Professional Documents
Culture Documents
Howard Phillips Lovecraft - Zew Cthulhu
Howard Phillips Lovecraft - Zew Cthulhu
Lovecraft
Zew Cthulhu
"Nie jest wykluczone, e s pozostaoci tych wielkich
si i istot... pozostaoci bardzo odlegego okresu,
kiedy... wiadomo wyraaa si, by moe, w
ksztatach i formach dawno ju zanikych, jeszcze przed
zalewem rozwijajcej si ludzkoci... formach,
o ktrych tylko poezja i legenda zachoway przelotne
wspomnienie, zwc je bogami, potworami, mitycznymi
istotami wszelkiego gatunku i rodzaju... "
Algernon Blackwood
I. Horror w glinie
Wydaje mi si, e najwikszym dobrodziejstwem na tym wiecie jest fakt, e
umys ludzki nie jest w stanie skorelowa caej swej istoty. yjemy na spokojnej
wyspie ignorancji pord czarnych mrz nieskoczonoci i wcale nie jest
powiedziane, e w swej podry zawdrujemy daleko. Nauki - a kada z nich dy
we wasnym kierunku - nie wyrzdziy nam jak dotd wikszej szkody; jednake
pewnego dnia, gdy poczymy rozproszon wiedz, otworz si przed nami tak
przeraajce perspektywy rzeczywistoci, a rwnoczenie naszej strasznej
sytuacji, e albo oszalejemy z powodu tego odk222rycia, albo uciekniemy od tego
mierciononego wiata przenoszc si w spokj i bezpieczestwo nowego
mrocznego wieku.
Teozofowie w swoich domniemaniach wskazuj na niesamowity ogrom kosmicznego
cyklu, w ktrym nasz wiat i rasa ludzka to tylko wydarzenia przejciowe.
Napomykaj o dziwnych pozostaociach stosujc okrelenia, ktre zmroziy by
krew w yach, gdyby nie zamaskowano ich agodnym optymizmem. Ale to nie
teozofowie przyczynil2i si do mego przelotnego zetknicia si z zakazanymi
eonami, ktre przeszywaj mnie dreszczem, gdy o nich myl, i przyprawiaj
niemal o szalestwo, gdy o nich ni. Zetknicie si z nimi, tak jak i z
wszystkimi przejawami straszliwej prawdy, nastpio w momencie przypadkowego
czenia cakiem rnych rzeczy - wiadomoci z gazety i notatek zmarego
profesora. Mam nadziej, e ju nikt wicej nie bdzie si tym zajmowa; jedno
jest pewne, e jeli bd y, nigdy wiadomie nie dostarcz ogniwa do tego
strasznego acucha. Myl, e profesor take zamierza zachowa milczenie
odnonie tej czci, ktra bya mu znana, i e zniszczyby swoje notatki, gdyby
nie zabraa go naga mier.
Moja znajomo tej sprawy datuje si od przeomu 1926 i 1927 roku, a
konkretnie od mierci wujecznego dziadka, George'a Gammela Angella,
emerytowanego profesora jzykw semickich w Brown University, Providence, Rhode
Haardrada, ktre przez cae stulecia zachowao nazw Oslo, podczas gdy
najwiksze miasto przyjo nazw Christiania. Pojechaem tam takswk i z
bijcym sercem zapukaem do drzwi schludnego starego domu, od frontu pokrytego
tynkiem. Otworzya mi kobieta w czerni, o smutnej twarzy; doznaem wielkiego
rozczarowania, kiedy powiedziaa mi sab angielszczyzn, e Gustava Johansena
ju nie ma na tym wiecie.
Wkrtce po powrocie zmar, poniewa przeycia na morzu w 1925 roku, jak
wyznaa jego ona, zamay go. Nie powiedzia jej nic wicej poza tym, co
przekaza ogowi, zostawi jednak manuskrypt - w "sprawach technicznych", jak
to okreli - w jzyku angielskim, najwyraniej po to, eby ustrzec j przed
ewentualnym przeczytaniem. Szed wsk uliczk w pobliu dokw Gothenburga, gdy
z okienka na poddaszu spada mu na gow sterta papierw. Dwaj hinduscy
marynarze podbiegli natychmiast i pomogli mu wsta, ale nim przyby ambulans,
ju nie y. Lekarze nie stwierdzili adnej konkretnej przyczyny mierci, poza
oglnym wyczerpaniem i osabieniem serca.
Czuem, e do szpiku koci przenika mnie groza i e nie opuci mnie, dopki
nie spoczn na zawsze - "przypadkowo" lub w jaki inny sposb. Przekonawszy
wdow, e moje zwizki z jej mem dotycz wanie owych "technicznych spraw",
ktre upowaniaj mnie do przeczytania tego manuskryptu, wypoyczyem dokument i
zabraem si do czytania na statku pyncym do Londynu.
By to prosty, chaotyczny zapis - post facto pamitnik naiwnego marynarza, w
ktrym stara si przypomnie kady dzie caej tej koszmarnej podry. Nie
potrafi dosownie powtrzy treci, gdy jest ogromnie zawia i rozwleka, ale
przekazanie samego jej sensu wystarczy, aby zrozumie, dlaczego chlupot fal o
burt by dla mnie nie do zniesienia i musiaem sobie zatka uszy wat.
Johansen, dziki Bogu, nie zna caej prawdy, mimo e widzia miasto i t
Rzecz, ale ja ju nie zaznam spokojnego snu majc wiadomo tych wszystkich
okropnoci ktre czaj si nieustannie poza yciem w czasie i przestrzeni, i
wszystkich tych bezbonych blunierstw ze starszych gwiazd, ktre drzemi pod
wodami mrz, a ktre s znane i czczone przez wyznawcw koszmarnego kultu,
zawsze gotowych do ich wyzwolenia i wydostania si na wiat, gdy tylko
trzsienie ziemi wydobdzie ponownie to wielkie kamienne miasto ku socu i
powietrzu.
Podr Johansena rozpocza si tak, jak zezna w wiceadmiralicji. "Emma" z
adunkiem wypyna z Auckland 20 lutego i znalaza si w zasigu sztormu o
straszliwej sile, spowodowanym przez trzsienie ziemi, ktre musiao wyzwoli z
dna morskiego koszmary nawiedzajce w owym czasie sny rozmaitych ludzi. Statek,
odzyskawszy rwnowag, pyn swoim kursem, gdy 22 marca zosta zatrzymany przez
"Alert"; czytajc ten fragment, wyczuwaem al Johansena, jaki ogarn go na
widok zbombardowanego i toncego statku. O ciemnoskrych fanatykach kultu na
"Alercie" wspomina Johansen z wyranym lkiem. Przejawiali jakie ohydne cechy,
zagada zdawaa si by traktowana przez nich niemal jak obowizek i Johansen
wykazuje szczere zdumienie, e podczas przesuchania w sdzie jego zaodze
zarzucano bezwzgldno postpowania. Potem, pync na zdobytym jachcie pod
dowdztwem Johansena, wiedzeni ciekawoci, ujrzeli wielk kamienn kolumn
wyrastajc z morza, a na 4709' poudniowej szerokoci geograficznej i na
12643' zachodniej dugoci geograficznej natknli si na botnisty, mulisty
brzeg i na wyniose budownictwo Cyklopw, bdce namacalnym dowodem
najstraszliwszego postrachu ziemi - koszmaru miasta R'lyeh, zbudowanego w
niezmierzonych eonach, ktrych nie obejmuje historia, przez ogromne, odraajce
byoby stwierdzi, czy morze i ziemia maj tutaj ksztat horyzontalny, poniewa
pozycja wszystkiego wydawaa si zupenie niespotykana.
Briden pchn ska w kilku miejscach, bez adnego rezultatu. Donovan idc
wzdu brzegu delikatnie przesuwa po niej rk i co pewien czas naciska j w
rnych miejscach. Potem bezskutecznie usiowa si wspi po groteskowym
kamiennym ksztacie - a mona by to nazwa wspinaczk, gdyby w ksztat nie by
w gruncie rzeczy poziomy - i wszyscy nie mogli si nadziwi, e na tym wiecie
znajduj si a tak ogromne wrota. Natomiast na samym wierzchu paszczyzna
wielkoci akra delikatnie i stopniowo stawaa si wklsa, po czym wszyscy
ujrzeli, e jest dziwnie ruchoma.
Donovan przelizgn si albo te w jaki sposb przeskoczy przez te
ociee, czy te obok nich, i doczy do swoich towarzyszy, ktrzy obserwowali
niezwyke zjawisko jakby cofania si szkaradnie rzebionego portalu. W caej tej
fantazji pryzmatycznego znieksztacenia przesuwa si ukonie, w sposb zupenie
nieprawdopodobny, bdcy zaprzeczeniem wszelkich praw materii i perspektywy.
Otwr zion czerni niemal namacaln. Ten mrok by jednak zjawiskiem
pozytywnym; przesania bowiem cz wewntrznych cian, ktre byyby widoczne,
a w tym momencie bucha ze swego uwizienia trwajcego cae eony lat niczym dym,
zaciemniajc nawet soce, kiedy tak wymyka si chykiem na trzepoczcych
boniastych skrzydach wprost ku pomarszczonemu, wklsemu niebu. Wo dobywajca
si z nowo otwartych gbi bya wprost nie do zniesienia, a po chwili Hawkins,
majcy dobre ucho, posysza na samym dole nieprzyjemny, jakby bulgoccy gos.
Wszyscy zmienili si w such, stojc w milczeniu, gdy nagle wysuno si To,
kapice i olize, po omacku przecisno przez czarne wrota swoje
galaretowato-zielone cielsko i wydostao si na powietrze miasta zatrutego
szalestwem.
Pismo biednego Johansena, kiedy o tym wspomina, wiadczy o zupenym
wyczerpaniu. Spord szeciu mczyzn, ktrzy nigdy nie dotarli do statku, dwch
zgino na miejscu w tym przeraajcym momencie, zabi ich strach jaki nimi
zawadn. Nie sposb opisa tej Rzeczy - nie ma sw dla takiej otchani
wrzasku i trwajcego od niepamitnych czasw obdu, dla tak niesamowitych
zjawisk bdcych zaprzeczeniem materii, siy i porzdku panujcego w kosmosie.
Gra sza, a raczej czapaa. Boe drogi! Czy mona si dziwi, e na drugim
kocu wiata architekt dosta obdu, a biednego Wilcoxa trawia gorczka w tym
telepatycznym momencie? Ta Rzecz bokw, zielona, lepka ikra gwiazd, obudzia
si, aby domaga si swoich praw. Gwiazdy znalazy si we waciwej pozycji i
czego nie zdoa dokona odwieczny kult i jego wytyczony program, tego dokonaa
gromada niewiadomych marynarzy. Po niezliczonych latach wielki Cthulhu by
znowu wolny i spragniony uciechy.
Nim ktokolwiek zdy si zorientowa, zwiotczae szpony porway trzech
mczyzn. Byli to Donovan, Guerrera i Angstrom. Parker polizgn si, gdy trzej
pozostali mknli jak szalecy po bezkresnym horyzoncie pokrytym zielonym osadem
w kierunku statku i Johansen zaklina si, e pochon go kamienny kt, ktry
znalaz si tam zupenie niespodziewanie; kt, ktry by ostry, a sprawia
wraenie rozwartego. Tak wic Briden i Johansen dotarli do odzi i desperacko
pynli w stron "Alertu", podczas gdy ten straszliwy potwr opad na muliste
kamienie i niezdecydowanie zacz kry nad brzegiem wody.
Parowiec nie ucierpia na tyle, by pj na dno, cho opucia go caa
zaoga, trzeba tylko byo przez par minut gorczkowo uwija si z gry na d
pomidzy kotami i maszynami, eby go uruchomi. Powoli, powoli, pord
wynaturzonych koszmarw tej nieprawdopodobnej scenerii "Alert" zacz burzy
miercionon wod, tymczasem na kamiennym brzegu-kostnicy, nie nalecym do
tego wiata, tytaniczna Rzecz pochodzca z gwiazd linia si i mamrotaa niczym
Polifem rzucajc przeklestwa na odpywajcy statek Odyseusza. Wtem, mielej ni
wspomniany cyklop, Wielki Cthulhu wlizgn si pod wod i rozpocz pocig
wzniecajc olbrzymie fale o sile dotd zupenie niespotykanej. Briden, ktry si
obejrza, dosta obdu i co chwila wybucha miechem, a pewnej nocy, kiedy
Johansen w gorczce wdrowa po statku, znalaz go w kabinie ju bez ycia.
A jednak Johansen si nie podda. Zdajc sobie spraw, e owa Rzecz z
pewnoci zawadnie "Alertem", jeli statek nie rozwinie penej szybkoci,
zdecydowa si na czyn desperacki; uruchomi najwysze obroty silnika, poczym
niby byskawica pobieg na pokad i odwrci koo. Morze huczao wirujc i
pienic si, a kiedy statek wznosi si na coraz wyszych falach, dzielny Norweg
skierowa go wprost na cigajc galaret, ktra unosia si nad wzburzon wod
niczym ster diabelskiego galeonu. Ohydna gowa kaamarnicy z wijcymi si
czukami uniosa si prawie do bukszprytu niezomnego statku, ale Johansen pru
przed siebie niczym nie zraony.
Rozleg si huk, jakby pka dtka, rozlao si co w rodzaju grzskiej,
cuchncej breji jakby z rozupanego samogowu, roztoczy si smrd tysica
otwartych grobw, a odgosu, jaki temu towarzyszy, nie przelaby na papier
aden kronikarz. Przez chwil cay statek zosta skaony gryzc, olepiajc
zielon chmur, poczym ju tylko na rufie wrzaa jadowita kipiel; dalej za - o
Boe! - rozproszona masa tej niesamowitej, pochodzcej z niebios ikry czya
si znowu w galaretowate tworzywo przybierajc sw ohydn posta, a tymczasem
odlego od niej zwikszaa si z kad sekund, w miar jak "Alert" nabiera
coraz wikszej szybkoci pod wpywem silnego dziaania pary.
I to wszystko. Potem Johansen ju tylko rozmyla nad bokiem umieszczonym w
kabinie i wykonywa ledwie par niezbdnych funkcji, takich jak przygotowanie
jedzenia dla siebie i tego miejcego si, obkanego czowieka. Po tym
pierwszym, bardzo odwanym zrywie przesta sterowa statkiem; tak jakby straci
wtedy dusz. 2 kwietnia zerwa si sztorm, a jego wiadomo pogrya si w
mroku. Ma poczucie widmowego wirowania po nieznanych morzach nieskoczonoci,
oszaamiajcej jazdy na ogonie komety poprzez toczcy si wszechwiat, a take
histerycznego przerzucania si z pieka na ksiyc i z ksiyca do pieka, przy
wtrze rozchichotanego chru pokrtnych, wesokowatych starszych bogw i
zielonych, nietoperzoskrzydych, szyderczych diabw.
Nadeszo wyzwolenie z tego snu - "Viligant", sd wiceadmiralski, ulice
Dunedin i duga powrotna droga do domu w okolice Egebergu. Nie mg tego
opowiedzie nikomu, uznali by go za szaleca. Postanowi to wszystko opisa
jeszcze przed mierci, ale ona nie powinna si o tym dowiedzie. |mier
bdzie dobrodziejstwem, jeli tylko zdoa zatrze te wspomnienia.
Ten wanie dokument przeczytaem i woyem do blaszanego pudeka koo
paskorzeby i notatek profesora Angella. Tam te wo mj wasny opis, ten
sprawdzian mojego stanu psychicznego, w ktrym zgromadzone jest wszystko to, co,
mam nadziej, po raz drugi ju nigdy wicej nie bdzie gromadzone. Ujrzaem to
wszystko, co jest koszmarem tego wiata, ale od tej chwili zarwno wiosenne
niebo, jak letnie kwiaty bd dla mnie zatrute. Tak jak odszed wuj i biedny
Johansen, tak i ja odejd. Zbyt wiele wiem, a kult wci yje.
Cthulhu te wci yje, jak sdz, w kamiennej otchani, ktra jest jego
schronieniem od czasu, gdy soce byo jeszcze mod planet. Jego przeklte
miasto jest znowu zatopione w morzu, gdy "Viligant" popyn na to miejsce po
kwietniowym sztormie; jednake wyznawcy Cthulhu na ziemi wci rycz i harcuj,
i popeniaj mordy wok boka ustawionego na monolicie w odludnych miejscach.
Cthulhu musia niespodziewanie uton i zapa si w swoj czarn otcha, bo w
przeciwnym razie wiat rozbrzmiewaby teraz krzykiem przeraenia i obdu. Kto
wie, jaki bdzie koniec? To, co si wynurzyo, moe zaton, a to, co zatono,
moe si wynurzy. Potwr czeka i drzemie w gbinie, a rozkad rozprzestrzenia
si wok chylcych si do upadku miast. Czas nadejdzie - ale nie wolno mi o tym
myle, nie mog! Bagam tylko aby wykonawcy mego testamentu zabezpieczyli ten
manuskrypt, jeeli mnie przetrwa, przed zuchwalstwem i dopilnowali, aby ludzkie
oko na nim nie spoczo.
I
Zim z 1927 na 1928 rok przedstawicielw rzdu federalnego przeprowadzili dziwne i
tajemnicze ledztwo w sprawie pewnych okolicznoci, jakie miay miejsce w starym porcie
Innsmouth w Massachusetts. Po raz pierwszy usyszano o tym w lutym, kiedy dokonano caej
serii obaw i aresztowa, a nastpnie spalono i wysadzono dynamietem - przy zachowaniu
odpowiednich rodkw ostronoci - ogromn ilo rozpadajcych si i zjedzonych perzez
korniki, najprawdopodobniej opustoszaych domw nad brzegiem morza, gdzie od dawna nikt
nie zaglda. Mniej dociekliwi potraktowali to jako jedn z wikszych akcji w walce z
alkocholizmem.
Ci, ktrzy baczniej ledzili wszystkie nowiny, dziwili si tak olbrzymi iloci
aresztowanych, tak wielk si zmoblilzowan do przeprowadzenia tej akcji i tajemnic, jak
otoczono dalsze losy winiw. Nie byo adnej rozprawy sdowej, adnego sprecyzowanego
oskarenia; nie widziano te nikogo ze schwytanych w adnym z lokalnych aresztw.
Dochodziy jakie mgliste wieci o chorobie i obozach koncentracyjnych, a potem, o
osadzaniu tych winiw w rnych obozach wojskowych, ale nic konkretnego. Innsmouth
zostao prawie cakiem wyludnione i nawet jeszcze teraz nieatwo tam dostrzec lady
budzcego si ycia.
Poniewa spotkao si to z protestem rnych liberalnych organizacji, po dugich i
tajemniczych dyskusjach zawieziono niektrych ich przedstawicieli do kilku obozw i
wizie. W konsekwencji stowarzyszenia te stay si dziwnie bierne i powcigliwe.
Dziennikarze zajmowali bardziej zdecydowane stanowisko, ale wszystko wskazywao na to,
e wikszo z nich w kocu zacza wspdziaa z rzdem. Tylko jedno ilustrowane pismo,
zawsze dyskredytowane z powodu zamieszczania nierzetelnych informacji, wspomniao co o
odzi podwodnej, ktra wystrzelia torpedy wgb rozpadliny morskiej tu za Diabelsk Raf.
Fakt ten, o ktrym przypadkowo usyszano w marynarskiej spelunce, zdawaa si raczej mao
prawdopodobny, poniewa ta niska, czarna rafa ley jakie ptorej mili od portu Innsmouth.
W caej okolicy i pobliskich miastach bezustannie szeptano na ten temat, ale nie dzielono si
tymi uwagami z nikim z zewntrz. Pewnie przez cae stulecia rozprawiano o zamierajcym i
opustoszaym Innsmouth i choby wymylono co nowego, nie mogoby to dorwna temu
koszmarowi, o jakim napomykano i szeptano od lat. Wiele powodw przyczynio si do
skrytoci tutejszych ludzi, tote nie byo sensu wywiera na nich presji. Poza tym, tak
naprawd to niewiele widzieli, gdy rozlege, sone bagniska, puste i bezludne, odstraszay od
Innsmouth okolicznych mieszkacw, tych od strony ldu.
Wobec tego ja przeami w zakaz mwienia o tej sprawie. Wyniki - a jestem o tym gboko
przekonany - s tak niewtpliwe, e napomknicie o tym, co zostao odkryte podczas
strasznej obawy w Innsmouth, nie moe przynie adnej szkody, moe tylko wzbudzi
potworn odraz. A to, co zostao odkryte, rnie mona interpretowa. Nie mam pojcia, jak
duo z tej opowieci zostao mi przekazane, ale wiele mam powodw ku temu, aby gbiej
wnika w t spraw. Zetknem si z ni znacznie bliej, ni komukolwiek przypado to w
ale nic z nich nie zostao, jest tylko rafineria zota, pracujca na minimalnych obrotach.
Kiedy ta rafineria bya ogromna, a jej waciciel, stary Marsh, musi by bogatszy ni Krezus.
Podobno ma jak skurn chorob albo te na stare lata co go pokrcio i dlatego trzyma si
z dala od ludzi. Jest wnukiem kapitana Obeda Marsha, zaoyciela rafinerii. Matka jego bya
cudzoziemk - powiadaj, e pochodzia z wysp na Morzu Poudniowym - dlatego zrobi si
straszny szum, kiedy pidziesit lat temu oeni si zjak dziewczyn z Ipswich. Zawsze
robi si taki szum, gdy chodzi o ludzi z Innsmouth, a w tych okolicach kady, w ktrego
yach pynie krew mieszkaca Innsmouth, stara si to ukry. Jednak dzieci i wnuki Marsha
wygldaj tak samo jak wszyscy. Kiedy mi je pokazano, ale prawd mwic starszych jego
dzieci ju ostatnio si tu nie spotyka. Starego nigdy jeszcze nie widziaem.
Ale dlaczego wszyscy maj tak niech do Innsmouth? Radz, mody czowieku, aby nie
zwaa na to, co si tutaj opowiada. Trudno ludzi nakoni, eby co mwili, ale jak ju raz
zaczn, nie ma koca. Opowiadaj rne rzeczy o Innsmouth, najczciej szeptem, i to od stu
lat, a boj si, jak chyba niczego na wiecie. Niektre ich opowieci mogyby pana ubawi na przykad o kapitanie Marshu, ktry wszed w ukady z diabem i z samego pieka
sprowadza demony do Innsmouth, albo o oddawaniu czci samemu szatanowi i skadaniu
strasznych ofiar w jakim miejscu koo portu, na ktre ludzie si natknli podobno w 1845
roku czy mniej wicej w tym czasie - ale ja pochodz z Paton, Vermont, i w tego rodzaju
historie nie wierz.
Powinien pan jednak posucha, co mwi ludzie, panitajcy dawne czasy, o czarnej rafie
przybrzenej - nazywaj j Diabelsk Raf. Od dawna sterczy nad powierzchni wody i
prawie nigdy si nie kryje, a mimo to trudno by j nazwa wysp. Kry opowie, e
niekiedy wida na niej cay legion diabw - wyleguj si tam albo te wlatuj do jaki
pieczar na jej szczycie i wylatuj. Powierzchnia tej rafy jest nierwna i wyboista, a rozciga
si w morze dobr mil. Kiedy, jak jeszcze przypyway tu statki, marynarze nakadali kawa
drogi, eby j tylko omin.
Oczywicie marynarze nie pochodzcy z Innsmouth. Mieli oni za ze kapitanowi Marshowi,
e podobno w nocy cumowa przy tej rafie, kiedy bya odpowiednia fala. Chyba rzeczywicie
tak robi, bo uksztatowanie tej skay jest ciekawe, no i szuka tam zapewne piratw, a by
moe nawet i znajdowa. Mwio si jednak o jego kontaktach z diabami. W sumie, wydaje
mi si, e to wanie kapitan przyczyni si do tak zej reputacji rafy.
Dziao si to jeszcze przed wielk epidemi w 1845 roku, kiedy to wywieziono co najmniej
poow mieszkacw Innsmouth. Nie stwierdzono, co to bya za choroba, prawdopodobnie
przywleczono j statkiem z innych krajw, moe z Chin albo jeszcze z innych stron. Okropne
to byo - zupene szalestwo, wyczyniano tam takie rzeczy, e napewno nie wszystkie wieci
o tamtejszych poczynaniach przedostay si poza miasto, ktre zostao w strasznym stanie. Ci
ludzie ju nigdy nie wrcili, a teraz nie ma tam wicej ni trzystu albo czterystu
mieszkacw.
Ale najbardziej istotne jest to, e ludzie czuj jakie uprzedzenie rasowe - i wcale tego nie
potpiam. Sam te nie cierpi ludzi z Innsmouth i nie mam ochoty nawet wybra si do tego
miasta. Myl, e si pan orientuje - cho po paskim akcencie wnioskuj, e pochodzi pan z
Zachodu - jak czste kontakty miay nasze statki z Nowej Anglii z rozmaitymi
najdziwniejszymi portami w Afryce, Azji, na poudniowych morzach i w rnych innych
czciach wiata i jak dziwnych ludzi czasami stamtd przywoono. Moe sysza pan o
Salemie, ktry przywiz sobie Chink za on, a take i tym, e w okolicy Cape Cod wci
jeszcze yje caa gromada ludzi pochodzcych z wysp Fidi.
Mieszkacy Innsmouth musz mie co wsplnego z tak przeszoci. To miasto byo
zawsze odcite od reszty okolicy z powodu otaczajcych go bagien i rzek, nie znamy wic
wszystkich szczegw tej sprawy. Jest jednak oczywiste, e stary kapitan Marsh przywiz
jakie dziwne istoty, kiedy trzy jego statki powracay w latach dwudziestych i trzydziestych.
Nie ulega wtpliwoci, e nawet teraz jest co dziwnego w ludziach mieszkajcych w
Innsmouth... Nie wiem, jak to wyjani, ale po prostu skra czowiekowi cierpnie. Przekona
si pan po Sargencie, jeeli pojedzie pan jego autobusem. Niektrzy maj dziwaczne, wskie
gowy, paskie nosy i wyupiaste oczy, ktre wydaj si nigdy nie zamyka, a ich skra te
jest jaka inna. Chropowa i pokryta parchami, szyja pomarszczona i pofadowana. Bardzo
wczenie ysiej. Najgorzej wygldaj starzy, cho szczee mwic nie zdayo mi si
spotka naprawd starego czowieka. Chyba umieraj spojrzawszy w lustro! Zwierzta ich nie
znosz, mieli straszne kopoty z komi, zanim nastay samochody.
Nikt z tutejszych ludzi ani te z Arkham czy Ipswich nie chce mie z nimi do czynienia, oni
sami te zreszt stroni, kiedy te przybywaj do miasta albo jeli kto z zewntrz prbuje
owi na ich terenach. Dziwne, e taka jest obfito ryb wok portu w Innsmouth, a prawie
wcale ich nie ma w okolicznych wodach, ale niech pan sprbuje owi u nich, to zobaczy pan,
jak robi nagonk na czowieka. Kiedy przyjedzali tutaj pocigiem. Chodzili pieszo do
Rowley i tam wsiadali do pocigu, kiedy skasowano boczn lini, ale teraz przyjedzaj
autobusem.
Jest w Innsmouth hotel, nazywa si Gilman House, ale nie wydaje mi si, aby by co wart.
Nie radziabym si w nim zatrzymywa. Lepiej niech pan tutaj przenocuje i pojedzie sobie
jutro rano autobusem o dziesitej. Wieczorem o smej jest autobus powrotny do Arkham,
Kilka lat temu zatrzyma si w tym hotelu pewien inspektor z fabryki i mia jakie
nieprzyjemne przeycia. Zdaje si, e gromadzi si tam dziwny tum, bo sysza jakie
rozmowy w innych pokojach - cho wikszo bya podobno pusta - co go strasznie
przerazio. Bya to cudzoziemska mowa, tak mu si zdawao, ale najgorszy wydawa mu si
jeden gos, ktry sycha byo tylko od czasu do czasu. Brzmia bardzo nienaturalnie - tak
jakby si przelewa - a inspektor nie mia odwagi si rozebra i pj spa. Przeczeka do
witu i z samego rana umkn stamtd. Rozmowa toczya si przez ca noc.
Czowiek ten - nazywa si Casey - opowiada potem, e mieszkacy Innsmouth bez przerwy
go obserwowali, wydwao mu si, e nie spuszczali ze oka ani na chwil. Stwierdzi, e
rafineria Marsha to dziwne miejsce - stara budowla przy niszych wodospadach na rzece
Manuxet. Wszystko, co mwi, zgadzao si z tym, co ju przedtem syszaem. Ksigi
handlowe zaniedbane, adnych rachunkw z przeprowadzonych transakcji. Zawsze otaczano
tajemnic rdo, z ktrego pochodzi zoto Marsha oczyszczane w tej rafinerii. Nie sycha
byo, eby je sprzedawano, ale par lat temu wywieli gdzie ogromn ilo sztab zota.
Niegdy mowiono, e marynarze i pracownicy rafinerii sprzedaj po cichu jakie nieznane
obce klejnoty, no i e par razy widziano kobiety z rodziny Marsha w takich wanie
klejnotach. Ludzie powiadali, e pewien kapitan Obed skupowa je w jakim pogaskim
porcie, zwaszcza e zawsze zamawia cae stosy szklanych paciorkw i rnych wiecideek,
takich samych, jakie zabierali zwykle marynarze na handel wymienny. Inni znw
przypuszczli, i wci tak jeszcze uwaaj, e znalaz ukryte skarby pirackie na Diabelskiej
Rafie. Stary kapitan nie yje ju od szedziesiciu lat i nie pojawi si na tych wodach ani
jeden wikszy statek od czasu Wojny Domowej, a jednak Marshowie wci skupuj rne
miejscowe ozdoby - gwnie szklane i gumowe ozdbki, tak syszaem. By moe
mieszkacy Innsmouth lubi je nosi - s chyba tacy sami jak kanibale znad Poudniowego
Morza albo dzikusy z Gwinei.
To zaraza w czrerdziestym szstym roku zniszczya chyba najlepszych ludzi w miecie. W
kadym razie teraz wszyscy wygldaj podejrzanie, a Marshowie i inni bogacze najgorzej.
Jak ju wspomniaem, w caym miecie nie ma wicej ni czterysta osb, cho powiadaj, e
wszystkie ulice istniej jak dawniej. Wydaje mi si, e na poudniu takich jak oni nazywa si
"bia hoot" - rozpustnicy, szczwane lisy, robi jakie potajemne interesy. owi mnstwo
ryb i homarw i wywo ciarwkami. Niepojte, dlaczego akurat tam gromadz si ryby, a
nie gdzie indziej.
Nikt nie jest w stanie wyledzi tych ludzi, a dla przedstawicieli szkolnictwa czy te
urzdnikw skarbowych to zupeny koszmar. Mieszkacy Innsmouth nie lubi, aby obcy
wcibiali nos w ich ycie. Syszaem na wasne uszy, e paru przedstawicieli rzdowych i
handlowcw cakiem tam przepado, kry te wie, e jeden dosta pomieszania zmysw i
teraz jest w Danvers. Musieli go czym bardzo nastraszy.
Dlatego wanie, na pana miejscu, nie wybierabym si tam na noc. Nigdy tam nie byem i nie
mam na to ochoty, ale sdz, e pobyt w tym miecie za dnia nie moe panu zaszkodzi, cho
tutejsi ludzie i tego bd panu odradza. Jeeli lubi pan zwiedza i interesuje si pan
przeszoci, to Innsmouth wietnie si do tego nadaje.
Wobec tego spdziem wieczr w bibliotece publicznej w Newburyport, eby dowiedzie si
czego o Innsmouth. Kiedy prbowaem pyta miejscowych ludzi w sklepach, restauracjach,
garaach i stray poarnej, napotykaem na jeszcze wiksz niech, ni si spodziewaem,
cho przecie uprzedza mnie o tym kasjer na stacji kolejowej; uznaem, e nie mam czasu na
to, eby przeamywa t ich instynktown powcigliwo. Objawiali jak dziwn nieufno,
tak jakby kady, kto si interesuje Innsmouth, budzi w nich podejrzliwo. Zatrzymaem si
w YMCA, a tamtejszy recepcjonista najwyraniej nie radzi mi wybiera do tego pospnegp,
chylcego si do upadku miasta; a pracownicy biblioteki podzielili ten pogld. W oczach
ludzi wyksztaconych Innsmouth byo po prostu jaskrawym przykadem zdegenerowanego
miasta.
Znajdujce si na pkach bibliotecznych kroniki historyczne, dotyczce okrgu Essex, nie
objaniay wiele. Wyczytaem, e miasto powstao w 1643 roku, przed Rewolucj syno z
przemysu okrtowego, na pocztku dziewitnastego wieku byo wspaniale prosperujcym
portem morskim, a potem orodkiem przemysowym wykoystujcym si wodn rzeki
Manuxet. Epidemia i zamieszki w 1846 roku byy potraktowane pobienie, tak jakby
przynosiy ujm temu okrgowi.
Niewiele byo zapisw odnonie schyku tego miasta, cho znaczenie kocowego rejestru
byo niedwuznaczne. Po Wojnie Domowej cay przemys ograniczy si do rafinerii Marsha, a
handel sztabami zota stanowi jedyn pozostao wielkiego niegdy orodka handlowego, no
i oczywicie w dalszym cigu zajmowano si rybostwem. Jednake i rybostwo z czasem
stao si mniej opacalne z powodu spadku cen i konkurencju coraz liczniejszych korporacji,
cho wci poowy wok Innsmouth byy obfite. Cudzoziemcy rzadko si tu osiedlali,
istniai jrdnak dyskretnie zamaskowane wiadectwo, e prbowao si tu osiedli kilku
Polakw i Portugalczykw, ale przepdzono ich w szczeglnie drastyczny sposb.
adnych domw, a stan drogi wiadczy o bardzo niewielkim ruchu koowym. Niskie,
zniszczone wiatrem i deszczem supy telefoniczne miay tylko dwie linie, a co pewien czas
przejedalimy przez sfatygowane drweniane mostki na maych rzeczkach, ktre wijc si
pyny w gb ldu i potgoway jeszcze wraenie pustki tego terenu.
Gdzieniegdzie wyaniay si przed moimi oczami nagle kikuty i rozpadajce si resztki
fundamentw ponad ruchomymi piaskami, wiadczce o dawnej tradycji, o jakiej wspominaw
ksice historii, ktr czytaem, a mianowicie, e niegdy bya to yznam gsto zaludniona
kraina. Zmiana nastpia w okresie epidemii w Innsmouth w 1846 roku, a wrd
mieszkacw panuje przekonanie, e ma to zwizek z jakimi tajemniczymi zymi mocami.
Na spustoszenie tego terenu wpyn te bezsensowny wyrb przybrzenych lasw, co
pozbawio ziemi tak potrzebnej ochrony drzew i daa woln drog falom i piaskom
przenoszonym wiatrem.
Posuwajc si dalej stracilimy z oczu Plum Island, a po lewej stronie rozroczy si przed
nami widok na rozlegy Atlantyk. Nasza wska droga zacza si wspina stromo, a mnie
zacz ogarnia dziwny niepokj, kiedy zobaczyem przed sob wysok gra, na krrej nasza
wyobiona droga sigaa nieba. Wydawao si, e autobus bdzie si tak wspina coraz
wyej, pozostawi za sob normaln ziemi i wzniesie si w arkana wyszych warstw
powietrza i tajemniczego nieba. Zapach morza by teraz prawie zowieszczy, a pochylone
mocne plecy milczcego kierowcy i jego wska gowa z kad chwil staway si dla mnie
coraz bardziej nienawistne. Kiedy popatrzyem uwaniej, przekonaem si, e ty jego gowy
jest prawie tak samo pozbawiony wosw jak i jego twarz, tylko par ztych kpek wyrasta
mu na szarej, szorstkiej skrze.
I tak wjechalimy na gra, skd roztoczy si widok na rozleg dolin, gdzie rzeka Manuxet
czy si z morzem na pnoc od dugiego acucha wzgrz najgciej skupionych w
Kingspot Head i skrcajcym w strone Cape Ann. Na dalekim zamglinym horyzoncie
zdoaem zauway przyprawiajcy o zawrt gowy zarys gry, a na niej tajemniczy stary
dom, o ktrym kryo tak wiele legend; w tej chwili ca moj uwag przykuwaa blisza
panorama roztaczajca si w dole. Zorientowaem si, e przedemn jest ju upiorne
Innsmouth.
Byo to miasto rozlege i gsto zabudowane, ale ju z daleka znaminowa je zowieszczy brak
ladw ycia. Z gstego skupiska kominw tylko gdzieniegdzie unosi si kbek dymu, a trzy
wysokie wiee sterczay na tle morza nagie i nie pomalowane. Jedna z nich na szczycie si
tozpadaa, a tu i wdzie widniay czrne czelucie, w ktrych niegdy byy pewnie tarcze
zegarw. Ogromn ilo obwisych, spadzistych dachw o spiczastych kalenic najwyraniej
toczyo robactwo, a kiedy zjechakimy troch niej, okazao si, e wikszo dachw
cakiem si zapada. Byo tam take kilka duych kwadratowych domw w stylu
gregoriaskim z kopertowymi dachami, kopuami i tarasami otoczonymi elazn balustrad.
Te znajdoway si z dala od morza i niektre zachoway si jeszcze w cakiem niezym stanie.
Sramtd cigny si w stron ldu nie uywane teraz i zarose traw szyny kolejowe z
przechylonymi supami telegraficznymi, pozbawoinymi drutw, i na p zatarte lady starych
drg do Rowley i Ipswich.
Najwiksze zniszczenie dao si zauway tu nad morzem, cho w samym rodku
wypatrzyem bia wie cakiem dobrze zachowanej budowli z cegie, ktra wygldaa jak
maa fabryka. Przysta, z dawna zasypana piaskiem, otoczona bya starym, kamiennym
falochronem; na nim to zaczem odrnia mae figrki siedzcych rybakw, a na samym
interesujce mnie tematy, pamitaem, e w tym wanie hotelu dziay si dziwne rzeczy,
wedle relacji kasjera ze stacji kolejowej. Wyszedem zaraz na plac, z ktrego autobus ju
zdy odjecha, i przygldaem si wszystkiemu dokadnie i wnikliwie.
Z jednej strony tego placu wyoonego kocimi bami cigna si w prostej linii rzeka; z
drugiej znajdowao si pkole budynkw z cegy o spadzistych dachach, zbydowanych
najprawdopodobniej okoo tysic osiemsetnego roku, skd rozchodzio si promienicie kilka
ulic na poudniowy wschd, poudnie i poudniowy zachd. Z rzadka stojce latarnie byy
raczej niskie, o sabym wietle. Rad wic byem, e zaplanowaem odjazd przed zmrokiem,
mimo e zapowiadaa si jasna, ksiycowa noc. Wszystkie budynki zachoway si w dobrym
stanie i miay kilka funcjonujcych sklepw; jeden z nich, spoywczy, by fili znanej w caej
Nowej Anglii firmy, poza tym znajdowaa si tam smtna restauracja, drogeria i biuro centrali
rybnej; na wschodnim kracu, przy samej rzece, miecio si biuro jedynego funkcjonujcego
przemysu w miecie - Towarzystwa Rafineryjnego Marsha. Na ulicach spotkaem w sumie
moe dziesiciu przechodniw, poza tym w rnych miejscach stao kilka samochodw i
ciarwek. Nikt nie potrzebowa mnie objania, e to jest centrum Innsmouth. Od
wschodniej strony przewitywa niebieskimi barwami port, na tle ktrego wyrastay ruiny
trzech, niegdy piknych wieyc, w gregoriaskim stylu. A w kierunku brzegu, po drugiej
stronie rzeki, wznosia si biaa wiea, ktra, jak wywnioskowaem, stanowia cz rafinerii
Marsha.
Trudno byoby mi powiedzie jakimi motywami si kierowaem, ale na pierwszy plan
wybraem sklep spoywczy, ktrego personel nie przypomina miejscowych ludzi, i tam
postanowiem si czego dowiedzie. Zastaem tylko siedemnastoletniego chopca,
pracujcego w charakterze subiekta, i przyjemnie mi si zrobio na widok jego oywienia i
uprzejmoci, ktre obiecyway pogodn gotowo informacji. Okaza si bardzo rozmowny i
wkryce si dowiedziaem, e nie posoba mu si to miejsce, ma dosy cigego zapachu ryb i
zagadkowych mieszkacw tego miasta. Rozmowa z kadym przybyszem bya dla niego
ulg. Przyjecha tu z Arkham, zamieszka u rodziny pochodzcej z Ipswich, a wyjeda std
zawsze, gdy tylko mia wolne. Rodzina jego niechtnie akceptowaa t prac w Innsmouth,
ale firma go tu skierowaa i nie chcia straci posady.
Powiedzia, e nie ma tu adnej biblioteki ani adego biura podry, ale zapewne poradz
sobie sam. Ulica, na ktrej obecnie si znajduj, to Federal Street. Na zachd od niej znajduj
si stare, elegantsze ulice - Brood, Washington, Lafayette i Adams - na wschd jest natomiast
nadbrzena dzielnica slumsw. Tam wanie, przy Main Street, spotkaem stare kociy
gregoriaskie, od dawna ju nieczynne. Lepiej tam nie rzuca si zanadto w oczy, zwszcza
na pnoc od rzeki, bo ludzie s nastawieni wrogo i strasznie pospni. Zdayo si nie raz, e
obcy przybysz znika tam na zawsze.
Pewne miejsca w tamtej okolicy s prawie zakazane o czym przekona si na wasnej skrze.
Na przykad nie naley przechadza si w pobliu rafinerii Marsha ani koo czynnych
kociow czy te gmachu z filarami nalecego do Porzdku Dagona na New Church Green.
S to bardzo dziwne kocioy - wszystkie gwatownie zdezawuowane przez ich sekty
posugujce si przedziwnym ceremoniaem i rwnie dziwnym strojem duchowiestwa. Jest
to heretycka i jaka tajemnicza wiara, charakteryzujca si dziwnymi przejawami cudownych
przeobrae zmierzajcych do niemiertelnoci ciaa - w pewnym stopniu - na ziemi. Pastor dr Wallace z Ashbury M.E. Kocioa w Arkham - surowo przestrzega tego modego
czowieka przed uczestniczeniem w obrzdach ktregokolwiek kocioa w Innsmouth.
Jeli chodzi o samych mieszkacw Innsmouth, to waciwie nie wiedzia, co o nich myle.
Rzadko i tylko ukradkiem pojawiali si na ulicach, niczym zwierzta yjce w norach, i nie
mia pojcia w jaki sposb spdzaj czas, kiedy nie owi ryb, a poowy te odbyway si i u
nich bez adnego planu. Sdzc po iloci przemycanego alkoholu, przez wiksz cz dnia
le pewnie w alkoholowym zamroczeniu. Wszyscy zdaj si przynalee do jakiej
wsplnoty, rozumiej si nawzajem i pogardzaj reszt wiata, jak gdyby mieli dostp do
innych, znacznie wyszych sfer istnienia. Ich wygld - zwaszcza tych, ktrzy maj
nieruchome i nigdy nie zamykajce si oczy - jest ju sam w sobie zaskakujcy, a brzmienie
ich gosu mocno odraajce. Okropne wraenie robi ich piewy w kocioach podczas nocy,
a zwaszcza w ich gwne wita przypadajce dwa razy do roku, 30 kwietnia i 31
padziernika.
S mionikami wody, pywaj bardzo czsto zarwno w rzece, jak i w morzu. Powszechne
wrd nich s wycigi pywackie do Diabelskiej Rafy i kady, kogo tylko spotkamy na ulicy,
wydaje si by zdolny do tego wyczerpujcego sportu. Jeli si tak zastanowi, to waciwie
tylko modych ludzi dostrzega si na ulicy, a im starsi, tym ciemniejsz maj skr. Zdarzaj
si wyjtki, kiedy nie dostrzega si odchyle od normy, jak na przykad w starszy ju
pracownik hotelu. Zastanawiajce, co dzieje si ze starymi ludmi, a moe "wygld typowy
dla Innsmouth" to objawy dziwnej i zdradzieckiej choroby, ktre potguj si w miar
upywajcych lat?
Tylko jaka rzsdko spotykana choroba moga spowodowa rwnie wielkie i zasaniecze
zmiany anatomiczne u poszczeglnych dorosych osobnikw - zmiany w ukadzie kostnym,
tak pdstawowe jak ksztat czaski - ale znacznie bardziej zaskakujce i wprosr niesychane
byo pitno tej choroby zaznaczajce si w oglnym wygldzie. Trudno byoby wycign
jakie konkretne wnioski w tej sprawie, wyjani mody sprzedawca, bo nie sposb pozna
bliej tych ludzi, choby si nawet dugo wrd nich mieszkao.
By przekonany, e ludzie o gorszym wygldzie ni ci, ktrych czasem spotyka si na ulicach,
przebywaj zamknici w domach. Nieraz sycha jakie dziwne odgosy. Rozpadajce si
nadbrzene rudery na pnoc od rzeki s podobno poczone ukrytymi lochami stanowicymi
istne siedlisko anormalnych zjawisk. Jaka obca krew - jeeli tak jest istotnie - pynie w yach
tych ludzi, trudno si rozezna. Kiedy przdstawiciele rzdowi albo jacy inni ludzie z
zewntrz przybywaj do miasta, wtedy starannie ukrywaj wszystkich, ktrzy wygldaj
odraajco.
Nie ma sensu, objania mnie sprzedawca, pyta tubylcw o cokolwiek, co dotyczy miasta.
Jedyny, ktry byby tu skory do rozmowy, to sdziwy ju czowiek o normalnym wygldzie,
mieszkajcy w ubogim domu na pnocnym skraju miasta. Mona go spotka przy remizie
straackiej, bo cogle si tam snuje. Ten starzec nazywa si Zadok Allen, ma dziewidziesit
sze lat i jest troch stuknity, a poza tym to najwikszy w miecie pijak. Jest dziwny i
zagadkowy, cigle oglda si przez rami, jakby si czego obawia, a kiedy jest trzewy, za
nic nie mona go nakoni do rozmowy z obcymi. Nie potrafi si jednak oprze pokusie, jeli
kto mu zaproponuje jego ulubion trucizn, a pijany rozwija opowie pen
zdumiewajcych wspomnie.
