You are on page 1of 314

Aby rozpocz lektur,

kliknij na taki przycisk

ktry da ci peny dostp do spisu treci ksiki.


Jeli chcesz poczy si z Portem Wydawniczym
LITERATURA.NET.PL
kliknij na logo poniej.

F. A. OSSENDOWSKI

LENIN
WYDANIE TRZECIE

1930
WYDAWNICTWO POLSKIE
R. WEGNERA
POZNA

Tower Press 2000


Copyright by Tower Press, Gdask 2000

PRZEDMOWA
DO TRZECIEGO WYDANIA.
Nareszcie!...
Skoczyy si do nudne i jaowe debaty w sali paryskiego Club du Faubourg.
Pan Leo Poldes zamkn posiedzenie i publiczno szybko opuszczaa lokal klubu.
Nie lubi tumu i toku, wic wychodziem na kocu.
Przypominajc sobie tre mw i suchajc poszczeglnych zda, wypowiadanych przez
wychodzcych goci Faubourgu, mylaem, e na bolczki ycia wspczesnego taki niewinny plasterek, jak ten krzykliwy i rozgadany klub, nie pomoe.
Syszaem tu patetyczne, mocno trcajce stchlizn i naftalin mowy hurrapatrjotw;
wijcych si, jak wgorze, demokratw; odbitych jednym i tym samym sztampem, standartyzowanych, made by Engels system socjalistw, i brutalnych, arcygrubjasko mylcych
czonkw komunizujcej grupy Clart, tworzcych na poczekaniu teorje i hasa, i, doprawdy, caa ta operetka budzia we mnie politowanie.
Teoretyczne roztrzsania zagadnie spoecznych, pene nieuleczalnej impotencji usiowania wynalezienia oglnej formuy dla panaceum poprawy ycia ludzkoci, lepota, niewiedza istoty tego ycia i jego chorej, bardzo chorej duszy, a obok plugawa demagogja, gdy to
szubrawe usta mwi wicej ni mieci w sobie ambitny, nieokieznany mzg, mowy nikomu niepotrzebne, oddawna przebrzmiae, zimne, urzdowopartyjne, liskie, nieuchwytne lub
wrcz kamliwe, szantaem nakrapiane...
To te do Faubourgu, na owe synne debaty nie przychodz ani ci, ktrzy widzieli nag
klsk nacjonalizmu i jego nieudane podrygi dla odzyskania dawnych placwek i wpyww,
ani ci, ktrzy rozumiej zmierzch rozpanoszonego demokratyzmu, ani te ci, ktrzy powtarzaj sakramentalny frazes Lenina: A dzi nie czas na to, eby ludzi gaska po gowie; dzisiaj rce opadaj ciko, by strzaska czaszki...
Nie maj tu nic do roboty ci obywatele i towarzysze wrd tumu papug, gadajcych,
zasuchanych w potoczysto wasnej mowy, tych czynnych lub przygotowujcych si do czynu, obecnych i przyszych czonkw gosujcej czeladzi parlamentarnej...
Elokwencja i dowcip, chociaby gallijski, nie zbuduj nowych przyciesi wiata i nie przynios na nowe podoe zbutwiaego, zmurszaego, zartego przez grzyb gmachu ycia wieku, ktry ju min. Wskazwka zegara dziejowego tkwi jeszcze na ostatniej godzinie tego
okresu, lecz nikt nie pamita, e gong ju j wydzwoni i e wskazwka lada sekunda przeskoczy na nastpn czarn kresk, odbijajc now minut... minut p o...
I wanie w tej chwili dotarem do szatni.
3

Kto gono wymwi moje nazwisko i kilku paryskich i genewskich znajomych otoczyo mnie.
Powitania, krzyowe pytania, arty i wsplna wyprawa do Cafe de la Paix...
W pewnej chwili jeden z moich przyjaci zawoa:
Ale, ale! Czytaem paskiego Lenina po niemiecku! Mam wiele do pomwienia o tej
ksice!
I ja czytaem! doda drugi.
W rezultacie okazao si, e wszyscy czterej znaj t prac moj i jej cudaczne perypetje
w Italji, gdzie przez pewien czas tkwia na indeksie, a, przeczytali j rozumni ludzie, no,
i dali dyspens.
Zagraniczny inteligent jest czowiekiem naog rycerskim i zawsze napadnitemu pokazuje bro, ktr bdzie z nim walczy. Z tego powodu moi znajomi najpierw sami wypowiedzieli swoje myli, wtpliwoci i zastrzeenia.
Suchaem uwanie, chocia, coprawda, zbrzydo mi to oddawna.
Mego Lenina tak bardzo chwalono i tak gorco ganiono!
Ba, jaki ksidz gardowa nawet za tem, aby tej ksiki nie dawa do czytania... dzieciom,
szkoda, e nie doda: i ksiom niewysokiego poziomu umysowego. Wtedy komplet do
intercyzy byby w porzdku i nie wspominabym o tym krytyku w sutannie.
Doprawdy, mdrym czowiekiem by pewien rosyjski archirej riazaski, o ktrym w swoich pamitnikach wspomina ZabockiDziesiatowski. Ten biskup, widzc ciemnot niektrych duchownych, zabroni im objania Ewangelj wieniakom.
Posdzi mnie kto o zbytni dobroduszno, dobroduszno autora, ktry do kaamarza
nie dolewa cjanku potasu ani wybuchowej nitrogliceryny.
I inni te z udan namitnoci lub zgoa nieuczciw i mieszn tendencyjnoci (ze znakiem prawego, lub lewego kierunku) wypowiadali zdania, po wysuchaniu ktrych pukaem
si w czoo i pytaem siebie: Gdzie Rzym, gdzie Krym?
Lenin to mocarz, figura najwiksza w wiecie wspczesnym, czowiek, rozpoczynajcy now historj ludzkoci! mwi z patosem Francuz. A pan uczyni z niego zwykego
czowieka.
No, bo przecie, Lenin jad, pi, jak ten oto kelner, troch kocha, oszukiwa, kama,
myli si, cofa. Nie cofa si jedynie przed zbrodni, lecz takich typw chyba nie nazywa
pan mocarzami, rozpoczynajcymi now historj ludzkoci? wtrciem.
Romain Rolland, Barbusse, Duhamel, Mann, Wells nazywaj go wielkim reformatorem!
rzuci Francuz, zwycisko patrzc na mnie.
Tak! podtrzyma oponenta inny mj znajomy, Anglik. Chocia nie jestem, bynajmniej, zwolennikiem Lenina i oburzaem si w swoim czasie na LloydGeorga, e nawiza
on stosunki handlowe z Sowietami...
Musz broni pana LloydGeorga! rzekem. Ten pan nikogo nie oszukiwa, ale powiedzia wprost: Prowadzimy handel z kannibalami, dlaczeg nie mielibymy handlowa
z Rosj Lenina? Anglja podziela logik swego premjera i handluje nadal z ludoercami i sowietami!
No, tak! odpar Anglik. Ekonomiczna polityka nie zawsze toczy si po relsach moralnych przekona, lecz chciaem powiedzie, e, bd co bd, przedstawi Lenina, jako
zwyky wytwr rzeczywistoci rosyjskiej, to albo przesadna oryginalno, graniczca z zuchwaoci, albo te tendencyjno, sarkastyczny pamflet!
4

Ten obkany wampir, buntownik, patny agent rewolucyjny w tak cikim okresie walki
omal nie zburzy podwalin adu, kultury, dyscypliny i przemysu Germanji, a pan z tak objektywnoci, filozoficznym spokojem analizuje tego czowieka, nadaje mu cechy ludzkie,
to wprost si w gowie nie mieci! wypali nacjonalista niemiecki.
I ja te poj nie mogem, odezwa si amerykaski dziennikarz, w jaki sposb, jakiemi drogami logicznemi, genialny Lenin, marzcy o elektryfikacji i zmechanizowaniu
ciemnej, analfabetycznej Rosji, doszed do zniszczenia materialnego dorobku swojej ojczyzny?! I wszystko w imi wolnoci i szczcia uciemionych! W tem tkwi jaki straszliwy,
a chwilami ohydny paradoks!
Umilkli i patrzyli na mnie wyczekujco.
Nie miaem zamiaru po wysuchaniu przemwie w Club du Faubourg, wszczyna dysputy i chciaem si wymiga zreszt zupenie susznem i lojalnem owiadczeniem, e pisarz
pisze to co widzi, co zna, syszy, sprawdza, czuje, podpatruje oczami oraz tajemniczym, wzrokiem podwiadomym, intuicyjnym, i co si rodzi w jego duszy, nieraz bez udziau woli. Na
tem jego obowizki si kocz. Utwr jego rozpoczyna samodzielne istnienie, to znaczy, e
jest czytany, obmylany przez innych, krytykowany.
Jednak sowa straszliwy paradoks porway mnie i zmieniy moje poprzednie zamiary.
Powiada pan paradoks?! W tem jest caa rzecz! yjemy w okresie, ktry z czasem historycy nazywa bd krtkim wiekiem paradoksu! zawoaem.
Co to znaczy? zapytali chrem.
Od bitwy pod Waterloo do dnia, w ktrym rozgorzaa wojna wiatowa, ukadaa si epoka techniki i pokoju. Ludzko rzucia si z uporem obdnym w wir pracy, produkujc coraz
wiksze bogactwa. Technika ulepszaa wszelkie mechanizmy i zmniejszaa ilo ludzi, bezporednio zajtych w przemyle. Obok nagromadzonych bogactw toczyy si coraz bardziej
grone tumy godnych, zrozpaczonych ludzi, nie majcych pracy, wzrastaa zbrodniczo,
prostytucja, a w dzielnicach biedakw, miejc si z przepisw hygieny i sanitarji miejskiej,
grulica i inne choroby ndzarzy, poryway coraz wicej ofiar wicej ni za dobrych, starych czasw paszczyzny, cechw i pracy w dusznych, ciemnych warsztatach, lub w fabrykach, nigdy nie wentylowanych, wolnych od wszelkiego dozoru lekarskiego, wicej nawet
ni w katornych kopalniach Rosji carskiej lub w wizieniu gwiaskim. I o, dziwo! Zdawaoby si, e posiadajce klasy i klasa ndzarzy powinnyby byy oczy swoje zwrci ku niebu,
pierwsza z wdzicznoci za obfito chleba powszedniego, druga z baganiem zawem
o kromk jego. Tymczasem widzimy cakiem inny obraz. Klasa posiadaczy i klasa sucej
jej inteligencji staje si coraz bardziej obojtn dla spraw religijnych; klasa ndzarzy oraz
skazacw skazana na wyton, szybk, cik prac w cigu 810 godzin prawie zupenie
si odwrcia od kocioa. Dlaczego? Przyczyna tego zjawiska ley w nerwowem przemczeniu, ktre nie pozwala na skupienie si, powane rozmylanie lub przejcie si wewntrzne.
Stanowi to wynik naszej epoki paradoksu!
Klasa posiadaczy, zainteresowana w staych i silnych rzdach i klasa ndzarzy, nienawidzca rzdu, ktry nie jest w stanie zmieni ich losu, obydwie d do cigych zmian, ktrych powodem jest brak staoci psychologicznej, nie dajcej monoci stworzenia hasa
przewodniego. Std wynikaj cige kryzysy rzdowe, strajki generalne, rewolucje. Nasza
cywilizacja potrzebuje przedewszystkiem pokoju, ktrego broni ona nazewntrz armatami
i bagnetami, a wewntrz naoeniem na wszystkich jarzma wytonej, gorczkowej pra5

cy i wycigu z maszynami. Tymczasem przepa pomidzy posiadaczami i pracownikami


pogbia si z szalon szybkoci. Prosz panw spojrze na tego brutalnego, triumfujcego nuworysza, ktry wysiada z HispanoSuizy, i na t ndzark o zbiedzonej, steranej twarzy i przygasych oczach nienawidzcych, ktra zblia si do naszego stolika i wyciga
z ceratowej teki ParisMidi, chocia t gazet wszyscy ju przed poudniem przeczytali. Zrozumieli groce niebezpieczestwo, a moe poczuli wyrzuty sumienia nieliczni amerykascy miljarderzy. Jedni z nich d do przeksztacenia robotnika na maszyn sprawn,
siln i niepotrzebujc myle. Drudzy, jak Rockefeller i Morgan, rzucaj ogromne sumy
na wszechludzkie instytucje uniwersytety, szpitale, naukowe pracownie, bibljoteki,
a Ford zadarmo prawie oddaje swoim robotnikom auta swojej fabryki. By moe, jaki
Guerlain lub Chanel postanowi nawet zaopatrywa kad pracownic we flakon najprzedniejszych perfum; rzdy zmuszaj budowa domy robotnicze, kluby, czytelnie, teatry... lecz
s to paljatywy, mikroatomy wysiku w chaotycznem, obdnem tempie ycia, w makrokosmie ndzy i nieadu socjalnego.
Widzia to wyranie w innej dziedzinie ju Talleyrand i na Kongresie Wiedeskim doradza monarchom, aby swoj zbyt samowoln wadz ograniczyli samorzutnie, nie czekajc,
a ludy same zadaj tego z ca stanowczoci i bezwzgldnoci.
Jako nie sycha nic o takim Talleyrandzie kapitalizmu! zauway Francuz.
Tak! zgodziem si. A tymczasem, gdyby nie cikie jarzmo wycigowej pracy, gdyby nie bicz, w ktrego drapienem klaskaniu sysze si daj zoliwe woania: Cigle naprzd! A prdzej! A mocniej! z caej siy mzgu i mini! gdyby nie to haso naszej wspczesnoci, haso, ktre da i wytwarza ad strasznego, niewolniczego rygoru, pochania
kad chwil, czy to pracy, czy wypoczynku, i kad myl, biada wiatu cywilizowanemu! Runby on, bo cywilizacja naszego wieku moliw jest tylko w warunkach pokoju.
Wojny i rewolucje wstrzsaj jej podwalinami i burz, bo gmach jej nie jest scementowany
ani staoci psychologiczn, ani zdolnoci do namysu, ani pobudkami religijnemi, ani hasami idejowemi.
Jeeli po wybuchu krtkotrwaych wojen i rewolucyj ludzko szybko powracaa do dawnego bytowania, usiujc wyton prac odrobi stracony czas, i wszystko szo po dawnemu,
to pastwa i spoeczestwa zawdziczaj taki pomylny nawrt wycznie tradycyjnemu zaufaniu w dobroczynne, chocia powolnie przejawiajce si skutki ewolucji myli, ktra z czasem
powinna spowodowa gbok reform w dziedzinie ekonomiki i polityki.
Komunizujcy Francuz, wielbiciel Rollanda, Barbussa i lHumanit, wtrci, zuchwale
potrzsajc gow:
Nie mylcie, moi drodzy, e bdzie tak zawsze! O, nie! Przypomnijcie sobie frakijskiego
gladjatora, Spartakusa!
Jake kornie chylili gowy niewolnicy przed dumnymi patrycjuszami rzymskimi, jak biernie pdzili oni swj marny spodlony ywot! I oto zjawi si buntownik, przemwi do uciemionych ze stokw Wezuwjusza i wraz z innymi niewolnikami celtami Kryksem i Enomajem poprowadzi za sob 200-tysiczn armj, zwalczy elazne kohorty pretorw Klaudjusza, Warynjusza, Poplikoli i Klodjana, a nawet zagrozi Rzymowi!... Od tego czasu patrycjat rzymski straci na dumie i ju nie mg spa spokojnie. Upajajcie si, chowacie gowy
w piasek wszechwadnych tradycyj, doczekacie si swego Spartakusa na Place de la Concorde, na Picadilli i na Downstreet!
6

Jak dotd na to si nie zanosi! zauway Anglik. Pastwa Zachodu wierz w parlamentaryzm i posiadaj poczucie pastwowoci.
Tak! potwierdzi Niemiec. Nawet socjalici nie s pozbawieni tych waciwoci narodw cywilizowanych. Dowiedli oni tego wszdzie w Europie podczas wielkiej wojny.
Obawiajc si, e rozmowa przecignie si zbytnio, zaczem mwi dalej:
To, co powiedziaem i co dorzucili panowie, daje si zastosowa do wszystkich pastw
europejskich, Ameryki pnocnej, Australji. Istnieje jednak pewien kraj ogromny i cakiem
odmienny, peen jeszcze bardziej jaskrawych wprost tragicznych paradoksw...
Rosja!... wtrci Amerykanin.
Rosja! przytaknem. Kraj, ktrego nikt na Zachodzie nie zna, bo rzdy carskie rozpowszechniay o nim faszywe wieci, a jeszcze bardziej faszywe wrogowie tych rzdw!
Nie znali te Rosji, prawdziwej, muyckiej, sekciarskiej Rosji, sami Rosjanie. Ufajc potdze caratu, wojska, policji, andarmw, duchowiestwa, chcieli oni widzie w tych 130150
miljonach dopiero przed 69 laty nap zwolnionych chopw bierne, ujarzmione stado, pene
pokory przed carem, potulne, naiwne, noszce w zbiorowem sercu swojem istotn tre Bstwa, dla ktrego gotowe byo w kadej chwili wstpi na drog mczennikw, tak barwnie
opisanych w CzetjiMinejach.
Pomylaem chwil i dodaem:
Doprawdy, ciko mi jest mwi o tem z zachodnimi ludmi, bo czuj si tak, jakgdybym mwi o tubylcach wieo odkrytej wyspy! Nikt mi nie uwierzy, a co najgorsza posdzi o tendencj i stronniczo! Polak musi przecie le mwi o Rosjanach?! Jak tu obnaa
istot duszy tego narodu, gdy wszyscy dobrze pamitaj najbardziej byskotliw, pen romantyzmu i czaru umysowo les boyards russes i inteligentw?! Mj Boe! Dostojewskij, Tostoj, Pawow, Woronow, Miecznikow, Mendelejew, Riepin, Rachmaninow, Czajkowskij, Paolo Trubeckoj, setki sawnych imion z dziedziny literatury, nauki, sztuki plastycznej, teatru, muzyki, baletu! Kt uwierzy? Wiwisekcjom tego rodzaju nie bardzo dowierzaj
nawet w Polsce, chocia znaczna jej cz prawie 11 wieku przebya pod panowaniem Katarzyny, Pawa, dwch Aleksandrw i dwch Mikoajw! Do Rosji stosuj miar podug wzorw europejskich, dobr dla najlepszych okazw, chocia tych na 150 000 000 poddanych
ich cesarskich moci imperatorw Wszechrosji naliczy mona byoby najwyej dwa miljony, czyli zaledwie poow ludnoci Parya.
Reszt za stanowio bydo? spyta Anglik, badawczo patrzc na mnie.
Nie, tego nie twierdz! odparem. Reszta skadaa si z ludzkiego materjau, ktrego
nie mona byo jednak, jak piasku lub drzewa, way na delikatnej, precyzyjnej wadze karatami, co stosuj jubilerzy do djamentw i zota.
To prawda! kiwa gow w zamyleniu amerykaski dziennikarz. My w Stanach
mamy te odmienne szablony dla czarnych i czerwonoskrych...
Podobne to, chocia nie cise, porwnanie! zauwayem. Prosz teraz wyobrazi
sobie 150 miljonowy nard, niejednolity, rozrzucony na olbrzymiej przestrzeni, a pozbawiony fizjologii wspczesnego biaego czowieka: poczucia sprawiedliwoci, zrozumienia obowizku, poszanowania prawa, potrzeby trwaego porzdku i systemu. Nard ten nie mg
wyrobi w sobie i wyksztaci tych niezbdnych dla stworzenia pastwa i spoeczestwa idej,
poniewa by rzecz, igraszk w rkach samowadnych carw, obawiajcych si da swoim
poddanym owiat, bo, jak mwi Aleksander III, uczony syn kucharki staje si zawsze
7

rewolucjonist! I co za dziwny obraz, niemal apokaliptyczny! Car, zaczynajc od moskiewskich kniaziw i Iwana Gronego, a koczc na Mikoaju Krwawym lub Ostatnim, wysilali si na drapieno wzgldem swoich wiernopoddanych, umiowanych dzieci i wzgldem ssiadw zakordonowych, na przelew krwi, na pogwacenie prawa i moralnoci, na despotyczne, tyraniczne rzdy. Nard powinien by, zdawaoby si, nienawidzie carw, a tymczasem przez cay przecig samowadztwa myl, serce i marzenia ludu skieroway si ku carowi, wszystko przebaczay mu, tumaczyy ze, niesprawiedliwe rzdy wpywami szlachty,
biurokracji, kupcw i wogle bogaczy, spokojnie jednak przyjmoway drapieno i zaborczo swoich wadcw, bo drapieno i zaborczo leay na dnie duszy narodowej.
Gdzie zatem jest miejsce dla szukania Boga, jak wskazywaa literatura rosyjska?
spyta Niemiec.
Nie odpowiedziaem mu i mwiem dalej:
Prace biologw dowiody, e kady z nas stanowi muzeum przedhistorycznych przodkw, e w okresie embrjonalnym przechodzimy stadjum rozwoju pierwotniakw, pazw, ryb,
ptakw i nieznanych obecnie potworw sscych, ktre, z pewnoci, zjawiay si niegdy na
powierzchni ziemi, a ktrych potomkami jestemy. Wiemy teraz, e wszystkie te prototypy
mog ody nagle i wyrwa si na wolno, w postaci waciwym im zwyczajw. C w takim razie powiemy o rosyjskim narodzie, jeeli przypomnimy w sobie, e w yach jego i w
mzgu tkwi zupenie jeszcze mode pierwiastki Mongow, UgroFinnw i innych najedcw azjatyckich? Czy zapomnielimy, e dla tych wojowniczych surowych, dzikich szczepw sprawiana innym krwawa ania stawaa si rozkosz najwysz, a najdrapieniejszy
wadca, jak Dengis, Batu lub Tamerlan, wydawa im si pbogiem, poczonym z ziemi
i z dusz narodu wizami powinowactwa krwi, idei burzycielskiej i zaborczej. To te lud rosyjski, a nawet inteligencja rewolucyjna marzya o carze ziemskim, czerwonym...
Czyby to byo moliwe?! zawoa Anglik. Czerwony car?!
Podejmuj si oprze to twierdzenie moje na materjale historycznym! odpowiedziaem. A teraz dalej! Z tym czerwonym carem, burzcym wszystko, co byo znienawidzone
przez nard, a wic pastwo i spoeczestwo, upicym bogaczy i ssiadw innej narodowoci i wiary, miljony wieniakw i robotnikw, ktrzy w Rosji nigdy nie stanowili specyficznej klasy i wzw pokrewiestwa ze wsi nie zrywali, te krocie ruszyyby na mgliste
dzieo przebudowy ojczyzny, ba, nawet na podbj wiata! To mrowie rosyjskie targnoby
si z pewnoci, na przebudow caego wiata, gdyby na czele stan inny wadca, do ktrego rway si marzenia jak ciemnych, tak i natchnionych gw rosyjskich. Miaby nim sam
Chrystus, Chrystus czerwony, mciwy; Chrystus, druzgoczcy czaszki ludzi, mylcych inaczej, ni myli potomek Pugaczowa, przybierajcego imi faszywego cara, lub sekciarza
Kapustina, powszechnie uznawanego przez chopw za Chrystusa, ktry powtrnie przyszed
na wiat, jedynie w tym celu, aby pomci krzywdy ludu.
Straszliwy obraz! wyrwao si moim przyjacioom. redniowiecze ponure i zowrogie!
Moe jeszcze gorzej! zauwayem. Tam nie byo tyle nienawici do wszystkiego, co
tchno adem i prawem. W Rosji przetrway raczej psychiczne cechy niewolnikw pogaskich, a cech tych dopatrzy si mona w caym szeregu sekt, rozdzierajcych koci oficjalny. By tam protopop Awwakum, prowadzcy wiernych na stos, jako protest przeciwko nowotworom w yciu kocielnem i pastwowospoecznem; by nakoniec Grzegorz Rasputin,
przez seksualne, przybrane w szat pierwotnego mistycyzmu orgje, uprawiane z arystokrat8

kami, dnemi ostrych przey tajemniczych obrzdkw, a doprowadzajcemi bachanta i szamana do stopni tronu, ju jako Boego czowieka, wyaniajcego si z najciemniejszych
gbin ludu, cudotwrc i proroka, oddanego dynastji.
Umilkem, a moi suchacze wpatrywali si we mnie niecierpliwie i pytajco.
Musiaem skoczy z tem, do czego ju przygotowaem myl moich przyjaci cudzodziemskich.
I oto Lenin... Piotr Wielki, protopop Awwakum, Pugaczew, ChrystusKapustin i poczci nawet Rasputin w jednej osobie, a wszystko w zmniejszeniu, w minjaturze i karykaturze rzekem.
Lenin?! zawoali. Lenin, posiadajcy cechy tak rnych, niepodobnych do siebie
ludzi?!
Lenin, jako zbiorowy typ psychiki rosyjskiej! aden z wymienionych przeze mnie ludzi
nie by tak doskonaym przecitnym Rosjaninem, jak Wodzimierz UljanowLenin, panowie!
rzekem. Na tem opar on swoje dzieo i swoje chwilowe zwycistwo! Zreszt szed
ciek, wyrban i wydeptan przez innych... Przyszed na wiat w rodzinie drobnomieszczaskiej, rozjadanej sprzecznociami. Ojciec, pochodzenia kamuckiego, maowyksztacony, typowy czynownik rosyjski, sualczy i bierny; matka wedug jednych twierdze
ydwka, wedug drugich Niemka, lecz w kadym razie o znacznie szerszych od ma horyzontach, oczytana, mylca i krytykujca. Pierwsze podmuchy rewolucyjne niezawodnie
posiaa ona w duszach dzieci, by moe, mimowoli, skierowaa ich uwag na jedwabn sutann cynicznego proboszcza katedralnego, na surowo policmajstra, a jednoczenie obaw
jego przed gniewem ludu, na rabi, tchrzliw zoliwo kolegw starego Uljanowa.
Lenin spdzi dziecistwo i modo nad Wog. Tam za panoszy si szlachcic, nie porzucajcy patrjarchalnej linji swego postpowania z wociastwem; tam yy tradycje
ziemskiego cara Pugaczowa i obrocy uciemionych sawnego bandyty Razina; tam,
w borach czaiy si skity klasztorki sekciarzy; tam wreszcie przechodzia synna wadimirka szlak, ktrym gnano wrogw cara na mki katorgi syberyjskiej.
Lenin rozpocz ycie mylcego modzieca w dobie najmroczniejszego terroru despotyzmu, gdy to kada bardziej miaa ksika lub artyku otwieray oczy na rzeczywisto i woay do czynu zuchwaego, do protestu rozpaczliwego. I przecie ta czarna epoka panowania
miujcego pokj cmentarzyska Aleksandra III, milczcego wsplnika zamordowania niebezpiecznie liberalnego rodzica swego, AleksandraOswobodziciela, wychowaa rewolucjonistw bez liku, i, jako zrozumiaa reakcja, wytworzya atmosfer gbokiego niezadowolenia w koach inteligencji.
Okolicznoci sprzyjay, aby w urzdniczym domu kawalera orderw i radcy stanu, Uljanowa, wylgli si terrorysta i zamachowiec Aleksander i niebezpieczniejszy od brata, bo zimny
i posiadajcy wasn wol, przyszy burzyciel Rosji Wodzimierz UljanowLenin.
Kazaski, bardzo czerwony uniwersytet, dopeni tego wychowania rewolucyjnego, tam
bowiem znaleli schronisko skrajni studenci, rugowani z innych uniwersytetw, oraz modzie z seminarjw duchownych, przynoszca ze sob pogard i miadc krytyk kocioa
prawosawnego, rzdzonego przez cywilnego urzdnika oberprokuratora najwitszego
synodu. Tam po raz pierwszy wystpia na jaw icie rosyjska, ludowa cecha modego rewolucjonisty, cecha, odrzucajca wszelkie zasady moralnoci pastwowej i spoecznej. Stao si
to wtedy, gdy Lenin publicznie protestowa przeciwko pomocy godujcym chopom kilku
9

prowincyj, bo, jak twierdzi: gd jest sprzymierzecem rewolucji. Wkrtce potem wystosowa memorja, w ktrym wypowiada si przeciwko szerzeniu pozaszkolnej owiaty, bo
warunki nie pozwalay aby uczy lud najistotniejszych rzeczy: chwyta za siekiery i drgi
i obala tron tyranw petersburskich.
Spojrzaem na swoich suchaczy i spytaem:
Nie wiem, czy panowie znacie twierdzenie publicystw i historykw rosyjskich, e dla
chopa rosyjskiego niema nic niezniszczalnego i nienaruszalnego, czy ma to by zasada prawa, przez wszystkich od wiekw uznanego, czy te znienawidzony gmach wizienny?
Niemiec skin gow i odpar:
Czytaem o tem gdzie... Autor powoywa si na Hertzena i Bakunina.
Taki maksymalizm myli i samopoczucie nieomylnoci stanowiy podoe psychiki Lenina od lat modzieczych cignem dalej. Oddycha on tem od urodzenia, bo pluskaa,
gwarzc o tem Woga wataki Razina, szemra br, gdzie sekciarze czekali na przyjcie Chrystusa krwawego mciciela, gdzie policmajster bez sdu siek na mier wocian i ich ony;
gdzie panowa mrok w umyle i duszy ludu, yjcego tylko nienawici, pragnieniem wadania ziemi i dz zemsty, dokonanej na wszystkiem, co bezporednio stao temu na przeszkodzie, a wic na szlachcie, popach i urzdnikach. Nosi to w sobie Lenin i dlatego czu
kade drgnienie duszy narodowej, rozumia czem yje ona i co stanowi marzenia jej, ukryte
pod mask pokory, milczenia i mczestwa. Po wygnaniu zaczyna jedzi po Rosji i sprawdza swoj teorj, a stawia pod ni jedno sowo: koniec. Teorja dobra i ju wie, jak naley zastosowa j w praktyce! Rozmowy i agitacja wrd robotnikw ustanawia wany punkt
przyszego programu. Robotnik rosyjski posiada psychik chopsk, a wic jest maksymalist
i nosi w sercu jednakie z ziemi marzenia. Podr zagraniczna narazie zbija Lenina z tropu. Co za rozmach twrczoci ludzkiej, co za system i ad?! Jak pikn jest Appasionata
i Wenus z Milo! Co za wspaniay, budzcy dum wysiek genjusza indywidualnego, ktrego
plon z pietyzmem gromadzi Muse des Arts et Metiers! Kto si targnie na to? Kt z europejskich towarzyszy podniesie rk na cudn zdobycz cywilizacji pokole? Tego nie uczyni
ani Lefargue, ani Ledebour, ani Bebel, ani nawet odwaniejszy od nich Liebknecht. Przenigdy! Dokona tego mog tylko ci szukajcy Boga i prawdy niebiaskiej, Iwany, Wasy,
Szymony i Dormidonty ciemni, ponurzy, mciwi, chciwi, strupami, kotunami i wszami
okryci, cigle godni i oczekujcy ni to czerwonego Chrystusa, ni to Antychrysta, ni to
wreszcie rychego koca wiata! Oni nie suchaliby przecie Appasionaty, nie stanliby
w ekstatycznem osupieniu przed marmurowym posgiem Afrodyty?
Znowu zacz szpera Lenin, zaglda wszdzie, szpiegowa myli i denia zachodnich
ludzi. Nie trudno mu byoby przyj dawn formu sowianofilw o zgniym Zachodzie,
przeywajcym swj zmierzch. Lecz Lenin ostrony, nie uznajcy autorytetw nawet Hertzena, Bakunina i Marxa, dojrza owy Untergang des Abendlandes w czem innem, tak bezwstydnie wystawiajcem swoje ropice rany. W Paryu, Berlinie, Londynie, Genewie dojrza
w mig, e czowiek wspczesny pdzi ku zwycistwu nad przyrod, w imi sytoci i uywania, i e myl o zwycistwie nad potworami, czajcemi si w ciele i duszy czowieka, myl
wysunita przez kultur hellesk, zostaa odrzucona z ca stanowczoci.
Nie ba si ju Europy, bo, jak pniej nieraz twierdzi, zatracia ona poczucie etyki, chocia stao si to z innych, ni w ciemnej, szarej, zanieonej Rosji przyczyn, lecz rwnie doszcztnie i beznadziejnie.
10

By moe, wtedy to dojrzaa w Leninie decyzja postawienia stawki na najgorszych, najciemniejszych, najndzniejszych. Skierowa wzrok swj w stron najmniejszego oporu, tam,
gdzie ju w pewnych okresach udawao si osign sukcesy rewolucyjne. Tak samo myleli
i postpowali niegdy Razin i Pugaczew, a jeszcze dawniej buntowniczy Spartakus. W tem
zawarta jest caa demagogiczna wielko i caa pospolito i nikczemno jego mieszczaskiego spryciarstwa. Gdyby Lenin nie obra tej drogi najmniejszego oporu, pozostaby, jak
Bakunin, ChrustalowNosar i cay hufiec innych rewolucjonistw wiecznym, zgorzkniaym
emigrantem, traccym poczucie rzeczywistoci rosyjskiej, teoretykiem marksizmu, na wzr
Piotra Struwego lub prof. TuganBaranowskiego, albo zgin na szubienicy, jak Pestel, bo
wtedy Rosja znalazaby do si na reakcj. Lenin wiedzia dokadnie, e czasy si zmieniy,
e wybia godzina, przeywana przez zziajane, przeraone gwatem zwierz, w ktrem nagle
wybucha rozpaczliwa odwaga nienawici i dzy, drogo sprzeda swoje ndzne, spodlone
ycie. Ju nie oglda si na liberaw i socjalistw, wycign rce do najgorszych, najbardziej wciekych i zrozpaczonych.
Zaczynam rozumie, do czego pan prowadzi nas! zawoa Francuz.
Pozostawao tylko wybra moment dla ciosu. mwiem dalej. Najatwiej jest zabi
czowieka, marzcego o samobjstwie. Taki nie broni si i nie woa na pomoc. Najstosowniejszym momentem bya wielka wojna i klska, spotykajca armj rosyjsk. Lenin rzuci
haso dla ndznikw, nie poczuwajcych si do pastwowoci:
Precz z wojn! Bierzcie karabiny i powracajcie do domw!
Stawka zostaa wygrana.
Lenin rzuci drug kart.
Liberalni i socjalici d do ustalenia rzdu, ktry wam, godni, wszawi i uciemieni,
nie da nic! Precz z konstytuant! Bierzcie karabiny i wychodcie na ulice!
Znowu zwyciy.
Nastpia trzecia stawka:
Jestecie chciwi i nienawidzicie wadzy, bogaczy, popw, urzdnikw? Wieniacy i robotnicy, zabierajcie wszystko i zgniecie waszych wrogw!
Ten manifest godny ziemskiego, czerwonego cara podug ideau rosyjskiego, by wykonany cile, a w mrocznych zakamarkach mrowiska rosyjskiego szeptano:
Azali nie przyszed na ziemi nasz prawosawn Chrystus czerwony mciciel?
I oto w legendzie ludowej przechowa si dugo wspomnienie o Leninie czerwonym
carze i czerwonym Chrystusie.
A dla trwaoci tej legendy on dyktator proletarjatu, uczyni wszystko, co mg: panowa
na Kremlu Iwana Gronego, tego optanego biesa rosyjskiego, a nie w Petersburgu stolicy niemieckich Gottorpw i antychrysta Piotra I; do deputacyj chopskich przemawia z przedziwn prostot na wzr biblijnych patrjarchw lub Aniow kocioa pierwszych wiekw
chrzecijastwa; stara si o t form tak dalece, e nawet chtnie posugiwa si przypowieciami i tekstem Starego i Nowego Testamentu, a mowy mityngowe ukada w brzmieniu namitnych suratw, jakiemi niegdy nawoywa do zemsty krwawej prorok wschodni.
Lenin nie dowierza Rosjanom, pamitajc, e nawet najzacieklejsi rewolucjonici, jak
Bakunin, dekabryci i inni, nieraz si cofali, wyrzekali dawnych pogldw i zdradzali spraw
i wsptowarzyszy. Wobec tego ze sprytem i premedytacj popchn cay lud na dokonanie
takiej zbrodni, zagodzi ktrej nie mogyby ju adne skruchy i zaprzastwo, a przed ocza11

mi zoczycw w dzie i w nocy majaczyaby szubienica; gdy si z tem zaatwi, dla popdzenia motochu, znuonego machaniem zbrojnych rk, oszalaego od oparw krwi i dymw
poogi, postawi poganiaczy cudzoziemcw: ydw, Gruzinw, Niemcw, otyszw, Polakw, Finnw, Madjarw i Chiczykw, pogardzajcych i nienawidzcych tego motochu,
ktry im w swoim czasie wypruwa trzewie i przerzyna gardziele w imi caraojczulka
i Rosji witej. Oszukujc obietnicami, jak handlarz jarmarczny, zalecajc nowe ideje, dranic reklamowemi, jaskrawemi hasami; mamic wizj prawdziwego rzdu proletarjackiego,
zaciska nard w karbach niezwykego posuchu; stosowa terror niesychany nawet w czasach Gronego Iwana i Antychrysta Piotra; wid na stos nigdy niewidzianych mk, jak
fanatyczny Awwakum; oszaamia kamliwemi, lecz rozptujcemi najdziksze instynkty manifestami wszystkim, wszystkim, jak Pugaczew; tworzy nowe credo marzcych o sytoci i zemcie ludzi; jak czerwony Chrystus, szala wszechwadnie, bardziej okrutnie, ni
wszyscy carowie razem wzici i sam nie wierzy, e dojdzie do mety! Wykonywa krwawy,
obdny eksperyment, czekajc, a mu w tem dopomoe zgniy zachd, cofa si i naciera,
spiskowa z Azj przeciwko cywilizacji, gwaci, naigrywa si z wolnoci i wiary, traci poczucie stosunku pomidzy ulubion Appasionat a miadeniem czaszek jej twrcw i wykonawcw, pomidzy ide a rodkami urzeczywistnienia i uwicenia jej; paszczy si i lizga, jak paz, pomidzy dnociami ziemi a fabryki; szpiegowa wszystkich, jak najzrczniejszy ochrannik carski, prowokowa, kusi, podkupywa, faszowa pienidze i dokumenty
historyczne; tru oszczerstwem, zwycia podstpem, w chwilach najniebezpieczniejszych
pozostawia bieg wypadkw naturalnemu rozwojowi; wyczekiwa, czai si, udawa, e si
zajmuje drobnemi napozr sprawami, znienacka atakowa i znowu si cofa, wiedzc, e prd
dawno wyrwa mu ster z rk, e pynie z biegiem fal, wic stara si jedynie o to, aby podnie je wyej, jeszcze straszliwiej zwichrzy i spieni, a w tym zamcie, zgieku i chaosie
ywiow i potworw, wyacych z narodu porwa go za gardo, zdusi, oszoomi i zmusi i naprzd w mrok, gdzie nie spostrzega adnego wiata.
Szed jednak, bo inaczej zgnitby go, zdepta wartki, burzliwy potok motochu. Czerwony car musia by zawsze na czele jego i, jak car, nikogo i niczego si nie ba... Musia, chocia nie zawsze mg, a ten mus doprowadzi go po kilku latach wciekego ycia do zupenego
wyczerpania mzgowego. Zadanie Lenina nie byo trudnem, gdy dziaa on wrd rosyjskiego
ludu, trudnem byo doprowadzenie zrywajcych tamy potokw do wolnoci, nowych, racjonalnych form ycia, nowego adu, nowej etyki i szczcia, co przyobieca solennie w manifestach
swoich. Lenin pozostawi po sobie chaos, zburzone tamy i rozptane zwierz ludzkie wstrtnego bkarta pierwotniaka i sscego potwora o olbrzymim brzuchu i drobnej gwce bez ladw mzga... Sam za, jako nowy prorok pozosta w szklanym grobowcu w mauzoleum,
wzniesionem na placu, gdzie car Grony ucina by wiernopoddanym, Piotr wiesza buntownikw, a dyktator proletarjatu wali z kulomiotw do wszystkich, ktrzy z tych lub innych powodw na klanicie jego bicza odpowiadali okrzykiem: nie!, a nie zapanowaa cisza cmentarna, wrd ktrej leg on, syn radcy stanu, pmongo, faszerz pienidzy i idej, najwikszy drapieca, bezczelny demagogdyktator, duchowy wnuk Gronego, syn Piotra Wielkiego i brat
Pugaczewa, oswobodziciel i ciemica, Awwakum fanatyzmu, Rasputin krwawych orgij, burzyciel rodziny i spoeczestwa, pcar, pbg, a w istocie swojej towarzysz najndzniejszych,
najmroczniejszych, najbardziej zbrodniczych; zuchway gracz, straszliwy eksperymentator, teoretyk i nieuk w dziejach rozwoju ludzkoci, marzyciel o duszy, jak mgawica nad bagniskiem...
12

Kelner ostentacyjnie zacz sprzta stoliki.


Na frontonie Grand Opra zegar wydzwoni drug godzin po pnocy.
Wstaem i zaczem egna swoich przyjaci.
Dlaczego pan nie ogosi odczytu w Club du Faubourg? zapytali mnie. To byoby
takie wstrzsajce i, mimo wszystko, przekonywujce!
Niewiarogodne! dodaem. Niewiarogodne, gdy w tym okresie skojarzy si paradoks europejski z paradoksem rosyjskim, a ten ostatni zwyciy w kraju Iwanw Gronych,
Piotrw Wielkich, KatarzynNierzdnic, obkanych i rozpustnych popw, bo wodzem sta
si may, wolny od wszelkich zasad, doskonale rozumiejcy dusz cara Iwana i pmnicha
Rasputina, miotajcy si, przebiegy, zwinny, nieuchwytny bies rewolucyjny Lenin. Nikt
mnie nie zrozumie, panowie, nikt nie uwierzy, nikt tu na Zachodzie nie zostanie przekonany!
Lenina way bd na karaty, jako djament biay lub czarny, a tu na szal rzuci trzeba wiekow niewol i morze wsikych w ziemi rosyjsk ez i krwi, koszlawe naladownictwo
Europy i ponur spucizn Azji...
Poegnaem swoich przyjaci i poszedem wzdu Boulevard Madeleine.
Pdziy lnice limuzyny, wasali si camlots, myszkoway prostytutki, a ndzarki i ndzarze czaili si ju w ciemnych framugach zamknitych restauracyj, szperajc w koszach ze
mieciami i odpadkami.
Cicho byo dokoa.
Na skrzyowaniu ulic tkwili policjanci z zaoonemi po napoleosku rkami i gwarzyli
spokojnie.
Granatowe mundury i eleganckie peleryny sprawi im nard.
On te postawi ich na tych placwkach...
Policjanci wiedzieli o tem i byli dumni, pewni siebie, albowiem potrafili wbi w zbiorow
gow narodu, e tak by powinno...

F. Antoni Ossendowski.
Pary, wrzesie 1930 r.

13

ROZDZIA I.
May Wodzimierz Uljanow siedzia cicho i z pod namarszczonych brwi bacznie ledzi
kady ruch matki.
Marja Aleksandrwna, troch przyblada i smutna, pomagaa sucej Ninie nakrywa do
stou.
Bya sobota, dzie, w ktrym do Uljanowych przychodzili znajomi ojca. Marja Aleksandrwna nie lubia tych zebra; starszy brat, posyszawszy o nich, ucieka z domu, mruczc:
Do djaba, do djaba z tymi jaskiniowcami!
Siostry, sprztajce w saloniku, miay si pocichu, a Woodzia z niecierpliwoci oczekiwa goci.
Nareszcie w saloniku zjawi si ojciec.
Siwy, barczysty, o ciemnych skonych oczach, takich samych, jakie mia modszy syn,
z dum nosi granatowy surdut ze zotemi guzikami i krzyem w. Stanisawa na biaoczerwonej wsteczce, co nadawao mu wyraz uroczystoci i powagi.
Siad w fotelu, przysun may stolik i ustawi szachy, przygotowujce si do partyjki
z doktorem Titowym.
Doktr zawsze wprawia w podziw maego Wodzimierza.
Chopak chciaby go widzie pywajcego. Nie wtpi, e doktr mgby sta na najwikszej gbinie, jak korek jego wdki na rzece. Taki by gruby, okrgy ten doktr Titow.
Ojciec nie odzywa si do Marji Aleksandrwny, bo wiedzia, e nie lubi jego goci; nie
chcia psu sobie zabawy sprzeczk z on.
Jednak pani Uljanowa sama wszcza rozmow.
Mj kochany rzeka, ju daby raz spokj sobie i mnie z tymi gomi! Co ci przyjdzie z tego, e zjawi si stary opj, proboszcz, ojciec Makary, w zielonej kamlotowej sutannie, doktr Titow i inspektor szk ludowych Piotr Piotrowicz Szustow. Ani Bogu wieczka, ani djabu pogrzebacz, doprawdy!
Ojciec poruszy si niespokojnie i zacz wyciera czerwon chustk spocone czoo, mruczc:
yjemy w przyjani oddawna... zreszt, wszyscy oni maj rozlege stosunki, mog si
wic przyda w yciu, dopomc, komu z silnych tego wiata dobre sowo o mnie szepn...
Och! westchna ona. Co do tego dobrego sowa, to przypominasz mi Tiapkina
Lapkina z Rewizora Gogola. Ten te bardzo o to dba i prosi, aby rewizor, po powrocie do
Petersburga, powiedzia ministrowi, e w takim a takim miecie przebywa TiapkinLapkin!
Zamiaa si gucho i nieprzychylnie.
Masza, co te za porwnanie... rzek z wyrzutem.
14

Zupenie to samo! zawoaa pani Uljanowa. mieszny jeste! Dlaczego nie zapraszasz do siebie ludzi wiatych, modych, mylcych, naprzykad, lekarza Dochturowa, nauczyciela Niowa lub tego dziwnego mnicha kaznodziej, brata Aleksego? Spotkaam ich
u pani Wasowoj, s to bardzo rozumni, uczciwi ludzie!
Bro Boe! wylkym gosem i wymachujc rkami, sykn pan Uljanow. S to typy
niebezpieczne, jacy tam... dziaacze.
Dziaacze? spytaa Marja Aleksandrwna. Co to znaczy?
Co zego! odpar szeptem. Ostrzega mnie przed nimi naczelnik policji... Ale zapomniaem ci powiedzie, Masza, e i on dzi nas odwiedzi...
Tego tylko brakowao! klasnwszy w donie, zawoaa z oburzeniem. Dzi to ju
ywego sowa nie posyszymy. Obecno policjanta, i to jeszcze takiego gorliwego, wszystkim zamknie usta.
M milcza i, ciko wzdychajc, wyciera spocone czoo.
Taki jak ja may czowiek powinien mie silnych przyjaci, powiedzia bardzo cicho.
Marja Aleksandrwna machna i wysza do jadalnego pokoju.
O 8-ej wieczorem bardzo punktualnie jeden po drugim przybywali gocie. Wkrtce wszyscy siedzieli w saloniku, prowadzc oywion rozmow.
Woodzia oczu nie spuszcza z dwch postaci.
Umiecha si pokryjomu i trca siostr Sasz, wskazujc wzrokiem na doktora.
Okrga gowa, ysa i caa czerwona, o nadmiernie wypukych bladych, prawie biaych
oczach od dou bya zakoczona trzema podbrdkami, wylewajcymi si, jak gsty kit, na
biay, pofadowany gors koszuli; kulista gowa opieraa si na okrgej, podobnej do olbrzymiej piki figurze, a tak jako dziwnie, z tak wzbudzajc obaw nierwnowag, e, zdawao si, i powinna z niej si stoczy przy silniejszem poruszeniu. Krtkie, tuciutkie nki
zwisay z do wysokiej kanapy, ledwie dotykajc podogi.
Jabko na arbuzie... szepn Woodzia do siostry, mruc oczy. Sasza lekko uszczypna go w rami i cicho pisna, zatknwszy usta rk.
Chopak przenis wzrok na nowego gocia.
By to komisarz policji radca kolegjalny Bogatow.
O tym czowieku kryy legendy po caem miecie.
By postrachem dla zoczycw wszelkiego rodzaju. Barczysty, chudy, mia twarz okolon
piknemi bokobrodami; dugie, zuchowato podkrcone do gry wsy kocami swemi sigay
zmruonych, chytrych oczu. Siedzia rozparty w fotelu i co chwila poprawia szabl i wiszcy na szyi order.
Dugie lakierowane buty byszczay i cicho dzwoniy ostrogi.
Woodzia nie mg si napatrze na niego. Podobaa mu si sia, bijca z muskularnej postaci Bogatowa, i pewno siebie, tryskajca z kadego sowa, z najmniejszego poysku bezczelnych oczu.
Jednoczenie na dnie serca maego chopaka wzbieraa nieznana niech, niemal nienawi, ch zrobienia przykroci, blu, wstydu temu silnemu, pewnemu siebie czowiekowi.
Komisarz, mic grubego papierosa, opowiada.
Wszyscy pochyleni, z umiechem sualczego zachwytu suchali.
Pan Uljanow siedzia wyprostowany, cay zamieniony w uwag, starajc si nie przepuci ani jednego sowa. Mia zwyczaj sucha uwanie stare przyzwyczajenie nauczyciel15

skie. Po nim t sztuk odziedziczy modszy syn maomwny zwykle, skupiony, uwanie
patrzcy i suchajcy.
Doktr Titow, przechyliwszy gow nabok, naprno usiowa odwrci cikie ciao swoje w stron mwicego.
Inspektor Szustow pokrzykiwa cicho i podskakiwa na krzele.
Ojciec Makary oczy wznosi ku niebu, jedn rk bia, pulchn gaska dug brod,
a drug przyciska do piersi wiszcy na zotym acuchu ciki srebrny krzy z niebiesk
emalj i wieccemi si kamyczkami w wiecu nad gow Chrystusa.
Moi panowie, prosz rozway tylko! mwi dobitnym, basowym gosem komisarz
Bogatow. Chopi, ktrym szanowany, ceniony w caej gubernji pan Aksakow, nalecy do
najstarszej szlachty, nie poyczy drzewa na odbudow spalonej wsi, zrobili napad na dwr.
Spotkali ich tam strzaami. Dwch chopw zabito, trzech raniono, reszta rozbiega si, nic
nie wskrawszy. Pchnito konnego parobka do mnie. Przybyem, nie zwlekajc. Powszyem
tu i wdzie, w cigu godziny wykryem rannych i kazaem przyprowadzi do siebie. Pytam
o szczegy, o uczestnikw napadu. Milcz... A wic wy tak, braciszkowie?! Jakem machn
jednego, drugiego, trzeciego w ucho, w zby, w nos; zalali si chopy krwi, no i wypiewali
prawd! Gubernator nasz nie lubi haasu, niepokojcych doniesie do Petersbuga, bo to zaraz
duga korespondencja, ledztwo, awantura! Woa mnie i powiada: Szymonie Szymonowiczu,
pokaraj buntownikw, aby raz na zawsze odechciao si im wypraw na star szlacht! Wziem wtedy kilku swoich policjantw i wymierzyem sprawiedliwo podug sumienia. Ci, co
napad uczynili, dostali po sto rzeg, a dla postrachu caa wie, nawet baby, po dwadziecia
pi. Teraz cisza i spokj, jak makiem zasia! Rzeczki dla naszego dobrego chopka to
najpierwsza rzecz, najlepsze lekarstwo. Cha! Cha! Cha!
Bardzo susznie, bardzo susznie! zgodzi si doktr. rodek naksztat baniek. Odciga krew od gowy i serca...
agodna, ojcowska kara! piewnym gosem wtrowa mu ojciec Makary, pieszczc
obydwiema rkami krzy. Lud nasz to dzieci, wic, jak dzieci, naley go kara...
Hm... lepsze to, ni sd, wizienie, Sybir... doda inspektor, patrzc na Uljanowa.
Marja Aleksandrwna surowo spojrzaa na ma i zacisna rce.
Zmieszany obejrza si bezradnie i, chrzknwszy, zwrci si do crki.
Sasza! rzek. Popdno kuchark. Drodzy gocie, z pewnoci, godni s.
Marja Aleksandrwna, skinwszy na dzieci, wysza z saloniku.
Panowie gawdzili dalej, opowiadajc sobie rne plotki miejskie i nowiny urzdnicze.
Wreszcie gospodarz zaproponowa zagra w karty i w szachy.
Bogatow, ojciec Makary i inspektor zaczli gra w sztosa, Uljanow z doktorem cierali si
zawzicie, posuwajc figury szachw.
Na zaproszenie Marji Aleksandrwny wszyscy przeszli do jadalnego pokoju. Gocie obficie popijali, wlewajc do garda ogromne kieliszki wdki i na przegryzk raczc si ledziem,
kiszonemi ogrkami i marynowanemi grzybami.
Ale umiecie pi, ojcze Makary! mia si inspektor, z zachwytem patrzc na proboszcza, nalewajcego sobie spor szklank wdki.
Z Bo pomoc, mog jeszcze mia si tenorkiem ojciec Makary. Niewielka to sztuka! Aby tylko gospodarze zaprosili do stou, dali wdki, a gardziel zawsze przynosz ze
sob... na wszelki wypadek!
16

e te, wasza wielebno, nie przeszed dotd na bas, a trwasz przy tenorze? dziwi
si doktr.
Ech! machn rk proboszcz. Przecie nie jestem diakonem...
Jaka rnica? spyta Uljanow, troch ju podpity.
Bardzo prosta! zamia si pop. Diakon, kiedy wypije, chrzka i ryczy: aaa! Ja
za, po wypiciu piszcz na najwysz nut: ii!
Wszyscy zaczli si mia, a ojciec Makary nala sobie jeszcze jedn szklank, wypi, zadar gow wysoko i pisn:
Iii! Ot tak!
Znowu rozleg si wesoy miech rozbawionego towarzystwa.
Pani Uljanowa, nakarmiwszy dzieci, wyprawia je spa.
Siedziaa milczca i pospna, robic uprzejm twarz tylko wtedy, gdy na ni zwracano
uwag. Wkrtce jednak podochocone towarzystwo zapomniao o niej. Spostrzegszy to, wymkna si z pokoju.
Woodzia nie poszed do oficyny, gdzie mieszka z bratem. Powrci pokryjomu i zaczai
si w saloniku, zdaleka przygldajc si ucztujcym.
Czy duo moecie wypi, ojcze Makary? pyta popa Uljanow, klepic go po ramieniu.
Do nieskoczonoci plus jeden kieliszek jeszcze! odpar, podnoszc oczy, jak do modlitwy.
Wasza wielebno, podug wyraenia Kumy Prutkowa, moe ogarn nieogarnione...
zauway ze miechem inspektor.
Zaiste, Piotrze Piotrowiczu! odpowiedzia natychmiast ojciec Makary. Albowiem
powiedziane jest u Eklezjasty, syna Dawidowego, krla Jerozolimskiego: Jedz chleb swj
z weselem, a pij wino swe z radoci, bo si uczynki twoje Bogu podobaj!
Woodzia zamyli si nad temi sowami. Matka uczya go modlitwy i prowadzia do cerkwi. Ludzie modlili si przed piknemi, zoconemi obrazami; jedni mieli rozrzewnione i rozjanione twarze, drudzy pakali i wzdychali.
Bg... Wielkie sowo, straszne, kochane, niezrozumiae sowo.
Istota, majca takie wzniose, wzruszajce imi Bg, powinna by pikna, wspaniaa,
potna, promienna; nie moe ona by podobna ani do ojca, doktora, radcy kolegjalnego z orderem na szyi, ani do proboszcza w zielonej sutannie, z piknym krzyem na piersi, ani nawet do mamy, ktra przecie czasami gniewa si i krzyczy na siostry i suc zupenie tak,
jak to czyni sam Woodzia, podczas ktni z rodzestwem... Wielka Istota nie moe postpowa w ten sposb, a tymczasem sam ojciec Makary powiedzia, e Bg pochwala wesoo
przy jedzeniu i piciu wina, na co tak czsto narzeka mama, z rozpacz lub gniewem patrzc
na ojca.
Zasmucio to chopaka. Bg wyda mu si mniej strasznym i mniej ukochanym, zupenie
zwyczajnym, pozbawionym tajemniczoci.
Moe podobny jest do ojca Makarego, lub do biskupa Leontego? spyta samego siebie.
Skrzywi si na t myl i zacz si przysuchiwa rozmowie goci.
Oparszy si okciami o st i kiwajc gow, mwi inspektor Szustow:
Czsto objedam dalekie wsie, w ktrych zakadamy szkoy ludowe. Zbieram ciekawe,
bardzo zabawne materjay na prob mego kolegi z seminarjum. Moe, panowie, pamitacie,
garbusa Surowa? Ukoczy on akademj i teraz jest profesorem na uniwersytecie w Moskwie.
17

Ho, ho! Wielki uczony nie arty! Osobicie znany ministrowi owiaty! Ksiki drukuje.
Musiaem speni jego prob, bo to, sami rozumiecie, protekcja, co si zowie! Wyszukaem
dla niego materjay palce liza! Wiecie, e w dwch wioskach wykryem pogan? Tak, tak
pogan! Urzdowo s prawosawni; gdy ka wadze, jad o 50 wiorst do cerkwi, pokony bij,
a huczy, ale w domu przechowuj stare bogi, przed ktremi stawiaj miseczki z ofiarami
mlekiem, sol, mk. Cha! Cha! Cha!
A gdzie to widzielicie, Piotrze Piotrowiczu? spytali jednoczenie ojciec Makary i komisarz policji.
S to wioski Bejzyk i ugowa powiedzia inspektor.
Musz jutro donie o tem biskupowi rzek pop. Naley skierowa tam misjonarzy,
nauczy, ostrzec, nawrci, utwierdzi w prawdziwej wierze prawosawnej!
Nim to zrobicie, pol tam swoich konnych policjantw, oni tam nawrc i nanowo
ochrzcz bawochwalcw nahajami! zawoa ze miechem Bogatow. Dziki jeszcze nasz
lud, oj, dziki, panowie!
To te zakadamy szkoy ludowe odezwa si Uljanow, popijajc piwo. Owiata szybko si szerzy. Ju nie znajdziecie teraz wsi, w ktrej nie byoby kogo, umiejcego czyta
i jakotako pisa.
To dobrze! pochwali ojciec Makary. Mona bdzie da im dobre ksiki o poytku
kocioa, o poszanowaniu dla duchownych osb, o obowizkach synowskich wobec ojcacara
i panujcego nam szczliwie domu cesarskiego...
O tem, jak yj cywilizowane narody na zachodzie wtrci Uljanow.
To zbyteczne! achn si Bogatow. Nie zrozumiej, zreszt nie jest to potrzebne; to
nawet niebezpieczne, bo budzioby niewczesne marzenia, duch niezadowolenia, protestu,
buntu... Przypomnijcie sobie, panowie, e rewolucjonici zbrodniarze targnli si na drogocenne ycie takiego witego, dobrego dla wieniakw monarchy, jakim by car Aleksander
II. Przebywaem wtedy w Petersburgu i widziaem, jak zawisali na szubienicy elabow, Perowskaja i inni mordercy. Dusza si radowaa, e dosiga ich rka Boga.
Rka Boga? szepn Woodzia. To Bg wiesza ludzi?
Bg znowu si oddali.
Nie by ju bliski, zrozumiay, przyziemny. Nie powrci te na niego, w tajemniczy bkit, przetkany zotem soca, srebrem ksiyca i brylantami gwiazd, jak opowiadaa dzieciom
stara niaka Marta. Oddali si, lecz w jaki inny wiat, mroczny, wrogi, nienawistny.
Bg... wino... szubienica wszystko si skotowao w gowie chopca. zy cisny si do
oczu. Serce koatao w piersi. Czu al gryzcy, tsknot po czem, co nagle utraci. Nienawidzi komisarza Bogatowa, nienawidzi Boga.
Jeden bi w ucho wieniakw, a si krwi zalewali, drugi wasn rk wciga na szubienic.
Komisarz bi chopw za to, e chcieli ukara nielitociwego bogacza; rewolucjonici zabili cara... Za co? Z pewnoci by te niedobry...
Tymczasem ojciec, wystraszony nagan Bogatowa, usprawiedliwia si:
Chciaem powiedzie, e moemy da chopom opisy sposobw uprawy roli, hodowli
byda, stosowanych na Zachodzie...
Aa! To mona! zgodzi si komisarz policji. Musimy jednak przedewszystkiem,
posugujc si si wadzy, kocioem, szko, utrzymywa nasz lud w ryzach karnoci, wiernopoddaczoci carowi, w spokoju i pokorze... Inaczej nie mona!
18

Pewno, bo w przeciwnym razie zjawi si nowy Razin, Pugaczow samozwaczy wodzowie ludu, prowadzcy do buntu! ze miechem zawoa doktr. A gdy nasze ciemne
mrowisko poruszy si, to to taniec bdzie! Ze wszystkich nor wylazyby djaby, wiedmy,
biesy, wilkoaki i popdziyby przed naszymi Iwanami, Stefanami, Wasylami! A ci spokojni,
dobrzy, bogobojni chopkowie szliby z gronym pomrukiem, wymachujc noami, siekierami i drgami, puszczajc krew wszystkim, napotkanym na drodze, czy potrzeba, czy nie potrzeba! Dla przyjemnoci ujrzenia gorcej posoki, dla przekonania si nareszcie, czy, naprzykad, ojciec Makary ma w brzuchu czerwone, czy niebieskie wntrznoci? Ha! Powstaby
wtedy wielki omot i huczek, a una ogarnaby ca Rosj wit! Znam ja nasz ludek! Niedaleko odszed od dobrych czasw tatarskiej niewoli. Tatarzy hulali, a ziemia draa, ale to
furda przed tem, jak pohulayby nasze prawosawne Iwany, Alekseje i Konrady. Uf! A ciarki
przechodz na t myl!
Wszyscy zamylili si, z niepokojem spogldajc po sobie, chocia na stole staa ju baterja wyprnionych butelek.
Oj, tak, tak, doktorze, wita prawda! przerwa milczenie komisarz policji. Byby to
taniec taki, e poszaby kurzawa a pod same niebo! Opowiem wam co o tem...
Wszyscy usadowili si wygodniej i zapalili papierosy. Uljanow dola piwa.
Nad Wog, koo Samary w roku ubiegym koczowa tabor cygaski. Drapiene to, niepoprawne plemi! Wiadomo, e gdzie cyganie, tam kradzie. Ginie cnota dziewek wiejskich,
gin konie, cha, cha, cha!
Jedna zguba nie do naprawienia, drug jeszcze mona odbi! zauway, pieszczc swj
wspaniay krzy, ojciec Makary.
Ot to! kiwn gow Bogatow. Tak si te stao. Jaki zuch cygaski chadza do
pobliskiej wsi, wypatrzy sobie krasawic no, i spa z ni w noce jesienne na mikkiem sianku. Nietylko na amory traci jednak czas! Wypatrywa, co i gdzie u kogo z chopw urwa
mona. Uprowadzili cyganie trzy najlepsze konie, dali nura na tamten brzeg, sprzedali zdobycz Tatarom i zniknli w stepach, jak zgraja wilkw. Dugo szukali chopi skradzionych koni
i dowiedzieli si, e s one u Tatarw. Szeptali o czem, naradzali si ze swoim popem i pewnej nocy zrobili napad. Zatukli drgami i zarbali siekierami omiu Tatarw i odebrali konie. Awantura, skargi, haas, sd! Piciu z nich poszo do katorgi... Na przyszy rok tabor koczowa wpobliu i mody cygan zawita do porzuconej kochanki. Schwytano go... Zaczo si
przedstawienie, prawdziwy teatr! Oj, co to byo! Dziewk oskarono o to, e jest wiedm,
gdy jedna ze starych wieniaczek na wasne oczy widziaa, jak krasawica lataa na miotle!
Uwizano dziewczynie do szyi stary kamie myski i wrzucono tam, gdzie Woga tworzy
wir... Przepada jak szczeni... Z cyganem zabawiono si inaczej. Skrpowano mu rce rzemieniem, posmarowano go miodem i powieszono w lesie nad mrowiskiem tak, e dotyka go
stopami. Caa wie przez trzy dni i noce chodzia przyglda si, jak koniokrada ywcem
poeray mrwki! Dwch chopw skazano pniej na trzy lata cikiego wizienia...
Cika, zbyt cika kara! zawoa ojciec Makary. Za co? Za jakiego cyganapoganina
i kilku Tatarw? Sam Bg cieszy si z pewnoci, e bawochwalcw posano do pieka!
Bg, znowu Bg... jkn Woodzia.
Imi to ostrzem przeszyo mzg i serce chopca.
Paczc, wymkn si z saloniku. Powrciwszy do oficyny, upad twarz na ko i dugo,
ciko, beznadziejnie szlocha.
19

Obudzi go brat, powracajcy do domu po pnocy.


Zdumia si, spostrzegszy zapakan twarz chopaka.
Co ci si przydarzyo? spyta. Pakae? Usne w ubraniu...
zy namitne wyrway si z oczu Wodzimierza.
Urywanym gosem, jczc i szlochajc, opowiedzia wszystko, i, zaciskajc pici, szepn:
Bg jest zy... zy!
Starszy brat spojrza na niego uwanie, pomyla chwil i rzek cicho, dobitnie:
Boga niema...
Chopak zatoczy si, jak pijany, krzykn przeraliwie i pad zemdlony.

20

ROZDZIA II.
Wiosna zbliaa si ku kocowi.
Woga zrzucia z siebie lodowe kajdany. Przepyny ju pierwsze statki pasaerskie. Na
rzece coraz czciej zjawiay si spywajce z prdem tratwy. Przeleciay, dc na pnoc,
ostatnie stada dzikich gsi i kaczek.
Woodzia przynis z gimnazjum cenzur; byy tam same pitki i rezolucja rady pedagogicznej, mianujcej go pierwszym uczniem drugiej klasy.
Ojciec pogaska go po twarzy, matka ucaowaa w czoo i rzeka:
Jeste moj pociech i dum!
Spokojnie i obojtnie przyjmowa te pochway.
Nie rozumia nawet, za co go spotykaj. Uczy si starannie, bo chciaby jak najprdzej
wchon w siebie nauk. Dawaa mu si z atwoci. Szczeglnie lubi acin i na wasn
rk prbowa czyta Cycerona, szperajc w grubym sowniku Szulca lub proszc o pomoc
brata Aleksandra. Pomimo tych wszystkich zaj zostawao mu sporo wolnego czasu. Czyta
duo, zachwycajc si Puszkinem, Lermontowem, Niekrasowem; przewertowa a dwa razy
Wojn i Pokj Tostoja i poyka wprost niezliczon ilo ksiek.
Dzieli je zwykle na dwie kategorje: babskie, czyli sentymentalne, bezmylne, po ktrych
nic, oprcz piknego brzmienia sw, nie pozostawao, i prawdziwe gdzie znajdywa myli,
zapadajce mu gboko do serca i mzgu.
Czyta zacz niedawno. Przeszkadzaa mu przedtem lizgawka.
Lubi szybki ruch i cige panowanie nad swemi miniami, aby zachowa rwnowag.
Odrobiwszy lekcje, bieg na lizgawk na rzek. Powraca znuony i senny. O czytaniu nie
byo mowy. Kad si do ka i spa, jak zabity.
Ostatniej zimy dopiero zrozumia, e ywy zabieraj mu duo drogiego czasu i pozbawiaj
monoci wykorzystania go z poytkiem.
Waha si krtko.
Zacisnwszy zby, poszed do kolegi Kryowa i dobi z nim targu. Odda mu dobre amerykaskie ywy, do domu za przynis cztery oprawne tomiki Turgeniewa.
Woodzia by pierwszym uczniem; najpilniejszym, najzdolniejszym i najlepszego prowadzenia si chopcem. Nie przeszkadzao mu to jednak cieszy si z powodu rozpoczynajcych si wakacyj.
Pastwo Uljanowowie wyjedali na letnie mieszkanie do maej wioski Kukuszkino, pooonej wrd lasw, niedaleko od rzeki.
By to wymarzony raj dla maego Wodzimierza. Wieniacy otaczali ich wszystkich przyjani, szczeglnie za lubili Marj Aleksandrwn, ktra bezinteresownie leczya chopw,
21

zagldajc do poradnika medycznego i rozdajc zioa i mikstury, przywiezione z miasta. Syna wrd ludnoci okolicznej, jako doskonaa lekarka.
Chopak mia te duo przyjaci na wsi.
Ruchliwy dny przygd, miay, zebra liczn band chopcw i imponowa im pomysowoci i si. Przepadali za nim, bo nie czuli w nim panicza, ktry tylko znia si do nich; nigdy nie
usiowa poucza ich, lub wymiewa. Woodzia, zwykle nieufny i nieraz opryskliwy wzgldem
swoich gimnazjalnych kolegw, tu czu si w swoim ywiole. By rwnym wrd rwnych.
Nieraz powraca do domu z podbitem okiem. Gdy Marja Aleksandrwna robia mu gorzkie wymwki, odpowiada, z agodnym umiechem, wpatrujc si w kochan twarz matki:
To nic, mamusiu! Bawilimy si w kozakw i rozbjnikw. Dostaem pici w oko
od Waki rudego, ale ja mu te nabiem porzdnego guza. Nie chciaem si podda i walczyem jeden przeciwko piciu, a nadbiegli moi rozbjnicy...
Teraz, po otrzymaniu cenzury i skoczonym roku szkolnym, wszystkie te rozkosze oczekiway Woodzi.
Starszy brat pozosta w miecie, siostry Aleksandra i Olga byy zaproszone do ciotki, wic
jecha tylko sam z rodzicami.
Przybywszy do wsi, Woodzia natychmiast wymkn si z chaty. Rodzice rozpakowywali
walizy i kosze. Chopak za pobieg do lasu.
Soce miao si ju ku zachodowi.
Drzewa, okryte wieemi, pachncemi limi, zrzucay ostatnie kwiaty i nasiona. Jaskrawa, zielona trawa, biae, te i niebieskie kwiatki wiosenne tchny aromatem. Mocny zapach jeszcze wilgotnej ziemi napenia powietrze. Latay motyle, poyskujce muchy, huczce chrabszcze i chybkie tki. migay wiewirki po wierzchokach sosen. Ptaszki fruway
dokoa, szczebiocc, gwidc i uganiajc si za owadami.
Chopak stan w zachwycie. Wita las, traw, owady i ptaki.
Wszystko dokoa wydawao mu si piknem, niezmiernie szczliwem, niemiertelnem.
Mimowoli zerwa czapk i zatopi oczy w bezdennym bkicie pogodnego nieba.
Bg! Wielki dobry Bg!... zawoa z wdzicznoci i rozrzewnieniem.
Brzmienie tego sowa przypomniao mu ojca Makarego i radc kolegjalnego Bogatowa.
Skrzywi si bolenie, oczy zmruy zoliwie i nacisn czapk zpowrotem.
Przeszed las, plczc si w pezncych przez ciek korzeniach drzew, i wyszed na wysoki brzeg rzeki.
Zaronity krzakami dzikich malin i kaliny urywa si niemal prostopadym spychem.
Niej, niewidzialne z poza gszczu, dzwoniy i szemray wybiegajce na wski piaszczysty brzeg fale.
Rzeka, rozlana szeroko a hen, do kwadratw pl, cigncych si od niskiego brzegu
piaszczystego, od tych ach, dobrze znanych chopakowi, a teraz ukrytych pod wod,
pyna spokojnie i majestatycznie.
Niby powiewne szaty aniow i archaniow, piknie namalowanych na suficie kopuy
katedralnej, blado niebieska, rowa, zocista, zielonawa wstga rzeki.
Chcia si rzuci do jej barwnych, pieszczotliwych strug i pyn, pyn daleko, ku socu, co rozpryskuje szkarat i zoto, woa i pociga ku sobie.
Znowu obnay gow may Wodzimierz, sta w zachwycie niewypowiedzianym nieruchomy, zapatrzony, bezwiednie ca moc puc wcigajc wiey powiew, zalatujcy od Wogi.
22

Z poza wystajcej skay, gdzie pieniy si i wiroway wartkie strugi, wypyna dua tratwa.
Ludzie, wparci ramionami w dugie bosaki, wbijali ich okute elazem koce w dno i popychali setki grubych pni sosnowych i bukowych, powizanych ykami.
Porodku tratwy sta szaas z kory i zielonych gazi, a przed nim na pycie kamiennej pono mae ognisko.
Gruby, brodaty kupiec siedzia przed ogniem i pi herbat, nalewajc j z kubka na spodek.
Od czasu do czasu, pokrzykiwa zachcajco:
Hej, hej! Mocniej, szybciej, tej! Zapiewajcieno, chopcy, praca lepiej sporzy si
bdzie! Nno!
Schyleni nad bosakami robotnicy ponuremi gosami pomrukiwa zaczli:
Ej, dubniuszka, uchniem!
Ej, zielonaja, sama pojdiot!
Ej, uchniem! Ej, uchniem!1)
Niechtnie mrukliwe gosy oywiay si powoli, nabieray goniejszego, mielszego tonu
i rytmu.
Stojcy przy dugiem wiole sterowem mody robotnik, nagle zapiewa dwicznym,
wysokim tenorem pie zbjeck:
Iz za ostrowa na striee,
Na prostor riecznoj wony
Wypywajut razpisnyje
Stieki Razina czeny...2)
Chr przygarbionych postaci, tupicych bosemi stopami na ruchomych, mokrych belkach,
poderwa zgranym chrem:
Wypywajut razpisnyje
Stieki Razina czeny!
Stromy spych odbi, odrzuci sowa pieni; potoczyy si nad rzek, spady nad nizin,
pocit kwadratami pl i okryt zieleni k bez kresu.
Tratwa nagle zawadzia o ukryty kamie i gwatownie obraca si zacza, porywana prdem na gbin.
Rozleg si krzyk, umilka pie, goniej i czciej tupay nogi, mocniej wpijay si oparcia dugich drgw w umczone ramiona pracujcych ludzi, pluskaa woda, skrzypia ster,
trzeszczay wizania belek.
Jeszcze nie skonao dalekie echo pieni, jeszcze drgaa, draa w powietrzu ostatnim sowem: ...czeny..., gdy siedzcy przed szaasem kupiec porwa si na rwne nogi i podbieg
do sternika.
Rozmachn si szeroko i uderzy walczcego z prdem czowieka w twarz, krzyczc
wciekym, chrapliwym gosem:
Psi synu! Oby matk twoj suk... Do djabw rogatych! Wy ndznicy, ebracy podli, wyrzutki, wizienne cierwo! Oby was cholera wydusia! Oby...
Biega, ciska przeklestwa, bi, potrca, wygraa, wykrzykiwa ze, zgnie, ohydne sowa...
1
2

Znana pie nadwoaska: Hej maczugo, uderzmy! Hej, zielona sama uderzy! Hej, uderzmy! Hej, uderzmy!
Z poza wyspy na wart, na woln przestrze rzecznych fal barwne wypywaj odzie Stefana Razina (wdz nadwoaskich piratw).

23

Wysoki brzeg powtarza wszystko i odbija kade sowo, jak pik; leciaa ponad rzek
i padaa tam, gdzie umary przed chwil zwrotki pieni o hetmanie zbjnikw, Razinie, obrocy umczonego ludu.
Rzeka nagle staa si bezbarwna, szara i pomarszczona, jak twarz starca; przygaso niebo,
z ktrego odleciay anioy i archanioy w szatach perlistych, rowych, niebieskich, zocistych
i zielonych, jak woda.
Woodzia znowu czapk nacisn jak najgbiej i, woywszy rce do kieszeni spodni, zamylony i smutny powraca do domu.
Rado umara w jego sercu.
Ju nigdzie nie spostrzeg wesooci bezkresnej, niemiertelnej.
Wszystko przemino, odleciao bez ladu, bez echa. Chopak oglda si dokoa i szepta:
Mama mwi i kapelan gimnazjalny uczy, e Bg jest miosierny i wieczny... Dlaczeg
wic umieraj ludzie, psy, ptaki? Dlaczego przemija cisza, pena wiata i radoci? Dlaczego urywa si pie nad rzek? Dlaczego ten opasy kupiec bije sternika i wykrzykuje na cae
gardo ohydne sowa? Nie! Bg nie jest miosierny, bo nie da wiecznoci temu, co jest pikne i radosne! A, moe, On sam nie jest wieczny? Moe y niegdy i by miosierny? Teraz
umar i niema miosierdzia na ziemi?
Boga niema... przypomnia sobie sowa brata Aleksandra.
Lepiej nie myle o tem szepn.
Bolesny grymas przemkn po okrgej twarzy i zaczai si w kcikach drcych powiek.
Na wsi popyny dni pene wrae, nigdy niezapomnianych.
Z chopakami wiejskimi Woodzia zapuszcza si do lasu, na pola i na brzeg rzeki, gdzie
dzieci kpay si lub siedziay z wdkami, apic ryby.
W lesie mody Uljanow polowa. Sporzdzi sobie prawdziwy uk i strzela do ptakw.
Czyni to pokryjomu przed matk, ktra gania go za to.
Pamitaj, synku, mwia, patrzc na niego surowym wzrokiem, e najwikszym skarbem, posiadanym przez ludzi jest ycie. Bg w dobroci swej wynagrodzi niem istoty yjce. Nikt
nie powinien, nie obraajc Boga zabija ani czowieka, ani nawet najdrobniejszego owadu.
Nawet komara, ktry tnie? spyta chopak.
No... komar to szkodliwy owad... odpara troch zmieszana matka.
A wilk? niedwied? pyta dalej.
To znowu drapieniki... objania gosem niepewnym.
Czy niema ludzi szkodliwych, drapienych? naciera chopak. Syszaem, e ojciec
Makary nazywa rewolucjonistw szkodnikami, a komisarz policji, pan Bogatow, opowiada,
e cyganie s drapienikami... Powiedz, mamo!
Marja Aleksandrwna bacznie zajrzaa w pytajce oczy syna. Chciaa co odpowiedzie,
lecz zacisna usta i po dugiem milczeniu szepna:
Tego nie zrozumiesz teraz. May jeszcze jeste. Z czasem dowiesz si o wszystkiem...
Nie pyta jej wicej, ale do ptakw strzela tylko pokryjomu.
Lubi te gra w koci. Wiedzia, e rodzice byli przeciwni temu i strofowali go. Jednak
czu nieprzeparty pocig do hazardu.
Przywiz ze sob koci i gra z chopcami, wygrywajc od nich mae wiewirki, zajczki,
wyjte z gniazda, zapane kosy i szczygy, laski o rkojeciach z cudacznie powyginanych
korzeni.
24

Nie przegrywa nigdy.


Wreszcie przyapano go.
Rzuca ko, napenion oowiem i wskazujc najwysz ilo punktw.
Pobito go na poczekaniu, lecz nikt nie myla pogardza nim. Obudzi w towarzyszach
szacunek z powodu niebywaego pomysu. On za wzruszy ramionami i rzek spokojnie:
Za co poturbowalicie mnie? Przecie chciaem wygra, wic przygotowaem dla siebie
niezawodn ko.
Chwat z ciebie! pokrci gow rudy wyrostek Sierioka Chaturin, piegowaty i zwinny, jak kot. Nie lubisz przegrywa, bracie?
Przystpuj do gry, aby wygra! odpowiedzia, mruc oczy.
Spodziewa si, e usyszy oskarenie o nieuczciwo. Czsto sysza to sowo w gimnazjum: najmniejsza niedokadno w wykonaniu przepisw zabawy powodowaa wybuchy
oburzenia i krzyki o nieuczciwoci.
Woodzia prawie nigdy nie bawi si w przerwach midzy lekcjami.
Zwykle chodzi do klasy rysunkw i oglda modele gipsowe, popiersia Wenus, du figur Herkulesa, opartego o maczug, przerzuca karty albumw z obrazami Ermitau, galerji
Stroganowa i Luwru.
Dziwiy go liczne niedorzecznoci.
Uczniowie podczas wypracowa klasowych spisywali jeden od drugiego, podpowiadali
sobie na lekcjach guchego kapelana i nie nazywali tego ani podoci, ani nieuczciwoci,
jak to chtnie czynili podczas zabaw.
Bya w tem jaka nierzetelno i nieprawda, czego objani nie mg i pogardliwie umiecha si.
Wiejscy chopcy pobili go za ko z oowiem.
To rozumia. Byli le, e ogra ich. Jednak nazwali go chwatem, pochwalali i, cmokajc
ustami, podziwiali niezawodn ko i jej wynalazc.
O tem czsto duma mody Uljanow, gdy ze swoimi przyjacimi chodzi na ryby na brzeg
cichej, gbokiej zatoki rzecznej.
Chopcy siadali rzdem, o kilka krokw jeden od drugiego i rzucali wdki na czarn gbin wody. Narazie milczeli, ledzc ruch korkw i pirek gsich, wskazujcych zblienie si
ryb. Od czasu do czasu tylko rozlegay si gone klanicia doni po czole lub szyi, gdy
spdzano natrtne, aroczne komary.
Znudzeni milczeniem, zaczynali rozmow.
Uljanow sucha przyjaci uwanie, nie przepuszczajc adnego sowa.
Szczeglnie lubi opowiadania rudego Sierioki.
Od niego te po raz pierwszy dowiedzia si, kim by przesawny rozbjnik Razin, niegdy grasujcy na Wodze.
Przedtem wiedzia, e by to potny wataka, porywajcy kupcw z ich skarbami i pyncych od morza Kaspijskiego bogatych Persw z towarami. Tu nad brzegiem Wogi, ktra widziaa barwne odzie rozbjnika, usysza, e zdobycz swoj Razin oddawa ubogim chopom,
wykupywa ich z niewoli, broni przed wojewodami carskimi biedakw, uciekajcych od nieznonego jarzma.
Rudy wyrostek opowiada mu te o Pugaczowie i innych buntowniczych wodzach, wstawiajcych si za uciemionymi chopami i skaczcych do oczu carowej Katarzyny o ich los.
25

Ech! wzdycha i przeciga si namitnie Sierioka. Gdyby tak teraz jaki Razin albo
Pugaczow przyszli! Poszlibymy za nimi i poigrali z urzdnikami, policj! Siedz oni nam
tu, ot tu!
Z temi sowami, uderza si pici w kark, niezawodnie powtarzajc to, co mawia i czyni ojciec jego, lub brat, robotnik z fabryki.
Od swoich przyjaci posysza mody Uljanow o ndzy chopskiej i ucisku.
Wielu rzeczy nie rozumia.
Wyrazy: Waka pi jedn noc z Maszk, drug z Wierk, Duniaszka zrzucia pd,
bo chodzia do znachorki, starej Anny, ktra za wsi mieszka i z djabami si wodzi, babie
humory z ebra wybi, puszczono z torb za niezapacone podatki, paszczyzna, czerwony kogut, ktrego swemu panu za krzywd puci jaki Iwan Griaznow byo to wszystko niepojte, straszne, dziwne.
Wypytywa przyjaci, nieraz si rumieni, syszc ich objanienia proste, dosadne, lecz
jeszcze mia zwtpienia, niejasnoci i zudzenia. Postanowi sam sprawdzi wszystko, spojrze wasnemi oczami, dotkn rkami strasznych ran, ktre ju wyczuwa sercem dziecka.
Przypomina sobie skargi i zy, zawarte w wierszach Niekrasowa, lub w Zapiskach myliwego, Turgenjewa. Myli zaczy si kojarzy z domysami, formowa, ukada. Wyania
si przed nim ponury obraz ycia na wsi, tak odrbny od bytu miejskiego, tajemnicy, wzbudzajcy lk. Naleao tylko stan porodku, aby wszystko naraz ogarn okiem.
Myla o tem, zmieniajc przynt na haczyku, i ju wiedzia, e najciekawsze rzeczy dotd omijay go. Postanowi ujrze wszystko i zrozumie.
Przeczuwa, e oczekuj go nowe, nieznane wraenia, stokro silniejsze ni nocne wyprawy do ciemnego, nachmurzonego lasu, palenie ogniska na samotnych polanach i suchanie
przeraajcych opowiada o wilkach, niedwiedziach, zjawach djabelskich i wiedmach, pijcych krew ludzk.
Wilka spotka raz, lecz ten uciek przed nim, jak tchrzliwy, pobity pies. Nie ba si odtd
wilkw.
Szukajc wiedm i zjaw tajemniczych, o pnocy zapuszcza si do lasu, lub zaglda na
stary cmentarz, ktrego cz obsuna si ju ze stromego brzegu do rzeki. Raz tylko uczu
strach, gdy co hukno nad nim i bysno w lesie. Przyjrza si dobrze i przekona si, e
by to puhacz.
Od tej chwili nie wierzy w istnienie djabw i wiedm, niechtnie suchajc gawdy chopakw o tych strachach na stare baby.
Myli jego przetrway jednostajne, jkliwe zawodzenia:
Oooej! Oooej!
Wskim pasmem piasku nadbrzenego szli, cignc sznur adownej szkuty, buraki.
Wiedzia, e byli to bezdomni ndzarze, wczgi, wynajmujcy si za marny grosz do adowania i cignicia statkw przeciwko prdowi od Astrachania do Ninego Nowogrodu.
Brudni, bosi, obszarpani, obronici, jak dzikie zwierzta, uginajc si pod wrzynajcym
si w ramiona sznurem, cignli buraki cik szkut ze stojcym na sterze kupcem wacicielem.
Grzzy w mokrym piasku okryte ranami i odciskami czarne stopy, pochylay si coraz niej, niby kryjc si przed socem, spocone karki, a piersi zdyszane i zziajane wydobyway
tylko jedne dwik:
26

Oooej! Oooej!
Bya to pie buracka, pie ndzy, rabiej niemocy i rozpaczy.
Oooej! Oooej!
Niech Bg dopomaga, buraki! krzykn im jeden z chopcw, usuwajc si z drogi.
Do djaba! warkn idcy na czele wysoki drab o potnej, nagiej piersi, okrytej czerwonemi wrzodami. Nad nami tylko djabe ma moc, szczeniaku...
Przeszli i ju zdaleka, z poza gboko wcinajcego si w rzek przyldka dopyn zacichajcy jk:
Oooej! Oooej!
Uljanowowi cisno si serce. Djaba nigdzie nie spotyka, a tymczasem mia on moc nad
burakami. Gdzie jest siedziba djaba? Chce ujrze go i zmierzy si z nim, chociaby pniej musia cae ycie jcze, jak ci ludzie, cigncy szkut.
Wieczorem Woodzia przynis na umwione miejsce karmelki i kawa czekolady. Zacz
prosi Sierioki, aby mu wszystko pokaza, co wymagao pomocy Pugaczowa i Razina.
Wy mieszczuchy nie znacie wsi i naszego ycia, bo u was wszystko inaczej rzek
rudy wyrostek, pogardliwie spogldajc na przyjaciela.
Niedaleko przechodzi chop.
Mia na sobie biae portki i wypuszczon nawierzch koszul z domowego, grubego ptna. Szed, mocno stpajc, czarnemi, bosemi nogami i postukujc grubym kijem. Mrucza co
do siebie i potrzsa grzyw gstych, spltanych kudw.
Pawe Chalin powraca ze dwora. Zy idzie, pewno, nic nie wskra szepn Sierioka.
Poco chodzi? spyta Ulianow.
Ju dwa miesice codzie chodzi! zamia si wyrostek. Taka rzecz si staa, e
modszy syn pana Milutina zdyba w lesie Nak, crk Chalina. Tak i owak... ask, grob
i podarkami namwi j, zacza chadza do panicza...
C w tem zego, e chodzia do Milutina? spyta chopak.
Eh, gupi jeste! zawoa Sierioka i bardzo barwnie i zrozumiale objani wszystko
przyjacielowi. No, i zasza Naka w ci... Chalin da od pana pidziesit rubli odszkodowania, albo, powiada, do grobu wpdzi t nierzdnic!
I c Milutin? spyta drcym gosem Woodzia.
Powiada: nie dam grosza, bo sama biegaa do mego syna, on nie zniewala jej przemoc. Jeeli zabijesz dziewczyn do katorgi pjdziesz! Chalin jednak wci si targuje.
Myla, e wycygani pienidze, bo chcia kupi na jarmarku drug krow...
C teraz bdzie? spyta, z przeraeniem patrzc na Sieriok, may Wodzimierz.
A co? Bi bdzie bab, a pniej Nak. Upije si wkocu i chrapa bdzie. Jutro znowu podrepce do Milutina, kania si do ziemi zacznie, skama i prosi... odpowiedzia
rudy wyrostek i splun niedbale.
Chc zobaczy, jak bdzie bi... szepn Woodzia.
Chodmy! Ukryjemy si za ogrodzeniem. Stamtd wszystko ujrzymy i usyszymy zgodzi si chopiec, chrupic cukierek i gono cmokajc.
Obiegli wiosk od strony rzeki i zaczaili si w pobliu chaty Chalina.
Dochodzi z niej wzburzony gos wieniaka:
Ten opacz krwi naszej, oprawca krzywdziciel sucha nie chce!... Powiada, e ta suczka sama psa szukaa a znalaza...
27

Oj, nie! Na Matk Przeczyst nie! krzykna dziewczyna. Ja pokochaam go, a on


obiecywa do cerkwi, przed otarz prowadzi. Ja nie...
Ciki cios spad jej na pier, a jkna!
Ty suka, ty ndznica, szmata, ty nierzdnica poda! powtarza chop i bi, nie
wybierajc miejsca, kopic nogami i bluzgajc ohydnemi sowami.
C ty robisz, zwierzu! rzucia si do niego z krzykiem ona. Zabijesz dziewk...
Chop schwyci bab za wosy, wywlk z chaty i, porwawszy kawa drzewa, zacz okada j po grzbiecie, bokach i gowie.
Wya przeraliwie:
Ludzie dobrzy! Ratujcie! Zabije! Zabije!...
Z ssiednich chat wybiegy baby, a za niemi powolnym krokiem wychodzili mowie.
Otoczyli Chalinych koem i patrzyli uwanie, spokojnie.
adnego wzruszenia i wspczucia na ciemnych, ogorzaych twarzach chopw nie dostrzeg may Uljanow. Mczyni spogldali raczej z zaciekawieniem i zoliwoci, kobiety
wzdychay i z udanem przeraeniem zasaniay oczy rkami.
Sierioka zamia si cicho.
Kochaj on, jak dusz, a trz, jak grusz szepn sowami przysowia. Ten dopiero
trzsie!
Ratujcie ssiadk, bo Pawe zatucze j na mier! zawoaa stara wieniaczka.
Nie nasza sprawa! odpar powanym gosem wjt. ona dwa razy w yciu najdrosz
bywa: gdy si j wprowadza do domu i gdy si odprowadza do grobu. Nic to! Nauczy Pawe
bab i spokj bdzie!
Jednak wieniak wpad w coraz to wiksz wcieko. Klnc, odrzuci od siebie drewno,
ktrem bi on, i schyli si po cik konic.
Wjt podszed do niego i rzek pojednawczym gosem:
No, do, do ju, ssiedzie, Pawle Iwanowiczu! Zrobilicie swoje, patrzcie: baba pokrwawiona i ju wsta nie moe. Do!
Chalin podnis na niego ponure, oszalae oczy, nagle si uspokoi i prawie ze zami uskara si zacz:
Nie ustrzega dziewki, ndznica! Co ja teraz poczn? Bd bkarta karmi? Pidziesiciu rubli stary zodziej Milutin nie chce zapaci... Ju ja mu na jesieni, gdy spichrze
bdzie mia wypchane ytem, czerwonego koguta puszcz w jego legowisku, zawiec
panu wysokorodnemu, szlachetnemu, gorc un w oczy, jak mi Bg miy! Nie zapomni
on mnie!
Nie dobrze gadasz, ssiedzie! upomnia go jeden z wieniakw. Nie daj, Boe, do
policji dojd takie sowa! Zgnijesz w wizieniu, nie inaczej!
Chalin jeszcze si ali i odgraa. Skorzystaa z tego leca na ziemi, pokrwawiona baba,
z jkiem wstaa i posza do chaty.
Ssiedzi, omawiajc krzywd dziewczyny i suchajc skarg wieniaka, uprowadzili ze sob
chopa.
Pobiegn do domu, bo trzeba bydo napoi rzek Sierioka i popdzi ku domowi.
Woodzia nie rusza si z miejsca. Nadsuchiwa co si dziao w izbie.
Obydwie kobiety szlochay i zawodziy aonie.
Umilky jednak i co mwiy do siebie cicho, szeptem, niby spisek knuy.
28

Wkrtce z chaty wysza dziewczyna. Pod pach niosa grube zawinitko ptna i t
chustk w niebieskie kwiaty.
Chopak czu gd, lecz nie opuszcza swej skrytki.
Widzia, jak powraca do domu Pawe. Szed, saniajc si, gada do siebie, wymachiwa
rkami. Prbowa nawet zapiewa i zataczy, lecz zachwia si na nogach i ledwie nie run
na ziemi.
Wwali si prawie nieprzytomny do domu, gdzie zbita, pokaleczona ona szybko uoya
go na posaniu i cigna buty.
Woodzia sysza, jak pijany chop chrapa i przez sen wykrzykiwa przeklestwa. Wieniaczka wysza przed furtk i wygldaa kogo niecierpliwie.
Posyszawszy kroki od strony ogrodu, zebraa kilka kamieni, lecych na podwrku i uoya pod cian domu, dalej od okienka.
Zbliyy si do niej dwie kobiety.
Jedna z nich Naka, o wystajcym z pod fartucha brzuchu, spakana i wystraszona; druga maa, przygarbiona staruszka, znachorka wiejska. ta, poorana czarnemi, gbokiemi
zmarszczkami twarz miaa skupiony wyraz. Czarne, okrge, jak u ptaka, oczy biegay niespokojnie.
Zwolnij, ciotko, dziewczyn od dziecka! szepna wieniaczka. Po niwach, rubla
srebrnego przynios! Na Chrystusa przysigam!
Spieszcie si, spieszcie si! mruczaa, zakasujc rkawy, znachorka.
Matka pomoga Nace pooy si na kamieniach. Leaa tak, e brzuch wypi si niby
rozdty kadub konia, ktry pad przed trzema dniami i lea w lesie, gdzie o gnijce ochapy
gryzy si psy.
Staruszka poszperaa koo ubrania dziewczyny i mrukna:
Dajno, ssiadko, desk...
Wieniaczka przyniosa cik, szerok desk, na ktrej prano bielizn.
Znachorka, wykrzyknwszy niezrozumiae sowa zakl podniosa j i z caej siy uderzya lec w brzuch. Rozleg si zduszony jk i cichy pacz, po nim nowe ciosy.
Trwao to dugo. Jki, zgrzyt zacinitych zbw i guche odgosy uderze...
Dziewczyna przeraliwie krzykna i zamilka.
Ju... mrukna starucha. Przynie teraz wody i wieczk kocieln!
Bekoczc zaklcia, pryskaa na nieruchom Nak wod i chodzia dokoa ze wieczk
w rku, powtarzajc bez przerwy:
Panie, zmiuj si! Panie, zmiuj si!
Matka pochylia si nad lec dziewczyn i nagle odbiega, przecierajc przeraone oczy,
chwytajc si za wosy i szepcc:
Ciotko Anno, Naka nie yje... Naka nie y je!
Opucia si na ziemi i gow tuka o cian.
Gdzie niedaleko, zagraa harmonijka.
Wesoe, wysokie nuty biegy w popiechu, gonic si wzajemnie i figlujc.
Mody beztroski gos piewa:
Wiosek trzy, osiedla dwa
Osiem dziewczyn, jeden ja!
Hu ha!
29

ROZDZIA III.
Caa wie zebraa si przed domem Chalina.
Biaa trumna, naprdce zbita z desek heblowanych, staa na dwch zydlach w prawym
kcie chaty. Na pce z czarnemi, zakopconemi obrazami palia si wieca woskowa.
Mody pop, may, chudy, w wyszarzaej sutannie i starej kapie z czarnego aksamitu odprawia mody. piewa suchym gosem, jakgdyby ca si woli hamujc oburzenie. Niebieskie
oczy co chwila zachodziy mu zami, mocno zaciska w bladej rce krzy i, ciko oddychajc, piewa urywane sowa modlitw.
Nie patrza na stoczonych dokoa wieniakw. Oczy kry pod opuszczonemi powiekami.
Od czasu do czasu rzuca wzrok na umar Nak.
Widzia jej zaostrzony nos, zmarszczki blu koo ust i jedno mtne, niedomknite oko.
Wtedy urywa pienia, ze wistem wcign powietrze i mocniej wpija si chudemi palcami w metal krzya.
Naboestwo dobiego koca.
Przebrzmiay straszliwe, kajce sowa:
Ukj j, Panie, w przybytku witych Twoich!
Chopi wynieli Nak, dc szybkim krokiem na cmentarz, gdzie pasy si krowy, pozostawione bez dozoru, biegay psy wrd chwastw, pogmatwanych zaroli wikliny i powojw.
Nad grobem dziewczyny szybko wyrs may kopiec tej gliny, a nad nim biay krzy
drewniany bez napisu.
Pan Uljanow zaprosi popa do siebie na herbat, mwic do niego:
Zdaleka przybylicie, ojcze, znueni jestecie. Bardzo prosimy do nas!
Chalin nie zatrzymywa kapana; rad by, e moe pozby si nieznajomego popa z dalekiej cerkwi parafjalnej. Obcy uczony czowiek popsuby uczt pogrzebow, krpowaby
wszystkich.
Marja Aleksandrwna podtrzymaa prob ma.
Mody pop z agodnym, wstydliwym umiechem w milczeniu skin gow, zdejmujc
z siebie kap aobn i zawijajc w czerwon chustk krzy, kropido i butelk z wod wicon. Wytrzsn z kadzielnicy wgle i spojrza na wieniakw.
Jedli, palcami biorc z maej miseczki drobne szczypty kaszy pszennej i niecierpliwie
spogldajc na osieroconych rodzicw, opatami rwnajcych mogi.
Pan Uljanow, zaprosiwszy popa do stou, protekcjonalnym tonem wypytywa go o plebanj, o rodzin, o sprawy kocielne.
Pop, skromnie opuszczajc oczy, odpowiada ostronie, nieufnie.
Z jakiego seminarjum jestecie, ojcze? spytaa pani Uljanowa.
30

Ukoczyem seminarjum kijowskie, a pniej akademj duchown w Petersburgu, nazwisko moje Czerniawin, Wissarjon Czerniawin... odpar cichym gosem.
Akademj duchown! zawoa pan Uljanow. To to najwyszy zakad naukowy, a wy
ojcze Wissarjonie, zagrzebalicie si w dziurze wiejskiej! Jak to moe by?
Pop podnis wylke oczy i szepn:
Nie wiem, czy mog otwarcie mwi... Boj si, e kto podsucha...
Nam moecie miao mwi... rzeka Marja Aleksandrwna.
Wiem... szepn pop. Znam syna pastwa Aleksandra Iljicza...
Taak? zdziwia si pani Uljanowa. Gdzie ksidz spotyka go?
W Kazaniu... Mamy wsplnych znajomych... odpar wymijajco.
Nieche ojciec opowiada, jak si to stao, e uczonego kapana posano do takiej guchej
parafji?
Ojciec Wissarjon obejrza si podejrzliwie i szepn, pochylajc si nad stoem:
Jestem cigany przez biskupa eparchjalnego i witobliwy Synod...
Za co?
Sprzeciwiaem si polityce kocielnej, nie chciaem by urzdnikiem cerkiewnym, bo
moje powoanie kapastwo, utwierdzenie w prawdziwej wierze Chrystusowej...
Nagle si oywiajc, mielej i goniej mwi zacz:
Rosja jest dzikim jaszcze, prawie pogaskim krajem, drodzy pastwo! Kapani nasi powinni by mosjonarzami! Przecie nasz ciemny, niepimienny lud od chrzecijastwa nic nie
wzi. Nic! Dawniej bi gow o podnek drewnianego bawana Peruna, a teraz po tysicu
lat bije gow przed malowanemi na drzewie ikonami. Bg dla niego to ikona, a o Duchu
nic nie wie. Nie wie, nie myli i poj nie moe! Mioci, wiata, nadziei i wiary niemasz
wrd naszego ludu, a, co straszniejsze, ten lud zuchwale odrzuca nawet najdrobniejsz
oznak wiary modlitw i staje si ponurym blunierc!
Umilk, namylajc si.
Chop nasz modli si o urodzaj, o zwikszenie roli, o odebranie jej od posiadaczy wielkich obszarw... cign dalej ojciec Wissarjon. Tylko to zaprzta jego gow. Obietnic
ziemi mona zaprowadzi go do nieba i do pieka! Cesarz Aleksander II zwolni chopw, ale
przywiza ich do maych szmatw ziemi, ktre nie mog im da nic poza ndznym bytem
i cig walk z godem... Nazwano go Oswobodzicielem! Kto mdry doradzi mu, aby
skierowa myl ludu na cige podanie ziemi i obezwadni jego siy zwodniczemi obietnicami. Szataski plan!... Za to cesarz zgin z rk rewolucjonistw...
Wszyscy milczeli. Woodzia wpatrywa si w blad, znkan twarz ojca Wissarjona.
Jake ja mog pocign ten lud do nauki Chrystusa, gdy mi ka oszukiwa go, nakania do pokory, ubstwiania cara i ulegoci zym wadzom? Nie mog! Nie mog!...
Westchn i doda szeptem:
Napisaem o tem rozpraw. Teraz jestem cigany, ledzony przez policj, zesany na
wie... Kapan!... To wielkie sowo! Straszliwa odpowiedzialno! Bylicie pastwo na pogrzebie tej dziewczyny... Wiem ja, co si dzieje na wsi... Wiem, bo sysz na spowiedzi o rzeczach okropnych! Nie s to zbrodnie, bo czy nazwiemy ten sowem napad wilka na jagni?
yjemy w nieprzeniknionym mroku. Mowie na mier bij ony swoje, gdy poczuj pocig do innej kobiety. ony dosypuj mom trucizny do wdki, aby si uwolni od nich.
Dziewczyny prowadz ycie rozpustne, a pniej biegn do znachorek, aby uwolniy je od
31

nastpstw nieuniknionych; pijastwo, pierwotne obyczaje; ycie ludzkie nie ma adnej wartoci: zabi czowieka, zabi z wyszukan, azjatyck pomysowoci, aby czu, e umiera, to
jest nasz nard? Nikt nie wie, nie przeczuwa, co z tego wynikn moe...
Rewolucja, bunt? szeptem spyta pan Uljanow.
Nie! zawoa mody pop. Nard, jak dziki, drapieny zwierz, wyrwie si z klatki
i wszystko utopi w wichrze zbrodni, w powodzi krwi, w pomieniach... Czas ten ju nadchodzi!
Podnis rk i trzs ni nad gow, ciko oddychajc.
To straszne! rzeka Marja Aleksandrwna.
Moe szkoy nasze uratuj nas od klski? spyta pan Uljanow.
To zbyt duga droga i wobec nastroju naszego ludu nawet niebezpieczna. Ksika nie
nakarmi godnych. Uczy z poytkiem mona tylko sytych i spokojnych ludzi. A u nas gd
i nienawi... Nie udmy si!
To powiedziawszy, ojciec Wissarjon powsta od stou, trzykrotnie przeegna si i szepn
bagalnym gosem:
Nie powtarzajcie, drodzy pastwo, nikomu naszej rozmowy! Nie boj si, lecz chciabym przeby w tych okolicach przez duszy czas...
Wyszli na dwr, gdzie sta wzek.
Furmana nie byo.
Woodzia, pobiegnijno do Chalina! Pewno, robotnik wasz, ojcze Wissarjonie, ucztuje
z innymi po pogrzebie na pominkach3) powiedzia pan Uljanow.
Chopak chcia speni rozkaz ojca, gdy wtem na ganek chaty Chalina zaczli wychodzi
chopi i wieniaczki. Zamaszycie, po trzykro czynili na piersiach znak krzya i, zataczajc
si i potykajc, schodzili ze stopni.
Tu za ogrodzeniem zaczli piewa niesfornym chrem jak skoczn piosenk.
Furman, pijany i saniajcy si, bieg ku swemu wzkowi.
Honorowy, poczesny pogrzeb wyprawili crce... Ha! wie Boe nad dusz raby twojej,
Nastasji... mrucza, gramolc si na kozio.
Wzek potoczy si ulic, podnoszc oboki kurzu.
Pijany chop okada szkap biczem i wykrzykiwa zym gosem:
Ja z ciebie, cierwo, skr zedr, gnaty poami!...
Rodzice Woodzi powrcili do domu.
Chopak pozosta i patrzy za znikajcym na zakrcie drogi, skaczcym na kamieniach
i dudnicym okutemi koami wzkiem maego, bladego popa.
Widzia go wyranie przed sob z rk, gronie podniesion nad gow, a obok opasego
ojca Makarego, pieszczcego mikk brod i srebrny krzy ze zotym wiecem, niebiesk
emalj i drogiemi kamyczkami nad gow Chrystusa Ukrzyowanego.
Dwch duchownych... myla. Jacy rni i obaj dziwni!... Ktry z nich lepszy, prawdziwszy, ktry gorszy?
Odpowiedzi nie mia znikd. Czu si na rozdrou w gmatwaninie poj...
Zmruy czarne oczy i mocno zacisn usta.
Przypomnia sobie, e mia obejrze ebraka, ktry zanocowa u wjta. Otrzsn si z drczcych go zwtpie i pobieg do chaty, gdzie znajdowa si przybysz. Ujrza go otoczonego
wieniaczkami i dziemi, garncemi si do niego.
3

Pominki uczta pogrzebalna.

32

By to Ksenofont w elazie, stary chop, chudy, o czarnej twarzy i mczeskich, nieprzytomnych oczach. W lecie i zimie chodzi boso, w jednej i tej samej dziurawej, wywiechtanej
sukmanie. Na wyndzniaym ciele nosi ciki acuch i koszul z wosia koskiego dla umartwienia. Na piersi mia duy, ciki obraz Chrystusa w wiecu cierniowym.
Starzec ani chwili nie milcza. Mwi bez przerwy. Bya to mieszanina modlitw, przypowieci, plotek i nowin, zebranych z caej Rosji, ktr od wielu lat przebiega bez celu, gnany
dz wczgostwa.
Opowiada o klasztorach, relikwjach witych mczennikw, o ich ywotach; o wizieniach, gdzie pdzio rozpaczliwie, beznadziejne ycie tysice chopw; o buntach; o jakiem
oczekiwanem biaem pimie, majcem da wieniakom ziemi, prawdziw wolno i szczcie; o cholerze, rozrzucanej po wsiach przez lekarzy i nauczycieli; pokazywa talizmany
na wszelkie choroby i nieszczcia: szczypt Ziemi witej, odamek koci witej Anny,
buteleczk z wod ze studni w. Mikoaja Cudotwrcy; miejc si, podpiewujc i dzwonic
acuchami, przepowiada, e wkrtce przyjdzie Antychryst wrg Boga i ludzi, e przetrwaj 606 dni jego panowania tylko ci, ktrzy s do ziemi przybici brzemieniem cierpie
i niesprawiedliwoci, a s nimi chopi. Im te dane bdzie prawo sdzi krzywdzicieli; zawita potem ponownie Chrystus, na tysic lat ustanowi byt ludzi od puga, aby przed kocem
wiata doznali radoci ycia ziemskiego.
piewa, krzycza, modli si, paka i mia si nieprzytomnie stary ebrak, czarny, jak
ziemia.
Przyglda mu si bacznie may Wodzimierz. Myli przerne budziy dziwne opowiadania starca.
Przed chat wjta nagle zajecha z brzkiem dzwoneczkw powz, za ktrym konno pdzio dwch policjantw.
Do izby wszed urzdnik. Przywita si z wjtem wyniole i zapyta:
W twojej wsi mieszka Darja Ugarowa, wdowa po onierzu, zabitym na wojnie tureckiej?
Mieszka... odpar wylky chop, drcemi rkami nakadajc na sukman mosin
blach z napisem wjt oznak jego wadzy. Koo Krzywego Wwozu stoi chata Ugarowej...
Wska mi chat wdowy! rozkaza urzdnik i wyszed z izby.
Poszli, odprowadzani przez tum wieniaczek, piewajcego Ksenofonta i nadbiegajcych
zewszd chopw.
Koo maej chaty z dziuraw strzech ze sczerniaej, zgniej somy, z wybitemi szybami,
zatknitemi szmatami brudnemi, doia krow niemoda kobieta; dwie dziewczynki drewnianemi widami wyrzucay gnj z chlewu.
W imieniu prawa zabieram Darji Ugarowej dom, rol i ca majtno za niewypacenie
podatkw, zalegych od mierci ma! oznajmi surowym gosem urzdnik. Spenijcie
wasze obowizki!
Skin na konnych policjantw. Ci wyprowadzili krow i zaczli nakada pieczcie na
dom i chlew.
Ssiedzi, dobrodzieje! wrzasna, podnoszc rce, wieniaczka. Poratowanie dajcie,
zcie si, zapacie! Wiecie sami, jaka ndza w domu! Chopa niema... przepad na wojnie... C ja biedna, samotna zrobi mogam?... Ani puga, ani robotnika... Sama wychodz
33

w pole z soch drewnian, cign j krowa i moje dziewczyny nieletnie... Gdyby nie krowa
jedyna karmicielka, dawnobymy z godu pomary... Ratujcie!... Zapacie!
Chopi pospuszczali gowy i ponuro patrzyli w ziemi. Nikt si nie poruszy, nikt sowa
nie wyrzek.
No, tak! rzek urzdnik. Darja Ugarowa musi dzi jeszcze opuci zagrod. Wjt
dopilnuje, aby nie zamaa pieczci do koca sprawy, bo inaczej...
Pogrozi pici, skin gow i wsiad do powozu.
Za nim ruszyli konni policjanci, prowadzc na postronku krow.
Tum si nie rozchodzi. Sta w milczeniu i sucha zawodze, skarg i szlochu Darji. Szarpaa na sobie pcienn koszul, przepasan sznurkiem; rwaa wosy i krzyczaa przeraliwie,
jak zraniony ptak.
Roztrciwszy tum, podszed do niej Ksenofont.
Brzczc acuchami, uklk przed paczc, zrozpaczon wieniaczk. Przyciskajc palce
do czoa, ramion i piersi, szepta modlitw i patrza nieprzytomnemi, paajcemi oczami.
Wreszcie dotkn czoem ziemi i rzek uroczycie:
Raba boa, Darjo! Nie maszli nikogo, ktoby broni ciebie i te ukochane przez Chrystusa dziatki? Nie maszli nikogo, ktoby opiekowa si wami?
Nikogo, ach, nikogo!... Sieroty my samotne, nieszczliwe... odezwaa si Darja, wybuchajc szlochem; prawie zemdlona, cita z ng rozpacz bezsilnie opara si o cian chaty.
W imi Ojca, Syna i Ducha witego, amen! zawoa ebrak. Tedy oto ja, niegodny
suga Chrystusa, bior was ze sob... Pjdziemy razem na ebractwo, na tuaczk... w znoju,
w mrozie, w sot, burz i zamie nien... od wsi do wsi, od miasta do miasta, od klasztoru
do klasztoru... po caem niezmierzonem obliczu Rusi witej!... Jako ptaki bdziemy, co nie
orz, nie siej, a Bg plon im zsya, co w sercach dobrych ludzi wyrasta... Nie rozpaczajcie...
nie paczcie!... Z niebios Chrystus Umczony i Matka Jego Przeczysta zele wam pomoc...
Zbierajcie si... W drog dalek, znojn... W imi Chrystusowe... a dnia, gdy przyjdzie pomstowanie i nagroda dla ucinionych, we zach i blu toncych... W drog!
Uj za rce dziewczynki i poszed, dzwonic elazem. Dzieci nie opieray si. Szy pokornie, cicho paczc.
Darja spojrzaa za odchodzcemi, ogarna zrozpaczonym wzrokiem ubog chat, rozwalony chlew, poamany pot podwrka i porzucony skopek z resztkami mleka na dnie.
Krzykna przenikliwie, doganiajc Ksenofonta, postukujcego kosturem, i cicho postpujce przed nim dziewczynki w brudnych koszulach pciennych, bose, z powichrzonemi wosami lnianemi.
Rozbiegy si baby po izbach i po chwili otoczyy odchodzcych na tuaczk ebracz,
znoszc chleb, jaja, kaway misa, drobne miedziaki. Oddaway jamun Ksenofontowi
i Darji, szepcc:
W imi Boe...
Chrystus wynagrodzi... odpowiada ebrak, chowajc datki do worka.
Caa wie odprowadzaa a do skrzyowania drg dawnych ssiadw, porzucajcych na
zawsze gniazdo rodzinne.
Dalej ebracy szli ju sami.
Tylko Woodzia, kryjc si w krzakach, sun za nimi.
34

Ksenofont modli si szeptem, Darja cicho pakaa, dziewczynki, ju uspokojone i uradowane zmian w ich yciu, biegy naprzd i zryway kwiaty.
Na polach pracowali chopi.
Drobne, chude koniki cigny sochy o jednym lemieszu, wykutym przez kowala wiejskiego, lub o ostrym korzeniu z braku elaza.
Wielki znj i wysiek biy z pochylonych bw sabych konikw i z wypronych karkw
i ramion ludzi, idcych przy radle.
Koniki sapay dychawicznie, chopi pokrzykiwali zdyszanemi gosami:
Oooej! Oooej!
Woodzia pomyla, e s to te buraki, cigncy sznur, uwizany do cikiej krypy, penej ndzy i pracy bez wytchnienia i nadziei.
Tymczasem idce skrajem drogi dziewczynki zatrzymay si i stay nieruchomo, zapatrzone w dno rowu, biegncego wzdu szosy.
Wypado stamtd dwch wyrostkw. Krzyczeli i klli ohydnie, miejc si i poprawiajc
na sobie portki i koszule.
Uciekali w pole, gdzie staa biaa, kosmata szkapa, zaprzona do drewnianej sochy.
Za nimi wygramolia si dziewczyna, z potarganemi wosami, bosa, w brudnej, wysoko
podkasanej jubce.
Sza, leniwie nacigajc na ramiona i bujne, rozrose piersi pcienn koszul, rozdart na
plecach i zawalan ziemi. Zna j Uljanow. Bya to pastuszka, niemowa.
Przystana. Niebieskiemi oczami bezmylnie i obojtnie patrzya na kroczcych drog
ebrakw, drapic si pod pachami.
Wyrostki dobiegli do sochy. Schyleni nad ni ju szli, odwalajc pytk skib i zoliwemi
okrzykami poganiajc konia:
Ooooej! Oooej!
May Uljanow nie poszed dalej.
Usiad za krzakami przy drodze i zapaka cikiemi, gryzcemi zami. Nic go nie radowao.
Niebo szafirowe i gbokie, zocisty kurz na szosie, kwiaty polne, zieleniejce pola, soce gorce, jaskrawe, wszystko wydao mu si szarem, beznadziejnem, chorem i ndznem.
W gosach ptakw sysza jedn tylko nut nut jkliwej skargi.
Przesta paka. Porwaa go natomiast potna nienawi.
Kooway przed nim postacie, wirujce w mtnym, szarym zmroku.
Bg, ojciec z orderem na piersi, wjt, rudy Sierioka, wysoki komisarz policji Bogatow,
doktr Titow, stara, pomarszczona znachorka, blady pop wiejski, ktrego goni opasy ojciec
Makary, prce si lubiene nagie piersi dziewki bezmylnej.
Z pola sza do niego za, namitna skarga od pugw i soch:
Ooooej! Oooej!

