You are on page 1of 181

H.P.

Lovecraft
Zew Cthulhu
"Nie jest wykluczone, e s pozostaoci tych wielkich
si i istot... pozostaoci bardzo odlegego okresu,
kiedy... wiadomo wyraaa si, by moe, w
ksztatach i formach dawno ju zanikych, jeszcze przed
zalewem rozwijajcej si ludzkoci... formach,
o ktrych tylko poezja i legenda zachoway przelotne
wspomnienie, zwc je bogami, potworami, mitycznymi
istotami wszelkiego gatunku i rodzaju... "
Algernon Blackwood
I. Horror w glinie
Wydaje mi si, e najwikszym dobrodziejstwem na tym wiecie jest fakt, e
umys ludzki nie jest w stanie skorelowa caej swej istoty. yjemy na spokojnej
wyspie ignorancji pord czarnych mrz nieskoczonoci i wcale nie jest
powiedziane, e w swej podry zawdrujemy daleko. Nauki - a kada z nich dy
we wasnym kierunku - nie wyrzdziy nam jak dotd wikszej szkody; jednake
pewnego dnia, gdy poczymy rozproszon wiedz, otworz si przed nami tak
przeraajce perspektywy rzeczywistoci, a rwnoczenie naszej strasznej
sytuacji, e albo oszalejemy z powodu tego odk222rycia, albo uciekniemy od tego
mierciononego wiata przenoszc si w spokj i bezpieczestwo nowego
mrocznego wieku.
Teozofowie w swoich domniemaniach wskazuj na niesamowity ogrom kosmicznego
cyklu, w ktrym nasz wiat i rasa ludzka to tylko wydarzenia przejciowe.
Napomykaj o dziwnych pozostaociach stosujc okrelenia, ktre zmroziy by
krew w yach, gdyby nie zamaskowano ich agodnym optymizmem. Ale to nie
teozofowie przyczynil2i si do mego przelotnego zetknicia si z zakazanymi
eonami, ktre przeszywaj mnie dreszczem, gdy o nich myl, i przyprawiaj
niemal o szalestwo, gdy o nich ni. Zetknicie si z nimi, tak jak i z
wszystkimi przejawami straszliwej prawdy, nastpio w momencie przypadkowego
czenia cakiem rnych rzeczy - wiadomoci z gazety i notatek zmarego
profesora. Mam nadziej, e ju nikt wicej nie bdzie si tym zajmowa; jedno
jest pewne, e jeli bd y, nigdy wiadomie nie dostarcz ogniwa do tego
strasznego acucha. Myl, e profesor take zamierza zachowa milczenie
odnonie tej czci, ktra bya mu znana, i e zniszczyby swoje notatki, gdyby
nie zabraa go naga mier.
Moja znajomo tej sprawy datuje si od przeomu 1926 i 1927 roku, a
konkretnie od mierci wujecznego dziadka, George'a Gammela Angella,
emerytowanego profesora jzykw semickich w Brown University, Providence, Rhode

Island. Profesor Angell by powszechnie cenionym autorytetem w dziedzinie


staroytnych zapisw i czsto zasigali jego opinii dyrektorzy najsawniejszych
muzew; tak wic jego odejcie w wieku dziewidziesiciu dwch lat upamitnio
si wielu znakomitym osobom. Jednake tajemnicze okolicznoci jego mierci
wzbudziy szerokie zainteresowanie wrd miejscowej ludnoci. Profesor zmar
wracajc z Newport; nagle si przewrci, jak powiadaj wiadkowie, potrcony
przez Murzyna, wygldajcego na marynarza, ktry wyoni si z jednego z tych
dziwnych mrocznych zaukw na stromym zboczu wzgrza, przez ktre wioda krtsza
droga do domu zmarego profesora na Williams Street. Lekarze nie znaleli
adnych obrae, a po burzliwej naradzie doszli do wniosku, e przyczyn mierci
byy dziwne zmiany patologiczne w sercu, spowodowane szybkim wejciem starszego
czowieka na wzgrze. Wtedy nie widziaem powodu, by mie odmienne zdanie, z
czasem jednak zrodzia si we mnie wtpliwo, a nawet co wicej ni
wtpliwo.
Jako spadkobierca i egzekutor mojego wujecznego dziadka - by bowiem
bezdzietnym wdowcem - miaem obowizek przejrze dokadnie wszystkie jego
dokumenty. W tym celu przewiozem cay komplet jego akt i skrzyneczek do mego
domu w Bostonie. Dua cz materiau, ktry poczyem w jedn cao, zostanie
pniej opublikowana prze Amerykaskie Stowarzyszenie Archeologiczne, oprcz
zawartoci jednej skrzyneczki, ktra wydaa mi si niezwykle zagadkowa i ktrej
nie miaem ochoty ujawnia przed innymi. Bya zamknita i nie mogem znale
kluczyka, a wpadem na pomys, by obejrze dokadnie piercie, ktry profesor
nosi zawsze w kieszeni. Udao mi si j otworzy, ale wtedy stanem przed
jeszcze wiksz i jeszcze trudniejsz do pokonania przeszkod. Bo i c miaa
znaczy dziwna paskorzeba w glinie, bezadne zapiski i jakie wycinki? Czyby
mj wuj na staro sta si wyznawc najbardziej wyrafinowanej szarlatanerii?
Postanowiem odszuka ekscentrycznego rzebiarza, ktry by odpowiedzialny za to
oczywiste zakcenie spokoju umysowego starego czowieka.
Paskorzeba bya nierwnym prostoktem o wymiarach pi na sze cali, a
gruboci okoo jednego cala; niewtpliwie nowoczenie zaprojektowana, zostaa
jednak wykonana w sposb daleki od nowoczesnej techniki i koncepcji. Bo cho
rozliczne i szalecze s fantazje futuryzmu i kubizmu, nieczsto odtwarzaj one
tajemnicz regularno, jaka si kryje w prehistorycznych zapisach. A z
pewnoci ta rzeba krya w sobie jakie zapisy; jednake moja pami, chocia
posiadaem wnikliw znajomo dokumentw i zbiorw mego wuja, zawodzia mnie i w
aden sposb nie mogem zidentyfikowa tego szczeglnego przypadku ani nawet
domyla si jego odlegej przynalenoci.
Oprcz zupenie oczywistych hieroglifw, bya tam te figura niewtpliwie
obrazkowa w zamierzeniu, cho jej impresjonistyczne wykonanie uniemoliwiao
odczytanie jakiejkolwiek koncepcji. Zdawaa si by jakim potworem albo
symbolem przedstawiajcym potwora, o ksztacie, ktry tylko schorzaa wyobrania
moga wymyli. Jeeli powiem, e moja cokolwiek ekstrawagancka wyobrania
podsuwaa mi jednoczenie obrazy omiornicy, smoka i karykatury czowieka, nie
bd niewierny duchowi tej paskorzeby. Gbczasta, zakoczona mackami gowa
wieczya groteskow i pokryt uskami figurk ze szcztkami skrzyde, ale
najbardziej szokujcy i przeraajcy by jej oglny zarys. To tej figurki
przypominao cyklopow architektur.
Pismo towarzyszce tej osobliwoci, poza stosem wycinkw gazetowych, wyszo
spod rki profesora Angella i to w ostatnich czasach, nie miao ambicji stylu

literackiego. Zasadniczy dokument nosi nagwek "KULT CTHULHU", starannie


wypisany drukowanymi literami, eby unikn bdnego odczytania niespotykanego
sowa. Manuskrypt zosta podzielony na dwa dziay, z ktrych pierwszy by
zatytuowany "1925 - Sen i rozprawa na temat snu H. A. Wilcoxa, Thomas St. 7
Providence, R.I.", a drugi "Opowie inspektora Johna R. Legrasse, Bienville St.
121, Nowy Orlean, La., w 1908 roku A. A. S. Mtg. - Notatki na temat Same i prof.
Webba sprawozdanie". Jedne rkopisy byy krtkie i pobiene, inne zawieray
opowieci dziwnych snw rnych osb, jeszcze inne znw cytaty z teozoficznych
ksig i czasopism (zwaszcza z Atlantis i Lost Lemuria), a pozostae zawieray
komentarze na temat dugotrwaych sekretnych stowarzysze i tajemnych kultw, z
odniesieniem do fragmentw mitologicznych i antropologicznych ksiek
rdowych, takich jak "Zota ga" Frazera oraz "Kult wiedm w Zachodniej
Europie" Miss Murray. Wycinki odnosiy si gwnie do outr, schorze umysowych
i objaww szalestwa lub manii przeladowczych z okresu wiosny 1925.
Pierwsza cz gwnego manuskryptu zawieraa szczeglnie niezwyk opowie.
Okazuje si, e 1 marca 1925 roku szczupy, ciemnowosy modzieniec o
neurotycznych cechach, ogromnie podniecony, zoy profesorowi Angellowi wizyt
przynoszc z sob osobliw paskorzeb w glinie, ktra wtedy bya jeszcze
mokra, wieo wykonana. Okaza wizytwk z nadrukiem Henry Anthony Wilcox i wuj
rozpozna w nim najmodszego syna znanej mu szacownej rodziny, studiujcego
rzeb w Szkole Modelarskiej w Rhode Island, a mieszkajcego samotnie w budynku
Fleur-de-Lys w pobliu uczelni. Wilcox by modziecem niezwykym, uwaanym za
geniusza, ale troch ekscentrycznym i od dziecistwa zwraca na siebie uwag
opowiadaniem dziwnych historii i do osobliwych snw. Sam okrela siebie jako
"psychicznie nadwraliwego", ale stateczni mieszkacy starego handlowego miasta
powiadali, e jest po prostu "dziwny". Nigdy nie wcza si w ycie otoczenia,
a w kocu stopniowo przestano go w ogle dostrzega i znany by tylko
nielicznej grupie estetw z innych miast. Nawet Klub Artystyczny w Providence,
usiujcy za wszelk cen zachowa swj konserwatyzm, uzna go za przypadek
cakiem beznadziejny.
Z okazji tej wizyty, jak podawa manuskrypt profesora, rzebiarz zwrci si
z bezceremonialn prob do gospodarza, jako znawcy archeologii, o
zidentyfikowanie hieroglifw na paskorzebie. Mwi w jaki senny, sztuczny
sposb, w ktrym czuo si poz i odpychajc ukadno; mj wuj odpowiadajc
zareagowa do ostro, bo wyrana wieo rzeby moga wiadczy o
pokrewiestwie ze wszystkim, tylko nie z archeologi. Odpowied modego Wilcoxa,
ktra wywara takie wraenie na wuju, e zapamita j i zapisa dosownie, bya
wprost fantastyczna i poetycka, co zapewne cechowao te ca z nim rozmow, a
co ja uznaem za wielce dla niego charakterystyczne. Powiedzia: "Bo
rzeczywicie jest nowa, jako e wykonaem j wczoraj w nocy nic o dziwnych
miastach, a sny s starsze ni zadumany Tyr, pogrony w kontemplacji Sfinks czy
opasany ogrodami Babilon".
I wtedy to rozpocz t zawi opowie, ktra nagle zbudzia upion pami
i gorczkowe zainteresowanie wuja. Ubiegej nocy miao miejsce lekkie trzsienie
ziemi, najbardziej odczuwalne w Nowej Anglii na przestrzeni kilku lat, co ywo
pobudzio wyobrani Wilcoxa. Odpoczywajc zapad w przedziwny sen o wielkich
miastach Cyklopw zbudowanych z blokw Tytana i sigajcych nieba monolitw,
ktre ociekay zielonym szlamem i ziay groz tajemniczego horroru. Wszystkie
ciany i kolumny pokryte byy hieroglifami, a z jakiego nieokrelonego miejsca
na dole dobywa si gos, ktry nie by gosem; chaotyczne doznanie, ktre tylko

fantazja moga przetworzy w dwik, a ktre on usiowa przekaza za pomoc


prawie nie do wymwienia galimatiasu liter: "Cthulhu fhtagn".
Ten werbalny galimatias sta si kluczem do wspomnienia fascynujcego i
niepokojcego dla profesora Angella. Wypyta rzebiarza o wszystko z naukow
dokadnoci i w wielkim skupieniu przyjrza si paskorzebie, ktr Wilcox
wykona podczas snu, zzibnity, tylko w piamie, i nad ktr obudzi si w
kompletnym oszoomieniu. Wuj skada win na swj wiek - Wilcox potem zezna za to, e tak powoli rozpozna zarwno hieroglify, jak i obrazkowy wzr. Wiele
jego pyta wydao si gociowi zupenie bez zwizku, zwaszcza te, w ktrych
usiowa powiza wzr z kultami albo spoecznociami; Wilcox nie mg te
zrozumie coraz to powtarzajcych si obietnic milczenia, jakie mu skada
profesor w zamian za przyjcie na czonka jakiego rozpowszechnionego
mistycznego czy pogaskiego stowarzyszenia religijnego. Kiedy profesor Angell
przekona si, e rzebiarz naprawd nie ma pojcia o kultach ani systemach
tajemnej wiedzy, zwrci si do niego z prob, aby zdawa mu relacje ze
wszystkich swych snw. To zaowocowao, bo w manuskrypcie s opisy codziennych
wizyt modego czowieka, podczas ktrych snu zdumiewajce opowieci o swoich
nocnych wizjach. Dominowa w nich straszny widok ciemnych, ociekajcych szlamem
kamieni, oraz podziemny gos albo jaka informacja przekazywana monotonnie w
sposb zagadkowy i pozbawiony sensu, dajcy si okreli tylko jako bekot. Dwa
dwiki powtarzane najczciej mona odda za pomoc tych liter: "Cthulhu" i
"R'lyeh".
23 marca, jak byo dalej w manuskrypcie, Wilcox si nie zjawi; po
przeprowadzeniu wywiadu w miejscu zamieszkania okazao si, e zapad na jak
dziwn gorczk i rodzina zabraa go do domu na Waterman Street. Krzycza przez
ca noc, budzc wszystkich w tym budynku, na przemian to tracc wiadomo, to
popadajc w delirium. Wuj natychmiast zatelefonowa do rodziny i bacznie od tej
pory obserwowa ten przypadek; odwiedza te czsto doktora Tobeya na Thayer
Street, ktry opiekowa si pacjentem. Rozgorczkowany umys Wilcoxa kry
wok jakich dziwnych spraw, a doktor mwic o tym a si wzdryga. Byy wic
opowieci o jego dawnych snach, ale i o jakiej przedziwnej wielkiej rzeczy na
"milowych wysokociach", ktra tam chodzi albo si snuje dookoa. Nigdy nie
okreli wyranie tego obiektu, ale szalone sowa, jakie wypowiada od czasu do
czasu, powtrzone przez doktora Tobeya, przekonay profesora, e jest on
identyczny jak owo nieokrelone monstrum, ktre chcia odtworzy w rzebie
podczas snu. Wzmianki o tym obiekcie, wedle doktora, byy zawsze wstpem do
letargu, w jaki popada mody czowiek. Dziwna rzecz, ale jego temperatura
niewiele przekraczaa granice normy, natomiast stan oglny wiadczy raczej o
autentycznej gorczce ni o jakimkolwiek zakceniu umysowym.
2 kwietnia, okoo trzeciej po poudniu, ustpiy wszelkie symptomy choroby
Wilcoxa. Usiad prosto na ku, zdziwi si swoj obecnoci w domu, niewiadom
zupenie tego, co zdarzyo si we nie czy na jawie od 22 marca. Lekarz orzek,
e stan jego zdrowia jest ju dobry i Wilcox wrci po trzech dniach do swojego
mieszkania; ale te i przesta by pomocny profesorowi Angellowi. Wraz z
powrotem do zdrowia znikny wszelkie lady dziwnych snw i mj wuj przesta
prowadzi notatki z jego nocnych wizji po tygodniu bezcelowych i nie zwizanych
z tematem sprawozda z najzupeniej normalnych snw.
Tu si koczya pierwsza cz manuskryptu, lecz wzmianki odnoszce si do

pewnych rozproszonych zapiskw dostarczyy mi duo materiau do mylenia - w


gruncie rzeczy tak duo, e tylko wrodzony sceptycyzm, ksztatujcy wtedy moj
filozofi, moe by odpowiedzialny za cig nieufno w stosunku do artysty.
Wspomniane notatki byy opisem snw rozmaitych osb z tego samego okresu, w
ktrym mody Wilcox skada tak dziwne wizyty. Mj wuj, wydaje si, szybko
rozwin ogromny, na szerok skal zakrojony wywiad pord niemal wszystkich
przyjaci, do ktrych mg bez posdzenia o zuchwalstwo zwrci si z prob o
relacje z ich snw z podaniem daty co ciekawszych sennych wizji z przeszoci.
Na prob t reagowano w rny sposb, jednake spotka si ze znacznie wikszym
odzewem ni kady przecitny czowiek posiadajcy do pomocy sekretark.
Korespondencja w wersji oryginalnej nie zachowaa si, ale jego notatki byy
dokadnym i naprawd wiele znaczcym sprawozdaniem. Relacje przecitnych ludzi
ze sfer towarzyskich i biznesu - stanowicych tradycyjn "sl ziemi" Nowej
Anglii - okazay si prawie zupenym fiaskiem, jednak pojedyncze przypadki
niespokojnych, acz nie sprecyzowanych impresji nocnych pojawiaj si tu i
wdzie, zawsze midzy 23 marca a 2 kwietnia - w okresie delirium modego
Wilcoxa. Naukowcy byli troch pod ich wikszym wpywem, cho do niejasny opis
czterech przypadkw nasuwa przelotne obrazy dziwnych krajobrazw, a jeden
wspomina o lku przed czym wykraczajcym poza przyjte granice wyobrani.
To od artystw i poetw nadeszy owe trafne odpowiedzi i jestem przekonany,
e rozptaaby si panika, gdyby byli w stanie porwna zanotowane uwagi. W tej
jednak sytuacji, z powodu braku oryginalnych listw, uznaem, e kompilator
musia zadawa wiodce pytania albo te sam zredagowa listy bdce wiadectwem
tego, co skrycie postanowi zobaczy. Dlatego te wci czuem, e Wilcox w
pewnym stopniu wiadom wszystkich danych bdcych od dawna w posiadaniu mego
wuja, okpiwa starego naukowca. Odpowiedzi estetw stanowiy bulwersujc
opowie. Midzy 28 lutego a 2 kwietnia ogromna wikszo z nich nia o
dziwnych rzeczach, a nasilenie tych snw znacznie narastao w okresie delirium
rzebiarza. Ponad jedna czwarta spord tych, ktrzy cokolwiek donosili,
opisywaa sceny i dwiki niewiele odbiegajce od tych, ktre podawa Wilcox, a
poniektrzy zwierzali si z przeszywajcego ich lku przed ogromn i jak
niesychan rzecz widzian pod koniec snu. Jeden przypadek, szczeglnie
podkrelany w tym opisie, by bardzo smutny. Jego obiekt, powszechnie znany
architekt skaniajcy si ku teozofii i okultyzmowi, uleg gwatownemu napadowi
szalestwa w okresie delirium Wilcoxa i po kilku miesicach wyzion ducha
woajc bez ustanku, aby go ocalono przed jakim zbiegym z piekie stworem.
Gdyby wuj opatrywa owe przypadki imieniem, zamiast posugiwa si tylko cyfr,
podjbym osobicie badania w celu potwierdzenia ich wiarygodnoci; w tej
jednake sytuacji udao mi si natrafi na lad ledwie kilku przypadkw. Ale te
byy dokadnie opisane. Czsto zastanawiaem si, czy wszystkie osoby, ktre
profesor wypytywa, byy rwnie zaskoczone, jak te tu opisane. Dobrze si
skada, e adne wyjanienie do nich nie dotrze.
Wycinki prasowe, jak ju wspomniaem, wskazyway na przypadki paniki, obdu
i ekscentrycznoci w danym okresie. Profesor Angell zatrudni chyba cae biuro
wycinkw prasowych, bo liczba notatek bya wprost niesamowita, a rda
rozproszone po caej kuli ziemskiej. Tu oto byo samobjstwo noc w Londynie,
czowiek picy samotnie, krzyknwszy przeraliwie, wyskoczy przez okno. Inny
wycinek cytowa zaskakujcy list do wydawcy gazety w Poudniowej Ameryce, w

ktrym jaki fanatyk przepowiada straszn przyszo na podstawie makabrycznej


wizji sennej. Przesane wycinki z Kalifornii opisuj koloni teozofw odzianych
en masse w biae szaty, dla jakiego chwalebnego spenienia ycze, ktre nigdy
si nie ziszcz, podczas gdy wycinki z Indii mwi niejasno o niepokoju
tamtejszych mieszkacw, jaki zauwaono pod koniec marca. Na Haiti nasilaj si
orgie czarnoksinikw, za afrykaska forpoczta donosi o zowieszczych
rozruchach. Amerykascy inspektorzy na Filipinach stwierdzaj, e pewne plemiona
sprawiaj im kopoty w tym czasie, a noc z 22 na 23 marca nowojorsk policj
atakuj rozhisteryzowani Lewantyczycy. W zachodniej czci Irlandii wystpuj
zamieszki i kr rne legendy, natomiast peen fantazji malarz, Ardois-Bonnot,
wystawia blunierczy obraz "Pejza ze snu" na paryskim wiosennym wernisau 1926
roku. A tak liczne kopoty zanotowano w zakadach dla psychicznie chorych, e
chyba tylko cudem lekarska korporacja nie dostrzega dziwnego paralelizmu i nie
wycigna mistycznych wnioskw. Ogromny stos wycinkw; a ja w tym czasie prawie
nie dostrzegaem swego zimnego racjonalizmu, z jakim odkadaem je na bok. Byem
jednak wtedy przekonany, e Wilcox znaj ju wczeniej sprawy, o jakich wspomina
profesor.
II. Opowie inspektora Legrasse
Dawniejsze sprawy, z powodu ktrych sen rzebiarza i jego paskorzeba stay
si kwesti tak wielkiej wagi dla mego wuja, s tematem drugiej czci
obszernego manuskryptu. Okazuje si, e niegdy profesor Angell ujrza piekielne
zarysy niesamowitego potwora, gowic si nad jakimi nieznanymi hieroglifami, i
usysza zowieszcze sylaby, ktre mona byo odtworzy tylko jako "Cthulhu"; a
wszystko w tak penym zamtu i strasznym powizaniu, e trudno si dziwi, i
molestowa modego Wilcoxa pytaniami i domaga si szczegowych danych.
To wczeniejsze zdarzenie miao miejsce w 1908 roku, siedemnacie lat temu,
podczas dorocznego zebrania Stowarzyszenia Amerykaskich Archeologw w St.
Louis. Profesor Angell, stosownie do swego autorytetu i osigni naukowych,
spenia czoow rol we wszystkich rozwaaniach, by te jednym z pierwszych,
do ktrego zgosio si kilka osb spoza staego grona, jako do wybitnego
przedstawiciela tego zebrania, z prob o prawidow odpowied na ich pytania i
fachowe rozwizanie nurtujcych ich problemw.
Gwnym przedstawicielem grona outsiderw, ktry zreszt wkrtce sta si
centralnym obiektem zainteresowania caego zgromadzenia, by mczyzna w rednim
wieku, o do pospolitym wygldzie, ktry przyjecha a z Nowego Orleanu, aby
zdoby pewne informacje, raczej szczeglnej natury, nieosigalne w adnym z
lokalnych rde. Nazywa si John Raymond Legrasse i by inspektorem policji.
Przywiz ze sob przedmiot bdcy celem tej wizyty, groteskow, budzc odraz
i niewtpliwie bardzo star kamienn statuetk, ktrej pochodzenia nie by w
stanie ustali.
Trudno przypuszcza, aby inspektor Legrasse interesowa si choby w
najmniejszym stopniu archeologi. Wrcz przeciwnie, jego pragnienie, aby
wyjani t zagadk, miao charakter czysto profesjonalny. Statuetka, boek,
fetysz, cokolwiek to byo, zostaa znaleziona kilka miesicy temu w lasach
rosncych na moczarach na poudnie od Nowego Orleanu podczas obawy na
czarnoksinikw, ktrzy mieli odbywa tam swoje zgromadzenia; tak niezwyke i

tak niesamowite byy obrzdy zwizane z t statuetk, e policja nie miaa


wtpliwoci, i natkna si na jaki tajemniczy kult, zupenie nieznany i o
wiele bardziej szataski ni wszelkie znane dotd, najbardziej mroczne kulty
czarnoksinikw afrykaskich. O jej pochodzeniu, poza chaotycznymi i wprost
niewiarygodnymi opowieciami, jakie z trudem wydobyto od schwytanych czonkw
zgromadzenia, nie dowiedziano si absolutnie niczego; std usilne denie
policji, aby nauka o staroytnoci pomoga zidentyfikowa ten przeraajcy
symbol i przyczyni si do wyledzenia kultu a po samo jego rdo.
Inspektor Legrasse nie spodziewa si, e statuetka wywoa a tak sensacj.
Jedno spojrzenie wystarczyo, aby wszyscy zebrani tam ludzie nauki popadli w
stan euforycznego podniecenia; stoczyli si wok niego, by przyjrze si
malekiej statuetce, ktrej niepojta osobliwo i autentyczny powiew
najbardziej odlegej staroytnoci otwieray zupenie nieznane moliwoci. adna
ze sawnych szk rzebiarskich nie potrafia rzuci wiata na ten niesamowity
przedmiot, a jednak na jego zielonkawej powierzchni z nieznanego kamienia byy
wyryte lady setek, a nawet tysicy lat.
Figurka ktra zacza przechodzi z rk do rk dla dokadniejszych ogldzin,
miaa okoo siedmiu a nawet omiu cali wysokoci i zostaa wykonana w sposb
mistrzowski i wysoce artystyczny. Przedstawiaa potwora o niewyranych
antropoidalnych ksztatach, gowie omiornicy i twarzy penej macek, tuowiu
gbczastym i pokrytym uskami, ogromnych szponach na przednich i tylnych apach
i dugich, wskich skrzydach z tyu. Zdawaa si zion przeraajc i jak
nienaturaln zoliwoci, bya jakby troch wypuka i korpulentna i osadzona na
kwadratowym bloku albo postumencie pokrytym nieczytelnymi znakami. Koce
skrzyde dotykay tylnego brzegu podstawy, podczas gdy dugie, zakrzywione
szpony skrzyowanych i podkurczonych zadnich ng obejmoway brzeg od przodu i
sigay jedn czwart dugoci pod spd podstawy. Gowa wyrastajca jakby z ng
bya pochylona do przodu, tak e koniuszki czuek na twarzy ocieray si o
wielkie przednie szpony obejmujce podkurczone i uniesione kolana. Statuetka
wygldaa jak ywa i tym bardziej budzia lk, e jej pochodzenie byo tak
cakowicie nieznane. Nie ulegao wtpliwoci, e jej wiek by nieogarniony;
nawet w najdrobniejszym szczegle nie wykazywaa zwizku z adnym rodzajem
sztuki przynalenym do modej cywilizacji - a waciwie do adnej cywilizacji
znanej na tym wiecie.
W tej cakowitej odrbnoci i wyizolowaniu nawet tworzywo, z ktrego zostaa
wykonana, byo tajemnicze, poniewa mikki, zielonoczarny kamie ze zocistymi i
opalizujcymi ctkami i prkami nie przypomina adnego znanego w geologii czy
mineralogii kamienia. Znaki na podstawie byy rwnie zaskakujce i nie do
odczytania; nikt spord obecnych, cho zgromadzia si reprezentacja ekspertw
w tej dziedzinie z poowy wiata, nie potrafi znale choby najmniejszego
podobiestwa do jakichkolwiek znanych im nawet najstarszych jzykw. Znaki te,
podobnie jak sama statuetka i materia z ktrego zostaa wykonana, przynaleay
do jakich bardzo odlegych czasw, nieznanych rodzajowi ludzkiemu; sugeroway,
napeniajc groz, ogromnie dawne i bezbone ycie, w ktrym nasz wiat i nasze
wyobraenia nie maj adnego udziau.
A jednak, kiedy czonkowie tego zgromadzenia potrzsali gowami jeden po
drugim i przyznawali zgodnie, e nie potrafi rozwika problemu inspektora,
znalaz si kto, komu wydawao si, e chyba wie co nieco o tej przeraajcej
statuetce i pimie na postumencie, po czym z pewnym oniemieleniem opowiedzia
dziwn histori. By to William Channing Webb, profesor antropologii w Princeton

University, badacz naukowy raczej mao znany.