A jednak niewiele poytecznych wiadomoci mona od niego uzyska; we wszystkich jego
opowieciach zna szalestwo, s to niepowizane wtki na temat nieprawdopodobnych
cudw i strasznych wydarze, ktre zrodzi moga tylko jego nieposkromiona fantazja. Nikt
mu nigdy nie daje wiary, ale mieszkacom Innsmouth nie podoba si, e stary tyle pije i
Minwszy wwz przy mocie na Main Street natknem si na dzielnic tak wymar, e
przeszy mnie dreszcz przeraenia. Skupisko zapadych i rozsypujcych si dachw twoyo
fantasyczn, poszarpan lini horyzontaln na tle nieba, a ponad ni wyrastaa upiorna, cita
u gry wia starego kocioa. W kilku domach za Main Street kto chyba mieszka, ale
wikszo bya szczelnie zabita deskami. Na bocznych, pozbawionych chodnikw ulicach
ujrzaem czarne czelucie wybitych okien w pustych ruderach, z ktrych wiele przechylio si
gronie na osunitych fundamentach. Okna te wyglday tak upiornie, e trzeba byo nie lada
odwagi, aby i dalej, w steon parku. Strach, jaki budz opustoszae domy, potguje si
taczej w postpie geometrycznym ni arytmetycznym, jako, e domy mno si i tworz
opustoszae miasto. Na widok nieskoczenie dugich ulic wieccych pustk i mierci i na
myl o cigncych si bezkrenie, spowitych mrokiem mieszkaniach, ktre wypeniay tylko
pajczyny i wspomnienia i nad ktrymi zawadno teraz robactwo, ogarnia czowieka lk i
odraza, i chyba nawet najwytrzymalsza filozofia nie byaby w stanie si im oprze.
Fish Street bya rwnie opustoszaa jak Main Street, rnia si jednak tym, e zbudowane z
cegy i kamienia magazyny zachoway si w doskonaym stanie. Water Street bya podobna, z
t tylko rnic, e w tych miejscach, gdzie znajdoway si kiedy zabudowania portowe,
teraz byy puste dziury. Nigdzie nie spotkaem ywej duszy, tylko na kalekim falochronie
siedziao paru rybakw, nie syszaem te adnych odgosw ycia poza chlupaniem fal w
przystani i szumem wodospadu na rzece Manuxet. To miasto zaczynao mi coraz bardziej
dziaa na nerwy, co chwila ogldaem si ukradkiem na most na Water Street. Most na Fish
Street, zgodnie z naszkicowanym planem, by w ruinie.
Na pnoc od rzeki zna byo lady ndznego ycia - czynne pakowanie ryb na Water Street,
tu i wdzie dymice kominy i poatane dachy, jakie nieokrelone odgosy, a gdzieniegdzie na
ponurych niebrukowanych uliczkach powczcy nogami ludzie. Mimo to wydao mi si tu
jeszcze bardziej ponuro ni w poudniowej, wymarej dzielnicy miasta. Moe dlatego, e
ludzie tutaj byli jeszcze bardziej tajemniczy i nienormalni ni w centrum miasta; parokrotnie
doznaem jaki zupenie fantastycznych skojarze, ktrych nie potrafiem umiejscowi.
Wydawao si, e ci ludzie maj wiksz domieszk obcej krwi anieli mieszkacy
rdmiecia - chyba e wygld "ludzi z Innsmouth" mia rzeczywicie podoe chorobowe, a
nie by tylko przejawem obcej krwi; w takim razie w tej dzielnicy choroba bya bardziej
zaawansowana ni gdzie indziej.
Szczeglnie zaniepokoiy mnie ledwo syszalne odgosy niewiadomego pochodzenia.
Powinny dobywa si z zamieszkaych domw, a tymczasem najwyraniej dochodziy z
domw, ktrych fasady byy zabite deskami. Tam rozlegao si jakie skrzypienie, bezoadne
przemykanie i chrobotanie; mimo woli pomylaem o ukrytych tunelach, o ktrych
wspomina mody sprzedawca. Nagle zaczem si zastanawia, jakie brzmienie ma gos
tutejszych mieszkacw. Do tej pory nie syszaem jeszcze rozmowy tych ludzi, ale w kocu
stwierdziem, e nie mam na to najmniejszej ochoty.
Zatrzymaem si troch duej na Main Street i Church Street, eby popatrze na dwa do
adne, stare, zniszczone kocioy i szybko opciem t dzielnic ndznych slumsw nad
brzegiem rzeki. Nastpne kroki powinienem by skierowa na ulic New Church Green, ale
jako nie miaem ochoty si znale po raz drugi w pobliu kocioa, w ktrego krypcie
dostrzegem t przraajc posta ksidza czy te pastora z dziwnym diademem na gowie.
Poza tym chopiec ze spoywczego sklepu przestrzega mnie, e w kocioach, a take w
budynku Porzdku Dagona, ludzie obcy nie s mile widziani.
nawet niebezpieczne, ale to, e ten wiekowy wiadek zaniku miasta, a pamitajcy jeszcze
najdawniejsze lata, kiedy przypyway tu statki i pracoway fabryki, dziaa z tak
przycigajc si, mimo duej dozy rozsdku nie mogem si temu oprze. Przecie
najdziwaczniejsze i najbardziej niewiarygodne mity s czsto symbolem lub alegori
opierajc si na prawdzie, a stary Zadok mg widzie to wszystko, co toczyo Innsmouth
przez dziewidziesit lat. Ciekawo okazaa si silniejsza ni ostrono i w modzieczym
egotyzmie wyobraziem sobie, e dotr do samego zalka historii dziki bezadnej,
niezwykej opowieci, do jakiej pobudz go za pomoc whiskey.
Zdawaem sobie spraw, e tam go zagadn nie mog, bo straacy natychmiast to zauwa i
zaoponuj. Postanowiem wic zdoby pochodzcy z przemytu alkohol w miejscu
wskazanym przez modego sprzedawc ze sklepu spoywczego; powiedzia, e mona go tam
kupi w dowolnej iloci. Potem przejd si koo remizy i niby przypadkowo natkn si na
Zadoka, kiedy ten zacznie swoj wczg. Woedziaem przecie, e Zadok jest bardzo
niepokojony, e czsto kry przy remizie straackiej przez par godzin.
Butelk whiskey zdobyem bez trudu, cho wcale nie tanio, na tyach obskurnego
wielobranowego sklepu tu koo placy na Elliot Street. Brudny facet, ktrego tam zastaem,
nosi lady "czowieka z Innsmouth", ale na swj sposb by uprzejmy; by pewnie
przyzwyczajony do takiego obyczaju obcych przybyszw - kierowcw ciarwek, ludzi,
ktrzy kupowali tu zoto, i temu podobnych - od czasu do czasu pojawiajcych si w miecie.
Znalazszy si z powrotem na placu stwierdziem, e szczcie mi dopisuje, ledwo bowiem
wyszedem za rg Gilman House, ujrzaem wysok, chud, obszarpan posta Zadoka Allena.
Zgodnie z powzitym planem przycignem jego uwag wymachujc dopiero co zakupion
butelk. Wkrtce przekonaem si, e poda za mn, ja za skrciem w Wolte Street, w
stron dzielnicy najbardziej ze wszystkich opustoszaej.
Posugujc si planem narysowanym przez chopca zmierzaem w stron bezludnego,
poudniowego brzegu rzeki, ktry ju przedtem zwiedziem. Tylko na odlegym falochronie
wida byo paru rybakw; a posunwszy si jaszcze dalej na poudnie, mogem ju by poza
zasigiem ich wzroku, usi wraz z Zadokiem w pustej przystani i przez nikogo nie
obsrwowany wypytywa go przez czas nieokrelony. Nim zdyem doj do Main Street,
dobiego mnie z tyu ciche i wiszczce woanie; - Hej, panie! - Pozwoliem mu si zbliy do
siebie i pocign par ykw z butelki.
Kiedy tak szlimy pord wszechobecnego spustoszenia i zrujnowanych w obdny sposb
domwk, nastawiem uszy, ale stary czowiek nie by jeszcze skory do rozmowy. Wreszcie
pomidzy rozpadajcymi si murami z cegy ujrzaem ujrzaem rozlegy plac poronity
traw, a cigncy si w stron morza, i dug, mocno zachwaszczon przysta. Kamienne
supy nad wod, poronite mchem, obiecyway wygodne miejsce do siedzenia, a dziki
ruinom magazynw, znajdujcych si na pnocy, moglimy by niewidoczni. Tutaj,
pomylaem, bdzie idealne miejsce na dug, sekretn pogawdk; tak wic poprowadziem
mego wsptowaysza ciek w d i wybraem dogodne miejsce do siedzenie pord
omszaych kamieni. Powietrze, przesiknite mierci i spustoszeniem, byo upiorne, a
zapach ryb wprosta nie do zniesienia; postanowiem jednak, e nic mnie nie moe odstraszy.
Zostao mi okoo czterech godzin na rozmow, bowiem autobus do Arkham odjeda o
smej. Zaczem wic dozowa alkohol staremu pijaczynie, a sam pochania skromny
posiek. Staraem si tak dozowa, eby nie przecign miary, nie chciaem bowiem, aby
kupowa od nich te rzeczy jakby ze zota. Pyta, skd je maj i czy mog mie wicej, a w
kocu dowiedzia si wszystkiego od ich starego wodza - Walakea, tak go nazywali. Nikt,
tylko Obed mg uwierzy staremu diabowi, ale kapitan mg odczytywa tych ludzi, jakby z
ksiek. He, he! Nikt nie wierzy mi teraz, kiedy mwi, i pan te chyba nie wierzy, mody
czowieku, cho jak si na pana popatrzy, ma pan takie same bystre oczy jak Obed.
- Tak, panie. Obed wiedzia, e s rzeczy na ziemi, o jakich ludzie nigdy nie syszeli i nie
uwierzyliby, jakby usyszeli. Zdaje si, e ci Kanakowie skadali w ofierze uda modych
chopcw i dziewczyn jakim bogom, co yj pod morzem, i dostawali za to od nich
wszystko, o co poprosili. Spotykali si z nimi na maej wyspie z dziwnymi ruinami i chyba te
okropne obrazki z aborybimi potworami byy odbiciem tych bogw, jakich tam spotykali.
Byy to chyba takie stwory, jak syteny , o ktrych opowiadaj. Mieli rne miasta na dnie
morza, a ta wyspa stamtd si wysuna. Podobno byy jeszcze jakie ywe stwory w
kamiennych budowlach, jak si wyspa wyonia na powierzchni. Std Kanakowie wiedz, e
bya przedtem na dnie. Rozmawiali na migi i od razu nawizali z nimi interes.
Te istoty lubi ofiary z ludzi. Ju bardzo dawno je dostaway, ale potem straciy kontakt ze
wiatem. Co robi z tymi ofiarami, tego to ja nie wiem i chyba Obed te nie mia odwagi
spyta. Ale odpowiadao to poganom, bo przyy na nich cikie czasy i w rozpaczy szli na
wszystko. Oddaj pewn ilo modych ludzi tym morskim potworom dwa razy do roku... w
maju i na Wszystkich witych... regularnie. Te potwory zgodziy si da za to duo ryb...
cigaj je z caego morza... i jeszcze jakie rzeczy ze zota co jaki czas.
Jak mwi, ludzie spotykali te potwory na maej wulkanicznej wyspie... popynli tam na
odziach ze swoimi ofiarami i przywieli rne skarby niby ze zota. Z pocztku te potwory
nigdy nie przybyway na gwn wysp, ale potem i tam si zjawiay. Chyba chciay si
spotka z ludmi i w wielkie dni zaczy si przycza do witaowania - w wito Majowe i
we Wszystkich witych. Bo wie pan, one mog y w wodzie i na powietrzu... chyba to si
nazywa amfibia. Kanakowie powiedzieli, e ludzie z innych wysp mogliby ich wapa jakby
si o nich dowiedzieli, ale oni powiedzieli na to, e si nie boj, bo oni by mogli zniszczy
wszystkich ludzi, gdyby chcieli... gdyby zastosowali takie znaki, jak dawne Stare Bstwa, nie
wiem jakie. Ale nie chc i chowaj si w wodzie, gdy kto pojawi si na wyspie.
Jeli chodzi o czenie si z tymi aborybami, to Kanakowie tego unikali, ale potem
dowiedzieli si czego, co nadao temu inny sens. Wydaje si, e ludzie s jako pokrewni
tym wodnym bestiom, e wszystko, co ywe, pochodzi spod wody i wystarczy tylko troch
co zmieni, a mog tam wrci. Te potwory powiedziay Kanakom, e jak wymiesza krew,
to dzieci z pocztku bd wyglda cakiem jak ludzie, dopiero pniej si bd zmienia jak
one, a w kocu przenios si do wody i przycz do nich tam w dole. A co wane, mody
czowieku, to jak ju stan si ryb i pjd w wod, nigdy nie umieraj. Bo te potwory nigdy
nie umieraj, chyba e je kto zabije.
I tak, panie, jak Obed pozna tych wyspiarzy, mieli w sobie ju duo krwi tych potworw
spod wody. Jak si starzeli i byo to ju wida, siedzieli w ukryciu, dopki nie poczuli, e
chc i do wody. Jedni zmieniali si szybciej a inni nigdy nie zmieniali si tak, eby i do
wody, ale przewanie si zmieniali, tak przynajmniej te potwory mwiy. Ci, co si rodzili
bardziej do nich podobni, zmieniali si wczeniej, a ci, co bardziej byli podobni do ludzi,
podobno yli na wyspie wicej ni siedemdziesit lat, chocia wypuszczali si gboko w
wod, eby sprbowa. Ci, co ju weszli pod wod, zwykle przychodz w odwiedziny, tak e
czowiek moe rozmawia ze swoim praprapradziadkiem, co opuci ziemi piset albo
W tym momencie stary czowiek przesta mwi, co mamrota i popad w pospne, pene
lku milczenie; coraz to oglda si nerwowo za siebie, to znw wpatrywa si w odleg
czarn raf. Zagadnem go, ale nie odpowiedzia, zrozumiaem wic, e musz mu pozwoli
oprni butelk. Ta obkacza opowie zafascynowaa mnie, bo zrozumiaem, e zawarta
jest w niej surowa alegoria, oparta na dziwnym wygldzie i zachowaniu ludzi z Innsmouth i
wzbogacona twrcz fantazj i egzotyczn legend. Ani przez moment, nie wierzyem, e
opowie ta moe zawiera w sobie jakie rzeczywiste, faktyczne elementy; jednake to
sprawozdanie nawizywao do autentycznego koszmaru, choby dlatego, e byy w nim
wzmianki o niezwykych klejnotach pokrewnych tej niesamowitej tiarze, jak wisziaem w
Newburyport. By moe, e ozdoby te pochodz z jakiej dziwnej wyspy; moliwe te, e
niesamowita opowie jest wymysem nieyjcego ju Obeda, a nie tego starego pijaka.
Podaem Zadokowi butelk, wysczy j do dna. Wprost zdumiewajce, e mg pochon a
tyle whiskey, a jego gos nadal brzmia piskliwie i wiszczco, a nie ochryple. Obliza szyjk
butelki i wsun j do kieszeni, po czym zacz si kiwa i co szepta cicho do siebie.
Pochyliem si w jego stron, eby wyowi jakie nieartykuowane sowa, a wtedy wydao
mi si, e pod brudnymi krzaczastymi wsami czai si sardoniczny umiech. Tak,
rzeczywicie wypowiada jakie sowa, a ja zaczynaem chwyta ich sens.
- Biedny Matt... on zawsze by przeciwny, prbowa przeciga ludzi na swoj stron, dugo
rozmawia z pastorami... na prno... wypdzili z miasta pastora kocioa parafialnego
kongregacjonalistw i metodystw, nigdy ju wicej nie zobaczyem wielebnego Babcocka,
pastora metodystw... Gniewnego Jehowy - byem wtedy may, ale syszaem to, co syszaem
i widziaem to co widziaem... Dagon i Ashtoreth... Belial i Belzebub... zoty cielec i boki
Canaan, i Filistyni... babiloska szkarada... Mene, mene tekel, upharsin...
Zamilk znowu, a jego zazawione niebieskie oczy wzbudziy we mnie obaw, e jest ju
jednak bliski zakowitego zamroczenia. Ale kiedy go delikatnie potrzsnem za rami,
odwrci si w moj stron z zaskakujc czujnoci i znowu wyrzuci z siebie jakie
tajemnicze sowa.
- Nie wierzysz mi, co? He, he, he... to powiedz mi, mody czowieku, po co kapitan Obed i
jeszcze dwudziestu innych ludzi pywao ciemn noc do Diabelskiej Rafy i piewao tam co
tak gono, e sycha ich byo w miecie, kiedy wia w t stron wiatr? No powiedz, wiesz po
co? A dlaczego Obed cigle wrzuca co w t wod po drugiej stronie rafy, gdzie jest tak
gboko, e nie dosigniesz tam sond? Powiedz mi, co on zrobi z t rzecz z oowiu, co mu
da Walakea? Co, chopcze? I co oni tam wozili w majowy wieczr, a potem we Wszystkich
witych? I dlaczego maj nowych kapnw - ci sami faceci, co kiedy byli marynarzami - o
nosz te dziwne szaty, a gowy przykrywaj tymi jakby ze zota rzeczami, co je przywiz
Obed, h?
Zazawione niebieskie oczy stay si teraz prawie dzikie i szklane, a brudna biaa broda a
sizajeya. Stary Zadok musia zauway, e si troch cofnem, i zachichota zoliwie.
- He, he, he, he! A wic widzisz? Moe chciaby by wtedy na moim miejscu, kiedy noc
patrzyem daleko w morze ze strychu w moim domu? Mwi ci, dzieci dobrze sysz, a ja
owiwm wszystko, co tylko plotkowali i kapitanie Obedzie i tych ludziach na rafie! He, he,
he! A co na to powiesz, jak kiedy w nocy wziem lornetk okrtow mojego ojca na strych i
zobaczyem raf pen jaki postaci, co si szybko opciy w wod, jak tylko pokaza si
ksiyc? Obed i jego ludzie byli na odzi, ale te stwory rzuciy si do gbokiej wody i ju nie
wyszy... Chciaby by wyrostkiem, co siedzi sam na strychu i widzi co, co nie ma ludzkich
ksztatw, co?... he, he, he...
Starzec zaczyna wpada w histeri, a mnie ogarn dreszcz przeraenia. Pooy mi na
ramieniu swoje skate szpony, ktre zsaway si dre, bynajmiej nie z radoci.
A jakby tak kiedy zobaczy zaadowan d Obeda za raf, a potem... ju nastpnego dnia...
dowiedzia si, e jaki mody czowiek znikn z domu? Czy wiedzia kto kiedu skr albo
wosy Hirama Gilmana, co? Albo Nicka Pierce'a, albo Luelly Waite, Adonirama Southwicka
czy Henry Garrisona? He, he, he, he... Te stwory mwice na migi rkami... one miay
prawdziwe rce...
Obed wtedy znowu stan na nogi. Ludzie widzieli, jak jego trzy crki zaczy nosi na sobie
zoto, a przedtem tego nie widzieli. No i z komina rafinerii wylatywa dym. Innym te zaczo
si powodzi. W przystani byo teraz duo ryb i tylko niebo wie, jakie adunki woono teraz
statkami do Newburyport, Arkham i Bostonu. Wtedy Obed uruchomi star bocznic
kolejow przez miasto. Rybacy z Kingsport usyszeli o poowach i przypynli supami, ale
wszyscy przepadli. Nikt ich ju nigdy nie zobaczy. Wtedy to nasi ludzie zorganizowali
Ezoteryczny Porzdek Dagona i kupili budynek masonw... he, he, he! Matt Eliot by
masonem i zaatwia sprzeda, ale potem znikn na zawsze.
Pamitaj ja nie mwi, e Obed chcia zrobi wszystko tak, jak byo na wyspie Kanakw. I
chyba z pocztku nie chcia, eby si miesza ze stworami, ani chowa modych po to, eby
potem zamieniay si w ryby i wiecznie yy. Chcia, eby mieli zoto, chcia im dobrze paci
i wydaje mi si, e wszyscy z pocztku byli zadowoleni...
Ju w czterdziestym szstym miasto przybrao inny wygld imylao inaczej. Za duo ludzi
brakowao... za duo rozmw o tej rafie. Kiedy powiedziaem radnemu Mowry, co
widziaem ze strychu, i chyba si troch przyczyniem. Ktrej nocy Obed i jego ludzie
popynli do rafy i usyszaem strzay. Nazajutrz Obed i trzydziest dwch ludzi byli w
wizieniu, a kady si zastanawia, co si wici i o co ich oskaraj. Boe, gdyby kto
przewidzia... w par tygodni pniej, kiedy nikt nic nie wrzuca do morza...
Zadok zacz objawia przeraenie i wyczerpanie, pozwoliem mu wic milcze przez chwil,
ale coraz to zerkaem z lkiem na zegarek. Zacz si przypyw, sycha byo oskot fal.
Zadowoliny byem z tego, bo przy wysokiej wodzie moe nie bd tak cuchny te ryby.
Znowu wytyem such, eby zrozumie co z szeptu Zadoka.
- Ta straszna noc... widziaem je wtedy. Byem na strychu... ca hordy... tumy... na rafie i
pyny do przystani, a take do Manuxet... Boe, co si tej nocy dziao na ulicach
Innsmouth... dobijay si do naszych dwi, ale ojciec nie otworzy... potem wyskoczy przez
okno w kuchni ze swoim muskietem, chcia znale radnego Mowry i dowiedzie si, co on
moe zrobi. Cae stosy trupw i umierajcych... strzay i krzyki... wrzaski na Old Square i na
Rown Square, i na New Church Green... wizienie otwarte... proklamacja... zdrada... nazwano
to epidemi, jak zjawili si ludzie i zobaczyli, e brakuje poowy naszych mieszkacw... nikt
nie zosta, tylko ci, co si przyczyli do Obeda i tych stworw... milczenie... ju nigdy wicej
nie zobaczyem mojego ojca.
Starzec sapa, pot si z niego la strugami. Mocno cisn mnie za rami.
Wszystko si wyjanio rano... ale zostay lady. Obed bierze wszystko w swoje rce i mwi,
e trzeba duo zmieni... one bd z nami w czasie zgromadzenie oddawa cze bogom i
niektre domy musz przyj ich jak goci... chc si z nami miesza jak z Kanakami, a on
nie uwaa, e trzeba ich przed tym powstrzymywa. Zmieni si Obed... oszala na tym
punkcie. Mwi, e one nam sprowadzaj ryby i skarby i powinny dosta to, czego daj...
Na zewntrz nic si nie miao zmieni, tylko trzeba nam unika obcych, o ile chcemy
wiedzie, co jest dla nas dobre. Wszyscy musielimy zoy przysig Dagona, a potem
jeszcze niektrzy drug i trzeci przysig. Te przysigi miay nam szczeglnie pomc, da
specjalne nagrody... zoto i inne rzeczy. Nie ma sensu si sprzeciwia, bo tam gboko s ich
miliony. Raczej nie powstan przeciw ludziom, eby ich zniszczy, ale jak bd zmuszone,
mog zrobi duo. Nie znamy starych zakl, aby si ich pozby, jak to zrobili ludzie z
Poudniowego Morza, a Kanakowie nigdy nie zdradz swoich sekretw.
Trzeba im skada ofoary i rne ozdoby dzikusw i dawa schronienie w miecie, jak bd
chcieli, a wtedy zostawi nas w spokoju. Nie trzeba dopuci, eby obcy co podpatrzyli i
opowiedzieli na zewntrz. Wszyscy wierni - Porzdku Dagona - i dzieci nigdy nie umr, tylko
wrc do Matki Hydry i Ojca Dagona, od ktrych wszyscy pochodzimy... Ial Ial Cthulhu
fhtagn ! Ph'nglul mglw'nafh Cthulhu R'lyeh wgah-nagi fhtagn...
Stary Zadok zacz najwyraniej bredzi; wstrzymaem oddech. Biedak ! Jakie aosne
halucynacje popodowa alkohol, a take nienawi do rozkadu, obcoci i chorb w tym
podnym i skonnym do wyobrani mzgu! Zacz teraz jcze, a zy spyway po gbokich
bruzdach policzkw a na sam brod.
- Boe, ja to wszystko widziaem, miaem pitnacie lat... Mene, mene, tekel, upharsin!...
ludzi, co zniknli, i tych, co zostali zabici... a tych, co opowiadali w Arkham albo Ipswich czy
gdzie indziej, nazwali wariatami, jak i ty mnie teraz nazywasz... ale Boe, co ja widziaem... i
mnie by zabili ju dawno za to, co wiem, ale zoyem pierwsz i drug przysig Dagona,
wic i one mnie chroni, chyba e ich sd by dowid, e mwi o znanych mi rzeczach
wiadomie... ale nie zo trzeciej przysigi... za nic w wiecie...
A potem znowu w czasie Wojny Domowej, kiedy dzieci urodzone w czterdziestym szstym
zaczy dorasta... to znaczy niektre. Baem si... nigdy ju po tej strasznej nocy nie
wygldaem, nigdy ju nie widziaem adnego z tych stworw... z bliska. Nigdy... Poszedem
na wojn i ebym mia troch oleju w gowie, to bym nie wrci i gdzie si osiedli. Ale moi
pisali, e nie jest le. Chyba to dlatego, e po szedziesitym trzecim byly w miecie
oddziay rzdowe. Po wojnie znowu zrobio si le. Ludzi byo coraz mniej... fabryki i sklepy
pozamykano... atatki nie przypyway i przysta stana... kolej nie chodzia... ale one... one
nie przestay wpywa do rzeki i wypywa... z tej przekltej rafy szatana... i coraz wicej
okien na poddaszach zabijano deskami i coraz wicej haasw byo w domach, cho
wydawao si, e nikogo tam nie ma...
Ludzie w okolicy mwili o nas rne historie, pewnie syszae ich duo, skoro mnie pytasz...
historie o tym, co czasem udao im si zobaczy... I o tych dziwnych skarbach i klejnotach, co
skdci si pojawiaj i jeszcze nie s stopione... ale nikt nie wie nic konkretnego. Nikt w nic
nie wierzy. Nazywaj to zotem z upu pirackiego o mwi, e ludzi z Innsmouth maj obc
krew albo s nienormalni czy co w tym rodzaju. A ci, co tutaj yj, zniechcaj obcych, jak
mog, nie trzeba by ciekawym, zwaszcza noc. Bestie niszcz ludzi - konie nie s muami ale jak si wynosz, wtedy jest w porzdku.
W czterdziestym szstym kapitan Obed wzi sobie drug on, nikt jej przedtem w miecie
nie widzia. Niektrzy mwi, e nie chcia, ale zosta przez nich zmuszony, jak ich zaprosi mia z ni troje dzieci - dwoje znikno wczenie, a jedna dziewczyna, niepodobna do nikogo,
uczya si w Europie. Obed podstpem wyda j za m w Arkham za faceta, co niczego nie
podejrzewa. Teraz to ju nikt nie chce mie do czynienie z nikim z Innsmouth. Barnabas
Marsh, ten, co teraz prowadzi rafineri, jest jego wnukiem po pierwszej onie, syn
Onesiphorusa, najstarszego syna Obeda, ale jego ona bya jedn z nich i nigdy jej si nigdzie
nie widziao.
Teraz Barnabas jest ju zmieniony. Nie moe zamkn oczu i ma inny ksztat. Mwi, e
jeszcze nosi ubranie, ale niedugo pjdzie do wody. Moe ju nawet prbowa... czasami id
w wod na krtko, zanim pjd na dobre. Ju go nikt nie oglda jakie dziewi albo dziesi
lat. Nie wiem, co czuje jego biedna ona... ona jest z Ipswich, nie zlinczowali Barnabasa, jak
si do niej zaleca pidziesit lat temu. Obed... on umar w siedemdziesitym smym i cae
nastpne pokolenie ju nie istnieje... dzieci z pierwszej ony nie yj, a reszta... Bg jeden
wie...
Odgos przypywu stawa si coraz silniejszy, mija paczliwy nastrj starca, by coraz
bardziej zalkniony i czujny. Co chwila przerywa opowie i oglda si nerwowo przez
rami w stron rafy, a cho wszystko, co mwi, wydao mi si absurdalne, mimo to i ja
zaczem si czujnie rozglda. Zadok dra teraz i jakby stara si doda sobie odwagi
mwic gono:
- Hej, ty, czemu nic nie mwisz? Jak by ci si podobao ycie w tym miecie, gdzie wszystko
gnije i umiera, a potwory czogaj si, becz, szczekaj i podskakuj w ciemnych piwnicach i
na poddaszach, wszdzie, gdzie si obrcisz? No co? Podobaoby ci si, jakby tak co noc
sysza wycie w kocioach i w budynku Porzdku Dagona i jakby wiedzia, co oni tam
robi? I jakby sucha tego, co robi tam na rafie w maju i we Wszystkich witych?
Mylisz, e stary zwariowa? No co, mj panie, powiem ci, e to jeszcze nie najgorsze.
Zadok teraz ju naprawd krzycza, a szalestwo w jego gosie poruszyo mnie bardziej,
nibym sobie tego yczy.
- Nie wytrzeszczaj na mnie oczu... mwi ci, e Obed Marsh jest w piekle i musi ju tam
zosta! He, he... w piekle, mwi ci! Nie moe mnie dopa... niczego nie zrobiem ani nic
nikomu nie powiedziaem...
Suchaj, mody czowieku! Nawet jak nikomu nic nie powiedziaem, to teraz to zrobi. Sied
cicho i suchaj... tego jeszcze nikomu nie powiedziaem... mwiem, e ju nigdy wicej nie
podgldaem po tamtej nocy... ale ja widziaem wszystko, tak samo jak wtedy!
Chcesz wiedzie, co jest takie okropne? Najgorsze jest nie to, co te rybie diaby zrobiy, ale co
zrobi. Przynosz ze sob do miasta rne rzeczy od lat, ale teraz ju troch mniej. Domy na
pnoc od rzeki midzy morzem i Main Street s ich pene - tych diabw i tego, co ze sob
przynosz - a jak ju bd gotowe... mwi, jak ju bd gotowe... syszae kiedy o
shoggoth?
Hej, syszysz mnie? Mwi ci, wiem, jakie one s... Widziaem je w nocy, kiedy... eeh!
ihaaa!...
O mao nie zemdlaem usyszawszy krzyk starca peen nieludzkiego strachu. Jego oczy
wpatryway si w cuchnce morze, a twarz staa si mask przeraenia godn tragedii
greckiej. Szponiaste palce mocno wpi mi w rami, ale nie poruszy si, kiedy odwrciem
gow, eby spojrze na to, co on widzia.
Niczego jednak nie zauwayem, tylko wikszy przypyw i gwatowniejsze falowanie w
jednym miejscy, niezalenie od dugich, rozproszonych fal przybrzenych. Wtem Zadok
zacz mnie szarpa, odwrciem si wic w jego stron, trzepota w lku powiekami i
mamrota co niewyranie. Po chwili zaczem owi sowa wypowiadane drcym szeptem:
- Uciekaj std! Uciekaj! Zobaczyy nas... uciekaj, jak ci ycie mie! Nie czekaj... one ju
wiedz... Uciekaj... prdko... z tego miasta!
Nastpna cika fala uderzya o kruche mury starej przystani, a szept starca znowu przerodzi
si w nieludzki, mrocy krew w yach krzyk: - Eeh! Ihaaa!...
Nim zdyem pozbiera rozbiegane myli, puci moje rami i rzuci si jak oszalay w
stron ulicy, kierujc si na pnoc, obok ruin magazynu.
Raz jeszcze spojrzaem na morze, ale nic tam nie zobaczyem. A kiedy znalazem si na
Water Street, nie byo ju nawet lady po Zadoku Allenie.
IV
Nie jestem w stanie opisa, jaki ogarn mnie nastrj po tym wyczerpujcym epizodzie...
szalonym i aosnym, groteskowym i strasznym. Sprzedawca ze spoywczego sklepu
przygotowa mnie na to, a jednak rzeczywisto okazao si zbyt oszaamiajca, pozostawia
mi zamt w gowie. Opowie wydaa mi si dziecinna, a mimo to chorobliwy niepokj i
strach Zadoka udzieli si i mnie, czc si z wczeniejsz ju odraz do tego miasta i jego
wyniszczajcej wszystko, niepojtej tajemnicy.
Postanowiem pniej zagbi si w t opowie i wyowi jakie rdo historycznej
alegorii, teraz jednak chciaem o tym wszystkim zapomnie. Zrobio si ju strasznie pno,
na moim zegarku bya 7.15, a autobus do Arkham odjeda z Town Square o smej.
Staraem si wic myle raczej o rzeczach praktycznych i obojtnych szybko maszerujc
przez puste ulice w stron hotelu, w ktrym zostawiem walizk i w pobliu ktrego by
przystanek autobusowy.
Cho zocisty blask pnego popoudnia przydawa starym dachom i rozpadajcym si
kominom uroku mistycznego pikna i spokoju, co chwila rozgldaem si na wszystko strony.
Rad byem, e si wkrtce wydostan z tego cuchncego i strasznego Innsmouth, a jeszcze
bardziej bybym rad, gdybym mg znale jaki inny rodek lokomocji i nie musia jecha z
tym ponurym kierowc Sargentem. A jednak nie pospieszyem si, tak jak zamierzaem,
bowiem w cichych zaukach peno byo rnych ciekawych architektonicznych szczegw,
ktre warto byo zobaczy; i wydawao mi si, e bez trudu pokonam dalsz drog w cigu
p godziny.
Spojrzawszy na plan, jaki miaem przy sobie, zdecydowaem si wraca inn drog,
wybraem wic Marsh Street zamiast State Street. Na rogu Fall Street dostrzegem grupki
kasjerowi w Newburypost o Gilman House i syszanych tu noc odgosach ani o tej twarzy
przystrojonej tiar we wrotach krypty mrocznego kocioa; twarz, ktrej okropiestwa nie
byem w stanie zrozumie. Pewnie atwiej byloby mi oderwa si od tych niepokojcych
myli, gdyby w moim pokoju nie cuchno tak strasznie stchlizn, ktra na dodatek mieszaa
si jeszcze z wszechobecnym rybim smrodem, a wszystko to razem nie pozwalao, niestety,
zapomnie o mierci i rozkadzie.
Poza tym zanipokoi mnie brak zasuwy przy drzwiach. Byy po niej lady, najwyraniej
niedawno zostaa zdjta. Pewnie si popsua, jak zreszt wikszo rzeczy w tym
razlatujcym si budynku. Rozejrzaem si nerwowo i odkryem zasuw przy szafie, ktra
wydawaa mi si tej samej wielkoci, co zasuwa odjta od drzwi. eby si cho troch
wyzwoli od niepokoju, jaki mn zawadn, postanowiem przykrci t zasuw do drzwi za
pomoc podrcznego przyrzdu speniajcego trzy funkcje, midzy innymi rubokrtu, ktry
zawsze nosiem przy sobie wraz z kluczem na kku. Zasuwa doskonala pasowaa do drzwi,
soznaem wic prawdziwej ulgi, e mog si pooy w zamknitym pokoju. Nawet nie
dlatego, e si czego obawiaem, ale po prostu w takim otoczeniu kade zabezpieczenie
byoby mile widziane. Podobne zasuwy znajdoway si te na dwojgu bocznych drzwiach
prowadzcych do ssiednich pokoi i te rwnie natychmiast zaryglowaem.
Nie rozebraem si, postanowiem bowiem czyta, dopki nie ogarnie mnie senno, i wtedy
dopiero si pooy, zdjwszy tylko marynark, konierzyk i buty. Wyjem z walizki latark i
woyem do kieszeni spodni, ebym mg spojrze na zegarek, jeeli si w nocy przebudz.
A jednak wcale nie byem senny; pochonity rnymi mylami stwierdziem z niepokojuem,
e bezwiednie czego nasuchuj... czego, co napenia mnie lkiem, a czego nie potrafibym
okreli. Opowie inspektora chyba jednak bardziej podziaaa na moj wyobrani, niby
si spodziewa. Znowu usiowaem czyta, ale bezskutecznie.
Po pewnym czasie wydao mi si, e sysz skrzypienie schodw i kroki na korytarzach i
zaczem si zastanawia, czy oznacza to, e zajmnowane s te nastpne pokoju. Nie
dochodziy mnie jednak adne inne gosy, natomiast uderzyo mnie, e skrzypienie jest jako
bardzo ukradkowe. Nie spodobao mi si to, wic postanowiem wcale si nie ka do ka.
Dziwni ludzie mieszkali w tym miecie, no i podobno coraz to kto std znika. Czyby to
bya jadna z tych obery, w ktrych zabija si podrnych dla zdobycia ich pienidzy? Na
pewno nie robiem wraenia czowieka majtnego. A moe mieszkacy tego miasta s a tak
wrogo nastawieni dl ciekawskich turystw? Czyby moje jawne zwiedzanie i czste
spogldanie na map wzbudzio ich niech? Uwiadomiem sobie, e musz by w
strasznym napiciu nerwowym, skoro ledwo syszalne skrzypienie schodw pobudzio mnie
a do takich rozwaa, ale mimo to aowaem, e nie mam przy sobie jakiej broni.
Czujc zmczenie, ktre nie miao mic wsplnego z sennoci, zamknem drzwi od
korytarza, wyczyem wiato i rzuciem si na twarde, niewygodne ko... w marynarce,
konierzyku, butach, we wszystkim, co miaem na sobie. W ciemnoci nawet najsabszy
odgos nocy potgowa si wielokrotnie i ogarn mnie jeszcze wikszy niepokj. Zaowaem,
e zgasiem wiato, a jednoczenie byem zbyt zmczony, eby podnie si z ka i zapali.
Po duszej, przygnbiajcej przerwie dobiego mnie skrzypienie schodw, a nastpnie ciche,
wyrane odgosy, zdajce si by potwierdzeniem wszystkich moich obaw. Nie miaem ju
wtpliwoci, e kto dobiera si do moich drzwi kluczem - ostronie, ukradkiem, dla prby.
Przeraenie moje z powodu tak namacalnej grozy byo zapewne troch zagodzone lkiem,
jakiemu ju wczeniej ulegem. Przez cay czas, waciwie bez okrelonej przyczyny,
dach.
Ogarna mnie rozpacz, bo znalazem si w puapce. Mj strach siga ju prawie zenitu,
nadajc jakie niepojte znaczenie ladom kurzu widocznym w wietle przebyskujcym
przez drzwi, do ktrych kto si wanie dobiera. Prawie e w bezwiednym odruchu, mimo
poczucia beznadziejnoci, ruszyem do nastpnych drzwi, by je si otworzy - zakadajc, e
zewntrzne drzwi tego trzeciego pokoju podobnie jak i w poprzednim s zamknite - a
nastpnie zamkn zasuw od wewntrz, nim jeszcze kto zdoa przekrci zamek.
Szczcie mi dopisao, bo nie tylko e nie byy zamknite, ale nawet troch uchylone. W
mgnieniu oka znalazem si przy drzwiach wejciowych tego pokoju blokujc je ramieniem i
kolanem, bo kto na nie wanie napiera. Drzwi si zatrzasny, a ja w mig przekrciem
zasuw, ktra bya w cakiem dobrym stanie. Odetchnem z ulg, a wtedy stwierdziem, e
przestano dobija si do dwojga ssiednich drzwi, natomiast rozlega si oskot przy
wewntrznych drzwiach zabarykadowanych kiem. A wic gromada moich napastnikw
wtargna do pokoju od poudnia i rozpocza atak od wewntrz. Po chwili wytrych
zazgrzyta w nastpnych drzwiach od strony pnocnej, co uprzytomnio mi, e
niebezpieczestwo jest ju bardzo blisko.
Wewntrzne drzwi do nastpnego pokoju byy otwarte na ocie, nie miaem jednak czasu na
zabezpieczenie drzwi na korytarz. Mogem jedynie zamkn wewntrzne drzwi na zasuw, a
take wewntrzne drzwi z drugiej strony, jedne zabarykadowa kiem, drugie biurkiem, a
umywalk zablokowa drzwi wejciowe. Musiaem zawierzy takim prowizorycznym
barykadom i wydosta si przez okna na dach domu przy Paine Street. W tym dramatycznym
momencie strach, jaki mnie ogarn, nie wypywa z tego, e nagle straciem siy, by si
broni, ale z tego, e nikt spord moich napastnikw nie wyda z siebie jak dotd ludzkiego
gosu, dochodzio mnie tylko koszmarne dyszenie, kwiczenie i ciche poszczkiwanie w
dziwnych odstpach czasu.
Przesunem meble i pomknem w stron okna, a wtedy usyszaem bezadn i szalecz
gonitw po korytarzu w stron pokoju na pnoc ode mnie, co wiadczyo o tym, e
zrezygnowano z napaci od poudnia. Moi oponenci najwyraniej skoncentrowali siy przy
sabych wewntrznych drzwiach otwierajcych si wprost na mnie. A na zewntrz ksiyc
igra na kalenicy domu znajdujcego si poniej okna. Stwierdziem, e skok bdzie wielce
ryzykowny, bo dach jest bardzo spadzisty.
Wybraem okno blisze poudniowej strony, planujc wyskoczy na dach, a stamtd w jakie
najdogodniejsze miejsce. Znalazszy si ju w ktrym z tych rozwalajcych si budynkw z
cegy musz wzi pod uwag pocig. Miaem jednak nadziej, e zanurz si w jednym z
licznych wok podwrka i ziejcych pustk drzwi i wymkn si na Washington Street, a
potem ju uciekn z miasta kierujc si na poudnie.
Nagle rozleg si straszny oskot u drzwi, ktre zaczy puszcza w zawiasach. Moi
przeladowcy posuyli si wida jakim cikim przedmiotem do wywaania. Barykada z
ka jednak nawet nie drgna, miaem wic jeszcze jedn szans, e zd wyskoczy. Z
boku okna wisiay na grubym prcie i mosinych kkach cikie aksamitne zasony, by te
wystajcy uchwyt do zewntrznych okiennic. Otworzya si przede mn moliwo
bezpiecznego skoku. Szybko cignem prt ze wszystkim, zaczepiem dwa kka z
zasonami na wystajcym uchwycie i sprawdziwszy, e wytrzymaj mj ciar, wyskoczyem
z okna i spuciem si po zaimprowizowanej mikkiej drabinie pozostawiajc za sob na
niemao wej do pustych domw, w ktrych znajd schronienie, jeli tylko dojrz
cigajcych mnie przeladowcw.
Posuwaem si szybko, bezszelestnie, wzdu zrujnowanych domw. Bez kapelusza,
rozczochrany po uciliwej ucieczce, nie mogem przyciga niczyjej uwagi. Nawet gdybym
przypadkowo napotka jakiego przechodnia, pewnie by mnie nie zauway. Na Bates Street
skryem si w przepacistym westybulu, gdy pojawiy si przede mn dwie powczce
nogami postacie, ale wkrtce szedem ju dalej zbliajc si do otwartej przestrzeni, gdzie
Eliot Street przecinaa ukonie Washington Street na skrzyowaniu. Cho przedtem nie
widziaem tego miejsca, na mojej mapie wygldao ono gronie, ksiyc z pewnoci bdzie
mia tam swobodny dostp. Nie byo jednak sensu zbacza z drogi, bo musiabym okra
naraajc si, by moe, na jeszcze wiksz widoczno, a poza tym to by tylko opnio
moj ucieczk. Postanowiem wic miao i otwarcie przekroczy plac naladujc
powczysty krok mieszkacw Innsmouth, w nadziei, e nikogo, a przynajmniej nikogo
spord moich przeladowcw, nie spotkam po drodze.
Nie orientowaem si, jak szeroki zakres ma pocig ani te jaki mu przywieca cel. Miasto
zdawao si by niezwykle oywione, ale byem przekonany, e wie o mojej ucieczce z
Gilman House jeszcze si daleko nie rozniosa. Wkrtce musz si przedosta z Washington
Street na jak inn ulic prowadzc na poudnie, gdy tajemnicza gromada z hotelu bez
wtpienia posuwa si za mn. Zostawiem na pewno lady na zakurzonej pododze w ostatnim
budynku, odkryj wic, w jaki sposb wydostaem si na t ulic.
Tak jak si spodziewaem, cay plac zalany by ksiycem; porodku dostrzegem co w
rodzaju skwerku ogrodzonego elazn balustrad. Na szczcie nikogo w pobliu nie byo, ale
od strony Town Square dochodzio jakie dziwne buczenie czy te warkot. South Street bya
szeroka i lekko opadaa ku morzu, ktre byo std widoczne w caej swej rozcigoci.
Miaem nadziej, e nikt mnie nie obserwowa, kiedy przechodziem w penym blasku
ksiyca. Posuwaem si bez przeszkd, nie sycha byo, aby kto mnie szpiegowa.
Rozejrzawszy si, bezwiednie zwolniem kroku na chwil i zerknem w stron morza, ktre,
rozwietlone ksiycem, wygldao wspaniale. W dali, za falochronem, rysowaa si niezbyt
wyranie ciemna linia Diabelskiej Rafy, ktra mimo woli przypominaa mi straszne
opowieci, jakie tu usyszaem - opowieci, w ktrych ta postrzpiona skaa stanowia
prawdziwe wrota do krlestwa niepojtej grozy i nienormalnych zjawisk.
Nagle, zupenie niespodziewanie, dostrzegem na rafie migotanie wiata. Nie myliem si,
nie byo to zudzenie. Ogarn mnie lk, niepohamowany i straszny. Wszystkie muskuy
napryy si do ucieczki, powstrzymaa mnie tylko podwiadoma ostrono i prawie e
hipnotyczne zafascynowanie. Co gorsza, rozbyso te wiato z wyniosej kopuy Gilman
House, skierowane na pnocny-wschd, caa seria analogicznych byskw, o innej
czstotliwoci, ktre mogy by tylko sygnaami porozumiewawczymi.
Znowu zdaem sobie spraw, jak bardzo jestem tutaj na widoku, ruszyem wic szybszym
krokiem pozorujc powczenie nogami, ale nie spuszczajc oka z tej diabelskiej,
zowieszczej rafy, dopki mogem j widzie. Nie miaem pojcia, co to wszystko oznacza,
chyba e miao zwizek z dziwnymi obrzdami odbywajcymi si na rafie albo te z jakim
statkiem, ktry tam przycumowa i z ktrego wysza grupa ludzi. Skrciem w lewo obok
zapuszczonego trawnika, wci jednak zerkaem w stron oceanu lnicego w letniej
powiacie ksiyca i obserwowaem tajemnicze byski niezrozumiaych dla mnie wiate
ostrzegawczych.
bo nie zmienili swojego kursu, tylko posuwali si dalej, rechotliwie bekocc, a tak
obrzydliwie, e nie mogem si w tem rozezna.
