You are on page 1of 209

Wiatr w podeszwach

Janusz Meissner

Spis treci
Cz I Wesoe i smutne .......................................................................................................................... 3 Cz II Debiuty ..................................................................................................................................... 74 Cz III Blaski i cienie.......................................................................................................................... 101 Cz IV Dowdztwo ........................................................................................................................... 145 Ilustracje .............................................................................................................................................. 194

Cz I Wesoe i smutne
Rozdzia 1 W dniu zakoczenia dziaa wojennych - 19 PADZIERNIKA 1920 r. - na cao lotnictwa polskiego skadao si dwadziecia eskadr bojowych. Dwadziecia eskadr wyniszczonych, steranych wojn, z ktrych wicej ni poowa nie posiadaa samolotw, nie mwic ju o uzbrojeniu i sprzcie technicznym. Pierwsze zarzdzenia w zwizku z rozejmem i demobilizacj zmniejszyy t liczb do trzynastu eskadr, ale i tak brakowao dla nich pomieszcze, hangarw, koszar, a przede wszystkim rodkw materialnych na ich wyposaenie i utrzymanie. Inflacja, gwatowny spadek wartoci marki polskiej, przy zachowaniu staej wysokoci dodatku lotniczego (300 marek miesicznie) zniechciy wielu lotnikw do suby zawodowej, a przedwczesne zwolnienie ochotniczego personelu latajcego (w przewidywaniu redukcji eskadr) oraz zawieszenie pracy w szkoach pilotw i obserwatorw pogorszyy jeszcze sytuacj. Naczelne wadze Iotnicze zmieniay nazw: Departament III eglugi Powietrznej, Departament IV M.S. Wojsk., Departament Lotnictwa i wreszcie - Departament Aeronautyki M.S. Wojsk. Rwnolegle zmieniaa si te ich polityka personalna: zanim jeszcze udao si zdoby pienidze na dodatki lotnicze, trzeba byo umoliwi powrt do czynnej suby tym pilotom, ktrzy chcieli lata bez wzgldu na wysoko uposaenia.

Lotnictwo bowiem stawao si tymczasem na caym wiecie coraz powaniejsz czci si zbrojnych i zaczo odgrywa coraz wiksz rol w wielu posuniciach politycznych na forum midzynarodowym,. Mimo to skromny projekt z r. 1919 o utworzeniu trzech pukw lotniczych zosta urzeczywistniony dopiero w sierpniu r. 1921. Z resztek trzynastu eskadr sformowano: 1. puk w Warszawie, 2. w Krakowie i 3. w Poznaniu. Organizacja nastpnych pukw bya na razie niemoliwa, gwnie z powodu trudnej sytuacji gospodarczej pastwa. Nie byo pienidzy na rozbudow portw lotniczych i na zakup samolotw, a pocztki wasnej produkcji (na podstawie licencji woskiej firmy Ansaldo) w wytwrni E. Plage i T. Lakiewicza w Lublinie okazay si niezbyt udae... Dopiero w latach 1924-26 sformowano 4. puk w Toruniu, 5. w Lidzie i 6. we Lwowie, ale i wwczas jeszcze braki materiaowe i personalne byy tak wielkie, e nowo powstae jednostki istniay w znacznej czci tylko na papierze... W skad 1. puku lotniczego w Warszawie weszy trzy dywizjony bojowe: I wywiadowczy pod dowdztwem mjr. Leona Lorii (eskadry 12. i 16.), III myliwski pod dowdztwem mjr. Jerzego Kossowskiego (eskadry 7. i 18.) oraz niepeny IV wywiadowczy pod dowdztwem mjr. Niewskiego (eskadra 3.). Prcz tego z resztek b. Batalionu Uzupenie powsta Dywizjon Zapasowy, stanowicy oddzia techniczno-administracyjny puku. Eskadry myliwskie (7. pod dowdztwem por. Webera i 18. pod dowdztwem kpt. Krzyczkowskiego) miay po cztery do szeciu samolotw. Pocztkowo byy to stare francuskie Spady-XIII, pniej - woskie Balilla (budowane za licencj przez wytwrni Plage i Lakiewicza w Lublinie). Eskadry wywiadowcze (12. kpt. Aleksander aguna, 16. - kpt. Prauss, 3. - kpt. Makijonek) wyposaono w Breguety XIV A-2, a nastpnie w Ansaldo-300. Puk zosta zorganizowany w cigu czterech miesicy (maj-sierpie 1921) przez ppk. pil. Camillo Periniego, po czym dowdztwo obj ppk. pil. Antoni Buckiewicz.

Codziennie rano, par minut po wp do sidmej, zbiegam po schodach z pitego pitra, przesadzajc po kilka stopni, przecinam na ukos plac przed Politechnik, skrcam w Poln i id prdko wzdu parkanu oddzielajcego od ulicy tor wycigw konnych. Mijam pl. Unii Lubelskiej i ju jestem na Puawskiej. Wartownik przy bramie z elaznych sztachet staje na baczno z karabinem u nogi. Salutuj niedbale (jakkolwiek cigle jeszcze pozajmowanie nalenych honorw wojskowych sprawia mi du przyjemno) i teraz ju bez popiechu zmierzam na lotnisko. Odprawa poranna odbywa si punktualnie o sidmej w kancelarii, ktr stanowi maa przybudwka u bocznej ciany hangaru. Pierwszy zjawia si zawsze techniczny, ppor. Zygmunt Wasilewski, due, wesoe chopisko ze ladami po ospie na umiechnitej gbie. Naradzaj si z szefem mechanikw nad trudn do rozwizania spraw wymiany silnikw, ktre dawno przepracoway dopuszczaln norm godzin w powietrzu: odesa do warsztatw parku razem z patowcami, to ich nie zobaczymy przez miesic; a wybudowa w eskadrze i wbudowa wyremontowane, to dwie brygady mniej do obsugi pozostaych, ktre i tak ustawicznie nawalaj... - Kompletna zguba! Z kolei nadchodz dwaj obserwatorzy: elegancki, przystojny poznaniak, ppor. Tadeusz Dzierzgowski, wygolony, czyciutki, wymuskany, w wieo odprasowanym mundurze i olniewajco wyglansowanych butach oraz Chudy - brat-ata w zaboconych spodniach, ktre wygldaj, jakby w nich sypia. Za nimi kuleje na swej protezie Julek Baykowski - panicz kresowy spod Kijowa, poeta

i ulubieniec kobiet wszelkiego autoramentu - od lekkomylnych matek i panien z dobrych domw, do tych z publicznych. Straci nog w szkole pilotw, wic zosta obserwatorem. Mieszka w miecie, w pokoju z oddzielnym wejciem, ktry przypomina buduar dowiadczonej kokoty, zbiera pornograficzne fotografie i pisuje wiersze. Poniewa aden wydawca lub redaktor ich nie drukuje, wyda wasnym kosztem tomik pt. Ze i gorsze. Trzeba przyzna, e tomik zawiera take kilka niezych, a na stronie tytuowej jest gotowa, drukowana kursyw dedykacja: Kochanemu Nabywcy Autor. Nabywcw jest zreszt niewielu i skromny (ilociowo) nakad rozchodzi si gwnie dziki temu, e poeta rozdaje egzemplarze przyjacioom bezpatnie. Trzeba jeszcze wspomnie, e midzy tymi zymi i gorszymi znajduje si takie oto wyznanie:

Boe, w marnej stajence urodzony Panie, Jednego mnie nauczy swym przykadem wzniosym: e pan zostanie panem, cho na sianie Miaby fantazj spa, rozmawia z osem, W socjalist si bawi, z ydy wsppracowa, Albo handlarzy ledzi uczniami mianowa!

Ta szlachecko-wielkopaska apostrofa - chocia napisana z podobnym przymrueniem oka jak wspomniana dedykacja - zawiera przecie sporo szczeroci. Baykowski jest dobrym koleg, od nikogo nie stroni, ale w gbi duszy - jak wikszo byych ziemian z kresw - uwaa si za pana i Polaka najlepszej kategorii. Zygmunt Wasilewski, czyli Waka (syn warszawskiego majstra murarskiego), mwi, e znaczn cz winy ponosi za to niejaki Henryk Sienkiewicz: wmwi w tych kresowiakw wszelkie narodowe cnoty i zalety. Wystarczy przeczyta Trylogi... Czwartym obserwatorem eskadry jest ppor. Alfred Grtler, kierownik dziau foto, sympatyczne, kociste drabisko wzrostu metr dziewidziesit osiem, o straszliwie pospnej twarzy, ironicznym spojrzeniu i gobim sercu. Pod tym ostatnim wzgldem dobrali si z Arturem Horowiczem, w ktrego zewntrznej postaci zoliwy Jehowa nagromadzi wszystkie cechy omieszajce synw Izraela. Artur jest may, rudy, z nosem jak dzib krogulca, z uszami nietoperza i postaw szympansa. Rce trzyma zawsze w kieszeniach spodni (aby si nie opiera piciami o ziemi), chodzi z gow zadart, jakby wrd gazi drzew upatrywa sobie miejsce odpowiednie na wypoczynek, jest zwykle bez grosza, z wyjtkiem pierwszych paru dni po otrzymaniu gay, kiedy sumiennie zwraca drobne poyczki (eby si nie przechwala, e masz u yda pienidze!), a reszt przepija z przyjacimi lub trwoni z ujmujc lekkomylnoci na bilety do teatru, kwiaty dla aktorek i diabli go wiedz na co. Ma Virtuti Militari, lata w kad pogod z kadym pilotem na kadym rozsypujcym si gracie ilekro nadarza si po temu jakakolwiek sposobno, czstuje mechanikw papierosami (sam pali przewanie cudze), odwiedza w szpitalu poamacw po kraksach, przynosi im wino i jakie frykasy, a w chwilach wolnych wyciga szkicownik i rysuje. Rysuje nasze portrety, wietne, dowcipne karykatury, samoloty, sceny na lotnisku, zwierzta i ptaki, motyle i kwiaty - wszystko, co podpatrz jego wesoe szaroniebieskie oczy. Grtler natomiast, ktry te ma talent malarski, rysuje gwnie kobiety, prawie zawsze rozebrane, czsto w zespoach pornograficznych z faunami o rysach twarzy przypominajcych ywo niektre wane osobistoci, Departamentu eglugi Powietrznej M.S.Wojsk.

Pilotw - nie liczc dowdcy eskadry - jest szeciu. Oprcz Waki, ktry sprawuje rzdy techniczne, nale do tego zespou: powany i rozsdny szef pilotw, por. Witold Rutkowski, may, zawsze roztargniony, i gadatliwy Ja Palmer penicy poza tym obowizki gospodarza kasyna oficerskiego, sierant W., plutonowy Napieraa i ja. Wszyscy ju s na miejscu, gdy z daleka w socu byskaj raz po raz binokle kapitana aguny. Krok sprysty, gowa do gry, bystre spojrzenie poprzez pince-nez osadzone na nieco krtkim, prostym nosie, pod ktrym zoci si angielski wsik, twarz szczupa, ogorzaa, starannie wygolona, i tylko nie dopasowane do niej, mae, kobiece, bardzo czerwone usta. Rutkowski komenderuje Baczno!, melduje stan ilociowy oficerw i mechanikw, idziemy do kancelarii, aby wysucha biecych zarzdze i programu zaj na dzisiaj. Nie ma tego wiele: wiczenia dwch zespow po trzy maszyny w lotach grupowych, trening indywidualny na samolotach A-300 i jeden lot aerofotogrametryczny1 w zwizku z planem regulacji Wisy w rejonie midzy ujciem Pilicy a Warszaw. Ja Palmer natychmiast prosi posusznie o zwolnienie: melduje, e ma do spenienia znacznie waniejsze obowizki. Dzi jest pierwszy czwartek miesica i w kasynie oficerskim odbdzie si obowizkowy wsplny obiad, ktry trzeba przygotowa na godzin pitnast. W dodatku Jasiowi pk olbrzymi szklany baniak z nalewk i nie wiadomo, co bdziemy pili pod bardziej wyszukane zakski... Nie ma co, Palmer odpada. Sam rozum dyktuje - jak mwi nasz dowdca. Na razie na trzech Ansaldo polec: Rutkowski, Meissner i sierant W., a na Breguetach - Wasilewski i Napieraa pod kierunkiem dowdcy eskadry. Zaog na aerofoto wyznaczy si pniej. Nasz klucz prowadzi szef pilotw z Dzierzgowskim, ze mn leci Artur Horowicz, a sierant W. z Baykowskim. Prba silnikw, zdj podstawki i koujemy od hangaru, aby si ustawi pod wiatr - W. o pi metrw na lewo, ja o pi metrw na prawo za Rutkowskim. Ruszam jednoczenie z prowadzcym, jednoczenie z nim podnosz do poziomu ogon swojej maszyny. A-300 twardo, nieprzyjemnie dobija podwoziem po drobnych nierwnociach lotniska, rozpdza si dugo, trzeba uwaa, eby nie ucieka w lewo albo w prawo, a pokonanie naporu drka sterowego wymaga duego wysiku. Wreszcie ten napr sabnie, ster tkwi ju w tgim opywie powietrza i mona oderwa samolot od ziemi. Widz, e Rutkowski take jest w powietrzu, tylko W. si spnia i zostaje z tyu. Podcigam, aby zaj najwysze stanowisko w szyku - o dwa metry wyej od lewego i o trzy od Witka, zmniejszam troch obroty silnika, dostosowujc si do prdkoci prowadzcego, co pozwala sierantowi wyrwna odstp. No, pozbiera si wreszcie! Wysoko ronie, blask soca lizga si po lakierze skrzyde. Tadek Dzierzgowski daje nam znaki: Bliej! Zacieni szyk! Nie dodaj gazu, bo wystarczy lekko pocisn ster, aby zwikszy prdko kosztem wysokoci. Dochodz lekkim trawersem tu za prawe grne skrzydo prowadzcej maszyny, podcigam znw

Aerofotogrametria - dokonywanie pomiarw terenowych za pomoc zdj lotniczych.

troch wyej, aby jej nie wyprzedzi. A sierant znw si spnia i jako nie moe wyrwna ze mn jest zanadto w lewo i z tyu. Boi si, czy co? Naturalnie, trzeba uwaa: przy prdkoci 50 m/sek. i odlegoci rzdu dwch metrw midzy kocami skrzyde kady bd, kade nieopatrzne wychylenie drka sterowego moe spowodowa zderzenie czy sczepienie si z ssiadem. Nie ma mowy o rozgldaniu si po niebie i ziemi, o ledzeniu kierunku lotu i przebytej drogi. To naley wycznie do zaogi prowadzcej szyk, a ju w mniejszym stopniu - do dwch pozostaych obserwatorw. Za to uwaga ich pilotw musi by skupiona wycznie na niezmiennym utrzymaniu tego dwumetrowego odstpu, a szybko reakcji powinna by byskawiczna. W czasie lotu po prostej nie jest to bardzo trudne, jeli ma si troch wprawy w precyzyjnym operowaniu gazem i sterami. Dopiero przy zakrtach sprawa si troch komplikuje, a ju zmiana miejsc bez rozluniania szyku wymaga do dugiego treningu. Zakrcamy w lewo! Wrzepiam natychmiast peny gaz, poniewa jestem po zewntrznej stronie i promie mego zakrtu jest znacznie wikszy. W. natomiast powinien zmniejszy obroty, bo ma do przebycia w tym samym czasie drog o wiele krtsz, po wsprodkowym uku wewntrznym. Ale gdzie tam! Wynosi go naprzd, ponad maszyn Witka Rutkowskiego, ktry te dodaje gazu, eby przecie nie da si wyprzedzi, a ja ju nie mog nady, klucz rozazi si i dopiero po chwili skupia si znowu. Zy jestem na tego niedog: wyranie boi si zakrtu przy maej prdkoci. Ansaldo bardzo tego nie lubi i jak si przeholuje, ma ochot wej w korkocig. No pewnie: trzeba mie troch czucia, a jak si ma drewnian ap, to lepiej nie lata na A-300! Gro mu pici, ale nie widzi mojego gestu. Wzrok przylepi mu si do samolotu prowadzcego i reszta wiata przestaa dla niego istnie. Przy zakrcie w prawo sytuacja jest odwrotna. Teraz ja zmniejszam obroty i na granicy utraty prdkoci kad maszyn w ciasny wira, a nasz lewy znw si spnia, nadrabia pochyleniem samolotu i w rezultacie po wykonaniu manewru znajduje si o kilka metrw poniej prowadzcego. Z pewnoci z ziemi wyglda to aonie; lito wzbudza, jak mwi kpt. aguna... Powtarzamy te zakrty do znudzenia, ale bez widocznych postpw. W kocu nawet Rutkowski ma do: jego obserwator sygnalizuje manewr zmiany miejsc - najpierw na dwa tempa, poprzez uszykowanie w schody. - W prawo! - pokazuje rk. Zmniejszam obroty, podcigam w gr, odchodz w bok prawym trawersem, eby W. mg wej w luk pomidzy mn a Rutkowskim. Owszem, wchodzi, ale z takim opnieniem i tak niezdarnie, e omal si ze mn nie zderza... Uciekam wyej i jeszcze bardziej w prawo, czuj, e moja A-300 traci prdko i lada sekunda runie w korkocig, wic podtrzymuj j gazem, co oczywicie zmusza mnie do wyamania si z szyku. Zanim zdoaem wyrwna odstp poziomy i pionowy, Dzierzgowski rozkada ramiona: drugie tempo - prawy tylny na lew stron! Dotyczy to tylko mnie, wic skrcam ostro, na duych obrotach, a Horowicz kadzie mi rce na ramionach i kieruje manewrem: mocno w lewo - do - w prawo - wyrwna! Mona zaufa naciskowi jego doni - wychodzimy dokadnie na waciwe miejsce.

I znw to samo w lewo. W. dla pewnoci wyrywa w bok za sidm gr, za sidm rzek. Cala eskadra mogaby si zmieci w tej luce! Chc mu pokaza, e wcale mi nie trzeba tyle miejsca. Ciasnym esem wlizguj si tu za prowadzcego i obaj czekamy, a nas dogoni. Drugie tempo wychodzi mu troch lepiej, ale przy jednoczesnych zmianach bd winduje si pidziesit metrw w gr, bd nurkuje w d i koczy manewr gdzie daleko w tyle, kiedy ja ju dawno zajem swoj pozycj. Mczymy si tak wicej ni godzin i robi si to diabelnie nudne. Na szczcie sierantowi zapewne nawala silnik (a moe nerwy?), bo Julek Baykowski sygnalizuje, e bd ldowa. Widz, jak odchodz zewntrznym ukiem w bok i dopiero teraz orientuj si, e przez cay czas ptalimy si na wysokoci ptora tysica metrw nad Warszaw. Tadek Dzierzgowski macha rkami nad gow: koniec wiczenia, rozej si, ldowa pojedynczo - a Rutkowski zmniejsza obroty i widocznie zamierza wolno, statecznie wytraci wysoko okrajc lotnisko. No to my sobie skrcimy spiral. Tak pokazow! Horowicz nie ma nic przeciw temu. Stoi w tylnej kabinie oparty okciami na wskiej przegrodzie i zaglda mi przez rami, co robi. Wolabym, eby usiad i zapi pasy. Tak - na wszelki wypadek. Ale on nie przewiduje adnych wypadkw, co, oczywicie, bardzo mi pochlebia. Zmniejszam obroty, kad maszyn na lew burt i cigam ster wysokoci. Stalowe cigna midzy zastrzaami2 skrzyde zaczynaj gwizda i sycze coraz goniej, coraz cieniej, ziemia w dole rozpdza si jak karuzela, wiruje coraz prdzej, a sia odrodkowa coraz mocniej wtacza mnie w siedzenie fotela. Ale to mi nie wystarcza: promie spirali jest jeszcze za duy mona by go skrci, zacieni uk, powikszy prdko. Pochylam samolot jeszcze bardziej, cigam drek prawie do koca, czuj, jak drga pod naporem petwy sterowej, ktra musi pokona i wytrzyma ca t si odrodkow prdko do kwadratu podzielon przez kwadrat promienia i pomnoon przez mas - ile to moe by? No -duo... Bardzo duo! Ale to si przecie rozkada take na paty skrzyde, na statecznik poziomy i nawet na kadub! Te myli zaprztaj mnie zaledwie przez dwie sekundy, bo tymczasem pd wiotczeje, wist cigien opada o ton niej, a maska silnika usiuje wymkn si ponad horyzont. A wic: ster kierunkowy troch w lewo, drek cokolwiek od siebie! I zaraz z powrotem. Gwide, a mio! Horyzont unis si wyej, toczy si dookoa, a lewa para skrzyde celuje w sam rodek leja, ktry gboko w dole tworzy wirujca ziemia. Temperatura wody? Cinienie smaru? Obroty? Wszystko w porzdku. Nie dam si zaskoczy, jak wtedy w awicy, kiedy przechodziem silnik i musiaem ldowa ze stojc desk. Wyprowadzam, dodaj troch gazu, kad si w prawy zakrt i znw cigam bez litoci, trzymajc lini widnokrgu pomidzy stopami wpartymi w strzemiona orczyka3.
2 3

Zastrza - sztywne, metalowe lub drewniane wizanie (oprofilowana belka) skrzyde z kadubem. Orczyk - cz mechanizmu sterowego do poruszania sterem kierunkowym; skada si z poziomej belki drewnianej (lub rury stalowej) obracajcej si na pionowej osi przechodzcej przez jej rodek. Orczyk jest tak

Jeszcze mocniej! Jeszcze cianiej! Ansaldo goni swj wasny ogon, zwija si, jczy z wysiku, lnice lakierem skrzyda orz niewidzialn bruzd w twardym, sprystym powietrzu, raz po raz byskaj odbiciem soca, ktre na lewo w grze krci si w koo jak szalone. Ziemia krci si take. Jej o stanowi owalny tor wycigw konnych, a im dalej od rodka, tym prdzej sun, przelatuj, migaj domy i cae kwartay szarych ulic, i gboka studnia placu Unii, i zielone korony drzew, i dachy najeone kominami, i wiee kocielne, i otwarte pola, i drogi, ktre nadbiegaj ukosem, obracaj si i nagle wywijaj myca, aby uciec w przeciwn stron. A na wprost, midzy zastrzaami baldachimu4 a mask silnika - jak obrcz olbrzymiego koa zamachowego - pdzi zmtniaa, rozmazana krawd horyzontu. Wiatr znosi nas coraz dalej nad miasto, w stron Wisy, a wysoko maleje. Wyprowadzam maszyn nad Szpitalem Ujazdowskim, na chwil zwikszam obroty, a potem pomidzy wieami kocioa Zbawiciela a wysokimi domami na placu Unii zamykam gaz i schodz do ldowania. Lotnisko jest wolne, dwa Ansalda i trzy Ludwiki XIV5 ju stoj przed naszym hangarem. Siadam dokadnie przy chorgiewce startowej, kouj, ustawiam maszyn w rzdzie z pomoc mechanika, ktry wybiega nam na spotkanie. Brygadzista, plutonowy Wielgus pomaga mi wyle z kabiny. - Ale pan porucznik spiral wyci! - mwi z uznaniem. - A jak silnik? - Jak zegarek! Dzikuj. Umiechamy si obaj zadowoleni. Natomiast kpt. aguna nie umiecha si i nie wydaje si zadowolony. - Co to za akrobacje?! - Przecie ja, panie kapitanie, adnych akrobacji nie krciem... - Choremu Rybie w zeszym miesicu skrzyda odmaszeroway w spirali? Odmaszeroway! A Bartkowiak jak si grobn przed dwoma tygodniami? W ostrym wirau! O innych wypadkach na A300 te pan chyba sysza? No, wic sam rozum dyktuje, e na tych trumnach nie ma si co popisywa. A pan tu gieroja odstawia... - Ja si wcale nie popisuj, panie kapitanie. - A ja wcale nie mam ochoty i na pana pogrzeb. Znam zabawniejsze rozrywki.

Za kar tego dnia zostaem wyczony z indywidualnego treningu na Ansaldo. Ma za duo wiatru w podeszwach - powiedzia aguna do Rutkowskiego. Niech leci na foto z Kilometrem. Moe si troch ustatkuje. Kilometr - to Alfred Grtler. Z powodu wzrostu, oczywicie. A ja mam si ustatkowa podczas nudnego dwugodzinnego lotu na staej wysokoci, tam i z powrotem, tam i z powrotem wzdu

umieszczony w kabinie, aby pilot stale opiera stopy na kocach jego ramion. Obrt orczyka w prawo (lub w lewo) powoduje odpowiednie wychylenie steru w t sam stron. 4 Baldachim - rodkowa cz grnego skrzyda umocowana zastrzaami nad grn czci kaduba samolotu (dwupatowca!). 5 Ludwik XIV - samolot Breguet XIV wytwrni Louis (Ludwik) Breguet.

kolejnego odcinka Wisy... Znam to dobrze z wasnego dowiadczenia w toruskiej Szkole Obserwatorw: nawet udzia w pogrzebie wydaje mi si zabawniejsz rozrywk! Ale Kilometr fotografuje znacznie lepiej ni kandydaci na obserwatorw: robimy zaledwie dwa nawroty i sprawa jest zaatwiona. - Na spacer! Kosiakiem!6 To jest co dla mnie! Schodz tu nad ziemi, lecimy prawym brzegiem nisko, nisko, jeszcze niej! Ciemne, kosmate lasy, pola, drogi, wioski migaj pod skrzydami Bregueta, stada gsi na kach pierzchaj w popochu, ludzie przystaj, wida ich jasne twarze, powa wstga szosy skrca ku nam, podbiega blisko z prawej strony, supy telegraficzne kaniaj si w pdzie snujc rozkoysan pajczyn drutw - wyej-niej, wyej-niej - na poziomie grnego skrzyda, a potem tor kolejowy i zdyszany, zasapany parowz na czele kilku wagonw popiesznego pocigu, ktry wyprzedzamy z atwoci i zostawiamy daleko w tyle. Teren opada nieco, rozpaszcza si, lec metr nad ziemi, prosto na dwuszereg wysmukych topoli. Nie da si przemkn pomidzy nimi nad drog prowadzc do jakiego dworu, ale nie pozwalam maszynie unie si wyej. Dopiero w ostatniej sekundzie cigam ster i Breguet skacze w gr, niemal muskajc podwoziem wierzchoki drzew. Na d! I w lewo - ku Wile. Dugie piaszczyste mielizny pyn jedna po drugiej pod skrzydami, a na wprost czernieje klamra mostu pod Dblinem. Mam wielk ochot przelecie pomidzy filarami, ale powierzchnia rzeki lni odbiciem soca, kuje w oczy. Trudno oceni jej odlego. Chyba - jak bdziemy wraca. - Wracamy! - woa Kilometr i pokazuje mi zegarek. - Dobrze. wieca nad mostem, w p minuty pniej zakrt o sto osiemdziesit stopni i znw na d. Teraz mamy soce za plecami. Oba brzegi Wisy s do wysokie, ale trzeba zej bardzo nisko, eby nie zawadzi grnym skrzydem o przewody, czy te kable zwisajce pod przsami. W dodatku jaki holownik cignie pod prd kilka barek i zmierza pomidzy rodkowe filary. No, jeszcze zd, zanim si zanadto zbliy. Widz cie Bregueta na szarozielonej powierzchni wody. Jest bardzo blisko. Ale grny przewit przsa znajduje si jeszcze poniej baldachimu. Zmniejszam obroty i nasz cie skraca si, drga na drobnych falach, zdaje si dotyka podwozia, a kratownica mostu z kad sekund wyrasta coraz wyej. Jeszcze metr... jeszcze p metra rnicy wysokoci... Spogldam na przemian w d i w gr, w d i w gr, aby wymierzy w sam rodek luki, aby utrzyma maszyn w locie po linii doskonale poziomej i prostej, aby natychmiast, w mgnieniu oka sparowa sterem i gazem kade jej zboczenie z obranego toru. Jeszcze tylko pi sekund. Widz cie mostu na wodzie i o sto metrw dalej dzib holownika, ktry odrzuca na boki dwa poyskliwe grzebienie bryzgw. Jaki przeraony czowiek na pokadzie wymachuje rkami - zapewne, aby zwrci moj uwag. I - ju! Szast!

Kosiak (waciwie: lot koszcy) - lot par metrw nad ziemi, poniej przeszkd terenowych, jak drzewa, domy itp., ktre omija si lub przeskakuje krtkim poderwaniem samolotu. Lot taki stosuje si dla zaskoczenia atakowanych obiektw i utrudnienia obrony p -lotn. nieprzyjaciela.

Krtki, wzmoony huk silnika odbija si od elaznej konstrukcji, ciemna smuga przelatuje mi nad gow - przeszlimy! Gazu! Trzystukonny Renault7 grzmi tryumfalnie na penych obrotach, lnica rzeka, holownik z dugim ogonem brunatnego dymu i czarne barki zapadaj si w gb, a my lecimy w niebo. - Wariat! - ryczy za moimi plecami Kilometr. - To byo fajne!

Wsplny obiad w kasynie oficerskim odbywa si w pierwszy czwartek kadego miesica. Oprcz dowdcy i wszystkich oficerw 1. puku lotniczego, bior w nim udzia rwnie szef Departamentu .P. i jego oficerowie. W sumie do stow rozstawionych w sali balowej zasiada okoo stu osb. Na miejscu honorowym siedzi Mefisto, gen. Macewicz, ktry swe przezwisko zawdzicza demonicznemu spojrzeniu czarnych, poncych oczu, przystrzyonej w szpic czarnej brodzie, podkrconym w gr wsom i orlemu profilowi twarzy. Wedug mego zdania, ani broda, ani wsy nie pasuj do zawodu pilota w wieku XX, ale ostatecznie przy stopniu generaa brygady te szczegy nie s bardzo race. Zreszt dowdca puku, pk Antoni Buckiewicz ze swoj rumian, okrg twarz, z wsami i znaczn tusz take przypomina raczej krla Jana III pod Wiedniem ni Ikara... Ikarowie zaczynaj si od dowdcw dywizjonw w d, a przy czwartkowym obiedzie zajmuj miejsca poniej szefw wydziaw Departamentu. Nastpnie siedz dowdcy eskadr, modsi oficerowie i na samym kocu - ja, cigle jeszcze najmodszy wiekiem podporucznik. Obiad jest obfity, powiedziabym nawet, wystawny: caa seria zimnych przeksek, ryb w galarecie, wdlin, grzybkw i korniszonw, majonezw i sosw tatarskich, potem - barszcz z pasztecikami, pieczyste, deser i czarna kawa. Do przeksek oczywicie pije si wdki i nalewki, ze synn palmerwk na czele. Tym razem jednak palmerwka ma jaki dziwny, atramentowy kolor i podejrzany smak. Waka utrzymuje, e Ja Palmer zbiera j z podogi za pomoc cierki, ktr nastpnie wyyma nad wielkim rondlem, aby uratowa cz zawartoci pknitego bidonu. Ale innych wdek jest dosy, wic katastrofa nie pociga za sob adnych ogranicze. Do barszczyku i bulionu znakomita wikszo uczestnikw obiadu te goli po kielichu, bo pod sup tolko niszczyj nie pjot8. Do pieczystego podaj czerwone bordeaux, ale dobrym przykadem w jego spoyciu wiec gwnie Mefisto, jego najblisze otoczenie, stateczni oficerowie administracyjni i ojcowie rodzin. Pk Kossowski, dowdca dywizjonu myliwskiego spord lekkich win francuskich daje pierwszestwo koniakowi, a jeli nie ma koniaku, zadawala si czyst wyborow. Trzeba przyzna, e pod tym wzgldem naladuj go zarwno myliwcy, jak piloci i obserwatorzy dywizjonw liniowych... Do deserw i tortw jest wino wgierskie, a do kawy - likiery. Pod koniec oficjalnej czci obiadu reszt wina zlewa si do ogromnego srebrnego pucharu, ktry w Pierwszym Locie Okrnym Lotnictwa Wojskowego zdoby dla puku por. Ignacy Gedgowd, po czym najmodszy podporucznik obnosi dokoa stou w puchar, a kady z oficerw upija z niego tyle, na ile

7 8

Renault - nazwa francuskich silnikw lotniczych. Pod zup tylko ebrak nie pije (po rosyjsku).

go jeszcze sta. Niestety - z przyczyn omwionych wyej - po tym tradycyjnym obrzdzie w pucharze zostaje litr albo ptora litra wina i t reszt powinien wypi nieszczsny podporucznik... Teraz starszyzna wstaje i opuszcza kasyno, a mnie na pewien czas opuszcza pena wiadomo tego, co si dokoa dzieje.

Oprzytomniaem w ubikacji na parterze, pozbywszy si tam nadmiaru wina ze zbuntowanego odka i wracam na gr, gdzie dopiero teraz w znacznie mniejszym gronie oficerw puku zapanowaa swobodna, koleeska atmosfera. Ze stow uprztnito nakrycia, resztki potraw i kieliszki. Pozostay butelki, kawa i szklaneczki, w ktrych przyrzdza si niedwiedzia. Jest to sztuka polegajca na takim napenieniu szklaneczki, aby kolorowe trunki nie zmieszay si w niej, lecz utworzyy kilka warstw na podobiestwo tczy. Nie mam najmniejszej ochoty na jakikolwiek alkohol, ale staram si tego nie okazywa: nie mog przecie odmwi wypicia na ty starszym kolegom, z ktrymi jeszcze nie dokonaem tego aktu braterstwa. Naturalnie takie wyrnienie ze strony Kossowskiego, Lorii lub kpt. Dugoszewskiego jest bardzo przyjemne: bardzo niewielu podporucznikw dostpio podobnego zaszczytu. Mimo modego wieku, nale do pierwszego pokolenia pilotw wyszkolonych w Polsce i odbyem wojn w lotnictwie. To jest znacznie waniejsze od stopnia oficerskiego, jaki si posiada. Klepi mnie po ramieniu, Kossowski mwi, e jestem kosynier, Jurek Wieniawa-Dugoszewski chwali moj mocn gow, cho prawd mwic znw mi si w niej krci po tych niedwiedziach... Nie pamitam ju dokadnie z kim wypiem bruderschaft, ale to nie takie wane: do dowdcw dywizjonw nadal mwi si panie pukowniku lub panie majorze i tylko oni do mnie bd mwili ty na dowd poufaej przychylnoci, a co si tyczy kapitanw i starszych porucznikw - do nich naley pierwsze ty na trzewo. Takie s zasady savoir-vivreu przyjtego od oficerw pochodzcych z armii rosyjskiej, ktrzy stanowi wikszo starej gwardii naszego lotnictwa. Druga, mniej liczna grupa Vieille tige9 to lotnicy wyszkoleni w Austrii; trzecia - w Niemczech; wreszcie czwarta, do ktrej i ja nale - w polskich szkoach pilotw i obserwatorw z okresu 191920. I w tej ostatniej jednak zaznacza si pewien podzia: na starszyzn z rnych rodzajw broni rosyjskiej, austriackiej i Legionw oraz na ochotnikw, ktrzy znaleli si w szeregach dopiero w listopadzie r. 1918. Pozostaa reszta personelu latajcego, wyszkolona ju po wojnie, to modzie, jakkolwiek s wrd niej ludzie znacznie starsi wiekiem i stopniem ode mnie. Pomidzy oficerami pochodzcymi z armii zaborczych, cigle jeszcze istniej pewne drobne zreszt antagonizmy, ktre jednak czasem wybuchaj gwatownie i przyczyniaj si do nagych star. Wanie na co takiego si zanosi pomidzy dwoma dowdcami dywizjonw. Widz z daleka, e stoj naprzeciw siebie: Kossowski, zacietrzewiony, agresywny, i nasz Loria, poblady, ale bardziej opanowany. Nie wiem, o co tam poszo, ale wtpi, aby Loria sprowokowa Kossowskiego. Raczej odwrotnie. Bardzo lubi majora Lori, legionist z I Brygady, bojowego obserwatora lotniczego z r. 1920. Jest miy w obejciu, sympatyczny, ma stopie doktora praw uzyskany na Uniwersytecie Jagielloskim, jakkolwiek urodzi si w Warszawie. Z pewnoci znacznie przerasta inteligencj i wyksztaceniem nie tylko Kossowskiego, ale take wielu innych starszych oficerw.

Vieille tige - dos. stary pie - starsze pokolenie lotnikw (fr.).

Za to Kossowski imponuje nadzwyczajn brawur i znakomitym opanowaniem akrobacji lotniczej, ma opini nieustraszonego pilota myliwskiego, a w yciu codziennym jest wesoy i troch lekkomylny. Ale w tej chwili jego usta wykrzywia wyraz pogardy, a gniew strzela mu z oczu mimo pojednawczego gestu Lorii, ktry prbuje uj go pod rami. W ciszy, ktra nagle zalega wrd nas, padaj obelywe sowa: - Jewriejskaja roa! Teraz Loria reaguje byskawicznie: tczowa zawarto szklanki, ktr porwa ze stou, chlusna w twarz Kossowskiego! Powstaje tumult, krzyk, kilku oficerw rozdziela przeciwnikw. Potem w maym saloniku odbywa si krtka narada sekundantw, a nazajutrz - pojedynek, w ktrego wyniku major Loria otrzymuje postrza w bok z pistoletu... Tymczasem jednak ci, co jeszcze pozostali po krtkim zamieszaniu, zasiadaj do gry w karty. Gra si w szmok, czyli w chemin-de-fera10, i tylko z pocztku o gotwk. Pniej - na kwitki z podpisem, patne pierwszego nastpnego miesica. Ja, oczywicie, gram take, cho niezbyt szczliwie. Ani si obejrzaem, jak mina pnoc, banknoty zniky ze stou, straciem rachub podpisanych kwitw i jeli od czasu do czasu udaje mi si zagarn cz puli, to co najmniej poow jej wartoci stanowi moje wasne zobowizania... Koczy si to nad ranem i wtedy nastpuje rozliczenie. Suma, ktr przegraem jest znaczna. Wynosi okoo trzech czwartych miesicznej gay... Mam zapaci ten dug honorowy kapitanowi R., ktry w drodze wymiany wykupi moje kwity. Zmczony, rozbity i przygnbiony wracam do domu. Pocieszam si, e marka polska spada wskutek coraz gwatowniejszej inflacji, e w poowie miesica otrzymam wyrwnanie, a na pierwszego ga o szedziesit albo siedemdziesit procent wysz od ostatniej. - Odegrasz si - powiedzia R. Nie: nie bd nawet prbowa.

Dotrzymanie tego postanowienia uatwia mi subowa rozmowa z zastpc dowdcy puku, ppk. Jerzym Boreysz, odbyta w pitek. Nie wiem od kogo o wszystkim si dowiedzia, i to do szczegowo, bo nie tylko ja usyszaem ojcowsk reprymend: byo nas w kolejce chyba z dziesiciu tych, co przegrali, i tych, co wygrali. Najwicej dostao si wygranym, zwaszcza kapitanom... Gra w szmok wysza zreszt z mody. Odtd - nieco ostroniej i rozsdniej - grywa si w pokera. Tylko o gotwk.

Odwrotnie ni z gr w szmok ma si sprawa z lataniem pod przsami mostw, i to w Warszawie, eby cywilni rodacy widzieli! Moda na te popisy (mimo surowych zakazw) panuje szczeglnie wrd pilotw myliwskich. Wszyscy ich podziwiaj, tylko nie Waka, ktry myliwcw nie lubi i gardzi ich wyczynami.
10

Chemin-de-fer - odmiana bakarata - hazardowa gra w karty (fr.).

- Wielka sztuka! - mwi wzruszajc ramionami. - Wedug mnie przelecie pod mostem na Balilli albo na Spadzie to jest kaszka na mleku. Ale kto si odway przelecie goy przez ulice z burdelu na Litewskiej do lotniska? Brzmi to jak wyzwanie, ktrego jednak aden bohater nie odwaa si podj. - A ja przelec - mwi Zygmunt z moc. - Chcecie si zaoy? Chtnych do zakadu jest kilku. Uzgadniaj szczegowo warunki tej imprezy i zakad staje. Nazajutrz przed szst rano kontrahenci Waki zajmuj stanowiska kontrolne od ulicy Litewskiej wzdu al. Szucha, pl. Unii i Puawskiej a do bramy wejciowej na lotnisko. Ruch w miecie o tej porze jest jeszcze niewielki, ale podniecenie wrd wiadkw ryzykownego zakadu ronie: way si na ten czyn zuchway, czy te w ostatniej chwili si cofnie? Zapi go czy nie zapi? Uda mu si, czy nie?... Punkt szsta Zygmunt rusza do startu. Ma na nogach buciki, na gowie oficersk czapk, a zreszt jest goy jak turecki wity. Za to chody ma jak ko wycigowy! Do pl. Unii Lubelskiej biegnie za nim tylko komplecik dziewczt lekkich obyczajw i mama Kapuciska, ale nikt go nie goni. Przechodnie z pewn doz susznoci - bior go za wariata i ustpuj mu z drogi. Dopiero od rogu Marszakowskiej zaczyna si pocig: dwaj posterunkowi policji, a za nimi rosnca zgraja podnieconych obywateli. Wpadaj na Puawsk, pdz wzdu elaznych sztachet oddzielajcych teren lotniska. Motorniczy zatrzymuj tramwaje na szynach, porodku jezdni staj doroki i furmanki, na skrajach chodnikw gromadz si gapie, ten i w prbuje zabiec drog szalecowi. Lecz on jest lejszy i szybszy: ma pidziesit metrw przewagi nad pogoni, na ktrej czele kusuj zziajani przedstawiciele wadzy. Oto ju przebiega przez otwart bram i finiszuje w kierunku maego domku kawalerskiego, w ktrym mieszka kilku jego przyjaci, a przytomny wartownik zatrzaskuje wrota przed inwazj posterunkowych i cywilw. Jednoczenie - jak spod ziemi - zjawia si oficer inspekcyjny puku. - Panowie czego sobie ycz? - Gonimy wariata! - Schowa si w tym budynku! Ka pan otworzy, panie poruczniku, musimy go zapa! Ale inspekcyjny okazuje si zimnym formalist: - Bardzo mi przykro, ale tu jest teren wojskowy. Wstp bez przepustek wzbroniony. - Ten facet si tu ukry. Lecia goy przez ulic! - A, to trzeba go byo zapa na ulicy. Tutaj ju my si nim zajmiemy, bez waszej pomocy. Pertraktacje tocz si dalej bez skutku, potem nastpuje interwencja wezwanej telefonicznie andarmerii wojskowej, lecz wszystkie te zabiegi s ju spnione: wiadkowie widzieli gwnie plecy i poladki ciganego; kt z nich zdoa rozpozna goego wariata w nienagannie ubranym oficerze technicznym 12. eskadry?... Zreszt zastpca dowdcy puku, ppk Boreysza nie wierzy w skuteczno dochodze i tylko z duym wysikiem zachowuje powag w tej nieprawdopodobnej sprawie, ktr tak czy owak najlepiej umorzy z braku dowodw przeciw komukolwiek... Z tych przyczyn sawa i chwaa gwnego bohatera pyn jedynie ukrytym, podziemnym nurtem w puku, nie przenikajc do szerszych warstw narodu. Ale Waka nie jest czowiekiem prnym przeciwnie: odznacza si wrodzon skromnoci i nie zaley mu na rozgosie. Wygra zakad, pogry myliwcw i na tym kocz si jego ambicje.

Rozdzia 2 W listopadzie r. 1922 odbyy si wybory do Sejmu i Senatu. 9 grudnia obie izby gosami lewicy parlamentarnej obray prezydentem Rzeczypospolitej prof. Gabriela Narutowicza, dziaacza Stronnictwa Ludowego Wyzwolenie. 16 grudnia prezydent zosta zamordowany strzaem w plecy przez endeckiego publicyst Eligiusza Niewiadomskiego. Pogrzeb mordercy rozstrzelanego na mocy wyroku sdu sta si demonstracj reakcyjnych partii politycznych - obozu narodowo-chrzecijaskiego... Premierem rzdu zosta gen. Wadysaw Sikorski. Prezydentem - Stanisaw Wojciechowski, dziaacz polityczny zwizany z PPS i Piastem. Inflacja marki polskiej ronie. Na giedzie kursy akcji podnosz si z godziny na godzin. Szaleje droyzna, wybuchaj strajki, zarwno z powodw ekonomicznych, jak politycznych. W grudniu kurs dolara osign 6.400.000 marek polskich. Gabinet Witosa poda si do dymisji. W styczniu r. 1924 za dolara pacono 9.350.000 marek. Kryzys zosta opanowany przez nowego premiera, Wadysawa Grabskiego. Zdewaluowan mark zastpi zoty polski. Stanowisko szefa Departamentu eglugi Powietrznej - po odejciu gen. Macewicza (w styczniu 1923) - zajmuj kolejno: pk Aleksander Wakowicz, pk Janusz de Beaurain i genera lotnictwa, francuskiego Leveque, ale te kolejne zmiany personalne nie maj prawie adnego wpywu na stan lotnictwa. Zarwno istniejce ju puki w Warszawie, Krakowie i Poznaniu, jak bdce w stadium organizacji - w Toruniu (4.), Lidzie (11.) i Lwowie (6.) - nie maj dostatecznej iloci personelu latajcego i mechanikw, nie mwic ju o samolotach i parkach remontowych. Lata si na starych gratach kupowanych z demobilu Francji, Woch i W. Brytanii lub na trumnach Plage i Lakiewicza. W r. 1922 w licznych katastrofach zgino dziesiciu lotnikw, w 1923 - dwudziestu piciu, w 1924 - osiemnastu... Dopiero we wrzeniu r. 1924 przybywa z Francji (lotem) pierwszych 6 samolotw Potez XV z polskimi zaogami. Jest to pierwszy w historii lotnictwa wiatowego grupowy przelot nad Alpami. Jednoczenie zostaje zakupiona licencja na produkcj tych samolotw w Polsce11.

Dla oficerw modszych (od podporucznika do kapitana), ktrzy nie byli absolwentami szk oficerskich, zorganizowano trzymiesiczny kurs w warszawskiej Podchorwce, a odpowiednie wadze zatroszczyy si, abym wzi udzia w tej imprezie. Nie powiem, ebym si do tego pali, ale nie byo innego wyjcia. Kurs okaza si zreszt ulgowy, zajcia trway od sidmej rano do czwartej po poudniu, a oficerowie onaci mieszkajcy w Warszawie mogli poza tym przebywa i nocowa w domu. Co si mnie tyczy, niewiele tam przebywaem, poniewa postanowiem zosta attach12 wojskowym w jakim egzotycznym kraju i w tym celu zapisaem si do Szkoy Nauk Politycznych. Ten krok, jak
11

Potez - francuski koncern fabryk samolotw i wodnosamolotw. W Polsce byy uywane produkowane typy: Potez XV i XXVII dwumiejscowe z silnikami Lorraine 400 KM (2 karabiny masz.), prdko maks. 190 -200 km/g. oraz Potez XXV z silnikiem 450 KM (3 kar. masz., prdk. maks. 220 km/g.). 12 Attach wojskowy - (attach militaire) - oficer przydzielony do poselstwa zagranicznego.

rwnie marzenia o pobycie w Sajgonie, Bangkoku lub zgoa w Indiach, spowodowane zostay gwnie lektur powieci Claude Farrrea, ktre podwczas pochaniaem. Wykady odbyway si wieczorem, wic studia dotyczce musztry, taktyki piechoty i regulaminw wojskowych day si pogodzi z dyplomacj, histori doktryn spoecznych, geografi polityczn i ekonomiczn. T ostatni wykada Antoni Ossendowski, ktrego ksiki podrnicze take przyczyniy si do powstania moich egzotycznych zamierze. Nie przychodzio mi do gowy, e podstaw ich realizacji musiaaby by gruntowna znajomo angielskiego i francuskiego i e w krajach, o ktrych marzyem, nie ma w ogle polskich ambasad... Wiosn r. 1924 ukoczyem kurs oficerski i wrciem do puku. Tymczasem nasza sytuacja materialna bynajmniej si nie poprawia i coraz trudniej jest zwiza koniec z kocem, pomimo e wszyscy troje - mama, Myszka i ja pracujemy zarabiajc astronomiczne sumy w markach polskich. A teraz Myszka spodziewa si dziecka...

Seria miertelnych wypadkw lotniczych zacza si w maju: 13 maja sierant pilot Najmota w Grudzidzu i por. pilot Czerniak w Warszawie, a 24 - dowdca 7 eskadry kpt. pil. Wsowski, ktrego bardzo lubiem. Urywaj si skrzyda, maszyny nie wychodz z korkocigu, nie mwic ju o defektach silnikw... Na wykady w Szkole Nauk Politycznych przychodz prosto z pogrzebu Wsowskiego. Jest jeszcze do czasu na wypalenie papierosa w towarzystwie dwojga moich ssiadw z awki: ppor. rez. Stanisawa Cichockiego z 7. puku uanw i jego adnej siostry, Zoki, dla ktrej moja sympatia z biegiem czasu nabiera coraz ywszego zabarwienia. Wiedz ju, oczywicie, o tej serii, ale chc zna szczegy, wic opowiadam, jak to byo. - Jeeli masz jeszcze ochot - dodaj na zakoczenie, zwracajc si do Stacha - moemy jutro polata. adna siostrzyczka protestuje, ale uanowi nie wypada si wycofa: przed kilku dniami prosi mnie, ebym go zabra na jaki lot treningowy. Wanie jutro nadarza si po temu sposobno, bo kpt. aguna i Witek Rutkowski polecieli subowo do Poznania i rzdy w eskadrze obejmuje Waka, z ktrym w takich sprawach mona si porozumie bez trudnoci.

Dzie jest bardzo ciepy i soneczny. Nie mam zamiaru pcha si powyej tysica metrw, wic wkadamy letnie kombinezony. Przelecimy nisko nad Wis wzdu Solca, bo tam z okien mieszkania zobaczy nas Zoka, obejrzymy sobie z gry Warszaw, a nastpnie zrobimy wypad do Czyewa, gdzie wuj Karol Henneberg nadal administruje majtkiem p. Szlenkera i gdzie przebywaj trzy moje kuzynki. Pokrcimy nad dworem i wrcimy. - Zgoda? - Doskonale! Silnik mego Ansaldo ryczy na penych obrotach przy prbie, potem cichnie. Caa brygada pomaga uanowi wgramoli si do gondoli i zapi pasy. Nigdy sam nie powtarzam prby silnika: chc, aby mechanicy wiedzieli, e ufam ich sumiennoci. - Zdj podstawki!

Ruszam na start, podaj dyurnemu podoficerowi swoje nazwisko i przydzia, nazwisko obserwatora - ppor. Cichocki, otrzymuj sygna chorgiewk. Gaz, drek sterowy od siebie - do oporu. Samolot nabiera pdu, pneumatyki k gadko oddzielaj si od ziemi, horyzont opada niej. Zataczam obszerne koo nad lotniskiem, przelatuj nad Mokotowem i Marcelinem, midzy Czerniakowem a Sielcami rozpoznaj Czerniakowsk - najdusz ulic Warszawy - i ju mam zmniejszy obroty, gdy silnik dawi si, jakby mu nagle zabrako tchu. Natychmiast spada prdko, szum i gwizd ganie, wiotczej stery, cika maszyna grznie, tonie w powietrzu. Ster od siebie! - pki jeszcze opyw wystarcza do zmiany kta nachylenia. Idzie na eb, rozpdza si, ju znw powist budzi si w drcych stalowych cignach. Zakrt w stron lotniska, a jednoczenie szybkie spojrzenie na wysokociomierz. Trzysta metrw... nie docign. Jeszcze raz sprawdzam pooenie dwigni od gazu i skrzydeka iskrownikw, a w silniku co gulgoce, czarny dym bucha z rur wydechowych, strzaka licznika obrotw zatacza si po biaej tarczy, skacze i cofa si bezwadnie. Ogldam si na swego pasaera, ktry zapewne niczego nie zauway i nie uwiadamia sobie niebezpieczestwa, bo stoi za mn i patrzy w d, na skone dachy domw pod nami. - Siadaj, zapnij pas i trzymaj si! Bdziemy ldowa! - Dlaczego? - Silnik nawala! O co jeszcze pyta, ale nie mam czasu na wyjanienia: gorczkowo szukam wzrokiem kawaka rwnego, nie zabudowanego terenu. Na wprost dzieli nas od lotniska ze trzy kilometry tych dachw i ciasnych uliczek wyobionych pomidzy nimi; na prawo koszary i park azienkowski; z tyu podmoke ki, krzaki, rowy i rozlewiska Siekierek; na lewo - sady, podmiejskie domki w ogrodach, poty i uprawne grzdki badylarzy. Bocian miaby trudnoci z ldowaniem - c dopiero A-300. Nie ma co - bdziemy leeli... Wysoko maleje - trzeba si zdecydowa. Wybieram duszy od innych zagon modych ziemniakw, kad maszyn w lizg na prawe skrzydo, na lewe, wyprowadzam na prost, wyczam iskrownik. Ostatnie szeregi jaboni uciekaj tu pod koami podwozia, pulchne bruzdy sun coraz bliej, coraz bliej, migo zatrzymuje si, cigam ster, pneumatyki muskaj ziemi, czuj, jak w niej grzzn, cigam do koca, hamuje nas gwatownie, Ansaldo zadziera w gr ogon, zielone krzaki kartofli zasaniaj horyzont, zbliaj si, skacz wprost do oczu - trzask! - omot! zawisam na mocnym pasie gow w d... Cisza. Odpinam sprzczk, wya spod gondoli. Mj pasaer jest zdrw i cay, tylko nos i usta ma pene urodzajnej gleby. Samolot te niewiele ucierpia: strzaskane migo i lekko wgnieciony baldachim. W wieczornych gazetach ukae si mroca krew w yach wiadomo o jeszcze jednej katastrofie latajcej trumny, z ktrej zaoga cudem ocalaa. Najgorzej wyjd na tej przygodzie kartofle: ju zbiera si tum gapiw dnych widoku mego trupa ze zmiadon gow...

Mj pierworodny syn, Andrzej, ujrza wiato dzienne 23 czerwca 1924 r. na oddziale pooniczym wojskowego Szpitala Ujazdowskiego i - jakkolwiek blisi i dalsi czonkowie rodziny zachwycaj si jego piknoci oraz utrzymuj, e jest do mnie podobny jak dwie krople wody - to przecie prawd mwic przypomina co poredniego midzy prosiaczkiem a row ab. Poniewa przegldajc si w lustrze stwierdziem (jak najbardziej bezstronnie), e moje rysy nie maj wiele wsplnego z tymi dwoma stworzeniami, doszedem do wniosku, e albo wszystkie noworodki podobne s bardziej do siebie nawzajem ni do swych rodzicw, albo te rodzina nie docenia mojej urody. Nie wyraam gono tego zdania; myl, e gdy chopiec podronie, mona bdzie rodzinie przyzna racj. Na razie Andrzej dosta trzcinowe ko, niemowlcy becik, cay stos pieluch i wydaje si zadowolony z ycia, szczeglnie po regularnych posikach. Tymczasem nastpia nowa seria miertelnych katastrof lotniczych: 21 czerwca na Ansaldo A-300 zginli: st. sier. pilot Waczura z ppor. obs. Pudowskim w Toruniu; 5 lipca por. pilot Latawiec z por. obs. Laszeckim (na A-300) w Krakowie; 9 lipca kpt. pil. odziski w Bydgoszczy. Niespena miesic przerwy i - znw seria: 6 sierpnia por. pil. Kowalski w Bydgoszczy, 8 sierpnia por. pilot Rero z szer. mechanikiem Tobolakiem na A-300 w Krakowie, 21 sierpnia chory pilot Zubrzycki z dywizjonu morskiego w Pucku. Ten ostatni by - jeli si nie myl - pierwszym polskim pilotem morskim, jaki zgin w wypadku lotniczym. Jego samolot run do morza, przy czym Zubrzycki nie odnis adnych powaniejszych obrae, tylko uton. Dowdca dywizjonu, ppk L. wygosi na pogrzebie wzruszajce przemwienie, w ktrym m.in. powiedzia: ye jak ptak, a zgine jak ryba! No c - trudno wymaga, eby wszyscy wysi oficerowie lotnictwa znali si na ichtiologii. Po tylu kraksach nie mona si dziwi, e ludzie postronni, a zwaszcza kobiety, spogldaj na lotnikw jak na bohaterw, wariatw lub samobjcw, e wybaczaj im wybryki i awantury nie zawsze zasugujce na pobaanie. Musz zreszt przyzna, e niejednokrotnie sam braem udzia w tych dzikich pomysach i wyczynach i e wydaway mi si wtedy bardzo zabawne. Jedn z naj niewinniej szych w owych czasach bya zabawa w tramwaj, ktr wymyli doskonay myliwiec, zawadiaka i nie byle jaki opj, kpt. pil. Stefan P. Zaczo si od tego, e komendant miasta (pukownik-kawalerzysta z b. armii rosyjskiej) wyda rozkaz o obowizkowym noszeniu szabli przez wszystkich oficerw kawalerii przebywajcych w stolicy. W subie i poza sub! Aby dopilnowa przestrzegania tego rozkazu, przez cay dzie i zwaszcza wieczorami, a do pnej nocy, po miecie kryli oficerowie kontrolni, rwnie kawalerzyci. Musz tu nadmieni, e uani i lotnicy bynajmniej nie darzyli si wzajemn sympati. Z glori kawaleryjskich szar wspzawodniczya teraz sawa lotnictwa. Oni przezywali nas latawcami; my ich - hejhejami i malowanymi dziemi (od piosenki Hej, hej, uani, malowane dzieci). Nasz mundur rni si od umundurowania innych rodzajw broni jedynie ciemnotym otokiem na czapce i tego koloru patkami na konierzu, a poniewa jeden z pukw uaskich mia otoki na czapkach i patki jasnote, przy sabym owietleniu ulic zdarzay si czasem pomyki. Taka wanie pomyka zdarzya si pewnemu rotmistrzowi penicemu sub kontroln. Wracalimy wtedy ze Stefanem i kilku innymi po jakiej niezbyt udanej kolacji imieninowej u jednego z onatych kolegw. Poniewa do picia podano tam sodk winiwk, i to w ilociach ograniczonych, zamierzalimy wanie wstpi na kieliszek bardziej mskiego trunku do Astorii na Nowym wiecie, gdy zatrzyma nas w rotmistrz. - Dlaczego panowie nie przy szablach? - zapyta zwracajc si do Stefana.

Stefan by zy jak chrzan: nie cierpia sodkich wdek i pogardza uanami. - Dlatego, panie rotmistrzu - odrzek wyniole - e lotnikowi szabla tak potrzebna jak uanowi rozum. Ryknlimy miechem, a rotmistrz zblad. Zanosio si na pojedynek, na raport w komendzie garnizonu, a w kadym razie na awantur. Wszystkiemu zapobieg Jurek Wieniawa Dugoszewski, te byy uan z 1. puku Beliny. Pod jego przewodem - na p przemoc - wcignlimy rotmistrza do bufetu i zapilimy z nim t spraw. Zapilimy j tak dokadnie i skutecznie, e wyszedszy wreszcie na ulic postanowilimy wszyscy razem towarzyszy oficerowi kontrolnemu w spenianiu jego trudnych obowizkw a do rana. Tu jednak wyniky wtpliwoci: w ktr uda si stron? - No, najlepiej na los szczcia - zadecydowa Stefan. - Znaczy: jak szyny prowadz. Spodobaa si nam ta decyzja. Rotmistrz wetkn koniec szabli w szyn tramwajow, ustawilimy si za nim, kady trzymajc rce na ramionach poprzednika i - pojechalimy! Niedaleko, bo Stefan zarzdzi przystanek przy najbliszej knajpce - dla kontroli. Kontrola nie daa adnych wynikw, bo wewntrz nie byo ani jednego hejheja, wic tylko wypilimy po maym piwku, zagarnlimy kilku zawianych cywilw i - odjazd! Dalej ju w kadym barze z lewej strony pilimy po jednej czystej, a z prawej - po szklaneczce piwa. Zwrotnice kieroway szabl, szabla uanem, uan za coraz duszym tramwajem, do ktrego przyczali si klienci kolejnych przystankw z wyszynkiem na miejscu i na wynos. Ludwik Idzikowski by za konduktora i dzwoni dzwonkiem od kasy automatycznej poyczonym z jakiego baru; pieni o wojence, miechy i okrzyki niosy si przez opustoszae ulice, spokojni obywatele w nocnych koszulach ostronie wygldali przez okna, nocni stre kryli si we wnkach bram, posterunkowi policji znikali zawczasu w przecznicach. Dopiero dobrze po pnocy pasaerowie zaczli wysiada, a o witaniu motorniczy si nam wykolei i usn w bufecie Pod Satyrem. Nie mona byo bez niego jecha dalej, knajpy pozamykano, a my poczulimy si troch zmczeni, wic przysiedlimy na stopniach kocioa Zbawiciela, i wwczas spostrzegem, e zostao nas zaledwie czterech: Stefan, Jurek, Waka i ja. Pewnie si troch zdrzemnem, bo ni std, ni zowd ujrzaem przed sob kocielnego, ktry uprzejmie zaprasza mnie do wntrza na jutrzni. Podzikowaem i zaczem rozglda si za kolegami. Nie byo ich, ale przecie nie powinni mnie tu zostawi samego... Tak si nie robi! Pomylaem, e nie warto ju wraca do domu i rozgoryczony ich postpkiem ruszyem w stron lotniska. Ale zaraz natknem si na nich: pod zewntrzn cian bocznej nawy, ku zgorszeniu kilku dewotek i ebrakw, grali w guziki. Nie jest to gra bardzo hazardowa, jeli rozporzdza si pewnym zapasem odpowiedniej waluty. Ale aden z nich zapasowych guzikw przy sobie, oczywicie, nie nosi, a Jurek, ktry okaza si mistrzem, bez litoci odrzyna scyzorykiem wygrane stawki swoim partnerom, przy czym bynajmniej nie zaleao mu na srebrnych moniakach od bluzy, tylko na zwykych rogowych guzikach od spodni... Nie wiem, jak dotarliby do lotniska w tych aonie opadajcych galowych portkach z lampasami, gdyby nie adiutant puku, Czesiek Niekraszewicz, ktry jecha subowym samochodem po dowdc i zgodzi si nas przedtem podrzuci, ryzykujc niewielkie spnienie. Ratunek nadszed w sam por, bo oburzone dewotki posay po proboszcza, a same zaczy nam wygraa parasolkami. Ten, niewielki zreszt, odam spoeczestwa nigdy nie okazywa lotnikom zrozumienia.

Sierpniowe wieczory po upalnych dniach s zwykle ciepe i ciche. Na zachodzie wolno dogasaj ostatnie czerwonofioletowe smugi zmierzchu, niebo ciemnieje i nabiera gbi wrd drcych wilgotnych gwiazd, a midzy nagrzanymi murami bdz, faluj lekkie powiewy jak westchnienie zmczonych soneczn spiekot ulic. Lecz w miar jak noc przeciga nad miastem, jeszcze na dugo przed witem, na ziemi opada chd i na blaszanych parapetach otwartych okien osiada rosa. Budz si niechtnie ze snu, jakbym si przedziera przez jego ciemny gszcz, w ktrym byo mi tak dobrze i wygodnie. Wiem, e powinienem zamkn okno, bo may z pewnoci rozkopa swoje posanie, i e trzeba go przykry lekkim kocem, ktry zwisa z porczy ka. Ale bardzo mi si nie chce brn przez t gstwin a do koca, aby si z niej wydosta na jaw. Jeszcze chwil, jeszcze tylko troch. Jakie szmery w pobliu - otwieram oczy i zaraz znw je zamykam. Myszka wstaa, pochyla si nad eczkiem naszego syna. Jak zwykle, ona wstaje w nocy, cho owiadczyem, e i a to bd robi, eby moga dobrze wypocz... Nie pozostaje mi nic innego, jak udawa, e pi twardo i dlatego... Teraz zamyka okno. Ba - firanka zaczepia si o kant ramy. Oczywicie: naleao najpierw rozsun firanki, a nie tak... Trzeba bdzie jednak wsta i pomc. Ale ona ju wchodzi po krzele na parapet. No, dobrze, niech sobie sama poradzi. Powieki opadaj mi na oczy: spa... Wtem przeraajcy krzyk: - Janusz! Zrywam si z ka. Jedno skrzydo okna z trzaskiem uderza o framug rozdzierajc firank, za szyb przez uamek sekundy majaczy wygita w ty sylwetka w rozwianej nocnej koszuli i spada gow w d! Dopadam okna, wychylam si na zewntrz. Nieruchomy biay ksztat na dnie piciopitrowej przepaci.

- Nie yje - powiedzia lekarz pogotowia. - Zgina na miejscu. Nie yje... Zgina, bo nie chciao mi si wsta, eby zamkn to przeklte okno! W piersi mam jaki ciki, ogromny kamie. W gowie - zamt. - Myszka nie yje - powtarzam przez cinite gardo. Zawiadamiam o tym tragicznym wypadku jej matk, czonkw naszej rodziny i najbliszych kolegw. Na pogrzebie s wszyscy. Nawet dowdca puku z adiutantem. ciskaj mi do: wyrazy wspczucia. Tylko fragmenty zdarze, obrazw i sw docieraj do mojej wiadomoci. Jakby przez grub tafl szklan. Jak w strasznym i przygnbiajcym nie, z ktrego nie mog si ockn.

Dwutygodniowy urlop spdziem w majtku Chwalibogowo, pod Wrzeni w Poznaskiem, dokd w imieniu swego wuja, Tadeusza Dekaskiego, zaprosia mnie Zoka. Wahaem si, czy przyj to zaproszenie. Byem przygnbiony i otpiay, dojmujcy bl nie opuszcza mnie ani na chwil, wydawao mi si, e nigdy nie potrafi oswoi si z ciosem, jaki mnie spotka, w mylach raz po raz przeywaem t tragedi, gryzem si, przypisujc sobie win za to, co si stao, a wszystkie sprawy postronne przestay mnie interesowa.

Nawet przed matk nie mogem si wyali: widziaem, jak bolenie odczua mier Myszki, ktr pokochaa jak wasn crk. Ale to wanie moja dobra, rozumna mama nakonia mnie do wyjazdu i jak zwykle - miaa suszno. Trzeba byo wzi si w gar, aby nie pomylano o mnie, e jestem mazgajem. Gocinno i yczliwo, z jak mnie przyjto, uatwiy mi to zadanie. Wkrtce zaprzyjaniem si z modsz siostr Zoki, Iren, oraz z rodzestwem Dekaskich - Danut i Jankiem, a take z przemiym gospodarzem i reszt domownikw. Myl, e - jeli chodzi o zdobycie sympatii caej tej licznej rodziny - nie bez pewnego wpywu bya tu moja umiejtno jazdy konnej. Zaraz nazajutrz po przybyciu zwierzyem si panu Tadeuszowi, e nie potrafi sam si goli i bd musia zaatwia t nieodzown spraw u fryzjera. Poniewa jednak najbliszy zakad fryzjerski znajdowa si o kilka kilometrw od Chwalibogowa, we Wrzeni, zapytaem, czy mgbym tam codziennie rano jedzi wierzchem. Koni wierzchowych byo pod dostatkiem, lecz zapewne ziemianie z kresw mieli niejakie wtpliwoci, czy warszawiak i w dodatku lotnik zdoa utrzyma si w siodle, bo gdy chopak stajenny przyprowadzi kar klacz strzygc uszami i widocznie troch pochliw, kto yw zjawi si na ganku, aby na wasne oczy ujrze, co si teraz ze mn stanie. adna katastrofa jednak nie nastpia i kiedy w niespena godzin pniej wrciem ogolony, cay i bez siniakw lub innych ladw upadku, gospodarz odetchn z ulg, przy obiedzie wypi ze mn na ty i w ten sposb zostaem ostatecznie przyjty za swego. Byo mi dobrze w Chwalibogowie przez te dwa tygodnie. Uspokoiem si na tyle, e nie mylaem ju bezustannie o niedawno przeytej tragedii. Wracaem z wolna do ycia, jak ozdrowieniec po cikiej chorobie. Uwiadomiem sobie, e - by moe - kiedy w miejscu tej mojej gbokiej rany zostanie tylko blizna.

Rozdzia 3 Kolejny szef Departamentu IV M. S. Wojsk, postanowi zreorganizowa lotnictwo bojowe. Zamiast pukw o rnych dywizjonach, maj powsta jednolite: myliwskie, wywiadowcze i bombowe. Pierwszym krokiem na drodze realizacji tej decyzji jest utworzenie puku myliwskiego, ktremu w odrnieniu od dotychczasowej numeracji jednocyfrowej (zarezerwowanej dla lotnictwa wywiadowczego) - nadano numer 11. Cay ten puk na razie skada si z jednego dywizjonu o dwu eskadrach bojowych i z eskadry treningowej, ktra ma wyszkoli modych pilotw dla nastpnych dywizjonw. Na miejsce postoju wyznaczono mu lotnisko w Lidzie, ze zniszczonymi hangarami, z rozpadajcymi si barakami i bez jakichkolwiek pomieszcze dla warsztatw parkowych, ale za to na dowdc - pk. Jerzego Kossowskiego, najlepszego pilota myliwskiego w Polsce. Dywizjon bojowy nadal lata na Balillach13 z fabryki trumien Plage i Lakiewicza, lecz wkrtce ma otrzyma nowe francuskie samoloty Spad-61. Eskadra treningowa, oprcz zbieraniny bardzo

13

Balilla - woski 1-miejscowy samolot myliwski zakadw Ansaldo w Turynie, z 220 -konnym silnikiem Spa 6 A budowany by w Polsce na podstawie licencji.

wysuonych gratw ocalaych po wojnie, rozporzdza rwnie trzema trumnami, a do pocztkowego szkolenia przyszych asw lotniczych zostaje wyposaona w nowe, zgrabne Moraney14. Personel latajcy oraz techniczny dobrano z eskadr myliwskich 1. puku, a z uwagi na niedostateczn ilo pilotw, przydzielono rwnie z eskadr liniowych kilku takich, ktrzy niegdy z dobrym wynikiem ukoczyli kurs akrobacji na wyszym pilotau w awicy15.

Przydzia do 11. puku lotniczego to z jednej strony wyrnienie, poniewa pukownik Kossowski sam dobiera sobie pilotw, z drugiej za - zesanie, bo trzeba opuci Warszaw dla zapadej dziury, jak jest Lida. Znam dobrze to ndzne powiatowe miasteczko z przewag biedoty ydowskiej, z jedynym hotelem, z restauracj Winogradowa, z Klubem Obywatelskim, z botnistym rynkiem i kilku brukowanymi polnym kamieniem ulicami, ktre stanowi centrum handlowe otoczone na p wiejskimi przedmieciami o cuchncych podwrzach i ciekach - raczej przysikami rozpezajcymi si na wszystkie strony. Przed niespena trzema laty spdziem tu kilka miesicy, jako oficer odkomenderowany czasowo do Oddziau II Sztabu Generalnego. Nie by to wielki sukces w mojej karierze wojskowej, nie speniem bowiem pokadanych wwczas we mnie nadziei, lecz na odwrt cakowicie zawaliem powierzon mi tajn misj, dekonspirujc si fatalnie przed naszym kontrwywiadem. Ale wwczas bya tu ze mn Myszka i ten okres mego ycia, wkrtce po lubie, nalea do bardzo szczliwych. Dzi jestem sam. May Andrzej, osierocony w miesic po urodzeniu, zosta w Warszawie, pod opiek mojej matki - nie mogem przecie zabra go tutaj. Przyszedem ju do siebie po stracie, jak poniosem. W gronie kolegw, w wesoym towarzystwie niemal zapomniaem o tej tragedii. Lecz w chwilach samotnoci wracay wspomnienia, obrazy, sowa i aosny smutek. Przeywaem wszystko na nowo, a w moich niespokojnych snach zjawiaa si Myszka ocalona jakim cudem, odnaleziona przeze mnie przypadkiem i wtedy doznawaem krtkiego, jake radosnego wzruszenia, aby zaraz potem obudzi si i znw zaton w alu. Tak oto prowadziem niejako podwjne ycie, lub raczej ycie o dwch nurtach: ten pytszy, widoczny dla wszystkich, nie wyrnia mnie spord zuchwaych, zadzierzystych modych ludzi, gotowych na kade ryzyko w powietrzu i do kadej awantury na ziemi; ten drugi, gbszy, pyn w ukryciu, dajc zna o sobie jedynie mnie samemu.

Znalazem sobie pokj w nieco ju sprchniaym, pitrowym dworku na przedmieciu Wismonty, u rwnie wiekowej panny Walerii Jacewicz, ktra - wraz z caym swym gospodarstwem - pachnie myszami i majerankiem, lecz poza tym jest osob o niezliczonej iloci cnt i zalet. Mog wymieni tylko niektre z nich, przy czym wybr nastrcza niejakie kopoty, bo kada byszczy jak klejnot w tym skarbcu wszelkich doskonaoci. Tak wic moja gospodyni jest kobiet pogodn, yczliw i nawet dowcipn, a nade wszystko dba o cao i czysto mojej bielizny i skarpetek. A jakie rogaliki piecze do kawy ze mietank - klkajcie narody!

14

Morane-Saulnier-MS 30 - francuski szkolny samolot dwumiejscowy z silnikiem rotacyjnym Gnome-Rhne 80 KM. 15 awica - pod Poznaniem. W latach 1919-1920 lotnisko Wyszej Szkoy Pilotw; od r. 1921 stae miejsce postoju 3. puku lotniczego.

Panna Waleria mwi do mnie per ty, jak zreszt do wszystkich, chyba e jest w bardzo zym humorze lub czuje si czym uraona. Wwczas przechodzi na pan, ale zdarza si to rzadko i trwa bardzo krtko. Posuguje si oczywicie dialektem wileskim, ktry - jak wiadomo - daje pierwszestwo rodzajowi eskiemu, nawet jeli chodzi o rzeczowniki i przymiotniki bezspornie mskie i nijakie. Mwi: przysmaana kartofla, mwi szklana naczynia i dnia powszednia, a poza tym - zapaki nazywa siarniczkami; wejcie kuchenne to czarny chd, koszyk to krobka, a serce - serdce. Tylko raz podkusio mnie, eby sprostowa taki bd jzykowy i oberwaem... Panna Waleria zbieraa pociel, ktr przez p dnia wietrzya na ganku, bo liczna pogoda zrobia si i soca grzaa jak w maju miesicu, wic przysiadem na parapecie okna i gapiem si na wyblake przedwiosenne niebo, czekajc a skoczy. Jaki samolot brzcza wysoko w grze, a jego pojawienie si widocznie fascynowao moj gospodyni, bo postanowia zwrci i moj uwag na to zjawisko. - Patrzj, patrzj - jaka maleka eroplana leci! - Niech sobie leci. Ale nie eroplana, tylko aeroplan. Spojrzaa na mnie z boku. - Nu, jaka bystra oka u ciebie! - powiedziaa z udanym podziwem. - Wysoko, a ty tak i przyrodzenie rozpozna...

Wojskowy savoir-vivre wymaga, by nowo przybyy oficer zoy najpierw oficjalne wizyty przeoonym w lokalach subowych na lotnisku, a nastpnie wszystkim kolegom w ich mieszkaniach, po czym ci ostatni powinni go rewizytowa. Z pierwsz oficjaln wizyt wybieram si, oczywicie, do pk. Kossowskiego. Ordynans, Ja, prasuje moje galowe spodnie (granatowe, z tymi lampasami, przywodzce na myl ludowy strj owicki), ale panna Waleria odbiera mu elazko i sama bierze si do dziea. - Kt widzia spodnia tak utiua?! Ciskalszczyk e namoczy trzeba! Istotnie, po zastosowaniu zwilonego ciskalszczyka, czyli prasownika, portki s tak utiuone, e maj kanty jak brzytwy. Gol si u fryzjera naprzeciwko, wkadam nowy lubny mundur, przypinam ordery. - Szikarno! - mwi z uznaniem panna Jacewiczwna. Adiutant melduje, e przyszedem, Kossowski potrzsa moj rk. - Ot bardzo przyjemno, dzikuj, e ty mnie subowu wizytu zoye, ale teraz nie mam czasu porozmawia. Nu, rewizytowa ja ciebie nie bd, bo ty szczeniak, wic zamiast tego przyjd do mnie jutro w poudnie prywatnie, na kieliszek. Nazajutrz bya niedziela, wic na noc uoyem spodnie pod materacem, eby zachoway te idealne kanty, zamwiem fryzjera na dziesit rano i, wieo ogolony, szikarny id do dowdcy puku prywatnie, na kieliszek i - porozmawia. W przestronnym pokoju - st, dwa krzesa, na stole may pmiseczek z szecioma dzwonkami ledzia, dwie szklaneczki i - litr... - Siadaj - mwi Kossowski. - Nu, jak tobie u nas w Lidzie podoba si?

- Strasznie mi si podoba, panie pukowniku! - owiadczam z zapaem. - Ciesz si, e dostaem ten przydzia. Zawsze chciaem suy w dywizjonie myliwskim i wanie... - Nu, dobrze. Dosy porozmawialimy i - diorniem. Nala, dziornlimy po angielce16 wdy, zy mi stany w oczach, wic czym prdzej przegryzem kawakiem ledzia. A on - nie. - Mieszkanie jakie znalaze? - Znalazem, panie pukowniku. Nawet wcale nieze. - Ordynansa tobie przydzielili? - Przydzielili. - Hm, nu c? Dosy porozmawialimy - nalej. Tylko peno! Nalaem i - znw ten stakan wdy!... I, naturalnie, prdko za ledzia, bo ju mi si troch w gowie krci. A on - papierosa zapali... Potem znw porozmawialimy (e w przysz niedziel jedziemy zapolowa na lisy i dziki u pastwa Jundziw) i - znw trzeba byo wypi. Wypiem i - za ledzia. A Kossowski: - Ty co? Na obiad przyszede? Ten led do nastpnego litra musi wystarczy: zakski wicej nie ma! Szczciem nastpny litr okaza si czcz pogrk, ale w pierwszy te mi da szko: nie pamitam, jak trafiem z powrotem na Wismonty i jak znalazem si w ku na mojej kwaterze we dworku panny Walerii Jacewicz. Z pniejszej relacji Jasia wiem tylko, e ta zacna osoba bynajmniej nie ulega panice z powodu chwiejnego stanu mojej rwnowagi fizycznej i umysowej. Przeciwnie: stana natychmiast na wysokoci zadania wlewajc we mnie duy garnek zsiadego mleka i jeszcze wikszy soku z kwaszonych ogrkw.

Zupeny brak wielkomiejskich rozrywek w Lidzie odbija si w trojaki sposb na naszym yciu. Po pierwsze, nikomu si nie pieszy do miasta, lata si bardzo duo i dziki temu szybko dochodzi si do wielkiej precyzji w akrobacji, nie tylko indywidualnej, ale take zespoowej. Pukownik Kossowski wymyla coraz bardziej skomplikowane wizanki, kady z nas powtarza je pojedynczo, potem krc klucze po trzy maszyny w zwartym szyku, a nawet jedna pitka pod dowdztwem Bolka Orliskiego. Z pocztku odbywa si to na wysokoci tysica metrw, ale w miar jak piloci coraz lepiej zgrywaj si midzy sob, cyrk schodzi znacznie niej, ni to okrelaj odpowiednie instrukcje i rozkazy szefa departamentu oraz zdrowy rozsdek. Mimo to, dziwnym zaiste zbiegiem okolicznoci, dotd nie byo w Lidzie ani jednej miertelnej katastrofy. Cywilnym obywatelom, ktrzy przygldaj si z ziemi, a dech zapiera od widoku ptli, beczek, korkocigw i innych immerglckw wykonywanych na poziomie wierzchokw drzew przez trjk lub pitk upartych wariatw, przybyych z pokazem zorganizowanym przez Lig Obrony Powietrznej w jakim miasteczku. Pokpiwamy sobie ze statecznych burmistrzw, prezesw, starostw i zwykych
16

Angielka - szklaneczka, pojemnoci 100-150 cm3.

miejskich ykw, ktrzy nas podziwiaj, ale - mwic szczerze - mnie czasem te dech zapiera, kiedy odwracam nerwow Balill w citym, szybkim immelmanie pitnacie metrw nad ziemi, majc o dwa metry przed sob skrzydo, a na prawo albo na lewo kadub i stery ssiedniej maszyny. Albo kiedy w lad za prowadzcym klucz lec jak pocisk prosto w niebo, aby tu za nim run w d korkocigiem, wiedzc, e tu za mn wali si jeszcze jeden, i e w uamku sekundy bd musia wyrwna stery, szarpn gazem i wyprysn w bok, dokadnie pod ktem 120, eby to wygldao jak w balecie. Ziemia wiruje, zblia si, pdzi nam na spotkanie, gwatownie nabiera tchu w piersi, ronie, olbrzymieje i - ju! - jak strzaa z uku, i w gr, na penym gazie! Jkn stalowe cigna midzy skrzydami, pd wichru uderzy w tum ludzi, horyzont skoczy w d na eb na szyj, soce zajrzy w oczy - kopn ster, zamkn gaz, przewin si w przewrocie w sam czas, aby wymin prawego z trjki i ciasno wpasowa Balill na jego poprzednie miejsce w kluczu za prowadzcym, ktry w tej samej chwili wychodzi z zawrotu. No - udao si! Jak prezentuj bro w kompanii honorowej. - To si nie ma udawa - mwi Kossowski. - To ma wychodzi - nu, prosto awtomatycznie! Wic to - po pierwsze. Po drugie - poniewa personel latajcy (w znakomitej wikszoci modzi ludzie stanu wolnego) dzieli si na zamiowanych myliwych lub doskonaych tancerzy, a w poszczeglnych wypadkach czy we waciwych proporcjach te dwie zalety towarzyskie - okoliczni ziemianie (zwaszcza ci, co maj crki w wieku poborowym) chtnie nawizuj z nami przyjacielskie stosunki, zapraszaj nas na polowania i zabawy, w ktrych bior udzia ich blisi i dalsi ssiedzi. Na polowaniach strzela si dziki, lisy, zajce i cietrzewie; na zabawach taczy si zarwno tango i foxtroty, jak miejscow poczciw polkkokietk, a przy obu okazjach jest fantastyczna wyerka naleycie zakrapiana bardzo zacnymi nalewkami, nastojkami i rosolisami domowego wyrobu. Po trzecie - poniewa sezon polowa i karnawa nie trwaj wiecznie - midzy wizytami w ziemiaskich dworach zdarzaj si przerwy, i wtedy, na tak zwane dugie wieczory pozostaj nam jedynie rozrywki we wasnym gronie na lotnisku. Do tego celu suy dugi drewniany barak, w ktrym mieci si dowdztwo puku, jadalnia i kuchnia oficerska oraz pokj klubowy, zwany bibliotek, zaopatrzony w kilkanacie talii kart i nielichy zapas wszelkich trunkw. Ale o bibliotece naley opowiedzie osobno.

Pewnego dnia, w par miesicy po moim przybyciu, adiutant zaalarmowa nas, e nazajutrz przyjedzie do puku na inspekcj dowdca korpusu, genera P. Pukownik Kossowski zwoa natychmiast odpraw, wyda odpowiednie zarzdzenia, po czym niektrzy spord nas otrzymali jeszcze dodatkowe cile poufne instrukcje, a wreszcie wezwa Bolka Orliskiego i rzek: - Ot na zakoczenie twoja cyrkowa pitka grupowu akrobacju skrci, pokaza panu generau, jak u nas lata si. Tolko nie wy stu metrw, eby on dobrze widzia! Nazajutrz istotnie genera P. przyjecha. By maego wzrostu, z brdk i - te z prawosawnej armii. Wszystko odbyo si sprawnie i zgodnie z programem: raport i powitanie przed frontem uszykowanych w czworobok eskadr i pododdziaw (Czo-em, pa-e generale!), przegld wyszorowanych na t okazj koszar i kuchni dla szeregowych, hangarw i samolotw, podrcznego warsztatu, garau, izby chorych i nawet zastpujcych bardziej wymylne urzdzenia sanitarno-

kanalizacyjne gustownych drewnianych budek z wycitymi w drzwiach sercami. Potem bya defilada rozstp si ziemio! - a wreszcie popis cyrkowej pitki - nie wy stu metrw. Bardzo si ten cyrk i generaowi, i caemu jego sztabowi podoba: z pewnoci w yciu czego takiego nie ogldali! Potem zaprosilimy dostojnych goci do kasyna, wypilimy z nimi obiad, a po obiedzie genera mwi do Kossowskiego: - Po subowej czci wszystko u was w porzdku, nie mona powiedzie. Ale co wy tu w toj Lidzie w chwilach wolnych od zaj robicie, a? Bo tut prowincja przecie: nudno... Wanie czekalimy na to pytanie. - Melduj posusznie, panie generale - mwi Kossowski jakby nigdy nic - u nas jest biblioteka. Trzeba przyzna, e strza by niespodziewany i celny: wszyscy umilkli, genera a oczy wytrzeszczy. Biblioteka? W Lidzie?! Na lotnisku dywizjonu myliwskiego?!!! - Taks... Ano, proszu pokazat mnie tu biblioteku. Wstalimy hurmem, eby zaprowadzi generaa i jego sztabowcw do ssiedniej komnaty za przepierzeniem, bo kady chcia by wiadkiem wraenia, jakie na nich zrobi ten pokj. A tam - rzeczywicie: dywan na pododze ley, stoliki, klubowe fotele, dookoa przy cianach - szafy, a na maej peczce - tylko jeden pusty kufel od piwa i kieliszek. Biblioteka! Bardzo byli zdumieni, dowdca korpusu wasnym oczom nie wierzy, ale chyba co podejrzewa, bo w kocu pyta: - Nu, a jakie dziea u was w toj bibliotekie? Troch nam zrzedy miny, ale nasz bohaterski dowdca bynajmniej si nie ulk, tylko postanowi wzi byka za rogi i walczy sam prawd o dobre imi puku. - Dzie, to u nas adnych, panie generale, nie ma. - Tak co w tych szafach? - Nu w szafach... W szafach wdki gatunkowe i nalewki rozmaite stoj. Ale po alfabetu ustawione. I nawet katalog jest. - Na A mamy, panie generale, anywk i angielsk gorzk - wtrci gospodarz kasyna wrd guchej ciszy. Genera przetrawia t wiadomo jeszcze przez chwil, po czym ze zgorszeniem pokiwa gow. - Ja widz, e pan nie tolko sam troch zanadto pije - rzek z wymwk - a jeszcze subalternw swoich przyucza... Kossowski poczu si dotknity takim posdzeniem. - Nic podobnego, panie generale - zaprzeczy ywo. - My tutaj, w toj bibliotiekie umys ksztacimy i wanie wieczorami, w chwilach wolnych od zaj w gry i rozrywki umysowe zabawiamy si... - W jakie gry?!

