Professional Documents
Culture Documents
DE
S AINT -E XUPRY
T WIERDZA
Nazbyt czesto bowiem widziaem, jak litosc obiera mylna droge. Ale my, rza
dzac
ludzmi, nauczylismy sie zgebiac ich serca, aby z yczliwoscia otaczac tylko
zasugujacych
na nasze wzgledy. Odmawiam natomiast litosci ranom wystawianym na widok publiczny, ktre drecza serca kobiece; tak jak umierajacym,
a takze
zmarym. I wiem, dlaczego odmawiam.
W pewnym okresie modosci litowaem sie nad owrzodzonymi ciaami z ebrakw. Opacaem dla nich uzdrawiaczy i kupowaem balsamy. Karawany przywoziy dla mnie z pewnej wyspy masci sporzadzane
z domieszka zota, ktre zablizniaja skre na chorym ciele. Az do dnia, kiedy przyapawszy ich na tym, jak
drapiac
sie wdychaja odr wydzieliny, podobni do czowieka, co wdycha zapach
ziemi, aby wyrwac z niej purpurowy kwiat, pojaem,
z e cuchnace
rany sa dla nich
szczeglnym bogactwem. Pokazywali jedni drugim zgnilizne ciaa z duma, pyszniac
sie otrzymana jamuzna, bo ten, co dostawa najwiecej, rwny by we wasnym mniemaniu wielkiemu kapanowi, okazujacemu
wiernym najpiekniejszego
idola. Jesli godzili sie na porady mojego lekarza, to w nadziei, z e ciao tak zzarte
zosliwym wrzodem obudzi zdumienie.
Tak wiec kikutami torowali sobie droge w swiecie, a poddajac
swoje czonki
ablucjom, ktre zaspokajay ich dume, wszelkie starania przyjmowali jako nalezny sobie hod; skoro jednak choroba zostaa opanowana, odkrywali, z e sa niczym,
czuli sie zbedni, i od tego momentu starali sie przede wszystkim o nawrt choroby, aby karmic ja dalej wasnym ciaem. Kiedy zas znw mogli okryc sie szata
nieszczescia, w chwale i w pysze ujmowali w reke z ebracza miseczke i ruszali
szlakiem karawan, w imie swoich nieczystych bstw naprzykrzac sie podrznym.
By takze okres, kiedy litowaem sie nad zmarymi. Sadziem,
z e czowiek,
ktrego jak ofiare pozostawiaem na pustyni, pogra
za sie w rozpaczliwa samotnosc , pki nie pojaem,
z e dla umierajacych
bezsilny przed ich zgoda na smierc. Widywaem natomiast, jak egoista lub
skapiec,
dotad
pomstujacy
na wszelkie marnotrawstwo, w ostatniej godzinie prosi,
aby zeszli sie dokoa niego wszyscy domownicy, a potem ze wzgardliwa sprawiedliwoscia dzieli swoje dobra niby pomiedzy dzieci zabawki i cacka. Widziaem,
jak ciez ko ranny, dotad
lekliwy, ktry wielkim gosem woa pomocy w watpli
2
do palika
osio.
Wtedy zaczyna sie agonia, ktra jest falowaniem swiadomosci, przyborem
pamieci i wspomnien, a potem ich wygasaniem. Biegnace
po sobie fale, niby
przypyw i odpyw morza, niegdys niosace
bogactwo obrazw, przynosza teraz
wszystkie muszle wspomnien, wszystkie szumy syszanych niegdys gosw. Pojawiaja sie znowu i znowu opywaja zewszad
serce, jak woda opywa algi, i odz ywaja wszystkie dawne tkliwe uczucia. Ale nadchodzi moment zrwnania dnia
z noca, a wraz z nim odpyw ostateczny, serce pustoszeje, a wielka fala i wszystko,
co niosa, wracaja do Boga.
Prawda, widziaem ludzi, ktrzy uciekali przed smiercia zdjeci trwoga na mysl
ojej spotkaniu. Ale w umierajacym
inaczej!
Dlaczego zatem miabym ich z aowac? Dlaczego miabym opakiwac ich koniec? Zbyt blisko poznaem doskonaosc umarych. Cz lzejszego niz smierc owej
branki, ktra chciano rozweselic mnie szesnastoletniego, a ktra gdy mi ja
przyprowadzono, juz zajeta bya umieraniem; miaa oddech urywany i krtki jak
zdyszana gazela i tumia kaszel poa szaty, juz pokonana, ale jeszcze tego nieswiadoma, bo usmiechaa sie chetnie. Ale ten usmiech by jak powiew na rzece,
slad snu, bruzda, ktra zostawia jakis znak, z dnia na dzien coraz czystsza, coraz
bardziej bezcenna i trudniejsza do zatrzymania, az kiedy znak ulecia staa
sie tylko przeczysta linia i niczym wiecej.
Pamietam takze smierc mojego ojca. Ojca, ktry odnalaz swoja penie i sta
sie kamieniem. Powiadaja, z e wosy mordercy pobielay, kiedy ujrza, jak z przebitego sztyletem smiertelnego ciaa uchodzi z ycie, ale ono nie pustka sie napenia,
a majestatem. Ukryty w krlewskiej komnacie zbj znalaz sie twarza w twarz nie
z ofiara ale z ogromnym granitowym sarkofagiem, schwytany w puapke ciszy, ktrej sam by sprawca;
znaleziono go o swicie, zdruzgotanego sama tylko
nieruchomoscia smierci.
Tak oto mj ojciec, ktrego krlobjca jednym ciosem przenis w wiecznosci, ostatnim wstrzymanym oddechem zawiesi oddech innych na przeciag
trzech
dni. Do tego stopnia, z e jezyki rozwiazay
sznurach w gab
cmentarnego dou, mielismy wrazenie, z e nie trupa grzebiemy, ale
chowamy skarb. Wiszac
na sznurach cia
zy tak, jakby by pierwsza pyta budowanej swiatyni.
wielbadnicy
Rozpyniete w czasie, zamienione w piasek widma, wyssane przez zwierciado: tak ich zobaczyem, kiedy ojciec, chcac
mnie nauczyc, czym jest smierc,
posadzi mnie za soba na siodle i zawiz w pustynie.
Tutaj powiedzia bya studnia.
W gebi jednego z tych pionowych skalnych kominw, tak gebokich, z e odbija sie w nich tylko jedna gwiazda, zakrzepo nawet boto i uwieza w nim gwiazda
zgasa. Ale brak jednej gwiazdy potrafi powalic caa karawane tak niezawodnie
jak nagy atak wroga.
Wok tego waskiego
otworu, jak dokoa zerwanej pepowiny, ludzie i zwierzeta skupili sie nadaremnie, aby z brzucha ziemi dobyc wody krwi dla ich cia.
Ale najlepsi robotnicy, spuszczeni az na dno tej otchani, na przno drapali twarda
skorupe. Podobna do owada przebitego za z ycia szpilka, ktry w przedsmiertnym
drzeniu sypie dokoa siebie jedwabisty zoty py skrzyde, tak karawana przygwozdzona do ziemi jedna pusta studnia, zaczynaa juz bielec w bezruchu poamanych zaprzegw, rozwiazanych
go zarys liter
i zoto ozdb. Bo istota nie jest przedmiot przny tresci, ale madro
sc Boza. Tak
jak istota swiecy nie jest wosk, choc on zostawia slady, ale jej swiato.
A kiedy drzaem, widzac
na szerokiej pustynnej rwninie, podobnej do dawnych ofiarnych stow, te slady boskiego posiku, ojciec dorzuci:
Tego, co naprawde wazne, nie dojrzysz w popiele. Odwrc oczy od tych
trupw. To tylko wozy, ktre utkney w drodze ku wiecznosci, a ktrym zabrako
woznicw.
Kto wiec mnie nauczy? krzyknaem.
A ojciec odpar:
To, co istotne w karawanie, odkryjesz, gdy czas ja strawi. Odrzuc przny
dzwiek sw i patrz: jesli przepasc stanie na jej drodze, karawana wyminie przepasc , jesli skaa stanie, obejdzie skae, jesli piasek bedzie zbyt miaki, poszuka
piachu twardego, ale isc bedzie wcia
z w tym samym kierunku. Jesli pod ciez arem
5
objuczonych zwierzat
zatrzeszczy sl sonego rozlewiska, widzisz, jakie zamieszanie, jak wyciagaj
a bydleta z bota, jak szukaja na wszystkie strony pewnego
gruntu, ale za chwile wszystko sie uspokaja i karawana ciagnie
w tym samym co
przedtem kierunku. Jesli padnie zwierze juczne, zarzadza
swiat. Oddana na tym bezludnym paskowyzu niewiadomemu, ktre juz nadchodzio, spiewaa kroki mazonka dzwieczace
wieczorem na progu, rozpoznawane
i niosace
pokj. Sama w tym ogromie i nie majaca
sie czego uchwycic, bagaa,
aby zwrcono jej te way obronne, ktre pozwalaja z yc: motek weny do przedzenia, miske te jedna, jedyna do zmycia, dziecko, ktre trzeba uspic to
wasnie, z adne inne. Woaa ku wiecznosci swego domostwa, nad ktrym unosia
sie ta sama co nad caa wioska wieczorna modlitwa.
Kiedy gowa skazanej opada na ramie, ojciec posadzi mnie z powrotem na
konskim zadzie. I ruszylismy w wiatr.
Bedziesz sysza dzis wieczr mwi ojciec jak w namiotach ludzie szemraja i wyrzucaja mi okrucienstwo. Ale wszelka prbe buntu wepchne
im z powrotem w garda: ja wykuwam czowieka.
A przeciez odgadywaem w nim dobroc!
Chce, z eby kochali z ywe z rdlane wody ciagn
a.
-I jednolita powierzchnie zielonego jeczmienia pokrywajac
a spekana latem ziemie. Chce, z eby wysawiali powroty pr roku. Chce, z eby jak dojrzewajace
owoce z ywili sie powolnoscia i cisza. Chce, z eby dugo opakiwali tych, co odeszli, i dugo czcili zmarych,
bo dziedzictwo z wolna przekazuje sie z pokolenia na pokolenie i nie chce, z eby
trwonili po drodze nalezny im mid. Chce, z eby byli jak gaazka
oliwna. Taka, co
czeka. A wtedy poczuja w sobie to potez ne koysanie reki Bozej, ktre nadchodzi
jak podmuch uderzajacy
w drzewo. Ono ich bedzie prowadzic, a potem powiedzie
od switu az do nocy, od lata do zimy, od zbz kiekujacych
po zboza sprzatane
do
stod, od modosci ku starosci, a potem od starosci ku nowym dzieciom.
Bo podobnie jak o drzewie, nic nie wiesz o czowieku, jesli go podzielisz na
momenty trwania i pokawakujesz wedle tego, co go odrznia. Drzewo to wcale
nie nasienie, a potem odyga, potem pien gibki, wreszcie suche drewno. Nie trzeba go dzielic, by poznac. Drzewo to ta potega, co wolno zaslubia niebo. Podobnie
i ty, may czowieku. Bg sprawia, z e rodzisz sie, rosniesz, z e wypeniaja cie kolejno pragnienia, z ale, radosci i cierpienia, wsciekosc i przebaczenie a potem
bierze cie do siebie z powrotem. Nie jestes jednakze ani uczniem, ani mazonkiem, ani dzieckiem, ani starcem. Jestes tym, ktry szuka swojej peni. A jezeli
bedziesz umia zobaczyc, z e jestes gaazk
a koysana wiatrem, ale mocno wszczepiona w drzewo oliwne, poruszany powiewem zakosztujesz wiecznosci. I wszystko dokoa ciebie stanie sie wieczne. Wieczne bedzie spiewajace
z rdo, co poio
twoich przodkw, wieczny blask oczu, kiedy sie bedziesz usmiecha do ukochanej, i wieczny chd, i rzezwosc nocy. Czas nie jest wtedy klepsydra przesypujac
a
piasek, ale z niwiarzem, co wia
ze snopy.
II
Tak wiec ze szczytu najwyzszej wiezy twierdzy ujrzaem, z e nie trzeba z aowac ani cierpienia, ani smierci, ktra jest powrotem na ono Boga, ani nawet
z aoby. Bo ten, co odszed, jesli czcimy jego pamiec , jest potez niejszy i bardziej
obecny od z ywych. I zrozumiaem lek ludzi i uzaliem sie nad nimi.
I postanowiem ich uzdrowic.
Ulitowaem sie tylko nad tym, ktry budzi sie wsrd ogromnej patriarchalnej
nocy, przekonany, z e jest bezpieczny pod Bozymi gwiazdami, i nagle czuje, z e
czeka go podrz.
Zabroniem, aby go o cokolwiek pytano, bo wiem, z e z adna odpowiedz nie
przyniesie ulgi. Ten, co pyta bowiem, szuka przede wszystkim otchani.
*
Miosc musi znalezc przedmiot miosci. Ocale tylko tego, kto kocha rzecz
prawdziwie istniejac
a, tego, kogo mozna nasycic.
Dlatego takze kobiete zamykam w mazenstwie i kaze kamienowac cudzoozna z one. Doprawdy, rozumiem jej pragnienie i to, jak wielka jest ta obecnosc ,
ktrej ona przyzywa. Potrafie czytac w niej, kiedy urzeczywistnia sie cud wieczoru, a ona na tarasie, wsparta na okciu, ze wszystkich stron zamknieta wezbranym
morzem horyzontu, wydana jest, niby doniom kata, mece narastajacej
czuosci.
Czuje, jak drzy, wyrzucona niby pstrag
na piasku, czekajaca,
niby na przybr
morza, na bekitny paszcz rycerza. Swoje woanie rzuca caej ogromnej nocy.
Ktokolwiek sie z niej wyoni, ten ja wysucha. Ale na przno bedzie przechodzic
od jednego paszcza do drugiego, bo nie ma czowieka, ktry by ja zaspokoi.
Podobnie przybrzezna awica, pragnac
ochody, woa nadmiaru morza, a morze
bez konca wysya swoje fale; jedna po drugiej przybiega i traci u brzegu sie. Po
cz wiec uprawomocniac zmiane mazonka: kto przede wszystkim kocha miosc
nadchodzac
a, nie pozna, czym jest spotkanie.
Tylko te ocale, ktra potrafi stawac sie i budowac swj ad wok wewnetrznego podwrca, podobnie jak cedr rozwija sie wok swojego ziarna i we wasnych
granicach znajduje sie wzrostu. Ocalam te, ktra nie kocha przede wszystkim
wiosny, ale ksztat tego jednego kwiatu, w ktrym jest zawarta wiosna. Te, ktra nie kocha przede wszystkim miosci, ale jedna jedyna twarz, ktra przybraa
miosc .
Dlatego tez kobiete, ktra wieczr rozprasza, chce oczyscic i scalic z powrotem. Ustawiam dokoa niej, niby granice, ruszt z ponacym
owiec, i zozonej bielizny, pokj tego, co jesli dobrze wykonane staje sie
darem dla Boga.
Albowiem wydawao mi sie, z e czowiek jest taki wasnie jak twierdza. Kruszy
mury, z eby zapewnic sobie wolnosc , ale wtedy staje sie forteca zburzona i wydana
gwiazdom. Wtedy rodzi sie lek nieistnienia. Niech przyjmie jako swoja prawde te
won, jaka daja palone odrostki winorosli i czekajaca
postrzyzyn owca. Prawda
9
dra
zy sie w gebokosci jak studnia. Kiedy spojrzenie sie rozprasza, traci z oczu
Boga. Wiecej niz niewierna z ona wsuchujaca
sie w obietnice nocy wie o Bogu
ten medrzec skupiony, ktry zna tylko wage weny.
Twierdzo, zbuduje cie w sercu czowieka.
*
Bo jest czas wybierania posrd nasion, ale i czas, kiedy wybrawszy raz na zawsze, czowiek cieszy sie wzrastaniem zbz. Jest czas stwarzania, ale i czas istoty
stworzonej. Jest czas na piorun szkaratny, rozwierajacy
upusty nieba, ale i czas,
gdy wody wylane gromadza sie w cysternach. Jest czas podbojw, ale nadchodzi
czas umacniania cesarstw: ja jestem suga Boga i znam smak wiecznosci.
Nienawidze tego, co sie zmienia. Zdusze tego, ktry powstaje w nocy i wiatrom rzuca swoje proroctwa niby drzewo, zapodnione grotem nieba, co trzaska,
amie sie i od ktrego ponie cay las. Lekam sie, kiedy Bg porzuca swa nieruchomosc . On niewzruszony, niechze zasiadzie
z powrotem w wiecznosci! Bo
jest czas wielkich narodzin, ale i czas, czas bogosawiony, na to, co wyznacza
obyczaj!
Trzeba niesc pokj, uprawiac go i wygadzac. Ja jestem ten, co zasklepia
szczeliny spekanej ziemi i ukrywa przed ludzmi slady wulkanw. Jestem trawa,
co porasta na miejscu przepasci. Jestem piwnica, ktra wyzaca zozone w niej
owoce. Jestem promem, ktry od Boga otrzyma w zastaw cae pokolenie i przewozi je z jednego brzegu na drugi. Bg na koniec przejmie je znowu z moich rak,
piekniej zdobiace
srebrne
dzbany na wode, ale nie odmienione. Zamknaem
pory roku. Bo jestem nade wszystko tym, co zamieszkuje. O cytadelo, moja siedzibo, ocale cie przed zakusami lotnych piaskw i przydam jako ozdobe trebaczy
wok twych murw, by ostrzegali przed nadejsciem barbarzyncw!
III
sie przechadzac swobodnie, proponowali mi zburzenie murw ojcowskiego paacu, gdzie kazdy krok mia swj sens.
11
sie jak
wody, gdy pomieszane staja sie paskim rozlewiskiem. Przerzucam uki mostw.
Z dzisiejszej niesprawiedliwosci tworze jutrzejsza sprawiedliwosc . Ustanawiam
na powrt kierunki tam, gdzie kazdy tkwi na jednym miejscu i szczesciem nazywa
ten bezwad. Gardze stojacymi
pysznia sie tym, z e nie ulegaja obyczajom, z e zdradzaja tradycje i z e swieca chwae nieprzyjaciela. To prawda, z e
dopuszczajac
sie tego swietokradztwa czuja jeszcze jakis wewnetrzny niepokj.
Pki jest to jeszcze swietokradztwo. Pki opieraja sie czemus, co jeszcze nad ni a dzieki temu, z e ich wrg jeszcze oddycha. Jeszcze na tyle zawadza
mi cia
zy. Zyj
im w cien prawa, z e czuja swj opr wobec prawa. Ale niebawem znika nawet
w cien. Wtedy nie czuja juz nic, bo zapomnieli nawet smaku zwyciestwa. Ziewaja. Zamienili paac na plac publiczny, ale kiedy przejada sie im przyjemnosc
deptania go z samochwalcza buta, przestaja wiedziec, co robia na tym targowisku. I oto zaczynaja snuc niejasne marzenia o tym, aby zbudowac dom o tysiacu
to wszystko, przeciwstawiam swoja niezomna wole owemu kruszeniu sie rzeczy i nie sucham tych, ktrzy mi mwia o naturalnej pochyosci. Bo az nadto dobrze wiem, z e naturalne pochyosci zasilaja paskie rozlewiska woda z topniejacych
sprzecznych pradw.
Bo
az nadto dobrze wiem, z e naturalne pochyosci rodza podzia wadzy i zrwnanie
ludzi. Ale ja rzadz
e i wybieram. Wiedzac,
z e i cedr odnosi zwyciestwo nad czasem, ktry powinien by go zamienic w proch, i wbrew tej sile, co ciagnie
w d,
rok po roku, wznosi dumna swiatyni
e listowia. Tak i ja wbrew interesom rozlewisk
wznosze strome lodowce. To nic, jesli z aby skrzecza, z e to niesprawiedliwosc .
Z powrotem daje bron w rece czowieka, aby sie sta soba.
I dlatego tez nie dbam o gupiego gadue, ktry palmie wyrzuca, z e nie jest
cedrem, cedrowi, z e nie jest palma, i mieszajac
zawartosc ksiag
zda
za do chaosu. Dobrze wiem, z e gadua ma racje wedle swej absurdalnej wiedzy, gdyz cedr
i palma, gdyby nie z yy, zaczyyby
IV
Siedzibo ludzka, kto cie zbuduje na sile rozumu? Kto cie zdoa postawic zgodnie z logika?
Istniejesz i nie istniejesz zarazem. Jestes uczyniona z przerznych
materiaw, ale z eby cie odkryc, trzeba cie stworzyc wyobraznia. Podobnie jak
ten, kto zburzy wasny dom, sadz
ac,
z e go zna, ma przed soba tylko kupe kamieni, cegie i dachwek, ale nie znajduje ani cienia, ani ciszy, ani schronienia,
ktrym one suzyy, i nie wie, na co mgby sie zdac ten stos cegie, kamieni
i dachwek, bo brakuje im inwencji, ktra by nad nimi panowaa, duszy i serca
architekta. Bo kamieniowi brakuje duszy i serca ludzkiego.
Ale skoro nie ma tu rozumu, tylko cega, kamien i dachwka, skoro dusza
i serce wymykaja sie prawom logiki i prawom liczb, pojawiam sie ja i moja wolna
wola. Ja architekt. Ja posiadajacy
dusze i serce. Ja jeden posiadam moc, aby
kamien przemienic w cisze. Przychodze miesic te gline, ktra jest materia, zgodnie z obrazem stwarzania pochodzacym
zgodnie z moim pragnieniem. A poprzez dom kochaja i mnie, architekta. Tak jak
ten, kto kocha posag,
nie kocha gliny ani cegy, ni brazu
tylko zamys rzezbiarza.
Ludziom z mojego plemienia daje przywiazanie
do domu, azeby umieli go rozpoznac wsrd innych. A rozpoznaja go dopiero pod warunkiem, z e go z ywili wasna
krwia. I przystroili wasnym poswieceniem. Dom bedzie od nich wymaga nawet
krwi i ciaa, bo bedzie ich wasnym sensem. Nie beda wwczas mogli nie rozpoznac tej boskiej struktury, ktra bedzie niby znajoma twarz. I wtedy obudzi sie
w nich miosc do niego. I pene z aru beda ich wieczory. I ojcowie beda sie starali
ukazac go swoim synom, skoro tylko otworza sie dzieciece oczy i uszy, aby nie
zatona
w rznorodnosci wszelkich rzeczy.
Potrafiem zbudowac domostwo tak ogromne, aby nawet gwiazdom nadac
sens, totez jesli ludzie wyjda noca na prg i podniosa gowy, beda chwalic Boga, z e tak dobrze prowadzi te niebieskie statki. A jesli zbuduje dom trway, aby
mg zawrzec w sobie trwanie z ycia, ludzie isc beda od swieta do swieta jak z jednej sieni w druga, wiedzac,
dokad
ida, i w rznorodnosci z ycia odkrywajac
twarz
Boga.
Zbudowaem cie wiec, twierdzo, jak buduje sie statek. Daem maszty i wszelki
osprzet potrzebny i pusciem na fale czasu, to jest na wiatr sprzyjajacy.
naciera wcia
z na niego ciemne morze. I znam inne oblicza tego, co mozliwe. Bo to
zawsze mozliwe: zburzyc swiatyni
e, a kamienie zabrac na budowe innej swiatyni.
A ta inna nie jest ani prawdziwsza, ani bardziej faszywa, ani sprawiedliwsza, ani
bardziej niesprawiedliwa. I nikt nie bedzie nawet wiedzia, do jakiej katastrofy
doszo, bo w kupe zwalonych kamieni nie jest wpisana wartosc ciszy.
Dlatego pragne, aby robotnicy mocno wiazali
gwne wiazania
statku. Aby
trway z pokolenia na pokolenie: bo nie uczynie swiatyni
gwne wiazania
statku. To ludzka
konstrukcja. A dookoa statku przeciez natura slepa, nie ujeta w reguy i potez na.
A kto zapomina o potedze morza, temu grozi, z e wypoczywac zechce za dugo.
Wydaje mu sie, z e domostwo, ktre zostao dane, jest czyms niepodwazalnym.
Skoro to, co oczywiste, zostao juz wykazane. Mieszkajac
na statku, nie widzi
sie juz groznego morza. A jesli sie je nawet dostrzega, to tylko jako tego statku
ozdobe. Taka jest wasciwosc umysu. Morze wydaje sie po to stworzone, aby
nioso statek.
Ale to zuda. Rzezbiarz ukaza patrzacym
i sprawiedliwszego od moich
sedziw. I jest w bedzie, jesli sadzi,
z e ma racje. Bo on takze proponuje jako bezwzglednie prawdziwe te swietne, bogate, zrodzone w jego rekach ksztaty, ktrym
brakuje jednak wagi, czasu i z dawien dawna idacej
ciago
sci, jaka maja religie.
Proponowana przez niego struktura jeszcze nie zaistniaa. Moja juz istnieje. Oto
dlaczego potepiam z onglera i ocalam przez to mj lud przed zgnilizna.
Bo ten, co nieostrozny, nie pamieta juz, z e mieszka na statku, z gry jest niejako skazany na zniszczenie i niebawem zobaczy, jak podnosi sie morze, ktrego
fale zaleja jego gupie igraszki.
Taki obraz mojego cesarstwa pokazano mi kiedys, kiedy bylismy na penym
morzu, ja i niektrzy z mojego ludu, a bya to pielgrzymka.
17
jakby juz rozsypywa sie w kawaki, a oni, w tych momentach nierzeczywistych, przestawali sie modlic, rozmawiac, karmic dzieci i zdobic
srebrne naczynia. Ale za kazdym razem jakis trzask twardy niby grom przeszywa
drewniany kadub na wskros. Statek zdawa sie zapadac w siebie ciez ko, jakby za
chwile miay sie rozpekna
c jego burty, a ten wstrzas
powala ludzi na ziemie i wyrywa z ich ust wymioty.
I cisneli sie jedni do drugich, niby w trzeszczacej
szopie, pod mdlacym
sie o moja duza karafke na wode, nad ktra pracowaem od dwch lat.
W ktra przemieniy sie dwa lata mojego czuwania. Kto inny drza o swoje dywany ze szlachetnej weny, ktre tka z radoscia i co dzien rozwija na soncu. By
dumny, z e zamieni odrobine swego ciaa swych zrogowaciaych palcw na
to gebokie falowanie wenianej powierzchni. Jeszcze inny zlak
sie o posadzone
przez siebie oliwki. I wiem, z e z aden z nas nie leka sie smierci, ale wszyscysmy drzeli o te mae gupie przedmioty. Odkrylismy, z e z ycie tylko wtedy ma
sens, kiedy sie je przemienia po trochu w cos, co jest poza nami. Smier
c ogrodnika w niczym nie zagraza drzewu. Ale jesli drzewo bedzie zagrozone, ogrodnik
umiera dwukrotnie. By pomiedzy nami stary bajarz, ktry zna najpiekniejsze
opowiesci naszej pustyni. I sam je jeszcze upieksza. A zna je tylko on jeden, bo
nie mia syna. I kiedy ziemia zaczea sie obsuwac, drza o te biedne opowiesci,
ktrych nikt juz wiecej nie wyspiewa. A tymczasem ziemia wcia
z zdawaa sie jak
z ywa albo jak ugniatana niewidzialna donia i zaczynaa spywac w d wielka
rudawa fala bota. Jak myslisz: czy mozna przemienic siebie w cos, co by upiekszao to sunace
boto, ktre przewala sie powoli i wszystko pochania? Co mozna
zbudowac na tym, co samo sie porusza?
Pod tym naporem domy chwiay sie powoli, a skrecone niedostrzegalna sia
belki trzaskay nagle jak baryki czarnego prochu. Albo sciany zaczynay drzec,
az rozsypyway sie nagle. A ci sposrd nas, ktrzy zostali przy z yciu, utracili sens
istnienia. Tylko bajarz spiewa dalej postradawszy zmysy.
A ty gdzie nas wieziesz? Ten statek pjdzie na dno razem z dzieem naszych
rak.
Tu, na pokadzie, czuje, jak czas upywa nadaremno. Nie powinien upywac
w sposb tak wyczuwalny, ale twardniec, dojrzewac i wzbierac latami. Powinien
gromadzic po trochu dziea ludzkich rak.
A teraz czy moze utrwalic sie w nim
cos, co byoby z nas i co by przetrwao?
VI
adowna zoceniami
i klejnotami, ktre kosztoway dugie ludzkie z ywoty, jak mid skadany przez tyle pokolen: filigranowe wyroby ze zota, zociste insygnia wadzy kapanskiej,
w ktre przemieniao sie z ycie starych rzemieslnikw, i te obrusy haftowane, nad
ktrymi staruszki po kres z ycia traciy oczy, az poczerniae, kaszlace,
zduszone
juz donia smierci, odchodziy zostawiajac
za soba w krlewski tren. Kwietna
ak
e. A ci, co je ogladaj
a dzis, powiadaja:
Ach, jakiz to piekny haft! Jaki piekny. . . I zrozumiaem, z e staruszki wploty siebie w ten jedwab i przemieniy go.
Nie wiedzac,
z e sa czarodziejkami. . .
Trzeba wiec zbudowac wielkie skrzynie, z eby pomiescic w nich to, co zostao z owych haftw. I jakis pojazd, ktry by je przewiz. Bo ja szanuje przede
wszystkim to, co trwa, bardziej niz ludzi. I ocalam w ten sposb ich przemienione
z ycie. Wznosze wielkie tabernakulum, w ktre oni skadaja wszystko, czym sa.
Jeszcze odnajduje czasem te statki sunace
wolno przez pustynie. Jeszcze nie
ustaja w swojej podrzy. I pojaem,
w domy? Skoro ten dom ma suzyc ich z yciu i niczemu wiecej? A oni mwia, z e
ich dom jest uzyteczny i nie traktuja go jako wartosci samej w sobie, widzac
tylko
jego uzytecznosc . I dom im suzy, a oni zajmuja sie tym, z eby sie wzbogacic. Ale
umieraja w nedzy, bo nie zostawiaja po sobie ani haftowanego obrusa, ani zocistej
szaty kapanskiej ukrytej w kamiennym statku. Byli powoani do tego, z eby swoje
z ycie w cos przemienic, a chcieli byc tylko obsuzeni. Wiec kiedy odchodza, nie
zostaje po nich nic.
*
I tak chodzac
pomiedzy ludzmi mojego plemienia, zamieszkujacymi
delte rzeki, wieczorem, kiedy wszystko wydaje sie przemienione, patrzyem na nich, jak
w starej wystrzepionej odziezy zaprzestawszy swojej pszczelej pracowitosci siedzieli na progach nedznych lepianek; bardziej zajmujaca
od nich samych bya
doskonaosc tego plastra miodu, przy ktrym przez cay dzien sie trudzili. Rozmyslaem zwaszcza na widok jednego, ktry by slepy, a do tego utraci jedna
noge. Tak stary, z e sta juz u progu smierci, i zdawao sie, z e skrzypi przy kazdym
poruszeniu jak stary wiatrak; odpowiada na moje sowa powoli, bo by posuniety
w latach i traci juz jasnosc mowy; ale stawa sie coraz bardziej swietlisty i jasny,
i coraz lepiej rozumia, w co przemienia sie jego z ycie. Drzacymi
donmi pracowa nadal nad azurowymi cackami, ktre byy jak coraz subtelniejszy eliksir. On
zas, odchodzac
w tak cudowny sposb od swego starego wyschego ciaa, stawa
sie coraz szczesliwszy, coraz bardziej niedotykalny. Coraz bardziej niezomny.
I umiera, nie wiedzac
o tym, z rekoma penymi gwiazd. . .
Tak wiec ci ludzie cae z ycie pracowali dla jakiegos bezuzytecznego ubogacania przedmiotw, przemieniajac
sie bez reszty w niezniszczalny haft. . . Przeznaczajac
tylko czesc swojej pracy na to, co uzyteczne, a caa reszte na cyzelowanie, na zbedna swietnosc metalu, na doskonaosc rysunku, miekkosc wygiecia,
ktre nie suzy niczemu poza tym, z e w nim zawiera sie przemienione z ycie i dajac
w wyniku cos trwalszego od ciaa.
Wieczorem wiec przechadzam sie powoli pomiedzy moim plemieniem i obejmuje je cisza swojej miosci. Niespokojny jestem tylko o tego, co ponie bezpodnym blaskiem, o poete penego ukochania wierszy, ale nie piszacego
wasnych,
o kobiete zakochana w miosci, ale ktra nie umiejac
dokonac wyboru nie moze
stac sie soba, o tych wszystkich, w ktrych jest lek; i wiem, z e uleczybym ich
z tego leku, gdybym im udzieli daru, ktry wymaga ofiary dokonania wyboru
i zapomnienia o caym swiecie. Bo jeden okreslony kwiat jest przede wszystkim
odmowa wobec wszystkich innych kwiatw. A przeciez tylko pod tym warunkiem staje sie piekny. Podobnie jest z przedmiotem, w ktry przemienia sie z ycie.
I gupi, kto tej staruszce bedzie wyrzucac, z e haftuje, pod pretekstem, z e mogaby
21
utkac co innego bo taki czowiek wyzej stawia nicosc nad tworzenie. Totez
chodzac
czuje, jak ponad dymy ludzkiego obozowiska wznosi sie modlitwa, jak
wszystko tu dojrzewa i tworzy sie w ciszy, powoli, niemal nieswiadomie. Gdyz
owoc, haft czy kwiat, aby stac sie soba, musza byc najpierw zanurzone w czasie.
W ciagu
tych dugich spacerw pojaem
w peni, z e wartosc kultury w moim krlestwie nie opiera sie wcale na wartosci pozywienia, ale na wymaganiach
i zapale do pracy. Nie opiera sie na posiadaniu, ale na dawaniu. Cywilizowany
jest przede wszystkim ten rzemieslnik, o ktrym mwie, a ktry stwarza sie na
nowo w wykonywanym przedmiocie, i w zamian za to staje sie sam wieczny i nie
leka sie smierci. Cywilizowany takze ten, co walczy i siebie przemienia w krlestwo. Ubogi zas ten, kto okrywa sie swietna szata kupiona u handlarzy i jesli
nawet pasie oczy doskonaoscia barw, sam nic nie stworzy. Znam takie plemiona
zdegenerowane, ktre nie pisza juz wierszy, tylko je czytaja, nie uprawiaja ziemi,
ale odwouja sie przede wszystkim do pracy niewolnikw. W piaskach poudnia,
wsrd podnej nedzy rodza sie wiecznie inne plemiona z ywe ktre wyrusza
na podbj tamtych martwych bogactw. Nie lubie tych, co maja serca osiadych.
Ci, co w nic sie nie przemieniaja, nie staja sie soba. Zycie
nie da im dojrzaosci.
A czas przepywa dla nich jak piasek przez palce i niesie zgube. I cz moge w ich
imieniu dac Bogu?
Poznaem ich nedze w tych chwilach, kiedy naczynie peka, nim zostao dopenione. Bo smierc starca, ktry cay przemieni sie i sta sie ziemia, jest tylko
cudem: to tak jakby skadano w ziemie niepotrzebne juz narzedzie. Wsrd moich
ludzi widziaem takze dzieci zagrozone smiercia, dyszace
bez sowa, z pprzymknietymi oczami, w ktrych pod osona ogromnych rzes krya sie resztka z aru.
Bo zdarza sie, z e Bg, podobny do z niwiarza, scina kwiaty wmieszane w jeczmien. A przynisszy snop bogaty w ziarno znajduje w nim takze ten nadmiar
daremny.
*
ledwo suwajac
papuciami, jakby by tu ktos
bardzo wylekniony, kogo by mg sposzyc kazdy gosniejszy dzwiek. Ludzie nie
smieli poruszac sie, otwierac czy zamykac drzwi, jakby chroniac
drzacy
pomyk
zapalony w lampce oliwnej. Kiedy zobaczyem dziecko, wiedziaem od razu, z e
odchodzi, bo oddech miao krtki, piastki
galopujacej
w nim goraczki,
w z rdle ale ono widocznie byo juz za daleko i nie syszao. Uciekao i nie zamierzao zawrcic z drogi. Takie byo niepoczciwe: umierao.
Zaczeto wtedy z ebrac u niego o jeden bodaj gest, o spojrzenie, ktre podrzny,
nawet spieszac
sie, rzuca przyjacioom. . . o jakis znak wdziecznosci. Obracano
je na zku, ocierano mu twarz z potu, zmuszano, aby pio a to wszystko byc
moze po to, aby je zbudzic ze smierci.
Odszedem od nich, a oni wcia
z byli zajeci zastawianiem puapek, czyhaniem
na nie, z eby wrcio do z ycia. Ach, jak atwo dali sie podejsc temu dziewiecioletniemu dziecku! I podsuwali mu zabawki, z eby je spetac szczesciem. Ale ono,
nieubagane, odsuwao je maa raczk
a, kiedy kadziono je za blisko, jak ktos, kto
rozchyla gaszcza,
Szedem wzduz uliczki. Syszaem przez drzwi, jak kos aje suzace.
Porzad
kowano, szykowano bagaze w innym domu, gdzie ktos wyrusza noca w podrz.
Nie interesowao mnie, czy ajania byy suszne, czy nie. Suchaem tylko namietnego gosu. A dalej, pod studnia, pakaa maa dziewczynka zakrywajac
sobie
ramieniem twarz. Poozyem jej agodnie don na wosach i podniosem ku sobie
twarzyczke, ale nie spytaem o powd smutku, bo wiedziaem, z e ona go znac nie
moze. Bo smutek rodzi sie zawsze z czasu, ktry upywa, a nie zostawia owocu.
Jest smutkiem uciekajacych
albo smutkiem po smierci brata, to jest czasem, ktry jest juz nieprzydatny. A ona,
kiedy bedzie starsza, bedzie sie smucic odejsciem kochanka, ktre choc o tym
wiedziec sama nie bedzie oznacza zagubiona droge do rzeczywistosci, do czajnika z woda i zamknietego domu, i dzieci, ktrym trzeba dac jesc . A czas zacznie
nagle przepywac przez nia, bezuzyteczny, jak piach w klepsydrze.
Wtem ukazaa sie na progu kobieta promieniejaca
usmiechem i spojrzaa mi
w twarz, pena radosci, moze dlatego, z e dziecko usneo albo z e zupa jest smacz23
na i wonna, albo po prostu, z e ktos wrci do domu. Cay czas sta sie nagle jej
wasnoscia. A ja idac
dalej, minaem
znajomego szewca bez nogi, ktry ozdabia papucie cienka zota nitka, i zrozumiaem, z e choc gosu mu juz braknie, on
spiewa.
Czymze sie tak radujesz, czowieku?
Ale nie czekaem na odpowiedz, wiedzac,
z e odpowie nie to, co trzeba, z e
zacznie mi opowiadac o zarobionych pieniadzach,
o czekajacym
go posiku albo
o odpoczynku. Bo nie wie, z e jego szczescie pynie z tego, z e swoje z ycie przemienia w zociste papucie.
VII
Odkryem takze i inna prawde. Oto z e przne jest zudzenie ludzi osiadych,
ktrym zdaje sie, z e moga spokojnie zamieszkiwac swoje domostwa a przeciez
wszelkie domostwo jest zagrozone. I tak swiatynia,
I ja zrobiem to samo.
Nie potrafie wyspiewac caej waszej chway, wspaniae noce moich wojennych wypraw. Zbudowawszy na dziewiczym piasku obz w ksztacie trjkata
szedem na wzgrze czekajac,
az zapadnie noc, i obejmujac
wzrokiem te czarna plame niewiele wieksza od wioskowego placu, gdzie pomiesciem moich z onierzy,
juczne zwierzeta i bron, rozmyslaem przede wszystkim o jej kruchosci. Istotnie,
cz nedzniejszego od tej garstki pnagich ludzi pod niebieskim ptnem; grozi im
nocny przymrozek, w ktrym zakrzepy juz gwiazdy, grozi pragnienie, bo trzeba
oszczedzac wode w bukakach, przeznaczona az na dziewiec dni. grozi wiatr niosacy
piasek, ktry zrywajac
sie okazuje sie buntu, a wreszcie groza ciosy, pod
ktrymi ciao ludzkie okazuje sie kruche jak owoc. I czowiek wtedy do niczego
jest juz nieprzydatny. Cz nedzniejszego niz te zawiniatka
niebieskiego ptna,
tyle z e twardsze, bo bron jest wewnatrz,
nagie i wydane wrogiej rwninie.
25
zniszczeniem. Cedr
w kazdej chwili buduje swoje istnienie. Ja w kazdej chwili budowaem moje domostwo, aby byo trwae. l z tego zbiorowiska, ktre zwyky powiew gotw by
rozproszyc, kadem podwaliny surowe i nie zdobyte jak wieza obronna i odporne
jak dzib statku. A z obawy, aby obozowisko nie usneo przysypane niepamiecia, otoczyem je strazami, ktre nasuchiway szmerw z pustyni. I podobnie, jak
cedr wchania w siebie gruz usypisk, aby go przemienic w drewno cedrowe, tak
mj obz z ywi sie nadchodzacymi
z zewnatrz
zagrozeniami. Niech bedzie bogosawiona nocna wymiana pomiedzy ludzmi; owi milczacy
posancy, ktrych nikt
nie widzia, ktrzy pojawiaja sie dokoa ognisk i przykucnawszy
opowiadaja, jak
jedne plemiona kieruja sie na pnoc, inne, z poudnia, wyruszaja w poszukiwaniu skradzionych wielbadw,
Wystarczy mwiem z agodnoscia okazywac sie, a przestana sie wyrywac. Jeszcze beda zamykac oczy, z eby was nie widziec, ale wasze milczenie
padnie na nie ciez arem jak cien ora. A wreszcie otworza oczy, z eby wam spojrzec w twarz, a pod waszym spojrzeniem te oczy napenia sie zami.
Wy bedziecie ich bezmiarem, jakze by wiec was mogy zapomniec?
A na koniec, i z eby ich upoic wizja tego raju, mwiem:
Zobaczycie tam gaje palmowe i rznobarwne ptaki. . . Oaza podda sie wam,
bo macie w sercu czesc dla niej, a tymczasem ci, ktrych z niej wygnacie, nie sa
juz jej godni. Nawet ich kobiety piorace
bielizne w strumieniu, ktry spiewa na
kragych
i biaych kamykach, traktuja to jak smutna, przez wszystkich wykonywana prace, gdy w rzeczywistosci jest to swiecenie swieta. Ale wy, stwardniali
wsrd piaskw i spaleni soncem, o skrze sonej od palacej
skorupy sonych bagien, poslubicie je i trzymajac
sie pod boki bedziecie patrzec, jak piora bielizne
u bekitnej wody, i nasycac sie bedziecie swoim zwyciestwem.
Dzisiaj trwacie wsrd piaskw niby cedr, dzieki nieprzyjacioom, co was otaczaja, i twardniejecie w bojach z nimi, ale zdobywszy oaze, bedziecie trwac w oazie, gdyz ona nie jest dla was schronieniem, w ktrym czowiek zamyka sie i zapomina o wszystkim, ale ustawicznym zwyciestwem nad pustynia.
Zwyciez yliscie tych ludzi, bo oni, zadowoleni z posiadanych bogactw, zasklepili sie w swoim egoizmie. W wiencu piaskowych wydm, ktre napieray na nich
zewszad,
widzieli tylko ozdobe oazy i kpili ze smiakw, ktrzy chcieliby ich stad
usuna
c, az w koncu od granic tej ziemi bogatej w z rda odwoano senne straze.
Oni zastygli w zudzeniu szczescia, jakim napeniay ich posiadane dobra.
A przeciez szczescie to tylko namietne czyny i ta satysfakcja, ktra daje tworzenie. Ci, co nie przemieniaja swego z ycia w nic poza soba i od innych otrzymuja
pozywienie, chocby najdelikatniejsze i najwyborniejsze, ci o wytwornych umysach, ktrzy suchaja obcych poematw nie piszac
wasnych, korzystaja z oazy,
ale nie daja jej z ycia i korzystaja z tworzonych przez innych piesni, ci ludzie sami sie przywiazuj
a do koryt stajennych i nie rzniac
sie juz od byda, gotowi sa
przyja
c los niewolnikw.
Powiedziaem tez:
Kiedy, zdobedziecie oaze, nic istotnego nie zmieni sie w waszym z yciu.
To tylko inny sposb obozowania na pustyni. Bo moje krlestwo jest zewszad
zagrozone. Jego tworzywo to nie zwyke zbiorowisko kz, owiec, domw i gr,
lecz jesli zerwie sie ta wiez , ktra je aczy
VIII
Wydao mi sie, z e ludzie maja mylne zdanie na temat szacunku. Gdyz ja zajmowaem sie wyacznie
jak pewna dzielnica miasta zbudowana na stoku wzgrza, ktra jak sciek spywaa az ku morzu. Z wychodzacych
na
uliczki korytarzy wylewao sie w bezksztatnych kebach tchnienie zarazy. A zamieszkujace
tu mety wyaniay sie z tej gabczastej
gebi tylko po to, z eby wzajemnie sie przeklinac, ale gosem zdawionym i pozbawionym prawdziwej zosci,
podobnie jak lekkie banki pekaja od czasu do czasu na powierzchni bagna.
Widziaem tredowatego, jak smia sie grubym smiechem i ociera oko brudna
szmata. By przede wszystkim wulgarny i nikczemnie drwi sam z siebie.
Mj ojciec postanowi podpalic te dzielnice. Wtedy to stado, przywiazane
do
swoich zgniych poide, zaczeo sie; burzyc i powoywac sie na swoje prawa. Prawa do tradu
i zgnilizny.
To naturalne powiedzia ojciec bo wedug nich sprawiedliwosc jest
utrzymywaniem tego, co byo.
A oni krzyczeli o swoich prawach do z ycia w brudzie.
Jesli pozwolisz, by robactwo sie rozmnozyo ciagn
a
ojciec rodza sie
prawa robactwa. Oczywiscie. I rodza sie piewcy, ktrzy beda je wysawiac. Beda
spiewac o tym, jak potez ny patos jest w zagrozeniu robactwa jego wyniszczeniem.
Sprawiedliwosc . . . powiada ojciec trzeba wybierac: sprawiedliwosc
dla archanioa czy dla czowieka? Sprawiedliwosc dla rany czy dla zdrowego ciaa? Dlaczego miabym suchac tego, kto przemawia do mnie w imieniu trawiacej
go zarazy?
Natomiast bede go leczy ze wzgledu na Boga. Bo i on jest mieszkaniem
Boga. Ale nie wedle jego pragnien, ktre wyrazaja tylko jego chorobe.
Kiedy go obmyje, oczyszcze i naucze, wwczas jego pragnienie odmieni
sie, a on sam zaprze sie tego, czym by przedtem. I dlaczego miabym byc so28
jusznikiem tego, czego on sam z czasem sie wyprze? Dlaczego miabym speniac
pragnienie tredowatego o niskim umysle i wzbraniac mu, z eby sie odrodzi i wypieknia?
Dlaczego miabym przyznawac racje temu, co jest, przeciw temu, co bedzie?
Temu, co wegetuje, przeciw temu, co rosnie w moc?
*
Sprawiedliwosc ciagn
a
dalej ojciec wedle mnie jest poszanowaniem
czowieka, ktry otrzyma skarb, w imie tego skarbu. Tak samo szanuje samego
siebie. Bo on, jak i ja sam, jest odbiciem tego samego swiata. We mnie jest ono
rwnie mao widoczne jak w nim. Sprawiedliwe jest traktowac go jako narzedzie
i jako droge. A miosierne pomagac mu, aby zrodzi sam siebie.
A posrd tych sciekw spywajacych
dzieckiem.
Wszystko jest u nich wsplne odpar ojciec i z tego zmieszania czynia
miosierdzie. To, co nazywaja miosierdziem. Dziela sie miedzy soba. Ale pakt,
do ktrego sa zdolne takze szakale zebrane wok scierwa, wielbia jako wzniose
uczucie. Chcieliby nas przekonac, z e to jest wielki dar! Ale wartosc daru zalezy
od tego, komu sie go daje. Tu daje sie temu, kto najnizszy. Jak alkohol pijacemu
pijakowi. Tu dar jest choroba. Ja natomiast daje zdrowie, odcinam chore czonki
ciaa. . . i odpowiada mi nienawisc .
Zdarza sie takze doda ojciec z e peni miosierdzia opowiadaja sie za
zgnilizna. . . Ale jesli ja opowiadam sie za zdrowiem?
Kiedy ktos ci ocali z ycie mwi dalej nie dziekuj nigdy. Nie wyolbrzymiaj wdziecznosci. Gdyz jesli ten, co cie ocali, oczekuje twojej wdzieczno tobie suzy? Jesli jestes cos
sci, musi miec niska dusze; cz on bowiem mysli? Ze
wart, to on broniac
cie suzy przeciez Bogu. A ty zbyt mocno wyrazajac
wdziecznosc , okazujesz zarazem brak skromnosci i brak dumy. Bo wazne jest nie to, z e
tamten ocali twj bahy osobisty los, ale dzieo, z ktrym ty wsppracujesz i ktre sie opiera na tobie. A poniewaz on jest poddany temu samemu dzieu, nie masz
mu co dziekowac. On podziekowanie znajdzie we wasnym trudzie, ktrym cie
ocali. Na tym polega jego wspdziaanie z owym wielkim dzieem.
Brakuje ci takze dumy, jesli ulegasz najnizszym uczuciom. Jesli pochlebiasz
jego miosci, czyniac
z siebie niewolnika. Bo gdyby by szlachetny, odrzuciby
twoja wdziecznosc .
29
Nie obchodzi mnie nic wiecej powiada ojciec poza tym cudownym
wspdziaaniem jednych poprzez drugich. Posuguje sie toba tak, jak sie posuguje kamieniem. Ale czy kto wyraza wdziecznosc kamieniowi za to, z e sta sie
fundamentem swiatyni?
ani z onierzy
przyszych podbojw. Im chodzi tylko o to, z eby jak najlepsze pakty zawrzec dla
podziau zapasw. Ale nie daj sie oszukac. Te zapasy niosa wieksze niebezpieczenstwo niz gd.
Oni wszystko podzielili na dwie pory: pore podboju i pore cieszenia sie zdobycza. Czy widziaes, z eby drzewo roso, a wyrsszy pysznio sie, z e jest drzewem?
Drzewo zwyczajnie rosnie. Powiadam tobie: ci, co dokonawszy podboju prowadza teraz z ycie osiade, sa juz martwi. . .
W moim krlestwie miosierdziem jest wspdziaanie.
*
Nakazuje wiec, z eby chirurg w mece przebywa pustynie, jesli komus tam, daleko, moze przywrcic sprawnosc ciaa, ktre jest narzedziem. Nawet jesli chodzi
o zwykego kamieniarza, ale ktremu dla tuczenia kamieni potrzebna jest sprawnosc muskuw. I nawet jesli chirurg jest mistrzem w swoim zawodzie. Bo nie
chodzi o to, aby czcic przecietnosc , ale z eby naprawic narzedzie. Oni obaj zas sa
w suzbie jednego mistrza. Podobnie jest z tymi, ktrzy chronia i pomagaja kobietom brzemiennym. Niegdys byo to ze wzgledu na oczekiwanego syna i one jemu
suzyy swoimi wymiotami i blami. I kobieta nie dziekowaa, chyba z e w imieniu syna. Ale dzis domagaja sie pomocy ze wzgledu na wasne wymioty i ble.
Gdyby tylko o nie chodzio, oddalibym je, bo wymioty sa czyms szpetnym. Ale
naprawde wazne jest tylko jedno: to, co sie nimi posuguje; i dlatego nie maja za
co dziekowac. Bo i ten, co im pomaga, i one same, suza tylko sprawie narodzin
i podziekowania nie maja tu sensu.
*
Mwi mi takze:
Nigdy wadca nie bedzie poddany sadom
swoich poddanych.
IX
32
sc :
Co nazywasz tworzeniem? Bo jesli chodzi o znaczace
wynalazki, tylko
niewielu jest do tego zdolnych. Mwisz wiec o nielicznych. A inni?
Na co ojciec odpar:
Tworzyc, to czasem rwniez pomylic krok w tancu, albo bednie cia
c du
tem w kamieniu. Przydatnosc gestu niewielkie ma znaczenie. Slepcze, co przytykasz nos do ogladanego
miniona epoke.
Kto bedzie robi wyrzuty cedrowi, z e jest dopiero nasieniem albo odyzka, pochylonym pedem? Poczekaj. Sposrd pomyek i bedw wyrosnie cedrowy las,
z ktrego w wietrzne dni jak dym kadzida beda ulatywac ptaki.
Na koniec zas ojciec mwi mi jeszcze tak:
Powiedziaem ci przeciez: Jeden sie myli, drugiemu sie udaje niech cie
te rznice nie trapia. Naprawde z yzne jest bowiem wielkie wspdziaanie: jedno stajace
sie dzieki drugiemu. Ruch nieudany suzy temu, ktry jest bezbedny.
A udany pokazuje cel, do ktrego oba wsplnie da
zyy. Ten, kto znajduje Boga, znajduje go dla wszystkich. Bo moje krlestwo podobne jest do swiatyni,
do
ktrej wszystkich wezwaem. Zaprosiem, aby ja budowali. Jest to wiec ich swia
tynia. A jej narodziny dobywaja z ludzi ich najgebszy sens. Obmyslaja, jak ja
przyozdobic zotem. A ten, co mysla nad tym, ale bez skutku, tez jest wynalazca.
Bo przede wszystkim z zapau rodzi sie nowa swietnosc swiatyni.
sie brzydzi i boi brudnej pracy na ziemi. Uwolnisz sie od leku, ale za cene doskonaosci i pustki. Obmyslaj takie krlestwo, w ktrym wszystko byoby po prostu
przenikniete zapaem.
Moje oddziay byy zmeczone, jakby dzwigay wielki ciez ar. I przyszli do
mnie kapitanowie:
Kiedy wrcimy do domu? Czar kobiet w zdobytych oazach nie dorwnuje
czarowi naszych kobiet.
Jeden z nich mwi tak:
mi sie, panie, ta, ktra jest uczyniona ze wsplnie przezytego czasu
Sni
i z naszych ktni. Chciabym wrcic i w spokoju uprawiac ziemie. Taka jest
prawda i nic wiecej nie umiem powiedziec. Pozwl mi wzrastac w ciszy mojej
wioski. Musze przemyslec moje z ycie.
Zrozumiaem wtedy, z e potrzebuja ciszy. Bo tylko w ciszy prawda kazdego
czowieka daje zala
zek i wypuszcza korzenie. Bo najwazniejszy jest czas, podobnie jak u dziecka karmionego piersia. I sama miosc matczyna z tego karmienia
gwnie sie bierze. Bo kto zobaczy w okreslonym momencie, z e dziecko rosnie?
Nikt. Ci, co przychodza do domu, mwia:
Jak uroso! Ale ni matka, ni ojciec
nie widzieli, jak rosnie. Staje sie razem ze stajacym
35
jak
gdyby ono z ywio sie, roso i przybierao ksztat jego miosci.
A potem, pewnego dnia, woany instynktem miosci lis znika wsrd piaskw
pustyni i serce czowieka nagle stawao sie puste. Widziaem, jak jeden z takich
ludzi umar, bo zbyt opieszale broni sie, kiedy wpad we wroga zasadzke. Kiedy dowiedzielismy sie o jego smierci, przypomniao mi sie zagadkowe zdanie,
ktre wypowiedzia po ucieczce obaskawionego lisa, kiedy towarzysze, widzac
jego smutek, radzili mu, z eby schwyta innego. Za duzo potrzeba cierpliwosci
odpar im nie po to, z eby schwycic lisa, ale z eby go pokochac.
Dlatego tez znuzyli sie lisami i gazelami: zrozumieli bezpodnosc tych zwiaz
kw, bo lis kochany, ktry im uciek, nie wzbogaca pustyni ich mioscia.
Mam synw powiada inny. Rosna, a ja ich niczego nie moge nauczyc. A zatem nic im z siebie nie daje. A gdziez pjde po smierci?
A ja, obejmujac
ich w milczeniu mioscia, widziaem, jak moje oddziay zaczynaja gina
c w piasku i wsiaka
c wen, podobnie jak rzeki zrodzone po burzach,
ktrych nie chroni gliniaste podglebie i ktre mra bezpodnie, nie zamieniwszy
sie w rosnace
nad woda drzewa, ani w trawe, ani w pokarm dla ludzi.
Moje wojsko chciao przemienic sie w oaze w imie interesw krlestwa, dla
upiekszenia mojego paacu i z eby ludzie mwiac
o nich wspominali: Jakiejz
wartosci dodaja mu jeszcze te palmy, swiezo posadzone gaje palmowe, wioski,
w ktrych rzezbi sie kosc soniowa. . .
Ale walczylismy juz bez przejecia i kazdy mysla o powrocie.
36
I wizerunek krlestwa gas w nich jak twarz, w ktra juz nie potrafimy patrzec
i ktra gasnie w rznorodnosci swiata.
Jakie ma znaczenie powtarzali z e bedziemy bogatsi o te nieznana
oaze. Czegz nam ona przysporzy? W czym wzbogaci, kiedy wrciwszy do kraju
zamkniemy sie w naszych wioskach? Tylko temu przyda sie ona, kto tu zamieszka
i bedzie zbiera daktyle z tych palm i pra bielizne w z ywej wodzie tutejszych
rzek. . .
XI
Slepy
ten, kto czowieka dostrzega tylko w jego czynach, kto sadzi,
z e tylko
czyn go ukazuje albo okreslone przezycie, albo wykorzystanie pewnych przywilejw. Liczy sie nie to, czym czowiek w danym momencie dysponuje, bo ten,
o ktrym mwie, idac
wsrd pl, moze wzia
c w reke zaledwie garsc kosw, z eby je zetrzec w palcach, albo zerwany owoc. Inny, towarzyszacy
mi w wojennej
wyprawie, przepeniony jest pamiecia o ukochanej, ktrej nie moze zobaczyc ani
dotkna
c, ani wzia
c w ramiona, i ktra nawet o nim nie mysli, bo o tej poran38
raczki,
A wy pochwyceni w jaka
s czarodziejska siec, przemieniajac
a was w cos nieporwnanie szerszego. . .
Bo potrzebna jest wam przestrzen i tylko jezyk potrafi te potrzebe zaspokoic.
Pamietam, co sie stao, kiedy mj ojciec umiesci trzy tysiace
berberyjskich
uciekinierw w obozowisku na pnoc od miasta. Nie chcia, aby ci przybysze
przemieszali sie z naszymi ludzmi. Poniewaz by dobry, wiec ich z ywi i zaopatrywa w odzienie, cukier i herbate. Ale w zamian za te wspaniaomyslne dary
nie wymaga od nich z adnej pracy. Nie musieli sie zatem troszczyc o to, jak beda
z yc, i kazdy mg sobie powiedziec: To, co mnie nie dotyczy osobiscie, niewiele mnie obchodzi. Jezeli mam dosc herbaty i cukru, i osa, ktremu mam co dac
jesc , i kobiete obok siebie, i dzieci, ktre rosna i postepuja w cnotach to jestem
zupenie szczesliwy i niczego wiecej nie chce. . .
Ale ktz by uzna, z e sa szczesliwi? Chodzilismy czasem odwiedzic ich, gdyz
ojciec chcia, aby mnie to czegos nauczyo:
Popatrz mwi staja sie jak bydo i zaczyna sie rozkad. . . Nie w ich
ciaach, ale w sercach.
Albowiem nic juz nie miao dla nich znaczenia. Jesli nie grasz w kosci o cay
majatek,
to w kazdym razie kosci powinny w wyobrazni oznaczac dla ciebie ziemie i stada, upragnione sztaby zota albo diamenty. Znajdujace
sie gdzies daleko.
Ale nadchodzi pora, kiedy kosci juz nic nie wyobrazaja. I wtedy gra przestaje byc
mozliwa.
Otz ci ludzie pozostajacy
pod krlewska opieka nie mieli juz sobie nic do
powiedzenia. Sprzykrzyy sie im juz opowiesci o rodzinach, wszystkie do siebie
podobne. Juz nie opisywali sobie namiotw, bo wszystkie byy takie same. Nie
lekali sie juz i nie spodziewali niczego, nie obmyslali tez niczego. Jezyk by im
jeszcze potrzebny do najprostszych celw. Pozycz mi piecyk mg powiedziec ktrys z nich, a inny spyta: Gdzie jest mj syn? Czego by jeszcze pragneli ci ludzie lezacy
na posaniu, przed korytem z jadem? W imie czego jeszcze
by walczyli? O chleb? Dostawali go. O wolnosc ? Alez w granicach ich swiata
byli najzupeniej wolni. Nawet zatopieni niejako ta nadmierna wolnoscia, podobnie jak niektrzy bogacze pusci od wewnatrz.
40
Jednakze wybuchy wsrd nich niby choroba niesnaski. Niesnaski nieokreslone, ktre nie dzielac
ich na dwa obozy, podburzay kazdego przeciw
wszystkim; bo zdawao im sie, z e kazdy, kto zjada przypadajac
a sobie czesc ,
ograbia ich z czegos. Pilnowali jedni drugich jak psy krecace
sie dokoa miski
i w imie jakiejs szczeglnej sprawiedliwosci popeniali przestepstwa, poniewaz ta
ich sprawiedliwosc bya przede wszystkim wymaganiem rwnosci. A ktokolwiek
odrznia sie czymkolwiek bad
z, podlega msciwosci tumu.
Masy ludzkie mwi mi ojciec nienawidza obrazu czowieka. Masa
jest bowiem niespjna, da
zy rwnoczesnie w wielu sprzecznych kierunkach i nie
dopuszcza do wysiku twrczego. Z pewnoscia to z le, kiedy jeden czowiek gnebi
stado. Ale nie tu doszukuj sie najwiekszego zniewolenia: dochodzi do niego, kiedy
stado gnebi czowieka.
Tak oto, w imie jakichs ciemnych praw, sztylety przebijay ludzkie trzewia
i kazda noc przynosia z niwo trupw. I podobnie jak wyrzuca sie odpadki, o swicie
wywlekano je na granice obozu, a suzba miejska wywozia je na taczkach niczym
odpadki z rzezni. A ja przypominaem sobie sowa ojca: Jesli chcesz, z eby stali
sie sobie bracmi, zmus ich, aby budowali razem wieze . Ale jesli chcesz, z eby sie
znienawidzili, sypnij im ziarna. . .
Stwierdzilismy takze z czasem, z e ci ludzie zagubili sens sw, ktrymi sie
przestali porozumiewac. Ojciec przechadza sie posrd nich, a oni patrzyli na nas
nie poznajac,
o otepiaych, jakby pustych twarzach. Z ust wydobywao sie tylko
z yciem roslinnym,
jakies nieokreslone warczenie, domagajace
sie pokarmu. Zyli
bez z alu i bez pragnien. A niebawem przestali sie nawet myc i nie walczyli z robactwem. A ono sie mnozyo. Potem zaczey sie pojawiac wrzody i wyrzuty na
ciaach. A wreszcie cae obozowisko zaczeo zatruwac powietrze cuchnacym
XII
Oto bowiem powiada ojciec wielka tajemnica ludzi. Zaprzepaszczaja to, co istotne, i nie wiedza, co zaprzepascili. Podobnie nie wiedza tego plemiona
osiade, ktre w oazach z yja wok swoich zapasw. To, co utracili, nie wyraza sie,
oczywiscie, w dobrach materialnych, ktre nie ulegaja zepsuciu. I ludzie z wiosek
i z gr, ale ktrzy nie buduja juz ojcowizny. . .
Jesli krlestwo utraci dla nich swj sens, nie pojmuja tego, z e wysychaja wewnetrznie i staja sie pusci, a rzeczy traca w ich oczach znaczenie. Przedmioty na
pozr sie nie zmieniaja, ale czym jest diament albo pera, jesli nikt ich nie chce:
szlifowanym szkiekiem.
I dziecko, ktre koyszesz, utraci cos z siebie, jesli nie jest zarazem twoim
darem dla krlestwa. Ale nie od razu sie o tym dowiesz, bo jego usmiech bedzie
taki sam.
Podobnie ludzie nie widza swojego zubozenia, gdyz przedmioty, ktre im suz a, nie zmieniaja sie na pozr. Ale do czego suzy diament? I czym jest ozdoba
stroju, jesli nie ma zwiazku
rzeczy. Tam
daleko tylko jej lekki oddech, ktry nawet nie dobiegnie tutaj, a swiat dla ciebie staje sie cudem. Podobnie gospodarz przechadzajacy
sie o zroszonym swicie
po swoich wosciach, miesci je cae w swoim sercu, nawet sen spiacych
jeszcze
pracownikw.
Ale tajemnica czowieka, ktry rozpacza, gdy odejdzie ukochana albo gdy sam
przestaje kochac, albo tez przestaje szanowac krlestwo: nie podejrzewa on nawet,
jak zostaje zubozony. . . Powiada sobie po prostu: Ona bya nie tak piekna i nie
tak pociagaj
aca
jak w moich marzeniach. . . i zadowolony z siebie idzie, gdzie go
oczy poniosa. Ale swiat przestaje byc dla niego cudem. A swit nie jest juz switem
42
powrotu albo switem przebudzenia w jej ramionach. Noc nie jest juz ogromna
swiatyni
a miosci: Ani tez dzieki tej, co cicho oddycha we snie okrywajacym
acz
acy
rzeczy pomiedzy soba. Nie sam diament bedzie mu pozywieniem, ale okreslony
zwiazek
jak echa acz
a sie jedne z drugimi. Spiewa
o cud-ksiez niczce, do ktrej dojsc
mozna tylko wedrujac
dwiescie dni w soncu przez piaski wysche, bez jednej
studni. I w brak wody staje sie ofiara i miosnym upojeniem. A woda w bukakach staje sie jakby modlitwa, bo prowadzi do ukochanej. Teskniem za gajem
palmowym i agodnym deszczem recytowa . . . ale najmocniej za ta, ktra
spodziewaem sie ujrzec czekajac
a na mnie z usmiechem. . . i nie umiaem juz
rozrznic miosci i dreczacej
mnie goraczki.
..
A oni wtedy zapragneli pragnienia i wyciagaj
ac
piesci ku mojemu ojcu, krzyczeli: Zbrodniarzu! Odebraes nam pragnienie, ktre jest upojeniem, jakie daje
ofiara skadana miosci!
Spiewa
takze o szerzacej
sie w czas wojny niewypowiedzianej grozie, ktra
piasek przemienia w kebowisko z mij. Kazda wydma nabiera wtedy mocy, wyrokuje o z yciu i smierci. A oni zapragneli smiertelnego niebezpieczenstwa, ktre
XIII
Kiedy spiewak spiewa, wyrzucano mu czasem, z e wyolbrzymia swoje uczucia. To prawda: patos zda sie brzmiec faszywie i zdawa sie przynalezec do jakiejs innej epoki. Czyz nie on sam sie udzi, powiadano, kiedy wyraza gorace
uczucia w stosunku do kz i owiec, domw i gr, gdy kazde z nich jest oddzielna
czastk
a?
Nie powiazan
a z innymi. Czy nie udzi sie mioscia do rzecznych zakoli,
ktrym nie zagrazaja przecie niebezpieczenstwa wojny i za ktre nie warto przelewac krwi? A spiewacy rzeczywiscie czuli wyrzuty sumienia, jakby opowiadali
bajdy dzieciom, ktre przestay juz we wszystko wierzyc. . .
Powazni a tepi generaowie przychodzili do mnie z wyrzutami. Ci spiewacy
spiewaja faszywie!, powiadali. A ja rozumiaem, dlaczego faszuja bo spiewali chwae Boga, ktry juz nie z y.
45
odpowiedzi.
Bo nie umiera sie za owce ani za kozy, ani za domy, ani za gry. Albowiem
rzeczy trwaja nawet wtedy, kiedy nic nie jest za nie skadane w ofierze. Umiera
sie zas po to, z eby ocalic te niewidzialna wiez, ktra je wia
ze i przemienia w jedna
ojcowizne, w krlestwo, w znajoma, rozpoznawalna twarz. Czowiek daje siebie
I przez caa noc czuwaem nad moim oddziaem, posrd piasku, ktry trzeszczac
wzbija sie w powietrze i kebi nad wydmami, jakby odmotujac
z nich przedze i motajac
na nowo, troche dalej. Posrd nocy stojacej
poza czasem, gdy ksiez yc to ukazywa sie, to znika w czerwonawych, wlokacych
nie wyrazajacym
z adnej wiary
woaniem, patetycznym, bo tak bardzo osamotnionym.
I mwiem Bogu: Nie ma nic, co mogoby ich ogarna
c. . . Zuzy sie ich stary
jezyk. Wiez niowie mojego ojca nie wierzyli, ale u ich boku stao silne krlestwo.
46
prawdami i obejmuje je
wszystkie w sobie. Albowiem, jesli zamiast wielu pozerajacych
sie wzajemnie roslin, uczynie jedno drzewo ozywione jedna dusza, wwczas kazda gaa
z wzmocni sie pomyslnoscia pozostaych, a cae drzewo stanie sie przykadem cudownej
wsppracy i wzrostem ku soncu.
Czy moje serce nie jest dosc pojemne, aby obja
c ich wszystkich w sobie?
Nadszed rwniez czas posmiewiska dla cnotliwych i tryumfu dla kupcw.
Sprzedawano. Najmowano dziewice. Grabiono zapasy jeczmienia, ktre przygotowaem na wypadek godu. Mordowano sie. Ale ja nie byem tak naiwny, aby
wierzyc, z e koniec krlestwa jest wynikiem upadku cnoty; wiedziaem, az nadto
jasno, z e to upadek cnoty wynika z konca krlestwa.
Panie, mwiem w sercu, daj mi taki obraz, za ktry ludzie gotowi by byli oddac siebie. A wtedy wszyscy wzrosna w sie bo wzrosnie w sie kazdy. A cnota
stanie sie znakiem tego, czym sa.
XIV
Przepeniony milczac
a mioscia skazaem wielu na smierc. Ale kazda smierc
podsycaa jeszcze podziemna lawe buntu. Bo ludzie godza sie z oczywistoscia.
Ale to nie byo wcale oczywiste. Nie bardzo rozumiano, w imie jakiej, pewnej
jak sonce, prawdy umiera ten lub inny. I wtedy madro
sc Boza udzielia mi nauki
dotyczacej
wadzy.
Bo wadza nie rygorem sie wyraza. A jedynie prostota mowy.
*
Rygor jest oczywiscie niezbedny, z eby nowa mowe narzucic, bo nie przemawiaja za nia z adne racje ani nie jest prawdziwsza, ani bardziej faszywa, a tylko
inna. Ale czy rygor zdoaby narzucic jezyk, ktry sam z siebie dzieliby ludzi, pozwalajac
im przeczyc sobie wzajemnie? Albowiem narzucic taki jezyk to tyle, co
narzucac podziay miedzy ludzmi i naruszac rygor.
Moge to natychmiast uczynic z wasnej woli i upraszczajac.
Wtedy narzucam
czowiekowi, aby stawa sie inny, swobodniejszy i jasniejszy, bardziej wielkoduszny i peen zapau, a takze bardziej spoisty w swoich pragnieniach; a kiedy sie
juz taki stanie, jak atwo mu przyjdzie odrzucic niby postac larwy swa dawna postac, jak sam zdumiewa sie wasnym dostojenstwem, jak sie nim zachwyca,
stajac
sie sprzymierzencem mojego rygoru i jego z onierzem. Ta tylko rola jest
podstawa owego rygoru. Jest on jak ogromna brama: czasem nawet razy bicza
kaza stadu wejsc w nia, aby sie odmienio i stao czyms innym. Ale oni nie sa
zmuszeni oni sa nawrceni.
Rygor nie jest jednak skuteczny wtedy, gdy ludzie przekroczywszy brame,
ogooceni z nich samych i odrzuciwszy kokony, nie czuja wyrastajacych
skrzyde;
wtedy, zamiast chwalic cierpienie, ktre ich zrodzio, czuja sie smutni i okaleczeni
i zwracaja sie ku brzegowi, ktry opuscili.
Wtedy krew ludzka napenia rzeki i jest w tym smutek bezcelowosci.
Ci, ktrych karaem smiercia, byli swiadectwem, z e nie potrafiem ich nawrcic byli dowodem mojej pomyki. Wtedy uozyem taka modlitwe:
48
Panie, za skapy
jest mj paszcz i jestem zym pasterzem, nie umiejacym
osonic mojego ludu. Zaspokajam potrzeby jednych, ale naruszam potrzeby drugich.
Panie, wiem, z e piekne jest kazde pragnienie. Pragnienie wolnosci i pragnienie
dyscypliny. Chleba dla dzieci i chleba skadanego w ofierze. Nauki, ktra szuka,
i szacunku, ktry godzi sie na swiat i kadzie fundamenty. Pragnienie hierarchii,
ktre oddaje boska czesc , i pragnienie uczestnictwa, ktre rozdziela. Pragnienie
czasu, ktry pozwoliby na medytacje, i pracy, ktra pochania czas. Miosci duchowej, ktra umartwia ciao, a czowieka porywa wzwyz, i miosci litosciwej,
ktra leczy rany ciaa. Pragnienie budowania przyszosci i ocalenia przeszosci.
Wojny ktra sieje ziarno, i pokoju ktry zbiera plony.
Ale te przeciwienstwa istnieja tylko w sferze jezyka, a ilekroc czowiek wzniesie sie troche, oglada
je z wysoka. I przeciwienstwa przestaja istniec.
Panie, chciabym szlachetnosci moich wojownikw i piekna swiaty
n; bo ludzie w tym sie odnajduja i to nadaje sens ich z yciu. Ale dzisiejszego wieczoru
przechadzajac
sie po mojej ukochanej pustyni, spotkaem maa zapakana dziewczynke. Podniosem jej twarzyczke ku sobie, z eby jej zajrzec w oczy. I jej smutek
oslepi mnie. Jezeli nie poznam tego smutku, odrzuce jaka
s czastk
e swiata i moje
dzieo nie bedzie dokonczone. To nie znaczy, z e odwracam sie od moich szczytnych celw ale chce pocieszenia dla tego dziecka! Bo tylko wtedy swiat bedzie
uzdrowiony. Bo i ono takze jest znakiem swiata.
XV
Wojna jest czyms trudnym, kiedy nie jest naturalna skonnoscia ani wyrazem
silnego pragnienia. Moi generaowie, sumienni a gupi, obmyslali zreczne zabiegi
taktyczne, dyskutowali i zamiast dziaac szukali doskonaosci. I nic im sie
nie udawao. Zgromadziem ich tedy i tak nauczaem:
Nie mozecie zwyciez ac, albowiem szukacie doskonaosci. Ale doskonaosc jest jak muzealny zabytek. Nie pozwalacie sobie na bedy i, zanim zaczniecie
dziaac, chcielibyscie wiedziec, czy smiay gest ma zapewniona skutecznosc . Ale
czy mozna zapewnic sobie przyszosc ? Nie bedzie na waszej ziemi malarzy, rzezbiarzy ani wynalazcw, i nie bedzie takze zwyciestw. Bo powiadam wam: wieza
obronna, miasto czy cesarstwo rosna tak, jak rosnie drzewo. Sa to przejawy z ycia,
gdyz nie moga powstac bez czowieka. A czowiekowi zdaje sie, z e moze wszystko wyliczyc. Wydaje mu sie, z e wznoszona kamienna budowla rzadzi
ludzki rozum, a ona tymczasem rodzi sie z pragnienia. Cae miasto zawiera sie w czowieku, w jego wyobrazeniu o miescie, podobnie jak drzewo jest zawarte w nasieniu.
A wyliczenia tylko osaniaja to, czego czowiek pragnie. Tylko wyrazaja. Bo nie
wyjasnia sie drzewa woda, ktra pija korzenie, sokami mineralnymi czerpanymi
z ziemi i soncem, ktre uzycza mu siy. I nie wyjasnimy miasta mwiac:
Oto
dlaczego trzyma sie sklepienie. . . Oto wyliczenia architektw. . . Jesli miasto ma
powstac, zawsze sie znajda tacy, ktrzy dokonaja dobrych wyliczen. Ale ich rola jest tylko suzebna. I jesli takiego czowieka wysuna
c na pierwsze miejsce,
w przekonaniu, z e jego rece moga stworzyc miasto z adne miasto nie powstanie wsrd pustyni. On bowiem wie, jak miasta sie rodza, ale nie wie, dlaczego.
Lecz jesli nieuczony zdobywca znajdzie sie nagle wraz ze swoim plemieniem na
skalistej, surowej ziemi, szybko ujrzycie, jak lsni w soncu trzydziesci kopu nowo wzniesionego miasta. . . I beda to kopuy mocne jak konary cedru. Pragnienie
zdobywcy stanie sie bowiem miastem o trzydziestu kopuach i znajdzie on w tym
celu tylu ludzi, ktrzy mu zrobia wyliczenia, ilu zapragnie.
Totez wy mwiem generaom przegracie wojne, bo nie pragniecie
niczego. Nie pociaga
was z adna stroma droga ku grze. W waszych decyzjach nie
ma spjnosci, wiec nie wspdziaacie ze soba, tylko niszczycie sie wzajemnie.
Popatrzcie na ciez ki gaz. Toczy sie az na dno rozpadliny. Bo wspdziaaja z nim
50
wszystkie ziarna kamienia, drobne jak kurz, z ktrych gaz powsta, i wszystkie
one cia
za w jednym kierunku. Spjrzcie na wode w cysternie. Prze na sciany
i czeka sposobnej chwili. Bo ktregos dnia taka chwila nadejdzie. Noca i dniem,
niestrudzenie, woda cia
zy. Na pozr spi, a przeciez z yje. Wystarczy najmniejsza
szczelina i oto woda rusza, saczy
a
cych i zatopia was jak przybierajaca
fala. Po czym wasi historycy, jeszcze gupsi
od was, wyjasnia wam przyczyny kleski. Stwierdza, z e nieprzyjaciel zawdziecza
swoje powodzenie madro
sci, wyliczeniom i wiedzy. Ale ja powiadam, z e woda,
ktra przerywa way i pochania ludzkie miasta, nie potrafi wyliczac, nie ma ani
madro
sci, ani wiedzy.
Ja bede rzezbi przyszosc jak artysta, ktry swoje dzieo wywodzi z marmuru
uderzeniami duta. Odpadaja okruchy jak uski, ktre kryy twarz Boga. Znajda
sie tacy, ktrzy powiedza:
w tym marmurze zawarty by Bg. On go odnalaz.
Jego trud by narzedziem. Ale ja powiadam, z e on nie wylicza, tylko tworzy
wyobraznia. Usmiech na twarzy posagu
nie skada sie z potu, uderzen duta, iskier,
ktre ono krzesze, i marmuru. Usmiech nie wywodzi sie z kamienia, ale z twrcy.
Wyzwl czowieka, a stanie sie twrca.
*
A oto zgromadzenie moich sumiennych a gupich generaw. Trzeba rozumiec mwili sobie dlaczego nasi ludzie sa porznieni i dlaczego sie nienawidza.
Wezwali ich. Suchali tego, co jedni zarzucali drugim, prbujac
pogodzic ich
zdania, wprowadzic sprawiedliwosc , jednemu zwrcic, co mu sie nalezy, drugiemu odja
c, co posiada niesusznie. A jesli nienawidzili sie z zazdrosci, prbowano
dojsc , kto ma racje. Ale niebawem generaowie stwierdzili, z e nie rozumieja juz
nic a nic, tak wikao sie to wszystko, a kazdy czyn okazywa sie wieloznaczny:
szlachetny, jesli spojrzec na niego z okreslonego punktu, pody jesli spojrzec
inaczej, zarazem okrutny i wzniosy. Narady trway pzno w noc. A poniewaz
przestali sypiac, gupota ich rosa. Przyszli na koniec do mnie: Nie ma wyjscia
wysuchiwa, jakie sa powody niesnasek. Za kazdym razem byy oczywiste. Ktokolwiek czuje sie obrazony, da
zy do zemsty. Byo to
pasmo nikczemnych i nierozwiazywalnych
pospieszy
sie i sam siadzie
z wiatrem ani rozumowan, ktrymi ludzie sami sie okamuja. Patrz dalej. Ich nienawisc nie bya bowiem pozbawiona sensu. Jezeli kazdy kamien nie zajmie miejsca, ktre mu jest przeznaczone, nie stanie swiatynia.
XVI
Nie inaczej jest z cnota. Moi generaowie, sumienni a gupi, tak mi mwili:
Oto upadek obyczajw. Dlatego krlestwo upada. Trzeba ustanowic surowsze prawa i wynalezc surowsze kary. I winnym scinac gowy.
A ja myslaem sobie:
Moze istotnie trzeba scinac gowy. Ale cnota jest przede wszystkim wynikiem
okreslonych przyczyn. Zepsucie moich poddanych to w gruncie rzeczy zepsucie
krlestwa, ktre dla poddanych jest jak fundament. Gdyby ono byo z ywe i zdrowe, umacniaoby sie ich szlachectwo duchowe.
