
oznaczać, że jedynym lub najlepszym z możliwych. Nie zmienia
to faktu, że dla mnie (i sporej grupy osób, które znam) funkcjonuje
to znakomicie i to przez wiele lat. Dlatego zachęcam Was co naj-
mniej do poważnego rozważenia tego, co czytacie w tej części
książki, a najlepiej wypróbowania w praktyce.

Przy tym wszystkim należy pamiętać, aby tą selekcją nie pozbawić


się różnorodności w kręgu naszych znajomych, o czym porozma-
wiamy w jednym z późniejszych rozdziałów.

100
556/2021 Piotr Goliasz
5
Odsiewaj na początku

Istotnym elementem sprawnego doboru pasujących nam ludzi jest to,


aby w miarę możliwości miał on miejsce na samym początku zna-
jomości, a nie po miesiącach czy latach. Dlatego nazwałem go szyb-
ką selekcją i to nią się teraz zajmiemy.

Aby nie zajmować się zawiłymi teoriami, opiszę Wam, jak sam
to robię – to może być co najmniej inspiracją do Waszych własnych
przemyśleń. Możecie też przejąć pewne metody 1:1 – jeśli Wam
pasują.

Zanim przejdziemy do szczegółów, mam kilka bardzo ważnych


uwag. Proszę przeczytajcie je niezwykle uważnie, bo zrozumienie
ich będzie konieczne dla istoty sprawy.

Pierwszą rzeczą jest fakt, że nie biegam po świecie z jakąś listą kon-
trolną, na której odhaczam punkty dodatnie lub ujemne i – po prze-
kroczeniu pewnej liczby tych ostatnich – naciskam klawisz „game
over”. Raczej czynię to dość intuicyjnie i, pisząc tę część książki,
musiałem intensywnie zastanowić się, jak ja to właściwie robię.
Tak więc tekst poniżej jest rezultatem swego rodzaju reverse engi-
neering, kiedy na podstawie moich zachowań starałem się odtwo-
rzyć i opisać mechanizmy nimi rządzące. To jest istotne, bo inaczej
mógłby powstać fałszywy obraz Alexa-komputera, który bezdusznie
odrzuca ludzi, a tak na pewno nie jest.

Druga rzecz: odrzucenie przeze mnie kogokolwiek nie oznacza


zazwyczaj oceny tej osoby jako człowieka. Jedynym kryterium jest
kompatybilność do mnie, co w którymś momencie dokładniej wyja-
śnię. Jest na świecie prawdopodobnie mnóstwo wartościowych

101
556/2021 Piotr Goliasz
5
i interesujących ludzi, z którymi pozytywne relacje ze mną z róż-
nych względów będą niemożliwe lub co najmniej znacznie utrud-
nione. W takich wypadkach lepiej będzie, jeśli sobie je darujemy –
przynajmniej w sferze prywatnej.

To nie ma nic wspólnego z wartościowaniem ludzi – nie mówi


o tym, czy ktoś jest lepszy czy gorszy. Tak jak niepasowanie pew-
nego klucza do określonego zamka nic nie mówi o jakości każdego
z nich. Zaznaczyłem też, że dotyczy to w sporej części prywatnej
sfery życia, bo zawodowo czasem (u mnie w sumie dość rzadko)
zdarzają się zlecenia, w których właśnie z takimi niepasującymi
ludźmi trzeba się dogadać.

Trzecia rzecz – wspomniana kompatybilność nie oznacza takich


samych poglądów! Mam wielu bliskich znajomych, zarówno pry-
watnie, jak i biznesowo, którzy w licznych istotnych sprawach
(na przykład model życia czy religia) mają kompletnie inne poglądy
od moich – to nie przeszkadza nam, dopóki szanujemy naszą od-
mienność i komunikujemy się jak cywilizowani ludzie.

Po tym istotnym wstępie przejdźmy do konkretów.

Jak widać z tytułu rozdziału, generalną zasadą, którą się kieruję, jest
eliminowanie z bliskiego otoczenia osób niepasujących do nas
i robienie tego już na samym początku znajomości.

To wiąże się z minimalizowaniem ewentualnych problemów natury


emocjonalnej, nie pojawiają się też inwestycje jakiegokolwiek
rodzaju, które spowodowałyby, że utkwimy w kiepskiej relacji,
bo już tyle w nią włożyliśmy.

102
556/2021 Piotr Goliasz
5
Pierwszą rzeczą, którą robię to… pozwalam innym na zdyskwalifi-
kowanie mnie jako bliskiego znajomego! To ma tę zaletę, że nie
wymaga żadnych specjalnych działań z mojej strony i oszczędza mi
sporo czasu oraz środków na zadawanie się z ludźmi, z którymi
nie jest mi po drodze.

Jak to robię? Bardzo prosto – jestem sobą i raczej nie udaję nikogo
innego. Piszę „raczej”, bo czasem wciągam brzuch i wypinam „kla-
tę”, ale któż nie ma chwil słabości.

Ponieważ niektóre moje podejścia do życia są (delikatnie mówiąc)


dość nietypowe, to – jak już wspomniałem – wielu ludzi uznaje
mnie za dziwaka, dziwoląga albo wręcz stukniętego faceta, z którym
lepiej się nie zadawać. W ten sposób niepasujące osoby same
usuwają się z mojego życia i nawet nie muszę ich „selekcjonować”.
Wygodne i ekonomiczne, nieprawdaż?

Dodatkowym narzędziem, które w tym procesie wykorzystuję, jest


blog, który prowadzę od ładnych kilku lat. Jako że wypowiadam się
na nim otwarcie o bardzo wielu różnych sprawach, jest to kopalnia
informacji o tym, jakim jestem człowiekiem i jakie mam poglądy
na wiele spraw życiowych. Tak więc, gdy poznaję kogoś nowego,
dość szybko przemycam mu informację, że taka strona istnieje i ktoś
zainteresowany może mnie tam dość dokładnie „podejrzeć”. Potem
patrzę, jaki jest efekt tej lektury.

Następujące przypadki kończą relację:


• Ktoś po poczytaniu moich wypowiedzi nie kontynuuje zna-
jomości ze mną – to jest ciąg dalszy tej autoselekcji, o której
wspomniałem wyżej.

103
556/2021 Piotr Goliasz
5
• Ktoś po przeczytaniu wyraża się z pogardą lub brakiem
szacunku o mnie, o blogu lub jego Czytelnikach, wtedy ja,
jak w myśliwcu odrzutowym, naciskam przycisk „EJECT”
katapultujący daną osobę z mojego życia.
• Ktoś wykazuje kompletny brak zrozumienia dla idei mojego
blogu – EJECT! Ten brak zrozumienia może przejawiać się
na przykład w pytaniu „Nie szkoda Ci czasu na takie bzdu-
ry?”, albo „Jak możesz się tak publicznie obnażać?”. Z tym
„obnażaniem się” to jest ciekawa sprawa – uważni Czytelni-
cy zauważą, że jestem tam bardzo powściągliwy jeśli chodzi
o fakty z mojego życia prywatnego. A jeśli ktoś otwartą
dyskusję o poglądach nazywa w ten sposób, to zdecydowa-
nie nie jest z mojej bajki.

Poza negatywnym wynikiem „testu blogowego”, dyskwalifikujący


jest także widoczny brak szacunku dla ludzi. Jeśli widzę, że ktoś
nie szanuje ludzi o tzw. niższym statusie społecznym i na przykład
z wyższością odnosi się do kelnerów, pokojówek, konduktorów,
kasjerów, sprzedawców czy osób młodszych wiekiem – EJECT!

Jeżeli ktoś jest chamski, gburowaty, nieuprzejmy, ponury, arogancki,


nie chce się komunikować – to też pociąga za sobą natychmiastowe
użycie katapulty.

Jestem bardzo otwartym człowiekiem i powyższe kryteria chyba


wyczerpują listę tych, przy wystąpieniu których dyskwalifikuję ludzi
na dzień dobry, względnie sam pozwalam się zdyskwalifikować.
Oczywiście po pierwszym przesiewie selekcja postępuje dalej – cho-
dzi o rozpoznanie i ustalenie, czy z daną osobą chcemy mieć bliższą
znajomość/relację, czy może będziemy ograniczać się jedynie do
niezobowiązujących kontaktów społecznych.

104
556/2021 Piotr Goliasz
5
O tych dalszych etapach doboru porozmawiamy w następnych roz-
działach.

105
556/2021 Piotr Goliasz
5
Twoje kryteria

Po tym, jak już wstępnie odsialiśmy te osoby, z którymi nie chcemy


mieć nic wspólnego, czas na wyłonienie z pozostałej puli tych,
z którymi gotowi jesteśmy wejść w bliższe relacje. O ile kryteria
opisane w poprzednim rozdziale są bardzo uniwersalne i z czystym
sumieniem mogę polecić je każdemu, o tyle w kwestii bliższych
relacji wiele zależy od osobistych preferencji i gotowości do kom-
promisu. Coś za coś, bo przecież mamy do czynienia z realnymi
ludźmi, a nie ideałami. Wiele osób popełnia tutaj błędy wynikające
z tego, że idą na żywioł – nie zastanawiają się, jakie cechy drugiego
człowieka dyskwalifikują go z bliższych kontaktów, niezależnie
od tego, jak atrakcyjna byłaby u niego cała reszta. Podkreślam,
że mówię teraz tylko o tych czynnikach, które rzeczywiście powo-
dują, iż – po stwierdzeniu ich – nie wchodzimy w bliższą relację,
względnie niezwłocznie kończymy ją z taką osobą. Nie chodzi więc
o drobiazgi będące tylko drobnymi niedogodnościami. Te ostatnie
występują prawie zawsze, bo przecież każdy z nas jest tylko ułom-
nym człowiekiem, a nie aniołem.

Zrobienie sobie takiej analizy może być bardzo pomocne, bo pozwa-


la uniknąć bardzo wielu późniejszych komplikacji a nawet
nieszczęść.

Moje obserwacje pokazują, że sporo ludzi popełnia tu jeden z nastę-


pujących błędów:
• Wchodzimy często w związki z całkowicie nieodpowiednimi
dla nas ludźmi, na podstawie w gruncie rzeczy absurdalnych
przesłanek, bo brak nam tego generalnego filtra przydatności
lub pasowania drugiej osoby. W konsekwencji inwestujemy
nasz czas i inne zasoby w relacje, które są dla nas szkodliwe.

106
556/2021 Piotr Goliasz
5
Brak uświadomienia sobie takich dyskwalifikujących cech
wynika często z niezastanawiania się nad sobą i swoim ży-
ciem. Abyście nie myśleli, że słowa te pisze taki, co zawsze
to wiedział, wyznaję, że sam kiedyś często takie błędy po-
pełniałem. Miałem trochę szczęścia, że nie wpakowałem się
w sytuacje, z których długoterminowo nie można by było
wyjść, ale na to nie radzę Wam liczyć. Przy całej sponta-
niczności – lepiej nie wyłączać własnego mózgu.
• Niepotrzebnie wysoko ustawiona poprzeczka na różne,
w gruncie rzeczy mniej istotne drobiazgi, to bardzo rozpo-
wszechnione zjawisko – szczególnie u osób młodszych albo
o stosunkowo niewielkim czy mało różnorodnym doświad-
czeniu życiowym. Prowadzi to często do pochopnego wy-
eliminowania z naszego radaru ludzi, z którymi znajomość
mogłaby nas bardzo posunąć do przodu – szczególnie
w kwestii dalszego rozwoju i zdobywania nowych, niezna-
nych dotąd pozytywnych doświadczeń.
• W efekcie całkowitego braku kryteriów odsiewania – co
często wynika z małego poczucia własnej wartości lub
tzw. wyprania mózgu przez społeczeństwo – bierze się co-
kolwiek, byleby było. To z kolei prowadzi bardzo często
do przyjmowania postawy ofiary, a co najmniej do podej-
mowania kiepskich decyzji życiowych. W najlepszym przy-
padku potem pracuje się nad związkiem. Dobrze oddaje to
cytat z komedii „Ostra jazda” Norma Fostera: „Kobiety
nie szukają idealnego mężczyzny, tylko pierwszego lepsze-
go! Dopiero potem próbują z niego zrobić tego idealnego”.
Nie szkoda Wam życia na coś takiego?
• Zawieszanie kryteriów dyskwalifikujących w stosunku
do konkretnych osób, wynikające z zaprogramowania przez

107
556/2021 Piotr Goliasz
5
społeczeństwo lub „braku jaj”, aby takie odcięcie od nich
przeprowadzić, to kolejny nierzadko popełniany błąd. Ty-
powym przykładem jest podtrzymywanie relacji z destruk-
tywnym dla nas członkiem rodziny, bo przecież to rodzina.
Wyraźnie widać tu tolerancję na zachowania i postawy, któ-
re u kogokolwiek innego spoza rodziny spowodowałyby na-
tychmiastowe zakończenie znajomości. W rezultacie nie tyl-
ko pozbawiamy się energii i radości życia, ale też ćwiczymy
się w wyuczonej bezradności, a to już bardzo niedobrze.
Innym przykładem takiego zawieszania kryteriów są zacho-
wania i decyzje panów, którzy mają poważne niedobory
w zakresie seksu. Ten niedobór prowadzi ich czasem do
nierozsądnych decyzji – od problematycznego romansu po-
cząwszy, na małżeństwie w nadziei na „seksualny abona-
ment” skończywszy. Całe szczęście, że po nabyciu umiejęt-
ności z pierwszej części tej książki i takie niedobory
powinny należeć do przeszłości.

Oprócz tych wymienionych już błędów, zdarzają się też przypadki


będące kombinacją powyższych, co trudno uzasadnić w jakikolwiek
racjonalny sposób. Dwa przykłady z życia przytaczam poniżej.
• Ktoś posiada rozsądne ze swojego punktu widzenia kryteria
dyskwalifikujące, które ulegają gwałtownemu zaostrzeniu
w stosunku do osób bliskich (niekoniecznie z rodziny).
• Kobieta pozostaje w bardzo destruktywnej i demotywującej
relacji z wieloletnią przyjaciółką, bo nie ma serca, aby ją za-
kończyć. Kończy za to relację z facetem, z którym ma (z jej
punktu widzenia) dobry seks, dobre rozmowy i możliwość
wielu ciekawych przedsięwzięć, a robi to tylko dlatego,

108
556/2021 Piotr Goliasz
5
że on – choć sygnalizuje jej (zgodnie z prawdą) wielką sym-
patię – twierdzi jednak, że nie jest w niej zakochany.

Takie rzeczy można mnożyć, niemniej dla Was wartościowsze bę-


dzie przyjrzenie się, jak to wygląda u każdego z Was. Jeżeli zrobicie
to naprawdę dobrze, uważnie i rzetelnie, to rezultaty tych obserwacji
będą dla Was bezcenne.

Być może wielu z Was interesuje, jakie kryteria dyskwalifikujące


ja stosuję w moim życiu, to proszę bardzo. Podkreślam jedynie,
że mówimy teraz o relacjach bliższych niż zdawkowa znajomość.

Z kręgu ludzi mi bliższych daną osobę wyklucza:


• niestabilność emocjonalna – opiszę to zagadnienie za chwilę,
• stabilność emocjonalna w jakimś destrukcyjnym i/lub auto-
destrukcyjnym stanie ducha,
• chęć czynienia zła i szkodzenia innym,
• uzależnienie od alkoholu i narkotyków,
• powiązania z jakąkolwiek działalnością przestępczą (nieza-
leżnie od wagi),
• kompletny brak etyki w postępowaniu.

Dodatkowo ograniczam moje interakcje z ludźmi cierpiącymi


na głupotę – to nie ma nic wspólnego z inteligencją czy wykształce-
niem, bardziej z racjonalnym wykorzystaniem własnego umysłu.

Naturalnie są to subiektywne kryteria i do tego na pewno interpretu-


ję je w subiektywny sposób, ale daje to Wam pojęcie, jak to działa
u mnie.

109
556/2021 Piotr Goliasz
5
Niestabilność emocjonalna

Zgodnie z obietnicą zatrzymajmy się na chwilę przy stabilności


emocjonalnej i jej braku, bo bardzo często mam wrażenie, że dobie-
rając sobie partnerów do mniej lub bardziej trwałych relacji, zwra-
camy zbyt małą uwagę na ten czynnik, co potem bardzo negatywnie
odbija się na naszej jakości życia.

Dla zilustrowania, o co mi chodzi, posłużę się bardzo prostym przy-


kładem kulki spoczywającej na różnych powierzchniach.

Rys. 2.

W tym układzie (Rys.2.) kulkę można stosunkowo łatwo wychylić


z położenia równowagi, ale puszczona wolno sama do niego wróci.
W przełożeniu na człowieka, obrazuje to osobę, która jest dość
wrażliwa (łatwe wychylenie z położenia neutralnego) a jednocześnie
posiada wewnętrzną stabilność własnych emocji i w miarę szybko
wraca do stanu normalnego – bez udziału siły (osoby) z zewnątrz.
Z mojego punktu widzenia jest to normalny, zdrowy pod tym
względem człowiek, z którym można przedsięwziąć wiele różnych
rzeczy.

110
556/2021 Piotr Goliasz
5
Oczywiście im bardziej wklęsłą jest ta powierzchnia, tym trudniej
wychylić tę kulkę. W skrajnym przypadku będzie ona zablokowana
pomiędzy ściankami – jak na poniższym rysunku (Rys. 3.).

Rys.3.

Takie podejście jest bardzo dobre na przykład w przypadku pilota


samolotu, który w trudnych warunkach musi wylądować maszyną
pełną ludzi. W prywatnej sferze życia kompletny brak emocji
u partnera może być bardzo zubażający – któż chciałby przebywać
z cyborgiem?!

Przeciwieństwem drugiego wariantu (Rys.3.) jest następujący, nie-


stety dość często występujący układ (Rys. 4.):

Rys.4.

111
556/2021 Piotr Goliasz
5
Tutaj wystarczy najdrobniejszy impuls, aby kulka coraz szybciej
zaczęła się staczać w dół i potrzeba zewnętrznej siły (czasem nawet
znacznej), aby ten proces powstrzymać i ewentualnie wrócić
do pierwotnego położenia. Takie zachowanie często widzę u ludzi
w Polsce – drobna przyczyna powoduje samorzutne nakręcanie się
danej osoby i sytuacja szybko eskaluje i eskaluje. Ludzie o takim
wzorcu reakcji mogą być na co dzień przemiłymi osobami o wiel-
kim sercu i pełnymi innych zalet. Nie zmienia to niestety faktu,
że dla człowieka, który zamierza mieć wysoką jakość życia i współ-
życia z innymi, taki partner to proszenie się o problemy i frustracje.
Jeżeli jesteście na etapie poznawania drugiej osoby, to zalecam pilne
wypatrywanie u potencjalnego partnera lub partnerki znaków
ostrzegawczych, sygnalizujących taki problem. Dodatkowo takie
zachowanie może być symptomem leżących głębiej, znacznie
poważniejszych problemów, z którymi na pewno nie chcielibyście
być skonfrontowani (chyba że ktoś jest wykwalifikowanym psy-
choterapeutą i chce się zajmować terapią także poza pracą zawodo-
wą, co – o ile wiem – nie jest ani wskazane ani specjalnie skuteczne).
Stanowczo odradzam. Po co Wam to?