- Nu, zupenie prosto: jeden oficer wychodzi, eby on nie posysza, a inni umawiaj si na jakie nie bardzo trudne sowo. Kadej literze tego sowa odpowiada kieliszek wdki na t sam liter. I ot to sowo tym wanie kieliszkiem nalewa si do tego kufla z odpowiednich butelek - po katalogu i po afabietu. Teraz ten, co wyszed, wraca, musi zamiesza, wypi i odgadn sowo. Zgadnie - wszyscy pac. Nie zgadnie - paci sam. - Nadzwyczajne! - zdumia si genera. - A - no, prbu zrobimy. Tolko eby wyszed nie aden tam starszij, dowiadczonyj, a prosto madszyj subaltern. Byem najmodszy, ale nie najlepszy w dziedzinie tych rozrywek umysowych, a poza tym miaem wyznaczon zgoa inn funkcj, wic za drzwi wyrzucili Wacka R. i Kossowski powiada: - eby nie byo adnego somnienija, moe pan genera sam jakie sowo poda. Genera zmarszczy czoo, namyla si dusz chwil i mwi: - Nu, niech bdzie: mama. Mama? Nic atwiejszego! Naleli do kufla po jednym kieliszku; maliniaku, angielskiej gorzkiej, mitwki i anywki, Wacek przyszed, zamiesza, wypi, obliza si, spojrza na dowdc korpusu i powiada: - Mama, melduj posusznie, panie generale. - Nadzwyczajne - owiadczy genera. - Ale to ju chyba przypadkiem panu udao si! Ano - jeszcze raz! Wic Wacek znw - za drzwi, i znw trzeba wymyli jakie sowo. Dla generaw to nie jest, oczywicie, takie proste: trzeba si zastanowi, rozway, przeanalizowa, i dopiero powzi decyzj. Przy tym wybr polskich wyrazw jest znaczny, nawet jeli ma si pewne braki w znajomoci tego jzyka. Wreszcie zapada decyzja: - Nu, tak teraz - papa! Papa? Prosz bardzo: pieprzwka, anywka, przepalanka i alasz. - Wacek! Wacek wchodzi, pogardliwie spoglda na kufel, bo zmw na oko ocenia, e tam nie ma wicej ni cztery kieliszki, wypija i obojtnym gosem melduje posusznie: - Papa, panie generale. Sztabowcy bij brawo, dowdca korpusu z podziwem krci gow, po czym chrzka i zabiera gos. - Nu, co - przyszo przed panem: umys rzeczywicie pracuje, smak wyrobiony i... gratuliacje! Ale Wacek jest cokolwiek uraony: - Co pan genera mnie takie dziecinne zagadki: mama, papa! Ja tu w zeszym tygodniu nie mamapapa, tylko Nabuchodonozor i Konstantynopol odgadem! e, naturalnie, a si kurzy, ale genera - na szczcie - nie da powtrzenia podobnego rekordu. Nie mam pojcia w jaki sposb zdoabym zza jego plecw pokaza Wackowi czternacie liter wypisanych na kartonikach i skd wzibym a cztery O do takiego na przykad Nabuchodonozora...

Co kilka dni jestem subowo w Warszawie. Subowo - aby odebra kolejny samolot szkolny Moran MS-30 dla eskadry treningowej i odprowadzi go lotem do Lidy; prywatnie - aby zobaczy maego synka, zanie wizank kwiatw na grb Myszki i wrci stamtd ze cinitym gardem. Ale ten skurcz garda mija po niejakim czasie: to, co si stao, jest ju przeszoci, a gdy si ma dwadziecia kilka lat, yje si chwil obecn i przyszoci - nie mona si rozkleja. Jeli chodzi o przyszo, nurtuje mnie pytanie, co powiedziaaby panna Zofia Cichocka, gdybym dokona przelotu nad Atlantykiem. Albo gdybym odziedziczy milionowy spadek po nieznanym wuj u z Ameryki. Albo gdyby mnie adoptowa cesarz Abisynii. Albo na przykad gdybym si grobn jutro w jakiej bardzo efektownej kraksie. Cay ten zoony problem interesuje mnie tak dalece, e ju nie mog sobie da rady i id na Solec, eby j o to zapyta. Okazuje si, e Atlantyk, spadek i nastpstwo etiopskiego tronu nie odgrywaj prawie adnej roli, ale moja rycha mier (bez wzgldu na jej okolicznoci i przyczyny) ugodziaby Zok w samo serce. Obiecuj wic, e w najbliszych dniach i a do nastpnego przyjazdu nic podobnego mnie nie spotka, a nazajutrz rano migam wzdu niskich domw, na wysokoci pierwszego pitra, o dwa metry od okna, w ktrym dostrzegam jej sylwetk, wykrcam wcieky zawrt i kad Marana na kurs do Lidy. Silnik brzczy rwniutko, na piegowate policzki mego mechanika, plutonowego Grzesiaka wracaj rumiece po krtkiej chwili obawy, e ten immelman znad Solca skoczy si w nurtach Wisy, soce wieci nam prosto w oczy, poudniowo-zachodni wiatr dodaje prdkoci. Wiatr w ogon bardzo si przyda, bo benzyny mamy zaledwie na trzy godziny, przed nami prawie 350 kilometrw, a rednia prdko wasna nie przekracza stu dwudziestu. W dole na lewo poyskuje tor kolejowy do Biaegostoku. Woomin, Tuszcz, krte meandry Liwca zaronite oz i olszyn wrd podmokych k i szuwarw, a potem szeroko rozlany Bug, ktrego wody wystpiy z brzegw zatapiajc pola i wioski. Tymczasem w grze nad nami i niej, na wprost pynie coraz wicej biaych, pkatych obokw. Zbieraj si w stada, rozpezaj si dokoa, samolot nurza si raz po raz w sposzonych tumanach pary, ktre to gstniej, to rzedn, uciekaj w d i na boki, rozwiewaj si nagle i znw pojawiaj si niespodzianie, jak duchy ogarnite panik wskutek wtargnicia brzczcej maszyny w ich milczce krlestwo. Rzuca w tym krlestwie jak diabli, wic dodaj gazu, eby wydosta si ponad nie, i teraz otwiera si nad skrzydami Morana olbrzymia bkitna kopua wypeniona sonecznym blaskiem, a w dole wolno, majestatycznie przesuwa si ocean pokryty mlecznobia kr i usiany nienymi wyspami. Tylko u ich brzegw ciemnieje zamglona gbia, na ktrej dnie mona rozrni czarne kouchy lasw, powe wydmy, zielone rwniny i gdzieniegdzie srebrne lusterka lub poyskujce yki wody. Tylko od czasu do czasu przez ostr, rozjarzon do olepiajcej biaoci krawd lej si w ciemn otcha snopy ukonych promieni i z mrocznego odmtu gboko w dole wyaniaj si na chwil bielone wapnem chaty wsi albo rozrzucone nad rzek domy miasteczka. Spogldam na zegarek: jestemy w powietrzu nieco ponad godzin. Rozlewiska przywodzce na myl potop s z pewnoci dzieem Narwi, a miasteczko nazywa si apy. O dwadziecia pi kilometrw dalej jest Biaystok - poowa drogi. Lecimy wic dobrze z tym wiatrem i na pewno wystarczy nam benzyny. Tylko teraz biae oboki pod nami gstniej coraz bardziej, a ja wolabym widzie ziemi i nawigowa wedug mapy.

Zmniejszam obroty, schodzimy. Samolot taczy, podryguje, wspina si na falach prdw i zapada, jak lekki kajak, w niespokojnym nurcie bystrej rzeki, ktra pdzi naprzd przed podwodne progi, pena wirw i wodospadw, krta, dzika i rozhukana. Soce i bkitne niebo zostay gdzie bardzo daleko w grze. A w dole, bardzo gboko, powinna by ziemia. Mona by powtpiewa o jej istnieniu. Dokoa jest tylko brudnoszara, jednolita mga, a w niej - Moran, ktry na olep zatacza si wrd powietrznych wybojw. Trzymam go sterami w jakiej takiej rwnowadze na odpowiedzialno przyrzdw, ktre zreszt dziaaj z nieznacznym opnieniem, i czekam spogldajc co chwila na wysokociomierz. Jego strzaka mina ju jedynk i wolno schodzi coraz niej po kreskach podziaki: 800 metrw, 600, 400... A ziemi nie ma i nie ma. Wypatruj jej z lekkim niepokojem, bo diabli wiedz, jak wysoko siga puap tych chmur. Wiem, e teren pode mn jest falisty, ale bez wikszych wzniesie. Moe si jednak zdarzy, e wyjd bardzo nisko, nad jakim lasem, albo akurat nad samym Biaymstokiem i nadziej si na drzewo albo na dachy, czy na wie kocieln... Trzysta metrw. Zero na moim wysokociomierzu zostao ustalone w Warszawie, 100 metrw nad poziomem morza. Tu miejscami jest nawet 180... Dwiecie metrw, ziemi nie wida. Zwikszy obroty i pcha si przez te chmurzyska znowu na dwa tysice? Po pierwsze - wcale nie mam na to ochoty. Po drugie - dalej moe by to samo albo jeszcze gorzej. Wprawdzie komunikat meteorologiczny nie przewidywa adnych tego rodzaju komplikacji, ale apiwiatry czsto si myl. Jedno jest pewne: za mn, w kierunku na Warszaw nie ma takiego kitu. I benzyny wystarczyoby z pewnoci. Ale przecie nie bd wraca z poowy drogi tylko dlatego, e obniy si puap chmur! Jest ziemia! Kby szarej pary uciekaj w gr, rozpraszaj si, nikn, a pod samolotem wyaniaj si ciemne, ale wyrane i realne lasy, pola, drogi wiejskie i szosy, z prawej strony podbiega tor kolejowy, a w oddali na lewo wyrastaj domy, kominy fabryk i zrby ulic miasta: Biaystok! Wysoko - sto pidziesit metrw, ale to wysoko warszawska. W rzeczywistoci lec tu nad wierzchokami drzew, a tu nade mn wisi szara, jednolita warstwa chmur. Na domiar zego musz lecie po loksodromie17, bo gdybym obra atwiejsz drog wzdu toru kolejowego przez Wokowysk, nie starczy mi benzyny. Wicej ni sto kilometrw tej loksodromy prowadzi nad terenem pozbawionym wyranych punktw orientacyjnych, nad lasami i bagnami, nad rozlewiskami dopyww Niemna, i dopiero potem z prawej strony towarzyszy jej szosa drugiej klasy, ktr mona wzi za przewodniczk. Plutonowy Grzesiak rozglda si po lenym bezdrou, ktre teraz rozpociera si pod nami, ale nie mog liczy na to, e w por ostrzee mnie przed jak przeszkod: musz sam dzieli napit uwag midzy falistym, kudatym kouchem pocitym przesiekami a piercieniem busoli. Ten ciemnozielony, kipicy kouch pdzi, cwauje, wznosi si i opada, dymic mglistym oparem, podziaka busoli balansuje na lewo i na prawo od kreski kursowej, a niskie chmury wlok si leniwie, zaczepiajc raz po raz o korony drzew. W cigu pitnastu minut pitnacie razy postanawiam zawrci i pitnacie razy porzucam t decyzj, bo wanie wtedy puap troch si podnosi. Troch; nie na tyle, eby si tam mona byo zmieci w ostrym zakrcie... Przypomina mi si miertelna kraksa sieranta Obrembowicza, pod
17

Loksodroma - linia przecinajca poudniki pod staym ktem.

Hrubieszowem w r. 1920. Zwali si na ziemi z ostrego zakrtu w chmurach... Przypominaj mi si take inne wypadki, po ktrych nastpoway malownicze pogrzeby pilotw. Zakrt wcale nie jest do tego potrzebny: jak mnie tu jeszcze troch przycinie... Ale wreszcie las si koczy, mijam jedno i drugie miasteczko przysiade u rozstajnych drg, a potem ziemia opada niej, poyskuj lusterka wody i wrd rozlegych bagien wije si rzeka - chyba wisocz? Spogldam na map, na zegarek. Tak: jeeli nie zboczyem z kursu, powinna to by wisocz. Puap chmur jest coraz wyszy, jaki zabkany promyk soca przecisn si a na dno zmtniaej przestrzeni i zapala metaliczne drgajce byski na usce drobnych fal. Zarola ozy i trzcin chyl si pod wiatrem, stada dzikich kaczek rw si z podmokych smugw, widnokrg, ktry dotd rozpuszcza si jak w mtnej wodzie z mlekiem, nabiera coraz wikszej gbi i ostroci. Nerwy i minie stopni owo odpraj si, ciki, ugniatajcy kamie topnieje mi w piersiach, serce bije lekko, przyjemny, wesoy prd pynie po caym ciele i zamienia si w umiech: nie byo znw tak le! Jeszcze kwadrans i przelatuj nad Niemnem, nad szos i torem kolejowym. Zgadza si. Teraz obszary lene s mniej zwarte, a teren paski i tylko od czasu do czasu jaka leniwa rzeczuka udaje Amazonk, rozlewa si szeroko i zatapia tysice hektarw k, na ktrych stercz sczerniae kopy zeszorocznego siana. Do Lidy sto pidziesit kilometrw. Przy sprzyjajcym wietrze - troch wicej ni godzina lotu, ale zaczyna to by nuce. Teraz, gdy puap chmur, a wraz z nim mj Moran podnis si do siedmiuset metrw, ziemia pode mn pynie wolno, bez niespodzianek. Widz z daleka podobne do siebie lasy i zagajniki, pola, skrzyowania drg, wsie i miasteczka. Niecierpliwi mnie, e zbliaj si tak dugo: mona si zanudzi, zanim si je minie. W dodatku zmarzem i szczerze wyznaj, e mam do. Czas wlecze si chyba jeszcze wolniej ni ziemia, a wyobrania podsuwa mi coraz natarczywiej pontne obrazy: ciepe wntrze kasyna oficerskiego, dobrze zaopatrzony bufet, gbszy kieliszek wdki do gorcej przekski, a potem - pachncy dym papierosa. Ze wszystkich tych zachcianek na razie mog zrealizowa tylko ostatni. I to zreszt nie jest atwe, bo w kabinie za odwietrznikiem powstaj wiry od pdu powietrza (bd co bd ponad sto kilometrw na godzin), ale za trzecim razem udaje si. Teraz z prawej strony powinna by zbienie do mego kursu zbliy si szosa, ale nie widz jej wrd lasw. Nie widz te oczywicie dwutorowej linii kolejowej, ktra jest jeszcze dalej na prawo. Moe by troch zboczy i upewni si? To tylko pi, najwyej dziesi kilometrw. Ale wskanik zapasu benzyny - mieszna szklana rurka, jak w szkolnej pracowni chemicznej - ostrzega, e trzeba oszczdza paliwa. Znw jakie bagna rozcigaj si na lewo i na prawo midzy grondami karowatego lasu, a dalej, na niewielkiej wyniosoci u wierzchoka klina dwch drg dymi komin fabryczny: tartak. Mj mechanik pochyla si nade mn, pokazuje mi t ma osad. - Papiernia, panie poruczniku! - Jaka tam papiernia! Tartak! - Ta miejscowo tak si nazywa: Papiernia! Tu mj wujo mieszka!

A, to co innego. Szukam na mapie miejsca zamieszkania Grzesiakowego wuja i - jest! Dokadnie na loksodromie: Papiernia! A te bagna to rzeka Lebioda. No, jestemy niemal w domu: jeszcze ze trzydzieci kilometrw. I prawie w tej samej chwili silnik zaczyna przerywa... Nie pomaga manewrowanie manetkami18, zmniejszanie i powikszanie obrotw. - wiece nawalaj - mwi Grzesiak. Pewnie ma suszno. Z osiemdziesiciu koni mechanicznych uwizionych w cylindrach co chwila poowa bzyka to niebieskawym, to czarnym dymem i nie cignie, a samolot traci prdko i grznie mi w powietrzu. Nie ma rady - trzeba ldowa... Rozgldam si: gdzie? Od czasu pierwszego przymusowego ldowania, ktre wydarzyo mi si jeszcze w Krakowskiej Szkole Pilotw, wielokrotnie ldowaem w polu na przygodnie wybranym terenie i tylko raz, gdy silnik nawali mi nad Warszaw na wysokoci 300 metrw, skoczyo si to niegron kraks. Ale - mj stosunek do ziemi w takich przypadkach pozostaje niechtny i nieufny. Ziemia jest wprawdzie przystani dla samolotu, jak port morski dla okrtu lub statku. Ale to dotyczy tylko lotniska. Podczas przelotu ziemi mona porwna raczej do ska podwodnych i mielizn omijanych przez statki i marynarzy. Bo ziemia jest zdradziecka i niegocinna. Jest nierwn, nagle, bez adnych porednich przej zjawiajc si granic przestworza. Jest jego dnem, na ktre trzeba si opuci z du prdkoci, zmieniajc natychmiast swobod ruchw w trjwymiarowej przestrzeni na ich precyzj w trudnych, ograniczonych warunkach. Nawet majc do znaczn wysoko, a co za tym idzie do czasu na wybr przygodnego ldowiska, nigdy nie wie si na pewno, czy pod zielon traw ki nie kryje si bagnista gleba, w ktrej moe ugrzzn podwozie, albo czy na pozr rwnego pola nie przecina rw zasonity zboem. Nieznaczny spadek terenu, ktry moe wpdzi maszyn na jakie przeszkody, niewinnie wygldajca polana, ktra okazuje si len porb pen pniakw, niewidoczne z gry przewody wysokiego napicia i druty telefoniczne - oto zasadzki ziemi czyhajce na cao dwigarw samolotu i koci pilota... Susznie mwi si: niebo a ziemia. Ten (czsto naduywany) zwrot dopiero w dosownym, lotniczym rozumieniu nabiera prawdziwego znaczenia. Tym razem sytuacja nie wydaje si grona. Zaraz za t Papierni od szosy oddziela si wysadzana topolami droga, ktra prowadzi do dworu. Po jej lewej stronie bure zeszoroczne ciernisko porasta moda koniczyna albo lucerna. Rwno jak na stole i chyba z p kilometra tego dobrego. Grzesiak zgadza si z moim wyborem i wrzeszczy mi nad uchem, e to majtek pana Szczeczunowicza, Radziwoniszki. Dym z tartacznego komina wyranie wskazuje kierunek wiatru: wzdu drogi. Mam jeszcze do czasu, aby z gry przyjrze si dworowi. Prawie jak w Soplicowie: z drzewa, lecz podmurowany i topole, co go chroni od wichrw jesieni, i kolisty podjazd, i staw (co prawda tylko jeden), i nawet brama na wci otwarta. Tylko nie ma brzozowego gaju. Ciekawe, czy tu mieszka jaka Telimena albo przynajmniej Zosia... Zachodzimy od strony szosy, Moran bzyka coraz sabiej, jak konajca mucha, ale za to dymi nie gorzej ni tartak. Podcigam go, ile si da, eby dobieg skoczy si blisko dworu i oto ju siedzimy.

18

Manetki - rkojeci dwigienek sterujcych dopywem benzyny i powietrza do ganika przy silnikach rotacyjnych.

Ja Grzesiak niezwocznie zabiera si do silnika i owiadcza, e na razie moja pomoc nie jest mu potrzebna. Tymczasem z oficyn wylatuje czelad, aby na wasne oczy, z bliska zobaczy eroplan i cudem ocalaych lotnikw, a za czeladzi statecznym krokiem zblia si wojski. - Nazwisko moje: Szczuka. - Podporucznik Meissner. - Przyjemno pozna. Nic zego nie zdarzyo si? Wyjaniam przyczyn ldowania, przepraszam za niewielkie szkody w koniczynie, a wojski pki co zaprasza mnie do dworu. Pastwo Szczeczunowiczowie (trzy razy cz w nazwisku, i na dodatek sz na pocztku, i jeszcze Ra-dziwo-ni-szki! Dopiero miaby kopot Napoleon, ktry w r. 1812 nocowa podobno u lupcia i mwi do niego monsieur Slugne!) - ot pastwo Szczeczunowiczowie s starszym, bezdzietnym maestwem, ktrego gocinno przechodzi wszelkie wyobraenie. Jeli ju w aden sposb nie bd mg przenocowa, to przynajmniej musz zosta na obiedzie, a pki co zaraz podadz zaksk. To nie jest zy projekt, zgadzam si w wdzicznoci i pki co rozmawiamy w duym myliwskim hallu (naleaoby moe po staropolsku powiedzie: w sieni?). Ze cian stercz wiece jeleni, parostki kozw, wyszczerzaj si by dzikw, guszce, cietrzewie i bataliony siedz na skatych odcinkach gazi, wilcze i borsucze skry zacielaj podog. Musi tu by znakomity teren owiecki. - No, jeszcze nie najgorszy - powiada skromnie gospodarz. - A pan myliwy? Nie tylko ja - w Lidzie jest nas p dywizjonu myliwych! Pani domu korzysta z przejcia na ten mski temat rozmowy i oddala si - zapewne dopilnowa przygotowania obiadu, a pan Szczeczunowicz podzwaniajc kluczami otwiera brzuchaty kredens i wybiera kilka omszaych butelek. Jednoczenie drzwi otwieraj si i rumiane dziewcz suebne trzymajc oburcz ogromn tac z zakskami pynie ostronie, drobnym kroczkiem do okrgego stou. Doniosa, wydaa gone westchnienie ulgi, dyga przede mn, co najmniej jak przed wojewod, ponie jeszcze ywszym rumiecem i ucieka w niezrozumiaym popochu. Na tacy pitrz si wdliny, pgski, pasztety, grzybki, korniszony, saatki, szczupak w galarecie, mode rzodkiewki i inne specjay. Starczyoby na cay puk! Pan Szczeczunowicz napeni kieliszki. - W rce paskie perswaduj. - Grzeczno paska moim obowizkiem - odpowiadam wiadom tutejszego savoir-vivreu. - Bynajmniej - zaprzecza uprzejmie. - Bynajmniej, bynajmniej. Trcamy si z wielk powag, wcigam w nozdrza korzenny zapach bursztynowego pynu, smakuj znakomite! - i wlewam do garda. Pali, jak ogie, ale dobre! Chyba na jakich zioach, wic - nastojka, nie nalewka, ktr sporzdza si na wieych owocach. Chwal t nastojk ze szczerym przekonaniem, co widocznie sprawia gospodarzowi niema przyjemno, zwaszcza e - jak wida - -nie pomyliem si w terminologii. (Niemaa w tym zasuga pk. Kossowskiego i naszej biblioteki).

Na szczcie w sprawie zaksek pan Szczeczunowicz stosuje metod zgoa przeciwna metodzie mego dowdcy: zachca do jedzenia i sam daje dobry przykad, jakkolwiek nie zapomina o kieliszkach. W poowie zawartoci butelki wiemy ju o sobie niejedno: ja o tutejszych polowaniach i ssiedztwie on o puku i o Kossowskim, a obaj o wsplnych znajomych. I wtedy w drzwiach pojawia si Telimena! Moe niezupenie ta z Pana Tadeusza, na pewno troch modsza i nie taka sawantka, lecz w kadym razie zjawisko ze wszech miar godne uwagi i przycigajce t msk uwag jak magnes. - Porucznik Meissner, a to ony mojej przyrodnia siostrzenica, Irena. Wstaj, pochylam si, dotykam ustami biaej, wypielgnowanej doni (pachnie dobr wod kolosk), a potem przez chwil patrz w jej czarne jak otcha oczy, co wywouje lekki umiech i jeszcze lejszy rumieniec. - Przepraszam pani: troch zbaraniaem. Wuj Szczeczunowicz z dum podkrca wsa (chocia dalekie powinowactwo siostrzenicy wycza chyba jakiekolwiek jego zasugi w sprawie jej urody), Telimena mieje si z mego na p udanego zmieszania, a ja wysilam mizerny dowcip, eby powiedzie co dorzecznego o yczliwym losie, ktry mnie sprowadzi w te gocinne progi. Tymczasem zioow nastojk zastpuj kolejno wytrawne nalewki, bo gospodarz widocznie uzna, e mimo modego wieku mam dostateczne kwalifikacje, aby je oceni, a ponadto pragnie naleycie uczci owo zrzdzenie losu. Nie przeszkadza mi to w admiracji Telimeny - moe nawet pomaga? Nasze spojrzenia spotykaj si raz po raz, przy sutym obiedzie siedzimy obok siebie, a gdy wreszcie nadchodzi pora rozstania, Telimena przycza si do serdecznych zaprosze dla mnie i dla caego puku z Kossowskim na czele. Oczywicie z noclegiem, najlepiej w sobot, bo nazajutrz moglibymy zapolowa na cietrzewie. Grzesiak, nakarmiony i (w miar) napojony, jednym mocnym przerzutem uruchamia silnik, po prbie na penych obrotach wyciga spod k drewniane klocki i wazi do gondoli. Rozgldam si po niebie. Oboki pyn wysoko, a soce skania si ku zachodowi. - Zapnijcie porzdnie pasy. - Gotowe, panie poruczniku. Kouj na podwietrzny skraj ldowiska, zawracam i natychmiast startuj. Rwny, ostry, a zarazem dwiczny gos silnika wrzyna si w cisz jak wirujca tarcza stalowej piy w suche drewno. Samolot rwie si w gr, ale trzymam go tu nad ziemi, aby mia duy nadmiar pdu i dopiero gdy mijamy dwr, kad go gboko na skrzydo, podcigam do stromego zakrtu o sto osiemdziesit stopni, a gdy ster miknie na granicy utraty prdkoci, wyprowadzam do poziomu. Zaraz potem zawracam, eby wyci dwie poegnalne beczki, i ju na dzisiaj dosy, bo resztki benzyny chlupoc ostrzegawczo w zbiornikach.

- Nu, jak mojego subalterna tam tak gocinno przyjli - mwi Kossowski, wysuchawszy mego sprawozdania - tak trzeba wizytu zoy. Polecisz i meldunek zrzucisz, e my, znaczy, w subotu przylecimy. W trzy Morany. Z jednym mechanikiem. - Tak jest, panie pukowniku!

- I, mwisz, nalewki odpowiedzialne? - Bardzo odpowiedzialne, panie pukowniku. - A tobie ta twoja tajemnicza Tamara w gowie nie zawrcia? - Telimena, panie pukowniku. Waciwie - Irena. Owszem, zawrcia. - Nu, tak ile ich tam jest? - Jedna, panie pukowniku. Telimena, to z Pana Tadeusza... - A to kto taki? M? - Nie, panie pukowniku. Pani Irena od paru lat jest wdow. Wczenie wysza za m i... - A Tamara? - Telimena. - Nu, niech bdzie Tielimiena. - Telimena, to wanie pani Irena. Kossowski patrzy na mnie podejrzliwie. - Ty ile wypie? - Nie liczyem, panie pukowniku, ale nie tak duo. Moe w sumie z p litra. - A dogada si z tob trudno. Na pewno przez t wdow po tym, jak jego? Tadeuszu... Nu, mniejsza o to. Id, przepij si. Speniem to polecenie, nia mi siej Tamara-Irena-Telimena, wdowa po Tadeuszu, a nazajutrz podczas przerwy w lotach szkolnych poleciaem do Radziwoniszek. Miaem wielk ochot wyldowa, ale nie byo czasu, wic tylko pokrciem troch nad dworem, wywoaem panik wrd indykw i kaczek, a take - by moe - ywsze bicie serca Telimeny, rzuciem w meldunek w woreczku obcionych piaskiem i zaopatrzonym w dug czerwon wstg, stwierdziem, e spad nieomal u stp piknej kobiety, i wrciem do Lidy.

Akrobacja na Moranie ogranicza si do kilku podstawowych figur jak: korkocig, beczka, przewrt i zawrt - po pierwsze dlatego, e ten samolot nie wytrzymuje wikszych przecie, a po wtre poniewa 80-konny silnik ma za ma moc do pokonania bezwadnoci maszyny przy niektrych ewolucjach. Oczywicie dobry pilot moe wykona take ptl, wywrt i lizg na skrzydo, pod warunkiem, e zrobi to precyzyjnie, ale padanie liciem, lizgi na ogon i zawroty Immelmana mog si skoczy katastrof. Do akrobacji grupowej w szyku zwartym Moran si nie nadaje: jest zbyt powolny i musi mie duo miejsca w przestrzeni, eby figury wychodziy. Dlatego przyleciawszy w sobot przed wieczorem do Radziwoniszek nie robimy wikszego cyrku: kady macha po jednej beczce, klucz zbiera si w trjk i lduje. Prezentacja kolegw naley do mnie: pukownik Kossowski - o nim gospodarze syszeli ju ode mnie co nieco; Stefan P., dowdca pierwszej eskadry - ten sam, ktry w Warszawie wymyli zabaw w tramwaj; dowdca drugiej eskadry, Bolek Orliski, przystojniak, o ktrym marz panny z caego powiatu, i wreszcie dowdca eskadry treningowej (mj przeoony), Ignac G., wilnianin, hallerczyk,

chopisko niezmiernie poczciwe, ale przywodzce na myl raczej ubra z puszcz litewskich ni lwa salonw. W myliwskim hallu zaczyna si towarzyska rozmowa, ktra - jak przewidywaem -idzie do niesporo. Kossowskiego zaanektowaa pani domu (aby go uhonorowa), ale nasz dowdca nie jest rozmowny, zwaszcza przed spenieniem kilku gbszych. Sucha z niejakim roztargnieniem, mwi tak albo nie i od czasu do czasu ypie na mnie, jakby chcia powiedzie: Dosy porozmawialimy, gdzie te nastojki? Czuj si skrpowany tymi jego spojrzeniami, a przecie musz utrzyma swoje stanowisko przy Telimenie, eby go nie zaj Bolek. Ten, oczywicie, daje sobie doskonale rad porodku wianuszka panien z ssiedztwa, ale i jego zdaj si przyciga oczy czarne. Ignac, rudy, piegowaty drgal milczy i umiecha si, pozostawiajc wysiki towarzyskie Stefanowi, ktry snuje wspomnienia o Paryu, gdzie wraz z nim spdzi tydzie urlopu, gdy byli w armii Hallera. Wspomnienia Stefana nie dotycz ani dzie sztuki i architektury, ani muzew i piknych zabytkw, lecz raczej gwnie domw, ktrych nie mona by nazwa prywatnymi, oraz restauracji i nocnych lokali na Montmartre, a to z tej prostej przyczyny, e zabytki i dziea sztuki interesoway go znacznie mniej ni trzeciorzdne tancerki i pierwszorzdne koniaki. Ale o tych sprawach nie wypada za wiele opowiada skromnym pannom z zaciankw, wic Stefan milknie, a potem trca Ignaca okciem. - Powiedze co, bo pomyl, e idiota. Ignac wyta umys, lecz to si nie na wiele zdaje i zapada cisza. Wtem zbawcza idea zawitaa w rudym bie: - A w Paryu - owiadcza - w Paryu, prosz pastwa, tanie walizki! Ta rewelacja pogbia tylko cisz - nie wiadomo, co bdzie dalej. Koniecznie trzeba by co jeszcze o tym Paryu... - I ze Stefanem jedlimy takie ledzie, e u nich czerwone oczy! Jak Boga kocham! Nie wiem, jaka bya reakcja zdumionych suchaczy, bo wanie patrzyem w oczy czarne usiujc skupi si, by odpowiedzie dorzecznie na pytanie, czy przywiozem strzelb i czy przed witem wybior si na toki cietrzewi. - Wybior si - powiedziaem. - A pjdzie pani ze mn? - Odprowadz pana do budki. Jest taka jedna... Jeszcze z niej nikt nie strzela. Troch trudno tam trafi, ale kogutw... - To pysznie! Dzikuj. Kossowski znw na mnie ypie, podczas gdy wytrwaa pani domu wypytuje go o przesdy lotnicze: czarny kot, pitek, trzynastego, zakonnica na lotnisku... - Czy pan pukownik te ma jaki przesd? - Owszem, mam - mwi Kossowski i znw zapada cisza, bo kady chce usysze sowa znakomitego pilota. - Rzeczywicie - gupi przesd - przyznaje samokrytycznie. - Ot, widzi pani, ja nie cierpi ciepej wdki. Teraz pkaj lody, zwaszcza e otwieraj si drzwi jadalni i gospodarz prosi do stou. Wdki s zimne, prosto z lodu; atmosfera - ciepa, prosto z serca. Kossowski posya mi spojrzenie pene aprobaty.

Od niedawna jestem posiadaczem dobrej strzelby, dwudziestki, kupionej okazyjnie i w dodatku na spaty ratalne. Ale nie strzelaem z niej do tokujcych cietrzewi ani przed szabasem19, ani po wschodzie soca, cho - jak mi si wydaje - siedziao ich kilka w niewielkich odlegociach od wygodnej budki uplecionej z gazi wierku, do ktrej zaprowadzia mnie Telimena. Dopiero gdy tok si skoczy i wracalimy oboje przez mody zagajnik do domu, zabiem przelatujc srok.

Rozdzia 4 Do koca r. 1924 kandydaci na pilotw szkolili si w pilotau pocztkowym bd w eskadrach treningowych niektrych lotniczych, bd w Niszej Szkole Pilotw w Bydgoszczy, a nastpnie przechodzili kurs pilotau podstawowego i ewentualnie myliwskiego w Wyszej Szkole Pilotw w Grudzidzu. Wiosn r. 1925 zlikwidowano Wysz Szko Pilotw oraz kursy pilotau pocztkowego w pukach, poszerzono natomiast zakres szkolenia w Bydgoszczy o pilota podstawowy na samolotach liniowych, powikszajc zarazem tamtejsz kadr instruktorsk i przydzielajc szkole odpowiedni sprzt. Tak wic cakowity kurs pilotau dzieli si odtd na trzy etapy: pilota pocztkowy (I eskadra) - bd na samolotach Caudron C-120, bd te Hanriot H-1421 (od r. 1926); pilota przejciowy (II eskadra) - na Albatrosach B-2 i C122, a od r. 1926 na Moranach Ms-30 i Hanriotach H-1923 i wreszcie pilota podstawowy (III eskadra) - na samolotach Breguet XIV24 i Potez XV, a od r. 1926 take Potez XXVII i Breguet XIX. Przeszkolenie najlepszych absolwentw w akrobacji pozostawiono dywizjonom myliwskim. Kada eskadra miaa swj stay personel instruktorski, a caoci wyszkolenia praktycznego kierowa szef pilotau. Uczniami byli zarwno oficerowie, jak podoficerowie, gwnie z innych rodzajw broni, oraz nieliczni obserwatorzy i mechanicy z lotnictwa, ktrym udao si dosta na kurs pilotau mimo ich niedoboru w pukach. Dowdztwo nowo utworzonej III eskadry obj kpt. pil. - obs. Aleksander aguna, instruktorami zostali ppor. pil. Janusz Meissner, ppor. pil. Franciszek wirko, sier. pil. Mulewski i sier. pil. Bargiel.

Przeniosem si do Bydgoszczy wraz z matka i synkiem, a wkrtce po tym odby si w Warszawie mj lub z Zok. Urlop otrzymany na ten cel min szybko i zacza si suba - na razie nie wymagajca wielkiego wysiku i nie zabierajca zbyt wiele czasu, a polegajca gwnie na treningu instruktorw w pilotau z tylnej kabiny samolotw Breguet i Potez. Latamy kolejno kady z kadym, a poniewa wraz z dowdc eskadry jest nas piciu, daje to po dwadziecia moliwych kombinacji przy zmianie miejsc instruktora i ucznia dla kadego z tych dwch samolotw. Zachowanie prawidowego pooenia maszyny przy starcie, podczas lotu i wykonywanych manewrw oraz przy ldowaniu, gdy
19 20

Szabas - kilkunastominutowa przerwa w tokowaniu cietrzewi (kogutw) o wschodzie soca. Caudron C-1 - francuski samolot rozpoznawczy uywany ju w r. 1914 podczas I Wojny wiatowej. Silnik rotacyjny 80 KM. 21 Hanriot H-14 - francuski samolot szkolny. Silnik rotacyjny 80 KM. 22 Albatros B-2 i C-1 - szkolne (podczas wojny r. 1914-18 uywane te jako rozpoznawcze) 2-miejscowe samoloty niemieckie. Silnik Benz 160 KM. 23 Hanriot H-19 - francuski samolot szkolny z silnikiem 130 KM. 24 Breguet XIX wytwrni Louis Breguet. Silnik 450 KM, prdko maks. 220 km/g.

si j prowadzi z tylnej kabiny, nie nastrcza prawie adnych trudnoci - jest nawet, atwiejsze ni z miejsca pilota (a wic i ucznia), ale trzeba si oswoi z nieco inn pozycj maski silnika na horyzoncie, a take z innym (pozornie) ktem wznoszenia i podchodzenia do ldowania. Obaj podoficerowie s wytrawnymi pilotami i po kilku wiczeniach opanowuj wszystkie elementy lotu w stopniu doskonaym. Ja w Lidzie wylataem kilkanacie godzin na miejscu instruktora, wic tu przyzwyczajam si tylko do Poteza. wirko - najmniej dowiadczony, bo ukoczy szkol pilotw dopiero przed rokiem - dorwnywa jednak caemu naszemu zespoowi. Niewtpliwie jest utalentowanym pilotem, a przezwisko Ryy (po rosyjsku tak nazywaj klownw cyrkowych) przylgno do niego z powodu wesoego usposobienia i wygldu. Ryy jest krpy, niski, eb ma wygolony, miejce si oczy i zadarty nos, co wszystko razem nie przeszkadza mu by sympatycznym koleg i dobrym pilotem. O dowdcy eskadry nie trzeba mwi: jak wiadomo, wszyscy dowdcy lataj znakomicie i byoby grubym nietaktem powtpiewa w t wojskow zasad. Tymczasem w drugiej eskadrze lataj ci kandydaci na pilotw, co ukoczyli klas wstpn w eskadrach treningowych pukw, a pierwsza zacza normalny kurs pilotau pocztkowego dla wieo przybyych. Aeroplany, na ktrych si to pocztkowe szkolenie odbywa, pochodz z francuskiej szkoy pilotw przybyej do Polski wraz z armi Hallera, ale pamitaj pocztek wojny - lata 1914-15, kiedy uywano ich do zada bojowych. S to przyrzdy do latania polegajce na poczeniu pltanin drutw parasola, wozu drabiniastego, blaszanej wanny o ksztatach kalosza oraz mynka do mielenia kawy. Ten dziwny konglomerat nazywa si Caudron C-1. Parasol mona od biedy uzna za skrzydo, na kocu wozu drabiniastego s stery, a blaszany kalosz reprezentuje dwumiejscow gondol, do ktrej doczepili w mynek zaopatrzony w migo. Druty za s po to, eby si aeroplan nie rozsypa. Oczywicie ujrzawszy po raz pierwszy ten cud techniki, poczuem szalon ochot, by na czym takim polata i w sposb naleycie subowy zwierzyem si z tych pragnie szefowi pilotau. To najwaniejsze stanowisko w szkole zajmuje kapitan pilot Jerzy Garbiski, do ktrego mwi si panie rotmistrzu, poniewa w Rosji suy najpierw w kawalerii, a dopiero pniej, w kocu r. 1916 ukoczy pilota w Gatczynie. W Polsce zosta szefem pilotau szkoy zaraz po wycofaniu francuskiej kadry instruktorskiej w r. 1920 i od tego czasu kieruje wyszkoleniem w Bydgoszczy. Przezywaj go Kardynaem (majc na myli Jana Armanda Richelieu) - zapewne dlatego, e z rysw przystojnej, mskiej twarzy przypomina wszechwadnego ministra Ludwika XIII, i e jak tamten Francj i nawet krlem, tak on despotycznie rzdzi szko pilotw i nawet poniekd jej komendantem. Naley przyzna, e te rzdy wychodz szkole na dobre. Tak wic uzyskawszy zezwolenie Kardynaa oraz zgod dowdcy pierwszej eskadry, kpt. Wojtygi, ktry uyczy mi uprzejmie swojej sztabowej maszyny, pomylnie ominem pajczyn drutw i wgramoliem si do kalosza, a mechanicy zapucili silnik. - Ostro pikowa do ldowania! - wrzasn do mnie jeszcze Wojtyga. - To bydl zaraz traci prdko bez gazu! Wiedziaem ju o tej waciwoci aparatw pana Caudrona, bo zauwayem, jak na nich lduj instruktorzy z uczniami. Wykrciem od hangaru pod wiatr i - majc przed sob lotnisko opustoszae po zakoczeniu porannych lotw - wystartowaem, lub raczej: pozwoliem dziwacznemu latawcowi unie si w powietrze bez adnej interwencji z mej strony. Wykona to gadko i sprawnie, po krtkim wybiegu, wspomagany przez w wiatr, ktry przypieszy zejcie grup najmodszych uczniw, a teraz

wia z coraz wiksz si i goni po niebie uciekajce w popochu oboki. Czuem, jak mnie raz po raz przyhamowuje i podbija w gr, a potem nagle umyka spode mnie, wykrca, zapada si pod lewym, to znw pod prawym skrzydem, jakby chcia mnie przekona, e nie wolno go lekceway. Nic sobie nie robiem z tych ostrzee, jakkolwiek musiaem ju od kilku minut odparowywa sterami jego wygibasy i reagowa na podstpne ataki. Uspokoi si zreszt na wysokoci omiuset metrw i tylko podsadziwszy si pod skrzyda wypiera brzczcego Caudrona coraz wyej i wyej. Zmniejszyem obroty, wykonaem kilka zakrtw, na przymknitym gazie pooyem maszyn do spirali, skrciem kilka zwojw, wyrwnaem i - przekonawszy si, e ten strach na wrble lata niemal jak prawdziwy samolot - poszukaem wzrokiem lotniska. Nie byo go ani za mn, ani przede mn, ale na lewo w dole zaraz zobaczyem miasto i zorientowaem si, e wisz w miejscu nad hangarami. Tgi, rwny prd pyn z jednostajnym szumem dokoa gondoli z prdkoci rwn prdkoci samolotu - okoo osiemdziesiciu kilometrw na godzin. Gdy znw zmniejszyem obroty i lekko pocignem ster, ziemia pode mn zacza sun naprzd: wiatr znosi mnie w ty, jak bystry nurt znosi drobn potk, ktra stara si przedosta w gr rzeki. Tkwiem porodku tego powietrznego nurtu skupiony i czujny, utrzymujc samolot na granicy utraty prdkoci, a on - kruchy owad z drewna i ptna - brzcza silnikiem, mocowa si z wichur, trawersowa to w prawo, to w lewo i cofa si, spychany potn si, lecz wci niepokonany i dzielny. By mieszny, ale budzi sympati. Zdobywa si na upr i wytrwao, aby przynajmniej utrzyma sta wysoko, podczas gdy przegrywa w wycigu z prdkoci wiatru. Tylko jeeli podstpny wicher uderza znienacka pod skrzydo, aby go rzuci w lizg i strci w korkocig, dopomagaem mu sterami. Poza tym walczy sam, niemal bez mego udziau. Dopiero kiedy w ten sposb, lecc tyem, znalazem si do daleko za pnocn granic lotniska, zwikszyem obroty, aby wrci i wyldowa. Teraz my, to znaczy: Caudron i ja zwycialimy wichur. Zwycialimy co prawda nie tylko dziki duym obrotom silnika, lecz take kosztem utraty wysokoci, bo staroytny aeroplan lecc poziomo, prawie na penym gazie, osiga w stosunku do ziemi prdko parokonnej bryczki... Dlatego te, gdy przywleklimy si nad lotnisko, miaem pod sob nie wicej ni sto metrw. Dlatego rwnie - ldujc sposobem z pieca na eb, pod ktem 45 i wyrwnawszy tu nad ziemi zatrzymaem si na jednej linii z szeregiem Caudronw, ktre mechanicy przed hangarem przygotowywali do lotw popoudniowych. Ten niezamierzony wyczyn zosta przez nich uznany za mistrzowski popis zrcznoci, opanowania i zimnej krwi. Na szczcie ani Wojtyga, ani Kardyna nie byli jego wiadkami.

W drugiej poowie czerwca soce wschodzi kwadrans po czwartej, ale wit zaczyna si o godzin wczeniej. Jeszcze wczeniej natarczywy, uparty dzwonek budzika wyrywa mnie z gbokiego snu. Wstaj, bior zimny prysznic, ubieram si, wypijam szklank mleka, cauj zarowiony policzek Zoki, zagldam do eczka Andrzeja i - ju mnie nie ma! Ulice s puste, miasto pi. Odgos szybkich krokw odbija si echem od murw, a gdy mijam kolejne latarnie uliczne, mj cie to kurczy si, to ronie, zatacza si za mn po chodniku, wspina si na ciany czarny i ostry, zeskakuje z nich, aby mnie wyprzedzi, a potem szarzeje, rozpuszcza si, znika i znw skrada si za mn. Powietrze jest nieruchome i chodne. Unosi si w nim zapach rozkwitajcych lip. Rosa kapie z byszczcych wilgoci lici. Na czystym, gbokim niebie od wschodu bledn gwiazdy.

U wylotu ulicy Gdaskiej na plac Teatralny dopdzam Ryego. Pod teatrem czeka ju kilku instruktorw i szef pilotau, jak zwykle starannie ogolony, wiey i rzeki. Z przecznicy sprystym krokiem zda Olek aguna. Obaj z Kardynaem niedawno awansowali na majorw i maj nowe czapki z byszczcymi galonami i gwiazdkami. Jeli ju o tym mowa, to mona by zauway nawiasowo, e najbardziej szmataw czapk ma najmodszy z podporucznikw-instruktorw, Paweek P. Jest adnym chopcem o uwodzicielskich czarnych oczach i kruczych kdzierzawych wosach, ktre obficie smaruje brylantyn, ale za to bardzo rzadko myje... Lata na Caudronach, a poniewa wyszkolono go jeszcze za czasw francuskich, przekazuje swoim uczniom nabyt wiedze posugujc si (przynajmniej we wasnym przekonaniu) jzykiem Bleriota, Pegoud i Guyenemera25. Te desman, te desman! - upomina gierojw z drewnian ap (do taczek, nie do samolotu), przy czym te desman znaczy: tout doucement (cakiem agodnie, lekko). - Daby spokj z tom francuszczyznom - mwi Adam Wojtyga. - Akcent masz jak holenderska krowa. A na pierwszego mgby se nareszcie kupi nowom czapk; wygldasz jak ostatnia ajza. - To mi jest ne fe rj - rzecze Paweek z uraon min, co ma znaczy (po francusku), e mu taki wygld wcale nie przeszkadza. Tymczasem nadjeda ciarwka, adujemy si i ruszamy. Franek - zapiewajo26 - intonuje ostatni przebj: To idzie Lu-lila, co ma dessous lila, i tam i tu lila, ach wierzy chciej!, a potem inne, te ze licznymi tekstami Wasta. Rycz wszyscy, rycz i ja: Pani dzi jest bez koszulki, soce mi zdradzio to... Gdy zatrzymujemy si przed kasynem, soce jeszcze nie wychylio si spoza horyzontu i tylko bezchmurne niebo na wschodzie rowieje wstydliwie, a w ciszy budzcego si poranka sycha z daleka zgrzyt i turkot otwieranych wrt hangarw. Jestem dyurnym instruktorem, wic id w tamt stron, aby polecie na prb powietrza. Odbywa si to na Caudronie, bo ten samolot jest bardziej wraliwy na porywisty wiatr i rzucanie w skconych prdach ni maszyny o wikszej mocy silnikw i prdkoci, a uczniowie I eskadry nie nawykli jeszcze do waciwego reagowania sterami na gwatowne przechyy. Mechanicy uruchamiaj silnik ju podgrzany i wyprbowany, wic wsiadam do blaszanej wanny, zdj podstawki i start! Powietrze jest jak maso - gadkie, wiee i chodne. Zachodni kierunek omdlewajcych powieww mona ustali tylko wedug wtych dymw unoszcych si z kominw podmiejskich domkw. Wyej wiatru nie ma: dym nad fabrykami tworzy niemal proste, pionowe kolumny. Nad polami i lasami w cigu nocy zaniky wszelkie prdy - temperatura ziemi jest wyrwnana i dopiero pod dziaaniem promieni sonecznych zacznie si tworzy termika terenowa27. Ale soce jeszcze nie wzeszo i tylko daleko, daleko, za ukiem Wisy krawd horyzontu rozpala si a do biaoci, by wreszcie trysn mi w oczy blaskiem wyaniajcej si ogromnej tarczy sonecznej. Skrzyda Caudrona polniewaj lakierem, olepiajca jasno nasyca kopu nieba nade mn. Lecz gboko w dole, nad szar ziemi cigle jeszcze panuje agodny, mlecznoniebieskawy pmrok, w ktrym ton hangary, rozlege lotnisko, ciemne lasy, kamienne miasto i stalowa klinga rzeki. Wschd

25 26

Bleriot, Guyenemer, Pegoud - synni lotnicy francuscy. Zapiewajo - solista chru. 27 Termika terenowa - uoglniajca nazwa pionowych prdw wznoszcych powstaych wskutek rnego nagrzania ziemi przez promienie soneczne.

soca jest tylko dla mnie, na wysokoci tysica metrw. Tego dnia bd jego wiadkiem jeszcze po raz drugi, wraz z tymi wszystkimi, dla ktrych mj wschd jest dopiero kocowym okresem witu.

Dwuszereg uczniw, oficerw i podoficerw z instruktorami na prawym skrzydle. Dowdcy eskadr kolejno skadaj raport szefowi pilotau. Wyczam silnik Caudrona przed hangarem, wysiadam i melduj, e warunki s idealne. Kardyna ustala porzdek lotw: start i ldowanie na las. Runda w lewo. III eskadra przy hangarach, II porodku, I na poudniowym skraju lotniska. Wszyscy na start! Ruszaj silniki, bzykaj, klekocz, rycz na penych obrotach, zaguszaj si nawzajem podczas prb kadej serii wiec zaponowych. Pd powietrza od migie wymiata spomidzy podwozi rozpylon mgiek wilgoci, wyrywa dba trawy i niesie daleko w ty. Tymczasem grupy uczniw wyruszaj na swoje stanowiska, cignc wzki z meblami ze stolikiem i kart lotw dla dyurnego, ktry bdzie je zapisywa; z pachtami do uoenia w ksztat znaku T, ktry wskazuje kierunek ldowania; z flag na dugiej tyczce, ktr zatknie si w ziemi obok tego znaku; z chorgiewkami sygnaowymi - bia i czerwon - dla startowego; z zapasowym koem i zwojem gumowego amortyzatora; ze skrzynk narzdzi; z tym wszystkim, co musi by pod rk do naprawy drobnych niedomaga lub uszkodze samolotw i silnikw. Pierwsze promienie wstajcego soca zalewaj wiatem ziemi. W kropelkach rosy byskaj tczowe ogniki, zoto-czerwona kolumnada sosnowych pni zapala si pod grubym czochratym kouchem ciemnej zieleni, dugie cienie samolotw kad si na trawie, mgieka parujcej wilgoci powstaje nad pask piaszczyst ysin obok naszego hangaru. Instruktorzy siadaj do maszyn, zabierajc mechanikw z brygad obsugi i po chwili nad lotniskiem, nad wielkim obszarem lasw, nad polami Szwederowa i Biedaszkowa, nad szos do Szubina i torem kolejowym do Inowrocawia - zaczyna falowa, wznosi si i opada nieustanny warkot silnikw.

W pierwszej kolejnoci lataj z instruktorami uczniowie wieo przybyli po ukoczeniu treningu na samolotach przejciowych w II eskadrze. Mam takich dwch, a oprcz nich - piciu ju podszkolonych. Samodzielnie na Breguetach trenuje te kilku, ale oni zaczn loty dopiero po zejciu ze startu maszyn dwusterowych. Dwa Breguety i dwa Potezy lduj przy naszym stanowisku co ptorej lub co dwie minuty, wic nie ma miejsca i czasu na wiksz ich liczb, zwaszcza e ldowania samodzielnych wypadaj niejednokrotnie daleko poza flag i trzeba zostawi bezpieczny margines na zakoowanie ich z powrotem do grupy. Pierwszy z nowych, podporucznik piechoty melduje si, siada do przedniej kabiny, zapina pasy. - Armatur28 pan zna? - Tak jest. - Prosz lekko uj drek i stopy oprze na orczyku, tak eby pan czu moje manewry sterami. Zapamita punkty terenu, w ktrych bdziemy wykonywali zakrty. Jasne? - Tak jest.

28

Armatura - w tym wypadku potoczna nazwa oprzyrzdowania samolotu.

Ogldam si, czy kto nie lduje, wykrcam na lini startu, orzc w piasku gbokie koleiny, podnosz rk. Startowy daje przyzwalajcy znak chorgiewk, pene obroty, ster od siebie. Breguet rusza, podnosi ogon, rozpdza si z trudem, hamowany przez ten sypki, miaki piach, a wreszcie przebywszy wydm - nabiera prdkoci na twardym gruncie i lekko, bez wysiku wychodzi w powietrze. Zwarta ciana lasu pynie mu na spotkanie, lecz zaraz zapada si niej i zostaje w dole, a pod skrzydami pdzi gsta, skbiona masa ciemnej zieleni, wrd ktrej raz po raz migaj konary i smuke, zotawe pnie sosen. Prosta linia szosy z pczniejcymi po obu jej stronach koronami lip zblia si ukosem z prawa. Kad maszyn w gboki zakrt, podcigam, wyprowadzam na prost, na wysokoci czterystu metrw zmniejszam obroty. Lecimy teraz na poudnie, rwnolegle do toru kolejowego i zachodniej granicy lotniska. Na lewo wida wyranie grupy startowe II i I eskadry. Wida startujce i ldujce ich samoloty, a take te, ktre lec poniej nas po wyznaczonej trasie. Ich okrenia mieszcz si cakowicie w prostokcie naszej, najobszerniejszej rundy, przy czym z kolei runda I eskadry mieci si bezpiecznie wewntrz rundy eskadry II. Tak wic - im mniejsza prdko maszyn, tym mniejsza wysoko ich lotu i tym krtsza droga. Taki porzdek zapobiega skutecznie kolizjom w powietrzu, podczas startu i ldowania. Drugi zakrt o 90. Precyzyjny jak uk zatoczony cyrklem na arkuszu brystolu. Manewry sterami musz by pynne, pewne, zdecydowane, bez najmniejszych poprawek w t czy w tamt stron. Ucze powinien nabra przekonania, e samolotem mona powodowa z absolutn dokadnoci automatu. Powinien to widzie, czu, dotyka tego wasnymi domi i stopami. Mijamy Biedaszkowo i znw zakrcam - tym razem nieco agodniej, aby mj podporucznik mia do czasu na obserwacj tego manewru. Na lewo i niej kocz rund i nurkuj ostro do ldowania Caudrony, a dalej na rodek lotniska celuj stateczne, flegmatyczne Albatrosy II eskadry, w ktrej dobrali si rwnie stateczni, najstarsi wiekiem instruktorzy: por. Czeszunist, Wickowski i Halagiera oraz kontraktowy cywilny pilot Zootow. Czwarty zakrt wypada nad polami Szwederowa, ktre waciwie jest przedmieciem Bydgoszczy. Zamykam gaz, silnik cicho mruczy, rechoce, soce przeglda si blado w przezroczystym, lekko matowym dysku miga, dokoa szumi jednostajny pd powietrza, pod skrzyda wchodz zielone, srebrzyste od rosy prostokty yta, zagony ziemniakw, kopki skoszonej koniczyny z dugimi cieniami na powiejcym rysku, jaskrawota pachta ubinu... Coraz bliej, coraz prdzej! Po prawej stronie podnosz si, prostuj paskie dotd hangary, daleko na wprost wstaje las, a w kocu pomidzy lew par skrzyde wchodzi grupa startowa. Ster lekko ku sobie! Szum opada, Breguet pynie rwnolegle do powierzchni ziemi, przelatuje nad skrajem lotniska, stopniowo traci prdko, zaczyna ton. Jedno dugie, coraz szybsze pocignicie drka sterowego, a do oporu - tak jak coraz szybciej ziemia podchodzi w gr pod skrzyda. I trzyma! Prdko widnie, samolot przepada, koa podwozia i poza ogona jednoczenie muskaj piasek, osiadaj caym ciarem - 1.200 kilogramw, hamuje nas, dobieg koczy si, stoimy. Flaga startowa jest dokadnie na przedueniu lewego skrzyda, o dwa metry od jego bocznej krawdzi. - Tak pan ma ldowa.

Druga, trzecia, czwarta runda. Podporucznik prowadzi prawie bez mojej pomocy. Dobrze mu to idzie: nie boi si gbokiego zakrtu, nie podtrzymuje w nim maszyny lotkami, nie wykonuje zbytecznych

ruchw sterami przy ldowaniu - jednym sowem: nie ma zych naroww i dobrze orientuje si w powietrzu! Kosynier! W nagrod lec z nim jeszcze raz. Opieram donie na burtach gondoli, eby wiedzia, e nie trzymam steru. (Nawet jeli tego nie zauway, powiedz mu koledzy, ktrzy z pewnoci obserwuj kady start i kade ldowanie). Sygna chorgiewk - ruszamy! Bardzo adny start. Zakrt na penych obrotach moe troch za ostry jak na ucznia, ale prawidowy. Caa runda bez zarzutu, nieco obszerniejsza od poprzednich, bo jaki Caudron spuch na 400 metrw i zapdzi si na p drogi do Torunia, wic trzeba byo go omin. Mj przytomniak robi to z wasnej inicjatywy - naprawd kosynier! No i - ldowanie. Tu si nie poapa: zamyka gaz za wczenie - zaraz po ostatnim zakrcie, cho jestemy znacznie dalej od lotniska. Czekam: czy i kiedy uwiadomi sobie, e nie docignie? Jak zareaguje? Trzysta metrw... dwiecie pidziesit... dwiecie... Zwiksza obroty! Ale tylko troch. Potem jeszcze. I jeszcze... Wszystko za mao. E - takie cyckanie! Poprawiam na 1400 obrotw. Po chwili wchodzimy nad rysko po koniczynie i kosynier zdecydowanie przymyka dopyw mieszanki. Dobrze! Zupenie dobrze. eby tylko nie sknoci w kocowej fazie... Trzymam rce na burtach, patrz na zbliajc si grup, a on rwna - wytrzymuje dug pauz - ciga, ciga, ciga do koca - mj drek sterowy wpiera mi si w brzuch - syk piasku pod koami - siedzimy dziesi metrw przed grup. - Zakoowa! Ju paru uczniw podbiega, chwytaj za koniec skrzyda, pomagaj zawrci na lew stron, ebymy nie blokowali miejsca do ldowania. Mwi o tym za ostrym zakrcie i - e jak trzeba zwikszy obroty, eby docign do lotniska, to zdecydowanie, na p gazu i wczeniej. Poza tym byo bardzo dobrze. Widz, e mu si miej ciemne oczy. - Jak pan si nazywa? - Podporucznik Cichocki. - Wyno si pan. Nastpna osoba!

I znw - starty, zakrty, ldowania, kolejne zmiany uczniw... Czternacie rund? Szesnacie? Moe osiemnacie? - straciem ju rachub. Spogldam na zegarek, jest za kwadrans sidma, szef mechanikw, sierant Og melduje, e mam benzyny jeszcze na 45 minut i czy przygotowa nastpn dwusterow maszyn. - Nie. Jeszcze tylko par lotw.

Zostali mi dwaj podporucznicy, prawie ju gotowi do laszowania29: Bajan i Grzybowski. Ale waciwie mgbym wypuci take tego Cichockiego: wystarczyyby mu ze dwa loty i kilka zakrtw w prawo poza zwyk rund. Lec z Bajanem, potem z Grzybowskim, wreszcie jeszcze dwukrotnie z Cichockim. Zakrty w prawo wychodz mu nie gorzej od lewych. Wprawdzie tamci dwaj maj po dwanacie lotw dwusterowych, a on tylko siedem, podczas gdy norma wynosi od pitnastu do dwudziestu piciu, ale jestem pewien, e opanowali dobrze wszystkie elementy pilotau na tym samolocie i dadz sobie rad. - Prosz si zameldowa na lot prbny u dowdcy eskadry. Trzy gby promieniej zadowoleniem. Spogldam na wskanik benzyny - troch mao, ale sierant Bargiel wanie skoczy ze swoimi, nikogo nie laszuje, wic dwusterowy Breguet jest na miejscu w rezerwie. Benzyny starcza: trzy kolejne starty, okrenia, ldowania. Zupenie dobre starty i ldowania! aguna wysiada. - Te twoje pistolety zaiwaniaj takie wicej wariackie wirae. Musiaem ich przyhamowa. Tu nie jest kurs myliwski! - Tak jest, panie majorze. A poza tym? - Poza tym Cichocki ma tylko siedem dubli. - Ale jest najlepszy! To po co niepotrzebnie zuywa benzyn i... - Dobrze, dobrze. Niech lec. Spodziewaem si tego, ale przecie nie bez pewnej obawy, e co mog sknoci. To byaby dla mnie szczeglna kompromitacja: po tak maej iloci lotw dwusterowych - wiadomo! Sam rozum dyktuje... Odprowadzam maszyn pod hangar, przesiadam si do Bregueta obcionego worem piasku, ktry mechanicy zamocowali na drugim siedzeniu. - Peen gaz, wyczony. Dwaj pomocnicy obracaj migo, toki w cylindrach przeykaj kolejne kompresje. - May gaz! Jeszcze dwa, trzy obroty i - Wolny! - Wolny, na bok! Chrobot rozrusznika, migo rusza, pokonuje opr, dym spalin pyka z rury wydechowej - silnik prychn, chwyci, zacharcza, woy si w spokojny rytm gardowego warkotu. Nagrzewam go sumiennie, prbuj na penych obrotach. - Zdj podstawki! - i kouj na start.
29

Laszowanie (wylaszowanie) - od francuskiego lcher - wypuszcza. Wylaszowa si - odby pierwszy lot samodzielny (bez instruktora). Wylaszowa ucznia - wypuci go na lot samodzielny.

Lec. Samolot jest dobrze zrwnowaony, mona puci stery i - tylko nie przeszkadza! - nie popenia bdw. Widz z gry, e dwusterowe Potezy te skoczyy i schodz do hangaru. W sam czas. Okrenie, ldowanie, zawracam na lew stron grupy. - Podporucznik Bajan! (To ten may, czarny, o szczupej twarzy i powanych, szeroko osadzonych oczach. Z pocztku myli mi si z Grzybowskim, a teraz take z Cichockim. Jak s bez kominiarek i okularw - atwo ich odrni, ale w kabinie samolotu...). Wic may czarny Bajan winduje si do Bregueta, a ja wspinam si na stopie, eby mu jeszcze przypomnie o zamkniciu aluzji chodnicy przed ldowaniem. - Jak si pan czuje? - Znakomicie. - No to le pan i prosz znakomicie wyldowa. Dodaje gazu, wykoowuje na lini, startowy macha przyzwalajco bia chorgiewk, silnik ryczy pen moc i tuman piaszczystego pyu bucha spod zadzieranego ogona. Piasek tnie, kuje po twarzy, osiada na zmruonych rzsach, gryzie w oczy, zatyka nozdrza... Ale musz widzie ten start. No, ju jest na twardej murawie, poprawia sterem kierunkowym lekkie zboczenie, kontruje za due wychylenie, wychodzi w powietrze, poprawia lekki zwis na skrzydo - podciga w gr. ledz go przez ca rund, a gdy zamyka gaz i schodzi do ldowania, dyktuj mu w mylach, co ma robi. Ma dobr odlego, prawidowy kt lotu lizgowego i waciwy kierunek. Wszystko w porzdku - jak dotd. A jednak odczuwam lekki niepokj - raczej pewne napicie - czy nie popeni jakiego bdu, czy nie za wczenie cignie, czy si z tym nie spni... Wyrwna - cokolwiek za wysoko, ale trzyma... Breguet niesie si, niesie... Zaczyna ton. Teraz pocign drek sterowy. Wolno, z niewielkim przypieszeniem... Ba - troch za gwatownie: prdko jeszcze nie wygasa i maszyna ostatnim wysikiem oddala si od ziemi, jakby nabieraa tchu, a potem osiada ciko i bezwadnie, ale przecie na trzy punkty, bez szczupakw i podskokw. - Zakoowa! Wa na stopie, tumacz: - Patrze dalej przed siebie. Nie ciga steru na pami, niej zaama kt! - Ja wiem, sknociem... Ale poprawi. - Mam nadziej! W gruncie rzeczy nie byo najgorzej. Niech leci jeszcze raz. Leci i teraz lduje zupenie dobrze. Nastpny jest Grzybowski: dwa loty, dwa przyzwoite ldowania, bez adnych cudw. Cichocki siada do maszyny. aguna czstuje mnie papierosem. Widz, e jest zdenerwowany. - To ten, co ma tylko siedem dubli? - Ten. - No, zobaczymy... - Start!

Chmura piasku pdzi przez grup, aby z wolna opa na pola Szwederowa. Breguet wznosi si ju nad lasem, pilot kadzie go w zakrt, podciga, wyprowadza, a mnie serce bije, cho przecie wiem, e umie, e da sobie rad beze mnie, e jest lepszy od innych. Leci po prostej, zredukowa obroty, min stref okre Albatrosw i Caudronw, zakrca, jest w poowie rundy... Tymczasem dwa Potezy dla samodzielnych pezn od hangaru wznoszc tumany pyu: wirko i Mulewski. - Niech startuj prdzej, eby Breguet mia wolne miejsce! Breguet jest na trzecim zakrcie, wic nie ma gwatu, ale startowy przepdza te Potezy i wanie wtedy jaki Caudron pojawia si nad tym polem ubinu, prycha wyczanym raz po raz silnikiem i beztrosko pikuje do ldowania przy naszej grupie. Zapewne kto z instruktorw: wylata swoje i zamiast koowa pod lasem okrn drog, pakuje si tu, eby mie bliej. Zdy, oczywicie, przed Breguetem - ma pod sob 200 metrw i zaraz bdzie siedzia, a nastpnie skrci w prawo, ku hangarom. Lduje przy grupie i... silnik milknie, a migo nieruchomieje! - eby ci... Ofiara! A mj kosynier ju schodzi. Mam nadziej, e widzi tego pacana i wylduje na prawo od niego. Miejsca ma dosy. Schodzi. Schodzi prawidowo i ju wiem, e si zorientowa, bo lekko zboczy, a teraz znw ma kierunek dokadnie pod wiatr. Wolniutko ciga do poziomu i trzyma, eby wytraci pd. Mija skraj lotniska, nad rozgrzanym piachem Breguet cokolwiek si wznosi - dobrze, dobrze, jeszcze dwie sekundy - ciga, ciga do koca! Siedzi! - Start! - zanim jeszcze skoczy dobieg. Silnik zrywa si, grzmi, maszyna przypiesza, wychodzi w powietrze. Tymczasem Olek aguna znca si nad Pawekiem, ktry nam wlaz w drog na Caudronie, a mechanicy na prno usiuj puci w ruch osiemdziesit zziajanych koni zamknitych w mynku do mielenia kawy firmy Rhne. Gdy si to wreszcie udaje, Pawe zmiata do hangaru, a w chwil pniej mj pilot lduje po raz drugi. - Jak anio! - Lepiej - mwi aguna. - Anioy lduj na dwa punkty. Rnica w podwoziu, rozumiesz. To brzmi jak najwysza pochwaa. Nie tylko dla podporucznika. Dla mnie take.

Dochodzi godzina dziewita, na niebie pojawiaj si pojedyncze oboki, budzi si wiatr, w powietrzu zaczyna troch rzuca, Caudrony i Albatrosy kouj do swoich hangarw. Na Breguetach i Potezach lataj samodzielni, nadchodzi szef pilotau, aguna melduje, co trzeba, i wreszcie mona przenie start poza t wydm piachu, bo zrobio si luniej. Niestety nie mog popisa si przed Kardynaem moimi asami: ci, co teraz ujedaj poczciwe maszyny, to same redniaki. Laszowali si po maksymalnej porcji lotw dwusterowych i z pewnoci nie zostan myliwcami. Na przykad taki porucznik S. z 29. p. Strzelcw Kaniowskich. Co ja si z nim namczyem! Na dobr spraw naleaoby go skreli, i to zapewne ju w I eskadrze. Ale tam go oszczdzili, przepchnli przez drug, wic niech ju lata, byle si nie grobn. W tym celu trzeba byo waciwie uczy go wszystkiego od pocztku. Zrobiem to, bo ma Virtuti, Krzy Niepodlegoci i

Walecznych. Porucznikom darmo tego nie daj. No i - prosi, ebym mu pomg. Nie umiem odmawia takim probom. Pewnie go to wiele kosztowao... Zrobiem z nim chyba podwjn porcj lotw dwusterowych, wylaszowa si jako i teraz jako tako lata na swoje potrzeby. Jest pilny, uparty, czy moe - wytrway i tymi zaletami nadrabia brak talentu. Nie byszcz take talentem kapitan P. i major K. z piechoty, a niektre ich ldowania budz dreszcz sensacji. Wczoraj P. przelecia nad grup na wysokoci dziesiciu metrw, prze smarowa cae lotnisko, ponioso go pod skraj lasu i skoczy dobieg przed torem kolejowym tylko dlatego, e wjecha midzy dwie sosenki, ktre go zatrzymay przed nasypem. Przygldaa si temu wyczynowi wycieczka dzieci z sierocica i ksidz, ktry j prowadzi. Kiedy zdyszany wraz z mechanikiem dobiegem na miejsce, eby uruchomi, oniemiay z przeraenia, silnik i zabra cudem ocalay samolot, ksidz pochwali Pana Boga i z nieukrywan ciekawoci zapyta: - Prosz pana lotnika, a jak si lduje tam gdzie nie ma drzew i aeroplan nie ma si o co zaczepi? - Supy si wbija w ziemi, prosz ksidza dobrodzieja - wyjaniem - i aeroplan na nich si zatrzymuje. Wanie dla pana kapitana takie supy instalujemy po tamtej stronie. Ale moe ksidz zabierze dzieci dalej, za tor kolejowy, bo bdzie ldowa jeszcze jeden major. Kapitan P. poczerwienia, a ksidz odszed, aby powiadomi dziatw o tym prostym sposobie zatrzymywania aeroplanw w czystym polu... Dzi zreszt P. lduje bez wikszych cudw, a majorowi K. udaj si dwa kolejne ldowania i dopiero po trzecim trzeba przewin sflaczae gumowe amortyzatory. Wp do jedenastej. Upa, w powietrzu kotuj si skcone kominy prdw. Ostatni samodzielny koczy czwart rund. Schodzimy ze startu brudni, spoceni, z twarzami czarnymi od spalin i pyu. Przed odjazdem do miasta, o dwunastej, mona si jeszcze umy, zdrzemn si u fryzjera przy goleniu i zje w kasynie gorce pieroki pod jedn wdk. Stawia Paweek - za to ldowanie przy naszej grupie.

Po poudniu latamy od czwartej, z t rnic, e zaczynaj ci, co ju odbyli ca porcj zwykych rund samodzielnych, lduj nie tylko dziki asce boskiej i wykonuj warunki, czyli praktyczne egzaminy sprawnoci: semki, spirale i ldowania na sygna bez dodawania gazu. Kady z tych warunkw poprzedza pokazowy lot z instruktorem na dwusterze, po czym mode orl leci z workiem piasku i stara si dokaza tej samej sztuki. Jeli ma gow na karku, talent i temperament lotniczy, sztuka si udaje, instruktor pcznieje z radoci i dumy, a szef pilotau klepie go po ramieniu. Jeeli ucze jest przecitniakiem, loty warunkowe trzeba powtarza tak dugo, pki semki nie przestan przypomina spltanego sznurka, pki promie uku zataczanego w spirali nie zmniejszy si do przyzwoitych wymiarw, a ldowanie na sygna przestanie wypada o parset metrw od grupy. Gdy si ten cyrk koczy, lataj mniej zaawansowani, a dopiero po nich jeszcze nie wylaszowani, na dwusterze. I znw start, cztery zakrty, ldowanie. Pitnacie, dwadziecia okre. Soce chyli si nad lasem, niebo rowieje na zachodzie, wiatr zamiera, nad lotniskiem nieruchomo zawisa chmura pyu... Jest godzina dwudziesta pidziesit.

Rozdzia 5 Pierwszy Pomorski Lot Okrny zosta zorganizowany przez Toruski Komitet LOPP30 we wrzeniu r. 1925. Nie mia to by aden lot-gigant, bo trasa obejmowaa zaledwie 700, czy mae 800 kilometrw, ale za to poza ldowaniami na lotniskach w Toruniu, Bydgoszczy i Grudzidzu naleao take ldowa na siedmiu lotniskach polowych - gwnie celem szerzenia propagandy wrd ludu, ktry dotd nie mia okazji podziwia z bliska czynw powietrznych husarzy. Poza tym regulamin przewidywa premi za prdko na caej trasie, punkty karne za ominicie stanowisk kontrolnych i zezwala na udzia mechanika w kadej zaodze.

Bydgoszcz wystawia trzy zaogi: Ryy z majstrem wojskowym Gaeckim, sier. Mulewski z majstrem cywilnym Wegnerem i ja z m.w. Oogiem. Toru 7 zag. Grudzidz tylko jedn. Tych omiu ma nad nami znaczn przewag: przygotowali swoje Potezy jak na rajd dookoa Europy, niektrzy wbudowali nawet zapasowe zbiorniki paliwa, a my na swoich wysuonych gratach jeszcze w sobot do poudnia latamy z uczniami i dopiero potem mechanicy mog je przejrze, zmieni wiece zaponowe, oczyci segmenty iskrownikw oraz uzupeni zapas benzyny. O trzeciej -- start kluczem do Torunia, o pitej - komisyjne plombowanie maszyn i idziemy pokrzepi organizm pod Trzema Koronami, bo, oczywicie, nasi mechanicy nie maj wstpu do kasyna oficerskiego. Start zaczyna si nazajutrz o smej rano. Ryy wylosowa jeden z pierwszych numerw, my z Mulewskim - rodkowe. Trasa prowadzi przez Bydgoszcz do Chojnic, ale po drodze trzeba zrzuci meldunki w Nakle i w Koronowie. Ldujemy wic w Bydgoszczy, Franek Og otrzymuje stempel na karnecie i natychmiast wyrywamy dalej - do Naka. Jest punkt kontrolny midzy torem kolejowym a Kanaem Bydgoskim: dwie pachty uoone w ksztat litery X. Zobaczyem je z daleka, schodz poniej stu metrw, Franek rzuca woreczek z meldunkiem obciony piaskiem i zaopatrzony w dug pcienn wstg. - Podnieli! Wykrcam w prawo, kurs 45, raz i dragi przecinamy krty szlak kolejki wskotorowej, apiemy pod pach tor do Koronowa, ju wida miasteczko. Gdzie oni tu wyoyli te pachty? - Za rzek, panie poruczniku! Jeszcze w prawo! - Widz! Zamykam gaz, kad Poteza w lizg na skrzydo, otoczona wierzbami czka pynie skosem pod maszyn. - Teraz! A za dobrze: meldunek spada prosto na stolik sdziowski, wywoujc popoch miejscowych dziaaczy LOPP, ktrzy podjli si roli asesorw sportowych. Kurs 330 - grzejemy do Chojnic. Nie mam trudnoci ze znalezieniem ldowiska, bo z daleka wida tum ludzi i dwa Potezy na kocu dworskiego pola. Jeden ley na plecach tu za pytkim rowem oddzielajcym rysko od wieej
30

LOPP - Liga Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwgazowej.

podorywki, drugi podpiera si skrzydem o ziemi w pozie penej rezygnacji - pilot zapewne ldowa raczej twardo i o nie wytrzymaa... Ldowanie rzeczywicie jest do trudne dla Poteza XV, ktry ma stosunkowo dugi dobieg; niewielkie rysko wystarczyoby jednak na wytracenie pdu, gdyby nie byo lekko pochylone pod wiatr. Ale to jest wanie szansa dla nas, z Bydgoszczy: mamy ogromn wpraw w ldowaniu na Potezie. Zachodz z daleka, nisko, na minimalnej prdkoci, jakbym chcia posadzi maszyn o sto metrw za wczenie, porodku trzech hektarw burakw cukrowych i tylko podcigam gazem, kiedy pneumatyki k ju-ju muskaj ich licie. Zielona rzeka pynie pode mn, zwalnia i przyspiesza, oddala si cokolwiek i znw podsadza si pod koa, a wreszcie urywa si - jak noem ci! - i - domkn gaz, ster na siebie. Pochye rysko prbuje uciec w d, ale Potez opada pod wikszym ktem ni kt nachylenia terenu i oto podwozie ju drga na nierwnociach, a poza ryje pytk bruzd pod ogonem. Zatrzymuj si w poowie ldowiska, chodzieanie krzycz i klaszcz jak optani, straacka orkiestra rnie siarczystego marsza, kordon harcerzy faluje pod naporem tumu i lada chwila moe pkn, wic uprzedzajc ten kataklizm - prdko zawracam i kouj do stolika sdziw. Otrzymujemy drug piecz na karnecie i prdko, jeszcze prdzej - start, bo nastpny zawodnik po raz drugi okra t rwni pochy, jakby nie dowierza, e tu mona wyldowa... Mona! Tylko trzeba umie...

W Grudzidzu, po szstym z kolei etapie, okazuje si, e wedug prowizorycznych oblicze lec na drugim miejscu; przede mn jest tylko Mulewski. wirko siedzi gdzie pod Starogardem i po raz trzeci zmienia zaoliwione wiece. Zaoga ze Szkoy Strzelania i Bombardowania w Grudzidzu oraz dwie zaogi 4. p. lotniczego w Toruniu wycofay si uszkodziwszy maszyny przy ldowaniu na karkoomnych ldowiskach. Peni nadziei lecimy dalej, ale w drodze do Brodnicy mija nas na penym gazie znajomy Potez z numerem bydgoskim - wirko, a tu za punktem kontrolnym wyrywa przed nami Mulewski. Mimo to we Wocawku nadal jestemy na drugim miejscu. Tylko e tu musimy ju koniecznie uzupeni zapas paliwa, a trzy zaogi toruskie blokuj baczki i pompy zainstalowane na skraju wielkiego ryska po koniczynie. Na szczcie Franek Og ma zapasowy lejek z irch, zdobywa gdzie dwa wiadra i organizuje pomocnicz obsug zasilajc. Rniemy na zwikszonych obrotach do Inowrocawia! I znw ldowisko jak dla gawronw, a na domiar zego porodku stoi na bie jaki toruski Potez. Mimo to decyduj si ldowa, uprzedzajc dwch innych pilotw, ktrzy kr w powietrzu czekajc na usunicie rozbitej maszyny. Sdzia startowy ostrzega nas czerwonymi rakietami, tum widzw ogarnia podniecenie w przeczuciu straszliwej katastrofy, serca inowrocawianek bij na alarm, dziaacze LOPP bledn z emocji, lecz wszystko to na prno: siadam na samym pocztku pola, w krtkim dobiegu mijam wycelowany w niebo ogon i zwichrowane skrzyda, wykrcam w lewo, bo tu z prawej strony wyskakuj zagony marchwi i rzdy modych jabonek, troch nas zarzuca, dodaj gazu i kontruj sterem, przyhamowuje nas w gstym ubinie i wreszcie siedzimy! Troch to byo ryzykowne, ale opacio si: ostatni odcinek trasy, Inowrocaw-Toru, ma tylko 40 kilometrw - niewiele na nim mona, zyska. Ledwie wystartowaem (omijajc kraks z drugiej strony, bo tymczasem zdoano usun tum, ktry j otacza), zobaczylimy uk Wisy, poligon, a za nim - miasto. Og dotyka mego ramienia.

- Ldowanie na hangary! Kad maszyn w obszerny zakrt. Ziemia, drogi, tory kolejowe obracaj si jak ramiona olbrzymiego kieratu. Potem, gdy wyprowadzam na prost, zatrzymuj si, spywaj pod skrzyda. Potem zamykam gaz i aksamitny szum pdu pynie wzdu burt kaduba. Mierz wzrokiem odlego: wystarczy? Wystarczy. Lotnisko ronie, rozciga si wszerz, zblia si ku nam, a Potez tonie w przestrzeni, ktrej dno wystpuje teraz plastycznie, nabiera coraz ywszych barw, wiate, cieni rzucanych przez budynki, hangary, drzewa, parkujce samoloty i samochody. Oszklone przewity dachw rozpitych nad hangarami kolejno strzelaj sonecznym blaskiem, ktry lizga si skonie i znika pod skrzydami, a potem, soczysta zielona trawa, jak wartka rzeka o bystrym nurcie, zaczyna pyn pod maszyn. Prdko stopniowo maleje, ziemia wzdyma si, urasta, a wreszcie siga podwozia i drobny dreszcz chwyta gondol, gdy pneumatyki k i poza ogona stykaj si z powierzchni lotniska.

Komisja zoona z przedstawicieli zarzdu LOPP i oficerw 4. p. lotniczego dugo nie moe uzgodni wynikw. Dwaj pretendenci do pierwszego miejsca - mjr R. z Torunia i sierant Mulewski nie maj punktw karnych, a czas lotu rwny co do minuty. Ale poniewa nastpne miejsca za Mulewskim zajmuj Meissner i wirko (te psiakrew z Bydgoszczy!), zwycizc musi by pilot z Torunia... Niech bdzie! Nasza ekipa tak czy owak zajmuje drugie, trzecie i czwarte miejsca. Rozdanie nagrd dla pilotw i mechanikw nastpio wieczorem na bankiecie w salach Dworu Artusa. Prezes pomorskiego oddziau LOPP wygosi ciepe przemwienie, wyraajc si w szczeglnie gorcych sowach o nas, pilotach z Bydgoszczy. Wdka, na szczcie, bya zimna... Nazajutrz, na lotnisku bydgoskim witay nas tumy i wojskowa orkiestra - jak bohaterw. Omal sam nie uwierzyem, e jestem bohaterem. Uratowa mnie od tego Kardyna. - Spisalicie si niele, chocia mona byo lepiej - powiedzia widrujc nas wzrokiem. - Tylko niech wam si w gowach nie poprzewraca. Przypominam, e popoudniowe loty zaczynamy od dzi o godzin wczeniej.

Nie przewraca mi si w gowie, doskonale rozumiem, e nie dokonaem, niczego nadzwyczajnego. Tym bardziej e wanie Bolek Orliski ju wraca ze swego przelotu Warszawa-Tokio. ycz mu jak najlepiej, ale... ech, co tu gada! - chciabym by na jego miejscu... Wylecia z Warszawy 27 sierpnia na samolocie Breguet XIX z 450-konnym silnikiem Lorraine-Dietrich i po szeciu godzinach ldowa w Moskwie. Tam okazao si, e na migle midzy warstwami sklejonego drewna powstaa drobna szczelina. Oczywicie naleao migo wymieni, ale to spowodowaoby kilkudniowa zwok, wic Orliski decyduje si lecie dalej, jeszcze tego samego dnia odwala 750 kilometrw i lduje w Kazaniu. Z powodu bardzo gstej mgy siedzi tam 36 godzin i dopiero 29. mija Ural i dociera do Omska, lecc poniej grubej warstwy chmur. 30. przelatuje 1.300 km nad tajg, lduje w Krasnojarsku, a nazajutrz mija Bajka i po dziewiciu godzinach lduje w Czycie. 1. wrzenia jest w Charbinie. Ponad dwie trzecie drogi ma za sob - do Tokio zostao jeszcze 2.500 kilometrw. Ale teraz warunki atmosferyczne s coraz gorsze. 2. lduje w Mukdenie. 3. w Herdio, gdzie szalejcy tajfun zatrzymuje go dwie doby, i wreszcie 5. przylatuje do Tokio.