35

ROZDZIA IV.
Uljanow nigdy nie odznacza si szczeroci i zbytni wesooci, ale po powrocie ze wsi
nawet koledzy spostrzegli zmian w jego twarzy, gosie i postawie.
Unika rwienikw i nigdy nie prowadzi z nimi rozmw. Tak, przynajmniej, im si wydawao. W istocie byo inaczej.
Woodzia, wrciwszy z wakacyj, przyglda si kolegom bacznie. Bada ich tak, jakgdyby
widzia chopakw po raz pierwszy.
Zrobi przegld caej gromadki kolegw i przelotnie zada im kilka niespodziewanych pyta.
O, teraz pozna dobrze tych chopcw!
Ten syn dowdcy puku, mwi tylko o znaczeniu swego ojca, o jego karjerze, o orderach, surowoci, z jak pokara niesfornych onierzy, oddajc ich pod sd wojenny, na pewn
mier.
Drugi syn kupca, chepi si bogactwem rodzicw; rozpowiada o zarobkach firmy podczas dorocznego jarmarku w NinimNowogrodzie, o sprytnej aferze, dziki ktrej dostarczano do wojska partj zgniego sukna na paszcze onierskie.
Inny syn dyrektora wizienia, miejc si brutalnie, rozwodzi si szczegowo nad sposobami drczenia aresztantw. Mwi, jak ich karmi czosnkiem i ledziami, jak pozbawiaj
ich wody, jak cigle budz po nocach i tak wymczonych, cierpicych ludzi znienacka poddaj badaniu sdziw ledczych; opisywa ponure sceny stracenia, ktre widzia z okna swego mieszkania.
May, dobroduszny Rozanow chwali si tem, e jego ojciec, radca guberjalny, zewszd
otrzymuje pikne i drogie upominki i, e on sam nosi mundurek z prawdziwego angielskiego
kortu, podarowanego mu w dzie imienin przez pewnego kupca, majcego pilny interes do ojca.
Gruby bezbarwny Kolka Szyow wymiewa ojca swego, proboszcza katedralnego i prokuratora sdu konsystorskiego, wspominajc o tem, jak drogo pac bogaci panowie, dajcy rozwodu, i jak powany, szanowany w miecie i noszcy zot mitr podczas naboestwa
kapan zamyka si z klientami w swojej kancelarji; ukada z nimi plan sztucznych dowodw
zdrady i cudzostwa, oraz innych bezecnych wistw, jak si wyraa cyniczny synalek.
Kadego niemal namaca, dotkn, zbada ponury Woodzia i dopiero wtedy zacz opowiada im o yciu wieniakw, strasznem, beznadziejnem i mrocznem. Wspomina o Darji
Ugarowej, o zowrbnej przepowiedni modego popa, o mierci Naki, o ebraku Ksenofoncie, o ndznych, miesznych sochach chopskich, gdzie, zamiast elaznego lemiesza, tkwi
wygity korze dbowy; opisywa rozpust, panujc na wsi, praktyki znachorek, ciemnot
ludu i jego niewyrane, mgliste nadzieje.
36

Straszne to ycie! szepta chopak. Tylko patrze jak powstan chopi, niech tylko
znajdzie si jaki nowy Pugaczew czy Razin. Pohulaj oni wtedy!
Ee, nie taki straszny djabe, jak go maluj! machnwszy rk, zawoa syn pukownika. Mj ojciec pchnie swoich onierzy. Ci dadz salw, trrrach! i po wszystkiem! Tym
zwierztom tylko to si naley!
Inni si zamiali, podtrzymujc koleg.
Od tego dnia Uljanow przesta rozmawia z kolegami.
Cay odda si nauce i czytaniu. Robi jakie wycigi, zapisujc je w grubym kajacie i dodajc wasne uwagi. Brat Aleksander przypadkiem przejrza kajet Woodzi. Nic o tem nie
powiedzia, lecz zacz mu dawa ksiki do czytania.
Woodzia uczy si dobrze i wci zaczytywa si klasykami rzymskimi. W czwartej klasie ju prawie nie posugiwa si sownikiem.
Nauczycieli nie lubi, bo i nie byo zaco.
Kapelan guchy i seplenicy wali z ksiki, oczu od niej nie odrywajc. da, aby
uczniowie umieli wszystko napami, sowo w sowo tak, jak stao w pana profesora, doktora witej teologji, przewielebnego protojereja Sokoowa podrczniku, przez witobliwy
synod aprobowanym i polecanym.
Na wszelkie, nieraz bardzo kazuistyczne pytania uczniw odpowiada stereotypowemi
sowy:
Co musicie wiedzie, tom powiedzia i to znajdziecie w doskonaej ksice doktora witej teologji, przewielebnego ojca Dymitra Sokoowa na stronicy 76-ej...
Woodzia, ktry, po powiedzeniu brata o nieistnieniu Boga, obawia si wszczyna z nim
rozmow na tematy religijne, mia duo wtpliwoci. Chcia zapyta o nie kapelana, lecz, gdy
ten odesa go do 101-ej stronnicy podrcznika Sokoowa, machn rk i ju si do niego nie
zwraca. Zapytany sypa od deski do deski najautentyczniejszemi sowami pana profesora
i doktora witej teologii, dostawa pitk i siada ponury, zrozpaczony.
Nauczyciel matematyki, Eugraf Ornamentow, olbrzymi kudaty drab w ciemnych okularach
na czerwonym nosie, zawsze pijany, w chwilach gniewu zapomina o miejscu, gdzie si znajdowa, i wypluwa ohydne, ludowe przeklestwa. Gniewa si czsto, bo, mimo, e kadego
roku odrabia jedne i te same zadania, uczniowie nic z matematyki nie umieli i stali przy tablicy, jak bawany Krla Niebieskiego, podug okrelenia krewkiego Ornamentowa.
Jedyn jego ostoj by may Uljanow.
Gdy przyjeday wadze szkolne na wizytacj gimnazjum, wylky i zmieszany Ornamentow woa do tablicy Wodzimierza i ten rozwizywa zawie zadanie, podyktowane przez
przybyego urzdnika ministerjalnego.
Profesorem aciny i greki by od dwch lat wspaniay m, o gosie basowym, z atwoci
przechodzcym w dwiczny tenor, o dugiej, kruczej brodzie, piknej, bladej twarzy i niebieskich oczach, szyderczo wieccych si za szkami zotych binokli. Nazywa si Arsenjusz Kiriowicz Iljin.
Wrd uczniw starszych klas kryy wieci, e wspaniay Arsenjusz Kiriowicz by lowelasem i amatorem przygd miosnych, za ktre zosta z Moskwy przeniesiony na prowincj.
Istotnie tak te i byo. Nawet Woodzia sysza o tem w domu.
Pan Uljanow ze miechem opowiada Marji Aleksandrwnie o romansie profesora Iljina
z inspektorow gimnazjum.
37

Inspektor, schorowany, sterany yciem i cig gr w karty, niedawno si oeni z mod


dziewczyn, niemal niepimienn szwaczk, ktra zdradza go zacza nazajutrz po lubie,
narazie z uczniami 8-ej klasy, a potem z majestatycznym, przystojnym Arsenjuszem Kiriowiczem.
acinista doskonale wiedzia, e mode wilki, jak nazywa swoich wychowankw, poinformowane byy dokadnie o jego romantycznych awanturach, wic, wchodzc do klasy przybiera tajemnicz, lekko ironiczn min, a niebieskie oczy mwiy bez sw:
Wszystko, co wiecie o mnie, schowajcie dla siebie!
Iljin odrazu sta si boyszczem dla Uljanowa. Profesor zna klasykw rzymskich i greckich wymienicie, kocha si w historji staroytnej, pamita nazw kadej rzeczy ze wiata
antycznego, piknie deklamowa Eneid, a heksametry homerowe z ust jego pyny, jak
cudowna muzyka, z niczem nie zrwnana.
Midzy profesorem a uczniem z tego powodu nawizay si nici milczcej przyjani.
Pewnego razu Iljin spotka Wodzimierza na ulicy i zatrzyma go.
C to, mody wilku, lubisz stary wiat? Zamierzasz powici si filologji? spyta,
yczliwie patrzc na chopaka.
Nie wiem jeszcze, panie profesorze, odpar Uljanow.
Czas ju okreli swoje upodobania i wybra prawdziw linj yciow zauway acinista.
Tak... Sam te tak myl... ale... ale...
Chopak nagle urwa.
Ale co? zapyta Iljin.
Wci mi si zdaje... zdaje, e teraniejsze ycie jest jakie nieprawdziwe, sztuczne... e
co ma si sta i wszystko nagle si urwie... szepn Wodzimierz.
Hm mrukn profesor, z podziwem patrzc w powane oczy ucznia. Hm! Takie masz
myli?
Tak!
No, tedy niema innego wyboru. Syp, chopcze, na filologj! zawoa Iljin. Bo widzisz, ja z temi mylami chodz po tej gupiej ziemi ju trzydzieci zgr lat i tak sobie powiedziaem: Poco masz, Arsenjuszu Kiriowiczu, pozostawa w towarzystwie rnych wi,
draniw, apownikw, idjotw, gdy moesz z rozkosz spdzi kilka godzin dziennie z wielkimi ludmi i to z jakimi! Z Homerem, Wergiljuszem, Owidjuszem, Ksenofontem, Demostenesem, Cyceronem, Platonem!
Niestety, gdy Woodzia przeszed do klasy szstej, Arsenjusz Iljin zosta przeniesiony do
Moskwy, zabierajc ze sob pani inspektorow.
Tego nie mg zrozumie Uljanow.
Pikny wiat antyczny, wykuty w marmurze posgw, w granicie potnych wity i nagle do tego wiata cudw, genjuszw, wielkich wodzw i mylicieli sfruna gupia, kochliwa, rozpustna inspektorowa, nieinteligentna szwaczka.
Wzruszy ramionami i odrazu przesta aowa profesora.
Wyczu nieprawd, nieszczero w jego yciu i w sowach.
Nastpc jego by tpy kretyn, formalista i nieuk.
Profesor rosyjskiej literatury, seminarzysta Bahowidow, do rozpaczy doprowadza Uljanowa. Chopak przeczyta prawie ca literatur rosyjsk i mia o niej wasny sd. Zna klasy38

kw i gniewa si na nich, e przewanie pisali o szlachcie, carach i generaach. Lubi Czernyszewskiego, Niekrasowa, Tostoja, Kolcowa, bo mwi o narodzie. mia si z Aksakowa
za jego denie do poczenia si Rosji ze Sowianami Zachodu. W Kazaniu spotyka zesanych Polakw i pozna przepa, dzielc ich od Rosjan.
Profesor stosowa metod guchego kapelana. Zmusza uczniw do powtarzania nieciekawych, tendencyjnych stronic podrcznika urzdowego, nic od siebie nie dodajc.
Zreszt miewa wasne pomysy... Urzdza niedzielne odczyty literackie. Wychwala tych
pisarzy ojczystych, ktrzy szerzyli swemi utworami, wzmacniali mio ku panujcej dynastji, wszystkich za innych nazywa buntownikami i zdrajcami.
By tak tpy, uparty i tak chcia otrzyma za swoje lojalne przekonania kolejny order i rang, e Uljanow, zamierzajcy rozpocz z nim debaty, splun tylko i zaniecha zamiaru.
Nada mu przezwisko: Bydl z orderem; przyroso ono do seminarzysty na cay czas jego
pedagogicznej karjery.
W klasie sidmej zaszy wane wypadki, stanowice o yciu Wodzimierza Uljanowa.
Wakacje spdzali razem z bratem Aleksandrem, ktry ju by studentem, pracujcym nad
matematyk i naukami przyrodniczemi.
Na przechadzkach Aleksander bardzo powanie rozmawia z modszym bratem, podziwia
jego oczytanie, myl gbok i jasn logik dowodze.
Opowiedzia mu o rewolucyjnej partji Woli Ludu i przyzna si, e naley do niej.
Chcemy mwi Aleksander aby cay lud nasz, a wic przedewszystkiem najliczniejszy jego odam wociastwo zabrao gos w sprawach rzdzenia Rosj. Musimy zmusi
dynastj, aby zwoaa konstytuant, przez ktr bdzie ustalona forma rzdzenia krajem. Wtedy dopiero zniknie ciemnota i ndza ludu naszego mczennika uciemionego!
Wodzimierz sucha.
Gdy brat skoczy, spyta go:
W jaki sposb zmusicie cara do tego? Lud nasz jest rzdzony tak, jakgdyby by bezmylnem stadem. Sam nie potrafi nic zrobi, bo jest nieufny i dotd nie nauczy si i rami w rami; widziaem to na kadym kroku na wsi.
Partja szuka wspczujcych sobie w koach liberalnej szlachty odpar Aleksander.
Ona ma wpywy i potrafi dotrze do cara...
Dziwi mnie to! zawoa chopak. Przecie, jeeli lud bdzie mia gos, zmniejszy si
dobrobyt szlachty? Ona nie podtrzyma was!
Wtedy zastosujemy teror! krzykn Aleksander.
Co day wam bomby elabowa i Perowskiej? Cara Aleksandra III-go i dawny, mikoajewski, onierski rzd? wzruszy ramionami Wodzimierz.
Skd ty o tem wszystkiem wiesz?
Mwi mi o tem nasz nauczyciel historji odpowiedzia Wodzimierz. Ten, ktrego
w poowie roku przysano do gimnazjum, Szymon Aleksandrowicz Ostapow... Ale chc zada ci jeszcze jedno pytanie. Powiedz, czy macie na celu dobro caej Rosji, czy tylko wociastwa??
Co za pytanie? zdziwi si brat. Rzecz prosta: chodzi nam o ca Rosj, od szczytu
do dou!
Wodzimierz umiechn si pogardliwie i, niedbale podnoszc ramiona, powiedzia:
Jeeli tak bawicie si w mrzonki!
39

Dlaczego?!
Dlatego, e wszyscy bd niezadowoleni i powstanie ciga wewntrzna walka. Przypumy nawet na chwil, e chopi bd mieli przewag w rzdzie. Marz oni tylko o jednem:
zdoby jak najwicej ziemi. Ostapow dowodzi, e wanie ideaem staa si zaborczo, a to
dogadza deniom, apetytom i marzeniom caego ludu. Ale porzumy ten temat. Interesuje
mnie inna sprawa. Chopi, uzyskawszy wpywy na rzd, ogarnici odwieczn dz ziemi,
odrazu wytworz nowych obszarnikw, ktrych zkolei znienawidz i dawni posiadacze ziem
i biedota wiejska. Gdzie tu zdrowy sens, jeeli chodzi o ca Rosj, od szczytu a do dou?
Wybuchn suchym miechem i zmruy oczy.
Nieraz powracali bracia do tego sporu, a Aleksander zawsze musia przyzna, e modszy
brat prowadzi go do zwtpienia w zbawienno programu Woli Ludu.
Pewnego razu Wodzimierz rzek do brata:
Chtnie rzucibym bomb w cara i jego pomocnikw, ale do twojej partji nie pjd nigdy!
Dlaczego!?
Jest to zbiorowisko witych szalecw! Poco macie w imieniu ludu myle, da
i robi? On sam potrafi w swoim czasie wrzasn, zaguszajc wybuchy waszych bomb, a teror obmyli taki, e sam elabow zarumieniby si, jak ak!
To te Ostapow ci powiedzia? spyta Aleksander.
Nie, to ja ci mwi! odpar chopak powanym gosem. Wiem, e tak bdzie, bo
nasz lud jest dziki, krwioerczy, nikogo i niczego nie auje, nie ma przywizania do przeszoci, gdy bya ona dla niego, jak i teraniejszo, macoch; nie ma adnych zasad i nie
zna innej przeszkody, oprcz brutalnej siy, przed ktr si tylko ugnie.
Wicej ju nigdy o Woli Ludu nie rozmawiali.
Aleksander wkrtce zaproponowa bratu czytanie razem z nim dzie Karola Marksa.
Ksiki te odrazu porway Wodzimierza.
Porzuci dla nich ulubionych klasykw rzymskich i nie wertowa wspaniaego Realnego
sownika klasycznych staroytnoci Lbkera, co czyni dla wasnej przyjemnoci. Spieszy
si teraz z odrobieniem niezbdnych lekcyj i zabiera si do Marksa, robic notatki i zapisujc cae stronice wasnemi mylami.
Gdy starszy brat ze zdumieniem patrzy na niego, mwi podnieconym, zachwyconym gosem:
To wam potrzebne i nic wicej! Tu taktyka, strategja i niewtpliwe zwycistwo!
To dobre dla uprzemysowionego pastwa, a nie dla naszej Rusi witej z jej drewnianemi sochami, kurnemi izbami i znachorami! zaprzecza brat.
To dobre dla walki jednej klasy przeciwko caemu spoeczestwu! odpowiada Wodzimierz.
W gimnazjum wszystko szo po dawnemu. Ujlanow wci by pierwszym uczniem. Nawet gdyby nie by tak staranny i zdolny, atwo by mu przyszo utrzyma si na tem stanowisku.
Koledzy pozostawali daleko za nim.
Niektrzy z nich nie wyszli poza ramy beznadziejnego mieszczastwa. 16to lub 17to
letni modziecy lubowali si w pijatykach i hazardowej grze w karty; oddawali si rozpucie, czynic nocne wyprawy na przedmiecie, do ciemnych uliczek, gdzie gronie, zuchwale
40

paliy si czerwone latarnie domw publicznych; romansowali obcesowo z pokojwkami,


szwaczkami i przybywajcemi do miasta dziewczynami wiejskiemi, poszukujcemi zarobku.
Nikt nic nie czyta, nikogo nic nie zajmowao i nie pocigao. Jedna myl kierowaa
wszystkimi. Skoczy za wszelk cen gimnazjum, a po niem uniwersytet lub inn uczelni,
zosta urzdnikiem i spokojnie pdzi beztroskie ycie, opromieniane od czasu do czasu
znaczniejsz apwk, now rang, orderem lub wysz nominacj subow.
By to okres martwoty ducha, spodlenia charakterw, rabiego milczenia i sualczoci bezgranicznej, nudne, zgnie trzsawisko ycia, na ktre ze lep bezwzgldnoci nadepna
cika stopa Aleksandra III-go; okres, w ktrym koci, nauka, talenty ugiy si przed potg dynastji. Bya to cisza przed straszliw burz, milczenie drczce, budzce trwog, przed
ktr uciekano si do bezwolnej pokory, do bezmylnego bytu, do istnienia, kierowanego
z wysokoci tronu przez pomazaca Boego.
Wodzimierz rozumia to i przebaczy Woli Ludu marzycielstwo bezpodstawne i rozpaczliwe. Czu, e by to ywioowy protest. Nie chodzio tu ani o Rosj, ani o lud. Trzeba
byo wstrzsn caym krajem, zniewoli go do wyjcia ze stanu biernoci, chociaby przez
wybuch maszyny piekielnej.
Pomidzy nim a bratem urwaa si jednak, napozr bez przyczyny, ni zayoci i bliskoci duchowej. By dla Aleksandra zbyt trzewym, miao patrzcym prawdzie w oczy, surowym. Nie ukrywa zreszt, e nie uwaa brata za stworzonego na rewolucjonist.
Aleksander pisa rozpraw naukow. Caemi dniami siedzia pochylony nad mikroskopem,
studjujc jakie robaki.
Prawdziwy rewolucjonista nie powinien tyle czasu traci na jakie robaki! myla Wodzimierz z oburzeniem.
Na wsi umieraj Naki, oddane w rce dzikich ojcw i ciemnych znachorek; na ebractwo id Darje i ich crki; ulubion zabaw dzieci po miastach jest topienie psw i kotw;
buszuje radca kolegjalny Bogatow; pije i gada o pokorze i moralnoci ojciec Makary; wszyscy milcz i chodz z oblenemi minami, a tu robaki! Co komu po tem, aby wiedzie, czy
maj one serce i mzg, czy nie? Tu o stu dwudziestu miljonach ludzi myle trzeba, nie za
o robakach!
Wodzimierz poczu ostro swoje osamotnienie.
Nie mia ju nikogo, z kim mgby podzieli si nurtujcemi go mylami.
Pozosta przy nim tylko Karol Marks. Nowe i coraz bardziej porywajce prawdy odsania
przed modziecem zuchway, zimny myliciel.
Ucieszy si Wodzimierz, otrzymawszy pewnej niedzieli zaproszenie do profesora Ostapowa, ktrego bardzo lubi. Mody, o bladej, prawie przezroczystej twarzy i duych piwnych
oczach nauczyciel spotka go z serdeczn poufalnoci.
ciskajc mu rk, mwi:
Dawno miaem zamiar zaprosi pana do siebie, aby przeprosi za bzdury, ktremi najczciej ugaszczam klas. Zreszt dla niej to arcystrawna rzecz, ale przed panem, ktry, jak
wywnioskowaem z odpowiedzi jego, nie tylko czyta duo, lecz potrafi zrozumie, czem jest
nasza pikna wspczesno, czuj si zawsze zawstydzony!
Wodzimierz zmiesza si i co mrucza.
Nie, prosz nie przeczy! Wiem przecie sam i zdaj sobie spraw ze swoich postpkw
przerwa mu profesor. Lecz c pan chce? Chciaaby dusza do raju, ale grzechy nie
41

wpuszczaj! Nie nale do bohaterw! Boj si wasnego cienia, c dopiero kuratora okrgu lub gubernatora?! Oprcz tego saby ze mnie czowiek, bardzo saby!
Wprowadzi gocia do saloniku, gdzie siedziao kilka osb, widocznie, przyjezdnych, bo
Wodzimierz nigdy ich w miecie nie spotyka.
Jeden z obecnych, w mundurze studenckim, opowiada o yciu w stolicach.
Obraz, krelony ze swad, z talentem naracyjnym i ironj, jeszcze bardziej upewni Uljanowa o celowoci istnienia chociaby marzycielskiej partji Woli Ludu.
Moi panowie! zakoczy student swoje opowiadanie. Byem, jak wiecie, zesany na
Syberj i powiem wam, e tam jest stokro lepiej ni w Petersburgu, pod opiekuczym skrzydem jego cesarskiej moci, najjaniejszego pana, Aleksandra Aleksandrowicza Wszechrosji!
Tam jest nienawi i oczekiwanie czego nowego, nieuniknionego. W stolicy mrok egipski
i klajster; w mzgach siedem chudych krw faraonowych!
Beznadziejna sytuacja! mrukn jeden z goci.
I tak, i nie! zawoa student. Wszyscy usiuj o niczem nie myle, a jednak wyczuwaj, e tak dugo nie potrwa. Co si musi sta!
Ale co? zapyta Ostapow.
Nie wiem! Jedno tylko niezawodne, e coraz wicej ludzi przechodzi dobrze postawiony uniwersytet wizienie! Stamtd wychodz ludziska zdecydowani na wszystko! rzek
ze miechem. Nie bd to nasi domoroli jakobini z duszyczkami lojalnemi, mimo teatralnych bomb, schowanych w zanadrzu!
Acha! pomyla Wodzimierz i poruszy si ywiej na krzele.
Student spojrza na niego podejrzliwie.
Hm... mrukn. Modych goci zaprasza pan profesor...
Ostapow umiechn si.
To brat Aleksandra Uljanowa szepn i doda gono: Wodzimierz Iljicz, mimo swego modocianego wieku, jest bardzo rozsdnym czowiekiem.
Kiedy tak, to ju dobrze! rzek student. Wic pyn dalej! Powiadam wam, panowie,
e widziaem si z Michajowskim, Lepeszyskim i innymi, ktrzy sprbowali i elaznych
krat i czystego powietrza syberyjskiego. Ju inaczej gadaj, chocia nie tak, jak ci, co powchali Marksa.
Jakie s prdy? pytano.
Prd jasny adnych rozmw, tylko rewolucja, oglna, wszechrosyjska przeciwko carowi wszechrosyjskiemu, ot co! zawoa student, miaemi oczami patrzc na suchaczy.
Wszechrosyjska rewolucja!
Zapanowao dugie milczenie. Nikt nie wiedzia, co ma powiedzie wobec tak powanej
nowiny.
I nagle odezwa si ucze gimnazjalny.
Twarz mia blad, lecz ponure oczy patrzyy twardo, gos nie zdradza adnego wzruszenia. Wyczuwao si w nim nawet zimne szyderstwo:
Ci panowie ze wieego powietrza syberyjskiego niczego si nie nauczyli, lub nie zrozumieli Marksa. Na dnie ich duszy dry, jak owczy ogon, ta sama lojalno, jak tu zarzucono Woli Ludu. I to prawda! Partja ta posiada lojaln dusz... Wszechrosyjska rewolucja
uda si nie moe to mieszny plan! Chopi obecnie przeciwko cerkwi nie podnios buntu;
przeciwko policji i lekarzom owszem, ale wyrnwszy tych wrogich i obcych im ludzi, na
42

kolanach poczogaj si do stopni tronu i apwk carowi zo gowy policjantw i eskulapw! Rewolucja powinna by skierowana nie przeciwko carowi, lecz przeciwko wszystkiemu, aby kamienia na kamieniu nie pozostao, eby trawa dziesi lat nie miaa rosn na
pobojowisku! Takiej rewolucji moe dokona nie gupi, ciemny nard, lecz jedna, zorganizowana porwana hasem partja!
Wszyscy ze zdumieniem suchali modzieca o wystajcych policzkach mongolskich
i oczach skonych.
Po dugiem milczeniu student klasn w donie i zawoa:
Ja wam powiem, e o tym malcu posyszy cay wiat! Zapiszcie, com powiedzia w tej
chwili. To ebski chopak jak Boga kocham!
Od tego czasu pomidzy Ostapowem i jego uczniem stana niema umowa.
Profesor wykada historj dla niego tylko. Mwi miele i otwarcie. Szczeglnie si zapali, opowiadajc o dekabrystach, ktrych uwielbia. Rylejew, Pestel, Wokonskij wzbudzali
w nim zachwyt prawdziwy. Spostrzeg jednak, e Uljanow sucha go z zimn obojtnoci.
Zakoczy wykad ju z mniejszym patosem i szuka pniej Wodzimierza na korytarzu gimnazjalnym.
Co pan myla o dekabrystach? spyta, dotykajc jego ramienia.
Mylaem, e byli romantykami odpar. Rewolucja, wszczta przez najsabsz, znienawidzon klas, to awantura, drobny, nic nie znaczcy epizod!
Ostapow wkrtce by zmuszony zmieni ton swoich wykadw.
Syn radcy gubernjalnego opowiedzia o nich swemu ojcu, ktry donis o nieprawomylnym profesorze kuratorowi. Historyk otrzyma pierwsze ostrzeenie i surowe upomnienie od
dyrektora gimnazjum, rzeczywistego radcy stanu i kawalera kilku orderw.
Zaczy si urzdowe lekcje, jednostajne, podug bezczelnie faszywej i arogancko gupiej
ksiki sawnego w dziejach szkolnictwa Iowajskiego.
Ostapow wykada monotonnym gosem, wparszy wzrok w czarny blat stou i nie podnoszc oczu na klas. Czu si maym, nikczemnym, niemal podym. Wstyd i wyrzuty sumienia
paliy go i ary.
Ponuro i pogardliwie sucha go Wodzimierz.
Pewnego wieczora przybiega po niego suca od Ostapowa, proszc, aby natychmiast
odwiedzi go w wanej sprawie.
Niechtnie ubra si i poszed.
Ostapow siedzia w rozpitym szlafroku, nieogolony, w rozchestanej na piersi koszuli.
Wosy w nieadzie spaday na spocone czoo.
Oczy nieruchome i jarzce si patrzyy wprost przed siebie nieprzytomnym wzrokiem.
Profesor nawet nie sysza wejcia Wodzimierza.
Siedzia przy stole. Przed nim staa dua karafka z wdk i napeniony do poowy kieliszek, a obok lustro, w ktrem uporczywie przeglda si pijany ju Ostapow. Mrucza cicho, tajemniczo:
Ha! Znowu przyleciae? No c? Nic nowego i straszniejszego nie powiesz! Wszystko
syszaem... Dae mi cyrograf, podpisaem go. Syszysz? Podpisaem, wisielcze!
Wyszczerzy zby i z caej siy uderzy pici w lustro. Z brzkiem i oskotem upado na
podog, a za nim potoczyy si karafka, kieliszek i podrcznik Iowajskiego.
Otrzewiony gwatownym ruchem, podnis oczy i spostrzeg Uljanowa.
43

Aa! przecign. Przyszed pan, mimo e... O tem na pniej! Siadaj, pan! Moe
wdeczki?... Takiej dobrej, mocnej z anyem... Piotr Wielki lubi tak... Nasz rosyjski Antychryst!... Piotr Wielki, ciela Saardamski, nowator, pogromca zgniego zachodu... Najpierw
okrad go, a pniej pobi... Chytra to bya bestja Piotr Wielki, car z kijem grubym!... Wyrba w kurnej chacie okno na Europ... poobcina kudatym bojarom brody i zada, aby ich
za dandysw uwaano... Wesoek! Synka swego, za mio do patrjarchalnoci witorosyjskiej, za przywizanie do kurnych chat, zabobonw, kotuniastych, zawszawionych brd wizieniem drczy i kijem zatuk...
Wodzimierz siedzia nieruchomy, nie rozumiejc, co si stao z Ostapowym.
Pijany jestem! zamia si na cay gos profesor. Pijany! Rosyjski czowiek szczliwszy jest od innych. Ma ucieczk od blu, rozpaczy, wyrzutw sumienia... Zachodni czowiek w takich wypadkach strzela sobie w eb, rzuca si do rzeki lub stryczek sobie z szelek
zakada i kaput! A my dajemy nura do Nirwany wdki matki! Ha ha ha! Tak, mj
modziecze, i pana to nie minie, bo masz za duo w gowie i w sercu... Awdotja, dawaj wdki i dwa kieliszki! A ruszaj si, jak najzwinniejsza gracja, na Bachusa!
Wystraszona suca przyniosa now karafk. Ostapow nala do kieliszkw i, podnoszc
swj, rzek:
In vino veritas! Ave, amice, morituri te salutant! Bibamus!
Ja nie bd pi! opryskliwie, z obrzydzeniem odpowiedzia Uljanow.
Nie godzien jestem w tak szlachetnej kompanji... zacz zoliwym, szyderczym szeptem Ostapow i raptem skurczy si cay, zblad, dre zacz i oglda si na wszystkie strony, mruczc:
Widzisz? Widzisz?! Tam! Tam! znowu! Jak iskierki... Zapal si... zgasn i znw si
zapal... To oni!... Id... urga bd... przeklina...
Wodzimierz mimowoli spojrza w kierunku rki Ostapowa. W pciemnych ktach czai
si mrok, na cianach ledwie dostrzegalne pezy cienie, rzucane przez migajcy pomie lampy i palcych si na biurku wiec.
Nikogo niema! rzek spokojnym gosem, patrzc na profesora.
Nikogo?... Tymczasem... ale przyjd... O! oni nigdy nie wybacz i przyjd... szepta
Ostapow.
Umilkn i po chwili mwi zacz, nie patrzc na siedzcego przed nim Uljanowa:
Judasz zdradzi Chrystusa, miujc go, lecz straciwszy wiar w niego, jako w Mesjasza prawdziwego... Wzi za jego gow 30 srebrnikw, eby pokaza caemu wiatu, e wicej nie wart,
jako zwyky miertelnik... Nawet zwrci synhedrjonowi te srebrniki... A pniej przyszy do niego mae, chye, zoliwe biesy... mia si jy, szarpa, znca si... Ogania si nim, a one szeptay: Id na gr, gdzie nad urwiskiem ronie suche drzewo! Powtarzay mu to przez cay dzie,
ca noc i jeszcze przez cay dzie. Poszed i usiad pod drzewem, patrzc na t rwnin i na
mtn, dalek smug Jordanu. Wtedy wypyna przed nim i oya twarz Chrystusa; zsiniae, ci
i octem napojone usta poruszyy si i szepny: Zdrajco, sprzedae Boga swego!... Z powrozu
opaski zadziergn Judasz ptl i zawisn nad urwiskiem... jako ofiara sumienia... Sumienia!
Przetar oczy i wypi kieliszek wdki.
Zerkn nieprzytomnemi oczami po ciemnych ktach i szepta dalej:
Teraz do mnie przylatuj biesy te... chye, ognikami byskajce i tu i tam... Po nich wstaje we mgle... pi szubienic... a na nich powieszeni... Pestel, Rylejew, Bestuew, Kachow44

skij, Murawjew... wszyscy, ktrzy chcieli naprawi antychrystusowe szalestwo Piotra... Rosj zbawi... owieci... podnie... Patrz na mnie strasznym wzrokiem, nienawidzcym
i krzycz obrzkemi wargami: Zdrajca! Zdrajca! Bo to ja ulkem si kuratora, pokornie
wysuchaem wymwek i za srebrniki milcz o mczennikach witych... Milcz, jak zdrajca, jak tchrz... Oo! Id ju id! Widzisz?...
Z trudem uspokoi Wodzimierz profesora, pomg mu przebra si i wyprowadzi z domu. Dugo chodzili, milczc, a gdy Ostapow otrzewia ostatecznie, poszli do Uljanowych.
Chopak szepn matce o zajciu i odda profesora pod jej opiek. Ostapow spdzi noc
w oficynie razem z modymi Uljanowymi, a nazajutrz Marja Aleksandrwna napisaa list do
rodziny profesora, radzc, aby kto przyjecha i zaopiekowa si chorym.
W dwa dni pniej w mieszkaniu Ostapowa zjawia si siostra profesora Helena, szesnastoletnia dziewczyna. Po miesicu zjecha ojciec stary lekarz wojskowy.
Profesor powoli powraca do zdrowia i rwnowagi. Nie odzyska tylko ju nigdy ani dawnego spokoju, ani swobody. Pdzi jednostajne, szare ycie nauczyciela, z dnia na dzie, od
rangi do rangi, od orderu do orderu. Nie cieszyo go to i nie budzio adnych wspomnie.
Zobojtnia na wszystko, jak tylu innych w tem mierteln cisz zatrutem panowaniu Aleksandra III cara, miujcego pokj... pokj cmentarzyska.

45

ROZDZIA V.
Przed witami Boego Narodzenia pan Uljanow otrzyma now nominacj. Zosta dyrektorem wszystkich szk ludowych. Rozpocz swoje czynnoci od zwiedzenia zakadw naukowych w caym obwodzie. Zabra ze sob Wodzimierza, korzystajc z feryj witecznych.
Podr odbywali sankami pocztowemi, zapuszczajc si nieraz w rzadko odwiedzane miejscowoci, gdzie wrd lasw czaiy si osiedla bez kociow i bez szk, bez lekarzy i wadz.
Wodzimierz pamita z wykadw Ostapowa, e cay obwd kazaski stanowi niegdy
potne, o wysokiej cywilizacji pastwo bugarskie, po ktrem nic nie pozostao, oprcz nazwy rzeki Wogi. Do tego kraju w wieku XIII wpadli Tatarzy, pdzc przed sob niezliczone
szczepy, porwane fal mongolsk, mknc na zachd z gbin Azji. Resztki tej hordy spotyka teraz Woodzia; byli to Wotiacy, Meszczeriaki. Czeremisy, Czuwasze i Mordwini, obok
Tatarw i rosyjskich wieniakw.
Ciemne mrowisko ludzi, rnicych si pomidzy sob strojem, mow, wiar, obyczajami
i zabobonami pierwotnemi, nieraz mrocznemi i krwawemi.
Nieprzejednana wrogo panowaa midzy osiedlami, zamieszkaemi przez tubylcw rnych szczepw.
Rosjanie pogardliwie spogldali na dawnych najedcw, nazywajc ich tatarwa lub
biaooka czud; ci ze swej strony odpacali zimn nienawici. Samotny Tatar lub Wotiak
nie mg bezpiecznie przej przez wie rosyjsk; chop wielkorus nie odwayby si jecha bez towarzyszy w pobliu wsi czuwaszskiej lub czermiskiej.
Spory i bjki wybuchay nawet tu przed kocioem po skoczonem naboestwie, lub
pord dzieci w szkole.
Uljanow sta si wiadkiem bardzo ciekawego i pouczajcego widowiska.
Popasali w maej wiosce, czekajc na posiek i wiee konie.
Chopak poszed nad rzek, gdy zdaleka spostrzeg due zbiegowisko ludzi. Maemi kupami cignli na rodek zamarznitej rzeki, dc od wiosek, pooonych na dwch przeciwlegych brzegach.
Nad urwiskiem sta tum bab i dzieci. Wieniaczki opowiedziay Wodzimierzowi, e dwie
rozdzielone rzek wioski prowadz dugo trwajcy spr o k na wyspie, wic postanowiy
spraw zakoczy waln bitw.
Rozpoczto j od ohydnych wyzwisk i przeklestw, poczem zaczy si bi mae chopaki, po nich wyrostki; trwao to jedna niedugo, bo cay ten drobiazg zmioty tumy modych
i starych chopw, rzucajcych si w wir bitwy.
Zapanicy uzbroili si, zacisnwszy kamienie w rku i omotawszy pici grubemi rzemieniami, jak to czynili niegdy gladjatorzy. Najtsi chopi, od ktrych zaleao ostateczne zwy46

cistwo, wymachiwali dugiemi i cikiemi drgami lub nawet dyszlami wozw. Bjka trwaa krtko, bo mieszkacy wotiackiej wioski cofnli si przed zuchowatym atakiem Tatarw
z przeciwnego brzegu. Na niegu pozostao kilku rannych, a moe i zabitych; krew, niby
szkaratne maki, wykwita na lodzie.
Uljanow myla nad tem, w jaki sposb mona byoby pocign wszystkich tych nienawidzcych si wzajemnie tubylcw, nalecych do fiskiej i mongolskiej rasy, ku wsplnemu celowi. Rozumia, e to byo marzycielstwo, ktrem si oszukiwaa bezwiednie partja
Woli Ludu.
Tu trzeba tyle hase, ile jest szczepw! szepn z szyderczym umiechem na zarumienionej od mrozu twarzy.
Po wikszych wsiach ju dziaay niedawno zaoone szkoy ludowe. Wodzimierz z ciekawoci przyglda si nauczycielom i nauczycielkom.
Pewna cz ich spokojnie witaa nowego dyrektora. Nie mieli ci ludzie nic do ukrywania.
Te same, co i w gimnazjum, podrczniki, zalecane przez koci i rzd, ten sam program,
ogupiajcy i oszukaczy.
Wikszo jednak nauczycieli, jak to odrazu zauway spostrzegawczy chopak, nie miaa
czystego, prawomylnego sumienia. W rozmowie z dyrektorem byli nieufni, ostroni, wstrzemiliwi. W ich oczach atwo mona byo wyczyta nieyczliwo dla przedstawiciela rzdu.
Pan Uljanow tego nie spostrzega jednak. Wszystko napozr byo w porzdku. Sucha obojtnie skarg na marne uposaenie, na ndz, na niech ludnoci do szkoy, a nawet wrogi stosunek
do nauki i nauczycielstwa; to nie wchodzio w zakres jego dziaalnoci, o tem musiay myle
wadze centralne. Na jego odpowiedzialnoci leao, aby wszystko si odbywao przepisowo.
Odjeda zadowolony i spokojny, nie podejrzewajc nawet, e w kuferkach nauczycieli
ludowych leay starannie zamaskowane broszurki pisarzy Woli Ludu, ktrzy mielej, ni
urzdowi, patni uczeni, rozprawiali si z historj Rusi witej.
Z cikim sercem powraca do domu mody Uljanow.
Rozumia, e lud nie jest jednolity, bo, podzielony na wrogie szczepy, hoduje dzielnicowemu patrjotyzmowi i nie zna wsplnych de i zasad.
Widzia bezdenn przepa pomidzy wsi a miastem, pomidzy wociastwem a inteligencj, ktrej chopi nie rozumieli i nie lubili, bo bya dla nich albo uosobieniem rzdu, albo
czem djabelskiem z ca jej wiedz, nauk i obcemi obyczajami.
Tylko Dengizchan, lub inny wielki najedca mg da sobie z nimi rad! myla
Wodzimierz. Krwaw rk gna ich wraz ze sob na podbj wiata, prowadzc ku celowi,
przez siebie wytknitemu. Nic si od tego czasu nie zmienio, wic i teraz potrzebny jest tylko nowy chan, lub nasz rosyjski zuchway, brutalny antychryst Piotr Wielki, nowatormarzyciel z grubym kijem w mocnej apie!
O swoich wraeniach obszernie opowiada chopak w domu Ostapowych.
Lubili go tam wszyscy i nazywali pieszczotliwie Wola.
Po raz pierwszy usysza to imi z ust drobnej, zotowosej Heleny i, sam nie wiedzc dlaczego, zarumieni si po uszy.
Stary doktr Ostapow sucha ze zdumieniem opowiadania powanego Woli, mwicego,
jak dorosy, o sformowanych pojciach czowiek.
Logika, jasna bez przesady i poryww myl; prosta, a silna dialektyka zastanawiay starego lekarza. Nieraz mylc o tem, formuowa swoje wraenia w ten sposb:
47

Ani moje pokolenie, ani rwienicy syna nie mieli tej surowej, jasnej i miaej myli.
Ha! W ycie wchodzi moda generacja, cakiem do nas niepodobna. Moe ona potrafi nie tylko budowa byskotliwe gmachy na glinianych fundamentach, lecz istotnie wznie co wielkiego i wiecznego piramid rosyjskiego Cheopsa, naprzykad!
Godzinami rozmawia stary doktr z Wodzimierzem. Chopak wola to, ni sucha obojtnego, penego zwtpienia gosu profesora.
Pewnego razu, gdy Wodzimierz twierdzi z gbokiem przekonaniem o moliwoci zmiany pogldu na prawo i moralno, mody Ostapow rzuci gorzkie, bezsilne sowa:
Nic z tego nie bdzie! Rosja skazana jest na zagad...
Wszyscy uczuli chd od tych beznadziejnych, upokarzajcych myli.
Tylko Uljanow bacznie spojrza na profesora i odpowiedzia natychmiast:
Rosja liczy 130 czy 150 miljonw ludzi, a na caej kuli ziemskiej zamieszkuje chyba
dwa miljardy, czujcych i cierpicych tak samo. Nieche ginie Rosja, aby zwyciya prawda... oglnoludzka.
Nie, doprawdy, tego ju za wiele! zawoa lekarz.
Nie moemy ustanawia czystorosyjskiej prawdy odpowiedzia Wodzimierz. Nie
ma ona ani celu, ani rodkw.
A oglnoludzka prawda?
Nad ni wszyscy wsplnie bd pracowali: my, Anglicy, Murzyni i Hindusi. Razem lepiej i szybciej to pjdzie!
Jaka to prawda? spyta profesor.
Nie wiem jeszcze, ale czuj j... tu, tu...
To mwic, Wodzimierz palcem dotkn czoa.
W kciku cicho siedziaa Helena, pochylona nad robtk.
Przy ostatnich sowach Wodzimierza podniosa na niego oczy, a gdy wskaza na swoje
czoo, przymkna powieki i cicho westchna.
Po odejciu ojca i brata, nie odrywajc si od haftowanego gaganka, spytaa:
Czy Wola jest przekonany, e wyczucie prawdy mieci si tylko w mzgu?
Tak! odpowiedzia. Tylko w mzgu.
Ja myl inaczej! zaprzeczya, potrzsajc jasn gwk. Wielkie ideje wtedy tylko
mog mie wadz nad ludmi, gdy zmieniaj si w uczucia. To znaczy, e w okresach tworzenia, utrwalenia i przyjcia prawdy musi dziaa serce...
Nie! Skoro serce wchodzi w gr, zaczynaj si kompromisy nie znosz i nie uznaj
ich! zawoa opryskliwie.
Czy Wola nigdy nie pjdzie za gosem serca?
Nie, nigdy! Serce jest wrogiem rozumu.
Westchna i umilka, niej pochylajc si nad stoem.
Dlaczego, Lena, westchna? zapyta Wodzimierz.
Dugo nie odpowiadaa. Wodzimierz cierpliwie czeka, patrzc jak wiato lampy kadzie si
zotemi plamami na gadko uczesanych wosach i muska dugie, grube warkocze dziewczyny.
Smutno mi jest... szepna.
Uljanow milcza.
Smutno mi jest powtrzya i nagle podniosa na niego due, niebieskie oczy, pene
gorcych byskw. Wola jest niedobry!
48

Wodzimierz nie odzywa si.


Czy Wola nic nie kocha w yciu?
Pomyla i odpar:
ycz dobra i prawdy wszystkim ludziom caego wiata...
A wic kocha?
Nie! Na to sam rozum wystarczy rzek spokojnie.
Po chwili Helena, nie spuszczajc z niego oczu, szepna.
I nikogo... nie kocha?
Chcia odpowiedzie, lecz nagle zmiesza si i z ywym rumiecem na twarzy zacz przeglda ilustrowane wydanie Puszkina, lece na stole.
Naprzykad, czy mnie... kocha Wola? doszed cichy jej szept.
Uljanow drgn i zacisn zby.
Bo ja kocham Wol... kocham, jak ojca, jak kochaam matk... o, nie! kocham wicej
tak, jak Boga!
Przez zacinite zby odpowiedzia:
Niebardzo przekonywajce porwnanie!... Boga, Leno, niema! Jest to przestarzaa idea,
przypadkowo pozostajca w obiegu.
Oczu jednak nie podnis na ni, ba si spojrze w jej renice, pene byskw serdecznych.
Dla mnie Bg istnieje! Ja kocham Go, a obok Niego Wol! szepna.
Leno! rzuci zduszonym gosem, jakgdyby woanie o ratunek.
Nie widzia, lecz domyli si, e wyciga do niego rczk, drobn z doeczkami nad kadym paluszkiem.
Porwa j, pocign prawie brutalnie, uczu przy swojej piersi bijce serce Leny, wic przygarn j do siebie i, mruc ciemne oczy skone, wpi si ustami w jej zimne, drce wargi.
Twoja, twoja na cae ycie, do ostatniego tchu!... szepna z uniesieniem.
Na cae ycie! powtrzy i nagle jaki chd zakrad si do piersi chopca.
Nie wiedzia, czy poczu fasz w tych sowach gorcych, czy ze przeczucie go tkno.
Helena, jak prawdziwa kobieta, ju planowaa cae ich ycie.
Wola ukoczy uniwersytet i stanie si adwokatem, broni bdzie tylko najnieszczliwszych, najbardziej pokrzywdzonych, jak naprzykad Darj, ktra posza na tuaczk; ja przestudjuj medycyn i bd leczya najbiedniejszych i opuszczonych...
Dalsz rozmow przerwa profesor Ostapow. Stan na progu i zawoa:
Chodcie, przyjaciele, na kolacj!
Po tej rozmowie z Len Uljanow stara si kad woln chwil spdza u Ostapowych.
Zarzuci nawet Marksa. W okresie pierwszej mioci wydawa mu si zbyt zimnym i bezwzgldnym.
Marja Aleksandrwna domylaa si prawdy i bya zadowolona z obrotu sprawy.
Bardzo porzdna i mia dziewczyna! zwierzaa si mowi. Z dobrej rodziny, powana, uczciwa. Moe, Bg da, e dojdzie to do skutku. Cieszyabym si z tego!
Naturalnie! zgadza si Uljanow. Ojciec genera, najlepszy lekarz w miecie. To
partja!
Najwaniejsze, e to bardzo wartociowa panienka, rozsdna i dobrego serca! poprawia ma pani Uljanowa.
49

Chwaa Bogu! woa, zacierajc rce, ojciec.


Nikt nie wiedzia, e Wodzimierz w tym czasie przeywa mki zwtpienia.
Czu, e zdradza co, co jest waniejsze od jego osobistego ycia. Przypomnia sobie pijanego Ostapowa, majaczcego o wyrzutach sumienia Judasza. Rozumia teraz Judasza... Rozumia, e on sam jeszcze podwiadomie, nieuchwytnie zdradzi Len.
A gdyby tak, jak byo z ywami i z acin? Porzuci Len i wzi si znowu za Marksa, za swoje notatki, za ksiki?
Nie mg jednak przezwyciy si i szed do Ostapowych, mczeskim wzrokiem patrzy
w niebieskiego oczy Leny, umiecha si do byskw na jej zotych warkoczach i czu przyjemny dreszcz podniecenia, gdy, marszczc brwi, uwanie suchaa jego mowy.
Mody by, nie mg zrozumie, e skoro nasuno mu si porwnanie uczucia do tej sodkiej dziewczyny z zamiowaniem do yew, odrywajcych go od pracy, to nie kocha jej na
cae ycie, do ostatniego tchu.
Nie wiedzia o tem i walczy z pochaniajc go pierwsz mioci, walczy... Poddawa
si jej sodkiemu czarowi i strzsa z siebie jej urok, aby w chwili saboci znowu po ni
wycign rce. Odczuwa to, co przeywali wici pascy podczas kuszenia, sprowadzajcego ich z drg boych. Poddawali si pokusie, ju dotykali spragnionemi ustami czarownej
czary zatrutej i odtrcali j, aby w mce trwa, a znw upadali i marzyli o nowej, piknej
zjawie, pontnej, kuszcej. Pogarszali sob, buntowali si przeciwko saboci ducha, drczyli
siebie i zwyciali w imi boe, kroczc drog, ostremi kamieniami i cierniami okryt.
W imi jakiego boga mam walczy? pyta sam siebie Wodzimierz. Kto da ode
mnie tej ofiary?
Niema odpowiedzi tylko gdzie w labiryncie mzgu lizga si, jak chyy w, myl
dziwna, niepokojca, niby nakaz wadny:
Musisz by samotny, wyzwolony z trosk yciowych, niczem nieskrpowany! Oddaj
wszystkie siy, ca potg rozumu, cay ar nikogo nie kochajcego serca!...
Czemu lub komu mam odda? szepta, czujc dreszcz, wstrzsajcy nim.
Znowu milczenie. Nowa walka, zwtpienie, wyrzuty sumienia, sabo, niebieskie oczy
Leny, wosy zote i mka, mka ponad siy!...
Aleksander Uljanow, skoczywszy z robakami i mikroskopem, zacz zaprasza do siebie
kolegw i znajomych. W oficynie gwarno byo, niemal codzie, a pokj napeniay oboki
dymu i gosy spierajcej si modziey.
Na widok starego Uljanowa, pysznicego si z otrzymanego niedawno krzya witego
Wodzimierza, nadajcego mu dziedziczne szlachectwo, modzie milka odrazu i nawizywaa zdawkowe, banalne rozmowy. Jednak do uszu ojca doszy oddzielne wyrazy. Byy to
straszne sowa: rewolucja, wola ludu, bohaterski czyn elabowa...
Robi pniej gorzkie wyrzuty synowi, mwic, e ta banda bezbonikw doprowadzi
do zguby ca rodzin.
Jednak suchy o zebraniach w domu radcy stanu i kawalera orderu w. Wodzimierza doszy wkocu do policmajstra.
Zaprosi do siebie Uljanowa i po przyjacielsku uprzedzi o tem, e ju ma na oku i pod
obserwacj jego dom i szczeglnie Aleksandra Iljicza, jak si wyrazi modzieca o niepospolitym genjuszu uczonego, lecz, niestety, zaraonego zbrodniczemi marzeniami masonw
i rewolucjonistw z partji mordercw witego cara, Aleksandra Oswobodziciela.
50

Stary zrobi tak awantur synowi i tak si unis, e a zemdla. Chorowa ciko cae
dwa tygodnie, dogldany przez doktora Ostapowa.
Aleksander przenis swoje zebrania do jakiego konspiracyjnego lokalu. W domu zapanoway spokj i zgoda.
Wiedzc, e ojciec lubi szachy, Aleksander czsto grywa z nim, a stary nigdy ju nie wszczyna rozmowy o niestosownem i niebezpiecznem postpowaniu jego, jako syna kawalera
tak wysokiego orderu.
Nie mia ju adnych podejrze.
Wodzimierz myla tak samo.
Gwatownie przejrza jednak, bo pewnego razu, powrciwszy do domu, spostrzeg wygldajc z pod poduszki brata ksik. Wzi j do rk i zdziwi si ogromnie.
Bya bardzo cika. Korzystajc z nieobecnoci brata, obejrza j starannie. Kawa elaza,
wydrony porodku, mia zewntrzny wygld ksiki.
Straszna myl bysna w gowie chopca. Zdawao mu si, e zrozumia wszystko.
Jeste nieostrony, Sasza! rzek, gdy brat powrci do domu. takie rzeczy naley
ukrywa starannie.
Brat zmiesza si i nic nie odpowiedzia.
Taak! pomyla Wodzimierz. Robaki nie przeszkodziy Aleksandrowi zosta rewolucjonist, a mnie Lena zabiera duo czasu i myli moje sprowadza na mieszczaskie, egoistyczne tory. Trzeba z tem skoczy!
Nie mg jednak...
Rne myli, zwizane z odkryciem, uczynionem w pokoju brata, mczyy go. Waha si
i boryka ze sob. Sta na rozdrou i dugo nie znajdowa wyjcia.
Zblad i wychud straszliwie. Jednak milcza i z zacitoci rozpaczliw zaciska usta. Czu
si jak czowiek, po raz pierwszy podpisujcy wyrok mierci.
Tak trwao przez cae lato.
Na jesieni 1886 roku nagle zmar ojciec.
By to ciki czas. Wtedy jeszcze bardziej pokocha Len. Ona jedna umiaa pocieszy
stroskan matk i ukoi jej bl i tsknot. Pani Uljanowa nigdy nie przeceniaa ma, tsknia jednak za nim, przeywszy tyle lat razem, w doli i niedoli. Marja Aleksandrwna kochaa
ma mioci matki, zdajc sobie spraw e ten nierozumny, sualczy pKamuk astrachaski przeszed swoj drog yciow, zawdziczajc jej, ktra budzia w nim godno
ludzk i wskazywaa na znaczenie i prawdziw tre jego pracy.
Crki Marji Aleksandrwny, miae i inteligentne, przepaday za Len i otwarcie nazyway j szwagierk.
Wodzimierz tylko nie robi ju adnych planw i wyrzek si marze. Z dnia na dzie
oczekiwa nowego ciosu, ktry musia spa na rodzin i zmieni, a moe nawet zburzy
wszystko. On jeden wiedzia o tem lepiej, ni nawet ten, po myli ktrego cios ten mia by
zadany. Nie mia zudze i nadziei.
W marcu nastpnego roku, gdy Wodzimierz uczszcza ju do 8mej klasy, po miecie
gruchna wie, e w rocznic mierci Aleksandra II-go z rki elabowa, w Petersburgu zosta wykryty zamach na ycie panujcego cara.
Wrd aresztowanych spiskowcw okaza si Aleksander Iljicz Uljanow, a wrd podejrzewanych siostra Anna.
51

Zrozpaczona i przybita do samej ziemi ogromem nieszczcia Marja Aleksandrwna, postanowia jecha do Petersburga. Dzieci nie mogy puci jej samej. Zwrciy si wic do starych, dobrych znajomych, lecz nikt nie chcia naraa si wadzom, okazujc zayo z rodzin zbrodniarza, podnoszcego rk na cara. Niektrzy z nich nie przyjmowali nawet modych Uljanowych. Stary przyjaciel ojca, Szyow, unika spotkania z nimi i ju nigdy nie wpada na partj szachw.
Intelingentne spoeczestwo zostao spodlone do reszty! rzuci Wodzimierz i pogardliwie splun, gdy wraz z siostr powraca od dawnych przyjaci, ktrzy nie chcieli nawet
wpuci ich do swego mieszkania.
Z Marj Aleksandrwn wyruszya w dalek podr Lena Ostapowa pod pozorem zebrania informacyj o wstpieniu na medycyn.
Nieszczliwa matka nie zdoaa jednak pomc synowi. Car Aleksander, miujcy pokj,
umia mci si na wrogach pomazaca Boego.
Proba matki o zamian kary mierci na doywotnie wizienie zostaa odrzucona.
Na ponurym podwrku fortecy Schlsselburskiej, ktra widziaa od czasw Piotra nieprzerwany acuch okruciestw, dokonanych nad wrogami despotyzmu, Aleksander Uljanow
zosta powieszony.
Marja Aleksandrwna powrcia do domu.
Napozr, wydawaa si zupenie spokojn, posiwiaa tylko nagle, oczy jej przygasy, a gowa
si trzsa, jakgdyby nigdy nieustajcy dreszcz wstrzsn wychudem, wyczerpanem ciaem.
Helena Ostapowa nazajutrz po powrocie zaprosia do siebie Wodzimierza.
Uljanow spostrzeg wielk zmian w ukochanej dziewczynie.
Nie bya to ju promienna, pogodna Lena.
Jaki cie pad na ni. Nabray zimnego spokoju niebieskie oczy, zacisny si mocno
wiee, gorce wargi, znikn rumieniec, gos nabra twardego dwiku metalu. Powitaa go
bez dawnych wybuchw radoci i szczliwego miechu.
Dugo milczaa, wpatrujc si w mizern, surow twarz Wodzimierza.
Zrozumiaam... rzeka.
Podnis na ni zdziwiony wzrok.
Przecierpiae i ju znalaze ujcie dla smutku i gniewu! szepna.
Milcza.
Wiem, e teraz nie czas myle o sobie, o mnie, o mioci, o yciu szczliwem...
wiem!... Nasta czas zemsty za mier Aleksandra.
O, tak! wyrwao si Wodzimierzowi.
Opowiadano mi o procesie zamachowcw... Byo ich kilku... Ci, ktrzy obmylili ca
rzecz, zwalili wszystko na Aleksandra i jego towarzyszy... Partja, przeraona i zdemoralizowana, ukrya si, rozpada... Tchrze! Nikczemnicy!...
Uljanow nachmurzy brwi i milcza.
Koniecznem jest pokaza rzdowi, e protest nie wygas! Nowe bomby powinny by
rzucone! Gniew narodu naley podtrzyma! Nie wtpi, e ty o tem mylae i postanowie
pj w lady brata. Wola, odpowiedz!
Wodzimierz jeszcze niej spuci gow i nie odzywa si.
Mw! szepna namitnie. Twoje siostry przysigy by wrogami Romanowych, a ty
milczysz? Boisz si? pytaa.
52

Uljanow podnis gow.


Surowa, zawzita twarz bya spokojna. Ciemne oczy patrzyy zimno.
Nie boj si! odpar suchym, chrapliwym gosem
Wic co postanowie?
Opar gow na rkach i, nie patrzc na Len, mwi, niby spowiada si przed samym sob:
Wiedziaem dawno, e brat zamierza wykona zamach. Znalazem u niego cz maszyny piekielnej... Przeraao mnie to... Ani chwili nie wtpiem, e skoczy si to mierci brata... W wypadku niepowodzenia powiesi go Aleksander III; gdyby zamach si uda uczyniby to samo nastpca jego... Innego wyjcia nie byo, nie mogo by! Miaem mono uprzedzi nieszczcie, uprosi
brata, powiedzie o wszystkiem matce... Nie uczyniem tego... Ja jeden wiem, jakie mki przeszedem! Pozwoliem Aleksandrowi wyjecha z bombami... na mier. Nie mogem postpi inaczej!
Czowiek powinien y dla idei i celu, zapominajc o sobie... Powstrzymywa go nie wolno!
Przerwa i patrzy nieruchomo przed siebie.
A teraz? Co bdziesz robi? Milcza? Cierpia? spytaa Lena i dotkna rk czoa Wodzimierza.
Spojrza na ni zmruonemi oczami i rzek, akcentujc kade sowo:
Ja bomby rzuca nie myl! Jest to zabawa w bohaterstwo. Gupia, ndzna awantura!
Bezcelowy rozlew krwi... Ja przysigam zemci si na Romanowych, lecz czas na to nie
przyszed jeszcze... Przyjdzie niebawem... Wtedy poleje si krew! Morze krwi!
A jeeli ten czas nie przyjdzie?
Przyjdzie... Ja go przypiesz! odpowiedzia, uderzajc pici w st.
Lena popatrzya na niego ze zdumieniem.
Mylaa, e ten modzieniec rzuca puste, szumne frazesy, aby oszuka j i siebie, usprawiedliwi swoje tchrzostwo i bezczynno. Nagle spostrzega wyraz ostrych oczu jego, skierowanych na siebie. Stay si podobne w tej chwili do przenikliwych renic ptaka drapienego. Paliy j i docieray do najtajniejszych zaktkw jej mzgu.
Wyczua, e on widzi wszystko i rozumie kade drgnienie myli.
Opuci oczy i powiedzia:
Nie boj si niczego i nikogo oszuka nie zamierzam! Serce kae mi zrzuci bomb
natychmiast, nie zwlekajc, lecz rozum wskazuje, e dla zemsty dojrzeje chwila wtedy, kiedy
bdzie si robi porachunek za wieki cae i gdy nakrelony zostanie plan wiekw przyszych.
Ja tego dokonam, Leno!
Wielka sia i gorcy poryw zabrzmiay gronie w zdawionym gosie Wodzimierza.
Na chwil jedn poddaa si temu wraeniu, lecz tylko na jedn chwil. Przyszo natychmiast zwtpienie i bolesne podejrzenie o nieszczero, o usiowanie odwrcenia jej uwagi
w inn stron.
Milczaa z wyrzutem patrzc na niego.
Wodzimierz znowu wpi si w ni ostrym wzrokiem skonych oczu i blady umiech przebieg po ustach jego.
Wsta. Na twarzy wida byo wahanie.
Syczcym, prawie zym gosem mwi:
Mgbym odej teraz bez sowa. Leno. Wiem, co mylisz o mnie. Nie bd si tumaczy. Robi tak, jak chc! Powiem tylko, e jeste jedynym czowiekiem, ktrego kochaem,
i ostatnim. Powrc do ciebie, gdy speni si to, o czem mwiem tu przed chwil!
53

Mocno zacisna rce i szepna:


Ja ciebie nigdy nie zapomn...
Czekaa, e zbliy si do niej i, jak to czyni zwykle, przytuli do siebie w milczeniu.
Wodzimierz nie uczyni tego. Ogarn j raz jeszcze zagadkowym, nieuchwytnym wzrokiem i pomyla z niechci i pogard:
Nie uwierzya! Uwaa mnie za tchrza!
Odrazu staa si obc dla niego, niepotrzebn; jeszcze chwila, jeszcze jedno sowo i
mogaby si bya wyda wrogiem, dla ktrego nie znalazby, moe, innego uczucia, oprcz
nienawici.
Nie ogldajc si wicej, wyszed.
Nie cierpia nad rozk i nie tskni do Leny.
Z gimnazjum powraca teraz wprost do domu, spdza cay czas z matk, uczy si zapamitale i czyta.
Sta si jeszcze bardziej milczcy i skupiony.
Matka zapytaa go o przyczyn zerwania znajomoci z Ostapowymi.
Skama, mwic, e dano mu do zrozumienia, aby nie naraa Ostapowych na przykroci
z powodu bliskich stosunkw z rodzin zamachowca.
Niech profesor Ostapow w spokoju otrzyma orderek, o ktry mu tak bardzo chodzi!
zakoczy ze miechem.
Pozostawszy sam w swoim pokoju, pomyla, e przecie popeni nikczemno, bo spodli
w oczach matki starego przyjaciela, zotowos Len i bezbronnego, obojtnego na wszystko
profesora.
Ech! machn rk pogardliwie. Wszystko jest dobre, co najprdzej i najprociej do
celu prowadzi! Teraz przynajmniej bd mia spokj!
Bardzo prdko zapomnia o wszystkiem. Uczy si zapamitale, przygotowujc si do
matury. Egzaminy wypady wietnie.
Wodzimierz Uljanow zosta odznaczony zotym medalem i wstpi do uniwersytetu w Kazaniu, zapisawszy si na wydzia prawny.
Na wakacje razem z matk i siostrami pojecha do ciotki, a gdy na jesieni powrci, dowiedzia si od kolegw, e doktr Ostapow z crk wyjechali do Petersburga, a profesor
dosta nominacj na inspektora gimnazjum w Ufie.
Wodzimierz westchn.
Cigle czujny, kontrolujcy samego siebie, ustali, e nie byo to westchnienie smutku, lecz
raczej ulgi, wiadomo swobody ostatecznej, niczem nie skrpowanej.
To, co utraciem, byo drogie, to, co uzyskaem jest wielkie, jak najwspanialszy skarb!
Wolno! szepn do siebie.
Czu si potnym.

54

ROZDZIA VI.
ycie uniwersyteckie w Kazaniu byo znacznie bujniejsze, ni w stolicach pod nieustajcym ani na chwil dozorem andarmw i policji politycznej, do ktrej potajemnie naleeli
niektrzy studenci i profesorowie.
W Kazaniu poza karjerowiczami, stanowicymi przewaajc wikszo, istniay liczne
kka studentw, marzcych o zmianie stosunkw w Rosji. Wszystkie jednak byy kierowane
przez Wol Ludu, czyli socjalistwrewolucjonistw.
Wodzimierz Uljanow zosta wcignity do tych kek, uczszcza na ich konspiracyjne
zebrania, podj si nawet pisania broszur i ulotek dla ludu. Jednak prace jego odrzucono
z oburzeniem. Nie odpowiaday one mylom przywdcw i byy uznane za herezj, za zdrad ideaw partji.
Uljanow wycofa si z grona rewolucyjnych kolegw i przyczai si, czekajc na sposobno do ataku na ca partj Woli Ludu, ktr pozna gruntownie.
Niedugo czeka. W Moskwie i Petersburgu, z powodu brutalnoci policji, studenci ogosili strajk i przestali uczszcza do wyszych uczelni.
Uniwersytet kazaski poszed za ich przykadem.
Na wiecu, odbywajcym si w sali aktowej, przywdca socjalistwrewolucjonistw wystpi z dugiem przemwieniem, dajc ostrego protestu przeciwko panujcemu systemowi
i manifestacji na rzecz zwoania konstytuanty.
Po mwcy na katedrze zjawi si niewysoki, barczysty student o wybitnie mongolskiej
twarzy.
Po sali przeszed szept:
To brat powieszonego Aleksandra Uljanowa...
Wodzimierz sysza to i patrzy na zebranych zemi, zmruonemi oczami.
Koledzy! zawoa. Mowa moja bdzie krtka. Powiem wam, e jestecie stadem
baranw, prowadzonych przez kozy...
Szmer zdziwienia i pomruk gniewny przebieg po tumie studentw.
Precz z nim! Precz! zawoao kilka gosw.
Suchajmy! Suchajmy! krzyknli inni studenci.
Wasi przywdcy marz, eby car i jego rzd usuchali gupich da zwoania konstytuanty. Tak potg chc zmusi do tego skamaniem lub terrorem osobistym?! Koledzy, jest to
droga, godna gupcw...
Precz! Precz! zerway si oburzone okrzyki.
... godna gupcw, zapamitajcie to sobie dobrze! cign Uljanow. Car jest pomazacem boym i za takowego si uwaa...
55

Brawo, kolega Uljanow! Brawo! rykna prawomylna cz studentw.


Nie wymienia nazwisk! Mamy wrd nas szpiegw! rozlegy si ostrzegawcze gosy.
Car, pomazaniec boy, uwaa, e wadza jego nie jest z tego wiata, lecz boska. W tem
przewiadczeniu jest wychowany, a wic ma inaczej skierowan myl, ni nasza. Nie zna on
mieszczaskiej moralnoci i tchrzostwa. O, carowie s odwani! Z atwoci przecinaj
ycie poddanych i chtnie oddaj swoje! Terrorem ich zastraszy nie mona, a c dopiero
gupiemi, bezsilnemi protestami studentw i miesznemi, bezwolnemi formukami Woli
Ludu o konstytuancie! Dlaczego socjalicirewolucjonici nie daj raczej przydziau ziemi na ksiycu?!
Brawo! A to tnie tych jakobinw! rozlegay si wesoe krzyki.
Precz! Precz z prowokatorem! Zrywa strajk! woali, wymachujc piciami, zagorzali
ludowcy.
Dacie mi skoczy, czy nie? krzykn chrapliwie Uljanow. Boicie si prawdy?
Niech mwi! Niech mwi! podtrzymano go.
Na sali zapada grona cisza.
Konstytuanta oznaczaaby odsunicie od tronu lokajw carskich. Karmieni i opacani hojnie
nie zechc straci ciepego kta. Ho, nie tacy oni gupi, moi drodzy! Kt wic usucha niczem
nie popartych da naszych jakobinw w czapkach urzdowych i o duszach tyche lokajw, moe
nieco zbuntowanych, ale marzcych o ciepym kciku przy tustym pierogu carskim. Kto?
Zdrajca! Oszczerca! Agent rzdowy! woaa rozwcieczona partja Woli Ludu.
Zuch! To ich wsadza na k! mieli si prawomylni i bezpartyjni.
Jednak suchali dalej, bo zuchway mwca rk podnis i oczami grozi.
Nie tdy droga, koledzy! Chcecie protestowa? Dobrze! Id z wami, ale chodmy do
koszar, do onierzy chopskich synw, na wie. zbierzmy siy i z broni w rku pokamy,
e umiemy da i e wszyscy pa potrafimy za wykonanie naszej woli! Chodmy, ale zaraz, nie zwlekajc, bo za godzin szpiegowie powyapuj nas, prawomylni i bezpartyjni tchrze pomog im, a partja Woli Ludu czmychnie do krzakw, zostawiajc kogo na poarcie,
bo wodzowie s potrzebni do pisania ulotek z bzdurami i bajdami dla dzieci!...
Wybuchna istna burza krzykw, wyzwisk, obelg.
Precz z prowokatorem! Wyrzuci za drzwi oszczerc! Jakiem prawem przemawia w takim tonie? Zrywa wiec! Zdrajca.
Wiec zosta istotnie zerwany, poniewa pomidzy studentami rozgorza spr, a nawet bjka.
Uljanow sta na katedrze i sucha uwanie, pogardliwie. Gdy si na chwil uciszy haas,
rzuci szyderczym gosem:
Zdaje mi si e jestem na zgromadzeniu konstytuanty rosyjskiej, bo tak tylko w istocie
by moe... Ale ja j rozpdz na cztery wiatry!
Spokojnie opuci katedr. Patrzc twardym wzrokiem, szed pomidzy rozstpujcymi si
przed nim studentami, miotajcymi na przeklestwa, i porzuci sal.
Wyszed na korytarz, gdzie czekali na niego koledzy Zegrzda i adygin.
Uljanow spojrza na nich i szepn.
Teraz uciekajmy, bo opamitaj si i zechc obi mnie!
Pobiegli caym pdem. Wodzimierz zgad. Studenci tumnie wypadali z sali i gonili uciekajcych. W tej chwili zjawia si policja i pedle. Zaczy si areszty. Wrd zatrzymanych
studentw znalaz si te i Wodzimierz Uljanow.
56

Rada uniwersytecka, konferujca wsplnie z urzdnikami wadz administracyjnych, dugo


waya spraw, czy Uljanow ma by oddany pod sd, czy te naley ukara go inaczej?
Wkocu postanowiono wydali go z uniwersytetu na zawsze i wysa do Kokuszkino pod
dozr policji. Wszyscy bowiem uznali, e znakomicie omieszy partj Woli Ludu i sparaliowa zamiar jej wywoania zamieszek studenckich.
Tego modzieca jabym chtnie przyj na dobr pensj do policji tajnej! zauway
pukownik andarmski.
Nie pjdzie! mrukn inspektor uniwersytetu.
Wiem! umiechn si andarm. Zreszt, nie bybym pewien takiego agenta; mgby
odegra podwjn rol. Byway ju takie wypadki!
Tego dnia Wodzimierz w towarzystwie wsatego wachmistrza andarmw wyjeda
z miasta.
W drodze myla o tem, e, gdyby Helena Ostapowa mieszkaa w Kazaniu, to, dowiedziawszy si o jego mowie na wiecu, uwaaaby go za nikczemnego zdrajc i prowokatora.
Na t myl umiecha si zoliwie i, patrzc na wachmistrza, rzek do niego ze miechem:
ycie jest zabawn historj, panie andarmie!
Ee! odpar z niechci. Nic zabawnego... Pensja maa, pracy duo...
Oj! zawoa ubawiony Uljanow. Boj si, e pan przejdzie do Woli Ludu, bo ona
broni wszystkich pokrzywdzonych, to i panu przyobieca podwyk pensji.
artuje pan student, a mnie, doprawdy, nie do miechu! ona ma rodzi za miesic, a dodatku do pensji jak niema, tak niema! mrukn wachmistrz.
Wodzimierz czu si wymienicie. Jaka wielka rado spyna na niego. Wszystko dokoa przykrywaa biaa pachta niena, mrz ta z godziny na godzin, jemu za wydawao
si, e ju nadesza wiosna, promienna, wezbrana nadmiarem si czynnych, bujnych.
Czu si zupenie wyzwolonym.
Zerwa ze wszystkiem, co wizao go z yciem normalnem, szarem, mieszczaskiem.
Teraz mg zacz i drog, ktr z tak dokadnoci nakreli sobie, oznaczajc na niej
kady krok. Los jego zosta postanowiony, a wierzy, e sdzonem mu byo wykorzysta go
do koca, w czyn wprowadzi wszystkie myli, ktre ju od kilku lat ukaday si w gowie
jego i przybieray formy, ze stali odlane.
Teraz dopiero bd si uczy! Uczy! Uczy!
Nic go ju od nauki oderwa nie mogo. Wiedzia, e nie uwika si w adne awantury
polityczne. Zerwa tak stanowczo stosunki z Wol Ludu, e nikt z tej partji w caym kraju
nadwoaskim nie zajrzaby do niego. Z drugiej strony byy zwrcone na niego oczy policji,
andarmw, szpiegw. Kady krok jego, kade goniejsze powiedzenie byyby odrazu wiadome wadzom.
Umiecha si do tych myli, jakgdyby przynosiy mu niesychane, wymarzone szczcie.
W swoim pokoiku w Kokuszkino wpad odrazu w pasj, w prawdziwy sza nauki.
W cigu dwch lat przeszed cay kurs nauk wydziau prawnego i by gotw do dyplomu.
Posa podanie o dopuszczenie go do egzaminw w Kazaniu lub Petersburgu, lecz otrzyma
stanowcz odmow. Wtedy kilkakrotnie wszczyna zabiegi o uzyskanie pozwolenia na wyjazd zagranic. Nie miay jednak adnego skutku.
Jedno tylko uzyska przez ten czas. Dowiedzia si bowiem, e wygnanie jego potrwa trzy
lata. Wkrtce wystarano si dla niego o prawo na powrt do Kazania. Nic go ju jednak nie
57

cigno do tego miasta, gdzie uniwersytet zosta dla Wodzimierza zamknity. Postanowi
tedy przenie si do Samary.
W tym czasie dokona olbrzymiej pracy. Pozna dziea wszystkich socjologw i szczeglnie starannie i wszechstronnie przestudjowa Marksa.
Krytycznie i trzewo patrzcy na ycie modzieniec musia przyzna, e na wygnaniu samarskiem sta si powanym teoretykiem marksizmu.
Nie znosi teorji, pogardza ni podobnie, jak i ludmi suchej, formalnej doktryny.
Uspakaja siebie, rozumujc w ten sposb:
Kady lekarz narazie jest tylko teoretykiem. Jednak, gdy przeprowadzi z mniej lub wicej pomylnym wynikiem kilka porodw, lub zarnie nieszczliwego pacjenta, staje si praktykiem i pomaga ludzkoci w walce z cierpieniami. Niezawodnie tak te bdzie i ze mn.
Chtnie zrobi nie jedn, a tysic wiwisekcyj, aby wykierowa si na tgiego specjalist!
Odczuwa nieraz dz nieprzepart, aby przemwi do ogu.
Do jakiego? Do inteligencji prowincjonalnej, pijanej, grajcej w karty, tpej i na wszystko
obojtnej? Do lepych wyznawcw formuek Woli Ludu? Do chopw?
Nie! myla. Jest to materja nie do przerabiania zapomoc pisanego sowa! Tam
potrzeba pici, kija lub jeszcze bardziej skutecznych narzdzi przemocy!
Zupenie przypadkowo natrafi na klas podatniejsz.
W zamieszkiwanym przez niego domu czsto spotyka stra, zawsze pijanego i chwilami
strasznego w swej wciekoci. Tuk wtedy swoj bab i dzieci, goni psy, wynagradzajc im
miot i ciska si na wszystkich.
Co wam si stao, Grzegorzu? zapyta pewnego razu Uljanow, podchodzc do stra.
Niech to wszyscy czarci wezm! rykn ze wciekoci. Ziemi mao, a i ta rola, co
nam pozostaa, nic nie rodzi! W miecie w zimie adnego zarobku! Brat bezrobotny siedzi
u mnie na karku i ja musz go karmi... Skd wzi?!
Wodzimierz usiad tego wieczora i napisa dwie ulotki kad w piciu egzemplarzach.
Jedn o proletaryzacji wocian, drug o bezrobociu. Ukry je w skrzyni z ziemniakami i poszed do Grzegorza. Dugo wysuchiwa jego skarg, wypytywa o ycie na wsi i o ciki los
bezrobotnego, opowiada, objania, radzi.
Rezultat by nieoczekiwany i szybki. Bracia stali si jego pomocnikami i starannie roznosili ulotki po okolicznych wsiach i po fabrykach.
W drugim roku wygnania, Wodzimierz pozna mieszkajc w tyme domu dziewczyn.
Maa, niada, o czarnych oczach i wydatnych wargach umiechaa si do niego bezczelnie
i zachcajco.
Dowiedzia si od Grzegorza, e trudnia si szyciem sukien, lecz nie pogardzaa innym,
bardziej atwym zarobkiem, przyjmujc u siebie mczyzn.
Spotkawszy j na schodach , Uljanow spyta:
Panienka ma na imi Grusza?
Skd pan wie? odpara pytaniem i zamiaa si zaczepnie.
Gubernator poinformowa mnie o tem! odpowiedzia artobliwie.
Ten do mnie nie przychodzi... odpara. Moi gocie nie tacy wielcy panowie! Moe
i pan wstpi do mnie?
Wstpi! zgodzi si. A kiedy?
Chociaby dzi wieczorem... szepna.
58

Przyszed. Rozejrza si po pokoiku. Zwyke legowisko biednej prostytutki.


Szerokie ko, stolik, dwa krzeseka, umywalka, na cianach dwa oleodruki, przedstawiajce nagie kobiety i kilka fotografij pornograficznych.
Dodatek niezwyky stanowia maszyna do szycia i obraz Chrystusa w kcie z palc si
przed nim lampk olejn.
Ha! zawoa Uljanow wesoym gosem. A co tu robi Syn Boy? Napatrzy si biedak
na rne hece, odbywajce si na tem ou!
Dziewczyna, ju rozpinajca na sobie bluzk, nagle spowaniaa. Iskry mrocznego gniewu
zamigotay w jej oczach.
Niech patrzy, niech! szepna. Musi wiedzie, e zbawia wiat, a biednych ludzi nie
potrafi z ndzy wyrwa! Musz oni sami dawa sobie rad, kto jak moe: jeden z noem
w rku, a ja na tem ku. Nieche patrzy!
Uljanow zamyli si. Wyobrazi sobie t prostytutk, pen nienawici i zrozumienia wasnej ndzy, w chwili gdyby jej dano n do rk i powiedziano:
Id i mcij si bezkarnie!
Pohulaaby ona!
Umiechn si mimowoli i ze wspczuciem spojrza na dziewczyn.
Sama o tem nie wiedzc, nauczya go wielkiej rzeczy wykorzysta potg nienawici.
Spostrzega jego umiech i zapytaa podejrzliwie:
Dlaczego si miejesz?
eby nie zdradzi si przed ni ze swoich myli, odpowiedzia:
Chrystus dla panienki by nielitociwy, a pomimo to pali si przed nim lampka. Z tego
si miaem...
Wzruszya niedbale ramionami i mrukna:
Niech wie, e i ja mam w sercu dobro...
Spojrzaa na gocia i rzeka powanie:
No, c? Mam si rozbiera? Ee, kiedy ty jaki dziwny, niesamowity jeste!
Pogadamy ze sob bez rozbierania si odpar wesoo. Niech panienka nie obawia si
zapac!
Gupi jeste! Ja tylko za prac bior pienidze! zawoaa. Nie jestem ebraczk, ktra stoi pod cerkwi z wycignit rk...
Z Grusz Uljanow prdko si zaprzyjani.
Bywa u niej i jako jej klient, pacc regularnie, a wtedy mwia do niego poufale ty
i traktowaa go do brutalnie. Czciej jednak odwiedza j, jako znajomy i ssiad. Czstowaa go wtedy herbat z obwarzankami, rozmawiaa powanie, skupiona i zawstydzona.
Przed jego odwiedzinami sprztaa ko i wynosia umywalk do sieni. Zwracajc si do
niego, mwia z szacunkiem: Wodzimierz Iljicz i nie pozwalaa sobie na adn poufao,
ani nawet na art.
Gdy wybuchn strajk na fabryce Zokazowych, Uljanow napisa ulotk o taktyce robotnikw i sabotau, a te ulotki rozdawaa Grusza, majca tam licznych znajomych. Zaaresztowano j, odstawiono do wydziau ledczego, godzono, bito, dajc wskazania organizacji, do
ktrej naleaa.
Nic nie powiedziaa i Wodzimierza nie wydaa.
Skazano j na dwa lata wizienia.
59

Uljanow wkrtce zapomnia o niej. Bya dla niego ma, malutk, ledwie dostrzegaln
wiech na drodze jego, biegncej w nieznan dal, gdzie tylko on jeden wyranie widzia swj
cel, niczem nie zamglony, zawsze jasny.
Przypomnia mu o dziewczynie brat stra, powracajcy z wizienia, gdzie odwiedza jakiego wieniaka.
Grusza kazaa pozdrowi pana i powiedzie, e dla niej jest obojtne, gdzie zgni
w szpitalu, czy w wizieniu...
Uljanow wzruszy ramionami, jakgdyby mwic:
No, to i dobrze!
Nie mia czasu zaprzta sobie gowy takiemi drobiazgami, odamkami ycia.
Otoczony sownikami i samoukami studjowa w tym okresie jzyki obce.
Miae myle o miesznej prostytutce, palcej lampk ofiarn przed witym obrazem,
spogldajcym na oe rozpusty?
Nie mia w sobie ani cienia sentymentalnoci. Nie by zdolny do porwnania tej dziewczyny upadej z ma lampk ofiarn. Dla niego bya ona drzazg, odupan przy rbaniu lasu
ycia.
Miae zastanawia si nad losem kadej drzazgi, gdy chodzio mu o kniej, gsty,
mroczny, nieprzebyty br?

60

ROZDZIA VII.
Wesoo i radosne uczucie wolnoci nie opuszczao Wodzimierza Uljanowa. Nic nie
mogo zabi lub chociaby zachmurzy tego nastroju. Otrzymane przez niego wiadomoci
o mierci siostry Olgi, rozpaczy i chorobie matki lizgay si po nim, jak chwilowe cienie,
znikajce bez ladu.
Czu si tak, jak wdz na polu bitwy.
Wszystko zostao zbadane dokadnie, obmylane, przygotowane. Wrg, w swoim czasie
otoczony z czterech stron otrzyma miadzcy cios. Zwycistwo wyczuwao si tak wyranie,
e na myl o bitwie, jaki rozkoszny dreszcz przeszywa wodza.
Wyglda niecierpliwie koca pobytu w Samarze.
Nareszcie nasta upragniony dzie. Uljanow natychmiast wyjecha do Petersburga; niedawno zoy podanie o dopuszczenie go do egzaminu dyplomowego na uniwersytecie.
Z nikim nie podtrzymujc stosunkw w stolicy, zoy egzamina i zapisa si do adwokatury.
Czytajc papier o tem, umiecha si zagadkowo. Przypomnia sobie niebieskie oczy i zotowos gwk, pochylon nad stoem. Przemkna myl:
Helena mieszka w Petersburgu. Mgbym pj do niej i powiedzie, e jeden drobny
etap przeszedem i e przejd wszystkie, bo tak postanowiem!
Skrzywi usta pogardliwie i szepn:
Poco?
Powrci do Samary, gdzie zamieszkaa Marja Aleksandrwna, i rozpocz karjer adwokack.
Pierwsz spraw, oddan mu, bya obrona robotnika, oskaronego o kradzie.
Uljanow odwiedzi swego klienta w wizieniu. May, o zych, biegajcych oczach czowiek, ujrzawszy adwokata, zacz przysiga na wszystkie witoci, e nie dotkn niczego
i e kupiec oskary go o kradzie przez szczegln do niego nienawi.
Kiedy na wiecu, panie adwokacie, powiedziaem, e on upi nas ze skry i pije krew.
Zemci si na mnie teraz... twierdzi robotnik.
Tego byo do dla modego obrocy.
Wystpi na sdzie i dowodzi, e kradzie w pewnych okolicznociach nie moe by karan, bo robotnik mg by potajemnie zabra jak drog cz maszyny i spieniy j, gdyby posiada instynkty zbrodnicze, z punktu widzenia utartego prawa. Nie uczyni tego, dowodzc uznawanej przez og moralnoci; dopiero teraz, z powodu wrogich dla niego uczu
handlarza, zosta postawiony pod prgierzem cikiego oskarenia.
Stary, powany prokurator, umiechn si pobaliwie, wskazywa na nieodparte poszlaki
i dowody, wiadczcego przeciwko podsdnemu.
61

Uljanow odpiera to swemi argumentami. Prokurator zkolei zbija twierdzenia obrocy.


Sprawa, drobna i zwyka, zacigna si do wieczora. Wreszcie oskaryciel i obroca wyczerpali swoje dowodzenia i umilkli.
Prezes sdu, zniecierpliwiony dug procedur, surowym gosem rzek, zwracaj si do
oskaronego.
Podsdny! Do was naley ostatnie sowo!
Znudzony, godny i ziewajcy robotnik wsta leniwie i mrukn:
Niewiadomo, poco byo tyle gadaniny! Ukradem, bo ukradem, lecz c w tem nadzwyczajnego?... Nie ja pierwszy, nie ja ostatni...
Wodzimierz Uljanow przegra spraw. Spojrzawszy na klienta, prokuratora i sd, parskn
beztroskim miechem.
Niebywaa wesoo zapanowaa na sali.
Ten anegdotyczny wystp modego adwokata zadecydowa o jego karjerze. Kilka nastpnych spraw Uljanow znowu przegra, wic zaniecha praktyki.
Rozumia, e nie mia zdolnoci do obracania si w granicach twardych paragrafw kodeksu karnego, nie umia wykorzysta faktw w cile ograniczonej paszczynie prawa.
Chcia raczej prawo nagi do wypadkw, nieraz odrzucajc kompetencj w jego zakresie
pewnych zjawisk o szerszem znaczeniu. Dowodzi, e sprawiedliwo jest rna dla poszczeglnych warstw spoeczestwa. To, co dobre jest i sprawiedliwe dla apownika urzdnika
z uniwersyteckiem wyksztaceniem, to nie moe by zastosowane do ciemnego wieniaka, lub
zawsze godnego wyrobnika. Nieraz mimowoli stawa si oskarycielem, obroc i sdzi
w jednej osobie. Taka logika Uljanowa spotykaa si z szyderstwem lub pogardliwym umiechem wykwalifikowanych sdziw.
W biegu pewnej sprawy prokurator zauway zjadliwie:
Obroca, widocznie, zamierza sta si prawodawc, wprowadzajcym cakiem nowe idee
do kodeksu!
Tak! Mam ten zamiar! natychmiast odpowiedzia Uljanow z takim wyrazem twarzy
i takim tonem, e nikt nie mg zrozumie, czy powanie mwi ten nieudolny adwokacik,
czy drwi.
Wyrzekajc si karjery prawniczej, Wodzimierz zacz studjowa now ustaw fabryczn
i pogbia swoj wiedz w zakresie socjologji. Pracowa nad broszur o rynkach, o ekonomicznych bdach ludowej partji i zacz pisa du rozpraw, zatytuowan Przyjaciele Ludu,
zaznaczajc w niej wyranie drogi i cel walki, ktr musiaa wszcz socjaldemokratyczna partja, dopiero pod wpywem teorji Marksa i Engelsa organizujca si na terenie Rosji.
Nie skoczywszy z tem, wyjecha do Petersburga, szukajc w stolicy ludzi jednakowo
z nim mylcych.
Nie znajdywa ich jednak. W kkach marksistw przewodzia liberalna inteligencja, zapatrujca si na socjalizm teoretycznie, widzca w nim historyczn faz ekonomicznego rozwoju, w ktrej masy ludnoci odgryway biern rol.
Ludzie nie wychodzili poza granic panujcej ideologji, marzyli o zmianach istniejcego prawa
i porzdku pastwowego wobec nowej, nadchodzcej fazy dziejowej w rozwoju spoeczestwa.
Miotano si bezsilnie, nie widzc wyjcia z labiryntu sprzecznoci i usypiajc dz czynu skromn prac nad rozpowszechnieniem wrd robotniczej masy broszurek liberalnego
komitetu owiecenia.
62

Jednak nawet tak niewinn dziaalno naleao ukrywa w mroku konspiracji, bo surowy
rzd carski ciga j i tpi nieubaganie.
Uljanow kilka razy spotyka si z kierownikami komitetu owiecenia i kek, szerzcych
uwiadomienie w klasie robotniczej.
Spotkania te skoczyy si gwatownem zerwaniem.
Uljanow patrzy na marksistw petersburskich z tak le ukrywan pogard, e doprowadzi ich do oburzenia, chocia nie jeden z wyznawcw Marksa pod badawczym wzrokiem
przybyego z nad Wogi towarzysza czu si zmieszanym, przygnbiony i pyta siebie:
Jacy my jestemy rewolucjonici?!
Czy wasza partja ma na celu rewolucyjn walk o socjalistyczny nastrj Rosji? rzuca
im pytanie Uljanow guchym, chrapliwym gosem.
Niezawodnie! odpowiadali mu marksici. Wiemy, e musi wybuchn walka klasowa.
Tymczasem trudnicie si rozdawaniem ogupiajcych broszurek ndznego komitetu
owiatowego, kierowanego przez liberaln inteligencj, zawsze bezwoln, tchrzliw, zatrut
do rdzenia, do ostatniej komrki mzgu ideologj buruazji. C? My wam nie bronimy tego!
Idcie swoj drog ku wasnej zgubie!
Takie twierdzenie obrazio wszystkich.
W imieniu kogo, jakich my przemawia do nas towarzysz Uljanow? woano ze
wszystkich stron.
Wodzimierz mruy oczy i rzuca ze, syczce sowa:
Mwi do was w imieniu tych, ktrzy zaczynaj ju zrywa wszelkie stosunki z tak
zwanem spoeczestwem i wkrtce wycign rce do naturalnego wroga buruazji, z ktr oni
nic wsplnego nie maj i mie nie chc.
Kt to jest? Gdzie takie warstwy si znajduj?
Dowiecie si o tem niebawem! odpowiedzia Uljanow i ju wicej nigdy nie widziano
go na zebraniach kek socjal-demokratw petersburskich.
Oburzali si na niego, bo syszeli, e nazywa ich pogardliwie skowronkami liberalizmu
buruazyjnego. Zapomnieliby o zuchwaym marksicie nadwoaskim, gdyby nie cay szereg utworw tego zagadkowego czowieka.
Byy to tak zwane te kajeciki, wykonane na hektografie, a nabierajce coraz szerszego rozgosu i niezwykej poczytnoci.
Pisane prostym, raczej prostackim, jurnym stylem, doskonale przystosowanym do podkrelenia zasadniczej myli, nie mogy one by zaliczone do utworw literackich lub naukowych.
Nosiy cechy surowoci i gniewu fanatycznych ojcw kocioa, miay charakter bulli papieskiej, penej dowiadczenia o nieomylnoci swojej, przykuway uwag miaoci rewolucyjnego ujcia.
Jednoczenie autor tych kajecikw wydrwiwa, omiesza liberaw i umundurowanych socjalistw, rzuca na nich cie podejrze, obdziera z uroku, ktrym byli otoczeni
w koach robotnikw nieowieconych i nie posiadajcych zdrowego sdu o ludziach.
Socjal-demokraci, jak niegdy ludowcy, poczuli w Uljanowie silnego przeciwnika, tygrysa
drapienego, podstpnego, umiejcego napada z rnych stron, a zawsze znienacka i z ca si.
Tymczasem Wodzimierz podrowa po Rosji, zatrzymujc si w miastach fabrycznych.
Zawiera znajomoci z robotnikami, wrd ktrych nie tyle sam przemawia, ile sucha innych uwanie, spokojnie. Jednak, gdy odjeda, robotnicy powtarzali sakramentalny frazes:
63

Nie uznajemy pastwa, spoeczestwa, prawa, kocioa i moralnoci, nie chcemy znikd
pomocy! My stanowimy si i w walce krwawej zdobdziemy z wasnej woli wsplnemi siami wolno i sprawiedliwo, podug wasnego zrozumienia!
W tym okresie pozna Wodzimierz dwch do inteligentnych robotnikw Babuszkina
i Szadunowa i z nimi razem wciga do organizacji innych robotnikw, pisa ulotki i broszury, rzuca je w rodowisko pracujcego proletarjatu, siejc pierwsze ziarna bezwzgldnej walki z caem spoeczestwem.
W Petersburgu pracujc w kkach robotniczych, gdzie wykada socjologj, czyta i komentowa Marksa oraz synny manifest komunistyczny, a jeszcze wicej wypytywa, sucha i myla o budzcej si do czynu duszy ludzi bezdomnych, niepewnych jutra, przez nikogo niebronionych i bezkarnie wyzyskiwanych.
W jednem z kek, zorganizowanych w fabrycznej dzielnicy Petersburga Ochcie, pozna
wyrobnic z fabryki Torntona.
Pikna, rozrosa dziewczyna o powych warkoczach, bujnej piersi i miaych oczach miaa
na imi Nacia.
Uljanow, ciskajc jej drobn, lecz tward do, przypomnia sobie Nak z Kokusznika,
bit przez pijanego ojca, oszukan przez modego szlachcica i zamordowan przez znachork wiejsk.
Tej to byle kto nie skrzywdzi! pomyla, patrzc z umiechem na robotnic. Rezolutna i odwana niewiasta. Nie pozwoli sobie do kaszy dmucha!
Tego wieczora mwi o programie Erfurckim. Robotnicy suchali w skupieniu, a on swoim zwyczajem, akcentujc sowa, powtarza najwaniejsze punkty i usiowa wywoa w suchaczach denie do przejawu woli i czynu.
Nie czu si jednak spokojnym. Obecno piknej Naci, tryskajcej modoci, ywioow
si i arem krwi, drania go. Mimowoli zatrzymywa na niej swj wzrok coraz czciej,
szuka jej renic, a w nich odpowiedzi na milczce pytanie.
Widzia jej oczy miae, harde, niemal zuchwae, w ktrych wyczyta te niewypowiedziane ustami pytanie. Wysoka, bujna pier falowaa gwatownie, zwinne, silne ciao chwilami
pryo si lubienie i leniwie.
Spojrzenia, rzucane przez Uljanowa na dziewczyn, przyapa Babuszkin. W przerwie, gdy
podano herbat, podszed do Wodzimierza i szepn mu do ucha:
Nacia Kozyrewa pimienna dziewczyna i partyjna robotnica, tylko, ostrzegam was
przed ni, bo nie jest zupenie pewna...
Jakie macie podejrzenia? spyta.
adnych! Nic zego nie chciaem powiedzie o niej. Wiem tylko, e lubi ycie wesoe
i uwodzi modego inyniera fabrycznego. Przepada za ni, a ona to naley do niego, to miesicami unika go...
Nie mwilicie jej, e nie godzi si zadawa z buruazj? spyta.
Nie! Na rk nam to. Przez ni dowiadujemy si, co zamierza czyni przeciwko robotnikom dyrekcja fabryczna.
A-a! przecign Uljanow. Nie trzeba jej broni tych miostek.
Powiedzia to i uczu wielk przykro. Zda sobie spraw, e by o Naci zazdrosny.
Odprowadz was do domu, towarzyszko! szepn, podchodzc do niej.
Spojrzaa na niego ostro i, bysnwszy oczami, odpowiedziaa leniwie:
64

Dzikuj...
Dugo chodzili po ciemnych ulicach przedmiecia, doszli do lasu w Palustrowie i ju przed
witem stanli przez maym, drewnianym domkiem.
Tu mieszkam... rzeka, przecigajc si. Jutro niedziela, mona spa, ile si zmieci...
A prawda! zawoa. Jutro niedziela.
Nacia nic nie odpowiedziaa. Zapukaa w okienko. Zaspana, rozczochrana kobieta z dzieckiem na rku, uchylia drzwi i warkna:
Psia krew! Nastraszya mnie. Mylaam, e to znw policja...
Dziewczyna, nie egnajc Uljanowa, wesza do sieni i ju z jej mroku skina na niego
gow.
Wszed. Sysza, jak zgrzytn klucz w zamku, ciemno otoczya to, lecz wkrtce uczu,
e mocne, gorce rami otoczyo go i popchno ku drzwiom.
Szybko si odwrci, pociemku odnalaz zwinne ciao Naci, przycisn do siebie, zacz
caowa usta, policzki, szyj i mikkie wosy, ciko oddychajc i szepcc sowa pogmatwane, niewiadomo skd przychodzce mu na pami.
Weszli do maej izdebki, nic nie mwic do siebie...
Uljanow opuci chaup, dopiero koo drugiej popoudniu.
Czu znuenie, jaki niesmak, pogard dla siebie i al.
Zacz, jak zwykle, analizowa swj nastrj.
Tfu, do djaba! mrukn. Pikna samica, niema co mwi! Mao takich po ziemi
chodzi... miaa jest, o nic nie pyta i niczego nie da... Tylko poco ja si wdaem w tak historj? Nie bd mg teraz mwi przy niej spokojnie i stanowczo. Bdzie zawsze mylaa,
e, przecie, niczem si od tego inyniera nie rni...
Przypomnia sobie rzucone przypadkowo sowa Naci:
Chc si przekona, czy te socjay mog co prawdziwego zrobi. Jeeli nie, to nie warto gada i naraa si. Trzeba wtedy inaczej sobie radzi.
Nie wypytywa jej o to, co miaa na myli, bo nagle oplota go ramionami i tuli si zacza, asi, jak kotka.
Dwa dni nie widzia Naci, a gdy spotka j, powracajc z zebrania, poszed za ni i spdzi noc w ciemnej izdebce robotnicy.
W kilka dni pniej przyszed do niego Babuszkin i opowiedzia, e Nacia zrobia skandal w fabryce, uderzya w twarz inyniera, zalecajcego si do niej, i pobiega na skarg do
dyrekcji.
Co si stao? spyta Uljanow. Dlaczego to zrobia?
Nie wiem! odpar robotnik. Szalona dziewczyna!... Znaj j dobrze w caej dzielnicy. Co musiao jej strzeli do gowy... Kto bab zrozumie?
Zamia si i j opowiada o nabyciu nowego hektografu do drukowania ulotek nielegalnych.
Tego wieczora na zebranie kka przysza Nacia i po skoczonem czytaniu i dysputach
Wodzimierz razem z ni opuci lokal.
Przepdziam inynierka! zawoaa ze miechem. Teraz mam ciebie. Nikogo nie chc
wicej! Chodmy zabawi si dzi do jakiej restauracji, gdzie gra muzyka i gdzie duo wiata.
65

Spojrza na ni z ponurem zdumieniem.


Chodzia tam ze swoim inynierem? spyta.
Chodziam! Nie jestem przecie bydlciem, ktre moe cae ycie spdza w brudnym
chlewie, w ciemnoci, nie zna ani chwili radosnej odpara. Ja chc y!
Nie mam czasu, moja droga! mrukn niechtnie. Ja nie od tych rzeczy jestem.
A od jakich? zapytaa i przymruya jedno oko.
Od walki... chcia powiedzie, lecz rozmyli si, bo przypomnia sobie, e wcale nie
walczy o zdobycie tej dziewczyny, a ona, by przekonany, mylaa wanie o tem.
Powiedz! nalegaa.
Nie mam czasu ani na muzyk, ani na wiato restauracji mrukn. Dla mnie to nie
jest potrzebne.
Ale dla mnie potrzebne! zawoaa.
Dasz sobie rad sama! rzek brutalnie.
Dam! zgodzia si bez gniewu i leniwie przecigna si, patrzc na Uljanowa z pod
opuszczonych powiek.
Nie wiedzia, co ma ze sob uczyni. Czu zakopotanie i milcza.
Chod do mnie! szepna, przyciskajc si do niego.
Uwaa to za najatwiejsze i najprostsze wyjcie z przykrej sytuacji. Po drodze kupi na
straganie ulicznym kilka pomaracz i pudeko karmelkw.
Rano wychodzili razem. Ona do fabryki; on do konspiracyjnego mieszkania na wyspie
Bazylijskiej.
Odprowadzi j do bramy gmachu przdzalni Torntona.
Nacia spojrzaa na niego chytrym, skrzcym si ironj wzrokiem i powiedziaa gosem
zagadkowym:
Bd przez cae ycie dumna, e miaam takiego kochanka. Wodzimierz Iljicz Uljanow!
Ho, ho, to nie art!
Niewielki honor! umiechn si z przymusem.
Nie mw czego nie mylisz! zaprzeczya. Wiem, e prdko o tobie caa Rosja sysze bdzie.
Prorokujesz? spyta z szyderstwem.
Moe... odpowiedziaa i szybko wesza do bramy, gdy syrena fabryczna rykna przeraliwie.
Uljanow unika odtd spotkania z dziewczyn. Pracowa teraz w oddalonej dzielnicy,
w kkach zakadw Putiowskich i nawizywa stosunki z warsztatami marynarki wojennej
w Kronsztadzie; byo to przedsiwzicie nader niebezpieczne. Wadze wojskowe, bowiem,
trzymay majtkw i robotnikw w surowym rygorze.
Powrci wanie z twierdzy kronsztadzkiej, gdy wpad do niego Babuszkin.
le, Iljiczu! zacz ju od progu. Wiesz co si stao? Nacia Kozyrewa znalaza sobie kochanka!
Chyba nie pierwszego? zapyta obojtnym gosem Uljanow.
Nie artujcie z tem, towarzyszu! ofukn go robotnik. Moe si zasypa teraz caa organizacja nasza! Ta dziewka zwizaa si ze starszym wachmistrzem andarmw! Rozumiecie?
Dlaczego nie mam zrozumie? wzruszy ramionami. Jestem przekonany, e nic nam
nie grozi. Na wszelki wypadek przeniecie hektografy do innego lokalu. Najlepiej bdzie,
66

jeeli przewieziecie do jadodajni Technologicznego Instytutu i oddacie memu przyjacielowi,


Hermanowi Krasinowi. Chocia nie obawiam si niczego...
andarm wycignie z niej tajemnic, bo dlatego, pewno, uda si do niej, mwi Babuszkin, bardzo wzburzony i niespokojny.
E-e! machn rk Wodzimierz. Posiada ona inne przynty, ni tajemnice naszych
kek, miy towarzyszu! Bdcie dobrej myli!
Istotnie, chocia widziano Naci, spdzajc z dziarskim, przystojnym wachmistrzem cae
wieczory w restauracjach i teatrzykach, organizacja dugo adnych przykroci nie miaa.
Babuszkin spotka dziewczyn na ulicy i chcia przej niepostrzeenie, lecz ona zatrzymaa go i rzeka:
Powiedzcie Wodzimierzowi Iljiczowi, eby by o swoje sprawy spokojny, a o mnie powiedcie mu, e ja chc y i nie jestem stworzona na mniszk lub mola ksikowego. Mam w sobie
duo nienawici, ale jeszcze wicej radoci. Chc sobie poy, aby ta rado nie umara przed
czasem, bo wtedy c mi pozostanie? Utopi si, powiesi, czy karbolu ykn? Jeszcze pohulam
przedtem, namiej si, naciesz dosyta, a dalej to si zobaczy. Moe do was powrc i umr na
barykadach. Tymczasem chc y... Powiedcie mu o tem i bywajcie zdrowi!
Babuszkin powtrzy t rozmow Uljanowowi.
Wodzimierz wzruszy ramionami i rzek tylko tyle:
No, widzicie, towarzyszu, e nic nam nie grozi?
Zapomniano o niej wkrtce, gdy nagle Uljanow otrzyma przez nieznanego mu robotnika
list. Pisaa Nacia, ostrzegajc, e policja tajna ledzi Iljicza, Babuszkina, Szapowaowa,
Katask i nauczycielk Knipowicz, poniewa ustalone zostao, e broszury Kto czem yje
oraz Krl Gd, wydane potajemnie przez drukarni ludow, a podpisane nazwiskiem Tulin, byy napisane przez Uljanowa.
Wodzimierz nie przerwa swej pracy, lecz si ukrywa tak umiejtnie, e aden agent policyjny nie mg go wyledzi. Kilka razy omal, e nie ujto go na ulicy, lecz zawsze spokojny i odwany rewolucjonista zna specjalne plany miasta sie domw przechodnich, konspiracyjnych legowisk, skrytek w piwnicach, w skadach wgla i w szopach, stojcych po
ogrodach warzywnych, cigncych si w okolicach Petersburga.
Wymyka si wic z rk szpiclw i puszcza w obieg coraz to nowe, bardziej silne, stanowcze, niepokojce rzd, a porywajce robotnikw ulotki i broszury. Z caej grupy ciganych
dostaa si do wizienia tylko nauczycielka Knipowicz, zdradzona przez szpiega tajnego, zecera drukarni ludowej, a wraz z aresztowan kilku jej znajomych, do partji nienalecych, lecz
ukrywajcych u siebie nielegalne broszury.
Nieraz zaczaja si Uljanow w ksigarni Kamykowej w rdmieciu, gdzie wadze nie
spodzieway si spotka odwanego rewolucjonisty.
Przez czas swego pobytu w stolicy Uljanow nawiza rozlege stosunki konspiracyjne,
dobrze zamaskowane. Mia nawet pewnego przyjaciela Morsina, palacza kotw w paacu
Aniczkowskim. Dwa dni spdzi u niego Uljanow w okresie najenergiczniejszych poszukiwa
go po przedmieciach. W bluzie robotniczej, umazany wglem, pomaga mu przy piecach,
mylc, e mgby z atwoci dokona zamachu na cara, lecz nie robi tego, bo nie widzia
adnego poytku z romantycznorewolucyjnych czynw szalecw.
Jednak wkrtce policja tak cisna go osaczywszy ze wszystkich stron, e pozostaa mu
jedna tylko droga ucieczki zagranic. da tego zaoony przez Uljanowa i szybko rozra67

stajcy si Zwizek bojownikw o wyzwolenie klasy robotniczej, nalegali te przyjaciele,


przeczuwajcy w modym rewolucjonicie, zawsze wesoym, wytrwaym, odwanie patrzcym prawdzie w oczy, wybitnego wodza.
Wystarano si dla niego o paszport zagraniczny i Uljanow znikn z oczu cigajcych go
agentw rzdu, posiadajc dla wadz cudzoziemskich zapasowy paszport, wydany na zmylone nazwisko.
W Berlinie Wodzimierz stan w maym hoteliku wpobliu Moabitu, zwiedza miasto
i uczszcza na zebrania socjalistw niemieckich. Tu pozna wielu syncych przywdcw
partji, lecz nie znalaz bezporednich nici, ktremi mgby si zwiza z nimi.
Zrozumia, e wszyscy myleli w zakresie parlamentarnej pracy, walczc na wyborach
o najwiksz ilo mandatw do Reichstagu. Tak buruazyjn ideologj by zaraony nawet
najbardziej energiczny ze wszystkich Karol Liebknecht, o czem si Wodzimierz wkrtce
przekona.
Uljanow spotka go na zebraniu w Szarlottenburgu i podszed do niego.
Powiadomiono mnie o was, towarzyszu owiadczy Liebknecht, posyszawszy nazwisko rosyjskiego socjalisty. Mwiono mi, e psujecie krew Struwemu i Potresowowi.
Rnie bywa odpar Wodzimierz z umiechem. Chciaem zapyta was, towarzyszu,
jak dugo niemiecka socjaldemokracja bdzie tak beznadziejnie dreptaa na jednem miejscu,
niby kura przed linj, nakrelon kred na stole tu przed jej dziobem?
O jakiej linji mwicie? spyta Liebknecht.
Linj t jest parlamentaryzm buruazyjna puapka dla atwowiernych biedakw, odpar spokojnie.
Niemiecki socjalista wzruszy ramionami.
Czeg chcecie? mrukn. Nie mamy innych sposobw.
Wy Niemcy, kraj tak uprzemysowiony, posiadajcy ca armj robotnikw, bezrobotnych i wywaszczonych wieniakw, nie macie innych sposobw?! zawoa z szyderczym
miechem. Ale to zupena kapitulacja? Idcie wic na od do kajzera...
Liebknecht uwanie spojrza na mwicego.
Partja nasza nie jest do energiczna dla wystpie rewolucyjnych i zajta jest walk
w zakresie praktycznych zagadnie ekonomicznych rzek.
Ja te miaem na myli praktyczne zagadnienia ekonomiczne, dlatego sdz, e lepiej
odrazu zagarn cay dom, ni czeka dziesi lat, a waciciel odstpi za wysok zapat
jeden pokj w suterenie! powiedzia Uljanow.
Jak to zrobi, jeeli wogle nie jest to utopj? spyta Liebknecht.
Jak wy macie to uczyni, nie wiem, odpowiedzia Wodzimierz. Powiem tylko, jak
to bdzie zrobione w Rosji, kraju, pozbawionym wielkich orodkw fabrycznych, gdzie oglna ilo robotnikw nie przekracza tej, jak posiada nieomal kady poszczeglny niemiecki
obwd przemysowy. Nie mwi ju o rnicy intelektualnej, towarzyszu!
Bardzo jestem ciekaw! odezwa si Niemiec.
Zadam pytanie: czy nie mylicie o tem, e dobrze zorganizowana, karna i na wszystko
zdecydowana grupa, rzuciwszy dobrze obmylane hasa, zasadniczo pocigajce rzesze pracujcych, moe dokona rewolucji? Czy nie sdzicie, e potrafi ona rozbi istniejce spoeczestwo, przeraziwszy je terrorem bezwzgldnym, i z pomoc tego rodka uj w swoje
rce ster wadzy nad biern i wahajc si czci klasy, o ktr chodzi? spyta Uljanow.
68

Myl, e tak jest istotnie mrukn Liebknecht.


Zostanie to wykonane w Rosji! zawoa Rosjanin. I tylko t drog konspiracji i zaprzysienia ideologw mona doj do celu. Wczeniej czy pniej i Niemcy obior t drog, bo innej niema, towarzyszu! Wierzcie mi!
Gdzie mona znale tak grup idejowcw? westchn Liebknecht, mierzc wzrokiem drobn, lecz barczyst posta stojcego przed nim czowieka o zmruonych, przenikliwych oczach.
Est modus in rebus... odpowiedzia Uljanow i rozpocz rozmow z Liebknechtem
o moliwoci otrzymania z partyjnej kasy niemieckich socjalistw subsydjum na szerzenie
marksizmu w Rosji dla wzmocnienia wsplnego frontu bojownikw o dalszy los pracujcych.
Po trzytygodniowym pobycie w Niemczech, Uljanow przyby do Parya. Mia wskazanych
kilka adresw studentw Rosjan, studjujcych w stolicy Francji.
Imi jego byo ju dobrze im znane. Pokazali mu Pary, gdzie szczeglnie zainiteresowao go muzeum des Arts et Mtters oraz bibljoteki, skd niemal przemoc wywlekali go
nowi znajomi.
Ech! wzdycha. Gdybym tak mg przewie to wszystko do Rosji!
Pewnego dnia wpad do niego mody student Arinkin i zawoa radonie:
Pawe Lafargue, wdz socjalistw francuskich, zgodzi si przyj was, towarzyszu, na
krtk rozmow. Spieszmy si!
Uljanow rozemia si.
Przyj? Krtka rozmowa? C to za buruazyjne sowa?! Lafargue bdzie rozmawia
ze mn tyle czasu, ile ja zechc!
Pojechali do Lafarguea.
Francuz ostrym i szyderczym wzrokiem ogarn posta i mongolsk twarz gocia.
Czy towarzysz jest Rosjaninem? spyta z grzecznym umiechem.
Tak! zamia si Uljanow. Mistrza z pewnoci zastanowiy tatarskie rysy mojej osoby?
Przyznam si, e tak! odpowiedzia.
Mamy u siebie mao czystych rosyjskich typw! odpar Wodzimierz. Prosz pamita, e 300 lat bylimy w niewoli tatarskiej. Pozostawili nam Azjaci do niepocigajce oblicza, lecz i bardzo cenne cechy charakteru. Jestemy zdolni do rozumowanego okruciestwa
i do fanatyzmu!
Lafargue z uprzejmym umiechem pochyli gow i, zmieniajc temat rozmowy, zapyta:
Chciabym wiedzie, jaki jest waciwie poziom inteligencji socjalistw rosyjskich?
Najbardziej inteligentni studjuj i komentuj Marksa ze spokojem odpowiedzia go.
Studjuj Marksa! zawoa Francuz. Lecz czy rozumiej?
Tak!
Puff! wykrzykn Lafargue. Oni go nie rozumiej! Nawet we Francji nikt go zrozumie nie moe, a jednak partja nasza istnieje ju dwadziecia lat i wci si rozwija!
Rozumie zato Marksa Lafargue i inni przywdcy! zawoa Uljanow. To wystarczy!
Masy lubi powodowa si cudzym rozumem i y pod tward rk.
Tak sdzicie, towarzyszu? Dziwnie to brzmi w ustach socjalisty! Gdzie wolno i szacunek dla kolektywu? pyta Francuz, z coraz wikszem zainteresowaniem suchajc chrapliwej mowy Rosjanina, o przykrym dla paryanina akcencie.
69

Wolno jest przesdem buruazyjnym. Kolektyw korzysta z rozumu wybitnych kierownikw i to mu powinno wystarczy! Zreszt dla dobra kolektywu musi on by trzymany
elazn rk mwi spokojnie i z przekonaniem Uljanow.
Tedy car jest idealnym typem wadzy dla was, towarzyszu!
Dla mnie nie! Dla kolektywu, z ktrego wyszed car tak! Car nie myli o wszechrosyjskim kolektywie, tylko o szlachcie i buruazji... odpowiedzia Wodzimierz.
Rozmawiali jeszcze dugo. egnajc gocia, Lafargue szepn do niego:
Chciabym doczeka si czasu, kiedy wy, towarzyszu, zaczniecie dziaa podug swego
planu!
Spodziewam si, e czas ten ju si zblia, mistrzu! odpar Uljanow.
W kilka dni pniej siedzia ju w maej kawiarence w Genewie, zapatrzony w turkusow
tafl jeziora Lemaskiego.
Przy stoliku zajli miejsca wyprbowani rewolucjonici rosyjscy, przebywajcy oddawna
na wygnaniu. Byli to Plechanow ojciec socjalizmu rosyjskiego, Akselrod jego organizator
i Wiera Zasulicz jego sztandar.
Z szacunkiem patrza Uljanow na surow twarz Plechanowa i jego brwi krzaczaste. Nauczy si od niego wielu potrzebnych rzeczy, czytajc ksiki i artykuy starego rewolucjonisty w nielegalnych rosyjskich pismach zagranicznych. Wpatrywa si z uwielbieniem,
z rzewn mioci w ten uparcie zacinite usta, ktre wypowiedziay nigdy niezapomniane
sowa, ognistemi goskami zapisane w duszy Uljanowa:
Dobro rewolucji stanowi najwysze prawo! Pozbawienie tyranw ycia nie jest morderstwem!
Wspaniae, potne sowa wielkiego wodza i nauczyciela! Takie zrozumiae, drogie dla
Uljanowa, bo szepta je jeszcze ustami chopaka, noszcego mundurek uczniowski.
Z rozczuleniem patrza na Akselroda, czowieka-maszyn, piszcego od rana do nocy,
pdzcego od miasta do miasta, kontrolujcego, doradzajcego, poruszajcego caym mechanizmem partji, zapominajcego o sobie w pomiennym, burzliwym porywie.
Wodzimierz wywar na wszystkich silne wraenie. Wyczuli w nim niewyczerpane siy,
nieugit wol i niezwyky spryt rewolucyjny, oparty na zrozumieniu duszy warstw spoecznych i okolicznoci, w ktrych wypadao dziaa.
Uljanow mwi mao o sprawach bezpartyjnych, tem bardziej, e odczu chd, ktrym
wiao od caej postaci Plechanowa. Stary lew by gniewny na tego modzika, ktry omieli
si wyamywa z programowych poczyna szeregowcw socjaldemokracji.
Wodzimierz opowiada o swoich wraeniach zagranicznych. Nie skrywa swego zachwytu przed cywilizacj zachodu.
Czegbymy dokazali przy takich rodkach materjalnych i technicznych! zawoa.
Tymczasem u nas, jeeli mam powiedzie szczer prawd, to, oprcz cara, niemamy nawet
kogo ograbi. ebrak na ebraku! Wspaniae tu s rzeczy. Tak wspaniae, e z blem serca
podnisbym na nie rk!
Czy w Rosji niczegobycie, towarzyszu, nie aowali spyta Akselrod.
W Rosji niczego! odpar bez wahania. Czegobym mia aowa? W Rosji bi i burzy atwo! Bi nas od tysica lat ze wszystkich stron, kto chcia! Wariagi, Pieczyngi, Tatarzy, Polacy, samozwacy, Szwedzi, nasi carowie, policja. Tysicami pal si wsie co roku,
niby fury somy. Tysice ludzi umiera z chorb i z godu. Czego mamy aowa na naszej
70

bezgranicznej paszczynie, pokrytej lasami, glin i bagnami tundry? Naszych kurnych chat,
o cuchncych strzechach ze zgniej somy? Tych zaduchu penych barogw, gdzie ludzie
wlok pode ycie obok krw i cielt, jedz z jednej misy, na jednem ou mno si, rodz
dzieci i umieraj? Naszego ycia katornikw, bez idei, penego zabobonw: poczwszy od
ofiar dla domowych biesw a do zachwytu przed zachodnim parlamentaryzmem? Dokoa
nas pustkowie, gdzie albo nas bili, albo my mordowalimy. A wrd tego wszystkiego pierwotny, ciemny, jak dziewiczy las, rosyjski chop rab boga, rab cara i rab djaba...
Jednak miasta nasze, nasza sztuka, literatura... zaprotestowaa Zasulicz.
Miasta? powtrzy Uljanow. S one gdzie daleko, zreszt s to tymczasem wielkie
wsie. Orodki nieraz wspaniae, a tu obok ndza! Sztuka, literatura? Pikne s niezawodne! Lecz Puszkin metys i dworak; Szczedrin gubernator, Tostoj hrabia, Niekrasow,
Turgieniew, Lermontow, Dzierawin, ukowskij szlachta, buruazja! Caa sztuka wysza
ze dworw i paacw, lub natchnion zostaa przez wrogw klasy pracujcej. Nienawi do
tych twrcw silniejsza jest od zachwytu nad ich dzieem!
A na zachodzie, na zgniym zachodzie, towarzyszu? spyta z surowym byskiem zimnych oczu Plechanow.
Czy mona porwnywa?! zawoa Uljanow. Tu na kadym kroku potne, genjalne wcielenie w realne formy zorganizowanej woli ludzi, dcych do tego, aby z dum powiedzie: my potrafilimy skierowa pierwotne siy natury do oyska rozumnych potrzeb
czowieka! Jestemy wadcami ziemi!
Co za zachwyty! umiechna si Zasulicz. Nie zna pan tego raju wadcw ziemi!
By moe, zgodzi si spokojnie. Zachwycam si tem, co ju jest zrobione. Lecz
widz te sabe strony. Zachodni czowiek zbytnio wierzy w warto istoty ludzkiej, ywi
nadmiar szacunku dla swej pracy i czuje godno osobist. Sowem jest indywidualist. To
zrodzio egoizm bezgraniczny. Tymczasem wielkich, niebywale wielkich dzie dokonaj masy
zmechanizowane, poruszane wadnym, twardym intelektem kierowniczym, rozumiejcym
cele oglnoludzkie, zbiorowe!
Dalekie widzicie przed sob horyzonty! zauway Plechanow.
Widz je wyranie, wic s bliskie! odpar Uljanow. Zachd musi zgin przez parlamentaryzm, ktry poera go, jak trd. Zadaniem naszem jest ochroni Rosj przed t nieuleczaln chorob!...
miaa myl! szepn Akselrod.
Zdrowa i jasna! poprawi go Uljanow, wstajc i egnajc si z nowymi znajomymi.

71

ROZDZIA VIII.
Na jesieni Uljanow powrci do Petersburga.
Dugo nie mg uporzdkowa i skonkretyzowa wszystkich swoich wrae zagranicznych. Musia jednak przyzna, e zachd mu zaimponowa.
Tam dopiero mona zrozumie sowa Maksyma Gorbiego, ktry woy je w usta jednego ze swoich bohaterw: Czowiek to brzmi dumnie! Tyle pracy, wysiku myli, twrczoci wspaniaej i miaej! S to narody, wydajce ze swego ona nadludzi myla Wodzimierz.
I nagle to ostatnie sowo nadludzie wzbudzio w nim zwtpienie.
Zacz si zastanawia.
Twrca, wznoszcy wspaniay gmach z Tysica i jednej nocy; rzebiarz, wykuwajcy
w marmurze pikny posg; malarz, dajcy genjalny w formie i barwie obraz; poeta, piszcy
dla dwicznie brzmicych strof; literat, ujmujcy w jednym eposie caoksztat wiata, byliby nadlumi? Hm! Czy nie s oni, jednak, raczej lepcami, albo nikczemnymi faszerzami,
oszukujcymi ludzko? Czy mona spokojnie tworzy, gdy dokoa panuj ucisk, ndza,
formua odwieczna homo homini lupus est? Jakiem prawem szafuj swoim genjuszem dla
tego, co potrzebne jest dla tysicy, wtedy, gdy miljony biedakw nie maj si, aby doczoga
si do tych utworw natchnionych i podnie na nie oczy? Jak mona zagusza jki, szloch
i przeklestwa upoledzonych tumw dwicznemi wierszami i genjaln muzyk? Kto uczciwie odway si odwraca uwag ludzkoci od codziennych, drczcych kopotw na wielkie
zjawiska w dziejach tego wiata, dziejach, ktremi kieruj moni i silni, a ndzni i sabi maj
prawo tylko umiera w milczeniu, za co wystawiaj im zbiorowe pomniki z napisem, e polego ich w takiem a takiem miejscu tyle lub wicej tysicy? Epos, wielkie utwory literackie!
Nikt ze miaoci i uczciwoci nie powiedzia nigdy wprost i bez obudy: Precz z przegniem spoeczestwem, w ktrem moe istnie Louvre, obrazy i rzeby wielkich mistrzw, nauka wszechpotna, a obok wizienie, wypchane pod sam dach wyamujcymi si poza
sztuczne normy spoeczestwa ludmi, i dalej, na wschodzie kryta zgni som chata, a pod
jej cian, stara znachorka, bijca desk ciarn dziewczyn wiejsk po wystajcem brzuchu! Wszyscy, wszyscy oszukuj siebie: i ciemiyciele i uciemieni! Usiuj doj do porozumienia w parlamentach, strzeonych przez wojsko i policj... Nie! Nigdy najwikszy genjusz nie zaradzi zemu! Tu potrzebna jest wola zbiorowa, nie znajca litoci, gniew oskaryciela i sdziego w jednej postaci, nie stawiajcej przed sob innego celu, prcz zupenego
zwycistwa.
Myli te krok po kroku doprowadziy go do okrelonych wnioskw. By przekonany, e na
pomoc towarzyszy zagranicznych liczy nie moe, raczej spodziewa si sprzeciwu, ciosu
72

w plecy. Umiechn si prawie wesoo i, widzc wchodzcego do pokoju towarzysza partyjnego, zawoa, ciskajc mu rk:
Piotr Wielki przerba okno od zachodu i wpuci do stchej Rosji powiew wieego
powietrza, teraz my otworzymy do Europy okno od wschodu, a przez nie wyrwie si niszczcy huragan, towarzyszu!
Robotnik spojrza ze zdumieniem na Uljanowa. Ten poklepa go po ramieniu i rzek
z umiechem:
To nic! Odpowiedziaem gono na wasne swe myli!
Usiedli i zaczli konferowa o drukowaniu nowych ulotek, ktre miay by rozrzucone po
fabrykach w zwizku z oczekiwanym strajkiem.
Znowu zacza si potajemna praca agitacyjna.
Policja dowiedziaa si wkrtce o powrocie niebezpiecznego rewolucjonisty, umiejcego
wywija si z rk cigajcych go szpiclw.
Uljanow by spokojny, jak zwykle, i z pedantyczn dokadnoci wykonywa swoje czynnoci. Zawsze w wyznaczonym terminie artyku jego by przygotowany do druku, o okrelonej godzinie stawia si na zebrania partyjne, na czas bi ulotki na hektografie i rozdawa je
przychodzcym na umwione miejsce kolporterom.
Pracowa, jak maszyna, zimna, sprawna, dokadna. ywi si byle czem, spa zaledwie par
godzin, ustawicznie ukrywajc si w rnych, dobrze mu znanych i bezpiecznych miejscach.
Idc pewnej nocy przez wysp Bazylijsk, spostrzeg czowieka, ktry go ani na krok nie
odstpowa.
Uljanow zatrzyma si, udajc, e czyta naklejony na cianie komunikat rzdu w sprawie
poborowych, i czeka spokojnie.
Idcy za nim nieznajomy, mijajc go, mrukn:
Towarzyszu, dzielnica otoczona jest policj. Ratujcie si!
Wodzimierz przyjrza si nieznajomemu. Nigdy go nie widzia.
Moe jaki szpicel? pomyla i szed dalej, baczny i gotw w kadej chwili ukry si
w dziedzicu pobliskiej kamienicy, wychodzcej na trzy ulice.
Wkrtce przekona si, e na wszystkich rogach tkwiy tajemnicze postacie cywilw i patrole policji.
Obawa... domyli si. Czekaj, a noc zapadnie.
Spojrza na zegarek. Dochodzia godzina sidma. Wszed do najbliszej bramy i ukry si
w klatce schodowej. Przesiedzia, czytajc demonstracyjnie arcy-konserwatywnego Obywatela, a do 9-ej. Wyjrza przez bram. Szpicle i policjanci pozostawali na swoich placwkach.
Uljanow przeszed na drug stron ulicy i zapuci si do ciemnej czeluci wskiego zauka. Ujrza tu t, odrapan, brudn kamienic z palc si latarni, na ktrej czernia nap
starty napis: Przytuek nocny.
Wszed do sieni i wycign do dozorcy pi kopiejek, proszc o miejsce.
Jednooki czowiek, siedzcy przy kantorku, oglda go podejrzliwie. Jasne, biegajce niespokojnie oko obmacywao posta klienta.
Nic podejrzanego nie dostrzeg jednak. Zwyky robotnik w wyszarzaem palcie, wykrzywionych butach z cholewami i zatuszczonej czapce.
Bezrobotny? rzuci pytanie.
Uljanow w milczeniu skin gow.
73

Paszport! rzek dozorca i wycign rk, okryt duemi piegami.


Przeczyta podany mu papier, wystawiony na nazwisko Bazylego Ostapienki, wieniaka
z guberni Charkowskiej, zecera.
Zapisa do ksigi, schowa pienidze do pudeka i z brzkiem rzuci na st mosin blaszank z numerem.
Drugie pitro, trzecia izba, mrukn i, wydobywszy z pod kantorka czajnik, nala herbaty do zatuszczonej, dawno niemytej szklanki.
Uljanow odnalaz swoje miejsce w ciemnej, zakopconej izbie, penej zaduchu, bo oboki
dymu tytoniowego i trzydzieci, cuchncych potem, wdk i brudnem ubraniem postaci leao na pryczach w pozach nieprzymuszonych i malowniczych. Niektrzy klienci przytuku leeli zupenie nadzy z ropicemi si wrzodami na ciele, z ranami na spracowanych stopach.
Wyapywali na sobie wszy i klli, zorzeczc wszystkim i blunic ohydnie.
Nikt nie spa jeszcze. Gwar rozmw dolatywa te z innych izb, wychodzcych do wskiego korytarza.
Ujrzawszy nowego klienta, jaki brodaty, pnagi drab, krzykn:
Hrabia raczy kroczy! Cicho, chamy, stulcie gby przed wysokorodnym, nieznajomym
panem! Cze panu hrabiemu!
Cze wam, generale! odpowiedzia Uljanow, miejc si wesoo.
Dlaczego mylicie, e jestem generaem? zapyta zdumiony drab.
Bo prdko oni tak wszyscy wyglda bd. Mylaem, e ju si zaczo od was! odpowiedzia, zdejmujc palto.
Wszyscy mia si zaczli.
To mylisz, e tak bdzie? zada pytanie stary ebrak, owinity w achmany.
Powiedz...! podtrzymali go inni.
Jakesz moe by inaczej?! odpar. Czy mylicie, e na wieki starczy nam cierpliwoci, aby przymiera z godu i tua si po tych brudnych legowiskach? Nie, braciszkowie!
Do tego! Tylko patrze, jak zapdzimy generaw, hrabiw i wszelkich panw do tych dziur,
a sami bdziemy mieszkali w ich paacach.
A to ci chwacki pasaer! zachwycali si ssiedzi. Gada jak z ksiki, a co sowo, to
szczere zoto! Czas ju bra si do roboty i skoczy z temi psami! Za dugo pij nasz krew!
Cierpie i milcze potrzeba! odezwa si nagle cichy gos z pryczy, toncej w mroku.
Cierpie i milcze, aby by godnymi Chrystusa-Zbawiciela umczonego...
To powiedziawszy, jaki niemody, ponury chop zacz haaliwie drapa sobie pier, oglda wyczochrane robactwo i dusi je na krzywym, grubym, jak kopyto, paznogciu.
Uljanow zamia si szyderczo i spyta:
Wesz?
Wesz! To ju pita; caa prycza zaraona odmrukn.
Cierpie i milcze potrzeba! naladujc go, rzek Wodzimierz. Nie moesz wytrzyma dgnicia wszy, a prawisz o cierpliwoci, bracie miy! Albo nas chcesz oszuka, albo
siebie samego, chrzecijaninie!
Suchacze ryknli miechem. Chrzecijanin nie odzywa si wicej.
Ech! zawoa nagi drab. Gdyby tak mnie na sdziego powoali, jabym tam dugo nie
gada! Noem po gardle i do rowu. Tyle tej nienawici we mnie si zebrao niczem wszy
i pluskiew w pryczach. Ech!
74

Moe doczekacie si, towarzyszu! pocieszy go Wodzimierz.


Oj! Chociaby jeden, jedyny taki dzionek przey, to pniej ju umrze nie al! Za ca
krzywd, za ndz!
Moe doczekacie si! powtrzy Uljanow, kadc si i otulajc paltem.
Nic nie mwi wicej.
Spdzajcy w przytuku noc biedacy cichemi gosami opowiadali o swoich cierpieniach,
ndzy i klskach yciowych.
Jeden po drugim milkli i zasypiali.
Uljanow nie mg zasn. Oczekiwa rewizji policyjnej i nadsuchiwa czujnie.
Gdzie niedaleko zegar wydzwoni pnoc.
W przytuku panowaa cisza. Ludzie, zgnieceni koem ycia, spezajcy si tu zewszd,
niby pokaleczone robactwo, zapadali w ciki, niespokojny sen.
Nagle Uljanow usysza wyrany szmer i cichy szept:
Waka, chod! Ju mona...
Dwch ludzi wylizgno si z pciemnej izby, owietlonej wysoko pod sufitem zawieszon lampk naftow, straszliwie kopcc, i znikno w mroku korytarza.
Wkrtce rozlegy si ostrone, skradajce si kroki i do izby ze picemi postaciami miotajcych si i pomrukujcych we nie ndzarzy weszo dwch mczyzn i dwie kobiety.
Po chwili wszyscy leeli ju w szeregu innych na brudnej pryczy, szepcc niewyranie,
jakgdyby wierkajce gdzie za piecem wierszcze.
W chwil pniej doszy odgosy pocaunkw...
Z korytarza rozlegy si nagle cikie kroki kilkunastu ludzi i gone okrzyki:
Rewizja we wszystkich naraz izbach! Spieszy si!
Na progu wyrosy postacie barczystych policjantw i dozorcw z latarkami.
Weszli do izby, pobudzili upionych ludzi, zrywali okrywajce ich achmany, przeszukiwali ubranie i ogldali paszporty, wiecc w oczy, zmruone od wiata i przeraenia.
Uljanow, nie podnoszc si z pryczy i jczc, wycign swj paszport. Policjant obejrza
go, odnotowa nazwisko w ksice i zwrci dokument. Rewizja sza dalej wrd westchnie,
wystraszonych gosw nocnych mieszkacw przytuku, pogrek policjantw, pogardliwych
wyzwisk.
Jeden z dozorcw wyda nagle przeraliwy krzyk:
Ach, nierzdnico, rozpustna wiedmo, djablico! W przytuku taka ohyda?!
Wodzimierz ostronie podnis gow. Ujrza stojc w wietle latarek niemod ju kobiet o twarzy zniszczonej, pijackiej. Rozwirzchone wosy spaday na chude, obnaone ramiona i wyndznia pier. Staa, szeroko otwierajc wydte wargi i szczerzc zgnie, poamane zby.
Patrzya wzrokiem szyderczym, zym, twardym.
Precz std, do kobiecej izby! krzycza dozorca, tupic nogami i byskajc jednem
okiem. Taka parszywa owca cae stado psuje!
Kobieta miaa si bezczelnie.
E-e! macie tu, jak widz, nie jedn parszyw owc! zamia si policjant i zwlk z pryczy drobn, moe pitnastoletni dziewczyn, o dziecinnej jeszcze twarzyczce. Zupenie nagie, szczupe, wiotkie ciao wio si, jak w, w rkach tgiego mczyzny.
Uljanow z ciekawoci przyglda si caemu zajciu.
75

Dozorca okada piciami olbrzymiego draba, obok ktrego znaleziono dziewczyn i krzycza:
Zabieraj swoje szmaty i precz z przytuku, natychmiast, bo ka wyrzuci ciebie na zbity eb!
Zaco? pozornie zdumionym gosem pyta drab, niby nic nie rozumiejc. Gdyby wypada mi z kieszeni kopiejka, dozorca nie gniewaby si na mnie, a trzeba byo na nieszczcie wypa dziewczynie zaraz gwat! Dziwny charakter ma pan dozorca!
Dziewczyna tymczasem, bluzgajc, niby botem, wstrtnemi sowami, wyrywaa si i szukaa wrd porozrzucanych achmanw koszuli swojej i spdnicy, patrzc dokoa wciekemi, gronemi i bezwstydnemi oczami. Byy to oczy dziecka. Ich wyraz budzi jednak trwog.
Zdawao si, e mija jadowita wbija nieruchome, mciwe, nie migajce i nie znajce strachu
renice.
Dziewczyna znalaza wreszcie swoje brudne szmaty, szybko si ubraa i stana, podparszy si piciami w boki.
Gos jej, niby stuczone szko, dzwoni ostro i przenikliwie.
Krzyczaa, odchodzc od zmysw:
Psy nieczyste, katy, pado cuchnce! Zagnalicie mnie do ciemnej jamy i nie pozwalacie
broni si, jak mog, przed mierci godow! eby was stryczek nie min! Oby was za
choroba spotkaa! Oj, biada wam! Przyjdzie na was czas, gdy za wszystko przed ludem odpowiecie! Wtedy ja stan przed nim i powiem to, co wiem o was, psy, zbje, oprawcy, mczyciele! Tfu! Tfu!
Pluta na policjantw, dozorcw i rzucaa coraz straszliwsze i ohydniejsze sowa.
Wypchnito j z izby.
Rewizja przesza pomylnie. Wszyscy mieli dokumenty w porzdku. Jeden tylko chrzecijanin wzbudzi podejrzenie jak niedokadnoci w paszporcie. Zabrano go do policji.
Wodzimierz umiechn si zoliwie i pomyla:
Dobrze mu tak! Niech teraz cierpi i milczy... Prorok, psia krew, rabia dusza zgnia!
Reszta nocy mina w spokoju.
O wicie dozorcy przynieli kubki, duy czajnik z herbat i chleb. Po posiku wypdzono
nocujcych z przytuku. Uljanow wyszed, kryjc si w ich tumie.
Szed, mylc o dziewczynie-dziecku, majcej grone oczy mii.
Chciabym j spotka! Dabym jej ulotki do rozrzucenia, bo taka ju niczego si nie ulknie. Niema nic do stracenia...
Jednak nie spotka jej. Przez labirynt mao uczszczanych uliczek i wskich zaukw dy
w stron Newskiej rogatki. Mia tam przyjaci. Powiedziano mu jednak, e nie moe tu pozosta, gdy mieszkania poddano pod dozr policji. Wskazano zato szko, gdzie w charakterze robotnika, pobielajcego sufity i ciany, mgby zmyli szpiclw.
Nauczycielk szkoy bya znajoma Uljanowa od kilku lat Nadzieja Konstantynwna
Krupskaja, partyjna socjaldemokratka, posiadajca obszerne stosunki, a miaa i czynna, chocia milczca i wstydliwa.
Spotyka j u socjalistw, skowronkw liberalnej buruazji, u Kamykowoj i u Knipowicz.
Nie pikna, raczej nawet brzydka, pozostawiaa jednak po sobie ciepe i radosne wspomnienie. Zaleao to od rwnowagi ducha, spokoju, nigdy nie znikajcej pogody i gbokiej
wiary w ideje, ktrym suya.
76

Cicha, skromna, maomwna nauczycielka umiaa sucha i rozumiaa kady odruch myli i nastroju spotykanych ludzi.
Uljanow wiedzia, e naleaa do jego nielicznych przyjaci z warstw inteligencji rewolucyjnej; sysza nawet, e staczaa o niego zaarte spory ze Struwem i innemi socjalistami
petersburskimi.
Spdzi w szkole kilka dni.
Rozmawiali ze sob duo.
Wodzimierz, ktry zawsze pamita o swoim celu i w rozmowach nigdy nie dawa porwa si
uniesieniu, frazeologii, marzycielstwu, i, napozr wydajc si zupenie szczerym, z pani Krupsk
zapomnia o surowym rygorze wzgldem siebie i zwierza si jej z najtajniejszych myli.
Ujrzawszy w jej spokojnych, rozumnych oczach gbokie wspczucie dla siebie i niemy
zachwyt, nagle si zamyli.
Wydaa mu si stworzon na on dla niego. Tak, jak on, niczego od ycia nie daa dla
siebie. Gotowa bya w kadej chwili wszystko powici dla sprawy. Czytaa duo, miaa dar
krytyki i orjentacji, znaa jzyki obce i niczego si nie baa.
Moga si sta najlepsz pomocnic, idealnym wprost, najwierniejszym przyjacielem.
Popatrzy na ni uwanie i spyta, mruc oczy:
Coby towarzyszka powiedziaa, gdyby dowiedziaa si, e uczyniem co takiego, co
spoeczestwo okrela sowem podo lub zbrodnia?
Podniosa na niego spokojny, pogodny wzrok i natychmiast odpara prosto, bez afektacji:
Nie wtpiabym, e uczynilicie to dla dobra idei.
Uljanow cicho si rozemia i zatar rce.
A gdybym zawoa nagle z patosem, jak Czernow4: Nadziejo Konstantynwno, bd
dyktatorem Wszechrosji?! spyta ze miechem.
Uwierzyabym bez wahania! odpowiedziaa, patrzc na niego agodnie i szczerze.
Hm, hm! mrukn. W takim razie myl, e moe, uczynilibymy mdrze, zwizawszy nasze ycie i idc przez nie razem a do koca... do szubienicy, czy... do dyktatury, Nadziejo Konstantynwno!
Spucia na chwil oczy i spokojnie, bez adnego wzruszenia rzeka:
Powiedziaabym tak, jeeli wam to dogadza, towarzyszu!
Dogadza!
Wicej o tem nie mwili. Zreszt nie mogli nawet mwi, bo w nocy do Krupskiej wpad
posany przez Babuszkina robotnik i powiadomi, e koo szkoy ju si krc szpicle.
Uljanow umkn w stron cesarskiej fabryki porcelany; w kilka dni pniej przenis si
do rdmiecia, gdzie w wypadkach zaostrzonego pocigu czu si najbezpieczniej.
Jednak policja bya ju na jego tropie.
W grudniu uczyniono na niego obaw w caem miecie. Zrewidowano mieszkania wszystkich podejrzanych osb, nie wyczajc nawet liberaw.
Uljanow zosta schwytany i osadzony w wizieniu.
Krupskaja dostarczaa mu ksiek i powiadomia Marj Aleksandrwn o areszcie syna. Staruszka przyjechaa do Petersburga i odwiedzia Wodzimierza. Uspokoi j, e nic powanego mu nie
grozi, gdy andarmi mieli tylko podejrzenia, nie znalazszy adnych obciajcych go dowodw.
4

Znany rosyjski dziaacz z partii socjalistw-rewolucjonistw.

77

Tak te byo w istocie. Uljanowa nawet nie oddano pod sd i zarzdzeniem wadz policyjnych zesano na Sybir na przecig lat trzech.
Jad na urlop wypoczynkowy i na polowanie! powiadomi Krupsk z wizienia, przesyajc jej wypoyczon ksik z listem, napisanym mlekiem pomidzy drukowanemi linjami.