Profesor Webb zosta zaangaowany czterdzieci osiem lat temu jako czonek
wyprawy badawczej do Grenlandii i Islandii w poszukiwaniu pewnych napisw
runicznych, ktrych jednak nie udao mu si znale; a daleko na zachodnim
brzegu Grenlandii natkn si na niezwyke plemi czy te kult zdegenerowanych
Eskimosw, odprawiajcych dziwne obrzdy ku czci szatana, a ju szczeglnie
zmrozia go ich pena premedytacji i odraajca dza krwi. Bya to religia, o
ktrej inni Eskimosi raczej mao wiedzieli, a na ktr reagowali jedynie
wzruszeniem ramion mwic, e pochodzi z okresu bardzo dawnych eonw, jeszcze
przed stworzeniem wiata. Oprcz potwornych obrzdw i ofiar skadanych z ludzi
odprawiali jakie niesamowite, odziedziczone po przodkach rytuay, przeznaczone
dla nadrzdnego, starszego diaba albo tornasuka; z tych rytuaw profesor Webb
sporzdzi fonetyczny zapis suchajc wiekowego angekoka albo
duchownego-czarownika, odtworzywszy te dwiki za pomoc rzymskich liter w miar
moliwoci jak najdokadniej. Teraz jednak najwiksze znaczenie mia boek,
ktrego w tym kulcie otaczano czci i wok ktrego wykonywano tace, gdy zorza
polarna wznosia si wysoko nad okryte lodem urwiska skalne. Bya to, jak
stwierdzi profesor, bardzo prymitywnie wykonana kamienna paskorzeba, a na
niej szkaradny obraz i jakie tajemnicze pismo. Zgodnie z tym, co zapamita,
przypominaa w oglnych zarysach tego wanie lecego teraz przed zebranymi
potwora.
Powysze dane, przyjte przez zebranych z najwikszym zdumieniem i
powtpiewaniem, wzbudziy jeszcze wiksze zainteresowanie inspektora Legrasse;
zasypa profesora pytaniami. Majc zanotowany i przepisany tekst rytuau
czarownikw na moczarach, ktrych jego ludzie aresztowali, zwrci si z prob
do profesora, aby przypomnia sobie moliwie najdokadniej sylaby, jakie zapisa
wrd diabolicznych Eskimosw. Nastpiy teraz wyczerpujce porwnania
szczegw, po czym zapanowa moment naprawd przeraajcej ciszy, kiedy zarwno
detektyw jak i naukowiec ustalili identyczn zgodno frazy obu diabelskich
rytuaw odlegych od siebie o taki szmat wiata. To, co w istocie zarwno
eskimoscy czarownicy, jak i kapani na moczarach w Luizjanie piewali malekim
bokom, tak si mniej wicej przedstawiao - poszczeglne sowa mona byo
odgadn na podstawie przerw ustalonych tradycyjnym zwyczajem w piewanej
frazie:
"Ph'nglui mglw'nafh Cthulhu R'lyeh wgah'nagi fhtagn."
Legrasse mia w tym wzgldzie przewag nad profesorem Webbem, poniewa kilku
z jego winiw przekazao mu znaczenie tej frazy, zgodnie z wyjanieniem, jakie
otrzymali od starszych celebrantw. Tekst brzmia mniej wicej tak:
"W tym domu w R'lyeh czeka w upieniu zmary Cthulhu."
Teraz inspektor Legrasse na usilne nalegania zebranych zacz opowiada
moliwie najdokadniej swoj przepraw z czcicielami boka na moczarach; bya to
opowie, do ktrej mj wuj, jak si zdoaem zorientowa, przywizywa
szczegln wag. Graniczya ona z najdzikszymi mrzonkami mitomana i teozofa i
ujawniaa zadziwiajcy stopie kosmicznej wyobrani pord takich mieszacw
krwi i pariasw, po ktrych najmniej mona si byo tego spodziewa.
1 listopada 1907 roku nowoorleaska policja otrzymaa pilne wezwanie na
tereny moczarw i lagun, znajdujce si na poudniu. Tamtejsi osadnicy, w
wikszoci prymitywni, ale prostoduszni potomkowie Lafitte'w, yli w panicznym

lku przed czym nieznanym, co zakradao si do nich noc. Byy to niewtpliwie


praktyki czarnoksiskie, ale z takim okropiestwem jeszcze si dotychczas nie
spotkali; kilka ich kobiet i kilkoro dzieci znikno w momencie, gdy rozlego
si zowieszcze bicie bbna w gbi mrocznych, nawiedzonych lasw do ktrych nie
zaglda aden z okolicznych mieszkacw. Dochodziy stamtd oszalae krzyki,
jki udrczonych i zawodzenia mroce krew w yach, pojawiay si te
roztaczone, diabelskie pomienie; zastraszony posaniec powiedzia, e
przekracza to ju wytrzymao miejscowej ludnoci.
Tak wic grupa dwudziestu policjantw w dwch wozach i automobilu wyruszya
pnym popoudniem z roztrzsionym posacem jako przewodnikiem. Na kocu drogi
wysiedli i dalej brnli pieszo pokonujc cae mile w milczeniu pord
przeraajcych cyprysowych lasw, do ktrych dzie nigdy nie zaglda. Paskudne
korzenie i zwisajce zowieszczo ptle hiszpaskiego mchu zagradzay im
przejcie, a co pewien czas zwalisko wilgotnych kamieni albo szcztki
zmurszaego muru bdce przypomnieniem, jak schorzae jest to miejsce,
potgoway nastrj grozy, ktr budzio kade znieksztacone drzewo i kada kpa
porosa grzybami. W kocu wyonio si przed nimi osiedle bezadnie
rozproszonych ubogich chat; rozhisteryzowani mieszkacy wybiegli i zgromadzili
si wok migoccych latarek. Gdzie daleko rozlegao si ledwo syszalne
stumione bicie w bbny; co pewien czas, wraz z powiewem wiatru, dobiega
cinajcy krew w yach krzyk. Poprzez jasne poszycie, spoza bezkresnych cieek
lesistej nocy zdawao si przenika czerwonawe wiato. Mieszkacy tej osady
dreli na myl, e musz sami pozosta, i kady z nich, zlkniony, kategorycznie
odmawia aby zbliy si choby na krok w stron tego diabelskiego miejsca
obrzdw, wobec tego inspektor Legrasse wraz z dziewitnastoma kolegami zapuci
si bez przewodnika w czarne arkana koszmaru, z jakim jeszcze si w yciu aden
z nich nie zetkn.
Teren, na ktry wkroczya policja, mia z dawna ustalon z reputacj, by
absolutnie nieznany, bo nie dotkna go stopa biaego czowieka. Kryy legendy
o tajemniczym jeziorze, ktrego nie ujrza jeszcze aden miertelnik, a w ktrym
mieszka ogromny, bezksztatny, biay, polipowaty stwr, o byszczcych lepiach;
tubylcy szeptali, e czarty o skrzydach nietoperza wylatuj z jam w gbi
ziemi, aby oddawa mu cze o pnocy. Powiadali, e przebywa tam jeszcze przed
d'Ibervillem, przed La Sallem, przed Indianami, nawet jeszcze wtedy, kiedy w
lasach nie byo ani zwierzt, ani ptakw. Bya to zmora nocna, a zobaczy j znaczyo umrze. Przeladowaa jednak ludzi w snach, wiedzieli wic o niej
wystarczajco duo, aby si trzyma z daleka. Orgia czarownikw odbywaa si
teraz na samym brzegu tego odraajcego terenu, co byo ju wystarczajco
okropne; miejsce odprawiania czarw przeraao tubylcw bardziej ni
wstrzsajce odgosy i same wydarzenia.
Tylko poezja albo obd mogy usprawiedliwi wrzaski, jakie docieray do
Legrasse'a, kiedy brnli poprzez czarne grzzawisko w kierunku czerwonego blasku
i przytumionego bicia w bbny. Istniej odgosy waciwe ludziom i waciwe
zwierztom; straszne jednak s one wtedy, gdy syszymy gosy ludzkie, a zdaj
si je wydawa dzikie bestie. Zwierzca furia i wyuzdana orgia wzbijay si do
demonicznych wyyn, przecinane wyciem i skrzeczcym wrzaskiem najwyszej
ekstazy, ktra rozdzieraa i wibrowaa w tym spowitym noc lesie niczym zowroga
burza dobywajca si z piekielnych gbi. Od czasu do czasu sabiej sterowane

zawodzenie cicho i to, co zdawao si by dobrze wywiczonym chrem ochrypych


gosw, przeradzao si w przypiewk, w ktrej rozbrzmiewaa ta ohydna fraza
czy te rytua:
"Ph'nglui mglw'nafh Cthulhu R'lyeh wgah'nagi fhtagn."
Kiedy dotarli do miejsca, w ktrym drzewa si przerzedzay, natknli si na
prawdziwe widowisko. Czterech spord ludzi Legrasse'a cofno si, jeden
zemdla, a dwaj pod wpywem doznanego wstrzsu, wydali z siebie przeraliwy
krzyk, ktry na szczcie zaguszya rozszalaa kakofonia orgii. Legrasse
chlusn bagnist wod w twarz omdlaego policjanta, po czym wszyscy stanli
dygocc, niemal zahipnotyzowani strasznym widowiskiem.
W naturalnej przesiece, jak byo bagnisko, widniaa porosa traw wyspa
wielkoci okoo akra, bez drzew i w miar sucha. Na niej wanie podskakiwaa i
wia si horda ludzkich potworw, jeszcze bardziej niesamowita ni na obrazach
Sime'a Angaroli. Naga gromada hybrydw ryczaa, wya i spazmatycznie wyginaa
si wok ogromnego ognia w ksztacie piercienia; gdy rozchylaa si zasona
dymu, ukazywa si stojcy w samym rodku ogniska wielki granitowy monolit,
wysoki na jakie osiem stp; na jego wierzchoku spoczywaa absurdalnie maa i
dziwacznie wyrzebiona statuetka. Z szerokiego krgu dziesiciu platform
rozstawionych w regularnych odstpach wok spowitego ogniem monolitu zwisay
gow w d ciaa owych mieszkacw osady, ktrzy zniknli. Porodku tego
wanie krgu stojcy koem wierni skakali i ryczeli, przesuwajc si w prawo w
bezustannych bachanaliach pomidzy krgiem cia i poncym ogniskiem.
Moe zadziaaa tu wyobrania, a moe rozbrzmiewajce echo, ale jeden z
czonkw wyprawy, Hiszpan, ogromnie podekscytowany, twierdzi, e sysza w
dali, w gbi nie objtego blaskiem ognia lasu starych legend i koszmaru, odzew
na odprawiany obrzd. Z czowiekiem tym, ktry nazywa si Joseph D. Galvez,
spotkaem si i rozmawiaem; okaza si roztargniony i skonny do bujnej
fantazji. W swoich rozwaaniach siga nawet tak daleko, e wspomina co o
cichym trzepocie wielkich skrzyde, o byszczcych oczach i ogromnej biaej
masie przewitujcej spoza odlegych drzew - myl jednak, e nasucha si zbyt
wielu tubylczych zabobonw.
Chwila przeraajcego milczenia, jakie ogarno ludzi Legrasse'a, nie trwaa
jednak dugo. Pobudzi ich obowizek; cho w tym tumie celebrantw byo okoo
stu mieszacw krwi, policjanci zaopatrzeni w bro rzucili si bez wahania na to
budzce wstrt zgromadzenie. Przez pi minut trwa zgiek i chaos nie do
opisania. Paday oszalae ciosy, strzay, tum rozproszy si na wszystkie
strony; w kocu jednak Legrasse zdoa si doliczy okoo czterdziestu siedmiu
ponurych jecw, ktrym natychmiast kaza si ubra i ustawi w szeregu pomidzy
dwoma rzdami policjantw. Piciu spord wyznawcw tego obrzdu zostao
zabitych, dwch ciko rannych ich wsptowarzysze odnieli na zaimprowizowanych
noszach. Legrasse ostronie zdj z monolitu rzeb i zabra j ze sob.
Po bardzo forsownej i nucej podry jecy zostali przesuchani na komendzie
i okazao si, e wszyscy s ogromnie prymitywnymi mieszacami krwi i objawiaj
zaburzenia umysowe. W wikszoci byli to marynarze, Murzyni i Mulaci, gwnie z
Indii Zachodnich albo portugalskiej Brava z wysp Cape Verde; wykonywali
czarnoksiskie praktyki oddajc si heterogenicznemu kultowi. Jednake ju po
zadaniu im kilku pyta stao si oczywiste, e zachodzi tu zjawisko o wiele
gbsze i starsze ni murzyski fetyszyzm. Cho tak zwyrodniali i ignoranccy,

obstawali ze zdumiewajc konsekwencj przy przewodniej idei swojej szkaradnej


wiary.
Czcili, jak sami powiadali, Wielkie Dawne Bstwa, ktre yy przed wiekami,
kiedy to jeszcze nie byo ludzi, a ktre przybyy do tego modego wiata prosto
z nieba. Teraz ju ich tutaj nie ma, s gboko pod ziemi i pod dnem oceanw;
ale ich ciaa zwierzyy swoje tajemnice pierwszemu czowiekowi podczas snu i on
to wanie stworzy kult, ktry nigdy nie zaniknie. To wanie ich kult, ktry,
jak twierdzili jecy, zawsze istnia i zawsze bdzie istnia, skrywany na
dalekich pustkowiach i w mrocznych zaktkach wiata, dopki wielki Cthulhu nie
powstanie ze swego spowitego mrokiem domu w potnym miecie R'lyeh znajdujcym
si pod wod i nie obejmie znowu wadzy nad wiatem. Pewnego dnia, kiedy gwiazdy
bd gotowe, rozlegnie si jego woanie, a tajemniczy kult bdzie trwa w
oczekiwaniu na jego wyzwolenie.
Do tego czasu nic wicej nie wolno mwi. Jest to tajemnica, ktrej nie
zdoaj wyjawi adne tortury. Ludzko nie jest sama pord wszystkich rzeczy
na ziemi, ktrych jestemy wiadomi, bowiem z ciemnoci przybywaj cienie i
nawiedzaj swoich wiernych. Nie s to jednak Wielkie Bstwa. Czowiek ich
jeszcze nie widzia. Wyrzebione bstwo to wielki Cthulhu, ale nikt nie
potrafiby powiedzie, czy tak wanie owe bstwa wygldaj. Nikt te nie
potrafiby teraz odczyta starego napisu, ale sowa te zostay kiedy
wypowiedziane. Sowa nucone podczas obrzdu nie s tajemnic - nigdy jednak nie
mwi si ich gono, tylko szeptem. A znacz:
"W tym domu w R'lyeh czeka w upieniu zmary Cthulhu".
Tylko dwaj jecy okazali si na tyle zdrowi na umyle, aby ich mona byo
powiesi, pozostaych przekazano do rnych zakadw psychiatrycznych. Wszyscy
wyparli si udziau w morderstwie podczas obrzdw i twierdzili, e ludzie ci
zostali zabici przez Bstwa o Czarnych Skrzydach, ktre przybyy do nich ze
swej siedziby pord nawiedzonych lasw. Jednak adnego sensownego zeznania nie
udao si wydoby od tajemniczych sprzymierzecw. Jedynie od bardzo wiekowego
Metysa nazwiskiem Castro policja zdoaa nieco wycign, on za utrzymywa, e
zawija do rnych dziwnych portw i tam rozmawia z niemiertelnymi wodzami
kultu, yjcymi pord gr w Chinach.
Stary Castro pamita fragmenty strasznych legend, ktre podwaay teorie
teozofw i dowodziy, e zarwno wiat, jak i czowiek istniej od niedawna i s
rzeczywicie zjawiskiem przemijajcym. Byy eony, podczas ktrych inne rzeczy
panoway na ziemi i miay swoje wielkie miasta. Pozostaoci tych Rzeczy - jak
owiecili go niemiertelni Chiczycy - mona jeszcze teraz spotka w postaci
gigantycznych ska na Pacyfiku. Zmary one przed wieloma wiekami, nim jeszcze
nasta czowiek, s jednak sposoby, za pomoc ktrych mona je przywrci do
ycia, kiedy gwiazdy osign waciwe pooenie w cyklu wiecznoci. Przybyy z
gwiazd i sprowadziy ze sob swoje wizerunki.
Te Wielkie Stare Bstwa, wyjania dalej Castro, nie miay ciaa ani krwi.
Posiaday ksztat - czy nie wiadczy o tym ten posek ? - ale nie byy
zbudowane z materii. Kiedy gwiazdy ustawi si we waciwej pozycji, Bstwa bd
mogy wdrowa poprzez niebo ze wiata do wiata; za pki gwiazdy nie maj
odpowiedniej konfiguracji, Bstwa nie mog y. Ale chocia teraz nie yj, to
naprawd nie umieraj nigdy. Spoczywaj w kamiennych domach w swoim wielkim
miecie R'lyeh, zabezpieczone czarami potnego Cthulhu do czasu chwalebnego
zmartwychwstania, kiedy to gwiazdy i ziemia bd znowu gotowe na ich przyjcie.
Wtedy jednak jaka sia z zewntrz musi przyczyni si do ich uwolnienia. Czary,

dziki ktrym istniej, jednoczenie powstrzymuj je od poruszania si, wic


mog tylko lee rozbudzone w ciemnoci i rozmyla cae miliony upywajcych
lat. Wiedz o wszystkim, co si dzieje we wszechwiecie, bowiem porozumiewaj
si za pomoc przekazywanych myli. Nawet teraz rozmawiaj w swoich grobowcach.
Kiedy po nieprzeliczonych wiekach chaosu nastali pierwsi ludzie, Wielkie Stare
Bstwa przemwiy do najwraliwszych spord nich ksztatujc ich sny, bo tylko
t drog ich jzyk mg dosign cielesnych ssakw.
- Wtedy to wanie - wyjawi szeptem Castro - pierwsi ludzie stworzyli kult
maych bokw, ktre pokazay im Wielkie Stare Bstwa; boki zostay sprowadzone
na ziemi w tajemniczych wiekach wprost z mrocznych gwiazd. Ten kult nie
zaniknie, dopki gwiazdy nie zajm waciwego miejsca, a tajemni kapani nie
wyzwol wielkiego Cthulhu z grobu, aby przywrci do ycia swych podwadnych i
obj panowanie na ziemi. Czas ten atwo bdzie rozpozna, poniewa ludzie stan
si podobni do Wielkich Starych Bstw; wolni i swobodni, poza zasigiem dobra i
za, odrzuc wszelkie prawa i zasady moralne, bd krzycze, zabija i pawi
si w radoci. Wyzwolone Stare Bstwa naucz ludzi, jak krzycze, jak zabija,
jak radowa si i bawi, a caa ziemia rozgorzeje caopaln ofiar ekstazy i
wolnoci. Tymczasem jednak ich kult, wyraany w odpowiednich obrzdach, musi
oywia pami tych dawnych zwyczajw i duchw, zapowiadajc ich powrt na
ziemi.
Dawniej ludzie porozumiewali si w snach ze Starymi Bstwami spoczywajcymi w
grobach, ale potem co si stao. Wielkie kamienne miasto R'lyeh, wraz z
monolitami i grobowcami, skryo si pod falami; gbokie wody, pene pierwotnej
tajemnicy, przez ktre nawet myl nie moe przenikn, odciy wszelki z nimi
kontakt. Jednake pami nigdy nie ginie, a wielcy kapani twierdz, e miasto
znowu si wyoni, gdy gwiazdy zajm prawidow pozycj. Wtedy wynurz si z
gbi ziemi czarne duchy, pokryte pleni i widmowe, pene tajemnych wieci
nagromadzonych w otchaniach pod niedostpnym dnem oceanw. O nich jednak stary
Castro nie mia odwagi mwi. Natychmiast przerwa sw opowie i adne
perswazje ani te proby nie zdoay go nakoni do kontynuowania tego tematu. O
rozmiarach Starych Bstw nawet sowem nie chcia wspomnie. Wyjawi tylko, e
gwny orodek kultu znajduje si, jak przypuszcza, pord nieprzebytych
arabskich pustyni, gdzie Irem, miasto Pillarw, spoczywa ukryte i nietknite.
Kult ten nie ma adnego zwizku z europejskim kultem czarownic i jest znany
wycznie czonkom tego ugrupowania. adna ksika na wiecie nawet o nim nie
wspomina, cho niemiertelni Chiczycy twierdz, e s dwie wzmianki w
"Necronomicon" Szalonego Araba, Abdula Alhazreda, ktre wtajemniczeni mogli by
odczyta dowolnie, zwaszcza ten czsto dyskutowany kuplet:
" Nie jest umarym ten, ktry moe spoczywa wiekami,
Nawet mier moe umrze wraz z dziwnymi eonami. "
Legrasse, mocno poruszony i z lekka oszoomiony, na prno wypytywa o
historyczn przynaleno tego kultu. Castro, oczywicie, wyzna prawd, kiedy
powiedzia, e jest to gboka tajemnica. Uczeni z Tulane University nie
potrafili rzuci adnego wiata ani na kult, ani na ten posek, wobec tego
detektyw przyby do najwyszych autorytetw w kraju i usysza niewiele wicej
poza grenlandzk opowieci profesora Webba.
Gorczkowe zainteresowanie, jakie wzbudzia wrd zebranych opowie
Legrasse'a, a take przywieziona przez niego statuetka, znalazo odbicie w

korespondencji poszczeglnych uczestnikw zebrania; natomiast w oficjalnej


publikacji stowarzyszenia niewiele wzmiankowano na ten temat. Ostrono zawsze
cechuje tych, ktrym zdarza si zetkn z szarlataneri i czarami. Legrasse
wypoyczy na pewien czas statuetk profesorowi Webbowi, ktry jednak wkrtce
zmar. Zostaa zwrcona Legrasse'owi i wci znajduje si w jego posiadaniu, a
niedawno miaem nawet mono j sobie obejrze. Jest rzeczywicie potworna i
bez wtpienia podobna do rzeby modego Wilcoxa.
Nie dziwi si, e opowie rzebiarza tak bardzo wzburzya mego wuja, bo
przecie zna ju relacj Legrasse'a. Mona sobie wyobrazi, jakie myli
wzbudzio w nim to, co usysza od wraliwego modego czowieka, ktry ujrza we
nie nie tylko sam figurk i dokadny zapis hieroglificzny, jak na statuetce
znalezionej na bagnach i na grenlandzkiej paskorzebie, ale jeszcze na dodatek
usysza co najmniej trzy sowa formuy wymwionej przez eskimoskich wyznawcw
czarnej magii, a take wyznawcw kultu w Luizjanie. Wydaje si wic najzupeniej
oczywiste, e profesor Angell z miejsca zainteresowa si spraw i chcia j
pozna jak najdokadniej; ja jednak w gbi ducha podejrzewaem, e mody Wilcox
gdzie usysza kiedy o tym kulcie i po prostu zmyla opowieci o swoich
snach, aby kosztem mego wuja podtrzyma t tajemnic. Zgromadzone wycinki z
gazet i opowieci o rnych snach byy do przekonujcym wiadectwem; jednake
mj racjonalny umys i niezwyko caej tej sprawy skoniy mnie do
wycignicia wnioskw, ktre wydaway mi si najrozsdniejsze. Tak wic, po
dokadnym zapoznaniu si z manuskryptem i zestawieniu go z teozoficznymi i
antropologicznymi notatkami, a take z opowieci Legrasse'a, odbyem podr do
Providence, eby zobaczy si z rzebiarzem i powiedzie mu kilka sw prawdy co
do tego, e tak bez ogrdek okpi uczonego i starego czowieka.
Wilcox nadal mieszka sam w budynku Fleur-de-Lys na Thomas Street, bdcym
szkaradn wiktoriask imitacj siedemnastowiecznej bretoskiej architektury,
ktry ozdobionym stiukami frontem puszy si wrd piknych domw w stylu
kolonialnym pooonych na wzgrzu i zaywa cienia pod najwspanialsz w Ameryce
georgiask strzelist wie. Zastaem go przy pracy i z miejsca zorientowaem
si po rozrzuconych we wszystkich pokojach rzebach, e mam do czynienia z
autentycznym i wybitnym talentem. Jestem przekonany, e kiedy zyska rozgos
jako jeden z najwikszych dekadentw: teraz wyraa si w glinie, ale kiedy w
przyszoci ujawni w marmurze wszystkie te mary nocne i twory fantazji, ktre
Arthur Machen pokazuje w swojej prozie, a Clark Ashton Smith w poezji i
malarstwie.
Ciemny, drobny, niedbale ubrany, ledwie obrci si syszc pukanie i spyta,
czego sobie ycz, nawet nie wstajc. Dowiedziawszy si kim jestem, okaza pewne
zaciekawienie; mj wuj wzbudzi w nim zainteresowanie wypytujc tak dociekliwie
o jego sny, ale nigdy nie wyjawi mu przyczyny swojego zainteresowania. Ja
rwnie nie przyczyniem si do wzbogacenia jego wiedzy w tym zakresie i
staraem si, zachowujc pozory, jak najwicej z niego wycign.
Szybko zorientowaem si, e opowieci o jego snach byy naprawd szczere i
nie budzce wtpliwoci. To wanie one i wci jeszcze ywe ich wspomnienia
wywary wpyw na ca jego dalsz twrczo; pokaza mi statuetk bdc
wytworem schorzaej wyobrani, ktrej zarysy, wiadczce o sile ciemnych mocy,
gboko mn wstrzsny. Nie przypomina sobie, aby kiedykolwiek przedtem
widzia taki przedmiot, znany mu by tylko ze snu, a jego rce ksztatoway go