To jest co! Trzej inni piloci (m.in. as lotnictwa francuskiego, Pelletier dOisy), ktrzy mniej wicej w tym samym czasie przedsiwzili przeloty z Europy do Japonii - zawrcili z drogi. Bolek wcale nie zamierza na tym poprzesta: 11. wrzenia startuje do lotu powrotnego. Nad Morzem Japoskim zmaga si z burz, ktra przez 10 godzin spycha go z kursu. Lduje w Osaka, o 500 km na wschd od Tokio... 12. tajfun trwa, 13. jeszcze si wzmaga, a ten wariat leci! Po 11 godzinach lduje w Herdio, w Korei. Tu jego mechanik, sierant Kubiak owiadcza, e silnik lada godzina moe zawie: filtr oleju zatrzyma drobniutkie wiry z wycierajcych si oysk... Mimo to lec dalej. 15. wrzenia o 1.650 kilometrw na zachd od Herdio lduj przymusowo, bo pk przewd smaru. Kubiak prowizorycznie naprawia to uszkodzenie i nazajutrz startuj, ale no godzinie lotu manometr wskazuje zero. Wic Orliski znw lduje - tym razem przy stacji kolei syberyjskiej, w pobliu osady Byrka liczcej 20 chat. Czekaj na paliwo i smar. Maj je otrzyma z Czyty odlegej o 280 km. Tymczasem w nocy zaczyna si burza, gwatowny podmuch wichru zrywa linki kotwiczne, unosi maszyn i rzuca j na skrzydo, przy czym dwumetrowy koniec dolnego pata ulega zamaniu. C - zdawaoby si, e to take koniec rajdu dla kadego pilota. Ale nie dla tego sympatycznego zawadiaki. Poyczy od kolejarzy pi, odernli z Kubiakiem pogite dwigary i ebra, dla rwnowagi ogoocili z ptna koniec drugiego pata i otrzymawszy zapas paliwa, polecieli dalej. 20. wrzenia lduj w Irkucku, 21. w Krasnojarsku, 22. w Omisku, 23. w Kazaniu, 24. w Moskwie. Silnik ledwie dyszy, pluje smarem przez wszystkie wytarte oyska, stuka, rzzi jak stara sieczkarnia i traci obroty. migo owinite drutem ledwie si trzyma kupy, a jak drut pknie, rozwinie si jak wachlarz... Ale do Warszawy zostao tylko 1.150 kilometrw. 25. start z Moskwy. Niski puap chmur przyciska maszyn nad ziemi. Midzy Orsz a Miskiem silnik kaszle, dymi i traci obroty, ale potem znw pracuje rwniej. Jeszcze trzy godziny lotu i wreszcie Warszawa! 20.000 kilometrw na seryjnej maszynie, nad Rosj, nad ca Syberi, do Japonii i z powrotem! A mnie si ma przewrci w gowie po gupich omiuset kilometrach tego miesznego lotu okrnego... Pierwszego Pomorskiego! Drugiego ju nigdy nie bdzie: zbyt wielu poamanym Potezom trzeba zdemontowa skrzyda i przywlec inwalidw do Torunia...

Dni staj si coraz krtsze, ale pogoda sprzyja, wic nadal latamy po osiem, po dziesi godzin dziennie. Odbywa si to kosztem przerwy poudniowej, ktra ustawicznie si kurczy, a take dziki wytonej pracy mechanikw. Oni nie maj waciwie adnej przerwy: wstaj przed witem, eby na czas wymanewrowa samoloty z hangaru (co jest nie byle jak sztuk biorc pod uwag panujc tam ciasnot), na bieco przewijaj nadszarpnite przy twardych ldowaniach gumowe amortyzatory i wymieniaj podgite osie podwozi, majstruj przy nawalajcych silnikach, po lotach za uzupeniaj zapas benzyny i smaru w zbiornikach i wody w chodnicach. Do nalewania benzyny istnieje prymitywne urzdzenie - wzek z beczk i rczna pompa oraz lejek z zamszowym filtrem... Trzeba jeszcze umy zakopcone, czsto zachlapane smarem burty gondoli i maski silnikw, przejrze je, oczyci iskrowniki i wiece, wyprbowa ich dziaanie. Czasem - jeeli zdarzy si powaniejsze uszkodzenie maszyny - trzeba cign j z lotniska, albo jeli ucze podczas przelotu utknie na przygodnym ldowisku, lecie tam z pomoc. Wtedy nie ma ju czasu na obiad, bo uszczuplone brygady ledwie zd upora si ze zwyk robot i - wanie zaczynaj si loty popoudniowe.

I znw - obsuga samolotw na starcie: koa, osie, amortyzatory, wiece, drobne usterki zziajanych silnikw, a potem, ju po zachodzie soca - znw przygotowanie maszyn na dzie nastpny. Mechanicy z I i II eskadry maj nieco lejsz prac i znacznie wicej uczniw pilotau do pomocy przy najprostszych czynnociach. Ale aden z naszych mechanikw nie chciaby si tam przenie. - Dlaczego? - pytam Franka Ooga. - Bo to by bya degradacja. My obsugujemy bojowe maszyny. I u nas lataj bojowi piloci. Rozumiem t jego ambicj, czy te pewn dum: mia niespena 16 lat, kiedy jako ochotnik poszed na odsiecz Lwowa z grup rtm. Abrahama i zarobi na Orlta 28. By trzy miesice w niewoli ukraiskiej, gdzie omal nie umar na tyfus i czerwonk. Wymiga si mierci, uciek, z Legionem Bajoczykw znalaz si pod Kijowem, bra udzia w walkach podczas odwrotu, bi si pod Zamociem, a koniec dziaa wojennych zasta go w Zwiahlu, jako dowdc plutonu w stopniu kaprala, z Krzyem Walecznych i ran odniesion na froncie. Wanie wtedy ukoczy siedemnasty rok ycia. Jak na 17 lat, to sporo... Nic dziwnego, e z majstrem wojskowym Oogiem czy mnie wzajemna sympatia: obaj nie ywimy szczeglnego szacunku dla oficerw, ktrzy nie wchali prochu...

Spracowane Breguety wykruszaj si z eskadry, wic Kardyna zadecydowa, e bdzie si je traktowa tylko jako maszyny przejciowe przed Potezami, ktre s znacznie trudniejsze w pilotau. Odpadaj loty na warunki, okres szkolenia zostaje skrcony i wystarcza jeden instruktor na dwusterze. Wobec tego opiekuj si tylko grup samodzielnych, a wikszo czasu zajmuj mi pokazowe loty warunkowe na Potezach. Teraz, pod jesie, tu wanie zaczyna si szczytowe nasilenie pracy instruktorw i mechanikw, gwatownie wzrasta ilo uczniw, ktrzy przybywaj po ukoczeniu pilotau pocztkowego w I i II eskadrze, a co za tym idzie - ilo samolotw potrzebnych jednoczenie na starcie. W dodatku przybywaj najmniej zdolni, ci, ktrzy mieli trudnoci w opanowaniu prostych elementw latania na atwych maszynach. Trzeba z nimi duej lata na dwusterze, zanim si wylaszuj i da im duszy trening w lotach samodzielnych, zanim zaczn krci semki i spirale, ldowa na sygna i w wyznaczonym prostokcie. Czasem trzeba powtarza z nimi loty pokazowe na te zadania, bo ani rusz im nie wychodzi. Czasem - nie ma innego wyjcia - trzeba ich odpisa na straty, eby si nie pozabijali. Tak ostateczno nazywa si w skrcie O.P.K., co znaczy: Onufry, pakuj kufry... Jedni przyjmuj ten wyrok z ulg: albo do si najedli strachu, albo doszli do rozsdnego wniosku, e nie maj nawet skromnych zadatkw na talent lotniczy. Inni odchodz z alem, zawiedzeni i rozgoryczeni. Takich najtrudniej skrela. Ilekro musz wystpi z podobnym wnioskiem, stawiam si w ich sytuacji. Z pewnoci cz winy za popeniane przez nich bdy i niedostateczny poziom wyszkolenia ponosi instruktor, z ktrym latali na pierwszych typach samolotw szkolnych. Nie chciao mu si, moe nie potrafi, moe sam ma zakorzenione ze naogi, moe ich nie dostrzega u swoich uczniw. Zdolny, sumienny instruktor od pierwszego lotu obserwuje ucznia, a podczas paru nastpnych powinien pozna wszystkie jego zalety i wady. Wprawdzie w normalnych warunkach, podczas lotu w spokojnym powietrzu wystarczy, aby ucze swobodnie trzyma drek sterowy i nie przeszkadza maszynie, ale dowiadczony instruktor natychmiast dostrzee kady nerwowy ruch nowicjusza, odkryje kady zy nawyk, zauway lekki zwis na skrzydo, a w zakrcie - skonno do podtrzymywania lotk i brak precyzji przy kolejnych manewrach sterami. Jeli za nawet maszyna leci po linii idealnie prostej, zachowujc doskona rwnowag, lub zatacza prawidowy uk wirau, to

jeszcze nie dowd, e ucze zasuguje na pene zaufanie, e opanowa sztuk latania. Moe si tak bowiem dzia kosztem jego nadmiernego wysiku, mczcego skupienia uwagi wycznie na tych elementach pilotau, podczas gdy wskazania licznikw i zegarw, otaczajca go przestrze, wyznaczona trasa nie docieraj do jego wiadomoci. Takiego ucznia atwo podpatrzy, ale trudno mu wy tumaczy, w jaki sposb osiga si swobod sterowania bez nieustannego napicia nerww i zmysw, ktre tpiej wskutek zmczenia. Trudno go nauczy waciwego podziau uwagi midzy wszystkie czynniki skadajce si na prawidowy lot, start i ldowanie. Dobry pilot to taki, ktrego uwaga, spostrzegawczo i zdolno natychmiastowej oceny zjawisk dziaaj niejako automatycznie; ktry bez wahania wykonuje kady ruch, kad czynno zmierzajc do przywrcenia zakconej rwnowagi; ktry na te czynnoci zuywa tylko tyle energii, ile jej w danym wypadku koniecznie potrzeba - ani mniej, ani wicej. Jego zmysy, nerwy i minie pracuj oszczdnie, ale zawsze gotowe s do szybkiego, niezawodnego dziaania. Oczywicie nie mona tego wszystkiego oczekiwa od ucznia, ale trzeba mu wskaza drog, nauczy go, jak ma to osign. Wydaje mi si, e tylko niewielu instruktorw o tym myli, a niektrzy nawet wasnych skromnych umiejtnoci nie potrafi przekaza swoim uczniom...

Jeden z ostatnich Breguetw w tym roku pad ofiar por. dr L., ktrego za wszelk cen naleao wyszkoli na pilota, poniewa przysaa go Cebula, czyli Centrum Bada Lotniczo-Lekarskich, chcc mie wrd specjalistw bodaj jednego latajcego doktora. Co prawda por. L. nie zapowiada si na asa pilotau, ale by sympatyczny i pali si do latania. Na Breguecie szkoli go bardzo starannie dobry instruktor, sier. Bargiel, odby z nim sporo dwusterowych lotw ponad norm, a wreszcie, doszedszy do przekonania, e nic wicej nie wskra i e ldowania por. L. nie budz powaniejszych obaw o cao podwozia - przekaza mi go do lotu prbnego. Pierwsze ldowanie ze mn nie bardzo si doktorowi udao, ale poniewa dwa nastpne byy poprawne, wylaszowaem go z czystym sumieniem. Lata samodzielnie bez wikszych cudw, jakkolwiek rzadko zdarzao mu si tak wycelowa, eby dobieg samolotu skoczy si przy grupie startowej: najczciej bywa o pidziesit do stu metrw za dugi, a czasem ldowa na p drogi od przeciwlegego kraca lotniska. Zrobiem z nim jeszcze par lotw kontrolnych, eby mg sobie uprzytomni, jak to powinno wyglda, kiedy Breguet na maej wysokoci niesie si bez gazu nad polami, zanim osignie skraj naszej piaszczystej wydmy. Umylnie ldowaem krtko, przed lini startu, aby go przekona, e pomidzy granic lotniska a grup jest do miejsca na zakoczenie dobiegu. Owszem, pomogo: dwa kolejne ldowania mia dobre. Przy trzecim Breguet rbn koami w wieo zoran rol 20 metrw przed lotniskiem, nawet si nie odbi, tylko zawin ogonem nad zgniecion w harmoni gondol i natychmiast stan w pomieniach. Na szczcie mechanicy z naszego hangaru widzieli t kraks, popdzili na ratunek i zdoali wycign nieprzytomnego doktora. Po kilku tygodniach wrci ze szpitala z przysmaon twarz i niewygasym zapaem do latania. Ostatecznie ukoczy kurs, rozbiwszy tylko jeszcze jednego Poteza (ale ju bez poaru).

Nadchodzi jesie, najgorsze ofermy krc ostatnie spirale, z dusz na ramieniu na sygna z ziemi lduj jak Bg da -czasem nawet nie bardzo daleko od grupy startowej, a wreszcie dokonuj

niebywaej sztuki przelotu do Warszawy i z powrotem. Teoretycznie maj lecie po loksodromie, ale co drugi bierze Wis pod pach, bo to pewniejsze ni busola. Niektrym zreszt i Wisa nie wystarcza: bdz, dolatuj do Dblina, bo jako nie dostrzegli stolicy, a wracajc lduj z rozpaczy w Grudzidzu, przekonani, e to ju Ultima Thule31 ziemi ojczystej, bo co za dugo si leciao... Tak wic lotnictwu polskiemu przybywa pilotw-oficerw z piechoty, kawalerii i artylerii, nie wiadomo dlaczego przezywanych abisyczykami - porucznikw z powanym starszestwem, kapitanw, ba! nawet majorw. Odchodz do pukw, a w par miesicy potem obejmuj stanowiska oficerw taktycznych, dowdcw eskadr i dywizjonw. Tym sposobem widoki na awans dla tych, ktrzy od pocztku su w lotnictwie, coraz bardziej si oddalaj. Ju prawie cztery lata jestem podporucznikiem. Sze lat - pilotem...

Rozdzia 6 Polsk ogarnia chaos, kurs zotego spada, matadorzy partyjni w Sejmie zwalczali si wzajemnie, zmieniali si kolejno premierzy i ministrowie. Prezes Wyzwolenia, Stanisaw Thugutt32 pisa: Jestemy spoeczestwem, w ktrym rozprzgaj si wszelkie wizy. W pastwie zanika wszelki autorytet: Sejmu, rzdu, urzdw, sdw, a przede wszystkim, polskiej gospodarki. Stronnictwa polityczne martwiej w bezsensownych kalkulacjach partyjnych albo sypi si w gruzy, na ktrych jak chwast pleni si coraz bujniej demagogia. 12. maja uderzy piorun: marszaek Pisudski dokona w Warszawie zamachu stanu. Walki uliczne, ktre toczyy si gwnie pomidzy mostem Poniatowskiego a azienkami oraz w okolicach lotnisku na Mokotowie, ustay nazajutrz po zajciu Belwederu. Zgino w nich okoo dwustu onierzy i osb cywilnych. Na lotnisku od zabkanej kuli pad adiutant 1. puku lotniczego kpt. obs Czesaw Niekraszewicz. Powszechnie mniemano, e po rezygnacji Wojciechowskiego, prezydentem zostanie Pisudski. Istotnie w pierwszym gosowaniu oddano na niego 292 gosy. (Kandydat prawicy, hr. Bniski otrzyma 193 gosy, 61 posw i senatorw oddao czyste kartki). Tymczasem na placu Saskim zgromadzi si tum ludzi w oczekiwaniu na ogoszenie wyniku. Obwieci go prezes Banku Gospodarstwa Krajowego, gen. Grecki, bez porozumienia z elektem, w wielkim popiechu i z naleytym patosem, zwracajc si do spiowego pomnika ksicia Jzefa: - Marszaku Poniatowski, melduj, e marszaek Pisudski zosta prezydentem! Ksi Jzef nie okaza adnego wzruszenia z powodu tej nowej godnoci kolegi; zareagowa dopiero nazajutrz, gdy po rezygnacji Pisudskiego wybrano prezydentem prof. Mocickiego. W gabinecie prezesa Greckiego zadzwoni telefon. - Tu genera Grecki. Kto mwi? - Tu marszaek Poniatowski. Generale, udzielam panu nagany za wczorajszy niezgodny z prawd meldunek. Cze! - Cze - powiedzia pan prezes i dopiero potem strzaska suchawk.

31 32

Ultima Thule - ostateczna granica, kres. Stanisaw Thugutt (1873-1942) - polski polityk i dziaacz spdzielczy ruchu ludowego, pose na sejm (od 1822) i prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Wyzwolenie.

Na stanowisku szefa Departamentu Lotnictwa nastpia nowa zmiana: odszed gen. Wodzimierz Zagrski, ktremu zarzucano liczne naduycia przy zakupach samolotw i silnikw we Francji, a jego miejsce zaj pk pil. Ludomi Rayski. Szkoa Pilotw w Bydgoszczy otrzymaa nowe samoloty, przybyo kilku instruktorw, modych pilotw wyszkolonych w ubiegym roku oraz ponad stu uczniw. Organizacja szkolenia zostaa zmieniona: uczniowie przechodz kurs pilotau pocztkowego w dwch grupach - bd na wysuonych Caudronach, bd na nowych Hanriotach XIV, przy czym w tej fazie wyszkolenia bior udzia wszyscy instruktorzy. Kady z nas, byych instruktorw III eskadry take wozi po siedmiu uczniw, a po ich wylaszowaniu wirko, nowo przydzielony por. Henryk Brush i ja obejmujemy trzy grupy samodzielnych. Najlepsi z nich wraz z nami przechodz na Morany i Hanrioty XIX, przy czym znw powtarza si eliminacja i wyania si czoowa grupa najzdolniejszych, ktrych szkolimy na Potezach XV i XXVII. Reszta - mniej zdolni - doczaj do nas kolejno, a zdecydowane pataachy zostaj skrelone na pierwszym lub drugim etapie.

Mj sztabowy Hanriot ma wymalowane kolorowe skarabeusze na burtach kaduba - dzieo samodzielnych z czoowej grupy. Za wzr do tej ozdoby posuya przypita do kominiarki maskotka, ktr otrzymaem jeszcze w Lidzie od piknej Telimeny. Telimena tymczasem wysza powtrnie za m za jakiego dalekiego kuzyna - dyplomat i wraz z nim przebywa za granic w kraju, gdzie nie ma ani wielkich lasw, ani bagien, ani cietrzewi. Dostaem zawiadomienie o lubie, a potem kartk pocztow z t wanie wiadomoci. Na lub posaem depesz; kartka pocztowa (z adresem) gdzie si zapodziaa... Pozosta skarabeusz, ktry ze mn lata i nadal przynosi mi szczcie. Sztabowy Hanriot natomiast suy do pokazowych lotw z uczniami na warunki: epingle, czyli pojedyncze i podwjne skoble33 ldowania w prostokcie i spirale, a poza tym - do mego wycznego uytku. Jest to bardzo poczciwy samolot, flegmatyczny i pobaliwy tak dalece, e tylko wytrawny pilot potrafi go zmusi do wejcia w korkocig. Uczniom, nawet najgorszym ofiarom z dziadapradziada absolutnie si to nie udaje i nie zagraa. Z drugiej strony jednak, Hanriot jest czuy na wiatr i rzucanie: w niespokojnym powietrzu zachowuje si jak gazeta, a jego reakcja na manewry sterami jest powolna, jakby si przykleja do skconego nurtu. Dlatego pocztkowe loty szkolne odbywaj si tylko przy dobrej pogodzie. Lecz pogoda tej wiosny jest pomylna i moje gazety lataj po osiem, nawet po dziesi godzin dziennie. Tylko wiece do rotacyjnych silnikw nie zawsze wytrzymuj takie tempo, zwaszcza przy braku wprawy uczniw w operowaniu dwiema manetkami - jedn, ktra reguluje dopyw powietrza, i drug, ktra otwiera lub zamyka benzyn. Wspczeni konstruktorzy zakadw Rhne nie zdoali dotd uproci tej sprawy...

Dochodzi dziewita, w powietrzu zaczo na dobre kiwa, zachodni wiatr wydyma rkaw umocowany do masztu na dachu hangaru i trzeba zej z lotniska. Grupa zwija manatki, trzy Hanrioty kouj na przeaj najkrtsz drog, a ja siadam do sztabowego, eby polecie dla wasnej przyjemnoci.

33

Skobel (epingle) - manewr samolotu z wyczonym silnikiem polegajcy na ostrym nurkowaniu z wiatrem z wysokoci ok. 200 m i zakrcie o 180, po ktrym powinno nastpi ldowanie przy grupie startowej. Podwjny skobel wykonuje si z dwoma zakrtami po 180 - pod wiatr i z wiatrem.

Gupie zwariowane wietrzysko ju przy rozbiegu cieszy si na t okazj: podsadza si pod lewe, to pod prawe paty skrzyde, uderza z boku w stery zadartego ogona, a potem nagle bierze mego Hanriota na barki i wynosi go w gr, aby zaraz spod niego umkn, w zudnej nadziei, e skoowana gazeta grzmotnie podwoziem o ziemi. To nie ze mn takie numery! Wprawdzie ten oberek zmusza mnie do mielenia drkiem sterowym jak wiercimakiem w makutrze, przy czym lotki trzepoc si jak sposzone kury, ale Hanriot startuje po prostej i oto ju wznosi si powyej gszczu sosnowych konarw, ktry mam przed sob. Wtem silnik dostaje chrypki, pluje dymem, tgi, elastyczny wypr pod skrzydami miknie, stery flaczej i prdko gwatownie opada. Sprawdzam pooenie manetek - moe za duy albo za may dopyw benzyny? - moe powietrza? Gdzie tam! Nic nie pomaga... A pode mn ju las! O par metrw od podwozia! Nie zdoam zawrci na lotnisko, bo zaczepi skrzydem o gazie, a gdybym nawet nie zaczepi, to przy tej prdkoci samolot pjdzie w lizg i zwali si midzy drzewa... Nie ma innej rady: trzeba siada na tych sosnach jak wrona. Wanie: jak wrona, wiem, jak to trzeba zrobi: wyczam kontakt i cigam ster na siebie. Hanriot leniwie unosi eb, orze brzuchem, sysz jak igliwie szoruje po ptnie ogona. Sekunda, dwie sekundy - prdko ostatecznie dogasa, omdlaa maszyna osiada bezwadnie i grznie podwoziem w koronie sosny, ktra pochyla si w przd, a potem prostuje si z powrotem, klinujc ogon i skrzyda samolotu midzy gami ssiadek. Siedz! Ba, siedz jak w puapce: boj si ruszy z gondoli i zle po pniu na ziemi, bo - nu trzanie ktra ga i mj sztabowy Hanriot zwali si za mn... Czekam - niech z lotniska przyjedzie stra ogniowa z uczciw drabin. Tymczasem wiatr oszala z radoci i robi co w jego mocy, eby mi si nie nudzio. Las szumi dokoa, sosny koysz si majestatycznie, wraz z nimi koysze si Hanriot, a ja wraz z Hanriotem - jak na dugiej oceanicznej fali pod tchnieniem pasatu. Sytuacja wydaje mi si pochya: w kadej chwili moemy znale si na ziemi razem - ja z Hanriotem - i to obaj z poamanymi ebrami... A przecie go uratowaem od paskudnej kraksy! Nie zamierzam si przed kimkolwiek przechwala, ale takie ldowanie wymaga bd co bd niezego opanowania sztuki pilotau i wasnych nerww. Wszyscy widzieli! Tak, wszyscy widzieli... i, oczywicie, powiedz, e zalaem silnik jak pierwszy lepszy (lub raczej gorszy) pataach... No, to si jednak da sprawdzi, jak mnie zdejm z tych sosen. Dobrze, e tu dzi nie ma ksidza z wycieczk sierot... Stra ogniowa przyjeda wreszcie. Z drabin, z dwigiem, z mechanikami i z ca zgraj radosnych kolegw, ktrzy pragn zobaczy na wasne oczy jak bd zazi po sonie i czy si przyklej do ociekajcego ywic pnia na stae, czy tylko na jaki czas. Ale ja za po drabinie, a potem tylko nasi mechanicy dokazuj cudw zrcznoci demontujc Hanriota pitnacie metrw nad ziemi. Jest cay, nie uszkodzony, tylko ptno w paru miejscach rozdarte. Skrzyda, a potem kadub wraz z silnikiem zjedaj w d na stalowych linach dwigu. Najtrudniejsz spraw okazuje si wymanewrowanie rozparcelowanej gazety spomidzy drzew, ale w kocu i to si udaje. Nie udaje si natomiast poskromi Paweka, ktry - jak to przewidziaem od razu, na such, rozpozna, e ju przy starcie mj silnik mia za bogata mieszank. Nawet si nie broni: taki znawca... Ma ju chyba par tysicy godzin na tych rotacyjnych pyrkawkach i pewnie ze dwie albo trzy na prawdziwych samolotach, jeeli na takich w ogle lata...

Paweek si oburza: - Bardzo przepraszam - wylataem na Breguetach przeszo trzydzieci godzin! - Ho! ho! Pewnie ze trzy lata temu, wtedy kiedy koczye szko? Pawe tylko wzrusza ramionami, ale przestaje si mdrzy. Nawet troch auj, e mu tak przygadaem. W gruncie rzeczy jest dobrym chopcem i nie jego wina, e zamiast do puku, wprost ze szkoy przydzielono go tutaj. Zreszt sam zaczynam podejrzewa, e przyczyn przymusowego ldowania by jaki bd w operowaniu manetkami. Moja ambicja bardzo na tym cierpi. Dopiero przed wieczorem oficer techniczny stwierdza, e to filtr benzyny by hermetycznie zatkany. No i co, Paweku?

Szef pilotau lduje przy mojej grupie, uczniowie przytrzymuj samolot za skrzydo, pomagaj ustawi go po lewej stronie flagi. Komenderuj: Baczno, melduj stan oficerw, podoficerw, instruktorw i mechanikw. Po tej subowej ceremonii Jerzy ujmuje mnie pod rk. - Jak skoczysz loty, id do krawca i ka sobie naszy po drugiej gwiazdce na naramiennikach. - Co?! - Wanie to! Moesz sobie przeczyta w dzienniku personalnym. Jest w adiutanturze. No, winszuj ci. Obejmuje mnie i caujemy si, co wywouje powszechne zainteresowanie wrd uczniw. - Awansowa na porucznika - wyjania Kardyna. Jestem szczerze wzruszony. Wiem, e mu ten awans zawdziczam, bkam co w rodzaju podzikowania. Oczy mu si miej - cieszy si prawie tak jak ja. Teraz wszyscy kolejno ciskaj mi rk, gratuluj. Jest mi bardzo, bardzo przyjemnie w tej atmosferze powszechnej yczliwoci. Potem - owacja w szstym hangarze ze strony mechanikw, bo ju i tam si dowiedzieli, a wieczorem nie byle jakie oblewanie wszystkich nowych gwiazdek Pod Orem, bo jest nas trzech wieych porucznikw: Franek wirko, Paweek P. i ja.

Moja czoowa grupa - szeciu uczniw - zakoczya loty warunkowe na pierwszym typie szkolnym i przesza na Morany. Lubi ten samolot. Wprawdzie zamiast przyzwoitego silnika ma taki sam 80konny gramofon jak Hanriot i Caudron, ale jest zwinny i czuy. Kocz poranne loty wczenie, koo godziny szstej i lec sam, eby pokrci semki. Kad Morana w ostry zakrt, cigam, czekam. Horyzont toczy si, pdzi dokadnie na wprost maski silnika: las - pola - komin starej cegielni - pochye dachy nad kamiennym miastem, par wie kocielnych i znw las - do! Wyprowadzam, kad w przeciwn stron: las - miasto - komin - pola - las - do! Moran przecina wasny lad - wiry, ktre zostawi za ogonem i - posuszny sterom - przechyla si na drug burt: las - pola - cegielnia - wstrzs na progu wirw - miasto las i znw wstrzs na przeciciu semki zawizanej dokadnie w jednej i tej samej paszczynie. Wycinam z przestrzeni rwne krgi jak obwarzanki, 500 metrw nad skrajnym hangarem. Ciasne, szybkie jak myce szabl - raz w t, raz w tamt stron. A Moran a pieje od pdu!

Potem - nad miasto. Ley tam w dole: ogromna, chropowata, nieregularnie rozpeza masa rzadkiego cementu wymieszanego ze wirem, w ktrej - zanim staa - wyobiono dusze i krtsze, szersze i wsze, krzyujce si rowki o prostopadych cianach - ulice. Na ich dnie, porodku, w dwie przeciwne strony sun kolorowe uki - samochody i tramwaje. Sun wolno, ostronie w ciasnych, wskich, gbokich korytarzach, wymijaj si tu blisko, skrcaj w poprzeczne, jeszcze cianiejsze przesmyki, zatrzymuj si u skraju chodnikw, na ktrych pezaj dwunone mrwki - tum potrcajcych si mrwek. Gdy tak patrz z gry na to rojowisko stoczone midzy domami na dnie przestrzeni, wydaje mi si, e gro mu nieustanne kolizje - ze cianami, z naronikami przecznic, z caym potokiem ukw i mrwek dcych sobie naprzeciw. O ile bezpieczniej, swobodniej, prdzej mog si porusza ponad nimi w wolnym przestworze, w trzech wymiarach przestrzeni, w powietrzu. Lecz teraz - o tak wczesnej porze - miasto jeszcze pi, gbokie korytarze ulic s puste, bezludne i tylko rodkiem, po srebrnych nitkach szyn, od czasu do czasu pomyka niepiesznie samotny tramwaj. W siatce ulic odnajduj wzrokiem trzypitrowy dom, w ktrym mieszkamy. Stoi przy szerokiej alei wysadzanej niskimi lipami o kopulastych koronach, na wprost maego placyku, z ktrego wybiegaj dwie inne uliczki przylegej dzielnicy willowej. Mieszkamy na drugim pitrze. Mgbym przelecie przed oknami - na dzie dobry. Spogldam na zegarek, jest wp do sidmej - Zoka pewnie wstaje, eby przygotowa niadanie. Przymykam gaz, z daleka zachodz na prost, coraz niej, coraz niej nad skonymi dachami, z ktrych stercz krtkie prostoktne kominy. Raz po raz na mgnienie oka otwieraj si pode mn i znikaj sztolnie podwrzy otoczonych oficynami, raz po raz szczerbaty szereg dachw urywa si nagle, za jego krawdzi w ostrym skrcie wyrasta przeciwlega ciana przecznicy z rzdami okien, prostuje si i - szast! - wwz ulicy zostaje w tyle, znw ukryty wrd chaosu pochyych, wyszych i niszych, bardziej i mniej spiczastych dachw. Przymierzam si dokadnie na wylot naszej alei. O kilka metrw pode mn skacz, zapadaj si, faluj te dachy nabijane dymnikami, ale nie dodaj gazu. Gdy tylko zostawi je za sob, musz zagbi si w korytarz midzy domami, aby zej na wysoko okien drugiego pitra. Zejcie powinno nastpi w cigu dwch, najwyej trzech sekund, ebym zdy wyrwna i zwikszy obroty, zanim dolec do naszego domu. Te dwie lub trzy sekundy nurkowania pozwol mi z powrotem odzyska normaln prdko. I oto mj Morane ju ostro nurkuje bzykajc krtkimi zrywami przy wczaniu kontaktu, ju wyrwna cignity sterem i brzczcy silnikiem, a po obu stronach pdz szare ciany kamienic, migoc szyby okien jak w przelatujcym popiesznym pocigu. Krtkie spojrzenie w lewo: za nisko! Podcigam i w tej samej chwili maszyna drgna - jakby potkna si lekko. Co to mogo by? Jaki prd powietrza rozgrzanego od murw? Zabkany podmuch wiatru? Nie mam czasu zastanawia si nad tym: utrzymanie waciwej wysokoci, kierunku i prdkoci w tym kamiennym wwozie zajmuje ca moj uwag. Na prawo przede mn zblia si, pdzi ku mnie zielony placyk z dwiema rozchodzcymi si uliczkami; na lewo, o dwa metry od skrzyda gnaj okna kolejnych domw i ju widz ten, w ktrym mieszkamy. Za nim aleja ma jeszcze ze sto metrw dugoci, a potem zamyka j szereg czteropitrowych kamienic na poprzecznej ulicy. Taka odlego w zupenoci wystarczy na wykonanie skoku ponad dachy. Trzeba tylko rozporzdza pewnym nadmiarem prdkoci.

Zwikszam obroty, trzymajc Morana cigle na tym samym poziomie. Silnik dzwoni, szum pdu wznosi si o ton wyej, pewnie tam dr wszystkie szyby! Dwa otwarte okna i balkon na drugim pitrze migaj w uamku sekundy, zostaj w tyle. Teraz w gr! Samolot staje dba, wspina si prosto w niebo. Zwijam go w ciasnym wywrocie, przymykam gaz, wal si w d, rwnam znw tu nad dachami. W jednym z otwartych okien dostrzegam kobiec posta w niebieskim szlafroczku i widz jeszcze, e powiewa chusteczk. Szkoda, e jej tu nie byo, jak przelatywaem dziesi metrw nad jezdni - nie widziaa. Ale syszaa na pewno! Tak czy owak, czas wraca na lotnisko. Wiatr si troch obrci, wieje z poudniowego zachodu. Jakie Hanrioty jeszcze ptaj si dokoa, wic wykrcam szyj, eby o ktrego nie zawadzi. I wtedy dostrzegam, e za podwoziem mojego Morana wlecze si poyskujca w socu pajczyna... Druty! Miedziane druty telefoniczne... Dopiero teraz przypominam sobie owo potknicie si samolotu nisko nad alej. Tam nad jezdni, w poprzek ulicy przechodzi linia przewodw rozpita na supach. Niech to wszyscy diabli! Kardyna sucha naiwnej bajeczki o nawalajcym silniku, ktry jednak w kocu przepali, co uratowao mnie od sensacyjnego ldowania na ulicy. To si oczywicie na nic nie przyda: wzrok szefa pilotau przenika mnie na wskro, jakbym by szklany. Robi mi si gupio, a on umiecha si ironicznie. - Tydzie aresztu domowego - mwi krtko, bez adnych komentarzy.

Wracajc do domu na obiad, z podwiadomym zdziwieniem patrz na ludzi, na konie, samochody, tramwaje i domy naturalnej wielkoci, a przy tym niebezpiecznie bliskie... Nie zmienia si tylko soce, a oboki s nawet mniejsze. Skrcajc w alej wysadzan lipami, widz kilku monterw na supach - naprawiaj zerwane przewody. Mam moralnego: ta moja gupia brawura... Podchodz, pytam co to za awaria. Wzruszaj ramionami: - Burza bya w nocy, pewnie wichura zerwaa dachwk i trafio akurat na druty. Istotnie, na jezdni le jeszcze odamki dachwek... No to mona byo nie opowiada bajeczek i w ogle si nie przyznawa! Ale po poudniu adiutant szkoy, Tadek Dzierzgowski, wyprowadza mnie z bdu: - artujesz chyba! Tu si telefon urywa, zanim wyldowae z tymi drutami, a potem sam Thom34 dzwoni, e ci przymknie, tylko Jurek mu powiedzia, e bohaterski pilot ju siedzi w areszcie. Udao ci si! Pewnie, e mi si udao: karny raport w komendzie garnizonu nie skoczyby si aresztem domowym... Szef pilotau - pomijajc ju wiksz wyrozumiao na modziecze wybryki swoich oficerw - ma wany powd, eby nas ratowa przed takimi raportami: areszt domowy dotyczy tylko godzin wolnych od suby; areszt na odwachu garnizonowym jest cisy - trwa 24 godziny na dob.
34

Genera Thom - wczesny komendant garnizonu z Bydgoszczy.

Nieobecno instruktora (zwaszcza w okresie lotw dwusterowych) opnia wyszkolenie grupy uczniw, dezorganizuje tok pracy i pogarsza jej wyniki. Ale pomijajc to wszystko, wiem, e telefoniczna rozmowa z generaem nie bya przyjemna dla szefa pilotau. I dopiero teraz mam moralnego.

Po Moranach i Hanriotach XIX czoowa grupa przechodzi krtki trening na bardzo ju sfatygowanych Breguetach - niedobitkach z ubiegego roku oraz na kilku ostatnich inwalidach, ktre wycofano z eskadr liniowych pukw. Poczciwe stare Ludwiki XIV kolejno ulegaj swemu losowi: nie remontuje si ju podamanych przez uczniw patowcw i zuytych silnikw - id do kasacji. Tylko jeden z nich dnia 28 czerwca 1926 r. ginie w miertelnej katastrofie wraz z kapralem, uczniem pilotau, Bolesawem Studziskim. al mi tego chopca. Zapowiada si na dobrego pilota. Szkoli go sierant Bargiel, a ja wylaszowaem go po dwch prbnych lotach, podczas ktrych nie popeni adnego bdu. A po kilku samodzielnych, podczas zwykego zakrtu, wszed w korkocig i rbn w ziemi na polach Biedaszkowa. W latach 1925 i 1926 zgino w katastrofach lotniczych 23 pilotw, 9 obserwatorw i 4 mechanikw. Moe nastpne lata przynios mniejsze straty...

Rozdzia 7 Nasze lotnictwo naprawd si rozbudowuje, cho zagraniczne zakupy samolotw zostay powanie ograniczone. Fabryka Plage i Lakiewicza w Lublinie przestaa wyrabia latajce trumny i na licencji francuskiej produkuje Potezy. Podlaska Wytwrnia Samolotw te na razie korzysta z licencji, ale jej konstruktorzy pracuj ju nad wasnymi prototypami. Powstaje wczesne lotnisko na Okciu pod Warszaw. Ma si tam przenie 1. p. lotniczy, a ju teraz uruchomiono w nowych budynkach wytwrni silnikw Polskie Zakady Skody. Ich produkcja rwnie opiera si na licencjach zagranicznych, m.in. Lorraine-Dietrich (450 KM), ale prowadzone s studia nad budow oryginalnych silnikw polskich. Myliwcy otrzymuj nowe samoloty Spad S-51 i S-61 o prdkoci 230 km/g. Dywizjony liniowe przezbrajaj si na Breguety XIX i Potezy XXV. Studenci Politechniki Warszawskiej - Rogalski, Wigura i Drzewiecki - przy poparciu materialnym LOPP buduj pierwsze typy samolotw sportowych (R.W.D.). W Warszawie organizuje si Aeroklub Akademicki. W kwietniu w Bydgoszczy zaczyna si nowy kurs pilotau. Komend szkoy obj pik pil. Jerzy Boreysza. Dnia 12 maja r. 1927 urodzi si Jerzy Leszek Meisner, syn Janusza i Zofii z d. Cichockiej. (Ma niebieskie, malane oczy, skpe lniane uwosienie na gowie i - jak znakomita wikszo noworodkw - podobny jest do czego poredniego midzy row ab a map).

Nie, ten rok nie zapowiada si lepiej ni ubiegy, jeli chodzi o miertelne kraksy... Wczesne jesienne szarugi i brak dostatecznej iloci samolotw sprawiy, e okoo dwudziestu uczniw nie ukoczyo jeszcze zeszorocznego kursu pilotau. Szkolenie wlecze si w miesicach zimowych, bo dni s krtkie,

pogoda rzadko dopisuje, a obsuga samolotw - utrudniona. Loty szkolne odbywaj si tylko po to, eby ci maruderzy mieli jaki-taki trening - byle do wiosny. Pierwszy miertelny wypadek zdarzy si w Bydgoszczy 8 lutego: zgin sier. ucz. pil. Adam Jaboski. Potem, 24 lutego - st. sier. pil. Jan Krajewski w Toruniu. 11 maja ppk Zych-Podowski, zastpca pk. Rayskiego. 23 maja kpt. pil. Jan Malicki, ktrego szkoliem w r. 1925. W czerwcu - sier. pil. Czarnecki z Lidy. W lipcu - Makowiecki z Poznania... Ale obok licznych ofiar s take zwycizcy: na bardzo trudnych midzynarodowych zawodach akrobacji lotniczej w Zurychu nasza trjka - pk Jerzy Kossowski, kpt. Bolesaw Orliski i por. Aleksander Cichocki zajmuj II miejsce. Ciesz si podwjnie: szkoliem Cichockiego na Breguecie, (a nastpnie take na Potezie) w r. 1925 i ju wtedy prorokowaem, e wyronie na asa. Dwaj inni moi uczniowie z tego samego rocznika - Bajan i Grzybowski (te myliwcy) lataj jak szatany, a moja czoowa grupa z ubiegego sezonu ma ju najlepsz opini w pukach. Kiedy ich spotykam podczas jakiego przelotu, w jakim miecie, na jakim lotnisku, w kasynie, na ulicy - wspominaj, jak to byo na Breguetach i Potezach, jak ich sztorcowaem, jak si laszowali, jak knocili, a pniej apali dryg. - Pamita pan? Czasem pamitam, czasem kami, e pamitam, bo przecie tylu ich ju byo... Przyjemnie mi, e oni mnie pamitaj i e ich czego nauczyem. A teraz znw zacz si sezon.

Mechanicy VI hangaru (Potezw) dotd nie dosypiali, nie dojadali i nie mieli czasu na odpoczynek w powszednie dni lotne z wyjtkiem sobotnich popoudni, kiedy nie odbywaj si loty szkolne. Ale my - piloci bojowi - chcemy lata w nocy, bo w pukach utworzono eskadry nocnych myliwcw na samolotach Potez XXV i po prostu nie wypada, ebymy zostali w tyle za wyszkolonymi przez nas modziakami. Wprawdzie jeszcze nie mamy Potezw XXV, lotnisko w Bydgoszczy nie ma adnych urzdze do lotw nocnych, a hangary owietlone s tylko zwykymi arwkami zawieszonymi u szczytw dachw, ale przecie w warunkach polowych wytycza si miejsce ldowania za pomoc trzech ognisk wskazujcych kierunek i takie urzdzenie wietlne te musi wystarczy. - A na czym wy chcecie lata? - pyta Kardyna. - Wiadomo: na Potezach XV i XXVII! W noce z soboty na niedziel. - Przypumy... Ale maszyny do lotw nocnych musz mie przynajmniej wiata pozycyjne i owietlon tablic przyrzdw w kabinie. - To si zrobi. Elektrycy z parku ju wszystko przygotowali. - Aha. Mechanikw pewnie take ju wzilicie pod wos? Bo ja nie mam sumienia tak w nich ora! Oczywicie: wzilimy ich pod wos. Zreszt bez adnych trudnoci. Dwaj szefowie obsugi technicznej (st. majster Jan Gaecki - pitnastki i st.m.w. Franciszek Og - dwudziestki sidemki) wraz z elektrykiem warsztatw parkowych instaluj te wiata pozycyjne, organizuj brygad startow i przygotowuj szmaty nasycone smarem, ktre maj zapon na rodku lotniska. Oficer techniczny uzbrojony w rakietnic i kilka rakiet niewiadomego pochodzenia bdzie kierowa startem i ldowaniem.

Szefowi pilotau udziela si ten zapa, lecz - jako czowiek dojrzay i rozsdny - sam obejmuje kierownictwo imprezy. Po pierwsze: zaczynamy loty o zmroku, a dopiero potem w zupenych ciemnociach. Po wtre: pogoda musi by na medal. Po trzecie: w pogotowiu ganice, sanitarka i lekarz. Przychodzi mi na myl gupi dowcip, e mona by take zamwi ze dwie-trzy trumny i kilka wiecw, jak ju mamy by tacy przewidujcy, ale si z tym nie wyrywam. Zapada cichy, pogodny wieczr, ale najkorzystniejszy wiatr zachodni zmienia si na lekki powiew poudniowy - ldowanie znad hangarw parku. Leci sierant Mulewski, po nim Ryy, ja i Bargiel. Ldujemy bez ognisk, bo jeszcze wida ziemi. Tylko arwki na hangarach ju wiec i wiato z wewntrz przenika przez oszklone skone okna dachw. To zupenie wystarczy do oceny wysokoci. Tymczasem niebo na zachodzie wypalio si i wygaso, a na wschodzie i w zenicie ockny si gwiazdy. Szefowie mechanikw ustalili kolejk brygadzistw i pomocnikw, ktrzy z nami polec w nagrod za t dodatkow prac. Ale do mojego Poteza podchodzi Kardyna. Jest w letnim kombinezonie, ma na gowie kominiark z okularami. Chc mu ustpi miejsca, ale powstrzymuje mnie. - Ja na pasaera. Bardzo mi to pochlebia. Jerzy jest wytrawnym pilotem bojowym, zacz lata o trzy lata wczeniej ode mnie i lata nadal bardzo dobrze. Nie mam wtpliwoci, e gdyby zasza potrzeba - poleciaby sam. Lecz szef pilotau nie ma ani zwyczaju, ani potrzeby popisywa si przed nami. Wie, e my instruktorzy - doszlimy do nieosigalnej dla innych wprawy w startach i ldowaniach. Umie to oceni i z pewnoci nie przyjdzie mu na myl, i ktokolwiek mgby pomyle, e ma pietra. Cenimy go za to. Nie kady dowdca potrafi zdoby si na tak bezstronno, na tyle godnoci wasnej i zaufania do podwadnych. - Le - mwi do mnie. - Ja nie dotykam sterw. (Oj, bardzo lubi tego Kardynaa!). Wczam wiata pozycyjne umieszczone na skrzydach i na ogonie: na lewo czerwone, na prawo zielone, z tyu biae. Kouj na start wedug sygnaw rcznej latarki oficera technicznego. Ciemno jak w piwnicy, ksiyc dopiero wschodzi, zaczerwieniony, przesonity popielat mgiek. Grupa startowa wyania si z mrokw w odlegoci pidziesiciu metrw przede mn: czarniejsze od nocy sylwetki ludzi i majak biaego znaku T na ziemi obok tyczki ze zwisajc flag. Podcigam si na prawo od niego, wyczam i wczam wiata: gotowy do lotu. Techniczny wieci ku mnie latark: start! Pene obroty, ster od siebie. Silnik ryczy, grzmi, z jego rur wydechowych ukazuj si to-bkitne jzyki pomieni i odginaj si w ty, samolot zrywa si do rozbiegu, drga na nierwnociach, pdzi przed siebie. Nie widz ziemi, ktra ma pode mn, a na wprost - tam gdzie powinna by linia horyzontu - zlewa si z ciemnym niebem, ale wyczuwam coraz sabszy napr drka sterowego: ogon unis si do poziomu, a maa gwiazda wiecca nisko nad widnokrgiem pomaga w utrzymaniu kierunku. Dreszcz udzielajcy si maszynie od podwozia jest coraz lejszy, delikatny - pneumatyki k zaledwie muskaj powierzchnie lotniska. agodnie, pynnie wychodzimy w powietrze i teraz wida ju granic

midzy czarn ziemi a granatowo-popielatym, jakby przydymionym niebem. Prdko 160, obroty 1600 - mona podcign. Strzaka wysokociomierza peznie w gr, niebo pozbywa si tego szarego nalotu, gwiazdy nabieraj wilgotnego blasku, w dole tu i wdzie byskaj nike wiateka, a na lewo wstaje una miasta i nagle poniej wysypuje si rj biaych, tych, bkitnych iskier - latar ulicznych, kolorowych reklam, okien, wystaw sklepowych, tramwajw. Lec nad to tlejce ognisko przysypane popioem nocy. arzy si, raz no raz byska nowymi iskrami podczas gdy inne gasn. Teraz wida mdy odblask na jezdniach i chodnikach, rzdy wiate przegldaj si w wodzie, rozpezaj si coraz dalej, coraz rzadsze, coraz drobniejsze i sabsze, jak coraz ciesze odna olbrzymiego pajka. Pajk przyczai si do skoku na dug nakrapian lampami ukowymi liszk, ktra wydaje si odpoczywa w powolnym marszu nad poyskujcym zakrtem Wisy. Pajk czeka. Moe lada chwila rzuci si na ni... Nie. Nawet gdy wzdu grzbietu zamarej w bezruchu liszki przebiega dreszcz przymiewajcy wietliste punkty, nie decyduje si na skok! - Pocig przechodzi przez most w Fordonie - mwi Jerzy. Oczywicie: pocig, most na Wile, Bydgoszcz. Nie dreszcz, nie liszka i nie pajk czyhajcy na ofiar... Szef pilotau, na szczcie, nie wie o moich fantastycznych skojarzeniach. Powiedziaby: Ale z ciebie jest Maria Konopnicka. Mwi tylko: - Toru, a tam - Inowrocaw. A to chyba Szubin i Nako, widzisz? Widz: dalekie, janiejsze i bledsze uny miast bij w niebo, a pod nimi - niewidoczne z tej odlegoci pegaj iskierki wiate. Wyglda to jak jaki paski, dwuwymiarowy schemat zatopiony na samym dnie czarnego oceanu przestrzeni pod rozgwiedonym niebem. Eh, Konopnicka! - Wracamy. Wiesz, gdzie lotnisko? Pewnie, e wiem. Pamitam te, e mam podej do ldowania z lewego zakrtu, wic zataczam obszerny uk na pnoc i wychodz na prost wzdu toru kolejowego do Inowrocawia. Jest lotnisko! Wyduony trjkt ognisk pegajcych szkaratem. Zmniejszam obroty, bkitno-rowe jzyczki li wyloty rur wydechowych, na tablicy przede mn pulsuj, schodz po szczeblach podziaek wskazwki przyrzdw. Pd szumi jednostajnie, wiszczy w stalowych tamach usztywniajcych zastrzay, horyzont wolno si podnosi, trzy jasne pasemka na dachach hangarw po obu stronach przysadzistej wiey z owietlonym zegarem zbliaj si, rosn; czerwone ogniska podsycone olejem i benzyn buchaj ywym pomieniem. Poprawiam kierunek, przejdziemy na prawo od wiey tu nad pierwszym hangarem. Niska, szara ciana i nad ni skony czarny hem ze wietlist przybic z grubego, zbrojnego szka. Ale nad t przybic srebrzy si jakby ni pajczyny rozpita od koca do koca bloku. - Antena! - woa Kardyna. Antena z pewnoci stanowi wasno porucznika Cz., jednego z instruktorw II eskadry, ktry mieszka w maym parterowym domku obok hangaru. Jest oczywicie poczona z jego odbiornikiem radiowym. Por. Cz. wcz swj piekielny aparat ju o wicie, nastawia go na peny regulator, otwiera okna i przez cay dzie raczy nas i caa okolice potwornym rykiem, tpo diabelskiego urzdzenia. Dotychczas nikt z nas nie zauway anteny sprytnie umieszczonej nad dachem hangaru: w dzie jej

nie wida ani z ziemi, ani z powietrza. Dopiewo teraz dostrzeglimy ja w wietle przenikajcym przez szyby. - Zdejm mu ja! - Uwaaj! Zaczepisz podwoziem o dach! Nie ma obawy: prty stalowe, ktre j podtrzymuj, maj po dwa metry wysokoci. Zwikszam kt lotu lizgowego, przymierzam si starannie. - Ju! Nie poczuem nawet najlejszego drgnienia... Moe za wysoko? Ale to nic: poprawi nastpnym razem. Teraz - ldowanie. Czerwony blask pomieni owietla ziemie, ktra podnosi si pode mn. cigam, cigam, czuj jak Potez traci prdko, cigam do koca, czekam... Czekam tylko przez te dwie, moe trzy sekundy jak na lekkie ukucie ig strzykawki. Wiem, e to nie boli, e wylduj gadko, ale i tym razem - jak zawsze, nawet w dzie - nerwy napinaj si nieznacznie. Koa i poza jednoczenie muskaj ziemi, podwozie drga - siedzimy! Techniczny sygnalizuje: Na lew stron grupy! Ogldam si - zielona i czerwona gwiazda pynie ku nam z daleka - kto schodzi do ldowania. Jeden z mechanikw ju wisi u koca skrzyda, pomaga mi zawrci. Potem szef pilotau przesiada si na moje miejsce, a ja - do tylnej kabiny. Przy sposobnoci ogldam podwozie - nie, nie ma tam anteny porucznika Cz. Ale to jeszcze nie dowd, e nie zostaa zerwana. Jestem niemal pewien, e zaczepiem o ni koami. - Jakby mi co nie wychodzio, to popraw - mwi Jerzy. Tymczasem drugi Potez wyldowa, kouje do grupy, wic wysuwamy si na lini startu. Sygna latark - gazu! - i jak poprzednio po krtkim wybiegu jestemy w powietrzu. Jerzy prowadzi maszyn pewnie i prawidowo. aden jego manewr nie wymaga poprawki. Ale tym razem nie zapuszczamy si nigdzie dalej: runda wok lotniska. Zapewne chce si przekona, jak mu wyjdzie ldowanie. W czwartym zakrcie milknie warkot silnika - schodzimy. Wiea z zegarem podpywa ku nam po lewej stronie, wyciga si w gr, jakby si wspinaa na palce. Na moje wyczucie podchodzimy cokolwiek za nisko, ale mamy wiksz prdko, wic jeeli Jurek zaraz zmniejszy kt lotu, powinnimy przej tu nad dachem hangaru. Ramiona mam wycignite w przd, donie oparte na burtach gondoli - jak przy lotach z uczniami. Jeszcze zd uj drek, podcign. Ale on sam przecie na pewno to zrobi! A jeeli nie?... Ma jeszcze trzy sekundy... Dwie... Podcign! Czarny dach ze wietlist szklan krez mign pod samolotem. Nie zauwayem, czy tam jest antena. Za duo wysiku pochono utrzymanie doni na burtach. Siadamy pidziesit metrw przed grup. - Nie poprawie przed tym hangarem - mwi szef pilotau prokuratorskim tonem. - Nie byo potrzeby, panie majorze. Pan major sam...

- A jakbymy rbnli w krawd dachu? - Pan major artuje. Ale teraz Cz. na pewno ju nie ma anteny. - No-no! Nie prbuj tego zoy na mnie. Sam j zerwae przy poprzednim ldowaniu. Kosynier! Ten epitet zawiera pochwa zaprawion lekkim odcieniem ironii, czy moe drwiny. Ale szef pilotau wydaje si zadowolony - i z siebie i ze mnie. Ja rwnie.

W poniedziaek od witu radio porucznika Cz. wyje tpym, blaszanym tenorem: Ach, jed do Varadin!... Ale antena zostaa rozpita niej. - To mu nic nie pomoe - owiadcza Ryy. - Jest poudniowy wiatr. Oczywicie - przy tym wietrze ldujemy znad hangarw i sierantowi Mulewskiemu udaje si zerwa anten przy pierwszej prbie. Po lotach porannych Cz. pieni si z irytacji: umylnie robimy mu na zo, ale ju on sobie z nami poradzi! Zaraz idzie do Kardynaa. - A id! Kardynaa te pewnie krew zalewa na ten twj cholerny odbiornik, nie mwic ju o antenie. Jak ktry z uczniw si na niej zawiesi, to pjdziesz pod sd. - Jak ktry z was zostawi podwozie na dachu, to te pjdzie pod sd. Nie wiem, co tam usysza od szefa pilotau, do, e po poudniu antena zawisa o p metra nad krawdzi dachu. Odbir wskutek tego by fatalny, gonik chrypia, kwicza i trzeszcza - jeli nie byy to najnowsze efekty perkusyjne jakiego zwariowanego jazz-bandu, ale porucznik Cz. tryumfowa: adnemu z nas nie udao si zdj anteny przy oblatywaniu maszyn, a podczas lotw z uczniami nie mona byo ryzykowa. Dopiero nazajutrz sam tego dokonaem ldujc na Moranie po prbie powietrza i wtedy Cz. zmik. Zawarlimy ukad, ktrego moc odtd antena miaa pozosta nietknita, pod warunkiem, e odbir audycji bdzie si odbywa przy zamknitych oknach. Trzeba przyzna, e ukad by obustronnie sumiennie przestrzegany w cigu caych trzech tygodni, po czym zosta zerwany przez nasz stron, lub raczej przez Jasia Bka, instruktora z II eskadry, i to tylko przypadkiem. Jasio ldowa na antypatycznym Hanriocie XIX, troch si zagapi, rbn podwoziem w dach, zostawi tam jedno koo, zabra anten, zwali si na ziemi i zosta uwiziony w kabinie, bo kadub zwin si dokoa niej jak rolmops. Jasia wydubano za pomoc pi do metali i odesano do szpitala, a Hanriota do warsztatw parku lotniczego. Z nich dwch do suby powrci tylko Ja. Hanriot by poamany znacznie gorzej i poszed na zom.

Rozdzia 8 Rumunia - po rumusku: Romania. Konstytucyjne krlestwo w Europie poudniowowschodniej, pooone midzy dolnym Dunajem, Dniestrem a Morzem Czarnym. Przed I Wojn wiatow obejmowao Wielk i Ma Wooszczyzn, Modawi i Dobrud (137.903 km2, 7 500 000 mieszkacw). Po wojnie rozszerzyo swj stan posiadania przez przyczenie

Siedmiogrodu, Bukowiny, czci Banatu wgierskiego, okrgw wgierskich Crisana i Marmures oraz Besarabii. Ogem 294.244 km2, 17 100 000 mieszkacw. Stolica: Bukareszt.

Nie wiadomo kto w Departamencie Aeronautyki zadecydowa, e lotnicz wizyt przyjani w Rumunii ma zoy zaoga ze Szkoy Pilotw. Prawdopodobnie zasza pomyka, bo wysze wadze zwykle do takich celw deleguj swoich protegowanych z pukw, a na bardziej atrakcyjne wizyty lataj same we wasnych osobach. Wiadomo natomiast, e adiutanta, por. obs. Tadeusza Dzierzgowskiego i instruktora, por. pil. Janusza Meissnera wyznaczaa komenda Szkoy pod wpywem Szefa Pilotau. Pomijajc osobist przychylno Kardynaa, przyczyniy si do tego wyboru niektre reprezentacyjne zalety obu delegatw: s jednego wzrostu (180 cm), obaj maj Virtuti Militari, niez opini jako lotnicy, we dwch wadaj jeykami: rosyjskim, niemieckim i francuskim, a wreszcie aden z nich nie czule wstrtu do kieliszka. Reprezentacyjnym samolotem jest nowiutki Potez XXVII osobicie przygotowany przez m. w. Ooga. Lecimy do Warszawy, aby zabra subow poczt i otrzyma diety, po czym tego samego dnia 15 lipca - do Lwowa, gdzie zamierzamy przenocowa. Przenocowa, to jeszcze nie znaczy - przespa ca noc. Kady z nas ma tu w 6. puku paczk dobrych kolegw i przyjaci, wic po gocinnym przyjciu wracam do hotelu dobrze po pnocy, a Tadek dopiero po szstej rano, i to w takim stanie, e ju nie wie, czy to roda, fabryka zapaek, czy Wielka Brytania, a w dodatku - piewa... W Bukareszcie mamy by o godzinie dwudziestej, ale po drodze trzeba odwiedzi rumuskie dywizjony lotnicze w Czerniowcach i w Jassach. Do Czerniowiec jest 230 km. Czerniowce-Jassy - 180. Jassy-Bukareszt - 330. Razem - 740, to znaczy - ponad 4 godziny lotu. Ale w Czerniowcach niadanie, a w Jassach obiad i pewnie jakie wizyty, i zwiedzanie miasta itp., i trzeba uzupeni zapas benzyny, i zreszt ustalilimy ju wczoraj, e wyruszamy ze Lwowa najpniej o smej. - Tadziu - mwi - za ptorej godziny start. Ale Tadzio piewa Valencj, zdejmuje mundur i usiuje go zawiesi na kaflach pieca. Nic go nie obchodzi sojusznicza Romania Mare35, nigdzie si nie wybiera, jest zmczony i musi si przespa. Wobec tego bior go za kark, taszcz do azienki i pakuj pod zimny prysznic. Wrzeszczy, ale trzewieje w oczach i to tak dalece, e startujemy o wp do dziewitej, trafiamy na graniczn bram przelotow i o dziesitej ldujemy - jako ywo w Czerniowcach, a nie na przykad w Wiedniu! - Brawo, Tadziu! Tadeusz niecierpliwie wzrusza ramionami: - O, wielki handel! artujesz chyba? Witaj nas, co najmniej jak ambasadorw, jedziemy do miasta. 90.000 mieszkacw, z czego prawie poowa to Niemcy i ydzi, 17% Polakw, a reszta to ju wycznie wikszo rumuska. Aha - jest take rumuski uniwersytet. Rumuski od r. 1920, bo przez 45 lat, od czasu gdy zosta zaoony, by uniwersytetem niemieckim.

35

Romania Mare - Wielka Rumunia - po zaborze Besarabii, Siedmiogrodu, Bukowiny i in.

Nie wiem, ktrej nacji stolica Bukowiny zawdzicza wino. Tak czy owak jest dobre, a zmieszane z wod i lodem znakomicie gasi pragnienie po wczorajszych pikantnych przekskach i przy lipcowym upale, ktry ju daje si tu we znaki. Oficerowie tutejszego dywizjonu lotniczego jako nie maj ochoty pokaza nam swoich samolotw: widziaem tylko jedn maszyn Breguet XIV, ktrej zapewne nie zdyli ukry w rozlatujcym si drewnianym hangarze. Bya czarna od spalin i smarw.... Maj natomiast jak najlepsze chci zatrzyma nas do wieczora i nala w nas do pena tego wiska z wod. Na szczcie Tadek nie lubi wina, wypiby raczej kieliszek czego mocniejszego, i wspiera moje manewry odwrotowe. Koo poudnia udaje si nam przekona gospodarzy, e naprawd musimy lecie dalej, o pierwszej startujemy, a par minut po drugiej siadamy w Jassach. Dziura jeszcze gorsza ni Czerniowce, gocinno jeszcze wiksza, upa zgoa tropikalny. Uniwersytet? - Jest! Mniejszoci narodowe? Zaledwie 60%! Zabytkw na szczcie nie ma, bo nawet samoloty przezornie zawczasu usunito z pola widzenia. Przed obiadem pijemy tsujk, trzydziestoprocentowy samogon z winogron, w dodatku ciepy. Brrr! Do obiadu - wino z wod. Siusiamy po tym winie jak dwie fontanny - z pewnoci jeszcze wicej ni wypilimy. Cygaska orkiestra gra czardasze, ludowe melodie rumuskie i rosyjskie romanse, a nam podaj jeszcze jakie melby, owoce, kaw i znw wino... Po heroicznej walce z t fet wyrywamy na lotnisko. Nasi gospodarze s w rowych humorach, piewaj Caran kuc i Jarme bine, co po polsku (w przekadzie porednim poprzez rosyjski znaczy: czuj si wspaniale). Ja nie czuj si wspaniale, zwaszcza e dochodzi sidma i na pewno si spnimy, a przed nami szmat drogi nad Alpami Transylwaskimi, ktrych szczyty sigaj dwch tysicy piciuset metrw. Windujemy si nad te dzikie gry, Tadek pilnuje kursu - 200, grone skaliste turnie rosn pod nami coraz wyej i wyej, ciemne lasy pezn w d po grzbietach i zboczach, spienione potoki i wodospady, pozornie zastyge w biegu, bielej tu i wdzie jak sople lodu, jaka samotna szosa wije si serpentynami od przeczy do przeczy, znika w zielonych gszczach, spada w dolin, prostuje si na chwil, znw daje nura w las i znw pnie si w gr. Dostrzegam tylko jedn wiosk w tym bezludziu, a dalej mae miasteczko uczepione midzy cianami lebu jak jaskcze gniazdo nanizane na byszczc nitk toru kolejowego. - Patarlagere - mwi Tadek. - Jzyk sobie mona poama... Jestemy na kursie: na prawo za tymi grami jest Brasov, na lewo - Buseu. Do Bukaresztu sto kilometrw. Spitrzone fale gr zaczynaj opada, schodzimy niej, bo zimno, a wraz z nami - daleko na prawo schodzi soce i kryje si za postrzpionymi grzbietami. Jeszcze na horyzoncie chmura dymu nad Ploesti, a pod samolotem coraz wicej ludzkich osiedli, tory kolejowe, jaka rzeka, pewnie dopyw Seretu, i za ni paska rwnina. - Wida Bukareszt! Szukamy lotniska - jest! Za to wiatru nie ma i diabli wiedz, z ktrej strony zaj do ldowania, bo nigdzie nie wida znaku T wskazujcego kierunek. Lduj wprost na hangary, z rozgrzanej ziemi bucha upa, podcigam gazem, wybiega paru mechanikw, prowadz nas, pomagaj ustawi maszyn. Wyczam iskrowniki. Ale tu gorco!

Do miasta jedziemy otwartym samochodem w asycie kilku innych, wzbijajc tumany czarnoziemnego pyu na zwykej polnej drodze. Py z kad chwil gstnieje, wiata nie wida, nie ma ju czym oddycha, klakson ryczy, dokoa wozu faluj jakie niewyrane ksztaty i nagle rozpoznaj tu przed twarz rozdte chrapy, nabiege krwi biaka ogromnych oczu i krte rogi. Stajemy otoczeni przez stado bawow, czekamy a je przegoni, potem - cigle niemal na olep i chyba tylko dziki niezwykej intuicji kierowcy - dobijamy do szosy, a wreszcie take do miasta i do hotelu. Dopiero teraz, w wietle lamp elektrycznych widz, e zamiast Tadeusza towarzyszy mi jaki mulat, a spojrzawszy w lustro odkrywam drugiego. To ja?! No, adnie nas te bawoy urzdziy... Mamy godzin na doprowadzenie si do stanu gotowoci bojowej. Mundury i buciki zabiera pokojwka, rumuski czarnoziem spywa z nas pod dziaaniem wody i myda, zmieniamy koszule, przychodzi fryzjer, eby dokona reszty i... teraz najchtniej gruchnbym si spa. Ale o spaniu nie moe by mowy: korpus oficerski stoecznego puku lotniczego czeka na nas w najszykowniejszej stoecznej restauracji (w jakim parku, na wyspie porodku duego stawu), gwiadziste niebo przeglda si w wodzie, pomost kwitnie kolorowymi lampionami, stoy uginaj si pod majonezami z frutti di mar, jak Rumuni (i Wosi) nazywaj rne morskie paskudztwa, baterie zoone z butelek wina i syfonw wody mro si w lodzie, orkiestra rnie Flieger marsza, noc jest duszna, upalna, majonezy ciepawe, przemwienia patetyczne, toastw - bez liku... Klec z bied po francusku jak w miar sensown odpowied na te wszystkie grnolotne kamstwa, pijemy jeszcze raz za zdrowie krla, na chwa Wielkiej Rumunii i jej bohaterskiego lotnictwa, a ju poczynajc od grataru, czyli pieczystego - zaczynaj si bruderszafty z bliszymi i dalszymi ssiadami. Koczy si to po pnocy, wsiadam do samochodu z nadziej, e nas odwioz do hotelu. Gdzie tam! Stoeczny puk rozporzdza widocznie potnym funduszem reprezentacyjnym i korzysta z okazji, aby go wyda, bo z kolei jedziemy do nocnego dansingu z wystpami artystycznorozrywkowymi. adne fordanserki mwi z gomi po francusku (a midzy sob po niemiecku), bez ceremonii siadaj nam na kolana, mj nowy przyjaciel, major Stiu-Bey zamawia szampana, jazz-band porykuje, parkiet zapenia si parami taczcymi fokstroty i tanga... Rano, chyba koo dziewitej, budzi mnie Tadeusz. - Wstawaj! Za godzin po nas przyjad do hotelu. eb mi pka po tym szampanie, rozgldam si, bo to chyba jaki inny pokj? Inny, oczywicie! Obok mnie na szerokim ou umiecha si przez sen adniutka blondynka, artystka z dansingu. Owiadczya wczoraj, e zakochaa si we mnie od pierwszego wejrzenia jakby w ni piorun strzeli. Teraz si obudzia, a gdy ju mamy si rozsta, owiadcza z czarujcym umiechem, e za ten coup de foudre jestem jej winien 1.500 lei, i e pragnaby t kwot natychmiast zainkasowa, aby j zachowa na pamitk po mnie. Zgodziem si na tysic. Tadeusz, w ktrym zakochaa si brunetka zajmujca ssiedni buduar, targowa si jak libaski przekupie i zapaci tylko 800.

Major Stiu-Bey wykrca si jak piskorz, byle nie pokaza nam samolotw swego liniowego dywizjonu i zapewnia mnie, e to dla nas nic ciekawego: Potezy XV. - W Polsce macie takie same.

No, co prawda w Polsce mamy ju w dywizjonach bojowych Breguety XIX i Potezy XXV, a stare pitnastki odeszy do szk lotniczych, ale nie mona si upiera. - W Konstancy jest nowoczesny dywizjon myliwski wieo przezbrojony na Fokkery - to warto zobaczy! Wspaniae maszyny! - Bd mg polata na tych Fokkerach? - Z ca pewnoci! Obieca, e zaatwi t spraw z dowdztwem lotnictwa, e do dywizjonu morskiego immediat wyl telefonogram i - pojechalimy zwiedza Bukareszt, lub raczej - bukareszteskie kawiarnie, winiarnie i restauracje. Trzeba przyzna, e pierwszorzdne. Nazajutrz jedziemy do Konstancy pocigiem, bo Stiu-Bey i kilku jego oficerw pragnie nam dotrzyma towarzystwa. Na dworcu czekaj samochody, wioz nas na lotnisko, do kasyna. niadanie, toasty, baterie wina. Nie mog si doczeka tych Fokkerw, przypominam majorowi solenn obietnic. Krci si jak na szpilkach, ale w kocu ulega. Natomiast pukownik Ilianu, tutejszy dowdca wydaje si nieubagany. Obaj gestykuluj, krzycz, kc si, jakby si mieli wzi za by. Ale Stiu-Bey zwycia: idziemy do hangaru i - naprawd s w nim Fokkery! Dwanacie nowiutkich samolotw lnicych nieskazitelnym lakierem. - Na optyk - klasa - zauwaa Tadek. - Tylko oni chyba na nich w ogle nie lataj. Rzeczywicie: nie lataj. - Dlaczego? - Oh, tak si zoyo... Widzi pan, czekamy na benzyn, bo zapas si wyczerpa. - A kiedy dostaniecie t benzyn? - Myine. Myine diminiatsa36. I oczywicie, bdzie pan mg sobie polata. A tymczasem... Tymczasem jedziemy wysczy kilka dodatkowych baterii wina z wod sodow w czarnomorskim porcie. Nazajutrz rano benzyny jeszcze nie byo, ale ma nadej immediat dupa massa37, wic tymczasem jedziemy do Mamai na pla. Dupa massa - benzyny nie ma. - Ale mamy potnego sojusznika! - mwi Tadek. - Massa dupa!

Nie lataem na rumuskich Fokkerach. Widocznie w tym kraju, ktry zajmuje drugie miejsce w Europie pod wzgldem wydobycia ropy naftowej, bardzo trudno o benzyn do silnikw lotniczych... Na szczcie starczyo jej dla nas w Bukareszcie, bo po wyczerpujcym tygodniu reprezentacji wystartowalimy w drog powrotn z penym zbiornikiem. Naturalnie obaj chcielimy przywie z tej wyprawy jakie upominki najbliszym, ale artystki z dansingu tak dalece nadszarpny nasze

36 37

Myine diminiatsa - jutro rano (rum.). Immediat dupa massa - natychmiast po obiedzie (rum.).

fundusze, e starczyo tylko na butelk spuma de drodi - mocnego koniaku i dwie ubianki znakomitych moreli. Koniak przeznaczylimy dla Kardynaa, morele - dla stsknionych rodzin. Zaopatrzeni w komunikat meteorologiczny i prognoz, ktra przewiduje pikn pogod na trasie, startujemy z Bukaresztu koo poudnia, upewniwszy si, e w Jassach dostaniemy benzyny i e nie bdzie ju adnych przyj w drodze powrotnej. Nie wierz w t prognoz (meteorologiczn): tu za Ploesti zaczynaj si chmury warstwowe, raz po raz przelatuj szkway deszczu, a gdy wchodzimy nad pierwsze grzbiety grskie, puap obnia si i w niespokojnym powietrzu zaczyna rzuca. Mimo to pchamy si dalej. - Jak bdzie bardzo le, uciekniemy na wschd - mwi Tadek. Jest, oczywicie, coraz gorzej. Przed nami czarno, wyglda na burz, na lewo i na prawo cikie chmurzyska wlok si midzy szczytami, w dolinach pojawiaj si biae opary, a szara przdza deszczu ogranicza widoczno. Samolot taczy na barkach skconych wichrw i prdw jak dbo somy w bystrym nurcie krtego, penego wirw strumienia. I przyciska nas wci niej i niej... Moe zawrci? Ogldam si. Za nami - jeszcze gorzej: ledwie mona odrni zbocza grskie od zwisajcych chmur. Lecimy poniej szczytw, dolinami, przemykamy si nad przeczami, ale to si moe le skoczy. Wypatruj jakiego przejcia w prawo - na prno. Deszcz leje, na pnocy (a teraz ju take i na wschodzie) migoc byskawice. - Alemy si dostali! - mwi Tadeusz z niesmakiem. Istotnie: na lewo gry coraz wysze, cakiem przykryte chmurami, na prawo i na wprost burza, z tyu nic ju nie wida... - Trzeba byo lecie ukiem, wzdu doliny Seretu... - artujesz chyba! Prognoza... - A do diaba z tak prognoz! W tej chwili przed nami czarny, kudaty las gwatownie podjeda w gr, wic podcigam, zwikszam obroty, wchodzimy w szar wat, ktra to gstnieje, to rozrzedza si, ciemna zamglona ziemia jest tu, blisko pod skrzydami, jeszcze bliej... jeszcze... trzymam si jej, wytam wzrok bezksztatna ciemno pynie pod nami, faluje i wtem - widz! - opada w prawo! Przymykam gaz, kad Poteza do zakrtu. Szare strzpy przewiewaj jak popi na wietrze, bielej, uciekaj niby stada sposzonych duchw i odsaniaj agodne stoki po obu stronach dugiej wskiej doliny. ki, pastwiska, uprawne plka i obrosa krzakami rzeczka. Po prostu - idylla! - Ldujemy? - Biegiem! - wrzeszczy nawigator. - No to zmw pacierz za konajcych, bo ja nie umiem. I trzymaj si! Nie ma miejsca na rund, nie mog obejrze terenu, tak ciasno. Ale wydaje si, e dosy rwno. Wytracam prdko - lizg na lewe, na prawe skrzydo. Przed nami niewielka wynioso - tam! Lekko pod gr, eby skrci dobieg. Wyczam iskrowniki, migo zwalnia, staje. Sekunda - dwie trzy - maszyna przepada, cigam ster do koca - jeszcze chwila - siedzimy!

Deszcz leje, bbni po skrzydach, grzmoty przewalaj si echem po grach, byskawice pruj pospne niebo, chmury pulsuj blaskiem, sucho trzeszcz, zaamuj si pioruny. Ogldam si. - Miae pietra? - artujesz chyba? A zreszt - zgadnij. - Idiota! Wyazimy z gondoli, eby si schowa pod skrzydami. Grunt jest twardy, wirowaty, porosy mizern, ostr traw. Tadek rozkada brezentowe pokrowce - mona wytrzyma, tylko zimno, psiakrew. - Daj no t butelk, co j wieziemy dla Jurka, bo mnie trzsie. Pijemy po duym yku, po dwa - za cudowne ocalenie. Dobre to jest. I grzeje. Tylko zakska - morele - nie bardzo odpowiednia. Zapalamy papierosy, czekamy, eby ulewa przesza. Ale nie przechodzi, wic - jeszcze po yku tej spuma de drodi, za zdrowie szefa pilotau, bo i tak mu jej nie dowieziemy - trudno... Siedzimy i siedzimy, deszcz to troch ustaje, to znw leje jak z cebra, ale wreszcie koo trzeciej chmury si rozpezaj, byska soce. - No, Tadziu, do roboty. Prbujemy uruchomi silnik, na zmian krcimy migem, dziesi razy wa do kabiny, eby wcza i wycza kontakt, ale na prno. Rozrusznik iskrownika grucha jak gob, a silnik - uparte bydl - ani si odezwie. Nie: we dwch nie damy rady. Trzeba sprowadzi pomoc. Tylko - skd na tym pustkowiu? Studiujemy map i Tadeusz z wrodzon bezczelnoci mwi, e siedzimy dokadnie midzy Brasovem na pnoco-zachodzie a Buseu na poudnio-wschodzie. Przelatywalimy nad t dolin w drodze do Bukaresztu, rzeczka te nazywa si Buseu, towarzyszy jej tor kolejowy i - o, tu jest to miasteczko Patarlagere! - Tu? No to bdzie z dziesi kilometrw pod gr. Dzikuj. - Nie ma za co - mwi Tadek. - Czekaj! Pamitasz? W tej dolinie bya jaka wioska. I szosa. To bdzie w tej stronie. Rozgldamy si - jako ywo jest szosa! I linia telefoniczna! - No to id. Bywaj zdrw. Jak ci si znudzi, za par dni napisz do mnie kartk. Zabieram map i wyruszam w drog. Po kwadransie docieram do szosy, przechodz przez tor kolejowy, a za najbliszym zakrtem jest wie, i to nawet dua. Urzd gminny po rumusku nazywa si primaria, a pan sotys - domnul primar. Rozmawiam z nim przez tumacza, starszego guchawego chopa, ktry pite przez dziesite rozumie po rosyjsku. Mimo to udaje mi si wyjani o co chodzi i primar telefonuje do Buseu. Teraz jedna poowa mieszkacw pdzi zobaczy nasz samolot, a druga w napiciu czeka na poczenie telefoniczne, ktre bynajmniej nieatwo osign. Gadaj wszyscy naraz, doradzaj, kc si z primarem, ale w kocu wynalazek

Mr. Grahama Bella38 odnosi zwycistwo: centrala w Buseu czy si z Bukaresztem, z garnizonem, z dowdztwem lotnictwa. Primar wrzeszczy do mikrofonu, e avionu polonez wyldowa w pobliu jego wsi a causa de plui - z powodu deszczu. Rozmowa trwa dobre p godziny, lecz wreszcie spocony, ochrypy sotys tryumfuje: - Z Bukaresztu przyleci rumuski avionu z mechanikiem. - Kiedy przyleci? - Immediat! Ju startuje! Hm. Skoro immediat, to chyba najwczeniej dopiero jutro koo poudnia... Wobec tego prbujemy zapuci silnik przy pomocy miejscowej ludnoci, ale na prno: zbuntowa si i ani drgnie. Trudno musimy czeka, wic organizujemy ldowisko, wykadamy znak T z kilku rcznikw i czekamy a do wieczora. Oczywicie avionu nie przylecia. Zjedlimy kolacj i przenocowalimy u gocinnego primara, a po niadaniu - dawaj telefonowa. Poczciwy primar po nadludzkich wysikach znw rozmawia z Bukaresztem. Bardzo nas przepraszaj, e nie wysali samolotu, ale przecie obok naszej wioski nie ma lotniska, a ldowanie w grach udaje si tylko cudem. Nie mogli naraa zaogi i maszyny. Wyl samochd. - Kiedy? - Immediat! Tadek zgrzyta zbami. Primar (miejscowy bogacz) jeszcze wczoraj zarn jagni i zaprasza nas na piecze barani z czosnkiem. Moemy si zrewanowa tylko napoczt butelk koniaku za t jego szczer, naprawd bezinteresown i nie reprezentacyjn gocinno... Lecz zaraz po obiedzie - o dziwo! - przyjeda ciarwka z mechanikami. Co prawda nie z Bukaresztu, tylko z Buseu (niespena 30 kilometrw) i - co prawda - miaa przyjecha jeszcze wczoraj, ale dobrze, e w ogle przyjechaa. Teraz caa wie wylga na nasze ldowisko, aby na wasne oczy zobaczy, co z tego wyniknie. Na razie nic nie wynika: czterystukonny Lorraine nie poddaje si rumuskim mechanikom i nie chce zapali. Pokrcili migem w jedn stron, w drug, zmczyli si i odpoczywaj. - Moe by przeczyci wiece? Natychmiast wynika zajada ktnia: brygadzista popiera moj propozycj, jego podwadni s przeciw. Ale wreszcie bior si do dziea i zaraz okazuje si, e wiece pywaj w oleju jak sardynki. Nic dziwnego, e nie daway iskier... Czyszcz je, przemywaj benzyn, wkrcaj z powrotem i silnik rusza z kopyta, co wywouje popoch wrd publicznoci. Dzikujemy, adujemy si do gondoli, prbuj serie na penych obrotach - pala bez zarzutu. Zbadaem uprzednio teren wybiegu, wic startuj na wprost, budzc podziw primara i wszystkich miejscowych

38

Graham Bell - wynalazca telefonu.

obywateli. Zataczam ciasna poegnalna rund, widz w dole wzniesione twarze i ramiona -- egnaj gocinna wiosko! O drugiej ldujemy w Jassach, bierzemy benzyn, omijamy Czerniowce, ldujemy we Lwowie o wp do szstej. Do Bydgoszczy po loksodromie jest std 540 kilometrw - trzy i p godziny. - No to co? - mwi Tadek. - Byle dolecie przed noc. Albo ma wyrzuty sumienia po tej brunetce za osiemset lei, albo zatskni za rodzin. Brygada dyurna ju napenia zbiorniki, my idziemy zje mae co nieco w kasynie. Lekki wiatr wieje ze wschodu. Jeeli rzeczywicie polecimy po loksodromie, benzyny powinno starczy. Zachd soca okoo godz. 20.40 i jeszcze godzina do zmroku. - Dobrze, lecimy. Na prawo faluj wzgrza Roztocza, na lewo - dolina Sanu. Po sidmej przecinamy Wis i teraz na prawo teren si rozpaszcza, a na lewo wyrasta wity Krzy. Potem - wze szos i torw kolejowych: Radom. Prawie poowa drogi. Czas wlecze si wolno, ziemia leniwie sunie pod skrzydami, jednostajna i nudna, gdy spoglda si na ni z wysokoci ptora tysica metrw. Pilot nie ma nic do roboty, bo prawie nic si nie dzieje. Samolot nieruchomo zawis w przestrzeni midzy pogodnym, pustym niebem a t szarzejc, spowia ziemi, ktra peznie w dole na ksztat ogromnej mapy. Powietrze jest spokojne, przesycone wiatem, jak krysztaowa bania pynnego miodu, stery i lotki wklejone w jego elastyczny opyw nawet nie zadrgaj, silnik mruczy sennie, wskazwki zegarw tkwi na swoich miejscach, nawet czujny kontroler lotu Badina39 zapad w drzemk obok busoli, ktra niezmiennie wskazuje kurs - 310. Soce skania si coraz niej, zapala ostry, olepiajcy blask w wodach Pilicy, a potem t Pilic i Nowe Miasto z biaym klasztorem na wysokim brzegu wida i wida z daleka, jakby si wcale nie zbliay. Potem czeka si na Skierniewice, na owicz, na Kutno, na mniejsze miasteczka midzy nimi. Potem niebo coraz mocniej rowieje na zachodzie, tarcza soneczna wolno zsuwa si za mglist krawd horyzontu, rozpuszcza si tam na purpur, na szkarat i fiolet, a te i seledynowe zacieki wystpuj nad widnokrgiem. Jednoczenie ziemia pogra si w zmierzchu, ciemnieje, ksztaty i barwy zacieraj si, jak przysypane popioem, a wreszcie na tym mulistym, zmtniaym dnie byskaj pierwsze pojedyncze wiateka, skupiaj si tu i wdzie, zaczynaj si arzy jak iskry rozniecane podmuchem wiatru, pegaj, mrugaj, mrowi si, zakwitaj bladymi unami coraz dalej i dalej, coraz ywsze - w miar jak opada powieka mroku. Na tablicy przyrzdw pokadowych matowym, zielonkawym wiatem fosforyzuj strzaki i cyfry zegarw. Musz si pochyli i spojrze z bliska, eby sprawdzi ich wskazania, eby utrzyma te 310 stopni na kresce kursowej busoli. Ale mj nawigator powiada, e teraz gwide na busol. Prowadz nas wiata i uny miast: na prawo w skos - Wocawek, na lewo - Inowrocaw, na prawo - Toru i ju wida Bydgoszcz. Bardzo adnie, tylko benzyna si koczy... Lecimy na ostatnich litrach rezerwy.

39

Kontroler lotu (Badin) - przyrzd aeronawigacyjny wskazujcy elementy zakrtu, pochylenie samolotu i jego prdko.