Przypominam sobie takze sowa ojca:
Cnota jest doskonaoscia osiagan
a w ludzkiej kondycji, a nie nieobecnoscia
przewin. Jesli chce, z eby powstawaa spoecznosc , biore mety spoeczne i wszelka hoote i swoja wadza podnosze ja do poziomu szlachectwa duszy. Otwieram
przed tymi ludzmi mozliwosc innych upojen niz te nedzne, ktre znali: rozbj, lichwe czy gwat. Ich muskularne ramiona podejmuja trud budowania. Pycha przeksztaca sie w wieze, swiatynie
Scigaj
a wiec sie i samo z ycie. Tak z e z czasem staja sie niby dozorcy wielkiego
muzeum i straznicy martwego krlestwa.
*
54
ku sobie ludzkie da
zenia. I te same czyny, te same da
zenia, pragnienia i wysiki
beda umacniac miasto, zamiast je niszczyc.
*
XVII
Dlatego zawsze gardziem sowami, ktre sa jak wiatr puste. I byem podejrzliwy w stosunku do sztuczek jezyka. A kiedy moi sumienni a gupi generaowie powiadali: Lud sie buntuje, radzimy ci, bad
z zreczny. . . , odsyaem ich
precz. Bo zrecznosc to puste sowo. W dziele tworzenia nie ma miejsca na wybiegi. Buduje sie to, czym sie jest, i nic wiecej. A jesli da
zac
do pewnego celu, bedziesz twierdzi, z e zmierzasz do innego, tylko ten cie uzna za zrecznego,
kto daje sie oszukac sowom. Gdyz to, co budujesz, jest w gruncie rzeczy tym,
do czego zmierzasz, i niczym wiecej. Budujesz to, co cie zaprzata,
i nic wiecej.
Nawet wtedy, gdy cie to zaprzata
dlatego, z e jest bronia w walce. Buduje sobie wroga i wydaje mu walke. Wytapiam go w ogniu i hartuje. A jezeli rzekomo
w imie przyszej wolnosci utwierdzam przymus, przymus buduje, nie co inne
go. Zyciu
trzeba stawac naprzeciw twarza w twarz. Drzewa nie da sie oszukac:
tak mu kazemy rosna
c, jak chcemy je uksztatowac. Caa reszta to sowa puste
jak wiatr. A jesli twierdze, z e poswiecam swoje pokolenie dla szczescia pokolen
przyszych, poswiecam ludzi. Nie tych czy innych, ale wszystkich. Zamykam ich
po prostu w ich nieszczesciu. Caa reszta to sowa puste jak wiatr. I jezeli prowadze wojne, z eby uzyskac pokj, buduje wojne. Pokj nie jest stanem, ktry mozna
osiagn
a
c poprzez wojne. Jesli wierze w pokj wywalczony bronia, zgine, rozbroiwszy sie. Gdyz pokj mozna osiagn
a
c tylko budujac
pokj. Tylko otrzymujac
go
i chonac,
i gdy kazdy w moim krlestwie znajdzie wyraz swoich wasnych pragnien. Tylko niewydolnosc jezyka przeciwstawia sobie ludzi wzajemnie: pragna
bowiem wszyscy tego samego. Nie spotkaem nigdy czowieka, ktry by pragna
nieadu, podosci czy zniszczenia. Jak swiat dugi i szeroki ludzie nosza w sercach ten sam obraz i to samo chcieliby budowac; jedynie drogi do celu rznia
sie miedzy soba. Jeden sadzi,
z e poaczy
z e podstawowym
problemem jest dobrobyt, gdyz czowiek, wolny od ciez arw, znajdzie czas, aby
rozwijac swoje serce, dusze i umys. Drugi natomiast uwaza, z e jakosc serc, umy56
ktrych domaga sie Bg i ktre sa ciez ko opacone. Ale obaj pragna piekna dusz, umysw
i serc. I obaj maja racje: bo czy mozna rosna
c z yjac
w niewoli, okrucienstwie
i otepieniu? A czy mozna wzrastac posrd rozwiazo
sci, czci oddawanej zgniliznie i bezpodnych zajec przniaczych rozrywek?
I oto ci ludzie, na skutek sw, ktre nie obejmuja prawdy i w imie tej samej
miosci chwytaja za bron. I zaczyna sie wojna szukanie i ped bezadny, ale
nieodwoalny, jak w owym poemacie o drzewie, ktre, zrodzone bez swiata, paro
na mury wiezienia, pki nie przebio sobie waskiego
57
Tak wiec na darmo posza zrecznosc moich generaw, kiedy, sumienni a gupi, przyszli, abym wysucha ich rozumowania. I przypomniaem sobie sowa ojca:
Sztuka rozumowania, ktra pozwala mylic sie czowiekowi. . .
Nasi poddani przestaja dbac o dobro krlestwa, albowiem zniewiescieli
w wygodach. Zahartuja sie, kiedy zgotujemy im przeciwnosci, a krlestwo zostanie wtedy ocalone.
Tak mwia profesorowie, przechodzacy
od przesanki do wniosku i tak dalej.
A tymczasem z ycie istnieje. Istnieje jak drzewo. odyzka nie jest srodkiem, dzieki
ktremu z kieka wyrosnie gaa
z. odyzka, kieek i gaa
z wszystko to skada
sie na wzrastanie drzewa.
Przekonywaem ich zatem, z e jest inaczej: jesli nasi poddani staja sie zniewiescieli, to dlatego, z e martwe jest obecne w nich krlestwo, ktrym z ywia sie
ich sia z ywotna. Podobnie jest z drzewem cedrowym, kiedy wyczerpie sie w nim
ped z yciowy. Przestaje wwczas przemieniac z wir i kamienie w cedrowe drewno. Zaczyna gina
c wsrd pustyni. Wiec i tych ludzi trzeba natchna
c sia, aby sie
nawrcili. . . Generaowie nie potrafili jednak poja
c mojej agodnosci, a ja zezwalaem, z eby robili to, co dotad;
wysyali zatem do walki ludzi, ktrzy zabijali sie
wzajemnie przy studni, ktrej nikt nie chcia zdobywac, gdyz bya od dawna wyscha, ale gdzie wasnie byo obozowisko nieprzyjacielskie.
Jest istotnie cos pieknego w strzelaninie przy studni, niby w tancu dokoa
kwiatu, bo ten, kto ja zdobedzie, zaslubia ziemie i odnajduje smak zwyciestwa.
A wrg snuje sie gdzies w tyle, jak kruki, ktre zrywajac
sie sposzone ludzkim
krokiem zbijaja sie w chmare i siadaja tam, gdzie nic im nie zagraza. Za twoimi
plecami piasek, wsrd ktrego znik nieprzyjaciel, staje sie jak proch. Podejmujesz meska gre: o z ycie i o smierc. Jakbys tanczy dokoa punktu oznaczajacego
Widzac,
jak ludzie graja
w kosci i morduja sie za oszustwo w grze, moi generaowie uwierzyli w sens gry
w kosci. Studnia staa sie w tej grze jak kostka, na ktra gracz nic nie postawi.
Ale nikt sie nie morduje za oszustwo, kiedy kosci do gry nie wyobrazaja stawek.
Moi generaowie nie rozumieli tez gebiej miosci.
Widzieli, jak zakochany cieszy sie o swicie, bo dzien budzac
go przynosi mu
miosc . I jak wojownik cieszy sie o swicie, bo dzien budzac
go przynosi mu u kresu marszu zwyciestwo, ktre on czuje juz w kazdym miesniu ciaa i ktre wybucha
w nim smiechem.
A oni natomiast wierza w potege samego switu, nie w potege miosci.
58
Ja zas powiadam, z e bez miosci niepodobna nic zrobic. I kosci znudza cie,
jesli nie beda napenione sensem twoich pragnien. I swit ci bedzie nudny, jesli
bedzie tylko dalszym ciagiem
Ja umre, Panie. Daem swoja krew i nie dostaem nic w zamian. Patrzyem,
jak umiera wrg, ktrego ugodziem kula w brzuch, nim go pomsci jeszcze ktos
inny. Wydao mi sie, z e w smierci znalaz swoja penie, tak bez reszty oddany
by temu, w co wierzy. Jego smierc nie posza na marne. Ja natomiast, posuszny
rozkazowi rzuconemu przez mojego kaprala, nie przez kogos, kto sam nim
bogatszy rozkazowi nadaje cene, umieram z godnoscia, ale pusty.
Pozostali z onierze uciekli.
XVIII
ani dla rosliny, ani dla dziecka, ktre dojrzewa, a chciaoby odzyskac
szczescie wracajac
do dziecinstwa, tak aby zabawy juz nudne teraz znw stary
sie barwne, a ramiona matczyne i smak mleka znw sodkie, ale nie ma juz
ani kolorowych zabaw, ani ucieczki w matczyne ramiona, ani sodyczy w mleku
i dziecko odchodzi smutne. Gdy zuzyo sie stare krlestwo, ludzie, nawet nie
wiedzac
o tym, domagaja sie krlestwa nowego. Dziecko, ktre dojrzao i odwyko od matki, znajdzie ucieczke dopiero znalazszy kochana kobiete. Ona jedna da
mu znowu wewnetrzna jednosc . Ale kto ludziom pokaze ich nowe krlestwo? Kto
z zametu swiata, sama sia swojego natchnienia, wyprowadzi jego nowa postac,
kto zmusi swiat, aby zwrci ku niej oczy i aby ja rozpozna? A rozpoznawszy pokocha? To nie dla logika zadanie, ale dla artysty, dla rzezbiarza. Bo ten tylko kuc
zdoa w marmurze, kto nie szuka dla siebie wyjasnien, a w marmurze odcisnie sie
wtedy jego moc budzenia miosci.
XIX
Wezwaem zatem architektw i rzekem do nich: Od was zalezy, jakie bedzie miasto przyszosci, nie jego sens duchowy, ale oblicze widoczne, wyraz jego
istoty. Uwazam oczywiscie, tak jak wy, z e idzie o to, aby ludzie mieszkali w nim
szczesliwi. Aby korzystali z miejskich udogodnien i nie tracili si na zbedne utrudnienia i bezpodne prace. Ale od dawna nauczyem sie rozrzniac to, co wazne, od
tego, co pilne. Pilne jest, rzecz jasna, z eby czowiek jad, gdyz bez pozywienia nie
bedzie czowieka i w ten sposb problem przestanie istniec. Ale miosc , sens z ycia i smak rzeczy boskich sa wazniejsze. Gatunek ludzki, ktry obrasta w tuszcz,
nie zasuguje na zainteresowanie. Nie stawiam wiec sobie pytania, czy czowiek
bedzie, czy tez nie bedzie szczesliwy, czy bedzie z y w dostatku i wygodzie. Pytam przede wszystkim o to, jaki czowiek bedzie dostatni, szczesliwy i wygodnie
z yjacy.
Gdyz od wzbogaconych przekupniw, ktrych rozpiera poczucie bezpieczenstwa, wole koczujacy
lud, w wiecznej gonitwie, scigajacy
wiatr, bo suzac
panu tak wielkiemu pieknieje z kazdym dniem. Gdybym musia wybierac, to wiedzac,
z e Bg pierwszym odmawia swojej wielkosci, a daje ja drugim, rzucibym
mj lud na pustynie. Bo mie mi swiato, jakie daje z siebie czowiek. Nie trzeba
mi opasej swiecy. Tylko pomieniem mierzy sie jej wartosc .
Ale nie zauwazyem tez, aby ksia
ze nizej sta od adowacza, ani genera od
sierzanta, ani majster od czeladnika, choc w wiekszej mierze korzystaja z dbr.
I nie stwierdziem, aby ci, co wznosza mury z brazu,
byli gorsi od tych, co lepia
mury z gliny. Nie odrzucam bynajmniej zdobyczy czowieka, ktre pozwalaja mu
wstepowac jak po schodach coraz wyzej. Ale nie chce pomylic celu ze
srodkiem, schodw ze swiatyni
a. Konieczne jest, aby schody daway dostep do
swiatyni,
bez sowa. I mwicie mi: Zaspokajamy potrzeby ludzkie. Budujemy domy, ktre
ich chronia.
No tak. Tak sie zaspokaja potrzeby byda, gdy sie je stawia w oborze, na podscice. Naturalnie, czowiek potrzebuje murw, w ktrych spoczywa
jak ziarno w ziemi. Ale potrzebuje takze bezkresnej Mlecznej Drogi i przestrzeni
morza, choc ani gwiezdne konstelacje, ani ocean nie suza mu w danej chwili na
nic. Bo cz to znaczy suzyc? Znam ludzi, ktrzy dugo i z trudem wspinali sie
na szczyt grski, raniac
sobie donie i kolana, az znuzeni wspinaczka, przed switem weszli na wierzchoek pojac
sie gebia jeszcze bekitnej rwniny, tak jak inni
szukaja jeziora, z eby pic z jego wody. A znalazszy sie tam, siadaja i patrza, i oddychaja geboko. I serce bije im radosnie, i to jest najpotez niejszy lek na niesmak
z ycia.
Znam takze takich, ktrych karawany, kroczac
powoli, szukaja morza i ktrzy morza potrzebuja. Wstapiwszy
wyrzucone na darmo?
Dlatego powiadam wam: Jezeli swiatynia
dotykiem
62
z e ich przede
wszystkim pragnie. Podrze co innego maja na celu. Widziaes, jak ludzie jezdza
tu i tam. A czy zastanawiaes sie, w jakim celu? Czasem istotnie chca zobaczyc
cudownie piekna zatoke albo gre o zasniezonym szczycie, albo jakis wulkan coraz grubiej pokryty warstwa swoich wydzielin; ale przede wszystkim chca oglada
c
owe zatopione nawy, ktre wiedziay, gdzie wioza czowieka.
Zwiedzaja je zatem i obchodza dokoa, marzac
nieswiadomie, z e weszli na
pokad i ruszaja w podrz. Albowiem oni nie jada donikad.
A te swiatynie
nie
wypeniaja sie juz ludzmi, ktrych uwoza i przemieniaja w jakis szlachetniejszy
gatunek czowieka, gdy staja sie niby kokon, z ktrego wyleci motyl. Emigranci
nie maja zas tych kamiennych statkw, na ktre mogliby wsia
sc i niemozliwa jest
dla nich przemiana, ktra w ciagu
przeprawy dusze biedne i sabe przeksztaca
w bogate i szlachetne.
I dlatego wszyscy ci zwiedzajacy
obchodza wok taka pogrzebana swiatyni
e,
szukaja czegos, ogladaj
a i chodza po wielkich nagrobnych pytach, tak wytartych
krokami, z e juz lsniacych;
sercem woaja o pomoc, ktra nie przychodzi, czekaja na przemiane, ale nadaremno,
i z powrotem zapadaja w gab
wasnego losu, bo nie ma juz nic poza swiatynia
63
sie do wewnatrz
ze wszystkich stron, przez zawalone sklepienia ukazujace
wielkie arkady bekitnego nieba czy przez szczeliny murw wraz z sypiacym
sie
piaskiem. I czuja gd, i jest to gd, ktry nie bedzie zaspokojony. . .
Tak wiec, powiadam wam, bedziecie budowac, albowiem dobry jest dla czowieka geboki las i Mleczna Droga, i szafirowa dolina widziana ze szczytu gry. Ale czym jest bezkres Mlecznej Drogi, szafirowych rwnin czy morza przy
mrocznym bezkresie kamiennego wnetrza, jesli architekt potrafi je wypenic
cisza?
I wy takze, architekci, staniecie sie wieksi, jesli odrzucicie upodobanie
w tym, co zwyke. Narodzic sie mozna tylko z dziea prawdziwego, w ktre
tworzac
przelejecie samych siebie, bo nie ono bedzie wam suzyc, ale was
zmusi, abyscie mu suzyli. I porwie was poza granice was samych. Bo czy moga
narodzic sie wielcy architekci, kiedy w ich dzieach nie bedzie wielkosci?
A wielcy staniecie sie tylko wtedy, kiedy kamienie, w ktre przelewacie wasza
moc, przestana byc przedmiotem waszych rywalizacji, wygodnym schronieniem
o codziennym przeznaczeniu, a stana sie fundamentem i schodami wiodacymi
do
Boga, statkami, ktre ku Niemu ludzi wioza.
XX
poczatek
w pierwszej linijce podrecznika
historii a ciagn
acego
przemianom,
z ziarnka w drzewo i z drzewa w ziarnko, z jednej poczwarki w nastepna?
To
stawanie sie: geneza, ktrej z niczym nie mozna rwnac. To wyksztacanie sie nowego gatunku, ktre nie powtarza z adnego wczesniejszego procesu. Dokad
zda
za
nie wiem. Podobnie nie wiem, dokad
zmierza gatunek ludzki.
Moi generaowie, szukajac
i znajdujac
przyczyny pokazanych im skutkw, zachowuja sie logicznie. Powiadaja mi, z e kazdy skutek ma swoja przyczyne i kazda przyczyna skutek. I tak, posrd nadmiaru przyczyn i skutkw, ida prosto
w bad.
Bo czym innym jest cofac sie od skutkw do przyczyn, niz od przyczyn
dochodzic do skutkw.
65
czowiekiem.
A zatem powiedza mi generaowie, sumiennie utwierdzeni w swojej gupocie wszystko da sie wywiesc rozumowo. Jesli poznam nienawisc , strach albo
miosc rzadz
ac
a ludzmi, bede mg przewidziec ich postepowanie. Przyszosc jest
wiec zawarta w terazniejszosci. . .
A ja odpowiem im na to, z e zawsze moge przewidziec nastepny krok posuwajacej
sie karawany. w kolejny krok bedzie bowiem z pewnoscia powtrzeniem
poprzedniego, zarwno co do kierunku, jak co do dugosci. Jest to wiedza o tym,
co sie powtarza. Ale ta sama karawana zejdzie za chwile z drogi wytyczonej moja
logika, kiedy ozywi ja nowe pragnienie. . .
A poniewaz nie mogli mnie zrozumiec, opowiadaem im o wielkiej wedrwce.
*
tu skazancw. . .
Ale pewnego dnia, o swicie, ludzie zwrcili twarze w strone gr. I wtedy ukazao sie cos, czego do tej pory nie widzieli.
Wiatry, od tylu wiekw wgryzajace
sie w skalne bloki, wyrzezbiy w nich
ogromna twarz, twarz, ktra wyrazaa gniew. Ponad pustynia i podziemnymi zoz ami soli, i plemionami osiadymi na warstwicy skamieniaej soli bardziej nieludzkiej niz sona woda oceanw, wznosia sie ta czarna twarz, wyrzezbiona we
wrogiej ludziom skale, na tle potez nej kopuy czystego nieba i otwieraa usta zdajac
sie rzucac wscieke przeklenstwa. Na ten widok ludzie zdjeci przerazeniem
uciekli. Wiesc dotara i w gab
podziemnych korytarzy i kiedy robotnicy wychodzili z kopalni na powierzchnie, zwracali sie ku grom, a potem, ze zmartwiaym
sercem, biegli do swych namiotw, pakowali bezadnie narzedzia, zorzeczyli z onom, dzieciom i niewolnikom, pchajac
swj nieszczesny dobytek, pod nieubaganym soncem ruszali na pnoc. A poniewaz brakowao wody, w drodze wszyscy
gineli. Tak oto na nic sie zday przepowiednie rozumujacych
logicznie ludzi, ktrzy widzieli, z e gry scieraja sie z biegiem lat, a rodzaj ludzki trwa. I czy mogli
byli przewidziec to, co sie stao?
Kiedy cofam sie pod prad
czasu, moge rozebrac swiatyni
e na kamienie, z ktrych ja zbudowano. Jest to operacja prosta i dajaca
sie przewidziec. Podobnie,
jesli rozkadam na kosci i wnetrznosci rozczonkowane ciao, swiatyni
e na
bloki kamienia, a ojcowizne na kozy i owce, domy i wzgrza. Jesli jednak wyruszam w przyszosc , musze sie zawsze liczyc z pojawieniem sie nowych istot,
ktrych sie przewidziec nie da, gdyz istota ich jest inna niz elementw materii.
Sa to istoty, powiedziabym, pojedyncze i proste, poniewaz umra i zgina, jesliby
zostay podzielone. Albowiem cisza jest czyms dodatkowym wobec kamieni, ale
umrze, gdy budowla rozsypie sie. Twarz jest czyms dodatkowym wobec marmuru
i wobec rysw twarzy, ale jesli marmur bedzie skruszony, rozdzielony w kawaki, twarz przestanie istniec. I ojcowizna to cos wiecej niz kozy, domostwa, owce
i wzgrza. . .
Nie potrafie przewidywac, ale potrafie kasc podwaliny. Bo przyszosc jest
czyms, co sie buduje. Jesli uksztatuje jedna twarz z rozbieznosci mojej epoki,
jesli moje donie beda miay boska moc rzezbiarza, moje pragnienie stanie sie
ciaem. Nie bede mia racji mwiac,
z e umiaem przewidywac. Umiaem tworzyc.
W zamecie fragmentw ukaze jaka
s jedna twarz, uniose ja ponad ludzkie gowy
i bedzie nad ludzmi panowaa. Tak jak ojcowizna, ktra czasem wymaga od ludzi
nawet ofiary z ich krwi.
W ten sposb ukazaa mi sie nowa prawda i zrozumiaem, z e przne i zudne
jest zajmowac sie przyszoscia. Ale z e jedynym dziaaniem susznym jest dawac
wyraz terazniejszemu swiatu. A dawac wyraz to z aktualnych rozbieznosci budo-
67
wac jedna twarz, ktra bedzie growac nad wszystkim, to z pojedynczych kamieni
budowac cisze.
A pragna
c czegokolwiek innego to tyle, co rzucac sowa na wiatr. . .
XXI
Wiemy wszyscy, oczywiscie, jak mylne bywaja rozumowania. Najzreczniejsze argumenty, najsilniejsze dowody nie budziy przekonania u ludzi, ktrzy mnie
otaczali. Owszem powiadali masz racje. Ja jednak mysle inaczej niz ty. . .
Mwiono, z e to ludzie gupi. Ale ja zrozumiaem, z e nie byli wcale gupi, przeciwnie byli madrzejsi
zakadajacy
nowe miasta, opasujacy
je murami. A ziarno tego drzewa? Kto wie
wazniejsze od niego czy mniej wazne? To pytanie wydaje mi sie bezsensowne;
mwiem juz, z e aby poznac drzewo, nie wolno dzielic go na czastki.
Ale jaki geometra wie o tym wszystkim? Wydaje mu sie, z e rozumie, czym
sa mury, poniewaz je zbudowa. Sadzi,
Zeby
pokazac mi miasto, prowadzono mnie nieraz na szczyt gry. Popatrz
na nasze miasto! mwiono. Podziwiaem wiec ukad i zarys obronnych murw. I mwiem sobie: Oto ul, w ktrym spia pszczoy. O swicie rozleca sie po
rwninie zbierac dla ula zasoby. Ludzie beda siac i zbierac. A potem sznury osiokw powioza owoc caodziennej pracy ku spichlerzom, targowiskom i skadom. . .
Miasto o brzasku dnia wysya ludzi na wszystkie strony, a potem gromadzi ich
i kryje w sobie przydzwigane zapasy na zime. Czowiek to istota, ktra produkuje
i spozywa. Totez dla jego dobra powinienem przede wszystkim rozpatrzyc jego
problemy z yciowe i zarzadza
c mrowiskiem, w ktrym mieszka.
Inni jednakze, chcac
mi pokazac swoje miasto, przewiezli mnie przez rzeke
i kazali je podziwiac z drugiego brzegu. Ujrzaem tedy rysujace
sie na pysznym
zmierzchajacym
XXII
zemsty albo bierze w obrone sabego, czy wreszcie tego, co zwyczajnie rzezbi
jakis przedmiot w kosci soniowej, raz po raz ponawia prby i zbliza sie stopniowo do zamieszkujacej
w nim doskonaosci. Kiedy widze, jak moje miasto usypia
i wsuchuje sie w jego zamierajacy
gos, podobny do gosu traconych
cymbaw,
ktre dzwiecza jeszcze cichnac,
jakby to sonce je tracao,
To prawda, z e komunikujemy sie ze soba, ale sowa, jakie sa zawarte w naszych ksia
zkach, nie ogarniaja owego dziedzictwa. Jesli dzieci zechce ksztatowac
pospiesznie popychajac
je w obranym przez siebie kierunku, zatrace czesc tego
dziedzictwa. Podobnie bedzie z moja armia, jezeli nie utrwali sie w niej ciago
sc
zwiazkw,
uczuciowych. I ludzie,
przekazujac
jedni drugim uczucie, przekazuja sobie zarazem dziedzictwo. Ale jesli chocby raz zerwie sie kontakt miedzy pokoleniami, umrze i uczucie. Jesli jeden
raz zerwie sie w wojsku kontakt miedzy starszymi i nizszymi ranga, wojsko stanie sie jak fasada pustego domu i runie przy pierwszym wstrzasie.
A jesli zerwie
sie wiez pomiedzy mynarzem i jego synem, zginie to, co w mynie najcenniejsze: jakies z ycie wewnetrzne, zapa i niezliczone drobne gesty, niewytumaczalne
rozumowo, a przeciez istotne: bo wiecej madro
sci zawiera sie w rzeczach niz
w sowach.
A wy kazecie ludziom odbudowac swiat dajac
do czytania jaka
s ksia
zeczke, pena obrazkw i ech ale lektura okazuje sie pusta i bezsilna w zestawieniu z suma doswiadczenia. Traktujecie czowieka jak zwierze pierwotne i nagie
w swojej zwierzecosci, zapominajac,
z e ludzkosc rozwija sie jak drzewo, ktre
rosnie, i z e trwa przekazywana z rak
do rak,
podobnie jak trwa potez ne drzewo
w skreconych konarach, sekach i rozwidleniach gaezi. Mamy wiec do czynienia
z jednym wielkim ciaem i widze, z e nie ma sensu mwic o smierci, kiedy z gry spogladam
rozbudowuje
sie, jak przez spichlerze przepywa ziarno, jak doskonali sie poemat, a drewniana
raczka
panujacym
w muzealnych salach.
Drzewo to, moim zdaniem, pewien ad. Ale ad jest tutaj jednoscia, ktra scala
to, co rznorodne. Na jednej gaezi ptak uwi gniazdo, ale na drugiej gniazda nie
ma. Na jednej sa owoce, na innej nie. Jedna rosnie ku niebu, druga chyli sie
do ziemi. Ale moi generaowie rzadz
a sie wyobrazeniem o wojskowej defiladzie
i twierdza, z e ad panuje tylko wsrd przedmiotw, ktre sie niczym miedzy soba
nie rznia. Totez, gdybym im da wolna reke, postanowiliby ulepszyc swiete ksiegi, ukazujace
ad Bozej madro
sci, i uporzadkowaliby
a.
Ksia
zke w sam raz dla generaw.
A zwaszcza czy zgodziliby sie na to, czego sie nie da zamkna
c w formuach,
i na to, co nie nabrao ostatecznego ksztatu? Co jest sprzeczne z inna prawda?
sie
poprzez wiele posiadosci, choc moze z z adna nie pokrywa sie dokadnie, zas moja
74
posiadosc obejmuje wiele lasw, choc moze z aden z nich nie miesci sie bez reszty
w jej granicach. I jedno nie przeczy drugiemu. Ale moi generaowie, wychwalajac
sobie wszelkie tworzywo. Niewazne, jesli tworzywo jest rznorodne. Mj ad polega na powszechnej wsppracy wszystkich poprzez jedno i w ad kaze mi tworzyc nieustannie. Kaze mi posugiwac sie jezykiem, ktry obejmie w sobie sprzecznosci.
A ktry sam jest z yciem. Gdybym odrzuci z ycie i ludzi z mojego plemienia ustawi w szeregu jak supy przy drodze, osiagn
abym
ad doskonay. Podobnie gdybym z moich poddanych uczyni kolonie termitw. Ale czy podobaliby sie tacy
ludzie termity? Ja kocham czowieka wyzwolonego przez wyznawana religie,
czerpiacego
wiem przeciez, z e na gest skuteczny zozyy sie wszystkie wczesniejsze, nieudane, i z e czowiek, aby wzrastac, musi tworzyc, a nie powtarzac. W przeciwnym
razie bedzie to niejako przejadanie wczesniejszych zapasw. Wiem wreszcie, z e
wszystko, nawet ksztat nadawany kilowi z aglowej odzi, powinno zmieniac sie
jak rzecz z ywa, aby nie stac sie tylko martwym przedmiotem, muzealnym eksponatem, wytworem rutyny. Odrzniam jednak ciago
sc od rutyny. I trwaosc od
zakrzepniecia w martwocie. Ani trwaosc cedru, ani trwaosc cesarstwa nie opiera
sie na skostnieniu. Tak jest dobrze powiadaja moi generaowie zatem nic
nie bedziemy zmieniac! Ja natomiast nienawidze plemion osiadych, a miasta
ukonczone wydaja mi sie martwe.
XXIII
z e z ycie
umysu powinno przeksztacic sie w uczucia, ale z e nie uczucia sa najwazniejsze.
Przyszo mi tez do gowy, z e nie nalezy podporzadkowywa
c twrcy z yczeniom szerszych mas. Albowiem to wasnie twrczosc powinna stac sie z yczeniem
szerokich mas. Szerokie masy powinny otrzymywac pokarm myslowy i przetwarzac go w uczucia. Sa one jakby narzadami
trawiennymi, a otrzymywane pozywienie powinno zostac przez nie przetworzone w aske i swiato.
Mj sasiad
XXIV
Zaczaem
zatem rozmyslac o tych, ktrzy biora wiecej, niz daja z siebie. A takz e o kamstwie wadcw, gdyz z wiary w ich sowa pynie skutecznosc mowy i jej
moc. A kamstwo moze dawac skutki potez ne. Uzywajac
miecza, stepiam go zarazem. I jesli dobywam miecza na przeciwnika, przyjdzie czas, kiedy stane przed
nim bezbronny.
Podobnie jest z czowiekiem, ktry pisze wiersze, a dopuszczajac
sie oszustwa
wobec przyjetych zasad, osiaga
mocne efekty. Efekt skandalu jest tez wynikiem
pewnego dziaania. Ale kto go szuka, jest zoczynca, poniewaz dla osobistej korzysci niszczy naczynie, ktre jest wsplnym skarbem. Po to, z eby wyrazic siebie,
odrzuca wsplne wszystkim mozliwosci wyrazu; jest jak ktos, kto chcac
poswiecic siebie, podpala las. Wtedy dla innych zostaje tylko popi. Jezeli zas ludzie
przywykna do wadliwej skadni, nie zdoam nawet swiadomie wywoac skandalu, zaskoczyc tym, co nieoczekiwane. Nie moge takze znalezc dla siebie wyrazu
w pieknie dawnej stylistyki, bo konwencje odrzuciem jako cos zbednego; wszystko stao sie tylko znakiem, znaczacym
sci dba o ich uzupenianie. Ten, kto mimo trudnosci i goryczy panuje nad ludzmi
prawda swojej mowy i posugujac
sie nia dba o nia troskliwie, bedzie sie cieszyc
mirem, gdy dojdzie do wojny. Taki czowiek jest gwarantem wielkosci. Przygotowuje sobie narzedzie, ktrym sie posuzy w przyszosci.
XXV
w oborze.
Nie zasypujcie ich wiec pustymi formuami, ale obfitoscia obrazw, z ktrych
sie rodza struktury.
Nie wpajajcie im martwej wiedzy, ale dawajcie pewien styl myslenia, ktry
pozwoli uja
c istote rzeczy.
Nie sad
zcie o ich zdolnosciach wyacznie
na podstawie przejawianych uzdolnien w okreslonym kierunku. Ten bowiem dojdzie najdalej i osiagnie
najwiecej,
kto trudzi sie wbrew swej naturze. Gdyz najwazniejsza jest we wszystkim miosc .
Nie przywiazujcie
79
A kto potrafi zdradzic towarzysza pracy, nie moze byc wiemy. Potrzebna mi jest
spoecznosc silna i nie bede tej siy opiera na ludzkim zepsuciu.
Bedziecie nauczac pragnienia doskonaosci, gdyz wszelkie dzieo jest jak stopien ku Bogu, a zakonczyc je moze dopiero smierc.
Nie nauczajcie w pierwszym rzedzie przebaczenia i miosierdzia. Mogoby
to zostac z le zrozumiane i stac sie tylko czcia oddawana krzywdzie i chorobie.
Ale nauczajcie owej cudownej wsppracy obejmujacej
wszystkich, a realizujacej
XXVI
I zaprzata
moje mysli ten wielki cud, jakim jest przemiana i przemiana samego siebie. A by w naszym miescie pewien tredowaty.
Pokaze ci otchan powiedzia mi ojciec.
I zaprowadzi mnie na przedmiescia, graniczace
z polem jaowym i brudnym.
Wok pola biego ogrodzenie, a posrodku staa niska chata, gdzie mieszka tredowaty, odciety w ten sposb od innych ludzi.
Czy myslisz spyta ojciec z e on bedzie wy z rozpaczy? Przyjrzyj mu
sie, kiedy wyjdzie, jak bedzie ziewa.
Identycznie jak czowiek, w ktrym umara miosc . Identycznie jak ten, ktrego zamao wygnanie. Posuchaj, co ci powiem: wygnanie nie rozdziera czowieka, ono go niszczy powoli. Taki czowiek karmi sie snami, podejmuje gre, ale
stawki rwne sa zeru. Dostatek przestaje miec dla niego jakiekolwiek znaczenie.
Jest krlem, ale w krlestwie cieni.
Tylko zetkniecie sie z koniecznoscia mwi ojciec niesie ocalenie.
Nie ma gry, jesli nie ma stawek. Sny nie wystarcza, chocby dlatego, z e sny nie
stawiaja oporu. Te armie, ktre w pustych snach wysya do walki modosc , niosa
rozczarowanie. Pozytek daje to, co stawia opr. Nieszczesciem tredowatego nie
jest fakt, z e jego ciao gnije, ale z e nic nie stawia mu oporu. Jest zamkniety, osiady
wsrd swoich zapasw.
Mieszkancy miasta przychodzili nieraz przyglada
c mu sie. Gromadzili sie dokoa pola jak ludzie, ktrzy wspieli sie na szczyt gry i pochylaja sie nad kraterem
wulkanu. Bledna syszac,
jak pod ich stopami glob ziemski przygotowuje sie do
kolejnych wybuchw. Toczyli sie wiec dokoa terenu, gdzie mieszka tredowaty,
jak dokoa tajemnicy. Ale nie byo tu z adnej tajemnicy.
Nie wyobrazaj sobie tego, czego nie ma mwi ojciec. Nie mysl o jego rozpaczy, o tym, jak w bezsenne noce zaamuje rece, jaki gniew w nim wzbiera
przeciw Bogu, przeciw niemu samemu czy ludziom. Nie ma w nim nic poza nasilajac
a sie pustka. Czy cos jeszcze aczy
gwar. Zycie
jest dla niego tylko zamglonym widowiskiem. Ale czym jest wido c mozna tylko tym, co sie przetwarza. Nie
wisko? Niepozywnym pokarmem. Zy
81
daje z ycia to, co jest zozone w czowieku jak w magazynie. Tredowaty mgby
z yc, gdyby pogania konia, dzwiga kamienie i bra udzia w budowaniu swiatyni.
nie brako mu nawet muzyki. A przeciez, choc potrzebowa tych wszystkich ludzi, sam nie by potrzebny nikomu.
Wszystko mia do swojej dyspozycji, ale nie mia nic do zaofiarowania.
Jest jak drewniane bozki, obwieszone cennymi wotami mwi ojciec.
Wierni zapalaja przed nimi lampki. Wsrd woni skadanych ofiar gowy ich
przystraja sie w drogie kamienie. Ale powiadam ci, tum, ktry skada przed nimi
zote bransolety i klejnoty, cos uzyskuje, podczas gdy drewniany bozek, jak by,
tak i pozostanie drewnem. Niczego nie przetwarza. A drzewo wtedy z yje, kiedy
bierze w siebie ziemie i przeksztaca ja w kwiaty.
*
wzrokiem, gdyz
szczesliwe twarze innych ludzi byy dla nich tylko terenem owieckim. Dlaczegz
by wiec mieli odczuwac irytacje na widok szczescia tak obcego ich swiatu jak
igraszki modych dzikich zwierzat
na polanie. Patrzyli wiec chodno, nie widzac.
Potem mijajac
powoli stragany, spuszczali z konskiego grzbietu uwieszony na
sznurze koszyk. I z cierpliwoscia posepna i budzac
a strach czekali, z eby handlarz
go napeni. Byli w naszych oczach jak nieruchoma, ospaa i chorobliwa roslinnosc i niczym wiecej. Jak guche, zamkniete na sowa naczynia zgnilizny. Byli
82
dla nas jak miejsca, ktre mijamy, jak ogrodzone pola, domostwa, gdzie zamieszkuje zo. Czy na cos czekali? Na nic. Poniewaz czowiek nie oczekuje niczego
w sobie, ale ze strony innych oczekuje za to tylko siebie. Im bardziej zas ograniczony jest jezyk, tym bardziej ograniczone sa zwiazki
z innymi ludzmi i tym
trudniej wyczuwalne oczekiwanie i melancholia.
Czego zas mogli oczekiwac od nas ci ludzie, tak zupenie od nas odcieci? Nie
oczekiwali niczego.
Widzisz powiedzia wreszcie ojciec on nawet ziewac juz nie potrafi.
Obca mu jest nawet nuda, ktra jest w ludziach forma oczekiwania.
XXVII
XXVIII
Dwch czy
trzech chorych na raka, jak zapalone swiece. I jeszcze jakas gwiazda w dole, moze
kogos, kto zmaga sie ze swoim dzieem, bo taki czowiek nie moze zasna
c, zanim
plon nie uozy mu sie w dorodny snop. I jeszcze pare okien jakies oczekiwanie bezgraniczne i beznadziejne. Bo Bg, jak zawsze, i tego dnia by z niwiarzem
i niektrzy nie wrca juz nigdy do swoich domw.
Byli wiec i tacy, ktrzy jak straznicy czuwali na brzegu nocy jak na morzu. Oto swiadkowie z ycia, mwiem sobie, stojacy
naprzeciw nieprzeniknionego
oceanu. Ci, co ida w pierwszej linii. Niewielu jest nas czuwajacych
nad ludzmi,
ktrzy od gwiazd czekaja odpowiedzi. Niewielu jest nas i stoimy wyprostowani, bo wybralismy Boga. Na nas spoczywa ciez ar caego miasta, a jest nas niewielu posrd tego osiadego plemienia i biczuje nas lodowaty wiatr, ktry spada
z gwiazd, jak zimny paszcz.
Towarzysze moi, kapitanowie, ciez ka jest ta noc, ktra nadchodzi. Bo ci, co
spia, nie wiedza, z e z ycie jest przemiana i trzaskaniem wewnatrz
cedrowego pnia,
bolesna metamorfoza. Jest nas niewielu, ktrzy za nich niesiemy brzemie, stoimy
na granicach, paleni dotykiem za, i wiosujemy powoli w strone wstajacego
85
Tej nocy jednak cae miasto trwao w napieciu, poniewaz o swicie pewien
czowiek mia poniesc kare za popeniona zbrodnie. A mwiono, z e jest niewinny.
Kra
zyy patrole, ktre miay powstrzymac gromadzacy
sie tum, bo cos kazao
ludziom opuszczac domy i zbierac sie na ulicach.
A ja mwiem sobie: Ten pozar zapala cierpienie jednego czowieka. Jest
przeciez zamkniety w karcerze, a pomien ogarnia wszystkich jakby od z arzacego
sie wegla.
Pomyslaem, z e musze go poznac, i ruszyem w strone wiezienia czarne
i zwaliste rysowao sie na tle gwiazd. Uzbrojeni straznicy otworzyli przede mna
wrota, ktre powoli rozchylay sie na zawiasach. Wydawao mi sie, z e mury tutaj sa niezwykej grubosci, a geboko wcietych w nie okien broniy kraty. A wewnatrz
znowu czarne patrole, kra
zace
po sieniach i podwrcach albo wstajace,
z e jedno ostrze
moze go pozbawic z ycia, przywalac ciez arem ogromnej masy kamieni!
Kazdy krok, ktry sie tu rozlega, by jak uderzenie buta w jego brzuch. Cia
zyy nad nim wszystkie mury, podziemne galerie i kamienne skarpy. On jest dusza
tego wiezienia myslaem. Jest jego sensem, osrodkiem i prawda. A przeciez
patrzac
na niego poprzez kraty, widzimy tylko kupke achmanw; moze nawet
usna
i ciez ko oddycha. A jednak to on jest zaczynem, od ktrego cae miasto
moze sie uniesc . A obracajac
sie, wedrujac
od sciany do sciany, moze wywoac
trzesienie ziemi.
Uchylono judasza i spojrzaem na niego. Wiedziaem dobrze, z e kryje sie tu
cos, co trzeba zrozumiec. I zobaczyem go.
Myslaem, z e moze nie ma on sobie nic do wyrzucenia poza mioscia do ludzi. Ale kto buduje dom, nadaje mu jakis ksztat. Kazdy ksztat, to jasne, moze
sie komus podobac. Ale nie wszystkie rwnoczesnie. Bo wtedy z aden dom nie
powstanie.
Twarz nadana kamiennej figurze jest kwintesencja wszystkich twarzy, ktre
rzezbiarz odrzuci. Wszystkie moga byc piekne. Ale nie wszystkie rwnoczesnie.
Marzenie tego czowieka z pewnoscia jest piekne.
86
On i ja, stoimy obaj na szczycie gry. Sami. Jestesmy tej nocy na szczycie
swiata. Odnalezlismy sie i poaczyli
sie w konar, aby kobieta staa sie matka, trzeba dokonac wyboru. Zycie
rodzi sie
wasnie z niesprawiedliwosci, jaka jest dokonany wybr. Bo i te piekna kobiete
kochay setki. Aby stac sie soba, wtracia
drzwi i odszedem przez dugie korytarze. Peen szacunku i miosci. Czym jest dla niego z ycie w niewoli, skoro duma stanowi o jego wielkosci.
Mijaem patrole straznikw, dozorcw zamiatajacych
o swicie podwrze. Wszyscy ci ludzie beda jego wiez niami. A grube mury trzymay w swoim wnetrzu tego
jednego wiez nia, jak wyszczerbione ruiny, ktrych istote stanowi zakopany w nich
skarb. Potem jeszcze raz obrciem sie w strone fortecy. Z wieza jak korona uniesiona ku gwiazdom albo jak statek pynacy
ze swoim adunkiem bya napeniona
z arliwoscia;
Ktz jest wazniejszy od niego? mwiem sobie. A z tyu za mna,
zamazujace
sie juz w ciemnosci, wiezienie byo jak adunek prochu.
Pomyslaem wtedy o mieszkancach miasta. Beda go oczywiscie opakiwac
pomyslaem. Ale to dobrze, jesli beda pakac.
Rozmyslaem o tym, jak moi poddani beda o nim spiewac, opowiadac, dumac.
Pogrzebia go. Ale cz to znaczy pogrzebac? myslaem dalej. To, co pogrzebane, staje sie ziarnem. Nie mam z adnej wadzy nad z yciem i on pewnego
dnia zwyciez y. Zawisnie na sznurze. Ale jego smierc bedzie opiewana. I jego gos
rozlegnie sie donosniej niz gos czowieka, ktry chciaby godzic mimo istnieja
cych podziaw. Ale cz takiego ja miabym godzic?
Musze sie waczy
c w pewna okreslona hierarchie, a nie w tej samej chwili
w jaka
s inna. Nie wolno mi mylic bogiego spokoju ze smiercia. Zmierzam do
pokoju, ale nie wolno mi odrzucac sprzecznosci. Musze je akceptowac. To jest
dobre, a to ze; mieszanie jednego z drugim budzi we mnie wstret; to jakby mdy
syrop i przystoi tylko sabym i zniewiesciaym; ja mam wykuwac swoja wielkosc
godzac
sie na istnienie wroga.
XXIX
wzniesionej. Zudna to nadzieja, z e bedziemy kosztowac szczescia namietnych poszukiwaczy, jesli poszukiwaniem wzgardzimy i jesli
wojownik bedzie szuka szczescia plemion osiadych. A przeciez, na pozr, wojownik walczy o zdobycie tego, co stanowi pokarm osiadych; ale niech bedzie
przygotowany na to, z e sam sie wreszcie przemieni w osiadego, gdyz faszywa
jest rozpacz tego, kto mwi, z e zaspokojenie wiecznie wyprzedza z adz
e. To fasz,
czego innego pozada.
To, co scigam, wiecznie, powiadasz, wiecznie sie oddala. . .
To tak, jak gdyby roslina sie skarzya: wydalam kwiat, kwiat przemieni sie w nasiono, z nasienia wyrasta roslina i znw z rosliny kwiat. . . Zwyciez yes burze,
wiec staa sie dla ciebie odpoczynkiem, ale twj odpoczynek jest tylko przygotowaniem do burzy. Dlatego powiadam ci: Bg nie udziela amnestii i nic ci nie
oszczedzi trudu stawania sie. Chciabys byc: ale bedziesz tylko w Bogu. Przyjmie cie do swego spichrza, kiedy sie juz staniesz, kiedy urobia cie twoje czyny;
czowiek widzisz rodzi sie powoli.
Wiec pusty sta sie czowiek, gdyz wydao mu sie, z e juz otrzyma i juz posiada, i zatrzyma sie w drodze, z eby cieszyc sie, jak powiadaja, zapasem nagro88
Tak poznaem granice mojego krlestwa. A granice te okreslay zarazem obszar krlestwa, poniewaz mie mi jest tylko to, co stawia opr. Drzewo lub czowiek wtedy przede wszystkim jest, gdy stawia opr. Dlatego tez porwnaem do
pokryw pustych naczyn owe paskorzezby przedstawiajace
twarze upartych tancerek byy maskami niegdys, kiedy kry sie pod nimi upr, wewnetrzny niepokj
i poezja, cra sprzeciwu. Miy mi ten, kto okazuje, kim jest, stawiajac
opr, kto
zamyka sie w sobie i milczy, kto trwa nieustepliwie, torturowany nie rozwiera ust,
kto opar sie i torturom, i miosci. Kto dokonuje wyboru i bywa niesprawiedliwy
odmawiajac
miosci. I ty, jak wieza budzaca
lek, nigdy nie zdobyta. . .
Nienawidze tego, co atwe. Nie mozna byc czowiekiem, jesli nie stawia sie
oporu. W przeciwnym razie bedziemy miec tyka mrowisko, w ktrym zabraknie boskiego pietna. Zabraknie ludzkiego zaczynu. Ten wasnie cud ukaza mi
sie w wiezieniu. Cos mocniejszego ode mnie i od ciebie, od nas wszystkich, dozorcw, zwodzonych mostw i obronnych murw. Ta wasnie tajemnica dreczya
mnie, podobnie jak tajemnica miosci, kiedy naga branke poddaem mojej woli.
Wielkosc czowieka jest zarazem jego maoscia, bo wiem, z e jest wielki w swojej
wierze, a nie w pysze buntu.
XXX
Pojaem
wtedy, z e czowiek traci wartosc nie tylko wtedy, gdy jest niezdolny
do poswiecenia, nie potrafi oprzec sie pokusie i zgodzic na smierc bo wtedy
jest istota bezksztatna ale nawet wtedy, gdy wtopiony w ludzka mase i przez
nia zdominowany, ulega jej prawom. Tak bywa takze z odyncem czy soniem samotnikiem i z czowiekiem, kiedy wejdzie na szczyt; gdyz masa ludzka powinna
kazdemu pozwolic na trwanie w ciszy i nie odciaga
c go nienawistnie od tego, co
przypomina w nim cedr grujacy
nad okolica.
Kto prbuje uja
c w sowa i wyrazic czowieka logicznym wykadem, przypomina mi dziecko, ktre z opatka i wiaderkiem zasiada u podnza gr Atlasu
i postanawia przeniesc je na inne miejsce. Czowiek jest tym, kim jest, nie zas
tym, co potrafi wyrazic. Prawda, z e kazda swiadomosc stawia jako cel wyrazenie tego, co jest, ale wyrazanie jest dzieem trudnym, powolnym i skomplikowanym i bedem jest sadzi
c, z e istnieje tylko to, co moze zostac wypowiedziane.
Gdyz wypowiedziec znaczy tyle, co uja
c pojeciowo. Ale mizerna jest ta czesc
czowieka, ktra nauczyem sie ujmowac w pojecia. A przeciez to, czego pojecie
zyskaem pewnego dnia, istniao w rwnym stopniu i dnia poprzedniego i udze
sie, jesli sobie wyobrazam, z e w czowieku nie zasuguje na uwage czesc niewyrazalna. Bo i gr nie moge wyrazic, moge tylko znalezc sowo, ktre je bedzie
oznaczao. Czasem myli sie dwie rzeczy: znalezc sowo oznaczajace
i uja
c istote.
Sowo oznacza cos dla czowieka, ktry juz zna gry, ale jak bym mg przekazac
ich istote: upazy, gdzie tocza sie kamienie, stoki porose lawenda, zebaty grzbiet
rysujacy
sie wsrd gwiazd, komus, kto ich nie widzia.
Wiem jednak, z e grska gran to nie zrujnowana forteca ani dz pynaca
przed
siebie, odcumowana z z elaznego pierscienia i gnana wedle naszej zachcianki
ale cudowny byt o swoich wasnych prawach cia
zenia, ktrego milczacy
majestat
przewyzsza milczenie gwiezdnych koowrotw.
Ujrzaem zatem taka podstawowa opozycje: podziwiac czowieka poddanego
czy czowieka nieugietego, pokazujacego,
moge ich krzywdzic i poddawac swojej woli jak mae dzieci, ci wasnie ludzie,
w burzliwych losach i starciach z innymi okazuja twardosc stali, nadludzki gniew
i odwage wobec smierci.
Zrozumiaem, z e w jednym czowieku istnieja dwie natury. Podziwiam tego,
ktry jest jak twarde ziarno, albo te, co sie nie poddaje, nieobecna w moich ramionach jak statek na penym morzu; tego, ktrego nazywam mez czyzna, bo nie
idzie na ustepstwa, nie ukada sie, nie paktuje, nie rezygnuje z czastki
siebie przez
zrecznosc , pozadanie
czy zmeczenie, tego, ktrego moge zmiazdzyc w kamiennej toczni, a nie wyda swej tajemnicy, jak oliwka, co nie wyda oliwy, i zachowa
nietkniete jadro
twarda pestke; tego, ktrego nie zniewoli ani tum, ani tyran,
bo ma serce twarde jak diament; i w nim zawsze odkryje druga nature. Ukaze mi
sie poddany prawu i dyscyplinie, peen szacunku, wiary i oddania, roztropny syn
okreslonej duchowej rodziny i dziedzic jej cnt. . .
Ci zas, ktrych nazwaem wolnymi, sami decydujacy
o sobie i nieodwoalnie
samotni, pyna na oslep i bez steru, bo ich z agle nie chwytaja wiatru, a stawiany
opr ma w sobie niezbornosc kaprysu.
Nienawidzac
zatem ludzkiego stada i czowieka, w ktrym nie ma juz czowieczenstwa, wygnanca z duchowej ojczyzny, i nie chcac
byc panem i wodzem, ktry
swojemu ludowi odejmuje meskosc i zmienia go w slepe i posuszne mrowisko,
pojaem,
z e narzucajac
mu jarzmo moge i musze natchna
c go z yciem, a nie utracic go. Poniewaz jego agodnosc w mojej swiatyni,
w niewole i zamkna
em w wiezy, gdzie chodzi wzduz i wszerz jak w klatce horyzontu: nie moge jej
ani zgwacic, ani uja
c, i nie wypowie nigdy sowa miosci, na ktre czekam. Bo
ona po prostu przynalezy do innego kraju i do innych swiate, bo wywodzi sie
z dalekiego plemienia, wyznajacego
wtedy, czym jest z ycie. Trwajcie wiec w swoim ksztacie, niezmiennym jak dzib
z aglowej odzi, a to, co czerpiecie z zewnatrz,
przemieniajcie w sobie, jak to czyni
drzewo cedrowe. Ja jestem rama i kosc cem, i twrczym impulsem, z ktrego sie
rodzicie; a teraz trzeba wam rosna
c i zakorzeniac sie jak ogromne drzewo, ktre
wypuszcza gaezie, nie cudze, a swoje wasne, a na nich liscie czy igy, nie cudze,
a swoje wasne. . .
*
XXXI
sonca zanurza sie i oblewa lodowata woda, a potem grzeje sie w blasku pierwszych godzin dnia. Albo po prostu ten, co idzie do studni,
sam ciagnie
skrzypiacy
ancuch, unosi ciez kie wiadro na brzeg cembrowiny
ten, co zna spiew wody, jej haasliwe melodie. Pragnienie nadao sens jego krokom ku studni, jego ramionom i oczom i dlatego droga spragnionego czowieka
ku studni jest jak poemat; inni natomiast wzywaja niewolnika, a ten na ich skinienie podaje im wode do ust, a oni nie poznaja nigdy spiewu wody. Ich wygoda jest
brakiem: nie uwierzyli w cierpienie i radosc sie od nich odwrcia.
Podobnie mozna by zauwazyc jest z czowiekiem, ktry sucha muzyki, a nie odczuwa potrzeby, aby przenikna
c ja gebiej. Ktry daje sie niesc , jakby
w lektyce, a nie chce isc ku niej, ktry wyrzeka sie owocu, jezeli jego upina jest
gorzka. Ja zas twierdze: nie ma owocu bez upiny. I nie mylcie szczescia z nieobecnoscia wasnego ja. Albowiem czowiek nie po to jest bogaty, aby korzysta
ze swoich bogactw, i takie bogactwa sa marnoscia. Nie ma tez krajobrazw, ujrzanych ze szczytu gry, jesli nie byo wedrowca, ktry sie wspia
na szczyt, gdyz w
krajobraz jest nie tyle widokiem, ile poczuciem zwyciestwa. Jesli zas wniesiono
cie na gre w lektyce i widzisz w dole pewne zestawienie przymglonych form,
94
po wysiku, i bekitniejacy
wieczr,
jest takze jakby radoscia z wprowadzonego adu, bo kazdy jego krok wprowadza
troche adu w bieg strumieni, ustawia wierzchoki gr, wygadza wiejskie drogi. Ten krajobraz z niego sie narodzi i radosc w nim obecna jest rwna radosci
dziecka, ktre ukadajac
kamyczki buduje sobie miasto, zachwyca sie nim i napenia je soba. Ale czy daoby dziecku szczescie patrzenie na kamyki juz uozone
mozna je oglada
c, ale nie ma w nich wasnego wysiku.
Widziaem ludzi, ktrych dreczyo pragnienie a jest ono zazdrosnym poza
daniem wody, gorszym od choroby, bo tu ciao wie, jakiego mu trzeba lekarstwa,
i domaga sie tak, jak potrafi sie domagac kobiety, i przez sen widzi jak inni pija.
Tak jak patrzy sie na kobiete, ktra usmiecha sie do innych. Nic nie ma sensu,
jezeli nie angazuje naszego ciaa i umysu. Przygoda spotka nas wtedy, kiedy sie
w nia rzucimy. Astrologowie z mojego dworu spedzali cae noce studiujac
i wpatrujac
sie w Mleczna Droge widza w niej wiec ogromna ksiege, ktrej stronice,
odwracane, wydaja wzniosy szelest; i wielbia Boga za to, z e nasyci swiat takim
z ywotnym sokiem pokarmem dla serc.
Dlatego powiadam: nie wolno wam unikac wysiku, chyba po to, z eby podja
c
wysiek jeszcze wiekszy; gdyz zadaniem waszym jest rosna
c.
XXXII
Tego roku zmar czowiek, ktry panowa nad wschodnia czescia mojego cesarstwa. Toczyem z nim zaciete wojny, a po wszystkich tych walkach pojaem,
z e by dla mnie oparciem i murem. Przypominam sobie nasze spotkania. Stawiano na pustyni purpurowy namiot i udawalismy sie tam obaj, a dokoa nas byo
pusto; nasi ludzie nie mogli mieszac sie ze soba, obie armie stay zatem na uboczu. Tum ludzki z yje tylko swym brzuchem. I zuszcza sie zewnetrzna warstwa
zota. Patrzono wiec na nas zawistnie, bo kazdy czu sie silny, uzbrojony, nie zas
z powierzchowna z yczliwoscia. Mia racje mj ojciec mwiac:
Z drugim czowiekiem musisz spotkac sie nie powierzchownie, ale w najgebszych warstwach
jego duszy, serca i umysu. Jesli bedziecie sie szukac poprzez najprymitywniejsze
odruchy, dojdzie tylko do niepotrzebnego rozlewu krwi!
Rozumiejac
to, staraem sie zostawic wszystko za soba i obwarowac sie niby potrjnym waem obronnym samotnoscia, i tak szedem na to spotkanie. Siadalismy potem naprzeciw siebie, na piasku. Nie wiem, ktry z nas by wtedy
mocniejszy. Ale w tej swietej samotnosci moc stawaa sie miara. Nasze gesty
potrafiyby wstrzasn
a
c swiatem, ale mysmy nad nimi panowali. Rozmowy dotyczyy pastwisk. Mam dwadziescia piec tysiecy sztuk byda, ktre mrze z godu,
mwi. U ciebie paday deszcze. Ale ja nie mogem zgodzic sie na to, z eby jego
ludzie przyniesli na moje ziemie obce obyczaje i zwatpienie,
ogrodami w jego stolicy. Ani wonnosciami, ktrymi handlowali jego kupcy. Ani cyzelowanymi cackami wyrobu
jego zotnikw. Ani ogromnymi zaporami wodnymi. Tylko czowiek, ktry jest
sabszy, odczuwa wzgarde, gdyz jego prawda wyklucza prawde innych. Ale my,
96
wiedzac,
z e jedna prawda moze istniec obok drugiej, nie zamierzalismy pomniejszac siebie uznawaniem przeciwnej, choc bya ona zarazem dowodem naszego
bedu. Jabon, jak sadz
e, nie wzgardzi winorosla, ani palma cedrem. Ale kazde
z nich twardnieje w sobie i nie pozwala mieszac sie wasnym korzeniom z innymi.
A w ten sposb chroni wasciwy sobie ksztat i swoja istote, kapita nieoceniony,
prawe dziedzictwo, ktrego nie nalezy trwonic.
Prawdziwa wymiana mwi mi to szkatuka wonnosci albo ziarno,
albo dar wykonany z z tego drzewa cedrowego, ktry napenia twj dom zapachem mojego domu. Albo tez mj okrzyk wojenny, kiedy dolatuje ciebie z gr.
Albo poselstwo przekazane przez mojego ambasadora, jesli to czowiek starannie uformowany, wyksztacony i okrzepy, ktry gotw cie jednoczesnie odrzucic i zaakceptowac. Odrzuca cie w nizszych warstwach twojego ja. A odnajduje
kontakt z toba na tych obszarach, gdzie czowiek jest oceniany juz powyzej poziomu nienawisci. Jedyny szacunek, ktry jest cos wart, to szacunek ze strony
nieprzyjaciela. Szacunek przyjaci wart jest tylko wtedy, gdy wznosi sie ponad
ich wdziecznosc , podziekowania i wszystkie bardziej prymitywne odruchy. . . Jesli umierasz za przyjaciela, nie wolno ci sie roztkliwiac nad soba. . .
Skamabym mwiac,
z e by mi przyjacielem. A przeciez nasze spotkania daway mi radosc tu jednak sowa obarczone ludzka pospolitoscia zaczynaja byc
mylace.
Radosc nie do niego sie kierowaa, a do Boga. By droga ku Bogu. Nasze
spotkania byy jak zworniki sklepienia. Nie mielismy sobie nic do powiedzenia.
Kiedy umar, pakaem i niech mi to Bg wybaczy.
Widziaem dobrze moja niedoskonaosc i nedze. Pacze dlatego, mwiem sobie w duszy, z e nie dosc jestem czysty. Wyobrazaem sobie, z e gdyby on dowiedzia sie o mojej smierci, byoby to wejscie w obszar mroku. I z e patrzyby na to
nage runiecie swiata tak samo, jak patrzyby na zmierzchajacy
dzien. Albo jak
ten, co tonie, i pod spiacym
lustrem wody swiat nagle ulega dla niego przemianie. Panie, powiedziaby swojemu Bogu, z Twojej woli nadchodzi dzien i noc.
Ale nic sie nie zatracio z tego snopa zze tego, z tego czasu, co przemina.
Byem. I tak zamknaby
mnie wewnatrz
swojego niewymownego pokoju. Ale ja nie
byem jeszcze dosc czysty, nie dosc silny by we mnie ped ku wiecznosci. I jak
kobieta czuem te pytka melancholie, kiedy pod wieczr wiedna na wietrze rze
w moich ogrodach. Bo i ja wiedne razem z kwiatami. Umieram w nich.
Z biegiem lat pogrzebaem dowdcw mojej armii, pozwalniaem ministrw,
rozstaem sie z kobietami. Zostawiem za soba w tyle sto wasnych wizerunkw,
podobnie jak wa
z zostawia swoja skre. Tak samo jednak jak powraca sonce,
ktre jest miara i zegarem dnia, albo lato, ktre odmierza bieg roku, ponawiay sie
spotkania z tym czowiekiem, i coraz nowe ukadalismy traktaty, a moi z onierze
stawiali na pustyni namiot. Wchodzilismy do niego obaj. A z nami uroczysty rytua, usmiech na pomarszczonych twarzach i spokj, jaki gosci w poblizu smierci.
A takze cisza, ktra nie jest juz ludzka, ale boska sprawa.
97
zza wschodniej granicy, dobrze rozumia; wszystkie porywy wewnetrzne, ktrych nie okazywaem
nikomu, a ktre on milczac
odgadywa. Cay ten przytaczajacy
mnie ciez ar odpowiedzialnosci, o ktrym nikt nie wiedzia, gdyz suszniej byo, aby wszyscy ufali
mojej woli, ale ktra on, mj sasiad
a oczy pene bogactw caego z ycia zamkniete. Ile egoizmu byo w moim wzruszeniu! I sabosci przypisujacej
wage biegowi mojego z ycia, gdy ono tej wagi nie miao; przymierzaem krlestwo
do wasnej osoby zamiast roztopic siebie samego w innym krlestwie i widziaem,
z e mj los jednostkowy konczy sie, jak podrz, na tym grskim wierzchoku.
Po raz pierwszy tej nocy ujrzaem przed soba jak gdyby dzia wd: wspinajac
sie dotad
powoli po stoku, zaczaem
98
XXXIII
A oto teraz dokucza mi ten tepy bl w krzyzu, z ktrego lekarze nie potrafia
mnie uleczyc, teraz kiedy jestem jak drzewo w lesie pod siekiera drwala i Bg
powali mnie jak skruszona wieze , kiedy budze sie juz nie taki, jak majac
dwadziescia lat, z radoscia w miesniach i myslami, ktre lekko szybuja;
teraz i w tym
znajduje pocieszenie. Potrafie nie cierpiec nad zapowiedziami, ktre odczuwam
w caym ciele, a ktre sa czyms tylko osobistym, bahym i zamknietym wewnatrz
mojego organizmu i ktrym historycy cesarstwa nie poswieca nawet trzech linijek
w swoich kronikach; bo rzecz to naprawde bez znaczenia, z e zab
mi sie chwieje
lub z e go nalezy wyrwac, a oczekiwac wspczucia byoby z mojej strony czyms
niegodnym. Przeciwnie, kiedy mysle o tym, wzbiera we mnie zosc . Sa to bowiem
pekniecia powierzchni, dotyczace
naczynia, nie jego zawartosci. Ludzie opowiadaja, z e odkad
mj sasiad
XXXIV
XXXV
102
Nie dziwie sie wiec, z e tak wielu nie rozumie, czym jest ziemiaojcowizna,
czym jest swiatynia,
Dlatego tez nigdy nie robiy na mnie wrazenia argumenty niedowiarka i logika: Pokaz mi te ojcowizne, krlestwo niebieskie czy Boga, bo kamienie i inne
rzeczy materialne widze i moge ich dotkna
c, i wierze w te kamienie i w te przedmioty, ktrych dotykam. Ale nigdy nie prbowaem nawet pokazac mu prawdy,
objawiajac
tajemnice, tak trudna do wyrazenia w sowach. Podobnie nie mogem
przeciez przeniesc go na szczyt gry, z eby mu tam odsonic prawde krajobrazu, ktry dla niego nie bedzie wtedy odniesionym zwyciestwem; ani nie moge
sprawic, z eby pozna smak melodii, ktrej trudnosci wpierw nie pokona. Taki
czowiek zwraca sie do mnie, z ebym go nauczy pojmowac muzyke ale chce
unikna
c wysiku, podobnie ten, kto szuka kobiety, z eby ona w nim zozya swoja
miosc . A to nie w mojej mocy.
Ja moge go tylko zanikna
c i skazac na meke pracy, wiedzac,
z e jaowe jest to,
co atwe, a jaowe jest wasnie przez to, z e atwe. Wartosc pracy mierze blem
zmeczonych czonkw i potem.
Totez zgromadziem nauczycieli mego krlestwa i powiedziaem im: Musimy sie dobrze zrozumiec. Powierzyem wam ludzkie dzieci nie po to, z eby kiedys
ocenic, ile wiedzy zdoaliscie im przekazac, ale po to, z eby radowac sie widzac,
jak wstepuja wzwyz. Nie ten sposrd waszych uczniw mnie interesuje, ktry
103
Ale ja raz jeszcze powtrze: kiedy powiadam gra, oznaczam przez to gre
dla tego, kto sie krwawi o kolczaste zarosla, kto obsuwa sie w przepascie, oblewa sie potem czepiajac
gazw, zrywa kwiaty i na grzbiecie grskim oddycha
pena piersia. Oznaczam gre, ale nie moge jej uja
c. A kiedy opowiadam o grze
tustemu handlarzowi, nie potrafie nic mu przekazac.
*
I nie dlatego poezja traci sie, z e brak jej poematw. Ani dlatego, z e nie dosc
piekne twarze, brak jest miosci. Ani dlatego, z e nie dosc Boga, brak w ludzkich
sercach roli uprawnej, objetej serdecznie, ktra pug przygotuje pod cedry i kwiaty.
*
Nie skapiem
uwagi stosunkom pomiedzy ludzmi i jasno dojrzaem niebezpieczenstwo rozumienia rozumem: takiego, ktremu sie zdaje, z e jezyk zdoa uja
c
sedno sprawy. Znam tez odpowiedzi padajace
w dyskusjach. Albowiem nie mowa
zdoam przekazac innym to, co jest we mnie. To, co jest we mnie, nie znajdzie
sobie sowa, w ktrym zdoaoby sie wypowiedziec. Moge tylko znalezc znak,
i to o tyle, o ile na inny sposb, nie przez sowa, juz to pojmujesz. Przez czarodziejstwo miosci, albo dlatego, z es zrodzony z tego samego Boga, a zatem mnie
podobny. W przeciwnym razie moge tylko na sie wyszarpywac z siebie zatopiony
we mnie swiat. I przez przypadek lub niezrecznosc pokazywac tylko jeden jego
104
aspekt, albo jakis inny, podobnie jak w przypadku gry, kiedy uciekajac
sie
do znakw, mwie susznie, z e jest wysoka. A przeciez ona jest zupenie czyms
innym, a ja chciaem mwic nie o wysokosci, ale o tym nocnym majestacie, kiedy
otoczony gwiazdami czuje chd.
XXXVI
XXXVII
Czasem przygladaem
107
XXXVIII
na pustyni, jacy sa szlachetni, szlachetni i biedni, i wysusze a skuleni na piasku, wsrd wielkiej nocy moni ustawicznym pragnieniem. Spi
jego krlestwa. Czujni i gotowi na kazde wezwanie, gotowi chwycic za bron za
najmniejszym szelestem. Oni istotnie speniaja z yczenie mojego ojca: Niech powstana ci, ktrzy sa gotowi przyja
c smierc, zawinawszy
A jesli cierpi nad tym, widocznie nie dosc by czysty. Albowiem powiadam ci:
krlestwo opiera sie na wartosci ludzi. Ten czowiek by czastk
a krlestwa. Wszczepiony w nie jak w pien drzewa. Jesli chciabys mu dac korzysci z ycia, jakimi
sie cieszy handlarz, i w jego miejsce poslesz na pustynie handlarza, poczekaj pare
lat, a zobaczysz, jaki owoc wydadza twoje zabiegi. Handlarz stanie sie wielkim
panem, ktry z wiatrem gada jak rwny z rwnym, a tamten drugi stanie sie pospolitym handlarzem.
Ja zas chronie tych, ktrzy sa szlachetni. Ochrona wasnie jest niesprawiedliwosc . Nie gorsz sie brzmieniem sw. Bekitne rybki o powiewnych jak welon petwach, pozostawione na brzegu, stana sie szpetne to niesprawiedliwosc ,
prawda? Ale to twoja wina: ich przeznaczeniem byo lsnic w gebinie. Byy piekne poza granica ladu.
I moi pustynni dowdcy tam tylko sa piekni, gdzie nie ma
miejsca na gwar miast, nawoywania przekupniw i ludzka prznosc . Na pustym
prznosc nie istnieje.
Niechaj wiec beda pocieszeni. Jesli zechce, stana sie z powrotem krlami,
gdyz ja im nie odbiore ich krlestwa i nie bede im szczedzi cierpienia!
*
A ja odpowiedziaem:
Mylisz sie i nie wiesz, czym jest czowiek. Ktz bowiem zna samego siebie? Czowiek zmierza do swojej wewnetrznej prawdy, ale jego z ycie duchowe
jest jak wspinanie sie na gre. Widzisz przed soba skalna gran, zdaje ci sie, z es
juz na niej, ale oto ukazuja ci sie inne granie, z leby i inne upazy. Kto wie, czym
jest ludzkie pragnienie? Sa tacy, ktrzy pragna szumu rzek, i aby go usyszec, gotowi sa na smierc. Sa tacy, ktrzy pragna czuc na swym ramieniu przytulony lisi
eb, i ida go tropic, ryzykujac
spotkanie z wrogiem. Ta kobieta, o ktrej mwisz,
moze sie zrodzia z twego mazonka. I dlatego on sie czuje za nia odpowiedzialny. Czowiek czuje powinnosc w stosunku do tego, co stworzy. Bedzie wiec jej
szuka po to, aby go ograbia. Bedzie jej szuka po to, z eby nasycia jego pragnienie. Nie doczeka sie zapaty czuego sowa, ale i nie zrani go obelga. To nie
jest przedsiebiorstwo, gdzie sie prowadzi rachunki, gdzie czue sowo powieksza
kapita, a obelga go pomniejsza. Dla niego zapata bedzie poniesiona ofiara. Tak
jak temu, ktry powrci z pustyni, nie zapaca odznaczeniami z tej przyczyny, dla
ktrej nie zrani go ludzka niewdziecznosc . Tam, gdzie sadzisz,
z e chodzi o zdobycie i posiadanie, chodzi tylko o to, aby sie stawac, aby naprawde byc i umrzec
110
w peni swojej istoty. Powiedz sobie, z e nagroda jest przede wszystkim smierc,
ktra nareszcie zwalnia statek z cumy i z uwiezi. Szczesliwy ten, kto jest obcia
z ony skarbem. A ty sama na co sie skarzysz? Nie umiesz pjsc za nim?
I wtedy dopiero zrozumiaem, czym jest zwiazek
XXXIX
Nie bj sie stawiac na jedna karte. Bo jesli ryzykujesz wszystko w tym jednym
szczegle, wkrtce mgbys zaryzykowac to samo w innym szczegle; w pierwszym wygrabys, ale jeszcze nie odnoszac
z adnych korzysci.
Tak samo jest z krlestwem.
Zeby
zrozumiec, trzeba stawac sie. To tumaczy dume tego, kto wierzy. Ma on
poczucie, z e watpienie
innego czowieka nic nie znaczy, gdyz ten inny nie moze
zrozumiec.
*
pomiedzy ludzmi mojego swiata. Co innego spiewac w chrze, a co innego podawac ton. I czy jest miejsce na wspprace w akcie tworzenia?
I tu powstaje problem. Tworzenie jest wtedy, jezeli wszyscy wsppracuja
i wszyscy poszukuja. Nie ma tworzenia wtedy, gdy pien drzewa nie jest spojony
mioscia. Ale nie chodzi o to, aby kazdy by poddany wszystkim, ale przeciwnie
o to, aby soki pyney w okreslonym kierunku, a korona wznosia sie w niebo jak
swiatynia.
Tu moze wystapi
c ten sam bad,
ktry logikom kaze widziec w stworzonym dziele pewien plan i sadzi
c, z e z niego zrodzio sie dzieo, podczas gdy
dzieo w planie znajduje wasnie swj wyraz. W planie ukazuje swoja twarz. Nie
chodzi wiec o poddanie kazdego wszystkim, ale o poddanie kazdego wsplnemu dzieu, przy czym kazdy zmusza innych, aby wzrastali, czasem nawet przez
stawiany opr. Tak wiec zmuszam ludzi do tworzenia, bo jesli tylko otrzymuja
wszystko ode mnie, staja sie ubodzy i pusci. Ale to ja otrzymuje od nich wszystkich i oto, jak rosna, znajdujac
swj wyraz w moim ja, ktre wpierw dzieki nim
uroso. Tak samo, jak biore na rece jagnieta i kozy, jak biore w don ziarno i obejmuje domostwa, aby wszystko to stao sie moje i abym mg to zwrcic ludziom
jako dar mojej miosci; i tak samo katedry, ktre wznosza. . .
Ale jak wolnosc nie jest swawola, tak i ad nie jest brakiem wolnosci. (Do
wolnosci jeszcze wrce.)
112
Napisze najpierw hymn do ciszy. Ciszo, muzyko owocw. Ty, ktra zamieszkujesz piwnice, spichrze i szopy. Naczynie miodu, pilnosci pszcz. Wytchnienie
morza, ktre zna swoja penie.
Ciszo, w ktrej zamykam miasto widziane ze szczytu gry. Gdy ustaje stukot
k, woanie i dzwieki motw bijacych
w kowada. Wszystko to juz znieruchomiae w amforze wieczoru. Czuwanie Boga nad nasza goraczk
a, paszcz Boga
rzucony na ludzkie mrowisko.
Ciszo kobiet, ktre sa tylko ciaem, w ktrym dojrzewa owoc. Ciszo kobiet
ukryta pod ciez ka piersia, gdzie gromadzi sie pokarm. Ciszo kobiet, w ktrej milczy caa marnosc dnia, ciszo z ycia, ktre jest snopem dni. Ciszo kobiet sanktuarium i trwanie na wieki. Gdzie w jutrzejszy dzien zmierza to jedno, co rzeczywiscie ku czemus zmierza. Ktra suchasz dzieciatka
poruszajacego
sie w onie.
Ciszo, szkatuko, w ktrej zamknaem
Panie! Otwrz pewnego dnia wielkie wrota przed haasliwa ludzka rasa, wpusc
swoje stworzenia do ogromnej szopy i kiedy czas przeminie, znajdz kazdemu
miejsce w spichlerzu wiecznosci, i tak jak chorym odejmujesz chorobe, odejmij
sens naszym pytaniom.
Albowiem dane mi byo zrozumiec, z e wszelki postep ludzki jest kolejnym
odkrywaniem, z e to pytanie, i to drugie, i to trzecie, nie miay sensu. I patrzyem
na medrcw w moim kraju nie znalezli odpowiedzi na zeszoroczne pytania,
ale o Panie dzis usmiechaja sie w duchu, gdyz prawda objawia im sie jako
odrzucenie jednego pytania.
113
one ludziom?
Gupi tylko czeka odpowiedzi Boga. Jesli On cie przygarnie, jesli cie uzdrowi,
to wymazujac
swoja reka wszystkie twoje pytania, tak jak sie leczy z goraczki.
Tak.
Kiedy pewnego dnia bedziesz przyjmowa Twoje stworzenie do Twych spichlerzy, otwrz nam szeroko, na dwie strony, wierzeje, i wpusc nas tam, gdzie nie
bedzie juz odpowiedzi, bo i pytan nie bedzie, tylko sama szczesliwosc , ktra jest
zwornikiem wszystkich pytan i obliczem, ktre daje ukojenie.
I oto czowiek ujrzy przed soba tafle sodkiej wody wieksza od tafli morza,
przeczuwana niegdys przy wtrze fontanny, kiedy siadywa ze zwieszonymi nogami koo dziewczyny, ktra bya przeciez tylko niby scigana, biegnaca
gazela,
i oddychaa gosno, tuz przy jego sercu.
Ciszo, porcie, gdzie zawija statek. Ciszo Boza, porcie wszystkich statkw.
XL
115
Pomz jej pakac. Daj jej aske ez. Niech zmeczona soba odpocznie na moim
ramieniu: bo jak dotad
nie ma w niej znuzenia.
*
wyzwolic ja. Tak, Panie, ale nie speniem tego, co do mnie nalezao. . .
Bo wazna jest kazda maa dziewczynka. Ta, ktra pacze, nie jest oczywiscie caym swiatem, ale jest znakiem swiata. I ogarnia ja trwoga, z e nie potrafi stawac
sie kims. Jest przepalona ogniem i rozproszona jak dym. Zatopiona w pynacej
rzece, tak z e nie sposb jej powstrzymac. A ja przychodze i jestem jak wasza ziemia i spichlerz na wasze ziarno, i wasz sens. Jestem mocny kosciec jezyka, dom
i rama, i szkielet.
Posuchaj mnie. . . powiedziaem.
Ja takze trzeba przyja
c. A takze ludzkie dzieci, a przede wszystkim tych, ktrzy nawet nie wiedza, z e mogliby wiedziec. . .
Ja was poprowadze za reke, az odnajdziecie siebie samych. . . Ja jestem
ludzkie dojrzewanie.
XLI
Widziaem ludzi szczesliwych i nieszczesliwych. Nie zwykym nieszczesciem, jak z aoba, czy zwykym szczesciem, jak na przykad zareczyny; ani z powodu choroby, ani zdrowia, bo moge sprawic, z e pod wpywem jakiejs podniecajacej
nowiny chory opanuje sie, a kiedy na jego umys oddziaa pewna sytuacja, na
przykad zwyciestwo (to najprostsze), wstanie i bedzie chodzi po miescie. Cae
miasto moge tak uzdrowic widokiem poyskujacego
zbierasz zapasw. Bo rosniesz tym, co dajesz z mysla o swiecie, ale nim swieto nadejdzie, a rosniesz bardziej niz tym, co swieto ci kiedys da. Tak samo jest
z synami, co rosna. I ze statkami, co wedruja po morzach, to zagrozone niebezpieczenstwem, to zwycieskie i dobijajace
o swicie do brzegu ze swoja zaoga. Ja
chce podsycac zapa, ktry sie karmi tym, co osiagn
a,
i jest jak zapa czowieka,
ktry sie brzydzi plagiatem, ale im duzej pisze, tym staranniej wykuwa swj styl.
Natomiast potepiam zapa, ktry nie gasnie, ale wyrodnieje przez to, co osiaga.
Bo kazdy podbj odsania czowiekowi oszustwo podboju; kiedy uzywa tego, co zdoby, gorac
a radosc tworzenia pomyliwszy z przyjemnoscia uzywania,
ktre nic juz czowiekowi nie daje. A przeciez trzeba kiedys zgodzic sie i na uzywanie, ale tylko wtedy jest ono cos warte, jesli prowadzi do zwyciestwa, tak jak
zwyciestwo umozliwia uzywanie. Wtedy gdy jedno wspiera drugie. Tak samo jest
z tancem czy ze spiewem, czy z praktykowaniem modlitwy, ktre rodzi gorliwosc ,
a gorliwosc z kolei karmi modlitwe; i tak samo jest z mioscia. Jesli zas zmieniam
nawet stan mojej duszy, ale nie jestem w ruchu i w drodze ku czemus, wkrtce
obumre. I kiedy staniesz na szczycie gry, widziany krajobraz nie bedzie juz zwyciestwem twoich miesni i zadowoleniem ciaa, nie potrafisz juz sie nim cieszyc.
XLII
Mwiem ludziom i to: Nie wstydzcie sie waszej nienawisci. Bo skazali sto
tysiecy ludzi na smierc. I ci skazani snuli sie po wiezieniach z hanbiac
a karta
na piersi, odrznieni od innych, jak odrznia sie jedne sztuki byda od drugich.
Przyszedem i objaem
Widziaem, jak ci ludzie zziebnieci cisna sie i tula jedni do drugich niby owce,
wszedzie na swiecie takie same. Wezwaem wiec sedziw i pytaem:
Dlaczego odosobniliscie ich od reszty ludu i dlaczego nosza na piersi napis
goszacy,
z e sa skazani na smierc?