bezwiednie. By to bez wtpienia potwr z jego majacze sennych. Nie ulegao


wtpliwoci, e nie mia najmniejszego pojcia o kulcie, otoczonym tak cis
tajemnic, moe jedynie wuj uchyli rbka tajemnicy surowo strzeonej w jego
katechizmie; znowu wic zaczem si zastanawia, w jaki sposb zostay mu
przekazane tak niesamowite wraenia.
Mwi o swoich snach dziwnie poetyckim stylem, ze straszliw wyrazistoci
zobaczyem ociekajce wod miasto Cyklopw zbudowane z olizgego zielonego
kamienia - ktrego wymiary geometryczne, jak Wilcox do osobliwie zaznaczy,
byy nieprawidowe - i syszaem w przeraajcym oczekiwaniu nieustanne,
pprzytomne woanie z podziemi: "Cthulhu fhtagn, Cthulhu fhtagn".
Sowa te stanowiy cz strasznego rytuau, ktry mwi o sennym czuwaniu
zmarego Cthulhu w kamiennej krypcie w miecie R'lyeh, co mn wstrzsno do
gbi mimo tak racjonalnego stosunku do tej sprawy. Byem przekonany, e musia
przypadkiem usysze kiedy o tym kulcie i wkrtce zapomnia o tym, pogrony w
powodzi rwnie niesamowitej lektury i wasnej wyobrani. Potem, przy jego
wzmoonej wraliwoci, znalazo to podwiadomy odzew w snach, w paskorzebie i
w tej potwornej statuetce, ktr trzymaem teraz w rkach; jeli byo to pewnego
rodzaju oszukastwo w stosunku do mego wuja, to najzupeniej niewinne. Ten mody
czowiek, chwilami troch afektowany, chwilami wskazujcy brak dobrych manier,
nie budzi mojej sympatii; ale nie mogem mu odmwi talentu, ani uczciwoci.
Rozstaem si z nim przyjanie, yczc mu sukcesu, na jaki zasugiwa jego
talent.
Sprawa tego kultu wci mnie fascynowaa i chwilami snuy si przede mn
wizje mojej wasnej sawy, zwizanej z badaniami rde jego pochodzenia i
wszelkich z nim zwizkw. Wybraem si wic do Nowego Orleanu, rozmawiaem z
Legrassem i innymi uczestnikami dawnej obawy na czarnoksinikw, zobaczyem t
straszn statuetk, a nawet miaem mono zada kilka pyta schwytanym jecom
przebywajcym jeszcze w wizieniu. Stary Castro, niestety, zmar przed kilkoma
laty. Wszystko, co usyszaem z pierwszej rki, cho nie byo w tym nic wicej
ponad to, co mj wuj tak szczegowo potwierdzi w swoich zapisach, na nowo
obudzio moje zainteresowanie; czuem, e odkryem lad prawdziwej, tajemnej i
bardzo starej religii, dziki czemu mog sta si sawnym antropologiem.
Stosunek mj mia w dalszym cigu podoe materialistyczne i pragnem, aby
nadal taki pozosta, a zbieno sprawozda ze snw i wycinkw zebranych przez
doktora Angella przyjmowaem z niewytumaczaln przekor.
Jak ju wspomniaem, zaczem podejrzewa, a teraz mog ju powiedzie, e
wiem na pewno, i mj wuj nie zmar mierci naturaln. Przewrci si na
wskiej drce prowadzcej przez wzgrze ze starej przystani wkrtce po
przypadkowym zderzeniu si z jakim murzyskim marynarzem. Nie zapomniaem o
obawie w Luizjanie na marynarzy, ktrzy byli wyznawcami tego kultu, i nie
zdziwibym si, gdybym si dowiedzia o ich skrytych metodach i zatrutych
igach, rwnie bezlitosnych i znanych od najdawniejszych czasw, jak wszystkie
tajemnicze obrzdy i wierzenia. To prawda, e Legrasse'a i jego ludzi
pozostawiono w spokoju, ale w Norwegii pewien marynarz, ktry duo wiedzia, nie
yje. Czyby dogbne badania prowadzone przez mego wuja, po zapoznaniu si z
relacjami rzebiarza, dotary do zowieszczych uszu? Wydaje mi si, e profesor
Angell zmar, poniewa wiedzia za duo albo mg si dowiedzie za duo. Czy
mnie to rwnie czeka, zobaczymy, bo niewtpliwie ja take niemao si
dowiedziaem.

III. Szalestwo na morzu


Jeeli niebo chciaoby mnie kiedykolwiek obdarzy swymi askami, to
pragnbym, aby rezultaty mego przypadkowego zetknicia si z lecym przygodnie
skrawkiem papieru zostay na zawsze zatarte. Na pewno nie zwrcibym na uwagi w
moim programie dnia, gdy by to stary numer australijskiego dziennika "Sydney
Bulletin", z 18 kwietnia 1925 r. Nawet biuro wycinkw, ktre w czasie wydania
tego dziennika pieczoowicie zbierao materiay do bada naukowych mego wuja,
nie zainteresowao si tym numerem.
Ju prawie zaniechaem dociekliwych poszukiwa wszystkiego, co wizao si z
"Kultem Cthulhu", jak nazwa go profesor Angell, i wybraem si do mego uczonego
przyjaciela do Paterson w New Jersey; by kustoszem miejskiego muzeum i znanym
mineralogiem. Ogldajc pewnego dnia przechowywane okazy, poukadane niedbale na
pkach w magazynie na tyach muzeum, zwrciem uwag na do dziwne zdjcie w
jednej ze starych gazet, na ktrej rozoone byy kamienie. By to "Sydney
Bulletin", o ktrym wspomniaem, jako e mj przyjaciel mia szerokie koneksje
we wszystkich stronach wiata; na zdjciu widniaa niezbyt wyrana rycina
koszmarnej kamiennej statuetki, niemal identycznej z t, jak znalaz na bagnach
Legrasse.
Czym prdzej wycignem gazet spod drogocennego przedmiotu i starannie
przeczytaem opis; rozczarowaem si jednak, bo nie by zbyt obszerny. Niemniej
zawarte w nim wiadomoci miay wielkie znaczenie dla coraz ju rzadziej
prowadzonych przeze mnie poszukiwa; ostronie wydarem ten fragment zamierzajc
natychmiast przystpi do akcji.
A oto, co zawiera:
Tajemniczy, bezpaski statek znaleziony na morzu, "Viligant", przybywa z
pozbawionym zaogi nowozelandzkim jachtem na holu. Na pokadzie znajduje si
jeden czowiek ywy i jeden trup. Opowie o desperackiej walce i mierci na
morzu. Ocalony eglarz odmawia jakiejkolwiek relacji z niezwykej przygody.
Znaleziono przy nim dziwnego boka. Badania w toku.
Nalecy do Spki Morrison frachtowiec "Viligant", ktry wypyn z
Valparaiso, przyby dzi rano do portu w Darling holujc pokonany i uszkodzony,
ale dobrze uzbrojony parowy jacht "Alert" z Dunedin, N.Z., ktry zosta
dostrzeony 12 kwietnia na poudniowej szerokoci geograficznej 3421', a
zachodniej dugoci geograficznej 15217', z jednym czowiekiem ywym i drugim
zmarym na pokadzie.
"Viligant" wypyn z Valparaiso 25 marca, a 2 kwietnia zboczy z wytyczonego
kursu z powodu niezwykle silnego sztormu i olbrzymich fal. 12 kwietnia
dostrzeono bezpaski statek; cho wydawa si cakiem opustoszay, znaleziono
jednak na pokadzie czowieka, ale by prawie nieprzytomny, za drugi nie y
ju co najmniej od tygodnia.
yjcy czowiek ciska w rku kamiennego boka o przeraajcym wygldzie,
wysokoci okoo jednej stopy, ale uczeni uniwersytetu w Sydney, Royal Society, a
take muzeum na College Street nie znaj jego pochodzenia, natomiast pozostay
przy yciu czowiek twierdzi, e znalaz go w kabinie jachtu, w malekiej
kapliczce rzebionej w do pospolite wzory.
Po odzyskaniu przytomnoci opowiedzia niezwyk i przedziwn histori
piractwa i rzezi. Jest to Gustav Johansen, Norweg, czowiek inteligentny, drugi
oficer na dwumasztowym szkunerze "Emma" z Auckland, ktry wypyn 20 lutego do

Callao wraz z zaog skadajc si z jedenastu osb.


"Emma" zboczya z kursu daleko na poudnie z powodu strasznego sztormu, jaki
zerwa si 1 marca, i 22 marca na poudniowej szerokoci geograficznej 4951', a
zachodniej dugoci geograficznej 12834' napotkaa "Alert", pod dowdztwem
dziwnie i zowrogo wygldajcej zaogi z Kanakas, skadajcej si gwnie z
mieszacw krwi. Kapitan Collins otrzyma stanowczy rozkaz odwrotu, ale odmwi;
bez adnego ostrzeenia posypay si na szkuner strzay z mosinych dzia
armatnich, stanowicych cz wyposaenia jachtu.
Zaoga "Emmy", jak relacjonuje pozostay przy yciu oficer, podja walk i
cho szkuner zacz ton z powodu uszkodzenia dna statku, udao im si dopyn
do jachtu wroga i dosta na pokad. Zmuszeni byli zabi wszystkich, mimo ich
pewnej przewagi liczebnej, poniewa walczyli w sposb bezwzgldny i wyjtkowo
brutalny, ale te i dosy niezdarny.
Trzy osoby spord zaogi, cznie z kapitanem Collinsem i pierwszym oficerem
Greenem, polegy w walce; pozostae osiem osb pod dowdztwem drugiego oficera
Johansena uruchomio zdobyty jacht i wzio kurs w stron skd przypyn, aby
przekona si, z jakiej to przyczyny domagano si od nich odwrotu.
Okazuje si, e nastpnego dnia ujrzeli ma wysepk, przy ktrej si
zatrzymali, cho o jej istnieniu nie wspominaj adne rda; tam wanie na
brzegu zmaro szeciu czonkw zaogi, ale Johansen jest dziwnie powcigliwy w
tej sprawie, napomyka zaledwie, e wpadli do jakiej rozpadliny skalnej.
Potem ju tylko Johansen i jego wsptowarzysz uruchomili jacht, usiujc
dalej eglowa, lecz 2 kwietnia zmg ich silny sztorm.
Od tej chwili a do momentu ocalenia 12 kwietnia Johansen pamita niewiele,
nawet nie przypomina sobie kiedy zmar jego towarzysz, William Briden. Nie byo
adnej konkretnej przyczyny mierci Bridena - najprawdopodobniej nastpia
wskutek silnych przey i wyczerpania.
Depesza z Dunedin donosi, e "Alert" by znany jako statek handlowy i mia
z reputacj na wodach przybrzenych. Nalea do grupy kolorowych marynarzy,
ktrych czste spotkania i nocne eskapady w lasy nie budziy wikszej
ciekawoci; wypyn w wielkim popiechu tu po sztormie i trzsieniu ziemi,
jakie miao miejsce 1 marca.
Nasz korespondent w Auckland przekazuje bardzo pochlebne informacje o "Emmie"
i jej zaodze, a samego Johansena okrela jako mdrego i wartociowego
czowieka.
Admiralicja wszczyna jutro ledztwo w tej sprawie i ma nadziej, e skoni
Johansena do obszerniejszych relacji.
I to ju wszystko, jeszcze tylko zdjcie diabolicznego posku. Ale jakie
myli kbiy si teraz w mojej gowie! Oto nowy skarbiec wiadomoci o kulcie
Cthulhu i wiadectwo, e swoim zasigiem obejmuje zarwno morze, jak i ld. Z
jakiego powodu zaoga "Alertu" wydaa "Emmie" rozkaz odwrotu krc po tych
wodach ze swoim koszmarnym bokiem? C to za nieznana wyspa, na ktrej szeciu
czonkw zaogi "Emmy" zgino, a Johansen tak niechtnie o tym mwi? Jakie s
wyniki ledztwa wiceadmiralicji i co jest wiadome o tym szkodliwym kulcie w
Dunedin? A co najbardziej zdumiewajce, to niezwyka i wprost zaskakujca
zbieno dat, ktra nadawaa zowieszcze, a teraz ju niezaprzeczalne
znaczenie, rnym wydarzeniom, tak skrztnie spisywanym przez mego wuja.
1 marca - u nas 18 lutego wedle czasu midzynarodowego - nastpio trzsienie

ziemi i zacz si sztorm. "Alert", wraz ze sw haaliw zaog, wypyn w


wielkim popiechu z Dunedin, jakby wezwany wadczym rozkazem, za na drugiej
pkuli poeci i artyci zaczli ni o dziwnym, ociekajcym wod miecie
Cyklopw, natomiast mody rzebiarz stworzy podczas snu przeraajcy wizerunek
Cthulhu. 23 marca zaoga "Emmy" wyldowaa na nieznanej wyspie, na ktrej
zgino szczciu jej czonkw; w tym czasie sny co wraliwszych ludzi
charakteryzoway si wzmoon wyobrani i pogray si w mroku penym lku
przed strasznym pocigiem olbrzymiego potwora, natomiast architekt popad w
obd, a rzebiarz ni std, ni zowd popad w delirium! A jak to byo ze
sztormem, ktry si zerwa 2 kwietnia? Kiedy ustay sny o miecie Cyklopw, za
Wilcoxa bez adnego ladu opucia wysoka gorczka? Co to wszystko miao
znaczy? A na dodatek jeszcze te aluzje starego Castro do zatopionych, a
zrodzonych pord gwiazd Starych Bstw i ich ponownym przyjciu na wiat; o ich
niezniszczalnym kulcie i wadzy nad snami. Czybym drepta na krawdzi
kosmicznego horroru, nie do zniesienia dla czowieka? Jeli tak jest, musi to
by horror w zasigu poj wycznie umysu, bo przecie 2 kwietnia pooy kres
temu, co zaczynao stanowi jakie potworne zagroenie dla duszy ludzkiej.
Wieczorem, po caym dniu wypenionym rozlicznymi depeszami i ustaleniami,
poegnaem mego przyjaciela i wyruszyem pocigiem do San Francisco. Nim upyn
miesic byem ju w Dunedin; tam jednak okazao si, e niewiele wiedz o
wyznawcach tego dziwnego kultu, snujcych si po starych nadmorskich tawernach.
Szumowiny portowe byy zbyt powszechnym zjawiskiem, aby miay przyciga
czyjkolwiek uwag; jednake tu i wdzie wspominano pewn wypraw mieszacw w
gb lasu i wida byo czerwony ogie w odlegych grach.
W Auckland dowiedziaem si, e jasnowosy Johansen powrci siwy po
przeprowadzonym w Sydney ledztwie, ktre jednak nic nowego nie wnioso.
Sprzeda dom na West Street i przenis si z on do swojej siedziby w Oslo.
Nic wicej nie mwi przyjacioom o swoich emocjonujcych przeyciach, powtrzy
to samo, co zezna przedstawicielom admiralicji. Jedyne, co mogli dla mnie
zrobi, to poda mi jego adres w Oslo.
Pojechaem z kolei do Sydney i przeprowadziem rozmow z marynarzami i
czonkami wiceadmiralicji, ale nie dowiedziaem si niczego rewelacyjnego. W
Circular Quay w Sydney zobaczyem "Alert", ktry zosta sprzedany i pywa jako
statek handlowy, ale to te nic mi nie dao. Przykucnity boek z gow sepii,
tuowiem smoka, skrzydami pokrytymi usk i postumentem zapisanym hieroglifami,
by przechowywany w muzeum w Hyde Parku; przygldaem mu si dugo i dokadnie byo to niezwykle precyzyjne bstwo, rwnie tajemnicze, antyczne i wykonane z
dziwnego, niespotykanego na ziemi materiau, jak statuetka Legrasse'a, tylko o
mniejszych wymiarach. Dla geologw, jak poinformowa mnie kustosz, okazao si
to prawdziw zagadk; twierdzili, e nie ma na wiecie skay, z ktrej zosta
wykonany ten boek. Wtedy to przypomniaem sobie ze zgroz, co stary Castro
powiedzia Legrasse'owi o pierwotnych Wielkich Bstwach: "Przybyy z gwiazd i
sprowadziy ze sob swoje posgi". Poruszony do gbi i z zamtem w gowie,
jakiego nigdy dotychczas nie dowiadczyem, postanowiem odwiedzi Johansena w
Oslo. Natychmiast wyruszyem statkiem pyncym do stolicy Norwegii i pewnego
dnia w jesiennej porze wysiadem na starannie utrzymanym wybrzeu w cieniu
Egebergu.
Dowiedziaem si, e Johansen mieszka w Starym Miecie Krla Harolda

Haardrada, ktre przez cae stulecia zachowao nazw Oslo, podczas gdy
najwiksze miasto przyjo nazw Christiania. Pojechaem tam takswk i z
bijcym sercem zapukaem do drzwi schludnego starego domu, od frontu pokrytego
tynkiem. Otworzya mi kobieta w czerni, o smutnej twarzy; doznaem wielkiego
rozczarowania, kiedy powiedziaa mi sab angielszczyzn, e Gustava Johansena
ju nie ma na tym wiecie.
Wkrtce po powrocie zmar, poniewa przeycia na morzu w 1925 roku, jak
wyznaa jego ona, zamay go. Nie powiedzia jej nic wicej poza tym, co
przekaza ogowi, zostawi jednak manuskrypt - w "sprawach technicznych", jak
to okreli - w jzyku angielskim, najwyraniej po to, eby ustrzec j przed
ewentualnym przeczytaniem. Szed wsk uliczk w pobliu dokw Gothenburga, gdy
z okienka na poddaszu spada mu na gow sterta papierw. Dwaj hinduscy
marynarze podbiegli natychmiast i pomogli mu wsta, ale nim przyby ambulans,
ju nie y. Lekarze nie stwierdzili adnej konkretnej przyczyny mierci, poza
oglnym wyczerpaniem i osabieniem serca.
Czuem, e do szpiku koci przenika mnie groza i e nie opuci mnie, dopki
nie spoczn na zawsze - "przypadkowo" lub w jaki inny sposb. Przekonawszy
wdow, e moje zwizki z jej mem dotycz wanie owych "technicznych spraw",
ktre upowaniaj mnie do przeczytania tego manuskryptu, wypoyczyem dokument i
zabraem si do czytania na statku pyncym do Londynu.
By to prosty, chaotyczny zapis - post facto pamitnik naiwnego marynarza, w
ktrym stara si przypomnie kady dzie caej tej koszmarnej podry. Nie
potrafi dosownie powtrzy treci, gdy jest ogromnie zawia i rozwleka, ale
przekazanie samego jej sensu wystarczy, aby zrozumie, dlaczego chlupot fal o
burt by dla mnie nie do zniesienia i musiaem sobie zatka uszy wat.
Johansen, dziki Bogu, nie zna caej prawdy, mimo e widzia miasto i t
Rzecz, ale ja ju nie zaznam spokojnego snu majc wiadomo tych wszystkich
okropnoci ktre czaj si nieustannie poza yciem w czasie i przestrzeni, i
wszystkich tych bezbonych blunierstw ze starszych gwiazd, ktre drzemi pod
wodami mrz, a ktre s znane i czczone przez wyznawcw koszmarnego kultu,
zawsze gotowych do ich wyzwolenia i wydostania si na wiat, gdy tylko
trzsienie ziemi wydobdzie ponownie to wielkie kamienne miasto ku socu i
powietrzu.
Podr Johansena rozpocza si tak, jak zezna w wiceadmiralicji. "Emma" z
adunkiem wypyna z Auckland 20 lutego i znalaza si w zasigu sztormu o
straszliwej sile, spowodowanym przez trzsienie ziemi, ktre musiao wyzwoli z
dna morskiego koszmary nawiedzajce w owym czasie sny rozmaitych ludzi. Statek,
odzyskawszy rwnowag, pyn swoim kursem, gdy 22 marca zosta zatrzymany przez
"Alert"; czytajc ten fragment, wyczuwaem al Johansena, jaki ogarn go na
widok zbombardowanego i toncego statku. O ciemnoskrych fanatykach kultu na
"Alercie" wspomina Johansen z wyranym lkiem. Przejawiali jakie ohydne cechy,
zagada zdawaa si by traktowana przez nich niemal jak obowizek i Johansen
wykazuje szczere zdumienie, e podczas przesuchania w sdzie jego zaodze
zarzucano bezwzgldno postpowania. Potem, pync na zdobytym jachcie pod
dowdztwem Johansena, wiedzeni ciekawoci, ujrzeli wielk kamienn kolumn
wyrastajc z morza, a na 4709' poudniowej szerokoci geograficznej i na
12643' zachodniej dugoci geograficznej natknli si na botnisty, mulisty
brzeg i na wyniose budownictwo Cyklopw, bdce namacalnym dowodem
najstraszliwszego postrachu ziemi - koszmaru miasta R'lyeh, zbudowanego w
niezmierzonych eonach, ktrych nie obejmuje historia, przez ogromne, odraajce

poczwary przybye z mrocznych gwiazd. W tym miecie spoczywa wielki Cthulhu


oraz jego horda skryta w zielonych, mulistych grobowcach, ktra przekazywaa, po
niezliczonych cyklach, swoje myli; to one wanie wywoay u wraliwych ludzi
sny pene lku i wzyway wadczym gosem wiernych do wzicia udziau w
pielgrzymce wyzwolenia i odrodzenia. Tego wszystkiego Johansen nie podejrzewa,
ale Bg jeden wie, co wkrtce zobaczy.
Przypuszczam, e tylko jeden szczyt gry, szkaradna twierdza-monolit, w
ktrej spoczywa wielki Cthulhu, wyoni si z wody. Kiedy myl o rozmiarach
tego wszystkiego, co moe si tam w dole znajdowa, mam ochot przesta istnie.
Johansen i jego ludzie zostali poraeni strachem przez kosmiczny majestat
ociekajcego wod Babilonu starszych demonw i z pewnoci odgadli bez adnych
owiecajcych wskazwek, e to nie ma zwizku z t ani te adn inna znan nam
planet. Lk przed niewiarygodn wielkoci tego zielonawego kamiennego bloku,
przed zdumiewajcym podobiestwem ogromnych posgw i paskorzeb do przedziwnej
statuetki znalezionej w maej kapliczce na "Alercie", przebija wyranie z
kadego sowa manuskryptu przeraonego marynarza.
Nie majc najmniejszego pojcia o futuryzmie Johansen prawie osign t
wiedz opisujc miasto, bo zamiast mwi o jakiej okrelonej jego strukturze
czy budowli, rozwodzi si tylko nad niesamowitym wraeniem, jakie robi
olbrzymie kty i kamienne powierzchnie - zbyt wielkie, aby podlegay prawom czy
waciwociom tej ziemi, witokradcze z powodu ohydnych wizerunkw i
hieroglifw. Wspomniaem o nich, poniewa wie si to z czym, o czym napomkn
Wilcox opowiadajc o swoich straszliwych snach. Powiedzia, e geometria tego
miejsca widzianego we nie wykraczaa poza granice normy, nie zgadzaa si z
prawem Euklidesa, a poza tym miejsce to wydzielao paskudn wo nieznan pord
naszych sfer niebieskich i we wszechwiecie. A teraz prosty marynarz odnosi te
same wraenia stojc oko w oko z ow straszn rzeczywistoci.
Johansen i jego ludzie podpynli do pochyego, mulistego brzegu
monstrualnego akropolu i lizgajc si zaczli si wspina na tytaniczne
wilgotne bloki, ktre najprawdopodobniej nie byy schodami przeznaczonymi dla
zwykych miertelnikw. Soce na niebie zdawao si jakby wypaczone, kiedy si
na nie patrzyo poprzez polaryzujc miazm dobywajc si z tego perwersyjnego,
nasiknitego morzem wntrza, i jaka niesamowita groza oraz niepewno czaiy
si chytrze w tych zwariowanych, zwodnych wymiarach rzebionej skay, na ktrej
za pierwszym spojrzeniem widziao si wypuko, za drugim wklso.
Wszystkich odkrywcw ogarna jaka dziwna trwoga, jeszcze nim zdoali
dostrzec co bardziej okrelonego ni skaa, szlam i wodorosty. Kady z nich
najchtniej umknby natychmiast, gdyby nie obawa przed wzgard pozostaych, i
tylko dla pozoru rozgldali si - na prno jak si okazao - za jak drobn
pamitk.
Portugalczyk Rodriguez wspi si a do samego podna monolitu i wyda
okrzyk na widok tego, co tam zobaczy. Wszyscy pozostali udali si wic za nim i
spogldali z wielkim zaciekawieniem na ogromne wyrzebione wrota wraz ze znan
ju paskorzeb w ksztacie kaamarnicy-smoka. Przypominay, jak napisa
Johansen, wielkie wrota stodoy; wszyscy byli przekonani, e s to drzwi, z
powodu rzebionej belki, progu i framug, cho nie mogli si zdecydowa, czy le
one pasko jak drzwi zapadowe, czy pochyo jak zewntrzne drzwi do piwnicy.
Wedle sw Wilcoxa, wymiary geometryczne w tym miejscu byy na opak. Trudno