- A jak mylisz, docigniemy? - Mog by dwa wypadki: albo docigniemy, albo nie. Jeeli docigniemy, to w porzdku, a jeeli nie, to mog by dwa wypadki... Znasz t bajeczk? - Do diaba z bajeczkami. Udaj, e si nie przejmuj, ale tak naprawd to ogarnia mnie lekki niepokj. Benzynomierz od piciu minut wskazuje zero. Trzeba byo ldowa w Toruniu. Tylko e zapowiedziaem Oogowi nasz powrt na dzisiaj. Sztabowa brygada z pewnoci czeka przy otwartym hangarze. Jeeli kto z nich wyrazi wtpliwo, czy przylecimy, sierant Og umiechnie si z wyszoci i powie: Przylec na pewno, i to przed pnoc, a potem - na wszelki wypadek - przygotuje trzy ogniska ze szmat nasyconych zuytym olejem i podlanych benzyn, eby je zapali, jak tylko Potez XXVII ukae si na gasncym niebie pord pierwszych gwiazd. Dlatego bez najmniejszej dyskusji zgodziem si na ten przelot ze Lwowa i dlatego nie wyldowaem w Toruniu. No, jeszcze tylko dziesi, dwanacie minut... Ju wida uk Wisy przecity na pnocy wiatami mostu pod Fordonem. - W lewo! Bydgoszcz wchodzi mi pod prawe skrzydo, zostawiam j z boku, zmniejszam obroty. Mamy pod sob 1 200 metrw - wystarczy a nadto na rund nad lotniskiem, nawet jeeli stanie migo. Zataczam obszerny krg wysoko nad oszklonymi dachami hangarw, skd sczy si tawe wiato, nad czarnym lasem, nad upionymi polami, i oto gboko w dole czerwonym pomieniem pega wyduony trjkt ogni: ldowanie po przektnej od szosy szubiskiej na Biedaszkowo. W tej samej chwili silnik dawi si, bekoce i ganie. Zapadamy nagle w cisz podszyt agodnym szumem jak w olbrzymi gr puchu. migo jeszcze si obraca bezwadnie, waha si, staje... Ale jestem na to przygotowany: bez popiechu zamykam rund ostatnim zakrtem, wyprowadzam na prost. Z jasnego jeszcze nieba schodzimy w mrok - im niej, tym ciemniej. Dopiero po chwili renice przystosowuj si do tej zmiany: zaczynam lepiej ocenia odlego pionow od powierzchni lotniska i dostrzega, z jak prdkoci ta paszczyzna sunie pode mn i jak si zblia. Ju wiem, e obliczyem dobrze: za mn i na prawo czarny las wyrasta ponad horyzont i odkada si w bok, ognisty trjkt przede mn rozkracza si, jego wierzchoek jest coraz bliej podstawy - dobieg skoczy si, zanim j osigniemy. Prawie machinalnie cigam drek sterowy i ju - siedzimy! - W porzdku - mwi Tadeusz. - Czyli: pierwszy wypadek. Ty masz szczcie! Og pomaga mi wyle z kabiny. - Wiedziaem, e pan porucznik przyleci! - Czekalicie - dzikuj. ciskam jego tward, spracowan do. Mechanicy galopem taszcz dwukoowy wzek pod poz. Pomagamy unie ogon, zamocowa w uchwycie, pchamy grata do hangaru. - A jak silnik, panie poruczniku? - Nie wie pan? Sam majster wojskowy Franciszek Og go przygotowa! Sysza pan o takim? Og mieje si, troch zmieszany.

- E, zawsze mogo si co wydarzy... No, wydarzyo si, ale to ju nie wina mechanikw.

Cz II Debiuty
Rozdzia 9 Stefan Grabiski ur. w r. 1887 w Kamionce Strumiowej pod Lwowem. Nowelista i autor utworw dramatycznych. M.in. Szalony ptnik, Demon ruchu, Ksiga ognia, Salamandra, Cie Bafometa. Sztuki teatralne: Willa nad morzem i Zaduszki (wystawione w Warszawie i w Krakowie).

Przeczytaem Demona ruchu - tom nowel, ktrych tem jest ycie i praca kolejarzy. Lecz s to opowieci niesamowite, fantastyczne, z dreszczykiem: znikajce stacje, oszalae parowozy, pocigiwidma itp. Podobao mi si, ale... - Takie, to i ja potrafibym pisa. I byoby jeszcze ciekawiej, bo o lataniu, a nie o kolejach. Zoka mnie zachca: - Sprbuj. Na pewno potrafisz! Pogoda si psuje, trzy kolejne dni s nielotne. W cigu tych trzech dni powstaje Czerwone widmo, bujda, ktrej akcja rozgrywa si podczas nocnego lotu nad Morzem rdziemnym. Dziej si w tym utworze jeszcze straszliwsze rzeczy ni u Grabiskiego, ale pewien nasz znajomy, pocztkujcy literat, pkrwi Francuz, pan H., ktry ma ju za sob debiut autorski w postaci tomiku nieco pornograficznych opowiada, wry mi nie byle jak przyszo pisarsk. - Ma pan z pewnoci oryginalny talent: zakoczenie na pocztku, pocztek na kocu, rodka w ogle prawie nie ma. Genialne! Aleksander Dumas ojciec, syn... - I duch wity... - Wanie! To jest bardzo... bardzo imprimerable. Wydrukujemy w tygodniku Na fali. Zdrowy rozsdek mwi mi, e ta ostatnia obietnica nie ma adnych solidnych podstaw i opiera si wycznie na powierzchownej znajomoci pana H. z redaktork efemerycznego tygodnika, ktrego nakad siga dwch tysicy egzemplarzy. Mgbym si zaoy, e dotychczas wydane trzy numery Na fali przeczytao nie wicej ni piset osb i e najdalej po czwartym lub pitym numerze caa impreza zrobi klap. Ale pan H. jest optymist, a jego yczliwo dla mnie musi zdumiewa kadego debiutanta. W gbi serca ywi przecie nadziej, e Czerwone widmo ukae si drukiem, zanim tygodnik Na fali zbankrutuje. Czekam. Kupuj numer czwarty - nic... W pitym - znowu nic. Widocznie wpywy pana H. nie zdoay przeama zastrzee redakcji...

Lecz - wbrew moim przewidywaniom - wychodzi numer szsty i oto na wasne oczy widz swoje nazwisko przed ozdobnym tytuem - Janusz Meissner: Czerwone widmo. Z pewnym niedowierzaniem jeszcze raz czytam to dzieo mego oryginalnego talentu i nawet mi si podoba. Niewiele gorsze od Demona ruchu! Zoka triumfuje: - Widzisz? Mwiam! Ale powiniene osobicie podzikowa panu H. Wic prosz Kardynaa o zezwolenie na przelot do Warszawy, skadam dzikczynn wizyt memu promotorowi na niwie literackiej i - o dziwo! - dowiaduj si, e w redakcji czeka na mnie honorarium autorskie. Co takiego bardzo rzadko zdarza si debiutantom! Pan H. informuje mnie, e - chcc zapewni sobie dalsze powodzenie - naley ca t fors (55 z 30 gr) dokadnie przepi w jego, pana H. towarzystwie. - Jak najchtniej! Zapraszam go na kolacj do Bristolu, w podniosym nastroju przegldam kart przeksek i gatunkowych wdek, zanim zdecydujemy si na menu podstawowe. Ale pan H. hoduje raczej lekkiej diecie francuskiej: adnych mocnych trunkw! Butelka Chablis, sandacz w galarecie, a potem omlet z pieczarkami. Do czarnej kawy kieliszek Courvoisier. Cest tout! Nie zdoaem roztrwoni tym sposobem caego honorarium, ale nie jestem przesdny: wrciwszy do Bydgoszczy pisz w wolnych chwilach drug niesamowit bujd - Hangar Nr 7 i posyam maszynopis do wiata. - Dzikuj! Pac! Wprawdzie trzecia bujda (jeszcze straszniejsza!) przez kilka tygodni obija si po redakcjach, a kopie jej maszynopisu uzupeniaj kolejno zawarto redaktorskich koszw na miecie, ale tymczasem spod mego pira wychodz nastpne utwory. Jeden z nich drukuje miesicznik Mody lotnik, inny Kurier Warszawski. Temat chwyci - nikt z prawdziwych pisarzy nie ma zielonego pojcia o lataniu, a lotnictwo i lotnicy to przecie co zupenie nowego w Polsce. Nawet moje nieudolne, sensacyjno-fantastyczne opowiadania budz zainteresowanie redakcji i znajduj czytelnikw. Przyczyniaj si do tego zarwno udae przeloty z Ameryki do Europy (Lindbergha w maju i Chamberlina w czerwcu r. 1927), jak tragicznie zakoczone podobne prby, zwaszcza w przeciwnym kierunku. Podziw dla bohaterw ronie, walka o pokonanie Atlantyku drog powietrzn ze wschodu na zachd pasjonuje cay wiat. Eh! gdybym mia odpowiedni samolot... No, ale nie mam, wic zamiast zosta bohaterem - pisz Skok przez Atlantyk, skok wykonany - rzecz jasna - przez polskiego pilota i uwieczony zwycistwem. Zebrao si tych opowiada z dziesi. Mona by z nich zoy cay tomik. Ale ktry wydawca podejmie takie ryzyko?...

BIBLIOTEKA GROSZOWA Wydawnictwo tygodniowe. Warszawa, ul. Moniuszki 11. Redaktor Stanisaw Mikoaj uta.

Warunki prenumeraty: wraz z przesyk pocztow kwartalnie za 13 ksiek z 9 gr 95. W oprawach - z 13 gr 95. Egzemplarze pojedyncze gr. 95. Prenumerat przyjmuje Administracja Biblioteki Groszowej i wszystkie urzdy pocztowe.

Powaniejsi wydawcy polscy - stare firmy z tradycj - jako od biedy egzystuj i wi koniec z kocem. Ale wydaj tylko znanych autorw. Debiutantom udaje si czasem co wyda w nowo powstajcych wydawnictwach, opartych na prenumeracie, gdzie przewaaj kiepskie przekady modnych autorw cudzoziemskich. Do takich wydawnictw naley Biblioteka Groszowa: co tydzie ksika za kilkadziesit groszy! Ponad 50 tytuw rocznie w duym nakadzie: nie jako, lecz ilo... I wskutek tego zapotrzebowanie ronie. - Owszem wydamy panu te interesujce nowele. Materiau wystarczy nawet na dwa tomiki. Jeden jeszcze w tym roku, drugi w przyszym. Panno Jadziu, gdzie jest umowa dla pana Meissnera? Panna Jadzia przynosi blankiet z wystukanym na maszynie tekstem. - Tu pan podpisze. - Chwileczk, chciabym przeczyta. Redaktor umiecha si pobaliwie. - Oczywicie! Wie, e nie mam wyboru i zgodz si na kade warunki. W kcie do obskurnego pokoju stoi duy kosz. Pan redaktor wrzuca do niego rkopisy opatrzone nazwiskami nieznanych autorw, nie tracc czasu na ich lektur. Po godzinach biurowych sprztaczka pali tym w piecu... Na moje nazwisko pan redaktor natkn si raz czy dwa razy w czasopismach. Powinienem zdawa sobie spraw, e mam szczcie. Jest na tyle uprzejmy, e nie mwi mi tego w oczy. Tylko si umiecha... Dwa tomy opowiada lotniczych... Hangar Nr 7 oraz Skok przez Atlantyk... Za jednorazowe honorarium - kady tom po 200 zotych... Prawa autorskie na okres lat piciu od chwili ukazania si pierwszego nakadu przechodz na wydawc, w dowolnej iloci egzemplarzy... Terminy patnoci: po podpisaniu umowy z 100. - po ukazaniu si pierwszego tomu z 100. - po ukazaniu si II tomu z 200.Zadecydowano o tym wszystkim bez mojego udziau. Nawet o tytuach tomikw i o podziale moich opowiada. - Damy adne, rzucajce si w oczy okadki. Wyobraam sobie: widziaem kilka - s bajecznie kolorowe, projektowane przez trzeciorzdnych grafikw za par zotych i p czarnej w pobliskiej cukierni. Ale - podpisuj.

Po upywie kilku tygodni w witrynach ksigarni mona dostrzec niewielkiego formatu ksieczki w to-zielonych nawet niezych okadkach. Janusz Meissner: HANGAR NR 7. Nowele lotnicze.

Ciesz si. Pewnie, e si ciesz! Jest to jeden z przyjemniejszych widokw. Tymczasem napisaem jeszcze dwa czy trzy opowiadania i przeczytaem Nocny lot Antoniego de Saint-Exupery oraz Zaog Kessela. No tak, to jest zupenie co innego ni bajeczki w rodzaju Demona ruchu, nie mwic ju o moich naiwnych historyjkach... Redaktor M. z Tygodnika Ilustrowanego powiedzia mi yczliwie: - Niech pan sprbuje pisa o prawdziwych zdarzeniach i prawdziwych ludziach z krwi i koci. Przecie w lotnictwie jest do materiau autentycznego! Nie trzeba posugiwa si niesamowit fantastyk, aby zdoby czytelnika. Ma pan na pewno zadatek na talent i jest pan pilotem. To duo. Moe pan swoim czytelnikom pokaza to lotnictwo i latanie lepiej ni ktokolwiek inny. Trzeba tylko duo popracowa. Nad konstrukcj, nad jzykiem i stylem. Dobrze. Postanowiem pracowa. Jeli si wemie pod uwag, e od pocztku wiosny do pnej jesieni trwa sezon szkolny, e wstaj przed witem, latam po osiem do dziesiciu godzin dziennie i kad si spa koo jedenastej, a przy tym czsto gsto zarywam noce z okazji koleeskich wypadw Pod Ora lub do Grandu - nie jest to may wysiek. Ale po wizycie w Rumunii udaje mi si otrzyma urlop. Ciotka Zoki zaprasza nas na miesic do Poronina. Kessel napisa lotnicz Zaog - ja pisz Eskadr. Maj w niej by bohaterami ludzie z krwi i koci oraz niemal autentyczne wydarzenia z kampanii roku 1920. Powinien by take jaki dramatyczny konflikt - najlepiej pomidzy zgranym personelem latajcym a nowym dowdc, podobnie jak to byo w naszej Eskadrze Toruskiej, tylko z pomylnym zakoczeniem. No, i jaki wtek miosny. Gdy urlop dobiega koca, jestem w poowie roboty. W listopadzie maszynopis jest gotowy. Drukuje go w odcinkach pewien dziennik poznaski.

Wydawnictwo Rj w Warszawie zaoy Melchior Wakowicz do spki z baronem Brynkiem i niejakim Tworkowskim. Przedsibiorstwo nie miao ani do silnych podstaw finansowych, ani fachowego kierownika, ale za to a trzech dyrektorw, odpowiedni do dyrekcji liczb sekretarek, pracownikw administracyjnych, buchalterw i wonych. Wydawao sensacyjne ksieczki w tych okadkach pod hasami Bawic - uczy! Pienidzy, weksli i kredytu w drukarniach starczyo wsplnikom na 25 tomikw (z ktrych ostatnim by Proces Bispinga), po czym na pocztku r. 1924 firma znalaza si u progu bankructwa. Wwczas Wakowicz podj ostatni prb: zaangaowa modego ksigarza, Mariana Kistera, ktry zobowiza si w cigu szeciu miesicy uratowa wydawnictwo od katastrofy pod warunkiem, e od zrozpaczonych dyrektorw otrzyma dyktatorskie penomocnictwa. Wsplnicy nie mieli ju nic do stracenia: zgodzili si na powan redukcj personelu, na likwidacj dyrektorskich gabinetw, na zmian eleganckiego lokalu. Nie chcieli si tylko zgodzi na jakiekolwiek dalsze inwestycje pienine. Wtedy midzy Kisterem a Wakowiczem powstaa wewntrz Roju spka z kapitaem 15.000 z i dyrektor zacz dziaa. W p roku zdoa spaci najpilniejsze dugi i zala rynek ksikami Londona, Haggar-Benoita, Kessela, Joycea, Mostowicza, Winawera, Kadena Bandrowskiego, Boya, Perzyskiego i innych.

Wakowicz by zdumiony i zachwycany: odkry skarb! Ale gdy przyszo do spacenia Brynka i Tworkowskiego, okaza si twardy: dopuci swego wybawc tylko do czwartej czci udziaw owej spki. Trzy czwarte zatrzyma dla siebie... Teraz dopiero Kister (przy wsppracy ony) nabra rozpdu. Miesic po miesicu Rj dawa zyski, a z roku na rok stawa si coraz powaniejszym wydawnictwem. Marian i Hanna Kisterowie pozyskali sobie setki autorw polskich i zagranicznych, wrd ktrych wikszo osobistych przyjaci. TOWARZYSTWO WYDAWNICZE RJ WARSZAWA, UL. KREDYTOWA NR 1 BIBLIOTEKA POWIECIOWA Redaktor Marian Kister. Prenumerata kwartalna - 12 tomikw wraz z przesyk 5 z 95 gr

Lokal Wydawnictwa Rj mieci si na parterze bocznej oficyny naronego gmachu bankowego i obejmuje dwa due pokoje niemal po sufit zapenione regaami, na ktrych uoone s ksiki. Przybywaj tu bd wprost z drukarni, bd z gwnych magazynw i std wysya si je do sklepw ksigarskich. Ekspedycj i rachunkowoci zajmuje si personel zoony z trojga pracownikw pod nadzorem piknej pani Hanny Kisterowej, ktra poza tym zaatwia korespondencj, zawiaduje kas, w nieobecnoci ma przyjmuje interesantw, pilnuje terminw, nie mwic ju o jej roli w oglnym kierownictwie przedsibiorstwem. W kcie, za przepierzeniem jest maleka klitka z biurkiem i telefonem. Tu podpisuje umowy z autorami sam pan Melchior Wakowicz. Ale wstpne pertraktacje dotyczce wydania ksiki zwykle prowadzi pan Marian Kister w Maej Ziemiaskiej, o trzydzieci krokw od wydawnictwa, po drugiej stronie ulicy Mazowieckiej. Marian Kister jest czowiekiem o sympatycznym wygldzie i pogodnym usposobieniu. Ma wesoe, niebieskie oczy i kdzierzaw, jasn czupryn. Odnosi si do mnie yczliwie, bez odcienia wyszoci, wie, e moje opowiadania lotnicze byy drukowane w kilku czasopismach, e zyskay przychylne przyjcie, e Biblioteka Groszowa wydaa ju jeden mj tomik i przygotowuje nastpny. Uprzejmie kamie, e przeczyta maszynopis Eskadry i e chtnie wyda t ksik w Bibliotece powieciowej. Z uwagi na bardzo nisk cen prenumeraty tej serii, moe zaproponowa nabycie praw na dwuletni wyczno za honorarium w kwocie 400 z. Zgadzam si. Bd co bd s to warunki przyzwoitsze ni w Groszwce, a poza tym Rj jest wydawnictwem znacznie powaniejszym. - Byoby dobrze, gdyby pan si postara o krtk przedmow szefa lotnictwa. - Nie wiem, czy mi si to uda. - Niech pan jednak sprbuje.

Melduj si w sprawie osobistej u szefa Departamentu Aeronautyki. Mam nadziej, e Efendi zapomnia urazy, jak ywi do mnie za to, e nie skorzystaem z jego sugestii, abym zosta pilotem 21. eskadry bombowej, ktr organizowa w r. 1920. By wtedy porucznikiem, komendantem Wyszej

Szkoy Pilotw w awicy, a ja wanie ukoczyem tam kurs myliwski u Habera-Wyskiego. Byo to osiem lat temu - sam rozum dyktuje, jak mawia Olek aguna, e dzisiejszy pukownik i szef departamentu nie moe pamita jakiego plutonowego, ktry odrzuci zaszczytn propozycj uczynion mu przez wczesnego dowdc. Z pewnoci od tego czasu mia sporo waniejszych spraw na gowie... Efendi nie zmieni si po szybkim awansie: jest jak dawniej szalenie uprzejmy - mogoby si wydawa, e to ja wywiadczam mu wielk przysug swoj prob. Zaciera donie, przechyla gow, jakby nie chcia uroni adnego mojego sowa, rozpywa si w podzikowaniach za egzemplarze Hangaru Nr 7 i Skoku przez Atlantyk z penymi onierskiego szacunku i przywizania dedykacjami, obiecuje przeczyta maszynopis Eskadry i napisa kilka sw polecajcych ten utwr czytelnikom. To doprawdy adnie z jego strony.

Jako starszy kolega po fachu Autora niniejszej opowieci pozwalam sobie poleci j zainteresowaniu czytelnikw. Powstrzymujc si od wszelkiej oceny literackiej, do ktrej nie jestem uprawniony ani powoany, podkrelam tylko walory lotnicze utworw por. pilota Meissnera, ktry - jeden z pierwszych - daje publicznoci polskiej przekrj rzeczywistoci i fantazji ycia lotniczego, umiejc nasyci poczuciem prawdy i konkretu nie tylko realne wraenia z walk na froncie, ale nawet te obrazy, ktre umieszcza w przyszoci. Przypuszczam, e drog barwnego opowiadania atwiej moe ni drog odezwy i plakatu dojdzie do mas polskich wie o jednej z najwaniejszych i najciekawszych dziedzin wasnego ich ycia. (-) Rayski.

Bilans miertelnych wypadkw lotniczych roku 1927 nie przekroczy dotychczasowej normy: zgino trzynastu pilotw i jeden mechanik. Byli wrd nich czterej moi uczniowie. Rok 1928 jest znacznie gorszy: pilotw dwudziestu (w tej liczbie 9 moich uczniw), obserwatorw piciu, mechanikw trzech. Zgin dobry kolega z Eskadry Toruskiej, Franek Przybylski, pilot linii lotniczych CIDNA (Compagnie Internationale de Navigation Arienne). Podczas ldowania w Bagdadzie ponis mier zdolny wynalazca w dziedzinie nocnej fotografii lotniczej por. pil. obs. Kazimierz Szaas. Zgin por. pil. Aleksander Cichocki, bardzo dobry myliwiec, ktry ju w szkole wyrnia si nieprzecitnym talentem lotniczym, a pniej pod kierunkiem pk. Kossowskiego zacz wybija si na asa. Zgin sympatyczny kpt. pil. wieykowski abisyczyk z 6. p. uanw, ktrego szkoliem na Breguecie i Potezie w r. 1926. Zgin w Bydgoszczy ucze pilotau plutonowy Michalik. Wreszcie zgino kilku bardzo modych pilotw wyszkolonych tylko w pukach na kursach aplikacyjnych. Przyczyn katastrof w trzech wypadkach byo urwanie si skrzyde u samolotw Spad podczas wykonywania akrobacji oraz w trzech wypadkach (prawdopodobnie) zwichrowanie patw podczas korkocigu. Lataniu zawsze towarzyszy pewne ryzyko - jak uprawianiu kadego sportu. Wprawdzie - teoretycznie - mona zmniejszy niebezpieczestwo do rozsdnych granic, ale nie mona cakowicie go wyeliminowa. Przecie aden alpinista nie zechce zdobywa szczytw grskich drog zabezpieczon porczami, linami i siatkami!

Naley wic tylko ograniczy ryzyko odpowiednim fizycznym i psychicznym przygotowaniem pilota, waciwym treningiem, dostarczeniem mu dobrych samolotw, a take - spadochronw. Ale my cigle jeszcze latamy bez spadochronw, jakkolwiek uywa si ich ju od paru lat we Francji i w W. Brytanii... Jednak nie tylko to przyczynia si do tak powanych strat wrd personelu latajcego. Wprawdzie zgino kilku starych, wytrawnych pilotw, lecz wikszo stanowi modzi - roczniki kursw pilotau 1924-1928. Metoda szkolenia w Bydgoszczy nie wydaje mi si nowoczesna, lecz z pewnoci jest znacznie lepsza ni na owych kursach aplikacyjnych w eskadrach treningowych, gdzie szkol instruktorzy z boej aski, bez adnego przygotowania w tej dziedzinie i - czsto - bez wikszego dowiadczenia w lataniu. Ich ambicj jest, by wszyscy aplikanci uzyskali dyplomy pilotw. Bez wzgldu na zdolnoci. Za wszelk cen! W Bydgoskiej Szkole Pilotw Kardyna wprowadzi krtkie unifikacyjne kursy dla nowo przydzielonych instruktorw oraz trening instruktorski dla wszystkich, przed rozpoczciem szkolenia uczniw. Nie jest to wiele, ale w kadym razie podnosi poziom kadry. Organizacja lotw szkolnych dziaa sprawnie i tylko dziki niej mona unikn zderze w powietrzu mimo duego nasilenia startw i ldowa na zbyt maym lotnisku. Ale selekcja uczniw nadal jeszcze bywa niedostateczna, zwaszcza w pocztkowym okresie szkolenia, a pniej, gdy jaki pataach z trudem przebrnie przez I i II eskadr - szkoda go skrela, bo jego wyszkolenie kosztowao ju mas pienidzy i pracy. W wyniku takiego postpowania ten i w uzyskawszy dyplom pilota traci gow w pierwszej lepszej niebezpiecznej sytuacji i ginie w miertelnej kraksie albo otrzymuje spokojne stanowisko za biurkiem i (z asekuracj instruktora eskadry treningowej) lata po dziewi godzin na procze, tylko po to, aby otrzyma dodatek lotniczy... Gdybym by bardzo bogaty, utworzybym wasn szko pilotw, sam dobierabym sobie uczniw i sam bym ich uczy lata. S to oczywicie tylko marzenia, z pewnoci bardzo naiwne i cakowicie nierealne. Lecz ten niewykonalny pomys mona urzeczywistni przynajmniej w powieci dla modziey. I wanie tak powstaje Szkoa orlt.

W r. 1928 sezon szkolny skoczy si w padzierniku, a wkrtce po tym otrzymuj niespodziewany przydzia do otarza, czyli do Departamentu Aeronautyki w Warszawie. Waciwie - w sam czas, bo nieco wczeniej odszed do rezerwy pk Boreysza, a mjr Jerzy Garbiski obj dowdztwo 1. dywizjonu liniowego w 3. puku, w Poznaniu. Nowy komendant szkoy ppk Tadeusz Prauss jest niewtpliwie jednym z najinteligentniejszych wyszych oficerw lotnictwa, ale ma zwyczaj traktowa swoich podwadnych z uszczypliw ironi, a poza sub jego drwiny i pozbawione dowcipu arty wywouj u jednych guch niech, u innych - nieopanowan reakcj. Nale do tych ostatnich, a poniewa potrafi si odci, nie wry to harmonijnego wspycia take na gruncie subowym. Co si tyczy nowego szefa pilotau, mjr. Bolesawa Stachonia, zreszt dobrego pilota myliwskiego, to take si nie zgadzamy, jakkolwiek jestem z nim na stopie koleeskiej i mwimy sobie po imieniu. Ale Stacho chciaby wszystko robi sam, wasnorcznie. Uwaa si za jedynego pilota, ktry potrafi oceni stopie wyszkolenia uczniw, nie pozostawia adnej samodzielnoci nam, starym,

dowiadczonym instruktorom, nie ma do nas zaufania i nie liczy si z naszymi opiniami o uczniach. Przed rozpoczciem zaj sam leci na prb powietrza, a gdyby mg, oblatywaby osobicie kad maszyn, ktra wychodzi z hangaru na start... Warszawski przydzia na posad biurow referenta prasowego z pocztku nie bardzo mnie zachwyca. Gwnym jego sprawc jest szef wydziau oglnego, mjr dypl. Franciszek H., ktrego z duym nakadem pracy i cierpliwoci szkoliem na pilota w ubiegym roku, zyskujc sobie jego wdziczno i yczliwo. Major z pewnoci nigdy nie bdzie asem w lataniu. Ju prdzej w sztabowej kancelarii, bo nie wyrnia si ani indywidualnoci, ani szczegln inteligencj. Pochodzi z Podhala, stylizuje si na Anglika, pali fajk i jest naprawd niesychanie przystojny. Z pewnoci mgby mie zatrwaajce powodzenie u pci piknej, gdyby nie wrodzona niemiao i nieporadno w stosunkach z kobietami. Nie umie rozmawia o rzeczach, ktre je interesuj, nie umie sucha, o czym mwi, taczy jak niedwied i dla dodania sobie odwagi - w najmniej odpowiednim momencie zapala t swoj dunhillowsk40 faj. A podobaj mu si - przynajmniej co druga w wieku poborowym! I chciaby, i boi si... Mimo wszystko Franek H. daje si lubi, a jako mj bezporedni przeoony pozostawia mi duo swobody i inicjatywy. Odwiedzam redakcje, organizuj wycieczki dziennikarzy do fabryk samolotw i silnikw, redaguj biuletyn dla prasy o tym, co dzieje si w lotnictwie. Dzieje si zreszt duo: w grudniu r. 1928 otwarcie Centrum Bada Lotniczo-Lekarskich w Warszawie, przyjcie Aeroklubu R. P. do Midzynarodowej Federacji Lotniczej (F.A.I.) oraz uruchomienie Pastwowych Zakadw Lotniczych na Okciu w styczniu 1929, przejcie przez Linie Lotnicze LOT transportu lotniczego w Polsce od towarzystw Aerolloyd i Aero, nadanie praw i przywilejw stowarzyszenia wyszej uytecznoci publicznej Lidze Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej oraz pierwszy Zjazd Walny Zw. Zaw. Pracownikw Lotnictwa w Warszawie; w marcu loty prbne pierwszego samolotu komunikacyjnego polskiej konstrukcji i produkcji - PWS-20; w kwietniu uruchomienie wojskowej wytwrni spadochronw. Latem w Sztabowej Eskadrze Treningowej - ile si tylko da - wycznie dla wasnej przyjemnoci. Samolotw (i to nowych!) jest dosy, sztabowcy nie pal si do latania, wic uywam, zwaszcza na Spadach, ktre - wskutek kilku wypadkw urwania si skrzyde - budz niech innych pilotw i zawsze s do dyspozycji. Spad jest przyjemnym samolotem, bardzo zwrotnym w akrobacji, wietnie idzie w gr, a jeeli pilot dobrze si z nim obchodzi, jako nie traci skrzyde i daje si wyprowadzi z korkocigu. Zreszt mamy ju wreszcie spadochrony! Wykrywajc, poprawiajc i tumaczc wszelkiego rodzaju bdy pilotau popeniane przez uczniw w szkole pilotw, sam nauczyem si i uwiadomiem sobie bardzo wiele w dziedzinie sztuki latania. W cigu czterech tysicy godzin za sterami rnych maszyn wielokrotnie znajdywaem si w do niebezpiecznych sytuacjach wymagajcych bardzo szybkiej, trafnej decyzji, a take natychmiastowego jej zastosowania, i oto po dziesiciu latach, od kiedy uzyskaem dyplom pilota nie mam na sumieniu ani jednego samolotu uszkodzonego z wasnej winy. Zapewne - miaem przy tym troch szczcia. I z pewnoci nie jestem wyjtkiem. Wielu znakomitych pilotw myliwskich (w ich liczbie wielu byych moich uczniw) znacznie pikniej i sprawniej ode

40

Dunhill - znana angielska wytwrnia fajek i wyrobw tytoniowych.

mnie potrafi wykona wizank akrobacji, a w walce powietrznej kady z nich wykoczyby mnie bez wikszego zachodu. Nic dziwnego przecie nie robi, tylko wanie to: akrobacja, walka, strzelanie. No - c, nie mona opanowa wszystkiego w stopniu doskonaym. Nie starcza na to czasu...

Szko orlt drukuje w odcinku katolicki magazyn Tcza wydawany w Poznaniu przez Ksigarni im. w. Wojciecha, a redakcja wypaca autorowi (ktry jest niewierzcym libertynem i z pewnoci nie uniknie pieka) honorarium w sumie 2 000 z. Ale wydaje si, e Wiara i Koci niewiele na tym ucierpi, bo lektura mojej powieci nie zaprowadzi pobonych modych czytelnikw na manowce. W najgorszym razie - do lotnictwa. Mnie natomiast powodzenie u w. Wojciecha sprowadza do Roju w okrelonym celu zawarcia rwnie korzystnej umowy na wydanie ksiki. Oczywicie nie w jakiej tam groszowej serii, tylko tak jak Rj wydaje znanych autorw! - Dobrze - mwi pan Kister. - To nawet byoby za due na tomik w prenumeracie. Wakowiczowi si podobao. Zaraz do niego zadzwoni, on z panem ustali warunki. Na szczcie pan Melchior Wakowicz znajduje si gdzie w pobliu i wyjtkowo nie jest zajty. Zjawia si - nie! - raczej: wtacza si jak potny czog do lokalu wydawnictwa. Podoga ugina si pod jego ciarem, dr ciany i chwiej si pki z ksikami. Kister ju tymczasem wyskoczy do miasta, wic pani Hanna dokonuje prezentacji. - Pan Meissner. Pan Wakowicz. Co w rodzaju duego bochenka chleba obejmuje moj rk, para lekko przymruonych oczu ocenia mnie troch z gry, dobrotliwy umiech przypomina krokodyla, ktry stara si omieli naiwnego jelonka do zawarcia bliszej znajomoci. Pan Melchior z niejakim powodzeniem (i du rutyn) gra rol dobrego wujaszka. - Chodmy si przej, bo przecie we dwch nie zmiecimy si w tej klatce na krliki. Idziemy. Ale nie do Maej Ziemiaskiej, bo tam teraz ciasno (i kto niepowoany mgby za wiele usysze), tylko do drugiej bramy w czynszowej kamienicy na Mazowieck 11. Tu jest chodno i spokojnie. Pan Melchior kordialnie ujmuje mnie pod rami, spacerujemy tam i z powrotem w dugim, mrocznym tunelu midzy podwrzami otoczonymi przez oficyny. Wie oczywicie, e Szko orlt drukuje Tcza. - Ile panu zapacili? - Dwa tysice. - Ho-ho-ho! Oni maj mas pienidzy... I zaczyna mnie yowa: kryzys ekonomiczny, zastj, cika sytuacja wydawnictwa, ryzyko wydania ksiki modego autora w wikszym nakadzie itd. Musz bezstronnie przyzna, e z wielkim talentem rozwiewa moje nadzieje na uczciwe honorarium: im duej mwi, tym niej oceniam swoje szanse... W kocu pada zasadnicze pytanie: ile? - a gdy wymieniam sum o poow mniejsz od najskromniejszych wasnych przewidywa poprzedzajcych t rozmow - umiecha si pobaliwie.

- Moemy panu zapaci tysic zotych. Nie! Nie mogem si zgodzi na obdzieranie mnie ze skry przez dobrego wujaszka Melchiora. - Za odcinek w Tczy dostaem dwa razy tyle! Wic magluje mnie dalej. Znalaz jeszcze dziesitek miadcych argumentw, aby mi udowodni, e moje dania s fantastyczne. Po prostu fan-ta-styczne! i e nikt inny nie wyda tej ksiki nawet za 800 zotych. Wreszcie - po dugich targach, chyba na pitym kilometrze tego spaceru w bramie - ustalilimy, e otrzymam 1 350 z w czterech ratach, z ktrych ostatnia ma by wypacona w kwietniu przyszego roku, a Rj bdzie mia prawo drukowa Szko orlt w nieograniczonej iloci egzemplarzy w cigu lat trzech od daty ukazania si pierwszego nakadu. Wracajc do domu zajrzaem do Maej Ziemiaskiej. Nie byo tam wielkiego toku, ale rzeczywicie kto mgby usysze. Pomylaem, e - by moe - p. Wakowicz wstydziby si przed niepowoanymi tego, co zamierza mi zaproponowa... (Dopiero w wiele lat potem dowiedziaem si, e londyskie wydawnictwo Adelphi Terrace w r. 1895 zapacio Conradowi za prawa autorskie do Szalestwa Almayera a dwadziecia funtw!...).

Rozdzia 10 Mjr Ludwik Idzikowski urodzi si w Warszawie 24.VIII.1891. Po uzyskaniu matury studiowa grnictwo na politechnice w Leodium, w r. 1915 powoano go do suby w wojsku rosyjskim, w 1916 ukoczy szko pilotw w Sewastopolu i odszed na front. Podczas rewolucji, po licznych przygodach przedosta si z Rosji do Warszawy, w styczniu r. 1919 otrzyma przydzia do 7. eskadry lotniczej i bra udzia jako pilot w obronie Lwowa w r. 1919 i 1920. Odznaczony Krzyem Virtuti Militari, trzykrotnie Krzyem Walecznych oraz Polow Odznak Pilota. Po zakoczeniu dziaa wojennych kolejno peni sub w 14. eskadrze lotniczej, w Wyszej Szkole Pilotw w Grudzidzu (jako instruktor) i w 1. puku lotniczym w Warszawie (jako dowdca eskadry, a nastpnie dywizjonu). W r. 1926 przydzielono go jako pilota oblatujcego do Polskiej Wojskowej Misji Zakupw w Paryu. Projekt przelotu nad Atlantykiem z Francji do Stanw Zjednoczonych zaprzta wszystkie myli Idzikowskiego od samego pocztku jego pobytu w Paryu, lecz realizacja tego zamierzenia zaja mu dwa i p roku. Nie byo funduszw, nie byo ani polskiego samolotu i silnika, ani przemysu, ktry mgby tak maszyn w Polsce zbudowa. Tote Idzikowski, bez pomocy rzdu i wojska, sam rozpocz starania o odpowiedni samolot we Francji. W tym celu zawar ukad z zaprzyjanionym pilotem francuskim majcym due znajomoci i poparcie w dyrekcji Socit dEmboutissage de Construction Mcaniques, ktre to zakady produkoway m.in. samoloty konstrukcji in. Amiot. Francuski przyjaciel Idzikowskiego podj si wyjedna u dyrekcji S.E.C.M. wypoyczenie samolotu, pod warunkiem, e jako nawigator wemie udzia w przelocie, ktry odbdzie si pod bander Francji. Gdy sprawa zacza nabiera aktualnoci, Idzikowski zameldowa o tym szefowi Departamentu Aeronautyki, pk. Rayskiemu, proszc o zezwolenie na przelot. Rayski nie tylko odmwi, lecz kategorycznie sprzeciwi si tej probie.

Lecz wiadomoci o zamiarach Idzikowskiego przenikny ju do Polski, a prasa szeroko (cho niezbyt fachowo i nie zawsze trafnie) rozpisywaa si o zamierzonym polskim locie przez Atlantyk. Midzy innymi ca t spraw przychylnie zainteresowa si gen. Grecki (z-ca szefa admin. MSWojsk) i nawet sam marszaek Pisudski. Znalazy si te pienidze na zakupienie samolotu. Skonio to Rayskiego do ustpstw - oczywicie pod pewnymi warunkami. Jednym z nich by udzia w locie mjr. Kazimierza Kubali jako nawigatora. Idzikowski nie by zachwycony tym narzuconym sobie towarzyszem, ale musia si zgodzi... Start nastpi 3 sierpnia r. 1928 o godz. 4.45 i lot odbywa si pomylnie przy dobrej pogodzie i sprzyjajcym wietrze a do wieczora. Lecz gdy samolot znalaz si na pnocnym zachodzie od Wysp Azorskich, pk przewd smaru i lotnicy musieli zawrci. Silnik zatar si przed osigniciem brzegu hiszpaskiego nastpnego dnia ok. godz. 11.30. Na szczcie Idzikowski dostrzeg jaki statek handlowy na do uczszczanej trasie i wodowa obok niego. Po trzydziestu godzinach lotu zbiorniki benzyny byy niemal w dwch trzecich oprnione i dziki temu samolot nie zaton. Zdoano podnie go z morza na pokad, przy czym jednak zosta powanie uszkodzony. Bya to siedemnasta z kolei nieudana prba pokonania Atlantyku drog powietrzn ze wschodu na zachd. Natychmiast po tej porace Idzikowski podj nowe starania o realizacj drugiego lotu, nie tylko dla samej ambicji dokonania rozpocztego dziea, ale w poczuciu obowizku zadouczynienia rozbudzonym nadziejom spoeczestwa polskiego. I tym razem zakady S.E.C.M. dostarczyy podobny samolot Amiota z silnikiem LorraineDietrich 750 KM, z ulepszonymi przyrzdami nawigacyjnymi, z nowymi iskrownikami szwajcarskiej firmy Scintilla, z radiem Marconi itd. Jego ciar cakowity wynosi 7 800 kg (wraz z benzyn - 6 100 l). Podczas lotw prbnych silnik pracowa bez zakce, a maszyna zachowywaa si prawidowo. Idzikowski do dugo czeka na pomylne warunki atmosferyczne, a wreszcie, gdy z 12 na 13 lipca prognozy pogody na trasie wypady zadowalajco, postanowi lecie o wicie. Wystartowa doskonae, po 800-metrowym wybiegu, o godz. 3.45, a w trzy godziny pniej by ju nad Atlantykiem. Dwa kolejno spotkane statki poday nawigatorowi swoje pozycje, co pozwolio na niewielkie korekty kursu i okrelenie bardzo dobrej prdkoci redniej (do godz. 16.40 - 180 km/godz.). Lecz o godz. 17.00 silnik zacz traci obroty, a jego nierwn prac mona byo przypisa tylko wadliwemu dziaaniu iskrownikw. Pilot nie chcia zawrci i wodowa obok francuskiego statku Indiana (ktry znajdowa si w owej chwili o jakie 60 km na wschd), aby po raz drugi nie straci samolotu. Postanowi docign do Wysp Azorskich i wyldowa na jednej z nich. Ale do Azorw byo ponad 700 kilometrw. Docign! Teraz jednak musia przed ldowaniem oprni zbiorniki, aby skrci dobieg cikiej maszyny, bo przygodne ldowisko byo bardzo niewielkich rozmiarw. Kry wic nad wysp (Gracjoz) otworzywszy zawory spustowe paliwa. Benzyna laa si w morze, ale zarazem ulatniaa si w upalnym powietrzu. Jej trujca para oszoomia zaog, zanim zbiorniki zostay oprnione do poowy. Tymczasem silnik zupenie przesta dziaa - na p przytomny pilot musia ldowa. Zdoby si na ten ostatni wysiek i podchodzc z najmniejsz prdkoci posadzi maszyn na skrawku rwnego terenu. Ale nie zdoa wytraci pdu podczas dobiegu: podwozie uderzyo o kamienny murek u przeciwlegego kraca ldowiska, pky dwigary skrzyde i podunice

kaduba, z rozbitych zbiornikw benzyna chlusna na rozgrzane cylindry silnika i buchn pomie! Ranny nawigator sam wraca do Polski. Na O.R.P. Iskra pyna trumna ze zwokami Ludwika Idzikowskiego okryta wojenn bander Rzeczypospolitej.

Ostatni nowoci w konstrukcji samolotw s tzw. skrzela, czyli szczeliny skrzydowe (po angielsku slots). Jest to urzdzenie wynalezione w angielskich zakadach Handley-Page, znacznie zwikszajce nono skrzyda i - co za tym idzie - pozwalajce na krtszy start (przy duym kcie wznoszenia si) i krtsze ldowanie (przy b. maej prdkoci). Departament Aeronautyki zamierza wyprbowa ten wynalazek i ewentualnie zastosowa go na zasadzie licencji do samolotw wojskowych. W tym celu fabryka Handley-Page podja si odpowiednio przerobi skrzyda Poteza XXV i wbudowa w nie specjalnie skonstruowane skrzela. Prcz tego w fabryce De Haviland zostanie zakupiony jeden samolot turystyczny DH-60 Moth, rwnie wyposaony w szczeliny skrzydowe. O tym wszystkim opowiada mi mj szef, Franek H. z tak min, jakby mnie wtajemnicza w sprawy najwyszej wagi pastwowej. Sucham cierpliwie, jakkolwiek o stosowaniu i dziaaniu slotw wiem znacznie wicej od niego. Co w tym musi by: zapala fajk, umiecha si, przyglda mi si z boku czy zdoa rozbudzi moj ciekawo... A potem - ot tak, od niechcenia: - Gdyby mia ochot, moglibymy tam polecie po tego Motha... - Nie? Naprawd?! - ...w przyszym tygodniu. Pewnie, e mam ochot! Jeszcze jak! - No to zostaw te wszystkie papierki i zajmij si przygotowaniem maszyny. Mamy niewiele czasu. Rzeczywicie, w cigu kilku dni trzeba byo zaatwi odbir nowego samolotu, jego cywiln rejestracj, wymalowanie znakw rejestracyjnych, midzynarodow licencj (i legitymacj) pilota F.A.I.41 dla mnie, paszporty, wizy, zezwolenia na przelot tranzytowy, przygotowanie potrzebnych upowanie i dokumentw oraz uszycie nowego cywilnego ubrania, na ktre otrzymaem ryczat w gotwce. Poza tym kupiem podrcznik do nauki angielskiego i wkuwam: Mary is a girl. John is a boy. Learn english!42 Major H. - jako mj nawigator - stara si o mapy i opracowuje tras. Wydbi a 10 dni na t wypraw, wic mamy lecie turystycznie - z postojem w Pradze, w Paryu i oczywicie w Londynie. 8 lipca o sidmej startujemy z Warszawy, pod Kpnem na przepisowej wysokoci przelatujemy bram wlotow do Niemiec, mijamy Wrocaw, potem znw bram do Czechosowacji - jeszcze 40 minut i wida Prag, ale nie wida lotniska... Krcimy si dokoa tej Pragi jak ma dokoa lampy, a wreszcie dostrzegam zniajcy si pasaerski samolot C.I.D.N.A. Z pewnoci bdzie ldowa, wic dodaj gazu i wchodz mu za ogon.

41 42

F.A.I. - Fdration Aronautique Internationale (Midzynarodowy Zwizek Aeronautyczny). Maria jest dziewczyn. Jan jest chopcem. Ucz si angielskiego !

- Aha - jest lotnisko! Ale pasaer ma pierwszestwo, wic zataczam obowizkow rund. Tymczasem Franek odlepi si od mapy, bo w kocu znalaz, wrzeszczy mi nad uchem i pokazuje kierunek. - Dobrze, dobrze. Musimy poczeka. Kocz okrenie, wyprowadzam na prost. Pasaerski Bleriot-Spad ju kouje do hangaru, ldujemy. Formalnoci nie trwaj dugo, bracia-Czesi s uprzejmi, zostawiamy Poteza pod opiek mechanikw, jedziemy takswk do miasta, aby je powierzchownie obejrze pod przewodnictwem kierowcy. Stara Praga podoba si nam obu, siostry-Czeszki, nawet te modsze - tylko Frankowi (i to zaledwie co dziesita), a synne knedle w restauracji hotelowej - ju chyba najmniej. Ale piwo - klkajcie narody! Potem jeszcze Hradczyn - gdzie mu tam do Wawelu! - i dosy tej turystyki: idziemy na pilznera i wczenie spa, bo jutro trzeba odwali ponad tysic kilometrw do Parya, a ja chc jeszcze nada depesz do Ludwika Idzikowskiego, eby go uprzedzi o swoim przylocie. Lecimy znw nad Niemcami, nad Bawari, Wirtembergi i Badeni - prawie 600 kilometrw - trzy i p godziny w powietrzu. Major okazuje si znacznie lepszym nawigatorem ni pilotem: bez wikszych trudnoci trafia na graniczne bramy przelotowe, pokazuje mi na lewo Pilzno, na prawo Norymberg, na lewo Stuttgart, w dole Szwarcwald, przed nami Ren i Strasburg. Na lotnisku czeka z samochodem sympatyczny adiutant eskadry Cigognes43 i zaprasza nas na dejeuner do kasyna oficerskiego w miecie. Eskadr Bocianw w czasie wojny dowodzi synny as, Georges Guyenemer, bohater narodowy Francji (75 zwyciskich walk powietrznych). Zgin we wrzeniu r. 1917 podczas walki z niemieckim pilotem nad Belgi, jego ciaa nigdy nie znaleziono, ale za to w Panteonie paryskim ma tablic pamitkow. Musia to by wielki kosynier, skoro tylu Niemcw spuci na ziemi, a mia zwyczaj zaatwia ich hurtowo, bo np. 26. IX. 1916 w dwch kolejnych lotach zestrzeli szeciu! Na szczcie w kasynie Cigognes nie podaj na niadanie ab na surowo, tylko potrawk z homara i jakie znakomite omlety oraz biae i czerwone wino. Franek usiuje rozmawia po francusku, ale nasi gospodarze za mao znaj jzyk polski, aby wiele z tego zrozumie. Mnie idzie nieco lepiej, jakkolwiek i ja po francusku mwi jak tubylec z Jdra ciemnoci. W kadym razie porozumielimy si: adiutant zabiera nas do katedry (wiek XIII), ktr koniecznie trzeba zobaczy, jeli ju nie mamy czasu na nic innego, a potem - na lotnisko. (Nawet niezgorsza ta katedra - mwi H. obiegszy j truchcikiem). Maszyna gotowa, zbiorniki pene - lecimy do Parya. Somma, Marna i Moza, Verdun i Reims, cae pole najwikszej bitwy w historii wojen... Ilu onierzy spord dziesiciu milionw zabitych pado tu, pomidzy Lotaryngi i Alzacj a Paryem? Miasta, miasteczka, rzeki, drogi, tory kolejowe, zielone winnice, powiejce pola pyn gboko w dole - spokojne dzi i ju senne, bo lipcowe soce czerwienieje coraz niej na wprost przed nami. Potem z wolna zapada zmierzch i daleko, w popielatoniebieskawej mgiece zaczyna si rozrasta szara plama, w ktrej tu i wdzie byskaj wiata: Pary. Lec prosto nad to rozlege, nieobjte wzrokiem kamienne wysypisko. yje! Drga ruchliwymi wiatekami, mrowi si lnicymi racami, ktre pezaj, biegn, cz si i rozdzielaj midzy szeregami latar.

43

Cigognes - bociany (fr.) - od goda eskadry.

Place dEtoile, wiea Eiffla, uk Triumfalny, Pola Elizejskie, Lasek Buloski - a ja na to wszystko patrz z gry, widz to naprawd, nie na ekranie kina, nie na fotografii, tylko prawdziwe, realne, bliskie i ywe! A mi dech zapiera - o, rany!... Port lotniczy Le Bourget ley na pnoco-wschodzie, niemal w granicach miasta. Lduj przed zmrokiem, zaatwiam zwyke formalnoci, jedziemy do miasta. Franek chce jeszcze przed wieczorem obejrze Pary z takswki, ale - to nie Praga! - pi milionw mieszkacw... Trzeba si zdecydowa na jedn dzielnic. - Szan-zeliz - powiada do kierowcy. Ale tej francuszczyzny nie rozumie nawet przywyky do cudzoziemcw takswkarz, wic usiuj mu dopomc: - Champs Elyse. - Champs Elyse! Oui, monsieur! Jedziemy. Rzeki samochodw, jasno owietlone ulice, reklamy, neony, szerokie aleje, syk opon na czarnym, wypolerowanym asfalcie... Zapach spalin, perfum, pieczonych krewetek, szum, gwar - Pary, Pary, Pary! Wracamy do hotelu, bo o dziewitej mam wpa do Idzikowskiego. Ale on ju czeka na mnie w hallu. Nie zmieni si w tym Paryu: jak dawniej jest dobrym koleg, yczliwym jak starszy brat, ktry jednak nie prawi moraw i szczerze cieszy si, e o nim pamitam. Bardzo go lubi - szczeglnie za t skromno, bo przecie dzieli nas i znaczna rnica wieku, i stanowiska, i stau w lotnictwie. Nigdy nie dawa mi jej odczu. ciskamy si serdecznie, mwimy chaotycznie o wszystkim naraz, o tych co zginli i co yj, troch o nas samych, a wreszcie o przygotowaniach do drugiej prby przelotu nad Atlantykiem. - Waciwie wszystko jest gotowe. Czekamy na pogod. Z dnia na dzie... Wida, e to oczekiwanie musi by wyczerpujce. Tym bardziej e ten i w specjalista od lotnictwa w naszej prasie bardzo si niecierpliwi, nie majc o tych sprawach zielonego pojcia. Wiem o tym, naturalnie. Tumacz, wyjaniam, ale czsto spotykam si z niedowierzaniem albo lekcewaeniem. Byle reporter zna si lepiej ode mnie na meteorologii, na pilotau i nawigacji... - A jak z Kubal? Ludwik macha rk. Spoglda na majora H. - Co chcecie tutaj zobaczy? - Ba! Wszystko! Franek wymienia (zachowujc hierarchi wanoci): Moulin Rouge, Folie Bergre, grb Napoleona, wie Eiffla, Wersal, Luwr, Sorbon... Nie ma co: oblatany chopak! Ja oprcz tego chciabym zobaczy samolot Amiot-123 (Marszaek Pisudski). Jak na ten wieczr i jutrzejszy dzie, to sporo... Idzikowski potrafi sprosta zadaniu: do pnocy zaatwilimy rewi w Moulin Rogue, dzielnic Montmartre i kolacj Pod martwym szczurem, w knajpce ucharakteryzowanej na apaszowsk mordowni, a nazajutrz - reszt. Odbyo si to w zawrotnym tempie, wedug rekordowych wzorw turystyki amerykaskiej, bo nie byo czasu. Ludwik dokazywa cudw zrcznoci i szybkoci za

kierownic swego samochodu, a skra na mnie cierpa, Franek blad i szeptem odmawia zdrowaki, policjanci gwizdali, kierowcy klli, przechodniw paraliowaa zgroza... Mjr Kubala nie wzi udziau w tym rajdzie po zabytkach. Zobaczylimy go dopiero na lotnisku Le Bourget. By kwany, niezadowolony i zamknity w sobie jak w lodwce, wic zostawilimy go na pastw mizantropii, ktrej oddawa si z zamiowaniem, i poszlimy obejrze Marszaka Pisudskiego. Duy dwupat (rozpito skrzyde 20 m) way ok. czterech ton, a zapas benzyny, ktry trzeba zabra na przelot Atlantyku - prawie drugie tyle. Ju sam start z takim obcieniem jest bardzo ryzykowny, a wysoko lotu w cigu kilku, czy nawet kilkunastu godzin po starcie, nie przekracza stu metrw, bo wznoszenie jest minimalne... Ale Idzikowski to wietny pilot - na pewno da sobie rad. Byle silnik wytrzyma...

Pary - Calais - Dover - Londyn. Kana La Manche pawi si w socu, jest dzi spokojny, poyskliwy, jak lekko pomarszczony atas. Ma w tym miejscu niespena 40 kilometrw szerokoci i, oczywicie, przelot nad nim nie budzi najmniejszych obaw. Ale przed dwudziestu laty, kiedy Ludwik Bleriot pierwszy dokona takiego przelotu, by to czyn niezwykle miay, ktry okry go wiatow saw. Jutro albo ktrego z najbliszych dni nasz Ludwik przeleci nad Atlantykiem. A za dwadziecia lat przeloty maszyn pasaerskich na trasie Pary-Nowy Jork stan si rwnie zwyke, jak dzisiejsze z Parya do Londynu i z powrotem. Oto ju z daleka, poprzez leciutk mgiek, wida wapienne skay brytyjskiej wyspy. Wyaniaj si z morza jak duchy w powczystych, biaych caunach, rosn w miar jak si do nich zbliamy, a potem garbi si, ciemniej i wreszcie znikaj pod skrzydami Poteza. Wchodzimy nad wysoki brzeg i ju sunie pod nami ziele pl i k - tak soczysta, jakiej nie mona zobaczy nigdzie indziej. A potem olbrzymia sie drg i torw kolejowych zagarnia coraz wicej domw i domkw, farm, osiedli, ktre wizn w jej okach jak ryby. Sie zagszcza si, ju cae stada i awice poczerniaych domw z czerwonej cegy zostay schwytane jej zacigiem, stercz, dymi kominy, co si tam rusza, peza, jak drobne raczki i kraby, ktre na prno usiuj uciec, a dalej - pod zmconym -szarobrunatnym niebem - kbi si w potwornej matni cinity, dyszcy dymem tum gmachw, blokw, fabryk, wie kocielnych, ulic, placw, dokw, mostw i statkw u nabrzey Tamizy. Gdy samolot wchodzi w szeroko rozlan, mtnie opalizujc zawiesin dymw nad Londynem, soce traci poow blasku, a jego poka tarcza zdaje si rozpuszcza jak maso. Ale wiata jest do, aby spojrzeniem obj ca przestrze a po zamazany widnokrg. I - wszdzie miasto! Jak morze. Nie wida nic innego, tylko te szare dymy i domy bez koca. Mona by tu zabdzi znacznie atwiej ni nad La Manche!

Mr. Wright, anio str delegowany przez Ambasad polsk oczekuje nas w Croydon na gwnym lotnisku brytyjskich linii lotniczych. Ma na sobie solenny, ciemny garnitur, na gowie melonik, a w rku zwinity parasol. Mwi po polsku, ale jka si i zacina co trzecie sowo jak kady Anglik. W dyplomacji nie zrobi wielkiej kariery: w wieku lat pidziesiciu piastuje stanowisko tumacza do spraw mniejszej wagi naszego attach wojskowego, co zreszt usprawiedliwia jego ograniczona zaradno i jeszcze gorsza polszczyzna. Dopki idzie o zaatwienie formalnoci paszportowych i celnych, radzi sobie jako tako. Lecz zaraz potem wyania si problem znacznie trudniejszy. Poteza trzeba dostarczy na lotnisko Hendon, pooone za pnocnymi przedmieciami Londynu. Ale w Anglii

nie stosuje si kontynentalnego zwyczaju oznaczania pomniejszych lotnisk nazwami widocznymi z powietrza (bo nie ma takiej tradycji!), a maych lotnisk dokoa tego potwornego miasta jest ze dwadziecia! W dodatku nie ma mowy, ebymy si mogli porozumie z kimkolwiek bez pomocy mr. Wrighta, bo Anglicy uwaaj swj jzyk za uniwersalny i nikomu z nich nie przyjdzie do gowy, e warto uczy si choby francuskiego lub niemieckiego, nie mwic ju o innych. A Franek i ja znamy w sumie siedem wyrazw angielskich... - Moe tu maj jak dokadn map albo plan Londynu? Nie, czego takiego nie ma w najwikszym porcie lotniczym Europy, a na naszej mapie nie ma miejscowoci pod tytuem Hendon. - A wie pan, gdzie to jest? Anio-str wie: - To jest przy trzeciej od koca stacji kolejki podziemnej w kierunku Edgware. - Ale my nie latamy pod ziemi, tylko nad ni! - Rzeczywicie... Bardzo mi przykro. I mnie take: wanie tego niedog musieli nam wyznaczy na opiekuna! Mr. Wright - sawne lotnicze nazwisko... Bracia Orville i Wilbur Wright - pierwsi twrcy samolotu i pierwsi piloci... To mi podsuwa pewien pomys: - Wie pan co? Niech pan leci z nami i pokae nam przynajmniej, w jakiej okolicy ley to lotnisko. Lata pan kiedy samolotem? Mr. Wright obawia si, e nie lata, ale myli, e byby skonny przypuszcza, i mgby sprbowa. Ten czysto brytyjski tryb warunkowy nie budzi we mnie wielkich nadziei, ale nie ma innej rady. Franek ubiera anioa-stra w kominiark i okulary, parasol i melonik adujemy do baganika, a ich waciciela do kabiny razem z nawigatorem i - start! Ustaliem na mapie w przyblieniu rejon owego Hendon, na wprost koo trzydziestu kilometrw, ale tak si nie da: nie wolno lata nad Londynem. Wic lecimy naokoo. W powietrzu troch rzuca, nie za bardzo, ale dosy, aby mr. Wright dosta najpierw zawrotu gowy, a ju nad Tamiz - torsji. Nic z tego nie bdzie: nie trafi! Ale lecimy dalej. W pobliu Hendon jest mae jeziorko o charakterystycznym ksztacie. Tylko e nawet na naszej bardzo niedokadnej mapie atwiej je znale ni w terenie, bo Londyn rozpeza si na wszystkie strony i diabli wiedz, gdzie s jego administracyjne granice. Jedno lotnisko, drugie - ale nie ma jeziorka, wic nie to. A nasz anio-str rzyga jak wulkan... Z takim nazwiskiem! Znw jakie lotnisko, hangary czy te hale montaowe, a przed nimi duy grat o trzech silnikach. Wyglda na ciki bombowiec albo na pasaera. Kto go tam wie - moe Handley-Page? Tak czy owak ldujemy, eby si dowiedzie, gdzie jestemy i - ktrdy do Hendon.

Kouj do tych hangarw, nikt nie pieszy na nasze spotkanie, ale kilku mechanikw w niebieskich kombinezonach gapi si na Poteza, a wreszcie jeden z nich wskazuje, gdzie mam zatrzyma maszyn. Mr. Wright przypomina lekko nadpsute zwoki i jest do niczego, wic wydobywam cay zapas wieo nabytej znajomoci angielskiego! - Is that Hendon airfield? - Sure it is! No, prosz: tak si nawiguje! Ogldam si na Franka i mwi z udan obojtnoci: - Jestemy na miejscu. Wysiada!

Nasz anio goln podwjn brandy w private office44 naczelnego inyniera, zmartwychwsta i poredniczy w rozmowie przed hal monta(ow. Tymczasem mechanicy zdjli osony silnika, zagldaj Potezowi w bebechy i krc gowami. - Co im si nie podoba? Anio pobekota z naczelnym. - Nie. Mam na myli e... e nic w tym rodzaju. On pyta, czy to jest e... francuski motor. - Francuski. Lorrain-Dietrich 450 koni. Ale wyprodukowany w Polsce na podstawie licencji. - Oh! - ucieszy si inynier. - I should suspect that at once! - i tumaczy co Wrightowi ypic na mnie spode ba. - Co on mwi? - On mwi, e powinien to podejrzewa. - Podejrzewa?! - On mwi, e wasza fabryka robi ten motor duo lepiej - e... - duo staranniej ni francuska. On myli, e to wida od razu. - Congratulations - dodaje naczelny. Przyjmuj to uznanie z wewntrzn dum, jakbym by dyrektorem Polskich Zakadw Skody45, ale zarazem staram si okaza powcigliw skromno. - You are very kind, sir.46 Po tej wymianie uprzejmoci uzupeniamy osob mr. Wrighta (parasol i melonik) i wsiadamy do subowego samochodu, ktry odwiezie nas do najbliszej stacji kolejki podziemnej. Po drodze jeszcze jedno odkrycie nawigacyjne: jeziorko! Raczej resztki jeziorka zasypanego gruzem, bo co tu bd budowa. To, co jeszcze zostao, porosa trzcina i sitowie... A nieco dalej: UNDERGROUND - ten

44 45

Private office - gabinet osobisty (dyrektora, kierownika). Polskie Zakady Skody - wytwrnia silnikw lotniczych (powstaa w r. 1927 na Okciu pod Warszaw). 46 Pan jest bardzo uprzejmy.

trzeci od koca przystanek na linii od Edgware. Nazywa si Finchley. Zgadza si, jak w dobrze rozwizanym rwnaniu pierwszego stopnia!

Londyn jest czarny od sadzy. Jego ulice - od wczesnego rana uprztnite i czyste - wieczorem zaciela warstwa mieci i odpadkw. Pomidzy rzekami samochodw ze zdumiewajc zrcznoci manewruj stada pitrowych autobusw, pod ziemi dudni pocigi elektryczne, a stacje Undergroundu wyrzucaj na powierzchni i wchaniaj tumy pasaerw. Ale nie bd opisywa tego miasta-potwora, ktrego przecie niepodobna pozna w cigu kilku dni. Na parcour kusem przez galerie samego tylko Muzeum Brytyjskiego, z krtkim przystankiem przy mumiach egipskich, zuylimy pi godzin, a spord obiektw oznaczonych w Baedekerze trzema gwiazdami objlimy przelotnym spojrzeniem najwyej jedn czwart. Potem - 13 lipca - nadesza wiadomo o starcie Marszaka Pisudskiego, a nazajutrz o przymusowym ldowaniu na Gracjozie zakoczonym katastrof i mierci Idzikowskiego. Rozkleia mnie ta tragedia: omal si nie poryczaem z alu, a potem w jakim pobliskim saloonbarze urnem si samotnie t nalewk na pluskwach, ktr tu nazywaj whisky.

Sportowo-turystyczne samoloty Moth produkuje fabryka De Havilland w Hatfield (hrabstwo Hertford), o jakie 40 km na pnoc od Londynu. Nasz Moth jest ju zarejestrowany i ma polskie znaki pastwowe wymalowane na skrzydach i na kadubie. Jest to niewtpliw zasug mr. Wrighta, podobnie jak polskie napisy objaniajce armatur w kabinie pilota: kompass, awansowy zapon i szczykafka na gosoline. Domylam si, e chodzi o busol, wczesny zapon i rczn pompk benzynow, za pomoc ktrej mona wprowadzi mieszank wprost do cylindrw przed uruchomieniem silnika. Prcz tego wyposaono go w aviofon - elastyczn rur czc kabiny i zakoczon z obu stron lejkami, przez ktre pilot i nawigator mog rozmawia nie wrzeszczc wniebogosy, a przy rozruszniku naklejono kartk z krtk instrukcj wypisan na maszynie: Przed odjazdem na jeden magnet puszcza. Wzruszajce! Siadam do gondoli wraz z brygadzist fabrycznym, ktry potwierdzi moje domysy, i startuj, aby oblata t stukonn zabawk. Jest przyjemna, zwrotna, wietnie idzie w gr po krtkim wybiegu. Zupenie jak prawdziwy samolot. Wprawdzie nie zaleca si krci na nim akrobacji, ale jeli chodzi o turystyk lotnicz, jest podobno niezastpiony. Po kilku zwykych manewrach i efektownym lizgu na skrzydo lduj z otwartymi slotami przed hangarem. - Are you fully satisfied? - Yes, thank you.47 Franek spoglda na mnie z odcieniem uznania i lekkiej ironii: - Zauwayem, e masz nieliche zdolnoci do obcych jzykw. Od pewnego czasu rozmawiasz po angielsku bez tumacza. - Rzeczywicie. Tylko zrobiem si maomwny: dwa zdania w cigu trzech dni. To chyba wpyw otoczenia...

47

Czy pan jest zupenie zadowolony? Tak, dzikuj.

egnamy si, adujemy swoje walizki do baganika i lecimy do Croydon, aby dopeni formalnoci celnych i paszportowych. Mr. Wright wrci pocigiem, a w Croydon czeka na nas zastpca attach wojskowego, szalenie elegancki porucznik marynarki wojennej, ktry ma nam dorczy poczt dyplomatyczn. Tymczasem pogoda si psuje: niskie chmury sipi deszczem, porywisty wiatr szarpie maszyn, Londyn znika pod szarobrunatn zason dymw. Mimo to bez trudnoci rozpoznaj lotnisko i lduj. Szykowny wilczek morski oddaje nam za pokwitowaniem zalakowan upstrzon pieczciami kopert. Wyobraam sobie, jakiej wagi tajemnice pastwowe s w niej ukryte: cile tajne, poufne, spali przed przeczytaniem!... (Pan Ambasador zjad lunch w towarzystwie Wiceministra Spraw Drugorzdnych i wybiera si na weekend do przyjaci ksinej Jak-Jej- -Tam... - co w tym rodzaju). Ale porucznik traktuje t spraw serio, z caym naboestwem i wyraa obaw, czy aby dolecimy, bo powiedziano mu, e komunikat meteorologiczny nie jest zachcajcy, a nad Kanaem ley mga. Nie wierz w t angielsk mg: przez cay czas naszego pobytu wiecio soce, a nad La Manche nawet na pyrkawce De Havillanda - leci si dwadziecia minut. Zreszt - skoczyy si nam tutejsze diety i mamy tylko troch frankw na Pary. - Widz - mwi porucznik. (Mwi: widz, bo to po angielsku - I see, tyle, co rozumiem. Nie cierpi takich bubkw!).

Poudniowo-zachodni wicher szaleje nad hrabstwem Kent midzy Londynem a Dovrem i usiuje zepchn nas nad Tamiz. May Moth przeciwstawia mu si z trudem, dryfujc w lewo tu pod ciemnymi chmurzyskami, ktrych puap ustawicznie si obnia. Nad La Manche wchodzimy na wysoko stu metrw, a nasza rednia prdko wynosi na tym odcinku trasy zaledwie 90 km/godz. Zwikszam obroty i dodaj do kursu busoli jeszcze kilka stopni bardziej na poudnie. Rzeczywicie jest mglisto: widoczno horyzontalna ogranicza si do dwch kilometrw i tylko pod maszyn wida wyranie spienione skiby fal i ciemne bruzdy midzy ich grzbietami. Wskiej cieninie wydaje si, e jest oceanem, bo zwariowany wiatr od atlantyckiego wyu ku niowi nad Morzem Pnocnym pdzi spitrzone masy wody, ktre si tu nie mog pomieci midzy brzegami. Rzuca jak wszyscy diabli! Wichura cwauje midzy niebem a ziemi, pogania cikie, brzuchate chmury, wyrywa z nich strzpy obokw, tratuje rozwcieczone bawany, bije ogonem to w lewo, to w prawo, w d i w gr jak olbrzymi, niewidzialny smok, co si przybka z kosmosu na t spokojn, star planet i dosta napadu furii. Smok? - Cae stado smokw! Goni si, walcz midzy sob - mocuj si w miertelnych zapasach, olepe od wciekoci, nie dostrzegajc nawet maego samolotu zapltanego w t bitw. To jeden, to drugi podsadza si pod skrzyda maszyny, dwiga j i upuszcza w przepa. Lecz ju trzeci naciera z boku, podrzuca j, spycha na barki innego, ktry wykrca si nagym unikiem porywajc j za sob. Paruj te gwatowne przechyy i skrty, ale raz po raz nie starcza wyporu lotek i sterw do przywrcenia rwnowagi. Moth taczy, nurza si w skconych prdach, trawersuje, przepada i znw wydostaje si z tego odmtu - Czy lub gi - jak u Conrada na tarczy zdobicej: ruf barki Judea48.

48

Z noweli Conrada Modo.

Straciem poczucie upywajcego czasu - jak dugo to ju trwa? Pitnacie - dwadziecia minut? Moe wicej? Nie wiem, jak mamy prdko, nie wiem, jaka odlego dzieli nas od brytyjskiego i francuskiego brzegu... Franek milczy. Zapewne (tak jak ja sam) ma lekkiego pietra: co z nami bdzie, jak nawali silnik? Albo jeeli Moth nie wytrzyma tej gimnastyki i straci skrzyda? Wykrcam szyj, eby na niego spojrze. Siedzi, ciasno przypasany i zaciska donie na wykroju kabiny. Spotkawszy mj wzrok, potrzsa gow: A to dopiero bigos! Potem pokazuje co przed nami. Patrz - o co chodzi? Aha! te czarne, jeszcze niej zwisajce chmury... - Przebijemy si. Chyba ju niedaleko. Waciwie powinnimy by ju nad Francj. Ale diabli wiedz, co si z ni stao: dokoa tylko zorane wiatrem chmury i spienione morze... Busola dostaa krka, wic nasz kurs zaledwie w przyblieniu prowadzi do Calais. Z gry wali si ciemno, a w dole bliskie fale pdz na olep, smagane deszczem i wichrem, ktry wlecze skbione dymy dwch maych sztormujcych statkw. Wtem suchy trzask pioruna amie si gdzie blisko jak wystrza armatni na alarm. oskot toczy si w gbi przestworza, upiorne, czerwono-fioletowe wiato pulsujce we wntrznociach chmur tryska na zewntrz, przebiega ukosem, jak szybkie badawcze spojrzenie w ponur twarz burzy. Olniewajcy blask migoce dugo, jakby wybiera miejsce, w ktrym pknite niebo runie na ziemi, przecigy grzmot wznosi si i opada, a w chwili gdy byskawica rozjarza si do biaoci - huk! - i nagle ciemno z powrotem przyskakuje do gondoli, a cay wiat znika mi sprzed oczu... Gdy po chwili olnienie mija, uwiadamiam sobie, e jednak w polu widzenia dostrzegam tylko tablic przyrzdw, mask silnika i niezupenie wyrany zarys skrzyde. Zreszt dokoa jest jednolita szaro jakby mj wzrok nagle przygas, jakby renice przykrya mi katarakta. Od tego blasku?... Eh, bez paniki! Po prostu wynioso nas w chmury. Zmniejszam obroty, idziemy w d, mroczna, matowa, bezksztatna zama pdzi falami jak popi z wygasego paleniska unoszony podmuchami olbrzymiego miecha, werble wichury graj na burtach, garbaty nurt pry si pod skrzydami, wciska mnie w siedzenie fotela, to znw uderza z gry, e robi si lekki jak z papieru, a wreszcie ostatnie ciemne smugi pierzchaj w popochu na wszystkie strony i tu, blisko rozpaszcza si wzburzone, biae od wciekoci morze. Rwnam, dodaj gazu, podcigam z powrotem pod sam puap chmur, ustalam obroty na 1900. Pioruny wal teraz na lewo i na prawo, byskawice szczerz ogniste zby, olepiaj, a brzegu jak nie byo, tak nie ma... Przecie nie mogo nas zepchn a na zachodni stron cieniny?... - Na prawo ld! - wrzeszczy Franek. Jeszcze przez chwil nic nie widz. Deszcz siecze po skrzydach, strumyczki wody spywaj po odwietrzniku, szara zasona snuje si dokoa, rozbestwiony nurt wichru szarpie sterami. Ale wreszcie dostrzegam biay przybj u zamglonych zarysw brzegu na prawo. A potem - port. Znosi nas w zakrcie, zgniata w d, spycha bokiem, kt midzy osi podun samolotu a jego kursem wynosi ze trzydzieci stopni, ale oddycham z ulg: jestemy ju nad Francj. Mj nawigator te oy: chce, ebym zawrci i okry miasto. - A po jak choler?!

- Bo to wcale nie jest Calais! - Tylko co?! - Wanie musz sprawdzi. Znw kad maszyn do zakrtu, ostro pod wiatr, bo i tak zaraz zdryfujemy. Miasto - jak miasto... Nie pamitam, jak wyglda Calais, ale chyba jest dwukrotnie wiksze i ma wicej fabryk. A port? Powinna tu by stocznia okrtowa i - jeli si nie myl - rafineria ropy naftowej. Nie wida nic podobnego, wic - nie Calais! - To bdzie chyba Dunkierka - mwi Franek. - Dobrze jeszcze, e nie Rotterdam!... Znioso nas ze czterdzieci kilometrw. Jemu te tak wypada z obliczenia czasu, wic pod czoowoboczny wiatr pchamy si wprost na poudnie. Rzuca prawie tak samo jak nad La Manche, ale deszcz usta i puap unis si troch. Po kwadransie - znw jakie mae miasto na prawo. Franek chce je zobaczy z bliska (w celach nawigacyjnych, oczywicie). - No dobrze, ale przed Paryem bdzie chyba z dziesi miast i miasteczek. Jak musisz nad kadym robi honorow rund, to nie starczy benzyny! Zmniejszam obroty, schodz na 50 metrw, lec wzdu toru kolejowego, mijam stacj. - Saint-Omer! Zgadza si! Napis na dworcu: SAINT-OMER - jak byk! Ja i Magosia nie zabdzili w lesie, nie upiecze ich Baba Jaga, trafi do domu. Wprawdzie poniewierao nas jeszcze ze dwie godziny, ale trafilimy. W Le Bourget od rana czekali na popraw pogody piloci rnych linii lotniczych. Wystartowa tylko samolot Lufthansy, ale zawrci z drogi. Niemiecki pilot spojrza na nas z niechci. - Echt polnisches Flugwetter49 - mrukn pod nosem. Uznaem to za komplement pod naszym adresem.

Rozdzia 11 W Stanach Zjednoczonych i w Europie Zachodniej powstay wytwrnie, ktre produkuj filmy. U nas do zrealizowania filmu powstaje efemeryczna wytwrnia. Odbywa si to mniej wicej w ten sposb: najpierw reyser zamawia u jakiego autora scenariusz lub cilej - szkic scenariusza, po czym stara si znale kapitalistw, ktrzy zaryzykuj udziay na realizacj filmu. Udziaowcami s zwykle kupcy hurtowi, przedsibiorcy rnego autoramentu, drobni fabrykanci, waciciele stoecznych i prowincjonalnych kin, prywatnych maych bankw itp. Zawieraj spk z ograniczon odpowiedzialnoci i wpacaj niewielkie wkady w gotwce, a reszt - wekslami. Kady z nich stawia warunki, ktre - jego zdaniem - zapewni przyszemu dzieu Dziesitej Muzy powodzenie na ekranach: w filmie musi gra Smosarska, Malicka,
49

Prawdziwie polska pogoda do lotu.

Junosza-Stpwski, Wgrzyn, Dymsza, Sawan lub Bodo. (Jeeli akurat dla ktrej z gwiazd nie ma odpowiedniej roli - nic prostszego, jak j dopisa zmieniajc scenariusz!). Musz by szwoleerowie albo dansing z atrakcjami artystycznymi, albo rewia, albo wycigi konne, albo Jan Kiepura, albo wito Morza, albo jeszcze co innego. Gdy ju obsada aktorska i wszystkie szczegy zostay uzgodnione, zaczynaj si zdjcia, a gdy film jest w poowie zrealizowany, okazuje si, e jego koszt wyniesie dwukrotnie wicej, ni przewidywali udziaowcy. Reyser i kierownik produkcji wiedzieli o tym od pocztku, ale wsplnicy nie chcieli zbytnio ryzykowa. Teraz - musz, bo w przeciwnym razie cay interes zrobi klap. Wic po odpowiedniej awanturze, po ktniach i targach znw wystawiaj weksle... Potem zdjcia dobiegaj koca, reyser montuje tam, laboratorium Sfinks sporzdza jej kopi i przy hucznej reklamie odbywaj si uroczyste premiery - w Warszawie, w odzi, w Biaymstoku, w Piotrkowie. Film zwykle przynosi due dochody, wic wszyscy s zadowoleni, z wyjtkiem autora scenariusza, ktry po zmianach dokonanych przez reysera nie poznaje swego utworu, oraz z wyjtkiem krytykw, ktrych wymagania artystyczne przerastaj ambicje twrcw. Wytwrnia spenia swoje zadanie i ulega likwidacji. Reyser szuka nowego pomysu i scenarzysty...

Wytwrnia Klio-Film (Marszakowska, rg Hoej) w niczym nie przypomina gigantw z Hollywood, ale wyprodukowaa ju par filmw, posiada stay lokal biurowy i podobno zaczyna si liczy w polskiej kinematografii. Jednym z reyserw pracujcych dla tego przedsibiorstwa jest Leonard Buczkowski, twrca filmu Szalecy (o legionistach I Brygady). Ukoczy niedawno swj nastpny film Rapsodia Batyku, a teraz szuka autora, ktry napisaby scenariusz o lotnikach. Poniewa jestem jedynym autorem, ktry zna ten temat od strony fachowej, nie majc innego wyboru zwraca si do mnie. Nie bardzo mam czas i ochot na co takiego. Po pierwsze, za dwa dni zaczynam urlop: jedziemy z chopcami do Gdyni. Po wtre, nie mam pojcia, jak si pisze scenariusze. Po trzecie, nie wiem, jakiego zada honorarium. Poniewa jednak reyser nie daje si atwo spawi, obiecuj, e postaram si w cigu miesica wakacji napisa szkic, ktry potem wraz z nim opracuj. Honorarium? 1 500 zotych. Pewnie powiedziaem za mao, bo nawet okiem nie mrugn, wic prdko dodaj, e przed rozpoczciem pracy chciabym otrzyma 500 z zaliczki. Z tym bdzie trudniej, bo rodki finansowe uruchamia si dopiero po zatwierdzeniu scenariusza do realizacji. Aha! A jeeli producenci nie zatwierdz? Buczkowski rczy, e zatwierdz. Ale ja przecie nie wiem, ile warte jest to porczenie... Musiabym mie przynajmniej jak umow na ten scenariusz. I jednak stanowczo obstaj przy zaliczce. - Dobrze. Pomwi z dyrekcj. Moe pan przyjdzie jutro do biura - powiedzmy o dwunastej? Nazajutrz o dwunastej przychodz do Klio-Filmu. Trzecie pitro, dwa odnajte pokoiki: sekretariat i dyrekcja. Trzeba poczeka, bo jest kilku interesantw. - A pan Buczkowski? - Pan reyser jest u dyrektora i ju z nim mwi, tylko im przerwali ci z prowincji. Ale to nie potrwa dugo.

Przez oszklone drzwi dobiegaj mnie fragmenty gonej rozmowy: kto targuje si o cen wynajcia Szalecw - do kina w Przemylu, nie mog tam doj do porozumienia, kto inny krytykuje gr aktorw w jakim innym filmie. - Sawan si panu nie podoba?! To kogo pan chce? Szekspira? - Panie De, panie De, powiedz no pan, co to jest ta Raspodnia Batyku? - Nie adna Raspodnia, tylko Rapsodia. Rapsodia Batyku. Bardzo dobre - nie? - To co to jest ta Rapsodnia? - To jest film o naszych dzielnych marynarzach. Popatrz pan tylko, kto tu gra! - Rapsodnia - Rapsodnia... Wisz pan co? To nie jest tytu. - Dlaczego to nie jest tytu? - Kto u nas w omy pjdzie na Rapsodnie? eby bya Katastrofa na Batyku, to ja rozumiem. Ale Rapsodnia?! - To zamw pan sobie afisze z katastrof. Nikt panu nie zabroni. - Panie De, dziecko pan jeste? Co innego na opakowaniu, co innego w rodku?! - Sam pan jeste dziecko! Przecie Buczkowski nie bdzie dla pana dokrca katastrofy! Bierzesz pan, czy nie? - Ja si jeszcze namyl. May kramik z tandet manufakturow w hali targowej... Nie mam zaufania do tego rodzaju przedsibiorstw. Najchtniej bym std drapn. Ale znakomitoci z Przemyla i z omy ju wychodz, a pan Buczkowski i kierownik produkcji kusz dyrektora: pierwszy film lotniczo-wojenny... sensacja... minimalne koszty... bezpatna wsppraca naszego lotnictwa i wojska... adnych gwiazd - tylko atrakcyjny temat... scenariusz popularnego autora... No, naturalnie trzeba mu da t zaliczk... nakrcimy plenery we wrzeniu... Skusili go, przynajmniej tak dalece, e Klio-Film zawiera ze mn umow i to z wyranym moim zastrzeeniem, e w wypadku gdyby scenariusz nie zosta przyjty i zatwierdzony, zaliczka nie ulega zwrotowi. - Dobrze, ale gdzie ta zaliczka? - W przyszym tygodniu... - W przyszym tygodniu bd w Gdyni, na urlopie. - Nic nie szkodzi: przyjad tam na kilka dni. I tak musimy omwi szczegy scenariusza. Nie bardzo w to wierz i caa ta sprawa budzi we mnie coraz wicej wtpliwoci: jak to? - powana wytwrnia filmowa nie ma w kasie piciuset zotych?! A moe jeszcze si nie zdecydowali? Ale ostatecznie zostawiam sekretarce adres pensjonatu - do zobaczenia! Przypuszczam, e producenci si rozmyl, e reyser nie zjawi si w Gdyni i e nic mi nie zakci spokojnego urlopu.

Owszem, reyser zjawia si trzeciego dnia i znajduje mnie na play, wanie w chwili gdy z picioletnim Andrzejem i dwuletnim Leszkiem kocz budowa port, w ktrym bdzie zakotwiczona flota wystrugana z sosnowej kory. - Musz i, pniej to dokoczymy. Potomstwo protestuje, ale mnie wzywa obowizek pracy dla chleba... Leonard Buczkowski jest jednym z reyserw filmowych, ktrzy maj wsy, i przystrzyga je po angielsku; pocztkujca w filmie dokumentalnym Wanda Jakubowska nie dba o t ozdob i pozwala jej pleni si bez adnych ogranicze. Ale poza tym wsplnym szczegem kade z nich jest odrbn indywidualnoci. Buczkowski wydaje mi si sympatyczny. Jego twarz o regularnych rysach oprcz wsikw ozdabiaj, due, brzowe, nieco wypuke oczy, w ktrych czai si umiech, a nad oczami ciemne, gste brwi, szerokie czoo i falista czupryna. Robi wraenie pogodnego optymisty, ma poczucie humoru i potrafi zjednywa sobie ludzk yczliwo. Z niejakim zaenowaniem napomyka, e nie jest tu sam. Istotnie w doku za piaszczyst wydm spoczywa zotowose dziewcz, ktre - jak si okazuje - ma zadebiutowa w naszym filmie: panna Baka O. To zdrobnienie przywodzi na myl mod jawk lub cieltko. adne, niemiae i troch nie domyte cieltko... Wtpi, czy przyszy debiut zapewni jej saw lub przynajmniej utoruje drog do gwiazd polskiego filmu. Ale chyba za wczenie na wszelkie przewidywania: nie mam nawet adnej koncepcji scenariusza, wic t wanie spraw najoglniej omawiam z Buczkowskim. Akcja ma by sensacyjna, wartka, z napiciem dramatycznym, z jakim porwaniem, pocigiem, z niebezpieczn przygod, a wszystko to na tle dziaa bojowych eskadry lotniczej. Duo zdj plenerowych, walka powietrzna, wielka bitwa z udziaem kawalerii, piechoty i artylerii. - Niech pan si nie liczy z trudnociami technicznymi. Jak bdzie potrzebna dywizja wojska, to ju moja sprawa, ebymy j mieli. Jak panu wypadnie przeprawa przez rzek, bombardowanie miasta albo wysadzenie w powietrze mostu z pocigiem - zrobi si! Imponuj mi tak szerokie penomocnictwa. Przysza uczestniczka i bohaterka tych wielkich zdarze patrzy na swego Leonarda jak na boga wojny, a ja sam czuj si jak jego szef sztabu. W dodatku filmowy Mars posuguje si amerykask walut: wrcza mi studolarowy banknot jako zaliczk na zaprojektowanie tej batalii. No c - sprbuj. Na razie wracam do spraw morskich - wykoczy doki i baseny portowe. Ale rodzina posza na obiad, fale rozmyy nietrwa inwestycj, a krowniki, torpedowce i flota handlowa osiady na piasku... Mizerne s zamierzenia ludzkie wobec potgi ywiou!