Tak chce sprawiedliwosc odparli.
A ja myslaem:
119
sie modlic:
Czy to nie szalenstwo, z es im kaza, Boze, wierzyc w te nieskadne wyobraz enia? Nie sw ich nauczaj, ale jak sie maja nimi posugiwac! Bo z tego straszliwego zametu sw niesionych wichura mowy, oni wyciagn
eli wniosek o koniecznosci tortur. Narodziy sie sowa nieporadne, mylace,
nieprzydatne, jakze
natomiast przydatne jako narzedzia tortury.
*
XLIII
Wszystkie wydarzenia, jesli nie sa przezyte w swej namacalnosci, sa zafaszowane. I faszem jest ich chwaa. Tak jak faszem jest nasz podziw dla zwyciezcy.
I wiadomosci sa faszywe, bo nic sie z nich nie ostaje.
Gdyz nauczanie powinno dotyczyc ram i kosc ca. A nie tego, co ramy wypenia, bo to zawsze bedzie faszywe.
*
Ukaze ci jak gdyby rozlegy krajobraz, gdy powoli wyania sie z mgy cay, a nie szczeg po szczegle. Taka jest prawda pracy rzezbiarza. Czys widzia
kiedy, z eby nos sie wyoni z kamienia, potem broda, a potem ucho? Twrczosc
to zawsze obraz, ktry sie narodzi od razu, i nie dedukcja twrca do niego doszed, szczeg po szczegle. W ten sposb podchodzi do dziea cizba, ktra sie
roi dokoa, komentuje, trudzi sie i wok niego wznosi swoje konstrukcje.
XLIV
Pewnego razu schodziem wieczorem z gry stokiem nowych pokolen, ktrych oblicza nie znaem, zmeczony juz sowami ludzi i nie odnajdujacy
w haasie
k i dzwonieniu motw spiewu ich serc pusty i obcy im jakbym nie zna
ich jezyka i obojetny na przyszosc , ktra juz mnie nie dotyczya i jak mi sie
zdawao zmierzajacy
na spoczynek, w ziemie. Obwarowany ciez kim murem
egoizmu, z rozpacza mwiem do Boga: Panie, opuscies mnie i dlatego odchodze od ludzi. I sam siebie pytaem, co w ich zachowaniu tak mnie zniechecio.
Nie pragnaem
XLV
Tego wieczora, kiedy schodziem z gry tym stokiem, na ktrym nikogo juz
nie znaem, jak czowiek, ktrego na spoczynek w ziemi niosa milczace
anioy,
doznaem pociechy w starosci. W owym stawaniu sie drzewem ciez kim od konarw, stwardniaym od sekw i o zmarszczonej korze, jak gdyby czas namasci
juz pergamin moich palcw, a stawszy sie soba staem sie zarazem odpornym na
rany. I mwiem sobie, z e kogos, kto tak sie postarza, z aden tyran nie mgby
zastraszyc odorem tortur, przypominajacym
ktry mgby
mi przypasc , ale o to tylko, w co sie sam przemieniam; i oto niosac
to brzemie
ku uzdrowicielom z rwniny, stane sie swiatem oczu, pasmem wosw na czystym czole, a jesli uzdrowiwszy ja, naucze ja sie modlic, doskonaosc duszy da jej
prostote roslinnej odygi, mocno zakorzenionej i rozkwitej. . .
123
Nie jestem zamkniety w granicach ciaa, ktre trzeszczy jak wyscha kora.
Kiedy schodze wolno stokiem owej gry, zdaje mi sie, z e ciagn
e za soba niby
obszerny paszcz wszystkie zbocza i rwniny, naszyte tu i tam swiatami domostw
niby zotymi gwiazdami. Pochylam sie jak drzewo pod ciez arem otrzymanych
darw.
mj lud: spij dalej, bogosawie cie.
Spi
*
Niech sonce niespiesznie wyrwie was agodnej nocy! Niech moje miasto zdoa jeszcze odpocza
c, zanim o brzasku dnia rozprostuje skrzyda i porwie sie do
pracy. Niech ci, ktrych wczoraj dotkneo nieszczescie, a ktrzy korzystaja z momentu odroczenia, jaki im zsya Bg, czekaja jeszcze, zanim podejma znw brzemie swiezej z aoby, nedzy, wyroku albo tradu.
Niech spoczywaja jeszcze na onie
Boga, wszyscy przygarnieci do serca, wszyscy uzyskawszy przebaczenie.
Ja was poniose, jak brzemie.
Ja czuwam nad wami: spijcie jeszcze.
XLVI
Cia
zyo mojemu sercu brzemie swiata, jakbym to ja by zan odpowiedzialny.
Na pustkowiu, oparty o drzewo i z rekami skrzyzowanymi na piersi, stojac
w wieczornym wietrze, biore jak zakadnikw tych, ktrzy zagubiwszy wasny sens z ycia, musza go odnalezc we mnie. Tak zagubia sens z ycia prosta kobieta, ktrej
dziecko umiera. Stoi jakby nad brzegiem otchani nad brzegiem przeszosci,
do niczego juz niepotrzebnej. Jest jak gaszcz
lian oplatajacych
sie a niepotrzebne juz wkna, z e zawieszony jest nad swiatem w powietrzu i pozbawiony oparcia. Albo ten, ktremu sponey spichrze, albo mistrz-zotnik, ktry
utraci prawa don. Albo ci wszyscy, ktrych oczy zgasy.
Zacia
zyo nad moim sercem brzemie wszystkich ludzi, co nie umieli znalezc
pomocnego ramienia. Ktrych bliscy odepchneli albo z nimi zerwali. I tego czowieka, ktry cay zawez lony cierpieniem przerzuca na nedznym legowisku
ciao, bardziej nieprzydatne dzis niz poamany wzek, i moze wzywa smierci, ale
smierc go odtraca.
I woa: Po co, Boze mj! Po co!
Wszyscy oni sa jak z onierze rozbitej armii. Ale ja ich zbiore z powrotem
i poprowadze do zwyciestwa. Bo dla wszystkich armii przygotowane jest zwyciestwo, tyle z e zwyciestwa bywaja rzne. B0 ci ludzie sa, jak i tylu innych, tylko
jednym odcinkiem procesu z ycia. Z wiednacego
XLVII
Czy nie wstyd wam, mwiem im kiedys, nienawisci, niesnasek i zosci? Czy
nie wygrazacie piescia z powodu krwi wczoraj przelanej? Ze starcia mozecie
wyjsc odnowieni, jak dziecko wychodzi z rozdartego ona, a owad skrzydlaty
i piekniejszy z rozdartej poczwarki. Ale co zrozumiecie, patrzac
przez pryzmat
wczorajszego dnia i prawd, ktre pozostay juz tylko pusta Powoka?
Zawsze bowiem, opierajac
sie na doswiadczeniu, porwnywaem ludzi, ktrzy sie zwarli,
gotowi rozszarpac sie wzajemnie, do krwawej prby miosnej. A owoc tego zwiaz
ku nie jest ani z jednego, ani z drugiego, ale z obojga. I nad obojgiem zapanuje.
I w nim sie pogodza az do dnia, kiedy sami stana sie dla nastepnego pokolenia
krwawa prba miosci.
To prawda, z e cierpia meki rodzenia. Ale kiedy przejdzie meka, nadchodzi godzina swietowania. Odnajduja sie w nowo narodzonym. Widzicie? Kiedy noc was
ogarnie i uspi, jestescie wszyscy do siebie podobni. Nawet, jak mwiem, i wiez niowie, ktrzy nosza na szyi znak skazanych na smierc: i oni sie nie rznia od
innych. Wazne jest tylko to, z eby sie odnalezli w miosci. Przebacze wszystkim
zabjcom, bo nie chce poddawac sie sztucznym rozrznieniom wprowadzonym
przez jezyk. Ten pierwszy zabi z miosci do swoich bliskich, gdyz tylko miosc
kaze rzucac z ycie na szale. A drugi takze zabi z miosci do swoich bliskich. Sprbujcie to zrozumiec i zrezygnujcie z nazywania bedem tego, co jest sprzeczne
z wasza prawda, prawda zas to, co jest sprzeczne z bedem. Bo w oczywisty
nakaz, ktry kaze ci wspinac sie na twoja gre, dosiega takze drugiego czowieka i jemu kaze wspinac sie na inna gre jego wasna. A prowadzi go ta sama
oczywistosc , ktra tobie kazaa powstac wsrd nocy. Moze nie ta sama, ale rwnie
potez na.
Ty jednak potrafisz dojrzec w innym czowieku tylko to, co jest zaprzeczeniem
czowieka w tobie. I on, tak samo, w tobie odczytuje to tylko, co jemu zaprzecza.
I kazdy z was wie dobrze, z e w gebi swojego ja nie jest lodowata, wroga negacja, ale odsonieciem jakiegos oblicza, tak oczywistego, prostego i czystego, z e
gotw jestes dla niego pjsc na smierc. Nienawidzicie sie zatem wzajemnie wymyslajac
sobie przeciwnika kamce i bez twarzy. Ale ja, ktry panuje nad wami
126
oboma, powiadam wam, z e kochacie to samo oblicze, tyle z e nie dosc rozpoznane,
nie dosc odsoniete.
Obmyjcie wiec z siebie krew: bo na niewolnictwie nic sie nie da zbudowac
poza buntem niewolnikw. I rygor nie da z adnych korzysci, jesli nie bedzie prowadzi do nawrcenia. Ale po co rygor, jesli wiara, podana i gotowa, nic nie jest
warta, a drogi i tak prowadza do nawrcenia?
Dlaczego wiec mielibyscie pewnego dnia chwycic za bron? Jaki zysk z mordu,
skoro nie wiecie nawet, kogo zabijacie? Gardze taka wiara, prymitywna, ktra
zgode wnosi tylko pomiedzy wiez niw.
*
Odradzam ci zatem polemike. Gdyz ona nigdzie nie prowadzi. Jesli inni sa
w bedzie, odrzucajac
twoja prawde w imie tego, co im sie wydaje oczywiste,
zrozum, z e ty takze, w imie tego, co dla ciebie z kolei oczywiste, polemizujac
wasciwie wrogw. Wrg zakresla ci granice, daje ci ksztat i podstawe. Wiec powiesz ludziom: wolnosc i przymus to dwie strony jednej i tej samej koniecznosci
bycia tym wasnie, a nie czym innym. Jestem wolny, aby byc tym wasnie. Nie
wolno mi byc innym. Jestem wolny, uzywajac
pewnego jezyka. Ale nie wolno mi
mieszac, przyjmowac jezyka innego. Jestem wolny w obrebie regu pewnej gry.
Ale nie wolno mi tej gry unicestwic, w dotychczasowe reguy wprowadzajac
zasady gry innej. Jestem wolny, aby budowac, ale nie wolno mi grabic i niszczyc zym
uzytkowaniem zasobw i rezerw; jak ten, co kiepsko pisze, a dla efektu wykorzystuje wasne niedbalstwo, niszczac
w ten sposb swoje mozliwosci ekspresji,
gdyz nikt nie odczuje juz efektu pisania jak sie mwi, gdy zaniknie odczucie
poprawnosci stylu. Na przykad osio porwnywany do krla budzi smiech tak
dugo, pki krl zasuguje na szacunek i jest szacunkiem otaczany. Potem nadchodzi dzien, kiedy krl utozsamia sie z osem. To przeciez oczywiste.
Wszyscy zreszta o tym wiedza, gdyz ci, ktrzy opowiadaja sie za wolnoscia,
opowiadaja sie za praktykowana w gebi duszy moralnoscia, tak aby czowiek by
przed
ktra pochylam czoo. Sa jednak tacy, co z kamienia czynia sobie bozka i chyla
czoo przed kamieniem jako kamieniem. . .
128
Tak tez jest z krlestwem. Dlatego nie zrobiem z niego bstwa, ktre by poddao ludzi pod swoja wadze. Nie chce wcale poswiecac ludzi dla krlestwa. Natomiast buduje krlestwo po to, aby napenic nim czowieka i ozywic go, i czowiek
liczy sie dla mnie wiecej niz krlestwo. Poddaem ludzi krlestwu po to, aby ich
zbudowac; a nie po to, by zbudowac krlestwo. Dajmy jednak pokj sowom, ktre nie prowadza do niczego, a rozrzniaja przyczyne od skutku i pana od niewolnika. Gdyz naprawde istnieja tylko zwiazki,
Jestem jak zwornik sklepienia, jak weze, ktry ich splata i azac
nadaje ksztat
swiatyni.
Ani tez w dyskusje na temat ludzi. Bo wtedy zawsze myli sie przyczyny ze
skutkami. Jakze ludzie moga wiedziec, co przez nich przepywa, kiedy nie istnieje jezyk, ktry by potrafi to uja
c. Jak kropla wody moze rozpoznac w sobie
rzeke? A to, co pynie, to wasnie rzeka. Jak kazda komrka drewna rozpoznaaby w sobie drzewo? A to drzewo wasnie wzrasta. Jak kazdy kamien mgby
byc swiadomy istnienia swiatyni?
A przeciez swiatynia
I jak czowiek mgby znac swoje czyny, gdyby w ciez kim trudzie nie wspina sie samotnie na gre, starajac
sie wsrd ciszy stac sie soba. Z pewnoscia tylko
129
w lewo,
a tamten w prawo. A kazdy chciaby powalic drugiego, ktry go powstrzymuje
i przeszkadza, przy czym ani jeden, ani drugi nie wie, dokad
zda
za. . . Tak wasnie sa wrogie sobie tropikalne drzewa, gdyz jedno dusi drugie i kradna sobie
wzajemnie promienie sonca. A przeciez puszcza rosnie i okrywa gry czarnym
futrem, z ktrego o swicie wysypuja sie ptaki. Czy sadzisz,
z e czyjakolwiek mowa
zdolna jest uchwycic, czym jest z ycie?
Co roku rodza sie piesniarze, ktrzy gosza, z e wojna jest niemozliwa, poniewaz nikt nie chce cierpiec, opuszczac z ony i dzieci, i zdobywac ziemi, z ktrej
sam nie bedzie korzysta, a potem gina
c z reki nieprzyjaciela, w bezlitosnym soncu, z brzuchem przeszytym pociskiem. To prawda, z e przed kazdym czowiekiem
staje ta decyzja. I kazdy ja odrzuca. A przeciez w rok pzniej krlestwo znowu
staje pod bronia i wszyscy, co odrzucali mysl o wojnie, ktra w ich ubogim jezyku
bya czyms nie do przyjecia, zgodnie poddaja sie teraz jakiemus niewyrazalnemu
nakazowi i rzucaja sie w przedsiewziecia, dla kazdego z nich pozbawione sensu.
Wyrasta jakby drzewo, ktre nic o sobie nie wie. A widzi je i pojmuje tylko ten,
kto jak prorok stoi na grze.
To, co wieksze od ludzi, wyrasta lub umiera za ich sprawa, jest ludzka rzecza,
choc nie potrafia tego wypowiedziec, tylko ich rozpacz bywa znakiem. Jesli wiec
umiera krlestwo, dojrzysz smierc w tym, z e ten czy w utraci w nie wiare. Mylibys sie, gdybys go czyni odpowiedzialnym za smierc krlestwa: przez niego
tylko choroba sie ujawnia. Ale czy potrafisz rozrzniac przyczyny od skutkw?
Jesli dochodzi do zepsucia moralnego, odczytasz jego znak w malwersacjach ministrw. Mozesz im odcia
c gowy ale oni byli tylko owocem owego zepsucia.
Nie walczysz ze smiercia grzebiac
umarych.
Ale trzeba ich grzebac, to jasne, wiec grzebiesz ich. Tych, ktrzy sa zepsuci, odsuwam od reszty. Ale godnosc nakazuje mi zabraniac polemik dotyczacych
ludzi. Albowiem brzydza mnie slepcy, kiedy obrzucaja sie wzajem wyzwiskami
z powodu wasnego kalectwa. Miabym wiec tracic czas wysuchujac,
jak szykuja obelzywe sowa? Kiedy moja armia ustepuje z pola, genera ja oskarza, ona
zas z kolei oskarza generaa. Wszyscy wsplnie skarza sie na jakosc dostarczonej broni. Zatem wojsko oskarza kupcw. Kupcy zas oskarzaja wojsko. I znowu
wszyscy razem oskarzaja jeszcze innych. A ja powiadam: martwe gaezie trzeba
odcinac, albowiem sa znakiem smierci. Ale absurdem byoby oskarzac je o smierc
drzewa. Albowiem to drzewo umiera, kiedy umieraja gaezie. Martwa gaa
z bya
tylko znakiem.
Kiedy wiec widze zepsutych, odsuwam ich, ale nie zajmuje sie nimi wiecej
i gdzie indziej kieruje wzrok. To nie ludzie ulegaja zepsuciu. To psuje sie w nich
czowiek. I z troska patrze na chorego archanioa. . .
130
I dobrze wiem, z e lekarstwem bedzie spiew, a nie wyjasnienia. Czy wyjasnienie lekarzy przywrci komus z ycie? Oni mwia:
Umar, dlatego z e. . . Oczywiscie, ten czowiek umar z pewnej poznawalnej przyczyny, z powodu jakichs
zaburzen w jego wnetrznosciach. Kiedy przygotowaes cay wywd logiczny, bywa tak jak z lampa, ktra dobrze wyrobiona i przygotowana do uzytku nie da
swiata, jesli jej nie zapalisz.
Kochasz dlatego, z e kochasz. Kocha sie bez przyczyny. Lekarstwem moze
byc tylko tworzenie, gdyz zbudujesz ludzka jednosc przez wsplne bicie serc.
I najgebsza przyczyna dziaania stanie sie spiew, ktry im narzucisz.
Jutro z pewnoscia stanie sie on przyczyna, powodem, napedem dziaania i dogmatem. Logicy beda sie pochylac nad rzezba, ktra stworzyes, z eby wyliczyc
przyczyny, dla ktrych jest piekna. Nie moga sie pomylic, gdyz istotnie jest piekna. Ale o tym dowiedzieli sie inna droga, nie dzieki swej logice.
XLVIII
Jesli z aujesz otrzymanej rany, to jakbys z aowa, z es sie narodzi albo z es sie
nie narodzi w innej epoce. Gdyz caa twoja przeszosc to tylko narodziny dnia
dzisiejszego. Przeszosc jest taka i to wszystko. Przyjmij ja taka, jaka jest, i nie
prbuj w krajobrazie przestawiac gr. One sa wasnie takie, jakie sa.
XLIX
Liczy sie jedynie droga. To ona trwa, a nie cel, ktry jest zudzeniem wedrownika, kiedy idzie od jednego grzbietu grskiego ku drugiemu, tak jakby osiagni
ety
cel mia jakis sens. Podobnie nie ma postepu bez zgody na to, co jest. Bo od tego,
co jest, nieustannie wyruszasz dalej. Nie wierze w wypoczynek. Gdyz ten, kogo rozdzieraja przeciwnosci, nie zgodzi sie szukac pokoju nietrwaego i niewiele
wartego, przyjmujac
na slepo tylko jeden z dwu czonw przeciwienstwa. Czy
cedr zyska cos na tym, z e bedziesz unika wiatru? Wiatr rozdziera go i szarpie, ale
jest z ywioem. I kto byby tak madry,
aby rozdzielic zo od dobra? Szukasz sensu z ycia, a przeciez sens to przede wszystkim stac sie soba, nie zas osiagn
a
c ten
nedzny pokj, ktry kaze zapominac o przeciwienstwach. Jesli cos ci stawia opr
i rozdziera cie, nic to wzrastaj dalej: oto sie zakorzeniasz i podlegasz przemianie. Bogosawione twoje rozdarcie, w ktrym rodzisz sam siebie: bo z adna
prawda nie objawia sie i nie daje osiagn
a
c jako oczywista. Jesli ci ktos taka prawde proponuje, wiedz, z e to tylko wygodne wyjscie, niby nasenny lek.
Gardze zatem tymi, ktrzy sami sie ogupiaja, aby zapomniec albo aby
z yc w spokoju i uproscic sobie z ycie dawia w sobie pragnienia wasnego
serca. Wiedz bowiem, z e wszelka sprzecznosc , z ktrej nie ma wyjscia, wszelka kontrowersja, ktrej nie da sie unikna
c, zmuszaja cie, abys rs, po to, by je
przekroczyc. Wtedy w splatane
godna
jest chway, ktra opara sie zuzyciu w ciagu
dwudziestu ludzkich pokolen. Ty
takze, jesli chcesz osiagn
a
c wielkosc , scieraj sie z przeciwnosciami; one prowadza do Boga. To jedyna mozliwa w swiecie droga. Dlatego tez, jesli przyjmiesz
cierpienie, ono da ci wielkosc .
Sa jednak i miejskie drzewa, ktrych nie hartuje pustynny wiatr. Sa ludzie sabi, ktrzy nie potrafia sie przezwyciez yc. Dane im jest szczescie przecietne i sami,
zdawiwszy czesc swojej istoty, tak wasnie je ksztatuja. Zatrzymuja sie w przydroznej oberzy i spedzaja tam cae z ycie. To z ycie poronione. I nie obchodzi mnie,
co sie z nimi stanie ani jak beda z yc. Siedza skuleni na swoim nedznym dobytku i to nazywaja szczesciem. Nie maja wrogw ani dokoa siebie, ani wewnatrz
siebie. Zamykaja uszy na gos Boga, ktry jest niewyrazalna potrzeba, szukaniem
133
i pragnieniem. I nie szukaja sonca tak jak szukaja go drzewa w gestwie lasu,
dla ktrych nie bedzie ono nigdy dobrem zdobytym i przechowywanym w zapasie, bo kazde drzewo z trudem po nie siega, przebijajac
sie poprzez cien drzew
sasiednich;
Kobieta chciaaby cie ograbic, gdyz jej celem jest dom. Prawda, z e godna poz adania
jest ta miosc , co swoja wonia napenia dom i jest jak spiew fontanny
i muzyka milczacych
dzbanw, i bogosawienstwo wieczoru, kiedy dzieci wracaja, jedno po drugim, do domu, a ich oczy pene sa ciszy. Ale nie prbuj wprowadzac rozrznien ani oceniac wedug formuek i nie oddzielaj chway wojownika
na pustyni od darw miosci. Gdyz tylko jezyk wprowadza tu podziay. Miosc
to tylko miosc wojownika, ktry oddycha szeroka przestrzenia pustyni, a prawdziwa ofiara z ycia, gdy u z rde czeka na niego zasadzka, to ofiara kochanka,
ktry potrafi kochac; w przeciwnym razie ciao zozone w ofierze nie jest ciaem ofiarnym ani darem miosci. Gdyz jesli walczacy
nie jest czowiekiem, ale
nacierajacym
135
Wiec myslisz, z e samotnosc , na ktra skazaa cie wojna, pozbawia cie jakiejs
cudownej przygody. A przeciez miosci uczysz sie wtedy, kiedy miosci ci brak.
I bekitnego pejzazu twoich gr uczysz sie wasnie wsrd ska, kiedy wedrujesz
ku grzbietowi, a Boga uczysz sie tylko c wiczac
sie w modlitwach, na ktre nie ma
odpowiedzi. Bo tylko to da ci penie i nie rozmieni cie na drobne, co osiagniesz
poza codziennym biegiem dni, wtedy gdy twj czas zamknie sie koliscie i kiedy
przestaniesz sie stawac, a dozwolone ci juz bedzie byc.
*
sie czegos dla siebie, nie jest z arliwoscia. Zarliwosc drzewa kieruje sie ku owocom, ktre w zamian nic drzewu nie dadza. Tak jest i ze mna, i z moim ludem.
Gdyz moja z arliwosc kieruje sie ku pasterzom, od ktrych niczego nie moge oczekiwac.
Nie zamykaj sie wiec takze w kobiecie. Nie szukaj w niej tego, co juz w niej
znalazes. Wolno ci tylko wracac do niej od czasu do czasu, jak czowiek, ktry
mieszka w grach, a schodzi czasami ku morzu.
LI
Nie mia racji ten, co mwi o swoim maym domku: Buduje go po to, z eby
pomiesci wszystkich moich prawdziwych przyjaci. . .
Jakie mia wyobrazenie o ludziach ten stary cynik! Gdybym ja mia zbudowac
dom dla moich prawdziwych przyjaci, nie wiedziabym sam, jak wielki miaby byc; bo nie ma na swiecie ani jednego czowieka, ktry jaka
s swoja czastk
a,
chocby malenka, nieuchwytna, nie byby mi przyjacielem; nawet w tym, ktrego
skazuje na sciecie, odnalazbym przyjaciela, gdybysmy umieli dzielic czowieka
na czastki.
Rozczarowanie odczuwane
w stosunku do blizniego jest czyms niskim; jesli bowiem istnieje w nim cos, co
nie jest ci mie, nie ulega przeciez zniszczeniu to, co w nim byo przez ciebie
ukochane. Ty jednak czowieka kochanego albo kochajacego
ciebie natychmiast
zamieniasz w niewolnika, a jesli nie wypenia obowiazkw,
LII
LIII
LIV
Mwiem ci o modlitwie, ktra jest c wiczeniem sie w miosci za sprawa milczenia Boga. Gdybys znalaz Boga, oparbys na Nim, jak na fundamencie, gotowy
gmach siebie. Po co bys mia jeszcze wzrastac, po co sie stawac?
Kiedy wiec pewien czowiek pochyla sie nad kobieta, obwarowana wasna
duma jak potrjnym rzedem murw obronnych i ratunek dla niej wydawa sie
niemozliwy, ludzki los budzi w nim z al i rozpacz: Panie mwi rozumiem
i czekam na jej zy. Sa jak deszcz, ktry roztopi groze nadciagaj
acej
burzy, ulga
dla dumy i mozliwoscia przebaczenia. Niech ta kobieta odprez y sie i niech pacze,
a ja przebacze. Ale ona jest jak dzikie zwierzatko,
ktre sie broni zebami i pazurami przeciw niesprawiedliwosci stworzonego przez Ciebie swiata i nie potrafi nic
innego jak kamac.
I z al mu jej byo, z e tak sie boi. Mwi wiec do Boga myslac
o ludziach: Woz yes na zawsze strach w ich serca tyle jest kolcw, zebw i szponw, trucizn
i ostrych usek, i cierni w stworzonym przez ciebie swiecie. Trzeba niemao czasu, z eby nabrali pewnosci i wrcili do siebie. I wiedzia, z e ta, ktra kamie, tak
daleko odesza i taka jest zagubiona, i z e tak dugo musi isc , z eby powrcic!
I z aowa ludzi, z e tak wielkie sa w nich odlegosci do pokonania, a inni o tym
nie wiedza.
Niektrzy dziwili sie jego pobazliwosci wobec najwstretniejszych wystepkw. Ale on wiedzia, z e nie jest to pobazliwosc . I mwi: Panie, nie jestem tu
sedzia. Bywaja epoki, ktre sadz
a, i ludzie, i ja sam moge pewnego dnia zostac
powoany, aby wystapi
c w tej roli. Ale te kobiete przygarnaem,
141
Zapyta cie moze ktos: do czego zmierzasz przeciez tak saba jest nadzieja,
aby ja uratowac. Odpowiem, z e cywilizacja to nie tyle korzystanie z wynalazkw,
co sama z arliwosc wynalazcza. A takze, z e nie pytasz lekarza, czy zalety chorego
usprawiedliwiaja okazana mu pomoc. Liczy sie przede wszystkim jego dziaanie, gdyz cele nie sa widoczne ani kolejne, dowolnie obierane etapy, i nie wiesz
sam, dokad
zmierzasz. I za tym ancuchem grskim ciagnie
Rozwiazo
sc tej kobiety rozumiaem jako niepokj i rozpacz. Jesli bowiem
wszystko przecieka ci przez palce, to dlatego, z e zrezygnowaes z chwycenia czegokolwiek. Rozwiazo
sc jest rezygnacja z z ycia. Rozpaczasz, myslac
o bogactwach, ktre zuzywaja sie i niszczeja. Kwiat bowiem wiednie, ale staje sie dla
ciebie ziarnem; a jesli kwiat by dla ciebie czyms wiecej niz miejscem, ktre sie
mija, popadasz w rozpacz. Powiadam ci: nie ten jest z plemienia osiadego, kto
kocha najpierw dziewczyne, poslubia kobiete, potem koysze niemowle i naucza
dziecko, a potem jako starzec, rozdziela pomiedzy innych swoja madro
sc , i wcia
z
kroczy naprzd; ale ten, kto chciaby znalezc w kobiecie postj, znajdowac w niej
rozkosz jak w poemacie niezwykej pieknosci albo w nagromadzonych bogactwach; ten wkrtce odkryje w niej marnosc , gdyz nic na ziemi nie jest niewyczerpalnym rezerwuarem, a krajobraz ujrzany ze szczytu gry uksztatowao twoje
zwyciestwo.
Taki czowiek porzuca kobiete albo kobieta zmienia kochanka, gdyz czuje
sie zawiedziona. Ale odpowiedzialna za to jest tylko ich postawa, w niej bowiem
jest marnosc . Bo kochac mozna tylko poprzez kobiete, a nie kobiete. Dzieki poematowi, nie sam poemat. Poprzez krajobraz ujrzany ze szczytu gry. Rozwia
zosc zas rodzi sie z niepokoju, kiedy nie udaje sie nam byc. Podobnie ten, kogo
dreczy bezsennosc , przewraca sie na posaniu szukajac
chodnego miejsca w swoim zku. Ale ledwie je znalaz, juz staje sie ciepe i odmawia mu wytchnienia.
Wiec gdzie indziej szuka trwalszego z rda chodu. Ale nie ma go nigdzie bo
ledwo go dotkna,
juz caa swiezosc sie rozwiaa.
142
Tak jest tez z tymi, ktrzy w istotach ludzkich widza tylko pustke: istotnie
jest w nich pustka, jesli nie sa oknami otwartymi na Boga. Dlatego miosc niska
i pospolita kocha tylko to, co ucieka, w przeciwnym razie wnet jestes nasycony
i zaspokojone pragnienie nudzi i meczy. Wiedza o tym dobrze tancerki, ktre
odgrywaja przede mna gre nasladujac
a miosc .
Chciaem wiec, aby odzyskaa wasna jednosc ta, co chciaa cay swiat zagrabic, a z ywia sie ostem, bo kwiat prawdziwy gdzie indziej mozna znalezc . I ktokolwiek dotknie cie chocby jeden raz, odczujesz z ar w nim ponacy,
jesli go o to
poprosisz.
A dotknie cie w chwili, kiedys juz przestawa w niego wierzyc. Chyba z e
jest tylko obrazem czowieka, zbakan
a owca, sabym dzieckiem, przerazonym
lisem kasaj
acym
Gotw jestem ukarac smiercia, kogo winnym uzna moja sprawiedliwosc , kiedy mnie zbezczeszczono. Ale zbyt wielka odlegosc dzieli mnie od owego lisa
cierpiacego
Dlatego ta, ktra jest piekniejsza, doskonalsza i szlachetniejsza, moze nie tak
jasno pokazuje ci Boga. Nie ma w niej tego, co trzeba by zebrac razem i zabezpieczyc. Kiedy zas cie prosi, abys sie zaja
nia bez reszty i zamkna
w swojej miosci,
domaga sie tylko egoizmu we dwoje, ktry niesusznie bywa nazywany swiatem
miosci, jest bowiem tylko jaowym pomieniem i rabunkiem spichlerzy.
Nie po to zbieram bogactwa, z ebym je zamyka w kobiecie i tak sie nimi
cieszy.
*
nie wyrzucaj mu, z e jest soba, nie kim innym. Nie sad
z go. Bo jego gd to przede wszystkim potrzeba znalezienia gdzies
miejsca, przyjscia do kogos z ciez kim brzemieniem wspomnien, z urywanym oddechem i postawienia w kacie
z ebraczego kija. Potrzeba znalezienia sie w cieple,
naprzeciw twojej spokojnej twarzy, wasnie z caa jego przeszoscia, ktra nie bedzie poddawana ocenie, i z ujawnionymi przywarami. I juz nie bedzie mu cia
zya
jego kula, bo ty mu nie kazesz tanczyc. Poczuje sie bezpieczny, wypije mleko,
ktre mu nalejesz, i bedzie jad amany przez ciebie chleb, a usmiech, jakim go
obdarzysz, bedzie jak ciepy paszcz i jak sonce askawe dla slepca.
A ty bys przypuszcza, z e to pode usmiechac sie do niego, dlatego, z e on
rzekomo tego usmiechu niegodny?
I czy myslisz, z e cos mu dajesz, jesli nie dasz tego, co najwazniejsze przyjaznego posuchania, ktre potrafi uszlachetnic twoje stosunki nawet ze smiertelnym wrogiem? Czy zamierzasz wyudzic jego wdziecznosc obarczajac
go ciez arem podarkw? Znienawidzi cie, jesli wyjdzie od ciebie obcia
zony dugiem.
LV
U podstaw waszej miosci jest nienawisc , gdyz zatrzymujecie sie przy osobie
pewnej kobiety czy pewnego mez czyzny, traktujac
ja jak nagromadzone bogactwo i zaczynacie nienawidzic, podobni do psw biegajacych
wok miski, wrogich kazdemu, kto spoziera na ich jado. I te egoistyczna zawisc o jado nazywacie mioscia. A ledwo ktos wam okaze miosc , juz z tego wolnego daru czynicie
niewole, tak jak w przypadku faszywych przyjazni, i gdy tylko otrzymacie dowody miosci, juz zaczynacie czuc sie pokrzywdzeni. I aby tym lepiej poddac sobie
drugiego czowieka, dreczycie go widokiem swojego cierpienia. Cierpicie zreszta
naprawde, ale wasnie to cierpienie jest mi niemile. Dlaczegz zatem miabym je
podziwiac?
W modosci istotnie zdarzao mi sie chodzic tam i z powrotem po tarasie,
pod palacymi
gwiazdami, teskniac
za zbiega niewolnica, w ktrej upatrywaem
Jesli wiec ktos ci powie: Oddal ja, bo cie krzywdzi. . . , wysuchaj pobazliwie, ale nie zmieniaj swojego postepowania, gdyz kto moze miec wadze, aby cie
skrzywdzic?
A jesli ktos ci powie: Zerwij z nia, bo wszystkie twoje starania ida na marne. . . , wysuchaj pobazliwie, ale nie zmieniaj postepowania, poniewaz dokonaes juz wyboru. I choc mozna cie okrasc z tego, co otrzymujesz, kto ma moc
okrasc cie z tego, co dajesz?
I jesli ktos ci mwi: Tutaj masz dugi. A tu nie masz dugw. Tu twoje dary
ciesza sie uznaniem. Tu sie spotykaja ze wzgarda,
zatkaj sobie uszy i nie suchaj
podobnych kalkulacji.
*
LVI
Tej samej tajemnicy chciabym ciebie nauczyc. Caa twoja przeszosc to tylko
narodziny, podobnie jak po dzis dzien wydarzenia z dziejw krlestwa. I z aowac czegokolwiek to taki sam absurd, jak z aowac, z e sie nie urodzies w innej
epoce, albo z e nie jestes niski, kiedy jestes wysoki, albo z e nie z yjesz w innym
kraju, i w tych absurdalnych rojeniach znajdowac powd do rozpaczy na kazda
chwile. Szalony, kto zgrzyta zebami unoszac
sie gniewem na przeszosc , ktra
jest jak granitowy blok, i zamknieta. Przyjmij ten dzien tak, jak jest ci dany, zamiast bic gowa o nieprzekraczalny mur. Nieodwracalnosc nic nie znaczy, gdyz
jest cecha wszystkiego, co przemineo. A poniewaz nie ma czegos takiego jak cel
osiagni
ety albo cykl zamkniety, albo epoka zakonczona chyba z e dla historykw, ktrzy wymyslaja podziay czasu jakzebys mg z aowac postepowania,
ktre nie zostao jeszcze uwienczone wynikiem i nigdy nie zostanie gdyz sens
rzeczy nie lezy w bogactwie nagromadzonym, z ktrego potem korzystaja plemiona osiade, ale w pomieniu przemiany, wedrwki i pragnienia. A ten, kto dozna
kleski i ginie pod butem zwyciezcy, bardziej jest moim zdaniem zwycieski niz
ten, co cieszy sie wczorajszym zwyciestwem, jak osiady nagromadzonym bogactwem, a jego kroki juz zmierzaja ku smierci.
Do czego zatem mam da
zyc, spytasz. Skoro cel nie ma znaczenia. A ja odpowiadajac
wyjawie ci wielka tajemnice kryjac
a sie pod prostymi i zwykymi
sowami, ktrej nauczya mnie madro
sc nabywana po trochu w ciagu
z ycia: a mianowicie, ze przygotowywac przyszosc to tylko dawac podstawe terazniejszosci.
I z e niektrzy trawia siy na utopie i zabiegi, marzenia i mgliste obrazy zrodzone z wynalazczej wyobrazni. A tymczasem jedyna prawdziwa wynalazczosc to
odczytywac terazniejszosc , caa jej niespjnosc i jezyk peen sprzecznosci. Jezeli
jednak dasz do siebie dostep tym bredniom pustym snom o przyszosci, bedziesz podobny do czowieka, ktremu sie zdaje, z e swobodnym pociagni
eciem
pira potrafi wynalezc kolumne i postawic nowa swiatyni
e. Ale czy napotkaby
wtedy nieprzyjazny opr materii? A nie spotkawszy oporu, na czym by opar fundamenty swiatyni?
Co nadaoby ksztat jego kolumnie? Kolumna formuje sie poprzez pokolenia, scierajac
sie i nabierajac
ksztatu poprzez z ycie. Nawet jej ksztat
147
nie jest wymyslony, ale wygadzony trwaniem. I tak rodza sie wielkie dziea i krlestwa.
Tylko terazniejszosc trzeba wcia
z porzadkowa
Nie sad
z jednak, z e to proste: obja
c mysla terazniejszosc . Bo wtedy stawia
ci opr nawet materia, z ktrej masz korzystac, podczas gdy nie stawiaja oporu
plany snute na przyszosc . Temu, kto poozy sie na piasku koo wyschej studni,
a sonce juz zamienia go w ulotna pare, roi sie, z e dzielnie maszeruje. I ogromnie
atwe staja sie wielkie kroki, ktre go zblizaja do ocalenia. atwo bowiem pic we
snie: kazdy krok, jak namaszczony oliwa niewolnik, przynosi ci wode i nie ma
cierniw, ktre by cie zatrzymyway w drodze.
148
Ale ta przyszosc , ktra nie ma w sobie nic wrogiego, nie zbliza sie, a ty konasz, piasek zgrzyta ci miedzy zebami, a gaj palmowy, ciez kie wody rzeki i spiew
kobiet pioracych
LVII
Albowiem piekna jest wasza modosc , wy nieszczesliwi, wydziedziczeni i pokonani, ktrzy w waszym dziedzictwie umieliscie wyczytac tylko niedobre posanie wczorajszego dnia. Ale ja zbuduje swiatyni
e, a wy przyjdzcie wmieszac
sie w tum wiernych. Jesli rzuciem wam ziarno i zgromadziem was w majestacie
ciszy, abyscie sie stali powolnym, cudownym z niwem, to gdziez tu miejsce na rozpacz? Pamietacie, jak wyglada
poranek zwyciestwa: umarli na ozach, tredowaci
i dotknieci zaraza, chromi na kulach, zaduzeni scigani przez urzednikw, duznicy wsrd komornikw, wiez niowie pod straza dozorcw wszyscy skupieni oto
w zwyciestwie jak w zworniku sklepienia, wszyscy waczeni
w ludzka wsplnote; w takie ranki rozproszony tum staje sie bazylika, w ktrej rozbrzmiewa piesn
zwyciestwa.
Widziaes takze, jak miosc sie gruntuje, jak umacniaja sie korzenie, jak dusze
odpowiadaja sobie wzajemnym echem, moze pod uderzeniem nieszczescia, ktre
znienacka staje sie kosc cem i zwornikiem sklepienia, aby we wszystkich znalezc
ten sam oddzwiek, te sama gotowosc wspdziaania; i radosc rodzi sie wtedy
z dzielonego chleba, z miejsca przy ogniu, gdzie siada zaproszony. Okazywaes
niezadowolenie jak stary zgorzknialec i wydawao sie, z e nawet twojego ciasnego
domu nie wypenia przyjaciele, a oto nagle otwiera sie swiatynia
i wchodzi do
niej przyjaciel jeden, ale niezliczony.
Wiec gdziez tu miejsce na rozpacz: wszedzie tylko wieczne narodziny. To
prawda, z e jest takze nieodwracalnosc , ale ani to wesoe, ani smutne: nieodwracalnosc to istota tego, co mineo. Nieodwracalne sa moje narodziny, bo oto jestem.
Nieodwracalna jest przeszosc , ale terazniejszosc lezy przed toba, jak budulec bezadnie rzucony u stp budowniczego, i to ty masz z niego urobic przyszosc .
LVIII
czowieka, ktra jest dla ciebie przeznaczona i otwiera przed toba drzwi, ktrych moze nigdzie
indziej nie otwiera. I bedzie to prawdziwy przyjaciel i wszystko, co mwi, jest
prawda, i kocha cie, nawet jesli nienawidza cie w innym domu. Zas przyjaciel spotkany w swiatyni,
takiego bstwa,
ktre by roztrzasao
wzrost i tusze swoich wiernych, ani w domu takiego przyjaciela, ktry by nie przyja
gosci kulawych lub kaza im tanczyc, aby ocenic, czy
tancza dobrze.
151
Dosc spotkasz sedziw na swiecie. Nieprzyjacioom zostaw trud urabiania ciebie, abys sie sta innym, abys stwardnia. To ich zadanie, tak jak zadaniem burzy
jest rzezbic pien cedru. Przyjaciel jest po to, aby cie przyja.
A kiedy wchodzisz
do swiatyni,
LIX
Jesli chcesz, by tam, gdzie dzieli sie bogactwa, a wiec i serca sa podzielone, krzewia sie przyjazn (jesli chcesz bowiem, aby sie znienawidzili, sypnij im
ziarna), oprzyj sie na poszanowaniu czowieka i wiedz, z e z ycie plemienne wtedy
jest znosne, gdy jeden nie krytykuje drugiego. Kiedy myslisz z le o przyjacielu
i dajesz temu wyraz, to znaczy, z e nie doszo miedzy wami do spotkania na paszczyznie czowieczej, takiej jak w swiatyni,
LX
radosci tworzenia.
Rozprasza sie i ginie w pragnieniu psw.
Jak czowiek, co budzi zazdrosc innych i upaja sie aromatem zazdrosci. Szczesliwy, gdyz mu zazdroszcza.
To karykatura daru. A on podnosi sie przy biesiadnym stole i zaczyna przemawiac. Pochyla sie ku wspbiesiadnikom jak drzewo obcia
zone owocami. Ale
wspbiesiadnicy z adnego owocu nie znajda.
Znajda sie tylko tacy, ktrym sie bedzie zdawao, z e znalezli owoc, gdyz sa
jeszcze gupsi niz ten pierwszy i uwazaja, z e przemawiajac
zaszczyci ich. A czowiek przny sadzi,
Prznosc to brak dumy, ulegosc posplstwu, niska pokora. Szuka jednak posplstwa, bo wtedy moze uwierzyc, z e rozdaje owoce.
Sa ludzie, ktrzy czuja sie uhonorowani krlewskim usmiechem. Krl mnie
zna, powiadaja. Ale kto by naprawde kocha krla, zarumieniby sie tylko z radosci i nic by nie powiedzia. Bo usmiech krla oznaczaby dla niego: Krl
przyjmie ofiare z mojego z ycia. . . I wtedy nagle cae jego z ycie staje sie darem i przemienia sie w krlewski majestat. Mam swj udzia mgby taki
czowiek powiedziec w pieknie krlewskiej osoby, bo krl przez to jest piekny,
z e jest chluba swego ludu.
155
LXI
LXII
ktra pozostaje
poza zasiegiem wolnej woli jako cos po prostu absolutnego. Natomiast bedziesz
mu zazdrosci, jezeli zajmujesz w krlestwie nastepne, zaraz po nim miejsce, i jesli jego wadza nad toba nie jest elementem koniecznosci, ale sprawa przypadku,
biegu polityki, wynikiem pewnych okreslonych i dyskusyjnych ocen lub tez sukcesem zawdzieczanym zrecznym zabiegom. Albowiem zazdroscimy tylko temu,
na ktrego miejscu moglibysmy sie znalezc sami. Czy Murzyn zazdrosci biaemu? Czy czowiek w stosunku do ptaka czuje naprawde te zazdrosc , ktra przeradza sie w nienawisc , gdyz chciaby zniszczyc kogos, aby zaja
c jego miejsce?
Nie krytykuje bynajmniej, rzecz jasna, ambicji, bo moze ona byc oznaka twrczych pragnien. Ale krytykuje zazdrosc . Wtedy bowiem gotw jestes intrygowac
przeciwko drugiemu czowiekowi, a pochoniety intrygami, gotw bedziesz zapomniec o tworzeniu, ktre jest przede wszystkim cudowna wsppraca jednego
z wszystkimi. Ty zas, wydajac
o drugim sad,
gotw jestes nim gardzic. I choc bez
trudu przyjmujesz, z e ktos drugi moze nad toba wzia
c gre sia wadzy, czy zgodzisz sie, z e cie przewyzsza susznoscia sadw,
158
panem tak po prostu, jak mur jest murem, i niepodobna, aby sie pyszni swoja
pozycja, gdyz ona po prostu jest faktem.
Tak tez i ja moge zasia
sc u stou najnedzniejszego z moich poddanych. A on,
jasniejac
z radosci na mj widok, wyciera st i stawia ruszt na rozzarzonych
weglach. Ktry bowiem kamien z tych, co tworza mur, wyrzucaby zwornikowi
sklepienia, z e jest zwornikiem? I czy zwornik mgby pogardzac ktrymkolwiek
z kamieni? Siedzimy wiec naprzeciw siebie jak rwny z rwnym. Tylko taka rwnosc ma jakis sens. I jesli go zagadne o pole i zasiewy, to nie z niskiej intencji,
aby liczac
na jego prznosc zaskarbic go sobie bo niepotrzebny mi niczyj gos
w wyborach ale po to, z eby sie samemu czegos nauczyc. Jesli bowiem ktos pyta, a nie interesuje go naprawde sprawa, ktrej pytanie dotyczy, znaczy, z e gardzi.
A jesli pytany to zauwazy, maca nz wiszacy
u boku. Ja natomiast rzeczywiscie
chciaem wiedziec, ile oliwek moze wydac drzewo oliwne, i pytaem o to, aby
otrzymac odpowiedz.
Wybraem sie w odwiedziny i mie mi byo przyjecie ze strony gospodarza.
A on tez czu sie obdarowany i bedzie pokazywa prawnukom miejsce, gdzie siedziaem.
Co wiecej: poniewaz nie chodzi tu o moja wadze i nie potrzebuje hamowac
ani naginac mojego postepowania dla jakichs niskich celw, moge i ja takze odczuwac wdziecznosc . A kiedy on usmiecha sie do mnie, oddaje mi czesc i na moje
przyjecie piecze barana, otrzymuje cos, co jest istotnie darem i ma rwna wartosc
jak dar, ktry on otrzymaby ode mnie. Tak i Bg przyjmuje twoje najskromniejsze mysli i bahe uczynki, jak poudniowa modlitwe z ebraka wsrd pustyni; jesli
zas przyjdzie ci do gowy uczcic jakiegos podrzednego ksiecia, musisz obmyslec
prezent niezmiernej ceny, bo on cena twojego daru bedzie mierzy swoja chwae.
Kto inny tymczasem obraca skrzypiac
a raczk
a i ciagnie
w jego miosci.
LXIII
Przyszed mi na mysl pewien przykad, jakim jest miosc kurtyzany. Mylisz sie
bowiem wierzac
w dobra materialne, w ich wartosc sama w sobie. Tak samo bowiem jak krajobraz ujrzany ze szczytu gry stworzyes sam wysikiem wasnych
miesni, tak jest i z mioscia. Bo nic nie ma sensu samo w sobie, ale prawdziwym
sensem wszystkiego jest siec wzajemnych zwiazkw.
nim
przedmioty. Ale moc zwiazku
a jesli
ono przytuli sie do ich piersi, sa nieprzytomni ze szczescia.
Ale czy znajdziesz w dzielnicy taniej miosci kurtyzane, ktra ciebie potrzebuje i dlatego przytuli sie do twojego ramienia?
Zdarza sie jednak, z e ktrys z moich ludzi, ani bogatszy od innych, ani mniej
bogaty, traktuje swoje zoto tak jak drzewo nasiona rzucane na wiatr, gdyz bedac
LXIV
Z czasem w moim krlestwie zagniezdzili sie rabusie. Gdyz nikt tu juz nie
tworzy czowieka. A twarz wyrazajaca
patos cierpienia przestaa byc swieta maska, staa sie juz tylko rzezbionym wiekiem pustej szkatuki.
I krok po kroku postepowao niszczenie Bytu. Niczego juz teraz nie widziaem
tu, za co by warto byo umierac. Niech zatem prbuja tak z yc. Bo z yc mozesz
tylko tym, za co zgodzisz sie umrzec. Burzyli stare budowle i cieszyli sie hukiem
padajacych
swiaty
n. Ale na miejscu swiaty
n, ktre paday w gruzy, nie zostawao
nic.
Niszczyli zatem wasna zdolnosc wyrazania siebie. I niszczyli czowieka.
Niejeden nie wiedzia juz, co oznacza radosc . Bo mwi najpierw: Wioska.
A w tym sowie byy i obyczaje, niezbedny rytua, i stawiany opr. Rodzia sie
wioska z arliwa. A potem czowiek przestawa juz rozumiec. I chcia znajdywac
radosc nie w strukturze, ktra powstaje z wolna i staje sie soba, ale w budowaniu
czegos, co jest odozonym na bok bogactwem, jak bywa z wierszem. Ale takie
nadzieje sa przne.
Podobnie ci, ktrzy uznajac
wielkosc czowieka zapragneli dla niego wolnosci. Wiedzieli bowiem, z e przymus jest przeszkoda dla czowieka silnego. Istotnie
nieprzyjaciel, dzieki ktremu budujesz siebie, zarazem jest dla ciebie ograniczeniem. Ale usun nieprzyjaciela, a nawet nie potrafisz sie narodzic.
Niejeden uwierzy, z e radosc moga dac nagromadzone bogactwa. A wiec wiosna nalezy sie rozkoszowac. Ale mda jest rozkosz wiosenna, jesli staniesz sie jak
roslina, aby jej kosztowac. Tak jak mda jest rozkosz miosna, jesli oczekujesz,
z e twarz ukochanej napeni twoja pustke. I tylko dzieo, ktre przynosi cierpienie,
moze ci cos dac; czy obudziby w tobie echo spiew galernikw i woanie tesknoty,
gdybys wpierw nie przezy tesknoty tylu rozstan i wasnego niewiadomego losu
niby losu galernika.
Ten, kto dugo i bez nadziei wiosowa ku wschodzacemu
soncu, odczuje
spiew galernikw; i ten, co pragna
na piaszczystej pustyni, odczuje woanie tesknoty. Ale nic nie mozna ci dac, jeslis nie cierpia, bo nie ma w tobie nikogo.
I wioska tez nie jest poematem, w ktrym po prostu mozesz zamieszkac, kiedy cieszy cie ciepa wieczerza, ludzka z yczliwosc i mia won wracajacego
byda
162
i kiedy radujesz sie ogniskiem zapalonym na placu w dniu swieta ktz bowiem
stworzy w tobie swieto, jesli nie ma ono w tobie od czego odbic sie echem? Jesli nie bedzie wspomnieniem odzyskanej wolnosci, mioscia wypierajac
a z serca
nienawisc , cudowna odmiana w rozpaczliwym losie. Nie bedziesz ani szczesliwszy, ani nieszczesliwszy niz ktrekolwiek z twoich bydlatek.
opieraes.
Ty jednak wchodzisz do wioski wraz z jej obyczajem i cieszac
sie nim, dopuszczasz sie rabunku; obyczaje nie sa bowiem rozrywka czy zabawa, a jesli bedziesz
sie nimi bawi, nikt juz nie bedzie w nie wierzy. I nic z nich nie zostanie. Ani dla
mieszkancw wioski, ani dla ciebie. . .
LXV
Ja ustanawiam ad powiada mj ojciec. Ale nie w ad, ktry oznacza oszczednosc i szukanie najprostszych wyjsc . Bo nie o to idzie, aby zyskac
przewage nad czasem. Cz mi po tym, z e ludzie stana sie tusciejsi, gdy zamiast
swiaty
n beda budowac spichrze, a zamiast instrumentw muzycznych beda konstruowac akwedukty; gardze ludzkoscia skap
a i pyszna, nawet jesli jest zamozna,
i przede wszystkim chce wiedziec, jaki bedzie czowiek. Mysle o takim, ktry pozostaje dugo zatopiony w straconym na pozr czasie swiatyni,
jakby wpatrywa
sie w Mleczna Droge i bieg razem z nia gdzies daleko, i wprawia swoje serce do
miosci c wiczac
sie w modlitwie, na ktra nie ma odpowiedzi (gdyz odpowiedz
zapata za modlitwe uczyniaby czowieka jeszcze bardziej skapym),
a poezja
bez trudu budzi w nim echo.
Albowiem czas, ktry zaoszczedzibym na budowie swiatyni
i tworzy poematy.
Wiem, z e pogrzeb jest strata czasu, poniewaz ludzie kopiacy
grb w ziemi,
aby w niej pochowac martwe ciao, mogliby przeznaczyc ten czas na orke albo
z niwo; a jednak zabronie palenia stosw, na ktrych spala sie trupy, bo cz mnie
obchodzi zyskany czas, jesli zaginie czesc oddawana zmarym. Gdyz nie znalazem piekniejszej formy usuzenia zmaremu niz grb, do ktrego bliscy zblizaja
sie powoli, wypatrujac
wasnego grobowca posrd innych i wiedzac,
z e zmary
powrci w ziemie jak obumierajaca
na zime winorosl i sta sie miazga ziemi.
A zarazem wiedzac,
z e cos z niego zostaje: relikwia pobojowiska, ksztat reki,
ktra rozdawaa pieszczoty, czaszka, ta bezcenna szkatuka, pusta teraz oczywiscie, lecz ktra tyle cudownych rzeczy wypeniao.
I nakazaem jesli to mozliwe aby dla kazdego zmarego budowano (co
jest jeszcze bardziej bezuzyteczne i kosztowne) dom, aby w dni swiateczne
mozna
w nim byo przywoac jego pamiec i zrozumiec, nie samym rozumem, ale kazdym
poruszeniem duszy i ciaa, z e umarli i z ywi acz
a sie ze soba i tworza wsplnie
wzrastajace
drzewo. Gdyz wszyscy mieli przed oczyma ten sam wiersz, to samo
wygiecie drewnianego dziobu statku i te sama kolumne trwajac
a przez pokolenia,
164
tylko coraz piekniejsza i o czystszym ksztacie: czowiek jest bowiem istota skazana na zagade, jesli patrzymy mu bezposrednio w twarz jak krtkowidze, ale
inaczej jest, gdy patrzymy na cien, ktry rzuca, i odblask, jaki po nim zostaje.
Jesli bowiem zaoszczedze czas utracony na grzebanie zmarych i budowanie dla
nich domw, i jesli pragne, aby posuzy on umocnieniu wiezi pokolen, aby dzieki niemu stworzenie wznosio sie prosto ku soncu jak drzewo, jesli uznam, z e to
wzwyz-wstepowanie jest godniejsze czowieka niz zaokraglanie
sie brzucha, to
w czas zaoszczedzony, ktrym dysponuje, dobrze uzyje na grzebanie zmarych.
ad, ktry ja ustanawiam powiada ojciec jest adem z ycia. Albowiem
powiadam, z e jest ad w drzewie, choc skada sie z korzeni, pnia, gaezi, lisci
i owocw, i z e jest ad w czowieku, choc jest w nim umys i serce; i czowiek nie
ma byc ograniczony do jednej funkcji jak do uprawy ziemi czy przeduzania gatunku, ale ma byc tym, ktry zarazem orze i modli sie, kocha i opiera sie miosci,
pracuje i wypoczywa, i sucha wieczornych piosenek.
Byli jednakze tacy, ktrzy twierdzili, z e ad jest obecny w chwale cesarstwa.
Zas gupota logikw, historykw i krytykw kazaa im wierzyc, z e z adu cesarstwa rodzi sie jego chwaa, gdy ja tymczasem powiadam, z e zarwno ad jak
166
LXVI
Zaja
mnie kiedys problem smaku wasciwego niektrym przedmiotom.
W jednym obozowisku ludzie wyrabiali garnki, ktre byy piekne. Zas garnki,
ktre pochodziy z innego obozowiska, byy brzydkie. Pojaem
LXVII
chleb i powie:
Wyczuwam, z e ci ludzie ustapi
a, jesli bedziesz wymagajacy.
Ale rozzuchwala sie, jesli poprzestaniesz na gromkich sowach. Maja bowiem wrazliwe
ucho. Syszaem, jak spia, i nie podoba mi sie ich sen. Widziaem takze, jak sie
budza i jak jedza. . .
Lubie czowieka, ktry potrafi tanczyc i tanczy. Gdyz tylko w tym jest prawda. Gdyz, aby porwac kogos, trzeba go obja
c. I trzeba obja
c, aby dokonac morderstwa. Opierasz ostrze o ostrze i stal tanczy ze stala. Ale czys widzia, z eby ten,
co walczy, przedstawia swoje racje? Czy ma czas na przedstawienie racji? Albo
rzezbiarz. Spjrz, jak jego palce tancza w glinie i jak wielki palec koryguje to, co
odcisna
wskazujacy.
Pozornie jeden przeczy drugiemu, ale tylko pozornie, gdyz
wyacznie
nie zbuduje.
A oto twoi zdolni inzynierowie dyskutuja nad kolejnymi posunieciami, tak
jakby to byy szachy. Przyznam, rzecz jasna, z e w koncu zrobia posuniecie suszne; choc i tu mam watpliwo
twj. Wszystko sie dzieje jak gdyby poza czasem, ktry nie jest w tym przypadku
pokarmem wzrastajacego
czekac? Czys widzia, z eby tancerz czeka na cos, gdy tanczy? Jest zwiazany
ze
swoim przeciwnikiem i w ten sposb ma nad nim wadze. Ci, ktrzy posuguja sie
rozumowaniem, przyjda z pewnoscia za pzno. Dlatego do rzadw
w moim krlestwie powouje tych, ktrych zachowanie w mojej obecnosci przypomina ruchy
czowieka wyrabiajacego
LXVIII
170
bie, twardy i wzgardliwy: oto udao mu sie na pare godzin przygasic barwy wizji,
ktra bya jedynym jego skarbem, a ktrej blasku nie potrafi juz zniesc .
Wreszcie z onierze wrcili wiodac
ze soba owe osmiornice, oslepione ostrym
swiatem wojskowego posterunku. Ojciec wskaza na nie.
Naucze cie teraz powiedzia mi co kieruje naszym postepowaniem.
Kaza im dac nowa odziez i kazda umiesci w chodnym domu ozdobionym
fontanna oraz da im zajecie delikatny koronkowy haft. I kaza wypacac sume
pieniedzy dwukrotnie wieksza, niz zarabiay dawniej. Po czym zaleci, by ich nie
strzezono.
Z pewnoscia sa teraz szczesliwe powiedzia. Zamiast w cuchnacych
kauzach, jakie zostawia przypyw morza, z yja teraz czyste, w spokoju i bezpieczenstwie. . .
Tymczasem jedna po drugiej znikay wracay do kloaki, skad
je wyrwano.
Teskniy za wasna nedza tumaczy mi ojciec. Nie przez gupie upodobanie do nedzy, stawianej wyzej od szczescia, ale dlatego, z e czowiek przede
wszystkim da
zy do tego, aby byc intensywniej soba. Bywa tak, z e pozacany dom,
koronki i swieze owoce sa odmiana, rozrywka i zabawa. Ale te kobiety nie potrafiy zbudowac z nich wasnego z ycia i nudziy sie. Powolna jest bowiem nauka
z ycia w swietle i czystosci oraz nauka wyrabiania koronek, jezeli ma byc nie tylko
rozkosznym widowiskiem, a zmieniac sie w wielorakie wiezi, obowiazki
i wyma
gania. One tu otrzymyway, ale nic nie daway. Zaoway
wiec ciez kich godzin
oczekiwania, nie dlatego z e byy gorzkie, ale mimo z e byy gorzkie, oczekiwania ze wzrokiem utkwionym w czarny prostokat
otwartych drzwi, az pojawi sie
w nich zaciety i peen nienawisci mez czyzna, ktry by podarkiem nocy. Zaoway
lekkiego zawrotu gowy, ktry je wypenia jak metna trucizna, kiedy popchnaw
szy drzwi z onierz patrzy na nie tak, jak sie patrzy na zwierze wybrane na rzez,
z oczyma utkwionymi w gardle. . . Bo zdarzao sie, z e ktrys sztyletem przeszywa jedna z nich jak bukak, by pod cega czy dachwka odkryc kilka monet
ich majatek.
Moze z aoway jakiejs brudnej nory, gdzie sie spotykay we wasnym gronie w porze, gdy zgodnie z nakazem wadz dzielnica zostaje zamknieta i kiedy,
popijajac
herbate albo obliczajac
zarobek, obrzucay sie wyzwiskami albo wrz yy sobie wzajemnie przyszosc odczytujac
linie rozpustnych doni. Moze przepowiadano im takie wasnie piekne domy oplecione kwitnacym
pnaczem,
gdzie
mieszkay godniejsze od nich kobiety. Dom zbudowany w marzeniu by cudowny,
albowiem miesci w sobie nie je prawdziwe, ale przemienione. Tak jest i z podrza, ktra ma nas odmienic. Ale jesli cie zamkne w paacu, bedziesz nadal soba
i bedziesz wlk za soba dawne pragnienia i stare urazy, stare niecheci; bedziesz
i tutaj kula, jesli kulaes przedtem, bo nie istnieje magiczna formua, ktra by cie
moga przemienic. Tylko powoli, poprzez przymus i cierpienie, moge zmuszac
cie, abys sie przemienia i stawa kims. Ale nie zostaa przemieniona ta, ktra
171
znalazszy sie w prostym i czystym wnetrzu ziewa, a choc juz nie groza jej razy,
bez powodu chowa gowe w ramionach, kiedy ktos puka do drzwi, i rwniez bez
powodu spodziewa sie, gdy dalej sychac pukanie, bo noc nie zsya jej juz z adnych darw. Nie zaznajac
znuzenia cuchnacych
LXIX
i teraz, bez
z adnego udziau z jej strony, dzieci sa nakarmione, dom wyswiezony i bielizna uszyta. Czas w ten sposb zyskany trzeba teraz czyms wypenic. Kaze jej wiec
suchac koysanki spiewanej przy karmieniu i karmienie staje sie piosenka i poezja
domu, tak z e cay dom zbiega sie w sercu. Ale ona suchajac
tej piosenki ziewa,
bo nie miaa w niej swojego udziau. I podobnie jak gry sa dla ciebie doswiadczeniem cierni, osypujacych
173
pod palmami. Widziaem wojownika, jak pi herbate z kurtyzanami. Ciesle, jak siedzac
na przyzbie cieszy sie sodycza wieczoru. Widac
byo oczywiscie, jak peni sa radosci. Ale powiadam ci: dlatego wasnie, z e byli
zmeczeni. Wojownik sucha spieww i patrzy na tanczace
kobiety. Poeta marzy, wyciagni
ety na trawie. Ciesla oddycha wonia wieczoru. Ale stali sie soba
gdzie indziej. Istotna czesc z ycia kazdego z nich stanowia czesc poswiecona na
prace. Bo to, co jest prawda, gdy mysle o architekcie, ktry przezywa uniesienie i osiaga
wasna penie wtedy, gdy czuwa nad wznoszac
a sie swiatyni
a, a nie
gdy dla odpoczynku gra w kosci, jest prawda rwniez w stosunku do wszystkich
ludzi. Czas zaoszczedzony na pracy, jesli nie jest po prostu wytchnieniem, odprez eniem muskuw po wysiku lub snem umysu po trudzie wynalazczym, jest
zamiaru utozsamiac czowieka, ktry kadzie sie po poudniu w swojej izbie, nawet pustej, tylko osonietej przed swiatem dla odpoczynku oczu, z czowiekiem,
ktrego skazaem i zamurowaem do smierci w celi, choc obie izby maja te sama powierzchnie, choc obie sa tak samo puste i w obu panuje taki sam pmrok.
Pierwszy moze nawet na dodatek udawac, z e jest dozywotnim skazancem. Idz
i spytaj ich pierwszego wieczoru. Pierwszy bedzie sie smia z tak niecodziennej
zabawy, ale drugi zda
zy przez ten jeden dzien osiwiec. I nie bedzie umia opowiedziec, co w ciagu
tego dnia przezy, tak jak czowiek, co wspiawszy
sie na szczyt
i z grskiego grzbietu ujrzawszy nie znany sobie swiat, ktrego klimat odmieni
go nieodwracalnie, nie potrafi przekazac swoich przezyc.
Tylko dzieci potrafia zatkna
c kij w piasku, uznac, z e jest krlowa i obdarzyc go
mioscia. Ale gdybym ja chcia podobnie podniesc ludzi i wzbogacic ich uczucia,
musiabym z tego kija uczynic bozka, narzucic ludziom jego kult i skonic ich do
skadania mu ofiar, co zmusioby ich do wyrzeczen.
Wtedy zabawa przestaaby byc zabawa. Kij zaczaby
owocowac. Czowiek
staby sie piesnia miosci albo leku. Tak jak ta izba, gdy z pomieszczenia na ciepe
popoudnie zmieni sie na cele przeznaczona na reszte z ycia, zmieni czowieka
w nie znane jemu samemu widmo i przepali jego wos u samego korzenia.
Praca zmusza czowieka, aby poslubia swiat. Oracz napotyka przed soba kamienie, leka sie opadw albo ich pragnie, nawiazuje
rozszerza sie i napenia swiatem. Kazdy z jego krokw budzi echa. Podobnie modlitwa i przepisy kultu religijnego zmuszaja go, aby obiera okreslona
droge, aby by wierny lub oszukiwa, aby kosztowa po oju serca albo wyrzutw sumienia. Tak tez paac mojego ojca, ktry zmusza ludzi, aby byli soba, a nie
nieskadnym stadem byda, ktrego kroki nie posiadaja z adnego sensu.
LXX
Zauj
e, Wasza Wysokosc . . .
Patrzyem na nia bez sowa, az sie zleka. Poblada, kaniaa sie jeszcze nizej:
Zauj
e, Wasza Wysokosc . . .
Gdyz myslaa, z e bedzie musiaa cierpiec.
176
miecz.
Tak samo lubie, kiedy czuje w tancerce linie napiec . Kiedy jej gesty to krzepna, to biegna swobodnie. Kiedy usmiech, tak atwy przed chwila, z trudem teraz
utrzymuje sie jak pomien na silnym wietrze, a tancerka raz posuwa sie lekko jak
po niewidzialnej pochyosci, kiedy indziej zwalnia kroku, ktry staje sie tak trudny, jakby sie musiaa wspinac do gry. Lubie, kiedy nagle napotyka przed soba
jakby mur. Albo kiedy pokonuje przeszkode. Albo umiera. Lubie, kiedy jest jak
krajobraz, ktry sie ukada wok niej i kiedy sa w niej mysli: jedne dozwolone, a inne wzbronione. Spojrzenia mozliwe i niemozliwe. Opr, zgoda i odmowa.
Nie chce, z eby bya wcia
z taka sama, caa o jednej naturze, jak zakrzepa w ld
woda. Ale z eby bya struktura ukierunkowana, jak z ywe drzewo, ktre nie ma
penej swobody wzrostu, ale pnie sie ku grze, rznorakie, a posuszne zapisowi
zawartemu niegdys w nasieniu.
Bo taniec to los czowieczy i droga przez z ycie. Ale z eby mnie wzruszya twoja droga, chce, abys budowa na czyms i ku czemus zda
za. Bo wtedy tanczysz,
kiedy chcesz przejsc na drugi brzeg strumienia, a strumien ci sie opiera. Wtedy
tanczysz, kiedy chcesz biec za twoja mioscia, a rywal ci sie sprzeciwia. I tancza
szable, kiedy chcesz zadac smierc. I tanczy z aglowiec pod powiewajacym
proporcem, kiedy da
zac
do portu, aby wejsc do niego, musi manewrowac i chwytac
niewidoczne poruszenia wiatru.
Zeby
tanczyc, musisz miec wroga; ale jaki wrg zaszczyci cie tancem swojej
szabli, jezeli nikt w tobie nie mieszka?
*
Tymczasem tancerka ujea twarz w obie donie i odczuem patos w tej twarzy. Zobaczyem tragiczna maske. Istnieja bowiem twarze naznaczone faszywa
udreka, widywane w pompatycznym przepychu plemion osiadych ale sa to
tylko rzezbione wieka pustych szkatuek. Gdyz nie ma w nich nic i ofiarowac tez
nie maja czego. W tej tancerce natomiast rozpoznaem depozytariuszke jakiegos
dziedzictwa. Byo w niej jadro
wnetrzny kosciec. Jego spojrzenie kadzie sie na tobie, jasne, gdyz jest czowiekiem, w ktrym ktos zamieszkuje. I jezeli odcisniesz w wosku jego twarz, stanie
sie twarda maska ludzkiego krlestwa. Wiesz takze, z e jest on poddany wadzy
i podejmie taniec w obliczu nieprzyjaciela. Ale co mozna powiedziec o tancerce,
jezeli jest tylko pusta ziemia?
Nie istnieje cos takiego jak taniec plemion osiadych. Ale tam, gdzie ziemia jest skapa,
gdzie pug zgrzyta o kamienie, a nazbyt
upalne lato wypala zbiory, gdzie czowiek musi stawic opr barbarzyncom i gdzie
barbarzynca wytraci ludzi sabych, tam rodzi sie taniec: albowiem kazdy krok ma
tu swj sens. Gdyz taniec jest walka z anioem. Taniec jest walka i zauroczeniem,
mordem i skrucha. Ale czy potrafi tanczyc syte stado byda?
LXXI
Zabroniem kupcom nadto zachwalac ich towary. Poniewaz niebawem zmieniaja sie w nauczycieli i ucza, z e jest celem to, co ze swej natury jest tylko srodkiem; pokazujac
w ten sposb oszukancza droge, upodlaja czowieka, a chcac
mu
sprzedac pospolita melodie, czynia wszystko, aby jego dusza staa sie pospolita.
Dobrze bowiem, kiedy przedmioty wytwarza sie, aby suzyy ludziom, ale potworne kiedy ludzi tworzy sie, aby byli jak kosze na smiecie, gotowe na przyjecie
przedmiotw.
LXXII
policyjne i suzba oczyszczania miasta. Nie prbuj takze wyobrazac sobie, dzieki
magicznej sile twoich zarzadze
n, swiata, gdzie praca zamiast ogupiac czowieka,
kaze mu wzrastac w czowieczenstwie, gdzie kultura bedzie sie rodzic z pracy,
a nie z czasu wolnego. Nie przezwyciez ysz ciez aru materii. Ale ciez ar materii
trzeba wasnie przemienic. A takie dziaanie to wasnie poezja albo glina w rekach rzezbiarza, albo piesn . I jesli z moca spiewasz piesn szlachetnej pracy, ktra
jest sensem egzystencji, wbrew piesniom rozrywki, ktre z pracy czynia tylko
powinnosc , a ludzkie z ycie dziela na niewolnicza prace i pusta rozrywke nie
przejmuj sie racjami, logika i szczegowymi reguami. Pojawia sie komentatorzy
wyjasniajacy,
dlaczego stworzona przez ciebie twarz jest piekna i jak trzeba budowac dzieo. Wskaza pewien kierunek i beda umieli dowiesc argumentacja, z e
jest to kierunek jedyny. Zas obrana droga sprawi, z e reguy doprowadza do twego
spenienia i sprawdzi sie twoja prawda.
Poniewaz liczy sie tylko obrana droga i kierunek, i skonnosc ku czemus. I tylko to jest potega, rwna potedze przypywu morskiego, co powoli i obywajac
sie
bez logicznych rozumowan kruszy tamy i rozszerza panowanie morza. Powiadam
ci: wypenia sie kazdy obraz, ktry ma w sobie moc. Nie zajmuj sie wyliczeniami,
tekstami praw i przewidywaniami. Nie przewiduj przyszego miasta, albowiem
miasto, ktre sie narodzi, nie bedzie podobne do twoich przewidywan. Obudz
miosc do wiez, ktre sie beda wznosic ponad piaskami. A niewolnicy niewolnikw twoich budowniczych znajda bez trudu sposoby przewozenia kamieni. Tak
181
jak woda, poniewaz musi spywac w d, znajduje sposb, aby zmylic czujnosc
obmurowanej cysterny.
Dlatego tez tumaczy mi ojciec dzieo tworzenia jest niewidoczne, podobnie jak miosc , ktra rznorodnosc elementw przemienia w ojcowizne.
Jaowy to trud olsnic suchaczy albo ich przekonac dowodzeniem. Bo w zadziwieniu bronisz sie temu, co cie zadziwia, a wszelkim dowodom przeciwstawiasz
dowd jeszcze lepszy. A jak mozesz dowiesc istnienia ojcowizny? Jesli jej dotkniesz, aby o niej mwic, staje sie zbiorem elementw. Jesli chcac
zrozumiec
mrok i cisze swiatyni,
Jesli wymysle nowy swiat, a ciebie zostawie na dawnym miejscu, nie zobaczysz go, chocbym ci go pokazywa. I masz racje. Bo z twojego punktu widzenia
jest on faszywy i susznie bronisz twojej wasnej prawdy. Totez nie osiagn
e wiele, jesli moje dzieo bedzie barwne, olsniewajace
i paradoksalne, gdyz barwne,
olsniewajace
i paradoksalne jest tylko to, co ogladane
LXXIII
bedna droga i nie moge sie godzic, aby oddawali czesc mojej osobie. Nie
potrafie przyjmowac dymu kadzide, gdyz nie moge oceniac siebie wedle cudzych
184
sadw,
a jestem znuzony soba, gdyz dzwigani ogromny ciez ar i aby wejsc w Boga, musze zrzucic z ramion samego siebie, jak sie zrzuca strj. Dlatego wsrd
owych dymw kadzide czuem sie smutny i pusty jak wyscha studnia, kiedy
pochyla sie nad nia spragniony lud. Nie miaem do dania nic, co by miao jaka
s
wartosc , i nie mogem nic otrzymac od tych ludzi, poniewaz pochylali sie przede
mna w uwielbieniu.
Albowiem potrzebny mi jest przede wszystkim czowiek, ktry jest oknem
otwartym na morze, a nie lustrem, ktre mnie nudzi.
Zas w owym tumie godni wydali mi sie jedynie zmarli, ktrzy nie gonili juz
za z adna z marnosci swiata.
Znuzyy mnie okrzyki wznoszone na moja czesc jak pusty gwar, ktry niczego
nie mg mnie nauczyc, i wtedy zaczaem
snic w sen.
*
Nad samym brzegiem morza wioda droga urwista i sliska. Burza wasnie ucicha i noc rozlewaa sie jak zawartosc penego bukaka. Z uporem wspinaem sie
w gre, ku Bogu, aby Go spytac o zasade wszechrzeczy i aby mi wyjasni, jaki
jest cel narzuconego mi obowiazku.
jak odbicie lustrzane i czuje sie tak samotny, jakbym by tredowaty. Smiej
a sie,
kiedy ja sie smieje. Pochmurnieja, kiedy milcze. I sowa, ktre znam dobrze, bo
sa moimi sowami, wypeniaja ich tak, jak wiatr wypenia korony drzew. I nie wypenia ich nic innego. Niemozliwa jest jakakolwiek wymiana z nimi, sa bowiem
nadmiernie zasuchani i sysze tylko wasny gos wracajacy
z ich strony jak zimne
echo odbite od murw swiatyni.
I przygladaem
z e wielkosc modlitwy lezy przede wszystkim w tym, z e nie ma na nia odpowiedzi, i z e ta wymiana nie ma w sobie odrazajacego
I z e nauka modlitwy jest nauka ciszy. I z e miosc zaczyna sie dopiero tam, gdzie
nie ma oczekiwania na dar. Miosc jest wiec przede wszystkim c wiczeniem sie
w modlitwie, a modlitwa c wiczeniem sie w ciszy.
I wrciem do mojego ludu, po raz pierwszy obejmujac
go milczac
a mioscia.
I oczekujac
bez konca darw z jego strony az po moment smierci. Poili sie
milczeniem moich warg. Byem pasterzem, relikwiarzem, przed ktrym spiewali
piesni i jak skarbiec zawieraem w sobie ich losy, a zarazem byem ubozszy od
nich wszystkich i pokorniejszy w nieugietej dumie. Wiedzieli, z e nic ode mnie nie
moga otrzymac. Po prostu stawali sie we mnie, a ich spiew wzrasta w moim milczeniu. I dzieki mnie bylismy razem: oni i ja tylko modlitwa, ktra wyrastaa
z milczenia Boga.
LXXIV
ciszy,
samym swoim wzrastaniem powinna wykrzesac z was jaka
s iskre z ywa, tak byscie
ja mogli pokochac. Zmusze was, abyscie budowali statek, ktry pewnego dnia
wyjdzie w morze, jego kadub i pokad, i maszty, i byscie pewnego dnia, niby
w dzien zaslubin, ubrali go w z agle i ofiarowali morzu.
Wtedy uderzenia waszych motkw stana sie piesnia, a wasz pot i okrzykami
odmierzany wysiek stana sie z arliwoscia. I czarodziejskim gestem bedzie zwolnienie cum, bo bedzie to tak, jakby morze nagle zakwito.
LXXV
Nie wyrzucaj mi wiec takze, z e nie trapie sie zamieszaniem w moim krlestwie. Musisz bowiem oddalic sie troche, jezeli chcesz dojrzec ludzka wsplnote,
wez lasty pien, skad
wyrastaja rzne gaezie, jednosc , ktra jest dla mnie najwyzszym celem i sensem mojego krlestwa, a nie gubic sie w obserwacji rznych
zag, ktre kazda na swj sposb ciagn
a za liny. Wtedy zobaczysz idacy
w morze statek.
Przeciwnie: jesli przekaze moim ludziom upodobanie do morskiej wedrwki
i kazdy z nich, majac
w sercu miosc , bedzie isc za swoja naturalna skonnoscia,
zobaczysz niebawem, jak rzni stana sie w zaleznosci od swoich niezliczonych,
a szczeglnych uzdolnien. Jeden bedzie tka ptno, inny w lesie siekiera jak piorunem powali drzewo. Jeszcze inny bedzie wykuwa gwozdzie, a beda
i tacy, co wpatrzeni w gwiazdy, beda sie uczyc, jak trzymac w reku ster. A przeciez wszyscy beda jak jeden. Stworzyc statek z aglowy to nie znaczy wciagn
a
c
z agle, przygotowac gwozdzie i czytac w gwiazdach, ale przekazac smak morza,
ktry jest jeden, i smak swiata, w ktrym nie ma nic sprzecznego, ale wsplnota
w miosci.
188
Dlatego w tym dziele wsptworzenia otwieram szeroko ramiona moim nieprzyjacioom, abym sie sta wiekszy dzieki nim: bo wiem, z e na pewnej, wyzszej
paszczyznie walka bedzie przypominac miosc .
Zbudowac statek to nie znaczy przewidziec go w szczegach. Jesli bowiem
sam jeden opracuje plan statku w caej rznorodnosci, nie osiagn
e nic wartosciowego. W trakcie realizacji wszystko i tak ulegnie zmianie; dlatego obmyslaniem takim powinni sie zaja
c inni, nie ja. Nie do mnie nalezy pamietac o kazdym
gwozdziu w konstrukcji statku. Ja powinienem dac ludziom to, co podstawowe:
zapa i smak morza.
Im bardziej zas rosne na podobienstwo drzewa, tym. bardziej umacniaja sie
w gebi moje korzenie. A zbudowana przeze mnie katedra rodzia sie z tego, z e
jeden czowiek, ktry jest peen skrupuw, rzezbi twarz wyrazajac
a wyrzuty sumienia., a inny, ktry umie sie cieszyc rzezbi twarz usmiechnieta. Z tego, z e
jeden oporny opiera mi sie, a drugi wierny dochowuje wiernosci.
I niech mi nikt nie zarzuca, z e godze sie na niead i brak dyscypliny, poniewaz
uznaje tylko jedna dyscypline - wadzy serca. A kiedy wejdziecie do mojej swia
tyni, uderzy was jej jednosc i dostojenstwo ciszy; kiedy zas ujrzycie, jak ramie
przy ramieniu chyla tu swoje czoo wierny i odszczepieniec, rzezbiarz i kamieniarz, medrzec i prostaczek, czowiek wesoy i smutny, nie mwcie, z e to brak
spjnosci, albowiem oni poprzez korzenie tworza jednosc , a swiatynia
znalazszy
dzieki nim wszystkie potrzebne drogi staa sie poprzez nich soba.