byoby stwierdzi, czy morze i ziemia maj tutaj ksztat horyzontalny, poniewa
pozycja wszystkiego wydawaa si zupenie niespotykana.
Briden pchn ska w kilku miejscach, bez adnego rezultatu. Donovan idc
wzdu brzegu delikatnie przesuwa po niej rk i co pewien czas naciska j w
rnych miejscach. Potem bezskutecznie usiowa si wspi po groteskowym
kamiennym ksztacie - a mona by to nazwa wspinaczk, gdyby w ksztat nie by
w gruncie rzeczy poziomy - i wszyscy nie mogli si nadziwi, e na tym wiecie
znajduj si a tak ogromne wrota. Natomiast na samym wierzchu paszczyzna
wielkoci akra delikatnie i stopniowo stawaa si wklsa, po czym wszyscy
ujrzeli, e jest dziwnie ruchoma.
Donovan przelizgn si albo te w jaki sposb przeskoczy przez te
ociee, czy te obok nich, i doczy do swoich towarzyszy, ktrzy obserwowali
niezwyke zjawisko jakby cofania si szkaradnie rzebionego portalu. W caej tej
fantazji pryzmatycznego znieksztacenia przesuwa si ukonie, w sposb zupenie
nieprawdopodobny, bdcy zaprzeczeniem wszelkich praw materii i perspektywy.
Otwr zion czerni niemal namacaln. Ten mrok by jednak zjawiskiem
pozytywnym; przesania bowiem cz wewntrznych cian, ktre byyby widoczne,
a w tym momencie bucha ze swego uwizienia trwajcego cae eony lat niczym dym,
zaciemniajc nawet soce, kiedy tak wymyka si chykiem na trzepoczcych
boniastych skrzydach wprost ku pomarszczonemu, wklsemu niebu. Wo dobywajca
si z nowo otwartych gbi bya wprost nie do zniesienia, a po chwili Hawkins,
majcy dobre ucho, posysza na samym dole nieprzyjemny, jakby bulgoccy gos.
Wszyscy zmienili si w such, stojc w milczeniu, gdy nagle wysuno si To,
kapice i olize, po omacku przecisno przez czarne wrota swoje
galaretowato-zielone cielsko i wydostao si na powietrze miasta zatrutego
szalestwem.
Pismo biednego Johansena, kiedy o tym wspomina, wiadczy o zupenym
wyczerpaniu. Spord szeciu mczyzn, ktrzy nigdy nie dotarli do statku, dwch
zgino na miejscu w tym przeraajcym momencie, zabi ich strach jaki nimi
zawadn. Nie sposb opisa tej Rzeczy - nie ma sw dla takiej otchani
wrzasku i trwajcego od niepamitnych czasw obdu, dla tak niesamowitych
zjawisk bdcych zaprzeczeniem materii, siy i porzdku panujcego w kosmosie.
Gra sza, a raczej czapaa. Boe drogi! Czy mona si dziwi, e na drugim
kocu wiata architekt dosta obdu, a biednego Wilcoxa trawia gorczka w tym
telepatycznym momencie? Ta Rzecz bokw, zielona, lepka ikra gwiazd, obudzia
si, aby domaga si swoich praw. Gwiazdy znalazy si we waciwej pozycji i
czego nie zdoa dokona odwieczny kult i jego wytyczony program, tego dokonaa
gromada niewiadomych marynarzy. Po niezliczonych latach wielki Cthulhu by
znowu wolny i spragniony uciechy.
Nim ktokolwiek zdy si zorientowa, zwiotczae szpony porway trzech
mczyzn. Byli to Donovan, Guerrera i Angstrom. Parker polizgn si, gdy trzej
pozostali mknli jak szalecy po bezkresnym horyzoncie pokrytym zielonym osadem
w kierunku statku i Johansen zaklina si, e pochon go kamienny kt, ktry
znalaz si tam zupenie niespodziewanie; kt, ktry by ostry, a sprawia
wraenie rozwartego. Tak wic Briden i Johansen dotarli do odzi i desperacko
pynli w stron "Alertu", podczas gdy ten straszliwy potwr opad na muliste
kamienie i niezdecydowanie zacz kry nad brzegiem wody.
Parowiec nie ucierpia na tyle, by pj na dno, cho opucia go caa

zaoga, trzeba tylko byo przez par minut gorczkowo uwija si z gry na d
pomidzy kotami i maszynami, eby go uruchomi. Powoli, powoli, pord
wynaturzonych koszmarw tej nieprawdopodobnej scenerii "Alert" zacz burzy
miercionon wod, tymczasem na kamiennym brzegu-kostnicy, nie nalecym do
tego wiata, tytaniczna Rzecz pochodzca z gwiazd linia si i mamrotaa niczym
Polifem rzucajc przeklestwa na odpywajcy statek Odyseusza. Wtem, mielej ni
wspomniany cyklop, Wielki Cthulhu wlizgn si pod wod i rozpocz pocig
wzniecajc olbrzymie fale o sile dotd zupenie niespotykanej. Briden, ktry si
obejrza, dosta obdu i co chwila wybucha miechem, a pewnej nocy, kiedy
Johansen w gorczce wdrowa po statku, znalaz go w kabinie ju bez ycia.
A jednak Johansen si nie podda. Zdajc sobie spraw, e owa Rzecz z
pewnoci zawadnie "Alertem", jeli statek nie rozwinie penej szybkoci,
zdecydowa si na czyn desperacki; uruchomi najwysze obroty silnika, poczym
niby byskawica pobieg na pokad i odwrci koo. Morze huczao wirujc i
pienic si, a kiedy statek wznosi si na coraz wyszych falach, dzielny Norweg
skierowa go wprost na cigajc galaret, ktra unosia si nad wzburzon wod
niczym ster diabelskiego galeonu. Ohydna gowa kaamarnicy z wijcymi si
czukami uniosa si prawie do bukszprytu niezomnego statku, ale Johansen pru
przed siebie niczym nie zraony.
Rozleg si huk, jakby pka dtka, rozlao si co w rodzaju grzskiej,
cuchncej breji jakby z rozupanego samogowu, roztoczy si smrd tysica
otwartych grobw, a odgosu, jaki temu towarzyszy, nie przelaby na papier
aden kronikarz. Przez chwil cay statek zosta skaony gryzc, olepiajc
zielon chmur, poczym ju tylko na rufie wrzaa jadowita kipiel; dalej za - o
Boe! - rozproszona masa tej niesamowitej, pochodzcej z niebios ikry czya
si znowu w galaretowate tworzywo przybierajc sw ohydn posta, a tymczasem
odlego od niej zwikszaa si z kad sekund, w miar jak "Alert" nabiera
coraz wikszej szybkoci pod wpywem silnego dziaania pary.
I to wszystko. Potem Johansen ju tylko rozmyla nad bokiem umieszczonym w
kabinie i wykonywa ledwie par niezbdnych funkcji, takich jak przygotowanie
jedzenia dla siebie i tego miejcego si, obkanego czowieka. Po tym
pierwszym, bardzo odwanym zrywie przesta sterowa statkiem; tak jakby straci
wtedy dusz. 2 kwietnia zerwa si sztorm, a jego wiadomo pogrya si w
mroku. Ma poczucie widmowego wirowania po nieznanych morzach nieskoczonoci,
oszaamiajcej jazdy na ogonie komety poprzez toczcy si wszechwiat, a take
histerycznego przerzucania si z pieka na ksiyc i z ksiyca do pieka, przy
wtrze rozchichotanego chru pokrtnych, wesokowatych starszych bogw i
zielonych, nietoperzoskrzydych, szyderczych diabw.
Nadeszo wyzwolenie z tego snu - "Viligant", sd wiceadmiralski, ulice
Dunedin i duga powrotna droga do domu w okolice Egebergu. Nie mg tego
opowiedzie nikomu, uznali by go za szaleca. Postanowi to wszystko opisa
jeszcze przed mierci, ale ona nie powinna si o tym dowiedzie. |mier
bdzie dobrodziejstwem, jeli tylko zdoa zatrze te wspomnienia.
Ten wanie dokument przeczytaem i woyem do blaszanego pudeka koo
paskorzeby i notatek profesora Angella. Tam te wo mj wasny opis, ten
sprawdzian mojego stanu psychicznego, w ktrym zgromadzone jest wszystko to, co,
mam nadziej, po raz drugi ju nigdy wicej nie bdzie gromadzone. Ujrzaem to
wszystko, co jest koszmarem tego wiata, ale od tej chwili zarwno wiosenne

niebo, jak letnie kwiaty bd dla mnie zatrute. Tak jak odszed wuj i biedny
Johansen, tak i ja odejd. Zbyt wiele wiem, a kult wci yje.
Cthulhu te wci yje, jak sdz, w kamiennej otchani, ktra jest jego
schronieniem od czasu, gdy soce byo jeszcze mod planet. Jego przeklte
miasto jest znowu zatopione w morzu, gdy "Viligant" popyn na to miejsce po
kwietniowym sztormie; jednake wyznawcy Cthulhu na ziemi wci rycz i harcuj,
i popeniaj mordy wok boka ustawionego na monolicie w odludnych miejscach.
Cthulhu musia niespodziewanie uton i zapa si w swoj czarn otcha, bo w
przeciwnym razie wiat rozbrzmiewaby teraz krzykiem przeraenia i obdu. Kto
wie, jaki bdzie koniec? To, co si wynurzyo, moe zaton, a to, co zatono,
moe si wynurzy. Potwr czeka i drzemie w gbinie, a rozkad rozprzestrzenia
si wok chylcych si do upadku miast. Czas nadejdzie - ale nie wolno mi o tym
myle, nie mog! Bagam tylko aby wykonawcy mego testamentu zabezpieczyli ten
manuskrypt, jeeli mnie przetrwa, przed zuchwalstwem i dopilnowali, aby ludzkie
oko na nim nie spoczo.

Widmo nad Innsmouth

I
Zim z 1927 na 1928 rok przedstawicielw rzdu federalnego przeprowadzili dziwne i
tajemnicze ledztwo w sprawie pewnych okolicznoci, jakie miay miejsce w starym porcie
Innsmouth w Massachusetts. Po raz pierwszy usyszano o tym w lutym, kiedy dokonano caej
serii obaw i aresztowa, a nastpnie spalono i wysadzono dynamietem - przy zachowaniu
odpowiednich rodkw ostronoci - ogromn ilo rozpadajcych si i zjedzonych perzez
korniki, najprawdopodobniej opustoszaych domw nad brzegiem morza, gdzie od dawna nikt
nie zaglda. Mniej dociekliwi potraktowali to jako jedn z wikszych akcji w walce z
alkocholizmem.
Ci, ktrzy baczniej ledzili wszystkie nowiny, dziwili si tak olbrzymi iloci
aresztowanych, tak wielk si zmoblilzowan do przeprowadzenia tej akcji i tajemnic, jak
otoczono dalsze losy winiw. Nie byo adnej rozprawy sdowej, adnego sprecyzowanego
oskarenia; nie widziano te nikogo ze schwytanych w adnym z lokalnych aresztw.
Dochodziy jakie mgliste wieci o chorobie i obozach koncentracyjnych, a potem, o
osadzaniu tych winiw w rnych obozach wojskowych, ale nic konkretnego. Innsmouth
zostao prawie cakiem wyludnione i nawet jeszcze teraz nieatwo tam dostrzec lady
budzcego si ycia.
Poniewa spotkao si to z protestem rnych liberalnych organizacji, po dugich i
tajemniczych dyskusjach zawieziono niektrych ich przedstawicieli do kilku obozw i
wizie. W konsekwencji stowarzyszenia te stay si dziwnie bierne i powcigliwe.
Dziennikarze zajmowali bardziej zdecydowane stanowisko, ale wszystko wskazywao na to,
e wikszo z nich w kocu zacza wspdziaa z rzdem. Tylko jedno ilustrowane pismo,
zawsze dyskredytowane z powodu zamieszczania nierzetelnych informacji, wspomniao co o
odzi podwodnej, ktra wystrzelia torpedy wgb rozpadliny morskiej tu za Diabelsk Raf.
Fakt ten, o ktrym przypadkowo usyszano w marynarskiej spelunce, zdawaa si raczej mao
prawdopodobny, poniewa ta niska, czarna rafa ley jakie ptorej mili od portu Innsmouth.
W caej okolicy i pobliskich miastach bezustannie szeptano na ten temat, ale nie dzielono si
tymi uwagami z nikim z zewntrz. Pewnie przez cae stulecia rozprawiano o zamierajcym i
opustoszaym Innsmouth i choby wymylono co nowego, nie mogoby to dorwna temu
koszmarowi, o jakim napomykano i szeptano od lat. Wiele powodw przyczynio si do
skrytoci tutejszych ludzi, tote nie byo sensu wywiera na nich presji. Poza tym, tak
naprawd to niewiele widzieli, gdy rozlege, sone bagniska, puste i bezludne, odstraszay od
Innsmouth okolicznych mieszkacw, tych od strony ldu.
Wobec tego ja przeami w zakaz mwienia o tej sprawie. Wyniki - a jestem o tym gboko
przekonany - s tak niewtpliwe, e napomknicie o tym, co zostao odkryte podczas
strasznej obawy w Innsmouth, nie moe przynie adnej szkody, moe tylko wzbudzi
potworn odraz. A to, co zostao odkryte, rnie mona interpretowa. Nie mam pojcia, jak
duo z tej opowieci zostao mi przekazane, ale wiele mam powodw ku temu, aby gbiej
wnika w t spraw. Zetknem si z ni znacznie bliej, ni komukolwiek przypado to w

udziale, i wyniosem wraenia, ktre mog mnie jeszcze doprowadzi do nieprzewidzianych


sytuacji.
To wanie ja uciekem w popochu z Innsmouth we wczesnych godzinach rannych16 lipca
1927 roku i to wanie moje proby, skierowane do wadz o przeprowadzenie ledztwa i
aktywn dziaalno, wyoniy na wiato dzienne wspomniany epizod. Nie miaem nic
przeciw temu, by milcze, gdy sprawa bya wiea i niejasna; teraz jednak, kiedy naley ju
do przeszoci, kiedy wygaso zainteresowanie i ciekawo ludzi, zawadno mn dziwne
pragnienie, aby mwi o tych strasznych godzinach w owym widmowym porcie mierci i
blunierczej niesamowitoci. Samo mwienie o tym pomaga mi odzyska wiar w moj
sprawno umysow; upewni si, e nie jestem pierwszym, ktry uleg tej zaraliwej,
koszmarnej halucynacji. Pomaga mi te w podjciu decyzji co do pewnego strasznego kroku,
jaki mam zrobi w niedalekiej przyszoci.
Nigdy nawet nie syszaem o Innsmouth, a do owego dnia, kiedy ujrzaem je po raz pierwszy
i... jak dotd... po raz ostatni. Postanowiem uczci moje dojcie do penoletnoci wycieczk
do Nowej Anglii - zwiedzanie o charakterze antykwarycznym i genealogicznym zaplanowaem jecha prosto ze starego Newburyport do Arkham, skd wywodzia si rodzina
mojej matki. Nie miaem samochodu, podrowaem wic pocigiem, trolejbusem i
autobusem, starajc si zawsze o jak najtaszy rodek lokomocji. W Newburyport
poinformowano mnie, e najlepiej jecha do Arkham pocigiem; i dopiero przy kasie
biletowej na stacji, kiedy troch si zastanowiem nad wysok cen biletu, dowiedziaem si o
Innsmouth. Postawny kasjer o bystrym wyrazie twarzy, ktrego akcent wiadczy o tym, e
pochodzi z innych stron, zdawa si rozumie moje oszczdnociowe zabiegi i zaproponowa
mi co, czego poprzednio adna z osb, u ktrych si informowaem, nie zrobia.
- Mgby pan, wydaje mi si, pojecha starym autobusem - powiedzia z pewnym wahaniem tylko e w tych stronach nikt go nie uznaje. Jedzie przez Innsmouth - pewnie pan co o tym
sysza - dlatego ludzie nie lubi go. Ptowadzi go facet z Innsmouth - Joe Sargent - ale chyba
nie ma tu wogle pasaerw ani te w Arkham. Dziwne, e ten autobus jeszcze jedzi.
Wydaje mi si, e jest tani, ale nigdy nie widuje w nim wicej ni dwie, trzy osoby, wycznie
ludzie z samego Innsmouth. Odjeda z rynku - sprzed drogerii Hammonda - o dziesitej rano
i o siudmej wieczorem, o ile si co ostatnio nie zmienio. Wyglda na strasznego gruchota,
sa, nigdy jeszcze nim nie jechaem.
Wtedy to wanie po raz pierwszy usyszaem o Innsmouth. Kada wzmianka o miecie, nie
zaznaczonym na mapie ani te nie wspomnianym w ostatnich przewodnikach, wzbudzia by
moje zainteresowanie, a dziwne aluzje kasjera naprawd mnie zaciekawiy. Miasto, ktre
mogo rodzi tak niech okolicznych mieszkacw, musi by w jaki sposb niezwyke i
warte choby zwrcenia na uwagi turysty. Jeli znajduje si po drodze do Arkham, to po
prostu wczeniej wysid. Poprosiem kasjera, yby co opowiedzia o tym miecie. Zamyli
si, po czym zacz mwi jakby z poczuciem pewnej wyszoci:
- Innsmouth? No c, dziwne to miasto, pooone przy ujciu rzeki Manuxet. Niegdy byo to
cakiem due miasto, a przed wojn, przed 1812 rokiem, miasto portowe, ale w cigu stu lat
rozpado si. Nie jedzi tam teraz kolej... Gwna linia nigdy tamtdy nie prowadzia, a
boczna, z Rowley, zostaa skasowana przed laty.
Jest tam wicej pustych domw ni ludzi, nic si tam nie robi poza owieniem ryb i homarw.
A sprzedaj swoje poowy albo w Arkham, albo w Ipswitch. Niegdy byo tam sporo fabryk,

ale nic z nich nie zostao, jest tylko rafineria zota, pracujca na minimalnych obrotach.
Kiedy ta rafineria bya ogromna, a jej waciciel, stary Marsh, musi by bogatszy ni Krezus.
Podobno ma jak skurn chorob albo te na stare lata co go pokrcio i dlatego trzyma si
z dala od ludzi. Jest wnukiem kapitana Obeda Marsha, zaoyciela rafinerii. Matka jego bya
cudzoziemk - powiadaj, e pochodzia z wysp na Morzu Poudniowym - dlatego zrobi si
straszny szum, kiedy pidziesit lat temu oeni si zjak dziewczyn z Ipswich. Zawsze
robi si taki szum, gdy chodzi o ludzi z Innsmouth, a w tych okolicach kady, w ktrego
yach pynie krew mieszkaca Innsmouth, stara si to ukry. Jednak dzieci i wnuki Marsha
wygldaj tak samo jak wszyscy. Kiedy mi je pokazano, ale prawd mwic starszych jego
dzieci ju ostatnio si tu nie spotyka. Starego nigdy jeszcze nie widziaem.
Ale dlaczego wszyscy maj tak niech do Innsmouth? Radz, mody czowieku, aby nie
zwaa na to, co si tutaj opowiada. Trudno ludzi nakoni, eby co mwili, ale jak ju raz
zaczn, nie ma koca. Opowiadaj rne rzeczy o Innsmouth, najczciej szeptem, i to od stu
lat, a boj si, jak chyba niczego na wiecie. Niektre ich opowieci mogyby pana ubawi na przykad o kapitanie Marshu, ktry wszed w ukady z diabem i z samego pieka
sprowadza demony do Innsmouth, albo o oddawaniu czci samemu szatanowi i skadaniu
strasznych ofiar w jakim miejscu koo portu, na ktre ludzie si natknli podobno w 1845
roku czy mniej wicej w tym czasie - ale ja pochodz z Paton, Vermont, i w tego rodzaju
historie nie wierz.
Powinien pan jednak posucha, co mwi ludzie, panitajcy dawne czasy, o czarnej rafie
przybrzenej - nazywaj j Diabelsk Raf. Od dawna sterczy nad powierzchni wody i
prawie nigdy si nie kryje, a mimo to trudno by j nazwa wysp. Kry opowie, e
niekiedy wida na niej cay legion diabw - wyleguj si tam albo te wlatuj do jaki
pieczar na jej szczycie i wylatuj. Powierzchnia tej rafy jest nierwna i wyboista, a rozciga
si w morze dobr mil. Kiedy, jak jeszcze przypyway tu statki, marynarze nakadali kawa
drogi, eby j tylko omin.
Oczywicie marynarze nie pochodzcy z Innsmouth. Mieli oni za ze kapitanowi Marshowi,
e podobno w nocy cumowa przy tej rafie, kiedy bya odpowiednia fala. Chyba rzeczywicie
tak robi, bo uksztatowanie tej skay jest ciekawe, no i szuka tam zapewne piratw, a by
moe nawet i znajdowa. Mwio si jednak o jego kontaktach z diabami. W sumie, wydaje
mi si, e to wanie kapitan przyczyni si do tak zej reputacji rafy.
Dziao si to jeszcze przed wielk epidemi w 1845 roku, kiedy to wywieziono co najmniej
poow mieszkacw Innsmouth. Nie stwierdzono, co to bya za choroba, prawdopodobnie
przywleczono j statkiem z innych krajw, moe z Chin albo jeszcze z innych stron. Okropne
to byo - zupene szalestwo, wyczyniano tam takie rzeczy, e napewno nie wszystkie wieci
o tamtejszych poczynaniach przedostay si poza miasto, ktre zostao w strasznym stanie. Ci
ludzie ju nigdy nie wrcili, a teraz nie ma tam wicej ni trzystu albo czterystu
mieszkacw.
Ale najbardziej istotne jest to, e ludzie czuj jakie uprzedzenie rasowe - i wcale tego nie
potpiam. Sam te nie cierpi ludzi z Innsmouth i nie mam ochoty nawet wybra si do tego
miasta. Myl, e si pan orientuje - cho po paskim akcencie wnioskuj, e pochodzi pan z
Zachodu - jak czste kontakty miay nasze statki z Nowej Anglii z rozmaitymi
najdziwniejszymi portami w Afryce, Azji, na poudniowych morzach i w rnych innych
czciach wiata i jak dziwnych ludzi czasami stamtd przywoono. Moe sysza pan o

Salemie, ktry przywiz sobie Chink za on, a take i tym, e w okolicy Cape Cod wci
jeszcze yje caa gromada ludzi pochodzcych z wysp Fidi.
Mieszkacy Innsmouth musz mie co wsplnego z tak przeszoci. To miasto byo
zawsze odcite od reszty okolicy z powodu otaczajcych go bagien i rzek, nie znamy wic
wszystkich szczegw tej sprawy. Jest jednak oczywiste, e stary kapitan Marsh przywiz
jakie dziwne istoty, kiedy trzy jego statki powracay w latach dwudziestych i trzydziestych.
Nie ulega wtpliwoci, e nawet teraz jest co dziwnego w ludziach mieszkajcych w
Innsmouth... Nie wiem, jak to wyjani, ale po prostu skra czowiekowi cierpnie. Przekona
si pan po Sargencie, jeeli pojedzie pan jego autobusem. Niektrzy maj dziwaczne, wskie
gowy, paskie nosy i wyupiaste oczy, ktre wydaj si nigdy nie zamyka, a ich skra te
jest jaka inna. Chropowa i pokryta parchami, szyja pomarszczona i pofadowana. Bardzo
wczenie ysiej. Najgorzej wygldaj starzy, cho szczee mwic nie zdayo mi si
spotka naprawd starego czowieka. Chyba umieraj spojrzawszy w lustro! Zwierzta ich nie
znosz, mieli straszne kopoty z komi, zanim nastay samochody.
Nikt z tutejszych ludzi ani te z Arkham czy Ipswich nie chce mie z nimi do czynienia, oni
sami te zreszt stroni, kiedy te przybywaj do miasta albo jeli kto z zewntrz prbuje
owi na ich terenach. Dziwne, e taka jest obfito ryb wok portu w Innsmouth, a prawie
wcale ich nie ma w okolicznych wodach, ale niech pan sprbuje owi u nich, to zobaczy pan,
jak robi nagonk na czowieka. Kiedy przyjedzali tutaj pocigiem. Chodzili pieszo do
Rowley i tam wsiadali do pocigu, kiedy skasowano boczn lini, ale teraz przyjedzaj
autobusem.
Jest w Innsmouth hotel, nazywa si Gilman House, ale nie wydaje mi si, aby by co wart.
Nie radziabym si w nim zatrzymywa. Lepiej niech pan tutaj przenocuje i pojedzie sobie
jutro rano autobusem o dziesitej. Wieczorem o smej jest autobus powrotny do Arkham,
Kilka lat temu zatrzyma si w tym hotelu pewien inspektor z fabryki i mia jakie
nieprzyjemne przeycia. Zdaje si, e gromadzi si tam dziwny tum, bo sysza jakie
rozmowy w innych pokojach - cho wikszo bya podobno pusta - co go strasznie
przerazio. Bya to cudzoziemska mowa, tak mu si zdawao, ale najgorszy wydawa mu si
jeden gos, ktry sycha byo tylko od czasu do czasu. Brzmia bardzo nienaturalnie - tak
jakby si przelewa - a inspektor nie mia odwagi si rozebra i pj spa. Przeczeka do
witu i z samego rana umkn stamtd. Rozmowa toczya si przez ca noc.
Czowiek ten - nazywa si Casey - opowiada potem, e mieszkacy Innsmouth bez przerwy
go obserwowali, wydwao mu si, e nie spuszczali ze oka ani na chwil. Stwierdzi, e
rafineria Marsha to dziwne miejsce - stara budowla przy niszych wodospadach na rzece
Manuxet. Wszystko, co mwi, zgadzao si z tym, co ju przedtem syszaem. Ksigi
handlowe zaniedbane, adnych rachunkw z przeprowadzonych transakcji. Zawsze otaczano
tajemnic rdo, z ktrego pochodzi zoto Marsha oczyszczane w tej rafinerii. Nie sycha
byo, eby je sprzedawano, ale par lat temu wywieli gdzie ogromn ilo sztab zota.
Niegdy mowiono, e marynarze i pracownicy rafinerii sprzedaj po cichu jakie nieznane
obce klejnoty, no i e par razy widziano kobiety z rodziny Marsha w takich wanie
klejnotach. Ludzie powiadali, e pewien kapitan Obed skupowa je w jakim pogaskim
porcie, zwaszcza e zawsze zamawia cae stosy szklanych paciorkw i rnych wiecideek,
takich samych, jakie zabierali zwykle marynarze na handel wymienny. Inni znw
przypuszczli, i wci tak jeszcze uwaaj, e znalaz ukryte skarby pirackie na Diabelskiej
Rafie. Stary kapitan nie yje ju od szedziesiciu lat i nie pojawi si na tych wodach ani