Dziki technicznym wskazwkom i pouczeniom reysera oraz za podszeptem wasnej fantazji utrzymywanej jednak w ryzach przez realne dowiadczenia wojenne - napisaem ten scenariusz. Nazywa si Gwiadzista eskadra, a dziej si w nim rzeczy niezwyke, zapierajce dech w piersi, mroce krew w yach, ale przecie jako tako prawdopodobne. Zreszt producenci zatwierdzili to moje dzieo, wytwrnia zapacia mi honorarium (w zotych) i teraz niech Buczkowski sam troszczy si o reszt.

Szczerze mwic ta reszta wydaje si najwaniejsza i najtrudniejsza. Wprawdzie Szef Departamentu Aeronautyki przyrzek udzia i pomoc lotnictwa przy realizacji filmu, a dowdca 3. puku lotniczego w Poznaniu otrzyma w tej mierze odpowiednie rozkazy, wprawdzie Szef Sztabu Generalnego poleci dowdcy korpusu uwzgldni yczenia i potrzeby realizatorw przy manewrach majcych si odby jesieni na poligonie w Biedrusku, lecz ekipa filmowa, ktra od tygodnia kwateruje na lotnisku w awicy nakrcia zaledwie kilka startw i ldowa, jakie maj si przyda podczas montau tamy. Kto w puku bdzie sobie zawraca gow filmowcami? Dywizjony i eskadry maj do wykonania swj program, swoje wiczenia, rozpoznania i strzelania, a nie loty na zdjcia filmowe. Potrzebny tam jest oficer cznikowy delegowany specjalnie do tych spraw organizacyjnych. I niepokonany reyser uzyskuje od Efendiego moj nominacj na t funkcj, a poza tym - jego zgod na objcie jednej z gwnych rl w filmie przez majora H. i - w epizodzie - przez Jerzego Garbiskiego. Po prostu nie chce si wierzy a w tak potg wytwrni Klio-Film, a mj podziw dla dyplomatycznych zdolnoci Buczkowskiego siga zenitu. Franek H. ma gra rol amanta i w tym celu przybiera pseudonim Halny. Jerzy (w roli dowdcy eskadry) zachowuje cakowite incognito. Ja otrzymuj do wycznej dyspozycji samolot Breguet XIX ze Sztabowej Eskadry Treningowej, wszelkie moje wydatki pokrywa wytwrnia, a prcz tego zapewnia mi bardzo przyzwoite diety na okres zdj plenerowych. Mein Liebchen, was willst du noch mehr?50 Idziemy ze zwyciskim reyserem co wypi pod ten sukces (i na ty), a nazajutrz odbieram Bregueta, mechanicy ubieraj Leonarda w kombinezon, wkadaj go do kabiny i lecimy do Poznania.

Fakt, e Buczkowskiemu i jego ekipie udao si ruszy z martwego punktu i przed zim nakrci wszystkie zdjcia plenerowe, naley przypisa nie tyle moim zdolnociom organizacyjnym, ile okolicznoci, e do dwch kobiecych rl epizodycznych zostay zaangaowane znane, utalentowane aktorki Teatru Poznaskiego. Wprawdzie logika reyserska stana na gowie (artystki dramatyczne z prawdziwego zdarzenia - w epizodach, debiutantki bez adnego przygotowania - w rolach gwnych!), ale taki wanie ukad nakazywaa kalkulacja honorariw. Nieprzecitna uroda aktorek wywara due wraenie na obu dowdcach: puku i dywizjonu liniowego, a - o ile mi wiadomo - to wraenie i sympatia zostay odwzajemnione. Tak czy owak przynioso to wielorakie korzyci: Kardyna uleg perswazjom i zgodzi si dowodzi Gwiadzist Eskadr przed kamerami filmowymi, epizody - w przeciwiestwie do gwnego wtku - wypady bardzo dobrze, a ja miaem utart drog w sprawach, do ktrych zostaem powoany. Wiadomo: gdzie diabe nie moe... Druga gwiazda debiutujca w tym filmie ma na imi Janka. Jest znacznie adniejsza i bardziej utalentowana ni pierwsza. Ale nasz gwny amant Halny, najprzystojniejszy lotnik, nawet po wielokrotnych prbach sceny miosnej cauje j, jakby by zrobiony z masy papierowej. Tak dziewczyn!... Co prawda nie prbowaem tego robi przed kamerami, w obecnoci caej ekipy moe to rzeczywicie utrudnia spraw? - ale wydaje mi si, e i w takich nie sprzyjajcych okolicznociach wykonabym to lepiej. Oprcz pocaunkw (zblienie!), Halnemu wypada m. in. stoczy walk powietrzn z wrogiem (na nieco dalszym planie). Tu ju mona go zastpi, przynajmniej w powietrzu: zblienia nakrca si w kabinie samolotu stojcego na ziemi (Franek czai si, zacina zby, celuje, naciska spust karabinw
50

artobliwie: moja luba, czego jeszcze chcesz wicej?

maszynowych, zwycia w miertelnym pojedynku pod obokami!), a ja lec na Spadzie z zamocowan na kadubie za plecami ma automatyczn kamer, ktra filmuje cigajcego mnie dowdc eskadry treningowej na starym, poczciwym Bristolu ucharakteryzowanym na samolot przeciwnika. (Byski ognia serii z karabinw maszynowych wkopiuje si pniej). Zwroty bojowe, walka koowa, myce horyzontu, wir korkocigu, niebo i ziemia na przemian - zostaj utrwalone na tamie filmowej. Teraz tylko odpowiednio j poci, zmontowa i kady widz w kinie bdzie mg za swoje zotwki przey emocje powietrznego rycerza. Lecz zblia si listopad, manewry korpusu poznaskiego, a wraz z nimi kulminacyjna scena: wielka bitwa na poligonie w Biedrusku. Jedzie tam caa ekipa; reyser i kierownik produkcji ustalaj szczegy akcji filmowej z dowdcami dywizji piechoty i brygady kawalerii, a nastpnie Leonard z caym swoim sztabem opracowuje zadania dla kamerzystw, dla kierowcw samochodw, dla przydzielonych w tym celu trzech pilotw i kilku saperw, oraz ustala harmonogram tych dziaa. I oto w przeddzie batalii, gdy ju wszystko jest gotowe i kady wie co, kiedy i gdzie powinien robi, okazuje si, e saperzy nie maj sponek detonacyjnych do fugasw, ktre bd udaway wybuchy bomb lotniczych i pociskw artyleryjskich... - Jak to, nie macie sponek?! Nie maj. Podczas tegorocznych manewrw nie przewiduje si, eby co miao wylecie w powietrze, wic nie pobrali z magazynw. - Gdzie te magazyny? - Przy fabryce, w Fordonie. A to adna historia: bez sponek fugasy nie wybuchn, bez wybuchw nie bdzie bombardowania i ognia artylerii, a bez tego nie bdzie przyzwoitej bitwy... Musz by sponki! Leonard - bg wojny i kierownik produkcji telefonuj do wszystkich sztabw i dowdztw, nie mona znale waciwej wadzy od tych przekltych sponek, wreszcie koo poudnia grzejemy samochodem do Poznania, eby zdoby szturmem posuchanie u dowdcy korpusu, ktry ma urwanie gowy ze sprawami o wiele wikszej wagi. - Sponki? Teraz? Pan oszala? Leonard wprawdzie jeszcze nie oszala, ale jest bliski tego stanu. Jednak bez sponek... - Przecie ja panu nie urodz sponek! Tak dalece Leonard nie miaby trudzi pana generaa. Chodzi o telefoniczne przekazanie polecenia magazynom fabrycznym w Fordonie, eby jeszcze dzi wyday 150 sponek... - No, niech ju bdzie. Adiutant dzwoni do Fordonu, eby tam kto czeka na mnie po godzinach subowych (z tymi sponkami), genera podpisuje upowanienie do ich odbioru, asystent kierownika produkcji, pan Kazio, ma ze mn lecie, eby to zaatwi. Ale czas mija: startuj po trzeciej, przed czwart lduj w Bydgoszczy, p godziny trwaj pertraktacje o rodek lokomocji do miasta, nie mog nawet przywita si, pogada z kolegami i przyjacimi, pomyl, e zwaniaem na tym przydziale w Departamencie... W miecie apiemy takswk, jedziemy do Fordonu - 15 kilometrw, przebijamy si przez wartowni, szukamy magazyniera, czas leci, a jemu si nie pieszy... Studiuje moje upowanienie, przyglda mi

si podejrzliwie, jakby wszy straszliwy podstp obcej agentury, wreszcie wypenia jakie skomplikowane formularze w rnych wymiarach i kolorach. Mona by pomyle, e chodzi o 150 najciszych bomb lotniczych, nie o 150 sponek, ktre zmieszcz si w kieszeni. Wreszcie - ju o zmroku - wracamy na lotnisko. Mechanicy - niezawodni mechanicy! - czekaj, maszyna gotowa, st. m. wojsk. Og zapuszcza silnik. - Dzikuj, panie Franku! Startujemy, niebo dogasa na zachodzie, nad nami wiec gwiazdy, a gboko w dole jarz si unydrogowskazy: na prawo Szubin, na wprost nin, na lewo Gniezno i ju wida Pozna - ten, co byszczy srebrn pozacan usk w Warcie i ten, co wieci dalej, za rzek. Jeszcze runda nad awic - zapalaj tam czerwone lampy graniczne - i lduj. Leonard czeka z samolotem i dwiema gwiazdkami. - Masz sponki? - Mam. - No, to - mona powiedzie - odsiecz pod Wiedniem! Panie Kaziu, te sponki trzeba zaraz dostarczy naszym saperom do Biedruska! Pan Kazio ledwie zipie, bo nie jad obiadu i pierwszy raz lecia aeroplanem, ale - ycie nie jest romansem, wic staje na wysokoci zadania. Ja te jestem godny jak wilk. I wypibym co - dla zdrowia. - Wanie! Jedziemy do Polonii. Chcesz prowadzi wz? Chc, ilekro nadarza si sposobno, ale tym razem... Obok mnie, na tylnym siedzeniu Janeczka patrzy w rozgwiedone niebo. - Marzysz o Halnym? - Doprawdy jeste nieznony! I nie bardzo domylny... Pocauj mnie, bo si pogniewam. Doprawdy obowizki oficera cznikowego nie s pozbawione uroku!

Na poligonie od rana szaleje zacita bitwa. Latam w kko na maej wysokoci z odwanym operatorem, ktry uywajc rcznej kamery i walczc z pdem nakrca podrywajcy si atak na bagnety, szar kawalerii, huraganowy ogie artylerii... Zawracam tu nad okopami, wycigam w gr na penym gazie, znw zawracam, nurkuj ostro, niej, jeszcze niej! - a pode mn i na wprost ziemia tryska od tych wybuchajcych fugasw, cwauje szwadron uanw, naciera krlowa broni, grzej baterie dzia polowych! W cigu caej kampanii roku 1920 nie widziaem tyle naraz i tak blisko... Wtem, gdy ju kocz kolejn pik - dwa metry nad dymicymi lejami - pod maszyn wybucha spniona petarda: wstrzs, gruchot, gejzer piachu i wiru smagn po sterach i po kadubie! O, do diaba... Wychylam si, wykrcam szyj. Poow statecznika poziomego obdaro z ptna, a z pokrycia ogona pozostaa postrzpiona firanka. Jak si to wszystko zaraz rozsypie... Ale jako si nie rozsypuje. Prbuj ostronie, czy ster dziaa? Dziaa! Tylko samolot zrobi si ciki w ogonie. Wytrzyma do lotniska, czy lepiej tu gdzie wyldowa? Ba - gdzie? Na tych wertepach?!

Wolno zwikszam obroty, lec w kierunku awicy. Operator troch przyblad, raz po raz spoglda to na powiewajce strzpy, to na mnie. Umiecham si (z niejakim wysikiem), eby go uspokoi. - Nic wielkiego! Dolecimy - ale sam wcale nie jestem tego bardzo pewny. Dolecielimy jednak. Rzeczywicie nic wielkiego: tylko par metrw kwadratowych ptna i kilka eberek... - No to co? Lecimy krci dalej na innej maszynie? Operator nie ma wielkiej ochoty znw si naraa. Tama mu si skoczya, a to, co na niej zdy uchwyci, w zupenoci wystarczy. Wobec tego jedziemy do Poznania - on wywoa film, ja - do Polonii, gdzie kwateruje sztab ekipy i zesp aktorski. Janeczka nie ma dzi zdj: wojna jest! - jak mawia Doppelfenster51.

W pierwszych dniach listopada waciwie skoczyy si zdjcia plenerowe i pozostay tylko dokrtki na lotnisku. Niestety wanie wtedy - dwunastego - podczas jednej z takich dokrtek wydarzya si miertelna katastrofa: wskutek zderzenia z inn maszyn w powietrzu zgin mody pilot, por. Jan Bilski wraz ze swym obserwatorem, ppor. Feliksem Lipiskim. Cay wypadek zosta utrwalony na tamie przez operatora kamery, ale Buczkowski nie wmontowa tego odcinka do filmu. Przypuszczam, e aden z reyserw wielkich wytwrni Hollywood nie zrezygnowaby z tak sensacyjnej okazji... Z pocztkiem grudnia w jednej z hal na terenie Targw Poznaskich wzniesiono dekoracje do zdj we wntrzach i - moja pomoc nie bya ju potrzebna. Na Nowy Rok wrciem do Warszawy. Gwiadzista Eskadra bya chyba ostatnim filmem niemym wyprodukowanym w Polsce. Nie przeszed on do historii polskiej kinematografii jako dzieo o wybitnych wartociach artystycznych. Szczerze mwic by melodramatycznym sensacyjnym kiczem i tylko lotniczy temat fabuy sprawi, e mia due powodzenie, a nawet w kocu zosta udwikowiony i jeszcze przez dugi czas wywietlay go prowincjonalne kina.

Cz III Blaski i cienie


Rozdzia 12 Dblin do czasu I wojny wiatowej by siln twierdz zbudowan przy ujciu Wieprza do Wisy i nazywa si: Iwangorod, a niewielkie miasteczko Irena w jego pobliu zawdziczao sw egzystencj opart na drobnym handlu garnizonowi wojskowemu. Pomidzy twierdz a Iren, w piknym parku sta paac Mniszkw (wzniesiony jeszcze w w. XVIII), ktry pniej przeszed na wasno rodu Jabonowskich. W latach 1925- 1927 w zrujnowany i zaniedbany paac zosta odrestaurowany, na lotnisku (ktre tam istniao bodaj od r. 1914) powsta najpikniejszy i najbardziej nowoczesny port lotniczy, a na przylegych terenach - gmach
51

Doppelfenster - przezwisko jednego z oficerw 4 eskadry, o ktrym autor wspomina w I tomie (Jak dzi pamitam).

dziau nauk oraz internat dla podchorych Centrum Wyszkolenia Oficerw Lotnictwa i magazyny Centralnej Skadnicy Lotniczej. Dokoa paacu, w ktrym na parterze mieci si kasyno oficerskie (z sal balow, z bilardami, czytelni, pokojami dla pa i do gry w brida), a na pitrze mieszkania dla nieonatych oficerw kadry - zbudowano na skrajach parku oficerskie wille i kilkurodzinne domy, a nieco dalej bloki mieszkalne dla podoficerw. Za kasynem jest duy staw obronity olszyn, a porodku stawu - wysepka ze starymi lipami i kaplic w ksztacie rotundy. Mona si tam dosta przez drewniany, nadprchniay mostek i usi na awce w cieniu drzew. Kaplica jest opuszczona i zamknita, ale podobno o pnocy czasem j odwiedza Czarna Dama, dla ktrej zabite na gucho dbowe drzwi nie stanowi adnej przeszkody. Czarna Dama nie jest zjaw towarzysk: ukazuje si tylko tym, ktrzy maj wkrtce zgin nag mierci. Dlatego znakomita wikszo lotnikw w Dblinie zna j zaledwie ze syszenia, a i taka znajomo budzi powane wtpliwoci sceptykw. Jeszcze dalej, ju poza granicami parku, cign si a do Wieprza wilgotne ki, a za rzek wida rozleg, pask rwnin uprawnych pl oraz trzy wiatraki na nieznacznych wzniesieniach. Twierdza stracia znaczenie strategiczne, jej podziemia przeznaczono na jakie skady, a w koszarach za fosami i obronnymi murami pomieszczono spory garnizon piechoty i artylerii. Nie zmieniy si tylko stacja kolejowa Dblin i miasteczko Irena. Przed dworcem drzemi stare, wychude szkapy zaprzgnite do jeszcze starszych ydowskich doroek, ktrych waciciele utrzymuj komunikacj z lotniskiem i twierdz. W Irenie na prostoktnym rynku, ktry jest zarazem placem targowym, tocz si drewniane kramy i stragany, a znaczniejsi kupcy i rzemielnicy zajmuj ndzne sklepiki dokoa. Najwikszym potentatem finansowym jest tutaj Kulawy Josek, lichwiarz, ktrego klientel stanowi przewanie lotnicykawalerowie. Mona by mniema, e to szalony ryzykant, bo ju niejeden jego dunik grobn si, nie wykupiwszy swych wielokrotnie prolongowanych weksli. Josek stara si podtrzyma t opini i pobiera odpowiednio wysokie procenty od poyczek, ale z drugiej strony zabezpiecza si solidnie i przezornie: kady weksel yrowany jest przynajmniej przez trzech kolegw jego klienta. Wszyscy naraz si nie grobn! Centrum Wyszkolenia obejmuje przede wszystkim Szko Podchorych Lotnictwa, w ktrej ksztac si przyszli oficerowie zawodowi i rezerwy, zarwno na obserwatorw, jak na pilotw, a poza tym - kursy aplikacyjne dla dowdcw eskadr i dla podporucznikw przydzielonych z innych rodzajw broni. Studia teoretyczne odbywaj si we wspomnianym ju Dziale Nauk, wyposaonym we wszelkie pomoce naukowe do kilkunastu przedmiotw, jakie skadaj si na program szkolny. Zajcia praktyczne prowadz dowdcy dwch eskadr (lub raczej - dywizjonw, jeli wzi pod uwag ilo ich personelu i samolotw) nawigacyjnej i piIotau. (Pomijam tu, oczywicie, takie zajcia praktyczne, jak czyszczenie broni, najrozmaitsze apele, prace porzdkowe oraz wiczenia w musztrze formalnej, bez ktrej - jak wiadomo - nie mona ani wygrywa wojen, ani nauczy si sztuki latania. Od tych utrapie, ktre zajmuj podchorym duo czasu, przynosz niewiele poytku, lecz do ktrych nadal przywizuje si znaczn wag - s oficerowie-wychowawcy).

Przydzia do CWOL traktowany jest przez niektrych oficerw jak zesanie na Sybir. Istotnie, jeeli chodzi o atrakcje wielkomiejskie, teatry, kina, kawiarnie, wystawy, nocne lokale, ttnicy yciem ruch uliczny - nie ma ich w Dblinie. Ale do Warszawy jedzie si dwie godziny pocigiem, wic jeli kto zatskni za cywilizacj, moe si w niej zanurza choby co tydzie od sobotniego popoudnia do wczesnego rana w poniedziaek.

Mnie przeniesienie do Dblina nie wydaje si zesaniem. Mieszka si tu wygodnie, w adnym otoczeniu, latem jest plaa i kpiel w Wieprzu, jesieni i zim polowania w miejscowym kole owieckim i u gocinnych okolicznych myliwych, dobrze zaopatrzona biblioteka i czytelnia, wietny bufet i kuchnia w kasynie, garnizonowe kino czynne w soboty i niedziele, przyjemne stosunki towarzyskie i subowe z kolegami i z przeoonymi. No, a ju dla sporej gromadki dzieciarni Dblin jest wymarzonym zaktkiem wiata: wojny plemion indiaskich w parku, budowa i zdobywanie fortec wrd piaszczystych wertepw, na ktrych wytyczono fundamenty nowych blokw szkolnych, wycigi na rowerach, rozpalanie ognisk i pieczenie kartofli, pow trytonw w stawie, gra w pik non, sanki, ywy, bawany ze niegu - jednym sowem wszystko to, co w wieku od lat piciu do pitnastu jest pyszn zabaw i nieustannym pasmem przygd. Komendantem Centrum jest pk Stanisaw Ujejski, jeden z najzdolniejszych wyszych oficerw lotnictwa, a przy tym czowiek o wielkiej kulturze, co przecie nie zawsze idzie w parze. Szkoln eskadr pilotau dowodzi kpt. pil. Karol Oro, chopisko poczciwe z kociami (ktre stanowi trzy czwarte jego postaci fizycznej). Ta dua, nieco przygarbiona posta przypomina agodnego oswojonego sonia lub moe niedwiedzia. Za to smtna twarz o melancholijnym wyrazie przywodzi na myl raczej redniowiecznego skazaca w. inkwizycji. Kpt. Oro ma dwie namitnoci: latanie i polowanie. Lata do pechowo. Wprawdzie podczas wojny nie mia powaniejszych wypadkw jako bojowy obserwator, lecz od czasu ukoczenia szkoy pilotw szczcie nie bardzo mu sprzyja: trzy razy wychodzi mniej wicej cao z kolejnych kraks; za czwartym - omal nie zgin, co jednak nie zniechcio go do tego bd co bd ryzykownego zawodu. Jeli chodzi o polowania, jest rzeczywicie dobrym myliwym, nieprzecitnym strzelcem i sympatycznym towarzyszem w polu i w lesie. Personel instruktorski Eskadry Pilotau skada si z kilku oficerw i przewaajcej liczby podoficerw. S to na og dobrzy, dowiadczeni piloci, a wikszo z nich oddaje si z prawdziwym zamiowaniem szkoleniu uczniw. Mona by im postawi tylko jeden zarzut: lataj niezbyt precyzyjnie i niejednakowo - prawie kady nieco inaczej, indywidualnie, e tak powiem, wykonuje loty pokazowe na warunki. Skoble, spirale, semki i lizgi na skrzydo kadego z nich rni si do znacznie, a zapewne take kady troch inaczej prowadzi samolot przy cakiem zwykych manewrach. Kapitan Oro kiwa gow i wzdycha, kiedy mu o tym mwi. - Co pan chce? Kadego z nas i kadego z nich szkoli inny instruktor. Lataj tak, jak ich nauczy. Zreszt nie ma adnej instrukcji, ktra by ustalaa dokadny sposb wykonywania warunkw. - To prawda, ale przynajmniej do pewnego stopnia trzeba by to zmieni. - Jak? - Powinno si zrobi unifikacyjny kurs instruktorski. Oczywicie przed rozpoczciem sezonu szkolenia. - I pan myli, e to co da? - Ja o tym wiem z dowiadczenia, panie kapitanie. - Aha. Z Bydgoszczy? - Z Bydgoszczy.

Moja pewno siebie wydaje si dodawa jeszcze jeden kolec do niewidzialnej korony cierniowej, ktr ten mczennik nosi. Ale tym razem mj projekt poparty dowiadczeniami bydgoskiej szkoy pilotw trafi mu do przekonania. - Na przyszy rok zrobimy taki kurs. Pan by si podj nim pokierowa? Czybym si podj! Ja myl! - No to moe by pan opracowa program? W zimie bdzie pan mia duo czasu... Istotnie: chyba dopiero w zimie... Teraz, gdy sezon szkolny jest w caej peni, a pogoda dopisuje, o trzeciej rano dzwoni, piekli si nieznony budzik. Musz wsta, eby go uciszy, bo gdyby znajdowa si w zasigu rki, usnbym znowu po przesuniciu zastawki. Zimny tusz w azience przywraca mi ca przytomno, ubieram si, id do kasyna, eby zje niadanie. Zaczyna si wit, jest chodno, park cay w rzsistej rosie, ktra kapie z lici drzew i srebrzy si w trawie, leciutka mgieka wisi nieruchomo wrd czarnych olchowych pni i nad zarowion, gadk powierzchni stawu. W ciszy budz si pierwsze ptaki i gasn ostatnie gwiazdy. Przy duym stole w jadalni oficerowie kursu kocz niadanie. Na maym stole instruktorskim obok bufetu czeka pi nakry, jakkolwiek wraz z dowdc jest nas siedmiu. Ten ostatni i Franuszek R. jadaj w domu. Oro - bo ma jakie kopoty z wtrob po ostatniej kraksie, Franuszek - bo oszczdny. Nikt nie jest bardzo rozmowny o tej porze i prawie wszyscy maj wczorajszy zarost na zaspanych twarzach (golimy si dopiero po lotach porannych). Wyjtek stanowi Markiz: wyglda jakby wanie wyszed od fryzjera, gadziutki, upudrowany, z przylizanymi kruczymi wosami o idealnym przedziaku po lewej stronie - z upodobaniem przyglda si swoim wypolerowanym paznokciom. O ktrej ten chopak wstaje?! Szopen - dugowosy kelner, ktry nas obsuguje, uwielbia Markiza i stara si naladowa jego szalon elegancj. Kupi sobie nawet podobny sygnet z krwawnikiem, a ostatnio zapuszcza may wsik i baczki. Tote Markiz pierwszy otrzymuje kaw (ze mietank - nie z mlekiem) oraz protekcyjn porcj szynki. Tymczasem budzi si lotnisko: przez otwarte okna kasyna sycha gony rumor rozsuwanych elaznych wrt hangaru, w chwil potem narastajcy brzk Morana, ktry startuje na prb powietrza, potem rrwny krok kompanii podchorych maszerujcej drog z koszar, wreszcie warkot zapuszczanych silnikw i donony ryk ich pracy na duych obrotach. Wszystko to cichnie, gdy spiesznie wychodzimy z kasyna, aby zdy na apel. Najstarsi podporucznicy i szefowie podchorych skadaj meldunki dowdcom dwch grup wyszkolenia - Tokowi Bczkowskiemu i mnie, po czym my z kolei raportujemy dowdcy eskadry o stanie liczebnym instruktorw i uczniw. Potem dyurny instruktor wypowiada si na temat pogody i kierunku wiatru, a kpt. Oro zarzdza: - Grupa niebieska na wysokoci budynku portowego, grupa ta pod lasem. Start i ldowanie w kierunku na hangary. Instruktorzy - do maszyn. Uczniowie - odmaszerowa! Oznaczenie grup kolorami niebieskim i tym zwizane jest z barw flag zatknitych na obu startach. Moja jest niebieska. Od kilku dni nale do niej wszyscy ci, ktrzy pomylnie ukoczyli loty warunkowe na Moranach i teraz przeszli na nastpny typ - Bartel BM-5 z 200-konnym silnikiem Daimler.

Ten samolot nie naley do cudw techniki XX wieku. Siedzi si w nim niewygodnie, na zwinitym spadochronie, tu za gowicami szeciu cylindrw, z ktrych stercz krtkie rury wydechowe plujce spalinami. Start jest dugi. Bartel rozpdza si leniwie, bez temperamentu - dzwonic zaworami spracowanego silnika. Z haasem, z dudnieniem i bulgotaniem amortyzatorw toczy si i toczy, z trudem odrywa si od ziemi i bardzo wolno idzie w gr. Manewry sterami wymagaj znacznego wysiku, a w zakrtach nie mona mu zaufa: kadzie si niechtnie na burt, bardzo nie lubi wirau o maym wychyleniu i przy byle sposobnoci wchodzi w paski korkocig. Za to gdy mu zamkn gaz, pdzi w d jak meteor - rzekby - nic go nie uratuje przed zderzeniem. Ale wbrew tym pozorom ldowanie ma atwe i prawidowe. Zdaje si, e nie wszystkie te narowy zawdzicza swemu twrcy. Pan Bartel kilkakrotnie musia przerabia i wzmacnia konstrukcj, aby j dostosowa do owych 200konnych uywanych Daimlerw, ktre przez wiele lat spoczyway w jakim magazynie. Wreszcie Daimlery okazay si nieco za cikie i za sabe, lecz szkoda byo wyrzuca je na zom, a przerbki te pewnie kosztoway majtek... Zreszt, mocne toto jest i jak si kto uprze, to nawet ten fortepian moe zmusi do wykonania prostych figur akrobacji, tyle e owe figury przypominaj taczc krow. Sam prbowaem... Oczywicie BM-5 nie suy do nauki akrobacji - jest samolotem przejciowym pomidzy Moranem a Potezem XV, a warunkami ukoczenia tego typu s tylko semki i spirale (i tak trzeba mie sprawne minie, eby im podoa!) oraz przelot do Warszawy i z powrotem, ktry w siedmiu przypadkach na dziesi udaje si bez przymusowego ldowania po drodze. A wic siadamy do maszyn i startujemy wprost od hangaru, z wiatrem, ktrego leciutki powiew nie wydyma jeszcze rkawa na maszcie u szczytu hangaru. Lec z kapralem Okrzej, modziutkim, bardzo zdolnym instruktorem, ktry od niedawna przeszed do mojej grupy. Rosa tryska spod k podwozia, na srebrzystej, gstej, dawno nie koszonej trawie zostaje podwjny ciemnozielony lad i urywa si nagle, gdy maszyna wychodzi w powietrze. Mijamy karawan uczniw z wzkiem i meblami. Za ni te zostaje lad - szeroka zielona droga. Niebo ju ponie na wschodzie, za chwil buchnie zza widnokrgu olepiajcy blask soca. Za nami, przed nami, na prawo i na lewo, niej i wyej lec Morany i Bartle, kad si do zakrtw, zataczaj prbn rund, schodz do ldowania. Nie podoba mi si ten baagan w powietrzu. Nie podoba mi si rwnie to, e podczas lotw szkolnych samoloty grupy tej robi rund w prawo, a niebieskiej w lewo, bo gdy kocz okrenie, schodz do ldowania zbienie, a nawet przy lekkim skonym wietrze ich tory mog si krzyowa. To grozi zderzeniem w powietrzu, zwaszcza jeeli lec na rnych wysokociach i te rnice s niewielkie, bo wtedy piloci nie widz si nawzajem. Ale nie umiem nakoni kpt. Orosia do zmiany tego systemu. - Pan uwaa, e w Bydgoszczy wszystko funkcjonowao jak w zegarku... No tak: uwaam! Ale jestem tu nowy, wic nie mog zanadto si buntowa. Okrzeja prowadzi Bartla z idealnym wyczuciem jego niezbyt prawidowych waciwoci aerodynamicznych. Od razu wida, e ma prawdziwy talent. Jest przy tym przewidujcy i przytomny: myli naprzd, uprzedza fakty. Teraz wydua okrenie, aby widzie cay tabun samolotw zachodzcych do ldowania i dopiero daleko na zawietrznej stronie lotniska zakrca pod wiatr. Jeszcze zanim wyrwna, pokazuje mi co w dole na prawo. - Rbnli si, panie poruczniku! Dopiero po chwili dostrzegam, e z dachu samotnej stodoy stojcej w polu sterczy ogon Morana. Ju pdzi tam sanitarka, zbiegaj si ludzie...

Ldujemy i w kilka minut pniej nadchodzi wiadomo: kapral pilot Chojnacki z uczniem. Korkocig z wysokoci dwustu metrw - nie wiadomo z jakiej przyczyny. Instruktor ciko ranny, ucze - lej. W kilka dni potem, 17 czerwca znw dwie katastrofy: tym razem gin instruktorzy: por. pil. Wadysaw Kiewnarski podczas prby powietrza na Moranie i plut. pil. Jan Rydlewski, a ucze, ppor. Ignut, ktry lecia z Kiewnarskim, zostaje ciko ranny. Kiewnarski - jeden z dwch braci bliniakw (obaj w lotnictwie) - by dobrym koleg, czowiekiem o krysztaowym charakterze i cieszy si powszechn sympati. Pamitam, e nalea do zdolniejszych moich uczniw w Bydgoszczy, szkoli si u mnie na Breguecie i Potezie. Do Dblina przyszed jesieni r. 1928 po dwuletnim pobycie w puku. Nie mia adnych wypadkw lotniczych. Lata z zamiowaniem, mia opini dobrego, cierpliwego instruktora. Plutonowy Rydlewski te ukoczy bydgosk szko, ale nie przypominam go sobie z tamtego okresu, a tu, w Dblinie, jeszcze si z nim bliej nie zetknem, bo dopiero w ostatnich dniach przeszed do mojej grupy. Mia zaledwie 22 lata. Od dwch lat by pilotem... Kpt. Oro odchorowa te ostatnie kraksy. Zwaszcza - mier Kiewnarskiego bardzo go przygnbia: widziaem, e mia w oczach zy, kiedy mnie z kolei poleci wykonanie prbnego lotu przed rozpoczciem zaj. Bardzo mi go byo al... Wrci do suby po dwch dniach i zarzdzi odpraw, ktra miaa zapobiec dalszym wypadkom. Ale nie mg przewidzie wszystkiego, a due nasilenie lotw nadal stwarzao margines niebezpieczestwa... Latamy wic dalej, a poniewa ubyo trzech instruktorw, pozostali maj wicej roboty. Chtnie bym im pomg, ale nie mam czasu: do moich obowizkw - oprcz oglnego nadzoru nad wyszkoleniem niebieskiej grupy - nale loty kontrolne podczas szkolenia na dwusterze i loty prbne przed wylaszowaniem kadego ucznia. W sumie daje to prawie tyle, ile przypada na kadego z instruktorw. Loty poranne musimy koczy przed dziewit, bo wtedy zaczyna lata kurs obserwatorw. Po poudniu obserwatorzy lataj do czwartej, a my po nich - do zmroku. Dziesi godzin dziennie od poniedziaku do pitku i pi godzin w sobot. W sierpniu dojd do tego kocowe przeloty uczniw do Torunia, Poznania i z powrotem. Ich przygotowanie na omiusetkilometrow tras, to jeszcze okoo dwch godzin dziennie wicej ni teraz. Lubi t prac mimo jej morderczego tempa. Lubi tych ambitnych, niespoytych instruktorw i penych zapau uczniw - modych podporucznikw i jeszcze modszych podchorych. Pochlebia mi przezwisko Rabin, ktre czasem sysz za plecami, bo Rabin to taki, co zgbi sztuk latania - taki, co wszystko wie i potrafi. Ich opinia jest z pewnoci przesadna, ale chciabym jej sprosta. Dlatego przed zakoczeniem lotw szkolnych bior maszyn i lec poza rejon lotniska, aby dla samego siebie sprawdzi praktycznie rozwizanie niektrych problemw, bo sam te miewam wtpliwoci. Ucz si. Wymylam trudne sytuacje, szukam wyjcia i utrwalam je sobie w pamici, w podwiadomoci, tak aby waciwa reakcja nastpowaa machinalnie i byskawicznie. Powtarzam w powietrzu bdy uczniw, nieprawidowe manewry, aby si przekona, jak dalece s niebezpieczne - kiedy, przy jakim stopniu ich wystpowania grozi korkocig lub gwatowny lizg na skrzydo. Jak i w jakim czasie mona go opanowa. Wracam, lduj pod hangarem, idziemy ze Stachem Brzezin na partyjk bilardu i drugie niadanie, po czym - jeli w subowym planie dnia nie przewidziano adnej odprawy, a w prywatnym adnej wizyty - czowiek moe odpocz i nawet troch si przespa. Teoretycznie, rzecz prosta, bo w domu zawsze trzeba co zrobi, naprawi, podzieli troski i radoci towarzyszki ycia, uroczej zreszt

kobiety, skoczy zaczt korekt drukarsk dla Roju, pobawi si z chopcami, ktrzy w poudnie wracaj z przedszkola i spoy obiad. O czwartej zaczynaj si loty popoudniowe...

Jednym z najsympatyczniejszych i najlepszych latajcych podchorych rezerwy w mojej grupie jest student Politechniki Lwowskiej Kazimierz Chorzewski. Krpy, silny, o wesoych oczach zdradzajcych inteligencj, dowcip i wrodzone poczucie humoru, wydaje si zupenie serio traktowa nie zawsze sensown dyscyplin wojskow z caym bagaem stawania na baczno, trzaskania kopytami, z musztr formaln i wit racj kadego, kto ma o jedn belk wicej na naramiennikach, nie mwic ju o gwiazdkach oficerskich. Chyba gwnie z wielkiego zamiowania do lotnictwa przyj reguy tej gry, nie zamierza wszczyna dyskusji na jakikolwiek temat wojskowy z jakimkolwiek przeoonym i bawi si w karnego, wzorowego podchoraka, co pozwala mu sta si prymusem kursu. Tylko czasami, gdy przy takich okazjach nasze spojrzenia spotykaj si, dostrzegam w jego oczach iskierki wesooci zaprawionej lekk drwin.. Umiechamy si obaj, co z mojej strony jest, oczywicie, niezbyt pedagogiczne, ale co z pewnoci nie bdzie miao ujemnego wpywu na tego pistoleta. Jestem pewien, e nie zrobi wielkiej kariery wojskowej (o czym zreszt wcale nie myli), ale chyba zostanie wybitnym pilotem sportowym i bardzo dobrym oficerem rezerwy. Na starcie niebieskiej grupy podchory Chorzewski czstuje czekolad najpierw mnie (stojc w postawie zasadniczej), potem mego psa (na spocznij), a potem pyta, czy syszaem o polskim szybowcowym rekordzie dugotrwaoci lotu ustanowionym jesieni ubiegego roku przez Szczepana Grzeszczyka w Bezmiechowej. - Syszaem, a raczej - czytaem. Utrzyma si w powietrzu ponad dwie godziny. To ju jest co. Chorzewski obejmuje spojrzeniem grup kolegw, ktrzy opychaj si czekolad. - No i co?! - powiada z takim triumfem, jakby ten rekord nalea do niego samego. - Co - no i co? - E, nic. Tylko ja si wtedy tak przejem, e zameldowaem o tym komendantowi kursu i on nie powiedzia, e to jest co, tylko: No i co jeszcze?, a potem, e go ta zabawa nic a nic nie obchodzi i e mog odmaszerowa, wic odmaszerowaem. Gupio wyszo... Cay ten manewr wstpny ma na celu wcignicie mnie do dyskusji, a moe nawet do spisku, jaki narodzi si wrd kilku zapalecw szybownictwa. Odkryli t Bezmiechow (w Beskidzie wschodnim, na poudnie od Przemyla) i okazao si, e na szybowcach konstrukcji Czerwiskiego CW-1 mona tam odbywa dusze loty, nie tylko w prdach powstajcych nad zboczem wskutek wiatrw o ustalonych kierunkach, lecz take we wstpujcych prdach termicznych. Na wzgrzu Sonem buduj szko szybowcow przy pomocy LOPP. Mona by w niej uczy pocztkw latania kandydatw do szk pilotau silnikowego. Tanio, prdko, bezpiecznie, bo jak si taki oswoi z manewrami na szybowcu, to na samolocie bdzie mia o wiele mniej trudnoci, mniej lotw dwusterowych z instruktorem itd. A nawet jak rozchrzani te trzy patyki sklejone na krzy, to te najwyej nos sobie rozkwasi albo nabije guza, no a szkolny szybowiec nie kosztuje przecie tyle, ile samolot! Odpada zuycie silnikw, benzyna, trzy czwarte obsugi ziemnej, poowa personelu instruktorskiego...

- No dobrze, ale jeszcze nikt nie wyprbowa i nie dowid, e przecitny ucze, po uzyskaniu kategorii C52 na szybowcu, wylaszuje si na samolocie o tyle atwiej i wczeniej, e si to opaci. - Wanie o to chodzi! O tak prb. Masow! Aha... I im si wydaje, e ja potrafibym do czego podobnego nakoni - kogo? Kpt. Orosia? Pk. Ujejskiego? Czy moe samego szefa departamentu?!! - To trzeba by zrobi w Aeroklubie, oczywicie na mniejsz skal. Dopiero jeeli tam uzyskacie pozytywne wyniki, mona szturmowa wojsko. Inaczej - powiedz wam, e moecie odmaszerowa. Ale - co w tym jest. Na pewno co w tym jest. Zabili mi klina z tymi szybowcami...

W sobot o dwunastej na lotnisku zapada cisza. Ale tylko na krtk chwil. Gdy umilknie przecigy grzmot zasuwanych na rolkach wrt hangarw, zaczynaj klekota kosiarki. Pezn wolno od skraja do skraja ukadajc za sob pasma ztej trawy, ktra szybko schnie pod gorcymi promieniami soca, a lekki powiew wiatru niesie przez park zapach wieego siana. W sobot po poudniu przychodz do nas dwaj podporucznicy: Jerzy Karnicki, ucze kursu pilotau, oraz jego kuzyn i przyjaciel Stanisaw Latwis, najmodszy wykadowca silnikw w Dziale Nauk. Zabieraj Zok i chopcw na spacer i na lody do kasyna, a ja mam troch wolnego czasu dla siebie, zanim wrc na kolacj. Karnicki urodzi si na Kaukazie, a dziecistwo spdzi w Charbinie, gdzie jego ojciec dowodzi pukiem kawalerii. Caa rodzina przedostaa si do Polski w r. 1919, ojciec Jerzego w polskiej subie zosta generaem, a on po maturze wstpi na uniwersytet, lecz po trzech latach porzuci studia dla lotnictwa. W r. 1929 skoczy Oficersk Szko Lotnicz w Dblinie, jako ppor.-obserwator lata w puku, a teraz dosta si na kurs pilotau. Jest wesoy, inteligentny, sympatyczny, bardzo przystojny i zdolny. Moi synowie za nim przepadaj, Zoka flirtuje z nim tylko na p po macierzysku, a ja bardzo go lubi i za te wszystkie jego ujmujce zalety i za to, e lata z sercem. Staszek Latwis jest moe troch mniej efektowny zewntrznie, ale jego wytrwao w deniu do ukochanego zawodu pilota budzi szacunek i podziw.53 Nie przyjto go we waciwym czasie do OSL, z powodu lekkiej przejciowej nerwicy serca, wic ukoczy Oficersk Szko Saperw, studiujc zarazem prywatnie cay program teoretyczny dwuletniego kursu obserwatorw, wietnie zda bardzo trudny egzamin jako ekstern i - w drodze wyjtku - zosta przeniesiony do korpusu oficerw lotnictwa jako obserwator, na stanowisko asystenta wykadowcy silnikw w Dblinie. Przez duszy czas ta wyjtkowa jego kariera bya sol w oku niemal wszystkich innych wykadowcw, z wyjtkiem kpt. Kondratiuka, ktry wykada silniki. O Latwisie mwiono z niechci ten saper, jak si mwi ten przybda. Ale pokona te uprzedzenia rzeteln prac, uczynnoci, wiedz i skromnoci. Prywatnie pomaga kursantom w nauce, prywatnie budowa pomoce naukowe take do innych przedmiotw, prywatnie zastpowa kadego przy zajciach w Dziale Nauk. W kocu tego sapera zaczto nazywa Prywatniakiem. To przezwisko miao ju zgoa przyjazne, yczliwe znaczenie.

52

Kategori C w szybownictwie (do r. 1937) uzyskiwao si przez wykonanie lotu lizgowego w ksztacie S w cigu jednej minuty. 53 Autor przedstawi t drog i dalsz sub lotnicz St. Latwisa w ksice Pilot Gwiadzistego Znaku.

Prywatniak nie zamierza poprzesta na odznace obserwatora - chce by pilotem, bo tylko pilotom udaje si czasem pozna na wskro dusz powietrza. Prosta droga na pilota jest przed nim na razie zamknita; musi odby co najmniej dwunastomiesiczny sta jako obserwator, a poniewa ten termin koczy si w czerwcu przyszego roku, nie zdyby na pocztek kursu. Wic dopiero za dwa lata?... - Nie! Trzeba obra drog prywatn. I oto od pewnego czasu pod koniec lotw tej Grupy lduje przy Grupie Niebieskiej jaki Moran z niewielkim zapasem benzyny wystarczajcym na 15 lub 20 minut. Staszek Brzezina obejmuje na ten czas moje obowizki na starcie, a ja lec z Prywatniakiem, aby przewiczy z nim lot po prostej, zakrty na penych i zredukowanych obrotach, zakrty bez gazu i podejcie do ldowania. Jeden szkolny lot dziennie, bo na wicej nie starcza nam czasu. Ale wiosn, kiedy nowa Niebieska Grupa zacznie kurs, Latwis bdzie prawie gotowy do lotw samodzielnych. Bdzie pierwszym uczniem wyszkolonym moj metod. I na pewno bdzie lata lepiej ni inni.

Tymczasem ilo wypadkw lotniczych ronie. Podczas wykonywania semek na Bartlu jeden z uczniw podporucznikw powoduje paski korkocig a do ziemi, lecz wychodzi z tej kraksy tylko potuczony. Drugi wali si w lizg podczas zakrtu i w wyniku uderzenia o ziemi na zawsze zostaje inwalid. Trzeci - wskutek nieuwagi sygnalisty startowego wpada przy starcie na samolot, ktry przed chwil wyldowa i jeszcze nie zdy podkoowa do grupy - wynik: znw instruktor (plut. pil. ukowiak) ciko ranny. Wreszcie jeszcze jedno zderzenie w powietrzu podczas startu - tym razem dwch instruktorw-podoficerw, na szczcie bez ofiar... W caej tej serii oprcz strat w ludziach sze samolotw poszo na zom... Niewiele brakowao, a zginby take jeden z najlepszych instruktorw, kpr. Okrzeja. Przydzielono Eskadrze Pilotau niezbyt udany myliwski samolot Vibault, ebymy na nim mogli na wasne potrzeby krci akrobacj. By to ciki grat cakowicie metalowy, pochodzcy z krtkiej serii wyprodukowanej przez Polskie Zakady Lotnicze na licencji francuskiej. Produkcja miaa rzekomo na celu obznajmienie personelu fabryki z technik przykrawania, gicia, pasowania i nitowania blach duralowych stanowicych pokrycie skrzyde, sterw i kaduba maszyny, przed rozpoczciem seryjnej budowy samolotw Puawskiego - P-6 i P-7, w ktre pniej byy uzbrojone wszystkie dywizjony myliwskie. Vibault mia liczne wady aerodynamiczne i konstrukcyjne, a wykonywanie akrobacji na tej skrzyni naleao do ciszych prac fizycznych, wic - zamiast obdarzy nowym sprztem jaki dywizjon myliwski - ca seri rozdzielono pomidzy szkoy pilotw i eskadry treningowe pukw. Z pocztku do Vibault utworzya si kolejka pilotw, ale prawie kady mia do po pierwszej prbie. Metalowy grat nadawa si do wykonywania przelotw, bo mia niez prdko, ale do niczego poza tym. Tylko niektrzy modzi instruktorzy latali na nim od czasu do czasu po to, eby w swoich dziennikach lotw mie o jeden typ samolotw wicej. Do takich kolekcjonerw nalea Okrzeja. Ktrego dnia, ukoczywszy wczeniej zajcia ze swoimi uczniami, przykoowa do mojej grupy startowej na tym elaznym karawanie i poprosi o zezwolenie na dwudziestominutowy lot treningowy. Zgodziem si, oczywicie, ale w ostatniej chwili spostrzegem, e Okrzeja nie ma spadochronu. - Tak pan nie moe lecie. Prosz zakoowa do hangaru i zameldowa si powtrnie ze spadochronem. - Kiedy, panie poruczniku, ja nie na akrobacj, tylko na may spacerek. Na co mi spadochron?

- Na to, ebym ja nie mia dodatkowej przykroci, jak si pan grobnie bez spadochronu. Westchn ciko (e ja taki pedant!), ale pogazowa skrajem lotniska z powrotem i po chwili wrci ze spadochronem. Nie miaem adnych zych przeczu, ale po tylu wypadkach, zgodnie zreszt z uwagami i poleceniami kpt. Orosia, staraem si zaprowadzi troch porzdku i dyscypliny. Dlatego kazaem Okrzei przewiczy na ziemi opuszczenie samolotu z tym spadochronem, a dopiero potem pozwoliem mu lecie. Wystartowa, zatoczy przepisow rund, na wysokoci 600 metrw pooy maszyn do zakrtu w kierunku stacji kolejowej, ale zamiast potem wyrwna, zacz przechodzi w coraz gwatowniejszy lizg na skrzydo. Wiedziaem, e nie mg popeni bdu. Co si stao z przekadni sterw - moe linki sterowe zaciy si w rolkach?... Kto zawoa: Skacze - i zobaczyem, jak pilot odpycha si nogami od burty, eby oddali si od samolotu. Nie udao mu si: spada teraz tu obok maszyny, ktra przesza na eb i walia si pionowo w d. Mimo to w ostatniej chwili odbezpieczy spadochron, bo dostrzegem jeszcze jak wystrzeli nad nim pilocik54 cignc za sob dugi pk nierozkwitej jedwabnej czaszy. Ale byo ju za pno: cakowite wypenienie spadochronu powietrzem (a wic i pocztek jego skutecznego dziaania hamujcego) trwa dwie do trzech sekund, a on ju znik mi z oczu za hangarami... Wskoczyem na stopie pdzcej sanitarki i pognalimy w stron stacji, a potem na przeaj przez ryska, gdzie w szczerym polu rosa wysoka samotna sosna. O dwadziecia krokw od niej stercza zaryty silnikiem w ziemi kadub Vibault ze zwichrowanymi, pogitymi skrzydami, na sonie wisia postrzpiony, uwikany w konarach spadochron, a na spadochronie - dwa metry nad ziemi - dyndajcy nogami kapral pilot Okrzeja. Cay i ywy! - Panie poruczniku - zawoa do mnie - strasznie dzikuj! I - przepraszam. I - cholera! - nie mog si odpi!

Z powodu uszczuplonego stanu instruktorw i duszego okresu niepogody w lecie, kurs pilotau w Dblinie przeciga si a do poowy listopada. Ale najzdolniejsi uczniowie ukoczyli ostatnie warunki i przeloty ju o miesic wczeniej. Poegnalimy si wtedy z podchorym Chorzewskim i z Jerzym Karnickim. Nie mogo mi przyj do gowy, e tego ostatniego ju nigdy nie zobacz... W osiem dni po ukoczeniu kursu zgin w katastrofie lotniczej na Breguecie XIX w 1. puku lotniczym... Komisja Bada Wypadkw orzeka: lizg na skrzydo w zakrcie, z powodu bdu pilotau. Nie chciao mi si w to uwierzy: ten chopak w normalnych okolicznociach nie popenia tak zasadniczych bdw. Dobrze lata. Opiekowaem si nim szczeglnie i staraem si przekaza mu jak najwicej z wasnych umiejtnoci. Nie zaniedbaem niczego, co przewiduje program wyszkolenia i sam wykonaem z nim na dwusterze wszystkie loty pokazowe na trudniejsze warunki. Niestety, nie pokazaem mu, jak czasem zachowuje si Breguet XIX w ostrym zakrcie przy rednich obrotach silnika, jeeli si go prowadzi z mask pod horyzontem. Nie przewidziaem wszystkiego. Taki ze mnie Rabin...

54

Pilocik - may spadochronik pomocniczy, wyrzucany spryn, otwierajcy si automatycznie i wycigajcy za sob spadochron gwny.

Zaraz po zwiniciu startu wziem sztabowego Bregueta i polecielimy z Latwisem na pogrzeb. Od poowy drogi zacz pada deszcz, niskie chmury wloky si nad ziemi, d porywisty zachodni wiatr. Wiedziaem, e nie zdymy, wic okryem miasto, eby odnale cmentarz. Kondukt pogrzebowy sun ju wolno gwn alej. Zszedem bardzo nisko i Staszek rzuci wizank kwiatw, ktra upada przed czoem pochodu. Widziaem, e j podniesiono. Potem przez kwadrans krylimy nad cmentarzem i wreszcie wyldowalimy na lotnisku, eby uzupeni zapas benzyny. Miaem niewiele czasu: w padzierniku loty popoudniowe zaczynaj si o czternastej. - Nie bdzie lotw - powiedzia Stach spogldajc po niebie. Gotw byem uwierzy w t przepowiedni, ale tak czy inaczej musiaem wrci tego samego dnia. On zosta, eby odwiedzi rodzin pogron w aobie. Wystartowaem o dwunastej. Deszcz wci pada, ale gdzie midzy Sochaczewem a ujciem Pilicy puap chmur zacz si unosi coraz wyej. W Dblinie - jak na zo - wiecio soce. Gdy podchodziem do ldowania, moja niebieska grupa maszerowaa na start.

Rozdzia 13 Janusz Meissner NAUKA PILOTAU (Podrcznik nauki latania dla uczniw i instruktorw szk lotniczych) Wydawnictwo Gwnej Ksigarni Wojskowej w Warszawie

Komenda C.W.O.L. Dblin 1931. Rozkaz dzienny Nr .... Z dniem 20.III.1931 wyznaczam por. pil. Janusza Meissnera na stanowisko szefa pilotw Eskadry Pilotau. Dowdcy Eskadry Pilotau polecam zorganizowanie unifikacyjnego kursu dla instruktorw Eskadry. Szkolenie na kursie przeprowadzi szef pilotw w terminie do dnia 30 kwietnia rb. Komendant C.W.O.L. St. Ujejski pik dypl. obs.

Pna jesie i zima - od listopada do marca - jest okresem wzmoonej pracy dla wykadowcw Dziau Nauk i zasuonego wypoczynku dla personelu latajcego eskadr obserwatorskiej i pilotau. Na dobr spraw zajcia subowe trwaj po dwie lub trzy godziny dziennie, piloci s na urlopach, na kursach narciarskich, odbywaj okresowe badania lotniczo-lekarskie, poddaj si przepisanym przez lekarzy zabiegom fizykoterapii, wykonuj obowizkowe (i nadobowizkowe) przeloty wzdu i wszerz Polski. Stanisaw Latwis - dziki przychylnoci kierownika dziau silnikw, kpt. Kondratiuka - urywa si od swych wykadw i wicze, aby mi towarzyszy na takich przelotach jako etatowy obserwator i przy sposobnoci wykonywa obowizkowe zadania nawigacyjne. Orientuje si dobrze w powietrzu,

a poniewa zimowe warunki atmosferyczne czsto s niezbyt pomylne - jest towarzyszem bardzo poytecznym. W kasynie kwitnie ycie towarzyskie, nie tylko w gronie mskim przy bufecie i pokerze, lecz take na dansingach z miejscowymi paniami. Wrd tych ostatnich powstaj zarwno zaye przyjanie, jak mniej lub bardziej ukrywane niechci, ale trzeba przyzna, e stopnie wojskowe mw nie odgrywaj w tych sprawach najmniejszej roli. Jedno z takich cilejszych kek towarzyskich tworz na przykad pani Hanna Ujejska, urocza kobieta o wszystkich moliwych zaletach pierwszej damy Dblina, pena wdziku pani Janka Petraycka i moja ona. Ich mami s pukownik, major i porucznik. Niektrzy oficerowie nieonaci, mieszkajcy w kawalerskich pokojach na pitrze nad kasynem, ywi dla niektrych z tych pa uczucia tyle sentymentalne, co platoniczne i w ten sposb na orbicie zaprzyjanionej trjki kry kilku rycerskich satelitw. Oczywicie adna ze stron nie bierze tego powanie, a bdni rycerze czasw teraniejszych poprzestaj na skrytych westchnieniach, jawnych umiechach, miych swkach i spojrzeniach przy zabawach i tacach z onami starszych i modszych kolegw, ale nie skadaj lubw wiernoci, tylko w myl zasady jak si nie ma co si lubi... przyjmuj w swoich apartamentach inne panie, znacznie lejszego autoramentu. Ich dyskretne odwiedziny nie uchodz przecie uwagi ssiadw: zwykle w sobotnie popoudnia Szopen przyjmuje poufne zamwienia na przekski, dania gorce i melby, zamraa kilka butelek szlachetnych wdek, przygotowuje koniaki i likiery do czarnej kawy, a Petroniusze i Lucullusy z pierwszego pitra odwieeni, ogoleni, w lubnych mundurach udaj si na dworzec kolejowy, aby spotka przybywajce z Warszawy swoje Fryny i Aspazje. Najwikszym uwodzicielem tych lekkomylnych dziewczt i niewiernych matek jest Gruszka. Wprawdzie w niczym nie przypomina Petroniusza (ma zaawansowan ysin, troch sepleni, wzrostu - jak nam uporczywie twierdzi - jest wicej ni redniego, a przezwisko zawdzicza oryginalnemu ksztatowi gowy), ale musi posiada inne ukryte zalety, i to nie byle jakie, bo z plejady odwiedzajcych go narzeczonych z dwutygodniowym wypowiedzeniem mona by utworzy fraucymer Henryka VIII. Nie eni si i nie rozstaje si z nimi w prosty sposb stosowany przez tego krla, skutkiem czego miewa kopoty: zdarza si, e dwie ofiary jego pochych poczyna - porzucona i aktualna - zjawiaj si jednoczenie... Na domiar zego koledzy pataj mu psie figle, a ich gwnym inicjatorem jest ssiad Gruszki z przeciwnej strony korytarza, por. pil. Tadeusz Milewski, ktremu dobry Pan Bg nie poskpi ani wzrostu, ani mskiej urody, ani dowcipu i fantazji. Poznalimy si w r. 1925 w Bydgoszczy, gdzie Tadeusz zaczyna karier lotnicz jako ucze pilotau przydzielony z wojsk balonowych. Do tej nadymanej konkurencji trafi z piechoty i to tylko wskutek uporu wczesnego Szefa Departamentu eglugi Powietrznej, pk. Wakowicza, ktry sam by baloniarzem i wszystkich oficerw zgaszajcych si do lotnictwa na si pakowa do balonw. Tadzio si zbuntowa i po licznych raportach wymg wreszcie w przydzia do bydgoskiej szkoy pilotw. Omal zreszt nie straci tej szansy na samym wstpie, tj. na kursie teoretycznym, na ktrym wykadano m. in. meteorologi. Wykady byy nudne, a prowadzcy je cywilny synoptyk nie by Cyceronem, wic Tadeusz w ostatniej awce oddawa si hazardowej grze w szewca i nie zauway, e wykadowca nagle umilk i obserwuje go z marsem na czole. Na sali - jak w kadej klasie szkolnej, bez wzgldu na wiek suchaczy - zapada pena oczekiwania cisza. Przerwa j poirytowany gos meteorologa: - Panie poruczniku Milewski!

Tadeusz nakreli ostatni krzyyk w wolnej kratce szewca, wsta, wyprostowa si na ca wysoko i zamieni si w such. - Moe mi pan powie, w jakie dni bdziemy obserwowali na lotnisku szron, a w jaki ros. - Szron w nieparzyste - odrzek bez wahania zwyciski gracz. - Ros - w parzyste! I znw - jak w kadej szkole - stare konie zaray gonym miechem, a wykadowca trzasn drzwiami i poszed poskary si szefowi pilotau. Byem wanie u Kardynaa i wysuchawszy troch nieskadnej opowieci zaperzonego profesora sam nie mogem zachowa cakowitej powagi. Poniewa za Milewski wydawa mi si sympatyczny, wstawiem si za nim i uzyskaem dla niego tylko areszt domowy zamiast relegacji, ktra mu grozia. Wyszkolenie praktyczne te z pocztku nie ukadao mu si gadko. Na pierwszym typie samolotw wozi go podoficer o nieszczeglnej reputacji. Zrobi z nim dwiecie lotw dwusterowych i dopiero wtedy wystpi z wnioskiem o skrelenie go z listy uczniw, co oczywicie wywoao krytyczne uwagi na zebraniu instruktorw. Szef pilotau take mia wtpliwoci i zgodzi si na wykonanie przez wirk i przeze mnie dwch lotw prbnych z Milewskim. Obaj stwierdzilimy, e mona go natychmiast wylaszowa. By to chyba przeomowy zakrt na jego nieco wyboistej drodze do dyplomu pilota: nie uszkodzi adnej maszyny, pomylnie odby warunki, posusznie dusi Albatrosa wedug wskazwek ostronego Pawa Zootowa, sierant Bargiel wylaszowa go na Ludwiku XIV po kilkunastu dublach, a Mulewski - na Potezie - po piciu! W ten sposb pady dwa rekordy Szkoy Pilotw w Bydgoszczy: najwiksza ilo lotw dwusterowych na pierwszym i najmniejsza na ostatnim typie samolotw. Ostateczny wsplny nasz triumf nastpi wkrtce potem: Kardyna przyszed na start w chwili, gdy Tadeusz krci na Potezie semki. Krci je rzeczywicie ostro, doskonale wycentrowane, ciasne, utrzymane na staym poziomie. Szef pilotau z uznaniem skin gow. - Dobrze lata ten wasz Milewski. - Cay czas dobrze lata - powiedzia dumnie wirko. - Popatrz, jak lduje. Tadeusz rzeczywicie wyldowa jak natchniony, zawrci, wysiad z maszyny, zameldowa si z diabelnym fasonem. Kardyna przewidrowa go na wylot wzrokiem. - Bardzo dobre semki, panie poruczniku. I bardzo dobre ldowanie. Mgbym pana zatrzyma w szkole jako instruktora, jeeli pan zechce, oczywicie. Ale Tadeusz nie mia ochoty na to zaszczytne wyrnienie. Wybra mniej uciliw sub w puku i tak rozstalimy si na kilka lat, aby znw spotka si tu, w C.W.O.L. Nie zmieni si wiele - to raczej ja poznaem go lepiej. Jak wtedy, tak i teraz lubi go mczyni, ma due powodzenie u kobiet, wietne obycie towarzyskie, a jego poziom umysowy i zasb wszechstronnych wiadomoci zjednay mu wrd kolegw opini intelektualisty. Ot ten wanie intelektualista, pewnego sobotniego popoudnia, wpad na pomys, eby wyj z zawiasw i ukry drzwi od pokoju Gruszki. Dokona tego cichaczem przy udziale dwch kapitanw, podczas gdy Gruszka wyprawi si na dworzec po kolejn narzeczon.

O zmroku przed bram parku zaczy podjeda doroki, a wysiadajce z nich pary poday ku bocznej klatce schodowej, aby unikn przejcia przez uczszczany hall. Gruszka prowadzi swoj zdobycz w doskonaym nastroju, elokwentny, szalenie elegancki, cay w lansadach i uwodzicielskich umiechach, pki nie dotar do osamotnionej futryny. Tu - najpierw zdbia i zaniemwi na chwil, potem wcisn zdumione dziewcz w najmniej eksponowany kt pokoju, a potem polecia do Szopena i kaza mu szuka skradzionych drzwi. - Za dziesi minut maj si znale! Szopen, oczywicie, nie mia najmniejszego pojcia, kto i gdzie te drzwi ukry, wic szuka ich znacznie duej, a tymczasem na jasno owietlonym korytarzu zapanowa niezwyky ruch: lokatorzy pierwszego pitra ptali si tam i z powrotem, zagldajc do otwartego wntrza, co Gruszk doprowadzao do guchej wciekoci. Narzeczona siedziaa nadsana i zniecierpliwiona, a wreszcie owiadczya, e chce natychmiast wrci do Warszawy. To jednak okazao si niemoliwe, bo najbliszy pocig odchodzi dopiero za trzy godziny... Wreszcie drzwi si znalazy. Rozpromieniony Szopen przybieg z radosn wiadomoci, e s na parterze, w mskiej toalecie. - Tylko moe by mi pan kapitan pomg, bo wony gdzie poszed, a ja sam nie dam rady ich tu przy targa. Gruszka westchn, zdj lubn bluz mundurow, zawin rkawy koszuli i poszli. Drzwi byy cikie, przejcie wskie, boczna klatka schodowa ciasna i stroma. Gimnastykowali si wicej ni dwadziecia minut, zanim udao im si pokona wszystkie zakrty, przytarga owe drzwi i osadzi je na zawiasach. Gruszka wyta si, sapa i pojkiwa, a dokonawszy dziea otar uznojone czoo i zakl z caego serca. Kelner usiowa go pocieszy: - Co tam, panie kapitanie, grunt, emy je znaleli! To ja teraz skocz po jarzbiaczek i przekski, a pan kapitan spokojnie odpocznie i si zajmie t pani. Gruszka przy wzmiance o tej pani ypn na niego spode ba. Zapewne po burzliwych przejciach psychicznych i tylu trudach fizycznych czu si nieco zniechcony, nawet do uciech, jakie go czekay za tymi odzyskanymi drzwiami. Tylko e za drzwiami nikt nie czeka... Narzeczona znika bez wypowiedzenia. Nie warto jej byo szuka, poniewa - jak wiadomo - kobiety s znacznie ruchliwsze ni gupie drzwi i nie chowaj si po mskich toaletach, tylko w miejscach bardziej niedostpnych. Tak byo i tym razem: podobno Dulcyne Gruszki wykrad i uwid pewien przystojniak z kursu dowdcw eskadr, mieszkajcy w budynku hotelowym obok kasyna. Tak przynajmniej utrzymuje Szopen, opierajc swoje podejrzenia na fakcie, e w oficer wzi z bufetu p metra kiebasy, butelk czystej i dwie buki na wynos. Pko ze siedem zotych. Moe nawet z groszami?

Adiutantem C.W.O.L. jest por. obs. Stanisaw Skalski, spokojny, pracowity oficer bez naogw. Nie wadzi nikomu, z pewnoci nie ma wrogw, z nikim si te bliej nie przyjani (wyjwszy Teodora Bczkowskiego, z ktrym czy go dawna zayo), nie bierze udziau w wariackich pomysach mniej zrwnowaonych kolegw i niewiele si udziela w yciu towarzyskim. Mona go po prostu nie zauway wrd licznej kadry dbliskiej szkoy.

Inny Skalski, Mieczysaw55, zreszt daleki kuzyn naszego adiutanta, mieszka w Rykach, o kilkanacie kilometrw od Dblina. Ma tam myn, ma elektrowni i stary, obszerny dom, w ktrym czsto goci przyjaci, myliwych z naszego lotniczego koa owieckiego w zwizku z polowaniami urzdzanymi na dzierawionych terenach i stawach gospodarstwa rybnego. Pomidzy mynem a stawami cignie si spory szmat k i pastwisk, ktry dla najbliszych przyjaci z Dblina stanowi dogodne ldowisko. Korzystamy z tego ldowiska bd aby zapolowa u Mietka na kaczki, bd aby go zabra samolotem do nas na kuropatwy czy te niedu popijaw w kasynie. Ale tym razem - 6 lutego - nie chodzio ani o polowanie, ani o bufet, tylko o jak spraw rodzinn adiutanta. Sprawa musiaa by niezwykle pilna, skoro ten solidny legalista zdecydowa si na nie bardzo zgodny z przepisami dyscypliny lotniczej wypad do Ryk na Moranie z zawsze chtnym do takich eskapad Tokiem Bczkowskim. Polecieli do Mietka na p godziny, ale nie wrcili ju ywi... Amerykaski start56 powrotny zakoczy si gwatownym lizgiem na skrzydo i mierteln kraks.

Od 21 marca do 30 kwietnia jest 40 dni, ale po odliczeniu niedziel i wit zostaje 32, z czego jeszcze co najmniej od omiu do dziesiciu nielotnych, bo albo deszcz, albo nieg. wit o czwartej, wschd soca 4.45, zachd 18.30, zmrok 19.10. Trzygodzinna przerwa na obiad, odpoczynek i przygotowanie samolotw. Praktycznie mona lata 10-12 godzin dziennie, co w cigu owych 22 dni daje okoo 260 godzin. Nie jest to duo na dwudziestu instruktorw, ale za to mamy lotnisko do wycznej dyspozycji, bo Eskadra Obserwatorw lata niewiele i tylko podczas godzin popoudniowych. Waciwie nie mam z tym kursem powaniejszych kopotw: tylko z pocztku Franek R., ktry o rok wczeniej ode mnie awansowa na porucznika, czu si nieco dotknity, e ja - modszy od niego zostaem szefem pilotw i mam go uczy. Ale staraem si postpowa taktownie, eby go nie urazi, wic w kocu i on zacz bez wikszych oporw stosowa si do moich uwag i wskazwek, a gdy w kolejnych wiczeniach doszlimy do pierwszych lotw warunkowych na Moranach, klepa mnie ju po ramieniu, wyraajc uznanie dla precyzji pokazowych semek i skobli, jakie z nim wykonywaem, a potem stara si jej dorwna. Z prawdziw satysfakcj stwierdzam, e mu si to udawao coraz lepiej. Wkrtce zreszt jego niewtpliwe talenty i zasugi, zwaszcza w dziedzinie administracyjno-organizacyjnej, zostay naleycie ocenione: komendant Centrum kolejnym rozkazem dziennym wyznaczy go na stanowisko zastpcy dowdcy eskadry pilotau, co zrwnowayo funkcje penione przeze mnie. Kpt. Oro przychodzi na start, ale nie wtrca si do niczego. Przyglda si, kiwa gow, wzdycha i zapewne przeuwa w sobie niepieszne wnioski, jak si zdaje - na og przychylne. Gnbi go inna sprawa: wieo mianowany szef pilotau nadal lata z podporucznikiem Latwisem. Po zakoczeniu lotw kursu, to prawda. Ale nie ulega kwestii, e to s loty dwusterowe i e Meissner uczy Latwisa lata. Bez zezwolenia. Niejako - prywatnie! Z drugiej strony - nie mona mu tego zabroni: ma prawo lata dla treningu z kim mu si podoba. No i przecie w kocu do niczego to nie prowadzi: Latwis nie wylaszuje si prywatnie - to byoby zbyt ryzykowne i wyranie sprzeczne z wszelkimi przepisami.

55

Autor powici postaci M. Skalskiego i przygodom myliwskim w jego towarzystwie wiele miejsca w ksice Opowie pod psem, a nawet pod dwoma. 56 Amerykaski start albo amerykan - w gwarze lotniczej - start z b. ostrym podcignitym zakrtem zaraz po oddzieleniu si podwozia od ziemi.

Chocia - licho wie... Moe ich lepiej uprzedzi, e taki krok groziby szefowi pilotw powanymi konsekwencjami subowymi? Trzeba si nad tym zastanowi. Tymczasem przechodzimy na Bartle i nastpnie na Potezy, a gdy koczymy trening, instruktorzy s w najlepszej formie, gotowi do szkolenia nowego zastpu uczniw. Za dwa dni zacznie si normalny kurs pilotau.

W kocu maja Latwis z bardzo tajemnicz min owiadczy, e jedzie prywatnie na kilka dni do Warszawy. Wrci po tygodniu i prosto z dworca kolejowego kaza si zawie na lotnisko, pod hangar Eskadry Pilotau, gdzie wanie odbywa si raport przed rozpoczciem lotw popoudniowych. Zaczeka do koca tej ceremonii, a potem podszed do mnie z rozpromienion twarz i poda mi trzy urzdowe pisma. - Masz, przeczytaj! To by dyplom pilota sportowego wydany przez Aeroklub Warszawski, licencja na rok biecy i podpisane przez samego Efendiego zezwolenie na odbycie kursu pilotau w Dblinie, pod warunkiem, e wyej wymieniony wykae si takim opanowaniem pierwszego typu samolotu szkolnego, i natychmiast mgby na nim lata samodzielnie. Pod tym wzgldem nie miaem adnych wtpliwoci: Prywatniak ju od paru tygodni lata samodzielnie - ja byem tylko pasaerem w kabinie Morana. Kapitan Oro patrzy na mnie z yczliwym umiechem i smutnie kiwa gow. - Postawi pan na swoim... - Nie ja, tylko Latwis, panie kapitanie. Ja mu tylko troch pomogem. - Rozumiem, rozumiem. Wic pan myli, e porucznik Latwis... - Jest gotowy do laszowania, panie kapitanie. Ale ja bym wola, eby jeszcze polecia na prbny lot z kim innym. Na przykad z Markizem. Albo moe pan kapitan sam chciaby... - Nie. Ma pan suszno: niech to zaatwi Markiz... to jest - porucznik S. W ten sposb obaj unikniemy zarzutw, e wyszkolenie porucznika atwisa odbyo si... hm... jak by to powiedzie... - Prywatnie. - No, wanie - moe... Markiz udaje zakopotanie: - Ja mam lecie na prb z twoim uczniem?! Ale w rzeczywistoci przyjmuje to jako wyrnienie i znca si nad Latwisem przez pitnacie minut, eby pokaza jaki jest sumienny i bezstronny. Wreszcie Moran schodzi do ldowania, instruktor trzyma rce na burtach, rozglda si demonstracyjnie na lewo i na prawo. Prywatniak za skupiony, ze wzrokiem utkwionym daleko przed sob, ciga, ciga, wytraca prdko, a podwozie gadko, posuwicie muska wierzchoki trawy i przykleja si do ziemi, a potem maszyna zwalnia i zakrca na lew stron grupy startowej. I ju mechanicy dyurni dwigaj worek piasku.

- A kto wam powiedzia, e bdzie potrzebny piasek? - No, pan porucznik S. Jeszcze przed startem. Aha... To taki rewanowy gest Markiza dla mnie. e Latwis pewniak, bo ja go szkoliem. Dobrze przynajmniej, e tego nie wyrazi sowami! A teraz znw si zgrywa, trzaska kopytami i melduje posusznie, e ucze moe si laszowa. - Na twoj odpowiedzialno - mwi. - Tak jest! Prywatniak oczywicie widzi to wszystko i orientuje si doskonale o co chodzi. Wiedz o tym wszyscy uczniowie Niebieskiej Grupy, a pod hangarem kpt. Oro czeka na wynik pierwszego samodzielnego lotu por. Latwisa. Wszyscy s pewni, e Latwis wystartuje, wykona okrenie i wylduje znakomicie. Ale - niechby mu si nie udao... To przecie zawsze jest moliwe! Ciekawe, czy mu to przychodzi na myl... - Start! Moran prycha niebieskawymi spalinami, rusza z miejsca, unosi ogon, rozpdza si, wychodzi w powietrze, zatacza prawidow rund o czterech zakrtach po 90 i lduje dokadnie tak, jak poprzednio. - Start! - powtarza Markiz nie czekajc na koniec dobiegu. Bkitny ogon spalin, brzk silnika na duych obrotach - ju idzie w gr, ju jest nad hangarem, zakrca, rwna, jeszcze trzy proste i trzy zakrty - lduje, jakby nic innego w yciu nie robi od samego urodzenia przez dwadziecia kilka lat. A mnie a podnosi! - Dosy. Do grupy! - Pewnie - mwi Markiz. - Przecie on mgby zaraz odbbni warunki, a jutro - przelot i - na Bartle. Zdolny chopak - dodaje i patrzy na mnie spode ba. - eby wiedzia, e zdolny. I nie rb gupich min. Zrobiem z nim w sumie szedziesit dubli. Prywatniak odbiera gratulacje. Jest wzruszony. Mocno ciska moj rk, patrzymy sobie w oczy, widz, e go co dawi w gardle. - Dzikuj ci - mwi szeptem. Pewnie jest bardzo szczliwy.

Por. pil. Franciszek R. pochodzi z Poznania. Jest przecitnie przystojny, przecitnego wzrostu i o przecitnej inteligencji. Ale wszystkie pozostae jego cechy bynajmniej nie s przecitne. Przede wszystkim - jak bardzo wielu poznaniakw - jest nadzwyczaj solidny, pracowity i wytrway. Ma zdrowy chopski rozum, zamiowanie do porzdku i punktualnoci, zmys organizacyjny i gospodarski. To on urzdzi kwietniki przy naszym hangarze, usprawni obsug, przygotowanie i mycie samolotw oraz napenianie ich zbiornikw paliwem, on postara si o skompletowanie odpowiedniej iloci map na przeloty dla uczniw, on wreszcie przyczyni si gwnie do zaoenia

spdzielczego sklepu spoywczego w niewielkim, bezuytecznie stojcym budynku, ktry do tego celu wyremontowano gospodarczym sposobem pod jego kierownictwem. Jeli mgbym mu postawi jaki zarzut, to chyba ten, e jest niemal zupenie pozbawiony poczucia humoru i wszystkie, nawet najbahsze sprawy traktuje ze mierteln powag. Oeni si rozsdnie, z zamon pann, ktra go uwielbia, i od pocztku zaprowadzi w poyciu maeskim taki sam porzdek, jaki stara si zaprowadzi w eskadrze. Rano - odprawa: ona, ordynans i wiejska dziewczyna do wszystkiego otrzymuj cise, przemylane wytyczne i instrukcje w sprawie zakupw, obiadu, sprztania, trzepania, froterowania i prania. W poudnie - inspekcja i kontrola wykonania tych zarzdze. ona otrzymuje do przeczytania wyznaczon lektur: o higienie w okresie ciy, o racjonalnym wychowaniu oseskw i o przepisach kulinarnych. Jej niezrwnany m jest cakowicie pod tym wzgldem nowoczesny i ma pene zaufanie do sowa drukowanego. Spoywaj obiad i Franuszek po pgodzinnej drzemce uczy si jzyka francuskiego przy pomocy lingwafonu, poniewa zna tylko niemiecki, a jesieni, po zakoczeniu sezonu letniego wybiera si na urlop zagraniczny - do Francji i do Grecji. Jest niesychanie oszczdny, wic - aby nie nadwera budetu - kaza onie uszy kilka pciennych woreczkw, w ktrych zabierze (do Aten!!) ry, groch, makaron, kasz, bulion w kostkach, konserwy w puszkach i bdzie sobie przygotowywa posiki na maszynce spirytusowej! ona zostanie w Dblinie, bo wyprawa we dwoje byaby zbyt kosztowna. Przez czas nieobecnoci Franciszka przestudiuje do koca problemy porodowe i wychowawcze oraz uszyje na maszynie wyprawk dla spodziewanego potomka. mieszne? mieszne. Ale dziki takiemu rozwizaniu Franciszek bdzie mg przeduy podr o tydzie lub dziesi dni i zobaczy wicej. Bardzo wielu jego kolegw, ktrzy teraz przezywaj go Skarbonk, raczej przepioby t fors lub przegrao w karty...

W czerwcu zaczynaj dojrzewa truskawki. Najpikniejsze i najsmaczniejsze s w ogrodach Instytutu Gospodarstwa Wiejskiego w Puawach, o niespena 20 kilometrw od Dblina. Oprcz truskawek s tam rwnie wspaniae jarzyny i warzywa, a oprcz jarzyn praktykantki z S.G.G.W.57 Franuszek dwa razy w tygodniu cichaczem bierze Morana i leci do Puaw. Zabiera mechanika i duy koszyk, lduje na czce tu przy pocie otaczajcym ogrd Instytutu, po czym mechanik zostaje przy samolocie, a on z tym koszykiem przeazi przez luk w sprchniaych sztachetach. Nie kieruj go tam zdrone myli i zamiary dotyczce adnych ogrodniczek - skde! Kupuje jarzyny i owoce - po pierwsze - bo tasze ni na targu w Irenie; po wtre - bo rzeczywicie wspaniae! Zupenie przypadkowo odkryem te jego wypady, oblatujc samolot po zmianie silnika. Zauwayem, e jaki Moran po zakoczeniu lotw porannych wystartowa od hangaru i wymyka si w gr Wisy. Poleciaem za nim, a gdy wyldowa na owej czce, siadem obok niego. Franuszek by troch zaskoczony i zmieszany. - Silnik ci nawali? - zapytaem. - Nie. Ja po truskawki i po saat. Ale to - w ramach osobistego treningu, rozumiesz. Udaj, e cakiem serio przyjmuj to jego zastrzeenie.

57

S.G.G.W. - Szkoa Gwna Gospodarstwa Wiejskiego (w Warszawie).

- Oczywicie! Trenujesz ldowania polowe w naturalnych warunkach. - Poniekd - tak. - Bardzo susznie. Kady z nas powinien si doskonali w lataniu. Dla dobra suby! Patrzy na mnie troch podejrzliwie, ale poniewa zachowuj miertelnie powany wyraz twarzy, przeyka i to. - No to teraz chodmy zaatwi przy okazji te sprawy uboczne. Znaczy: truskawki. Przelelimy przez dziur w pocie, wysuchaem jego zwierze w sprawie korzystnych zakupw i sam kupiem ubiank truskawek. Ale ogrodniczka, ktra je dla mnie zbieraa, podobaa mi si jeszcze bardziej ni truskawki, wic nie pieszyem si z powrotem, a pniej zaczem lata do Puaw, te dwa razy w tygodniu, tylko w inne dni ni Franuszek. Tamtejszy park ma wiele cienistych zaktkw ukrytych przed oczami natrtw, soce przygrzewa, w gaziach drzew piewaj ptaki, pachn rozkwite akacje... (Grochodrzew - poprawia mnie wyksztacona w tych sprawach dziewczyna, ale ja wol: akacja). Co si tyczy truskawek, to ich zakupy zaatwia dla mnie uczynny Franuszek.

Zbiera si na burz: w nieruchomym powietrzu wisi duszny upa, najlejszy powiew nie agodzi sonecznego aru, niebo jest jak rozpalona bkitna blacha, bez jednego choby oboku, i tylko daleko na zachodzie z wolna wyrasta zza horyzontu masywny wa chmur. Zdaje si waha w wyborze kierunku, ociga si, jakby skupia siy do natarcia - nie wiadomo czy uderzy frontalnie, czy od skrzyda, czy zmieni zamiar i przeleci bokiem omijajc lotnisko. W kadym razie nastpi to nieprdko: moe za dwie godziny, moe dopiero wieczorem. A tymczasem na niebieskim starcie uwija si sze Moranw. Dwa spord nich krc pierwsze pokazowe skoble. Bardzo dobre podwjne skoble - stwierdzam to z satysfakcj. Patrz, jak Moran ostro nurkuje prosto na grup startow, na krtk chwil rwna do lotu poziomego, ciasno zakrca o 180 i znw nurkuje, by na wysokoci dwustu metrw wykona drugi zwrot - jak zamach kos! i wyldowa przy niebieskiej fladze. - Ktry to z instruktorw? - Nowierski - mwi Staszek Brzezina. - Bardzo dobry. Wiem, e bardzo dobry. Zwrciem na niego uwag od pocztku - od rozpoczcia kursu unifikacyjnego, jak tylko tu przyby z puku. Szczupy, przystojny chopak o ciemnych oczach. W r. 1929 skoczy szko pilotw w Bydgoszczy jako nadterminowy szeregowiec. (Bardzo dziwny stopie wojskowy - pierwszy raz usyszaem o nadterminowym szeregowcu, ktry w dodatku jest pilotem! Pewnie co przeskroba albo po prostu za mao trzaska kopytami przed niemdrym szefem kompanii i za krnbrno nie awansowa na starszego szeregowca). Teraz jest kapralem. Musz dopilnowa, eby przy pierwszej okazji zosta plutonowym. Lubi go. Ma talent, jest nieprzecitnie inteligentny i bardzo sumienny. Nie stara si o wzgldy przeoonych, patrzy prosto w oczy i mwi po prostu, co ma na myli. Stara si natomiast o swoich siedmiu uczniw. Mia ich omiu, ale po czterdziestu lotach dwusterowych poda do skrelenia jednego z podporucznikw. Okazao si, e ten ucze rzeczywicie nie wykazuje prawie adnych postpw; lata z nim Brzezina, a potem ja sam, eby nie byo wtpliwoci, i zgodzilimy si, e instruktor ma suszno. Ale wszystkich siedmiu pozostaych

wylaszowa jednego dnia i znw podczas ostatnich lotw kontrolnych mogem z przyjemnoci stwierdzi, e poziom ich wyszkolenia jest bardzo dobry i cakowicie wyrwnany. Teraz dwie czoowe grupy uczniw niebieskiego startu krc te skoble, wyprzedzajc innych - grupa Nowierskiego i Okrzei. To, oczywicie, jest nieuniknione; nie da si tak pokierowa szkoleniem, aby wszyscy jednoczenie osigali kolejne etapy.. Siadam do swego sztabowego Morana i lec na ty start odwiedzi Franuszka, ktry tam hetmani w towarzystwie kpt. Orosia. Powietrze - jak nieruchoma przejrzysta woda w nagrzanym stawie - ani drgnie. Ale sina prga chmur na niebie nabrzmiewa coraz bardziej i sunie od zachodu, cika, leniwa, jak olbrzymia fala wulkanicznej lawy. Bdzie tga burza, i to chyba wczeniej ni przedtem przypuszczaem. Lduj przy tej fladze, zawracam na lew stron, melduj si dowdcy eskadry. Kpt. Oro podziela moje obawy: z pewnoci nadciga burza. Za p godziny trzeba bdzie zwin start. Porucznik R. jest w powietrzu, ma wykona jeszcze par lotw kontrolnych z uczniami sieranta Miosza, a uczniowie pozostaych piciu instruktorw zd odby po dwie - trzy rundy. - Z pewnoci. Ale moe by odesa do hangaru tych, co ju latali? Pomog mechanikom wcign zapasowe maszyny. - Dobrze. Wydaj odpowiednie zarzdzenia i lec z powrotem na start niebieski, aby tam zrobi to samo. Za hangarami niebo wyglda gronie: elazna kurtyna wyrosa spoza horyzontu i wznosi si coraz wyej na spotkanie soca, a po obu jej stronach pitrz si dwa ogromne oboki jak dwie napczniae kolumny zbudowane z olepiajco biaych kbw, na ktrych spoczywaj ciemne, spaszczone kowada. Spokojna to powietrza ockna si. To nie jest nawet powiew wiatru, tylko krtkie dreszcze, w ktrych samolot podryguje od czasu do czasu jak wstrzsany czkawk. Skrajem lotniska w kierunku hangaru oddala si ju wikszo uczniw w szyku towarzyskim. Brzezina domyli si o co chodzi. - Ilu jeszcze nie latao? - Po dwch z kadej grupy. Za p godziny skoczymy pierwsz kolejk. - O drugiej nawet nie myl! Ja teraz polec z Latwisem na te skoble. Gdyby si co zaczynao, lduj pod hangarem, a ty zwijaj start i niech maszyny kouj, eby nie byo baaganu w powietrzu. Latwis wsiada, zapina pasy. Przypominam mu, jak ma wyglda prawidowy podwjny skobel: - Jakby zbiega po klatce schodowej: zamykasz gaz, nurkujesz ostro w d, potem na ppitrze jest poziomy podest, wic podcigasz, zawracasz o 180 w prawo, znw w d do nastpnego poziomego zwrotu - tym razem w lewo - i powiniene by na prostej do ldowania. Jasne? - Jasne. Lecimy. Latwis wydua rund, aby mie pod sob 600 metrw na zawietrznej stronie lotniska, rozglda si - czy jaka inna maszyna nie przymierza si do wykonania podobnego manewru. Nie: mamy do miejsca i czasu. Zamyka gaz, nurkuje. W ciszy budzi si szum, zaczynaj gwizda stalowe linki usztywniajce skrzyda, na wprost zblia si ziemia i grupa startowa z niebiesk flag, a wskazwka wysokociomierza wolno schodzi po tarczy z podziak: 550 - 500 - 450 - 400... Teraz!