78

ROZDZIA IX.
Dobiega koca trzeci rok wygnania.
Miny te lata w zupenym niemal spokoju. Syberyjskie wadze byy znacznie liberalniejsze i nie wysilay si nad gnbieniem politycznych zesacw.
Wodzimierz Uljanow y we wsi Szuszenskoje, niedaleko od miasta Minusinska, pooonego na malowniczych brzegach rzeki Jenisej.
Wkrtce, po odbytem wizieniu przybya tu z matk swoj Nadzieja Konstantynwna
Krupskaja.
W kilka tygodni po przybyciu staa si ona on Uljanowa. Nie czuli oboje ani wielkich
uniesie, ani radoci i szczcia, ktre dla kochajcych serc przemienia ca ziemi na raj soneczny, a szmer lasu i podmuchy wiatru w czarodziejsk muzyk, nieznan, bosk. Nie czuli
tego i nie myleli o tem.
Podali sobie rce, jako dwaj przyjaciele, zczeni wizami, nie mniej silnemi od mioci
i oddania si wzajemnego, wiernoci dla idei, droszej nad wasne ycie i jedynej. Bya
dla nich pokarmem, socem, powietrzem. Ze zmierzchem jej nastpiaby chwila konania dla
wyznawcw jej i krzewicieli.
Zupene zaufanie mia Uljanow do Nadziei Krupskiej, ona niczem niezachwnian, fanatyczn wiar w jego siy.
Czas syberyjskiego wygnania w piknym, yznym kraju Minusiskim pdzili z poytkiem.
Tu w ostatecznej formie skrystalizoway si myli Wodzimierza i uoony zosta plan jego
dziaalnoci na przysze ycie.
Przeczyta niezliczon ilo ksiek. Dostarczali mu ich z Petersburga przyjaciele jego
i Krupskiej, a take mieszkajcy we wsi Karatuzie Polak, inynier-grnik, Eugenjusz Rycki, ktry, chocia zajmowa stanowisko urzdowe, sprzyja wszystkim zesacom.
Na wygnaniu Wodzimierz wykoczy swoj prac o rozwoju kapitalizmem. Zacz j
w wizieniu, gdzie pisa potajemne mlekiem na odwrotnej stronie arkusikw, zapenionych
niewinnemi cytatami z dzie autorw rosyjskich i zagranicznych. Tylko taki rkopis mg si
przedosta poza bram wizienn. Mleko nalewa do maych kaamarzy, zrobionych z ugniecionego w palcach chleba.
Pewnego razu do mojej celi sze razy wchodzili dozorcy, wic sze razy ykaem kaamarze! ze miechem opowiada Uljanow onie i z westchnieniem dodawa artobliwie.
Szkoda, e prdko wypucili mnie z wizienia! Trzeba byoby duej nad t ksik popracowa, bo tu nie tak atwo o potrzebne materjay!
Na Syberji nagrzewa arkusiki nad lamp naftow, a zapisane mlekiem sowa ciemniay
i wystpoway na biaem tle.
79

Nie odrywajc si od pracy, czyta i pisa Uljanow; wraz z Krupsk, z polecenia Struwego,
tumaczy Engelsa i Webba, zarabiajc dodatkowo. Byo to niezbdne, bo rzd wyznaczy na
jego utrzymanie tylko osiem rubli na miesic i zaledwie drobne sumy przysyay co miesic
Marja Aleksandrwna i siostra Wodzimierza Elizarowa.
Jedyn rozrywk Uljanowa stanowiy dalekie przechadzki i polowania. Strzela zajce i cietrzewie zapamitale, lecz poniewa zbytnio si pieszy, zdobycz nie bya obfita. Lubi jednak to namitnie i nie opuszcza sposobnoci spdzenia czasu ze strzelb w polu lub w lesie.
Podczas wypraw myliwskich, pozna chopa syberyjskiego, niezalenego, ufnego w swoje siy i prawie nie uznajcego przedstawicieli obcych mu wadz centralnych. Ujrza Wodzimierz, rozumiejcy dusz chopa nadwoaskiego, rnic i podobiestwa, zachodzce pomidzy ludnoci syberyjsk a rosyjsk.
Rnica polegaa na tem, e chop syberyjski nie posiada dzy ziemi. Mg mie j w dowolnej iloci.
Nie byo tam obszarw, nalecych do szlachty, lub nadanych dekretem carskim urzdnikom i wojskowym za wiern sub pastwow.
Zupenie inaczej czu si chop rosyjski. Pamita dokadnie i nigdy o tem nie zapomnia,
e niegdy, czy to za chanw mongolskich, czy za carw moskiewskich, ziemia naleaa do
wadcy, a uprawiana i wykorzystywana bya przez ludzi od rada. Dopiero od Piotra Wielkiego, a szczeglnie od czasw caryc Katarzyny II i Elbiety, ktre obdarzay swoich kochankw majtkami ziemskiemi, zaczto odbiera ziemi chopom.
Wieniacy nigdy nie uznawali tego i wci wyczekiwali na biae pismo. Ten zagadkowy, mistyczny akt, urojony w mrocznych gbinach chopskiego mzgu, mia zwrci zagarnit nieprawnie ziemi jej naturalnym wacicielom.
Kilka razy w dziejach rosyjskich nastpoway dni, gdy wocianie usiowali odebra j
samowolnie, podnosili bunty chopskie, wstrzsajce Rosj od czasw Katarzyny a do roku
1861, do manifestu Aleksandra II o wolnoci.
Wybuchay one i pniej, lecz, na skutek militaryzacji kraju i rozszerzenia sieci administracyjnej, miay charakter lokalny i zostaway tumione w zarodku.
Chop syberyjski potomek kryminalnych zbrodniarzy, wysyanych do azjatyckich prowincyj imperjum, lub mieszaniec z Mongoami rnych szczepw, marzy o oddzieleniu si od
Rosji, ktrej nie lubi i ba si, bo narzucaa mu swj system, obcy, kopotliwy i wymagajcy
duych kosztw.
Podobiestwo jednak obydwch typw chopskich byo race.
Oba byy zasadniczo anarchiczne i bierne. Nawyke, podug dawnych tradycyj, rzdzi si
samodzielnie w obrbie swojej dzielnicy rozumem komuny wociaskiej, byy podtrzymywane w tem nawyknieniu przez rzd. Wadze centralne byy zmuszone do oddania komunom
czci swoich zada, nie mogc na tak wielkiej przestrzeni dosign kadego poszczeglnego obywatela.
Oba typy odznaczay si skrajn biernoci. Sabo owiecone nie dyy do adnego postpu
i tylko wadza pastwowa narzucaa wocianom zmian trybu ycia i systemu gospodarczego.
Uljanow zrozumia to wszystko i dobrze zapamita.
Nie wtpi wcale, e wociastwo ulega nakazom rzdu wycznie pod naciskiem siy,
uznajc za najlepszych wadcw tych, ktrzy odznaczali si stanowczoci i zdolnoci do
przejaww swej woli bezwzgldnej.
80

Gdy myla o tem, umiecha si, zaciera rce i szepta:


O, Karolu Marksie, bye wielkim znawc duszy bydlcia ludzkiego! Wyczue, jak nikt
inny, ni lubi ono chodzi w stadzie, a stado potrzebuje pasterza z batem i psa z ostremi kami!
Powraca ze swych wypraw myliwskich wesoy i podniecony, mwic do ony:
Droga moja! Mao znaem wie rosyjsk, za wyjtkiem mojej nadwoaskiej, lecz tu
przechodz przez niczem niezastpiony uniwersytet.
Opowiada o swoich spostrzeeniach i wraeniach, pytajc ze miechem:
Powiedz mi tylko: kto i w jaki sposb poprowadzi za sob wociastwo? Normalnym
sposobem nikt tego nie dokae! Chopa rosyjskiego naley pdzi przed siebie kijem Piotra
Wielkiego, kulomiotami lub bagnetami wspczesnych gubernatorw, a nam c pozostaje?
Jeszcze bardziej skuteczny bat! Naley wynale go! Musi to by jednak taki bat, eby jego
klanicie poruszyo niebo i ziemi! Nad tem naley powanie pomyle?
Zastanawia si nad tem Uljanow, bkajc si bez celu po stepie. Zwierza si tylko przed
on, a gdy mwi, znia gos, zaciska zby i mruy oczy, jak gdyby widzia wroga przed
sob. Widocznie, straszne byy te myli i sowa, bo Nadzieja Konstantynwna miaa twarz
blad i z przeraenia przeciskaa rce do piersi. Jednak nie przeczya, bo paaa wiar niezachwnian w tego czowieka, tak gronie szczerego, a twardego, jak kamie.
Zrzadka odwiedzali innych zesacw, rozrzuconych w ssiedztwie, lecz z nimi o swoich
najtajniejszych mylach nigdy nie rozmawia Wodzimierz. Wiedzia, e to, co postanowi,
nie mogo by przez nich przyjte. Nie odeszli zbyt daleko od lojalnego socjalizmu niemieckich towarzyszy, a aden z nich nie dorwnywa miaoci myli Plechanowowi, chocia, po
osobistem poznaniu go, ju nie by pewien Uljanow swego mistrza.
Nie lubi Wodzimierz czstych odwiedzin towarzyszy wygnania. Powodoway one zaostrzenie dozoru, rewizje, dociekania, szpiegostwo, co zakcao spokj, tak potrzebny do normalnej
pracy i gbokiego namysu. Pozatem zbyt bliskie stosunki towarzyskie prowadziy do star
i nieporozumie na tle ycia prywatnego powstaway plotki, drobne ktnie, a nawet sdy honorowe, do czste w koach zdenerwowanych ludzi, znkanych dugiem wygnaniem.
Uljanow do swoich rozmyla powanych, niemal ascetycznych, potrzebowa ciszy i samotnoci.
Narazie ze strzelb na ramieniu zapuszcza si w stepy. Siada w cieniu brzz i napawa
si wiekiem bezbrzenych anw i k zielonych, pokrytych bujn traw, wspaniaemi kwiatami o jaskrawych barwach i woni odurzajcej: fiokw nocnych, biaych, tych i czerwonych lilij, gogw i innych bez liku, o nazwie jemu nieznanych. Stada byda, owiec i tabuny
koni pasy si bez dozoru. Na poudniu ledwie dostrzegalnem, granatowem pasmem majaczyy dalekie gry odnogi Sajanw.
Rzadkie wsie, rozlege, bogate, cigny si wrd pl pszenicy i gajw brzozowych.
W gbokich jarach i rozogach biegy wartkie potoki i rzeki, mknc ku oysku Jeniseju.
Kryjc si w trawie, suny stadka cietrzewi stepowych, przepirek i dropi. Wysoko, niby
czarna plama na bkitnym namiocie pogodnego nieba, tkwi olbrzymi berkutsp, wypatrujcy zdobyczy, kwili drapienie, jkliwe, cienko, niby si ali, e nie dano mu nadmiaru siy,
aby wszystko mg zabi i rozszarpa.
Tu i wdzie ponad traw i krzakami wznosiy si supy i pyty z czerwonego piaskowca.
Byy to dolmeny, staroytne cmentarzyska niezliczonych szczepw, od wiekw odbywajcych
wdrwki przez yzne rwniny ku nieznanemu celowi.
81

Uljanow wiedzia, e wielcy wodzowie Mongow dyli tym szlakiem na Zachd, pozostawiajc za sob trupy swoich i obcych wojownikw, picych wieki cae snem nieprzebudzonym pod czerwonemi monolitami.
Daleka bya droga i mglisty cel wnukw Dengiza, myla Wodzimierz. a jednak
doszli do rwniny polskiej i wgierskiej i, gdyby nie spory i nie zawi, kto wie, czy nie ujrzayby ich mury Rzymu i Parya? A wszake zaszli daleko, bo a na lsk, pod Budapeszt
i Wiede! Tym samym szlakiem najedcw mkn moje myli, szlakiem, ju przetartym przez
potne hordy bez liku...
Po prawej stronie Jeniseju cigny si due wsie bogatych kozakw, osadzonych tu niegdy przez carw dla obrony poudniowych granic Syberji. Pozostali tu na zawsze, chocia
nikt ju nie myla o napadzie na potne imperjum, ktre, niby pajk olbrzymi, rozparo si
szerok sieci, rzucon na pit niemal cz caej planety.
Wrd nich w miejscach mniej yznych rzd osiedli chopw wywaszczonych, biedakw bezdomnych, pozbawionych w Rosji swoich zagonw. I tu w tym piknym kraju wlekli oni ywot ndzny ciemni, leniwi, zazdroni i li. Kradli kozakom konie i bydo, kosili ich ki, wyrbywali las.
wyjmowali z sieci i wiersz ryby, podpalali domy, a w bjkach mordowali bogatych ssiadw.
Za rzek, dalej od ska nadbrzenych, koczowali tatarzy, strzegc tabunw koni i stad
owiec. Oganiali si od zgraj wilkw i od band zych ludzi, bezkarnie czynicych napady na
surowych wyznawcw wojowniczego proroka z Mekki.
Wrogo, nigdy nie przemijajca, panowaa pomidzy obydwoma brzegami Jeniseju, ktry, cinity czerwonemi urwiskami Kizy-Kaja, toczy si z pluskiem, i pomrukiem, wirujc,
pienic si wrd kamieni podwodnych i dc ku oceanowi, gdzie panowa biay duch, szalejcy w iskrzcych si paacach lodowych i przemawiajcy gronie rykiem wichrw pnocnych i mronym oddechem mierci.
Tu rodziy si i ksztatoway myli Uljanowa, miae do zuchwalstwa, niemal szalestwa;
tu dojrzeway i krzepy w przysigi gorce a surowe, niby ascetyczne wybuchy fanatycznego
proroka, niby ponure mody sekciarzy, ukrytych po lenych kaplicach i barogach pustelnikw, zapatrzonych w zawiaty.
Tymczasem on sam, cigany wygnaniec, myla spokojnie, bez uniesie i marzycielstwa
o rzeczach zwykych, z ziemi i jej ez zrodzonych a zapodnionych w samej chwili narodzin
przez nienawi guch, niem i lep; przerzuca mosty nad przepaciami; podminowywa
grone twierdze, zwodzi i na manowce prowadzi tysice wrogw.
Tu, suchajc plusku wartkiego prdu Jeniseju, wyczuwajc kade drgnienie potnych si
pierwotnej natury, szepty cieniw, wychodzcych z pod czerwonych kamieni dawnych cmentarzysk, zrozumia, e wrd bojownikw o losy uciemionych, powoanych do budowania
nowego ycia, on by jedynym, ktry posiada si, wol i umiejtno wodza.
Miae zgin za kratami wizienia, na szubienicy, od kuli lub na dalekim wygnaniu ponownem? Byoby to bezmylnem szafowaniem si, niezbdnych dla wielkiego celu!
Przyszed do przekonania, e nie moe pozosta w Rosji rabiej, ciemnej, carskiej, nieruchomej, jak gnijcy, zaronity rzs, wodorostami i sitowiem staw.
Pragn wolnoci, wieego powietrza, swobody ruchu, gbokiego oddechu i czynu, niczem nieskrpowanego.
Wiedzia, e po wysaniu go na Syberj i po aresztowaniu uczniw, wychowanych przez
niego, partja szybko staczaa si ku upadkowi. Nic si w niej nie dziao; z trudem zaledwie
82

podtrzymywano czno pomidzy pozostaymi czonkami. Drobna, mudna praca nad


uwiadomieniem dawaa bahe wyniki. On czu si powoanym do wielkiego dziea.
Krusz skay, posugujc si motkiem do uytku domowego myla z gorycz, tymczasem potrzebuj mota cikiego, mocnego i miadcego. Mgby to by duy dziennik
rosyjski, wydawany zagranic i rozpowszechniany regularnie przez niewidzialne kanay po
Rosji. Wiem, e bdzie on motem burzcym i tworzcym, czuj si na siach uj go i zada
im ciosy nieomylne!
Od tej chwili ciyo mu wygnanie.
Przesta spa, je, chodzi milczcy i niespokojny, trawiony gorczk pracy i dz wykonania obmylonego planu.
Z takim to utajnionym zamiarem, po skoczonym terminie przymusowego pobytu na Syberji, powrci do Petersburga, pozostawiwszy on w Ufie.
Rozejrza si po stolicy, zbada dokadnie stan partji i nastrj w koach rewolucyjnych,
naradza si z wybitnymi przywdcami ruchu socjalistycznego, a zrozumiawszy wszystko,
napisa do ony krtki list:
Wszystko, o czem mylaem, patrzc na stepy minusiskie i potny prd Jeniseju, zicio si lub ma si wkrtce zici. Wyjedam zagranic. Czekaj listu, po ktrym natychmiast przyjedaj.
Uljanow ju widzia przed sob wymarzony mot, a by on podobny do mota Tora, wykuwajcego ostre groty, tarcze, pancerze i miecze, rozbijajcego nim gry i gowy wrogw,
wrzucanych do mrocznej Walhali, skd niema powrotu po wieki wiekw.
Mot ten kruszy i rozwala pitrzce si skay przeciwiestw, lecz budowa nie mg, bdc narzdziem zniszczenia.
Najpierw zburzy stare, obali, wytpi do szcztu, a pniej tworzy nowe! myla
Uljanow, zaciskajc zby i mruc skone oczy.

83

ROZDZIA X.
W maej piwiarni, jakich setki spotka mona na przedmieciach Monachjum, przy stoliku koo okna siedziaa skromnie ubrana kobieta o powane, skupionej twarzy.
Przed ni sta kufel piwa. Nie tkna go jednak. Niecierpliwie spogldaa na zegarek. Widocznie czekaa na kogo.
Zegar nad lad wybi godzin 11-t.
W tej chwili drzwi si otwary i do pciemnego lokalu wszed may, barczysty mczyzna
w szarem palcie i wygniecionym, mikkim kapeluszu. Obejrza si uwanie. O tej godzinie
w piwiarni, gdzie si zwykle gromadzili robotnicy, nikogo nie byo.
Wchodzcy go zwrci skone oczy w stron samotnej postaci kobiety w czarnym paszczu i podszed do stolika.
Bachariow? mrukn.
Twierdzco skina gow.
Mczyzna usiad i pytajco oglda nieznajom.
Do stolika zbliy si waciciel piwiarni.
Jasne? Ciemne? zada zwyke pytanie.
Prosz o szklank kawy odpowiedzia go.
Niemiec poszed do kuchni, pykajc fajk.
Doktr Jordanow? zapytaa kobieta.
Jordanow...
Pan wydaje ten dziennik Iskry wzywajcy do walki o sprawiedliwo?
Chwil si waha, lecz pochyli gow i szepn:
Przypumy, e tak, ale o co chodzi?
Natychmiast odpowiedziaa:
Chc da znaczn sum na wydawnictwo. Wiem, e redakcja ma cige kopoty finansowe, zwyke zreszt, dla nielegalnych gazet zagranic, wic...
Umilka, bo zblia si kelner, niosc du filiank kawy.
Gdy odszed, mwia dalej:
Wyjani wszystko! Jestem siostr Bachariowa, powieszonego za organizacj zamachu
na Mikoaja II-go... Chce si mci... Ale nie na carze, bo to do niczego nie prowadzi... Cae
zo nietylko jest w carze. Nie ten, to drugi bdzie... Cay ustrj winien...
Czowiek o skonych oczach nieznacznie si umiechn i sucha:
W Iskrze prowadzi pan walk z socjal-rewolucjonistami, nazywajc ich tchrzami,
romantykami, drobnemi burujami. Tak jest w rzeczywistoci! Znam ich dobrze! Iskra zbija teorje legalnych socjalistw, nieubaganie dcych do oportunizmu i podporzdkowania
84

si buruazyjnym ideaom. Tymczasem dziennik pana postokro ma racj, dowodzc, e nie


mamy ani chwili do stracenia w tworzeniu prawdziwej socjalistycznej i rewolucyjnej partji,
ktra w najciszym nawet okresie powinna rozpocz walk przeciwko caryzmowi, buruazji i jej pomocnikom z pord socjal-rewolucjonistw, demokratw i liberaw!
Hm, hm mrukn doktr Jordanow. Pani istotnie uwanie czyta artykuy Iskry, jednak, nie rozumiem, co to ma wsplnego z zamiarem dokonania zemsty za mier terorysty
Bachariowa?
Chc rozbi, zniweczy socjal-rewolucjonistw, ktrzy posyaj na mier pomienne
gowy, podczas, gdy sami kryj si i nadal oszukuj ludzi! wybuchna kobieta.
Ta-ak? przecign, uwanie przygldajc si nieznajomej i ledzc wyraz jej twarzy.
Hm... propozycja do omwienia... musimy si naradzi w swojej grupie...
Martow, Protesow, Zasulicz nie bd chyba czynili sprzeciwu... zacza.
Pani, jak widz, jest dobrze obeznana ze skadem kierownikw, Iskry? spyta
z ironj.
O, tak! odpara ywo. Nosz si oddawna z zamiarem porozumienia si z wami...
Jakie warunki? przerwa jej pytaniem.
Narazie mogabym dysponowa sum 3000 marek... dam, aby dopuszczono mnie do
staej wsppracy... Posiadam dobry styl, jestem wyksztacon... ukoczyam wysze kursy
procesora Piotra Lesgafta w Petersburgu.
Jak nazwisko pani? spyta spokojnie, ogarniajc j agodnem spojrzeniem.
Roszczyna Wiera Iwanowna Roszczyna... mj m jest weterynarzem na Kubani...
Czowiek o skonych oczach siedzia zamylony. twarz jego miaa rzewny, dobrotliwy
wyraz. Jednak z pod opuszczonych powiek, wzrok jego niepostrzeenie lizga si po twarzy
siedzcej przed nim kobiety. Nie uszy jego bacznoci byski triumfu w jej bladych oczach
i nerwowe ruchy palcw.
Podnis gow i rzek cicho:
Musz si naradzi z kolegami, Wiero Iwanowna! Jutro dam odpowied. Spotkamy si
tu o tej samej godzinie przy tym stoliku...
Skin na kelnera, zapaci i, ze szczerym umiechem na twarzy ucisnwszy do nowej
znajomej, wyszed.
Dugo kry po miecie, a wreszcie, obejrzawszy si dokoa, szybko skierowa si do
dzielnicy Schwabig i znikn w podwrku starej, do brudnej kamienicy.
Wpad do maego mieszkania i zawoa do kobiety, krztajcej si w kuchni:
Moja droga! Rzu do wszystkich djabw to pitraszenie i le natychmiast po Parwusa,
Bobrowa i R Luxemburg. Powinna by u Parwusa. Niech przychodz tu, nie zwlekajc ani
chwilki. Od nich wpadnij do naszego zecera Blumenfelda i zawoaj go tu. Tylko si piesz,
piesz! Periculum in mora!
Mwi wesoym gosem. By w wybornym humorze.
W godzin pniej, wci krc po pokoju, opowiada zebranym towarzyszom o schadzce w piwiarni i zakoczy sowami:
Przebiegli s andarmi czcigodni opuchin, Siemiakin, von Kotten, Klimowicz, Harting, ale i Wodzimierz Uljanow, chocia znany tu jest jako niewinny bugarski lekarz Jordanow, ma olej w gowie! Cha-cha-cha! Chc oni wlizgn si do naszej organizacji, okupiwszy si 3000 marek. wietnie! Ja pienidze wezm, bo wtedy rozdmuchamy nieco nasz
85

Iskr. Nieatwo podsyca j temi groszami, ktre zbieraj ubodzy towarzysze i posyaj nam
przez Babuszkina, Lepeszyskiego, Skubika i Goldmana... 3000 marek to ogromna suma!
Wezm j, a andarmw w pole wyprowadz! Ho, ho, wyprowadz!
mia si na gos i zaciera rce.
Jednak towarzysze zaprotestowali. Milczaa tylko, jak zwykle, Nadzieja Konstantynwna,
wpatrzona w ma, jak w tcz.
Atak rozpocz Parwus, gadatliwy nadmiernie, zapalajcy si, jak kupa suchej somy, tupa
nogami, wymachiwa rkami i wprost odchodzi od zmysw:
Bra pienidze od andarmw i szpiegw? To zbrodnia, zdrada! Tego nam nigdy nie
przebaczy Plechanow, grupa Wolnoci Pracy, nasza i inne pokrewne partje. Pamita naley, e...
Mwi ca godzin i mwiby jeszcze, gdyby nagle nie przyskoczy do niego Uljanow i,
mruc oczy, zimnym, straszliwie spokojnym gosem oznajmi:
Do! Ja pienidze od andarmw wezm! Plu chc na to, co szczeka bd gupcy
i co pomyl pokrewne partje! Istnieje cel, to przedewszystkiem, a jak si drog do niego
dy, jest to obojtne dla mnie!
Bobrow nerwowym ruchem podnis ramiona i skrzywi si.
Spostrzeg to Uljanow i, patrzc na niego badawczo, powtrzy:
Ja te pienidze wezm!... Chodzi wam o buruazyjn przyzwoito? Dlaczego wtedy
przyklasnlicie mi, gdy zorganizowaem napad na poczt w Tule i zdobyem kilka tysicy
rubli? Przecie zginy wtedy nietylko pienidze burujw, lecz i biednych chopw, ubogich
robotnikw, a wy woalicie: brawo, brawo! odrzucie przesdy, towarzysze! A nie bjcie
si! Ca odpowiedzialno bior na siebie. Cha! Cha! Ca! Ca! Jak si mwi w liturgji: I
teraz, i zawsze, i na wieki wiekw!
Spr urwa si. Uljanow umiechn si i rzek:
Towarzyszu Blmenfeld, wy znacie wszystkich Rosjan w Lipsku, Drenie i Monachjum...
I w Berlinie! dorzuci zecer z dum.
I w Berlinie! zawoa Uljanow ze miechem... Jutro przed 11-t zajrzyjcie do piwiarni i powiedcie, kogo to do mnie podesali andarmi? Powiedziaa mi, e si nazywa Roszczyna... Bd czeka na rogu wieci od was i wtedy dopiero pjd po pienidze.
Dugo jeszcze rozmawiali ze sob towarzysze. Wodzimierz Uljanow z tak rozbrajajc
prostot i przekonywujc si uspokaja ich rewolucyjne sumienie, e wkrtce miali si,
wyobraajc sobie gupie miny agentw ochrany carskiej, zapanych na lep tak atwej prowokacji.
Po ich odejciu, Uljanow, umiechajc si chytrze, podyktowa Krupskiej kilka listw do
najbliszych przyjaci, opisujc cae zajcie, swj plan i postanowienie nie zwraca si do
zaraonych buruazyjnemi przesdami Martowa, Akselroda i Potresowa, ktrzy stanliby mu
na przeszkodzie. Podpisujc te listy dopisa wasnorcznie:
Widz, e bd zmuszony przeksztaci umysy tych ludzi, nazywajcych siebie socjalistami, albo nawet zerwa z nimi. Moralno i legalne rodki i walki nie le na naszej drodze. My niesiemy ze sob rewolucj w caem yciu i we wszystkich pojciach ludzkich. Zapamitajcie sobie dobrze te sowa!
Skoczywszy zatar rce i chodzi po pokoju, miejc si gono i mruczc wesoo:
86

Hm... hm... hm...


Nazajutrz do Uljanowa, stojcego w pobliu piwiarni, podbieg Blmenfeld. Seplenic
i plujc co chwila szepn:
Znam t bab... Jest to Szumiowa, krewna agentki ochrany Zenajdy Gengrossuczenko, tej, ktra przewalia terorystw Bachariosa, Iwana Rasputina, Akimowa i Sawina, a teraz ukrywa si przed zemst socjalrewolucjonistw w Lipsku i Hajdelbergu. To szpicle,
Wodzimierzu Iljiczu, prawdziwi szpicle z szajki szubrawca Hartinga!... Syszaem, e
uczenko ukrywa subowego pseudonimu Michejew.
Dzikuj wam, towarzyszu! rzek Uljanow i poszed do piwiarni.
Usiad przy stoliku, zajtym przez Szumiow, i umiechajc si do niej yczliwie, rzek:
Grupa nasza uwaa, e walka z drobno-buruazyjn partj socjal-rewolucjonistw odpowiada jej zamierzeniom. Zgadzamy si na propozycj pani.
Bardzo dobrze! odpara napozr spokojnie. Oto s pienidze 3000 marek. Kiedy
mog stawi si do redakcji, aby rozpocz prac? Mam gotowy artyku o agitacji naszych
wsplnych wrogw przeciwko Iskrze...
Zaraz... zaraz... szepn Uljanow, starannie liczc i uwanie ogldajc banknoty.
Skoczy, schowa paczk do kieszeni tuurka, zapi palto i podnis szyderczy wzrok na
siedzc przed nim kobiet. Pochyli si nad stoem i dobitnie przemwi cichym, syczcym
gosem:
Szanowna pani Szumiowa! Prosz wyrazi nasz wdziczno jeszcze bardziej szanownej Zenajdzie Teodorwnie uczenko, czcigodnemu panu radcy Hartingowi oraz innych
ochrannikom za tak cenny dar! Zuyjemy go z poytkiem, prosz mi wierzy! Co do
wsppracy z nami, to moe pani si nie pieszy, chyba e zechciaaby spotka u nas kilku
najenergiczniejszych bojowcw partji socjal-rewolucjonistw, pragncych od pewnego czasu
bliej pozna Zenajd Teodorwn? Pienidze zwrcimy wkrtce z procentami, z procentami szanowna pani!
Wsta i z gonym miechem skierowa si ku wyjciu.
Potwr! sykna Szumiowa, zaciskajc pici.
Obejrza si i zmruy oczy.
Iskra od tego dnia nabraa nowego rozpdu. Ataki jej na marzycielstwo drobnych burujw socjal-rewolucjonistw, na oportunizm socjal-demokratw, na Struwego i Tugan-Baranowskiego z ich legalizowanym marksizmem staway si coraz ostrzejsze i wcieklejsze,
odrywajc od tych partyj coraz liczniejsze zastpy robotnikw.
Uljanow tylko do tego dy. Jego dziennik dawa rozbitkom teoretycznego socjalizmu
gotowy program i plan pracy, narzuca im rewolucyjn wol czynu; wyprowadza poza mury
spoeczestwa; nawoywa do budowania wasnemi siami twierdzy prawdziwego socjalizmu,
wypowiadajcego wojn przestarzaym bogom: pastwu, spoeczestwu, kocioowi, rodzinie i moralnoci mieszczaskiej.
Wszystkie ideje, prawa, sympatje umary, oprcz jednej rewolucji dla stworzenia nie
buruazyjnej republiki, lecz dla zaoenia na ruinach dawnego wiata pastwa pracy. To jest
jedynym celem, do ktrego dy musim, na nic i na nikogo si nie ogldajc, idc przez
zbrodnie, krew, trupy, depcc wszelkie prawo! Zwycistwo nasze powinno by bezwzgldne
i bezwzgldnem bdzie nasze postpowanie! mwi Uljanow do robotnikw, przybywajcych do niego dla ustalenia programu 2-go zjazdu socjal-demokratycznej partji.
87

Wtedy moda partja rosyjskich socjalistw bya jeszcze zjednoczona i adne prdy rozbiene nie nurtoway jej. Na czele partji stali bokowie rosyjskiego socjalizmu: Plechanow,
Dejcz, Akselrod, Martow, Zasulicz, Potresow. miae artykuy Iskry przeraay ich. Zaczy nadlatywa pierwsze zimne powiewy, zwiastuny nieuniknionej walki.
Burza zostaa jednak zaegnana z powodu wypadkw zewntrznych.
Iskra duej nie moga si drukowa w Niemczech. Waciciele drukarni, naciskani przez
policj, dziaajc pod wpywem tajnej agentury carskiej, nie chcieli bi pisma w swoich zakadach.
Plechanow nalega na przeniesienie Iskry do Genewy. Mia zamiar podda j osobistej
kontroli i wpywowi swemu, lecz Uljanow postanowi przekoczowa do Londynu, aby jeszcze bardziej uniezaleni si od starego nauczyciela i oddanych mu bezkrytycznie socjalistw.
Cae dnie i noce bezsenne spdza teraz w gbokiej zadumie. Musia dokona tego, co
postanowi. Nie mia na to pienidzy. Przejazd do Anglji i wydawanie tam pisma wymagay
znacznego kapitau.
Pienidze z Rosji przychodziy rzadko i byy to drobne sumki, po groszu zbierane w rodowiskach robotniczych. Policja nieraz przyapywaa te posyki, lub, wpadajc na tron zbirek, rekwirowaa pienidze, a ludzi wtrcaa do wizienia.
Cika sytuacja! mrucza Uljanow. Jak tu wybrn?
Wyszed z domu i na rowerze pojecha za miasto. Potrzebowa samotnoci dla namysu.
W powrotnej drodze ju pno wieczorem odwiedzi niejakiego Walcisa, otysza-grawera.
By on w swoim czasie zesany na Sybir za podrabianie pienidzy, lecz umkn zagranic i teraz pracowa w zakadzie graficznym. Przychodzi nieraz do Uljanowa i prosi si do roboty.
Wodzimierz zbywa go niczem, bo uwaa go za czowieka ciemnego i nie posiadajcego
trwaych przekona rewolucyjnych.
Teraz zapuka do jego pokoju w maym, brudnym hoteliku.
Przychodz do was w wanej sprawie, towarzyszu! rzek. Czy mog liczy, e potraficie zachowa tajemnic?
Jakeby mogo by inaczej? odpowiedzia uradowany z zaufania Walcis.
Czy moglibycie sporzdzi w swoim zakadzie, potajemnie przed wszystkimi, dobr
klisz banknotu rosyjskiego i wydrukowa chociaby dwiecie sztuk? szepn Uljanow.
Musz si przedtem dobrze zastanowi odpar grawer.
Mino kilka dni niespokojnego oczekiwania. Uljanow nie mg usiedzie w domu. Po
skoczonej pracy wychodzi z domu i bka si po miecie.
Miota si, jak dziki zwierz w klatce. Towarzysze w Rosji czekali na nowe numery Iskry,
tymczasem pismo nie wychodzio i brakowao pienidzy na przejazd do Londynu.
Doszy go wieci, e Plechanow szydzi pocichu, widzc, jak niepokorna, buntownicza
Iskra powoli umiera.
W chwili ostatecznego zdenerwowania Uljanowa pno w nocy do mieszkania jego
w Schwabing zapukano podug umwionego znaku.
Wszed Walcis. Mia tajemnicz min.
Szepn:
Zapalcie lamp!
Gdy wiato bysno, otysz wyj spod poy palta spor paczk, mocno obowizan
sznurkiem.
88

Uljanow spojrza i krzykn:


Pienidze! Iskra bdzie ya!
Piset banknotw po 10 rubli kady! chwali si Walcis. Robota czysta! Tu nikt
i nic nie spostrzee! Zrobiem prb. Zmieniem w banku dziesi takich papierkw. Poszo
gadko!
Wodzimierz ciska rce grawera i dzikowa mu, miejc si i cieszc.
Nigdy nie zapomn wam tej przysugi! mwi. Dajcie-no mi teraz klisz, moe si
jeszcze raz przyda!
Klisza pka przy odbijaniu 511-go banknotu mrukn Walcis, spuszczajc oczy.
Uljanow przelotnie spojrza na niego i rzek spokojnie:
Pka powiadacie? No, niech i tak bdzie! Dzikuj wam, towarzyszu!
Walcis odszed.
Krupskaja, patrzc na ma, spytaa:
Czy nie mylisz, Woodzia, e ten czowiek bdzie teraz bi faszywe banknoty?
Niezawodnie, e bdzie! zawoa wesoym gosem. Nic to mnie nie obchodzi. Bdzie bi, a go wpakuj do wizienia. tymczasem do roboty!
Podzieli du paczk na mae, po sto rubli w kadej. Nazajutrz rozdano je towarzyszom,
aby w rnych dzielnicach zmienili na pienidze niemieckie.
Koo godziny trzeciej Wodzimierz Uljanow kupowa ju funty angielskie i bilety do Londynu, a Nadzieja Konstantynwna pakowaa ksiki i szczup walizk, gdzie si mieci ich
skromny, raczej ubogi dobytek.
W Londynie rozpocza si oywiona praca.
Przyby nowy wsppracownik. By to mody socjalista, Leon Bronsztejn, znany pod pseudonimem Trockij. Niedawno uciek z wizienia syberyjskiego i przedar si zagranic. Znali
go ju w kkach studenckich i robotniczych, gdzie z powodzeniem wystpowa jako komentator marksizmu.
Mody rewolucjonista mia nieprzeparty pocig do dziennikarstwa i zacz codziennie pisywa w Iskrze.
Uljanow przyglda mu si uwanie. Pewnego razu, gdy Trockij wyszed do niego, rzek
do Krupskiej:
Ten modzieniec posiada pierwszorzdne zdolnoci agitacyjne i, poniewa niczem si
nie krpuje, niezawodnie wysoko zajdzie. Jako czowiek swej rasy jest impulsywny, rzutki,
lecz niewytrway. Potrzebuje on takiego mentora, jak ja, ktry nigdy si nie zapala, ja za
potrzebuj jego, bo tymczasem tylko on, jak mi si zdaje, potrafi do koca myle i dziaa,
podug mego planu.
Nadzieja Konstantynwna odezwaa si cicho:
Ma za duo aplombu i styl posiada przykry, arogancki, feljetonowy, arbitralny, a bez
przekonywujcej gbi i prostoty...
Mody jeszcze! zamia si Wodzimierz. Niebawem nauczy si wszystkiego! Chc
go wprowadzi do naszej grupy z Plechanowym. Bdzie on sidmym, co dobrze dla gosowania, i nasz co niezbdne dla przeprowadzenia moich wnioskw!
Jednak Plechanow sysze nie chcia o Trockim, do grupy nie przyj i do komitetu swojej
Jutrzni oraz Iskry nie dopuci.
Trockij obraony wyjecha do Parya.
89

Kierunek, nadany Iskrze przez Uljanowa, nie podoba si Plechanowowi. Prno jednak
przyjeda sam do Londynu i konferowa z Wodzimierzem, ten powtarza:
Jestem zwolennikiem rewolucyjnego, wojujcego marksizmu i takim pozostan, chociabym mia by porzuconym przez wszystkich!
Pewnego razu zaprosi Plechanowa na przechadzk.
Powiz go do Highgate i zaprowadzi na cmentarz.
Co za fantazja wczy si po tym mietniku? zapyta Plechanow.
Za chwil, Jerzy Walentynowiczu, nie powtrzycie tych sw! szepn Uljanow.
Przeszli jeszcze kilkaset krokw i stanli przed skromnym pomnikiem.
Karol Marks! przeczyta na gos Plechanow.
Karol Marks powtrzy Wodzimierz. Usidmy tu w milczeniu i oddajmy si zadumie. Miejsce to zasuguje na to...
Siedzieli dugo, nic nie mwic do siebie.
Uljanow pochyli gow i z pod oka obserwowa starego rewolucjonist. Zyma si, bo
poczu, jak zimny dreszcz przebiega mu po grzbiecie.
Ten czowiek myli w tej chwili o sobie... szepn bezdwicznie.
Wyprostowa si i zacz mwi, wbijajc wzrok w blade oczy Plechanowa:
Ja nie umiem wygasza byskotliwych frazesw. Powiem wprost, co myl w tej chwili.
Ukadao si to w mojej gowie od dawna, od dnia, gdy po raz pierwszy spotkaem was,
Jerzy Walentynowiczu; zgbiem wszystko do dna, dokadnie, bo tylko tak myl uznaj. Na
gos powtarzaem to, co mam powiedzie w tej chwili, powtarzaem tu, wywoujc w pamici oblicze najwikszego z prorokw, starego Karola Marksa. On sysza spowied moj
i utwierdzi mnie w zamiarze...
Plechanow podnis krzaczase brwi i sucha.
Jeeli pracujca klasa bdzie oczekiwaa swego uprawnienia przez panujc buruazj
wszystko przepadnie. Uprawnienie to bdzie dane wtedy, gdy nasi wrogowie posid bro
nie do zwalczenia. Technika i chemja d ku temu. Musimy przedtem zgnie buruazj,
musimy przedtem trzyma cay wiat w stanie nigdy nie gasncej rewolucji, musimy odrzuca wszystko, co nam zdradliwie obiecuje i daje pastwo buruazyjne, musimy mie zawsze
w pogotowiu ukryty sztylet i kamie w zanadrzu, aby uderzy znienacka w momencie najodpowiedniejszym! Innej drogi niema, niema, Jerzy Walentynowiczu!
Stary socjalista nachmurzy czoo i mrukn niechtnie:
Tymczasem faszujecie pienidze! Habicie wite ideay rewolucji i socjalizmu?
Uljanow zacisn szczki i zmruy oczy.
Faszuj pienidze, lecz z chwil, gdy zaczynaj one suy rewolucji, staj si prawdziwemi! wybuchn. Hab odczuwaj zwycieni, zwycizcy nie znaj tego sowa!
A jednak... zacz Plechanow.
Nic wicej! przerwa mu Wodzimierz. Bol mnie sowa wasze, och, jak bol!
Dokocz wic tego, o czem mylaem nieraz nad grobem Marksa. Musz dokoczy,
szczeglnie po tem, com usysza od was! Wiedcie, e nie zatrzymam si przed rozbiciem partji, przed zerwaniem z wami, przed oskareniem najciszem i druzgoccem,
ktre rzuc wam, nie zamyl si ani na chwil, eby zgnie was, ktrego kocham
i uwielbiam szczerem sercem, zdepta, a imi wasze zohydzi na wieki! Nie mam nic dla
siebie, oprcz idei, a tej broni bd zbami, pazurami, sowem, bagnetami i szubienica90

mi! Idcie ze mn do koca, a imi wasze pozostanie jasnem, jak soce! Jeeli odstpicie mnie gorzej wam!
Pogrka? spyta Plechanow.
Ostrzeenie i gorce baganie! wyrwa si Uljanowowi namitny szept.
Wicej nic nie mwili do siebie i powracali do Londynu, zgnbieni, zamyleni.
Plechanow wkrtce wyjecha. Rozstanie si byo zimne i krpujce dla obydwch. Na poegnanie obaj nie wiedzieli, co maj sobie powiedzie.
Wkrtce Uljanow wyjecha na cay miesic do Bretanji.
Pozostawi w redakcji kilka artykuw dla Iskry, podpisanych owym pseudonimem
Lenin.
Pierwszy raz uczyni to bezwiednie. Napisa pierwsze nazwisko, jakie przyszo mu na pami.
Lenin?
Nagle wypyna we wspomnieniach niegdy kochana, uduchowiona twarz Heleny, zociste warkocze, oczy pene zachwytu i byskw rzewnych.
Czy syszaa ona o mnie? pomyla z westchnieniem. Moe, uwaa mnie za potwora, jak ta Szumiowa? Ech! Z pewnoci dawno ju zapomniaa! W innem niezawodnie obraca si rodowisku ta... crka generaa.
Jednak czu wokoo siebie jakie lekkie szmery, jakie drgania powietrza, jakgdyby drobne motyle muskay twarz jego i dotykay powiek.
Zdziwi si nawet, bo wpad w zadum, ogarnity wspomnieniami modoci.
W tej chwili Nadzieja Konstantynwna zapytaa go o adres jednego z towarzyszy w Nowym Jorku. Niestosowne myli rozwiay si natychmiast, niespodziewanie napywajce wspomnienia prysny sposzone.
Gupstwo wszystko! szepn. Lenin z tej samej przyczyny, a raczej bez adnej przyczyny, co inne pseudonimy: Ulin, Iljin, Iwanow, Tulin; dlatego, dlaczego w Niemczech byem doktorem Jordanowym, Modraczkiem w Pradze, a tu Richterem. Nic innego!
Wszystko gupstwo, drobiazg, czcze wraenie wobec celu ycia!
mia si dugo, szyderczo i cicho przed samym sob, i nikt o mylach jego wiedzie nie mia.
Bowiem wtedy przekroczy ju niewidzialny rubikon.
Na tamtym brzegu pozostay jego osobiste uczucia i marzenia, na tym sta on, a z nim
wszystko, czego dokona zamierza. Tu nie widzia nic dla siebie. Czu si najwyszym kapanem idei, ktr uwaa za najszczytniejsz.
mia si wic z tego, co opuszczone na przeciwlegym brzegu, pozostawao takie ndzne, drobne, na zawsze dalekie.
A teraz? Ach, tak! Gdzie zapisa adres tego towarzysza z Nowego Jorku, skd Iskra
otrzymywaa dwa razy do roku po sto dolarw?
W Bretanji spotka si z matk.
Rozmawiali z sob krtk chwil. Marja Aleksandrwna zrozumiaa dusz syna. Wszystko byo poza nim. On za cay by w przyszoci, ktr zamierza budowa. Nie pozostao
w nim miejsca dla niej matki! Zasmucio to j, bo biedne, kochajce serce matczyne pragno mioci i uczucia ciepego; chciao ujrze dziecko... syna.
Uspokoia si jednak prdko, bo wraliwa i pena wyrozumiaoci ujrzaa, e w sercu Wodzimierza niema miejsca nawet dla niego samego. Sta si czowiekiemmaszyn, pracujcym podug wyszego nakazu, wskazujcego cel daleki, czy bliski, jemu tylko widzialny.
91

Wodzimierz cae dnie, wieczory, a nawet noce, spdza nad morzem.


Wciska si pomidzy poszczerbione skay, wyarte przez bawany i wichry, i zapada
w zadum.
Przyglda si, jak nadbiegajce fale przypywu biy w strome urwiska, rozpryskiway si
w pian i bryzgi, cofay si i znowu mkny z sykiem, hukiem i pluskiem wciekym. Zdawao si, e nie miay mocy zada ciosu tym skaom czarnym, twardym, odwiecznym. Pary,
zderzay si z piersi brzegu i odbiegay...
Jednak bystre oczy Wodzimierza spostrzegy gbokie szczeliny w urwistych spychach,
pene mroku zagbienia w granitowej zbroi ska i odamy niezliczone, staczajce si na zalewany wod zdziar nadbrzeny.
Bya to robota fal i zdobycz ich...
Wieki przemin myla Uljanow i nic z tej twierdzy skalnej nie pozostanie! Siwe,
spienione morze wdziera si pocznie tam, gdzie teraz skrztny rolnik ziarno rzuca na rol
zaoran. O, gdyby wiedziao morze, czego chce i do czego dy! Podwoioby wysiek, pomnoyoby szeregi fal potnych i zdobyoby za jednym zamachem to, na co teraz, walczc
bezmylnie, wieki cae trawi. Nie tak czyni ja! Przebijam i dr pier starych poj i marze odrywam od nich ska po skale, poa po poaci, lecz wiem, e za t przegrod ley
odogiem nizina. Chc zdoby j, zala falami moich myli i now twierdz wznie, potne zamczysko, ktrego zdoby nie potrafi nikt, nikt!
Tymczasem fale odbiegay. Ju nie docieray do skalistych przyldkw i ciemnych zatok;
ukojone, omdlewajce lizay kamieniste achy, rozbijay si bezsilnie o ostre krawdzie raf
poszczerbionych i odchodziy dalej, coraz dalej, znikajc w biaej zwarze morza, w skotowanej mgle, w szalonym tacu spienionych bawanw, nad ktremi miotay si i szyboway
mewy, krzyczc jkliwie:
Sza! Sza! sza!
Wtedy wzrok wyta i szuka blizn na skaach, ran, zadanych kipiel przypywu. Nic nie
dostrzega... Nic!
Spych granitowy sta niewzruszony, potny i dumny, pier wystawiajc kamienn, urgajc morzu i wichrom.
Powiew bryzy zalatywa tu, szemra wrd suchych, twardych traw, sycza po szczelinach
i rozpadlinach gbokich:
Nie sia, lecz czas! Czas! Czas!
Uljanow rce zaciska, chcia grozi, przeklina i miota sowa nienawici, lecz nie mg
i milkn, oczarowany, oniemiay.
Zapalay si na morzu i pony, sunc od horyzontu a do wskich wybrzey wirowych,
smugi wiata cudnego.
Rowe, zielone, zociste o wicie, szkaratne i fioletowe w godzin zorzy wieczornej,
okryway, pieciy, koiy morze wzburzone, gniewne bez przyczyny, bez wytchnienia.
Milko, pluskao pokorne, obezwadnione, agodnie namitne, szemrao cicho szeptao
gorco, a rzewnie, niby tajemnic powierzajc niemym, skaami najeonym brzegom:
Przeminie wszystko, a prawda pozostanie. Prawda, yjca dalej ni kraina, gdzie soce
wschodzi i zachodzi... dalej! Dalej!
Gdzie ona? pyta Uljanow. Gdzie? Rzu mnie tam, a zdobd j i oddam ludzkoci zbiedzonej, potem, krwi i zami zlanej! Gdzie?
92

Nadlatyway mewy lotn czered i jczay:


Sza! Sza! Sza!

93

ROZDZIA XI.
Uljanow miota si po pokoju i mwi do siebie, chocia Krupskaja siedziaa przy stole.
Nie zwraca na ni adnej uwagi, nie spostrzega nawet jej obecnoci.
Wykrzykiwa, zaciskajc pici:
Dobrze! Doskonale! Komitet przegosowa mnie?... Musimy przenie Iskr do Genewy? Teraz koniec! Wiem, co bdzie... Wtpliwoci nie mam! Plechanow zagarnie nasz
gazet! Bd zmuszony zerwa z Plechanowym i innymi, wystpi do walki. To boli... to
gnbi mnie!
Zatoczy si nagle i upad zemdlony. Drgawki straszliwe wstrzsny staem ciaem;
zgrzyta zbami i rzzi, jczc i mruczc sowa bez zwizku.
Nadzieja Konstantynwna z trudem doprowadzia go do przytomnoci.
Otworzy oczy i, widocznie, natychmiast przypomnia sobie wszystko.
Zakl i szepn, patrzc w okno, za ktrem wznosia si brudna, ceglasta ciana:
Pisz!
Krupskaja natychmiast usiada przy stole.
Napisz do Trockiego, aby si pieszy z przyjazdem do Genewy. On doprowadzi do zerwania stosunkw z Plechanowym i jego grup... Chc pozosta nieco na uboczu. Na wszelki
wypadek... Przygotuj te listy do tych modych studentw Zinowjewa i Kamieniewa. Gorce
to gowy i zuchwae serca. niech przyjedaj... le to, e nie mam przy sobie adnego tgiego Rosjanina, le i przykro, lecz na wojnie nie mona zwaa na to, kto porwie za bro. Byleby si bi! Napisz prdzej!...
Zupenie rozbity, chory, gorczkujemy przyjecha Uljanow do Genewy. Znalaz ju tam
Trockiego. Dugo naradza si z nim i z przybyym do Szwajcarii unaczarskim.
Ucieszy si, poznawszy tego wspaniaego mwc, o gosie gbokim, szlachetnym, wzbudzajcym zaufanie i szacunek. By to prawdziwy Rosjanin o wysokiej kulturze i duej wiedzy.
Uljanow nie posiada si z radoci.
Taki nabytek! Taki nabytek! myla, zacierajc rce.
Jednak rado jego wkrtce osaba.
Pozna unaczarskiego dokadnie, nachmurzy czoo i mrucza do siebie:
No, i c z tego, e mam Rosjanina?! Niesie na sobie przeklestwo rasy w na niczem
realnem nie oparty maksymalizm myli. Wierzy w zwycistwo nasze, jak w jaki cud nadprzyrodzony, ktry gwatownie odmieni myli i przyrod ludzk. wity Mikoaj, czy rosyjskie, gupie, rabie awos te nasze potgi maj i nad nim wadz. On pjdzie za mn,
lecz paka bdzie i bi si w pier, gdy ujrzy, e krwi bdziemy zatwierdzali nasze prawo,
e przez niewol poprowadzimy ludzko do wolnoci!
94

Trockij wkrtce rozpocz atak przeciwko Plechanowowi.


Caa redakcja Iskry zebraa si w kawiarni Landolta. Omawiano projekt trzeciego zjazdu rosyjskich socjalistw. Trockij broni programu, opracowanego przez Lenina. unaczarskij podtrzymywa go. Plechanow i Akselrod zbijali dowodzenia nowych czonkw partji.
Jednak robotnicy i studenci, przysuchujcy si debatom, wypowiedzieli si za programem
Lenina.
Trockij, zwracajc si do Plechanowa, zawoa z szyderczym miechem:
Czy rozumiecie, towarzyszu, dlaczego zostalimy podtrzymani przez czonkw partji?
Dlatego, e wy ju nie znacie i nie wyczuwacie pracujcej klasy. Emigracja wyara w was
poczucie rosyjskiej rzeczywistoci, a sowa i myli wasze s dobre dla legalnych socjalistw
europejskich, lecz nie dla nas! Stalicie si ju okazami muzealnemi!
Od tego dnia nie tylko w komitecie partji, lecz i w redakcji Iskry stosunki z grup Plechanowa tak si zaostrzyy, e Uljanow, Martow i Potresow odmwili swej wsppracy.
Wodzimierz z Krupsk i Martowym pracowali caemu dniami i nocami, piszc listy
i oklniki, wyjaniajc sytuacj w partji i dajc pienidzy na now gazet.
W par tygodni pniej zjawi si may wiatek Naprzd.
Gdy pierwszy prbny numer lea ju na stole, a Trockij odczytywa artykuy, skierowane
przeciwko Plechanowowi i oskarajce starego wodza o tchrzostwo, a dajce nowego
zjazdu partji dla omwienia programowej i taktycznej dziaalnoci, Uljanow, jeszcze saby
i chory, zaciska zimne rce i niemal z rozpacz patrzy w lazurowe niebo, szepcc nieruchomemi wargami sowa, same jakgdyby cisnce mu si do gowy. Byy to sowa Chrystusa,
wykane w chwili miotania si ducha, tsknicy i wahania:
Boe, oddal ode mnie ten kielich mki!
W chwili, gdy mia rozgorze bj miertelny, rozumia Uljanow, e odtd ju sam ma poprowadzi pracujcych ku paajcemu w oddali ognisku, nad ktrym graa una krwawa;
musia uj w swoje rce losy miljonw zrozpaczonych ndzarzy, pchn ich na walk
z zastpami wrogw, chociaby wrd nich byli bracia i mistrzowie, dla ktrych serca biy
uwielbieniem rzewnem.
Niebo nie odpowiedziao na milczce woanie Uljanowa.
Bj si rozpocz.
Paday cikie oskarenia, oszczerstwa, pomienne sowa oburzenia, nienawici; twarde,
jak kamienie, myli, gnbice lub porywajce.
May, ubogi Naprzd dopi celu.
Mimo intryg i wysikw Plechanowa, odby si trzeci zjazd rosyjskiej socjalistycznej partji. Sta si on pierwszym kongresem bolszewikw i zarodkiem partji komunistycznej, do ktrej przyczao si coraz wicej dawnych stronnikw genewskiej grupy starych bokw
i wodzw socjalizmu. Nie pomogy zabiegi Bebla, usiujcego skoni Lenina do zgody
z mieszewikami Plechanowa i proponujcego sd rozjemczy.
Dla Uljanowa ju wszystko byo jasne. Drogi jego nauczyciela rozminy si na zawsze
z drogami rewolucyjnego marksizmu. Plechanow by dla niego ju tylko agentem buruazji,
wrogiem, ktry musia by zgnieciony do reszty.
Po raz pierwszy otwarcie, na cay wiat rzuci Uljanow zuchwale hasa komunizmu rosyjskiego, nawoujc robotnikw, aby si nie zatrzymywali na tworzeniu buruazyjnej republiki
w Rosji i aby si nie dali usidli gnijcemu parlamentaryzmowi Zachodu.
95

Dymy do zaoenia pierwszej socjalistycznej Rzeczypospolitej w Rosji mwi do


towarzyszy, przybywajcych do niego. Jest to naszym ideaem. Nie chc was oszukiwa
obietnic, e odrazu dojdziemy do celu. W zbyt cikich warunkach, istniejcych w naszym
kraju i wszdzie zagranic, gdzie panuje fasz, podnosimy sztandar walki. Wierz jednak, e
potrafimy rozpali rewolucj, ktra odrazu stanie na rubiey pomidzy buruazyjnym a socjalistycznym przewrotem. Dalsze kroki bd atwiejsze! Pogbienie rewolucji doprowadzi
nas jeszcze bliej do osignicia ideau. Nie cofniemy si nigdy!
Imi Uljanowa-Lenina stawao si coraz goniejszem, porywao nowe zastpy zwolennikw i oddanych towarzyszy, wytwarzao kadry zaciekych wrogw.
O osobiste przyjazne stosunki nie dba. Chodzio mu tylko o zwikszenie iloci oddanych
sprawie towarzyszy.
Nieprzyjaci si nie ba i mawia sowami poety:
Uznanie dla nas nie w radosnych krzykach tuszczy, lecz w nienawici i przeklestwach
wrogw obalonych.
Kiedy w Rosji po nieudanej wojnie z Japoni wybuchna buruazyjna rewolucja, podtrzymana przez socjalistw, Lenin przekrad si potajemnie do Petersburga.
Mieszewicy, kierowani z Genewy przez Plechanowa, stworzyli Rad robotniczych delegatw, do ktrej natychmiast weszli bolszewicy: Trockij, Zinowjew, Kamieniew, Badajew
oraz inni, nadajc energiczny i prawdziwie rewolucyjny bieg pierwszej w dziejach ludzkoci
instytucji, gdzie klasa robotnicza ujmowaa w swoje rce wadz, wypowiadaa wojn buruazji i rzucaa hasa rewolucji socjalnej.
Siedzc na galerji sali, gdzie obradowaa Rada robotnicza, nieznany nikomu, ukryty w tumie publicznoci, Lenin przysuchiwa si mowom mieszewikw i wyszkolonych przez siebie towarzyszy partyjnych.
Myla, zaciskajc zby:
Tylko przemoc, gwat, niesychany teror zjednoczy tych ludzi i poprowadzi ku memu
celowi. adnego miosierdzia i litoci, chociaby to by ojciec lub ona! Kto nie ze mn, ten
musi zgin!
Mruy oczy i, patrzc na mwicych mieszewikw, rozprawiajcych o wsppracy z rzdem, szepta:
Zginiesz! I ty, i ty... Zginiecie wszyscy!
Patrzc na swoich stronnikw, zadawa sobie mczce pytanie:
Czy s oni do silni, mni i wytrwali, aby nie dopuci do rozpdzenia rad robotniczych, tworzcych si wszdzie?
Pojecha do Moskwy, bo wiedzia, e tam najpierw wybuchnie zbrojne powstanie robotnikw, a na ulicach wyrosn barykady.
Naradza si i dawa wskazwki Szancerowi Muratowi, przywdcy dojrzewajcego powstania.
Fale rewolucji przeleway si od zachodniej granicy a do Wadywostoku.
Wadze traciy gow i oddaway bez oporu swoje placwki. Armja, pozostajca jeszcze
na terenie wojny, przechodzia na stron ludu.
Nikt nie wiedzia o tem, e przewrotny Witte da milczc zgod na wybuch oburzenia
i protestu, aby zniewoli Mikoaja II-go do podpisania dekretu o nowej konstytucji, przewidujcej zwoanie Dumy pastwowej.
96

Rozumia zaufany przyjaciel Aleksandra III-go, e parlamentaryzm olni i porwie wszystkie wzburzone warstwy ludnoci i na czas duszy uspokoi umysy.
Rozumia to i Lenin. Obawia si, e Witte potrafi uj rewolucj w spokojne oysko parlamentaryzmu. Dlatego te przez swoich stronnikw nadawa burzliwy, rewolucyjny charakter Radzie robotniczej i podsyca denie do zbrojonych powsta.
Wybuchno ono wreszcie w Moskwie, lecz zachysno si we wasnej krwi na Preni.
Wtedy wrogowie Wittego, aby oczerni go w oczach monarchy, pchnli cay swj aparat
na stumienie rewolucji. Pracowa zaczy oddziay karne Rinna, hrabiego Mellera, barona
Rennenkampfa, skrzypiay szubienice, pod gradem kul paday setki skazanych na mier rewolucjonistw, wizienia zostay wypenione po brzegi politycznymi przeciwnikami cara.
Witte, w obawie o swoj karjer, rozpdzi Rad robotniczych delegatw, wtrcajc najbardziej radykalnych mwcw do wizienia i oddajc ich pod sd.
Uljanow Lenin ukry si w Finlandji.
W maej miecinie fiskiej potajemnie zamieszka obywatel niemiecki, drukarz z zawodu,
Erwi Weikoff. Odbywa cige wycieczki pomidzy Kuokka, Perkiarwi, Wyborgiem i Helsingorfem, a wszdzie miewa spotkania z rnymi ludmi, dcymi do niego z Rosji.
Pewnej nocy do maego domku, stojcego w podwrzu, otoczonem wierkami, zapukano
trzy razy, a po krtkiej przerwie jeszcze dwa.
By to znak umwiony.
May, barczysty czowiek o potnej czaszce ysej, otworzy drzwi. Na progu sta mody
robotnik w czarnym palcie z nastawionym konierzem.
Wodzimierzu Iljiczu, to ja Badajew! Przyprowadzam wam goci rzek, wycigajc
rk do gospodarza.
Ach, bardzo si ciesz, towarzyszu! odpowiedzia Lenin. Wchodcie, prosz!
Do pokoju weszo trzech marynarzy i mody pop o szeroko rozwartych, marzycielskich
oczach.
Wszyscy usiedli. Badajew opowiada:
Towarzysze Dybienko, elezniakow i Szustow byli majtkami na pancerniku Patiomkin, ktry podnis flag rewolucyjn.
Pozdrawiam was, towarzysze! zawoa Lenin. Proletarjat nigdy nie zapomni waszego czynu! Sta si on bowiem zarodkiem rewolucji we flocie! Opowiedzcie mi cay przebieg
sprawy.
Marynarze dugo mwili ponuremi gosami. Gdy doszli do rozbrojenia ich w porcie rumuskim. Dybienko rzek:
Ucieklimy z Rumunji i szukalimy was po wiecie, abycie postanowili, co mamy robi teraz?
Lenin odpowiedzia natychmiast:
Pojedziecie zagranic i stamtd bdziecie kierowa towarzyszami, sucymi we flocie
wojennej.
Znamy wszystkich w Sewastopolu, Odessie, Kronsztadzie... wtrci Szustow.
Tak te mylaem! ucieszy si Lenin. Bdziemy posyali im nasze gazety i broszury,
aby towarzysze byli gotowi stan w naszych szeregach.
Oni stan wszyscy, jak jeden m! zawoali majtkowie. Tylko przedtem wymorduj
oficerw, ktrzy zncaj si nad nimi i krzywdz.
97

Lenin podnis gow i dugo patrza na mwicych. Umiechn si prawie dobrotliwie,


niby do dzieci, i rzek dobitnie:
Oddamy oficerw na wasz sd, towarzysze!
My z nimi poigramy po swojemu! mruknli.
Poigracie! waszego wyroku zmienia nie bdziemy odpowiedzia agodnie i oczy zmruy.
Naradzali si szeptem i, otrzymawszy od Lenina list, wyszli.
Badajew, wskazujc oczami na popa, rzek:
Ojciec Grzegorz Gapon prowadzi robotnikw przed paac Zimowy, aby prosi cara o dymisj dla zych ministrw i o nadanie konstytucji.
Lenin nie odzywa si, zaciskajc szczki i mruc oczy.
Milcza dugo, swoim zwyczajem nieznacznie przygldajc si popowi, siedzcemu przed
nim.
Wreszcie wyszepta:
Gdy spotkaem was zagranic, byem przekonany, e pop Gapon jest agentem ochrany,
podym prowokatorem, prowadzcym gupi tum najciemniejszych robotnikw pod salwy
gwardji cara!
Gapon drgn i zoy rce na piersi, wpatrujc si w przenikliwe renice Lenina.
Teraz, gdy patrz na was, waham si... Uwaam was raczej za czowieka, nierozumiejcego, co czyni. Prosi cara? Baga tyrana na kolanach? O co? O to, co mona wyrwa mu
z garda tylko si, wyrwa wraz z sercem jego i gow?! Szalecy! Obkace! Dusze rabie!
To mwic, Lenin zacz biega po izbie i trzaska w palce.
Po chwili zatrzyma si przed milczcym popem i, wbijajc w niego ostry wzrok, rzuci:
C, nic nie mwicie?! Sucham!
Pop poruszy si i, przyciskajc blade donie do piersi, jkn:
Ludzie lepi oskaraj mnie o zdrad... A ja? A ja od piciu lat budz w robotniczych
dzielnicach ducha, wzmacniam wiar w przyjcie krlestwa Boego na ziemi...
Wcign powietrze i dalej mwi:
Miaem widzenie prorocze i gos usyszaem rozkazujcy: Odmienio si serce tyranw,
wic prowad za sob ludzi, aby serce to wylao strug dobroci!
A ono wylao strug oowiu z karabinw! wybuchn zym miechem Lenin. Twj
Bg nie zna cara i doradzi ci czyn zbrodniczy, straszny!... C zamierzacie czyni teraz?
Nie wiem! szepn Gapon z namitnoci. Myl moja miota si na bezdrou...
Ja wska wam drog prawdziw rzek po namyle Lenin. Jedcie zagranic, wejdcie do rodzin emigrantw, dotrzyjcie do bogatych domw i do najbiedniejszych, a wszdzie
opowiadajce o tem, co uczyni car z bagajcym tumem, z krzyami i ikonami. Powtarzajcie jak sowa Biblji jedno i to samo: Cara i jego obrocw musimy zgnie rkami spracowanych ludzi! Rozumiecie?
Rozumiem... odpowiedzia cicho pop.
Idcie teraz! Musz porozmawia z towarzyszem na osobnoci rzek Lenin, odprowadzajc Gapona do progu.
Gdy si za nim zamkny drzwi, a za chwil stukna furtka, Lenin spojrza na Badajewa
i spyta:
Agent?
98

Nie! zaprzeczy stanowczo.


Wasza sprawa! wzruszy ramionami Lenin. Co chcecie uczyni z nim?
Podejmuje si przewozi przez granic wszystko, co mu polecimy: bro, granaty, nielegalne druki... Na popa nikt nie zwrci uwagi.
Lenin ze zdumieniem spojrza na robotnika i podnis ramiona.
Kto poleci wam przyprowadzi do mnie tego czowieka? spyta nagle.
Nie obawiajcie si! odpar Badajew. Dobry partyjny towarzysz, miay, wyprbowany! Nazywa si Malinowski.
Malinowski? Malinowski? powtrzy Wodzimierz. Acha, przypominam sobie.
Mwi mi o nim Leon Trockij. Z wagi i z innymi kandydatami ma od naszej partji pj do
Dumy.
Wodzimierzu Iljiczu! zawoa Badajew. Zwolnijcie mnie! Ja przecie nie mog rozpatrywa budetu pastwowego, wnosi poprawek do projektw nowych praw! Ciemny jestem, nie uczony! A tu nie arty: praca parlamentarna!
Lenin wybuchn gonym miechem i mia si dugo, zacierajc rce. Wreszcie uspokoi
si nieco i powiedzia klepic robotnika po ramieniu:
A poco macie rozpatrywa budety, projekty praw? Powinnicie przy kadej sposobnoci wychodzi na trybun i powtarza, e klasa pracujca nie uznaje adnych buruazyjnych
projektw i budetw, e dy do obalenia zmurszaych, cuchncych instytucyj pastwowych,
e rozpdzi na cztery wiatry cara, ministrw, buruazj, a gdy si bd opierali, pole ich na
latarnie! To wszystko, co macie umie tymczasem, bracie miy!
Badajew ze zdziwieniem patrzy na mwicego.
Jake tak? pyta z powtpiewaniem. Zbior si w tej dumie ministrowie, generaowie, powani panowie, bogacze, a my takie sowa bdziemy mwili?!
Czy mylicie, e ministra i bogacza stryczek nie udawi? spyta Lenin.
To wiadomo... mrukn robotnik. Tylko takiej mowy sucha nie zechc.
Gupiej mowy waszej o budecie nie bd suchali, a o szubienicy jeszcze jak posuchaj! zamia si Lenin, artobliwie patrzc na Badajewa.
Nagle urwa miech i, pochylajc nisko gow, spojrza spodeba i mrukn:
Gapon zdrajca, kupiony przez rzd...
Nie! zawoa Badajew. Znaj go oddawna w koach robotniczych.
Gapon sprzedajny zdrajca! powtrzy z naciskiem Lenin. Powiedcie o tem Trockiemu. Niech napomknie o nim przewdcom mieszewikw i socjalrewolucjonistw. Oni
ju zaatwi z nim porachunki! Dzi zmieni mieszkanie. Powiadomi was o miejscu. Teraz
idcie ju, bo mam jeszcze duo do zrobienia.
Po odejciu Badajewa, Lenin natychmiast przenis si do innego domu i zaczai si. Przez
kilka dni nikt z partyjnych towarzyszy nic o nim nie wiedzia.
Tymczasem przed dawnem mieszkaniem Lenina przez cay dzie siedziaa starucha, sprzedajca z koszyka karmelki, jabka i ziarna sonecznikowe. Przygldaa si bacznie przechodniom i na trzeci dzie spostrzega modego popa, ktry szybkim krokiem kilka razy przechodzi przed domem, usiujc nieznacznie zajrze szpary ogrodzenia do podwrka.
Gdy zbliaj si do koca ulicy, podszed do niego elegancki mczyzna maego wzrostu,
o misistej, wygolonej twarzy i zezujcem oku, co chwila znikajcem pod drgajc, cik
powiek.
99

Starucha podniosa swj koszyk i podrepta przez miasteczko, wykrzykujc:


Jabka! Cukierki! Sonecznikowe ziarna-a-a!
Zatrzymaa si przy maej chatce i, obejrzawszy si ostronie, wlizgna si do sieni.
Na stuk wyszed Lenin.
Towarzyszu! szepna. Pop Gapon kry koo waszego domu, a z nim razem czatuje
Iwan Manasewicz-Manujow, ochrannik i agent Wittego.
Dobrze, towarzyszu Szymonie! Teraz dowiedcie si, gdzie mieszka Gapon i powiadomcie Rutenberga, o ktrym pisa do mnie Nachamkes.
Z temi sowami Lenin zamkn drzwi.
Upyno kilka tygodni. Wodzimierz kry si w Teriokach, Perkiarwi, Usikirce i Helsingorfie. Powrci wreszcie do Kuokkay, do dawnego mieszkania. zasta tam towarzysza Szymona.
No, opowiadajcie, jak si to wszystko odbyo? spyta, potrzsajc rk robotnika.
Gapon mieszka w Teriokach. Wyledziem go i powiadomiem inyniera Rutenberga.
Przyszed do popa z dwoma jeszcze towarzyszami, dorczy mu oskarenie i wyrok... Zwizali i... powiesili. Policja znalaza Gapona. Wisia ju od paru dni. Na piersi mia arkusz z wyrokiem mierci od socjal-rewolucjonistw.
Psu psia mier! zamia si Lenin. Ten Rutenberg dobry inynier, ale i kat, co
si zowie! Mgby si i nam przyda, gdyby przeszed do nas!
Nie przejdzie! odpowiedzia Szymon. To druh Sawinkowa, socjalrewolucjonista
zakuty!
Szkoda! westchn Lenin. jakby go posa zabi tego bazna rewolucji!
Kogo?
Borysa Sawinkowa!... cicho miejc si, odpowiedzia Lenin.
Towarzysz Szymon ze zdumieniem zajrza w zmruone oczy stojcego przed nim Lenina.
Ten w milczeniu umiechn si dobrotliwie i chytrze zarazem, kiwn gow, a palcem wskaza na ziemi.
Czy teraz, czy pniej pol go tam! szepn z naciskiem.
Zaco?
Ja wiem zaco! warkn Lenin, biorc do rk ksik i siadajc przy oknie.
Szymon opuci mieszkanie Lenina.
Dopiero gdy wszyscy si przekonali, e nowa konstytucja bya aktem oszukaczym, zasadniczo zmienionym i niemal zniesionym, partja zadaa od Lenina, aby wyjecha zagranic, poniewa policja polityczna bya ju na jego tropie i coraz cianiejsza koem otaczaa
znienawidzonego przez rzd wodza klasy robotniczej.
Odjedajc, poegna odprowadzajcych go towarzyszy sowami:
Przekonalicie si, e nie mamy wsplnych drg ani z caratem, ani z buruazj wraz z jej
przegniym do reszty parlamentaryzmem. Niech krocz po tej drodze te warstwy robotnicze,
ktre nie maj odwagi i wstrtu do niewoli. My bez ich pomocy zdobdziemy wadz nad
krajem, swoje ustanowimy prawo i swoj wymierzymy sprawiedliwo wrogom naszym! Nie
zapomnimy te o tych towarzyszach, ktrzy, ulegajc woli faszywych prorokw i zbrodniczych kierownikw, staj na drodze naszej ku zwycistwu proletarjatu. Nie ustawajcie w organizowaniu si, w powikszaniu szeregw waszych, w przygotowaniach do ostatecznej bitwy!
100

Byy to sowa tak miae, e wyday si wszystkim przechwak bez treci i znaczenia.
Reakcja zacza ju pokazywa ky, szalay sdy wojenne, grupy nacjonalistyczne otwarcie wypowiaday si za rozpdzeniem i zniesieniem Dumy, day zastosowania najsurowszych sposobw ujarzmienia rewolucjonistw, wychodzcych ze swych skrytek podziemnych,
i przecicia raz na zawsze przedwczesnych marze budzcej si Rosji.
Kt mg w tym okresie wierzy penym nadziei i siy sowom odjedajcego wodza?
Suchali go towarzysze z niedowierzaniem i szeptali, smutnie kiwajc gowami:
Nim soce wzejdzie, rosa oczy wyre!...

101

ROZDZIA XII.
Nikomu nie pokaza odjedajcy z Rosji Lenin swego oblicza.
Byo ono straszne.
Gdy siedzia sam w wagonie i patrza na sunce przed oknami smtne krajobrazy, oblicze
jego stao si tragiczn mask nienawici.
Nienawidzi teraz wszystko i wszystkich.
Praca kilku lat wydawaa mu si marn, ndzn, pozbawion rozpdu i siy.
Nienawidzi Plechanowa, Struwego, Bebla, dawnych przyjaci Martowa i Potresowa,
nienawidzi Trockiego.
Oni wszyscy chc, szepta przez zby, abym po upadku powstania i wzmoeniu si
reakcji paln sobie w eb, jako najwikszy zbrodniarz, niemal zdrajca, w rodzaju Gapona,
jako potwr, posyajcy ludzi na pewn mier!
Zamia si cicho i zoliwie, bo uwiadomi sobie dokadnie, e myl o moliwoci samobjstwa ani razu nie przychodzia mu do gowy.
Wiedzia, e jest le, e Rosja, przeraona stopyskiemi krawatami, jak nazywano szubienice, ktremi prezes rady ministrw Piotr Stoypin pokry cay kraj, zapada si w otcha
bezdennego mroku i zgnbienia.
Przed oczami Lenina przeszy setki robotnikw, wocian, onierzy i rewolucyjnej inteligencji, wszystkich odwiedzajcych go w Kuokkale i Teriokach.
Rozmawia z nimi i sysza, a jeszcze bardziej wyczuwa niewypowiadane myli. Byy one
mroczne i beznadziejne. Wszyscy byli przekonani, e rewolucja zostaa na dugie lata zdawiona, robotnicze organizacje wytpione, e naley zrewidowa programy partyjne i dy
najwyej do zatwierdzenia legalnej socjal-demokratycznej frakcji w parlamencie.
Lenin kipia gniewem. Nienawidzi swoich upadajcych na duchu stronnikw. Nigdy nie
mia przyjaci, bo nie uznawa przyjani, dajc tylko oddania si sprawie.
Kadego z najbardziej wiernych towarzyszy mgby bez wahania odtrci, rozdepta, posa na mier, gdyby si okaza niepotrzebnym lub szkodliwym. Czuli to wszyscy i unikali
bliszych z nim stosunkw. y zapatrzony w spraw. Przestawa by czowiekiem. Zmienia
si w maszyn, to burzc przeyte ideje, to przeksztacajc ruch swoich k i trybw, odpowiadajc wiernie na wszystkie, najbardziej zawie, nieprzewidziane odruchy zewntrzne.
Przypomnia sobie nagle wypadek, ktry mia miejsce w Kuokkale. Obudzi on dawne
wspomnienia z nad Wogi i z Syberji i zmusi Lenina do zacinicia zbw i milczenia, chocia gotw by przeklina i rozwala gowy wasnemi rkami.
Kalinin, jeden z najbliszych uczniw jego, przyprowadzi ze sob kilku chopw, delegatw partji pracy w Dumie Pastwowej. Gocie patrzyli nieufnie, zpodeba i milczeli.
102

Witam was, towarzysze, zacz Lenin, dobrotliwie umiechajc si do wieniakw.


Spodziewam si, e razem pjdziemy do celu do zupenej zmiany ustroju Rosji?
Stary chop, siedzcy naprzeciw Lenina, podejrzliwie zerkn w jego stron i pomyla:
E-e, nie oszukasz nas! Znamy si na takich buntownikach w miejskich tuurkach i sztywnych konierzykach! Rnemi drogami chadzamy!
Nie powiedzia tego na gos i tylko mrukn:
To si pokae... Musimy wpierw dobrze si przyjrze wam bolszewikom...
Lenin odrazu wyczu nieufno, niemal wrogo. Ostronie, krok po kroku j wyjania
cel rewolucji wytpienie buruazji.
Robotnicy zagarn w swoje rce fabryki i banki i dadz wam ziemi, pugi, traktory,
kosiarki... mwi.
Wieniak znowu zerkn na niego i przerwa.
Chopi sami potrafi przywaszczy ziemi. Nas mrowie! Gdy si podniesiemy, kto
nas wstrzyma? onierze synowie nasi strzela do nas nie bd, oj, nie bd! My z ziemi
i panami poradzimy sobie w jeden mig!
Doskonale! zawoa Lenin. Proletarjat poprowadzi was wtedy do nowych zdobyczy
rewolucji, towarzysze!
Poczekajcie-no troch! upomnia go chop, ponuro spogldajc na czysty konierzyk
i biae, nie znajce cikiej pracy rce Lenina. Proletarjat to niby pracujcy lud?
Tak! odpowiedzia Wodzimierz, jeszcze nie rozumiejc, do czego zmierza wieniak,
spokojny, twardy, jak gaz, albo pion starego dbu.
Jaka wasza praca, twoja, naprzykad? spyta i sztywnym, zgitym, niby elazny hak,
palcem, czarnym, o popkanej skrze, dotkn ostronie bladej, mikkiej doni Lenina.
By to niespodziewany obrt sprawy.
Prorok i wdz robotnikw zmruy oczy i po chwili odpar agodnym gosem:
Pracuj gow, aby Rosja moga y szczliwie...
T-a-a-k! mrukn chop, patrzc na swoich towarzyszy, ktrzy szyderczo umiechali
si pod wsem i gaskali kaczaste brody. To i car tak samo powiedziaby, i policjant, i nauczyciel!
Nagle si oywiajc, mwi zacz, wymachujc czarnemi, zgrzybiaemi rkami:
Nie, bratku! To ju my nieraz syszelimy! Oj, nieraz! Ty, miy czowieku, przy pugu
pochod, boso, w twardych portkach pciennych, poznaj krwawic naszej pracy, chd
i mrz, trosk o rodzin, lk przed nieurodzajem, godem, chorobami... Ech!
Lenin odpowiedzia wymijajco:
My was poprowadzimy ku lepszej doli, towarzysze! Staniemy przed waszemi szeregami
i poprowadzimy.
Chopi zamienili pomidzy sob bystre spojrzenia.
Starzec, gadzc brod, mrukn:
Teraz to ju wiemy... Wy nas poprowadzicie? Nie pytacie tylko, co nam potrzeba?
No, to mwcie, chocia i sami wiemy odezwa si Lenin, agodnie patrzc na chopw.
Co tu dugo gada?! cign stary wieniak. Nie chcemy cara, bo o wojnie od czasu
do czasu myli, ludzi nam porywa, podatkami cinie. Nie chcemy monarchji, bo pki ona
bdzie, pty wy buntw wszczyna nie zaniechacie i nigdy spokoju nie zaznamy! Z obszar103

nikami i szlacht damy sobie rad. Od czeg siekiery, drgi i poar? H? Tak to! Tego chcemy i do tego zmierzamy, miy czowieku!
Leninowi oczy na chwil bysny, lecz pohamowa si i spyta jeszcze bardziej agodnym
gosem:
Nic nie mwilicie o buruazji, o kapitalistach, ktrzy pac wam tanio za chleb, a drogo daj za towary swoich fabryk? Dobrze wam z nimi, towarzysze? Czy potrzebni wam
s uczeni, adwokaci i inna inteligentna kanalja, oszukujca was i cignca w objciach buruazji, aby ona moga zupi z was skr?!
Chopi milczeli, namylajc si i od czasu do czasu lizgajc zagadkowym wzrokiem po
przysuchujcych si rozmowie robotnikach.
Jeden z wieniakw, potny, barczysty, spojrza miaemi oczami niebieskiemi i rzek
spokojnie, lecz dobitnie:
Syszelimy ju te wasze gadania w Dumie! Puste one, czcze, niemdre. Kukucze sowa!
Kukucze?! wyrwao si oburzonemu Kalininowi.
Jak raz kukucze! zamia si chop. Nie macie nic: ani domu, ani roli, a do cudzych gniazd ochoczy jestecie i za gospodarzy we wszystkiem si podajecie! buruje daj
nam pugi, wyborowe ziarna na zasiew, pikne bydo, dobre towary. C? pacimy za wszystko, bo s to rzeczy potrzebne. Na caym wiecie pac pacimy i my. A c wy nam dacie?
Nie umiecie rzdzi fabrykami, prowadzi gospodarstwa. Kowal, lusarz, ciela to, bracie
mj, nie mdry czek, ktry wszystko umie... Jake te mona bez adwokata i uczonych si
obej? Kt wtedy doradzi? Nie wy przecie.
My wam dopomoemy odebra ziemi, zagarnit przez carw i burujw wtrci Lenin.
Dzikujemy! odezwali si chopi chrem. W tej sprawie pjdziemy razem z wami.
To ju i zgoda! zawoa Wodzimierz.
Wieniacy umiechnli si chytrze.
Po prawdzie powiemy, mrukn stary, powiemy, aby pniej sporu nie byo pomidzy nami! Ziemi odbierzemy, ale nikomu do naszych spraw miesza si nie pozwolimy...
Nasz bdzie wtedy rzd. Nie dopucimy ani buntw, ani wojny...
A robotnicy? wybuchn Kalinin. C wy sobie mylicie? My si z tem nie pogodzimy nigdy? Taki wam strajk urzdzimy, e gorco bdzie!
Lenin z gronym wyrzutem spojrza na towarzysza.
Chopi jednak ju podnieli gowy i, ponuro patrzc na wszystkich, milczeli.
Jako zaatwimy polubownie nasze sprawy rzuci pojednawczo Lenin, chocia oczy
mia zmruone i mocno zaciska szczki. Zaatwimy...
Stary wieniak nie zwrci na te sowa adnej uwagi. Wsta i, ocigajc na sobie sukman,
rzek:
Odrazu powiem, co ziemia myli o was! Wiemy, e od robotnikw bunt i niepokj id.
My zmusimy do zniesienia wielkich fabryk, gdzie tysice si was gromadz. Rozrzuci kaemy mae fabryczki po caej Rosji, zdaleka jedn od drugiej. Gdy na kadej fabryce bdzie po
stu robotnikw, my sobie z nimi damy rad! Spokj bdzie, bo teraz pracowa nie moemy...
Obecni przy rozmowie robotnicy wszczli haas. Rozlegy si krzyki, pogrki, wyzwiska:
Buruje! Czyta nie umiej, a ju o pognbieniu robotnikw marz! Nauczyli was dobrze lokaje buruazji, cae to pado inteligenckie, te szuje liberalne! Zdrajcy!
104

Wieniacy spogldali na siebie, jakgdyby pytajc, czy nie czas rkawy zakasa i bi cikiemi, stardniaemi piciami.
Lenin przyapa spojrzenia ich i myli.
Zamia si nagle dwicznie, szczerze i wesoo.
Towarzysze! krzykn przez miech. Zabawna historja! O co si kcicie? Wszyscy
maj racj! Towarzysze od ziemi myl o ziemi, bo to dla nich pierwsze do zdobycia. Robotnicy o wadzy politycznej, poniewa jest to ich najwaniejsze zadanie. Zdobywajmy razem
placwki naszych wrogw, a pniej dojdziemy do porozumienia i w innych sprawach. C
mamy dzieli skr niedwiedzia, ktrego tymczasem nie upolowalimy?!
Robotnicy mruczeli i zoliwie spogldali na wieniakw. Chopi patrzyli na nich pogardliwie i mwili:
Dlaczego nie porozumie si?... My gotowi. Tylko najpierw ziemia!
Wreszcie opucili mieszkanie Lenina.
Towarzysze rzucili si na swego wodza i osypywali go wyrzutami:
Mwilicie z nimi, a tymczasem to s zdrajcy rewolucji! Co to znaczy? Wstyd! Haba!
Lenin porwa si z krzesa, przyskoczy do wzburzonych robotnikw i krzykn syczcym
gosem:
Do! Do! Chopw jest sto miljonw, syszycie wy pgwki? Musz z nimi
politykowa cigle. Z nimi bdzie trudniejsza, dusza walka, ni z carem i buruazj!
Rozumiecie?
Towarzysze umilkli, patrzc na wciek twarz Lenina.
Spostrzegszy to, uspokoi si natychmiast i nawet umiechn.
Powiem wam tylko jedno, a wy zapamitajcie to sobie dobrze! rzek. Gdy bdziemy
robili rewolucj socjaln, wie, ziemia rzuci haso chopskiej buruazyjnej rewolucji.
Po wyjciu towarzyszy, Lenin zacz biega po pokoju i zaciera rce, cieszc si i wykrzykujc:
Nie pomyliem si ani o jot! Zrozumiaem wszystko tam nad Wog i Jenisejem. Nic
si nie zmienio! Szedem dobr drog. Bez inicjatywy i kierownictwa proletarjatu wociastwo jest zerem dla rewolucji, przygotowywanej przeze mnie. Zero! Ale ja to tego zera dodam nowe, ogromne liczby!
Umilkn i, mruc oczy, rzuci przez zacinite zby:
Chociabym mia wytpi pidziesit miljonw chopw! S oni chciwymi niewolnikami, a ja ugn ich krwawym batem, widmem strasznej mierci, uciskiem, jakiego nie znali
nigdy! Zmieni ich na nowych rabw proletarjatu, a si opamitaj i pjd z nami rami przy
ramieniu!
Splun. Nienawidzi w tej chwili tego mrowiska ciemnych ludzi od puga, stojcych na
jego drodze.
By samotny zupenie, lecz myl o cikiej walce z wociastwem, dodaa mu chci do
ycia.
Odjeda, majc przy sobie Nadziej Konstantynwn, milczc, skromn, surow posuszne narzdzie w jego rku, i kilku modych ludzi obcej mu rasy.
Jeden z robotnikw, odprowadzajcych go, zapyta:
jak si to stao, Wodzimierzu Iljiczu, e najblisi wasi pomocnicy: Trockij, Swerdow,
Joffe, Zinowjew, Kamieniew, Stiekow s ydami?
105

Lenin zmruy oczy i odpowiedzia:


Z Rosjanami nie mona porywa si na takie rzeczy! Natychmiast zaczn bawi si
w mrzonki, tskni do duszy wszechwiata, myle o uszczliwieniu ludzkoci, a gdy urwie
im si guzik od bluzy, wpadn w rozpacz, sid, paczc na brzegach rzek babiloskich,
bi si w pier zaczn, skruch odczuwa i na niebo baraniemi oczami spoglda. Dla naszej
sprawy najlepsi byliby Amerykanie, Anglicy lub Niemcy. Z braku ich, bior innych, nie majcych w sobie krwi rosyjskiej, towarzyszu!
Zamia si zym miechem.
Wy jestecie nasz, rosyjski czowiek, a przecie prowadzicie do celu i na duchu nie upadlicie? zada robotnik nowe pytanie.
Jaki ja rosyjski czowiek? odpar, wzruszajc ramionami. Ojciec Kamuk astrachaski, matka z domu Blank, nazwisko pochodzenia obcego... Ja od Kamukw odziedziczyem miao do burzenia i zuchwao do budowania nowego wiata na ruinach
i cmentarzach starego!
Spojrza na zdumionego towarzysza i urwa nagle.
Umiechn si dobrotliwie i agodnym gosem doda:
Zaartowaem z was, przyjacieli! Jaki ze mnie cudzoziemiec? Urodziem si nad Wog
i od dziecistwa suchaem opowieci o Stiece Razinie, Jemielce Pugaczowie i innych rozbjnikach i buntownikach. Chachacha!
No, przecie, uspokoilicie mnie! zawoa robotnik.
Uspokoiem? To dobrze! Powiem wam teraz co innego cign Lenin. Ja w rozpacz
nie wpadn nigdy i przed niczem si nie zawaham.! Wierz, e to, co dzi przegralimy, jutro
odbijemy! Nie podobny w tem jestem do rosyjskiego czowieka! A to dlatego, e w modoci
wyrzuciem z serca mio dla siebie i trosk o ycie wasne. Niczego nie pragn, oprcz zwycistwa partji, i dojd do niego prdko, tylko patrze, towarzyszu! Nie mylcie o tych obcych
nam z krwi pomocnikach naszych! Czy zaprztacie sobie gow tem, czy to Rosjanin, czy te
kto inny sfabrykowa dla was motek, pi, tokark? Nie! mylcie o tych obcych nam z krwi
pomocnikach naszych! Czy zaprztacie sobie gow tem, czy to Rosjanin, czy te kto innych
sfabrykowa dla was motek, pi, tokark? Nie! Wic niech wam nie chodzi o to, kto: Rosjanin, yd, Polak, otysz czy Murzyn da wam pastwo socjalistyczne! Aby tylko da!
Robotnik zamia si i rzek z przekonaniem w gosie:
Pewno, e tak!
No, widzicie, jakie to proste i jasne?!
Pewno, e tak! powtrzy robotnik i wicej ju o nic nie pyta.
Lenin zamieszka narazie w Zurychu. Pracowa tu nad stworzeniem naraz dwu dziennikw,
ciuajc grosz po groszu z przysyanych mu z Rosji niedobitkw jego partji drobnych zapomg pieninych.
Gwnym wrogiem dla niego byli teraz mieszewicy i na now walk z nimi ostrzy n.
Nie mia te wygrowanego pojcia o zachodnich towarzyszach, ujtych w karby demokratycznej ideologji.
W Stuttgarcie w kocu r. 1907 po raz pierwszy wyprbowa zachodnio-europejsk socjaldemokracj, zwoan na kongres II Midzynarodwki.
Lenin zaproponowa do przyjcia wniosek, eby, na wypadek wojny europejskiej, wszystkie partje socjalistyczne dyy do wybuchu wojny cywilnej przeciwko kapitalizmowi, pod106

noszc sztandar rewolucji socjalnej. Podtrzymaa go tylko Ra Luxemburg i propozycja zostaa odrzucona z ca stanowczoci. Bebel zasadniczo zgadza si z myl wniosku, lecz ze
wzgldw taktycznych uwaa przeprowadzenie go za niewaciwe.
Lenin z pogardliwym wyrazem na twarzy zawoa wtedy:
Pamitajcie, e za kilka lat albo przyjmiecie mj wniosek, albo te przejdziecie w szeregi wrogw proletarjatu!
Nacisn czapk na gow i zamierza opuci sal posiedze.
Jednak nie uczyni tego.
Nie wolno cofa si. Kongres przyjmie nikczemn gutaperkow formu, ktra osabi nas.
Zosta i wraz z Zinowjewym i R Luxemburg przeforsowali poprawk, obowizujc
partyjnych socjalistw do wysikw, skierowanych przeciw wojnie i kapitalizmowi.
Nazajutrz, przegldajc dzienniki, Lenin mia si dugo i zowrogo.
Caa prasa socjalistyczna rzucia si na niego z wciekoci, nazywajc do anarchist,
Maratem, zbrodniarzem i szalecem, optanym przez manj wielkoci i ambicj osobist.
Gupcy! Gupcy lepi! sycza przez miech.
Gdy wzi do rk gazety rosyjskich socjalistw, kierowanych przez Plechanowa, przesta
si mia. Uspokoi si nagle i czyta uwanie, zatrzymujc si na poszczeglnych wyrazach
i sowach.
Skoczy i, zamknwszy oczy, siedzia zamylony.
Czytaa? spyta Krupskiej, ruchem gowy wskazujc stos rozrzuconych po biurku
i pododze dziennikw.
Przegldaam dzisiejsze pisma odpara. Atak przeciwko tobie na caej linji!
Atak... szepn. Atak, ktry skoczy si ich klsk! Tymczasem nic nie obchodzi
grzeczniutki, dobrze wychowany i wytresowany, jak piesek cyrkowy, socjalizm europejski.
Rozprawi si z nim pniej! Przyjdzie czas, gdy na mnie poamie zby... Ale nie mog pozostawi bez odpowiedzi naszych pgwkw, owczym pdem brncych za Plechanowym.
On wie co robi i tylko dotd nie odkry swoich kart! Inni id za nim, o niczem nie mylc.
Nie mog duej czeka! Musz otworzy oczy partyjnych towarzyszy i w proch obrci stare ikony socjalistyczne... albo... albo przynajmniej obryzga je botem od stp do gw.
Musz z tem zrobi porzdek!
Schwyci Jutrzni i na gos czyta.
Syszysz? zawoa. Nazywaj mnie Nieczajewym. Tyle lat ze mn pracuj, a dotd
nie znaj mnie. Ja i Nieczajew!! Co mam z nim wsplnego? Nienawi klasow, wiar
w zbawienno rewolucji, energj do walki? Ale to maj Plechanow, Kautzky, Bebel, Lafargue, ba! nawet Czernow i Sawinkow. Nieczajew by wcieky lepiec, bez namysu porywajcy si na czyny szalone. O, jam nie taki! O kadym swoim kroku mylaem lata cae i nog
stawiam tam gdzie znam kady kamie, najmniejsze dziebeko trawy. Znam i przewidzie
mog kade drgnienie duszy narodu rosyjskiego, ktrego nikt nie zna i nie zna nigdy... Dowd najlepszy nie rozumiej mnie!
Krupskaja zamiaa si cicho.
Co ci przyszo do gowy? spyta Lenin.
Kiedy czytaam twoj charakterystyk. Ju nie pamitam, kto pisa, e jeste najzdolnieszym uczniem jezuitw, e w tobie si skojarzyy wady i talenty Machiavelego, Talleyranda, Napoleona, Bismarka, Bakunina, Balanqui i Nieczajewa rzeka ze miechem.
107

Do takiego biografia mona zastosowa okrelenie popw rosyjskich, ktrzy o gupcach


mwi, e s bawanami krla Niebieskiego! odpar i zacz si mia goni i wesoo.
By to miech dziwne beztroski i zupenie szczery.
Lenin przenis si do Genewy, gdzie zaoy dziennik i tu, w jaskini lwa Plechanowa
rozpocz wojn z mieszewikami.
Nazwa ich zgnikami i pobitemi psami, szczekajcemi na wasny cie.
Wreszcie napisa artyku, ktry przerazi nawet Nadziej Konstantynwn.
Lenin dowodzi, e m i e s z e w i c y z a p r z e d a l i s i b u r u a z j i.
Tak nie mona pisa! zaprotestowaa Krupskaja. Jest to ju wyrane oszczerstwo!
Kt uwierzy, e Plechanow, Dejcz, Czcheidze s zaprzedacami?!
Lenin mia si, patrzc na ni, a w jego oczach bya tak gboka pogarda dla obaw ony
i jej oburzenia, e umilka i zgbiona wysza z pokoju.
Socjalici nie pozostawili tego oskarenia bez odpowiedzi.
Lenin zosta powoany prze sd partyjny.
Stawi si spokojny, beztroski, tylko w renicach jego zapalay si szydercze ogniki.
Na zapytanie, czy mia zamiar wzbudzi w szerokich koach robotniczych nieufno do
partji, umiechn si i odpar:
Uyem zupenie wiadomie takich wyrazw, aby robotnicza klasa zrozumiaa moje sowa literalnie, czyli, e jestecie k u p i e n i przez buruazj.
Przecie, jest to ohydne oszczerstwo! zawoali sdziowie, zrywajc si z miejsc.
Lenin obojtnym wzrokiem ogarn zgromadzenie i, wzruszajc ramionami, spokojnym
gosem owiadczy:
Zwalczajc przeciwnika naley zawsze uywa wyrazw, wzbudzajcych w tumie najgorsze podejrzenia. Wanie tak uczyniem.
Gdzie s paskie zasady moralnoci? z oburzeniem zapyta jedne z sdziw.
Kt to, towarzyszu, opowiedzia wam takie brednie, e ja mam zasady i e hoduj
moralnoci? odpowiedzia pytaniem, mruc oczy.
Istniej zasady etyczne, niezmienne... rozpocz sdzia.
Lenin niecierpliwie przerwa mu:
Towarzyszu, nie tracie sw i czasu! W moim sowniku pojcia te nie istniej. Zasada
moja rewolucja; moralno rewolucja!... To ju i wszystko! Dla powodzenia wszystkie
drogi i rodki s dopuszczalne.
Nawet faszowanie pienidzy, lub poyczki od andarmw? krzykn z miejsc dla
publicznoci jaki modzieniec, bijc si w pier. C na to odpowiecie, towarzyszu Uljanow?!
Lenin umiechn si zagadkowo i odpar agodnym, dobrotliwym gosem, niby do dziecka mwi:
Odpowiem! Towarzyszu, czy nie macie przy sobie kliszy banknotu, a ja go odbij na
rzecz partji i rewolucji? A, moe znacie jakiego andarma, ktry chciaby da pienidze na
mego Proletarjusza, bo ja chtnie wezm?...
Wszcz si haas, krzyki oburzenia, przeklestwa.
Lenin podnis gow i chrapliwym gosem zawoa:
Towarzysze! Niemam nic wicej do powiedzenia wam. Odchodz i owiadczam, e wyrok wasz nie zwie mi rk, e bd postpowa tak, jak tego wymagaj sprawy rewolucji
108

i partji bolszewikw, czyli istotnych socjalistw, nie za lokajw, nadskakujcych liberalnym


faszerzom i demokratycznym szantaystom!
Jednak przeciwnicy szkodzili mu w Genewie na kadym kroku. Nie mg nawet znale
drukarni dla siebie. Zmuszony by przenie si do Parya.
Lenin z Krupsk pdzili tu cikie ycie.
W Rosji wszystko si pochowao lub lego zduszone przez wzmagajc si, ponur reakcj.
Socjalici albo si wyrzekali swoich przekona i przechodzili do obozu legalnych liberaw, albo opakiwali minione czasy nadziei, twierdzc, e rewolucja zamara na dugie lata,
a moe nawet na zawsze. Nikt ju nie szuka nowych drg i tylko z dalekiego Parya zalatywa samotny, a potny gos:
Nie dawajcie si oszuka grabarzom rewolucji, ktr mieszewicy i inni zdrajcy naszej
sprawy nazywaj chaosem. Przeylimy okres wielkiej rewolucji nie dlatego, e by ogoszony manifest 17 padziernika 1905 r. o rosyjskiej konstytucji, nie dlatego, e buruazja zacza protestowa przeciwko zgrzybiaym formom rzdu, lecz dlatego, wycznie dlatego, e
w Moskwie wybuchno zbrojne powstanie robotnikw i e przed wiatowym proletarjatem
na jeden miesic zabysa petersburska rada robotniczych delegatw, jako gwiazda przewodnia. Echa jej nie umr! Rady zwyci!
Te sowa miae, nadziej opromienione, wieciy, jak dalekie byskawice. Dla jednym byy
one ostatniemi pomrukami odlatujcej burzy, dla drugich faszywemi ogniami, puszczanemi dla postrachu, dla innych, a tych coraz mniej pozostawao w Rosji, brzmiay one niby
rzewne sowa Ewangelji, ktr kiedy w mrocznej epoce przeladowania chrzecijan gosili
z ukrycia apostoowie i ich uczniowie, podtrzymujc i pokrzepiajc wiar ciganych, umczonych, trwog ogarnitych, niepewnych ani dnia ani godziny wyznawcw drogiej i jedynej dla
nich prawdy.
Tymczasem rozproszona i prawie zgaszona partja nie moga zaopatrywa swojego proroka i wodza w rodki pienine.
Drobne sumy, przysyane z Rosji, nie starczyyby na utrzymanie Lenina, Krupskiej, Zinowjewa i Kamieniewa, a tymczasem wiksz cz zapomg oddawano na drukowanie gazety
Socjal-Demokrata, gdzie rzucano hasa nadziei i nawoywano do czujnoci, aby nie zmarnowa chwili, nadajcej si do podniesienia czerwonego sztandaru.
Byy to lata godu i ndzy ostatecznej.
Lenin, ywic si czarn kaw i suchym chlebem, dnie cae spdza w Narodowej Bibliotece i opracowywa szereg ksiek, ktre miay si sta pniej biblj nowej sekty rewolucyjnego proletarjatu.
Nie zwraca ju adnej uwagi na napaci socjalistw z innych obozw, na ich drwiny
i oszczerstwa, pracowa, nie upadajc na duchu, niezomnie wierzc w dcy wit nowej
rewolucji.
Skd macie t wiar i pewno, e przyjd inne czasy, kiedy pracujce warstwy bd
mogy dy do swego celu? pyta go nieraz Kamieniew.
Takie same pytanie czyta Lenin w oczach Krupskiej i Zinowjewa.
Podnosi gow, nadsuchiwa, baczny i drapieny.
Zdawao si, e to dziki zwierz wietrzy i czyha, czujc zbliajc si zdobycz.
Mruy skone oczy, zaciera rce i szepta przenikliwie:
109

Wielka wojna jest nieunikniona... Wyczuwam j kadym fibrem duszy. Sysz jej ciki
chd, a z dniem kadym rozlegaj si goniej, bliej jej twarde kroki. Nadchodzi nasz czas!
Godzina ostatecznej walki i zwycistwa!
Wicej nic nie mwi. Chory, blady, godny, w podartem ubraniu bieg do bibljoteki, czyta, pisa, jakgdyby si obawia, e nie zdy na czas zakoczy pracy, gdy lada chwila ubogi emigrant skrztnie zbiera, systematyzowa i oywia hasa, ukada wit ksig nowej wiary, bro bitewn i narzdzia zniszczenia wrogiej twierdzy.
Po cikich latach ucisku, sumienie uciemionego narodu rosyjskiego budzi si zaczo.
Na dalekiej Lenie syberyjskiej wyzysk i zncanie si kapitau doprowadzio do powstania
robotnikw w kopalniach zota.
Echa strzaw andarmskich do bezbronnych ludzi ponioso ponur, dranic wie ponad bezkresne rwniny Rosji.
Odpowiedziao im wrzenie w rodowiskach fabrycznych, w koach inteligencji, w Dumie
pastwowej, w prasie rosyjskiej i zagranicznej.
Rzd ulk si i natychmiast rewolucyjne ywioy zajy nowe placwki. W Petersburgu
i Moskwie zjawiy si legalne, chocia skrajne pisma Gwiazda, Prawda i Myl.
Lenin rzuci ca powd swoich artykuw.
Podnosi w towarzyszach partyjnych gasnc wiar w moliwo rewolucji socjalnej, zohydza parlamentaryzm, przytacza nowe oskarenia, potpiajce przeciwnikw, i twierdzi,
e zachodzi socjalizm przegni razem z legalizmem socjal-demokratw.
Ciska zuchwale w twarz caego wiata rkawic, owiadczajc, e tylko rosyjski proletarjat rewolucyjny posiada si do zburzenia starego, przeytego, toncego, w marazmie spoeczestwa i do wyprowadzenia ludzkoci na drog prawdziwego postpu, idc na czele pracujcych wszystkich ras i narodw.
W tym okresie oywiajcego si ruchu, partja zadaa od Lenina, aby zamieszka w pobliu rosyjskiej granicy. Potrzebowaa bowiem cigle rad jego i kierownictwa.
Natychmiast porzuci Pary i przenis si narazie do Pragi.
Codziennie przybywali tu towarzysze z Petersburga i Moskwy. Stosunki z Rosj nie przeryway si odtd ani na chwil. Lenin znowu zczy i powikszy szeregi partji, kierowa
gazet Prawd, w ktrej umieszcza artykuy, odzywajc si na wszystkie echa ycia, przygotowywa mowy dla najbardziej miaego posa do Dumy, towarzysza Malinowskiego.
Lenin odmodnia. Niewyczerpany zasb si burzy si w nim i tryska. Nie spa, nie jad, naradzajc si z gomi, pracujc przy biurku, rozsyajc listy prywatne, cyrkularze, komunikaty.
Stawa si znowu wodzem.
Towarzysze myleli, e kieruje yciem partji w przeywanej dobie. On za przygotowywa
partj do wielkich czynw, bo czu i wierzy niezomnie, e chwila dawno oczekiwana zblia
si szybko i nieubaganie.
W tym czasie Lenin zwoa zjazd partji w Pradze czeskiej dla omwienia taktyki, uzgodnionej z okolicznociami momentu politycznego.
Przed rozpoczciem obrad otrzyma list cyfrowy. Odczyta go i umiechn si zagadkowo.
Na zjedzie zbliy si do niego nieznajomy czowiek i, przygldajc mu si podejrzliwie,
rzek:
Niezmiernie si ciesz, e was poznaj, towarzyszu! Jestem delegatem od socjalistycznej Lewicy Dumy Pastwowej. Wygaszaem pisane przez was mowy...
110

Malinowski? przerwa mu Lenin.


Tak! potwierdzi nieznajomy.
Sdz, e macie do pomwienia ze mn na osobnoci... szepn Lenin.
Istotnie... chciaem... zacz Malinowski.
Nie tutaj! potrzsn gow Lenin. Przyjdziecie do mnie dzi wieczorem. Bdziemy
sami... W cztery oczy atwiej si mwi. Prawda?
Rzecz jasna, e atwiej! zgodzi si. Przyjd do was, Wodzimierzu Iljiczu.
Okoo pnocy zjawi si w pokoju Lenina i niespokojnym wzrokiem szpera po wszystkich ktach.
Widz, e macie co wanego do powiedzenia! umiecha si Lenin. Mwcie miao
nikt nas nie podsucha.
Usiedli i pochylili ku sobie gowy, jak dwaj spiskowcy.
Spotkaa mnie pewna przykro... zacz Malinowski niepewnym, drcym gosem.
Towarzysze twierdz, e posiadaj dowody... dowody...
e suycie na dwa fronty: rewolucji i policji! dokoczy za niego Lenin.
To ju wiecie? spyta, ze zdumieniem i trwog patrzc w jarzce si renice Wodzimierza.
Ten w milczeniu skin gow i czeka, nie spuszczajc wzroku z niespokojnie biegncych
oczu gocia.
Oszczerstwo! Krzywda mi si dzieje, Wodzimierzu Iljiczu! zawoa i uderzy si
w piersi. Wiecie, e byem mieszewikiem, lecz stopniowo, po dugich obserwacjach i namyle, przeszedem do bolszewikw i wykonam wszystkie wasze zlecenia, towarzyszu!
Do! sykn Lenin. Ani sowa wicej! Wiem wszystko, towarzyszu Romanie.
Wszystko! Od waszej pierwszej zwykej kradziey i ostatniej z wamaniem, za co skazano
was na wizienie, do rozmw tajnych z szefem andarmw, Kurowym, i z Bieleckim z departamentu policji!
Malinowski porwa si na rwne nogi i sign do kieszeni.
Lenin zamia si szyderczo.
Zostawcie rewolwer w spokoju! Nic wam nie zagraa ze strony naszej partji... tymczasem, szepn. Potrzebni nam jestecie, bo tylko wy jeden... z zezwolenia departamentu
policji moecie bezkarnie wygasza w Dumie to, co my wam podyktujemy. Dla partji jest
obojtnem, kto wypowiada nasze myli: uczciwy socjalista, czy pody prowokator. Chodzi
nam o to, aby Rosja syszaa, co mylimy i do czego dymy.
Towarzysz Roman milcza, ze zdumieniem i nieufnoci patrzc na Lenina, ktry umiecha si do niego uprzejmie i cign dalej:
Przez cay czas wsppracy z nami bdziemy bronili was przed wszelkiemi zarzutami.
Jeeli zaczniecie uchyla si od tego...
Wodzimierz wsta i podszed do Malinowskiego. Dotkn jego kieszeni i rzek:
Rewolwer, ani nawet cay korpus andarmw nie uratuj was, towarzyszu. Zginiecie
tego dnia, w ktrym centralny komitet partji wyda na was wyrok mierci. A teraz bdcie
spokojni tymczasem! Zupenie spokojni!
Rozstali si, mocno potrzsajc sobie rce i rozmawiajc yczliwie.
Ledwie zamkny si drzwi za prowokatorem, z szafy wylizgn si Zinowjew, a z pod
ka wypezn Muraow, stary partyjny robotnik.
111

miali si cicho i mwili do Lenina:


Ale zabilicie mu, Iljiczu, wieka do gowy! Cha, cha, cha!
Wodzimierz zacisn usta i szepn:
Szkodnik to i ostatni szubrawiec, jednak partja ma z niego wicej korzyci ni niebezpieczestwa. Musimy go broni wszelkiemi sposobami. Wypiewa on nam kiedy wszystko,
co potrzebujemy wiedzie, a pniej nastpi likwidacja...
mier? zapyta Zinowjew.
Tacy y dugo nie powinni z umiechem agodnym odpowiedzia Lenin. Zapamitajcie tylko dobrze dzie dzisiejszy, bo, by moe, e bdziecie zmuszeni powiadczy rozmow moj z prowokatorem i z wami.
W milczeniu skinli gowami.
Chc wprowadzi Malinowskiego do centralnego komitetu partji; zapewnijcie jednogone obranie go na kongres jutrzejszy! doda Wodzimierz.
Znowu skinieniem gowy potwierdzili rozkaz wodza.
Nie mieli adnych zwtpie i cienia waha.
Szli przecie ku celowi partji.
Dla niej gotowi byli odda ycie... swoje i innych, chociaby dla tego musieli wytpi
poow caej ludzkoci.
By to wyszy nakaz. Dla nich promienny idea, dla wrogw zbrodnia ponura.

112

ROZDZIA XIII.
Burza nadciga!
Ledwie pady te sowa, burza rozszalaa. Burza w grach, wcieka, ognista, zgiekliwa,
stugosa burza.
Zrodzia j chmura czarna.
Ta, co od witu wzbieraa na wschodzie.
Bya o brzasku dnia jako opary nad bagnem. W poudnie wyrosa w potworny zwa tawych, mtnych mgie, spywajcych z bladoci nieba. Przed zachodem soca stwardniaa
w pacht ciemn o plamach obokw biaych, szybko mkncych.
O tej godzinie szkaratnego zmoru zwisaa czarna, jak kir aobny, ca wschodni poa
nieba przytoczya.
Jeszcze czekaa w bezruchu, niby potwr brzemienny, w lku porodu niemy.
A zawya z blu, szarpice ono.
Wyrzucia westchnienie potne.
Pochylia oddechem swoim gazie drzew i pomarszczya srebrne wstgi potokw. Zwina macki, rozpostarte bezwadnie, wyprya pier i rykna gosem mki niezmiernej.
Wpad gos zgrozy rozpaczliwej w wwozy gr tatrzaskich, bieg potokiem rozszalaym,
smaga i targa oysko skalne.
Z hukiem toczyy si kamienie, obsuway si lawiny piargw, pluskay i wybiegay na strome brzegi potoki wzburzone i wylka struga rzeki, co bya jak krew w ostatnich byskach
soca.
Rozdarte ono chmury ronio pd ognisty skrty wowe piorunw.
Przed chwil zrodzone, ju wcieke, wbijay da w wierchy gr, spaday w doliny,
strcay grube piony drzew, amay konary, rzygay pomieniem na strzechy schronisk halnych.
Ich porykom wtroway gry oskotem toczcych si gazw, trzaskiem druzgotanych
wierkw i echem potnem.
Rozszalao ono, rozptao si. Niby strachem porwana kozica, przesadzao doliny i biego
wierchami w popochu. Staczao si na do dolin gbokich, mkno naolep, uderzao w zwisajce krawdzie ska, w biegu wstrzymywao potoki spienione i gino hen! gdzie pod
cian czarnych smrekw, na pastwiskach opustoszaych.
Znowu westchna chmura i dysze ja raz po raz, z blu wielkiego, w rozpaczy mki.
W poszumie, wicie, wyciu, zawodzeniach podmuchu potwornego utony wszystkie gosy. Byskawice spaday chyym biegiem wowym bez dwiku, oniemiao echo pochliwe.
Tylko ciko dyszaa pier, rozrywana jkiem wyjcym.
113

Pokotem pooy ten dech przepotny czarn poa lasu, popchn ku przepaci lawin
piaszczyst, zrzuci nad od prawiekw lece zway ska, mchem i kosodrzewin obrosych,
a nie uly brzemiennemu onu.
Wyplusno ono z gbin nieznanych strugi wody; rozpyno si we zach, wypenio ponad brzegi koryta potokw, zmyo i ponioso wrd wirw i piany zerwane darniska, krzaki,
szmaty k, szcztki zagrd i bezwadne w przeraeniu dzikiem stadko owiec.
Wzawem kaniu rozedrgaa si, rozprysa, roztopia chmura brzemienna i z ostatniemi
strugami deszczu spada na ziemi struchla.
Na zachodzie cienk kresk znaczya si niezagasa zorza wieczorna. Na zrzucajcem
ciemne spowicia niebie zapalay si gwiazdy...
Dwuch ludzi, ukrytych pod zwisajc ska, wyszo na ciek i wzrokiem ogarniao dalekie, tonce w mikkim mroku doliny i gry.
Zrozumiaem wszystko! zawoa jeden.
Podnis ku niebu potn twarz natchnion i ca piersi wcign wonny powiew halny.
Zrozumiaem wszystko! Zamierzasz w proch i nico obrci nieprawno pokole, na
ruinach i zgliszczach zbudowa wityni wolnej ludzkoci. Widz, jak na jawie, ojczyzn
moj, kierowan niczem nieksrpowanym duchem. Przeczuwaem w miotaniach duszy ten
czas znojny, bom mwi do braci:
Tlio w mej piersi zarzewie,
Materja skier tak bogaty,
e jeno d w palenisko,
A pomie ogarnie wiaty...
Pali si wiat... Nieche ginie
W tej strasznej skier zawierusze,
Byleby wyszy z niej cao
Nasze stsknione dusze...
Rce ponis, w natchnieniu ogarniajc ziemi ca, i zawoa:
Lenin! Lenin! Wielkim prorokiem jeste, nauczycielem, mesjaszem ludw uciemionych!
Ten, ktremu poeta gorejcy rzuci sowa zachwytu, kiwn nag, okrg czaszk, oczy
zmruy i odpar chrapliwie:
Jam jest! Przyjcie moje przepowiedzia przed 140 laty inny buntownik walczcy
o szczcie uciemionych... Pugaczow! Na szafocie rzuci katom sowa prorocze: Jam nie
orze, ino piskl orle; orze szybuje jeszcze pod obokami, lecz spadnie, spadnie! Otom
spad!
Skurczya si twarz o wystajcych policzkach, oczach skonych i wargach sinych, wydtych.
mia si cicho... dugo... bez dwiku i bez wyrazu.
Poeta dre zacz na caem ciele, wpatrujc si w t zjaw, blad plam wystpujc
w ciemnoci, niby zwid straszliwego oblicza, wyaniajcego si z mgy zapomnienia.
Skone oczy, wystajce policzki, wargi grube, okryte rzadkim porostem wsw, tawa
skra nagiej czaszki rozpywa si jy w mtny krg, biegncy w dal niezmierzon, okiem
nieogarnit.
Jacy jedcy na maych wierchowcach pdz, a ziemia jczy i ttni pod tysicami krzepkich, lotnych kopyt. Ludzie w spiczastych czapach, w baranich kouchach wyj i gwid
114

przeraliwie. Z sykiem mkn strzay. Poyskuj podniesione w zamachu ostrza mieczw. Migoc wysunite naprzd da wczni. Pdz jak wicher, a dokoa luny i sza pomieni nad
grodami i anami yta. Przy ogniskach wybucha zgrzytliwy miech i przeszywaj go jki,
szloch zgrozy i rozpaczy. W poyskach i drganiach szkaratnych jzykw pomieni miotaj si
branki nagie. Ich biae ciaa i wosy rozplecione kbi si wszdzie, niby piana grzywiastych
fal. Zbrojni ludzie o oczach skonych porywaj je z guchym miechem, zdawionym dz.
Padaj na stratowan traw.
Pord chybkich przygani ognisk garn do siebie biae, nagie ciaa, szybko i drapienie
zdobywaj je i tu w obokach dymu, w zgieku miechu i okrzykw, w obliczu mierci szalej w uciechach namitnych. Do gronych wodzw na postronku wlok zwalczonych kniaziw ruskich i tumy jecw. miej si wodzowie, rozradowani zwycistwem, i wasnemi
rkami podcinaj garda, otwieraj piersi, wyrywaj serca wrogw. Krew, lament, rzenie
konania, krzyk boleci mordowanych, szloch niewiast, nagich i obdem skutych, rzucanych
pod nogi zwycizcom. Syci uciech i krwi wodzowie mongolscy pokornym kniaziom, co
klcz na skraju drogi, darowuj swoje siostry i cry, a ruscy bojarowie w lku o ycie wiod
na namiotw najedcw swoje niewiasty. Z mroku wypywaj tatarskie oblicza potomkw
zwycizcw i zwycionych, ponura, drapiena gowa Iwana Gronego i jeszcze groniejsze
widma okruciestwa carw ruskich i nie znajcej miosierdzia potgi ich, tratujcej narody
i ludzi... upy dokoa i trupy pomordowanych; zgliszcza i ruiny; szubienice i lochy wizienne; szloch, jki, przeklestwa, nienawi, bunt i znowu szubienice, kajdany, mogiy bez
liku, otaczajce, niby mroczne wiechy, znikajcy na wschodzie szlak stratowany, krwi zlay
i ponury, jak stare cmentarzysko...
Lenin wci si mia. Cicho... dugo... bez dwiku i bez wyrazu...
Poeta przetar oczy i oprzytomnia.
Zajrza gboko w mroczne oczy skone, w szerok twarz o grubych wargach; rzadki zarost nad grubemi wargami i na brodzie, wzrok zatrzyma na mocnej, okrgej czaszce ysej,
wieccej si w ciemnoci i wzdrygn si cay.
Otom spad... szepny wydte, sine wargi Lenina.
Poeta milcza.
Spojrza ku wschodowi. Tam zawis bezdenny, okiem nie przenikniony mrok.
Obrci twarz na zachd. Za czarn zason gasy resztki zorzy.
Jakgdyby zrywajca si znaga burza przysza zgroza bezmierna. Poeta rk podnis
i rzek gosem, w duszy zrodzonym:
A jeli w mroku i zbrodni ziemi t pogrysz zginiesz i przeklina si bd wnuki
wnukw naszych...
Lenin mia si, a z grubych warg jego sczy si ostry, przenikliwy syk.
Trzs si cay i oczy skone mruy...
Gdzie daleko daleko, ju za grami przebieg guchy pomruk przelewajcej si nad
wiatem burzy.
Saby pomruk... Nawet echo nie odpowiedziao mu.
Nie syszao odgosu odlatujcej burzy, a, moe, nie rozumiao dalekiej groby?...

115

ROZDZIA XIV.
Lenin, rozstawszy si z poet w uzdrowisku grskiem, Zakopanem, powraca samotny
do swojej chaty w wiosce Poroninie.
Przenis si tu wraz z Krupsk i Zinowjewym z Krakowa, gdzie mieszka przez pewien
czas, chcc by bliej granicy rosyjskiej. Codziennie pieszo przychodzi ze wsi Poronina na
poczt lub do Zakopanego, gdzie mia kilku przyjaci Polakw i Rosjan.
Tu przybywali rnemi drogami, a najczciej szlakiem przemytnikw przez zielon
granic, rosyjscy rewolucjonici z partji bolszewikw dla narad ze swoim wodzem. Powracali, niosc zaszyte w ubraniach, czapkach i butach napisane przez niego artykuy, broszury
i ulotki, rozchodzce si po Rosji w tysicznych odbitkach.
Teraz, po wycieczce w gry, wchaniajc ca piersi oywcze powietrze, wiee i czyste
po burzy, jeszcze przemawiajcej zdaleka guchym pomrukiem, powraca do domu.
Mia przed sob kilka kilometrw drogi.
Pomyla, e moe wstpi do znajomego Rosjanina Wigiowa i poyczy od niego roweru, lecz nie uczyni tego. Postukujc okut lask gralsk, szed drog na Poronin.
Przypomnia sobie natchnione sowa poety polskiego, bogosawice go na wielkie dzieo
wprowadzenia ludzkoci na drog niebywaego w dziejach postpu ducha.
Umiechn si chytrze i mrukn:
Obietnic oswobodzenia narodw uciemionych wstrzsn caym wiatem!
Znowu si zamia ju goniej.
Myl jego biega dalej. Zdawao si, e czynia przegld si, kontrolowaa zdobyte placwki, wysunite naprzd posterunki, badaa nieprzyjacielskie twierdze.
Kady inny wpadby w rozpacz i zwtpienie. Dokoa bowiem pitrzyy si wrogie, potne przeszkody.
Wojna europejska, ktr od kilku lat przepowiada, wybuchna. Ocenia sytuacj z zimn
rozwag. Nie wtpi, e europejskie mocarstwa skupiaj, gromadz cay zasb si wewntrznych, e postanowiy doprowadzi do koca ostateczny porachunek.
Bdziemy wiadkami krwawej rzezi pomidzy imperjalistycznymi drapienikami!
pomyla i znowu si zamia wymachujc lask.
W Rosji wzmagajcy si patrjotyzm, sztucznie podtrzymywany przez pras i rzd, zmusi
rewolucyjne partje do milczenia, lub do ukrycia si po mysich norach.
Wiedzia Lenin, e w koach socjalistw niemieckich i francuskich uwaano go za szaleca i fanatyka, wierzcego w socjaln rewolucj; mieszewicy, z Plechanowym, Martowym,
Danem, Akselrodem na czele, usiowali wykopa przepa pomidzy swoj partj a bolszewikami, prowadzc zaart kampanj przeciwko anarchizmowi ich wodza; Trockij, Joffe,
116

Urickij pracowali nad pogodzeniem obydwu odamw socjalizmu; w samym obozie organizacji, stworzonej przez Lenina, panowa rozkad i rozbieno w taktyce: zdolni ludzie, jak
ozowski, Wolski, unczarskij i Aleksinskij zwalczali bolszewickie centrum, kierowane
przez Lenina, Kamieniewa, Zinowjewa i Krupsk.
Wszystko jakgdyby przeszo do obozu wrogw.
Kog mam w swoich szeregach? pyta Lenin. Trzech wiernych towarzyszy, ktrzy
zreszt mog ulkn si ostatniego, stanowczego sowa w chwili krytycznej? Mae grupki
partyjnych robotnikw, jak wyspy na burzliwem morzu, otoczonych nieprzyjacimi. Liebknecht, Ra Luxemburg, moe Klasa Zetkin w Niemczech... Tak! Oni nie zdradz, nie odstpi od naszych hase, lecz jak postpi caa masa, tych kilka miljonw zorganizowanych w IIej Midzynarodwce robotnikw, kierowanych przez starych wodzw, jak Kautsky, Bebel,
Plechanow, Wanderwelde, Vaillant, Scheidemann, Ladzari? Wyprowadzone na manowce, czy
pjd te rzesze za gosem rewolucyjnego sumienia i zdrowego rozsdku?
Lenin przystan i zamyli si na chwil.
Nie! szepn. Tam na zachodzie nie znajd sojusznikw...
Zamia si i gwizdn przecigle.
Wic c? spyta kogo, ukrytego w mroku. Wic c? Pochyli gow pokornie,
czeka na lepsze czasy i milcze?
miech stawa si coraz bardziej syczcy, szyderczy.
We wspomnieniach oyy nagle acuchy zielonych i rowych gr, widzianych z podobocznej przeczy, gdzie zaprowadzi go rozmiowany w swoich wierchach i halach poeta
polski, nieugity i mocny jak skaa, zrodzony z niej cay od stp do gowy.
Widzia Lenin za kamienn przegrod, za zason z mgie i krzyujcych si promieni sonecznych ca ziemi.
Ujrza j tak, jak zna od lat gbokiej zadumy, troski cikiej, nienawici palcej.
Bya to kraina ez, paczu i zgrzytu zbw...
Od wiekw, wiekw niezliczonych, od zamierzchych czasw potnych, dumnych cesarzy czterech stron wiata, siedzcych na tronie Assyru i Babilonu, od tajemniczych krlwkapanw, synw egipskiego Ra soca, od boskich wadcw Chin i tak bez koca, przez
epoki, stulecia, po przez miecze i bera koronowanych drapienikw, mdrcw i witych...
Kraina wiecznej, krwawej przemocy garstki monych, mdrych i zbrojnych nad mrowiskiem
ndznych, bezbronnych, bezradnych.
Cha! cha! cha! rozleg si gony, zy miech stojcego na drodze czowieka w wyszarzaem ubraniu i zniszczonem obuwiu.
Cha!cha!cha! mia si Lenin, oczy skone mruy, zaciska szczki, a koo maych, przycinitych do czaszki uszu zadrgay guzy mini. Chachacha! To s moje zastpy! Wszyscy ci, ktrym pozostawiono jedyne prawo paka, rycze, wy z rozpaczy, zbami zgrzyta z nienawici!... Oni pjd za mn!... Najnieszczliwsi, najciemniejsi, najbardziej zdeptani na czele, na pierwszy ogie, a za nimi ci, co ju cierpie i milcze umiej. Lecz
ja wyszarpn z nich tak nienawi zimn, e a zgrzytn zbami i pjd za mn... pjd!...
Umiecha si cicho, niemal agodnie, jak zwykle, gdy wiedzia, e rozway wszystko
dokadnie i by pewien powodzenia.
Szed dalej, obojtnym wzrokiem lizgajc si po usianem gwiazdami niebie. Byo mu ono
obce, nieciekawe dla niego, bo dalekie, nieuchwytne. Oczy wesoe, ostre, przenikliwe wbija
117

w ziemi, w gry, czarn zbat cian wystpujce na niebie, w lasy ciemne, w okna chat
gralskich, ktre wieciy si z obydwuch stron drogi.
Ziemi wyczuwa ca swoj istot.
Przenikay go przyziemne drgania, zalatyway od pl, boru i chat ubogich szmery i szepty;
rozumia je i odpowiada na nie mylami i cich radoci, odczuwan w sercu.
Dziwne s zrzdzenia nieznanego ludziom przedwiecznego wyroku!
Oto w tej chwili, w mroku nocnym, na drodze, piaskiem zasypanej, wpobliu wiosek, ukrytych w rozogach grskich, szed samotny czowiek. Nis pod kopu potnej czaszki myl,
majc wstrzsn wiatem caym; tu pod namiotem starych wierzb przydronych zapalay
si ognie w zuchwaych oczach skonych, widzcych wszystko, co yo, mylao i cierpiao
za temi grami i za dalekim horyzontem, a zamierzajcych arem swym zapodni nienawi,
aby wydaa obfity, wiekuisty plon mioci; przez rozklekotany, drewniany mostek, przerzucony nad wartkim potokiem, kroczy czowiek o to-bladej twarzy dalekich przodkw mongolskich i myla o zburzeniu wszystkiego, co przez wieki krwawej walki i orlego lotu genjuszu budoway tysice pokole, dcych do szczcia i kierowanych podwiadomem deniem do bstwa.
W nieznanym, drobnym zaktku grskim szed taki czowiek. W tej samej chwili we wspaniaych paacach wadcw, parlamentw, bogaczy, w wityniach wiary i nauki, w zacisznych
pracowniach twrcw wojny, wiedzy, pokoju i adu pyn swojem oyskiem niczem nie
zmcony potok codziennych trosk i zagadnie, jakgdyby wyrytem przed wiekami i na wieki
korytem. Nikt nie przeczuwa dcej katastrofy, spowodowanej sowem, ktre mogo kiedy
sta si ciaem; nikt nie podejrzewa, e gdzie w zaciszu Tatr oddycha i myla czowiek,
posiadajcy moc, eby si ogosi drugim Mesjaszem biaym lub czarnym, promiennym lub
mrocznym, Chrystusem lub Antychrystem...
Nikt o tem nie wiedzia.
Ludzko, zagnana szybkim pdem ycia, sza wydeptan od wiekw ciek bezimiennych bohaterw i mczennikw, patrzc obojtnie na wiechy zmurszaych, zbutwiaych idej,
nie widzc przed sob innego celu, oprcz ciemnej czeluci grobu.
Dawno wyzbya si wiary i nadziei, nie marzya o nowych Mesjaszach i nie syszaa krokw czowieka o skonych oczach nienawidzcych, o zacitych w uporze wargach, zwartych
niezomnem postanowieniem.
Lenin zblia si do Poronina.
Spostrzeg samotn posta, stojc na drodze. Wymin j, przygldajc si bacznie.
Ujrza modego mczyzn. Na twarzy piknej, uduchowionej pony w bladem wietle
wschodzcego ksiyca, oczy natchnione.
Przepraszam... doszed Lenina cichy okrzyk. Czy mam przyjemno widzie towarzysza Wodzimierza Iljicza UljanowaLenina?
Wodzimierz przystan, podejrzliwie patrzc na nieznajomego.
Jestem Lenin odpar i przybra czujn, gotow do obrony postaw.
Przysano mnie do was, towarzyszu, rzek modzieniec. Dzi przybyem z Rosji...
Jestem czonkiem centralnego komitetu socjal-rewolucjonistw, Sielaninow, Micha Pawowicz Sielaninow, partyjne imi Muromiec. Widzicie, e mam zupene zaufanie? Prosibym
o to samo ze strony waszej, towarzyszu!
Lenin oglda go bacznie, nieufnie i milcza.
118

Nieznajomy umiecha si nieznacznie i szepn:


Nie mam przy sobie adnej broni... Gotw jestem podda si rewizji osobistej. Przybyem tu nie dla zamachu terorystycznego na was, lecz dla rozmowy powanej... ostatecznej...
Lenin potrzsn gow i spyta:
Jestemy blisko domu... Moe zechcecie wstpi do mnie?
Wolabym pomwi z wami tu. W domu nie jestecie sami... odpar Sielaninow.
Jak chcecie? wzruszy ramionami Lenin. Usidmy tedy. Powracam z gr... Znuony
jestem...
Usiedli obok siebie na stosie kamieni i milczeli dugo.
Lenin ze zdziwieniem podnis oczy na nieznajomego.
Zaraz... szepn Sielaninow, odpowiadajc na nieme pytanie. Chc jak najwyraniej
sformuowa swoje pytania i dania.
dania? powtrzy Wodzimierz i zmruy oczy,
Nagle zrozumia cel przybycia posa.
Sielaninow zada pierwsze pytanie:
Zamierzacie rozpocz rewolucj w okresie wojny?
Tak!
Zamierzacie odda wadz polityczn masie robotniczej?
Tak!
Zamierzacie postawi proletarjat zdeklasowany na czele ludo rolnego? dopytywa Sielaninow.
Tak! Wiecie o tem, bo pisaem nieraz o naszym programie partyjnym na okres rewolucyjny, odpar Lenin.
Wiemy! potwierdzi modzieniec. W tej wanie sprawie partja moja posaa mnie
dla porozumienia si z wami, towarzyszu.
O c chodzi?
Proponujemy wspprac na caej linji rewolucyjnej...
Na caej? Czy dobrze syszaem? wyrwao si Leninowi szydercze pytanie.
Tak, lecz... do chwili zwycistwa rewolucji odpowiedzia Sielaninow.
To zabawne! zamia si Wodzimierz. Moe bdziecie uprzejmi wyjani szczegy
tak niezwykej propozycji?
Wanie w tym celu przybywam odpowiedzia modzieniec. Centralny Komitet socjal-rewolucjonistw bdzie wspdziaa z wami do chwili obalenia dynastji, zniesienia monarchji i wywaszczenia ziemi. Bdzie dopomaga wam w uregulowaniu ycia pracujcego
proletarjatu, da jednak niemieszania si do polityki wociastwa. Ma on bowiem swoje
ideay i tradycje...
Tradycje drobnych burujw, stokro gorszych od wielkich, bo wocianie s ciemni
i bierni! przerwa mu Lenin z pasj.
Sielaninow zajrza gboko w jarzce si renice Wodzimierza i Powtrzy z si:
Wociastwo ma swoje ideay i tradycje klasowe! Partja nasza potrafi z tych stu miljonw ludzi uczyni najpotniejszy odam spoeczestwa, ktry pokieruje dalszemi losami
Rosji.
Chcecie rewolucji chopskiej, drobno buruazyjnej, a my mamy przelewa dla niej nasz
krew, eby wpa pod nowe jarzmo i, kto wie, czy nie cisze i nie trudniejsze do zrzucenia?
119

Dopomoemy wam do zatwierdzenia sprawiedliwoci zawoa Sielaninow.