I w bedzie jest ten, kto wprowadza ad powierzchowny, nie umiejac
sie
wzniesc na tyle wysoko, aby odkryc, czym jest naprawde swiatynia,
statek czy
miosc ; zamiast prawdziwego adu wprowadza policyjna dyscypline, gdzie wszyscy ciagn
a w tym samym kierunku i maszeruja rwnym krokiem. Jesli bowiem
kazdy z twoich poddanych podobny jest do pozostaych, wcales nie osiagn
a
jednosci: tysiac
identycznych kolumn to tylko idiotyczna gra luster, a nie swiatynia.
A najwyzszym osiagni
eciem w tym zakresie byoby zgadzic tysiac
poddanych,
pozostawiajac
przy z yciu tylko jednego.
ad prawdziwy jest wasnie swiatyni
a. Poryw serca budowniczego, ktry jak
korzen wia
ze rznorodnosc budulca i ktry, wasnie dla trwaej i potez nej jednosci, wymaga budulca rznego.
Nie trzeba sie wiec obruszac, z e jeden sie rzni od drugiego i z e ich pragnienia
sa przeciwne i jezyk rzny trzeba sie cieszyc, gdyz jesli jestes twrca, zbudujesz swiatyni
e tym wyzsza i ona bedzie ich wsplna miara.
Natomiast tylko slepiec wyobraza sobie, z e tworzy, gdy rozbiera katedre, a kamienie ukada w szeregu, jeden przy drugim, wedle wielkosci.
LXXVI
Nie przejmuj sie wiec krzykami, jakie podniosa sie na twoje sowa, poniewaz nowa prawda jest nowa struktura ofiarowana w caosci (nie zas oczywista
propozycja, ktrej elementy mozna konsekwentnie przesledzic); ilekroc zwrcisz
uwage na jakis szczeg wyrzezbionej twarzy, powstana sprzeciwy, z e w innej
twarzy ten szczeg odgrywa inna role, i najpierw cie nie zrozumieja, a potem
beda przeczyc, wszystkiemu przeczyc.
Ty wtedy powiesz: czy zgodzicie sie umrzec dla siebie, zapomniec o wszystkim i nie opierajac
sie byc swiadkami mojego tworzenia? Tylko wtedy moze
w was zajsc przemiana, tymczasem jestescie jeszcze zamknieci jak poczwarki
motyla. A dopeniwszy tego doswiadczenia powiecie mi dopiero, czy nie wiecej
w was teraz jasnosci, pokoju, przestrzeni.
Bo niewiele daje coraz wieksze zblizenie, czy to w przypadku rzezbionego
posagu,
czy przekazywanej prawdy. Jest to jednosc i staje sie widoczna, gdy jest
juz gotowa. A prawda mojej prawdy jest czowiek, ktry sie z niej wyania.
Tak i klasztor, w ktrym cie zamykam, abys sie zmieni. Ale jesli posrd prznosci swiata i pospolitych kopotw bedziesz mnie prosi o pokazanie tego klasztoru, nawet nie racze ci odpowiedziec, bo ten, kto mgby odpowiedz zrozumiec,
jest kim innym niz ty obecny, i najpierw musiabym cie na nowo stworzyc. Moge
cie tylko zmusic, abys sie sta soba.
Nie trap sie takze, jesli beda protestowac przeciw przymusowi. Ci, ktrzy
krzycza, mieliby racje, gdybys narusza to, co w nich istotne, i wystawia na
szwank ich wielkosc . Ale szacunek dla czowieka jest szacunkiem dla szlachectwa jego duszy. Oni natomiast nazywaja sprawiedliwoscia trwanie, nawet jesli jest
to trwanie w zgniliznie, tylko dlatego, z e sie w niej urodzili. Zatem uzdrawiajac
LXXVII
Dlatego moge powiedziec, z e nie chce paktowac ze zem i zarazem nie chce
go odrzucac. Nie jestem ani bezwzgledny, ani miekki czy ugodowy. Akceptuje
czowieka razem z jego przywarami, ale jednoczesnie stosuje wobec niego dyscypliny. Przeciwnika nie traktuje po prostu jako swiadka, koza ofiarnego dzwigajacego
tych, ktrzy rozumuja, dowodza, przytaczaja argumenty, i poniewaz posuguja sie jezykiem logiki, wyzbytym tresci, nie moga ani miec racji, ani jej nie
miec. Ich sowa to po prostu gwar, ale jesli nadymaja sie pycha, moze z ich winy
polac sie ludzka krew. Takich zwyczajnie odcinam jak gaezie od drzewa.
Natomiast kazdy, kto godzi sie na zniszczenie urny swojego ciaa po to, z eby
ocalic zawarty w niej skarb, ma racje. Mwiem juz o tym. Osaniac sabych czy
wspierac silnych oto nekajacy
cie wybr. A zdarza sie, z e twj wrg osania
sabych na przekr tobie, gdyz ty wspierasz mocnych. Wtedy jestescie zmuszeni
walczyc: jeden chce ocalic kraj od zgnilizny demagogw, ktrzy opiewaja zaraze dla piekna zarazy, drugi chce ocalic swoje ziemie od okrucienstwa dozorcw,
ktrzy batem wymuszajac
niewolnicza ulegosc nie dozwalaja czowiekowi, aby
sie stawa. Zas z ycie stawia przed toba natychmiastowa koniecznosc wyboru, co
zmusza cie do chwycenia za bron. Albowiem jedna i wyaczna
mysl (jesli sie krzewi jak ziele), ktrej nie rwnowazy z adna mysl przeciwna, staje sie kamstwem
i gotowa pochona
c swiat.
Wynika to z zasiegu twojej swiadomosci, ktry jest tak niewielki. I podobnie
jak nie potrafisz, kiedy napadnie cie rabus wczega, obmyslac jednoczesnie
taktyki walki i odczuwac ciosw, i podobnie jak na morzu nie mozesz rwnoczesnie bac sie katastrofy i odczuwac falowanie bawanw, a ten, kto sie boi, nie
choruje na morska chorobe, a kto choruje na morska chorobe, ten jest obojetny
i nie odczuwa leku, tak tez i ty jesli ci nie pomoze jasnosc nowego jezyka,
191
LXXVIII
Przyszli do mnie kiedys podzielic sie swoimi uwagami nawet nie geometrzy
mojego cesarstwa (a wasciwie by tylko jeden, na dobitek juz wtedy niezyjacy),
ale delegacja wysana przez komentatorw geometrw, a tych byo dziesiec tysiecy.
Kto chce zbudowac statek, nie troszczy sie o gwozdzie, maszty ani deski na
pokad, tylko zamyka w wojennych warsztatach dziesiec tysiecy niewolnikw
i kilku nadzorcw z batami. Po czym powstaje swietny statek. Nie widziaem
natomiast nigdy niewolnika, ktry by sie chepi tym, z e zwyciez y morze.
Atoli czowiek, ktry pracuje nad systemem geometrii, nie zajmuje sie kolejnym przechodzeniem od wniosku do wniosku, gdyz taka praca przekracza i jego
czas, i siy, powouje armie dziesieciu tysiecy komentatorw, szlifujacych
twierdzenia, wykorzystujacych
linii tworzacych
figure geometryczna.
O ile bowiem my mozemy przekraczac twoje prawa, o tyle ty jestes niezdolny
wyzwolic sie od naszych praw. Nas powinienes przyja
c na stanowiska ministrw,
poniewaz my posiadamy madro
sc .
Milczaem, dumajac
nad ich gupota. Oni z le zrozumieli moje milczenie i dodali z wahaniem:
Albowiem przede wszystkim chcemy ci suzyc.
Na co odpowiedziaem:
Twierdzicie, z e nie zajmujecie sie twrczoscia:
cae szczescie. Albowiem
zezowaci tworza koslawo. Bukaki nadete powietrzem moga wydac z siebie tylko
wiatr. A gdybyscie zakadali krlestwa, to poszanowanie logiki, stosowalnej tylko
194
do historii minionej, do figury juz odlanej i do organizmu juz martwego, sprawioby, z e byyby to krlestwa juz z gry wydane na up barbarzynskich szabli.
Pewnego razu odnaleziono slady czowieka, ktry o swicie opusci namiot,
poszed w kierunku morza az do nadbrzeznej urwistej skay i spad z niej. Zjawili
sie na miejscu logicy, przypatrywali sie sladom i poznali prawde. W ancuchu
wydarzen nie brako bowiem ani jednego ogniwa. Kroki biegy konsekwentnie,
jeden za drugim i kazdy z nich wyznacza nastepny. Postepujac
od skutku do
przyczyny doprowadzono zmarego do namiotu, skad
wyszed. Idac
od przyczyny
do skutku doprowadzao sie go do smierci.
Wszystkosmy zrozumieli wykrzykneli logicy, skadajac
sobie wzajemnie gratulacje.
Ja natomiast myslaem, z e zrozumiec byoby to wiedziec (jak ja to wiedziaem przypadkiem) o pewnym usmiechu tak kruchym jak lustro wody, gdyz wystarczya jedna mysl, aby sie zmaci,
i z e w usmiech moze nawet by w danym
momencie nieobecny na spiacej
twarzy, a w kazdym razie by nieobecny tutaj,
gdyz zamieszkiwa namiot pewnego cudzoziemca o sto dni marszu stad.
Albowiem tworzenie jest inne w swej istocie niz przedmiot stworzony, odchodzi daleko od pozostawionych sladw i nie daje sie odczytac w z adnym znaku.
Wcia
z tylko slady, pietna i znaki zobaczysz, jak jedne wynikaja z drugich.
Gdyz czysta logika jest tylko cieniem twrczosci, rzucanym na mur swiata realnego. Ale to oczywiste odkrycie nie zdoa przeciwstawic sie ludzkiej gupocie.
Poniewaz nie zdoaem ich przekonac, tumaczyem im z caa z yczliwoscia
dalej:
By pewnego razu alchemik, ktry bada tajemnice z ycia. I stao sie tak, z e
ze swoich kolb, retort i mikstur otrzyma malenka drobine z ywej materii. Nadbiegli logicy. Powtrzyli jego doswiadczenie, mieszali mikstury, podgrzewali retorty
i otrzymali nastepna z ywa komrke ciaa. Ogosili wtedy z tryumfem, z e nie ma
gre, poniewaz po prostu w czowiek tam sie znalaz, a gdzies przeciez trzeba
sie znajdowac.
Ale oni dalej szemrali przeciwko mnie, poniewaz logicy nie sa bynajmniej
logiczni.
Zbyt wysokie macie mniemanie o sobie powiedziaem. Patrzycie na
taniec cieni na murze i wydaje sie wam, z e cos poznajecie; krok po kroku odczytujecie zaozenia geometrii, nie uzmysawiajac
sobie, z e ktos te kroki stawia, aby
zaozenia ustalic; odczytujecie slady na piasku, a nie przychodzi wam do gowy,
z e gdzies daleko ktos odrzuci miosc , i odczytujecie wzrastanie z ycia na podstawie elementw, nie uznajac,
z e ktos je kwestionowa i dobiera. Nie stawajcie
przed moim obliczem, wy niewolnicy z motkami i gwozdziami, udajacy,
z escie to wy obmyslili statek i puscili go na morze.
Tego, ktry by sam jeden wsrd was prawdziwy, a ktry juz nie z yje, posadzibym chetnie u mojego boku, gdyby tego zechcia, abysmy wsplnie rzadzili.
przepasc , konczy sie nagle, a o przeciwnym brzegu ludzie nic jeszcze nie wiedza,
pojawia sie przewodnik, ktry jak gdyby stamtad
powraca, i droge ukazuje. A gdy
juz raz ja przebieges, droga staje sie wytyczona i wydaje ci sie oczywista. I zapominasz o tym cudownym wydarzeniu, ktre byo niby powrt z przeciwnej strony
przepasci.
LXXIX
wiedze. Zreszta szczesciem mogoby byc czasem dla bogatego z eglowac, dla
kowala wzbogacic sie, a dla marynarza nic nie robic. W ten sposb wymyka ci
sie widmo, puste wewnatrz,
ktre na przno prbowaes pochwycic.
Jezeli chcesz zrozumiec to sowo, powinienes je rozumiec jako nagrode, a nie
jako cel, gdyz w przeciwnym razie ono nic nie oznacza. Podobnie wiem, z e cos
jest piekne, ale odrzucam piekno traktowane jako cel. Czys sysza kiedys, z eby
rzezbiarz powiada: Z tej bryy kamienia wydobede piekno? Byoby to oszustwo
pustego liryzmu, produkcja tandety. Prawdziwy artysta powie: Z tego kamienia
staram sie wydobyc cos, co by przypominao ciez ar, jaki czuje w sobie. I jesli jest
rzezbiarzem wielkiej miary, dzieo bedzie piekne, niezaleznie od tego, czy bedzie
twarza ciez ka i zniszczona, potworna maska, czy obliczem uspionej modosci. Bo
rwniez piekno nie jest celem, ale nagroda.
I skamaem powiedziawszy przed chwila, z e dla bogatego szczesciem bedzie
sie bogacic. Tryumfalna radosc z osiagni
ecia zdobyczy, to dla niego nagroda za
trudy i wysiki. A jezeli w jakims momencie otwierajaca
sie przed nim przyszosc
wydaje sie upojna, to w tym samym sensie, w jakim napenia cie radoscia krajobraz ogladany
nagrody.
Nie z adaj
wiec ode mnie, wadcy krlestwa, z ebym dla mojego ludu zabiega
o szczescie. Nie z adaj
ode mnie, rzezbiarza, abym sciga piekno: siad
e bez ruchu,
bo nie wiem, w ktra strone mam biec. Domagaj sie ode mnie tylko tego, z ebym
uksztatowa dusze, w ktrych mgby pona
c z ar.
LXXX
znajduja jaka
s wyzsza forme szczescia. . .
Przestane rozmawiac z toba, jezeli nie potrafisz nadac sowom takiego znaczenia, ktre mozna by albo stwierdzic, albo odrzucic. Z galaretowata bezksztatna masa nie mam zamiaru walczyc. Jak mozesz oczekiwac, z e bede zestawia
z z yciem twoje stwierdzenia, jezeli szczescie to dla ciebie zarwno zdumienie
pierwszej miosci jak przedsmiertne wymioty, kiedy kula w brzuchu uniemozliwia ci dojscie do studni? Nie stwierdzies nic ponad to, z e ludzie szukaja tego,
czego szukaja, i scigaja to, co scigaja. Nikt ci nie moze zaprzeczyc, wiec sie czujesz bezpieczny, ale twoje nienaruszalne prawdy nie maja dla mnie sensu.
Mwisz tak, jakbys sie bawi pieczkami. Jesli zas wyrzekniesz sie tych bredni, jesli przestaniesz tumaczyc, z e ludzie ida na wojne powodowani pragnieniem
szczescia, a bedziesz sie upiera, z e szczescie w peni wyjasnia ludzkie postepowanie, juz sysze, jak bedziesz twierdzi, z e ludzie ida na wojne powodowani
napadem szalenstwa. Ale tu znw bede oczekiwa, z ebys potraktowa rzecz na
serio i przede wszystkim wyjasni znaczenie uzywanych sw. Jesli bowiem na199
zywasz szalonym na przykad tego, kto toczy piane z ust albo chodzi wyacznie
na gowie, to widzac
z onierzy idacych
LXXXI
Jezeli sie okreslisz nie przez pragnienie umysu czy serca, ale przez racje wyrazalne i bez reszty zawierajace
sie w tym, co wyrazone, wtenczas wypre sie ciebie.
Albowiem sowo nie jest znakiem czegos, co jest poza rzeczami, podobnie jak
imie twojej z ony, ktre oznacza, ale nic nie obejmuje. Nie mozesz snuc rozwazan
na temat sw, gdyz ciez ar rzeczy lezy gdzie indziej. I nie przyjdzie ci przeciez do
gowy powiedziec: Jej imie wskazuje na to, z e jest piekna. . .
Jakze zatem rozwazania na temat z ycia moga byc wystarczajace?
A jesli gebiej jest jakis ich fundament i gwarancja, moze sie zdarzyc, iz gwarancja bedzie powazniejsza w przypadku mniej efektownych rozwazan. I naprawde nie jest
tak prosto, jakbym zagarnia zdobyty up, nie da sie wypowiedziec. Gdyz
sam musisz isc , aby poja
c w peni, czym jest gra, o ktrej mwie w moim poemacie. A ile sw i ile lat trzeba, aby przeniesc gre w twoje wnetrze, jezeli nigdy
nie opuscies brzegu morskiego?
Albo wode tryskajac
a ze z rda, jezelis nigdy nie by spragniony i nigdy nie
skadaes, w gescie zarazem ofiarnym i przyjmujacym,
201
Wiem, z e nie o z rdach miaa tu byc mowa, lecz o Bogu. Ale z eby mj jezyk przemwi do ciebie i mg sie stac i dla mnie, i dla ciebie dziaaniem,
musi sie w tobie o cos zahaczyc. I dlatego, jezeli chce cie nauczac o Bogu, wysle
cie najpierw w gry, azebys pnac
sie usysza nieodparte woanie gwiazdzistego
grzbietu. Wysle cie na pustynie, azebys umierajac
z pragnienia odczu czarodziejstwo z rde. A potem na p roku wysle cie do kamienioomu, z eby przepalio cie
do unicestwienia poudniowe sonce. A potem dopiero powiem: ten, z kogo z ycie
wypio sonce poudnia, gdy nadejdzie tajemnica i noc, i gdy wstapi
na gwiazdzisty grzbiet, pic bedzie cisze boskich z rde.
I wtedy uwierzysz w Boga.
I nie bedziesz mg zaprzeczyc Jego istnieniu, poniewaz On po prostu bedzie,
tak jak w wyrzezbionej przeze mnie twarzy jest zaduma.
Albowiem nie istnieje oddzielnie mowa i czyn, tylko dwie twarze tego samego
Boga. Dlatego prace nazywam modlitwa, a medytacje praca.
LXXXII
LXXXIII
Ogarneo mnie niezmozone zmeczenie. I najprostsze wydawao mi sie powiedziec, z e to Bg mnie opusci. Czuem sie jak sklepienie pozbawione zwornika
i nie odzywao sie we mnie z adne echo. Zamilk gos, ktry mwi w ciszy.
Wszedszy na najwyzsza wieze , pytaem: Po co te gwiazdy? A kiedy
z uspionego miasta wznosi sie ku mnie niby jek, rzucaem pytanie: Po co ten
jek? Byem zagubiony jak cudzoziemiec w tumie, ktry nie mwi jego jezykiem. Byem jak ubranie, ktrego juz nikt na siebie nie wkada. Rozbity i sam.
Byem podobny do nie zamieszkanego domu. I naprawde brakowao mi zwornika sklepienia, poniewaz nic we mnie nie mogo juz niczemu suzyc. A przeciez
jestem ten sam, co dawniej, mwiem sobie, to samo wiem, te same mam wspomnienia, patrze na te same widoki, tyle z e dzis tone w jaowej bezksztatnosci. Tak
i bazylika, chocby najpiekniej strzelaa w gre, jezeli nikt nie obejmuje jej wzrokiem, nie poi sie jej cisza ani nie rozumie jej sensu w serdecznych dumaniach, jest
niczym wiecej jak suma kamieni. Tak i ja: moja wiedza, doznania moich zmysw
i moje wspomnienia. Byem pewna liczba kosw, ale nie snopem. I poznaem te
czczosc , ktra przede wszystkim rodzi brak Boga.
Nie byo to okrucienstwo losu bo ono jest rzecza ludzka ale jakies
niespenienie. Bybym zdolny do okrucienstwa w pustce mojego ogrodu, gdzie
chodziem bezmyslnie, zupenie jak czowiek na kogos czekajacy.
I zanurzony
w swiecie tymczasowosci. Zanosiem modlitwy do Boga, ale nie byy to modlitwy, poniewaz nie czowiek je zanosi, a pozr czowieka, swieca przygotowana,
ale nie zapalona. O, niech wrci moja dawna z arliwosc , mwiem. Poniewaz wiedziaem, z e z arliwosc jest owocem tylko tej boskiej wiezi wia
zacej
rzeczy ze soba.
Swiat
jest wtedy jak statek dobrze sterowany. Jak bazylika przez kogos ujrzana.
Ale jesli nie umiesz w nim odczytac reki architekta i rzezbiarza, jest tylko bezadnie rzuconym tworzywem.
Wtedy zrozumiaem, z e ten, co dostrzega usmiech posagu,
piekno krajobrazu
albo cisze swiatyni,
dziecka, to dlatego, z e sa jak mae okna otwarte na szerokie morze. Nie one same
budza w tobie echa, ale wszystkie zy swiata. Dziecko bierze cie tylko za reke,
z eby cos pokazac.
Dlaczego zmuszasz mnie, Panie, do przejscia przez pustynie? Mecze sie
wsrd cierni. Wystarczyby jeden Twj znak, a pustynia przemieniaby sie, a powy piasek, horyzont i spokojny, potez ny wiatr z niespjnych elementw stayby
sie rozlegym krlestwem, ktre budzi we mnie zachwyt, i w tym wszystkim nauczybym sie odczytywac Ciebie.
Az pojaem,
z e Boga odczytuje sie wasnie z jego nieobecnosci, kiedy odchodzi. Bo dla marynarza jest sensem morza. A dla mazonka sensem miosci. Ale sa
tez godziny, kiedy marynarz pyta: po co morze? A mazonek: po co miosc ? I zajmuja sie czyms, ale peni czczosci. Nic im nie brakuje, tylko tej boskiej wiezi,
ktra wia
ze ze soba rzeczy. I wszystkiego im brak.
Jezeli Bg odejdzie od mojego ludu myslaem tak jak odszed ode
mnie, ludzie stana sie jak mrwki w mrowisku, bo opusci ich z arliwosc . Kiedy
kosci do gry nic juz nie znacza, gra staje sie niemozliwa.
I odkryem, z e rozum na nic sie tu nie zda. Mozesz oczywiscie rozwazac ukad
kamieni, skadajacych
sie na swiatyni
e, ale nie uchwycisz tego, co istotne, a co
sie wymyka kamieniom. Mozesz snuc rozwazania na temat nosa, ucha czy warg
rzezby, a nie uchwycisz tego, co istotne, a co wykracza poza gline. Bo chodzi
tu o jakies pojmanie Boga. A Jego mozna pojmac puapka o innej niz On sam
naturze.
Kiedy ja, rzezbiarz, stworzyem w kamieniu twarz, stworzyem tez przymus. Kazda gotowa struktura jest przymusem. Kiedy chwytam, zarazem zaciskam
piesc , abym to, co schwytane, zatrzyma. Nie opowiadaj mi o wolnosci sw w poemacie. Poddaem je jedne drugim zgodnie z pewnym adem, ktry sam ustanowiem.
Bywa tak, z e swiatyni
e zburza, aby z jej kamieni wystawic inna. To zwyka
rzecz: smierc i narodziny. Ale nie opowiadaj mi o wolnosci kamieni. Gdyz wtedy
nie ma w ogle swiatyni.
205
jak inni sie bawia, domaga sie przede wszystkim regu gry, bo tylko dzieki nim
moze kims sie stac. Ale smutny jest czowiek, ktry syszy bijacy
dzwon, ale nikt
od niego nic nie oczekuje. A kiedy brzmi trabka,
LXXXIV
W bedzie sa ci, ktrzy mieszaja ze soba rzne jezyki; gdyz moze oczywiscie
brakowac czasem jakiegos okreslenia tak jak jakiegos odcienia zieleni zieleni
modego owsa i moze znalazbym ten epitet w jezyku sasiada;
ale tu chodzi
o znaki. Tak wiec moge oznaczyc jakosc mojego uczucia mwiac,
z e ta kobieta
jest piekna. Albo oznaczyc zalete przyjaciela, mwiac,
z e cechuje go dyskrecja.
Ale w ten sposb nie wnosze nic bliskiego z yciu. Tylko rozwazania nad nieozywionym przedmiotem.
Istnieja ludy, ktre z bogactwa rznych jakosci stworzyy jakosc nadrzedna.
Ktre naday nazwe wasnemu rysunkowi rysujac
go na tym samym co inni materiale. I ktre maja sowo na jego okreslenie. Jest wiec byc moze sowo,
ktre potrafi oznaczac melancholie, ogarniajac
a cie bez powodu, gdy siedzisz wieczorem przed progiem, a sonce juz nie pali i nadchodzi noc, i ty udajesz sie na
spoczynek, melancholie, ktra jest lekiem z ycia, gdy oddechy dzieci tak atwo
moga sie zmienic w chorobliwe dyszenie, jak przy wspinaczce pod gre, kiedy nadchodzi lek, z e one ustana w drodze, i chciabys je wzia
c za raczk
e, z eby
dopomc. I takie sowo, gdyby go czesto uzywac, staoby sie wyrazem twojego
doswiadczenia i dziedzictwem caego plemienia.
Ale na og sowa nie przynosza nic, czego bys wczesniej nie zna. I mowa ze
swej istoty nie jest przeznaczona do przynoszenia juz gotowych caosci; nie bedzie wiec malowac kwiatu na rzowo, ale przy pomocy najprostszych sw bedzie
podejmowac dzieo powiazania
tak jak plecionke wiklinowych koszy albo sieci rybackich. Lecz jesli bedziesz miesza ze soba obce sobie
jezyki, nie wzbogacisz czowieka, ale go ograbisz: zamiast wyrazac z ycie w jego
twrczych dziaaniach, proponujesz mu w ten sposb dziaanie niejako gotowe
i zuzyte: wtedy zamiast rewelacji, ktra moze byc pewien odcien zieleni, tak jak
widok modego jeczmienia po powrocie z pustyni karmi cie i odmienia widzenie
207
Zeby
mnie wzruszyc, musisz mnie zniewolic wiezami mowy i dlatego styl jest
rzecza boska. Gdyz wtedy narzucasz mi wasna strukture duchowa i rytm twojego z ycia, ktre sa niepodobne do niczego na swiecie. Bo choc wszyscy mwia
o gwiazdach, z rdle i grach, nikt dotad
nie kaza ci wspinac sie na gry, aby pic
przeczyste mleko ze z rda gwiazd.
Lecz jesli znasz przypadkiem jezyk, w ktrym te sowa istnieja, to znaczy, z e
niczego nie wymysliem i nic z ywego nie daem. Nie obcia
zaj sie wiec sowami, jesli nie maja ci suzyc na co dzien. Bo sowa nieprzydatne w cowieczornej
208
modlitwie sa jak faszywi bogowie. Lecz jesli sie zdarzy, z e jakis obraz otworzy
ci oczy na swiato, bedzie jak grska turnia, skad
krajobraz wydaje sie spoczywac w adzie, i jak podarek z rak
Boga temu obrazowi nadaj imie, abys go
zapamieta.
LXXXV
strukturom mojej mysli, ktre w danym momencie do niczego ci nie sa przydatne, ale napeniaja
cie zachwytem zgodnie z utrwalonym obrazem tego, czym jest ojcowizna. A zadowolenia, nawet czerpanego we wasnej prznosci, nie znajdujesz w namacalnych
przedmiotach, ktre do niczego nie sa przydatne i ktrym nawet barwe nadaje
swiato mojego krlestwa.
I czy powiesz mi, z e patna prostytutka bedzie dla twoich nocy tym samym
napojem, co podobne do jej ciaa ciao tej, ktra przez pietnascie lat bya skapana
fontann?
I zubozysz sam siebie, jezeli twierdzac,
z e wzbogaci cie atwa zdobycz (bo
mniej trudu kosztuje ksztatowac prostytutke niz dusze ksiez niczki), nie bedziesz
rozrznia jednej od drugiej.
Niewykluczone, z e nie bedziesz umia ocenic uroku ksiez niczki, poniewaz
takze poezja nie jest ani darem, ani zdobytym bogactwem, ale twoim wasnym
wstepowaniem w gre; niewykluczone, z e nie zniewala cie wdziek ruchw, podobnie jak w przypadku muzyki, ktrej nie zrozumiesz bez wysiku ale to nie
dowd, z e ona mao warta, ale z e ty po prostu nie istniejesz.
Ogarniajac
ludzi milczac
a mioscia, suchaem, jak mwia. Widziaem, jak sie
wzruszaja. Widziaem, jak w ktniach lsnia stal nozy. Jakkolwiek byli nedzni
i nedzne byy ich nory, nigdy nie stwierdziem, aby poza z adz
a pokarmu
obchodziy ich dobra, ktre by miay sens poza ich jezykiem. Gdyz kobieta, dla
ktrej jestes gotowy zabijac, jest czyms wiecej niz tylko ciaem, jest jaka
s twoja
osobista ojczyzna, poza ktra czujesz sie wygnancem pozbawionym wszelkiego
znaczenia. Gdyz nagle okazuje sie, z e imbryk, w ktrym parzy sie wieczorem
herbata, gotw z jej powodu stracic takze wszelki sens.
210
mozesz sie stawac. A twoja miosc stanie sie dziecieciem tej miosci.
LXXXVI
I potykaem sie jakby o prg, poniewaz sa epoki, kiedy jezyk nic nie potrafi
uja
c i nic przewidziec. Istnieja ludzie, ktrzy ukazuja mi swiat niczym rebus i wymagaja, abym go im wyjasni. Ale nie ma czegos takiego jak wyjasnienia i swiat
nie ma sensu.
Czy trzeba sie poddac, czy walczyc? Trzeba sie poddac, z eby przezyc, a walczyc po to, z eby nadal z yc. Pozwl z yciu biec swoim tokiem. Bo taka jest nedza
naszych dni, z e prawda o z yciu, ktra jest jedna, znajdzie sobie wyraz w przeciwnych sobie formach. Ale nie rb sobie zudzen: taki, jaki jestes, jestes juz martwy.
Sprzecznosci w tobie naleza do procesu przemiany, a takze rozdarcie, i caa twoja
nedza. Trzaska twoja upina i peka. A twoje milczenie jest milczeniem ziarna zoz onego w ziemie, gdzie gnije, aby sie stac z dzbem zboza. A twoja jaowosc jest
jaowoscia poczwarki. Odrodzisz sie piekniejszy o skrzyda.
Stojac
na wierzchoku gry, gdy w dole wszystkie problemy zdaja sie uadzone, pytasz sam siebie: Jak to mozliwe, z e nie rozumiaem od poczatku?
Tak jak
gdyby od poczatku
byo cos do zrozumienia.
LXXXVII
na
ktra sie wsplnie skadaja, i nie moga wiedziec. Ani kawaek kory o drzewie,
ktre skada sie z wielu innych jeszcze kawakw. Ani drzewo, ani domostwo
o ojcowiznie, ktra skada sie z wielu drzew i domostw. Ani ty o Bogu.
Bo w tym celu swiatynia
Wcia
z sam, zamkniety w sobie i stojacy
naprzeciw siebie.
I z adnej nadziei, z ebym sam wyszed z samotnosci. Kamien nie ma z adnej
nadziei bycia czyms innym niz kamieniem. Ale wspdziaajac
z innymi kamieniami, tworzy caosc i staje sie swiatyni
a.
Nie mam tez nadziei na ukazanie sie archanioa, gdyz albo jest on niepodzielny, albo go nie ma wcale. A ci, ktrzy oczekuja znaku od Boga, oczekuja jakby
odbicia w lustrze i zobacza w nim tylko siebie samych. Ale kiedy obejmuje mioscia mj lud, czuje przemieniajacy
mnie z ar. I to jest znak zesany od Boga. Bo
gdy tylko zapadnie cisza, bedzie prawda dla wszystkich kamieni.
Dlatego tez ja sam, poza obrebem wszelkiej wsplnoty, nie mam z adnej wartosci i nie potrafie znalezc w sobie zaspokojenia.
Dlatego bad
zcie jak ziarna zboza zozone na zime w spichlerzu, aby tam spay.
LXXXVIII
A drzewo piekne, kiedy jest czescia ojcowizny. A rzeka piekna, kiedy jest czescia krlestwa. I o rzece spiewaja:
ozywicielko
naszych stad, powolny krwiobiegu naszych pl, przewodniczko odzi. . .
Ci ludzie zas zaczeli sie uwazac za ostateczny cel. Przestali sie odtad
interesowac tym, co im suzyo, i tym, co wyzsze od nich i czemu oni sami suzyli.
I dlatego pomordowali ksia
zat,
rozbili w proch diamenty, z eby je rozdzielic
miedzy siebie, i zamkneli w lochach tych, ktrzy szukali prawdy i wobec tego
mogliby ktregos dnia nad nimi zapanowac. Przysza pora, powiadali, aby swia
tynia suzya kamieniom. I zdawao sie im, z e sie wszyscy wzbogacili, bo kazdy
zabra dla siebie kawaek swiatyni;
LXXXIX
Ty jednak pytasz:
Gdzie zaczyna sie i gdzie konczy niewolnictwo? Gdzie zaczyna sie to, co
powszechne, i gdzie sie konczy? I gdzie zaczynaja sie prawa czowieka? Znam
bowiem prawa swiatyni,
sie
wiatrem i zmierzajacego
Nie istnieja bowiem poszczeglne szczeble, same w sobie. Wymienies niektre. Mgbys wymienic inne, ktre by zawieray w sobie te pierwsze.
XC
nie ma sensu, jezeli u jej szczytu nie znajduje sie Bg. To on rozlewa siebie na ludzi, przemieniwszy ich wpierw. Mozesz
sie poswiecic dla ksiecia, jezeli on sam korzy sie przed Bogiem. Bo wtedy to,
co dajesz, wraca do ciebie zmieniajac
tylko swoja barwe i istote. Lichwiarz natomiast nie bedzie tego umia, ani oddzielne ramie posagu,
ani sama swiatynia,
ani
sam posag.
Skad
bowiem ramie, jezeli nie pochodzi z jakiegos ciaa? Ciao nie
jest wcale luznym zbiorem czonkw. Tak jak z aglowiec nie rodzi sie z przypadku
zebranych razem rznych elementw, ale przeciwnie jest wynikiem rznorodnosci, pozornych sprzecznosci, ale i jednego wsplnego pedu ku morzu, tak
samo i ciao rznicuje sie w poszczeglne czonki, ale nie jest ich suma, albowiem
droga nie prowadzi od tworzywa do caosci, ale jak ci to powie kazdy twrca,
kazdy ogrodnik i kazdy poeta od caosci do tworzywa. Totez wystarczy zapalic
w ludziach miosc ku wiezom grujacym
nad piaskami, aby niewolnicy niewolnikw moich architektw obmyslili, w jaki sposb transportowac kamienie oraz
wiele innych rzeczy.
XCI
Nie uznawac, z e prawo jest znaczeniem rzeczy, a nie mniej lub bardziej jaowym rytuaem powstaym okazjonalnie w wyniku istnienia tych rzeczy, to powazny bad.
Z ustawodawstwa dotyczacego
XCII
Oto noc widziana ze szczytu murw obronnych, kiedy czuje miasto poddane
mojej potedze. Kiedy garnizony, ktre obsadziem w miastach mojego krlestwa,
utrzymuja miedzy soba aczno
sc palac
na grach ognie, a straze chodzace
wzduz
obwarowan czasem nawouja sie wzajemnie. A kazda ogarnia tesknota i nuda.
(Pzniej jednak zauwazy, z e te kroki nadaway sens jej istnieniu; bo nie ma mowy sprawiajacej,
by kroki strazy budziy echo w jej sercu, z aden patrol nie wie,
co robi, kazdemu zdaje sie, z e to tylko nuda i tesknosc , i oczekiwanie na pore
wieczerzy. Ale ja dobrze wiem, z e sowom ludzkim nie ma co przypisywac wiekszego znaczenia i z e myla sie straze, ktre ziewajac
marza o wieczornej strawie
i uwazaja swj trud za niewdzieczny obowiazek.
zostao zmiazdzone. Cz
z tego, z e jedno pokolenie zamieniem w krag
ponacych
swiatyni
e sens rzeczy. Zycie mnie nauczyo, z e ani okaleczone ciao, ani nawet smierc nie sa prawdziwa tortura. Ale im wieksze rozmiary swiatyni,
nadajacej
sens ludzkim czynom, tym straszliwszy jej upadek. I jesli zamkniecie w dalekim
wiezieniu czowieka, ktry wyrs w wiernosci krlestwu, bedzie sobie ranic rece o kraty i odmawiac nawet napoju, gdyz jego mowa stracia wszelki sens. Bo
kto, jesli nie on, tak bolesnie raniby sobie rece o kraty? A jesli ktos, wychowany w gebokim poczuciu wiezi rodzinnej, widzi syna, ktry wpad do spienionej
rzeki, a wy go przytrzymujecie na brzegu, jak sie wam wyrywa i jak strasznym
gosem krzyczy i chce sie rzucic w odmety bo jego mowa traci sens. Ale pierwszy czuje sie peen dumy i dostojenstwa w dniu swieta narodowego, a drugi cay
219
jasnieje radoscia w dniu imienin syna. I najciez sze cierpienia przychodza z tej samej strony co najwznioslejsza radosc . Albowiem i cierpienia, i radosci to owoc
twoich wiezi, a wiezi sa owocem struktur, jakie ci narzuciem. Ja zas chce ocalic
ludzi i zmusic ich, aby istnieli, nawet jesli mam im zadac bl: wiezieniem, ktre oddala od rodziny, wygnaniem, ktre oddala od krlestwa; a jezeli bedziesz
mi wyrzuca ten zadawany bl, bo kochasz rodzine i krlestwo, odpowiem ci, z e
postepujesz nierozumnie, poniewaz ja wasnie ocalam to, co ci pozwala istniec.
Przejsciowe pokolenie, w twoim reku swiatynia,
ktrej moze nie potrafisz dojrzec, gdyz brak ci dystansu, ale ona nadaje wymiar twojemu sercu i sie sowom
i jest wielkim pomieniem twoich radosci. Dzieki tobie ocale swiatyni
e. Czyz
nie takie znaczenie ma z elazny krag
wojownikw?
Nazwano mnie sprawiedliwym. I jestem sprawiedliwy. Jezeli przelewaem
krew, to z eby ugruntowac moja askawosc , nie surowosc . Albowiem moge pobogosawic czowieka, ktry sie dzis przede mna chyb w pokonie. I odchodzi
w pokoju, wzbogacony bogosawienstwem. Ale co zyskuje ten, co watpi
w moja
moc? Jesli podniose nad nim bogosawiac
a don, aby przyja
mid mojego usmiechu, nie potrafi go przyja
c. Gdyz woanie: Ja, ja, ja. . . , na ktre nie doczeka sie
odpowiedzi, nie wzbogaci jego samotnosci. Jezeli straci
mnie ze szczytu murw,
nie mojej osoby bedzie przede wszystkim pozbawiony, ale sodkiego poczucia
synostwa. Pokoju, jakie daje bogosawienstwo. Przeczystej wody, jaka dla serca
jest przebaczenie. Ucieczki, sensu istnienia, opiekunczego pasterskiego paszcza.
Niech klekna, abym mg im sie ukazac piekny, niech czcza moja wielkosc , abym
mg ich podniesc do wielkosci. Jaki wiec sens mwic o mnie?
Nie kaze ludziom suzyc mojej chwale, bo korze sie przed Bogiem, a Bg,
sam doznajac
chway, otacza ich w zamian swoim blaskiem. Nie posugiwaem
sie ludzmi, z eby suzyc krlestwu. Ale krlestwem z eby budowac czowieczenstwo ludzi. Jezeli przyjmowaem od nich jako sobie nalezny owoc ich pracy,
to aby go przekazac Bogu i aby zwrcic go im jako dobrodziejstwo. I oto z moich spichlerzy pynie strumien ziarna nagrody. I staje sie zarazem pokarmem,
swiatem, piesnia i pokojem.
I tak jest z kazda rzecza ludzka, poniewaz pierscien zawiera w sobie sens
mazenstwa, obozowisko sens plemienia, swiatynia
Krlestwa nie buduje sie z tworzywa, ale tworzywo wbudowuje sie w krlestwo.
XCIII
Sa ludzkie istoty i jest wiernosc . Wiernoscia nazywam wiez pomiedzy ludzkimi istotami, tak jak to jest w przypadku myna, krlestwa albo swiatyni,
albo
ogrodu, bo wielki jest ten, kto dochowuje wiernosci ogrodowi.
I oto przychodzi czowiek nic nie rozumiejacy
z rzeczy naprawde waznych
i ulega zudzeniu faszywej wiedzy, ktry pragnie dowodzic, aby poznawac (poznawac, ale nie pojmowac, gdyz brakuje owej wiedzy, podobnie jak literom
w ksia
zce, jesli zostay pomieszane, rzeczy najistotniejszej obecnosci. Jezeli
pomieszasz litery, zatrzesz obecnosc poety. A jesli ogrd bedzie tylko pewnym
zbiorem elementw, zatrzesz obecnosc ogrodnika). Wtedy czowiek odwouje sie
do ironii, a to jest bron wasciwa hultajstwu. Albowiem polega na mieszaniu liter
w ksia
zce, a nie na jej czytaniu. Czowiek wiec pyta: Po co umierac za swiatyni
e,
ktra jest tylko zbiorem kamieni? I nie wiadomo, co mu odpowiedziec. Po co
umierac za ogrd, ktry jest tylko zbiorem drzew i zi? I nie wiadomo, co mu
odpowiedziec. Po co umierac za litery alfabetu? I ty sam, czy bys sie zgodzi
tak umierac?
W rzeczywistosci jednak ironia niszczy wszystkie twoje bogactwa, jedno po
drugim. Nie chcesz wiec umierac, a zatem i kochac, i te decyzje nazywasz postepowaniem rozumnym, a tymczasem jestes nieuk i zadajesz sobie niemao trudu,
z eby zburzyc to, co byo zbudowane, i roztrwonic to, co byo najcenniejsze
sens nadany rzeczom.
A w czowiek pyszni sie, choc jest tylko rabusiem, poniewaz swoim postepowaniem nie tworzy nic, w przeciwienstwie do twrcy, co wygadzajac
zdanie
wykuwa swj wasny styl, ktry mu pozwoli wygadzac w przyszosci rwniez
inne zdania. Ten pierwszy potrafi cie zaskoczyc kruszac
posag,
abys sie zdumia
okruchami marmuru; i swiatynia,
ktra ci sie wydawaa przybytkiem zadumy i ciszy, okazuje sie kupa z wiru i nie zasuguje juz na to, aby za nia umierac.
A kiedy zostaes juz nauczony, jak sie zabija bogw, nie zostaje ci nic, czym
mgbys oddychac i czym mgbys z yc. Gdyz w przedmiocie wazny jest przede
wszystkim odcien, jaki mu nadaje okreslona kultura. I tak jest z kamieniami domowego ogniska, ktre wyobraza miosc , i z gwiazda, ktra mwi o Krlestwie
Bozym, i z przekazywanym ci obowiazkiem
ktry jest godem dynastii. Ale po co ci jakis tam kamien, jakis obowiazek,
jakis
znak, jesli nie wyjasniono ci ich znaczenia?
I wtedy, idac
coraz dalej w dziele zniszczenia, zapadasz wreszcie w nicosc , bo
ona staje sie jedynym mozliwym odcieniem, kiedy wszystko, co byo zawartoscia,
przestaje byc pokarmem. Wtedy, kiedy zabraknie jakiegokolwiek sensu nadawanego z zewnatrz,
musisz w sobie samym znalezc sens, ktry mgbys nadac przedmiotom. Odtad
sam jeden swoim skapym
swiatem bedziesz nadawa odcien rzeczom. Twoje zatem jest nowe ubranie. I stada byda. I twj dom zasobniejszy
niz ten, ktry miaes przedtem. Ale wtedy wszelka wasnosc innych, ich odziez,
stada, domostwa, staja ci sie wrogie. Staja naprzeciwko ciebie jak krlestwo podobne a przeciwstawne. Musisz odtad
sam w sobie, na tym pustkowiu, znajdowac
zadowolenie, poniewaz za toba nie ma nikogo. I skazany jestes na to, aby krzyczec: Ja, ja, ja. . . w pustce, skad
nie przyjdzie z adna odpowiedz.
Jesli ogrodnik po prostu kocha swj ogrd, nie bedzie sie nim pyszni nie
spotkaem dotad
takiego.
XCIV
ale oto nie ma nic, co mozna by posiadac. Na co ten czajniczek z czystego srebra, jezeli nie posuzy do ceremonii parzenia herbaty w jej
obecnosci, zanim dacie sobie wzajemnie miosc ? Po co wiszacy
na scianie flet
z bukszpanowego drewna, jezeli nie bedziesz jej na nim gra? Po co ci donie,
jezeli nie mozesz w nich ukryc usypiajacej
ukochanej twarzy? Jestes jak kram,
peen towarw przygotowanych na sprzedaz, ale wszystkie one na nic jej, a wiec
i tobie. Kazdy przedmiot opatrzony etykietka, ale i kazdy czeka, aby zacza
c z yc.
A takze godziny, ktre sa samym oczekiwaniem na lekki krok, a potem na
usmiech we drzwiach, a jest to usmiech podobny do miodowego koacza, ktry
miosc daleko od ciebie przygotowaa w ciszy, a ktrym ty nasycisz swj gd.
Godziny inne od momentw pozegnania, kiedy trzeba sie rozstac. Inne od godzin
snu, w ciagu
ktrych odzywa twoje pragnienie.
A tu nie ma juz swiatyni,
I dlatego mury wiezienia nie potrafia uwiezic tego, kto kocha, bo on jest z innego krlestwa, ktre nie jest krlestwem rzeczy, ale sensu rzeczy, i ktre drwi
sobie z murw. I gdzies istnieje jakas ona, moze nawet spiaca,
a zatem jakby niez ywa, ktra w danym momencie nic mu nie moze dac; a jezeli pomiedzy tym
dwojgiem wzniesiesz nawet mury fortecy, ona i tak, w ciszy, w najwiekszej gebi
swej duszy, bedzie mu pokarmem. I nie zdoasz rozdzielic tych dwojga.
Tak wasnie jest ze wszystkim, co widzialne, a co sie rodzi z boskiej wiezi
acz
acej
ze soba rzeczy. Nie mozesz bowiem niczego otrzymac, jezeli ci brak tej,
ktrej wasnie pragniesz, i ku ktrej unosi cie rozpacz w bezsenna noc, tak samo jak godny pies, kiedy mu sen odbiera obraz miesa; albowiem nie narodzi sie
jeszcze taki bg, ktry byby wyacznie
a smierc jezeli
zasnie. Zziebniety na mrozie, zmoczony deszczem, palony niesionym przez wiatr
piachem czego moze oczekiwac chyba tylko lufy niewidocznej w ciemnosciach, wymierzonej w jego serce. Czy moze byc rozpaczliwszy los? Kazdy
z ebrak jest bogatszy od niego: robi, co chce, zadaje sie, z kim mu sie spodoba,
i wszedzie ma prawo szukac sobie rozrywki.
224
A przeciez w straznik jest straznikiem krlestwa. I krlestwo jest mu pokarmem. Krlestwo o tyle wieksze od z ebraka. I nawet jego smierc nie pjdzie na
marne, gdyz wtedy on przemieni sie w czastk
e krlestwa.
Wysyam wiez niw do pracy w kamienioomach. Tuka kamien, ale wewnatrz
aczno
sc
225
aczno
sci jeden z drugim. Ale jeden z krlestwem i drugi z krlestwem, ktre dla kazdego z was ma inne znaczenie. Jesli
mnie zatem pytasz: jak dosiegna
c ukochanej, kiedy dziela cie od niej mury albo
morza, albo smierc, odpowiem ci tak: na nic sie zda woac do niej dla niej samej;
ale wystarczy kochac to, od czego z aden mur cie nie oddzieli: oblicze domu, tace
z zastawa do herbaty i imbryk, i dywan z puszystej weny, i ja, uspiona mazonke,
ktra jest zwornikiem wszystkiego; bo ja mozesz kochac nawet daleka i uspiona.
Dlatego powiadam, z e w formowaniu czowieka wazne jest przede wszystkim
nie nauczac go (bo to przny trud, jesli nie ma byc tylko chodzac
a ksiega),
ale
ksztacic go i prowadzic z jednej paszczyzny na druga, coraz wyzej, gdzie nie ma
juz przedmiotw, ale ich oblicza, zrodzone z boskiej wiezi, ktra aczy
ze soba
przedmioty. Albowiem od przedmiotw nie ma czego oczekiwac, jesli ich gosy
nie odzywaja sie echem w innych przedmiotach i tylko taka muzyka trafia do serc.
Tak tez i twoja praca, jezeli staje sie chlebem dla dzieci, albo jezeli przemienia
cie w cos wiekszego od ciebie. Tak tez i twoja miosc , jezeli jest czyms wiecej
i czyms wyzszym niz szukaniem ciaa, ktre daje sie obja
c, bo radosc , ktra daje
ci ciao, jest zamknieta w samej sobie.
Dlatego najpierw chce mwic o tym, jaka moze byc ludzka istota.
Kiedy wracajac
z piaskw pustyni, w smutku goracych
oczy odczuwasz koysanie wd, a co innego podrz po penym morzu. I nie te sama rozkosz daje ci diament faszywy, co
prawdziwy, choc tak sa do siebie podobne. I kobieta, co milczac
stoi przed toba,
nie jest rwna innej, pogra
zonej w milczeniu.
I nic cie tu nie zmyli.
I dlatego nie wolno ci uatwiac sobie zadania i skoro kobiety daja rozkosz twojemu ciau, zdobywac je z coraz wieksza atwoscia, pozbawiajac
oporw, rezerwy
i szlachectwa duszy; albowiem postepujac
tak niszczysz to wasnie, co chciabys
posia
sc .
A jezeli sa sprzedajne, znajdziesz w nich tylko moznosc zapomnienia, czym
jest miosc ; a przeciez tylko te czyny maja wartosc w moich oczach, ktre bogaca cie i przygotowuja do czynw kolejnych: tak wiec kaze ci zdobywac szczyt
grski, co cie przysposobi do kolejnej wspinaczki, na jeszcze wyzsza gran, i aby
ugruntowac twoja miosc , kaze ci zdobywac dusze nieprzystepna.
XCV
Diament jest owocem ludzkiego trudu, lecz dzieki ludzkiemu trudowi rodzi sie
diament rzecz niejadalna i niepodzielna, i nie suzaca
wszystkim pracujacym.
228
Ale jesli dziewczyne, ktra poslubisz, zmusiem, aby sie staa, i w tobie takze
bede wykuwa dusze, dana wam obojgu bedzie jedyna wolnosc , ktra ma sens
a ktra jest c wiczeniem duszy.
Gdyz rozwiazo
sc zaciera granice czowieka i, jak mawia mj ojciec, byc
wolnym nie oznacza nie byc wcale.
XCVI
Pewnego dnia opowiem ci o koniecznosci albo o absolucie, tej boskiej wiezi acz
acej
wzajemnie rzeczy. Nie sposb bowiem dostrzec wzniososci w grze,
jezeli kosci do gry niczego nie wyobrazaja. Oto z mojego rozkazu czowiek jest
wysany na morze; jezeli, nim wejdzie na pokad, obejmie je szerokim spojrzeniem i ujrzy, jak jest wzburzone, a na ciez kie chmury spojrzy jak na przeciwnika i zmierzy wysokosc bawanw albo wyczuje zamierajacy
wiatr, wszystko
to powia
ze sie dla niego w jedna caosc i za sprawa koniecznosci, to jest mojego rozkazu, nie bedzie podobne do bezadnego widowiska jarmarcznego, ale do
wzniesionej bazyliki, w ktrej ja bede zwornikiem sklepienia i gwarantem trwaosci. I taki czowiek wstepujac
na pokad i wydajac
rozkazy zgodne z z eglarskim
rytuaem, bedzie wspaniay.
Inny natomiast bedzie chcia oglada
c morze jak widz, baka
c sie po nim wedle
swej woli i wykonywac dowolne zwroty; taki czowiek nie ma dostepu do bazyliki: ciez kie chmury, ledwie realniejsze od malowanej dekoracji, nie zwiastuja mu
momentw prby, wiatr, kiedy chodnieje, nie przemienia swiata, ale jest lekka
pieszczota dla ciaa, a otwierajacy
sie morski odmet tylko udreka dla wnetrznosci.
I dlatego to, co bede nazywa obowiazkiem,
Nie maja wiec racji ci, ktrzy sie chca podobac. Aby sie podobac, daja sie
bowiem powodowac i prowadzic. I z gry uprzedzaja pragnienia innych. I gotowi
sa do kazdej zdrady, azeby tylko wcia
z odpowiadac cudzym z yczeniom. Ale na co
mi takie meduzy, pozbawione kosc ca i ksztatu? Wyrzuce je z ust moich i odesle
w mglisty p-byt: przyjdzcie, kiedy nabierzecie formy.
230
Zasiad
z tu, koo mnie, albowiem ty jestes rzeczywiscie.
Tego, kto nalezy do krlestwa, poslubi kobieta i zostanie jego suzebnica.
XCVII
powstanie, ale rwnina zasana kamieniami. Dzieo tworzenia jest bowiem jedno i drzewo rosnie wtedy, gdy
wykiekuje jedno nasienie. Prawda, z e to drzewo jest niesprawiedliwe, poniewaz
inne nasiona nie wykiekoway.
Gupia ambicja nazywani wadze, jezeli jest z adz
a panowania. Ale jezeli jest
dzieem twrcy i twrczym aktem, jesli przeciwstawia sie naturalnej skonnosci
rzeczy, za ktrej sprawa mieszaja sie elementy, lodowce topia sie i tworza rozlewiska, krusza sie z biegiem czasu swiatynie,
skwar soneczny rozprasza sie w leniwe ciepo, myla sie i rozpadaja stronice zniszczonej ksia
zki, mieszaja sie ze soba
i traca swoja tozsamosc jezyki, gasna potegi, rwnowaza sie przeciwstawne wysiki, a wszelkie struktury zrodzone z boskiej wiezi, co aczy
Nadszed wiec czas, kiedy nie byo juz kogo wyzwalac i wolnosc staa sie
tylko dzieleniem zasobw w duchu nienawistnej rwnosci.
Posrd takiej wolnosci tracasz
sasiada
i on cie traca.
A jesli znajdziesz odpoczynek, bedzie to stan podobny do stanu kulek, ktre przestay sie toczyc. Wolnosc prowadzi wtedy do rwnosci, a rwnosc do rwnowagi, ktra jest smiercia. Czy nie lepiej, aby rzadzio
zazdrosc tego, kto ci jest rwny, zrwnanie z wulgarnym. One cie pochona jak zateche trzesawisko, ale tak wielka jest gupota sw niewazkich jak wiatr,
z e widzac
wznoszace
sie drzewo bedziecie mwic o tyranii.
Nadszed wiec czas, kiedy wolnosc nie bya juz wolnoscia piekna czowieka, ale wyrazem masy ludzkiej, w ktra czowiek musia sie wtopic, a owa masa
233
nie moze byc wolna, poniewaz nie jest ukierunkowana, a tylko podlega cia
zeniu
i bezwadowi. Niemniej jednak te wolnosc gnicia w brudzie nazywano wolnoscia,
a gnicie sprawiedliwoscia.
Nadszed czas, kiedy sowo wolnosc , dotad
nasladujace
jako tako woanie
trabki,
przymus oddajacy
cie we wadze swiatyni,
ktrej znaczenie pojmujesz, albowiem nie sa wolne kamienie i nie moga ukadac sie,
jak zechca, bo w takim przypadku ani by nie uzyczay niczemu znaczenia, ani by
same nic nie oznaczay. Przymus ma cie poddac gosowi trabki,
sie reguom gry i ktre wstydziy sie oszukiwac. Znaja oblicze gry.
A obliczem nazywam to, co sie rodzi z gry. Zapa, przyjemnosc z rozwiazywania
Zandarm
bowiem buduje twoje podobienstwo do drugiego czowieka. Nie potrafi patrzec dalej i wyzej. ad to dla niego ad muzealny, gdzie eksponaty ustawia
sie rwno. Ja natomiast nie buduje jednosci krlestwa na tym, abys by podobny
234
do sasiada,
XCVIII
Jezeli nie ma nadziei, z eby twoja miosc zostaa przyjeta, powinienes okryc
ja milczeniem. Moze krzewic sie w tobie po cichu, jesli jest cisza. Stanowi bowiem kierunek w swiecie, a wszelki kierunek, ktry pozwala zblizac sie i oddalac,
wchodzic i wychodzic, znajdowac i gubic, zapewnia ci wzrastanie. Bo masz byc
z ywy. A nie ma z ycia, jesli z aden bg nie nakresli dla ciebie drogi, ktra bys sie
do niego zbliza.
Jezeli twoja miosc nie moze zostac przyjeta i staje sie daremnym baganiem,
prosba o nagrode za wiernosc , a nie masz tyle siy ducha, aby milczec, prbuj
jesli znajdziesz lekarza uleczyc sie z niej. Nie nalezy bowiem mylic miosci
z miosna niewola. Miosc , ktra prosi, jest piekna, ale ta, ktra baga, godna jest
sugi.
Jezeli twoja miosc rozbija sie o nieustepliwosc rzeczy jak o mur nieprzekraczalny klasztoru czy wiezienia, dziekuj Bogu, z e twoja wybrana, choc na pozr
gucha i slepa, kocha cie wzajemnie. Bo jest jak wiecznie palaca
sie lampa, zapalona dla ciebie, gdzies w dalekim swiecie. I niewazne, z e nie mozesz z niej
korzystac. Albowiem dla tego, co umiera na pustyni, bogactwem jest daleki dom,
chocby on sam umar.
Kiedy ksztatuje piekne dusze, a najdoskonalsza wybieram, aby ja zamkna
c
w ciszy, wydaje sie, z e nikt na tym nie zyskuje. A tymczasem ta dusza doskonaa uszlachetnia cae krlestwo. Chyli sie przed nia kazdy przechodzacy,
chocby
z daleka. I mnoza sie znaki i cuda.
Wiec jesli jest miosc , ktra biegnie ku tobie, chocby na nic nieprzydatna,
i miosc wzajemna z twojej strony, bedziesz szed w swietle. Gdyz tam, gdzie
istnieje Bg, wielka jest moc modlitwy, na ktra odpowiada tylko milczenie.
Kiedy zas twoja miosc zostanie przyjeta i otworza sie gotowe cie przyja
c
ramiona, pros Boga, aby zachowa te miosc od ponizenia, albowiem lekam sie
o serca, ktre doczekay sie spenienia.
XCIX
e dobra.
Zandarmi, oczywiscie gupi, sa slepymi wykonawcami twoich rozkazw,
a zgodnie z ich funkcja nie wymagasz od nich bynajmniej intuicji, ale przeciwnie
odmawiasz im do niej prawa, gdyz nie o to chodzi, aby cos pojmowali i oceniali, ale aby kierowali sie twoimi poleceniami. Otz jezeli ci z andarmi otrzymaja
rozkaz oznaczenia czarnym, a nie biaym kolorem (gdyz istnieja dla nich tylko
te dwa kolory) na przykad czowieka, ktry nuci, kiedy jest sam, albo czasami
watpi
w Boga, albo ziewa, albo w jakis okreslony sposb mysli, postepuje, kocha,
nienawidzi, podziwia albo gardzi czymkolwiek, otwiera sie straszliwa epoka. Otacza cie oto spoecznosc zdrajcw, ktra caa wasciwie nalezaoby wycia
c w pien.
Zarazem bedzie to tum podejrzanych i plemie szpiegw, gdyz wybraes linie podziau biegnac
a nie na zewnatrz
ludzi, co by ci pozwolio postawic jednych po
prawej a drugich po lewej stronie i w ten sposb rzeczy rozjasnic, ale linie, ktra
biegnie przez samego czowieka, dzieli jego wnetrze, czyni z niego szpiega w stosunku do siebie samego; podejrzanego wobec siebie i zdrajce, albowiem w gorace
skonia cie, z ebys zbudowa wiezienia i zamkniesz w nich cay lud. Az nadejdzie
dzien, kiedy bedziesz musia zamkna
c tam takze z andarmw, poniewaz i oni sa
ludzmi.
Jezeli jednak kiedys zapragniesz, z eby wiesniacy uprawiali ziemie w askawych promieniach sonca, a rzezbiarze rzezbili w kamieniu i geometrzy rysowali
figury geometryczne, bedziesz musia zmienic obrany punkt widzenia. Obierzesz
wtedy inna gre, a kiedy popatrzysz z jej szczytu, twoi katorznicy zamienia sie
w swietych, a czowiekowi, ktrego skazaes na prace w kamienioomie, bedziesz
wznosic posagi.
CI
efekty. Efekty zreszta same w sobie chwalebne, gdyz istota stylu jest czasem pozwalac sobie na nie, a styl istnieje po to, aby mg uniesc
poruszenia ludzkich serc. Zdarza sie jednak, z e pod pozorem korzystania z narzedzia ktos je niszczy, podobnie jak czowiek, ktry taki ciez ar nakada na osa, az
zwierze obadowane nadmiernie zdechnie. Jesli jednak adunek zawsze bedzie umiarkowany, zwierze wciagnie
Albowiem kiedy buduje czowieka, wyzwalam w nim ludzkie czyny, a kiedy ksztatuje poete, wyzwalam w nim poezje, a jesli czynie z ciebie archanioa,
wyzwalam w tobie uskrzydlone sowa i krok niezawodny, jak w tancu.
CII
poprzez
oblicze krlestwa, ktre nam obu nadaje znaczenie. Tak samo kochajacy
nawia
zuje poprzez mury kontakt ze swoja mia i moze ja kochac, choc jest nieobecna
i uspiona. Jesli rozgrywka z czowiekiem, ktry jest ambasadorem obcej sprawy,
jest czyms wiecej niz gra w szachy, i jesli chce w nim odnalezc czowieka na
paszczyznie wyzszej ponad ludzki spryt, i jesli dojdzie do jawnego z nim starcia,
zachowuje dla niego szacunek i swobodnie oddycham w jego obecnosci. Tak byo
z wadca krainy na wschd od moich granic, ktry by mi ukochanym wrogiem.
A taki kontakt moze sie nawiaza
c tylko poprzez jakis nowy obraz, jaka
s wsplna
dla nas miare.
Jesli on wierzy w Boga tak jak ja, i jesli swj lud, jak ja, podda Bogu, rozmawiamy ze soba jak rwny z rwnym, w namiocie rozpietym na pustyni w czas
242
A takze zrozumiaem sens trzech biaych kamykw, ktrymi bawi sie dziecko:
jest to bogactwo skarb wiekszy od masy kamyczkw lezacych
bezadnie.
CIII
tanczyc lub dozorowac wiezienia. Gdyz wiez niowie sa jak dzieci. I ludzie takze.
CIV
chleb sie spali. Jesli za zimny ciasto bedzie zakalcowate. Ale choc z rak
piekarzy wychodzi chrupiacy
bochen radosc twoich zebw, piekarze nie przychodza
z ada
c ode mnie, z ebym im odda wadze nad krlestwem.
Moze tak jest istotnie w przypadku komentatorw geometrw. Ale sa takze
historycy i krytycy. Ci opisuja ludzkie czyny. Znaja czowieka.
A ja ojciec na to oddam wadze nad krlestwem temu, kto wierzy
w diaba. Albowiem od czasu, gdy mu zaczeto przypisywac coraz wiekszy stopien
doskonaosci, swietnie sobie radzi z zagadkowym zachowaniem czowieka. Jasne,
z e diabe nic nie pomoze przy wyjasnianiu stosunkw pomiedzy liniami. Dlatego
tez nie oczekuje, z eby geometrzy pokazali mi diaba w swiecie trjkatw.
I nic,
co jest z tego swiata, nie potrafi im pomc w rzadzeniu
ludzmi.
Niejasno mwisz oponowaem. Czyzbys wierzy w diaba?
Nie odpar ojciec.
Ale doda po chwili:
A cz to znaczy wierzyc? Jezeli wierze w to, z e latem dojrzewa jeczmien, wypowiedziane zdanie nic nie wnosi i nie podlega nawet krytyce, poniewaz
wpierw nazwaem latem pore roku, kiedy dojrzewa jeczmien. Tak samo w przypadku innych pr roku. Ale jesli zajme sie stosunkiem pomiedzy rznymi porami
roku i stwierdze, z e jeczmien dojrzewa wczesniej niz owies, bede wierzy w te
stosunki, poniewaz sa one czyms istotnym. Niewazne, jakie przedmioty wchodza
w w ukad relacji: posuzyem sie nimi, jak siecia, w ktra chce zowic zdobycz.
I dalej mwi:
245
bebna. I wielbi beben. Inny wierzy, z e dzwiek jest w paeczkach, i wielbi paeczki. Jeszcze inny wierzy, z e dzwiek jest w sile jego ramienia i widzisz, z jaka
pycha wymachuje tym ramieniem nad gowa. Ty zas stwierdzasz, z e nie jest on
ani w bebnie, ani w paeczkach, ani w ramieniu dobosza, i nazywasz prawda bebnienie czowieka, ktry bebni.
Dlatego nie zgadzam sie, aby na czele mojego krlestwa stali komentatorzy
geometrw, oddajacy
boska czesc temu, co posuzyo jako budulec, a ze wzruszenia, jakie budzi w nich swiatynia,
Wtedy posmutniaem:
A zatem nie ma prawdy powiedziaem.
Jezeli uda ci sie okreslic, na jakie to pragnienie poznania brak odpowiedzi
tumaczy z usmiechem moze i ja zapacze nad niedola, co nam cia
zy. Ale
nie pojmuje, o czym chciaes mwic. Kto czyta list miosny, jest u szczytu szczescia, niezaleznie od jakosci atramentu i papieru. Nie szuka przeciez miosci ani
w papierze, ani w atramencie.
CV
ci wywodzono, nie uwierzysz tak samo, jaki czowiek rodzi sie w tobie,
czy budzi, poniewaz ten czowiek jeszcze nie zaistnia.
Dlatego przymus z mojej strony jest jak potega drzewa, przez ktra dokona sie
wyzwolenie z wiru.
*
I moge otwierac przed toba kolejne skarbce, z pietra na pietro coraz swietniejsze. Piekny jest, to prawda, skarbiec miosci, i domu, i ojcowizny, i krlestwa,
247
i swiatyni,
z e zaponie w nich dusza. Bo sa struktury, z ktrych bije taki z ar, z e dusze zajmuja
sie ogniem. I nazwe je gorejac
a mioscia.
Przyjdz wiec do mnie, a ja cie zbuduje i odejdziesz w blasku.
Ale Bg czasem ginie z oczu. Mwiem to samo o poezji. Nawet najpiekniejsza nie mozesz sie karmic na co dzien. I moje straze spacerujace
po murach nie
moga noca i dniem okazywac krlestwu tej samej z arliwosci. A w duszach ludzkich czesto rozluznia sie wiez acz
aca
ze soba rzeczy. Spjrz na rzezbiarza, jaki
smutny jest dzisiaj. Stoi przed brya marmuru i potrzasa
gowa. Po co mwi
do siebie ten nos, ta broda, ucho. . . Bo nie widzi w danym momencie caosci.
A zwatpienie
CVI
sc
nawiazujesz
Jak zatem otworzyc ci do nich dostep, skoro tak atwo od nich odchodzisz?
I stad
znaczenie rytuau, bo trzeba uchronic cie, bys nie zniszczy wszystkiego,
kiedy zamknawszy
drzwi siadziesz
u siebie w domu.
Dlatego tez potepiam przede wszystkim czowieka, ktry grzebie w ksia
zkach
po to, aby wszystko pomieszac. A ciebie buduje i pomagam trwac, nie z eby ci
ustawicznie dawac pokarm, ani z przyczyny sabosci twojego serca, ale z ebys
by dobrze wytyczona droga, szeroko otwartymi drzwiami, pieknie wybudowana
swiatyni
a, gotowa na przyjecie ludzi. Chce, z ebys by jak instrument muzyczny,
co czeka na muzykanta.
Dlatego powiedziaem ci, z e przeznaczony dla ciebie poemat to twoje wzwyzwstepowanie.
A tylko ci dochodza do prawdziwego poznania, ktrzy wracaja droga, niegdys prowadzac
a na manowce, i odnajduja towarzyszy, ktrych zostawili za soba
w gruzach.
Chce ci pokazac twoja ojczyzne, jedyna, w ktrej twj duch znajdzie swobode
dziaania.
I dlatego powtarzam, z e przymus, jaki niose, jest wyzwoleniem i daje ci jedyna
wolnosc cos warta. Bo ty nazwaes wolnoscia wadze zburzenia swiatyni,
ktra
sie nie przepoczwarzya w motyla, poniewaz takich ludzi zmuszam, aby wyrzekli
sie siebie i stawali sie.
CVII
sc z wasnym plemieniem.
Jezeli zebrane razem kozy, owce, domostwa i gry uznam za ojcowizne, nie
wolno ci wyzwalac sie od tego przymusu pod kara osamotnienia; inaczej przestaniesz wsppracowac przy upiekszaniu owej ojcowizny.
Kiedy twoja wolnosc stopi lodowce w botniste rozlewisko, bedziesz samotny;
nie bedziesz juz bowiem drobina lodu, ktra sie wspina ku soncu pod biaym
paszczem lodowca, ale drobina zrwnana z innymi i na tym samym co wszystkie
poziomie; rznice stana sie odtad
powodem do nienawisci, a osiagn
awszy
stan
spoczynku, taki jak zmieszane ze soba kulki, nie poddani niczemu nadrzednemu,
nawet niepodwazalnosci jezyka, bedziecie pozbawieni zdolnosci porozumiewania
sie; a kiedy kazdy sam dla siebie wybierze dzien swieta, staniecie sie rozdzieleni
i bardziej samotni niz ciaa niebieskie w nie dajacej
sie pokonac samotnosci.
I czego mozna oczekiwac od waszego braterstwa, jezeli nie bedzie to braterstwo poaczenia
ktre nad wami panuje i jest czyms spoza was; gdyz drzewem cedrowym nazywam przymus zadawany
z wirowi, lecz nie ze z wiru sie rodzacy,
a z cedrowego ziarna.
Jak zas zdoacie stac sie cedrem, jesli kazdy z was sam sobie wybiera drzewo,
aby nim wzrastac, a nie chce suzyc drzewu wsplnemu, a nawet opiera sie jego
251
wzrostowi, nazywajac
je tyrania, choc przeciez cedru pozada;
trzeba was zatem
oddzielic od was samych, abyscie suzyli drzewu, a nie starali sie nim posugiwac.
Dlatego rzuciem ziarno, a teraz poddam was mojej wadzy. A jesli sprawiedliwosc ma byc rwnoscia, wiem, z e jestem niesprawiedliwy. Albowiem stwarzam
linie i pola napiec , i struktury. Ale dzieki temu, z e przemieniem was w konary
i gaezie, bedziecie sie z ywic soncem.
CVIII
Pojawi sie przede mna obraz miasta juz pokonanego za sprawa snu straznikw, bo w nich jest wiez , a wiez moze zostac przerwana. Jest piekno w strazy
czuwajacej,
bo jest ona okiem i uchem miasta. I tyle w niej szlachetnego rozumienia, gdyz prosta mioscia przewyzsza umysy logikw, ktrzy nie rozumieja
miasta, aleje dziela. Widza je oddzielnie: tu wiezienie, tam szpital, tam dom przyjaciela ale i dom ten rozkadaja w swoim sercu i widza znw oddzielnie: jeden
pokj, drugi, trzeci. I nie tylko kazdy pokj oddzielnie, ale i wszystkie przedmioty
widza kazdy z osobna. A potem przedmioty zacieraja sie im w oczach. I po co im
te elementy, z ktrych niczego nie chca zbudowac?
Ale ty, strazniku czuwajacy,
jestes zwiazany
z twoim miastem, ktre jest wydane gwiazdom. Nie z tym domem czy innym, ze szpitalem czy paacem. Ale
z miastem. Nie ze skarga konajacego
w ciele krlestwa, jak miosc mazonka do z ony, jak mleko matki pynace
dla
dziecka, jak szacunek modych dla starosci; ale kto tu moze mwic o dawaniu
i otrzymywaniu? Gdyz ja przede wszystkim tobie suze .
Wiec kiedy widze twj profil, gdy sie opierasz na karabinie, strazniku, rwny
mi w Bogu kto zdoaby odrznic kamien fundamentu i kamien zwornika sklepienia? I czy jeden moze zazdroscic drugiemu? Dlatego patrzac
na ciebie czuje
w sercu miosc , ale ona nie przeszkodzi mi, bym kaza pojmac cie zbrojnym, gdy
zasniesz.
Spisz.
Strazniku spiacy.
Strazniku martwy. Patrze na ciebie z przerazeniem,
bo w tobie spi i umiera krlestwo. W tobie widze jego chorobe, bo zy to znak, z e
wysya straznikw, ktrzy spia. . .
Tak, mwie do siebie, kat speni swoja powinnosc i utopi winnego w jego
wasnym snie. . . Ale litujac
sie, odczuem nowa i nieoczekiwana sprzecznosc .
Albowiem tylko potez ne krlestwa ucinaja gowy spiacych
straznikw, zas krlestwa, ktre wysyaja straznikw sennych, nie maja do tego prawa. Trzeba dobrze
zrozumiec, czym jest rygor. Nie zbudzimy krlestwa ucinajac
gowy straznikom,
ktrzy zasneli, ale tylko wtedy, kiedy krlestwa nie spia, wolno spiacym
straznikom ucinac gowy. I tu nie wolno mylic przyczyny ze skutkiem. Bo gdy widzac,
z e
potez ne krlestwa ucinaja gowy, chcesz osiagn
a
c sie w ten sposb, jestes tylko
krwiozerczym baznem.
Buduj na miosci, a zbudujesz czujnosc straznikw; i wtedy wolno ci potepic
tych, co zasna, gdyz z wasnej woli zerwali wiez z krlestwem.
*
wtedy: co pocza
c z tym nieadem, z tym niezbornym widowiskiem; bo jesli nie
wiesz, z e masz przed soba drzewo, nie widzisz wsplnej skali korzeni, pnia, gaezi i lisci. Czy dochowasz wiernosci, jezeli nie ma juz nikogo, komu mozna by
dawac? Wiem, z e nie zasnaby
s za nic, gdybys czuwa przy ukochanym a chorym
czowieku. Ale znikna
ten, ktrego mgbys kochac, a zamiast niego masz przed
soba rozsypany bezadnie gruz.
Albowiem peka boska wiez , ktra aczya
rzeczy.
Chce, z ebys by wierny sobie samemu i wiem, z e wrcisz. Nie z adam,
z ebys
zrozumia, ani odczuwa geboko w kazdym momencie: az nadto dobrze wiem, z e
nawet miosc najszalencza musi przebyc niejedna wewnetrzna pustynie. I w obecnosci kochanej kobiety zadajesz sobie czasem pytanie: Jej czoo to zwyke czoo.
Jak moge je kochac? Jej gos to zwyky gos. Powiedziaa przed chwila gupstwo. . . Postapia
rzeczy, bo owa umiejetnosc to takze miosc i poznanie. Wszystkie twoje miosci kiedys odnajdziesz nie oddzielnie, ale razem, spiacy
aczno
sc z owa
boska wiezia acz
ac
a rzeczy i co drwi sobie z murw. Mysle po prostu, z e niekie niekiedy mocno mu bije serce. Ze
sa tacy, ktrzy
dy dusza straznika ponie. Ze
poznaja ciez ar miosci, czujac,
jak nagle wypenia ich gwar miasta. Kiedy czuja
w sobie bezmiar i oddech gwiazd i zamykaja w sobie cay horyzont niby muszle
wypenione spiewem morza.
Wystarczy mi, jezeli doswiadczysz takiego nawiedzenia i peni bycia czowiekiem, i bedziesz gotowy na jego przyjecie, bo jest tez tak samo jak ze snem,
godem albo pozadaniem,
pocieszyc.
Odnajdziesz, jesli jestes rzezbiarzem, sens oblicza. Odnajdziesz, jesli jestes
kapanem, sens Boga, jesli jestes kochankiem sens miosci, jesli straznikiem
sens krlestwa; odnajdziesz to wszystko, jesli pozostaniesz wierny sobie i bedziesz utrzymywa w twoim domu czystosc , choc zdaje sie opuszczony, bo tylko
256
to moze byc pokarmem serca. Albowiem nie znasz godziny nawiedzenia, a wazne
jest jedynie, abys wiedzia, z e tylko ono na swiecie moze ci dac penie.
Dlatego ksztatuje cie w nuzacych
godzinach nauki, z eby poemat, jakims nieoczekiwanym cudem, mg w tobie zapalic pomien; i formuje cie obrzedami
i obyczajem krlestwa, z eby mogo sie ono zakorzenic w twoim sercu. Poniewaz
do otrzymania kazdego daru musisz sie przygotowac. I nawiedzenie nie nastapi,
i niepokoju goracych
nocy kroczysz
wzduz murw, kiedy suchasz gwaru miasta i nie rozumiesz, co ono mwi, kiedy
strzezesz ludzkich domostw, a one sa tylko bezduszna masa kamieni, kiedy oddychasz pustynia, a ona jest tylko pustka, kiedy prbujesz kochac, a nie kochasz,
wierzyc a nie wierzysz, i byc wiernym kiedy nie ma komu dochowac wiernosci wtedy wasnie gotujesz w sobie droge swiatu, ktre pojawia sie czasem
jako nagroda i dar miosci.
Nietrudno byc wiernym samemu sobie, kiedy dobrze wiadomo, komu dochowac wiernosci; ale ja chce, aby w kazdym momencie pamiec wzywaa cie i z ebys
mwi sobie: Niech zostanie nawiedzony mj dom. Zbudowaem go i utrzymuje
w czystosci. . . Mj przymus ci pomoze. Zmuszam wiec kapanw do skadania
ofiar, nawet jezeli ofiary nie maja juz sensu. Zmuszam rzezbiarzy, aby rzezbili,
nawet jezeli watpi
a w siebie. Zmuszani straznikw pod kara smierci, z eby obchodzili mury, gdyz w przeciwnym razie umra odcieci z wasnej winy od krlestwa.
Moja surowosc jest dla nich ocaleniem.
*
z blu wrg
bedzie sie stara wydrzec tajemnice twierdzy. I ci, ktrzy sa poddani wiezom miosci, stroja sie w radosnym rozgoraczkowaniu,
daje ci ani otrzymany przedmiot, ani pieszczota ciaa, ani taka czy inna korzysc ,
ale sama tylko wartosc owej boskiej wiezi acz
acej
ze soba rzeczy.
Zas ten, co sie stroi w zbroje, aby umrzec, nic przeciez w danej chwili nie
otrzymuje, gdyz nawet pieszczota a to rzecz tak niewiele wazna nie bedzie
mu dana, wprost przeciwnie: pragnienie wsrd skwaru sonca, wiatr, co miecie
piaskiem zgrzytajacym
wydobyc z niego tajemnice; czy myslisz, z e ten, co sie stroi na smierc, aby wejsc
w nia w smiertelnym mundurze, krzyczy z rozpaczy jak skazany zbrodniarz, co
rozdziera ciao o nieustepliwe kraty? Widzisz, jaki spokojny jest ten, co sie stroi
na smierc, jak patrzy na ciebie niewzruszonym spojrzeniem i odpowiada na z arty dozorcw, ktre sa wulgarnym przejawem sympatii, nie przez fanfaronade, ani
z eby pokazac odwage, pogarde smierci, cynizm czy cos w tym rodzaju; on jest
przejrzysty jak spokojna woda i nic przed toba nie skrywa; a jesli troche smutny i nie wstydzi sie mwic o smutku, to skrywa przed toba chyba tylko miosc .
A dlaczego, powiem ci pzniej.
Ale wiem, jaka bron jest mocniejsza od smierci, gdy zostanie wymierzona
przeciw czowiekowi, co nie drzy mocujac
sprzaczki
258
Albowiem i tu, podobnie jak wszedzie, z aden jezyk nie zdoa wyrazic tego, co
bys wyrazic pragna.
W przypadku kultury miosnej mozesz powiedziec ona,
w przekonaniu, z e istotnie o nia chodzi, gdy w rzeczywistosci chodzi przeciez
o sens rzeczy, a ona ma tylko oznaczac owa boska wiez acz
ac
a rzeczy ze soba
i z Bogiem; a Bg jest sensem z ycia i ku Niemu kierujesz poryw miosci, gdy
w istocie chodzi tu o pewien okreslony sposb nawiazywania
kontaktw ze swiatem. A kiedy jakies sowo nagle tak rozszerza swoje granice, w duszy, jak w morskiej muszli, budza sie niezliczone echa. Albo mwisz krlestwo instynktownie
i w przekonaniu, z e zostaniesz zrozumiany i z e wypowiedziaes sowo zupenie
proste, jezeli rozumieja je wszyscy dokoa ciebie; ale gdy trafi sie ktos, kto je
zrozumie jako zwyka sume elementw, bedzie sie smia, gdyz nie o to samo krlestwo mu chodzi. I bedzie ci przykro, z e ktos mg pomyslec: oddaje swoje z ycie
za skad akcesoriw.