Ziemia zapada si pod Moranem, grony, czarny od chmur horyzont staje naprzeciw maski silnika, przechyla si jak rami wagi, pdzi po uku zakrtu, zmienia barw na jasny bkit. Do! Jeden szybki, pynny ruch sterw zatrzymuje go w miejscu, przywraca mu normalne pooenie i unosi go w gr, podczas gdy w dole ziemia znw wypywa skonie przed mask i znw zaczynaj piewa stalowe linki. Dwiecie metrw: wyrwna, rzuci rozpdzony samolot w ostry zakrt na lewo, cign, zacieni uk, wyprowadzi! Pogodne niebo, pola i ki pawice si w socu ucieky w ty. Przed nami znw bezksztatna, ogromna masa chmur, ktra zdaje si teraz falowa i puchn, jakby si tam co gotowao i kipiao w ich wntrzu. - Dobrze - mwi przez telefon pokadowy. - Pu stery. Chc zobaczy, co si tam dzieje przed nami. Zwikszam obroty silnika, przelatujemy nad grup startow, nad hangarami - prosto na zachd, w stron mostu kolejowego na Wile. Chmury pulsuj biaymi byskawicami, strzpy szarych, rzadkich obokw pdz ku nam, a w dole widnokrg podbiega biaawymi smugami, ktre przesaniaj widok. To na czele burzy cwauje wicher! Wzbija tumany kurzu, rozdmuchuje, wymiata z k kopki siana, rozprasza stada przeraonych gsi, przeczesuje zboa, gnie, amie, tratuje drzewa owocowe w sadach, wlecze za sob dymy z kominw... Zawracam. Jak najprdzej z powrotem! Ostrzec tych na obu startach! Niebo nad lotniskiem jest nadal czyste i jasne. Raz po raz startuj Morany, zataczaj rund, schodz do ldowania albo wycinaj zakrty skobli byskajc odbiciem soca na lakierowanych skrzydach. Nikt tam nie docenia wciekego pdu nadlatujcej burzy... Mijam hangary, zakrcam, lduj po ostrym lizgu. - Wcign maszyn i biegiem na start! Niech tam przerw loty i kouj do hangaru. Po dwch ludzi do skrzyde i do ogona, bo tu zaraz bdzie wichura jak sto diabw. Popieszcie si! Latwis pomaga wtoczy Morana do hangaru, ale odwouj go. - Wal do kancelarii portu. We rakietnic i strzelaj czerwone rakiety! Szybko! A soce nadal wieci i w powietrzu spokj: stare drzewa w parku drzemi nad alejkami i kwietnikami, aden li nie drgnie i tylko dokoa w grze brzcz silniki... Zd, czy nie zd? Pal papierosa stojc na betonowej pycie przy bocznej cianie hangaru. Nie widz, co si dzieje na zachd od lotniska, bo widok zasaniaj rozoyste, wysokie topole, budynki Dziau Nauk i magazyny skadnicy. Wic tylko czekam... Wtem - ni std, ni zowd - o kilkanacie krokw przede mn na skraju pyty zaczynaj wirowa drobne ziarenka piasku i zesche dba trawy. Nie czuj najlejszego powiewu, a jednak tu nad ziemi krci si mynek pyu, tworzc lejkowaty stoek, ktry to wznosi si, to opada, wdruje tu i tam, zanika, aby po chwili zataczy znowu. Cyklon w miniaturze. Cie rzucany przez hangar rozpywa si, jakby soce nagle przygaso, i przez cae lotnisko sunie fala zmierzchu. Gdy dociera do budynku portowego, jego biae ciany szarzej, a jednoczenie spoza nich tryska wysoko w gr wska smuga dymu i u szczytu paraboli zakwita czerwona rakieta. Potem druga! I trzecia! Opadaj wolno i gasn. Tymczasem jaki Moran z tego startu lduje pod hangarem, a dwa inne pezn piesznie skrajem lotniska wlokc za sob ludzi uczepionych u linek skrzydowych i u statecznikw ogona. Brzezina

take odprawia ju kolejno ldujce samoloty. Kouj na wprost, byle prdzej. Ale jeszcze trzy s w powietrzu: dwa kocz rund, ostatni przymierza si do wykonania skobla. I w tej chwili uderza pierwszy podmuch wiatru: szumi topole, faluje niska trawa, ogon kurzu podrywa si z drogi wzdu parku, a na maszcie nad hangarem wydty rkaw szamoce si konwulsyjnie, jak trba oszalaego sonia. Blok hangaru nie stanowi powaniejszej osony przed wichur: jej zmienny, porywisty nurt wzbija si nad paskim dachem i skacze w d wciekym wirem, aby odsdzi si od ziemi i pogna dalej, na spotkanie wracajcych maszyn. Nie jest jeszcze do silny, aby im wyrzdzi jak szkod. Ale teraz po niebie lec ju pierwsze kpki siwych obokw, a za nimi dudni, omoce, rbie piorunami cwaujca burza. Szef obsugi, starszy majster wojskowy Czy nie traci gowy, upycha samoloty w hangarze: dwa przodem pod tyln cian; ten - ogonem naprzd pomidzy nie, tamten wpasowa pod cian szczytow! Musz si wszystkie pomieci i trzeba nimi manewrowa szybko - na tempa, ale tak, aby nie zawadzi skrzydem albo sterami o ssiednie. Szef mechanikw ma w tym wpraw i niezawodne wyczucie przestrzeni. Skrt na miejscu, w ty ogon - - - jeszcze - - - do! Naprzd!... Pewnie, spokojnie, bez paniki. I - nastpny: Wyej ogon! Teraz w lewo i naprzd, Opuci. A nad samolotami, po elazobetonowym stropie tarza si wicher, turkoce gstymi werblami, gwide, zawodzi, wyje rozdzierajc si o ostre krawdzie przewitw ze zbrojonego szka i stali. Spogldam znw na lotnisko. Licie, poamane gazie, kaki siana i tumany kurzu lec nad ziemi; jak sposzony upir przewiewa wydarta z jakiego okna biaa firanka... Jeszcze trzy Morany kouj ze startu. Pierwszy jest ju blisko, gdy gwatowny podmuch dwiga go w gr wraz z ludmi uczepionymi u skrzyde. Obciony ogon cignity sterem nie daje si poderwa, ale przd wznosi si coraz bardziej, samolot staje dba jak znarowiony ko, ludzie odpadaj od linek i maszyna z trzaskiem wali si w ty, na plecy! Kto yw pdzi ku nastpnej, aby nie dopuci do jej rozbicia. Ale wiatr jest szybszy i mocniejszy: pilot drugiego Morana nieopatrznie skrci, aby wymin poamaca i natychmiast wichura podsadza si pod skrzyda, wyta si - ju niesie go ukiem, wyrywa samolot z omdlaych rk i rzuca o ziemi... Ostatni kouje Nowierski - poznaj go z daleka, gdy wychyla si z drugiej kabiny. Jest sam, wic jego Moran way o siedemdziesit kilogramw mniej. Ale przy tej prdkoci wiatru nie odgrywa to ju wikszej roli. Wykrca gow w ty, krzyczy co do ludzi uwieszonych przy sterach, daje jakie znaki tym u skrzyde. Odpadaj kolejno, a Nowierski dodaje gazu. To go nie zbawi: do hangaru ma jeszcze ze sto metrw, a potny nurt huraganu ju go pochwyci, ju unis, podbija w gr, coraz wyej... Ale samolot nie ulega: silnik brzczy na penych obrotach, pilot walczy o rwnowag, paruje sterami przechyy, podstpne uderzenia i skrty. Leci! Uskok szalejcego nurtu wymyka si spod maszyny, ktra grznie poniej szczytu oszklonego hangaru, lecz zaraz trafia na prd wznoszcy i puchnie jak balon. Jest nad hangarem! Szamoce si jak oso schwytany na haczyk z przynt, spywa bokiem, trawersuje, zapada w wiry, wznosi si i przysiada, ale leci! Leci prosto w burz, na spotkanie z czarn otchani chmur, ktre grzmi, kbi si, pkaj od piorunw, rozwietlane raz po raz byskawicami. Teraz kadzie si w zakrt i wiatr spycha j, pdzi przed sob, pogania, niesie w dugich, gbokich przechyach nad lotniskiem - na wschd. - Pistolet z tego Nowierskiego - mwi Brzezina.

Podzielam jego zdanie. Franuszek natomiast zapatruje si sceptycznie na ten czyn desperacki: - Jak nie rozoy Morana w polu i zdy go schowa pod jak stodo, to pistolet. Ale wtpi. - Po diaba miaby ldowa w polu? Wzi kurs na Lublin i tam spokojnie przeczeka na lotnisku, a si ta burza skoczy. Za p godziny stamtd zatelefonuje - zobaczycie. Tymczasem wichura troch sabnie i zaczyna si ulewa przeplatana gradem. W potokach deszczu cigamy dwa rozbite Morany pod hangar. Niestety s do znacznie uszkodzone: strzaskane miga, pogite stojaki, zwichrowane stateczniki, zamany jeden dwigar i kilkanacie eber w skrzydach. Dobrze jeszcze, e piloci wyszli z tego cao. - Bo trzeba byo wczeniej zwin start - mwi Franuszek. - No to dlaczego nie zwine u siebie? Gdybym was nie ostrzeg, byoby jeszcze gorzej - tak nagle to przyszo... Najbardziej niepocieszony jest kpt. Oro, ale nikomu nie przypisuje winy za to, co si stao. Niepokoi si tylko o Nowierskiego i o jego Morana. Zdy czy nie zdy?... A burza, jak nagle nadleciaa, tak szybko mija. Cikie chmurzyska gnaj na wschd, widnokrg w tamtej stronie znika za rozpuszczonymi na wietrze dugimi, szarymi wosami ulewy, a nad lotniskiem pynie tylko cienka warstwa obokw i my drobniutkim deszczem. Na upartego mona by wznowi loty: do zmroku pozostao jeszcze ze dwie godziny. Ale dowdca eskadry nie chce o tym sysze: - Na dzisiaj dosy. Stracilimy dwie maszyny. Jeszcze nie wiadomo, czy nie trzy... i co z Nowierskim... Wobec tego Franuszek organizuje transport uszkodzonych samolotw do warsztatw parku lotniczego i przygotowanie ocalaych do jutrzejszych lotw, a ja id do Portu - moe jest wiadomo od Nowierskiego? Jest! - Kapral Nowierski przy telefonie - melduje mi dyurny telefonista. Bior suchawk. - Tu porucznik Meissner. Co si z panem dzieje? - Wszystko w porzdku, panie poruczniku. Siedz pod Jastkowem, dziesi kilometrw przed Lublinem. Tu ju najgorsze przeszo, tylko teraz leje jak cholera. - A dlaczego pan nie ldowa na lotnisku w Lublinie?! - Nie docignem. Benzyna mi si skoczya. Chyba miaem niepeny zbiornik... - Gdzie to jest? Ten Jastkw? - Na lewo od szosy Kurw-Lublin. Maszyna stoi za wielkim brogiem zeszorocznej somy po wymconym zbou, na skraju ryska po koniczynie, a zaraz obok jest may dworek i budynki gospodarcze. - Z tego dworu pan dzwoni? - Tak jest. Z okna widz maszyn. Jest zakotwiczona: zupenie bezpieczna.

- Dobra. Przylec tam po pana za p godziny. Z mechanikiem i z benzyn, ma si rozumie. Odtrbiono! - Odtrbiono, panie poruczniku, ale tu jeszcze mocno deszcz leje. - Nic nie szkodzi; u nas ju przestaje. Odkadam suchawk i z uczuciem ulgi id z powrotem do hangaru. Byem niemal pewien, e ten pistolet da sobie rad, ale zawsze... Ostatnia fala ddu ucieka na wschd, a z tyu, poniej biaych, eglujcych wysoko oboczkw wieci wymyte zachodzce soce i zapala przede mn wspaniay podwjny uk tczy. St. m. w. Czy aduje do przedniej kabiny pidziesiciolitrow bak z benzyn i wciska si za ni. Startuj wprost spod hangaru, z wiatrem, eby nie traci czasu - prosto w t siedmiobarwn otwart bram. W miar jak nabieram wysokoci, tcza te unosi si wyej, promie jej uku maleje i jednoczenie wsparte na horyzoncie ramiona zbliaj si ku sobie, a wreszcie zamykaj si nad ziemi tworzc regularn elips. Po raz pierwszy w yciu jestem wiadkiem takiego zjawiska optycznego. Zdaj sobie spraw, e zawdziczam je niskiemu pooeniu soca, ktrego poziome promienie rozszczepiaj si w rozpylonych kropelkach ddu, ale niewiele mnie to obchodzi. Tcza jest przepikna! Szerokie pasy barw z kad chwil nabieraj gbi, soczystoci i blasku - pon! Rozarzona elipsa z wolna staje si obrcz, jest coraz szersza i gbsza, coraz blisza - tak bliska, e lada chwila samolot znajdzie si wewntrz niej i przeleci przez sam rodek wspaniaych, krysztaowo czystych piercieni o siedmiu barwach. Lecz gdy ten moment nadchodzi, barwy powiej, gasn, znikaj, a szyb wiatrochronu siecze drobny, szary, matowo posrebrzony socem deszcz. Przede mn w oddali jest wprawdzie ta druga, znacznie bledsza tcza, ale i ona ju zanika. Doganiam i mijam coraz liczniejsze oboki, niebo w grze przesania coraz grubszy, coraz ciemniejszy kouch chmur, maszyna raz po raz smagana deszczem poddaje si kaprynym prdom, a w dole ziemia ciemnieje pod cielcym si zmierzchem. Mijam Kurw, Markizw, Garbw. Z daleka widz ten Jastkw, na lewo od szosy, wic wypatruj dworu i brogu na polu koniczyny. Jest brg przy maym folwarku! Jest i Moran bem wetknity w cian sczerniaej somy. A take Nowierski, ktry wywija bia szmat w otoczeniu mokncych na deszczu mieszkacw. No to siadamy. Wadek Czy poi benzyn ocalaego Morana, kapral-pistolet w oszczdnych sowach relacjonuje mi przeyte emocje, usprawiedliwiajc poniekd swj ryzykowny postpek. - Jak zobaczyem, panie poruczniku, e tamte Morany rzuca na plecy, przestao mi si to podoba i doszedem do wniosku, e i dla mnie, i dla maszyny znacznie bezpieczniej bdzie w powietrzu ni na ziemi. I - jak mnie zaczo podnosi - daem peny gaz, a potem - chodu przez t burz. Tylko mi benzyny zabrako przed samym Lublinem... Wadek, co to jest z t benzyn? Szef mechanikw potrzsa gow. - Ju wiem: albo przewd do benzynomierza si zapowietrza, albo benzynomierz jest do chrzanu. O byo zero, wlaem 50 litrw i co? Pokazuje prawie 90! Ta maszyna przedwczoraj przysza z Parku. Jutro si sprawdzi i wymieni. Lecimy z powrotem do Dblina. Soce ju zaszo, ale niebo na zachodzie jest jasne. Nasika wilgoci ziemia paruje bia mgiek. Nowierski leci tu za mn, na lewo. Przypi si do mego Morana i prawy

pat skrzyda jego maszyny balansuje lekko o par metrw ode mnie. Bardzo adnie trzyma si w szyku. Gdy dolatujemy do lotniska, dyurny oficer portu zapala czerwone lampy graniczne i biao owietlony wskanik kierunku wiatru. Daj znak pistoletowi, eby si troch odsun, wykrcamy po jednej beczce i ldujemy pod hangarem.

Rozdzia 14 Z kroniki rodzinnej: mj modszy brat, Tadeusz w r. 1925 ukoczy Szko Morsk, wyjecha do Francji i przez rok pywa jako aspirant na handlowych statkach francuskich (do Konga i Ameryki Poudniowej), po czym zosta IV oficerem na polskim aglowcu szkolnym Lww. Awans na III i II oficera zasta go na s/s Katowicach, a w kocu r. 1929 przeniesiono go na stary aglowiec Dar Pomorza (ex Colbert, ex Princesse Eitel von Oldenburg), ktry Francja otrzymaa od Niemiec w ramach reparacji wojennych, a nastpnie odstpia Polsce. Zniszczony statek poddano remontowi w stoczni Nakskow i Tadeusz wrci na nim do Gdyni w maju r. 1930 (ju jako kapitan eglugi wielkiej i starszy oficer). W tym czasie - tu przed ostatnim awansem - zdy si oeni z Iren Cichock, modsz siostr mojej ony, a wkrtce potem rozpocz budow domu na zakupionej parceli w Orowie. Nasza mama w kilka lat po zawarciu w Bydgoszczy zwizku maeskiego z Adolfem Hiszfeldem, dugoletnim bliskim przyjacielem i doradc, u ktrego kiedy pracowaa jako sekretarka, owdowiaa powtrnie i na razie zamieszkaa u Tadeusza.

Janusz Meissner REKORD Z ilustracjami i okadk Artura Horowicza Wydawnictwo Gebethnera i Wolffa Warszawa 1930 Janusz Meissner LICZNIK Z CZERWON STRZAK Nowele lotnicze Ksinica Atlas Lww-Warszawa 1931 Janusz Meissner LOS Opowiadania lotnicze Tow. Wyd. Rj - Warszawa 1931

Dziki powodzeniu, jakim ciesz si moje ksiki, a take w wyniku stabilizacji gay oficerskiej, podwyszeniu dodatku lotniczego i specjalnych dodatkw za loty z uczniami - nasza sytuacja materialna bardzo si poprawia: nie yjemy w biedzie, podzelowanie bucikw, wydatki domowe, nawet wyjazd Zoki z chopcami nad morze nie stanowi ju problemu nie do rozwizania. Ale nie

zamierzam porywa si na budow wasnego domu jak Tadeusz. On z kadej podry wraca do Gdyni. Ja co kilka lat zmieniam przydzia i miejsce zamieszkania. Wic za odoone honoraria autorskie kupuj samochd58. Naturalnie torpedo. Oczywicie uywany. Nawiasem mwic, nadszarpnity ju zbem czasu. Ale jedzi! Na polowania, na wycieczki, do Warszawy. Ucz moj on kierowa tym wehikuem, ale na razie bez wielkiego powodzenia. Pki szosa jest pusta, wystarcza jako miejsca od rowu do rowu. Lecz jeeli na horyzoncie pojawia si stadko gsi albo krowa, albo nie daj Boe - furmanka, pikna kobieta naciska jednoczenie peday sprzga i gazu oraz klakson i z przeraeniem w bkitnych oczach wzywa ratunku, nie puszczajc jednak kurczowo trzymanej kierownicy. - Nigdy si nie naucz - wzdycha, gdy mimo wszystko udaje mi si w por zapobiec katastrofie. - Nie martw si. Gorszych tumanw nauczyem lata. Ale ona si obraa: - Uwaasz mnie za tumana! No, prawd mwic, duych zadatkw na Caraciol59 trudno si w niej doszuka. Tote z niejak ulg wyprawiam j i chopakw na dwa miesice wakacji do Orowa. Niech ten biedny Fiacik te troch odetchnie.

Na wielki doroczny bal Centrum Wyszkolenia Oficerw Lotnictwa zjedaj do Dblina gocie ze wszystkich stron Polski lotniczej. Reflektory owietlaj paac i wysp z kaplic, wzdu alejek wisz kolorowe lampiony, odurzajco pachn kwitnce lipy i - jak na zamwienie - cytrynowy ksiyc szybuje nad stawem. Posadzki w kasynie byszcz jak lustra, garnizonowa orkiestra wojskowa gra na wielkiej sali balowej, a cywilny zesp dansingowy z Warszawy w wieo odnowionym piekieku, ktrego ciany i kolumny podpierajce ukowe sklepienie ozdobiy na p bachiczne, na p makabryczne postaci i sceny wymalowane przez paru utalentowanych podchorych. Bufet ugina si pod wykwintnymi przekskami: kawiory, galarety z ryb i drobiu, wdliny, pasztety, saatki, oliwki, korniszony i grzybki, majonezy i sosy tatarskie, szparagi i karczochy. A nad tym wszystkim w karnych szeregach stoj kompanie i bataliony wdek, koniakw i win oraz baterie szampana. W suterenach, w olbrzymiej kuchni, ktra przez cian ssiaduje z piekiekiem, panuje prawdziwe pieko: huczy ogie pod rozpalon pyt szumi wentylatory, biae diaby i diablice o czerwonych twarzach (i rogach ukrytych pod wysokimi biaymi czapami) piek, sma, gotuj, obracaj na ronach misiwa i dziczyzn, bigosy i pieroki, barszczyki i buliony. Kilku miejscowych i kilkunastu donajtych kelnerw w biaych smokingach kry w popiechu pomidzy t gorc, duszn otchani a sal jadaln, gdzie przy stolikach kwitn balowe suknie, byszcz orderami mundury i czerniej fraki. Ale wikszo goci jeszcze nie dojrzaa do powaniejszych uciech stou: podchodz do bufetu, eby co wypi i przegry, po czym wracaj na sal balow. Efendi w generalskim mundurze obcionym dwoma kilogramami orderw wygina si w tangu, depczc po lakierowanych pantofelkach pani Hanki Ujejskiej, ktra dzielnie to znosi w poczuciu swej dyplomatycznej roli gospodyni wobec zwierzchnika ma i najwaniejszego gocia. A jej m? - Oczywicie! - wybra sobie jak zapewne mniej wan adniutk blondyneczk, co jej szepce do ucha i bawi si znakomicie jej lekkim zmieszaniem. Szefowie wydziaw i dowdcy pukw z rzadka i tylko w koniecznych wypadkach puszczaj si w plsy, cic raczej ku stolikom do brida w ustronnych salonach i gabinetach lub do bufetu. Ich ony maj zapewnionych tancerzy: do tego celu wyznaczono odpowiedni ilo przystojnych
58

Epopei zwizanej z posiadaniem wspomnianego samochodu autor powici dusze opowiadanie w tomie pt. Pierwsze kroki. 59 Caraciola - synny kierowca samochodw wycigowych w latach dwudziestych.

podchorych starszego rocznika, ktrzy sumiennie speniaj naoone na nich obowizki, zerkajc jednak z niejakim alem ku bardziej atrakcyjnym partnerkom. Do takich naley na przykad urocza pani Janeczka Petraycka - figurynka z porcelany, ktr otacza orszak miejscowych satelitw. Nawet Tadeuszowi Milewskiemu nieatwo si do niej dopcha, a mnie udaje si tam zdoby tylko jeden walc angielski, bo ju do slow-foxa zabiera mi j Kardyna... No - trudno, gocie maj pierwszestwo, adnych i bardzo adnych pa i panien jest duo: zwaszcza e z Kazimierza nad Wis przyby prof. Pruszkowski z on i fraucymerem studentek Akademii Sztuk Piknych, ktre tam przebywaj na letnim plenerze, wic nie mona si uskara. Pani Pruszkowska zwraca powszechn uwag i niezwyk urod, i oryginaln sukni balow, ktrej nie podejmuj si opisa, a modziutkie malarki siej niebywae spustoszenia w sercach bardziej sentymentalnych skrzydlatych rycerzy. Bolek Orliski nie taczy. Zdaje si, e starzy przyjaciele, ktrzy dawno nie mieli okazji wychyli z nim kielicha, naleli do niego bardzo duo, bo wzrok ma cokolwiek rozigrany, byska tym swoim wiadrem olniewajco biaych zbw do piknych kobiet posyajc im zaczepne, kole spojrzenia i uparcie podpiera plecami kolumn, pod ktr stoi. (Pewnie mu si wydaje, e kolumna troch si chwieje...). - Bolek, chyba troch si zaperfumowae? - Ty - co mylisz - troch! Wiesz, ile ja wypiem? - To moe chcesz si przespa? - E, tak le nie jest: postoj sobie i samo przejdzie. Powiedz no, ten pukownik z t adn blondyneczk, to kto bdzie? - Ujejski. - Ahaaa - Ujejski... Baloniarz? - Tak, kiedy tam suy w balonach - jako porucznik, zdaje si... Ale teraz jest obserwatorem w lotnictwie. - A ona adna. - Kto? - No, blondynka. Ta, co j namawia. - Owszem, niczego sobie. Pukownik i blondynka s wanie obok nas, bardzo sob zajci. I nagle Bolek klepie baloniarza po siedzeniu. Zdbiaem. Pukownik obejrza si, spojrza po nas, natychmiast zorientowa si, e to przecie nie ja i umiechn si pobaliwie: Orliski! - bohater narodowy, najpopularniejszy pilot w Polsce... Pewnie troch pod gazem. - Zwariowae? - mwi. - On jest komendantem Centrum! - No, niech bdzie. Mnie to nie przeszkadza. Proponuj, ebymy poszli na may spacer po parku, ale on si upar: tu, pod t kolumn, znakomicie si trzewieje. - I ta blondynka... Zaczekaj!

Blondynka, zajta flirtem, nie wie, na co si zanosi - pynie dokoa sali w ramionach sympatycznego tancerza, a Bolek tylko si nieznacznie przymierza i - klap! - nie zdoaem temu zapobiec... Pukownik znowu si obejrza, ale ju bez umiechu. Potem podzikowa blondynce, odprowadzi j do kanapki w rogu, zostawi pod opiek zastpcy szefa departamentu, i lawiruje ku nam na przeaj midzy parami. - Widzisz - cieszy si bohater - przeposzyem baloniarza. - Idiota! Wiesz, z kim Ujejski taczy? - No, z kim? Z blondynk. - Ale to jest chyba crka de Beauraina! - To co z tego? Teraz j z ni zatacz. Ale komendant Centrum ju jest przy nas. - C pan kapitan mnie po tyku klepie? Co to ma znaczy? - To ja pana pukownika?! Najszczersze zdumienie zdaje si brzmie w tym pytaniu. Lecz pukownik jest trzewy jak sopel lodu. - Pan. Mnie. - No to w takim razie strasznie przepraszam. Ja t pani chciaem... Pukownika zatkao. Mnie take. A potem obaj parsknlimy miechem. Na szczcie komendant Centrum obdarzany jest duym poczuciem humoru.

Bolek, zdaje si, rzeczywicie wytrzewia (albo moe przesta udawa zalanego), czaruje t swoj blondynk, wic schodz na d do piekieka. Przymione wiato sczy si przez kolorowe klosze lamp, loe pod cianami obsiedli modsi oficerowie i podchorowie ze swoimi pannami, jazz rnie foxtrotty, saksofon porykuje jak zarzynane prosi, kilkanacie par szaleje na parkiecie, a wrd nich Witek Romanowski, drugi obok Stacha Latwisa czsty go w naszym domu, ktrego uwielbiaj moi synowie dlatego, e potrafi im narysowa wszystko, co tylko wymyl. To wanie jemu piekieko zawdzicza dowcipn polichromi na cianach. Ale tym razem nie chodzi o Witka, tylko o jego tancerk. Ludzie! - co za liczna dziewczyna! Od pierwszego spojrzenia mona dosta zawrotu gowy! - Panie poruczniku, prosimy do nas. To podchorowie z pilotau. Robi mi miejsce, a przystojny dryblas ze starszego rocznika wstaje i przedstawia si: - Sierant-podchory Zdzisaw Henneberg. Spogldam na niego troch zaskoczony. - Pan porucznik mnie nie pamita, bo poznalimy si chyba w roku 1914 i ja miaem wtedy dwa lata. To byo w Piotrowie.

Oczywicie - to byo tam, pod Moskw, w majtku wuja Karola Henneberga. Prcz trzech prawdziwych moich kuzynek, na letnie wakacje przyjedaa czwrka ich stryjecznego rodzestwa, z ktrej najmodszy by Dzidek. - Owszem, pamitam - mwi - chocia troch zmniae od tego czasu, kuzynie. - A Hank pan porucznik pamita? Ona wtedy miaa cztery lata. Pamitam i Hank - ma rezolutn dziewczynk, podobn do piknej mamy, cioci Hanny. - Co si z ni dzieje? - Koczy Akademi Sztuk Piknych. Jest tutaj - o, taczy z podchorym Romanowskim. - To jest Hanka?! No to - przepraszam was na chwil. Wstaj, bez ceremonii zabieram Witkowi Hank. - Haneczko, jestem twoim bardzo wiekowym i bardzo odlegym (kuzynem. Nazywam si... - Ale wiem: Janusz Meissner! - Skd wiesz?! - Przecie te chopaki tylkoo... o tobie mwi. - To musi by dosy jednostajne. - Raczej - zajmujce. - Naprawd? Ale nie trzeba zanadto ufa ich prawdomwnoci: czasem troch przesadzaj. Za to ja potrafi by bezstronny i chciaem ci powiedzie, e jeste najbardziej zachwycajc niespodziank, jaka mnie spotkaa w Dblinie: e jeste liczna! - Oho! - Pewnie ci to take mwili, ale ja si na tym znam lepiej od nich. mieje si. Ma rwne, biae zby o wilgotnym poysku zsiadego mleka i ciemnorowe usta, ktre chciaoby si caowa bez adnych wstpw. A oczy! A brwi! No i zgrabna - jak bogini! Patrz na ni jak urzeczony i gdy jazz milknie, jeszcze przez chwil trzymam j w objciu. - Wiesz - mwi - miy jeste. Owszem. Podobasz mi si. Ale chodmy, bo oni si gapi. Odprowadzam j do loy. - Zostawcie dla mnie miejsce. Trzeba obla to rodzinne spotkanie jakim szlachetnym trunkiem. Zaraz wrc. Ale Witek zrywa si, eby mnie wyrczy. - Co kaesz? - Koniak. Francuski, ma si rozumie. Du butelk. I - bez cudw: na mj rachunek. Romanowski jest w tych sprawach nieoceniony. Szopen zjawia si jak spod ziemi, z butelk, z kieliszkami, z maszynk kawy. Odnawiamy bruderszaft moe niekoniecznie rodzinnym pocaunkiem z Hank i przyjacielskim z jej braciszkiem. Potem taczymy, pijemy i znw taczymy. Potem szczliwy los (a moe niezastpiony Witek?) sprowadza do piekieka wiksz parti malarek, ktre

zapraszamy do naszej loy, wic wymykam si z odnalezion po latach kuzynk na gr. Oboje mamy apetyt na co konkretniejszego ni solone orzeszki, ktre gupi Szopen poda do tego koniaku. Po kolacji idziemy do sali balowej, aby taczy dalej. Ale teraz jeden po drugim zjawiaj si kochani koledzy i co jaki czas porywaj mi dziewczyn. Wic zajmuj stay posterunek w pobliu przejcia do bufetu i nie spuszczam z niej wzroku, eby mi si nie zgubia. - Nie ma obawy! - wrc! Ma szalone powodzenie, jest nieumczona, ale rzeczywicie wraca. A tymczasem nastpny ujmuje mnie pod rami: - Ty, kto to jest? Udaj, e nie wiem o kogo mu idzie. - Ta utleniona szafa z faszywymi brylantami? - Jaka znw szafa?! - No ta, co j major B. przesuwa po parkiecie. Podoba ci si? - A ide! Nie adna szafa, tylko twoja krlewna. Markiz z ni taczy. - Ach - ta! To siostra. - Ty masz siostr? I to tak? - Nie mam adnej siostry. Ani takiej, ani innej. Ona jest siostr jednego podchorego, Henneberga. A ten Henneberg jest moim kuzynem. - E, krcisz. Ale -suchaj, przedstaw mnie. - Dobrze - wzdycham. - Tylko musisz poczeka w kolejce, bo dwa nastpne tace ju ma zamwione. - No, trudno - poczekam. I czeka! A tego nastpnego bluesa i foxtrotta Hanka znw taczy ze mn. Wreszcie jednak ma dosy. - Troch mi si krci w gowie. Chodmy do parku. Niebo na wschodzie ju blednie, senny ksiyc odchodzi znad stawu. Graj koniki polne i rechoc aby, odurzajco pachn lipy, a ciepa noc przeciga si lekkim powiewem, ktry marszczy powierzchni wody i koysze w niej gwiazdy. Chyba kademu wiadomo, co wrd takiej romantycznej scenerii dzieje si z czowiekiem, ktry blisko przy sobie ma liczn dziewczyn i w dodatku moe przypuszcza, e nie jest jej cakiem obojtny? No, wic! Nie potrzebuj tego opisywa. Zreszt - nie potrafi tak, jakbym chcia...

Po czterech godzinach kamiennego snu budz si wypoczty i wiey. Jest niedziela, ale pikne panny z pleneru wymogy na komendancie Centrum, e Eskadra pilotau urzdzi dla nich loty pasaerskie, a kapitan Oro zleci mi realizacj tej imprezy. O dziesitej. Spogldam na zegarek - wielki czas!

Id do azienki - golenie - prysznic - ostra, kujca szpileczkami woda koloska - wiea bielizna, mundur i jeszcze spojrzenie w lustro, czy wszystko w porzdku. Tak, tylko dugi, ciemnozoty wos zaplta si w ramionach krzya Virtuti i poyskuje w socu... Zdejmuj go ostronie, zwijam na palcu i w tej samej chwili uwiadamiam sobie, co wczoraj obiecaem Hance. W drodze do hangaru myl o tej ryzykownej obietnicy. Ba, czego bym jej nie obieca! Tylko teraz jak to zrobi?... Upara si, ebym j wylaszowa na Moranie. Na kilka tygodni przed wyjazdem do Kazimierza zacza lata samodzielnie w Aeroklubie Akademickim. I ma ju koo czterdziestu lotw. Na Hanriotach XIV. No, dobrze, ale Maran to nie Hanriot... Wic resztki zdrowego rozsdku w zawrconym bie skoniy mnie do postawienia jedynego warunku: - Jeeli po kilku lotach dwusterowych opanujesz na tyle ldowanie, e z czystym sumieniem bd ci mg wypuci na lot samodzielny. W przeciwnym razie - sama rozumiesz... Wic najprociej byoby teraz uzna, e nie opanowaa. Ale jeeli jej ldowania ze mn oczywicie oka si poprawne?... To - jak? Hangar jest ju otwarty, cztery Morany stoj w szeregu na pycie, nowe letnie kombinezony dla piknych pasaerek przygotowano w kancelarii przeznaczonej na szatni, Staszek Brzezina, Markiz, sierant Hofman i plutonowy Okrzeja te s w pogotowiu. Orosia na szczcie nie ma. Chyba nie przyjdzie. Wydaj zarzdzenia: - Loty po 20 minut dla kadej bogini, tak eby to wszystko nie trwao duej ni ptorej godziny. Ldowanie z okrenia w lewo. I - bez adnych akrobacji! Dziewczyny maj mie przyjemno, nie miertelnego pietra. Potem moecie sobie sami pokrci indywidualnie, eby wiedziay, co je omino i e latay z bohaterami o nerrrwach ze stali. Ale - przypominam: powyej piciuset metrw i - eby mi si ktry nie grobn, bo to by by cholerny wstyd. Jasne? - Ta - est, panie poruczniku! - Porucznik Brzezina! Staszek umie si w to bawi: wystpuje dwa kroki naprzd, jak przed frontem przy odprawie, trzaska kopytami, salutuje ze mierteln powag: --Na rozkaz, panie poruczniku! - Ustawisz start po wschodniej stronie lotniska. Podczas lotw albo ty, albo Markiz macie by przy grupie startowej. Porzdek - jak przy inspekcji samego marszaka. - Ta - est! - Jak skoczycie, zwiniesz start, chobym ja by jeszcze w powietrzu, zostawisz tylko znak T do ldowania, zaprowadzisz dziewczynki na drugie niadanie do kasyna i niech rka boska broni takiego, co by mi si tu pta po lotnisku. Patrzy na mnie zaintrygowany. - To dla ciebie te maszyn? - Nie - na taczkach bd lata!

- Znaczy - twego sztabowego Morana? - Rozumie si! Wzdycha. - Wiesz, strasznie bym chcia zobaczy, co ty knujesz... - A ja bym chcia, eby mi troch pomg, bo to jest taka sprawa, ktra si moe uda tylko bez wiadkw. Kapujesz? Potem ci opowiem. Tylko nie rozgadaj. Wzrusza ramionami: - Ja?! Wiem, e mog na niego liczy, ale po co ma si o mnie martwi przed czasem. Dowie si tak czy owak. Siadam do samochodu, ktry garauje w hangarze. (Nie wiem, jak si to dzieje, ale zbiornik z benzyn ma zawsze peny...). Naciskam starter, ruszam i grzej do kasyna, gdzie ju na tarasie Szopen podaje kaw i wiee bueczki. Hanka zbiega po schodach: - Latamy? - Latamy. Patrzy mi w oczy: - Ale - pamitasz?... - Uhm. Sowo si rzeko... Tymczasem chodmy na niadanie. Godny jestem. Bierze mnie pod rami i wraca ze mn na taras. Kaniam si zebranemu przy stolikach towarzystwu. Jest profesor Pruszkowski, pilot sportowy, wiceprezes Aeroklubu Akademickiego i waciciel turystycznego samolociku, ktry - co prawda - raz po raz ulega rnym awariom i przewanie znajduje si w remoncie; jest prawie w komplecie malarski fraucymer oraz kilku najwytrwalszych wielbicieli uroczych dziewczt, a w ich liczbie - trzej posiadacze prywatnych samochodw. Bowiem po lotach i drugim niadaniu jedziemy w plener - do Kazimierza, na ososia z rusztu i poprawiny. Doskonale! Ale teraz trzeba pokrzepi ciao - siedlisko mnego ducha, ktry ustawicznie chwieje si we mnie na myl o tym, co ma wkrtce nastpi. A potem - trudno! idziemy lata... Pod hangarem ju brzcz i warcz silniki przy prbach na penych obrotach. Hanka i jej trzy koleanki - ze mn samochodem do hangaru; reszta w asycie wielbicieli - prosto na start, gdzie przewidujcy Brzezina kaza ustawi leaki i skadane krzeseka. Pomoc przy wkadaniu drelichowych kombinezonw, kominiarek i okularw naley do pilotw. Trzeba przyzna, e bardzo pieczoowicie dbaj, eby si sukienki nie pomiy, a dziewczyny - jak adne dziewczyny: niewiele sobie z tego robi, e przystojne chopaki zobacz to i owo... Potem trzy Morany kolejno startuj, a czwarty - rezerwowy - kouje do grupy. Dla Hanki mam kominiark ze suchawkami do telefonu pokadowego. St. m. w. Czy po prbie silnika wysiada z przedniej kabiny i zaprasza do niej krlewn. - Do tylnej - mwi. - Ja polec z przodu.

Pokazuj jej przyrzdy: licznik obrotw, wysokociomierz, kontroler Badina. - Regulacja dopywu mieszanki i wyczniki jak w Hanriocie. Powtrz. Powtarza posusznie i bezbdnie, wic jeszcze wczam jej suchawki do przewodu i siadam do przedniej kabiny. - Syszysz mnie dobrze? - Sysz. - No to teraz uwaaj: rce i nogi na sterach, ale ja startuj od hangaru, z wiatrem, i prowadz przez ca pierwsz rund. Potem ty. Jasne? - Tak. Spogldam na brygadzist, ktry czeka przy migle. - Zapuszcza! Wyczony! - Od razu na kontakt, panie poruczniku. Silnik jest podgrzany. Przekrcam skrzydeko iskrownika. - Jest kontakt! Jeden silny zamach i silnik dzwoni. - Zdj podstawki! Zwikszani obroty, wykrcam na miejscu, rozgldam si. Czy macha rk: start! Odcigam do koca manetk. Moran podryguje na drobnych nierwnociach, nabiera pdu, podnosz go w powietrze. Czuj lekki dodatkowy opr przy manewrach drkiem i orczykiem, jak zawsze kiedy ucze leci ze mn po raz pierwszy, trzymajc stery, aby zapozna si ze stopniem ich wychyle. - Rozejrzyj si, zapamitaj sytuacj terenu i kierunek, z jakiego wejdziemy na prost do ldowania mwi do mikrofonu. - Ja wiem, uwaam. Ostatni zakrt, wyprowadzam nieco bardziej w prawo od zatknitej flagi i grupy startowej, lduj tak, aby dobieg skoczy si o 50 metrw poza ni. - Teraz ty - start! Dodaje gazu, drek od siebie, lekki Moran podnosi ogon, ju nabiera pdu. - Ucieka w lewo! Hanka troch za pno i za gwatownie paruje zboczenie sterem kierunkowym, ale ostatecznie samolot bez mojej interwencji odrywa si od ziemi. Lecimy poza rejon lotniska, eby moga przyswoi sobie sposb utrzymania maszyny we waciwym pooeniu przy wznoszeniu si, przy zredukowanych obrotach i wszelkiego rodzaju zakrtach. Moran ma wiksz prdko od Hanriota, jest znacznie bardziej czuy, zwrotniejszy, natychmiast reaguje na kady manewr sterw, nawet przy ich niewielkich wychyleniach. Hanriot zachowuje si

w powietrzu jak w gstym oleju - leniwie, jakby si ociga, i dlatego wymaga obszerniejszych ruchw drka i orczyka. Ale Hanka po pgodzinnych wiczeniach daje sobie rad. Musz przyzna, e ma dryg do latania. Ldowanie te udaje si jej niele, jak na pierwszy raz, cho nie cakiem gadko i nieco za daleko niemal w poowie lotniska. - Nie jeste zmczona? - Ani troch! - No to teraz - zwyke rundy i szlifujemy ldowanie. Start! Tym razem utrzymaa kierunek, ale znw za pno przymyka gaz na ostatniej prostej i zanadto rozpdza maszyn schodzc ku ziemi. Trzymam donie na burtach, eby wiedziaa, e jej nie pomagam, nie poprawiam: niech sama zobaczy, co z tego wyniknie. Lduje na koa z du prdkoci i uniesionym ogonem, a samolot - jak samolot: odbi si na stwardniaym kretowisku i da susa! Ale nie stracia gowy i po kilku niegronych kangurach siedzimy. Tumacz, o co chodzi i jak ma to robi, eby tam na starcie nie kompromitowa szefa pilotau, bo przecie tylko Stach Brzezina domyla si, kto zmusza Morana, eby udawa cigan pch, a kochani koledzy umiechaj si z wyszoci: On nawet na og niele lata, prosz pani, tylko chyba jeszcze nie wywietrza po wczorajszym... No, mniejsza z tym. Lecimy. Pierwsze ldowanie troch lepsze, drugie - znw w poowie lotniska... - Nie, to na nic. Musisz troch odpocz. - Ale tylko kwadransik. Kouj do hangaru, wyczam, wysiadamy. Hanka patrzy, jak po drugiej stronie lduj trzej moi piloci. - Nie bj si: jeszcze par lotw i ja te tak potrafi. - No, zobaczymy. Wypalam papierosa, jeszcze raz tumacz wszystko od pocztku do koca i - do maszyny, bo czasu zostao niewiele. Koujemy skrajem, pod lasem, daleko od grupy startowej, i - jazda! Jedna runda, druga, trzecia. Pomogo! Coraz lepiej! Jeszcze tylko troch wczeniej zamyka dopyw mieszanki po ostatnim zakrcie, eby ldowanie wypadao bliej skraja lotniska. A tam ju tymczasem kocz: moi skrzydlaci gieroje wywijaj beczki i wywroty, krc korkocigi, a pannom dech zapiera, po czym Staszek odprawia mechanikw z meblami do hangaru i uprowadza stadko dziewczt w kierunku kasyna. No - organizacja dziaa i okolicznoci ukadaj si pomylnie. Efendi ze swoj wit ju o smej odlecia starym Goliatem do Warszawy, Orosia nie ma, nawet najgroniejsze opoje zawiny do portu, a mniej wytrwae odsypiaj wczorajsze wyczyny. Po czwartej rundzie zatrzymuj maszyn przy znaku T i wysiadam. - Moesz lecie sama. Spokojnie, bez nerww. Masz tak wyldowa, jak ostatnim razem. Ale - no, gdyby widziaa, e nad skrajem lotniska jeste za wysoko, od razu pene obroty, drugie okrenie i podchod krcej. Nie prbuj ldowa, bo jeszcze rozniesiesz cay hangar i dopiero bdzie heca.

Potakuje, umiecha si. - Czujesz si cakiem pewnie? - Na sto dwa! Ja - najwyej na dziewidziesit dwa... Ale - trudno - niech ju leci. - Start! Pd wiatru spod ogona uderza mnie w twarz, mimo woli zaciskam powieki. Kiedy przetarem oczy, Moran jest w powietrzu. Siedz go wzrokiem przez cae okrenie. To trwa zaledwie pi czy sze minut, ale te minuty s cholernie dugie. Wreszcie Hanka wyprowadza z ostatniego zakrtu. - Dobrze. Teraz zamknij gaz - dyktuj jej w mylach. Ale ona leci dalej - znw przesmaruje znak T, przy ktrym miaa wyldowa. Ba, ju jest nad lotniskiem i dopiero teraz silnik cichnie, bzykajc raz po raz przy wczaniu iskrownika. Za pno! Powinna si zorientowa, jak ma wysoko! Ju pene obroty, bo przecie dobieg nie skoczy si przed hangarem! Skra na mnie cierpnie, serce wazi mi do garda, a ona uparcie schodzi... Coraz niej, coraz bliej hangarw! Patrz, wstrzymuj oddech. Gazu! Gazu! Bo za chwil i na to bdzie za pno... Zdecydowaa si w kocu! Wyrany, ostry brzk silnika napywa z wiatrem, rozrzyna struchla cisz. Samolot idzie w gr, wspina si ponad dach hangaru, ponad horyzont, skrzyda byskaj odbiciem soca w zakrcie. I znw sze minut oczekiwania... Zapalam papierosa, rce mi dr, kolana mam jak z waty. Niech ju rozbije tego Morana - wezm to na siebie, byle si jej nic nie stao... Czekam. Po drugim zakrcie wysokie drzewa w parku zasaniaj samolot. Ale silnik gra rwnym, dwicznym gosem. Wiatr jest saby, zaledwie porusza limi, a pcienny rkaw bezwadnie zwisa na maszcie. Czekam, wypatruj dobrze znajomego ksztatu w tym sektorze nieba, gdzie powinien wypyn spoza zielonej przetykanej socem gstwiny i wykona trzeci zakrt. Wysoko, na tle krysztaowego bkitu egluj pyszne, kbiaste, kremowo-biae oboki, a wrd nich - ciemna sylwetka duego jastrzbia, ktry kry nad wilgotnymi kami Wieprza. Jest Moran! Zakrca, wstaje z wirau, leci rwnolegle do zachodniej granicy lotniska. No tak, to Hanka umie na pitk. Ale - co dalej? Ostatni zakrt: soce jeszcze raz lizga si po wychylonych skrzydach - tam i z powrotem - samolot wraca do poziomu i zaczyna schodzi, a silnik cichnie. Oceniam wysoko, odlego, kt lotu lizgowego. Tym razem wszystko wskazuje na to, e przyziemienie nastpi we waciwym miejscu - sto pidziesit metrw od skraju lotniska - i dobieg skoczy si przed znakiem T. eby tylko ldowaa bez cudw... Zaamuje kt, maszyna pynie nad ziemi, zwalnia, zaczyna ton, opuszcza ogon, przepada i ju sprycie drgaj amortyzatory.

No, (to hura! Wszystkie obawy, cae napicie nerww i najgorsze przewidywania opuszczaj mnie jak przykry sen. Udao si! Lecz w tej samej chwili, w poowie dobiegu, Hanka zwiksza obroty, silnik zrywa si, ryczy coraz wyszym, wibrujcym rytmem, a Moran unosi ogon, znw si rozpdza, mija mnie o kilka metrw i ju jest w powietrzu!. Oszalaa dziewczyna! Jak si nie grobnie, to moe tak lata trzy godziny - pki si benzyna nie skoczy... I co jej kto zrobi? Troch mnie diabli bior, troch mi si chce mia z wasnej bezradnoci i gupiej sytuacji, w jak si wpltaem, a nade wszystko znw gnbi mnie obawa: poradzi sobie z nastpnym ldowaniem, czy nie? Wyjdzie z tego cao, czy poamana?... I to znowu trwa cae nieznonie dugie sze minut... Lduje wreszcie - jak poprzednio! Ale przecie tym razem wraca jej rozsdek: Moran tylko prycha niebieskawym dymem i zatrzymuje si obok mnie. Gro jej palcem. - Bo si zagapiam przy pierwszym podejciu. - A kto ci pozwoli na drugi lot? Robi niewinn min: - Przecie laszowanie, to co najmniej dwa loty samodzielne. Tak mnie uczyli! I jak si nie wylaszowaam na Hanriocie, to nasz instruktor wcale mi nie wygraa, bardzo by zadowolony, pochwali mnie i zoy mi gratulacje. Ale moe tutejszy szef pilotau przy laszowaniu na Moranach stosuje inne zwyczaje... - Tutejszy szef pilotau przez ostatnie dwadziecia minut umiera ze strachu i dopiero co zmartwychwsta. Ale - pomijajc ten twj pierwszy zamach samobjczy podczas ataku na hangar oba ldowania byy dobre. Nawet bardzo dobre. Prosz przyj moje serdeczne gratulacje. Wspinam si na stopie, eby j pocaowa. Odwzajemnia ten dowd mego uznania, ale zaraz mi umyka, wic mwi, e to nie jest to, co zadowolioby tutejszego szefa pilotau. - Mam nadziej! Ale - silnik mi zganie: musz wcza kontakt. - No to zostaw na mniejszych obrotach, a zreszt niech go diabli wezm! - To teraz tak mwisz, a przedtem... Ale ju nie koczy tego zdania.

W kancelarii eskadry wystukuj na maszynie zawiadczenie, e panna Hanna Henneberg dnia tego i tego wylaszowaa si na samolocie Moran S-30 wykonujc dwa loty samodzielne z wynikiem bardzo dobrym. Piecz i podpis: Szef Pilotw Eskadry Pilotau C.W.O.L.

W kasynie Hanka na chwil znika w buduarze dla pa, a na progu jadalni zatrzymuje mnie Brzezina. - Wylaszowae krlewn - mwi prokuratorskim tonem. - Aha. Bo co?

- Bardzo ci przepraszam, ale jeste wariat, chocia ona rzeczywicie jest bardzo adna. - No c - ciesz si, e przynajmniej pod tym drugim wzgldem jestemy tego samego zdania. - Dobrze, dobrze, ale co by ty zrobi, jakby ona rozwalia grata? - Wlazbym do rodka i udawabym, e to ja. - A kto by w to uwierzy?! - Ty moe nie. Ale koledzy z eskadry obserwatorw, nie mwic ju o wychowawcach z podchorwki... Cicha rado zapanowaaby w narodzie! - I wylaszowaa si gadko? - Prawie. - Co znaczy - prawie? - Znaczy, e j troch ponioso przy pierwszym podejciu. Ale i hangar, i Moran ocalay, bo ostatecznie dodaa gazu, a potem ju ldowaa dobrze. No i nikogo nie byo na lotnisku, wic tylko mnie wosy staway dba, a teraz bym wypi gbszy kieliszek, bo mi jeszcze zasycha w gardle. Chod do bufetu.

Szos z Kazimierza do lotniska w Dblinie jest ponad 30 kilometrw, ale do wyboista nawierzchnia nie pozwala na du prdko jazdy, wic gazuj tylko tam, gdzie jest rwniej, eby nie poama resorw. Mam niewiele czasu: pogodne niebo porowiao na wschodzie - za p godziny zaczn si loty. Troch mi jeszcze szumi w gowie, a zdarzenia wczorajszego popoudnia i minionej nocy przesuwaj si w pamici nieco chaotycznie: kpiel w Wile, piaszczysta plaa, pyszne malinowe lody (gdzie u licha jedlimy te lody?), chuda, wsparta na drzewcu kosy posta starego chopa w pciennej koszuli i w somianym kapeluszu, ktrego cie pada na twarz spalon socem - to olejny obraz namalowany przez Hank... Taras, pod parasolami stoliki, gra orkiestra, kelner przynosi dymicy pmisek: rowe, przypieczone na ruszcie dzwona ososia i zimny, dobrze zamroony din izdebnicki. Duo byo tego dinu! I parkiet, ktry pustoszeje porodku, a ja tacz z Hank polk - polk na sto dwa z rozmachem, z przytupem, na penych obrotach, wywijajc nad gow bluz od munduru, a wicher idzie po stojcych dokoa i klaszczcych parach, a moja krlewna fruwa w powietrzu! I - cisza. Jasna, ciepa, noc stoi za framug otwartego okna, ociga si przed odejciem, cho gwiazdy ju zblady na wschodzie. W dole pynie Wisa, jakie czno odbija od brzegu i niewyrana sylwetka rybaka skania si w takt plusku wiosa. - Do widzenia, krlewno! - Do widzenia. Przyjed w sobot. - Przyjad. A teraz wydaje mi si, e w ciepym powiewie od bliskiej rzeki odnajduj zapach jej wosw. Ale to chyba tylko gste zarola tataraku na pytkich zalewach... Eh, wzio mnie! Kompletna zguba - jak mwi Waka... Mijam Gob, potem most na Wieprzu i ju wida wysokie topole przy drodze do lotniska. Przypieszam, wz skacze po wybojach, sysz z daleka wiszczcy ostry brzk rotacyjnego silnika wzmacniany rezonansem hangarw i po chwili Moran startuje na prb powietrza. Skrcam przez

przejazd na bocznicy kolejowej - od strony koszar maszeruje kolumna podchorych. Kompania piewa! Rycz wniebogosy, a si wrony posz:

- Wrogw bi! O laurach ni, Kocha i y, Ze mierci drwi...

Wjedam na betonow pyt przed hangarem, zostawiam Fiata mechanikom. - Kombinezon! Raz-dwa! Mam na sobie lubny mundur i galowe spodnie z lampasami, wic lepiej, eby dowdca eskadry tego nie widzia. - No - zdyem. Przyjmuj kolejne meldunki, dyurny instruktor wyldowa i mwi, e powietrze jak maso i lekki wiatr zachodni, a tymczasem nadchodzi Oro z Franuszkiem. - Cao na moj komend - baczno! Na prawo - patrz! - i raport. A potem: - Start ty pod lasem, start niebieski na wysokoci hangaru portowego, po wschodniej stronie lotniska. Ldowanie w kierunku na hangar pilotau. Na starty i do maszyn - rozej si!

Rozdzia 15 Dnia 21 marca r. 1931 zgin mierci lotnicz in. Zygmunt Puawski, wybitny konstruktor Polskich Zakadw Lotniczych, twrca samolotw myliwskich P-1, P-6 i P-7. Katastrofa nastpia wskutek lizgu na skrzydo podczas oblatywania przez konstruktora prototypu jego sportowej amfibii, rwnie zbudowanego w PZL. 11 maja r. 1931 zgin mierci lotnicz mjr pil. Jerzy Wieniawa-Dugoszewski, dowdca dywizjonu myliwskiego 1. p. lotn. Katastrofa nastpia podczas przelotu w bardzo zych warunkach atmosferycznych, wskutek zaczepienia maszyny o przewody wysokiego napicia. 25 lipca r. 1931 zgin mierci lotnika kpt. pil. obs. Karol Oro, dowdca Eskadry Pilotau C.W.O.L. wskutek zderzenia z innym samolotem w powietrzu. Oprcz wyej wymienionych, w r. 1931 zgino mierci lotnicz 27 pilotw, 8 obserwatorw, 1 strzelec patowcowy i jeden mechanik.

In. Zygmunt Puawski by wietnym, nadzwyczaj zdolnym konstruktorem i miernym pilotem. W r. 1927 z trudem ukoczy szko pilotw w Bydgoszczy, bo od pocztku do koca lata raczej grobowo. Ale trzeba byo go przepcha: ju na pierwszym roku Politechniki Warszawskiej zbudowa szybowiec, ktry osign dobre wyniki w lotach, a pod koniec studiw, w r. 1925 zdoby nagrod w konkursie na projekt samolotu ogoszony przez Departament eglugi Powietrznej M.S. Wojsk. Po ukoczeniu Politechniki odby praktyk we Francji, w fabryce Bregueta i zacz pracowa w Pastwowych Zakadach Lotniczych. Pierwszym jego samodzielnie zaprojektowanym samolotem by

myliwiec PZL-1, ktry w r. 1930 uzyska pierwsze miejsce w midzynarodowych zawodach w Bukareszcie. Nastpny typ - PZL-6, podczas pokazw na wystawie lotniczej w Paryu (1930) przynosi ju europejsk, a nawet wiatow saw swemu konstruktorowi. Oryginalna budowa skrzyde (Les ailes polonaises) i pomys umieszczenia w nich karabinw maszynowych wzbudziy sensacj we Francji, a zdobycie pierwszego miejsca na zawodach akrobacji powietrznej w Cleveland (USA) przez Orliskiego na tym samolocie w roku 1931 przyczynio si jeszcze bardziej do tego rozgosu. Puawski mia wtedy 29 lat i zaledwie od czterech lat by inynierem. Zdoa jeszcze przed mierci zbudowa nastpny samolot myliwski - P-7 i t swoj amfibi, na ktrej zgin... Jurek Dugoszewski, jeden z najsympatyczniejszych kolegw, doskonay pilot myliwski, dowdca uwielbiany przez podkomendnych... W r. 1920 ciko ranny na froncie podczas dalekiego wywiadu, jeszcze przez p godziny prowadzi maszyn, aby ocali obserwatora i wyldowa na polowym lotnisku eskadry. Dolecia. A potem jako wyy i wyzdrowia. Po wojnie, w 1. puku zawarlimy serdeczn przyja. I teraz - lecc samotnie w deszczu i mgle, pod niskimi chmurami - nadzia si na przewody wysokiego napicia gdzie w okolicach Grudzidza. Samolot spon, a on z nim...

Kpt. Oro, dowdca bardzo ubiany zarwno przez instruktorw, jak przez uczniw pilotau za ludzki, yczliwy stosunek do podwadnych, zgin w fatalnym dniu 25 lipca r. 1931. w dzie odznacza si niezdecydowanym wiatrem zachodnim, ktry co jaki czas zmienia kierunek to na pnocno, to znw na poudniowo-zachodni. Te zmiany - przy dwch rwnolegych startach zmuszay nas do ustawicznego przesuwania obu grup raz w t, raz w inn stron, tak aby powiew boczny nie znosi ldujcych maszyn i nie powodowa ich trawersowania. O kadej takiej zmianie - na lewo lub na prawo w skos - naleao uprzedza tych, ktrzy wanie byli w powietrzu, i w tym celu podoficer startowy strzela rakiet. Jedna z nich, le wymierzona, wpada do kabiny samolotu, ktrym lecia ucze, kapral-pchr. pil. Bazylewicz. Powsta gwatowny poar, chopak straci gow i panowanie nad sterami, a rozbita maszyna spona wraz z nim opodal lotniska... Po poudniu wiatr nadal nie moe si zdecydowa na stay kierunek. Przy obowizujcej zasadzie, e samoloty lewej (niebieskiej) grupy zataczaj okrenie w lewo, a prawej - w prawo, stwarza to szczeglne niebezpieczestwo podczas ostatniego zakrtu przed wyjciem na prost do ldowania, poniewa te zakrty wypadaj zbienie (odwrotnie ni przy starcie) i kady silniejszy boczny powiew znosi maszyny jednej grupy do strefy okre drugiej. Na domiar zego, Bartle, ktre lataj na niebieskim starcie, zataczaj rund wiksz ni Morany ze startu tego, lec wyej, a ich ostatni zakrt przed wejciem na prost wypada nieco dalej od skraju lotniska i gdy ju schodz do ldowania - piloci mog nie dostrzec Morana, ktry wanie zakrca pod nimi znoszony skonym wiatrem. Stoj na niebieskim starcie i widz jak wieo wylaszowany ucze, pchr. Rykowski, koczy ostatni zakrt na Bartlu, wychodzi na prost i zmniejsza obroty do ldowania, a jednoczenie jaki znoszony wiatrem Moran wykonuje podobny manewr w przeciwn stron tu pod nim. Piloci nie widz si nawzajem! Musz si zderzy... Trzask! - i obie maszyny sczepione w zwarciu wal si ku ziemi! Oro z por. Bogowskim zginli na miejscu. Podchory zmar w drodze do szpitala.

Ku zgorszeniu Franuszka, ktry wraz z naczelnym lekarzem kierowa daremn akcj ratownicz, a potem pojecha do szpitala, nie wstrzymaem lotw. Zarzdziem tylko krtk odpraw instruktorw i uczniw, aby im wyjani system jednokierunkowej rundy dla obu grup startowych i w ten sposb zapobiec podobnym wypadkom. - Jeste bez serca! - powiedzia patetycznie Franuszek wrciwszy na lotnisko. - Latacie dalej, jakby si nic nie stao! I w dodatku pozwolie instruktorom krci akrobacj... Istotnie: pozwoliem. A nawet - poleciem. Po to, aby podnie na duchu oklapych, zdenerwowanych uczniw. Dobraem sobie w tym celu dwch najlepszych pilotw i przez kilka minut przestrze nad lotniskiem naleaa do nas - na nieprzepisowej wysokoci. Wydaje mi si, e ten zabieg przypieszy powrt do rwnowagi najbardziej struchlaym. - To chyba lepiej, ni si i paka - powiedziaem wzruszajc ramionami. - Brawura - mrukn. - Ten twj lotniczy fason: nie przejmowa si. Co za okropny dzie... Wiedziaem, e jest rozalony, do gbi wstrznity i e nawet nie prbuje tego ukrywa, tak jak ja. Ale z mojej strony nie by to wycznie fason. Nie zaleao mi na popisywaniu si przed podchorymi, ktrzy i bez tego - wiem to przecie z wasnego dowiadczenia! - uwaaj niemal kadego z nas za asa bez trwogi. Naszym obowizkiem jest zaszczepi im zasad, e jeli zy los wygrywa parti o ycie ktrego z nas, musimy przeciwstawi mu natychmiast innego pilota, ktry zastpi pokonanego i bdzie prowadzi gr dalej. e na miejsce zwycionego stanie kilku nowych, ktrych zdoamy lepiej przygotowa do walki. e w naszym zawodzie nie wolno poddawa si alowi i przygnbieniu po stracie kolegw i przyjaci, bo trzeba ich zastpi, nie przerywajc tej bitwy, ktra si toczy midzy nami a losem. e nie wolno traci wiary, i w kocu my t bitw wygramy. Myl, e tak by powinno; e tak jest rwnie w innych, pionierskich zawodach - wrd lekarzy, uczonych-fizykw, badaczy polarnych, lub marynarzy. Powiedziaem to Franuszkowi, ale moje argumenty niezupenie go przekonay. Zgodzi si natomiast z moim zarzdzeniem w sprawie jednokierunkowej rundy.

Mimo strat wrd instruktorw, koczymy tegoroczny kurs pilotau nieco wczeniej ni w roku ubiegym, i ju bez powaniejszych wypadkw. Potem Franuszek jedzie na urlop do tej swojej Grecji, a ja zostaj na gospodarstwie w oczekiwaniu na przybycie nowego dowdcy eskadry. Martwy sezon lotniczy sprzyja polowaniu: kuropatwy i kaczki obrodziy jak rzadko, zajczki na listopad zapowiadaj si niele, sprawy subowe tocz si utart drog, od czasu do czasu nadarza si okazja przelotu na nowej maszynie, ktr Gwna Skadnica Lotnicza wysya do tego czy innego puku. Wreszcie ukazuje si Dziennik Personalny z przydziaami i przeniesieniami: dowdztwo Eskadry Pilotau C.W.O.L. obejmuje por. pil. Franciszek wirko.

Ucieszyem si, e to on, nie kto inny, i nawet nie bardzo zazdrociem mu tego wyrnienia. Waciwie, na zasadzie starszestwa nalea mu si awans na kapitana. Franuszek R., ktry tymczasem zwiedzi Akropol oraz wszystkie inne zabytki oznaczone wiksz iloci gwiazdek w

Baedekerze, skonsumowa cay zapas prowiantu i wrci na ono rodziny, jest wprawdzie nieco zawiedziony, e dowdztwo go omino, ale bez szemrania godzi si z losem. wirko pozostawia mu sprawy administracyjne i techniczne, ale jest zbyt przejty swoim nowym stanowiskiem, aby nie zapozna si z nimi osobicie. Zagldamy wic do koszar i magazynw, prbujemy obiadw z onierskiego kota, wstpujemy do hangaru, aby skontrolowa biece drobne remonty i wymiany silnikw, a take do kancelarii, aby omwi i uzgodni wspprac z warsztatami parku lotniczego, ustali terminy i tok wyszkolenia, plan zaj i wszelkie szczegy, bez ktrych znajomoci aden dowdca nie zorientuje si w potrzebach tak zoonej jednostki, jak jest szkoa pilotw. wirko przewiduje, e wsppraca z warsztatami R.W.D. i przygotowania do Challengeu, w ktrym ma wzi udzia, bd wymagay jego czstych wyjazdw do Warszawy, zwaszcza w tym okresie kiedy kurs pilotau osiga szczytowe nasilenie lotw. Chce tak wszystko przygotowa, eby te jego wyjazdy nie spowodoway adnych zakce w szkoleniu. Staram si go zrozumie: prawie kady dowdca wyobraa sobie, e bez niego caa robota si zawali, e kto czego nie przewidzi lub nie dopatrzy, e wanie podczas jego nieobecnoci zdarzy si co niezwykego, co bdzie wymagao podjcia szybkiej decyzji, ktrej nie potrafi podj nikt prcz niego. A nawet jeli w danym przypadku nie jest a tak le, to przecie troska o te sprawy towarzyszy dowdcy we wszystkich dniach i godzinach mijajcych z dala od pracujcego penym rozpdem mechanizmu, ktrego jest kierownikiem. Ale na razie mechanizm pracuje na zwolnionych obrotach, a jego sprawno jest w zupenoci zadowalajca.

Tadeusz Milewski siedzi u nas i opowiada o swojej wyprawie na Sahar. Dosta trzymiesiczny urlop bezpatny i - pojecha! Podrowa samolotem, statkiem, arabskimi autobusami, na wielbdach, kolej i - jak si dao, ale w warunkach dalekich od komfortu zapewnianego bogatym turystom przez biura Cooka. I tak nie wystarczyoby mu pienidzy, gdyby nie kilku zamonych ksiy z diecezji podlaskiej, ktrzy lubili odwiedza naszego intelektualist w Dblinie i oddawa si szalenie hazardowej grze w kich. Nie wiem, jak doszo do znajomoci pomidzy Tadeuszem a t Czarn Midzynarodwk. W kadym razie Tadeusz podejmowa duszpasterzy z ciep gocinnoci i ogrywa ich z zimn krwi, co w znacznej mierze przyczynio si do sfinansowania saharyjskiej wyprawy. Teraz opowiada - o ergach i hammadach, oazach i uedach, o In Salah, El Golea, pustyni Tidikelt i grach Hoggaru, o Tuaregach i Maurach, o Legii Cudzoziemskiej, o ostatnich twierdzach niepodlegoci tamtejszych plemion i ludw, o ich powstaniach i walkach. Trzeba przyzna, e opowiada zajmujco, e by wiadkiem wielu ciekawych zdarze i pozna niezwykych ludzi w dramatycznych okolicznociach, a poza tym ma mnstwo wiadomoci zdobytych porednio z ksiek, publikacji i innych rde mao znanych w Polsce. Nie posugiwa si Baedekerem, ale by gociem autentycznych szejkw, jada u nich pieczon baranin, spdza noce pod namiotami i na biwakach pod goym niebem, sucha opowieci meharystw i przewodnikw karawan odbywajcych coroczne wyprawy po sl do Taudeni i do Timbuktu, rozmawia z onierzami Legii Cudzoziemskiej, ktrzy budowali drogi w grach Atlasu, tumili powstanie Bel Kacema i zdobywali Tafilalet. - Powiniene napisa ksik o tym wszystkim. Na pewno miaaby due powodzenie.

- Wanie po to do ciebie przychodz. Ja ci dostarcz cay materia, wycinki, zdjcia i notatki, a ty ubierzesz to w tak zwan szat literack. Tadeusz jest znakomitym, przewidujcym taktykiem: poykam t przynt, bo okazuje si, e wydawnictwo Ksinica Atlas gotowa jest zawrze z nami umow na wydanie ksiki o Saharze. Owocem naszej caorocznej wsppracy s dwa kolejne tomy cyklu geograficzno-podrniczego Dookoa ziemi: Janusza Meissnera i Tadeusza Milewskiego - Przez ergi i hammady Sahary oraz W krainie lku i pragnienia.

Podchory Zdzisaw Henneberg jest z pewnoci najbardziej utalentowanym uczniem pilotau spord kilkuset, ktrych wyszkoleniem kierowaem. Lata z gorcym sercem i chodn gow. Na kadym typie maszyn laszuje si pierwszy, po najmniejszej liczbie lotw z instruktorem - bez puda! Nie trzeba mu dwa razy tumaczy, jak ma wykona ten czy inny lot warunkowy: jego skoble, semki i spirale s rwnie precyzyjne jak instruktorskie, ldowanie na sygna obliczone z dokadnoci do kilku metrw, figury podstawowej akrobacji pynne i czyste, nawigacja podczas przelotw cile po loksodromie. Ten wietny, ogromnie sympatyczny chopak z pewnoci zostanie asem modego pokolenia pilotw, ktre w tym roku opuci Dblin. Zreszt na kursie obserwatorw te nie brak takich pistoletw. Jeden z ich wychowawcw, niesychanie atrakcyjny por. obs. Mahomet Obuchowski, przystojniak o migdaowych oczach w oprawie zabjczych rzs, kat na dziewczta i w ogle Tatarzyn, proszc mnie o zayrowanie kolejnego weksla (ktrym spaca procenty od dugw zacignitych u Kulawego Joska), pyta, czy znam niejakiego Antka Voellnagla. - To chyba bdzie twj kuzyn, te Krzyak, jak ten Henneberg, cho aden z nich po niemiecku - ani w zb... - Zupenie tak, jak ty po tatarsku... - Wanie. Sami starzy Polacy s w tym naszym lotnictwie: Brusch, Beill, Grtler, Kollert, Praus, Perini, Beseliak, Meissner, Pischinger, Friser, Kranz, Beaurain, Widen, Schubert, Alberti, Lintzel, Martens kto was tam policzy... Tu podpisz. Drugim yrantem bdzie Staszek Brzezina. A wracajc do tego Voellnagla - pierwszorzdny chopak, tylko znw narozrabia i nie mona go awansowa na plutonowego. - Dlaczego? - Bo gr wojenn urzdzili i ogie artyleryjski pozorowali pomidorami. W sypialni! A on dowodzi bateri... Musiaem go zamkn (i kilku innych take), wic w sobot nie przyjdzie do was na kolacj. Prosi, eby ci to powiedzie. Chyba do koca kursu bdzie kapralem. A zdolna bestia! Mgby naszych wykadowcw uczy nawigacji. Chodmy na zsiade mleko z kartofelkami. Ale Mahomet nie zdy zje tego mleka: wezwano go na obowizkowe strzelanie do tarczy. Nie wrci ju z tego zadania: zgin wraz z podoficerem-pilotem w miertelnej kraksie na pobliskim poligonie. Bardzo mi go byo al - uby jeszcze jeden dobry, miy kolega, ktrego wszyscy lubili. Zmartwi si take Kulawy Josek, bo straci staego klienta i zalege procenty. Poyczk spacili yranci.

Co si tyczy Krzyaka, Antka Voellnagla - jest on rzeczywicie moim kuzynem (bardziej autentycznym ni Zdzisaw Henneberg), jednym z piciorga dzieci wuja Henryka, mego ojca chrzestnego, ktry zmar w r. 1929. Caa pitka odziedziczya po rodzicach wdzik i niezwyk urod, ale tak si zoyo, e nie widywaem tej gromadki od dawna - chyba od lat omiu czy dziewiciu. Tote spotkanie z Antkiem byo dla mnie troch zaskakujce, podobnie jak z Hennebergiem, bo obu ich pamitaem w krtkich majteczkach albo w pieluchach. Mona to jednak przey bez wstrzsu. Lekkiego zawrotu gowy doznaje si dopiero przy spotkaniach z siostrzyczkami tych niemowlt. Jest to zreszt zawrt gowy bardzo przyjemny, bez gronych nastpstw i powanych konfliktw yciowych. liczne kuzynki, w ktrych czowiek si podkochuje nawet z niejak wzajemnoci, prdzej czy pniej wychodz za m za jakiego antypatycznego faceta na stanowisku, ktry ma tylko t przewag, e jest kawalerem, i flirt si koczy. Pozostaje wspomnienie, czasem trway sentymencik, a pniej nawet antypatyczny facet okazuje si czowiekiem zgoa yczliwym i dorzecznym: mona si z nim nawet zaprzyjani... No, ale kiedy Aniela przyjeda do Dblina, eby odwiedzi brata, w perspektywie nie ma jeszcze owego faceta na stanowisku i naturaln kolej rzeczy urocza kuzyneczka zaprzta moje uczucia i myli, a poniewa stale mieszka w Warszawie - yczliwy komendant Centralnej Skadnicy zleca mi odprowadzanie wszystkich samolotw przeznaczonych dla 1. puku lotniczego na stare lotnisko mokotowskie.

Challenge Internationale des Avions de Tourisme - midzynarodowy turniej samolotw turystycznych po raz pierwszy zorganizowa w r. 1928 Aeroklub Francji, po czym od r. 1929 zawodom tym patronuje F.A.I. (Midzynarodowy Zwizek Aeronautyczny). W r. 1929 do lotu okrnego dugoci 6.000 km stano pidziesiciu, piciu zawodnikw, ukoczyo lot trzydziestu jeden. Pierwsze miejsce zaj pilot niemiecki Morzik. W r. 1930 dugo trasy wyniosa 7.500 km. Na 61 zawodnikw lot ukoczyo 35, a w ich liczbie zaoga polska na samolocie RWD-2, lecz dopiero na dziewitnastym miejscu. Pierwszy znw by Morzik. W r. 1932 prby sprawnoci technicznej i wyposaenia samolotw maj znacznie wikszy wpyw na kwalifikacj ogln ni w lotach poprzednich. Lecz nowa maszyna RWD-6 tu wanie zdobywa 86 punktw, a potem jeszcze 38 za ekonomiczne zuycie paliwa. wirko i Wigura po locie okrnym dokoa Europy zdobywaj w sumie 461 punktw i pierwsze miejsce, przed niemieckim pilotem Possem, ktry ma o 3 punkty mniej!

Po tryumfie w Berlinie i entuzjastycznym przyjciu w Warszawie wirko wraca do Dblina. Mechanicy przystroili zieleni hangar Eskadry Pilotau, dwa rzdy naszych samolotw stoj przed betonow pyt, przybyy delegacje podoficerw, robotnikw z Parku Lotniczego, obywateli z Ireny, modziey ze szk. Na spotkanie dowdcy wysaem honorow eskort instruktorw na samolotach. Ju lec: RWD, a za ni wyrwnany szyk Potezw. Niska runda nad lotniskiem. wirko lduje pierwszy, podciga maszyn na wolnych obrotach pod hangar, wyskakuje na ziemi. Wrd okrzykw i oklaskw tum kbi si dokoa, porywa go na rce i niesie na miejsce, na ktrym zwykle odbiera raport i wydawa rozkaz rozpoczcia lotw.

ciskamy si serdecznie. Jest taki sam, jak przed tym zwycistwem, tak samo piewnie przeciga po wilesku, tak samo si mieje i artuje, tak samo zaklina si: Jak Boga kocham! - Ryy - jak dawniej mwi do niego koledzy. - Co z maszyn, panie poruczniku? - pyta - jak dawniej - szef mechanikw. A on - jak dawniej - bierze mnie pod rami, pyta co tu sycha i mwi, e jeszcze przez jaki czas musimy sobie radzi bez niego, bo jutro leci do Warszawy, a potem jeszcze do Czechosowacji, cho wolaby tu zosta (Jak Boga kocham). - Ale chyba za jaki tydzie to wszystko si skoczy i ju wracam na dobre. Nie wrci: zosta na zawsze tam, skd si nie wraca. Dla niego rzeczywicie wszystko si skoczyo...

Do 10 padziernika r. 1922, w ktrym to dniu powsta komitet budowy pomnika ku czci polegych lotnikw, byo ich ponad stu dwudziestu. Potem mino dziesi lat i gdy 11.XI.1932 prezydent Mocicki dokona odsonicia dziea Edwarda Wittiga na placu Unii Lubelskiej, liczba polegych wzrosa do trzystu siedemdziesiciu szeciu. Cigle jeszcze wbija to wikszo z nas w idiotyczn dum. Trzymamy fason i udajemy - przynajmniej midzy sob - e jestemy za pan brat ze mierci i e nie bardzo przejmujemy si tymi stratami. Mwi si o katastrofach lotniczych, o mierci kolegw i przyjaci, jak o codziennych, powszednich, nieuniknionych zdarzeniach. Wyrazy alu i smutne miny uchodz niemal za mazgajstwo. Jaki bawan napisa w Polsce Zbrojnej, e lotnictwo jest to zawd, w ktrym jedni przygldaj si jak inni gin i ciesz si, e to jeszcze nie ich wasna kolej... Jest w tym oczywicie wiele przesady i niemdrej pozy, bo w gbi duszy niemal kady z nas ukrywa nieco inne uczucia, czy te ideay. Lecz nie wyraamy ich gono. Ch suenia ojczynie, gotowo do walki w obronie jej niepodlegoci, pragnienie sawy dla naszego lotnictwa - nie sposb mwi o czym takim nie naraajc si na posdzenie o zgryw, cho przecie to wanie ttni w naszych sercach stanowic najistotniejsz przyczyn i cel naszej suby lotniczej. A moe nie tylko to? Dlaczego pociga mnie ryzyko? Dlaczego przelatuj pod przsami mostw, wracam z przelotw we mgle i przebijam si przez burze? Chyba w poszukiwaniu niecodziennoci, ktr odnajduj w tych poczynaniach przysparzajcych przelotnej sawy i dajcych osobist satysfakcj - e umiem, e potrafi, a moe take dlatego, eby podejmujc podobne prby przekona si na co mnie sta. Tak przecie postpuj alpinici zdobywajcy trudne szczyty i samotni eglarze, i wysokiej klasy artyci cyrkowi, i wszyscy ci, co maj wiatr w podeszwach. Zreszt - nikt nie pyta pywaka lub biegacza, dlaczego staraj si wanie przekroczy wasne rekordy. A pilot? Latanie jest jego ywioem, w ktrym pragnie dorwna ptakom. Aby to osign, musi przystosowa si do dziaania i reagowania w ryzykownych sytuacjach. Robi to, bo mu si to podoba, bo tego chce. Chce si tego nauczy, pozna, zdoby t sztuk! Z drugiej strony - nie wydaje mi si adn nadzwyczaj bohatersk sztuk zgin przy byle okazji. Wprost przeciwnie: lata duo, dobrze i odwanie, ale z chodn gow! Nie da si zaskoczy przygodzie! Przecitny turysta, ktry podejmuje wspinaczk na Giewont bez odpowiedniego treningu i technicznego przygotowania, wcale nie jest bohaterem, tylko gupcem, choby w podeszwach mia nie zwyky wiatr, lecz tajfun!

Ale gin take znakomici wyczynowcy i wietni piloci, jak Garsztka, Jasionowski, Stec, Haber-Wyski, Cichocki, Przybylski, Grzybowski, Wieniawa-Dugoszewski i wirko... Myl o tym wszystkim dzisiaj, w ten jesienny wieczr, stojc w szeregu przed cokoem, na ktrym wida spowit ptnem posta z brzu wspart na migle. I myl o nich - o tych trzystu siedemdziesiciu szeciu, ktrzy zginli. Bo to jest ich dzie. Gucha, surowa cisza, trzaskanie poncych pochodni, a potem krtkie komendy, chrzst prezentowanej broni, przejmujce werble i gos dobiegajcy z ciemnoci: - onierze! Cho wojna ju daleko za nami, lotnik wojskowy trwa nadal w walce, w ktrej padaj nasi towarzysze broni. Tych, ktrzy polegli, wzywam dzi do apelu. A cho nie stawi si tutaj, to jednak duchem byli i s z nami. I potem duga - jake duga! - lista polegych. Nazwiska trwale zapisane w pamici, budzce tyle wspomnie lec w ciemn przestrze jak tragiczne pytania, na ktre pada niezmienna odpowied: Zgin mierci lotnika. Patrz na twarze kolegw. Wszystkie s skupione, powane, zadumane. Gos adiutanta, kpiarza i zawadiaki, zaama si raz i drugi - chyba ze wzruszenia? Lecz nikt si nie umiechn, nie trci w bok ssiada. Pukownik L., ktrego nie lubi i uwaam za karierowicza, ukradkiem wytar nos - zdaje si, e uratowao go to od ez. Nie nasuno mi to adnej zoliwej uwagi. Mnie te co ciskao w gardle... Potem rozchodzimy si w zupenym milczeniu. Nazajutrz, oczywicie, delegacje wszystkich pukw i szk lotniczych byy obecne przy odsoniciu pomnika. Orzeklimy zgodnie, e ten go z brzu wyglda na pistoleta. Uda si Wittigowi. Bdziemy mieli niezgorszy pomnik, jak przyjdzie na nas kolej.

Cz IV Dowdztwo
Rozdzia 16 DZIENNIK PERSONALNY MINISTERSTWA SPRAW WOJSKOWYCH Nr Dnia 1932. Awansuj na stopie kapitana Por. pilota Meissnera Janusza DZIENNIK ROZKAZW MINISTERSTWA SPRAW WOJSKOWYCH Nr Dnia 1932. Przenosz w lotnictwie: Kpt. pil. Meissnera Janusza z C.W.O.L. do 2. puku lotniczego.