Znalazszy si znw w mroku, zaczem biec truchtem obok pochylonych domw
spogldajcych pustki oknami w ciemn noc. Przeszedem na drug stron ulicy, skrciem na
najbliszym rogu w Bates Street, kryjc si w cieniu budynkw od poudniowej strony.
Minem dwa domy, w ktrych zna byo lady ycia, w jednym palio si nawet wiato w
grnych oknach, ale nie natknem si na adn przeszkod. Kiedy skrciem na Adams
Street, poczuem si troch bezpieczniej, ale wkrtce zamarem, bo tu przede mn wytoczy
si z drzwi jaki czowiek. Zbyt by jednak pijany, aby mg stanowi dla mnie zagroenie. I
tak dotarem bezpiecznie do magazynw skadowych na Bank Street, bdcych w zupenej
ruinie.
Na tej wymarej ulicy cigncej si wzdu rzeki wszystko wydawao si zastyge, a szum
wodospadw zagusza moje kroki. Do stacji musiaem przebiec jeszcze kawaek drogi, za
mury wielkich magazynw wyglday straszniej ni mieszkalne domy. Nareszcie ujrzaem
przed sob star stacj z arkadami - a waciwie jej ndzne resztki - i ruszyem prosta w
kierunku szyn zaczynajcych si na drugim jej kocu.
Byy zardzewiae, cho jeszcze w niezym stanie, podkady przegniy, ale nie wszystkie. Po
takiej drodze ogromnie trudno byo porusza si swobodnie, a tym bardziej biec, ale jako
sobie radziem. Przez pewien czas szyny prowadziy przez dugi, kryty most nad zawrotnej
gbokoci przepaci. Moje dalsze kroki uzalenione byo od stanu mostu. Jeeli okae si to
moliwe, przejd po nim, a jeli bdzie w bardzo zym stanie, musz podj ryzyko dalszej
wdrwki ulic i przedosta si przez najbliszy, nieuszkodzony most przy autostradzie.
Ten ogromny stary most, dugi jak stodoa, jania widmowo w blasku ksiyca i
stwierdziem, e par krokw dalej podkady s cakiem solidne. Wszedem przywiecajc
sobie latark i omal nie zwalia mnie z ng chmara nietoperzy, ktra zerwaa si z gonym
trzepotem. W poowie drogi znajdowaa si grona wyrwa midzy podkadami, na widok
ktrej zawahaem si, czy zdoam j pokona, jednake zaryzykowaem, wykonaem
desperacki skok, ktry na szczcie si uda.
Z radoci powitaem ksiyc, kiedy wreszcie wydostaem si z tego makabrycznego tunelu.
Stare szyny przecinay River Street na przejedzie kolejowym i natychmiast skrcay w pole,
na ktrym ju coraz sabiej czuo si ten nieznony zapach ryb. Gste poszycie chwastw i
dzikiej ry kryo mnie cakowicie, ale ubranie miaem w strzpach. Rad jednak byem, e si
tutaj znalazem, bo w razie pogoni, miaem tu dobre schronienie. Byem wiadomy, e
wiksza cz trasy, ktr przemierzaem, musiaa by widoczna z drogi prowadzcej do
Rowley.
Wkrtce pojawiy si bagna, a przez nie wioda jedna tylko cieka na niskim, trawiastym
nasypie, ale zarola nie byy tu ju tak gste. Natknem si teraz na co w rodzaju wyspy
troch wyej pooonej, ktr szyny przecinay w pytkim, otwartym wykopie, zronitym
krzakami i jeynami. Bardzo si ucieszyem, e przynajmniej tutaj mog si skry, bo wedle
tego, co widziaem z okna hotelu, w tym miejscu szosa do Rowley biega bardzo blisko. Na
kocu wykopu szyny przecinay ciek i zbaczay na bezpieczn odlego. Tymczasem
jednak musiaem zachowa daleko idc ostrono. Byem pewien, e jak do tej pory szyny
kolejowe nie zostay objte patrolem.
Nim zanurzyem si w wykop kolejowy, obejrzaem si ze siebie, ale nie dostrzegem moich
przeladowcw. Stare wieyce i dachy Innsmouth wspaniale i nieziemsko lniy w
magicznym tym wietle ksiyca i mimo woli pomylaem, jak piknie musiay wyglda
w dawnych dniach, nim miasto zostao okryte mrokiem tajemnicy. Ale kiedy spojrzaem w
gb ldu, uwag moj przykuo co, co mnie zaniepokoio, i przez chwil zastygem w
bezruchu.
Zobaczyem - a moe tylko tak mi si zdawao - jakby jakie dziwne falowanie daleko na
poudniu; doszedem do wniosku, e na poziomie drogi na Ipswich wyania si z miasta jaka
ogromna horda. Odlego bya dua, nie mogem wic nic dojrze dokadnie, ale nie podoba
mi si wygld tej poruszajcej si kolumny. By to ruch zanadto rozfalowany, a odblask zbyt
jaskrawy w promieniach zachodzcego ksiyca. Odnosiem wraenie, e sysz te jakie
odgosy - mimo e wiatr wia w przeciwnym kierunku - odgosy zwierzcego skrobania i
wrzaskw jeszcze gorszych ni te, ktre niedawno syszaem.
Przez gow przemkny mi najrozmaitsze domysy, niezbyt przyjemne. Mimo woli
pomylaem o tym najprzerniejszych typach ludzkich w Innsmouth, ukrytych podobno w
rozpadajcych si ju starych kanaach przy nadbrzeu. Pomylaem te o grupie pywakw,
ktrych dostrzegem na morzu. Szacujc t gromad widoczn z daleka, jak rwnie
wszystkie te, ktre pokryway teraz okoliczne drogi, doszedem do wniosku, e liczba
cigajcych mnie jest o wiele za dua jak na tak wyludnione miasto.
Skd wziy si te wielkie tumy? Czyby stare, niezaplombowane kanay zapenione byy
pokrtnym, nie przynalecym do adnej kategorii i przez nikogo nie podejrzewanym
yciem? A moe rzeczywicie jaki niewidzialny statek przywiz cay legion nieznanych
przybyszw na t piekieln raf? Kim s wobec tego? Dlaczego si tutaj znaleli? Jeeli taka
kolumna obcych przybyszw grasowaa na drodze do Ipswich, to czy patrole na innych
drogach te zostay wzmocnione?
Wszedem w zarola wykopu kolejowego i posuwaem si powolnym krokiem, gdy nagle
znowu spowi mnie ciki, odraajcy zapach rym. Czyby wiatr zmieni kierunek na
wschodni, wiejc wprost od morza w stron miasta? Pewnie tak, bo teraz usyszaem jakie
gardowe pomruki z tamtej wanie strony, dotd zupenie cichej. Dochodziy mnie jeszcze
inne odgosy - co w rodzaju zbiorowego trzepotania i tupotu, ktre pobudzay wyobrani do
granic wytrzymaoci. Nie mogem si pozby jakich pozbawionych logiki myli na temat tej
nieprzyjemnie falujcej kolumny na drodze do Ipswich.
Po chwili smrd i gwar nasiliy si jeszcze bardziej, wic zatrzymaem si drc na caym
ciele, rad, e mam kryjwk w wykopie. Przypomniaem sobie, e wanie tutaj droga do
Rowley podchodzi bardzo blisko do starej linii kolejowej, tu przed skrzyowaniem i
zakrtem na zachd. Co si poruszao wzdu tej drogi, pooyem si wic pasko, a
przejdzie i zniknie. Wdziczny byem niebiosom, e te kreatury nie moj ze sob psw do
tropienia - pewnie zreszt byoby to niemoliwe na terenie tak cuchncym rybami.
Przycupnwszy pord krzakw w piaszczystym dole czuem si raczej bezpieczny, cho
wiedziaem, e moi przeladowcy bd przechodzi naprzeciwko mnie w odlegoci nie
wikszej ni pidziesit metrw. Mog ich zobaczy, ale oni mnie nie zauwa, chyba e
przez jaki niefortunny przypadek.
A jednak wzdragaem si przed ich widokiem. Widziaem przed sob z bliska owietlony
ksiycem teren, przez ktry bd przechodzi, i pomylaem, e to miejsce moe ulec
prawda, bardzo pobiene dane, ale mogy mi si przyda pniej, kiedy znajd czas na ich
zestawienie i skodyfikowanie. Opiekun Stowarzyszenia Historycznego - pan E. Lapman
Peabody - uprzejmie suy mi pomoc i wyrazi niezwyke zainteresowanie, kiedy
powiedziaem mu, e jestem wnukiem Elizy Orne z Arkham, ktra urodzia si w 1867 roku i
polubia Jamesa Williamsona z Ohio majc lat siedemnacie.
Mj wuj, a brat mojej matki, by prawdopodobnie w Arkham wiele lat temu w tej samej
sprawie co ja; a rodzina mojej babki bya zdaje si przedmiotem miejscowego
zainteresowania. Pan Peabody powiedzia, e wiele mwiona na temat maestwa jej ojca,
Benjamina Orne, tu po Wojnie Domowej, poniewa zdziwienie budzili przodkowie jego
wybranki. Bya podobno sierot po Marshach z New Hampshire, a kuzynk Marshw z Essex
Country, ale uczya si we Francji i raczej nie znaa swojej rodziny. Prawny opiekun
ulokowa jej pienidze w bostoskim banku, ktre byy przeznaczone na jej utrzymanie, a
take francuskiej guwernantki. Nikt w Arkham nie zna nazwiska tego opiekuna, o ktrym z
czasem lad zagin, i guwernantka przeja jego rol na zasadzie polubownej umowy.
Francuzka, nie yjca ju od dawna, milczaa na ten temat, a podobno wiedziaa znacznie
wicej, ni mwia.
Najbardziej jednak zdumiewa wszystkich fakt, e nie mona byo umiejscowi rodzicw tej
modej dziewczyny - Enoch i Lydia (z domu Meserve) - wrd znanych rodzin w New
Hampshire. Wielu przypuszczao, e bya crk ktrego z tych gonych Marshw, miaa
bowiem tak charakterystyczne dla nich oczy. Jeszcze wikszym zaskoczeniem bya jej
wczesna mier przy urodzeniu mojej babki - ktra bya jej jedynym dzieckiem. Majc ju
ustalony, niezbyt przyjemny stosunek do samego nazwiska Marsh, niechtnie przyjem
wiadomo, e przynaley ono do genealogicznego drzewa moich przodkw. Nie sprawio mi
te przyjemnoci, kiedy pan Peabody napomkn, e i ja mam oczy Marshw. Ale wdziczny
mu byem za wszystkie informacje, ktre z pewnoci oka si dla mnie poyteczne.
Wziem te ze sob swoje notatki, a take wykaz przepisanych z ksig danych odnonie
rodziny Orne'w.
Prosto z Bostonu pojechaem do domu, do Toledo, a potem spdziem miesic w Maumee,
eby przyj do siebie po tej strasznej przygodzie. We wrzeniu pojechaem do Oberlin, na
ostatni rok studiw, i a do czerwca pochonity byem nauk i rnymi innymi sprawami,
tylko od czasu do czasu wizyty przedstawicieli rzdowych w zwizku z kampani, rozpoczt
na skutek mojego zeznania, przypominay mi o tym, co przeyem. Mniej wicej w poowie
czerwca, a w rok po pobycie w Innsmouth, spdziem tydzie u rodziny matki w Cleveland;
tam sprawdziem moje genealogiczne dane z rnymi notatkami, wiadomociami
przekazanymi ustnie i tym, co pozostao w spadku, chcc sporzdzi dokadniejszy wykres.
Nie byo to zadanie przyjemne, gdy atmosfera w domu Williamsonw zawsze mnie
przytaczaa. Panowao tam jakie niezdrowe napicie i moja matka nigdy nie zachcaa mnie
do odwiedzania jej rodzicw, kiedy jeszcze byem dzieckiem, natomiast chtnie widziaa u
nas w Toledo swojego ojca. Urodzona w Arkham babka wydawaa mi si dziwna, prawie e
mnie przeraaa i wcale nie bolaem nad tym, kiedy cakiem znikna. Miaem wtedy osiem
lat i mwiono, e zrozpaczona ucieka z domu po samobjstwie mojego wuja Douglasa, a jej
najstarszego syna. Zastrzeli si po podry do New England, tej wanie podry, o ktrej
wspomniano mi w Stowarzyszeniu Historycznym w Arkham.
By podobny do babki i te go nie lubiem. Mieli jakie dziwne spojrzenie, nigdy nie mruyli
oczu i czuem si w ich obecnoci nieswojo. Moja matka i wuj Walter wygldali inaczej.
Przypominali ojca, ale ju biedny kuzyn Lawrence - syn wuja Waltera - by niemal wiernym
wizerunkiem babki; z powodu zego stanu zdrowia umieszczono go na stae w zamknitym
sanatorium w Canton. Od czterech lat go nie widziaem, ale wuj wspomina kiedy, e stan
jego zdrowia i umysu jest bardzo niedobry. To zmartwienie stao si zapewne przyczyn
mierci jego matki przed dwoma laty.
Tylko wic dziadek i jego owdowiay syn mieszkali teraz w Cleveland, ale wspomnienie
przeszoci ciya nad ich domem. Wci nie lubiem tego miejsca i staraem si jak
najszybciej przeprowadzi tam mj wywiad. Rne dokumenty i to, co zostao przekazane
ustnie, w duej mierze uzupeni jeszcze opowiadaniem dziadek, ale jeli chodzi o wieci na
temat Orne'w, musiaem gwnie polega na wuju Walterze, ktry przedstawi mi cae swoje
zbiory w postaci notatek, listw, wycinkw, fotografii i miniatur, wszystkiego, co otrzyma w
spadku.
Kiedy przegldaem listy i zdjcia, jakie pozostay po Orne'ach, przeraziem si swoimi
przodkami. Jak ju wspomniaem, babka i wuj Douglas zawsze wywoywali we mnie jaki
niepokj, ale teraz, kiedy patrzyem na ich fotografie, budzia si we mnie odraza, byli jacy
zupenie inni. Z pocztku nie mogem tego zrozumie, ale stopniowo zaczem podwiadomie
porwnywa, cho za wszelk cen staraem si odrzuci nawet najlejsze przypuszczenie.
Tak charakterystyczny wyraz ich twarzy mia teraz dla mnie zupenie inna wymow ni
dawniej, a gdybym si gbiej nad tym zastanowi, na pewno napenioby to mnie panicznym
lkiem.
Najwikszego szoku doznaem jednak wtedy, kiedy wuj pokaza mi biuteri Orne'w,
przechowywan w depozycie w banku. Niektre rzeczy byy misternie i ciekawie wykonane,
lecz w jednej szkatuce znajdoway si klejnoty mojej tajemniczej prababki, a wuj nie mia
ochoty jej otwiera. Powiedzia, e s dziwaczne i brzydkie i jak si orientuje, nikt ich nigdy
nie nosi, cho babka lubia na nie czasem popatrze. Wizaa si z nimi jaka legenda, e
przynosz nieszczcie, a francuska guwernantka prababki powiadaa, e nie naley ich nosi
w Nowej Anglii, bezpiecznie mona je tylko zakada w Europie.
Odwijajc te klejnoty powoli i niechtnie wuj ostrzega mnie, e bd zaskoczony ich
niespotykanym i odraajcym wygldem. Artyci i archeologowie, ktrzy je widzieli ocenili
wysoko ich mistrzowsk robot i niezwyky egzotyzm, ale nie potrafili okreli, z jakiego
materiay zostay wykonane, ani te zakwalifikowa do jakiejkolwiek znanej na wiecie
tradycyjnej sztuki. Znajdoway si tam dwie bransoletki, tiara i co w rodzaju broszy, na
ktrej wyryta bya paskorzeba z motywami tak wymylnymi, e trudno byo na nie patrze.
Przez cay czas trzymaem na wodzy uczucia, ale twarz zdradzia narastajce we mnie
przeraenie. Wuj zaniepokoi si moim wygldem i przesta odwija klejnoty. Na moj prob
w kocu jednak odwin je wszystkie, ale bardzo niechtnie. Spodziewa si, e oka
zdumienie na widok tiary, nie spodziewa si jednak mojej reakcji. Ja zreszt te nie, bo
wydawao mi si, e jestem przygotowany na to, co zobacz. Ja natomiast, nie powiedziawszy
ni sowa, zemdlaem, podobnie jak rok temu w wykopie kolejowym, ukryty w gstwinie
dzikich r.
Od tego dnia ycie moje stao si jedn wielk udrk, pen lku i nieustannych rozwaa.
Ju sam nie wiedziaem, ile w tym wszystkim jest szkaradnej prawdy, a ile szalestwa. Moja
prababka wywodzia si z Marshw nieznanego pochodzenia, za pradziadek mieszka w
Arkham... a czy to Zadok nie powiedzia, e crka Obeda Marsha i jego ony-potwora zostaa
czary dawno zapomnianych starych Bstw obejmuj nad nimi wadz. Obecnie spoczywaj,
ale ktrego dnia, o ile nie zapomn, znowu powstan, aby zoy danin Wielkiemu Cthulhu,
jakiej da. Ich nowe miasto bdzie wiksze ni Innsmouth. Zaplanowali, e si
rozprzestrzeni, a na razie wybudowali sobie to miasto przejciowo, na drugie musz jeszcze
zaczeka. Za mier ludzi na ziemi, do ktrej si przyczyniem, musz ponie kar, ale nie
bdzie cika. W tym nie ujrzaem po raz pierwszy Shoggoth, ale w tym momencie
obudziem si z przeraliwym krzykiem. Kiedy spojrzaem w lustro tego ranka, nie miaem
ju wtpliwoci, e cakiem przybraem wygld mieszkaca Innsmouth.
Dotychczas nie odebraem sobie ycia jak wuj Douglas. Kupiem pistolet automatyczny i
nawet ju si przymierzaem, ale nawiedzajce mnie ostatnio sny powstrzymyway mnie od
tego kroku. Moje napicie nerwowe i lk sabn powoli, czuj, jak nieznane gbie mrz
przycigaj mnie do siebie, ju si ich nie boj. Sysz i wykonuj w snach dziwne rzeczy, a
budz si zachwycony, nie w lku. Nie wierz, abym musia czeka na cakowit przemian
jak inni. Jelibym czeka, ojciec zamknby mnie pewnie w zakadzie, tak jak zamknito
biednego luzyna. Oszaamiajce, niesychane i wspaniae rzeczy oczekuj mnie tam, w
gbinach, i wkrtce postaram si je odnale. I - R'lyeh! Cthulhu fhagn! I I! Nie, ja si nie
zabij, nic mnie do tego nie skoni!
Zorganizuj ucieczk mego kuzyna z tego domu szalecw w Cantonie i obaj wybierzemy si
do spowitego cudown tajemnic Innsmouth. Popyniemy do rafy i zanurzymy si w czarn
otcha, dotrzemy do usianego kolumnami miasta Cyklopw Y'ha-nthlei i w tej siedzibie
Morskich Istot bdziemy mieszka w chwale i wspaniaociach na wieki.
Kolor z Przestworzy
chromatyzmie.
Wtem, niespodziewanie, ta ohydna rzecz wystrzelia w gr, prosto w
niebo, niczym rakieta albo meteor, nie pozostawiajc po sobie
adnego ladu, i znikna w okrgym i zadziwiajco ksztatnym
otworze w chmurach, nim ktokolwiek zdy zapa dech albo
wykrzykn. Kto to widzia, nigdy nie zdoa tego zapomnie. Ammi
wpatrywa si pustym wzrokiem w gwiazdy Cygnus i Deneb skrzce si
powyej innych gwiazd, gdzie nieznany kolor rozpyn si pord
Drogi Mlecznej. Jednake jego wzrok musia wkrtce powrci znowu ku
ziemi, gdy w dolinie rozleg si trzask. Tak wanie byo. Tylko
omot i trzask drzewa, adnej eksplozji, jak twierdzili czonkowie
tej wyprawy. W kadym razie rezultat by taki sam, bo w jednej
przeraajcej kalejdoskopowej chwili buchn z tej skazanej na
zagad i przekltej farmy roziskrzony erupcyjny kataklizm
nienaturalnych iskier i jakiej substancji; olepi tych, ktrzy
akurat patrzyli, a w gr, a do zenitu, buchna taka chmara
kolorowych, o niespotykanych ksztatach szcztkw, do jakich nasz
wszechwiat nie mgby si przyzna. Pord szybko zanikajcych
oparw pomkny za schorza zjaw, ktra uniosa si w przestworza,
po czym i one znikny bez ladu, i na wzgrzu, i w dolinie
rozlewaa si tylko ciemno, do ktrej nie mieli odwagi powrci,
wzmaga si wiatr, ktry zdawa si spywa czarnym, zimnym
podmuchem z midzygwiezdnych przestworzy. Gwizda i wy, i smaga
pola i lasy z oszala, kosmiczn zaciekoci, a rozdygotani
uczestnicy tej wyprawy zrozumieli, e nie ma sensu czeka na
ksiyc, by zobaczy, co pozostao z domostwa Nahuma.
Zbyt przeraonych, aby snu jakiekolwiek przypuszczenia, siedmiu
rozdygotanych mczyzn powloko si w stron Arkham pnocn drog.
Ammi by w gorszym stanie ni jego wsptowarzysze, poprosi wic,
aby wszyscy udali si do niego do domu, eby nie szli prosto do
miasta.
Nie mia ochoty przemierza samotnie nieszczsnych, miotanych
wichrem lasw przy gwnej drodze prowadzcej do jego domu. Dozna
szoku, ktry wszystkim pozostaym zosta oszczdzony i z ktrego
nigdy nie zdoa si otrzsn. Przez wszystkie nastpne lata
opanowany lkiem nie mia odwagi nawet wspomnie o tym wydarzeniu.
Wszyscy stojcy na owym kotujcym si wzgrzu wpatrywali si
otpiaym wzrokiem w rozcigajc si przed nimi drog, natomiast
Ammi obejrza si raz jeszcze n mroczn dolin zagady, ktra tak
niedawno bya schronieniem jego nieszczsnego przyjaciela. Tam, w
tym nawiedzonym, odlegym miejscu, dostrzeg, e co si lekko
unioso, po czym opado znowu w to samo miejsce, z ktrego wielka,
bezksztatna smuga blasku wystrzelia wprost w niebo. By to tylko
kolor - ale kolor niespotykany ani na tej ziemi, ani n niebie. A
poniewa Ammi rozpoznaj go i wiedzia, e ta ostatnia, ledwie
widoczna resztka wci jeszcze czai si w studni, ju nigdy nie
odzyska peni wadz umysowych.
Nie naley mnie pyta o opini. Nie wiem - to wszystko. Nie miaem
kogo spyta, tylko Ammiego, bo mieszkacy Arkham nie mwi o tych
dziwnych dniach, a trzej profesorowie, ktrzy widzieli aerolit i
jego kolorow kul, ju nie yj. Byy inne kule - to nie ulega
wtpliwoci. Jedna zapewne si wystarczajco poywia i znika, a
druga chyba nie zdya. Z pewnoci jest jeszcze w studni widziaem, e co dziwnego dziao si z blaskiem soca ponad
kruszcym si ocembrowaniem studni. Wieniacy twierdz, e
zniszczenie rozprzestrzenia si co roku o cal, jest wic moliwe, e
wci jeszcze kula ronie albo syci si swoim pokarmem. Jakikolwiek
demon si tam czai, niewtpliwe jest jedno, e musi by osaczony, bo
inaczej szybko by si rozprzestrzeni. A moe jest przymocowany do
korzeni tych drzew, ktre szarpi powietrze? Jedna z aktualnie
obiegajcych Arkham opowieci mwi o potnych dbach, ktre, wiec
i koysz si noc w sposb niespotykany wrd drzew.
Dlaczego tak si dzieje, tylko Bg jeden wie. W terminologii materii
to, co przedstawi Ammi, mona by nazwa zapewne gazem, jednake ten
gaz podlega prawom nie istniejcym w naszym kosmosie. Nie by
wytworem wiatw i soc, ktre wiec w teleskopach i na
fotograficznych pytach naszych obserwatoriw. Nie by to powiew
niebios, ktrych ruchy i wymiary nasi astronomowie obliczaj albo
te uwaaj, e s zbyt nieogarnione, aby je mona byo obliczy.
By to po prostu kolor z przestworzy - niesamowity zesaniec z
nieogarnionych sfer nieskoczonoci, spoza zasigu naszej Natury, ze
sfer, ktrych samo istnienie oszaamia umys i poraa nas czarn
ponad kosmiczn otchani, jaka otwiera si przed naszymi
przeraonymi oczami.
Wtpi, aeby Ammi wiadomie mnie okamywa, nie sdz te, aby jego
opowie bya tylko fantazj szalestwa, jak mnie uprzedzali ludzie
z miasta. Co strasznego objawio si w grach i dolinach wraz z tym
meteorem, co strasznego - cho nie wiem, w jakich proporcjach wci jeszcze tam istnieje. Uciesz si, kiedy woda zakryje te
tereny. Mam nadziej, e do tego czasu nic zego nie przydarzy si
Ammiemu. Tyle widzia z tej rzeczy - a jej wpyw by tak zdradliwy.
Dlaczego Ammi nie mg si std ruszy? Jake jasno pamita ostatnie
sowa umierajcego Nahuma: nie moesz si uwolni... wciga ci...
wiesz, e co przybywa, ale to nie ma znaczenia... Ammi to poczciwy
starzec... Kiedy ekipa rozpocznie prace przy tym zbiorniku wodnym,
musz napisa do gwnego inyniera, aby strzeg go czujnie. Nie
znis bym myli, e staje si spopielaym, powykrcanym i kruszcym
si monstrum, ktre trapi mnie cigle we snach.
Szepczcy w ciemnoci
I
Prosz pamita, e w kocu nie widziaem nic strasznego. Jednakrze stwierdzenie, e
wstrzs umysowy sta si przyczyn tego, co sugeruj - e by ostatni kropl , ktra
przechylia szal i dlatego wanie wypadem z osamotnionej farmy Akeleya i zabranym
samochodem pomknem przez dzikie kopulaste wzgrza w Vermont - to zignorowanie
najbardziej oczywistych faktw mego ostatniego doznania. Cho widziaem i syszaem te
tajemnicze rzeczy, cho wci ywo odczwam to wraenie, jakie na mnie wywary, nawet
teraz nie mog udowodni, czy moje wnioski s suszne, czy nie. Bo przecie samo zniknicie
Akeleya jeszcze nic nie znaczy. Nie znaleziono w jego domu nic podejrzanego poza ladami
kul wewntrz i na zewntrz domu. Wygldao to tak, jakby wyszed sobie na przechadzk w
gry i po prostu nie wrci. Nie byo nawet ladu, e jaki go mg si tam pojawi albo e
te straszne cylindry i aparaty znajdoway si kiedykolwiek w jego gabinecie. e si ba
miertelnie skupionych gsto zielonych wzgrz i sczcych si bez kresu potokw, pord
ktrych si urodzi i wychowa, to te nic nie znaczy; taki lk moe by spowodowany
tysicem przyczyn. Ekscentryczno jest chyba najbardziej wiarygodnym wyjanieniem dla
jego dziwnego zachowania i lkw.
A wszystko zaczeo si jeli chodzi o mnie wraz z historyczn niespotykan dotychczas
powodzi w Vermont 3 listopada 1927 roku byem wtedy, podobnie jak i teraz, wykadowc
literatury na Miscatonic University w Arkham, Massachusetts, i z amatorstwa penym
entuzjazmu badaczem folkloru Nowej Anglii. Wkrtce po powodzi, pord licznych
artykw w prasie na temat biedy, cierpienia i organizowanej pomocy, pojawiy si dziwne
wzmianki o jakich przedmiotach unoszcych si na wezbranych rzekach. Rozmaici moi
przyjaciele, ogromnie zaciekawieni, prowadzili dyskusj na ten temat i w kocu zwrcili si
do mnie z prob o wyjanienie tej sprawy. Pochlebio mi, e tak powanie traktuj moje
badania nad tutejszym folklorem i zrobiem co mogem aby zbagatelizowa te szalone,
tajemnicze opowieci, ktre zdaway si przerasta najstarsze wiejskie przesdy. Ubawio
mnie e nawet kilka wyksztaconych osb twierdzio, i u rde tych wieci musz si kry
jakie tajemnicze znieksztacone fakty.
Opowieci, ktre zwracay moj uwag, dotary do mnie gwnie przez pras cho jedna
historia zostaa mi przekazana ustnie, a opowiedzia mi j przyjaciel, ktremu matka
mieszkajca w Hardwick, Vermont, opisaa j w licie. Dotyczya waciwe tego samego
wydarzenia, jakie opisywano w prasie, tylko e mona w niej wyodrbni jakby trzy etapy jeden czy si z Winooski River koo Montpelier, drugi z West River z okrgu Windham za
Newtane, a trzeci mia miejsce w Passumpsic, okrg Koledonia nad Londonville. Byo
jeszcze wiele ubocznych wtkw i etapw, ale po przeanalizowaniu wszystkie sprowadzay
si do tych trzech etapw. W kadym z tych przypadkw wiejscy ludzie donosili, e widzieli
jakie dziwne i niepokojce przedmioty na wezbranych rzekach zpyncych z niedostpnych
gr i zaczto je czy, z prostymi i prawie ju zapomnianymi legendami, ktre teraz oyy w
opowiadaniach starych ludzi.
Wszyscy byli przekonani, ze widzieli jakie ywe istoty, ktych jeszcze nigdy nie spotkali.
Oczywicie w tym strasznym okresie pyno po rzekach wiele cia ludzkich, ale te, ktre
opisywali, nie naleay do rodzaju ludzkiego, cho wielkoci i oglnym ksztatem troch
nawet jakby przypominay ludzi. Nie mogy to by take, jak twierdzili naoczni wiadkowie,
zwierzta znane w Vermont. Owe ksztaty miay kolor rowawy, a dugo jakie pi stp;
cae ich ciao pokryte byo skorup, na grzbiecie znajdoway si dwie ogromne petwy albo
boniaste skrzyda i cay szereg zginajcych si w stawach koczyn, atakrze co w rodzju
zwinitej elipsoidy, pokrytych niezliczon iloci krtkich macek, w miejscu, gdzie powinna
by gowa. Najbardziej jednak zdumiewajce byo to, e doniesienia z rnych rde
pokryway si ze sob. Zdumienie byoby wiksze, gdyby nie byo osabione przez fakt, e
wszystkie stare legendy, dotyczce wanie gr, byy ywo i wrcz chorobliwie obrazowe,
mogy wic wywrze wpyw na wyobrani wszystkich wiadkw. Byem skonny
przypuszcza, e owi wiadkowie - a byli to wycznie proci, naiwni ludzie mieszkajcy w
lasach - zobaczyli zmasakrowane gospodarskie zwierzta pynce z wirujcym prdem wody,
a pod wpywem prawie ju zapomnianych legend przydali tym biednym ciaom jakie
niezwyke atrybuty.
Ten stary folklor, do mglisty i nieuchwytny, w duej mierze zapomniany ju w obecnym
pokoleniu, mia charakter bardzo szczeglny i zna w nim byo znaczne wpywy jeszcze
starszych indiaskich opowieci. Cho nigdy nie byem w Vermont, znaem go dziki
monografi Eli Davenport, pracy raczej niezwykej, a obejmujcej materia zebrany na
podstawie ustnej relacji przed 1839 rokiempord starszych mieszkacw tego stanu. Co
wicej, materia ten zgadza si z opowieciami, jakie sam syszaem od starych wieniakw
w grach New Hampshire. Krtko mwic dotyczy nieznanej rasy potworw kryjcych si
gdzie w grach i mrocznych dolinach, w ktrych scz si potoki wypywajce z nieznanych
rde. Stworyte rzadko si pokazyway, ale wiadectwo o ich istnieniu skadali ci, ktrym
zdarzyo si zapuci troch dalej w gry albo w gbokie strome wwozy, gdzie nawet wilki
nie zaglday.
Widziano dziwne lady stp albo szponw z pazurami na botnistych brzegach potokw i
nagich przestrzeniach, a take kamienie poukadane wkoo i powyrywan przy nich traw, co
nie mogo by dzieem natury. Na stokach gr znajdoway si groty niezbadanej gbokoci,
do ktrych wejcie zasaniay gazy, co nie mogo by dzieem przypadku, za w pobliu
rozliczne lady prowadzce do wntrza grot i na zewntrz - cho ocena ich kierunku wydaje
si dosy wtpliwa. A co gorsza, dni przygd podrnicy widywali tam rzeczy niezwyke i
zupenie niespotykane, kiedy zapuszczali si o brzasku w najodleglejsze doliny i gste,
rosncepionowo lasy na szczytach gr, niedostpne dla czowieka.
Byoby to mniej niepokojce, gdyby wszystkie opowieci nie byy tak do siebie podobne.
Miay one kilka punktw wsplnych: twierdzono, e owe stwory s czym w rodzaju
wielkich, jasnoczerwonych krabw, e maj wiele par ng i dwa ogromne jak u nietoperza
skrzyda na grzbiecie. Poruszay si albo na wszystkich apach albo tylko na ostatniej parze,
uywajc pozostaych do przenoszenia wielkich, nieokrelonych przedmiotw. Pewnego razu
zdoano je wytropi w wikszym zgrupowaniu, cay ich oddzia porusza si pytkim
strumieniem pord lasu, w formacji zdyscyplinowanej, trjka w szeregu. Kiedy znw
widziano, jak jeden taki stwr pofrun. Odbi si noc od nagiego szczytu samotnej gry,
unis si w niebo - widziano nawet jego wielkie, trzepoczce skrzyda na tle peni ksiyca i znikn.
Stwory te jednake nie zakcay ludziom spokoju, cho czasami obwiniano je za zniknicie
ryzykanckich osobnikw, zwaszcza tych, co pobudowali si za blisko niektrych dolin albo
zbyt wysoko na zboczach gr. Pewne tereny znane byy z tego, e nie naley si tam osiedla,
i przestrzegano tego jeszcze dugo potem, kiedy wszystkie te opowieci prawie poszy w
zapomnienie. Spogldano z lkiem na okoliczne przepaciste gry, cho nie pamitano ju,
ilu z osiadych tam ludzi przepado, ile farm spono i zamienio si w popi na zboczach
tych srogich, zielonych stranikw.
Zgodnie z wczeniejszymi legendami stwory te wyrzdzay krzywd tylko wtedy, gdy kto
wkroczy na ich prywatny teren. Pniejsze legendy mwiy, e s one ciekawe ludzi i e
potajemnie wystawiaj swoje posterunki w ludzkim wiecie. Kryy opowieci o dziwnych
ladach szponw znajdywanych rano pod oknami domw i o znikaniu poszczeglnych ludzi z
terenw przylegych do nawiedzonych obszarw. A take o jakich szeptach naladujcych
mow ludzk, kiedy czyniono pontne propozycje samotnym podrnikom na drogach i
jadcych powozami przez las, o dzieciach, ktre odchodziy od zmysw ze strachu, bo nagle
co zobaczyy lub usyszay, tam gdzie pierwotny las siga ich domostwa. W pniejszych
legendach - kiedy ju zaczy zanika przesdy, a ludzie zapuszczali si coraz bliej tych
przeraajcych obszarw - pojawiaj si szokujce wieci o pustelnikach i samotnych
farmerach, ktrzy w pewnym okresie ycia ulegli jakim odraajcym zmianom umysowym,
ktrych wszyscy unikali mwic, e s to miertelnicy zaprzedani tym dziwnym istotom.
Okoo 1800 roku, w jednym z pnocnowschodnich okrgw, stao si niemal modne
oskarenie ludzi ekscentrycznych i wiodcych ywot pustelniczy - co byo niezbyt mile
widziane - o powizaniach z tymi okropnymi stworami. Twierdzono nawet, e s to ich
przedstawiciele.
O stworach tych kryy rne opinie. Powszechnie nazywano ich "oni" albo "ci dawni", cho
byy te inne jeszcze, lokalne i przemijajce krelenia. Najprawdopodobniej grupa
purytaskich osadnikw zaliczya ich bez adnych ogrdek do diabw, ktre stay si
podstaw do penych grozy teologicznych spekulacjii. Natomiast celtyckie legendy pochodzenia szkocko-irlandzkiego z New Hampshire, a take pokrewnych ludzi osiadych w
Vermont na kolonialnych terenach nadanych przez gubernatora Wentwortha - zaliczay ich do
czarownic i "maych ludzikw" yjcych na moczarach i w prehistorycznych twiedzach;
chroniono si przed nimi za pomoc zakl przekazywanych z pokolenia na pokolenie.
Najbardziej jednak fantastyczne teorie snuli Indianie. Cho byy rne w poszczeglnych
plemionach, wszystkie miay jedn wspln cech - uwaano zgodnie, e owe stwory nie
pochodz z tej ziemi.
Mity Pennacookw, najbardziej trwae i obrazowe, gosiy, e Skrzydlate Stwory przybyy z
Wielkiej Niedwiedzicy i miay swoje kopalnie w grach, skd pobieray kamienie, jakich nie
byo w ich wiecie. Nie yy tutaj na ziemi, tylko miay swoje posterunki i odlatyway z
ogromnym adunkiem kamieni do swoich gwiazd w kierunku pnocnym. Czyniy krzywd
tylko tym ludziom, ktrzy si zanadto do nich zbliali albo usiowali ich ledzi. Zwierzta
wystrzegay si ich czujc instynktown niech, cho nie byy przez nich napastowane. Nie
zjaday zwierzt ani niczego pochodzcego z tego wiata, sprowadzay sobie jedzenie ze
swoich gwiazd. Nie naleao si do nich zblia i dlatego modzi myliwi, ktrzy zapuszczali
si w gry, nigdy ju nie powracali. Nie wolno te byo ich podsuchiwa, kiedy noc
rozlegay si ich szepty w lasach podobne do brzczcych pszcz, co miao przypomina
ludzk mow. Znali mow wszystkich ludzi - Pennacookw, Huronw, plemion Piciu
Narodw - nie posiadali jednak i nie odczuwalipotrzeby wasnej mowy. Rozmawiali za
pomoc swoich gw, ktre zmieniay barw zalenie od tego, co chcieli sobie przekaza.
Wszystkie te legendy, zarwno biaych, jak i indian, zaniky w dziewitnastym wieku, tylko
czsami gdzie wystpoway jako przejaw atawizmu. ycie mieszkacw Vermont
ustabilizowao si; z chwil gdy powstay osiedla i drogi wedle ustalonego planu, prawie ju
zapomniano, jakie obrazy leay u jego podoa i e kiedy si czego obawiano i starano si
II
Trudno si dziwi e w takich okolicznociach te ostre debaty dostay si w kocu w formie
listw do "Arkham Advertiser"; niektre z nich zostay przedrukowane w miejscowej prasie
w Vermont na terenach objtych powodzi. " Rutland Herald " umieci dugie fragmenty
sw na dwch szpaltach natomiast " Brattleboro Reformer " wydrukowa w caoci jedn z
moich rozpraw historyczno-mitologicznych wraz z komentarzem w kolumnie rozwaa
naukowych Pendriftera, wspierajcym i potwierdzajcym moje sceptyczne wnioski. Nim
jeszcze nastaa wiosna 1928 staem si postaci znan w Vermont, cho osobicie jeszcze
nigdy nie byem w tym stanie. Wtedy te zaczem otrzymywa pene sprzeciwu listy od
Henry Akeleya, ktre wywary na mnie ogromne wraenie i z powodu ktrych po raz
pierwszy i ostatni w yciu wybraem si do wspaniaej krainy porosych zieleni gstwiny
przepaci i szemcych lenych strumieni.
Wikszo informacji o Henrym Wentworthie Akeleyu zdobyem od ssiadw, a take od
jedynego jego syna mieszkajcego w Kalifornii, po maej bytnoci w opustoszaym domu
Akeleya. Pochodzi ze starej rodziny znanych prawnikw, urzdnikw pastwowych i
posiadaczy ziemskich, a by ju ich ostatnim potomkiem na ziemi rodzinnej. Odszed jednak
od praktycznej dziaalnoci, jak zajmoway si poprzednie pokolenia, a skupi si na
dziaalnoci czysto naukowej; by wybitnym studentem matematyki, astronomii, biologii,
antropologii i folkloru na uniwersytecie w Vermont. Nigdy o nim nie syszaem, a w swoich
pracach naukowych niewiele pokazywa danych autobiograficznych. Z miejsca si jednak
zorientowaem, e jest to czowiek z charakterem, o duej wiedzy naukowej i
inteligencjii,mimo i wiedzie ycie samotnika i ma niewielki kontakt ze wiatem.
Cho wszystko, przy czym obstawa, wydawao si niewiarygodne, nie mogem tego
zbagatelizowa, tak jak bagatelizowaem pogldy moich oponentw. Po pierwsze, by blisko
aktualnych zjawisk - wiadkiem naocznym i namacalnym - na temat ktrych tak absurdalnie
rozprawia, po drugie, co byo zdumiewajce, pozostawia swoje wnioski do roztrzygnicia
prawdziwym naukowcom. Osobicie, powiada, nie ma moliwoci dalszych bada, a kieruje
si tylko tym, co jest oparte na niezaprzeczalnych dowodach. Zainteresowaem si tym, w
gbi duszy przekonany e jednak Akley bdzi, ale nie mogem mu odmwi nawet i w tym
wzgldzie inteligencjii; a ju w adnym razie nie prbowaem naladowa niektrych z jego
przyjaci, ktrzy skonni byli p[rzypisywa jegopomysy i lk przed niedostpnymi,
porosymi zieleni grami, obdowi. Byem przekonany, e sprawa ta ma ogromne znaczenie
dla tego czowieka i e wszystko, co opisuje, wywodzi si z jaki dziwnych okolicznoci
wymagajcych zbadania, choby to miao niewielki zwizek z fantastycznymi wydarzeniami,
jakie przytacza. Wkrtce otrzymaem od niego jeszcze dokadniejszy materia dowodowy,
ktry nada caej sprawie zupenie inny aspekt, zadziwiajcy i oszoamiajcy.
Najlepiej bdzie, jeli przytocz dokadnie, w miar moliwoci, dugi list Akeleya, w ktrym
mi si przedstawi, a ktry sta si punktem zwrotnym mojej intelektualnej dziaalnoci. Nie
mam ju tego listu, ale zachowaem dokadnie w pamici niemal kade sowo z tych
zowieszczych wiadomoci. W dalszym cigu potwierdzam moje gbokie przekonanie, e
czowiek, ktry go napisa, by najzupeniej zdrowy na umyle. A oto tekst list, jaki
otrzymaem, napisany zwartym, niemal archaicznym pismem przez czowieka, ktry podczas
spokojnego ywota wypenionego dociekaniami naukowymi, niewiele mia z otaczajcym go
wiatem.
R.F.D. 2,
Townshen, Windham Co., Vermont 5 maja, 1928
Albert N. Wilmarth, Esq.
Saltonstall St.
Arkham, Mass.
Szanowny Panie,
Z prawdziwym zainteresowanie przeczytaem w "Brattleboro Reformer" (23 kwietnia, 1928)
przedruk Paskiej pracy na temat krcych ostatnio opowieci o dziwnych ciaach
unoszcych si na wezbranych rzekach podczas jesiennej powodzi i na temat ich
podobiestwa do dawnych ludowych opowieci. Nietrudno zrozumie, dlaczego czowiek z
zewntrz zajmuje takie stanowisko i dlaczego nawet Pandrifter si z panem zgadza. Taki
stosunek przejawiaj zarwno wyksztaceni ludzie w Vermont, jak i poza tym stanem, taki
stosunek miaem i ja w modoci (mam teraz 57 lat), dopuki moje badania tak w sensie
oglnym jak i po przeczytaniu ksiki Devenporta nie skoniy mnie do wyprawy w okoliczne
gry, rzadko przez czowieka odwiedzane.
A skoniy mnie do tych bada dziwne dawne opowieci, ktre czsto syszaem od starych
farmerw, ludzi raczej prostych, ale teraz auj, e si wogle do tego nie zabraem. Nie
chwalc si, mog powiedzie, e dziedzina antropologii i folkloru nie jest mi bynajmniej
obca. Zajmowaem si tymi zagadnieniami do wnikliwie w collge'u i znane mi s takie
autorytety jak Taylor, Lubbock, Frazer, Quatrefages, Murray, Osbom, Keith, Boule, G. Elliott
Smith i im podobni. Nie jest dla mnie nowoci, e opowieci o kryjcych si przed ludmi
istotach s tak stare jak ludzko. Czytaem wydrukowane Paskie listy i Paskich oponentw
w "Rutland Herald" i wydaje mi si, e wiem, skd si bierze Paska kontrowersja.
Pragn jednak poinformowa, e Pascy oponenci s blisi prawdy, cho suszno zdaje si
by po Paskiej stronie. S o wiele bliej prawdy ni zdaj sobie z tego spraw - bo ich
rozwaania oparte s na rozwaaniach teoretycznych, nie mog wic wiedzie tego, co ja
wiem. Gdybym posiada rwnie skromn wiedz, mia bym prawo wiey jak i oni. Wtedy
bybym cakowicie po Paskiej stronie.
Jak pan widzi, nieatwo mi przej do sedna sprawy, moe dlatego, e brak mi odwagi; sedno
sprawy jednak na tym polega, e mam pewne dowody, na to, i te monstrualne stwory
naprawd yj w lasach wrd wysokich gr, gdzie nikt nie dociera. Nie widziaem tych istot
unoszcych si na powierzchni rzek, jak donosi prasa, ale widziaem je w okolicznociach
ktrych nie mam odwagi opisa. Widziaem lady ich stp, a ostatnio widziaem je cakiem
blisko mego domu (mieszkam w starym rodzinnym domu Akeleyw, na poudniu Townshend
Village tu przy Dark Mountain). Syszaem te ich gosy w gbokim lesie, ktrych nawet nie
chc prbowa opisywa.