Łagodniejszym przypadkiem powyższego jest sytuacja, którą można


ilustrować za pomocą kulki spoczywającej na płaskiej powierzchni
(Rys. 5.). W tym przypadku jakikolwiek impuls zakłócający także
powoduje ruch kulki ograniczony jedynie tarciem o powierzchnię
i oporem powietrza – tutaj przynajmniej nie mamy efektu samona-
kręcania się.

112
556/2021 Piotr Goliasz
5
Rys.5.

O ile możemy ewentualnie akceptować takie osoby jako luźnych


znajomych, to odradzam bliższe wiązanie się z nimi na dłużej, chyba
że ktoś lubi regularnie powracającą konieczność pracy nad związ-
kiem zamiast delektowania się nim – masochistów w końcu też
nie brakuje.

Mam nadzieję, że albo już macie, albo w najbliższym czasie rozwi-


niecie w sobie odpowiednie czujniki rozpoznające taką niestabilność
u potencjalnych kandydatów czy kandydatek do bliższej znajomości.
Wczesne odsunięcie takich osób z naszego życia jest bardzo istot-
nym warunkiem, jeśli chcemy żyć naprawdę dobrze – zwłaszcza
w sensie emocjonalnym.

Bycie samemu niestabilnym emocjonalnie skazuje nas na utratę


wielu atrakcyjnych możliwości w życiu i mam teraz na myśli
nie tylko relacje z innymi ludźmi. Dlatego każdemu z Was zalecam
też zrobienie rachunku sumienia, jak to wygląda u niego. Bardzo
przydatna może okazać się tutaj szczera informacja zwrotna od ko-
goś bliskiego, choć oczywiście wymaga ona zawsze zweryfikowania.
Jeżeli stwierdzicie coś takiego u siebie, to zróbcie coś z tym – jeśli
trzeba, nawet poszukajcie pomocy.

113
556/2021 Piotr Goliasz
5
„No hassle in my castle”

Wyeliminowanie problematycznych osób na początku znajomości


to oczywiście tylko pierwszy krok. Dotąd mówiliśmy o odsiewaniu
niepasujących nam ludzi już na samym początku znajomości.
W następnych kilku rozdziałach zajmiemy się wskazówkami, na
które warto zwrócić uwagę w trakcie relacji, aby nie tkwić w takich,
które są dla nas szkodliwe lub akurat takimi się stają. Tu oczywiście
zderzymy się z powszechnym w społeczeństwie przekonaniem, że
relacje należy bez końca naprawiać, bo jest to szlachetne, dojrzałe.
Często jest to doprawione oceną, że postępując inaczej jesteśmy
niedojrzałymi, przerośniętymi dziećmi. Uważam, że każdy powinien
wyrobić sobie w tym przypadku własne zdanie, do czego serdecznie
zachęcam. Ważnym jest, aby analizując różne postawy, nie uprasz-
czać ich za bardzo (zwróćcie na przykład uwagę na to, co piszę dalej
o pomocy w potrzebie). Warto też podkreślić, że moje – na pierwszy
rzut oka – dość radykalne i egoistyczne podejście, nie przeszkadza
mi w tym, aby mieć bardzo dobre i bliskie relacje z pasującymi
ludźmi i robić wiele pożytecznego dla sporej grupy innych. Tak więc
ostrożnie z pochopnymi osądami, naprawdę warto użyć własnego
umysłu.

Na początek przyjrzyjmy się zasadzie, którą podłapałem podczas


moich bytności w USA i której stosowanie przyczyniło się bardzo
do podniesienia jakości mojego życia. Brzmi ona: „no hassle in my
castle”.

„Hassle” jest słowem, które w zwięzły sposób opisuje:


• kłopoty, problemy, nieprzyjemności, zakłócenia, niewygody
(najczęściej niepotrzebne),

114
556/2021 Piotr Goliasz
5
• starcia i sprzeczki,
• nieprzyjemne (najczęściej dodatkowe i niekonieczne) czyn-
ności lub działania, które należy wykonać w celu osiągnięcia
czegoś,
• coś, co nam dokucza lub nas zamęcza.

„No hassle in my castle” oznacza eliminację z naszego życia osób,


które są permanentnym źródłem jednego z powyższych zjawisk.
Kropka.

Jaka ulga! Ile miejsca dla nowych, fajniejszych relacji!

Zwróćcie uwagę na słowo „permanentny”, bo powyższe zdania nie


oznaczają wyrzucenia z naszej rzeczywistości ludzi, którym zdarzy-
ło się jedno drobne potknięcie. To byłaby lekka przesada. Z drugiej
strony wielu z nas grzeszy nadmierną tolerancją takich zachowań
(niegdyś i ja), w imię tak naprawdę nie wiadomo czego. Pozwala-
my innym na nieproszoną krytykę, zrzędzenie, czepianie się, sta-
wianie różnych dziwnych warunków, domaganie się zbędnych
w gruncie rzeczy aktywności, bezsensowne utrudnianie wspólnych
przedsięwzięć, rozwalanie wspólnych planów itp., itd. – każdy taką
listę może jeszcze rozszerzyć na własny użytek. Z tym należy skoń-
czyć, bo czas naszego życia na tej planecie jest ograniczony,
a na dodatek – niezależnie od wieku – nie wiemy, ile dni ma jeszcze
każdy z nas przed sobą. Nie pozwólmy innym na marnowanie na-
szego czasu! Ponad sześć miliardów ludzi na Ziemi daje wystarcza-
jąco duży wybór – nie jesteśmy skazani na zadawanie się z tymi,
którzy wnoszą nam „hassle into our castle”.

Jakość mojego życia, po eliminacji osób niestabilnych emocjonalnie


oraz konsekwentnym zastosowaniu zasady opisanej powyżej, pod-

115
556/2021 Piotr Goliasz
5
niosła się na rekordowe poziomy. Co ciekawsze – nie były do tego
potrzebne ani dodatkowe pieniądze, ani inne zasoby, a ilość moich
kontaktów socjalnych wcale nie zmalała! Pięknie, nieprawdaż?

116
556/2021 Piotr Goliasz
5
Jaką energię dostajesz od partnera

Tym razem porozmawiamy nie o wykluczeniu kogoś z naszej


rzeczywistości, lecz o decyzji, ile czasu spędzamy z daną osobą.
Aby uniknąć długiego wywodu, najlepiej opiszę to korzystając
z własnego przykładu. Będzie to naturalnie spore uproszczenie,
bo życie to nie matematyka, a ja nie jestem komputerem. Chodzi
o przekazanie Wam samej idei optymalizacji liczby kontaktów
z daną osobą, a nie dokładnych progów wyznaczających postępo-
wanie. O tych ostatnich każdy musi decydować sam. Proszę też
o nietraktowanie słowa „optymalizacja” śmiertelnie poważnie – ja
też stosuję je tutaj z pewnym przymrużeniem oka.

Zacznijmy od kilku istotnych uwag wstępnych:


• podejście, o którym piszę, stosuję do relacji prywatnych –
moja praca zawodowa częściowo polega na rozwiązywaniu
problemów,
• optymalizacja ma charakter dynamiczny, co oznacza, że da-
na osoba bardzo łatwo może poruszać się w obydwu kierun-
kach skali,
• optymalizacja nie dotyczy sytuacji, kiedy trzeba doraźnie
pomóc komuś w potrzebie,
• optymalizacja nie dotyczy długoterminowej pomocy z po-
wodów humanitarnych.

O co w tym wszystkich chodzi? Skąd te pomysły?


• Zaobserwowałem, że kiedy rozmawiam z ludźmi w pozy-
tywny i konstruktywny sposób, to moja energia życiowa
i zadowolenie rosną.

117
556/2021 Piotr Goliasz
5
• Dokładnie odwrotnie jest, kiedy rozmawiam z ludźmi, któ-
rzy narzekają, opowiadają o wszelkich nieszczęściach tego
świata lub ich wypowiedzi przepełnione są poczuciem bez-
silności czy agresji (rozłącznie lub jednocześnie).

Stąd prosty wniosek, że jeśli – przy uwzględnieniu opisanych powy-


żej uwag wstępnych – będę więcej czasu spędzał na pozytywnych
konwersacjach, to będzie lepiej dla mnie. Praktyczne obserwacje
samego siebie, jak też rozmowy ze znajomymi stosującymi te zasady,
potwierdzają słuszność tego założenia. Stosowanie tego w praktyce
(uwaga – opis bardzo uproszczony!) poniżej.

Każdy z nas lubi czasem pomarudzić, więc jeśli komunikacja z dru-


gim człowiekiem zawiera powiedzmy do pięciu procent takich nega-
tywnych elementów, to nie ma w ogóle problemu.

Jeżeli ktoś – z wykluczeniem sytuacji opisanych w uwagach wstęp-


nych do tego rozdziału (pomoc w potrzebie, działania humanitarne)
– przekracza ten limit, to zaczynam stopniowo ograniczać kontakt
z taką osobą. To ograniczenie zależy od procentowej zawartości ne-
gatywnej komunikacji, przy czym w moim wypadku trudno mówić
o zależności proporcjonalnej. Wygląda to raczej jak wykres maleją-
cej funkcji wykładniczej, czyli mamy dość szybki spadek, ale zaw-
sze zostaje coś, na czym ewentualnie można wszystko odbudować.

W praktyce osoba, która ze mną tak komunikuje, najpierw może


zaobserwować spadek liczby kontaktów inicjowanych z mojej stro-
ny, a jeśli jej zachowanie się pogarsza, to potem też zmniejsza się
moja dostępność dla jej inicjatyw („nie mam czasu”). Gdy jest bar-
dzo źle, to na końcu zostaje tylko gotowość udzielania jej pomocy
humanitarnej.

118
556/2021 Piotr Goliasz
5
Gwoli ścisłości – aby rozmowa była zaliczona jako pozytywna,
nie musi dotyczyć miłych rzeczy. Ostatnio miałem konwersację
z kimś, kto wkurzył się na pewną swoją negatywną sytuację życio-
wą i po jej dokładnym opisaniu zaczął mówić, co zamierza z tym
zrobić. To jest wypowiedź z grupy tych pozytywnych, więc zawsze
mile widziana!

Stosując tę prostą metodę sprawiłem, że generalnie mam wokół sie-


bie znajomych, z którymi rozmowa jest dla mnie budująca i wzbo-
gacająca, za co im w tym miejscu serdecznie dziękuję. Dzięki temu
mam wiele energii zarówno na delektowanie się własnym życiem,
jak i czynienie różnych dobrych rzeczy dla innych.

Wy też nie jesteście skazani na przebywanie z negatywnie na Was


wpływającymi ludźmi. Trzeba sobie tylko uświadomić problem,
a potem podjąć odpowiednie kroki zaradcze. Nawet gdybyście mieli
wrażenie, że macie taki wyrok, to warto rozważyć ucieczkę z tego
więzienia. Jak już wspomniałem, mamy jedno życie, którego szkoda
marnować.

119
556/2021 Piotr Goliasz
5
Przestań wiosłować

Na poznaniu i pierwotnej akceptacji ludzi się nie kończy. Czasem


warto popatrzeć, jak na bieżąco rozwija się dana relacja, bo przy-
zwyczajenie i pewna bezwładność mogą przyćmić nam widok
na istotne zjawiska oraz na fakt, że jest ona aktualnie całkiem inna
(niekoniecznie lepsza) niż na początku.

Jedną z rzeczy, którą warto obserwować, jest stopień zaangażowania


każdej ze stron w aktywności dotyczące obojga partnerów.

Jeżeli prywatną relację z kimś porównamy do wspólnego wiosłowa-


nia łodzią, to ja od czasu do czasu na chwilę przestaję wiosłować
i patrzę, co się będzie działo. A dzieją się różne rzeczy. Czasem
zmiana prędkości łodzi jest mało zauważalna, czasem panuje bez-
ruch, a czasem wręcz ta łódź relacji zaczyna poruszać się w zupełnie
innym, niespodziewanym kierunku.

Dla zilustrowania tego, o co mi chodzi, podam kilka przykładów.


• najbardziej banalny, to podtrzymanie wzajemnego kontaktu
– jeśli mam wrażenie, że to ja jestem osobą, która to inicjuje
(na przykład telefonując od czasu do czasu), to na pewien
czas przestaję to robić i obserwuję, czy druga strona zada
sobie trud zadzwonienia z własnej inicjatywy,
• jeśli w jakiejś relacji podejmujemy wspólnie interesujące
przedsięwzięcia i aktywności, to – gdy mam wrażenie,
że jest to przez większość czasu moja inicjatywa – na chwilę
przestaję to robić i patrzę, co się będzie działo, na ile druga
strona przejmie inicjatywę,

120
556/2021 Piotr Goliasz
5
• jeśli z kimś mam interesujące rozmowy i wymianę myśli,
to – mając wrażenie, iż to głównie ja jestem tego inicjatorem
– już wiecie, co robię…
• w relacji damsko-męskiej, gdzie jest wiele czułości i blis-
kości, jeśli widzę, że większość takich gestów i działań
wychodzi ode mnie, to stopuję z tym trochę i obserwuję,
jaki będzie ciąg dalszy.

Jeżeli którakolwiek z tych akcji powoduje znaczący spadek lub


wręcz zastopowanie danej aktywności, to jest to wyraźny znak,
że na co dzień to ja jestem jej głównym motorem – to na dłuższą
metę niekoniecznie mi odpowiada. O ile więcej można osiągnąć
lub przeżyć, jeśli obie strony są źródłem napędu!

Oczywiście w wypadku istniejącej znajomości nie jest to czynnik


natychmiast ją dyskwalifikujący, niemniej wymaga on bliższego
przyjrzenia się i ewentualnego porozmawiania z drugą osobą na
ten temat.

Niektórzy z Was pewnie powiedzą, że bycie takim motorem to prze-


cież super i dobrze robi na poczucie własnej wartości. Coś w tym
jest i wiele osób właśnie z tego powodu wybiera sobie partnera
znacznie słabszego od siebie. Pytanie tylko:
• Czy rzeczywiście potrzebujemy dowartościowania tego typu?
• Jaki ma to wpływ na nasz rozwój i jego szybkość? To jest
istotne we współczesnym świecie, który przecież tak szybko
się zmienia!

Jak widzicie i tym razem konkretne wnioski musicie wyciągnąć


indywidualnie – ważne jest, aby w ogóle temu się przyglądać.

121
556/2021 Piotr Goliasz
5
Gdy partner „wisi” na Tobie

Na podstawie analizy zgodnej z tym, co opisałem w poprzednim


rozdziale, czasem dochodzimy do wniosku, że druga strona naszej
relacji scedowała na nas cały wysiłek niezbędny do tego, aby w ży-
ciu posuwać się do przodu. To jest bardzo niekorzystna sytuacja,
a do tego dość niejednoznaczna, bo zahacza o dość istotny temat
wzajemnego wsparcia, w tym też wsparcia w sytuacjach trudnych.

To wsparcie w relacjach wszelkiego rodzaju (nie tylko damsko-


męskich, a nawet nie tylko prywatnych) jest sprawą bardzo istotną.
Jako że jestem życzliwym człowiekiem, to trudno mi sobie wyobra-
zić w miarę trwałe interakcje z innymi ludźmi, które są pozbawione
tego elementu i zapewne u większości z Was jest podobnie. Jeżeli
jednak takie wsparcie możemy porównać do liny łączącej dwie oso-
by, to wyraźnie można tutaj wyróżnić dwie kategorie:
• Lina asekuracyjna – każdy partner relacji pokonuje prze-
szkody życia samodzielnie, lina służy wyłącznie jako zabez-
pieczenie na wypadek nieprzewidzianego obsunięcia się
lub podobnego niezawinionego wypadku. Po w miarę szyb-
kim i aktywnym znalezieniu gruntu pod nogami lina znowu
jest swobodna.
• Lina holownicza – jeden z partnerów „wisi” na tym drugim,
wykorzystując jego energię do pozostania w miejscu lub po-
ruszania się dalej i ten stan jest mniej czy bardziej perma-
nentny.

Jestem wielkim zwolennikiem łączenia się bardzo różnych ludzi


linami asekuracyjnymi i sam podpięty jestem nawet do takiej dość
dużej sieci. Niestety wokół nas jest wiele osób, które tę pożyteczną

122
556/2021 Piotr Goliasz
5
koncepcję wykorzystują niewłaściwie, nadużywając jej, traktując
linę asekuracyjną jako hol.

Szczególnie często zdarza się to w związkach damsko-męskich,


gdzie jeden partner ma wrażenie, iż posiada prawo do zawieszenia
się na drugim. W wielu przypadkach nie dzieje się tak od razu, ale
z biegiem czasu. Jedna strona dochodzi do wniosku, że ma takie
uprawnienia i jeżeli druga nie jest wystarczająco uważna, to może
się to skończyć sytuacją, kiedy metaforycznie mówiąc, z dwóch sil-
ników samolotu jeden pracuje na pełnym gazie, a drugi w najlep-
szym przypadku obraca się na luzie. Piszę „w najlepszym przypad-
ku”, bo czasem zdarza się, że taka „wisząca” osoba działa jak silnik
hamujący! To nie jest dobre ani dla żadnego z partnerów z osobna,
ani dla relacji jako takiej.

Zalecam Wam wszystkim przeanalizowanie tego zagadnienia pod


kątem własnej sytuacji życiowej i podjęcie zdecydowanych i konse-
kwentnych działań, jeśli stwierdzicie, że z kimś macie relację
holowniczą. To jest istotne z następujących powodów:
• Jeśli jesteś holownikiem, takie holowanie kosztuje Cię
oczywiście energię, którą mógłbyś spożytkować na własny
rozwój i pójście do przodu. W naszym bardzo konkurencyj-
nym i dość twardym świecie nie jest to sprawa bez znaczenia,
bo długoterminowo może w dużym stopniu zaważyć na do-
stępnych dla Ciebie opcjach życiowych. Przy tym (także
długoterminowo) nie wyświadczasz osobie holowanej przy-
sługi, co będzie jasne po przeczytaniu następnego punktu.
• Jeśli jesteś osobą holowaną, to jest co najmniej kilka powo-
dów, aby tę pozornie wygodną sytuację zmienić. Po pierw-
sze – długoterminowo będzie na tym cierpieć Twoje poczu-
cie własnej wartości, a to jest bardzo poważna strata.