Podobnie jest, kiedy widzenie przedmiotw wzbogaca sie o wizje, ktra nad
nimi gruje, a choc wymyka sie rozumowi, duszy i sercu, wydaje sie oczywista.
I kieruje toba lepiej, mocniej i pewniej niz jakakolwiek rzecz uchwytna (nie masz
co prawda pewnosci, czy inni rwnoczesnie i razem z toba ja widza),
milczysz
zatem z obawy, aby nie posadzono
pokazac, z czego twarz sie skada, potrafi ja zniszczyc. Jak przekonac, z e twarz
w tym przypadku nie jest suma elementw, lecz czyms cakiem innym, skoro
dostepne to jest duchowi, nie oczom?
Czesto dumaem nad takimi wizjami, bo tylko ich nalezy pragna
c, bo sa piekniejsze niz wizje, ktre zwykes przywoywac wsrd rozpaczy upalnych nocy.
Kiedy opada cie zwatpienie,
w swej samotnosci. Nie pragniesz zatem obrazu boskiego majestatu, ale widowiska jarmarcznego, ktre daoby ci niska ucieche na poziomie jarmarcznego swieta
i rozczarowanie, ktrego ostrze zwrcioby sie przeciw Bogu. I czy tak pospolite przezycie mogoby sie stac dowodem? A ty pragniesz tymczasem, z eby cos
zstapio
259
I wtedy nie mozesz nawet umrzec, bo umrzec to znaczy utracic. Zostawic cos
poza soba. A tu nic nie zostawiasz, a stapiasz sie z czyms. I cae z ycie jest ci
zwrcone.
Wiesz dobrze, z e tak jest z pozarem, w ktrym poznaes wymiar smierci, aby
ocalic cudze z ycie. I ze statkiem, gdy tonie na morzu.
I widzisz, jak ci sami ludzie, ktrzy gotowi byliby wyc, krasc , oszukiwac,
drwic z powodu jednego usmiechu, nie dla nich przeznaczonego, umieraja i przyjmuja wasna smierc z oczyma otwartymi na prawdziwe swiato.
Mozesz im mwic, z e to nieprawda: tylko sie rozesmieja.
*
i z e nie
potrafi juz sprawic, aby jego straze czuway.
Z pewnoscia jednak nie mam racji, kiedy sysze gosy miasta jako jeden spiew
i widze jako jednosc to, co dla ciebie jest podzielone. I wiem, z e powinienes by
czekac, wyprostowany jak struna, aby w nagrode, kiedy nadejdzie pora, swiato
cie olsnio, i bys poczu nagle upojenie, syszac
swj miarowy krok niczym cu
downy taniec w swiecie nagle bezcennym pod gwiazdami. Bo oto, w nieprzeniknionej nocy dobijaja do portw statki adowne koscia soniowa i drogimi kruszcami, a ty takze, strazniku na murach, moze je chronisz i tak zotem i srebrem
stroisz krlestwo, ktremu suzysz. Bo oto, gdzies tam, kochankowie, ktrzy milcza, nie smiejac
mwic, patrza na siebie i tyle chcieliby powiedziec. . . bo kiedy
jedno z nich mwi, a drugie przymyka oczy, zmienia sie cay swiat. A ty bronisz
takze tego milczenia. Bo oto gdzies ostatni oddech konajacego.
I nie wiem, gdzie konczy sie twoje krlestwo, strazniku, kiedy Bg cie zamienia w swiato wewnetrzne i spojrzenie ogarniajace
rozlegy horyzont, do ktrego
masz prawo. Niewazne, jezeli kiedy indziej jestes czowiekiem, co marzy o misce
tylko,
zupy i wyrzeka na codzienny trud. To dobrze, z e spisz i z e zapomnisz. Zle
kiedy zapominajac
pozwalasz, aby zawali sie twj dom.
Gdyz wiernosc to wiernosc sobie samemu.
A ja chce nie ciebie jednego ocalic, ale i twoich towarzyszy. A w tobie doczekac sie tej wewnetrznej staosci, ktra jest cecha mocnych dusz. Gdyz oddalic sie
od domu, nie znaczy zburzyc go. A odwrcic wzrok od rz, nie znaczy rzucic je
w ogien. One czekaja na nastepne spojrzenie, w ktrym znowu rozkwitna.
260
Wysle zatem zbrojnych, z eby cie pojmali. Zostaniesz skazany na smierc, jak
sie karze straznikw, gdy zasna. Mozesz odzyc w nadziei, z e przykad twojej kary
zamieni sie w czujnosc innych wartownikw.
CIX
Smutne to z pewnoscia, kiedy dziewczynie czuej i prostodusznej, penej ufnosci i wstydliwej, zagraza cynizm, egoizm i oszustwo, ktre wykorzystaja jej
bezbronny wdziek i ufna wiare; i moze chciabys, z eby wiecej wiedziaa. Ale
nie chodzi wcale o to, by dziewczyny w twoim kraju wszystko wiedziay, byy
ostrozne i skape
w dawaniu; gdyz ksztatujac
je w ten sposb niszczybys to wasnie, co chcesz ocalic. Z pewnoscia kazda wartosc ma w sobie i zarodki wasnego
zniszczenia. Szczodrosc niesie ryzyko obrzydliwego pasozytnictwa. Wstydliwosc
wulgarnosci, ktra ja stumi. Dobroc ryzyko niewdziecznosci i na koniec
zgorzknienia. Ale czy chciabys swiata juz martwego, aby unikna
c ryzyka, ktre
z natury rzeczy przynosi z ycie? I czy zabronibys wzniesc piekna swiatyni
e ze
strachu przed trzesieniem ziemi, ktre mogoby ja zburzyc?
Bede wiec wcia
z powoywa do z ycia te, ktre sa ufne, choc najatwiej wasnie
je zdradzic. Jezeli rabus dopusci sie grabiezy na jednej z nich, bedzie cierpia.
Ale jesli chce miec wspaniaego wojownika godze sie na ryzyko, z e strace go
w czas wojny.
Odrzuc wiec pragnienia, ktre niosa w sobie sprzecznosc .
Znw bowiem absurdalna bya twoja postawa. Podziwiajac
godne podziwu
oblicze, zrodzone przez obyczaj twojego kraju, zaczynasz oto nienawidzic obyczaj, gdyz wydawa ci sie przymusem, w istocie zas dlatego, z e nakazywa ludziom stawac sie. A zniszczywszy obyczaj, w konsekwencji zniszczyes to, co
zamierzaes ocalic.
I w rzeczywistosci, ze strachu przed wulgarna brutalnoscia i sprytem zagraz ajacym
Pamietaj, z e nie na darmo kocham to, co zagrozone. Nie trzeba ubolewac nad
zagrozeniem rzeczy cennych. To wasnie wydaje mi sie warunkiem ich wartosci.
Lubie, gdy wierna przyjazn jest wystawiona na prbe. Gdyby nie prby, nie byoby wiernosci i nie miabym przyjaciela. Godze sie na to, z e niektrzy upadna, aby
262
wartosc innych bya tym wieksza. Lubie odwaznego z onierza, ktry sie kulom
nie kania. Gdy zabraknie odwagi, nie bede mia bowiem z onierzy. I godze sie na
to, z e niektrzy zgina, gdyz smiercia utwierdza godnosc pozostaych.
*
Jesli mi wiec przynosisz skarb, niech bedzie tak kruchy, z e wiatr mgby mi
go odebrac.
W modzienczej twarzy lubie to wasnie, z e zagraza jej starosc , a w usmiechu
z e jedno sowo moze go przemienic w zy.
CX
CXI
Pewnego dnia stwierdziem, z e nie moge sie mylic. Nie dlatego, z ebym sie
uwaza za mocniejszego od innych w rozumowaniu, ale dlatego, z e przestaem
wierzyc w racje, ktre wynikaja jedna z drugiej zgodnie z zasadami logiki. Przekonaem sie bowiem, z e logika rzadzi
cos wyzszego od niej i rysuje ona tylko slad
na piasku owej drogi, ktra jest jak taniec, i w zaleznosci od uzdolnien tancerza
prowadzi lub nie do z rda ocalenia; i zrozumiaem z caa pewnoscia, z e historia
juz dokonana jest uzalezniona od rozumu, poniewaz w nastepstwie krokw nie zabraknie ani jednego kroku, ale z e patrzac
w przyszosc nie da sie odczytac ducha,
ktry wyznacza kierunek krokw; i z e kultura, jak drzewo, wyrasta tylko z energii
zawartej w nasieniu, a nasiono jest tylko jedno, choc drzewo rozrasta sie, rznicuje i wydaje rzne czesci: korzenie, pien, konary, liscie, kwiaty i owoce, ktre
sa juz zrealizowana energia ziarna. Zrozumiaem tez dobrze, z e dokonana juz kultura istotnie wyznacza nieprzerwana droge wstecz, ku swoim z rdom, ukazujac
logikom szlak, ktrym moga sie cofac, ale z e oni nie umieja posuwac sie tym
szlakiem, poniewaz nie umieja nawiaza
c kontaktu z elementem wiodacym.
Suchaem, jak ludzie spieraja sie, a z aden z nich nie zyskuje zupenej przewagi, wysuchiwaem komentatorw geometrw, ktrym sie zdawao, z e poznali prawde,
a w rok potem odrzekli sie jej peni urazy, albo oskarzali przeciwnikw o swietokradztwo, nie mogac
sie rozstac ze swoimi chwiejnymi bozyszczami; ale siadaem tez przy jednym stole z jednym prawdziwym geometra i moim przyjacielem,
ktry wiedzia, z e trzeba ludziom znalezc odpowiedni jezyk; jak poeta, ktry chce
wypowiedziec swoja miosc i chce jezyka obejmujacego
wodw wynika tylko to, z e ja wyrazam sie niezrecznie; i pzniej uzywaem broni
silniejszej, gdyz jesli jest w czowieku prawdziwe przekonanie, znajdzie w sobie,
jak w niewyczerpanym z rdle, nieprzebrana obfitosc srodkw wyrazu. Zrezygnowawszy ze znalezienia sensu w bezadnej gadaninie ludzkiej, uznaem, z e wiecej
da, jezeli oni sprbuja znalezc mj sens, i wolaem rozwijac sie jak drzewo z nasienia, gdy wyksztaca w kazdym szczegle korzenie, pien i gaezie. I nie ma co
juz wtedy wybierac pomiedzy tym drzewem a innym, poniewaz tylko jego korona
jest dosc szeroka, aby dac schronienie.
I nabraem pewnosci, z e niejasnosc stylu i sprzecznosci w wypowiedziach nie
wynikay bynajmniej z niepewnych, sprzecznych w sobie albo mglistych wartosci,
ale z niewasciwego posugiwania sie sowami, gdyz moja wewnetrzna postawa,
tendencja i obrany kierunek nie mogy byc ani mgliste, ani sprzeczne w sobie,
ani niepewne i nie potrzeboway z adnego usprawiedliwienia; po prostu byy, tak
jak w rzezbiarzu wyrabiajacym
CXII
Zeby
cie tego nauczyc, pokaze ci taki oto obraz:
267
Potrafibym, gdybym chcia, stworzyc kulture pena z arliwosci, radosna w zespoowym trudzie i w dzwiecznym smiechu robotnikw powracajacych
z pracy;
gdzie mocno kocha sie z ycie i goraco
oczekuje na jutrzejsze cuda i na poezje,
w ktrej sychac echo gwiazd; ale ty kopabys tylko ziemie, by wydobyc z niej
diamenty, ktre w wyniku cichej przemiany we wnetrznosciach globu ziemskiego staja sie wreszcie blaskiem. (Gdyz diamenty to dzieci sonca, ktre stay sie
potem pedami paproci, potem nieprzebita noca, az z powrotem stay sie swiatem.) Zatem, jak ci powiedziaem, zapewniam ci z ycie pene patosu skazujac
rece do przedmiotu, podczas gdy w rzeczywistosci potrzebny ci jego sens. Gdybym bowiem stworzy krlestwo, gdzie co wieczr dawabym ci przywiezione
z innych krajw diamenty, to tak jakbym ci dawa kamyki, gdyz nie znajdziesz
w nich nic z tego, czego pragnae
s. Bogatszy jest zatem czowiek, ktry przez
okragy
rok w trudzie kuje skae i w doroczne swieto daje na spalenie owoc swojej pracy, aby zabysna
penym blaskiem, niz ten, kto dzien po dniu otrzymuje
sprowadzone z daleka dobra, ktre mu przyszy bez trudu.
*
(Tak jest z gra w kregle: cieszysz sie, kiedy je przewrcisz. Ale kregle przewrcone nie sa ci do niczego potrzebne.)
*
sie w jedno ze swietem. Ukazuje ci sie wtedy sens ludzkiego dziaania. Czy nie jest swietem radosny ogien, gdy spalasz zebrane drzewo
opaowe, radosny wypoczynek miesni, gdy wspiae
s sie juz na szczyt, lsnienie
diamentu, ktry juz zosta wydobyty na sonce, winobranie, kiedy winorosl juz
obsypana owocem? Czy myslisz, z e ze swieta mozna tak korzystac jak z gotowe etem jest zakonczenie drogi, uwienczenie marszu, ale nie oczekuj
go zapasu? Swi
268
go, jezeli zamienisz wedrowanie na osiady tryb z ycia. Dlatego nie mozesz znalezc sobie domu ani w muzyce, ani w poezji, ani w zdobytej kobiecie, ani w krajobrazie zobaczonym ze szczytu gry. Zgubie cie, jezeli cie rozmienie po rwno
na wszystkie dni. Jezeli dniom nie nadam kierunku, jak statkowi, co wie, dokad
pynie. Nawet poezja jest swietem, kiedy potrafisz pokonywac ja krok po kroku
jak grski szczyt. I swietem jest swiatynia,
zrodzona z pospiechu, z koniecznosci pracy na chleb, z chorb, ktre trzeba wyleczyc, i kopotw, ktrym trzeba
sprostac, wiec szedes to tu, to tam, smiejac
sie i paczac.
Az przysza pora przeznaczona na cisze i na szczescie. Wtedy wchodzisz po schodach, popychasz drzwi
i nie ma nic wiecej tylko otwarta przestrzen morza i Mleczna Droga, w ktra patrzysz, i bogactwo ciszy, i zwyciestwo nad zwykym dniem; a byo ci to potrzebne
jak pokarm, gdyz przedmioty, ktre nie sa dla ciebie, zadaway ci bl. Musiaes
stac sie tutaj, aby z rzeczy narodzio sie oblicze i aby powstaa struktura, nadajaca
im, poprzez rznorodnosc widzialnego, jeden sens. Ale co bedziesz robi w swia
tyni, jezelis przedtem nie z y w miescie, jezeli nie walczyes, nie wspinaes sie
w gre i nie cierpiaes, jezeli nie przynosisz ze soba kamieni tworzywa, z ktrego masz w sobie cos zbudowac.
To samo mwiem o moich wojownikach i o miosci. Jezeli jestes tylko kochankiem, pamietaj, z e nie jest w peni osoba ten, co tylko kocha, i kobieta bedzie przy tobie ziewac z nudw. Tylko rycerz moze kochac naprawde. Jezeli zas
nie jestes rycerzem, kto umrze w boju? Owad ubrany w metalowe uski? Tylko
mez czyzna i to taki, ktry kocha, umiera po mesku. Nie ma tu sprzecznosci, chyba tylko na paszczyznie sw. Albowiem owoce i korzenie maja wsplna miare,
a jest nia drzewo.
CXIII
w czasie winobrania. (To cos o wiele wiecej niz scinanie winnych gron, bo jesli nawet wywiezie
sie je gdzies na sprzedaz, to, co istotne, zostaje we mnie. Tak jak czowiek, ktry
mia otrzymac order z rak
krla, juz przyby na ceremonie, cieszy sie jej swietnoscia, przyja
gratulacje przyjaci, zazna dumy zwyciestwa ale krl spad
tymczasem z konia, zmar i nie zda
zy przypia
c mu do piersi metalowego przedmiotu. I kto bedzie twierdzi, z e w czowiek nic nie otrzyma?)
Dla psa rzeczywistosc to kosci. Dla wagi ciez ar odwaznika. Ale dla ciebie
rzeczywistosc ma inny charakter.
Dlatego powiadam, z e ludzie interesu sa niekonsekwentni, a tancerki rozsadne.
sie zotnikw do wytwrni cynowych imbrykw, aby zwiekszyc liczbe produkowanych naczyn? I kto bedzie szlifowa diamenty, pisa wiersze albo obserwowa
gwiazdy, kiedy mozna wszystkich tych ludzi wysac do mocki zboza, aby przybyo ludziom chleba?
Ale kiedy zabraknie w twoim kraju czegos przeznaczonego dla ducha, a nie
dla oczu i nie dla zmysw, bedzie trzeba obmyslac dla ludzi faszywe pokarmy,
ktre nic nie beda warte. Znajdziesz wtedy fabrykantw, ktrzy beda fabrykowac
wiersze, ludzi automaty wytwarzajacych
taniec, szalbierzy, ktrzy ze szlifowanego szka beda fabrykowac diamenty. Bedzie to zudzenie z ycia, gdyz w istocie obecna w tych ludziach bedzie tylko karykatura z ycia. Poniewaz prawdziwy
sens tanca, diamentu i wiersza, ktre sa pokarmem czowieka tylko wtedy, gdy
zostay osiagni
ete z trudem, zostanie pomylony z pasza rzucana bydu do z obu.
Taniec jest walka i rzucanym czarem, morderstwem i skrucha. Wiersz jest wspinaniem sie na grski szczyt. Diament jest rokiem pracy przemienionej w gwiazde.
Wiec zabraknie tego, co najistotniejsze.
A poniewaz gra w kregle daje ci radosc , kiedy przewracaja sie kregle przeciwnika, bedziesz teraz szuka przyjemnosci ustawiajac
cae setki kregli i budujac
CXIV
Nie sad
z natomiast, z e lekcewaze twoje potrzeby. Ani tez nie wyobrazam sobie, z e sa sprzeczne z prawdziwym sensem twojego z ycia. Chciabym sie bowiem
wytumaczyc i pokazac ci moja prawde w sowach, ktre drwia z siebie nawzajem, jak potrzeba i zbytek, przyczyna i skutek, kuchnia i sala balowa. Ale wcale
nie wierze w te podziay wynikajace
z niezrecznosci mowy i z wyboru nieodpowiedniej gry, z ktrej odczytujemy ludzkie postepowanie.
Widzisz: moi straznicy dopiero wtedy pojmuja sens miasta, kiedy Bg da im
jasnosc spojrzenia i wyborny such, jaki przystoi strazy; wtedy krzyk noworodka nie sprzeciwia sie lamentom przy ozu konajacego,
gwozdzie.
Tak bowiem nie zrozumiem nigdy czowieka: podziele go i zgubie jego sens.
Dlatego tez zamknaem
przyglada
c sie
mieszkancom mojego miasta. Zapragnaem
ich zrozumiec.
(Notatka do pzniejszego wykorzystania: Nie sadz
e, aby mozna byo z gry
dokonac wyboru zwiazkw
zachodzacych
cone ku przyszosci. Nie jest to natomiast rzeczywistosc dziaan, ktre maja sens
tylko w odniesieniu do przyszosci. Jezeli twj organizm oderwie sie od terazniej
szosci umrze. Zycie,
ktre jest przystosowaniem do terazniejszosci i trwaniem
w dniu dzisiejszym, skada sie z nieprzeliczonych wiezi, ktrych uja
c jezyk nie
jest w stanie. Na rwnowage skada sie tysiac
czastkowych
stanw rwnowagi.
I jesli w toku abstrakcyjnych wywodw przetniesz jedna z tych wiezi jak jedna
z ye w owej ogromnej budowli, jaka jest ciao sonia nastapi
smierc. Nie chodzi
o to, abys nic nie zmienia. Bo mozesz zmienic wszystko. I jaowa rwnine moz esz zamienic w las cedrowy. Ale nie o to chodzi, abys budowa cedry, ale abys
sia nasiona. I w kazdym momencie zarwno samo nasienie jak to, co z nasienia
sie narodzi, bedzie w harmonii z terazniejszoscia.)
moge przyja
c podzia wedle wieku. Ale
rwnie dobrze moge w miare lat ujmowac im obowiazkw
i skadac je na barki
modych. Moge dziaac wedle dobra krlestwa. Moge tez dziaac wedle praw jednostki lub poprzez jednostke, a w sprzecznosci z nia wedle praw czowieka.)
A jezeli uwzgledniajac
hierarchie w moim wojsku staram sie sadzi
c wedug
zasad rwnosci, natychmiast wpadam w siec nierozwiazywalnych
sprzecznosci.
Gdyz mam uwzglednic i oddane zasugi, i uzdolnienia, i dobro krlestwa. I zawsze
znajde jaka
s niepodwazalna skale wartosci, ktra wykaze bad
dziaania wedle
innej skali. Totez nie tak bardzo sie przejme, gdy mi wykaza, z e wedle pewnego
oczywistego systemu praw moje decyzje sa wprost potworne: z gry wiem, z e tak
bedzie, cokolwiek zrobie, i z e trzeba wywazyc prawde, dac jej nieco dojrzec, aby
wyrazia sie nie w sowach, a w caym swoim ciez arze.
(Tu mozna by mwic o liniach napiec .)
CXV
acy.
A przeciez i oni, podobnie jak
pozostali, korzystaja z dbr, potrzebuja ubran i obuwia, jedza, pija i spia w jakims
zku. A skoro nie wymieniaja przedmiotw wytwarzanych na przedmioty przez
274
aby zaopatrzyc i tych, co nie produkuja. I z aden rzemieslnik nie twierdzi, z e zuzytkowuje
wszystkie przedmioty wytworzone w jego warsztacie. Istnieja zatem przedmioty,
ktrymi nie mozna by byo obdzielic wszystkich, gdyz w takim przypadku nie
byoby komu ich wytwarzac.
A jednak to istotne, aby takie przedmioty obmyslano i produkowano, poniewaz stanowia bogactwo, istote i sens danej kultury. Zwaszcza, z e produkcja
przedmiotw majacych
CXVI
276
i wsplnoty, ktra jest wyzbyta bstwa bezadna mieszanina, pozbawiona tych boskich
si, ktre rzadz
a ruchem miesni i kra
zeniem krwi; jest zatem gniciem.
Albowiem z ycie w zupenej rwnosci, sprawiedliwosci i wsplnocie zaciera
granice miedzy jednostkami. Nastepuje stan spoczynku, jaki jest udziaem wymieszanych kulek.
Rzuc ludziom ziarno, ktre zakiekuje w drzewo drzewo niesprawiedliwe.
CXVII
zauwazyem, z e niewiele daje obserwowanie wydarzen, sytuacji, instytucji i przedmiotw w jego krlestwie, ale obserwowac nalezy wyacznie
o nim piosenki. Potem pjdziesz odwiedzic drwali i zastaniesz ich przy wyrebie lasu, przejetych tym zajeciem i weselacych
sie z caego
serca, kiedy nadejdzie moment dla drwala uroczysty: drzewo pierwszy raz zatrzeszczy, a jego majestat zacznie sie chylic ku ziemi. A jezeli wybierzesz sie do
astronomw, zobaczysz, jak pasjonuja ich gwiazdy i jak wsuchuja sie w ich cisze.
I rzeczywiscie kazdy to sobie tak wyobraza. Jesli cie wiec spytam: Co sie dzieje w moim krlestwie i czego sie spodziewac w dniu jutrzejszym?, odpowiesz:
Ludzie beda wykuwac gwozdzie, raba
c drzewa, wpatrywac sie w gwiazdy, bedzie zatem wystarczajacy
zapas gwozdzi, drewna i dosc obserwacji astronomicznych. Bos krtkowidz i patrzysz z nazbyt bliska, i nie poznaes, z e buduje sie tu
statek.
Nikt z tych ludzi oczywiscie nie mgby ci powiedziec: Jutro wyruszamy
w morze. Kazdy sadzi,
krlestwo, tesknota do
morza albo potrzeba wolnosci.
Podobnie nie zdoam poja
c zachowania mojego sasiada,
i ku czemu zmierzaja jego kroki do rozwodu czy do miosci. Natomiast bez trudu zgaduje, jak czowiek uwieziony, gdy mu sie nadarzy
okazja, ukrywa nastapiwszy
CXVIII
Przypominam sobie pewnego proroka o twardym wejrzeniu, ktry na dodatek by zezowaty. Kiedy przyszed do mnie, kipiaa w nim wsciekosc . Ponura
wsciekosc .
Trzeba ich wytracic powiedzia.
Zrozumiaem, z e mia pociag
do doskonaosci. Albowiem tylko smierc jest
doskonaa.
Grzesza dorzuci.
Milczaem. Widziaem go na wskros: mia dusze ostra jak miecz. I myslaem
sobie:
Jego z ycie jest sprzeciwem wobec za. Ale z yje tylko poprzez zo. Czym byby
bez za?
Czego pragniesz spytaem aby byc szczesliwym?
Tryumfu dobra.
Zrozumiaem, z e kamie. Bo nieszczesciem byo dla niego, z e jego miecz rdzewia bezuzyteczny.
Po trochu zaczynaem wiec pojmowac prawde skadin
ad
oczywista, z e kto
kocha dobro, jest pobazliwy dla za. Kto kocha sie, pobaza sabosci. Albowiem
choc sowa przedrzezniaja sie nawzajem, przeciez dobro i zo wystepuja przemieszane: kiepscy rzezbiarze sa gleba, na ktrej wyrastaja dobrzy rzezbiarze, tyrania
sama przeciw sobie wykuwa hartowne dusze, gd skania do dzielenia chleba,
co jest sodsze od samego chleba. Ludzie, ktrzy knuli przeciw mnie spisek, tropieni przez z andarmw, kryjacy
sie po ciemnych piwnicach, oswojeni z co dzien
oczekiwana smiercia, poswiecajacy
sie za innych i z miosci swobody i sprawiedliwosci gotowi na niebezpieczenstwo, nedze i niesprawiedliwosc , zawsze mi sie
wydawali promieniujacy
pieknem ponacym
jak ogien w momencie kazni i dlatego tez nigdy im nie odmawiaem smierci. Czym jest diament, jesli nie jest dobyty
z opornej materii mineralnej, w ktrej sie kryje? Czym jest szabla, jesli nie jest
szabla nieprzyjacielska?
Czym jest powrt, jesli nie byo wpierw nieobecnosci?
Czym jest wiernosc , jesli nie byo pokusy? Peny tryumf dobra to tryumf posusznego byda stojacego
Walczysz ze zem odparem a wszelka walka jest jak taniec. Satysfakcje zas znajdujesz w tancu, a zatem w obecnosci za. Wolabym, z eby do tanca
skaniaa cie miosc .
Jezeli bowiem ustanowie krlestwo, gdzie ludzie beda sie zachwycac poematami, nadejdzie dzien, kiedy logicy zaczna rozdzielac wos na czworo i odkryja niebezpieczenstwa grozace
poezji ze strony przeciwienstwa poezji, tak jakby
w ogle mogo istniec przeciwienstwo czegokolwiek. Po czym pojawia sie policjanci, ktrzy mylac
ze soba miosc poezji i nienawisc przeciwienstwa poezji
nie beda sie interesowac mioscia, ale nienawiscia. Tak jakby niszczenie drzewa
oliwnego dowodzio ukochania cedru. I zamkna w ciemnicy czy to muzyka, czy
rzezbiarza lub astronoma, w zaleznosci od wynikw swoich gupich argumentacji
sw czczych jak powiew wiatru, gdy ledwo drgnie zastyge powietrze. Odtad
mojemu krlestwu bedzie grozic upadek, poniewaz dbaosc o cedr nie oznacza
bynajmniej niszczenia oliwek albo wyrzeczenia sie woni rz. Natchnij serce twojego ludu mioscia do statku z aglowego, a cay zapa twojej krainy przemieni sie
w z agle. A ty bys chcia doprowadzic do postawienia z agli scigajac
ludzi, donoszac
i gnebiac
heretykw? Faktycznie wszystko, co nie jest z aglowcem, moze byc
nazwane przeciwienstwem z aglowca, gdyz logika zaprowadzi cie tam, gdzie zechcesz. I tak, przeprowadzajac
jedna po drugiej kolejne czystki, wygubisz wreszcie cay twj lud, poniewaz faktycznie kazdy kocha co innego. Co wiecej, doprowadzisz tez do zniszczenia samego z aglowca, gdyz w przypadku kowala piesn
o z aglach stanie sie piesnia o gwozdziach. Wobec tego zamkniesz go w wiezieniu.
I nie bedzie gwozdzi do budowy z aglowego statku.
Podobnie czowiek, ktry sadzi,
CXIX
Jezeli nie chce bic sie na wojnie, a dokucza mi w nodze reumatyzm, choroba stanie sie byc moze dla mnie argumentem przeciw wojnie; gdybym natomiast
skania sie do wyruszenia na wojne, starabym sie wyleczyc reumatyzm aktywnym z yciem. To po prostu pragnienie pokoju przybrao maske reumatyzmu, jak
kiedy indziej miosci domu rodzinnego, szacunku dla nieprzyjaciela czy czegokolwiek innego. Jesli wiec chcesz zrozumiec ludzi, nie suchaj nigdy tego, co
mwia. Bo kowal bedzie ci mwi o gwozdziach. Astronom o gwiazdach. A wszyscy zapomna o morzu.
CXX
Jedno jest ogromnie wazne: nie wystarczy patrzec, aby widziec. Pokazywaem ludziom gry z mojego tarasu, ich ojcowizne i jej granice, a oni kiwali gowami i mwili: Ach tak, rzeczywiscie. . . Albo otwieraem przed nimi klasztor
i tumaczyem regue zakonna, a oni dyskretnie ziewali. Albo pokazywaem nowa
swiatyni
e czy tez dzieo rzezbiarza lub malarza, ktry stworzy cos wyjatkowe
go. A oni szybko odwracali wzrok. Pozostawali obojetni na to samo, co innych
poruszyoby do gebi serc.
Wtedy powiedziaem sobie:
Nawet czowiek, ktry poprzez rzeczy potrafi dotrzec do acz
acej
je boskiej
wiezi, nie na stae ma w sobie te wadze. Jego dusza jest senna. A tym bardziej
dusza nie dosc wycwiczona. Czy moge oczekiwac, z e na ludzi spadnie objawienie nagle niby piorun? Piorunowe olsnienie staje sie udziaem tych, ktrzy sa
otwarci na jego przesanie, tak jakby czekali pojawienia sie tego wasnie oblicza,
i tak uformowani, z e natychmiast gotowi zapona
c jego ogniem. I tak przygotowaem na przyjecie miosci czowieka, ktremu kazaem c wiczyc sie w modlitwie.
Uksztatowaem go tak, z e niekiedy usmiech potrafi byc dla niego jak miecz. Inni natomiast beda znac tylko pozadanie.
ktry
jest nieobecnoscia i smiercia, jak to jest w przypadku rwno uozonych kamieni
283
sie
w niewidzialna konstrukcje i podporzadkowa
sie dziaajacym
w niej liniom napiec , a owe linie napiec wyznacza twoje ruchy tak, z e jedne beda ci przychodziy
atwo, a inne z trudem.
Napotkasz wiec obowiazki
i rzeczy wzbronione. To pole nadaje sie pod uprawe, a tamto nie. Ta studnia ocali wioske przed susza, a tamta przyniesie
choroby. Ta dziewczyna nadaje sie na z one, a wies, gdzie mieszka, zdaje sie caa
piosenka. A w innej wsi opakuja czyja
s smierc. A kiedy sie zaczniesz przyglada
c,
ujrzysz, jak jedno zazebia sie z drugim. Bo oracz pije u studni. A ten, co kopa
284
modla
sie do tych samych bogw i tak samo opakuja czyja
s smierc. A ty stajesz sie
taki jak wszyscy w twojej wiosce. Powiesz mi pzniej, kto sie w tobie narodzi.
A jezeli taki nie spodobasz sie sobie, to po prostu znaczy, z e wyrzekes sie naszej
wsplnej wioski.
Albowiem widzenie nigdy nie jest dane temu, kto sie bezczynnie przechadza.
Sam z siebie ukazuje sie tylko luzny zbir przedmiotw, ktry nic nie znaczy. A ty
chciabys poja
c od razu Boga, ktry jest tylko c wiczeniem twojego serca?
Prawda nazywam tylko to, co cie porywa. Niczego bowiem nie mozna dowiesc
argumentujac
za lub przeciw. A przeciez nie watpisz
I czy potrafibys w gebi klasztoru, gdzie zapalisz sie pomieniem, odrzucic to najwieksze
oblicze, jakie uformuje, by ci sie ukazao? I czy mozesz twierdzic, z e prawdziwe
jest piekno oblicza, a nie Bg w swiecie?
*
Czy sadzisz
Totez nie tylko miosc , jak powiadam, wolno sie rodzi, ale i objawienie chleba, kiedy nauczyem cie godu. W ten sposb przygotowaem w tobie echa, ktre
285
odezwa sie z czasem w poemacie. I poemat, ktry w kims innym wywoaby tylko ziewanie, ciebie olsni. Przygotowaem w tobie gd, ktry nie zna jeszcze sam
siebie, i pragnienie, ktremu nie umiesz jeszcze nadac imienia. I one sa tu struktura budowli i jej planem, i siecia splatanych
CXXI
na ktrym wspieraja sie bloki szlachetnego kamienia, gdyz one jedne dostepuja zaszczytu wspinania sie w niebo), trzeba by postepujac
konsekwentnie
unicestwic swiatyni
e.
Albowiem cedr nie jest wcale odmowa nienawisci wszystkiego, co nie jest
cedrem, ale skalistym gruntem przerosnietym korzeniami i powstajacym
z niego
drzewem.
Jezeli walczysz z czymkolwiek, cay swiat staje sie w twoich oczach podejrzany, bo wszystko jest mozliwym schronieniem i pokarmem dla wroga. Jezeli
walczysz z czymkolwiek, powinienes i siebie unicestwic, poniewaz i w tobie samym jest, chocby minimalna, czasteczka
tego, co zwalczasz.
Jedyna dajaca
sie poja
c niesprawiedliwosc to akt twrczy. A przeciez nie
zniszczyes tych sokw z ywotnych, ktre mogy zrodzic z ziemi ciernie, tylko
wynioses z ziemi cedr, ktry te soki wchona
w siebie, i ziemia juz cierni nie
zrodzi.
287
Jezeli staes sie okreslonym drzewem, juz sie nie staniesz innym. Byes dla
tych innych niesprawiedliwy.
*
CXXII
Kiedy prawdy sa oczywiste i absolutnie ze soba sprzeczne, mozesz tylko zmienic jezyk, w ktrym je wypowiadasz.
Logika nie potrafi ci pomc w przechodzeniu z jednej paszczyzny na druga.
Nie umiesz przewidziec siy skupienia, jesli uwzglednisz tylko obecnosc kamieni.
I jezeli o skupieniu bedziesz mwi jezykiem kamieni, nic z tego nie wyjdzie. Musisz znalezc nowe sowo, aby oddac architekture budowli. Bo narodzia sie nowa
istota niepodzielna i niewytumaczalna; gdyz tumaczyc, to tyle co rozkadac na
elementy. Zatem nadajesz owej istocie nowe imie.
Jakie rozumowanie powie ci cos o skupieniu? Albo o miosci? Albo o ojcowiznie? To nie przedmioty, a bogi.
Znaem kiedys z onierza, ktry by gotw umrzec, dlatego z e sysza piesn
legende z pnocnego kraju i wiedzia, choc niejasno, z e pewnej zimowej nocy
pod wygwiezdzonym niebem ludzie ida tam po sniegu, a snieg chrzesci im pod
nogami, do rozjarzonych oknami drewnianych domw. A kiedy wejdziesz, zdroz ony, w krag
swiata i przylgniesz twarza do szyby, zobaczysz, z e to swiato bije
od drzewka. Mwia tez, z e ta noc pachnie woskiem i zabawkami z lakierowanego
drewna. I z e twarze ludzkie maja tej nocy w sobie cos niezwykego. Bo wszyscy
czekaja na cud. I widzisz, jak dorosli wstrzymuja oddechy i wpatruja sie w oczy
dzieci i serca zaczynaja im bic jak moty. Bo w dzieciecych oczach ma sie pojawic cos nieuchwytnego a bezcennego. Cos, co cay rok roso oczekiwaniem,
opowiesciami i obietnicami, a przede wszystkim zasyszanymi od starszych melodiami, tajemniczymi napomknieniami i twoja niezmierzona mioscia. A potem
zdejmiesz z drzewka jakis niepozorny przedmiot z lakierowanego drewna i podasz go dziecku zgodnie z tradycja i ceremoniaem. To wasnie ten oczekiwany
moment. Wszyscy wstrzymuja oddechy. Dziecko mruzy oczy, bo niedawno zbudzono je ze snu. Trzymasz je na kolanach i czujesz ten zapach dziecka, dopiero
co zbudzonego ze snu, a ono obejmuje cie za szyje i rodzi sie w tobie cos, co jest
jak z rdo dla twojego serca i czego pragnae
s. (A wielkim nieszczesciem dzieci jest, kiedy ktos im zrabuje to obecne w nich z rdo, o ktrym same nie moga
nic wiedziec, ale do ktrego przychodza wszyscy o sercach postarzaych, z eby sie
w nim odmodzic.) Ale potem dziecko przestaje cie obejmowac za szyje: patrzy na
289
otrzymanego podarku zamyka w sobie swj skarb, z eby rozswietlic sie nim od wewnatrz,
jak stulajacy
sie morski anemon. A gdybys
mu pozwoli uciec, uciekaoby. I nie ma z adnej nadziei, z eby przenikna
c w jego
wnetrze. Nie mw do niego, ono i tak nie syszy.
Ta nieznaczna zmiana barwy oczu dziecka, lzejsza od cienia chmury na ace,
nie jest jednakze czyms pozbawionym wagi. Chocby bya bowiem jedyna nagroda caego roku pracy w pocie czoa albo nogi straconej na wojnie, nocnych rozmyslan, doznanych cierpien i afrontw, i tak bybys sowicie opacony i porwany
zachwytem. W tej wymianie zysk byby po twojej strome.
Nie ma bowiem rozumowania, ktrym mozna obja
c miosc ziemi rodzinnej,
cisze swiatyni
woni wosku.
*
Nie bede natomiast wystawia armii, aby bronic zgromadzonych zapasw. Zapasy leza gotowe i czowiek niczego od nich nie moze oczekiwac, moze tylko
tego, z e potrafia go zmienic w tepe bydle.
290
Dlatego tez, jesli przygasa czesc oddawana twoim bogom, nie zgodzisz sie
umierac. Ale i z yc nie bedziesz umia. Gdyz nie ma czegos takiego jak przeciwienstwa. Choc sowa smierc i zycie drwia z siebie nawzajem, mozesz z yc
tylko tym, za co gotw jestes umierac. A kto odmawia smierci, i z ycia odmawia.
A jesli nie ma nic ponad toba, nic nie mozesz otrzymac. Chyba z e od siebie
samego. Ale co znajdziesz w pustej gebi lustra?
CXXIII
CXXIV
Modlitwa samotnosci:
Zlituj sie nade mna, Panie, bo cia
zy mi samotnosc . Na nic nie czekam. Oto
jestem w tym domu, w ktrym wszystko milczy. A przeciez nie ludzkiej obecnosci
pragne i jesli zanurze sie w tum, jeszcze bardziej jestem zagubiona. Inna podobna
do mnie kobieta, tez sama w swoim pokoju, czuje sie pena i szczesliwa, jesli ci,
ktrych otacza czuoscia, sa gdzies w domu. Nie syszy ich ani ich nie widzi. Nie
otrzymuje od nich nic w danym momencie. Ale wystarcza jej swiadomosc , z e
dom jest zamieszkany.
Ja takze nie prosze o nic, Panie, co mozna by zobaczyc albo usyszec. Cuda,
jakie zsyasz, nie dla zmysw sa przeznaczone. Ale daj mi tylko poznac prawde
o moim mieszkaniu, a bede uzdrowiona.
Jesli podrznik na pustyni jest z domu zamieszkanego, cieszy sie, choc wie,
wyspy. Na pokadzie statku spiewaja o niej piesni i sa szczesliwi. Nie wyspa daje
im penie szczescia, ale piesn o niej. Nie prosze wiec nawet, Panie, aby mj dom
istnia gdzies na swiecie. . .
Samotnosc , Panie, jest tylko owocem duszy. Gdyz dusza zamieszkuje naprawde tylko jedna kraine sensu rzeczy. Ale takze swiatyni
e, ktra jest sensem kamieni. Ma skrzyda, ale latac moze tylko po tej przestrzeni. Nie przedmioty ja ciesza, ale samo oblicze, ktre daje sie odczytac poprzez nie i ktre je aczy.
Spraw
po prostu, z ebym nauczya sie czytac.
Wtedy, Panie, skonczy sie moja samotnosc .
CXXV
Dlaczego wojsko miaoby byc czyms mniej rzeczywistym niz kamien? A kamieniem moge nazwac pewien ceremonia drobin pyu, z ktrych kamien powsta.
A rok ceremoniaem dni. I dlaczegz by rok mia byc mniej prawdziwy niz
kamien?
Niektrzy ludzie widza wyacznie
jednostki. Oczywiscie: dobrze, jesli jednostkom dobrze sie powodzi, jezeli sie odzywiaja, ubieraja jak trzeba i nie cierpia
nadmiernie. Jednostki jednak umieraja i staja sie bezadnie zebranymi kamieniami, jesli w obrebie krlestwa nie ustalisz acz
acego
ludzi ceremoniau.
295
do zmysw, ale o taki, ktry przemawia do ducha. Nie oczekuj, abym podawa racje, dlaczego narzucam taki, a nie inny ceremonia. Logika nalezy do paszczyzny
przedmiotw, a nie acz
acej
je wiezi. Tu jezyk zawodzi.
Widziaem, jak slepe gasienice
CXXVI
z powodu wyjazdu ukochanej, ktra bya dla niego sensem dni, godzin
i wszystkich rzeczy. Byo to jak zawalenie sie swiatyni.
z przemiana, i o czym tu mwic? Przeciez dopiero wtedy ukazuje mi sie prawdziwy zwornik sklepienia i prawdziwe znaczenie rzeczy, i z e miay go one tyle, ile
miec mogy. I gdziez tu mwic o nudzie, skoro dopiero teraz bazylika jawi mi sie
jako budowla wykonczona i widze ja w swietle.
297
298
pezajace
ku
soncu.
A ty, kiedy budujesz piekna swiatyni
e, jaka ona jest?
A kiedy prawnie okreslasz ceremonia, budzacy
w ludziach zachwyt, podobnie
jak ogien ogrzewa siedzacego
CXXVII
Niskie czyny angazuja niskie dusze. Szlachetne czyny angazuja dusze szlachetne.
Niskie czyny wyznaczaja niskie pobudki. Szlachetne czyny pobudki szlachetne.
Jesli knuje zdrade, uzyje do tego zdrajcw.
Jesli buduje, budowac beda mularze.
Jesli zawieram pokj, podpisza go tchrzliwi.
Jesli niose smierc, wojne wypowiedza bohaterowie.
*
Jesli sposrd wielu rznych tendencji jedna wezmie gre, na jej czele stanie
ten, kto najgosniej sie za nia opowiada. Jezeli zas droga bedzie potrzebna i upokarzajaca,
przywdca zostanie czowiek, co pragna
jej przez zwyka podosc , nawet jesli nie bya naprawde potrzebna.
*
300
Jezeli wiec chcesz zrozumiec ludzi, nie suchaj, co mwia. Kiedy dla ocalenia
spichlerzy mojego krlestwa wypowiadam wojne i decyduje sie na ofiare z ludzkiego z ycia, najodwazniejsi wysuna sie na czoo i beda gosic potrzebe smierci,
mwiac
wyacznie
Gdyz krlestwo jest rzecza potez na i ciez ka, ktrej nie moga uniesc sowa
przne jak plewy rzucone na wiatr. Dzisiejszej nocy spogladam
szczesliwi albo nieszczesliwi, zadowoleni lub niezadowoleni, ufni lub zrozpaczeni. I najpierw pomyslaem sobie, z e moje krlestwo jest nieme, gdyz jest jak olbrzym-niemowa. I jakze bym potrafi przeniesc w twoje wnetrze pragnienia krlestwa i jego z arliwosc , znuzenie i wezwania, jezeli nawet nie potrafie znalezc sw,
ktre by przeniosy w twoja dusze grskie ancuchy, gdys ty zna tylko morze?
Wszyscy mwia w imieniu krlestwa, a kazdy inaczej. I maja racje, gdy prbuja mwic w imieniu krlestwa. Bo trzeba starac sie, aby w olbrzym-niemowa
wyda z siebie jakis krzyk.
Mwiem ci to samo o doskonaosci. Piekna piesn rodzi sie i piesni nieudanych, gdyz jesli nikt nie bedzie c wiczy sie w spiewaniu, nigdy sie nie narodza
piekne piesni.
Ludzie wiec przecza jedni drugim, albowiem nie ma jeszcze jezyka zdolnego
wypowiedziec, czym jest krlestwo. Pozwl im mwic. Wysuchaj wszystkich.
Wszyscy maja racje. Ale nie dosc wysoko wspieli sie kazdy na swj szczyt, aby
zrozumiec, z e inni tez maja racje.
A kiedy sie rozszarpuja wzajemnie, zamykaja w wiezieniach i zabijaja, to dlatego, z e pragna mowy, ktrej nie potrafia jeszcze stworzyc.
Totez przebaczam im, kiedy sie jakaj
a.
CXXVIII
Zapytujesz mnie: Dlaczego ten nard godzi sie isc w niewole i nie walczy do
upadego?
Otz trzeba rozrzniac pomiedzy poswieceniem z miosci, ktre jest rzecza
szlachetna, a samobjstwem z rozpaczy, ktre jest czyms niskim albo niegodnym.
W przypadku poswiecenia potrzeba jakiegos boga, jak ojcowizny, wsplnoty albo swiatyni,
CXXIX
Kiedy osadzasz
CXXX
A kiedy umre.
Panie, przychodze do Ciebie, gdyz w Twoje imie oraem. Ty bedziesz sia. Ja
postawiem te swiece. Ty ja zapalisz.
*
Ja budowaem swiatyni
e. Ty zamieszkasz w jej ciszy.
*
Nie ja bede owi zwierzyne: ja tylko zastawiaem sida. Gotowaem je, aby
brac udzia w owach. I lepiem czowieka zgodnie z twoimi boskimi prawami
energii, aby mg chodzic. Ty bedziesz korzysta z tego narzedzia, jezeli znajdziesz w nim swoja chwae.
*
Stojac
na grze warownych murw westchnaem
geboko. Zegnajcie.
Oddaem wam caa miosc , jaka bya we mnie, i teraz zapadam w sen. Ale jestem niezwyciez ony, tak jak niezwyciez one jest ziarno. Nie wypowiedziaem wszystkiego,
co jest we mnie. Ale tworzenie nie musi byc wypowiadaniem. Jezeli zdobyem
sie na jedna nute, niczyja, tylko moja wasna, juz sie wyraziem bez reszty. I jesli uchwyciem jeden gest, ten wasnie, niepowtarzalny. Daem ciastu ten jeden
zaczyn. I teraz wszyscy narodziliscie sie ze mnie, gdyz kiedy zechcecie dokonac
wyboru, poprowadzi was niewidoczna droga i bedziecie rosna
c, jak rosnie moje
drzewo, i stawac sie tak jak ja.
Bedziecie sie czuli wolni, a ja bede juz martwy. Ale tak samo wolna jest rzeka,
ktra pynie do morza, i kamien spadajacy
ku ziemi.
Stancie sie jak gaezie. Kwitnijcie, okrywajcie sie owocem. Przyjdzie winobranie i owoc zostanie zwazony.
305
CXXXI
Gdyz ja wam przemieniam swiat, tak jak dziecko swoje trzy kamyki, nadajac
im rzne znaczenia i coraz to inna role w zabawie. I rzeczywistosc dla dziecka
nie jest ani kamykami, ani reguami gry, bo one sa tylko skuteczna puapka, ale
wyacznie
z arliwoscia rodzac
a sie z zabawy. I to ona z kolei przemienia kamyki.
A tobie na co przedmioty, dom, miosc i dzwieki przeznaczone dla uszu albo
obrazy przeznaczone dla oczu, jezeli nie stana sie budulcem dla mojego niewidzialnego paacu, ktry je wszystkie przemieni?
Natomiast ludzie, ktrzy nie maja krlestwa dajacego
Albowiem nie istnieje w nich nic, co pozwolioby przedmiotom budzic w so a wiec na pustyni penej porzuconych bezadnie kamieni.
bie wzajemne echa. Zyj
Ale ja przychodze i wbrew nim wznosze swiatyni
e. I oto te same kamienie
napeniaja ich szczesciem.
CXXXII
Wpajaem w ludzi wrazliwosc na smierc. I nie z aowaem tego. Bo dzieki temu stawali sie rwniez wrazliwi na z ycie. Jezeli wprowadze miedzy ludzi prawo
starszenstwa, przybedzie powodw do nienawisci, ale zarazem powodw do
kochania czy opakiwania brata. Nawet gdyby to on z mocy mojego prawa
krzywdzi brata modszego. Gdyz wtedy smierc starszego, ktry jest odpowiedzialnym przewodnikiem i drogowskazem plemienia, nabiera znaczenia. A jesli
umrze modszy, starszy opakuje owce ze swego stada modszego brata, ktrego tak mio byo mu kochac i dawac mu rady w swietle wieczornej lampy.
Jezeli jednak uczynie obu rwnych i wolnych wobec siebie, smierc jednego
nic nie zmieni i z aden nie bedzie opakiwa drugiego. Zauwazyem to patrzac
na
moich z onierzy w czasie bitwy. Zgina
oto towarzysz i nic sie wasciwie nie zmienio. Inny go zaraz zastapi.
A te powsciagliwo
sc w obliczu smierci i powstrzymywane zy wy nazywacie z onierska godnoscia, podjeta ofiara, meska duma. Ale
chocbym mia was zgorszyc, powiem jasno: nie paczesz, bo brak ci powodw do
paczu. Bo nie wiesz nawet, z e ten, co zgina,
jest martwy. Moze umrze pzniej,
kiedy juz wojna sie skonczy. Dzisiaj masz zawsze obok siebie innych z onierzy,
jednego z prawa i drugiego z lewa, kazdy z karabinem w reku. Nie masz nawet
moznosci zapytac tego czowieka, co byby zdolny dac z siebie, gdyby by sam.
Czy daby taka opieke jak starszy brat? Bo to, co dawa jeden towarzysz broni,
da ci takze inny. Kulki zamkniete w woreczku nie opakuja braku jednej kulki,
bo woreczek jest peen identycznych kulek. O towarzyszu, co umiera obok ciebie,
powiesz po prostu: Ach, nie mam czasu. . . On umrze pzniej! Ale on i potem
nie umrze, bo kiedy wojna sie skonczy, ci, co przezyli, rozprosza sie po swiecie. I tak rozpadnie sie struktura, ktra tworzyliscie. Bedziecie sobie podobni i za
z ycia, i po smierci. Nieobecni stana sie jakby martwi, a martwi jak nieobecni.
Jezeli jednak przynalezycie do jednego pnia drzewnego, kazdy zalezy od
wszystkich i wszyscy od kazdego. I jesli jeden odejdzie, bedziecie pakac.
A jezeli tworzycie jaka
s strukture, to i poddani jestescie pewnej hierarchii.
Wwczas okazuje sie, ile kazdy znaczy dla innych. Tam zas, gdzie nie ma hierarchii, nie ma i braterstwa. Ilekroc syszaem, jak ktos mwi bracie, wiedziaem,
z e istnieje tu jakas zaleznosc .
308
I nie chce bynajmniej, z ebyscie okazywali wobec smierci niewzruszonosc serca. Gdyz czym innym jest odpornosc na upokarzajac
a sabosc , jak na przykad
strach na widok krwi albo obawa przed blem, ktra to odpornosc kaze wam
wzrastac, a czym innym lzej przezywac smierc, skoro mniej znaczy to, co
umiera. Z pewnoscia, im lzej bedzie wazy zmary brat, tym mniej go bedziecie
opakiwac.
A ja chce was wzbogacic i nawiaza
c wiez pomiedzy toba i bratem. I sprawic,
aby wasza miosc , jesli sie pokochacie, bya odkrywaniem krlestwa, a nie skokiem dzikiego koza. To prawda, z e dziki kozio nie pacze. Ale jesli umrze ukochana, poczujesz sie jak wygnaniec. Natomiast kto przyjmuje smierc ukochanej
po mesku, traktowa widocznie miosc po bydlecemu. I ona takze moze przyja
c
jego smierc po bydlecemu, mwiac:
To normalne, z e ludzie gina na wojnie. . .
Naprawde chce tego, z ebyscie umierali w czas wojny. Ktz bowiem poza wojownikiem bedzie umia rzeczywiscie kochac? Nie chce natomiast, z ebyscie przez
maodusznosc umniejszali wasz skarb, po to by mniej z aowac jego utraty. Kto
wtedy bedzie umiera? Tepy automat, ktry nie ponosi ofiary dla krlestwa.
Ja z adam,
Ale skoro sprawiem, z e smierc jest rozpacza, chce was zarazem pocieszyc.
Totez dla tych, co pacza, wymysliem modlitwe: Modlitwe przeciw smierci.
CXXXIII
CXXXIV
miedzy soba.
W tancu czy muzyce istnieje pewne nastepstwo czasowe, dzieki ktremu
odczytuje bezbednie zawarte przesanie. Tu przeduzasz, tam zwalniasz, tu sie
wznosisz, tam schodzisz. A ty, suchaczu, suchaj w sobie echa.
Ale tam, gdzie wszystko tworzy jedna caosc , niezbedny jest pewien umowny
system. Jezeli bowiem nie ma nosa, ani ust, ucha ani brody, jak moge wiedziec,
czy wyduzasz jaka
s odlegosc , czy ja skracasz, pogrubiasz czy wysmuklasz, prostujesz czy krzywisz, wgebienie dajesz czy wypukosc ? Jak poznam twoje intencje i jak dojrze powtrzenia, jak usysze echa? I jak odczytam twoje przesanie?
A przesanie stanie sie dla mnie kodem, gdyz moze byc przesanie wspaniae albo
banalne.
Jezeli wiec dasz mi twarz doskonale banalna, nie wyrazisz nic poza tym, co
przynosi kod, nic poza punktem odniesienia i akademickim modelem. Nie wywoa
on we mnie wzruszenia, co najwyzej odczytam, co chcesz mi przekazac. Jezeli
zas dasz mi wyacznie
usuna
c rusztowanie. Nie musze wiedziec, jakimi srodkami osiagasz
311
dobierac sw zbyt silnych, gdyz moga przesonic obraz. Ani nawet na obraz nie
trzeba kasc zbytniego nacisku, gdyz zaciera sie wwczas styl.
Oczekuje z twojej strony czegos, co jest innej natury niz puapka, w ktra
chcesz schwytac czytelnika. Tak jest z cisza wewnatrz
kamiennej katedry. Okazuje sie wtedy, z e ty przeciwnie, pogardzajac
rzekomo tworzywem i szukajac
istoty,
zgodnie ze wzniosa ambicja dostarczenia przekazw nie do odczytania, zastawiasz potez na puapke o jaskrawych kolorach, ktra mnie miazdzy i kryje zowiona w puapke martwo urodzona myszke.
Kiedy bowiem uwazam cie za pisarza barwnego, byskotliwego albo paradoksalnego, nic mi nie dajesz, gdyz po prostu wystepujesz przede mna jak sztukmistrz
na jarmarku. Bad
dotyczy stwarzanego dziea. Bo nie chodzi o to, bys sie sam pokaza, ale abys mnie kaza sie stawac. Wiec jesli bedziesz wymachiwa mi przed
oczami twoim dziwactwem, po prostu pjde gdzie indziej.
Kto natomiast doprowadzi mnie tam, gdzie zamierza, a potem sie wycofa,
daje mi przekonanie, z e to ja odkryem swiat i tak jak tego pragna
zaczynam
sie stawac.
*
Nie sadz
e jednak wcale, aby dyskrecja polegaa na mglistym falowaniu ksztatw: nosa, ust, brody rozlewajacych
Mozesz, oczywiscie, narysowac kolorowy dywan; ale ma on tylko dwa wymiary i choc przemawia do zmysw, nie przemawia ani do umysu, ani do serca.
CXXXV
Chciabym ci przetrzec oczy, z ebys dojrza miraz czarodziejskiej wyspy. Wydaje ci sie, z e wsrd swobodnie rosnacych
drzew i ak,
i pasacych
sie stad, w uniesieniu, jakie daja wielkie i puste przestrzenie, w pomieniu nieokieznanej miosci, wystrzelisz w gre jak smuke proste drzewo. A tymczasem najprostsze drzewa, jakie widziaem, nie rosy bynajmniej swobodnie. Takie nie spiesza sie, aby
pia
c sie w gre, zwlekaja, rosna skrecone i krzywe. Tylko drzewo w dziewiczej
puszczy, zagrozone ze strony rywali kradnacych
z ebys mg dojsc
do kazdej z nich, ale nie bez trudu. Bedziesz musia pod koniec sidmego dnia
oszczedzac wody w bukakach. I spieszyc ku studni z caych si. I zdobyc ja zwyciesko. I tracic juczne zwierzeta po drodze, przemierzajac
pustynne przestrzenie,
bo studnia godna jest ceny swiadomie podjetych ofiar. A zasypane piaskiem karawany, ktre studni nie odnalazy, poswiadczaja jej chwae, byszczac
a w biaych
kosciach wydanych soncu.
Kiedy wiec ruszajac
w droge sprawdzasz juki, dociskasz sznury, patrzac,
czy
adunek nie chwieje sie na grzbiecie zwierzecia, i kontrolujesz zapasy wody, dajesz to, co w tobie najlepsze. I oto ruszasz do dalekiego kraju, gdzie za horyzontem piaskw czeka bogosawienstwo wd, i pokonujesz odlegosc etapami, od
jednej studni do drugiej, jak stopien po stopniu; a potem okazuje sie, z e jest tam
wrg, ktrego trzeba pokonac, i taniec, ktry trzeba odtanczyc wiec wchodzisz
w ceremonia pustyni. A ja umacniam nie tylko sie twoich miesni, ale i dusze.
313
Jezeli zas chce ubogacic cie jeszcze bardziej, jesli chce, z eby studnie, niby bieguny magnetyczne, przyciagay
i dla twojego umysu i serca nabierze wiekszej wyrazistosci niz szczesliwe krainy pene
swiezych dolin, bekitnych gr, sodkich jezior i ak.
Bo twj krok raz jest krokiem skazanego na smierc, a kiedy indziej oswobodzonego, tu czeka cie zagadka, a tam zagadka sie wyjasnia. Tu scigasz kogos,
a tam idziesz cicho i uwaznie jak w pokoju, gdzie spi ta, ktrej nie chcesz obudzic.
Podczas wiekszosci tych podrzy nic sie faktycznie nie stanie, albowiem wystarczy, z e rozpoznasz rznice, a ceremonia z nich zrodzony uznasz za naturalny,
potrzebny i nieodwoalny, a wtedy stanie sie bogatszy twj taneczny krok. Przez yjesz wtedy cud, ktrego nie przezyje nikt z twojej karawany, jezeli nie rozumie
twojego jezyka i nie ma udziau w twoich lekach, nadziejach i radosciach; jesli
powtarza tylko gesty twoich wielbadnikw,
nie znajdzie nic poza pustynia i pustka i bedzie ziewa podczas przemarszu przez bezkresne przestrzenie, i nie otrzyma
nic poza nuda:
takiego podrznika moja pustynia w niczym nie zmieni. Studnia
bedzie dla niego tylko niewielkim otworem w ziemi, ktry trzeba oczyscic z piasku. I bedzie sie nudzi, poniewaz pustynia ze swej natury jest niewidoczna: bo
przeciez chodzi tu tylko o garsc ziaren porwanych wiatrem, choc i one potrafia
wszystko przemienic dla czowieka, ktrego wia
ze z rzeczami wiez , podobnie jak
cae przyjecie przemieni sl, ktra przyprawia jado. A jesli pojmiesz reguy gry,
moja pustynia moze nabrac dla ciebie tak nieodpartej mocy, z e choc wybiore czowieka przecietnego, egoiste, sceptyka i krtkowidza i wyrwe go z przedmiescia
albo sennej oazy, i raz jeden kaze mu przejsc przez pustynie, wykiekuje w nim
czowiek, jak ziarno przebijajace
upine, i rozkwitnie w nim umys i serce. I stanie
przede mna przemieniony, wspaniay, gotowy z yc z yciem ludzi mocnych. A jesli
nawet dam ci tylko udzia w jezyku pustyni, ona, jak sonce, sprawi, z e zakiekujesz i urosniesz gdyz istotne sa nie same przedmioty, ale ich sens.
Przejdziesz wiec pustynie jak cudowna uzdrawiajac
a sadzawke. A kiedy znajdziesz sie na drugim brzegu, rozesmiany, piekny i peen meskosci, rozpoznaja cie
314
ku niemu powoli, i coraz wolniej, a przezyjesz z ycie pene wzruszen. Ale jezeli
to powolne kroczenie w strone diamentu bedzie objete pewnym rytuaem, wia
za
cym cie i zabraniajacym
w jaka
s silna
i rozbudowana strukture wtedy i z ycie bedzie bogate. Zeby dac mocne podstawy istnienia, nie ma jak obecnosc nieprzyjaciela: nic w tym zdumiewajacego
A bogactwo polega wasnie na wierceniu studni, czekaniu na dzien odpoczynku, wydobywaniu diamentu z wnetrza ziemi i zdobywaniu miosci.
Nie zas na tym, aby studnie, dni wolne od pracy, diamenty i swobode w miosci
posiadac. Podobnie jak i nie na tym, aby tego wszystkiego pragna
c, ale nie
da
zyc do zdobycia.
Jesli zas przeciwstawiasz sobie jako sprzeczne sowa: pragnienie i posiadanie, chyba nie rozumiesz z ycia. Jedno i drugie poddane jest twojej ludzkiej
prawdzie i nie ma tu z adnej sprzecznosci. Gdyz pragnienie musi sie wyrazic bez
reszty, a ty musisz napotykac nie absurdalne przeszkody, ale te przeszkode, jaka
stanowi samo z ycie, drugiego tancerza-rywala, i wtedy z ycie jest tancem. W przeciwnym razie bedziesz rwnie gupi jak czowiek, ktry sam z soba gra w ora
i reszke.
Gdyby pustynia nazbyt obfitowaa w studnie, z boskiego rozkazu dostep do
niektrych powinien byc zamkniety.
Albowiem narzucone czowiekowi linie napiec powinny byc narzucone z wysoka, azeby dzieki nim odnalaz swoje skonnosci, napiecia i swoje wasne szlaki;
ale z e nie wszystkie sa jednej jakosci, powinny przypominac cos, czego nie bedzie
w stanie zrozumiec. Dlatego powiadam, z e istnieje ceremonia dotyczacy
studni
wsrd pustyni.
*
noca do wyspy, zobaczysz na niej skarby, ktre cie przyprawia o zawrt gowy, pamietaj, z e
ja aby istotnie przyprawiy cie o zawrt gowy znajde jaka
s pustynie i rozrzuce je w ogromnej przestrzeni, tak aby uozyy sie w zarys oblicza, innego ze
swej natury niz przedmioty tego swiata.
316
A gdybym chcia wyspe dla ciebie ocalic, dabym ci w darze ceremonia obejmujacy
jej skarby.
CXXXVI
Jezeli chcesz mwic o soncu zagrozonym smiercia, powiedz: Sonce pazdziernikowe. Ono juz sabnie i niesie ci swoja starosc . Ale sonce listopada lub
grudnia nazwij smiertelnym skupieniem. Widze, z es zrozumia: ale mnie to obojetne. Bo dasz mi wtedy nie smak samej smierci, ale smiertelnego nazwania. A nie
o to chodzio.
Jezeli posrodku zdania jedno sowo podnosi gowe zetnij mu ja. Gdyz nie
chodzi o to, aby pokazac jedno sowo. Zdanie ma byc jak sida, w ktre zowisz
czytelnika. Sida zas maja byc niewidoczne.
Mylisz sie, jesli sadzisz,
fal, odczujesz w pewnym stopniu, jak fale cie rzucaja. Jezeli powiem: Zonierz,
ktremu grozi smierc, odczujesz pewien niepokj o z ycie z onierza. Z przyzwyczajenia. Ale wszystko to dzieje sie na powierzchni. Wazne zas jest wyacznie
to,
czy potrafie cie poprowadzic tam, skad
ujrzysz swiat, tak jak ja tego chce.
Kazdy wiersz i kazdy obraz poetycki w wierszu jest tylko oddziaywaniem
na ciebie. Nie chodzi o to, aby ci to czy tamto wytumaczyc, ani jak sadz
a
ludzie bardziej subtelni zasugerowac; nie chodzi w ogle o z adne to czy tamto,
ale o to, bys ty sta sie taki lub inny. Tyle, z e podobnie jak rzezbiarz posuguje
sie ksztatem nosa, ust i brody, aby je ze soba wzruszajaco
powiaza
c i w te siec
zowic ciebie, tak i ja powiem albo zasugeruje to czy tamto, abys ty sie sta kim
innym.
Jezeli mwie o swietle ksiez yca, nie wyobrazaj sobie przypadkiem, z e chodzi o ciebie w swietle ksiez yca. Chodzi tylko o ciebie: rwnie dobrze w soncu
czy w domu, czy w chwili miosci. Chodzio po prostu o ciebie. Wybraem swiato ksiez yca, bo szukaem znaku, ktry by ci pomg zrozumiec. Nie mogem
wzia
c wszystkich znakw naraz. I oto cud: to, co mwie, rznicuje sie, zupenie
jak drzewo, ktre na poczatku
byo czyms prostym nasieniem, a nasiono nie
jest bynajmniej miniaturowym drzewem a potem rozwijajac
sie w czasie wyksztaca konary i korzenie. Tak samo jest z czowiekiem. Jezeli dam mu cos tak
318
prostego, co moze uniesc nawet jedno zdanie, moja moc nad nim zrznicuje sie
i przeksztace jego istote, a on bedzie odtad
inny i w swietle ksiez yca, i w domu,
i w miosci.
Dlatego twierdze, z e obraz, jezeli jest obrazem prawdziwym, jest pojemny jak
kultura i obejmie cie bez reszty. I nie zdoasz nawet okreslic, jak daleko siega jego
wadza.
A przeciez siec upleciona z linii napiec moze sie okazac dla ciebie za saba.
I jej dziaanie wyczerpie sie juz na koncu stronicy. Sa bowiem nasiona, ktrych
zdolnosc kiekowania wygasa bardzo szybko, i sa istoty ludzkie, ktrym brak zapau. Od ciebie jednak zalezao, czy zakiekuja, i ty moges zbudowac z nich nowy
swiat.
*
CXXXVII
Nie zapominaj, z e zdanie jest czynem. Jezeli chcesz mnie nakonic do dziaania, nie szukaj argumentw. Czy sadzisz,
Biedaczka nie
zdoa nawet odzyskac mez a, stajac
sie znw taka, jaka kocha, bo juz jej nie kocha.
Widywaem nieszczesne, poslubione wsrd lamentw i lamentujace
w przeddzien
rozwodu. Ale teraz mez a doprowadzao to tylko do furii.
Moze odzyskaaby go, gdyby potrafia w nim obudzic znw tego czowieka,
ktry ja niegdys kocha. Ale musiaaby miec w sobie cos z twrczego geniuszu,
ktry by natchna
czowieka, tak jak ja moge kogos natchna
c umiowaniem morza,
az stanie sie budowniczym statkw. Wtedy znw wzrosnie drzewo, ktre rosnac
bedzie sie rznicowac. A wtedy czowiek nawet lamentu bedzie czeka z upragnieniem.
Zeby
zbudowac miosc do mnie, powouje w tobie do z ycia kogos, kto jest
mnie przeznaczony. Nie bede ci mwi o cierpieniach, bo wzbudze tylko wstret.
Nie bede robi wyrzutw: zirytuja cie, i susznie. Nie bede wymienia powodw,
dla ktrych masz mnie kochac, bo nie ma po temu z adnych powodw. Powodem
miosci jest miosc . Nie bede sie tez stara uchodzic za takiego, jak bys sobie
z yczya. Gdyz takiego juz sobie przestaas z yczyc. Gdyby byo inaczej, wcia
z
jeszcze bys mnie kochaa. Ale podniose cie w gre dla mnie. A jesli bede mia
dosc siy, pokaze ci krajobraz, ktry sprawi, z e staniesz mi sie przyjacielem.
Poczuem jakby nz w sercu, kiedy kobieta, o ktrej zapomniaem, spytaa:
Czy syszysz dzwon, ktry zgubies, a on wcia
z dzwoni dla ciebie?
*
320
ojciec powiada do syna: Idz do studni i napenij ten dzban; albo kapral mwi do z onierza: O pnocy obejmiesz straz. . . Ale zawsze tez wydawao mi
sie, z e w tych sowach nie ma nic tajemniczego i z e podrznikowi nie znajacemu
jak sa zwiazane
z codziennym z yciem, wydayby sie czyms rwnie normalnym i bez reszty zrozumiaym jak to, co dzieje
sie w mrowisku. Ja takze, obserwujac
pojazdy, budowle, opieke nad chorymi, rzemioso i handel w moim miescie, wszystko to oceniaem jako dzieo zwierzecia,
moze tylko smielszego, bardziej pojetnego i wynalazczego od pozostaych; ale
jednoczesnie i z nie mniejsza oczywistoscia widziaem, z e obserwujac
te zwyke
czynnosci czowieka, jeszcze go nie widze caego.
Byy bowiem rzeczy niewytumaczalne prawami mrowiska, wymykajace
mi
sie, jezeli nie pojmowaem sensu sw. Oto na przykad na placu targowym ludzie
siedzacy
w krag
suchali bajarza, a on, jezeli by uzdolniony, mgby skonczyc
mwic, wstac nagle i podpalic miasto, a oni poszliby za nim.
Widziaem takze, jak tum spokojnych ludzi, porwany gosem proroka, spieszy w slad za nim, gotowy na caopalenie w ognistym piecu wojny. Wystarczao,
aby sowa, ktre sa zazwyczaj jak plewy ulatujace
z wiatrem, podziaay z nieodparta moca, a tum odrzuca obyczaje mrowiska i gotw na smierc stawa sie jak
pozar.
Gdyz ludzie wracajacy
potem do domw byli przemienieni, i wydawao mi
sie, z e aby uwierzyc w magiczne dziaanie, nie trzeba go szukac w bekocie czarownikw, bo do moich uszu dochodziy oto sowa czarodziejskiej mocy, zdolne
oderwac mnie od rodzinnego domu, pracy, przyzwyczajen i sprawic, z e zapragne
smierci.
Dlatego tez za kazdym razem z uwaga suchaem przemwien, jakze skutecznych, ludzi, ktrzy niczego nie tworzyli, i staraem sie poja
c tresc ich przekazu.
Gdyz nieistotne jest to, co wypowiadane. W takim przypadku kazdy by by wielkim poeta. I kazdy byby prowodyrem mwiac:
Idzcie za mna do ataku, a zapach
prochu. . . Ale sprbuj tak przemawiac, a ludzie sie rozesmieja. Podobnie, jesli
bedziesz gosi potrzebe dobra.
Suchajac
jednak, jak niektrym udaje sie przemienic czowieka, i proszac
Boga, aby mnie oswieci, nauczyem sie po trochu rozpoznawac wsrd sw jak
plewy rzadki przekaz ciez ki jak ziarno.
CXXXVIII
jednak stad
wniosku (co byoby wrecz gupie), z e jakosc pozywienia jest sprzeczna z jakoscia szczescia, a jedynie ten, z e tam, gdzie dbr jest wiecej, tam i wieksza
szansa, z e ludzie biednie pojma charakter swojej radosci: moze sie wtedy wydawac, z e istotnie rodza ja przedmioty, a przeciez radosc jest dana ludziom tylko
poprzez sens, jakiego nabieraja przedmioty waczone
niewatpliwie
wielkosc w sposb jeszcze doskonalszy, podobnie jak z instrumentu wielostrunowego mozna wydobyc bogatsze dzwieki niz z instrumentu o jednej
322
strunie. Podobnie tez nie drewna kosztowne, materie, napoje i potrawy nadaway
swietnosc paacowi mojego ojca, gdzie kazdy krok by peen znaczenia.
Ale tak tez jest ze zotymi ozdobami, ktre nic nie sa warte pki zamkniete
w skarbcu, ale nabieraja znaczenia, gdy wydobyte ze skrzyn zostana rozmieszczone w nowym domu, ktrego oblicze beda upiekszay.
CXXXIX
Bogactwa nie maja bowiem dla nich z adnej wartosci, pki nie zostana
waczone
325
CXL
Jezeli odwoasz sie do z andarmw i im zlecisz budowanie swiata, chocby najdoskonalszego, ten swiat w ogle nie powstanie, gdyz nie miesci sie w roli ani
w mozliwosciach z andarma ozywiac twoja religie. W jego naturze nie miesci sie
ocenianie ludzi, ale wyacznie
z okreslonego kodeksu, jak na przykad nakaz pacenia podatkw czy zakaz okradania bliznich, czy poszanowania takiego lub innego przepisu. To natomiast, z e czowiek
jest taki, a nie inny, z e wieczorny posiek w gronie rodzinnym ma taki, a nie inny
charakter, wyznaczaja rytuay spoeczne, pola napiec i ich linie.
Zandarma
nie widzi sie w ogle. Jest jak mur, jak rama i szkielet. Nie ma z nim
kontaktu i jest on rwnie bezlitosny jak fakt, z e noca czowiek pozbawiony jest
sonca, albo z e aby przebyc morze, musisz czekac nadejscia statku, albo z e jesli
nie ma drzwi po lewej stronie, musisz pjsc na prawo. Wszystko to po prostu jest
takie, a nie inne.
Moze jednak obdarzysz go donioslejsza rola i zlecisz oceniac ludzi (do czego nikt na swiecie nie jest zdolny) i tropic zo wedle jego wasnej oceny, zamiast
obserwowac ludzkie czyny, co lezy w jego kompetencjach. Wtedy poniewaz
nic na swiecie nie jest proste, a ludzkie mysli sa zmienne oraz trudne do sformuowania i w istocie nie istnieja przeciwienstwa pozostana na wolnosci i dojda
do wadzy wyacznie
ci, ktrych przemozny wstret nie zniecheci do tak karykaturalnego z ycia. Byby to bowiem ad, postawiony ponad z arliwoscia drzewa, ad,
ktry zamierzaja wprowadzic logicy, a nie ad drzewa, ktre sie rodzi z ziarna.
W istocie przeciez ad jest wynikiem z ycia, a nie jego przyczyna. ad jest znamieniem silnej spoecznosci, ale nie geneza jej siy. To z ycie, z arliwosc i da
zenie
ku czemus rodza ad. Ale ad nie rodzi ani z ycia, ani z arliwosci, ani da
zenia ku
czemukolwiek.
A wtedy tylko ludziom o pospolitych duszach bedzie sie wydawao, z e wzrastaja;
przyjma tandetne idee rodem z z andarmskiego formularza i wymienia tresc
swoich dusz za podrecznik postepowania. Pamietaj: nawet wzniosy obraz czowieka i szlachetny cel stanie sie pody i gupi, jezeli z andarm bedzie go gosi.
Albowiem rola z andarma nie jest niesc kulture, ale zabraniac pewnych okreslonych czynw nie rozumiejac
nawet dlaczego.
326
CXLI
Codzienne z ycie dao mi nieodparta pewnosc , z e produkowanie i konsumowanie jest (jak w przypadku paacowych kuchni) nie tyle najwazniejsze, ile najpilniejsze; chciaem wiec, aby to przekonanie odbio sie jakos w moich zasadach
postepowania. Kategoria rzeczy pilnych nie na wiele jest przydatna i mgbym
rwnie dobrze oswiadczyc: Czowiek to ten, co jest cos wart tylko wtedy, kiedy
jest zdrowy. . . , po czym wydedukowac z tego cywilizacje, w ktrej w mysl
tej zasady lekarz osadzaby
czyny i mysli ludzkie. Ale i tu sam sie przekonaem, z e zdrowie jest tylko srodkiem, a nie celem, i chciabym, aby ta hierarchia
rwniez znalaza odbicie w moich zasadach. Jesli nie jest to bowiem zasada absurdalna, trzeba sie liczyc z tym, z e pociagnie
330
CXLII
c rozmiarom jego brzucha wartosci ludzkich uczuc, wiedzy, namietnych radosci, choc nie wpadajac
w z adna sprzecznosc ani wykrety
chciabym mu zarazem dac mozliwie duzo; podobnie zreszta ci, co sie interesuja rozmiarami jego brzucha, twierdza, z e nie zamierzaja lekcewazyc ducha.
Albowiem kapitalny wybr dotyczy oblicza, a ono, jesli bedzie miec potrzebna sie, rozwinie sie jak roslina z ziarna i uksztatuje caa reszte. Miosc morza
bowiem nieuchronnie przeksztaci sie w budowanie statkw.
Wydaje mi sie takze, z e nie suma wiadomosci jest najwazniejsza rzecza, bo
nie na tym polega nauczanie i wychowanie, i nie stwierdziem wcale, aby jakosc
czowieka wyznaczaa suma idei, ktrymi sie karmi; wyznacza ja jakosc tego narzedzia, ktre pozwala wiadomosci nabywac.
Tworzywo bedzie zawsze to samo i z aden jego element nie jest do pogardzenia, ale z tego samego tworzywa mozna stworzyc bardzo rzne oblicza.
Niektrzy beda zarzucac wybranemu obliczu, z e zostao dobrane dowolnie
i poddaje czowieka narzuconej mu woli, na przykad kaze mu umierac dla zdobycia jakiejs niepotrzebnej nikomu oazy pod pretekstem, z e sam podbj jest czyms
pieknym; tym ludziom odpowiem, z e wszelkie usprawiedliwianie jest bezpodne,
poniewaz to oblicze moze wspistniec z wszystkimi innymi, rwnie prawdziwymi, i z e w gruncie rzeczy walczymy w imieniu bogw, ktrzy sa jedna wybrana
struktura tych samych wcia
z elementw.
Dzielic nas bedzie tylko objawianie sie i ukazywanie archaniow. Sa to, moim zdaniem, efekty rodem z podrzednego teatrzyku, gdyz jesli Bg jest do mnie
podobny i ukazuje mi sie, nie jest juz Bogiem, jesli zas jest Bogiem, moze byc poznawalny dla mojego ducha, nie zmysw. Jezeli zas jest poznawalny dla mojego
ducha, rozpoznam Go tylko poprzez odczute wzruszenie, jak to jest w przypadku
piekna swiatyni.
ne ognia prowadzi wyczucie doni, a ogien jest dla niego poznawalny tylko przez
odczuwane zadowolenie. (Moge jeszcze powiedziec, z e poniewaz Bg wywid
mnie z siebie, sprowadza mnie do Niego z powrotem jakas sia cia
zenia.) I cedr
dlatego sie rozwija, z e jest zanurzony w soncu, choc nie pojmuje znaczenia sonca.
Albowiem wedle sw jedynego prawdziwego geometry a mojego przyjaciela
wydaje mi sie, z e nasze struktury cos musza przypominac, poniewaz nie ma daja
cych sie wytumaczyc czynw, ktre prowadziyby ku tym nieznanym studniom.
I jesli nieznane sonce, ktre narzuca swoje prawa w swiecie moich czynw, nazywam bogiem, prawda sprawdzi sie tu skutecznoscia nazwania.
Dzisiejszego wieczora spogladam
ludzkie czyny nie znajdujesz w nich nic poza szukaniem interesu i szczescia albo
praca rozumu, jestem odpowiedzialny za to, ku czemu naprawde zmierza ono pod
wygwiezdzonym niebem.
*
Bo ludzie w istocie nie wiedza, jaki kierunek obrali, kiedy szukaja, jak im
sie zdaje, swego interesu lub szczescia, albo kiedy kieruja sie rozumem; nie maja
pojecia, z e rozum, szukanie szczescia lub interesu w zaleznosci od krlestwa,
ktremu sa poddane, zmieniaja i forme, i sens.
I z e w moim krlestwie interes jest jakims uskrzydleniem, takim jak dla dziecka bawic sie w najbardziej podniecajac
a gre. Szczescie to przemieniac sie
332
prawa.