Nie! Sprawiedliwo zapanuje wtedy, gdy my j ustanowimy, my pracujcy proletarjat! wybuchn Lenin.
Zginiecie! szepn modzieniec. Wczeniej czy pniej ywioowa sia ludzi ziemi
zmiecie was, jak przyniesione z obcego kraju suche licie!
Bardzo poetyczne porwnanie, lecz nie przekonywujce bynajmniej! zamia si Lenin szyderczo. Damy sobie rad z owemi stu miljonami ciemnych, chciwych ludzi. Est
modus in rebus, towarzyszu!
Trudne zadanie! umiechn si Sielaninow. Nie dokoczylicie aciskiego tekstu,
Wodzimierzu Iljiczu, a, moe, nie znacie go? Rzymski poeta powiedzia dalej: suni certi
denique fines, quod ultra citraque nequit consistere rectum! Niezomna prawda caej sprawy tkwi w mioci do ziemi, wasnym potem zlanej, towarzyszu! Jej nie oddamy nikomu!
Mwi o rosyjskiej ziemi, gdzie od prawiekw pokolenia przodkw naszych odwalay skiby
i ciy brzdy!
Lenin syczcym gosem mwi:
My te wasze sto miljonw podzielimy na trzy cztery odamy i rzucimy je do walki
pomidzy sob! Wielka to zasada i mdra: divide et impera!
Zginiecie! powtrzy z naciskiem Sielaninow.
Doprowadzimy do koca nasz plan! W Rosji uda si socjalna rewolucja.
Zginiecie! jak echo, rozleg si szept gorcy.
Zwyciymy! odpowiedzia syczcy gos.
Nie przyjmiecie wic naszej pomocy i naszych warunkw?
Nie! Postokro nie! krzykn Lenin i lask uderzy w kamie z rozmachem. Pka
i okuty koniec jej zary si w gboki piasek i lotny kurz.
Tak samo si stanie z wami! zauway Sielaninow. Wasza bro rozprynie si i ziemia pokryje j.
Nie bawcie si w gusa, towarzyszu! oburzy si Lenin.
Zapamitajcie sobie dobrze dzisiejszy wypadek z lask i moje sowa! rzek modzieniec wstajc i patrzc na Wodzimierza.
Nie udawajcie wieszczbiarza lub czarownika! odpowiedzia Lenin zmy gosem i, pochylajc gow, doda:
Powiedzcie waszym towarzyszom, e za ich usiowania odwie mnie od mego celu
partja nasza pole ich na stryczek, czego i wam, Czernowowi i Sawinkowowi z duszy ycz!
Zawrci si i poszed w kierunku domu.
Zginiecie! doszed go zdaleka dwiczny, natchniony gos. Zginiecie i wy, i partja
wasza!
Lenin szed do domu i zaciera rce.
Wybornie! Boj si mnie i ju podsyajc kusicieli myla. Wielkie, prawdziwe powodzenie!
W domu zasta niemal wszystkich towarzyszy i przybyych z Rosji emisarjuszy. Pokj by
cay przesiknity dymem. Rozlegay si wzburzone gosy spierajcych si ludzi.
Ujrzawszy wchodzcego, rzucili si do niego obstpili.
Nie czytalicie dzi Vorwaertsa, Iljiczu? Klska! Niemiecka socjal-demokracja postanowia uchwali kredyty na wojn! W Reichstagu tylko jeden Liebknecht, bdzie protesto120

wa, ale nikt nie wtpi, e pozostanie samotny! Klska! Zdrada! Za nic maj niemieccy towarzysze rezolucje Stuttgarck i jej potwierdzenie na zjedzie w Bazylei!
Lenin skoczy naprzd, roztrci otaczajcych go towarzyszy i, porwawszy Vorwaerst,
przeczyta sprawozdanie z posiedzenia niemieckiego parlamentu.
Zblad strasznie. Tar spocone czoo i patrza na zebranych nieprzytomnych wzrokiem.
Wreszcie zacisn zby i wykrztusi:
Tego nie moe by! To nacjonalici wydali sfaszowany numer Vorwaertsa. Rekiny
imperjalizmu zdolne s do wszystkiego!
Omawiali dugo niepokojc wiadomo. Nikt nie myla tej nocy o nie. Przed pnoc
dostarczono Leninowi depesz z Berlina.
Telegrafowaa Klara Apfelbaum.
Odczytawszy krtkie doniesienie, Lenin, ciko oddychajc, usiad, jakgdyby siy opuciy go nagle.
Wtpliwoci nie byo. Parlamentarne trakcje socjalistw niemieckich, francuskich i angielskich byy zdecydowane uchwali kredyty na wojn.
W pokoju zapanowao guche milczenie.
Wszyscy wpatrywali si w twarz Lenina.
Stawaa si coraz tsza i bardziej ponura. Przenikliwe oczy rozwary si szeroko, usta
zacisny si kurczowo, drgay powieki i guzy, wyrastajce koo uszu. Z pmroku wyzieraa
dzika, skamieniaa we wciekoci i nienawici twarz mongolska, a palce, skubice rzadk
brod, kurczyy si i prostoway, niby szpony drapienego ptaka.
Dugo nie odzywa si Lenin. Wreszcie wsta i rzuci chrapliwie:
Druga Midzynarodwka umara!...
Zdumieli si obecni, syszc te bluniercze sowa, wypowiedziane o potnej organizacji,
szerok sieci ogarniajcej stary i nowy wiat.
Jeszcze wiksze zdumienie, a raczej przeraenie wywoao nastpne powiedzenie wodza
i nauczyciela.
O, karta nasza jeszcze nie bita! Zaoymy trzeci Midzynarodwk; ona nie zdradzi
proletarjatu; ona nie wbije noa w plecy socjalnej rewolucji! My bdziemy jej twrcami!
Towarzysze, egnajcie! Musz pisa...
Usiad przy stole i zamyli si.
Pisa do witu. Rzuca straszne obelgi i oskarenia zdrajcom pracujcych rzesz; nawoywa robotnikw wszystkich ludw do protestu przeciwko ugodowcom, sugom kapitau, tchrzom nikczemnym i wymachiwa czerwon flag, na ktrej paliy si sowa: Tworzy now
midzynarodwk dla ostatniej, zwyciskiej bitwy uciemionych przeciwko ciemicom!
Kilka dni, prawie nie odrywajc si od pracy, pisa Lenin, redagujc komunistyczny manifest o wojnie, rozsyajc listy na wszystkie strony wiata, przekonywujc, buntujc sumienia,
nawoujc do walki, poddajc anatemie wczoraj jeszcze uwielbianych wodzw, a dzi zdrajcw sprawy, wrogw pracujcych tumw.
Pewnego wieczora w maym wiejskim domku, zajmowanym przez Lenina, zjawia si policja austrjacka i patrol wojskowy.
Kto zadenuncjowa tajemniczego Rosjanina, oskarajc go o szpiegostwo na rzecz Rosji.
Po zrewidowaniu mieszkania, aresztowano go i odstawiono do wizienia w Nowym Sczu.
Lenin nie myla o grocem mu niebezpieczestwie. Inne, waniejsze myli pochaniay go.
121

Tymczasem z dniem kadym coraz czarniejsze chmury zbieray si nad jego gow.
Austrjackie dorane sdy wojenne nie zadaway sobie zbytnich kopotw z osobnikami,
podejrzanemi o szpiegostwo. Na pocztku wojny prawie codziennie rozstrzeliwano zupenie
przypadkowo pojmanych, niewinnych ludzi. To te polscy socjalici poruszyli wszystkie spryny, aby zwolni Lenina z wizienia.
Przywdca austrjackich socjalistw, Wiktor Adler, powiadomiony przez nich o caej sprawie, mia drug rozmow z prezesem rady ministrw, hrabi Strgkhiem; gorco z patosem
dowodzi, e uwizienie tak znanego wodza wywoa niechybnie oburzenie rosyjskich sfer
robotniczych, biernie lub nawet wrogo wzgldem wojny usposobionych, wskazywa na niezliczone korzyci pozostawienia na wolnoci Lenina, pracujcego nad wybuchem rewolucji
w Rosji w okresie toczcej si wojny.
Wyjanienia Adlera trafiy do przekonania ministra, ktry po raz pierwszy posysza wtedy
o partji i programie bolszewikw, natychmiast informujc o wszystkiem swj sztab generalny i rzd niemiecki.
Z Wiednia wysano rozkaz uwolnienia Wodzimierza UljanowaLenina.
Podczas trwania korespondencji w jego sprawie Lenin przebywa w wizieniu.
Siedzia w gbokiej zadumie w celu, gdzie zosta umieszczony jeszcze jeden wizie.
By to rwnie Rosjanin, prosty chop bez ziemi, ciemny, niepimienny. Przyby do Austrji przed rokiem na roboty polne, gdy w domu przymiera z godu. Opowiedzia o tem
wszystkiem Leninowi i doda, e zosta aresztowany kiedy przechodzi granic.
Zapytany przez patrolujcych onierzy, dokd idzie, odpar ze szczeroci, e jako rezerwista, powraca do ojczyzny, aby stan do wojska w dobie wojny.
Podczas rewizji znaleziono u niego list z planami drg szosowych i wyliczeniem pukw
austrjackich, stojcych w pobliu granicy rosyjskiej.
Kto wam da ten list? wykrzykn Lenin, suchajc opowiadania towarzysza niedoli.
Rzdca posiadoci, w ktrej pracowaem, jako robotnik odpowiedzia. Da mi list
i kaza dorczy w Moskwie swemu znajomemu. Nie wiedziaem, co w tym licie pisa, a teraz powiadaj mi, e byem szpiegiem.
Skoczy i westchn ciko.
Lenin wicej nie sucha chopa i nie rozmawia z nim. Myla nad sprawami, znacznie
waniejszemi od losu ciemnego wieniaka, nikomu niepotrzebnego.
Ukada w mylach plan nieomylnego ataku na drug Midzynarodwk.
Gdy wreszcie praca zostaa ukoczona w najdrobniejszych szczegach, zacz si przysuchiwa temu, co mwi lecy na pryczy chop. Biedak, widocznie, czu nieprzepart potrzeb wynurzenia si z myli, trapicych go. Mwi bez przerwy, przeskakujc z przedmiotu
na przedmiot.
Pewnego ranka przyszed po niego patrol i odstawi do sdu.
Chop powrci dopiero pod wieczr. By spokojny i dziwnie pogodny. Oczy jarzyy mu
si niezwykym blaskiem, rado bia z rozjanionej twarzy.
No, jak tam sprawa wasza? spyta go Lenin obojtnie.
Skoczona... odpowiedzia, umiechajc si agodnie.
Widz, e dobrze poszo? rzek Wodzimierz. Zwolnili was?
Chop chytrze spojrza na mwicego i szepn:
Wyrok mierci...
122

Lenin drgn i podnis na niego zdumione oczy. Nie spostrzeg najmniejszego wzruszenia i niepokoju na ogorzaej, gbokiemi, niby brzdy na roli, zmarszczkami pocitej twarzy
chopa.
Sta wyprostowany i palcami rozczesywa rudaw brod, spadajc mu na pier.
Umiechn si z jakim dziwnym wyrazem na twarzy i cicho spyta:
W Boga i Syna Boego wierzysz?
Boga nie znam, a Jezusa z Nazarei powaam, bo strachu napdzi monym i nieprawym
odpar Lenin, z wymuszonym miechem.
Boga zna nikt nie moe, Jego potrzeba czu! Gboko ukry si On w czowieku, bracie... oj, gboko! A czowiek, to mocna rzecz, potna... Przez jego skorup nawet Bogu nie
atwo si przedosta!
Pomyla chwil i dorzuci:
Dobrze to, e Chrystusa powaasz... pochwalam!...
Zaco? spyta Lenin, dziwic si sobie, e o obcych mu pojciach podtrzymuje rozmow.
Zato, e czujesz w czowieku najndzniejszym janiejcego Boga!... Syn ubogiej dziewicy, o ktrej ssiedzi z pewnoci sobie powtarzali ohydne, sprone rzeczy, i nagle Syn
boy! Nikt nie wiedzia, dlaczego jest Synem Boga. Sam te objani nie mg, a wierzy
w to, inni te uwierzyli i wierz wieki cae... Dlatego tak si dzieje, e kady czowiek jest
Synem Boym, bratem Chrystusowym...
I Zbawicielem, do ktrego mody zanosz ludzie ciemni, ulegajc namowom popw!
doda Lenin ze zym miechem.
Nie, miy czowieku, nie! Zbawiciel by jeden... A wiesz, dlaczego?
Mwisz, jak bardzo oczytany mnich... zauway Wodzimierz.
Jaki ja oczytany?! podnoszc chude ramiona, odpar chop. Gdy swj zagon straciem, wczg byem dugie lata, w klasztorach yem, pracujc na kawaek chleba, z mnichami uczonymi lubiem rozmawia...
Oni to nauczyli ci cerkiewnych bredni? wtrci pytanie Lenin.
Chop potrzsn gow i szepn:
Nie! Nie oni. Od pewnego pustelnika, kryjcego si w lasach na Kamie, poznaem prawd.
Do sekciarzy naleysz?
Nie! zaprzeczy wieniak. Szukaem u nich prawdy, ukojenia, pociechy, nie znalazem nic. Same oszukastwo!...
Spodziewam si! zawoa Lenin. Nie powiedziae jednak, dlaczego Jezusa uwaasz
za prawdziwego Syna Boego?
Chop usiad na pryczy i, oparszy gow na rku, odpowiedzia:
Dlatego, e mia zuchwao tworzenia... Zuchwao bosk, albowiem tworzy prawd
wrd nieprawoci, uczyni apostow z ndzarzy, wieniakw, rybakw; umarych wskrzesza, a pniej przykaza: N i e s d c i e!
Nie rozumiem... przyzna si Lenin, z zaciekawieniem patrzc na towarzysza.
Proste to! odpar, dotykajc jego ramienia. Posuchaj! Bg nie jest Bogiem tylko dlatego, e pozostaje na niebie sam w sobie, wszechpotny, wszechwiedzcy, e miertelny
Twrca. Nie! Jest takim dlatego, e razem z Nim potg, wiedz i tworzenie nosz w sobie
archanioy, anioy, duchy ze i ludzie sabi. Kady z nich ma swj los i swoje przeznaczenie...
co jakby termin i zadan prac do wykonania. Chrystus zrozumia to pierwszy i jedyny. Nie
123

myla o tem, e tylko On cierpi, znosi znj i mk, raduje si i pacze; wiedzia, e kady
czowiek tak samo, a, moe, jako sabszy, jeszcze wicej cierpi, gbiej si raduje. Chrystus
poznawa, pojmowa, miowa, w poszanowaniu mia i jawnogrzesznic, i Marj, i Mart,
i Judasza, i Jana-Apostoa, i cesarza rzymskiego. Nie sdcie! poucza, tylko nie doda
jeszcze: zajrzyjcie w kade serce, w kad dusz!...
Dlaczego nie doda? spyta Lenin.
Gdy w tedy nie przyszed by czas szepn chop. Ludzie nie okupili grzechu pierworodnego... Musieli przej przez drog krzyow, ktr wskaza im Chrystus, Zbawiciel
nasz.
Suchajc dziwnego towarzysza wiziennego, Lenin przypomnia sobie ebraka wiejskiego, Ksenofonta w elazie i umiechn si rzewnie. Chop spostrzeg to i ucieszy si.
Zacz mwi mielej i goniej:
Musimy przej panowanie Antychrysta i pokusy jego. Z Boej woli przyjdzie on, jako
drugi syn Boy; poprzedza go bd wojny, bunty, mr, choroby i zbrodnie. Wtedy ludzie
zaczn poznawa jeden drugiego, czy si dla walki i obrony, jak onierze, stawiajc nad
sob wodzw, tworzc kompanje, puki, armje, i przetrwaj! Ci, ktrych nie dosigy sowa
Zbawiciela, jak stado wieprzy, optanych przez szatanw, skocz do morza i otcha pochonie ich. Pozostali utworz na ziemi grd wity,Niebiaskie Jeruzalem...
W Rosji witej? zapyta Lenin.
Ech! Co znaczy Rosja w takiej sprawie?! Drobne ziarnko piasku, kropla w morzu!
odpowiedzia chop. Rosja moe zgin, lecz my nard gosi prawd bdziemy wszystkim ludom! My im t prawd damy!
My! zamia si Lenin. Rosyjska prawda?
A jaka inna? zdziwi si wieniak. Powiedz, kto inny moe to uczyni?! inne narody yj w dostatku i pysze, myl, e s rwne anioom potnym. Nie! Z naszych borw
ciemnych, z naszych stepw, gdzie dokoa niebo czy si z ziemi, z naszych chat kurnych,
som krytych, z naszych wizi, gdzie dzwoni acuchami niewinni, ciemni ludzie stamtd ona przyjdzie, jasna i potna Prawda! Tylko my ludzie od sochy, mota i kajdan mamy
zuchwao tworzenia. Mamy miejsca poddostatkiem, si niespoyty zasb, u siebie nie znajdujemy nic do roboty, jestemy robotnikami wiata. Tylko krzykn, a zbudujemy paac, czy
wityni, jakich nikt nie oglda dotd!
Umilkn i patrza nieruchomym wzrokiem na Lenina.
Wodzimierz ju zupenie powanie spyta:
Jake budowa i tworzy bd ludzie ciemni od sochy i kurnej chaty? Nie potrafi przecie?
Nie obawiaj si, czowieku miy! Chodz po ziemi naszej ubodzy, ciemni, chodz te
wici i mdroci peni... Ci naucz nas, nie bj si! Bg nie ino dla robakw ndznych,
lecz i dla orw o skrzydach szerokich, mocarnych... Dla wszystkich wieci jedno soce
Prawda Boa!
Nie widz nawet witania tego soca mrukn Lenin.
Ty nie widzisz, miy, ale inni widz ju i tu, i tam... Ujrzaem j przed sob w tym ostatnim dniu ycia... i raduj si, e dano mi ujrze j promienn, jak zorza! Wielkie to szczcie?!
Chop zamyli si i milcza.
124

Lenin przyglda mu si bacznie. Powoli uwiadamia sobie obraz duszy rosyjskiej maksymalizm de albo wszystko, albo nic; mistyczn wiar w moliwo zaoenia na ziemi
Niebiaskiego Jeruzalem; tajemnicze przewiadczenie o posannictwie narodu i wieczn
tsknot i poczuwanie si do odpowiedzialnoci i mczestwa za szczcie caej ludzkoci
od kresu do kresu ziemi, bez samolubstwa, bez mioci dla swojej ojczyzny, skadanej, jak
jagni ofiarne, na otarzu Boskiej Prawdy dla dobra wszystkich, wszystkich, jak wiat szeroki, a, moe, dalej, a po granic najdalszych, ledwie dostrzegalnych na niebie gwiazd i mgawic wietlnych.
Chop nie tkn przyniesionego posiku.
Klcza, zwrciwszy twarz ku wschodowi, egna si zamaszycie i bi pokony, uderzajc
czoem w deski pryczy.
Po pnocy obudzono winiw. Dozorca i onierz z bagnetem wyprowadzili chopa.
Odszed w milczeniu, skupiony, pogodny.
Lenin dugo nadsuchiwa, lecz towarzysz nie powrci.
Zrana dowiedzia si, e wyrok zosta wykonany.
Wodzimierz zacisn zby, a skrzypny, i wyrzzi gucho:
Mwie: nie sdcie! Tymczasem ciebie osdzono i stracono? O, ja bd sdzi bez
litoci, bez alu... kara ca potg nienawici i blu mego!
Nowy dzie przynis mier ciemnemu prostakowi, wierzcemu w powstanie grodu
witego, gdzie ludzie ludzi sdzi nie bd, i wolno dla czowieka o umyle zuchwaym, pysznym, w ktrym zapad ju wyrok bez miosierdzia i pona dza kary, rk mciw
wymierzonej.

125

ROZDZIA XV.
Przyszo lato 1915 roku.
Z maego domku, z wiszcym nad drzwiami szyldem ubogiej restauracyjki Puits de Jacob wyszed may, krpy czowiek, o tej twarzy i ciemnych oczach skonych.
Popatrzy na lazurowe niebo i szed w stron Belvoir-Parku, umiechajc si do niebieskiej, tryskajcej blaskiem olepiajcym tafli jeziora Zurychskiego.
Na wybrzeu stan i oglda przechodzc publiczno, ogarniajc zym, ponurym wzrokiem wystrojone kobiety, mczyzn w biaych spodniach i koszulach sportowych, czered
wesoych, szczliwych dzieci.
uki brwi mongolskich marszczyy si, zacite wargi drgay chwilami, co szepcc bez dwiku.
Nagle umiechn si radonie i przyjanie.
Wysoki, atletyczny czowiek w jasnem ubraniu i mikkim kapeluszu szed sprystym krokiem, zlekka koyszc si na mocnych biodrach.
Hallo, Mr. Lenin! krzykn zdaleka i na ogolonej, spalonej socem i wiatrem twarzy
wykwitn agodny, prawie dziecinny umiech.
Patrzc stalowemi oczami, w ktrych migotay iskierki wesooci i lekkiej ironji, zamaszycie potrzsn rk Lenin i poklepa go po ramieniu.
No, c, jedziemy? spyta, nabijajc fajk.
A jake! odpowiedzia Wodzimierz. Dzi mam wyjtkowo wolny dzie. Chc go
spdzi z poytkiem i przyjemnoci Mr... King.
Pan zawsze musi si potkn na mojem nazwisku! zamia si Amerykanin.
Musz wyzna, e przez moje gardo nie przechodzi ono z atwoci! zgodzi si Lenin. Te jakie ze duchy podszepny przodkom pana takie okropne nazwisko! King? Krl!!
Pomyle tylko!
Amerykanin parskn miechem.
Nie wiedzieli staruszkowie, e ich marnotrawny potomek bdzie mia tak bardzo radykalnego znajomego zawoa, pykajc gstemi kbami dymu. Pojedziemy dzi na Utokulm. Straszna spiekota, z pewnoci, nie spotkamy tam nikogo. Obawiam si tylko, e panu,
Mr. Lenin, bdzie gorco w tem ciemnem ubraniu?
Bynajmniej! odpowiedzia wesoym gosem Wodzimierz. Poniewa posiadam tylko
jeden garnitur, wic, wkadajc go dzi, zapowiedziaem mu, eby by przewiewny i lekki,
jak chiton grecki!
King znowu otoczy si dymem i mia si gono.
Zbat kolejk elektryczn podnieli si na sam szczyt. Z elaznej werandy hotelu rzucili
wzrok na lecy przed nimi krajobraz.
126

Biao-ta plama Zurychu, niby krci kopiec na brzegu niebieskiego jeziora, zielona dolina Limmatu, acuchy gr skrzcych si niegiem; mgy zociste i fioletowe; majaczce w oddali, spowite chmurami, biae, mtne turbany olbrzymw grskich, lazurowe niebo i srebrne
lnice oboki na niem wszystko to wchaniay zachwycone dusze.
Milczeli, zapatrzeni w nieogarnion okiem, wspania, wielobarwn palet wielkiego mistrza natury.
Mr. King westchn i rzek cicho:
My nie mamy takich krajobrazw w Stanach Zjednoczonych! prawie wszdzie koleje tn
ziemi, horyzont zasaniaj dymy fabryk, kopalni, stacyj elektrycznych. Musz co pi lat
przyjeda tu, aby odpocz od wciekoci ycia amerykaskiego. Przywo tu swoich synw, niech ucz si kocha natur i rozmie, e jej odwieczna praca i energja wspanialsza
jest i potniejsza od wysikw ludzkich!
Lenin umiecha si zagadkowo.
Gdy Amerykanin umilk, rzek drwicym gosem:
A ja, patrzc na t panoram, tak agodn, spokojn, szczliw, widz w oddali, ot tam!
na wschodzie puste, nagie paszczyzny Rosji, gry przez nikogo nie zamieszkae, krte drogi bagniste, wydeptane przez miljony dzwonicych kajdanami ludzi! Krocz w tej chwili z nisko opuszczonemi gowami, przygarbieni, do ziemi przybici pod siekcym ich batem cara,
a d wszyscy do wizienia, cerkwi lub mogiy. Gdybym mia synw, przywizbym ich tu,
a oni krzyknliby z nienawici: Sprawiedliwoci! Zemsty! Nowego ycia!
Amerykanin pomyla chwil i powiedzia cichym, powanym gosem:
Mylaem wczoraj cay wieczr o pogldach i ideach pana. Zastanowiy mnie... Przyszedem jednak do przekonania, e jeste pan marzycielem, utopist. Nie mona, przecie, z Utokulmu skoczy jednym susem na szczyt Rigi? Dlatego potrzebny jest samolot, albo kolejka
linowa, jak nad Niagar, albo w wwozach Skalistych Gr!
Lenin nic nie odpowiedzia. Sta zapatrzony w dalekie szczyty, okrywajce si coraz bardziej gstemi zwojami mikkich, srebrzystych obokw.
Chodmy wyej, na sam szczyt! zaproponowa Mr. King.
Lenin skin gow w milczeniu. Wsk kamienist ciek szli wrd zwaw skalnych
i drobnych krzaczkw rododendronw, czepiajcych si korzeniami szczelin i sypkich piargw.
Doszli wreszcie i usiedli na kamieniach.
Pod nimi cign si zbaty acuch Albis, a nad nimi pyny biaawe smugi i pachty
obokw.
Mr. King spojrza na Lenina i powtrzy:
Rozmylaem nad nasz wczorajsz rozmow! Przyszedem do przekonania, e plan pana
stworzenia czowieka-maszyny i spoeczestwamaszyny jest chybiony. Znajd si zawsze
osobniki tak wybitne, dla ktrych nie bdzie miejsca w adnym zbiorowym mechanizmie.
Jeeli pan umieci takich ludzi w systemie. Zburz go, rozsadz, wstrzymaj harmonijny
bieg, pomimo wasnej chci, kierowani indywidualn wol swoj. S to ludzie, o ca gow
wysi od tumu.
Spoeczestwo skrci swj tuw o jedn tak gow, bo wadza i prawo nale do istotnej wikszoci odpar Lenin spokojnie.
Ale ta gowa bdzie niezawodnie naleaa do genujsza zauway Amerykanin.
127

Tum posiada zbiorowy genjusz i to musi wystarczy.


Historja, podobno, nie zna takich wypadkw wzruszy ramionami Mr. King. Genjusze przychodz na wiat niemal zawsze z gboko anarchicznemi charakterami w sensie
niepoddania si regule masy; genjalne gowy prowadz za sob tumy, nigdy odwrotnie.
Lenin milcza. Amerykanin spojrza na niego i doda:
Etapy postpu... epoki historyczne w dziejach narodw, to biografje genjuszw na rnych polach pracy.
Lenin wci si nie odzywa.
Pykajc fajk i lekko koyszc si na kamieniu, Mr. King mwi:
W zakresie pogldw materjalistycznych Ameryka przecigna wszystkie inne kraje.
Dosza do tego drog popierania wybitnych indywidualnoci. Posiadamy cae dynastje dziedzicznych indywidualnych zdolnoci, graniczcych z genjalnoci. Naley pamita, e wyoniy si one z najniszych, nieraz najndzniejszych warstw spoeczestwa. To przeczy twierdzeniu pana, Mr. Lenin, e tylko dziedziczna buruazja jest zdolna do uciemiania sabszych.
Pan, moe, nie wiem, jakie myli rodz si w gowach potomkw pastuchw, ulicznych sprzedawcw gazet, drobnych handlarzy, zwykych majtkw, nieraz kryminalnych zbrodniarzy!
Lenin podnis gow i sucha uwanie.
Myl oni o zmianie pustyni na plantacje baweny. Maj opracowane plany i kosztorysy
potnych tam Missisipi i jej dopywach; wiedz o moliwoci podniesienia urodzajnoci gleby zapomoc prdw elektrycznych wysokiego napicia; marz o zastpieniu rk ludzkich
traktorami w rolnictwie, a w przemyle skomplikowanemi, dokadnemi maszynami, poruszanemi elektrycznoci, ktr dostarcz w dowolnej iloci wodospady, wartkie rzeki, wiatr
i bijce w brzegi fale morskie; s przekonani, e wkrtce porzuc kopalnie wgla, gdzie w pocie czoa i z naraeniem ycia pracuj, jak niewolnicy, ludzie rnych barw. Wszystko zastpi elektryczno! Zaopatrzy nas w ciepo, wiato i si. Znikn tumy robotnikw, ustanie ich
cika praca i przestanie istnie zwalczona przestrze. Elektryczna energja i chemja stan si
karmicielkami i suebnicami ludzkoci Ba! Jeden z moich kolegw inynier-chemik, jak
ja, twierdzi, e za 50 lat chemja bdzie dostarczaa wkna na ubranie, syntetycznego pokarmu, a w poczeniu z elektrycznoci i biologi czarodziejskiego panaceum w walce ze
mierci! Znam pewnego agronoma, opracowujcego system gospodarki rolnej pod ziemi
na wypadek ozibienia powierzchni naszej planety... Inny znw biolog pracuje nad uregulowaniem podnoci much i nad wytwarzaniem dowolnie, czy to mskich, czy eskich osobnikw, noszc si z myl o sztucznem wychowaniu genjuszw, narazie... wrd owadw
i jaszczurek!
Lenin siedzia zasuchany. Mia szeroko otwarte oczy, pene byskw. Wchania kade
sowo.
Spostrzegszy zainteresowanie si Rosjanina, Amerykanin cign dalej:
W innych dziedzinach wiedzy praktycznej kipi rwnie wytona praca! Werbujemy
obecnie kadry ludzi, najzdolniejszych do przyjcia i rozwoju pewnych doktryn, czy to naukowych, czy technicznych; formujemy armj wysoko wykwalifikowanych robotnikw o zupenie harmonijnym stosunku fachowoci do fizjologicznych i psychologicznych odruchw; projektujemy zaoenie specjalnej organizacji dla racjonalnego wykorzystania czasu. aby adna
chwila nie bya stracona bez poytku.
Jakie to wspaniae! wyrwa si Leninowi okrzyk zachwytu.
128

Bardzo wspaniale, ale rwnie niebezpieczne, m y d e a r! zauway Mr. King. Zadam panu kilka pyta, ktre objani moj obaw. Czy nie grozi ludzkoci niebezpieczestwo, e na gruncie podobnych eksperymentw zjawi si czowiek, umysowo niezwyke potny, i podporzdkuje wszystkich swojej woli, by moe, skierowanej na najstraszliwszy
ucisk? Czy tworzenie armji najzdolniejszych robotnikw, najbardziej przystosowanych do
pewnych czynnoci, nie stanie si pocztkiem nowej klasy uprzywilejowanej i czy nie powstanie wskutek tego jeszcze bardziej gboka przepa pomidzy warstwami spoecznemi? Czy
nie pocignie to za sob wybuchu nienawici, rewolucji, wojny? Wreszcie co uczynimy
z miljonami szeregowych, zwykych robotnikw, systematycznie wyrzucanych za burt ycia
pastwowego przez maszyny nieywe i przez maszyny ywe i mylce, jakimi bd specjalici, dobrani na podstawie cisych bada naukowych?
Lenin dugo nie odpowiada. Zmarszczki poruszay mu si na czole, przymknite powieki dray.
Szeregowcy powinni powsta sykn, wymordowa nadmiar ludzimaszyn, potrzebnych za trzyma elazn rk, gwatem, terorem zmusi ich do suenia caemu spoeczestwu, ktre bdzie kontrolowao sprawiedliwego podziau produktw.
Amerykanin zamia si szyderczo.
Zburzenie wyszej formy cywilizacji dla dobra tumu biernego i ciemnego? Powrt do
starych metod gospodarstwa? spyta.
O, nie! wybuchn Lenin. Proletarjat posiada wielk wynalazczo w zakresie przeraajcego teroru! Potrafi on zmusi fachowcw do pracy wytonej, sumiennej i postpowej. Oprcz tego, jak mrowisko, zacznie on wytwarza cile obliczone kadry specjalistw
we wszystkich dziedzinach. Bdzie to nastpnym etapem pracy biologw i psychologw!
Mr. King oczy szeroko otworzy.
God! zawoa. Zabrn pan jedn nog w mroczne redniowiecze, z jego gwatem
i przemoc, drug w krain dalekich, fantastycznych wiekw! Ani na jednem, ani na drugiem nic zbudowa panu si nie uda!
Zobaczymy! sykn Lenin i zby zacisn.
Nie zobaczymy! zaprzeczy Amerykanin.
Strach o ycie i twarda, niemiosierna rka cudw mog dokaza?! szepn Lenin.
Cudw nie! Zbrodni tak! pada stanowcza odpowied.
Po tych sowach, wypowiedzianych z oburzeniem, Amerykanin wsta i, nie patrzc na Lenina, rzek:
Mylaem, e pan dy do rewolucji, aby wstrzsn zmaterjalizowanym, mieszczaskim
wiatem i utorowa drog dla ducha... Tak mylaem... Tymczasem pan marzy o bandytyzmie
na wszechwiatow skal. To straszne!
Dla pana, Mr. King, ktry sobie przyjeda co pi lat na wypoczynek do Szwajcarji,
wypchany dolarami! zawoa Lenin, z nienawici patrzc na potn figur Amerykanina.
Ale takich, jak pan, na wiecie jest , powiedzmy, miljon, a reszta tysic siedemset miljonw nie maj tak eleganckiego ubrania, ani dziesiciu chociaby dolarw na dzie jutrzejszy
i s godni. Rozumie pan? Godni! Nasze przysowie rosyjskiej mwi: godnego sowika nie
mona nakarmi najpikniejszemi piosenkami! Duch! Czowiek dolarw omiela si prawi
o duchu!
mia si zuchwale, bezczelnym, zym wzrokiem maych oczu czarnych wpatrujc si
w czerstw twarz zdumionego i oburzonego Amerykanina.
129

Mr. King w milczeniu skin gow i odszed.


Lenin pozosta, czernic si na kamieniu, jak duy, pospny ptak. Patrzy nad, na rozcigajce si w rne strony doliny, na kwadraty winnic i pl, na byszczce nici stalowych szyn,
na szare plamy wiosek, miasteczek, na poyskujce kopuy i krzye Zurychu, na tafl spokojnego jeziora, ktre leao na dole, jak pyta z lapis-lazuli.
Nie widzia nic. Wzrok jego przebija mgliste opary i chmury, gromadzce si na wschodzie i bieg dalej i dalej...
Spodziewa si ujrze ndzne zagony chopw rosyjskich i nie pozna ich.
Toczyy si tam olbrzymie traktory, poruszane elektrycznoci i zastpujce prac tysicy
rolnikw spoconych, zziajanych, i koni, z wysikiem cigncych pugi.
Dymiy kominy setek elektrowni i fabryk bez liku; w schludnych domkach wieniaczych
wieciy si okna, rzsicie owietlone.
Odwitnie ubrani robotnicy, o rkach czystych i obliczach spokojnych, powracali do domu
bez popiechu i radoci. Byli wszyscy podobni do siebie, jak blinita, w jednakich strojach,
nie rnic si pomidzy sob ani wyrazem twarzy, ani ruchami.
Lenin zrozumia, e te ludzkie zjawy, zrodzone w jego wyobrani, s maszynami, posiadajcemi harmonijno ruchw i straszliw si zbiorow, pozbawion namitnoci.
Czy s szczliwi ci ludzie? bysna naga myl.
S spokojni dobiega odpowied.
Lenin patrzy wci, wbijajc czarne oczy w daleki, mglisty horyzont.
a placach miasteczek i osad tam, gdzie niegdy stay przybytki Boe, wznosiy si teatry,
muzea i szkoy.
Nie dochodzi uszu Lenina, chocia nadsuchiwa z nateniem, ani brzk kajdan, ani jkliwe, rabie zawodzenia:
Oej! Oej!
Prawie drc z obawy, e ujrzy straszne widowisko, szuka wszdzie bezmylnej twarzy
lecej w trumnie Naki z zaostrzonym nosem i nieprzymknitem okiem, po ktrem biegaa
mucha czarna.
Nie sysza zakl starej znachorki Anny, bijcej ciarn dziewczyn desk po brzuchu.
Nie mg znale wciekego ze znuenia olbrzymaburaka, z owrzodzon piersi, ani
pastuszkiniemowy, obcigajcej na sobie jubk i drapicej si pod pachami...
Wszystko mino, co trapio i nienawici przepeniao dusz jego.
Nad bezkresn paszczyzn niby szmer lekkiego agodnego wiatru niosy si sowa kojce:
Rwno... szczcie...
Oprzytomnia nagle, bo przechodzca grupa turystw rozmawiaa gono. Lenin podchwyci urwane zdanie:
Socjalici okazali si dobrymi patrjotami...
Zjawa prysna. Surowa prawda zajrzaa szyderczo w oczy skone, czarne i ostre.
Zerwa si i bieg prawie ku kolejce, aby prdzej dosta si do miasta i pisa, rzuca
w wiat gorce, zrozumiae sowa zemsty, proste, a zuchwae nawoywania do walki o to, co
zagrabili, przywaszczyli sobie moni, bogaci, potni, depcc obojtnie po znkanych ciaach miljonw, setek miljonw pracujcych w pociec czoa, bez wytchnienia, bez nadziei.
Ja wam wnios wyzwolenie! szepta gorco. Pjdcie za mn, a sowo nadziei ciaem
si stanie!
130

Ze szczytu Utokulmu powrci innym czowiekiem.


y tylko nienawici, z nienawici czerpa pomie swoich myli i si sw, od nienawici kreli szlak ku mioci dla jczcej ludzkoci i znowu postanawia, e doprowadzi j do
celu jasn i promienn, skpan w oywczem rdle krwi, zahartowan i wykut w ogniu
zemsty za wieki ucisku.
Nie sdcie! dochodzi go nieraz szept straconego w wizieniu austrjackiem wieniaka.
Wzdryga si i odpowiada w duchu:
Gupie, ciemne, rabie bydo!
Na krtki czas oderwa si od swoich myli, niby gsta mga, otaczajcych go. Czu si
chorym i przepracowanym. Zreszt uwaa za konieczne na pewien czas znikn z oczu rzdu szwajcarskiego. Wjedajc do wolnego kraju, podpisa zobowizanie, e nie bdzie zakca spokoju.
Fizycznie nie zakca go, lecz polemiczne artykuy jego, przedrukowane w szwajcarskich
pismach socjalistycznych, zaniepokoiy opinj publiczn i wadze. Zaczto przyglda mu si
bacznie, ledzi kady jego krok. Wyczuway si w tem wpywy politycznych agentw Rosji
i jej aljantw.
Postanowi wyjecha. Skorzysta z zaproszenia mieszkajcego na Capri pisarza rosyjskiego Maksyma Gorkiego.
Pewnego dnia znikn bez ladu, porozumiawszy si przedtem listownie z woskimi socjalistami, Nittim i Serratim.
Zasta Gorkiego chorego i zgnbionego.
Olbrzymi, niezgrabny czowiek, o twarzy cikiej, z gruba wyciosanej, o oczach mylcych
i surowych, z radoci spotka maego, ruchliwego przyjaciela, ktry zaoywszy rce do kieszeni spodni i zadarszy gow, widrowa go przenikliwemu renicami i mwi niby do siebie:
le! Do djaba le! Cera, jak ziemia, oczy podkute, wargi blade, ycia na obliczu ani
krzty! Jake tak mona? Powinno si oszczdza talent, bo taki spotyka si nie czsto... Ja
gadam i gadam, a on, jak ten kot w bajce Kryowa: sucha i zajada, coprawda, zdaje si,
jakie piguki, ale w kadym razie zajada!...
Obaj miali si gono i przyjanie.
Kilka dni spdzili razem.
Zwykle wyjedali wczesnym rankiem na barce starego rybaka, Giovanni Spadaro, i, koyszc si na agodnych falach lazurowego morza, gwarzyli cichemi gosami o wszystkiem
i o niczem, co umiej czyni tylko prawdziwi Rosjanie, nic na jedn ni zupenie rne
myli i wraenia. Lecz trwao to zwykle niedugo.
Zupenie przypadkowe sowo otrzewiao Lenina.
Mruy nagle oczy. Nie widzia wtedy biaych i rowych agli rybackich; przejrzystych,
szafirowych fal; srebrnych, niby lecce abdzie, obokw; szybujcych mew; dalekich dymw parowcw; zieleni i kwiatami okrytych stromych barwnych ska Capri. Przed oczami
staway mu szeregi towarzyszy partyjnych, w zgieku i panice szukajcych wodza, a tu inne
tumy zbrojne i gniewne, pdzce do ataku.
Przeklestwo! szepta Lenin i pici zaciska.
Gorkij niemal ze zami w oczach mwi o straszliwych klskach, ponoszonych przez Rosj na polach bitwy, o setkach tysicy zamordowanych wieniakw.
131

Ile ez pynie teraz po wsiach naszych! mwi zaamujc rce. Ile szlochw i krzykw rozpaczy sysz nasze chaty ndzne!
Lenin spoglda na niego twardym wzrokiem i odpowiada:
Niech tak bdzie! Duo ludzi gniedzi si w tych chatach. Na sto wojen starczy...
Wszystkich nie wymorduj! tymczasem jest to woda na nasz myn... Niech no jeszcze gd
przyjdzie i przycinie dobrze! Rewolucja nabrzmieje, jak wrzd. Tylko dotkn i pknie!
Chacha! Za t krew chopw i robotnikw wylejemy cae morze krwi naszych wrogw
i mordercw!
Stary rybak, lubicy beztroski, szczery miech Wodzimierza, w takie chwile z niepokojem i obaw przysuchiwa si chrapliwym, guchym tonom mowy jego.
Ale to straszne! achn si Gorkij. Rewolucja przez tak hekatomb niewinnych
ludzi, poszarpanych, zmiadonych! Nie! Nie!
Lenin marszczy brwi mongolskie i mwi:
Gupiec tylko boi si zbroczy miecz krwi, skoro ma miecz w rku i wie, poco go ma!
Dla rewolucji nie masz zbyt wielkich ofiar, wierzaj mi, Aleksy Maksymowiczu! Pamitaj, e
my jestemy synami buntu narodu naszego. Nieche wrogowie nasi dopomog bunt ten
wszcz i podnie go a pod oboki, jak czerwon fal!
To okropna prawda! szepn pisarz.
Okropna? zamia si Lenin. To mwisz ty? Maksym Gorkij? Czowiek, ktry wyszed z najciemniejszej, najbardziej zdeptanej warstwy ludu? Ty znawca duszy bosiaka bezdomnego, nienawidzcej dziewki publicznej, zbuntowanego chopa i robotnika, o witajcej
myli rewolucyjnej?! Wstyd si? Przeywamy elazne czasy! Dzi nie dano nam gaska
ludzi po gowie. Rce opadaj ciko, by strzaska czaszki, zmiady koci bez miosierdzia!
Umilkn i po chwili doda:
Najwyszem pragnieniem naszem stao si wytpienie wszelkiego gwatu! Piekielnie
cikie zadanie!... Gwatem i uciskiem dojdziemy do rozwizania go. Innej drogi niema, bo
czowiek nie jest zdolny do tworzenia rzeczy i poj idealnych, doskonaych w chwili dowolnej! Potrzebne byy wieki niewoli, aby zrodzi si bunt, przejd dziesiciolecia nowego ucisku i panowania elaznej rki, nim z buntu wyoni si prawdziwa wolno, ktra jest niczem
innem, tylko rwnoci...
Gorkij nic nie odpowiedzia.
Nie chcia rzuca goryczy zwtpienia do duszy przyjaciela, mwicego z takiem gbokiem
przekonaniem, silnem, rozbrajajcem.
Wielki pisarz rozumia, e Lenin w tej chwili przemawia nie do niego, lecz do zbiedzonych tumw, marzcych lepo o rwnoci, do ndzarzy ciemnych, ktrych zamierza prowadzi ku dalekiemu celowi, kryjcemu si w zowrogiej mgle.
Milcza.
Lenin otrzyma wkrtce list od ony. Donosia o kongresie socjalistycznym, ktry, na danie Lenina, mia si odby w Szwajcarii.
Nie zwlekajc ani chwili, poegna pisarza, znajomych rybakw, partnerw, z ktrymi
chtnie grywa w szachy, i powrci do Zurychu.
Na czas przyby do Zimmerwaldu, gdzie z nienawici w oczach i gosie ciera si namitnie z wodzami socjalizmu europejskiego: Ledebournem, Serratim, Rakowskim, Ladzarim,
132

Brizonem, Maringiem, Heglundem, Horterem; zwalcza ich, zohydzajc, stawiajc pod prgierzem cikich podejrze, obdzierajc z uroku czci, naraajc na pomiewisko; wywoywa
oburzenie tumu i krzyki nienawici; oskara o zdrad i tchrzostwo; rzuca obelgi; niesumiennie spekulowa sowami przeciwnikw; mwi prostym, twardym, nieraz zbyt dosadnym
stylem, posugiwa si logik ostr, jak klinga miecza; powtarza wkko gwn myl; zmusza suchaczy do przyjcia jego wniosku; pozbawia ich swobody wyboru; przemawia gosem chrapliwym, guchym, bez cienia patosu, lecz ruchem rk, gowy i caego ciaa, gronym
lub dobrotliwym, ironicznym wyrazem twarzy, przenikliwym spojrzeniem maych, bacznych
oczu rozprasza szeregi przeciwnikw, odrywajc od nich coraz t nowych zwolennikw. Krok
za krokiem, niby walczc na bagnety, torowa sobie drog i, poruszywszy instynkty zgromadzonych szeregowych towarzyszy partyjnych, wbija w ich mzgi swoj formu o zamianie
wojny imperjalistycznej na wojn cywiln przeciwko rzdom i kapitalizmowi.
Nie dbajc o oskarenia, e zdradza ojczyzn, na kongresie w Kienthalu w p roku pniej cisn zuchwale, straszne sowa, e Rosja moe zgin, aby si tylko udaa rewolucja
socjalistyczna, i wtedy ju zaoy podwaliny trzeciej Midzynarodwki.
Ju wtedy sformuowa jasno to, o czem myla na szczycie Utokulmu. Powtarza to cigle, wtacza w gowy garncych si do niego internacjonalistw. Mwi, tupic nog z wciekoci i podnoszc pi, niby ciki mot kowalski:
Czowiek jest zbyt gupi, aby wystarczy samemu sobie. Dziesiciu lub milion wolnych
gupcw to stado! Demokratyzm i wolno to bezczelny pomys buruazji i zabobon najgupszy! Najlepsz form rzdu dla ludzkoci stanowi bezgraniczny despotyzm, ktry dokonywany jest nie na korzy rzdzcych i ciemicw, lecz dla dobra uciemionych i za ich
wol.
Przysuchiwali si tym sowom wodza najndzniejsi, cigani parjasi ducha, ci, co chlebem tylko y mog, ziejcy zemst, podsycani zawici, byskali oczami i pici zaciskali.
powtarzajc sowa straszliwej ewangelji:
Bezgraniczny despotyzm uciemionych...
Za Mesjaszem gwatu w imi modoci dyli coraz liczniejsi apostoowie buntu, zagady,
krwi rozlewu i marze szaleczych.
W r. 1917, jak huk pioruna, rozdzierajcego niebo i ziemi, nad brzegi spokojnego, lazurowego jeziora Zurychskiego przyleciaa wie:
W Rosji rewolucja! Car zrzek si tronu!
Lenin zatar rce, zmruy oczy i kilka razy powtrzy:
Nasta mj czas! Nasta mj czas!
Szuka drg do Rosji. Wszystkie byy straszliwie dugie.
Pozatem wszdzie po swojem wystpieniu w Zimmerwaldzie mg napotka niezwalczone trudnoci w pastwach, sprzymierzonych z Rosj, a nawet spodziewa si napadu agentw rzdu petersburskiego.
Najkrtsza droga prowadzia przez Niemcy i Szwecj. Uwiadamia sobie, e posypi si
na niego oskarenia o zdrad ojczyzny, lecz widzia przed sob tylko takie wyjcie z sytuacji.
Nie wahajc si, postanowi obra t jedyn drog. Zaryzykowa sob w imi rewolucji.
Internacjonalici szwajcarscy z Plattenem, Pannekockiem i Henriet Roland-Holstem na
czele skomunikowali si z Liebknechtem, ktry przez innych socjalistw uzyska pozwolenie
na przejazd przez terytorjum niemieckie dla Lenina, Krupskiej, Zinowjewa, Rakowskiego i in133

nych. Porozumiawszy si z socjalistami zagranicznymi co do zamiaru swego, Lenin na granicy szwajcarskiej wsiad do niemieckiego zaplombowanego wagonu i ruszy w drog. Jednak
obawia si, e towarzysze partyjni z oburzeniem przyjm wiadomo o jego postanowieniu.
eby si zabezpieczy przed rozamem wasnej partji, zaprosi do Berna internacjonalistw
wszystkich pastw, aby podpisali protok o celach i warunkach przejazdu rosyjskich komunistw przez Niemcy. Jednoczenie w swojem imieniu zwrci si z listem poegnalnym do
robotnikw szwajcarskich, wyjaniajc swoje zamiary rewolucyjne i zaznaczajc swoj wrogo dla rzdw imperjalistycznych, nie wyczajc niemieckiego i austrjackiego.
W Berlinie Scheideman, Noske, Ledebour z innymi ugodowcami zamierzali spotka si
z wodzem rosyjskiego proletarjatu. Posyszawszy o tem, Lenin zerwa si z miejsca i krzykn
do swoich towarzyszy:
Powiedcie tym zdrajcom, e, jeeli chc, abym ich spoliczkowa, niech wchodz...
Sta, blady i wcieky.
Nikt z niemieckich socjalistw nie zaryzykowa stan przed maym czowiekiem o szerokich barach i przenikliwych oczach mongolskich.
W pobliu granicy rosyjskiej, kto zauway:
Teraz dopiero zaczn nas obrzuca obelgami i oskara o zamiar szpiegostwa i zdrady
Rosji. zacznie si taniec wiedm na ysej Grze! Brr...
Lenin spojrza na mwicego obojtnie i mrukn:
Pluj na to! Id do swego celu. Droga przez Niemcy bya najkrtsza z tych, ktre prowadz do niego.
Wzruszy ramionami i zacz nuci francusk piosenk kabaretow:
Tu ne sais rien, mon g...

134

ROZDZIA XVI.
Wodzimierz Lenin, samotny i ostrony, odbywa dalekie wycieczki po Piotrogrodzie. Spostrzega kady szczeg, owi i utrwala w pamici urwane sowa, wyczuwa utajone myli.
By wszdzie. Wystawa godzinami w dugich kolejkach przy sklepach spoywczych i chytrze, chocia na pozr obojtnie, podsyca oburzenie, panujce w tumie. W okrelonych godzinach wyczekiwa wyjcia ze szpitali ludzi, odwiedzajcych rannych i chorych onierzy,
przywoonych z frontu, gdzie armj spotykaa klska po klsce. Razem z chopami rozpacza
nad zagonami, opuszczonemi przez modych, kipicych yciem wieniakw, i z braku rk
lecemi odogiem; przepowiada nieurodzaj i gd; oblicza straty wojsk na trzy miljony ludzi, gincych w obronie bogaczy i szlachty; robotnikom i robotnicom, odwiedzajcym synw
lub przyjaci, szepta tajemniczo o sprawiedliwych i mdrych hasach bolszewikw; zbiedzonym, zrozpaczonym kobietom z warstw inteligencji rzuca przeraajce sowa o tem, e
Niemcy wynaleli nowe armaty i trujce pociski, ktre bd zmiatay naraz cae puki; napomyka o generaach, podkupionych przez przeciwnikw.
Nie wolno nam Rosjanom, nieprzygotowanym do wojny, znosi duej zncania si
nad sob! Musimy zniewoli rzd do zaniechania wojny. Inaczej zachyniemy si we wasnej krwi!
C robi? C robi? zapytaa go pewnego razu sdziwa staruszka, zaamujc rce
w rozpaczy.
Lenin pochyli si do niej i szepn:
Niech powstanie naraz cay nard, niech zagarnie wadz w swoje rce i krzyknie:
Skrzywdzeni, mordowani, przyczcie si do nas! Budujmy nowe ycie, pikne i sprawiedliwe!
A jeeli inni nie zechc? spytaa.
Wtedy zrobimy to sami, zawarszy pokj z Niemcami. Mamy u siebie roboty w brd! odpar.
Niemcy, widzc atw zdobycz, mog oderwa od Rosji potrzebne im obszary? Co wtedy? szepna.
Niecierpliwie wzruszy ramionami i sykn:
Co stanowi dla nas Rosja?! My musimy urzdza swoje wasne ycie wolnych ludzi ziemi!
Staruszka podniosa na niego oburzone oczy, a twarz jej obla gorcy rumieniec.
Zdrajco! Jeste, pewno, z bandy tego sprzedawczyka Lenina! krzykna.
Wodzimierz musia szybko wycofa si z otaczajcego go tumu i znikn w bramie najbliszego domu.
Rozmawia z onierzami, ktrzy uciekali z frontu i dyli do domu, unoszc ze sob karabiny. Tych nie potrzebowa poucza; by to tum niesforny, podbudzony niepowodzeniami po
135

wojnie, panujcem na szczytach apownictwem, brakiem broni adunkw i prowjantw. Rzuca im hasa komunistyczne, ktre roznosili po caej Rosji, jak zarazki straszliwej choroby.
Ostronie i ogldnie wtrca si do rozmw onierzy, gromadzcych si przed koszarami,
i zatruwa ich podejrzeniami, e rzd tymczasowy marzy o nowym carze i zniesieniu zdobyczy rewolucji.
Po paru tygodniach Lenin wiedzia ju i rozumia wszystko.
Chodzc po mieszkaniu jednego z towarzyszy partyjnych, podsumowa wszystko, wycign wnioski i zatar rce.
Mruc oczy, rzek do Nadziei Konstantynwny:
Moja droga! Powiedz Zinowjewowi, aby zwoa do mnie odpowiedzialnych towarzyszy.
Musz da im plan dziaania.
Wieczorem tego dnia mwi do zebranych gosem spokojnym, guchym, nie zapalajc si
ani na chwil:
Opracowaem program. Jest nader prosty i zupenie niezbdny. Naley mie wszdzie
swoich agitatorw: w armji, w tumie, w Radzie onierskich i robotniczych delegatw, w koszarach i w fabrykach! Musz rozkada armj, bo jeeli tego nie uczyni, puki frontowe
wyrn nas. Musz krzycze wszdzie, e bolszewicy daj zakoczenia wojny. Wtedy dopiero przycigniemy do siebie onierzy i wociastwo. Nie moemy przepuci adnego
zarzdzenia wadz i legalnych socjalistw, aby zawsze wystawia dania bardziej radykalne
i tem paraliowa wpyw tych instytucyj. Narazie to ju i wszystko! I nadal, jak dotd czynilimy zarzuca miasta naszemi gazetami, plakatami i broszurami; organizowa kadry bojwek i zbroi si, zbroi na gwat! Pamitajcie, e musimy by gotowi w kadej chwili do ujcia steru wypadkw w swoje rce!
Jak pajk snuje swoj sie, przecigajc j pomidzy gaziami drzew, jak wicher, roznoszcy zarodki chorb, jak w epoce Nerona pierwsi chrzecijanie, z ust do ust podajcy sodkie, pokrzepiajce sowa Nauczyciela, tak przdli niewidzialne nici wielkiego spisku, tak
krzewili now ewangelj towarzysze sprzysieni, kierowani przez Trockiego, Kamieniewa,
Zinowjewa, unczarskiego, Stiekowa i Bucharina, rozsiewajc coraz dalej i dalej hasa niepokojce, budzce nadziej i przeraenie.
Ten, w ktrego imieniu czyniono to, zostawa w cieniu, tajemniczy, ukryty przed okiem
ludzkiem, may czowiek o twarzy mongolskiej i oczach bacznych, ostrych, nieugitych.
Zaczai si, jak pajk drapieny, czyhajcy na zdobycz w ciemnej norze, gotowy do skoku
i napadu; okry si, jak straszliwy Jehowa, chmurami i mgami, gdzie mogy si zrodzi agodne byski dnia i czarne, ponure zwoje mrokw nocnych.
Czeka nieprzenikniony, niepojty, zagadkowy i grony zarazem.
Patrzy na wszystko spokojnie, pewny biegu wypadkw.
Jeden pod drugim odchodzili ministrowie bruuazyjni i inteligentni, gnbieni trosk o los
ojczyzny, a bezsilni; po nich przyszed drobny, ambitny adwokacik, Aleksander Kierenskij,
podajcy si za zwolennika formuy zimmerwaldskiej, lecz pozujcy na Napoleona. Miota
si beznadziejnie, pocigajc do rzdu coraz to nowych ludzi: to miljonera, to wczorajszego
katornikasocjalist; daremnie usiowa zadowoli rosnce z dnia na dzie dania armji
i tumu ulicznego, ktrego boyszczem chcia by; w tym pocigu szalonym za popularnoci rozkada wasnemi rkoma armj, odtrca od siebie wytrawnych i rozumnych politykw, otwiera drog czekajcemu na swoj kolej bolszewizmowi.
136

W tumacz obudziy si ju instynkty drapiene. Nie byo sposobu uspokoi ich i zadowoli.
Kierenskij rzuci na st ostronie atuty: kontrol Rad onierskich nad rozkazami dowdcw i zniesienie kary mierci nawet dla dezerterw i zdrajcw.
Posyszawszy o tem, Lenin zatar rce i zawoa:
Cha! Cha! Ten krzykacz ju si wyczerpa! Teraz jest w naszym rku! Armja wkrtce
pjdzie za nami, bo to ju nie armja, lecz zbrojny tum, niebezpieczny i niepoczytalny.
Kierenskij znis radykalnie kar mierci... zauwaya Nadzieja Konstantynwna. To
moe wywrze wraenie...
Cha! Cha! mia si Lenin. To oznaka zupenej dezorientacji! Jak mona
w czasach rewolucyjnych odrzuca tak bro, jak jest kara mierci? To sabo,
tchrzostwo, brak rozumu! My podniesiemy t bro! Wtedy, gdy partja nasza otworzy
swoje atuty!
W Radzie robotniczych i onierskich delegatw sza nieprzerwana walka pomidzy socjaldemokratami, ludowcami i bolszewikami, ktrzy nie pozwalali Radzie poczy si
z rzdem i zrealizowa swoich umiarkowanych projektw.
Gd i zamieszanie w Rosji rosy.
Wreszcie pewnego dnia na pocztku lipca, Lenin znowu zwoa swoich towarzyszy i, mruc oczy, zapyta cicho, znaczco:
Czy nie sprbowa otwartej, zbrojnej walki o wadz?
Zapanowao gbokie, trwone milczenie. Wszyscy zrozumieli, e pady sowa, rozstrzygajce losy rewolucji, partji i nielicznego grona sprzysionych,
Zaczyna! rozleg si dwiczny, miay gos.
To mwi Stalin, Gruzin, odwany organizator bojwek.
Inni zaprotestowali. Spierano si dugo i postanowiono odoy wystpienie zbrojne. Rozumieli, e Rada robotniczych delegatw moga jeszcze wstrzyma tumy; na froncie pozostaway wierne dotd rzdowi puki; prowincja nie przesikaa dostatecznie rozkadowemi
hasami bolszewikw; wie, zagadkowa wie rosyjska, siedziba Boga, biesw, mczestwa
biernego, dzikich, ywioowych poryww, milczaa.
Jednak robota agitatorw nie posza na marne.
Zrozpaczone, godne, czujce brak silnej wadzy tumy samorzutnie wylegy na ulic z broni w rku. Bolszewicy zmuszeni byli stan na ich czele.
Zamach nie uda si.
Rzd i Rada posiaday dosy jeszcze zbrojnych si, aby mc stumi wybuch. Bolszewiccy wodzowie zostali aresztowani i wrzuceni do wizienia.
Wrd nich jednak nie byo tego, ktrego imi, jak ponce Mane, Tekel, Fares, nieraz
zapalao si na cianach wspaniaego gabinetu Aleksandra III-go w Zimowym paacu, gdzie
obra sobie siedzib Aleksander IV-ty, jak szyderczo nazywa Kierenskiego Trockij.
Lenin i Zinowjew zniknli bez ladu.
Daremnie szuka ich Kierenskij i kierownicy Rady robotniczoonierskiej Czcheidze,
Ceretelli, Czernow i Sawinkow.
Nie pomogo wyznaczenie olbrzymiej nagrody pieninej za wykrycie lub pojmanie zdrajcw ojczyzny.
Nikt nic o wodzu proletarjatu nie wiedzia.
137

Kierenskij tymczasem triumfowa. wygasza coraz bardziej napuszone mowy, kreowa si


na dyktatora Rosji, lecz, spostrzegszy, e niewidzialny wrg niemal codziennie umieszcza
w gazetach swoje artykuy, ulk si ich gronego znaczenia.
Znowu zaczo si miotanie szalecze, bezadne, nikczemne.
Jednego dnia projektowa Kierenskij dyktatur wojenn carskiego generaa Korniowa,
nazajutrz zdradza go, ogasza wrogiem ojczyzny i stawia go niemal poza prawem.
Nawoywa do nowej ofenzywy na froncie, przysiga, e Rosja wykona swoje zobowizania wzgldem sprzymierzonych i wytrwa do zwyciskiego koca; jednoczenie coraz gbiej rzuca do armji ziarna demoralizacji, schlebia onierzom, obiecywa to, czego speni
nie mg; okamywa i zwodzi.
Konferowa z posami cudzoziemskimi o obronie frontu i tu na poczekaniu zwoywa
narad demokratyczn, skadajc si ze zdecydowanych przeciwnikw wojny.
Odgraa si z bezczelnem zuchwalstwem, e zdusi wszelkie oznaki buntu i niekarnoci,
a tymczasem nie wiedzia tego, e broni go bd tylko uczniowie szk wojskowych: dzieci
i modzie, porwane czczemi frazesami bazna rewolucji, oraz bataljon dziewczt i modych
kobiet, dowodzonych przez Boczkariow.
Kierenskij nie uwiadamia sobie ani rzeczywistej sytuacji, ani swego wpywu, urojonego
w zaciszu gabinetu cesarskiego, ani swoich si.
Wiedzia o tem dokadnie kto inny.
Chodzi wanie po poddaszu szopy, stojcej na podwrzu domu robotnika Jemeljanowa
niedaleko od Piotrogrodu, przy stacji Razliw.
By to Wodzimierz Lenin.
Zaciera rce, mia si i mwi do towarzyszy Jemeljanowa i Aliujewa:
Stary Kryow napisa w jednej ze swoich bajek, e usuny gupie niebezpieczniejszy jest
od wroga. Buruje mog teraz mwi tak o Kierenskim! Aleksander IV-ty by naszym najlepszym sprzymierzecem! Wpuci nas do Rosji, rozwali armj i zohydzi samego siebie w oczach
wszystkich. Moemy teraz i i niemal goemi rkami bra wadz. Rzdu niema... By moe, trzeba bdzie popuka z kulomiotw w moojcw-mieszewikw, ale i to nie zabierze duo czasu!
Poczeka trzeba troch, Iljiczu, bo, sysz, generaowie rusza si zaczli, kozakw podburzaj przeciwko nam i jakie oficerskie bataljony tworz. Nie czas jeszcze!
Wiem! mia si Lenin. Nie spieszy mi si, bo wiem, e nasza sprawa z dniem kadym na lepsz drog wychodzi! Wrogowie nasi sami si por...
Pisa listy, artykuy, ulotki; szerzc podejrzliwo, oburzenie, nienawi; rozpowszechniajc plotki, oszczerstwa; oskarajc rzd i idcych z nim socjalistw o imperialistyczne tendencje, nawoujc do organizacji, do zbrojenia si; nalegajc na zawarcie natychmiastowego
europejskiego pokoju bez aneksji i kontrybucji; dajc oddania penej wadzy robotniczym,
onierskim i wociaskim Radom.
Socjalici-mieszewicy, zatrwoeni rosnc rewolucyjnoci fabrycznych robotnikw,
wytyli siy i wpadli wreszcie na lad Lenina.
Wdz zosta na czas poinformowany.
Wyjecha z Razliowa i przenis si do Finlandji. Zatrzymawszy si w Wyborgu, spowodowa straszliw rze oficerw miejscowej zaogi, co natychmiast echem si odezwao
w Kronsztacie, gdzie marynarze wymordowali swoich oficerw i faktycznie zawadnli
twierdz i ca flot na Batyku.
138

Krwawy lad cign si za Leninem, a raptem si urwa.


Straszliwy czowiek przepad nagle, jakgdyby zapad si pod ziemi.
Tymczasem mieszka on spokojnie w domu policmajstra Helsingforsu, Rowio, ktry sprzyja bolszewizmowi i uwielbia jego twrc.
Pomidzy Leninem a Piotrogrodem wkrtce nawiza si bliski kontakt.
Zorganizowa go i starannie podtrzymywa Finlandczyk, socjalista Smilga, ktry te wkrtce przewiz Wodzimierza do Wyborga, jako zecera, Konstantyna Iwanowa.
Lenin z pomoc Smilgi przygotowywa puki finlandzkie i flot batyck do walki z wojskami rzdowemi; agitowa wrd rosyjskich onierzy, rozlokowanych na granicy, prowadzi ukady z lwem skrzydem socjal-rewolucjonistw i rozwin w caej peni wciek agitacj na wsi.
Obawia si wtedy autorytetu Korniowa, usiujcego obudzi patrjotyzm i ratowa Rosj.
Wiedzia, e byaby to cika walka.
Jakim sposobem zwalczymy bojowego, zdolnego generaa, nie majc fachowych oficerw w swoich szeregach? zadawa sobie pytanie i kl straszliwie.
Myla o tem w dzie i w nocy, nie mg spa ani je.
Doszed wkrtce do takiego stanu, e w jakim rozpaczliwym obdzie podbieg do spotkanego w Wyborgu pukownika sztabu generalnego, idcego w otoczeniu kilku uzbrojonych
kozakw, i zawoa:
Towarzyszu pukowniku! Przechodcie na stron robotnikw, ktrzy, wczeniej czy pniej zwyci! Jeeli pukownik nie pjdzie z nimi skoczy na stryczku lub pod ciosami
kolb; jeeli zgodzi si na moj propozycj, mianujemy go wodzem naszych si zbrojnych!
Jak miesz tak mwi do mnie, zdrajco! zawoa oburzony oficer i, skinwszy na kozakw, rozkaza: Aresztowa tego czowieka! Odstawi do sdu!
Kozacy otoczyli Lenina.
Wodzimierz obejrza si i skrzywi usta.
Spostrzeg wczcych si po ulicy onierzy.
Byli to ci, ktrzy przed dwoma miesicami mordowali swoich oficerw.
Pijani, w rozpitych paszczach, rozchestanych bluzach i w czapkach, zsunitych na ty
gowy, piewali, klli i gryli ziarna sonecznikowe, przezwane orzechami rewolucji.
Niewielka grupa onierzy staa, przygldajc si zajciu.
Lenin nagle podnis rk i krzykn:
Towarzysze! Ten burujpukownik, ten opacz krwi onierskiej, siedzia w sztabie
bezpiecznie, a nas gna na mier! Teraz aresztowa mnie za to, e nie chciaem mu powiedzie, gdzie si ukrywa nasz Iljicz, nasz Lenin!
W jednej chwili tumy onierzy sypny si ze wszystkich stron. Wylkli kozacy uciekli.
Pukownik, widzc to, chcia wycign rewolwer z pochwy. Nie zdy. Jeden z nadbiegajcych onierzy uderzy go kamieniem w gow. Upad, a w tej samej chwili zaczy si nad
nim podnosi pici i cikie buty odactwa, ryczcego wciekle i miotajcego bluniercze
przeklestwa.
Lenin zdaleka obejrza si.
Na bruku leay jakie skrwawione szmaty.
Umiechn si agodnie i rzek na gos:
Rodzona matka nie poznaaby teraz czcigodnego pukownika! Tak go urzdzili onierze wielkiej rewolucji rosyjskiej! Hm... hm...
139

Zapomnia o nim po chwili.


Myla teraz, e trzeba wysa listy do Piotrogrodu, z napomnieniem surowem, aby towarzysze nie bawili si w narady, posiedzenia, kongresy i rne inne gadania.
Rewolucja da tylko jednego zbroi si, zbroi! szepta, szybko idc ku domowi.
Gdzie na bocznej ulicy rozleg si strza i wcieke krzyki tumu. Zajrza, ostronie wychylajc gow z poza progu domu.
Jacy ludzie bili kogo, wlokc go po kamieniach bruku co chwila wybuchajc bezmylnym miechem.
Gowa bitego czowieka tuka si i podskakiwaa po kamieniach, a za ni cign si krwawy lad.
wity gniew ludu budzi si... pomyla Lenin i umiechn si zagadkowo.
Nie sdcie...! wypyn z tajnikw wspomnie gorcy szept.
Ujrza Lenin cel wizienia austrjackiego, i klczc na pryczy dziwnego chopa skazaca, bijcego pokony i zamaszycie krelcego nad sob znak krzya.
Nie! szepn z gniewem. Oskarajcie, sdcie i kar wymierzajcie sami! Nasta czas
zemsty za wieki jarzma i udrki. Wrogowie wasi musz polec, a ich groby chwastami zapomnienia porosn! Sdcie, bracia, towarzysze!
Tum przebiega z rykiem, wistem, tupotem ng. Wlk po jezdni modego oficera, bi
go, tratowa, szarpa.
Niech yje socjalna rewolucja! krzykn Lenin. Niech yje wadza Rad robotnikw,
onierzy, wieniakw!
Ho! Ho! Ho! odpowiedzia mu tum i bieg dalej, zncajc si nad zabitym.
Lenin odprowadza oddalajcych si mordercw dobrotliwem wejrzeniem czarnych oczu
i szepta:
Jeden z moich atutw! Rzuc go, rzuc...
Na wiey pobliskiej uderzy dzwon na naboestwo wieczorne.
Zachodzce soce zapalio ognie i blaski na zotym krzyu, godle mki.
Lenin przyjrza si zmruonemi oczami i rzek wyzywajco:
No, i c? Gdzie potga Twoja i Twoja nauka mioci? Milczysz i nie sprzeciwiasz si?
I bdziesz milcza, bo to my zatwierdzamy prawd!

140

ROZDZIA XVII.
Ciemna noc listopadowa wisiaa nad Piotrogrodem. W oyskach ulic warstwi si mrok,
ciki, mrony. Rzadkie latarnie, pozostae po krwawych dniach lipcowych i nieustajcych
walkach, owietlay sabo wyboist jezdni Newskiego Prospektu, mtne, ciemne okna domw i wystawy sklepowe, zabite deskami.
Prszy nieg.
Tu i wdzie z wnk bram wyglday blade twarze onierzy i czarne czapki policjantw. Gucho szczkay opierane o chodniki kolby karabinw. Byskay ostrza bagnetw.
Ulica bya pusta. Cisza czaia si wszdzie, grona, pena napronej. czujnej trwogi.
Nagle od wybrzea kanau Mojki rozleg si oskot otwieranej bramy i drugi goniejszy
zatrzaskiwanej, cikiej furty.
Szybkie kroki idcego czowieka odezway si trwonem echem, odbijajcem si od domw opustoszaej ulicy.
Przechodzie, nasunwszy czapk z daszkiem na oczy i podnisszy konierz, wyszed na
Newski Prospekt i skrci ulic Morsk ku ukowi, prowadzcemu na plac Zimowy.
Pod olbrzymi ark kroki rozlegay si jeszcze dononiej, huczay niby warkot bbna.
Idcy ju widzia przed sob ciemne kontury paacu Zimowego i wysmuk sylwetk kolumny aleksandrowskiej; zamierza przeci plac, kierujc si ku wyspie Bazylijskiej, gdy od
strony biaego gmachu Admiralicji gruchno kilka strzaw.
Kule z lekkiem klaskaniem uderzyy w mur i odupay tynk, z szelestem spadajcy na przysypany niegiem chodnik.
Przechodzie potkn si i run na jezdni.
Cha! Cha! zasycza z poza grubych blokw granitowej podstawy uku miech. Szczekacz Kierenskij boi si o swoj skr. Kto jeszcze broni paacu i osoby kuglarza rewolucji!
Jak mylicie, towarzyszu Antonow-Owsienko, co bdzie jutro?
Mwi to czowiek maego wzrostu, o szerokich barach i duej gowie, toncej w starej
czapce robotniczej.
Jego towarzysz blady, chudy, odziany w paszcz onierski, wzruszy ramionami i, zdejmujc okulary, odpar:
Wodzimierzu Iljiczu, ja ju swoje sowo powiedziaem. Stolica jutro do wieczora zostanie zdobyta... Dwa dni biegam po wszystkich fabrykach i koszarach. Czterdzieci tysicy
uzbrojonych robotnikw, puki Pawowski i Preobraeski na pierwszy rozkaz Lenina wyjd
z broni na ulic. Od was teraz wszystko zaley...
Jam gotw! sykn Lenin.
141

Mongolska twarz skurczya si, przez wskie szparki zmruonych, skonych oczu poyskiway czarne renice, owietlone latarni elektryczn.
Jam gotw! powtrzy. Tylko oni jeszcze si wahaj...
Kto? zapyta Antonow. Zinowjew, Kamieniew?
Tak! Oni, a i inni, oprcz modziey, nie s pewni zwycistwa. Musz ich przekona, bo
zaczyna bez wiary w triumf byoby zbrodni przed proletarjatem!
Cofa si ju nie moecie! zawoa Antonow. W swoim artykule zapowiedzielicie
stanowczo termin walki o wadz komunistw. Cofa si za pno!
Ja si nie cofam! zamia si Lenin. Ja tylko d do osignicia oglnego porywu
i wysiku najwikszego.
Rzeknijcie sowo, Wodzimierzu Iljiczu, a za godzin nie bdzie opornych... mrukn
Antonow i ponuro spojrza na Lenina. Wyrn chociaby cay centralny komitet partji i ca
Rad robotniczych i onierskich deputatw!
Trzeci, ukryty w ciemnem zaamaniu muru, zgrzytn zbami.
Co wam jest, towarzyszu Chalajnen? spyta Lenin.
aman mow odpowiedzia:
Znacie fiskich rewolucjonistw, ochraniajcych was? Powiedcie, a my zrobimy porzdek... Nikt ju nie bdzie mia odwagi sprzeciwia si wam...
Znowu zgrzytn zbami i wyprostowa si. By jak mody db, twardy, nieugity.
Lenin mia si cicho.
Obaczymy... Dzisiejsza noc pokae szepn. Teraz chodmy!
Nie kryjc si, wyszli na Newski prospekt, rozmawiajc gono o rzeczach obojtnych.
Zatrzymano ich koo paacu Aniczkowskiego.
Patrol przeglda legitymacje.
Byy wydane na imi sekretarzy Rady robotniczej i delegata, powracajcych z paacu Zimowego, gdzie rezydowa rzd tymczasowy.
Poszli dalej.
Na ulicy, gdzie podziemnem korytarzem przepywaa rzeczka Ligowka, spostrzegli
przed gmachem dworca kolejowego patrole onierskie, a w bramach wszystkich domw
zaczajone kupki ludzi modych i starych, w ubraniach cywilnych i w wojskowych
paszczach.
Posuwajc si w stron paacu Taurydzkiego, spotykali coraz liczniejsze gromady robotnikw i onierzy, ukrytych w pciemnych zaukach i we wnkach domw. samotne postacie
i znaczniejsze tumy cigny ku Lugowce i placowi Znamienskiemu. Dalekie przedmiecia
wyplusny te milczce grone cienie, czajce si i czogajce w mroku nocnym, oyskami
ubogich, brudnych ulic.
Awangarda proletarjackiej rewolucji!... szepn Lenin i zatar rce. Ci nie zdradz!
Nie zdradz! powtrzy Antonow. Innych zgromadzilimy wpobliu poczty, fortecy
i gmachu Banku Pastwowego...
Umilkli, szybk idc naprzd.
Doszli do duego, rzsicie owietlonego gmachu, otoczonego obszernym ogrodem. Nie
zdejmujc palt i czapek, weszli do sali, zatoczonej robotnikami, onierzami, studentami.
Spostrzeono ich odrazu. Po sali przebieg szept zdumienia:
Wodzimierz Lenin! Kierenskij kaza aresztowa go... Lenin nie zna strachu!
142

Towarzysze tymczasem zamaszystym krokiem przedzierali si przez tum, dc do stou


prezydjalnego, stojcego na wysokiem wzniesieniu.
Lenin wszed na estrad, zerwa z gowy czapk i, majc j obydwiema rkami, zacz
mwi.
Gos jego brzmia brutalnie, myli paday twarde, proste, zrozumiae; frazesy krtkie, nie
upikszone fachow wymow, urwane nieraz na psowie, uderzay, jak cikie kamienie;
bya to mowa pena siy wewntrznej, przekonania niezwalczonego, swady niemal szalonej,
gotowej wybuchn w nienawi i blunierstwo.
ysa czaszka miotaa si w mtnem, przepojonem dymem powietrzu, podnosiy si, niby
moty i biy w st pici, zapalay si i gasy ognie w oczach, ktre wszystko ogarniay, baday kad twarz, odpowiaday na kady wykrzyknik, groziy i pochwalay, oceniay najdrobniejszy szczeg, nieuchwytny grymas na obliczach zgromadzonych.
Mowa bya duga, lecz Lenin, niby wbijajc gwodzie w drzewo, co raz to powtarza jedn
i t sam zwrotk:
Oczekiwa duej byoby zbrodni! Byoby zdrad rewolucji! Powstanie zbrojne powinno by rozpoczte natychmiast. Rzd obecny nie ma ani zdrowego sensu, ani planu, ani si,
ani ratunku. Ulegnie nam! Zawarcie pokoju zaproponujemy jutro! ziemi wieniakom natychmiast! Fabryki robotniczym masom natychmiast! Albo zwycistwo rewolucji, albo zwycistwo reakcji!! Jeeli zbrojne powstanie wybuchnie dzi zwycistwo, jeeli bdziemy
zwlekali , klska! Zwoka, to zbrodnia, to zdrada! Zwycistwo nasze bdzie wymagao
dwuch lub trzech dni bitwy. Niech yje socjalna rewolucja! Niech yje dyktatura proletarjatu! Niech yje zbrojne powstanie!
Zerwaa si burza okrzykw, oklaskw; do Lenina cisnli si, toczc i przedzierajc przez
tum robotnicy, onierze; ludzie krzyczeli, wycigali do niego rce, bili si w piersi. W tym
zgieku utony krzyki protestw i gosy, woajce:
Szalestwo! Utopja!
Na estrad wbieg nagle olbrzymi marynarz i gosem, pokrywajcym zgiek i haas, oznajmi:
Krownik Aurora na wezwanie towarzysza Lenina rzuci kotwic na Newie! Dziaa
jego skierowalimy na fortec i paac Zimowy! Czekamy sygnau!
Nieopisany entuzjazm ogarn cae zgromadzenie. Nawet ci, co przed chwil protestowali,
krzyczeli teraz wraz z innymi:
Niech yje zbrojne powstanie!
Lenin uderzy pici w st i podnis wysoko nad gow rk z zacinit w niej czapk:
Towarzysze! O wicie musicie by na miejscach, na najniebezpieczniejszych miejscach,
w szeregach awangardy rewolucji! woa chrapliwie.
Niech yje Lenin! rway si i wybuchay nowe okrzyki.
Powsta zgiek, zamieszanie: ludzie wybiegali z sali, toczyli si przy drzwiach, szukajc
swego ubrania. Inni otoczyli st prezydjalny i suchali, co mwi czowiek o bladej twarzy
i zacitych wargach; wbi czarne oczy, krucz czupryn, rozmiotan w nieadzie, pochyli nad
map i, zdawao si, grozi haczykowatym nosem, na ktrym poyskiway binokle.
Tak! Tak! Towaszysz Trockij ma racj! potakiwali chory Krylenko i barczysty marynarz Dybienko, wpatrujc si w plan Piotrogrodu.
Wysa telegram do towarzysza Murawjewa, aby zaczyna katarynk w Moskwie
rzek Lenin, dotykajc ramienia Trockiego.
143

Telegram przygotowany! odpar Trockij, patrzc przez szka binokli zuchwaemi, widrujcemi oczami. Towarzysz Woodarskij pojedzie na telegraf i wyle depesz.
Czy uda mi si oszuka baczno rzdowych cenzorw? zapyta mody student.
Telegraf w naszym rku od poudnia. Cenzorowie przyczyli si do partji rzek Antonow.
Lenin zamia si gono, zacz pociera rce i chodzi po estradzie, powtarzajc:
A, to dobrze! To dobrze!
Nagle spowania i skin na Antonowa.
Zaczynajcie, towarzyszu, natychmiast, aby si nie cofnli ci, co nie maj odwagi!
Czowiek w onierskim paszczu nic nie odpowiedzia i wybieg z sali.
Lenin usiad na uboczu i nie sucha narad dowdcw, ktrzy nazajutrz mieli poprowadzi
proletarjat na zwycistwo lub na mier.
Wydoby z kieszeni kajet i zacz pisa.
Zbliy si Trockij i ze zdumieniem patrza na niego.
Pisz artyku, co na ksztat naszego manifestu; powinien on stanowi podwaliny nowego prawa odpowiedzia Lenin na milczce pytanie towarzysza. Zrbcie wszystko, aby ten
artyku by jutro w dziennikach.
Otocz drukarni Prawdy bataljonem Pawowskiego puku i dziennik z artykuem waszym zjawi si rzek Trockij.
Lenin zacz si mia, zaciera rce i powtarza:
Dobrze i tak, jeeli inaczej nie mona!... Dobrze i tak!
Dokoczy i odda zapisane arkusiki Trockiemu.
Dotkn jego ramienia i spyta:
Jak bdziemy tytuowali naszych ministrw? Ministrami nie moemy ich nazywa. Stary to i znienawidzony tytu! Pomylcie tylko! Minister Plewe, minister Goremykin, minister
Kierenskij... Do djaba! To na nic! Samo takie zestawienie moe wzbudzi w masach nieufno i zgubi ca spraw. Minister to przeklte, potrzykro przeklte sowo!
Moe... komisarzami ludowymi poda myl Trockij.
Ludowy komisarz?... mrukn Lenin. Ludowy komisarz... Moe, to i dobre?... Pachnie rewolucj, a to grunt dla mas... Komisarz ludowy!... Zupenie dobrze!
Zatar rce i rzek ze miechem:
Ju pisaem w naszych dziennikach o tem Czy utrzyma proletarjat wadz w swoich
rkach. e wadza zostanie zagarnita o tem ju nie moe by mowy i wtpliwoci. Lecz
jak j utrzyma naley wyjani tumom...
To sprawa dalsza! odpar Trockij. Najpierw musimy doj do wadzy, a pniej...
Lenin zmarszczy brwi i gniew zapali zimne ognie w oczach skonych.
Nic na pniej! Wszystko odrazu!... Ja wiem, co naley czyni. Nie jestem tylko pewny
centralnego komitetu partji komunistycznej i wszelkich ugodowcw. Moe zechc bawi si
w sentymentalizm i prawowierno buruazyjn? Do djaba! Ja jeszcze zagranic wszystko
sobie uoyem. Znam lud rosyjski od dnia do szczytw. Na grze panuje utopja i brak woli,
dalej przepa, a nie na dnie nieporuszone, upione siy! Obudzi je to nasze zadanie.
A droga, prowadzca do celu wyrana, raczej nie droga, lecz bita szosa!
Trockij pochyli gow i pytajco spojrza na przyjaciela.
W jaki sposb doszlimy do wypadkw dnia dzisiejszego i do tej sali? cign Lenin.
Drog zrozumienia niemych de i mas zgody na dania ich instynktw. byy one znuo144

ne i zgnbione wojn, wic rzucilimy haso: Precz z wojn! Chopi niechtnie patrzyli na
zabieranie im ludzi od pugw haso nasze trafio wnet do przekonania, a gdy rzucimy inne
ziemia dla wieniakw? przejd dusz i ciaem na nasz stron. Robotnicy, tyle razy i tak
dugo oszukiwani przez socjaldemokratw, pozbawieni nadziei na polepszenie bytu, w jednej chwili stanli w naszych szeregach, nad ktremi widniay czerwone pachty z napisami
Kontrola nad produkcj i prac robotnikom. Teraz damy im jeszcze wicej.
A buruazja, inteligencja? zapyta suchajcy tej rozmowy stary, brodaty robotnik.
Ta musi wygin! Zmieciemy t klas z drogi zwyciskiego proletarjatu, towarzyszu!
zawoa, zaciskajc pici, Lenin.
A! Nareszcie! Nareszcie doczekam si godziny zemsty! krzykn robotnik. Za ndz
caego ycia, za zabicie radoci od dziecistwa, za crkprostytutk, za...
Lenin podszed do niego i pooy mu rce na ramionach.
Wpatrywa mu si w oczy dugo, a pniej zmruy powieki i przez zby szepn:
Dokonacie zemsty, towarzyszu, w caej peni, od pocztku i do koca! Dam wam t sposobno. Jak si nazywacie?
Piotr Bogomoow. Kowal z fabryki w Obuchowie...
Towarzyszu Bogomoow, gdy wadza bdzie do nas naleaa, przypomnijcie mi rozmow dzisiejsz, dam wam mono zemsty do dna, do syta, a, gdybycie przyszli do mnie
z crk wasz, to i jej dam!... Niech odbije na wrogach proletarjatu ndz i hab swoj!...
W tej chwili z poza olbrzymich okien sali przybieg i szarpn, zadzwoni szybami suchy
trzask dalekiej salwy.
Wszyscy umilkli i wstrzymali oddech.
Sycha byo, jak ttniy serca.
Z rnych stron dolatyway oddzielne odgosy strzaw, zleway si w salwy i zamieray.
Gdzie zaturkota kulomiot. Jeszcze jeden... jeszcze...
Po ciemnem niebie lizgno si biae do projektora i wnet po niem buchn strza
armatni. Zadray z aosnym brzkiem szyby okien i zgasa stojca na stole lampka elektryczna.
To Aurora! zawoa Zinowjew. Bombarduje fortec?
Zaczlimy nareszcie! westchn Lenin i, rozoywszy ramiona, przecign si.
Ze zmruonemi oczami i rozchylonemi wargami grubemi by podobny do duego zwierza
drapienego.
Zaczlimy... szeptem odpowiedzieli mu siedzcy przy stole ludzie.
W szczliw godzin! odezwa si uroczystym, zachwyconym gosem kowal i przeegna si nabonie.
Lenin tupn nog i zwrci do niego zoliw pen pogardy twarz.
Nie przychodcie do mnie, towarzyszu, bo nic dla was nie uczyni! sykn. Jestecie
niewolnikiem starych, obezwadniajcych przesdw, gupich, jadowitych zabobonw o Bogu. Taki z was rewolucjonista, jak ze mnie metropolita!
Splun i poszed ku wyjciu z sali, woajc:
Suchanow! Id si przespa u was...
Kowal jednak zaszed mu drog i mrukn:
Ja wam popw rn i dusi bd temi oto rkami, bo oni pomagali carom gnbi nas...
Ale Bg to co innego. On mwi do czowieka...
145

Jeeli mwi, to suchajcie Go, a mnie dajcie spokj! przerwa mu Lenin.


Tak! Odzywa On si gosem duszy... tam gdzie gboko... Oj, nie mwcie tak, towarzyszu Lenin, nie mwcie hardo, bo nieraz usyszycie Go, gdy ciko wam bdzie, a myl, jak
zbkany ebrak godny, bdzie staa na skrzyowaniu drg, nie wiedzc, dokd i na prawo czy na lewo? Oj, nie mwcie! Bg to wielka rzecz!
Lenin nic nie odpowiedzia. nawet nie spojrza na mwicego.
Robotnik sta jeszcze chwil i patrzy na niego. Mruczc, szybko wyszed z sali.
Ciemne, gupie bydl, oszukane przez koci! powiedzia Lenin i, zwracajc si do
Trockiego, doda:
Syszelicie, jak nienawici brzmia gos tego starca, gdy mwi o zemcie? To by zew
instynktu! Wykorzystanie jego doprowadzi nas do zwycistwa!
A jeeli wszystkie instynkty ciemnego, dzikiego jeszcze narodu przerw si nazewntrz?
spyta stojcy wpobliu Zinowjew.
Tej rozmowie przysuchiwa si wysoki, chudy czowiek, o zapadej piersi. Twarz jego cigle kurczya si i drgaa. Zimne, nieprzytomne oczy pozostaway szeroko otwarte, nieruchome. Podszed i z bladym umiechem na twarzy rzuci przez zacinite zby:
Jest na to rada! Zdusi, przerazi terorem, jakiego wiat nie widzia nigdy, terorem, wykonywanym w imi wyszych hase, ni dze instynktu... Trzeba tylko potrafi wynale
takie hasa, rzuci, aby pky w tumie, jak maszyna piekielna z hukiem, ogniem, krwi.
Lenin podnis na niego badawczy. ostry, podejrzliwy wzrok. Nie przypomnia sobie tego
czowieka.
Pytajco spojrza na Trockiego.
Ten pochyli si i rzek:
Towarzysz Dzieryski... Mao znacie go, Wodzimierzu Iljiczu, chocia to nasz stary,
bojowy druh. Odda nam wielkie przysugi podczas propagandy w armji na froncie. Uwaam
towarzysza Dieryskiego obok Dziewatowskiego i Krylenki za najzdolniejszego i najenergiczniejszego dziaacza naszej partii.
Lenin wycign do do Dzieryskiego.
Pozdrawiam was, towarzyszu! Ciesz si, syszc to... Jestecie Polakiem? Ceni Polakw, bo jest to naturalny, historyczny element rewolucyjny...
Jestem Polakiem, sykn Dzieryski Polakiem z dusz pen nienawici i pragnienia zemsty.
Nad kim? spytali z nagym niepokojem Lenin i Trockij.
Nad Rosj... odpar Dzieryski bez namysu.
Nad Rosj?
Tak! Nad Rosj carsk, ktra rzucia siew spodlenia do narodu polskiego. Magnatw
potrafia przywiza do tronu, a lud wieniaczy zmusia do samowolnego, w obronie wasnej
naoenia kajdan, niewolniczego, lepego umiowania ziemi i tradycyj!
Towarzysz Dzieryski hoduje nacjonalizmowi i patrjotyzmowi?! pogardliwie krzywic usta, spyta Lenin.
Nie! potrzsn gow Dzieryski. Chc tylko widzie Polakw w pierwszych hufcach proletarjackiej armji; tymczasem jest ot niemoliwe, bo ojczyzn miuj do fanatyzmu,
towarzyszu!
Znajdziemy na nich sposoby! uspokoi g Trockij.
146

Dzieyskiemu twarz zadrgaa straszliwie, a musia j cisn obydwiema rkami. Oczy


rozwary si jeszcze szerzej, kurcz wykrzywi cienkie, blade wargi.
Zamierzacie, towarzysze, wcign Polsk w sfer waszych dziaa? spyta.
Teraz chodzi nam o Rosj wymijajco odpowiedzia Lenin.
Teraz... a pniej? pado nowe pytanie i jeszcze straszliwy kurcz przebieg po bladej
twarzy Dzieryskiego.
Patrzy na stojcych przed nim towarzyszy zastygym, nieruchomym wzrokiem, niemal
obkanym, lecz gronym.
Polska wejdzie w plan wiatowej rewolucji proletarjackiej odpowiedzia Trockij, bo
Lenin w milczeniu uwanie przyglda si Polakowi.
Zdaje mi si, e rozumiem was mrukn po chwili, robic krok w stron Dzieryskiego. Ciesz si, e poznaem was... Oddamy w wasze rce ciganie wrogw proletarjatu i rewolucji.
Dzieryski nagle wyprostowa si i wysoko podnis gow. Zdawao si, e chce niebo
powoa na wiadka sw swoich.
Dobitnie rozdzielajc sowa i sylaby, rzuci krtkie zdanie:
We krwi utopi ich...
Rewolucja klasowa zada tego od was... szepn Lenin.
Speni!... pada odpowied.
Do sali wbieg student bez czapki z karabinem w rku:
Dworce kolejowe opanowane prawie bez strzau... Walka idzie i poczt, Bank Pastwowy, stacj telefoniczn...
Wybieg z sali, przewracajc krzesa i potrcajc wychodzcych ludzi.
Gdzie daleko przeleway si echa strzaw armatnich, ciko toczyy si nad miastem
i uderzay w olbrzymie okna, wstrzsajc niemi.
Przez szyby sczyy si ju pierwsze mtne strugi przedwitu.

147

ROZDZIA XVIII.
Od strony angielskiego wybrzea sun duy samochd.
Szofer oglda si na wszystkie strony. Dziwi si, e mimo 9-ej godziny, na ulicach nie
byo adnego ruchu. Ani powozw, ani przechodniw.
Gdzie szczkay kulomioty i rozdzieray powietrze salwy karabinw.
Nad domami unosiy si stada sposzonych gobi, opaday na dachy i natychmiast wzbijay si wysoko, zataczajc szerokie koa nad miastem.
Z pobliskiego zauka wybiego kilku onierzy i zastpio drog samochodowi.
Kto jedzie? pady grone pytanie i bagnety wysuny si naprzd.
Przeraony szofer drcym gosem odpowiedzia:
Inynier Bodyrew, dyrektor fabryki tytoniowej...
jeden z onierzy otworzy drzwiczki wozu i, zagldajc do rodka, mrukn:
N-no! Wychodzi! Z rozkazu wojennorewolucyjnego komitetu samochd podlega rekwizycji. Obywatel jest wolny. Uprzedzam jednak: idcie zpowrotem, bo w tej dzielnicy o kul atwo!
Jakiem prawem... zacz siedzcy w karetce samochodu wspaniay mczyzna o dugich, siwiejcych bokobrodach i wsach.
Do wozu wlizgn si poyskujcy bagnet i zajrzaa ponura twarz onierza.
To nasze prawo! mrukn.
Gwat... Przemoc... mwi, wychodzc z wozu, inynier Bodyrew. Bd si skary
ministrowi...
onierz zamia si cicho:
Niech-no tylko obywatel nie zwleka, bo za godzin wszystkich ministrw wrzucimy do
wizienia... Iwanow! Siadaj przy szoferze i oddaj samochd(d komendantowi!
Jeden z onierzy natychmiast wsiad do samochodu i, szczerzc zby, rzuci zdumionemu
inynierowi:
Basta! najedzilicie si, napilicie naszej krwi, teraz na nasz przysza kolej! Ruszaj!
Bodyrew, nic nie mwic, poszed ku mostowi Aleksandryjskiemu.
Nie by zbytnio zdziwiony.
Miotanie si drobnego adwokata Kierenskiego, ktrego fala rewolucyjna wypadkowo wyniosa na stanowisko kierownika rzdu; jego zdrada sprawy generaa Korniowa, zamierzajcego wprowadzi ad w kraju i utrzyma obronny front na zachodnich granicach; zjawienie
si stanowicej drugi rzd Rady robotniczych i onierskich deputatw, kierowanych przez
obcokrajowcw Ceretellego i Checheidzego; wyzywajcy ton dziennikw bolszewickich,
dajcych dla Rady penej wadzy, wszystko wskazywao na moliwo wojny domowej.
148

Oczekiwa jej, rozumia, e musiaa by zaart i krwaw, poniewa zna nard rosyjski; nie
myla jednak, e moment ten nastpi tak prdko.
Zdawao si nawet dyrektorowi, e zaszy pewne wypadki odraczajce pocztek wojny
wewntrznej.
W Paacu Zimowym odbyway si posiedzenia zwoanej dla ratowania ojczyzny rady demokratycznej; ogoszono zjazd robotniczych i onierskich delegatw; mogo to opni,
a nawet, by moe, uczyni niewykonalnem zbrojne wystpienie bolszewikw, dziaajcych
pod wpywem ukrywajcego si w Finlandji Lenina.
I nagle nietylko powstanie, ale ju objawy nowej wadzy: rekwizycja samochodw prywatnych i zupenie wyrany, wrogi nastrj powstacw.
Najedzilicie si, napilicie naszej krwi, teraz na nas przysza kolej... przypomnia
sobie dyrektor sowa onierza.
Bardzo powane i zatrwaajce objawy zaniepokoiy Bodyrewa.
Nie chodzio mu ju o wojn.
Rozumia, e armja, rozpraszajca si, samowolnie opuszczajca front, wiecujca nad kadym rozkazem dowdztwa i zncajca si bezkarnie nad oficerami, nie moe wstrzyma tak
silnego przeciwnika, jak Niemcy. Obawia si tylko tego, eby Rosja nie odpada od sprzymierzecw w sposb habicy i nie zostaa zgnieciona przez wroga zewntrznego, wcignita w wir wojny domowej, o przebiegu nieobliczalnym w skutki.
Szed, kierujc si ku litejnemu prospektowi, skd nie dochodziy jeszcze adne odgosy
bojw ulicznych. Widzia wyrane chmury, gromadzce si nad ojczyzn i usiowa znale
dla niej moliwe drogi ratunku i nadziei.
Te myli przysoniy przed nim nieuniknion, zawsze cik i przykr rozmow z on.
Wiedzia, e tak bdzie, bo powtarzao si to coraz czciej i gwatowniej.
Uwiadamia sobie, e sam dawa powd do zaj domowych, nie widzia dla siebie usprawiedliwienia i to gniewao go i sprawiao przykro.
Szczeglnie drczyo go przekonanie, e, mimo mocnego postanowienia, nic nie mg
zmieni w swojem yciu. By bezsilny, bezradny wobec nastroju, ktry ogarn go przed trzema laty i pozbawi woli. Pojmowa ca mieszno, bezcelowo, nietrwao sytuacji,
w jak popad w okresie nagego podniecenia i podranienia nerwowego.
Choroba, sza, ale nic na to nie poradz... szepta do siebie w chwili wyrzutw sumienia.
Zamylony doszed do Litejnego prospektu, biegncego od wybrzea rzeki do rdmiecia.
Nie zdoa jednak przej stu krokw, gdy z dachu najbliszego domu niespodziewanie
rozleg si suchy turkot kulomiotu.
Bodyrew podnis gow, lecz nic nie spostrzeg. Dochodzi go tylko zdyszany szczk karabinu maszynowego i gone echo, odbijane od domw, stojcych na przeciwlegej stronie ulicy.
Sypay si czerwone odamki cegy i kaway tynku, rozpryskujcego si w kby biaego kurzu; z brzkiem pkay szyby i z wyszych piter spaday na chodnik drzazgi potrzaskanych ram.
Kulomiot umilk, a wtedy we framugach wybitych okien zjawili si ludzie i dali salw,
mierzc wysoko.
Inynier postanowi ukry si w bramie, lecz w tej chwili z dachu z oskotem i brzkiem
blachy stoczy si i upad tu przed nim policjant ze skrwawion twarz.
Bodyrew umkn do bramy, gdzie sta ju cay tum przechodniw.
Ginie nasza Rosja wita!... wzdychaa jaka staruszka.
149

To bandyci, zdrajcy ojczyzny chc zgarn stolic wtrowa jej gruby, brodaty kupiec
i nagle zacz si egna, niby w kociele.
Siedzcy na stopniu schodkw blady modzieniec w zniszczonem ubraniu, zapewne robotnik, zamia si szyderczo.
No tak! Stare pieni! odezwa si. Komu potrzebna jest ta wasza wita Rosja,
gdzie po wizieniach mordowano ludzi?! Komu? Wam, tylko wam! A my pracujcy lud nic
od nie mielimy. Dla was bya ona matk, a macoch dla nas! Teraz my wam zapiewamy,
o czem marzylimy oddawna... Koniec! Przyszed nasz czas!...
Do rozmowy wmieszali si inni i rozgorza spr.
Mona byo doj do porozumienia bez przelewu krwi! woano.
Bezwtpienia! Tylko robotnicy tego nie chcieli. Bez rewolucji ani rusz!
Wybrali te zdrajcy czas na powstanie! Wojna domowa, a tu wrg stoi na progu ojczyzny! krzykn starszy czowiek w uniformie urzdnika.
Robotnik powsta i zym gosem odpar:
Kraczcie, kraczcie, nic nie pomoe! Poco mamy porozumiewa si z wami? Sami moemy wyrwa wam wszystko i wyrwiemy! pno teraz!
Zdrajcy! krzykn kupiec, podchodzc do robotnika z zacinitemi piciami. Ojczyzny broni naley nie bunty podnosi, psie syny!
Robotnik znowu si zamia:
Najlepszy czas dla buntu, panie kupie! Gdyby nie wojna rozdusilibycie nas, a teraz
was to czeka! Tak, panie buruj, nadchodzi ostatnia wasza godzina!
Kupiec rzuci si na mwicego i uderzy go w pier. Saby, chudy czowiek upad pod
cikim ciosem. Jeden ze stojcych wpobliu mczyzn zacz kopa lecego. Robotnik
zerwa si i wybieg na ulic, krzyczc:
Towarzysze! Bolszewikw bij!
Bodyrew nie czeka duej, szybko wyszed i zawin do najbliszej bramy. Widzia, jak
kilku uzbrojonych robotnikw pdzio ju przez ulic i otoczyo poturbowanego.
Po chwili wywleczono z bramy kupca i okazaego modzieca w urzdniczej czapce. Prowadzono ich, popdzajc kolbami i piciami, lecz nagle grupa si zatrzymaa.
Szybko ustawiono aresztowanych pod murem.
Robotnicy odbiegli na rodek ulicy i dali salw.
Na chodniku pozostay dwa nieruchome ciaa.
Bodyrew nie patrzy na lece trupy, bo czu, e ogarnia go przeraenie, a dreszcz wstrzsa caem ciaem.
Zacz bada siebie.
Nie! Nie by to lk o ycie wasne. Czu raczej zgroz wobec nieznanej jeszcze, lecz ju
nadajcej klski. Nie widzia jej, nie sysza jej gosu, lecz czu, jak zmor, toczc pie
i zaciskajc gardo zimnemi palcami.
Odgosy strzelaniny dochodziy zdaleka.
paru przechodniw przewino si przed bram, gdzie sta w ukryciu Bodyrew. Poszed
za nimi i skrci w boczn ulic. Musia jednak stan. Chodnik i jezdnie byy przegrodzone.
Tum wyrostkw w czapkach gimnazjalnych budowa barykad. Znoszono z dziedzicw
kamienie, kaway wgla, kloce drzewa, skrzynie, stoy. Szybko wyrs spory szaniec; nad nim
trzepotaa czerwona chorgiew.
150

Chopcy pracowali w popiechu. Jedni dwigali jeszcze cikie worki i deski, drudzy ju
nabijali karabiny i zajmowali stanowiska na barykadzie.
Kto krzykn przeraliwie:
onierze!
Wszyscy ukryli si za szacem. Tum, przygldajcy si pracy chopcw, rozproszy si
w jednej chwili. zagrzmiaa salwa. Nad oddziaem. suncym ulic, podniesiono bia pacht.
Odezwaa si trbka.
Kilku chopcw, wymachujc chustkami, poszo na spotkanie onierzy.
Poco strzelacie? pytali ich onierze.
My za towarzysza Lenina walczymy! odpowiedzieli chrem.
To i my idziemy mu na pomoc ku Zimowemu Paacowi odpowiedzia podoficer, prowadzcy oddzia.
Z wylotu poprzecznej ulicy wyszo kilku uzbrojonych ludzi i stano na chodniku.
Haso? krzyknli.
Proletarjat... odpowiedzieli onierze.
W tej chwili pady strzay. Oddzia rozsypa si w popochu, na bruku, pawic si we krwi,
dugo miotay si ciaa onierzy i dwuch uczniw gimnazjalnych, niby ryby, wyrzucone na
brzeg.
Boe!... jkn Bodyrew i ju bieg blady, drcy, na nic niepomny. Mia jedno tylko
pragnienie ukry si czem prdzej w swem zacisznem mieszkaniu, aby nic nie sysze i nie
widzie. Wpad do sieni domu i skierowa si do windy.
Maszyna nieczynna odpar stary portjer niechtnym gosem.
Bardzo przykra nowina... zauway inynier.
Bdzie gorzej... Winda to gupstwo! Nie wysoko, moe pan zaj na piechot. Prosty
lud obchodzi si bez windy, wic i buruje mog...
Bodyrew ze zdumieniem spojrza na portjera. Czowieka tego zna od 15 lat. By zawsze
grzeczny, cichy, usuny. Teraz spoglda na inyniera ponurym wzrokiem i mia zoliwy
umiech na twarzy.
Szybko zmienilicie si... obywatelu... mrukn Bodyrew.
auj, e przyszo do tego dopiero na stare lata! odpar portjer prawie zuchwale.
Inynier nic ju wicej nie mwi. Wszed na drugie pitro i zadzwoni.
Pokojwka otworzya mu drzwi i patrzya na niego zagadkowem spojrzeniem.
Pani w domu! spyta.
W domu, odpara. Pani nie chciaa da mi dzi urlopu przed poudniem, a tymczasem...
Zapewne przerwa Bodyrew. przecie naley wprzd poda niadanie.
Mam teraz waniejsze sprawy! odpara zapalczywie. Wszystkie suce musz by
dzi na wiecu... Moecie pastwo sami przyrzdzi sobie niadanie i nakry do stou... Nie
umrzecie!...
Bodyrew zrozumia wszystko i pomyla:
Niewolnicy czuj wolno i podnosz gowy. Od nich niecierpimy si najwicej...
Zrzuci paszcz i wszed do gabinetu.
Zacz chodzi po pokoju i rozciera zzibnite rce.
Czu nieznon trwog. jakie ze przeczucie kamieniem leao na sercu.
151

Ten dzie, jego dzie, zosta zatruty przedtem, nim powrci do domu.
Zwykle czu si w mocy i pod urokiem przey, w stanie cichego rozmarzenia. Dzi z tego nastroju ladu nie pozostao.
Przeszed do pokoju ony.
Siedziaa przy biurku i na odgos jego krokw nawet nie podniosa gowy.
Marie... rzek cicho.
Pani Bodyrew nagle opucia gow na rce i zacza ciko szlocha.
Marie... Marie... powtarza wzruszonym gosem.
Widz teraz, jak jestem ci obojtn... zacza mwi przez zy. W takiej strasznej
chwili nie pomylae o mnie, pozostawie mnie samotn... Dokoa strzay... Suba odrazu
staa si brutalna i wyzywajca... A ty... ty... wolisz przebywa z tamt kobiet!... Dla niej
wszystko uczucie i troska, a dla mnie nic! Zaco! Przed rokiem jeszcze, pozostajc sama,
cae noce przepakiwaam, tukam gow o cian w rozpaczy... Miaam jednak nadziej... e
powrcisz... e zrozumiesz rnic pomidzy tamt... baletnic, a matk twoich synw... kobiet, ktra w niedoli i doli zostawaa przy tobie... Pomyliam si! To ju nie sza, nie spnione fantazje, to mio! Ty kochasz j... Troszczye si w t straszn noc o ni, tylko
o ni!
kanie przerwao jej sowa.
Wstaa i zapakanemi, zrozpaczonemi oczami patrzya na zmieszanego ma. Sta przed
ni i myla, e mogaby si wyda z kobiet mod. Zgrabna, wyniosa posta, czarne, wspaniae wosy, w ktrych gdzieniegdzie tylko poyskiway srebrne nici, twarz cigaa, pikne
oczy szafirowe i wiee jeszcze, gorce wargi, niemal dziewczce, nic nie mwio o staroci. Tylko dwie gbokie zmarszczki koo ust i mczeski, zbolay wyraz oczu wiadczyy
o gbokiem cierpieniu i smutku tej kobiety.
Marie... rzek Bodyrew. Ja wiem, e jestem winien i nie zasuguj na przebaczenie... Nieszczliwy poryw... jaki prawie chorobliwy, a nieprzeparty pocig do tamtej kobiety... Cest plus fort que moi... Byem niespokojny o ciebie i bardzo wczenie wyjechaem...
Dugo nie mogem dosta si na t stron, bo wszystkie mosty byy podniesione, a pniej,
wyobra sobie, zarekwirowano mi samochd, szedem piechot... kryem si przed kulami...
byem wiadkiem strasznych wypadkw... wstrzsajcych...
Jak mae wylke dziecko, uj on za rk i urywanym gosem opowiada o swoich przejciach.
Czeka nas wielkie nieszczcie! powtarza cigle.
Milczaa, nie mogc pohamowa ka, wzbierajcych w sercu, i zapomnie urazy, cikiej,
bolesnej, przechodzcej chwilami w nienawi.
W przedpokoju rozleg si dzwonek, niecierpliwy, gwatowny.
Za chwil wpad wysoki, smagy modzieniec.
Ciesz si, e widz was razem! zawoa. Mamo czy Grzegorza jeszcze niema?
Nie! odpowiedziaa pani Bodyrewa, wycierajc zy Czy mia przyj?
Paczesz? spyta modzieniec i, patrzc na ojca z szyderczym umiechem, doda:
Kolejna eskapada romantyczna? Aj! Aj! W twoim wieku, ojcze, to ju mieszne! Dziwi si
tylko, e mama przez trzy lata nie przyzwyczaia si do tych wystpw gocinnych swego
pomiennego pana i wadcy!
Piotrze! upominaa syna pani Bodyrewa, z niepokojem spogldajc na ma.
152

Ten za siedzia w fotelu, blady i zamylony. Widocznie, nie sysza nawet szyderczych
sw syna.
Walerjanie! rzeka, z trwog dotykajc jego ramienia i z trosk patrzc na t wypieszczon twarz, tak bezwoln, podatn, lekkomyln i porywcz jednoczenie. Chwilami nienawidzia tych oczu niebieskich, pulchnych warg, biaego czoa, mikkich, zocistych bokobrodw
i bujnej, prawie modzieczej czupryny, nienawidzia, jako ona opuszczona, zdradzona.
Chwilami znowu czua jednak tkliwo dla niego, bezbronnego wobec wszystkiego, co
wychodzio poza granice normalnego bytu przecitnych ludzi.
Znaa swego ma, wiedziaa, przecie, e nie wasn prac, nie wysikiem mzgu i mini doszed do dobrobytu. Szczliwy zbieg okolicznoci wpyn na los jego, dajc niezalene stanowisko.
Bodyrew potrafi tylko nie popsu sobie karjery. By uczciwy, systematyczny w pracy bez
nadmiernego oddania si jej, tyle, ile wymagaa od niego i nic poza tem. By zadowolony ze
swej sytuacji i wikszych ambicyj nie posiada.
W tej chwili podnis na on zamglone, niebieskie oczy, w ktrych nie zagasy jeszcze
byski przeraenia i smutku.
Co? szepn zdumiony, jakgdyby przebudzony z cikiego snu. Pytaa mnie o co,
Marie?
Piotr przyszed i oczekuje na Grzegorza... rzeka.
Co u was sycha? zapyta pan Bodyrew, patrzc na syna. jak si zachowuj wasi
robotnicy?
le! zawoa syn. Dzi zrana stana tylko dziesita cz robotnikw. Reszta posza
za bolszewikami. Pozostali urzdzili wiec i wywieli na taczkach wszystkich inynierw.
Oszczdzali tylko mnie za to, e tak objanili, po ludzki ich traktowaem i razem z nimi pracowaem przy obrabiarkach. Obrali mnie na stanowisko dyrektora. Sytuacja staa si gupia
i bardzo draliwa. Odmwiem i podaem si do dymisji. Inaczej nie mogem postpi wobec
zarzdu naszego. Musiaem by solidarnym!
Zapewne! zgodzi si ojciec. Zarzd oceni to niezawodnie, gdy nastan czasy normalne.
Nie nastan! rzek powanym gosem syn.
Nie nastan? zapytaa pani Bodyrewa.
Moe... kiedy... w kadym razie nieprdko odpar mody inynier. Jestem przekonany, e rewolucja si uda i wanie taka, o jakiej marz ci ludzie. Ciesz si z tego!
Co ty mwisz, Piotrze! oburzy si ojciec.
Mwi to, co myl! odpar syn. Nie mona byo duej znosi takiego stanu. Ci, co
najciej pracuj, w gruncie rzeczy pozostaj na stopniu niewolnikw, lub niepodanych,
chocia niezbdnych maszyn, ktre si wyrzuca, gdy pracuj nie dostatecznie sprawnie, lub,
gdy na skutek kalkulacji wacicieli, nie s potrzebne...
Wszdzie istnieje ten sam system broni si pan Bodyrew.
Wszdzie te jest le. Zrozumieli to kapitalici amerykascy i, wybierajc z masy robotniczej najlepsze, najzdolniejsze okazy, czyni z nich uczestnikw przedsibiorstwa w czci,
sprawiedliwie i rzetelnie obliczonej. Innym krajom, a pierwszej zkolei Rosji, rewolucja ju
wieci un w oczy... z rumiecem na twarzy odpowiedzia Piotr.
W gabinecie wzi suchawk.
153

Pan Bodyrew wzi suchawk.


Zblad nagle i prawie bez si opuci si na fotel. Szepta, rzc i nie mogc zapa tchu:
Nasze skady zostay zrabowane przez oddzia marynarzy i robotnikw. fabryka podpalona... Telefonuje mi o tem nasz prezes...
Piotr Bodyrew trzasn w palce i, chodzc po pokoju, Mwi:
Tego si boj najwicej! Dziki instynkt naszego tumu, podsycany nadmiarem mciwoci, odda si burzeniu... Co wtedy bdzie z Rosj? Chtnie bd wsppracowa z wyzwolonym ostatecznie ludem, lecz nie z burzycielami! To okropne! Pojedziesz do fabryki?
Prezes mwi, e w caej okolicy wre bitwa pomidzy buntownikami i pukiem Semenowskim, podtrzymujcym rzd szepn zgnbiony inynier.
Do gabinetu wszed Grzegorz Bodyrew.
Podobny by do matki, tak samo jak starszy brat. Te same wosy krucze, smaga twarz,
wielkie oczy niebieskie. Tylko, o ile brat kipia yciem i zapaem, o tyle caa posta Grzegorza zdradzaa marzycielstwo i skonno do gbokich rozmyla.
Ach! Zjawi si nasz metafizyk! zawoa Piotr na widok brata.
Co si dzieje! Co si dzieje! zawoa, skadajc rce, Grzegorz. We wszystkich dzielnicach bitwa! Z trudem, bocznemi ulicami dotarem do was!
A co u ciebie sycha? spyta ojciec.
Nic dobrego! Rada robotnicza postanowia zamkn nasz fabryk, jako niepotrzebn
dla proletarjatu, bo robimy mydo pachnce, wod kolosk i proszek do zbw, odpar ze
smutnym umiechem.
Ale robicie te rodki lecznicze! zawoa Piotr.
Wskazywalimy im na to. Powiedzieli, e wszelkie aspiryny, piramidony s dobre dla
burujw, nie dla ludu robotniczego. Wszystkie zapasy zarekwirowano i wywieziono, niewiadomo dokd. W fabryce za rozlokowano oddziay powstacw z podmiejskich fabryk. Widziaem na wasne oczy, jak robotnicy odkrcali mosine i bronzowe czci aparatw i wynosili naczynia z platyny i srebra... Pikna rewolucja w XX wieku!
Pikna, nie pikna, ale rewolucja i do tego rosyjska! Inn by nie moe, bracie! Dzikim jestemy narodem, a dziko nasz spotgowa ucisk niezbyway, zbrodniczy, gupi, graniczcy ze zdrad Rosji! zawoa Piotr.
Rewolucja powinna porwa cay nard, pocign go ku sobie! zaprotestowa modszy brat. Jake osignie to, gdy si splami pospolitym rabunkiem, ohydn zbrodni?
Twoje rozumowania dobre s dla kwakrw lub ewangelickich chrzecijan, Grzegorzu,
nie dla nas! My ppogaski jeszcze nard, bkamy si w mroku mwi Piotr.
Nasza inteligencja nie ustpuje europejskiej, nasza sztuka jest wszdzie podziwiana
powiedzia Grzegorz.
Mj drogi! zawoa starszy brat. S to stare, zupenie nieprzekonywajce dowodzenia! Nasza inteligencja mylowa i twrcza obliczona jest na dwa lub trzy miljony, a pozostae 150 miljonw w okresach epidemji lub godu tuk kijami, lub rbi siekierami lekarzy,
nauczycieli, agronomw, weterynarzy, bo oni bezporednio choler roznosz; baby topi
wiedmy, bo one swemi czarciemi sztukami powoduj gniew Boy. Pomidzy nami a ludem
przepa. adnego mostu nie potrafimy przez ni przerzuci!
To prawda! zgodzi si pan Bodyrew. Dwadziecia sze lat znam robotnika. Gdy
mwi z nim o rzeczach fachowych, rozumiemy si wybornie. Do jednego sowa o czem ycio154

wem, oglnem, natychmiast mam wraenie, e sowa moje nie dochodz do robotnika... W oczach
jego spostrzegam zmieszanie, nieufno, wrogo. Mylicie, e chop rozumie robotnika, lub
mieszczucha? Nie! bywaem na wsi u brata Sergjusza i wiem, e chopi nienawidz wacicieli
ziemskich, s peni podejrzliwoci wzgldem ludzi z miasta i pogardy dla robotnika...
Tak! zawoa Piotr. Niestety, nie posiadamy spoeczestwa. Mamy kilka warstw, niczem ze sob nie zczonych, wzajemnie usposobionych wrogo, a jeeli dodamy do tego rnice dzielnicowe, religijne, szczepowe obraz staje si rozpaczliwie beznadziejnym!
W jaki sposb potrafi Lenin poczy to wszystko? zapyta Grzegorz.
W tem pytanie! zgodzi si Piotr. Dowiemy si wkrtce, jeeli zwyciy ten zagadkowy wdz proletarjatu.
Chodcie na niadanie! rzeka pani Bodyrewa, otwierajc drzwi. Sama wszystko
przyrzdziam, bo suba rozbiega si po wiecach.
Przy stole panowao milczenie. Pani Bodyrewa bya smutna i ukradkiem wycieraa zy.
Spostrzega, e m mia blad, stroskan twarz.
Bya przekonana, e niepokoi si o swoj kochank, ktra cakowicie zawadna starzejcym si, zawsze jednak penym werwy, dowcipu i wspaniaego zdrowia inynierom. Mylia
si jednak pani Bodyrewa. M jej myla w tej chwili o rewolucji i ani razu nawet nie przypomnia sobie zalotnej panny Tamary, jej wieej, rowej twarzyczki, otoczonej zocistemi
kdziorkami puszystych wosw.
Synowie wspczuli matce i czuli rosnc pogard dla niewaciwego, spnionego romansu ojca; nigdy zreszt nie powaali go szczerze. Nie imponowa im wcale. Spostrzegli dawno
jego lekkomylno, bierno i brak siy, ktra zdobywa ycie przebojem, nie zatrzymujc si
przed walk. Czu to sam Bodyrew w tej chwili z dokadnoci, sprawiajc mu niemal bl
fizyczny. Wiedzia, a raczej przeczuwa, e nadchodzi czas cikich prb, nowe, nieznane
ycie; dla ogarnicia go rozumem, przeciwstawi si dcym wrogim zjawiskom nie mia
ju si. Nie potrafiby y inaczej, ni dotychczas, ani myle kategorjami czowieka walczcego, zdobywajcego. Uwiadamia sobie bezbronno, swoj sabo, zwtpienie we wasn
warto. Przed tem mczcem uczuciem znikay wyrzuty sumienia, gdy z niepokojem i zawstydzeniem spoglda na smutn, zapakan on; zapomnia o odczuwanem zawsze skrpowaniu wobec synw, krytykujcych go i zwykle unikajcych dugich rozmw z ojcem.
Teraz ten przykry nastrj odstpi go. Co wielkiego, ogarniajcego wszystko i choncego wszelkie odruchy duszy, przyszo i przytoczyo go.
Po niadaniu mczyni wyszli na miasto, aby rozejrze si w sytuacji. Strzelanina ustaa.
Ulic przeciga oddzia onierzy. piewali pieni rewolucyjne.
Na Newskim prospekcie, gdzie koncentrowao si ycie stolicy, tumy ludzi pyny chodnikami. Na wiey miejskiej powiewaa czerwona flaga. Rozlegy si okrzyki:
Niech yje socjalna republika!
Ulic Morsk wyszli na plac przed Paacem Zimowym. Ujrzeli tu obz wojenny.
Stay armaty i kulomioty; leay rozrzucone w nieadzie, wdeptane w nieg i boto puste
uski naboi; dymiy kuchnie ruchome; parskay konie; aman linj cigny si barykady.
Mury gmachu sztabu generalnego i ministerstwa spraw zagranicznych, upstrzone biaemi
plamami odbitego tynku i dziurami od kul, aonie spoglday czarnemi oknami o wybitych
szybach. Wszdzie stay oddziay onierzy i zbrojnych robotnikw, skupionych przy poncych ogniskach. Rozprawiali o wypadkach dnia.
155

Druyny z fabryki Koomienskiej wywayy bramy paacowe! Zaraz pjd do ataku!


krzyczeli powstacy, spogldajc w stron paacu.
Z turkotem k przez plac przejechay furgony Czerwonego Krzya.
Bodyrew spostrzeg, e na granitowych stopniach kolumny, wzniesionej na pamitk odparcia armji Napoleona, ley kupa cia. Byy to ofiary rewolucji. Z pod paszczw i palt cywilnych, narzuconych na polegych, wyglday nogi w grubych butach, sztywne, martwe.
Na wewntrznych podwrzach olbrzymiego gmachu paacowego przeleway si gucho
strzay. Dwie salwy, a po nich trzecia bezadna, za ktr rozlegy si burzliwe krzyki, kilka
strzaw pojedyczych, guchy gwar wciekych gosw, brzk rozbijanego szka, oskot elaza, trzask drzewa i owe salwy. Z gwnej bramy wybiegy w popochu kupy robotnikw
i onierzy, choway si za barykadami i strzelay w popiechu i zamieszaniu.
Trwao to jednak niedugo, bo z bramy wyoniy si sprawne szeregi szarych onierskich sylwetek. Idcy na przodzie strzelali w stron placu, inni gstemi salwami zasypywali dziedziniec.
Junkrw i babski bataljon Boczkariowoj wzito we dwa ognie! woali robotnicy, lecy w pobliu ukrytych za kuchni obozow Bodyrewa z synami. Ostatni to obrocy Kierenskiego!
Nasi wyparli tych szerszeni z paacu! krzyczeli inni.
Istotnie paac by zdobyty.
Na wysokiem drzewcu, gdzie niedawno jeszcze powieway dumne sztandary carskie, lizgna si i opota zacza dua czerwona pachta.
Na ten sygna wszystko, co yo, rzucio si na obrocw paacu.
Zacza si rze.
Bodyrew widzia, jak wznosiy si kolby karabinw i, niby potne cepy, spaday na junkrw, jak kuto ich bagnetami, strzelano, przykadajc lufy do piersi i brzuchw. Napastnicy
walczyli ze sob o miejsce, aby zada cios wrogom proletarjatu.
Wychowacy szk wojennych rozpaczliwie bronili si resztkami si i nie prosili o miosierdzie.
Grupa robotnikw otoczya dwuch junkrw, wyrwaa im z rk karabiny, obalia, zgniota
i okrya szamoccemi si ciaami, niby zgraja psw rannego zwierza. Bito ich kolbami i piciami, kopano nogami, kuto, rbano, wyrywano wosy, wybijano zby i oczy. Wciekli,
skrwawieni, szaem porwani ludzie dugo miotali si i szamotali nad ofiarami, chocia z nich
pozostay tylko straszliwe, zgroz przejmujce szmaty.
Powstacy ryczeli, wyli, rzygali ohydnemi, blunierczemi przeklestwami, zncajc si
nad trupami.
Kolby uderzay w mikkie szmaty, przepojone krwi i przy kadym ciosie bluzgajce czerwonemi strugami. Obcasy cikich butw grzzy w skrwawionej masie poszarpanych cia,
rozbitych gw, miszaniny wosw, achmanw, mzgu i bota.
W innem miejscu wybuchny ryki i miech, guchy, zy, rozradowany ponuro.
To onierze Pawowskiego puku zaatakowali cofajcy si z paacu szturmowy bataljon
kobiet. Broniy si odwanie i coraz czciej przechodziy na bagnety. Wtedy onierze cofali
si, lecz po chwili znowu rzucali si do ataku. Bataljonowi odcito odwrt, otoczono ciasnem,
elaznem piercieniem i cinito ze wszystkich stron. Rozpocza si dzika walka na pici
i zby. Trwaa jednak niedugo. Co chwila wyrywano kobiety z zaamanych szeregw, szarpano je, zdzierano z nich ubranie.
156

Rozlegy si wybuchy miechu i krzyku:


Stara wiedma! Do pieka z ni!
Wtedy wznosi si karabin, dochodzi guchy odgos trzaskajcych koci i pnaga posta
znikaa w kotujcej si cibie.
Rozwcieczeni, zagrzani bitw onierze porywali mode ochotniczki, wlekli je za wosy,
za nagie ramiona, za resztki ubrania i znikali z rozpaczliwie szamoccemi si kobietami
w dziedzicach pobliskich domw.
Olbrzymi, piegowaty onierz przerzuci sobie przez rami obnaon do pasa dziewczyn
i bieg z ni przed plac. Kasztanowate wosy rozmioty si dokoa bladej, drobnej twarzy. Piersi jak dwa pczki ry z dranicem wyzwaniem pryy si ostatnim wysikiem ycia. Biae,
ledwie przykryte pasmami i skrawkami podartego paszcza ciao zwisao bezwadnie, omdlae, wyczerpane bitw, zdjte zgroz haby i mierci.
onierz dobieg do furgonu Czerwonego krzya. Zajrza do wntrza nieprzytomnemi oczami, rzc, wycign karabin i wrzasn:
Precz!
Strzeli, kul przebijajc pcienn bud.
Lekarz, sanitarjuszka i onierz, siedzcy na kole, natychmiast wyskoczyli z furgonu i zamieszali si w tumie.
onierz cisn swoj zdobycz na dno wozu, a drgn i zgrzytn na resorach; wgramoli
si do wntrza i opuci po furgonu.
Tum otoczy wz.
Ludzie stali w milczeniu, niby przed obliczem wielkiej tajemnicy w chwili pogaskiego
naboestwa, strasznego i ponurego.
Z furgonu dochodzi urywany, zdyszany ryk i sabe, aosne jki.
W tej chwili z pod arki Sztabu Generalnego wytoczy si samochd pancerny.
onierze z karabinami, z powiewajcemi czerwonemi wstgami na czapkach i rkawach
stali na stopniach samochodu i leeli na jego botnikach. Porodku, wyej od wszystkich, sta
czowiek w szarej, robotniczej czapce i czarnem palcie cywilnem. Szeroka, o wystajcych
policzkach i grubych wargach twarz agodnie, radonie si umiechaa, skone oczy biegay,
badawczym wzrokiem ogarniajc tum i cay plac. Czowiek ten mia oczy owada, ktry
w okamgnieniu obejmuje olbrzymi ilo szczegw, patrzc tysicami renic naraz.
Kto z tumu pozna go.
Niech yje Lenin!
Niech yje towarzysz Lenin nasz wdz! rozleg si krzyk.
Lenin! Lenin! Niech yje Lenin! targny powietrzem setki gardzieli.
Ludzie podnosili si na palce, zadzierali gowy, toczyli si i potrcali, eby lepiej widzie
tego, kto prowadzi ich ku lepszej, wymarzonej przyszoci.
Ustpcie z drogi, towarzysze! woa szofer. Drog dla towarzysza Lenina!
Co si tu u was dzieje? spyta Lenin dobrotliwym gosem, spostrzegszy niezwyke
byski w oczach ludzi, otaczajcych furgon.
Cha! Cha! zagrzmia miech. onierz porwa burujk ze szturmowego bataljonu, no
i... Cha! Cha! Cha! Po takim zuchu odechce si jej broni paacu i burujw... Cha! Cha! Cha!
Lenin skrzywi usta ze wstrtem i jeszcze bardziej zmruy skone oczy. W wskich szparkach, niby wgle rozarzone, wieciy si jego czarne, przenikliwe renice. Bada nastrj,
157

wchania w siebie myli tumu. Poj przyczyn tej bladoci twarzy, te mroczne, drapiene
poyski oczu i drenie mocno zacinitych warg... Umiechn si wesoo i beztroskim gosem odkrzykn:
Niech si zabawi wierny obroca proletarjatu! Wszystko od dzi naley do was, towarzysze! Rabujcie zrabowane!
Oho ho ho! zawy tum. Lenin! Niech yje Lenin!... Ach! Nasz on umiowany,
wdz,... ojciec! Lenin! Lenin!
Pancerny samochd powolnie sun naprzd, a za nim, popychajc si, bieg tum, Lenin
zatrzyma si w pobliu miejsca, gdzie dobijano resztki junkrw i kobiet bataljonu ochotniczego.
Skoczy z nimi! krzykn Lenin. pieszcie si na ogldziny paacu, waszego paacu, towarzysze, bracia, walczcy o wolno i szczcie proletarjatu, o promienn przyszo
ludzkoci! Za mn!
Tymczasem z furgonu Czerwonego Krzya wyskoczy piegowaty olbrzym. Leniwemi ruchami poprawia na sobie ubranie, umiecha si lubienie i zuchowato spoglda na wpatrzonych w niego powstacw.
Dogodziem dziewce, oj, dogodziem... a, moe, to crka jakiego generaa? Wysokorodne pokrewiestwo... Cha cha cha!
Uczyni bezwstydny ruch i nagle krzykn:
Stawajcie w ogonek! No, kto pierwszy? Generalska crka czeka... cakiem gotowa.
Tum, miejc si i mruczc, prawie bezwiednie speni ohydny rozkaz, toczc si i ustawiajc w dug kolejk. Do furgonu wskoczy wyrostek o jednem oku, bez czapki. Nie mia
butw na nogach. Z prawej stopy zwisay brudne szmaty porwanej onuczy.
Bogaty narzeczony dostanie si tej dziewce! woano w tumie.
Cha cha cha! ryczeli onierze.
Kto gwizdn przeraliwie, woywszy palce do ust.
Nagle powstao zamieszanie.
Grzegorz Bodyrew roztrca tum i, byskajc oczami, przedziera si do furgonu. Wskoczy do wozu i znikn za zwisajcem ptnem.
pieszno mu... Patrzcieno, jaki pomienny! woano dokoa. W ogonek stawaj! Nie
ustpimy... po sprawiedliwoci trzeba, bez szulerki!
Wybuchn miech, arty i wyzwiska zgnie, straszliwe.
Urway si po chwili. Z furgonu wypad jednooki wyrostek, i potoczy si po stratowanym,
topniejcym niegu, niby wyrzucony kloc drzewa.
Na furgonie zjawi si Grzegorz.
Trzyma w rku rewolwer. Patrzy gronie i krzycza.
Kto si way dotkn tej kobiety temu eb rozwal! Haba! Walczcy o wolno proletarjat gwaci kobiet bezbronn! Wstydcie si, obywatele!
Tum znieruchomia, umilkn, przyczai si.
Jednak trwao to krtko. Rozleg si drwicy gos:
Proletarjat nie zna haby! To buruazyjny przesd!
Grzegorz Bodyrew nie spostrzeg, e stojcy w pobliu niego onierz ukradkiem podnis
karabin i z rozmachem uderzy go kolb w pier. Jak raony piorunem, modzieniec pad nawznak, znikajc we wntrzu furgonu.
158

Stary Bodyrew uczu nagle niczem nieprzezwyciony, zwierzcy strach przed tem, co
musiao si sta. Nie uwiadomiona rozumem myl o potdze tumu, o zagraajcem niebezpieczestwie i bezcelowoci obrony wybuchna w obdny strach i zmusia minie do czynu. Nie ogldajc si pobieg ku ukowi, syszc, e kto ciga go. zdyszany, zatrzyma si
wreszcie. Obejrza si. Tu za nim sta blady, drcy Piotr.
Patrzyli na siebie oczami zbrodniarzy, ktrzy przed chwil dokonali mordu. Milczeli, jak
dwaj spiskowcy. W oczach ich miotay si strach, wstyd i nienawi. Nie wyrzekli do siebie
ani sowa.
Powrcili na plac biegiem. Furgonu nie znaleli. Odjecha ju. Oddziay powstacw odpyny ku placowi. Nowe tumy, wynurzajce si ze wszystkich ulic, porway Bodyrewych.
Biegli razem z innymi; zgubili si w cibie; byli nawet radzi, e mog nie patrze sobie
w oczy. Czuli si drzazgami, unoszonemi przez potny wir, wezbrany, oszalay. W sercu
mieli gryzcy wstyd i pogard dla samych siebie. jakie gosy dononiejsze od zgiekliwego gwaru tysicy ludzi woay wadnie do czynu, natychmiastowego, miaego, niezbdnego,
jak obrona wasnego ycia.
Dokoa rway si ryk, gwizd, miech, wrzaski:
Do paacu! Do paacu!