jeden wikszy statek od czasu Wojny Domowej, a jednak Marshowie wci skupuj rne
miejscowe ozdoby - gwnie szklane i gumowe ozdbki, tak syszaem. By moe
mieszkacy Innsmouth lubi je nosi - s chyba tacy sami jak kanibale znad Poudniowego
Morza albo dzikusy z Gwinei.
To zaraza w czrerdziestym szstym roku zniszczya chyba najlepszych ludzi w miecie. W
kadym razie teraz wszyscy wygldaj podejrzanie, a Marshowie i inni bogacze najgorzej.
Jak ju wspomniaem, w caym miecie nie ma wicej ni czterysta osb, cho powiadaj, e
wszystkie ulice istniej jak dawniej. Wydaje mi si, e na poudniu takich jak oni nazywa si
"bia hoot" - rozpustnicy, szczwane lisy, robi jakie potajemne interesy. owi mnstwo
ryb i homarw i wywo ciarwkami. Niepojte, dlaczego akurat tam gromadz si ryby, a
nie gdzie indziej.
Nikt nie jest w stanie wyledzi tych ludzi, a dla przedstawicieli szkolnictwa czy te
urzdnikw skarbowych to zupeny koszmar. Mieszkacy Innsmouth nie lubi, aby obcy
wcibiali nos w ich ycie. Syszaem na wasne uszy, e paru przedstawicieli rzdowych i
handlowcw cakiem tam przepado, kry te wie, e jeden dosta pomieszania zmysw i
teraz jest w Danvers. Musieli go czym bardzo nastraszy.
Dlatego wanie, na pana miejscu, nie wybierabym si tam na noc. Nigdy tam nie byem i nie
mam na to ochoty, ale sdz, e pobyt w tym miecie za dnia nie moe panu zaszkodzi, cho
tutejsi ludzie i tego bd panu odradza. Jeeli lubi pan zwiedza i interesuje si pan
przeszoci, to Innsmouth wietnie si do tego nadaje.
Wobec tego spdziem wieczr w bibliotece publicznej w Newburyport, eby dowiedzie si
czego o Innsmouth. Kiedy prbowaem pyta miejscowych ludzi w sklepach, restauracjach,
garaach i stray poarnej, napotykaem na jeszcze wiksz niech, ni si spodziewaem,
cho przecie uprzedza mnie o tym kasjer na stacji kolejowej; uznaem, e nie mam czasu na
to, eby przeamywa t ich instynktown powcigliwo. Objawiali jak dziwn nieufno,
tak jakby kady, kto si interesuje Innsmouth, budzi w nich podejrzliwo. Zatrzymaem si
w YMCA, a tamtejszy recepcjonista najwyraniej nie radzi mi wybiera do tego pospnegp,
chylcego si do upadku miasta; a pracownicy biblioteki podzielili ten pogld. W oczach
ludzi wyksztaconych Innsmouth byo po prostu jaskrawym przykadem zdegenerowanego
miasta.
Znajdujce si na pkach bibliotecznych kroniki historyczne, dotyczce okrgu Essex, nie
objaniay wiele. Wyczytaem, e miasto powstao w 1643 roku, przed Rewolucj syno z
przemysu okrtowego, na pocztku dziewitnastego wieku byo wspaniale prosperujcym
portem morskim, a potem orodkiem przemysowym wykoystujcym si wodn rzeki
Manuxet. Epidemia i zamieszki w 1846 roku byy potraktowane pobienie, tak jakby
przynosiy ujm temu okrgowi.
Niewiele byo zapisw odnonie schyku tego miasta, cho znaczenie kocowego rejestru
byo niedwuznaczne. Po Wojnie Domowej cay przemys ograniczy si do rafinerii Marsha, a
handel sztabami zota stanowi jedyn pozostao wielkiego niegdy orodka handlowego, no
i oczywicie w dalszym cigu zajmowano si rybostwem. Jednake i rybostwo z czasem
stao si mniej opacalne z powodu spadku cen i konkurencju coraz liczniejszych korporacji,
cho wci poowy wok Innsmouth byy obfite. Cudzoziemcy rzadko si tu osiedlali,
istniai jrdnak dyskretnie zamaskowane wiadectwo, e prbowao si tu osiedli kilku
Polakw i Portugalczykw, ale przepdzono ich w szczeglnie drastyczny sposb.

Najbardziej jednak interesujca bya pobiena wzmianka na temat osobliwych klejnotw


niejasno zwizanych z Innsmouth. W sposb oczywisty wywary one wpyw na ca okolic,
gdy zaznaczono, e niektre okazy znajduj si w Miskatonic University w Arkham i Sali
Wystawowej Stowarzyszenia Historycznego w Newburyport. Fragmentaryczne opisy tych
przedmiotw potraktowane byy sucho i przezornie, ale dla mnie kryy w sobie jak
niezaprzeczaln zagadk. Byo w nich co tak dziwnego i prowokacyjnego, e nie mogem
przesta o nich myle i mimo stosunkowo pnej pory postanowiem obejrze miejscowy
eksponat - podobno duy, o dziwnych proporcjach, najwyraniej przedstawiajcy tiar - o ile,
oczywicie, okae si to moliwe.
Bibliotekarz da mi list polecajcy do kustosza wystawy, panny Anny Tilton, mieszkajcej w
pobliu, i po krtkim wyjanieniu ta starsza, zacna kobieta zgodzia si wprowadzi mnie do
zamknitego ju budynku, jako e godzina bya jeszcze wzgldnie przyzwoita. Zgromadzona
tu kolekcja wygldaa rzeczywicie wspaniale, ale mnie interesowa tylko ten dziwny
przedmiot lnicy w rogu szafy owietlanej elektryczn lamp.
Nie trzeba byo specjalnej wraliwoci na pikno, aby to fantastyczne, pene nieziemskiego
splendoru zjawisko, spoczywajce na purpurowej aksamitnej poduszce, przykuo mj wzrok.
Nawet teraz jeszcze nie potrafi opisa tego, co ujrzaem, cho miao to wyranie ksztat tiary,
zgodnie z opisem, jaki przeczytaem. Z przodu bya do wysoka, w obwodzie dua i dziwnie
nieregularna, jakby przeznaczona dla gowy o osobliwym ksztacie elipsy. Materia, z jakiego
zostaa wykonana, wskazywa na zoto. cho nieziemski poysk mg rwnie wiadczy o
jakim przedziwnym stopie z domieszk renie piknego, ale zupenie nieznanego matalu.
Zachowana bya w stanie niemal doskonaym i mona by godzinami studiowa wprost
uderzajco niezwyke i zagadkowe wzory na jej powierzchni, geometryczne i zwizane z
morzem - wykute albo odlane w postaci wypukej paskoeby, a wiadczce o
niewiarygodnym, penym gracji mistrzostwie.
Im duej si wpatrywaem, tym bardziej mnie ta rzecz fascynowaa, a do fascynacji doczao
si dziwne niepokojce uczucie, trudne do okrelenia czy sklasyfikowania. Pomylaem, e
niepokuj budzi we mnie jaka osobliwo wykonania tej tiary, pochodzcej chyba z innego
wiata. Wszystkie dziea sztuki, jakie dotychczas widziaem, charakteryzoway si
przynalenoci, albo do jakiego narodu, albo do jakiej rasy, albo te byy nowoczesnym
przetworzeniem znanego kierunku. Ta tiara nie przypominaa adnego ze znanych okazw
sztuki. Najwyraniej przynaleaa do jakiej ustalonej techniki charakteryzujcej si
nieprawdopodobn dojrzaoci i perfekcj, ale zupenie obc zarwno dla sztuki Wschodu,
jak i Zachodu, dla sztuki staroytnej, jak i nowoczesnej - nie widziaem jeszcze dotd niczego
w tym rodzaju ani o niczym podobnym nie syszaem. Zdawa si to by przedmiot
pochadzcy z innej planety.
Wkrtce jednak stwierdziem, e mj niepokj mia jeszcze inne rdo, a byy nim
obrazkowe i matematyczne wzory na powierzchni tiary. Wszystkie inne sugeroway jakie
dawne tajemnice i niepojte gbie czasu i przestrzeni, za monotonne, powizane z morzem
paskorzeby byy w swej wymowie prawie zowrebne. Pord paskorzeb znajdoway si
baniowe potwory, odraajce, groteskowe i zoliwe - pryby, paby - ktre musiay
chyba by powizane z jak pseudopamici i zdaway si porzwoywa dziwne obrazy z
gbokich komrek i tkanek, ktrych trwae funkcjonowanie naley do pierwotnych i
straszliwie odlegych czasw. Chwilami odnosiem wraenie, e kady zarys tych
blunierczych aboryb przesycony jest kwintesencj nieznanego i nieludzkiego za.

Krtka i prozaiczna historia opowiedziana przez pann Tilton dziwnie kontrastowaa z


oglnym wraeniem, jakie sprawiaa tiara. W 1873 roku odda j do lombardu na State Street
za mieszn sum pewien pijany czoweik z Innsmouth, ktry wkrtce potem zosta zabity w
jakiej bjce. Stowarzyszenie nabyo j wprost od waciciela lombardu i od razu
umieszczona zostaa na wystawie bdcej godnym dla niej miejscem, wraz z informacj, e
pochodzi prawdopodobnie z Indii Wschodnich albo Indochim, cho byo to oparte wycznie
na przypuszczeniach.
Panna Tilton, porwnujc wszelkie moliwe hipotezy dotyczce jej pochodzenia i obecnoci
w Nowej Anglii, skonna bya wierzy, e stanowia cz upu pirackiego znalezionego przez
kapitana Obeda Marsha. Pogldu tego nie podwaay bynajmniej bezustanne oferty Marshw.
ktrzy, z chwil gdy si dowiedzieli o jej istnieniu, natychmiast chcieli j kupi proponujc
wysok cen. I po dzi dzie powtarzaj swoj ofert mimo zdecydowanej odmowy
stowarzyszenia.
Kiedy wyszlimy z budynku, zacna dama poinformowaa mnie, e kry w inteligenckich
sferach tego regionu. Jeli za chodzi o jej wasny stosunek do upiornego Innsmouth - w
ktrym zreszt jeszcze nigdy nie bya - to czuje odraz to tej spoecznoci, ktra wyzbya si
wszelkiej kultury, i zapewniaa mnie, e pogoski o otaczaniu czci diaba s czciowo
wsprawiedliwione, bo rozpowszechni si tam jaki tajemniczy kult i pochon wszystkie
ortodoksyjne kocioy.
Zosta nazwany, powiedziaa "Ezoterycznym Porzdkiem Dagona", i jest z pewnoci
wynatyrzonym, quasi-pogaskim obrzdem zapoyczonym sto lat temu na Wschodzie, kiedu
to owiska rybne w Innsmouth zaczy znika. Trwao tego kultu wrd prostych ludzi jest
zjawiskiem naturalnym, jako e nagle wody przybrzene zapeniy si rybami i stan ten nadal
si utrzymuje, a wkrtce kult rozprzestrzeni si w caym miecie, wypierajc cakowicie
wolnomularstwo, i obra sobie na gwn siedzib star Masosk Lo na ulicy New Church
Green.
Wszystko to razem stanowio dla pobonej panny Tilton wystarczajc przyczyn, dla ktrej
unikaa tego starego miasta, opustoszaego i ogarnitego rozkadem; dla mnie stao si to
nowym bodcem. Moje architektoniczne i historyczne zainteresowania zostay teraz
wzbogacone o antropologiczne zagadki. Taki byem podniecony, e prawie przez ca noc nie
mogem zmruy oka w moim maym pokoiku w YMCA.
II
Nazajutrz rano, tu przed godzin dziesit, staem z ma walizk pod drogeri Hammonda
na Starym Rynku czekajc na autobus do Innsmouth. Kiedy zblia si czas przyjazdu
autobusu, zauwayem, e snujcy si tu ludzie szybko gdzie umykaj albo przechodz na
drug stron placu, koo gospodu Ideal Lunch. A wic kasjer na stacji kolejowej nie
przesadza mwic o niechci miejscowych ludzi do Innsmouth i jego mieszkacw. Po
chwili pojawi si na State Street may rozklelkotany wehiku, ogromnie sfatygowany,
brudnoszarego koloru, zakrci i zatrzyma si tu koo mnie przy krawniku. Domyliem
si, e to wanie ten autobus, a wkrtce upewniem si sprawdziwszy na ledwie czytelnej
tablicy na przedniej szybie napis: Arkham - Innsmouth - Newburyport.
Byo w nim tylko trzech pasaerw - ciemnowosych, niechlujnych, o ponurych twarzach,

wygldajcych raczej na modych ludzi - a kiedy autobus si zatrzyma, wysiedli niezdarnie i


poszli ulic w milczeniu, niemale ukradkiem. Kierowca take wysiad i uda si do drogerii,
by zrobi tam zakupy. Domylam si, e jest to Joe Sargent, o ktrym wspomina kasjer; nim
jeszcze zdoaem wnikn w jakiekolwiek szczegy, ogarna mnie nagle awersja do tego
czowieka, niczym waciwie nieuzasadniona. Zrozumiaem niech tutejszych ludzi do
podrowania autobusem, ktrego wacicielem i kierowc jest ten czowiek, albo do
odwieszania miasta, w ktrym yje on i jemu podobni.
Kiedy kierowca wyszed ze sklepu, przypatrzyem mu si uwanie, eby wykry rdo
owego zego wraenia, jakie na mnie wywar. By szczupy, przygarbiony, wzrostu okoo
szeciu stp, mia na sobie obskurne granatowe ubrania, a na gowie mocno zniszczon
golfow czapk. Mia okoo trzydziestu piciu lat, ale z powodu gbokich bruzd po bokach
szyi wyglda na starszego, jeli si nie patrzyo na jego ponur, pozbawion wyrazu twarz.
Mia wsk gow, wyupiaste niebieskie oczy, niemal wodniste, ktre zdaway si nigdy nie
mruga, paski nos, cofnite czoo i podbrdek oraz przedziwnie niezgrabne, jakby
niewyksztacone uszy. Mia due, grube wargi i pokryte gsto porami zszaae policzki,
prawie pozbawione zarostu, tylko gdzieniegdzie wyrastay z nich kpki rzadkich, jasnych
wosw; miejscami skra jego bya dziwnie chropowata, tak jakby zuszczaa si z powodu
jakeij skrnej choroby. Rce mia due, gsto usiane yami, o dziwnym szaroniebieskim
zabarwieniu. Palce jego byy zaskakujco krtkie w stosunku do caej budowy ciaa i
najwyraniej podkurcza je, eby ukry w ogromnej doni. Kiedy tak szed w stron autobusu,
zauwayem, e w jaki szczeglny sposb powczy nogami i e ma niespotykanej wielkoci
stopy. Nie mogem si nadziwi, e zdoa kupi buty.
Wszystko byo na nim wytuszczone, a to jeszcze bardziej potgowao moj odraz. Musia
chyba pracowa albo bywa czsto w porcie, bo okropnie cuchn rybami, ale jaka obca krew
pyna w jego yach, nie potrafiem odgadn. Nie wyglda na Azjat, Pilinezyjczyka,
Lewantyczyka ani na typ negroidalny, ale rozumiaem, dlaczego ludzie uwaali go za
obcego. Ja jednak skonny byem uwaa go raczej za biologicznego degenerata anieli
obcego.
Kiedy zorientowaem si, e bd jedynym pasaerem w tym autobusie, nie byo mi
przyjemnie. Nie odpowiadao mi podrowanie wycznie w towaystwie tego kierowcy.
Nadszed jednak czas odjazdu, stumiem wic niech i wsiadem za tym czowiekiem
wrczywszy mu banknot jednodolarowy i powiedziawszy tylko jedno sowo "Innsmouth".
Spojrza na mnie z zaciekawieniem wydajc mi w milczeniu czterdzieci centw reszty.
Usiadem po jego stronie, ale daleko, chciaem bowiem podczas jazdy patrzc na morze.
Wreszcie w zramolay wehik ruszy ze zgrzytem i piskiem i kono turkajc mija stare
budynki z cegy na State Street w gstej chmurze dymu dobywajcego si z rury wydechowej.
Zauwayem, e przechodnie na ulicy staraj si nie patrze na autobus albo udaj, e nie
patrz. Po chwili skrcilimy w lewo na High Street, gdzie jezdnia bya ju gadsza;
przemknlimy obok dostojnych starych rezydencji wczesnorepublikaskiego okresu i obok
jeszcze starszych farm z okresu kolonialnego, minlimy Lowel Green i Parker River, po
czym wjechalimy w dugi, monotonny pas rozlegego nadmorskiego obszaru.
Dzie by ciepy i soneczny, jednake piaszczysty teren, porosy turzyc i karowatymi
drzewami, stawa si coraz bardziej opustoszay. Z okna widziaem bkitn wod i
piaszczyste zarysy Plum Island, a wkrtce zjechaliny prawie na sam brzeg play, gdy nasza
wska droga zboczya z gwnej szosy prowaszcej do Rowley i Ipswich. Nie byo tu ju

adnych domw, a stan drogi wiadczy o bardzo niewielkim ruchu koowym. Niskie,
zniszczone wiatrem i deszczem supy telefoniczne miay tylko dwie linie, a co pewien czas
przejedalimy przez sfatygowane drweniane mostki na maych rzeczkach, ktre wijc si
pyny w gb ldu i potgoway jeszcze wraenie pustki tego terenu.
Gdzieniegdzie wyaniay si przed moimi oczami nagle kikuty i rozpadajce si resztki
fundamentw ponad ruchomymi piaskami, wiadczce o dawnej tradycji, o jakiej wspominaw
ksice historii, ktr czytaem, a mianowicie, e niegdy bya to yznam gsto zaludniona
kraina. Zmiana nastpia w okresie epidemii w Innsmouth w 1846 roku, a wrd
mieszkacw panuje przekonanie, e ma to zwizek z jakimi tajemniczymi zymi mocami.
Na spustoszenie tego terenu wpyn te bezsensowny wyrb przybrzenych lasw, co
pozbawio ziemi tak potrzebnej ochrony drzew i daa woln drog falom i piaskom
przenoszonym wiatrem.
Posuwajc si dalej stracilimy z oczu Plum Island, a po lewej stronie rozroczy si przed
nami widok na rozlegy Atlantyk. Nasza wska droga zacza si wspina stromo, a mnie
zacz ogarnia dziwny niepokj, kiedy zobaczyem przed sob wysok gra, na krrej nasza
wyobiona droga sigaa nieba. Wydawao si, e autobus bdzie si tak wspina coraz
wyej, pozostawi za sob normaln ziemi i wzniesie si w arkana wyszych warstw
powietrza i tajemniczego nieba. Zapach morza by teraz prawie zowieszczy, a pochylone
mocne plecy milczcego kierowcy i jego wska gowa z kad chwil staway si dla mnie
coraz bardziej nienawistne. Kiedy popatrzyem uwaniej, przekonaem si, e ty jego gowy
jest prawie tak samo pozbawiony wosw jak i jego twarz, tylko par ztych kpek wyrasta
mu na szarej, szorstkiej skrze.
I tak wjechalimy na gra, skd roztoczy si widok na rozleg dolin, gdzie rzeka Manuxet
czy si z morzem na pnoc od dugiego acucha wzgrz najgciej skupionych w
Kingspot Head i skrcajcym w strone Cape Ann. Na dalekim zamglinym horyzoncie
zdoaem zauway przyprawiajcy o zawrt gowy zarys gry, a na niej tajemniczy stary
dom, o ktrym kryo tak wiele legend; w tej chwili ca moj uwag przykuwaa blisza
panorama roztaczajca si w dole. Zorientowaem si, e przedemn jest ju upiorne
Innsmouth.
Byo to miasto rozlege i gsto zabudowane, ale ju z daleka znaminowa je zowieszczy brak
ladw ycia. Z gstego skupiska kominw tylko gdzieniegdzie unosi si kbek dymu, a trzy
wysokie wiee sterczay na tle morza nagie i nie pomalowane. Jedna z nich na szczycie si
tozpadaa, a tu i wdzie widniay czrne czelucie, w ktrych niegdy byy pewnie tarcze
zegarw. Ogromn ilo obwisych, spadzistych dachw o spiczastych kalenic najwyraniej
toczyo robactwo, a kiedy zjechakimy troch niej, okazao si, e wikszo dachw
cakiem si zapada. Byo tam take kilka duych kwadratowych domw w stylu
gregoriaskim z kopertowymi dachami, kopuami i tarasami otoczonymi elazn balustrad.
Te znajdoway si z dala od morza i niektre zachoway si jeszcze w cakiem niezym stanie.
Sramtd cigny si w stron ldu nie uywane teraz i zarose traw szyny kolejowe z
przechylonymi supami telegraficznymi, pozbawoinymi drutw, i na p zatarte lady starych
drg do Rowley i Ipswich.
Najwiksze zniszczenie dao si zauway tu nad morzem, cho w samym rodku
wypatrzyem bia wie cakiem dobrze zachowanej budowli z cegie, ktra wygldaa jak
maa fabryka. Przysta, z dawna zasypana piaskiem, otoczona bya starym, kamiennym
falochronem; na nim to zaczem odrnia mae figrki siedzcych rybakw, a na samym

kocu fundamenty stojcej tu niegdy latarni morskiej. Od wewntrz falochronu utworzy si


piaszczysty cypel, na nim za spostrzegem kilka przysiadych chat, pskodenne odzie i
porozrzucane wrzecidze do owienia homarw. Woda zdawaa di by gboka tylko tam,
gdzie rzeka opywaa fabryk i skrcaa na poudnie, by poczy si z oceanem przy kocu
falochronu.
Tu i wdzie sterczay na brzegu ruiny przystani w zupenym rozkadzie, ktry im dalej na
poudnie, tym wikszy przybiera zasig. A w gbi morza, mimo wysokiego przypywu,
dostrzegem dug czarn lin, nieznacznie unoszc si nad powierzchni wody, a kryjc w
sobie jakie tajemne zo. Domyliem si, e musi to by Diabelska Rafa. Kiedy tak na ni
patrzyem, doznawaem mieszanych uczu; w swej ponuroci bya odpychajca, a
jednoczenie w jaki dziwny sposb zdawaa si do siebie przyciga. Zdumiewajce, ale to
drugie odczucie powodowao wikszy niepokj.
Nie spotkalimy po drodze ani ywej duszy, teraz zaczlimy mija opuszczone farmy bdce
w rnym stadium rozkadu. Potem zauwayem kilka zamieszkaych domw o potuczonych
szybach zasonitych rnymi szmatami, a zamiecone podwrka pene byy muszli i nitych
ryb.
Raz, a moe dwa, dostrzegem apatycznie wygldajcych ludzi pracujcych w pustych
ogrdkach albo wykopujcych miczaki na cuchncej rybami play oraz grupki dzieci
przypominajcych mapy, ktre bawiy si przy obronitych chwastami progach domw. Ci
ludzie napawali wikszym niepokojem ni wszystkie ponure domostwa, bo prawie kady
spord nich szokowa albo wyrazem twarzy, albo sposobem poruszania si, co instynktownie
budzio we mnie niech, cho nie potrafibym okreli przyczyny takiego stosunku. Przez
moment zdawao mi si, e charakterystycznaa budowa ich ciaa przypomina mi jak
ilustracj z ksiki ogldanej w chwili przeraenia albo melancholii; ale to
pseudowspomnienie mino bardzo szybko.
W miar jak autobus zjeda coraz niej, wrd nienaturalnej ciszy zacz mnie dochodzi
monotonny szum wodospadu. Po obu stronach drogi pojawiy si coraz gstsze skupiska
pochylonych, nie pomalowacych domw, bardziej przypominajcych miejsk zabudow.
Panorama przed nami ograniczaa si ju teraz tylko do ulicznej scenerii, co pewien czas
pojawiay si lady dawnych chodnikw wykadanych kostk lub ceg. Oczywicie
wszystkie domy ziay pustk, a od czasu do czasu pojawiay si wyrwy, w ktrych tylko
rozpadajce si kominy albo na wp zawalone piwnice wiadczyy o tym, e niegdy stay tu
budynki. Wszdzie natomiast dominowa mdy zapach ryb, wprost nie do opisania.
Wkrtce zaczlimy mija poprzednie ulicei skrzyowania; ulice po lewej stronie prowadziy
ku morzu, byy niebrukowane i obskurne, natomiast biegnce w prawo nosiy lady minionej
wietnoci. Jak dotd jeszcze nie widziaem ani jednego czowieka w tym miecie, ale zaczy
si ju pojawia pojedycze oznaki ycia - gdzieniegdzie zasonite okna albo stojce na rogu
mocno sfatygowane samochody. Bruk uliczny i chodniki wyaniay si coraz wyraniej, a
wikszo domw, cho bya stara - poczenie cegy i drzewa z pocztku dziewitnastego
wieku - nadawao si jeszcze do zamieszkania. Z amatorstwa interesowaem si wszystkim,
co stare, i w tym bogactwie minionej, ale dobrze jeszcze zachowanej przeszoci prawie
przestaem reagowa na obrzydliwy zapach ryb, opucio mnie te poczucie zagroenia i
odrazy.
Nie byo mi jednak sdzone dotrze do celu bez dojmujco przykrego doznania. Autobus