W wojsku rozum to wojskowy regulamin, ktry ustala takie, a nie inne zwiazki
Ale ta wiez , ten dzwiek, ktry poniesie sie w nieskonczone echa, jest mj
wasny, jeden i wykraczajacy
poza argumentacje.
*
Oto lezy przed toba jajko. Ale nadchodzi moment, w ktrym wychodzi z niego kobra i twoja sytuacja
zmienia sie gwatownie.
W czasie budowy masz robotnikw i zozone kamienie. W uozonych kamieniach jest pewna logika. Ale nadchodzi moment otwarcia swiatyni
i czowiek zostaje przemieniony. Caa jego sytuacja staje sie z gruntu inna.
A jesli rzuciem w czowieka ziarno kultury, trzeba mi wiecej czasu niz jedno z ycie ludzkie, z eby puscia gaezie, liscie i daa owoce. I nie mam zamiaru
codziennie odmieniac oblicza, bo wtedy nic sie nie narodzi.
To wielki bad
wierzyc w trwanie rwne jednemu z yciu ludzkiemu. Przede
wszystkim komu lub czemu przekaze siebie umierajacy?
CXLIII
I tak oto nabieraem coraz mocniejszego przekonania, z e ludzi nie trzeba suchac, ale ich rozumiec. Patrze na miasto w dole i widze, jak mao swiadomi sa go
ludzie. Uwazaja sie za budowniczych, murarzy, z andarmw, tkaczy, sadz
a, z e szukaja swojego interesu albo szczescia, ale nie czuja w sobie miosci, podobnie jak
nie czuje w sobie miosci czowiek krzataj
acy
sie po domu, pochoniety codziennymi kopotami. Za dnia dochodzi do ktni mazenskich. Ale noca ten, co sie
kci, odnajduje w sobie miosc . Bo miosc jest silniejsza od sw rzucanych na
wiatr. I czowiek zamyslony, siada w oknie, pod wygwiezdzonym niebem, i czuje sie znw odpowiedzialny za tych, co spia, za chleb, ktry trzeba zdobyc, za
sen z ony, lezacej
tuz, tak kruchej, delikatnej i nietrwaej. Miosc nie wyraza sie
w myslach. Miosc jest.
Ale jej gos mwi tylko w ciszy. Tak samo, gdy chodzi o dom rodzinny czy
miasto, czy krlestwo. Niech zapadnie prawdziwy spokj, a wtedy czowiek ujrzy
swoich bogw.
I nikt nie rozpozna dnia, w ktrym mu przyjdzie umrzec. A sowa mwiace
o miescie inaczej niz poprzez pryzmat jego interesw lub szczescia, wydadza mu
sie pene kiepskiego patosu, bo nie bedzie wiedzia, z e jego interesy i szczescie
zrodzio wasnie miasto. Skromne sowa na oznaczenie wielkich rzeczy.
Ale jesli spojrzy na miasto z lotu ptaka i cofnie sie w czasie sledzac
jego losy,
poprzez zamet, egoizm, ludzkie podniecenie dojrzy powoli i spokojnie pynacy
statek. Wrciwszy wstecz poprzez kilka stuleci, zobaczy, niby bruzde na wodzie,
ludzkie slady pozostawione w poezji, w kamiennych rzezbach, teoriach naukowych i swiatyniach,
dotad
jeszcze wynurzajacych
sie z piasku. Codziennosc zatrze sie i zniknie. I zrozumie, z e to, co ludzie nazywali interesami albo gonitwa za
szczesciem, byo tylko nedznym odbiciem wielkich spraw.
Czowiek, o ktrym mwiem, bedzie szed naprzd.
Podobnie z armia, ktra rozbia obozowisko. Jutro rano, w palacym
jak ogien
piaszczystym wichrze, rzuca ja na wroga. Wrg stanie sie dla mojej armii jak tygiel, w ktrym wytapia sie kruszec. Popynie krew, a tysiaczne
jednostkowe, nagle
unicestwione szczescia znajda swj kres w jednym bysku szabli, tysiace
jednost-
334
kowych interesw nagle zginie bez sladu. A przeciez moje wojsko nie zbuntuje
sie, gdyz wchodzi tu w gre nie los jakiegos czowieka, ale los czowieka.
Wiem, z e ci ludzie godza sie jutro umrzec: a przeciez kiedy wieczorem, ogarniety cicha mioscia, chodze pomiedzy obozowymi ogniskami i sucham ludzkich
rozmw, nie usysze gosu czowieka, ktry godzi sie na jutrzejsza smierc.
Tu ludzie beda z artowac z czyjegos krzywego nosa. Tam kcic sie o c wiartke miesa. Gdzie indziej garstka siedzacych
z agle i kujacych
gwozdzie, ale nie dostrzeges, poniewaz wzrok masz kiepski i patrzysz z nazbyt bliska,
statku w jego majestacie.
CXLIV
staosc : tych, ktrzy nie zmyslali i nie odrzekali sie od tego, co byo oczywista prawda.
Ci natomiast, ktrzy odrzekali sie swoich czynw i kamali, pozostali na wolnosci. Bo zapamietaj moje sowa: niezaleznie od kultury z andarma i twojej wasnej, jesli z andarm otrzyma prawo wydawania sadw,
CXLV
Jestem juz zmeczony sowami, ktre sie przedrzezniaja wzajemnie i nie wydaje mi sie bynajmniej absurdem w przymusie szukac swobody.
A takze w walorach wojennej odwagi waloru miosci.
A takze wsrd ascezy szukac luksusu.
I w zgodzie na smierc radosci z ycia.
W hierarchii szukac rwnosci, ktra bym nazwa przymierzem.
W odrzuceniu dbr najlepsze tych dbr spozytkowanie.
W bezgranicznym oddaniu krlestwu osobistej godnosci.
Jesli opowiadasz sie za czowiekiem pojedynczym, powiedz mi, jaki on jest?
Ja widziaem tredowatego.
Jesli opowiadasz sie za spoeczenstwem dostatnim i wolnym. Powiedz mi,
jakie ono jest? Ja widziaem moich Berberw.
CXLVI
krlestwie widzicie formowanie czowieka wedug innego niz wasz modelu, i bedzie to czowiek, ktry inaczej
czuje, inaczej mysli, kocha, skarzy sie i nienawidzi, zapytujecie, dlaczego odmienia sie i psuje czowieka. W tym tkwi twoja sabosc . Nie uchronisz swiatyni
przed
zniszczeniem, jezeli nie bedziesz wiedzia, z e architektura to rzecz krucha i z e jest
zwyciestwem czowieka nad natura. I z e caa budowle podtrzymuja belki, przypory, filary i uki.
I nie pojmujesz wiszacej
nad toba grozby, bo w cudzym dziele widzisz tylko
skutek chwilowego pobadzenia,
z wiatrem nie czuje go, i kamien wypuszczony z reki nie czuje cia
zenia.
Dlatego tez i ty nie widzisz cia
zacego
CXLVII
W ksiegach ksia
ze cych studiowaem przepisy sporzadzane
okreslony ceremonia ofiarny, odkrywaem pewien niepowtarzalny smak i jakby aromat, pewien okreslony sposb kochania i nienawidzenia, bo
miosc i nienawisc sa w kazdym przypadku inne. Miaem zatem prawo pytac
o przyczyny: Jak to sie dzieje, z e rytua, ktry wydaje sie pozbawiony zwiazku
zaciskajac
usta i mruzac
oczy, kiedy dochowali sie dosc dugich paznokci; inni
natomiast zachowywali sie tak samo pokazujac
odciski powstae na ich doniach
od pracy. Znaem tez ludzi, ktrzy oceniali swoja wartosc wedle wagi zota nagromadzonego w piwnicy, co mogoby sie wydawac obrzydliwym skapstwem,
pki
nie poznamy innych przeadowanych duma i niezmiernie zadowolonych z siebie,
jesli bez z adnego celu wtoczyli kamien na wysoka gre.
Stwierdziem jednak niezbicie, z e te usiowania byy chybione, gdyz z jednej paszczyzny na druga nie da sie przejsc przy pomocy dedukcji; byo to wiec
rwnie absurdalne jak zachowanie gaduy, ktry razem z kims podziwiajac
jaka
s
rzezbe, prbuje poprzez linie nosa albo wymiary ucha wyjasnic mu przekaz dziea
sztuki na przykad melancholie swiatecznych
stworzenia; tymczasem trzeba byo przeciwnie wyjasniac wstepowanie wzwyz tego, co mineralne, poprzez wzrastanie drzewa, ukad kamieni
poprzez pragnienie ciszy, strukture linii poprzez przemozna melancholie i ceremonia - poprzez charakter duszy, ktra jest jedna i niewyrazalna w sowach;
poniewaz wasnie po to, aby ja poja
c, zapanowac nad nia i utrwalic jej wartosci,
powstay swego rodzaju sida pewien okreslony ceremonia.
W modosci polowaem na jaguary. Kopaem w tym celu doy, z jagnieciem
na dnie, najezone ostrymi palami i pokryte trawa. Przychodzac
o swicie, znajdowaem wgebi ciao jaguara. Znajac
bowiem zwyczaje jaguara, czowiek moze
wymyslic taki d z jagnieciem, ostrymi palami i pokryty trawa. Jezeli mu jednak
polecic zaprojektowanie dou bez podstawowej znajomosci dotyczacej
zwierzecia, nic nie wymysli.
Dlatego o prawdziwym geometrze a moim przyjacielu mwiem, z e jest to
ktos, kto czuje jaguara i wymysli puapke na niego. Choc nigdy tego zwierza nie
widzia. Natomiast komentatorzy geometry zrozumieli, co maja robic, poniewaz
pokazano im schwytanego jaguara: ale oni widza swiat w perspektywie pali na
dnie puapki, jagniat
i trawy oraz innych elementw konstrukcji i maja nadzieje,
z e logicznie rozumujac
dojda w ten sposb do prawdy. Ale do prawdy nie dochodza. I brna w swojej jaowej dziaalnosci az do dnia, kiedy pojawi sie ktos, kto
czuje jaguara, jeszcze zanim go zobaczy, i zrozumie, jak go schwytac, i pokazuje
to im. A prowadzi ich przy tym w jakis tajemniczy sposb droga, ktra jest jakby
droga powrotna.
Takim geometra by mj ojciec, ktry ustanowi ceremonia, majacy
pojmac
w swoja siec czowieka. A takze ci, ktrzy gdzie indziej lub kiedy indziej ustanawiali inne ceremoniay, majace
pojmac innych ludzi. Ale potem nadeszy czasy
341
gupich logikw, historykw i krytykw. Oni zas patrza na ceremonia i nie moga
z niego wydedukowac obrazu czowieka, poniewaz wydedukowac go istotnie nie
mozna; po czym w imie sw lekkich jak plewy na wietrze, ktre nazywaja rozumem, w przypadkowy sposb rozkadaja elementy stanowiace
puapke, niszcza
ceremonia i czowiek nie moze juz zostac pojmany.
CXLVIII
brame
wjazdowa ocieniona listowiem. Tutaj droga sie rozwidlaa, bo jedno rozgaezienie byo juz wewnetrzna droga prywatnej posiadosci. Wtedy wasnie, w czasie
tej powolnej pielgrzymki, kiedy mj kon potyka sie na wybojach albo naciaga
cugle, chwytajac
niska trawe wyrosa pod murem, przyszo mi do gowy, z e delikatne krzywizny drogi, okazywany przez nia szacunek, niespiesznosc i czas tracony jakby na rozkaz jakiegos rytuau lub przepisw krlewskiego apartamentu,
tworzyy zarys ksia
ze cej twarzy; i z e wszyscy, ktrzy droga jechali, na trzesacych
bryczkach czy koysani na grzbiecie powolnych osiokw, c wiczyli sie bezwiednie w miosci.
CXLIX
na czowieka przemoznie.
Gdyz z yje on wewnatrz
krlestwa, ktre nie dotyczy rzeczy, ale sensu rzeczy.
Natomiast pazdziernikowe sonce jest czyms tak szczeglnym, z e niezbyt
bedzie mi pomocne.
Wzbogace natomiast czowieka, jezeli go wycwicze tak, aby posugujac
sie tymi samymi sowami, budowa rznorodne puapki, nadajace
sie do rznych celw.
Tak na przykad jesli pozna on takie wezy na sznurze, ktre beda przydatne i na
sida lisie, i do obsugi statkw z aglowych, tak aby dobrze chwytay wiatr. Ale
podobnie i z efektami zdan wtraconych,
344
Zdobyc swiadomosc stwierdza takze wcale nie znaczy nabyc pewnego zasobu przypadkowych pojec i kazac im spokojnie czekac. Nie wiadomosci
maja istotne znaczenie, gdyz one suza tylko tak jak przedmioty i narzedzia przydatne w danym zawodzie w budowaniu mostw, wydobywaniu zota albo nauczaniu jesli tego zajdzie potrzeba jak daleko lezy jedna stolica od drugiej.
Ale zasb formu nie stanowi czowieka. Zdobyc swiadomosc , to rwniez nie tyle,
co wzbogacic sownictwo. Zwiekszenie jego zasobu ma na celu wyacznie
nadac
sowu wieksza precyzje dzieki zestawieniu na przykad rznych form zazdrosci.
Ale dopiero jakosc stylu bedzie gwarancja jakosci dziaania. W przeciwnym razie
streszczenia przemyslen nie na wiele sie zdadza. Wole suchac o pazdziernikowym soncu, bo przemawiajac
do oczu i do serca dziaa to silniej na mnie niz
jakies nowe sowo. Kamienie sa wpierw kamieniami, potem kiedy juz tworza pewien ukad kolumnami, a ukad kolumn stanie sie katedra. Ale czowiek
otrzymuje coraz szersze ukady za sprawa geniuszu architekta, ktry je dobiera
dla coraz ambitniejszych zamysw wyrazajacych
za
swiecidekami. I nie powstrzymasz go na tej drodze. Bedzie sie upaja pustym
wielosowiem. A ty, jak slepy, bedziesz sie zapytywa: jak to sie stao, z e moja cywilizacja zamiast go podniesc , doprowadzia dzikusa do degeneracji wyzwalajac
marszczy czoo
i zaczyna rodzic sie do czowieczenstwa.
Naucz wiec najpierw prostaczka gramatyki i uzycia czasownikw oraz dopenienia. Naucz go dziaac, zanim mu zlecisz kierunek dziaania. A wtedy zobaczysz, jak ci, ktrzy nadto haasuja, jak to sie mwi, z ongluja ideami, az sie staja
meczacy
odkryja nagle milczenie.
Tylko ono jest znakiem wielkich wartosci.
CL
logicy, historycy i krytycy akceptuja w swiecie tylko to, co daje sie uja
c w zdania. Wydaje mi sie, z e may czowieczek zaczynajacy
sie dopiero uczyc jezyka wprawia sie po omacku i chwyta
tylko cienka bonke swiata. Bo cay swiat jest ogromnym ciez arem.
Ci ludzie natomiast potrafia wierzyc tylko w w may swiatek, ktry ogarniaja
ich mysli, tanie jak jarmarczne swiecideka.
346
CLI
myslec
o terazniejszosci. Tak samo budowac statek to wyacznie
wpajac umiowanie
morza.
*
Bo nie ma i byc nie moze jezyka logiki, ktry by zapewni tworzywo temu, co dla ciebie najwazniejsze, i ktry by tym tworzywem rzadzi;
ani by wyjasni krlestwo drzewami i grami, miastami i rzekami, ani marmurowa rzezbe
liniami i formami nosa, brody i uszu; ani skupienie odczuwane w katedrze
kamieniami, ani ojcowizne jej czesciami skadowymi, ani, najprosciej, drzewo
sokami mineralnymi. (A tyrania bierze sie stad,
z e usiujac
zrealizowac niemozliwosc , irytujesz sie niepowodzeniem, obrzucasz wyrzutami innych i stajesz
sie okrutny.)
Nie moze tu byc mowy o jezyku logiki, poniewaz nie ma takze logicznych
zwiazkw.
wie, co z niej ulepi. Nie jest zadowolony, wiec uciskaja kciukiem z lewej strony.
Potem zgniata w d. A twarz wyaniajaca
sie z gliny coraz bardziej zadowala
w nim to pragnienie, ktre nie ma imienia, ale ktre go przepenia. I coraz bardziej
przypomina cos, co wcale nie jest twarza. I nawet nie wiem, co oznacza w tym
przypadku sowo przypominac. Oto ulepiona z gliny twarz, otrzymawszy jakies
niewyrazalne podobienstwo, zostaje wyposazona w moc przekazania tobie tego,
co byo natchnieniem rzezbiarza. Dostaes sie w moc jakiejs wiezi, ktrej on by
poddany.
Albowiem ten czowiek nie rozumem tworzy, ale duchem. I dlatego twierdze,
z e nie rozum swiatem rzadzi,
ale duch.
CLII
Powiedziaem juz wczesniej: nie chodzi o to, aby miec slepo posusznych niewolnikw, gdyz ludzie maja przerzne poglady.
Nie, z eby byli w swoich pogla
dach zmienni, ale ich wewnetrzna prawda nie znajduje w sowach zadowalajacego
351
inny zastapi
go bez trudu, gdyz nie by naprawde potrzebny. Zeby
cie kochac,
musze wiedziec, gdzie jestes i kim jestes.
Jezeli uratowaem cie wyciagaj
ac
z morza, bede cie tym wiecej kocha, bo
jestem odpowiedzialny za twoje z ycie. Albo jesli czuwaem przy tobie i pielegnowaem w chorobie, albo jezeli jestes moim starym suga, ktry trwa przy mnie jak
wierna lampa, albo strzem moich stad. Wybiore sie do niego sprbowac koziego
mleka. Ja od niego otrzymam cos, on bedzie dajacym.
blem.
CLIII
Gdyz w oborach, na polach i nad brzegami wd dalej toczyo sie z ycie. Ryczay cielace
sie jawki. Z bagien wzbijay
sie pijane mioscia gosy z ab. Syszaem takze odgosy rzezi, gdyz chrypia cietrzew schwytany przez lisa i beczaa koza przeznaczona na ludzki posiek. A czasem jakis drapieznik jednym rykiem narzuca caej okolicy milczenie, zamieniajac
niepokoju ludzi, ktrzy przekazuja tez troche siebie z pokolenia na pokolenie. Dniem
353
i noca, w miastach i wsiach trwa jakby niepojete rozdzieranie ciaa, jakby sama
jego tkanka rwaa sie i zablizniaa; i poczuem w sobie, tak jakbym odczu rane,
powolny, nieustanny proces przemiany.
Ale przeciez ludzie, powiadaem sobie, z yja nie przedmiotami, ale ich sensem
i musza sobie przekazywac jakies haso.
I dlatego, ledwo narodzi sie dziecko, juz troszcza sie, aby sie nauczyo uzywac
mowy, co jest jakby wtajemniczaniem w tajemny system klucz do skarbca.
Toruja wiec drogi przesaniu, ktre mu dostarczy mnstwa cudownych bogactw.
Ciez kie a kruche, i trudne do wyrazenia jest bowiem zebrane ziarno, ktre jedno
pokolenie podaje drugiemu.
Jaka wesoa ta wioska. Jaka wzruszajaca
chata. Ale co pocznie na pustyni
nowe pokolenie, jezeli obejmie te domy, nieswiadome niczego wiecej, tylko tego, jak je uzytkowac? Jezeli chcesz, z eby twoi spadkobiercy znajdowali rozkosz
w grze na jakims instrumencie, musisz ich nauczyc sztuki muzykowania. A jesli
chcesz, z eby byli ludzmi i z ywili ludzkie uczucia, musisz ich nauczyc, aby pod
rznorodnoscia przedmiotw odczytywali oblicze domu, ojcowizny i krlestwa.
W przeciwnym razie nowe pokolenie bedzie obozowac jak plemie barbarzyncw w zajetym miescie. A jaka barbarzynska radosc dadza im odziedziczone skarby? Nie beda nawet umieli zrobic z nich uzytku, nie posiadajac
klucza twojej
mowy.
Dla tych, co odeszli w smierc, wioska, gdzie wszystko miao swoje znaczenie:
mury i drzewa, studnie i domy, bya jak harfa. Kazde drzewo miao swoja odrebna historie. Kazdy dom -odrebne obyczaje. I kazdy mur by inny, bo inne kry
tajemnice.
Wiec przechadzka bya jak kompozycja muzyczna, bo kazdy krok przynosi
taki dzwiek, jakiego czowiek szuka. Ale obozujacy
barbarzynca nie potrafi sprawic, aby wioska spiewaa. Nudzi sie, a napotykajac
zakazy wchodzenia, burzy
mury i rozrzuca napotkane przedmioty. Mszczac
sie na instrumencie, na ktrym
nie potrafi grac, podkada ogien, aby pozar da mu przynajmniej troche blasku.
Potem, zniechecony, zaczyna ziewac. Bo z eby blask by czyms pieknym, trzeba
przynajmniej znac to, co sie pali. Tak jak pali sie swiece na ofiare bogu. Ale nawet pomien ogarniajacy
ludzkie domy nie przemwi do barbarzyncy, poniewaz
nie bedzie pomieniem ofiarnym.
Dreczy mnie obraz pokolenia, ktre zamieszkao jak intruz w cudzej skorupie. I wydawao mi sie, z e podstawowa rzecza w moim krlestwie sa rytuay nakazujace
czowiekowi, aby przekazywa innym swoje dziedzictwo albo je przyjmowa. Potrzebni mi sa mieszkancy, a nie koczownicy, przychodnie znikad.
354
winobrania, poczatku
wojny albo pokoju.
I dlatego wymagam, abys wychowywa dzieci tak, by stay sie do ciebie podobne. Nie adiutant przekaze im dziedzictwo, ktrego nie znajda w podreczniku.
Choc inni zamiast ciebie moga im przekazac zasb twoich wiadomosci i podstawowych wyobrazen, to jesli zostana odciete od ciebie, utraca to, co niewyrazalne
i czego nie ma w podrecznikach.
Wiec buduj dzieci na twj obraz, azeby nie musiay potem snuc sie bezradosnie po kraju, ktry bedzie dla nich pustym obozowiskiem, a nie znajac
klucza do
skarbca, zaprzepaszcza jego skarby.
CLIV
CLV
Dziwisz sie sile moich rytuaw albo wiejskiej drogi, o ktrej mwiem. Ale
dziwiac
sie, chyba jestes slepy.
Popatrz na rzezbiarza: nosi w sobie cos niewyrazalnego. Bo to, co jest wasciwoscia czowieka, a nie szkieletu czowieka przeszosci, zawsze jest niewyrazalne. I rzezbiarz lepi w glinie, z eby to przekazac innym.
Idac
minae
s moze jego dzieo, spojrzaes na twarz, moze zuchwaa, a moze
melancholijna, i poszedes dalej. Ale nie byes juz ten sam. Byo to nawrcenie,
chocby nieznaczne nawrcenie, to znaczy jakis zwrot i obranie nowego kierunku
na krtki czas prawdopodobnie, a jednak zwrot.
Tamten czowiek odczuwa cos, co nie dawao sie wypowiedziec, i dotknieciem palcw nada ksztat glinie. Potem umiesci te brye na twojej drodze. I jezeli
poszedes ta droga, w tobie teraz zagoscio jego niewypowiedziane uczucie.
Nawet jezeli pomiedzy gestem jego doni i twoim przyjsciem upyneo sto
tysiecy lat.
CLVI
Kiedy po raz pierwszy odczulismy, czym jest pragnienie wody, w porze najwiekszej spiekoty, pojawi sie naszym oczom miraz. W spokojnych wodach przegladao
sie jakies miasto o geometrycznym, czystym zarysie. Ktos oszala i z krzykiem rzuci sie biegiem w kierunku ujrzanego obrazu. Zrozumiaem, z e ten krzyk
wstrzasn
a
reszta, tak jak krzyk odlatujacej
dzikiej kaczki porywa do lotu wszyst
kie pozostae. W slad za nawiedzonym gotowi byli teraz wszyscy biec ku miraz owi, ku nicosci. Celna kula z karabinu poozya go na miejscu. Trup by tylko
jeden i jakos nas to uspokoio. Ktrys z moich z onierzy zapaka.
Co ci? spytaem. Myslaem, z e pacze nad zabitym.
Ale on zobaczy na ziemi jeden z tych wyschych szkieletw i paka nad niebem, w ktrym zabrako ptakw.
Kiedy niebo traci swj puch powiedzia niebezpieczenstwo zagraza
i ludzkim ciaom.
*
Wyciagn
elismy z wnetrza studni spuszczonego w nia czowieka: zemdla, ale
zda
zy nam pokazac gestem, z e studnia jest sucha. Istnieja bowiem pod ziemia
jakby sadzawki sodkiej wody, ktra w ciagu
lat spywa powoli ku studniom
w pnocnej czesci kraju. Staja sie one wtedy, jak krew, z rdami z ycia. Ale ta
studnia trzymaa nas jak gwzdz, ktrym przybito ptasie skrzydo.
358
obrazem przejrzystego miasta. Nie byo widac ani mirazy, ani linii horyzontu, ani z adnych wyraznych zarysw. Otacza nas
tuman piaskowy, niespokojne swiato jak w piecu z rozpalonych cegie.
Podnisszy gowe zobaczyem wsrd powietrznych wirw blada z agiew podsycajac
a pozar. Rozpalone z elazo, pomyslaem, ktrym Bg nas znaczy jak sztuki
byda ze swojej trzody.
Co ci jest? spytaem czowieka, ktry chwia sie na nogach.
Oslepem.
Kazaem zarzna
c dwie trzecie wielbadw
i wypilismy wode z ich wnetrznosci. Na pozostae zaadowalismy wszystkie puste bukaki i uformowawszy te
karawane kazaem ludziom isc ku studni w El Ksour, gdzie obecnosc wody bya
watpliwa.
Wiatr, ktry nis piasek, ucich i noca dotarlismy do El Ksour. Dokoa studni roso kilka kolczastych drzew. W pierwszej chwili dojrzelismy nie bezlistne
szkielety, a jakby czarne kule osadzone na cienkich kijach. Nie moglismy poja
c,
359
co to; ale drzewa, kiedysmy zblizyli sie do nich, wybuchay kolejno jakby eksplozja wsciekosci. Ogromne, wedrowne stada krukw obray je na swoje siedziska,
a teraz ulatyway w okamgnieniu, jak mieso, ktre odpada od kosci. Powietrze
byo od nich tak geste, z e mimo jaskrawej peni ksiez yca stalismy w gebokim
mroku. Gdyz kruki nie chciay odlatywac, tylko kebiy sie nad naszymi czoami
niby czarny popi.
Zabilismy ich trzy tysiace,
poniewaz brakowao nam pozywienia.
*
Byo to istne swieto. Ludzie usypali z piasku kuchnie i zapalili ogien z suchego wielbadziego
ajna, ktre palio sie jasnym pomieniem jak siano. W powietrzu rozniosa sie won ptasiego tuszczu. Druzyna peniaca
straz przy studni
sznurem dugosci stu dwudziestu metrw bez chwili wytchnienia ciagn
ea wode, ktra zwracaa nam wszystkim z ycie. Inna druzyna roznosia wode po caym
obozie, tak jak podlewa sie pomarancze w czas suszy.
Chodziem powoli wsrd ludzi, patrzac,
jak wracaja do z ycia. Potem odszedem i otoczony samotnoscia zaniosem do Boga modlitwe:
Widziaem, Panie, jak w ciagu
jednego dnia ciao mojego wojska schnie,
a potem odzywa. Byo juz podobne do kory scietego drzewa, a teraz oto znowu
jest chetne i gotowe do dziaania. Miesnie ng odzyskay sprawnosc i zaprowadza
nas tam, gdzie zechcemy. A przeciez wystarczyaby jeszcze tylko jedna godzina
skwaru, a slad po nas i po naszych krokach zostaby starty z powierzchni ziemi.
Syszaem, jak ci ludzie smieja sie i spiewaja. Wojsko, ktre prowadze, jest jak
adunek wspomnien. Jest kluczem wielu dalekich istnien. Zawiera w sobie nadzieje i cierpienia, rozpacz i radosc ludzka. Nie jest bytem samoistnym, ma tysiaczne
powiazania.
ogrodw.
Nie potrafie znalezc tu swojego miejsca, chyba z e Ty staniesz sie zwornikiem
sklepienia, wsplna miara i sensem wszystkiego. Pole jeczmienia, studnia w El
Ksour i moje wojsko wszystko to jest jak bezadnie rzucone tworzywo; chyba
z e Twoja obecnosc widoczna w gebi pozwoli mi dojrzec w nim jakies miasto
warowne wznoszone pod gwiazdami.
CLVII
Niebawem stanelismy naprzeciw miasta. Jedno, co byo w nim dostepne naszym oczom, to czerwone mury niezwykej wysokosci, ktre zwracay sie w strone pustyni jakby lewa strona, pogardliwe, wyzbyte wszelkich ozdb, wystepw,
blankw, i ktre w oczywisty sposb nie byy przeznaczone do ogladania
z zewnatrz.
Kiedy patrzysz na miasto, ono tez patrzy na ciebie. Przeciwko tobie wznosi wieze. Spoglada
na ciebie spoza wycinanych blankw. Zamyka albo otwiera
przed toba bramy. Albo chce byc kochane, usmiecha sie do ciebie i zwraca ku
tobie klejnoty ozdoby swojego oblicza. Kiedy zdobywalismy miasta, zawsze
nam sie zdawao, z e nam sie oddaja:
byy bowiem tak zbudowane, aby wchodzacy
dobrzeje mg obja
c spojrzeniem. Czy jestes wczega, czy zdobywca, monumentalne bramy i krlewskie ozdobne wejscia przyjmuja cie jak ksiecia.
Ale kiedy mury, rosnac
w oczach, kiedysmy sie zblizali, wydaway sie w najoczywistszy sposb odwracac do nas tyem, niewzruszone jak nadmorskie skay
i jakby poza miastem nie istniao absolutnie nic moi ludzie odczuli niepokj.
Pierwszy dzien poswiecilismy na to, aby je obejsc powoli, w poszukiwaniu
jakiejs szczerby czy szczeliny, albo przynajmniej jakiegos przejscia, chocby zamurowanego. Nic. Obchodzilismy tak miasto na odlegosc strzau ze strzelby, ale
choc ze strony moich z onierzy przejetych coraz wiekszym niepokojem, rozlego sie kilka wyzywajacych
Z jakiejs oddalonej wyniososci terenu, a wiec nie z lotu ptaka, ale spojrzeniem poziomym, dojrzelismy gesta zielen jak grzede rzezuchy. Tymczasem na
362
zewnatrz
murw nie widac byo ani z dzba trawy. Tylko ciagn
ace
sie w nieskonczonosc piaski i skay kruszejace
w soncu tak gruntownie wszystkie z rda
tej oazy zostay wyczerpane wewnatrz
miasta. Mury przytrzymyway w swoim
obrebie roslinnosc , jak hem przytrzymuje wosy. Ogupiali przechadzalismy sie
o pare krokw od raju zageszczonej zieleni, wybuchu drzew, ptakw i kwiatw,
zduszonego pasem murw niby bazaltowym kraterem.
*
Kiedy z onierze przekonali sie, z e w murze nie ma najmniejszej szczeliny, niektrych zdja
strach. Zatem to miasto, jak pamiec ludzka siega, nie wysao ani nie
do uzycia przedmiotu, gdzie indziej zwykego. Zadna branka, pojmana w dalekim kraju, nie poaczya
jasno
o losie wysancw przybywajacych
wozysz w z yzna ziemie twarde nasienie w zamknietej upinie, nie ziemia otaczajaca
ziarno ze wszystkich stron rozpoczyna oblez enie. Bo kiedy upina peknie,
ziarno narzuci ziemi swoje panowanie. Jezeli, mwiem sobie, jest za tymi murami jakis nie znany nam instrument muzyczny, doswiadczenie mnie uczy, z e gdy
zamie opr tajemniczej strefy i z onierze rozbiegna sie po niej, zobacze kiedys
pzniej, jak na obozowisku prbuja z tych dziwnych dla siebie instrumentw wydobyc melodie, wnoszac
a nowy ton w ich serca. I serca ich zostana przemienione.
Zwyciezcy czy zwyciez eni? zadawaem sobie pytanie. Jak na to odpowiedziec? Widzisz w tumie milczacego
jakies utopie,
ale nie z takim, ktry mysli i buduje terazniejszosc , poniewaz terazniejszosc jest
wasnie zgodna z podawanym przez niego obrazem. I tak jest ze wszelkim stworzeniem, poniewaz stwrca nie jest w nim widoczny. Czy potrafisz sie obronic
przede mna, jezeli z gry, na ktra cie zaprowadziem, widzisz takie wasnie, a nie
inne rozwiazanie
364
raczya nawet suchac, podobnie jak czowiek nie zwraca uwagi na prace przy
czyszczeniu sciekw, choc zgadza sie z tym, z e sa potrzebne.
Wytresowac jakies zwierze to tyle, co nauczyc je dziaania w jedynym kierunku, w jakim sie moze wykazac. Wychodzac
z mieszkania, nie myslac
nawet
idziesz do drzwi. Kiedy pies chce dostac kosc , wykona wszystkie wymagane
sztuczki, gdyz zda
zy sie przekonac, z e jest to najkrtsza droga do otrzymania
nagrody. Choc pozornie nie maja one z adnego zwiazku
z koscia. Wypywa to
z instynktu, a nie z rozumowania. Tak i tancerz prowadzi tancerke zgodnie z reguami, ktrych oboje nie znaja;
a one sa jak potajemny jezyk, ktrym sie czowiek
porozumiewa z wierzchowcem. I nikt nie zdoa dokadnie okreslic, jakie gesty
sprawiaja, z e kon sucha czowieka.
I choc pomyka barbarzyncy byo, z e chcia poczatkowo
zdumiec krlowa,
instynkt podszepna
mu szybko, z e istnieje jedna tylko droga, bo wszystkie inne
sprawia, z e krlowa stanie sie jeszcze bardziej daleka, pobazliwa i rozczarowana;
i wtedy rzuci na szale milczenie. W ten sposb ona, ktra od omotu siekiery
wolaa bezsowne, a pene czci ukony, zaczea go juz ksztatowac na swj sposb.
Totez wydao mi sie, z e otaczajac
miasto w magnetyczny biegun scia
gajace
ku sobie nasze spojrzenia, choc samo uparcie miao oczy zamkniete, pozwalamy mu odgrywac niebezpieczna role; nasza czoobitnosc dawaa mu wadze,
jaka miewaja klasztory promieniujace
w krag
swoim wpywem.
Zebraem wiec generaw i powiedziaem:
Wezme to miasto zdumieniem. Trzeba, aby jego mieszkancy o cos nas
pytali.
Generaowie, ktrych doswiadczenie wiele juz zda
zyo nauczyc, nic co prawda nie zrozumieli z moich sw, ale przytakiwali mi na rzne sposoby.
Przypomniaem sobie takze odpowiedz mojego ojca, kiedy niektrzy kwestionowali jego stanowisko, twierdzac,
z e w waznych sprawach ludzie ustepuja tylko
przed wielka sia.
To prawda odpar im wtedy. I nie ma obawy, z e popadniecie
w sprzecznosc , bo mwicie po prostu: sia jest wtedy wielka, kiedy ustepuja przed
nia silni. Posuchajcie: by raz kupiec mocny, zuchway i skapy.
Wiz bezcennej
wartosci diamenty, zaszyte w pasek. Natomiast pewien garbus, saby, ubogi a roztropny, mwiacy
innym niz kupiec jezykiem, chcia sobie przywaszczyc te drogie
kamienie. Jaka sia mg sie w tym celu posuzyc?
Nie mamy pojecia odparli.
Otz ciagn
a
ojciec garbus poszed do olbrzyma i poniewaz byo
goraco,
zaprosi go na herbate. Nawet kiedy ma sie diamenty zaszyte w pasku,
niczym zdaje sie nie grozic wypicie herbaty z garbusem.
Oczywiscie powiedzieli.
365
z onierzy. Zonierze
maja bron. a
czy ich ze soba poczucie solidarnosci. A jednak doprowadzasz do tego, z e jeden
drugiego posya do wiezienia. Bo z yjesz nie rzeczami, ale sensem rzeczy. A kiedy sens diamentw kaza im stac sie stawka w grze, przeniosy sie do kieszeni
garbusa.
Otaczajacy
mnie generaowie zapytali teraz smielej:
Ale jak dotrzec do mieszkancw miasta, jezeli nie chca suchac?
Oto znw upodobanie w sowach skaniajace
do jaowych stwierdzen. Czy
z tego, z e ludzie czasem nie chca suchac, wynika, z e nie chca syszec?
Jezeli chce przekonac czowieka o nieugietym sercu, moze byc guchy na
pokusy zawarte w moich obietnicach!
Owszem, jezeli wystapisz
Bo czowiek syszy
tylko to, co jest dla niego przeznaczone. Co kaze mu wzrastac. Albo rozwiazuje
jaka
s istniejac
a w nim sprzecznosc .
*
Bede zatem prbowa na nich oddziaac, choc udaja, z e mnie nie widza. Bo
podstawowa prawda jest taka: czowiek nie istnieje sam. Nie moze pozostawac
wcia
z niezmienny w swiecie, ktry dokoa niego wcia
z sie zmienia. Moge oddziaac na czowieka posrednio, czy chce tego, czy nie zmieniam sens jego
czynw, a on nie moze tego zniesc . Jesli powierzono ci tajemnice, a tajemnica
przestaa istniec, zmieni sie sens twojego z ycia. Jezeli ktos tanczy i deklamuje
sam dla siebie, a ja sprowadze ironicznych suchaczy i uniose zasone, z eby go
ujrzeli, sprawie tym samym, z e przestanie tanczyc.
Chyba szaleniec tanczyby wtedy dalej.
Twj sens skada sie z sensu innych ludzi czy chcesz tego, czy nie. Na
twoje upodobania skadaja sie upodobania innych. Kazdy twj czyn jest ruchem
w jakiejs grze. Krokiem w tancu. Jezeli zmienie rodzaj gry albo taniec, zmienie
tez twj czyn.
Zbudowaes obronne mury z powodu pewnej gry: zburzysz je sam, kiedy gra
bedzie inna.
Albowiem z yjesz nie rzeczami, ale ich sensem.
*
Ukarze mieszkancw miasta za ich pyszakowatosc , gdyz licza na potege swoich murw.
*
A tymczasem jedyny mur obronny to potega struktury, ktra czowieka ksztatuje i ktrej on suzy. Wiec murem obronnym cedru jest energia zawarta w jego
nasieniu, ktra pozwaa mu przetrwac pomimo burzy, suszy i kamienistej ziemi.
Mozna to pzniej tumaczyc wasciwosciami kory, ale i kora wziea poczatek
z nasienia. Korzenie, kora i liscie sa nasieniem, ktre znalazo swj wyraz. Natomiast
kieek jeczmienia ma w sobie niniejsza energie i jeczmien sabszy mur przeciwstawi kaprysom pogody.
Czowiek obdarzony staoscia i o mocnych fundamentach potrafi rozwijac sie
w polu napiec i zgodnie z liniami napiec , zrazu niewidocznymi. Takiego nazwe
367
cudownym murem obronnym, gdyz czas go nie zniszczy, ale go umocni. Czas
bedzie mu suzy. To niewazne, jezeli wydaje sie nagi i bezbronny.
Skra aligatora nie jest obrona, jezeli zwierze jest martwe.
*
I tak patrzac
na nieprzyjazne miasto, zasklepione w swojej betonowej zbroi,
dumaem nad jego saboscia i sia. Kto z nas prowadzi taniec: ono czy ja? Niebezpiecznie jest rzucic w an zboza chocby jedno ziarno kakolu,
poniewaz natura
kakolu
czasu.
CLVIII
Dugo dumaem tez nad tym, czym jest mur obronny. Prawdziwy mur jest
wewnatrz
ciebie. Wiedza o tym z onierze, ktrzy wywijaja szablami. A wtedy
nie przejdziesz. Lew nie ma obronnej skorupy, ale cios jego apy jest jak piorun.
A skoczywszy na wou otwiera jego ciao na dwoje, tak jak sie otwiera szafe.
Powiesz mi, z e mae dziecko zawsze jest kruche i z e czowiek, ktry w przyszosci zmieni swiat, w niemowlectwie mg byc zgaszony jak swieca. Ale ja
widziaem, jak umierao dziecko Ibrahima. Pki byo zdrowe, jego usmiech by
jak podarunek. Chodz tu, woano na dziecko Ibrahima. I dziecko podchodzio
do starca, i usmiechao sie. A starzec cay sie rozjasnia. Gaska dziecko po policzku i nie bardzo wiedzia, co mu mwic, poniewaz to dziecko byo jak lustro,
w ktre patrzac
czowiek czuje zawrt gowy. Albo jak okno. Bo dziecko zawsze
oniesmiela, jak gdyby bya w nim jakas ogromna madro
sc . I to prawda, bo zanim
dorosli skrzywia go i pomniejsza, duch jego jest silny. Z trzech kamykw potrafi
stworzyc flote wojenna. A starzec z pewnoscia nie rozpozna w dziecku przyszego
kapitana marynarki wojennej, ale rozpozna jego moc. Zas dziecko Ibrahima byo
jak pszczoa, ktra z wszystkiego, co znajdzie, potrafi zebrac mid. Wszystko dla
niego stawao sie miodem. I do kazdego usmiechao sie pokazujac
biae zabki.
I nikt nie domysla sie, co nieuchwytnego kryje sie za tym usmiechem. Bo nie
ma sw, ktre mogyby to wypowiedziec. Jakby nieznane skarby, nieoczekiwanie, w cudowny sposb dostepne jak bysk wiosny na morzu, kiedy w rozdarciu
chmur ukazuje sie sonce. Marynarz czuje, z e nagle cay staje sie modlitwa. Na
przeciag
pieciu minut statek pynie w sonecznej chwale. A czowiek krzyzuje
rece na piersi i wie, z e otrzymuje jakis dar. Tak i to dziecko Ibrahima, ktrego
usmiech muska patrzacego
369
nie wiedzia, gdybys przez jedna chwile nie poczu, z e nasycony jest twj gd
i pragnienie.
To wasnie dziecko, o ktrym wiedziaes, z e ma umrzec, byo jak znak nieznanego sonca. Cae miasto, przemienione, przychodzio czuwac przy nim, osaniac
je. Wszystkie stare kobiety prboway mocy naparw z zi i koysanek. Mez czyzni stali przed drzwiami pilnujac,
z eby na ulicy nie byo haasw. Otulano
je, kolebano i wachlowano. W ten sposb wznoszono pomiedzy nim a smiercia
obronny mur, ktry mg sie wydawac nie do zdobycia, bo cae miasto, niby zastepy z onierzy, wspomagao oblez onego. Nie mw mi, z e choroba dziecka to tylko
walka sabej istotki o sabej powoce cielesnej. Moze gdzies daleko znajdzie sie
na nia lekarstwo? Wiec wysano w pospiechu jezdzcw. Ale choroba takze przyspiesza kroku i galopuje jak jezdzcy przez pustynie. Czasem postj, z eby nabrac
tchu. I ogromne poida, w ktrych poi sie konie. I brzuchy konskie uderzane pieta, bo trzeba wygrac w wyscigu ze smiercia. Widac tylko twarzyczke: zamknieta
i lsniac
a od potu a przeciez walka, ktra tu sie toczy, to takze spinanie konia
ostrogami.
Dziecko jest sabe? Czy to prawda? Rwnie sabe jak genera wiodacy
armie. . .
Patrzac
na nie i na staruszki, starcw i ludzi modszych, zrozumiaem: byli
jak pszczeli rj dokoa krlowej, jak grnicy wok z yy zota, z onierze dokoa
kapitana, a tworzyli jednosc o tak wielkiej mocy dlatego, z e wezwa ich wszystkich na walke cichy, niesmiay, a idacy
ku ludziom usmiech; niby jakies ziarno
zbierajace
w sobie rznorodnosc tworzywa, aby powstay z niego drzewa, wieze
i mury obronne. Wiec w tym delikatnym ciele nie byo kruchosci, bo nieswiadomie i w naturalny sposb, samym swoim wezwaniem gromadzio dokoa siebie
wszystkie mozliwe rezerwy pochodzace
z zewnatrz.
Cae miasto przyszo posugiwac temu dziecku. Tak na wezwanie i rozkaz ziarna sole mineralne staja
sie twarda kora:
obronnymi murami cedru. Czy kieek rzeczywiscie jest kruchy,
jezeli potrafi zbierac dokoa siebie przyjaci i poddawac sobie nieprzyjaci? Czy
wierzyc pozorom, piesciom olbrzyma, wrzaskom, jakimi moze wybuchna
c? To
prawda, ale prawda tylko obecnej chwili. Nie wolno zapominac o czasie. To czas
tworzy korzenie. A czy widzisz, jak w olbrzym zosta juz spetany niewidzialna
struktura, jakby skuty w dyby. A dziecko tymczasem kroczy na czele caej armii.
Olbrzym zgniecie je lada chwila. Ale nie. Bo dziecko nikomu nie zagraza. I zobaczysz, jak dziecko poozy stope na gowie olbrzyma i w jednym okamgnieniu go
zniszczy.
CLIX
Widziaes w kazdym razie, jak to, co silne, bywa zmiazdzone przez to, co
sabe. Nie musi tak byc w najblizszej chwili, stad
zudne sformuowania twojego
jezyka. Nie zapominaj jednak o czasie. Oczywiscie, jezeli sabe dziecko wywoa
wsciekosc olbrzyma, olbrzym je zdepcze. Ale w naturze sabego dziecka nie lezy
wywoywanie gniewu olbrzyma. Stara sie raczej, by olbrzym go nie zauwazy.
Albo z eby je pokocha. Zas w naturze wieku modzienczego bedzie sie miescic
pomoc okazana olbrzymowi, tak aby olbrzym zacza
potrzebowac jego obecnosci.
Potem przychodzi wiek wynalazkw i podrose juz dziecko szykuje dla siebie
bron. Albo cakiem po prostu przewyzsza tamtego wzrostem i waga. Albo
jeszcze prosciej dziecko zaczyna mwic, sciaga
dokoa siebie masy innych
ludzi, ktrych poprowadzi na olbrzyma, a oni stana sie dla niego jakby zbroja.
Sprbuj go wtedy dosiegna
c.
Jezeli zobacze w polu zboza jedno ziarnko kakolu,
w bogactwie nagromadzonych zapasw, juz z gry zgodzio sie na smierc. Lekam sie ludzi, ktrzy ida nadzy na pnoc, z pustyni, gdzie zamieszkuja i gdzie
nie ma z adnych fortec. Prawie bezbronni. Ale sa jak ziarno, ktre jeszcze nie wykiekowao i nie zna swojej mocy. Moje wojsko wywodzi sie z gebokiej studni
w El Ksour. Jestesmy nasionami, ktre Bg ocali. Kto stanie na drodze naszym
zamiarom? Wystarczy, z e znajde jedna szczeline w zbroi, a gmach swiatyni
CLX
Powiadaem zatem sobie, z e mury obronne nie istnieja. Te, ktre wybudowaem, suza umocnieniu mojej potegi, poniewaz sa wynikiem mojej potegi. Suza
mojemu trwaniu, poniewaz sa wynikiem mojego trwania. Ale skry martwego
aligatora nie nazwiesz przeciez murem obronnym.
Jezeli ktos ubolewa, z e jakas religia nie moze zdobyc ludzkich serc, to doprawdy smiechu warte. Religia powinna pochona
c ludzi, a nie poddawac ich sobie. Nikt nie robi przeciez wyrzutw ziemi, z e nie uksztatowaa cedru.
Czy sadzisz,
konarach
cedru bedzie sychac coraz gosniejszy szum wiatru. A jesli rozmnoza sie hieny,
usyszysz, jak ich wycie coraz bardziej bedzie wypeniao noce. Nikt nie bedzie
jednak twierdzi, z e to szum wiatru w cedrowych gaeziach wyciaga
z ziemi soki
z ywotne, ani z e niesamowite wycie hien przemieni w hiene mieso gazeli. Ciao hieny z ywi sie ciaem gazeli, cedr z ywi sie z ywotnymi sokami, ktre czerpie
sposrd kamieni. Wierni danej religii rekrutuja sie sposrd niewiernych. Ale nikt
i nigdy nie jest zniewolony mowa, jesli ta mowa nie potrafia go pochona
c.
Pochania zas to, co wyraza. Jezeli potrafie dac ci wyraz nalezysz do mnie.
Musisz wtedy stawac sie we mnie. Gdyz od tej chwili to ja jestem twoja mowa.
Dlatego tez powiadam, z e cedr jest mowa kamieni, bo one dzieki drzewu staja sie
szmerem wiatru.
Ale kto poza mna proponuje ci drzewo, abys sie w nim stawa?
Patrzac
zatem na ludzkie czyny nigdy nie staraem sie wyjasnic ich poprzez
gromki dzwiek obwieszczajacych
je fanfar (bo mozesz je w ten sposb znienawidzic i odrzucic), ani przez dziaalnosc z andarmw, gdyz oni potrafia najwyzej
przeduzyc trwanie umierajacego
Mwiem, z e potez ne krlestwa karza smiercia straznikw, ktrzy zasneli, i z e faszywy byby stad
wniosek, iz potege krlestwa rodzi dyscyplina. Kiedy bowiem
skazuje na smierc krlestwo sabe, gdzie spia wszystkie straze, jest to wyacznie
krwawa bazenada; natomiast potez ne krlestwo przekazuje potege swoim obywatelom i dlatego nie toleruje spania na suzbie. Nie staram sie przeto wyjasniac
ludzkich czynw poprzez wypowiadane sowa, motywy albo argumenty rozumowe, ale przez te niewyrazalna potege nowych podnych struktur, jak w przypadku
owego kamiennego oblicza, na ktre spojrzaes i zostaes przemieniony.
CLXI
375
Noc, kiedy budzi sie Bg zodziej bo na te, ktra kochasz, mozesz czekac
nadaremnie!
Noc, w ktrej sychac trzeszczenie kregosupa. Noc, w ktrej zawsze syszaem trzeszczenie jakiegos ogromnego kregosupa, jakby to by nieznany anio,
uwieziony w ciele mojego ludu, ktrego trzeba kiedys uwolnic. . .
Noc rzuconego ziarna.
Noc boskiej cierpliwosci.
CLXII
niczego, praktykujacych
dzieci.
Oczywiscie odparem. Ale powiedz mi, jakie sa te ich cnoty? Jakie
ich swieta? Jacy bogowie? Oni juz z yja kazdy oddzielnie, jak drzewa, ktre kazde
na swj sposb ciagnie
acy
jest istotnie. Zyj
w szczesciu ludzie, o ktrych mwisz, staja sie plemieniem
osiadym i przestaja z yc. Jesli zawierzysz jednemu pejzazowi i zostaniesz w nim
na zawsze wkrtce zaczniesz sie nudzic, przestaniesz z yc.
Istota religii by akt zdobywania. A tys sadzi,
CLXIII
kochajacych
i wracajacych,
CLXIV
kobiety i z wieloma innymi rzeczami. I suchacz pojmie to natychmiast, choc nie umiaby powiedziec, dlaczego pragnienie
zadaje bl dotkliwszy niz zaraza. Ale w ten sposb dziaa sowo wtedy, gdy odwouje sie nie do owej niewielkiej czesci oswietlonej, ale do tej jeszcze ciemnej,
ktra nie ma jeszcze swojego jezyka. I dlatego ludy ida tam, gdzie ludzki jezyk
wzbogaca strefy wyrazalnego. Gdyz czowiek nie wie, jakiego pokarmu domaga sie w nim przemozny gd. Ale ja mu przynosze ten pokarm, a on je. Logik
mwi wtedy o szalenstwie, gdyz jego logika logika dnia wczorajszego nie
pozwala mu zrozumiec.
*
satysfakcje rozumowi i zmysom. Pomienia wasnego ogniska domowego i pomienia zapaw poza scianami rodzinnego
domu. Miosierdzia na widok ran i tej rany, jaka jest jednostka zestawiona z modelem czowieka. Miosci mocnej przez narzucona sobie wiernosc i odkrycia innej
380
miosci, poza narzuconymi granicami. Rwnych praw w sprawiedliwosci i nierwnego prawa do wzwyz-wstepowania. Ale jakie to drzewo potrafi wchona
c te
rznorodne potrzeby niczym rozrzucone kamienie i nada im ad, a z ciebie powoa
czowieka? Jaka bazylike zbudujesz uzywajac
tych kamieni?
Moje mury obronne to bedzie przede wszystkim ziarno, jakie przynosze czowiekowi. Ksztat pnia i konarw. Tym trwalsze drzewo, im lepszy uzytek zrobi
z sokw z ywotnych zawartych w glebie. Tym trwalsze krlestwo, im peniej przyjmie w siebie wszystko, co jest w tobie. Nieskuteczne sa kamienne mury, jesli sa
juz tylko jak uska na martwym ciele.
CLXV
Ludzie znajduja rzeczy, powiada mj ojciec, tak jak swinie znajduja trufle. Bo
nie brak rzeczy, ktre mozna znalezc . Ale do niczego nie posuza czowiekowi, bo
on z ywi sie sensem rzeczy.
Natomiast sensu rzeczy ludzie nie znajduja, poniewaz nie mozna go znalezc ,
a trzeba stworzyc.
Dlatego mwie do ludzi.
Jaki jest sens tych wydarzen? pytano ojca.
Sens ich to twarz, ktra ulepie z nich jak z gliny.
*
Zawsze zapominamy o czasie. A tymczasem czas, kiedy ktos uwierzy w faszywa nowine, naznaczy go przemoznie, bo ona bedzie jak kiekujace
ziarno i rozrastajace
sie gaezie. I kiedy juz go wyprowadza z bedu, okaze sie, z e inaczej sie
uksztatowa. Jesli stwierdze cos z caa sia, suchajacy
natychmiast wynajdzie
wszelkie tego oznaki, zapowiedzi i dowody. Na przykad, jezeli stwierdze, z e z ona go zdradza. Uprzytomni sobie wtedy, z e jest kokietka, co zreszta jest prawda.
ciagle
Ze
wychodzi z domu, co rwniez jest prawda, ale czego do tej pory nigdy
nie zauwazy, jezeli nastepnie wycofam sie z tego kamstwa, zostanie w nim mimo
wszystko jakas konstrukcja domysw. Z kamstwa zawsze cos zostanie, poniewaz
byo ono punktem widzenia, z ktrego mozna patrzec na bezsporna prawde.
Jezeli oswiadcze, z e to garbaci roznosza zaraze, ludzie sie przeraza, z e tylu
jest garbatych. Gdyz do tej pory ich nie zauwazali. A im duzej beda mi wierzyli,
tym bardziej beda sie im przyglada
c. Az w koncu dolicza sie, ilu ich jest. A o to
tylko chodzio.
CLXVI
Wtedy wzia
jednego ze wspbiesiadnikw i zaprowadzi do okna:
Co ci przypomina ksztat tej chmury? Zapytany dugo sie przyglada.
Lezacego
potrzebowa z naszej
strony przyjaznych uczuc.
384
CLXVII
386
obrzydzeniem i staja przy swoim krlu jak mur. A krl czuje sie nareszcie uspokojony czystym obliczem prawdy.
Nalezao bowiem nie walczyc przeciw czemus, a za cos. Bo czowiek nie jest
tak prosta maszyneria, jak sadzie
CLXVIII
Ten czowiek jest moim zwolennikiem, powiadasz, wiec moge korzystac z jego suzb. Ale ten drugi stawia mi opr, wiec dla wygody umieszcze go w przeciwnym obozie i nie bede prbowa oddziaywac na niego, chyba z e wojujac
z nim.
Ale postepujac
w ten sposb, utwierdzasz go w oporze i robisz z niego naprawde wroga.
A ja twierdze, z e przyjaciel i wrg to sowa sfabrykowane przez ludzi.
Wprowadzaja one rzeczywiscie pewne rozrznienie, okreslajac
na przykad to, co
nastapi,
kiedy sie spotkacie na polu bitwy; czowieka nie wyznacza jednak nigdy jedno sowo i znam wrogw, ktrzy mi sa blizsi od przyjaci, albo takich,
ktrzy sa mi bardziej przydatni, albo ktrzy mnie bardziej szanuja. I moja moznosc oddziaywania na czowieka nie jest bynajmniej zwiazana
z jego sownym
okresleniem. Powiedziabym nawet, z e atwiej moge oddziaac na wroga niz na
przyjaciela; z przyjacielem, idacym
388
nosci polegajace
na zdjeciu ciez aru z prawej szali czy tez na doozeniu ciez aru na
lewa maja taka sama wartosc .
Czowiek jednak obiera moralny punkt widzenia, zupenie nie na miejscu w tej
sytuacji, i potepia tego, kto mu dokuczy, obrazi albo zdradzi, odtraca
go i zmusza, z eby nazajutrz jeszcze powazniej dokuczy, obrazi lub zdradzi. Ja natomiast
sadz
e, z e tym, ktry zdradzi, nalezy sie posuzyc jako zdrajca, gdyz jest on okreslona figura na szachownicy, wiec moge uwazac go za pewna pozycje, aby obmyslic i zorganizowac moje zwyciestwo. Znajomosc nieprzyjaciela juz jest bronia
w moim reku. A zwyciez ywszy, skorzystam z tego nastepnie, aby go powiesic.
CLXIX
Albo do lekarza:
Nie byo pana tutaj, kiedysmy prbowali uratowac dziecko, ktre sie topio.
On zas odpowiada:
Jak mogem byc tutaj, skoro wasnie wtedy byem przy zku chorego starca.
I to prawda: istotnie by wtedy przy chorym starcu.
Jezeli do kogokolwiek w krlestwie powiesz:
Dlaczego nie suzyes krlestwu tutaj?
On odpowie:
Jak mogem tutaj suzyc krlestwu, skoro dziaaem gdzie indziej. . .
I to prawda: istotnie dziaa gdzie indziej.
*
drzewa, nie byo widocznie zasianego ziarna: obecnosc ziarna nadaaby bowiem potrzebny kierunek
i obecnosci kobiety, i gestom lekarza, i suzbie krlestwu. A poprzez nich narodzioby sie to, co chciaes, z eby sie narodzio. Gdyz dziaanie jest na pozr takie
samo, czy chodzi o kucie gwozdzi zgodnie z religia kucia gwozdzi, czy o przygotowanie gwozdzi byle jakich. Ale moze tu chodzi o gwozdzie do budowy statku.
I z pewnej odlegosci, ktra pozwala lepiej widziec, okaze sie moze, z e to narodziny czegos nowego, a nie zachwianie istniejacego
adu.
390
Gdyz byt nie ma sam w sobie ani siy, ani sabosci, i moze pozostac dla
wszystkich nie znany, jesli nie znajdzie odpowiedniego srodka wyrazu. Ukazuje sie w kazdym inaczej w zaleznosci od jednostkowego jezyka.
Byt nie traci z adnej okazji. Zewszad
czerpie pokarmy, wznosi swoje struktury,
narzuca zmiany. Ludzie moga go nie dostrzegac, poniewaz uwzgledniaja tylko
logike swojej paszczyzny. (Kobieta na przykad rozkad swoich zajec , nie zas
pragnienie przebywania w domu.)
Nie ma sabosci samej w sobie. Gdyz kazdy czyn daje sie usprawiedliwic.
W zaleznosci od punktu widzenia moze byc szlachetny albo nie. Moze istniec
sabosc w stosunku do bytu albo sabosc samego bytu. Kazdy moze miec szlachetne pobudki, aby nie postepowac w okreslony sposb. Szlachetne i logiczne.
Widocznie byt nie pociagn
a
go ku sobie z wystarczajac
a sia. Jak czowieka, ktry zamiast kuc gwozdzie rzezbi w kamieniu. Zdradza w ten sposb statek.
Nie bede sucha, jakie sa pobudki twojego postepowania: nie masz jezyka,
ktry by to wyrazi.
Albo, mwiac
dokadniej, istnieje jezyk ksiecia, jezyk architektw, majstrw
kierujacych
byt; byt, ktry mg ukierunkowac jego czyny i sposrd wielu podobnych drg kazac mu wybrac te jedna idac
a
we wasciwym kierunku.
Wtedy czowiek w spiekocie sonecznej spaja kamien z kamieniem zaprawa
mularska. To jest jego dziaalnosc . W okreslony sposb opacana. Wymagajaca
okreslonego trudu. I on sam widzi w niej tylko to, z e poswieca z ycie spajaniu
kamieni. Nie masz mu co robic wyrzutw, jezeli nie sa one kamieniami swiatyni.
po to, by ku swiatyni
Dajesz z ycie temu, z czego sobie zdajesz sprawe. Albowiem byt rodzi sie,
kiedy zosta okreslony. Wtedy szuka dokoa siebie pokarmw, stara sie trwac i rosna
c. Pracuje nad tym, z eby stac sie soba, ale i innym. Podziwiasz bogactwo czowieka. A i on zdaje sobie z tego sprawe i choc moze dotad
o tym nie mysla,
bedzie teraz wzrasta w sobie i w swoje bogactwa. Przeksztacaja sie one bowiem
w jego wasne znaczenie. Nie pragnij zmieniac jednostki ludzkiej w inna niz jest.
Z pewnoscia bowiem przemozne przyczyny zmuszaja ja, aby bya taka wasnie,
a nie inna, i ty nic tu nie poradzisz. Mozesz ja jednak zmienic w tym ksztacie, jaki
dzis ma, gdyz czowiek skada sie z przebogatej substancji: jest w nim wszystko.
Mozesz wybierac wedle woli. A z wybranych elementw sporzadzi
c rysunek, z eby zobaczyli go inni i on sam. Zobaczywszy zas, zaakceptuje go, gdyz akceptowa
go juz i wczoraj, jeszcze nie zaangazowany we wspdziaanie. A zdawszy sobie
z tego sprawe i przyjawszy
Pomimo bicza i grozby braku chleba dasz z siebie w pracy tylko te czesc
znikoma, bez ktrej bys umar. Ile odwagi jest w twoim postepowaniu. I masz
racje oczywiscie, gdyz jesli chcesz, aby twj zwierzchnik poczu sie zagrozony,
ty musisz wpierw poczuc sie zwyciezca. To, z czego nie ustapisz,
bedzie ocalone.
Logika nie rzadzi
bowiem dzieem tworzenia.
Nie domagaes sie, z eby pracowa mniej, ani nie wyolbrzymiaes istniejacych
CLXX
Potepiam pyche, ale nie dume; gdyz jezeli tanczysz lepiej od innych, dlaczego
bys sie miaa upokorzyc wobec tej, ktra tanczy z le? Istnieje forma dumy, ktra
jest mioscia dobrze tanczonego tanca. Ale miosc tanca nie jest tym samym co
miosc do siebie tanczacej.
W dziele znajdujesz wasny sens i dzieo nie jest ponad toba. I nigdy go nie zakonczysz, chyba umierajac.
Tylko przna tancerka jest
juz zadowolona, nie idzie juz naprzd, ale wpatruje sie w siebie i wyczerpuje sie
w tym podziwie. Co moze otrzymac od patrzacych
wymiane. Dopiero wtedy bedziesz potrafi i dawac, i otrzymywac. Wasciwie niepodobna odrznic jednego od drugiego sa to sowa na oznaczenie tej samej drogi. Pokora nie jest poddaniem sie wobec ludzi, ale wobec
Boga. Tak jak pojedynczy kamien nie jest poddany innym kamieniom, ale swiaty
ni. Suzac
czemus, suzysz dzieu tworzenia. Matka jest pokorna wobec dziecka,
a ogrodnik wobec rzy.
Ja, krl, bez wstydu poddam sie naukom rolnika. Bo on o roli wie wiecej
niz krl. A jezeli bedzie umia mnie nauczyc, podziekuje mu, nie widzac
w tym
z adnego dla siebie ponizenia. Jest bowiem naturalne, z e wiedze o uprawie roli
krlowi przekazuje rolnik. Ale tez odrzekajac
sie wszelkiej prznosci nie bede
z jego strony oczekiwa podziwu. Albowiem oceny krl przekazuje rolnikowi.
*
Spotykamy czasem kobiete, ktra uwaza sie za bozyszcze. Czy miosc moze
jej cos dac? Wszystko, nawet radosc na jej widok, przyjmuje jako skadany sobie
hod. Ale hod tym wiecej jest wart, im jest kosztowniejszy: i dlatego ona wiecej
satysfakcji znajdzie w czyjejs rozpaczy.
394
Taka kobieta pochania wszystko, ale w niczym nie znajduje pokarmu. Zagarnia cie na wasnosc , z ebys spona
ku jej czci. Podobna jest do pieca krematoryjnego. Sadzi
w swojej zachannosci, z e ja bogaca kolejne ofiary i z e znajdzie
radosc w ich gromadzeniu. Ale gromadzi tylko popioy. Gdyz twoje dary miay
sie stac droga od ciebie do niej, a nie swiadectwem podboju.
Poniewaz widzi w nich poreke i zastaw, bedzie sie strzec, z eby ci nie odpacic
wzajemnoscia. Zamiast szczerych poryww, ktre by ci day szczescie, napotykasz udana rezerwe, goszac
a, z e wsplnota dusz nie wymaga widomych znakw.
Jest to dowd niemoznosci kochania, a nie wzniosej miosci. Jesli rzezbiarz gardzi glina, bedzie miesi wiatr. Jesli miosc gardzi znakami miosci, pod pretekstem, z e zmierza ku temu, co istotne, zostana z niej tylko sowa. Ja chce od ciebie
i pragnien, i darw, i swiadectwa. Czy mozna kochac ojcowizne wyaczaj
ac
z niej
kolejno jako zbedne albo zbyt szczegowe to myn, to stada, to dom? Jak budowac miosc , ktra jest obliczem odczytywanym na ptnie, gdy zabraknie ptna,
na ktrym mozna by pisac?
Nie ma katedry bez ceremoniau kamieni.
I nie ma miosci bez ceremoniau, ktrego sensem jest miosc .
Drzewo osiaga
swoja istote tylko wtedy, gdy zgodnie z ceremoniaem korzeni, pnia i gaezi, powoli brao w siebie i przeksztacao ziemie. Wtedy stao sie
drzewem. Tym, a nie innym.
A ta kobieta gardzi wymiana, z ktrej by sie narodzia. W miosci szuka przedmiotu, ktry daby sie pojmac. Takiej miosci brak prawdziwego sensu.
Sadzi,
Odwrc sie od niej. Nie ma nadziei, z eby ja upiekszyc, ani z eby ja ubogacic.
Z diamentu, ktry jej daes, zrobia sobie bero i korone insygnia wadzy. Zeby
podziwiac cos, chocby klejnot, trzeba pokory serca. A ona nie podziwiaa, tylko
zazdroscia. Podziw gotuje drogi miosci, ale zazdrosc gotuje drogi pogardzie.
395
W imie tego diamentu, ktry wreszcie zdobya, ona bedzie pogardzac wszystkimi
innymi diamentami. I w ten sposb jeszcze bardziej odaczysz
ja od swiata.
I odaczysz
ja od siebie samego, skoro diament nie stanie sie dla niej droga ani
od ciebie ku niej, ani od niej ku tobie, a tylko niewolnicza danina.
Dlatego kazdy kolejny hod sprawi, z e stanie sie jeszcze twardsza i bardziej
samotna.
*
wobec miosci.
Nie baem sie wystepowac w roli proszacego.
w twoim kierunku, i z ywias sie nie moja mioscia, a hodem, jaki ona stanowia. I pomylias sie, nie rozumiejac,
co oznaczaja
moje prosby. Odwrce sie wiec od ciebie, aby czcic te, ktra jest pokorna i ktrej
moja miosc nada blask. Pomoge wzrastac tylko tej, ktra wzrosnie moja mioscia.
Tak samo, jak chorego pielegnuje po to, z eby go wyleczyc, a nie, z eby pochlebiac
jego prznosci. Potrzebna mi jest droga, nie mur.
A ty nie miosci chciaas, ale kultu. Zagrodzias mi droge. Staneas naprzeciw
mnie jak idol. Nic mi nie da takie spotkanie. Ja szedem gdzie indziej.
.Ja nie jestem idolem, aby mu suzono, ani niewolnikiem, ktry miaby suzyc.
Ktokolwiek bedzie chcia mna zawadna
c, odsune go. Nie jestem przedmiotem
danym w zastaw i nikt nie jest moim wierzycielem. Ja takze u nikogo nie mam
dugw: od kobiety, ktra mnie kocha, dostaje nieustannie dary.
Od kogo mnie kupias, z e dopominasz sie o mnie jak o wasnosc ? Nie jestem
twoim osem. Moze Bogu zawdzieczam to, z e jestem ci nadal wierny. Ale nie
tobie.
Tak tez jest i z krlestwem, kiedy z onierz zawdziecza mu z ycie. Nie krlestwa
jest on duznikiem, ale duznikiem Boga. To on nakazuje, aby istnienie czowieka
miao jakis sens. A sensem tego czowieka jest byc z onierzem krlestwa.
396
Tak i straznicy, ktrzy winni mi oddawac honory. Wymagam ich, ale nie przyjmuje dla siebie. Za moim posrednictwem straznicy speniaja swoja powinnosc . Ja
jestem splotem ich powinnosci.
I tak samo jest z mioscia.
*
Bo nie chodzi tu wcale o mnie. Ja jestem tylko tym, ktry cie niesie. I nie
chodzi tez o ciebie: ty jestes tylko sciezka prowadzac
a ku akom
o swicie. Nie
chodzi o nas: jestesmy razem przejsciem ku Bogu, ktry na krtki czas obiera
nasze pokolenie i posuguje sie nim.
CLXXI
CLXXII
CLXXIII
Zebym
pozna siebie, wystarczy, Panie, jesli rzucisz we mnie kotwice cierpienia. Ciagniesz
CLXXIV
Opowiadaem o piekarzu: jak miesi ciasto i pki ciasto ulega jego doniom, nic
sie jeszcze nie dzieje. Ale przychodzi moment, kiedy ciasto zaczyna stawiac opr.
W owej bezksztatnej masie donie odkrywaja teraz jakies linie napiec , twardniejace
wkna. W chlebowym ciescie rozrastaja sie jakby muskuy, jakby korzenie.
Ciasto wia
ze sie w chleb, tak jak ziemia wia
ze sie i staje drzewem.
Przetrawiasz swoje problemy i nie widzisz przed soba nic. Przechodzisz od
jednego rozwiazania
z drugim. Jesli cie w ten sposb pokonaem i zniewoliem, moge powiedziec: wybraes jedno wyjscie kosztem drugiego, sprawa sie uproscia; teraz
jestes gotowy do czynw, owszem, ale pokj, jaki uzyskaes, to pokj fanatyka albo mieszkanca mrowiska, albo tchrza. Bo odwaga nie polega na tym, z eby odejsc
rozdzielajac
ciosy pomiedzy tych, ktrych prawda jest inna.
Cierpienie zmusza cie rzeczywiscie do tego, z eby wydobyc sie z warunkw
rodzacych
Przyszli do mnie ludzie, Panie, i dopominaja sie, abym powiedzia, jaki sens
ma ich z ycie. Oczekuja ode mnie prawdy o sobie, ale ta prawda, Panie, nie jest
jeszcze gotowa. Oswiec mnie. Wyrabiam ciasto na chleb, aby stwardniao w sprez yste wkna. Ale nie czuje ich jeszcze i wiem, co to znaczy nieczyste sumienie
401
w nie przespane noce. Wiem takze, co to lenistwo gotowego owocu. Gdyz wszelkie stworzenie musi sie najpierw zanurzyc w czasie, aby w nim sie stawac.
Przynosze Ci, bezadnie zmieszane, pragnienia, potrzeby, z yczenia. Skadaja
je jedne na drugich na moim warsztacie, jak budulec, z ktrego mozna zozyc
konstrukcje, aby go z czasem wchonea w siebie swiatynia
albo statek.
Ale ja nie chce poswiecac potrzeb jednych na rzecz potrzeb innych ani wielkosci jednych na rzecz wielkosci drugich. Pokoju jednych pokojowi drugich.
Poddam ich wszystkich sobie wzajemnie, aby sie stali wsplna swiatyni
a lub statkiem.
Gdyz pojaem,
Nadejdzie chwila, Panie, kiedy ulitujesz sie nad moim rozdarciem albowiem niczego nie chciaem odrzucac. Bo pragne z caej duszy agodnej pogody,
w ktrej blasku staja pokonane przeciwienstwa, a nie pokoju zawieszenia broni, w ktrym miosc miesza sie z nienawiscia.
Kiedy sie oburzam, Panie, to dlatego, z e nie wszystko jeszcze zrozumiaem.
Kiedy zamykam w wiezieniu albo skazuje na smierc, to dlatego, z e nie umiaem ochronic przed zem. Gdyz czowiek obstajacy
przy jakiejs kruchej prawdzie,
ktry na przykad wyzej stawia wolnosc niz przymus albo przymus niz wolnosc ,
a nie panujacy
nad jezykiem, w ktrym peno sw nie wiecej wartych od plew,
pieni sie ze zosci, kiedy mu ktos zaprzecza. Jezeli krzyczysz, to dlatego, z e brak
402
siy twojej mowie i chcesz zaguszyc sowa innych. Ale czym miabym sie, Panie,
oburzac, skoro wstapiem
na Twoja gre i zobaczyem, jaka, mimo niedoskonaosci sw, dokonuje sie praca. Przyjme kazdego, kto do mnie przyjdzie. Zrozumiem
kazdego, kto badz
ac
bedzie powstawa przeciwko mnie, i bede do niego mwi
agodnie, aby przyszed powtrnie. A w tej agodnosci nie bedzie nic z ustepstwa,
niskich pochlebstw ani odwoywania sie do pomocy; pyna
c bedzie ona tylko stad,
Zrozumiaem dobrze, o Panie, z e duch gruje nad intelektem. Intelekt rozpatruje budulec, ale tylko duch widzi statek jako caosc . I jezeli zamierzam zbudowac statek, znajda sie tacy, ktrzy mi uzycza intelektu, aby przyozdobic, wyrzezbic, utrwalic i jasno ukazac stworzone przeze mnie oblicze.
Dlaczego by mi mieli odmawiac pomocy? Przeciez w niczym ich nie ograniczam, a przeciwnie kazdego z nich wyzwalam, aby szed za swoja mioscia.
Robotnik w tartaku nie przygotowuje mniej desek dlatego, z e maja to byc
deski na statek.
Nawet obojetni, ktrzy nie maja przeznaczonych dla siebie miejsc, zwrca
sie ku morzu. Kazda istota bowiem pragnie zwracac sie ku temu, co ja otacza
i wchania to w siebie.
Kto nie potrafi pomagac w budowie statku, nie bedzie tez umia przewidziec
ludzkiej przyszosci. Gdyz zgromadzony budulec jeszcze niczego nie mwi o nim
samym. Nie narodzi sie, jezeli sie nie narodzi w bycie. Kamienie dopiero zebrane w jaka
s caosc zdolne sa oddziaac bezbrzezna cisza na ludzkie serca. Kiedy
ziemie przerastaja korzenie cedru, moge przewidziec, co dalej stanie sie z ziemia.
A jesli znam budowniczego i zozone na placu budowy materiay, wiem, w jaka
strone skieruje zbudowany statek i z e dopynie do dalekich wysp.
CLXXV
Chce, z ebys mia mocne fundamenty i z ebys trwa. Chce, z ebys by wierny.
Gdyz byc wiernym, to przede wszystkim byc wiernym sobie. Nie spodziewaj sie
niczego dobrego, jezeli zdradzisz; bo musza byc mocne te wiezi, ktre cie poprowadza, dadza z ycie, stana sie twoim sensem i swiatem. Tak i z kamieniami
swiatyni.
gdy ja
wydobyc na sonce.
To nieprawda, z e nie chce, z ebys sie wspina na szczyt i wznosi ku grze,
z ebys ksztatowa sie i pragna
o kazdej porze isc naprzd. Ale czym innym jest
fontanna, ktra upiekszasz swj dom, a ktra jest dzieem i zwyciestwem twoich
rak,
a czym innym osiedlenie sie w cudzej skorupie. A takze czym innym kolejne
wysiki zmierzajace
w tym samym kierunku, jak dbaosc o wzrastajace
bogactwo
swiatyni
i ni aczym innym. Istniejesz dzieki twoim wieziom, a one istnieja dzieki tobie. Swi
tynia istnieje dzieki kazdemu z kamieni. Usuniesz jeden, a ona padnie w gruzy.
Stanowisz czesc swiatyni,
Ty sadz
ac
osadzasz
go z synem mocna
wiez , a wiec jest mu jakos poddany, ale i syn jest mu poddany. Kazda droga prowadzi bowiem w obie strony. Jezeli odmawiasz odpowiedzialnosci za kleske, nie
bedziesz tez odpowiedzialny za zwyciestwo.
Jezeli kochasz kobiete twojego domu z one, a ona grzeszy, nie acz
sie z tumem, ktry ja osadza.
Nie chcesz pluc to nie znaczy, z e chcesz ukryc winy; ale chcesz przyja
c
swj udzia w winach, aby sie z nich oczyscic.
Ci, co zrywaja solidarnosc i sami szczuja obcych, woaja:
Patrzcie na to zepsucie, ale to nie ja. . . Powiedza potem, z e sa solidarni z ludzkoscia, z cnota
albo z Bogiem. Ale beda to puste sowa, jezeli nie beda za nimi stay prawdziwe wiezi. Bg zniza sie, zstepuje z wysokosci az w twj dom i staje sie w nim.
A dla prostaczka zapalajacego
samego siebie. Natykasz sie na jego prznosc jak na slepy mur, gdyz jemu chodzi
o wasny obraz, a nie o miosc . Nie chodzi o niego powiazanego
z czyms, ale
o niego jako przedmiot, na ktry mozna patrzec. Co nie ma sensu.
Bedziesz moze twierdzi, z e podajesz sie za czystego, aby oczyscic tym samym ludzi, z ktrymi jestes zwiazany
przynaleznoscia do wsplnego domu, ojcowizny, krlestwa, a ktrzy przynosza ci wstyd. Ale to fasz: nie czujesz sie z nimi
zwiazany;
stojac
wobec swiadkw uniewinniasz tylko siebie. I susznie ci ktos
powie: Jezeli oni sa tacy jak ty, dlaczego nie stoicie tu razem, dlaczego wszyscy nie plujecie?. . . Pogra
zasz ich jeszcze gebiej we wstydzie i karmisz sie ich
nieszczesciem.
Bywa, oczywiscie, z e ktos oburzony podoscia, wystepkami i hanba wasnego
domu, ojcowizny czy krlestwa, odchodzi gdzie indziej szukac z ycia godnego.
Jest wtedy znakiem godnosci swoich bliskich. Cos, co z godnosci jeszcze tam pozostao, wysya go w swiat. Jest znakiem tego, z e inni takze staraja sie wyjsc ku
swiatu. Ale niebezpieczne to zadanie, gdyz potrzeba mu wtedy jeszcze wiecej
cnt niz w obliczu smierci. Spotka z pewnoscia ludzi, ktrzy powiedza:
Ty nalezysz do nich, jestes czescia tej zgnilizny! A on uniesie sie honorem i odpowie:
Tak, ale ja od nich odszedem. A sedziowie powiedza:
Niechaj ci, co sa czysci,
odejda. Ci, co zostana, sa zgnilizna.
I uczcza cie wtedy dymem kadzide, ale ciebie jednego. A nie w tobie
twoich bliznich. I bedziesz sarn, tak jak samotny jest czowiek pyszny, samotnoscia smierci.
Odchodzac
niesiesz w sobie grozne przesanie. Bo cierpiac
byes znakiem ich
godnosci. A teraz oddzielies ich od siebie.
406
chcac
rozrzniac i rozdzielac. Niczego ci
sie tu czujesz ale tu przeciez jest twoje miejsce.
nie wolno odrzucic. Zle
Wyrzekne sie czowieka, ktry sie wyrzeknie swojej z ony albo miasta, albo
kraju. Niezadowolony jestes z nich? Alez jestes ich czastk
a. Jestes w nich tym, co
cia
zy ku dobru. Masz pociagn
a
c za soba caa reszte. A nie osadza
c ja z zewnatrz.
ty jestes sedzia.
I drugi osad
dotyczacy
ciebie.
Nie chodzi o to, aby zbudowac mrowisko. Jesli wyrzekniesz sie domu, wyrzekasz sie wszystkich domw. Jezeli wyrzekniesz sie kobiety, wyrzekasz sie miosci. Porzucisz te kobiete, ale juz nie znajdziesz miosci.
CLXXVI
nek na wode tak jak sie wybiera przedmioty kultu. I wraca, zaczerwieniony
z dumy, czujac,
z e tego wieczoru jego dom stanie sie prawdziwym domem. Zaprasza wszystkich przyjaci, aby pijac
z nim herbate, uczcili nabycie dzbanka.