159

ROZDZIA XIX.
Na placu dobijano jeszcze ostatnich obrocw rzdu tymczasowego, gdy Lenin wchodzi
ju do paacu Zimowego.
Chalajnen i Antonow-Owsienko na czele fiskich i otewskich rewolucjonistw torowali
dla niego drog w tumie.
onierze, robotnicy, zodzieje, bandyci, wypuszczeni przez powstacw z wizieni kryminalnych, ebracy, zapominajcy nagle o swojem kalectwie, suba paacowa, dozorcy z ssiednich domw, prostytutki, wyrobnice i nawet dzieci; tumy wyjcych, ryczcych, miejcych si obdnie ludzi przebiegay nieskoczone amfilady wspaniaych sal o wybitych kulami oknach i odupanych gzymsach marmurowych sufitw.
Pijany chop, otoczony gromadk rozemianych kobiet, sta przed olbrzymim zwierciadem
w rzebionej, zoconej ramie. Przyglda si sobie dugo, z powan twarz, poprawiajc barankow czapk i gadzc brod. Po chwili przysza mu do gowy myl wesoa. Zacz tupa
nogami, podpiewywa i nagle puci si w tan, przysiadajc i bijc houpce. Podsun si tak
blisko do lustra, e otar si o szklan tafl rkawem koucha. Rozgniewao go to. Przystan
i zemi oczami przyglda si chwil, a pniej rzygn potokiem zgniych przeklestw i z
caej siy kopn szko nog. Rozprysno si w kaway, rozsypao si z brzkiem. Tum zarycza, wybuchn miechem i wyciem.
Rzucono si do niszczenia.
Rozbijano lustra, wazy rzebione, zrywano ze cian obrazy i deptano nogami; kilku wyrostkw, poamawszy krzeso, ciskao odamkami drzewa w yrandol wenecki, zasaniajc
twarze i gowy przed sypicemi si kawakami barwnego szka i lampek elektrycznych; kobiety zdrzieray draperje, szarpay obicia kanap i foteli, zryway jedwabne tkaniny, okrywajce ciany.
Grabcie, brachy, zagrabione! wrzeszcza blady robotnik, bagnetem dziobic posek
amora z malachitu.
Trzask niszczonych mebli, oskot zrzucanych obrazw, w kamieniu rzebionych wazonw,
posgw, zegarw z bronzu czyy si z krzykiem i przeklestwami rabusiw, wszczynajcych ktni i bijatyk o zdobycz.
onierze strzelali do piknych gowic kolumn marmurowych, selenitowych i malachitowych, bili kolbami w zwierciada i obrazy, w kamienne blaty stow, w poyskujce emalj
i mozaik szafki, biurka; bagnetami rozpruwali kobierce, makaty chiskie, japoskie, tureckie; strcali na posadzk portrety w cikich ramach zotych, uwieczonych koronami cesarskiemi.
W maym gabineciku wisia samotny portret Aleksandra III-go.
160

Tum, wbiegszy, stan, zdjty przeraeniem.


Z mroku spogldao cikie, nieruchome oblicze cara.
Zimne, niebieskie oczy, zdawao si, yy.
W czarnym mundurze, z samotnym, biaym krzyykiem w. Jerzego na piersi, na ktr
spadaa duga, szeroka broda, car sta z rk w zanadrzu i patrzy surowo, przenikliwie.
Aleksander Aleksandrowicz, imperator... rozleg si gos, w ktrym brzmia strach.
Srogi by car... Aleksander III, ojciec Mikoajki...
Kat! Morderca chopw i robotnikw... Tyran! krzyknli inni. Bi bo!
Zwleczono portret z ciany, poamano ramy. Dziesitki rk chwytay ptno malowida,
wpijay we palce, drapay, amic i wykrcajc sobie paznogcie, a krew plami zacza blade oblicze cara.
Rozwcieczona tem stara baba, owinita w jedwabn kotar, zrabowan przed chwil, skoczya obydwiema nogami i przerwaa ptno. Ze zgrzytem odryway si twarde, sztywne pasma portretu. Pozosta tylko skrawek z kawakiem czoa i jednem surowem, przenikliwie poyskujcem okiem.
Patrzysz jeszcze na nas?! Grozisz?! piskliwym wciekym gosem krzykn stary robotnik z karabinem na ramieniu. Ty mnie posa na Sybir, kacie, wypie cae moje zdrowie, moj krew! Ja ci si odwdzicz... Czekaj! Czekaj!
Szerokim ruchem rk odsun tum i zacz odpina rzemyk, podtrzymujcy spodnie. Obnay si i usiad nad portretem, bezmylny, ciemny, jak noc.
Milcza, patrzc wprost przed siebie nieruchomemi oczami.
Tum rycza, wybuchajc miechem, artami i wykrzykujc sprone sowa.
Lenin! Lenin przemawia! pieszcie si towarzysze! doniosy si gone nawoywania
biegncych przez ssiedni sal ludzi.
Lenin przemawia! Lenin! powtarza tum.
Wybiegli wszyscy, pracujc okciami i piciami, przeklinajc i wrzeszczc oszalaemi,
ochrypemi gosami.
Na zmitym kobiercu wrd drzazg poamanych ram i kawakw zocenia pozostay
skrawki cesarskiego portretu, zniewaonego tem, czem tylko moga bluzn lepa i dzika
zemsta niewolnika.
W ogromnej sali malachitowej, zapenionej dymem cuchncej majorki, zamiecionej upinami ziaren sonecznikowych, zawzicie gryzionych przez zwycizcw, na stole sta, grujc
nad tumem, barczysty Lenin.
Mia na sobie rozpite palto, miota si na wszystkie strony, wymachiwa rkami i bi sowami, niby motem w twardy kamie niepodatny.
Towarzysze, bracia! krzycza, mruc oczy. Towarzysze, bracia! Zwyciylicie
w stolicy. Pracujcy proletarjat caego wiata nie zapomni nigdy waszej odwagi i porywu! Zaoycie teraz nowe pastwo. Pastwo proletarjatu! Musi si ono sta maszyn do zgniecenia
wszystkich wrogw waszych... Jeszcze dugo bdzie trwaa walka. Nie cofajcie si, pamitajcie, e w tej chwili towarzysze wasi zdobywaj Moskw, a inni przelewaj krew we
wszystkich miastach Rosji. Zwycistwo naley do was, towarzysze! Wy, tylko wy, bdziecie
rzdzi, sdzi i korzysta z bogactw kraju! Niema wicej praw, krpujcych wolno robotnikw, onierzy i wieniakw! Niema przywilejw! Precz z wojn!
Grzmice okrzyki, ryk i wycie przerway mow Lenina.
161

On sta, niewzruszony, i bacznie, jak czujny zwierz, patrzy, sucha i, mruc oczy, swoim instynktem wchania ukryte, nie wyrywajce si nazewntrz myli i dze tego tumu.
Podnis rk i uciszy zebranych.
Jutro zaproponujemy wszystkim pastwom walczcym na frontach zawarcie pokoju bez
aneksji i kontrybucji! Zaproponujemy zawieszenie broni pomidzy Niemcami a nami! Ziemi,
zagarnit przez carw i burujw, oddajemy chopom!
Oho ho ho! przemkno przez sal.
Fabryki, banki, koleje, statki wezm robotnicy i bd odtd sami kierowali wszystkiem!
Lenin! Niech yje Lenin! targny powietrzem burzliwe okrzyki, brzmice radoci
i zachwytem.
Ludzie cisnli si do stou, wycigali rce do mwcy. Wreszcie dosigli go, porwali, unieli nad gowami i szli z nim, jak chodzili niegdy, uginajc si pod ciarem obrazw witych, noszonych w procesjach kocielnych.
Lenin sta si od tej chwili nowym mesjaszem, bstwem dla tych godnych, ucinionych,
ciemnych, lepych tumw. Krzycza co jeszcze, wymachiwa czapk, lecz wszystko tono
w zgieku, w burzy tysicznych gosw.
W jednej z sal przez tum przebili si rewolucjonici fiscy, stanowicy przyboczn stra
Lenina. Obok niego stan nieodstpny, mocny, jak db, Chalajnen, a pomidzy szeregami
Finw przeciskali si do wodza Trockij, Zinowjew, Kamieniew, Unszlicht, Dzieryski, Woodarskij, Urickij, Kalinin, Krasin, Joffe, Nechamkes i ci wszyscy, ktrzy pozostawali
w pierwszych szeregach wodzw i kierownikw lipcowej i padziernikowej rewolucji proletarjatu.
Do Lenina zbliy si unczarskij i, pochylajc si do ucha, szepn:
Towarzyszu! Proletarjat czyni gwaty, burzy niezrwnane skarby sztuki, wynosi obrazy
z galerji Ermitau.
Lenin podnis gow i przyglda si rozradowanym, czerwonym, dzikim, bezmylnym
twarzom ludzi, stojcych w tumie.
Dzi jest ich dzie! odpar spokojnie. Zabytki sztuki nie s im potrzebne, towarzyszu, a i Rosja bez nich si obejdzie! Tymczasem wolno im wszystko... tymczasem... Taka jest
ich wola... tak czuj dz... w dniu dzisiejszym!
Poprzedzani przez fiskich strzelcw szli dalej poprzez wspaniae sale, ktremi toczyy
si przed nimi rozszalae kupy powstacw i tuszczy ulicznej. Pod nogami dzwonio potuczone szko, zawadzay odamki mebli, kawaki posgw, tynku, jakie szmaty ptay nogi.
Gdy Lenin wyszed na wybrzee, kto roztrci otaczajcych go onierzy i stan przed
nim.
Wysoki czowiek o bladej twarzy i dugich, siwiejcych bokobrodach sta bez czapki, zgubionej w cisku. Ponura stanowczo, graniczca z rozpacz, zapalia mroczne ognie w jasnych oczach, usta dray, a skurcz gwatowny krzywi je co chwila. Przez zacinite zby
mwi:
Obywatelu! Mj syn nie mg dopuci, aby wolny lud gwaci bezbronn kobiet... Zraniono go za to,... zabrano... Nie wiem: gdzie i poco... dam sprawiedliwoci, obywatelu!
Lenin obejrza si nieznacznie.
Tum pozosta we wntrzu paacu, nie mogc przecisn si przez wskie drzwi prywatnego wyjcia z apartamentw carskich i przez szeregi fiskich strzelcw.
162

Nikt z tych, dla ktrych sta si bstwem, nie mg go sysze.


Spojrza na stojcego przed nim czowieka i rzek, zwracajc si do zdobywcy Zimowego
paacu:
Towarzyszu Antonow! Dopomcie pierwszemu burujowi, odwoujcemu si do sprawiedliwoci proletarjatu. My mamy najwysze prawo do sprawiedliwoci, przetrwawszy wiek
niewoli. Nasze prawo sd dorany i dorane miosierdzie!
Lenin wsiad do samochodu wraz z Chalajnenem i kilkoma Finnami.
Auto rykno i pobiego wzdu wybrzea. Za nim suny inne, wiozc przyszych komisarzy ludowych i strzelcw eskorty.
Antonow-Owsienko wypytywa inyniera Bodyrewa o szczegy wypadku, telefonowa
z kancelarji paacowej do szpitali, poczem skin na dwch onierzy i kaza odprowadzi
Bodyrewa na registracyjny punkt Czerwonego Krzya.
Tum niechtnie opuszcza siedzib carw, wypierany z gmachu przez onierzy.
Jednak stopniowo sale opustoszay.
Antonow wraz z organizatorem bojwek komunistycznych, towarzyszem Frunze, obchodzi parter i pierwsze pitro.
Pohulali nas! mia si Antonow, wskazujc na wysadzone drzwi szaf, rozsypane papiery, potuczone zwierciada, posgi, wazy, yrandole, poamane meble, zdarte tapety i makaty, porwane kobierce i zrzucone na posadzk portrety i obrazy. Pohulali...
Frunze nic nie odpowiedzia.
Ju mieli zej na podwrze, gdy do suchu ich doszy gone wybuchy miechu, piewy
i pisk kobiet.
Poszli na te odgosy i znaleli si wkrtce w prywatnych apartamentach rodziny carskiej.
Haas dochodzi z dalszych pokoi.
Otworzyli drzwi i stanli w podziwie.
W jasnej, obszernej komnacie, o cianach, okrytych zocist tkanin, stay dwa wspaniae
oa, mikkie meble, biaa toaleta, zawalona odamkami zbitego lustra i flakonw.
W rogu wisiay obrazy wite i na srebrnych acuchach wspaniaa, rzebiona lampka kocielna. Portrety i obrazy leay ju na pododze.
By to sypialny pokj cara i carowej.
Zgromadzia si w nim niewielka grupa marynarzy i kilka dziewczyn ulicznych. nagie, rozpustne, przeraliwe nawoujce, leay na tych atasowych pokrowcach z wyhaftowanemi na nich
czarnemi orami herbowemi. Bezwstydnemi wyuzdanemi ruchami podniecay mczyzn, krzyczc:
Jam caryca... Hej, towarzyszu, chcesz by carem? Ide do mnie!
Na oach, nie skrpowane obecnoci ludzi, odbyway si ohydne orgje, mroczne misterjum dzikiego szau.
Frunze namarszczy brwi. Antonow tar czoo i myla, e inaczej w marzeniach wyobraa sobie pierwszy dzie wyzwolenia proletarjatu. Widzia go podczas bezsennych nocy, po
wizieniach niezliczonych i w wilgotnych okopach na froncie. Mia to by czerwony dzie,
w ktrym krew musiaa wystpowa z ziemi, tryska z cia mordowanych wrogw ludu, spywa z nieba. Dzie skupienia powanego, zimnej zemsty, wobec ktrych nie pozostawao ani
chwili czasu na rozpust.
Ju szczki cisn, a minie si poruszyy koo uszu, ju chcia krzykn, gdy nagle
jeden z marynarzy, tulc do siebie nag dziewczyn, zawoa:
163

Cha! Cha! Towarzysze! Zabawcie si z nami... Hulaj, dusza dzi yjemy, jutro gnijemy... Hu ha! Maka, ugaszczaj goci!...
Frunze spojrza na przyblad twarz Antonowa i bysn oczami. Hamowa zrywajc si
w nim burz na widok spodlenia proletarjatu, ich zgniych, dzikich namitnoci, poza ktremi nie istniao nic oprcz zachcianek ciaa.
Je, pi i oddawa si rozpucie to ich idea, myla oddany komunizmowi Frunze.
Najlepsze, najmielsze umysy pracoway dla wyzwolenia proletarjatu, tysice bojownikw
o now er w historji ludzkoci zginy w wizieniach, w kopalniach syberyjskich, przykuci
do taczek, na szubienicy i w policyjnych zakamarkach, gdzie duszono rewolucjonistw i zabijano jak psy wcieke! Dla kogo wszystkie te ofiary bez liku? Dla tych zdziczaych, bezwstydnych zwierzt, dla prostytutek nagich, rozpustnych?
Antonow myla inaczej, prociej i potniej:
Psy i suki! mrucza. Gdybym mg, kazabym postawi ich pod cian i strzelabym
z Kolta w eb kademu i kadej!
Porwa go gniew namitny, niepohamowany. Musia zerwa go na czem, rozproszy, ukoi.
Obrzuci pokj wzrokiem zamglonym, bo krwi zaszy mu oczy.
Spostrzeg obrazy wite, wiszce w ciemnym kcie.
Zbolaa, surowa twarz Bogarodzicy Kazaskiej i sodkie wszystko wybaczajce oczy Chrystusa bogosawicego wystpoway z pmroku.
Antonow nagle zblad jeszcze bardziej, drcemi palcami przetar okulary i j wpatrywa
si w obrazy, jakgdyby po raz pierwszy widzia je.
Myl pracowaa usilnie:
Gdybycie istnieli, zgadzilibycie sami to brudne stado wieprzy i wi, w ohydzie i bezwstydzie miotajcych si przed wami w tym dniu, gdy nastpio bogosawiestwo przez was
pastwo ndznych, ubogich i skrzywdzonych... Lecz wy zachowujecie milczenie?... Jestecie
star bajk dla dzieci!... Kawakami drzewa, szmatami ptna, warstw farby!... Gicie, rozproszcie si bez ladu, jak widziada nocne!
Wyrwa z pochwy rewolwer i zacz strzela raz po raz. Za kadym strzaem sypay si
kawaki ram i szka, pkao i zwisao podziurawione, podarte ptno obrazw witych.
Przeraeni marynarze i nagie dziewczyny z krzykiem, wyciem i dzikim skowytem w popochu wybiegali, pozostawiajc karabiny, paszcze i sukni. Jedna z uciekajcych prostytutek porwaa pokrowiec z orem dwugowym i biega, owijajc si w jedwabn tkanin, plczc si w jej cikich zwojach, padajc i z jazgotem oszalaym czogajc si ku drzwiom.
Frunze przyglda si towarzyszowi w milczeniu. wycign do niego rk i mocno potrzsn j. Antonon nic nie mwi, sta blady i wcieky, czujc podnoszc si w sercu rozpacz bezmiern, jakgdyby przed chwil poegna kogo bardzo drogiego, ktry ju nigdy nie
powrci i przez nikogo nie bdzie zastpiony.
Paac wkrtce opustosza. Tylko w sieniach przy wejciach pozostay patrole.
Antonow, skinwszy na onierzy swego oddziau, obchodzi oficyny urzdw paacowych,
zaglda wszdzie, sprawdza czy nie pozostali gdzie obcy ludzie, lub czy nie tli si nieostronie rzucony papieros. Doszli do wewntrznego podwrza, Tu jeszcze uwijali si onierze,
robotnicy, czer. Wybiegali z suteryn, gdzie mieciy si piwnice z winem, wynosili butelki;
zataczajc si i piewajc, szli ku bramom.
Antonow zbieg nad.
164

Przy palcych si czerwonemi pomykami wiecach odbywaa si uczta zwycizcw. piewajc pijanemi, zachrypnitemi gosami, miejc si i co chwila wyrzucajc bluniercze, rozpustne przeklestwa, pili na umw. Uderzeniem doni w dno butelek wybijali korki i, zadarszy gowy, wylewali wino do gardzieli, sapic i bekocc gono; inni odkrciwszy krany
w beczkach, podstawiali pod strug wyciekajcego wina szeroko rozwarte usta, opic i cmokajc wstrtnie.
Co chwila obsuway si na ziemi pijane ciaa i leay, chrapic i rzc.
Antonow zacisn pici i krzykn:
Precz std!
onierze szczknli karabinami, uderzajc kolbami w posadzk.
Ucztujcy tum, zataczajc si, klnc, opuszcza piwnic.
Rozbi beczki! zakomenderowa Antonow.
onierze wysadzili dna, walc w nie kolbami, drewnianemi motami do nabijania obrczy lub cikiemi dbowemi zydlami; wyrywali czopy beczek.
Strugi czerwonego i biaego wina z pluskiem tryskay z pord pkajcych klepek i pyny po biaych pytach posadzki.
Gdy onierze wyszli z suteryn paacowych i skierowali si w stron Ermitau, do piwnicy
skrada si zaczy ciemne postacie. Mczyni z butelkami, kobiety z wiadrami, nawet dzieci z blaszankami w rkach, wszyscy zbiegali nad i, wiecc sobie zapakami, czerpali wino
i biegli, ustpujc miejsce innym, coraz tumniej napywajcym z miasta.
Nikt nie widzia w mroku, na ciemnej, wchaniajcej migotliwe byski zapaek i pomyczkw latarek powierzchni wylanego wina pywajcych topielcwpijakw, ktrzy pozostali
wrd beczek i przewrconych stow i aw.
Spostrzeono ich dopiero nad ranem, gdy wynoszono ju resztki wina, zmieszanego z botem i ohydnemi ladami przebywania pijanego tumu.
Gdy ostatni rabusie opuszczali piwnice paacu, na jego murach naklejano czerwone plakaty, wzywajce do wstrzemiliwoci i trzewoci w imi szczcia i wysokich ideaw proletarjatu, rozpoczynajcego wietlan er w dziejach wiata...

165

ROZDZIA XX.
Lenin jecha w do fortecy w. Piotra i Pawa. Na naronikach i na kopule katedry, dumnie
podnoszcej ostr ig dzwonnicy ze zot galer na szczycie, powieway ju czerwone flagi.
Plac przed kocioem, blanki i podwrka cytadeli byy szczelnie zapenione przez onierzy, robotnikw i ciekawy tum uliczny. Powitano Lenina burzliwemi okrzykami. On szed,
otoczony eskort i towarzyszami, na rodek placu, gdzie dla niego przygotowano mwnic.
Wstpi na ni i dugo patrzy na zwolna milkncy tum. Gdy ostatnie pomruki zacichy na
blankach murw i krugankach katedry, wyciga rce, niby obj, ogarn chcia wszystkich
tu zebranych, stojcych w oczekiwaniu namitnem.
Towarzysze! zawoa. Po raz pierwszy w dziejach naszego kraju rewolucja stpa po
kamieniach tego straszliwego miejsca. Po raz pierwszy dumnie i zwycisko powiewaj nad
niem sztandary czerwone, sztandary wyzwolenia! Wieki widziay tu rewolucjonistw, w lku
miertelnym dcych ku miejscu stracenia, lub dzwonicych kajdanami w kazamatach i lochach fortecy. Zgoa inne flagi biy czerwieni w oczy wykonawcw woli carw i buruazji.
Byy to skrwawione, szkaratne, krwi zlane ciaa mczennikw, straconych rk kata za
walk o wolno!
mier carowi! Precz z buruazj! buchny ze, oguszajce okrzyki.
Car bdzie oddany pod sd robotnikw, wocian i onierzy! cign Lenin, gdy si
uciszyo znowu. Buruazja zostanie wytpiona, jako najstraszliwszy wrg nasz, wrg proletarjatu! Odbierzecie od niej ziemi, fabryki, kapitay, wadz; buruazja zmarnieje, bo to
tylko stanowio jej si. Jeeli za omieli si sprzeciwia wam, zginie w potokach krwi! Proletarjat bdzie nielitociwy i zwycistwo rewolucji utrwali na zawsze! Towarzysze! Wszystko naley do pracujcych i nic bez ich woli i zgody nie zostanie postanowione!
mier ministrom! rozleg si krzyk. Znajduj si w cytadeli! Odda ich w rce
nasze!
Nie zdoa przebrzmie ten krzyk niebezpieczny, podburzajcy, gdy Lenin rk podnis i,
uprzedzajc inne gosy, zawoa dononie:
Towarzysz nie wyraa woli proletarjatu, dajc buruazyjnej zemsty nad nieszkodliwemi nikczemnikami. Kierenskij umkn i zamierza prowadzi na stolic wojska. Lecz wiemy,
e nasi towarzysze ju uniemoliwili ten zamiar. Wojska Kierenskiego rozpady si i adna
kompanja nie dojdzie do Piotrogrodu!
Niech yje Lenin! Lenin! Lenin! przelewaa si fala krzykw.
Finowie uciszyli tum.
Towarzysze! Kt pozosta? Niemowlcy Tereszczenko, mieszny ministerek, kukieka
dziecinna, i inni, co nic nie zrobili ani zego, ani dobrego, bo nie mogli nic zrobi, nie majc
166

ani rozumu, ani woli, ani wadzy? Musz oni wykry nam wszystkie tajemnice carskiego rzdu, nieznane narodowi ukady, najwaniejsze dokumenty i tem przysuy si proletarjatowi.
Zwolnimy ich, bo tymczasem s nam potrzebni. Ministrowie Kierenskiego nie s dla was
bardziej niebezpieczni ni wrble na dachu, towarzysze!
Tum rykn miechem, niosy si zewszd okrzyki:
Och, Lenin! Och Iljicz, tgi chop! Ostry a jzyk, niczem brzytwa! Cha cha cha!
Ministrw nazwa wrblami na dachu! Och, rozmieszy nas! Lenin! Lenin!
Inni woali jeszcze goniej:
Wypu wrbli z klatki...! Hej, czem oni s dla nas? Plun i rozetrze...
Dobrze, towarzysze, spenimy wasze yczenie! Ministrowie po przesuchaniu ich przez
towarzyszy Trockiego, Przeobraeskiego, Zalkinda i Rykowa zostan zwolnieni krzykn
Lenin. A teraz rozchodcie si do domw po znojnym dniu, a bdcie baczni, aby nigdzie
nie zaczai si wrg rewolucji i proletarjatu! Niech yje socjalistyczna republika! Niech yje
pracujcy lud caego wiata!
Hurra! Hurra! wy tum. Niech yje Lenin! Niech yje rewolucja!
Lenin sta i przyglda si krzyczcym bezmylnie ludziom.
Bada kad par oczu, kaden grymas, wsuchiwa si w ryk, chwytajc ostrym suchem
oddzielne sowa; zamienia si w jaki najczulszy mikrofon, odpowiadajcy ledwie zapalajcej si w mzgu myli tych tysicy ludzi, kademu jeszcze podwiadomemu nastrojowi, rodzcemu si dopiero uczuciu.
Widzia przed sob to morze gw o paajcych oczach i szeroko rozwartych ustach, lecz
odrnia wyranie kad twarz, poznawa j w szczegach, czu dze i pragnienia wszystkich i kadego zosobna. Przemawia do nich ich mylami, budzi w nich to, co leao gboko w ich mrocznych duszach niewolnikw nienawidzcych, spenia ich zatajone marzenia;
by wadc, boyszczem tego tumu; czu si jednak sug jego, biegncym przed orszakiem;
wiedzia, e ju nie moe si zatrzyma ani na mgnienie oka, bo pozostanie sam; nie moe
si cofn, bo zgniecie go ta tuszcza rozszalaa, dna coraz to nowych ofiar, wstrzsw
i obietnic, gdy wymagay tego nagle wyzwolone siy, zduszone cik stop ucisku, obezwadnione okruciestwem rzdu, podstpem kocioa, zgnbione nieudanemi prbami socjalistw-ugodowcw.
Fiscy strzelcy i bataljon puku Pawowskiego zrcznym manewrem odcili wiksz cz
zgromadzonych od mwnicy i, niby torujc dla nich drog, oczycili plac, blanki i boczne
podwrka koo rowelinw, gdzie jeszcze niedawno pdzili smutne ycie wrogowie cara.
Lenin z towarzyszami pozostali sami na placu.
Na kruganku katedry sta jednak tum, zbity gowa przy gowie.
Byli to ci, o ktrych Leninowi nie chodzio. Gawied uliczna, suba domowa, drobni
urzdnicy, jakie kobiety w chustkach na gowach i szalach na ramionach przerne typy,
przerzucajce si w dobie rewolucji z jednego obozu do drugiego polityczna galareta, jak
zwykle mawia.
Narazie chcia kaza, aby usunito t gromad ludzi, lecz po chwili pomyla, e s to ci,
ktrzy najszybciej roznios po miecie potrzebne wieci. Naleao uczyni tak, aby mogli
potwierdzi zwycistwo partji. Podnis gow i wesoym gosem krzykn:
Towarzysze! Zajrzyjmy w oczy cimicw naszych! Do katedry!
Szybko zbieg po stopniach i wszed do przedsionka wityni.
167

Ludzie toczyli si przed nim, milknc i egnajc si nabonie.


Lenin wkroczy do kocioa w czapce, a za nim szli komisarze, fiscy strzelcy, prowadzeni przez Chalajnena, i onierze, a nikt nie obnay gowy.
Tum skamienia i ze zgroz patrza na bezbonikw. Gdyby koci by przepeniony ludmi, Lenin nie uczyniby tego, bo nie potrafiby uprzedzi wybuchu oburzenia. Z t gawiedzi
eskorta daaby sobie rad, wic nie obawia si i postanowi da pierwsz nauk. Skutki jej
i donioso dla przebiegu wiecznej rewolucji obmyla na wygnaniu syberyjskim, po wizieniach i na emigracji zagranic.
Los sprzyja mu.
Otwary si zote podwoje bramy cesarskiej w wielkim otarzu, i duchowiestwo w rytualnych szatach, z krzyami w rkach i ewangelj, niesion na gowie przez opasego arcydiakona, wyszo na spotkanie nowych wadcw stolicy.
Lenin stan i pogardliwie spoglda na popw, piewajcych i dymicych kadzielnicami.
Albowiem rzek Chrystus, Zbawiciel nasz: Kada wadza od Boga jest... zacz proboszcz katedralny przemwienie swoje, ze zgorszeniem i strachem patrzc na maego barczystego czowieka w robotniczej czapce, z pod daszka ktrej pytajco i przenikliwie byskay
zmruone oczy mongolskie.
Do tej komedji! dobitnie rzek Lenin. Wadza pracujcych nie jest od adnego z istniejcych bogw, tylko od warsztatw i pugw, z potu i krwi! Do tego! Nie znamy waszych bajek o bogach. Nie potrzebujemy tego opjum, tego haszyszu, krpujcego wol ludu!
Bogw nie ma ani na niebie, ani na ziemi! Nigdzie! Nigdzie!
Duchowiestwo w lku cofa si zaczo; jeden z popw, zakasawszy cik szat, bieg,
plczc si w jej poach.
Lenin wybuchn miechem, a za nim komisarze, onierze i tum, przed chwil zgorszony i strwoony.
Ta zmiana nastroju nie usza uwagi Lenina, wic, zwracaj si do popw, zawoa:
Gdyby wasz Bg istnia, to i wtedy odstpiby on was, sualcw carskich, pasibrzuchw,
pijakw, rozpustnikw, ciemiycieli pracujcego ludu. Lecz niema Go nigdzie! Pokaraby mnie
za sowa moje, a tymczasem widzicie? Cofacie si i uchodzicie, posyszawszy prawd!
Lenin spostrzeg, e ten i w z tumu wcisn czapk na gow, a stojca wpobliu kobieta, zamierzajca zrobi znak krzya, nagle opucia rk i umiechna si zagadkowo.
Otoczony komisarzami i eskort Lenin poszed dalej. Wzdu cian cigny si grobowce
carw i ich maonek. Biay i rowy marmur, korony, krtkie, zocone napisy...
Chalajnen zatrzyma si przy jednym grobowcu i uderzy we kolb karabinu. onierze
i tum rzucili si do rozbijania pobliskich grobowcw, wywlekali trumny z zabalsamowanemi resztkami dawnych wadcw. otwierali je, zrywali zote przedmioty, drogie tkaniny i wlekli sztywne, zabalsamowane zwoki po posadzce, miejc si, krzyczc i dopuszczajc si
spronych, bezwstydnych artw.
Wrzucie te lalki do Newy! poradzi Lenin, dobrotliwie patrzc na rozzuchwalony,
rozbawiony tum, niby ojciec na dzieci swawolne.
Wycignito ciaa i trumny na plac i wleczono dalej a do murw; wrd gwizdu, wycia,
krzyku i miechu strcono wszystko do rzeki.
Tum z wesoemi okrzykami powraca do katedry, lecz baczny na wszystko Lenin zjawi si
na kruganku. Twarz mu si miaa. Woa, wycigajc rce do biegncych ku niemu ludzi.
168

Wyrzucilicie te niepotrzebne miecie, te relikwje buruazji! Pokazalicie caemu wiatu, co mylicie o koronowanych katach!...
Towarzyszu... przerwa mu czowiek w czapce listonosza. Pozosta tam jeszcze Piotr
Wielki... Poigralibymy z nim...
Lenin wybuchn beztroskim miechem.
To, ju widz, nie chcecie, towarzyszu, nic dla mnie zostawi? Podarujcie mi Piotra
Wielkiego!
Cha! Cha! Darowujemy ze wszystkiemi gnatami, jeeli jeszcze pozostay!... Podarunek
dla Lenina, ho ho ho! zarycza ubawiony tum.
A wiecie, dlaczego prosz o niego? zapyta Lenin, mruc oczy i dotykajc rk brody.
Nie wiemy! Nie wiemy! Niech mwi towarzysz Lenin! rozlegy si krzyki i miech.
Mam szacunek dla dwch tylko carw dla Iwana Gronego i Piotra Wielkiego! Ta!
Szacunek...
Oho ho! odezwa si tum.
...dlatego, e obaj krew puszczali bojarom, popom, sowem buruazji. Iwan broni wieniakw, Piotr sta si pierwszym rewolucjonist. Bd naszymi nauczycielami w sztuce tpienia wrogw. Rozumiecie?!
Lenin skoczy i z drwicym umiechem patrzy na stoczon przed nim gromad ludzi.
Cha cha! rozleg si znowu miech. Darowujemy Leninowi Piotra Wielkiego ze
wszystkiemi flakami, na wieczyste wadanie!
Lenin kiwa gow, wtrowa tumowi cichym, syczcym miechem i zaciera rce. Pochylajc si do Swerdowa, rzek z naciskiem:
Towarzyszu! Kacie natychmiast odrestaurowa zburzone grobowce...
By niezmiernie szczliwy. Dzi pierwszego zaraz dnia zrozumia, e jest stworzony na
wodza ludu. Wiedzia do jakiego celu poprowadzi te masy lepe w nienawici; mia wol nieugit, aby czyni to; dzi przekona si, e potrafi wol swoj narzuci. Wyniosy go na
szczyt fali siy ywioowe, nie bdzie si im opiera, jednak... ulegajc potdze mas, cz tej
potgi skieruje w oysko, przez siebie przygotowane.
Jakgdyby potwierdzajc ten plan, zbliy si do niego, stary, o zbiedzonej twarzy wieniak.
Mia na sobie porwany kouch i czapczyn, z ktrej wyzieray kaki brudnej waty. Zwichrzona, szczeciniasta broda, z zapltanemi w niej zdbami somy i resztkami jakiego jedzenia,
okrywaa ciemn, wglem i kurzem zawalan twarz a do oczu. Malutkie, wylke, chytre
oczki biegay niespokojnie i ciekawie.
Zdj czapk i zbliy si do Lenina.
Wysokorodny panie... zacz.
Skde wiecie, e jestem wysokorodny? przerwa mu Lenin.
Jake inaczej naczelnikiem teraz jestecie... odpowiedzia.
Wcie czapk, towarzyszu, bo naczelnikiem teraz jestecie wy, nie ja! Z pewnoci,
pracujecie, jako adownik wgla na kolei?
Jakbycie wiedzieli, adownikiem jestem...
C chcecie mi powiedzie? zapyta Lenin.
Gadali ludzie, e Lenin nosi na gowie koron zot, a w rku trzyma biae pismo...
mrukn. A teraz sam widz, e szczekali tylko. Ani korony, ani pisma...
Lenin zamia si.
169

Korony nie nosz, bo jakebym j nosi, kiedy sam chc zerwa j ze wszystkich cesarzy wiata? A pismo mam jest nim wolno dla was, towarzyszu, szczliwe ycie, rwno! Nie potrzebujecie teraz przed nikim zdejmowa czapki, nikogo si lka. Wy jestecie
sami sol ziemi, jej gospodarzem!
To ju nie mam sta bez czapki przed moim naczelnikiem? spyta chop.
Poc robilicie to?
Bo gdy nie zdejmowaem czapki, bi mnie w ucho i strca j odpar chop. Kiedy
tak mnie uderzy, e krew trysna i na lewe ucho nie sysz...
Lenin zamyli si na chwil i krzykn:
No, to idcie do tego naczelnika i uczycie z nim to, czego doznalicie od niego, a
dobrze! Nie aujcie pici!
Ho ho ho! wyli suchacze i miali si, widzc, e chop bieg ju z podwrza i,
zaciskajc ogromne, twarde pici, rycza:
Acha! Teraz czekaj, ja z ciebie dusz wytrzsn!
Lenin zwrci si do otaczajcych go ludzi, w zachwycie, strachu i podziwie patrzcych
na niego, i rzek dobitnie:
Proletarjat musi obali swoich wrogw, ktrzy zncali si nad nim! Uczyni to rzd, obrany przez was, towarzysze! Powtarzam, e kady moe dokona zemsty nad burujem za
swoj cik obraz. Naszym wybaczymy wszystkie winy, burujom adnej!
mier burujom! krzykn Trockij.
mier sugom buruazji urzdnikom i oficerom! doda Zinowjew.
mier, mier! niosy si coraz wcieklejsze gosy z tumu.
Jeeli jest taka wola wasza, towarzysze, bracia drodzy, czycie, co kae wam sumienie
proletarjackie! pokry te gosy chrapliwy krzyk Lenina. W tem sumieniu tai si wielka
mdro. Oto czuj, e mylicie w tej chwili: Jake bd zabija wszystkich urzdnikw i oficerw? Wszake wrd nich mog zabi synw robotnikw, wieniakw?
Prawda! Pewno, e tak mylimy! rozlegy si zmiszane gosy.
W sumieniu swojem znalelicie ju odpowied. Sysz j. S n a s i urzdnicy, n a s
i oficerowie, ktrzy wyszli z proletarjatu i proletarjatowi suy bd. Ale s tacy, co gnietli
wszystkich, obsypani askami caa, orderami, pienidzmi i ziemi, zabran wam! Tym mier!
mier ksitom, bogaczom, generaom, spogldajcym na nas, jak na bydo brudne! Tym
mier!
Tum zerwa si z miejsca, jak kupa lici, porwanych przez wicher. Biegli ku bramie cytadeli, ryczc:
mier ksitom, bogaczom, generaom! mier ciemicom!
Lenin zaciera rce, mruy oczy i milcza.
Samosd... teror... szepn Trockij, szarpic czarn brdk.
Samosd!... teror powtrzy Lenin. Nie mamy czasu do stracenia. Szeregi wrogw
rewolucji powinny by zdziesitkowane!
Zaturkotay zajedajce samochody.
Lenin, komisarze i onierze eskorty wsiadali do wozw.
Wyjechali z bramy fortecy.
O kilka krokw od niej, dua grupa ludzi, krzyczc i klnc, bia kogo. Wznosiy si i opaday pici. Tum szamota si i przewala z chodnika na jezdni.
170

Lenin stan w samochodzie.


Ujrza jakiego staruszka, maego, siwego, jak gob.
Mia na sobie paszcz generalski z czerwonemi klapami i szlify zote ze srebrnym zygzakiem oznak dymisjonowanego oficera.
Siwe wosy w kilku miejscach ju nasiky krwi.
Staruszek co chwila chyli si pod spadajcemi na ciosami i zatacza si, tracc przytomno. Nie pozwalano mu upa i bito, kopano, szarpano.
Lenin zamyli si i zmarszczy brwi.
Usiad jednak i niedbale kiwn rk, szepnwszy:
Ich pierwszy dzie... dzie gniewu...
Nie oglda si wicej. Samochd szybko mkn wybrzeem.
Przed paacem wielkiego ksicia Mikoaja Mikoajewicza kupa wyrostkw ciskaa kamieniami do duych okien na parterze, a inni zbiegali schodami, wynoszc zrabowane rzeczy.
Ich pierwszy dzie... powtrzy Lenin.
Zmruywszy oczy, zacz liczy czerwone flagi, powiewajce nad domami, paacami
i gmachami urzdw i przyglda si bacznie tumom przechodniw, wzburzonych, biegncych w rnych kierunkach i radonie wymachujcych rkami. tu i wdzie tkwiy patrole
i niewielkie oddziay onierzy z czerwonemi wstgami na rkawach obok grupki uzbrojonych robotnikw.
Gdzie zdaleka dochodzi turkot kulomiotu i salwy karabinowe.
Byy to ostatnie echa dogasajcej bitwy o wadz w stolicy, ostatnie chwile obrocw rzdu Kierenskiego, ktry w przebraniu wieniaczki miota si w okolicy Piotrogrodu, prno
szukajc wiernych pukw dla wyzwolenia zdradliwie opuszczonych przez niego kolegw
ministrw.
Lenin rzek do Chalajnena:
Kacie, towarzyszu, jecha na gwny telegraf! Musz wiedzie, jak stoj sprawy w Moskwie.

171

ROZDZIA XXI.
Na przedmieciu Piaski otoczony staremi lipami wznosi si pikny paac z kocioem,
wybudowanym dla cesarzowej Elbiety przez znakomitego Rastrellego.
Rne wypadki widziay mury paacu Smolnego.
Romanse i dumne marzenia carowej; mody pobonych mniszek, ktrym z biegiem czasu
oddano ten wspaniay gmach, a pniej jednostajne ycie arystokratycznych pensjonarek, tak
zwanych szlachetnych dziewic; w tym okresie, jak kryy plotki dworskie, zaglda tu nieraz Aleksander II, posiadajcy klucz od bocznej furty dawnego klasztoru, wszystko to przemino, i nad gmachem powiewaa teraz czerwona flaga, godo rewolucji.
Tu mieci si sztab partji bolszewickiej i Rady komisarzy ludowych, kierowanej przez
Lenina.
Sam on chodzi w tej chwili po obszernym, prawie pustym pokoju. Kilka krzese, kanapa
i biurko, zawalone dziennikami, ksikami i paskami papieru z korekt artykuw.
Lenin chodzi szybko, prawie bieg, woywszy rce do kieszeni tuurka, i myla.
Mg nie spa, nie je, lecz potrzebowa codziennie godziny samotnoci.
Nazywa t cz dnia prac kanalizacyjn.
Wyrzuca z gowy niepotrzebne myli i resztki wrae, wymiata bahe wspomnienia; ukada starannie, sortowa i przechowywa wszystko to, co byo wartociowe i znaczce. Gdy
porzdek by zrobiony, zaczyna pogbia kana, prowadzi nowe odnogi. Do oyska ich
wpyway, wpaday rne myli i mkny narazie niesfornym potokiem, a rozbija si zaczynay po coraz drobniejszych rozgazieniach mzgu, a wtedy wyjaniao si wszystko, ukadao w plan. Myl pracowaa spokojnie, zimno, sprawnie nad wykonaniem zamierzenia
z szybkoci i nieomylnoci. Nic wtedy nie stawao na przeszkodzie dyktatorowi Rosji.
Widzia drog swoj wyranie.
Nie ukrywa przed sob, e pitrz si na niej niebezpieczne przeszkody. Nie wtpi jednak, e zwalczy je. Nie byo to przewiadczenie marzyciela. By czowiekiem najrealniejszym
na wiecie. Kad myl usiowa natychmiast wprowadzi w czyn. Gdy okazywa si szkodliwym bez wahania odrzuca go. Dla Lenina istnia tylko cel. Aby go osign, wyrzek
si dobrowolnie osobistego ycia. Nie zna ciepa rodzinnego, nie chcia mioci, nie rozumia szczcia poza prac w imi dobra sprawy; dc do celu, nie odczuwa ani wahania,
ani pokus.
Mia przed sob walk i musia zwyciy za kad cen.
Nie istniao nic, coby mogo go wstrzyma. Zbrodnia, nikczemno, fasz, zdrada nie wzruszay go, nie znajdyway echa w jego duszy. Byy dla niego rodkami, narzdziem, kamieniami do wytknicia drogi.
172

Istnia i dziaa poza granicami moralnoci.


Cel... tylko cel, taki, o jakim nikt nie mia nawet marzy przed nim!
Ogrom zadania nie przeraa go. Mia przecie w rku rwnie ogromny mot do wykucia
z potnej, surowej bryy tego, co chcia wznie u mety swego ycia, 150 miljonw biernych, o potnych siach Rosjan, upionych, dzikich, gotowych i zarazem obojtnych na
wszystko.
Nikt nigdy nie posiada takiej armji!
Czyby ju naleaa do niego dusz, sercem i ciaem?
Odpowiedzia, nie bojc si zajrze prawdzie w oczy, zmierzy si z ni:
Nie! Sercem tak!
Rzucone dotd obietnice, odpowiadajce miaym marzeniom robotnikw i wieniakw,
przycigay ku niemu lepe, zrozpaczone serca niewolnikw. Czu w sobie pewno Spartakusa rozbjnika, winia i gladjatora, bo i on te zbieg na Wezuwjusz namitnych, mciwych czynw, skrzykn do siebie wszystkich, ogarnitych nienawici niewolnikw, pobi
na gow pretorw rzymskich. Jednak Spartakus zgin dlatego, e w szeregach jego przyjaci powstay niesnaski. On by inny, ni buntowniczy Spartakus. Umia trzyma swoich zwolennikw w karbach posuchu nie si i postrachem, lecz przebiegem wynoszeniem ich przed
tumem, ponad siebie. Dla nich triumfy, dla niego powodzenie sprawy.
Wielomiljonowy olbrzym rosyjski tymczasem nie nalea do niego.
Rne siy waday nim i przerzucay z jednej ostatecznoci w drug: od bohaterskiego
mczestwa na froncie, fanatycznego patrjotyzmu i ascetycznej cierpliwoci do barykad
ulicznych, krwawych wystpie przeciwko carowi lub ubstwianym przez siebie wodzem.
Skruszy i zniweczy nazawsze te rozbiene siy, aby cae to morze ludzkie pokornie lizao
brzeg, na ktrym stoi meta komunizmu, o tej chwili myla, chodzc po nieprzytulnym pokoju Smolnego paacu, Wodzimierz Iljicz Lenin, prezes Rady komisarzy ludowych, dyktator, mesjasz Rosji, mkncej nieznan w dziejach ludzkoci drog.
Marszczy brwi, szarpa brod i mruy oczy.
Wypuke, kopulaste czoo, zdawao si, drgao i pryo si pod nawanic szalejcego
w niem orkanu myli, lecz serce bio rwno, oczy patrzyy zimno, wprost przed siebie, jakgdyby usioway z dokadnoci niezwyk odmierzy odlego do jemu tylko znanych punktw.
Podnis gow.
Kto dobija si do drzwi.
Wej! zawoa Lenin.
Na progu stan Chalajnen.
Jaka obywatelka prosi o przyjcie. rzek niepewnym gosem.
Lenin nachmurzy czoo.
Ma jak prob? Moe, buruazyjna kobieta?
Powiada, e nie ma adnej proby! Lekarka...
Wpucie j, towarzyszu!
Po chwili wesza maa, chuda kobieta, lat 45-ciu w skromnym, czarnym paszczu i z welonem aobnym, spadajcym z kapelusza.
Umiechna si i radonie zawoaa:
Nie pomylio mnie przeczucie! To jest pan, Wodzimierzu Iljiczu! Nasz mdry, surowy
Wola!
173

Lenin zmruy oczy i jakgdyby si zaczai.


Wola? powtrzy. Tak nazywano mnie tylko w jednem miejscu...
W domu mego ojca, doktora Ostapowa, gdzie wyczuto ju wtedy, e jest pan Wol!
szepna wzruszona.
Helena?! Helena Aleksandrwna?!
Tak! umiechna si rzewnie. Nie poznaby mnie pan! Duo wody upyno od chwili naszego poegnania w Samarze!
O, duo! zawoa. Jake wszystko si zmienio! Doprawdy, wydaje mi si, e stulecia przemkny ju! Ale, ale! Pani w aobie? Czy po ojcu?
Nie! Ojciec i m dawno ju umarli. To po synu. Zabito go w Galicji podczas odwrotu
generaa Brusiowa.
To pani wysza zam? Za kogo?
Za doktora Remizowa. Jestem te lekark odpara. Lenin si zamia szyderczo:
A widzi pani? Mwia mi pani niegdy, e nigdy nie zapomni o mnie... Wszystko si
zmienia... wszystko mija, Heleno Aleksandrwno. Prosz siada!
To mwic, posun krzeso w jej stron i, usiadszy na biurku, patrzy na ni, badajc jej
twarz, oczy, drobne zmarszczki koo powiek i ust i przebiegajc wzrokiem ca jej posta, od
bucikw do kapelusza aobnego.
Pozna te oczy niebieskie, pene byskw dobrotliwych, a gorcych; przypomnia usta, jeszcze wiee i barwne; dojrza wymykajce si z pod kapelusza pasemko wosw zocistych.
A widzi pani? powtrzy, skoczywszy swoje obserwacje.
Podniosa na niego pogodn twarz i patrzya agodnemi oczami, bez lku i podziwu, tak,
jak patrz dowiadczone kobiety na dziecko, chociaby najcudowniejsze.
Czekaam na pana dugo... Pniej nadzieja zgasa nazawsze. Teraz widz, e miaam
racj powiedziaa z umiechem, bez goryczy.
No? Prosz? zapyta, przechylajc gow nabok, jakgdyby przygotowujc si do dugiego, cierpliwego suchania.
Bardzo lubilimy pana... Wszyscy... zacza. Obchodzi nas bardzo los jego. Syszelimy co-nieco o panu, chocia cigle znika nam z oczu nasz przyjaciel Uljanow!
Wizienie, konspiracja, nieprzerwane krecie ycie, wygnanie syberyjskie, emigracja,
przeklta emigracja, wyerajca dusz! wybuchn.
Tak! Tak! kiwna gow. Syszelimy jednak, e nasz Wola Uljanow przeistoczy
si w gronego publicyst, ktry si dzi podpisywa Iljin, jutro Tulin... Dowiedziaam si, e podobno pan si oeni na Syberji... Wspominaa o tem Lepeszyska...
A a! przecign Lenin. Wtedy to pani zadecydowaa, e ju nigdy nie powrc?
Nie! Wczeniej... daleko wczeniej...
To ciekawe!
To bardzo proste! zaprzeczya. W artykuach i broszurach, pisanych przez pana, wyczuam, e dla niego nie istnieje nic poza ide i celem. Miaam te podejrzenia zawsze... Tymczasem, jako kobieta, chciaam mie, oprcz wielkiego celu, swj, wasny, may! Jestem pena buruazyjnych przesdw...
Umiechna si spokojnie. Lenin zauway gono:
Najniewinniejszy tymczasem z buruazyjnych przesdw!
Tymczasem? zdziwia si Helena. Czy moe by inaczej, jeeli chodzi o kobiety?
174

O, moe! zawoa. Nie bd szuka przykadw daleko! Wymieni moj on Nadziej Konstantynwn. Dla niej istnieje tylko oglny cel; jestem dla niej wozem, dostarczajcym j i innych do mety.
Czy to moliwe? zapytaa.
Rcz pani swoj gow, e Nadzieja Krupsakaja znajdzie w sobie si i rwnowag
ducha, aby wygosi nad moim grobem mow polityczn i nie uroni ani jednej zy! Wykorzysta mier moj w celach propagandy! w gosie jego brzmiaa duma.
To potworne! zawoaa, podnoszc rce.
To mdre dla ony Lenina! odpar, krzywic usta.
Umilkli.
Pierwsza przerwaa milczenie pani Remizowa.
Dugo nie wiedziaam, e Lenin, ten nowy pseudonim, to pan! rzeka. Chciaam
si przekona i przypomnie panu.
Lenin to na cze pani, Heleno Aleksandrwno! zawoa z beztroskim, szczerym
miechem Ma pani dla mnie interes? Rad bd speni yczenie pani! Doprawdy, niech pani
mi wierzy. Podobno, mam miljony wad, ale wiem, e mam jedn zalet umiem ceni dawnych... przyjaci.
Waciwie, nie mam adnego szczeglnego interesu odpara. Jestem lekarzem i przeoon przytuku dla bezdomnych dzieci. Dzi doszy mnie pogoski, e nowa wadza ma
dokona zmian w skadzie kierownikw wszystkich instytucyj. Chciaam prosi, aby mnie nie
wydalano... Speniam obowizki swoje sumiennie i nadal tak czyni zamierzam... Znam swoich wychowankw i mam na nich dobry wpyw...
Lenin szybko napisa kilka sw na skrawku papieru i poda Helenie, mwic:
Niech pani nosi przy sobie ten cyrograf! To wystarczy w kadym wypadku. Tymczasem
mamy na gowie pilniejsze zadania, ni przytuki dla dzieci! Rozpoczynajc prac twrcz,
zwrc si do pani, Heleno Aleksandrwno.
Powstaa, zamierzajc odej.
Niech pani pozostanie! poprosi. Dawno ju nie rozmawiaem z nikim tak, jak teraz.
Czuj si, jakgdybym sam do siebie mwi na gos, bez owijania w bawen, bez ogldania
si na suchacza... Wszystko jest takie jasne i proste, jestem przekonany, e pani mnie z atwoci zrozumie!
Dawniej rozumiaam pana... odpara.
Dawniej to byo co innego! zawoa. Byem cay pod wraeniem mierci brata mego
Aleksandra, a i pani, zdaje si, te.
Ach! powiedziaa cicho. Czytaam po rozstaniu si naszem pewn broszur i organizacji zamachu na Aleksandra III. To brat pana obmyli sporzdzenie maszyny piekielnej naksztat ksiki oprawnej, ktr spiskowcy mieli rzuci do powozu cara. Gdyby nie zdrada,
nie powieszonoby takiego dzielnego rewolucjonisty!
Kiwn gow i przeszed si po pokoju.
Woywszy rce do kieszeni spodni, zacz mwi cichym guchym gosem:
mier jego, zy matki, ciganie nas przez andarmw, cige rewizje, docinki nauczycieli, drwiny, szykany bogatych kolegw, gupie, ohydne nauki moralne, udzielane mi przez
popa gimnazjalnego, obudziy we mnie nienawi, dz zemsty! O, wczenie, bardzo wczenie zaczem si ksztaci na mciciela za mier brata i za uciemienie ludu! Wychowy175

waem siebie na realnego, zimnego mciciela i wodza. Dzi radowaem si, widzc, jak tum
kucharek, strw i hooty miejskiej wlk po bocie i bruku zabalsamowane zwoki Aleksandra III! Muzyk najwspanialsz wydawa mi si chrzst pustej czaszki jego, skaczcej na
kamieniach! Ta scena dwa razy nia mi si w modoci i powtrzya si na jawie we wszystkich szczegach!...
Syszaam o tem... szepna Helena. Przeraziam si! Mg pan cign na siebie
oburzenie czerni...
Cha cha! zamia si Lenin, mruc oczy. Piotr Wielki zmusi Rosj, jak niesfornego, dzikiego rumaka, by odrazu dba stan i chodzi na tylnych nogach, niby na arenie cyrkowej! Ja potrafi uczyni to po raz drugi! A ta czer i wszystko inne bdzie zmuszone
odrzuci, zdepta, oplu boyszcza swoje, wczoraj jeszcze uwaane za nietykalne, cudowne,
zesane z nieba!
Helena suchaa w milczeniu.
Lenin, nagle urwa i, spojrzawszy na ni, spyta z umiechem:
Bya pani kiedy zwolenniczk Woli Narodu? Posyaa mnie z bomb na cara? Czy
pozostaa ani socjal-rewolucjonistk, czy przesza do socjal-demokratycznego obozu?
Do socjal-demokratw nie mam przekonania! odpara, spokojnie wzruszajc ramionami.
Dlaczego?
Nie wierz w skutki teoretycznego, ugodowego i ewolucyjnego socjalizmu. Duga to
droga, a dla Rosji stokro dusza ni dla innych ludw!
Hm! Hm! Bardzo mdre! Ja te od pierwszych dni studjw nad marksizmem nie wierz
w to i nigdy nie uwierz! krzykn i pocz zaciera rce. Wic?...
Pozostaam socjal-rewolucjonistk z przekona rzeka. Do partji nie nale, gdy nie
nadaj si do pracy potajemnej.
Zwolenniczka Wiktora Czernowa i tych co marz o konstytuancie? mrukn, marszczc brwi.
Kierownicy nie graj roli rzeka, spokojnie poprawiajc kapelusz. Chodzi mi o to, e
Rosja to jedna wielka rola, na ktrej przed wszystkimi innymi powinny czu si dobrze
i szczliwie sto miljonw wieniakworaczy, i siewcw. Rosja do nich naleaa i nalee
bdzie...
Nie bdzie! zawoa Lenin i tupn nog. Nie bdzie naleaa tak, jak to sobie wyobraa Czernow i jego gupia, poda banda, ktra od osiemdziesiciu lat cigle robi gwat,
a w chwili niebezpieczestwa chowa si w krzaki!
Co pan mwi?! zaprotestowaa ywo.
Ech, prosz pani! Nie mona wierzy pimidom i obietnicom tych szantaystw rewolucji. Oni nic nie mog zrobi, bo nie maj wytknitych drg i stanowczoci, tak samo, jak
i socjal-demokraci. nadzieje pokadaj w altruizmie, w zdrowym rozumie rzdu i buruazji
ziemiaskiej. Zalepiecy! Nigdy si tego nie doczekaj! A gdyby si sta taki cud, to natychmiast wytworz oni z chopw now buruazj, z ktr ju aden rewolucjonista sobie nie
poradzi! Bdzie to kamie, spi, martwe, niedostpne trzsawisko...
Poc nowa rewolucja, jeeli masa wieniacza stanie si posiadaczk caej ziemi? spytaa, ze zdumieniem patrzc na Lenina.
Chodzc po pokoju, potrzsajc ramionami i gow ys, mwi chrapliwie:
176

Bywaj w historji okresy przeomowe... Nagle co pknie z hukiem i przed ludzkoci


utworzy si przepa bez dna... Rozumie pani? Bez dna! Co robi? Stan i czeka? Na co
mamy czeka? Moe, przepa si zapeni czem, albo zamkn si jej czelucie? Nie! tego
nie bywa! Nigdy! Nigdy! Doszlimy do kilkunastu lat do przepaci i stoimy, nie wiedzc, co
mamy dalej robi. Nikt si nie omiela rzuci i wykona zuchwaego projektu. Ale ja si na
to porwaem!
Spojrza na Helen i doda popiesznie:
Ja ... tu nie chodzi o mnie Wodzimierza Uljanowa... Uwaam si za tego wybraca,
w ktrym skojarzyy si wszystkie myli i denia uciemionych... dlatego si odwayem...
C zamierza pan uczyni? spytaa szeptem.
Chc wydoby z ludu naszego siy upione. Najwicej ich w prostym wiejskim ludzie.
Nieznany, nieoceniony, czarowny skarb, strzeony przez rne czarne djabelskie potgi.
One pierwsze si wyrw i zaczn szale. Po tej wichurze wystpi na wiato dzienne prawdziwe siy, jeszcze pice, leniwe i bierne. Ale obudz si wkrtce!... Jednym skokiem przesadz one przepa i popdz naprzd, porywajc za sob inne narody! Nikt si sprzeciwia nie bdzie, bo mio i troska o losy ludzkoci bd kieroway nami, Heleno! Nic nie
stanie nam na przeszkodzie, wszystko zgnieciemy, zmieciemy i zburzymy w imi wielkiego budowniczego...
Wielkiego budowniczego?... zapytaa, podnoszc oczy na t twarz Lenina.
Jest nim czowiek wolny, o yciu ziemskiem, mylcy, a nie zatruty mrzonkami... odpowiedzia gucho.
Nie rozumiem... przerwaa mu Helena.
Biblja mwi, e kiedy ludzie jli si szalonej pracy wzniesienia wiey Babel, bo chcieli
zajrze Bogu w oczy. Zbudowawszy j, ludzie zrozumieliby, e tajemnicze niebo to pustynia kosmiczna; myl swoj skierowaliby na sprawy ziemskie, ktre jedynie mog utrwali
mio i sprawiedliwo ludzk. Mdre przysowie nasze mwi, e nie obiecuj rawia
w niebie, daj siniczk w rce! Tymczasem ludzko ulka si bezmylnie urojonego Boga,
przerwaa zuchwa prac, wymordowaa budowniczych i pornia si nazawsze. Odtd panuje prawo nieludzkie, obce, wrogie, trujce nas i obezwadniajce... My zbudujemy inny
wiat, posiejemy w nim ludzkie myli, zrozumiae i podnoszce siy do potgi, jakiej nie zna
aden Bg!
Wszed tum towarzyszy; to przerwao rozmow.
Helena odesza.
Lenin zmruy oczy, wielkim wysikiem woli otrzsn si z wrae i myli, oddawna niewypowiadanych gono, i spyta obojtnym gosem:
Co nowego macie do zakomunikowania?
Wysucha uwanie raportw o zarzdzeniach socjalistw innych obozw, projektujcych
przypieszenie zwoania konstytuanty dla przyjcia projektu o ziemi i dla zawarcia pokoju
z Niemcami.
Ta - ak! mrukn Lenin. Chc wyprzedzi nas! Nie uda si... Towarzysze! Przed godzin zostay wysane telegramy do rzdu berliskiego i do gwnodowodzcego na naszym
froncie z propozycj pokoju. Ta sprawa jest w toku! Zaatwimy j bez sawetnej konstytuanty. Niech si zbierze dzi wieczorem Rada komisarzy ludowych! Wystpi z wnioskiem odpowiednim.
177

Towarzysze wyszli.
Lenin kaza poczy si telegraficznie z gwn kwater na froncie. Obok niego stanli
przy aparacie Gruzin Stalin i chory Krylenko.
Rozmowa trwaa przeszo godzin.
Gwnodowodzcy, genera Duchomin, odmwi komisarzom posuszestwa w sprawie
natychmiastowego zawarcia pokoju z Niemcami; wymaga upowanienia rzdu centralnego,
uznanego przez ca Rosj.
Lenin umiechn si, czytajc wstg telegraficzn z odpowiedzi Duchomina, i kaza
zadepeszowa:
Generale Duchomin! Imieniem rzdu rosyjskiej republiki zwalniamy was ze stanowiska
gwnodowodzcego i na to stanowisko mianujemy chorego Krylenk.
Gdy telegrafista skoczy, Lenin da mu znak, e moe odej.
Ledwie si zamkny drzwi za onierzem, podszed do Krylenki i szepn:
Towarzyszu, we natychmiast oddzia marynarzy, ruszaj do gwnej kwatery i wykonaj
rozkaz, dany Duchoninowi. Genera ma by zabity... Gdyby wyniky jakie zaburzenia w wojsku. nie wahaj si przed zastosowaniem nawet masowej kary mierci. Bawi si w prodki
nie mamy prawa!
Na powiedzeniu Rady komisarzy ludowych Lenin przedstawi plan pokoju z Niemcami
i przeforsowa list kandydatw delegacyj pokojowych, ktremi mia kierowa Leon Trockij.
Z podziwem i prawie przeraeniem suchali towarzysze wymienianych nazwisk nikomu nieznanych ludzi: farmaceuty Bryljanta, niepimiennego wieniaka Ostaszkowa, felczera Piotrowskiego, prowokatora carskiej ochrany von Schneura, rewolucjonisty Mcisawskiego, studenta Karachana, nauczycielki ludowej Bicenko i drobnego dziennikarza emigranta Rosenfelda-Kamieniewa.
Oni to mieli przemawia w imieniu wielkiej, witej Rosji, prowadzi ukady z Niemcami, ktre miay wysa do Brzecia Litewskiego wyksztaconych, oddanych ojczynie ludzi: dyplomatw, uczonych i generaw?
Kilku towarzyszy chciao protestowa. Jeden z nich krzykn z rozpacz:
Sprzedajemy Rosj!
Lenin wyczu niepokj i oburzenie, panujce na sali, i porozumiewawczo spojrza na Dybienk.
Olbrzymi majtek natychmiast wyszed. Po chwili otwary si drzwi. Na sal weszli Chalajnen z oddziaem Finnw i ponury morderca oficerw w Kronsztacie, marynarz elezniakow, prowadzcy za sob pluton uzbrojonych majtkw.
Szczkny kolby opuszczonych na ziemi karabinw. onierze zastygli w nieruchomych,
gronych postawach.
Na sali si uciszyo. Rabi przestrach malowa si na twarzach czterdziestu dwch czonkw Komitetu wykonawczego przy radzie komisarzy ludowych.
Lenin z agodnym umiechem na twarzy i wesoemi byskami w oczach oznajmi:
Zgodnie z postanowieniem Rady i Komitetu rozpoczynamy ukady z Germanj, co zostaje polecone towarzyszowi Trockiemu. Niech sumienie wasze bdzie spokojne, towarzysze!
Pamitajcie, e kada umowa z imperjalistycznym rzdem niemieckim bdzie nic nie znaczcym skrawkiem papieru, gdy wkrtce podpiszemy inn z proletarjuszem niemieckim,
z rzdem Karola Liebknechta!
178

Towarzysze uspokoili swoje rewolucyjne sumienie.


Jednake wytrawni niemieccy dyplomaci, oceniajc dokadnie sytuacj Rosji, zaproponowali tak ostre warunki, e nawet bolszewicka delegacja nie odwaya si przyj ich bez porozumienia si z Piotrogrodem.
By to wielki cios dla nowych wadcw dawnego imperjum.
Lenin namyla si dugo, bo nie wiedzia, w jaki sposb w chwili, gdy jeszcze istniaa
Rada socjalistw wrogich odamw, gdy na prowincji yy hasa patrjotyczne, rzucone przez
generaw Korniowa i Aleksejewa, mgby przekona towarzyszy o koniecznoci pokoju za
wszelk cen, aby rewolucja moga cho na krtki czas odetchn swobodnie i babra nowego rozpdu.
Korzystajc ze zwoki, Niemcy i Austrjacy ju pdzili przed sob czerwon, niesforn armj, na poudniu wkroczyli na Ukrain, od pnocy zajli Pskw i dla wywarcia nacisku posyali samoloty, ktre zaczy coraz czciej kry nad Piotrogrodem.
Musimy zosta jedynymi panami sytuacji. Grona jest dla nas konstytuanta, wic rozpdzimy j na cztery wiatry! szepta do siebie prezes Rady komisarzy ludowych.
Ten zuchway czyn naleao jednak przygotowa starannie.
Ca noc przechodzi Lenin po pokoju, obmylajc plan ataku.
Gdy wszystkie najpotrzebniejsze i najczynniejsze warstwy spoeczestwa bd po naszej
stronie, nie potrzebujemy niczego si obawia ! myla. Potrafimy wtedy przeprowadzi w ycie postanowienia naszej Rady.
nazajutrz wszyscy, w najdalszych zaktkach frontu i prowincji, wszdzie, gdzie istnia telegraf, wiedzieli o nowych dobrodziejstwach Rady komisarzy.
Cios by zadany pewn i wprawn rk.
By to manifest nowego rzdu, pozwalajcy onierzom na wasn rk zawiera pokj
z nieprzyjacielem i powraca do domu; doradzajcy chopom zagarnicie ziemi i dobytku
wacicieli wielkich posiadoci, nie czekajc na zwoanie konstytuanty; dajcy zgod na to,
aby ludy nierosyjskiego pochodzenia bezkarnie odryway si od dawnego imperjum i tworzyy wasne, samodzielne pastwa; nawoujcy wreszcie robotnikw do ujcia w swoje rce kapitalistycznych przedsibiorstw i faktycznego ich prowadzenia wasnemi siami.
Wszczynajc i przerywajc pokojowe ukady, targujc si, zwodzc, rzucajc coraz to
nowe, czcze, lecz efektowne frazesy, w rodzaju ani pokj, ani wojna, Trockij i jego szwagier Kamieniew tymczasem powstrzymywali ofenzyw Niemcw.
Obaj Lenin i Trockij czekali na wyniki wyborw do przyszej konstytuanty. Wkrtce
przekonali si, e ludowcy zwyciyli i e bolszewicy nie zdobd wikszoci gosw w instytucji, ktra miaa ustali form rzdu w kraju i pokierowa jego losami.
Dowiedziawszy si o tem, Lenin zatar rce i rzek wesoo:
Bardzo dobrze! Normaln drog dojdziemy do zwycistwa!
Normaln? spyta Trockij, nie rozumiejc.
Tak! zawoa Lenin. Przez krew i wojn domow, w ktrej zdusimy odrazu wszystkich wrogw! Radykalniejsza to droga od liskich cieek kompromisw i szermierek jzykowych!
Z konstytuant atwo nie pjdzie... zauway Trockij.
Nie powtarzajcie gupstw, towarzyszu! oburzy si Lenin. Przed kilkoma miesicami
Duma Pastwowa tak samo mwia o carze. Ale, ale! Kacie, aby cara z rodzin przewiezio179

no z Tobolska do Jekaterynburga. Mylaem o tem minionej nocy... Powinien by bliej nas,


abymy mogli mie go w kadej chwili w rku. Jekaterynburg dobre miejsce! Mamy tam
twardych ludzi w radzie robotniczej Jurowskich, Wojkowa i Bieoborodowa. Moemy polega na nich!
Tak, to prawda, zgodzi si Trockij. lecz, Iljiczu, czy moemy targn si na konstytuant?
Lenin stan przed nim z zacinitymi piciami i sykn:
Nie moecie otrzsn si z tych przeytkw! Jedni tuk si bami przed krzyami i posgami witych, inni przed autorytetami ludzi i instytucyj! Mrok dokoa mnie, lepota, niewolnicza myl!
Splun zamaszycie i nagle si uspokoi. Umiechn si nawet i rzek, dotykajc rki towarzysza:
Lekarzu, ulecz si sam! Pamitaj, e niema na ziemi niemiertelnych ludzi i niemiertelnych instytucyj... Wszystko umiera, wszystko upada i w proch si obraca. Tak przecie mwi
i twj Jehowa? Mdry to by Bg, bo na ludzkie stado mia twardy bicz!
Trockij zamylony i zaniepokojony odszed.
Lenin pozosta sam.
Chodzi po pokoju i trzaska w palce.
Wreszcie uchyli drzwi i zawoa:
Towarzysza Chalajnena do mnie! Natychmiast!
Finn stan przed nim i patrzy w oczy wodza nieruchomym, oddanym wzrokiem.
Towarzyszu! Biegnijcie i sprowadcie do mnie Feliksa Dzieryskiego. Niech przyjdzie
z tymi, ktrym ufa cakowicie.
Chalajnen wybieg, a Lenin zacz chodzi po pokoju, nucc jak piosenk i pogwizdujc.
By zupenie spokojny i ju o niczem nie myla. Wypi szklank herbaty i, usiadszy przy
biurku, rozwin gazet. Po chwili zacz rozwizywa zadanie, ktre znalaz w dziale szachw. Twarz mia pogodn; agodny umiech bka si po wydtych wargach i kry si
w rzadkich mongolskich wsach, opadajcych nisko.
Zegar na wiey kocioa Smolnego wydzwoni pnoc. Z ostatniem uderzeniem, zapukano
do drzwi pokoju.
Mona wej! krzykn wesoym gosem Lenin, wstajc.
Wszed Dzieryski. Twarz mu drgaa, powieki marszczyy si, poruszane skurczem; chude, wzowate palce zginay si drapiene i prostoway.
Potrzebny wam jestem? spyta cichym, przenikliwym gosem. Przyszedem i przyprowadziem ze sob pewnych ludzi. S to Urickij, Woodarskij i Peters. Prowadzimy razem
wywiad...
Urickij? spyta Lenin i przymruy oko.
Dzieryski skrzywi usta, wyraajc tym ruchem umiech, i szepn:
Tak! To on sprowokowa mord oficerw i nasa marynarzy, aby zabili w szpitalu chorych ministrw, Szyngarjowa i Kokoszkina; z jego te polecenia majtkowie zamordowali
w Soczi byego premjera carskiego, Iwana Goremykina z ca rodzin... On to!
Lenin ciska rce przybyych towarzyszy.
Wreszcie spyta cicho, prawie gronie:
180

Czy mog by z wami szczerym?


W milczeniu skinli gowami.
Wtedy rzek krtko:
Siadajcie i suchajcie! To, o czem bd mwi, tymczasem musi pozosta w tajemnicy...
Przewiduj, e wkrtce wybuchnie wojna domowa, taka prawdziwa, rosyjska wojna, w ktrej si swoich nie szczdzi! Nie wiem, czy zrozumiecie to, bo nie jestecie Rosjanami... ale
zapewniam was, e wojna domowa bdzie taka, o jakiej nikomu si nie nio! Cha! Cha!
Czasy Pugaczowa i Dymitrw Samozwacw to fraszki, zabawy dziecinne!
mia si dugo, a potem mwi:
Dla wojny, nawet domowej, aby j wygra, niezbdn jest armja. Mamy duo bagnetw
i chopw, trzymajcych je w mocnych doniach; nie mamy natomiast oficerw! Przeciwna strona posiada ich bdzie. Towarzysze, zrbcie tak, aby wasajcy si bez roboty lub ukrywajcy
si oficerowie przeszli na nasz stron dobrowolnie, czy z musu, pod wpywem... strachu.
A a! odezwa si Dzieryski. Nareszcie! Potrafimy to zrobi bdcie spokojni,
Wodzimierzu Iljiczu! Bdziemy cigali ich, trapili przeraeniem, godem, wizieniem, mordem, dokonywanym na opornych i schwytanych z broni w rku! Rewolwer w naszych oskareniach wyolbrzymieje do rozmiarw najwikszego dziaa, scyzoryk zmieni si w zatruty
sztylet! Zaoymy tajne stowarzyszenie kontrrewolucyjne i wcigniemy setki biaych oficerw. Gdy uwikamy w naszych sieciach tysice atwowiernych, uczynimy wybr. Najlepszych
oddamy wam, reszt... ziemi! Zmusimy do posuchu tych, ktrzy s nam potrzebni. Zmusimy! Od czeg maj matki, siostry, ony, dzieci? Wrzucimy to wszystko do lochw wizienia, jako zakadnikw, drczy w lku miertelnym trzyma bdziemy! Damy do wyboru oficerom albo wiern sub w naszej armji, albo mier rodzin, a dla nich mk, ktr obmylimy z Petersem podug recepty Wilkiego Inkwizytora!
Tak! Widz, e rozumielicie mnie, towarzyszu! zawoa Lenin, zacierajc rce. A teraz inne sprawy, nie mniej wane. Suchajcie! Musicie mie w pogotowiu ludzi, aby zgadzi
Mikoaja Krwawego z rodzin... kilku pewnych terorystw... na wszelki wypadek.
Wszyscy podnieli gowy, suchajc spokojnego, prawie wesoego gosu Lenina.
Czy nie bdzie sdu nad carem? spyta Woodarskij. Tak, jak to uczynia wielka rewolucja francuska?
Lenin odpowiedzia nie odrazu.
Waha si chwil kilka, a rzek dobitnie:
Sdzi cara publicznie byoby niebezpieczn tragikomedj, bo nie wiemy, jak si bdzie
zachowywa. A nu zdobdzie si na wypowiedzenie sw, porywajcych lud? Albo potrafi
umrze mierci bohatera? Nie wolno nam robi nowych mczennikw i witych! Nie moemy te pozostawi go przy yciu, aby nie porwali go niemieccy lub angielscy krewniacy,
albo kontr-rewolucjonici, czynic z cara i jego rodziny nowe fetysze! jasne?
Rozumiemy! szepnli towarzysze.
Jeszcze raz pytam, czy mog na was polega i nie obawia si zdradzenia tajemnicy?
spyta Lenin, ostrym wzrokiem ogarniajc kad twarz siedzcych przed nim ludzi. Obiecuj wam, e proletarjat nie zapomni o waszej przysudze i wiernej obronie jego sprawy. Potrafi on nietylko kara zdrajcw, lecz take by wdzicznym za usugi. Ma on cik, nielitociw do, spadajc na wrogw i zdrajcw w chwili wykrycia zbrodni, umie te t sam
rk wynagrodzi wspaniaomylnie, wynie na szczyt sawy...
181

W milczeniu skinli gowami i wargi zacisnli mocniej.


Od jutra zaczynajcie! doda Lenin, wstajc. Nie mamy czasu do stracenia. Djablo
duo gadali towarzysze, a tego, co najwaniejsze, nie zrobili! Teraz musimy si pieszy!
Poegna wszystkich z agodnym umiechem na twarzy, a gdy wyszli, zmruy oczy i podszed do okna, przecigajc si leniwie i ziewajc gono.
Ujrza zocony krzy katedry Smolnej. Paday na niego blade promienie ksiyca. Lni
si, jakgdyby z diamentu skrzcego by wykuty.
Zamia si Lenin i mrukn:
Zniknij! Ciysz zbytnio nad t ziemi. Nawoujesz do mki i pokory, a my pragniemy
ycia i buntu!
Wzrok jego pad na zegar.
Dochodzia godzina pierwsza.
Czas widm, djabw i zjaw straszliwych pomyla a tymczasem adna nie przychodzi... adna... Cha cha!
Zamkn czy i drgn.
Wynurzya si nagle twarz Dzieryskiego.
Blada, nieprzytomna, o zapadych, zimnych, zezowatych oczach, do poowy ukrytych pod
drgajcemu powiekami, o kurczcych si straszliwie miniach policzkw i wykrzywionych,
zapadych wargach.
miaa si cicho i wydawaa lekki syk.
Lenin obejrza si dokoa i umiechn si radonie:
Ten towarzysz pozostanie twardy, jak mur!
Skrzypny drzwi i poruszya si zmita, zawalana rkami onierzy draperja.
Do pokoju szybko wlizgn si nieznajomy czowiek.
Poco wchodzicie o tak pniej porze? zapyta Lenin i nagle oczy mu bysny.
Przypomnia sobie drog koo maej wioski gralskiej w Tatrach i bladego modzieca
o paajcych oczach.
Poco wchodzicie? powtrzy, bacznie patrzc na stojcego koo drzwi czowieka i nieznacznie posuwajc si do biura.
Poznalicie mnie? Jestem Sielaninow. Byem u was w Poroninie, towarzyszu... Przychodz raz jeszcze ostrzec was... Jeeli zrobicie zamach na konstytuant...
Nie skoczy, bo w kurytarzu rozleg si przecigy, trwony dzwonek.
To Lenin, ostronie skradajc si, doszed do biurka i nacisn guzik elektryczny.
Wbieg Chalajnen z onierzami.
Wecie go! rzek spokojnie Lenin. Ten czowiek zakrad si do mnie i grozi mi...
Finnowie porwali Sielaninowa i wywlekli go z pokoju.
Lenin rzuci si na sof i natychmiast usn.
By straszliwie znuony, a sumienie mia spokojne.
Nie sysza nawet, e na podwrzu, tu pod jego oknami, hukn samotny strza rewolwerowy i rozleg si ponury gos Chalajnena:
Wyrzuci ciao na ulic!...
Zegar wydzwoni jeden raz...
Gucho, przecigle, niby na pogrzeb... Godzina widm i djabw mina...

182

ROZDZIA XXII.
W domu pastwa Bodyrewych po pewnym czasie zapanowa spokj. Sowo to nie zupenie cile okrelao stan rzeczy. Waciwie adnego spokoju nie byo. Zjawia si moliwo
istnienia. W przeywane krwawe, burzliwe czasy podnosio si to do potgi szczcia.
Po zdobyciu Piotrogrodu przez komunistw mieszkanie inyniera Bodyrewa zostao zarekwirowane. Na szczcie dostao si ono jego dawnym robotnikom. y z nimi zawsze
w dobrych stosunkach, wic narazie nie robili adnych przykroci, pozostawiwszy dla rodziny waciciela mieszkania, a swego byego dyrektora dwa pokoje i rozlokowawszy si w innych z onami i gromad dzieci.
Draniy i smuciy pastwa Bodyrewych dochodzce odgosy tuczonych zwierciade
i porcelanowych drobiazgw, oskot przewracanych mebli, niemilkncy ani na chwil haas,
tupot ng uganiajcych po mieszkaniu dzieciakw, niesfornych, wrzaskliwych, ktnie kobiet,
wanicych si o zagarnit kanap, kobierzec lub o miejsce przy piecu w kuchni. Przyzwyczaili si stopniowo do nowej sytuacji. yli, starajc si nie pokazywa ludziom na oczy i jak
najmniej spotyka si z nimi, chocia nieraz spostrzegli, e ony robotnikw wynosz z domu rzeczy, nalece do mieszkania, i sprzedaj je na miecie.
Trudno! szepta Bodyrew do ony. Nie smu si, Masza! Jeeli burza przeminie, jak zy
sen, nabdziemy wszystko, co stracimy. Usprawiedliwiam robotnikw. Co maj biedacy robi?
Zagarnli wszystko w swoje rce, a teraz z godu przymieraj. Fabryki pozostaj nieczynne, praca
nie idzie, bo przerne komitety naradzaj si, ukadaj nowe plany, kc si... Nikt nic nie paci,
chleba, misa, masa na targu niema. Ludzie wprost zmuszeni s grabi i sprzedawa zrabowane
rzeczy! Chwaa Bogu, e cho nikt nas nie rusza, e mamy swj kt i synw przy sobie!
To mwic, przeegna si nabonie i, z wdzicznoci spojrzawszy na wity obraz, obj on.
Masz suszno, drogi! szepna. Wczoraj, gdy chodziam na poszukiwanie kaszy
i mleka, spotkaam generaow Uszakow. Opowiadaa mi wprost przeraajce rzeczy! Do
nich codzie wyryway si bandy czerwonych gwardzistw, dokonyway rewizyj, wynosiy
wszystko, co wpadao pod rk, lyy, potrcay, a w kocu uprowadziy ze sob generaa.
Pani Uszakowa daremnie poszukuje ma ju drugi tydzie.
Zabity? spyta Bodarew, blednc i wylkym wzrokiem spogldajc na on.
Z pewnoci... Ona sama te tak myli, lecz jeszcze udzi si nadziej! odpara.
Straszne czasy! Kara, dopust Boy!
Oni jednak czuli si zadowoleni.
Pamitnego dnia zdobycia Paacu Zimowego, Bodyrew z synem Piotrem pno w nocy
odnaleli Grzegorza. Mia silnie potuczon pier, lecz mg opuci szpital. Majc mandat
AntonowaOwsienko, Bodyrew zabra syna i przewiz go do domu.
183

Od tego czasu yli jak w norze lecz do spokojnie.


Cay kapita rodziny, zoony w banku, dosta si w rce zdobywcw Piotrogrodu, a w dwa dni
pniej rwna si zeru, gdy Rada komisarzy ludowych zniosa system pieniny i zniszczya wszelkie papiery wartociowe. Bodyrewowie jednak posiadali sporo srebra, klejnotw, ubrania, bielizny
i futer, mogli wic prowadzi handel zamienny z przybywajcymi do stolicy wieniakami.
Dawao to mono istnienia caej rodzinie. Pani Bodyrewa na piecyku naftowym sporzdzaa skromne obiady, wcale do kuchni nie zagldajc, gdzie z dniem kadym rozpalaa si
coraz bardziej zaarta wojna domowa pomidzy onami robotnikw, a za ich namow i wrd
mczyzn. Nieraz wieczorem, po powrocie robotnikw z wiecw i nigdy nie skoczonych
narad, rozlegy si ohydne wyzwiska, przeklestwa, a po nich ponure wycie, oskot padajcych mebli brzk rozbijanych szyb odgosy bjek.
Nieraz po takiej burdzie Bodyrewowie musieli i i robi opatrunek potrubowanym. Bijatyki stay si codziennem zjawiskiem. Dopomagaa temu wdka. Chocia alkohol pozostawa zakazany, jednak wszechmocni onierze, pod pozorem rewizji, zaczli plondrowa skady win i sklepy monopolu spirytusowego, sprzedajc zdobycz z wolnej rki.
Ze wszystkiem tem godzia si inteligentna, kulturalna rodzina inyniera.
Pani Bodyrewa, widzc, jak lekkomylny i bezwolny m jej zmienia si pod wpywem
niespodziewanie spadajcych ciosw; jak powoli zacieniaj si blisze wizy duchowe pomidzy nim a synami, od paru lat zgorszonymi panujcemi w domu stosunkami, nieraz mylaa, e dopiero teraz czuje si naprawd szczliwa, tak, jak bya w pierwszych latach
maestwa. Bez skargi i rozgoryczenia znosia drobne przykroci, niewygody i prac, ktrej
zmuszona bya si podj dla ma i synw.
Pomagali jej, jak mogli. Robotnicy mieli poddostakiem.
Dziwnej si wydawao, e takie zwyke, oddawna funkcjonujce urzdzenia, jak wodocigi miejskie i stacja elektryczna, kierowane rkami nowych administratorwbolszewikw,
zaczy szwankowa i nieraz przeryway swoj dziaalno. Rury wodocigowe i kanalizacyjne zamarzay i pkay. Modzi inynierowie zmuszeni byli naprawi je i nosi wod w kubach z kranw ulicznych, wystawa godzinami w kolejkach, oczekujc na wyznaczon przez
nowe prawo porcj nafty, wgla na opa, chleba i innych produktw spoywczych.
Inynierowie narazie zmobilizowali wszystkich robotnikw i wsplnemi siami podtrzymywali porzdek w domu, naprawiajc to, co si psuo.
Taki stan rzeczy przetrwa zaledwie miesic.
Jeden z robotnikw, potrzebujc dla domu kawaka rury, poprostu odkrci j od maszyny
fabrycznej.
Towarzysz partyjny zadenuncjowa go przed komisarzem bolszewickim. Robotnik zosta
aresztowany, oskarony o kradzie majtku narodowego i stracony. Nie przeszo to jednak
bezkarnie i dla Bodyrewych.
W ich pokojach bya zarzdzona rewizja, przyczem odebrano im wszystkie drosze rzeczy. Piotr, za to, e poleci robotnikowi zdoby kawa rury, zosta osadzony w lochach nadzwyczajnej komisji dla walki z kontr-rewolucj, sabotaem i spekulacj, czyli czeki, przy
ul. Grochowej.
Prokurator, cigle pijany zamiatacz ulic, nieustannie obiecywa aresztowanemu burujowi, e kae go straci i grozi podczas dochodzenia sdowego rewolwerem, co chwila przystawiajc go do piersi lub czoa modego inyniera.
184

Na szczcie robotnicy i majstrowie z fabryki, gdzie pracowa Piotr, wnieli podanie


o zwolnienie go.
Piotr Bodyrew po dwch tygodniach powrci do domu i, umiechajc si zagadkowo,
szepta do rodzicw i brata:
Napatrzyem si w czeka rnych piknych rzeczy i przeszedem wspania szko...
Nie chcia jednak opowiada w domu o szczegach. Obawia si robotnikw, ktrzy chtnie podsuchiwali pode drzwiami. Mona byo si spodziewa denuncjacji, bo pomidzy lokatorami mieszkania Bodyrewych na tle ktni takie wypadki ju si zdarzyy.
Podczas przechadzek po miecie, Piotr opowiedzia ojcu, e w tym najwyszym sdzie,
gdzie si wymierzaa sprawiedliwo proletarjacka, panuj warunki straszliwe, woajce o pomst do nieba.
Codziennie rozstrzeliwano ludzi bez sdu, dopuszczano si prowokacji, jak za dawnych czasw policji politycznej, wyudzano pienidze za zwolnienie z wizienia, bito aresztowanych,
zncano si w taki sposb, o jakim w najbardziej ponurych okresach caratu nie syszano nigdy.
Uwaam, e kto si tam dostanie, powinien odrazu zamwi dla siebie trumn i naboestwo aobne! szepta z umiechem Piotr. Tylko trafem mona wyj cao z tego
mrocznego przybytku sprawiedliwoci.
Z przeraeniem patrzyli na siebie, porozumiewajc si oczami i szepcc:
le! Coraz gorzej!
Pan Bodyrew wrd niezliczonych, wikszych i mniejszych przykroci, kopotw, rewizyj, trwogi i codziennej obawy o rodzin i wasne ycie, zapomnia, zdawao si zupenie
o spnionej mioci, niedawno tak potnie trzymajcej go w swej wadzy.
Pewnego razu idc Newskim Prospektem, przypomnia sobie o uroczej Tamarze.
Przeszed most i skierowa si w stron domu, gdzie wynaj przed rokiem przytulne
mieszkanko dla tancerki.
Zdziwi si, e na dzwonek jego otworzya mu drzwi ta sama pokojwka, ktr zna oddawna. Wiedzia, e nowe prawo zakazywao posugiwa si prac najemn i za niewykonanie tego karao surowo.
Ryzykuje Tamara... pomyla Bodyrew i zapyta pokojwki: Czy pani jest w domu?
Sprytna dziewczyna opucia oczy i, umiechajc si dwuznacznie, odpara przytumionym gosem:
Pani jest w domu, tylko nie moe nikogo przyj... Wanie przed chwil przyby do pani
komisarz naszej dzielnicy, wic...
Bodyrew nie sucha dalej. Zrozumia wszystko. Dochodziy go wybuchy wesoego miechu, zalotny szczebiot Tamary, podniecony gos mski, a nawet, jak mu si wydao, echa pocaunkw, przyguszonych brzkiem szka.
Rzuci spojrzenie na wieszado i umiechn si. Wisiay tam skrzana kurtka szwedzka
i taka czapka z duym daszkiem ulubiony strj nowych komisarzy, szabla i teczka nieodstpne symbole wadzy komunistw.
Prosz powiedzie pani, e byem, aby zoy jej yczenia szczliwego ycia rzek ze
szczerym miechem. Niestety, nie mog da panience adnego napiwka, bo nic nie mam!
Znowu si zamia i wyszed. Stanwszy na pierwszem pitrze, wzi si za boki i zacz
mia si, zataczajc i zacierajc rce. Oddawna nic go tak szczerze nie ubawio. Stuknwszy sobie pary razy palcem w czoo, wyszed na ulic.
185

Mia przed sob dug drog na piechot.


Takswki byy zarekwirowane od pierwszym dni padziernikowej rewolucji, doroki
i tramwaje jeszcze nie kursoway, bo wonice, konduktorzy i mechanicy wci debatowali nad
nowemi warunkami i wygaszali radykalne mowy, opowiadajc si po stronie Rady komisarzy ludowych i jej prezesa, towarzysza Lenina. Wpord sporw politycznych szalejcy
motoch zapomnia nawet o tem, e dostawa zaledwie p funta marnego chleba na dzie,
a o wdce nie mia marzy, bo za uywanie jej wrzucano do wizienia; zreszt, sprzedawana potajemnie dosza do straszliwie wygrowanej ceny, dostpnej wycznie dla biurokratw
sowieckich.
Bodyrew, znuony dug przechadzk, powrci do domu nad wieczorem i, spostrzegszy
stroskan twarz ony i niepokj w jej pytajcych oczach, przygarn j do siebie, ucaowa
w czoo i szepn wesoo:
Bd spokojna, Masza! Wszystko jest bardzo dobrze... Skoczyem z tem wszystkiem,
co tobie zatruwao ycie, a mnie habio. Skoczyem na zawsze!...
W tydzie pniej Bodyrew z synami otrzyma wezwanie do komisarjatu pracy.
Jaki robotnik w skrzanej czapce, brutalnie patrzc na nich, zapyta:
Buruje! Czy chcecie suy proletarjatowi? Potrzebujemy waszej wiedzy tymczasem,
nim bdziemy mieli swoich fachowcw... Jeeli nie zgodzicie si, odbierzemy wam kartki
aprowizacyjne, bo kto nie pracuje, ten nie je! Cha cha! Tak powiedzia nasz Lenin! No,
c? Zgadzacie si? Pamitajcie, e w razie odmowy spotkaj was rne inne kary, a mamy
ich duy zapas dla was, wrogw rewolucji!
Bodyrewowie zamienili midzy sob porozmiewawcze spojrzenia.
Przystajemy na propozycj wasz odpar za wszystkich Piotr. Nie jestemy wrogami
rewolucji...
Znam ja was, psy podstpne! zawoa robotnikkomisarz. Prawie wszyscy uprawianie sabota i bojkot proletarskiej Rosji. Nie w smak wam socjalna rewolucja! Chcielibycie
po dawnemu gnbi nas?!
Stary Bodyrew nie wytrzyma. Zamia si i spyta:
Towarzyszu! Niezawodnie bylicie robotnikiem, czy majstrem w fabryce; napisane to jest
na waszych rkach spracowanych. Powiedcie mi szczerze, uczciwie, czy w biurze fabrycznem buruje rozmawiali z wami tak, jak to czynicie wy?
Robotnik nie spodziewa si takiego pytania i zmiesza si.
Po chwili jednak przybra dawn zuchwa postaw i mrukn gronie:
No, wy macie gby wygadane! Wiadoma rzecz!
Wyda inynierom jakie wskie pasemka papieru z adresami fabryk, gdzie mieli pracowa od jutra.
Rozpocza si praca dla proletarjatu.
Robotnicy z maemi wyjtkami spdzali cae dnie poza warsztatami.
Naradzali si i spierali zaarcie o sposobach kontroli nad fabryk, opracowywali fantastyczne plany prowadzenia wasnemi siami przedsibiorstwa, ustanawiali godziny zaj,
piewali Midzynarodwk, niszczyli maszyny, poniewa zamieniali na prowjanty najdrosze czci mechanizmw i znajdujce si na skadzie materjay.
Inynierowie, protestujcy przeciwko takiej gospodarce i nawoujcy do pracy, wkrtce
byli znienawidzeni przez robotnikw i oskareni o buruazyjne metody prowadzenia robt.
186

Na szczcie spraw ich uj w rce naczelny komisarz pracy czowiek inteligentny kaza
wszystkim stawi si do biura, i uwanie sucha skarg robotnikw oraz objanie Bodyrewych.
podczas toku rozprawy rozlegy si radosne wiwaty i krzyki ludzi, toczcych si w korytarzach komisarjatu.
Niech yje Lenin! Niech yje rewolucja!
Do sali, gdzie si odbywaa rozprawa, wszed wdz proletarjatu, a za nim wpad tum robotnikw. Porozumiawszy si z komisarzem pracy, Lenin uwanie przyjrza si spokojnym, inteligentnym twarzom inynierw i zatrzyma ostry wzrok swj na oskarajcych ich robotnikw,
powtarzajcych wkko frazesy, wyczytane z powodzi ulotek i dziennikw bolszewickich.
Lenin kiwn gow i umiechn si uprzejmie, prawie agodnie.
Podnis oczy na tum, oczekujcy z ciekawoci wyroku samego dyktatora, i rzek chrapliwie:
Towarzysze, opucie natychmiast sal!
Poniewa Kuno Chalajnen i dwch fiskich onierzy, przybyych z Leninem, zrcznie utorowali im drog, skierowujc ku drzwiom, sala wkrtce zostaa uwolniona od gapiw.
Lenin usiad przy stole i, zwracajc si do oskarycieli, rzuci pytanie:
Co zrobiono w fabryce przez czas pracy tych inynierw?
Oskaryciel odczyta list dokonanych robt.
Dlaczego praca zostaa przerwana?
Mielimy wane wiece i... materjaw zabrako, bo towarzysze wynieli je ze skadw
fabrycznych odpowiedzia jeden z robotnikw.
Co powie o tem towarzyszinynier? zapyta Lenin.
Bodyrew odpar:
Istotnie na skadach nie znaleziono materjaw. Dlaczego nie wiem, bo kontrola nie
naleaa do mnie. Jestem doradc technicznym. gdybym mia bronz, mied i stal, naprawibym uszkodzone maszyny. Chcc pracowa sumiennie i wydajnie, wskazywaem komitetowi
fabrycznemu na konieczno obowizkowej pracy chociaby przez sze godzin...
Tymczasem ile godzin pracowali towarzysze? spyta Lenin.
Bodyrew spokojnym gosem odpowiedzia:
Komitet prowadzi list, wic moe poinformuje was, towarzyszu prezesie rady Komisarzy ludowych...
Lenin skin gow na oskaryciela, ktry, zajrzawszy do swej teki, oznajmi:
Wypadao... po dwie godziny i to... nie codzie...
Lenin wsta i, mruc oczy, powiedzia dobitnie:
Kradzie majtnoci publicznej, szkodliwe marnowanie czasu. sabota, przykryty rewolucyjnemi wiecami, towarzysze?! Dyktatura proletarjatu zostaa wprowadzone przez was
poto, abymy mogli zdepta buruazj i kady inny wrogi nam odam spoeczestwa. Dlatego niezbdna jest wytona praca kadego robotnika. Nie sze, nie osiem, a dziesi, czternacie lub dwadziecia cztery godzin pracy! Syszycie?!
Robotnicy porwali si z miejsc i krzycze zaczli:
To gorsza katorga ni za burujw?! Gdzie zdobycze rewolucji? Gdzie raj socjalistyczny, o ktrym pisalicie i gardowalicie? Gdzie wyzwolenie ludu pracujcego? Ani chleba, ani wypoczynku po cikiej pracy w jarzmie kapitalistw!!
187

Lenin umiechn si dobrotliwie, chocia wydte wargi krzywiy mu si i drgay.


Towarzysze! rzek. Zrobilicie rewolucj i zwyciylicie, aby zbudowa raj, o ktrym mwicie. eby budowa, trzeba napracowa si, a nie gada, nie gada, co wy od trzech
miesicy robicie! Patrz na was i myl: oto ci dobrzy ludzie i dzielni rewolucjonici wdrapali si na wysokie drzewo, usiedli na najwyszej gazi, podziwiani przez cay wiat, a tymczasem dla zabawy sami rbi ga, na ktrej si znajduj! Baczcie, abycie nie runli
z wierzchoka drzewa i nie rozbili sobie bw. Kt wtedy szczeka bdzie?!
Na sali rozleg si gomy miech.
Lenin zrozumia, e ma ju stronnikw w obecnych przy rozprawie wiadkach, wic
cign dalej z umiechem zjadliwym:
Nic si nie robi wbrew waszej woli! Speniamy wasze nakazy. Postanowilicie w znoju
najwikszym pracowa tak, eby w dwa miesice odrobi zaleg od dziesiciu lat prac, eby
w dwa lata dogoni Europ, ktra wyprzedzia nas o lat pidziesit! Tymczasem ten znj
to dwie godziny pracy i sze gardowania?! Jak wam gby nie spuchn, mili towarzysze?
Zazdrocicie, wida Kierenskiemu, ktry tylko gada w dzie i w nocy? Przez sen nawet
podobno wygasza mowy! Nie chcielicie przecie, syszaem to na wiecach, i za rad Kumy Purtkowa, nakazujcego popiesza powoli? Pamitajcie, e nasi wrogowie nie pi!
A gdy rusz na nas, adne gadanie nie pomoe! Moecie przegada spraw swoj i umilkn
dopiero, gdy stryczek generaw zdusi wam szyj!... Praca, praca, praca, towarzysze! Praca
i wysiek konieczne s dla powodzenia waszej rewolucji i waszego szczcia!
Umilkn i, szepnwszy kilka sw do komisarza pracy, oznajmi spokojnym, stanowczym
gosem:
Imieniem pracujcych postanawiam: inynierowie pozostaj nadal w fabryce, komitetowi stawiam za warunek niezbdny, aby tygodniowo wyrabia tyle, ile dawaa fabryka w pierwszym okresie pracy inynierw! Jeeli nie spenicie tego, staniecie przed sdem doranym za
sabota! Proletarjat nie zna lenistwa i litoci, towarzysze!
Milczeli robotnicy i rozchodzili si pospni.
Czuli, e nieznana dotd cika. przeraajco grona rka spada na nich.
Inynierowie, podtrzymani wyrokiem Lenina, gorco namawiali robotnikw do pracy, zachcali wasnym przykadem, doradzali, lecz ci kiwali gowami i mruczeli:
Teraz ju pno! Maszyny do poowy popsute, materjaw nie mamy. Nikt nie poradzi
na to!
Jeden po drugim zapisywali si do czerwonej armji, uciekali na wie, z ktr robotnik rosyjski nigdy nie zrywa wizw pokrewiestwa; bardziej inteligentni ubiegali si o posady
w niezliczonych urzdach nowej Rosji, z dniem kadym zmieniajcej si w pastwo biurokratw, erujcych na ciele narodu.
Wreszcie fabryk zamknito. Bodyrewowie byli wolni. Smucio ich to, poniewa nie zgadzali si ze swoimi kolegami, ktrzy, uwaajc panowanie bolszewikw za zjawisko krtkotrwae, uporczywie bojkotowali rzd najedcw i zdrajcw.
Bodyrew i synowie jego myleli inaczej. Nie wierzyli w prdkie wyganicie rewolucji,
bo, podug ich zdania, bya ona zaledwie jednym z etapw potnego ruchu i musiaa przej
kilka okresw w przecigu szeregu lat. Jako uczciwi obywatele obywatele, nie mogli i nie
chcieli pozostawia ojczyzny bez pomocy, widzc, jak j rozdzieray i burzyy niewprawne
rce teoretykw, marzycieli, zbrodniarzy i ciemnych prostakw.
188

Piotr Bodyrew mwi:


My fachowcy musimy pozosta na stanowisku swojem, bo jestemy potrzebni kademu rzdowi. Pamitajmy, e ostatnie sowo, stanowcze, decydujce sowo powie wieniak.
On tupnie nog, zaklnie, ugnie optacw i ad ustanowi na dugo. Jake si obejdzie bez
fachowych ludzi? Przecie wociastwo nie uwierzy hoocie w skrzanych kurtkach, z tekami pod pach, tym tysicom przernych komisarzy, ktrzy burz Rosj i daj, aby wie
ywia ich! Chopi wogle nic wsplnego z miastem nie mieli, a teraz nagle to miasto wsadzio im na kartki komisarzypasoytw, obcych im i nie otoczonych nawet szacunkiem, bo
s ciemni i niepimienni nieraz. Wadze daj od wocian chleba, misa, masa dla czerwonej armji, niczem za to nie pacc, bo miasto samo nie posiada adnych towarw, oprcz
dziennikw, broszur, hase i innych rewolucyjnych dekoracyj. My musimy czeka na przyjcie chopa z mocnym kijem i tward pici, aby pomc mu w odrodzeniu chorej ojczyzny!
Takie myli zmusiy inynierw do ponownego zgoszenia si w komisarjacie pracy. Powiedziano im, e zostan wezwani, gdy proletarjat bdzie potrzebowa ich fachowej pomocy.
Tymczasem komisarz dzielnicowy, korzystajc z tego, e cz robotnikw mieszkajcych
w domu Bodyrewa, wyjechaa na wie, ulokowa kilka rodzin.
Byli to ebracy oraz ciemne osobistoci z pord najgorszych mtw wielkomiejskich.
Zaczy si natychmiast kradziee i bjki, a po nich rewizje, cige nachodzenie milicji,
oddziaw wojskowych, wadz ledczych, skadajcych si z robotnikw, onierzy i dawnych
kucharek. Najwicej cierpieli od tych wizyt buruje, ktrym za kadym razem co zabierano i na dobitk wymylano do grabiecw pracujcego ludu.
ycie z dnia na dzie stawao si nieznoniejszem.
Kobiety szpiegoway pani Bodyrew i donosiy milicji o kupowanych przez ni zapasach
ywnoci, o nadmiernej iloci posiadanego ubrania, bielizny i obuwia. Po nocach wdzierali
si jacy ludzie, podajcy si za agentw walki ze spekulacj, rekwirowali chleb, mk i rne rzeczy, nalece do rodziny buruazyjnej, obsypywali obelgami i za kadym razem kradli
to i owo.
Wreszcie nadszed kres cierpliwoci.
Byo to na pocztku grudnia. Szalay mrozy. Bodyrewy siedzieli w swoich pokojach w futrach, bo w nieopalonem mieszkaniu panowa przejmujcy chd i wilgo.
Nagle w ssiednim pokoju, zajmowanym przez sze rodzin robotniczych, rozlegy si
przeraliwe krzyki. Pakaa i jczaa aonie jaka kobieta.
Pani Bodyrewa dugo nadsuchiwaa, poczem rzeka:
Moe co zego przydarzyo si tej kobiecie? Zajrz do niej...
Wesza i po chwili powrcia, blada i wzruszona.
Grzegorzu! zawoaa, zwracajc si do modszego syna. Biegnij natychmiast po doktora Lebediewa i pro, eby wnet przyszed. Jaka robotnica ma pord! piesz si!
Znajomy lekarz przyby natychmiast, zbada chor i oznajmi:
Nie mamy ani chwili do stracenia! Jednak w lokalu poonicy panuje taki straszny nieporzdek, i brudy, e grozi jej zakaenie i mier. Nie wiem, co robi?
Pani Bodyrewa spojrzaa na ma i synw.
Moi drodzy. rzeka, wyjdcie na miasto, a my tymczasem przeniesiemy chor do
mego pokoju. Nie mona biedaczki zostawi bez pomocy!
Mczyni wyszli, lecz gdy powrcili, spotkaa ich zapakana pani Bodyrewa.
189

Wiecie, jak nikczemno uczynia kobieta, ktr niemal od pewnej mierci uratowalimy? Po skoczonym porodzie bezczelnie oznajmia, e nie ruszy si ju z mego pokoju.
Natychmiast te wprowadzia si caa rodzina: jej matka, m, czworo dzieci...
Rozmow t posyszano w ssiednim, bo rozleg si ostry, zoliwy gos kobiety:
Buruje przeklte! Mieszkaj w czystoci i bogactwie i myl, e my jestecie gorsi od
nich! Do tego! Napili si naszej krwi, teraz my gr!
Wypluna jakie zgnie wyzwiska i umilka.
Niema rady! zawyrokowa Bodyrew. Trzeba ucieka...
Dokd? spytaa ona.
Na wie, do brata Sergjusza. dawno zaprasza nas. Na wsi, moe, spokojniej bdzie
odpowiedzia szeptem.
To dobra myl! podtrzymali go synowie.
Kilka dni upyno, zanim udao si Bodyrewym otrzyma pozwolenie na wyjazd ze stolicy. W wolnej republice proletarjackiej ca ludno oprcz nalecych do partji bolszewikw, jak skazaca do taczki, przykuto do swego miejsca. Znajomi robotnicy dopomogli jednak i rodzina Bodyrewych, ograbiona do szcztu, przeniosa si do majtku Rozino w obwodzie Nowogrodzkim.
Westchnli z ulg, przypominajc sobie ostatni przed wyjazdem z Piotrogrodu rekwizycj, pozbawiajc ich resztek mienia, cige rewizje i kontrole paszportw w pocigu, podejrzliwo milicji i obelgi bezkarne, doznawane od wczcych si wszdzie marynarzy.
W Rodzinie panowa spokj i dostatek.
Dopiero teraz zrozumieli Bodyrewy, jak mao cenili dobrobyt i dobrodziejstwa cywilizacji. Pojmowali te, e czowiek kulturalny zbyt wielk wag przywizuje do zbytkw, wchodzcych w tryb codziennego ycia.
Piotr ze miechem mwi:
Dawniej gniewaem si na praczk za le wyprasowany konierzyk, a teraz mog chodzi zupenie bez konierzyka. Wszystko na wiecie jest warunkowe!
Jednak fala rewolucyjna szybko dotoczya si i do Rozina.
Pewnego razu we dworze zjawia si gromada chopw. Prowadzi ich ponury czowiek
w oficerskim paszczu bez szlifw. Mia z twarz i oczy pene nienawici i zacitoci.
Zada, aby waciciel majtku wyszed do ludu.
Sergjusz Bodyrew zaprosi przybyych wieniakw do dworu.
Lud, stanwszy przed panem, milcza, chrzkn i trca si okciami.
Wreszcie wystpi nieznajomy czowiek i rzek hardo:
W wanej sprawie przyszlimy do was... towarzyszu buruju...
Bodyrew przyglda mu si bacznie. Po chwili klasn w donie i zawoa:
Nie poznaem was narazie! Klim Gusiew? Dawno was nie widziaem. To wy przepilicie swoj chat i ziemi, a potem porzucilicie? C robicie teraz?
Nie dopowiedzia wszystkiego pan Bydyrew. Wiedzia, e pijany chop popeni w pobliskiem miasteczku jak zbrodni, zosta skazany na wizienie i wykluczony z obczyzny,
czyli pierwotnej, niemiertelnej komuny wociaskiej.
Jestem penomocnikiem Rady robotniczych i wociaskich delegatw na cay obwd
odpar z dum, zuchwale patrzc na buruja.
Z czem przychodzicie do mnie? spyta Bodyrew.
190

Gusiew, unikajc jego wzroku, mrukn:


Przyszlimy do was, towarzyszu, aby zada od was oddania chopom waszej ziemi,
byda, inwentarza i dworu. Naley to teraz do ludu!
Na potwierdzenie tych sw gronie podnis pi.
Bodyrew zmarszczy brwi. Nie podoba mu si argument prawny niepimiennego pijaka Gusiewa.
Pi schowajcie, czowieku, bo inaczej nie dojdziemy do niczego! rzek surowym
gosem. Z gazet wiem, e w styczniu ma si zebra konstytuanta. Ona uchwali nowe prawo
o ziemi. Zaczekajmy! Do terminu niedugo ju!
Pogaska siw brod, spywajc mu na pier, i spoglda na chopw spokojnie i yczliwie.
Gusiew nagle zakl ohydnie:
Nie zwd nas, buruju, krzywdzicielu! Do ju wycisne z nas ez, potu i krwi! Oddawaj wszystko! Bacz, abymy nie urwali ci gowy i nie zawiecili ci do oczu, chacha
chopsk iluminacj!
Grozisz? spyta Bodyrew i, zwracajc si do chopw, zawoa:
C milczycie, ssiedzi? yem z wami w przyjani. Wy wiecie, e ja nie wyciskaem
z was ani potu, ani ez, ani krwi! Brednie to gupie tego bezdomnego wczgi, pijaka, aresztanta! Mwcie! Chc wiedzie, czy sprawiedliwo yje w waszych sercach!
Chopi przestpowali z nogi na nog i pomrukiwali:
No... pewno, e... niby po dobremu ylimy... Ucisku nie byo adnego... Co mwi?!
Tylko rozkaz wyszed, eby ziemi i dobytek wszelki panom odbiera i... dzieli... Przyszlimy, aby po ssiedzku, po dobremu, doradzi... zgod wasz na to mie... bo i tak... wemiemy...
Wemiecie? krzykn Bodyrew. A jakime to prawem? Zbrodniarzami chcecie by?
Co na to powie rzd, gdy ustali si ad w kraju? Nie pomylelicie o tem?
Za twego ycia, buruju, nie bdzie innego rzdu, oprcz nas robotnikw i chopw!
zamia si Gusiew. Oddawaj, inaczej sami wemiemy!
Bodyrewa, starego, dymisjonowanego pukownika, bohatera dwuch wojen, nieatwo byo
nastraszy. Wyprostowa si dumnie i odpar, wyranie akcentujc kade sowo:
Nie oddam, nie majc w rku pisanego i zatwierdzonego przez rzd prawa! Jeeli Zgromadzenie Narodowe postanowi oddam bez sowa sprzeciwu. Teraz, jeeli chcecie, moecie
czyni gwat i zbrodni, lecz odpokutujecie za to ciko! Opamitajcie si pki czas! Idcie
do domu, pomylcie, a o tem, co uradzicie, niech mi wjt doniesie.
Skin rk i wyszed.
Chopi opucili dwr w ponurem milczeniu.
Sprawiedliwie gada pan... mrukn jeden z wieniakw. Mona zaczeka...
Czekajcie... Czekajcie! rzuci si na niego Gusiew. Doczekacie si nowych policjantw, wizienia i batw... Buruje w konstytuancie ustal stary porzdek, a wy, jak bydo, pjdziecie w ich jarzmo... Bra! Bra pki czas!
Nno, jak bra, to bra... rozlegy si jeszcze niemiae gosy.
W godzin pniej do dworu przybieg wjt.
Mitosi czapk, czu si zakopotany, oglda si tchrzliwie.
Biada, panie, biada! Oszala lud... Ostatnie przychodz czasy! Postanowili chopom odebra wam ziemi, bydo, dom, maszyny, a was i pani... wygna ze dworu. Kazali mnie po191

wiedzie, eby bez zwoki wyprawi przyjezdnych krewniakw, bo, jak mwi Gusiew,
objadaj chopw... To nie my tego chcemy... tylko ten... Gusiew... Podjudzi wszystkich, jak
ten djabe kusiciel... Biada!
Pochyli si do ucha pana Bodyrewa i szepn:
Przebierzcie si, panie, w chopski przyodziewek i czekajcie. Ja po was przyl wz...
Mj syn, wasz chrzeniak, odwiezie wszystkich do miasta... Bezpieczniej tam bdzie...
Stary pukownik przyblad i namyla si dugo.
Odezwa si wreszcie:
Dzikuj wam, wjcie! Przylijcie Iwana z wozem...
Wjt wyszed, a pan Bodyrew skierowa si do salonu, gdzie zgromadzia si caa
rodzina.
Spokojnym gosem, ktry ani razu nie zadra mu, oznajmi, e postanowi odda chopom majtek i pozosta, aby ciemni wocianie nie zmarnowali gospodarstwa.
Bd ich doradc i pomocnikiem! zawoa. Nie mam prawa porzuca placwki swojej. jeeli ma przej do ludu, nieche lud ma najwikszy poytek z niej, czego beze mnie nie
potrafi osign. Pozostaj! Co do was, to chopi daj, abycie odjechali... Brat Walerjan
zabierze swoj rodzin i on moj. Zamieszkacie u mego przyjaciela Kostomarowa. Siedzi
on na maym zgonie roli, pracuje, jak zwyky chop, wic od niego ziemi nie odbior. Najniebezpieczniejsze to miejsce na te czasy.
ona Sergjusza Bodyrewa sdziwa staruszka zaprotestowaa.
Ja pozostan przy tobie! zawoaa. Nie opuszcz ciebie. Na wojn za tob pojechaam, jako sanitarjuszka, to teraz nie godzi mi si pozostawia ciebie samego... Dzieci nie
mielimy, ylimy dla siebie, moemy wic i umrze razem... Pozostan i nie staraj si mnie
odwie od tego zamiaru. Koniec! Postanowiono!
Wzruszony Bodyrew nie przeczy. Podszed do ony i rzek prosto:
Dzikuj ci, Juljo!
Naradza si z bratem, prosi go o przechowanie pewnych dokumentw i kilku klejnotw,
ktre mogyby by zczasem spienione; poleca mu, aby uprzedzi starego dziwaka Kostomarowa, e, by moe, wkrtce zjedzie do starego druha na duszy pobyt.
Obawiam si, mwi, e chopki wpadn w sza, jak i wasi robotnicy! Gdy strac
nadziej przyjad do Kostomarowa i bd pomaga mu.
Po zachodzie soca inynier z rodzin odjecha.
Dwr w Rozinie opustosza.
W staroytnym domu, pamitajcym pyszny wiek Elbiety, pozostaa sdziwa para staruszkw.
Siedzieli w pciemnym pokoju i rozmawiali przyciszonym gosem.
powiedz, czy jest chocia jeden czowiek w okolicy ktremu uczynilimy krzywd?
pytaa staruszka. Za c tyle nienawici do nas?!
Westchna i zapakaa gorzko.
M[ dugo nic nie mwi.
Przeszed si kilka razy po pokoju i, namyliwszy si, zacz szepta:
Kwestja to zawia, oj, bardzo zawia! Odpowiadamy nie za swoje winy... Za grzechy
rzdu, szlatchy, urzdnikw, inteligencji, za zbrodnie cara musimy ponie kar. Uwaano
chopa za bydo, ktrem rzdzi mona tylko batem. Ciemnego nie chciano z ciemnoci wy192

prowadzi. Kopano coraz gbsz przepa pomidzy wociastwem a rzdem i inteligencj... No, i doczekalimy si dni zemsty! Dziki i ciemny chop sam wyrwa si z ciemnicy... My dla niego nie jestemy tylko dobrymi ssiadami Sergjuszem i Julj, ktrych znaj
od pidziesiciu lat. Jestemy panami, uczonymi, bliskimi ludmi dawnych wadz, a wic
wrogami...
Dugo rozmawiali, smutnie pochyliwszy ku sobie stroskane, sdziwe gowy.
Nagle z brzkiem rozprysna si szyba, duy kamie wpad do pokoju, a przez rozbite
okno wlecia obok mronego powietrza.
Guchy gwar dochodzi z podwrza.
Bodyrew wyjrza przez okno. Zwarty tum chopw, poprzedzanych przez Gusiewa, prowadzcego za sob baby wiejskie z workami w rkach, sun ku stopniom ganku.
Otwiera! Otwiera! rozlegay si gosy.
Przeraona suba ucicha. Bodyrew przeegna si i poszed ku drzwiom.
Wbieg Gusiew, a za nim, krzyczc i potrcajc si, wdary si baby. Zaczy natychmiast
wrzuca do workw stojce na stoach przedmioty, zrywa firanki, wyamywa drzwiczki szaf
i kredensw.
Zabierajcie wszystko, bo to teraz wasze! Koniec z burujami, teraz kada rzecz naley
do ludu! wrzeszcza Gusiew, wymachujc kijem.
Opamitajcie si, ludzie! woa Bodyrew, lecz tum, zorzeczc, odepchn go i bieg
dalej.
Z dziedzica i od zabudowa folwarcznych dochodziy zgiekliwe krzyki i wycie chopw.
Baby, podburzone przez Gusiewa, szalay. amay meble, tuky lustra, niszczyy fortepian,
wyrywajc struny, wykrcajc klawisze, zdzierajc obicie mebli, draperje, kobierce.
Wreszcie wybiegy, dwigajc worki ze zdobycz.
Spali t star szop! krzykn nagle Gusiew, miotajcy si w tumie.
Kto wsun palc si erd pod okap drewnianego dachu, inny pola naft cian i podpali. Jzyki pomieni zaczy liza sczerniae, suche deski starej budowli, dym wyrywa si
ze szczelin pomidzy belkami i poszyciem krokwi. Upyno kilka minut i cay budynek
stan w ogniu.
Zatarasowa drzwi! wrzasn jaki gos kobiecy. Niech si upiek w swojej norze
wrogowie ludu! Szczury aroczne!
Spokojni i nawet potulni chopi, naboni, lubujcy si w tajemniczych ksikach religijnych, zasuchani nie tyle w znaczenie, ile w sam dwik powanych, majestatycznych, uroczystych sw starej, sowiaskiej mowy cerkiewnej; baby i dziewki wiejskie, garnce si
niemal codziennie do dobrej, agodnej staruszki, aby poali si, popaka nad swoim losem
niewolnic, drczonych, poniewieranych przez pijanych mw i ojcw, poradzi si w chorobie dzieci, dosta zapomog, napisa list, lub skarg do wadz; starcy, ktrzy przychodzili
przed kadem witem do dworu, aby pogwarzy z panem o sprawach domowych, wysucha objanie niezrozumiaych, zawiych zarzdze gubernatora, policji, urzdu skarbowego, wyprosi krow, lub konia dla zuboaego ssiada, wszystkich ich tej nocy zimowej
ogarn sza.
Tum krzycza, wy, gwizda, mia si dziko, bezmylnie.
Spogldajc na szkaratne pachty pomieni, z hukiem miotajcych iskry i czerwone wgle, na supy czarnego i biaego dymu, na lun, plsajc na ciemnem niebie, suchajc trza193

sku desek i krokwi, aosnego brzku pkajcych szyb, czujc na sobie gorcy dech ognia,
szybko poerajcego star siedzib Bodyrewych, tum przewala si niespokojnie z miejsca na miejsce, kl i bluni.
Jaka starucha o nieprzytomnych oczach, w ktrych biegay krwawe odbyski poaru, bez
przyczyny zakazuje jubk wyej kolan, z jazgotem przeraliwym wykrzykiwaa:
Palcie, palcie, ludzie Boy! Gdy spalimy dom, ju nigdy nie powrc panowie!
Inna, rzygajc ohydnemi sowami, wtrowaa jej:
Matko Przeczysta, Chryste Panie, pozwolilicie mi doy dnia radosnego!
Gos jej zaama si w dymie gryzcym, wic plu zacza i wyrzuca zgnie, rozpustne
wyzwiska i przeklestwa wcieke, do blunierstw podobne.
Jaki chop, bezmylnie podrygujcy przed gankiem, nagle krzykn:
Pan i pani przy oknie, ludzie prawosawni!
Ogie dosign ju zamieszkaej czci domu.
Bodyrew, porwawszy omdla z przeraenia on, wlk j ku wyjciu. Drzwi byy zatarasowane, narzucanemi przez chopw klocami drzewa. Nie mg wyway ich stary pukownik, wic krzesem wybi szyb w sieni i zamierza t drog ratowa ycie.
Chopi przygldali si miotajcej si przed oknem siwej gowie Bodyrewa, podnoszcego
osuwajc si cigle on.
Do okna przyskoczy jaki wyrostek i cisn w starca kamieniem. natychmiast zawy tum,
zaskowyta i grad kamieni posypa si na siw gow i pier, okryt dug, srebrzyst brod.
Bodyrew nagle znikn. Widocznie upad, zgodzony kamieniem.
W tej chwili z trzaskiem, zgrzytem i hukiem zawali si puap, wyrzuci wysoko, pod same
niebo supy iskier, poncych agwi i wgli.
Hurraaa! przeniosy si nad tumem radosne, triumfujce krzyki i brzmiay dugo,
zaguszane oskotem zawalajcych si belek i cian.
Wyprowadzajcie konie! przebi si przez zgiek i haas przeraliwy krzyk.
Wszyscy pomknli ku zabudowaniom gospodarczym, lecz nie zdyli dobiec, bo stajnia,
kryta som, spichrz i drewniany barak z lokomobil, maszynami i narzdziami rolniczemi,
zasypywane palcemi si agwiami, odrazu stany w pomieniach.
Rozleg si cienki, aosny kwik i trwone renie koni, syk ognia, zgrzyt i trzask poncego drzewa...
Chopska iluminacja, jedna z niezliczonych, ktremi rozwietlona bya Rosja, przygasa
dopiero o wicie...
Chopi i baby, wymachujc rkami i krzyczc wzburzonemi gosami, powracali do swoich
chat, pdzc bydo, zabrane z obory Bodyrewych.
Ech, Akimie Semenowiczu, wesoa nocka bya! krzycza jednooki wieniak, klepic
wjta po ramieniu.
Czysta robota! odpar, byskajc ponuremi oczami. Wszystko docna poary pomienie. Nic nie pozostao! Maszyn szkoda! Nowe, dobre byy...
Maa bieda krtki al! pisna idca obok kobieta, schylona pod cikim worem,
wypchanym zrabowanemi we dworze rzeczami. Nasze prawo teraz! Wszystko nalee ma
do ludu... Tak poucza towarzysz Gusiew!
Odczuwajc nag i serdeczn wdziczno dla Stwrcy, wysoki wieniak z opalon brod,
zawoa w uniesieniu:
194

Grub wiec postawi przed ikon w. Mikoaja Cudotwrcy za to, e bez adnej przeszkody
zakoczylimy spraw raz na zawsze! Nasza ziemia, caa do nas naley matka karmicielka!
Patrzcie tylko, aby spadkobiercy Bodyrewa nie powrcili odezwa si ostrzegawczy
gos. Oj, na Sybir pogoni nas za t noc, braciszkowie. Chryste Pani, zlituj si nad nami,
obro rabw Twoich!
Chopi zaczli oglda si bojaliwie, egna i szepta modlitwy.
Posysza to Gusiew i, zsuwajc czapk na ty gowy, krzykn:
Nie bjcie si, towarzysze! Nigdy nie powrc... Dla spokoju i pewnoci wbijemy na
pogorzelisku pal z osiki. To ju murowane nigdy nie powrci tu aden Bodyrew!
Wbijemy pal... dlaczego nie wbi?!... mruczeli chopi.
Tak szli, gwarzc, to radujc si ponuro, to czujc wielki strach, pezncy zewszd w szarem, niepewnem wietle zimowego, mronego przedwitu.
W tej chwili w Piotrogrodzie maszyny drukarskie ze zjadliwym, zym szczkiem biy odezw Wodzimierza Iljicza Lenina do chopw:
Mwimy do was: nie czekajcie na adne prawo, bierzcie sobie ziemi, zagarnit przez
sugi cara, przez bogaczy i szlacht! Zmiatajcie ze swej drogi wrogw swoich, ciemicw
i wyzyskiwaczy! Przysuguje wam prawo skrzywdzonych, zrzucajcych kajdany. Spieszcie
si, bo waciciele ziemskich obszarw czekaj na posiki, prowadzone przez generaw carskich! Oni nios dla was sdy dorane, mier, baty, wizienia i katorg! Spiszcie si i pamitajcie, e tego, co zagarniecie, nikt wam nigdy nie odbierze! Niech yje socjalna rewolucja! Niech yje robotniczowociaski rzd! Niech yje dyktatura proletarjatu!
Lenin napisa t odezw przed pnoc, powrciwszy z posiedzenia rady komisarzy ludowych. Suchajc mw towarzyszy, uczu smutek i trwog, ogarniajc go.
Idc dugiemi korytarzami Smolnego Instytutu, myla:
Czy naprawd jestem i bd dyktatorem miljonw chopw i robotnikw? Czy mam do
siy, aby narzuci im swoj wol? Chc to uczyni, bo wola moja nigdy nie bdzie skierowana
dla mego osobistego dobra. Wszystko, nie wyczajc ycia swego, chc powici dla sprawy
zwolnienia pracujcych z wizw niewolnictwa najemnego. Tymczasem wydaje mi si, e
tum wada mn, narzuca mi swoje nakazy, a ja z trudem wybaga mog o spenienie okruszyny swoich de... Czybym by niewolnikiem tumu? Tego zbiorowiska obcych ludzi, gardujcych robotnikw, ciemnych, najgorszych chopw? Musiaem, ustpujc im, aby wyrwa od
nich prawo na dyktatur aprowizacyjn, jeszcze raz powoa chopw do burzenia najlepszych,
najkulturalniejszych gospodarstw... Zreszt, poco mam obawia si tego! Dyktatura przechodzi
do mnie, a gdy bd j czu zacinit w rku, odwrc wszystko tak, jak zechc!...
Smutek jednak nie rozwia si po tych rozmylaniach twrcy nowej rewolucji...
W tyme czasie w pokoju, streonym przez zbrojnych otewskich rewolucjonistw, utrzymywanych w karbach przez Petersa i acisa, lea na sofie Feliks Dzieryski. Nie spa, bo
cierpia od lat kilku na bezsenno.
Przez te nieskoczenie dugie pasmo dni i nocy mczeskich straszne, obdne myli drczyy i truy dawnego katornika, socjalist, czowieka, utkanego z nerww, rozszalaych
z nienawici i dzy zemsty.
Paa nienawici do caego wiata. Marzy o zemcie nad wszystkiem, co yo i co byo
dzieem rk yjcych istot. Pragn widzie dokoa siebie krew, ciaa zamordowanych i umczonych, cmentarzyska, ruiny i zgliszcza, a nad tem cisz mierci.
195

Teraz lea z szeroko otwartemi oczami. Drgajce, czerwone, nabrzmiae powieki co chwila przykryway jarzce si, to ze, to mczeskie renice; rkami ciska kurczc si konwulsyjnie blad, wychud twarz, sycza z blu, krzywic usta w straszliwym umiechu cierpienia, i zgrzyta zbami.
Pno w nocy przyniesiono mu kartk od Lenina.
Dyktator pisa, e ma do niego zupene zaufanie, wic poleca mu wan spraw, ktra
moe zaway na losach rewolucji. Przewidywana jest wojna domowa, aby zdusi opornych i zdoby p4rowincj. Bdzie zorganizowana dua armja oraz gwardja pretorjanw
dla obrony Rady kosiarzy ludowych. Wejd do niej otysze, Finowie i Chiczycy, sprowadzeni w swoim czasie przez rzd carski na roboty wojenne. Tych ludzi trzeba odywia suto. Poywienia poddostatkiem musz te mie onierze, walczcy na frontach
wewntrznych. Nie mona zostawi bez aprowizacji miast, bo w nich atwo wybuchn
bunty. Prowjant dla robotnikw, onierzy i miast powinna dostarczy wie, lecz zuboaa i wyczerpana, nie zechce uczyni tego dobrowolnie. Rada komisarzy poleca towarzyszowi Dzieryskiemu obmyli sposoby zniewolenia chopw do zwoenia produktw na punkty aprowizacyjne. Plan ten ma by wykonany przez niego samodzielnie, bez
kontroli i w najkrtszym czasie.
O tej kartce Lenina myla Dzieryski, wijc si i miotajc na twardej sofie.
Wreszcie, spostrzegszy pierwsze szare byski witu, usiad i ciskajc w gow w zimnych
doniach, sycza:
Ja z tej dziczy ciemnej, okrutnej, pogaskiej w swojem chrzecijastwie sekciarskiem,
rozpustnej, tchrzliwej i niewolniczej wycisn wszystko, chociaby miaa ona ca krew
swoj wysczy! Wnuki ich pamita mnie bd!
Klasn w donie.
Na progu wyrosa sylwetka onierzaotysza.
Bezbarwna twarz, zimne, prawie biae oczy, szare wosy, wymijajce si z pod daszka
czapki, pozostaway nieruchome, jak caa silna, zwinna posta szyldwacha.
Dzieryski spyta nagle:
Nienawidzicie, towarzyszu, Rosjan, tych robotnikw gardujcych, tych chopw ciemnych, jak noc, tych inteligentw, ktrzy uciskali wszystkie podbite narody: Polakw, otyszw, Finnw, Tatarw, Ukraicw, ydw?...
onierz spojrza surowo i badawczo.
To psy wcieke! warkn.
Psy wcieke!... powtrzy Dzieryski. Nie mona oszczdza wciekych, nie naley ywi dla nich litoci...
onierz milcza, sztywny, czujny.
Dzieryski milcza, sztywny, czujny.
Dzieryski rzuci na papier kilka sw i rzek:
Polijcie, towarzyszu, ten list do Malinowskiego i powiedcie Petersowi, aby przyszed
do mnie!
Upad na sof, wyczerpany tym wysikiem i widokiem ywego czowieka, sycza z blu
i zaciska zby, aby nie zawy, nie jkn.
Za drzwiami szczkny karabiny. Zmieniali si otysze na czatach.
W tym czasie w Rozinie dopaliy si ostatnie belki i deski.
196

Na stratowanym, okopconym niegu pozostay czarne, ponure zgliszcza i sterczce szkielety kominw popkanych. Unosiy si smugi dymu i kby pary.
We wsi chopi dzielili bydo, kcili si i obrzucali wstrtnemi wyzwiskami. Skoczyli
wreszcie i rozproszyli si po chatach, patrzc w niebo dzikczynnym wzrokiem i szepcc
w pobonem rozrzewnieniu:
Chryste Boe, Zbawicielu nasz! Niech imi Twoje bogosawione bdzie na wieki wiekw, bo pocieszy nas ndznych i ubogich i nagrod nam zesa za lata ucisku i niedoli?
Hosanna, hosanna Bogu naszemu na wysokociach!
Nad lasem z krzykiem i nawoywaniem chrapliwem podnosia si, krc zgiekliwie
i miotajc si w mronej mgle, czarna chmara krukw i wron... Z noclegu odlatywaa na er.
Krakaa drapienie, zowrogo.