W pewnym miejscu byo sycha je tak wyranie, e wziem ze sob fonograf - z tub i
woskowym papierem - i postaram si, aby mg pan posucha tego zapisu, jaki jest w moim
posiadaniu. Nastawiaem fonograf rnym starym ludziom w mojej okolicy i jeden z tych
gosw wprowadzi ich w osupienie, tak okaza si podobny do pewnego gosu (tego
bzyczenia w lasach, o ktrym wspomina Devenport), o jakim opowiaday jeszcze ich babki i
usioway go naladowa. Wiem co si mwi o czowieku, ktry "sysza gosy", nim jednak
wycignie Pan wnioski, prosz najpierw posucha tego zapisu i spyta starych ludzi,
mieszkajcych przy lesie, co o tym sdz. Jeli uzna Pan to za co normalnego, prosz
bardzo. Ja jednak twierdz, e co w tym jest. Jak Pan wie, Ex nihilo nihil fit.
Pisz ten list nie po to, eby toczy z Panem spr, ale po to, eby przekaza Panu informacje,
ktre dla czowieka Paskiego pokroju powinny si okaza wielce interesujce. To oczywicie
prywatnie. Oficjalnie jestem po Pana stroni, gdy na podstawie pewnych przesanek, ktre s
mi znane, uwaam e lepiej eby ludzie jak najmniej o tym wiedzieli. Badania, jakie ja
przeprowadziem, s wycznie do mojego prywatnego uytku i nie mam zamiaru swoim
wystpieniem wzbudza czyjego zainteresowania ani te spowodowa, aby ludzie zaczli
odwiedza tereny, ktre ja poznaem. Prawd jest - straszn prawd - e istniej istoty
nieludzkie, ktre przez cay czas nas obserwuj i maj swoich szpiegw zbierajcych o nas
wszystkie informacje. To wanie od pewnego przeraajcego czowieka zdobyem klucz do tej
wiedzy; jeeli by normalny (a sdz e by), musia by jednym z owych szpiegw. Potem
odebra sobie ycie, ale mam powody uwaa, e na jego miejsce jest wielu nastpnych.
Te istoty pochodz z innej planety, potrafi y w przestrzeni midzygwiezdnej, w ktrej
poruszaj si za pomoc ohydnych, mocnych skrzyde, posiadaj zdolno pokonywania
prni; natomiast trudno im lata nad ziemi. Opowiem panu o tym pniej, o ile nie
potraktuje mnie Pan z miejsca jak obkanego. Przybywaj tutaj aby wydosta metal z
kopalni, ktre znajduj si gboko pod grami. I chyba wiem skd przybywaj. Nie wydz
nam krzywdy, jeeli zostawimy je w spokoju, ale lepiej nie myle co si stanie, gdybymy
zaczli wykazywa zbytni ciekawo. Du a armia ludzi mogaby zniszczy ich kopalniane
kolonie. Tego si wanie boj. Jeliby si tak stao, przyleciao by ich znacznie wicej,
niezliczona ilo. Bez trudu podbiy by ziemi; dotychczas tego nie zrobiy, bo nie miay takiej
potrzeby. Wol, aby tak byo, jak jest to dla nich mniej kopotliwe.
Wydaje mi si, e zamieaj si mnie pozby, bo za duo wykryem. W lasach na Round Hill,
na wschd od mojej farmy znajdowa si wielki czarny kamie z wyrytymi na nim, ale ju
mocno zatartymi hieroglifami; zabraem go do domu a zt chwil wszystko przybrao inny
obrt. Jeli podejewaja e wiem za duo bd prboway albo mnie zabi, albo zabra tam
skd pochodz. Od czasu do czasu lubi zabiera uczonych ludzi, eby na bieco mie
informacje o ludzkim wiecie.
Prowadzi mnie to do drugiego celu, ktry przywieca temu listowi - prosibym o wyciszenie
toczcej si dyskusji, nienadawanie jej wikszego rozgosu. Naley trzyma ludzi z dala od
tych gr, dlatego te nie powinno si podsyca ich ciekawoci. Ju i tak istnieje niemae
zagroenie z powodu wacicieli rnych firm, sprowadzaj tu cae tumy letnikw,
zachcajc ich do penetrowania dzikich terenw i budowania tanich bungaloww na
zboczach gr.
Chtnie bd kontynuowa wymian listw z Panem i postaram si przesa mj zapis
fonograficzny, a take czarny komie, (ktry jest tak zniszczony, e na fotografiach niczego
nie wida), poczt ekspresow, o ile Pan sobie tego yczy. Mwi "postaram si", bo te
stwory potrafi tutaj we wszystko ingerowa. Na farmie, w pobliu wsi, mieszka pewien
ponury, tajemniczy czowiek, nazwiskiem Brown, ktry, jak sdz, jest ich szpiegiem.
Stopniowo staraj si mnie odci od ludzi, poniewa zbyt wiele posiadam wiadomoci o ich
wioecie.
W zdumiewajcy sposb potrafi wykry wszystko, co robi. Moliwe, e wogle Pan nie
otrzyma tego listu. Wydaje mi si, e powinienem opci to miejsce i przenie si do mojego
syna w San Diego w Kalifornii, jeeli sytuacja si pogorszy; nieatwo si jednak zdoby na
znalaz czarny kamie, o ktrym wspomina, wtpliwe wyday mi si jednak wnioski, jakie
wyciga... wnioski, wysunite najprawdopodobniej pod wpywem czowieka, ktry podawa
si za szpiega tych stworw i ktry potem si zabi. Nietrudno wydedukowa, e czowiek ten
musia by obkany, ale bya to z jego strony perwersja, pozbawiona wszelkiej logiki,
natomiast naiwny Akeley - pod wpywem przeprowadzanych folklorystycznych bada - we
wszystko uwierzy. Jeli za chodzi o dalszy rozwj wydarze... o to e nie mg nikogo u
siebie zatrudni... to okazao si, e ssiedzi Akeleya we wsi byli tak samo jak on przekonani,
e dom jego nawiedzay noc jakie tajemnicze istoty, i psy rzeczywicie szczekay.
A nastpnie sprawa zapisu fonograficznego - nie mogem wtpi e, uzyska go w sposb, jak
podawa. Co to musi znaczy; albo to gosy zwierzt zudnie przypominajce ludzk mow,
albo mowa pewnych ukrywajcych si, a straszcych noc ludzi, tak wynaturzona e
przypomina odgosy zwierzt niszego gatunku, Myl moja z kolei przeniosa si do
czarnego, pokrytego hieroglifami kamienia i zaczem rozwaa co to moe oznacza. I
wreszcie do fotografii, ktre Ackeley obieca mi przysa, a ktre starym ludziom wyday si
prawdziwe i straszne.
Kiedy przeczytaem ponownie ten list,wydao mi si, jak jeszcze nigdy dotd, e moi
atwowierni oponenci maj racj. Mimo wszystko mog przecie istnie w tych
niedostpnych grach, jacy dziwni, obcieni dziedzicznie odszczepiecy, z ktrych legendy
stworzyy ras potworw przybyych z gwiazd. A jeeli tak jes, wtedy obecno dziwnych
cia na wezbranych powodzi rzekach mogaby si okaza wiarygodna. Czy naley wic
przypuszcza, e zarwno stare legendy, jak i ostatnie doniesienia zawieraj w sobie elementy
rzeczywistoci ? Kiedy tak gowiem si nad tymi wtpliwociami, ogarn mnie wstyd, e
zlepek dziwactw w zwariowanym licie Akeleya wywar na mnie taki wpyw.
Odpisaem jednak Akeleyowi, przyjwszy w licie ton przyjaznego zainteresowani, i
poprosiem o dalsze szczegy. Jego odpowied przysza odwrotn poczt; zgodnie z
obietnic przysa kilka wykonanych Kodakiem zdj rnych scen i przedmiotw
ilustrujcych to, co opisywa. Kiedy po wyjciu z koperty spojaem na nie, ogarn mnie
dziwny lk, jakby byy mi od dawna znajome; mimo pewnych niejasnoci, wikszo z nich
odznacza si sugestywn, si zwaszcza, e byy to zdjcia autentyczne - okrutna wi
optyczna z tym, co przedstawiay, a jednoczenie produkt bezstronny pozbawiony przesdw,
omyek czy te zakamania.
Im bardziej si przygldaem tym bardziej utwierdzaem si w przekonaniu, e mj powany
stosunek do Akeleya i jego opowieci jest uzasadniony. Zdjcia te bez wtpienia stanowiy
wiadectwo istnienia w grach Vermont, czego, co wykraczao poza zasig naszej wiedzy i
wiary. Najgorsze ze wszystkiego byy lady stp - zdjcia wykonane gdzie na bezludnej
wyynie, na terenie botnistym, kiedy wiecio soce. Jedno spojrzenie wystarczyo, abym
si przekona, e nie s to sfaszowane zdjcia; wyranie zaznaczone kamienie i dba trawy
w polu widzenia daway jasny wykadnik skali i wykluczay moliwo zastosowania tricku
podwujnej ekspozycji. Uywaem okrelenia "ladyn stp", ale "lady szponw" byyby
waciwszym okreleniem. Nawet teraz niezbyt potrafi to opisa, moe po prostu powiem, e
byy ohydne i przypominay kraby, a pozatym ich kierunek wydawa si zagadkowy. Nie byy
to lady gbokie i wyrane, zdaway si by wielkoci przecitnej ludzkiej stopy. Od jej
centralnej czci rozchodzio si kilka par ostrych szponw wysunitych w przeciwnych
kierunkach, ktrych funkcja bya zagadkowa, o ile wogle by to narzd poruszania.
Nastpna fotografia - wykonana bez wtpienia w gbokim mroku - ukazywaa wejcie do
pieczary w lesie, zablokowane okrgym gazem. Przed ni na nagim terenie mona byo
zauway gst sie dziwnych ladw, a przyjrzawszy si im przez szko powikszajce
upewniem si, e s podobne do ladw na poprzednim zdjciu. Trzecie ukazywao na
wierzchoku gry kamienie ustawione w pozycji stojcej w ksztacie koa, na sposb druidw.
Woku tego tajemniczego koa trawa bya mocno zdeptana i powyrywana, ale nie mogem
dostrzec tam adnych ladw, nawet przez szko powikszajce. Byo to miejsce bardzo
odlege, wiadczyo o tym istne morze niedostpnych gr znajdujcych si w tle i cigncych
si w dal mglistego horyzontu.
Im bardziej si przygldaem, tym bardziej utwierdzaem si w przekonaniu, e mj powany
stosunek do Akeleya i jego opowieci jest uzasadniony. Zdjcia te bez wtpienia stanowiy
wiadectwo istnienia w grach Vermont, czego co wykraczao poza zasig naszej wiedzy i
wiary. Najgorsze ze wszystkiego byy lady stp - zdjcia wykonane gdzie na bezludnej
wyynie, na terenie botnistym, kiedy wiecio soce. Jedno spojrzenie wystarczyo abym si
przekona, e nie s to sfaszowane zdjcia; wyranie zaznaczone kamienie i dba trawy w
polu widzenia daway jasny wykadnik skali i wykluczay moliwo zastosowania tricku
podwjnej ekspozycji. Uyem okrelenia "lady stp", ale "lady szponw" byyby
waciwszym okreleniem. Nawet teraz niezbyt to potrafi opisa, moe po prostu powiem, e
byy ohydne i przypominay kraby, a poza tym ich kierunek wydawa si zagadkowy. Nie
byy to lady gbokie i wyrane, zdaway si by wielkoci przecitnej ludzkiej stopy. Od jej
centralnej czci rozchodzio si kilka par ostrych szponw wysunitych w przeciwnych
kierunkach, ktrych funkcja bya zagadkowa o ile to wogle by narzd poruszania.
Nastpna fotografia - wykonana bez wtpienia w gbokim mroku - ukazywaa wejcie do
pieczary w lesie, zablokowane okrgym gazem. Przed ni na nagim terenie mona byo
zauway gst sie dziwnych ladw, a przyjrzawszy si im przez szko powikszajce
upewniem si, e s podobne do ladw na poprzednim zdjciu. Trzecie ukazywao na
wiechoku gry kamienie ustawione w pozycji stojcej w ksztacie koa, na sposb druidw.
Wok tego tajemniczego koa trawa bya mocno zdeptana i powyrywana, ale nie mogem
tam dostrzec adnych ladw nawet przez szko powikszajce. Byo to miejsce bardzo
odlege, wiadczyo o tym istne morze niedostpnych gr znajdujcych si w tle i cignce si
w dal mglistego horyzontu.
Najbardziej niepokojce z tego wszystkiego wydaway si lady stp, ale najciekawszy by
ogromny kamie znaleziony w lasach Round Hill. Akeley sfotografowa go na swoim biurku,
wida bowiem byo na nim stos ksiek i w tle zbiorowe dziea Miltona. Jak mona si byo
zorientowa, kamie by ustawiony frontem do kamery, w pozycji pionowej, powierzchni
mia nieregularn, a wymiary - jedn na dwie stopy. Nie sposb jednak dokadnieokreli
jego powierzchni ani te oglnych zarysw, wzdryga si przed tym jzyk. Nie potrafiem
odgadn jakie geometryczne reguy przywiecay naciciom na jego powierzchi - byy to
bowiem nacicia wykonane przez kogo; a jeszcze chyba nigdy nie widziaem czego takiego,
co by mi si wydawao az tak dziwne i obce naszemu waitu. Hieroglify na jego powierzchnie
nie bardzo byy dla mnie czytelne, ale jeden albo dwa, ktre dojrzaem przyprawiy mnie
niemal o wstrzs. Naturalnie e mogy by sfaszowane, bo przecierz jeszcze wielu oprcz
mnie czytao to koszmarne i odraajce "Necronomicon" szalonego Araba Abdula Alhazreda;
nigdy jednak nie draem rozpoznajc pewne ideogramy, ktrych studiowanie nauczyo mnie
rozpoznawa mroce krew w yach i bluniercze szepty istot, yjcych jeszcze przed
powstaniem ziemi i innych wiatw systemu sonecznego.
Z piciu pozostaych zdj, na trzech znajdoway si bota i gry, noszce lady kryjcych si
tam tajemniczych mieszkacw. Na czwartym byy dziwne znaki na ziemi w pobliu domu
Akeleya, a jak pisa, wykona je rano, po nocy, podczas ktrej psy ujaday zaarciej ni
zwykle. Znaki byy niewyrane, trudno byo z tego wycign jakie wnioski; wydaway si
jednak szataskie, podobnie jak lady szponw na opustoszaej wyynie. Na ostatnim zdjciu
znajdowa si dom Akeleya - biay, schludny, jednopitrowy z poddaszem, mia okoo
studwudziestupiciu lat, przed nim starannie utrzymany trawnik i cieka wyoona
kamykami a prowadzca do adnie rzebionych dwi w stylu gregoriaskim. Na trawniku
znajdowao si kilka wielkich psw policyjnych w pobliu mczyzny o przyjemnej twarzy i
siwej, krtko przycitej brodzie, ktrego uznaem za Akeleya we wasnej osobie i fotografa,
co mona byo wywnioskowa po lampie byskowej trzymanej w prawym rku.
Obejrzawszy zdjcia zabraem si do czytania listu, napisanego duym, zwartym pismem i na
dobre trzy godziny popadem w otcha niewypowiedzianego przeraenia. Przedtem Akeley
tylko napomkn o pewnych sprawach, teraz relacjonowa wszystko szczegowo, podadugi
wykaz sw podsuchanych noc w lasach, dugi opis wielki rowych ksztatw
wyledzonych o zmierzchu w gszczu pokrywajcym gry oraz straszn kosmiczn opowie
wywodzc si z zastosowania powanej i wszechstronnej wiedzy, oraz nie koczc si, a
nalec do przeszoci dysput z szalonym, samozwaczym szpiegiem, ktry odebra sobie
ycie. Napotkaem tu nazwy i okrelenia z ktrymi zetknem si ju gdzie indziej, a
powizane z najstraszliwszymi okolicznociami - Yuggoth, Wielki Cthulhu, Tsathoggua,
Yog-Sothoth, R'lyeh, Nyarlathotep, Azathoth, Hastur, Yian, Lena, Jezioro Hali, Bathmoora,
ty Znak, L'mur-Kathulos, Bran i Magnum Innominadum - z powodu ktrych przeniosem
si poprzez nieznane eony i niepojte wymiary do wiata istnie starszych i bardzie
odlegych, o jakich autor "Necronomiconu" zaledwie napomyka w niejasny sposb. Zostaem
poinformowany o losach pierwotnego ycia, o rzeczach, ktre si z tamtd sczyy i wreszcie
o malekich strumykach wypywajcych z jednej z tych rzek, a wpltanych w losy naszej
wasnej ziemi.
W gowie mi wirowao; dotychczas usiowaem wszystko wyjani, teraz zaczem wierzy w
najbardziej odchylone od normy i nieprawdopodobne dziwy. Zesp ewidentnych dowodw
by ewidentnie rozlegy i przytaczajcy; a chodne, naukowe podejcie Akeleya - podejcie
balansujce pomidzy fantazj a szalon fanatyczn, histeryczn a nawet ekstrawaganck
spekulacj - wywaro przemony wpyw na moje myli i sdy. Kiedy odoyem na bok ten
straszny list, miaem pene zrozumienie dla lkw, jakich dowiadcza i byem gotw zrobi
wszystko, aby powstrzyma ludzi przed zblianiem si do tych dzikich, nawiedzonych gr.
Nawet jeszcze teraz, kiedy czas przytpi wraenia i prawie e poddawa w wtpliwo moje
wasne doznania, pozostawiajc mi rozliczne niepewnoci, s sprawy w licie Akeleya,
ktrych za nic bym nie przytoczy ani te nie przela sowami na papier. Prawie e ciesz si,
i nie ma ju nagra, listw, fotografii i wolabym, z przyczyn, ktre wkrtce wyjawi, aby
nie odkryto nowej planety znajdujcej si poza Neptunem.
Po przeczytaniu tego listu zaniechaem cakowicie mojej publicznej debaty na temat
przeraajcych wydarze w Vermont. Argumenty moich oponentw pozostay nie wyjanione
i z czasem kwestie kontrowersyjne poszy w niepami. Pod koniec maja i przez cay
czerwiec korespondowaem z Akeleyem; co jaki czas listy giny musielimy wic odtwaa
je i pracowicie przepisywa. Chcielimy po prostu porwna nasze dane odnonie
tajemniczej, mitologicznej wiedzy i wyjani korelacje pomidzy strasznymi zjawiskami w
Vermont i pierwotnymi legendami rozpowszechnionymi na wiecie.
Doszlimy do wniosku, e wszystkie te okropiestwa i diaboliczny Mi-Go w Himalajach
Mniej wicej w tym samym czasie - w drugim tygodniu lipca - jeszcze jeden mj list zagin,
jak wynika z penej niepokoju korespondencji Akeleya. Potem ju yczy sobie, abym nie
wysya wicej listw na adres w Townshend, tylko na poczt gwn w Brattleboro do jego
rk wasnych; postanowi tam jedzi albo wasnym samochodem, albo autobusem, ktry
ostatnio wypar wolniejszy rodek lokomocji, jakim bya boczna linia kolejowa. Dostrzegem
u Akeleya coraz wikszy niepokj, opisywa bowiem szczegowo zajade szczekanie psw w
bezksiycowe noce, a take wiee lady szponiastych ap, jakie co pewien czas odkrywa
rano na drodze koo domu i na botnistym terenie za farm. W jednym z listw wspomina o
caej armii tych ladw skierowanych wprost ku gsto rozsianym i wyranym ladom psw, a
na dowd przysam mi budzce wstrt zdjcie wykonane Kodakiem. Odkry je po nocy,
podczas ktrej wycie i szczekanie psw przeszo wszelkie wyobraenie.
W rod rano, 18 lipca, otrzymaem telegram nadany w Bellows Falls, w ktrym Akeley
powiadamia mnie o wysaniu czarnego kamienia pocigiem pocigiem Nr 5508,
odjedzajcym planowo z Bellows Falls o 12:15 i e powinien by na Pnocnym Dworcu w
Bostonie o 16:12. Do Arkham powinien wic dotrze nazajutrz okoo poudnia, a wic cay
czwartkowy ranek spdziem na oczekiwaniu w domu. Kiedy mino poudnie i paczka nie
nadesza, zadzwoniem do agencji wysykowej i dowiedziaem si, e nic do mnie nie
przysano. Ogromnie zaniepokojony zadzwoniem do biura przesyek na Pnocnym Dworcu
w Bostonie; ku mojemu zdziwieniu dowiedziaem si, e tam rwnie nie nadesza do mnie
adna paczka. Pocig Nr. 5508 przyby wczoraj z trzydziestopiciominutowym opnieniem,
ale nie byo w nim zaadresowanej do mnie skrzynki. Urzdnik jednak obieca mi, e
rozpocznie poszukiwania; pod koniec dnia wysaem list do Akeleya opisujc mu ca
sytuacj.
Nazajutrz po poudniu urzdnik z Bostonu, natychmiast po zbadaniu faktw, zoy mi
telefoniczne sprawozdanie. Okazuje si, e kolejarz ekspresu Nr 5508 przypomnia sobie
zdarzenie, ktre moe wyjani okolicznoci mojej zguby - a mianowicie rozmowz
mczyzn o dziwnym gosie, szcupym, jasnowosym, wygldajcym na wieniaka, kiedy
pocig sta w Keene, New Hampshire, tu po pierwszej.
Czowiek ten by podobno bardzo zainteresowany cik skrzynk, zdawa si na ni
oczekiwa, ale nie byo jej ani w pocigu, ani w ksigach przesykowych. Poda, e si
nazywa Stanley Adams, a mia tak dziwnie gruby i monotonny gos e urzdnik kolejowy
poczu si jako nienormalnie senny i oszoomiony. Nie pamita, jak zakoczya si
rozmowa, ale przypomina sobie, e si ockn dopiero wtedy, gdy pocig rusza. Urzdnik z
Bostonu doda, e mody pracownik kolejowy cieszy si nienagann reputacj, jest
prawdomwny i od dawna pracuje na tym stanowisku.
Tego samego wieczora, po zdobyciu nazwiska i adresu owego urzdnika pojechaem do
Bostonu, aby zobaczy si z nim osobicie. By to czowiek szczery o ujmujcym sposobie
bycia, ale okazao si, ze nie potrafi ju nic wicej doda. Dziwne, ale by pewien, e mgby
rozpozna czowieka, ktry go wypytywa o skrzyni. Przekonawszy si, e ju niczego
wicej si nie dowiem, wrciem do Arkham i do samego rana pisaem listy: do Akeleya, do
towarzystwa przesykowego, na posterunek policji i do zawiadowcy stacji w Keene. Czuem,
e czowiek o dziwnym gosie, ktry wywar taki wpyw na urzdnika kolejowego, peni
zasadnicz rol w tej zowieszczej historii, i miaem nadziej, e pracownicy na stacji w
Keene oraz zapisy telegraficzne na poczcie mog naprowadzi na jego lad, a take wyjani,
w jaki sposb, kiedy i gdzie przeprowadzi swj wywiad.
Musz przyzna, e moje ledstwo nie dao adnego rezultatu. Rzeczywicie zauwaono
mczyzn o dziwnym gosie na dworcu w Keene wczesnym popoudniem 18 lipca, a jeden z
przechodniw nawet jakby sobie przypomina, e widzia kogo z cik skrzyni; nikomu
jednak nie by znany, nie widziano go nigdy przedtem ani nigdy potem. Nie by na poczcie,
ani te nie zosta przysany dla niego aden przekaz, jak zdoano sprawdzi, nie mia rwnie
dokumentu, ktry by wiadczy o obecnoci czarnego kamienia w pocigu Nr 5508, adne
biuro nikomu takiego dokumentu nie wydao. Akeley oczywicie wczy sido poszukiwa,
nawet wybra si osobicie do Keene, eby przepyta ludzi mieszkajcych w pobliu dworca;
jego stosunek do tej sprawy by o wiele bardziej fatalistyczny ni mj. Uzna, e strata
skrzynki bya zowieszczym i gronym spenieniem nieuniknionego losu, i straci nadziej
aby mona j byo kiedykolwiek odzyska. Twierdzi, e te grskie stwory i ich agenci s
obdarzeni telepatyczn i hipnotyczn si, a w jednym z listw napisa nawet, e nie wierzy,
aby kamie znajdowa si jeszcze na ziemi. Mnie ogarniaa wcieko, bo czuem, e
zapszepaszczona zostaa szansa poznania doniosych i ciekawych zjawisk, jakie mogy
dostarczy stare, pozacierane hieroglify. Drczybym si tym mocno, gdyby nie nastpne listy
Akeleya, w ktrych sprawa grskich okropnych stworw wkroczya w jak now faz, co
pochono ca moj uwag.
IV
Nieznane istoty, Akeley powiadamia drcym pismem, zaczy napiera na niego z ca
determinacj. Noc, ilekro chmury przesaniay ksiyc, psy szczekay coraz zajadlej, a i w
dzie, kiedy musia przemierza nieuczszczane drogi, take usiowano go w rny sposb
drczy. Drugiego sierpnia, kiedy jecha swoim samochodem do wsi na gwnej drodze, na
odcinku otoczonym niewielkim lasem, znalaz gruby pie drzewa pooony w poprzek drogi;
zacieke szczekanie dwch wielkich psw, ktre wzi do samochodu, dobitnie waidczyo
tym, e ledz go zaczajeni gdzie w pobliu. Co by si stao, gdyby nie psy, nawet nie chcia
sobie wyobraa, ale nie wybiera si ju teraz nigdzie bez swoich wiernych i silnych
obrocw. Pitego i szstego sierpnia zdarzyy si nastpne incydenty na drodze - za
pierwszym razem kula drasna samochd, za drugim psy uprzedziy szczekaniem obecno
tych ohydnych istot z gr.
Pitnastego sierpnia otrzymaem list pisany w penym grozy nastroju, ktry wielce mnie
zaniepokoi. Pragnem aby Akeley zrezygnowa ju ze swego samotnego dziaania i
odosobnienia, eby odwoa si do pomocy prawa. W nocy z dwunastego na trzynastego
sierpnia nastpio straszne wydarzenie - wok farmy wiastay kule a trzy z dwunastu
wielkich psw Akeleya leay martwe. Na drodze widniao mnstwo ladw szponiastych
ap, a wrd nich lady stp czowieka - Waltera Browna. Akeley natychmiast chwyci za
suchawk chcc zatelefonowa do Brattleboro, aby przysano mu wicej psw, ale nim
zdy co powiedzie, telefon umilk. Pojecha wic samochodem do Brattleboro i tam
dowiedzia si, e konserwatorzy stwierdzili przecicie gwnego kabla w grach na pnoc
od Newfane. Wyruszy do domu z kilkoma skrzynkami amunicji do automatycznej strzekby
przeznaczonej na du zwierzyn i wzbogacony o cztery nowe, pikne psy. List zosta
napisany w Brattleboro i dotar do mnie bez adnej zwoki.
Przestaem przejawia do tej sprawy stosunek naukowy, zaczem wykazywa alarmujco
osobiste zaangaowanie. Obawiaem si o Akeleya yjcego samotnie w odosobnionej
farmie, ale te zaczem obawia si o siebie, jako e bezporednio zwizaem si z
wszystkim co dotyczy tych istot w grach. Sprawa przybieraa coraz wikszy zasig. Czy i
mnie take wcignie i pochonie ? W odpowiedzi na list Akeleya nakoniem go do szukania
pomocy i wspomniaem, e jeeli on tego nie zrobi, to ja si tym zajm. Napisaem te, e
przyjad do Vermont wbrew jego yczeniom i pomog mu wytumaczy wszystko
odpowiednim wadzom. Otrzymaem na to telegram z Bellows Falls nastpujcej treci:
Doceniam Paskie stanowisko ale nic zrobi nie mog prosz nie podejmowa adnych
krokw bo to zaszkodzi nam obu i czeka na wyjanienie.
Henry Akeley
Sprawa jednak przybieraa coraz gorszy obrt. W odpowiedzi na mj telegram otrzymaem
wstrzsajcy list od Akeleya ze zdumiewajc wiadomoci, e nie tylko nie wysya do mnie
adnego telegramu, ale nie otrzyma te listu ode mnie, na ktry odpowiedzi mia by
telegram. Przeprowadzi pospiesznie ledztwo w Bellows Falls i dowiedzia si, e telegram
zosta nadany przez jasnowosego mczyzn o grubym, monotonnym gosie, ale niczego
wicej nie zdoa si dowiedzie. Urzdnik pokaza mu oryginalny tekst wypeniony
owkiem, lecz pismo byo Akeleyowi nieznane. Zauway tylko, e w podpisie by bd Akely, bez drugiego "e". Nasuway si nieuniknione przypuszczenia: wiadczyo to o
zblianiu si kryzysu, ale mimo to nie zaprzesta dociekliwych bada.
Poinformowa mnie, e znowu zostay zabite psy, i e kupi nastpne a strzay stay si
nieodcznym elementem bezksiycowych nocy. lady Browna a take lady innych stp
ludzkich w butach widniay teraz pord ladw szponiastych ap na drodze i na tyach farmy.
Akeley przyzna, e le sprawy stoj; planowa wic, e wkrtce przeniesie si do Kalifornii,
gdzie zamieszka z synem, bez wzgldu na to czy zdoa sprzeda star farm, czy nie. Trudno
jednak opuszcza to jedyne miejsce, ktre zawsze byo domem. Sprubuje jeszcze troch
przecign swj pobyt, moe odstraszy natrtw, zwaszcza jeeli zrezygnuje z dalszych
poczyna w celu zgbienia ich tajemnic.
Odpisaem natychmiast, raz jeszcze ponawiajc ch pomocy i przyjazdu do niego, abymy
wsplnie powiadomili wdze o zagraajcym mu niebezpieczestwie. W kolejnym licie
zdawa si ju mniej sprzeciwia wyjazdowi ni dotychczas, napisa jednak, e chciaby
odoy te kroki na poniej, dopki nie upodkuje wszystkiego i nie pogodzi si z myl, e
opuszcza umiowany dom rodzinny. Ludzie patrz niechtnie na przeprowadzane przez niego
badania i dociekliwe spekulacje, wolaby wic wyjecha spokojnie i nie wywoywa
zamieszania we wsi, w ktrej mogyby potem kry pogoski o jego niepoczytalnoci.
Przyznawa, e ma ju tego do, ale chce opuci to miejsce w sposb godny.
List otrzymaem 28 sierpnia i natychmiast wysaem odpowied starajc si mu doda otuchy.
Poskutkowao, bo w nastpnym licie nie opisywa ju tych okropnoci. Nie by jednak
optymistycznie nastawiony i wyraa przekonanie, e jest stosunkowo spokojnie tylko dziki
peni ksiyca, ktra powstrzymuje te stwory od dalszej dziaalnoci. Mia nadziej, e
podczas najbliszych nocy niebo bdzie bezchmurne i wspomina co mglicie o tym, e
kiedy ksiyca zacznie ubywa wsidzie na statek w Brattleboro. Znowu wic napisaem
eby, go podnie na duchu, ale pitego wrzenia otrzymaem list od Akeleya; nasze listy
najwyraniej si miny. Tym razem nie sta mnie ju byo na sowa otuchy. Ze wzgldu na
wag zawartych w tym licie wiadomoci, podam go w penym brzmieniu - odtwarzam z
pamici tekst napisany drc rk. A oto co nastpuje:
Poniedziaek
Drogi Wilmarthie,
Do ponure PS do mojego ostatniego listu. Ubiegej nocy niebo zakryy gste chmury - cho
nie pada deszcz - przez ktre nie przebija nawet skrawek ksiyca. Stwory przystpiy do
ostrego ataku i sdz, e wbrew naszym nadziej zblia si koniec. Po pnocy co
wyldowao na dachu mego domu a psy natychmiast rzuciy si ku temu czemu. Syszaem
jak szczekay i miotay si zapamitale, po czym jednemu udao si skoczy na dach z niskiej
przybudwki. Rozptaa si zacieka walka podczas ktrej dobiego mnie straszne i
niezapomniane bzyczenie. Po chwili roznis si oszaamiajcy fetor. Jednoczenie posypay
si przez okno kule, ktre omal mnie nie dosigy. Myl, e kiedy psy zajte byy toczc si
na dachu walk, cae stado tych stworw zbliyo si do samego domu. Co si tam dziao na
dachu, nie mam pojcia, ale obawiam si, e te istoty nauczyy si lepszego posugiwania si
skrzydami na ziemi. Zgasiem wiato i z okien zrobiem strzelnice. Kierujc strzelb wysoko,
eby nie trafi w psy, sypaem kulami wok domu. W ten sposb przetrwaem najazd ale rano
znalazem na podwrku wielkie kaue krwi, tu obok kauy ochydnej zielonej cieczy, ktra
ziona smrodem, jakiego jeszcze wyciu nie wchaem. Wspiem si na dach, gdzie rwnie
znalazem lady tej cuchncej materii. Pi psw zostao zabitych - jednego chyba ja sam
trafiem wycelowawszy zbyt nisko, bo trafiony by w grzbiet. Teraz wstawiam szyby, ktre
zostay potuczone i wybieram si do Brattleboro po wicej psw. Wydaje mi si, e ludzie w
zakadzie dla psw uwaaj mnie za szaleca. Wkrtce znowu napisz. Sdz, e za jaki
tydzie albo dwa bd gotw wyrszy do Kalifornii, cho sama myl o tym dobija mnie.
Pisane w popiechu
Akeley
Nie by to jedyny list Akeleya, ktry min si z moim. Nazajutrz rano - szstego wrzenia otrzymaem nastpny; pisany by w tak strasznym popiechu, e po przeczytaniu straciem
ca odwag i nie wiedziaem co powiedzie ani te co zrobi. I znowu bdzie chyba
najlepiej, jeli zacytuj go w caoci, odtwarzajc wszystko jak najwierniej z pamici.
Wtorek
Chmury nie ustpuj, ksiyc wci nie wieci - i niechybnie peni ubywa. Zaoybym
elektryczno i zainstalowa reflektor, ale wiem, e natychmiast przeciliby kabel, nie
nadybym z napraw.
Wydaj mi si, e popadam w obd. Bardzo moliwe, e wszystko, co dotychczas napisaem, to
po prostu sen albo objaw szalestwa. To, co si dotd zdarzyo, byo straszne, ale to co dzieje
si teraz, jest nie do zniesienia. Ubiegej nocy rozmawiali ze mn... tym wstrtnym bzyczcym
gosem... nie miem powtrzy tego co mi mwili. Syszaem wyranie mimo szczekania psw,
a nawet w pewnej chwili pomg im ludzki gos. Trzymaj si od tego jak najdalej,
Wilmarthie... to jest tak okropne, e przekracza Pask i mij wyobrani. Nie pozwol mi
przenie si do kaliforni... chc mnie zabra ywego... albo w stanie, ktry teoretycznie i
umysowo oznacza "ywego"... nie tylko do Yuggoth, ale jeszcze dalej... poza galaktyk i
prawdopodobnie poza ostatni zakrzywiony krg przestrzeni kosmicznej. Oznajmiem im, e
nie wybior si tam, gdzie sobie ycz czy te proponuj, e mnie w tak okropny sposb
zabior, ale obawiam si, e mj opr jes bez znaczenia. Mj dom znajduje si w takim
odosobnieniu, e rwnie dobrze mog si zjawi za dnia, jak i noc. Znowu sze psw
zabitych, a kiedy jechaem dzi do Brattleboro, czuem ich obecno po obu stronach
zalesionej drogi.
Popeniem bd wysyajc zapis fonograficzny i czarny kamie. Prosz zniszczy ten zaois
nim bdzie za pno. Napisz pare sw jutro, o ile tutaj jeszcze bd. Chciabym przewie
ksiki i inne rzeczy do Brattleboro. Gdybym mg, uciekbym bez niczego, ale co mnie
zatrzymuje. Mgbym wymkn si do Brattleboro, tam bybym bezpieczny, ale czuj, e i tam
bd takim samym winiem, jak we wasnym domu. I wydaje mi si, e nawet gdybym
wszystko porzuci, nie zdoabym uciec daleko. Jest to okropne... niech si Pan nie wcza w
t histori.
Pozdrawiam
Akeley
Po otrzymaniu tych strasznych wiadomoci ca noc nie mogem zasn, ogarno mnie te
zwtpienie w zdrowy umys Akeleya. Tre tego listu wiadczya raczej o jego
niepoczytalnoci, ale sposb wyraania - na tle wszystkiego, co si dotychczas wydarzyo mia wymow powan i przekonujc. Nie odpowiedziaem na ten list, uznaem, e lepiej
zaczeka, a Akeley odpisze na mj, niedawno wysany. I rzeczywicie ju nastpnego dnia
otrzymaem list, ale zawarty w nim cakiem nowy materia przesoni cakowicie odpowied
na poruszone przezemnie zagadnienia. Oto tre, ktr rwnie odtwaam z pamici; list by
tak zabazgrany i pozamazywany, jakby autor pisa go w panicznym popiechu.
roda
W...
List otrzymaem, ale ju nie ma sensu omawia niczego. Ogarna mnie rezygnacja.
Zastanawiam si, czy starczy mi si, do walki z nimi. Nie mog uciec, nawet gdybym chcia
wszystko zostwi. Wszdzie mnie dosign.
Wczoraj dostaem od nich list, wrczy mi go jaki czowiek z Brattleboro. Zosta napisany i
wysany w Bellows Falls. Informuj co zamierzaj ze mn zrobi... Nie mog tego powtrzy.
Prosz na siebie uwarza ! Niech Pan zniszczy to nagranie. W nocy niebo jest wci
przesonite chmurami, a ksiyca ubywa. Chciabym otrzyma pomoc - moe odzyskabym
wtedy si woli - ale kady, kto by si odway tu przyby, uznaby mnie za obkanego, chyba,
e znalazy by si jakie dowody. Nie mog tak bez przyczyny zwraca si z prob o
przybycie do mego domu... nie utrzymuj z nikim kontaktu od wielu lat.
Nie napisaem jeszcze tego, co najgorsze. Niech si Pan mocno trzyma, bo to bdzie
szokujce. A jest to prawda. Otrz... widziaem i dotknem jednego z tych stworw albo te
jakiej jego czci. Boe, jakie to okropne ! By oczywicie nieywy. Ktry z psw go
przechwyci, a znalazem to dzi rano koo psiej budy. Chciaem schowa w drewutni, eby
mie dowd, ale w cigu paru godzin wszystko si ulotnio. Nic nie zostao. Jak Pan wie,
wszystkie te stwory widziano na powierzchni rze pierwszego ranka po powodzi. A teraz
nastpuje najgorsze. Chciaem to sfotografowa dla Pana, ale kiedy wycignem aparat
wszystko znikno, zostaa tylko drewutnia. Z czego wic te stwory s zbudowane ? Widziaem
je, dotykaem, zostawiaj te po sobie lady. Skadaj si z jakiej materii... ale z jakiej ?
Trudno opisa ich ksztat, jest to wielki krab z niezliczon iloci sterczcych, misistych
piercieni, albo te wzw z gstej, lepkiej substancji pokrytej czukami, tam, gdzie u
czowieka powinna by gowa. Ta zielona substancja to ich krew albo soki. Z kad minut
coraz ich wicej na ziemi.
Nie ma Waltera Browna - nie wida, eby si snu jak zwykle po zakamarkach okolicznych
wsi. Musiaem go trafi kul, a te stwory zwykle zabieraj swoich zmarych albo rannych.
Dotarem dzisiaj do miasta bez adnych przeszkd, ale wydaje mi si, e trzymaj si z daleka
tylko dlatego, e s ju pewni, e mnie maj. Pisz ten list na poczcie w Brattleboro. Moe to
ju list poegnalny... jeeli tak, to prosz zawiadomic mojego syna, George'a Goodenough
Akeleya, Pleasant Street 176, San Diego, Kalifornia, i tutaj nie przyjedza. Prosz napisa
do mego syna, jeeli przez tydzie nie odszyma Pn ode mnie listu, no i radz przeglda
gazety.
Zamierzam rozegra moje ostatnie dwie karty... o ile jeszcze starczy mi si. Chc wyprbowa
na nich gazy trujce ( zdobyem odpowiednie chemikalia i uszykowaem maski ochronne dla
siebie i psw ), a jeeli to nie poskutkuje powiadomi szeryfa. Mog mnie zamkn w
zakadzie dla umysowo chorych... i tak bdzie to lepsze, anieli to, co planuj w stosunku do
mnie owe stwory. Moe zdoam zwrci uwag na lady wok mego domu, s sabo
widoczne, ale znajdujje rano. Moliwe jednak i policja uzna, e ja sam je zrobiem; wszyscy
uwazaj, e mam dziwny charakter.
Powinienem nakoni policjanta, aby spdzi u mnie noc i sam zobaczy, tylko, e jak si te
stwory o tym dowiedz bd si trzyma z daleka odcinaj mi telefon, ilekro usiuj w nocy
gdzie zadzwoni - konserwatorzy dziwi si i wkrtce mog doj do wniosku, e ja sam to
robi. Ju od tygodnia nie zwracam si do nich z prob o napraw.
Mgbym sprowadzi kilku prostych ludzi, ktrzy by powiadczyli t straszn rzeczywisto
ale wszyscy si miej z tego, co ci ludzie powiadaj, a poza tym to oni ju od tak dawna
trzymaj si od mego domu, e nie znaj ostatnich wydarze. A do tego chyba zaden z tych
podupadych ju farmerw za nic by nie chcia si zbliy do mego domu na odlego jednej
mili. Listonosz nieraz syszy, co mwi i stroi sobie arty. Mj Boe, gdybym mu powiedzia,
jak bardzo jest to prawdziwe. Sdz jednak, e sprubuje mu pokaza te lady, ale przyjeda
po poudniu, a do tej pory ju zwykle znikaj. Gdybym zachowa jaki lad, ochroniwszy go
pudekiem czy jak misk na pewno uznaby to za faszerstwo albo art.
Szkoda, e staem si takim odludkiem i e nikt do mnie nie zaglda, jak dawniej bywao. Nie
odwaybym si pokaza czarnego kamienia ani zdj, ani te nastawi mojego nagrania
nikomu, chyba e tym prostym ludziom. Inni powiedzieli by, e to wszystko sobie wymyliem i
tylko wzbudzioby to ich miech. Ale mog jeszcze pokaza im te zdjcia. Wida na nich
wyranie lady szponiastych stp, cho samych tych istot nie mona sfotografowa. Jaka
szkoda, e nikt oprcz mnie nie widzia dzisiaj tej rzeczy, zanim si ulotnia.
Sam ju nie wiem czy mi na tym zaley. Po tym, co przeszedem, zakad dla umysowo chorych
jest rwnie dobry jak inne. Lekarze mog mi pomc w podjciu decyzji, aby opci ten dom,
a przecie tylko taki krok moe mnie ocali.
Prosz napisa list do mojego syna, George'a, jeli nie otrzyma pan wkrtce listu ode mnie.
egnam, prosz zniszczy zapis i nie miesza si do tej sprawy.
Pozdrawiam
Akeley
innych, ni sobie wyobraamy. Moje wasne domniemania byy rwnie bdne jak
domniemania prostych farmerw albo dzikich Indian. To, co wydawao mi si patologiczne,
haniebne i bezecne, w rzeczywistoci budzi nabony szacunek, rozszerza horyzonty mylowe,
jest nawet wspaniae, a moja dotychczasowa ocena opieraa si, na odwiecznej tendencji
czowieka do nienawici, lku i odrazy w stosunku do tego, co jes zupenie inne.
auj teraz, e tak krzywd wyrzdziem tym obcym i niewiarygodnym istotom podczas
naszych nocnych utarczek. Szkoda, e nie zgodziem si od samego pocztku porozmawia z
nimi spokojnie i rozsdnie ! Ale nie ywi do mnie alu, ich postpowanie jest cakiem inne od
naszego. le si skada, e ich przedstawiciele w Vermont to ludzie poledniej natury, jak
naprzykad Walter Brown. To on wanie usposobi mnie do nich niechtnie. Tymczasem oni
nigdy jeszcze wiadomie nie dziaali na szkod czowieka, natomiast ludzie wyrzdzali im
niemao za i usiowali ich szpiegowa. Istnieje tajemniczy kult zych ludzi ( kto o tak wielkiej
erudycji jak Pan zrozumie mnie jeli powie ich z Hasturem czy tym Znakiem ), ktry
stawia sobie za cel niszczenie ich i czynienie im krzywdy tylko dlatego, e jest to wielka sia z
innych obszarw kosmicznych. To wanie przeciw tym agresorom - nie za przeciw ludziom podejmowane s przez Obce Istoty drastyczne rodki ostronoci. Przypadkowo dowiedziaem
si, e poniektre nasze listy zostay skradzione wanie przez emisariuszy tego okropnego
kultu a nie przez Obce Istoty.
Obce Istoty pragn tylko aby czowiek da im spokj, nie molestowa ich, aby zapanowa
porozumienie oparte na intelektualnych podstawach. Jest to konieczne w sytuacji, w ktrej
odkrycia i rne pomysy poszerzaj nasz wiedz i coraz bardziej uniemoliwiaj Obcym
Istotom zachowanie ich placwek na naszej planecie w tajemnicy. Pragn one pozna ludzi
lepiej, pragn take, by paru filozofw i naukowcw wiedziao o nich co wicej. Przy takiej
wymianie wzajemnej wiedzy minie wszelkie zo, a zapanuje zadowalajce modus vivendi.
Sama myl o zniewoleniu i ponieniu ludzkoci jest mieszna.
Dla zapocztkowania tego porozumienia Obce Istoty wybray naturalnie mnie - przecie
posiadaem ju o nich znaczn wiedz - jako ich pierwszego emisariusza na ziemi. Duo mi
powiedziay wczorajszej nocy... fakty o niesychanym znaczeniu, otwierajce nowe
perspektywy... a stopniowo bd mi przekazywa coraz wicej, tak ustnie, jak i pisemnie. Jak
na razie nie otrzymam wezwania do podry poza nasz planet, cho pewnie z czasem sam
tego bd chcia... kiedy ju opanuj pewne sposoby i wykrocz ponadto, co przywyklimy
tutaj na ziemi uznawa za doznania czowieka. Mj dom ju nie bdzie napastowany.