Jest rzecz zrozumia, e zarwno awans jak poegnanie z kolegami naley obla. Kada taka okazja w lotnictwie grozi powanym naduyciem alkoholu, ale gdy obie zbiegaj si w czasie, to ju jest prawie katastrofa. W moim przypadku zbiegy si... Na domiar gratulowali mi i egnali mnie najpierw mechanicy i podoficerowie-instruktorzy, a dopiero potem najblisi koledzy-oficerowie. Na szczcie nie byo ju uczniw pilotau, bo kurs dawno si skoczy, wic omin mnie trzeci akt tych uroczystoci. Ale i te dwa wytrzymaem tylko dziki silnemu organizmowi i nielichej zaprawie. Prawd mwic, w kasynie podoficerskim byem szczerze wzruszony: po raz pierwszy zdarzyo si, eby tam zaproszono ktregokolwiek z oficerw i to wyrnienie bardzo mnie ujo. Szef mechanikw, starszy majster wojskowy Wadek Czy oraz najstarszy z instruktorw sierant-pilot Hoffman wygosili przemwienia, od ktrych rozmiko mi serce, bo wynikao z tych toastw, e istotnie lubi mnie i ceni co najmniej tak samo jak ja ich, a cho od dawna podejrzewaem, e mam wrd nich szczerze oddanych ludzi, to przecie nie spodziewaem si, e potrafi to wyrazi tak po prostu i wzruszajco. Wyciskany, bardzo dumny z ich przyjani i jeszcze dosy trzewy, wpadem z kolei w rce oficerw Eskadry Pilotau, do ktrych przyczyo si kilku innych sympatycznych kolegw. egnali mnie a do witu. Nawet Franuszek - chyba pierwszy raz w yciu - goln potny kielich jarzbiaku, potem jeszcze dwa, potem pewnie jeszcze z dziesi - i nic! Jakby mleko opa... - Bd co bd nabiera zamiowania - powiedzia ktry z groniejszych opojw. - Moe jeszcze bdzie z niego jaka pociecha. Ale Franuszek rozwiewa te nadzieje. - Wol wod sodow z sokiem - mwi powanie. - Pij t trucizn tylko za jego zdrowie, eby si nie wyrnia. A potem wrcza mi na pamitk Sownik wyrazw obcych - 31.000 wyrazw, wyrae i przysw cudzoziemskich Michaa Arcta. Zaoybym si, e przynajmniej pitnacie i p tysica wku przedtem na pami, niemniej jednak jest to z jego strony gest niezwykej yczliwoci i przyjani. Nie bardzo pamitam, co byo pniej. Rzekomo oficer sportowy usiowa zjeda na nartach z pierwszego pitra do hallu, a poniewa chodnik mia za duy wspczynnik tarcia - rozpru wasne poduszki i posypa schody pierzem. Podobno rozwinlimy parciany hydrant przeciwpoarowy i polewalimy si wod. Gdy - ju nad ranem - dzierawca kasyna cichaczem zamkn bufet, obwarowa si w kuchni i udawa, e zmar na zawa serca, zaparzylimy kaw u Gruszki i cedzilimy j przez gonik od jego odbiornika radiowego. Moliwe, bo kasyno wygldao nazajutrz jak po ywioowej klsce, a rachunek za sprztanie, froterowanie i szko wynis astronomiczn sum. Tylko tego pierza przez duszy czas nie dao si usun z hallu i przylegych pomieszcze oraz z najbliszych okolic: fruwao toto po caym parku, osiadao na powierzchni stawu i -wlatywao przez otwarte okna do oficerskich will...

Pukiem lotniczym w Krakowie dowodzi pk L., przezywany Tat Tasiemk. Nie przypomina bynajmniej synnego szantaysty o tym przezwisku z placu Kercelego w Warszawie, tylko nosi dugie kalesony z tasiemkami, ktre czasem mu si rozwizuj i zdradzaj ten niezbyt elegancki, konserwatywny szczeg bielizny. Tata jest na og ostronym przecitniakiem o temperamencie sumiennego urzdnika: nie lubi podejmowa samodzielnych decyzji, trzyma si kurczowo przepisw

i regulaminw, ktre zabezpieczaj go przed odpowiedzialnoci, ywi najwyszy szacunek i cze dla swoich przeoonych i tym sposobem automatycznie posuwa si naprzd w pokojowej karierze wojskowej. Nikomu zreszt nie szkodzi wiadomie i na swj sposb stara si sprawiedliwie ocenia prac podwadnych. Zastpc dowdcy i komendantem bazy technicznej jest ppk Jerzy Garbiski, zwany Kardynaem. Jego przyjani i wyprbowanej yczliwoci zawdziczam - jak mi si wydaje - nader zaszczytn funkcj adiutanta puku. To stanowisko ma swoje dobre i ze strony. Dla wieo mianowanego kapitana jest nie lada wyrnieniem, bo adiutant ma wgld we wszystkie tajne, cile tajne i poufne sprawy, zna opinie dowdcy o wszystkich oficerach, a raz zdobywszy zaufanie hetmana regimentu, moe w znacznej mierze wpywa na jego postpowanie. Ponadto sprawuje funkcje reprezentacyjne, nosi bardzo twarzowe srebrne akselbanty, nie zrywa si o wicie, tylko przyjeda do puku o smej i urzduje do pierwszej, nie peni suby oficera inspekcyjnego w garnizonie i w ogle jest osob waniejsz od wszystkich dowdcw dywizjonw i pododdziaw, ktrzy zabiegaj o jego wzgldy. Z drugiej strony to eksponowane stanowisko jest posad biurow: kancelaria, korespondencja, sprawy personalne, przygotowanie rozkazw dziennych itp. bryzganie atramentem. Na czas duszy aden pilot z prawdziwego zdarzenia tego nie wytrzyma, jakkolwiek moe sobie lata w eskadrze treningowej, ile dusza zapragnie. Jeli o mnie chodzi, wytrzymaem prawie ptora roku, a nasz hetman gotw by wytrzyma ze mn znacznie duej i musiaem uy protekcji dowdcy grupy lotniczej, eby wreszcie odstpi akselbanty swemu nastpcy. Grup dowodzi wwczas pk Ujejski (przeniesiony na to stanowisko z C.W.O.L. w Dblinie) i jemu z kolei zawdziczam przesunicie do dywizjonu myliwskiego, w ktrym zostaem oficerem taktycznym. Dywizjon lata na Aviach BH-33, czechosowackich samolotach budowanych z licencji w Polsce i zaopatrzonych w 420-konne silniki Bristol-Jupiter. Owszem, dobre maszyny, zwrotne i atwe w akrobacji, tylko powolne: ich najwiksza prdko nie przekracza 270 km/godz. Niemal wszyscy piloci dywizjonu, nie wyczajc dowdcw eskadr, uczyli si lata w Bydgoszczy lub w Dblinie, przynajmniej czciowo pod moim kierunkiem. Dzi s dowiadczonymi myliwcami, ktrym nieatwo dorwna w walce powietrznej i wizankach akrobacji. wicz te nowe figury powolne, sterowane beczki, odwrcone ptle i loty na plecach, a potem - przewanie na prno staram si zestrzeli z foto-karabinu Mietka M., dowdc eskadry, ktry zwykle zaatwia mnie w pierwszej albo drugiej minucie. Dopiero po dwch miesicach moje manewry przestaj wzbudza lito, ale wanie wtedy staje przede mn dylemat: odszed dowdca eskadry treningowej i Tata Tasiemka daje mi do wyboru bd natychmiastowe objcie tego stanowiska, bd dalszy sta w dywizjonie myliwskim. Wahaem si krtko i cho byo mi troch al rozstawa si z myliwcami, wybraem dowodzenie eskadr, gwnie dlatego, e ta praca wydaje mi si bardziej samodzielna i pozwala na wiksz inicjatyw. Dowdca dywizjonu szkolnego, mjr Ksawery P., austriacki hrabia, ale swj chop, zwany Piniem, bojowy obserwator przeszkolony na pilota, ktremu m.in. podlega eskadra treningowa, jest waciwie szefem sztabu. dowdcy puku. Ma na gowie wszystkie sprawy taktyczno-operacyjne, przygotowanie manewrw, szko obsugi samolotw, organizacj szkoy ognia na poligonie i oglne

planowanie zaj. Nie starcza mu czasu na kontrol dziaalnoci duej machiny, jak jest ta moja eskadra, wic zostawia mi duo swobody i da tylko, eby tam wszystko szo jak w zegarku. Puszczenie w ruch i uregulowanie tego zegarka nastrcza sporo trudnoci. Do niedawna gwnym zadaniem eskadr treningowych bya obsuga obecnych samolotw przylatujcych na dane lotnisko oraz zapewnienie treningu pilotom i obserwatorom puku spoza eskadr bojowych - z oddziau portowego, z dywizjonu szkolnego, z parku i z dowdztwa grupy lotniczej. Teraz doszy do tego ochotnicze loty pilotw rezerwy, stay trening caego personelu latajcego w lotach bez widocznoci na lepaku60, i wreszcie przeszkolenie pilotw liniowych na nowym sprzcie, bo puk si przezbraja. Majc do pomocy tylko jednego oficera i dwch podoficerw instruktorw pilotau, nie sposb temu podoa. Na szczcie Pinio rozumia, e cudw nie ma, i wydbi dla mnie jeszcze dwch oficerw, zreszt zgodnie z wolnymi etatami. Wybraem ich sam i by to wybr bardzo trafny, bo obydwaj pracowali z zapaem i zasuyli na najwiksze moje uznanie. Pierwszym z nich by Tadeusz Nowierski, instruktor z Dblina, ktry ukoczy szko oficersk dla podoficerw, zosta mianowany podporucznikiem i przydzielony do jednej z eskadr liniowych puku. (Jeszcze si tam na nim nie zdyli pozna, wic odstpili mi go bez walki). Drugim - modziutki oficer techniczny, ppor. W., ktry prcz wieo nabytej wiedzy w tej dziedzinie odznacza si wrodzonym zamiowaniem do statystyki i sporzdza niezwykle sugestywne sprawozdania z pracy eskadry. Ilo i czas wykonywanych lotw dziennych i nocnych osobno dla kadej kategorii pilotw, zuycie paliwa, ilo obsuonych samolotw obcych, stan maszyn i silnikw, frekwencja rezerwistw itd. itp., uzupeniaj przejrzyste tabele i wykresy, na ktrych czerwone, pnce si dumnie w gr krzywe ilustruj nasze wysiki ku chwale ojczyzny. Pinio, ktrego melancholijna twarz z profilu przypomina zmartwion owc, zdobywa si na umiech i klepie mnie po ramieniu, a Tata Tasiemka jest tak dalece zachwycony t statystyk, e na odprawie dowdcw stawia eskadr treningow za wzr pracowitoci i udziela nam pochway w rozkazie dziennym. Tadek Nowierski kwituje ten papierowy sukces ironicznym przymrueniem oka, ale obaj zgadzamy si, e zarwno pilotom jak mechanikom naley si pochwaa za realn, dobr robot.

Tak wic pierwsze miesice mego dowdztwa opromienia blask uznania ze strony przeoonych, jakkolwiek pk L. od pocztku ma pewne zastrzeenia do systemu utrzymania dyscypliny wojskowej w mojej eskadrze. Chodzi o stosowanie, lub raczej o niestosowanie przeze mnie kar dyscyplinarnych za drobne przewinienia szeregowych... Jego zdaniem wanie ilo zakazw opuszczania koszar, wstrzymanych przepustek do miasta i aresztw wskazuje na to, czy dowdca jest dobrym wychowawc, dbaym o porzdek i dyscyplin, czy te lekceway te sprawy. A z ksigi kar, ktr co miesic przedstawiam mu do kontroli, wynika, e albo je lekcewa, albo mam w eskadrze same anioy... Tata Tasiemka zaopatruje kad pust stron tej ksigi w potne czerwone znaki zapytania i wykrzykniki, ktre s wyrazem jego niedowierzania lub subowego napomnienia, ale ja nadal stosuj kary bardzo rzadko - tylko wtedy gdy winowajca usiuje mnie okama i wykrci si od

60

lepak - samolot dwumiejscowy przystosowany do wicze w lotach bez widocznoci ziemi, z kabin zaopatrzon w zasony i komplet przyrzdw, ktre orientuj pilota i wskazuj mu pooenie maszyny podczas wykonywania wszelkich manewrw. Kabina instruktora nie jest osonita, co zabezpiecza wiczcego przed wypadkiem.

odpowiedzialnoci. Jeeli po prostu przyzna si, e co przeskroba, zwykle wystarcza pogada z nim po ludzku i troch go zbeszta. Mj upr w tej dziedzinie rzuca chodny cie na dotychczasowy przychylny stosunek dowdcy puku do moich poczyna, zwaszcza e wbrew jego uwagom i ostrzeeniom - nie ma adnych skarg na jakiekolwiek wykroczenia podlegych mi szeregowych, eskadra nadal pracuje wzorowo i mog udowodni, i stosowana przeze mnie metoda daje dobre wyniki. Ale kady, kto suy w wojsku, wie doskonale, e przeoony ma zawsze racj i potrafi skorzysta z pierwszej sposobnoci, aby przekona o tym podwadnego. Tylko zoliwy los pozbawi naszego hetmana takiego tryumfu w moim przypadku...61 Pewnego dnia w grudniu, pod koniec tygodnia dostaem zaproszenie na bardzo atrakcyjne dwudniowe polowanie i - uzyskawszy od Pinia zwolnienie na sobot - wyjechaem w pitek po zajciach, aby w poniedziaek rano stawi si jak zwykle do suby. Wracaem zadowolony i peen wrae, bo polowanie byo udane pod kadym wzgldem: poprzedniej nocy spad obfity nieg, za dnia pogoda dopisaa, i oprcz kilkunastu zajcy miaem na rozkadzie kilka baantw, dwa lisy i dzika. Ale w puku czeka mnie nie lada pasztet, oczywicie nie z dziczyzny. Z powodu grubej pokrywy nienej ju w sobot nie mona byo startowa na koach i eskadra otrzymaa z parku lotniczego kilka par poz, ktre naleao zaoy na osie podwozi przy samolotach. Mj oficer techniczny zarzdzi wymian k na owe pozy, po czym okazao si, e nie jest to takie proste, bo trzeba dopasowa inne, nieco grubsze tuleje. Tymczasem z dowdztwa grupy przyjecha major R., ktry odbywa u nas obowizkowe minimum lotw, konieczne do uzyskania dodatku lotniczego. Do tego minimum pod koniec roku brakowao mu paru godzin w powietrzu - musia je wylata w sobot, bo to by ostatni termin. Lata jak domowa kura, jedynie z koniecznoci i bez najmniejszego entuzjazmu, a poniewa mia przy tym dusz na ramieniu, dosiada tylko dwusterowych samolotw szkolnych, i to z pasaerem, ktrym bywa zwykle wyznaczony przeze mnie instruktor. Major pieszy si, jakkolwiek start i ldowanie na pozach bynajmniej go nie zachcay. Poniewa mnie nie byo, wstydzi si poprosi o pasaera, ktry by go ratowa w potrzebie, ale przecie w kocu obawa o cao maszyny i wasnych koci wzia w nim gr nad ambicj i przygada sobie Tadeusza Nowierskiego. Potem sta nad mechanikami i przynagla ich do popiechu przy zakadaniu tych poz. Zrobili mu to w godzin, ubrali go w futrzany kombinezon, wprzgli w spadochron, woyli ma sztabow epetyn hem i okulary, przypili pasami do siedzenia, Tadeusz siad za drugim sterem, gadko wystartowa i dopiero nabrawszy bezpiecznej wysokoci odda mu prowadzenie samolotu. Pilot od siedmiu boleci pta si przez nastpne dwie godziny i dwadziecia minut pomidzy Krakowem, Bochni i Brzeskiem (nie tracc z oczu lotniska i majc stale pod pach albo tor kolejowy, albo Wis, eby nie zabdzi), a nastpnie owiadczy, e ju swoje odcierpia, a poniewa czuje si bardzo zmczony - moe by Tadeusz zechcia z kolei wyldowa.

61

Poniszy ustp moe by znany Czytelnikom z mojej ksiki pt. Opowie pod psem, a nawet pod dwoma. Powtarzam tu t autentyczn historyjk, poniewa wydaje mi si ona bardzo charakterystyczna dla mych podkomendnych. (Autor).

Tadeusz take mia do tej zabawy, ale - podchodzc do ldowania po przepisowym okreniu lotniska - otrzyma sygna czerwon rakiet i spostrzeg, e obsuga startu trzyma w rkach uniesion w gr poz, aby go ostrzec, e co jest nie w porzdku z podwoziem. Zwikszy obroty, wychyli si i zauway, e jego prawa poza zwisa dziobem w d zamiast stercze skonie w gr. Widocznie elastyczne cigno utrzymujce j we waciwym pooeniu wymkno si z zaczepu albo zostao zerwane... Pokiwa maszyn ze skrzyda na skrzydo, e zrozumia, zaszed powtrnie pod wiatr i bardzo zrcznie wyldowa z ma prdkoci, pochylajc samolot i zakrcajc w lewo, aby wytraci dobieg na lewej pozie, podczas gdy prawa oraa w niegu pytk bruzd. Udao mu si: dopiero w ostatniej chwili prawe zastrzay podwozia utkny w zaspie i zarzucio troch ogonem, ale obeszo si bez jakichkolwiek uszkodze. Major R. przez cay czas nie wiedzia, o co chodzi; zaalarmowa go dopiero gwatowny zakrt przy kocu dobiegu. Zapyta, co si stao, a potem doszed do wniosku, e cudem ocala, i popieszy opowiedzie o tym gronym wypadku naszemu hetmanowi. Tata Tasiemka dozna zapewne uczucia tryumfu: oto do jakiego niedbalstwa prowadzi pobaanie drobniejszym przewinieniom! Postanowi dziaa szybko i surowo, zarzdzi dochodzenie, a na poniedziaek rano wezwa do raportu karnego mnie, Nowierskiego, oficera technicznego, szefa mechanikw oraz ca brygad, ktra montowaa pozy. Poyczyem od adiutanta kordzik i rkawiczki, eby uzupeni subowy rynsztunek, i zajrzaem do kancelarii, gdzie winowajcy czekali na rozpraw. Nie zdyem jednak zamieni z nimi ani sowa, bo ju nas wzywano przed marsowe oblicze dowdcy puku. Wmaszerowalimy do sanktuarium i stanlimy rzdem. Pinio zamruga do mnie i pokaza mi jzyk (zapewne, aby mi doda odwagi), po czym srogo zakomenderowa: Baczno!, i wygosi regulaminow formuk raportu. Tata Tasiemka z kamienn twarz wybausza na nas przez chwil swoje rybie oczy, wyobraajc sobie zapewne, e nas przeszywa wzrokiem, a potem powiedzia do Pinia: Prosz da spocznij i Pinio da spocznij, a siedem prawych naszych ng wysuno si o trzy cale na prawo w skos. - Wiecie, za co zostalicie wezwani do raportu? - zapyta hetman lodowato. - Ta-est, panie pukowniku! - ryknlimy solidarnie, jak jeden m, cho pytanie wyranie byo skierowane do mechanikw. Tasiemka troch si sposzy, ypn spode ba na nas, trzech oficerw, ale nie zareagowa wyraniej. Stan o dwa kroki przed najmodszym, szeregowcem Pacu, i zapyta, co Pacua ma w tej sprawie do powiedzenia. Szeregowiec Pacua stukn obcasami, wypry si, nabra tchu w piersi i rzek: - Melduj posusznie, panie pukowniku, to jest moja wina, bo ja zakadaem zaczep od tego amortyzatora i si spieszyem, bo pan major czeka, a szef powiedzia, e ma by zaraz gotowe razdwa, i widocznie le zakrciem nakrtk, i zleciaa albo co, i amortyzator si zwolni, i poza si odwrcia, i przez t moj win si tak wydarzyo, wic posusznie prosz o ukaranie. - Hm - chrzkn Tata Tasiemka. - A wy? - przesun si na wprost starszego szeregowca Bogdanowicza, ktry by pomocnikiem brygadzisty.

Bogdanowicz poderwa si na baczno i wyrecytowa: - Melduj posusznie, panie pukowniku, e to nie Pacua jest winien, tylko ja, bo razem montowalimy t poz i plutonowy Wrona mnie si pyta, czy wszystko w porzdku, a ja mwi: wszystko, i sprawdziem ten zaczep, ale nie zauwayem, eby co byo nie dokrcone albo nie zabezpieczone. Ale musiao by, bo inaczej by si poza nie przekrcia, wic prosz posusznie nikogo nie kara, tylko mnie. - He-hm - chrzkn Tata Tasiemka. - Na razie wy dwaj moecie wyj i zaczeka na korytarzu. Bogdanowicz i Pacua trzasnli kopytami a zadray szyby, zrobili w ty zwrot i domaszerowali za drzwi, a Tata Tasiemka stan przed plutonowym Wron, aby wysucha jego usprawiedliwie. Ale Wrona stanowczo owiadczy, e wycznie i tylko sam ponosi win. Jako brygadzista powinien by dopilnowa roboty i sprawdzi kady szczeg. Widocznie co przeoczy i uwaa, i musi za to ponie cakowit odpowiedzialno. Od tego jest brygadzist. Nikt inny nie moe zajmowa si takimi szczegami. Prosi tylko, eby pan pukownik nie kara jego pomocnikw, bo s bardzo sumienni i chtni. Pan pukownik, troch ju speszony, wyprawi go na korytarz i zaatakowa szefa mechanikw, starszego majstra wojskowego Trzask: - Chyba rozumiecie, e to wy odpowiadacie za stan samolotw? Trzaska - tgi, dobroduszny podoficer o nieposzlakowanej opinii - zarumieni si, a szka jego okularw pokrya mgieka. - Tak jest, panie pukowniku - przywiadczy ochoczo. - Tu nikt nie jest winien, tylko ja, bo po pierwsze kazaem te pozy zakada w tempie, a po drugie nie dopilnowaem, jak si naley. A brygada majstra wojskowego Wrony, panie pukowniku, jest bardzo dobra i prosz... - To do was nie naley! - przerwa mu Tata Tasiemka. - Zaczekajcie na korytarzu. Trzaska westchn z gbi piersi i wyszed. Przysza kolej na oficerw. Techniczny pali si do aresztu na odwachu jakby tam na niego czekay najpikniejsze hurysy z raju Mahometa. Jego zdaniem Trzaska nie mg odpowiada za monta poz, poniewa by zajty przy wymianie silnikw na dwu innych samolotach, a w dodatku pozy w parku odbiera sam techniczny. On take sprawdza ich zaoenie i dopasowywa tuleje. Bya to wic tylko jego wina. Tadek Nowierski, mj zastpca, nie da mu si zdystansowa: nakaza popiech, a poniewa mia lecie z majorem, zabrako mu czasu na dozr, co w konsekwencji stao si przyczyn wypadku... Tata Tasiemka mieni si na twarzy podejrzewajc zmow, Pinio spoglda na nas jak zrozpaczony baran, przy czym odstajce uszy drgay mu z tumionego ukontentowania, a ja pczniaem z dumy: oto jakich miaem ludzi! Ale nasz hetman wycign cakiem inny wniosek z tego niezwykego raportu. Odprawiwszy na korytarz obu modszych oficerw, wykaza mi jak na doni, e w eskadrze panuje baagan i rozprenie. Poczynajc od mego zastpcy, a koczc na pomocnikach mechanikw - wszyscy si zaniedbuj, i to tak dalece, e nawet nie prbuj temu zaprzecza. Ze wzgldu na szczupy stan obsugi nie moe ich wszystkich ukara tak jak na to zasuguj, ale udzieli im surowej nagany, a najbardziej winnego zamknie na odwachu. Ktry z nich, moim zdaniem, powinien t kar odcierpie?

- Chyba ja sam, panie pukowniku - powiedziaem porywczo. - Pan mia w sobot urlop okolicznociowy - zauway sucho. - Tu nie chodzi o dramatyczne gesty, lecz o wymiar sprawiedliwoci. - Ale pan pukownik uwaa, e to ja ich tak rozpuciem. A zatem... - A pan uwaa, e wszyscy znakomicie pracuj i e wszystko jest w najlepszym porzdku! Tak czy nie? Troch mnie zatkao. Nie wiedziaem, co mam odpowiedzie, jakkolwiek mgbym przytoczy sporo okolicznoci agodzcych, a nawet usprawiedliwiajcych wypadek z t nieszczsn poz. Uratowa mnie adiutant, ktry wszed z depesz w rce. - Pilna, panie pukowniku. Z departamentu, w sprawie zawieszenia lotw na pozach. Tata Tasiemka wzi z jego rk blankiet telegraficzny, przeczyta, opad na fotel za biurkiem, jakby mu si zrobio sabo, przeczyta powtrnie, wzruszy ramionami i spojrza pytajco na Pinia, ktry zaglda mu przez rami. - Co ty na to? - zapyta. Pinio bezradnie rozoy rce, a potem ypn na mnie i potrzsn uszami. - Na razie moe pan odej, panie kapitanie - powiedzia nasz hetman gasncym tonem. - Zastanowi si jeszcze nad t spraw. Zapytaem, czy moi oficerowie i mechanicy te mog wrci do zaj w eskadrze. - Zabieraj si razem z nimi - warkn Pinio. - Ja tam do was przyjd za chwil. Wyszedem przez adiutantur, eby si dowiedzie, co zawieraa depesza. - Wada techniczna zaczepw - poinformowa mnie lakonicznie adiutant. - Komendant parku te ju wie o tym - wanie telefonowa, eby mu odesa te pozy. Ty masz szczcie!... - To raczej twj pryncypa ma pecha - sprostowaem. - Fatalnie spudowa tym razem. Dzikuj za kordzik i rkawiczki. Na korytarzu czekao na mnie szeciu skruszonych winowajcw i mj pies. Siedem par oczu spojrzao pytajco, gdy stanem w drzwiach. - Upieko si wam - powiedziaem z diabelnie gron min. - Fabryka sknocia zaczepy. Pozy zdj i odesa majorowi Kondratiukowi do parku. A nastpnym razem powinnicie wczeniej uzgodni, kto ponosi win - nie wszyscy naraz!

Prasa wiatowa: 8 -9 maja r. 1933 polski pilot kpt. Stanisaw Skaryski na samolocie RWD-5 przelecia nad Atlantykiem Poudniowym z St. Louis w Afryce do Maceio w Ameryce Poudniowej, przebywajc 3.670 km w cigu dwudziestu godzin i pitnastu minut. Prasa europejska: 16 wrzenia r. 1934. W zorganizowanych przez Aeroklub Rzeczypospolitej Polskiej midzynarodowych zawodach samolotw turystyczno-sportowych (Challenge) dwa

pierwsze miejsca zajy zaogi polskie: kpt. pil. Jerzy Bajan z sier. Gustawem Pokrzywk i pilot P.L.L. LOT Stanisaw Ponczyski z cyw. mechanikiem Zitkiem. Warszawska prasa lotnicza: W dniu 28 wrzenia r. 1934 zmara w sanatorium w Otwocku pilotka Warszawskiego Aeroklubu Akademickiego, wietnie zapowiadajca si moda malarka, Hanna HennebergKubicka, absolwentka Warszawskiej Szkoy Sztuk Piknych. Hanna Henneberg pracowaa pod kierunkiem prof. T. Pruszkowskiego. W lutym rb. wysza za swego koleg malarza z tej samej szkoy. Przyczyn jej mierci byo silne zazibienie podczas treningu w Aeroklubie, ktre nastpnie rozwino si w ostre zapalenie puc.

Nie byem na pogrzebie Hanki. Wiadomo o jej chorobie i mierci dosza mnie z duym opnieniem, w smutny, ddysty listopadowy dzie i rozkleia mnie zupenie. Urnem si, ale nie pomogo...

Rozdzia 17 12 maja r. 1935 zmar marszaek Jzef Pisudski. Pogrzeb odby si w Krakowie, zabalsamowane zwoki zoono w oddzielnej krypcie na Wawelu.

W uroczystociach pogrzebowych oprcz wojska, Sejmu i Senatu, ministrw i wojewodw, organizacji spoecznych, modziey i nieprzebranych tumw, bior udzia delegacje pastw obcych, a m.in. osobisty przedstawiciel Hitlera, Herman Gring. Z uwagi na to, e ten dygnitarz jest pilotem z czasw Wojny wiatowej, Efendi zarzdzi, eby Gringa powitali na dworcu kolejowym dowdcy dywizjonw i eskadr z hetmanem 2. puku lotniczego na czele. aden z nas nie pali si do tego spotkania: osobisty udzia kolegi Gringa w politycznych morderstwach ubiegego roku62 jest nam lepiej znany ni jego bojowa przeszo lotnicza... Ale rozkaz trzeba wykona. Trzeba nawet poda rk temu obwieszonemu orderami grubasowi o zimnych niebieskich oczach, z ktrych wyziera pycha i pogarda, bo Tata Tasiemka przedstawia nas kolejno ze subow gorliwoci. Potem ze specjalnego wagonu wynosz trumn i umieszczaj na lawecie. Potem przez miasto cignie wrd milczcych tumw olbrzymi kondukt aobny. Id przed trumn niosc na szkaratnej poduszce Krzy Virtuti Militari Marszaka, a za mn oficerowie innych broni z pozostaymi orderami. Ten powolny, nucy pochd w takt aobnych marszw granych przez orkiestry wojskowe trwa godzinami... A co bdzie potem? Jak potocz si losy Polski? Kto zastpi tego czowieka? Pewnie miliony ludzi zadaj sobie te niepokojce pytania...

W par miesicy pniej byem na innym pogrzebie. W Dblinie zgin w katastrofie lotniczej Stanisaw Latwis.

62

Autor ma na myli krwaw rozpraw Hitlera (przy pomocy Gringa i Himmlera) z ich przeciwnikami (z Rhmem na czele) w nocy 30. VI. 1934.

- Przydzielili go tu na wiosn - opowiada mi Markiz. - Odby kurs instruktorski i zacz ora. Wiesz, jak to jest: po osiem, po dziesi godzin lotw dziennie. No i - znae go dobrze - by pierwszy na starcie i ostatni schodzi z lotniska, a grupa jego uczniw, siedmiu podchorych, w bardzo dobrej formie ukoczya wyszkolenie podstawowe i przesza na Potezy. Fantastyczna pogoda trwaa od trzech tygodni, wic wszyscy instruktorzy byli przemczeni, a co poboniejsi modlili si o kilka dni deszczu. Latwis zacz ze swoj sidemk lizgi na skrzydo i ostre zakrty bez gazu przy podchodzeniu do ldowania. Naturalnie najpierw kademu z nich pokaza, jak si to robi, ale przy nastpnych lotach tylko przez telefon pokadowy poprawia bdne manewry, nie dotykajc steru. - Bardzo susznie - wtrciem. - Nie uwaasz? - Susznie - zgodzi si Markiz. - Trzeba zostawi uczniowi jak najwicej samodzielnoci: pokaza, poprawi i potem tylko czuwa, eby nie przekroczy granicy bezpieczestwa. Ale przecie ta granica ley o p sekundy, o drobny ruch sterem od utraty prdkoci i zwichnicia rwnowagi, a wytrzymao nerww instruktora czy sprawno jego refleksu te ma swoje granice. - To byo w pitek - mwi dalej. - W cigu czterech poprzednich dni kady z nas spa w sumie niewiele ponad dwadziecia godzin. Tego rana Latwis wykona czterdzieci kilka lotw pokazowych i wiczebnych. Musia by bardzo zmczony, kiedy z kolejnym uczniem schodzi do ldowania tymi zakrtami. Mieli chyba za ma prdko, bo przy ostatnim zakrcie maszyna ze stu pidziesiciu metrw zwalia si przez skrzydo i rbna w ziemi. Latwis nie zdy jej wyprowadzi, a moe ucze mu w tym przeszkodzi trzymajc kurczowo stery... Byem bardzo przybity. To przecie ja sam tak wanie szkoliem instruktorw: nie trzyma steru, zostawi uczniowi jak najwicej swobody, aby mg uwiadomi sobie bdy wasnych manewrw... Po mszy aobnej dwie trumny - instruktora i ucznia - na kadubach samolotw z poszstnymi zaprzgami ruszyy w ostatni drog. Wypado mi towarzyszy matce Staszka. Nie pakaa, cho z pewnoci jej serce cierpiao najbardziej. Sza z podniesion gow, patrzc na t trumn, a moe wyej, ponad ni - w bezchmurne niebo, z ktrym jej syn rozsta si na zawsze. Gdy tego dnia po poudniu odlatywaem z powrotem do Krakowa, dwie grupy uczniw wyruszay z meblami startowymi na rodek lotniska: pogoda trwaa i zaczynay si loty szkolne. Markiz podszed do mojej maszyny, aby ucisn mi rk na poegnanie. - Zaczynamy o godzin wczeniej - powiedzia. - Trzeba nadrobi straty - szkolenie musi i dalej w tym samym tempie, cho znw jednego z nas zabrako. Raczej wanie dlatego - pomylaem ruszajc do startu.

- Dostajemy nowego lepaka, R-XIII - mwi Nowierski zoywszy mi poranny raport. - Mona podobno krci na nim nawet akrobacj. Id odebra grata z parku i chc si przekona, czy to prawda. - Pjd z tob. Zobaczymy. Komendantem parku jest od niedawna mjr Wodzimierz Kondratiuk, byy wykadowca silnikw w Dblinie, znakomity fachowiec i organizator, ktry wreszcie usprawni tok pracy w warsztatach remontowych puku, wprowadziwszy planowe, seryjne naprawy samolotw i silnikw. Jego metoda od pocztku budzia liczne sprzeciwy, a nawet podejrzenia ze strony Taty Tasiemki i wyszych wadz, ale gdy eskadry zaczy otrzymywa wyremontowane maszyny w przewidzianych z gry terminach, pozwolono mu dziaa, nie przestajc zreszt podejrzewa go o bolszewickie cigoty. Bowiem mjr

Kondratiuk nie ogranicza si do nowoczesnej organizacji pracy, lecz rozwija nieomal wywrotow dziaalno wrd swoich robotnikw. Urzdzi dla nich stowk, zbudowa systemem gospodarczym ani z natryskami, zwouje narady robocze, umieszcza fotografie przodownikw pracy na honorowej tablicy i operuje hasami, ktre z daleka zalatuj czerwon propagand. ROZPOCZYNAMY PIERWSZ STUDNIWK REMONTU PATOWCW I SILNIKW. KADY BRYGADZISTA - OPIEKUNEM SWOICH POMOCNIKW. BIERZEMY UDZIA WE WSPZAWODNICTWIE DOBREJ ROBOTY. Oto, co mona przeczyta na plakatach w wielkiej hali montaowej parku... Studniwka - to przecie co, jak piatilietka! A potem jeszcze kasa poyczkowa samopomocy robotniczej, i robotniczy klub sportowy, i czytelnia, i niedzielne wycieczki do Ojcowa albo nad Rab do Mylenic, i w ogle Bgwico! To prawda, e remonty samolotw przeprowadzane s bardzo sumiennie i trwaj znacznie krcej ni poprzednio. Ale mjr Kondratiuk nie bdzie wiecznie komendantem parku; co si stanie, gdy z czasem zastpi go oficer techniczny o bardziej konserwatywnych metodach pracy? Czy rozpieszczanym robotnikom cywilnym nie zechce si strajkowa?... I - co wtedy? Same kopoty - moe nawet trzeba bdzie uciec si do militaryzacji zaogi lub innych jeszcze drastyczniejszych sposobw zaprowadzenia porzdku... Mjr Kondratiuk jest susznego wzrostu, ma energiczn twarz o mocnej szczce i krtki prosty nos, ktrego nasad ciskaj sprynowe uchwyty binokli typu pince-nez. Jego przenikliwe, inteligentnie patrzce oczy maj wyraz ironiczny. Wyraa si jasno, precyzyjnie i zwile, lecz potrafi kad spraw techniczn przedstawi bardzo przystpnie nawet zwykemu profanowi. Jest przy tym czowiekiem z gruntu yczliwym i uczynnym, jakkolwiek ma niewielu szczerych przyjaci. Pochlebia mi, e licz si w ich szczupym gronie. Wodek jest bardzo zajty, ale znajduje chwil czasu, eby osobicie pokaza nam lepaka. Zaprojektowa bardzo pomysowy i prosty mechanizm do podnoszenia i opuszczania zasony w przedniej kabinie, co umoliwia momentaln zmian warunkw lotu bez widocznoci na normalne, a przy tym mona sterowa tym mechanizmem zarwno z kabiny trenujcego pilota, jak instruktora. - O to ci chodzio? - Wanie! Przesuwam ma dwigni tam i z powrotem - zasona podnosi si i opada. Teraz instruktor bdzie mg w kadej chwili wykaza pilotowi, w jakim stopniu jego manewr wykonany wedug przyrzdw jest prawidowy - na ile odbiega od doskonaoci. - To dziaa take w powietrzu - zapewnia nas komendant parku. - Ale sprbujcie sami. - A jak z t akrobacj? - Konstrukcja zostaa wzmocniona w fabryce. Pilot oblatujcy wykona wszelkiego rodzaju lizgi, korkocig z przecignicia i wymuszony, zawroty i wywroty, gbokie uniki i przejcia od utraty prdkoci w rnych pooeniach do ostrego nurkowania. Ptle, beczki i - oczywicie - akrobacja odwrcona s wysoce nie wskazane. Ale chyba z rwnym powodzeniem mgby prbowa tych figur na desce do prasowania. R-XIII, prosz panw, ma dwustudwudziestokonny silnik i prdko 160 kilometrw na godzin. - Dobrze. Zabieramy t lep krow. Gdzie si u ciebie podpisuje protok odbiorczy?

- U nas si nie kupuje lepej krowy w worku. Oblatajcie j sobie, a jak nie bdziesz mia skarg i zaale - moesz pokwitowa odbir u inyniera T. na piterku.

Trening w lotach bez widocznoci ziemi (i nieba) potrzebny jest kademu pilotowi po to, eby mg lata w bardzo zych warunkach atmosferycznych, a take w nocy, orientujc si w pooeniu i kursie samolotu wycznie wedug wskaza przyrzdw, ktre s umieszczone na tablicy w kabinie. Taki lot na lepo - w chmurach, we mgle, w nieycy lub ciemn noc, gdy nie wida gwiazd - wymaga niemaej wprawy. Zmys rwnowagi, ktrym pilot posuguje si przy dobrej pogodzie, zawodzi, kiedy ziemia i horyzont znikaj z pola widzenia: ju po upywie kilkunastu sekund trudno okreli, gdzie si podziay, gdzie jest d, a gdzie gra, i nie wiadomo, czy samolot leci poziomo, wznosi si lub nurkuje, czy nie lizga si na skrzydo w zakrcie, lub - czy rzeczywicie zosta z zakrtu wyprowadzony na prost. Kad z tych wtpliwoci wyjaniaj czue przyrzdy pilotaowonawigacyjne: pochyociomierze, wariometr, prdkociomierz, skrtomierz i busola. Ale podzia uwagi midzy ich wskazania, prawidowe i szybkie wnioskowanie o pooeniu i zachowaniu si maszyny oraz stosowanie waciwych manewrw sterami - to sztuka, ktrej nie mona nauczy si raz na zawsze. Potrzebny jest do tego systematyczny odwieajcy trening. Wic najpierw Nowierski odwiea mnie w powietrzu. Startujemy, na wysokoci kilkuset metrw zasaniam swoj kabin i kolejno - wedug jego polece - wykonuj zakrty, zmieniam kurs, prdko, wicz wznoszenie si i lot lizgowy. Nudne to jest i atwe. - Nie oszczdzaj mnie, Tadziu - mwi do telefonu pokadowego. - Jak sobie yczysz. Pu stery. Przez chwil nic si nie dzieje, lecz nagle blaszana sylwetka samolociku za szkem wychyla si gwatownie, podjeda w gr, obroty silnika malej, strzaka prdkociomierza cofa si, wariometr drga w gr, zatrzyma si, osiad, a kulka i jzyk skrtomierza uciekaj w przeciwne strony. - Wyprowad do poziomego lotu. Chc to wykona jak najprdzej i jak najsprawniej, wic - drek do siebie, orczyk do pooenia neutralnego, i - co na to prdkociomierz? Rozpdza si! To dobrze. Wszystkie strzaki wracaj na swoje miejsca, dodaj gazu, podcigam, ustalam sylwetk Sperry63 na poziomie i poprawiam lekki zwis. - Dobrze - mwi Tadeusz. Ale ja widz, e wskazwka wysokociomierza zesza o trzy kreski w d. - Straciem 150 metrw wysokoci. Przypumy, e lec w cholernej burzy i mam pod sob jeszcze 300. Bawmy si dalej - we stery i udawaj huragan. - No, czuj duch! Warkot silnika troch przycich - zredukowane obroty. Lecz zaraz potem jaka nieznana sia wgniata mnie przez chwil w oparcie fotela i zanika. Patrz na skrtomierz, wariometr i Sperry. Aha: maszyna ley w ostrym, podcignitym zakrcie, traci prdko i lizga si na skrzydo.

63

Sperry - pokadowy przyrzd pilotaowy zbudowany na zasadzie yroskopu. Wskazuje wychylenia samolotu w stosunku do paszczyzny poziomej.

Lewa noga, ster lekko od siebie, gaz! A teraz - wyrwna. Gos w suchawkach: - Sto metrw - masz jeszcze 200. Wiem. Nabieram wysokoci na penych obrotach, pki huragan nie wymyli nowego fortelu. Ju! Przyrzdy alarmuj: zwis na lewe skrzydo! Wydwig w gr! Trawers! Robi, co mog, eby nady i utrzyma samolot na kursie, ale to jest rzeczywicie cholerna burza, i od czasu do czasu troch si gubi: przyrzdy mimo moich manewrw nie zmieniaj swoich zwariowanych waha, jakby si uwziy. Wtedy Nowierski mwi: Tracimy prdko albo Wisi w prawo - i natychmiast wszystko staje si jasne. Przyrzdy s niezawodne, maj zawsze suszno i nie podlegaj zudzeniom. Trzeba tylko im zaufa i umie byskawicznie przetumaczy ich sygnay na waciwe elementy lotu. Co prawda, jest to dosy mczce, wic po kwadransie decyduj si uspokoi burz. - Mam dosy. Wracamy na lotnisko. - Dobra, ale na razie jedziemy w lizgu do ziemi. Wyprowad i we kurs 105. Cigle masz 200 metrw. Jako mi si to udaje bez cudw i bez znacznej straty wysokoci. Odsaniam kabin - pogodne niebo nad gow, a w dole ziemia o pastelowych barwach. Jakbym si obudzi z mczcego snu. Lotnisko jest przed nami, schodz do ldowania i zatrzymuj lepaka na samym skraju. - Teraz ja - mwi ochoczo Tadeusz. Zamieniamy miejsca, start, wysoko 500 metrw. Zamykam oson. - Zrobimy may trj kcik nawigacyjny. 20 kilometrw po kursie 93, 5 kilometrw po kursie zero i powrt do lotniska. Przyjte? - Przyjte. Maszyna kadzie si w zakrt, potem si podnosi i w dole na prawo ju cieknie poyskujcy odblaskiem soca tor kolejowy do Tarnowa. Spogldam na busol - zgadza si. Mijaj minuty, przed nami ciemny, kudaty las, a na jego skraju miasteczko z wie gotyckiego kocioa i czworobokiem renesansowego zamku. Gdy skrzydo nasuwa si nad arkadowy dziedziniec, Nowierski zakrca w lewo, prosto na pnoc. Ma chopak wyczucie, lub raczej - umie obliczy czas i przebyt przestrze. - Niepoomice? - upewnia si. - Dokadnie nad zamkiem. W dwie minuty potem wchodzimy nad Wis i - znw zakrt w lewo i kurs na lotnisko. Nie mgby lepiej wycyrklowa, gdyby mia map i normaln widoczno terenu. - Pu stery - mwi. Zwikszam obroty, wycigam w gr, orczyk do oporu w prawo!

Ziemia spyna pod ogon i wyleciaa po uku, nad skrzyda, a poniewa wyrwnaem stery w pooeniu neutralnym i przymknem gaz, samolot zawis nad ni na plecach, traci prdko i zaraz zwali si w korkocig. - Wyprowad! Tadeusz prbuje wyj z tej opresji koczc wywrt pptl, ale maszyna ju nie reaguje na stery, ktre zmiky jak rozgotowany makaron. Dodaje gazu - na prno: nasz lepy R-XIII nie jest przystosowany do lotw na plecach i benzyna nie dochodzi do ganika... Sekundy pyn wolno, ziemia niemal stoi w miejscu nad naszymi gowami i - cisza. Lecz prawo powszechnego cienia dziaa, a poniewa in. Rudlicki64 waciwie wyway konstrukcj swojej krowy - jej rodek cikoci zwycia chwilowy bezwad: odwrcony horyzont rusza, rozpdza si, zapada si gdzie z tyu, a ziemia gna tu za nami, zatrzymuje si u szczytu amplitudy, na wprost mojej twarzy, i nagle wykrca w pierwszym zwoju korkocigu. Ale Nowierski ju wie, co zaszo i nie traci gowy: jego kontra sterem zatrzymuje ten wir i wylizgujemy si gadko na prost, a silnik przestaje si krztusi. - Wr na 500 metrw. Mamy 300. Grzeje na penym gazie, przy optymalnym kcie wznoszenia si. Dobry pilot. Bardzo dobry! Pakuj go jeszcze raz w korkocig - wyprowadza natychmiast. Wycina prawidowe semki, nawet spirala wychodzi mu cakiem dobrze, cho jedno i drugie jest znacznie trudniejsze ni przywrcenie rwnowagi po jej utracie. - Nie ma na ciebie rady. Wracamy. Nowierski sprawdza jeszcze po drodze, czy Wodek nie zanadto przechwala si niezawodnym dziaaniem mechanizmu zasony w powietrzu. - Owszem - mwi. - Solidna robota. Chyba moesz podpisa odbir, bo nasz techniczny take to ju zbada i pobogosawi.

Major Kazimierz M. naczelny lekarz 2. puku lotniczego jest ponadto czonkiem zarzdu Aeroklubu Krakowskiego i bardzo wieej daty pilotem sportowym, wyszkolonym w tym aeroklubie. Jako rasowy centu zbiera ziarnko do ziarnka z gay oficerskiej i niewielkiej praktyki prywatnej, wraca do domu przed zamkniciem bramy, eby nie trwoni pienidzy na napiwki dla stra, nie pije i nie pali. Ale wszystkie te krakowskie cnoty podkopuje w nim pasja do lotnictwa i latania... Co prawda jest to mio bez wzajemnoci: Kazik jest lekarzem wojskowym, ale pilotem jeszcze mniej wybitnym. Terapia dla szeregowcw (Dwie aspiryny, jeden dzie zwolnienia) i dla podoficerw (Trzy aspiryny, dwa dni zwolnienia) na og nie pociga za sob powanych nastpstw, bo odporne organizmy jako same daj sobie rad, a w bardziej skomplikowanych przypadkach mona pacjenta odesa do szpitala. Z lataniem jest gorzej. Samoloty aeroklubu le znosz ldowania doktora wszech nauk lekarskich, a w bardziej skomplikowanych przypadkach trzeba je odsya do generalnego remontu. Dlatego szef wyszkolenia stara si zniechci naczelnego lekarza do treningu i gdy Kazik zgasza si w hangarze

64

In. Rudlicki - konstruktor zakadw Plage i Lakiewicza w Lublinie.

klubowym, wszystkie maszyny s bd na przelotach, bd w naprawie. Jest to bardzo za metoda medyczna: zapobieganie objawom bez leczenia choroby... W rezultacie Kazik, ktry chronicznie podlega swej lotniczej pasji oraz logicznie rozumuje, e bez treningu nigdy nie osignie jakiego takiego poziomu pilotau - stacza straszliw walk wewntrzn i zdobywa si na krok stanowczy: kupuje na raty samolot szkolny RWD-8! Na wasno! eby lata, ile tylko zechce! Odpowiednie przepisy zapewniaj mu bezpatne paliwo, bezpatn obsug techniczn i hangarowanie. Niestety jednak naprawy wszelkich uszkodze trzeba opaca z wasnej kieszeni... I tu znw wystpuje silne zahamowanie: trzeba znale pilota, ktry zasiadajc przy drugim sterze zgodziby si asekurowa Erwud i jej waciciela podczas lotu. Nie byle jakiego pilota! W rachub wchodz tylko najwytrawniejsi, godni najwikszego zaufania. Ostatecznie kierownik wyszkolenia aeroklubu albo ten i w instruktor z eskadry treningowej powica si od czasu do czasu i robi z doktorem kilka rund nad lotniskiem, ale mao kto pali si do turystyki na samolocie o prdkoci podrnej 130 km/godz. A nasz lekarz marzy nie tylko o lotniczych wycieczkach krajowych, lecz rwnie o imprezach zagranicznych. Niekoniecznie zaraz do Hiszpanii albo na Sycyli, ale na przykad Hamburga, dokd tamtejszy aeroklub zaprasza pilotw sportowych na midzynarodowy Flieger-Wochen-End65. - Moe bymy polecieli? - kusi mnie Kazimierz. - Benzyna, paszporty, wizy - wszystko bezpatnie. Nawet jakie diety w markach funduje nam zarzd. A w Hamburgu bdziemy na prawach goci. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem faszyzmu we wszystkich odmianach, nie podzielam uznania, jakie nasz doktor ywi dla nowego adu w Niemczech, Adolf Hitler wydaje mi si antypatyczny, mieszny i zarazem niebezpieczny, ale moe warto by zobaczy, jak i na jakich to turystycznych maszynach lataj niemieccy piloci sportowi, cigle jeszcze pozbawieni mundurw i karabinw maszynowych. Poleciaem z Kazikiem na jego pyrkawce. W ratuszu by powitalny obiad (z czterech da, wbrew Eintopf-Gericht Prinzip - zasadzie przyrzdzania posiku w jednym rondlu), potem zwiedzilimy pobienie pikny, zielony Hamburg, ktry przeglda si w jeziorach i sieci kanaw, oraz ogrd zoologiczny Hagenbecka, chyba najwikszy i najbogatszy w Europie. Nazajutrz gospodarze zawieli nas i kilkudziesicioosobowe zbiegowisko lotnikw z kilku krajw do Lubeki i do Bremy, a wieczorem na piwo i parwki do Ziegertalu w Altonie. Kazik si zala, wyopa kilka olbrzymich kufli tego piwska i nawet usiowa taczy z jedn pilotk sportow, ale okazao si, e wychodzi mu to jeszcze gorzej ni ldowanie, wic ju tylko znika co jaki czas, eby si wysiusia. Ja te tam chodziem kilkakrotnie w znakomitym towarzystwie prezesa Aeroklubu Niemieckiego, Rudolfa Grohmana i synnego pilota Seidemana. Upodobali mnie sobie szczeglnie - moe ze wzgldu na moj dawn przyja ze wirk, ktrego dobrze znali i - jak mi si wydaje - szczerze lubili, a moe z nadmiaru pilznera, bo przecie chyba nie dziki wsplnym wycieczkom do mskiej toalety... Tak czy owak, nad ranem wypilimy we trzech bruderszaft bardzo podym koniakiem. Mnie ten koniak otrzewi, Seidemanowi nie zaszkodzi, i tylko Rudiego kompletnie ci z ng. W niedziel mielimy potnego kaca, ale w programie byy regionalne zawody lotnicze we Flensburgu - jedyna okazja, aby si przekona o poziomie wyszkolenia klubowych pilotw niemieckich, ktrzy prdzej czy pniej utworz kadry lotnictwa wojskowego.

65

Flieger-Wochen-End--lotniczy koniec tygodnia (weekend).

Flensburg ley nad granic dusk, w prowincji Szlezwik-Holsztyn, o jakie 150 km na pnoc od Hamburga. Jak na szedziesit tysicy mieszkacw i prawa miejskie z XIII wieku, ma proporcjonaln ilo zabytkw, przemysu i urzdze komunalnych, oraz nieproporcjonalnie due i nowoczesne lotnisko, ktre mogoby pomieci puk lotniczy w penym skadzie. Bardzo mnie interesuje, co zawieraj wntrza siedmiu ogromnych szczelnie zamknitych hangarw, bo przecie w kadym z nich mona by ustawi samoloty wszystkich naszych aeroklubw. Na niedyskretne pytanie w tej sprawie mj nowy przyjaciel Rudi Grohman bezczelnie odpowiedzia, e w ogle nie wie, po jakiego diaba je tu zbudowano. Ale ja si domylam... W regionalnych zawodach bierze udzia trzy razy wicej zawodnikw ni u nas w zawodach oglnokrajowych. Nie lataj lepiej ni nasi, ale maj nowoczesne samoloty. Najnowszy turystyczny Messerschmitt Me-108 Tajfun ma prdko 300 km/godz., Fieseler - 250 km/godz., Focke-Wulf Stosser - 280 km/godz., Heinkel HD-39 z 750-konnym silnikiem (!) - 312 km/godz., Klemm KL-34 250 km/godz. Niewiele ustpuj naszym myliwcom, a wyglda na to, e wystarczy wbudowa im silniki o wikszej mocy, a aden PZL ich nie docignie... Wic moe w tych hangarach we Flensburgu i na wielu innych podobnych lotniskach Trzeciej Rzeszy stoj ju nastpne wersje Messerschmittw, Focke-Wulfw i Fieselerw uzbrojonych w karabiny maszynowe? Kto wie? I - kto z uczestnikw byej Koalicji omieli si to skontrolowa?...

W Krakowie czeka na mnie list Oddziau Wileskiego Zwizku Literatw Polskich z propozycj wieczoru autorskiego. Zrobio mi si gorco: miaem przemawia w sali, w ktrej na zebraniu Filomatw czyta swoje wiersze Mickiewicz! Zmierzyem siy na zamiary i cho saldo tej przymiarki wydao mi si ujemne, nie mogem si oprze chci dostpienia takiego zaszczytu: odpisaem, e przyjad! Odoyem ledwie rozpoczty rkopis powieci o dziejach wojennych niemieckiego sterowca L-59, w cigu paru dni napisaem szkic pod tytuem: Lotnictwo jako to utworw literackich, wkuem to na blach i poleciaem do Wilna. Miaem wielk trem, gdy znany poeta (i tumacz) Witold Hulewicz przedstawia mnie publicznoci. Byo kilku dziennikarzy, sporo modziey akademickiej i gimnazjalnej oraz czterech czy piciu wojskowych i troch osb cywilnych. Razem chyba ponad setka. Powitay mnie oklaski i yczliwe umiechy, wic przestaem si denerwowa. Mwiem swobodnie, pozwalajc sobie na dygresje od wyuczonego tematu, aby posuy si anegdot na poparcie swoich tez i wywodw. To - jak si zdaje - podobao si najbardziej. Wreszcie przeczytaem jakie krtkie opowiadanie i owiadczyem, e to ju wszystko. Teraz oklaski trway znacznie duej i byy goniejsze, wic poczuem si jeszcze lepiej. P. Hulewicz zapyta, czy ze strony suchaczy s jakie pytania. Byy: nad jak ksik teraz pracuj, od kiedy su w lotnictwie i czy jestem onaty. Na to ostatnie odpowiedziaem z ca powag, e dopiero po raz czwarty, ale mam ju jedenacioro dzieci, a wkrtce spodziewam si wnukw. - Nie jest zreszt wyczone, e oeni si po raz pity - dodaem. Ten kiepski dowcip wywoa ywioow wesoo, a moda osoba, ktra tak dalece interesowaa si moim stanem cywilnym, spona szkaratnym rumiecem. Nastpne pytania dotyczyy przygody lotniczej, ktra najbardziej wrya mi si w pami, wic opowiedziaem jeszcze o niezapomnianym instruktorze, ktry uczy mnie lata, i o moim pierwszym

locie samodzielnym. Bardzo si mieli i klaskali, potem p. Hulewicz dzikowa mi za uroczy wieczr, a jaka adniutka, rezolutna licealistka wrczya mi kwiaty i z niebywa determinacj, wobec rozbawionych widzw, owiadczya, e - z polecenia i w imieniu caej klasy - chce mnie pocaowa. Nie miaem nic przeciw takiemu wyrazowi uznania moich modych czytelniczek, a poniewa pragnem im si odwzajemni, ten pocaunek by niezupenie konwencjonalny - trwa o par sekund duej, wywoujc zreszt ywioowy aplauz zebranych. Nawet Mickiewiczowi wrd Filaretw co takiego si nie przytrafio. Przynajmniej adna historia literatury o tym nie wspomina...

Z Wilna do Krakowa jest okoo szeciuset trzydziestu kilometrw. Lec na Avii, ktrej prdko podrna nie przekracza dwustu dwudziestu, wic ten powrotny przelot powinien trwa prawie trzy godziny. Wedug komunikatu meteorologicznego, nad poow trasy pogoda jest dobra, a dopiero na wysokoci Warszawy zaczyna si pogarsza z powodu skomplikowanego przekadaca ciepych i zimnych frontw zwizanych z niem nadcigajcym od poudniowego zachodu. Ale nawet w Krakowie puap chmur siga od trzystu do piciuset metrw, wic lokalne burze i przelotne deszcze na kracach poudniowych dotr tam zapewne dopiero wieczorem. Na razie nad puszczami Rudnick i Grodziesk wieci soce, a po prawej stronie towarzyszy mi na tym bezludziu tor kolejowy do Biaegostoku i uatwia nawigacj na kursie 215 stopni. Niewiele uwagi zreszt powicam nawigacji. Po pitnastu latach suby w lotnictwie taki przelot za dnia i przy dobrej widocznoci nie wymaga ani skupienia, ani wysiku. Kaszka na mleku, jak mwi Waka. Emocje wczorajszego wieczoru take ostygy, a czad popularnoci, ktry z lekka uderzy mi do gowy, zwietrza i osiad. Nie miaem wymagajcej publicznoci. Zdoaem j zabawi i zaspokoi zwyk ciekawo przecitnego czytelnika - jak wygldam, jaki mam gos, czy naprawd jestem pilotem i jak dalece moje utwory odtwarzaj autentyczne przygody... Chciabym napisa naprawd dobr, ciekaw powie, nad ktr moi czytelnicy doznaliby silniejszych, gbszych wzrusze. Ale - czy potrafi? Kiedy czytam Conrada, bywam wstrznity. Podziwiam jego mistrzostwo w jake trudnej sztuce tworzenia ywych postaci i przedstawiania ich wewntrznych przey, konfliktw, motyww dziaania, dramatw, klsk i tryumfw. Myl o nich, wracam do tych ksiek. Wtpi, czy studentka, ktra chciaa wiedzie, czy jestem jeszcze kawalerem, przeczyta powtrnie ktrkolwiek z moich... Z pewnoci nigdy nie dorwnam Conradowi. On zacz od razu od Szalestwa Almayera; ja - poal si Boe - od niesamowitych naiwnych bajeczek... Ale - wedle stawu grobla. Pisz tak, jak mnie na to sta, a teraz ta rozpoczta powie o L-59 pochania wszystkie moje myli i cay wolny czas. Temat podsun mi jaki fachowy artyku, opublikowany w zwizku z uruchomieniem linii komunikacji pasaerskiej midzy Friedrichshafen a Berlinem przy uyciu sterowca Hindenburg. Bya tam krtka wzmianka o wyprawie przedsiwzitej na sterowcu L-59 pod koniec wojny - z Bugarii do Niemieckiej Afryki Wschodniej, dla wspomoenia niemieckiego korpusu kolonialnego. Wyprawa nie udaa si. Ale musiao to by niezwyke przedsiwzicie, a ludzie, ktrzy je podjli, z pewnoci nie byli zwykymi zjadaczami wojennego chleba. Afryka... elazny Korpus niemiecki... Stocznia Zeppelina nad Jeziorem Bodeskim, w ktrej zbudowano specjalny sterowiec... A wreszcie ten jego lot na ogromnej trasie, i klska... Ujrzaem to

wszystko naraz, jakby w bardzo dalekiej mglistej perspektywie, tak jak czasem widuje si szereg dziwnych, zdumiewajcych obrazw i zdarze we nie. Wzio mnie. Zaczem szuka wiadomoci - technicznych o konstrukcji niemieckich sterowcw i zasadach ich lotu, oraz geograficznych i historycznych, dotyczcych wszystkich szczegw wyprawy na L-59, poczynajc od kampanii w Tanganice a po nieuda odsiecz niemieck dla elaznego Korpusu. To nie byo atwe, ale niespodziewanie pomg mi Wodek Kondratiuk, ktry od dawna interesowa si sterowcami. Udao mi si skompletowa potrzebne ksiki, artykuy, mapy i inne dane, a przez ten czas w gowie ukaday mi si kolejne zdarzenia i sylwetki ludzi, ktrych losami zamierzaem pokierowa. Nie byem ani w stepach Masajw, ani w kraju Uhehe, ani w bagnistej dungli nad rzekami Muerusi lub Ugala, ani nad brzegami ktregokolwiek z trzech wielkich jezior, ani w ogle w Afryce, lecz wydaje mi si, e gdybym si dzi znalaz w tym brytyjskim protektoracie, wrd ludw Bantu, potomkw kupcw z Egiptu, Arabii, Persji, Indii, owcw niewolnikw z Portugalii, Anglii i Zanzibaru - przyroda, ludzie i ich prymitywna, cho dawna kultura nie byyby mi cakiem obce. I oto zaczem prowadzi podwjne ycie: wrd na p autentycznych albo cakowicie zmylonych postaci, ktre powouj do dziaania na kartkach rkopisu, oraz w wiecie codziennym, realnym, ktry czasem wydaje mi si mniej rzeczywisty ni tamten. Nawet teraz, kiedy lec nad wielkimi lasami, wzdu tego toru kolejowego, po wyliczonym kursie do Krakowa, moj wyobrani opanowuj tamte sprawy i zdarzenia. Odrywam si od nich, aby z niejakim wysikiem uprzytomni sobie, e minem ju Grodno i e teraz na prawo pozostawiam Biaystok. Spogldam na horyzont. Na wprost, na wysokoci tysica metrw zjawia si warstwa drobnych biaych obokw. Wygldaj, jak kbki pierza pogubione przez gsi na oklniku. Zbliaj si szybko, s ju pod skrzydami Avii, ale nie zamierzam zej niej, cho oboczki rosn i gstniej. Raz po raz widz pomidzy nimi nieco zamglon ziemi: fragmenty pl, lasw, drg i ludzkich osiedli. Dolny puap chmur, a po Krakw siga od trzystu do piciuset metrw, a tutaj okoo omiuset. Mam czas, trzeba tylko nieco uwagi powici busoli. Teraz wysoko nade mn zaczyna si druga warstwa pierzastych oboczkw - cienka jak mulin, jasna, przewietlona socem. Lec jakby we wntrzu olbrzymiej, na p otwartej muszli perowej. Z gry sczy si lekko przymiony blask - jak przez mleczn szyb. W dole - skbiona, zastyga w bezruchu paszczyzna jak bezkresny, nieobjty wzrokiem ocean pokryty kr przysypan niegiem. Tylko gdzieniegdzie wrd tego biaego rumowiska otwieraj si ciemne, niemal granatowe gbiny, na ktrych dnie majaczy ziemia. agodne biae wiato otacza mnie zewszd, tak e ani zastrzay midzy skrzydami, ani obramowanie wiatrochronu, ani moja rka trzymajca drek sterowy nie rzucaj cienia. Tylko biay cie samolotu w mtnej tczowej aureoli pojawia si czasem w dole na prawo, niewyrany, jakby zanurzony we mgle. Przez chwil lizga si po obokach, zapada we wklsoci, przesadza wzdte kby, kurczy si i rozciga, jak odbijany przez krzywe, zapotniae zwierciado, a potem rozwiewa si i znika, aby znw wyoni si niespodzianie na atasowej bieli i - raz bliej, raz dalej - zatacza si w karkoomnym pdzie po wybojach niebieskiego poligonu.

Avia zachowuje si zupenie inaczej ni jej cie. Przestrze midzy dwiema warstwami obokw jest spokojna jak to rdlenego jeziora osonitego przed wiatrem. Maszyna pynie gadko, bez wstrzsw, bez najmniejszych wychyle, czue przyrzdy zdaj si drzema, a 215 tkwi nieruchomo na wprost kreski kursowej busoli. Lecz oto na niewyranym, odlegym horyzoncie, ponad powierzchni nienej rwniny, z wolna zaczynaj wyrasta jakie nowe ksztaty: najpierw atole i wyspy o ciemniejszych brzegach, potem stoki dymicych wulkanw, a wreszcie na p zatopione fantastyczne miasto, w ktrym jaki kosmiczny demon zamiast domw zbudowa tysice - dziesitki i setki tysicy! olbrzymich bizantyjskich wity. Ich alabastrowe kopuy pitrz si jedne nad drugimi wci wyej i wyej, sigaj grnej, rozproszonej warstwy perowych oboczkw, wynurzaj si na lewo i na prawo, zamykajc przede mn przestrze. Zaraz te budzi si spokojna to powietrza. Wowy nurt wiatru przewin si pod samolotem, unis go w gr, wychyli na burt i umkn w bok. Tu po nim nadlecia inny, zatarga skrzydami, wygi grzbiet jak spryn i nagle zaama si bezwadnie, jakby przecity na p. A potem zaczyna si taniec: w d i w gr, w podrygach, przechyach, skrtach i uskokach. Wspaniaa sceneria nieba zmienia si z minuty na minut. W grze nie ma ju aurowej siatki pierzastych oboczkw. Zamiast niej sunie, rozpeza si gsta, bezksztatna, szarzejca masa, ktra zalewa soneczn tarcz i ocieka zmierzchem na spitrzone pode mn chmury. Luka, w ktrej cigle jeszcze moja Avia zatacza si na barkach skconych prdw, zamyka si z wolna, jak paszczka olbrzymiego potwora. W jej ciemnej czeluci migoc czerwone byski, ktrym raz po raz towarzyszy chrapliwy grzmot: potwr warczy gniewnie, zanim uksi... Licz, e przeleciaem ju nad Bugiem i mijam Siedlce. Przelotne burze zapowiedziane przez komunikat meteorologiczny dopiero na poudniowych kracach Polski znacznie wyprzedziy przewidywania synoptykw. Diabli wiedz, jaki jest puap tych burzowych chmur pode mn, ale tak czy inaczej - skoro meteo nawala wol widzie ziemi, ni pcha si nie wiadomo jak wysoko ponad ni. Jeeli bdzie bardzo le, docign do Dblina. Zmniejszam obroty silnika i - na d! Wspaniay, nadty obok leci mi na spotkanie, ronie w oczach, podczas gdy reszta wiata znika z pola widzenia. Samolot wbija mu si w pkaty brzuch jak w gr puchu, ktra mikko, bez najmniejszego oporu pochania i otacza mnie zewszd - biaa, kujca w mzg jak szpilki. Mru powieki, eby widzie prdkociomierz i blaszan sylwetk na tarczy Sperry, ale ta olepiajca biel ju traci ostro, szarzeje coraz bardziej, a zmienia si w rozpylony popi. Teraz tylko utrzyma kurs, rwnowag poprzeczn i stay kt nurkowania do czasu, gdy pod chmurami wyoni si ziemia. Czekam na ni cierpliwie, podczas gdy po obu stronach gondoli cwauj tabuny szarych widm, a wskazwka wysokociomierza na tablicy przyrzdw schodzi coraz niej po drabince podziaki: 1.500 - 1.400 - 1.300 metrw... Werble wichru graj na burtach, pd szumi, powistuje w stalowych tamach usztywniajcych zastrzay i skrzyda. Skcone prdy i wiry uderzaj z dou i z gry. wynosz samolot wzwy i nagle umykaj spod skrzyde, by po chwili rzuci go - w lewo, w prawo, jak krty nurt grskiego strumienia rzuca dbem trawy. Ale ja umiem si broni i sprawna, posuszna Avia bynajmniej nie poddaje si tym atakom rozigranej wichury. Wprawdzie raz po raz czuj si lekki, jak z papieru, to znw sia inercji wciga mnie

w siedzenie fotela nalewajc cae ciao oowiem, lecz szybkie manewry sterami skutecznie paruj kady trawers i przechy sygnalizowany przez niezawodne, sumienne przyrzdy. 1.000 metrw - 800 metrw - 600 metrw... Na szybie wiatrochronu rozbijaj si due krople deszczu tworzc nad moj gow wygit przeson wodnego pyu. Strumyki wody przynaglane tgim opywem biegn po kadubie w ty, pezaj szybko po skrzydach. A potem deszcz nagle ustaje i dokoa kabiny pdzi gsta biaawa przdza: grad! Trzeszczy, szeleci, chrzci jak chmara chrabszczw, a przestrze w grze pulsuje blaskiem i raz po raz poprzez stumiony warkot silnika przebija si oskot piorunw. No, to musi by niezgorsza burza! Oby tylko bya naprawd przelotna. Mam zupenie do lotu na olep w takich warunkach. 500 metrw - grad ustaje, ale maszyna dalej taczy kozaka mocujc si z wichrem, a stkaj skrzyda. Wreszcie jednak brunatny tuman pod nimi zaczyna rzednie i rozsypuje si nad pask mas ziemi, ktra wyania si pospna; mroczna, pod cikimi chmurami pdzcymi w popochu na wschd. Mnie take chyba znioso troch na wschd mimo poprawki kursu na derywacj66, bo w oddali po lewej stronie dostrzegam dymicy parowz i pocig. Lec w tamt stron, eby porwna teren z map. Oczywicie! Tor skrca wprost na poudnie i wraz z szos tworzy rwnoramienny trjkt. U zbiegu szosy i toru ley miasteczko - ukw. Jeeli wrc na poprzedni kurs, za dwadziecia minut bd nad Dblinem. Mgbym tam wyldowa, odwiedzi kolegw, przeksi co w kasynie, dowiedzie si o pogod na dalszej trasie i przeczeka t gupi burz - nawet zanocowa. Ale waciwie nie jest przecie tak le, eby przerywa lot. Byaby to niejako poraka. Puap chmur tylko miejscami obnia si do czterystu metrw, silnik pracuje debrze, a benzyny wystarczy. Lec dalej - prosto do Krakowa!

Na przestrzeni pozostaych dwustu osiemdziesiciu kilometrw co najmniej dwa razy miaem powane wtpliwoci, czy moja decyzja bya suszna. Wprawdzie burza istotnie omdlaa ju midzy Wis a Radomiem, ale puap chmur lea nisko i szkway ulewy raz po raz przyciskay mnie do ziemi. Niewiele sobie z tego robiem, pki nie doleciaem do wzgrz pomidzy Skaryskiem a Starachowicami. Dalej na poudnie zaczynay si Gry witokrzyskie... Z lasw dymia mga, z nieba zwisay szare oboki i sipi deszcz. Nie mogem pcha si na olep w ten kleisty kit, nie wiedzc, czy bd mg z niego wyj po drugiej stronie. Musiaem zboczy na zachd, aby lecc na wysokoci dziesiciu metrw nad torem kolejowym trafi na przecz na pnoc od Kielc. Ale za Kielcami byo jeszcze gorzej: widoczno skurczya si do paruset metrw, a chmury wloky si po ziemi na kadym wzniesieniu terenu. Przestaem zwraca uwag na kurs, wziem pod pach szos i trzymaem si jej kurczowo, bo ju ani na prawo, ani na lewo od niej nie widziaem nic zgoa.

66

Derywacja - zbaczanie samolotu z kursu pod wpywem bocznego wiatru.

Skrzyowanie z torem kolejowym ostrzego mnie, e zbliam si do Jdrzejowa, wic skoczyem w gr, odliczyem trzydzieci sekund i ostronie po omacku zaczem schodzi. Udao si: zobaczyem pod sob pole. Lecz szosa wymkna mi si i znika - na lewo? Na prawo? Nie wiedziaem... Tylko w chwilach gdy puap unosi si do kilkudziesiciu metrw, odwaaem si spojrze na busol. Poza tym nie odrywaem wzroku od mtnego, zamglonego pkola ziemi, ktra falowaa pode mn wzniesieniami i dolinami, pena niespodzianek i podstpw. Dostrzegaem je w ostatniej sekundzie: ciemne upiory wysokich drzew, dachy przycupnitych w polu stod, wiee kociow... Moja prdko - ponad szedziesit metrw na sekund - zmuszaa mnie do staego napicia: nie miaem czasu na wahania, kady manewr sterem musia by byskawiczny, bo w przeciwnym razie... Chyba gdzie w okolicy Somnik omal nie nadziaem si na lini wysokiego napicia. Strach wlizn mi si za konierz i spyn dreszczem po plecach: Wyldowa! Byle gdzie - wprost przed siebie, na pierwszym rwniejszym polu! Ale opanowaem ten odruch. Od Krakowa dzielio mnie ze dwadziecia, najwyej trzydzieci kilometrw - kilka minut lotu. Jeszcze ostatnie wiksze wzgrze i teren zacznie opada ku dolinie Wisy. Tak byo istotnie: ziemia zacza si oddala, a moe puap chmur nieco si podnis. Jaka janiejsza wnka otwieraa si na lewo w skos. Skrciem w ni bez chwili namysu, instynktownie, jak zwierz wymykajcy si z obawy, i zobaczyem ulew blasku spadajc spoza krawdzi ciemnej awicy chmur. Przede mn w dole ziemia pawia si w socu, spokojna i przyjazna pod wysok bkitn kopu nieba, nieco w lewo od kursu poyskiwaa srebrn usk rzeka, a na prawo polnieway strome dachy i zocone krzye toncego w lekkiej mgiece Krakowa. Nic si nie zgadzao z prognoz komunikatu, ktry otrzymaem na wileskim lotnisku. Ale to nie bya wina Instytutu Meteorologicznego, tylko dyurnego podoficera portu lotniczego w Porubanku, a poniekd take moja. Dopiero po wyldowaniu w Krakowie zauwayem, e ten komunikat zawiera dane z godziny 21.00 i wczorajsz dat. Takie szczegy o wiele lepiej jest sprawdzi przed startem, w kancelarii portu, ni na lotnisku docelowym...

Rozdzia 18 TOWARZYSTWO WYDAWNICZE RJ Sp. z o.o. Warszawa ul. Kredytowa 1. Warszawa, 7.V.1936 Umowa Midzy Towarzystwem Wyd. Rj a kpt. pil. Januszem Meissnerem, zam. w Krakowie, pl. Kazimierza Wielkiego 6, zawarto umow treci nastpujcej: Tow. Wyd. Rj nabywa prawa druku powieci p. J. Meissnera pt. L-59 w iloci 2.000 egz. (plus 250 egz. autorskich, recenzyjnych etc.). Tytuem honorarium Autor otrzyma zl 1.500.- (tysic piset), patnych: - przy podpisaniu umowy...........z 500.- z chwil podpisania ksiki do druku...........z 500.- po ukazaniu si ksiki z druku...........z 500.-

P. kpt. Meissner otrzyma 25 egz. autorskich. Tow. Wyd. Rj zastrzega sobie pierwszestwo na druk dalszych wyda. (-) Marian Kister

A co si dzieje tymczasem ze Szko Orlt? Idzie, jak woda! Przed kocem roku 1932, tj. przed wyganiciem umowy, ktra zezwalaa wydawnictwu na druk tej modzieowej ksiki w nieograniczonej iloci egzemplarzy przez trzy lata, przezorny pan Wakowicz wznowi po raz ju nie wiem ktry jej wydanie w nakadzie, ktry wystarczy na trzy lata nastpne. Lecz i ten fantastyczny nakad zosta wyczerpany, wic Rj proponuje mi now umow - tym razem na 5% ceny brutto od 2.000 egzemplarzy i 10% od kadego nastpnego tysica. Z tym cyrografem przyjeda do Krakowa pogodny Mefistofeles, Marian Kister. Przyznaje, e wydawnictwo nie ponioso strat na Szkole Orlt, a nawet miao niejakie zyski, pomimo i kapita uwiziony w ostatnim nakadzie tylko czciowo procentowa w cigu owych trzech lat dodatkowych. W kadym razie Marian ma co w rodzaju skrupuw w sprawie umowy z r. 1929 i jest skonny zaofiarowa mi jak premi. Bez porozumienia z panem Melchiorem, na wasn odpowiedzialno! - Wybierz sobie u jubilera najlepszy zoty zegarek na nasz rachunek. Ale ja nie chc zotego zegarka, tylko bardzo adne biurko, ktre wypatrzyem w sklepie znanej firmy meblarskiej Mannego. - Zgoda. Niech bdzie biurko. Idziemy do restauracji U Joska na Stradomiu, eby uczci t wielkoduszn premi. Gsi pipek bez nikogo, pod siedemdziesicioprocentow pejsachwk okazuje si znakomit potraw. Karp po ydowsku take.

Midzynarodowy Zlot do Berlina odbywa si z okazji Olimpiady, a jego regulamin jest rzeczywicie nastawiony na turystyk i bardzo prosty. O kolejnoci miejsc decyduje najwiksza ilo punktw wynikajca z nastpujcego obliczenia: suma przebyych kilometrw podzielona przez moc silnika i pomnoona przez ilo osb zaogi. Przy tym - cztery warunki: 1) start z dowolnego lotniska od godz. szstej rano; 2) ldowanie na lotnisku Rangsdorf przed godz. szesnast dnia nastpnego; 3) lot po trasie, ktra nie moe przecina si w adnym punkcie i 4) wolno ldowa tylko raz na kadym lotnisku porednim. Przystpujemy do dziea we trzech: naczelny lekarz puku, dr Kazimierz M., in. Tadeusz T. z parku lotniczego i ja, oczywicie w barwach Aeroklubu Krakowskiego, z bogosawiestwem jego zarzdu i przykazaniem zajcia jednego z piciu miejsc premiowanych, co wcale nie jest atwe, bowiem prcz nas lec z Polski cztery bardzo dobre zaogi, a ponadto jeszcze ponad 60 innych z jedenastu pastw Europy. Ale mamy dobr RWD-13 i mocne postanowienie: z mieczem albo na tarczy, co si wykada na jzyk bardziej pokojowy - z samolotem albo na noszach! Inynier obj kierownictwo techniczne wyprawy, doktor ma nas podtrzymywa na duchu i na ciele wiedz lekarsk i farmakologiczn, ja jestem pilotem i nawigatorem. Zdecydowalimy si, e z trzydziestu czterech godzin lotu ponad trzydzieci zuyjemy nad ojczyzn (bo diabli wiedz, czy nam Krzyacy nie zrobi jakiego kawau na swoich lotniskach), a dopiero potem przelecimy granic i wyldujemy pod Berlinem, w tym Rangsdorfie.

Wykreliem na mapie ostroktn tras, eby si zmieci w granicach Rzeczypospolitej, Tadeusz zorganizowa wedug niej zaopatrzenie w paliwo, Kazik zaatwi formalnoci paszportowe i dewizowe. Potem rozebralimy z inynierem i werkmistrzem parkowym nasz trzynastk na miaki proszek, zoylimy j z powrotem, zainstalowalimy wiata pozycyjne i na 24 godziny przed startem bylimy gotowi. Przyjechaem na lotnisko o wicie i przed hangarem Aeroklubu zastaem inyniera, ktry pilnowa napeniania zbiornikw. A doktora nie ma... Czekamy, szsta dawno mina, pogoda pikna, szkoda kadej minuty. Obliczyem, e po to aby zaj miejsce bodaj w pierwszej dziesitce, musimy przelecie co najmniej 4.000 kilometrw, co przy redniej prdkoci 160 na godzin zajmie nam 25 godzin. Pozostae dziewi przewidziaem na postoje, formalnoci na kilkunastu lotniskach i uzupenianie benzyny. A tu nasz doktor zaspa... Objawi si dopiero o sidmej, dwigajc wielk torb z aptek i narzdziami chirurgicznymi, jakby si wybiera do porodu, nie na Olimpiad. Waya ze dwadziecia kilo i ten dodatkowy balast wcale mi si nie podoba, ale Kazik si upar: - Jak poamiecie rce i nogi, bdziecie mi wdziczni - powiada poklepujc czarn waliz. - Ja bez tego nie lec. Wzruszya nas jego dbao o nasze koczyny, wic uleglimy i lecimy: ja za sterami, inynier obok mnie, z map, doktor z tyu, na tej torbie. Pierwsze 1.500 kilometrw odstawilimy w 10 godzin. Ale taki lot, prawie bez odpoczynku, to nie jest bardzo zabawny, nawet przy dobrej pogodzie. Ju od jedenastej w nagrzanym powietrzu rzuca jak w ukropie, trasa - zwaszcza na pnocnym wschodzie - bd co bd wymaga sporo uwagi i poza tym - nudno... Bralimy dwukrotnie benzyn na wikszych lotniskach, a teraz w Dbicy (gdzie jest tylko posterunek meteorologiczny i dozorca, ktry stempluje nasz rajdowy karnet) przelewamy zapas z blaszanek do zbiornikw na przelot do Dblina. Napracowalimy si obaj z Tadeuszem serdecznie, podczas gdy Kazimierz wysiadywa swoj lekarsk torb, (zreszt bez adnego rezultatu, bo nic si z niej nie wykluo) i uruchomiwszy silnik ruszamy do startu. Lotnisko jest niewielkie - 400 na 400 metrw, trawa nie skoszona - jak na prerii - hamuje wybieg, a wiatr wieje od strony linii telegraficznej. I akurat nad drutami silnik nawala... Nie mam ani dostatecznej wysokoci, ani prdkoci, eby zawrci, wic lduj na jakiej czce za drog. czka jest znacznie mniejsza od lotniska: gdyby si na niej pasy si dwie krowy, nie byoby ju miejsca na awaryjne ldowanie, a poza tym obie zdechyby z godu. Na domiar zego teren opada i koczy si rowem. Ale RWD ma hamulce, wic wyczywszy kontakt zatrzymuj j o metr przed t przeszkod. - No, udao si! - wzdycha inynier. - Ju mylaem, e skoczymy rajd w Dbicy. Ale doktor, ktry najpierw pozielenia, a teraz zrobi si na gbie ty jak dojrzaa renkloda, nie poprzestaje na westchnieniach. Potok wymowy leje si z niego ciurkiem: - Rozumie si, e skoczymy w Dbicy! Bo wycie tak przygotowali maszyn. To si robi dokadnie: odstawia si na miesic wczeniej i wymienia si zuyte czci, nie tak! - Nie - jak? -- pyta inynier grzebic w silniku. - Nie tak jak wy. Ja wiem, cocie tam robili?

- Jak nie wiesz, to nie gadaj. Ale milczenie jest jedn z nielicznych cnt, ktrych nasz doktor nie posiada. - Nawet nie wiem, jak my si teraz dostaniemy do Krakowa. Bo tu przecie nie bdziemy siedzieli. Ja przynajmniej nie mam zamiaru. Jad do Berlina pocigiem. Nie myl traci przez was urlopu i okazji zobaczenia tego wszystkiego. Ale to zawsze u nas tak si robi - byle jak, bez dozoru. Na taki rajd maszyna powinna by jak zegarek... Sprawdzamy z Tadeuszem zapon, iskrowniki, kable, a znad polowego lazaretu pynie dalej: - adniemy si urzdzili... Jak tu w dzie silnik nawali, to co bdzie w nocy? Ale pewnie: pan kapitan wykreli tras i zadowolony. Pan inynier zaoy owietlenie i ju. A silnik zostawilicie werkmistrzowi. Co jego obchodzi, czy dolecimy, czy nie? To trzeba samemu dopilnowa. Macie dobre miejsce w zawodach. Macie zlot gwiadzisty - w Dbicy! Macie 4.000 kilometrw. Macie Berlin... - Nie pacz i ciesz si, e yjesz - mwi. - Moglibymy tu lee w tym rowie. - Jeszcze by tego brakowao! A w ogle trzydzieci godzin w powietrzu, to nie ma najmniejszego sensu. I jeszcze w nocy... Rozkrcamy ganik, wyjmujemy filtr, przedmuchujemy przewd benzynowy i - jest! Kawaek skruszaej gumy wylatuje z rury, a za nim sika benzyna! Dopyw by zatkany... - No - prosz! - tryumfuje Kazimierz. - Czy to tak powinno by? To nie mona byo zaoy nowego przewodu?! Teraz si znw zatka. Nie warto nawet lecie do Dblina. Ju godzin zmarnowalimy tutaj. Jeeli nawet dolecimy, to na ostatnim miejscu. Koczymy dokrca pokrywk ganika i Tadeusz bierze si do zapuszczania stutrzydziestokonnego Waltera, podczas gdy ja siadam za sterem, a Kazik gada. - Ciekawe, gdzie teraz wyldujemy. Pewnie pod Mielcem... - Wyczony, peny gaz! - Peny! - ...jeeli w ogle ten silnik bdzie chcia zaskoczy, bo przecie nie wiadomo, czy to naprawd tylko przewd by zatkany... - May gaz! - May! - Ja wam mwi: najlepiej wraca do Krakowa, pki jeszcze widno. Nie ma si co pcha na nie przygotowanej maszynie, zwaszcza jeeli mamy lecie w nocy... Albo ju przenocowa w Dblinie i jutro lecie prosto do Berlina... - Kontakt! - Kontakt! - i rrr! - zaskoczy. Wciskam hamulce, pene obroty przy jednej serii wiec, przy drugiej. Pali znakomicie. Ale inynier poobciera sobie palce przy tej robocie i trzeba mu je opatrzy, wic na pierwszy plan wyjeda

apteka oraz Kazimierz, ktry zostaje powoany do czynu, wraz z ca swoj wiedz lekarsk i znw tryumfuje: jego przezorno przynosi pierwsze owoce! - Troch bdzie szczypao - powiada odkorkowujc flaszk z ciemnego szka - ale zaraz przejdzie. tawy pyn kapie na do Tadeusza. - Szczypie? - Nie, wcale nie szczypie. - To niemoliwe: musi szczypa - owiadcza kategorycznie naczelny lekarz puku, dolewajc jeszcze. Teraz szczypie? - Nie szczypie. Bardzo mi przykro, ale - moe to nie ta flaszka? Kazimierz spoglda na niego z gry, lecz okazuje si, e pacjent ma racj: zamiast wod utlenion polewaj mu do kroplami na rozstrj odka. Doktor jest troch speszony, wic pocieszamy go, e mogo by gorzej, gdyby Tadeusza brzuch rozbola, bo wtedy zapewne yknby tej wody... Wreszcie opatrunek skoczony. Lecimy do Dblina! Lduj tam o sidmej i kouj prosto do hangaru eskadry pilotau. Jest sobota - loty szkolne skoczyy si w poudnie, ale przed hangarem czekaj dwie brygady mechanikw i st. m. wojskowy Czy. ciskam go serdecznie, a potem - raz-dwa! Benzyna, olej, wymiana tego przewodu na wszelki wypadek i prba silnika po oczyszczeniu wiec. Zrobili to w 20 minut! Kazik upewnia si, czy nam znw co nie nawali w drodze. - Nie ma prawa! - mwi stanowczo jeden z brygadzistw. - Niech pa major zapyta kapitana Meissnera. - A skd kapitan moe wiedzie, czy wycie czego nie pokpili? Mechanik jest nieco uraony. Mierzy naszego doktora niechtnym spojrzeniem. - Wie, panie majorze! Kapitan Meissner nas zna. Ten argument wydaje si Kazimierzowi nieco enigmatyczny, niemniej jednak znacznie polepsza jego samopoczucie. No - moemy lecie. Mamy przed sob czterysta trzydzieci kilometrw do Wilna, soce chyli si tu nad horyzontem, a nawigacja po ciemku na tej trasie nie naley do atwych. Kiedy minwszy Siedlce przelatujemy nad Bugiem, jest ju zupeny zmrok. W poowie drogi, daleko na lewo wida wiata Biaegostoku, a potem - lasy i lasy... Czarna, bezbrzena puszcza, jakie moczary i bagna, spowite w biae welony mgie, puste obszary bez drg, bez wsi, bez jakichkolwiek punktw orientacyjnych, i znowu lasy. Tylko daleko za nami wski pas nieba podbiega przydymion czerwieni i fioletem. Chce mi si spa, nogi i krzy cierpy od dugiego siedzenia, wszystkie stawy zaczynaj bole. W miniach gromadzi si niecierpliwa energia, z przyjemnoci kopnbym teraz pik, albo Kazimierza w zadek, przebiegbym z p kilometra, albo przepynbym crawlem jak rzek. Inynier sprawdza moje obliczenia nawigacyjne.