podjecha do jakiego skrzyowania albo ronda otoczonego z dwch stron kocioami,


porodku ktrego znajdoway si botniste resztki trawnika, przede mn za, z prawej strony
skrzyowania, wyoni si ogromny gmach z kolumnami. Niegdy pomalowany na biao,
teraz by szary i obdrapany, a czarnozote litery na frontonie tak wyblaky, e z trudem
zdoaem odczyta napis "Ezoteryczny Porzdek Dagona". A wic by to dawny budynek
wolnomularzy, przejty teraz przez wyznawcw nikczemnego kultu. Kiedy wytyem
wzrok, eby odczyta napis, uwag moj zwrciy jakie ochrype tony dzwonu, szybko wic
odwrciem si, by wyjrze przez okno, przy ktrym siedziaem.
Dwik dochodzi z kamiennego kocioa z przysadzist wie, pochodzcego ze znacznie
pniejszego okresu ni wikszo okolicznych domw, a zbudowanego w cikim gotyckim
stylu z nieproporcjonalnie wysok krypt z okiennicami. Cho zegar od tej strony, na ktr
patrzyem, pozbawiony by wskazwek, wiedziaem, e te ostre uderzenia dzwonu
obwieszczaj godzin jedenast. Nagle jednak wszelkie poczucie czasu zostao wymazane
przez niesychanie intensywnie napierajcy obraz, ktry wywoa we mnie paniczny lk, nim
jeszcze zdoaem poj, co oznacza. Drzwi do krypty kocioa byy otwarte i ukazyway
czarne, kwadratowe wntrze. Wtem ptzesuna si tam, albo tak mi si tylko zdawao, jaka
posta; w gowie zawitaa mi straszna myl o zmorze nocnej, co byo bulwersujce, bo
przecie pozbawione wszelkiego sensu.
By to obiekt ywy - pierwszy poza kierowc, jaki napotkaem od chwili, gdy wjechalimy w
gsto zabudowan cz miasta - i gdybym by w spokojniejszym stanie umysu, nie
wydaoby mi si to tak przeraajce. Jak sobie po chwili uwiadomiem, musia to by
niewtpliwie kapan; ubrany w jakie niezwyke szaty, wprowadzone przez Porzdek Dagona,
ktry zmodyfikowa wszystkie miejscowe kocioy. To, co najprawdopodobniej
podwiadomie uderzyo mnie ju w pierwszej chwili i napenio takim lkiem, to bya wysoka
tiara na jego gowie; identyczna jak ta, ktr pokazaa mi panna Tilton poprzedniego
wieczora. To zapewne ona podziaaa na moj wyobrani i nadaa tak zowieszcze cechy
niewyranej twarzy i odzianej w dziwne szaty, powczajcej nogami postaci. Wkrtce
uznaem, e nie ma sensu aby jakie rzekome wspomnienie za wywoao we mnie a taki
wstrzs. Czy nie byo to naturalne, e wyznawcy miejscowego tajemniczego kultu przejli
wrd rnych symboli to niezwyke nakrycie gowy, dobrze znane tutejszej spoecznoci...
moe jako trofeum znalezionego skarbu?
Teraz co pewien czas zaczli si pojawia na ulicy modzi ludzie o odraajcym wygldzie pojedyczo albo te w milczcych grupkach po dwie, trzy osoby. Na parterze poniektrych
zniszczonych domw znajdoway si mae sklepiki i zamazanych szyldach, tu i wdzie
dostrzegem zapakowane ciarwki. Szum wodospadu dobiega coraz wyraniej, wkrtce
dostrzegem do gbokie koryto rzeki, a nad ni szeroki, elazny most, wychodzcy na
duy, kwadratowy plac. Kiedy przejedalimy z oskotem przez most, rozejrzaem si na
wszystkie strony i dostrzegem budynki fabryczne na porosym traw stromym brzegu rzeki.
Poziom wody by bardzo wysoki, po prawej stronie, w grze rzeki, znajdoway si dwa
wartkie wodospady i conajmniej jeden z lewej, w dolnym biegu. Tutaj szum by oguszajcy.
Potoczyem si na zaokrglony plac na drugim brzegu i podjechalimy z prawej strony przed
wysoki, uwieczony kopu budynek z resztkami tej farby i pozacieranym napisem
"Gilman House".
Z przyjemnoci wysiadem i natychmiast udaem si do obskurnego hotelu, aby zostawi
tam walizk. W hallu by tylko jeden pracownik - starszy mczyzna, nie posiadajcy
wygldu "czowieka z Innsmouth" - ktremu postanowiem nie zadawa adnych pyta na

interesujce mnie tematy, pamitaem, e w tym wanie hotelu dziay si dziwne rzeczy,
wedle relacji kasjera ze stacji kolejowej. Wyszedem zaraz na plac, z ktrego autobus ju
zdy odjecha, i przygldaem si wszystkiemu dokadnie i wnikliwie.
Z jednej strony tego placu wyoonego kocimi bami cigna si w prostej linii rzeka; z
drugiej znajdowao si pkole budynkw z cegy o spadzistych dachach, zbydowanych
najprawdopodobniej okoo tysic osiemsetnego roku, skd rozchodzio si promienicie kilka
ulic na poudniowy wschd, poudnie i poudniowy zachd. Z rzadka stojce latarnie byy
raczej niskie, o sabym wietle. Rad wic byem, e zaplanowaem odjazd przed zmrokiem,
mimo e zapowiadaa si jasna, ksiycowa noc. Wszystkie budynki zachoway si w dobrym
stanie i miay kilka funcjonujcych sklepw; jeden z nich, spoywczy, by fili znanej w caej
Nowej Anglii firmy, poza tym znajdowaa si tam smtna restauracja, drogeria i biuro centrali
rybnej; na wschodnim kracu, przy samej rzece, miecio si biuro jedynego funkcjonujcego
przemysu w miecie - Towarzystwa Rafineryjnego Marsha. Na ulicach spotkaem w sumie
moe dziesiciu przechodniw, poza tym w rnych miejscach stao kilka samochodw i
ciarwek. Nikt nie potrzebowa mnie objania, e to jest centrum Innsmouth. Od
wschodniej strony przewitywa niebieskimi barwami port, na tle ktrego wyrastay ruiny
trzech, niegdy piknych wieyc, w gregoriaskim stylu. A w kierunku brzegu, po drugiej
stronie rzeki, wznosia si biaa wiea, ktra, jak wywnioskowaem, stanowia cz rafinerii
Marsha.
Trudno byoby mi powiedzie jakimi motywami si kierowaem, ale na pierwszy plan
wybraem sklep spoywczy, ktrego personel nie przypomina miejscowych ludzi, i tam
postanowiem si czego dowiedzie. Zastaem tylko siedemnastoletniego chopca,
pracujcego w charakterze subiekta, i przyjemnie mi si zrobio na widok jego oywienia i
uprzejmoci, ktre obiecyway pogodn gotowo informacji. Okaza si bardzo rozmowny i
wkryce si dowiedziaem, e nie posoba mu si to miejsce, ma dosy cigego zapachu ryb i
zagadkowych mieszkacw tego miasta. Rozmowa z kadym przybyszem bya dla niego
ulg. Przyjecha tu z Arkham, zamieszka u rodziny pochodzcej z Ipswich, a wyjeda std
zawsze, gdy tylko mia wolne. Rodzina jego niechtnie akceptowaa t prac w Innsmouth,
ale firma go tu skierowaa i nie chcia straci posady.
Powiedzia, e nie ma tu adnej biblioteki ani adego biura podry, ale zapewne poradz
sobie sam. Ulica, na ktrej obecnie si znajduj, to Federal Street. Na zachd od niej znajduj
si stare, elegantsze ulice - Brood, Washington, Lafayette i Adams - na wschd jest natomiast
nadbrzena dzielnica slumsw. Tam wanie, przy Main Street, spotkaem stare kociy
gregoriaskie, od dawna ju nieczynne. Lepiej tam nie rzuca si zanadto w oczy, zwszcza
na pnoc od rzeki, bo ludzie s nastawieni wrogo i strasznie pospni. Zdayo si nie raz, e
obcy przybysz znika tam na zawsze.
Pewne miejsca w tamtej okolicy s prawie zakazane o czym przekona si na wasnej skrze.
Na przykad nie naley przechadza si w pobliu rafinerii Marsha ani koo czynnych
kociow czy te gmachu z filarami nalecego do Porzdku Dagona na New Church Green.
S to bardzo dziwne kocioy - wszystkie gwatownie zdezawuowane przez ich sekty
posugujce si przedziwnym ceremoniaem i rwnie dziwnym strojem duchowiestwa. Jest
to heretycka i jaka tajemnicza wiara, charakteryzujca si dziwnymi przejawami cudownych
przeobrae zmierzajcych do niemiertelnoci ciaa - w pewnym stopniu - na ziemi. Pastor dr Wallace z Ashbury M.E. Kocioa w Arkham - surowo przestrzega tego modego
czowieka przed uczestniczeniem w obrzdach ktregokolwiek kocioa w Innsmouth.

Jeli chodzi o samych mieszkacw Innsmouth, to waciwie nie wiedzia, co o nich myle.
Rzadko i tylko ukradkiem pojawiali si na ulicach, niczym zwierzta yjce w norach, i nie
mia pojcia w jaki sposb spdzaj czas, kiedy nie owi ryb, a poowy te odbyway si i u
nich bez adnego planu. Sdzc po iloci przemycanego alkoholu, przez wiksz cz dnia
le pewnie w alkoholowym zamroczeniu. Wszyscy zdaj si przynalee do jakiej
wsplnoty, rozumiej si nawzajem i pogardzaj reszt wiata, jak gdyby mieli dostp do
innych, znacznie wyszych sfer istnienia. Ich wygld - zwaszcza tych, ktrzy maj
nieruchome i nigdy nie zamykajce si oczy - jest ju sam w sobie zaskakujcy, a brzmienie
ich gosu mocno odraajce. Okropne wraenie robi ich piewy w kocioach podczas nocy,
a zwaszcza w ich gwne wita przypadajce dwa razy do roku, 30 kwietnia i 31
padziernika.
S mionikami wody, pywaj bardzo czsto zarwno w rzece, jak i w morzu. Powszechne
wrd nich s wycigi pywackie do Diabelskiej Rafy i kady, kogo tylko spotkamy na ulicy,
wydaje si by zdolny do tego wyczerpujcego sportu. Jeli si tak zastanowi, to waciwie
tylko modych ludzi dostrzega si na ulicy, a im starsi, tym ciemniejsz maj skr. Zdarzaj
si wyjtki, kiedy nie dostrzega si odchyle od normy, jak na przykad w starszy ju
pracownik hotelu. Zastanawiajce, co dzieje si ze starymi ludmi, a moe "wygld typowy
dla Innsmouth" to objawy dziwnej i zdradzieckiej choroby, ktre potguj si w miar
upywajcych lat?
Tylko jaka rzsdko spotykana choroba moga spowodowa rwnie wielkie i zasaniecze
zmiany anatomiczne u poszczeglnych dorosych osobnikw - zmiany w ukadzie kostnym,
tak pdstawowe jak ksztat czaski - ale znacznie bardziej zaskakujce i wprosr niesychane
byo pitno tej choroby zaznaczajce si w oglnym wygldzie. Trudno byoby wycign
jakie konkretne wnioski w tej sprawie, wyjani mody sprzedawca, bo nie sposb pozna
bliej tych ludzi, choby si nawet dugo wrd nich mieszkao.
By przekonany, e ludzie o gorszym wygldzie ni ci, ktrych czasem spotyka si na ulicach,
przebywaj zamknici w domach. Nieraz sycha jakie dziwne odgosy. Rozpadajce si
nadbrzene rudery na pnoc od rzeki s podobno poczone ukrytymi lochami stanowicymi
istne siedlisko anormalnych zjawisk. Jaka obca krew - jeeli tak jest istotnie - pynie w yach
tych ludzi, trudno si rozezna. Kiedy przdstawiciele rzdowi albo jacy inni ludzie z
zewntrz przybywaj do miasta, wtedy starannie ukrywaj wszystkich, ktrzy wygldaj
odraajco.
Nie ma sensu, objania mnie sprzedawca, pyta tubylcw o cokolwiek, co dotyczy miasta.
Jedyny, ktry byby tu skory do rozmowy, to sdziwy ju czowiek o normalnym wygldzie,
mieszkajcy w ubogim domu na pnocnym skraju miasta. Mona go spotka przy remizie
straackiej, bo cogle si tam snuje. Ten starzec nazywa si Zadok Allen, ma dziewidziesit
sze lat i jest troch stuknity, a poza tym to najwikszy w miecie pijak. Jest dziwny i
zagadkowy, cigle oglda si przez rami, jakby si czego obawia, a kiedy jest trzewy, za
nic nie mona go nakoni do rozmowy z obcymi. Nie potrafi si jednak oprze pokusie, jeli
kto mu zaproponuje jego ulubion trucizn, a pijany rozwija opowie pen
zdumiewajcych wspomnie.
A jednak niewiele poytecznych wiadomoci mona od niego uzyska; we wszystkich jego
opowieciach zna szalestwo, s to niepowizane wtki na temat nieprawdopodobnych
cudw i strasznych wydarze, ktre zrodzi moga tylko jego nieposkromiona fantazja. Nikt
mu nigdy nie daje wiary, ale mieszkacom Innsmouth nie podoba si, e stary tyle pije i

rozmawia z obcymi; lepiej, eby nie wiedzieli, e si z nim rozmawia. To od niego


najprawdopodobniej wywodz si wszystkie najbardziej niesamowite opowieci.
Kilku nietutejszych nieraz donosio o jaki strasznych zjawach, ktre im si zdayo tu
zauway, ale trudno si dziwi, e opowieci starego Zadoka i widok znieksztaconych
tubylcw wywoay takie iluzje. Nikt spord niemiejscowych ludzi nie wychodzi na ulic
wieczorem, bo, jak si powszechnie uwaa, byoby to przejawem braku rozsdku. A poza tym
wszystkie ulice spowija zowieszczy mrok.
Ilo ryb jest tu wprost niewiarygodna, ale ludzie maj z tego coraz mniejsze koyci.
Ponadto ceny spadaj, a konkurencja ronie. Najlepoej prosperuje oczywicie rafineria, ktrej
przedstawicielstwo handlowe mieci si w pobliu, na placu. Starego Marsha nigdy si nie
widuje, czasami jednak jedzi do fabryki w zamknitym samochodzie z zasonitymi oknami.
O Wygldzie Marsha kr najrozmaitsze pogski. Dawniej by to wielki elegant i podobno
jeszcze teraz nosi surdut z epoki edwardiadskiej, przystosowany do jego dziwnie
zdwformowanego ciaa. Przedtem jego synowie prowadzili biuro, ale od pewnego czasu nie
pokazuj si ju publicznie i lwi czpracy przeja modsza generacja. Wygld synw, a
tale ich sistr sta si dziwny, zwaszcza tych starszych, i podobno wszyscy jako zapadaj
na zdrowiu.
Jedna z crek Marsha jest odraajco brzydka, przypomina jekiego gada, a nosi ogromn
ilo przedziwnej biuterii, podobnie egzotycznej jak widziana przezemnie tiara. Mody
sprzedawca widzia tiar kilka razy i sysza, e pochodzi z tajemnego upu albo pirackiego
albo diabelskiego. Ksia, czy te kapani - w gruncie rzeczy nie wiadomo, jak si ich tutaj
zwie - wszyscy nosz tego rodzaju ozdob na gowie, ale niestety nieatwo ich zobaczy.
Innych egzemplay tej tiary mody czowiek nie widzia, cho podobno, wedle krcych
wieci, jest ich wiele w Innsmouth.
Marshowie wraz z trzema innymi szlachetnie urodzonymi rodzinami - Walte'ami, Gilmanami
i Eliotami - nie musz ju pracowa. Mieszkaj w ogromnych domach na Washington Street i
trzymaj tam podobno w ukryciu swoich krewnych, ktrym ze wzgkdw osobistych nie
wolno si pokazywa, ale wiadomo o ich mierci ogaszaj oficjalnie.
Wiele napisw z nazwami ulic zostao zdjtych, w zwizku z czym mody czowiek
naszkicowa mi szczegowy plan najwaniejszych abiekte w miecie. Stwierdziem, e
bdzie mi ogromnie pomocny, i wrd serdecznych podzikowa schowaem go do kieszeni.
Obskurna restauracja, ktr po drodzie widziaem, nie wydaa mi si zachcajca, wobec tego
kupiem sobie na obiad serowe krakersy i imbirowe wafle. Postanowiem obejrze gwne
ulice, porozmawia z ludmi przybyymi do tego miasta, jeeli takich po drodze napotkam, i
wrci autobusem do Arkham o smej wieczorem. Cae miasto byo naznaczone rozkadem i
ruin; nie miaem zainteresowa socjologicznych, postanowiem wi skupi si na
zagadnieniach z zakresu architektury.
I tak rozpoczem moj dokadn, ale jake kopotliw wdrwk po Innsmouth, wskimi,
do mrocznymi uliczkami. Minem most i skrciem w stron szumicego wodospadu w
dolnym biegu rzeki, przeszedem koo rafinerii Marsha, z ktrej, dziwna rzecz, ale nie
dochodziy odgosy odbywajcej si tam pracy. Staa na krawdzi stromego brzegu rzeki koo
mostu, a skrzyowanie ulic, bdce dawniej centrum miasta, zostao po Rewolucji zastpione
placem miejskim istniejcym do dzisiaj.

Minwszy wwz przy mocie na Main Street natknem si na dzielnic tak wymar, e
przeszy mnie dreszcz przeraenia. Skupisko zapadych i rozsypujcych si dachw twoyo
fantasyczn, poszarpan lini horyzontaln na tle nieba, a ponad ni wyrastaa upiorna, cita
u gry wia starego kocioa. W kilku domach za Main Street kto chyba mieszka, ale
wikszo bya szczelnie zabita deskami. Na bocznych, pozbawionych chodnikw ulicach
ujrzaem czarne czelucie wybitych okien w pustych ruderach, z ktrych wiele przechylio si
gronie na osunitych fundamentach. Okna te wyglday tak upiornie, e trzeba byo nie lada
odwagi, aby i dalej, w steon parku. Strach, jaki budz opustoszae domy, potguje si
taczej w postpie geometrycznym ni arytmetycznym, jako, e domy mno si i tworz
opustoszae miasto. Na widok nieskoczenie dugich ulic wieccych pustk i mierci i na
myl o cigncych si bezkrenie, spowitych mrokiem mieszkaniach, ktre wypeniay tylko
pajczyny i wspomnienia i nad ktrymi zawadno teraz robactwo, ogarnia czowieka lk i
odraza, i chyba nawet najwytrzymalsza filozofia nie byaby w stanie si im oprze.
Fish Street bya rwnie opustoszaa jak Main Street, rnia si jednak tym, e zbudowane z
cegy i kamienia magazyny zachoway si w doskonaym stanie. Water Street bya podobna, z
t tylko rnic, e w tych miejscach, gdzie znajdoway si kiedy zabudowania portowe,
teraz byy puste dziury. Nigdzie nie spotkaem ywej duszy, tylko na kalekim falochronie
siedziao paru rybakw, nie syszaem te adnych odgosw ycia poza chlupaniem fal w
przystani i szumem wodospadu na rzece Manuxet. To miasto zaczynao mi coraz bardziej
dziaa na nerwy, co chwila ogldaem si ukradkiem na most na Water Street. Most na Fish
Street, zgodnie z naszkicowanym planem, by w ruinie.
Na pnoc od rzeki zna byo lady ndznego ycia - czynne pakowanie ryb na Water Street,
tu i wdzie dymice kominy i poatane dachy, jakie nieokrelone odgosy, a gdzieniegdzie na
ponurych niebrukowanych uliczkach powczcy nogami ludzie. Mimo to wydao mi si tu
jeszcze bardziej ponuro ni w poudniowej, wymarej dzielnicy miasta. Moe dlatego, e
ludzie tutaj byli jeszcze bardziej tajemniczy i nienormalni ni w centrum miasta; parokrotnie
doznaem jaki zupenie fantastycznych skojarze, ktrych nie potrafiem umiejscowi.
Wydawao si, e ci ludzie maj wiksz domieszk obcej krwi anieli mieszkacy
rdmiecia - chyba e wygld "ludzi z Innsmouth" mia rzeczywicie podoe chorobowe, a
nie by tylko przejawem obcej krwi; w takim razie w tej dzielnicy choroba bya bardziej
zaawansowana ni gdzie indziej.
Szczeglnie zaniepokoiy mnie ledwo syszalne odgosy niewiadomego pochodzenia.
Powinny dobywa si z zamieszkaych domw, a tymczasem najwyraniej dochodziy z
domw, ktrych fasady byy zabite deskami. Tam rozlegao si jakie skrzypienie, bezoadne
przemykanie i chrobotanie; mimo woli pomylaem o ukrytych tunelach, o ktrych
wspomina mody sprzedawca. Nagle zaczem si zastanawia, jakie brzmienie ma gos
tutejszych mieszkacw. Do tej pory nie syszaem jeszcze rozmowy tych ludzi, ale w kocu
stwierdziem, e nie mam na to najmniejszej ochoty.
Zatrzymaem si troch duej na Main Street i Church Street, eby popatrze na dwa do
adne, stare, zniszczone kocioy i szybko opciem t dzielnic ndznych slumsw nad
brzegiem rzeki. Nastpne kroki powinienem by skierowa na ulic New Church Green, ale
jako nie miaem ochoty si znale po raz drugi w pobliu kocioa, w ktrego krypcie
dostrzegem t przraajc posta ksidza czy te pastora z dziwnym diademem na gowie.
Poza tym chopiec ze spoywczego sklepu przestrzega mnie, e w kocioach, a take w
budynku Porzdku Dagona, ludzie obcy nie s mile widziani.

Wobec tego posuwaem si w kierunku pnocnym gwn ulic, po czym skrciem w gb


ldu i znalazem si w zniszczonej dzielnicy zamonego mieszczastwa pnocnej czci
ulicy Brood, Washington, Lafayette i Adams. Cho te wspaniae stare aleje miay z
nawierzchni i byy zaniedbane, nie opucio ich jeszcze ocienione wieami dostojestwo.
Rezydencje jedna za drug przycigay mj wzrok, wikszo z nich, pord pustych
dziedzicw, bya zniszczona i zabita deskami, ale na kadej z tych ulic, w jednej albo dwch
rezydencjach, wida byo lady ycia. Na Washington Street sta rzd odremontowanych
domw, ze starannie utrzymanymi trawnikami i ogrodami. Najbardziej okazay - z
kwiatowymi tarasami schodzcymi w d a do Lafayette Street - przynalea zapewne do
starego Marsha, chorego waciciela rafinerii.
Wszystkie te ulice zupenie pozbawione byy ycia, a ju najbardziej zdumiewa mnie brak
kotw i psw w Innsmouth. Z pewnym te zdumieniem i niepokojem zauwayem, e nawet
w najlepiej utrzymanych rezydencjch wszystkie okna na drugich pitrach i facjatach byy
szczelnie zamknite. Ukradkowo i tajemniczo waday tym milczcym, wymarym
miastem, a jednoczenie przez cay czas nie mogem si pozby uczucia, e przebiege i nigdy
nie zamykajce si oczy ledz mnie zewszd i czyhaj.
Dreszcz mn wstrzsn, kiedy zegar na wiey po lewej stronie wybi godzin trzeci. Zbyt
dobrze pamitaem ten przysadzisty koci, z ktrego dobiegay te dwiki. Posuwajc si
Washington Street w stron rzeki znalazem si w innej zupenie czci dawnej dzielnicy
przemysowo-handlowj; byy tam ruiny fabryki, a take stacji kolejowej oraz kryty wiadukt
kolejowy nad wwozem znajdujcym si po prawej stronie od miejsca, w ktrym staem.
Udaem si w t stron, jednak wiadukt okaza si niepewny, zaopatrzony w znak
ostrzegawczy, ale podjem ryzyko i przeszedem na poudniowy brzeg rzeki, gdzie znowy
odnalazem lady ycia. Tajemnicze, pwczce nogami istoty spoglday ukradkiem w moj
stron, natomiast ludzie o twarzach normalnych patrzyli na mnie zimno i z ciekawoci.
Innsmouth stao si ju nie do zniesienia, udaem si wic Palne Street w stron placu w
nadziei, e znajd tam jeki pojazd, ktrym wrc do Arkham, i nie bd ju czeka na ten
zowieszczy autobus, gdy jego pora odjazdu wydaa mi si zbyt odlega.
Wtedy to wanie dostrzegem chylc si ju ku ruinie remiz straack, a w jej pobliu
starego czowieka o czerwonej twarzy, zmierzwionej brodzie i zazawionych oczach,
ubranego w achmany, ktry siedzia na awce i rozmawia z dwoma straakami,
wygldajcymi co prawda normalnie, ale bardzo niechlujnie. By to niewtpliwie Zadok
Allen, ten zwariowany, zapijaczony dziwidziesicio letni starzec, ktrego opowieci o
Innsmouth u jego tajemniczych losach byy tak niewiarygodne i koszmarne.
III
Musia to chyba sprawi jaki przwrotny chochlik - albo jakie sardoniczne przyciganie
niepojtych, tajemniczych si - e zmieniem plany. Postanowiem przecie ogranicza swoje
obserwacje wycznie do architektury i szedem spiesznie w kierunku placu, aby znale tam
jaki rodek lokomocji i wydosta si z tego miasta rozkadu i mierci, ale widok starego
Zadoka Allena skierowa moje myli gdzie indziej i z pewnym wahaniem zwolniem kroku.
Wiedziaem, e ten stary czowiek opowiada tylko tajemnicze, chaotyczne i niewiarygodne
legendy, zostaem te ostrzeony, e tutejsi ludzie nie lubi, aby z nimi rozmawia, e jest to