Wszystko wrcio do normalnego stanu, psy ju nie bd miay zajcia. Przestaem si lka,
natomiast zdobyem tak wiedz i dowiadczyem przygody tak bardzo intelektualnej, e
niewielu miertelnikom przypado to w udziale.
Obce Istoty to chyba najcudowniejsze istoty organiczne, tak w przestrzeni i czasie, jak i poza
nimi - s to czonkowie rasy rozprzestrzenionej w kosmosie, a wszystkie inne formy ycia s
tylko zdegradowanymi wariantami. S bardziej rolin ni zwierzciem, o ile te okrelenia
mog si wogle odnosi do materii, z jakiej si skadaj, a ktra pod wzgldem budowy
przypomina grzyby; jednake obecno niby chlorofilowej substancji i zupenie niezwyky
sposb odywiania w niczym nie przypominaj grzybw. Rzeczywicie rodzaj materii z jakiej
s zbudowane, jest cakowicie nieznany w naszej czci przestrzeni kosmicznej, a ich
elektrony maj zupenie inn skal wibracji. Dlatego wanie tych istot nie mona
sfotografowa aparatem i klisz znan w naszym wszechwiecie, mimo, e jestemy zdolni ich
widzie. Przy odpowiedniej jednakrze wiedzy dobry chemik mgby sporzdzi fotograficzn
emulsj, z pomoc ktrej mona by zrobi im zdjcie.
Serdecznie pozdrawiam
Henry W. Akeley
Do Alberta N. Wilmartha, Esq.
Miscatonic University,
Arkham, Mass.
Wszystkie moje uczucia po pierwszym, a potem wielokrotnym czytaniu i rozwaaniu tego
dziwnego i niespodziewanego listu s nie do opisania. Powiedziaem, e doznaem
jednoczenie ulgi i niepokoju, oddaje to jednak tylko powierzchownie zupenie inne i w duej
mierze podwiadome uczucia, w ktrych zawieraa si ulga i niepokuj. Caa ta historia
diametralnie ria si od caego acucha poprzedzajcych j koszmarw - a zmaina nastroju
od strasznego lku do spokojnego samozadowolenia, a nawet egzaltacji, bya zaskakujca,
byskawiczna i wprost niesychana! Nie mogem uwierzy, eby w cigu jednego dnia mg
si czowiek atak przeobrazi, eby takiej zmianie mg ulec jego stan psychiczny, bo
przecie jeszcze w rod przekaza tyle strasznych wiadomoci. Chwilami wydawao mi si to
wszystko pene sprzecznoci i nierealne, zastanawiaem si, czy cay ten relacjonowany z
daleka dramat o owych siach ze wiata fantazji nie jest przypadkiem iluzorycznym snem.
Potem jednak przypomniaem sobie zapis fonograficzny i ogarno mnie jeszcze wiksze
oszoomienie. List by tak nieoczekiwany, tak zupenie inny ni wszystkie dotychczasowe!
Kiedy zaczem analizowa moje wraenia, stwierdziem, e zarysowuj si w nich dwie
zasadnicze kwestie. Po pierwsze, jeeli Akeley by i jest nadal zdrowy na umyle, to zbyt
szybko i nieoczekiwanie zmieni stosunek do tej sprawy. Po drugie, jego zachowanie, pogld
na omawiane zjawiska i sownictwo daleko wykraczay poza norm i jakiekolwiek
przewidywania. Caa osobowo tego czowieka zdawaa si jakby ulec zdradliwej mutacji mutacji tak gbokiej, i trudno byo pogodzi te dwa aspekty z przypuszczeniem, e oba
reprezentoway jednakowy stan zdrowego umysu. Dobr sw, budowa zda - byy zupenie
inne. A przy moim wyczuleniu na styl prozy, natychmiast dostrzegem znaczne rozbienoci
w najprostrzych reakcjach i oddwikach. Doprawdy wielki to emocjonalny kataklizm albo
te wielkie objawienie, skoro spowodoway tak radykaln przemian. Ale mimo to list zdawa
si by do typowy dla Akeleya. Ta sama dawna pasja w stosunku do nieskoczonoci, ta
sama naukowa dociekliwo. Ani przez chwil nie potrafiem tego traktowa jako symulacj
czy te zmian stosunku wynikajc ze zoliwoci. Czy samo zaproszenie... ch, abym
osobicie przekona si o prawdzie zawartej w tym licie, nie wiadczya o jego
autentycznoci?
W sobot nie pooyem si spa, ca noc przesiedziaem rozmylajc nad wtpliwociami i
zdumiewajcymi aspektami tego listu. Mj umys, zmczony szybkim nastpstwem wielkich
wydarze, jakim musia stawi czoo w przecigu ostatnich czterech miesicy, zmaga si
teraz z niezwykym i cakiem nowym materiaem pord rozlicznych wtpliwoci i
akceptacji; znowu pokonywaem te same etapy, podobnie jak na pocztku, kiedy po raz
pierwszy zetknem si po raz pierwszy z tymi niesychanymi zjawiskami; nim jeszcze nasta
wit, opuciy mnie zdumienie i niepokj, natomiast paaem pomiennym zainteresowaniem i
ciekawoci. Bez wzgldu na to, czy byo to szalestwo, czy zdrowy rozsdek, przeobraenie
czy wyzwolenie z lku, istniaa szansa, e Akeley natkn si na co, co spowodowao
zasadnicz zmian, jeli chodzi o przyszo jego ryzykownych bada naukowych; przestao
zagraa niebezpieczestwo - prawdziwe czy wyimaginowane - otwary si natomiast
oszaamiajce i nowe perspektywy dla wiedzy o kosmosie, bdcej poza zasigiem ludzkich
moliwoci. I we mnie rozgorza zapa, aby pozna nieznane, czuem, e ulegam tej
zaraliwej chci przeamania osobliwej zapory. Odrzuci szalone i mczce ograniczenia
czasu, przestrzeni i praw przyrody - przybliy si do mrocznych i niezgbionych tajemnic
nieskoczonoci i ostatecznoci - o tak, warte to, aby zaryzykowa ycie, dusz i umys! A
przecie Akeley zapewni, e adne niebezpieczestwo ju nie grozi, zaprosi mnie do
zoenia mu wizyty, chocia dotd cigle mnie przed tym przestrzega. A dreszcz mnie
przechodzi na myl o tym, co teraz moe mi powiedzie - ogarniaa mnie prawie e
paraliujca fascynacja, kiedy wyobraaem sobie, jak zasid w samotnej, a tak jeszcze
niedawno obleganej farmie, razem z czowiekiem, rozmawia z prawdziwymi emisariuszami
dalekich przestworzy; obok nas bdzie lea ten straszny zapis i stos listw, w ktrych
Ackeley zawar swoje wczeniejsze wnioski.
Tak wic w niedziel pnym rankiem wysaem do Akeleya depesz zawiadamiajc go, e
przyjad do Brattleboro w najblisz rod - 12 wrzenia - o ile ten termin jest dla niego
dogodny. Tylko pod jednym wzgldem nie zastosowaem si do jego propozycji, a
mianowicie z wyborem pocigu. Szczee mwic nie miaem ochoty przybywa do tego
nawiedzonego Vermontu pnym wieczorem; nie zaakceptowaem pocigu, jaki mi wybra,
tylko zatelefonowaem na dworzec i wybraem inne poczenia. Jeli wstan rano i wsid do
pocigu w Bostonie o 8.07, zd si przesi na pocig do Greenfield o 9.25, dokd dojad
o 12.22 i zaraz bd mia pocig do Brattleboro. Zajad na miejsce o 13.08, nie o 22.01.
Przyjemniej bdzie o takiej porze spotka si z Akeleyem i jecha z nim pord gsto
skupionych, sekretnie strzeonych gr.
Zawiadomiem go o tej zmianie telegraficznie i jeszcze przed wieczorem otrzymaem
depesz, z ktrej wynikao, e spotkaa si z aprobat mego przyszego gospodarza, co mnie
bardzo ucieszyo. Jego depesza zawieraa nastpujcy tekst:
Wszystko w porzdku oczekuj na pocig pierwsza osiem roda prosz pamita o zapisie
listach i zdjciach wszystko w porzdku czekaj wielkie rewelacje
Akeley
Depesza od Akeleya, bdca bezporedni odpowiedzi na wysan przezemnie depesz, a
niewtpliwie dostarczona mu do domu przez posaca wprost ze stacji w Townshend albo te
przekazana telefonicznie - a wic linia zostaa naprawiona - zatara wszelkie wtpliwoci
odnonie autorstwa tego bulwersujcego listu. Doznaem ulgi, wikszej ni mogem si w
owym czasie spodziewa, poniewa wszystkie tego rodzaju wtpliwoci tkwi zwykle bardzo
gboko. Spaem tej nocy spokojnie i dugo, a nastpne dwa dni miaem wypenione
przygotowaniami do podry.
VI
Tak jak zaplanowaem, wyruszyem we rod z walizk pen najpotrzebniejszych rzeczy i
materiaw naukowych, a take zapisem fonograficznym, zdjciami i caym stosem listw.
Zgodnie z prob Akeleya nikogo nie powiadomiem, dokad si wybieram, rozumiaem
bowiem, e sprawa ta wymaga absolutnej tajemnicy, cho przybraa taki pomylny obrt. Na
sam myl o prawdziwym umysowym kontakcie z Istotami Obcymi, z innego wiata, czuem
oszoomienie, a przecie miaem ju w tym zakresie pewne przygotowanie. Skoro wic na
mnie wywaro to taki wpyw, to jaki wywaro by na szersze masy laikw ? Nie wiem, co
bardziej we mnie dominowao, lk czy ch przygody, kiedy przesiadaem si w Bostonie i
rozpoczynaem dug podr na Zachd, pozostawiajc znajome mi tereny, a wyruszajc w
nieznane. Waltham - Concord - Ayer - Fitchburg - Gardner - Athol...
Mj pocig przyjecha do Greenfield z siedmio minutowym opnieniem, ale ekspres
zmierzajcy na pnoc jeszcze nie odjecha. W popiechu zdyem si przesi. Kiedy
wagony turkotay w socu wczesnego popoudnia poprzez tereny, o ktrych tylko czytaem,
a ktrych nigdy jeszcze nie widziaem, czuem, e z wraenia zapiera mi dech. Zdawaem
sobie spraw, e wkraczam w zachowujz jeszcze dawny styl ycia i bardziej prymitywn
Now Angli, anieli zmechanizowane, wypenione miastami nadbrzee i poudniowe tereny,
pord ktrych spdziem dotychczasowe ycie; bya to stara, nieskaona Nowa Anglia, bez
cudzoziemcw i fabrycznego dymu, bez tablic z ogoszeniami i asfaltowych drg, bez
nowoczesnej cywilizacji. Tutaj zetkn si z dziwnym tubylczym yciem, ktre si wcale nie
zmienia, a ktrego korzenie wronite s gboko w tutejszy krajobraz. Wci ywe dawne
wspomnienia uyniaj t ziemi, pene sekretnych, cudownych wierze, o ktrych jednak
nieczsto si tu mwi.
Co pewien czas migaa mi w socu rzeka Connecticut, wkrtce przejechalimy przez ni,
minwszy Northfield. Przed nami wyoniy si zielone, tajemnicze wzgrza, a kiedy pojawi
si konduktor, dowiedziaem si, e nareszcie wjechalimy na tereny Vermont. Kaza mi
cofn zegarek o godzin, poniewa pnocna grzysta kraina nie ma nic wsplnego z czasem
wprowadzonym gdzie indziej. Zrobiem, jak mi poradzi, ale wydao mi si, e cofnem
kalendarz o cae stulecie.
Linia kolejowa biega wzdu rzeki, a po drugiej stronie, w New Hampshire, wyania si
coraz wyraniej stromy stok Wantastiquet, na temat ktrej kryy liczne stare legendy.
Wkrtce po lewej stronie pojawiy si ulice, a po prawej, porodku pyncej tu rzeki, zielona
wysepka. Pasaerowie zaczli si podnosi ze swoich miejsc i gromadzi przy dwiach, wic
ja te si do nich przyczyem. Pocig przystan i wysiadem na dugi, kryty peron stacji
Brattleboro.
Patrzc na czekajce przed stacj samochody zastanawiaem si, ktry z nich jest Fordem
Akeleya, ale zostaem rozpoznany, nim jeszcze sam zdoaem przejawi jakkolwiek
inicjatyw. Jednake czowiek, ktry podszed do mnie z wycignit rk i agodnym gosem
zada mi pytanie, czy to wanie ja jestem Albertem N. Wilmarthem z Arkham, nie by na
pewno Akeleyem. Pod adnym wzgldem nie przypomina Akeleya z brod, znanego mi ze
zdjcia; by modszy, modnie ubrany, wyglda na czowieka z miasta, mia mae, ciemne
wsy. Jego gos o kulturalnym brzmieniu wyda mi si dziwnie i wprost niepokojco
znajomy, ale nie potrafiem go umiejscowi w mojej pamici.
Kiedy mu si przygldaem, wyjani, e jest przyjacielem mego gospodarza i e przyjecha
zamiast niego prosto z Townshend. Powiedzia, e Akeley dosta nagle ataku astmy i nie czu
si na siach, aby wyjecha z domu. To nic powanego, plany zwizane z moj wizyt nie
ulegaj adnej zmianie. Noyes - tak wanie si przedstawi - zorientowany by w badaniach
prowadzonych przez Akeleya i jego odkryciach, ale jego niedbay i do swobodny sposb
bycia wiadczy raczej o tym, e jest nietutejszy. Pamitaem dobrze, jak odosobnione i
zamknite ycie prowadzi Akeley, byem wic troch zdziwiony, e z tak atwoci dobra
sobie tego rodzaju przyjaciela; jednakrze powysze wtpliwoci nie powstrzymay mnie od
zajcia miejsca w samochodzie, do ktrego mnie zaprosi. Nie byo to mae auto starego typu,
jakiego si spodziewaem, zgodnie z opisem Akeleya, tylko duy, nowoczesny wz - bez
wtpienia wasno Noyesa, z tablic rejestracyjn z Massachusetts i zabawnym godem tego
roku w postaci "witego dorsza". Doszedem do wniosku, e mj przewodnik zapewne
spdza lato w okrgu Townshend.
Noyes usiad obok mnie w samochodzie i natychmiast ruszylimy. Rad byem, e nie jest
specjalnie rozmowny, bo specyficzna atmosfera i zwizane z ni napicie nie napeniay mnie
ochot do wymiany zda. Miasto wygldao atrakcyjnie w poudniowym socu, kiedy tak
mknlimy pod gr, a nastpnie skrcilimy w prawo na gwn ulic. Zdawao si drzema,
jak wszystkie stare miasta Nowej Anglii, pamitane z dziecistwa, za kontury dachw,
wieyc, kominw i murw z cegy poruszay struny najgbszych emocji, przekazanych
jeszcze przez dawne pokolenia. Odniosem wraenie, e znajduj si u wrt zaczarowanej
krainy, na ktrej czas nawarstwia si i nigdy nie mija, a wszystkie stare i niezwyke zjawiska
trwaj tu wiecznie, nigdy nie niepokojone.
Po miniciu Btattleboro napicie i trapice mnie przeczucia jeszcze bardziej si wzmocniy,
bo ten przedziwny krajobraz zatoczony wzgrzami, peen gronych, unoszcych si nad
wszystkim i napierajcych zewszd zielonych i granitowych stokw bezustannie przypomina
o kryjcych si tu tajemnicach i przetrwaych od niepamitnych czasw istotach, ktre mog
by wrogie ludziom, ale nie musz. Przez pewien czas jechalimy wzdu szerokiej, do
pytkiej rzeki, wypywajcej z nieznanych gr i dreszcz mnie przeszy, gdy mj
wsptowaysz objani, e jest to West River. Przypomniaem sobie wiadomo
zamieszczon w gazecie, e to wanie na powierzchni tej rzeki pyny po powodzi owe
straszne istoty podobne do krabw.
Okolica stawaa si stopniowo coraz bardziej dzika i odludna. Stare, kryte mostki wyaniay
si ze strasznej przepaci w zagbieniach skalnych, a niemal ju zapomniana linia kolejowa
biegnca rwnolegle do rzeki emanowaa prawie widocznym spustoszeniem. W rozlegej,
gronie wygldajcej dolinie sterczay ogromne urwiska, dziewiczy granit Nowej Anglii,
przewiecajcy pord ywej zieleni surow szaroci skalnych grani. Wida te byo
wwozy, w ktrych dziko pyny potoki niosc z sob ku rzece niepojte tajemnice tysicy
niedostpnych gr. Co pewien czas rozchodziy si na rne strony wskie, ledwo widoczne
drki, ktre wkraczay w gste, mroczne lasy, tam pord starych drzew czaiy si zapewne
cae armie nieziemskich duchw. Kiedy to wszystko ujrzaem, przypomniao mi si, jak
Akeleya, przejedajcego tym wanie szlakiem, napastowali niewidzialni wysannicy i ju
niczemu nie byem w stanie si dziwi.
roztaczajc wspaniae zapachy. Nawet soce miao tu niespotykany blask, tak jakby jaka
specjalna atmoshfera albo te opary spowijay cay ten obszar. Nigdy jeszcze nie zetknem
si z podobn sceneri, mona by j chyba tylko przyrwna do czarodziejskich widokw,
jakie bywaj tem woskiego prymitywnego malarstwa. Sodoma i Leonardo przedatawiali
takie krajobrazy, ale tylko w odlegym tle i pod sklepieniem renesansowych arkad.
Przedzieralimy si teraz miao przez t sceneri i wydawao mi si, e pord otaczajcych
mnie czarw odnajduj co, co znam ju od urodzenia albo co odziedziczyem, a na prno
zawsze szukaem.
Nagle, objechawszy dookoa rozwarty kt na szczycie stromego wzniesienia, samochd si
zatrzyma. Po lewej stronie, za starannie trawnikiem, ktry cign si do drogi i obrzeony
by biaymi kamieniami, wyrasta biay dwupitrowy dom, ogromny i niezwykle elegancki, a
obok, w bliskim ssiedztwie, stojce w szeregu stodoy i wozownie, za z tyu, bardziej na
prawo, wiatrak. Natychmiast rozpoznaem te zabudowania, znane mi z fotografii, nie
zaskoczy mnie te napis "Henry Akeley" na skrzynce pocztowej z cynkowanej blachy,
znajdujcej si tu przy drodze. W pewnej odlegoci za domem rozciga si botnisty, z
rzadka porosy drzewami teren, a za nim wznosio si strome, porose gstym lasem wzgrze,
ktrego postrzpiony szczyt pokryway liciaste drzewa. Wiedziaem, e jest to wierzchoek
Dark Mountain, na ktr to gr musielimy si ju wspina do poowy jej wysokoci.
Noyes wzi walizk i wysiad z samochodu, a mnie poprosi, abym zaczeka, a zawiadomi
Akeleya o moim przybyciu. On sam, jak wyjani, ma jeszcze zaatwi wan spraw i zaraz
musi rusza dalej. Poszed ranym krokiem po ciece prowadzcej do domu, ja za
wysiadem z samochodu, eby rozprostowa nogi. Teraz, kiedy znalazem si na tym
niesamowitym, wrcz schorzaym terenie, tak zowieszczo opisanym przez Akeleya w listach,
znowu opanowao mnie nerwowe napicie i a zadraem na myl o czekajcych mnie
rozmowach, ktre pocz mnie z obcym i zakazanym wiatem.
Bliski kontakt z niezwykym zjawiskiem czciej przeraa, anieli dodaje ptuchy, a
wiadomo, e na tym wanie odcinku piaszczystej drogi, po bezksiycowych nocach lku
i mierci, znajdoway si te straszne lady, a take cuchnca zielona posoka, bynajmniej nie
podniosa mnie na duchu. Zauwayem mimo woli, e wok domu wcale nie wida psw
Akeleya. Czyby je sprzeda po zawarciu pokoju z Obcymi Istotami ? Mimo najlepszych
chci nie mogem jako wykrzesa z siebie wiary w gbi i szczero tego spokoju, jaki
Akeley wykazywa w swoim ostatnim, a tak bardzo dziwnym licie. Przecie by to w gruncie
rzeczy czowiek atwowierny i niezbyt dowiadczony yciowo. A moe to nowe przymierze
kryje w sobie jaki ukryty, a zowrbny podtekst?
Podajc za mylami oczy moje skieroway si na piaszczyst drog, z ktr wizay si tak
straszne wspomnienia. Ostatnie dni byy bezdeszczowe i zna liczne lady na pobrudonej,
nierwnej drodze, mimo e okolica bya raczej rzadko uczszczana. Z zaciekawieniem
przygldaem si zarysom nierwnomiernych ladw, starajc si rwnoczenie powstrzyma
cugle nieokieznanej, makabrycznej fantazji, ktr pobudzao ti zdjcie i zwizane z nim
wspomnienia. Byo co zowieszczego i nieprzyjemnego w panujcej tu pogrzebowej ciszy, w
delikatnych, przytumionych odgosach pyncych daleko potokw, w gsto skupionych
zielonych szczytach grskich i wzniesieniach pokrytych mrocznym lasem, a zamykajcych
wski horyzont.
Nagle do mojej wiadomoci dotaro co, co pomniejszyo, prawie odebrao sens wszelkiemu
poczuciu dotychczasowej grozy i rozhutanej wyobrani. Wspomniaem, e z zaciekawieniem
by to jaki dziwny zapach, cho dobrze wiedziaem, e zapach stchlizny jest powszechnym
zjawiskiem nawet w najwspanialszych starych formach.
VII
eby wyzwoli si z niepokoju, przypomniaem sobie polecenie Noyesa i otworzyem
znajdujc si na lewo biae drzwi z szecioma szybkami i mosin klamk. Pokj, jak
zostaem uprzedzony, ton w mroku, a dziwny zapach owija mnie tu jeszcze silniej ni w
hallu. Powietrze zdawao si niemal namacalnie porusza w jakim rytmie albo wibrowa. Z
pocztku niewiele mogem dostrzec przy zamknitych okiennicach, ale wkrtce dobieg mnie
ledwo syszalny szept czy pokasywanie od strony fotela w mrocznym kcie pokoju. Po
chwili z gbi mroku wyoniy si zarysy pobladej twarzy i rk; wszedem wic, aby si
przywita, usiowa bowiem co mwi. Zorientowaem si, e jest to rzeczywicie mj
gospodarz. Wielokrotnie patrzyem na zdjcia, tote ta ogorzaa twarz z krtko przycit, siw
brod nie wzbudzia we mnie adnych wtpliwoci.
Ale kiedy spojrzaem po raz drugi, ogarn mnie smutek i niepokj, bya to bowiem twarz
bardzo chorego czowieka. Wyczuwaem, e przyczyn napicia i jakby zastygego wyrazu
twarzy oraz nieruchomych, szklistych oczu jest co wicej anieli sama astma. Zrozumiaem
wtedy, jak wielkie pitno wywary na nim wszystkie te straszne przejcia. Czy nie zamaoby
kadego czowieka, modszego nawet ni ten nieustraszony badacz nieznanego, zakazanego
wiata ? Naga i niespodziewana ulga, jakiej dozna, przysza jednak za pno, aby go ocali
od tego, co mona by nazwa oglnym zaamaniem. Prawdziw lito budziy wychude,
jakby pozbawione ycia rce, spoczywajce na kolanach. Mia na sobie luny szlafrok, gow
i szuj owizan jaskrawotym szalem albo kapturem.
Znowu zauwayem, e prbuj co mwi, takim samym urywanym szeptem, jakim mnie
powita. Z pocztku trudno mi byo zrozumie, poniewa siwe wsy cakowicie zasaniay
poruszajce si usta, ale co w brzmnieniu tego szeptu wielce mnie zaniepokoio; jednake
przy skoncentrowaniu uwagi bez wikszego trudu chwytaem sens tego, co mwi. Akcent
mia wiejski, ale formuowa zdania gadko, o wiele adniej, ni mogem si spodziewa
znajc tylko jego listy.
- Pan Wilmarth, prawda? Prosz mi wybaczy, e nie wstaj. Jestem chory, pan Noyes
wprzedzi pana o tym, ale nie mogem i bardzo nie chciaem pozbawi si tej przyjemnoci,
jak jest dla mnie paska wizyta. Wie pan wszystko z pstatniego mojegolistu, a jeszcze tyle
mam do opowiedzenia jutro, jak bd si czu troch lepiej. Nie potrafi wyrazi, jak bardzo
si ciesz, e mog pozna pana osobicie po wymianie tylu listw. Przywiz je pan ze sob,
prawda? A take zdjcia i zapisy fonograficzne? Pan Noyes postawi walizk pana w hallu,
sdz, e j tam pan zauway. Dzisiaj bdzie pan, niestety, musia sam si sob zaj. Pokj
przygotowany jest na grze - nad tym pokojem, a przy schodach znajdzie pan otwarte drzwi
do azienki. W jadalni jest przyszykowany dla pana posiek, prosz si obsuy, kiedy bdzie
pan mia ochot. Jutro bd ju lepszym gospodarzem, dzi jestem saby i bezradny.
Prosz si czu jak u siebie w domu. Listy, zdjcia i zapisy moe pan tutaj na stole, nim
wemie pan walizk na gr. Wszystko bdziemy omawia tutaj, a mj fonograf znajduje si
w rogu, na stoliku.
Nie, dzikuj, nic mi pan nie moe pomc. Znam te dolegliwoci od dawna. Prosz mnie
jeszcze, choby na krtko, odwiedzi wieczorem, a potem moe si pan ju pooy o
dowolnej porze. Ja tutaj bd sobie wypoczywa, moe nawet spdz tu noc, co mi si czsto
zdarza. Jutro rano bd ju na pewno w lepszej formie i wtedy sobie porozmawiamy. Z
pewnoci zdaje pan sobie spraw, jak niezwyke rzeczy nas czekaj. Przed nami, a takich
ludzi niewielu jest na ziemi, zostaj otwarte cae otchanie czasu i przestrzeni, a take wiedzy,
bdcej poza zasigiem nauki i filozofii dostpnej czowiekowi.
Czy moe pan sobie wyobrazi, e Einstein si myli i pewne obiekty mog si porusza z
prdkoci szybsz ni wiato? Wsparty odpowiedni pomoc, mam nadziej cofn si w
czasie i wybiec w przyszo, ujrze i zetkn si namacalnie z odleg przeszoci i caymi
epokami przyszoci. Nie jest pan w stanie nawet sobie wyobrazi, do jakiego stopnia te istoty
rozwiny nauk. Nie ma rzeczy niemoliwych, jeli chodzi o umys i ciao ywych
organizmw. Zamierzam nawet zwiedzi inne planety, a nawet gwiazdy i cae galaktyki.
Pierwsz wypraw odbd do Yuggoth, jest to najbliszy nam wiat, zamieszkay przez te
istoty. To bardzo dziwna, mroczna orbita znajdujca si na samym kocu naszego ukadu
sonecznego, nie znana jeszcze astronomom na ziemi. Chyba jednak wspomniaem o tym
panu w licie. W odpowiednim czasie owe istoty przeka na ziemi pewne prdy mylowe i
wtedy dopiero zostanie odkryta albo te ktry z ich ziemskich sprzymierzecw wspomni o
niej naukowcom.
Na Yuggoth s potne miasta - cae kondygnacje wzniesionych tarasowo wie,
zbudowanych z czarnego kamienia, takiego jak ten gaz, ktry usiowaem panu kiedy
przesa. Pochodzi wanie z Yuggoth Soce tam wcale nie janiej ni gwiazda, ale te istoty
nie potrzebuj wiata, maj inne zmysy, o wiele subtelniejsze, poza tym w ich wielkich
domach i witynisch nie ma okien. wiato nawet je razi, przeszkadza i krpuje, bo przecie
wiato nie istnieje w czarnym kosmosie, z ktrego si wywodz, znajdujcym si poza
zasigiem czasu i przestrzeni. Pobyt w Yuggoth przyprawiby kadego sabego czowieka o
obd, ja si jednak tam wybieram. Czarne, smoliste rzeki, jakie pyn pod tajemniczymi,
cyklopowymi mostami - zbudowanymi przez starsz ras, ktra przestaa istnie i przesza w
niepami, jeszcze zanim te istoty przybyy na Yuggoth z najbardziej odlegych przesrzeni
kosmicznych - wystarczyyby, aby uczsyni z kadego czowieka Dantego albo Poego, byle
tylko zachowa zdrowy umys i mg opowiedzie to wszystko, co widzia.
Prosz jednak pamita, e mroczny wiat grzybiastych ogrodw i miast bez okien wcale nie
jest straszny. Tylko nam moe si tak wydawa. Najprawdopodobniej wydawa si te
straszny owym istotom, ktre go po raz pierwszy odkryy w dawnych wiekach. Bo prosz
sobie wyobrazi, e owe istoty byy tutaj jeszcze przed kocem legendarnej epoki Cthulhu i
pamitaj zatopione miasto R'lyeh, kiedy jeszcze byo na powierzchni. Byy rwnie w gbi
ziemi, gdzie znajduj si przestrzenie, o jakich czowiek nie ma nawet pojcia - niektre na
przykad w pobliskich grach w Vermont - a gdzie znajduj si nieznane nam wiaty, w
ktrych toczy si ycie; niebiesko owietliny K'n-yan, czerwono owietlony Yoth i czarny
pozbawiony wszelkiego wiata N'kal. To wanie z N'kal przyby straszny Tsothoggua - wie
pan, ten amorficzny, przypominajcy ab bg, ktry wymieniony jest w "Pnakotic
Manuscripts", w "Necronomicon" i w caym cyklu mitw Commoriom, zachowanych przez
wielkiego kapana Klarkash-Ton z Atlantydy.
Ale o tym porozmawiamy pniej. Jest ju chyba godzina czwarta albo pita. Prosz wyj
cay materia z walizki, co przeksi i potem wrci na mi pogawdk.
Z wolna poruszyem si, aby wykona polecenie mego gospodarza; wzioem walizk,
wyjem przywiezione listy, zdjcia i zapisy fonograficzne, a nastpnie wszedem na gr, do
przeznaczonego dla mnie pokoju. Miaem jeszcze w pamici wiee lady widziane na
drodze, tym bardziej wic wszystko to, co Akeley opowiedzia, zrobio na mnie wraenie; a
jego o nieznanym wiecie grzybnego ycia - niedostpnym Yuggoth - przeszya mnie
dreszczem przeraenia. Wspczuem Akeleyowi, e jest chory, ale musz wyzna, e jego
chropowaty szept budzi zarwno lito, jak i odraz. Wolabym, eby si tak nie upaja z
powodu Yuggoth i jego mrocznych tajemnic.
Mj pokj okaza si bardzo przyjemny, nie czuo si w nim stchlizny ani tej nieprzyjemnej
wibracji; zostawiem walizk i zszedem na d, aby zje lunch przygotowany przez
Akeleya. Jadalnia znajdowaa si tu za gabinetem, a kuchnia, jak zauwayem, jeszcze dalej,
w tym samym kierunku. Na stole w jadalni bya pena taca kanapek, ciasto, ser, a tetrmos
postawiony obok filianki ze spodkiem wiadczy o tym, e gospodarz nie zapomnia o
gorcej kawie. Zjadem wszystko ze smakiem, po czym nalaem sobie troch kawy, ale
stwierdziem, e tutaj zabrako Akeleyowi kulinarnych umiejtnoci. Ju przy pierwszym
yku kawa wydaa mi si cierpka, wic j odstawiem. Podczas posiku nie przestaem myle
o moim gospodarzu, siedzcym samotnie w ssiednim ciemnym pokoju. Nawet wszedem do
niego proponujc, aby zjad co razem ze mn, ale powiedzia, e jeszcze, niestety, nie moe
nic je. Pniej, przes samym snem, napije si troch sodkiego mleka, bo nic wicej dzisiaj
tkn nie moe.
Po lunchu posprztaem talerze ze stou i pozmywaem w kuchni, gdzie wylaem te kaw,
ktra mi nie smakowaa. Potem wrciem do ciemnego gabinetu i przysunwszy sobie krzeso
bliej fotela Akeleya, gotw byem do rozmowy. Listy, zdjcia i zapisy fonograficzne leay
na stole, ale na razie nie mielimy z nich korzysta. Wkrtce prawie cakiem zapomniaem o
unoszcym si tu przykrym zapachu i dziwnej wibracji powietrza.
Wspomniaem ju, e pewnych spraw, o ktrych Akeley pisa w swoich listach - zwaszcza w
drugim, najobszerniejszym - nie miabym odwagi zacytowa ani te wyrazi sowami na
papierze. A wszystko, co usyszaem owego wieczoru w tym ciemnym gabinecie, pord
samotnych, nawiedzonych gr, jeszcze bardziej mnie w tym utwierdzio utwierdzio. Nawet
nie mog nie mog wspomnie o tych strasznych koszmarach, jakie zostay mi objawione
ochrypym szeptem. Akeley ju przedtem si z nimi zaznajomi, ale to, csego si dowiedzia
po zawarciu paktu z Obcymi Istotami, przekracza wytrzymao zdrowego umysu. Nawet
jeszcze teraz nie dopuszczam do siebie, nie chc wierzy w to, co mwi o nieskoczonoci, o
zestawieniu wymiarw i strasznej pozycji znanego nam wiata przestrzeni i czasu w
bezkresnym acuchu poczonych ze sob atomw, ktre two najbliszy superkosmos linii
krzywych, ktw oraz zbudowanej z materi i semimaterii ekektronicznej struktury.
Nigdy jeszcze zdrowy na umyle czowiek nie znalaz si w takiej bliskoci tajemnic
fundamentalnego istnienia - nigdy jeszcze mzg organiczny nie by bliej cakowitego
unicestwienia w chaosie grujcym nad form, si i symetri. Dowiedziaem si, skd
przyby Cthulhy i dlaczego poowa obecnych wielkich gwiazd zawiecia. Poznaem - na
podstawie aluzji, i mojego gospodarza nastroiy bojaliwie - tajemnic kryjc si za
Obokiem Magellana i sferycznymi mgawicami oraz czarn prawd ukryt w odwiecznej
alegorii Tao. Zostaa przedemn odsonita sama istota Doels, a take sama istota (ale nie
rdo) Hounds of Tindalos. Legenda o Yigu, Ojcu Wy, przestaa ju by symbolik i a
drgnem z odrazy, kiedy dowiedziaem si o ogromnym nuklearnym chaosie panujcym za
posiadajc kty przestrzeni, ktra w "Necronomicon" jest askawie zamaskowana pod
wiem, czy Akeley by zdrowy na umyle, czy chory. Po tych wydarzeniach mogem si
waciwie spodziewa wszystkiego; ta mechaniczna maskarada wygldaa jak typowa fantazja
zwariowanych wynalazcw i ludzi nauki i wzbudzia we mnie wiksze wtpliwoci, ni
niedawna dysputa. Wszystko, co ten czowiek mwi, przekraczao granice ludzkiej wiary ale czy inne rzeczy nie przekraczay jeszcze bardziej, a wydaway si mniej absurdalne tylko
dlatego, e byy tak dalekie od namacalnych, konkretnych dowodw?
Umys mj bka si w zupenym chaosie, nagle jednak dobiego mnie skrzypienie i warkot
od strony wszystkich trzech aparatw podczonych do cylindrw, ale wkrtce zalega cisza.
Co ma nastpi? Czybym mia usysze gos ? A nawet jeeli tak, to jakimam dowd na to,
e nie jest to jakie specjalne, sprytnie wmontowane radio, w ktrym mwi ukryty i pilnie
strzeony spiker? Nawet jeszcze teraz nie miabym ochoty potwierdza tego, co usyszaem,
ani te tego, co si zdarzyo w mojej obecnoci. Co jednak bez wtpienia si zdayo.
Wyjani to pokrtce; ot aparat z tubami i gowic akustyczn zacz mwi w sposb nie
budzcy wtpliwoci, e kto jest w nim rzeczywicie obecny i obserwuje nas. Gos by silny,
metaliczny, bez ycia, czysto mechaniczny, pozbawiony modulacji czy jakiejkolwiwk
ekspresji, sycha byo zgrzytanie i trzaski, ale wszystko pene szalonej precyzji i
wiadomego dziaania.
- Panie Wilmarth - powiedzia - mam nadziej, e nie przestrasz pana. Jestem tak sam
istot ludzk jak pan, tylko e ciao moje spoczywa teraz bezpiecznie, odpowiednio zasilone
yciem, w gbi Round Hill, okoo ptorej mili na wschd od tego miejsca. Ja natomiast
jestem tutaj z panem, mj mzg znajduje si w tym cylindrze, a widz, sysz, i mwi dziki
elektronicznym wibracjom. Za tydzie wyruszam w podr poprzez prni, robiem to ju
zreszt kilkakrotnie, i mam nadziej odby t podr w miym towarzystwie pana Akeleya.
Pragnbym odby j rwnie i w paskim towarzystwie. Znam pana z widzenia i z opinii,
jak si pan cieszy, ledziem te korespondencj pomidzy panem i jego przyjacielem.
Nale do tych ludzi, ktrzy si sprzymierzyli z Obcymi Istotami odwiedzajcymi nasz
planet. Po raz pierwszy zetknem si z nimi w Himalajach, gdzie udzielaem im rnego
rodzaju pomocy. Ja za dziki nim, w rewanu, dowiadczyem rzeczy, jakie niewielu
ludziom przypadaj w udziale.
Czy zdaje sobie pan spraw, co to znaczy, kiedy powiem, e byem ju na trzydziestu siedmiu
rnych ciaach niebieskich - planetach, ciemnych gwiazdach i mao zidentyfikowanych
obiektach - w tym na omiu poza nasz galaktyk i dwch poza zakrzywieniem
czasoprzestrzeni? Wszystkie te wyprawy nie przyniosy mi najmniejszej szkody. Mzg mj
zosta odczony od ciaa w sposb tak zrczny, e trudno by to nazwa operacj hirurgiczn.
Istoty odwiedzajce nasz planet maj metody, dziki ktrym oddzielenie mzgu jest
czynnoci tw i niemale normaln - przy czym ciao, po odczeniu mzgu, wcale si nie
starzeje. Natomiast mzg, chciabym tu doda, podczony do mechanicznych aparatw
pomocniczych i w pewnym stopniu karmiony wymienianym co pewien czas konserwujcym
pynem, jest absolutnie niemiertelny.
Szczerze pragn, aby si pan zdecydowa na wypraw wraz ze mn i panem Akeleyem. Istoty
przybywajce na nasz planet chtnie zawieraj znajomo z ludmi posiadajcymi tak
wiedz jak pan i rwnie chtnie pokazuj olbrzymie otchanie, o jakich nam si nie ni w
najbardziej fantastycznych marzeniach. Przy pierwszym zetkniciu z nimi doznaje si do
dziwnego wraenia, wiem jednak, e pan wstosunkuje si do tego, jak trzeba. Sdz, e pan
Noyes te si z nami wybierze, ten, ktry przywiz pana tutaj swoim samochodem. Od wielu
ju lat naley do naszego grona, chyba rozpozna pan jego gos, utrwalony w zapisie, jaki
wysa pan Akeley.
Widzc, e drgnem, mwicy przerwa na chwil, po czym cign dalej:
- Pozostawiam wic panu t spra do rozstrzygnicia, panie Wilmarth, dodam tylko, e
czowiek, ktry tak arliwie interesuje si wszystkim, co wykracz poza przecitno, a take
folklorem, powinien skorzysta z takiej szansy. Nie ma adnych powodw do obaw.
Wszelkie zabiegi s bezbolesne, mona si zachwyca technik dokonywania zmian. Kiedy
odcza si elektrody, mzg zapada w sen peen ywych i fantastycznych marze.
A teraz, jeli pan pozwoli, odoymy nasze spotkanie do jutra. Dobranoc, i prosz odwrci
wszystkie przeczniki w lew stron. Teraz ju nie musi pan tak dokadnie przestrzega
kolejnoci, ale lepiej obsuy aparaty z soczewkami na kocu. Dobranoc, panie Akeley,
prosz zadba o naszego gocia. Czy ju obsuy pan przeczniki?
I to wszystko. Mechanicznie wykonaem polecenie i przesunem wszsystkie trzy
przeczniki, cho trawiy mnie rozmaite wtpliwoci odnonie tego, co si tutaj zdarzyo. W
gowie miaem straszny zamt, gdy usyszaem szept Akeleya, ktry kaza mi zostawi ca
aparatur na stole. Nie skomentowa ani jedn uwag tego, co si wydarzyo, cho prawd
mwic, aden komentarz niewiele by mi wyjani, a moe wogle nie dotarby do mojej
skoowanej gowy. Powiedzia tylko, e mog sobie wzi lamp do pokoju, zrozumiaem
wic, e chce pozosta sam i odpocz. Z pewnoci powinien ju odpocz, popoudniowa i
wieczorna rozmowa wyczerpayby najbardziej ywotnego czowieka. Wci jeszcze
oszoomiony powiedziaem mu dobranoc i udaem si z lamp na gr, chomiaem
wspania kieszonkow latark.
Zadowolony byem, e mog opci ten gabinet przesycony dziwnym zapachem i
nieokrelon wibracj, ale nie mogem, niestety, uciec od poczucia koszmarnego lku i
zagroenia, i od kosmicznej potwornoci, jak przesiknite byo cae to miejsce, i mocy,
jakie tu napotkaem. Dziki, bezludny teren, ciemny, porosy tajemniczym lasem stok gry,
wznoszcej si tu za domem, lady na drodze, chory, nieruchomy czowiek szepczcy w
ciemnoci, diaboliczne cylindry i aparaty, a do tego jeszcze zaproszenie do niesychanej
operacji i jeszcze bardziej niesychanych podry - wszystko to, tak niespodziewane i tak
nage, napierao na mnie ze zdwojon moc, ktra wyssaa ze mnie ca si woli i prawie
cakiem podkopaa moje siy fizyczne.
A ju szczeglnie zaskoczyo mnie odkrycie, e mj przewodnik, Noyes, by celebrantem
tego sabatowego rytuau utrwalonego na fonograficznym zapisie, cho przecie wyczuwaem,
e ten odraajcy, bezdwiczny gos jest mi skd znany. Byem te gboki poruszony
moim stosunkiem do Akeleya; jego listy usposobiy mnie przyjanie, teraz jednak budzi we
mnie tylko odraz. Powinienem mu wspczu w chorobie, a ja tylko otrzsaem si z
obrzydzenia. Siedzia sztywno i bezwzgldnie niczym trup, a jego ustawiczny szept by jake
nienawistny i nieludzki!
Stwierdziem, e takiego szeptu jeszcze w yciu nie syszaem, e mimo dziwnie
nieruchomych, osonitych wsami ust, szept ten mia jak utajon moc i roznosi si o wiele
dononiej, ni mona by si tego spodziewa po charczcym astmatyku. Syszaem go i
rozumiaem z kadego miejsca w pokoju, a par razy wydao mi si nawet, e ten cichy, lecz
przenikliwy gos, wcale nie wiadczy o saboci, ale jest wiadomie przytumiony - tylko e
zrezygnowa, ale moe lepiej, ebym nie rezygnowa. Bo mimo wszystko, co mona na ten
temat powiedzie i co ja sam nieraz usiuj sobie mwi, wiem e w tych niezbadanych
grach czaj si odraajce wpywy wiata zewntrznego i e maj swoich szpiegw i
emisariuszy w wiecie zamieszkaym przez ludzi. Jedyne, czego pragn w dalszym yciu, to
trzyma si z daleka od tych wpyww i tych emisariuszy.
Po mojej przeraajcej opowieci szeryf wysa oddzia swoich ludzi na farm, ale Akeley
znikn bez ladu. Szlafrok, ty szal i bandae, ktrymi mia owizane nogi, leay w
gabinecie na pododze koo fotela stojcego w rogu, nie wiadomo natomiast, co si stao z
reszt jego garderoby, moe znikna razem z nim. Nie byo psw, ani adnego inwentarza
ywego, na cianach zewntrznych domu, a take i wewntrz, widniay lady po kulach. Nic
jednak wicej nie zdoano tu zauway, co by mogo zwrci uwag. Nie byo adnych
cylindrw ani aparatw, materiaw, jakie przywiozem w walizce, znikn dziwny zapach i
poczucie wibracji w powietrzu, lady na drodze, nie pozostao nic z tych wszystkich dziww,
ktre jeszcze tak niedawno ogldaem.
Po mej ucieczce jeszcze przez tydzie przebywaem w Brattleboro i rozmawiaem z rnymi
osobami, ktre znay Akeleya; w rezultacie przeprowadzonych rozmw upewniem si tylko,
e cae wydarzenie nie byo zjaw senn ani uud. Faktem niezbitym by zakup przez
Akeleya psw, amunicji i chemikaliw, a take przecinanie przewodw telefonicznych;
natomiast ci, ktrzy go znali - cznie z jego synem w Kalifornii - uwaali, e jego
okazjonalne wzmianki o przeprowadzanych dziwnych badaniach nie byy pozbawione logiki.
Rni godni zaufania obywatele twierdzili, e by szalony, i bez cienia wtpliwoci uwaali
wszystkie wymienione dowody za zwyke oszustwo spreparowane z chorobliwym sprytem
przy udzialw ekscentrycznych, wspdziaajcych z nim ludzi; natomiast zwykli, proci ludzie
na wsi zgadzali si z kadym szczegem jego zezna. Pokazywa tym wieniakom niektre
zdjcia, a take czarny kamie, przesuchiwa z nimi ten strasznu zapis fonograficzny;
wszyscy orzekli, e zarwno lady, jak i bzyczcy gos znajduj potwierdzenie w starych
legendach.
Mwiono te, e kiedy Akeley znalaz czarny kamie, wok jego farmy zaczo si dzia co
dziwnego, rozlegay si jakie gosy. Wszyscy zaczli unika tego miejsca, poza listonoszem
albo jakimi przypadkowymi, ale odpornymi nerwowo ludmi. Dark Mountain i Round Hill
s wci jeszcze nawiedzane i nie znalazbym nikogo, kto by kiedykolwiek usiowa tam
dotrze. Pobliscy mieszkacy dobrze wiedzieli, e od dawna ju znikaj co pewien czas z
tych okolic rni ludzie, a ostatnio znikn nawet znany wczga Walter Brown, o ktrym
Akeley wspomina w listach. Udao mi si spotka farmera, ktry widzia dziwne ciaa
pynce z nurtem West River, jednake jego opowie zbytazagmatwana aby mona j
potraktowa powanie.