- Jeszcze tylko ze 35 kilometrw. Jaka szosa przewija si pod nami jak popielata wstka na tle czarnej ziemi, przeskakuje rzeczk i wsika w las. Potem gwiazdy przegldaj si w jeziorach, ktre acuchem le w poprzek trasy, czarne, tu i wdzie zasnute mg, tajemnicze... - Wida wiata - mwi inynier. - Troch na prawo. To chyba lotnisko? - Chyba. Dalej na prawo powinien by tor kolejowy, a lotnisko tu przy nim. Wypatruj, czekam. Przede mn, za lekk mgiek budzi si coraz wicej wiateek. Wspinaj si na wzgrza, opadaj niej, ustawiaj si w dwuszeregi, tworz pkola, wzy i klamry. Od czasu do czasu byskaj kolorowe neony reklam, jak klejnoty. Wszystko to peza w mroku, znika i ukazuje si znowu, roi si jak tum witojaskich robaczkw. Wtem czerwona gwiazda na prawo zaczyna pyn na jednym poziomie ze skrzydem maszyny: lewe wiato pozycyjne samolotu albo maszt radiostacji lotniskowej. Okazuje si, e maszt. Sabo owietlone bloki hangarw wyamuj si z mroku, wskanik kierunku wiatru byszczy zielono i kto sygnalizuje rczn latark elektryczn. Zamykam gaz, schodz, troch po omacku, bo na lotnisku nie ma lamp granicznych. Ziemia, czarna i gboko podpywa coraz bliej, wiata hangarw wspinaj si a na horyzont. Paska, rozpdzona rwnina ucieka w ty o dwa metry poniej gondoli. Lekkie municie koami - cigam ster - drga podwozie i rechoce poza po kretowiskach. Siedzimy. Jest dwudziesta druga pitnacie.

W kasynie czekaj przedstawiciele miejscowego Aeroklubu i dziaa bufet. S te wiadomoci o pozostaych zaogach: kpt. Peterek przed godzin odlecia std do Krakowa, odwaliwszy - podobnie jak my - ponad 2.000 kilometrw, dwie zaogi bd nocoway w Lublinie, bo pogoda si psuje i nie chc ryzykowa, nic pewnego natomiast nie wiadomo o zaodze tutejszej. Podobno ldowaa gdzie przymusowo w drodze... Warunki atmosferyczne rzeczywicie nie s zachcajce: od poudniowego zachodu id burze i deszcze. S ju blisko. Istotnie, gdy koo jedenastej wracamy do maszyny, wida, e co si wici: ksiyc jest mtny, w lisiej czapie, zakatarzone gwiazdy wiec tylko na pnocy, powietrze jest parne i duszne. Kazikowi znw mina zrzeda. Za to inyniera ogarn nastrj bojowy: koniecznie chce pilotowa, jakkolwiek jeszcze nigdy w nocy nie lata, a w dzie te niewiele. Wydaje mu si, e to nic trudnego, zwaszcza e przecie mamy podwjne stery. - Dobrze, ale ja wystartuj. Potem moesz si mczy sam. Lecimy. Dla uatwienia bior kurs na Biaystok i dopiero potem oddaj mu prowadzenie. Jest bardzo ciemno, horyzontu nie wida, a lot wedug przyrzdw wcale nie jest atwy dla modego pilota nie obytego ze lepym pilotaem. Maszyna raz po raz ucieka z kursu, trawersuje, zbacza na lewo, i po upywie p godziny Tadeusz ma tego dosy. Przejmuj stery i skrcam troch na pnoc, eby odrobi to zboczenie. Powinnimy by gdzie na poowie drogi do Grodna, w pobliu tego toru kolejowego. Musz uwaa, bo tu niedaleko na pnocny zachd jest granica, wic lepiej mie tor pod rk. Ale kto go tam wypatrzy po ciemku w tych lasach...

Tymczasem poudniowo-zachodni wiatr wzmaga si i pdzi coraz groniejsze chmury, a na poudniu i przed nami byska si raz po raz. Schodz poniej stu metrw, eby nie przegapi toru kolejowego. Nie ma go i nie ma. Diabli wiedz moe ju przelecielimy nad nim?... Chmury poykaj ostatnie gwiazdy, niebo staje si rwnie czarne jak ziemia i zaczyna pada deszcz. Inynier wieci potn latark elektryczn, bo pod nami nic nie wida, a nie mona zaufa wycznie busoli przy tak silnym bocznym wietrze. Ostrzega mnie ilekro zanadto zniamy si nad drzewami i szuka toru. Ale toru nie ma... Zaczyna to by denerwujce. Czas duy si, uwaga w tym lepym locie napita jest do najwyszych granic, a zmczenie po osiemnastu godzinach prowadzenia maszyny daje si we znaki. Na domiar zego wichura tarmosi samolot tak, e wszystkie przyrzdy dostaj konwulsji. Znw mija p godziny. - Chciabym wiedzie, gdzie my waciwie jestemy - mwi Tadeusz. - A ja bym chcia wiedzie, w jakim pastwie zawadzimy o jak wie i rbniemy w las - formuuje swoje yczenia Kazimierz. - Bo Polska chyba si ju pod nami skoczya. Zoszcz mnie obaj, bo sam nie jestem cakiem pewien. Ale w tej samej chwili dostrzegam na prawo un, ktra czerwieni skbiony puap chmur. - Jestemy w Chinach - owiadczam spokojnie. - Wanie mijamy ich stolic: Grodno. - Jak Boga kocham, tor kolejowy! - woa inynier. - Patrzcie: pocig! Istotnie, wida owietlone okna wagonw i tawe lepia parowozu. Ale ten tor tworzy niemal prosty kt z kierunkiem naszego lotu i widz, e Tadeusza znw ogarnia zwtpienie. - Nie martw si, Tadziu. To jest boczna linia z Grodna przez Mosty do Wokowyska. Sprawd na mapie. Inynier sprawdza: tor, szosa, rzeka, na prawo iskrz si wiata ulic i domw, wic oddycha z ulg, a potem zamyka okno kabiny i gasi swoj latarni morsk. Kazik otrzsn si ze zgrozy, ktra paraliowaa mu jzyk i pytluje, e waciwie ocalelimy tylko cudem, e takie latanie na nos nie ma sensu i ebym si teraz trzyma toru obiema rkami, bo jeszcze nie wiadomo, co bdzie dalej. - Dalej bdzie Biaystok. Ju go wida. - Gdzie?! - pyta inynier. - Na chmurach, przed nami. Za kwadrans zobaczysz wiata. Blada una majaczy prosto na kursie, zmienia barw, staje si coraz wyraniejsza, coraz ywsza, potem w dole zaczynaj si arzy iskry - jak w popiele wypalonego ogniska, a wreszcie strzelaj wiatem i w powietrzu dokoa samolotu zoc si smugi deszczu. Przelatuj nad miastem, polniewaj mokre, wyludnione ulice midzy rzdami domw, ktre kolejno wstaj, prostuj si, zezuj spode ba na warczc maszyn i kad si do snu na drugi bok. Potem uny innych miast i miasteczek wskazuj drog: apy, Zambrw, Ostrw Mazowiecka, Wyszkw, Woomin...

Warszawa z daleka bucha wiatem, cho przykryta brudn, szar pierzyn chmur i zalewana deszczem. Idzie kolejna burza, wicher szaleje, niebo szarpi bkitne i ogniste byskawice, trzeszcz pioruny, ale przecie wiem ju na pewno, e wygram t gr o nocny przelot. - To byo warte strachu - mwi inynier. - Wiesz, miaem pietra, tam przed Grodnem. Doktor pewnie ma nadal, ale milczy jak gaz... Jeszcze nie wyldowalimy, wic za wczenie na odprenie. I wicher poniewiera maszyn, a dech zatyka... Ale na koniec wida Okcie: rubinowy raniec lamp granicznych nagle pojawia si w dole i strzaa wskazujca kierunek wiatru zaczyna wszy: na lewo - na prawo, zgodnie z gwatownymi porywami szkwaw. Usyszeli nas! Zmniejszam obroty, zachodz na prost - pod t zwariowan wichur. Rzuca na skrzyda, wypiera w gr, rozpaszcza si i staje dba, a pode mn yskaj kaue, ziemia pdzi, zblia si, zwalnia, to znw zapada si, jakby pod rwnin lotniska przebiegay wzburzone fale sejsmiczne. Wreszcie udaje mi si posadzi maszyn w tym wrztku, spod k tryskaj gejzery wody, sycha plusk, szum ulewy i wycie wiatru. Ostronie wciskam hamulce, potem wolno kouj do hangaru, skd kto sygnalizuje latark, a potem zatrzymuj si na betonowej pycie i wyczam silnik. Uff! Przyjemnie jest poczu ten nieruchomy beton pod stopami.

Zbiorniki mamy prawie puste, zamwionej benzyny nie ma, hangary pozamykane i nikt nas nie oczekuje, mimo e inynier zapowiedzia nasz przylot midzy pnoc a trzeci. Tu nie Dblin!... Doktor naturalnie nam przypisuje ca win, ale nie suchamy jego utyskiwa, bo przecie trzeba w jaki sposb zdoby paliwo, co o tej porze nastrcza niejakie trudnoci. Na szczcie sub oficera inspekcyjnego puku peni por. L., ktry za moich czasw koczy pilota w Dblinie, wic udaje mi si nakoni go do czynw ryzykownych. Najpierw cigamy z ek kilku zaspanych mechanikw, otwieramy hangar dywizjonu bombowego i wprowadzamy RWD- pod dach. Potem - poniewa deszcz leje nadal, klucze od magazynu z paliwem zabra oficer techniczny, a w hangarze benzyny w beczkach przechowywa nie wolno - spuszczamy j ze zbiornika pierwszego z brzegu bombowca. Inspekcyjnemu wypisuj (dla dowdcy dywizjonu, ktry jest moim przyjacielem od lat dziesiciu czy dwunastu) owiadczenie, e to ja sam dopuciem si tej kradziey, prosz o agodny wymiar kary (o ile monoci - z zawieszeniem) i w ten sposb katastrofa zostaje zaegnana. Tymczasem benzyna cieknie wolno do podstawionego wiadra, a my wyazimy ze skry, bo czas upywa... Kazimierz na szczcie spa w jakim kcie i nie udziela nam poucze, jak si to powinno robi, wic wytrzymalimy nerwowo do koca. O wp do czwartej jestemy gotowi. Deszcz przesta pada, wiatr si uspokoi, ale za to nad mokr ziemi stoi mga. Gsta, tawa w wietle latar, lepka i zimna. Jest jeszcze zupenie ciemno, niebo zawalone chmurami, ale przecie zanim dolecimy do Grudzidza, chyba si przetrze i rozwidni, bo na pnocy warunki atmosferyczne maj by lepsze. Obudzilimy Kazika, podzikowaem porucznikowi i mechanikom, zaadowalimy si i - gazu. Prawie zaraz na starcie, ledwie zobaczyem Wis, weszlimy w paskudn mg. Lecimy znw na lepo, wedug przyrzdw, inynier pilnuje kursu, a doktor prorokuje, e poamiemy gnaty w Prusach Wschodnich.

Spa mi si chce, oczy piek, z niecierpliwoci czekam, kiedy maszyna wyjdzie ponad t wat, wskazwka wysokociomierza wolno peznie po tarczy z podziak, a dokoa cigle szaro i szaro, jakby si to nie miao skoczy. Wreszcie na wysokoci tysica dwustu metrw otwiera si niebo i byskaj gwiazdy, a pod nami ciele si biaa, aksamitna rwnina, ktrej wschodnie krace zaczynaj lekko rowie. O wp do pitej gwiazdy bledn, wsikaj w bkit, a mga stopniowo rozwiewa si i od czasu do czasu wida ju fragmenty terenu, jakie lasy, pola, odcinki drg. Potem soce wylewa si w powodzi blasku zza horyzontu i dugie cienie lasw, drzew, chat kad si na umiechnit ziemi. Pod nami wije si Drwca, porzdne czyste pomorskie miasteczka wyaniaj si jedno po drugim z resztek mgy, ciemniej gadkie tafle jezior, coraz wicej torw kolejowych i drg zbiega si tam w dole, a wreszcie spoza lasw ukazuje si stalowa tama Wisy i na prawo od kursu - Grudzidz. Znw bierzemy benzyn i znw lecimy dalej, tym razem na poudnie, do odzi, a potem do Katowic. Teraz, w dzie, gdy pogoda sprzyja, ten lot po atwej trasie staje si coraz bardziej nucy. Midzy odzi a Katowicami zdrzemnem si, podczas gdy Tadeusz zastpi mnie przy sterach, ale ju za Czstochow Kazimierz domaga si, ebym ja pilotowa, bo inynier moe si pomyli i wyldujemy w Czechosowacji. Wic jeszcze dwadziecia minut i siadamy na katowickim lotnisku. niadanie, benzyna, krtki powierzchowny przegld silnika i start do Gdyni. Trzy godziny z lekkim poudniowym wiatrem... Silnik mruczy jednostajnie, usypiajco, jaka lska mucha dostaa si do kabiny i bzyka na szybie, po czym sumiennie czyci sobie tylnymi nkami tczowe skrzydeka i znw bzyka. Nudno - oszale mona! Inynier drzemie, Kazik pochrapuje. Po raz nie wiem ktry przelatuj nad Wis, poniej Torunia, potem na zachd od Grudzidza, potem mijam Gdask i wreszcie wida morze. Jest szaroczarne jak grafit i wydaje si nieruchome jak ogromna pyta oowiu, w ktrej utkwiy mae wrzeciona statkw. Jaka wspaniaa, uskrzydlona aglami fregata wchodzi na red, stalowe szkielety dwigw o dugich, yraf ich szyjach wsz po nabrzeu, jasne, zotawe plae upstrzone s ctkami ludzi w kostiumach kpielowych. Ach, przespa si na ciepym piasku!... Nie mamy czasu na spenienie takiej zachcianki: dochodzi dwunasta. Lduj w Rumii, benzyna, olej, stempel na karcie i start! Kurs na Pozna - 203. W awicy, na poznaskim lotnisku jestemy przed drug, w Berlinie mamy by przed czwart, a tu jeszcze odprawa celna, paszportowa i kontrola tryptyku na samolot. Doktor z Tadeuszem poszli to zaatwia, a ja czekam, pal jednego papierosa po drugim i licz: do Berlina jest 250 kilometrw, wic musimy wystartowa najpniej 20 minut po drugiej: za kwadrans. Kto opowiada, e Peterek zabdzi w nocy podczas burzy, nie doleciawszy do Krakowa, ale leci dalej. Ma jakoby ponad 4.000 kilometrw. Dwie inne polskie zaogi ju s w Niemczech. Sucham tego jednym uchem. Trzeba przecie lecie jak najprdzej - jeeli cay dotychczasowy nasz wysiek nie ma pj na marne... Jest kwadrans po drugiej, kiedy zjawia si Kazik. - Jeszcze 10 minut.

- To daj mi czego na uspokojenie, bo zdemoluj samolot. Jest nieco zmieszany. Podaje mi pust flaszk. - Wiesz, skoczy mi si ten rodek. Ale jest doskonay. Na podtrzymanie energii i na uspokojenie nerww. Popucz herbat i wypij. - Sam wszystko wyopae?! Bodaj ci... Pucz flaszk i wypijam to wistwo, ktre naturalnie pomaga tyle, co umaremu kadzido, ale wanie wraca inynier, wic natychmiast zabieramy si do uruchomienia silnika. W takich okolicznociach uparte stalowe bydl zwykle narowi si i ani myli zaskoczy. Trzej mechanicy Aeroklubu Poznaskiego ociekaj potem, prbuj tak i owak, a Walter milczy... Nie ma innej rady - trzeba go zaczarowa. Kazimierz wanie kusuje ku nam z papierami, wic bierzemy go w rodek midzy siebie i cigniemy poza maszyn rozmawiajc obojtnie o wyszoci poznaskiego piwa nad krakowskim. Doktor zrazu podejrzewa, e uleglimy poraeniu sonecznemu, a nastpnie domaga si, ebymy przestali robi z niego wariata, bo dochodzi wp do trzeciej. - Nie przeszkadzaj - mwi. - Udajemy, e si nam nie pieszy. - Dlaczego? - Bo silnik nie chce zaskoczy. To jedyny sposb. I w tej samej chwili Walter da si oszuka: warkn, prychn dymem i ruszy! No, to - do maszyny! Prba na penych obrotach, kouj na start i - gazu! Kurs na graniczn bram przelotow w Zbszyniu, a potem ju Trzecia Rzesza: betonowe szosy, obmurowane koryta rzek, brzydkie, ale porzdne zabudowania, lasy jak kompanie piechoty na defiladzie. Ale krajobraz niewiele mnie obchodzi. Prdko i kurs: 180 kilometrw na godzin i 276 stopni na busoli, bo nie zdymy... Siedem minut przed czwart wpadamy nad Berlin. Rangsdorf ley na poudniowy wschd od miasta, wic okram kamienne wysypisko domw i labirynt ulic omotany sieci torw kolejowych. Jedno lotnisko, drugie... Nie to, i nie to! Rangsdorf jest nad jeziorem. Jeszcze cztery minuty. Jeszcze trzy... Leci wodnosamolot, znia si. - Jest! - woa inynier. - Tam! Przymykam gaz, zachodz pod wiatr. Gorcy silnik strzela, jak na wiwat. Zielony prostokt trawnika z biaym napisem BERLIN-RANGSDORF ukazuje si w dole obok wyoonego znaku T. Kad samolot w ostry lizg - na prawe, na lewe skrzydo, rwnam, siadamy jak na popisie - tu przy posterunku startowym, i wszyscy trzej spogldamy na zegarki. Brak minuty do godziny szesnastej! - Ausgezeichnet!67 - mwi ktry z sdziw sportowych stemplujc nasz karnet.

67

Ausgezeichnet - doskonale - wspaniale.

Najpierw - przynagleni tym nerwowym finiszem - idziemy do toalety, ktra jest czysta jak sala operacyjna i pachnie jak drogeria. Tak jest zreszt niemal wszdzie w Niemczech, nie tylko w instytucjach i lokalach reprezentacyjnych. Porwnanie z polskimi ubikacjami tego rodzaju wypada na nasz niekorzy... Myjemy si w kolosalnych umywalniach z biec ciep wod, po czym poddajemy si zabiegom fryzjerskim w ssiednim salonie z fotelami dla sybarytw. Niewiele brakowao, ebym zasn w takim fotelu podczas golenia. Zimna rozpylona woda koloska - oryginalna Maria-Farina - przywrcia mi przytomno. Wystawny obiad dla stu kilkudziesiciu goci i kilkunastu przedstawicieli Aeroklubu Niemieckiego uwietniaj - jak w Hamburgu w roku ubiegym - upiorne kurczta, dobre wina reskie (i kiepskie francuskie), sery, owoce i haniebna czarna kawa z cykori! Po przemwieniach i toastach, przy tej kawie przewodniczcy midzynarodowej komisji sportowej ogasza wyniki zawodw: I miejsce Czesi, Fuksa i Hejtmanek na samolocie Praga-Baby z trzydziestoszeciokonnym silnikiem (3.100 km); II - te Czesi na takiej samej pyrkawce (2.500 km); III - Polacy, zaoga lept. Peterka na RWD-13 z 130konnym Walterem (4.225 km); IV - Szwedzi Simonsson i Hartman na Klemmie z silnikiem Hirth 80 KM (4.126 km); V - my na RWD-13 (4.125 km). Nie liczyem na tak dobry wynik i bardzo si ucieszyem. Tadeusz poczerwienia i kaniajc si podczas oklaskw przewrci krzeso. Kazik wypi pier i godnie przyj zasuony aplauz. Nagrody s raczej skromne i banalne: dla wszystkich czonkw zwyciskich zag bezpatny wstp na trybuny stadionu olimpijskiego, a poza tym - nesesery, zestawy narzdzi do obsugi silnika, albumy itp. Tylko nasz pit nagrod stanowi uniwersalna legitymacja na bezpatne uywanie wszystkich publicznych rodkw transportu na dowolnych trasach III Rzeszy w czasie trwania Olimpiady. Bardzo mi to odpowiada: - Polec sterowcem Hindenburg z Berlina do Friedrichshafen i z powrotem! Doktor wzrusza ramionami. On nie zamierza opuci ani jednego dnia na trybunach. W duszy inyniera toczy si walka, bo chciaby zobaczy take stoczni sterowcw i polecie tym Hindenburgiem, ale ostatecznie zwycia w nim kibic sportowy. - No to nie. Polec sam. Na razie jedziemy na kwatery. Przed siedzib Aeroklubu czekaj samochody i oddziay Hitlerjugend. Kadej zaodze przydzielono takiego opiekuna w brunatnej koszuli ze swastyk oraz kierowc wozu, ktry ju ma adresy. Trzeba przyzna, e organizacja jest tu znakomita: bagae, ktre zostawilimy w szatni, s ju w samochodzie, a gdy kolejno wysiadamy na ulicy Richthofena, gospodarze oczekuj nas na progach. Mieszkam u emerytowanego urzdnika, ktry wraz z on zajmuje dwa pokoje z kuchni i azienk w dugim, czteropitrowym bloku zbudowanym przez magistrat. - Dawniej o mieszkanie w Berlinie byo trudno - zwierza mi si Frau Schupke. - Ale nasz kochany Fhrer kaza zbudowa nowe dzielnice i teraz nie brak tanich mieszka dla porzdnych obywateli. Porzdni obywatele to, naturalnie, zwolennicy Hitlera. Przypuszczam, e wszystkich uczestnikw zawodw umieszczono u takich wanie obywateli - pewnych, zaufanych, wyprbowanych hitlerowcw...

Fhrer jest cigle na ustach moich gospodarzy. S nim oczarowani, na kade wspomnienie o nim ich twarze rozjania bogi umiech. Nazajutrz przy niadaniu Frau Schupke oznajmia: - Wir haben heute Hitlerswetter! - Co to znaczy? - Schnes Wetter68 - wyjania, troch zdziwiona, e nie rozumiem, i Hitler jest synonimem wszelkiego dobra i pikna... Widziaem ten idea in persona na trybunie honorowej podczas uroczystego otwarcia igrzysk olimpijskich, a poza tym kilkakrotnie, gdy jecha samochodem przez miasto. Za kadym razem ulice, ktrymi posuwa si jego zmotoryzowany orszak, byy zamknite dla ruchu koowego, zjawiaa si gwardia SS w czarnych mundurach, tworzc szpalery wzdu chodnikw, a potem rozlega si entuzjastyczny wrzask tumu oczekujcego cierpliwie za plecami gwardzistw. Czarny otwarty samochd z policj, jasny wz Fhrera, i znw czarny, policyjny. Pyzaty mczyzna, o pospolitej czerwonej twarzy i tustych czarnych wosach, odpowiada gestem na powitania porzdnych obywateli, mieje si, mwi co do towarzyszcych mu oficerw. mieszne wsiki jak dwie muchy czerniej mu pod nosem. Nie jest imponujcy ten dyktator, ktry trzsie Europ: wyglda na sprzedawc w sklepie kolonialnym, na poktnego doradc sdowego, na drobnego aferzyst - nie na ma stanu... A przecie, mimo to jest niebezpieczny! Potrafi rozpali niemiecki szowinizm, wmwi w porzdnych obywateli, e Germanie s nadludmi i - jeszcze par lat, a signie po wadz nad Europ - moe nad wiatem?... Nasz doktor tonie w zachwytach: - Pracuj - nie ma bezrobotnych. - Za to s obozy koncentracyjne - mwi. - No, pewnie: porzdek musi by! ebrakw i godnych te nie ma. - Ciekawe, co z takimi robi... - Zapdzaj do roboty. Tu praca wre! - Aha. Podobno najbardziej wre w ukrytych fabrykach broni. - E, przesada! Widziae te betonowe autostrady? Lotniska? - Widziaem. Tego si nie da cakowicie ukry. - Ukry, ukry... Tu nie ma co ukrywa - jest si czym pochwali! Potga... - Wanie: przeciw komu ronie ta ich potga? Doktor nie odpowiada na to pytanie. Wzrusza ramionami. - Ja si bd martwi?

68

Hitlerwetter, schnes Wetter - hitlerowska pogoda, pikna pogoda.

Nie poleciaem sterowcem do Friedrichshafen, bo rzekomo wszystkie sto cztery miejsca pasaerskie byy zarezerwowane na dziesi dni naprzd. Nie uwierzyem w t szalon frekwencj, poniewa urzdnicy i kierownicy portu bardzo dugo naradzali si, co pocz z takim klientem. Zapewne zarzd Aeroklubu Niemieckiego nie przewidzia, e wpadn na pomys darmowej podry Hindenburgiem... Ale pojechaem nad Jezioro Bodeskie pocigiem, widziaem z daleka stoczni Zeppelina (Wstp wzbroniony - cile tajne...), pozwolono mi nawet zajrze do gondoli Hindenburga i zobaczy jego start do kolejnego lotu. Z przyjemnoci stwierdziem, e wszystko, co o stronie technicznej sterowca L-59 napisaem w powieci pod tym tytuem, zgadza si z rzeczywistoci. Nie zgadzay si natomiast informacje aktualne dotyczce braku biletw na przelot: z Friedrichshafen odleciay tylko 83 osoby; byo 21 miejsc wolnych...

Rozdzia 19 Od mierci marszaka Pisudskiego polsk polityk zagraniczn kieruje samodzielnie pk Jzef Beck, ktry zreszt jest ministrem tego resortu od r. 1932. Przy formalnym utrzymaniu sojuszu z Francj, dla tym wikszego bezpieczestwa od strony III Rzeszy, a take aby podkreli sw niezawiso wobec wielkich mocarstw, Polska zawara pakt nieagresji z Hitlerem. Lecz ten pakt w gruncie rzeczy wymierzony jest przeciw Zwizkowi Radzieckiemu, Austrii, Czechosowacji i Litwie; ley bardziej w interesie Niemiec ni Polski... W marcu r. 1938 rzd polski wysa ultimatum do Litwy, groc si w wypadku odmowy nawizania z Polsk stosunkw dyplomatycznych. Rydz migy zarzdzi koncentracj wojsk na granicy, a kilka dywizjonw lotniczych z rnych pukw przeleciao do Wilna i Lidy. Litwa ulega wobec tej demonstracji. Potem - w czasie konfliktu sudeckiego - ju zupenie wbrew wasnym interesom - stanlimy po stronie Hitlera: 2 padziernika dywizje polskie zajy Zaolzie w Czechosowacji. A potem Niemcy zaday przyczenia Gdaska do Rzeszy i eksterytorialnych pocze komunikacyjnych przez polski korytarz... Sytuacja gospodarcza Polski, poczynajc od r. 1935 zaczyna si poprawia: w czteroletnim planie inwestycyjnym powstaje Centralny Okrg Przemysowy (w rejonie Sandomierza), rozbudowuje si nowoczesny port morski w Gdyni, ronie Polska Marynarka Handlowa, LOT rozporzdza coraz wiksz iloci nowoczesnych samolotw pasaerskich i przedua linie lotnicze do Palestyny, Bejrutu, Kopenhagi, Budapesztu, Belgradu, Wenecji, Rzymu i Helsinek, rozwija si owiata i kultura. Tylko reforma rolna posuwa si wim krokiem i na wsi panuje nadal stagnacja, a w caym kraju cigle jeszcze jest okoo miliona bezrobotnych.

Polskie lotnictwo wojskowe pod wzgldem jakoci i iloci samolotw coraz bardziej pozostaje w tyle za siami powietrznymi innych pastw europejskich. Zaledwie cz dywizjonw myliwskich otrzymaa samoloty P-11; wikszo lata na P-7, ktre wprawdzie w r. 1931 byy rewelacj, ale dzi s ju przestarzae. Zreszt P-11 (konstrukcja z r. 1933) o maksymalnej prdkoci 390 km/godz. te ustpuj wartoci bojow nowoczesnym myliwcom francuskim i angielskim (a zapewne take

niemieckim). Nowsza jego wersja - P-24 z r. 1934 - budowana jest wycznie na eksport do krajw bakaskich. Dywizjony liniowe lataj jeszcze na Potezach XXV, a nawet XV (rocznik 1924-25!) i na Breguetach XIX (1922-23). Podczas przelotu do Wilna i Lidy na wojn z Litw kilkanacie tych gratw ldowao przymusowo w drodze... Bardziej nowoczesne Karasie (P-23) dopiero zaczynaj w chodzi na ich miejsce. O eskadrach towarzyszcych, przeznaczonych do zada rozpoznawczych i cznikowych dywizji, nawet nie warto wspomina. Ich samoloty (-2 i R-XIII) maj prdko ok. 160 km/godz. i s bardzo sabo uzbrojone. Mog od biedy spenia swoje zadania podczas manewrw, ale w nowoczesnych dziaaniach wojennych zapewne nie odegraj adnej roli. Co prawda w biurach konstrukcyjnych Pastwowych Zakadw Lotniczych opracowuje si kilka nowych maszyn, a niektre prototypy ju s w budowie. Najbardziej uda si bombowiec o (P-37), ktrego seryjna produkcja ma ruszy lada miesic, lecz na przeszkodzie wikszym zamwieniom stoi chroniczny brak kredytw. Samolot zwiadowczo-obserwacyjny Mewa z silnikiem o mocy 725 KM i prdkoci do 360 km/godz., lekki bombowiec Sum (prdko maks. 470 km/godz.), dwusilnikowy dwumiejscowy Wilk uzbrojony w dziako 20 mm i 4 karabiny maszynowe (prdko 465 km/ godz.) i myliwiec Jastrzb (2 dziaka, 4 karabiny maszynowe, prdko 450 km/godz.) - to dopiero muzyka przyszoci: od prototypu do produkcji seryjnej w naszych warunkach upyn dwa-trzy lata, a tymczasem... Tymczasem przygotowuje si rezerwy pilotw. LOPP w r. 1936 uruchomia cywiln szko pilotau pocztkowego w Aleksandrowicach pod Bielskiem, a we wrzeniu r. 1937 przekazaa Aeroklubom i orodkom przysposobienia lotniczego 126 samolotw szkolnych i turystycznych ze skadek spoeczestwa. W trzech pukach lotniczych zorganizowano szkoy pilotw dla podoficerw nadterminowych. Nasi modzi piloci i nawigatorzy s dobrze wyszkoleni. Lataj z sercem, z talentem. Kandydatw do szk lotniczych jest wielekro wicej ni miejsc w tych szkoach. Lotnictwo cieszy si wielk sympati caego spoeczestwa, ktre nie skpi skadek na jego rozwj. Wic moe nie jest tak le? Moe za kilka lat dogonimy i nawet przecigniemy innych? Oby nie za pno!...

Dyrektorem Rozgoni Krakowskiej Polskiego Radia jest b. dyrektor banku, Bronisaw Winiarz, powoany na to stanowisko gwnie dlatego, e pierwszy w Krakowie mia odbiornik radiowy. Mimo tak skromnych kwalifikacji, wybr okaza si trafny: zalety osobiste, znajomo ekonomii i administracji wystarczajco wyrwnuj niejakie braki w przygotowaniu cile fachowym. Dyrektor programu, Stanisaw Broniewski, z wyksztacenia i zawodu jest inynierem, wic - formalnie rzecz biorc - i jego kwalifikacje na to stanowisko mog si wydawa wtpliwe. Ale do organizacji i planowania programu nie ma jeszcze fachowcw, a wyczucie mikrofonu, umiejtno postpowania z autorami tekstw, praktyka prelegenta i wysoka inteligencja stanowi waciwe kryteria w tej nowej dziedzinie pracy twrczej. Najpopularniejsz spikerk rozgoni jest obdarzona ujmujcym gosem pani Lena Meyerhold, absolwentka szkoy dramatycznej. Ekip techniczn stanowi specjalici, inynierowie i technicy,

wykonawcami s znani aktorzy, muzycy, piewacy, a take naukowcy, pisarze i dziennikarze, ktrzy zasilaj program wasnymi utworami. Staszek Broniewski wcign mnie do wsppracy autorskiej (i wykonawczej) zaraz po moim przybyciu do Krakowa. Poniewa okazao si, e mam gos radiofoniczny i - co waniejsze - nie cakiem gupiej podczas robionych na ywo reportay z rnych imprez publicznych, kiedy trzeba improwizowa, aby zatka nieuniknione pauzy, w ktrych nic si nie dzieje - zostaem sprawozdawc radiowym. Do tego rodzaju audycji, zwaszcza wymagajcych literackiego podmalowania sytuacji i nastroju, Broniewski zwykle zaprasza mnie lub Witolda Zechentera. Ale i tu zdarzaj si niespodzianki, ktre mog wywrci cay starannie przygotowany program. Tak na przykad zdarzyo si z transmisj jubileuszu Aeroklubu Krakowskiego i popisw lotniczych na lotnisku w Czyynach. Dokadna godzina ich rozpoczcia zostaa uzgodniona midzy Broniewskim a komitetem organizacyjnym na kilka tygodni naprzd i zapowiedziana w programie. Ale w przeddzie dowiedzielimy si, e wszystko odbdzie si z trzygodzinnym, opnieniem. Broniewski nie zdoa przekona organizatorw, e taka zmiana w programie jest niemoliwa - nie mogli tego poj: Oh, wielkie rzeczy! Nadacie ten reporta troch pniej. Krakw mia wwczas jeszcze due trudnoci z uzyskaniem czasu na antenie warszawskiej. Zoliwi utrzymywali, e rozgonia krakowska w zasigu oglnopolskim nadaje gwnie sygna z wiey mariackiej i zapowiedzi o przerwie w programie. A tu - gdy ju zdobyo si ten czas - taki niewypa... Lecz i na to znalaza si rada. Nadalimy t transmisj punktualnie wedug programu radiowego, uprzedzajc rzeczywisty przebieg imprezy. Nadalimy j wedug mojego wyimaginowanego scenariusza, w reyserii Broniewskiego, z tarasu wychodzcego na ogrd rozgoni. Z odpowiednim tem akustycznym, z warkotem samolotw (odtwarzanym z pyt), z gwarem tumu (wszystkich pracownikw umysowych i fizycznych), z szumem wiatru (w wykonaniu krzakw jaminu). Suchaczom i krytyce bardzo si podobao, nawet dyrekcja warszawska askawie nas pochwalia za nadzwyczajn sprawno i barwny, a zarazem fachowy reporta. Gwn dziedzin mojej wsppracy z Radiem nie s jednak biece aktualne sprawozdania i felietony, tylko suchowiska teatru wyobrani. W pierwszym rzdzie suchowiska o tematyce lotniczej. Napisaem ich kilkanacie, a znakomita reyseria Wacawa Radulskiego i udzia znanych aktorw przyczyniy si do duego powodzenia tych audycji. Rozgonia Krakowska jest orodkiem, w ktrym spotykaj si i poznaj przedstawiciele rnych dziedzin kultury i sztuki. Tam wanie zawarem wiele znajomoci, z ktrych niejedna z czasem przeksztacia si w zayo, lub nawet przyja. Poznaem m. in. aktorki i aktorw: Mari Bednarsk, Janin Jabonowsk, Zofi Jaroszewsk, Antonin Klosk, Alicj Matusiakwn, Kazimierza Opaliskiego, Kazimierza Szuberta, Ludwika Ruszkowskiego, Wodzimierza Macherskiego, zaprzyjaniem si z Tadeuszem Kondratem, Iren Orsk, Wadysawem Staszewskim, Januszem Warneckim i Mieczysawem Wgrzynem. Zaszczycali mnie sw yczliwoci historyk Kazimierz Lepszy, prof. Zdzisaw Jachimecki, prof. Zenon Klemensiewicz, Zygmunt Nowakowski, Adam Polewka, Alfred Woycicki i inni. Przychylno i sympatia tego rodowiska, nawizane stosunki towarzyskie z elit intelektualn i artystyczn Krakowa nie pozostaj bez wpywu na moje zainteresowania i cae ycie pozasubowe. Dotd wystarczao mi lotnictwo i latanie, a w wolnych chwilach - polowanie, narty i towarzystwo dobrych kolegw przy kieliszku. Niewiele wysiku wkadaem w opanowanie sztuki pisarskiej, traktujc t spraw nie bardzo serio, jako drog do atwej popularnoci i rdo dodatkowych

dochodw. Teraz inaczej czytam Conrada, eromskiego i Prusa: ucz si od nich. Przy yczliwej pomocy Zenona Klemensiewicza studiuj jake pikny (i jake trudny!) jzyk polski, posugujc si coraz wiksz iloci sownikw, podrcznikw i rozpraw z tej dziedziny, ktre zapeniaj moj podrczn bibliotek. Myl, e - by moe - kiedy zostan niezym pisarzem, jak dzi jestem niezym pilotem, cho droga do tego drugiego celu wydaje mi si dusza i trudniejsza od drogi przebytej w lotnictwie. I tu i tam (i chyba w kadej innej dziedzinie) nie wystarcz wrodzone zdolnoci czy zadatki na talent. Prawdziwe, trwae osignicia (na miar tych zdolnoci) zdobywa si prac.

Pyton Jasnorzewski jest najlepszym pokerzyst w 2. puku lotniczym - ba, chyba w caym lotnictwie! W PKO ma specjalne konto czekowe, z ktrego w miar potrzeby czerpie kapita obrotowy i na ktre wpaca wygrane. Mimo pewnych zafalowa, dodatnie saldo tych operacji stale ronie. A mimo to cigle jeszcze znajduj si optymici, ktrym si wydaje, e prdzej czy pniej askawy los wtryni im do rki cztery asy obdarzajc Pytona czwrk krlw, co pozwoli im (tym optymistom) odegra si z nawizk. Ale takiego wypadku jeszcze nie byo. Drug wysoko rozwinit umiejtnoci Pytona jest gotowanie lub raczej - przyrzdzanie wszelkiego rodzaju wykwintnych potraw, od kuropatw w mietanie, poprzez szyjki rakowe w jakim znakomitym sosie, sandacze pod beszamelem i szaszyki, a po smaone konfitury. Pyton jest trzecim mem uroczej i znakomitej poetki, Marii Kossak. Lilka - bo tak mwi do niej i o niej przyjaciele (do ktrych i mnie zalicza) - rozmawia ze mn w maym saloniku w Kossakwce, podczas gdy on co pitrasi na grze, w ich facjatce. - Widzisz, z maestwami dzieje si podobnie jak z puszczaniem mydlanych baniek. Pierwsza bywa zwykle nieudana i zaraz pka. Druga jest ju troch lepsza, trzecia liczna i tczowa, ale jak si czwarta uda!... Nie wierz w jakiekolwiek zamiary Lilki co do czwartej baki. Pyton podziwia wietny talent swojej piknej ony, bardzo taktownie pozostaje w cieniu, podczas gdy j odwiedzaj inni znakomici poeci, dyrektorzy teatrw czy reyserzy, i wystpuje na plan pierwszy tylko wwczas, gdy chodzi o zawarcie umowy, o wystawienie jej sztuki na scenie lub o wydanie kolejnego tomiku wierszy. A ona z pewnoci darzy go silnym uczuciem i przywizaniem. - No tak - mwi z umiechem. - Ale kiedy... Sam si przekonasz. Jeden bardzo dowiadczony mj przyjaciel utrzymuje, e stosunki maeskie po kilkunastu latach zaczynaj by kazirodztwem... - No, to masz jeszcze sporo czasu przed sob. - Tak, tylko czy wtedy nie bdzie za pno?... Jak mylisz? Przechyla gow i patrzy na mnie z udanym niepokojem, a w oczach byskaj jej wesoe iskierki. Wiem, e caa ta rozmowa jest troch prowokacyjnym artem, wic nieco patetycznie zapewniam j, e od lat piciu - od chwili gdy j poznaem - wyglda jak rozkwitajca ra i za lat dziesi bdzie wygldaa z pewnoci tak samo albo jeszcze adniej. - Bardzo jeste miy. Ale ten wygld zabiera mi coraz wicej czasu... - Kamczuchu! Masz najpikniejsz cer, jak zdarzyo mi si widzie u blondynki. I ani ladu jakiejkolwiek zmarszczki! Ja si na tym znam. - Przestacie si kci! - woa Pyton. - I chodcie na gr, bo grzybki ostygn.

Tym razem na gr idziemy po naprawionych schodach, ale zdarzao si ju, e wchodziem tam z ogrodu po drabinie przystawionej do okna, bo rodzinna rezydencja Kossakw - dawny dworek podmiejski, ktry dopiero w wieku XX zaczy otacza nowsze dzielnice - jest budowl dobrze ju nadgryzion zbem czasu: tu i wdzie troch si rozpada. Tylko liczne przybudwki powstae w miar dorastania kolejnych pokole nie wzbudzaj jeszcze powaniejszych obaw. Cay ten labirynt wrd ocalaych resztek parku ze starymi drzewami, z rudymi wiewirkami migajcymi po gaziach, z psami myliwskimi Jerzego Kossaka wylegujcymi si na socu, robi wraenie reliktu z minionej epoki, a wntrze jego najstarszej czci przypomina troch zaniedbane muzeum. Ogromne pokoje, antyczne meble, brzuchate piece z ozdobnych kafli, spowiae dywany, srebrne wieczniki, obrazy Juliusza i Wojciecha Kossakw, pikna, stara porcelana... Czasem w przejciu midzy jadalni a kuchni mona dostrzec zafrasowan klucznic o siwych wosach uoonych w nioby (jak na kartonach Grottgera), ktra od p wieku sprawuje tu rzdy; czasem w duym salonie na fotelu drzemie w jedwabnym chaacie i jarmuce na gowie starzec z patriarchaln, bia jak nieg brod - handlarz obrazw, a zarazem lichwiarz, ktry z ca rodzin jest na ty, bo od niepamitnych czasw udziela kredytu i teraz cierpliwie czeka na zalege procenty, to znaczy - na nowe, jeszcze nie wyschnite ptno pana Wojciecha... Po raz pierwszy byem tu na duym przyjciu dla aktorw i prasy urzdzonym z okazji premiery Niebieskich zalotnikw (w reyserii Janusza Warneckiego). Czuem si bardzo zaszczycony tym wyrnieniem - tym wicej e na yczenie Autorki braem udzia w prbach komedii, jako rzeczoznawca lotniczy. Nawiasem mwic z powodu Niebieskich zalotnikw posprzeczaem si z wczesnym redaktorem Skrzydlatej Polski, Jerzym Osiskim, ktry zamieci bardzo uszczypliw recenzj tej sztuki napisan przez pewnego modego pilota Aeroklubu Akademickiego. Oczywicie gorco stanem w obronie Zalotnikw i w licie do redakcji zniszczyem recenzenta. Osiski wydrukowa mj list, ale obok niego take zjadliw replik zniszczonego, a gdy wysaem jeszcze zjadliwsz ripost, owiadczy, e Skrzydlata uwaa dyskusj za wyczerpan i zamknit. Bardzo mnie to rozgniewao, tak dalece, e przestaem drukowa w Skrzydlatej. Ale nikt si tym nie przej i jedyn satysfakcj dla mnie byo wielkie powodzenie teatralne oraz pochlebne recenzje prasy krakowskiej o tej zabawnej komedii.

Zorganizowanie i uruchomienie pukowej szkoy pilotw przy eskadrze treningowej nie byo spraw atw, jakkolwiek otrzymalimy dostateczn ilo samolotw RWD-8 na pilota pocztkowy i bardzo dobre PWS-16 (przejciowe i akrobacyjne). Trudnoci polegay gwnie na doborze instruktorw i ich przesuniciu z eskadr liniowych i towarzyszcych, bo oczywicie aden dowdca nie chcia si na to zgodzi. Po cikich walkach wydbiem jednak kilku dobrych pilotw podoficerw i podporucznika Cz., Tadeusz Nowierski doksztaci ich na krtkim kursie instruktorskim i ruszylimy. Ale zaraz powsta nowy konflikt: lotnisko stale uytkowane przez dywizjony bojowe puku, eskadr treningow, Aeroklub Krakowski i Linie Lotnicze LOT - nie wystarcza ju na regularne loty szkolne. Mona ustawi na nim dwie grupy startowe tylko od witu do godziny szstej, po czym w powietrzu robi si tok, a na ziemi - ruch koowy jak na Marszakowskiej. W okresach szkoy ognia, gdy do Krakowa przylatuje kilka dywizjonw z innych pukw, aby odby coroczne wiczenia w ostrym strzelaniu do tarcz i celw holowanych w powietrzu nad Pustyni Bdowsk, w ogle nie moe by mowy o lotach uczniw. Trzeba wic wyszuka dla naszej szkoy pomocnicze ldowisko w najbliszych okolicach Krakowa, co znw nie jest atwe i proste, bo poza dostateczn, zdatn do tego celu powierzchni, teren musi nalee do wadz wojskowych.

Szukamy go z Nowierskim na cile tajnych mapach sztabowych, a potem ldujemy po rnych wertepach, a wreszcie - jest! Zaledwie dwanacie kilometrw od Rakowic, po pnocno-zachodniej stronie miasta, przy szosie do Katowic, na wzniesieniu za starym austriackim fortem Pasternik. Wprawdzie obszar jest niewielki, okoo dwudziestu hektarw poziomej paszczyzny (nie liczc agodnych spadkw), ale podejcie dogodne ze wszystkich stron i stosunkowo rwno, a take niedaleko. Zreszt nic lepszego nie znajdziemy. Nazajutrz zaatwiam formalnoci w dowdztwie garnizonu, dostaj kompani saperw, ktra ma zniwelowa ldowisko, a od pocztku nastpnego tygodnia codziennie o wicie z Rakowic przelatuje na Pasternik klucz samolotw z instruktorami i brygad mechanikw, a dwa samochody ciarowe przewo uczniw i sprzt startowy. Wymaga to wprawdzie omiu kursw ciarwek dziennie, bo cae towarzystwo wraca koo godziny dziewitej, a o pitnastej jedzie na loty popoudniowe i znw wraca o zmierzchu, ale na razie innej rady nie ma... S za to dobre strony tej pracy na folwarku. Nikt z moich przeoonych nie ma czasu (i wielkiej ochoty) zaglda na Pasternik, wic kurs pilotau prowadzony jest metod, przy jakiej upieraem si od wielu lat i ktrej dotd nie udawao mi si w caej rozcigoci zastosowa. Tadeusz Nowierski, ktremu powierzyem kierownictwo tej imprezy, orze w instruktorw, jak niegdy Kardyna ora w nas w Bydgoszczy. Wszystkie grupy uczniw prawie jednoczenie przechodz na PWS-y, krc loty warunkowe, podstawow akrobacj, odbywaj przeloty - bez wypadkw! Lecz tu musi nastpi przerwa... Ldowisko w Pasterniku jest za mae dla Potezw i Karasi, a na lotnisku rakowickim wanie trwa najwikszy ruch: dywizjony myliwskie zleciay si na szko ognia. Dopiero po jej zakoczeniu, podczas manewrw troch si rozluni, gdy wikszo eskadr puku wyruszy w pole. No i wtedy doszkoli pan sobie uczniw na Karasiach - decyduje Tata Tasiemka. Ale ta przerwa musiaaby potrwa ze trzy tygodnie, co mi si wcale nie podoba. - To wiesz co? - mwi Nowierski. - Zrobimy take szko ognia dla uczniw. Na PWS-ach. W parku s do nich karabiny maszynowe pilota. Karabiny s. Tylko na lotnisku nie ma dla nas miejsca na starty i ldowania, a w Bdowie... - W Bdowie od dwunastej do pitnastej tarcze s wolne. I uczniowie wcale nie musz do kadego strzelania startowa z lotniska. - Tylko skd? - Z Bdowa. To dobry pomys. Wprawdzie do Bdowa jest 50 kilometrw, ale wystarczy jeden przejazd samochodu ciarowego z uczniami tam i z powrotem, bo bdziemy latali tylko przez trzy godziny. Ale czy da si tam startowa i ldowa na tym piachu? Siadamy do samolotu i lecimy do Bdowa, aby si o tym przekona. Pustynia Bdowska znajduje si na pnocny zachd od Olkusza. Ma okoo omiu kilometrw dugoci i cztery szerokoci. Przez jej rodek pytk dolink przepywa Biaa Przemsza, tworzc wsk oaz rolinnoci. Pozostay obszar pokrywaj lotne piaski porose tu i wdzie kpkami ostrej, suchej trawy. Tak si dla nas pomylnie skada, e grunt w pobliu barakw i urzdze strzelnicy jest najbardziej t traw zaronity i stosunkowo rwny.

Ldujemy, startujemy i znw ldujemy, wznoszc tumany kurzu. Ale nie jest tu wcale gorzej ni na lotnisku w Bydgoszczy, a uczniowie, przywykli do maego ldowiska na Pasterniku, powinni da sobie rad. Teraz jeszcze musz przekona dowdc puku, e mona i trzeba to zorganizowa. Oczywicie inicjatywa powinna wyj od dowdcy dywizjonu szkolnego, wic id z t spraw do Pinia i odpowiednio go nakrcam. Kiwa gow i patrzy na mnie spode ba. - Aha. Masz za mao roboty? - Tak jest, panie majorze. - Ale Tata... to jest pukownik L. nie bdzie chcia ryzykowa. Szkoy ognia nie macie w programie. - Zrobimy nad program. aden puk nie bdzie mia tak wyszkolonych uczniw. Powiedz mu to. - I nie poamiecie maszyn? Na twoj odpowiedzialno? - Tak jest, panie majorze. - Co ja mam z tob... - Pan major ma ze mn jedwabne ycie. Pan major doskonale wie, jak si u nas pracuje. Pan major... - Prosz ci, przesta mnie wyrcza w pochwaach dla treningowej, dobrze? - Tak jest. - A karabiny maszynowe? - Posaem po nie do parku. - Ty masz tupet! Bez rozkazu?! - Na moj odpowiedzialno, panie majorze. - Id do diaba! Nie, zaczekaj. Pjdziemy razem. Do dowdztwa. Niech ja mam to z gowy.

Cel stanowi poduna, czarno obramowana prostoktna tarcza oklejana papierem. Obsuga strzelnicy wysuwa j z betonowego schronu na szynach, a po seriach ognia kadego pilota wciga z powrotem, oblicza trafienia i podaje telefonicznie ich ilo kierownikowi strzelania, ktry urzduje w baraku o kilometr dalej. Tymczasem ze schronu wyjeda druga tarcza, a na pierwsz nakada si wiey papier i nastpny pilot ju nurkuje z gry, aby rozpocz ogie. Lec nie bez pewnej emocji, eby si nie skompromitowa. Samolot szybko nabiera wysokoci, na siedmiuset metrach zakrt z wiatrem, jeszcze sto metrw wyej, poprawiam kurs, aby przej nieco na prawo od celu, i redukuj obroty. Tarcza odpywa w ty, za ogon, licz sekundy - wystarczy? powinno wystarczy - ju! Zrywam maszyn w gr, lewa noga i lotka, a gdy ziemia wylatuje mi nad gow - kontra i ster od siebie! Odwrcony horyzont pdzi w ty, tu za nim ukazuje si tawa rwnina piasku i may czarny prostokt celu. Natychmiast chwytam go na piercienie celownika, centruj. Rzut oka na wysokociomierz: 600 metrw. Jeszcze dwie sekundy i seria! Jedna, druga poprawka - trzecia! Smugi pociskw szyj przestrze pod ktem 60 pomidzy mask wyjcego silnika

a tarcz. Gwide, wibruje pd. Czarny prostokt ronie, wchodzi na coraz wiksze piercienie przeziernika, za chwil ju si w nich nie pomieci. Do! Wycigam i - psiakrew! - mam pod sob ze dwiecie metrw... Mona byo wyprowadzi o dwie sekundy pniej. Wic jeszcze raz. Nabieram wysokoci tylko do piciuset metrw i znw robi szybko wywrt, nieco dalej, aby nurkowa pod mniejszym ktem. Zaczynam strzela z trzystu, ale ju po sekundzie seria si urywa. Zacicie? Chyba nie. Miaem 120 pociskw, strzelaem okoo szeciu sekund - zgadza si. Wycigam samolot nisko nad ziemi, lec na ldowisko obok baraku, lduj, wyczam silnik, wysiadam z kabiny i id do baraku. - No - jak? Nowierski wisi przy telefonie. Patrzy na mnie i unosi rk. - Jeszcze licz. Wiem, e byoby mu przykro, gdyby te obliczenia wypady na moj niekorzy. Ale twarz mu si rozjania. - Ponad 50% trafie? Dzikuj. 50% pociskw w celu - to cakiem dobry wynik. Wystarczy nawet 20%. Oczywicie dla dowiadczonego pilota nie jest to adna sztuka, zwaszcza jeli si nurkuje pod duym ktem, bo wtedy rozrzut jest mniejszy. Trzeba si tylko przyzwyczai do waciwej oceny wysokoci, eby na czas wyprowadzi maszyn i nie rbn w ziemi. Tote uczniowie zaczynaj strzela pod maym ktem i dochodz do nurkowania przy czterdziestopiciostopniowym pochyleniu. Przygldam si przez godzin, jak im to idzie, a potem wracam do baraku, eby sprawdzi wyniki. Prawie wszystkie mieszcz si w granicach skutecznego ognia. Niewiele gorzej ni przecitna myliwcw, jeli si uwzgldni, e tamci maj po dwa karabiny maszynowe, a nasze PWS-y po jednym. - A macie wyniki strzela porucznika Nowierskiego? Sierant umiecha si, jakby z lekkim zakopotaniem. - Tego si nie da obliczy, panie kapitanie. - Dlaczego? - Bo jak pan porucznik Nowierski strzela, to w tarczy przewanie zostaje tylko jedna wielka dziura wszystko idzie w rodek...

W zeszym roku po raz ktry z rzdu zmienilimy mieszkanie na obszerniejsze i bardziej komfortowe, w nowej dzielnicy miasta. Moja matka ju dawniej przeniosa si do nas, teraz ma wygodnie urzdzony pokj, w ktrym haftuje niezliczone obrusy i serwetki, czyta i sucha radia. Czasem przyrzdza w kuchni jakie smakoyki, w pogodne dni wychodzi na spacer albo po zakupy. Przed

obiadem wpadaj do niej chopcy, eby opowiedzie o przeyciach w szkole, potem ja przychodz na krtk pogawdk. W naszym yciu towarzyskim mama nie bierze udziau: - Wy jestecie modzi, macie swoje sprawy i zainteresowania. A ja ju jestem za stara. Troch mnie to mczy. Wol sobie poczyta. Jest pogodna i moe nawet szczliwa, bo przecie jedynym celem jej ycia byo wychowa nas na ludzi. Udao jej si to za cen wielu wyrzecze i powice, wbrew pesymistycznym przepowiedniom otoczenia, i teraz jest z nas niesychanie dumna. Tadek - kapitan eglugi wielkiej - peni dozr przy budowie Batorego, na stoczni Monfalcone, potem przez rok pywa na tym statku jako starszy oficer, a teraz otrzyma pierwsze dowdztwo na s/s lsk. Ja od kilku lat dowodz eskadr lotnicz, a moje ksiki zyskuj coraz wiksz popularno. Nasza sytuacja materialna staje si coraz lepsza. Chopcy s zdolni, dobrze si ucz. - Jestecie dla mnie najlepszymi synami. Mnie u kadego z was jest bardzo, bardzo dobrze.

W wojsku (a moe zreszt nie tylko w wojsku?), im lepiej wykona si jakie zadanie, tym nastpne bywa wiksze i trudniejsze do wykonania. Poniewa uczniowie naszej pukowej szkoy pilotw osignli znacznie wyszy poziom wyszkolenia ni w innych pukach, mamy teraz zorganizowa kurs pilotau dla podoficerw nadterminowych69 z caego lotnictwa. Tata Tasiemka z gry si na to zgodzi, ku chwale ojczyzny na nasz rachunek. - Otrzyma pan dodatkowe samoloty, instruktorw, mechanikw i odpowiedni przydzia materiaw pdnych. - To jeszcze nie wszystko, panie pukowniku. - A czego panu jeszcze brakuje? - Musz mie pewno, e nasze warsztaty parkowe podoaj remontom silnikw i patowcw. W zeszym roku... - O to niech pana gowa nie boli. - Kiedy wanie w zeszym roku mnie bolaa. A przecie teraz tych remontw bdzie o wiele wicej... - I co jeszcze? Oczywicie jeszcze lotnisko, bo nie wystarczy ju Pasternik. Ale dowdca puku jest na to przygotowany. Ma dla mnie olniewajc niespodziank: pukow szko pilotw przesunie si do Czstochowy! - Niech pan to opracuje szczegowo. Z pocztku rzeczywicie umiecha mi si takie rozwizanie sprawy: bd dowodzi du, samodzieln szko pilotau!

69

Podoficerowie nadterminowi - szeregowcy mianowani podoficerami w czasie odbywania obowizkowej suby wojskowej, ktrzy wyrazili ch pozostania nadal w wojsku, celem przeszkolenia w jakiej specjalnoci i zdobycia kwalifikacji na podoficerw zawodowych.

Lec do Czstochowy. Jest tam nieze lotnisko o wymiarach 1.000 na 1.000 metrw, duy drewniany hangar i murowany budynek, w ktrym podczas trwania kursu mogliby mieszka mechanicybrygadzici. Ale trzeba jeszcze zbada moliwoci zakwaterowania i wyywienia uczniw, szeregowych obsugi i instruktorw. Komenda garnizonu bynajmniej si do tego nie pali, bo po co jej takie kopoty, wic uzyskanie rzetelnych danych nie jest atwe i zajmuje mnstwo czasu. A bez tych danych nie bd mia dostatecznych podstaw do projektu odpowiedniego rozkazu D.O.K.70, ktry by te sprawy uregulowa. Poza tym - transport, dostawa materiaw pdnych, kalkulacja zuycia silnikw, ich wymiany i remontw, program wyszkolenia itd. itp. Latam do tej Czstochowy i do Warszawy, staram si, wyczekuj na rozmowy z referentami i szefami wydziaw, nachodz Kondratiuka, studiuj odpowiednie rozkazy i przepisy, a wreszcie pisz obszerny szczegowy referat dla Taty Tasiemki - 30 stron maszynopisu, nie liczc projektu rozkazw wykonawczych. Caa ta piekielna robota na nic si nie zdaje, poniewa oficerom i podoficerom zawodowym na czas ich odkomenderowania do Czstochowy naleayby si diety (onatym take dodatek na wyywienie poza domem), a budet lotnictwa takich wydatkw nie przewiduje... Te gupie diety stanowi drobny uamek promille kosztw caego przedsiwzicia, ale jest to zawada nie do pokonania! - Moe pan otrzyma o kilka samolotw wicej, jeszcze dziesi czy dwadziecia tysicy litrw benzyny, ale nie diety. A bez diet nie wolno odkomenderowa ludzi! No, i co? No i nic: - Bdziecie szkolili uczniw na raty - troch na Pasterniku, troch na lotnisku. - Ale tych uczniw ma by trzy razy wicej ni dotd... - Panie kapitanie, ja za pana nie bd sobie nad tym ama gowy. Jak pan to zorganizuje, to ju pana sprawa. Na szczeblu dowdcy eskadry nie ma dyskusji z przeoonym. Odpowiada si: Tak jest, panie pukowniku, choby czowieka zalewaa za krew. Wanie co takiego si ze mn dzieje. W sobot moja ona wraca z herbatki u Leny Meyerholdowej i opowiada o zasyszanych tam ploteczkach. Sucham raczej z uprzejmoci ni z ciekawoci. Od dwch miesicy przez t Czstochow nie mam czasu na pisanie, rozpoczty rozdzia nowej ksiki ley w szufladzie, sensacyjny temat zamwionego suchowiska zwietrza mi w gowie, a teraz z kolei prbuj rozwika problem szkolenia potrjnej iloci uczniw w dotychczasowych i tak ju trudnych warunkach. - Broniewski wprowadzi do programu specjalny dzia audycji dla dzieci i modziey. Bardzo liczy na twoj wspprac. Prosi, eby koniecznie w najbliszych dniach wstpi do rozgoni. (Nie moe by mowy o najbliszych dniach - trudno). - Do prowadzenia tego dziau zaangaowali now kierowniczk. Jest podobno bardzo adna. Cae krakowskie radio si w niej podkochuje.

70

D.O.K. - Dowdztwo Okrgu Korpusu.

(Nie lubi toku. Jak jest taka liczna, to ju pewnie sobie wyobraa, e ja tam zaraz stan w orszaku jej wielbicieli. Ani myl! Nie lubi paniu od twrczoci dla dzieci i nie mam czasu). Ale powinienem okaza jakie takie zainteresowanie, wic pytam skd Broniewski to cudo wytrzasn. - Wanie skoczya studia na uniwersytecie. Bya take przez rok w Paryu na Sorbonie. A te audycje dziecice dorywczo prowadzia jej dawna nauczycielka i zaproponowaa Krystynie... - Jakiej Krystynie? - No wanie tej, ktr Broniewski przed miesicem zaangaowa. Pannie Krystynie Krupiskiej. Ma bardzo przyjemny gos. - Ta Krystyna? Ta Krystyna. Jutro w poudnie idzie jej audycja. Jedenasta trzydzieci.

Nazajutrz jest niedziela, od rana siedz nad korekt drukarsk nowego wydania Szkoy Orlt. Zbrzyda mi ta modziecza, naiwna powie napisana przed dziesiciu laty. Chyba ju cztery razy robiem korekty jej kolejnych, wyda. Ale trzeba to dzi skoczy, bo drukarnia czeka, a ja si spniam. Dochodzi wp do dwunastej, gdy przegldam ostatni stron. Imprimatur, podpis, data. Uf! Rozstajemy si co najmniej na dwa lata, do nastpnego wznowienia. Teraz naley mi si filianka mocnej, wieo zaparzonej kawy, ktrej zapach przenika ju z pokoju mojej ony. Gdy otwieram drzwi, kto mwi: Dzie dobry, kochane dzieci. Aha, to pewnie ta Krystyna z Radia. Kochane dzieci... Dla mnie to brzmi nieszczerze i niezrcznie. Nie mona przecie kocha anonimowej czeredy dzieci! Nikt w to nie uwierzy, nawet one. Ja bym powiedzia po prostu: Dzie dobry, dzieci. Ale -- taka jest zapewne przepisowa formua: dzieci musz by kochane przez kierowniczk programu i kwita. Zreszt dalej audycja idzie gadko, bez nienaturalnych tkliwoci, irytujcych zdrobnie i tej caej nieudolnej paplaniny kleconej dla naszych pociech przez Baby-Jagi z dziecicych wydawnictw i czasopism. Kondrat recytuje wiersz Tuwima, kto opowiada zabawn bajk ludow, jest krtka pogadanka przyrodnicza o ptakach, reporta z drukarni, skrzynka pocztowa z odpowiedziami na listy i wreszcie zapowied audycji dla modziey szkolnej - na wtorek. Do usyszenia, dzieci. - Zupenie dobre - stwierdzam powcigliwie. - I ona ma naprawd bardzo radiofoniczny gos. - Urzekajcy! - mwi przekornie. - Po prostu - syrena! Ale ani powcigliwo, ani przekora nie wypadaj szczerze, bo - co tu ukrywa - ta Krystyna wydaje mi si znacznie sympatyczniejsza ni przedtem. Ktrego dnia trzeba bdzie wpa na chwil do rozgoni, eby zobaczy si z Broniewskim. Moe w kocu przyszego tygodnia...

Wpadem we wtorek, potem w sobot, a w niedziel spotykamy si w kawiarni, eby ustali jeszcze niektre szczegy. Nie z Broniewskim naturalnie, tylko z t Krystyn.

Co do szczegw - chodzi mi nie tyle o suchowiska, ktre obiecaem napisa, ile o spojrzenia zielonkawo-orzechowych oczu, o bysk olniewajcych zbw w umiechu i zachwycajcy rysunek ust licznej dziewczyny. Powierzyem Nowierskiemu oglne wytyczne do rozwizania problemu lotw na kursie pilotau. Niech si pomczy przynajmniej do czasu, kiedy napisz te zamwione audycje. A rkopis powieci? Dalej ley na dnie szuflady. Trudno: musi poczeka. Teraz zaczyna si karnawa: bal akademicki, bal aktorw, bal Polskiego Radia... Nawet gdybym si nie spodziewa, e bdzie tam Krystyna, trzeba pj. Moja ona nie ma co do tego wtpliwoci: musi przecie pokaza zaprzyjanionym paniom swoje tegoroczne kreacje, a poza tym - na wszystkich tych zabawach z pewnoci spotka profesora K., z ktrym czy j sympatia, przyja - moe nawet jaki ywszy i gbszy sentyment? Nie jestem zazdrosnym mem. Wyleczyem si z tej choroby we wczesnej modoci, kiedy naiwnie wierzyem w niezomn wierno pierwszej w yciu kochanki. Kuracja bya bolesna, ale skuteczna. Zreszt - Lilka Jasnorzewska ma racj: po kilkunastu latach mio midzy dwojgiem ludzi staje si podobna do uczu kochajcego si rodzestwa... No i teraz - Krystyna! Pierwszego walca tacz jednak z moj adn on, cho moe nie powicam jej caej uwagi, bo szukam wzrokiem tamtej. Pewnie dlatego Zosia umylnie nadepna mi na pace. - Przepraszam - mwi, przyjmujc win na siebie. - To ja! Nie musisz by dla mnie taki uprzejmy. Widocznie jestem kiepsk tancerk. - Ale Zosiu! Gdyby nawet taczya jak so chory na reumatyzm, nie mgbym sobie odmwi przyjemnoci tego walca z tob. - Jeste okropnym garzem. Ta obelga, wypowiedziana przez ni z odcieniem czuoci, zapewne ma na celu sprowokowanie mnie do wyraenia bardziej precyzyjnej opinii o jej zdolnociach choreograficznych. Pochlebstwo przychodzi mi zreszt bez wysiku i brzmi zupenie szczerze. Gdy orkiestra milknie, wracamy do zarezerwowanego stou w cakowitej harmonii. Potem ju wszystko ukada si pomylnie: rzymski profil profesora zwraca si raz po raz ku piknej kobiecie, prominenci nauki i sztuki czekaj w pogotowiu, aby j uprowadzi na parkiet sali balowej, ich ony wymieniaj z ni sodkie umiechy, a midzy sob bardziej lub mniej zoliwe uwagi i ploteczki. Nawet w tym intelektualnym, postpowym rodowisku bogobojnego Krakowa niektre szczeglnie cnotliwe biaogowy ze skryt zawici wsz lekki zapaszek skandalu... Niewiele mnie to obchodzi, ale - dla dobra nie tylko mojej sprawy - staram si oczarowa niedopieszczone panie. Tacz z nimi, rozmawiam i zachowuj si tak, aby nabray przekonania, e s szalenie interesujce. Wydaje si, e do atwo ulegaj tym zabiegom, uwiadamiajc sobie, jakie zrozumienie i delikatno cechuj moje postpowanie, i to nie tylko dlatego, abym chcia pozyska ich przychylno, lecz po prostu po to, aby im zrobi przyjemno. Tego rodzaju podstpna taktyka zapewnia mi ich pobaliwo; mog bezkarnie zaglda w zielonkawo-orzechowe oczy tej jednej, na ktrej mi coraz bardziej zaley. Ach, on ju taki jest, ale niech mi pani wierzy - to nie ma adnego powaniejszego znaczenia.

Te panie si myl. Mija nastpny rok i oto zapadaj dwie bardzo wane decyzje. Pierwsza, podjta w przyjacielskim porozumieniu z moj on, to rozwd po czternastu latach maestwa. Druga - to rozstanie z lotnictwem wojskowym po przeszo dwudziestoletniej subie. Zobowizuj si, oczywicie, do dalszej opieki nad Zosi i chopcami oraz zrzekam si na ich rzecz emerytury, jaka mi przypadnie po przejciu w tzw. stan spoczynku, zachowujc dla siebie tylko honoraria autorskie. T spraw zajmuje si znany adwokat, dobry znajomy Zosi, mecenas B. Jest wybitnym specjalist w tej dziedzinie, a honoraria pobierane przez niego za znakomite usugi budz mj szczery podziw i lekkie przeraenie. (Szczciem zgadza si na zapat w kilku ratach). Wedug taktyki, jak obra, musz zmieni wyznanie: z ewangelickiego na kalwiskie, i to obowizkowo w konsystorzu wileskim. - Dlaczego? - eby paska maonka miaa dostatecznie wany powd do dania rozwodu. Nie bardzo rozumiem, ale wyjanienie jest nader proste: - Widzi pan - bdc katoliczk zgodzia si na maestwo z ewangelikiem, ale nie z kalwinem. Zmiana paskiego wyznania... - Panie mecenasie, ja jestem zatwardziaym ateist, a moja ona... - To nie ma nic do rzeczy. Wany jest zapis w aktach metrykalnych. Zreszt w kancelarii kocioa wileskiego nie bd pana o to pyta. Uici pan opat za sporzdzenie aktu i zoy pan ofiar na rzecz parafii - to wszystko. Aha - poprosz o trzy odpisy tego aktu. Lec wic do Wilna i w cigu jednego dnia przedzierzgam si (za godziw opat) w wyznawc doktryny Kalwina. Ale to dopiero pocztek. Odpowiedni sd w Krakowie przed wydaniem orzeczenia o prawnym rozwizaniu naszego maestwa ma obowizek nakania nas do zaniechania tego kroku. Trzykrotnie! W odstpach dwumiesicznych. Poza tym naley spisa notarialn umow alimentacyjn i - oczywicie! - opaci stemple skarbowe. Ledwie si z tym wszystkim uporaem, ogarniaj mnie wtpliwoci, czy wobec da przyczenia Gdaska do Rzeszy i narastajcej groby wojny z Niemcami godzi si opuszcza szeregi. Skania mnie do tego coraz bardziej oczywista konieczno wyboru midzy dalsz sub w lotnictwie wojskowym a rzeteln prac pisarsk, na ktr nie starcza mi czasu. Zapewne - nie wystpujc z wojska - mgbym i nadal pisa, tak jak dotd, na tym samym poziomie. Ale nie jest to ambitna alternatywa... Wydaje mi si, e sta mnie na lepsze, dojrzalsze utwory, jakkolwiek zaczynam sobie zdawa spraw, ile wysiku musiabym woy w ich powstanie. Oczywicie nie wyrzekn si latania. Wanie jako pilot sportowy Aeroklubu mgbym zapewne zorganizowa sobie jakie ciekawe, dalekie loty wyczynowe. A c czeka mnie jeszcze w lotnictwie wojskowym? W najpomylniejszym wypadku za par lat awans na majora, moe dowdztwo dywizjonu liniowego i dalsza zaleno od kolejnych przeoonych, z ktrymi nie zawsze si zgadzam. Nie, chyba nie mam przed sob olniewajcych perspektyw na tej drodze. Po prostu - nie nadaj si. Od tygodnia - zgodnie z ostatnimi zarzdzeniami - aktualizuj elaborat mobilizacyjny eskadry sporzdzony przez ktrego z moich poprzednikw. W duym, ciemnawym przybytku oficera mob

puku, przy dugich stoach mcz si nad tym zadaniem wszyscy dowdcy pododdziaw. Za okratowanymi oknami sipi deszcz, wewntrz od wieo odnowionych cian pachnie tynkiem i klejow farb. Chronologiczne tabele czynnoci w pierwszym, drugim, trzecim - dziesitym dniu mobilizacji. Czynno. Ilo ludzi do wykonania, w tym: oficerw, podoficerw, szeregowcw. rodek transportu. Przegldam te rubryki: Godzina 01.00. Pobranie piecztek w adiutanturze puku. 1 podoficer + 4 szer. Koc. Koc? Po co im koc?! Wiadomo: rodek transportu. Wyobraam sobie, jak by to wygldao: sierant albo plutonowy, a za nim czterech jasiw dwigajcych w kocu dwie piecztki. Nie, chybaby do tego nie doszo. Zapewne podoficer, otrzymawszy taki rozkaz, najpierw zatelefonowaby do naczelnego lekarza, aby mu zameldowa, e dowdca eskadry zwariowa... Chocia - kto wie... Rozkaz jest rozkazem, a aden regulamin suby nic nie mwi o tym, e nie naley wykonywa rozkazw sprzecznych ze zdrowym rozsdkiem. Wprost przeciwnie! Godzina 01.30 - 05.30. Pobranie umundurowania dla 30 szeregowych rezerwy z magazynu mob. 1 of.+ 2 podof. + 4 szer. Koc. Rany boskie! Mundury dla trzydziestu ludzi w jednym kocu?! I dlaczego na to trzeba a czterech godzin? Zaraz, moe by si to dao zaatwi przy uyciu samochodu? Nie, nie bd dysponowa samochodem. Ale wystarcz dwa rczne wzki startowe. Wycieram gumk te nonsensy, poprawiam, zmieniam. Im dalej, tym gorzej: dziesity, jedenasty, dwunasty dzie mobilizacji. Jak dugo ma trwa to szalestwo? Czy nieprzyjaciel bdzie uprzejmie czeka, a skoczymy? A jak mu si sprzykrzy i zacznie bombardowa lotnisko? Na przykad zaraz pierwszego dnia o godzinie 01.00? I trafi w adiutantur... Strach pomyle: eskadra treningowa - bez piecztek! Nie, stanowczo nie nadaj si do tej roboty na niby.

31 marca r. 1939 premier Wielkiej Brytanii Arthur Neville Chamberlain owiadczy (rwnie w imieniu rzdu francuskiego), e w wypadku zagroenia, niepodlegoci Polski Wielka Brytania i Francja udziel jej wszechstronnej pomocy.

A wic nie bdzie wojny. Hitlerowi udao si z Austri i z osamotnion Czechosowacj, ktra zrezygnowaa z obrony. Polska broniaby si nawet w tak rozpaczliwej sytuacji, a teraz ma potnych sojusznikw. Trzecia Rzesza popeniaby samobjstwo rozpoczynajc wojn na dwa fronty. Jej armie zostayby rozbite w cigu kilku tygodni. Niemcy nie odwa si na konflikt zbrojny. Wobec tego pozbywam si ostatnich wtpliwoci. Zreszt - w razie czego - w kadej chwili bd mg wrci do suby czynnej.

Lec do Warszawy na okresowe badania lotniczo-lekarskie, a przy tej sposobnoci - do wydawcy, podpisa umow na ksik dla dzieci Przygody lotnika Michaka Cyncybaka. Sto dwadziecia moich czterowierszowych strofek i tyle barwnych ilustracji Witolda R. Pierwszy nakad - 30.000

egzemplarzy - ma by z gry zakupiony przez lski Okrgowy Komitet LOPP. Moje honorarium wyniesie 4.000.-z, ale Marian Kister spodziewa si wkrtce zawrze podobne transakcje z innymi okrgami Ligi, a umowa przewiduje, e za nastpne wydania autorom przypadnie poowa czystego zysku. To by si wyraao powan kwot pitnastu lub dwudziestu tysicy do koca roku 1939. Tymczasem belgijska firma wydawnicza Descle de Brouwer w Bruges wydaa Szko Orlt w przekadzie francuskim i przygotowuje nowy nakad - 10.000 egzemplarzy! W tych warunkach bd mg pracowa choby dwa lata nad now ksik. Mwimy sobie po imieniu co najmniej z poow lekarzy specjalistw Centrum Bada Lotniczo Lekarskich, nie wyczajc kierownika tej placwki, pk. Adama Huszczy. Mimo zayych stosunkw, z niejakim skrpowaniem zwierzam mu si ze swoich zamiarw. Patrzy na mnie uwanie i gadzi ysin. - Ile ty lat jeste pilotem? - Prawie dwadziecia. Od roku 1919. - Masz swoje dzienniki lotw? Podaj mu sze grubych tomw. - Caa biblioteka! He tu jest razem godzin w powietrzu? - Przeszo siedem tysicy. Waciwie - niewiele brakuje do omiu. - No-no... - Ale ja jestem zdrw. Nic mi nie dolega. - Mj kochany, ludzie zdrowi, to tacy, ktrzy jeszcze nie wiedz, na co s chorzy. Miae jakie powaniejsze wypadki, z uszkodzeniami cielesnymi? - W ogle nie miaem powaniejszych wypadkw. I chciabym lata nadal jako pilot sportowy. - To jeszcze zobaczymy. Ale nie bj si, nie zrobimy ci krzywdy. A twoje stosunki subowe? Mw, jak na spowiedzi. To zostanie tylko midzy nami. Nie chodz do spowiedzi, ale ufam lekarzom, wic mwi, e mnie diabli bior z tych i owych powodw. - Nerwy. Nic dziwnego po omiu tysicach godzin. W dodatku instruktor... szef pilotau... szkoa pukowa... No, tak. Robi notatki na karcie bada, wkada j do koperty i zakleja. - Teraz id z tym do Fiumela i kolejno, jak zwykle. A jutro wstp do mnie w poudnie, zrobimy tymczasem komisj i dowiesz si o wyniku. Badania przez dziesiciu czy dwunastu lekarzy specjalistw trwaj prawie pi godzin, liczc w tym przyjacielskie krtkie pogawdki. Dr Fiumel, Pol, Raczyski, Leoszko, Polkowski, Sawicz, Marczewski, Dybowski... Kady z nich co tam potrafi u mnie wynale, po czym zapewnia mnie, e to nie stanowi powaniejszej przeszkody w uzyskaniu licencji pilota sportowego. Ale wszystko razem?... Nazajutrz pk Huszcza ogasza wyrok:

Zupenie i trwale niezdolny do suby wojskowej (kat. E 62, 69 San, 5/32). - O rany! adna historia... - Bez paniki - uspokaja mnie Jzek Leoszko. Niezdolno powstaa z powodu uszkodzenia zdrowia bez wasnej winy i pozostaje w zwizku przyczynowym ze sub w lotnictwie wojskowym, powodujc 40% utraty zdolnoci zarobkowej na stae. - To znaczy, e w ogle nie bd mg lata?! Nawet na samolotach sportowych? - Owszem, bdziesz mg lata. Prosz. wiadectwo zdrowia: zdolny jako pilot sportowy bez zastrzee. Wydaje si celem uzyskania licencji Aeroklubu R.P. na r. 1939.

Ministerstwo Spraw Wojskowych Departament Intendentury Nr 5620/1-275 Wydz. Emer. Warszawa 11 lipca 1939. Pan Janusz Meissner kpt. pil. w st. spocz. Zarzdzeniem Ministra Spraw Wojskowych 1.31841/II-9/39 zosta Pan Kapitan... przeniesiony w stan spoczynku z dniem 31 lipca r. 1939. Na podstawie ustawy z dnia ... roku... w porozumieniu z Min. Skarbu... przyznaj Panu poczynajc od 1 sierpnia r. 1939 uposaenie emerytalne w kwocie z 666 miesicznie, przysugujce za 42 lata zaliczone do wysugi emerytalnej, tj. 100% podstawy wymiaru itd.71

Wszystko ukada si pomylnie. Tak pomylnie, e trudno w to uwierzy. e czasem podwiadomie obawiam si jakich powika, podstpu ze strony przychylnego dotd losu... W poowie sierpnia, uregulowawszy sprawy rodzinne, wyjedam z Krystyn na kilka dni do Gdyni, a w drodze powrotnej zatrzymujemy si w Warszawie, aby wzi lub w ewangelickim kociele garnizonowym. Ostatniego dnia tego miesica jestemy w Krakowie. Id zobaczy, jak Zosia urzdzia si w nowym mieszkaniu i wrczy jej stae upowanienie do odbioru renty wojskowej. Nazajutrz o wicie budz mnie detonacje. Zaogi niemieckiej Luftwaffe bombarduj lotnisko i dworzec kolejowy... W poudnie goniec wojskowy dorcza mi kart mobilizacyjn z powoaniem do suby czynnej i przydziaem do Bazy Lotniczej w Dblinie.

71

Okresy suby wojskowej na froncie podczas wojny oraz w personelu latajcym (nawet w czasie pokoju) zaliczane byy podwjnie.

Lawina zdarze rusza i zaczyna si toczy.

Koniec tomu II. Krakw, 20. XI. 1969.

Ilustracje

Warszawa pl. Zbawiciela

Krcimy si nad miastem... (Warszawa Politechnika)

Smutny koniec jednej z latajcych trumien

Zakoczenie przymusowego ldowania na samolocie Ansaldo pod Warszaw

Lata si duo

Samolot myliwski Babilla

Hangar Parku Lotniczego w Bydgoszczy. Na pierwszym planie samoloty Caudron

Ten rok nie zapowiada si lepiej ni ubiegy

Mjr pilot Jerzy Garbiski (Kardyna). Szef Pilotau Szkoy Pilotw w Bydgoszczy (trzeci od lewej)

Ludwik Idzikowski

Samolot Breguet XIX

Film Gwiadzista eskadra autor scenariusza i reyser

miertelna kraksa ppor. pil. Jerzego Karnickiego w Warszawie

Ppor. obs. Stanisaw Latwis w samolocie Morane

Por. pilot Tadeusz Milewski - intelektualista

Po burzy

Hanka Henneberg (z lewej) z prof. Pruszkowskim

Hanka Henneberg

Hanka Henneberg

Autor na kursie narciarskim

Samolot myliwski PZL-P7 konstr. in. Zygmunta Puawskiego

Aniela, liczna kuzynka, w ktrej si czowiek podkochuje

Liczba polegych wzrosa do trzystu siedemdziesiciu szeciu

Krzyak, Antoni Vollnagel

Kpt. egl. wielkiej Tadeusz Meissner, st. oficer Daru Pomorza

Oficer taktyczny dyonu myliwskiego 2 p. lotniczego

Ppor. pilot Tadeusz Nowierski

Zofia druga ona autora

Ta Krystyna

Samoloty PWS Pukowej Szkoy Pilotw 2 p. lot.

Obwoluta, okadka i karta tytuowa WODZIMIERZ TERECHOWICZ Redaktor: ADAM LESZCZYSKI Redaktor techniczny: JANUSZ KULIGOWSKI Korektor: JOZEFA MICHAOWSKA PRINTED IN POLAND Pastwowe Wydawnictwo Iskry, Warszawa 1971 r. Wydanie I. Nakad 30 000 + 260 egz. Ark. wyd. 17,9. Ark. druk. 23,25+1 ark. druk. wkadek. Papier druk. mat. kl. III, 70 g, 82X104. Druk ukoczono w czerwcu 1971 r. dzka Drukarnia Dzieowa, d, ul. Rewolucji 1905 r. nr 45. Zam. nr 1713/A/70. U-91. Cena z 35.-

You might also like