nawet niebezpieczne, ale to, e ten wiekowy wiadek zaniku miasta, a pamitajcy jeszcze
najdawniejsze lata, kiedy przypyway tu statki i pracoway fabryki, dziaa z tak
przycigajc si, mimo duej dozy rozsdku nie mogem si temu oprze. Przecie
najdziwaczniejsze i najbardziej niewiarygodne mity s czsto symbolem lub alegori
opierajc si na prawdzie, a stary Zadok mg widzie to wszystko, co toczyo Innsmouth
przez dziewidziesit lat. Ciekawo okazaa si silniejsza ni ostrono i w modzieczym
egotyzmie wyobraziem sobie, e dotr do samego zalka historii dziki bezadnej,
niezwykej opowieci, do jakiej pobudz go za pomoc whiskey.
Zdawaem sobie spraw, e tam go zagadn nie mog, bo straacy natychmiast to zauwa i
zaoponuj. Postanowiem wic zdoby pochodzcy z przemytu alkohol w miejscu
wskazanym przez modego sprzedawc ze sklepu spoywczego; powiedzia, e mona go tam
kupi w dowolnej iloci. Potem przejd si koo remizy i niby przypadkowo natkn si na
Zadoka, kiedy ten zacznie swoj wczg. Woedziaem przecie, e Zadok jest bardzo
niepokojony, e czsto kry przy remizie straackiej przez par godzin.
Butelk whiskey zdobyem bez trudu, cho wcale nie tanio, na tyach obskurnego
wielobranowego sklepu tu koo placy na Elliot Street. Brudny facet, ktrego tam zastaem,
nosi lady "czowieka z Innsmouth", ale na swj sposb by uprzejmy; by pewnie
przyzwyczajony do takiego obyczaju obcych przybyszw - kierowcw ciarwek, ludzi,
ktrzy kupowali tu zoto, i temu podobnych - od czasu do czasu pojawiajcych si w miecie.
Znalazszy si z powrotem na placu stwierdziem, e szczcie mi dopisuje, ledwo bowiem
wyszedem za rg Gilman House, ujrzaem wysok, chud, obszarpan posta Zadoka Allena.
Zgodnie z powzitym planem przycignem jego uwag wymachujc dopiero co zakupion
butelk. Wkrtce przekonaem si, e poda za mn, ja za skrciem w Wolte Street, w
stron dzielnicy najbardziej ze wszystkich opustoszaej.
Posugujc si planem narysowanym przez chopca zmierzaem w stron bezludnego,
poudniowego brzegu rzeki, ktry ju przedtem zwiedziem. Tylko na odlegym falochronie
wida byo paru rybakw; a posunwszy si jaszcze dalej na poudnie, mogem ju by poza
zasigiem ich wzroku, usi wraz z Zadokiem w pustej przystani i przez nikogo nie
obsrwowany wypytywa go przez czas nieokrelony. Nim zdyem doj do Main Street,
dobiego mnie z tyu ciche i wiszczce woanie; - Hej, panie! - Pozwoliem mu si zbliy do
siebie i pocign par ykw z butelki.
Kiedy tak szlimy pord wszechobecnego spustoszenia i zrujnowanych w obdny sposb
domwk, nastawiem uszy, ale stary czowiek nie by jeszcze skory do rozmowy. Wreszcie
pomidzy rozpadajcymi si murami z cegy ujrzaem ujrzaem rozlegy plac poronity
traw, a cigncy si w stron morza, i dug, mocno zachwaszczon przysta. Kamienne
supy nad wod, poronite mchem, obiecyway wygodne miejsce do siedzenia, a dziki
ruinom magazynw, znajdujcych si na pnocy, moglimy by niewidoczni. Tutaj,
pomylaem, bdzie idealne miejsce na dug, sekretn pogawdk; tak wic poprowadziem
mego wsptowaysza ciek w d i wybraem dogodne miejsce do siedzenie pord
omszaych kamieni. Powietrze, przesiknite mierci i spustoszeniem, byo upiorne, a
zapach ryb wprosta nie do zniesienia; postanowiem jednak, e nic mnie nie moe odstraszy.
Zostao mi okoo czterech godzin na rozmow, bowiem autobus do Arkham odjeda o
smej. Zaczem wic dozowa alkohol staremu pijaczynie, a sam pochania skromny
posiek. Staraem si tak dozowa, eby nie przecign miary, nie chciaem bowiem, aby

gadulstwo pod wpywem upojenia alkoholem przeszo w zamroczenie. Po upywie godziny


nie by ju tak milczcy, ale ku memu rozczarowaniu wci jeszcze omija moje pytania na
temat Innsmouth i tajemnej przeszoci tego miasta. Mamrota co o obecnej sytuacji,
wykazywa znajomo licznych gazet, zdradza skonno do filozofowania w wiejskim,
moralizatorskim stylu.
Pod koniec drugiej godziny zaczem mie wtpliwoci, czy butelka whiskey wystarczy, i
zastanawiaem si, czy nie zostawi na chwil Zadoka i nie pj po nastpn. Wtedy wanie
nadarzya si okazja, ktrej nie byy w stanie stworzy moje pytania; usyszawszy charczc,
bezadn mow starego czowieka pochyliem si do przodu i zaczem si wsuchiwa z
napit uwag. Siedziaem tyem do morza cuchncego rybami, on za siedzia frontem i
nagle, ni std, ni zowd, jego wzrok powdtowa ku nisko pooonej odlegej linii Diabelskiej
Rafy, wyaniajcej si wyranie i wprost fascynujco spord fal. widok ten najwyraniej mu
si nie podoba, bo zacz sypa przeklestwami, a nastpnie szepta co tajemniczym gosem
i ukradkowo rozglda si na wszystkie strony. Pochyli si ku mnie, chwyci gwatownie za
pol paszcza i zacz robi uwagi, nie budzce wtpliwoci.
- Tam si to wszystko zaczo... to przeklte miejsce, gdzie zaczyna si gboka woda. Brama
do piekie... adna linia sondy nie signie. O, kapitan Obed to zrobi... to on znalaz wicej,
ni trzeba, ni byo dobre dla niego na wyspach Morza Poudniowego.
Wtedy wszystkim le si dziao. Handel upad, fabryki przestay si opaca... nawet te
nowe... a najlepsi z naszych ludzi zginli na statkach korsarskich w wojnie 1812 roku albo
zginli na brygu "Elizy" i paskodennej odzi "Ranger" - wasno Gillmana. Obed Marsh
mia trzy pywajce statki - brygantyn "Columby", bryg "Hetty" i bark "Krlawa Sumatry".
On jeden prowadzi handel z Indiami Wschodnimi i na Pacyfiku, cho barkentyna "Malajska
Moda Panna" Esdrasa Martina jeszcze w dwdziestym smym ryzykowaa.
Nie byo drugiego takiego jak kapitan Obed - to diabelskie nasienie ! He, he ! Pamitam rne
rzeczy, mwi, e wszyscy ludzie, co chodz do kocioa chrzecijaskiego s gupi, e
znosz trudy i s pokorni. Mwi, e powinni mie innych bogw, jak ludzie w Indiach,
takich bogw, co daj duo ryb za ich ofiary i odpowiadaj na modlitwy ludzi.
Matt Eliot, jego pierwszy oficer, te mwi duo, tylko e by przeciw ludziom, co robili
pogaskie rzeczy. Opowiada o wyspie na wschd od Othahelte, gdzie s kamienne ruiny,
starsze ni wszystko na wiecie, i e podobne s na Panape, na Karolinach, ale z
wyrzebionymi twarzami, ktre wygldaj jak te wielkie postacie na Wschodniej Wyspie.
Niedaleko bya maa wulkaniczna wyspa, gdzie byy inne ruiny - wszystkie tak zniszczone,
jakby stay przedtem pod wod, i z obrazkami strasznych potworw.
Tak panie, Matt mwi, e mieli tam duo ryb do apania i mieszne bransolety i
naramienniki, i piercieni na gowie zrobione z dziwnego zota, pokryte obrazkami potworw
takich jak na ruinach na maej wyspie - co jakby ryby podobne do ab albo aby podobne do
ryb, a wszystkie narysowane w rnych pozach, jakby to byli ludzie. Nikt od nich nie mg
wydoby, skd to wzili, a wszystkie inne ludy dziwiy si, jak oni potrafi owi tyle ryb,
kiedy wszdzie jest mao. Matt te si dziwi i kapitan Obed te. Obed jeszcze zauway, e
rni modzi ludzie znikaj tam co roku na zawsze. Zauway te, e wszyscy tam wydaj si
dziwni nawet Kanakom.
Udao si Obedowi wydosta prawd od tych pogan. Nie wiem, jak to zrobi, ale zacz

kupowa od nich te rzeczy jakby ze zota. Pyta, skd je maj i czy mog mie wicej, a w
kocu dowiedzia si wszystkiego od ich starego wodza - Walakea, tak go nazywali. Nikt,
tylko Obed mg uwierzy staremu diabowi, ale kapitan mg odczytywa tych ludzi, jakby z
ksiek. He, he! Nikt nie wierzy mi teraz, kiedy mwi, i pan te chyba nie wierzy, mody
czowieku, cho jak si na pana popatrzy, ma pan takie same bystre oczy jak Obed.
- Tak, panie. Obed wiedzia, e s rzeczy na ziemi, o jakich ludzie nigdy nie syszeli i nie
uwierzyliby, jakby usyszeli. Zdaje si, e ci Kanakowie skadali w ofierze uda modych
chopcw i dziewczyn jakim bogom, co yj pod morzem, i dostawali za to od nich
wszystko, o co poprosili. Spotykali si z nimi na maej wyspie z dziwnymi ruinami i chyba te
okropne obrazki z aborybimi potworami byy odbiciem tych bogw, jakich tam spotykali.
Byy to chyba takie stwory, jak syteny , o ktrych opowiadaj. Mieli rne miasta na dnie
morza, a ta wyspa stamtd si wysuna. Podobno byy jeszcze jakie ywe stwory w
kamiennych budowlach, jak si wyspa wyonia na powierzchni. Std Kanakowie wiedz, e
bya przedtem na dnie. Rozmawiali na migi i od razu nawizali z nimi interes.
Te istoty lubi ofiary z ludzi. Ju bardzo dawno je dostaway, ale potem straciy kontakt ze
wiatem. Co robi z tymi ofiarami, tego to ja nie wiem i chyba Obed te nie mia odwagi
spyta. Ale odpowiadao to poganom, bo przyy na nich cikie czasy i w rozpaczy szli na
wszystko. Oddaj pewn ilo modych ludzi tym morskim potworom dwa razy do roku... w
maju i na Wszystkich witych... regularnie. Te potwory zgodziy si da za to duo ryb...
cigaj je z caego morza... i jeszcze jakie rzeczy ze zota co jaki czas.
Jak mwi, ludzie spotykali te potwory na maej wulkanicznej wyspie... popynli tam na
odziach ze swoimi ofiarami i przywieli rne skarby niby ze zota. Z pocztku te potwory
nigdy nie przybyway na gwn wysp, ale potem i tam si zjawiay. Chyba chciay si
spotka z ludmi i w wielkie dni zaczy si przycza do witaowania - w wito Majowe i
we Wszystkich witych. Bo wie pan, one mog y w wodzie i na powietrzu... chyba to si
nazywa amfibia. Kanakowie powiedzieli, e ludzie z innych wysp mogliby ich wapa jakby
si o nich dowiedzieli, ale oni powiedzieli na to, e si nie boj, bo oni by mogli zniszczy
wszystkich ludzi, gdyby chcieli... gdyby zastosowali takie znaki, jak dawne Stare Bstwa, nie
wiem jakie. Ale nie chc i chowaj si w wodzie, gdy kto pojawi si na wyspie.
Jeli chodzi o czenie si z tymi aborybami, to Kanakowie tego unikali, ale potem
dowiedzieli si czego, co nadao temu inny sens. Wydaje si, e ludzie s jako pokrewni
tym wodnym bestiom, e wszystko, co ywe, pochodzi spod wody i wystarczy tylko troch
co zmieni, a mog tam wrci. Te potwory powiedziay Kanakom, e jak wymiesza krew,
to dzieci z pocztku bd wyglda cakiem jak ludzie, dopiero pniej si bd zmienia jak
one, a w kocu przenios si do wody i przycz do nich tam w dole. A co wane, mody
czowieku, to jak ju stan si ryb i pjd w wod, nigdy nie umieraj. Bo te potwory nigdy
nie umieraj, chyba e je kto zabije.
I tak, panie, jak Obed pozna tych wyspiarzy, mieli w sobie ju duo krwi tych potworw
spod wody. Jak si starzeli i byo to ju wida, siedzieli w ukryciu, dopki nie poczuli, e
chc i do wody. Jedni zmieniali si szybciej a inni nigdy nie zmieniali si tak, eby i do
wody, ale przewanie si zmieniali, tak przynajmniej te potwory mwiy. Ci, co si rodzili
bardziej do nich podobni, zmieniali si wczeniej, a ci, co bardziej byli podobni do ludzi,
podobno yli na wyspie wicej ni siedemdziesit lat, chocia wypuszczali si gboko w
wod, eby sprbowa. Ci, co ju weszli pod wod, zwykle przychodz w odwiedziny, tak e
czowiek moe rozmawia ze swoim praprapradziadkiem, co opuci ziemi piset albo

wicej lat temu.


Wszyscy oni ju nie myl wcale o mierci - chyba e gin na odziach w wojnie z innymi
wyspiarzami albo jako ofiary dla bogw na dnie morza, albo od ukszenia wa, plagi, albo
jaki nagych dolegliwoci czy czego innego, nim zd skoczy w wod - tylko czekaj na
zmian, co wcale nie wydaje im si straszne. Uwaali, e to, co bdzie potem, bdzie tak
samo dobre, jak to, co zostawi, i chyba Obed te tak pomyla, jak si zastanowi nad tym, co
Walakea mu opowiedzia. Walakea jeko jeden z niewielu nie mia w sobie rybiej krwi, by z
linii krlw, ktrzy si czyli tylko z rodzinami krlw na innych wyspach.
Walakea pokaza Obedowi rne obrzdy i piewy, jakie dokonywali razem ze stworami z
morza, i pokaza mu niektrych ludzi we wsi, jak zmieniali ludzkie ksztaty. Tylko e nigdy
nie pokaza tych, co wyszli prosto z morza. Na koniec da mu co, co byo zrobione z oowiu
czy czego innego, i powiedzia, e to ciga ryby z kadego miejsca w wodzie, gdzie ryby si
gnied. Trzeba to tylko wrzuci w wod i odprawi odpowiednie mody. Walakea pozwoli,
eby to rozrzuci po caym wiecie, tak yby kady mg znale ryby i owi, jak bdzie
potrzebowa.
Mattowi to si nie podobao i mwi, eby si Obed trzyma od wyspy z daleka. Ale Obed si
tam wyrywa, a jak si okazao, e te zote rzeczy s tanie, uzna, e opaca mu si tym zaj.
I tak trwao to przez par lat, a tyle nagromadzi, e mg zaoy rafineri w starym,
zniszczonym mynie Walte'a. Nie Sprzedawa tego, bo nie chcia, eby ludzie go wypytywali.
Jego caa zaoga dostawaa kawaki zota i moga je sprzedawa, tylko wszyscy musieli
obieca, e bd milcze. Pozwoli te swoim kobietom stroi si w zoto, takie, co bardziej
pasowao do ludzi.
Ale wrmy do trzydziestego smego roku - miaem wtedy siedem lat - kiedy to Obed
zobaczy, e wszyscy ludzie z wyspy wyginli w wyprawach morskich. Chyba inni wyspiarze
pojli, co si dzieje, i wzili wszystko w swoje rce. Pewnie znali stare, magiczne znaki, a
tych tylko te stwory wodne si bay, jak same mwiy. Co tym Kanakom przypadnie jeszcze,
kiedy morze wyrzuci z siebie jak wysp ze starymi ruinami, jeszcze sprzed potopu. Byy to
pobone intencje - nie zostawili nic na wyspie ani na maej wulkanicznej wyspie, tylko te
ruiny, zbyt potne, eby je zburzy. W niektrych miejscach byy rozrzucone mae kamienne
- jak zabawki - a na nich co, co nazywacie chyba swastyk. Moe to byy znaki Starych
Bstw? Wszystko to wymazali, nie zostao lady po zotych rzeczach, a aden z Kanakw w
okolicy nie pinie o tym sowa. Nawet nie powiedz, e na wyspie byli kiedy jacy ludzie.
To, oczywicie, mocno dotkno Obeda, bo urwa mu si taki wspaniay handel. Dotkno
cae Innsmouth, bo wtedy, co mia waciciel statku, miaa i zaoga. Wikszo ludzi w
miecie przyja to potulnie jak owoce, ale byo im ciko, bo ryb byo coraz mniej, a i
fabryki upaday.
Wtedy Obed zacz wyzywa ludzi, e s tpe barany, e si modl do chrzecijaskiego
nieba, a ono im wcale nie pomaga. Powiedzia, e zna ludzi, ktrzy si modl do bogw, co
daj wszystko potrzebne ludziom, i powiedzia, e jak grupa ludzi przy nim stanie, to moe on
wejdzie w kontakt z takimi mocami, e bd mieli duo ryb i duo zota. Ci, co suyli na
"Krlowej Sumatry" i widzieli wysp, wiedzieli, o czym on mwi, i niespieszno im byo
zblia si do morskich stworw, ale ci, co o noczym nie wiedzieli, zaciekawili si, co Obed
mwi, i zaczli go pyta, jak mog przej na tak wiar, co da im koyci.

W tym momencie stary czowiek przesta mwi, co mamrota i popad w pospne, pene
lku milczenie; coraz to oglda si nerwowo za siebie, to znw wpatrywa si w odleg
czarn raf. Zagadnem go, ale nie odpowiedzia, zrozumiaem wic, e musz mu pozwoli
oprni butelk. Ta obkacza opowie zafascynowaa mnie, bo zrozumiaem, e zawarta
jest w niej surowa alegoria, oparta na dziwnym wygldzie i zachowaniu ludzi z Innsmouth i
wzbogacona twrcz fantazj i egzotyczn legend. Ani przez moment, nie wierzyem, e
opowie ta moe zawiera w sobie jakie rzeczywiste, faktyczne elementy; jednake to
sprawozdanie nawizywao do autentycznego koszmaru, choby dlatego, e byy w nim
wzmianki o niezwykych klejnotach pokrewnych tej niesamowitej tiarze, jak wisziaem w
Newburyport. By moe, e ozdoby te pochodz z jakiej dziwnej wyspy; moliwe te, e
niesamowita opowie jest wymysem nieyjcego ju Obeda, a nie tego starego pijaka.
Podaem Zadokowi butelk, wysczy j do dna. Wprost zdumiewajce, e mg pochon a
tyle whiskey, a jego gos nadal brzmia piskliwie i wiszczco, a nie ochryple. Obliza szyjk
butelki i wsun j do kieszeni, po czym zacz si kiwa i co szepta cicho do siebie.
Pochyliem si w jego stron, eby wyowi jakie nieartykuowane sowa, a wtedy wydao
mi si, e pod brudnymi krzaczastymi wsami czai si sardoniczny umiech. Tak,
rzeczywicie wypowiada jakie sowa, a ja zaczynaem chwyta ich sens.
- Biedny Matt... on zawsze by przeciwny, prbowa przeciga ludzi na swoj stron, dugo
rozmawia z pastorami... na prno... wypdzili z miasta pastora kocioa parafialnego
kongregacjonalistw i metodystw, nigdy ju wicej nie zobaczyem wielebnego Babcocka,
pastora metodystw... Gniewnego Jehowy - byem wtedy may, ale syszaem to, co syszaem
i widziaem to co widziaem... Dagon i Ashtoreth... Belial i Belzebub... zoty cielec i boki
Canaan, i Filistyni... babiloska szkarada... Mene, mene tekel, upharsin...
Zamilk znowu, a jego zazawione niebieskie oczy wzbudziy we mnie obaw, e jest ju
jednak bliski zakowitego zamroczenia. Ale kiedy go delikatnie potrzsnem za rami,
odwrci si w moj stron z zaskakujc czujnoci i znowu wyrzuci z siebie jakie
tajemnicze sowa.
- Nie wierzysz mi, co? He, he, he... to powiedz mi, mody czowieku, po co kapitan Obed i
jeszcze dwudziestu innych ludzi pywao ciemn noc do Diabelskiej Rafy i piewao tam co
tak gono, e sycha ich byo w miecie, kiedy wia w t stron wiatr? No powiedz, wiesz po
co? A dlaczego Obed cigle wrzuca co w t wod po drugiej stronie rafy, gdzie jest tak
gboko, e nie dosigniesz tam sond? Powiedz mi, co on zrobi z t rzecz z oowiu, co mu
da Walakea? Co, chopcze? I co oni tam wozili w majowy wieczr, a potem we Wszystkich
witych? I dlaczego maj nowych kapnw - ci sami faceci, co kiedy byli marynarzami - o
nosz te dziwne szaty, a gowy przykrywaj tymi jakby ze zota rzeczami, co je przywiz
Obed, h?
Zazawione niebieskie oczy stay si teraz prawie dzikie i szklane, a brudna biaa broda a
sizajeya. Stary Zadok musia zauway, e si troch cofnem, i zachichota zoliwie.
- He, he, he, he! A wic widzisz? Moe chciaby by wtedy na moim miejscu, kiedy noc
patrzyem daleko w morze ze strychu w moim domu? Mwi ci, dzieci dobrze sysz, a ja
owiwm wszystko, co tylko plotkowali i kapitanie Obedzie i tych ludziach na rafie! He, he,
he! A co na to powiesz, jak kiedy w nocy wziem lornetk okrtow mojego ojca na strych i
zobaczyem raf pen jaki postaci, co si szybko opciy w wod, jak tylko pokaza si
ksiyc? Obed i jego ludzie byli na odzi, ale te stwory rzuciy si do gbokiej wody i ju nie

wyszy... Chciaby by wyrostkiem, co siedzi sam na strychu i widzi co, co nie ma ludzkich
ksztatw, co?... he, he, he...
Starzec zaczyna wpada w histeri, a mnie ogarn dreszcz przeraenia. Pooy mi na
ramieniu swoje skate szpony, ktre zsaway si dre, bynajmiej nie z radoci.
A jakby tak kiedy zobaczy zaadowan d Obeda za raf, a potem... ju nastpnego dnia...
dowiedzia si, e jaki mody czowiek znikn z domu? Czy wiedzia kto kiedu skr albo
wosy Hirama Gilmana, co? Albo Nicka Pierce'a, albo Luelly Waite, Adonirama Southwicka
czy Henry Garrisona? He, he, he, he... Te stwory mwice na migi rkami... one miay
prawdziwe rce...
Obed wtedy znowu stan na nogi. Ludzie widzieli, jak jego trzy crki zaczy nosi na sobie
zoto, a przedtem tego nie widzieli. No i z komina rafinerii wylatywa dym. Innym te zaczo
si powodzi. W przystani byo teraz duo ryb i tylko niebo wie, jakie adunki woono teraz
statkami do Newburyport, Arkham i Bostonu. Wtedy Obed uruchomi star bocznic
kolejow przez miasto. Rybacy z Kingsport usyszeli o poowach i przypynli supami, ale
wszyscy przepadli. Nikt ich ju nigdy nie zobaczy. Wtedy to nasi ludzie zorganizowali
Ezoteryczny Porzdek Dagona i kupili budynek masonw... he, he, he! Matt Eliot by
masonem i zaatwia sprzeda, ale potem znikn na zawsze.
Pamitaj ja nie mwi, e Obed chcia zrobi wszystko tak, jak byo na wyspie Kanakw. I
chyba z pocztku nie chcia, eby si miesza ze stworami, ani chowa modych po to, eby
potem zamieniay si w ryby i wiecznie yy. Chcia, eby mieli zoto, chcia im dobrze paci
i wydaje mi si, e wszyscy z pocztku byli zadowoleni...
Ju w czterdziestym szstym miasto przybrao inny wygld imylao inaczej. Za duo ludzi
brakowao... za duo rozmw o tej rafie. Kiedy powiedziaem radnemu Mowry, co
widziaem ze strychu, i chyba si troch przyczyniem. Ktrej nocy Obed i jego ludzie
popynli do rafy i usyszaem strzay. Nazajutrz Obed i trzydziest dwch ludzi byli w
wizieniu, a kady si zastanawia, co si wici i o co ich oskaraj. Boe, gdyby kto
przewidzia... w par tygodni pniej, kiedy nikt nic nie wrzuca do morza...
Zadok zacz objawia przeraenie i wyczerpanie, pozwoliem mu wic milcze przez chwil,
ale coraz to zerkaem z lkiem na zegarek. Zacz si przypyw, sycha byo oskot fal.
Zadowoliny byem z tego, bo przy wysokiej wodzie moe nie bd tak cuchny te ryby.
Znowu wytyem such, eby zrozumie co z szeptu Zadoka.
- Ta straszna noc... widziaem je wtedy. Byem na strychu... ca hordy... tumy... na rafie i
pyny do przystani, a take do Manuxet... Boe, co si tej nocy dziao na ulicach
Innsmouth... dobijay si do naszych dwi, ale ojciec nie otworzy... potem wyskoczy przez
okno w kuchni ze swoim muskietem, chcia znale radnego Mowry i dowiedzie si, co on
moe zrobi. Cae stosy trupw i umierajcych... strzay i krzyki... wrzaski na Old Square i na
Rown Square, i na New Church Green... wizienie otwarte... proklamacja... zdrada... nazwano
to epidemi, jak zjawili si ludzie i zobaczyli, e brakuje poowy naszych mieszkacw... nikt
nie zosta, tylko ci, co si przyczyli do Obeda i tych stworw... milczenie... ju nigdy wicej
nie zobaczyem mojego ojca.
Starzec sapa, pot si z niego la strugami. Mocno cisn mnie za rami.

Wszystko si wyjanio rano... ale zostay lady. Obed bierze wszystko w swoje rce i mwi,
e trzeba duo zmieni... one bd z nami w czasie zgromadzenie oddawa cze bogom i
niektre domy musz przyj ich jak goci... chc si z nami miesza jak z Kanakami, a on
nie uwaa, e trzeba ich przed tym powstrzymywa. Zmieni si Obed... oszala na tym
punkcie. Mwi, e one nam sprowadzaj ryby i skarby i powinny dosta to, czego daj...
Na zewntrz nic si nie miao zmieni, tylko trzeba nam unika obcych, o ile chcemy
wiedzie, co jest dla nas dobre. Wszyscy musielimy zoy przysig Dagona, a potem
jeszcze niektrzy drug i trzeci przysig. Te przysigi miay nam szczeglnie pomc, da
specjalne nagrody... zoto i inne rzeczy. Nie ma sensu si sprzeciwia, bo tam gboko s ich
miliony. Raczej nie powstan przeciw ludziom, eby ich zniszczy, ale jak bd zmuszone,
mog zrobi duo. Nie znamy starych zakl, aby si ich pozby, jak to zrobili ludzie z
Poudniowego Morza, a Kanakowie nigdy nie zdradz swoich sekretw.
Trzeba im skada ofoary i rne ozdoby dzikusw i dawa schronienie w miecie, jak bd
chcieli, a wtedy zostawi nas w spokoju. Nie trzeba dopuci, eby obcy co podpatrzyli i
opowiedzieli na zewntrz. Wszyscy wierni - Porzdku Dagona - i dzieci nigdy nie umr, tylko
wrc do Matki Hydry i Ojca Dagona, od ktrych wszyscy pochodzimy... Ial Ial Cthulhu
fhtagn ! Ph'nglul mglw'nafh Cthulhu R'lyeh wgah-nagi fhtagn...
Stary Zadok zacz najwyraniej bredzi; wstrzymaem oddech. Biedak ! Jakie aosne
halucynacje popodowa alkohol, a take nienawi do rozkadu, obcoci i chorb w tym
podnym i skonnym do wyobrani mzgu! Zacz teraz jcze, a zy spyway po gbokich
bruzdach policzkw a na sam brod.
- Boe, ja to wszystko widziaem, miaem pitnacie lat... Mene, mene, tekel, upharsin!...
ludzi, co zniknli, i tych, co zostali zabici... a tych, co opowiadali w Arkham albo Ipswich czy
gdzie indziej, nazwali wariatami, jak i ty mnie teraz nazywasz... ale Boe, co ja widziaem... i
mnie by zabili ju dawno za to, co wiem, ale zoyem pierwsz i drug przysig Dagona,
wic i one mnie chroni, chyba e ich sd by dowid, e mwi o znanych mi rzeczach
wiadomie... ale nie zo trzeciej przysigi... za nic w wiecie...
A potem znowu w czasie Wojny Domowej, kiedy dzieci urodzone w czterdziestym szstym
zaczy dorasta... to znaczy niektre. Baem si... nigdy ju po tej strasznej nocy nie
wygldaem, nigdy ju nie widziaem adnego z tych stworw... z bliska. Nigdy... Poszedem
na wojn i ebym mia troch oleju w gowie, to bym nie wrci i gdzie si osiedli. Ale moi
pisali, e nie jest le. Chyba to dlatego, e po szedziesitym trzecim byly w miecie
oddziay rzdowe. Po wojnie znowu zrobio si le. Ludzi byo coraz mniej... fabryki i sklepy
pozamykano... atatki nie przypyway i przysta stana... kolej nie chodzia... ale one... one
nie przestay wpywa do rzeki i wypywa... z tej przekltej rafy szatana... i coraz wicej
okien na poddaszach zabijano deskami i coraz wicej haasw byo w domach, cho
wydawao si, e nikogo tam nie ma...
Ludzie w okolicy mwili o nas rne historie, pewnie syszae ich duo, skoro mnie pytasz...
historie o tym, co czasem udao im si zobaczy... I o tych dziwnych skarbach i klejnotach, co
skdci si pojawiaj i jeszcze nie s stopione... ale nikt nie wie nic konkretnego. Nikt w nic
nie wierzy. Nazywaj to zotem z upu pirackiego o mwi, e ludzi z Innsmouth maj obc
krew albo s nienormalni czy co w tym rodzaju. A ci, co tutaj yj, zniechcaj obcych, jak
mog, nie trzeba by ciekawym, zwaszcza noc. Bestie niszcz ludzi - konie nie s muami ale jak si wynosz, wtedy jest w porzdku.