Kiedy opciem Brattleboro, postanowiem, e ju nigdy wicej nie wrc do Vermont, i
jestem przekonany, e wytrwam w swoim postanowieniu. W tych dzikich grach z pewnoci
istnieje placwka owej strasznej rasy z kosmosu, kiedy przeczytaem wiadomo, e za
Neptunem dostrzeono now, dziewit planet, jak zapowiedziano u Akeleya, mam coraz
mniej wtpliwoci. Astronomowie, w sposb niezwykle prawidowy, z czego pewnie wcale
nie zdawali sobie sprawy, nazwali j "Pluto". A ja uwaam, a nawet mam pewno, e jest to
wanie spowite wiecznym mrokiem Yuggoth. Przyznam si, e przeszywa mnie dreszcz
lku, kiedy rozmylam, dlaczego te straszne istoty zapragny, aby wanie teraz ta planeta
staa si znana na ziemi. Staram si zachowa spokj i wierzy, e te demoniczne stwory nie
stosuj jakiej nowej taktyki, ktra ma wyrzdzi krzywd ziemi i jej mieszkacom, ale nie
przychodzi mi to atwo.
Wci jednak nie opisaem jeszcze, w jaki sposb skoczya si moja straszna noc na farmie.
Jak ju wspomniaem, zapadem w do przykr drzemk, podczas ktrej w sennej jawie
przesway si przed mymi oczami straszne krajobrazy. Nie potrafi jednak powiedzie, co
mnie zbudzio, ale jestem pewien, e zbudziem si w tym konkretnym momencie. Najpierw
usyszaem skrzypnicie podogi w hallu przy moich dzwiach i nieprzyjemne, stumione
gmeranie w zamku. Natychmiast jednak ustao; ale najbardziej jasno uwiadomiem sobie
gosy, jakie mnie dobiegy z gabinetu na parterze. Wydawao mi si, e jest tam kilka osb, a
rozmowa jest mocno kontrowersyjna.
Po kilku chwilach nasuchiwania byem ju na dobre rozbudzony, gdy gosy te miay takie
brzmienie, e myl o spaniu kademu wydaaby si mieszna. Ich tonacj bya do
zrnicowana, a jeli komu zdarzyoby si wysucha kiedykolwiek zapisw
fonograficznych, przestaby mie wtpliwoci, co do dwch przynajmniej gosw. Cho myl
ta bya straszna, zdawaem sobie spraw, e znajduj si pod jednym dachem z owymi
niesychanymi istotami z przepastnych przestworzy; te dwa gosy to byo owo bluniercze
bzyczenie, jakim Obce Istoty posuguj si przy porozumiewaniu z ludmi. I w tym
przypadku zaznaczya si pewna rnica - w brzmieniu, akcencie i tempie - ale mimo to
naleay do tego samego ohydnego gatunku.
Trzeci gos dobywa si z pewnoci z aparatury poczonej z jednym z mzgw,
znajdujcych si w cylindrach. Byo to rwnie pewne, jak samo bzyczenie, bo ten donony,
metaliczny gos bez ycia, jaki syszaem z wieczora, z jego pozbawionym fleksji i wyrazu
zgrzytaniem i rzeniem, z bezosobow precyzj i rozwag, by niezapomniany. Wtedy to
zadaem pytania, czy za tym zgrzytaniem kryje si taki sam mzg, jaki uprzednio do mnie
przemawia; potem jednak zrozumiaem, e kady mzg wyda z siebie podobny gos, jeeli
zostanie podczony do tego samego aparatu mowy; rnice mogsi tylko przejawia w
samym jzyku, rytmiem prdkoci i sposobie wymowy. W tej ohydnej rozmowie bray udzia
dwa gosy ludzkie - jeden przynalea do nie znanego mi wieniaka, a drugi, z agodnym
bostoskim akcentem, by gosem mojego niedawnego przewodnika, Noyesa.
Usiowaem wyodrbni poszczeglne sowa, jakie paday na parterze, ale jednoczenie
wiadom byem, e odbywa si tam pospieszna krztanina, chrobotanie i przesuwanie; nie
mogem pozby si wraenia, e pokj peen jest ywych istot - byo ich znacznie wicej poza
tymi, ktrych mow odrniaem. Trudno dokadnie opisa ich chrobotanie, bo nie sposb
tego z niczym porwna. Tak jakby si poruszay po pokoju istoty wiadome; odgos ich
krokw przypomina bezadne stukanie czym twardym - z rogu albo stwardniaej gumy. Dla
bardziej konkretnego, ale mniej dokadnego porwnania mona by powiedzie, e ludzie w
lunych drewniakach szurali i stukali w wyfroterowan podog z desek. Nawet nie miaem
odwagi wyobrazi sobie, kim s i jak wygldaj istoty odpowiedzialne za te haasy.
Wkrtce zorientowaem si, e nie zdoam uchwyci sensu tej rozmowy. Co pewien czas do
moich uszu docieray poszczeglne sowa - w tym nazwisko Akeleya i moje - zwaszcza
wtedy, kiedy byy wypowiadane przez mechaniczny aparat produkujcy mow; ich
prawdziwy sens gubi si jednak w braku cigoci myli. Dzi ju nie potrafi tego
odtworzy i nawet straszliwe wraenie jakie to na mnie wywaro, jest ju raczej kwesti
przypuszczenia anielu odkrycia. Byem pewien, e na dole, pode mn, zgromadzio si jakie
straszliwe, niezwyke konklawe, ale nad czym, tak bardzo bulwersujcym, radzili, tego nie
wiedziaem. Akeley, co prawda, zapewnia mnie o przyjacielskim stosunku Obcych Istot, ja
(Mwicy aparat)
...przynie do mnie... odesa listy i zapis fonograficzny... zakoczy na tym... wzi... wzrok i
such... nie szkodzi... bezosobowa sia, mimo wszystko... nowy, byszczcy cylinder... dobry
Bg...
(Pierwszy bzyczcy gos)
...czas, abymy przestali... may i ludzki... Akeley... mzg... mwicy...
(Drugi bzyczcy gos)
... Nayarlathothep... Wilmarth... zapisy i listy... tanie szalbierstwo...
(Noyes)
...(trudne do wymwienia sowo albo nazwisko, prawdopodobnie N'gah-Kthun
)...nieszkodliwy... spokj... kilka tygodni... teatralne... powiedziaem ju przedtem...
(Pierwszy bzyczcy gos)
...nie ma powodu... zasadniczy plan... efekty... Noyes moe dopilnowa... Round Hill... nowy
cylinder... samochd Noyesa...
(Noyes) ...dobrze... wszystko wasze... tutaj na dole... reszta... miejsce...
(kilka gosw jednoczenie - rozmowa niezrozumiaa)
(Liczne kroki, w tym take to szczeglne stukanie i szuranie lunych drewniakw)
(Dziwne odgosy czapania)
(Odgos zapalonego silnika i oddalajcego si auta)
(Cisza)
To wszystko, co pochwyciy moje uszy, kiedy leaem w napiciu na uku, w tej
nawiedzonej farmie, pord demonicznych gr... w ubraniu, z rewolwerem w zacinitej doni
i kieszonkow latark w drugiej. A leaem, jak ju zaznaczyem, cakowicie sparaliowany i
nie ruszaem si, cho echo tych odgosw ju dawno zamilko. Gdzie z daleka na dole
dochodzio guche, miarowe tykanie starego zegara z Connecticut, a wkrtce dotaro do mnie
chrapanie. Akeley musia wreszcie zasn po skoczeniu tej dziwnej narady i bardzo mu to
byo napewno potrzebne.
Nie mogem si zdoby na decyzj, co robi w tej sytuacji. Bo przecie usyszaem tylko to,
czego si mogem spodziewa na podstawie uzyskanych wczeniej informacji, nic wicej.
Dobrze te wiedziaem, e Obce Istoty maj wolny dostp do farmy. A jednak Akeley by
najwyraniej zdziwiony ich niespodziewan wizyt. Lecz co w zasyszanych fragmentach
ich dyskusji zmrozio mnie na wskro, wzbudzio tak groteskowe i straszne wtpliwoci, e
zapragnem, aby si to okazao tylko snem. Myl, e podwiadomie co wyczuwaem,
czego wiadomo nie moga jeszcze obj. Ale jak ma si sprawa z Akeleyem? Czyby nie
by on moim przyjacielem, czyby nie zaprotestowa, gdyby miao mi grozi jakie
niebezpieczestwo? Rozlegajce si na dole spokojne chrapanie zdawao si namiewa ze
wszystkich moich, tak nagle narosych obaw.
Moliwe to, e Akeleya oszukano i posuono si nim jako przynt, aby wycign mnie w
te gry wraz z listami, zdjciami i zapisem fonograficznym? Czyby te istoty zamierzay
zniszczy nas obu dlatego, e za duo wiemy? Znowu przysza mi na myl ta naga i
niezwyka zmiana sytuacji, ktra znalaza odbicie w jego ostatnich listach. Instynktownie
czuem, e dzieje si co bardzo zego.
Wszystko wyglda zupenie inaczej, ni si spodziewaem. A ta cierpka kawa, ktrej nie
wypiem... czy Obce Istoty nie miay mnie oszoomi jakim narkotykiem? Musz
natychmiast porozmawia z Akeleyem i przywoa go do rzeczywistoci. Zahipnotyzowali go
obietnicami odkry kosmicznych, ale teraz musi posucha gosu rozsdku. Trzeba nam std
ucieka, nim bdzie za pno. Jeli nie starczy mu siy woli, eby si z tego wyrwa, ja go
wspomog. A jeli nie zdoam go przekona, to przynajmniej sam si wydostan. Chyba
pozwoli mi wzi swego Forda, zostawi go w garau w Brattleboro. Widziaem, e sta w
szopie - drzwi byy w nim zamknite, dobry znak - gotw by do natychmiastowego uytku,
wic niebezpieczestwo mona ju byo zaliczy do przeszoci. Chwilowa niech do
Akeleya, ktra bya skutkiem naszej wieczornej rozmowy, ju mi przesza. Obaj znalelimy
si w podobnej sytuacji i musimy si trzyma razem. Wiedzc, e jest chory, nie miaem
ochoty go budzi, ale byo to konieczne. Nie mogem przecie pozosta w tym domu a do
rana.
Wreszcie, zdolny ju do dziaania, przecignem si, eby rozluni minie. Pod wpywem
raczej impulsu anieli rozwagi wstaem ostronie, woyem kapelusz na gow, wzioem
walizk i przywiecajc sobie latark zaczem schodzi na d w ogromnym napiciu
nerwowym. Rewolwer trzymaem w zacinitej prawej rce, a walizk i latark w lewej. Sam
nie wiem, dlaczego zachowaem takie rodki ostronoci, bo przecie miaem obudzi tylko
jeszcze jednego mieszkaca tego domu.
Kiedy po skrzypicych schodach zszedem do hallu, usyszaem jeszcze wyraniejsze
chrapanie, ale dochodzio z pokoju znajdujcego si po lewej stronie - z salonu, w ktrym
jeszcze nie byem. Z prawej zia czarn noc gabinet, w ktrym syszaem niedawno
rozmow. Pchnem nie domknite drzwi salonu przywiecajc sobie latark i kierujc
wiato w stron picego. Natychmiast jednak odwrciem si i wycofaem bezszelestnie,
tym razem ju nie instynktownie, ale kierowany rozsdkeiem. Na kanapie spa nie Akeley, ale
mj byy przewodnik Noyes.
Nie miaem pojcia, jak naprawd przedstawia si sytuacja, ale zdrowy rozsdek nakazywa
mi dowiedzie si jak najwicej, zanim kogokolwiek obudz. Zamknem cicho drzwi od
salonu, eby nie obudzi Noyesa i ostronie wszedem do gabinetu spodziewajc si tam
znale Akeleya, picego, czy rozbudzonego, w fotelu, najwidoczniej jego ulubionym
miejscu odpoczynku. W blasku latarki dostrzegem najpierw duy st porodku gabinetu, na
nim jeden z tych piekielnych cylindrw z podczonymi aparatami wzroku i suchu oraz z
aparatem mowy stojcym w pobliu, a uszykowanym do podczenia w kadym momencie.
Pomylaem, e w nim napewno znajduje si mzg, ktry syszaem podczas tej strasznej
Duch ciemnoci
Dedykowane Robertowi Blochowi
Widziaem ziejc pustk mrocznego wiata,
Gdzie czarne planety kr bez celu,
Gdzie kr w przeraeniu niezauwaalne,
Bez wiedzy, podania, imienia.
Nemezis
Ostroni badacze zawahaj si przed podwaeniem powszechnego przekonania, e Robert
Blake zgin od pioruna albo z powodu silnego nerwowego szoku, spowodowanego
elektrycznym wyadowaniem. To fakt, e okno, do ktrego by zwrcony twarz, nie zostao
stuczone, ale natura nie raz ju dowioda, e sta j na najdziwniejsze czyny. Wyraz jego
twarzy mg po prostu wynika z do specyficznego ukadu mini, nie majcego adnego
zwizku z tym, co zobaczy, natomiast notatki w jego pamitniku maj niewtpliwy zwizek
z bujn wyobrani rozbudzon przez powszechnie panujce przesdy i jakie dawne sprawy
przez niego odkryte. Jeeli za chodzi o niezwyke wydarzenia, jakie miay miejsce w
opustoszaym kociele na Federalnym Wzgrzu - wnikliwy analityk ochoczo skojarzy je z
szarlataneri, wiadom czy te niewiadom, z jak w pewnym stopniu Blake by potajemnie
zwizany.
Bo przecie ofiara bya pisarzem i malarzem cakowicie oddanym dziedzinie mitw, snu,
terroru i zabobonw, skwapliwie poszukujcym scen i efektw niezwykych w Milwaukee.
Zna zdaje si rne stare opowieci, cho w pamitniku temu zaprzecza, a jego mier
stumia zapewne w zarodku jaki potworny art, ktry mia potem znale odzew w
literaturze.
Wrd tych jednake, ktrzy badali i korelowali cay ten przypadek, kilku obstaje przy mniej
racjonalnych i powszechnych teoriach. Skonni s traktowa Blake'a dosownie i w
szczeglny sposb uwypuklaj pewne fakty, takie jak niewtpliwy autentyzm starego
kocielnego zapisu, potwierdzone istnienie jeszcze przed 1877 rokiem znienawidzonej i
nieortodoksyjnej sekty "Gwiezdna Mdro", odnotowane zniknicie w 1893 wcibskiego
reportera Edwina M. Lillibridge'a, a ponad wszystko - wyraz niesamowitego lku na
wykrzywionej twarzy zmarego modego pisarza. Jeden spord owych badaczy w stanie
kracowego fanatyzmu wrzuci do zatoki przedziwnych ksztatw kamie i rwnie
zadziwiajco ozdobion metalow skrzyni, znalezion w starej kocielnej iglicy - ciemnej,
bez okien, nie za w tej wiey, w ktrej wymienione przedmioty znajdoway si pierwotnie,
jak wspomniane jest w pamitniku Blake'a. Cho tak szeroko zostao to potpione zarwno
przez czynniki oficjalne, jak i nieoficjalne, czowiek w - powszechnie szanowany lekarz,
przejawiajcy zamiowanie do dziwacznego folkloru - owiadczy, e uwolni ziemi od
czego, co grozio zbyt wielkim niebezpieczestwem, aby mona byo y spokojnie.
Czytelnik sam musia dokona wyboru midzy tymi dwoma szkoami opinii. Dokumenty
podaj istotne szczegy z pewnym sceptycyzmem, pozostawiajc innym naszkicowanie
obrazu, jaki widzia Blake - albo udawa, e widzi. Teraz, po dokadniejszym zapoznaniu si z
pamitnikiem, w spokoju i bez popiechu postarajmy si podsumowa ten tajemniczy acuch
zachodzie soca ogromna wiea i spiczasta iglica majaczyy czerni na tle rozpomienionego
nieba. Wydawao si, e wznosi si na jakim specjalnie podwyszonym terenie, albowiem
ponura fasada i zaokrglona cz od pnocy, z opadajcym dachem i ostro zakoczonymi
oknami od gry wznosia si wyniole nad skupiskiem kalenic i kominw otaczajcych
koci. Zbudowany z kamienia, wyglda niezwykle ponuro i surowo, zna na nim byo
lady dymu i sztormw, szalejcych przez cae stulecia a moe i duej. Styl, jak zdoa to
stwierdzi patrzc przez lornetk, nalea do wczesnego neogotyku poprzedzajcego
majestatyczny okres Upjohna, zawiera te linie i proporcje z okresu georgiaskiego.
Zbudowany by zapewne w 1810 albo 1815 roku.
W miar jak mijay miesice, Blake obserwowa t odleg, zdumiewajc budowl z coraz
wikszym zainteresowaniem. Poniewa w olbrzymich oknach nigdy nie pojawiao si wiato,
przekonany by, e koci jest opustoszay. Im duej si przyglda, tym usilniej pracowaa
jego wyobrania, a w kocu obudzio to w nim najdziwniejsze myli. By przekonany, e
owa szczeglna aura opustoszenia wada nad caym otoczeniem, nawet gobie i jaskki
stroniy od zadymionych okapw kocioa. Wok innych wie i dzwonnic dostrzega liczne
stada ptakw, tutaj jednak nigdy si nie zatrzymyway. Blake pokazywa ten koci rnym
znajomym, ale nikt nie by na Federalnym Wzgrzu i nie mia pojcia, co si teraz dzieje w
tym kociele, nikt te nie zna jego przeszoci.
Wiosn Blake'a ogarn niepokj. Zacz pisa z dawna zaplanowan powie - gwnie o
przetrwaniu kultu czarownic w Maine - ale zupenie mu nie szo. Coraz wicej przesiadywa
przy oknie wychodzcym na zachd i wpatrywa si w dalekie wzgrze i czarn, krzyw
wie, od ktrej stroniy ptaki. Kiedy na drzewach w ogrodzie pojawiy si delikatne listki,
wiat okryo nowe pikno, a mimo to Blake by coraz bardziej niespokojny. Wtedy to wanie
po raz pierwszy przyszo mu na myl, eby si wybra do miasta, potem wej miao na
tajemnicze zbocze i znale si w tym spowitym dymem wiecie uroje.
Pod koniec kwietnia, tu przed okryt tajemnic wiekw noc Walpurgii, Blake wybra si w
nieznane. Brnc przez niezliczon ilo uliczek na kracu miasta i odraajce zapuszczone
podwrka, natkn si w kocu na alej prowadzc w gr do zniszczonych wiekami
schodw, pochylonych doryckich portykw i do kopu z zamglonymi szybkami. Czu, e
droga ta prowadzi do znanego od dawna, a nieosigalnego wiata za mg. Znajdoway si
tam obdrapane biao-niebieskie tabliczki z nazwami ulic, ktre nic dla niego nie znaczyy, a
po chwili zauway dziwne, ciemne twarze przechodzcych ludzi i napisy w obcym jzyku
nad jakimi dziwnymi sklepami, w budynkach koloru wyblakego brzu. Nigdzie nie
dostrzega tych przedmiotw, ktre widzia z oddali; tak wic raz jeszcze poj, e Federalne
Wzgrze widziane z daleka byo wiatem urojonym, ktrego nigdy nie dosignie stopa
ludzka.
Co pewien czas zniszczona fasada kocioa albo rozpadajca si iglica wiey wyaniay si
przed jego oczami, ani razu jednak nie dojrza poczerniaej, masywnej budowli, ktrej
poszukiwa. Kiedy zapyta sprzedawc w sklepie o wielki kamienny koci, ten tylko
umiechn si i potrzsn gow, cho mwi swobodnie po angielsku. Blake wspi si
wyej, ale tutaj cay teren wyda mu si jeszcze bardziej obcy, oszaamiajcy labirynt cichych
uliczek bezkrenie wiodcych gdzie na poudnie. Przeszed przez dwie albo trzy szerokie
aleje i wtedy wydao mu si, e migna mu znajoma wiea. Znowu spyta jakiego kupca o
masywny koci zbudowany z kamienia i tym razem mgby przysic, e zdziwienie, jakie
w okaza, byo sztuczne. Na jego ciemnej twarzy pojawi si lk, ktry chcia ukry, ale
praw rk zrobi jaki dziwny znak.
Nagle po lewej stronie wyonia si czarna wiea na tle przesonitego chmurami nieba, ponad
rzdami brzowych dachw osaniajcych pokrtne uliczki prowadzce na poudnie. Blake z
miejsca j rozpozna i ruszy w tym kierunki, przez brudne, niewybrukowane uliczki,
prowadzce w gr do gwnej alei. Dwukrotnie zbdzi, nie mia ju jednak odwagi pyta o
drog starcw ani kobiet siedzcych na progach domw, ani te dzieci, ktre pokrzykujc
bawiy si w bocie na ponurych uliczkach.
Wreszcie na poudniowym zachodzie zobaczy wyranie wie, a na kocu alei wznosia si
ogromna kamienna budowla. Sta przez moment na wietrznym, niezabudowanym placu,
wyoonym brukiem i otoczonym po przeciwlegej stronie wysokim murem. A wic, koniec
jego poszukiwa, bo na wysokim, paskim wzniesieniu, otoczonym elazn barier i zarosym
chwastami, a zabezpieczonym wanie tym usypanym waem - oddzielny, pomniejszy wiat
wznosi si cae sze stp nad okolicznymi ulicami - staa ponura, ogromna budowla, ktrej
autentyczno, mimo zupenie nowej perspektywy, nie podlegaa adnej wtpliwoci.
Opustoszay koci by w stanie kompletnego zniszczenia. Niektre kamienne przypory
zupenie si rozleciay, a kilka delikatnych kwiatonw ledwie widniao pord brunatnego
zielska i trawy. Okopcone gotyckie okna nie byy nawet potuczone, cho futryny w wielu
miejscach powypaday. Blake zastanawia si, jak to moliwe, e te pomalowane na ciemne
kolory szybki tak dobrze przetrway, cho wokoo byo tylu chopcw, a wiadomo, jakie maj
zwyczaje chopcy na caym wiecie. Masywne wrota zachoway si nietknite i byy szczelnie
zaryglowane. Na wierzchu obwaowania otaczajcego cay ten teren znajdowao si
zardzewiae elazne ogrodzenie, ktrego brama - na szczycie schodw prowadzcych od
placu - bya zamknita na kdk. Pustka i rozkad okryway to miejsce niczym caun,
natomiast okapy, pod ktrymi nie chciay si gniedzi ptaki, i czarne ciany nie obronite
bluszczem byy tak ponure i zowieszcze, e Blake nie byby w stanie tego wyrazi.
Na placu znajdowao si niewiele ludzi, lecz Blake zauway policjanta stojcego od strony
pnocnej, podszed wic do niego, eby dowiedzie si czego o kociele. By to wysoki,
potny Irlandczyk, tote Blake zdumia si, gdy w odpowiedzi zrobi tylko znak krzya i
szepn, e ludzie tutaj nawet o nim nie wspominaj. Na usilne naleganie Blake'a wyjani
popiesznie, e woscy ksia ostrzegaj wszystkich przed tym kocioem i twierdz, e
zamieszkiwa tu niegdy jaki potwr i pozostawi swoje lady. On sam nasucha si o tym
potworze od ojca, ktry z kolei pamita jeszcze z dziecistwa rne opowieci.
Dawnymi czasy przebywaa tu jaka sekta - sekta banitw, ktra przywoywaa straszne
rzeczy z nieznanych gbi nocy. Sprowadzono zacnego ksidza, aby wypdzi to, co przybyo,
cho poniektrzy twierdzili, e tylko wiato zdoaoby tego dokona. Gdyby y ojciec
O'Malley, potrafiby wiele powiedzie. Teraz jednak nic wicej zrobi nie mona, jak tylko
zostawi to w spokoju. Obecnie nie wyrzdza ju nikomu krzywdy; za ci, ktrzy mieli z tym
do czynienia, ju nie yj albo s gdzie daleko. Uciekli jak szczury, kiedy zaczy kry
zowieszcze pogoski w roku 1877 i kiedy zaczto si zastanawia nad tym, e w ssiedztwie
coraz to kto bezpowrotnie znika. Ktrego dnia, z braku spadkobiercw, wkroczy tu zarzd
miasta i przejmie t budowl na wasno, ale nic dobrego nie spotka tego, kto si jej dotknie.
Lepiej, aby pozostawi to w spokoju, choby na wiele lat, a si samo rozleci, bo w
przeciwnym razie zostan poruszone moce, ktre powinny spoczywa na zawsze w swej
czarnej otchani.
Po odejciu policjanta Blake sta w miejscu i wpatrywa si w ponur strzelist budowl.
Poruszy go do gbi fakt, e tak jak wszystkim, i jemu wydawaa si grona, i zastanawia
si, czy w tych starych opowieciach, o jakich wspomina policjant, tkwi cho ziarno prawdy.
Najprawdopodobniej byy to tylko legendy, do ktrych przyczyni si zowrogi wygld tego
miejsca, ale nawet jeli tak byo istotnie, to jedna z tych legend zostaa ju pobudzona do
ycia.
Spoza rozproszonych chmur wyonio si popoudniowe soce, ale nie byo ju w stanie
rozjani pokrytych plamami i sczerniaych cian starej wiey wyrastajcej z wysokiego
wzniesienia. Dziwne, e wiosenna ziele nie obja brzowych, uschnitych zaroli na
otoczonym elaznym ogrodzeniem dziedzicu. Blake spostrzeg, e bezwiednie zbliy si do
obwaowania i zardzewiaego potu w nadziei, e moe znajdzie jakie przejcie. Ta
poczerniaa witynia wabia nieprzeparcie. W pobliu schodw nie byo adnego otworu w
ogrodzeniu, jednake od strony pnocnej okazao si, e brakuje kilku prtw. Mg wej
po schodach i wskim obmurowaniem na zewntrz ogrodzenia dosta si do otworu. Skoro
wszyscy tak dr przed tym miejscem, nie napotka ze strony tutejszych mieszkacw na
aden sprzeciw.
Nim ktokolwiek zdy zauway, znalaz si na grze i wewntrz ogrodzenia. Wtedy
obejrza si, a na placu kilka osb najwyraniej cofao si do tyu wykonujc taki sam znak
praw rk, jak waciciel sklepu, koo ktrego przechodzi. Kilka okien zamkno si z
hukiem, a jaka tga kobieta wypada na ulic, aby wcign grupk dzieci do rozpadajcego
si, nie pomalowanego domu. Otwr w pocie mona byo przej bez trudu, tote po chwili
Blake przedziera si ju pord zbutwiaej, skotowanej gstwiny zaroli na opustoszaym
dziedzicu. Tu i wdzie walay si zniszczone resztki kamieni nagrobkowych, wiadczce o
tym, e niegdy grzebano w tym miejscu zmarych; musiay to by jednak bardzo odlege
czasy. Ten masywny koci robi z bliska przytaczajce wraenie, jednake Blake zwalczy
ogarniajcy go dziwny nastrj i zbliy si chcc wyprbowa trzy ogromne wrota we
frontowej czci kocioa. Wszystkie byy jednak mocno zaryglowane, wobec tego
postanowi obej dokoa t cyklopow budowl w poszukiwaniu jakich mniejszych drzwi
albo jakiego moliwego do pokonania otworu. Nie by pewien, czy rzeczywicie pragnie
dosta si do rodka tej nawiedzonej, opustoszaej i mrocznej wityni, jednake jej
tajemniczo przycigaa go nieprzeparcie.
Ziejce czarn pustk i nie zabezpieczone piwniczne okno na tyach kocioa zapewniao
dogodne przejcie. Zajrzawszy do rodka Blake zobaczy podziemn czelu wypenion
pajczyn i kurzem i lekko rozjanion promieniami zachodzcego soca. Rumowisko gruzu,
stare baryki, poamane meble i skrzynki - oto, co dojrza, cho wszystko pokrywa caun
kurzu zacierajcy wyrazisto wszelkich konturw. Pokryte rdz resztki pieca do ogrzewania
wiadczyy, e budynek ten by w uyciu jeszcze w czasach wiktoriaskich.
Jak w zamroczeniu, prawie niewiadomie, Blake wczoga si przez okienko i stan na
betonowej pododze pokrytej grub warstw kurzu i gruzem. Piwnica bya ogromna, bez
adnego przepierzenia, a w odlegym prawym rogu, mimo gstego mroku, zauway czarne,
ukowate sklepienie, najwyraniej prowadzce ku schodom. Zawadno nim przytaczajce
uczucie, gdy sobie uwiadomi, e znajduje si wewntrz tego widmowego budynku, ale
stara si je zwalczy prbujc si zorientowa w otoczeniu. Znalaz ca, nietknit baryk
w zwaach kurzu i potoczy j pod okno, eby uatwi sobie wyjcie. Nastpnie, zebrawszy
si na odwag, ruszy przez t obszern, wypenion pajczyn przestrze w kierunku
ukowatego sklepienia. Prawie dawic si wszechobecnym kurzem i cay omotany pajczyn
dotar do zniszczonych schodw prowadzcych w zupen ciemno. Nie mia adnego
wiata, wymacywa drog rkami. Na ostrym zakrcie napotka zamknite drzwi, u ktrych
po krtkich poszukiwaniach odnalaz star klamk. Otworzyy si do wewntrz korytarza,
wyoonego zjedzon przez korniki boazeri, do ktrego przedostawao si troch wiata.
Stanwszy na parterze Blake zacz byskawicznie bada teren. Wszystkie wewntrzne drzwi
byy nie zamknite, mg wic swobodnie przechodzi z pomieszczenia do pomieszczenia.
Ogromna nawa robia wprost niesamowite wraenie, tumany i zway kurzu pokryway awki,
otarz, ambon z klepsydr i daszek nad ni, a grube pajcze liny cigny si pomidzy ostro
zakoczonymi ukami sklepienia kruganku, oplatajc liczne gotyckie kolumny. Nad caym
tym milczcym pustkowiem igrao odraajce oowiane wiato, bo promienie zachodzcego
soca przedostaway si poprzez prawie e czarne szybki w oknach absydy.
Malowida na tych szybkach pokrywao tyle kurze, e nie sposb byo si zorientowa, co
przedstawiaj, ale to, co zdoa odrni, raczej mu si nie podobao. Wzory byy w
przewaajcej czci konwencjonalne, a poniewa posiad znajomo wszelkiego dziwnego
symbolizmu, dopatrzy si wrd nich powizania ze staroytnymi malowidami. Kilka
postaci witych miao wyraz nudy, niepomnych na krytycyzm wiernych, za jedno z okien
zdawao si by tylko ciemn przestrzeni z rozrzuconymi spiralami do dziwnego blasku.
Kiedy Blake odwrci wzrok od okien, zauway, e okryty pajczyn krzy nad otarzem nie
jest normalnym krzyem, ale przypomina pierwotny krzy aukh albo ansata z mrocznych
egipskich czasw.
W zakrystii, znajdujcej si za absyd, Blake znalaz sprchniae biurko i pki a do sufitu
pene zbutwiaych, rozpadajcych si ksiek. Tutaj po raz pierwszy dozna prawdziwego
wstrzsu, bo tytuy tych ksiek okazay si bardzo wymowne. Byy to czarne, zakazane
ksigi, o jakich wikszo zdrowych na umyle ludzi nigdy w yciu nie syszaa albo
najwyej wie o nich docieraa w potajemnych i penych lku szeptach wyjty spod prawa i
przeraajcy skarbiec sekretw wtpliwej natury i starych regu, ktre wsczay si
bezustannie w strumie czasu, poczwszy od epoki pierwotnego czowieka, a nawet od
okresu tych mrocznych, legendarnych dni, kiedy nie byo jeszcze ludzi. Blake niektre z tych
ksiek czyta - acisk wersj odraajcej ksiki "Necronomicon", zowrbn "Liber
Ivonis", niesawn "Cultes des Goules" Comte'a d'Erlette, "Unaussprechlichet Kulten" von
Junzta oraz starego Ludviga Prinna diaboliczn ksig "De Vermis Mysteriis". Inne zna tylko
ze syszenia albo w ogle o nich nie wiedza, jak na przydad "Pnakotic Manuscripts", "Book
of Dzyan" oraz rozpadajcy si wolumin zupenie nieokrelonego charakteru, zawierajcy
jednak znaki i wykresy oszaamiajce, nie obce czowiekowi studiujcemu okultyzm. A wic
krce tutaj pogoski nie byy bezpodstawne. To miejsce stanowio niegdy siedzib za
starszego ni ludzko i o szerszym zasigu ni znany nam wszechwiat.
W rozlatujcym si biurku znajdowaa si oprawna w skr ksiga zapisw, wypeniona
notatkami w jakim dziwnym kryptograficznym pimie. Rkopis skada si z powszechnie
znanych tradycyjnych symboli uywanych dzisiaj w astronomii, a niegdy w alchemii,
astrologii i innych wtpliwych sztukach - byy wic soce, ksiyc, planety, postacie i znaki
zodiaku - zgrupowane na caych stronicach tekstu, z odstpami i paragrafami, co wiadczyo o
tym, e kady symbol odpowiada jakiej literze alfabetu.
W nadziei, e potem rozszyfruje ten kryptogram, Blake wsun ksik do kieszeni paszcza.
Wiele ksig stojcych na pkach tak go zafascynowao, e postanowi je jeszcze kiedy
wypoyczy. Dziwi si, e tak dugo stay przez nikogo nie tknite. Czyby by pierwszym
czowiekiem, ktry przezwyciy ten paraliujcy i tak powszechny lk, z powodu ktrego to
miejsce przez szedziesit lat byo opustoszae i nikt tu nawet nie zajrza?
Dokonawszy inspekcji parteru Blake ruszy przez ca widmow naw ku frontowej kruchcie,
gdzie dojrza drzwi i schody prowadzce zapewne do sczerniaej wiey i iglicy - tak dobrze
mu znanych z odlegoci. Wspinanie si byo dowiadczeniem zaskakujcym, bo kurz zalega
caymi pokadami, za pajki tutaj, w tym zaduszonym miejscu, zadziaay najowocniej.
Schody byy krte, z wskimi drewnianymi stopniami, a co pewien czas mija Blake
przesonite kurzem okna, z ktrych rozcigaa si przyprawiajca o zawrt gowy panorama
miasta. Cho nie wida byo adnych lin, spodziewa si znale jeden albo nawet kilka
dzwonw w tej wiey, ktrej wskie, osonite aluzjami ostroukowe okna obserwowa tak
czsto przez lornetk. Spotkao go jednak rozczarowanie, bo kiedy wspi si ju na sam
szczyt schodw, nie dostrzeg adnych dzwonw, a znajdujce si tam pomieszczenie
powicone byo zupenie innym celom.
Miao jakie pitnacie stp kwadratowych i cztery ostroukowe okna, przez ktre sczyo si
sabe wiato, byy bowiem osonite okiennicami z przegniych ju desek, ktre zostay
potem umocowane nastpnymi szczelnymi okiennicami, take ju zbutwiaymi. Porodku
zakurzonej podogi wznosi si kamienny filar o dziwnym dosy ksztacie, okoo czterech
stp wysoki, rednicy za okoo dwch stp, pokryty wszdzie wyrytymi niezbyt starannie i
zupenie nieczytelnymi hieroglifami. Na filarze spoczywaa metalowa skrzynia o
niesymetrycznych wymiarach; uniesiona pokrywa trzymaa si na zawiasach, a w rodku
znajdowao si co, co pod kurzem, nagromadzonym przez dziesitki lat, wygldao na jaki
przedmiot w ksztacie jajka albo te nieregularnej kuli wielkoci okoo czterech cali. Wok
filara stao koem siedem gotyckich krzese z wysokim oparciem, cakiem niele
zachowanych, a za nimi, wzdu cian wyoonych ciemn boazeri, widniao siedem
wielkich posgw z kruszcego si, pomalowanego czarn farb gipsu, przypominajcego
zagadkowo rzebione megality z tajemniczej Wyspy Wielkanocnej. W jednym rogu tego
omotanego pajczyn pomieszczenia znajdowaa si drabina wmontowana w cian, po ktrej
wchodzio si do drzwi zapadowych, a prowadzcych do pozbawionej okien iglicy.
Kiedy Blake przywyk do tego sabego owietlenia, zauway dziwne paskorzeby na
otwartej skrzyni z tawego metalu. Zbliywszy si zacz ciera kurz rkoma i chustk do
nosa, a wtedy zobaczy monstrualne i zupenie nieznane mu postacie, ktre
najprawdopodobniej yy, ale nie przypominay adnego istnienia, jakie mogoby si
rozwin na tej planecie. Czterocalowy kulisty ksztat okaza si prawie czarnym,
czerwonoprkowanym wielocianem, o kilku nieregularnych paskich powierzchniach; by
to albo bardzo cenny gatunek krysztau, albo imitacja wykonana z jakiego minerau,
wyrzebionego i oszlifowanego do poysku. Nie dotyka dno skrzynki, by zawiedzony na
metalowym krku podtrzymywanym siedmioma dziwnie zaprojektowanymi wspornikami,
wkadajcymi si symetrycznie do ktw wewntrznych cian skrzynki u gry. Kamie ten,
raz odkryty, fascynowa Blake'a z coraz wiksz si. Nie mg od niego oderwa oczu, a
wpatrujc si w jego byszczc powierzchni, odnosi wraenie, e jest cakiem
przezroczysty, za wewntrz znajduj si zarysy wiatw penych dziww. Przesuway mu si
przed oczyma nieznane planety z wielkimi kamiennymi wieami, inne znw z olbrzymimi
grami pozbawionymi ladw ycia i jeszcze dalsze przestrzenie, w ktrych tylko ruch
zamglonej czerni wiadczy o istnieniu wiadomoci i woli.
Kiedy wreszcie oderwa wzrok, zauway jaki dziwny stos kurzu w kcie wiey koo
drabiny. Dlaczego przycign jego uwag, nie potrafiby powiedzie, lecz co w jego
konturach pobudzio prawie upion wiadomo Blake'a. Przedzierajc si w tym kierunku
"181 osb opuszcza miasto pod koniec 1977 - nazwiska nie wymienione".
"Zaczynaj kry upiorne opowieci, 1880 - prba sprawdzenia wiarygodnoci pogoski, e
adna ludzka istota nie wstpia do kocioa od 1877".
"Poprosi Lanigana o fotografi tego miejsca zrobion w 1851".
Blake wsun kartk do notesu, woy do kieszeni paszcza, po czym popatrzy uwanie na
zakurzony szkielet. Znaczenie notatek byo oczywiste, a czowiek ten bez wtpienia w
poszukiwaniu dziennikarskiej sensacji, ktrej nikt nie mia odwagi stawi czoa. Kto wie...
moe nawet nikt nie mia pojcia o jego zamierzeniu? Ale ju nigdy wicej nie powrci do
swej redakcji. Czyby jaki wszechpotny lk zmg go w kocu i przyprawi o atak serca?
Blake pochyli si nad opalizujcym szkieletem i stwierdzi, e znajduje si w do
niezwykym stanie. Niektre koci cakiem si rozpady, inne znw porozszczepiay si na
kocach. Jedne dziwnie poky, inne wyglday tak, jakby si zwgliy. Zwglenie zna te
byo na niektrych szcztkach ubrania. A ju w szczeglnym stanie bya czaszka - miaa te
plamy, a na czubku jakby przear j jaki ostry kwas. Blake nie potrafi sobie wyobrazi, co
si dziao z tym szkieletem w cigu czterdziestu lat cichego przebywania w tym grobie.
Nim zda sobie z tego spraw, znowu wpatrywa si w kamie, ktry pobudza jego
wyobrani i roztacza przed oczami spowite mg widowisko. Dostrzeg ca procesj ludzki
odzianych w togi z kapturami, ktrych zarysy nie przypominay ludzkich postaci, i patrzy na
bezkresne mile pustyni otoczonej rzebionymi, sigajcymi nieba monolitami. Widzia wiee
i mury w mrocznej podmorskiej gbi, a take wirujc przestrze, w ktrej smugi czarnej
mgy przesaniay nike, rozmigotane opary w kolorze zimnej purpury. A jeszcze dalej
dostrzega bezkresn zatok ciemnoci, gdzie bryowate i pbryowate ksztaty byy
rozpoznawalne tylko dlatego, e koysay si chwiejnie, a niezbyt wyrane oznaki ich mocnej
konstrukcji wiadczyy jakby o porzdku grujcym nad chaosem i podsuway klucz do
wszystkich paradoksw i arkanw znanych nam na wiecie.
Nagle cay ten czar prys pod wpywem przytaczajcego, nieokrelonego lku, ktry prawie
zacz dawi Blake'a. Oddali si od kamienia czujc bezcielesn obecno czego, co
obserwuje go z przeraajc natarczywoci. Czu si usidlony przez co, co nie byo
umiejscowione w kamieniu, ale co poprzez ten kamie wpatrywao si w niego i co ju bdzie
mu nieustannie towarzyszy, cho niedostrzegalne fizycznie. Miejsce to zaczo mu dziaa
na nerwy, wystarczyo zreszt samo to koszmarne odkrycie, jakiego dokona. Zapada ju
zmrok, a Blake nie mia ze sob latarki, postanowi wic wyj std natychmiast.
Wtem, w coraz bardziej gstniejcym mroku, wydao mu si, e widzi jaki niky blask
dobywajcy si z tego niesymetrycznego kamienia. Nie chcia patrze, ale co go do tego
zmuszao. Czyby to bya radioaktywna fosforescencja? W notatkach zmarego dziennikarza
wspomniane jest o wieccym Trapezoedrze, co to by moe? Czym jest ten opuszczony
matecznik kosmicznego za? Czego tutaj dokonano i co jeszcze si czai w tym mroku, od
ktrego stroni ptaki? Wydao mu si, e gdzie z poblia dolecia jaki nieuchwytny fetor,
cho nie mona byo okreli jego rda. Blake chwyci wieko otwartej skrzyni o zatrzasn.
Bez oporu poruszyy si zawiasy i skrzynia zostaa szczelnie zamknita, a w niej w lnicy
kamie.
Podczas odgosu zamykania rozlegy si jakie szmery w wieczystej ciemnoci wiey,
wysoko pod sufitem. Na pewno szczury - jedyne ywe stworzenia, mogce obwieszcza sw
obecno w tej przekltej budowli, do ktrej wtargn Blake. A jednak odgosy te straszliwie
go przeraziy, rzuci si jak oszalay w d krtych schodw, a potem przez upiorn naw do
piwnicy i wydosta si na pusty, spowity ju mrokiem dziedziniec. Min rozliczne cieki i
uliczki Federalnego Wzgrza, ktre zaprowadziy go na normalne ulice uniwersyteckiej
dzielnicy, wyoone swojskimi chodnikami z cegy.
Blake przez kilka nastpnych dni nikomu nie wspomina ani sowem o swojej wprawie.
Rozczytywa si w rozmaitych ksigach, wertowa w miecie cae stosy gazet wydawanych w
cigu wielu lat i rozpracowywa z zapamitaniem kryptogram napotkany w oprawnej w skr
ksidze, ktr znalaz w zakrystii. Szyfr, jak si przekona, nie by prosty, po dugim okresie
wytonej pracy stwierdzi, e nie jest to zapis w jzyku angielskim a ni te w acinie, grace,
francuskim, hiszpaskim, woskim czy niemieckim. Postanowi sign do najgbszych
rde swojej edukacji.
Co wieczr jak dawniej spoglda na zachd i wpatrywa si w czarn wie pord stromych
dachw tego odlegego i prawie baniowego wiata. Teraz jednak napeniaa go jakim
nowym lkiem. Zna ju bowiem kryjce si w niej dziedzictwo wiedzy powizanej ze zem,
tym bardziej wic fantazja ponosia go niepohamowanie w najdziwniejszych kierunkach. Z
nadchodzc wiosn wracay ptaki, a kiedy obserwowa ich lot o zachodzie soca, wiedzia,
e unikay pospnej, samotnej wiey jeszcze bardziej ni dotychczas. Jeeli stado ptakw
zbliyo si do niej, zawracao i rozpraszao si w panik - wyobraa sobie szaleczy trzepot
ich skrzyde, ktrego nie mg usysze z odlegoci tylu mil.
W czerwcu, wedle pamitnika Blake'a, odnis on zwycistwo nad kryptogramem. Odkry, e
to by zapis w jzyku Aklo, ktrym posugiwali si wyznawcy szataskiego staroytnego
kultu, z czym zetkn si przypadkowo prowadzc niegdy badania naukowe. Pamitnik jest
dziwnie powcigliwy odnonie tego, co Blake odczyta, ale niewtpliwe jest jedno, e
wyniki jego docieka napeniy go lkiem i wprowadziy zamt w jego ycie. W pamitniku
s wzmianki o Duchu Ciemnoci, ktry budzi si, jeeli kto zajrzy w gb wieccego
Trapezoedru, i o obkaczym domniemaniu, e zostaje przywoany z gbi chaosu. On to,
zgodnie z panujcym przekonaniem, posiad ca wiedz i da najstraszliwszych ofiar. W
niektrych notatkach Blake'a wyczuwa si lk, gdy duch, a Blake uwaa, e zosta
przywoany, grasuje w caej okolicy, tylko wiata uliczne s dla waem ochronnym, ktrego
nie moe przekroczy.
O wieccym Trapezoedrze wspomina czsto, zwc go oknem wszystkich czasw i
przestrzeni, i tropi ca jego histori, poczwszy od dni, kiedy zosta uformowany na ciemnej
Yuggoth, nim jeszcze stare Bstwa sprowadziy go na ziemi. Strzeony pieczoowicie i
umieszczony w tej dziwnej skrzyni przez krynoidy z Antarktydy, zosta ocalony od zagady
przez ludzi-wy z Volusii i przez cae eony bacznie strzegy go w Lemurii pierwsze istoty
ludzkie. Przemierzy najdziwniejsze ldy i morza, zosta zatopiony wraz z Atlantyd, a potem
rybak minojski wyowi go w sieci i sprzeda ciemnoskrym kupcom z mrocznego Khem.
Faraon Nephren-Ka zbudowa wok tego kamienia wityni z krypt bez okien, dziki
czemu jego imi zostao wyryte na wszystkich monumentach i uwiecznione w rnych
zapisach. Potem spa w ruinach tej wityni, ktr kapani i nowy faraon zburzyli, ale jaki
archeolog znowu go wykopa ku zgubie ludzkoci.