123
556/2021 Piotr Goliasz
5
Po drugie – przyzwyczajając się do bycia holowanym – tra-
cisz umiejętność samodzielnego radzenia sobie w życiu,
a to poważna słabość, bo nic nie jest nam dane na zawsze.
Pozostając w tej roli, w końcu stracisz poważanie partnera,
a może nawet jego samego – tego zapewne nie chcesz. Wie-
lu interesujących ludzi ma w międzyczasie dość dobrze
rozwinięty detektor „Szukających Holu” i u takich osób
nie będziesz mieć żadnej szansy na bliższą relację. Ostatni
powód, aby tego zaniechać – jest to po prostu postępowanie
nieetyczne.

Oczywiście od powyższego jest kilka wyjątków, na przykład


sytuacja, w której bliski partner w wyniku ciężkiej choroby
lub wypadku jest trwale niezdolnym radzić sobie samodzielnie
lub gdy trzeba zaopiekować się starzejącymi się rodzicami, zwłasz-
cza, jeśli nie zadbali oni o odpowiednie zabezpieczenie na jesień
życia – to są szczególne przypadki. Wszystkie pozostałe sytuacje
warte są bliższego przyjrzenia się im i działania. Długofalowo – dla
dobra obu stron.

124
556/2021 Piotr Goliasz
5
Dbaj o różnorodność znajomych

Wszystko, o czym mówiliśmy dotychczas w kontekście selekcji lu-


dzi, z którymi się zadajemy, nie może oczywiście prowadzić do sy-
tuacji, kiedy całe nasze grono znajomych to garstka bardzo podob-
nych do siebie osób. Taką sytuację widzę niestety bardzo często,
kiedy większość naszych rodaków albo zamyka się po pracy w krę-
gu najbliższych, albo obraca się w grupach składających się głównie
z ludzi dość podobnych do nich samych (wiek, wykształcenie, naro-
dowość, pozycja społeczna, styl życia itp.) To ma oczywiście wiele
zalet, na przykład łatwo się porozumieć, łatwo znaleźć wspólny te-
mat rozmowy, wszystko rozgrywa się w dość bezpiecznej strefie
komfortu psychicznego. Niestety to podejście ma też kilka istotnych
wad: stosunkowo niewielka inspiracja do poszukiwania całkiem
nowych dróg myślenia, niewielki potencjał synergetyczny i ryzyko –
mówiąc kolokwialnie – ukiszenia się we własnym sosie samozado-
wolenia lub wspólnego narzekania.

Dlatego rekomenduję Wam – przy zachowaniu opisywanych wcze-


śniej narzędzi selekcji – zawierajcie znajomości z całkiem różnymi
ludźmi, z różnych kultur, stylów życia, grup wiekowych itp.

Nie oznacza to, że należy działać na siłę, nie patrząc na obustronny


sens takich kontaktów, niemniej odrobina więcej otwartości i dywer-
syfikacja z pewnością zrobi dobrze każdemu. Jak to robić?

Mój przykład – może trochę ekstremalny – może okazać się trudny


do zastosowania przy niektórych tradycyjnych stylach życia, nie-
mniej przytoczę go, bo może przyda się jako inspiracja.

125
556/2021 Piotr Goliasz
5
Czas, jakim dysponuję (zazwyczaj na przestrzeni roku) dzielę po-
między trzy grupy całkiem różnych ludzi, a mianowicie:

• Czas spędzany ze znajomymi bądź klientami, którzy pracują


u kogoś na etacie. Zakres tych znajomych sięga od pracow-
ników recepcji, starających się dodatkowo studiować bądź
zdobywać inne kwalifikacje, po CEO dużych córek między-
narodowych koncernów. Cechą wspólną tych osób jest ogra-
niczenie ryzyka zawodowego – worst case scenario to utrata
pracy i przywilejów z nią związanych plus oczywiście bar-
dzo szkodliwy uszczerbek na reputacji.
• Czas spędzany ze znajomymi bądź klientami, którzy pracują
na własny rachunek. Zakres tych znajomości sięga od free-
lancerów, właścicieli małych warsztatów i jednoosobowych
działalności gospodarczych, po kilku autentycznych (w po-
dwójnym słowa znaczeniu) multimilionerów z różnych kra-
jów Europy i z USA.
• Czas, który nazywam umownie „gypsy time” – spędzany ze
znajomymi na dużym luzie. Tutaj skala obejmuje niezwykle
różnych ludzi, którzy wybrali bardziej alternatywny styl ży-
cia (ale zawsze zgodnie z prawem), znacznie mniej przywią-
zujących wagę na przykład do dóbr materialnych czy – na-
zwijmy to – powszechnie uznawanych celów życia.

Z każdą z tych grup spędzam, jak już wspomniałem, w ciągu prze-


ciętnego roku w sumie po kilka miesięcy mojego życia. Proporcje
zmieniają się, niemniej nie chcę za żadne skarby zrezygnować
z tego – to mnie bardzo wzbogaca.

To daje mi wielorakie korzyści i jestem wszystkim moim znajomym


i klientom bardzo wdzięczny za to, że dzięki nim mogę je odnosić.

126
556/2021 Piotr Goliasz
5
Łatwo sobie wyobrazić, że na przykład:
• Jeśli jestem skonfrontowany z jakimś wyzwaniem, to mam
do dyspozycji niezwykle zróżnicowany wirtualny team eks-
pertów, do których mogę zadzwonić i zapytać o opinię bądź
dalsze rekomendacje.
• Będąc członkiem takiego nieformalnego teamu, miewam
do czynienia z najprzeróżniejszymi wyzwaniami innych,
co bardzo rozszerza moje osobiste horyzonty i często spro-
wadza moje osobiste problemy do właściwych proporcji.
• Nauczyłem się i ciągle sobie przypominam, że mój punkt
widzenia nie jest ani jedynym możliwym, ani jedynym
słusznym, co bardzo pomaga mi skutecznie funkcjonować
we współczesnym świecie.
• Nie mam żadnych zahamowań w nawiązywaniu nowych
kontaktów, wszystko jedno z jakiego rodzaju ludźmi, co
w rezultacie prowadzi do ciągłego powiększania i odświeża-
nia tego teamu. Korzyści z tego wynikających nie muszę
chyba tłumaczyć – nie ograniczają się one zresztą wyłącznie
do spraw zawodowych.

Oczywiście, że taki network nie powstał w ciągu roku, niemniej kie-


dyś trzeba zacząć.

Do tego wszystkiego warto dodać, iż – szczególnie w młodszym


wieku – warto nie tylko poznawać bardzo różnych ludzi, ale też pró-
bować bardzo różnego stylu życia, aby wyrobić sobie własne zdanie
na temat tego, co nam naprawdę pasuje (w myśl rosyjskiego powie-
dzenia „wszystko można, tylko ostrożnie”). Ja to robiłem i ciągle
jeszcze z wielką przyjemnością robię.

127
556/2021 Piotr Goliasz
5
Część IV.
NIE OGRANICZAJ INNYCH –
WZBOGACAJ ICH

128
556/2021 Piotr Goliasz
5
Jak być mile widzianym partnerem

Jeżeli zastosowaliśmy zalecenia z poprzednich rozdziałów, to odfil-


trowaliśmy różne potencjalnie problematyczne dla nas osoby.
Ci, którzy pozostali, to zazwyczaj ciekawi, często bardzo różni
od nas ludzie. Ta odmienność może być dla nas dużym wzbogace-
niem i inspiracją do dalszego rozwoju, pod warunkiem, że – kiero-
wani programami naszego dotychczasowego otoczenia – nie zrobi-
my jakiejś głupoty wyrzucającej nas za burtę takich relacji. W tej
części omówimy typowe błędy popełniane w takich sytuacjach
i sformułujemy parę przykazań chroniących nas przed nimi.

Na początek spójrzmy na ciekawych, mocno na własnych nogach


stojących w życiu ludzi – zwłaszcza tych, którzy sami do czegoś
doszli. Łatwo zauważyć, że większość z nich niechętnie pozwala
narzucać sobie różne ograniczenia, zwłaszcza takie, które w ich od-
czuciu są całkowicie zbędne lub nieuzasadnione. To jest zrozumiałe.
Gdyby było inaczej – raczej nie wybiliby się oni ponad przeciętność!

Z drugiej strony – obserwując zachowania wielu innych osób – nie


sposób oprzeć się wrażeniu, że często (nie zdając sobie z tego spra-
wy), w stosunku do partnerów, z którymi wchodzą w różne relacje,
uzurpują sobie prawa do domagania się czegoś lub ograniczania
swobody wyborów drugiej strony.

Takie zderzenie postaw nie rokuje dobrze. Większość naprawdę


interesujących ludzi ma nie tylko dość szerokie możliwości wyboru,
z kim się zadają, ale też przeważnie dobrze zdaje sobie z tego spra-
wę. W rezultacie rzadko są oni pod presją, aby męczyć się z kon-
kretną osobą. Bardzo łatwo możemy u nich wylądować poza grupą
tych, z którymi chcieliby oni nawiązać bliższe kontakty.

129
556/2021 Piotr Goliasz
5
Oni przecież też mają różne filtry, które stosują w codziennej
praktyce!

Z tych to przyczyn w moich relacjach z innymi generalnie stosuję


zasadę, że – poza bardzo ogólnymi i dość minimalistycznymi ele-
mentami wzajemnego przyzwoitego traktowania się oraz poza rze-
czami, do których ktoś zobowiązał się w ramach jednoznacznej
umowy, nie mam prawa oczekiwać od kogoś innego określonych
działań czy zachowań. Kropka.

Oznacza to, że:


• Pominąwszy przypadki wyliczone powyżej, nie wywieram
presji na innych, aby coś konkretnego dla mnie zrobili lub
z mojego powodu czegoś zaniechali – szczególnie jeśli wią-
załoby się to z kosztami lub wyrzeczeniami z ich strony,
• Jeśli ktoś robi cokolwiek dla mnie, co wykracza poza te po-
wyższe dwa przypadki, to traktuję to jako prezent i jestem
temu człowiekowi po prostu wdzięczny. Tę wdzięczność
artykułuję też bardzo wyraźnie.

Moim ulubionym nastawieniem i stwierdzeniem jest:


Chcę, abyś działał/a zgodnie z Twoim najlepszym interesem. Jeśli
może to być w sprzeczności z naszymi dotychczasowymi ustalenia-
mi, to usiądźmy i renegocjujmy je.

Takie podejście przynosi następujące korzyści:


• Brak presji z mojej strony daje ludziom ogromny luz przy
wchodzeniu ze mną w relacje wszelkiego rodzaju. To powo-
duje, że mam z bliźnimi bardzo szeroką gamę tych ostatnich
– do wielu z nich nigdy by nie doszło, gdyby ludzie ci mieli
chociaż cień podejrzenia, że pójdą za nimi jakiekolwiek

130
556/2021 Piotr Goliasz
5
dodatkowe oczekiwania lub wymagania z mojej strony.
Nie muszę tłumaczyć, jak bardzo wzbogaca to moje życie –
nie tylko poprzez konto bankowe.
• Ponieważ większość tego, co robią dla mnie inni ludzie trak-
tuję jako prezent i jestem im za to autentycznie wdzięczny,
to otrzymuję coraz więcej i więcej, często wcale o to nie
prosząc. Myślę (a i gdzieś czytałem nawet o badaniach
na ten temat), że my ludzie od małego mamy taki głęboko
zakorzeniony program robienia czegoś dobrego dla innych,
tylko musi to być docenione i nie może być wymuszone
czy też nadużyte. To może tłumaczyć powyższe zjawisko.

Tyle dość ogólnych uwag na ten temat. W następnych rozdziałach


przyjrzymy się konkretnym przypadkom z życia, a na końcu zasta-
nowimy się, jak skorygować ewentualne szkodliwe przyzwyczajenia
i wyrobić sobie nowe.

131
556/2021 Piotr Goliasz
5
Ktoś pomaga, a my robimy z tego
jego obowiązek

Wyrażony w tytule rozdziału błąd ludzie popełniają przeważnie


wtedy, kiedy ktoś – nie będąc do tego w żaden konkretny sposób
zobowiązany – robi dla nas coś dobrego i ten dobry uczynek się po-
wtarza. Wiele osób zaczyna wówczas zachowywać się, a przynajm-
niej rozumować tak, jakby spełnianie go było obowiązkiem
darczyńcy. W rezultacie osoba obdarowana albo – w mniej czy bar-
dziej zawoalowany sposób – domaga się dalszego otrzymywania tej
przysługi, albo przynajmniej uzasadnienia, dlaczego nie. W obydwu
przypadkach jest to poważny błąd, który często prowadzi do zakoń-
czenia dotychczasowego wspierania tej osoby i odsunięcia jej
na dystans.

Sytuacja dotyczy zwłaszcza znajomych, którzy sami osiągnęli coś


znaczącego w życiu i normalnie mogliby być dla nas cennym źró-
dłem wiedzy i zasobów.
Ludzie ci zazwyczaj:
• nie są zdesperowani, aby ktoś za wszelką cenę ich lubił,
• żyjąc w sporym oderwaniu od wielu konwenansów i pro-
gramów społecznych, doskonale zdają sobie sprawę, kiedy
robią coś wyłącznie z własnej, dobrej i nieprzymuszonej
woli,
• dość niechętnie poddają się wszelkiej presji i manipulacji.

U takich jednostek, kiedy są skonfrontowane ze wspomnianą posta-


wą roszczeniową, automatycznie uruchamia się program szybkiej
selekcji. Jeżeli jest to jakaś mniejsza sprawa, to nie oznacza to

132
556/2021 Piotr Goliasz
5
od razu „odstrzelenia” takiego znajomego, tylko gotowość zrobienia
czegoś dla niego spada drastycznie, ale i tak strata jest spora.

Zabawne jest to, że wtedy większość delikwentów nawet tego


nie zauważa. Wyjaśnienie jest bardzo proste. Są oni przyzwyczajeni
do typowego poziomu możliwości i życzliwości w swoim otoczeniu,
a ten jest zazwyczaj stosunkowo niewielki. Wchodząc w bliskie
i przyjacielskie relacje z osobami takimi jak na przykład ja, taki ktoś
rzadko w pełni zdaje sobie sprawę, z czego w razie potrzeby może
skorzystać i jak daleko idącą pomoc bezproblemowo otrzymać.
Może być tak, że ktoś przyzwyczajony do otrzymywania pomocy
od innych ludzi w wielkości maksymalnej pięć jednostek (umowna
jednostka wsparcia), poznawszy mnie szacuje na podstawie swoich
doświadczeń i wyobrażeń, że może otrzymać ode mnie maksymal-
nie dziesięć jednostek. W rzeczywistości, biorąc pod uwagę moje
podejście i możliwości, mogłoby to być nawet dwieście jednostek,
ale on nie ma takiej świadomości! Nic dziwnego, że jeśli te możli-
wości zostaną mu po cichu zabrane, to taka osoba sobie tej straty
nawet nie uświadomi. A ja, w myśl zasady „Nie udzielaj konsultacji
bez zlecenia”, nie będę wychylał się z tą informacją!

To wszystko ma miejsce w tych drobniejszych przypadkach. W po-


ważniejszych – taka osoba jest nie tylko eliminowana z grona poten-
cjalnie bliskich znajomych, ale też często idzie za nią negatywna
opinia. Tego na pewno nie chcecie!

Bazując na tym, jak to się dzieje w moim życiu, można by pomyśleć,


że to wyizolowany przypadek. Przyjmijcie proszę do wiadomości,
że:
• nie jestem jedynym takim człowiekiem na świecie – wręcz
przeciwnie,

133
556/2021 Piotr Goliasz
5
• coś podobnego się zdarza często, a nawet stanowczo za
często,
• w naszej bardzo konkurencyjnej rzeczywistości oznacza
to stratę cennego potencjalnego dostępu do wiedzy, kontak-
tów i wsparcia.

W rezultacie mnóstwo możliwości pójścia do przodu w życiu jest


marnowane tylko z powodu ubzdurania sobie, że nam się coś należy.
Im prędzej to przekonanie zmienimy – tym lepiej.

134
556/2021 Piotr Goliasz
5
Nie masz prawa
obarczać innych problemami

Obarczanie innych swoimi problemami, to zarówno próby delego-


wania rozwiązania naszych problemów na inną osobę, jak i nawet
opowiadanie jej o nich bez wyraźnej zachęty z jej strony. Oczywi-
ście jest kilka wyjątków, o których napiszę za chwilę.

Zdaję sobie sprawę, że postulowane przeze mnie podejście jest od-


mienne od tego, co widzę i słyszę dookoła. Ludzie zdają się z lubo-
ścią opowiadać o swoich kłopotach i nieszczęściach. Generalnie
im bliższa dana relacja, tym bardziej czują się uprawnieni do tego
i naturalnie oczekują podobnej postawy z drugiej strony. W rezulta-
cie rozmowy Polaków często przeistaczają się w długie sesje wspól-
nego narzekania, co z jednej strony może mieć chwilowe działanie
terapeutyczne („nie tylko moje życie jest…”), z drugiej – często
dołuje uczestników takich rozmów i pozbawia ich resztek dobrej
energii. Już sam fakt pozbawiania energii powinien nas powstrzy-
mać od takich praktyk, ale często cena bywa jeszcze wyższa.

Jeśli trafisz na kogoś o podobnym nastawieniu do mojego (a w gru-


pie ludzi nieźle żyjących jest to dość prawdopodobne) i rozmowy
zamienisz w sesje omawiania Twoich problemów, to zobaczysz, jak
szybko dana osoba przestanie się z Tobą umawiać. Nie jest to żadna
forma kary – po prostu próba racjonalnego wykorzystania cennego
czasu, jaki każdy z nas ma na tej planecie. Pomijając wspomniane
wcześniej wyjątki oraz wszelkiego rodzaju działania z pobudek
humanitarnych, ja wolę po prostu prowadzić rozmowy, które inspi-
rują, ładują energią i wzbogacają obie strony. Mam do tego prawo,
nieprawdaż? I – jak napisałem w rozdziałach o selekcji – często
robię z takiego prawa użytek.

135
556/2021 Piotr Goliasz
5
Ktoś teraz może powiedzieć, że ten Alex to ma dobrze, bo najwy-
raźniej nie ma w swoim życiu problemów, którymi potrzebowałby
się dzielić. Nic bardziej błędnego! Im dłużej żyję na tym świecie
wchodząc w intensywne i bliskie relacje z innymi ludźmi, tym bar-
dziej nabieram przekonania, iż suma wyzwań i kłopotów jest dla
większości ludzi dość podobna – chyba że ktoś totalnie wyłącza
swój umysł i hoduje sobie ich ekstra porcję. Oczywiście wyzwania
i kłopoty mają często różną formę i charakter, ale poradzić sobie
z nimi trzeba tak czy inaczej. Ja też mam ich całkiem solidną dawkę.