197

ROZDZIA XXIII.
W Smolnym Instytucie, siedzibie Rady komisarzy ludowych, przed samemi witami Boego Narodzenia zauway si dawa jaki niepokj.
W korytarzach nie toczyy si gromady ludzi, przychodzcych tu w sprawach wanych
i bez adnego celu, albo z zamiarem przyjrzenia si bliej temu, co si dziao, spotkania si
oko w oko z komisarzami, ktrzy si zncali nad olbrzymim organizmem Rosji.
Korytarze byy prawie puste. Tkwiy tylko tu i wdzie patrole Finnw i otyszw, a z poza
szczelnie zamknitych drzwi biur i sal dochodziy gosy ukrytych onierzy i ciki oskot
karabinw.
Koo poudnia do sali narad otoczona uzbrojonymi robotnikami przesza grupa ludzi, dotd tu nie widzianych. Szli w milczeniu, niepewnym wzrokiem ogldajc si na wszystkie
strony.
Wprowadzono ich do sali.
Przy stole i na estradzie zgromadzili si komisarze i kilkunastu czonkw wykonawczego
i wojennorewolucyjnego komitetu.
Wysacy Rady robotniczych, onierskich i wociaskich delegatw! oznajmi robotnik z czerwon opask na ramieniu i karabinem w rku.
Suchamy was, towarzysze! rzek Lenin, przeszywajc wzrokiem przybyych.
Na czoo deputacji wystpi chudy, niemody czowiek i mwi zacz drcym gosem:
Jestemy przedstawicielami socjaldemokratw i rewolucjonistw; przybywamy z ramienia Rady, ktra dziedzicznie piastuje wadz rzdu.
Lenin umiechn si wesoo i odpowiedzia:
Towarzysze znajduj si w tej chwili w siedzibie jedynego rzdu rosyjskiego, nie dziedzicznego, coprawda, lecz rewolucyjnego! Ta nieciso nie ma w chwili obecnej szczeglnego znaczenia. Prosimy o wyjanienie powodw przybycia!
Delegat odchrzkn i rzek:
Socjalrewolucjonici zapytuj komisarzy ludowych, jakiem prawem uzurpowali ich
projekt oddania ziemi chopom?
Lenin pochyli ys czaszk nad stoem i mia si. Szerokie ramiona podnosiy si wysoko. Gdy unis gow, oczy jego pene byy wesoych, chytrych byskw.
Chocia projekt wasz nie odpowiada naszym pogldom na ziemi, uzurpowalimy go,
poniewa wocianie yczyli sobie takiego wanie prawa. Dlaczego popieszylimy si z opublikowaniem waszego projektu? Dlatego, e w waszym rku pozostaby skrawkiem papieru,
w naszym przybra ju ywe ksztaty.
To demagogja! zawoali deputaci.
198

To dobrze, czy le? spyta naiwnym gosem Lenin, szyderczo patrzc na socjalistw.
To bezczelna uzurpacja! krzyczeli.
Kada uzurpacja dla tych, ktrym co uszczknito z pod nosa, wydaje si bezczeln.
Uzurpatorowie patrz na to innem okiem agodnie i pobaliwie wtrci Lenin. Co dalej?
Wystpi inny towarzysz. By straszliwie blady i wargi mu dray. Z trudem wydusza z siebie sowa:
W imieniu socjaldemokratycznej frakcji Rady protestuj przeciwko haniebnemu pokojowi, do ktrego d komisarze ludowi. Nard rosyjski nigdy nie przebaczy wam tej obelgi!
Towarzysze ycz dalszego cigu wojny na froncie? ze wspczuciem w gosie zapyta
Lenin.
Tak! Nard nie zniesie haby! krzykn delegat.
Towarzysze maj armj, na ktrej mog si oprze w swoim szlachetnym zamiarze?
dopytywa dyktator.
Nie! Niestety! Wy potrafilicie doprowadzi wojska do zupenego rozkadu!
Przepraszam, lecz musz wskaza na now i bardzo powan nieciso! zawoa
Lenin. W kwestji rozkadu ustpujemy wam pierwszestwo. Trudno! Historja tego dowodzi. Do wspomnie posunicia waszego Napoleona, Kierenskiego, Sokoowa z jego synnym rozkazem Nr. 1 i mwcw z waszego obozu, odwiedzajcych front. Nam pozostao tylko postawi kropk nad i. Postawilimy j!
Delegat milcza, zbity z tropu. To widzc, Lenin tyme agodnym, rozbrajajcym tonem
cign dalej:
Wy uprzejmie utorowalicie nam drog, podjwszy si dobrowolnie czarnej roboty.
Wiecie dobrze, e wojna obecnie jest niemoliwa. Nard, zmczony, wyczerpany, nie da nikomu rekrutw. Armja wojny ma do, marzy o wypoczynku. Pozostaje tylko pokj za
wszelk cen. Czynimy to i na naszem miejscu, nawet wielki ksi Mikoaj Mikoajewicz
nic innego nie wymyliby. Co do mnie, to zawsze miaem przekonanie, e lepiej wstrzyma
si od uderzenia, ni machn pici i... dosta w pysk, a wieczki w lepiach stan. Radz
wam o tem, towarzysze, pamita i w dzie i w nocy!
Deputacja wyczua ukryt pogrk. Wzburzyo to towarzyszy.
Podnieli krzyk:
Nie pozwolimy uzurpatorom znca si nad krajem i zagraa zwoaniu Zgromadzenia
Narodowego. Ono jedno ustali moe prawo i opracowa warunki pokoju. Bdziemy bronili
konstytuanty wszystkiemi siami! Pamitajcie o tem i wy!
Lenin przecign si leniwie. Spokojnie, bez gniewu i podniecenia odpar:
Rozstrzelamy was z kulomiotw!
Rozmowa bya skoczona. Deputacja oddalia si wzburzona i zgnbiona.
Komisarze otoczyli swego wodza i z niepokojem patrzyli w jego czarne, przenikliwe oczy.
zerwanie ze wszystkimi socjalistami w takim niebezpiecznym momencie, w chwili tak
bardzo odpowiedzialnej... mrukn Kamieniew, nie patrzc na Lenina.
Rkawica, rzucona konstytuancie, to grona rzecz doda Tomskij.
bardzo grona i zupenie nie obliczona na nastrj wociastwa i armji dorzuci Trockij, zdejmujc binokle.
Zapanowao milczenie, cikie, mczce.
Odezwa si Swerdow:
199

Pogrka, poparta czynem, przestaje by pogrk i staje si faktem przekonywujcym.


Na to odpowiedzia Stalin, byskajc biaemi zbami i pomieniem namitnych oczu:
Dzi jeszcze moemy obsadzi Piotrogrd naszemi wojskami! Wystarczy wiernych pukw grenadjerskiego, pawowskiego i kulomiotowego! Bdzie cicho, jak makiem zasia!
Lenin nadsuchiwa uwanie. Gdy towarzysze wyczerpali swoje obawy i dowodzenia, rzek
twardym gosem:
Partja, do ktrej, jak mi si zdaje, naleymy wszyscy, zadaa wprowadzenia dyktatury
proletarjatu. Odstpi od niej nie moemy, nie sprzeniewierzajc si partji. Jestem bardzo
zdziwiony, i musz wykada wam w tej chwili gwne zasady dyktatury i partji, towarzysze! Doprawdy, w takim momencie jest to groniejsze od targnicia si na sawetne Zgromadzenie Narodowe, hipnotyzujce was!
Oparszy okcie na stole, mwi bez oburzenia i patosu, jakgdyby prowadzi pogadank
w kku przyjaci:
Dyktatura jest potg, opart bezporednio na przemocy, nie znajc adnych prawnych
ogranicze. Std logiczny wniosek: dyktatura proletarjatu posiada funkcje pastwa, ktre jest
jedynem rdem i twrc prawa. Prawo to powinno by takiem, aby stao si maszyn dla
zgniecenia wrogich odamw spoecznych i wrogich ideologij. Tylko zdrajcy lub gupcy mog
da tolerancji dla wrogw dyktatury i rzdu, reprezentujcego interesy i ideje jednej tylko
klasy! Takie s zasady! Odstpienie od nich zbrodnia, szalestwo lub zdrada! Polityka partji zostanie w odpowiedniej chwili poparta bagnetami i karabinami maszynowemi!
Pene siy i odwagi owiadczenie Lenina wywaro wraenie.
Nawet wahajcy si czonkowie Rady i Komitetu zamylili si, czy nie lepiej istotnie byoby nie dopuci do konstytuanty, ni mie w niej cikie starcia o wynikach wtpliwych.
Mimowoli jednak przychodziy mu na pami dosadne sowa dyktatora: Lepiej wstrzyma si od uderzenia, ni machn pici i dosta w pysk, a wieczki w lepiach stan!
Widocznie, Lenin wyczu zwtpienia towarzyszy, bo z wesoym beztroskim miechem zawoa:
Jeeli bi to tak, eby niebo nik szmatk si wydao! O tych sprawach bdziemy jeszcze nieraz rozprawiali, bo s to posunicia zasadnicze!
Towarzysze zaczli wychodzi, Lenin, zgarnwszy pod pach lece przed nim papiery,
poszed do swego lokalu.
Spotkaa go w korytarzu Nadzieja Konstantynwna.
Zaszo co nowego? spyta, patrzc na on.
Czekaj na ciebie przedstawiciele gmin ydowskich. Ju dwie godziny siedz. Mwiam, eby jutro przyszli; odpowiedzieli, e jutro ju musz odjecha... objania Krupskaja.
ydzi? zapyta. A ci czego chc ode mnie? Tylu ich rodakw pracuje w naszej radzie, a oni akurat do mnie! Moe, uwaaj mnie za yda?
Nie! zamiaa si. Wiedz przecie, je jeste Uljanow i nawet... szlachcic!
Byy szlachcic! poprawi j ywo.
Byy... powtrzya, biorc go za rk. W kadym razie wiedz o tem!
Lenin uchyli drzwi i stan zdumiony.
Przy cianach w sztywnych postawach, w uroczystem milczeniu rozsiedli si ydzi. Byli
to nie co rewolucyjni ydzi z Bundu, ktrych Lenin dobrze zna oddawna.
Atasowe i aksamitne szuby, szerokie lisie czapy z nausznikami i zwisajcemi tasiemkami, dugie siwe brody, sdziwe twarze, srebrne loki, spadajce ze skroni na ramiona, zawe
200

oczy w czerwonych obwdkach nabrzkych, zaognionych powiek, pomarszczone donie,


w nieruchu skupionym zoone na kolanach.
Lenin, obejrzawszy kadego z goci uwanie, z pytajcym wyrazem twarzy sta przed nimi.
Jeden ze starcw podnis si i rzek po rosyjsku:
Pozdrawiamy ciebie, wodza uciemionych! Grono rabinw izraelickich i cadykw,
wysanych przez rad duchown, przybyo do ciebie z baganiem serdecznem.
Zdumienie Lenina roso z chwili na chwil.
Sucham was, rzek i usiad przy biurku.
Przybylimy, aby prosi bagalnie, eby oddali od siebie rodakw naszych, obranych
na komisarzy ludowych!
Powarjowalicie?! krzykn Lenin. Trockij, Zinowjew, Kamieniew, Radek, to to
najlepsi, najenergiczniejsi towarzysze, to ci, ktrzy zakadaj podwaliny ycia nowej ludzkoci! Historja bdzie mwia o nich, zapisujc ich imiona obok Marksa, Lassala!
Wodzi! odpar uroczycie rabintumacz, objaniwszy cadykom po hebrajsku sowa
Lenina. Wodzu! Ty wiesz, e warunki ycia ydw w Rosji uczyniy z nich rewolucjonistw; przeladowania zmusiy nas do dania wyksztacenia naszym synom, aby doda im si
do walki. Od ponurych czasw niewoli egipskiej i babiloskiej jestemy internacjonalistami
i nacjonalistami jednoczenie. Moemy y i pracowa wszdzie, lecz nigdy nie wychodzimy poza granice gminy. Ona ul, my rj pszcz! Rozumiemy, e w Rosji tylko ydzi mogli
dostarczy organizatorw i przewdcw rewolucji. Przyklaskiwalimy i bogosawilimy ich
do chwili obalenia imperjum okrutnych Romanowych i doprowadzenia narodu do dnia konstytuanty. W tym momencie rola ydw miaa by skoczona; stawali si szeregowymi obywatelami republiki rosyjskiej.
Znowu konstytuanta? wyrwao si Leninowi pytanie. Jaki przeklty dzie, w ktrym wszyscy zaprztaj sobie gowy t spraw!
Konstytuanta to najwyszy wyraz odruchw duszy, serca i mdroci narodu! podnoszc palec, szepn rabin. Nie wierzycie tysicu wybracw, zgromadcie na szerokich boniach dwa miljony rosyjskich obywateli i zapytajcie o ich wol! Gorze wam, jeli trzydziestu
ludzi kierowa zechce miljonami! Istnieje u narodw semickich przysowie, goszce: jeeli
nawet umiesz najwspanialej jedzi konno, nie wa si wsi na pysk swego wierzchowca!
Lenin milcza, zamieniony w such.
Rabin mwi dalej:
Rada duchowna posiada cise wiadomoci, e komisarze, wrd ktrych jest duo naszych rodakw, knuj zamach na konstytuant, a niektrzy z nich, jak Woodarskij, czyli
Mojesz Goldstein, Guzman i Mojesz Radomylskij, ukrywajcy si pod przybranym nazwiskiem Urickij, stali si katami, morduj bez sdu, w sposb najokrutniejszy wrogw nieuznanej tymczasem rady komisarzy ludowych. My na to zezwoli nie moemy!
A c to wam szkodzi, e ydzi wytpi tych, ktrzy urzdzali pogromy, lub tych, ktrzy z czasem mogliby je powtrzy? spyta Lenin, podnoszc ramiona.
Rabin po hebrajski tumaczy jego sowa. Cadyki kiwali gowami i patrzyli okrgemi, ptasiemi oczami. Najstarszy z nich cichym, ledwie dosyszalnym gosem przemwi.
Rabin skoni si z uszanowaniem i powtrzy sowa jego po rosyjsku.
Mdry, sdziwy cadyk rzek: Biada nam, biada! Albowiem nierozumne czyny i nieprawoci
naszych rodakw spowoduj klsk, o jakiej nie czytamy w kronikach narodu ydowskiego.
201

Czy porozumielicie si ju z Trockim i innymi? zada pytanie Lenin.


W tej chwili nasi ludzie oznajmiaj im nasze dania... odpowiedzia rabin.
Wic c? rzek Lenin. Jeeli si zgodz i odejd, stanie si zado waszym... daniom.
Rabin pochyli gow i szepn:
Oni s odszczepiecami wybranego narodu, odrzucili nasz wiar i nie uznaj naszego
prawa; oni si nie zgodz! Bagamy ciebie, aby zechcia odprawi ich od siebie! Twoja sprawa rosyjska, niech Rosjanie czyni, co im nakazuje sumienie!
Lenin zerwa si z krzesa i krzykn gniewnie:
Jakiem prawem wtrcacie si w sprawy Rady komisarzy ludowych?
Ochonwszy, spojrza na dziwnych goci.
Siedzieli nieruchomo, sztywnie, patrzyli okrgemi oczami, zawemi, otoczonemi obwdkami zaognionych powiek.
Po dugim milczeniu, stary cadyk wyrzek kilka sw.
Rabin natychmiast przetumaczy, patrzc na Lenina:
Mdry cadyk rzek: gdy danie nasze nie zostanie uwzgldnione, chmura zawinie nad
wami, a z chmury pa moe deszcz yciodajny lub... piorun niszczcy.
Mili moi starcy! odpar szyderczo Lenin. Moecie baga, dowodzi, pragn, lecz
da i grozi wara wam od tego! Jest to przywilejem proletarjatu! Syszycie? Moecie
odej teraz! Rozmowa nasza dobiega koca...
Odwrci si do nich plecami i milcza. Kipia cay. Rka cigna si do dzwonka elektrycznego.
Kaza Chalajnenowi wyprowadzi tych kapanw nieistniejcego Jehowy, postawi
pod mur i wypuci w nich dwie paczki nabojw z Kolta.
Nie odway si jednak na to. Nie dlatego, eby si ba ich osobicie. Targa si i nie na
takie czyny, lecz nie chcia. Kt mgby zastpi ydw w partji?
Arystokraci i buruazja naturalni wrogowie proletarjatu? Nigdy! Chopi? Ci do pewnej
chwili s sprzymierzecami, ale mog si sta najstraszliwszymi przeciwnikami. Nie!
Ciemny, rozgadany robotnik rosyjski? Dobry jest tylko na miso armatnie, na rozbijanie
gw bezbronnym burujom i inteligentom, na burzenie dorobku cywilizacyjnego.
Rosjanie niewytrwali, nieobliczalni, niekonsekwentni, chwiejni, miotajcy si pomidzy
ascez i anarchj, nie mog zastpi ydw, przepojonych nienawici, a zwizanych wiadomie lub dziedzicznie instynktem roju.
Takie byo niezomne przekonanie Lenina.
Nie nacisn wic guzika dzwonka elektrycznego i czeka cierpliwie a za ostatnim z izraelickich kapanw z cichym szmerem zamkny si drzwi.
Przeszed si po pokoju, zaciskajc zimne palce.
Rozmyla dugo nad sowami cadykw i postanowi nic o swej rozmowie z nimi towarzyszom ydom nie wspomina.
Podejrzliwi s i czujni... rozwaa Lenin. Mog pomyle, e w gbi mojej duszy
czaj si zarodki antysemityzmu...
Dugo nie mg si uspokoi.
Zdawao mu si, e jeszcze syszy mikki szelest atasowych szub i cichy syk oddechu
sdziwych starcw. Zewszd pytajco i ostro patrzyy na niego okrge, ptasie oczy w czer202

wonych obwdkach zmczonych powiek, bielay siwe brody i srebrne i skrty lokw, spadajcych na ramiona. Szemray ledwie dosyszalne echa spokojnej, ufnej w swoj si i znaczenie pogrki:
Z chmury pa moe deszcz yciodajny lub... piorun niszczcy...
Skd ma pa? Kiedy? Na kogo? pyta siebie Lenin.
Za drzwiami, na korytarzu szczkn karabin szyldwacha.
Lenin zamia si cicho.
Sprbujcie! szepn i z moc zacisn pi.

203

ROZDZIA XXIV.
W Kijowie w domu rabinatu odbywao si potajemne zgromadzenie przedstawicieli izraelickich. Gmach synagogi i przytykajce do niej budynki byy bacznie strzeone przez modych ydw, czajcych si na rogach ulic i w pobliskim ogrodzie.
W sali radnej przy okrgym stole siedzieli rabini i cadyki w szatach rytualnych, powani,
skupieni i strwoeni. W gbokiem milczeniu stali wysacy gmin, stoczeni, nieruchomym,
gorejcym wzrokiem wpatrzeni w starszyzn.
Powsta podtrzymany pod okcie sdziwy cadyk i rzek:
Izajasz prorok mwi: Biada narodowi grzesznemu, ludowi nieprawoci obcionemu, nasieniu zemu, synom zoliwym: opucili Pana, blunili witego Izraelowego, obrcili si wstecz5.
Usiad, gow sdziw trzs i ciko oddycha.
Podnis si mody rabin przyjezdny i, zwrciwszy si do zebranych, mwi:
Sdziowie i wierni prawu Mojeszowemu! Polecilicie mi zbada, zgbi spraw
wan. Uczyniem to. Rzucam oskarenie na gow ukrywajcych si pod obcemi nazwiskami, zoliwych synw Izraela. Stwierdziem, e nieprawoci czyni i we krwi chadzaj. Zbrodnia to przed Panem, bo izraelska krew przelana zostaa przez nich! Zbrodnia to przed ludem
naszym! Rosjanie i inne narody, widzc ydw rd mordercw nielitociwych, nienawici
paa przeciwko nam zaczynaj. Poleje si krew narodu wybranego, zgin winowajcy i niewinni mowie, niewiasty, dziatki! Ze sowami opamitania zwrcilimy si do synw zoliwych, w nieprawoci trwajcych, lecz oni tyem si odwrcili ku Panu. Nie nachylili uszu
ku probom i radom kapanw jego. Serca ich pozostay zimne na proroctwo Izajaszowe, goszce: Ziemia wasza ogoocona, miasta wasze ogniem popalone, krain wasz przed wami
cudzoziemcy poeraj i spustoszeje, jako w zburzeniu nieprzyjcielskiem. Oskaram przeto
nieprawych wielkiem oskareniem, podug Miszny i Tosefty, zgodnie z tekstem Makkot, albowiem zetrze zoniki i grzeszniki spoem, a ktrzy Pana opucili, bd wyniszczeni.
Oskaram i dam mierci dla nich, jako e prawo da nam Mojesz: Kto uderzy czowieka,
a ten zamrze, ma by mierci karany!
Znowu podnieli rabini cadyka sdziwego, a ten rk potrzsn i rzek powanym gosem:
Powtarzam za Ezechielem sowa Jehowy: Przeto i Ja bd czyni w zapalczywoci: nie
sfolguje oko moje, ani si zmiuje, a gdy bd woa do uszu moich gosem wielkim nie
wysuchania ich!
Amen! wyrzekli rabini i cadyki, pochylajc gowy.
Amen! westchn tum.
5

Proroctwo Izajaszowe, I. 4.

204

Suga synagogalny umieci na stole urn. Wszyscy obecni stoczyli si dokoa. Rabin
oskaryciel czyta nazwiska, a drcy, wiekowy cadyk wyjmowa z urny kartki.
Cisza zalega sal.
Rabin wykrzykiwa:
Salomon Szur!
Cadyk odpowiada:
Biaa kartka.
Mojesz Rozenbuch!
Biaa...
Trwao to dugo. Ogaszano coraz to inne nazwiska, a po nich odzywa si saby gos starca:
Biaa...
Nareszcie, gdy rabin odczyta:
Dora Frumkin...
Cadyk podnis nad gow kartk i rzek uroczycie:
Czarna!...
Prawie do pnocy odbywao si gosowanie. Czarne kartki wykonawcw wyroku mierci
pady na Dor Frumkin, Kanegissera, Fani Kapan, Jankiela Kulmana, Mojesza Estera i piciu innych czonkw gmin ydowskich, ktre dostarczyy synhedrjonowi nazwisk ochotnikw, gotowych zgadzi zbrodniarzy, cigajcych na cay nard izraelski nienawi i zemst
wiata chrzecijaskiego.
Sala powoli opustoszaa. Tylko cadyki, kiwajc gowami, dugo pozostawali w niej, szeptali co do siebie i wzdychali.
Tej nocy w tajemnicy zapad wyrok.
Nikt o nim nie wiedzia, bo gmina, jak rj pszcz, umiaa dziaa spoem, milcze i ukrywa zamiary swoje.
jednoczenie w innem te miejscu bya postanowiona mier znienawidzonych komisarzy
ludowych, srocych si coraz bardziej.
Lenin ani na chwil nie przerywa swojej pracy. Wyta wszystkie siy i zdolnoci swoje,
aby zburzy to, co przeszkadzao mu w budowie nowego ycia.
Zwierza si z planw swoich przed Nadziej Konstantynwn, waciwie przed samym
sob.
Siedziaa milczca, nieruchoma. Czua si przedmiotem, niezbdnym w tej chwili wynurze Lenina.
Socjalizm... socjalizm to mrzonka! mwi. Dla niego nie do rozwoju kapitalistycznego przemysu i proletaryzowania spoeczestwa. Nie! Dla socjalizmu konieczne jest
jeszcze co, co ma si zrodzi tu i tu!
Z temi sowami uderzy si w czoo i pier.
Nie chodzi mi o socjalizm!... Jest niemoliwy, bo ludzko nie posiada poczucia i potrzeby ofiarnoci...
Spostrzegszy, e ona podniosa na niego oczy z milczcem pytaniem, zawoa:
Tak! Tak! Jestem tylko lawin, przebijajc gwatem drog dla socjalizmu w przyszoci! Teraz chc zburzy przeszkody: wasno prywatn, indywidualno, koci i rodzin.
S to przeklte twierdze, wstrzymujce postp! O kapitalistach i burujach nie myl. Za miesic lub dwa nic z nich nie pozostanie. Nie byli ani zorganizowani, ani nie mieli odwagi prze205

ciwstawi si nam. Id jak barany pod n! Cha! Cha! Trudno bdzie z chopami, bo s najmocniejszymi drobnymi burujami! Pazurami i zbami trzymaj si ziemi...
Masz jaki plan? wtrcia niemiaym gosem Krupskaja. Wybuchn wesoym miechem i odpar:
Ju zabiem im klina do gowy, opublikowawszy dekret o wykonaniu wywaszczenia ziemi samorzutnie przez chopw bez udziau jakiejkolwiek wadzy! Ju tam pikne iluminacje urzdzaj nasi potulni, poboni chopkowie, podrzynaj gardziele i piek
swoich panw w palcych si dworach! Teraz udao mi si rozbi partj socjalrewolucjonistw, przecigajc na swoj stron ich lewy odam. Skusiem ich sub w czeka, gdzie mog wypuci, ile zechc krwi z posiadaczy duych obszarw ziemi! Bd
si starali! Teraz wbijamy w chopskie by przewiadczenie, e konstytuanta, jak dziurawa, znoszona podeszew, nikomu nie jest potrzebna, bo ziemi ju posiedli na wieczyste wadanie!
Znowu duo piszesz... nocami szepna nadzieja Konstantynwna, z niepokojem spogldajc na t twarz ma.
C chcesz, moja droga? Nasza dyktatura staa si dyktatur dziennikarzy! zamia si.
My dopiero odwodzimy potgi drukowanego sowa, ktre coprawda natychmiast popieramy czynem!
Odezwa si dzwonek telefonu. Lenin zdj trbk z aparatu. Po chwili wesoym, radosnym
gosem mwi do kogo:
Bardzo si ciesz! Prosz przyj. Czekam!
Zwracajc si do ony rzek:
Za kwadrans bd mia wizyt...
Krupsakaja, o nic nie pytajc, wysza.
W kilka minut pniej zjawi si sekretarz Lenina i zameldowa:
Helena Aleksandrwna Remizowa...
Prosz! ywo odpar Lenin i poszed ku drzwiom.
Do gabinetu wesza Helena. Miaa blad, wzburzon twarz, usta jej dray, w oczach migotay iskry gniewu.
Przychodz do pana ze skarg! zawoaa bez powitania.
Co si stao? zapyta Lenin, umiechajc si ironicznie.
Byam w cerkwi ze swoimi wychowacami. Ach! To wprost straszne! Wierzy mi si
nie chce! Raptownie wdarli si onierze czeki, powypdzali modlcych si, szukajcych
ukojenia i pocieszenia!... Prosz pomyle, e to teraz Boe narodzenie! onierze bij ludzi,
bluni straszliwie, strcaj ze cian obrazy, wyamuj podwoje, prowadzce do otarza, zwlekaj z jego stopni biskupa, zncaj si nad nim, a pniej strzelaj do obrazw i krzyw...
To straszne! To moe wywoa wybuch oburzenia ludu, wojn domow!
A czy lud si sprzeciwia, odgraa, wszczyna bunt? spyta Lenin, spokojnie patrzc
na Helen.
Nie! W popochu ucieka, toczc si i w cisku walczc ze sob na pici odpara, na
to wspomnienie wzdrygajc si caa.
No widzi pani, e wszystko idzie jak najlepiej! zauway ze miechem.
Ale byy tam dokonane rzeczy straszne bluniercze, witokradzkie! wybuchna.
I wszystko pod paszczykiem rozkazw Lenina!
206

Dlaczego pani mwi w imieniu Boga? wzruszy ramionami obojtnie. Czy Bg si


bardzo gniewa? Czy grzmia? Czy pokara onierzy czeki? Pani milczy! Wic, znaczy, nie
gniewa si i ni kara? Wymienicie! Dlaczeg pani jest tak oburzona, Heleno Aleksandrwno?...
Nic nie mwia, z przeraeniem patrzc na niego.
Uj j za rk i rzek:
Droga Heleno! Niech si pani uspokoi! Nie zrobiono tego bez mojej wiedzy... Ja jestem
temu winien i cakowicie bior na swoj odpowiedzialno blunierstwo, witokradztwo
i wszelkie skutki gniewu boego. Wszystko! Wszystko!
Przyjrza si jej bacznie i doda:
Widzi pani, ja musz zburzy koci i wypleni religijno. S to kajdany, cikie kajdany ducha! Koci prawosawny nie jest wojujcy, jak katolicyzm, nie potrafi wyzwoli
si ze zbrodniczych rk rzdu. Sta si narzdziem jego, andarmem duchowym! Uczy biernoci, rabiej pokory, posuchu milczcego!
Przeszed si po pokoju, poczem mwi przenikliwym gosem:
Jakebym mg z optanym religj hipnoz ludem przerbywa w ciemnym, odwiecznym borze szerok drog szczcia i prawdziwej, dumnej wolnoci czowieka? Jak?!
To straszne! szepna.
Moliwe, lecz czy zrozumiae? spyta pochylajc si ku niej.
Milczaa, nie mogc ochon ze wzruszenia i otrzsn si ze wspomnie widzianych
rzeczy, przejmujcych lkiem, niemoliwych do pomylenia.
Lenin pochyli si jeszcze niej such, gorc doni znowu dotkn jej rki.
Heleno!... Heleno!... niech mi pani wierzy, bo ja nigdy nie mwi piknie brzmicych
frazesw. Niech mi pani wierzy! Dla Boga, jeli istnieje jaka wysza potga w kosmosie,
w owem tajemniczem niebie, bardzo, zreszt, zaszarganem przez Kopernika i Galileusza,
a take dla wierzcych w bstwo bdzie stokrotnie lepiej, jeeli ludzie przetrwaj okres nowych wstrzsw i przeladowa!
Nie rozumiem! szepna.
Wierzcy biernie z przyzwyczajenia, bezmylnie poboni stan si bojownikami swego
Boga, broni Go bd i uwielbia w myli i sercu. Zjawi si nie religijno, jako rodek uciemienia, lecz wiara, pomienna wiara apostow i mczennikw, ta, ktra z gry z posad
zrzuca i cudw dokazuje! Ta nowa, wyzwolona, krwi i mk oywiona wiara zrodzi uczucia
prawdziwie chrzecijaskie, a z nich najpierwsze ofiarno pocztek i koniec moich de socjalizm na ziemi! Czy pani zrozumiaa, Heleno?
Tak... jkna prawie z rozpacz.
Wicej ju o tem nie mwili.
Rozmawiali o rzeczach innych.
Rozstali si, mocno ucisnwszy sobie rce.
Z szafirowych oczu Heleny sczyy si agodne blaski. Rozumiaa Wodzimierza Uljanowa, przebaczaa mu bezwzgldno jego, surowo fanatyka i ascety, przekonania twarde, jak
skaa... Takich ludzi nigdy nie spotykaa. Imponowa jej, przeraa i zachwyca.
Ze smutkiem mylaa, e, gdyby y syn jej, oddaaby go temu potnemu czowiekowi,
aby suy mu wiernie w imi szczcia narodu i ludzkoci caej.
Cikie czasy przeywa Lenin, chocia wesoo i bujna swada nie opuszczay go.
207

Przeciwnicy jego, czujc, e knuje co przeciwko nim i konstytuancie, obsypywali dyktatora cikiemi oskareniami i oszczerstwami.
Szczeglnie chtnie posugiwano si wynikami ledztwa, przeprowadzonego jeszcze przy
Kierenskim. Mieszewicy, posiadajcy dokumenty sdowe, dowodzili, e Lenin i jego pomocnicy byli patnymi agentami Niemiec. Opierali swoje twierdzenia na tem, e Rada Komisarzy
ludowych otrzymaa z Niemiec pienidze przez niejak Sumenson, mieszkajc w Sztokholmie.
Zarzut by ciki i wywiera wraenie w szerokich masach ludnoci. Nawet komunici byli
zbici z tropu i z powtpiewaniem kiwali gowami, pytajc siebie:
Lenin nic na to nie odpowiada?... To dziwne!...
Dyktator, dowiedziawszy si o skutkach agitacji przeciwnikw, zatar rce i zamia si
wesoo.
Dobrze! zawoa i skin na stenografistk. Prosz zapisa krtkie owiadczenie moje
i jutro umieci w gazetach!
Przeszed si po pokoju i podyktowa:
Pienidze istotnie byy otrzymane od towarzyszki Sumenson. O ich pochodzeniu wiedz
dokadnie Karol Liebknecht, Klara Zetkin, Ra Luxemburg, Franz Platten i inni internacjonalici zagraniczni. damy stanowczych dowodw, e wskazana suma, niedostateczna jednak aby sprzeda Rosj Wilhelmowi IImu, pochodzi z kasy gwnego sztabu niemieckiego,
jak twierdz oszczercy, ktrym odpowiemy wkrtce innemi argumentami.
Zamia si wesoo i raz jeszcze powtrzy:
Do jutrzejszych gazet najgrubszym drukiem!
Po wyjciu stenografistki, telefonicznie porozumiewa si z Dzieryskim i Petersem.
W nocy rozleg si niecierpliwy sygna telefonu.
Mwi Dzieryski:
Zaatwilimy wszystko. otysze przyapali trzech dziennikarzy, posiadajcych materjay
ledztwa. Przed kwadransem zostali straceni...
Dzikuj! odpowiedzia Lenin. A miejcie baczne oko nad t sfor szczekajc!
Wiemy o kadym ich zamiarze! brzmiaa odpowied. Jutro ma by prbna manifestacja na cze Zgromadzenia Narodowego, wyznaczonego na 6 stycznia.
Lenin nachmurzy czoo i rzek:
Ju mwiem, jak macie postpi.
Jestemy przygotowani! doszed zy, syczcy gos Dzieryskiego.
Lenin powiesi suchawk.
W kilka godzin pniej, mimo silnego mrozu, sta przy otwartem oknie i nadsuchiwa.
Zastyge zimowe powietrze dziwnie wyranie donosio odgosy salw karabinowych i zoliwy, zdyszany turkot kulomiotw.
Na dziedziniec penym pdem zajechaa motocykletka. Wyskoczy z niej onierz fiski
i znikn w sieni paacu.
Po chwili wchodzi do gabinetu dyktatora.
Manifestacja rozproszona. Okoo piciuset demonstrantw polego. Sztandary i plakaty
zerwane i zniszczone. Ludno miasta spokojna. Patrole nasze z kulomiotami czuwaj na
skrzyowaniach ulic, towarzyszu! meldowa urywanym gosem.
Dobrze! Moecie odej! rzek Lenin.
Bysn czarnemi oczami i szepn:
208

Macie ju dwa argumenty, panowie mieszewicy i ludowcy! Nie obawiajcie si zwoki


przyjd inne jeszcze...
O jednym z nich myla przez ca noc ubieg.
Posa onierza po towarzyszy Trockiego, Kamieniewa, Zinowjewa, Stalina, Antonowa,
Urickiego, Muratowa, Piatakowa i Dybienk.
Jakie wieci z frontu? spyta, gdy wszyscy wezwani zgromadzili si w gabinecie.
Bardzo ze! odpar niechtnie Trockij. Donosz nam, e Niemcy zamierzaj rozpocz now ofenzyw w celu zdobycia Piotrogrodu. Wtedy koniec rewolucji! W koach
kontr-rewolucyjnych czekaj na Niemcw, jak na zbawienie duszy!
Lenin si zamia i mrukn:
To ju prawdziwa zdrada! A na nas psy wieszaj, e my chcemy pokoju!
Ludno Piotrogrodu i Moskwy wyglda Niemcw, ktrzy maj przywrci dawny porzdek, wprowadzi na tron dynastj, a z nami zrobi koniec! zawoa Zinowjew, chwytajc si za gst, kdzierzaw czupryn.
Lenin obojtnie wzruszy ramionami.
Towarzysz prezes zanadto sobie lekceway sytuacj! zauway zoliwie Urickij. Tu
trzeba co obmyle, postanowi radykalnie! Nie mona si bawi w tpienie innych socjalistw rkami polskiego szlachcica Dzieryskiego gdy wrg stoi na progu! Imperjalizm niemiecki jest silny i nie bdzie robi artw, gdy wkroczy do Piotrogrodu, spotykany entuzjastycznie przez ludno.
Tak! Towarzysz Urickij ma suszno! podtrzyma go Kamieniew, porozumiewawczo
patrzc na Trockiego.
Lenin sucha uwanie, a przed jego bacznym wzrokiem nie ukryy si najmniejsze odruchy wrae i niewypowiedzianych myli towarzyszy.
Wyczuwam, e towarzysz Urickij niezadowolony jest z mego zaufania do Dzieryskiego? Nie chc nieporozumie pomidzy nami. Dzieryskiemu poleciem draliw spraw, aby
nie naraa was izraelitw na niebezpieczestwo. Posiadam informacje, e gmina uprzedzaa was... Czy tak?
Milczeli chwil, poczem skinli gowami.
No, wic z tem koniec? Chyba zrozumielicie teraz? Dzieryskiemu ufam, bo przypomina mi piekieln maszyn, naadowan nienawici.
To szaleniec, manjak! zawoa Zinowjew histerycznym patosem. Czy wiecie, towarzyszu, e on szpieguje nawet nas?!
Lenin umiechn si agodnie, co zmusio towarzyszy do szczeglnej czujnoci. Znali ten
umiech. Wzbudza obaw, e w tej chwili spadnie ciki cios, nieodparty, niespodziewany i szybki.
Jednak Lenin zamia si wesoo i rzek:
Ten szalony Polak prosi mnie niedawno, abym wyznaczy nadzr nad nim samym. Taki
z niego fanatyk! Nikomu, nawet sobie nie wierzy!
Malinowskiego zwabi do siebie przed tygodniem i kaza zabi! zawoa Urickij, tupic
nogami. Zabi, z pewnoci, bo nikt nie widzia od tego czasu towarzysza Malinowskiego!
Lenin zmruy oczy i szepn:
Troch si popieszy... Troch tylko... Tymczasem ten agent carskiej policji wicej nam
przynis korzyci, ni szkody... No, ale i tak, wczeniej czy pniej musia zgin... Wkrtce nie byby ju nam potrzebny.
209

Machn niedbale rk i rzek:


Towarzysze! Przez trzy dni, ktre pozostaj nam do nowego roku, musicie trbi w prasie we wszystkie trby jerychoskie, e proletarjat musi chwyci za bro i odeprze germaskich imperjalistw od czerwonej stolicy. Skierujcie na to ca energj i zdolnoci wasze!
Pu w ruch aparat agitacyjny!
Armja nie zechce podstawia raz jeszcze swojej gowy zauway Antonow ponuro.
Tak! mrukn Muraow. Wiedz dobrze, e zbraknie nam materjaw wojennych
i prowjantu. Na wojn domow pjd, bi si z wrogiem zewntrznym nie zgodz si!
Polemy tedy rozbjnikw zbrojnych, proletarjat rewolucyjny! zawoa Lenin. Francuska rewolucja dowioda czego moe dokona nawet nieuzbrojony lud!
Trockij umiechn si zjadliwie.
Francuska, nie rosyjska... sykn.
Lenin nagle si zamia tak szczerze, a mu zy wystpiy na oczy.
Nic nie rozmiecie! mwi, zanoszc si od miechu. Przecie przewiduj, e jeeli
Niemcy plun z kulomiotw, nasze rewolucyjne druyny rozprosz si, jak stado myszy!
Jednak wystpienie nasze mie bdzie skutki pierwszorzdnej wagi. Posuchajcie!
Przechodzc od jednego do drugiego, chwytajc za rce i klepic po ramionach, objania
przez miech:
Rewolucyjna armja wystpia... Udekorujemy to urbi et orbi pompatycznie, ho, ho! potrafimy piknie przybra ten fakt! Co z tego wyniknie? Zamilkn nasi oszczercy socjalici
z dogorywajcej po Kierenskim Radzie; zamyl si kontr-rewolucjonici, marzcy o stworzeniu nowej armji ochotniczej; przecigniemy na swoj stron oficerw, ktrych ju nie pucimy potem; Francuzi i Anglicy odnios gowy i niezawodnie natr z now si na zachodzie; Niemcy zmuszeni bd odcign od naszego frontu kilka dywizyj i stan si bardziej
podatni do pokojowego z nami traktatu; nasze wystpienie przeciwko Niemcom raz na zawsze rozwieje pode oskarenie nas o sub na rzecz Germanji; gdyby tak byo, musiaby
sztab Wilhelma opublikowa kompromitujce nas dokumenty, czego nie moe uczyni, bo
dokumentw takich nie posiada...
Wszyscy si zdumieli.
By to plan szataski, stworzony w proroczem zrozumieniu stanu rzeczy.
Machiaveli... pomyla Trockij, z szacunkiem patrzc na t twarz i kopulast czaszk Lenina.
Niech yje Iljicz! wrzasn namitny Gruzin Stalin.
Ten okrzyk podchwycili natychmiast Muraow, Piatakow, Dybienko i Antonow.
Po chwili i inni towarzysze przyczyli swoje gosy do gorcej, ywioowej owacji na cze
tego mdrca o twarzy mongolskiej i przebiegych, wesoych oczach drobnego przekupnia.
Lenin mia si, umiejtnie ukrywajc swoj rado.
Czu, e odnis wielkie zwycistwo i, e towarzysze, na ktrych mu bardzo zaleao, stali si w tej chwili jego ludmi.
Chcia umocni swj triumf ostatecznie.
Zrozumielicie mj plan? Zajmijcie si nim starannie i szybko! Poniewa, jednak, nasza
czeka bdzie miaa duo pracy, mianujmy, towarzysze, Woodarskiego szefem wywiadu
politycznego, Urickiego kierownikiem zbrojnych si tej instytucji, a Dzieryskiemu oddajmy najbrudniejsz robot sd. Mwi: najbrudniejsz, bo to i krwawe dzieo i takie,
210

za ktre przeklina nas bd, poniewa sd ten nie bdzie normowany adnem innem prawem, oprcz osobistego przekonania prokuratora, sdziego i... kata w jednej osobie. Zgoda?
Nie protestujemy! odezwali si towarzysze.
Doskonale! Do roboty zatem! zakoczy narad Lenin.
Towarzysze wyszli, a on biega po pokoju, zaciera rce i, mruc oczy skone, chytre,
mia si cicho, urgliwie.
W trzy dni pniej syrena, ustawiona na dachu Smolnego Instytutu, ryczaa dugo, gronie, rzucajc nowe haso, poprzednio zapomoc dziennikw i agitatorw wbite w gowy robotnikw, chopw okolicznych i rnych wyrzutkw, wykolejecw, zbrodniarzy, krccych
si koo rzdu proletarjatu.
Lenin nie pomyli si.
Wszystko, przewidziane przez niego, dokonywao si niby na rozkaz wprawnego reysera. Zmyli, oszuka, zwid wszystkich: aljantw carskiej Rosji, Niemcw, kontr-rewolucjonistw, socjalistw, proletarjat i... wasnych towarzyszy.
Mylc o nich, Lenin krzywi usta i szepta:
Oni si boj konstytuanty, jako najwyszego wyrazu woli ludu... Teraz ten wyraz gniedzi si bdzie we mnie... Ja za rozpdz lub zgniot konstytuant, podpisz pokj i zacisn
wszystko w jednym roku... Nikt mi si nie oprze teraz!
Postanowi zada nowy cios sprzeciwiajcym si dyktaturze proletarjatu socjalistom. Kaza
zwoa wielki wiec informacyjny w maneu Michajowskim. Krzyczay o tem wszystkie
dzienniki; czerwone afisze i plakaty, rozwieszone na ulicach nawoyway ludno na wiec,
wyznaczony na pierwszego stycznia r. 1918.
W wilj tego dnia w gabinecie Lenina zjawi si Woodarskij w towarzystwie nieznajomego czowieka o niespokojnych ruchach i biegajcych oczach.
Przyprowadziem towarzysza Guzmana, mego pomocnika, rzuci Woodarskij. Mamy
do zakomunikowania wan spraw. Czy tu nikt nas nie podsucha?
Lenin wzruszy ramionami i odpar z umiechem:
Tu? Chyba nikt...
Towarzyszu, posiadamy bardzo wane i zupenie cise informacje. Pewna organizacja
przygotowuje zamach...
Na kogo? Na mnie? spyta.
Nie wiemy dokadnie na kogo. Powiadomiono nas tylko, e na komisarzy ludowych
szepn Guzman i podnis palec do gry.
Jaka to organizacja? zada pytanie Lenin i z ciekawoci czeka odpowiedzi, nie
spuszczajc podejrzliwego wzroku z oczu komisarzy.
Po krtkim namyle odpowiedzia Woodarskij:
Organizacja mieszana... Wchodz do niej biali oficerowie i socjalrewolucjonici... o ile
wiemy...
Posiadacie niecise informacje? zawoa Lenin. Carscy oficerowie nie bior w tem
udziau. Mogli tysic razy targn si na zamach, a nie uczynili tego. S pozbawieni ducha
i odwagi... ywe trupy polityczne! Socjalrewolucjonici, albo... zreszt nie ma to znaczenia! C poradzimy na te knowania? Znacie domniemanych wykonawcw zamachu?
Nie! Wiem tylko, e zamach jest przygotowany odpowiedzia Woodarskij. Przyszlimy, aby powstrzyma was, towarzyszu, od zamiaru wystpienia na jutrzejszym wiecu!
211

Lenin przeszed si po pokoju.


Zaciska rce i mia si.
Powstrzyma nie? Zapowiedziaem przecie swoj mow! Wystpi, towarzysze! odpar.
Patrzyli na niego ze zdumieniem.
Mylicie, e mona mnie nastraszy? Czowiek, ktry oddawna o sobie nie myli, nie
zna strachu. Wiecie, przecie e zagranic chodziem samotny na rozmowy z agentami policji politycznej? Pamitacie, e po przyjedzie do Piotrogrodu, przed wystpieniem lipcowem,
odwiedzaem koszary i wygaszaem mowy. Przechodziem wtedy wrd szeregw nienawidzcych mnie, uzbrojonych oficerw dawnej gwardji carskiej i onierzy, przekonanych, e
jestem zdrajc ojczyzny, i gotowych rozszarpa mnie. Byo to nieraz i nie dwa, a dziesi,
dwadziecia! Rezultat by zawsze jeden i ten sam! Po mowie mojej onierze wynosili mnie
na rkach, a oficerowie zmuszeni byli si ukrywa przed gniewem oszukanych przez nich
szeregowcw! Tak bdzie i teraz. Skoro zaczn mwi, nikt ju nie odway si napa mnie.
Nikt!
Dugo spierali si jeszcze komisarze, lecz Lenin by nieubagany. Mia myl rzutk, elastyczn, bo atwo przechodzi od jednego postanowienia do drugiego, uwaajc je za lepsze,
praktyczniejsze, lecz w wypadkach wzicia odpowiedzialnoci na siebie i naraenia ycia nie
zna wahania.
Musieli mu wic ustpi.
Nazajutrz o godzinie 11-ej wchodzi ju do maneu, zatoczonego tak szczelnie, e ludzie
porusza si nie mogli. gdy stan na mwnicy i spojrza na tum, wydao mu si, e widzi
olbrzymi an, gdzie chwiejce si gowy, niby kosy dojrzae, tworzyy fale.
W takim cisku nikt strzeli nawet nie potrafi pomyla, z umiechem dobrotliwym
patrzc na najblisze szeregi widzw.
Przez ca godzin guchym, chrapliwym gosem, wymachujc rkami i tukc niemi
w mwnic, niby motem w kowado, podkrelajc ruchami ysej czaszki najwaniejsze pojcia, wbija Lenin w gowy suchaczy kilka niezbdnych myli, powtarzajc je wkko w coraz to innej formie i odmiennym, bardziej stanowczym tonem.
Objania konieczno obrony przed imperjalizmem niemieckim, obiecywa prdko koniec
wojny, ktra zakoczy si skierowanem do proletarjatu baganiem, germaskiej buruazji
o pokj.
Wy go nie dacie rzdowi Wilhelma, woa Lenin, bo wiecie, e lada dzie powstanie
w Berlinie socjalistyczny rzd Karola Liebknechta, z ktrym warunki pokoju bd warunkami wojny z kapitalizmem Anglji i Francji o dyktatur proletarjatu w Europie! Wy tylko robotnicy i wieniacy Rosji, jestecie awangard wiatowej rewolucji! Wieniacy maj w posiadaniu ca ziemi i dostarcz walczcemu proletarjatowi potrzebnych produktw w imi
wolnoci, rwnoci, wiecznego pokoju! Bacznie tylko, aby wrogowie nie oszukali was! Ju
teraz daj od nas posuchu dla konstytuanty, do ktrej wejd jawni i tajni zdrajcy pracujcego ludu!
Podniosy si krzyki stronnikw i przeciwnikw Lenina.
Dyktator mwi dalej.
Doszed wreszcie do opisu dobrobytu, jaki zapanuje w Rosji, gdy wszyscy pracowa bd,
jako bracia, dla ogu, gdy zapomn i cikich latach niewoli i ucisku; pyta surowo, niby
ojciec, upominajcy dzieci:
212

Czy mylicie, towarzysze, bracia i siostry, e dla przyszego szczcia waszego nie
warto przetrwa kilku miesicy niewygd, niedostatkw i wysikw?
Zerwaa si burza okrzykw:
Niech yje Lenin! Ojciec nasz! Wdz! Opiekun! Obroca! Prowad nas! Naucz!
Lenin odnis rk i krzykn:
Pamitajcie, cocie postanowili w tej chwili. Obrona kraju! Praca i chleb dla armji! Odrzucenie konstytuanty, ktra now wa rozpali w narodzie i wizy na wieniakw naoy
nieskruszone!
Pamitamy! Przysigamy! odezway si okrzyki.
Tum drgn, docisn si do mwnicy, porwa Lenina i, podajc go sobie z rk do rk,
wynis z maneu.
Lenin wsiad do samochodu, a za nim chcia wsun si Trockij.
Nie! rzek dyktator. mam do pomwienia z towarzyszem Plattenem. On pojedzie
ze mn!...
Szwajcarski internacjonalista natychmiast wszed do samochodu.
Lenin umiechn si i myla, e poco mia jecha z Trockim, nad ktrego gow zaciy
wyrok, wyranie brzmicy w sowach deputacji ydowskiej? Najlepsz towarzyszk odwagi
jest ostrono.
Myli te przerway dwa strzay rewolwerowe.
Ich suchy trzask ledwie przebi si przez zgiek okrzykw i wycie tumu, wylegajcego
z maneu.
Siedzcy obok Lenina Platten jkn i schwyci si za rami. Przez zacinite na rkawie
palce sczya si krew.
Jestem ranny... szepn.
Samochd caym pdem ruszym z miejsca.
Lenin obejrza si. W cianie samochodu spostrzeg dwa otwory od kul.
Dobrze strzelali, pomyla, lecz niezupenie...
Skrzywi usta pogardliwie.
W korytarzach Smolnego Instytutu natychmiast zaroio si od towarzyszy. Komisarze ludowi, przedstawiciele wszelkich organizacyj, komitetw i dowdcy wiernych pukw przybywali, aby dowiedzie si o zdrowie swego wodza i o szczegy zamachu.
Lenin spotyka wszystkich yczliwie i mia si wesoo, mwic:
Nie mam pojcia o tem, kto strzela do mnie. ledztwo zarzdzone. Towarzysz Dzieryski pokae, co umie.
Najwyszy sdzia nie zjawia si tymczasem. Telefon w jego biurze nie odpowiada wcale. Posany po niego motocyklista powrci z wiadomoci, e towarzysz Dzieryski od rana
nie by widziany w gmachu czeki. otysze, stojcy na wewntrznych posterunkach, spostrzegli go wychodzcego o godzinie 7-ej rano na ulic. Od tego czasu nie powraca.
Antonow, penicy obowizki komendanta paacu, wzmocni posterunki na korytarzach,
schodach i dokoa gmachu. Dopiero pno w nocy wyrzuci Smolny ze swego wntrza
obcych ludzi. Na najwyszem Pitrze, gdzie mieszali Lenina i inni komisarze, zapanowaa
cisza.
Dyktator siedzia w swoim pokoju i spokojnie pisa artyku, w ktrym gromi buruazj
i jej najemnych mordercw za zamiar zadania rewolucji miertelnego ciosu w plecy.
213

Pisa, zarzucajc na papier krtkie, dobitne zdania, najeone cudzysowami, znanemi kademu cytatami z Pisma witego i wyjtkami z bajek najpopularniejszych, dosadnych i zoliwych.
Tak si zagbi w pracy, e nie sysza cichej rozmowy za drzwiami i szmeru krokw czowieka, stpajcego po kobiercu, okrywajcym pokj.
Ujrza go przypadkowo, podnoszc od papieru oczy, aby przypomnie sobie kocow strof bajki Kryowa o wini i dbie.
Przed nim sta Dzieryski. Zimne oczy wbi w oblicze dyktatora i krzywi kurczce si
usta.
Szukaem was przez cay dzie... rzek Lenin, umiechajc si do straszliwie drgajcej
twarzy Dzieryskiego.
Wiem, odpar, byem na miecie... Szukaem sprawcw zamachu. Jeszcze wczoraj
mwiem Woodarskiemu, gdzie ma ich znale... Nie chcia, czy nie mia...
Spojrza znaczco na Lenina i dugo wytrzymywa ostry, badawczy blask czarnych oczu
mognolskich.
No, i c? spyta Lenin.
Pochowali si, jak krety pod ziemi, szepn, lecz ja ich wytropi, Kazaem aresztowa Woodzimirowa...
Mego szofera?! wykrzykn Lenin.
Waszego szofera... Ob by w zmowie z zamachowcami szepn Dzieryski. Zreszt,
przekonacie si wkrtce, towarzyszu. Zostawcie tylko t spraw mnie!
Lenin skin gow i wzruszy ramionami.
Dzieryski, nic nie mwic wicej, opuci pokj.
Dyktator znowu pochyli si nad biurkiem.
Cicho skrzypiao piro. Due litery pisma wizay si w krzywe, faliste linje, nad ktremi,
jak nad zarolami krzakw, podnosiy si do wysokich drzew podobne wykrzykniki, znaki
zapytania i cudzysowy bez koca.
Praca sza swoim trybem. Rewolucja proletarjatu nie dopuszczaa zwoki, chwiejnoci,
obawy, cofania si, wzrusze, pozbawiajcych rwnowagi.
Albo wszystko, albo nic! Albo zaraz, albo nigdy!
Lenin pisa... Szeleci papier. Jak cykanie zjadliwego owadu cienko zgrzytao piro.
W korytarzu i na dworze rozlegay si twarde, cikie kroki.
Zbrojni w karabiny i granaty otysze strzegli proroka wolnoci i szczcia ndzarzy, gotowi w kadej chwili porwa, przebi bagnetem, rozszarpa miaka, wdzierajcego si do kuni promiennego jutra...

214

ROZDZIA XXV.
Do Piotrogrodu ze wszystkich stron Rosji dyli chopi, robotnicy, mieszczanie i szlachta,
wybrani do konstytuanty.
W tem rodowisku rnorodnych ludzi wrzaa wytona praca.
Dwie najruchliwsze partje ludowcy i bolszewicy agitowali zawzicie, pocigajc przyjezdnych pod swoje sztandary.
Socjalrewolucjonici, obawiajc si zbrojnego zamachu Lenina na Zgromadzenie Narodowe, wyonili z siebie komitet obrony, kierowany przez Borysa Sawinkowa. Werbowano
onierzy i ochotnikw z pord rnych wyrzutkw spoeczestwa, nawet z czarnych secin
carskich, ukrywajcych si na prowincji, gdzie hasa komunistw nie zwyciay dotd. Zamierzano w chwili stosownej rzuci si na Rad komisarzy ludowych i wyrn ich do nogi.
Lenin wiedzia o tem i dziaa w tajemnicy.
Piotrogrd by podzielony na dzielnice, czujnie strzeone przez wierne wojsko i druyny
robotnicze. Niemal codzie znikali bez ladu najbardziej energiczni wrogowie dyktatury proletarjatu, o losie ich wiedziaa tylko czeka, straszliwa czerwona kloaka, ociekajca krwi,
i jej twrca Lenin.
Chocia zrczni agitatorowie bolszewiccy z powodzeniem rozkadali mas delegatw konstytuanty, komisarze nie byli jednak pewni ostatecznych wynikw.
5-go stycznia roku 1918 Lenin naradza si dugo z Dybienk i Antonowym, a pniej
opracowywa manifest proletarjatu do konstytuanty, z daniem uznania wadzy Rady komisarzy ludowych i Komitetu Wykonawczego, za co obiecywa dopuci zwoanie Zgromadzenia Narodowego z gosem doradczym.
Towarzyszu! woali Trockij, Zinowjew, Kamieniew i inni. Jestemy zaledwie czwart
czci Zgromadzenia Narodowego, jake moemy da i wystawia takie wprost zuchwae
wymagania? Wojna domowa nieunikniona, a wtedy prowincja zgubiona dla nas!
Lenin sucha uwanie, tumaczy, przekonywa chwiejnych a gdy zrozumia, e nic nie
wskra, zawoa:
Poow Zgromadzenia stanowi socjalrewolucjonici. S to gardujce draby. adnej
siy nie osiadaj. Rozpdzimy t hoot!
Dugo jeszcze trway narady. Towarzysze wychodzili niespokojni. Zbliajcy si dzie
obrad konstytuanty nie wry dla nich nic dobrego.
Tylko Wodzimierz Lenin widzia wyranie przebieg wypadkw.
6-go stycznia czerwone wojska bezkarnie rozstrzeliway na ulicach licznych demonstrantw. marynarze Dybienki otoczyli Paac Taurydzki, gdzie miao odbywa si Zgromadzenie
Narodowe, wygraali i obsypywali obelgami przybywajcych delegatw.
215

Zgromadzenie, po wysuchaniu da Rady komisarzy ludowych, odmwio uznania jej


za najwysz wadz w Rosji. Wtedy do sali wkroczy oddzia zbrojnych marynarzy, a olbrzymi, ponury bosman elezniakow rozpdzi delegatw.
Lenin przez kilka dni uwanie studjowa dzienniki wszystkich obozw i stawa si coraz
weselszy. Zacierajc rce, rzek do Nadziei Konstantynwny:
Mj zamach na sawetn wol ludu uda si! Nard, znuony bezsiln powodzi sw
i czczych hase, przyj ze spokojem wiadomo o zgodnie wymarzonej konstytuanty. Pragnie
tylko czynu, nie sw. My podbijemy go czynem!
Przeszkody na tej drodze nie byy jednak ostatecznie usunite.
Pozostawali Niemcy.
Rozpoczynali ofenzyw.
Lenin rozumia, e zdobycie przez nich stolicy zada cios rewolucji, gdy prawie caa
ludno kraju bdzie uwaaa Niemcw za zbawcw Rosji.
Naleao powstrzyma nieprzyjaciela od tego zamiaru. Lenin postanowi pokrzyowa plany Niemcw i uczyni bezcelowym marsz ich na Piotrogrd.
Na posiedzeniu Komitetu Wykonawczego wnis projekt przeniesienia si do Moskwy.
Ucieczka?! wybuchny okrzyki. Kapitulacja przed imperjalizmem?! Zginlimy!
Trockij wystpi z dug i gorc moc. Dowodzi, e opuszczenie Piotrogrodu spowoduje
ostateczn klsk partji.
Smolny Instytutu otoczony jest legend, sta si fetyszem! woa. Gdy zniknie legenda, rozwieje si urok naszej wadzy. Nie mamy prawa czyni tego!
Musimy pozosta i umrze z honorem na naszych stanowiskach! krzykn z patosem
Zinowjew, podnoszc nad gow Pi.
Towarzysze przeraonemi, oburzonemi gosami wypowiadali swoje zdania i z wciekoci napadali na wodza. jeszcze chwila i mgby by zgubiony w oczach pokornego przed
chwil i wielbicego go tumu ludzi, wycignitych przez niego z ndzy i nicoci.
Lenin sucha, nie przerywajc nikomu, spokojny, prawie wesoy. Nikt nie widzia, e palce mu kurczyy si, jak pazury drapienego zwierza. Rce trzyma na kolanach, ukryte pod
stoem, aby nie zdradziy jego uczu.
Nareszcie zgiek i wrzawa uciszyy si. Wszyscy patrzyli na wodza gronie, podejrzliwie.
Lenin wsta i mwi zacz.
Gos dra, przerywany syczcemi, chrapliwemi westchnieniami.
Podziwiam was, towarzysze! Zachwycam si waszem bohaterstwem i wiernoci dla
sprawy proletarjatu! Zaiste imiona wasze przejd do historji obok imion Dantona, Marata,
Robespierrea! Nie omieszkam da oceny waszej proleraskiej odwagi przed najszerszemi
warstwami narodu! Cze wam, uwielbienie i mio pracujcych rzesz! Jestecie prawdziwymi wodzami! Przekonalicie mnie i zawstydzilicie! Istotnie niech umrze rewolucja, niech
w kajdany pjd miljony dowierzajcych wam ludzi, aby honor wasz, imi bojownikw nie
zostay ponione! Zostajemy w Piotrogrodzie i bdziemy w spokoju czekali na swj los...
Opuci gow, piciami wspar si o st i gosem guchym, w ktrym brzmiay ju echa
z trudem hamowanego szyderstwa, cign:
Wstydz si swej myli o wycofaniu si z Piotrogrodu! Wstydz si... A moe, nie powinienem si wstydzi jej? Opowiem wam, towarzysze, jak rozumowaem... Jeeli le pracowa mj mzg, powiecie mi o tem; jeeli miaem suszno rozwacie spraw raz jeszcze
216

na zimno, bez ognistych sw i wybuchu pierwszych wrae, najsilniejszych, bardzo szlachetnych, a nie zawsze najtrafniejszych. Doprawdy wstyd mi zaprzta wasze gowy bohaterw,
prawdziwych obrocw proletarjatu, rozmylaniami czowieka praktycznego, dla ktrego istnieje tylko cel i ktrym wada tylko jedna myl! Wstydz si swego zimnego serca i materjalistycznego rozumu! Nie, wol nic nie mwi o swoich rozwaaniach! Jestem porwany urokiem waszych sw, piknych, podniosych!
Niech mwi Iljicz! krzykn Stalin.
Niech mwi! podtrzymali go inni, bijc piciami w st i tupic nogami.
Bydlta!... sykn Trockij, pochylajc si ku Kamieniewowi i Urickiemu.
Nie powiedzia tego gono i zacz przeciera binokle, pochylajc czarn, drapien gow.
Skoro pozwalacie, powiem, co myla! zacz Lenin, ostrym wzrokiem, przebijajc po
twarzach zebranych. Postanowilicie jeszcze w padzierniku podpisa pokj z Niemcami.
Bez niego zdobycze rewolucji wisz na wosku. To rozumie kady z was... Zajcie naszej siedziby przez nieprzyjaciela to koniec rewolucji, no, i mier jej bohaterw wasza mier
drodzy towarzysze! Chciaem opuci Piotrogrd... Dla celw wojny nie jest on potrzebny
Wilhelmowi Hohenzollernowi. Czyni to dlatego, aby wzi nas do niewoli i w zarodku zniszczy gron dla imperjalizmu rewolucj. Jeeli odejdziemy, ofensywa natychmiast zostanie
wstrzymana przez Niemcw. Nie pjd za nami w gb Rosji. Pamitaj o losie Napoleona,
wiedz, e przestrze jest najlepsz twierdz nasz! Powiadacie, e umrze legenda Smolnego
Instytutu? Mylaem, e legenda ta otacza, opromienia was bohaterw, wodzw, prorokw!
Legenda ta pjdzie za wami wszdzie, chociaby na szczyt Kaukaskich gr, lub na tundr
Sybiru, aby tylko tam powiewa sztandar czerwony i janiay wasze imiona, towarzysze!
Pomruk zdumienia przemkn po sali.
Mdrzec! z zachwytem szepn StiekowNachamkes.
Prorok jasnowidzcy! odezwa si gono BonczBrujewicz.
My tylko czujemy, on myli za wszystkich! doda z westchnieniem Piatakow.
Zdumiewajca sia myli! wykrzykn Newskij.
Pozwlcie dokoczy towarzysze! zwrci si Lenin do obecnych. Pomylcie na
chwil, e jestecie ju w Moskwie. Nie w jakim instytucie lub w przygodnym paacu
Krzesiskiej, lecz w Kremlu! W Kremlu!
W Kremlu! wybuchn oglny krzyk zachwytu.
Stulecia historji natworzyy tam legend bez liku! Do nich wpynie jeszcze jedna, nowa,
czerwona, najszlachetniejsza legenda. wasza legenda obrocw praw proletarjatu, towarzysze! Kto nie zna Kremlu? Oczy, myli i serca caej Rosji bd skierowane na was! Wasz gos
przebrzmi z jego biaych murw na cay kraj, na cay wiat! Mwicie: honor, kapitulacja,
opuszczona placwka. Jaki pikny poryw! Tak mwi te Kutuzow, bronicy Moskwy przed
Napoleonem, a jednak cofn si, odda stolic na zniszczenie, lecz zwyciy. Zwycizcw
nie sdz, towarzysze! Honor wodzw widz w zwycistwie, nie w mierci bohaterskiej, bezmylnej, niepotrzebnej, wspaniaej, a nieraz szkodliwej! Jeeli wy, pomni na honor, umrzecie
na szubienicach, kto zastpi was? Kto poprowadzi rewolucj i losy proletarjatu ku ostatecznemu zwycistwu? Tak mylaem z trosk i blem przedtem, nim przedstawiem wam plan
przeniesienia si do Moskwy, na Kreml... Wasze bohaterstwo pomienne posiadao we mnie
zwtpienie... Teraz bd sucha, co wy powiecie, bo tylko to jest wol najlepszej czci proletarjatu, dumy rewolucji!...
217

Cay Komitet wykonawczy, komisarze, nawet stojcy na czatach onierze, otoczyli Lenina, cisnli si do niego, jak owce do pasterza, jak dzieci do ojca, bili si w piersi, krzyczeli:
Prowad nas! Za tob pjdziemy wszdzie!
Nawet Trockij i Kamieniew woali, wymachujc rkami:
Niech yje Lenin wdz!
Dyktator spostrzeg to odrazu i, podnisszy rk, uciszy zgiek.
Niech legenda nie opuszcza cakowicie Smolnego Instytutu! Czuj, e dacie tego i danie jest sprawiedliwe i mdre. Postanwmy wic, eby czerwony sztandar naszej partji
powiewa nadal nad tym paacem, gdzie po raz pierwszy proletarjat rzuci potne, wadne
sowo o dyktaturze swojej. Tego hasa broni bdzie oddany sprawie, mj stary druh, wyprbowany bojownik, natchniony wdz Zinowjew i nasi wierni towarzysze z czeki, tej pici proletarjatu. Woodarskij i Urickij! Ofiarnoci swoj, prac i odwag zapisz oni w historji nowe imiona najsawniejszych!
Nowe krzyki i wiwaty przeniosy si po sali, wylay si do kurytarzy i brzmiay dugo, biegnc dalej i dalej.
Lenin przeszed do swego gabinetu, szybko chodzi z kta w kt, zaciera rce i, krzywic
usta, sycza:
Raby, bydo ciemne...! Buntownicy lepi...!
Z wciekoci kopn stojce na drodze krzeso i, odczuwajc stras6liwe wyczerpanie,
upad na kanap.
Taka godzina rwna si piciu latom ycia! sykn przez zacinite zby.
Dugo nie mg si uspokoi. Zrywa si i biega po pokoju, rozkada rce i mwi do siebie:
Umrze! Najatwiejsza rzecz! Koniec i spokj... Niczego innego nie yczybym sobie, lecz
nie mog... Musz przebi ciemno, musz przerba las! Bdzie to mojem dzieem. Nic nie
zbuduj nowego i wiecznego. Bd szczliwy, jeeli mi si uda zmusi ludzko, by nie ogldaa
si poza siebie, lecz patrzya w przyszo, tylko w przyszo, zrzuciwszy urok grobowcw. Zacznie wtedy kiekowa myl o nowym ustroju spoecznym i wyoni si w czyn, ktry trwa bdzie do czasu, a zginie pami o mnie. Uczyni wszystko, aby j wyrzebi we wspomnieniach
ludzi mioci, czy nienawici, zachwytem lub pogard, bogosawiestwem pokole, czy ich
przeklestwem! Pragn sta si nowym witym proletarjatu, aby tajemniczy zwizek pomidzy mn, nawet umarym, a ywymi trwa. Wobec takiego celu nizkie pochlebstwo przed tumem,
cay ten fasz ohydny, obudne obietnice i pynce std wasne upokorzenie niczem jest, niczem
te jest ycie moje i ycie miljonw ludzi! Wiek nasz czci rozum i wielko, poczone w jednym
genjuszu. Mnie wystarczy kult dla mego rozumu! Wyznawcy usiuj zawsze naladowa tego,
ktrego ubstwiaj. Nieche naladuj! Dopomoe to im do zrzucenia na zawsze nieznonych
wizw przeszoci z jej przesdami, pomykami i staremi trumnami!
Pooy si nawznak na kanapie i, wpatrzony w sufit, usiowa wicej o niczem nie myle. Dochodzi go guchy haas, trzask desek, oskot rzucanych na ziemi cikich przedmiotw, nawoywanie, okrzyki ludzi, turkot samochodw.
Domyli si, e towarzysze zarzdzili ju pakowanie dokumentw Rady komisarzy ludowych i przewiezienie plik papierw i skrzy na dworzec kolejowy. Nie wiedzia jednak dyktator, e wrd pracujcych zamieszao si kilku przygodnych pomocnikw, nikomu nieznanych; przyszli z ulicy, gdzie przed Smolnym Instytutem stale gromadzi si tum ciekawych
ludzi, nie majcych ani przytuku bezpiecznego ani pracy.
218

Wbiegali razem z onierzami do gmachu, skadali do skrzy dokumenty, zabijali paki


i wynosili. Niektre skrzynie spaday z trzaskiem i haasem na zaamaniach schodw, toczyy
si nad i rozsypyway si. Wtedy nioscy je ludzie wszczynali popoch, biegali w zamieszaniu, szukajc nowych skrzy, inni szybko przegldali rozsypane papiery, chowali do kieszeni, za cholewy butw, do czapek.
W kilka dni pniej otysze i Finnowie na placach Kremlu szkolili naprdce sformowane
bataljony z kulisw chiskich, rozrzuconych przez obalony rzd carski w przyfrontowym pasie, a teraz zebranych zewszd i przeznaczonych do obrony nowych wadcw.
Wojska te wchodziy w skad oddziau karnego wszechrosyjskiej czeki.
W Moskwie, przy ul. Bolszaja ubianka, w domu, nalecym do towarzystwa asekuracyjnego Kotwica, ukrya si wszechrosyjska do walki z kontrrewolucj, sabotaem i spekulacj.
ycie i mier 150miljonowego narodu zostay oddane w rce prezesa czeki Feliksa
Dzieryskiego, posiadajcego prawo kary mierci bez zatwierdzenia wyrokw przez Rad
komisarzy ludowych i centralnego komitetu wykonawczego.
Legenda Kremlu odya...
Z poza grubych murw Kitajhorodu, z zakamarkw, z ciemnych lochw, z labiryntu
mrocznych komnat, wskich, potajemnych przej, wynurzyo si straszliwe widmo cara Iwana Gronego i jego kata wszechwadnego Maluty Skuratowa. Za nimi suny, niby zgraja
wilkw, cienie pretorjanw krwawych ponurych opricznikw, szalejcych po caym kraju, pawicych si we krwi, woajcych gosami zowrbnemi: Sowo i czyn.
Widma z podziwem i strachem patrzyy na przechadzajcego si po placu Kremlowskim
maego czowieka o ysej czaszce, mongolskich policzkach, wargach i oczach.
Chodzi, zaoywszy rce do kieszeni wypowiaego palta, a obok stpa wysoki, chudy
czowiek w szarozielonej kurcie i dugich butach z cholewami. Szed przygarbiony, zaciskajc blademi domi szar, zniszczon twarz, wykrzywian przez zrywajce si co chwila
drgawki; nieruchomy wzrok wbija w okrge kamienie starego bruku.
Syszay widma sowa straszne, przeraajce.
Dzieryski opowiada o pracy, wrzcej w czeka, o tysicach mczonych i mordowanych
ludzi, porwanych w domach i na ulicach przez onierzy otewskich i chiskich.
adna tajemnica nie pozostanie w cieniu! szepta Dzieryski, zagldajc w oczy Lenina. Umiemy zmusi do szczeroci o, umiemy!
Lenin zaciska rce i patrzy dokoa ostrym, twardym wzrokiem. Gdy pada na toczce si,
niewidzialne widma, pierzchay w popochu, w lku niewypowiedzianym.
Dzieryski zatrzyma si i rzek:
Dzi bd prowadzi ledztwo w sprawie zamachu. Waszego szofera Woodzimirowa
przywiozem tu. Przychodcie, towarzyszu, posyszcie rzeczy wane. koniecznem jest, abycie syszeli!
Kiedy? spyta Lenin.
Dzi wieczorem... szepn Dzieryski.
Przyjad...
Rozstali si i poszli w rne strony.
Cienie starego Kremlu spoglday oczami, penemi rozpaczy i strachu niemego.
Zerwa si wiatr mrony.
219

Widma rozwiay si, jak mgawica nad moczarami.


Wtedy wychyny inne zjawy. Blade, pokrwawione, umczone cienie ludzi zmarych przez
dugie pasmo wiekw w lochach katowni kremliskiej.
Wykrzykiway twarze straszne, miotay dugie rce pod nisko zwisajce chmury, niegiem
brzemienne, miay si bezdwiczne, cieszyy si radoci wciek, bluzgay przeklestwami i wzdychay jkliwie:
Zemsta za nas...! Zemsta za nas...!
Te cienie jczce tworzyy korowody ponure. W zwojach zamieci wyy i plsay, wznosiy
si coraz wyej, igray z pacht czerwon, opocc na wiey, miay si przecigle i znikay, tonc w wirach i strugach smagajcej nieycy.

220

ROZDZIA XXVI.
Wy wiatr i ciska suchym, zmarznitym niegiem w ciemne okna domw, cigncych si
wzdu Bolszoj ubianki. adnego przechodnia nie mona byo spostrzec na pustej ulicy,
chocia wskazwka zegara na wiey dobiegaa dopiero godziny 11-ej.
Samotny czowiek w wyszarzaem palcie, podnisszy wytarty barankowy konierz, wynurzy si z poza rogu poprzecznej ulicy. Szed, patrzc na skrzce si pod nogami niene zaspy, kurzce si pod smaganiem wichru.
Z bramy domu o wybitych szybach i odupanym przez kule tynku wypado trzech onierzy i, otaczajc przechodnia, pytao gronie:
Dokd idziesz? Pokaza legitymacj!
Zapytany podnis oczy na onierzy, a ci skamienieli, prostujc si i szepcc:
Towarzysz Wodzimierz Iljicz Lenin!
Umiechn si yczliwie i spyta:
Pokacie mi gmach czeki!
Stoicie przed nim, towarzyszu, odpar onierz wylkym gosem.
Lenin obrzuci uwanym wzrokiem olbrzymi dom o duych oknach, do poowy zabitych
deskami, ciemnych, jakgdyby lepych.
Co u licha?! mrukn niezadowolonym gosem pi tam wszyscy?...
Jakgdyby odpowiadajc mu, gdzie z wntrza gmachu wyrwa si zdyszany turkot motoru
samochodowego. Jakie jeszcze inne dwiki czyy si z odgosami maszyny. Po chwili
umilko wszystko. Cisza zapada gucha, niepokojca.
Co to byo? spyta Lenin, patrzc na onierzy.
Czeka rozstrzelaa skazanych... szepn podoficer. Zawsze przytem puszczaj
w ruch samochd ciarowy, eby zaguszy strzay kulomiotw, krzyki zabijanych, jki...
Nic wicej nie mwic, Lenin skierowa si ku bramie domu i zadzwoni.
Zachrypnity gos zapyta
Kogo czarci nios o tej porze! Odchod od bramy, bo strzel...
Prezes Rady komisarzy ludowych do towarzysza Dzieryskiego odpowiedzia Lenin.
Posysza tupot ng uciekajcego szyldwacha i przeraliwy gwizdek.
Mino kilka minut nim otwarto furtk. Jaki czowiek, may, krpy, o twarzy pooranej
osp, wyjrza ostronie, podejrzliwie i w milczeniu przepuci Lenina.
Zamknwszy za nim furtk, szed ztyu i mrucza:
Musimy by czujni... Ju kilka razy wchodzili do nas ludzie uzbrojeni, zamierzajc zabi towarzyszy Dzieryskiego i Petersa... Polacy i otysze li s na nich... Nie
wyszli ju std, lecz s te inni, ktrzy zaprzysigli zemst. Wczoraj w ogrodzie uni221

wersyteckim znaleziono towarzysza Bagisa, powieszonego przez niewykrytych zoczycw...


Mruczc, prowadzi Lenina przez podwrze.
Przy tych pomykach latarni naftowych, sabo owietlajcych dziedziniec, wznosi si
wysoki, lepy mur, znikajcy u gry we mgle zamieci, potrzaskany i poszczerbiony. Na pozostaym tynku widniay krwawe nasiki i sople. Pod murem leay nieruchome, nagie ciaa,
pokurczone, skulone, rzucone, jak zwa szmat. Nad niemi unosia si lekka zadymka pary. na
uboczu sta duy ciarowy samochd, pomalowany na czarno.
Lenin przystan i obejrza si za skradajcym si ztyu czowiekiem.
Odwierny zrozumia nieme pytanie skonych oczu i znowu mrucze zacz:
Tu tracimy skazacw. Kulomiot umiecilimy w okienku suteryny. Nastawiony jest tak,
e przechodzcy przed nim ginie odrazu...
Zamia si ponuro i doda:
Produkcja masowa... inaczej nie mona!
Lenin skin gow w stron nagich trupw i spyta:
Co robicie... z tem?
Cz wywieziemy za miasto, gdzie jutrzejsi skazacy przygotowuj ju dla nich i dla
siebie groby. Innych zabior do szpitali, gdzie lekarze ucz si na nich. Pewien uczony profesor czsto tu przychodzi i opowiada, e dla nauki dobre nastpiy czasy, bo trupw w brd!
Niewiadomo nigdy, komu i z czem mona dogodzi!
Zamia si piskliwie, szerok doni zasaniajc usta.
Wchodzili po schodach na drugie pitro. Wszdzie stay posterunki onierskie. Krzyki,
jki, pacz dochodziy zdaleka; rozlegay si guche odgosy strzaw.
Lenin szed wyprostowany, oddycha ciko; czu dreszcz, wstrzsajcy nim.
Weszli do obszernej poczekalni, z biegncym w gb lokalu korytarzem, gdzie przy kadych drzwiach przechadzali si onierze chiscy.
Zamelduj towarzyszowi prezesowi czeki... rzek siedzcy przy biurku chudy blondyn o zmczonych, zaczerwienionych oczach.
Po jego odejciu, Lenin ca si woli pohamowa ogarniajce go wzburzenie. Cicho tu
byo. Tylko od czasu do czasu rozlegay si chrapliwe gosy Chiczykw i dzwonki, natrtne,
niecierpliwe.
Urzdnik dugo nie powraca. Stojcy przy drzwiach onierze spogldali na nieznanego
im czowieka pogardliwie i zagadkowo. Widzieli, e przybywajcy tu w rnych sprawach
rzadko opuszczali gmach. Widzieli ich wchodzcych do poczekalni, wychodzcych prawie
nigdy.
Na mki mogli przyj t drog, dla umczonych istniay inne wyjcia.
Lenin pomyla:
Stworzylimy pastwo w pastwie. Czek moe si sta silniejsz od Rady komisarzy
ludowych...
W gbi korytarza otwary si drzwi i do poczekalni szybkim krokiem wszed Dzieryski.
Przyszedem, Feliksie Edmundowiczu powiedzia Lenin. Trudno si dosta do was!
Mylaem, e przyjedziecie samochodem, a tymczasem doniesiono mi, e jaki czowiek
kilka razy przeszed przed domem czeki... Musimy by ostroni Czyhaj na nas...
222

Macie dobry wywiad zauway Lenin z umiechem.


Towarzysze Blumkin i Jagoda s specjalistami od wywiadu odpowiedzia Dzieryski.
Prosz do mnie!
Szli korytarzem. Na drzwiach widniay napisy pokj Nr. 1, komisja ledcza tow. Rozsochina, komisja ledcza tow. Ozolina... Tabliczki z nazwiskami Rittnera, Mienyskiego,
Artuzowa, Guzmana, Blumkina bielay na drzwiach.
Tu przesuchujemy oskaronych objani Dzieryski, widzc, e Lenin czyta napisy.
W kocu korytarza mieci si sala kolegjum czeki i dwa pokoje: biuro statystyczne i archiwum.
A reszta gmachu?
Cele oglne i osobne dla winiw. Dla najbardziej obcionych ciemnice i suterynach
i lochach odpar, dumny z adu, panujcego w instytucji.
W rodku miasta! zdziwi si Lenin.
Sztandary powinny powiewa na miejscach widocznych, uczszczanych! zamia si
cicho Dzieryski. Jestemy sztandarem wadzy proletarjatu, krwawej zemsty i gwatu nad
jego wrogami. marzyem o ulokowaniu si w katedrze Bazylego Bogosawionego, lecz budynek na nic!
Paradoksalny zamiar! zawoa Lenin.
Paradoks zastpuje nam logik, towarzyszu! znw zamia si Dzieryski. Wszystko, co robimy, jest paradoksem, a, urzeczywistniajc go, nabieramy niezwykej siy i uroku
w oczach ludzi o zgniej, tchrzliwej myli.
Uwaacie, Feliksie Edmundowiczu, e dziki paradoksowi mona dugo przetrwa?
Dzieryski przepuci przed sob Lenina i, patrzc na niego, rzek dobitnie:
Przez cay czas sprawnego funkcjonowania czeki, towarzyszu! Zarczam wam...
Usiedli. Dzieryski zapali papierosa i namyla si, kurczc twarz i trc drgajce powieki.
Lenin oglda gabinet.
Biurko, dwa fotele, trzy krzeseka, szeroka sofa ze zmitem posaniem; na pododze jasno
rowy, gruby kobierzec, z czarnemi plamami w kilku miejscach. Na biurku wrd czerwonych
teczek z papierami i na cianie za stoem spostrzeg Lenin pistolety Mauzera i Parabellum.
Towarzysz mieszka w swoim gabinecie? zapyta Lenin.
Nie! odpar Dzieryski, podejrzliwie patrzc na niego. Mam kilka konspiracyjnych
mieszka. Nie dowierzam nawet swoim ludziom, bo i wrd nich byli zdrajcy. Poluj na mnie
zewszd.
Umilkn i schyli si nad papierami, przegldajc je i podpisujc.
Skoczy i mrukn:
Dzi mamy na wydatki 150 ludzi... Grupa biaych agitatorw, dziaajcych na wsi...
Na wydatki? Co to znaczy? zapyta Lenin.
Do stracenia, bo ledztwo skoczone, odpar Dzieryski. Moemy zacz z Woodzimirowym?
Lenin skin gow. Dzieryski zdj suchawk telefonu i rzuci krtki rozkaz:
Natychmiast ma si stawi u mnie towarzysz Fedorenko! zawoa Dzieryski, kadc
rewolwer zpowrotem. Prosz przystpi do badania Woodzimirowa w obecnoci prezesa
Rady komisarzy ludowych.
223

Przybyy sdzia zatrzyma na Leninie zimne, niebieskie oczy i skoni si przed nim
z uprzejmym umiechem.
Bardzo si dobrze skada! rzek dwicznym gosem. Poprosz prezesa komisarzy
usi przy oknie i odwrci fotel w ten sposb, eby nie by widzialnym, ot tak! Doskonale!
Klasn w donie. Ze szczkiem karabinw weszli onierze, wprowadzajc aresztowanego.
Dug chwil panowao milczenie. Ludzie mierzyli si wzrokiem, pytali o co, co nurtowao ich, badali siebie bez sw.
Wreszcie zabrzmia uprzejmy gos Fedorenki:
Doprawdy, nie chcielibymy eby was, towarzyszu Wodzimirow, miaa spotka krzywda! Tymczasem bezsilni jestemy, bo zachowujecie tajemnic, ktr wykry musimy za
wszelk cen...
Woodzimirow nie odpowiada.
Fedorenko cign dalej spokojnie, grzecznie:
Przypomnijmy wic wszystko, co towarzysz raczy nam zakomunikowa! Przed wybuchem rewolucji proletarjatu bylicie kapitanem gwardji carskiej, a pniej zapisalicie si do
zwizku szoferw i przyjlicie posad w garaach Rady komisarzy ludowych. O ile mi si
zdaje, powtrzyem wszystko cile?
Tak... szepn Woodzimirow.
Bardzo si ciesz! zawoa sdzia ledczy. Teraz pozostaj rzeczy draliwsze. Towarzysz zezna, e w chwili odjazdu towarzysza Lenina z maneu, mimo rozkazu rusza, nie
wykona go i czeka na zamachowcw, przedzierajcych si przez tum, zebrany na wiecu.
Tak... brzmiaa krtka odpowied.
To znaczy, e bylicie w zmowie ze zbrodniarzami?
Tak... Zamierzalimy zabi Trockiego, ktry mia jecha z Leninem objania szofer.
Ilu byo zamachowcw? spyta Dzieryski, trzsc gow, bo skurcz straszliwy wykrzywi mu twarz.
Woodzimirow milcza.
Kto kierowa zamachowcami? Kto posa ich?
adnej odpowiedzi.
Kto kierowa nimi? Kto nasa zbrodniarzy? powtrzy Dzieryski, zacinajc blade
wargi.
Badany podnis gow i rzek twardym gosem:
Jestem w waszym rku, moecie mnie straci, ale nic nie dowiecie si. Chc umrze za
ojczyzn, umczon przez...
Nie dokoczy, bo buchn strza. Kula utkwia w prawem ramieniu Woodzimirowa.
Jkn, lecz zacisn zby i spoglda na bezwadnie zwisajc, krwawic rk.
Bdziesz mwi, psie? sykn Dzieryski.
Aresztowany milcza. Prezes czeki miota si, bi piciami w st, ciska na podog czerwone teczki i rozrzuca papiery.
Rzzi i ciko oddycha.
Fedorenko niewzruszonym gosem rzek:
Trudna rada z tak bohaterskiem milczeniem! Mona podziwia... Jednak musimy wiedzie prawd!
224

Wsta i nacisn guzik dzwonka.


Syszc, e drzwi si otwieraj i wchodz nowi ludzie, Lenin ostronie wyjrza.
Zobaczy Woodzimirowa, drcego, z blad, przeraon twarz, zwrcon ku wejciu.
Lenin spostrzeg czarn kau krwi, zbierajcej si koo ng szofera i powoli wsikajcej
w grupy dywan.
Poco tu rowy kobierzec?... Lepsze byyby ciemne, bardzo ciemne barwy pomyla
mimowoli i znowu cofn si za wysokie oparcie fotelu.
Rozleg si gos Fedorenki:
Niech onierze wyjd i czekaj w korytarzu! A wic porozmawiajmy teraz spokojnie!
Oskarony nie bdzie przeczy, e ta kobieta jest jego maonk, Zofj Pawwn Woodzimirow, a ten miy chopczyk to jego synek Piotru?
Woodzimirow milcza. Lenin znowu wyjrza. Twarz badanego skamieniaa i tylko
w oczach jego miotaa si rozpacz i wahanie.
Drca kobieta, o bladej, zniszczonej twarzy ponuro patrzya w ziemi i ciskaa rczk
chopca lat dziesiciu o gboko zapadych oczkach i nieprzytomnej z przeraenia twarzy.
Dziecko nie pakao, tylko gono szczkao zbkami, tulc si do matki.
Fedorenko nagle zmieni ton. Gos jego sta si syczcy i urywany.
Do tych zabaw... mwi. Jeeli nie wymienisz nazwisk zamachowcw i tych, kto
ich posa, w twoich oczach rozstrzelamy t suk i jej szczeni... Nno!
Nikt si nie odezwa. Fedorenko klasn w donie. Wpadli onierze.
Rozkrzyowa kobiet i chopca na cianie! krzykn sdzia. A trzymajcie mocno
tego draba, aby si nie wyrwa!
W jednej chwili otoczyli onierze matk i dziecko, podnieli, przycisnli do ciany i rozcignli im rce i nogi.
Woodzimirowa milczaa, wci patrzc w ziemi. Chopak szamota si, wi i krzycza:
Mamo! Mamusi! Ojciec, ratuj nas, nie daj... Oni chc nas zabi!
Fedorenko spokojnie zauway, patrzc na aresztowanego:
Ju wiemy, e jeste mem tej kobiety i ojcem chopca. obeszo si bez waszych zezna! Teraz dowiemy si reszty... Wasow, strzelajcie!
Gruby, o czerwonej twarzy wachmistrz da ognia. Kula uderzya w mur tu nad gow kobiety, zasypujc j odamkami tynku; druga utkwia w cianie koo ucha, trzecia tu przy szyi...
Teraz zajmijcie si chopakiem sykn Fedorenko. Dwie kule prbne, trzeci musicie
umieci w czole!
Kula gucho klasna nad gow chopaka. Twarz mu si wykrzywia, skurczy si cay i zemdla.
Woodzimirow szarpn si z rk trzymajcych go onierzy i jkn:
Zlitujcie si nad nimi... powiem wszystko...
Suchamy! rzek obojtnie Fedorenko i, zwracajc si do wachmistrza doda: Wcie nowe naboje do rewolweru!...
Woodzimirow jeszcze walczy ze sob. Straszliwa mka szalaa w jego nieprzytomnych,
znkanych oczach.
Suchamy, do stu djabw! nie wytrzyma Dzieryski, tupic nogami.
Zamach by obmylony przez prawych socjalrewolucjonistw i ydw... szepn Woodzimirow.
225

Nazwiska wykonawcw? spyta sdzia.


Nie znam wszystkich... byo ich dziesiciu... przypadkowo syszaem nazwiska Leontjewa, Schura i Frumkin... mwi, nie patrzc na nikogo, aresztowany.
Frumkin kobieta? Pikna, moda ydwka? Na imi ma Dora? spyta Fedorenko,
mruc oczy.
Tak... szepn Woodzimirow.
Nie rozumiem, poco bya tak duga, bohaterska scena zapierania si? podnoszc ramiona, z szyderstwem zauway Fedorenko. Ale jeszcze jedna formalno!... Musz skonfrontowa oskaronego z osob, nader nas interesujc. Wasow, dajcie zna, aby dostarczono tu Nr. 15-ty! A biegiem, biegiem... towarzyszu!
Dzieryski i Fedorenko naradzali si, palc papierosy...
Bagam, aby onierze nie mczyli wicej mojej rodziny! zawoa rozpaczliwie Woodzimorow.
Za chwilk! odpar uprzejmie i spokojnie sdzia. Od was tylko zaley, abymy zupenie zwolnili sympatyczn pani i miego Piotrusia...
Do gabinetu wprowadzono kogo. Lenin ostronie podnis gow. Tu przy progu staa
kobieta.
Wydawao si, e zstpia z jakiego obrazu.
Gdzie ja widziaem tak posta? pomyla Lenin, trc czoo. Zdaje si, na jakim
obrazie z czasw wielkiej rewolucji francuskiej? A, moe nie...
Wysoka, wiotka, o dumnie osadzonej piknej gowie staa moda ydwka. Biaa, jak mleko, twarz, ponce oczy, czarne uki brwi, namitne usta i olbrzymi wze kruczych wosw,
drobnemi kdziorkami spadajcych na kark i natchnione czoo, wszystko byo doskonae
w linji, rysunku i barwie.
Judyta... szepn Lenin...
Staa spokojna, wyniosa z opuszczonemi wzdu ksztatnych bioder rkami. Ledwie dostrzegalnie falowaa wysoka pier.
Fedorenko, lubienie mruc oczy, dugo przyglda si jej. Wreszcie spyta zmienionym
gosem:
Imi i nazwisko piknej... pani?
Nie poruszya si nawet i nie spojrzaa na sdziw.
Jaka pani niedobra! cicho zamia si Fedorenko. Wiemy przecie, e zachwycamy
si w tej chwili piknoci i wdzikiem panny... Dory Frumkin...
Nie zmienia postawy; nawet powieki jej nie drgny. Zdawao si, e nic nie syszy i nie
widzi przed sob.
Czy to jest Frumkin, o ktrej oskarony mwi nam? zada sdzia pytanie Woodzimirowi.
Tak... szepn oficer, bojc si spojrze na stojc przy drzwiach kobiet.
Przy tem strasznem dla niej sowie nie zdradzia najmniejszego wzruszenia i niepokoju.
Wasow! zawoa urywanym gosem sdzia. Odprowadcie Dor Frumkin do mojej
kancelarji i powiedzcie, aby Maria Aleksandrwna zaja si ni. Wkrtce przyjd...
onierze wyprowadzili aresztowan.
Wodzimierzu Iljiczu! zawoa Dzieryski. Wychodcie teraz i oznajmijcie, e za
cenne zeznania darujecie ycie obywatelowi Woodzimirowi, chocia zasuy na mier.
226

Lenin powsta i, patrzc na dawnego szofera i sdziw, nie mg wyrzec ani sowa.
Fedorenko zbliy si do niego i zacz rozmow, chwalc si swojem dowiadczeniem
i opowiadajc o dawnych czasach, gdy, jako rotmistrz andarmw, potajemnie sprzyja prawdziwym rewolucjonistom. Lenin sucha go zimno, z wyrazem wstrtu na twarzy.
Dzieryski tymczasem wyda jakie rozkazy.
onierze, zwolniwszy kobiet i chopca wyszli. Woodzimirow tuli do siebie drcego,
saniajcego si synka i mczeskim, zbolaym wzrokiem patrzy w surowe oczy ony.
Jestecie wolni, zupenie wolni sykn Dzieryski, ogldajc si poza siebie, gdzie
sta wachmistrz Wasow. Prosz wychodzi... Najpierw kapitan Woodzimirow, a pniej
kobieta... dziecko naostatku.
Woodzimirow ruszy naprzd, ledwie jednak doszed do drzwi i wycign rk do klamki, pad strza. miertelnie ugodzony w gow czowiek run na ziemi. ona rzucia si do
niego, lecz w tej chwili Wasow wypuci kul. Upada na ciao ma bez ycia. Drzwi natychmiast si otwary; wbieg chiski onierz. Schwyciwszy chopaka, zdusi mu gardo i wynis z pokoju. Chiczycy, popdzani przez wachmistrza, za nogi wycigali do korytarza zabitych i zacierali lady krwi.
Pastwo stoi na przemocy, sile i gwacie! przypomniay mu si sowa jego, tak czsto
powtarzane.
Czy na takim gwacie, jaki widziaem tu, mona budowa pastwo? Czy to jest droga
do nowego ycia ludzkoci? wiroway w gowie jego pytania.
Znowu si wzdrygn i ze wstrtem sucha opowiadania Fedorenki o niezwykej celnoci
oka grubego wachmistrza.
Przyklejaem skazanym srebrne pi kopiejek, drobn monetk, na piersi, a ten chop
kul wbija j w serce! miejc si, mwi z zachwytem. Kanalja... ohydny kat... pomyla Lenin, jednak nic nie powiedzia.
Pamita sowa Dzieryskiego, e czeka jest sztandarem dyktatury proletarjatu, a on
Wodzimierz Lenin by jego dyktatorem i by takim chcia jak najduej, bo nikogo innego
wrd tysicy towarzyszy nie widzia.
Znowu zamajaczya przed jego wzrokiem daleka, maa, wietlana, promienna przyszo
wiata zwolnionego z kajdan przeszoci.
Musia tam zaj z kad cen.
Zacisn zby i milcza.
Woodzimirowy umarli z wdzicznoci w sercu dla was, towarzyszu! Lekka, przyjemna mier, a dla was dobry omen!
Zamia si Lenin, lecz nic nie odpowiedzia. Nie mia si i odwagi.
Szybko wyszed, skinwszy gow w stron Dzieryskiego i Fedorenki.
W sieni oczekiwa na niego agent czeki. Mia go eskortowa do Kremlu z rozkazu Dzieryskiego.
Jak si nazywacie, towarzyszu? zapyta go Lenin, gdy ju wyszli na ulic.
Chcia posysze gos czowieka, ktry przed chwil nikogo nie zamordowa i nie widzia
mki i konania.
Apanasewicz, pomocnik komendanta czeki od par, salutujc po wojskowemu.
Lenin wypytywa go o straszny dom mierci.
Agent na wszystko odpowiada jednakowo:
227

Zapytajcie o to, towarzyszu naszego prezesa. Ja nic nie wiem!


Jednak, gdy doprowadzi dyktatora do bramy Kremlu, zatrzyma go i szepn:
Jeeli potrzebny wam bdzie czowiek zuchway, na wszystko gotowy, przypomnijcie
sobie moje nazwisko: Apanasewicz!
Apanasewicz... powtrzy Lenin i obejrza si.
Agent znika ju w kotujcych si strugach i obokach zamieci, szybkim krokiem idc
w stron katedry w. Bazylego.
Wygwizdywa jak piosenk ludow...

228

ROZDZIA XXVII.
Ponury nastrj, niby kleszcze zimne. lub liskie skrty paza wstrtnego, ciska serce
i mzg Lenina. Czu si tak, jakgdyby sam przed chwil wyszed z wizienia. Chcia si
umiechn, przypominajc sobie rado, niemal pijan, bujn, gdy niegdy opuci cel,
a furtka wizienna zatrzasna si za nim przy ul. Szpalernej w Petersburgu. Nie zdoby si
jednak na umiech.
Potar czoo i zacz chodzi po pokoju, woywszy wilgotne rce do kiszeni tuurka.
Uwiadomi sobie wkrtce swoje uczucia. Stanowczo nie myli si. Mia wraenie, e
w straszliwym gmachu, gdzie panowa Dzieryski, pozostawi kogo, potrzebujcego pomocy
i obrony. Odczuwa potrzeb powrotu, by zasoni kogo piersi swoj... Kogo? Dlaczego?
Wzruszy ramionami i mrukn.
Djabelnie trudno zabija ludzi! Zabija, majc cigle na ustach sowa mioci dla wszystkich uciemionych, nieszczliwych, umczonych!
Zgrzytn zbami i zacisn pici zaoonych do kieszeni rk.
W katowni czeki jcz i cierpi sami uciemieni, nieszczliwi bezmiernie, umczeni mk niewypowiedzian... Powrci tam i rozkaza zwolni wszystkich... zabroni zncania si, mordu obdnego! Tak! Tak!
Doszed do okna i przystan.
Na placu wewntrznym przechadzali si onierze na warcie.
Smagaa ich zamie, cina im krew w yach mrony powiew wiatru.
Nie mieli ciepego ubrania, wic tupali nogami, bili rkami, biegali, aby si rozgrza.
Lenin pomyla:
Ginli na froncie za ciemicw, gin teraz w wystpieniach rewolucyjnych, bd gin
haniebn mierci, gdyby rewolucja zostaa zdawiona; nie myl jednak o tem, wszystko
znosz cierpliwie, bo ufaj mi i wierz w rzucone przeze mnie hasa. Wierz mi! Czy mog
zawie ich zaufanie? Posia w ich sercach rozpacz i zwtpienie? Czy mam prawo podda
si wasnym uczuciom?
Przeszed si po pokoju i szepn:
Nigdy! Nigdy!
Jednak mczcy niepokj nie opuszcza go. Drania go i gnbia jaka niepewno; niejasny, guchy nakaz brzmia bezustannie, woajc, aby powraca do ponurego gmachu czeki.
Zadzwoni.
Prosz zatelefonowa do towarzysza Dzieryskiego, aby si wstrzyma z badaniem
aresztowanej Frumkin do mego przyjazdu, rzek do sekretarza. Niech natychmiast podadz samochd!
229

Wypi szklank wody i chodzi po pokoju, trzaskajc w palce niecierpliwie.


W kwadrans potem zajeda przed gmach czeki. Znalaz bram otwart i ujrza oddzia
onierzy, prezentujcych bro przed dyktatorem. spotka go przy wejciu Dzieryski, Liaris
i Blumkin.
Na podwrzu sta tum zaaresztowanych tej nocy ludzi. Skulone, drce postacie, wylke,
blade twarze, oczy ponure, podle, nikczemnie aszczce si lub obdnie zrozpaczone.
Lenin, otoczony komisarzami, szybko przeszed do poczekalni drugiego pitra.
Chc by obecnym przy badaniu Dory Frumkin! oznajmi Lenin, patrzc w zezujce,
podejrzliwe oczy Dzieryskiego.
Prezes czeki nic nie odpowiedzia. Zwierzca czujno zaczaia si na kurczcej si,
wyndzniaej twarzy. Szarpa ma brdk i tar drgajce, opuchnite powieki.
Lenin zrozumia obawy Dzieryskiego i umiecha si agodnie.
Towarzyszu! szepn, obejmujc go wp. Ciekaw jestem, co powie Frumkin. Moemy dowiedzie si od niej rzeczy wielkiej wagi... Podejrzewam, e ydowscy socjalici
z Bundu przyczyli si do wrogiego obozu. Musz o tem wiedzie...
Dzieryski skin gow w milczeniu.
Nic nie mwic, prowadzi Lenina wewntrznemi schodami nad.
Przechodzc koo zamknitych drzwi jednego z pokojw parterowych, rzek:
Zabierzemy Fedorenk...
Pchn drzwi. Lenin zajrza i stan, jak wryty.
Zobaczy stojc nawprost drzwi szerok sof, wyciean czerwonym aksamitem. Na jaskrawem, gorcem tle, niby marmurowy posg, leaa naga posta kobiety. Fala, czarnych
wosw spywaa na podog; pikne, wysmuke biodra, rozchylone bezsilnie, nieruchomo
zastyge w bezwstydnej pozie, rce bezwadnie odrzucone, zwisay w omdleniu; bujne strzeliste piersi groziy swoim bezruchem, niby ostrza wczni... mierci i zgroz wiao od obnaonych, wystawionych na spojrzenia ludzkie tajemnic piknego ciaa kobiecego, wieccego
w pmroku.
Dora Frumkin... wyrwa si Leninowi szept przenikliwy.
To kanalja... rozpustnik... adnej nie przepuci!... warkn Dzieryski, wstrzsajc
ramionami.
Kryjc si w kcie pokoju, ubiera si w popiechu Fedorenko.
Wlecz j na badania! krzykn Dzieryski i zacz si mia.
Po chwili andarm, oblenie umiechajc si i poprawiajc krawat, wyszed na rodek pokoju. Spostrzegszy Lenina, wykrzywi twarz i rzek bazeskim tonem:
Taka dziewuszka, e palce liza! Szkoa byo opuci okazj... Podobne krasawice coraz
rzadziej si spotykaj... Jestem znawc kobiet!... Gotw jestem gow odda , jeeli jakikolwiek rzebiarz wykryje w tym cudzie piknoci chocia jedn wad... Junona, Wenus, Diana,
Terpsychora... natura wszystko daa jednej kobiecie!... Fedorenko nie taki niedoga, eby nie
oceni tego i nie zakosztowa! O, nie! Fedorenko chopak zuchowaty!...
Widzc, e komisarze suchaj go spokojnie, zawoa:
Marja Aleksandrwna!
Wesza otya, czerwona, lnica od potu i tuszczu kobieta w czarnej halce i niebieskiej
bluzce. Kurczya w umiechu zakopotania i sualczoci wstrtn owrzodzon twarz i kaniaa si raz po raz.
230

Fedorenko zawoa:
Marjo Aleksandrwna, potrafilicie upi t bogini antyczn, musicie teraz obudzi
aresztantk i odprowadzi do duej sali... A niech no tam chiskie poczwary bd w pogotowiu...
Zwracajc si do Lenina, rzek z ukonem:
Moemy zej do suteryn...
Ruszyli w milczeniu,
Szli dugim, zaamujcym si kurytarzem, wskim i brudnym.
Dwie latarnie naftowe ledwie owietlay go z dwch kocw. Kilku szyldwachw chiskich przechadzao si, szczkajc karabinami, opieranemi o cementow posadzk.
Mae, niskie drzwi, zamknite na kdki cigny si z obydwch stron.
niech towarzysz trzyma si z dala od tej celi uprzedzi Fedorenko, patrzc na Lenina.
Ten spojrza pytajco.
andarm zamia si cicho i szepn.
Jest to cela naturalnej mierci! Zaraona wszelkiemi moliwemi chorobami: godowy
i plamisty dur, grulica, skorbut, cholera, nosacizna, nawet, zdaje si, duma... Wszystko to
zastpuje nam katw i oszczdza pracy. Mr tu ludziska, jak muchy... Mieci si tam stu winiw, a komplet zmieniamy gruntownie co tydzie...
Znowu si zamia.
Rozniesienie epidemj po miecie! rzek surowym gosem Lenin.
To przewidziane! zaprzeczy Fedorenko. O, my znamy si na higjenie! Codzie
rano... zreszt, uwizieni nie wiedz, czy to ranek, czy dzie, czy noc, bo jest to ciemnica,
gdzie si pali jedyna maa lampka elektryczna, wsuwamy skrzyni drewnian... Winiowie skadaj do niej ciaa umarych; Chiczycy zalewaj odrazu wapnem, zabijaj skrzyni
deskami i wywo za miasto, gdzie wrzucaj do roww, rwnie napenionych wapnem...
adne niebezpieczestwo nie grozi Biaokamiennej Moskwie!
Z innych cel dochodziy krzyki, pacz i jki ludzi.
Szalej z rozpaczy! umiechn si Dzieryski. Jcz z godu, bo to dobry sposb
na wzbudzenie szczeroci w zeznaniach!
Kto dobija si do zamknitych drzwi i dzikim gosem wy:
Kaci! Bdcie przeklci... Oprawcy!... Pi! Pi!...
Ach! zawoa Fedorenko. To, ledziowcy!
Lenin zwrci ku mwicemu blad twarz.
Niektrych karmimy tylko bardzo sonemi ledziami, nie dajc im ani kropli wody. Drczy ich pragnienie, wic zorzecz! Tacy albo trac zmysy, albo wpadaj w omdlenie. Pierwszych przeznaczay na wydatki, drugim obiecujemy duo zimnej, czystej wody... Cha!
Cha! Niechybny to rodek! Staj si pokorni jak jagnita...
Lenin milcza, a Fedorenko, widzc w tem niem pochwa, prawi dalej:
Mamy lokale, gdzie zamknici s ludzie, ktrym nie pozwalamy spa i doprowadzamy
tem do obdu lub zezna. W innych znw dziaamy na upartych moralnym biczem. Sysz
oni, e w ssiedniej celi torturuj ich ony lub dzieci... Lecz to wszystko dla najbardziej zatwardziaych! Takich mamy nie duo... najczciej wystarcza nastraszy par razy tem, e s
ju prowadzeni na stracenie... Zaczynaj piewa wszystko, co wiedz...!
Fedorenko pobieg naprzd i otworzy drzwi.
231

Weszli do sporej sali, o ukowatych sklepieniach, owietlonej kilkoma jasnemi lampami.


W kcie stao biurko i dwa taburety.
Na murach pozbawionych okien, widniay bryzgi i czarne strugi skrzepej, wartej w cementowy tynk krwi.
Dzieryski usiad przy stole, posunwszy drugi taburet w stron Lenina.
Chuda, zacieka twarz, gorejco, bezsenne oczy i trzsce si palce Dzieryskiego przeraay Lenina. Przyglda si z lkiem renicom nieruchomym i co chwila opadajcym powiekom, spostrzeg straszliw zacito i bezmylne okruciestwo krzywicych si ust, nie
znajcych miechu.
Torquemada redniowieczny inkwizytor, czy kat rewolucji paryskiej, FouquierTinville? przysza Leninowi do gowy myl naga i drczca.
Zdawao mu si, e co nader wanego zaley od prawidowej odpowiedzi na to pytanie.
Fedorenko krzykn do onierza, stojcego przy wejciu:
Biegnijcie po Marj Aleksandrwn! Niech si pieszy!
Lenin nagle si skrzywi prawie bolenie.
Nazywajcie, towarzysze, t agentk swoj jako inaczej, nie... Marj Aleksandrwn...
szepn i nagle zmruy oczy skone ze wciekoci, gotow wybuchn z ca si.
Dlaczego? spytali ze zdziwieniem Towarzyszka opatina jest akuszerk i wywiadcza nam niepospolite przysugi w sdowych procesach kobiet.
Lenin, zaciskajc pici, sykn:
Dlatego, e:
Urwa nagle. Uwiadomi sobie, e serce mu si zbuntowao przeciwko czerwonej, otyej
agentce, omielajcej si nosi imi jego matki, zmarej przed czterema laty, samotnej, wiecznie stroskanej staruszki.
Dlatego, e... powtrzy i spostrzeg w tej chwili szydercze byski w zimnych oczach
byego andarma. Pohamowa si gwatownie i umiechn si chytrze, Strzepn palcami
i dokoczy gosem beztroskim:
Ech drobiazg! Wprost imi to nasuno mi pewne wspomnienia, nie licujce z tak nieurodziw osob, jak obywatelka opatina. Ale to bagatela! Nie zwracajcie na to uwagi, towarzysze!
mia si wesoo, niewymuszenie, powtarzajc:
Jak Marja Aleksandrwna, to niech bdzie Marja Aleksandrwna!
Nie chcia, nie mia prawa pokaza nagle ogarniajcych go uczu i saboci przed tymi
ludmi, trzymajcymi wysoko sztandar dyktatury proletarjatu i opuszczajcymi pi jego na
gowy wrogw.
mia si wic, czujc jednak, e spokj i rwnowaga nie powracaj. Gdzie gboko
w piersi podnosi si drobny dreszczyk, wzmaga si, potnia i wstrzsa caem ciaem
z tak si, e a gowa draa i kurczyy si barki szerokie.
Do sali wpada gromada Chiczykw. Krzyczeli chrapliwemi gosami, szczerzyli te
zby, krzywili dzikie, ciemne twarze.
Po nich weszo czterech dozorcw, prowadzc blad, saniajc si Dor Frumkin.
Pozostaa naga, lecz nie usiowaa nawet zasoni nagoci swojej ramionami. Rce byy
opuszczone bezsilnie. Tylko oczy ukrya pod powiekami i dugiemi rzsami czarnemi. Za ni
wlizgna si okrga, jak kula, Marja Aleksandrwna.
232

Oskaron postawiono przed stoem sdziw.