I jest naprawde wzruszajacy,
kiedy w czasie tego przyjecia przemawia on, zazwyczaj tak niesmiay. Gdyz dokonao sie jakies powiekszenie czowieka, ktry
teraz wiecej bedzie gotw poswiecic dla swojego domu, poniewaz ten dom sta
sie piekniejszy.
Jezeli jednak czowiek nie suzy z adnemu krlestwu, a zaszczyt, przedmiot
albo uznanie przeznaczone sa tylko dla niego, jest tak, jakby je wrzuci do pustej
studni. Zostana pochoniete. A czowiek, czujac
sie coraz bardziej nienasycony
i spragniony, bedzie sie stawa coraz bardziej chciwy. I niepojeta gorycz ogarnie go w puste wieczory na widok przedmiotw, ktrych tak pozada.
Marnosc
przedmiotw, powie wtedy, wszystko marnosc . . .
Ale kto tak woa, woa dlatego, z e chcia, aby one jemu suzyy. I nie odnalaz
samego siebie.
CLXXVII
Posuchaj, co ci powiem, i patrz, jaki otrzymasz znak. Zwrce ci twoich bogw. Niektrzy wierzyli w anioy, demony i geniusze. Wystarczyo ich sobie tylko
wyobrazic, a juz zaczynay dziaac. Podobnie ledwo sformuowano pojecie miosierdzia, juz ogarneo ono ludzkie serca. Czowiek mia z rdo bijace
woda. Nie
tylko kamienna cembrowine zniszczona przez wiele pokolen, nie tylko spiew wody napeniajacej
basen, nie tylko jej obfitosc nagromadzona w zbiorniku niczym
owoce w koszu (a woy szy do poida, gdzie czekaa woda juz nagromadzona),
nie tylko wode spiewajac
a i cisze wody w basenie i jej ruchliwy chd na doniach, a noca wode drzac
a od gwiazd i sodka dla spragnionych ust. Mia ponadto
bstwo z rda, w ktrym to wszystko stawao sie jednoscia. I dzieki niemu woda skaczaca
z kamienia na kamien i obmurowanie, i kamienna rynna, i koryto,
i powolna procesja wow nie rozpraszay sie w rznorodnosc tworzywa. Bo to
wazne: z rdami trzeba sie cieszyc.
*
Wiec ja wypenie dla ciebie noc obfitoscia z rde. Wystarczy, z e cie obudze
jego szmerem, nawet jesli bedzie ono gdzies daleko. Czyz to dziwniejsze, niz
gdybym ci da czysty diament albo zote cacko, nie majace
wartosci uzytkowej,
a tylko ze wzgledu na zblizajace
sie swieto albo jako przypomnienie swieta. Podobnie i pan ziemi ojcowizny (ktra w danym momencie do niczego mu nie jest
przydatna), kiedy przechadza sie wiejska, biegnac
a parowem droga. To jemu wasnie rosnie serce na mysl o stadach i zagrodach, i spiacych
jeszcze pracownikach,
i okrywajacych
sci i gniewu, i wspczucia; i ze staruszka, ktra umrze niebawem jak dojrzay owoc, opuszczajacy
drzewo, ktre go
wydao; i z dzieckiem, ktre sie narodzi, i ze zbrodnia, ktra zostanie popeniona
i jak choroba zamaci
bytowanie wioski; z pozarem zeszorocznym, ktry pamietasz, bo pomagaes przy gaszeniu; i z budynkiem rady, gdzie zbieraja sie starsi, tak
dumni z tego, z e kieruja wioska poprzez czas niby statkiem, choc to tylko rybacka
dz i nie czeka jej pod gwiazdami z aden wielki los.
Moge wiec powiedziec: . . . z rdo w twojej wiosce, a serce sie w tobie obudzi i po trochu naucze cie wedrowac ku Bogu; tylko wtedy bedziesz zaspokojony,
gdyz wedrujac
od znaku do znaku osiagniesz
sie
w wyraz kultu. Podobnie jest z zapasami, ktre zgromadzies. Somiana strzecha
i nasiona przygotowane do siewu, zazdrosc , wspczucie i ktnia, staruszki, ktre niebawem umra, cembrowina studni, mozaika i spiew wody wszystkiego
411
tego jeszcze nie umiaes stopic w jedno poprzez cud owej boskiej wiezi acz
acej
rzeczy, a tylko ona niesie ulge umysowi i sercu, i spaja je w wioske i w z rdo.
CLXXVIII
i niema
drzy. I te kobiety, ktre czyniy zo dla samego za. Bo nie znajdoway w nim
z adnej innej radosci, poza pomieniem, obejmujacym
cechy w jednosc .
Dlatego zamiast mwic: Przyjdz, a ja odrzuce, co zbedne, przytne i nadam
ksztat, powiem: Przyjdz, a ja sprawie, z e sie narodzisz dla siebie. Ty mi przyniesiesz nie uporzadkowany
rane. Nie
zmienie nic w elementach budulca ani nawet ich miejsca, tylko zwrce im sens:
niewidoczny kochanek, ktry kaze sie stawac.
CLXXIX
Jestes instrumentem muzycznym bez muzyka i zachwycaja cie dzwieki, ktre z ciebie pyna. Widziaem dziecko, ktre tracao
CLXXX
ze sztuki tanca, choc tanca nie mozna zmagazynowac ani umiescic, czy to w gablotach zamoznego brzuchacza, czy w muzeum przeznaczonym
dla ludu.
Jezeli zas mi zarzucisz, z e zamozny brzuchacz jest mozna niemal przysiac
czowiekiem o pospolitych gustach i daje pierwszenstwo poetom tanich
wzruszen oraz twrcom rzezb, ktre sa jak z ywe, odpowiem: to nie takie wazne. Jezeli bowiem chce kwiatu z danego drzewa, musze przyja
c cae to drzewo,
takie jakie jest, i tak samo zgodze sie na dziesiec tysiecy kiepskich rzezbiarzy,
aby pojawi sie jeden, ktry jest cos wart. Niech wiec powstanie dziesiec tysiecy
magazynw dobieranych ze zym gustem, ale wsrd nich i ten jeden, gdzie dobr
bedzie madry.
416
CLXXXI
Zeby
ziemia staa sie bazylika, wystarczy uskrzydlone ziarenko lecace,
gdzie
je wiatr poniesie.
CLXXXII
Zostawie za soba bruzde na czarnym zagonie, jeszcze wszystkiego nie zrozumiawszy. Bede szed naprzd. . . Jestem czastk
a krlestwa, a ono jest we mnie
i nie potrafie sie od niego odrznic. Nie wolno mi oczekiwac niczego, czego sam
wpierw nie zbudowaem, ale jestem ojcem synw, ktrym daem z ycie. Ani jestem hojny, ani skapy,
ani gotowy do poswiecen, ani od innych domagajacy
sie
poswiecenia, gdyz jesli zgine na murach obronnych, nie poswiecam sie dla miasta, ale dla siebie samego, czasteczki
sie krainy woni, a przede wszystkim przyprawami cennymi jak drogie kamienie: gdyz dzieki jednej szczypcie sodkiego
pieprzu, ktra z dalekich ziem przywioza flotylla z aglowcw strojnych w biae
ptna, odnajdujesz w sobie i smak morskiej soli, i won portowej smoy, i rzemiennych cugli aromat karawan ciagn
acych
przez jaowe bezmiary ku czarodziejstwu morza. I dlatego twierdze, z e targowi korzennemu nadaja patos szramy,
obrzeki i stwardnienia twojego wasnego hartowanego przeciwnosciami ciaa.
Ale co znajdzie czowiek, ktry nie syszy tu znw piesni zwyciestwa swieconego oliwa ponac
a w lampach?
Tak, wystarczy jeden raz zakosztowac wody ze studni El Ksour! Kiedy wiem,
co to ceremonia swieta, z rdo stanie sie dla mnie piesnia. . .
Wiec bede szed. Wrce do pracy bez zapau; ale jezeli spichrze beda dla mnie
tylko jak porty-etapy wedrujacego
zboza, nie dojrze juz rznicy miedzy skadaniem zboza w spichrze i jego spozywaniem. Kiedys chciaem nareszcie zasia
sc
i zakosztowac spokoju. A spokoju nie ma. I widze, z e nie mieli racji ci, ktrzy
radzili mi trwac przy dawnych zwyciestwach, wyobrazajac
sobie, z e zwyciestwo
mozna zamkna
c i zmagazynowac: a ono jest jak wiatr sprbuj go zamkna
c,
a przestanie istniec.
Szalony, kto kochajac
szmer z ywego z rda zamyka wode w urnie.
419
Stane sie, Panie, droga i narzedziem. Ide i wracam. Pracuje, jak pracuje osio
albo kon, z cierpliwym uporem. Widze przed soba tylko orna ziemie, a w zawia
zanej pachcie czuje na plecach sypkosc drobnego ziarna. Ty sprowadz wiosne
i z niwa, zgodnie z Twoja chwaa.
Wiec ide pod prad.
Zmuszam sie i chodze tam i z powrotem jak smutny patrol
morzony snem, ledwo jeszcze rojacy
cos sobie o ciepej zupie po to, aby bg straz ujacych
CLXXXIII
Patrzac
na siebie ziarno mogoby powiedziec: Ile we mnie piekna, energii
i siy! Jestem cedrem. Co wiecej: jestem istota cedru.
Ale ja twierdze, z e ono jest jeszcze niczym. Jest tylko droga przekazu i narzedziem. Jest wykonawca dziaania: niech wiec dziaa! Niech prowadzi powoli
ziemie, ktra drzewo ma wchona
c i przemienic. Niech wznosi w gre cedr ku
chwale Boga. Osadz
e je wedle tego, jakie wyda konary.
Ludzie otaczaja szacunkiem samych siebie. Jestem taki lub inny, powiadaja.
Widza w sobie pene cudownosci skarbce. Sa w nich drzwi otwarte na nagromadzone troskliwie bogactwa. Wystarczy je znalezc chocby po omacku, a wydobeda
sie na zewnatrz
wiersze, troche jak przypadkowa czkawka. Ale suchajacy
czkawki nie przezywaja wielkich wzruszen.
Podobnie jak czarownik murzynskiego plemienia. Zbiera przypadkowo, ale
z madr
a mina cae mnstwo zi, ingrediencji i dziwacznych szczatkw
ku jego lepiance. Ale nic nie widac. Wiec zaczyna od nowa. Dobiera inne sowa. Dobiera inne zioa. Istotnie, nie myli sie tak bardzo w swoich ambitnych
z yczeniach. Albowiem i ja widziaem, jak arkusze sprasowanej masy drzewnej
w poaczeniu
z czarnym gestym pynem przewracaja panstwa. By to mianowicie list z wypowiedzeniem wojny. Wiem, z jakiego to naczynia wydobywa sie
zwyciestwo. Miesza sie w nim proch strzelniczy. Syszaem, jak saby gos, wydobywajacy
sie z piersi pojedynczego czowieka, ogarnia potem pomieniem cay
lud, niby szerzacy
sie pozar. To jeden czowiek wzywa do buntu. Ale znam takze
starannie uozone kamienie, tworzace
nawe ciszy.
Nigdy natomiast nie widziaem, z eby cos powstao z przypadkowo zebranych
elementw, jezeli ludzki umys nie nada im wsplnej miary. Potrafi mnie wzruszyc wiersz, ale nigdy nie przyprawi o zy z aden bezadny zbir liter, jak rozsypana dziecinna ukadanka. Albowiem nic niewarte jest ziarno, ktre nie znalazo
sobie wyrazu, a sawi rzekomo drzewo, choc nie brao udziau w jego budowie.
421
Rzeczywiscie da
zysz do Boga. Ale nie wnioskuj, kim jestes, juz dzis z tego,
kim sie mozesz stac. W czkawce nic nie usyszysz. W skwarze poudnia ziarno,
chocby cedrowe, jeszcze nie da cienia.
*
archanioa. Niech pekna powijaki, niech wyjdzie z nas, niech rozbysnie w naszych spojrzeniach! Niech wchonie w siebie
delikatne odcienie naszej mowy. A ogarnawszy
umysu. Zapominasz bowiem, z e masz sie stawac, a udajesz, z e idziesz na wasne spotkanie.
Ginie wtedy wszelka nadzieja. I zamykaja sie przed toba spizowe wrota.
CLXXXIV
je. I okazuje
sie, z e nie ma w nim nic cennego, zupenie jak w opuszczonym domu. Albowiem,
z eby byc szczesliwym, nie wystarczy dom, nawet wygodny, luksusowy, ozdobny
i gdzie uwazajac
go za swoja wasnosc mozesz sam wszystkim rozporza
dzac. Poniewaz nic nie jest twoje: i tak umrzesz; a wazne jest nie to, aby dom
by twoim domem, a przez to by piekniejszy albo swietniejszy, ale z ebys ty by
zwiazany
rywki wyobrazac sobie, z e jest tu panem, i przechadzac sie pysznie wzduz jego
fasady, narzuciwszy na siebie, niby paszcz z trenem, ksia
ze ca dusze. Przeciez od
pana nie rzni go nic poza swiadomoscia. Jednakze niewiele by daa taka zabawa,
a skamane uczucia okazayby sie jak sen prchnem. Najwyzej doszaby do
gosu owa saba zdolnosc mimetyczna, ktra kaze kulic sie suchaczowi, gdy mu
opowiadaja o rzezi, albo odczuwac jakis nieokreslony bogostan, gdy mu spiewaja
o szczesciu.
Przyswajasz sobie i przemieniasz w siebie to, co nalezy do paszczyzny ciaa.
Ale mylisz sie, przypuszczajac,
z e mozesz robic to samo na paszczyznie umysu
i serca. Istotnie radosc czerpana z trawionych pokarmw nie jest szczeglnie bogata. Ale co wiecej nie mozesz wchona
c i trawic ani paacu, ani srebrnego
dzbanka, ani przyjazni bliskiego czowieka. Paac zostanie paacem, a dzbanek
dzbankiem. Zas przyjaciele beda dalej z yc, jak z yli.
Ale oto ja dokonuje przemiany: z ebraka, tylko pozornie przypominajacego
krla, gdyz wpatruje sie w paac (albo nie nie w paac, a w morze, albo nie, nie
w morze nawet, a w Mleczna Droge), ale nie potrafi sie zdobyc na nic wiecej niz
na to posepne spojrzenie, przemieniam w prawdziwego krla. Choc na pozr nic
nie ulego zmianie. Istotnie w pozorach nie ma tu czego zmieniac: przeciez taki
sam jest pan jak z ebrak. Tacy sami sa dwaj ludzie: ten, co kocha, i ten, co opakuje
utracona miosc , kiedy obaj siedza na progu, a wieczr jest spokojny. Ale jeden
z nich, moze wasnie ten zdrowszy, bogatszy, madrzejszy
i o szlachetniejszym sercu, jesli go nikt nie powstrzyma, pjdzie dzis wieczr i rzuci sie w morze. Azeby
wiec zamienic ciebie, ktry moze jestes jednym z nich, w drugiego, nie potrzeba z adnej rzeczy widzialnej czy dotykalnej ani tez nie trzeba przemieniac twojej
istoty. Wystarczy, jezeli cie naucze jezyka, ktry ci pozwoli odczytywac to, co cie
otacza i co jest w tobie, i co stanie sie dla twojego serca nowym, penym blasku
obliczem. Wystarczy na przykad, jesli jestes posepny, kilka prostych kawakw
drewna, uozonych przypadkowo na desce, ale ktre kiedy ci przekaze madro
sc
gry w szachy wypenia bez reszty twoje mysli skomplikowanym problemem.
Dlatego patrze na ludzi peen cichej miosci i nie wyrzucam im tego, z e sie
nudza, gdyz ta nuda nie z nich pynie, ale z ich jezyka; i wiem, z e zwycieskiego
krla, ktry oddycha pustynnym wiatrem, i z ebraka, ktry pije z tej samej lotnej
rzeki powietrznej, nie dzieli nic poza jezykiem; ale z e byoby niesprawiedliwoscia
wyrzucac z ebrakowi, nie wydobywszy go wpierw z jego pozycji, z e nie odczuwa
tego, co zwycieski krl.
Ja wam daje klucze szerokich przestrzeni.
CLXXXV
Widziaem obu: krla i z ebraka posrd bogactwa swiata, ktre byo jak dostay mid. Ale obaj byli podobni do czowieka, ktry chodzi po umarym miescie
(umarym dla niego, ale czarodziejskim poza murami domw), albo do tego, kto
sucha poematu w nie znanym sobie jezyku, albo do tego, kto stoi obok kobiety,
dla ktrej inny zgodziby sie umrzec, ale on zapomina nawet ja kochac. . .
Naucze was, jaki uzytek robic z miosci. Mniejsza o przedmiot kultu. Widziaem wsrd ludzi cisnacych
i nie szukacie niczego poza soba, wiec znajdujecie pustke; cz dziwnego? Jestescie przeciez
splotem rznorakich wiezi, a jesli wiezi nie ma, znajdziecie w sobie tylko guche
rozstaje. I nie ma z adnej nadziei, jezeli jest w tobie tylko miosc samego siebie.
Mwiem juz wielekroc, jak jest ze swiatyni
a:
kamien nie suzy ani sobie, ani innym kamieniom. Ale swiatynia
A teraz powiem ci, jaki jest sens skarbu. Przede wszystkim jest on niewidzialny, poniewaz nigdy nie jest tej samej natury co elementy tworzywa. Poznaes
425
sie daleko
rokowaniach? Na co luzne elementy, jezeli nie zoza sie w oblicze? Ale siadzie
my na piasku. Bede ci mwi o pustyni i pokaze ci jej prawdziwa twarz. A ty
zostaniesz przemieniony, gdyz jestes zalezny od zewnetrznego swiata. Czy nie
staniesz sie nagle kim innym, siedzac
u siebie w domu, jezeli dowiesz sie, z e dom
sie pali? Jezeli usyszysz krok kochanej osoby? Nawet jesli nie idzie ku tobie.
Nie mw, z e zachwalam ci z ycie iluzjami. Nie kaze ci wierzyc, ale czytac. Czym
jest czesc bez caosci? Czym kamien bez swiatyni?
Czym oaza bez piaskw pustynnych? Jezeli mieszkasz posrodku wyspy, a chciabys ja poznac, musi ci ktos
powiedziec o istnieniu morza! A jezeli mieszkasz wsrd piaskw, musi ci ktos
opowiedziec o dalekich przygodach, czyims slubie, uwolnionej brance, nastepujacych
z niego kwiatu. W ten sposb zbuduje dla ciebie schody, ktre cie zaprowadza do wyzwolenia. Bedziesz najpierw kopa ziemie i spulchnia ja motyka,
a rano bedziesz sie zrywa, z eby zagony podlewac. Bedziesz doglada
posadzonego krzaku i chroni go od robakw i gasienic.
sie pak
i nadejdzie swieto: rza sie rozwinie, rza dla ciebie przeznaczona, ktra
zerwiesz. A zerwawszy dasz mi ja. Otrzymam ja z twoich rak
i bedziesz czeka.
426
CLXXXVI
Sa ludzie pozbawieni poczucia czasu. Chca zrywac kwiaty, ktre sie jeszcze
nie stay kwiatami: i wtedy okazuje sie, z e nie ma kwiatw. Albo znajduja kwiat,
ktry sie rozwina
gdzie indziej i nie jest uwienczeniem ceremoniau rzy, a tylko
kwiatem kupionym na targu i niczym wiecej. Czy moze wiec dac ci radosc ?
Ja ide z wolna w kierunku ogrodu. Zostawia on w powietrzu jakby smuge woni, niby statek zaadowany sodkimi cytrynami albo karawana z adunkiem mandarynek, albo wyspa, do ktrej pyniemy, a ona cae morze nasyca zapachem.
Nie gotowy skarb otrzymaem, ale obietnice. Ogrd jest jak osada, ktra trzeba zdobyc, albo jak oblubienica, ktrej jeszcze nie posiades, ale trzymasz ja,
juz powolna, w ramionach. Ogrd otwiera sie przede mna. To raj drzew cytrynowych i mandarynkowych czekajacy
za niskim murkiem, az wejde, z eby sie po
nim przechadzac. Nikt tu tymczasem nie mieszka na stae, ani zapach cytryn, ani
mandarynek, ani niczyj usmiech. Ale ja znam tajemnice, wiec wszystko dla mnie
ma znaczenie. Czekam, az nadejdzie pora ogrodu albo pora zaslubin.
Sa ludzie, ktrzy nie potrafia czekac i nigdy nie zrozumieja poezji, bo wrogi
im jest czas, co odnawia pragnienie, stroi kwiat i kaze dojrzewac owocom. Prbuja znalezc przyjemnosc w przedmiotach, a tymczasem mozna ja znalezc tylko
w drodze, zobaczonej dzieki nim. Ja ide, ide i ide. A kiedy znajde sie w ogrodzie,
ktry jest dla mnie przygotowanym krajem zapachw, siadam na awce. Patrze.
Niektre liscie spadaja, niektre kwiaty wiedna. Wspczuje ze wszystkim, co
umiera i rodzi sie na nowo. Nie opakuje. Jestem czujny, jak na wzburzonym morzu. Nie jest to cierpliwosc , gdyz nie chodzi o osiagni
ecie celu: rozkosz daje samo
wedrowanie. Wedrujemy, ja i mj ogrd, od kwiatu do owocw. A poprzez owoce ku ziarnom. A poprzez ziarna ku przyszorocznym kwiatom. Wiem, co
mam myslec o przedmiotach. Sa zawsze przedmiotami kultu. Dotykani akcesoriw ceremoniau i w kazdym z nich widze odcien modlitwy. Natomiast ci, ktrzy
ignoruja istnienie czasu, napotykaja na swojej drodze przedmioty jak mur. Nawet dziecko staje sie dla nich przedmiotem, ktrego doskonaosci nie dostrzegaja,
a ono jest przeciez wedrwka ku jakiemus Bogu, ktrej nie sposb powstrzymac.
Chcieliby je zamkna
c w jego dziecinnym wdzieku, tak jak skarb, ktry da sie zamkna
c i przechowac. Ale ja mijajac
dziecko, widze jak ono stara sie usmiechna
c,
428
rumieni sie, chce uciec. Wiem, jakie jest w nim rozdarcie. Kade mu reke na czole,
tak jakbym chcia uciszyc morze.
Sa ludzie, ktrzy mwia:
Jestem tym a tym. Jestem taki a taki. Posiadam
to i to. Zamiast powiedziec: Piuje deski, szykuje droge drzewu, ktre ma byc
zaslubione z morzem. Ide swietujac,
od swieta do swieta. Jestem ojcem i bede
ojcem, gdyz z ona daje mi dzieci. Jestem ogrodnikiem na suzbie u wiosny, bo ona
kaze mi pracowac szpadlem i motyka. Jestem tym, ktry idzie ku czemus. Tacy
ludzie nigdzie nie ida. I smierc nie bedzie portem dla ich statkw.
adek
A w czas godu ci ludzie powiedza:
Nie jem juz nic. Zo
czuja,
z e i dusze maja umeczone. Bo nie wiedza, z e cierpienie jest droga do uzdrowienia albo zerwaniem ze zmarymi, albo znakiem niezbednej przemiany, albo
wzruszajacym
woaniem o rozwiazanie
chwilowa niedogodnoscia. Podobnie jak chwilowa radoscia, jedyna radoscia, jakiej umieja kosztowac, jest zaspokojenie apetytw i pragnien; natomiast
radosc godna czowieka daje nage rozpoznanie w sobie drogi i narzedzia przekazu w suzbie najwiekszego Przewodnika.
Sensu karawany nie da sie odczytac z monotonii krokw, wszystkich podobnych do siebie wzajemnie. Ale zaciagaj
ac
weze na obluzowanym sznurze, poganiajac
pozostajacych
w tyle, przygotowujac
na noc obozowisko, pojac
juczne
zwierzeta, czowiek wchodzi juz w rytua i ceremonia miosci; tak samo jak, kiedys pzniej, wjezdzajac
w palmowy gaj, kiedy oaza stanie sie uwienczeniem caej
wyprawy, i przechadzajac
sie po miescie, ktre najpierw ukazuje tylko niskie murki ubogich dzielnic, ale juz w nich jest swietlistosc miasta, w ktrym rzadzi
twj
bg.
*
nieznuzony, i niczym sa dla niego odlegosci. Najpierw rozpoznajesz go w twardych krzemieniach i cierniach. Sa one przedmiotami
kultu i tworzywem twojego wstepowania w gre. Tak samo jak stopnie schodw
prowadzacych
Inni ludzie jednakze odczytuja tylko to, co zwyke. Krtkowidze wodza nosem
po stronicy i z caego statku widza tylko jeden gwzdz w desce. W karawanie na
pustyni widza tylko pojedyncze kroki: jeden, drugi, trzeci. A kazda kobieta jest
dla nich prostytutka, gdyz zagarniaja ja jak cos, co im sie w danym momencie
nalezy, kiedy trzeba byo do niej da
zyc droga przez ostre kamienie i ciernie, przez
gaje palmowe i delikatne stukanie do drzwi. Kiedy przychodzi sie z bardzo daleka,
ten jeden gest stanowi cud mogacy
zbudzic umarego.
Dopiero wtedy rozwinie sie i powstanie z czasu sypkiego jak py, wydobywajac
sie z wolna z samotnych nocy jak won, ktra coraz szerzej sie rozchodzi,
modosc swiata, raz jeszcze dla ciebie sie stajaca.
To bedzie dla was poczatek
miosci. Od gazeli tylko ten moze oczekiwac nagrody, kto ja powoli oswaja.
*
CLXXXVII
Jestem tym, ktry zamieszkuje. Widze was nagich na zimnej ziemi. O, plemie zrozpaczone, zabakane
snach, jak skrzypi jej koo i trzeszczy sznur, niz ten, kto nie czujac
pragnienia, po prostu nie wie, z e istnieja z rda
czuosci, do ktrych prowadza gwiazdy.
Nie wielbie pragnienia dlatego, z e nadaje wodzie te cene, jaka ma dla ciaa,
ale dlatego, z e kaze czowiekowi odczytywac gwiazdy i wiatr, i slady nieprzyjaciela na piasku. Trzeba to koniecznie zrozumiec: odmawiac prawa do wody, z eby
dac czowiekowi natchnienie, byoby karykatura z ycia, zwykym podniecaniem
zwierzecej potrzeby picia. Ale wazne jest, aby czowieka, kiedy chce pic, poddac
ceremoniaowi wedrwki ku gwiazdom, gosu zardzewiaej raczki,
piosenka, i temu, co robi, nadaje znaczenie modlitwy, tak z e pokarm dla wnetrznosci staje sie pokarmem dla serca.
Nie jestescie bydem w oborze. Jesli bydo przejdzie z jednej szopy do drugiej, taki sam bedzie z b i taka sama podscika ze somy. I w nowej szopie
bydo sie nie poczuje ani lepiej, ani gorzej. Ale pokarm ludzki jest nie tylko dla
z oadka,
ale i dla serca. Jezeli umierasz z godu, a przyjaciel otwiera przed toba
drzwi i prowadzi do stou, i napenia dla ciebie dzbanek mlekiem, i amie chleb, to
usmiech pijesz przede wszystkim, poniewaz taki posiek ma charakter ceremonii.
Rzeczywiscie nasycies gd, ale czujesz takze wdziecznosc na mysl o ludzkiej
dobroci.
Ja chce, z eby chleb by chlebem podanym przez przyjaciela, i z ebys w mleku
czu macierzynska opieke twojego plemienia. Chce, z eby jeczmienna maka
bya
swietowaniem swieta dozynek. A woda spiewem koa u studni i kierunkiem
drogi pod gwiazdami.
Przygladaem
Ale jezeli ziemia jest dla nich jak wielka dzielnica taniej miosci, gdzie puka
sie do przypadkowych drzwi, z eby ugasic w sobie pragnienie miosci, i gdzie
kazda kobieta jest powolna; jezeli nie widac juz drogi ani kierunku w wedrwce
przez naga ziemska skorupe wtedy ludzie nigdzie juz nie mieszkaja.
Tak owi Berberzy, ktrych mj ojciec nakarmi, napoi i zaspokoi w nich
pragnienie kobiety, a oni stali sie jak porazone rozpacza bydo.
Ale ja jestem tym, ktry zamieszkuje; jestem biegunem magnetycznym. Jestem nasieniem drzewa i polem si, lezacym
w ciszy, aby sta pien, korzenie, konary i taki, a nie inny kwiat i owoc, takie, a nie inne krlestwo, taka, a nie inna
miosc ; nie przez odrzucenie czy pogarde wobec innych, ale dlatego, z e miosc
nie jest czyms do znalezienia jak przedmiot posrd przedmiotw, ale ukoronowaniem ceremoniau, tak samo jak istota drzewa, panujaca
nad naturalna dla niego
rznorodnoscia. Jestem znaczeniem tworzywa. Jestem bazylika i sensem kamieni.
CLXXXVIII
Nie oczekuj niczego, jezeli jestes slepy na to swiato, ktre pynie nie z rzeczy
samych, ale z sensu rzeczy. Widze cie, jak stoisz przed drzwiami:
Co tu robisz?
strj, delikatnie haftowany zotem. Ale czym sie staniesz, jezeli krecisz raczk
a koa tylko po
to, z eby usyszec jego gos, kiedy szyjesz strj dla samego stroju, kiedy kochasz
tylko dla kochania. Wszystko to szybko sie wyczerpie, gdyz nic ci nie potrafi dac.
Opowiadaem o przymusowych robotach, na ktre sa skazani ludzie pozbawieni juz cech ludzkich. Uderzenie kilofa angazuje tu tylko kilof. Wala nim raz
po raz, ale nic sie nie zmienia z substancji czowieka. Pyna, ale nie do brzegu,
raczej wcia
z w kko. Nie ma tu tworzenia, a oni nie sa droga i przekazywaniem
swiata. Ale chocby palio to samo sonce i tak samo ciez ka bya praca i czonki oblewa taki sam pot, ale niechby raz na rok dane byo czowiekowi wydobyc
z ziemi czysty diament, a juz stanie sie to dla niego swiatoscia i religia. Sensem
uderzen kilofa stanie sie wtedy diament o absolutnie innej naturze. A czowiek
wstepuje wtedy w pokj wielkiego drzewa i w sens z ycia, ktrym jest wstepowanie z jednej paszczyzny na druga, coraz wyzej, dla chway Boga.
Uprawiasz ziemie ze wzgledu na zboze, szyjesz strj ze wzgledu na swieto
i kujesz skae ze wzgledu na diament. Co ponadto posiadaja ludzie, ktrzy ci sie
wydaja szczesliwi? Tylko swiadomosc boskiej wiezi, ktra aczy
rzeczy.
Nie znajdziesz pokoju, jezeli nie bedziesz przemienia czegos zgodnie ze swoja istota. Jezeli nie staniesz sie narzedziem, droga i przekazem. A ty chciabys, z eby cie szanowano i czczono dla ciebie samego. I chciabys wyrwac swiatu i chwy433
CLXXXIX
ac
nimi sprawie, z e stana sie podobni do siebie nawzajem. Nie znam takiego sposobu zarza
dzania, o Panie, ktry by zarzadzanego
nie czyni mniej wrazliwym. Ale co poczne z ziarnem, ktre nie rosnie zgodnie z nakazem drzewa. Z rzeka, ktra nie
pynie do morza. Z usmiechem, jesli nie kieruje sie w strone miosci.
A co z moim ludem?
Od tylu juz pokolen kochali sie, Panie. Ukadali wiersze. Budowali domy
i przystrajali je w dywany z puszystej weny. Przeduzali swj gatunek. Wychowywali dzieci, a pokolenia odchodzace
skadali jak grona w kosze w czas wi
nobrania. Gromadzili sie w dni swiateczne.
tyle cudw,
a potem napeniay sie mrokiem. Nienawidzili sie takze. Wprowadzali pomiedzy
siebie podziay. Rozszarpywali sie wzajemnie. Kamienowali ksia
zat
zrodzonych
z wasnego plemienia. Zajmowali ich miejsce i kamienowali jedni drugich. O Panie, jak bardzo ta ich nienawisc , wyroki potepienia i tortury przypominaja jaka
s
niema i posepna ceremonie. A choc przypominaa jeki i trzeszczenia, ktre statek wydaje w czasie burzy, albo ble rodzacej
kobiety, bez przerazenia, o Panie,
patrzyem na to z wysokosci. Podobnie drzewa rozpychaja sie, dusza nawzajem
i cisna w pogoni za soncem. A przeciez o soncu mozna powiedziec, z e wydobywa z ziemi wiosne, a drzewa oddaja mu czesc . A choc sa sobie wrogie, przeciez
razem tworza las, a wiatr gra na nich jak na harfie piesn chway. Gdybym patrzy
ze zbyt bliska, jak krtkowidz, cz bym o nich wiedzia: sa przeciez tak rzni.
Ale teraz odpoczywaja. Noc ukrya kamliwe sowa, uspia apetyty i rachuby. Uagodzia zazdrosc . A ja, Panie, wodze wzrokiem po pracach, ktre odozyli
chwilowo, i jestem tak zmieszany, jakbym sta u progu prawdy; gdyz nie znalazem jeszcze do niej klucza, a musze ja poznac, aby sie staa.
O malujacym
i zamozny
brzuchacz, minister, kat, pasterz? Jezeli jest wsrd nich ktos, kto widzi jasniej, to
raczej ten, co prowadzi bydo do wodopoju, ta, co rodzi, albo ten, co umiera, a nie
uczony, nie gryzipirek, gdyz ci nie wiedza, czym jest powolne stawanie sie. I nie
suza niczemu, co naprawde wazne, podczas gdy ten, co hebluje deske, widzi, jak
deska pieknieje i staje sie.
Kiedy usna ich drobne namietnosci, widze dziedzictwo pozostawione przez
skapca.
Ten czowiek niegodny rabowa dla siebie cudze mienie, a z kolei inny,
minister niedbay, trwoni je opacajac
rzemieslnikw rzezbiacych
CXC
z wojny
podoba sie ta piesn pochwalna, ktra spiewaja ich oczy. Godzi sie na bojowa prbe
i rzuca na szale caa swoja meskosc : nie ma nic wiecej, a to godzi sie utracic.
Wiedza o tym dobrze gracze w kosci, ryzykujacy
cay majatek,
gdyz w danym
momencie nie maja z niego z adnego pozytku; ale kiedy staje sie on stawka w grze,
jest cos wzruszajacego
w rece rzucajacej
kostki na prosty st; a z nich wysnuwaja
sie i pyna rwniny, aki
i any zboza tworzace
ziemie ojcowizne.
Wraca wiec mez czyzna w swietlistej aureoli zwyciestwa, z ciez arem broni
zdobytej, a moze krwia zakwita na ramieniu. Blask bije od niego, moze na pewien
czas tylko, ale bije blask. Zwyciestwem nie mozna z yc stale.
Zgoda na ryzyko smierci jest wiec zgoda na z ycie. A kto kocha niebezpieczenstwo, ten kocha z ycie. Podobnie i zwyciestwo jest ryzykiem kleski, pokonanym
przez twrczy akt. Nikt natomiast nie sysza, z eby czowiek panujacy
nad domowymi zwierzetami uwaza sie za zwyciezce.
Ale ja wiecej od ciebie z adam
a co innego zrezygnowac,
jak ktos, kto sie rozbiera, sztuka po sztuce zdejmuje ubranie i zostawia na plazy
sanday, a potem, juz nagi, poslubia morze. Trzeba ci umrzec, z eby zaslubic.
Trzeba z yc, tak jak te staruszki do utraty wzroku haftujace
koscielne obrusy
strj dla ich Boga. Staja sie same boskim odzieniem. A cudem ich palcw odyga
lnu staje sie modlitwa. Bo jestes tylko droga i przejsciem i naprawde mozesz z yc
tylko tym, co przemieniasz. Drzewo przemienia ziemie w konary. Pszczoa
kwiaty w mid. A twoja praca czarna ziemie w zboze jasne jak pozar.
Chce wiec przede wszystkim, z eby Bg sta sie dla ciebie czyms rzeczywistszym niz chleb, w ktrym zatapiasz zeby. Wtedy nawet w poswieceniu zaslubinach przez miosc znajdziesz upojenie.
*
s,
z es wcia
z bogaty, az wszystko zniszczyes i wszystko roztrwonies. Mylisz sie
i nie rozumiesz, jaki jest sens przemijajacego
CXCI
Rozmyslaem wiec nad zgoda na smierc. Gdyz logicy, historycy i krytycy wysawiali sam w sobie budulec przygotowany do wystawienia bazyliki. I mozna by
przypuszczac, z e to istotnie o budulec chodzi; a przeciez wygieta raczka
srebrnego dzbanka na wode, jesli tworzy udana linie, moze byc wiecej warta, niz cay
taki dzbanek ze zota i wiecej dac satysfakcji umysowi i sercu. Jezeli wiec nie
jest dla ciebie jasne, dokad
zmierzaja twoje pragnienia, wyobrazasz sobie, z e posiadanie da ci szczescie, i do ostatniego tchu bedziesz gromadzic kamienie, ktre
gdzie indziej posuzyyby do wzniesienia bazyliki, a ty upatrujesz w nich warunku swojego szczescia. A jednoczesnie kto inny, wyrzezbiwszy w jednym gazie
oblicze swojego boga, znajduje w nim radosc serca i umysu.
Jestes podobny do gracza, ktry nie znajac
gry w szachy, szuka przyjemnosci
w ukadaniu jednej na drugiej figur ze zota i kosci soniowej; komu innemu tymczasem, w kim boskie reguy rozbudziy upodobanie w tej subtelnej grze, zwyke
klocki z drewna dadza radosc . Chcac
wszystko wyliczyc, czowiek przywiazuje
odznacza sie czystoscia linii, gupota byoby z aowac, z e do jej budowy nie uzyto
wiecej kamieni.
Nie wyliczaj mi wiec, pragnac
olsnic, wszystkich kamieni w scianach twojego
domu, wszystkich pastwisk w twej posiadosci i sztuk byda na nich, wszystkich
klejnotw twojej z ony, a nawet wspomnien dawnych miosci. Naprawde niewiele
mnie to obchodzi. Ja chce wiedziec, jaki jest twj dom, jaka religijna z arliwoscia
potrafi cie natchna
c twoja ojcowizna, i czy wieczorem, po skonczonej pracy, radosny tam jest wieczorny posiek. I jaka miosc potrafies zbudowac i w co,
trwalszego niz ty sam przemienies swoje z ycie. Chce, z ebys sie sta. Chce odczytac, jaki jestes, z tego, co stworzyes a nie z budulca nie wykorzystanego,
ktrym sie pysznisz.
Ale ty zadajesz mi pytanie o sprzeczne siy instynktu. Kaze ci on uciekac przed
smiercia i dobrze zauwazyes, z e kazde zwierze chce z yc. Nad wszelkim innym
powoaniem, twierdzisz, gruje to, ktre kaze przetrwac. Terazniejszosc z ycia jest
439
z synem. . .
Jest to odpowiedz wasciwa, bogata w tresc i dobierajaca
sowa. Ale ja dodam
jeszcze, z ebys jasniej zrozumia:
Tak, istnieje instynkt z ycia. Ale jest to tylko jeden aspekt silniejszego instynktu. Podstawowym instynktem jest instynkt trwania. Kto otrzyma z ycie cielesne, szuka trwania w trwaniu cielesnym. Kogo natomiast uksztatowaa miosc
do dziecka, w ocaleniu dziecka szuka wasnego trwania. A kogo uksztatowaa
miosc Boga, szuka dla siebie trwania w swoim wzwyz-wstepowaniu, w Bogu.
Nikt nie szuka tego, czego nie zna, ale chce ocalic to, co jest warunkiem jego
wielkosci, tak jak ja czuje. Jego miosci tak jak odczuwa miosc . Dlatego jezeli
przemienisz swoje z ycie w cos wyzszego od ciebie, nic ci nie bedzie odjete.
CXCII
z e i drzewo z yje dla siebie, zamkniete w swojej powoce. Ono jest z rdem uskrzydlonych nasion i przemienia sie, i pieknieje z kazdym ich pokoleniem. Gdzies kroczy ale nie tak
jak czowiek raczej jak pozar, ktry sie szerzy z wiatrem. Posadzies na grze
drzewo cedrowe i oto powoli, w ciagu
wiekw, juz cay las wedruje po zboczach
gry.
jest korzeniami, pniem i lisc mi. Ze
Co mogoby myslec drzewo o sobie? Ze
czerpie pokarm, wypuszczajac
korzenie a przeciez jest tylko droga i przejsciem. Dzieki niemu ziemia zaslubia miodowe sonce, wypuszcza paczki,
otwiera
kwiaty, zawiazuje
a w gaeziach ptaki. I nie wiesz juz, komu przede wszystkim suza korzenie. Widzisz juz tylko przejscia i kolejne etapy. A dlaczegz by miao byc prawda drzewa
to, czego nie chcesz przyja
c jako prawdy nasienia? Nie mwisz przeciez: Ziarno
z yje dla siebie. Jest bytem gotowym i zamknietym. Kwiat w cokolwiek by sie
przemieni z yje dla siebie, jest gotowy i zamkniety. Nasienie, ktre kwiat wyda, z yje dla siebie jako byt gotowy i zamkniety. I to samo powtrzysz o maym
kieku, wypuszczajacym
uparta odyzke pomiedzy kamieniami. Jaki etap wybierzesz, aby stanowi zakonczenie cyklu? Ja natomiast widze tu tylko wstepowanie
ziemi wzwyz, ku soncu.
441
geometria. Zeby
krl panowa. Gdyz wszyscy oni sa warunkiem drogi. Tak samo
jak kowale spiewaja kowalskie piosenki, a stolarze stolarskie, choc jedni i drudzy patronuja narodzinom statku. Dobrze jednak, jesli poezja im powie, czym jest
z aglowiec. Ci, ktrzy zrozumieja dzieki niej, z e w wielki skrzydlaty abedz, z ywiacy
sie morskim wiatrem, jest miejscem ich spotkania i celem, nie beda przez
to mniej kochali desek i gwozdzi, przeciwnie.
A cel, wasnie dlatego, z e jest tak wielki, nie oszczedzi ci z adnego z drobnych zajec ; wiec jeszcze raz zamieciesz o swicie izbe, zasiejesz jeszcze jedna,
ktra
s tam, garsc jeczmienia, jeszcze raz powtrzysz w pracy ten sam gest, syna nauczysz jeszcze jednego sowa albo pacierza tak samo, jak widzac,
czym
jest z aglowiec, nie bedziesz pogardza deskami i gwozdziami, lecz tym bardziej
je pokochasz. Chce bowiem, z ebys wiedzia z caa pewnoscia, z e nie chodzi tu
ani o posiek, ani o modlitwe, o prace, czy o dziecko, czy o swieto swietowane
w rodzinie, ani o sprzet, ktry bedzie ozdoba domu, bo to wszystko jest tylko warunkiem, droga i przejsciem. Wiem takze, z e zrozumiawszy, zamiast tym gardzic,
bedziesz to wszystko jeszcze bardziej czci: tak jak bardziej bedziesz kocha droge, jej krety bieg, zapach dzikiej rzy, koleiny i stoki wzgrz, ktrymi biegnie,
widzac,
z e nie jest bezcelowym i nudnym meandrem, ale droga do morza.
Dlatego nie pozwalam ci pytac: po co zamiatanie, ten ciez ar, ktry trzeba
niesc , karmienie dziecka, ksia
zka, ktra trzeba przeczytac? Bo choc dobrze, z ebys zasna
czasem i sni o wieczerzy, a nie o krlestwie, jak patrole strazy, dobrze
jest takze, z ebys by gotowy na odwiedziny niezapowiedziane, ale ktre na chwile rozjasnia ci wzrok i such, a smutne zamiatanie przemienia w swiety obrzed,
ktrego tresci nie obejma z adne sowa.
W ten sposb kazde uderzenie serca, bl i pragnienie, kazdy wieczorny smutek
i kazda wieczerza, kazdy wysiek w pracy, usmiech i znuzenie monotonia dni,
kazde przebudzenie i sodki sen, maja boski sens, ktry w nich mozna wyczytac.
Nic nie znajdziecie zamieniwszy sie w plemie osiade i sadz
ac,
z e posrd poczynionych zapasw sami jestescie jak gotowy, odozony na strone zapas. Nie
istnieja bowiem poczynione zapasy, a kto przestaje rosna
c umiera.
CXCIII
a ten, co znajdzie pere, z eby z caa wrci do domu usmiechniety, promienny, mwiac:
Zgadnij! pytajacej
z onie, i zaciskajac
garsc , bo chce
jeszcze bardziej pobudzic jej ciekawosc i nacieszyc sie szczesciem, ktre spynie
na wszystkich, ledwo on otworzy don.
Wszyscy sie wtedy czuja bogatsi. Gdyz szczescie jednego dowodzi, z e pow pere jest czyms wiecej niz ciez ka praca nedzarzy. Podobnie miosne opowiesci, spiewane przez moich bajarzy, ucza smaku miosci. A piekno, ktre sawia,
upieksza wszystkie kobiety. A jesli jest taka, dla ktrej sodkiego posiadania warto
umrzec, to miosc przez nia kaze umierac; wiec suchajac
tych piesni z zachwytem, kazda kobieta czuje sie piekniejsza, bo moze kazda kryje w swoim tajemnym
wnetrzu jakis szczeglny skarb, jak morze pere.
A zblizajac
sie do ktrejkolwiek z nich, poczujesz, z e bije ci serce, tak jak
nurkom w Koralowej Zatoce, idacym
na zaslubiny z morzem.
443
Szykujac
sie do swieta moze jestes niesprawiedliwy dla zwykych dni ale
nadchodzace
swieto daje aromat tym zwykym dniom, a ty stajesz sie bogatszy
przez to, z e ono nadchodzi. To niesprawiedliwe dla ciebie, z e nie masz swojej
czastki
444
Cz by dao czowiekowi znikniecie tego warunku miosci, ktrym jest cierpienie? Czy tym, ktrzy zagubili szlak i umieraja z pragnienia, agodniejsza wydaje sie pustynia bez z rde?
Jezeli piesnia przywoaem dla ciebie z rdo i jezeli je wbudowaem w twoje
serce, to kiedy poslubisz piaski i bedziesz gotw wyzbyc sie juz powoki ciaa,
ono ci da jeszcze swoja spokojna wode, nie na paszczyznie rzeczy, ale sensu
rzeczy a opowiadajac
o cichym spiewie z rde, obdaruje cie jeszcze jednym
usmiechem.
Musisz za mna pjsc . Jam jest twj sens. Twoim z alem przemieniam pustynie,
po ktrej idziesz. Otwieram przed toba miosc . Z zapachu buduje krlestwo.
CXCIV
Chce ci otworzyc oczy na to, czym jest ceremonia, bo nie widzisz jeszcze
dobrze. Wydaje ci sie, z e to bezuzyteczny porzadek
i dodatkowe upiekszenie. Sa
dzisz, z e czowieka, ktry kocha, petaja reguy ceremoniau pochodzace
od jakiegos kaprysnego bstwa, ktre je wydaje w najlepszym razie po to, by tu czowiekowi uatwic, tam zas go powsciagn
a
c; tak jest z z yciem wiecznym, ktre
wymaga rzekomo pewnej rezygnacji z uczuc; a przeciez te reguy sprawiaja, z e
stajesz sie wasnie taki, a nie inny, i nakadajac
ci peta, zarazem cie ksztatuja. Na
kazdym kroku napotykamy granice, a i sylwetka drzewa jest wyznaczona energia
zawarta juz w nasieniu. Tak tez jest z pieknym obrazem: jest on punktem widzenia, a nadaje smak wszystkim rzeczom. Obierajac
ten punkt widzenia inaczej
bedziesz mysla o posiku, odpoczynku, modlitwie, zabawie i miosci. Nie istnieja
wtedy przegrody, gdyz czowiek nie jest suma fragmentw, ale niepodzielna jednoscia panujac
a nad czesciami. Jezeli w dziele rzezbiarza kamiennym obliczu
zmienic ksztat nosa, trzeba zmienic takze ksztat ucha, a scislej mwiac
caa wymowa dziea zostanie odmieniona, a zatem i wymowa ucha. Jezeli zatem nakazuje, aby czowiek raz na rok skada pokon stojac
twarza do pustyni
i czczac
w ten sposb spiewna oaze ukryta w piaszczystych fadach, odnajdzie
on te tajemnice w kobiecie albo w pracy, albo w domu. Podobnie dajac
ci niebo
pene gwiazd zmieniem twj stosunek do niewolnika, do krla, do smierci. Jestes
korzen macierz lisci, a zmieniajac
korzenie zmienie i liscie. Nie widziaem,
z eby ludzie przemieniali sie pod wpywem logicznych argumentw, ani z eby ich
do gebi nawrcia wzniosa wymowa zezowatego proroka. Ale kiedy poprzez ceremonia zwrciem sie do tego, co w nich najistotniejsze, otwarli sie na moje
swiato.
Domagasz sie miosci wbrew reguom, ktre jej zabraniaja. Ale wasnie te
reguy day podstawe miosci. A smutek pynacy
z braku miosci, smutek, ktry
zawdzieczasz reguom, juz sam jest mioscia.
Pragnienie miosci to miosc . Gdyz nie umiabys pragna
c czegos, czego jeszcze nie pojae
s. Tam, gdzie z braku struktury albo obyczaju nadajacego
sens roli
brata, nie ma braterskich uczuc, czy ludzie moga sie kochac tylko dlatego, z e
razem zasiadaja do stou? Nie zauwazyem, z eby ktos z aowa, z e nie kocha bra446
ta mocniej. Zaujesz
tej miosci, ktrej masz juz wyobrazenie, z aujesz kobiety,
ktra od ciebie odchodzi, ale na widok obojetnej ci, przechodzacej,
nie powiesz
z rozpacza:
Bybym szczesliwy, gdybym ja kocha. . .
Kiedy opakujesz miosc , to znaczy, z e miosc sie narodzia. Budujace
miosc
reguy pozwalaja ci ujrzec, z e ja opakujesz, i zdaje ci sie, z e miosc mogaby
cie porwac i uniesc z ich pominieciem; a tymczasem one, budujac
miosc , daja
ci radosc i meke, tak samo jak istnienie z rda w palmowym gaju sprawia, z e tak
okrutny wydaje sie jaowy piasek: nieobecnosc z rda jest siostra jego obecnosci. Nie opakujesz tego, czego nie mozesz poja
c. Powoujac
do istnienia z rda,
powouje tez ich nieobecnosc . Dajac
diamenty stwarzam mozliwosc ubstwa
braku diamentw. Czarna pera mrz, ktra ktos raz na rok znajdzie, sprawia, z e
tyle razy nurkujesz bezowocnie. Kiedy ja otrzyma jeden czowiek, wydaje sie to
gwatem, niesprawiedliwoscia i rabunkiem innych i dzielac
ja, gotowy bybys ja
zniszczyc. A trzeba byo tylko zrozumiec, z e ona, nawet jesli przypada innemu,
daje ci wieksze bogactwo, niz jednakowa dla wszystkich pustka mrz.
*
Domagajac
sie rwnosci, jak przy korycie w stajni, ludzie dali poczatek
nedzy.
Wszystko im trzeba dawac. Szukajac
chway dla tumu, w kazda dusze wprowadzono tum. Ale jezeli w jednostce dasz chwae czowiekowi, zbudujesz czowieka, a ludzie wejda na droge bogw.
*
Gnebi mnie mysl, z e ludzie odwrcili prawde, jak slepi nie widza tej oczywistosci; a mianowicie, z e morze, ktre jest warunkiem narodzin statku, zarazem ogranicza statek; a warunki miosci ograniczaja miosc , a warunki wzwyzwstapienia
cay czas powodowaa nimi miosc do czowieka, chec wyzwolenia jego szlachetnosci, blasku i dumy, wiec teraz zdejmuje ich lek, gdy widza, jak umysy i serca
Nic dziwnego, z e z takim wysikiem poszukujesz cywilizacji plemion osiadych przeciez jej nie ma.
*
Zeby
go wtedy ocalic od smierci, wystarczy znalezc mu jakies duchowe krlestwo, gdzie czeka ukochana. Bedzie wtedy z y dalej, gdyz cierpliwosc ludzka
448
jest bezgraniczna. I tak na pustyni ratuje go, choc daleki, rodzinny dom. Ratuje
go ukochana, choc jest tak daleko i moze wasnie w tym momencie spi.
Jednego czowiek nie zniesie: zerwania wiezi, bo wtedy wszystkie przedmioty
rozsypuja sie bezadnie. Umierasz, jezeli umieraja twoi bogowie. Bo z yjesz dzieki
nim. A z yc mozesz tylko dzieki temu, za co mgbys umrzec.
Jezeli obudze w tobie gebokie przezycie, bedziesz je umia przekazac z pokolenia na pokolenie. Nauczysz dzieci odczytywac je poprzez rozmaitosc rzeczy,
tak jak sie odczytuje sens ojcowizny poprzez jej elementy.
Nie potrafibys umrzec za luzne elementy. To one zawdzieczaja swoje istnienie nie tobie oczywiscie, bo ty jestes tylko droga i przejsciem ale ojcowiznie. A ty je oddajesz w jej suzbe. Jezeli zas ojcowizna jest juz spoista caoscia,
umrzesz, z eby ocalic te jednosc .
Umrzesz za sens ksia
zki, nie za atrament ani papier.
Gdyz ty jestes wezem rznorakich zwiazkw,
449
Peen milczacej
miosci dugo przygladaem
zoty ornat w kregu sabego swiata lampy okrywa swojego Boga kwiatami, az
staje sie Bogiem ukwieconym, w swietle jej czuwania.
Podnosic czowieka wzwyz moze oznaczac tylko jedno: uczyc go, aby w rzeczach odczytywa twarze. Przeduzam boskie dzieo. Tak jak w grze w szachy
ocale radosc , jezeli ocale reguy gry. A ty chciabys zlecic ten trud niewolnikom,
ktrzy zamiast grajacych
Nie wystarczy dawac. Trzeba najpierw uksztatowac tego, co otrzymuje. Zeby dac przyjemnosc gry w szachy, trzeba wyksztacic gracza. Z mysla o miosci
trzeba najpierw wyksztacic pragnienie miosci. Zbudowac wpierw otarz, z eby
przyja
c nadchodzacego
CXCV
i budowa swiatyni,
To, co napisaem, miao cie nawrcic, z ebys zobaczy siebie takim, jakim sie
staniesz, i z ebys mia nadzieje.
*
pomiesci sie
bez trudu w hojnosci rytuau.
*
Nie chce toba kierowac nieustannie, godzina po godzinie, tak samo jak nie
oczekuje, z eby patrole strazy o kazdej porze z taka sama z arliwoscia suzyy krlestwu. Wystarczy mi, jesli tak bedzie suzyc jeden patrol sposrd wszystkich.
A i od tego nie oczekuje, z eby okaza z arliwosc w kazdym momencie; ale jezeli
zwykle marzy o nadejsciu pory wieczerzy, z eby czasem, jak byskawica, olsnia go swiadomosc , czym jest strzowanie; bo choc wiadomo, z e duch jest saby
451
i senny, a straznik nie moze nieustannie wytez ac wzroku, gdyz poczuby w oczach
ogien, trzeba tez wiedziec, z e morzu nadaje sens znaleziona niegdys czarna pera,
a caorocznemu biegowi dni nadaje sens jedynie swieto, a z yciu sens i spenienie nadaje smierc.
*
Jezeli ludzie niegodnych serc odnajda w moim ceremoniale sens takze niegodny trudno. W czasie wypraw wojennych widywaem czarne plemiona i czarownika, ktry znajac
ich zachannosc kaza im skadac dary majace
stac sie pokarmem jakiegos drewnianego kloca pomalowanego na zielono.
*
Jezeli czarownik nie dorasta do swojej roli trudno. Don rzezbiarza stwarza
z ycie.
CXCVI
Bywa, z e ktos domaga sie wdziecznosci: zrobi dla ludzi to czy tamto. . .
A przeciez nie ma czegos takiego jak dar przyjety i bogactwo odozone na zapas. Dar to kra
zenie od jednego czowieka do drugiego. Jezeli przestajesz dawac,
nic nie daes. Jezeli mi powiesz: Wczoraj sie zasuzyem, wiec nadal nalezy mi
sie nagroda, odpowiem: Nie! Miabys oczywiscie te zasuge umierajac,
gdybys
umar wczoraj, ale wczoraj nie umares. Liczy sie tylko, kim staes sie w godzine smierci. Z czowieka hojnego, ktrym byes wczoraj, zmienies sie moze dzis
w skapca.
z drzewem. Ono
stao sie twoim zadaniem. Jesli korzen powie: Zbyt duzo dostarczaem sokw,
drzewo umrze. Nie mozna nagromadzic na zapas czujnych krokw straznika. Nie
mozna nagromadzic na zapas uderzen serca. Nawet spichlerz nie jest magazynem
zapasw, jest tylko portem przeadunkowym. Uprawiasz role, a jednoczesnie grabisz spichlerz z jego zasobw. Wszedzie ci grozi pomyka. Wyobrazasz sobie, z e
odpoczniesz po twrczej pracy gromadzac
stworzone przedmioty w muzeum. Cae twoje plemie mozesz tam zgromadzic. Ale przedmioty jako takie nie istnieja.
Ten sam przedmiot ma inny sens w rznych jezykach. Czym innym jest czarna
pera dla nurka, dla kupca i dla kurtyzany. Diament ma pewna wartosc w momencie wydobycia, potem inna kiedy go sie sprzedaje albo daje, kiedy sie go gubi
i kiedy znajduje, i kiedy w dniu swieta ozdabia czyjes czoo. O zwykym diamencie nic nie mozna powiedziec. Diament codzienny to pozbawiony tresci kamyk.
Wiedza o tym dobrze kobiety, ktre go przechowuja. Zamykaja go w najtajniejszej szkatuce, aby tam spa, a wydobywaja tylko w dniu urodzin krla. Staje sie
wtedy znakiem dumy. Dostay go w dniu slubu wtedy by znakiem miosci.
A kiedys, dla czowieka, ktry go wydoby z gebi ziemi, by cudem.
Kwiaty maja wartosc dla oczu. Ale najpiekniejsze sa te, ktre rzuciem w morze, z eby uczcic umarych. Nikt nigdy nie bedzie sie nimi zachwyca.
Czasem czowiek przemawia w imie swojej przeszosci. Mwi na przykad:
Jestem tym, ktry. . . Zgodze sie go uczcic pod warunkiem, z e bedzie martwy.
Ale nigdy nie syszaem, z eby jedyny prawdziwy geometra, a mj przyjaciel,
pyszni sie z powodu swoich trjkatw.
On by suga trjkatw
i ogrodnikiem
453
Ja
dzieki nim codziennie jadem chleb i piem mleko kz, ktre hodowali. Chodziem
w butach ze skry ich bydlat.
CXCVII
Znaem czowieka, ktry naleza tylko do siebie, gdyz gardzi nawet kurtyzanami. Opowiadaem o pewnym ministrze, o brzuchu opasym i ciez kich powiekach, ktry zdradziwszy mnie, odrzeka sie i zaklina w czasie tortur, i sam siebie
w ten sposb zdradzi. Musia zdradzic i mnie, i siebie. Jezeli nalezysz do jakiegos
boga, ojcowizny czy krlestwa, przez ofiare z siebie mozesz ocalic to, do czego
nalezysz. Tak na przykad skapiec,
sciem. Zeby
uwierzyc w ciebie, musze uwierzyc w twojego Boga. Natomiast mj
minister by tylko doem na przechowanie budulca.
Dlatego zwrciem sie do niego tak:
Od tak dawna sysze, jak mwisz , Ja, ja, ja. . . , z e w swojej dobroci odpowiedziaem wreszcie na zaproszenie twoich bebnw i popatrzyem na ciebie.
Zobaczyem tylko magazyn towarw. Co ci daje ich posiadanie? Jestes jak skad
albo jak szafa, ale nie bardziej pozyteczny, ani bardziej rzeczywisty niz szafa abo
skad. Lubisz, kiedy ludzie mwia:
Szafa jest pena, ale kim jest ta szafa?
Jezeli zbrzydziwszy sobie grymas twojej twarzy, kaze cie scia
c, czy cos sie
zmieni w moim krlestwie? Twoje pene skrzynie zostana nie naruszone. Czy cos
dodawaes do swoich bogactw, czego teraz mogoby zabrakna
c?
Zamozny brzuchacz nie zrozumia absolutnie pytania, ale zaczyna sie niepokoic, gdyz oddycha z trudem. A ja ciagn
aem:
Nie sad
z, z e niepokoje sie w imieniu blizej nieokreslonej sprawiedliwosci. Skarb, ktry zalega twoje piwnice, jest imponujacy
i nie nim sie gorsze. To
prawda, z es grabi krlestwo. Ale i ziarno dokonuje grabiezy wobec ziemi, aby
zbudowac drzewo. A ty pokaz mi drzewo, ktre zbudowaes.
Nie przeszkadza mi, z e weniana odziez czy chleb powstay z potu pasterza
i rolnika po to, z eby rzezbiarz mia w co sie ubrac i co jesc . Ich pot przemienia
sie, choc oni nawet o tym nie wiedza, w rzezbione kamienne oblicze. I poeta grabi
spichrze, poniewaz z ywi sie zbozem, a sam nie bierze udziau w jego zbiorze. Ale
tworzy wiersz. Synowie krlestwa daja mi swoja krew, a ja z niej tworze zwyciestwo moich wojsk. Ale buduje krlestwo, ktrego sa synami. Powiedz, czemu
ty suzysz: rzezbie, drzewu, poezji, cesarstwu? Przeciez jestes tylko narzedziem,
droga i przekazem. . .
Chocbys przez tysiac
lat powtarza: Ja. . . ja. . . ja. . . , czy mi to powie cokolwiek o twoim postepowaniu? Czym stay sie dzieki tobie ziemie uprawne, klejnoty i sztaby zota? Nie sad
z, z e powstaje przeciw lodowcom w imieniu kauz.
Ani ziarnu nie bede robi wyrzutw za z arocznosc , z jaka rabuje ziemie. Ono jest
tylko zaczynem i nie pamieta o sobie, a drzewo, ktre z niego wyrasta, z kolei na
nim dokonuje grabiezy. Tys rabowa; dobrze, ale kto rabuje ciebie i do kogo ty
nalezysz?
*
buduja tylko chwae zamoznosci i ciez kiego brzucha. Z tego luznego budulca stawiasz swiatyni
e pospolita, ktra budulca nie uszlachetni. Wia
zesz jego rznorodnosc w jedno i te wiez im ofiarowujesz. Pera na twoim palcu nie jest tak piekna
jak obietnica morza. Dlatego zerwe te gorszac
a mnie wiez i ze wzniesionej przez
ciebie budowli uczynie nawz pod inne drzewo. A co mam zrobic z toba?
Co zrobic z takim nasieniem, przez ktre ziemia szpetnieje, jak ciao okryte wrzodami?
*
Nie chciabym jednak, aby ze wzniosa sprawiedliwoscia, ktrej suze , mylono inna blada sprawiedliwosc . Bywa, z e los jakies niskie czyny na przykad
zgromadziy w jednym reku skarb, ktry podzielony byby niczym. Nie tylko podnosi on wartosc posiadajacego,
ogniem.
Bo niewiele im da przez godzine grzac sie przy ogniu. Ale wszyscy beda zadowoleni, kiedy ruszy w morze z aglowy statek.
Chciabym taki skarb przemienic w obraz, ktry ucieszy wszystkie serca.
Chciabym zwrcic ludziom smak cudownosci, bo dobrze, jesli poawiacze pere
z yjacy
w biedzie (wiadomo jak trudno wydobywac pery z morskiego dna) wierza
w jaka
s cudowna pere. Beda bogatsi, jezeli kazdy z nich raz w roku znajdzie jedna pere, ktra odmieni jego los, niz gdyby rwno podzielic wartosc wszystkich
wydobytych pere i kazdemu dac troche strawy; gdyz ta pera jedyna dla wszystkich rozswietla gab
morza.
CXCVIII
w luzne elementy i skarbiec oddawac na rabunek. Jedyny rabunek, ktry powazam, to kiedy ziarno rabuje ziemie, ale zarazem i siebie w imieniu
drzewa, gdyz samo obumiera. Nie zalezy mi, aby kazdemu dodac niewiele i zgodnie ze stanem: kurtyzanie pere, rolnikowi korzec zboza, pasterzowi koze,
skapcowi
zoty pieniadz.
Nedzne to wzbogacenie. Ja chciabym ocalic jednosc
skarbca, tak aby na wszystkich promieniowa jego blask niby blask niepodzielnej
pery. Bo moze byc i tak, z e dasz kazdemu nowe bstwo, a nie umniejszysz caosci. Ale wtedy oburzaja sie ci, co pragna sprawiedliwosci: Nedzarzami, mwia,
sa rolnik i pasterz. Jakim prawem pozbawisz ich tego, co im sie nalezy, w imie jakiegos zysku, ktrego wcale nie pragna, albo w imie jednego bstwa, ktrego nie
znaja. Uwazamy, z e kazdy ma prawo dysponowac owocem swojej pracy. Jesli mi
sie spodoba, bede utrzymywa spiewakw. Jesli zechce, bede oszczedza z mysla
o swiecie. Ale jakim prawem chcesz budowac z mojego potu bazylike, jezeli ja
sie na to nie zgadzam?
A ja odpowiem im tak:
Niedostateczna to sprawiedliwosc i tymczasowa, bo obejmuje tylko jedna
paszczyzne. A tymczasem trzeba wybierac. Budulec zmienia swj sens przechodzac
z jednej paszczyzny na druga. Ziemi przeciez nie pytacie, czy chce wydac
ziarno, gdyz nie rozumie, czym jest ziarno. Jest po prostu ziemia. Nie pragniesz
tego, czego pojecia jeszcze sobie nie wytworzyes. Jakas kobieta jest ci obojetna: wcale nie pragniesz jej kochac, choc moze ta miosc , zapaliwszy sie w tobie,
przyniosaby ci szczescie.
Nikt nie z auje, z e nie pragnie zostac geometra. Nikt nie z auje, z e nie z auje
byoby to absurdem. To zboze musi nadac sens ziemi. Ziemia stanie sie wtedy ziemia dajac
a zboze. Nie nakazujesz takze zbozu, aby sie stao swiadomoscia
i swiatem oczu. Nie ma w nim tych pojec : ani swiadomosci, ani swiata oczu.
Jest po prostu zbozem. To czowiek ma sie nim z ywic i przemieniac chleb, ktry powsta ze zboza, w z arliwosc i modlitwe wieczorna. Nie pytaj wiec rolnika,
458
czy chce, z eby jego pot przemieni sie w wiersz, geometrie czy architekture, gdyz
rolnik nie zna tych pojec . On by wykorzysta efekty swojej pracy na to, z eby ulepszyc swj pug, gdyz jest po prostu rolnikiem.
Ale ja nie chce sie opowiadac za poszczeglnymi kamieniami przeciw swia
tyni, za ziemia przeciw drzewu, za pugiem rolnika przeciw jego poznaniu.
Szanuje wszelkie dzieo twrcze, choc pozornie opiera sie na niesprawiedliwosci, gdyz zaprzeczasz wtedy kamieniowi po to, z eby budowac swiatyni
e. Ale czy
mozna powiedziec o swiatyni,
towanie osprzetu trwa nieraz bardzo dugo. Ale jezeli juz nie potrzeba z adnych
dalszych ofiar, widocznie jestes zadowolony z wybudowanych statkw, ze zdobytej wiedzy, posadzonych drzew, wykonanych rzezb i sadzisz,
z e nadesza juz
pora, kiedy mozesz wygodnie zasia
sc i korzystac z nagromadzonych zapasw jak
czowiek osiady, krab mieszkajacy
w cudzej skorupie.
Ale wtedy ja wejde na najwyzsza wieze , z eby z niej obserwowac horyzont.
Gdyz bliska bedzie godzina nadejscia barbarzyncw.
Juz tyle razy powtarzaem, z e nie ma czegos takiego jak nagromadzone zapasy.
Jest tylko kierunek, wstepowanie wzwyz i da
zenie ku czemus. Kiedy geometrzy
przestana tworzyc, doacz
a do nich rolnicy i w zamian za swj trud beda sie domagali satysfakcji. Jezeli idziesz w slad za przyjacielem, w tym samym tempie
co on, ale o pare krokw w tyle, on chcac
z ebys do niego doaczy
musi przystana
c. Wiec posuchaj: znajdziesz rwnosc , kiedy wedrowanie bedzie juz
niepotrzebne i tam dopiero, gdzie zapasy beda przydatne w godzinie smierci,
kiedy Bg sprzata
zbiory do spichlerza.
*
Gdyz sprawiedliwosc jest tylko jedna: przede wszystkim ocale to, do czego
nalezysz. Czy ma to byc sprawiedliwosc dla bogw? Czy dla ludzi? Albowiem
bg nalezy do ciebie i jesli to bedzie mozliwe, ocale ciebie pod warunkiem jednak,
z e twoje ocalenie bedzie jego wzrostem. Ale nie ocale cie wbrew twoim bogom.
Bo ty nalezysz do nich.
Jesli tak bedzie trzeba, ocale dziecko wbrew matce, gdyz ono poczatkowo
byo jej. Ale teraz juz ona jest jego. Ocale takze chwae cesarstwa kosztem rolnika,
tak samo jak zboze kosztem ziemi. Ocale czarna pere, do ktrej bedziesz naleza,
nawet jesli ci ona nie przypadnie, gdyz od niej pieknieje dla ciebie cae morze, i to
kosztem tego smiesznego okrucha pery, ktry by naleza do ciebie, nie powiekszajac
jednak twojego bogactwa. Ocale sens miosci, abys mg nalezec do niej,
wbrew miosci, ktra by nalezaa do ciebie, tak jak rzecz nabyta albo prawo, gdyz
wtedy wcale bys miosci nie osiagn
a.
Ocale z rdo, z ktrego pijesz, kosztem twojego pragnienia, gdyz w przeciwnym razie umarbys: duchem albo ciaem.
Mniejsza z tym, jesli sowa zdaja sie przedrzezniac wzajemnie i jesli uwazam,
z e daje miosc odmawiajac
jej i zachecani do z ycia, narzucajac
smierc. Albowiem
460
przeciwienstwa sa wynalazkiem jezyka, ktremu zdaje sie, z e pojmuje, a w rzeczywistosci stwarza zamet. I nadchodzi epoka wielkiej niesprawiedliwosci,
kiedy od czowieka wymagasz, z eby pod kara smierci wypowiedzia sie za albo
przeciw.
*
lecz tak, aby zwrcic duchowi to, co odjete ciau. Tak sie wasnie dzieje,
kiedy zaprzegasz miesnie do kucia w kamieniu; ale kiedy odnioses juz nad nim
zwyciestwo, otrzepujesz z pyu donie, odstepujesz krok w ty, mruzysz oczy, z eby
lepiej widziec, przechylasz lekko gowe na bok i wreszcie usmiech boga spada na
ciebie jak ogien.
Mgbys oczywiscie dodac nieco blasku momentowi, w ktrym czowiek cos
otrzymuje. Gdyz czym innym jest posiadac jakis klejnot czy koze, korzec zboz a czy zota monete, co nie daje z adnej szczeglnej przyjemnosci, a czym innym
otrzymac to w dniu swieta i w szczytowym momencie ceremonii. Wtedy te
skromne dary nabieraja charakteru krlewskich podarkw, darw miosci. Znaem czowieka, ktry by wascicielem caych pl rzanych, a ktry by wola raczej wszystkie je utracic, niz rozstac sie z jedna zwieda rza, ktra nosi na sercu,
zaszyta w skromny kawaek ptna. Jednak ktos sposrd moich poddanych mgby sie pomylic i przypuszczac niemadrze,
mu to wyjasnic.
Mgbym oczywiscie zmienic skarb na rzne nagrody. Uczcic zasugi dla krlestwa poozone przez generaa, wynagrodzic tego, kto wyhodowa nowy kwiat,
wynalaz lekarstwo albo nowy typ statku. Ale byby to tylko jakis przetarg, sam
sobie dajacy
usprawiedliwienie, logiczny i godziwy, zadowalajacy
rozum, ale pozbawiony jakiejkolwiek wadzy nad sercem ludzkim. Jezelibym z koncem kazdego miesiaca
wypaca pobory, uzyskane w ten sposb pieniadze
niczego nie
byyby zdolne opromienic. Dlatego niewiele mozna oczekiwac po takich aktach
jak zadosc uczynienie krzywdy, uznanie za wiernosc , hod zozony geniuszowi.
Przygladasz
blasku,
gdyz krzywda istotnie powinna byc naprawiona, wiernosc naturalnie zasuguje
na uznanie, a geniusz na hod. A jezeli wracajac
do domu usyszysz, jak z ona pyta: Co tam nowego w miescie?, zapomnisz nawet o tym i odpowiesz, z e
nic szczeglnego. Tak samo jak nie bedziesz opowiada, z e domy stoja w blasku
sonca, a rzeka pynie do morza.
461
Totez odrzuciem propozycje ministra sprawiedliwosci, ktry z uporem zamierza pochwalac i wynagradzac cnote; przeciez byoby to niszczeniem tego,
co chcia popierac; z drugiej zas strony podejrzewaem, z e minister interesuje sie
cnota, jakby interesowa sie opakowaniem delikatnych owocw, nie dlatego, aby
by szczeglnie niedyskretny, ale z e bya to niedyskrecja pena delikatnosci i poszukujaca
przede wszystkim wysokiej jakosci.
Cnote powiedziaem nalezy karac.
A poniewaz wyglada
na zmieszanego, dodaem:
Mwiem juz kiedys o moich kapitanach. Za poswiecenie, jakie okazuja
posrd pustyni, nagradzam ich mioscia do niej, ktra rodzi sie w ich sercach.
Rzucajac
ich w przymus trudnego z ycia, sprawiam, z e staje sie ono przepychem.
Na czym polega zas cnota cnotliwych kobiet, jezeli wiencza je korony ze zotego papieru, pochway wielbicieli i kiedy los sie do nich usmiecha? Taniej kupisz
skarb, i nie tak skapo
wymierzany, u dziewczat
z dzielnicy taniej miosci.
Odrzuciem wreszcie propozycje architektw. Popatrz, mwili, za ten bezuz yteczny skarb mozesz postawic swiatyni
e, ktra stanie sie chluba krlestwa i do
ktrej przez cae stulecia beda da
zyc uparcie karawany podrznych.
Istotnie, nienawidze tego, co uzyteczne, a nic nie daje. Szanuje natomiast w
dar, ktrym jest dla ludzi przestrzen i cisza. Od jeszcze jednego dodatkowego
spichlerza wydaje mi sie potrzebniejsze posiadanie na wasnosc nieba penego
gwiazd czy morza, choc nikt by nie umia powiedziec, co one daja sercu. Ale
czowiek, smiertelnie zdawiony z yciem w nedznej dzielnicy, pragnie ich. Sa jak
wezwanie do cudownej podrzy. Mniejsza z tym, jesli podrz jest niemozliwa.
za mioscia to juz miosc . A kiedy prbujesz wyruszyc w droge ku miosci,
Zal
juz jestes ocalony.
Nie wierzyem jednakze w skutecznosc takich darw. Ani radosci, ani zdrowia, ani prawdziwej miosci nie mozna kupic. Nie mozna tez kupic gwiazd. Nie
mozna kupic swiatyni.
ktre rosnac
w gre domagaja sie potu ludzkiego. Wysyaja
gdzies daleko apostow, a ci, w imie ich boga, wymuszaja od ludzi okup. Wierze w swiatyni
e okrutnego krla, ktry w kamieniu buduje pomnik swojej dumy.
Z caej krainy sciaga
mez czyzn na plac budowy. A nadzorcy, z batami w reku, kaz a im ciagn
a
c kamienie. Wierze w swiatyni
e, ktra czowieka wyzyskuje i pozera.
A w zamian za to nawraca. Bo tylko taka odpaci mu za wszystko, co da. Ten,
co na rozkaz okrutnego krla dzwiga kamienie, zyskuje z kolei prawo do dumy.
Spjrzcie, jak skrzyzowawszy rece stoi przed dziobem tej granitowej nawy, ktra
juz zaczyna zagrazac piaskom w powolnym przepywie stuleci. To dla niego i dla
innych na tej budowie jest majestat krla, gdyz Bg raz postawiony na piedestale,
daje sie wszystkim bez ograniczen. Wierze w swiatyni
e zrodzona ze zwycieskiego
zapau. Statkowi, ktry popynie w wiecznosc , dajesz osprzet: maszty, liny i z agle.
Wszyscy spiewaja budujac
swiatyni
e: az z kolei swiatynia
zacznie spiewac.
462
gniewu. Albowiem drzewo moze zapuszczac korzenie w miosci, dumie, zwycieskim upojeniu albo nawet w gniewie. Wciaga
soki z ywotne,
z eby uczynic z nich swj pokarm. Ale jezeli przed pragnieniem korzeni czowiek
otworzy tylko nedzny loch, chocby peen zota, nie zdoa nakarmic drzewa
najwyzej magazyn towarw. Nie minie nawet sto lat: wiatrw, piaskw i deszczu,
a wszystko runie.
Skarb nie moze wiec byc wzbogaceniem, nagroda, nie moze sie przemieniac
w kamienny statek pogardziem kazda z tych mozliwosci; nie moze tez byc
poszukiwaniem promiennego oblicza, ktre by przekazao swoje piekno ludzkim
sercom; i zaczaem
przemysliwac w ciszy.
Skarb to tylko nawz uzyzniajacy
glebe. Myliem sie, prbujac
nadac mu jakis
inny sens.
CXCIX
nie
rozumiaem, w jaki sposb wizja wielbadnikw
problemu.
Zobaczyem, jak na mj rozkaz cay lud szykuje sie do pielgrzymki. Lubiem
zawsze jak niepowtarzalny smak miodu krzatanin
e ostatniego wieczoru. Bo
z szykowaniem ekspedycji jest tak jak ze statkiem juz wybudowanym, ktry trzeba wyposazyc jeszcze w z agle, liny i wszelki osprzet, i ktry obdarzony dotad
chodzisz jak krl miedzy zwierzetami, jedno pogaszczesz, drugiemu podsuniesz jakis przysmak, przytrzymujac
kolanem dociagasz
na postoju, utrzymuja go jednak w chwiejnej rwnowadze, tak jak drzewo pomaranczowe chwieje sie na wietrze bez szkody dla obcia
zajacych
je owocw.
Miy mi jest zapa tych ludzi, ktrzy jak owad szykuja sobie kokon na czterdziesci dni przejscia przez pustynie, a nie suchajac
sw, lekkich jak plewy, wiem,
kim sa w istocie, i nie myle sie nigdy.
Kiedy bowiem tak chodze, peen milczacej
miosci, w przeddzien wyjazdu
syszac
dokoa skrzypienie uprzez y, chrapanie zwierzat,
cierpkie rozmowy na temat jutrzejszej drogi, wybranych przewodnikw albo rozdziau funkcji kazdemu
przeznaczonej, nie dziwie sie, z e ludzie nie wychwalaja podrzy; przeciwnie:
w czarnych kolorach maluja niedole zeszorocznej ekspedycji wysche studnie, palace
wiatry, ukaszenia
zasadzki rozbjnikw, choroby i zgony; wiem, z e jest to dyskrecja, ktra nakazuje miosc .
Dobrze, jezeli udajesz, z e to nie twj bg porywa cie uniesieniem, ale sawisz
wpierw zote kopuy swietego miasta; albowiem twj bg nie jest gotowym podarkiem ani zapasem gdzies na ciebie czekajacym,
zazwyczaj to, co ci stawia opr, a na natarcie odpowiadasz ciosami. Ale tu kroki zdaja sie gina
c wsrd pustyni jak w ogromnej sali posiedzen, ktra pochania
sowa i narzuca czowiekowi milczenie. Idziesz mozolnie od switu, a kiedy nadejdzie wieczr, widzisz, z e paskie kredowe skay, ktre rysoway sie na horyzoncie
po lewej rece, zaledwie sie przesuney. Nuzysz sie jak dziecko, ktre dziecinna
opatka zamierza przerzucic gre piasku. Ale gra jest nieswiadoma zamierzonej
pracy. Giniesz w jakiejs bezmiernej swobodzie i z ar zaczyna w tobie wygasac.
W tych podrzach karmiem mj lud zawsze krzemieniem i cierniami. Wydawaem go na nocny ziab.
Na wiatr niosacy
piasek tak rozpalony, z e trzeba byo
kulic sie na ziemi, zakrywajac
gowe paszczem jak kapturem, usta byy pene
zgrzytajacego
Tak wasnie poprzez wojenne znoje prowadziem moje oddziay do zwyciestwa. Do swiata przez noc, do ciszy swiatyni
ac
sie ceremoniaowi gry,
ziewa dyskretnie i z roztargniona pobazliwoscia odpowiada pswkami, ale
jak czowiek zaskorupiay w niewrazliwosci, ktry z aski bawi sie z dziecmi.