Na pocztku lipca gazety jakby uzupeniaj zapiski Blake'a, cho w sposb pobieny i prawie
e przypadkowy, tylko wic pamitnik zwrci uwag na zawarte w nich wiadomoci.
Okazuje si, e nowa fala przeraenia ogarna Federalne Wzgrze, poniewa jaki obcy
jak: "Nie mog wyczy wiata", "Ono wie, gdzie jestem", "Musz to zniszczy",
"Przywouje mnie, ale moe tym razem nie chce mnie skrzywdzi", s rozrzucone na dwch
stronicach.
wiato zgaso w caym miecie. Stao si to dwanacie minut po drugiej, wedle
odnotowanych danych w elektrowni, jednak pamitnik Blake'a tego nie precyzuje. Jest tylko
nastpujcy zapis: "wiato wyczona - Boe dopom mi". Na Federalnym Wzgrzu ludzie
byli rwnie zaniepokojeni jak Blake, przemoknici do suchej nitki skupili si na placu i
uliczkach otaczajcych zowrogi koci ze wiecami osonitymi parasolami, z latarkami,
lampami, krucyfiksami i innymi dziwnymi symbolami zakl, waciwymi obszarom
poudniowych Woch. Bogosawili kady przebysk na niebie, robic tajemnicze i pene lku
gest praw rk, gdy wskutek oddalajcej si burzy byskawice pojawiay si coraz rzadziej,
a w kocu cakiem ustay. Nasilajcy si wiatr pogasi prawie wszystkie wiece, a ca
sceneri okry grony mrok. Kto wyrwa ze snu ojca Merluzzo z kocioa Spirito Santo,
ktry natychmiast popieszy na ponury plac i wypowiedzia kilka kojcych sw. Nikt nie
mia wtpliwoci, e z mrocznej wiey dochodz jakie pene niepokoju i dziwne odgosy.
Na potwierdzenie tego, co si zdarzyo o 2.35, mamy zeznanie ksidza, modego,
inteligentnego i wyksztaconego czowieka; penicego sub policjanta, Williama J.
Monohana z komendy gwnej, czowieka najwyszej wiarygodnoci, ktry zatrzyma si w
tej czci podlegajcego jego kontroli rejonu, aby mie baczenie na zebrany tum; i
wikszoci z siedemdziesiciu omiu osb, ktre zebray si przy wysokim wale otaczajcym
koci - a zwaszcza tych stajcych na placu od strony wschodniej fasady kocioa. Nie
zdarzyo si oczywicie nic, co by wiadczyo o zjawisku wykraczajcym poza prawa
przyrody. Przyczyn tego zjawiska moe by wiele. Nikt nie moe twierdzi z penym
przekonaniem, e nastpi jaki niejasny proces chemiczny, ktry zaszed w ogromnym, nie
przewietrzanym i dawno opuszczonym budynku, penym nagromadzonych tam rozmaitych
przedmiotw. Smrodliwe opary - nagy wybuch - cinienie gazw powstaych na skutek
dugiego rozkadu - kade z rozlicznych zjawisk mogo si do tego przyczyni. W takim
przypadku, oczywicie, wiadoma szarlataneria musi by wykluczona. Zdarzenie to samo w
sobie byo cakiem proste i trwao niecae trzy minuty. Ojciec Merluzzo, zawsze bardzo
dokadny, cay czas spoglda na zegarek.
Rozpoczo si to wyranym nasileniem guchych, szeleszczcych odgosw wewntrz
mrocznej wiey. Z kocioa zaczy si wydostawa dziwne i nieprzyjemne zapachy, ktre w
tym momencie stay si do intensywne. Nastpnie rozleg si odgos pkajcego drzewa i
ogromny, ciki przedmiot spad na dziedziniec od strony pospnej wschodniej fasady
kocioa. wieci nie paliy si, wobec czego wiea nie byo widoczna, ale gdy przedmiot ten
znalaz si ju na ziemi, wszyscy widzieli, e jest to okopcona okiennica wschodniego okna.
Nagle dotar z niewidzialnych wysokoci fetor nie do zniesienia, od ktrego drcych widzw
ogarny mdoci, niemal si dawili, a wszystkich na placu prawie cio z ng. Jednoczenie
powietrze zadrao od wibracji trzepoczcych skrzyde, a nagy poryw wiatru ze wschodu, o
wiele gwatowniejszy ni wszystkie poprzednie podmuchy, pozrzuca z gw kapelusze i
wyrwa z rk ociekajce parasole. Nic okrelonego nie dao si zauway w t ciemn noc,
cho niektrzy spord obserwatorw patrzcych w gr odnieli wraenie, e na tle
atramentowego nieba widzieli ogromn, czarn smug - co jakby bezksztatn chmur dymu,
ktra wystrzelia w kierunku wschodnim z prdkoci meteoru.
I to byo wszystko. Co, ktrzy to widzieli, osupieli z przeraenia, grozy i niepewnoci, nie
wiedzieli, co maj robi i czy w ogle co robi. A poniewa nie wiedzieli, co si stao, nie
potrafili si uwolni od czujnoci; tote ju po chwili, kiedy ostra byskawica zanikajcej
burzy, a potem szarpicy uszy grzmot objy niebo, natychmiast rozpoczli mody. Za jakie
p godziny deszcz przesta pada, a po pitnastu minutach latarnie si zapaliy i dopiero
wtedy zmczeni i przemoknici ludzkie z ulg wrcili do swych domw.
Nastpnego dnia w gazetach zamieszczono wiadomo o burzy, przy okazji napomykajc
tylko o towarzyszcych jej okolicznociach. Okazao si, e burza szalejca na Federalnym
Wzgrzu miaa jeszcze wiksze nasilenie dalej, w kierunku wschodnim, gdzie roznis si
take jaki szczeglny rodzaj fetoru. Zjawisko wystpio najwyraniej nad College Hill, gdzie
huk pkajcego drzewa zbudzi mieszkacw i spowodowa fal niesamowitych domysw.
Spord tych, ktrzy si zbudzili, tylko kilka osb dostrzego niezwyky blask na szczycie
wzgrza albo te zauwayo niewytumaczalny wir powietrza w gr, ktry strci prawie
wszystkie licie z drzew i zniszczy roliny w ogrodach. Zgodnie twierdzono, e piorun
musia uderzy gdzie w bliskim ssiedztwie, ale nie znaleziono nigdzie adnego ladu. Mody
czowiek ze stowarzyszenia Tou Omega opowiada, e widzia groteskowy i odraajcy kb
dymu w powietrzu w momencie, gdy pojawia si pierwsza byskawica, lecz jego
spostrzeenie nie zostao potwierdzone. Jednake wszyscy obserwatorzy s zgodni co do
jednego, e ostatni grzmot zosta poprzedzony gwatownym podmuchem wiatru od zachodu i
strasznym, wprost nie do zniesienia zapachem; natomiast powszechnie stwierdzano ulotn
wo spalenizny tu po uderzeniu pioruna.
Omawiano to wszystko bardzo dokadnie ze wzgldu na prawdopodobiestwo zwizku tych
wydarze ze mierci Roberta Blake'a. Studenci z domu Psi Delta, ktrych okna na pitrze
znajdoway si naprzeciw gabinetu Blake'a, zauwayli dziewitego lipca rano w oknie
wychodzcym na zachd jego blad twarz i zastanawiali si nad jej dziwnym wyrazem. Kiedy
wieczorem stwierdzili, e twarz i pozycja Blake'a nie ulegy zmianie, zaniepokoili si i
czekali na zapalenie wiata w jego gabinecie. Pniej zadzwonili do nie owietlonego
mieszkania, po czym z pomoc policjanta wywayli drzwi.
Sztywne ciao tkwi w pozycji siedzcej przy biurku, twarz o szklistych, wytrzeszczonych
oczach bya wykrzywiona w konwulsyjnym strachu. Na ten widok wszyscy rozpierzchli si,
bo a im si mdo zrobio od tego przeraajcego widoku. Wkrtce potem lekarz sdowy
dokona ogldzin i mimo caych szyb w oknie stwierdzi szok spowodowany elektrycznym
wyadowaniem albo napicie nerwowe z tej samej przyczyny. Natomiast zupenie zignorowa
wyraz przeraenia na twarzy Blake'a, poczytujc to za prawdopodobny skutek wielkiego
szoku, typowego dla czowieka o tak chorobliwej wyobrani i tak niezrwnowaonego.
Wycign ten wniosek na podstawie ksiek, obrazw i rkopisw znalezionych w
mieszkaniu i pisanych na olep spostrzee w pamitniku lecym na biurku. Blake notowa
szalecze uwagi do samego koca a owek ze zamanym grafitem tkwi w jego
spazmatycznie zacinitej prawej doni.
Notatki po wyczeniu wiata byy bardzo chaotyczne i niezbyt czytelne. Na ich podstawie
niektrzy badacze wycignli zupenie inne wnioski, ni gosi oficjalny werdykt, ale tego
rodzaju spekulacje nie s nigdy uznawane za wiarygodne przez ludzi konserwatywnych.
Wnioski obdarzonych wyobrani teoretykw nie zostay wsparte czynem przesdnego
doktora Dextera, ktry wrzuci t dziwn skrzyni i wieloktny kamie - przedmiot
niewtpliwie iluminujcy wiato w mrocznej, pozbawionej okien wiey, gdzie zosta
odnaleziony - do najgbszego kanau w zatoce Narragansett. Nadmierna wyobrania i
neurotyzm Blake'a, wzmoone poznaniem dawno minionego szataskiego kultu, ktrego
Koszmar w Dunwich
Gorgony, Hydry i Chimery - straszne opowieci o Celaeno i Harpiach - mog si odradza w
przesdnym umyle - ale istniay tam ju przedtem. S kopi, wzorcem - stare ich wzorce s w
nas, i s wieczne. Gdyby byo inaczej, to czy przytoczone przykady, ktre na jawie uwaamy
za nieprawdziwe, mogyby wywiera na nas jakikolwiek wpyw? Czy to znaczy, e w sposb
naturalny przejmujemy poczucie lku od takich wanie obiektw, ktre, jak si powszechnie
uwaa, s w stanie wyrzdzi nam cielesn krzywd? O, bynajmniej! Tego rodzaju lki maj o
wiele starsze podoe. Sigaj poza ciao - a nawet w powizaniu z ciaem byyby takie
same... Fakt, e lk, tutaj rozwaany, ma charakter czysto duchowe, e jest silny w proporcji,
tak jak jest bezprzedmiotowy na ziemi, e dominuje w okresie naszego bezgrzesznego
niemowlctwa - stwarza trudnoci, ktrych rozwizanie moe uatwi wejrzenie w okres, gdy
wiat jeszcze nie istnia, i choby pobiene zerknicie w mroczn krain praegzystencji.
Charles Lamb: "Czarownice i inne koszmary nocne".
I
Jeli podrnik, przebywajcy na pnocy rodkowej czci Massachusetts, skrci w
niewaciwy gociniec na rozstaju drg przy rogatkach Aylesbury tu za Dean's Corners,
napotka samotn i dziwn krain. Teren si tu wznosi, a kamienne mury obronite dzik r
coraz silniej napieraj na krt, piaszczyst i poobion koleinami drog. Drzewa w
pojawiajcych si co pewien czas pasmach lasw wydaj si za due, a dzikie krzewy, jeyny
i trawa rosn tak bujnie, e nawet w zamieszkaych regionach nieczsto si takie spotyka.
Pola uprawne, mao zreszt urodzajne, wystpuj tu tylko gdzieniegdzie, a z rzadka
rozproszone domy nosz znamiona wieku, ndzy i ruiny. Nie wiadomo, dlaczego tak si
dzieje, ale nikt waciwie nie ma ochoty pyta o drog wychodzcych, samotnych ludzi,
ktrych niekiedy mona dostrzec na rozpadajcych si progach domw oraz na spadzistych
kach usianych kamieniami. Ludzie ci s tak milczcy i tajemniczy, e kady odnosi
wraenie, jakby natkn si na jakie zakazane istoty, z ktrymi lepiej byoby nie mie do
czynienia. A kiedy wznoszca si coraz wyej droga doprowadza do miejsca, z ktrego
roztacza si ponad gstymi lasami widok na wzgrza, narasta uczucie dziwnego niepokoju.
Ich wierzchoki s nazbyt okrge i symetryczne, aby taki widok mg si wyda przyjemny i
naturalny, a do tego jeszcze co jaki czas rysuj si niezwykle wyrazicie na tle nieba
wysokie, ustawione w krg kamienne kolumny wieczce szczyty tych wzgrz.
Drog przecinaj niezbadanej gbokoci wwozy i parowy, a prymitywne drewniane mosty
nie zapewniaj poczucia bezpieczestwa. A kiedy droga opada w d, pojawiaj si cae
poacie bagien, na widok ktrych czowiek instynktownie si wzdryga, natomiast wieczorem
ogarnia go lk, gdy zaczyna si rozlega skrzeczenie niewidocznych lelkw kozodojw, a
niespotykane chmary robaczkw witojaskich wykonuj taniec w rytm ochrypego,
uporczywego i dononego rechotu ab. Wska, lnica wstga grnego biegu rzeki
Miskatonic przypomina pezajcego wa, kiedy tak wije si u stp kopulastych wzgrz,
spord ktrych wypywa.
Im bliej wzgrz, podrnik stwierdza, e bardziej przycigaj uwag ich zalesione stoki
anieli kamienne, kopulaste wierzchoki. Ziej czarnym mrokiem, s urwiste i miaoby si
ochot znale od nich jak najdalej, ale nie ma niestety innej drogi, dziki ktrej mona by ich
unikn. Po drugiej stronie krytego mostu wida ma wiosk przycupnit midzy rzek a
"Springfield", do dzi istnieje. Jednake kadego roku dochodz wieci o dziwnych odgosach
rozbrzmiewajcych wrd gr i wci stanowi zagadk dla geologw i fizjografw.
Inne podania gosz o jakim nieprzyjemnym zapachu unoszcym si w pobliu krku
kamiennych kolumn i o nagych, sowizdrzalskich odgosach syszalnych niezbyt wyranie w
pewnych godzinach, a dobywajcych si z okrelonych miejsc na dnie wielkich wwozw; a
jeszcze inne podania ludowe wspominaj o Diabelskim Uskoku - jest to ponure, przeklte
zbocze gry, na ktrym nie rosn ani drzewa, ani krzewy, ani nawet trawa. Ludzie tutaj
panicznie si boj gosw lelkw kozodojw, ktre nasilaj si w ciepe noce. Panuje
przekonanie, e te ptaki oczekuj na dusze umierajcych ludzi i e dopasowuj rytm swoich
penych grozy krzykw do ostatnich oddechw cierpicego. Jeeli pochwyc ulatujc dusz
w momencie opuszczania ciaa, natychmiast odlatuj trzepoczc skrzydami pord
demonicznego chichotu; a jeli nie uda si im pochwyci, stopniowo zapadaj w pen
rozczarowania cisz.
Wszystkie te opowieci ju si oczywicie przeyy i wydaj si mieszne; wywodz si z
niezwykle odlegych czasw. Dunwich jest rzeczywicie bardzo stare, o wiele starsze ni
wszystkie inne osady w promieniu trzydziestu mil. Na poudnie od Dunwich mona spotka
fundamenty i komin starego domu Bishopa, ktry zosta zbudowany jeszcze przed 1700
rokiem; natomiast ruiny myna przy wodospadach, zbudowanego w 1806 roku, stanowi
najbardziej nowoczesn architektur, na jak si mona tu natkn. Przemys nigdy nie kwit
w tych stronach, a fabryka, jak tu zamierzano rozwin w dziewitnastym wieku, miaa
krtkotrway ywot. Najstarsze ze wszystkiego s jednak wielkie, surowe ciosane kolumny
stojce krgiem na szczytach, ale przypisuje si je raczej Indianom anieli pniejszym
osadnikom. Stosy czaszek i koci w krgu kolumn i wok duej skay w ksztacie stou na
Sentinel Hill stanowi, w powszechnym przekonaniu, miejsce grzebania Pocumtuckw;
natomiast wielu etnologw, odrzucajc absurdalne prawdopodobiestwo takiej teorii,
twierdzili, e s to pozostaoci ludw kaukaskich.
II
Wilbur Whateley urodzi si o pitej rano w niedziel, drugiego lutego 1913 roku, na duej i
tylko czciowo zamieszkaej farmie, znajdujcej si na stoku wzgrza cztery mile od wsi i
ptorej mili od jakiegokolwiek innego domostwa w okrgu Dunwich. Data powysza
upamitnia si, poniewa byo to wito Matki Boskiej Gromniczej, ktre mieszkacy
Dunwich obchodz pod inn nazw, a take dlatego, e w grach rozlegy si jakie huki, za
przez ca noc poprzedzajc jego urodzenie ujaday zaciekle wszystkie psy we wsi. Godny
rwnie uwagi jest fakt, e matka jego pochodzia ze zdegenerowanej gazi rodziny
Whateleyw, e bya uomn, brzydk trzydziestopicioletni kobiet, albinosk, a mieszkaa
ze starym ojcem, pobkanym, a ktrym w jego modych latach kryy plotki, e para si
czarn magi. Lavinia Whateley nie miaa ma, ale nie wyrzeka si dziecka, zgodnie z
panujcymi w tych stronach obyczajami; nie przejmowaa si te domysami, jakie mog snu
- i snuli - okoliczni wieniacy na temat ojcostwa jej dziecka. Wrcz przeciwnie, wydawaa si
dumna z czarnowosego niemowlcia o wygldzie satyra, ktry jaskrawo kontrastowa z jej
albinizmem i rowymi oczami, a syszano te, jak rozpowiadao rozmaite i dziwne o nim
wieci, o jego niezwykej mocy i wielkiej przyszoci.
Lavinia mwia rne rzeczy, ya bowiem samotnie i zapuszczaa si daleko w gry podczas
szalejcych burz, a take czytaa grube ksiki zgromadzone w cigu dwch stuleci, ktre jej
ojciec odziedziczy po przodkach Whateleyach, a ktre teraz rozpaday si ju ze staroci i
zniszczenia przez robactwo. Do szkoy nie chodzia nigdy, uczy j ojciec, przekazujc jej w
sposb chaotyczny strzpki staroytnej wiedzy. Ludzie zawsze stronili od ich farmy z
powodu krcych opowieci o czarnej magii Starego Whateleya i dotychczas
niewyjanionych okolicznoci gwatownej mierci pani Whateley, kiedy Lavinia miaa
dwanacie lat. Lavinia zadowolona bya ze swego samotnego ycia, ktre wypeniaa rnymi
zajciami i oddawaa si najfantastyczniejszym marzeniom i snom. Domem niewiele si
zajmowaa, panowa w nim niead i brud, a w nozdrza uderzay nieprzyjemne zapachy.
Tej nocy, kiedy rodzi si Wilbur, rozlega si w domu Whateleyw krzyk, ktrego echo
zaguszao nawet odgosy ze wzgrz i szczekanie psw, ale w jego przyjciu na wiat nie
uczestniczy ani aden doktor, ani akuszerka. Ssiedzi dowiedzieli si o wszystkim dopiero w
tydzie pniej, kiedy Stary Whateley wybra si saniami do Dunwich i chaotycznie
opowiedzia o tym wydarzeniu ludziom stojcym bezczynnie przez sklepem Osborne'a.
Wydawao si, e si zupenie odmieni - rozglda si ukradkiem na wszystkie strony, nie
budzi lku, jak dotychczas, tylko sam by jaki zalkniony - a przecie nie by to czowiek,
ktremu wydarzenia rodzinne mogyby zakci spokj. Mimo to zna po nim byo dum,
ktra zreszt potem ujawnia si te i u jego crki, a to, co powiedzia o ojcu dziecka,
upamitnio si na dugie lata jego suchaczom.
- Nie obchodzi mnie, co ludzie sobie myl, bo jeli chopak Lavinii bdzie jak jego ojciec,
wszystkich zadziwi. Mylicie pewnie, e wy to jedyni ludzie tutaj. Levinia czytaa i widziaa
rzeczy, o ktrych wam tylko opowiadano. Jej chop jest tak samo dobry jak kady chop po tej
stronie Aylesbury. A jakbycie wiedzieli o grach to, co ja wiem, to bycie myleli, e jej lub
jest lepszy ni wszystkie luby w kocioach. Powiem wam jeszcze, e ktrego dnia
usyszycie, jak dziecko Lavinii zwoa imi swojego ojca ze szczytu Sentinel Hill.
Tylko dwie osoby widziay Wilbura Whataleya w pierwszym miesicu ycia. Byli to
Zechariah Whateley, z tych jeszcze nie zdegenerowanych, i Mamie Bishop, nielubna ona
Earla Sawyera. Mamie wybraa si z ciekawoci, a to, co potem opowiadaa, okazao si
uzasadnione. Zechariah natomiast przyprowadzi dwie krowy z Alderney, ktre Stary
Whateley kupi od jego syna, Curtisa. Od tej chwili rodzina maego Wilbura skupowaa bydo
i trwao to a do 1928 roku, kiedy to zdarzy si ten straszny koszmar w Dunwich. A mimo to
w obskurnej oborze Whateleya nigdy nie byo duo byda. Przez pewien czas ciekawscy
liczyli z ukrycia liczb krw pascych si na stromym zboczu kio starej farmy i jako nigdy
nie doliczyli si wicej ni dziesi albo dwanacie, a wszystkie wyglday zabiedzone, jakby
bez krwi. Widocznie jaka zaraza niszczya zwierzta u Whateleyw; pewnie pastwisko byo
niezdrowe albo grzyb toczy drzewo w ich obskurnej oborze, co nie wychodzio zwierztom
na dobre. Na ich skrze byo peno wrzodw albo ran, tak jakby byy czym ponacinane. A
tym, ktrzy byli na farmie jeszcze we wczeniejszych miesicach, wydao si, e takie same
wrzody i rany dostrzegli na szyi nie ogolonego, siwego Starego Whateleya i jego niechlujnej,
potarganej crki-albinoski.
Wiosn, po urodzeniu Wilbura, Lavinia wznowia wyprawy w gry wraz ze swoim smagym
dzieckiem, ktre nosia w nieksztatnych ramionach. Z czasem, kiedy wikszo okolicznych
mieszkacw zobaczya ju dziecko, przestano si nim interesowa, nie komentowano te
jego niezwykle szybkiego rozwoju. Wilbur rs fenomenalnie szybko, kiedy skoczy trzy
miesice, by wikszy i mocniejszy ni niejedno roczne dzieci. Jego ruchy i gos nacechowane
by rozwag i wiadomoci niespotykan w takiego niemowlaka, tote nikogo nie
zaskoczyo, kiedy w sidmym miesicu ycia zacz chodzi, jeszcze troch chwiejnie ale po
miesicu ju porusza si cakiem swobodnie.
W tym mniej wicej czasie - na Wszystkich witych - nasz szczycie Sentinel Hill, gdzie
pord stosu starych koci znajduje si skaa w ksztacie wielkiego stou, pojawi si o
pnocy wielki pomie. Rozptaa si fala plotek, bo Silas Bishop - z tych normalnych
Bishopw - na godzin przed pojawieniem si ognia widzia, jak chopiec bieg wawo przed
matk wanie na to wzgrze. Silas pdzi wanie zbkan jawk, ale prawie zapomnia, co
roki, kiedy w sabym wietle latarki dojrza tych dwoje. Przedzierali si niemal bezszelestnie
przez poszycie i zdumionemu Silasowi wydao si, e byli zupenie nadzy. Potem mia pewne
wtpliwoci co do chopca, by moe mia na sobie ciemne spodnie, krtkie albo dugie, i pas
z frdzlami. Zawsze widywano Wilbura w ubraniu dokadnie zapitym, a jakiekolwiek
zakcenie porzdku w jego stroju wywoywao u niego niepokj, a nawet irytacj. Pod tym
wzgldem ogromnie kontrastowa z niechlujn matk i dziadkiem, dopiero niezwyke
zdarzenie w 1928 roku wyjawio przyczyny tego zjawiska.
W styczniu wykazano znowu pewne zainteresowanie "ciemnym brzdcem Lavinii", bo zacz
mwi skoczywszy jedenacie miesicy. Zwraca uwag nie tylko z powodu innego akcentu,
ale i swobody, z jak mwi. Czteroletnie dzieci nie mogyby mu dorwna. Nie by zbyt
skory do rozmowy, lecz kiedy ju zaczyna mwi, robi to w jaki dziwnie nieuchwytny
sposb, niespotykany wrd mieszkacw Dunwich. Nie przejawiao si to w tym, co mwi,
i nawet nie w zwrotach, jakich uywa, tylko w intonacji i jakby w wewntrznych narzdach,
z ktrych gos si dobywa. A twarz jego te miaa niespotykany wyraz dojrzaoci; podobnie
jak matka i dziadek pozbawiony by brody, ale mia za to wydatny, uksztatowany wyranie,
mimo tak modego wieku, nos, due ciemne oczy o dojrzaym spojrzeniu, co stwarzao
wraenie, e jest ju dorosy i obdarzony nadprzyrodzon inteligencj. A mimo to by
strasznie brzydki; grube wargi, poka cera z wielkimi porami, szorstkie, twarde wosy i
dziwnie wyduone uszy nadaway mu wygld satyra albo jakiego zwierzcia. Wkrtce
zacz budzi jeszcze wiksz odraz ni jego matka i dziadek; przypisywano to wszystko
czarnej magii, jak si dawniej zajmowa Stary Whateley; wspominano, jak gry zadray,
kiedy stan w krgu ska z otwart ksig, ktr trzyma przed sob, i wykrzykn straszne
imi Yog-Sothoth. Nie cierpiay tego chopca wszystkie psy, zawsze musia by w
pogotowiu, aby si broni przed ich atakiem i gronym szczekaniem.
III
Tymczasem, chocia Stary Whateley wci skupowa bydo, stado na jego farmie si nie
powikszao. cina te drzewa i zacz naprawia nie uywan dotychczas cz domu przestronn, na pitrze pod spadzistym dachem, ktra od tyu przylegaa na stoku wzgrza;
dotychczas zajmowa z crk trzy izby na parterze, te najmniej zniszczone, i to mu
wystarczao. Ogromne zasoby energii musia mie ten stary czowiek, skoro mg podoa tak
cikiej pracy. I cho co pewien czas papla bez zwizku, jako ciela robi postpy. Zaczo
si to waciwie zaraz po urodzeniu Wilbura; uporzdkowa jedn z szop do przechowywania
narzdzi, oszalowa j i zaoy nowy, mocny zamek. Odbudowujc teraz nie uywane dotd
pitro wykaza tak sam sprawno. Jego obd objawi si dopiero wtedy, kiedy pozabija
szczelnie deskami wszystkie okna w odrestaurowanej czci domu, cho byli tacy, ktrzy
uwaali, e sam fakt przystpienia do tej pracy by ju przejawem obdu. Troch mniejsze
zdziwienie budzio odremontowanie pokoju dla wnuka na parterze, kilka osb nawet go
ogldao, ale nikt nie mia dostpu do zabitego deskami pitra. Pokj chopca obudowa
wysokimi, solidnymi pkami, na ktrych poukada, w naleytym porzdku, wszystkie stare,
zbutwiae ksiki i porozrywane, poszczeglne czci, ktre dotychczas przewracay si po
ktach we wszystkich izbach.
umr, czy mnie zapay. Jak im si uda, bd piewa i mia si do samego rana. A jak si
nie uda, zaraz si uspokoj. Wydaje mi si, e czasami dusze, na ktre te ptaki czekaj,
walcz z nimi.
Noc pierwszego sierpnia 1924 roku Wilbur Whateley popdzi na jedynym pozostaym na
farmie koniu do sklepu Osborne'a i telefonicznie wezwa doktora Houghtona z Aylesbury.
Doktor zasta Starego Whateleya w bardzo cikim stanie, oddech mia ciki, charczcy,
serce pracowao nie tak, jak trzeba, co wiadczyo o rychej mierci. Pokraczna crkaalbinoska i brodaty wnuk stali przy ku, a tymczasem na grze, z tej pustej czeluci,
dochodziy niepokojce odgosy, tak jakby przewalay si z oskotem fale na paskiej play.
Doktor jednak najbardziej by zaniepokojony wiergotem nocnych ptakw. Chyba cay legion
lelkw kozodojw wykrzykiwa swoje diaboliczne posannictwo w rytm wiszczcego
oddechu umierajcego czowieka. Wydao si to doktorowi Houghtonowi niesamowite i
nienaturalne, podobnie zreszt jak cay ten region, do ktrego tak niechtnie przyjecha pilnie
wezwany.
Okoo pierwszej w nocy Stary Whateley odzyska wiadomo, jego oddech sta si mniej
charczcy i wyszepta kilka urywanych sw do wnuka.
- Wicej przestrzeni, Willy, jeszcze wicej. Ty roniesz... a to ronie szybciej. Wkrtce bdzie
gotowe, eby ci ocali. Otwrz bramy Yog-Sothothowi, piewaj dug pie. Znajdziesz j
na stronie 751 penego wydania, a potem przy zapak do wizienia. Ziemski ogie go nie
tknie.
By niewtpliwie obkany. Po przerwie, podczas ktrej stado lelkw dostroio swj krzyk do
zmienionego oddechu, a z gbi gr zaczy dobiega dziwne odgosy, doby z siebie jeszcze
par sw.
- Podawaj jedzenie regularnie i w odpowiedniej iloci, ale nie pozwl, eby zbyt szybko
roso, bo jeeli rozsadzi pomieszczenie i wydostanie si, zanim otworzysz Yog-Sothothowi,
to koniec, wszystko na prno. Tylko oni z zewntrz mog to pomnoy i pracowa... Tylko
oni, dawne istoty, jeeli chc wrci...
Przerwa i znowu zacz z trudem apa oddech, a Lavinia krzykna syszc, jak lelki
dostosoway si do oddechu. Dopiero po upywie godziny wyda z siebie ostatnie rzce
tchnienie. Doktor Houghton opuci pomarszczone powieki na szkliste szare oczy, a w tym
momencie prawie niepostrzeenie, umilk krzyk ptakw. Lavinia zaszlochaa, za Wilbur
tylko zachichota, przy wtrze dalekich odgosw z gr.
-Nie zapay go - mrukn grubym basem.
Wilbur sta si w swojej dziedzinie uczonym i wielkim erudyt, prowadzi korespondencj z
licznymi bibliotekami w najbardziej odlegych miejscach, posiadajcymi w swoich zbiorach
rzadko spotykane ksigi z najdawniejszych czasw. W Dunwich rosa do niego nienawi,
drano przed nim, znikali bowiem modzi ludzie i w skrytoci podejrzewano, e Wilbur ma w
tym udzia, ale jako zawsze udawao mu si unikn ledztwa, moe ludmi kierowa lk, a
moe sprawiay to stare, zote monety, za ktre, podobnie jak jego dziadek, kupowa
systematycznie coraz wicej byda. Teraz ju by w peni dojrzay, osign wzrost dorosego
czowieka, a wszystko wskazywao na to, e bdzie rs nadal. W 1925 roku, kiedy pewien
uczony z Miskatonic University odwiedzi go ktrego dnia, a wyszed poblady i ogromnie
noc, 21 wrzenia 1928 roku, i doktor Armitage by jednym ze wiadkw strasznego prologu
tego wydarzenia. Sysza o groteskowej wyprawie Whateleya do Cambridge i o
niestrudzonych wysikach, jakie podejmowa, eby tylko wypoyczy "Necronomicon" z
Widener Library albo przynajmniej przepisa odpowiednie fragmenty. Wysiki te spezy na
niczym, gdy Armitage wysa pene powagi ostrzeenie do wszystkich bibliotekarzy
majcych w swojej pieczy t straszn ksig. Wilbur by w Cambridge okropnie
zdenerwowany; chcia za wszelk cen zdoby ksik, a jednoczenie jak najprdzej
powrci do domu, tak jakby si obawia konsekwencji swojej nieobecnoci.
Na pocztku sierpnia miay miejsca nieoczekiwane wydarzenia. Trzeciego sierpnia, we
wczesnych godzinach rannych, zbudzio doktora Armitage'a wcieke, zajade szczekanie
acuchowego psa na dziedzicu college'u. Warcza, skowycza, szczeka jak oszalay, i to
coraz bardziej zaciekle, ale co pewien czas zalegaa na moment pena grozy, zowieszcza
cisza. Nagle rozleg si zupenie inny krzyk, ktry rozbudzi poow mieszkacw Arkham, a
potem nawiedza ich bezustanni we snach - a by to krzyk, jaki nie mg si doby z garda
istoty zrodzonej na ziemi i przynalenej do tego wiata.
Amitage szybko si ubra i popdzi przez ulic i trawnik prosto do college'u, gdzie ju
zdyli si zgromadzi inni ludzie. Z biblioteki dochodzi przenikliwy dwik sygnau
alarmowego. W blasku ksiyca wida byo otwarte okno ziejce czerni, a wic kto musia
si dosta do biblioteki, bo stamtd wanie dochodzio szczekanie i warczenie, ale take
jakie zduszone jki. Instynkt podszepn Armitage'owi, e to, co si tam rozgrywa, nie jest
przeznaczone dla oczu przecitnego widza, autorytatywnie wic kaza si wszystkim odsun,
a sam otworzy drzwi prowadzce do hallu. W zgromadzonym tumie dostrzeg profesora
Warrena Rice'a i doktora Francisa Morgana, ktrym zwierzy si ze swoich wtpliwoci i
zych przeczu. Do nich zwrci si z prob, aby mu towarzyszyli. Teraz sycha ju byo
tylko czujny, monotonny skowyt psa; nagle jednak ze zdumieniem stwierdzi, e w gstwinie
pobliskich krzakw rozlega si gony, chralny wiergot lelkw kozodojw, jakby
zestrojony z rytmem ostatnich oddechw umierajcego czowieka.
W caym budynku unosi si straszliwy fetor, tak ju dobrze znany doktorowi Armitage'owi.
Wszyscy trzej mczyni pomknli przez hall do niewielkiej czytelni, z ktrej dobiega
skowyt psa. Przez chwil nikt nie mia odwagi zapali wiata, w kocu Armitage zdoby si
na odwag i przekrci kontakt. Jeden spord nich - trudno ustali kto - krzykn
przeraliwie ujrzawszy to, co znajdowao si w sali pord poprzewracanych stow i krzese.
Profesor Rice twierdzi, e na moment utraci cakowicie przytomno, mimo e si nie
zachwia ani nie przewrci.
Stwr, ktry lea skulony na boku, w kauy cuchncej zielonotej posoki i smolistej mazi,
mia okoo trzech metrw wysokoci; pies poszarpa na nim odzienie, porozrywa mu skr.
Jeszcze y, jego ciaem miotay przeraliwe, spazmatyczne drgawki, a pier falowaa w
zgodnym rytmie z szaleczym wiergotem lelkw kozodojw. Po caej sali przewracay si
szcztki skrzanych butw i strzpy ubrania, w oknie za lea porzucony tam, pusty worek.
Koo biurka stojcego porodku czytelni lea nierozadowany rewolwer z wgitym nabojem.
Stwr ten jednak tak absorbowa ich uwag, e o niczym innym nie byli w stanie myle.
Byoby to banalne i niecakowicie oddajce prawd, gdyby powiedzie, e adne piro nie
zdoaoby opisa tego widoku, z ca jednak stanowczoci mona stwierdzi, e nie jest to
moliwe, aby ktokolwiek, kto myli i widzi w kategoriach ksztatw i form znanych na tej
planecie i zwizanych z trjwymiarowoci, potrafi sobie to wyobrazi i komukolwiek to
przekaza. Stwr ten mi po czci ksztat ludzki, zwaszcza rce i twarz, ktra w swojej
brzydocie nosia jednak cechy rodu Whateleyw. Tors i dolne koczyny mia niesamowicie
wynaturzone i tylko starannie dopasowany ubir mg to zamaskowa i umoliwi istnienie
na ziemi bez budzenia sprzeciwu.
Powyej pasa by na wp antropomorficzny, cho jego klatka piersiowa, na ktrej wci
jeszcze czujnie spoczyway rozcapierzone pazury psa, pokryta bya pomarszczon skr
krokodyla albo aligatora. Plecy mia usiane tymi i czarnymi plamami, odnosio si
wraenie, e obcignite s uskowat skr wa. Jeszcze gorzej wyglda poniej pasa; tu
ju trudno si byo dopatrze podobiestwa do czowieka, by to potwr. Porastaa go czarna
sier, a z brzucha zwisao chyba ze dwadziecia macek ze sterczcymi, czerwonymi
otworami gbowymi. Byy one dziwacznie rozmieszczone, w jakim ukadzie
geometrycznym, wykraczajcymi poza normy ziemskie i systemu sonecznego. Na biodrach,
w rowych, otoczonych rzsami oczodoach, znajdowao si gboko osadzone, szcztkowe
oko; zamiast ogona mia co w rodzaju trby albo macki z fioletowymi piercieniami, co w
gruncie rzeczy przypominao szcztkowe usta albo gardo. Poronite sierci koczyny
przypominay tylne apy prehistorycznych jaszczurw, z poykowanymi brzucami, nie
byy to jednak ani kopyta, ani pazury. Kiedy stwr ten oddycha, ogon i macki w rytm
oddechu zmieniay kolor, jakby pod wpywem krenia owej zielonkawej cieczy, przybierajc
w ogonie odcie tawy i szarobiay pomidzy fioletowymi piercieniami. Prawdziwej krwi
nie byo w nim ani ladu, tylko ta cuchnca, zielonota, lepka ciecz, ktra sczya si po
malowanej pododze pozostawiajc odbarwione plamy.
Umierajcy stwr jakby si oywi w obecnoci trzech mczyzn i nie odwracajc ani nie
poruszajc gowy zacz co mamrota. Armitage nie odnotowa tych sw, ale zapewnia, e
nie by to jzyk angielski. Z pocztku poszczeglne sylaby najwyraniej nie miay zwizku z
adn ziemsk mow, ale pod koniec mona byo odrni nie powizane ze sob fragmenty
z "Necronomicon", ktra staa si zgubn dla tego diabelskiego potwora. Armitage
przypomina sobie, e brzmiao to mniej wicej nastpujco: "N'gal, n'ha'ghaa, bugg-shoggog,
y'hah: Yog-Sothoth, Yog-Sothoth..." Wreszcie gos zamilk, a krzyk lelkw nasili si w
rytmicznym crescendo oczekiwania.
Po chwili oddech zamar, a pies unis do gry gow i zawy pospnie. Poka, ohydna
twarz potwora zmienia si, wielkie czarne oczy zapady si gboko. Za oknem nagle umilka
wrzawa lelkw, a ponad gowami wzburzonego tumu rozleg si szaleczy trzepot ich
skrzyde. Na tle ksiyca zamajaczya ogromna chmura skrzydlatych stry, wzbia si
wysoko i znika, jakby przeraona tym, co miao sta si jej upem.
Wtem pies zerwa si, zaszczeka przeraliwie i wyskoczy przez okno, ktrym si dosta do
rodka. Tum zawrza, a doktor Armitage zwrci si z prob, eby nikt si nie zblia,
dopki lekarz i policja nie dokonaj ogldzin. Dzikowa Bogu, e okna s umieszczone
wysoko i nikt nie moe zajrze, dla pewnoci pozaciga szczelnie wszystkie zasony.
Tymczasem przyjechali dwaj policjanci; doktor Morgan, ktry spotka si z nimi w hallu,
zacz ich nakania, aby dla wasnego dobra nie wchodzili do cuchncej czytelni, dopki nie
przyjedzie lekarz i lecy na ziemi stwr nie zostanie przykryty.
Tymczasm na pododze zachodzio przedziwne zjawisko. Nie ma potrzeby opisywa procesu
kurczenia si i rozkadu, jaki odbywa si na oczach doktora Armitage'a i profesora Rice'a;
mona jednak miao powiedzie, e tylko twarz i rce Wilbura Whateleya wykazyway
podobiestwo do czowieka, reszta ciaa miaa niewiele wsplnego z rodzajem ludzkim.
Kiedy przyby lekarz, na malowanych deskach podogi widniaa tylko lepka biaa masa, a
sym Sally, Chauncey, nie mg spa i wyszed na wzgrze, ale spojrzawszy na pastwisko, na
ktrym pozostay na noc krowy Bishopa, wrci do domu w panicznym strachu.
- O tak, pani Corey - mwia drcym gosem Sally - Chauncey wpad do domu w takim
stanie, e sowa nie mg wykrztusi. Mwi, e dom Whateleyw cay si rozlecia, deski
porozrzucane, jakby go dynamit rozsadzi od rodka. Tylko podoga zostaa, z tym, e caa
jest zalana czym podobnym do smoy, ale okropnie to cuchnie i skapuje na ziemi, gdzie
odleciay ciany. A na podwrzu s jakie lady... wielkie, okrge jak dno beczki, i tak samo
lepkie, jak ta smoa na pododze. Chauncey mwi, e prowadz na ki, a tam pas stratowanej
trawy szerszy ni stodoa i wszystkie mury z kamienia przewrcone, tam gdzie to przeszo.
Chauncey mwi te, e chocia tak okropnie si przestraszy, to pomyla jednak o krowach
Setha. Znalaz je na pastwisku wysoko koo Diabelskiego Uskoku w okropnym stanie.
Poowa nie yje, a poowa wyglda tak, jakby krew z nich kto wypi, i maj takie rany na
skrze jak bydo Whateleyw, od kiedy Lavinia urodzia tego wstrtnego odszczepieca. Seth
teraz poszed obejrze swoje krowy, ale chyba si nie zbliy do famy tego czarownika
Whateleya. Chauncey nie poszed zobaczy, w ktr stron z pastwiska prowadz te lady, ale
wydaje mu si, e chyba drog do wwozu.
Pani Corey, mwi pani, jest w tym wszystkim co niesamowitego i pewna jestem, e to
zgotowa ten wstrtny Wilbur Whateley, a spotkao go to, na co zasuy. Zawsze mwiam,
e to nie czowiek. To on i stary Whateley hodowali co w swoim zabitym deskami domu, co
byo jeszcze mniej ludzkie ni sam Wilbur. Koo Dunwich zawsze dziay si niesychane
rzeczy, krciy si jakie ywe istoty, ale nie byli to ludzie i nie byli przychylni ludziom.
W nocy ziemia grzmiaa, a Chauncey sysza w wwozie Cold Spring taki krzyk lelkw
kozodojw, e wcale nie mg spa. Potem wydao mu si, e syszy haasy na farmie
Whateleyw... jaki trzask i rozdzieranie drzewa, jakby otwierano wielk skrzyni albo
klatk. Przez ca noc nie zmruy oka i jak tylko wzeszo soce, ju by na nogach i
popdzi do Whateleyw, eby zobaczy, co si tam stao. Oj, napatrzy si tam, pani Corey!
Nic dobrego to nie wry, wszyscy chyba powinni si zebra i jako na to zaradzi. Wiem, e
co si koo nas dzieje, czuj, jak zblia si moja godzina, ale chyba sam Bg tylko wie, co to
jest.
Czy Luther widzia, dokd prowadz lady? Nie? Jeli s na drodze do wwozu po tej stronie
i nie doszy do pani domu, to znaczy, e to co chyba udao si do wwozu. Tak mona
przypuszcza. Zawsze powiadam, e wwz Cold Spring to niezdrowe i nieprzychylne
miejsce dla czowieka. Lelki kozodoje i witojaskie robaczki zachowuj si tam tak, jakby
nie byy to boskie stworzenia, a niektrzy mwi, e jak stan w pewnym miejscu, midzy
wodospadem a Legowiskiem Niedwiedzia, to sycha w wwozie jakie gosy i co si tam
rusza.
W poudnie niemal wszyscy mczyni i chopcy z Dunwich zgromadzili si na drogach i
kach pomidzy zrujnowan farm Whateleyw a wwozem Cold Spring. Z przeraeniem
ogldali ogromne lady, okaleczone krowy Bishopa, zdumiewajce ruiny pozostae po farmie,
stratowan rolinno na polach i przy drogach. Ta niepojta rzecz, ktra napada na wiat,
skrya si niewtpliwie w tym strasznym wwozie. Wszystkie drzewa rosnce na jego skraju
zostay poamane, a poprzez przepacist gstwin poszycia wygnieciona zostaa szeroka
droga. Wygldao to tak, jakby dom zmieciony przez lawin zsun si ze stromego zbocza i
przygnit ca rolinno. Nie dochodziy od strony wwozu adne odgosy, dolatywa tylko
dolatywa smrd, a poza tym zauwaono wiee, ogromne lady na drodze otaczajcej
Sentinel Hill. Tak samo jak poprzednio stratowana rolinno po obu stronach drogi
wiadczya o olbrzymich rozmiarach tego potwora; lady te najwyraniej prowadziy w
obydwu kierunkach, tak jakby gra wysza z wwozu Cold Spring i t sam drog tam
powrcia. U stp wzgrza szeroki pas przygniecionych modych krzeww prowadzi wzwy
i a dech ludziom zaparo, kiedy zobaczyli, e nawet w najbardziej stromych miejscach ani
troch nie zbacza. A wic ten stwr mg si dosta nawet po najbardziej pionowym
skalistym urwisku; kiedy grupa zwiadowcza dotara na szczyt okrn, bezpieczn drog,
przekonaa si, e tam lad si koczy... albo te tam wanie zawraca.
Na tym wanie szczycie Whateleyowie rozpalali ognisko i odprawiali dwa razy w roku swoje
diabelskie obrzdy przy skale w ksztacie stou. Teraz tam wanie znajdowa si najwikszy
teren stratowanej przez tego olbrzyma ziemi, a we wklniciach pozostaa gsta, cuchnce,
smolista ciecz, taka sama, jak widziano na pododze zburzonej farmy Whateleyw po
ucieczce tego potwora. Wszyscy popatrzyli na siebie, wymieniajc sowa szeptem, po czym
spojrzeli w d. Powrt odby si najwyraniej t sam drog. Wszelkie rozwaania byyby
prnym wysikiem. Rozum, logika, zdrowa myl - byy tu zawodne. Moe tylko stary
Zebulon, ktry nie uczestniczy w wyprawie, potrafiby znale w tym jaki sens i udzieli
wiarogodnego wyjanienia.