Moje osobiste stanowisko w tym jest następujące: z własnym śmiet-


nikiem powinienem poradzić sobie sam, a nie zanieczyszczać nim
czyjeś życie. To oznacza, że generalnie nie raportuję o moich trud-
nościach osobom z mojego otoczenia (niezależnie od stopnia blisko-
ści). Uznaję i stosuję tylko następujące wyjątki:
• Jeżeli mój problem może mieć negatywne oddziaływanie
na danego człowieka lub wspólne przedsięwzięcia, to należy
koniecznie mu o tym powiedzieć i to jak najszybciej – ina-
czej jesteśmy w stosunku do tej osoby bardzo nie w porząd-
ku, a tego przecież nie chcemy.
• Jeżeli dana osoba wyraziła kiedyś chęć uczenia się ode mnie
i mój problem może być dla niej wartościową lekcją,
to oczywiście opowiem jej o tym, najwyżej prosząc o zacho-
wanie dyskrecji jeśli chodzi o wyjątkową głupotę z mojej
strony (zdarza się).
• Tam, gdzie się da, próbuję kupować rozwiązania u specjali-
stów, ale nie zawsze mam takiego „pod ręką”. Czasem też
nie jest jasne, kto to mógłby być. Jeżeli dana znajoma osoba
ma wiedzę, kontakty lub doświadczenie w rozwiązywaniu
problemu, z którym nie mogę sobie w rozsądnym czasie dać

136
556/2021 Piotr Goliasz
5
rady sam, to delikatnie pytam ją, czy zechciałaby mi pomóc,
bez szemrania akceptując ewentualną odmowę. Jeżeli dana
osoba zgadza się, to staram się minimalizować jej zaanga-
żowanie, bo przecież ma ona też jeszcze swoje własne życie.

W ten sposób raczej rzadko dostarczam komuś dodatkowy ciężar do


dźwigania, co zdecydowanie pozytywnie wpływa na wiele relacji,
bo jestem w nich postrzegany jako dostawca pozytywnej energii,
a nie jej konsument. W wielu wypadkach ta różnica, to „być albo
nie być” cennego kontaktu.

Warto stale pamiętać słowa Dorothy Boyd z filmu „Jerry Maguire”:


„Let us not share our sad stories tonight”.

Przypominacie sobie rozdział pt. „Bądź bezpodstawnie życzliwy”,


w którym opisałem, jak rzucać w życie innych ludzi promień słońca?
Rozdział, który teraz czytacie, jest jego uzupełnieniem – jak po-
wstrzymywać się od rzucania cienia na życie innych.

137
556/2021 Piotr Goliasz
5
Nie masz prawa wymagać poświęceń

Myśl zawarta w tytule rozdziału odnosi się na równi do poświęceń


małych, jak i dużych. Część z Was oczywiście powie: „Jak to,
w bliskim związku trzeba czasem poświęcać się dla drugiej osoby!”

Czy trzeba, czy nie trzeba – tę kwestię pozostawmy na razie jako


otwartą. To, o czym piszę, to sprawa domagania się, a przynajmniej
oczekiwania, że inny człowiek poświęci się, czyli zrezygnuje z cze-
goś, co jest dla niego ważne i/lub przyjemne, i/lub dobre, aby zro-
bić coś, co jest dobre dla mnie.

Oczekiwanie poświęceń jest tak rozpowszechnione w polskim


społeczeństwie, że jednostki, które głoszą poglądy opisane w tym
rozdziale, mogą być postrzegane jako aspołeczne. Przyjrzyjmy się
więc temu zagadnieniu nieco bliżej.

Na początek podkreślmy, co następuje:


• Każdy ma prawo do dowolnych poświęceń ze swojej strony,
zwłaszcza jeśli nie wiąże się to dodatkowo z angażowaniem
w to osób trzecich,
• Dobrowolna rezygnacja z pewnych przyjemności i zasobów,
aby zrobić coś dla drugiego człowieka jest zazwyczaj rzeczą
dobrą – sam robię to bardzo często.

Tutaj mówimy jednak nie o nas samych i naszych wyborach, lecz


o tym, że nie mamy żadnego prawa oczekiwać tego od drugiego
człowieka – wszystko jedno, kim on dla nas jest.

Teoretycznym wyjątkiem może być zawarta wcześniej jednozna-


czna umowa, mówiąca, że w wypadku X osoba Z zachowa się

138
556/2021 Piotr Goliasz
5
w sposób Y. Tutaj muszę Wam wyznać, że generalnie nie zawieram
umów tego rodzaju (pomijamy teraz porozumienia czysto bizneso-
we). Dlaczego? Bo nie chcę, aby ktoś robił coś dla mnie tylko dlate-
go, że zmusza go do tego taka umowa! To ja muszę planować moje
życie i zasoby w ten sposób, aby nie stać się ciężarem dla innych,
nawet w wypadku sporych katastrof życiowych. Nawet gdybym
stracił wszystko – łącznie z możliwością zarobkowania – wtedy
będę miał nadzieję na dobrowolną humanitarną pomoc z czyjejś
strony, a nie oczekiwał tego od konkretnej osoby, chyba że będę
stary i zniedołężniały, a wcześniej zawrę umowę o charakterze
biznesowym – jak opisałem kilka linijek wyżej (coś w zamian
za opiekę).

W moim obecnym życiu, nawet gdy ktoś dobrowolnie chce się po-
święcać dla mnie – robię wszystko, co możliwe, aby tego uniknąć.

Co daje nastawienie, które opisuję? Jeżeli rzeczywiście je praktyku-


jemy (a nie tylko twierdzimy coś takiego), to ludzie wokół nas czują
brak jakiejkolwiek presji w tym kierunku i odważniej wchodzą
z nami w relacje, które w wypadku postrzeganego zagrożenia zobo-
wiązaniami nie byłyby możliwe. A to otwiera ogromne dodatkowe
możliwości nie tylko w biznesie.

Na zakończenie kilka przykładów takiego szkodliwego oczekiwania


gotowości do poświęceń:
• Rodzice oczekują, że dzieci zajmą się nimi na starość – jest
to niemądre i nie do końca fair, bo nikt przed przyjściem na
świat nie pytał, czy zgadzają się na taką umowę.
Full disclosure: Przez wiele lat wspierałem będącą już
w bardzo podeszłym wieku moją mamę, ale czyniłem to
z potrzeby serca, a nie z obowiązku. Poza tym fajnie było

139
556/2021 Piotr Goliasz
5
widzieć, jak może żyć osiemdziesięciolatka, kiedy dostaje do
dyspozycji trochę zasobów do życia na luzie. Moja mama
nigdy nie postrzegała tego, co robię, jako zobowiązania –
często wręcz musiałem ją namawiać do przyjmowania cze-
gokolwiek. To bardzo dobrze wpływało na nasze relacje.
• Dzieci oczekują, że rodzice będą je nadal wspierać, nawet
po uzyskaniu przez nie tzw. wieku dorosłego, co jest bardzo
niebezpiecznym założeniem, które często prowadzi do
przedwczesnych i niekoniecznie optymalnych życiowo de-
cyzji dotyczących na przykład założenia rodziny, posiadania
dzieci czy też wieloletniego kredytu na mieszkanie. Idealnie
zrobił to kochający ojciec jednej mojej znajomej, której –
gdy miała osiemnaście lat – powiedział: „Kiedy zdecydujesz
się na założenie rodziny i dorosłość, to wiedz, że będziesz
odpowiedzialna za wszystko, łącznie ze znalezieniem sobie
własnego mieszkania, pracy itp.” To było dla niej niezwykle
szokujące oświadczenie, ale ponad dwadzieścia lat później –
mimo pochodzenia z typowego polskiego małego miastecz-
ka – może ona cieszyć się swoim barwnym i urozmaiconym
życiem, którego nigdy nie zamieniłaby na to, będące udzia-
łem jej koleżanek – tych koleżanek, które od kochających
rodziców oczekiwały wsparcia i (co gorsza) je dostały. Pole-
cam to uwadze zarówno dzieci, jak i rodziców!
W stosunku do naszych rodziców warto, abyście sobie
uświadomili, że ludzie ci utrzymali Was i wychowali często
z wielkimi wyrzeczeniami ze swojej strony. Bądźcie fair
i nie obciążajcie ich konsekwencjami Waszych decyzji
życiowych wieku dorosłego!
• Teraz trochę nietypowy przykład z mojego życia. Od połowy
lat dziewięćdziesiątych spędzam sporą część każdej zimy

140
556/2021 Piotr Goliasz
5
poza Europą. Po prostu niezbyt dobrze znoszę te ciemne
i zimne miesiące, a ponieważ w wyniku dobrego planowania
mam możliwość spędzenia ich gdzieś indziej, to robię to.
W tym czasie miałem kilka przyjaciółek, z których znaczna
część z powodów zawodowych lub biznesowych nie mogła
wyrwać się z kraju na dłużej niż na zazwyczaj dwa tygodnie,
a czasem nawet mniej. Ciekawą obserwacją było świadome
lub podświadome zakładanie przez wiele z nich, że ponie-
waż one nie mogą z powodów czasowych (bo finansowych
związanych z kosztami nie było) na tak długo wyjechać,
to ja powinienem im towarzyszyć i siedzieć w Europie!
To przejawiało się albo w postaci otwartych pretensji, albo
poprzez różne humory. Jak myślicie, jak wpływało to długo-
falowo na jakość tych relacji? Podkreślam, że nie mówimy
tutaj o jakiejś sytuacji awaryjnej drugiej strony, tylko o nor-
malnych zobowiązaniach zawodowych.

Jeśli któryś z powyższych opisów wydaje się Wam znajomy,


to przyjrzyjcie się bliżej swoim oczekiwaniom. Może tak być,
że całkiem niepotrzebnie dyskwalifikujecie się u bardzo ciekawych
ludzi, którzy bez nacisków i namawiania sami z siebie zrobiliby
bardzo wiele dla Was.

141
556/2021 Piotr Goliasz
5
Nie masz prawa wypytywać

Na wszelki wypadek podkreślam już na początku, że cały czas mó-


wimy o relacjach prywatnych. W biznesie często jest potrzebne zro-
bienie tzw. due diligence, ale to jest zupełnie inna para kaloszy. Tak
samo powyższe zastrzeżenie nie dotyczy spraw zagrożenia życia lub
zdrowia – to też powinno być już oczywiste.

Nie masz prawa wypytywać o sprawy osobiste ani zwracać na nie


uwagi! W kwestii tego wypytywania – Polacy mają tu spory pro-
blem, bo nieposzanowanie czyjejś prywatności jest bardzo silnie
obecne w naszej „kulturze narodowej”, szczególnie w starszych
rocznikach, choć nie tylko.

Przypomnijcie sobie te wszystkie wścibskie pytania na przykład


osób z rodziny i tzw. bliskich o Wasze plany zawodowe, życie
rodzinne lub intymne, plany co do posiadania dzieci, zmiany pracy,
o wysokość dochodów, cenę mieszkania, powód nieposiadania
dzieci, o to, gdzie i za ile spędziłeś wakacje itp. Denerwujące, nie-
prawdaż?

Jak sobie konkretnie radzić z takimi osobami opiszę w jednej


z następnych części. Tutaj przyjrzyjmy się uważnie, czy sami
nie popełniamy podobnych błędów.

Wielu rodaków ma wyniesioną z rodziny i ze szkoły zarówno silną


tendencję dopytywania o różne informacje statystyczne, jak i do
wyłapywania u innych różnych, odbiegających od tzw. normy
szczegółów wyglądu czy zachowania, a następnie do komentowania
ich lub pytania o nie. Często tacy ludzie kompletnie nie zdają sobie
sprawy z tego, że dla drugiej strony może to być nieprzyjemne

142
556/2021 Piotr Goliasz
5
lub krępujące. U niektórych zdaje się to być wręcz działaniem
zastępczym wobec monotonii własnego życia i braku w nim ciekaw-
szych wydarzeń.

Poważnym błędem jest też wypytywanie kogoś o jego negatywne


a nawet traumatyczne przeżycia – nawet jeśli robimy to w dobrej
wierze. Nie wchodząc zbyt głęboko w psychologię, powoduje to
często przestawienie myślenia partnera na tamtą problematyczną
sytuację i znaczne pogorszenie jego nastroju. Nie róbcie tego!

Bądźcie więc bardzo delikatni i dyskretni w takich sprawach.


Ze względu na to, że ludzie są bardzo różni, nie można wskazać
uniwersalnych kryteriów, o co ewentualnie możemy pytać. Tutaj
możemy jedynie polegać na naszym wyczuciu, a je trudno przekazać
słowem pisanym, więc na wszelki wypadek pytajcie o takie rzeczy
raczej mniej niż za dużo. Aby przybliżyć, o co mi chodzi, opowiem
coś o swoim podejściu, a Wy wyciągniecie własne wnioski.

W życiu zawodowym jestem bardzo dociekliwym człowiekiem.


Po dwudziestu latach praktyki oraz studiowaniu takich zagadnień,
jak techniki przesłuchań stosowane przez policję czy amerykańskich
adwokatów procesowych, z niewyszkolonego człowieka – jeśli mi
na tym zależy – wyciągnę prawie każdą informację i wyłapię więk-
szość niespójności w jego wypowiedziach.

Sytuacja zmienia się jednak diametralnie, gdy poznaję kogoś pry-


watnie w sprawach niezwiązanych z biznesem. Zazwyczaj jestem
wtedy bardzo delikatny w moich pytaniach i generalnie zamiast
wypytywać – mówię danej osobie (niekoniecznie dokładnie poniż-
szymi słowami, ale mniej czy bardziej w tym sensie): „Powiedz mi
proszę to, co według Ciebie powinienem o Tobie wiedzieć, co jest
ważne, abym o Tobie wiedział”.

143
556/2021 Piotr Goliasz
5
Innymi słowy – pokazuję tej osobie, że nie jest na jakimś castingu
albo rozmowie rekrutacyjnej, że jestem gotów poznać ją od tej stro-
ny, którą ona zechce mi pokazać. Czy daje to tej osobie duży luz?
Czy sprzyja otwarciu się na mnie jako człowieka, bez konieczności
długiego stażu w znajomości? Możecie się zakładać, że tak!

Dodatkowym aspektem jest kwestia własnego postrzegania i tego,


co zrobimy z jego wynikami. Tutaj znowu – po tylu latach mojej
pracy – mam je chyba rozwinięte trochę ponad przeciętny poziom.
Nie przeszkadza mi to często wyłączać je w różnych sytuacjach
prywatnych, zwłaszcza jeśli jego rezultaty mogłyby być krępujące
dla drugiej strony. Pamiętam, kiedyś poznałem młodą, szczupłą
kobietę. Wylądowaliśmy w łóżku i tam okazało się, że dziewczyna
ma nieco powiększony chirurgicznie biust, do tego dość kiepsko
zrobiony, z bardzo wyraźnymi bliznami. Ilu facetów zwróciłoby
na to głośno uwagę, mówiąc „Ale masz tu blizny!” albo ewentualnie
wypytując, jaki chirurg tak spartolił robotę? Ja przez ponad sześć
miesięcy naszej intensywnej znajomości nie tylko ani słowa na ten
temat nie powiedziałem, ale cały czas zachowywałem się tak,
jakbym tego nie widział, koncentrując się na innych przyjemnych
aspektach naszego bycia razem. Rozumiecie o co chodzi?

Przeanalizujcie Wasze zachowanie w takich sprawach życiowych.


Ewentualna zmiana może zrobić ogromną różnicę!

Uwaga: Wyjaśnienie kwestii antykoncepcji przed pójściem z kimś


po raz pierwszy do łóżka nie podchodzi pod kwestie osobiste, o któ-
re nie powinniśmy pytać. Całe szczęście można to zrobić zgrabnie
i delikatnie. Nie zapomnijcie o tym!

144
556/2021 Piotr Goliasz
5
Im bliżej, tym większe roszczenia

Ten tytułowy problem często ujawnia się w miarę zacieśniania się


relacji między dwojgiem ludzi, prowadząc w rezultacie do erozji
wielu pozytywnych uczuć miedzy nimi i dobrej woli. To zaczyna się
od momentu, kiedy ktoś (świadomie lub podświadomie) dochodzi
do fałszywego wniosku, że skoro relacja z drugą osobą stała się
bardziej zażyła, to może od tej osoby (partnerki/partnera) oczekiwać
i domagać się więcej, nie zważając na to, ile ona chce dać z własnej
woli. Któregoś dnia jedna ze stron budzi się rano i stwierdza,
że właściwie to niewiele ją łączy z tą osobą obok, która po prostu
wykorzystuje ją do różnych swoich celów, uważając to za swoje
prawo. Do tego jeszcze eskaluje swoje żądania. To bardzo niesym-
patyczne odczucie, które prowadzi najpierw do frustracji, a potem
często do zerwania nawet bardzo miło zapowiadającej się znajo-
mości.

Warto dodać, że brak tejże roszczeniowości na początku relacji nie


jest wcale gwarancją, że nie pojawi się ona później – niektórzy
ludzie zdają się zatracać w niej wszelki umiar, zwłaszcza jeśli druga
strona jest osobą szczodrą. Na to mogę Wam przytoczyć dość oso-
bisty przykład:

Miałem kiedyś bardzo bliski i intensywny związek z początkowo


niezwykle sympatyczną kobietą, która mimo naszych ustaleń i spo-
rego wsparcia z mojej strony, w końcowej fazie naszej relacji prawie
w stu procentach „wisiała na mnie” ekonomicznie. Do tego im bar-
dziej to tzw. wiszenie postępowało, tym większe potrafiła mieć
do mnie pretensje o różne drobiazgi. Pamiętam sytuację, kiedy
zawalony totalnie pracą i wyprostowywaniem pewnych problemów
wynikających z niedotrzymania przez nią poważnych zobowiązań

145
556/2021 Piotr Goliasz
5
biznesowych, musiałem wysłuchać zarzutów, że sam nie wpadłem
na to, iż jej dorosła, żyjąca za granicą córka chciałaby być może
spędzić urlop nad polskim morzem i nie załatwiłem jej bezpłatnej
kwatery! To wszystko w bardzo nieprzyjaznym tonie, jakbym naru-
szył jakiś poważny obowiązek! Znacie taką sytuację? Siedzicie
i nie wierzycie własnym uszom, myśląc: „Co ten człowiek właści-
wie sobie wyobraża?”. W rezultacie ta dźwignia katapulty, o której
wspominałem w rozdziale o selekcji pomogła rozwiązać problem.

Tak więc bądźcie czujni i reagujcie już na pierwsze oznaki takiego


zachowania u partnera, a sami nigdy, przenigdy nie stańcie się taki-
mi „roszczeniowcami”!