Popatrz na moja wojenna flote powiada siedmioletni kapitan ukadajac
trzy kamyki.
Rzeczywiscie, piekna wojenna flota mwi na to czowiek zaskorupiay
w niewrazliwosci, patrzac
na kamyki tepym spojrzeniem.
Kto przez prznosc nie traktuje ceremoniau gry jako czegos istotnego, nie pozna smaku zwyciestwa. Kto przez prznosc nie bedzie jak swoich bstw traktowa
desek i gwozdzi, nigdy nie zbuduje statku.
467
Plujacy
atramentem pismak, ktry nigdy niczego nie zbuduje, ma gusta tak
delikatne, z e bedzie wola zamiast piosenek kowali i stolarzy piesn statku; kiedy
zas statek pod penymi z aglami ruszy na morze i nabierze wiatru w z agle, zamiast
mwic o walce, jaka kazdej chwili moze mu wydac burza, bedzie juz intonowa
melodie czarodziejskiej wyspy; to prawda, z e wasnie ona nadaje sens deskom
i gwozdziom, i walkom z burzami, ale pod warunkiem, z es nie zlekcewazy z adnego wczesniejszego etapu, z adnej przemiany, z ktrej sie wyspa narodzi. On jednak, na dobitke, pawiac
sie w mglistych i mdych rojeniach, na widok pierwszego
gwozdzia zacznie spiewac o barwnych ptakach i zmierzchu na koralowych rafach,
co mnie nawiasem mwiac
przyprawia o mdosci, bo wole chrupiacy
chleb od
przesodzonej konfitury. Bedzie to ponadto podejrzane, poniewaz sa takze wyspy
dzdzyste, gdzie ptaki sa szare, a przybiwszy do takiej wyspy, azeby ja pokochac,
chciabym usyszec przejmujac
a piosenke o siwym niebie penym szarych ptakw.
Ja natomiast nie zamierzam budowac katedry bez kamieni i nie dochodze do
istoty rzeczy inaczej jak przez rznorodnosc ; mnie nic nie powie kwiat, jesli nie
bedzie to kwiat pojedynczy, o okreslonej liczbie patkw, o okreslonej, takiej a nie
innej barwie; ja ktry wykuwaem gwozdzie i piowaem deski, i odpieraem
jedno po drugim potez ne natarcia morza ja moge opiewac wyspe uksztatowana, konkretna, ktra wasnymi rekami z morza wydobyem.
Tak i z mioscia. Jezeli plujacy
atramentem pismak wysawia jej uniwersalna penie, czego sie o niej dowiem? Droge do jej poznania otworzy mi ta jedna
okreslona miosc . Ona mwi wasnie tak, a nie inaczej. Jej usmiech jest wasnie
taki, nie inny. Nikt nie jest do niej podobny. A przeciez, kiedy wieczorem siad
e
przy oknie i opre gowe na reku, nie widze przed soba muru, tylko wydaje mi sie,
z e odkrywam Boga. Czowiekowi potrzeba prawdziwych sciezek, wijacych
sie
w pewien szczeglny sposb, o szczeglnej barwie ziemi i wasnie takich dzikich
rzach wzduz sciezki. Dopiero wtedy idzie w okreslonym kierunku. Kto umiera
z pragnienia, idzie ku z rdom. Ale umiera.
Tak tez i ze wspczuciem. Mozesz opowiadac szeroko o cierpieniach dzieci
i nagle stwierdzisz, z e ziewam. Ale to dlatego, z e nie zaprowadzies mnie w z adne
konkretne miejsce. Mwisz na przykad: W tej katastrofie utoneo dziesiecioro
dzieci. . . , ale mnie arytmetyczna scisosc niewiele mwi i nie bede paka dwa
razy silniej, jezeli liczba utopionych wzrosnie dwukrotnie. Zreszta, chociaz od
poczatku
istnienia krlestwa zmaro ich setki tysiecy, cieszysz sie nieraz z yciem
i jestes szczesliwy.
Bede zas paka nad konkretnym dzieckiem, jezeli mnie doprowadzisz do niego pojedyncza sciezka;
i tak samo, jak przez jeden kwiat wchodze do krlestwa
kwiatw , czasem przez jedno dziecko odnajde wszystkie dzieci, a nawet wszystkich ludzi.
468
Krzyczano za nim:
Jestes zakaa naszej pieknej wioski! Jestes jak zaraza, co zzera nasze korzenie!
A ty, spotkawszy go, pytaes:
Powiedz mi, kuternogo, czy ty nie masz ojca?
On jednak nie odpowiada.
A poniewaz przyjazni sie tylko ze zwierzetami i drzewami, pytaes:
Dlaczego nie bawisz sie z chopcami w twoim wieku?
Ale on wzruszy ramionami i nic nie odpowiada. Poniewaz chopcy w jego
wieku ciskali za nim kamieniami, jako z e kula i przyszed skad
s, z daleka, gdzie
wszystko jest nie tak, jak trzeba.
Jezeli osmieli sie przyaczy
c do bawiacych,
prosto w oczy:
Owszem, mam brata!
I zarumieniony z dumy opowiedzia o starszym bracie, ktry by wasnie taki,
a nie inny.
By kapitanem gdzies tam, daleko. Mia konia pewnej okreslonej masci
i w dzien zwyciestwa posadzi za soba na konskim grzbiecie jego, kuternoge. Byo
to okreslonego dnia. I kiedys znw pojawi sie ten starszy brat. Na oczach caej
wioski wezmie go znw i posadzi za soba, na konskim grzbiecie. Ale, prawio
dziecko, ja wtedy poprosze, z eby mnie posadzi z przodu, przed kulbaka, a on
sie zgodzi! Ja bede wtedy wszystko widzia. I bede mwi: teraz w lewo, a teraz
w prawo, szybciej!. . . Przeciez brat mi nie odmwi: lubi, jak sie smieje i jestem
zadowolony. I bedziemy tak jechac we dwch!
469
470
Nie szukaj swiata, ktre byoby jak jeszcze jeden przedmiot pomiedzy przedmiotami; swiato, ktre wypenia swiatyni
e, jest korona kamieni.
Oliwiac
strzelbe z caym szacunkiem i dla strzelby, i dla oliwy; liczac
kroki
od jednego posterunku strazy do drugiego i salutujac
kapralowi, i ze wzgledu na
samego kaprala, i na ten gest, ktry prowadzi cie do objawienia, czym jest suzba straznika; posuwajac
figury szachowe z powaga i szacunkiem dla przepisw
gry, czerwieniac
sie ze zosci, kiedy przeciwnik oszukuje wbrew reguom, przygotowujesz sobie olsnienie, ktre jest udziaem zwyciezcy. Dociskajac
popregi,
narzekajac
na pragnienie, przeklinajac
wiatry niosace
piach, potykajac
sie, drzac
z zimna i dyszac
w upale, mozesz dostapi
c olsnienia, ktre jest udziaem pielgrzyma, pod warunkiem, z e pozostaniesz wierny nie patosowi lotu, ktry na paszczyznie gasienicy
towarzyszowi i zaozyc sie, z e tego nie dokaze. Jezeli zas zakad przyjmie, mozesz
tylko zasia
sc wygodnie i smiac sie do woli, bo taki weze potrafi doprowadzic
czowieka do szau. Pewien mj profesor by tak uczony (mimo z e by slepy na
jedno oko, mia krzywy nos i straszliwie utyka), z e nie omieszka nam przekazac umiejetnosci wiazania
ostatni posiek sonce. Zasoby radosci, do ktrych z adne sowa nie otworza dostepu, wcia
z jeszcze sa ukryte
w czowieku. I oto nagle, pomiedzy krzemieniami i cierniem, tam, gdzie w piasku
jak wkna nerww przesuwaja sie wez e, jawi sie jakas niewidzialna gwiazda,
bledsza od Syriusza, wypatrywana w noce palacego
wiatru samumu, tak odlega, z e kto nie ma orlego wzroku, nawet jej nie dojrzy w tak niepewnym swietle,
z e ledwie sonce zacznie sie gotowac do switu juz zgasnie; jedno gwiezdne
mrugniecie, nie, nawet nie mrugniecie, ale dla tych, co nie maja orlego wzroku odblask w wypatrujacych
oczach gwiezdnego mrugniecia, odblask odblasku gwiazdy: ale on was przemienia. Wszystkie obietnice okazuja sie spenione,
wszystkie nagrody przyznane, wszystkie niedole stokrotnie odpacone, poniewaz jeden z was, o orlim wzroku, stana
nagle jak wryty i wskazujac
palcem
na cos dalekiego, w przestrzeni, zawoa: To tu!
Wszystko wypenione. Na pozr nic nie otrzymaes. A przeciez otrzymaes
wszystko. Jestes napojony i syty, rany masz opatrzone. I powiadasz: Moge teraz
umrzec, zobaczyem to miasto, umieram szczesliwy! I nie jest to jakas odmiana niewielkiej mocy, jak kiedy spragniony mozesz nareszcie ugasic pragnienie.
Cierpienia tych ludzi byy wielkie, a pustynia bynajmniej nie zwolnia z elaznych
kleszczy. I nie jest to takze usmiech losu: bo takiej radosci nic nie odejmie ani
nawet bliska smierc, jezeli zabraknie wody: po prostu dawaes sie ksztatowac ce472
plujacy
piaskiem, klnac
jedni drugich, albo nareszcie, po dugim monotonnym
marszu, zapadaliscie w milczenie. Nie dawaem wam nic poza skapym
sonecznym skwarem, pecherzami na doniach. Tak, z ywiem was krzemieniem i cierniami. A potem, kiedy nadesza ta
chwila, pokazaem odblask odblasku zotej pszczoy. A wyscie gosno woali, z e
mnie kochacie i z e jestescie wdzieczni.
O tak lekkie sa moje dary. Ale bez znaczenia sa i waga, i liczba. Wystarczy
tylko, z e otworze don, a ruszy naprzd caa armia cedrw, wspinajaca
sie az na
szczyt gry. Wystarczy jedno nasionko!
CC
w porze
wieczerzy. Sa to ludzie, ktrzy jedza. Zartuja przy tym. Poszturchuja sie wzajemnie. Wyczuwa sie w nich wrogosc w stosunku do straznicy i nocnego czuwania.
Koniec tej meki, teraz sie weselimy. Meka jest czyms wrogim. Wszystko to prawda. Ale nie tylko wrogim, bo zarazem jest warunkiem ich istnienia. Podobnie jak
wojna i miosc . To, z e jestes z onierzem, dodaje ci blasku w miosci. To, z es kochajac
poszed na wojne, uczyni z ciebie lepszego z onierza. Czowiek umierajacy
na pustyni nie jest tepym automatem. Prosi towarzysza: Zaopiekuj sie moja ukochana albo moim domem, albo moimi dziecmi. . . A towarzysz potem sawi jego
poswiecenie.
Przygladaem
..
Ale ja moich straznikw ksztatuje wtedy, kiedy stoja na strazy. Kiedy przychodza jesc , sa juz kims. Ich posiek to nie jado dawane bydu na opas. Wieczor
ny chleb moich straznikw jest jak komunia. Zaden
z nich oczywiscie nie wie
o tym. A przeciez tak samo, jak chleb staje sie dzieki nim czujnoscia i spojrzeniem
obejmujacym
suchasz, co mwia,
i nie rozrzniasz przechwaki z odaka od wstydliwej miosci. Bo kiedy z onierz
tak opowiada o swojej suzbie, to nawet nie po to, z eby sie wyniesc w cudzych
oczach, ale z eby przezyc jeszcze raz uczucie, ktrego nie potrafi wyrazic. On nie
potrafi wyznac przed samym soba, z e kocha miasto. Umrze dla swojego bstwa,
ktrego imienia nie zna. Juz mu sie odda, ale chce, z ebys ty o tym nie wiedzia.
I tej niewiedzy wymaga tez od siebie. Czuby sie upokorzony, gdyby wygladao,
z e poszed na lep wielkich sw. A poniewaz nie umie formuowac tego, co czuje,
leka sie instynktownie narazic swoje kruche bstwo na ostrze twojej ironii. A tak475
z e swojej wasnej. Widzisz zatem, jak z onierze graja role zuchw i z odakw
(bawia sie jednoczesnie, z es ty sie da wzia
c na to), aby gdzies w gebi duszy,
niejako potajemnie, kosztowac cudownego smaku daru, jakim jest miosc .
Kiedy dziewczyna im powie: To smutne: niejeden z was zginie na wojnie. . . ,
potwierdza haasliwie. Ale potwierdza przeklenstwami i narzekaniem. Jej sowa obudza w nich jednak tajemna satysfakcje, z e ktos ich nareszcie przejrza na
wskros. Gdyz oni istotnie umra z miosci.
Ale sprbuj im mwic o miosci, a rozesmieja ci sie w nos! Cz to, masz ich
za durniw, co oddadza krew za piekne swka? Odwaga, owszem, do tego sie
przyznaja, przez prznosc . Ale zuchw graja przez wstydliwosc uczuc. I maja racje, bo zdarza sie, z e naprawde ktos chce z nich durniw zrobic. Odwoujac
sie do
miosci miasta, ktos chce ich posac, z eby ratowali pene spichlerze. A oni drwia
sobie ze zwykych spichlerzy. Pogarda dla oszustwa kaze im udawac, z e przez
prznosc wystawiaja sie na smierc. Oszust nie potrafi poja
c, czym jest naprawde
miosc do miasta. A oni wiedza, z e nie pojmujesz tego ty, w swojej sytosci. Nie
mwiac
nic, ocala miasto swoja mioscia, a z e twoje spichrze znajduja sie w obrebie miasta, wiec rzuca ci obelzywie, jak psu rzuca sie kosc , twoje pene, ocalone
spichrze.
CCI
o tworzywie, nie
wiedzacych
jednak, jakie oblicze powstanie z tego tworzywa. Mnie nie obchodza teksty praw i szczegowe przepisy. Ty je wymyslaj. Ja chce w tobie obudzic
tesknote do morza i dlatego opisuje statek na falach, rozgwiezdzone noce i te kraine, ktra wsrd morza zakreslaja zapachy, wypeniajace
powietrze wok wyspy.
Opowiadam ci o tym, jak rankiem znajdujesz sie nagle choc oczy niczego jeszcze nie widza w jakims zamieszkanym swiecie. Wyspa jeszcze niewidoczna,
ale juz obecna na morzu jak koszyk korzennych przypraw, przyniesiony na plac
targowy. Majtkowie obok ciebie nie sa juz grubianscy i rozkudani, ale sami
nie wiedzac
dlaczego pona jakims czuym pragnieniem. Nie syszac
jeszcze
z adnego dzwieku, juz mysla o dzwonach, bo swiadomosc domaga sie gosw,
kiedy uszy juz sie wsuchuja. Tak samo, kiedy zblizam sie do ogrodu, ledwo sie
znajde na skraju tego kregu, ktry wypenia aromat rz, juz jestem szczesliwy. . .
I dlatego na morzu czujesz smak miosci, odpoczynku albo smierci, w zaleznosci
od tego, skad
wasnie wieje wiatr.
Ale ty masz dalsze uwagi. Statek, ktry opisywaem, nie wytrzyma burzy
i trzeba go koniecznie zmienic w tym lub innym szczegle. Zgadzam sie. Zmieniaj! Ja naprawde nie znam sie na deskach i gwozdziach. Potem twierdzisz, z e
korzenne przyprawy, jakie obiecywaem, okazay sie inne. Twoja znajomosc rzeczy przekonaa mnie: rzeczywiscie sa inne. Zgadzam sie. Nie znam sie niestety
na botanice. Chodzi mi wyacznie
o to, z ebys zbudowa statek i na penym morzu napotka dalekie wyspy. Popyniesz tam, z eby zaprzeczyc temu, co mwiem.
477
I zaprzeczysz mi. A ja uszanuje twoje zwyciestwo. Ale potem, juz po twoim powrocie, pjde powoli, peen milczacej
miosci, obejrzec waskie
uliczki portowe.
Uksztatowany ceremoniaem stawiania z agli, odczytywania drogi z gwiazd
i mycia pokadu wrcisz; a ja ukryty w cieniu usysze, jak po to, z eby i oni
zostali z eglarzami spiewasz synom piosenke o wyspie, ktra rozposciera na
morzu wonie, jak kolorowy targ. I wrce szczesliwy.
Nie udz sie, z e przyapiesz mnie na istotnym bedzie albo zaprzeczysz waznym prawdom. Mnie chodzi o z rdo, a nie o szczegowe wyniki. Czy mozesz
wykazac rzezbiarzowi, z e nie powinien by rzezbic popiersia wojownika, ale kobieca twarz. Poddajesz sie wrazeniu kobiety czy wojownika. Oni po prostu sa, widzisz ich przed soba. Jezeli zwrce oczy do gwiazd, nie bede z aowa morza. Mysle teraz o gwiazdach. Kiedy tworze, nieistotny jest dla mnie twj opon wziaem
CCII
sie jak koty. Nie bedziesz spa, bedziesz czuwa. Zas smierc przyjaciela
sprawia, z e i ty sie stajesz smiertelny. Kiedy natomiast masz ochote na noc miosci, zwracasz sie ku wasnemu domowi i z usmiechem przynosisz wyszywana
zotem materie, nowy dzbanek na wode albo perfumy, cos takiego, co sie przemienia w radosny smiech; tak jak w zimie podsyca sie radosc ognia dokadajac
dobrze
suchych szczap. A jesli o swicie masz isc do pracy, idziesz ciez kim krokiem obudzic osioka, ktry spi stojac
w obrce, i pogaskawszy go po szyi wypychasz na
droge.
Jezeli jednak po prostu trwasz i nie podejmujac
niczego, oddychasz spokojnie i nie wybierasz sie w z adna ze stron, otacza cie przeciez krajobraz peen napiec magnetycznych, wezwan, zaproszen, odtrace
n. A kroki, ktre stawiasz idac
A jezeli teraz dodam twojemu krlestwu jeszcze jeden kierunek gdyz spogladae
s dotad
przed siebie i do tyu, na prawo i na lewo. Jezeli otworze ci nad
479
gowa sklepienie katedry, ktre ci pozwoli, w nedznej dzielnicy, gdzie moze dusisz sie smiertelnie, przezywac to, co przezywa marynarz na penym morzu; jezeli
rozwine dla ciebie powolna tasme czasu, jeszcze powolniejsza niz rytm dojrzewania zbz, i poczujesz sie stary, liczacy
tysiac
lat, albo mody z yjacy
zaledwie
jedna godzine pod gwiazdami. . . Wtedy dodam nowy kierunek do tych, co juz
istnieja. Jezeli zapragniesz kochac, oczyscisz najpierw swoje serce siadajac
przy
oknie. Mieszkajac
w nedznej dzielnicy, gdzie dusisz sie nieznosnie, zwrcisz sie
do z ony: Jestesmy sami, ty i ja, pod gwiazdami. I oddychajac
u okna zostaniesz
oczyszczony. Staniesz sie znakiem z ycia, jak mody ped roslinny, ktry wyrs
w szczelinie skalnej, pomiedzy granitem a gwiazdami, obudzony ze snu, kruchy
i zewszad
zagrozony, ale obdarzony energia, ktra bedzie trwac przez wieki. Staniesz sie ogniwem ancucha, podejmiesz zadana ci role. A jezeli pjdziesz do
sasiada
CCIII
Mwisz, z e ta kamienna don, ciez ka i jakby gruzowata, jest brzydka. Nie moge sie z toba zgodzic. Musze wiedziec, jakiej to rzezby jest owa don fragmentem.
Moze paczacej
dziewczyny? Wtedy miabys racje. Moze muskularnego kowala?
Wtedy ta reka jest piekna. Tak tez jest z czowiekiem, ktrego nie znam. Chcesz
mnie przekonac, jaki jest pody: Kama, zdradza, rabowa, wyrzuci precz z one. . .
Ale to z andarm rozstrzyga na podstawie czynw, poniewaz w jego podreczniku czyny zostay rozrznione na czarne i biae. A wymaga sie od niego utrzymania
porzadku,
nie osadu.
Podobnie i podoficer oceniajacy
twoje cnoty wedle umiejetnosci sprawnego w ty zwrot. Oczywiscie musze szukac oparcia rwniez
w z andarmie, poniewaz kult ceremoniau przewyzsza kult sprawiedliwosci, jako
z e ceremonia ksztatuje czowieka, a sprawiedliwosc dopiero daje mu gwarancje.
Jezeli w imie sprawiedliwosci zniszcze ceremonia, zniszcze tym samym czowieka i sprawiedliwosc stanie sie bezprzedmiotowa. Sprawiedliwy jestem przede
wszystkim wobec bogw, do ktrych nalezysz. Zdarza sie jednak, z e mnie prosisz, nie abym postanowi ukarac bad
z okazac aske komus, kogo nie znam (w tym
przypadku zlecibym z andarmowi fatyge poszukania odpowiedniej strony w podreczniku), ale abym okaza komus wzgarde lub szacunek co jest juz zupenie
czyms innym. Bywa bowiem, z e mam szacunek dla kogos, kogo skazuje, albo
skazuje tego, dla kogo z ywie szacunek. Niejeden raz prowadziem z onierzy do
walki z nieprzyjacielem, ktrego szczerze kochaem.
I tak samo jak znam szczesliwych ludzi, ale nie wiem nic o szczesciu, tak jak
nie wiem takze nic o rabunku, morderstwie, odtraceniu
po prostu istnieje.
Podobnie jest z lekarzem, kiedy cie cos boli. Wysunae
s taka lub inna przyczyne. Masz swoje zdanie na ten temat. Lekarz wykazuje ci, z e sie mylisz. Mozliwe,
z e w ogle nie jestes chory. Ale ty juz protestujesz. Niedobrze opisaes swoja chorobe, ale absolutnie nie podajesz jej w watpliwo
sc . To lekarz jest osem. Przechodzisz od jednego opisu do drugiego, az caa rzecz wyswietlisz. A chocby lekarz
dalej ci przeczy, nie bedzie w stanie zlikwidowac w tobie choroby, skoro ona ist
nieje. Zona
bedzie oczerniac twoja przeszosc , twoje pragnienia i opinie. Na nic
sie nie zda walczyc z pretensja. Ofiaruj jej bransolete ze szmaragdem. Albo ja
wychostaj.
*
mi ciebie: z al mi, kiedy sie kcisz i kiedy sie godzisz, bo to wszystko jest
Zal
z innej paszczyzny niz miosc .
Miosc to przede wszystkim milczaca
uwaga. Kochac to kontemplowac. Nadchodzi moment, kiedy moi straznicy staja sie poslubieni miastu. Nadchodzi moment najwiekszej bliskosci z kochana kobieta, kiedy nie chodzi juz o taki czy inny
gest, czy szczeg twarzy, czy i jakies jej sowo, czy w ogle o sowo, ale o Nia.
Nadchodzi moment, kiedy samo jej imie wystarcza: jest jak modlitwa, do ktrej nic nie mozna dodac. Nadchodzi moment, kiedy niczego nie wymagasz dla
siebie. Ani ust, ani usmiechu, ani czuego dotkniecia doni, ani oddechu jej obecnosci. Poniewaz wystarcza ci, z e Ona jest.
482
Nadchodzi moment, kiedy nie ma o co pytac czy chciec zrozumiec: ani tego
kroku, ani sowa, tej decyzji czy tej odmowy, czy tego milczenia. Poniewaz po
prostu Ona jest.
Ale niekiedy kobieta wymaga, z ebys sie tumaczy. Rozpoczyna dochodzenie
na temat twoich czynw. Myli miosc i z adz
e posiadania. Po co wtedy odpowiadac? Co znajdujesz w niej, jesli cie nawet bedzie suchaa z uwaga?
Chciaes
przede wszystkim, aby cie ktos milczaco
zaaprobowa, nie dla takiego czy innego
gestu, ani dla takiej czy innej zalety, ani dla takiego czy innego sowa, ale aby
zaaprobowa ciebie takiego, jaki jestes, w caej twojej nedzy.
CCIV
ich dla nich samych i znalazem w nich tylko pustke. Myliem bowiem umiar ze skapstwem
dotyczacym
czy to ciaa, czy ducha, i wcale nie zamierzaem wprawiac sie w tej cnocie. Wydaje mi sie, z e wolno podpalic las, z eby przez godzine grzac sie przy ogniu, gdyz
taki ogien ma w sobie cos krlewskiego. A jesli w czasie bitwy sysze, jak dokoa mojego konia swiszcza kule, nie mam zamiaru oszczedzac siebie. Jestem tyle
wart, jaki jestem w kazdym momencie z ycia: owoc, ktry gardzi ktrymkolwiek
etapem wzrostu, nigdy nie dojrzeje.
Dlatego uwazam za smieszne, kiedy jakis plujacy
atramentem pismak w czasie oblez enia miasta nie pokazuje sie nawet na murach, gardzac,
jak powiada,
fizyczna odwaga. Tak jakby chodzio tu o jakis stan czowieka, a nie o przejsciowy moment. Jakby to miao byc celem samym w sobie, a nie zwykym warunkiem
przetrwania miasta.
Gdyz ja z kolei gardze pospolitym obzarstwem i nie po to z yje, z eby trawic c wiartki miesa. Ale niejedna c wiartka miesa dodaje siy ciosom mojej szabli,
a moja szabla dodaje siy przetrwania krlestwu.
I choc w czasie bitwy nie z auje szabli (czy to, by zaoszczedzic wysiku ramienia, czy z mazgajstwa i strachu), nie chciabym, z eby historiografowie krlestwa
przedstawiali mnie jako rebaje, bo nie mieszcze sie cay w wywijaniu szabelka.
I choc budza we mnie nieufnosc ludzie przesadnie delikatni, ktrzy jedza tak, jakby ykali lekarstwo, nie chciabym takze, z eby historiografowie zrobili ze mnie
z aroka, bo nie mieszcze sie cay w rozkoszach brzucha. Jestem jak dobrze zakorzenione drzewo i nie pogardzam z adnym skadnikiem miazgi, ktra korzenie
wchaniaja. Dzieki niej rozkadam szeroko konary.
*
484
jej czasem
jak dzwieku dzwonu, za ktrym teskniem. Ale po co ci, noca i dniem, wcia
z
ten sam dzwiek dzwonu? Odozysz niebawem dzwon na strych i nie bedziesz go
potrzebowa. Kiedy indziej pragnaem
przyjemnosc absolutnie bezpodna. Znalazem w niej tylko siebie samego. Nie mam co z soba robic,
Panie, i nuzy mnie echo wasnej rozkoszy.
Chce stworzyc ceremonia miosci, aby swietowanie zaprowadzio mnie w inne krainy. Gdyz nic z tego, czego szukam, i czego pragne, i czego pragna ludzie,
nie lezy na paszczyznie dostepnego im tworzywa. A tymczasem czowiek szuka
bez sensu posrd kamieni czegos, co jest zupenie innej natury, zamiast z tych
wasnie kamieni zbudowac bazylike; radosci nie da mu bowiem jeden sposrd
tych kamieni, ale pewien ceremonia kamieni, kiedy katedra stanie juz gotowa.
I kobieta przestaje byc jednoscia, kiedy nie umiem czytac poprzez nia tego, co
jest gdzies gebiej.
Kiedy patrze, Panie, jak spi poslubiona mi kobieta, cieszy mnie, z e taka jest
piekna, tak delikatne ma ciao i tak ciepe piersi i dlaczego nie miabym w niej
znalezc dla siebie nagrody?
Ale juz teraz rozumiem Twoja prawde. Ta, ktra spi i ktra za chwile obudze
kiedy tylko stane blisko i padnie na nia mj cien nie powinna byc dla mnie
murem, ktry staje na mojej drodze, ale drzwiami, ktre prowadza gdzies dalej;
a mnie nie wolno jej rozproszyc na luzne czastki,
szukajac
nieosiagalnego
skarbu,
ale mam ja spoic w jedno mocna wiezia w ciszy mojego uczucia.
Czy moge wtedy doznac rozczarowania? Rozczarowana bywa kobieta, gdy
otrzyma w prezencie klejnot. Bo moze od jej opalu adniejszy jest szmaragd. A od
szmaragdu piekniejszy jest diament. A z wszystkich diamentw najpiekniejszy
jest ten, ktry jest wasnoscia krla. Nie ma wartosci przedmiot ceniony dla niego
samego, jezeli nie posiada sensu doskonaosci. Bo nie rzeczami z yje, ale sensem
rzeczy.
A przeciez jakis niezrecznie wykonany pierscionek, zwieda rza zaszyta
w kawaek ptna, jakis dzbanek na wode, moze nawet cynowy, uzywany do parzenia herbaty, zanim sie bedziecie kochac, te przedmioty sa niezastapione,
gdyz
sa przedmiotami kultu. Tylko samo bstwo musi byc doskonae, natomiast grubo ciosany drewniany przedmiot, zwiazany
dzwiek dzwonu, za ktrym ogarnia mnie tesknota, przeciez zupenie inaczej mwi
te same sowa: Ty, Panie mj, ktre w ustach innej brzmiay jak muzyka.
jednak spokojnie w twojej niedoskonaosci, moja niedoskonaa mazonSpij
ko. Patrze na ciebie nie jak na mur, ktry mi stana
na drodze. Nie jestes celem
i nagroda, i klejnotem cenionym dla wasnej wartosci, ktrym sie znudze niebawem. Jestes droga, narzedziem i przekazem. Nie znuze sie nigdy stawaniem.
CCV
ktry
czesto domaga sie okresw odpoczynku i snu.
W gebi mojego paacu ide powoli krok jeden po zotej pycie, drugi po
pycie czarnej. Ich chd pociaga
mnie w poudnie jak pena wody cysterna. Koysza mnie wasne powolne kroki jestem niestrudzonym wioslarzem zda
zajacym
489
Z sieni do sieni wedruje dalej. Oto sciany. Oto na scianach dekoracje. Obchodze dokoa wielki srebrny st, a na nim kandelabry. Muskam donia marmurowa kolumne. Chodna. Ona jest zawsze chodna. Dochodze do komnat mieszkalnych. Dzwieki dobiegaja mnie jak we snie, bo juz nie tu jest moja ojczyzna.
A przeciez mile mi sa odgosy domowego z ycia. Piosenka, ktra jest jak poufne zwierzenie serca. Sen nigdy nie jest cisza absolutna. Nawet spiacemu
psu
zdarza sie odzywac przez sen: cos sobie przypomina, przeciaga
sie, wydaje ciche
urywane szczekniecia. Tak i tez mj paac uspiony w poudnie.
W ciszy sychac gdzies otwieranie i zamykanie drzwi. Myslisz o pracy suz ebnych, o pracy kobiet. To chyba tu ich krlestwo. Skaday w koszach swiez o wyprana bielizne. Przenosiy te kosze, po dwie, sunac
powoli jak przez fale.
A teraz ukadaja ptna na pkach, zamykaja wysokie szafy. Jest w ich gestach
jakas doskonaosc spenienia. Wypeniona ze czcia powinnosc . Jakies dokonanie.
Z pewnoscia teraz nastapi
odpoczynek, ale ktz to wie. Juz nie tu jest moja ojczyzna.
Z sieni do sieni, po pytach zotych i czarnych, obchodze pomieszczenia kuchenne. Sysze cichutki spiew porcelanowych naczyn. Brzekna
tracony
srebrny
dzbanek. Potem guchy gos drzwi zatrzasnietych w grubym murze. Cisza. Odgos
spiesznych krokw. O czyms zapomniano, trzeba byo szybko przybiec z powrotem, moze to mleko kipiao, krzykneo dziecko albo nagle urwa sie, zacich, jakis
monotonny dzwiek, do ktrego przywyko ucho. Cos sie zacieo w pompie, w obracajacym
mak
e. Wiec trzeba biec, z eby odezwa
sie znowu ten spiew, ta pokorna modlitwa. . .
Kroki juz ucichy: widocznie mleko zostao uratowane, dziecko pocieszone,
pompa, rozen czy mynek znw odmawiaja swoje litanie. Grozba zostaa zazegnana. Rana zaleczona. Naprawione zapomnienie. Jakie? Nie wiem. Juz nie tu
jest moja ojczyzna.
Wchodze teraz do krlestwa woni. Mj paac przypomina piwnice, w ktrej z wolna dojrzewa miodowa sodycz owocw, winne aromaty. Sune jak statek
przez zastyge w nieruchomosci krainy. Tutaj dojrzae pigwy. Zamykam oczy:
jeszcze dugo rozchodza sie fale zapachu. Tu skrzynie z sandaowego drzewa.
Tu, po prostu, swiezo zmyta kamienna podoga. Kazdy zapach od pokolen trwa
w zakreslonych granicach, w zamknietym rejonie. Z pewnoscia juz mj ojciec by
panem tych prowincji. Ale ide, nie rozmyslajac
o tym duzej. Juz nie tu jest moja
ojczyzna.
Napotkany niewolnik na mj widok przylgna
do muru, jak nakazuja przepisy,
z eby mi zrobic przejscie. Aby mu okazac askawosc i chcac,
z eby odczu waznosc
swojej roli, rozkazaem: Pokaz mi swj koszyk. Zdja
go ostroznie z gowy,
gdzie trzymany w lsniacych
zagadki,
bo juz nie tu bya moja ojczyzna.
Minaem
sale obrad, gdzie moje kroki zwielokrotnio echo. A potem, bardzo powoli, stopien po stopniu, szedem w d schodami prowadzacymi
sie pobazliwie:
z pewnoscia budziy sie wasnie spiace
dotad
straze, bo mj paac w poudnie
by jak senny ul, gdzie z ycie ledwie pynie: czasem tylko na krtko zbudzi go jakas kaprysnica, ktrej odpoczynek niemiy, ta, co zapomniaa, i biegnie naprawic
zapomnienie, lub ta, co wiecznie niezadowolona, wcia
z cos poprawia, doskonali
i cos burzy. Tak wasnie w stadzie kz zawsze znajdzie sie jedna, ktra zabeczy,
z uspionego miasta doleci jakies niezrozumiae woanie, wsrd najbardziej martwego cmentarzyska odezwie sie ktos, kto czuwa i wedruje. Szedem wiec dalej,
wolno i odwracajac
gowe, z eby nie widziec straznikw, ktrzy pospiesznie poprawiali bron; nie dbaem juz o to, bo juz nie tu bya moja ojczyzna.
Oprzytomniawszy, juz wyprostowani, salutuja teraz, otwieraja dwuskrzyde
wrota, a ja, mruzac
oczy w ostrym blasku sonca, stoje przez chwile na progu.
Przede mna pola. Na kragych
uprawnych pl. Kredowy zapach roli. I nagle inna muzyka: pszczoy, swierszcze,
cykady. Przekraczam granice dwu kultur. Oddychaem poudniem w moim paacu.
A teraz rodze sie na nowo.
CCVI
herbata niz
problemy geometrii:
Tyle wiesz, a nie gardzisz zwyka praca. . .
On nie odpowiada. Dopiero kiedy, zadowolony z siebie, napeni szklanki,
powiedzia:
Tyle wiem. . . Jak to rozumiesz? Dlaczego gitarzysta miaby gardzic ceremonia parzenia herbaty wyacznie
dlatego, z e wie cos niecos o wzajemnym stosunku nut? Ja wiem cos niecos o stosunku pomiedzy liniami tworzacymi
trjkat.
..
Co mwisz, przyjacielu!
Jezeli czegos doswiadczam, ogarnia mnie potrzeba, aby to opisac. Kochajac
kobiete, bede ci mwi ojej wosach i rzesach, o ustach i ruchach, ktre sa dla serca
jak muzyka. Czy mwibym ci o ruchach, ustach, rzesach i wosach, gdyby przez
to wszystko nie przegladaa
Ale patrzac,
jak to drzewko rosnie w gre, wytumacze poprzez nie wstepowanie
ku grze soli mineralnych.
Musze najpierw doswiadczyc, czym jest miosc . Zacza
c od kontemplowania
jednosci. Potem bede rozmyslac nad tworzywem i sposobem jego ksztatowania.
Ale nie bede zastanawiac sie nad tworzywem, jezeli nie ma w nim jeszcze z adnej struktury, ktra by porwaa moja wyobraznie. Dugo najpierw wpatrywaem
sie w trjkat.
Potem zaczaem
rzadz
acych
bokami
trjkata.
Tys takze pokocha wpierw z najgebsza z arliwoscia pewien obraz czowieka. Z niego wywiodes ceremonia, ktry w obraz mia obja
c, tak jak puapka
chwyta up, i mia go utrwalic w twoim krlestwie. Jakiego rzezbiarza zainteresuja same w sobie: nos, oko czy broda? Jakie wnioski wyciagn
e z linii, ktre nie
beda bokami trjkata?
pozaru. Czy
mgbym lekcewazyc to dzieo sztuki tylko dlatego, z e nie zostawa po nim z aden
slad, ktry by mozna byo umiescic w muzeum? Ja umiabym sformuowac pewne
uwagi na temat zbudowanych katedr, ale ona mi te katedry budowaa. . .
Ale czego potrafia cie nauczyc na temat stosunkw pomiedzy liniami?
Nie tak wazne sa powiazane
ze starosci, albo po prostu turkot wzka, albo stukanie kopyt osioka wiozacego
znw koziego mleka i miekkiego chleba. Pochylony nad nia jedna reka podtrzymujesz jej gowe, a druga podsuwasz kubek do bladych warg i patrzysz, jak pije.
Jestes droga, narzedziem i przekazem. Wydaje ci sie, nie z e ja karmisz, ani nawet,
z e jej przywracasz zdrowie, ale z e wia
zesz ja ponownie z tym, do czego nalezaa: z polami i zbozem zze tym, ze z rdami i ze soncem. Odtad
to troche dla niej
spiewaja w soncu z rda monotonna jak szum myna piosenke. Dla niej troche
ludzie buduja akwedukt. Dla niej troche turkocze wzek jak cichy dzwoneczek.
A poniewaz tego ranka ona wydaje ci sie jak dziecko i nie pragnie gebokiej ma
drosci, ale raczej nowin: o domu, o zabawkach i przyjacioach, wiec mwisz do
niej: Posuchaj. . . A ona rozpoznaje trucht osioka. Wtedy smieje sie i zwraca
sie do ciebie jak do swojego sonca, bo znw pragnie miosci.
A ja, stary geometra, uczyem sie wtedy jak w szkole, poniewaz nie ma innych stosunkw pomiedzy rzeczami jak te, o ktrych myslaes. Mwisz: Tak
samo jest. . . I zagadnienie upada. Tamtemu czowiekowi przywrciem pragnienie przyjazni: pogodziem go z przyjacielem. Tej kobiecie przywrciem pragnienie ciepego mleka i miosci. I powiedziaem: Tak samo jest. . . Uzdrowiem ja.
A czy cos innego zrobiem formuujac
okreslony zwiazek
pomiedzy spadajacym
494
to rwna sie temu. . . I tak wasnie, w miare jak upada jedno pytanie po drugim,
posuwam sie wolniutenko ku Bogu, w ktrym nie ma juz z adnych pytan.
*
Rozstajac
sie z przyjacielem szedem powoli, uleczony z mojego gniewu, poniewaz z gry, na ktra sie wspinaem, spywa prawdziwy spokj taki, ktry
nie jest ani pogodzeniem, ani wyrzeczeniem, ani zmieszaniem sprzecznosci, ani
podziaem. Gdyz tam, gdzie inni widza przeciwienstwa, ja widze warunek istnienia. Tak wasnie jak przymus, ktry wydaje mi sie warunkiem wolnosci, przepisy
ograniczajace
miosc , ktre miosc warunkuja, albo drogi mi przyjaciel, ktry jest
warunkiem tego, abym ja by soba, gdyz statek nie miaby okreslonego ksztatu,
gdyby nie obecnosc morza.
Z coraz to nowym wrogiem dochodze do zgody ale i coraz to nowy wrg
staje znw przede mna ide, ja takze, w gre stoku, na szczyt gry, ku bozemu
pokojowi; i wiem, z e nie chodzi wcale o to, z eby statek odpowiada pobazliwoscia na natarcie fal ani z eby morze okazywao statkowi przychylnosc , bo fale
musza groznie sie burzyc, a statek nie moze zamienic sie w paski pomost do prania bielizny; ale wiem, z e nie wolno sie ugia
c, ani przez faszywie pojeta miosc
paktowac w trakcie bezlitosnej wojny, ktra jest warunkiem pokoju, i z e trzeba po
drodze pozostawiac martwych, ktrzy sa warunkiem z ycia, godzic sie na wyrzeczenia, ktre sa warunkiem swieta, na nieruchomosc poczwarki, ktra jest warunkiem motylich skrzyde, gdyz czasem Ty, Panie, wedle swej woli wia
zesz mnie
z czyms, co mnie przerasta, i wiem, z e nie znajde poza Toba pokoju ani miosci,
bo tylko w Tobie moge sie pogodzic, gdy obaj znajdziemy penie z mym wrogiem,
ktry panowa na pnoc od moich granic i ktrego kochaem, bo tylko w Tobie
moge sie pogodzic, gdy obaj znajdziemy penie z tym, ktrego mimo szacunku,
musiaem dosiegna
c zbrojna reka;
bo tylko w Tobie, Panie, moga sie wreszcie
stopic w jedno, juz bez z adnych przeciwienstw, miosc i warunki miosci.
CCVII
Dziecko wyciaga
raczki
496
diamentw.
I jezeli teraz zechcesz jeden z nich spalic, aby uswietnic ta ofiara swiateczny
dzien i wzmc oddziaywanie swieta na ludzkie umysy i serca, okaze sie, z e nie
ofiarowaes niczego. Diament bedzie nie twoja ofiara, a gabloty. A na co gablocie ofiara? Diament, ktrego do niczego nie mozesz uzyc, wymyka ci sie z rak.
Zechcesz go oddac bogom i zamurujesz w mrocznym wnetrzu kolumny? Nie bedzie darem. Kolumna go tylko przechowa, moze ukryje skuteczniej niz gablota,
chociaz i tu, gdy sonce wywabi ludzi z miasta, diament bedzie skutecznie ukryty.
Taki diament nie bedzie mia wartosci daru, poniewaz nie jest przedmiotem, ktry
mozna dawac. Jest teraz przedmiotem, ktry sie gdzies skada. Utraci boskie linie
napiec . I co na tym zyskaes?
Ja natomiast zabraniam, aby sie ubierali w czerwien ci, ktrzy sie nie wywodza z rodu proroka. Czy krzywdze przez to innych? Nikt sie w czerwien nie
ubiera: kolor czerwony nie mia z adnego znaczenia. Teraz wszyscy marza o tym,
z eby sie ubierac w czerwien. Zbudowaem potege czerwieni i czowiek sta sie
bogatszy dzieki temu, z e czerwien istnieje, choc nie jest mu dostepna. A pragnienie, jakie czerwien budzi teraz w czowieku, jest znakiem narodzin nowych linii
napiec .
Czyzby wydawao ci sie doskonae takie krlestwo, gdzie czowiek siada
w srodku miasta skrzyzowawszy nogi i umiera z godu i pragnienia? Gdyz nic go
nie wyrwie z obojetnosci: nie wie, czy ma pjsc w lewo, czy w prawo, w przd,
czy w ty. Od nikogo nie otrzyma rozkazw i sam z adnych rozkazw nie wyda. Nie obudzi w nim zapau ani diament, ktrego nie moze posiadac, ani order
przypiety do piersi, ani czerwony strj. W kramie z barwnymi tkaninami bedzie
497
jego potrzebie. Po czym, przepeniony duma z powodu owej jaskrawej zieleni, bedzie sie pysznie przechadza po miescie,
okazujac
w ten sposb wzgarde dla mojej hierarchii barw.
W koncu jednak cay dzien by niezmiernie ozywiony. W przeciwnym razie
ubrany w czerwien ziewaby w jakims muzeum, gdyz wasnie pada deszcz.
*
Ja ustanawiam swieto powiada mj ojciec. Choc wasciwie nie swieto ustanawiam, a pewien ukad i zaleznosc . Juz sysze, jak buntownicze duchy
smieja sie drwiaco
i ustanawiaja swieta przeciwne. Ale potwierdzaja i przeduzaja
te sama zaleznosc . Trzymam ich troche w szachu, a takze daje troche satysfakcji,
bo traktuja swj ceremonia bardzo powaznie. Ja tez.
CCVIII
Wsta dzien. Staem jak marynarz, ktry skrzyzowawszy rece na piersi wdycha
zapach morza. Tego wasnie morza, ktre przeorze jego statek. Staem jak rzezbiarz przed kawaem gliny. Tej wasnie gliny, ktra ma wyrabiac. Staem wiec na
wzgrzu i tak sie modliem do Boga:
Panie, nad moim krlestwem wstaje dzien. Dajesz mi je dzis w rece jak harfe, na ktrej mam grac. W swietle rodzi sie wieniec miast, gaje palmowe, orne
grunty i sady pomaranczowych drzew. A tu, na prawo, zatoka przystan dla
statkw. A tu, na lewo, bekitne ancuchy grskie na pochyych akach
hoduja
weniste owce i najdalsze skay, jak szpony, wbijaja w piaski pustyni. A poza nimi
szkaratny piach, gdzie kwitnie tylko sonce.
Moje krlestwo ma takie wasnie oblicze. Moge oczywiscie, nieco odmienic
bieg ktrejs rzeki, z eby nawodnic piaski; moge, ale nie w jednej chwili. Moge,
ale nie w jednej chwili, zaozyc nowe miasto. Moge rzuciwszy na wiatr jedno
nasionko sprawic, by wyrs tu zwycieski las cedrowy ale nie w jednej
chwili. Bo w kazdej chwili otrzymuje dziedzictwo zamknietej przeszosci, takiej
wasnie a nie innej. Taka wasnie harfe, gotowa spiewac.
Na cz miabym sie skarzyc, Panie, czujac
w reku ciez ar tego krlestwa, kiedy
jako madry
patriarcha widze, z e kazda rzecz ma tu swoje miejsce jak rznobarwne
owoce w koszu. Dlaczego miabym z ywic w sercu gniew, gorycz, nienawisc czy
z adz
e zemsty? Taki jest watek,
A dlaczego miabym sie skarzyc na ludzi? Przyjmuje ich w ten ranek takimi, jacy sa. To prawda, z e niejedni szykuja zbrodnie, przemysliwuja nad zdrada,
knuja jakies kamstwa, ale inni zbroja sie i gotuja do pracy, miosierdzia i sprawiedliwosci. Ja takze, aby moja ziemia orna staa sie piekniejsza, odrzuce na bok
kamienie i wyrwe ciernie, ale bez nienawisci do cierni i kamieni, i nie czujac
nic
poza mioscia.
Albowiem w tej modlitwie znalazem pokj, Panie. Jestem przez Ciebie posany. Jestem jak ogrodnik, ktry powoli idzie w sad.
*
To prawda, z e i ja w ciagu
mojego z ycia z ywiem nieraz gniew, gorycz, nienawisc i pragnienie zemsty. W wieczory po przegranych bitwach albo rebeliach,
za kazdym razem, kiedy widziaem swoja niemoc, kiedy nie mogac
dziaac zgodnie ze swoja wola czuem sie jakby zamkniety w sobie; albo widzac
oddziay
zmieszane bezadnie, spiskujacych
generaw powoujacych
samowolnie cesarzy,
szalonych prorokw, ktrzy skupiali dokoa siebie grupki wiernych, zawzietych
jak zacisnieta piesc doznawaem pokusy gniewu.
Czowiek chce poprawiac przeszosc . Znajduje, poniewczasie, suszna decyzje. Widzi teraz, jaki krok by go ocali; ale poniewaz przeszosc jest juz zamknieta,
jest to tylko grzaskie
bagno rojen. Oczywiscie: pewien genera poradzi, aby zgodnie z jego wyliczeniami zaatakowac wroga od zachodu. Czowiek usiuje cofna
c
bieg zdarzen. Odrzuca rady. Atakuje od pnocy. Ale to tyle, co prbowac utorowac sobie droge dmuchajac
na granitowa skae. Ach, powiada sobie, grzeznac
gdyby ten wasnie by obok, gdyby tamtego nie byo wtedy bym zwyciez y!
Ale przeszosc drwi sobie z nas nie sposb jej nagia
c ani usuna
c, jak krwawej plamy, wyrzutu sumienia. Czowiek pragnie pozbyc sie jej, zniszczyc bezwzglednie. Ale chocby tamtych ludzi przygnioty najciez sze gazy, dosiegy najokrutniejsze tortury, oni beda nadal tacy sami.
Jestes saby, a nawet tchrzliwy, jezeli przebiegasz przez z ycie w poszukiwaniu odpowiedzialnych za twoje porazki, z grzaskich
rojen budujac
przeszosc , juz
przeciez zamknieta. Szukajac
winnych, gotw bybys w ten sposb caa ludzkosc
posac do grobu.
Moze istotnie ci byli narzedziami kleski; ale dlaczego tamci, ktrzy mogli
byc istotnie narzedziami zwyciestwa, nie wzieli nad nimi gry? Bo lud ich nie
popiera? A dlaczego Twj lud wola zych pasterzy? Dlatego, z e kamali? Ale
z kamstwem ludzie wcia
z sie spotykaja, gdyz i prawda, i kamstwo wcia
z sa na
ludzkich ustach. Dlatego, z e dobrze pacili? Ale pieniedzy nigdy nie brakuje, bo
nigdy nie brakuje ludzi sprzedajnych.
500
Jezeli jednak moje krlestwo zdoa uformowac ludzi, to na kazda prbe przekupstwa odpowiedza usmiechem. Ta choroba im nie grozi. Ludzie wychowani
w innym krlestwie i o sercach znuzonych beda podatni na nia:
ktos pierwszy jej
ulegnie i choroba sie w nim zagniezdzi. Bedzie sie przenosic z jednych na drugich,
az zakazi cae krlestwo. Czy ci, ktrzy zostali nia dotknieci, sa odpowiedzialni
za zepsucie caego cesarstwa? Nie sadzisz
w prawde inna, gdyz moja prawda jest jak drzewo: ona rosnie. Mam przed
soba tylko jedno: orna ziemie, ktra nie daa jeszcze pokarmw mojemu drzewu.
Przychodze i jestem. Przeszosc mojego krlestwa otrzymuje jako dziedzictwo.
Jestem ogrodnikiem idacym
501
Przypominam sobie nauczanie ojca: smieszne jest ziarno, ktre skarzy sie, z e
za jego posrednictwem ziemia sie przemienia w saate, a nie w cedr, byo przeciez
nasieniem saaty!
A on mwi jeszcze tak: kiedy zezowaty usmiechna
sie do dziewczyny, odwrcia sie ku tym, ktrzy patrza prosto. A zezowaty chodzi teraz i opowiada, z e
ludzie patrzacy
prosto znieprawiaja dziewczeta.
Jaka pycha w tych sprawiedliwych, ktrzy sobie wyobrazaja, z e nic nie sa
duzni bakaj
acym
CCIX
Czowiek, ktremu sie zdaje, z e znajdzie szczescie w bogactwie nagromadzonych przedmiotw, nie potrafi tej radosci od nich oddzielic, gdyz nie ma jej
w przedmiotach; mnozy wiec bogactwa i skada przedmioty w wielkie stosy i kreci sie pomiedzy nimi w piwnicach, gdzie je zozy, podobny do dzikusa, ktry
rozkada beben na czesci, azeby pochwycic jego gos.
Podobnie niektrzy widzac,
z e przymus pewnych zwiazkw
sownych poddaje ich wadzy wiersza, przymus pewnych struktur poddaje rzezbie, przymus stosunkw miedzy nutami wzruszeniu gitarzysty, sadz
a, z e sia wzruszenia miesci
sie w sowach wiersza, tworzywie rzezby, dzwiekach gitary; niespokojni prbuja wiec w ich bezadnym chaosie odnalezc sie oddziaywania, ale na przno, bo
ona nie tam sie miesci; i podnosza coraz wieksza wrzawe, z eby ich syszano, budzac
w suchaczu co najwyzej wrazenie, jakie robi stos tukacej
sie porcelany
jest to zas po pierwsze efekt watpliwej
na kazdej wyprzedazy, a ktre juz przyprawiaja o mdosci, odwoam sie do zjawiska pewnego mimetyzmu, na skutek ktrego
syszac
sowo trup mniej jestes radosny, niz syszac
o koszyku rz. Co prawda z adne z tych sw nie wywrze na tobie gebszego wrazenia, a chcac
opisac
wyrafinowanie tortur, bede musia siegna
c po jakis rzadszy repertuar. Nie obudze
zreszta w ten sposb wzruszenia, gdyz ono w sowach nie jest zawarte. Saba jest
bowiem wadza sw, ktre kiedy posuze sie mechanizmem pamieci wywouja tylko w ustach jakis kwasny smak; trzeba wiec istnego szalenstwa, trzeba
wywoac lek, mnozyc opisy tortur i szczegy ich dotyczace,
aure i odr meczarni,
a i tak w koncu wrazenie bedzie sabsze niz to, jakie sprawia z andarmski but.
503
w rzekomej poezji miosc , swiato ksiez yca, jesien, powiewy wietrzyka i westchnienia.
Jestem cieniem, powiada cien, i gardze swiatem. Ale jak wiadomo cien
sie swiatem z ywi.
CCX
Akceptuje cie takim, jaki jestes. Moze masz chorobliwa skonnosc pakowania
w kieszen zotych drobiazgw, ktre ci wpadna w oko, a skadin
ad
jestes poeta.
Przyjme cie zatem przez umiowanie poezji. A ze wzgledu na twoje zamiowanie
do zotych drobiazgw zamkne je pod klucz.
Moze, jak kobieta, traktujesz powierzone sobie sekrety niby majace
cie zdobic
brylanty. Noszony w dni swiateczne
Zeby
cie poznac, nie bede cie rozkada na czastki.
e, ktra
odkrywa w sobie ukochanie skrzyde. Ona nie umrze dla siebie zamknieta w poczwarce. Jestem guchy na sowa, ktre sa jak plewy, i widzac
na wskros wiem,
kim jest mj z onierz, a nie, co mwi. To on wasnie w czasie bitwy osoni kaprala wasna piersia. Przyjaciel to punkt, z ktrego sie patrzy na swiat. Musze
posuchac, jak mwi, z eby wiedziec, z jakiego punktu mwi, gdyz jest w tym
wypadku odrebnym krlestwem i niewyczerpanym bogactwem. Moze milczec,
a i tak obdarowuje mnie swoja penia. Patrze wtedy na swiat z jego punktu widzenia i widze swiat inaczej. A rwniez od przyjaciela wymagam, z eby dojrza
najpierw, z jakiego miejsca ja mwie. Bo sowa zawsze sa przedrzeznianiem rzeczywistosci.
CCXI
a. I musi
istniec pojecie czowieka cnotliwego, choc taki nie moze istniec, przede wszystkim dlatego, z e czowiek jest uomny, a poza tym dlatego, z e doskonaosc zupena, gdziekolwiek wystepuje, pociaga
za soba smierc. Dobrze jest jednak, kiedy
kierunek przybiera forme celu. W przeciwnym razie czowiek szybko by sie znuz y zmierzajac
do czegos, co jest nieosiagalne.
etap. Dochodze do
niej, a ona w tym momencie traci juz dla mnie znaczenie. Wtedy zaczynam trakto507
sie nago. W moim krlestwie czystosc nie jest tym samym co nieobecnosc
bezwstydu (najbardziej wstydliwi byliby w takim przypadku zmarli). Jest to skrywana z arliwosc , pena rezerwy, szacunku dla samego siebie i odwagi. Ona chroni
przygotowany mid na swieto miosci. I jezeli przechodzi droga pijany z onierz,
moze wasnie on w moim krlestwie ugruntuje cnote wstydliwosci.
Ach, wiec z yczysz sobie, z eby pijani z onierze wykrzykiwali na gos bezecenstwa. . .
Przeciwnie, mysle, z e karabym ich za to, aby w nich takze wzbudzic wstydliwosc . Zarazem tak juz jest, z e im mocniejsza wstydliwosc , tym bardziej ponetne staja sie jej przekroczenia. Wiecej znajdziesz satysfakcji wspinajac
sie na
stromy wierch, niz na agodne wzgrze. W zwyciestwie nad wrogiem stawiaja
cym opr niz nad jakims mieczakiem, ktry sie nawet nie broni. Tylko tam,
gdzie kobiety nosza zasony na twarzach, pali cie pragnienie czytania w ich obliczu. Wedle ostrosci kar, ktre wprowadzaja pewna rwnowage w ludzkie apetyty,
oceniam sie linii napiec istniejacych
..
Nie. Ale widze, z e znw nic nie zrozumiaes.
CCXII
ze
soba?
Jezeli generaowie sa na og
bunczuczni, to czyz nie moze trafic sie czasem genera niesmiay? Nie zajmujmy
sie wyjatkami.
c.
Powiedz, o co ci chodzi zwrciem sie do niego, podczas gdy towarzysze, wiedzeni nieomylnym wechem spogladali
juz znaczaco
w strone jego lewej
skroni.
Jeden wreszcie sie osmieli i zagadna
wprost podejrzanego:
A ten, ktrego znaes. . . Czy to przypadkiem nie twj brat. . . Albo ojciec. . .
Czy ktos z rodziny?. . .
Tu wszyscy wydali pomruk aprobaty. Wtedy zawrzaem gniewem.
Jest jeszcze bardziej niebezpieczna sekta: tych, ktrzy maja pieprzyk na
prawej skroni! Niebezpieczniejsza, bosmy o nich nawet nie pomysleli! Czyli, z e
jeszcze skuteczniej sie ukrywa. A jeszcze bardziej niebezpieczna jest sekta tych,
ktrzy w ogle nie maja pieprzyka ci sie naprawde maskuja, sa niewidoczni jak prawdziwi spiskowcy. W rezultacie, rozwazajac
wszystko i uwzgledniajac
510
CCXIII
acy
caoscia roboty architekt gnebi stolarzy i kowali majac
na wzgledzie
deski i gwozdzie. Albowiem z tej kontrowersji pomiedzy liniami napiec rodzi sie
statek; a czego mgbym sie spodziewac po stolarzach, ktrzy nie maja pasji do
swojej roboty i nadto szanuja gwozdzie, albo po kowalach pracujacych
deski?
Czyzbys zatem ceni w ludziach nienawisc ?
Nienawisc musi byc przetrawiona i przezwyciez ona, a cenie tylko miosc .
Ale bywa, z e miosc rodzi sie dopiero na wyzszej paszczyznie, nie na paszczyznie desek i gwozdzi, ale statku.
Odszedszy na ubocze, zaniosem do Boga taka modlitwe: Przyjmuje, Panie,
sprzeczne ze soba prawdy: z onierza, ktry chce zadawac rany, i lekarza, ktry
chce leczyc, jako tymczasowe, choc z mojej paszczyzny nie dostrzegam acz
ace
go je zwornika sklepienia. Nie chce godzic ze soba napojw lodowatych i gora
512
cych w jedna letnia mieszanine. Nie pragne, z eby sie bito z umiarem i z umiarem
leczono rannych. Bede kara lekarza, ktry odmawia pomocy choremu, a takze
z onierza, ktry nie chce sie bic. Cz z tego, jesli sowa zdaja sie drwic z siebie
wzajemnie? Albowiem moze wasnie ta tylko puapka, zrobiona z rznych elementw, pojmie w caosci zdobycz, ktra jest konkretny czowiek, o takich, a nie
innych szczegowych cechach.
Szukam po omacku Twoich boskich linii napiec , a skoro na mojej paszczyznie
nie rysuje sie oczywistosc , sadz
e, z e mam racje dobierajac
rytuay ceremoniau,
jezeli mnie wyzwalaja i daja swobodny oddech. Tak jak rzezbiarz pracujacy
w glinie nie wie, dlaczego wasnie tak ja ksztatuje, ale wie, z e tak trzeba. Tylko pod
tym warunkiem ma poczucie, z e nadaje glinie moc.
Ide ku Tobie, Panie, jak drzewo, ktre rosnie zgodnie z liniami napiec zawar
tymi w jego nasieniu. Slepiec
nie wie nic o ogniu. Ale wok ognia istnieja linie
napiec wyczuwalne donmi. Wiec idzie przez ciernie przeciez kazda przemiana
jest bolesna, Ja ide ku Tobie, Panie, prowadzony Twoja aska, po tym stoku, ktry
pozwala mi sie stawac.
Ty nie zstepujesz do Twego stworzenia i nie wolno mi spodziewac sie innych
nauk poza z arem ognia i energia zawarta w ziarnie. Tak jak gasienica
ku mnie z nauka
archaniow, bo niczego waznego nie dowiem sie od nich. Gasienicy
nie ma co
mwic o skrzydach ani kowalom o statku. Wystarczy, z e dzieki zapaowi architekta istnieja linie napiec wyznaczajace
statek. Dzieki nasieniu linie napiec
ptasiego lotu. Dzieki ziarnu linie napiec drzewa. I z e Ty po prostu jestes, Panie.
Lodowata jest czasem moja samotnosc . Woam o jakis znak na tej pustyni
opuszczenia. Ales Ty naucza mnie kiedys we snie. Zrozumiaem, z e marnoscia
jest kazdy znak; gdybys by z tej samej co ja paszczyzny, nie bybym zmuszony
rosna
c. A co, Panie, poczne ze soba takim, jakim jestem?
Dlatego ide naprzd zanoszac
modlitwy, na ktre nie ma odpowiedzi, a jestem
tak slepy, z e wiedzie mnie jedynie ciepo ledwo wyczuwane osabymi donmi;
a przeciez wysawiam cie, Panie, za to, z e mi nie odpowiadasz, bo gdybym znalaz
to, czego szukam, Panie, juz bym sie przesta stawac.
Gdybys sam z siebie uczyni w strone czowieka jeden krok archanielski, czowiek uzyskaby penie. Juz by nie piowa desek, nie ku, nie walczy i nie leczy.
Nie zamiataby izby ani nie usmiecha sie do ukochanej. Czy gdyby Cie, Panie,
oglada
twarza w twarz, chciaby jeszcze dodatkowo i ubocznie czcic Cie przez
swoja miosc do ludzi? Kiedy swiatynia
Juz jestem stary, Panie, i saby jak drzewa w zimowych wiatrach. Znuzyli
mnie wrogowie, i znuzyli przyjaciele. Przymus jednoczesnego zabijania i lecze513
nia budzi w moich myslach niepokj, bos Ty wla we mnie potrzebe wchaniania
przeciwienstw, wsrd ktrych okrutny wydaje mi sie mj los. A przeciez jest to
takze przymus, ktry mi kaze isc od pytan coraz rzadszych do wygasniecia wszelkich pytan, ku Twojej ciszy. Panie, racz na Twoja chwae uczynic jednosc z nas
dwu: tego, co spoczywa snem wiecznym na pnoc od mojego krlestwa, a ktry
by najdrozszym mi wrogiem, geometra jedynym prawdziwym przyjacielem,
i mnie, ktry niestety przeszedem juz grzbiety gr i zostawiam za soba
w tyle wasne pokolenie, jak na stoku pochyym, na ktry nie ma powrotu. I daj
mi sen posrd piaskw pustyni, gdzie sie trudziem.
CCXIV
Zdumiewajaca
jest twoja pogarda w stosunku do z yznej prchnicznej ziemi.
Szanujesz tylko dziea sztuki.
Dlaczego bywasz u tych ludzi, ktrzy sa tak niedoskonali? Jak mozesz
zniesc : u tego wade, u tamtego niemia won? Sa przeciez inni, godniejsi ciebie. . .
To tak jakbys powiedzia drzewu: dlaczego zapuszczasz korzenie w nawz?
Ja szanuje tylko owoce i kwiaty.
Czowiek z yje tylko tym, co przemienia. Jest narzedziem, droga i przekazem.
A ty masz w sobie nie wiecej z ycia niz czowiek martwy.
CCXV
ciagle
w ten
sam punkt horyzontu. Bo zwierzeta w gebokim cieniu, ustawione juz procesjonalnie na piaszczystej pochyosci, jeszcze nie ruszyy ku studni. Bo ci, co niosa
wielkie koryta do pojenia zwierzat,
jeszcze sie nie pojawili, a ty wcia
z pytasz:
Cz oni tam robia?
Wszystko jest jeszcze oczekiwaniem, a jednak wszystko juz
przyobiecane.
I zamieszkuje w nas usmiechniety pokj. Za chwile bedziecie sie oczywiscie
cieszyc, pijac,
ale wtedy bedzie to tylko rozkosz zaspokojenia, podczas gdy teraz
516
jest to miosc . Podczas gdy teraz ludzie i piasek, i zwierzeta, i sonce nabieraja
wsplnego sensu poaczeni
ze soba dokoa zwykego otworu miedzy kamieniami wiec wszystko, tak rzne, co cie tu otacza, staje sie przedmiotem kultu, elementem
ceremoniau, sowem pochwalnej piesni.
A ty wielki kapan, co poprowadzi swieto, genera, co wyda rozkazy, ty
mistrz ceremonii, podparty wp, odwlekajacy
jeszcze moment decyzji, wpatrujesz sie w horyzont, skad
ci przyniosa wielkie koryta poida. Wiec wcia
z
jeszcze brak jednego przedmiotu w tym obrzedzie, jednego sowa w wierszu, jednego piechura, aby ogosic zwyciestwo, jednej przyprawy, aby rozpocza
c uczte,
jednego goscia, ktry uczci swoja obecnoscia ceremonie, jednego kamienia, aby
bazylika olsnia spojrzenie patrzacych.
A gdzies juz ida ci, ktrzy niby zwornik sklepienia dzwigaja wielkie poida, do ktrych, kiedy sie wreszcie pojawia,
zawoasz: Ej wy tam, pospieszcie sie! Oni nie odpowiedza. Beda sie wspinac na
wzgrze. Uklekna, z eby ustawic poida. A ty tylko skiniesz. Zacznie wtedy skrzypiec sznur, dzieki ktremu odradza sie ziemia, zwierzeta drgna nagle i zaczna powoli suna
c jak procesja. A ludzie zaczna ich pilnowac, aby wszystko przebiegao
w ustalonym porzadku,
szturchajac
je kijami i ponaglajac
gardowymi okrzykami. I tak, pod powolnie wznoszacym
CCXVI
Zeby
tak perorowac o czowieku, a robic to sensownie, wypadaoby najpierw okreslic, co jest w czowieku i dla czowieka wazne. . .
Wiec znw i z rozkosza zaczeli rozwijac nowe konstrukcje myslowe; albowiem kiedy takim ludziom nadarzy sie okazja przemawiania, chwytaja ja natychmiast za grzywe i rzucaja sie nieopatrznie otwarta droga niby szarzujacy
oddzia
konnicy, wsrd szczeku broni, zocistego kurzu i wichrowego pedu. Ale jest to
bieg bez celu.
A zatem powiedziaem, kiedy ta wrzawa ucicha, a oni czekali juz tylko
komplementw (albowiem tacy ludzie ruszaja do biegu, nie po to, z eby czemus
suzyc, ale z eby ich widziano, syszano lub podziwiano ich jezdzieckie wyczyny,
a kiedy cay zamet sie skonczy, czekaja ze skromna mina)
a zatem, jesli dobrze zrozumiaem, zamierzacie popierac to, co w czowieku i dla czowieka jest
najwazniejsze. Ale swietnie pojaem,
CCXVII
narodzin swiatyni,
CCXVIII
Sa ludzie, ktrzy robia wzniose miny i udaja, z e dniem i noca ponie w nich
swiety ogien. Ale kamia.
Kamia straznicy murw obronnych, dniem i noca rozpowiadajacy
o swojej
miosci do miasta. Bo od miasta wola miske zupy.
Kamie poeta, ktry dniem i noca mwi o poetyckim upojeniu. Cierpi czasem
na ble brzucha i nic go wtedy nie obchodza z adne poematy.
Kamie zakochany, twierdzac,
z e dniem i noca ma przed oczami obraz ukochanej. Wystarczy, z e go ugryzie pcha, a juz przestanie o niej myslec. Albo ogarnie
go nuda, i wtedy zaczyna ziewac.
Kamie podrznik, utrzymujacy,
z e noca i dniem upaja sie odkryciami podrz y, gdyz jesli bawany morskie zbyt mocno go hustaja, zacznie wymiotowac.
Kamie swiety, utrzymujac,
z e dniem i noca oddaje sie kontemplacji Boga.
Bg zostawia go czasem i cofa sie jak morze. A na niego przychodzi oschosc
i jest wtedy jak kamienista plaza.
Kamia ci, ktrzy dniem i noca opakuja zmarego. Dlaczego mieliby go opakiwac noca i dniem, skoro go dniem i noca nie kochali? Byy przeciez godziny,
kiedy sie kcili albo znuzeni czy zajeci czyms innym nie pamietali o miosci.
To prawda, z e obecnosc zmarego jest intensywniejsza niz z ywego, poniewaz widzimy go juz poza wszelkimi przeciwienstwami, w niepodzielnej jednosci. Ale
czowiek jest niewierny, nawet wobec zmarych.
Kamia ci wszyscy, ktrzy, nic nie rozumiejac,
wypieraja sie chwil oschosci.
Z ich winy zaczynasz watpi
c w siebie, bo syszac
jak sawia wasny zapa, wierzysz w ich staosc ; wstydzac
sie z kolei wasnej oschosci w z aobie zmieniasz
gos i wyraz twarzy, kiedy na ciebie ktos patrzy.
Ale ja wiem, z e tylko nuda moze byc czyms trwaym. Nuda, ktra rodzi niedoez nosc umysu, nie umiejacego
522
trawi
z ywy ogien. Nie co dzien moze byc swieto.
Nie masz wiec racji, kiedy potepiasz ludzi za ich odruchy pynace
z przyzwyczajenia, tak jak w prorok zezowaty, ktry dniem i noca pona
swietym ogniem.
Wiem az nadto dobrze, z e ceremonia zazwyczaj wyradza sie i staje sie nuda i rutyna. I az nadto dobrze wiem, z e praktykowanie cnoty wyradza sie zazwyczaj
w ustepstwa wobec postawy z andarma. I z e wzniose zasady sprawiedliwosci wyradzaja sie zazwyczaj w parawan brudnych rozgrywek. Ale cz z tego? Wiem
takze, z e czowiekowi zdarza sie spac. Czy mam wwczas ubolewac nad jego
biernoscia?
Wiem takze, iz drzewo nie jest kwiatem, ale warunkiem kwiatu.
CCXIX
przyrzadzi
c jako niespodzianke pewien przysmak, i powiada do siebie: Zeby
on
tylko nie wrci za wczesnie, bo moge nie zda
zyc i wszystko bedzie na nic. . . Nic
was wtedy nie dzieli, choc na pozr ty wybierasz sie daleko od domu, a ona chciaaby, z ebys wrci troche pzniej. To samo z twojej strony: dzieki tej wyprawie
na targ zdoasz uzupenic to, co sie w domu zniszczyo, i podsycic radosc , ktra
w nim panuje. Zaplanowaes bowiem, z e z zarobionych pieniedzy kupisz dywan
z puszystej weny, a dla z ony srebrny naszyjnik. Dlatego tez spiewasz idac
droga
i mieszka w tobie pokj peen miosci, choc na pozr oddalasz sie od domu. Kierujac
patykiem osioka, poprawiajac
koszyki na jego grzbiecie i przecierajac
oczy
bo jest jeszcze wczesnie budujesz swj dom. aczy
ktre cie otacza; bo moze roi ci sie jakies mazenstwo w dalekich krajach, gdzie
chciabys pojechac, albo myslisz o ciez kiej pracy, ktra cie czeka, albo o przyjacielu.
Ale juz rozbudziliscie sie na dobre obaj, bo i osioek stara sie okazac swoja
gorliwosc i przez chwile niemal kusuje, przy czym kamyki pod jego kopytami
dzwonia spiewnie, ty zas dumasz o dzisiejszym przedpoudniu. I usmiechasz sie.
Juz obmyslies, w ktrym kramie kupisz srebrna bransolete. Znasz tego starego
kupca. Ucieszy sie, kiedy do niego zajdziesz, bo jestes jego najblizszym przyjacielem. Zapyta cie o z one, o jej zdrowie, gdyz twoja z ona jest czyms kruchym
i bezcennym. Bedzie ci o niej opowiada tyle, tyle dobrego, z e najlepszy nawet
przechodzien, syszac
te pochway uzna, z e jest to kobieta zasugujaca
na zota
bransolete. Westchniesz tylko. Takie jest z ycie. Nie jestes krlem, tylko hodowca
jarzyn. Kupiec tez westchnie. A kiedy obaj juz westchniecie z mysla o nieosia
galnych zotych bransoletach, on wyzna ci, z e wasciwie woli bransolety srebrne.
Bransoleta, bedzie ci tumaczy, przede wszystkim powinna byc ciez ka, a te ze
zota sa zawsze lekkie. Bransoleta ma sens mistyczny. Jest to pierwsze ogniwo tego ancucha, ktry was wcia
z aczy
kramie.
Ale nie trzeba takze robic zbyt wzgardliwych min, gdyz jesli kupiec zrezygnuje,
myslac,
z e ci nic nie sprzeda, odejdziesz, a on cie juz nie zawoa. I bedziesz sie
pzniej rumieni ze wstydu szukajac
rozpaczliwie najgupszych pretekstw, ktre
by ci pozwoliy wrcic.
Kto nie wie nic o ludziach, patrzac
na ten taniec, uznaby go oczywiscie za
taniec skapstwa,
z e znajdujesz
sie o sto mil od twego domu, podczas gdy w rzeczywistosci mieszkasz w nim
wasnie. Bo nie jest to nieobecnosc ani oddalenie od domu czy od miosci, jez eli wypeniasz ceremonia dotyczacy
domu lub miosci. Taka nieobecnosc nie
oddziela ciebie, ale wia
ze, nie odcina, ale stapia w jedno. A jak okreslic, gdzie
jest w kamien graniczny, poza ktrym nieobecnosc jest juz zerwaniem? Jezeli
ceremonia jest spjny, jesli ze wszystkich si wpatrujesz sie w bstwo, w ktrym
jestescie zjednoczeni, jesli jest to bstwo, ktre potrafi zapalic w was ogien, kto
zdoa cie oddalic od domu czy od przyjaciela? Znaem synw, ktrzy mwili: Ojciec zmar, nie zda
zywszy wybudowac lewego skrzyda naszego domu. Wiec ja je
buduje. Nie zda
zy zasadzic drzew w sadzie. Wiec ja je sadze. Ojciec umierajac
przekaza mi swoja nie dokonczona prace. Wiec ja koncze. Przekaza mi, abym
dochowa wiernosci krlowi. Wiec jestem wierny. W takich domach nie miaem
poczucia, z e ojciec zmar istotnie.
Jezeli nie w tobie samym czy w twoim przyjacielu, ale gdzies poza wami szukasz wsplnego z rda, jezeli istnieje dla was obu odczytywana w rznorodnosci
tworzywa jakas boska wiez acz
aca
rzeczy, wtedy ani przestrzen, ani czas nie moga was rozdzielic, albowiem bstwa, ktre gwarantuja wasza jednosc , sa silniejsze
od murw i od mrz.
*
i morzach.
Bg jeden wie, jakie pocztowe wozy czy jezdzcy, jakie statki i karawany niosy
go z niezmiennym uporem, jak niezliczone morskie fale, nim trafi do wasciwego ogrodu. Tego wasnie ranka, promieniejac
szczesciem i chcac,
aby i inni mieli
w nim swj udzia, poprosi mnie, tak jak sie prosi o odczytanie wiersza, z ebym
mu przeczyta otrzymany list. Wpatrywa sie przy tym w moja twarz, z eby zobaczyc, jakie wrazenie wywieraja na mnie czytane sowa. W liscie zas byo tylko
pare sw, poniewaz obaj ogrodnicy wiecej zrecznosci okazywali w kopaniu ziemi niz w korespondencji. Przeczytaem wiec po prostu: Dzis rano przycinaem
rze. . . a potem, zadumawszy sie nad tym, co w tych sowach najwazniejszego, a co wydawao mi sie niewyrazalne, pokiwaem gowa, tak jak oni mieli we
zwyczaju.
Od tej pory mj ogrodnik nie spocza
ani chwili. Zbiera niezmordowanie informacje z zakresu geografii, z eglugi, dotyczace
posancw pocztowych, karawan i wojen pomiedzy rznymi krajami. Po trzech latach traf zdarzy, z e wysyaem jakies poselstwo, gdzies daleko, na krance ziemi. Wezwaem ogrodnika i oswiadczyem mu: Mozesz teraz napisac do przyjaciela. Ucierpiay troche
na tym drzewa w moich sadach oraz jarzyny w warzywniku, a gasienice
miay
prawdziwe swieto, poniewaz ogrodnik spedza teraz cae dni u siebie: cos smarowa, cos skroba, znw zaczyna pisac, wysuwajac
przy tym koniuszek jezyka
jak dziecko nad szkolnym zadaniem; wiedzia, z e ma cos niezmiernie pilnego do
napisania, z e musi przekazac przyjacielowi caa prawde o sobie. Chcia jak gdyby przerzucic wasnymi rekami wask
a kadke nad przepascia, odnalezc poprzez
bariery czasu i przestrzeni druga poowe siebie. Musia wyrazic swoja miosc . Na
koniec przyszed do mnie i, zaczerwieniony, pokaza mi odpowiedz, znw wypatrujac
na mojej twarzy odblasku tej radosci, ktra opromieni adresata, aby
sowem wyprbowac na mnie efekt swoich zwierzen. Cz doprawdy mogo
byc wazniejszego do przekazania niz to, w co on przemienia dni swojego z ycia,
tak jak niektre staruszki, do utraty wzroku haftujace
kwieciste obrusy dla chway
Bozej? I oto przeczytaem te skromne sowa, wypisane pismem starannym, choc
niewprawnym, ktre powierza przyjacielowi jak najszczersza modlitwe: Dzis
rano ja takze skonczyem przycinac rze. . . A ja przeczytawszy, milczaem, rozmyslajac
nad tym, co byo tu istotne i co zaczynaem lepiej pojmowac, gdyz oni,
Panie, acz
ac
sie w Tobie gdzies ponad krzakami rz, nie wiedzac
o tym oddawali
Ci chwale.
527
Nauczaem, Panie, jak potrafiem najlepiej, mj lud, a teraz bede sie modli
za siebie. Bo nazbyt duzo mi daes pracy, z ebym mg dojsc oddzielnie do kazdego z tych, ktrych mogem by pokochac, a trzeba mi nieraz byo postepowac
tak, aby sercom dawac zadosc uczynienie, bo mie sa powroty w miejsca konkretne i dziecinne zwierzenia tej, ktra pacze, z e zgubia pierscionek, a naprawde
opakuje smierc, ktra ja odaczy
na mj widok straznikw; albowiem nie jestem murem, ale energia ziarna, ktre z ziemi podnosi pien i gaezie
ku soncu.
Wiec czasem ogarnia mnie znuzenie samotnosci, poniewaz nie ma krla, ktry
by mnie wynagrodzi usmiechem, i mam isc tak az do dnia, kiedy raczysz mnie
przyja
c i poaczy
c w jedno z tymi, ktrych obejmuje mioscia;
wiec od czasu do
czasu odczuwam potrzebe bliskosci z moim ludem, gdyz na pewno nie jestem
jeszcze dosc czysty.
528
sc
z ogrodnikami caego swiata, pozdrowiem po prostu ich boga, ktrym jest krzak
rzy o wschodzie sonca.
Tak samo, Panie, z moim ukochanym nieprzyjacielem poacz
e sie dopiero
gdzies poza granicami wasnej istoty. A i on tak samo, bo on jest podobny do
mnie. Wiec tak odmierzam sprawiedliwosc , jak mnie uczy moja madro
sc . A on
tak, jak go uczy jego madro
sc . Jedna zdaje sie przeczyc drugiej, a kiedy dochodzi
do starcia, wybuchaja wojny. Ale i on, i ja, przeciwnymi drogami, kierujemy sie
tam, gdzie nas prowadza linie napiec , ciepo tego samego ognia, ktry wyczuwamy donmi jak slepcy. A te linie spotykaja sie w Tobie jednym, Panie.
Zakonczywszy prace widze wiec, z e upiekszyem dusze mojego ludu. I on,
dopeniwszy pracy, upiekszy dusze wasnego ludu. Ja mysle o nim, a on mysli
o mnie, a choc nie ma jezyka, ktry pozwoliby nam sie porozumiec, zakonczywszy posiedzenia sadw
i dyktowanie przepisw ceremoniau, wydawanie wyrokw i aktw aski, mozemy obaj powiedziec sobie wzajemnie: Dzis rano przycinaem rze. . .
Gdyz Ty, Panie, jestes wsplna miara nas obu. Ty jestes prawdziwa wiezia
rznorodnosci czynw.