Mczyni ogarniali wzrokiem natchnion twarz i pikne, budzce zachwyt ksztaty
ydowskiej dziewczyny.
Lenin z zapartym oddechem patrzy na to biae ciao i myl bieg wstecz, ku tym dniom,
gdy zachwycony sta przed marmurowemi posgami mistrzw w Luwrze, Drenie, Monachjum.
Jednak w tej sali o niskich sklepieniach i mdej woni nie mg nie myle, e pod bia,
gorc skr dziewczyny kry krew, bije serce, miotaj si myli i uczucia, pry si dusza
w rozpaczy i tsknicy niewypowiedzianej.
Raptem przyszy mu na pami urywki z Pieni nad Pieniami.
Lepsze s piersi twoje nad wino. Pikne s jakoby lica twego, jako synogarlice; szyja
twoja, jako klejnoty! Oto ty jest pikna, a oczy twoje, jako gobice, wosy twoje jako stado
kz, ktre zstpiy z gry Galaad! Zby twoje, jako trzody owiec postrzyonych, wychodzcych z kpieli! Jako tkanina karmazynowa wargi twoje oprcz tajemnych twoich; jako poowy rwne jabka granatowego, tak jakoby twoje! Jako wiea Dawidowa szyja twoja. Dwie
piersi twoje, jak dwoje blinitek sarny, ktre si pas midzy linjami!...
Myli jego przerwa drwicy gos Fedorenki:
Czy powiesz, dziewko, kto posa ciebie, aby strzelaa do wodzw narodu?
Zamara w nieruchomej postawie, wiecia si tajemnicz biel marmuru, jak kamie milczca. Jeeli nie wskaesz innych zbrodniarzy, umrzesz w mkach! zawoa andarm i,
podbiegszy do dziewczyny, zacz kopa j, drapa piersi, wyrywa wosy i plu w twarz.
ydwka, wraa krew! ty... ty...
J wyrzuca straszne, ohydne sowa, padajce, jak bryzgi cuchncej, zgniej cieczy.
Dora Frumkin oczu nie podniosa nawet. Milczaa, podobna do gazu nieczuego, obojtna
na wszystko, jakgdyby ycie ju odleciao od niej.
Fedorenko powrci na swoje miejsce i uderzy pici w st.
Z t dziewk nic sobie nie poradzimy szepn. Hej, tam ktry! Przyprowadcie tu
aresztowan z sidmej celi!
Nie zwracajc uwagi na nikogo, chodzi po sali, klnc ponuro.
Wprowadzono sdziw ydwk. Dwuch Chiczykw trzymao j za rce.
Ujrzaa stojc nag dziewczyn i nagle osuna si na ziemi z jkiem przecigym:
Dora...
Mino Frumkin! Jako matce oskaronej o zamach na ycie towarzyszy Lenina i Trockiego, radz wam namwi crk, aby powiedziaa nam prawd, bo inaczej zginie mierci
straszliw!
Stara ydwka jczaa, wbijajc zrozpaczone gorejce oczy w zamar nieruchom twarz
dziewczyny,
Dora... cruchno! kaa.
Drgny powieki dziewczyny, dreszcz wstrzsn nagiem ciaem.
Na chwil, krtk, jak gasnca w mroku iskra, otwary si oczy pomienne, zajaniay renice i znowu zniky za zason dugich rzs.
W tem jednem spojrzeniu bya odpowied i rozkaz. Chwytajc si za siwe wosy, matka
kiwaa si i zawodzia gucho, aonie:
A... a a... a!
233

Moe Mina Frumkin wie co o zamachu? spyta Dzieryski, zaciskajc kurczc si


twarz i szarpic brod.
A... a... a... a! jczaa stara ydwka.
Postawi t wiedm i zmusi, aby patrzya! krzykn Fedorenko.
onierze podnieli Min Frumkin, a otya, czerwona Marja Aleksandrwna spoconemi
palcami rozdzieraa jej powieki.
Fedorenko skin na Chiczykw.
Popchnli Dor do muru. Czterech onierzy rozkrzyowao j na cianie, a dwuch, wydobywszy noe, stano przy niej, oczekujc sygnau sdziw.
Zaczynaj! warkn andarm.
Przywarli do nagiego ciaa, jak drapiene zwierzta.
Rozleg si cichy, przenikliwy styk i ostry zgrzyt zbw.
Chiczycy odbiegli ze miechem chrapliwym i skowytem.
Na murze bielao nagie ciao dziewczyny, a krew spywaa po niem z odcitych piersi...
A a a a! wya matka, szamocc si z trzymajcymi j onierzami.
Kto posa ciebie na morderstwo? spyta Fedorenko.
adnej odpowiedzi. Tylko Mina Frumkin wya coraz rozpaczliwiej, niby godna wilczyca,
z sykiem i wistem rwa si oddech Dory.
Dalej!... rzuci Dzieryski.
Chiczycy uderzyli noami w oczy dziewczyny. Pomienne, natchnione rozpakay si
krwawemi zami...
A... a... a.... a... miotao si pod sklepieniem rozpaczliwe, obdne zawodzenie sdziwej ydwki.
Z goniejszym syczeniem oddychaa mczona.
Powiedz, kto posa po ciebie... zacz Fedorenko, lecz przerwa mu blady Lenin. Skone oczy ciskay iskry, a palce kurczyy si i prostoway.
Skoczy! krzykn nieswoim gosem, zrywajc si z miejsca.
Fedorenko zwrci na niego zimne, szydercze oczy i z pogardliw uprzejmoci pochyli
gow.
Skoczy! powtrzy.
Jeden z Chiczykw uderzy noem.
Nagie, skrwawione, ciao, nagle obmike, skulone, upado na cementow posadzk.
W teje chwili Mina Frumkin wyrwaa si z rk onierzy, odtrcia usiujc pochwyci
j agentk, przywara, wczepia si rkami w martwe ciao crki.
andarm w milczeniu wskaza na staruch oczami i opuci rk ku ziemi.
Niem przyskoczyli onierze, stara ydwka podniosa si, i, potrzsajc siw gow rzucia jakie sowo.
Hebrajskie, jedno tylko sowo, bo wtem spad ciki cios kolby. Zwina si i ciaem swojem przykrya umczon crk.
Twarde sztuki... mrukn Dzieryski, zapalajc papierosa.
Zbyt popieszylimy si... zauway Fedorenko niezadowolonym gosem. Gdyby tak
jeszcze pomczy... Marja Aleksandrwna ucichaby zemdlon... dokonalibymy jeszcze par
operacyj... moe, powiedziaaby sama, lub ta... stara klacz.
Lenin podszed do niego i zajrza mu w oczy.
234

Wiedzia e, gdyby by tu Chalajnen, kazaby mu przebi bagnetem tego kata, w eleganckim granatowym tuurku. Teraz musi go uderzy w twarz, obali na ziemi i depta nogami,
jak gadzin jadowit, pod.
Czu, e co nakazuje mu tak postpi z tym oprawc w tuurku granatowym i jasnym krawacie.
Ju wycign z kieszeni pi zacinit, gdy nagle Fediorenko z uprzejmym umiechem,
nisko pochylajc gow, przemwi drwicym gosem:
Towarzysz Wodzimierz Iljicz przekona si teraz, e suymy proletarjatowi wiernie
i oddanie? Stalimy si maszynk, ktra gniecie do szcztu jego wrogw i pozbawia ycia
odrazu setki ludzi. Proletarjat powinien zwalczy! Sia i postrach s jedyn broni jego! Ona
ugnie filozofw, uczonych, poetw...
Ten straszny czowiek powtarza jego sowa!
On Wodzimierz Lenin, rzucajc je w miljonach gazet, ulotek, plakatw i telegramw
sta si twrc czeki, wodzem tego szalonego, fanatycznego obkaca Torquemady
Dzieryskiego i tej mii z szeregw andarmskich, ich ojcem duchowym, ich natchnieniem.
Zrozumia to odrazu, wszystko przypomnia sobie i uwiadomi, wskrzesi w pamici artykuy wrogw, oskarajcych go o to, e ukrzyowa, storturowa, pohabi Rosj.
Tak, jak Fedorenko, Dor!... pomyla.
On to uczyni, nie Fedorenko, nie Dzieryski, nie inni, tylko on, ktry zwoa pod swoje
sztandary dzicz pmongolsk, pijan od wdki, krwi i nienawici, mcicielki, obkacw,
zbrodniarzy, ponurych katornikw, prostytutki...
On, tylko on Wodzimierz Uljanow Lenin, a wic...
Umiechn si do Fedorenki agodnie i odpar:
Istotnie, suycie wiernie proletarjatowi! Nie zapomni on o wdzicznoci dla was, towarzysze!... Narazie trudno pozostawa obojtnym...
My ju przyzwyczailimy si sykn Dzieryski. Coraz szersze koa ludnoci uwaane s przez Rad komisarzy ludowych za wrogw, wic musimy si pieszy, aby nady... aby nady za wami, towarzyszu!
Tak, tak! kiwajc gow, szepta Lenin, starajc si zachowa spokj i uprzejmy
umiech na tej twarzy mongolskiej.
Odprowadzony przez Dzieryskiego, Fedorenk i patrol wewntrzny wsiad do samochodu i odjecha do Kremlu.
Czeka na niego sekretarz.
Wane doniesienia od naszej delegacji pokojowej rzek, podajc kilka telegramw.
Lenin usiad przy biurku i odczytywa depesze Trockiego. Zmarszczy brwi i tar czoo.
Wieci nie byy pomylne. Niemcy wystawili nowe, jeszcze bardziej cikie dania. Czonek delegacji rosyjskiej, byy genera carski, Skaon, pozbawi si ycia, zostawiajc peen
oskare list.
Odpowiem jutro, po posiedzeniu Rady, szepn. Prosz zwoa j na godzin 8m rano.
Sekretarz wyszed, lecz wkrtce zapuka do drzwi.
Towarzysz Dzieryski przysa motocyklist u pismem rzek, wchodzc. Prosi o natychmiastow odpowied.
Poda kopert. Lenin otworzy j i wyj czerwony arkusik z wyrokiem mierci dla obywatelki Remizowej, u ktrej przed zamachem mieszkaa Dora Frumkin. Na osobnej kartce
235

prezes czeki pisa e skazana wniosa prob do towarzysza Lenina o miosierdzie. Dzieryski doradza odmow, gdy jaki stosunek pomidzy stracon Frumkin a obywatelk Remizow istnia niezawodnie.
Remizowa?... Remizowa? powtrzy Lenin. Kiedy syszaem to nazwisko...
Wzruszy ramionami i napisa na czerwonej kartce dwa sowa:
Wyrok z zatwierdzam.
Sekretarz opuci gabinet.
Lenin chodzi po pokoju. Czu dreszcze i chd przenikliwy.
Nie mg si uspokoi.
Napibym si gorcej herbaty... pomyla.
Spojrza na zegarek. Dochodzia godzina czwarta. Zamie nie ustawaa. Sieka szyby, szelecia po murach, wya w kominach.
Lenin stara si o niczem nie myle. Wiedzia, e natychmiast ogarn go cikie zwtpienia, osabiajce wahania, zrodzone pod sklepieniem czeki. Tymczasem musia by twardy,
nieustpliwy i spokojny, bo przeczuwa now potyczk w Radzie komisarzy. Ju zacz obmyla plan swego przemwienia i sposb postpowania z najbardziej odpornymi towarzyszami, gdy spostrzeg lec na posadzce kopert listu Dzieryskiego.
Podnis j i przeczyta czerwony napis: Wszechrosyjska nadzwyczajna komisja ledcza
w sprawach kontrrewolucji, sabotau i spekulacji.
ledcza komisja? Czeka umiechn si Lenin, podnoszc ramiona. Nie! Jest to nieznana dotd formua sprawiedliwoci. Rkawica, rzucona moralnoci caego wiata! Oskaryciel i jednoczenie sdzia i kat!... To nie mieci si w adnej prawniczej gowie zachodniej! U nas, w Rosji, witej ujdzie! Przecie policmajster Bogatow opowiada, e chopi
sami oskaryli cygana i Tatarw o kradzie koni, sami osdzili na mier i pokarali ich, zabijajc drgami i oddajc na poarcie mrwkom! Chopw to nie zdziwi, a o nich mnie tymczasem najwicej chodzi!
Zamia si gono i krci kopert w palcach. Po chwili spostrzeg, e we wntrzu jej y
may, zmity, skrawek papieru.
Rozwin i krzykn przeraliwie.
Bya to kartka, na ktrej przed trzema miesicami napisa dla Heleny Aleksandrwny Remizowej upowanienie na zwracanie si do niego osobicie w kadej sprawie...
Remizowa! Helena... Remizowa.
Zocista gwka, pochylona nad haftem, niebieskie oczy, pene agodnych byskw... namitne usta, posyajce go na zemst za powieszonego brata... To ona prosia go o miosierdzie?!
Skoczy do telefonu. Wywoywa numer czeki.
Dzieryski dugo nie podchodzi do aparatu. Wreszcie Lenin usysza jego gos.
Prosz tymczasem zawiesi wyrok nad Remizow i jutro porozumie si ze mn!
krzykn zdyszanym gosem.
Dzieryski nie odpowiada. Widocznie, przeglda papiery. Ich ostry szelest wyranie
dochodzi uszu Lenina.
Obywatelka Remizowa, Helena Aleksandrwna, zamiszana w sprawie zamachu z dnia
1 stycznia roku biecego; oskaronej udowodniono, e w jej mieszkaniu w Petersburgu, przy
ulicy Preobraeskiej pod nr. 21, przebywaa wykonawczyni zamachu, obywatelka Dora
236

Frumkin. Obywatelka Remizowa zostaa skazana na mier przez rozstrzelanie powolnym


gosem czyta Dzieryski.
Wstrzymajcie wyrok do jutra... znowu krzykn Lenin.
Przed kilkoma minutami powiadomiono mnie, e wyrok zosta wykonany. Wanie czytam: Remizowa, No. 1780, przesana z Petersburga w zwizku z...
Lenin rzuci suchawk i rycza:
Przeklestwo... Przeklestwo!... Pody potwr... Kat krwawy... bez serca... obdny...
zbrodniczy...
Zwykle sprawnie pracujcy umys zada odrazu pytanie:
Kto? O kim mwisz?
Lenin cisn skronie i zawy przecigle, tak, jak wya zrozpaczona , oszalaa sdziwa
ydwka w lochach czeki.
To jaa! To ja a a!
Drzwi si uchyliy i do gabinetu i zajrza zaniepokojony sekretarz.
Lenin odrazu zamilk, zacisn zby, oczy zmruy i, wkadajc rce do kieszeni, spyta
obojtnie:
Co si stao?
Zdawao mi si, e... woalicie, Wodzimierzu Iljiczu...
Nie! odpar krtko. Lecz dobrze, e przyszlicie. Siadajcie i piszcie. Bd dyktowa.
Chodzi po pokoju, kurczy i prostowa palce i rzuca urywane zdania:
Jakkolwiek ciki bdzie pokj dla Rosji... pamita... pamita musimy, e... wszelkie
ofiary... nawet ycie swoje... i najbliszych... najdroszych... najdroszych istot... powinnimy
odda... dla dobra proletarjatu... ktry wyrwie wrogom wszystko... co w tej chwili stracilimy...
Sekretarz zapisa i czeka.
Lenin nie odzywa si... Sta przed oknem, nieruchomy.
Gowa dyktatora trzsa si, szerokie ramiona podnosiy si i opaday... w oczach czu gryzcy ar...
Mnie nikt, nikt nie zwrci Heleny... Heleny...
za stoczya si po tych policzkach, pozostawiajc po sobie palcy lad.
Lenin cisn palcami gardo, aby nie zawy, westchn gboko, ukradkiem obtar wilgotne oczy, odwrci si i guchym, chrapliwym gosem wyrzzi:
Jutro dokoczymy, towarzyszu... Znuony jestem... Myl nie pracuje. Ciemno dokoa...
zamie jczy... mrono... Noc ju gboka... tylko umiera mona... umiera... w tak noc
przeklt!
Spojrza na zdziwionego sekretarza i nagle krzykn cienko, przenikliwie:
Precz! Precz!
Modzieniec wypad wylky.
Lenin odtworzy w pamici fanatyczn, drgajc twarz Dzieryskiego, wzdrygn si cay,
zatka palcami uszy i oczy, zwar szczki i run na kanap, syczc:
Helen zabito! Zabito...
Pode drzwiami zmieniali si onierze na czatach i powtarzali ponuremi gosami parol
nocny:
Lenin... Lenin...
237

ROZDZIA XXVIII.
Moskwa umieraa... z godu, przeraaa i nieustajcego ani na chwil rozlewu krwi.
Przebrzmiay ju echa haniebnego pokoju z Niemcami.
Lenin przypomnia sobie te dni z dreszczem i wstrtem. On Rosjanin by zmuszony baga komisarzy ydw i otyszw, aby przystali na niewymownie cikie, upokarzajce
warunki niemieckie, bo, nie osignwszy pokoju, wadza proletarjatu rozwiaaby si, jak za
mara. Uzyskawszy z trudem zgod towarzyszy, westchn z ulg i raz jaszcze dowid, e
dyktatura proletarjatu w istocie swej bya dyktatur dziennikarzy.
W setkach artykuw haniebny pokj by przedstawiony, jako dobrodziejstwo nowego rzdu, zamierzajcego da Rosji mono odetchnicia i nabrania nowych si. Oszukiwano
i ogupiano atwowiernych robotnikw i ciemnych chopw obietnic bliskiej rewolucji
w Niemczech i poczenia si z towarzyszami Zachodu, skd Rosja miaa czerpa nowe zasoby dla szybkiego rozwoju kraju i przecignicia zgniej Europy.
Zamilky te echa.
Zuboaa, wyludniona Moskwa pdzia ndzne istnienie, a chlaszczca i opocca na wietrze czerwona chorgiew komunizmu, zdawao si, odliczaa, naksztat aparatu kontrolujcego, wci nowe i nowe potoki krwi, wylewanej przez czeka na Bolszoj ubiance i na Arbacie.
Na rynkach i placach snuy si ponure, obszarpane, wychude postacie dawnych urzdnikw, oficerw, inteligentnych kobiet, nieraz arystokratek, ktre nie zdyy ukry si na Krymie lub zagranic. Mczyni sprzedawali na ulicach resztki mienia, papierosy i dzienniki;
starsze kobiety jakie pieczywo i akocie, przyrzdzone w domu, modsze coraz czciej
wasne ciao.
Milicja i patrole wojskowe poloway na ubogich, wyndzniaych spekulantw, odbieray ich lichy zarobek i wtrcay do lochw czeki, gdzie gnano ich pod ziejcy kulami karabin maszynowy, ustawiony w gronem okienku suteryny. Nikt nie mia czasu zajmowa si
drobnemi sprawami, kara wizieniem i ywi w okresie szalejcego godu. Zaatwiano si
szybko i raz na zawsze. Kulomiot przez cae noce rzyga kulami.
Czarny samochd wyrzuca ze swego wntrza nowe stosy trupw, odwoc je za miasto.
Od czasu do czasu przez ulice Moskwy pdziy limuzyny dworskie z komisarzami w skrzanych kurtkach i z nieodstpnemi teczkami pod pach, godem wadzy nad yciem i mierci zwalczonego i uciemionego spoeczestwa.
Po nocach do godnych wilkw podobne suny patrole, wdzieray si do mieszka wystraszonych obywateli, przeprowadzay rewizje, zabieray ze sob mczyzn, kobiety, dzieci,
gnay ich na poniewierk i mier.
238

Po napadzie wadz skraday si inne gromady. Byli to bandyci; pod postaci komisarzy
wdzierali si do domw prywatnych, dokonywali gwatw i grabiey, staczali walki z milicj
i zrozpaczonymi mieszkacami znkanej stolicy.
Milczay dzwony kocielne, a na placach i Mocie Kunieckiem orkiestry wojenne haaliwie
gray Midzynarodwk, Cerkwie, muzea, uniwersytet stay zamknite, opustoszae, lecz w teatrach i teatrzykach najlepsi artyci, z niedawnym ulubiecem cara, Teodorem Szalapinym na czele, piewali, grali, taczyli i dawali przedstawienia przed gawiedzi uliczn, pijanemi od krwi onierzami, wyrzutkami, ciemnemi i zbrodniczemi, wynurzajcemi si z dna rosyjskiego ycia.
Lenin po pamitnej nocy, spdzonej u Dzieryskiego, z Kremlu nie wyjeda.
Posiada cise wiadomoci, e po Moskwie grasuje nieuchwytny Borys Sawinkow, odwany terorysta, przygotowujcy zamachy. Dowodziy tego codziennie niemal znajdywane trupy
zabitych komisarzy i agentw rzdu.
Na Dzieryskiego i Fedorenk, idcych w przebraniu, na jednej z ludnych ulic uczynia
napad grupa Polakw, zabijajc dawnego andarma i ranic prezesa czeki. ydowska organizacja tajna tpia swoich rodakw, pracujcych w moskiewskiej czeka, ktr kierowa
podstpny i okrutny Guzman. Mody oficer Klepikow, nieodstpny towarzyszu Sawinkowa,
celnemi strzaami kad trupem ludzi w skrzanych kurtkach, w sposb niepojty unikajc
pocigu i zasadzek.
Trockij, Kamieniew, Rykow i Bucharin bez silnej eskorty nie mieli odwagi pokaza si za
murami strzeonego przez otyszw i Finnw paacu Kremliskiego.
Zaczy kursowa wieci, niepokojce, straszne dla nowych wadcw.
Powsta jaki nieznany jeszcze zwizek ratowania ojczyzny i wolnoci, przygotowujcy
powstanie i marzcy o zdobyciu Moskwy, zgniecionej krwawemi rkami Lenina, Trockiego
i Dzieryskiego, oraz Piotrogrodu, gdzie szala Zinowjew.
Czeka porywaa coraz to nowe setki, tysice winnych i niewinnych ludzi i miadya ich
koami swej krwawej maszyny.
Do Moskwy nadchodziy protesty z zagranicy, na co Rada komisarzy ludowych odpowiadaa penemi wykrtw i faszu notatkami, podyktowanemi przez Lenina, a Guzman dokonywa napadw, zamordowa angielskiego kapitana Kromy, kilka rodzin francuskich, wreszcie
poleci swemu agentowi Blumkinowi, aby sprowokowa zamach socjalrewolucjonistw na
posa niemieckiego w Moskwie, barona Mirbacha...
Lenin, czytajc energiczne protesty w pismach cudzoziemskich, mruy oczy i mia si,
mwic:
Wszystko to obudne sztuczki! Europa upia si krwi i wszystko zniesie, wytrzyma i ze
wszystkiem nie pogodzi! Przecie, bojc si nas, rzucajc gromy przeklestw, kokietuje nas,
jak stara prostytutka! Pamitacie, jak bagalnie i sualczo zagldali nam w oczy przedstawiciel Francji kapitan Sadoul, angielski agent Lockart, Amerykanin Robins, podesany przez
posa Stanw Zjednoczonych? Nie udao im si powstrzyma nas od podpisania traktatu pokojowego i przeszkodzi organizacji armji dla celw rewolucyjnych, wic si miotaj i odgraaj. Ale, powiada wam, towarzysze, do kiwn na nich palcem i oznajmia, e, chocia nie uznajemy adnych umw cara z nimi, jednak damy im koncesje na Kaukazie lub
Uralu, natychmiast przybiegn i, jak psy, ogonem merda zaczn!...
Nadchodziy do Kremlu stosy listw i poda z probami o lito dla ludzi, umierajcych
w wizieniach i skazanych na kar mierci.
239

Podania te byy skierowywane najczciej do Lenina, niektre do ony wszechwadnego


dyktatora.
Pewnego razu Krupskaja przysza do ma i niemiaym gosem mwi zacza:
Syszaam, e Dzieryski, Woodarskij, Urickij i Guzman dopuszczaj si niebywaych
okruciestw... Chciaam prosi, aby si wda w te sprawy, bo to, przecie, s rzeczy okropne, nie do zniesienia, habice proletarjat, nard, rzd!
Lenin opuci gow.
Krupskaja spostrzega, e koo uszu ma wyrosy potne guzy mini:
Nagym ruchem zwrci do niej wykrzywion gniewem i rozpacz twarz i krzykn cienkim gosem:
Ja tylko mog wszystko znie... wszystko zdawi w sobie, a oni wrogowie narodu
zasuguj na miosierdzie?! Naturalnie! Ja musz zacisn serce, w dzie i w nocy odpdza
od siebie czarne, straszliwe myli, bo to Lenin, potwr, oprawca, warjat, a oni biedni,
niewinni, skrzywdzeni! Odejd precz i nie wa si mwi mi o litoci!
Maksymowi Gorkiemu, napadajcemu na straszliw czeka, odpowiedzia listem opryskliwym i raz na zawsze zmusi pisarza nie tylko do milczenia, ale nawet do obudnych tumacze okruciestwa rosyjskiego narodu.
W dziennikarz swoich dyktator opublikowa owiadczenie, eby nie zwracano si do niego lub do ony w sprawach uwizionych, gdy proby skutki mie nie bd.
W marcu nadeszy pierwsze doniesienia o zbrojnych powstaniach przeciwko wadzy Sowietw. Dugi okres wojny domowej, niezdecydowanie i opieszale podtrzymywanej przez
dawnych aljantw, rozpocz Jarosaw, po dugiej walce utopiony we krwi powstacw, gdy,
oprcz zabitych w bitwach, stracono z wyroku sdu doranego 3500 oficerw.
W Penzie jecy wojenni Czesi, sformowawszy pod dowdztwem generaw Czeczeka,
Syrowoja i Hajdy, swoje puki, rozpoczli marsz na Ural.
Podnosili si kozacy na Donie, Kubani, w Orenburgu, w Zabajkalu. Wypyway na widowni dziejow znane imiona biaych wodzw: Korniow, Kaledin, Krasnow, hetman Dutow,
Denikin, Wrangel.
Zdemoralizowani onierze i niesforne tumy robotnikw, nalecych do czerwonej armji,
cofay si wszdzie w nieadzie, cigajc ku Moskwie.
Na zachodziepnocy i na Syberji zaczynali dziaa generaowie, Judenicz, Miller, Amazow, Koczak, hetman Siemionow i grony szaleniec i mistyk biay Dzieryski Ungern
Sternberg.
Uciemiony nard podnosi gow. Wszyscy wygldali zbawcw i byli gotowi dopomc im.
Rada komisarzy ludowych tracia gow. W panice przybiegali towarzysze do swego wodza i krzyczeli, rwc na sobie wosy:
Ostatnia bije godzina! mier idzie... Co powiecie, Wodzimierzu Iljiczu? Co z nami
bdzie?
Lenin umiecha si szyderczo i mwi:
Co bdzie? Was powiesz biali za zodziejstwo i morderstwo, mnie za ide, a wszystkich
ryczatem za szyj! Nie chcecie tego? No, to trzeba skoczy z udawaniem wielkich administratorw. Do pracy si bierze, towarzysze, tak, jak to byo w dni rewolucji padziernikowej! Trockij,
dobry organizator, niech bierze Tuchaczewskiego, Brusiowa, Budennoja, Blchera, Frunzego i Ej240

che, niech tworzy na gwat prawdziw armj, agituje, przyciga do naszych szeregw wszelkimi
sposobami i obietnicami niemieckich, austrjackich, wgierskich jecw wojennych i byych cesarskich oficerw, niech rozpoczyna wojn obronn i zaczepn! Ogosi musimy wojenny komunizm i rzuci haso: wszystko dla wojny w imi zwycistwa proletarjatu!
Kontr-rewolucja posiada znaczne siy i zostanie podtrzymana przez Francj, Anglj i Japonj zauway Kamieniew. Mam wiadomoci od naszych agentw Joffego, Woronowskiego, Litwinowa, Radka, e interwencja ju postanowiona w Paryu i Londynie, mwi
nawet o moliwoci blokady w celu zagodzenia Rosji...
Lenin zamia si.
Nie taki straszny djabe, jak go maluj, towarzysze! zawoa. Trudna jest interwencja
i posyanie desantw do Rosji z jej pustymi przestrzeniami! Wszystko si ograniczy najwyej do portw... Bagatela! Nasi domowi patrjoci sami si rozsypi, jak bawany z wysychajcej gliny!
Niewiadomo! Wtrci Rykow. Tam s zdolni, bojowi dowdcy, jak generaowie Korniow, Denikin, Wrangel Judenicz...
Niezawodnie! wzruszy ramionami Lenin. My przeciwko nim polemy krawcadziennikarza Trockiego, todziobego kapitana Tuchaczewskiego, wachmistrza Budennoja... Oni bd
wkuwa w chopskie by zawsze tylko jedno: Wadza wieniakom i robotnikom, wolno
i szczcie proletarjatowi, a biali generaowie narazie mrukn: ziemia chopom, a po pierwszem zwycistwie zaczn gardowa: Niech yje wielka, niepodzielna Rosja, niech yje ojczulek
car! Hm, hm! Jak mylicie: pjd za nimi chopi, ktrzy zagarnli ju ziemi i powyrzynali
swoich panw? Nigdy! Chodzi wic o dwie rzeczy: wdbi w gowy chopom i robotnikom, e
biali nios im stryczek, i przygotowa armj do powanych dziaa wojennych!
Wszyscy milczeli i z gbokim szacunkiem suchali guchego, pewnego siy i przekonania
gosu Lenina.
On za zamyli si i rzek po chwili:
Jest jeszcze jedna sprawa... wana, bardzo wana i naga! Musimy przewie cara z Jekaterynburga do Moskwy. Nie moemy odda go biaym! tanie si on niebezpieczn dla
nas broni w ich rku... Dzi na wieczr ogasza posiedzenie, na ktre przybyli wezwani przeze mnie towarzysze z Jekaterynburga.
W gabinecie Lenina tego dnia odbya si tajemnicza narada. Komisarze i czonkowie
komitetu wykonawczego: Swerdow, Trockij, Kalinin, Bucharin. Dzieryski ze swoimi agentami Awanesowym i Petersem, kierownicy czeki w Jekaterynburgu: Pieszkow, Jurowskij
i Wojkow naradzali si dugo nad tem, dokd ma by przewieziona rodzina carska.
Wobec szalejcych wszdzie pomidzy Wog a Uralem powsta, postanowiono byo pozostawi czasowo Mikoaja I, w domu Ipatjewa w Jekaterynburgu pod pozorem miejscowej
Rady robotniczych, onierskich i wociaskich delegatw.
Na tem skoczya si narada i towarzysze opucili gabinet dyktatora.
Lenin zatrzyma tylko komunistw, przybyych z Jekaterynburga i dugo jeszcze rozmawia
z nimi.
Gdybym powiedzia, e cara i rodzin jego powinnimy zgadzi, komisarze moskiewscy natychmiast podnieliby krzyk. S nader wraliwi na odezwy dziennikw cudzoziemskich! Z wami bd mwi otwarcie...
Pochyli si do Wojkowa, Jurowskiego i Pieszkowa, szepcc:
241

Przy najmniejszem niebezpieczestwie zajcia waszego miasta przez biaych, zabijecie ca rodzin Mikoaja Krwawego, nikogo nie szczdzc, aby wiadkw nie pozostao!
Wiecie, e zaczn si dochodzenia, awantury, krzyki! Krewniacy z Niemiec i Anglji, ktrzy
dotychczas nic dla poratowania Romanowych nie uczynili, nagle stan si szlachetni, peni
wspczucia! aob przy dworze ogosz! Cha cha! Rada komisarzy ludowych bdzie
zmuszona zoy wtedy ca odpowiedzialno za mord na wasz rad jekaterynbursk. Musicie kogo oskary i straci, aby si na tem sprawa urwaa na zawsze.
Oskarony prezesa naszej rady Jachontowa, bo to byy mieszewik, czowiek niepewny!
zauway ze miechem Wojkow.
Znajd si i inni doda Jurowskij, znaczco patrzc na towarzyszy.
Zgadzeni Romanowych polecibym towarzyszom Jurowskiemu i Bieoborodowowi
rzek Pieszkow.
Podtrzymuj zdanie towarzysza powiedzia Wojkow, zgarniajc wty jasne, kdzierzawe wosy.
Dobrze, polecam to wam, towarzyszu Jurowskij! zawoa Lenin, a uprzedcie mnie
o tem telegraficznie, tylko bardzo konspiracyjnie... O naszem dzisiejszem postanowieniu nikt
nie powinien wiedzie. Nikt!
Spojrza na nich badawczo, przenikliwie i egna zacz.
Po wyjciu ich, Lenin zatar rce i szepn:
Speni si jedynie osobiste marzenie caego mego ycia!...
Odprowadza na dworzec odjedajcych do Jekaterynburga komunistw i, ciskajc im
rce, powtrzy kilka razy:
A pieszcie si, pieszcie, drodzy towarzysze!
Czeka z niecierpliwoci na wiadomoci. Nie spa nawet, trawiony gorczk wewntrzn
i niepokojem drapienym. Nic go nie mogo poruszy i wstrzsn.
Z obojtnoci wysucha doniesienia o rozszarpaniu Woodarskiego przez tum w Piotrogrodzie, o zdobyciu Kazania przez biaych, o zwyciskim pochodzie Czechw i klskach
czerwonej armji na Syberji i pod Archangielskiem.
Nie mg o niczem myle. W dzie i nocy widzia przed sob ukoronowan gow Romanowa, syna mordercy brata; napawa si jkami i kaniem zabijanych dzieci cara, dra na myl,
e, by moe, wkrtce zostanie powoany do kabla telegraficznego i usyszy umwione sowa:
Jestemy gotowi...
Nareszcie w poowie lipca przysza ta chwila wymarzona.
Telegrafowa prezes Rady jekaterynburskiej, Jachontow. Omawia sposoby obrony miasta
i ochrony koronowanych winiw przed zbliajcemi si biaemi wojskami.
Lenin szczegowo wypytywa o wszystko, doradza, dzikowa Jachontowowi za wydajn
prac i dodanie si sprawie.
Po skoczonej rozmowie telegraficznej pozosta przy aparacie i czeka. Po kilku minutach
sygnalizowa Jurowskij.
Jestemy gotowi... wystuka aparat.
Skoczcie! zatelefonowa dyurny urzdnik na rozkaz Lenina.
W trzy dni potem po caym wiecie mkna ju ponura wie, e car z najblisz rodzin
zosta zamordowany bez sdu w lochach domu Ipatjewa, zamienionego przez Rad jekaterynbursk na wizienie najpotniejszego niedawno monarchy w Europie.
242

Oskarenia, spadajce na Lenina z powodu bezprzykadnego okruciestwa i bezprawia,


nawet w okresie rewolucyjnym woajcego o pomst do nieba, wkrtce umilky, gdy serca
ludzkie stwardniay, a myl miotaa si w krwawych oparach wojny, codziennego, uprawnionego mordu.
Oszukana Europa, zbici z tronu stronnicy cara i strwoenia chopi uwierzyli, e prezes
Rady jekaterynburskiej Jachontow wraz komunistami Gruzinowym, Malutinym, sfanatyzowanemi obywatelkami Aproskinoj, Mironowoj i dziewiciu czerwonymi onierzami bez wiedzy wadz centralnych wymierzyli sprawiedliwo, podyktowan gniewem ludu, zabijajc
Mikoaja Krwawego, jego maonk ksiniczk Hesk dzieci i nieliczne oddane im osoby ze wity.
Lenin po mierci rodziny cesarskiej odrazu si uspokoi.
Mimo szalejcego jeszcze po caym wiecie wichru napaci, oskare, przeklestw, najczarniejszych przepowiedni, klsk czerwonej armji i zwyciskiej ofenzywy kontr-rewolucyjnych wojsk, zachowywa niezwyky spokj. Odbywa nieskoczone narady z inynierami,
zamierzajc wprowadzi elektryfikacj w kraju, aby oywi zamierajcy przemys i olni
ludno ciemnej Rosji nowem dobrodziejstwem rzdu proletarjackiego, obdarzajcego ubogie chaty o strzechach somianych wiatem elektrycznem.
By tak tem przejty, jakgdyby widzia w elektrycznoci ucieczk przed pitrzcemi si
trudnociami.
Kryy si w nastroju dyktatora inne, gbsze przyczyny. Spad z niego ciar nieznony.
Czu, e speni konieczny obowizek, zakoczy wasne ycie i teraz by wolny. Wolny od
sowa, danego na zaraniu wiadomoci yciowej. Pamita o niem zawsze. Byo dla niego
tem pracy i rozmyla, wystpie zuchwaych, zamiarw jeszcze mielszych, w stojcych na
granicy obdu, czem przeraa wrogw i pociga serca i dusze stronnikw.
Sowo to pado z ust jego w chwili najciszej. Pamita o niej, jak o policzku, jak
o krzywdzie niepomszczonej.
Widzia oburzon twarz dziewczc, ciskajce ognie gniewu oczy niebieskie, rozwichrzone wosy zote i usta, wymawiajce zdania napozr obojtne, a zatrute zwtpieniem, by
moe, pogard.
Sowo jego, wymwione gosem ponurym, zimnym, stao si ciaem, stosem cia skrwawionych, posiekanych, pohabionych...
Nic go ju teraz nie czyo z przeszoci.
Istnia w przyszoci absolutnej, w nadbycie wielkiego organizmu, narodu, moe caej
ludzkoci.
W duszy mia pustk zimn, zagase pogorzelisko, jak czowiek, ktry zrobi ostatni wysiek w wielkiej pracy caego ycia nad t pustyni, gdzie nie byo ani rozpaczy, ani nadziei,
przelatywaa spokojna, nieznajca waha myl.
Mkna jak wicher pomienny, ktry dokoa rzuca byski gorce, zapala serca ludzi, burzy swym prdem wszystko napotkane na drodze, lecz dla niego bya to martwa brya, ktr
obraca, ku i ciska dalej w otcha czasu, w pogmatwany labirynt wypadkw.
Stawa si maszyn potn, z obojtnoci i popiechem wyrzucajc z siebie sowa,
myli i czyny, jakgdyby obce, zimne. Pracowaa sprawnie z coraz wikszym rozpdem i szybkoci, wchaniajc w siebie rne zewntrzne zjawiska i przetwarzajc je w inne potrzebne, wielkie i mae, mocne, jak gazy, i kruche, niby cienkie, rozpryskujce si pytki szklane.
243

Innemi oczami zacz patrze na ludzi.


Nie mierzy ju ich zwyk miar wartoci ludzkiej.
Widzia przed sob tylko czci wielkiej maszyny, ktr on, jak motor, nigdy nie spoczywajcy, porusza bezustannie i gna, poerajc przestrze i czas.
Ju nie oglda si na to, e rni ludzie, jak Trockij, Zinowjew, Stalin i Dzieryski, miotali si w systemie motoru, jak rozptane, rozpdzone koa, nie myla, e pomidzy nimi
mog powsta tarcia i rozbieno ruchu. Czu, e on motor nadaje wszystkiemu oglny
kierunek, jednakowo wartki pd, wsplny bieg. Wiedzia, e w razie nieharmonijnego ruchu
nie zawaha si przed odrzuceniem zawadzajcej czci maszyny, e strzaska j na setki
odamkw, zniszczy, przetopi.
Siedzc w swoim gabinecie, zaciska rce i zastanawia si nad tem, co ju zrobi i do czego zmierza.
Wtedy wypywaa przed nim owietlona meta, poza ktr widzia wyranie nowe ycie
ludzkoci i jakie nieznane soce, wschodzce nad ziemi odrazu w zenicie. Cofajc si
wzrokiem wstecz, obojtnem okiem ogarnia zgiek, chaos sprzecznych de i idej, ruiny,
groby, stosy mczennikw zamordowanych, miljony walczcych, rzeki, morza czerwone od
krwi, wdycha mde, zgnie powiewy, zalatujce od wypenionych trupami, ledwie przysypanych ziemi dow.
Zburzenie... mier... chaos i nic pozatem!... Dopiero zaczynam stawia pierwsze kroki... szepta i pyta kogo, podnoszc brwi:
A moe na tem tylko urwie si moje ycie? Kt znajdzie w sobie upr i siy, aby wyprowadzi lud z chaosu i krwawej mgy? Kto poprowadzi dalej dzieo moje? Myl o nim zrodzia si nie w chwili namitnego uniesienia, nie w wichrze gniewu, nie w porywie oburzenia. W mkach pocza j dusza moja i w onie swem nosia pod sercem dugie, mczeskie
lata! ywia j octem i piounem, poia trosk o ludzi, o ich pot, zy i krew. Do snu koysao
zawodzenie jkliwe, szloch, nigdy nie milkncy i nieukojony. Nauczay i bogosawiy na
ycie zuchwae wielka mdro czowieka i wielka ndza jego serca, niezmierzona, dumna,
sia, tworzca wspaniae dziea i depcca po miljonach sabych i ciemnych, Jaki nakaz przedwieczny roztworzy oczy moje, abym ujrza promienn sprawiedliwo, pogrony w ohydzie
zbrodni. istota nieznana, potga wszechwadna przecia ni mego ycia i pchna moj myl,
namitnoci i siy na dzieo zburzenia, wstrzsu, opamitania i tworzenia nowego bytu. Kto
czu ten nakaz? Kto sysza gos, dajcy ofiary i wysiku na ustawienie wiech, wskazujcych drogi? Gdzie jest ten, ktry przey chwile ekstazy niemej i moe zastpi mnie?
Niepokj ciska mu serce. Zna twrcw bolszewizmu rosyjskiego swoich najbliszych
pomocnikw. Byli to ludzie zuchwali, przejci ide, ambitni, nie znajcy adnych hamulcw.
jednak nie byli podobni do niego. On za utkany z woli i myli, posiada umys praktyczny,
gitki, pozbawiony de egoistycznych, indywidualista nieograniczony, absolutny, przejty
jednoczenie myl o zniszczeniu wolnoci ducha i uczu drog podniesienia ogu do wasnego poziomu, aby wszyscy stali si rwni, jednakowi, nabrali wsplnego rozpdu i siy,
niszczc indywidualno na rzecz komuny. On cofa si i napada, umia uzna swoje bdy,
nie wahajc si, odrzuci to, co przed chwil uwaa za najkonieczniejsze, robi to jednak
dlatego, aby znowu napada i kroczy naprzd, cigle naprzd!
Trockij i inni uparci w swoich postanowieniach, dumni, pewni siebie, nieugici w zamiarze by zawsze kierownikami nieomylnymi i zwyciskimi, wierzyli w istnienie rzeczy niemo244

ebnych i na nich porywa si nie mieli, mylc o kompromisie pomidzy moliwoci a absurdem... Wreszcie kady z nich pragn by niezastpionym, wyszym od innego, uwaajc
go za wspzawodnika, nieraz nawet za wroga. Ludzie ci stajc pod nowemi sztandarami,
nie wyrzekli si starych kajdan, uznawali niewzruszone zasady moralnoci, czuli si bezsilni
przed zwyczajami i tradycjami, myleli kategorjami logiki dawnych pokole, nie wierzyli we
wszechpotg siy brutalnej, czarodziejskiej.
Musz y, bo na bezdroe wyjdzie komunizm i zginie w przepaci sprzecznoci i niewiary
w powodzenie! myla Lenin. Oni wszyscy nie wiedz w Boga... Ja wierz w bstwo... W to,
ktrego zew przepotny syszaem zawsze. Nie znam jego imienia, widz jednak, jak si wyania
ono z chaosu, z mgawic krwawych. poznaj bstwo, jak poznajemy jasno, nastpujc po mroku. Do tego bstwa zrozumiaego, bliskiego, ludzkiego, prowadz wszystkich ludzi od skraju do
skraju ziemi... Bg si objawia ludom w postaci supa ognistego, paajcego krzaku, piorunu niszczcego. Pragn by supem, krzakiem i piorunem, aby ujrzao stado ludzkie prawdziwe oblicze
Boga ziemskiego, ktremu mona w renice zajrze, doni dotkn, gos jego usysze... Jestem
tym, ktry podnosi czowieka na szczyt gry, prowadzc go ciek kamienist, krwawic stopy,
zmuszajc sabym pada i wi si w mkach godu, pragnienia i lku; dojd ze mn tylko silni
i wytrwali, a, stanwszy na cyplu podobocznym, rzekn miele: Bstwo, ukrywajce si od wiekw, uka nam prawdziwe oblicze swoje, albowiem oczycia nas mka niezmierna, strach wyzwoli z wizw troski o siebie i oto opada z nas skorupa podliwoci, rwni jestemy tobie,
towarzyszu w yciu kosmicznem, Wielki Kowalu, posugujcy si siami nieznanych nam sfer,
chocia echa ich brzmi w naszych duszach, a byski przeszywaj serca.
Chciaby w tej chwili podzieli si mylami swemi z kim bliskim, bardzo drogim, wyrozumiaym i dobrym bezmiernie.
Matka? pomyla i westchn. Odesza... odesza z bolesnem zwtpieniem, czy zamylone przez syna dzieo dobre bdzie i sprawiedliwe... Konaa, miotana niepokojem
i trwog. Kt inny mgby zrozumie mnie i bez obawy pochwali lub zgani?
Patrzc z mroku niebieskie, sczce agodny poysk oczy, lni si zote wosy, owietlone
lamp naftow, poruszaj si purpurowe, namitne wargi.
Heleno! Heleno! szepce dyktator i rce wyciga. Nagle agodna twarz majaczca kurczy si, okrywa zmarszczkami, blednie, wykrzywia si przeraliwie, oczy wychodz z orbit,
pene obdnego przeraenia, usta czerniej i rozwarte szeroko, wyj przecigle:
Miosierdzia! Zabijaj!... Litoci!...
Lenin gow opuszcza, oczy palcami zaciska i dry, szczka zbami. Zrywa si po chwili,
pici grozi i woa:
Zniknij, zjawo przeszoci! Zniknij, zgi na wieki!...
Po chwili jczy i baga kogo, kto stoi blisko blisko, szeleci oddechem i szepce gorco.
Baga Lenin aonie i dugo:
Odejd!... Nie drcz!... Przebacz!...
Otrzsa si, oczy przeciera i rzuca wzrok na kalendarz.
Odwraca kartk.
30 sierpnia... odczytuje machinalnie.
Co zapisa sobie na ten dzie? Ach! Wielki wiec, na ktrym ma da wyjanienia z powodu zamordowania Mikoaja Krwawego, oczyci od zarzutw partj, rzuci cie podejrzenia
na ludowcw, wyszydzi i poniy cudzoziemskich dyplomatw i pismakw! Tak, to jutro!
245

Maszyna zaczyna pracowa sprawnie, caym pdem, z zaciekoci ruchu i siy.


Lenin planuje swoj mow, spokojnie, twardo, logicznie, przekonywujco.
Skoczy i pooy si na kanapie, patrzc w sufit.
O niczem nie myli.
Widzi przed sob morze gw, paajcych, bezmylnych i ponurych oczu, ust krzyczcych,
ramion podniesionych... Stado bierne, lepe, zbkane i on pasterz, wdz, prorok, wzniesiony na grzbiet fali morza, na wyyn mwnicy czerwonej.
Zasypia... pi bez snw.
Budz go kroki wbiegajcego czowieka.
Otwiera oczy i spostrzega stojcego przed nim sekretarza.
W Piotrogrodzie yd Kanegisser zabi Urickiego! woa zdyszanym gosem. Uprzedzono zamach ycia Schneura na towarzysza Zinowjewa...
Odpadaj kka maszyny... mruczy Lenin, snujc myl, podwiadomie trawic go
w nocy. Spostrzega zdumienie i przestrach na twarzy sekretarza, przytomnieje ostatecznie.
Dyktatura proletarjatu jest wielk maszyn, niszczc stary wiat mwi z umiechem.
Wrogowie staraj si zniszczy j, lecz ami zaledwie poszczeglne koa... Naprawimy j
i bdzie, jak dawniej, druzgotaa, dusia! Prosz uoy telegram z ubolewaniem i wysa do
czerwonego Piotrogrodu!
Nazajutrz koo poudnia wchodzi na wiec.
Przed nim szli Finnowie, dowodzeni przez Chalajnena, torujcego drog do mwnicy,
okrytej czerwon tkanin.
Nagle powstao zamieszani.
Kto wykrzykn gono:
Za nard umczony! Za zbrodnie!
Niezawodnie gos ten, wysoki i dwiczny, nalea do kobiety modej, porwanej oburzeniem lub rozpacz namitn. Przeszy gwar niby byskawiczny cios ostrej szabli.
Finnowie stanli, a wtedy rozleg si strza, samotny, bliski.
Lenin potkn si i j rkami chwyta powietrze, poczu, e pada w ciemn otcha...
Finnowie podtrzymali go, porwali na rce i wynieli.
Za nimi przeraliwie wy tum, paday przeklestwa i jakie okrzyki zgrozy czy triumfu;
ludzie si szamotali, wlokc kogo i szarpic na szmaty, bezksztatne, skrwawione...
W godzin pniej po Moskwie biega radujca jednych trwoca innych wie.
Fania Kapan i Mojesz Glanc dokonali zamachu na wodza proletarjatu, zraniwszy go lekko.
Wierny rzdowi tum zamordowa Glanca na miejscu. Finnom udao si obroni kobiet
i odstawi j do czeki.
Odpowiedzialno za podstpny cios, zadany rewolucji, mieli ponie kontr-rewolucjonici.
O tem ju dyktator nie wiedzia.
By nieprzytomny i miota si w gorczce.
Kula przeszya mu rami i utkwia w grzbiecie.
Lekarze z powtpiewaniem kiwali gowami. Rana bya cika, moe miertelna...
Lenin lea z otwartemi oczami, krzywi spieczone usta i szepta przenikliwie, gorco:
Odejd... Nie drcz... Przebacz!... Towarzysze!... Wolno i szczcie ludzkoci le na
waszych barkach... Mikoaj Krwawy... Nie drcz!... Przebacz! Hele...
246

Nie skoczy, bo zacz rzzi ciko. W gardle bulgotaa i syczaa nabiegajca krew, na
bladych wydtych wargach wykwitay, patki czerwonej piany...

247

ROZDZIA XXIX.
Wie o zamachu na Lenina z byskawiczn szybkoci rozniosa si po caym kraju. Budzia rne myli, zmuszaa do nowych poczyna.
Kontr-rewolucjonici, zgrupowali dokoa prowadzcych wojn domow biaych generaw i zwalczani przez dyktatora socjalici podnieli gowy.
Ze wszystkich kocw Rosji przychodziy do Moskwy doniesienia o wybuchajcych
powstaniach, tworzeniu si miejscowych rzdw jaskrawo prawicowych; liberalnointeligenckich; socjalistycznych; zoonych z ludowcw, nalecych do Zgromadzenia Narodowego; wreszcie miszanych, przypominajcych niesforny, rozbieny rzd Kierenskiego.
Pomidzy temi nowotworami wkrtce rozgorzay walki klasowe i idejowe, co osabiao
znaczenie i siy powstajcych rzdw.
O tem dokadnie wiedziano w Kremlu, gdzie Rad komisarzy ludowych, w zastpstwie
Lenina, kierowali Trockij, Kamieniew, Stalin, Bucharin, Rykow, Cziczerin.
Trockij, pomysowy organizator i wietny, porywajcy mwca, dokazywa cudw. Pod jego
naciskiem, wcignici do czerwonej armji oficerowie z wielkiej wojny w przypieszonem
tempie ksztacili proletarjackich oficerw i ujmowali w karby samowolne, rozpuszczone wojska, wprowadzajc z ramienia komisarzy ludowych surow dyscyplin.
Zniesiono bezpowrotnie wiece i rady onierskie, ustalono taki ad i bezwzgldny posuch,
o jakich w koszarach i szeregach przedwojennej armji nigdy nie syszano. Specjalni komisarze polityczni, postawieni przy dowdcach, zajci byli wychowaniem onierzy w duchu patrjotyzmu komunistycznego i dozorem nad strojem oficerw i onierzy.
Wojenny komunizm ogarn ca Rosj, pozostajc pod rzdami Kremlu.
Zasad prawa staa si formua: wszystko, co nie jest wyranie dozwolone, zostaje surowe zakazane i karane bez litoci.
Czeka pracowaa, jak olbrzymi mot, burzcy ycia ludzkie. Caa ludno skadaa si
ze szpiegowanych i szpiegujcych.
Mury miay uszy i oczy. Kade sowo niebaczne okupywane byo mierci.
W caym kraju wyawiano resztki dawnej szlachty, arystokracji i kapitalistw, prowokowano, oskarano o nieistniejce spiski, zamachy i zbrodnie, rzucano pod rzygajce kulami
karabiny maszynowe, pracujce w lochach gmachw, zajtych przez oddziay czeki.
Trockij szala, targa czarn brdk i krzycza przeraliwie, wpadajc w histerj:
Musimy wytpi buruazj i szlacht, aby na nasienie nie pozostao nikogo! Nie mamy
prawa szczdzi wrogw, ktrzy mog rozsadzi nas od wewntrz!
Chiskie, otewskie, fiskie i madjarskie oddziay karne pracoway w dzie i w nocy.
248

Oficerowie, zmuszeni godem i zncaniem si do suby na rzecz dyktatury proletarjatu,


dozorowani przez podejrzliwych agentw rzdu, pracowali ze wszystkich si, dopomagajc
tym, ktrzy wymordowali ich ojcw i braci, zgwacili siostry i crki, zabili cara i hab okryli ojczyzn, zdradziwszy aljantw i podpisujc ciki dla sumienia narodowego pokj w BrzeciuLitewskim.
Ich wytona praca miaa podane dla Trockiego skutki.
Czerwona armja zacza stawia kontr-rewolucji zaarty opr, a nawet tu i wdzie przechodzi do ataku zwyciskiego.
Wszelkiego rodzaju specjalici zmuszeni byli pod grob oskarenia o sabota, stan do
pracy w fabrykach.
Byo to zadanie trudne, prawie niewykonalne. Zniszczone, zrabowane i popalone przez
robotnikw i onierzy zakady przemysowe, z braku materjaw, nie mogy by natychmiast
naprawione i uruchomione. Z trudem udao si inynierom puci w ruch niektre fabryki,
zaledwie czciowo, lecz i te co chwila staway, wyczerpawszy zasoby surowcw.
Wojna ywi wojn! powtarza w swoich mowach i artykuach Trockij, przypominajc
sobie sowa Napoleona. Zwalczcie nieprzyjaciela, stojcego przed wami, a znajdziecie tam
wszystko, co jest wam potrzebne, a co dostarczaj biaym cudzoziemcy!
Oddziay karne i cae zastpy komisarzy grasoway po wsiach.
Znocie chleb dla wojska! nawoywano. Pamitajcie, e zwycistwo armji jest zwycistwem waszem. Jej klska pocignie za sob pozbawienie was ziemi i kar mierci dla was
z wyroku sdw dawnych wacicieli i biaych generaw!
Wylkli wieniacy, pod wpywem mw, lub pod naciskiem bagnetw i kar, zwozili zapasy
ywnoci na punkty aprowizacyjne, wzdychajc, klnc w duchu i drc przed nadchodzc
zim, bo zrozumieli, e miaa przynie ze sob gd i choroby.
W tem rodowisku chopskiem, ponurem, przeraonem, oddawna ju przebywaa rodzina
inyniera, Walerjana Bodyrewa.
Zamieszkali w zwykej chacie, nalecej do Kostomarowa.
By to czowiek lat 60-ciu, pochodzcy ze starej rodziny szlacheckiej, wyksztacony, za modu dugo przebywajcy zagranic. Ju w wieku dojrzaym porwaa go idea Leona Tostoja
o zblieniu si do natury, ktra stanowi najczystsze rdo moralnoci, gboko chrzecijaskiej. Kostomarow osiad od lat trzydziestu na maym szmacie roli, prowadzi ycie zwykego
wieniaka, pracujc osobicie bez pomocy najemnych robotnikw w polu i koo domu. Powszechny szacunek i mio otaczay go za to. Dowody uznania mia podczas szalejcej wichury rewolucyjnej, gdy chopi okoliczni obrali go na prezesa rady wieniaczej. Zrzekszy si tego
zaszczytu, potrafi on jednak wstrzyma swoich ssiadw od napadw na dwory szlacheckie,
od mordu i iluminacyj. Przekona wacicieli rozlegych posiadoci, aby dobrowolnie oddali
chopom ziemi, zostawiajc dla siebie tyle, ile mogli sami wraz z rodzin uprawia.
Obwd, w ktrym mieszka Kostomorow, by niezawodnie jednym z bardzo nielicznych,
gdzie rewolucja chopska nie skoczya si ywioowym wybuchem dzikiego i krwawego
mordu.
Stary dziwak przyj rodzin Bodyrewych uprzejmie, lecz podejrzliwie.
Na wstpie odrazu spyta:
Powiedcie mi szczerze, Walerjanie Piotrowiczu, czy macie zamiar tylko ukrywa si
przed rewolucj, czy te pracowa?
249

Chcemy pracowa, a brat mwi mi, e moglibymy pomaga panu, odpar Bodyrew.
Pomocy nie potrzebuj, bo sam daj sobie rad od trzydziestu lat rzek Kostomarow.
Jednak, skoro chcecie pracowa i jestecie inynierami, przychodzi mi do gowy pewna myl...
Usiedli i dugo si naradzali.
W par tygodni pniej w duej szopie, stojcej na skraju wsi Tokaczewo, powstao nieznane dotd w Rosji przedsibiorstwo komunalne.
Byy to warsztaty dla naprawy i ulepszenia narzdzi rolniczych.
Wkrtce jednak plan zosta znacznie rozszerzony. Na prob Rady wieniaczej dostarczono z miasta nieczynn lokomibil, tokark i kilka innych mechanizmw, wywiezionych ze
zburzonej przez rewolucyjne tumy fabryczki.
Inynierowie wcignli do przedsibiorstwa zbiegych do wsi przed godem w miastach
i przymusowym poborem do wojska lusarzy i kowali i rozpoczli prac na szerok skal.
Spka komunalna, kierowana przez starego Bodyrewa i Piotra, zacza produkowa pugi amerykaskie, kosiarki, maszyny do siewu, niwiarki i drobne narzdzia rolniczego.
Grzegorz Bodyrew namwi chopw, aby zwozili z pobliskiej fabryki metalurgicznej, spalonej przez robotnikw, i z porzuconej kopalni szlak i glin. Z tych materjaw przyrzdza
nawozy sztuczne i ceg. Inynierowie, wiedzc, e bd mieli kopot z paliwem, zaczli wsplnie z chopami kilku wiosek eksploatowa dawno opuszczone szyby, dostarczajc wgiel do
Tokaczewa i znaczn cz paliwa zmieniajc w miecie na potrzebne towary i materjay.
Pani Bodyrewa miaa duo pracy z wyywieniem produkujcej komuny, rozrastajcej si
z kadym dniem.
Skromny warsztat do naprawy starych pugw i kucia koni stawa si fabryk, posiadajc
swoje filje w kopalniach wgla i gliny.
Pani Bodyrewa zostaa mianowana przez spk gwnym buchalterem przedsibiorstwa,
bo prowadzia ksigi w tak wzorowym porzdku, e przybywajcy tumnie komisarze nie tylko z Nowogrodu, lecz nawet z Moskwy nie mogli si nadziwi. Ksigi wiadczyy najwymowniej o zasadzie komunistycznej kontroli pracujcych nad przedsibiorstwem, o odrzuceniu metod, stosowanych przez kapitalizm.
Rzd proletarjatu, zaniepokojony powanie upadkiem przemysu, otacza opiek powstajc w Tokaczewie komun produkcyjn. Dowody tego mieli modzi Bodyrewy w chwili
powoania do wojska wszystkich mczyzn do lat 40-tu.
Natychmiast stawili si do biura poborowego.
Przewodniczcy, posyszawszy ich nazwisko, umiechn si chytrze i rzek:
Ee, nie! Poco mamy posya was na front? Tam niezawodnie przejdziecie na stron
biaych! Potrzebni nam tu jestecie i tu pozostaniecie w swojej komunie. Pracujcie, jak
dawniej...!
Wystawi dla nich wiadectwa uwolnienia i poegna.
Chopi cieszyli si z takiego wyniku. Lubili pracowitych, pomysowych i zdolnych inynierw, rozumieli, e istnienie pracujcej komuny zabezpieczao ich przed najazdem komisarzy. Podarowali Bodyrewym kawa ziemi i wsplnemi siami zbudowali dla nich dom.
ycie stawao si coraz bardziej znone i normalne.
Pani Bodyrewa gorco dzikowaa Bogu za opiek i pomoc, widzc ju, e wyprowadzi ich z mrocznego labiryntu pitrzcych si zewszd niebezpieczestw i ciosw nieprzewidzianych.
250

Ze zdumieniem i szacunkiem patrzya teraz na ma i synw.


Byli to ju inni ludzie, ktrych przedtem nie znaa.
Stary Bodyrew z dziwn atwoci otrzsn si ze swej gnunoci i lekkomylnoci. Odmodnia, nabra chci do ycia i walki.
Rutyna dugoletniego, wprawnego administratora, wielkie dowiadczenie fachowe i gruntowna wiedza obudziy si w caej peni. Umia obliczy wszelkie moliwoci, oceni sytuacj, wybrn z matni trudnoci, jakie nagromadza codziennie naiwny rzd ludzi ciemnych,
brutalnych, nieprzygotowanych do trudnych zada yciowych. Lawirowa zrcznie, zmuszajc do powanego namysu niewyksztaconych, a bardzo pewnych siebie i opornych komisarzy, zawsze potrafi przekona wahajcych si towarzyszy komuny.
Posiadajc z natury mikki charakter, nawiza najlepsze, przyjazne stosunki z chopami,
wywiera na nich wpyw moralny tak wielki, e przychodzili do niego tumnie po rady, a uwaali za szczcie, gdy odwiedza ich w domu.
Pani Bodyrewa, zawsze spokojna, uprzejma i dobra, w kadej chwili bya gotowa dopomc ssiadkom w ich kopotach domowych.
Kroia dla nich suknie, umierzaa wanie domowe, uczya dzieci i leczya, jak moga
i umiaa.
Synowie, pod wpywem, niegdy panujcych w domu utarczek pomidzy rodzicami i miesznych spnionych miostek ojca, w Piotrogrodzie tracili coraz bardziej szacunek dla niego, mimowoli patrzc na matk z pogardliwe politowaniem. Teraz zmienili si do niepoznania. Zdolnoci i energja starego Bodyrewa imponowaa im i wzbudzaa nieraz nieukrywany zachwyt.
Utalentowani w swoim zawodzie, pracowici i nie cofajcy si przed adn czynnoci, szli do
ojca po rad, suchali uwanie i uznawali jego autorytet i wyrobienie yciowe. Podziwiali rwnowag ducha, pracowito i umys matki, nazywajc j swojem ministrem spraw zagranicznych.
Istotnie, pani Bodyrewa posiadaa niezrwnan umiejtno przemawiania do ludzi
i ujarzmienia zbyt porywczych. Wieniacy szli do niej, jak do sdu najwyszego.
Rodzina Bodyrewych, niedawno rozpierzcha i pynna, lunie ze sob zwizana, stawaa
si mocn, zahartowan, spojon wzajemnym szacunkiem i mioci, czem twardem, niewzruszonem jak stal, jak skaa granitowa.
Nigdy nie rozmawiali ze sob o tak nieoczekiwanie wybuchajcych wypadkach, burzcych
ich ycie, jako ludzi bogatych i szanowanych w towarzystwie.
Raz tylko, podwiadomie odpowiadajc na myli, ktre si rodziy czasami w gowach
synw, Bodyrew rzek:
Przewaga prawdziwego inteligenta zawiera si w tem, e w kadej sytuacji potrafi zaj
odpowiednie stanowisko i zasuy na szacunek.
Pomyla chwil i doda:
I wiecie co? Ten szacunek jest cenniejszy i trwalszy od tego, jaki zdobywa si drog
wysokiego urzdu, urodzenia i majtku! Tam moe si on rozprysn w jednej chwili. Tu
nigdy, bo oparty jest a zrozumieniu naszej wartoci realnej!
Grzegorz Bodyrew, zarzdzajc kopalniami, czsto wyjeda z Tokaczewa i zwiedza
dalsze wsie, skd chopi wysyali swoich ludzi do szybw wgla i gliny.
Przekona si wkrtce, e wysiki Rady komisarzy ludowych, skierowane do rozbicia wocian i do rozkadu rodziny, w sposb niezwykle szybki dochodziy do nieoczekiwanych wynikw.
251

Przekona si o tem jeszcze bardziej, gdy komisarze zadali od komuny Bodyrewych, aby
zorganizowaa produkcj soli z wody mineralnej w pobliu Starej Rusy.
Komuna wydelegowaa Grzegorza.
Pewnego razu, siedzc w chacie miejscowego komisarza chopa, usysza wcieke krzyki, tupot ng i nawoywania gone:
Ssiedzi, na pomoc! Bij nas obuzy! Do broni!
Grzegorz wyszed z chaty.
Chopi, uzbrojeni w rewolwery, karabiny, przyniesione do wsi przez uciekajcych z frontu
onierzy, biegli z zawzitemi twarzami i z wciekoci w oczach.
Przy ostatnich domach ju wrzaa bitwa. Rozlegay si strzay, rway si dzikie okrzyki
i przeklestwa, byskay bagnety, siekiery, wznosiy si i opaday cikie konice, drgi.
Bitwa trwaa dugo. Kilka trupw, deptanych przez walczcych, zalege pobojowisko. nareszcie wszystko ucicho. Chopi rozeszli si po domach, unoszc w oczach ognie bitewne.
Komisarz, zastpujcy dawnego wjta, opowiedzia inynierowi o przyczynach zatargu.
Biada, towarzyszu! skary si, kiwajc gow. le si to skoczy... Komisarze z miasta przysali do wsi tych obuzw chopw, ktrzy oddawna utracili ziemi i gdzie tam
wczyli si po wiecie. Przyszli teraz, dajc ziemi, odbieraj innym chopom bydo, pugi,
statki domowe... Gwat! Krzywda nam si dzieje! Pomyle tylko, co to za ludzie! Piotr Froow pi razy w kryminale siedzia za kradziee, ukasz Borin, zesany do katorgi za
napad na poczt i zamordowanie urzdnika; Szymon Agapow ebrak, wczga bezdomny,
pijaczyna, rozpustnik, umie pieni piewa, wesoe historje opowiada i tyle tego! Nam takich ssiadw nie potrzeba!... My cae ycie trzymalimy si pazurami tej ziemi matki,
polewalimy j swoim potem, a teraz musimy si dzieli z obuzami, nicponiami, leniuchami, ludmi nikczemnymi. Dlaczego? Czy to podug prawa?
Pochyli si do Grzegorza i szepn:
Prawd powiem: tego przy carze nie byo... A teraz niby to swj rzd mamy. Ech! Zdaleka wszystko piknem si wydaje, a zbliska...
Spojrza badawczo na Grzegorza, szukajc wspczucia w jego oczach.
Inynier przywyk ju mie si na bacznoci wobec zbyt szczerych wynurze nieznajomych ludzi, wic odpowiedzia spokojnie:
Wszystko si uoy, towarzyszu! Narazie tylko wydaje si to i owo niedogodnem.
Uoy si? Jeeli nie, to sami sobie poradzimy... mrukn komisarz.
Oby tylko nie tak, jak dzi! zauway Bodyrew. Nie ujdzie to wam pazem!
Obaczymy... warkn komisarz i ponuro spojrza na inyniera.
Dwa tygodnie spdzi Grzegorz w wiosce i doczeka si sprawdzenia swojej przepowiedzi.
W kilka dni po bitwie chopw z pogardzan przez nich biedot, czyli bezrolnymi, oderwanymi od wociastwa ludmi, pno w nocy, gdy w chatach dawno ju zgasy wiata,
wtargn do wsi konny oddzia nowogrodzkiej czeki. Pobici i wyparci przez chopw obuzy zbiegli do miasta, oskaryli ssiadw i pogwacenie dekretw rzdu i przyprowadzili ze
sob onierzy, dowodzonych przez komisarza, agenta czeki.
Pobudzono mieszkacw wioski i wywleczono z chat na wiec.
Przestraszeni suchali gronej mowy komisarza, mao co rozumiejc, gdy by to cudzoziemiec otysz, le wadajcy mow rosyjsk.
252

Zrozumieli jednak, e chodzio o biedot i jaki kontrrewolucyjny zamach, dokonany


przez chopw. Zrozumieli ostatecznie, gdy komisarz kaza wszystkim stan w szereg i, odliczajc kadego pitego, stawia osobno.
Jeden z onierzy objani:
Towarzysze wocianie! Ci ludzie staj si zakadnikami i bd rozstrzelani, jeeli nie
wydacie swoich ssiadw, ktrzy zabili bezrolnych towarzyszy, upominajcych si o ziemi...
Ziemi dalimy im... Oni obdzierali nas, zabierajc krowy, konie, pugi... Niema takiego
prawa! zawoa stojcy wrd zakadnikw komisarz wiejski.
Jakto! wrzasn dowdca oddziau. Nie wiecie, e wasno prywatna zostaa zniesiona na zawsze? Wszystko jest wsplne... No! bd liczy do trzech. Powiadajcie, kto z was
bra udzia w bitwie?
Chopi opucili gowy i milczeli pospnie.
Raz... dwa... liczy przejezdny komisarz, wyjmujc z pochwy rewolwer.
Trzy!
Nikt sowa nie wyrzek. Stojcy przy zakadnikach agent czeki przyoy luf rewolweru do ucha komisarza wiejskiego. i wystrzeli. Chop z roztrzaskan gow run na ziemi.
Zrozumieli wieniacy ca prawd. Zaczli wnet mrucze do siebie i potrca si okciami.
Z szeregw wystpio omiu chopw i, zdejmujc czapki, bekotali niepewnemi gosami:
Wybaczcie, towarzyszu komisarzu! My nie wiedzielimy i bronilimy si przeciwko
gwatowi. jako si stao, e tamtych zabito, a innych pokaleczone... Wybaczcie!
Komisarz skin na onierzy. Otoczyli stojcych przed szeregiem wieniakw i wyprowadzili za wie.
Zemi, mrocznemi oczami patrzyli za nimi chopi, wyy i zawodziy baby, pakay dzieci
przeraone.
Po chwili buchna salwa. onierze powrcili sami.
Pogrzebiecie tamtych pniej! zawoa komisarz. A teraz pamitajcie, e dekrety s
poto, aby je wykonywano!
Chopi milczeli zgnbieni i przeraeni.
Komisarz cign dalej:
Musicie obra teraz now Rad dla swojej wsi. Rzd wystawia swoich kandydatw.
Rozwin arkusz papieru i odczyta nazwiska wycznie bezrolnych chopw, znienawidzonej, pogardzanej biedoty, byych aresztantw, wczgw, ebrakw.
Kto protestuje? zapyta komisarz, podnosz rewolwer.
Nikt si nie odezwa.
Jednogonie obrani! zakoczy ceremonij wolnych i nieprzymuszonych wyborw
i komisarz i kaza poda konia.
Przez cay czas pobytu Grzegorza Bodyrewa we wsi Apraksinoj urzdzia biedota.
Wadze podzieliy mieszkacw na bogatych, czyli kuakw i na redniakw. Zaczo
si od wywaszczenia bogatych chopw, a gdy z nimi skoczono, przystpiono do rekwirowania nadmiaru byda i majtnoci, nalecych do redniakw.
Trwao to do dugo. Nowi wadcy, nie krpujc si niczem, ufni w pomoc wadz centralnych, wyprawiali do miasta odebrane u ssiadw bydo i prowjanty, zmieniali zdobycz na
wdk, nowe ubranie, buty lakierowane lub przegrywali w karty. Wie szybko uboaa. Chopi ze strachem czekali nadejcia wiosny i rozpoczcia robt polnych.
253

Nie mieli ani ziarna na zasiew, ani dobrych pugw, ani koni...
Surowa zimna pnocna okrywaa pola, ulice i chaty wioski grub pacht niegu. Chopi
nie wychodzili z domw, obawiajc si pokazywa na oczy rozpanoszonej biedocie, cigle
pijanej, bezczelnej, zuchwaej. Z rozpacz patrzyli na puste pki, umieszczone w prawym
kcie izb pod puapem, i wzdychali.
Stay tam niegdy ikony zbawiciela, Bogarodzicy, witego Mikoaja Cudotwrcy, obrazy jaskrawe, w szatach z byszczcego metalu, na ktrych zapalay si i migotay iskierki od poncych
przed niemi lampek olejnych i wiec woskowych. cigani przez wadze za wiar w Boga wieniacy ukryli je w lochach, gdzie przechowywano ziemniaki i kapust kiszon. Pod brzemieniem trwogi i nieszcz wydostawali po nocach obrazy wite i stawiali na dawnych, nalecych do nich
miejscach, zapalali wieczki i, bijc pokony, bagali o przebaczenie i miosierdzie.
Modlitwy byy krtkie, nic nie znaczce, uparte, niewolnicze bagania:
Boe, zmiuj si! Boe, zmiuj si!
I tak bez koca dziesitki, setki namitnych, jednostajnych jkw, przerywanych guchemi
uderzeniami kolan i gw o podog, westchnieniami cikiemi i szmerem rk, ktremi krelono znak krzya, mocno, rozpaczliwie przyciskajc sobie palce do czoa, ramion i piersi.
Obrazy ze w. Mikoajem oywiay w pamici cara, ktry opuszczony przez wszystkich,
zgin z rk rzdu robotnikw i chopw.
By dla ludu pomazacem Boym, ziemskim Bogiem, znienawidzonym, lecz penym odwiecznego uroku.
To kara Boa za niego, za cara ojczulka! szeptali chopi ze strachem i wydobywali
ukryty w szczelinach pomidzy belkami cian zakopcony, poky portret Mikoaja II-go,
stawiali go pomidzy ikonami i znowu bili pokony, wzdychali i skamali aonie:
Boe, zmiuj si nad rabami twoimi! Boe, zmiuj si! Boe, zmiuj si!
Byle zaszczeka pies na ulicy, lub doszy odgosy krokw, w popochu cigano z pek
obrazy wite i portret cara, wciskano pomidzy ziemniaki, zwoje przdzy lnianej, belki domostw lub pod puste kadzie i kamienie, zdmuchiwano wieczki i trwonie wygldano przybysza.
Czasem, kryjc si pomidzy chwastami ogrodw warzywnych i w zarolach nad jarem,
przedziera si do wioski zebra wdrowny, unika spotkania z komisarzami, wchodzi do
pierwszej od skraju chaty, rozmow zaczyna, bada, maca ostrym, podejrzliwym wzrokiem
kad twarz, kad par oczu, zadawa przebiege pytania, wzdycha, lkiem przejmowa,
przeraajcemi przepowiedniami gnbi, wtrca w otcha rozpaczy, napomyka o czem niewyranem, tajemniczem i, poznawszy ludzi, przekrada si pniej od chaty do chaty i, bojaliwie ogldajc si, szepta szybko, niby si obawiajc, e nie skoczy na czas.
Byy to ponure, straszne opowieci. Skrawki, okruchy prawdy tony we mgle domysw
i tajemniczego, mistycznego faszu.
Znaki straszne pokazay si na niebie... Krzy, obalony przez wa... miecz ognisty...
jedziec blady na koniu rudym... Anio ze wiecznikiem dymicym... Antychryst przyszed
i pastwo swoje na ziemi zakada... Widzia go we nie pustelnik Arkadjusz bogosawiony
z Atosu... Dwa w Antychryst posiada oblicza: jedno Lenina, drugie Trockiego...
Boe, zmiuj si nad nami! wzdychali chopi.
Nasamprzd podnis rk Antychryst na pomazacw Boych... Umar ju mierci
mczesk nasz car nieszczliwy, przez sugi niewierne porzucony, rycho patrze padn
254

w proch cesarz austrjacki, cesarz niemiecki, a po nich inni... Cara mczennika zamordowali... a gow jego posali do Moskwy... do Kremlu... Lenin plu na ni i Trockij plu, a potem w piecu pali... Gdy to robili, burza straszna rozszalaa i wszystkich w przeraeniu pogrya... W Kremlu straszyo pniej przez dni dziewi... Czerwoni onierze widzieli bkajce si po nocach blade, gniewne, zowrbne zjawy... Patrjarcha Filaret... pierwszy car
Micha Teodorowicz... Iwan grony car... Zamordowany przez Tatara Godunowa Dymitr
niemowl... surowa carewna Sofja... mocarny Piotr Wielki z cikim kijem w rku... Pniej kara Boa dosiga Lenina... Postrzelony umiera... Widzenia ma krwawe... miota si...
zrywa si z oa i wyje po nocach: Ratujcie, zachysn si we krwi... Krew ju zalewa cay
Kreml! Wierni onierze uratowali w Jekaterynburgu carewicza modego i carewn Tatjan,
t, ktra miosierna bya dla rannych onierzy... Mnich z Waaamu Florjan wywiz z Aapajewska zwoki zamordowanej, Bogu miej wielkiej ksiny, mniszki pobonej Elbiety Teodorwny i pogrzeba j w pobliu Jerozolimy, w Ziemi witej. Przy grobie jej cuda si objawiaj uzdrowienia chorych, jasnowidzenia prorocze, pocieszenie zrozpaczonych... Nastpca tronu, carewicz Aleksy, ukrywa si na Syberji i jest pod opiek sawnego wodza Koczaka,
ktry wynie prdko bolszewikw za Ural i na Moskw pjdzie... Francuzi i Anglicy s ju
na Muraniu, w Archangielsku, w Odesie i pomagaj naszym...
Mwi i mwi, roznoszc trwone i pogmatwane wieci po wsiach zgnbionych, w rozpaczy i strachu yjcych.
Przebiegay Rosj jakie staruchy, straszne, trdowate, pozbawione nosw i warg, pobkane.
Szeleszczc zachrypnitemi, wyartemi przez choroby gardzielami i potrzsajc rkami
nad siwemi, powichrzonemi gowami, syczay, jak sowy:
W Kijowskiej awrze6 bolszewicy powyrzucali z grobw zwoki witych paskich,
czaszki i koci zmarych pustelnikw, od wiekw sczce wonny olej, obrazy cudowne, zbezczecili witoci i popalili. otysze, Finnowie, Madjarzy i Chiczycy mcz, morduj biskupw i popw. mnichw wieszaj na drzewach przydronych, wbijaj na pale, nad zakonnicami bezecestwa czyni... W dzie Wielkiej Nocy strzelali do patrjarchy Tichona, a on, aczkolwiek ranny, nie przerwa naboestwa i, woajc wielkim gosem: Chrystus zmartwychwsta, Alleluja! krew swoj BoguOjcu i Synowi jego ze zami ofiarowa!... Antychryst panuje, pan wszelkiej nieprawoci i zoliwoci szataskiej... Znaki widome i gosy tajemne
nawouj: Powsta, lud Boy, zrzu antychrystowe plemi i Bogu swemu su wiernie, albowiem w Nim tylko moc, nadzieja i zbawienie!
Znikay staruchy tajemnicze, jak szare, chye myszy, biegy dalej, roznoszc trwone opowieci, budzce ponury lk, osabiajcy ducha, skradajc si, jak widma nocne, szerzyy
strach od sonecznych gajw Krymu, a po pustynne, tundr pocignite brzegi morza Biaego... Siay dreszcz mistyczny.
Antychryst przyszed... szeptali ciemni chopi. Zguba, mier idzie, zagada rodzaju
ludzkiego... Kt z nas oprze si? Kto zwalczy wroga Chrystusowego? Gorze nam! Gorze!
Z jkiem i westchnieniami wpadali w bezwad, w rozpacz, odbierajc resztki si i myli.
Wygldali Archanioa z ognistym mieczem kary i z trb zocist, woajc na sd ostateczny
przed kocem wiata.
We wsi, gdzie przebywa Grzegorz, dziao si coraz gorzej.
6

Klasztor

255

Komisarze z biedoty, widzc przestrach i pokorn obojtno, zaczli znca si nad


ludnoci. Targali za brody starcw, urgali sdziwym wieniaczkom. Porywali mode kobiety i dziewczta, poili je wdk, urzdzali z niemi orgje dzikie, rozpustne, obdarowujc sztukami barwnych perkalikw, pstremi chustkami, wstkami.
Zgnbione jednostajnem, ubogiem i ndznem yciem, kobiety szybko zrozumiay swoj
sytuacj. Byy podane, wic mogy wykorzysta to. Pozbawione trwaych zasad moralnych
wkrtce przeszy ciaem i dusz na stron zwycizcw.
Nowa klska spada na wie. Rozwieway si, jak opary nad kami, tradycje rodzinne,
stare, dobre obyczaje.
Obok chaty, zamieszkaej przez Grzegorza Bodyrewa, sta dom niegdy bogatego wieniaka, Filipa Kuklina.
Zupenie zrujnowany przez komisarzy wpad w rozpacz. Jedynem podtrzymaniem jego staa si ona, moda, rezolutna Darja. Nikogo si nie obawiajc, urgaa wadzom, sypic dosadne sowa, niby z rogu obfitoci
Urodziwa baba o miaych oczach i biaych, rwnych zbach wpada w oko sekretarzowi
rady wiejskiej. Pod jakim zmylonym pozorem zwabi j do siebie i zatrzyma na hulank
z muzyk, wdk, tacami. Darja powrcia do domu pijana, wesoa, rozbawiona.
Na wyrzuty i upomnienia ma machaa rk i powtarzaa:
Gwid na ciebie i na nasze ycie marne! Cho krtko, a uyj! Chc y dla siebie...
Zrozpaczony m pobi j.
Darja teje nocy ucieka z domu. Prno szuka jej zaniepokojony wieniak. Zjawia si po
trzech dniach i przyniosa ze sob papierek, zatwierdzajcy rozwd, otrzymany na jej danie.
Kuklin poszed na skarg do rady wiejskiej.
Takie prawo! zawoali komisarze ze miechem. kady moe si rozwodzi i eni,
chociaby na przecig jednego dnia. Nie masz teraz adnej wadzy nad on! Jeeli uczynisz
jej co zego, w wizieniu zamkniemy... Teraz koniec z niewolnictwem kobiet! S wolne
i rwne nam!
Chop przekonywa, namawia, baga Darj, aby powrcia do domu.
Wolna jestem! odpowiedziaa, byskajc zbami. Podoba mi si nasz nowy sekretarz. Za niego pjd!
Wychod lepiej za mnie! mrukn m.
Po raz drugi! zawoaa. Niema gupich!
Kuklin chodzi ponury i milczcy. Przeuwa jakie myli cikie. Wreszcie przeszy one
w wybuch wciekoci dzikiej, nieokieznanej. Przyapa niewiern, lekkomyln on, zwiza i bi dugo, metodycznie, postpujc wedug mdroci narodowej: bij i suchaj, czy
oddycha; gdy przestanie, polej wod i znw bij, aby czua i rozumiaa!
Przez dwa dni torturowa Darj, a gdy zwolni j od sznurw, pogrozi palcem i, chmurzc
czoo, mrukn:
Teraz mam serce lekkie. Moesz i... A pamitaj, jeeli zaskarysz, ubij na mier, i aden komisarz, a nawet sam Lenin ciebie nie ochroni! Pamitaj!
Baba nie mylaa o skardze. Sama si z mem zaatwia. Zdobya gdzie flaszk wdki,
domieszaa do niej sublimatu i, aszc si do ma, rozradowanego z powrotu ony, zmusia
go do wypicia.
Kuklin zmar.
256

Darja, stawiona na sd, nic nie ukrya, opowiedziawszy ze wszystkiemi szczegami swoj
zbrodni.
Usprawiedliwiono j, na mocy wygoszonej przez Lenina zasady, e sprawiedliwo proletarjacka jest zmienn i zalen od okolicznoci. Ta sama zbrodnia moe by karana mierci lub uznana za zasug przed pracujcym ludem.
Zosta zabity kuak, bogaty chop, drobny buruj, uczynia to wolna kobieta, oddana
komunizmowi. Poczytywano jej to za zasug i wypuszczono na wolno.
Grzegorz z przeraeniem przyglda si rozpucie, otwarcie panoszcej si na wsi. Komisarze i przyjedajcy agitatorzy umiejtnie siali j przez kobiety wiejskie, ciemne, dne
zabaw i akome na stroje, wino i przysmaki.
Tresujc je agodnemi sposobami, jak zwierzta myla mody inynier, rozumiejc, e
zaraz podstpnie rzucono w podatne rodowisko.
Z prawdziw radoci opuszcza wie, powracajc do swojej komuny w Tokaczewie.
Tu znalaz te grone zmiany.
Z Moskwy przyszed dekret, wprowadzajcy przymusowe nauczanie.
Starzy, niepimienni chopi i siwe staruchy, uwaajce alfabet za czarci wymys, zmuszeni
byli uczszcza do szkoy razem z dziemi i wnukami.
Przysany z miasta nauczycielkomunista wymiewa dorosych, pozbawiajc ich powagi
w oczach modziey, wymyla brzydkiemi sowami i pod niebiosa wychwala zdolnoci maoletnich uczniw.
Z nauk dorosych wieniakw jako nie szo i wkrtce myl o natychmiastowem, na rozkaz z Kremlu, wykorzenieniu analfabetyzmu zostaa porzucona. nauczyciel zwrci ca uwag swoj i siy na wyksztacenie modego, pokolenia w duchu komunistycznym.
Dzieci przechodziy gruntownie, uczc si napami, nieskomplikowany zreszt katechizm komunistyczny, stanowicy podwalin nauki; bardzo powolnie i opieszale zdobyway
sztuk pisania i czytania oraz rachunku najprostszego, odrabiajc zadania kred na cianach
z braku tablic. Poniewa w Tokaczewie nie znalazo si wolnego budynku na szko, urzdzono j wic w starej, walcej si szopie.
awek nie byo, wic uczniowie siedzieli na pododze, w kouchach i dziurawych butach
filcowych, marznc i coraz czciej zapadajc na zdrowiu.
Na inne nauki rzd proletarjacki nie zwraca adnej uwagi. Najpierw naleay one do wiedzy buruazyjnej, powtre sam profesor nie mia o nich pojcia, a wic pogardza niemi, jak
najndzniejszym zabobonem wiata kapitalistycznego.
Nauczyciel wiejski, licz opacany, otoczony nieufnoci i nienawici chopw, wiedzia,
e kto, daleko mdrzejszy od niego, myla tak samo i innym myle w tej sposb rozkaza.
By to prezes Rady komisarzy ludowych, Wodzimierz Iljicz Lenin. dyktator w swoim czasie przyszed do wniosku, e naley podda proletarjackiej kontroli z punktu widzenia materjalistycznej filozofji wszystkie nauki, nie wyczajc wiedzy przyrodniczej.
Jego pomocnik, wysoce wyksztacony komisarz owiaty unczarskij, historyk Pokrowskij i crka generaa Aleksandra Koontaj pracowali nad przerbk historji, nad wykreleniem z literatury utworw i idei buruazyjnych, a chemj i fizyk, jako oparte na niezomnych
i niezmiennych prawach, uwaali za wrogie dla proletarjatu nauki, niemal za przesdy redniowieczne, gdy Lenin nie uznawa nic trwaego i osnutego na zasadach staych.
Inne jeszcze zlecenia wypenia nauczyciel szkoy we wsi Tokaczewo.
257

Musia wpoi w swoich wychowankw, e Bg i koci s dla ludu odurzajcem i trujcem opjum, o ktrem sam mia sabe wyobraenie, nigdy go na oczy nie widzc.
Wprowadza te do szkoy now organizacj Komunistycznej modziey wiejskiej, czyli tak zwany Komsomo. Dziatwa szkolna miaa posiada rwne z dorosymi ludmi przywileje, niezaleno od rodziny, prawo sdu nad wykroczeniami kolegw, kontroli nad nauczycielem, oraz jeden tylko obowizek szpiegowanie i donoszenie wadzom o postpkach
i sowach rodzicw i mieszkacw wioski.
Ta metoda pedagogiczna odrazu daa smutne wyniki, bo trzech chopw i dwie baby
wrzucono do wizienia w pobliskiem miecie za sarkanie na rzd robotniczowociaski.
Pani Bodyrewa, dowiedziawszy si o tem, wycigna gorliwego, chocia niebardzo mdrego nauczyciela na rozmow o systemie wychowawczym i przekonaa si o zasadniczej,
bardzo gboko przemylanej idei.
Zrewolucjonizowane dzieci, usposobione wrogo dla dorosych, stanowi najlepszy sposb zrewolucjonizowania a nawet rozbicia rodziny i spoeczestwa pisa towarzysz Lenin!
z zachwytem w gosie woa nauczyciel.
Plan by wyrany i w sercu Bodyrewej wzbudzi trwog. W ciemnej, niczem nie hamowanej, nie kierowanej adn ide masie wociastwa myl, rzucona przez Lenina, prawdopodobnie, take nieopatrznie, pod wpywem taktyki demagogicznej, jak pamitne, okupione
niewinn krwi i zburzeniem dorobku caych pokole haso: Rabujcie zrabowane! moga
mie skutki nieobliczalne i grone.
Organizacj modziey komunistycznej zakoczono prdko.
Miaa ona wytworzy kadry prawowiernych komunistw wyksztaconych w zakresie propagandy idei Lenina i uprzywilejowanych w kadej dziedzinie ycia pastwa proletrjackiego.
Nauczyciel dawa przykad swoim uczniom. Czowiek mody i wesoy potrzebowa rozrywki i zabawy.
Nie mg obojtnie patrze na rozrose, dorodne dziewuchy wiejskie, otaczajce go podczas pogadanek szkolnych.
Jedna z nich pucoowata, rumiana kacia Filimonowa podobaa mu si szczeglnie.
Zacz zaleca si do niej i wkrtce namwi do odwiedzenia go. Od tego czasu wymykaa
si do niego po nocach.
Rodzice krzywo patrzyli na to, robili crce gorzkie wymwki, lecz ona ze miechem odpowiadaa:
Teraz kada kobieta woln jest i moe sob rozporzdza!
Tak te czynia do chwili, gdy przekonaa si, e zasza w ci.
Nauczyciel wyrzuci j od siebie i swoje uczucia zwrci ku innej dziewczynie.
Kacia porodzia syna. Wadze zabray go natychmiast wraz z matk i odesay do miasta.
W przytuku, gdzie go karmia, mia pozosta na zawsze.
Dziecko musiao nalee do pastwa, gdy wychowanie domowe, pieszczoty matki, ciepo rodzinne czyniy dziecko niezdolnem czu i myle, jak na proletarjusza przystao.
Dotychczas cicha wie Tokaczewo zostaa niebawem wstrznita wypadkami, ktre coraz bardziej niepokoiy Bodyrewych.
Wie, gdzie si znajdowaa komuna przemysowa, tak bardzo potrzebna dla wadz, dugo
nie odczuwaa najazdu komisarzy, zwykle obdzierajcych ludzi na mocy dekretw i bez ad258

nych dekretw. Tokaczewo wypeniao sumiennie wszelkie przepisy prawne i adnych zatargw z wadzami nie miao.
Jednak po pewnym czasie przybyli do wsi jacy agitatorzy z Moskwy. Blunili przeciwko
Bogu, zrzucili krzy z cerkiewki, zncali si nad popem, nawoywali modzie do rozpusty,
urzdzali dni wolnej mioci, gdzie ofiar paday mode kobiety i dziewczyny, dne zabaw
i upominkw.
Tokaczewo spotkay losy wsi Apraskinoj.
Powstay spory, rodziny zaczy si rozpada; na ulicach i w okolicy wasay si tumy
uciekajcych z domu dzieci, ktre wdroway z jednej wsi do drugiej, a docieray do miasta.
Nikt si niemi nie opiekowa, bo rodzice, przejci niesnaskami w domu, rozwodami, ktniami, bjkami i skargami do wadz, niemieli czasu na poszukiwanie zaginionych.
Pewnego razu pani Bodyrewa, rozmawiajca ze znajom wieniaczk, spostrzega mod
dziewczyn, przechodzc przed domem.
Bya to crka komisarza wiejskiego Mania Szulgina.
Jak si miewasz? spytaa j pani Bodyrewa. Syszaam, e zam idziesz. Za kogo?
Za Szczepana Lutowa odpara, rumienic si Wanie mamy si spotka i ustali
dzie lubu.
Daj, Boe, szczcia! yczya jej pani Bodyrewa.
Dzikuj! zawoaa dziewczyna i pobiega dalej.
Sza ku domowi Lutowych.
Szczepan, chopak 18letni, czeka na ni przed bram.
Obj j wp i poprowadzi w stron stojcego za domem spichrza.
Dokd idziemy? spytaa zdziwiona.
Musz tam zajrze... odpowiedzia wymijajco.
Otworzy drzwi szopy, wszed i nagle pocign dziewczyn za sob.
Suchaj, Maka rzek, zamykajc drzwi. Naleysz do komunistycznej modziey,
wic musisz spenia dania towarzyszy. Chc, aby mi si natychmiast oddaa! lub to
gupie przesdy, obyczaj burujski!
Skromna uczciwa dziewczyna milczaa, w przeraeniu patrzc w ponure oczy chopca.
No, c nic nie mwisz? spyta i obj j, okrywajc szyj jej pocaunkami i gono
oddychajc. Twarz mia blad i zamglone oczy.
Pu mnie! krzykna i chciaa si wyrwa z jego rk.
To ty taka? warkn. Hej, towarzysze, chodcie tu!
Z poza zwalonych stert somy ranej wynurzyo si kilku wyrostkw. Zakneblowano
dziewczynie usta i zdarto ubranie.
Szczepan, obaliwszy j na ziemi, upad na ni. Walczyli dugo. dziewczyna bya silna
i zwinna. Jednak towarzysze pomogli i obezwadnili j.
Chopak, duszc Mani za gardo i wyrzucajc krtkie, urywane sowa, zniewoli j. Wyrostki, ciko dyszc, drapienie ledzili ruchy miotajcych si cia.
Wreszcie Szczepan podnis si i przecign lubienie.
Dobra dziewka! mrukn. Ale i ze mnie dobry towarzysz! Bierzcie j, kto chce!
Do samej nocy zemdlona dziewczyna i rozpustne wyrostki pozostawali w ciemnym spichrzu, gdzie pachniao ytem, pleni i myszami.
Chopcy wymknli si chykiem i powrcili do domu niespostrzeenie.
259

Mani znaleziono dopiero po tygodniu martw.


Leaa naga, okryta sicami, pokrwawiona i zmarznita.
Sd bez trudu wykry zbrodni i chopcw odstawiono do miasta. Bawili tam przez dwa dni.
Powrcili zuchwali, butni, chwal si tem, e s uniewinni ich, a nawet pochwali za wymierzenie kary dziewczynie, nie wypeniajcej zobowiza prawdziwej proletarjackiej kobiety wolnej, rwnej mczynie. Nie miaa bowiem prawa odmawia podajcym jej komunistom.
Nic nie pomogy skargi ojca Mani, wic przyszed do Bodyrewych, aby wypaka si
i uali.
Powany, stateczny Szulgin, spostrzegszy, e Bodyrewy, w obawie przed wszystko syszcemi i widzcemi murami, milcz, ze wspczuciem patrzc na niego, rzek, podnoszc
dwa palce do gry:
Przysigam przed wami, jak przed Bogiem, e zemszcz si...!
Speni przysig.
Szczepan Lutow nagle przepad. Nikt go ju nigdy nie zobaczy.
Jaka starucha opowiadaa pniej na ucho pani Bodyrew, e na wasne oczy widziaa,
jak Szulgin w noc ksiycow nis co cikiego do przerbli i, uwizawszy stary kamie
myski, wrzuci do rzeki.
Po tym wypadku zaszed inny, ktry wzburzy ca wie.
Stara Wasylisa Leontjewa przybiega do Bodyrewych i, szlochajc gono, rozpaczliwym
gosem zawodzia:
Ratujcie, radcie, dobrzy ludzie! Dzi dowiedziaam si strasznej prawdy! Moja crka
bdzie miaa dziecko od ma mego... od swego ojca! Grzech wielki... zbrodnia przed Bogiem i ludmi! Doradcie, co robi? Och! Oo!
Bodyrewy myleli dugo, nie wiedzc, co maj powiedzie.
Wreszcie Bodyrew rzek:
Nie wiemy, czy jest to teraz zbrodni... Nowe prawa inaczej na rzeczy patrz. Naradcie
si z komisarzem, ssiadko!
Starucha pojechaa do miasta na skarg.
Odprawiono j niczem.
Sdziowie szydzili z niej i miali si gono:
Hej, stara! Ce mylaa, e twj m nie ma oczu? Woli on mod crk od takiej starej szkapy! Nie widzimy w tem adnej zbrodni. S to stare przesdy gupie! Powracaj do
domu i patrz, jak si miuj ojciec z crk. C to, nie znasz Starego Testamentu? Opowiada
on o takich wypadkach. Czeme twj stary gorszy jest od prorokw tam jakich. Jary on jeszcze i ochoczy! Kaniaj mu si od nas, kobieto, i nie zawracaj nam gowy gupstwami. Wielka
rzecz, e crka! Baba jak kada inna...
Starucha surowo patrzya na sdziw suchemi, zemi oczami i rzeka spokojnie:
Popamitacie mnie... Oj, popamitacie, bezboniki!
Teje nocy spon drewniany dom sdu, podpalony nieznan, mciw rk.
Win zwalono na kilku kontr-rewolucjonistw, byych urzdnikw i rozstrzelano ich, poniewa kara istnieje na to, aby si znalaz zasugujcy na ni.
Tymczasem Wasylisa powrcia na wie.
W nocy, bez szmeru stpajc bosemi nogami, oblaa naft i podpalia zoone w sieni
uczywo, wysza z chaty, zaryglowaa drzwi i wsuna pod somian strzech palc si drza260

zg. Dom spon jak stg suchego siana, a w trzasku belek i w syczeniu ognia utony rozpaczliwe krzyki gincych ludzi, prno szukajcych ratunku.
Wasylisa przez dwa dni bkaa si po wsi z zawinitkiem, okrytem szalem.
Ssiadki z podziwem patrzyy na kawaek drewna, otulonego szmatami.
Starucha potrzsna zawinitkiem, caowaa, przyciskajc do piersi, i pieszczotliwym gosem nucia:
Aj, luli, aj, luli, wnuczku, spij, sierotko!
Doszedszy do zamknitej cerkwi, dugo patrzya na zielon kopu bez krzya i nagle zacza podskakiwa i krzycze przeraliwie:
Hejha! Hejha! Czerwony ogie poar grzesznikw; czerwony ogie poar sdziw.
Hejha, puciam dobre, gorce pomienie... Hejha!
Naczelnik milicji, posyszawszy to, kaza odwie obkan do miasta i donis wadzom
o przechwakach staruchy.
Wasylisa z miasta nie powrcia.
Rozstrzelali j z pewnoci? szepna do ma pani Bodyrewa, dowiedziawszy si
o tem.
M nic nie odpowiedzia. Przeglda przysan z miasta gazet.
Nagle podnis gow i, spojrzawszy na on dziwnym wzrokiem, przeczyta:
Proletarjat odrzuca od siebie star moralno wrogich klas. Nie potrzebuje adnej moralnoci. yje rozumem praktycznym, ktry stokrotnie wyszy jest i czystszy od sztucznej,
obudnej moralnoci buruazji. My uzdrowimy, uszlachetnimy wiat i, gdybym nie czu wstrtu do buruazyjnych, gupich sw, powiedziabym, e proletarjat jest wity, mdry i bez
grzechu!
Spojrzeli na siebie ze zgroz, i blem.
Tak pisze towarzysz Leon Trockij... szepn Bodyrew.
Westchnli ciko i opucili gowy.
Przed oknami pod komend nauczyciela maszerowali modzi komunici i darli si na cae
gardo:
Ju od wschodu byska wit
Nowy my tworzymy wiat
I nowy wykuwamy byt,
Jak dla rwnego brata brat...

261

ROZDZIA XXX.
Na kilku frontach szalaa wojna domowa. Coraz to nowe wiksze i mniejsze armje powstaway przeciwko dyktatorom kremliskim. Odcici od caego wiata blokujcymi Rosj aljantami i podtrzymywanemi przez nich biaemi wojskami, komisarze, jak eglarze na toncych
okrtach, ciskali w przestrze swoje S.O.S.. Byo to jednak nie rozpaczliwe woanie o pomoc, lecz grone ostrzeenie, czynione wszystkim, wszystkim, caemu wiatu, e proletarjat czyha na stosown chwil, aby wywiesi na szczycie wiey Eiffla, na Westminsterze, na
Kapitolu Waszyngtoskim, nad Wiedniem, Rzymem i Berlinem czerwon flag rewolucji.
Czerwoni onierze zncali si nad schwytanymi do niewoli biaymi oficerami, wycinajc
im na ramionach szlify, a z bioder zdzierajc pasy skry zdzierajc pasy skry, przypiekane nad
ogniem, wydubywano oczy; rbano siekierami; polewano wod na mrozie, zamieniajc ludzi
na supy lodowe; topiono w przerblach setki zwizanych sznurami wrogw proletarjatu.
Biali pacili komunistom okruciestwem za okruciestwo. Komisarzom wyrzynano na
piersiach piciopromienne gwiazdy; odrbywano uszy, nosy i donie; wdzono nad ogniskami;
prbowano na jecach ostrza szabel kozackich; strzelano do nich, jak do ywych tarcz; powieszonymi czerwonymi onierzami zdobiono drzewa przydrone, aleje parkw i cieki lene.
Komunici chopi z nad Wogi, znalazszy rannego ociera biaej armji, rozpruli mu
brzuch i, wycignwszy jelita przybili je gwodziem do supa telegraficznego. Bijc jeca
kijami i potrcajc, zmusili go do biegania wokoo przy rykach miechu, a upad, wycignwszy z siebie wntrznoci, ktremi omota sup.
Chopi na Uralu, podtrzymujcy biaych generaw, zncali si nad komisarzami bardzo
pomysowo. Zdarszy z nich ubranie, dokonali atwej operacji wprowadzenia do kiszki odchodowej patronw z dynamitem i, zapaliwszy lont Bockforda, spowodowali wybuch ywego pocisku. W innem miejscu komunici, idc za przykadem uralskich wocian, nabijali jecom usta prochem, obowizywali szmatami i drutami, poczem rozsdzali ywy granat wrd
wybuchw ponurej wesooci i artw.
Wojna domowa ogarna ca Rosj i stawaa si coraz bardziej zaciek, okrutn i dzik.
Rosyjski czowiek w kraju swoim niczego i nikogo nie aowa i nie oszczdza. Ludzi
wszdzie byo bez liku, niby karaluchw i pluskiew w brudnych, kurnych, cuchncych chatach; wsie oddawano na pastw pomieni bez miosierdzia, bo czy nie obojtne by, e podpalono je, gdy i tak kadego roku poary pochaniay somiane, ndzne wsie i drewniane,
chaotycznie zbudowane miasta?
Wylkli, ograbiani przez czerwonych i biaych mieszkacy wiosek i miast codziennie
spotykali innych wadcw i ciemicw, piewajc naprzemian to Midzynarodwk, to
Boe, chro cara, tracc pojcie o prawie, moralnoci i czowieczestwie.
262

Cudzoziemskie wojska nie miay powodu do litoci dla Rosjan, bo albo pamitay o zdradzie ich wzgldem aljantw, albo o cikiej niewoli w gbi olbrzymiego kraju. Francuzi,
Anglicy, Japoczycy, Niemcy, Austrjacy, Madjarzy, Czesi, Polacy, otysze, rzygali kulami
i pociskami swoich dzia, dgali bagnetami, wieszali i rozstrzeliwali t dzicz wschodni
tych Tatarw obkanych i okrutnych.
Rosja krwawia straszliwie.
Z ni razem, o niczem ju nie wiedzc, krwawi ten, ktry zamierza wyku dla niej lepszy wietlany byt.
Wodzimierz Lenin lea w ciemnym pokoju bocznej oficyny Kremlu, przez dugie miesice walczc ze mierci.
Fania kapan mierzya dobrze. Zdawao si, e zamierzaa zada mk dyktatorowi za
mk, ktr udrczy nard.
Kula, zatrzymujc si w koci pacierzowej, przebia wane sploty nerwowe. Lekarze, otaczajcy rannego, ca nadziej pokadali w sile tego barczystego, krpego czowieka o kopulastej czaszce, mongolskich policzkach i oczach skonych teraz cigle przysonitych sinemi
powiekami.
Przytomno powracaa choremu rzadko i na krtko.
Dugie doby mijay w cierpieniach, malignie, krzykach obdnych, przeraliwych. Lenin
miota si, zgrzyta zbami i bredzi caemi godzinami. Wygasza mowy, a lewa rka o skurczonych palcach wykonywaa ruchy, niby narzucaa ogromne litery na olbrzymim papierze.
Byy chwile, e lea nieruchomy z rkami i stopami zimnemi, bezwadnemi.
Parali? pytali, spogldajc na siebie, lekarze.
Lecz ranny nagle podnosi rk i znowu pisa na niewidzialnym papierze, mruczc urywanym gosem:
ycie... szczcie... Helena... wszystko dla rewolucji. towarzysze!...
Pniej szamota si z dozorujcymi go sanitarjuszami, usiowa podnie cikie, nabrzmiae powieki i krzycza:
Dzieryski... Torquemaga... andarm Fedorenko pies plugawy... wcieky... Pod mur
z nimi!... Powiedz mi. ...Feliksie Edmundowiczu... czy Chiczycy zadusili ...Piotrusia
...Dora... Dora ach, ach! Dora Frumkin... Gdzie Dora? Towarzysze... powiedzcie Plechanowi,
e... ciko zabija.
Jcza dugo, aonie, a z pod sinych powiek toczya si za i nieruchomiaa nagle, jakgdyby zamarzaa na wystajcym policzku, kocistym, t obcignitym skr.
Zgrzyta zbami i porusza blademi, wydtemi wargami, szepcc niewyranie:
Socjalizm, wszechludzka rwno... furda!...mrzonki!... Najpierw precz z wolnoci... to
nie dla proletarjatu... pniej teror... taki, eby Iwan Grony... w grobie si wzdrygn ...i tak
przez p wieku, moe, przez stulecie cae... Wtedy... zrodzi si jedyna cnota... jedyna ostoja
socjalizmu... ofiarno... Lkiem wyzwoli ciaa... Heleno!... Taki nakaz... straszny... To nie ja...
Znowu zapada w bezwad. Myli, bkajce si w mzgu, odlatyway w mrok; czu, e
stacza si w otcha bez dna... wiruje wrd odamkw wiatw, poszarpanych cia ludzkich,
porwany przez prd potny...
Rzzi, wyrzucajc obdne sowa, bez zwizku i znaczenia, sabn, pograjc si w milczenie, nieruchomy, prawie nieywy. Wtedy pochylali si nad nim lekarze, dotykali pulsu,
nadsuchiwali, czy bije jeszcze serce Lenina serce nikomu nieznane, tajemnicze, jak Rosja,
263

porywcza i obojtna, zbrodnicza i wita, mroczna i jasna, nienawidzca i miujca, pochylajca gow, jak skrzydlaty serafin Boy, i zuchwale podnoszca grone oblicze Lucyfera;
jczca, jak sierota na skrzyowaniu drg rozstajnych, i przeraajca dzikim wistem i okrzykiem Stieki Razina, wataki okrutnego; paczca krwawemi zami Chrystusa i we krwi braci nurzajca si, jak najedca tatarski.
Tak myla oddany dyktatorowi, uwielbiajcy go doktr Kramer, trwog o ycie przyjaciela zgnbiony i przeraony.
Lecz serce jeszcze bio sabem, ledwie uchwytnem ttnem.
Dopiero po trzech tygodniach rozwary si czarne oczy skone i ze dziwieniem oglday pokj pciemny, majaczce w mroku stroskane, niespokojne twarze Nadziei Konstantynwny.
Zacz mwi sabym gosem.
Wypytywa o wypadki i znowu zapada w sen, czy omdlenie.
Teraz jednak przytomno coraz czciej powracaa. Tylko chwilami drtwiay mu prawa
rka i noga, nie mg uczyni adnego ruchu, ani sowa przemwi.
Czasami chcia powiedzie co, zapyta, lecz jzyk odmawia mu posuszestwa, bekota,
wydajc urywane mruczenie i bluzgajc lin.
Objaw paralityczny... szeptali lekarze.
Lenin zwalcza jednak te ataki. zaczyna mwi i znw porusza si swobodnie.
Nadzieja Konstantynwna spostrzega, e chory coraz czciej krzywi si, marszczc czoo, i oczy mruy.
Pochylia si nad nim i spytaa:
Moe, chcesz czego? Powiedz mi!
Uczyni znak, aby si niej nachylia, i szepn:
Mzg mj zacz pracowa... Musz pomyle nad rnemi sprawami... Chciabym pozosta sam...
Krupskaja bya ucieszona. Lenin niezawodnie powraca do zdrowia, bo poda samotnoci, podczas ktrej tak potnie pracowaa myl jego. Porozumiaa si z lekarzami i ranny
pozosta sam w pciemnym pokoju.
Lea z otwartemi oczami, patrzc w sufit.
Pozostawa dugo bez ruchu, wreszcie zmarszczy czoo i szepn:
Marja Ebner Esechenbach... Tak, niezawodnie Eschenbach!... Jak to? Cierpienie
wielki mistrz. Ono podnosi dusze ludzi... Hm, hm! Alfred de Vigny napisa kiedy co podobnego: Moliwe, e cierpienie jest niczem innem, jak prowadzeniem najbardziej treciwego ycia...
Umilkn i tar czoo. Po chwili mrukn w zamyleniu:
Kto powiedzia, e dla ulepszenia gatunku czowieka poyteczne s okruciestwo,
gwat, niedola, niebezpieczestwo, wstrzsy duchowe, zagbienie si we wasnem ja ...potrzebne jest wszystko ze, straszne, tyraniczne, zwierzce i podstpne take, jak i wszystko,
przeciwne temu? Kto to powiedzia? Ach tak! Nietzsche! Dotychczas wszystko w porzdku! ...Cierpienie i okruciestwo... Cierpienie zrodzio okruciestwo, okruciestwo rodzi cierpienie... Wkocu wietlana meta lepszy gatunek czowieka ...wysza forma jego bytu
...Dla tego adna ofiara nie jest zbyteczna! adna... A Helena? Zotowosa Helena w aobnym welonie? ...Niebieskie oczy ...usta wykrzywione, krzyczce!...
264

Jkn i przymkn oczy.


A jeeli cae okruciestwo i cierpienie zakocz si powrotem do dawnego ycia? Poco
tyle ofiar, tyle ez, krwi jkw? Poco zgina Helena i Dora pikna, naga Sulamit, kochanka Salomonowa, i Zofja Woodzimirowa, i may Piotru, i ten blady Sielaninow, ktry odnalaz mnie a w Tatrach?... Poco?
Myli biegy warto, jedna po drugiej, niby kto bardzo szybki i wprawny niza pery na
sznurek gadki i liski.
Lenin szepta i sucha sam siebie.
Nie jestem pewny... Wic eksperyment? Prba? Szalona, okrutna prba? Chacha! Nikt
na ni si nie way: ani francuscy przywdcy komuny, ani Blanqui i Bakunin, ani Marks
i Liebknecht... Oni marzyli... Ja zrobiem. Ja? Po wsiach wierz, e jestem Antychrystem...
Antychrystem...
Umilkn i zwar szczki rozpaczliwym ruchem.
Podnoszc oczy, mwi zacz prawie gono:
Nie wierz, eby istnia i rzdzi wiatem, Ty Bg! Jeli przebywasz w tajemniczej
krainie, daj znak, objaw swoj wol, chociaby gniew swj! Oto ja Antychryst bluni przeciwko Tobie; przeklestwa i ohydne szyderstwa ciskam w oblicze Twoje! Pokaraj mnie, lub
daj dowd, e istniejesz! Daj! Zaklinam Ciebie!
Dugo czeka, nadsuchiwa, paajcemi oczami wodzc po suficie i cianach.
Nakrel na murze ogniste: Mane, Tekel, Fares! Bagam! Zaklinam!
Cisza niezmcona panowaa w pokoju.
Lenin sysza tylko ttnienie krewi w skroniach i swj syczcy oddech.
Milczysz? rzek, zaciskajc pi. Nie jestem wic Antychrystem, ale moe, i Ty nie
istniejesz? Jeste prastar, zgrzybia legend, ruinami dawnej wityni, w ktrej straszy?...
A gdybym by zwykym miertelnikiem i zawoa na cay wiat: Pogardzam Tob, bo...
Wbiegli lekarze.
Lenin bekota sowa, roztargane na strzpy, pogmatwane; pian mia na wargach; lea
zwieszony z ka, bezwadny, zimny.
Znowu mijay tygodnie walki ze mierci.
W krtkich chwilach przytomnoci Lenin z przeraeniem patrzy w pracy kt pokoju, gdzie
pozostay mosine haki od wiszcych tu niegdy obrazw witych i szeroka smuga, zakopcona dymem lampki olejnej.
Co szepta. Lekarze starali si zrozumie dwiki, uporczywie powtarzane przez chorego, lecz byy to sowa, nie majce adnego znaczenia i takie dziwne w ustach Wodzimierza
Lenina.
Drc i ukradkiem, bojaliwie patrzc w kt, powtarza:
Zjawa... zjawa... zjawa.
Niezawodnie gorczka zatruwaa mzg, ukryty we wspaniaem czole, jak kopua, podnoszcem si nad przenikliwemi, gorejcemi oczami. Bredzi w malignie. Co chwila traci przytomno.
W nocy, gdy pielgniarka i Nadzieja Konstantynwna zasypiay, Lenn otwiera oczy i czeka, szczkajc zbami i ciko dyszc.
Suny przed nim lekkie mgy, niby nici przejrzyste, niby aobny welon Heleny Remizowej...
265

Przychodzia, blada, z twarz wykrzywion, z oczami, w ktrych miotay si przeraenie


i rozpacz, stawaa nawprost wezgowia i wycigaa czerwony skrawek papieru, z palcem si
na nim sowem: mier! Staa dugo, gow potrzsaa i grozia lecemu, lub przeklinaa,
podnoszc rce...
Odchodzia powolnie, a za ni suna naga posta Dory, okrytej fal czarnych wosw,
zbliaa si do oa, pochylaa si nad nim i ronia na pier Lenina krwawe zy...
W powietrzu drgaa i tuka si po ktach jkliwa, aosna nuta:
O o o oj! O o o oj!
Czy to buraki cign kryp cik i jcz pod chylcymi ich ku ziemi, tncym barki
sznurem mokrym? miota si myl drczca, chwiejna, usiujca omami, oszuka.
Z mgy zwisajcej czoga si na kolanach, siwa, grona Mina Frumkin, skary si, szlocha
bez ez i wrd zawodze i jkw ciska krtkie hebrajskie przeklestwo, cikie, jak gaz.
Za ni kroczy wysoki, blady, o oczach pomiennych Sielaninow... a tu tu za nim car
bez gowy... caryca, wyrywajca sobie bagnet, wbity w brzuch: ...carewicz z twarz krwi
zalan; ...cay korowd miotajcych si, straszliwych zjaw... Skamanie... szczk zbw... syk
urywanego oddechu... szamotanie si... westchnienia.
Nie! to jego zby wydaj zgrzyt ostry, jego gardo skama, jczy, jego pier z sykiem dysze... to on, Wodzimierz Lenin chce si porwa z ka i sabncemi ramionami, w oplocie
banday, walczy z nadziej Konstantynwn, sanitarjuszk i dyurnym lekarzem.
Och! wzdycha z ulg i zapada w sen guchy i lepy.
Nad ranem budzi si chory i znowu myli.
Mtny wit sczy si przez szpary firanek; zjawy, sposzone zalatujcemi tu odgosami
z paacu i korytarzy, nie przychodz. Zaczaiy si gdzie po ktach i czyhaj, lecz wyjrze ze
skrytek swoich nie mi... przeklte duchy nocne, mamida drczce!...
Po poudniu kaza przyprowadzi do siebie agenta czeki Apanasewicza i pozosta z nim
sam na sam.
Patrzy w skone oczy dyktatora nieznany Leninowi czowiek, jaki dziwny, tajemnicy, jak
w. Nie wiadomo, czy tylko spoglda nieruchomym wzrokiem, czy mierzy przestrze dla
skoku.
Lenin szepce, ledwie poruszajc ustami:
Zjawy... umczonych przychodz do mnie... gro, przeklinaj... To nie ja zabiem! To
Dzieryski!... Nienawidz go!... Torquemada... oprawca... szaleniec krwawy! Zabij go! Zabij go!
Chce wycign rk do stojcego przed nim czowieka. Nie moe. Zimne rce ci mu,
niby oowiem nalane... Wargi zaczynaj lata, jzyk sztywnieje, wystpuje piana na usta
i spywa na brod, szyj i pier...
Za... tow... bra... Hel... zot... szeleszcz bezadnie i rozpryskuj si jki, pomruki, bekot...
Lekarz odsya agenta. Apanasewicz odchodzi, kiwajc gow i szepcc sualczo:
Ciko chory! taki cios... wdz narodu... jedyny... niezastpiony...
Znowu pezy jednostajne, dugie dni gorczki i zrywajcego si na krtko szau, wloky
si nieskoczenie, cikie godziny omdlenia, nieprzytomnych szeptw, niewypowiedzianych
skarg beznadziejnych, jkw guchych, krzykw chrapliwych.
Miota si Lenin i walczy z niewidzialnemi postaciami, ktre toczyy si koo jego oa,
zaglday mu pod powieki, pakay krwawo nad nim, zawodziy ponuro, syczay, jak mije...
266

Nie wiedzia, e wybuchna przepowiadana przez niego w licznych mowach i artykuach


rewolucja w Kilonji i lotem byskawicy przemkna po caej germanji, zmuszajc Hohenzollernw do abdykacji, a armj niemieck do cofnicia si poza Ren i do zawieszenia broni;
nie przeczuwa, e ju rozpryso si na czci dumne imperjum Habsburgw i, e we wszystkich krajach wrd chaosu wypadkw, sporw i zawieruchy rewolucyjnej podnosi gow goszony z Kremlu komunizm. Ju przemawia miao ustami Liebknechta i Ry Luksemburg
w Berlinie; ju nawoywali do dyktatury proletarjatu Leon Jogiches Tyszka w Monachjum,
Bela Kuhn w Budapeszcie, Majsza i Miller w Pradze, lecz gosw ich nie sysza twrca
i prorok komunizmu wojujcego. Boryka si ze mierci.
W rzadkie chwile przytomnoci, ba si pozosta sam, a w nocy, widzc, e pielgniark
zmorzy sen, budzi j i bagalnie patrza na ni, mwic tylko oczami, penemi gorcych,
niespokojnych byskw:
Boj si... nie pijcie, towarzyszko!
Wracajc znaga do wiadomoci, a nie mogc wyda gosu i nawet poruszy rk, dra
i z lkiem bezmiernym oczekiwa drczcych go zjaw.
Przychodziy do niego i staway z obydwch stron oa.
Inne widma, wyzierajce zewszd, trzsc si od zoliwego miechu, mkny chykiem,
znikajc bez ladu w otchani pustki bez kresu, zaczynajcej si tu przed renicami jego
i uchodzcej w dal kosmosu.
Byy to straszne zwidy, najstraszniejsze i najokrutniejsze.
Brat Aleksander, czerwonosiny, z wywalonym jzykiem obrzkym i czarnym, ze stryczkiem, zaciskajcym mu szyj, majaczy przed nim, jakgdyby koyszc si na sznurze szubienicy i rzuca sowa niewyrane, cikie i niemiosierne. Rzzi, z wysikiem ruszajc opuchnitemi wargami i dugim, sztywnym jzykiem:
Ginlimy na szubienicach... w lochach Schlsselburga, w kopalniach Sybiru... Pestel,
Kochowskij, Rylejew, Bestuew... elabow...Chaturin... Perowskaja... Kobalczych... ja brat
twj... i setki... tysice mczennikw umieralimy z radosn, dumn myl, e torujemy
narodowi naszemu drog do szczcia... Lecz oto przyszede ty... w proch, w nico obrcie ofiar nasz... zabie w nas rado i spokj... Przygotowalimy drog dla ciebie... zdrajcy... oprawcy... tyrana... Przeklty bd na wieki wiekw!... Przeklty!
Odzywaa si gosem gronym w swej boleci druga posta, stojca przy ou... Siwa gowa trzsa si, gboko zapade oczy byskay ponuro... podnosia si wysoko do o palcach
skrzywionych jak szpony.
Znowu Mina Frumkin, stara ydwka... tucze si pod czaszk myl i szybuje, jak nietoperz, byskawicznie, bez szmeru.
Lecz zjawa szepta zaczyna gorco i gniewnie:
Nie oszukasz siebie! Prno!... Musisz pozna mnie... Jam matka twoja!... Uczyam ciebie
mioci dla ludu uciemionego... pobudzaam do rzucenia mu promienia wiata... krzewiam
wiar w potg najwysz, ktra jest wszystkiem i poza ktr nie masz nic... Przelae morze
krwi... rozptae dzikie dze ciemnego ludu... na zbrodnie posae go... na Boga rk zbrodnicz podniose... Szalony, nie wiesz, e przesdzone s drogi ycia ludzi i ludw! Nic nie uczynisz poza tem!... Kaden wysiek dumny zginie w gbinie wiekw, jak ziarnko piasku na pustyni... Zostanie po nim wspomnienie czarne i imi twoje znienawidzone, przeklinane przez pokolenia, a staniesz si mar obdn i utoniesz w niepamici po wieki wiekw... Przeklty bd!...
267

Zbiera ca wol, wszystkie siy, sab, zdrtwia rk zrzuca ze stolika flaszki i szklanki, budzi dozorujcych go ludzi i sycza:
Nie pijcie!... Nie pijcie... Oni mnie zamorduj... Brat... Matka... Helena... Dora... Sielaninow... wszyscy, wszyscy czyhaj na mnie!... Nie pijcie!... Bagam... rozkazuj!...
Powoli, sabnc, przemina gorczka a z ni razem odeszy majaki nocne, zjawy okrutne,
nielitociwe.
Lenin ju siadywa na ku i przeglda dzienniki.
Dowiedzia si o wszystkiem.
Wojna skoczona! Rewolucja hula po wiecie! Komunizm wzmaga si i potnieje. Jego
mzg dziea Ra Luxemburg, serce jego pomienne Karol Liebknecht i rka elazna
Leon Jogiches dziaaj, rozbijajc szeregi ugodowcw socjalistycznych i ciosy zadajc przeraonym imperjalistom!
C wobec tych radosnych wypadkw znaczyy wysiki Anglji i Francji, aby zwolnionym,
niepotrzebnym na froncie materjaem wojennym wzmocni siy kontrrewolucji w Rosji? Proletarjat w Europie powstanie i zwyciy, a wtedy...
Precz gupie, bezsilne zjawy wytwory mzgu, trawionego gorczk! myla Lenin.
Jake ndznie brzmi gosy wasze, jake bezsilne i jaowe s groby i mieszne przeklestwa, strachy na mae dzieci nierozumne!
O wszystkiem teraz zapomnia Lenin; porway go cakowicie wypadki. y w nich i dla
nich. Zwoywa komisarzy kolegw, doradza, poucza, wahajcych si przekonywa, do
nowych czynw popycha, pisa dla nich mowy, projektowa wiece, kongresy, kierowa
wszystkiem.
Widzia i rozumia, e praca kipiaa. By przekonany, e powodzenie biaych armij powinno si skoczy prdko, bo ju zdarzay si w nich wypadki zdrady, zamieszek i rozkadu. jak tu i wdzie kontr-rewolucyjni generaowie przebkiwali nieopatrznie o powrocie do
dawnego ustroju monarchicznego, przeraajc i podnoszc przeciwko sobie wocian, robotnikw, onierzy i zwikszajc tarcia pomidzy rnemi rzdami dzielnicowemi, istniejcemi w Rosji.
mia si cicho Lenin, oczy mruy i rce zaciera.
Wkrtce chodzi zacz, jeszcze niepewnie, chwiejnie, potykajc si co chwila i przystajc, aby odetchn, nabra si, ledwie tlejcych w jego barczystem ciele.
Przybyway delegacje nieraz z dalekich miejscowoci, aby ujrze na wasne oczy dyktatora,
przekona si, e yje, e jest gotw do walki, do obrony wspaniaych zdobyczy rewolucji.
Odwiedzay go grupy robotnikw, ukradkiem przed Biaymi przedzierajcych si z poudnia, z kopalni wgla i elaza, z fabryk metalurgicznych na Uralu, z warsztatw i tkackich,
pooonych w obwodzie moskiewskim; przychodzili powani, zaniepokojeni i skupieni chopi z bliskich i dalekich wsi.
Ze wszystkimi rozmawia Lenin, przyjanie, jak rwny z rwnymi, rozumiejc kad myl
i najmniejszy odruch duszy, wypytujc uwanie, zadajc niespodziewane pytania, wyjaniajc to, czego nie dopowiadali, lub nie chcieli wyzna delegaci.
Robotnicy utyskiwali na wyczerpujce prace przymusowe, ze odywianie, brak potrzebnych instrumentw i surowe kary.
Nawet dawniej tego nie byo! oburzonym gosem skary si przed Leninem stary robotnik. Pracowalimy dziesi godzin, jedlimy dosyta, moglimy kupowa, co si zechcia268

o, za ze obejcie awantury robilimy, strajki, bunty. A teraz? mamy tylko stchy chleb z plewami, such ryb mierdzc; towarw adnych; ony nasze i my sami chodzimy, jak ebracy, dzieci te nic nie maj; nap nagie, bose nie mog z domu wyj, ani do szkoy, ani na
zabaw... Pracujemy po 12 godzin, nie liczc dodatkowej roboty, dobroczynnej, na rzecz pastwa w dni witeczne?!
Jeeli policzy, to po 14 godzin wypadnie!... Jeeli nie wyj w swoim czasiebez chleba
zostawiaj nas komisarze, do sdu cign, a jak si powtrzy, to i pod mur stawiaj...
Lenin sucha i oczy mruy, mylc:
Mona tak rzdzi, pki szaleje wojna... A co bdzie, gdy si skoczy? Jak damy sobie rad?
Robotnikom odpowiada z dobrotliwym umiechem:
Trudno, towarzysze! Wasze pastwo, wasz rzd... Musicie zwyciy kontrrewolucj,
wtedy inaczej bdzie... Wkrtce poczymy si z zachodnimi towarzyszami. Wszystkiego
bdziecie mie w brd, gdy zajrzymy do kieszenie europejskich burujw! Bogactw nazbierali oni dla was niewyczerpane zasoby! Cierpliwoci! Tymczasem wszystko dla zwycistwa
proletarjatu! Nie uskarajcie si, nie zniechcajcie, pracujcie ze wszystkich si, bo koniec ju
blisko! Wierzcie mnie!
Odchodzili z przebyskami nadziei w sercach, zachwyceni prostot, szczeroci i zrozumieniem ich krzywdy przez swego Iljicza.
Lenin po ich odejciu notowa sobie nazwiska delegatw, a sekretarz wyprawia do prezesw Rad i czeki listy poufne, aby zwrcono na niezadowolonych robotnikw baczn uwag i stanowczo przecito rosnce protesty.
Chopi guchemi gosami zanosili skargi ziemi.
Nie moemy cierpie rozpanoszonej biedoty, tych nicponiw, marnujcych ziemi,
krzywdzcych prawdziwych ziemiorobw! nie poznajemy wsi; nieprawo wszelka, ohyda
miejska trap nas! To nieporzdek! Tak nie wolno z chopami postpowa! My pocimy si,
karki gniemy, rce, nogi zbijamy sobie przy pracy, a tu przyjedaj obuzy w skrzanych
kurtkach i wszystko zabieraj! Poc pracujemy wtedy? To nie podug prawa! Nie! Da
damy, ino tyle, ile moemy, po sprawiedliwoci. Patrz sam, Wodzimierzu Iljiczu, co si dzieje! Wieniacy w Tambowskiej guberni zaczli pracowa tylko tyle, ile dla rodziny wystarczy!
Gdzie tam! Przyjechali komisarze, nabrali zakadnikw i zagrozili, e rozstrzelaj ich, jeeli
chopi nie bd uprawiali caej roli, jeeli chopi nie bd uprawiali caej roli. mylaa ziemia, e to pogrka dla strachu, a oni piciudziesiciu chopw postawili pod mur, no,
i skoczyli z nimi! Tak z nami nie igrajcie, bo to si musi skoczy le! My dawno wzilibymy si za karabiny i siekiery, ino wojna nam zbrzyda, a tej posoki mamy pod same gardo!
Cierpimy jeszcze, ale na wszystko przychodzi koniec, Iljiczu! Na wszystko! Powiedz swoim
komisarzom, aby po sprawiedliwoci rzdzili, obuzwhoot zabrali od nas, bo my ich
wyrniemy, jak chwasty na polu...
Lenin zamieni si w such, kiwa gow, wyraa wspczucie, obiecywa upomnie komisarzy, aby nie krzywdzili ziemi.
W duchu myla:
Acha! Wylaz buruj... Potny, o miljonie gw... uparty, cierpliwy nieskoczenie, ale
i grony, jak potwr apokaliptyczny.
Nie odwaa si przed nim na pogrki i nie donosi wadzom o miaych sowach i buntowniczych mylach wocian. Chcia, eby mu wierzyli i byli peni zaufania dla niego ta269

kiego prostego w mowie, o chytrych oczach chopskich i wesoej twarzy czowieka, ktry
jakgdyby wczoraj odszed od puga, rozumie wszystkie potrzeby, biedy i krzywdy ziemi.
Pewnego dnia z delegacj wocian z nad Wogi przyby siwy, bezbarwny czeczyna, jako
dziwnie ubrany, patrzcy na Lenina zagadkowemi oczami, agodnemi i przebiegemi.
Pewno jaki sekciarz pomyla dyktator.
Chopi zanosili zwyke skargi. Ucisk, grabie, bezprawie, komisarze... sowa te powtarzali
bez koca, cigle powracajc do nich.
May czeczyna, suchajc utyskiwa wieniakw, umiecha si chytrze i szepta:
Prno wszystko!... Dobrze jest i sprawiedliwie si dzieje. Uoy si wszystko, ssiedzi! Nie smucie, nie siejcie troski w sercu Wodzimierza Iljicza... Niech rycho do zdrowia
powraca!... Przed nim jeszcze wielka praca... nie skoczona... wielka, oj, wielka!
Gdy delegacja egnaa Lenina i opuszczaa jego pokj, siwy czeczyna podszed do dyktatora i szepn, ostro patrzc na niego:
Pozwl mi, Wodzimierzu Iljiczu, pozosta i na osobnoci powiedzie ci to, z czem tu
przyszedem.
Zostacie, towarzyszu! zgodzi si natychmiast Lenin, dla chopw wyrozumiay, nigdy niezapominajcy o potworze, osiadajcym miljon gw, ktrych ci nie mogyby
wszystkie czeki pastwa proletarjatu.
Pozostali sam na sam.
Chytry umiech nagle znikn z twarzy gocia. Wyprostowa si i uroczystym gosem rzek:
Dawno nie widzielimy si, Wodzimierzu Iljiczu!
Lenin spojrza na niego pytajco.
Dawno! cign czeczyna. Raz tylko spotkalimy si... w Kokuszkino nad Wog...
Herbat z was piem... Rodzice twoi zaprosili... Uczciwi ludzie byli, dobrzy...
Ach! zawoa Lenin i klasn w donie. Ju wiem! May, chudy popik, przybyy na
pogrzeb dziewczyny wiejskiej...
Tak, tak! Ojciec Wissarjon Czerniawin... kiwn gow go. Brata waszego znaem...
wie, Boe, nad jego dusz...
Na stare lata zmuszony byem do roli si zabra, bo popw nie macie w czci.
Zamia si cicho i tajemniczo.
Milczeli dugo, mierzc si wzrokiem, przeapujc kady bysk oczu, kad rodzc si myl.
Pierwszy odezwa si pop:
Przyszedem wyrazi wam wdziczno, Wodzimierzu Iljiczu! Wdziczno ze szczerego serca, znajcego mio i noszcego w sobie zrozumienie gbokie.
To powiedziawszy, nagym ruchem uklkn i pochyli si nisko, czoem dotykajc podogi.
Wdziczno dla mnie? wybuchn miechem Lenin. My waszych biskupw, popw
i mnichw darmozjadw przetrzebilimy i na cztery wiatry rozpdzilimy. Cha! Cha! Koniec z tem! Amen! Wstacie z kolan, jam nie ikona...!
Wissarjon Czerniawin wsta, umiechn si chytrze i szepn:
Oj, nie koniec! Oj, nie koniec! Pocztek dopiero... Za to wanie wdziczno chciaem
ci zoy, pokon do samej ziemi... szepn.
Bredzisz, przyjacielu! machn rk Lenin.
Mylisz, e zabie wiar? pocz szepta pop. Ee, nie! Oni zrozumieli wszystko,
wszystko! Wiedz, jak trawa ronie, sysz, co rzeka szemrze! Porozumiewaj si teraz roz270

wanie, ostronie, podejrzliwie, bez popiechu siy skupiaj... Przemwi naraz wszyscy,
a bdzie to pomruk, ktry posyszy cay wiat! Zmusz oni, aby pochylili przed nimi gowy
buntem ogarnici, nic nie miujcy robotnicy i komisarze, ludzie obcy z krwi lub ducha! Chopi ciemni, ktrych ty owiecie, do ycia powoae, doni tward, spracowan ujm ycie
ojczyzny i poprowadz bez waha. Za to wdziczno ci przynosz, Wodzimierzu Iljiczu,
od siebie sugi Boego, od ziemi i od duszy umczonego za lud brata twego, Aleksandra
Uljanowa. Przyjmij go, wszechmogcy, miosierny Boe, do przybytku witych Twoich!
Lenin, robic straszliwy wysiek, wsta i opar si o st rkami. Oczy mia szeroko rozwarte, a w nich miota si strach dziki, obdny
Stary pop oczy wznis do gry i szepn z przejciem namitnem:
Umieramy przeladowani, cigani, umczeni! Ach! Dobrze, szlachetnie i sodko dla surowej prawdy podlega nienawici bezwstydnych despotw, tyranizujcych wolno w imi
wolnoci, katujcych dusz, aby poznaa mdro przedwieczn!
Precz! krzykn Lenin i zatoczy si, jak pijany.
Precz! powtrzy chrapliwie i nagle, zgrzytnwszy zbami, upad na fotel w drgawkach.
Co zadzwonio przecigle, sykno, pko... Cay wiat zawirowa, w szalonej spirali
mknc w otcha wzburzon, skotowan, gdzie snuy si czarne tumany i pezy, niby blade
we, mgawice majaczce, krelce w mroku zawie, tajemne zygzaki...
May, siwy czeczyna wylizgn si z pokoju i, ujrzawszy pielgniark, rzek do niej
agodnie:
Idcie do niego, siostro, snad nie cakiem zdrw jeszcze nasz Wodzimierz Iljicz...
Wyszed spokojny, umiechnity.
Ciki i dugi atak ponownie pozbawi Lenina przytomnoci i si.
Uporawszy si z nim, dugo pozostawa w zadumie, nie spostrzegajc nikogo i nie odpowiadajc na pytania obecnych.
jedna i ta sama, niedostpna myl widrowaa, drczya mzg jego:
Czyby wysiek mj poto by, aby doprowadzi lud do przeciwnego bieguna? Byoby to
szyderstwem losu... przeklestwem najstraszniejszem... Jake cikie zwtpienia rzuci do
duszy mojej ten pop szalony! Nie! Nigdy!
Zadzwoni trzy razy, gwatownie, niecierpliwie.
Wbieg sekretarz.
Piszcie, towarzyszu! gorczkowym, chrapliwym gosem zawoa Lenin. W Moskwie
przebywa pop Wissarjon Czerniawin. Schwyta i rozstrzela... dzi jeszcze!...

271

ROZDZIA XXXI.
Lekarze nie wierzyli wasnym oczom, patrzc na Lenina.
Gotowi byli myle, e sta si cud. Ten beznadziejnie chory czowiek, nap sparaliowany, wpadajcy w obd, nagle si podnis, wyprostowa bary, umiechn si chytrze i wesoo, jakgdyby mwi:
Tylko ja jeden co wiem, ale nikomu tajemnicy swojej nie powierz!
Wprost z ka prawie przeszed do sali rady komisarzy ludowych.
By wielki czas po temu!
Komisarze, oprcz rzucajcego si po caym froncie Trockiego i ponurego, upartego Stalina, potracili gowy.
Biae armje Koczaka i Denikina odnosiy zwycistwa nad komunistami. Wszystkie
obietnice Lenina, rzucone na cay wiat, zawiody i nie zostay wypenione.
Najpierw rozwiaa si nadzieja na trway pokj i zatwierdzenie socjalizmu w przecigu
dwuch miesicy; nie sprawdzia si przepowiednia o zwyciskiej rewolucji w Niemczech.
Powstanie proletarjatu, ktre istotnie wybuchno w Monachjum i Berlinie, runo. Niemcy,
kochajcy swj kraj i kultur, niezalenie od tego, czy byli to oddani Hohenzollernom imperjalici, czy liberali, socjalici, kierowani przez Scheidemanna, Adolfa Hitlera i Noskego, zdawili komunizm w zarodku. Spartakusowcy zostali zwycieni, a rozwcieczony tum robotnikw, onierzy i oficerw znca si na ulicy nad Liebknechtem, Luxemburg i Jogichesem,
przewoonymi do wizienia, gdzie wodzowie komunizmu zostali zamordowani.
Niemiecka republika przesza do obozu najniebezpieczniejszych, bo idejowo zorganizowanych wrogw dyktatury proletarjatu.
Wnet za ni, zrzuciy bolszewickie jarzmo Wgry, Czesi i pastwa bakaskie; we Woszech komunici nie odwayli si nawet na proklamowanie powstania, chocia po wikszych
i mniejszych miastach motoch uliczny, olniony rozmachem rosyjskiej rewolucji, pokrzykiwa wesoo:
Viva Lenin! Viva il bolcevismo!!
Lenin wiedzia ju o tem podczas swej choroby, czytajc dzienniki i naradzajc si z kolegami. Przedstawiono mu istotny stan rzeczy raz jeszcze, natychmiast po przybyciu jego do
sali Rady komisarzy.
Wszyscy obecni z wyrzutem patrzyli na niego, z zapartym oddechem oczekujc sw dyktatora. Namyla si krtko. Podnis gow i, mruc oczy, powiedzia:
Teraz my sami musimy zaszczepi komunizm w Germanji... Naley bez zwoki rozpocz dyplomatyczne stosunki z kapitalistycznemi pastwami, wyraajc nasz szczer ch
do pokojowego z niemi wspycia...
272

To zdrada idei!.... Kompromis!... mier komunizmu! krzyknli Zinowjew i Kamieniew, tukc piciami w st. oportunizm zbrodniczy!
Musimy y z ssiadami formalnie w dobrych stosunkach cign spokojnie Lenin,
potrzebujemy od nich towarw, brakujcych nam, pienidzy i specjalistw dla naprawy naszego zniszczonego przemysu. Dopucimy kapitalistw zagranicznych, aby oywili handel i uatwili naszym komisjom ekonomicznym i dyplomatycznym wolny wstp do swoich pastw,
gdzie bdziemy szerzyli nasz agitacj. Jednoczenie socjalici o zabarwieniu Zimmerwaldu
i Kienthalu musz dokona roboty rozkadowej wewntrz tych pastw. Rosyjski proletarjat musi
za wszelk cen zakoczy wojn domow zwycistwem i odetchn troch. Przez ten czas
wzmocniony nasze placwki w Polsce, Niemczech, Czechach i zaczniemy od pocztku...
nie mamy adnych si w Niemczech. Tam wszystko zgnietli imperjalici i ugodowi towarzysze... zauway Cziczerin.
Nie dajcie mi skoczy! wybuchn Lenin. Posiadamy olbrzymi armj, zoon
z kilkuset tysicy rosyjskich jecw w Niemczech. Musz oni by zorganizowani i rozlokowani na linji Elby. Towarzysze Busch i Kork pisali mi o tem. Jecy uderz. Pjdziemy przez
Polsk. Mode, sabe, zniszczone pastwo nie bdzie stawiao oporu...
Dzieryski drgn i nieruchomy wzrok wbi w Lenina.
Odezwa si Trockij. Mwi gosem szyderczym:
Taki plan wymaga duo zota... W kraju naszym fabryki stoj, gd, epidemje, niezadowolenie rosn, towarzyszu prezesie Rady komisarzy ludowych! Tymczasem jestemy zbuntowanymi ndzarzami...
Lenin spojrza na niego pogardliwie. Umiechn si i rzek dobitnie:
mamy brylanty Romanowych, nieprzebrane skarby w Ermitau i innych muzeach. Sprzeda wszystko!...
Zamia si cicho.
Fabryka papierw pastwowych ma rozpocz druk pienidzy cudzoziemskich! rzuci
chrapliwym gosem. Po upywie dwuch miesicy bdziemy mieli pmiljona uzbrojonych
ludzi na terenie nieprzyjacielskim. Pamitajmy, e otaczaj nas narody, zgnbione wojn, niezadowolone, wygldajce pokoju. Zaczniemy od CzechoSowacji i Polski, po nich nastpi
kolej na Rumuni i Jugosawj. Po pierwszych powodzeniach przycz si do nas Wochy.
Dzi dostarczono mi cisych informacyj, e mimo niepowodzenia, niemiecki proletarjat pjdzie pod naszym sztandarem. Czy dugo potem zdoa przetrwa Francja? Padnie, a z ni runie Anglja! Dla tego planu musimy mie w przygotowaniu wszystko do ostatniego skrawka
papieru. Nikt nie wytrzyma naszego nacisku zbrojnego od wewntrz i z zewntrz!... Nie
mamy prawa wpada w rozpacz i zwtpienie, towarzysze! Precz z panik! Musimy troch
odetchn, zebra si z siami i do dziea!
Pod wpywem wrzcej energji, spokoju i niegasncej ani na chwil wiary Lenina, rozpocza si nowa praca.
Formowano i szkolono olbrzymi armj, bito faszywe funty i dolary, sprzedawano niemal
na ulicach wszystkich stolic wiata brylanty, pery, zote serwisy, nalece do korony i kociow; wywoono zagranic obrazy, rzeby; handlowano staremi ikonami, zabytkami muzealnemi, zbiorami ksigarskiemi; obdzierano ze wszelkich kosztownoci witynie; wytono wszystkie siy na zwalczanie rzdu syberyjskiego, posiadajcego prawie cay zoty skarb
pastwa.
273

Lenin myla o wszystkiem.


Niewidzialnemi szczelinami sczy propagand komunistyczn i pienidze na rewolucj
wiatow; zwoywa narady fachowcw, planujc elektryfikacj kraju i zaprowadzenie w kadej chacie chopskiej wiata elektrycznego; ustawia motory powietrzne do poruszenia dynamomaszyn; budowa samoloty; projektowa nowe uniwersytety i szkoy dla wychowania
specjalistw o psychologii proletarjackiej; podtrzymywa fantastyczne projekty nowych fabryk; przyjmowa delegacje chopskie; pisa wasnorcznie kartki z pozwoleniem dla wieniakw i robotnikw na przewiezienie kolejami wikszej iloci towarw i produktw; osobicie
sprawdza, czy jego rozkazy zostay wykonane i rozesane; zasypywa wszystkie dzienniki
artykuami; wydawa ksiki i broszury; wygasza mowy agitacyjne, usypiajce podejrzliwo narodu, kojce cierpienie jego i budzce nadziej.
Kipia i pon cay; wyta siy w szalonym, niedocignionym popiechu.
Urzdy nie mogy nady za nim. Komisarze tracili gowy i upadali ze znuenia, popdzani
przez osobiste telefoniczne rozkazy i potok drobnych kartek dyktatora z coraz to nowemi pomysami. On za wszystko robi na czas i wymaga cisoci i systematycznoci w wykonaniu
zlece. Pochaniaa go myl nad naukow organizacj pracy i nad utworzeniem ligi racjonalnego wykorzystania czasu. Komisje amay sobie gowy nad tem zagadnieniem i wyniki swoich bada codziennie referoway dyktatorowi, nie ukrywajc przed nim, e wszelkie dowiadczenia s bardzo utrudnione z powodu demoralizacji, panujcej wrd rzesz robotniczych.
Lenin si pieszy.
On jeden tylko wiedzia o przyczynie swego popiechu.
Napaday go chwile odrtwienia i obojtnoci mczcej i strasznej. Czu wtedy nieznony
ciar w gowie i chd przenikliwy. Myl z trudem pyna w mzgu, jakgdyby przeciskaa
si mozolnie przez szczeliny w kamieniu.
Rozumia, e pod czaszk jego dziej si rzeczy dziwne i nieuniknione.
Nie mia zwtpienia, i byy to objawy grone.
Raz jeden tylko, patrzc na odwiedzajcych go doktora Kramera i Maksyma Gorkiego,
w obecnoci Nadziei Konstantynwny rzek, zmuszajc si do wesoego umiechu:
Popamitajcie moje sowa, e skoczy si to paraliem!...
Potrzebny wam jest duszy odpoczynek zauway doktr.
Nie mam ju ani chwili do stracenia! odpar Lenin z naciskiem.
Istotnie nie mia. Obmyli nowy, zawiy plan polityczny. By gotw w szczegach, musia wic przystpi do wykonania.
Niepokoio go pewne zjawisko, wywoane przez hasa, ktre rzuci w padzierniku 1917
roku.
Uroczycie oznajmi, e wszystkie narodowoci, wchodzce w skad dawnego imperjum
rosyjskiego, mog same okreli swj stosunek polityczny do pastwa proletarjatu, a nawet
oderwa si cakowicie.
Caa Rosja pokrya si samodzielnemi republikami. Osabiao to kraj i nie pozwalao Radzie komisarzy da od odosobnionych czci ywnoci i ludzi dla armji.
Lenin zacz rozkada te drobne ugrupowania, korzystajc z panujcych w nich wani idejowych, przycza je do zwizku sfederowanych republik, niepokorne ludy podbija, walczc
z Kaukazem, kozaczyzn i Ukrain, wreszcie, przekreli obietnice pierwszego dekretu i zacisn zwolnione przez proletarjat, a podbite niegdy przez carw narody w rkach Kremlu.
274

Odwieczna zaborczo rosyjska, pogarda dla sabszych ludw, obudzia si w pmongolskiej, psowiaskiej duszy Lenina, wybuchna z ca si i stanowczoci, poniewa odpowiada drapienemu instynktowi narodu. Nog przycisn powalonych i elazn rk zdusi
za gardo. Ludy i szczepy zostay niewolnikami rzdu moskiewskiego, przeraajcego nasanemi agentami krwawej czeki i oddziaami karnemi.
Odtd byy zmuszone podzieli losy zaborcw i razem z nimi dy do nieznanego celu,
coraz bardziej zanikajcego wrd gromadzcych si dokoa, stoczonych, gronych chmur.
Zagarnicie bogatej Ukrainy i Kaukazu dodao si zmagajcej si z przeciwnociami Radzie komisarzy ludowych. Czerwona armja zwalczya najstraszniejszego wroga rzd syberyjski. Grony to by przeciwnik, zbliajcy si do Permiu i ju zapowiadajcy dzie zoenia zdobycia Moskwy. Upad nagle, w chwili, gdy wodzowie gono marzyli o carze i Zgromadzeniu Narodowem, z czego skorzystali baczni na wszystko przewdcy komunizmu, umiejtnie i podstpnie podnoszc przeciwko nim ludno rosyjsk i mongolsk.
Bogata Syberja dostarczya znacznych zasobw chleba, misa, zota i ludzi.
Wtedy Lenin zwoa nadzwyczajne posiedzenie Rady i Oznajmi:
mamy teraz jeden tylko front poudniowy. Nie przetrzyma jednak dugo, bo ju zgni...
Czas rozpocz wojn z kapitalistyczn midzynarodwk z Zachodem. Pierwszy cios ma
spa na Polsk. Po jej trupie przejdziemy do Niemiec i podniesiemy tam powstanie proletarjatu. Gdy bdziemy mie swj rzd w Berlinie, nastanie koniec Europy! Wojna z Polsk, towarzysze! Mianuj prezesem przyszego rzdu komunistycznego w Polsce towarzysza Worosziowa, ktry zaprosi do wsppracy ludzi podug swego wyboru. Na czele armji, jako kierownik polityczny, po porozumieniu si z nieobecnym tow. Trockim, stanie Kamieniew, majc przy sobie jako odpowiedzialnych dowdcw fachowych Tuchaczewskiego, Sergejewa,
Budennoja i Gaychana. Wojennorewolucyjny komitet przyjmuje plan, opracowany przez
towarzyszy Szaposznikowa, Gittisa, Korka i Kuka. Nasza elazna piechota i bohaterska kawalerja powinny utopi zbrodniczy rzd Pisudskiego we krwi zmiadonej armji polskiej!
Na Wilno Misk Warszaw marsz!
Zdziwili si komisarze, bo takim stanowczym i wojowniczym tonem Lenin nigdy nie przemawia. Pozostawia gone frazesy innym.
On za czyni to teraz w pene wiadomoci.
W mzgu rosyjskiego chopa, a nawet inteligenta ya nieprzeparta dza wielkiej, niepodzielnej Rosji. Polska, gwatem i podstpem przyczona do dawnego imperjum, staa si oddawna jedn z prowincyj zachodnich. Gosiciele idei wolnoci ludw nie mogli o tej prowincji zapomnie. Powtrne zbrodnicze pogwacenie praw wolnej Polski nie wywoaoby oburzenia w narodzie rosyjskim. Lenin wiedzia o tem dobrze i wykuwa nowe kajdany, zamierzajc
utopi Polsk we krwi, przerazi terorem i wcieli do republiki rad komunistycznych.
Przed niczem si nie cofa. Moralno dyktatora bya moralnoci caego narodu.
Komisarze rozchodzili si, omawiajc moliwoci nadchodzcych wypadkw i pochwalajc mdry plan swego wodza.
Po skoczonej naradzie Lenin kaza, aby stawiono przed nim carskiego generaa Brusiowa.
Towarzyszu generale! rzek do niego bez powitania dyktator. Rozkazuj wam napisa odezw do narodu o wojnie z Polsk i wzi udzia w ostatecznych przygotowaniach sztabu. Jeeli spostrzeg wahanie, lub zdrad, tego dnia zginiecie w czeka! Nie mam nic wicej do powiedzenia.
275

Sualcy genera, niedawno jeszcze ulubieniec cara, skoni si pokornie i wyszed.