Opisany problem występuje nie tylko na gruncie prywatnym. Często


zdarza się tak, że na przykład manager zaprzyjaźnia się ze swoimi
pracownikami, co wielu z nich błędnie interpretuje jako sygnał,
że mogą domagać się specjalnego traktowania w pracy, większej
tolerancji na pomyłki, niestaranność czy bylejakość. To jest bardzo
poważny błąd, bo dobry manager do czegoś takiego nie dopuści
i taki pracownik nie tylko zostanie szybko sprowadzony na ziemię,
ale też prawdopodobnie bezpowrotnie straci szansę zbudowania
z szefem dobrej, nieformalnej relacji ludzkiej. To odcina go od wielu
sposobności wymiany doświadczeń, mentoringu, rekomendacji
i podobnych. Spora strata, nieprawdaż?

Opisana powyżej sytuacja jest, nawiasem mówiąc, przedmiotem


obaw wielu początkujących managerów i dlatego na wszelki wypa-
dek trzymają oni swoich podwładnych na dystans. Jeżeli jako pra-
cownik będziesz proaktywnie i wiarygodnie sygnalizował, że zaw-
sze starasz się wykonać swoje zadania jak najlepiej, niezależnie
od tego, z kim i jak bardzo jesteś zaprzyjaźniony, to możesz bardzo
pozytywnie się wyróżnić. Przemyśl to – może się przydać.

146
556/2021 Piotr Goliasz
5
W sferze pozazawodowej też czasem dobrze jest zrobić tzw. od-
wrotne wykorzystanie bliższej relacji z kimś i to nawet niekoniecz-
nie w sprawach damsko-męskich. O czym mówię? W Międzyzdro-
jach zaprzyjaźniłem się z właścicielami pewnej bardzo dobrej
restauracji i któregoś dnia zaproponowano mi specjalny permanent-
ny rabat. Na to odpowiedziałem, że właśnie dlatego, że się dłużej
znamy i lubimy, to obstaję przy płaceniu normalnych cen, bo sezon
jest słabszy, a oni jakoś muszą zarobić. Możecie sobie wyobrazić,
jak w ten sposób bardzo pozytywnie się wyróżniłem, a te parę zło-
tych nie robi wielkiej różnicy. Jeśli ktoś teraz powie, że mogę sobie
pozwolić na takie zachowania, bo nie brak mi pieniędzy, to śpieszę
skorygować, że sytuacja jest dokładnie odwrotna. Właśnie dlatego,
że między innymi od dawna dość konsekwentnie tak postępuję,
to doprowadziłem do sytuacji, kiedy nie mam specjalnych proble-
mów finansowych.

Aby uniknąć nieporozumień, podkreślmy: gdy czegoś potrzebujemy,


to miło i grzecznie zapytać prawie zawsze można – w tym rozdziale
napisałem o postawie, kiedy ktoś ma złudzenie, że mu się należy
i tak też to komunikuje.

147
556/2021 Piotr Goliasz
5
Nie masz prawa ograniczać nikogo
w byciu przyjaznym

Znakomita większość Polaków (nazwijmy ich typem A) poza gro-


nem bliskich znajomych zazwyczaj komunikuje się z innymi ludźmi
dość sucho i obcesowo. Nazwałbym to – może nieco przesadnie
(ale tylko „nieco”) – tonem urzędniczym. Nie będę teraz się rozwo-
dził, jakie to ma korzenie czy też negatywne konsekwencje, bo jest
to co prawda niezmiernie ciekawy temat, niemniej jego omówienie
tutaj wykraczałoby poza ramy tej książki.

Zamiast tego zobaczmy co się dzieje, kiedy osoby te, będąc w rela-
cjach z ludźmi, którzy jako podstawowy ton komunikacji mają cie-
pło i serdeczność, uzurpują sobie prawo do ograniczania przyjazne-
go stylu partnerów. Tych ostatnich nazwijmy typem B.

Na czym polega różnica w komunikacji osób typu A i B? Otóż:


• typ A rozmawia z najbliższymi tonem i językiem bardzo cie-
płym (jeśli w ogóle takowym potrafi),
• ten sam typ A rozmawia z całą resztą świata tonem i języ-
kiem raczej zdystansowanym, suchym i rzeczowym,
• typ B rozmawia z najbliższymi tonem i językiem bardzo
ciepłym,
• typ B rozmawia z tzw. resztą świata tonem i językiem trochę
dostosowanym do preferencji rozmówcy – bardzo ciepłym
z innym rozmówcą typu B, a nieco stonowanym z rozmówcą
typu A, ale generalnie po tej cieplejszej stronie możliwości.

148
556/2021 Piotr Goliasz
5
Problem zaczyna się wtedy, gdy osoba typu A słyszy, jak bliska jej
osoba typu B rozmawia z kimś innym i „ośmiela się” z tamtym
człowiekiem komunikować czule i ciepło! Jak ona może! Typowe
reakcje potem, to dystans, pretensje, wyrzuty, agresja, łzy...

Takie zachowanie jest z mojego punktu widzenia dość niedojrzałe


i prymitywne, do tego świadczy o słabym poczuciu własnej wartości.
W rezultacie akcje osoby A u osoby typu B bardzo spadają i nieza-
leżnie od intencji A, szkodzi to bardzo wzajemnej relacji. Stąd moje
zalecenie przyjrzenia się uważnie, jak sami postępujemy i w razie
potrzeby – dość radykalna korekta.

Dla wyjaśnienia – kilka przykładów z mojego życia:


• Znam osoby w bardzo różnym wieku, które większość nie-
oficjalnych rozmów telefonicznych kończą na przykład sło-
wem „buziaczki”, a na żywo – prawdziwym buziaczkiem.
Jest to zwykły objaw serdeczności, na który odpowiadam
w ten sam sposób i nikomu innemu nic do tego!
• Czasem chcę podbudować człowieka w potrzebie, a to,
czego mu najbardziej potrzeba, to okazanie odrobiny ciepła
i życzliwości. Jeżeli robię coś takiego, to nikomu innemu
nic do tego!
• Kiedyś, przed laty, miałem scysję z przyjaciółką, która usły-
szała końcówkę rozmowy, w której powiedziałem: „pa, ko-
chanie”. Była to konwersacja ze znacznie starszą klientką,
która przez telefon – jeśli rozmowa odbywała się po polsku
– do wszystkich znajomych mówiła „kochanie”, a po nie-
miecku – nawet „mój najukochańszy/moja najukochańsza”.
• Mam za granicą klienta, który – będąc w biznesie twardym
macho (i stuprocentowym hetero!) – większość rozmów

149
556/2021 Piotr Goliasz
5
z rodziną i dobrymi znajomymi kończy słowem „Bussi”,
czyli… „buziaczek”.

W żadnym z opisanych powyżej przypadków nie ma nawet cienia


kontekstu seksualnego! Po co więc cały ten cyrk z pretensjami
i zazdrością?

Zalecam każdemu z Was zrobienie sobie małego testu:


Przyjrzyjcie się uczciwie, na jakim poziomie serdeczności i ciepła
rozmawiacie z większością ludzi, szczególnie z tymi poza ścisłym
kręgiem znajomych. Jeżeli wykaże on, że należycie do większości
Polaków (typ A), to zadajcie sobie pytanie, czy przypadkiem świa-
domie lub nieświadomie nie uzurpujecie sobie u osób bliskich prawa,
o którym napisałem powyżej. Bardzo wielu dobrych i uczynnych
ludzi sukcesu, których znam, należy do typu B i takim zachowaniem
być może niepotrzebnie marnujecie sobie poważne szanse w życiu.
A przecież szkoda…

150
556/2021 Piotr Goliasz
5
Część V.
RÓŻNE RZECZY PRZYDATNE
W RELACJACH

151
556/2021 Piotr Goliasz
5
Współpracować czy walczyć

Jeśli nawiązaliśmy już relację z interesującą osobą, to naturalnie


nie oznacza to, że od tego momentu nie będziemy już mieli wyzwań
i możliwości, z którymi trzeba będzie coś zrobić. To przypomina
trochę pilotowanie samolotu: po tym, jak wybraliśmy sprawną ma-
szynę i oderwaliśmy się od ziemi, przydatnym jest przynajmniej
od czasu do czasu sprawdzenie, dokąd lecimy, a przy ewentualnych
turbulencjach – sprawna reakcja sterami.

Od początku piszę w tej książce o przyjaznym i otwartym traktowa-


niu innych ludzi, o byciu uczynnym i otwartym. Sam stosuję się
do tego od dawna i – pominąwszy bardzo rzadkie przypadki otwartej
wrogości wobec mnie od samego początku znajomości – generalnie
traktuję wszystkich na specjalnych warunkach, będąc w stosunku
do nich miłym, szczodrym i skłonnym do pomocy. Wcale nie po-
trzeba do tego szczęśliwego, bogatego społeczeństwa. Funkcjonuje
to nawet w Polsce. Stosuję to podejście od bardzo dawna zarówno
w życiu prywatnym, jak i w biznesie, w obydwu przypadkach z bar-
dzo dobrymi rezultatami.

Oczywiście ludzie są różni i niektórzy z nich, w odpowiedzi na moje


przyjazne i kooperacyjne zachowanie, czasami próbują wykorzystać
taką sytuację i grać niekooperatywnie bądź wręcz szkodliwie dla
mnie. W takim przypadku najłatwiejsze byłoby „odstrzelenie” takich
osobników poprzez zerwanie z nimi wszelkich kontaktów i szcze-
gólnie w moim życiu prywatnym bardzo często tak robię. W życiu
zawodowym właściwie też mam teraz do czynienia z sympatyczny-
mi, kooperującymi partnerami. Potencjalny problem polega na tym,
że (zwłaszcza na początku kariery) nie zawsze możemy sobie na to
pozwolić i często się zdarza, że musimy wielokrotnie robić interesy

152
556/2021 Piotr Goliasz
5
z dalekimi od ideału osobami, których zachowania nie możemy
dokładnie przewidzieć. W takiej sytuacji pojawia się pytanie, jaką
właściwie strategię zastosować, aby zminimalizować ewentualne
straty, nie odcinając się od potencjalnych korzyści.

Tutaj przydaje się teoria gier, a zwłaszcza tzw. dylemat więźnia.


Nie będę tutaj przytaczał jego definicji – polecam angielską „Wiki-
pedię”. Tymczasem opowiem, co z tego i jak stosuję w swoim życiu.

Zacznijmy od tego, że w praktyce mamy przeważnie do czynienia


z tzw. iterowanym dylematem więźnia, czyli rozgrywamy coś
(robimy różne interesy) wielokrotnie z tym samym człowiekiem,
za każdym razem nie mając pewności, czy zachowa się on przyjaź-
nie, kooperacyjnie i fair. Zdajemy sobie przy tym sprawę, że wynik
poprzednich rund (a więc uprzednie postępowanie każdego z partne-
rów) może mieć i zapewne będzie miało wpływ na ich zachowanie
w rundzie obecnej. Taką sytuację możemy znaleźć w szerokiej
gamie kontaktów międzyludzkich – od wspólnego chodzenia
na podryw począwszy, poprzez współdziałanie z kolegą w pracy,
na długoletnich relacjach pomiędzy sprzedawcą firmy X a kupcem
firmy Y skończywszy.

Jaką strategię przyjąć w takiej sytuacji?

W latach osiemdziesiątych ogłoszono światowy konkurs na najlep-


szą strategię w tego rodzaju zagadnieniu i spośród wielu nadesła-
nych rozwiązań zdecydowanie wygrała strategia „tit-for-tat” Anatola
Rapoporta. Kiedy o niej przeczytałem, przeformułowałem ją i za-
adoptowałem nieco do normalnych warunków życiowych. Jej prak-
tyczne zastosowanie, aczkolwiek nie gwarantowało mi w każdym
przypadku maksymalnego sukcesu, okazało się dla mnie niezwykle
korzystne, zwłaszcza w początkach mojej kariery, kiedy (podobnie

153
556/2021 Piotr Goliasz
5
jak Wy) musiałem mieć do czynienia z bardzo różnymi ludźmi
i nie mogłem wybierać tak jak teraz.

Oto ona, a dokładniej – moja jej interpretacja:


• Bądź przyjazny – każdą relację z innym człowiekiem rozpo-
czynaj od bycia uczynnym i kooperatywnym. Sygnalizuj też
taką postawę od samego początku.
• Broń się natychmiast – jeśli druga strona w dowolnym
momencie zagra niekooperatywnie, to natychmiast, nie
zwlekając, również przełącz się na niekooperatywne zacho-
wanie. To „natychmiast” jest bardzo istotne, bo zarówno
we wzmiankowanym konkursie, jak i w realnym życiu, stro-
ny tolerujące dłużej niekooperatywne zachowania partnera
przegrywały. Tak więc nie siedzimy spokojnie, dając partne-
rowi drugą, trzecią lub n-tą szansę, lecz podejmujemy
od razu zdecydowane i wyraźne przeciwdziałania.
• Bądź wielkoduszny – jeśli partner, który poprzednio grał
niekooperatywnie, nagle zaczyna grać kooperacyjnie, to na-
tychmiast zaczynasz też grać kooperacyjnie. Chodzi o to,
aby po pozytywnej zmianie zachowania partnera nie mścić
się na nim za poprzednie rundy, nie odgrywać się i nie da-
wać nauczki. Taka pamiętliwość przyczyniała się do pogor-
szenia wyniku końcowego w konkursie, co potwierdzam też
moimi obserwacjami życiowymi. Niestety większość ludzi
skupia się w takich wypadkach na wymierzeniu sprawiedli-
wości, zamiast na własnych pożądanych wynikach. Widać
to zarówno w biznesie, polityce, jak i w związkach damsko-
męskich.
• Maksymalizuj wspólny rezultat – dąż do takich rozwiązań,
w których wspólny rezultat obydwu partnerów jest naj-

154
556/2021 Piotr Goliasz
5
większy, a nie do takich, kiedy liczy się tylko Twój. W mojej
osobistej praktyce oznaczało i oznacza to konsekwentne
stosowanie zasady „win-win or no deal”, czyli: albo może-
my znaleźć rozwiązanie korzystne dla obydwu stron, albo
nie robimy interesu. Wyjątkiem może być sytuacja typu
„ja podrapię Ci plecy dziś, a Ty mi jutro”, co często zdarza
się w długoterminowych relacjach biznesowych.
• Bądź przewidywalny – w tym konkretnym przypadku ozna-
cza to, aby Twoi partnerzy nie mieli żadnych wątpliwości,
jak się zachowasz w następstwie ich działań. Muszą oni
z jednej strony być pewni, że dopóki zachowują się koope-
ratywnie, to Ty też tak będziesz się zachowywał, z drugiej
zaś – zdawać sobie sprawę z Twojego niezwłocznego kontr-
ataku, jeśli zagrają niekooperatywnie. W mojej praktyce
oznacza to, że większość znających mnie ludzi doskonale
wie, że – dopóki traktują mnie przyzwoicie – to jestem
uczynny jak anioł i łagodny jak baranek. W momencie,
kiedy ktoś ze mną pogrywa, błyskawicznie zmieniam się
o 180 stopni i robi się bardzo nieprzyjemnie.

Te pięć prostych zasad bardzo pomogło mi pokonać drogę od kle-


piącego biedę nieudacznika, do dzisiejszej, dość komfortowej sytu-
acji życiowej i jestem przekonany, że wielu z Was może skorzystać
na jej przemyśleniu i implementacji.

W opisie strategii pojawiła się kwestia maksymalizacji wspólnego


rezultatu, więc porozmawiajmy chwilę o tym.

Poprzez maksymalizację wspólnego rezultatu rozumiem takie dzia-


łania, które prowadzą do tego, że suma mojego wyniku i wyniku

155
556/2021 Piotr Goliasz
5
partnera jest największa z możliwych (a przynajmniej do tego zbli-
żona).

Przyjrzyjmy się teraz, z jakiego rodzaju transakcjami (grami) mamy


do czynienia w życiu oraz jak ja postępuję w każdym z tych przy-
padków:
• Gra o sumie zerowej – mówimy o niej wtedy, kiedy każdy
zysk jednej strony okupiony jest stratą u drugiej. W prostym
przykładzie z jabłkami, które jeden sprzedaje, a drugi kupuje,
mamy właśnie taką sytuację; jeśli podwyższę cenę, aby
zarobić więcej – druga strona będzie musiała o tyle samo
wydać więcej. Tego typu gry często dotyczą różnych spraw
życia codziennego i wielu ludzi próbuje, z pożałowania god-
nym wynikiem, stosować je wszędzie, nie zdając sobie
sprawy, że istnieją inne możliwości. Zrozumiałe, że w wy-
padku gry o sumie zerowej trudno jest mówić o maksymali-
zacji wspólnego rezultatu, bo ta suma jest z definicji nie-
zmienna, czyli mój rezultat plus Twój rezultat równa się zero.
Mając do czynienia z grą o sumie zerowej, staram się w mia-
rę możliwości być po prostu fair wobec partnera i – zwłasz-
cza przy transakcjach powtarzających się z tą samą osobą –
płacić cenę przyzwoitą, niekoniecznie najniższą z możli-
wych. Ten drugi też musi z czegoś żyć! Kiedyś na przykład
ekipa z Polski wzorowo przeprowadziła mnie w Berlinie
z jednego mieszkania do drugiego. Następnie odnowiła jed-
no z nich. Gdy podała mi cenę za tę usługę, to negocjowali-
śmy tak długo, aż zgodzili się przyjąć sumę dwukrotnie
wyższą (!) od tej, którą początkowo chcieli. Innym przykła-
dem są ciągłe dyskusje z przesympatycznym taksówkarzem,
który wozi mnie po Warszawie. Często zamawiam go
na jakąś godzinę, po czym okazuje się, że moje rozmowy

156
556/2021 Piotr Goliasz
5
się przeciągają, a on czeka nie włączając o umówionej porze
licznika. Takiego czegoś nie chcę akceptować – mamy zaw-
sze dyskusje na ten temat. Generalna moja zasada w takich
przypadkach: „Pilnuj swojego interesu i jednocześnie bądź
hojnym człowiekiem”.
• Gra o sumie niezerowej – to sytuacja, kiedy dodatkowa
korzyść jednego z partnerów nie jest związana ze stratą
u drugiego. Wbrew powszechnemu mniemaniu, jest to dość
częsty przypadek zarówno w życiu prywatnym, jak i w biz-
nesie. Tutaj mamy bardzo szerokie pole do popisu, aby kre-
atywnie zwiększać zarówno zysk własny, jak i tej drugiej
osoby. Właśnie wtedy możemy stanąć przed wyborem,
czy będziemy maksymalizować tylko swoją korzyść, czy też
sumę korzyści obydwu stron. Odpowiedź nie jest trywialna,
bo jeśli mogę powiększać moją korzyść nie robiąc tego
na koszt drugiej strony, to dlaczego mam w ogóle myśleć
o korzyści partnera? No cóż, tutaj rozchodzą się drogi pry-
mitywnego egoizmu i – nazwijmy to – egoizmu oświecone-
go. Ten drugi rozpoznaje, że długoterminowo jest nam naj-
lepiej, jeśli i naszemu otoczeniu dobrze się powodzi. Stąd
też stosowana przeze mnie strategia prowadzi zazwyczaj
do wyboru tej drugiej alternatywy, co długofalowo przynosi
mi bardzo dobre wyniki. Tak traktowany partner z jednej
strony chętnie robi ze mną ponowny interes, co z kolei
oszczędza mi szeroko rozumianych kosztów akwizycji,
a z drugiej – często zaraża się moją postawą, co ponownie
podnosi wspólny rezultat. Do tego tacy zadowoleni partne-
rzy chętnie polecają Cię dalej. W ten sposób funkcjonuję już
od 1992 roku w bardzo konkurencyjnej branży praktycznie
nie wydając pieniędzy na marketing, a używając ich do po-
prawy jakości mojego życia. Z mojego punktu widzenia

157
556/2021 Piotr Goliasz
5
zdecydowanie warto. Dokładnie tak samo działa to w rela-
cjach życia prywatnego.