Czwartkowa noc rozpocza si podobnie jak poprzednie, ale zakoczya si mniej
szczliwie. W wwozie rozlega si taki krzyk lelkw kozodojw, e wikszo ludzi we wsi
nie moga zmruy oka, a okoo trzeciej w nocy rozdzwoniy si wszystkie telefony. Ci,
ktrzy podnieli suchawki, usyszeli oszalay z przeraenia krzyk: "Na pomoc, o Boe!...", a
niektrym wydao si, e po tym krzyku dobieg ich jaki trzask, po czym zalega kompletna
cisza. Nikt nie mia odwagi zrobi kroku, nikt nie mia pojcia, czyj to by gos, a do witu.
Wtedy dopiero wszyscy si rozdzwonili i stwierdzona, e tylko Frye'owie milcz. Tajemnica
wyjania si po godzinie, kiedy grupa uzbrojonych mczyzn zebrawszy si w popiechu
wyruszya w stron farmy Frye'w, pooonej w pobliu wwozu. Cho nie byo to dla nikogo
niespodziank, widok jednak by straszny. Wszystko zostao stratowane, olbrzymie lady
rzucay si w oczy z daleka, farma znikna. Zastaa zgnieciona jak skorupka jajka, a w
ruinach nie znaleziono ani ywego, ani martwego czowieka. Bya tam tylko cuchnca ma, a
straszny fetor unosi si zewszd. Rodzina Frye'w przestaa w Dunwich istnie.
VII
Tymczasem za zamknitymi drzwiami sali penej ksiek w Arkham rozegraa si
spokojniejsza ju, ale bardzo znamienna faza tej tragedii. Osobliwy manuskrypt albo
pamitnik Wilbura Whateleya, przekazany do Miskatonic University do przetumaczenia,
wywoa zamieszanie i sprawi niemao kopotu ekspertom jzykw zarwno staroytnych,
jak i nowoytnych; alfabet, cho wykazywa pewne podobiestwo do kreskowego alfabetu
arabskiego uywanego w Mezopotamii, by jednak nieznany nawet najwybitniejszym
autorytetom w tej dziedzinie. W kocu lingwici doszli do wniosku, e jest to alfabet
wymylony, sprawia wraenie jakiego szyfru; jednake adna ze znanych kryptograficznych
metod nie dostarczya klucza, cho uwzgldniono wszystkie jzyki, jakimi mg si
posugiwa autor tego manuskryptu. Stare ksiki zabrane z domu Whateleyw, cho wielce
interesujce i w wielu przypadkach otwierajce cakiem nowe perspektywy w
przeprowadzonych przez filozofw i naukowcw pracach badawczych, nie okazay si
pomocne w rozszyfrowaniu manuskryptu. Jedna z ksiek, obszerne tomisko z elazn
klamr, bya take napisana w nieznanym alfabecie, ale zupenie innym, przypominajcym
sanskryt. W kocu wszystko zostao oddane pod opiek doktora Armitage'a, ktry wykazywa
szczeglne zainteresowanie spraw Whateleyw, a poza tym by wybitnym lingwist i
posiada szczegln umiejtno odczytywania mistycznych zapisw, zarwno staroytnych,
jak i redniowiecznych.
Armitage uwaa, e alfabet ten moe mie co wsplnego z pewnymi zakazanymi kultami,
potajemnie praktykowanymi, a ktre wywodz si z bardzo odlegych czasw i odziedziczyy
wiele form i zwyczajw po saraceskich czarownikach. Nie przywizywa jednak do tego
zbyt wielkiego znaczenia; uzna, e nie jest konieczna znajomo pochodzenia tych symboli,
skoro, jak podejrzewa, zostay zastosowane jako szyfr nowoczesnego jzyka. Biorc pod
uwag wielk objto manuskryptu, Armitage doszed do wniosku, e jego autor nie
zadawaby sobie trudu posugiwania si obcym jzykiem, e cao musi by napisana w
jzyku, jakim mwi, oprcz moe zawartych w nim pewnych formu i zakl. Wobec tego
zabra si do odczytywania manuskryptu zgodnie z zaoeniem, e w wikszoci zosta
napisany po angielsku.
Po tylu nieudanych przedsiwziciach kolegw zdawa sobie spraw, e ma do czynienia z
przypadkiem skompilowanym i zagadkowym i e adna prosta metoda nie wchodzi w
rachub. W drugiej poowie sierpnia gromadzi bez przerwy najrozmaitsze rda
kryptograficzne; siga do wszystkich znajdujcych si w bibliotece ksig i noc po nocy
zagbia si w arkana takich dzie jak: "Poligraphia" Trithemiusa, "De Furtivis Literarum
Notis" Clambattlsta Porty, "Traite des Chiffres" De Vigenere'a, Falconera "Cryptomenysus
Patefacta", osiemnastowieczne rozprawy Davy'ego i Thicknesse'a , odwoa si take do
cakiem nowoczesnych autorytetw jak Blair, von Marten i rkopisu Klubera, jednake
wkrtce przekona si, e ma do czynienia z jednym z najbardziej chytrych i pomysowych
kryptogramw, w ktrym kilka oddzielnych wykazw odpowiednich liter uoonych zostao
jak tabliczka mnoenia, a posanie skada si ze sw-kluczy znanych tylko wtajemniczonym.
Starsze autorytety okazay si bardziej pomocne ni wspczesne, Armitage wywnioskowa
wic, e kod tego manuskryptu wywodzi si z zamierzchych czasw, a przekazywany by z
pokolenia na pokolenie przez tajemniczych eksperymentatorw. Kilkakrotnie ju zdawao mu
si, e jest blisko celu, ale zawsze wtedy napotyka na jakie nieprzewidziane przeszkody. Na
pocztku wrzenia chmury zaczy si rozjania. Udao mu si ustali pewne litery w
poszczeglnych czciach rkopisu, co potwierdzao jego przypuszczenie, e tekst napisany
jest w jzyku angielskim.
Drugiego wrzenia wieczorem ostatnia powana zapora zostaa pokonana i doktor Armitage
przeczyta po raz pierwszy duszy fragment rkopisu Wilbura Whateleya. By to
rzeczywicie, jak wszyscy podejrzewali, pamitnik, w ktrym ujawniaa si okultystyczna
erudycja i jednoczenie absolutna ciemnota dziwnej istoty, ktra to napisaa. Ju pierwszy
dugi fragment, ktry Armitage rozszyfrowa, opatrzony dat 26 listopada 1916, wzbudza
niepokj i zdumienie. Zosta napisany przez trzy i pletnie dziecko, wygldajce na
dwanacie albo trzynacie lat.
Dzisiaj poznaem Aklo Sabaoth, ktry mi si nie podoba, bo odpowiada ze wzgrza, a nie z
powietrza. To na grze wyprzedza mnie bardziej, ni mylaem, ale nie wydaje mi si, eby
miaa duo ziemskiego rozumu. Zabiem psa Elama Hutchinsa, bo chcia mnie ugry, i Elam
mwi, e mnie zabije. Chyba jednak nie zabije. Dziadek kaza mi ca noc powtarza zaklcie
Dho i wydaje mi si, e zobaczyem podziemne miasto o dwch biegunach magnetycznych.
Wybior si na te bieguny, jak ziemia zostanie oczyszczona, jeli nie dostan si tam z
pomoc zaklcia Dho-Hna. Ci z powietrza powiedzieli mi podczas sabatu, e lata upyn, nim
oczyszcz ziemi, a dziadek chyba wtedy nie bdzie y, musz wobec tego nauczy si
wszystkich ktw paszczyzny i wszystkich formu pomidzy Yr i Nhhngr. Co z zewntrz
pomog, ale nie mog przybra ciaa bez ludzkiej krwi. Chyba ci na grze bd mie
waciwy ksztat. Widz to, kiedy robi znak Voorish albo rzucam proszek Ibn Gazi i jest
wtedy blisko jak w Majowy Wieczr na wzgrzu. Inna twarz moe si troch zatrze. Ciekaw
jestem, jak bd wyglda, kiedy ziemia bdzie oczyszczona i nie bdzie na niej ludzi. Ten, co
przyby z Aklo Sabaoth, mwi, e moe zostan przemieniony i stan si taki jak ci z
zewntrz.
Nasta ranek, a Armitage, zlany zimnym potem przeraenia, wci jeszcze siedzia zatopiony
w pracy. Ca noc lcza nad manuskryptem przy stole z elektryczn lamp i przewraca
drcymi rkami stronice, w miar jak odczytywa szyfr. Zadzwoni w nerwowym popiechu
do ony, e nie wrci do domu, a kiedy przyniosa mu niadanie, ledwie ks zdoa przekn.
Przez cay dzie tylko czyta; robi przerwy jedynie wtedy, gdy musia ponownie posugiwa
si odkrytym przez siebie kluczem do szyfru. Przyniesiono mu obiad i kolacj, ledwie jednak
tkn jedzenie. W poowie nastpnej nocy zdrzemn si w krzele, ale wkrtce zbudziy go
zmory, rwnie potworne jak te wszystkie koszmary zagraajce ludzkoci, ktre pozna przy
odczytywaniu manuskryptu.
Czwartego wrzenia rano profesor Rice i doktor Morgan postanowili zobaczy si z nim na
chwil, ale natychmiast wyszli, pobladli i zaniepokojeni. Tego dnia wieczorem Armitage
pooy si do ka, lecz nie mg spa. Nazajutrz, we rod, znowu zasiad do manuskryptu
i zacz przepisywa to, co na bieco odczytywa, i to, co ju poprzednio odczyta. W cigu
nocy przespa si troch w fotelu, ale nim nasta wit, ju siedzia przy pracy. Okoo poudnia
odwiedzi go lekarz, doktor Hartwell, i stanowczo zaleci mu przerwanie pracy. Odmwi
twierdzc, e musi czyta pamitnik, jest to sprawa niezwykej wagi, a wyjani wszystko w
odpowiednim czasie. Wieczorem, nim zapa zmrok, skoczy i opad w fotelu kompletnie
wyczerpany. Kiedy ona przyniosa mu kolacj, zastaa go prawie nieprzytomnego; mia
jeszcze wiadomo na tyle, e zareagowa krzykiem, gdy spojrzaa na zrobione przez niego
notatki. Z trudem si podnis, zgarn wszystko, woy do koperty i po zaklejeniu schowa
j do kieszeni marynarki. Starczyo mu si, aby doj do domu, ale natychmiast trzeba byo
wezwa doktora Hartwella. Kiedy doktor kad go do ka, Armitage sabym gosem
powtarza wci te same sowa: "I c, na Boga, moemy zrobi?"
Tej nocy spa, ale nazajutrz znowu by prawie nieprzytomne. Doktorowi Hartwellowi niczego
nie wyjani, jedynie w chwilach przebysku wiadomoci domaga si spotkania z Ricem i
Morganem. Jego majaki budziy przeraenie, baga, eby zniszczy co na zabitej deskami
farmie, wspomnia o jakim planie zagady rasy ludzkiej, zwierzt i rolin na caej ziemi przez
jakie okropne, straszne istoty z innego wiata. Krzycza, e ziemia jest w
niebezpieczestwie, poniewa te istoty chc j oderwa od systemu sonecznego i kosmosu
materii i przyczy do jakiej innej paszczyzny czy te fazy istnienia, od ktrej si niegdy
odczya, przed milionami wiekw. Chwilami domaga si "Necronomicon" i
"Daemonolatreia" Remiglusa, bo mia nadziej odnale w nich formu, ktra by uchronia
ludzko przed straszn zagad.
- Powstrzymajcie je, powstrzymajcie! - woa. - Whateleyowie chcieli je wpuci, a najgorsze
dopiero ma nastpi! Powiedzcie Rice'owi i Morganowi, e musimy dziaa... to tajemnica,
ale ja wiem, jak si robi proszek... to nie jado od drugiego sierpnia, kiedy Wilbur znalaz
tutaj mier, i w tej sytuacji...
Jednake Armitage, mimo siedemdziesiciu trzech lat, mia dobr kondycj i zapad w
gboki sen. W pitek rano obudzi si bez gorczki, cakiem przytomny, cho trapiony
lkiem i poczuciem cicej na nim odpowiedzialnoci. W sobot po poudniu czu si ju na
tyle dobrze, e mg si wybra do biblioteki i odby narad z Rocem i Morganem. A do
pnego wieczora amali sobie gow, zatopieni w rnych spekulacjach i desperackich
rozwaaniach. Wycigneli z zaadowanych pek, a take z miejsc specjalnie strzeonych
najdziwniejsze ksigi; w szaleczym popiechu przepisami mnstwo rozmaitych diagramw i
formu. O sceptycyzmie nie mogo by mowy. Wszyscy trzej widzieli ciao Wilbura
Whateleya lece na pododze w tym budynku, nie mogli wic traktowa tego pamitnika jak
bredzenia szaleca.
Rozbieno wyonia si dopiero w kwestii powiadomienia policji stanowej w
Massachusetts, ale w kocu uznali, e nie miaoby to sensu. Jeli kto nie zetkn si z tym
osobicie i nie uczestniczy w dalszych badaniach, nie by w stanie da temu wiary. Pnym
wieczorem skoczono narad bez ustalenia konkretnego planu dziaania. Armitage spdzi
jednak ca niedziel nad porwnywaniem rnych formu i mieszaniem chemikaliw
zdobytych w miejscowym laboratorium. Im duej zastanawia si nad tym piekielnym
pamitnikiem, tym bardziej zaczyna wtpi w skuteczno zniszczenia za pomoc
jakichkolwiek materialnych skadnikw istoty pozostawionej przez Wilbura Whateleya istoty zagraajcej ziemi, a nieznanej Armitage'owo, ktra za kilka godzin miaa zaatakowa
wiat i sta si symbolem pamitnego dla Dunwich koszmaru.
Paniedziaem upyn mu w podobny sposb, gdy zadanie, jakiego si podj, wymagao
nieskoczenie dugich bada i eksperymentw. Zagldajc do manuskryptu, co chwila
wprowadza zmiany w swoim planie, i wreszcie doszed do wniosku, e skuteczno jego
dziaania bdzie budzi wtpliwoci do samego koca. Do wtorku ustali jednak konkretny
plan i mia nadziej, e w najbliszym tygodniu zdoa si wybra do Dunwich. A we rod
nastpio straszne zdarzenie. "Arkham Advertiser" zamieci w niewidocznym miejscu w rogu
artobliw notatk, w ktrej powiadamiano, e przemyt whisky w Dunwich zbudzi potwora,
ktry pobi wszelkie rekordy. Osupiay Armitage natychmiast zatelefonowa do Rice'a i
Morgana. Zastanawiali si do pna w nocy nad dalszym dziaaniem, a nastpny dzie
wypeniy im gorczkowe przygotowania do podry. Armitage zdawa sobie spraw, e
bdzie mia do czynienia ze strasznymi mocami, ale nie widzia innej moliwoci zniweczenia
o wiele powaniejszej i zowrogiej dziaalnoci podjtej przez jego poprzednikw
VIII
W pitek rano Armitage, Rice i Morgan wyruszyli samochodem do Dunwich, dokd przybyli
okoo pierwszej w poudnie. Dzie by adny, ale nawet w najjaniejszym socu zdawa si tu
wisie ponad kopulastymi grami i gbokimi, ciemnymi wwozami nastrj jakby
oczekiwanej grozy. Tu i wdzie na szczytach gr rysoway si na tle nieba stojce w krgu
pospne kamienie. W sklepie Osborne'a panowao milczce przeraenie, zorientowali si
wic, e musiao si sta co strasznego. Okazao si, e rodzina Frye'w i ich farma ulegy
cakowitej zagadzie. Przez cae popoudnie jedzili po Dunwich; wypytywali wieniakw o
wszystko, co si tutaj zdarzyo, z niepokojem i lekiem obejrzeli ruiny farmy Frye'w z
kauami smolistej mazi, monstrualne lady na podwrku, okaleczone bydo Setha Bishopa i
ogromne pasma stratowanej rolinnoci w rnych miejscach. lad prowadzcy na szczyt
Sentinel Hill i z powrotem by dla Armitage'a kataklizmem, dugo wpatrywa si w
zowrbn ska, przypominajc otarz, na szczycie tej gry.
Poniewa dowiedzieli si, e rano przybyli tutaj funkcjonariusze policji stanowej z Aylesbury
na skutek telefonicznego zawiadomienia o tragedii Frye'w, postanowili odszuka ich i
omwi ca spraw. Przyjechao piciu funkcjonariuszy samochodem, ktry sta teraz pusty
na podwrku zrujnowanej farmy Frye'w. Wieniacy, ktrzy z nimi rozmawiali, byli rwnie
zaskoczeni jak Armitage i jego towarzysze. Nagle stary Sam Hutchins poblad, trci okciem
Freda Farra i wskaza rk na przesidknity wilgoci gboki wwz w pobliu farmy.
- Boe! - zawoa ledwo dyszc. - Mwiem, eby nie schodzili do wwozu. Nigdy bym nie
przypuszcza, e kto moe to zrobi. Przecie wida te wielkie lady, strasznie mierdzi, a
lelki kozodoje wrzeszczay tam w ciemnoci w samo poudnie...
Wszystkich przeszy zimny dreszcz, instynktownie i podwiadomie zamienili si w such.
Armitage, ktry teraz niemal namacalnie zetkn si z t potwornoci i jego zgubnymi
skutkami, dra pod ciarem odpowiedzialnoci, do jakiej si poczuwa. Wkrtce miaa ju
zapa noc, a przecie wanie wtedy ten piekielny olbrzym odbywa swoje wyprawy.
Negotium perambulans in tenebrus... Stary bibliotekarz powtarza zapamitan formu i
zaciska w rku kartk z drug formu, ktrej si nie zdy nauczy. Sprawdzi, czy dobrze
dziaa jego latarka. Stojcy obok Rice wyj z walizki metalowy rozpylacz uywany
zazwyczaj do niszczenia insektw, natomiast Morgan przyszykowa strzelb myliwsk na
du zwierzyn i w niej pokada nadziej, cho pozostali byli przekonani, e adna bro nie
moe by skuteczna.
Armitage, po przeczytaniu pamitnika, zbyt dobrze zdawa sobie spraw, czego mona si
spodziewa, ale nawet o tym nie napomkn i tak ju mocno przeraonym mieszkacom
Dunwich. Mia nadziej, e moe zdoa pokona potwora, nie odkrywajc wiatu, jakiej
potwornoci unikn. Kiedy zacz zapada zmrok, wieniacy zaczli si rozprasza. Wszyscy
pragnli si schroni w domu, cho byli wiadomi, e adne zamki ani zasuwy nie
zabezpiecz ich przed si, ktra amie drzewa i tratuje domu. Z powtpiewaniem potrzsali
gowami dowiedziawszy si, e trzej przybysze zamierzaj sta na stray przy ruinach
Frye'w w pobliu wwozu. Co wicej, mieli wtpliwoci, czy jeszcze kiedykolwiek ich
zobacz.
Tej nocy ziemia pod wzgrzami grzmiaa, a lelki zowieszczo krzyczay. Co jaki czas
powiew wiatru z gbi wwozu Cold Spring przepenia cikie powietrze nocy fetorem nie
do zniesienia; takim samym, z jakim ju Armitage i jego wsptowarzysze zetknli si stojc
nad umierajc istot, ktra przez pitnacie i p roku bya uznawana za czowieka. Jednake
oczekiwany potwr si nie pojawi, czeka stosowniejszej chwili, za Armitage orzek, e
atakowanie go w nocnej ciemnoci byoby samobjstwem.
Nasta ju blady wit, odgosy nocy umilky. Dzie by ponury, popadywa drobny deszcz, a
w kierunku pnocnozachodnim gromadziy si ponad grami coraz cisze chmury. Trzej
uczeni z Arkham byli niezdecydowani, jakie winni podj dalsze kroku. Schranili si przed
nasilajcym si deszczem w jednej z nie zniszczonych szop na farmie Frye'a zastanawiajc si
nad tym, co ma wikszy sens, czy czeka tutaj, czy te zej na d do wwozu i tam
zaatakowa tego nieznanego, strasznego potwora. Spada ulewa, w dali, na horyzoncie, waliy
pioruny. Niebo roziskrzyo si byskawicami, a po chwili uderzy piorun, jakby prosta w ten
przeklty wwz. Niebo zrobio si czarne; trzej przybysze ywili nadziej, e tak silna burza
szybko minie i wkrtce si przejani.
W godzin pniej, kiedy wci jeszcze panoway ciemnoci, usyszeli na drodze jaki
Sentinel Hill lady zbaczay z drogi, zna byo wiey zakrt i wklsoci na szerokim pasie
znaczcym wejcie potwora na gr i zejcie.
Armitage wyj silnie powikszajc lunet i zlustrowa strome, zielone zbocze gry. Po
chwili przekaza j Morganowi, ktry mia lepszy wzrok, a ktry przyjrzawszy si uwanie
krzykn i natychmiast odda lunet Earlowi Sawyerowi, wskazujc palcem konkretne
miejsce na zboczu. Sawyer, nie majcy dowiadczenia w posugiwaniu si optycznym
przyrzdem, nie mg sobie poradzi; z pomoc Armitage'a dopasowa soczewki, ale wtedy
krzykn o wiele przeraliwiej ni Morgan.
- Boe drogi, trawa i krzaki znowu si ruszaj! Wchodzi... powoli... peza... na sam szczyt, nie
wiadomo po co!
Wszystkich ogarna panika. Co innego szuka nieznanej istoty, a co innego j odnale.
Zaklcie moe by skuteczne... A jeli okae si nieskuteczne? Zaczli wypytywa
Armitage'a o wszystko, co jest mu wiadome, ale adne sowa zdaway si ich nie zadowala.
Zdawali sobie spraw, e znajduj si w obliczu zjawiska wykraczajcego poza zasig Natury
i wiedzy dostpnej normalnemu czowiekowi.
IX
W kocu trzej mczyni z Arkham - stary, siwobrody doktor Armitage, krpy, szpakowaty
profesor Rice i szczupy, modzieczy doktor Morgan - zaczli si wspina na wzgrze.
Lunet przekazali wystraszonym ludziom, ktrzy pozostali na drodze, uprzednio wyjaniwszy
im cierpliwie, jak si maj ni posugiwa; w miar jak wchodzili coraz wyej, luneta
przechodzia z rk do rk wrd oczekujcych na dole ludzi. Wspinaczka nie bya atwa i nie
raz trzeba byo wspomc doktora Armitage'a. Wysoko ponad nimi poruszao si szerokie
pasmo drogi, po ktrym z rozwag limaka przesuwa si ten diabelski potwr. Stao si dla
wszystkich jasne, e cigajcy go uczeni zbliaj si do celu.
Curtis Whateley - z tych niezdegenerowanych Whateleyw - trzyma w rku lunet, kiedy
ludzie z Arkham zboczyli z trasy, ktr posuwa si potwr. Przypuszcza, e chc si wspi
na drugi, niszy szczyt, stamtd bowiem lepiej wida szlak potwora i miejsce, na ktrym
tratowana jest teraz caa rolinno. I tak rzeczywicie byo. Uczeni znaleli si na niszym
wzniesieniu w momencie, kiedy niewidzialny potwr wanie je min.
Wtedy Wesley Corey, ktry uj w swoje rce lunet, zawoa, e Armitage przygotowuje
rozpylacz trzymany przez Rice'a i e chyba wkrtce co si wydarzy. W tumie zapanowao
poruszenie, wszyscy bowiem przypomnieli sobie, e pod dziaaniem rozpylacza niewidzialny
potwr stanie si na moment widoczny. Par osb z wraenia przymkno oczy, za Curtis
Whateley wyrwa lunet Coreyowi i z wielk uwag zacz obserwowa, co si dzieje na
grze. Dojrza, e Rice, zajmujcy dogodn pozycj w stosunku do potwora, mia wspania
okazj rozpylenia magicznego proszku.
Ci, ktrzy nie mieli dostpu do lunety, ujrzeli tylko nage pojawienie si szarej chmury wielkoci sporego budynku - przy samym wierzchoku gry. Nagle Curtis krzykn
przeraliwie i rzuci lunet w boto gbokie do kolan, zachwia si i byby upad, gdyby go
nie podtrzymali. Z wielkim trudem stara si co z siebie wykrztusi:
- Wielki Boe... to... to...
Posypay si pytania i tylko Henry Wheeler okaza przytomno umysu i wyjwszy z bota
lunet, starannie j oczyci. Curtis wci dobywa z siebie tylko bezadne sowa.
- Wikszy ni obora... cay jakby z pozwijanych sznurw... ma ksztat kurzego jajka, ale
ogromny jak nie wiem co... ma kilkanacie ng wielkich jak dno beczki, zginaj si w p,
kiedy stpa... nie ma nic staego... wszystko jak galareta... skada si z oddzielnych
poskrcanych lin cignitych razem... peno na nim wielkich, wyupiastych oczu... dziesi
albo dwadziecia ust, a moe trb... stercz wszdzie, wielkie jak rury od pieca, chwiej si,
otwieraj i zamykaj... szare, na nich niebieskie i fioletowe piercienie... a na grze... Boe
drogi... p twarzy!
To ostatnie wspomnienie byo dla Curtisa nie do zniesienia. Ju nic wicej nie powiedzia,
tylko osun si na ziemi. Fred Farr i Will Hutchins, pooyli go na mokrej trawie przy
drodze. Henry Wheeler, drc z przeraenia, skierowa lunet na gr. Dostrzeg niezbyt
wyranie trzy postacie biegnce w stron szczytu, tak szybko, jak tylko pozwalao na to
strome zbocze. Nic wicej nie byo wida. Wtem rozleg si niespotykany o tej porze krzyk w
gbi doliny za wzgrzem, a nawet wrd krzeww na samym wzgrzu. To odezway si
nieprzeliczone stada lelkw kozodojw, a w ich chralnym krzyku wyczuwao si pene
napicia oczekiwanie.
Teraz z kolei Earl Sawyer chwyci lunet i oznajmi wszystkim, e trzy osoby stoj na samej
krawdzi szczytu wierzchoka, dokadnie na poziomie skay-otarza, tylko e w znacznej
odlegoci. Jedna podnosi co pewien czas rce ponad gow. W tym momencie tum
czekajcy na dole usysza ciche i melodyjne zawodzenie, tak jakby gestom rk towarzyszy
jaki piew. By to widok niesamowity, groteskowy i przejmujcy do gbi, nikt jednak nie
by zdolny w owym czasie do odbierania jakichkolwiek wrae estetycznych. - On chyba
wypowiada zaklcie - szepn Wheeler chwytajc lunet. Lelki krzyczay jak oszalae, w
jakim szczeglnym rytmie, nie dopasowanym do odprawianego obrzdu.
Soce przygaso, cho na niebie nie pojawia si ani jedna nowa chmura. Dziwne to zjawisko
zostao zauwaone przez wszystkich. W gbi gr zaczy si rozlega grzmoty, ktrym
towarzyszyy rwnoczenie pioruny rozdzierajce niebo. Przecia je te byskawica, a
oszoomiona gromada ludzi na prno wypatrywaa nadcigajcej burzy. Teraz piew
mczyzn z Arkham sycha byo wyranie, a Wheeler widzia przez lunet, jak wszyscy trzej
wznosz do gry rce w rytm nuconych sw. Z jakiej farmy dobiego zajade szczekanie
psw.
wiato dnia ulego dziwnej zmianie, wieniacy ze zdumieniem wpatrywali si w horyzont.
Fioletowa ciemno, na skutek pogbionej szaroci nieba, spowia huczce gry. Znowu
przeszya niebo byskawica, jeszcze silniejsza ni poprzednia, a wok kamiennego otarza
roztoczya si chmura. W tym momencie nikt nie patrzy przez lunet. Lelki kozodoje
krzyczay bezustannie, a wieniacy z Dunwich skupili si jeden przy drugim, aby w ten
sposb stawi czoo niepojtej grozie, jak nabrzmiao cae powietrze.
Niespodziewanie rozleg si donony, ochrypy gos, ktrego nikt spord tych, co go syszeli,
nigdy w yciu nie zdoa zapomnie. Nie mg to by gos ludzki, aden czowiek nie dobyby
z siebie tak odraajcych dwikw. Ju prdzej mona by rzec, e pochodzi z pieka, gdyby
nie by umiejscowiony tak wyranie przy otarzu ze skay na wzgrzu. Trudno to nawet
nazwa dwikiem czy gosem, bo jego upiorny, basowy tembr porusza struny wiadomoci i
strachu, o wiele subtelniejsze ni ucho. Jednake trzeba w kocu tak to okreli, bo w gruncie
rzeczy byy to artykuowane, cho niezbyt zrozumiae sowa. Byy gone... a nawet
goniejsze od grzmotw podziemnych i rozdzierajcych niebo... ale wydawaa je istota
niewidzialna. A poniewa wyobrania moe podsuwa najrozmaitsze przypuszczenia, jeli
chodzi o wiat istot niewidzialnych, zgromadzeni u stp wzgrza wieniacy jeszcze cianiej
si skupili, z dreniem oczekujc wymierzonego w nich ciosu.
- Ygnaiih... ygnaiih.. thfithkh'ngha... Yog-Sothoth... - rozleg si ochrypy gos. - Y'bthnk...
h'ehye-n'grkdl'lh...
Gos ten zamilk, jakby pod wpywem jakiej walki psychicznej. Henry Wheeler wyty
wzrok przez lunet, ale zdoa dojrze tylko trzy groteskowe sylwetki ludzkie na szczycie,
wykonujce rkoma szalecze gesty w kulminacyjnym momencie rzuconego zaklcia. Z
jakich to czarnych otchani lku albo namitnoci, z jakich przepaci pozakosmicznej
wiadomoci i mrocznego, z dawna skrywanego dziedzictwa wywodziy si te niezrozumiae
gromkie odgosy? Nagle wystpia w nie sia i stay si lepiej zrozumiae, jakby pod
wpywem nabrzmiaej wciekoci.
- Eh-ya-ya-yahaah-e'yayayayaaa... ngh'aaaaangh'aaa... h'yuh... h'yuh,,, Na pomoc! Na
pomoc!... oo-oo-oo... Ojcze! Ojcze! Yog-Sothoth!...
Zapada cisza. Wieniacy stojcy na drodze przy wzgrzu pobledli, oszoomieni sylabami w
jzyku angielskim, ktre dotary do nich jak grom z przeraajcej pustki wok kamiennego
otarza, ale ju nigdy wicej nie mieli ich usysze. Wtem podskoczyli gwatownie, bo jaka
straszliwa eksplozja zdawaa si rozdziera gry; oguszajcy huk, dobywajcy si z ziemi
albo z nieba, nie wiadomo skd. Byskawica przeszya fioletowy zenit i opada na kamienny
otarz, a wielka fala niewidzialnych mocy i nieopisanego fetoru spyna ze wzgrza i rozlaa
si po caej okolicy. Drzewa, trawa, krzewy przechylay si, jakby z wciekoci smagano je
biczem; a przeraonych wieniakw, ktrzy prawie dusili si od tego zabjczego smrodu,
zupenie cio z nw. Psy wyy bez przerwy, trawa i caa rolinno przywidy, stay si
toszare, a pola i lasy zostay usiane martwymi lelkami.
Smrd ulotni si wkrtce, ale rolinno ju nigdy nie odya. Po dzi dzie wszystko, co
ronie na wzgrzu i w jego pobliu, wyglda dziwnie i niesamowicie. Curtis Whateley
wanie odzyska przytomno, kiedy uczeni z Arkham, w jasnych promieniach soca, zeszli
na d. Zachowywali powag i spokj, cho wstrznici byli wspomnieniem i refleksjami
jeszcze straszniejszymi ni te, ktre zawadny wieniakami i przeszyy ich takim lkiem. W
odpowiedzi na zalew pyta potrzsali gowami i mwili tylko o jednym istotnym fakcie.
- Potwr znikn na zawsze - zapewni Armitage. - Sta si tym, czym by niegdy, i ju nigdy
wicej nie bdzie istnia na ziemi. By nienormalnym zjawiskiem w normalnym wiecie. Mia
w sobie tylko odrobin materii w naszym pojciu tego okrelenia. By podobny do swego
ojca... i powrci do ojca, do jego krlestwa albo nie znanych nam wymiarw znajdujcych
si poza zasigiem materialnego wszechwiata. Do jakiej otchani, z ktrej mogy go
wywoa i sprowadzi na pewien czas w gry tylko bluniercze obrzdy.
Zapanowaa krtka chwila ciszy, podczas ktrej rozproszone myli Curtisa Whateleya zaczy
si ukada w jeden cig; obj gow rkoma i wydawa z siebie jki. Wracaa mu pami, a
koszmar, jaki pozbawi go wiadomoci, teraz znowu pojawi mu si przed oczami.
Wyjani mi, e to gra pewien stary Niemiec, skrzypek, niemowa, ktry podpisuje si Erich
Zann, a gra wieczorami w orkiestrze w jakim tanim teatrzyku. Wynaj ten odosobniony
pokj wysoko na poddaszu, z jednym tylko oknem wychodzcym na ulic, z ktrego
roztacza si widok ponad murem obronitym bluszczem na opadajcy w d krajobraz dlatego wanie, e pragn noc gra na skrzypcach.
Syszaem jego gr kadej nocy i cho nie dawa mi spa, byem zafascynowany t niezwyk
muzyk. Waciwie wcale si na muzyce nie znaem, ale byem przekonany, e dwiki,
dobywane przez niego ze skrzypiec, nie miay nic wsplnego z muzyk, jak dotychczas
zdarzyo mi si sysze. Uznaem, e jest to kompozytor o zupenie niezwykym talencie. Im
duej si wsuchiwaem, tym wiksze robia na mnie wraenie i po tygodniu postanowiem
zawrze znajomo z tym starym czowiekiem.
Ktrego wieczoru, kiedy powraca z pracy, zatrzymaem go na korytarzu i powiedziaem, e
pragnbym si z nim zaznajomi i posucha jego gry z bliska. By niski, szczupy, biednie
ubrany, prawie ysy, mia niebieskie oczy oraz groteskow twarz przypominajc satyra. Z
pocztku zdawa si by oburzony i przeraony tak propozycj. Widzc jednak mj szczery,
przyjacielski stosunek rozpogodzi si i da mi znak, abym poszed za nim po ciemnych,
skrzypicych i uginajcych si schodach na poddasze. Jego pokj, jeden z dwch
znajdujcych si na starym poddaszu, mieci si od strony zachodniej, a wychodzi wanie
na mur stanowicy zakoczenie tej ulicy. By to ogromny pokj, ale wydawa si jeszcze
wikszy przez to, e by nie urzdzony i bardzo zaniedbany. Znajdoway si w nim tylko
wskie elazne ko, obdrapana umywalka, may stolik, spora szafa z ksikami, elazny
pulpit do nut i trzy starowieckie krzesa. Nuty leay rozrzucone po caej pododze. ciany
byy z goych desek, nigdy zapewne nieotynkowane; wydawao si, e nikt tu nie mieszka,
wszdzie bowiem snua si pajczyna, a kurz lea grub warstw. wiat pikna dla Ericha
Zanna to niewtpliwie wiat wyobrani.
Gestem wskaza mi krzeso, a sam zamkn drzwi na wielk drewnian zasuw, po czym
zapali wiece. Nastpnie wyj skrzypce z podziurawionego przez mole pokrowca i usiad na
najmniej wygodnym krzele. Nie skorzysta z nut i pulpitu, tylko zacz gra z pamici, przez
godzin raczc mnie muzyk, jakiej w yciu nie syszaem; musiaa to by raczej jego wasna
kompozycja. Nieatwo j opisa, jeeli si nie jest znawc muzyki. Byo to co w rodzaju fugi
z powtarzajcymi si pasaami o brzmieniu wprost urzekajcym, ale najbardziej zadziwio
mnie to, e nie sysz tych dziwnych melodii, jakie dochodziy mnie w moim pokoju.
Dobrze sobie zapamitaem i nawet czsto nuciem je i wygwizdywaem, tote kiedy odoy
skrzypce, spytaem czyby nie zechcia ich zagra. Na pomarszczonej twarzy satyra, tak
spokojnej podczas gry, pojawi si wyraz gniewu i lku, taki sam jak wtedy, gdy go
zagadnem na schodach. Potraktowaem to lekko, jako kaprys staroci, i usiowaem go
zachci zagwizdawszy urywki, jakie syszaem ubiegej nocy. Kiedy niemy muzyk rozpozna
melodi, twarz jego przybraa jaki niesamowity wyraz, a dug, kocist i zimn do pooy
mi na ustach, eby wyciszy to niezbyt udane naladownictwo. Potem zachowa si jak
zupeny dziwak, bo rzuci przeraone spojrzenie w stron zasonitego okna, jakby si ba
jakiego intruza - spojrzenie tym wicej absurdalne, poniewa poddasze znajdowao si
wysoko i byo niedostpne, growao bowiem nad wszystkimi przylegymi dachami, nie
mwic ju o tym, e tylko z tego jednego okna, jak powiedzia dozorca, roztacza si widok
ponad murem na opadajce wzgrze.
Spojrzenie tego starego czowieka przypomniao mi sowa Blandota i moe to by kaprys, ale
wykonywana nie przez jednego muzyka. Doprawdy, ten Erich Zann to jaki niespotykany
geniusz. W miar jak mijay tygodnie, gra z coraz wikszym zapamitaniem, ale
jednoczenie by wymizerowany i przemyka si ukradkiem, budzi po prostu lito. Teraz ju
mnie w ogle do siebie nie dopuszcza, a na schodach po prostu mnie nie dostrzega.
Pewnej nocy, kiedy staem pod drzwiami, usyszaem, e pisk skrzypiec przerodzi si w
chaotyczn kakofoni dwikw; byo to pieko; zwtpibym w moj wasn poczytalno,
gdybym nie mia penej wiadomoci, e odgosy te dochodz z zaryglowanego pokoju i e
dzieje si tam co strasznego - rozleg si przeraliwy, nieartykuowany krzyk, jaki tylko
niemy czowiek moe z siebie wyda, i to w chwilach najwikszego przeraenia albo udrki.
Zastukaem do drzwi, ale nie otrzymaem odpowiedzi. Czekaem w ciemnym korytarzu drc
z zimna i zdenerwowania, a wreszcie usyszaem, e biedny muzyk podnosi si z podogi
przytrzymujc si krzesa. Przekonany, e musia zemdle i wanie odzyskuje wiadomo,
znw zaczem stuka do drzwi i zapewnia go, e to nie kto inny, tylko ja. Poczapa do
okna, zamkn okiennic i opuci szyb, po czym dotar do drzwi, ktre z pewnym wahaniem
w kocu otworzy i wpuci mnie do rodka. Tym razem wida byo, e si naprawd ucieszy
na mj widok; chwyci mj paszcz, jak dziecko chwyta si spdnicy matki, a na jego twarzy
pojawia si prawdziwa ulga.
Drcy z emocji starzec kaza usi mi na krzele, a sam opad na drugie, obok ktrego
leay na pododze skrzypce i smyczek. Przez moment siedzia zupenie biernie, kiwa tylko
gow sprawiajc paradoksalne wraenie, e intensywnie czego nasuchuje. Po chwili na jego
twarzy odmalowao si zadowolenie; przenis si na krzeso przy stole i napisawszy na
kartce kilka sw poda mi, po czym znowu wrci do stou, przy ktrym zacz pisa szybko i
nieprzerwanie. W licie baga mnie, abym okaza miosierdzie i choby dla zaspokojenia
wasnej ciekawoci, zaczeka, a on opisze dokadnie w jzyku niemieckim wszystkie
niepojte zjawiska i lki, jakie go trapi. Czekaem wic, a niemy starzec pisa.
Po upywie godziny, kiedy wci jeszcze pisa ukadajc kartki jedna na drugiej, a ja
czekaem, Zann drgn, jakby czym przestraszony. Zacz si wpatrywa w zasonite okno i
nasuchiwa w napiciu. Po chwili wydao mi si, e i ja co sysz; nie byy to co prawda
jakie nieprzyjemne odgosy, ale niezwykle subtelna, cicha, pynca z niezmierzonej dali
melodia. Mona by pomyle, e jaki muzyk jest w ssiednim domu albo w jakim
mieszkaniu za wysokim murem, poza ktry nigdy jeszcze nie zdoaem spojrze. Na Zannie
zrobio to straszne wraenie, rzuci piro, podnis si i chwyciwszy skrzypce wypeni noc
najbardziej szalon muzyk, jaka kiedykolwiek dobywaa si spod jego smyczka.
Na prno by opisywa gr Ericha Zanna tej strasznej nocy. Jeszcze nigdy w yciu nie
syszaem takiej muzyki, a do tego wszystkiego widziaem wyraz jego twarzy, ktry
wiadczy dobitnie, e powodem tej gry jest paniczny lk. Usiowa haasowa, co odstraszy
albo odpdzi... ale co, nie miaem pojcia, wyczuwaem jednak, e musi to by co
strasznego. Gra bya pena fantazji, nieprzytomna, histeryczna, ale do samego koca nosia
znamiona najwyszego geniuszu, ktrym ten stary czowiek by obdarzony. Rozpoznaem
melodi - by to taniec wgierski grywany czsto w teatrach. Nagle uwiadomiem sobie, e
po raz pierwszy sysz, aby Zann wykonywa utwr innego kompozytora.
Coraz goniej i goniej, coraz bardziej szalecze piski i zawodzenia dobyway si ze
zrozpaczonych skrzypiec. Muzyk ocieka potem, wykrzywia si jak mapa, cay czas
wpatrujc si w zasonite okno. Pod wpywem tej gry niemale widziaem dziwnych satyrw
i bachantki wirujce w oszalaym tacu pord kipicych otchani chmur, dymu i byskawic.
Wtem wydao mi si, e sysz przejmujcy, jednostajny dwik, ktry nie mg si dobywa
ze skrzypiec; spokojny, wiadomy, z okrelonym celem, szyderczy gos gdzie z dali.
Wtedy to zaczy stuka okiennice, poruszane wyjcym wiatrem nocy, ktry zerwa si jakby
w odpowiedzi na niesamowit muzyk rozlegajc si w pokoju. Nie miaem pojcia, e
skrzypce mog dobywa z siebie takie dwiki. Niedomknite okiennice waliy w okno coraz
goniej, a nagle szyba rozpada si w drobne kawaki, a do pokoju wtargn lodowaty wiatr,
od ktrego zaczy skwiercze wiece i zaszeleciy kartki na stole, na ktrych Zann zacz
spisywa swoje tajemnice. Spojrzaem na Zanna, ale by jakby nieprzytomny, nic nie widzia.
Niebieskie oczy wychodziy mu z orbit, byy szklane i niewidome, a jego zapamitaa gra
przesza w orgi niesamowitych dwikw dobywajcych si jakby mechanicznie, ktrych
adne piro nie zdoaoby opisa.
Nagy podmuch, silniejszy ni wszystkie dotychczasowe, porwa rkopis i ponis w stron
okna. Chciaem zapa rozpdzone kartki, ale nim dopadem stuczonej szyby, ju uleciay na
zewntrz. Wtedy przypomniaem sobie, e ju od tak dawna pragnem wyjrze przez to
okno, jedyne na Rue d'Auseil, z ktrego roztacza si ponad murem widok na zbocze wzgrza
i lece niej miasto. Byo ciemno, ale przecie latarnie zawsze si pal noc, miaem wic
nadziej, e ujrz j mimo deszczu i wiatru. Kiedy jednak wyjrzaem z tego najwyej
umieszczonego okna na poddaszu, majc za sob skwierczce wiece i oszalae dwiki
skrzypiec pomieszane z wyciem nocnej wichury, nie zobaczyem miasta ani przyjaznych
wiate zapamitanych ulic, tylko czer bezkresnej otchani... niewyobraalnej, wypenionej
tylko ruchem i muzyk, nie przypominajcej niczego, co ma zwizek z ziemi. W tym
momencie wiatr zdmuchn wiece i znalazem si pord dzikiej, nieprzeniknionej ciemnoci
wypenionej chaosem i piekem, a take demonicznym szalestwem wyjcych noc
skrzypiec.
Cofnem si w mrok izby nie majc adnych moliwoci zapalenia wiata, wpadem na st,
przewrciem krzeso, torujc sobie drog tam, gdzie rozlegay si dwiki wstrzsajcej
muzyki. Postanowiem za wszelk cen uratowa siebie i Ericha Zanna, bez wzgldu na
przeciwstawiajce mi si siy. Wydawao mi si, e musno mnie co lodowatego,
krzyknem, ale straszny gos skrzypiec wszystko zagusza. Nagle uderzy mnie smyczek, a
wic byem ju blisko Zanna. Dotknem jego wosw z tyu gowy, a nastpnie potrzsnem
go za rami, aby go przywoa do wiadomoci.
Nie zareagowa na to, gra nadal, nie zwalniajc tempa. Pooyem mu rk na gowie,
powstrzymujc w ten sposb jej mechaniczny odruch kiwania, i wrzasnem mu w same
ucho, e musimy ucieka przed nieznanymi istotami wadajcymi noc. Nie zareagowa, nie
przerwa swojej optaczej gry, a wiatr w najdziwniejszych porywach taczy po caym
poddaszu. Kiedy dotknem jego ucha, przeszy mnie dreszcz, nie wiedziaem dlaczego...
dopki nie dotknem jego twarzy... lodowatej, sztywnej, nieruchomej, ktrej szklane oczy
wpatryway si bez celu w pustk. Wtedy to jakim cudem odnalazem drzwi i wielk,
drewnian zasuw i wyrwaem si z tej ciemnoci wypenionej upiornym wyciem przekltych
skrzypiec, ktre jeszcze bardziej si nasilio, kiedy znalazem si na zewntrz.
Skaczc, zsuwajc si, niemal w powietrzu zlatywaem z tych nieskoczenie dugich i
ciemnych schodw; wpadem na wsk, strom star ulic, z chylcymi si do ruiny
budynkami i pokonujc schody oraz bruk znalazem si wreszcie na niej pooonych ulicach,
przy cuchncej rzece pyncej w kanionie otoczonym wysokimi murami; pokonaem ciemny
most i znalazem si pord szerszych i zdrowszych ulic oraz bulwarw; te straszne wraenia
pokutuj we mnie do dzisiaj. Pamitam te, e wcale nie byo wiatru, e wieci ksiyc i e
cae miasto migotao w blasku latar.
Mimo usilnych poszukiwa i bada nie odnalazem Rue d'Auseil. Ale nie jest mi z tego
powodu przykro; nie auj te, e zginy niepojte gbie gsto zapisanych kartek, ktre
mogy wyjani tajemnic muzyki Ericha Zanna.