Lenin pozosta sam. Usiad w fotelu i zamkn oczy. Czu przejmujcy go trwog ciar
w gowie i bez przerwy wrzc w niej prac jakich si nieznanych. Byy one jak zgiek roju
pszcz, lub nieustajcy ani na chwil ruch mrowiska.
Oddycha ciko i kurczy palce, wpijajce si w skr fotelu.
Nagle poczu na sobie uporczywy wzrok, przebijajcy opuszczone powieki i zagldajcy
mu do mzgu.
Spojrza i drgn.
Przy stole sta Dzieryski. Z twarz straszliwie si kurczc, usta krzywi, a oczy blade,
nieruchome wbija w renice dyktatora.
Feliksie Edmundowiczu... szepn Lenin.
Dzieryski postpi krok naprzd i szybkim, drapienym ruchem pochyli gow.
Przyszedem... sykn, aby przypomnie wam nasz pierwsz rozmow w paacu
Taurydzkim w dzie powstania... Przyrzeklicie postawi mnie na czele rzdu polskiego, towarzyszu...
Wyznaczyem Worosziowa odpowiedzia Lenin. Musi to by Rosjanin, gdy Rosja
bdzie prowadzia wojn z Polsk.
Towarzyszu... podnis gos Dzieryski, groc oczami, towarzyszu, rzeklicie sowo... Mona okamywa ciemnych chopw waszych, oszalaych robotnikw, buntowniczych
i leniwych, ale nie mnie!... Ja wiem, czego dam!... Wy nie rozumiecie tego, na co si porywacie! Wy nie znacie polskiego ludu! To nie Rosjanie! Polacy miuj sercem kad grudk
ziemi, kade drzewo, kad ceg kocioa... Oni mog si kci i za bary wodzi, lecz, gdy
o kraj pjdzie, gorze temu miakowi, ktry na si targnie!... Tam tylko ja oszuka, omami,
upi baczno i trwog potrafi! Tylko ja! Za moj wiern sub, za morze przelanej krwi,
za pogard i nienawi, otaczajce imi moje, dam tego!
Wyprostowa si, lecz wzroku nie spuszcza z oczu Lenina.
Ciko oddycha i zaciska rk twarz drgajc. Chwilami kurczya si, tak, e odsaniaa
mu zby i dzisa, jakgdyby krzycza przeraliwie, to znw rozchylaa usta i zwaa oczy
w straszliwej masce miechu.
Lenin patrza na niego. Odamki, skrawki myli niepotrzebnych, wyrywajcych si zewszd, wiroway w gowie:
Rozstrzela Helen... zamordowa Dor... Ach, Apanasewicz?!
Milczenie trwao dugo.
Dzieryski uderzy doni w st i szepn:
dam! Syszysz ty, kusicielu, najedco tatarski? Wyjd std albo z dokumentem, podpisanym przez ciebie, albo poto, aby oznajmi, e umare... Wiedz, e moi ludzie s tu wszdzie... Jeeli zechc, ka wymordowa wszystkich w Kremlu... dam!
Jeszcze raz uderzy pici w st i umilkn.
Lenin wycign rk do dzwonka elektrycznego.
Nie trud si... dzwonek nie dziaa sykn Dzieryski, szyderczo patrzc na dyktatora. Zreszt, dzi w Kremlu na warcie stoj moi ludzie...
Lenin nagle si zamia. ta twarz staa si uprzejma i wesoa.
chciaem prosi o papier! zawoa. Tylko o papier, cha, cha!
Mam przy sobie napisany dekret odpar Dzieryski. Podpiszecie go, towarzyszu...
276

Pooy przed nim drukowany na maszynie arkusz.


Lenin przebieg go oczami i podpisa.
Dobrze to wszystko obmylilicie, Feliksie Edmundowiczu szepn. Gracz z was!
W Moskwie, oprcz was, s inni, co myl o tem i owem odpowiedzia, chowajc dokument. Zajrza gboko w zmruone oczy Lenina i rzek dobitnie:
A pamitajcie, e gdybycie odwoali dekret lub czyhali na moje ycie, zginiecie, Wodzimierzu Iljiczu!
Lenin nic nie odpowiedzia. Zanurzy si w fotelu i spokojnie patrza na kurczc si twarz
Dieryskiego, na jego opuchnite powieki i szalecze oczy. Znowu umiechn si yczliwie i spyta:
Moe napijecie si herbaty, Feliksie Edmundowiczu? Zaraz Gorkij przyjdzie, bdzie nam
objania, dlaczego chop nasz posiada tyle okruciestwa. Cha! Cha!
Dzieryski niedbale machn rk.
Dzikuj! mrukn. Niebardzo ja wierz w rozum tego waszego genjusza. Powiada,
e chop jest okrutny dlatego, e wdk pije i czyta ywoty witych! To dobre dla dzieci... Gdyby wdka i ywoty witych tak dziaay, to caa ludzko staaby si zgraj bandytw. Tymczasem dzieje si to tylko w Rosji...
No, przecie, co do okruciestwa, to wy, chocia nie Rosjanin, wszystkich chyba przecignlicie cicho si miejc i mrugajc do niego, szepn Lenin.
Dzieryski zrozumia szyderstwo. Skurcz przemkn mu po twarzy. ciskajc skronie,
odpar:
Ja w rachub nie id... Nie mgbym zabi czowieka na ulicy... Musz mie dla tego
log i podwrko czeki, bo w niej yje idea... strachem zmusi ludzi do najwyszej odwagi...
Hm... hm mrukn z wyranem szyderstwem Lenina.
Odwaga ta polega na zapomnieniu o sobie w imi ofiarnoci dla innych... dokoczy
Dzieryski.
Lenin nic nie odpowiedzia. Pomyla tylko:
Zdrajca, jak Konrad Wallenrod, czy zwyky warjat, sadysta?
Dzieryski wyszed cicho, bez szmeru.
Lenin by zy i mrucza do siebie z wciekoci.
Zamach, pierwszy zamach na moj wolno! Inni nie wayli si na to nigdy, ten szaleniec... Jak postpi?
Nie widzia wyjcia z nieoczekiwanej sytuacji. Nie wtpi, e Dzieryski zdolny by do
wykonania swoich pogrek.
Nie mam prawa ryzykowa swojem i towarzyszy yciem... Pozostawmy t bolczk czasowi... Gdy Dzieryski bdzie w Polsce, obmyl co na niego... W kadym razie do czeki, tego pastwa w pastwie, nie powrci ju!
Przyszy cikie czasy. Rok zmagania si olbrzymiej Rosji z ma, wyczerpan i ogoocon
przez wojn wiatow Polsk.
Pierwsze powodzenia upoiy czerwon armj.
Kamieniew, Worosziow i Tuchaczewskij ju obliczyli cile dzie wejcia do Warszawy
i powiadomili o tem Moskw.
Parli wprost przed siebie, pijani od zwycistwa, przelewu krwi, wyrokw mierci, znca
si nad oficerami i inteligentnymi onierzami szlacheckiej Polski.
277

Generaowie polscy: Pisudski, Halle, eligowski, Szeptycki, Sosnkowski i Sikorski umie


dobiera ludzi. Zjawiali si modzi oficerowie odwani, zdolni, nieugici. Legjony, walczce niedawno z armj cara, biy si z tak werw z czerwonemi wojskami, tworzya si armja
ochotnicza i szybko sza do boju, powstaway oddziay partyzanckie, dowodzone przez ludzi
szalonej odwagi. Odezwy Pisudskiego i Hallera zapaliy serca modziey polskiej i kobiet.
W szeregach obrocw walczyy tysice studentw, uczniw gimnazjalnych, dzieci niemal, dziewczyn i modych kobiet. Arystokrata obok wieniaka, ksidz obok robotnika
socjalisty. 11letni chopak obok powstaca z r. 1863-go. Pomieniem buchna mio do
ojczyzny. Bya jak burza, przed ktr nic osta si nie mogo.
Sztab polski przenis walk nad Wis. W chwili, gdy czerwone patrole ju wchodziy do
przedmie Warszawy, armja dzikiego proletarjatu rosyjskiego zostaa rozbita. Cofaa si
w popochu, tracc tysice ludzi, artylerj, uchodzce zagranic, gdzie skadaa bro. Niedobitki tylko dotary do Rosji, gdzie, jak podczas ofenzywy Niemcw po przerwanych naradach
pokojowych w Brzeciu, wygldano teraz zbawcw Polakw.
Jeszcze jedna karta Lenina zostaa zabita.
Rada komisarzy ludowych, zebrana na posiedzenie, z nieukrywan niechci patrzya na
Lenina, suchajcego spokojnie, niewzruszenie wyjanienia Kamieniewa i Tuchaczewskiego
o przebiegu nieudanej wojny.
Gdy skoczyli, Lenin strzepn palcami i rzek guchym gosem:
Przegralimy! Ha! Walczy bez mioci w sercu z tymi, ktrzy kochaj ziemi, nard,
tradycje nie jest rzecz atw, towarzysze! Mamy nauk na przyszo. Musimy zaszczepi
w armji i wociastwie umiowanie ojczyzny kumunistycznej i wiadomo, przeciwn posiadanej przez Polakw. Oni uwaaj za swj obowizek obron Zachodu przed zalewem
Wschodu. My musimy poczuwa si do odpowiedzialnoci za krzewienie komunizmu od
oceanu do oceanu!...
jaka mocno zawia sofistyka! pogardliwie zauway Zinowjew, patrzc na towarzyszy.
Lenin nie zwrci na niego adnej uwagi.
Mamy przed sob zadanie skoczy z wojn domow mwi dalej. Skierowa na
Denikina i Wrangla wszystkie siy i zgnie kontr-rewolucj na zawsze! Objwszy rzdy nad
ca Rosj niepodzielnie, zaczniemy now gr. Mylaem, e do tego dojdzie, e czerwona
armja potrafi walczy nie tylko, gdy w siedmiu na jednego uderza, lecz i z rwnemi siami.
Widz teraz, e nie wychowalicie w niej ducha odpornoci i spokoju, niezbdnego do zwycistwa. Musicie naprawi to! Zaczniemy now gr!
Urwa nagle i umilkn na jedn chwil! Ale wystarczyo tego nieuchwytnie krtkiego
momentu, aby myl Lenina pdem byskawicy obiega, opasaa cay wiat. Ujrza luny nad
Indjami, a huk i zgiek bitwy walczy z odgosami burzy, szalejcej nad szczytami Himalajw. Miljony tych wojownikw, jak potworne fale, mkny na Zachd. Czarne hordy Murzynw wdzieray si do Europy od poudnia, pozostawiajc po sobie zgliszcza i pobojowiska.
zaczniemy now gr! powtrzy Lenin, uderzajc pici w st. Przeczuwa j filozofmarzyciel Woodzimierz Soowjow. Podniesiemy Azj przeciw Europie! Podniesiemy
Hindusw, Murzynw i Arabw przeciwko Anglji, Francji i Hiszpanji! Wzniecimy rewolucj
kolorowych przeciwko biaym ludom. Staniemy na czele ruchu i rkami tych, czarnych
278

i bronzowych towarzyszy obalimy stary wiat! Musimy ze wschodu czerpa siy dla naszego
dziea! Rozpocz prac nad zwoaniem kongresu Azjatw! Ogosimy wit wojn przeciwko Anglji, tej twierdzy kapitalizmu i odwiecznego adu. Miljard uciemionych ludzi stanie w naszych szeregach!
Znowu, jak zwykle, potrafi Lenin rzuci olepiajce haso, otworzy szerokie horyzonty,
natchn wiar i nadziej.
Czerwona armja wkrtce zwalia si huraganem na front generaa Wrangla, rozbia jego
wojska, zmusia do wycofania si poza granice Rosji; cudzoziemcy w popochu porzucili Krym,
Kaukaz i Odess; fala uciekinierw rosyjskich wypluna do Europy, na dug, cik tuaczk.
Nad Rosj powiewaa czerwona fala komunizmu, a jej cie dosiga na zachodzie granicy
polskiej, otewskiej, rumuskiej, na wschodzie fal oceanu Spokojnego.
W rnych miastach rosyjskich odbyway si kongresy przedstawiciel azjatyckich narodw.
Przebiegali komisarze podsuwali im myl o walce z Anglj i Francj, krelili granice olbrzymiego pastwa z hasem Azja dla Azjatw i podszeptywali im:
My poprowadzimy was na wielki podbj wiata!
Nikt tu nie mwi o komunizmie, o zniesieniu wasnoci prywatnej, o prawie pici, o walce z Bogiem.
Inne tu brzmiay mowy podstpne, faszywe, lecz dziaajce na wyobranie marzcych
o wolnoci ras, na ktrych ciyo nielitociwie jarzmo biaych zaborcw, zapominajcych
o nauce Jezusa z Nazarei.
Komisarze, podsycajc w kolorowych ludziach nienawi do Anglji i zatruwajc umysy
moliwoci rychego odwetu, zacierali rce i widzieli ju w swej drapienej wyobrani nowe
stosy misa, rzuconego na pastw armat i kulomiotw w imi hasa, przeraajcego Europ.
Wreszcie robota agitacyjna bya skoczona.
W Moskwie zwoano kongres trzeciej Midzynarodwki, aby uchwali wsplny plan dziaa.
W wielkiej tronowej sali Kremlu odbyway si narady Midzynarodwki. Wrd rosyjskich
i zachodnioeuropejskich delegatw widniay turbany Hindusw, zawoje Afgaczykw, Arabw i Berberw, czerwone i czarne fezy Turkw i Persw, jedwabne czapeczki Chiczykw
i Annamitw, okrge gowy Japoczykw i lnice, hebanowe twarze Murzynw ze Stanw
Zjednoczonych Ameryki, z Sudanu i z ziemi Zulusw.
Na fotelu tronowych, z dwugowym orem cesarskim na oparciu siedzia olbrzymi Murzyn,
o szyi byka, szerokiej twarzy, przecitej linj biaych zbw.
Przewodniczy zebraniu z wysokoci tronu Rurykowiczw, majcy przy sobie do pomocy
w kierowaniu obradami towarzysza Karachana i hinduskiego profesora, Mayawlewi Mohammed Barantu.
Kongres przyj jednogonie uchwa o witej wojnie przeciwko Anglji. Przyczy si
do tego postanowienia pose okrutnego Amanullaha, emira Afganistanu. Miao to wielkie
znaczenie w oczach muzumanw, gdy uczeni, wpywowi ulema zamierzali uzna emira
za mahdi miecz Allacha i wrczy mu ukrywany w Mecce zielony sztandar krwawego
Proroka.
Wszystko szo po myli Lenina i znajdujcych si pod jego wpywem komisarzy z biura
politycznego.
Podejmowano wschodnich delegatw serdecznie i hucznie. Pokazywano, jak i innym cudzoziemcom, odwiedzajcym Moskw, rzeczy, dowodzce wielkiego dobrobytu Rosji. Byy
279

to: fabryka tkacka, drukarnia, wzorowy domek robotniczy, wspczesna chata wieniacza,
szkoa, przytuek dla dzieci, czytelnia, urzdzone starannie, dla zaimponowania i zbicia z tropu naiwnych goci, ktrzy nie podejrzewali nawet, e reszta fabryk pozostaje nieczynna, e
w jednym pokoju zarekwirowanych mieszka i paacw gniedzi si po trzy rodziny robotnicze, e na wsi nic si nie zmienio, chyba to, e zniky nafta, wiece, mydo i materjay na
ubrania, e szkoy, przytuki i czytelnie nie maj rodkw nawet na opa, e s ogniskiem
rozpusty i chorb.
Lenin zaprasza do siebie delegatw i prowadzi rozmowy waciwym mu, ujmujcym sposobem, zmuszajcym do szczeroci.
Gadatliwi Murzyni z Ameryki i Sudanu krzyczeli, wymachiwali dugiemi, mapiemi rkami, szczerzyli potne ky i obiecywali powsta, jak jeden m, aby wymordowa biaych
ciemicw.
Tylko Zulus milcza i ponuro spoglda na czarnych rodakw. Gdy uspokoili si nieco,
mrukn pogardliwie:
Przysowie powiada: dzikuj za kad rad, ale zwaaj na rozum wasny i na siy swoje. Nie rce dadz nam wolno, chociaby potne byy. Tylko rozum! Tylko rozum da nam
szczcie...
Umilk i odszed od rozmawiajcych z Leninem towarzyszy.
Gosowalicie za wojn z Anglj? spyta go komisarz Karachan.
Tak! odpar Zulus. Ale wojna bywa rna. Nie tylko miecze dzwoni i obalaj ludzi.
Nie tylko pi przemawia do rozumu...
Azjaci zawsze skupieni, zaczajeni i podejrzliwi, patrzyli na ruchliwych komisarzy niewzruszonym wzrokiem czarnych oczu, o renicach, ukrytych za nieprzeniknion zason tajemniczoci. Suchali uwanie, zachowujc milczenie.
Japoczyk Komura, wysuchawszy gorcej mowy Lenina, wzruszy ramionami i mrukn,
wcigajc w siebie powietrze:
Wy nie moecie kierowa nami. Nard wasz jest ciemny, na duchu saby i okrutny. Znamy was z wojny 1905 roku. My ludzie z Nippon poprowadzimy Azj!...
Nie pocieszya te Lenina rozmowa z WanhuKoo, ktrego zaprosi na dug pogawdk
do swego gabinetu.
Zacierajc rce i umiechajc si zagadkowo, Chiczyk rzek z ukonem, penym uszanowania:
Mdry panie, ktry nie bronisz mnie niegodnemu nazywa siebie towarzyszem, pozwl, e wyra zdumienie moje czowieka nieowieconego i ndznego! Chcesz skasowa sto
lat pracy ludzkiej, ktre dziel Rosj od Zachodu?... To ci si nie uda... My Chiczycy, ktrzy mamy do odrobienia 500 lat, musimy osign wszystko to, co wywyszyo Europ. Chcemy mie kapitalistyczn gospodark, demokracj i parlament, tylko taki, do ktrego wejd
najlepsi, najuczciwsi, najmdrzejsi ludzie. Niech tam bd potomkowie cesarza, mandarynowie, bankierzy, wieniacy, kulisi. Musz by jednak najlepsi wrd najlepszych. Oni bd
myle i pracowa nie dla siebie i swoich przyjaci, lecz dla caego narodu! Tak mylimy,
czcigodny towarzyszu, mdry, szanowny panie!
Ale szczeglnie zaniepokoia Lenina rozmowa z Hindusem.
By to wyksztacony Aurobindo Chendarwakar, wysany przez Mahatm Ghandi. Kremlowi chodzio o Hindusw, bo, oni, pierwsi mogli zada cios Anglji, stojcej na drodze, ktr
280

kroczy komunizm. Mia zamiar omwi z Chendarwakarem wspln akcj i niezwocznie


wystpienie grali pnocnozachodnich prowincyj.
Do tego jednak nie doszo, bo rozmowa nagle skoczya si fatalnie.;Hindus, wysuchawszy objanienia programu komunistycznego, zawoa:
Teraz widz jasno! Komunizm jest rezultatem cywilizacji materjalistycznej i zwolennicy jego w uwielbieniu martwej materji utracili cznik z yciem rzeczywistem, przeksztacajc si w maszyn. Boimy si jej! Koa maszyny wcign nas w swoje tryby i zby, a
uczyni z nas bierne w obojtnoci, bezduszne czci skadowe teje maszyny. Jest ona
wytworem ciemnych si i od niej przyjdzie zguba! Zwrcie si do ucha i w nim szukajcie
Boga! Bg to mio, ktra zostawia po sobie ruiny, trupy i zemst... ywimy dla was dobre uczucia, bo, jak i my, walczycie z Anglj... Jednak drogi nasze s rozbiene... Wy nie
jestecie przeznaczeni na wodzw naszych... Dlaczego macie by wodzami? Kto powoa
was do tego?
Lenin musia gwatownie przerwa t rozmow, bo do gabinetu jego wchodzili delegaci:
bugarski Kolaro, woski Teraccini, angielski Stewart, amerykaski Amter, poudniowoafrykaski Stirner, finlandzki Kuuisinen, wprowadzeni przez Radka i Joffego.
Tego wieczora dyktator wezwa do siebie Cziczerina, Karacha, Litwinowa, Radka i dugo rozmawia z nimi. Postanowiono rzuci znaczne sumy na przekupienie delegatw, na wysanie najzdolniejszych agitatorw do Indyj i Chin, aby walczyli z przesdami dzikich poczwar, ju zatruty jadem cywilizacji zgniego Zachodu.
Urabianie Azjatw nie pjdzie tak atwo... westchn Karachan.
Jakgdyby w odpowiedzi na to wszed sekretarz i poda telegram.
Towarzysze, sykn Lenin. Emir afgaski, podnoszcy powstanie przeciwko Anglji,
zosta rozbity na drodze do Kabulu. Mahatma Ghandi wypowiedzia si przeciwko taktyce
wojujcego komunizmu i postanowi przej do biernego oporu. Szaleniec!
Towarzysze milczeli.
Lenin czu, e wiara w niego rozwiewa si, jak mga poranna pod smaganiem wiatru.
Musia rzuci na st now kart, aby natychmiast porwa wyobrani komisarzy, uchroni ich przed ostatecznem zwtpieniem.
Karty tej nie mia.
Przeraajca obojtno ogarna go nagle. Czu potrzeb wypoczynku, samotnoci i milczenia. Zimno poegna towarzyszy i poszed do swego mieszkania.
Pooy si na kanapie i o niczem nie myla. By miertelnie znuony.
Kto zapuka do drzwi i wszed.
Dyurny oficer z warty poda telegram.
Do prezesa Rady komisarzy ludowych poufnie! zameldowa.
Lenin rozerwa kopert i spojrza na podpis.
Telegrafowa prezes Rady komisarzy ukraiskich, donoszc, e chopi kilku obwodw
wyrnli biedot, pozabijali komisarzy, nauczycielikomunistw i rozgrabili skady aprowizacyjne.
Posaem oddziay karne, aby zmusi chopw do posuchu i zarekwirowa im pszenic.
Trzy wsie zrwnano z ziemi, koczy swoje doniesienie wysoki urzdnik nowego rzdu.
Staa si rzecz najstraszniejsza. Rada komisarzy wystpowaa otwarcie przeciwko chopom. Urok Kremlu i osobisty czar Lenina musiay prysn bezpowrotnie.
281

Co robi? szepta Lenin. Chopom nie potrzebni s ani towarzysze zachodni, ani
wschodni! Nic ich nie obchodzi elektryfikacja i postp komunizmu! daj pokoju, normalnej pracy, chleba, towarw... Ja im tego da nie mog! Musiabym rzuci wociastwu sto
tysicy traktorw, uruchomi fabryki... Ha! Mr. King... rozpowiada o potnych maszynach,
ale potem odszed ode mnie i nawet si nie obejrza! Mr. King!...
Spojrza. Przy drzwiach pozostawa wyprostowany oficer, czekajcy na rozkazy.
Lenin zerwa si na rwne nogi i krzykn z wciekoci:
Odejd!
Oficer wypad wylky.
Lenin biega po pokoju i, przykadajc sobie pici do czoa, woa chrapliwie:
Dajcie mi sto tysicy traktorw, maszyny dla fabryk, robotnikw pracowitych, fachowych, genjalnych inynierw, a rusz w wiat z posad!
Wszed wony, ktry zwykle pali w piecach, i, miejc si w kuak, mrukn ochrypym
gosem:
Dzi zimno wam bdzie spa, towarzyszu! Wgla do Moskwy nie dostarczono... Ludziska gadaj, e gdzie koo Charkowa godni kolejarze strajkuj i pocigw nie puszczaj. Ha,
jak brzuch podcignie, to czowieka wszelkie zuchwalstwo si ima. Zimno wam bdzie, towarzyszu, bo to na mrz bierze!
Lenin podszed do niego i zajrza mu w oczy.
Jeeli nie bdziesz pali, to nie wcz si po domu... towa rzyszu!
Wypchn go i zatrzasn drzwi.
Z ulicy dochodziy ponure tony i tchnce zawici i grob sowa midzynarodowego hymnu proletarjackiego:
Rzdzcy wiatem samowadnie
Krlowe kopal, fabryk, hut
Tem mocni s, e kady kradnie
Bogactwa, ktre stwarza lud!
W tej bandy kasie ogniotrwaej
Stopiony w zoto krwawy pot,
Na wasno do nas przejdzie cay,
Jak nalenoci suszny zwrot!
Lenin dugo nadsuchiwa; wreszcie zakl, uszy zatka palcami i biega po pokoju, wyjc:
Ooo! Mr. King! Mr. King!...

282

ROZDZIA XXXII.
Upyway miesice i przemijay, jak zy sen. Z cikiej mgy, wiszcej nad Rosj, wynurzay si potworne, apokaliptyczne postacie i lad swj znaczyy krwi.
Lenin nie widzia tego, siedzc w zaciszu Kremla.
Jednak nie tylko nad ludnoci zawisa mga nieznona, jadowita.
Wszechwadny dyktator, opierajcy si na oddanej mu bezwzgldnie partji komunistycznej, otoczony wiern gwardj, odczuwa j, by moe, po stokro boleniej.
Sto dwadziecia miljonw Rosjan z biegiem czasu doszy do straszliwej, cho naturalnej
obojtnoci. Nic ju ich przerazi nie mogo. Kara mierci nie wywieraa adnego wraenia,
przestaa by batem, zmuszajcym do spenienia rozkazw rzdu proletarjackiego. Jedni umierali, drudzy, z caym spokojem oczekujc mierci, biernie sprzeciwiali si woli panujcej partji,
uciskajcej ich coraz bezwzgldniej. Rosja jeszcze nie miaa si do nowego powstania, bya
znuona straszliwie; chop, robotnik, inteligent wiedzieli, e niema nikogo, kto mgby uj
w mocne donie ster pastwa po komisarzach ludowych, gdyby tum zrozpaczonych ludzi rozszarpa ich na ulicach Moskwy i Piotrogrodu. Kto y, zaciska zby i czeka na cud, bez wzruszenia idc pod mur widzc mier bliskich istot i dla opakiwania ich nie majc ez.
Lenin przeywa inne mki, by moe, gorsze, o wiele straszniejsze, bo dugie, nigdy
nie ustajce.
Widzia upadek swego zuchwaego planu. Ratowa go, jak mg, za cen rewolucyjnego
sumienia, uroku i wpywu imienia swego.
By zmuszony dopuci kapita cudzoziemski; terorem zniewala robotnikw do pracy; kapitulowa niemal codziennie przed wociastwem, ktre, zwalczywszy biedot, coraz
szybciej i wyraniej tworzyo now, potn liczebnie buruazj. Ziemia wyonia ze swego mrowiska ludzi rozwanych, przebiegych i stanowczych. Umieli ju wywiera nacisk na
wszystkie instytucje bolszewickie i nawet przeksztaca je.
Zryway si powstania na Kaukazie, w Turkiestanie i wrd Kirgizw. Wprawdzie tumiono je z caem okruciestwem, lecz wywieray one szkodliwe dla Rosji wraenie zagranic
i budziy nadzieje w innych narodowociach, zgnbionych przez rzd moskiewski.
Miasta, przemys i sami komisarze pozostawali na asce chopw, karmicych nich niechtnie, pod przymusem i grob.
Krwawa robota czeki po zamordowaniu katolickiego ksidza, praata Budkiewicza, wywoaa oburzenie caego wiata cywilizowanego. Lenin by zmuszony zreformowa t instytucj, pozornie nadajc jej inne oblicze i nazw.
Wyczuwa dyktator, e w gbi partji ronie zwtpienie w jego nieomylno, e grupa towarzyszy ze Stalinem i Mdiwanim na czele wystpuje z ostr krytyk chwiejnej polityki Rady
komisarzy ludowych.
283

Lenin marzy o moliwoci nowej wojny, w cigu ktrej wszelkie metody rzdzenia krajem znajdyway atwe objanienie i usprawiedliwienie.
Przyczyn do wojny, mimo nieprzerwanych pogrek, zbrodni i intryg Kremlu, nie byo.
Europa zrozumiaa, e bolszewizm zaplta si we wasnych sidach i spokojnie czekaa
na rozgrywk ostateczn.
Do pogronego w niewesoych mylach Lenina wesza osobista sekretarka dyktatora
Fotijewa.
Wodzimierzu Iljiczu! zawoaa z wesoym miechem. Przybya na podwrze dziatwa z przytuku waszego imienia. Dzieci prosz, abycie wyszli do nich!
Lenin ociale podnis si z fotelu i otworzy drzwi na balkon.
Na placyku wewntrznym staa gromadka dzieci.
Wyglday na najndzniejszych ebrakw w swoich achmanach rnobarwnych, zniszczonych: dziewczynki w dziurawych szalach na ramionach, chopcy w czapkach, z ktrych
wyzieray kaki waty; dzieci bose, o szarych, zoliwych twarzach, ponurych oczach, otoczonych sinemi cieniami, trzymay w rkach czerwone chorgiewki z napisami komunistycznemi i portretami Lenina.
Ujrzawszy go, zaczy wymachiwa czerwonemi skrawkami papieru i wykrzykiwa:
Niech yje Iljicz!
Rozlega si piewka Midzynarodwki.
Lenin przemwi, patrzc na t gromad dzieci o ruchach ociaych, leniwych i chorych:
Modzi towarzysze i towarzyszki! Wy bdziecie wykacza to, co my zaczlimy budowa. Jest to szczcie ludzkoci. Pamitajcie o tem cigle i nie tracie si na przywizanie do
rodzicw, braci, przyjaci. Zapomnijcie o mioci dla Boga, ktrego sfabrykowali popifaszerze. Cae serce, ca dusz oddajcie na walk o szczcie wiata!
Niech yje Lenin! Lenin ojciec nasz i wdz! jak najgoniej krzyknli wychowawca
i nauczycielka.
Dzieci wykrzykiway co niewyranego, miay si zoliwie i trcay si okciami.
Leninowi wydao si, e posysza piskliwy gos dziewczynki:
Ojciec, a je nie daje!... Wci ziemniaki i ziemniaki... Do cholery cikiej!
Delegacja, pokrzykujc, opucia dziedziniec kremliski, nie ogldajc si na stojcego na
balkonie Lenina.
Dzieci szy przez cae miasto.
W drodze krady jabka, ogrki i chleb ze straganw; wykrzykiway sprone sowa i co
chwila rozpraszay si na wszystkie strony. Jeden z chopakw cisn kamieniem w wystaw
sklepow. Dziewczynka, moe, trzynastoletnia, spostrzegszy przechodzcego czerwonego
oficera, szarpna go za rkaw i szepna, bezczelnie zagldajc w oczy:
Daj rubla, to pjd z tob...
Wreszcie doszli do przytuku.
By to may paacyk, opuszczony przez waciciela i zarekwirowany przez wadze. Nad
frontem, opierajcym si na czterech kolumnach, wisiaa biaa pachta z napisem: Przytuek
dla dzieci imienia Wodzimierza Iljicza Lenina.
Soce zapadao za drzewami parku i wysokiemi kamienicami.
Dzieci z haasem wchodziy do piknej niegdy sali. Teraz panoway tu zniszczenie, zaduch i brudy. ciany, posiekane przez kule, powalane tuszczem i upstrzone komunistyczne284

mi hasami, pomieszanemi z ohydnemi napisami; szerokie prycze w dwa pitra, niczem nie
okryte, pene kurzu, mieci i ladw zaboconych ng, cigny si dokoa.
Wychowawca zapali latarni naftow, a jeden z chopcw postawi na st misk gotowanych ziemniakw.
cierwo! warkn siedzcy na pryczy wyrostek. Tylko na kartofle mog si zdoby!
Niech ich czarna mier wydusi!
Po kolacji dziewczynki i chopcy zaczli wchodzi na nary, podkadajc pod gow zwinite achmany, zorzeczc i blunic co chwila.
Do pokoju bez szmeru wlizgna si dziewczynka lat czternastu. Bya lepiej od innych
ubrana.
Milczaa, patrzc powanie i surowo piwnemi oczami.
Gdziee si wasaa, Lubka! okrzykn j wyrostek, prawie nagi, bezwstydnie rozwalony na pryczy. Jeeli bdziesz mnie zdradzaa, ja ci zby powybijam!
Splun i zakl ohydnie.
Lubka, nie odpowiadajc, rozebraa si i cicho wsuna wiotkie ciao swoje pomidzy
wyrostkiem, a dziewczynk, lec w skulonej postawie.
Na sali zapado milczenie.
Rozlega si tylko gony oddech zasypiajcych i picych dzieci.
Za piecem dar si wierszcz.
Gdzie niedaleko zawy aonie piesek, cienko, jkliwie.
Cisz przeszy syczcy, urwany szept:
No, no, Lubka...
Zostaw mnie! prosia dziewczynka.
Stskniem si do ciebie... no, nie bro si... przecie nie pierwszy raz... Lubka, ty
najmilsza ze wszystkich... Pocauj... nie bro si!
Zostaw mnie! szepna gorco. Dzi nie mog, Kolka!... Byam z mam w cerkwi... Biskup odprawia naboestwo... bardzo pikne naboestwo... wszyscy piewali... Popakaam si...
Gupie brednie!... zamia si Kolka. Wiara top opjum dla ludzi... trucizna. Chode ju... chod...
Nie chc! Nie rozumiesz, e dzi nie mog? zawoaa gronie.
Zaczli si szamota, dyszc ciko i miotajc przeklestwa.
Dzieci zaczy si budzi i kl.
Spa nie daj, psy parszywe!
Kolka wpad we wcieko.
Acha! To ty taka? krzykn. Plu chc na ciebie plugawk! Nos zadziera... Obejd
si bez ciebie, ale ty popamitasz mnie, pado! Maka, do mnie!
Jaka naga posta, cignc za sob brudne achmany, przeskoczya przez lece dzieci i ze
miechem upada na prycz tu przy wyrostku.
Niech patrzy ta wywoka, jak si kochaj uczciwi komunici! krzykn Kolka, obejmujc dziewczyn.
Dzieci podnosiy si ze swoich miejsc i otoczyy miotajce si ciaa towarzyszy. Patrzyy
byszczcemi oczami, zaciskajc zby i gono oddychajc.
Dopiero po pnocy w przytuku dla dzieci imienia Wodzimierza Iljicza Lenina zapanowaa cisza. Wszystko spao.
285

Tylko jedna posta, skulona pod dziuraw, poplamion kodr, cicho pakaa, podnoszc
ramiona i wzdychajc aonie.
Bya to Lubka.
Przeczuwaa co niedobrego i bya obraona w swoich uczuciach, ktre ogarny j w cerkwi, gdzie tajemniczo pony te jzyki wiec woskowych, rozbrzmieway gosy chru,
a biskup, siwy i dobrotliwy, przenikliwym gosem mwi piewnie:
Przemin dni mki i plagi, przyjdzie Chrystus Zbawiciel i rzeknie: Bogosawieni maluczcy, albowiem dla nich jest krlestwo niebieskie Ojca mego!
Usna we zach i westchnieniach.
Gaas przebudzi j. Dzieci wstaway, klnc i krzyczc ktliwie.
Kolka bezwstydny, nagi, obejmowa i szczypa Mak.
Nikt si nie my i nie czesa. Jeden tylko z chopakw, okryty botem od stp do czubka
bezbarwnej gowy, nala wody do miski, pozostawionej po zjedzonych ziemniakach, i my
nogi.
Wniesiono imbryk z herbat, blaszane kubki i pokrajany na rwne kawalki chleb. Dzieci
zaczy si poywia.
Ujrzawszy wchodzcego wychowawc, Kolka zawoa:
Towarzyszu! Lubka Szanina bya wczoraj w cerkwi. dam sdu nad ni, bo sprzeniewierzya si zasadom komunistycznej modziey!
Sd odby si natychmiast tu przy stole, gdzie sta wykrzywiony imbryk i zardzewiae,
brudne kubki.
Lubka zostaa pozbawiona prawa korzystania z dobrodziejstw przytuku imienia Lenina.
Po chwili staa na ulicy i ogldaa si bezradnie.
Nie wiedziaa, co mam ze sob zrobi. I do matki, ktra sama przymieraa z godu, nie
miaa.
Bezwiednie skierowaa si do miasta.
Na rynku, gdzie kadego ranka przyjedali chopi z kapust, ziemniakami i chlebem, zamieniajc produkty wiejskie na rne przedmioty i ubranie, Lubce udao si niepostrzeenie
porwa ogrdek. Pobiega z nim w stron ludnych ulic.
Na Dmitrowce spotkaa band dzieci i wyrostkw.
Zaczepiy j i wypytyway o Moskw.
Szy ze wsi i z maych miasteczek. Bezdomni i godni przybyli do stolicy, gdzie atwiej
byo o poywienie.
Bd si opiekowa tob! rzek czarny, jak cygan, wyrostek, szczypic Lubk w udo.
Dobrze! odpara, krzywic si z blu. Ja wam poka Moskw.
ycie ju nauczyo j, e bez opieki nie mona przey nawet jednego dnia i e opiek
naley okupi.
Bdziemy yli ze sob doda wyrostek. Na imi mam Szymon, nazywaj mnie
Siek... Ale pamitaj, jeeli zdradzisz mnie, zatuk!
Dobrze! zgodzia si natychmiast.
Chopak wypytywa o jej los, a posyszawszy krtk, zwyk opowie, zamia si gono
i zawoa:
A ja od rodzicw uciekem, oby ich trd zar, bo zwszyem, e czas da nura! Gd
u nas w domu by, a wspomina straszno! Zmarniaa i umara babka, a po niej modsza sio286

stra... Pewnej nocy widz, e ojciec bierze siekier i trach! brata mego w eb. Pniej cay
tydzie syci bylimy... Tylko ja na swoj kolej nie czekaem... Niech oni tam si r, ja wol
inaczej...
Dzieci przebiegay tumnie ulice, gapiy si na Kreml i na bram Iwersk, gdzie pod najwiksz witoci Rosji cudownym obrazem Matki Boskiej widnia czerwony napis: Wiara i Bg opjum dla narodu!
Banda ebraa, ca gromad otaczajc przechodniw i skamlc, wystawaa godziny cae
przed oknami jadodajni, bijc si o rzucone im koci i kawaki chleba; czyhaa na wacicieli straganw i porywaa, co si dao; chopcy zapuszczali zrczne, mae donie do kieszeni
wsiadajcych do tramwaju ludzi; dziewczynki cigay modych mczyzn i znikay z nimi
w bramach domw. Powracay ociaym krokiem, dzwonic srebrnemi monetami.
Suchaj, Lubka! szepn czarny wyrostek. Widzisz tego starego wywok? Ju dwa
razy obejrza si za tob... O! jeszcze... Widzisz? Oko zmruy... Przejdno koo niego...
Moe zarobisz...
Dziewczynka sprystym krokiem dogonia starego czowieka o czerwonej twarzy i porozumiewawczo spojrzaa na niego.
Ukrya si w bramie. Poszed za ni. Wkrtce szli razem. Lubka krzykna:
Sieka, gdzie mam czeka na ciebie?
Na Czerwonym Placu! odkrzykn i machn rk. Tak mino lato i jesie.
Dzieci spdzay noce na awkach, stojcych na bulwarach, pod mostami, w parkach, lub
za miastem, tam gdzie niegdy zwoono miecie miejskie.
Przyszy mrozy i wiatry zimne.
nieg przykry grub warstw podziurawione dachy, zniszczone jezdnie i chodniki stolicy.
Dzieci kadego wieczora biegy na Czerwony Plac, Twersk, Kuznieckij Most i Arbat,
jedyne ulice, podtrzymywane dla cudzoziemcw w porzdku.
Napyway tu rzesze bezdomnych ludzi. Ci walczyli krwawo o miejsce przy zgaszonych,
lecz jeszcze gorcych piecach asfaltowych, przy ogniskach dla rozgrzania przechodniw.
Czarny Sieka, ktrego nazywano atamanem za postrach, ktry sia wrd innych, prawie zawsze wywalcza dla siebie i Lubki najlepsze miejsce. Jednake nieraz zmuszeni byli
spdza noce w ustpach publicznych, w skrzyniach na miecie, w suterynach opuszczonych, zawalajcych si kamienic, w studniach kanalizacyjnych, drc z zimna i szczkajc
zbami.
Cigle godni i zrozpaczeni chopcy, pod dowdztwem Sieki, napadali na przechodniw,
rozbijali sklepy i staczali walki z innemi bandami, bijc si na noe i kastety.
Podczas napadw nocnych patrole zabiy i poraniy kilku chopakw z bandy atamana.
Przed witami Boego Narodzenia sroyy si straszne mrozy, a z niemi niedostpny
towarzysz gd.
Ulice byy puste ledwie przykryte achmanami dzieci nie miay si wynurzy si ze swoich skrytek.
Sieka odnalaza na mietniku miejsce, gdzie zwoono gnj koski. wykopano w nim doy
i urzdzono ciepe schroniska.
Pewnego wieczora Sieka powrci z wywiadu.
Hej, hooto! krzykn. Bdziecie mie wyerk. Na mietnik wyrzucono dzi cierwo koskie. Ruszajmy na kolacj!
287

Z wesoemi okrzykami wybiegy dzieci ze swoich dow, nad ktremi unosia si ostro
pachnca para, i otoczyy trup konia.
Noami dziobay i krajay zmarznity kadub, zbami szarpay i odryway kaway ciemnego pada. Przez kilka dni banda bya syta i szczliwa.
Jednak nie trwao to dugo. Dzieci zaczy chorowa,.
Ciaa ich okryy si wrzodami, ktre pkay, sczc krew, puchy i swdziy ich nogi, rce
i szyje, rany zjawiy si na wargach i jzyku; gorczka palia chorych, dreszcze wstrzsay
nimi.
Sieka zrozumia, e dzieje si co zego. Z trudem wyczoga si ze swej nory i zawlk
do miasta, padajc co chwila i jczc gono.
Ujrzawszy milicjanta, zbliy si do niego i zacz skama i wy:
Ratujcie!... Jaki mr napad na nas... Ju dwie dziewczyny zmary i le niepogrzebane...
Milicjant odprowadzi chopca do biura, gdzie Sieka opowiedzia wszystko, ledwie ruszajc opuchnitym jzykiem.
Otoczono mietnik wojskiem.
Lekarze obejrzeli chorych i w przeraeniu cofnli si.
Nosacizna! Nosacizna! woali ze zgroz.
W godzin pniej za kupami mieci ustawiono trzy kolumioty.
Tum wysanych z wizieniach aresztantw politycznych zaglda do legowisk bezdomnych dzieci, wyciga je z nor i dow, a, gdy skrytki opustoszay, rzygny kulomioty.
Na gnoju, przysypanym stratowanym, topniejcym niegiem i buchajcym par, pozostay
nieruchome ciaa chorych dzieci i aresztantw. Dugo wywlekano je pniej hakami, wrzucano do skrzy z chlorkiem i wapnem i grzebano w gbokich doach, wykopanych tu na
mietniku.
Wypadek epidemji nosacizny i innych chorb, szerzonych po Moskwie i caym kraju przez
tumy bezdomnych dzieci, przerzucajcych si z miasta do miasta, zwrci uwag wadz na
tak niebezpieczne zjawisko.
Przez cay tydzie milicja i patrole wojskowe urzdzay obawy. Zgromadzono tysice
dzieci obdartych, ndznych, godnych i chorych.
Lenin przeczyta o tem w dzienniku Prawda, kierowanym przez Nadziej Konstantynwn.
Natychmiast kaza zawezwa do siebie kierowniczk komisarjatu opieki nad dziemi towarzyszk Lilin.
Przed rewolucj bya ona marn aktork, lecz pniej zrobia fantastyczn karjer.
Zostaa on dyktatora Piotrogrodu, Zinowjewa, i wysokim komisarzem od ksztatowania
modych komunistw.
C wy robicie w waszym komisarjacie? zapyta Lenin opryskliwie.
Teatralnym gestem podniosa rce i zacza deklamowa:
Nasze dzieci nale do spoeczestwa, a wic do partji komunistycznej! Zabezpieczylimy je od mioci rodzicielskiej, ktra jest szkodliwa, poniewa wychowane w rodzinie dzieci staj si odamem antysocjalnym. Tymczasem my wychowujemy dzieci proletarjackie,
wrogie szczenitom buruazyjnym!
Do tych gupich frazesw! sykn Lenin. Oto le przede mn dzienniki Komunista i Prawda oraz raport towarzyszki Kalininej. Siedem miljonw bezdomnych dzieci, a z
nich zaledwie 80 000 w przytukach? Gin fizycznie i moralnie! Choruj na trd, nosacizn,
288

syfilis! Prostytucja nieletnich szerzy si w sposb zatrwaajcy... Wstyd! haba! Niech towarzyszka zaradzi zemu, a pamita, e wszelkiemi sposobami naley ukrywa t plag przed
cudzoziemcami. Wanie maj tu wkrtce przyby towarzysze z angielskiej Labour Party!
Lilina wzia do serca gniewne sowa dyktatora.
Obawy trway bez przerwy. Wyapywano wszdzie bezdomne dziewczta, dzieci prawie, utrzymujce si z nierzdu. Znajdywano je w barakach robotniczych, nawet w wizieniach. Na chopakw polowano po mietnikach, po suterynach zburzonych domw, po cmentarzach, gdzie si ukrywali przed mrozem i pocigiem. W rzadko uczszczanych miejscach kadziono przynt trupy
koni, psw, worek zgniych ziemniakw i urzdzano zasadzki, jak na dzikie zwierzta.
Chorych na nosacizn i trd wyprowadzono za miasto, kazano kopa rowy i rozstrzeliwano. Z nimi razem ginli chorzy na szkorbut i syfilis.
Pastwo proletarjatu nie miao ani poywienia dla nich, ani lekarstw, ani szpitali.
Rowy kopali dla siebie sami, a wapna i chlorku tymczasem nie brakowao.
Reszt wtoczono do wagonw towarowych, zaplombowano i wysano na odywienie si
do rnych, bardziej zasobnych miast.
Moskwa zostaa oczyszczona od tumw bezdomnych dzieci, ktre, jak psy zgodzone,
wczyy si po ulicach i wyy, skamay pod oknami jadodajni, cukierni, urzdw i wspaniaych restauracyj, gdzie ucztowali cudzoziemscy socjalici, komisarze i zagraniczni chciwi
kupcy.
Angielscy i francuscy Towarzysze z zachwytem przygldali si jedynemu placowi i trzem
czystym ulicom stolicy, odrestaurowanym domom na Twerskoj i Kuznieckim Mocie, ogooconym sklepom, o wystawach, przepenionych zagranicznemi towarami, wspaniaemu Kremlowi
i dekoracyjnym fabrykom, pokazywanym naiwnym gociom przez wygadanych komisarzy.
Nie mogli ochon ze zdumienia, suchajc w rzsicie owietlonym Wielkim Teatrze
opery z genjalnym Szalapinym, piewajcym tytuow partj, lub we wspaniaych restauracjach zajadajc kawior, nigdy niewidziane ryby, jarzbki i popijajc szampanem.
My God! dziwili si Anglicy, zaproszeni przez Lenina na bankiet. Jakie oszczerstwa
rzucaj buruzje na komunistw, ktrzy w przecigu kilku lat stworzyli w kraju taki niebyway dobrobyt i ad! Te sandwicze z jarzbkiem i kawiorem s wymienite! I am fed up, lecz
zjem jeszcze jeden!
Francuzi kiwali gowami ze wspczuciem i woali, gestykulujc energicznie:
Oh, oui! Cest merveilleux, vous savez!
Podczas, gdy do szklanek drogich goci z nad Sekwany i Tamizy obficie dolewano szampana Mot et Chandon, ozdobionego herbami carw na etykietach, jeden z wagonw, wiozcych bezdomne dzieci do Charkowa, dobiega Kurska.
Mrona noc ksiycowa otulia tajemnicz mg cignce si dokoa planu pola, okryte
niegiem.
Turkotay koa wagonu i zgrzytay acuchy.
Blade niebieskie wiato przedzierao si przez szpary cian i odrzucony elazny blat, zamykajcy okienko pod sufitem.
Cicho byo w wagonie...
W mroku leay nieruchome ciaa. Okryway si wzajemnie. Tuliy si do siebie, opltane
nogami i ramionami, wciskay gowy pod achmany, podkurczay kolana pod brody, palce
wtykay do ust...
289

Nikt nie rusza si, nikt nic nie mwi, nie wzdycha, nie ali si, nie paka i nie jcza.
Przez te pi dni podry w zimnym wagonie, zgrzytajcym i skrzypicym, wszystkie sowa zostay powiedziane, wszystkie westchnienia przebrzmiay i uniosy si do nieba, skargi,
zawarte w szlochu rozpaczliwym i jkach obdnych, zaguszonych turkotem k i dzwonieniem acuchw, pady ze stygncych warg, pkajcych od mrozu, i znieruchomiay wraz
z ciaami.
Dugo i trwonie ryczaa lokomotywa i stana.
Jacy ludzie z latarniami podbiegli do ciemnego wagonu.
Zerwali plomb i odsunli drzwi.
Hej, wychodcie! zawoa starszy kolejarz z wsami, okrytemi szronem i soplami lodu.
Wagon si rozklekota do reszty. Damy inny...
Nikt nie odpowiedzia, nikt si nie poruszy.
wiecili latarkami, cignli lecych za rce i nogi.
Pasaerowie czerwonego wagonu pozostali sztywni, skostniali, milczcy.
Zamarzli?... szepn kolejarz z soplami na wsach,
Zamarzli... powtrzyli inni i ze strachem egna si zaczli, szepcc: Wieczne odpoczywanie racz im da Panie!
W tej chwili w biaej sali Kremla podnis si socjalista francuski i, wznoszc nad gow
puchar z szampanem, zawoa dwicznym podniesionym gosem:
Niech yje dyktatura proletarjatu! Niech yj towarzysz Lenin i jego dzielni wsppracownicy! S oni apostoami nowej sprawiedliwoci i promiennego szczcia ludzkoci caej.
Niech yje Rada komisarzy ludowych!...
Lenin, wesoy i uprzejmy, kania si na wszystkie strony. Towarzyszka Lilina zalotnie
patrzya na mwc.
Wszyscy byli wzruszeni i szczliwi, czujc, e wspaniaa karta historji zapisana zostanie
rk mdr, a pen mioci do caego wiata. Nawet zimni Anglicy podnieli si i wszyscy
naraz z uczuciem krzyknli:
Hurra! Hurra! Hurra!
Kolejarze na dworcu w Kursku wywlekali z wagonu zamarznite trupy dzieci i zrzucali je
na peron.
Gucho uderzay gowy o deski i kamienie.

290

ROZDZIA XXXIII.
Rodzina Bodyrewych pdzia ycie pracowite, otoczona szacunkiem chopw i komisarzy.
Chocia inynierowie i pani Bodyrewa nie wtrcali si do ycia wsi, jednak rne, niespodziewane niebezpieczestwa groziy im.
Wie zacza dziaa, narazie biernie, pniej czynnie sprzeciwiajc si zarzdzeniom i dekretom wadz, burzcych resztki dobrobytu i adu.
Jak niegdy odwiedzali wsie i drobne osady wdrujcy, nieznani wczgowie i stare
ebraczki, roznoszc ponure i trwone wieci, tak teraz przybywali gospodarze powani lub
modzie wociaska.
Zatrzymywali si u chopw, pod pozorem wymiany byda na chleb, lub odwiedzajc znajomych w drodze do Moskwy, dokd jechali na zjazdy lub w sprawach urzdowych.
Potajemnie zgromadzali gospodarzy, szeptali im do ucha sowa tajemne, przekonywujce,
a budzce zapa i zacito. Coraz czciej daway si sysze wykrzykniki:
Do tego! Czas uj rzdy w nasze rce, cicho, bez haasu i krwi...
Odjedajcy pozostawiali po sobie jaki broszurki, ulotki, pisane jzykiem prostym, zrozumiaym, a stanowczym.
Lenin, marzncy o nagem wytpieniu analfabetyzmu, chocia nie dokona tego w penej
mierze, jednak ciemnocie ludu i obojtnoci niewolniczej zada cios miertelny. Nikt ju nie
mia marzy o zduszeniu wociastwa elazn rk caratu lub czeki, opierajcej si na
oddanych rewolucji otyszach i Finnach. Lenin nauczy kilka miljonw chopw sztuki czytania, przebijajc oysko, prowadzce do mzgu ziemi. Pyny niem nie tylko dzienniki,
broszury i proklamacje komunistyczne, lecz te inne sowo drukowane, zrodzone w nieznanych tajnikach mrowiska wociaskiego. Wyonio ono ze siebie umysy praktyczne i stanowcze. Przysuchiwano si ich radom, czytano ich odezwy do ziemi.
Chopi nie chcieli ju obiera do swoich rad kandydatw rzdowych nawet pod lufami
karabinw; dawali zakadnikw, mwic, e posyaj ich na mier; ustanawiali wasne normy podatkw; tpili rozpanoszon biedot, a dopki nie wycofaa si ze wsi; wyparli nauczycielikomunistw; agitatorw spotykali w gronej postawie, odbierajcej przyjezdnym
ca wymow i tupet; rozpustne baby i dziewczyny, skuszone przez komisarzy, zniky bez
ladu; moe, ucieky do miast, moe, leay w nikomu nieznanych grobach na dnie rzek i staww, lub w lesie, po doach, zawalonych kamieniami; modzie komunistyczna, albo powrcia do rodziny, albo si rozproszya po wiecie i nikt o niej nie wspomina, jak o chorych
psach i kotach, gincych w lecie.
Umilky tajemnicze szepty o Antychrycie i widomych znakach, zwiastujcych przyjcie
jego na ziemi, zato zjawili si nieznani dotd modzi ludzie o twarzach jasnych i natchnio291

nych, gromadzili koo siebie chopw, baby wiejskie i dziatw, mwili sowa biblijne, doradzali stroskanym i ponurym chopom, kobietom zapakanym oczy ku niebu zwraca i w niem
czerpa nadziej i si. Mody si odbyway tajemne, a ju nie byy to rabie skamania o zmiowanie, lecz proby o nauczanie i pokierowanie czynami, aby zgodne byy z prawd przedwieczn.
Wadze centralne wiedziay o tem i walczyy z odpornoci ziemi, z budzc si religijnoci.
Przybyway komisje ledcze, wpaday oddziay karne, stawiano ukrytych duchownych i zakadnikw pod mur i rozstrzeliwano, lecz skupione, grone oblicza wociaskie siay trwog i powstrzymyway komunistw od zncania si nadmiernego.
Sdy usioway zwali win na Bodyrewych, jako na burujw, lecz poszlak nie byo adnych, a komisarjat przemysu broni twrcw poytecznej komuny, rozwijajcej si coraz
bardziej.
Zaniepokojony zanikiem przemysu rzd zwoa w Moskwie oglny zjazd fachowcw na
narad.
Wadz wydelegoway modych Bodyrewych.
Bracia musieli natychmiast wyruszy do stolicy.
Na wstpie wysuchali dugich mw Lenina, Trockiego i innych twrcw i kierownikw
komunizmu i dyktatury proletarjatu.
Przemwienia te byy najeone hasami hucznemi i czczemi, bezsilnemi, oddawna powtarzanemi frazesami. Nawet delegaci uprzywilejowanej klasy robotniczej suchali mwcw
obojtnie. Syszeli oni w swoim czasie bardziej miae i oguszajce sowa. Przebrzmiaa bez
echa obietnica nastpienia raju socjalistycznego w grudniu 1917 r., czyli w dwa miesice po
rewolucji padziernikowej.
Tymczasem wci byli godni, pracowali na zniszczonych maszynach, zuytemi narzdziami, nadmiernie dugo, za niewykonanie robt, protesty i strajki rozstrzeliwani przez chiskich
onierzy, lub czerwon gwardj; nie mieli ani ubrania, ani mieszka dogodnych i ciepych,
ani pomocy lekarskiej.
Teraz Lenin i Trockij mwili inaczej.
Wskazywali, e Rosja nie posiada wspczesnych maszyn, e robotnik jest ciemny, nie ma
wyrobienia fachowego i e dopiero w r. 1927 naley czeka zatwierdzenia socjalizmu.
Starsi robotnicy umiechali si powtpiewajco i mruczeli:
Do tego czasu motkw i pi nie starczy, a c dopiero socjalizmu!...
Chopi, gdy im prawiono o socjalizacji ziemi zapomoc upastwowionych potnych traktorw, elektrycznoci i poruszanych maszyn dla zbioru urodzaju, patrzyli ponuro i milczeli.
Ziemia do tego nie dya. Jej myl bya zaprztnita innem pytaniem:
Kiedy przyjdzie rzd twardy, ktry ustali prawdziwy ad i pokj?
O tem ani Lenin, ani Trockij nie wspominali. Sowa ich nie znajdyway oddwiku w umysach i sercach chopw.
Piotr i Grzegorz Bodyrew uwanie ledzili proces mylowy dyktatorw i zrozumieli
wszystko.
Powracajc do domu, Grzegorz powiedzia do brata:
Dyktatura proletarjatu to nie w steku niedorzecznoci. Miota si, nie znajdujc wyjcia
i brnc coraz dalej w nieziszczalnych obietnicach! To straszne!
292

To szalestwo, obd! zawoa Piotr Bodyrew. Fabryki zrujnowane; przemys


przedwojenny by saby, a teraz nie istnieje wcale. Masy robotnicze pozostaj na najniszym
stopniu wydajnoci pracy i fachowego wyksztacenia, a oni o socjalizmie natychmiastowym
bredz! Boe sprawiedliwy! Mkniemy, jak warjaci, w pocigu, nie wiedzc, e w budce maszynisty kieruje lokomotyw lepy, guchy obkaniec! Klska!
Chopw zamierzaj socjalizowa, zmieni w robotnikw rolnych! Maszyny pastwowe
maj ora ziemi, kosi i , wiza snopy, skada sterty, mci i mle!... Czy widziae,
jak spogldali na Lenina wieniacy?
Cierpliwy nasz chop nieskoczenie, a przecie koniec temu bdzie, straszny koniec!...
odpar Piotr. Niechno tylko wie rzuci swoje hasa, miao, a zobaczymy, co zapiewa
czerwona armja?! Gwardja kremliska, wszyscy ci bandyci otewscy. fiscy, chiscy, wgierscy godziny nie przetrzymaj! Oj, pohulaj nasi chopkowie! Inaczej to bdzie wygldao, ni
tpienie szlachty i iluminacje chopskie po majtkach!... Przeraenie ogarnia na sam myl!
A przecie musi taki dzie nastpi!
Nastpi! Przewidzie go tylko tymczasem nie mona bo, powtarzam, nasz chop posiada
cierpliwo zdumiewajc!
Inynierowie pracowali dwa tygodnie w rnych komisjach zjazdu, suchajc nieskoczonych mw, ycze, planw i nowych coraz fantastyczniejszych projektw.
Bya to praca nieprodukcyjna, bezcelowa, prna, osnuta na faszu i cigem zwodzeniu
opinji przysuchujcych si tumw robotnikw i chopw. cignito ich zewszd, aby pokaza trosk rzdu o potrzeby wsi i losy rewolucji robotniczej.
Ja tak duej nie wytrzymam! zawoa Piotr do Brata. Zabieram si do obliczenia
projektu zaopatrzenia jednego tylko obwodu moskiewskiego w maszyny podug planu komisarzy.
Mody inynier pracowa przez kilka dni, ukadajc projekt rejonowej fabryki traktorw,
kosiarek i mcarek.
Wypada suma tak olbrzymia, e, z pewnoci, nawet poowy jej nie posiada skarb zwizku socjalistycznych sfederowanych republik Rad robotniczych i wociaskich, czyli Rosji,
jczcej pod jarzmem dyktatury proletarjatu.
Piotr Bodyrew wystpi z mow komisji fachowcw.
Dowiadczenie nauczyo go, jak naley przemawia! Zacz od pochwa genjalnego planu
socjalizowania rolnictwa i od stwierdzenia moliwoci dokonania tego stopniowo. Rozwin
swj plan z fachowego punktu widzenia.
Suchano go uwanie i projekt, jak zwykle, przyjto jednogonie.
Powrciwszy z bratem do domu, Piotr biega po pokoju i woa z wciekoci:
Potwory gupie, brutalne! C dziwnego, e ich oszukano?! Suchali mnie z zapartym
oddechem, ryczeli z zachwytu i klaskali w donie! A przecie ja chciaem dowie, e wszelkie nadzieje na socjalizacj rolnictwa s mrzonkami idjotw! Najpierw nie mamy adnej nadziei na zbudowanie zaprojektowanej przeze mnie fabryki, a, gdyby nawet zbudowano j,
potrzeba bdzie 20 lat na zaopatrzenie jednego moskiewskiego obwodu. Dla piciudziesiciu
obwodw potrzeba bdzie nie wiem, ile lat: najmniej sto, a moe tysic?! Tymczasem jutro
w gazetach niezawodnie zaczn krzycze, e rzd przystpuje do niezwocznego socjalizowania rolnictwa w okrgu stolicy! Nowy sposb propagandy i oszukastwa bezczelnego, obliczonego na gupcw!
293

Tak! Tak! kiwa gow Grzegorz. Nic z twego projektu, oprcz krzyku i przechwaek
komisarzy nie wyjdzie, ale te skarb na tem nie ucierpi. Zdarzao si inaczej! Pamitasz mego
koleg, chemika Stukowa? Niedawno przeczytaem w dziennikach, e komisarze domagaj
si od Szwecji wydania go, bo do Skandynaww drapn szczliwie.
C przeskroba ten Stukow? ze miechem zapyta Piotr.
Ach, to sprytna bestja! odpowiedzia rad. Wiesz, e na Syberji rzdzi syberyjski
Lenin, Smirnow. Podobno, straszliwie ambitna, lecz gupia i tpa sztuka. Chodzi mu
o zamienie Lenina. Odezwa si odwieczny separatyzm Syberji, pogardzajcej Rosj!
Ot Stukow pojecha do Smirnowa z projektem bajecznej fabryki chemicznej, wychodzc
z prawidowego, zreszt, zaoenia, e, skoro ma si wgla i drzewa w brd, dlaczego nie
moe by przemysu chemicznego? Smirnow wywali mu na sprowadzenie maszyn pi
miljonw rubli. Stukow wyjecha i tyle go widziano. Ani Stukowa, ani fabryki, ani miljonw!
Bracia miali si dugo.
winia, bo winia ten twj Stukow, ale co spryciarz, to spryciarz! zawoa Piotr.
Wyeksploatowa psychologj nieuka i nabra go. Za swj projekt nic nie wziem, ale naami sobie gowy komisarze, zanim zrozumiej, e albo ja jestem warjatem, albo te cay kongres skada si z gupcw.
wyszli na miasto.
Na Czerwonym Placu, na Twerskoj, Arbacie i Kuznieckim Mocie panowa ad i porzdek. Gdy skrcili w boczn ulic, zatrzyma ich milicjant.
Towarzysze s cudzoziemcami? zapyta.
Nie! odparli inynierowie, pokazujc legitymacje.
No, to moecie i swobodnie, bo cudzoziemcom nie pozwalamy oglda bocznych ulic!
rzek ze miechem milicjant. Ndza z bied! Niema czem si chwali!
Istotnie byo to okrelenie cise.
Powyrywane z jezdni drewniane kostki, ktre uyto na opa, poamane pyty chodnikw,
domy z obsypujcym si tynkiem i oderwanemi elaznemi blatami na dachach: wybite szyby;
okna, zatkane szmatami lub pozabijane deskami; na cianach lady kul i pociskw armatnich;
wyndzniae postacie mieszkacw, nioscych na plecach jakie wory; bose, okryte strupami
nogi; nieczesane gowy; gromadki bladych dzieci o oczach godnych i zoliwych; wszdzie
kupy mieci, smrd nieznony, wydobywajcy si z nieczyszczonych nigdy i nieczynnych
kanaw podziemnych; milczenie i cisza grona, ponura, beznadziejna.
Nie rozlegay si tu adne goniejsze sowa, nie brzmia miech. Ludzie poruszali si, jak
maszyny; twarze miay obojtny, miertelnie zgnbiony wyraz. zdawao si, e sine, mocno
zacinite usta nie miay si wyda okrzyku nienawici lub rozpaczy, e w oczach zgasy nazawsze byski wesooci i e nawet zy blu wyschy bez ladu.
Ledwie przykryci achmanami, bosi mczyni i kobiety o powierzchownych wosach szli
przygarbieni, przycinici do ziemi, uginajc si pod ciarem maych workw z ziemniakami lub dwiganych z pobliskiej studni kubw z wod.
Bodyrewy szli na Ma Dmitrowk, gdzie mieszkaa znajoma rodzina Sergejewych.
Zastali wszystkich w domu, gdy bya to pora obiadowa.
Radonie powitali modych ludzi dawni przyjaciele.
Piotr, ciskajc rce znajomych, zawoa:
294

Najpierw, jako prawowierny komunista, owiadczam: nie krpujcie si, pastwo, jedzcie i nas nie czstujcie, bo jestemy po niadaniu!
Herbaty si napijemy razem rzeka pani Sergejewa. A teraz prosz opowiada o rodzicach, o sobie. Dawno nie widzielimy si... sto lat upyno chyba...
Bodyrewy opiowiadali o yciu swojem i rozwoju zaoonej przez nich komuny, a pniej
jli wypytywa o losy rodziny Sergejewych i wsplnych przyjaci.
Sdziwy pan Sergejew, niegdy bardzo znany w Piotrogrodzie adwokat, zabra gos:
Prawie cae towarzystwo, w ktrem obracalimy si, opucio Piotrogrd. Rzdzi tam
Zinowjew na prawach dyktatora, opierajc si na czeka, gdzie si sro otysze. Miasto po
wyniesieniu si Rady komisarzy ludowych, opustoszao i zamaro. Ju podobno domy i pikne gmachy wal si, ulice nie s zamiatane, wodocigi i kanalizacja popsute beznadziejnie...
Przenielimy si do Moskwy. Kto mg, ten uciek na poudnie, a stamtd zagranic, na tuaczk... Duo wsplnych znajomych przez ten czas zgino w czeka i z wyrokw sdw,
szczeglnie podczas wojny domowej. Sabi na duchu i nie posiadajcy przekona zmarnieli
i spodleli. Moglibymy wymieni kilka nazwisk ludzi dobrze znanych, ktrzy teraz dopomagajc komunistom do spustoszenia Rosji, albo stali si ich agentami zagranic, gdzie sprzedaj skarby korony i szpieguj emigrantw. Reszta jakotako istnieje... przystosowaa si do
okolicznoci... jak my, naprzykad.
Jak my wtrci Grzegorz.
Wy co innego! zaprzeczy Sergejew. Wam udao si wymyli genjaln rzecz! Gdy
przeczytaem o tem w dzienniku, podziwiaem wasz rozum! Wtedy to napisaem do ojca waszego. Ci, o ktrych mwiem, nic nie wymylili szczeglnego. Potrafili tylko istnie spokojnie wrd szalejcej burzy. Wiem, e to rzecz nie maa i nie atwa! Ale to nie jest nasza zasuga, bez pomocy boej nic nie zrobilibymy!
Pomoc Boa to dobrze, ale... zacz Piotr.
Pani Sergejewa przerwaa mu, mwic:
M przedstawia to nie cile! Pomoc Boa wyrazia si w zrozumieniu niektrych rzeczy, pozostajcych dotd w cieniu. Wierzylimy w Boga, uwaalimy si za chrzecijan, lecz
nie postpowalimy podug nauki Chrystusowej, a nawet czsto przeciwnie, co zauway Tostoj w swoim czasie. Teraz wycignlimy z Ewangelji nauki yciowe, bo postpki swoje
przystosowujemy do sw Zbawiciela! Zjawiy si czysto obyczajw, mio i moc w rodzinie, prawdziwa uczciwo, ktr nawet wrg szanuje, i spokj ducha, bez miotania si
codziennego i kompromisw. Wiemy, jak powinnimy postpi w kadym wypadku, nie wahamy si, nie znamy paniki i rozpaczy. To wanie chcia powiedzie mj m!
Grzegorz sucha zamylony. On dawno zrozumia t zmian w wasnem yciu i tem tylko
objania powodzenie swojej rodziny i komuny oraz szacunek, ktrym ich otaczano.
Energiczny, wesoy Piotr zapyta:
No, ale napracowalicie si pastwo, z pewnoci, tyle, ile przez cae ycie dotd si nie
zdarzao?
Z pewnoci... odpar Sergejew. Kade z nas robi, co moe i umie. Znalelimy dla
siebie zajcie, nie sprzeciwiajce si naszym zasadom. ona moja i crka szyj suknie i kapelusze dla nowej arystokracji proletarjackiej. Ja pracuj w komisarjacie handlu zagranicznego. Znam prawo midzynarodowe i jzyki obce, wic potrzebny jestem i ceniony. Synowie
zajci s w teatrze: jeden maluje dekoracje, drugi przekada na jzyk rosyjski cudzoziem295

skie sztuki, crka pomaga matce... I tak yjemy... Cicho, lecz spokojnie. Inni te, jeeli nie
zginli, jako si urzdzili. Nikt nie usiowa ani zrobi karjery, ani si wzbogaci. Pragn
tylko istnie, zachowujc dusz ludzk.
Mczyni poszli po obiedzie do pracy, a panie przyjmoway w ssiednim pokoiku klientki, haaliwe, wymagajce, lecz, wobec dwuch cichych, wyrozumiaych i yczliwych kobiet,
milky i ju grzecznie naradzay si z niemi.
Gdy Piotr zwrci na to uwag pani Sergejewoj, odpara:
Mamy ju wrd on, wybitnych komisarzy, a naszych klientek, prawdziwie przyjazne
dusze, Opowiadaj nam o tem, co je smuci i niepokoi. Szczeglnie obawiaj si nieustannego szpiegowania w rodzinnem gronie. Zdarzay si wypadki, e rozwody dawano przymusowe. Na tem tle rozgryway si cikie dramaty, nawet samobjstwa. Midzy innemi ona zdobywcy Piotrogrodu, AntonowaOwsienko, gdy dano jej za szkodliwe przekonania rozwd,
zabia dwoje dzieci, a sama si podpalia... Komunici te s ludmi i cierpi nieraz wicej,
ni my, od ucisku rzdzcej grupy. Biedni s oni, bardzo nieszczliwi, bo nie chlebem tylko
ma y czowiek, a oni inaczej nie umiej...
Inynierowie poegnali przyjaci i powracali do domu.
Szli wsk uliczk, ktra, jak brudne koryto rynsztoka, biega wrd czarnych, pochylonych domkw drewnianych.
Z poza rogu wynurzy si smutny kondukt.
Biaa, straszliwie chuda szkapa, rzucajc rozpaczliwie bem i sapic dychawicznie, z trudem cigna wz ze stojc na nim niezgrabn, zbit z nieheblowanych desek trumn. Przez
szpary wyzieraa soma i jakie biae szmaty.
Przy koniu szed brodaty czowiek i co chwila smaga go batem.
Za wozem kroczyo kilka zgnbionych postaci. Kto szlocha gono.
Nagle ko zachwia si i run na ziemi.
Wierzga nogami i co chwila usiowa podnie ciki eb prc dug, chud szyj. Prno torturowa szkap brodaty czowiek, wymachujc batem, prno kopa j grubemi butami
w brzuch rozdty; nie pomogy wysiki ludzi, odprowadzajcych nieboszczyka. Biaa szkapa
dobiega ju kresu ycia, wierzgna jeszcze kilka razy, drgna, wydaa wiszczcy chrap
i nagle, wycigajc szyj i nogi, zesztywniaa.
A, pado przeklte! zakl brodacz i w rozpaczy cisn bat na kamienie.
Ludzie naradzali si krtko.
Zsunli trumn z wozu, oparli na ramionach i przygarbieni poszli ku miejscu ostatniego
spoczynku drogiej lub przyjaznej istoty.
Szloch usta. Ciko oddychajc i potykajc si na wyboistym bruku, zniknli ludzie
w ciemnem zaamaniu ulicy.
Brodaty czowiek sta chwil, klnc i drapic si w gow, wreszcie podnis bat i odszed.
Modzi inynierowie szli za nim w oddali, kierujc si ku rdmieciu. Nagle posyszeli
za sob stumione gosy.
Obejrzeli si i stanli w zdumieniu.
Z czarnych, ubogich domkw wypadli mieszkacy.
Jak zgraja godnych psw stoczyli si przy trupie koskim.
Po chwili rzucili si na niego. Bysny siekiery i noe, rozlegy si krzyki i przeklestwa.
Ludzie odbiegali, niosc skrwawione kaway koskiego cierwa. Inni walczyli ze sob, wyry296

wajc z lecego kaduba wntrznoci. Maa dziewczynka skakaa na jednej nce i gryza
dymicy ochap, piszczc drapiene.
Stworzy Bg czowieka na obraz i podobiestwo swoje i tchn w niego ducha swego!
szepn Grzegorz i wzdrygn si.
Piotr nic nie odpowiedzia. Tylko zbami zgrzytn i bieg, nie ogldajc si.
W pokoju hotelu, gdzie byli ulokowani delegaci fachowi, znaleli przysane im materjay
obrad. Po kolacji zaczli przeglda stenogramy i protoky, gdy nagle kto zapuka do drzwi.
Wszed urzdnik milicji.
Takie wizyty nie naleay zwykle do przyjemnych, wic Bodyrewy patrzyli na niego zimnym, nieufnym wzrokiem.
Milicjant nagle rozemia si gono.
Nie poznalicie mnie? zawoa. Jestem inynier Burow.
Burow! Szczepan Burow! wykrzyknli Bodyrewy, witajc dawnego koleg. Skde
si tu wzi i do tego w tak wspaniaej roli?
A c miaem robi, moi drodzy? zamia si milicjant. fabryki zdechy, a ja nie miaem zamiaru i za ich przykadem, wic daem nura do milicji, jako inspektor nad budynkami i urzdzeniami miejskiemi. Coprawda nie mam z tem wiele roboty! Pisz codziennie po
dwa lub trzy protoky, e ten lub inny dom czyha na to, aby si zawali, e kanalizacja nie
dziaa, bo j zatkay nieboszczyki... Ludziska w zimie ukrywali si w tych kanaach i umierali sobie w samotnoci.
Koledzy gwarzyli tak dugo, a Burow wsta i rzek:
Musz i. Jestem dzi wyznaczony do zrewidowania rnych podejrzanych miejsc.
Wadze obawiaj si, czy nie run dachy na gowy goci tak bardzo poytecznych instytucyj.
Moe chcecie, to pjdziemy razem? Warte obejrzenia!...
Grzegorz odmwi, lecz Piotr zgodzi si natychmiast.
Wyszli na miasto i wstpili do biura milicji.
Burow skin na trzech drabw, grajcych w karty na awce.
Moi podkomendni! szepn, mruc oko. Powiadam ci, kolego, chopy naschwa!
Przetaro, ugnioto ich ycie , jak piekarz ciasto. Zdaje si, e przed wojn pdzili ywot
w katordze. Zbrodniarze, no, a teraz agenci bezpieczestwa publicznego!
Draby tymczasem ubierali si, zacigajc rzemienie z wiszcemi na nich rewolowerami,
i przyczepiali szable.
W pobliu mostu Kunieckiego Burow zatrzyma si przed ciemnym domem dwupitrowym i zapuka do drzwi.
Dugo nikt nie odpowiada. Po trzecim dzwonku rozleg si tupot bosych ng na schodach.
Drzwi, spuszczone na acuch, uchyliy si i wylka twarz zajrzaa w szpar.
Otwieraj, bo strzel! mrukn jeden z milicjantw, przyciskajc nog drzwi.
Weszli n(po schodach na drugie pitro i zadzwonili znowu.
Kto przekrci mosine oczko we drzwiach i rozleg si gos:
Ach, towarzysz Burow!
Weszli do sieni, a stamtd do duej sali, rzsicie owietlonej lampkami acetylenowemi.
Okna byy szczelnie zasonite grubemi draperjami na pododze lea wspaniay, puszysty kobierzec, tumicy kroki.
Okoo stu goci byo na sali.
297

Grali w karty, ruletk, domino. Kupy zotych monet, cae garcie brylantw i drogich kamieni, piercionkw, bransoletek, paczki dolarw i funtw angielskich przechodziy z rk do rk.
Wystrojone, obwieszone klejnotami, pnagie kobiety w pozach wyuzdanych siedziay i leay na kanapach i w fotelach, bezczelne, wyzywajce. Nagie dziewczynki roznosiy szampan, likiery i kaw...
Od czasu do czasu ten lub w z goci dawa znaki oczami i znika z jedn z kobiet w gbi
korytarza; inni szeptali co do ucha usugujcym dziewczynkom i przechodzili z niemi do
bocznych pokoi.
Graa pianola w maej salce, taczyy jakie pary; miotay si i podrygiway rozpustne, lubienie przy wybuchach miechu i okrzykach podchmielonych widzw.
Co to jest? szepn Piotr, dotykajc ramienia Burowa.
Dla ciebie wszystko, co chcesz, dla mnie zota krowa! odpar ze miechem.
Jednak, jako dawny kolega, ostrzegam: nie graj, bo tu szuler siedzi przy szulerze; u mioci
te naley by ostronym... Ot, naprzykad! Widzisz t pikn, gron brunetk? Jest to ksina, najprawdziwsza ksina z bardzo starej rodziny... Na dworze cesarskim triumfy zbieraa.
Nie zdya zemkn zagranic, przesza czeka i wszystko, co jest z ni zwizane... Sprbowaa ulicy... a pniej odnalaza ten przytuek, utrzymywany przez cudzoziemca, bardzo
rzdowi potrzebnego... Ksina jest chora... no, wiesz na jak chorob mona by chor w takim zakadzie... Nie leczy si i, jeeli zawita tu jaki komisarz, skusi biedaka i... zarazi. Zwierzaa mi si kiedy po pijanemu, e teraz tylko w ten sposb moe si mci za Rosj... Patrjotka! Cha! Cha!
Te kobiety mieszkaj tu? spyta Piotr.
Nie! zaprzeczy milicjant. Jeste na bankiecie, czy raucie u ormiaskiego bogacza
z Turcji, Awanesa Kustandi, wrd jego przyjaci i goci. Widzisz tamten stolik przy oknie?
Tam szulerzy przegrywaj w tej chwili tysice dolarw do tego czerwonego wieprza... Jest to
fabrykant niemiecki... Wygra duo, a biedaczyna nie wie, e przegra wszystko, co zarobi
w Rosji, bo sprzeda du partj aspiryny, salwarsanu, opjum i kokainy... W tem jest polityczna idea, mj drogi! Mamy nep, czyli now ekonomiczn polityk. Dopuszczamy cudzoziemskie kapitay, ale dochody z nich, o ile nie mona ich skonfiskowa, zarekwiruj w sposb prywatny szulerzy, lub te pikne, a niebezpieczne odaliski, wkocu za dostojny Kustandi zerwie swj haracz.
Piotr Bodyrew obejrza si po sali.
Przy wejciu milicjanci Burowa pili koniak i zajadali chlebem z kiebas.
Przy stolikach sza gra, kryy pienidze, brylanty i szklanki z winem; mae, nagie dziewczynki siedziay na kolanach goci i bezwstydnie tuliy si do nich, dziecinnemi gosikami
piewajc sprone piosenki i opowiadajc ohydne anegdotki.
Po sali przechadza si umiechnity Kustandi, ogromny, do sonia podobny Ormianin.
Na lnicej si twarzy, okrytej czerwonemi plamami i wrzodami, zwisa gruby, fioletowy
nos, zasaniajcy wierzchni warg. Mae, czarne i przebiege oczy wieciy si drapienie,
wszystko widzc, nad wszystkiem czuwajc.
Podszed do Burowa i rzek piskliwie:
Dzi marny dzie... adnego zarobku!
Widz! odpar wesoo milicjant. Oszczdz was, towarzyszu, na dzisiaj! Zapacicie
mi tylko trzysta dolarw. Bagatelka, wobec tego, e Niemiec Brandt zostawi u pana dwadzie298

cia pi tysicy dolarw, a ten mody Amerykanin Savey, co to piknie taczy i gwide.
co najmniej pidziesit tysicy. A inni? A to, co przewinie si przez gabineciki i czarny buduar piknej pani Kustandi?... Nie! Trzysta dolarw to drobiazg...
Aj aj aj! zapiszcza Ormianin. Towarzyszu, prdko bdziecie miljonerem, jak
Rotschild!
Wtedy do was na bankiet i raut nie przyjd! odpar Burow, klepic gospodarza po ramieniu.
Kustandi wcisn di kieszeni kurtki milicjanta paczk banknotw.
Napisz protok, e dokonana rewizja nie wykrya nic karygodnego rzek Burow.
Chc pokaza memu przyjacielowi wasz paacyk, towarzyszu Kustandi!
Bardzo prosz! Moe winka, koniaczku? zaproponowa Ormianin.
Nie, dzikujemy... jestemy abstynentami surowymi! zamia si Burow.
Aj aj aj! Naprno! cmokajc gono, mrukn Kustandi. Moe jutro ju y nie
bdziecie, poco si krpowa... Aj aj aj!
Ormianin pobieg na spotkanie nowych goci.
Byli to jacy zupenie proci ludzie, a ich grone, drapiene twarze i miae oczy zwracay
na siebie uwag.
Chi chi! cicho zamia si Burow. Wesoo tu dzi bdzie! Przybyli bandyci, a ci
z nimi sam herszt Czekan. Nie bj si! Nikogo rabowa nie bd ci dentelmeni. Wczoraj
udaa si im pewna dochodowa impreza... Przyszli si rozerwa, gra w karty, hula, bo co
maj robi z pienidzmi? I tak jutro wpadn w rce czeki; sami pjd pod mur, a pienidze, jeeli co zostanie z nich, do kieszeni towarzysza Guzmana, prezesa tej wielce szanownej instytucji!
O ile zrozumiaem, to Kustandi da ci... apwk? szeptem zapyta Bodyrew.
Fi, jakie buruazyjne sowo! odpar ze miechem Burow. Zapaci mi okup. A c ty mylisz, e ja cae ycie zamierzam spdzi w tem bagnie komunistycznem? O, nie, mj drogi! Uciuam sobie kilka tysicy dolarw i drapn zagranic. Do ju mam tych zbrodniarzy i oszustw?
Piotr z podziwem patrzy na koleg. Pycie i jego ugnioto i przerobio na swoj mod,
inaczej, ni jego brata Grzegorza i rodzin Sergejewych.
Nie sd, a nie bdziesz osdzony...
Spyta koleg ju spokojnym gosem:
Jak to moe by, e bandyci wchodz do lokalu, w ktrym znajduje si milicja?
Cha cha! Oni wiedz, e Kustandi ju t spraw zaatwi spokojnie! zamia si
Burow. Ale chodmy! Poka ci lokal. Wart jest obejrzenia! Jestem przekonany, e nic podobnego nie istnieje na caym wiecie... Moe w BuenosAyres, bo Kustandi przysiga, e
naladowa najlepsze wzory argentyskie. Myl jednak, e e...
Szli dugim korytarzem. Z obu stron jego cigny si pokoje, wspaniale przybrane kobiercami, wschodniemi tkaninami, wzorzystemi poduszkami, zwierciadami. Drzwi, zasonite
przezroczystemi draperjami, pozwalay widzie wszystko, co si dziao w pciemnych przytukach rozpusty.
Przychodzili tu gocie z sali gry i z dancingu, przygldali si z zaciekawieniem, z podnieceniem w oczach i robili gone uwagi, artujc i miejc si.
Kraj, w ktrym rozpusta tak bezczelnie si panoszy, skazany jest na zagad! dziwnie
powanym gosem zauway Burow.
299

Piotr ze zdumieniem podnis na niego oczy.


Milicjant, nie zmieniajc tonu i patrzc ponuro, mwi:
Zgasili wiar, pozamykali i zbezczecili kocioy, ikony wite sprzedali do muzew zagranicznych. Gwat i rozpust uczynili religj swoj. To musi si zemci! Tem
bardziej, e Lenin zupenie szczerze, jak fanatyczny asceta, pdzi ycie moralne, skromne i proste, wierzy niewzruszenie, obdnie niemal, i dy do szczcia ludzkoci... Jest
w tem wszystkiem djabelski fasz, odurzajca ludzi trucizna, tumanica mzgi i paraliujca wol. Gdyby Lenin przyszed do Kustandi, nie wtpi, e palnby mu w eb,
a pniej sobie!
Przeszli do czarnego buduaru. Bya to spora sala o wielkiem lustrze na suficie. ciany,
draperje, kobierzec wszystko czarne; na tem tle ponurem wisiay w biaych ramach ciemne
sztychy, przedstawiajce sceny pornograficzne, straszne, wymylne, przejmujce dreszczem.
Na niskich otomanach, stosach poduszek i wprost na kobiercu leeli gocie, trzymajc
w objciach nagie, wiotkie ciaa dziewczynek.
Biae, cienkie ramiona ich, niby japoskie hafty jedwabne na czarnem tle, majaczyy co
chwila. Leniwie, ociale pochylay si nad stolikami i wrzucay do wysokich kieliszkw z likierami drobne pastylko kokainy, lub podaway srebrne tabakierki z odurzajcym, zatrutym
proszkiem do wchania.
Gocie powoli wpadali w bogi stan pomdlenia. ciskajc mae, rozpustne dziewczynki,
leeli z rozmarzonemi twarzami i oczami szeroko rozwartemi, ktre widziay przed sob
blad zjaw mierci.
Niektrych porywa sza obdny, zmusza do krzykw, wybuchw miechu, ryku zwierzcego. Ci rzucali si na suebnice, drapali ich biae ciaa, gryli cienkie szyje i gnietli w lubienym ucisku, podniecajc si jkami i krzykami blu.
Chodmy std, chodmy! szepn Piotr i bieg po korytarzu, jakgdyby ze, chore widma goniy go.
Na sali dancingowej taczono namitne tango. Mody Amerykanin, zaguszajc pianol,
wygwizdywa melodj, patrzc nieprzytomnie na wylizgujc mu si, jak w, tancerk.
Inny cudzoziemiec szuka sobie pary, nawoujc bezradnie. Wszystkie kobiety byy ju
zajte, wtedy przeszed do sali gry i zbliy si do ksiny, obejmujc j wp.
Odepchna spocone donie mczyzny i patrzya dumnie na pochylonego nad ni natrta.
Prosz pani towarzyszk do tanga bekota aman mow rosyjsk, rozdzierajc
sobie pijane oczy.
Kobieta powolnym ruchem podniosa si.
Hej. Tamara! rozleg si gony okrzyk i wnet po nim przeraliwy wist. Plu na tego
burujskiego gacha i chod tu!
Od stolika bandytw szed ku niej Czekan.
Rozrosy, zwinny, drapieny w kadym ruchu, pewny swej siy, patrzy na kobiet podliwie i rozkazujco.
Nno, biegnij tu, a piesz si, dziewko! krzykn i znowu gwizdn, a tak gonio, e
z gbi lokalu przybieg zdyszany zaniepokojony Kustandi.
Kobieta wyprostowaa si dumnie i, mruc oczy, rzucia wyzywajco:
Uklknij, chamie, uderz trzy razy gupim bem w podog i pro, wtedy moe...
Czekan wybuchn miechem.
300

Czy oszalaa, Tamarka? zawoa. Ile to razy miaem ciebie, zapomniaa? Znowu
zaczynasz buntowa si? Poda krew knaziowa szumie zaczyna? Ja ci to wybij z gowy!
Nno, nie dranij mnie i migaj,... ksino wysokorodna, do Czekana!...
Gwizdn kilka razy, jak na psa, spogldajc na Tamar pogardliwie.
Nie chcesz prosi pokornie, na kolanach, z pokonem do ziemi? zapytaa gronie.
Odpowiedzia ohydnem, zgniem przeklestwem.
Tamara nagle podniosa gow. Twarz jej wykrzywia si straszliwie, usta rozwary si szeroko i wyrzuciy zgrzytliwe, ze sowa:
Mylicie, chamy, raby, ktrych ojciec mj siek nahajem, e ja przez cae ycie bd si
tu z wami podlia, jak pies bezdomnygodny? Pamitam ja ciebie, Czekan, gdy by dozorc
domu i przywiode mnie z ulicy do swego barogu. Umieraam wtedy z godu, a ty handlowa mn, bie, zncae si nade mn, gdy chora, ebrzca achmaniarka nic zrobi nie mogam. Nikt wtedy nie mg dojrze mego ciaa przez brudne szmaty... mam was do, chamy,
psy nieczyste, wyrzutki! Swoje zrobiam... Setki was gnije teraz... Bdziecie przez cae ycie
pamita ksin Tamar!
Zacza si mia i tupa nogami.
Pijana jeste! krzykn Czekan i skoczy ku niej.
Tamara signa do torebki.
Po chwili jeden po drugim pady trzy strzay.
Bandyta zatoczy si i run, ugodzony w brzuch i gow. Kobieta leaa nieruchoma, a z
ust jej wypywaa struga krwi.
Piotr Bodyrew szybko puci lokal Awanesa Kustandi, nie czekajc na Burowa.
Powrci do domu, obudzi brata i do witu drcym gosem opowiada mu o wypadkach
w spelunce starego Ormianina.
Nazajutrz w porannych dziennikach przeczyta, e dzielny komisarz milicji, Burow, wyledzi gronego bandyt Czekana, ktry wraz ze swoj kochank Tamar zakrad si do prywatnego mieszkania cudzoziemca, tureckiego kupca Kustandi w celu rabunku. Burow po
krwawej walce zabi bandytw.
Ten Burow daleko zajdzie! umiechn si Piotr. Ze wszystkiego umie skorzysta.
Coprawda, na tak liskiej drodze atwo si polizgn...
Kto mieczem wojuje, od miecza zginie! odpowiedzia Grzegorz, wzruszajc ramionami.
Za cian kto gwizda zacz, a po chwili zapiewa wysokim tenorem:
Kupitie bubliczki,
Towaryszcz, bubliczki,
Za tri kopiejeczki chorosz towar!7

Kupcie obwarzanki, towarzyszu, za trzy kopiejki dobry towar. Modna piosenka czastuszka bolszewicka.

301

ROZDZIA XXXIV.
Czerwony Plac by owietlony reflektorami. Biae mury Kremlu, niby z lodu wzniesione
zaamujce si, zbate, majaczyy jak grzywiasta fala zamarznitego morza. Na niebie, gwiadzistem, nasikem un od wiate ulicznych, znieruchomiay w cigem czuwaniu, rozpczniay okrge kopuy katedry Bazylego Bogosawionego. Due i mae zastygy, niby martwe gowy, zatknite na palach, z nieyw obojtnoci patrzce nad, gdzie kotowa si
w biaych promieniach latarni elektrycznych tum, krzykliwy niesforny, dziki.
Rway si gosy nieznane, bluniercze, obce tej nocy ciepej, wiosennej, rzewnej. Muzyka
pyna huczn, szerok strug, wisiaa nad miastem, wyrywajc si z owietlonych teatrw,
kinematografw i restauracyj.
Zbliaa si pnoc.
Tajemnicza godzina, gdy od wiekw lud rosyjski, zapominajc o nigdy nieprzemijajcych
klskach i mkach, zanosi mody do Zbawiciela wiata. Umczony przez ludzi, zmartwychwsta niegdy o tej godzinie i wstpi do promiennego krlestwa Ojca swego niebieskiego.
Cicha, zadumana, przejta urokiem wspomnie, odczuwajca ask Bo noc...
C mcio j teraz? Kto napenia j zgiekiem, zgrzytem, wrzaw haaliw, wichrem
zrywajcych si okrzykw blunierczych, ohydnych, skoczn muzyk, miechem dzikim,
przeklestwem obdnym?
Przez tum sun pochd bezbonikw, posanych przez Kreml czerwony.
Na czele postpowali ludzie, nioscy duy portret Wodzimierza Lenina, otoczony szkaratnemi sztandarami, a za nim, piewajc Midzynarodwk i skoczne, sprone piosenki,
dugi w ludzi o twarzach bezczelnych i, mimo zuchwaych, wesoych sw pospnych,
podobnych do skazacw, dcych na miejsce stracenia.
Nie wiedzieli, e w t noc Zmartwychwstania Syna Boego robili jeszcze jeden krok ku
Golgocie pohabienia.
W tumie, skaczc i szalejc, kryy postacie, przebrane za Boga, w szatach biaych, z dugiemi siwemi wosami i brodami; za Chrystusa, siedzcego na ole twarz do ogona; za apostow, nioscych w rkach due butelki z napisami: wity opjum, bogosawiona wdka,
cudowna trucizna, za nimi w bezwstydnych podrygach, uciskach i plsach miotali si mczyni i kobiety w barwnych szatach, z napisami na piersiach: w. Mikoaj; Aleksy czowiek Boy, w. Aleksander, w. Grzegorz Rasputin, w. Marja, w. Katarzyna...
Wyrostki jechali konno na krzyach, okrytych wstrtnemi napisami; bezwstydne, wyuzdane dziewki uliczne obnaay si, wrzeszczay przeraliwie i pord wybuchw miechu rzucay w zgiek straszliwe blunierstwa.
Pochd okry katedr i skierowa si ku bramie Iwerskiej.
302

Tum szed, nie uchylajc czapek i krzyczc coraz goniej, a krzyk ten przeszed w jkliwe wycie, moe grzeszne, urgajce, moe przeraone, rozpaczliwe...
Jaka kobieta rce podniosa do cudownego obrazu Bogarodzicy i skowyta zacza urywanym od wciekoci lub strachu gosem.
Jeeli moesz, jeeli istniejesz ukarz nas ukarz!
Ho! ho! ho! wy motoch ponuro, aonie...
Na przedmieciach, dokd nie dociera szalejcy tum bezbonikw, dziay si inne
rzeczy.
Bracia Bodyrewy szybko szli w stron cerkwi, stojcej na starym cmentarzu. Ciemne sylwetki, znaczce si w mroku nieowietlonych ulic i ndznych zaukw, dyy do dalekiej
dzielnicy, gdzie staa cerkiew staroytna, ocalaa podczas zmaga rewolucyjnych. Poboni
przeciskali si do gwnej nawy obszernej wityni, inni po kamiennych stopniach schodzili
do dolnego kocioa, mieszczcego si w lochach cerkwi.
Robotnicy z onami i dziemi, wieniacy, ktrych wito zostao w stolicy, bezdomni biedacy, ebrzce staruchy, inteligenci w zniszczonych ubraniach, nieraz bosi, toczyli si gowa
przy gowie. Twarze radosne, rozrzewnione, rozjanione; oczy, wpatrzone w owietlone obrazy wite, w byski, biegajce po bronzie i zoceniu bramy, ukrywajcej otarz; drce usta,
szepcce sowa modlitwy; rce, czynice znak krzya i trzymajce zapalone wieczki woskowe; nad morzem gw pyny niebieskie, wonne smugi kadzida, a wyej czai si nieprzenikniony mrok pod kopu.
Ludzie, zgromadzeni w wityni Boej, zapomnieli w tej godzinie modlitwy o yciu surowem i mczeskiem. Nie czuli blu ran, zadanych przez los niemiosierny; odleciaa rozpacz,
zimnemi palcami nieraz chwytajca za gardo; rozwiay si ale i skargi, ktre byy jak mga
jadowita; jasne si stay drogi rozstajne, pokrzyowane, niebezpieczne; przepado bez ladu
trzsawisko, po ktrem od kilku lat kroczy lub umczony, tonc i ginc; ukryy si gboko
zy, przepeniajce serca; myl wyrwaa si z pod cikiej zmory mierci i ndzy i biega promienistym szlakiem tam, gdzie przebywaa przedwieczna Prawda, krelca losy ludzkoci
i prowadzca j ku celowi, nieogarnitemu rozumem istot yjcych; gdzie na dnie duszy rozkwitaa nadzieja, e to marne, ndzne istnienie jest chwil, przemijajc, konieczn i niezbdn aby dokona si wyrok, a Sowo stao si ciaem. Wtedy wszystko nabierao znaczenia, barw i wiata boskiego. Kady z modlcych si pod t ciemn kopu cerkwi czu si
bojownikiem za wielk spraw, jednym z tych, co wysoko podnosz sztandar zbawienia
i osigaj zwycistwo ostateczne.
Dwicznym tenorem czyta diakon, stojcy przed otarzem:
A pierwszego dnia szabbatu Marja Magdalena przysza rano, gdy jeszcze byy ciemnoci, do grobu Chrystusa Pana i ujrzaa kamie, odwalony od grobu. Marja staa u grobu zewntrz, paczc. Gdy tedy pakaa, nachylia si i wejrzaa w grb. I ujrzaa dwu aniow,
w bieli siedzcych, jednego u gowy, a drugiego u ng, kdy pooone byo ciao Jezusowe.
Rzekli jej oni: Niewiasto, czemu paczesz? Rzeka im: Wzito Pana mego, a nie wiem,
kiedy Go pooono. A to rzekszy, obrcia si nazad i ujrzaa Jezusa stojcego, a nie wiedziaa, i Jezus by. Rzek jej Jezus: Niewiasto! Czemu paczesz? Kogo szukasz? Ona,
mniemajc, eby by ogrodnik, rzeka mu: Panie! Jeli Go ty wzi, powiedz mi, gdzie Go
pooy, a ja Go wezm! Rzek jej Jezus: Marjo! Obrciwszy si, ona rzeka mu: Rabboni! (co si wykada mistrzu). Rzek jej Jezus: Nie tykaj si mnie, bom jeszcze nie wstpi
303

do Ojca mego ale id do braci moich a powiedz im: Wstpuj do Ojca mojego i Ojca waszego, Boga mojego i Boga waszego8
Diakon skoczy wysok, triumfujc nut.
Z otarza wyszed kapan z krzyem i wiec ponc w rkach.
Gosem, w ktrym dray zy, zawoa:
Bracia i siostry! Chrystus zmartwychwsta, Alleluja! Hosanna, na wysokociach Bogu!
Poruszy si tum, padajc na kolana i odpowiedzia radonie:
Zaiste zmartwychwsta Pan! Alleluja! Alleluja!
Chr i modlce si rzesze pobonych pieway budzcy wzruszenie hymn:
Chrystus powsta z martwych
mierci swoj zwyciy mier
I ludziom dobrej woli
ywot wieczny w niebie da.
Usta piew. Mody kapan, pobogosawiwszy zebranych krzyem i wod wicon, przemwi:
Sowami listu powszechnego bogosawionego Jakba Apostoa zaklinam was, bracia
moi i siostry! Albowiem mwi Aposto Chrystusa Pana, Zbawiciela i Nauczyciela naszego:
Niech wszelki czowiek bdzie prdki ku suchaniu, a leniwy ku mwieniu i leniwy ku gniewowi. Albowiem gniew ma nie sprawuje sprawiedliwoci Boej. Przeto, odrzuciwszy wszelakie plugastwo i obfito zoci, przyjmijcie w cichoci sowo wszczepione, ktre moe zbawi dusze wasze. A bdcie czynicielami sowa, a nie suchaczami tylko, oszukiwajcymi
samych siebie. Bo jeli kto jest suchaczem Sowa, a nie czynicielem, ten podobny bdzie
mowi, przypatrujcemu si obliczu narodzenia swego we zwierciadle; bo si obejrza i odszed i wnet zapomnia, jakowy by. Lecz ktoby pilniej wejrza w zakon doskonaej wolnoci
i wytrwa w nim, nie stawszy si suchaczem, ale czynicielem uczynku, ten bogosawiony
bdzie w sprawie swojej9.
Umilkn na chwil i, zy ocierajc, rzek cicho:
Kara Boa dosiga nas cika, bracia i siostry, lecz bogosawicie j, bo oto stalimy si
czynicielami Sowa, a uczynki nasze stay si Sowem wcielonem. Nic was zwalczy nie
moe i potgi piekielne, nieprawoci nie dosign bramy duszy naszej! Podniecie serca wasze ku Niebu, a oto zstpi wrd nas nauczyciel i bogosawi dziatki swoje...
W tej chwili szmer przeszed po wityni i wszystkie spojrzenia pobiegy ponad gow stojcego przed rozwart bram kapana; oczy, rozpromienione byskiem zachwytu, patrzyy
gdzie wyej.
Obrci si zdumiony pop i z cichym okrzykiem pad na kolana.
Na najwyszym stopniu otarza, sta czowiek wysoki, chudy i rk wznosi do bogosawiestwa.
Jasne, mikkie wosy falami spaday na ramiona, broda spywaa na wyszarza sutann
z prostym elaznym krzyem na piersi; pomiennne oczy ogarniay tum; blada do krelia
w powietrzu znak ofiary i zwycistwa Chrystusowego.
Biskup Nekodyn, wiziony i mczony przez bolszewikw w lochach klasztoru Soowieckiego... powrci! bieg szept radosny.
Od otarza pady ciche, przenikliwe sowa, pene wiary gorcej i siy niezomnej:
Pokj wam!
8
9

Ewang. w. Jana, XX, 1117.


List w. Jakba, I, 1925.

304

Z placu, gdzie sta tum pobonych, w chwili tej przedar si do wityni przeraliwy gos
kobiecy:
onierze zbliaj si! Ratunku!
Biskup Nekodym dwicznym i silnym gosem, brzmicym rozkazem namitnym, powtrzy:
Pokj wam!
Zeszed ze stopni otarza, trzymajc krzy elazny w rku, i ruszy przez tum; za nim szed
pop z diakonem i rzesze wiernych.
Mrowie ludzkie, piewajc hymn Zmartwychwstania, wylego na kruganek i na plac.
Tum szed zwart cib. Tu obok biskupa kroczyli Piotr i Grzegorz Bodyrewy, skupieni, przejci, na nic niepomni.
O niczem nie myleli. Kto inny, niezmiernie potniejszy, zgarn w jedn do ca wol
ich, wszystkie odruchy uczu. Rozsdek przemawia sabym gosem. Niebezpieczestwo...
mier! Jednak nie suchali napomnie... Brzmiay dla nich, jak odgosy uliczne, zalatujce
do wityni. Sabe, ndzne, obce, natrtne. Musieli i i szli. Musieli!... Stali si w tej chwili
drobnemi atomami, wirujcemi pod tchnieniem orkanu, wyrywajcego si z przepacistej otchani wszechwiata. Nie mogli, nie mieli wyrwa si poza granice wiru, musieli wraz z nim
do koca przeby drog nieznan, wykona tajemnicze dzieo.
Wszystkie myli i uczucia utony w wiadomoci niezbdnego, wsplnego ruchu, bezimiennego bohaterstwa, nie dajcej nagrody ofiary.
Od wylotu ulicy kroczyy dwa oddziay wojska.
Rozwiny si szeregi i stany.
Rozlegy si sowa komendy. Szczkny karabiny, przerzucane na rk.
Rozchodzi si, bo bdziemy strzelali! seplenic, krzykn oficerotysz, dowodzcy
oddziaem czerwonej gwardji.
Zbity w jedno ciao tum rozmodlony nie drgn, nie zawaha si, nie zatrzyma ani na
chwil. Zwartym, niewzruszonym murem sun wprost na otyszw.
Raz!... dwa!... krzykn oficer przeraliwie.
Zgrzytny zamki karabinw. Ju si pochyliy gowy do kolb, ju oficer podnis szabl
do sygnau, gdy z szeregw drugiego oddziau wyrwa si krzyk rozpaczliwy:
Towarzysze, bromy naszych braci przed otyszami! My tu na swojej ziemi, nie te przybdy!
Znowu szczkny karabiny, zgrzytny zamki i bysny lufy, wymierzone w czerwonych
gwardzistw.
Opu strzelby! skomenderowa oficerotysz. Na lewo zwrot, marsz!
otysze, ogldajc si nieufnie, szybko odeszli.
Rosyjscy onierze zdjli czapki i, zarzuciwszy karabiny na rami, szli przed pochodem.
Gosy ich czyy si z chorem pobonych, piewajcych:
Chrystus powsta z martwych,
mierci swoj zwyciy mier
I ludziom dobrej woli
ywot wieczny w niebie da...
Pochd pyn ulicami umczonej Moskwy, przecina palce, wchania nowe tumy przejtych uroczystoci chwili ludzi, czy si z innemi procesjami, wychodzcemi z bliskich i da305

lekich cerkwi, i kroczy, poprzedzany przez miarowo, twardo stpajcych onierzy ku bramie, z ktrej, tonc w gbokiej framudze, spogldao ciemne oblicze Matki Boskiej Iwerskiej. Tum w milczeniu pad na kolana. Cisza zalega dokoa.
Biskup Nekodym, wysoki, natchniony, podnis si, bogosawi zatopionych w modlitwie
i rzek:
Pokj wam!
Tum zacz rozprasza si, znikajc w bocznych ulicach.
W kilka minut pniej plac opustosza.
Rozlegay si tylko kroki onierzy, stojcych na warcie.
Dwuch szyldwachw zbliyo si do siebie.
miay nasz lud, gdy o wiar chodzi!... mrukn jeden. Przecie kulomiotami mogli
go spotka otysze, Finnowie i Chiczycy z rozkazu komisarzy...
Drugi umiechn si tajemniczo i odpar:
Nie mieli odwagi... stchrzyli...
Pierwszy onierz zamyli si, patrzc bacznie w oczy towarzysza.
Chrystus zmartwychwsta, bracie... szepn po chwili, zdejmujc czapk.
Zaiste zmartwychwsta! odpowiedzia drugi.
Podali sobie rce i potrzykro na krzy si ucaowali tak, jak nauczya ich w dziecistwie
matka.

306

ROZDZIA XXXV.
Lenin przed chwil wysucha raportu profesora instytutu weterynaryjnego.
Myla o tem i szepta:
To straszne! Rkawica rzucona caemu wiatu cywilizowanemu! Natura wydaje na
wiat przeraajce potwory!
Zacz przypomina sobie opowiadanie profesora:
Wynalaz nowe bakterj. Wyhodowa je... Czeka daa mu ywy materja, ...osiemdziesiciu aresztantw politycznych. Sprawdzi na nich dziaanie swoich bakteryj. Wywouj
parali i zabijaj w cigu kilu minut. Ma zamiar umieszcza je w pociskach, rzucanych
z samolotw. Niezawodna, skuteczna bron! Osiemdziesiciu ludzi ju umierci. Potwr nauki! Kat, jak Dzieryski...
Jak ty sam... rozleg si nieuchwytny uchem szept.
Rzuci si na fotel.
Cierpienie wykrzywio mu twarz. Skone oczy mongolskie wyszy z orbit.
Porwa go doznawany coraz czciej drczcy bl gowy. Zdawao mu si, e bya wykuta
z kamienia cikiego i z jednego tylko miejsca poncym potokiem wyryway si myli bezadne, pogmatwane, mczce.
Stalin, marzcy o trwaniu Rosji e chaosie rewolucji, mimo ostatecznej zguby... Rykow,
zawsze pijany, krytykujcy dyktatur proletarjatu... Chopi oporni, czcy si coraz bardziej...
Profesor z bakterjami, zbami wyrywajcy serca osiemdziesiciu politycznych aresztantw...
Bunt w wizieniu Soowieckiemu klasztoru i wymordowanie zamknitych w niem ludzi...
Nieruchome fabryki... Gd... Socjalizm po dwuch miesicach!...
Krzykn i run na podog.
Znaleziono go lecego bez ruchu...
Przeniesiono na ko.
Lekarze ogldali go, badali dugo.
Parali prawej strony ciaa...
Dugie miesice choroby, beznadziejnie jednostajnie, nudne. miertelne znuenie i obojtno, przerywane atakami blu gowy, nie opuszczay go i obezwadniay dusz.
Jednak zacz powoli chodzi, woa do siebie komisarzy, rozmawia z nimi, radzi, dyktowa dekrety, artykuy, przeglda korespondencj zagraniczn, czyta dzienniki.
Sabe ciao nie mogo zwalczy ducha.
Pon, jak dogasajce ognisko, podsycane przez wicher smagajcy; z pod kupulastej
czaszki wymykay si czeredy myli, niby szczury, opuszczajce gincy okrt.
307

Jeszcze raz wszystko zacisn w rku i nikt z tych przeciwnikw, do ktrych si zwraca
guchym gosem przekonania niezomnego, nie mg nie przyzna, e i teraz Lenin Rosj
prowadzi rk, tknit paraliem.
On widzia jasno przebyt drog i t, ktra znikaa teraz coraz czciej przed nim.
Wytpi wszystko, co byo twrczego, zdolnego do polotu myli, do prawdziwej pracy dla
szczcia ludzkoci; poniy pozostae dusze, serca, moralno i rozum do ndznego poziomu najgorszych, najciemniejszych istot, rozbudzi dze, dzikie instynkty; z ich pomoc zburzy dzieo twrcw, a gdy nastaa chwila budowania, pozosta sam z nieruchom praw rk
i nog, z tym blem strasznym. co rozrywa i rozsadza mzg, z t drczc wiadomoci bliskiej mierci.
Odda wadz klasie robotniczej, wybrawszy z niej najzuchwalszych, najdrapieniejszych,
oparszy si na ludziach obcej krwi, aby niczego nie aowali, dla nikogo miosierdzia nie
mieli.
Teraz Stalin...
Ach, Stalin, zagadkowy Gruzin, to pomienny, to milczcy i twardy jak gaz.
Idzie ladami jego Lenina.
On zburzy Rosj, wymordowa dynastj, zamczy miljony ludzi, oparszy si na kilku
tysicach oddanych mu komunistw.
Stalin ujrza przepa, ku ktrej dy partja, nie mogca udwign i pocign za sob
znkanego ciaa Rosji; stworzy partj w partji, sta si wodzem biurokratw proletariackich,
rozbi zbudowany przez Lenina gmach komunizmu, opartego po wysiku bezowocnym na
wszechwadnej ziemi, ktrej niczem zwalczy nie mg zuchway dyktator.
Stalina naley usun... Gruzin nie uznaje kompromisu...
Rewolucja powinna trwa, aby zaraaa Europ, gdzie pod wpywem komunizmu wzmoga si sia kapitalizmu, ale Rosja ginie... ginie!... Ach, Azja...
Azja, by moe, wybuchnie, jak potny wulkan, a Rosja skieruje potoki lawy ognistej na
Zachd, na przeklty zachd, oporny, niewzruszony za murami buruazji i niczem nie skrpowanego intelektu twrczego.
Ratunku! Gowa, gowa pka i ponie!
Siada i pisze.
Oskara Stalina, doradza, jak naley go osabi, obezwadni, usun... Trockij powinien
prowadzi rewolucyjn Rosj. Nie jest on nieustpliwym, stanowczym; zato skonny jest do
kompromisw powanych i posiada nadzwyczajne zdolnoci, zreszt, on nie ma wyjcia.
Obcy dla Rosji, wyklty przez swj lud, znienawidzony zagranic, ma przed sob tylko
jedn drog rewolucj, cig, nigdy nie wygasajc rewolucj, oszczdzajc ziemi.
Pisze Lenin, z trudem wodzi sparaliowan prawic, podtrzymujc j i kierujc lew rk.
Pisze testament...
Dla kogo?
Nie wie...
Przecie nie ma nikogo, z kim cik i bolesn stanie si rozka?
Nie umiowa przez cae ycie adnej istoty.
Odda ca potg myli i woli, cay, bez reszty, niszczcy ar serca Rosji, ciemnej, uciemionej, kajdanami dzwonicej kajcej bez przerwy, jak buraki nad Wog:
Ojej! Ojej!
308

Do niej skieruje te sowa ostatnie, sabnc krelone rk, do niej! Niech usyszy je partja,
trzymajca w doni ster ycia... ostatnia myl pozostanie na papierze, jak setki, tysice innych,
co byy, jak iskry w szlaku komety: jak szkarat zarzewia... jak cikie, druzgocce uderzenia
mota...
Skoczy i znuony miertelnie wzywa sekretark, lecz natychmiast znowu ogarniaj go
palce, pene rcej trwogi myli.
Nie jest spokojny o los swego dziea!... Trockij, Rykow, Cziczerin, Stalin?... Nie, to nie
kroi trwogi i troski! Trockij, Zinowjew, Kamieniew, Stiekow, a z nimi rzesza rewolucyjnych
ydw... Cha! Cha! Dobrze obmyli, e do burzenia Rosji i zgrzybiaego wiata pocign
ten nard bez ojczyzny, rodzimej mowy, przejty tradycj walki o byt i dz zemsty... Coraz
wicej ydw, omielonych przykadem Trockiego i Zinowjewa, staje w szeregach... coraz
wicej! To dobrze! Oni bd zmuszeni podsyca, pogbia rewolucj, bo inaczej krwi
ydowsk upije si Rosja po samo gardo... Teraz nie maj wyboru i wyjcia... Zniewoleni s
y i dziaa w rewolucyjnem morzu, rozkoysa, podminowa, obali cay wiat... O, jake
boli go gowa!
Znowu woa, krzywic blade, drce wargi.
Nie syszy swego gosu...
Chce krzykn nie moe...
Jake straszliwie boli i ponie gowa!
Przyszed drugi, jeszcze ciszy atak paraliu i utrata mowy.
Przewieziono Lenina do paacyku w Gorkach pod Moskw.
W Kremlu, nawet chory, nie mogcy sowa wyrzec sparaliowanym jzykiem, by dla Stalina i Trockiego zawad, bo czyta dzienniki, sucha doniesie swojej sekretarki Fotiewoj
i Nadziei Konstantynwny, woa komisarzy, trzs nad gow zdrow lew rk i bekota
bezadnie, linic sobie brod.
W Gorkach pozostawa zdala od walczcych przeciwnikw.
Obaj mogli bezkarnie posugiwa si urokiem dogorywajcego fetysza, ktrego imieniem
nazwali Piotrogrd.
Lenin rozumia, e umiera. Pojmowa, e ju pozosta samotny. Potok dziejowy omin go
i mkn swojem oyskiem.
Mia znaczenie hasa, otwartej, jeszcze ywej ksigi nowego proroctwa, objawionej ewangelji podnoszcych bunt niewolnikw.
Pod t ewangelj napisa ju straszne sowo: Koniec.
Wdziczni uczniowie nazwali pnocn stolic jego imieniem Leningrad.
mier...
Nie chcia znikn z tego wiata, nad ktrym zakreli szeroki, krwawy uk, jak nieznana
kometa zowrbna.
Nieprzebrana potga czaia si jeszcze w mzgu i sercu Wodzimierza Lenina.
Zacz chodzi, uczy si pisa lew rk, specjalici lekarze wykonywali razem z nim
wiczenia, uatwiajce powrt mowy.
Odwiedzali go komisarze, sucha ich i pojmowa wszystko.
Nie mg tylko odpowiedzie, rozpaczliwie wymachiwa rk i rycza gucho.
Wyjedajc na spacer, patrzy na skrzce si zaspy niene, na biae, nagie i smutne
brzozy.
309

Jakie wspomnienia budziy si w nim.


Ach, tak! Biae ciao nagiej Dory... A pniej krwawe zy... dwie czerwone, gorce strugi.
Apanasewicz, zabij Dieryskiego! bekoce.
Nadzieja Konstantynwna, syszc rzenie, pochyla si nad nim i pyta:
Czy nie czujesz zimna?
Gowa ponie, miotaj si myli w kopulastej czaszce, a kada, jak ostra drzazga, rani, drapie, krwawi mzg.
Ratunku! krzyczy pomrukiem niezrozumiaym, a z ust przekrzywionych wybiega struga piany.
Powrciwszy do domu, pooy si do ka.
Cierpia na bezsenno oddawna...
Jak Dzieryski... myla Lenin z rozpacz.
Patrzy w sufit przez cae dnie i cae noce.
Biaa paszczyzna rozszerzaa si, rozlewaa, biega w bezkresn da.
To ju nie sufit! myli Lenin. C widz przed sob...?
Caym wysikiem woli przyglda si, mruc lewe oko...
Ach! To Rosja... Ale jaka blada, bez kropli krwi w znkanem ciele... Caa w ranach...
Nie! To groby... groby bez koca... nieznane, bez krzyy...
Poruszyo si nagle olbrzymie cielsko blade.
Stao si podobne do wydtego brzucha zdechego konia, tego, co niegdy lea w lesie za
potami Kokuszkina nad Wog.
Ronie, pcznieje i pka z hukiem...
Z wntrza kaduba wypadaj straszne, sine, opuchnite, z odwalajc si skr trupy...
Helena Remizowa... zotowosa Helena... Sielaninow... Wissarjon Czerniawin... Dora...
Mina Frumkin... Woodzimirow... Piotru...
Za nimi wychodz Trockij, Dzieryski, Fedorenko, Chalajnen i wesoy, zacierajcy rce
malutki profesor z butelk, pen bakteryj paraliu...
Stanli i chrem krzyknli przeraliwie gono, zgrzytliwie:
Niech yje rewolucja! Niech yje dyktatura proletarjatu! Niech yje wdz nasz Wodzimierz Lenin! Hurraaa!
Kto promienny stan midzy nim, a towarzyszami.
Zociste wosy, spadajce na ramiona, poyskuj w blasku soca, jasna broda spywa na
bia szat, podniesiona rka wskazuje na niebo. Cichy gos brzmi surowo:
Zaprawd powiadam wam, e uczynione w imi mioci zwaone zostanie wag nie
waszej sprawiedliwoci, sdzone i wybaczone!
Lenin zbiera siy, opiera si na okciu i bekoce:
W imi mioci, Chry...
Piorun wytryskacz oczu promiennej postaci, olepia, uderza.
Pada Lenin i rzzi, ju nic nie widzc i nie syszc, czuje tylko, e toczy si coraz szybciej
i zawrotnej; mrok otacza go i pochania resztki myli, echa uczu...
W godzin potem nad Kremlem obok czerwonej chorgwi powiewaa czarna... zwiastun
mierci.
Ognisty krwawy uk zgas, a niszczca brya nieznanej komety utona w otchani ciemnej
bez dna, bez brzegw.
310

ROZDZIA XXXVI.
Na Czerwonem Placu naprzeciwko katedry w. Bazylego Bogosawionego, najeonej kopuami poyskujcej barwn emalj cian, czcej w sobie przesyt Bizancjum z barbarzysk
pych wschodu, powsta dziwny budynek.
Drewniany, jednobarwny, geometrycznie pierwotny, ciemny, prawie czarny. Tworz go cile okrelone paszczyzny, bryy cikie, bez polotu wyobrani i natchnienia.
Tak budowali przed tysicleciami jczcy niewolnicy w Neniwie i Babilonie, tak wznoszono wityni Salomona i paace wadcw Egiptu. Ciko i gronie, bo wrd wznoszonych
murw siedzib miay straszliwe bstwa z Tygrysu, Eufratesu, z ziemi Chanaaskiej i Akkad,
albo bogom surowym rwni krlowie czterech stron wiata, potomkowie Assura, Bela, Ra
soca niszczcego.
Na frontonie widnieje jedno tylko sowo Lenin.
Tu zoono zabalsamowane zwoki dyktatora proletarjatu.
W trumnie szklanej, w bluzie wojskowej, z gwiazd orderu Czerwonego Sztandaru na
piersi, spoczywa Lenin.
ta, pergaminowa skra jeszcze bardziej podkrela mongolskie rysy twarzy; zacinita
prawica, nieustpliwa i zawsze do ciosu gotowa, nie zmika w obliczu mierci i pozostaa
jako mot kowala-burzyciela.
Zdawa si mogo, e grobowiec gronego Tamerlana, zosta przeniesiony z serca Azji tu,
do Moskwy, gdzie panowali przez stulecia cae potomkowie Dengiza mongoa, p-tatarscy kniaziowie moskiewscy i nareszcie w wieku XXX-ym p-Mongo, myl powracajcy
do niezmierzonych stepw azjatyckich, grskich wwozw dzikich, z gniedcemi si
w nich hordami, znajcemi tylko zniszczenie.
Dugi w ludzi od brzegu rzeki cignie si do mauzoleum Lenina.
Tum sunie do ciemnej czeluci otwartych drzwi prostoktnych, patrzy na stojcych nieruchomo, jak posgi, onierzy z warty; kroczy w czerwonawym pzmroku, gowa za gow,
przed szklan trumn, popdzany surowemi okrzykami:
Nie zatrzymywa si! Przechodzi!
onierze, gawied uliczna, przyjezdni chopi, delegaci z dalekich prowincyj... defiluj
przed prorokiem i katem.
Tysice oczu lizga si po pergaminowej twarzy i zacinitej w pi doni, szuka czego
pod mocno zwartemi powiekami wodza, pozostawia niewidzialne lady myli swoich w cieniu oczu jego, na wypukem, nagiem czole, w zmarszczkach ust.
Pynie potok ludzi, sunie niby nieskoczony szereg mrwek koczujcych w poszukiwaniu
nowych drg istnienia, milczcy, skupiony, strwoony, zatruty zwtpieniem.
311

Inne drzwi prostoktne, strzeone przez dwch onierzy skamieniaych, wyrzucaj odwiedzajcych wityni nowego proroka na Czerwony Plac, na ktry spoglda w napreniu
i sztywnoci kopu i kopuek barwne, zadziwiajce dzieo Iwana Gronego.
Potok rozbija si na drobne odnogi, strumyki i wsika w korytarze ulic, jeszcze powany,
przejty, zadumany.
Gdy owionie ludzi zaduch brudnych uliczek, gdy przemwi do nich ndza, wyzierajca
zewszd, gdy doniesie si z podwrza czeki turkot karabinu maszynowego, mordujcego
robotnikw i chopw, prynie skupienie, rozwieje si przejcie i zaczai w tajnikach duszy
zaduma.
Wieniaczka cignie za rkaw ma i szepce do niego:
Ludzie gadaj, e Lenin gnije i e lekarze naprawiaj go i maluj!
Chop patrzy na on dugo i odpowiada przez zby:
Niech gnije, przez niego Rosja caa przegnia...
Och! wzdycha kobieta.
aden car nie mia takiego grobowca! woa z dum przechodzcy robotnik w czarnej
koszuli. Poczenie pogrzebalimy Iljicza! Zmar i nie umar, bo kady moe go oglda.
Ley jak ywy... Wydaje si, e znuony usn!
Suchajcy go inny robotnik kiwa gow i odpowiada cichym, smutnym gosem:
le, e z drzewa zbudowano mauzoleum... Spon moe...
W pobliu katedry zatrzymaa si grupka ludzi, przed chwil odwiedzajcych grb Lenina.
Przystanli i dugo w milczeniu patrzyli na zarysy bryowatego, ciemnego gmachu i na bielejcy na frontonie napis: Lenin.
Umar Antychryst... szepna jaka kobieta, z lkiem patrzc na wysokiego, chudego
czowieka o miaych, gorejcych oczach.
Skoro umar i nawet, mimo sztuki lekarskiej, zabalsamowany, gnije powoli, nie by on
Antychrystem! zauway przygnbiony starzec i wzrok swj zwrci na wysokiego czowieka, zapatrzonego w mauzoleum.
Zapanowao milczenie.
Wreszcie ten, na ktrego byy skierowane spojrzenia otaczajcych, otrzsn si z zadumy
i szepn:
Niewiadomie wykona on wol Przedwiecznego... By biczem Boym, ktrym chosta
sprawiedliwy Sdzia w nieprawoci yjc ludzko. Nie przeklinajcie go, nie zorzeczcie,
bracia! Oto dopeni kary, rzuconej na nas z Nieba i do opamitania przywid!
Biskupie dostojny, ojcze Nekodymie!... zawoa kto z otaczajcych.
Zaprawd powiadam wam, e ten czowiek dokona wielkiego dziea! odpowiedzia
biskup gosem natchnionym. Zabi ducha niewolnictwa, obudzi sumienia pysznych i monych, wiar prawdziw w duszy oywi, odegna od nas strach mczestwa i mierci, e ino
duchem zdobywa si wolno i szczcie na ziemi, a nagrod przed tronem Najwyszego.
Rk jego krwaw i myl szalon kierowa Bg!
Pozostawi po sobie jad miertelny... Dwa pokolenia, zatrute hasami zgniemi! rzeka
kobieta. Modzie, dzieci...
Zaiste powiadam wam, e s one, jak kwiecie trawy. Wejdzie soce, a powidn
i opadn, sabe, ndzne, nikomu nie drogie... szepn Nekodym.
Rozlegy si westchnienia cikie i gosy ciche:
312

Oby Bg da...
Pozostali Trockij, Stalin, Zinowjew, Kamieniew i tysice innych rzek starzec. Nieprawo z nimi i przemoc.
Biskup spojrza na niego pomiennemi oczami i w uniesieniu mwi zacz:
wity Jan, ulubiony ucze Jezusa Zbawiciela, na wyspie Pathmos mia objawienie
i wiernie zapisa, albowiem Bg ukaza mu prawd. Aposto paski mwi:
I rzek mi Bg: Nie piecztuj sw proroctwa ksig tych, albowiem czas blisko jest. Kto
szkodzi, niech jeszcze szkodzi, a kto jest w plugastwie, niech jeszcze plugawieje, a kto sprawiedliwy jest, niech jeszcze bdzie usprawiedliwion, a wity niech jeszcze bdzie powicon! Oto przychodz rycho, a zapata moja ze mn jest, abym odda kademu wedug uczynkw jego. Jam jest Alfa i Omega, pierwszy i ostatni, pocztek i koniec!
Rzuci spojrzenie agodne na mauzoleum ponure, na plac, rojcy si od ludzi, i szybko
poszed ku wylotowi najbliszej ulicy. Inni zdali za nim.
Nie widzieli ju, jak z mauzoleum milicja wywlekaa starego ebraka. Obdnie krzycza
i wy, uchylajc si od spadajcych na niego ciosw.
Chwytali go za odrywajce si achmany, szarpali za wosy i brod, wlekli, popdzajc
piciami i pochwami szabel.
ebrak wyrywa si, szamota i, prc si, co chwila krzycza, zawodzc aonie:
Ludzie rosyjscy! Nie dajcie si! Odebrano nam ojczyzn, wiar wstyd! Teraz wodzowi
ndzarzy Leninowi skradziono mzg, serce wyrwano i zamknito w zotej szkatule pod
siedmiu pieczciami! Ley w grobie... nie moe ju myle o nas i prowadzi za sob ubogich, zbkanych, skrzywdzonych... Ludzie dobrzy!
Skargi jego utony w odgosach modlitwy uciemionych, piewanej z ponur uroczystoci przed grobem proroka i wodza:
Wyklty powsta ludu ziemi!
Powstacie, ktrych drczy gd!
Myl nowa blaski promiennemi
Dzi wiedzie nas na bj, na trud!
Przeszoci lad do nasza zmiata,
Przed ciosem niechaj tyran dry
Ruszymy z posad bry wiata,
Dzi niczem, jutro wszystkiem my!
piew nagle si urwa.
Z bocznej ulicy na Czerwony Plac wynurza si nowy tum i sun w milczeniu. Doszed
wreszcie do bramy Kremliskiej i jcze zacz, skama, wy coraz goniej i groniej:
Umieramy z godu... Pracy i chleba!... Pracy i chleba! Umieramy...
Na murze, okrywajc si par, zaturkota kulomiot.
Odpowiada najndzniejszym, najgodniejszym.

K O N I E C.

313

You might also like