Skoro już o tym mówimy, to zalecam Wam przyjrzenie się, jaki pro-
cent Waszych transakcji życiowych to gry o sumie niezerowej
i zastanowienie się nad tym, co możecie zrobić, aby było ich w Wa-
szym życiu jak najwięcej.

158
556/2021 Piotr Goliasz
5
Gdy coś nam przeszkadza

Kiedy w relacji odkrywamy elementy nie całkiem nam pasujące,


to tradycyjną wskazówką jest: „Love it, change it or leave it”.
Jest to na pewno bardziej praktyczna postawa od robienia awantur
albo – co gorsza – uznania, że taki jest los i „prowadzenia życia
w cichej desperacji”. Proaktywna zmiana istniejących okoliczności
albo poprzez podejmowanie działania w celu zmiany niepożądanego
czynnika, albo po prostu porzucenia istniejącego stanu rzeczy
i poszukania innej opcji są zdecydowanie lepsze. To znacznie sku-
teczniejsze od wspomnianego zrezygnowanego poddawania się,
niemniej i tu jest możliwe pewne ulepszenie, które na przestrzeni
lat ogromnie przyczyniło się do poprawy jakości mojego życia
w każdym jego aspekcie.

Moja wersja (i kolejność działań) w wypadku pojawienia się w rela-


cji elementów, które nie wzbudzają mojego zachwytu to:
• zignoruj (!),
• porzuć (moja ulubiona opcja, którą stosuję, gdy coś mi bar-
dzo nie pasuje),
• zmień.

Ten pierwszy punkt oszczędził mi w przeszłości mnóstwo energii,


czasu i innych zasobów! Stosowanie go w praktyce nie jest jednak
sprawą całkiem trywialną, dlatego pozwólcie, że wyjaśnię to nieco
szerzej.

Prawdopodobnie każdy z nas też ma taki filtr, dzięki któremu, kiedy


uznajemy sprawy nawet niezbyt nam pasujące za niewarte naszego
zachodu, a nawet uwagi – przestajemy się nimi przejmować.

159
556/2021 Piotr Goliasz
5
Problem polega na tym, że u wielu ludzi ten filtr:
• jest źle ustawiony – w rezultacie często przejmują się oni
(i zajmują się) czymś wyłącznie dlatego, że tak są przyzwy-
czajeni i/lub tak wytresowało ich społeczeństwo i różne jego
instytucje,
• jest anachroniczny – został ustawiony w czasach, kiedy były
inne potrzeby, inny obraz świata, ludzie ci żyli w innym
środowisku i filtr ten pozostał w takim stanie do dziś.

W rezultacie powyższego, zamiast skoncentrować się na tym, co


posuwa do przodu, dostarcza radości i energii, wielu ludzi marno-
trawi czas i środki na przejmowanie się i próby zmiany drobiazgów,
które właściwie można by zlekceważyć i pominąć, a zasoby wyko-
rzystać gdzieś indziej i z lepszym efektem. Przypadek pierwszy
szczególnie dotyczy większości młodszych Czytelników, bo ta grupa
wiekowa ma najsilniejsze skłonności do nieuświadomionego pod-
dawania się programom i oczekiwaniom otoczenia.

Oczywiście decyzja, które z niepasujących nam rzeczy możemy


(a nawet powinniśmy) ignorować jest trudna i każdy z Was musi
podejmować ją osobiście samodzielnie – przecież chodzi o Wasze
indywidualne samopoczucie. Nie liczcie na to, że ktoś przyjdzie
i powie Wam dokładnie, gdzie postawić granice, a Wy będziecie
w pełni zadowoleni z rezultatu.

Jedyne, co mogę zrobić w tej sprawie, to udzielić Wam kilku rad,


jak sobie ten wspomniany wcześniej filtr eksperymentalnie ustawiać
tak, aby pasował do osób, którymi dziś jesteście.

Pierwszy krok polega na tym, aby w różnych sytuacjach życiowych


próbować ignorować elementy, które nam przeszkadzają (najlepiej

160
556/2021 Piotr Goliasz
5
jeden, choć czasem można to zrobić z kilkoma jednocześnie), kon-
centrując się jednocześnie na pozytywnych aspektach tego, co aktu-
alnie przeżywamy lub robimy. Obserwujcie, jak się przy tym czuje-
cie – może się okazać, że rezultat końcowy jest tylko minimalnie
gorszy od sytuacji idealnej. Zgodnie z zasadą Paracelsusa, która
mówi: „Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną – to tylko kwe-
stia dawki”, dobrze jest poeksperymentować też w Waszych próbach
z różnymi dawkami czynnika przeszkadzającego. W rezultacie moż-
na ustawić sobie filtr dokładnie tak, aby kompletnie ignorować
„dawki”, z którymi bezproblemowo możemy żyć. Jeśli rzeczywiście
jakiś czynnik bardzo nam przeszkadza, to trudno – teraz już wiemy
to na pewno i czas na kolejną decyzję (porzuć albo zmień).

Nie muszę chyba wyjaśniać, że już w pierwszej fazie ustawiania


filtru zdecydowanie należy odrzucić wszelkie elementy zagrażające
naszemu życiu, zdrowiu, naruszające prawo czy też nasze pod-
stawowe wartości (przy tych ostatnich sprawdźcie jeszcze, czy
te wartości są nadal aktualne).

Jeśli po zrobieniu powyższych eksperymentów pozostaną jakieś


sprawy, których nie można ignorować w danej relacji, to czas
na decyzję, czy kończyć relację w formie takiej, jaka jest, czy też
próbować coś zmienić. Tutaj muszę przyznać, że przy poważniej-
szych czynnikach przeszkadzających (te błahe zostały wcześniej
zignorowane) mam w sferze prywatnej tendencję do rozstawania się
z ludźmi, zdając sobie sprawę, jak trudno jest zmienić dorosłego
człowieka.

To, według niektórych teoretyków, jest nie do końca dojrzałe, ale dla
mnie za to bardzo użyteczne.

161
556/2021 Piotr Goliasz
5
Oczywiście praktycznie w każdej tętniącej życiem relacji między-
ludzkiej prędzej czy później zdarzają się sytuacje, kiedy przeszkadza
nam coś, czego nie bardzo możemy po prostu zignorować.

Takie wymagające podjęcia działań zaradczych problemy z innymi


ludźmi same w sobie nie muszą być niczym złym, pod warunkiem,
że nauczymy się radzić sobie z nimi w konstruktywny sposób. Teo-
retycznie powinna to być powszechna umiejętność, ale niestety jest
inaczej. Przyczyną może jest to, że zbyt często mamy do czynienia
ze słabymi wzorcami, na przykład wiele seriali telewizyjnych obfi-
tuje wręcz w przykłady bardzo nieefektywnej komunikacji w tym
względzie. Nic dziwnego zresztą – gdyby była ona skuteczna, to nie
byłoby w nich wielu dramatów, a kto chciałby oglądać serial, w któ-
rym w większości odcinków bohaterowie byliby po prostu zadowo-
leni z życia? W przeciwieństwie do telewizji, ja nie mam nic prze-
ciwko takiemu względnie gładkiemu „serialowi” mojego życia,
bo wzbogacające je emocje dostarczam sobie w znacznie przyjem-
niejszy sposób niż za sprawą konfliktów z bliskimi. To też zalecam
i Wam. Na najbliższych stronach poruszymy kilka istotnych aspek-
tów związanych z w miarę gładkim radzeniem sobie z takimi
wyzwaniami.

162
556/2021 Piotr Goliasz
5
Komu sygnalizować problemy

Bardzo często obserwujemy ludzi, którzy w swojej komunikacji


kierują się do niewłaściwego adresata.

Typowe przypadki to:


• pracownik, który ma problemy z przełożonym, rozmawia
na ten temat (narzekając) z kolegami i swoją rodziną,
• przełożony, który ma problemy z pracownikiem, rozmawia
na ten temat (narzekając) z innymi przełożonymi lub swoją
rodziną,
• kobieta mająca problem z partnerem dyskutuje na ten temat
(narzekając) z przyjaciółkami, psychoterapeutą lub kochan-
kiem (ciężki błąd, nigdy nie obarczaj kochanka Twoimi pro-
blemami z innymi facetami!),
• mężczyzna mający problem z partnerką rozmawia na ten
temat z kolegami przy piwie, psychoterapeutą lub kochanką
(ciężki błąd, nigdy nie obarczaj kochanki Twoimi proble-
mami z innymi kobietami!).

Takie rzeczy widzimy wokół nas tak często, że prawie przestajemy


je zauważać, o ile oczywiście nie żyjemy w kieracie „praca – telewi-
zor”. Z praktycznego punktu widzenia takie zachowania nie mają
sensu – poza chwilową ulgą psychiczną i ewentualnie teoretycznym
zrozumieniem problemu – nie posuwa nas to ani odrobinę dalej.
W powyższych przypadkach znacznie lepsze byłyby następujące
rozwiązania:
• W przypadku pierwszym – jako podwładny – porozmawiaj
otwarcie z przełożonym. Jeśli to nie przyniesie skutku,

163
556/2021 Piotr Goliasz
5
to zaproponuj wspólną rozmowę z przełożonym tego przeło-
żonego. Jeśli i to nie poskutkuje – zmień pracę (albo we-
wnątrz firmy, albo poza nią);
• W przypadku drugim – jako przełożony – porozmawiaj
otwarcie z podwładnym i postaraj się ubić z nim jakiś obo-
pólnie korzystny interes (nie używaj przy tym tzw. corporate
bullshit). Jeśli to nie przyniesie trwałego rezultatu, to pomyśl
o rozstaniu się z tym podwładnym;
• Będąc kobietą, która ma problem w relacji z partnerem – po-
rozmawiaj otwarcie właśnie z partnerem. Jeśli to nie da
trwałego rezultatu, a sprawa jest poważna, to rozstań się
z nim. Twoje ewentualne cierpienie czy męczeństwo długo-
falowo nie przysłuży się ani Tobie, ani innym. Jak mówią
Niemcy – „Lepszy bolesny koniec niż ból bez końca”;
• Będąc mężczyzną mającym problem w relacji z partnerką –
porozmawiaj z nią otwarcie. Jeśli to nie przyniesie trwałego
pozytywnego efektu, a sprawa jest poważna – rozstań się
z nią. Twoje ewentualne cierpienie czy męczeństwo długofa-
lowo nie przysłuży się ani Tobie, ani innym. Jak mówią
Niemcy – „Lepszy bolesny koniec niż ból bez końca”.

Gdyby większość ludzi przynajmniej rozważyła powyższe zalecenia,


to zapewne mielibyśmy wokół nas mniej nieszczęśliwych, sfrustro-
wanych bliźnich. Przeanalizujcie, jak to wygląda w Waszym przy-
padku i w razie czego przemyślcie, co możecie zrobić. Oczywiście
działacie na własną odpowiedzialność, więc unikajcie zbyt pochop-
nych decyzji.

164
556/2021 Piotr Goliasz
5
Innym wartym uwagi przypadkiem fałszywego adresata jest zała-
twianie spraw na nieodpowiednim szczeblu. Mamy tutaj dwa przy-
padki:
• próba załatwienia czegoś na szczeblu, który nie ma kompe-
tencji do podjęcia korzystnej dla nas decyzji,
• próba załatwienia czegoś na szczeblu znacznie wyższym niż
byłby konieczny.

Działanie w tym pierwszym przypadku jest bezsensowne i oznacza


marnotrawstwo czasu naszego i tej drugiej osoby. Działanie w przy-
padku drugim niekoniecznie doprowadzi nas do celu, a prawie
na pewno popsuje nam relacje z tymi, których pominęliśmy zwraca-
jąc się wyżej.

Generalna zasada brzmi więc:


Załatwiajmy sprawy na tak niskim szczeblu, jak to jest tylko możli-
we, ale nie niżej.

Niezależnie od przekonań religijnych, warto też zwrócić uwagę


na przykazanie „Nie wzywaj Imienia Bożego nadaremnie”. Czyż to
nie jest rozsądny nakaz załatwiania większości spraw na niższych
szczeblach i instancjach?

165
556/2021 Piotr Goliasz
5
Kiedy sygnalizować problemy

Sytuacje, w których nie chcemy ignorować problemu z bliźnim,


a jednocześnie dużą przesadą byłoby rozstanie z takiego powodu,
zdarzają się bardzo często. Wtedy ważnym jest odpowiednie uświa-
domienie drugiej stronie, że coś jest nie tak. Strategie, jakie w ta-
kich sytuacjach stosują różni ludzie, możemy porównać do dwóch
belek – jednej z żeliwa i drugiej drewnianej. Różnią się one w spo-
sób następujący:
• Jeśli przyłożymy zwiększającą się siłę do belki żeliwnej,
to nic widocznego nie będzie się działo do momentu, kiedy
siła ta przekroczy wytrzymałość elementu i ten nagle pęknie.
• Jeśli przyłożymy taką samą siłę do belki drewnianej
(na przykład z sosny albo świerku), to – w miarę zwiększa-
nia obciążenia – ten element najpierw zacznie się uginać, po-
tem wyraźnie i głośno trzeszczeć, a dopiero na końcu się
złamie. W technice mówi się, że drewno ma właściwości
ostrzegawcze, to znaczy, że element z niego wykonany
sygnalizuje znaczne przeciążenie odpowiednio wcześnie
przed osiągnięciem naprężenia, które go zniszczy.

Niestety wielu ludzi wykazuje raczej właściwości żeliwa niż drewna.


To pozbawia obie strony w danej relacji szansy poradzenia sobie
z problemem zanim będzie za późno. Pomińmy ekstremalne przy-
padki, na przykład żony potulnie znoszącej wieloletnie znęcanie się
nad nią przez męża, która to w pewnym momencie niespodziewanie
dźga go nożem kuchennym. Spójrzmy za to na częsty przypadek
ludzi, którzy bardzo długo tłumią w sobie frustracje związane z pra-
cą, aby w którymś momencie nieodwołalnie i ostatecznie „rzucić
papierami”. Zamiast tłumienia frustracji często występuje też

166
556/2021 Piotr Goliasz
5
tzw. terapeutyczne omawianie problemu z niewłaściwymi adresata-
mi, o czym pisałem w poprzednim rozdziale.

I w jednym, i w drugim wypadku osoby odpowiedzialne za powsta-


jące napięcie do końca nic o tym nie wiedzą.

Takie zachowanie może być oznaką odczuwanej bezsilności, jest


jednak bardzo nieproduktywne, bo łatwo stawia nas w sytuacji, kie-
dy – poza szeroko rozumianym zerwaniem relacji – nie mamy już
innych opcji. Dawanie wcześniej wyraźnych sygnałów, że coś jest
nie tak, pozwoliłoby może drugiej stronie na podjęcie właściwych
działań, a przynajmniej dialogu, który mógłby wyjaśnić sytuację.
Świadomie napisałem w poprzednim zdaniu „może”, bo oczywiście
nie mamy żadnych gwarancji, że wyłożenie problemu na stół do-
prowadziłoby do rozwiązania. Zbyt wielu ludzi wokół nas źle znosi
konfrontację z rzeczywistością, która nie odpowiada ich obrazowi
samego siebie i ludzie ci mają z tym spory problem. Niemniej, jeśli
będziemy cierpieć w milczeniu aż do przekroczenia granicy
wytrzymałości, za którą są już tylko drastyczne działania z naszej
strony, to pozbawimy się wszelkich szans na rozwiązanie sprawy
w istniejącym układzie osobowym. Następny niestety wcale nie bę-
dzie wolny od podobnych wyzwań, więc lepiej nauczyć się rozwią-
zywać je od razu!

Jakie jest moje zalecenie dla Was?


• Zamiast zaciskać zęby, znosząc i udając na zewnątrz,
że wszystko jest w porządku, sygnalizujcie w miarę wcze-
śnie, że pewne rzeczy zdecydowanie Wam nie odpowiadają.
Ważne jest, aby te sygnały docierały do właściwych odbior-
ców! Może się oczywiście zdarzyć, że taka otwartość przy-
śpieszy koniec, ale w ten sposób zachowacie więcej czasu

167
556/2021 Piotr Goliasz
5
i zasobów, aby zacząć coś nowego, co będzie Wam bardziej
odpowiadało. W wielu wypadkach jednak, jeśli będziecie
mieli do czynienia z ludźmi na poziomie, może się okazać,
że kiedy dowiedzą się oni o problemie (nikt nie jest jasnowi-
dzem), da się wypracować z nimi jakieś dobre rozwiązanie
bez niepotrzebnych cierpień i konieczności podejmowania
drastycznych decyzji. Gra jest warta świeczki!
• Ważne jest, aby nie przesadzić i nie „trzeszczeć” już przy
minimalnych obciążeniach, jakie ciągle zdarzają się w życiu.
W tym przypadku może do nas przylgnąć etykietka mimozy
czy nadwrażliwca, a to nie będzie korzystne.

Jak zwykle w życiu, tak i tutaj, cała sztuka polega na odpowiednim


dobraniu proporcji, niemniej gorąco zachęcam Was do przeanali-
zowania, czy przypadkiem w życiu zawodowym albo – co gorsza –
w sferze prywatnej nie funkcjonujecie jak ta nieszczęsna belka
z żeliwa.

168
556/2021 Piotr Goliasz
5
Szanuj prywatność innych

W dobie tabloidowych mediów, Facebooka i celebrytów znanych


głównie z tego, że są znani, łatwo ulec złudzeniu, iż prywatność
innych ludzi praktycznie nie istnieje i dlatego nie ma znaczenia,
co i komu o nich opowiadamy. To jest bardzo poważny błąd,
szczególnie w odniesieniu do wielu ciekawych ludzi, z którymi
bliższe relacje bardzo by nam się przydały.

W wielu kręgach obowiązuje mianowicie całkiem inna, niepisana


zasada: Dowiesz się wiele, pod warunkiem, że zachowasz to dla
siebie i niczego nie przekażesz dalej bez mojej wyraźnej zgody.

Świadomie mówię o niepisanej zasadzie, bo dla tych naprawdę


ciekawych ludzi jest to tak oczywiste jak to, że nie sika się sąsia-
dowi pod drzwi.

Ta zasada jest nieco podobna do być może znanej Wam z biznesu


umowy NDA (Non Disclosure Agreement), czyli – mówiąc po
polsku – porozumienia dotrzymania poufności. Podpisanie takiego
NDA zobowiązuje nas (lub obie strony – w zależności od charakteru
współpracy) do bezwarunkowego zatrzymania dla siebie wszyst-
kiego, czego dowiemy się o tajemnicach biznesowych partnera.
Dotrzymanie takiego zobowiązania jest sprawą absolutnie bez-
dyskusyjną.

Jeśli chcecie nawiązywać wartościowe znajomości z ludźmi, od


których możecie zdobyć wiedzę, jaka nie jest powszechnie dostępna
lub w ogóle być przez nich uznanymi w różnych przedsięwzięciach
za partnerów (a nie element tzw. szarej masy), to koniecznym jest
przejęcie takiego NDA jako standardowego podejścia.

169
556/2021 Piotr Goliasz
5
Oznacza to, że wszelką komunikację – wszystko jedno czy
zawodową, czy prywatną, traktujecie z założenia jako poufną –
chyba że rozmówca zażyczy sobie inaczej lub otrzymacie od niego
zgodę na ściśle określone użycie uzyskanej wiedzy.

Ja pod tym względem zachowuję się wręcz paranoicznie, trzymając


język za zębami nawet w sytuacjach, kiedy wedle wszelkich znaków
na niebie i na ziemi nie jest to konieczne. No ale cóż – reputację
mamy jedną, a ja pod tym względem wolę być postrzegany jako
całkiem bezpieczny sejf, z którego nic nie wycieknie. To na przes-
trzeni lat otworzyło mi naprawdę tyle możliwości i dostarczyło tylu
profitów, że nie wyobrażam sobie, abym miał działać inaczej.

Jak to wygląda w praktyce? Oto kilka przykładów:


• w życiu prywatnym nie przekazuję żadnych informacji dalej
bez jednoznacznej zgody jej nadawcy, a i wtedy kieruję ją
tylko do ściśle określonych osób i wyłącznie w zakresie,
na który otrzymałem zgodę,
• lubię fotografować – zawsze pytam osobę fotografowaną, do
czego wolno mi wykorzystać zrobione zdjęcia, lokując
wszystkie na zaszyfrowanym dysku, a serie specjalne dodat-
kowo jeszcze w zaszyfrowanym kontenerze,
• zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym nigdy
nie udostępniam żadnych numerów telefonów czy adresów
mailowych bez zgody ich właścicieli (!) i nawet w sytuacji,
kiedy mogłaby to być dla nich spora przysługa, to najpierw
dzwonię i pytam o zgodę; tak postępuje też wielu znanych
mi ludzi „z górnej półki”,
• znając różnych ludzi z tejże „górnej półki”, nie rzucam ich
nazwiskami ani danymi, pozwalającymi ich zidentyfikować,

170
556/2021 Piotr Goliasz
5
nie mówiąc już o chwaleniu się spotkaniami czy znajomo-
ścią z konkretnym Iksińskim (a byłoby czym); podobnie
właściwie postępuję w stosunku do wszystkich ludzi – nie-
zależnie od ich statusu,
• to, co dzieje się na prowadzonych przeze mnie warsztatach,
jest sprawą moją i grupy – nawet jeżeli w trakcie treningu
wyniknie sprawa, w której mogę komuś pomóc w firmie
(na przykład poprzez rozmowę z top managerem), to naj-
pierw muszę na to uzyskać zgodę zainteresowanych,
• generalnie nie udzielam informacji o poszczególnych
uczestnikach szkoleń, uprzedzając o tym zleceniodawcę
jeszcze przed podjęciem decyzji o ich przeprowadzeniu;
jeżeli zleceniodawca nie zaakceptowałby takiego warunku,
to zrezygnowałbym z pracy z takim klientem – używam tutaj
trybu warunkowego, bo przy jasnej i konkretnej komunikacji
jeszcze nigdy taki przypadek mi się nie zdarzył,
• wszelkie informacje o tajemnicach klienta w jakiś cudowny
sposób ulatniają mi się z głowy, gdy tylko wychodzę od nie-
go po wykonanym zleceniu i ten stan trwa we wszystkich
sytuacjach, kiedy tylko nie potrzebuję ich do pracy.

Takie proste i konsekwentnie stosowane podejście przynosiło mi


i przynosi bardzo konkretne korzyści. Przykładowo:
• w życiu prywatnym wchodzę w bardzo wzbogacające mnie
(duchowo i emocjonalnie) różnorodne relacje, które w wielu
wypadkach, bez pewności zachowania absolutnej dyskrecji
z mojej strony, nigdy nie miałyby miejsca,
• w życiu zawodowym zazwyczaj dowiaduję się bardzo wiele
o moich klientach, co w decydujący sposób przyczynia się

171
556/2021 Piotr Goliasz
5
do skuteczności tego, co u nich robię; często bez tej wiedzy
nie da się niczego sensownego zrobić, o czym dość boleśnie
przekonują się „nadęci eksperci” pojawiający się u klienta ze
stosem dyplomów i certyfikatów, lecz z brakiem zdolności
do zbudowania takiego zaufania,
• ze względu na tę część mojej reputacji dotyczącą poufności,
otrzymuję też zlecenia w bardzo delikatnych sprawach,
w których – ze względu na istniejący poziom zaufania – czę-
sto jestem jedyną osobą braną pod uwagę.

To wszystko – jak łatwo możecie sobie wyobrazić – pomaga


osiągnąć stan, kiedy nasze życie jest pełne interesujących przeżyć
oraz bardzo atrakcyjnych (intelektualnie i finansowo) sposobności
biznesowych. Wystarczy, aby Was zachęcić do przyjrzenia się
własnemu podejściu i do ewentualnego podjęcia działań na-
prawczych?

172
556/2021 Piotr Goliasz
5
Zadzwoń, kiedy nic nie potrzebujesz

Na zakończenie tej części, abyśmy nie zajmowali się tylko proble-


mami, mam jeszcze małą radę dotyczącą relacji z osobami, z który-
mi nie jesteśmy w ciągłym bezpośrednim kontakcie. Niestety często
widzę, że ktoś w takiej sytuacji kompletnie znika z radaru drugiej
strony, odzywając się tylko wtedy, kiedy potrzebuje konkretnej
przysługi. To nie robi dobrego wrażenia, nieprawdaż?

Łatwo w ten sposób być zakwalifikowanym do tej niesympatycznej


kategorii ludzi, którzy pojawiają się tylko wtedy, kiedy czegoś
potrzebują. Aby temu zapobiec, najpierw odpowiedzcie sobie
na poniższe pytania:
• Do jak wielu ludzi dzwonisz bez konkretnej potrzeby –
po prostu – aby ich usłyszeć i dowiedzieć się, jak im się po-
wodzi?
• Jak często to robisz?
• Do jakich ludzi nie dzwonisz bez konkretnej potrzeby, a któ-
rzy to ludzie być może ucieszyliby się z krótkiej niezobo-
wiązującej rozmowy?
• Do jakich ludzi, których cenisz, krępujesz się zadzwonić bez
konkretnej sprawy do załatwienia?
• Dlaczego się krępujesz?
• Którzy z nich mogliby się z takiego kontaktu telefonicznego
ucieszyć?

Jeżeli druga strona jest naprawdę bardzo zajętą osobą lub przynajm-
niej ma takie okresy, to w wielu przypadkach telefonowanie można
od biedy zastąpić komunikatorem, mailem, wysłaniem smsa.

173
556/2021 Piotr Goliasz
5
Te formy mają tę zaletę, że są bardzo nieinwazyjne. Z drugiej strony,
nawet w epoce Facebooka & Co, bezpośredni kontakt jest nie do
przecenienia jeśli chodzi o osobistą relację.

Problem polega na tym, że bardzo wielu ludzi w ogóle się nie odzy-
wa – wyjąwszy chyba tylko najbliższą rodzinę i kilku przyjaciół.
Ci ludzie dziwią się potem, że sami są rzadko odwiedzanymi
wyspami, a i różne okazje życiowe (nie tylko biznesowe!) płyną
w innych kierunkach.

U siebie zauważyłem dwie rzeczy:


• generalnie częściej ja bez powodu dzwonię do innych niż
inni do mnie,
• jeśli do kogoś dzwonię, to – niezależnie czy jest to ktoś
o bardzo skromnych środkach, czy kilkaset razy bogatszy
ode mnie człowiek – krótka, niezobowiązująca rozmowa
ze mną sprawia przyjemność zarówno mnie, jak i tej drugiej
stronie.

Może to w jakiś sposób ma wpływ na atrakcyjny styl życia, który


od wielu lat prowadzę? Warto się nad tym zastanowić. A jak to wy-
gląda u Was?

174
556/2021 Piotr Goliasz
5
Część VI.
GDY INNI PRÓBUJĄ INGEROWAĆ
W NASZE ŻYCIE

175
556/2021 Piotr Goliasz
5
Obrona autonomii

W realnym świecie, w którym żyjemy, dość często zdarza się,


że ktoś próbuje w różny sposób wywrzeć na nas nacisk, który jest
nam niewygodny. Po przeczytaniu części trzeciej tej książki wiado-
mo już, że w wielu wypadkach należy takich ludzi po prostu wywa-
lić z naszego życia, niemniej w wielu przypadkach (na przykład kie-
dy chodzi o członka rodziny) może to być dość trudne
do przeprowadzenia.

Sytuacje może dodatkowo utrudniać fakt, że spośród krajów, w któ-


rych zdarzyło mi się mieszkać, to szczególnie w Polsce widzę ten-
dencję do zawłaszczania wolnej woli wielu ludzi poprzez autorytar-
ne podejście, traktowanie ich jak coś podrzędnego, mnóstwo
arbitralnych zakazów i nakazów. Dla kogoś mieszkającego tylko
w naszym kraju w wielu wypadkach to zawłaszczanie stało się już
tak naturalne, że aby je zobaczyć, trzeba pomieszkać chwilę gdzieś
indziej, najlepiej w kraju, którego lokalny język znamy na tyle
dobrze, aby brać udział w normalnym życiu społecznym. Wtedy
mamy porównanie i różnice widać jak na dłoni.

Na szczęście mamy do dyspozycji kilka bardzo prostych narzędzi,


których umiejętne i konsekwentne używanie powinno w większości
wypadków z życia prywatnego rozwiązać problem nadmiernej
inwazyjności. W życiu zawodowym, na przykład w negocjacjach,
mogą być potrzebne bardziej zaawansowane sposoby, ale omawianie
ich tutaj wykroczyłoby znacznie poza zakres naszej książki.

Wracając do pytania postawionego w tytule rozdziału, to odpowie-


dzi jest kilka:

176
556/2021 Piotr Goliasz
5
• Jeżeli nie pozwalamy nikomu na wtrącanie się w nasze życie,
to bardzo dobrze wpływa to na nasze poczucie własnej war-
tości, z czym bardzo wiele osób ma problem. Oczywiście nie
należy tego mylić z pożądanym korzystaniem z czyichś rad
i doświadczeń, bo rezygnacja z tego byłaby głupotą;
• Taka postawa uczy nas odpowiedzialności za własne życie,
pozbawiając wygodnych wymówek, że ktoś nam źle do-
radził;
• Taka postawa uczy nasze otoczenie, że należy traktować nas
z szacunkiem i nie wtrącać się bez zaproszenia w nasze
sprawy;
• Jeśli ktoś, w rezultacie naszego podejścia broniącego auto-
nomii zdecyduje zerwać z nami relację, to robi tym samym
miejsce w naszym życiu dla kogoś innego, kto pozwoli nam
żyć według naszych wyobrażeń.

Jak widać, korzyści z takiego ustalania wyraźnych granic są wielo-


rakie i jeżeli potrafimy przejść do porządku dziennego nad faktem,
że ktoś się obraził, bo nie pozwoliliśmy mu na manipulowanie nami,
to koszty są do zaakceptowania.

177
556/2021 Piotr Goliasz
5
Jakie masz prawo tego ode mnie wymagać

Pytanie zawarte w tytule tego rozdziału jest częścią standardowej


reakcji, jaka przebiega w moim umyśle, kiedy ktoś czegoś się ode
mnie domaga lub dopomina. Podkreślam jeszcze raz, że przebiega
ona w moim umyśle. Czy wypowiadam je na głos czy też nie – zale-
ży od osoby i konkretnych okoliczności.

Mam wrażenie, że wobec wspomnianego wcześniej mentalnego


zniewolenia sporej części społeczeństwa, jest to dość rzadka pierw-
sza reakcja. Ja sam nauczyłem się jej mieszkając poza Polską, a po-
tem udoskonaliłem się w tym obserwując ludzi w naszym kraju,
którzy według moich kryteriów daleko zaszli w życiu. W rezultacie
wielu prób i błędów doszedłem do podejścia, które opiszę poniżej.

Jako człowiek miłujący wolność, staram się między innymi dbać


o niezawężanie jej, nie pozwalając innym na skuteczne domaganie
się ode mnie różnych rzeczy i zachowań, za wyjątkiem tych, które:
• wynikają z moich jednoznacznych zobowiązań wobec danej
osoby lub osób,
• wynikają z prawa obowiązującego w miejscu, gdzie zdecy-
dowałem się żyć lub aktualnie przebywam,
• odpowiednio zastosowane mogłyby bezpośrednio uchronić
kogoś przed utratą życia lub poważnym uszczerbkiem
na zdrowiu,
• zignorowane mogłyby skutkować zagrożeniem dla życia
mojego lub innych ludzi lub poważnym uszczerbkiem
na zdrowiu,

178
556/2021 Piotr Goliasz
5
• zaniechane doprowadziłoby do poważniejszych skutków na-
ruszających zasadę „Nie rób drugiemu, co Tobie niemiłe”,
• mają miejsce, gdy jestem dobrowolnym członkiem załogi
jakiegoś pojazdu lądowego, wodnego lub powietrznego.

W każdym innym przypadku, jeżeli ktoś domaga się czegoś ode


mnie, a zrobienie tego niezbyt mi pasuje, to mniej albo bardziej dys-
kretnie odsuwam taką osobę na boczny tor i pozostaje ona tam
do czasu, aż zrezygnuje z żądań lub zmieni styl komunikacji ze mną.

Należy przy tym podkreślić, że jestem przyjaźnie nastawionym


do świata i w szerokim tego słowa znaczeniu szczodrym człowie-
kiem, więc po dobroci prawie wszystko można ze mną załatwić.

Jako wskazówkę dopowiem też, że generalnie unikam podejmowa-


nia jakichkolwiek zobowiązań, których nie uważam za konieczne.
Nie oznacza to niepodejmowania zobowiązań w ogóle, lecz ich bar-
dzo staranną analizę zanim powiem „tak”. Dla zasady staram się
minimalizować zarówno ich liczbę, jak i zakres, przy tym – w miarę
możliwości – dbam jednocześnie o powstanie sytuacji „win-win”.
Zdarzało mi się nieraz negocjować zobowiązania tak, aby było lepiej
dla drugiej strony. Decyzje takie bazują jednak na mojej wolnej woli
i w ten sposób łatwiej jest mi je potem respektować bez jakiegokol-
wiek żalu czy pretensji. „Pacta sunt servanda” - umów należy do-
trzymywać.

Możecie się zastanawiać, dlaczego w książce o budowaniu relacji


piszę tak wiele o wolności i niezależności. Rzecz w tym, że jako
samostanowiące o sobie, niezależne jednostki, które nie poddają się
presji innych:

179
556/2021 Piotr Goliasz
5
• mamy głębokie poczucie własnej wartości i nie musimy
go potwierdzać kosztem innych,
• idziemy przez życie pełni energii i pozytywnego nastawienia
do świata,
• oszczędzamy mnóstwo czasu, pieniędzy i innych zasobów,
które możemy przeznaczyć na rozwój, delektowanie się
życiem i czynienie czegoś dobrego dla innych,
• powyższymi atutami przyciągamy do siebie ludzi, którzy
nam pasują,
• ludzie niepasujący do nas sami trzymają się od nas na dys-
tans.

To są z mojego punktu widzenia bardzo istotne korzyści. Naturalnie


każdy powinien sam zdecydować, czy tak chce. Spróbować warto!

Jeśli teraz część z Was pomyśli, że takiemu Alexowi łatwo tak po-
stępować, bo może sobie na to pozwolić, to śpieszę z informacją,
iż związek przyczynowo-skutkowy jest dokładnie odwrotny. Dziś
mogę sobie na wiele pozwolić, bo kiedyś podjąłem decyzję o przy-
jęciu postawy, którą powyżej opisałem, ponosząc wszelkie tego kon-
sekwencje. Tak to już jednak jest w życiu, że nie ma niczego
za darmo. Gdyby per saldo rezultat nie był tak dobry, to nie pisał-
bym o tym całego rozdziału.

180
556/2021 Piotr Goliasz
5
Precz z dyktaturą „pociotków” i znajomych

Częsty problem, z którym mierzą się szczególnie młodsi ludzie,


to stosowanie przez osoby z bezpośredniego otoczenia prób wywie-
rania na nich wpływu (często niestety zakończone powodzeniem).
Ten wpływ działa szczególnie silnie w kierunku wpychania ich
w taki styl życia, który uważany jest przez osoby naciskające
za odpowiedni. Ponieważ często są to osoby spokrewnione, to nie
zawsze (oczywista w takich wypadkach) metoda usunięcia ich
z życia będzie możliwa do zastosowania. Dlatego przyjrzyjmy się,
co można zrobić innymi środkami.

Zwróćmy na początek uwagę, że takie działania innych wobec nas


często podyktowane są następującymi intencjami:
• autentyczną troską (na przykład rodziców), aby po-wodziło
nam się dobrze, a przynajmniej, aby uchronić nas od poważ-
niejszych zagrożeń,
• próbą dowartościowania się osoby radzącej nam; to jest bar-
dzo częsty, nieuświadomiony motyw – z poczuciem własnej
wartości u nas w narodzie jest niestety kiepsko,
• w wypadku rodziców może to być próba realizowania
poprzez dzieci własnych niespełnionych ambicji,
• stosunkowo rzadko, przynajmniej w sposób świadomy, cho-
dzi o to, abyśmy za bardzo nie poszli do przodu, bo wtedy
stalibyśmy się wyrzutem sumienia dla tych, którzy od lat
tkwią w miejscu.

Niezależnie od tego, z którym z powyższych motywów mamy


do czynienia, problemem podstawowym jest daleko idąca niekom-

181
556/2021 Piotr Goliasz
5
petencja doradców w zakresie realiów i (przede wszystkim) możli-
wości dzisiejszego świata. Większość tych ludzi ma bardzo przesta-
rzałą mapę rzeczywistości i w oparciu o tę mapę próbuje dawać nam
wskazówki, co i jak mamy robić – i to w sytuacji, kiedy tenże świat
zmienia się tak szybko, że nawet ja, zajmując się tym tak intensyw-
nie, nie za wszystkimi zmianami mogę nadążyć. Może też tak być,
że osoby te mają całkiem inny system wartości niż my, a to powodu-
je dodatkowe komplikacje. Wobec powyższego, dość oczywistym
jest bardzo sceptyczne podchodzenie do jakichkolwiek rad przeka-
zywanych Wam przez inne osoby, co naturalnie dotyczy też tego,
o czym czytacie tutaj. I nie jest to żadna kokieteria, a poważne zale-
cenie. Istotną sprawą jest też nasz sposób reagowania w sytuacjach,
kiedy inni – poprzez uwagi, pytania lub niezamówione rady – starają
się wywrzeć wpływ na nasze życie.

Zanim przystąpię do omawiania metod praktycznego radzenia sobie


z tym, sparafrazuję mojego ulubionego naukowca, wybitnego fizyka,
laureata nagrody Nobla, a jednocześnie wielkiego luzaka i człowie-
ka, który delektował się życiem, Richarda Feynmana:

„Nie jest Twoją powinnością, aby osiągnąć w życiu to, co inni lu-
dzie uważają, że powinieneś osiągnąć.”

„Nie jest Twoją powinnością, aby stać się takim człowiekiem, jakim
inni oczekują, że będziesz; jeśli stanie się inaczej, to jest to ich
pomyłka, a nie Twoje niepowodzenie.”

Te dwa zdania warto powiesić sobie nad łóżkiem! Ja podpisuję się


pod nimi w stu procentach.

Teraz wróćmy do wspomnianych sytuacji. Najpierw podzielmy „do-


radców” na dwie oddzielne grupy:

182
556/2021 Piotr Goliasz
5
• rodzice lub osoby, które nam tych rodziców zastąpiły, inni
ludzie z różnych powodów dla nas ważni,
• tzw. reszta świata.

W tym prostszym przypadku, gdy doradcą jest tzw. reszta świata,


powinniśmy sobie na początku uświadomić, że (o ile nie jesteśmy
jakimś naprawdę patologicznym przypadkiem) niewielki jest sens
długoterminowego zadawania się z ludźmi, którzy nie akceptują nas
i naszych wyborów życiowych. Jak już wspominałem, na tym świe-
cie żyje grubo ponad sześć miliardów ludzi i jak dobrze poszukamy,
to znajdziemy dość takich, którym będzie z nami dobrze bez ko-
nieczności poważniejszej przebudowy naszej osoby. Ja tak postępuję
od wielu lat i dzięki temu mam wokół siebie znajomych i przyjaciół,
którzy generalnie są dla mnie wsparciem, a nie hamulcem czy źró-
dłem złych wibracji.

Zwracam na to uwagę, bo nawet jeśli sami nie wywalimy tych


samozwańczych doradców z naszego życia, to zastosowanie poniż-
szych metod może nam dość skutecznie przerzedzić ich szeregi.
Tego nie należy się obawiać – to zdrowa selekcja.

W wypadku członków tej pierwszej, ważnej dla nas grupy, opcja


selekcji nie jest zazwyczaj akceptowalna, a aplikując im metody,
o których zaraz sobie powiemy, bądźmy szczególnie delikatni i nie
eskalujmy ich ponad to, co konieczne.

Przypadek pierwszy

Bardzo często wtrącanie się do naszego życia zaczyna się od pytań


typu:

183
556/2021 Piotr Goliasz
5
– Kiedy skończysz studia?
– Kiedy się ustatkujesz?
– Kiedy ślub?
– Kiedy dacie nam wnuka?
– Kiedy założysz rodzinę?
– Kiedy zalegalizujecie Wasz związek? (jakby było coś nielegalnego
we wspólnym życiu we dwoje);
– Kiedy wreszcie dojrzejesz/wydoroślejesz?
– Kiedy wreszcie będziemy mogli przestać się o Ciebie martwić?
– Dlaczego nie masz męża/żony?
– Dlaczego nie masz dzieci?
– I tak całe życie chcesz na wynajmowanym? (chodzi oczy-wiście o
wynajmowanie mieszkania).
Po zadaniu tego typu pytań często następuje jeszcze podanie nam
przykładu kogoś, kto żyje czy działa lepiej od nas. Brzmi znajomo?
Takie pozornie niewinne pytania psychologicznie stawiają Was, dro-
dzy Czytelnicy, w pozycji kogoś, kto musi tłumaczyć się ze swoich
wyborów życiowych – jako strona podporządkowana – i potem po-
winien pokornie wysłuchać rad strony nadrzędnej, a następnie
do tych rad się bezwzględnie zastosować.

Poważnym błędem w takiej sytuacji jest włączenie się do tej nie-


zdrowej gry i odpowiadanie lub wręcz tłumaczenie się rozmówcy.
Zamiast tego przejmijcie przywództwo – najlepiej zadając otwarte
pytanie. Pamiętajcie, aby przy tym być miłym i mieć życzliwy
uśmiech na twarzy.

Spróbujcie w ten sposób:


– Do czego potrzebujesz takiej informacji? – zaskoczenie drugiej
strony gwarantowane i w wielu wypadkach to ona zacznie się
tłumaczyć. Punkt dla Was! Nawiasem mówiąc, to jest bardzo

184
556/2021 Piotr Goliasz
5
uniwersalna reakcja we wszelkich sytuacjach (także negocjacyj-
nych), kiedy ktoś zadaje Wam niewygodne dla Was pytanie.
– Dlaczego o to pytasz?
– Do czego zmierzasz?
– Jakie ma to znaczenie dla Ciebie?
Większość rozmówców reaguje na takie pytania w jeden z poniż-
szych sposobów:
• Wspomniane wyżej tłumaczenie się rozmówcy – wówczas
wiercicie go dalszymi pytaniami o szczegóły, aż na przy-
szłość przejdzie mu ochota wtrącania się w Wasze sprawy
osobiste;
• Bezpośrednia krytyka z jego strony poprzez uwagi typu:
”Jesteś nieuprzejmy/źle wychowany/niekulturalny”. Na to
odpowiadacie, że nieuprzejmym byłoby zadanie pytania
„Co Cię to obchodzi?”. Po takiej kwestii zaraz dokładacie
pytanie: „A jak oceniasz swoje wychowanie, jeśli wypytu-
jesz o moje tak bardzo osobiste sprawy?”. Zwróćcie uwagę,
że znowu kończymy pytaniem – to jest ważne;
• Pośrednia krytyka pytaniem, na przykład: „Dlaczego jesteś
taki nieuprzejmy/sztywny/wyniosły?” (itp.) – na to uśmie-
chacie się i odpowiadacie… pytaniem: ”Co nazywasz nie-
uprzejmością/sztywnością/wyniosłością?” Efekt? Przeważ-
nie „trafiony – zatopiony”;
• Naburmuszanie się typu: „Nie chcesz rozmawiać to nie” lub
„Z Tobą nie warto rozmawiać” – macie sprawę z głowy,
a na przyszłość rozważcie, czy jest jakiś sposób na zminima-
lizowanie kontaktów z tym człowiekiem.

185
556/2021 Piotr Goliasz
5
Tyle prostych, a skutecznych reakcji na tego rodzaju pytania. W ich
zastosowaniu bądźcie zawsze mili, uśmiechnięci bardzo konse-
kwentni!

Przypadek drugi

Czasem, zamiast zadawać pytania, nasi znajomi i krewni, nieprosze-


ni o radę, próbują wywrzeć na nas delikatną presję, używając zdań
twierdzących, na przykład:
– Iksiński już zrobił…
– Iksiński już ma…
– Każdy mężczyzna powinien…
– Każda kobieta…
– W życiu trzeba…
Generalna metoda postępowania w takich przypadkach jest następu-
jąca:
• Uśmiechamy się (zawsze jesteśmy przyjaźni),
• Uśmiechając się pytamy: ”Co chcesz przez to powiedzieć?”.
Zadajemy dokładnie to pytanie!

Pamiętajcie, aby nie tłumaczyć się, nie być agresywnym. Po prostu


zadajcie to pytanie patrząc w oczy rozmówcy i w milczeniu czekaj-
cie na jego reakcję.

A możliwych reakcji drugiej strony jest kilka. Typowe to:


• Unik:
 „Tak tylko sobie powiedziałem”.
 Nasza reakcja: „Acha” plus uśmiech. Mamy sprawę
prawdopodobnie „z głowy”.

186
556/2021 Piotr Goliasz
5
• Bardziej bezpośredni atak na nas w postaci stwierdzenia
zaczynającego się na przykład od: „Bo uważam, że i Ty…”.
Teraz mamy kilka możliwości reakcji:
 Uprzejma – mówimy tylko „Masz prawo tak uważać”
i nic więcej. Gdyby druga strona kontynuowała pyta-
niem – postępujemy zgodnie z zaleceniami z poprzed-
niego rozdziału.
 Uprzejma – „Rozumiem, że tak możesz myśleć i chcesz
dla mnie dobrze. Jakie inne opcje/możliwości rozważy-
łeś?”. Zazwyczaj „trafiony – zatopiony”, bo znakomita
większość „doradców” nie robi takiej analizy. Jeżeli
wyjdą jakieś opcje, to uprzejmie dopytujemy o wszelkie
za i przeciw, jakie „doradca” wziął pod uwagę.
 Uprzejma – „Zdajesz sobie sprawę, że są też inne, dobre
podejścia do tej sprawy?”. Jeśli odpowiedź brzmi „tak”,
to mówimy „super” i dalej postępujemy tak, jak w pod-
punkcie wyżej. Jeśli odpowiedź brzmi „nie” albo jest
wymijająca, to zaostrzamy nasze podejście, pyta-
jąc: ”Jak w takim razie chcesz mi udzielać rad?”.
 Mniej uprzejmie – „Wielu ludzi Twojego pokroju tak
uważa. Wiesz, że są osoby o innym podejściu, które od-
noszą sukcesy w życiu?”. Następnie działamy zgodnie
z dwoma punktami powyżej.
 Nieuprzejmie – „Kto prosił Cię o radę?” – niech się
druga strona tłumaczy. Ten wariant stosujemy w osta-
teczności, zazwyczaj można sprawę załatwić łagodniej.

187
556/2021 Piotr Goliasz
5
• Bezpośredni atak zaczynający się od: „Nie wstydzisz się,
że Ty nie…?”. Po takiej wypowiedzi generalnie należałoby
odpowiedzieć ostro. Kilka łagodniejszych wersji to:
 Łagodniej – „Dlaczego miałbym się wstydzić?”, a po-
tem, w zależności od odpowiedzi, dalej zmiękczamy
rozmówcę pytaniami.
 Ostrzej – „A jak myślisz, czego Ty powinieneś się
wstydzić?” albo „Jakie Twoje osiągnięcia życiowe dają
Ci prawo, aby tak mówić?”. Zwróćcie uwagę, że robimy
to w formie pytań. To utrudni rozmówcy ewentualny
kontratak.

Istnieje jeszcze kilka bardziej jadowitych możliwości naszej odpo-


wiedzi, ale pozwolę sobie je tutaj pominąć. Nie chcę publikować
instrukcji, jak powodować, żeby rozmówca musiał skorzystać z po-
mocy psychologa – nie o to chodzi.

Oczywiście możliwości w rozmowie jest mnóstwo i trudno w krót-


kim rozdziale omówić je wszystkie. Jeżeli jednak przemyślicie to,
co napisałem powyżej, to łatwo Wam będzie znaleźć odpowiednią
taktykę do prawie każdej sytuacji.

Ważnym jest, abyście nie ograniczyli się do przeczytania tych zale-


ceń, lecz solidnie je przećwiczyli – najlepiej z kimś zaufanym.
W rzeczywistej sytuacji dojdą emocje i nie będzie czasu na rozmy-
ślanie – wtedy trzeba umieć zastosować te metody „z marszu”.

Warto jeszcze zwrócić uwagę, że pytanie „Co chcesz przez to po-


wiedzieć?” jest bardzo dobrą pierwszą reakcją na wiele innych

188
556/2021 Piotr Goliasz
5
zarzutów czy ataków drugiej strony, jak na przykład:
– Jesteś złym ojcem/kochankiem/synem (itp.);
– Nie mogę dać Ci podwyżki;
– Twój produkt jest drogi;
– Jak mogłaś tak się ubrać?
Przyda się to pamiętać.

189
556/2021 Piotr Goliasz
5
ZAKOŃCZENIE

190
556/2021 Piotr Goliasz
5
Obiecałem Wam na początku, że skoncentruję się w tej książce
na kluczowych, często zaniedbanych, a jednocześnie stosunkowo
łatwych do nauczenia się aspektach relacji międzyludzkich. Tymi
też zajmowaliśmy się na poprzednich stronach i mam nadzieję,
że – w Waszym dobrze pojętym interesie – zaznajomiliście się
z nimi i opanowaliście potrzebne umiejętności.

Oczywiście opisane zagadnienia w żadnym przypadku nie wyczer-


pują tematu, w którym występuje tyle różnych możliwości i warian-
tów, ilu ludzi, z którymi mamy do czynienia. Mimo to, jeśli nie
ograniczyliście się tylko do przeczytania tej książki, lecz intensyw-
nie ćwiczyliście rzeczy, które zalecałem, to jestem przekonany,
że macie w ręku dobre i skuteczne narzędzia. Dzięki nim będziecie
mogli nawiązywać i rozwijać takie relacje, które wzbogacą Wasze
życie i stworzą Wam nowe możliwości.

Uczciwie należy powiedzieć, że są też inne metody osiągania wielu


rzeczy w życiu od tej – bazującej na bardzo dobrych relacjach z róż-
nymi ludźmi. Dla mnie – człowieka ceniącego w życiu wolność
i urozmaicenie w połączeniu z etycznym postępowaniem – są one
jednak znacznie mniej atrakcyjne i zapewne podobnie jest w przy-
padku wielu z Was.

Trzeba też wyraźnie podkreślić, że same dobre relacje Wam nie wy-
starczą do osiągnięcia sukcesu. Musimy jeszcze umieć wnosić pozy-
tywny wkład w rzeczywistość innych osób, organizacji lub całych
społeczności, a potem ten wkład odpowiednio sprzedać. To wymaga
dodatkowych umiejętności fachowych i sprzedażowych wychodzą-
cych poza ramy tej książki. To, czego nauczyliście się tutaj bardzo
Wam jednak pomoże w ich nabywaniu, bo często będziecie mogli
korzystać ze źródeł i możliwości niedostępnych dla innych, a potem
znacznie lepiej wykorzystywać szanse, które następnie się pojawią.

191
556/2021 Piotr Goliasz
5
Jeśli ktoś z Was ciągle jeszcze ma wątpliwości, czy to jest osiągalne
dla osób, które niekoniecznie miały szczęście urodzić się w boga-
tych, posiadających duże wpływy rodzinach, skończyć prestiżowe
uczelnie itp., to zapewniam, że tak. Gdybym nie był tego pewien
na podstawie zarówno własnych doświadczeń, jak i wieloletniej ob-
serwacji, to nie wspominałbym tutaj o tym, ba – w ogóle nie napi-
sałbym tej książki. To, o czym mówimy, to są bardzo realne możli-
wości, które możecie wykorzystać i – jak wspomniałem na początku
– osobiście nie zamieniłbym takiego życia na mnóstwo rzeczy mate-
rialnych, poklask tłumów i tym podobne.

Jeżeli ta wizja przemawia i do Was, to zabierajcie się jak najszybciej


za jej urzeczywistnianie. Jeżeli będę mógł być w czymkolwiek
pomocny, to skontaktujcie się ze mną poprzez fanpage tej książki
na Facebooku, na moim blogu alexba.eu lub wyślijcie do mnie mail
na: ksiazka@alexba.eu.

Pamiętajcie: dopóki działacie w sposób etyczny, to jestem po Waszej


stronie i będę Was wspierał. O tym, że nie rzucam takich obietnic
na wiatr możecie przekonać się choćby czytając mój blog, który
prowadzę już od 2006 roku.

Życzę Wam powodzenia i wszystkiego najlepszego.

Alex

192
556/2021 Piotr Goliasz
5
Autor „Sukcesu w relacjach”
o swoim profilu zawodowym

Wielu z Was może zapytać, czym właściwie zajmuję się zawodowo.


Ze względu na wymogi poufności, nie mogę pisać o szczegółach,
choć byłaby to pewnie fascynująca książka akcji.

W dużym skrócie zatem – oprócz bycia tzw. troubleshooter dla


niektórych klientów (jak Mr. Wolf w „Pulp Fiction”: „I solve pro-
blems”), zajmuję się na przykład takimi rzeczami, jak:

 Indywidualny coaching i doradztwo dla managerów tzw.


poziomu C (CEO, CFO, COO, CTO), głównie firm-córek
międzynarodowych koncernów.
 Coaching grupowy i doradztwo dla zarządów oraz top
managementu szerokiego zakresu firm, począwszy od wspo-
mnianych powyżej, a skończywszy na mniejszych, zwinnych
organizacjach, głównie z sektora High-Tech.
 Działania interwencyjne w zespołach jak powyżej, jeśli wy-
stępują w nich poważniejsze tarcia lub problemy we współpra-
cy.
 Praktyczne przygotowywanie zespołów sprzedażowych do
walki o ważne kontrakty lub o wprowadzanie nowych pro-
duktów i usług na rynek (głównie B2B).
 Przygotowanie zespołów managerskich i indywidualnych
managerów do negocjacji dotyczących krytycznych decyzji
i dostępu do zasobów wewnątrz swojego koncernu.
 Wypracowanie i implementacja właściwej komunikacji
w przypadku poważnych zmian dotyczących całej organiza-

193
556/2021 Piotr Goliasz
5
cji lub jej dużych części, na przykład: restrukturyzacja, down-
sizing, przejęcie itp.
 Warsztaty grupowe dla tzw. high potentials w organizacji,
obejmujące wszelkie zakresy komunikacji i postaw konieczne
do osiągnięcia sukcesu w nowoczesnej organizacji.

Mam szczególnie duże doświadczenie w pracy dla klientów


z branży High-Tech, FMCG, Media i Automotive – miałem przy-
jemność współpracować z najważniejszymi graczami w każdej
z nich.

Pracuję komunikując się w języku polskim, angielskim lub nie-


mieckim, a niekiedy we wszystkich trzech w ramach jednego
zlecenia.

Więcej informacji:
www.linkedin.com/in/alexbarszczewski

194
556/2021 Piotr Goliasz
5

You might also like