W czterdziestym szstym kapitan Obed wzi sobie drug on, nikt jej przedtem w miecie
nie widzia. Niektrzy mwi, e nie chcia, ale zosta przez nich zmuszony, jak ich zaprosi mia z ni troje dzieci - dwoje znikno wczenie, a jedna dziewczyna, niepodobna do nikogo,
uczya si w Europie. Obed podstpem wyda j za m w Arkham za faceta, co niczego nie
podejrzewa. Teraz to ju nikt nie chce mie do czynienie z nikim z Innsmouth. Barnabas
Marsh, ten, co teraz prowadzi rafineri, jest jego wnukiem po pierwszej onie, syn
Onesiphorusa, najstarszego syna Obeda, ale jego ona bya jedn z nich i nigdy jej si nigdzie
nie widziao.
Teraz Barnabas jest ju zmieniony. Nie moe zamkn oczu i ma inny ksztat. Mwi, e
jeszcze nosi ubranie, ale niedugo pjdzie do wody. Moe ju nawet prbowa... czasami id
w wod na krtko, zanim pjd na dobre. Ju go nikt nie oglda jakie dziewi albo dziesi
lat. Nie wiem, co czuje jego biedna ona... ona jest z Ipswich, nie zlinczowali Barnabasa, jak
si do niej zaleca pidziesit lat temu. Obed... on umar w siedemdziesitym smym i cae
nastpne pokolenie ju nie istnieje... dzieci z pierwszej ony nie yj, a reszta... Bg jeden
wie...
Odgos przypywu stawa si coraz silniejszy, mija paczliwy nastrj starca, by coraz
bardziej zalkniony i czujny. Co chwila przerywa opowie i oglda si nerwowo przez
rami w stron rafy, a cho wszystko, co mwi, wydao mi si absurdalne, mimo to i ja
zaczem si czujnie rozglda. Zadok dra teraz i jakby stara si doda sobie odwagi
mwic gono:
- Hej, ty, czemu nic nie mwisz? Jak by ci si podobao ycie w tym miecie, gdzie wszystko
gnije i umiera, a potwory czogaj si, becz, szczekaj i podskakuj w ciemnych piwnicach i
na poddaszach, wszdzie, gdzie si obrcisz? No co? Podobaoby ci si, jakby tak co noc
sysza wycie w kocioach i w budynku Porzdku Dagona i jakby wiedzia, co oni tam
robi? I jakby sucha tego, co robi tam na rafie w maju i we Wszystkich witych?
Mylisz, e stary zwariowa? No co, mj panie, powiem ci, e to jeszcze nie najgorsze.
Zadok teraz ju naprawd krzycza, a szalestwo w jego gosie poruszyo mnie bardziej,
nibym sobie tego yczy.
- Nie wytrzeszczaj na mnie oczu... mwi ci, e Obed Marsh jest w piekle i musi ju tam
zosta! He, he... w piekle, mwi ci! Nie moe mnie dopa... niczego nie zrobiem ani nic
nikomu nie powiedziaem...
Suchaj, mody czowieku! Nawet jak nikomu nic nie powiedziaem, to teraz to zrobi. Sied
cicho i suchaj... tego jeszcze nikomu nie powiedziaem... mwiem, e ju nigdy wicej nie
podgldaem po tamtej nocy... ale ja widziaem wszystko, tak samo jak wtedy!
Chcesz wiedzie, co jest takie okropne? Najgorsze jest nie to, co te rybie diaby zrobiy, ale co
zrobi. Przynosz ze sob do miasta rne rzeczy od lat, ale teraz ju troch mniej. Domy na
pnoc od rzeki midzy morzem i Main Street s ich pene - tych diabw i tego, co ze sob
przynosz - a jak ju bd gotowe... mwi, jak ju bd gotowe... syszae kiedy o
shoggoth?
Hej, syszysz mnie? Mwi ci, wiem, jakie one s... Widziaem je w nocy, kiedy... eeh!
ihaaa!...

O mao nie zemdlaem usyszawszy krzyk starca peen nieludzkiego strachu. Jego oczy
wpatryway si w cuchnce morze, a twarz staa si mask przeraenia godn tragedii
greckiej. Szponiaste palce mocno wpi mi w rami, ale nie poruszy si, kiedy odwrciem
gow, eby spojrze na to, co on widzia.
Niczego jednak nie zauwayem, tylko wikszy przypyw i gwatowniejsze falowanie w
jednym miejscy, niezalenie od dugich, rozproszonych fal przybrzenych. Wtem Zadok
zacz mnie szarpa, odwrciem si wic w jego stron, trzepota w lku powiekami i
mamrota co niewyranie. Po chwili zaczem owi sowa wypowiadane drcym szeptem:
- Uciekaj std! Uciekaj! Zobaczyy nas... uciekaj, jak ci ycie mie! Nie czekaj... one ju
wiedz... Uciekaj... prdko... z tego miasta!
Nastpna cika fala uderzya o kruche mury starej przystani, a szept starca znowu przerodzi
si w nieludzki, mrocy krew w yach krzyk: - Eeh! Ihaaa!...
Nim zdyem pozbiera rozbiegane myli, puci moje rami i rzuci si jak oszalay w
stron ulicy, kierujc si na pnoc, obok ruin magazynu.
Raz jeszcze spojrzaem na morze, ale nic tam nie zobaczyem. A kiedy znalazem si na
Water Street, nie byo ju nawet lady po Zadoku Allenie.
IV
Nie jestem w stanie opisa, jaki ogarn mnie nastrj po tym wyczerpujcym epizodzie...
szalonym i aosnym, groteskowym i strasznym. Sprzedawca ze spoywczego sklepu
przygotowa mnie na to, a jednak rzeczywisto okazao si zbyt oszaamiajca, pozostawia
mi zamt w gowie. Opowie wydaa mi si dziecinna, a mimo to chorobliwy niepokj i
strach Zadoka udzieli si i mnie, czc si z wczeniejsz ju odraz do tego miasta i jego
wyniszczajcej wszystko, niepojtej tajemnicy.
Postanowiem pniej zagbi si w t opowie i wyowi jakie rdo historycznej
alegorii, teraz jednak chciaem o tym wszystkim zapomnie. Zrobio si ju strasznie pno,
na moim zegarku bya 7.15, a autobus do Arkham odjeda z Town Square o smej.
Staraem si wic myle raczej o rzeczach praktycznych i obojtnych szybko maszerujc
przez puste ulice w stron hotelu, w ktrym zostawiem walizk i w pobliu ktrego by
przystanek autobusowy.
Cho zocisty blask pnego popoudnia przydawa starym dachom i rozpadajcym si
kominom uroku mistycznego pikna i spokoju, co chwila rozgldaem si na wszystko strony.
Rad byem, e si wkrtce wydostan z tego cuchncego i strasznego Innsmouth, a jeszcze
bardziej bybym rad, gdybym mg znale jaki inny rodek lokomocji i nie musia jecha z
tym ponurym kierowc Sargentem. A jednak nie pospieszyem si, tak jak zamierzaem,
bowiem w cichych zaukach peno byo rnych ciekawych architektonicznych szczegw,
ktre warto byo zobaczy; i wydawao mi si, e bez trudu pokonam dalsz drog w cigu
p godziny.
Spojrzawszy na plan, jaki miaem przy sobie, zdecydowaem si wraca inn drog,
wybraem wic Marsh Street zamiast State Street. Na rogu Fall Street dostrzegem grupki

szepczcych co ukradkiem ludzi, a kiedy znalazem si na Town Square, okazao si, e ju


cay tum zebra si przy drzwiach Gilman House. Odniosem wraenie, e wszystkie
wyupiaste i nieruchome oczy wpatruj si w mnie, gdy odbieraem w hotelu walizk.
Marzyem skrycie, aby nikt z tych odpychajcych ludzi nie okaza si moim wsppasaerem.
Autobus z trzema pasaerami przytelepa si jeszcze przed sm, a stojcy na chodniku
osobnik o zym spojrzeniu zacz co szepta niewyranie do kierowcy. Sargent wyj worek
z poczt i plik gazet, po czym wszed do hotelu; natomiast pasaerowie - ci sami, ktrych
widziaem rano, jak wysiedli w Newburyport - potoczyli si na chodnik i gardowym gosem
zaczli rozmawia z jakim wczg, przy czym na pewno nie by to jzyk angielski.
Wsiadem do autobusu i zajem to samo miejsce, co poprzednio, a wkrtce zjawi si Sargent
mamroczc co swoim chrapliwym gosem w sposb szczeglnie odraajcy.
Okazao si, e nie mam szczcia. Co si popsuo w silniku, mimo e przyby tak
punktualnie z Newburyport, i nie bdzie mg odby podry do Arkham. Nie byo
moliwoci naprawy tego wieczora, nie byo te adnego innego rodka lokomocji ani do
Arkham, ani do nikd. Sargent wyrazi al; niestety, musz przenocowa w hotelu. Koszt
bdzie na pewno niewielki, po prostu nie ma innej rady. Oszoomiony t nag przeszkod i
przeraony myl, e mam spdzi noc w tym zrujnowanym i nieowietlonym miecie,
wysiadem z autobusu i wszedem ponownie do hotelu, gdzie ponury i dziwnie wygldajcy
recepcjonista, pracujcy na nocn zmian, poinformowa mnie, e mog zaj pokj 428 na
przedostatnim pitrze - duy, ale bez biecej wody - opata wynosi jeden dolar.
Cho syszaem ju o tym hotelu w Newburyport, podpisaem si w rejestrze i zapaciem
dolara. Ponury recepcjonista wzi moj walizk i poprowadzi mnie po trzeszczcych
schodach na trzecie pitro; wszystkie korytarze, ktre mijalimy, zdaway si cakowicie
pozbawione ycia. Mj pokj, mroczny, o dwch oknach, umeblowany raczej prymitywnie,
wychodzi na pospne podwrko, otoczone niskimi, pustymi domami z cegy; z okien
roztacza si te widok na zniszczone dachy cignce si w kierunku zachodnim, a dalej ju
na bagienny krajobraz. W kocu korytarza znajdowaa si azienka - niezbyt przyjemny relikt
ze star, marmurow umywalk i cynow wann, sab elektryczn arwk i zbutwia
drewnian boazeri na cianach.
Byo jeszcze widno, wyszedem wic na Town Square, eby zje gdzie obiad; zewszd, jak
zauwayem obserwowali mnie przechodnie o chorobliwym wygldzie. Sklep spoywczy by
ju zamknity, musiaem wic wstpi do restauracji, od ktrej przedtem stroniem.
Obsugiwa j pochylony, wskogowy mczyzna o nieruchomych oczach oraz dziewczyna z
paskim nosem i niewiarygodnie duymi, szorstkimi rkami. Z ulg stwierdziem, e jedzenie,
jakie tu podawano, przyrzdzone byo gwnie z puszek i torebek. Zjadem jarzynow zup z
krakersami, po czym wrciem do mego pospnego pokoju w Gilman House, wziwszy po
drodze z rozklekotanego stojaka przy biurku recepcjonisty wieczorn gazet i jakie upstrzone
muchami czasopismo.
Zapad zmrok, zapaliem wic jedyn sab arwk nad elaznym kiem i zabraem si do
czytania. Staraem si czym zaj, bo nie chciaem rozmyla nad wynaturzonymi
osobliwociami tego starego, tajemniczego miasta, bdc w jego obrbie. Szalona opowie
pijanego Zadoka nie obiecywaa przyjemnych snw, za wszelk cen chciaem oddali od
siebie wspomnienie jego dziekich, azwych oczu.
Nie powinienem te zbytnio zastanawia si nad tym, co inspektor z fabryki opowiada

kasjerowi w Newburypost o Gilman House i syszanych tu noc odgosach ani o tej twarzy
przystrojonej tiar we wrotach krypty mrocznego kocioa; twarz, ktrej okropiestwa nie
byem w stanie zrozumie. Pewnie atwiej byloby mi oderwa si od tych niepokojcych
myli, gdyby w moim pokoju nie cuchno tak strasznie stchlizn, ktra na dodatek mieszaa
si jeszcze z wszechobecnym rybim smrodem, a wszystko to razem nie pozwalao, niestety,
zapomnie o mierci i rozkadzie.
Poza tym zanipokoi mnie brak zasuwy przy drzwiach. Byy po niej lady, najwyraniej
niedawno zostaa zdjta. Pewnie si popsua, jak zreszt wikszo rzeczy w tym
razlatujcym si budynku. Rozejrzaem si nerwowo i odkryem zasuw przy szafie, ktra
wydawaa mi si tej samej wielkoci, co zasuwa odjta od drzwi. eby si cho troch
wyzwoli od niepokoju, jaki mn zawadn, postanowiem przykrci t zasuw do drzwi za
pomoc podrcznego przyrzdu speniajcego trzy funkcje, midzy innymi rubokrtu, ktry
zawsze nosiem przy sobie wraz z kluczem na kku. Zasuwa doskonala pasowaa do drzwi,
soznaem wic prawdziwej ulgi, e mog si pooy w zamknitym pokoju. Nawet nie
dlatego, e si czego obawiaem, ale po prostu w takim otoczeniu kade zabezpieczenie
byoby mile widziane. Podobne zasuwy znajdoway si te na dwojgu bocznych drzwiach
prowadzcych do ssiednich pokoi i te rwnie natychmiast zaryglowaem.
Nie rozebraem si, postanowiem bowiem czyta, dopki nie ogarnie mnie senno, i wtedy
dopiero si pooy, zdjwszy tylko marynark, konierzyk i buty. Wyjem z walizki latark i
woyem do kieszeni spodni, ebym mg spojrze na zegarek, jeeli si w nocy przebudz.
A jednak wcale nie byem senny; pochonity rnymi mylami stwierdziem z niepokojuem,
e bezwiednie czego nasuchuj... czego, co napenia mnie lkiem, a czego nie potrafibym
okreli. Opowie inspektora chyba jednak bardziej podziaaa na moj wyobrani, niby
si spodziewa. Znowu usiowaem czyta, ale bezskutecznie.
Po pewnym czasie wydao mi si, e sysz skrzypienie schodw i kroki na korytarzach i
zaczem si zastanawia, czy oznacza to, e zajmnowane s te nastpne pokoju. Nie
dochodziy mnie jednak adne inne gosy, natomiast uderzyo mnie, e skrzypienie jest jako
bardzo ukradkowe. Nie spodobao mi si to, wic postanowiem wcale si nie ka do ka.
Dziwni ludzie mieszkali w tym miecie, no i podobno coraz to kto std znika. Czyby to
bya jadna z tych obery, w ktrych zabija si podrnych dla zdobycia ich pienidzy? Na
pewno nie robiem wraenia czowieka majtnego. A moe mieszkacy tego miasta s a tak
wrogo nastawieni dl ciekawskich turystw? Czyby moje jawne zwiedzanie i czste
spogldanie na map wzbudzio ich niech? Uwiadomiem sobie, e musz by w
strasznym napiciu nerwowym, skoro ledwo syszalne skrzypienie schodw pobudzio mnie
a do takich rozwaa, ale mimo to aowaem, e nie mam przy sobie jakiej broni.
Czujc zmczenie, ktre nie miao mic wsplnego z sennoci, zamknem drzwi od
korytarza, wyczyem wiato i rzuciem si na twarde, niewygodne ko... w marynarce,
konierzyku, butach, we wszystkim, co miaem na sobie. W ciemnoci nawet najsabszy
odgos nocy potgowa si wielokrotnie i ogarn mnie jeszcze wikszy niepokj. Zaowaem,
e zgasiem wiato, a jednoczenie byem zbyt zmczony, eby podnie si z ka i zapali.
Po duszej, przygnbiajcej przerwie dobiego mnie skrzypienie schodw, a nastpnie ciche,
wyrane odgosy, zdajce si by potwierdzeniem wszystkich moich obaw. Nie miaem ju
wtpliwoci, e kto dobiera si do moich drzwi kluczem - ostronie, ukradkiem, dla prby.
Przeraenie moje z powodu tak namacalnej grozy byo zapewne troch zagodzone lkiem,
jakiemu ju wczeniej ulegem. Przez cay czas, waciwie bez okrelonej przyczyny,

zachowywaem czujno, co okazao si korzystnr w tej nowej i naprawd krytycznej


sytuacji, bez wzgldu na to, jak si sprawy dalej potocz. A jednak przejcie od przeczucia
grozy do jej urzeczywistnienia byo niemaym szokiem i spado na mnie jak grom z nieba.
Ani przez chwil nie przypuszczaem, aby to gmeranie przy moich drzwiach mogo by tylko
omyk. Byem gboko przekonany o zych zamiarach intruza i z kamiennym spokojem
czekaem na jego nastpne posunicie.
Wkrtce ustao to ukradkowe dobieranie si do moich drzwi, usyszaem za, e kto otwiera
wytrychem przylegy pokj od strony pnocnej. Nastpnie ten kto zacz prbowa zamek u
drzwi czcych si z moim pokojem. Zasuwa jednak dobrze trzymaa i po chwili usyszaem
skrzypienie podogi, kiedy maruder opuszcza pokj. Znowu dobiego mnie zgrzytanie
zamka, nie budzce wtpliwoci, e tym razem odbywa si w pokoju od poudnia. Znowu
prba otwarcie drzwi czcych si z moim pokojem i skrzypienie podczas wychodzenia.
Teraz rozlego si trzeszczenie podogi w hallu i na schodach prowadzcych w d,
zrozumiaem wic, e maruder zniechci si pozamykanymi drzwiami i odoy dalsze
poczynania na lepsze lub gorsze czasu, zalenie od tego, co pokae przyszo.
Gotowo do podjcia dziaania dowodzi tylko, e podwiadomie czego si lekaem i od
paru godzin ju rozwaaem moliwo ucieczki. Od pierwszego momentu czuem, e to
niewidoczne dla mnie gmeranie przy drzwiach stanowi niebezpieczestwo, ktremu nie
powinienem stawi czoa, ale ucieka jak najszybciej. Pozostawao mi tylko jedno - wydosta
si z tego hotelu natychmiast, i to nie frontowymi schodami i nie przez hall.
Wstaem cicho z ka i zapaliwszy latark chciaem wczy lamp nad kiem, eby
powrzuca wszystkie swoje rzeczy do walizki. Okazao si jednak, e prd zosta wyczony.
Jakie tajemnicze, zowieszcze odgosy przybiray teraz na sile, ale nie mogem si
zorientowa, co to by moe. Kiedy tak staem zastanawiajc si i wci jeszcze trzymajc
rk na nieczynnym kontakcie, usyszaem jakie skrzypnicie podogi o pitro niej i wydao
mi si, e wyranie dochodzi mnie echo rozmowy. Po chwili jednak nie byem ju pewien,
czy jest to rzeczywicie rozmowa, bo jakie chropawe poszczekiwanie i rechotliwe
pojedyncze sylaby zupenie nie przypominay ludzkiej mowy. Wtedy przypomniaem sobie to
wszystko, co inspektor sysza owej nocy w tym zatchym i zapowietrzonym budynku.
Wsunwszy do kieszeni latark, naoyem kapelusz i na palcach podszedem do okien, aby
rozway moliwo ucieczki. Mimo wyranych zalece urzdowych odnonie
bezpieczestwa, po tej stronie hotelu nie byo adnego zejcia na wypadek poaru, nie
pozostawao mi wic nic innego, jak tylko wyskoczy z drugiego pitra wprost na
wybrukowane podwrko. Z prawej i lewej strony przylegay do hotelu jakie stare budynki z
cegy, ktrych pochye dachy zapewniay dogodn moliwo ucieczki. Aby ich dosign,
musiabym si znale o dwa pokoje dalej, w jedn albo w drug stron, wic zaczem
intensywniej rozwaa swoje moliwoci.
Nie mogem wyj na korytarz, bo natychmiast posyszano by moje kroku, nim bym zdoa
otworzy drzwi do podanego pokoju. Mogem wic jedynie sforsowa niezbyt solidne
czce si z moim pokojem i wyway je ramieniem jak taranem, gdyby zamki i zasuwy
stawiay opr. Wydao mi si to moliwe do wykonania, jako e wszystko w tym budynku si
rozpadao; ale zdawaem sobie spraw, e nie zdoam tego zrobi bezszelestnie. Mogem
jedynie liczy na to, e szybko si z tym uporam i e zdoam dobiec do okna, nim wrogie siy
otworz waciwie drzwi wytrychem. Drzwi na korytarz w moim pokoju zabarykadowaem
biurkiem, starajc si to robi jak najciszej.

Zdawaem sobie spraw, e moje szanse s niewielkie, i byem waciwie przygotowany na


klsk. Nawet jeli si przedostan na dach, nie rozwie to jeszcze problemu, bo musz
przecie znale si na ziemi i uciec z miasta. Stan opuszczenia i rujnacji przylegych
budynkw dziaa oczywicie na moj korzy, a take spora ilo wietlikw na dachach
ziejcych ciemnoci.
Wedle mojej mapy najdogodniejsza droga, ktr mgbym si wydosta z miasta, znajdowaa
si od poudniowej strony, wobec tego zerknem na drzwi pokoju od poudnia, ale, niestety,
otwieray si w moj stron, w zwizku z czym nieatwo byoby je sforsowa, jako e zasuwa
bya zamknita i jeszcze dodatkowy zamek. Zrezygnowaem wic z tego kierunku i ostronie
przysunem do drzwi ko, eby zablokowa ewentualny atak z tej strony. Drzwi do pokoju
od pnocy otwieray si na zewntrz i cho byy zaryglowane od drugiej strony, wiedziaem,
e tdy musi prowadzi moja droga. Jeli zdoabym dotrze na dachy na Paine Street i
stamtd spuci si na ziemi, uciekbym przez podwrko i przylege albo znajdujce si po
drugiej stronie budynki na Washington albo Bates Street, albo te wydostabym si na Paine
Street i stamtd chykiem na Washington Street. W kadym razie starabym si jak
najszybciej wydosta z rejonu Town Square. Wolabym unikn Paine Street ze wzgldu na
znajdujc si tam remiz straack, ktra moe by czynna przez ca noc.
Tak rozmylajc spojrzaem na plugawe morze rozpadajcych si dachw owietlonych teraz
ksiycem ju wklsym po peni. Na prawo przecinaa panoram czarna linia wwozu, w
ktrym pyna rzeka. Przylegay do niczym skorupiaki nieczynne fabryki i stacja kolejowa.
Dalej zardzewiae szyny kolejowe i droga do Rowley wiody przez paski, bagniste tereny
poznaczone wysepkami bardziej suchej ziemi, porosej karowatymi zagajnikami. Po lewej
stronie, bliej mnie, krajobraz by poznaczony strumieniami, a droga po Ipswich lnia biao
w blasku ksiyca. Z tej strony hotelu nie mogem jednak dojrze drogi prowadzcej na
poudnie, do Arkham, na ktr si zdecydowaem.
Rozwaaem, niepewny, kiedy byoby najlepiej zaatakowa drzwi prowadzce w pnocnym
kierunku i w jaki sposb mgbym to zrobi jak najciszej, kiedy ustay te dziwne odgosy na
niszym pitrze, a rozlego si cikie stpanie po schodach. Przez mae okienko nad
drzwiami zamigotao wiato, a po chwili dobiego skrzypienie podogi na korytarzu. Doszy
mnie jakie dwiki, moe to nawet byy gosy, po czym rozlego si mocne pukanie do
moich drzwi.
Przez chwil wstrzymaem oddech i czekaem. Zdawaa si upywa wieczno, a mdlcy
zapach ryb tak si spotgowa, e prawie sta si namacalny. Pukanie powtrzyo si, tym
razem duej i jeszcze silniejsze. By ju najwyszy czas, aby przystpi do dziaania,
najpierw odsunem zasuw drzwi do ssiedniego pokoju i przygotowaem si do ataku.
Teraz ju rozlego si potne walenie do moich drzwi, miaem wic nadziej, e haas, jaki ja
zrobi, zostanie przez nich samych zaguszony. Zaczem napiera lewym ramieniem z caych
si, nie czujc ani blu, ani strachu. Drzwi stawiy opr wikszy, ni przewidywaem, ale nie
poddaem si. A tymczasem tarabanienie do moich wejciowych drzwi nie ustawao.
Nareszcie pokonaem przeszkod, ale z takim hukiem, e w korytarzu na pewno musieli
usysze. Teraz ju i oni zaczli wywaa drzwi, a jednoczenie brzczay zowieszczo klucze
take i przy drzwiach od korytarza przylegych pokoi. Popdziem natychmiast i zamknem
zasuw od wewntrz, nim jeszcze zdoali otworzy zamek. Jednake usyszaem ju
manewrowanie wytrychem w nastpnym pokoju, z ktrego miaem wyskoczy przez okno na

dach.
Ogarna mnie rozpacz, bo znalazem si w puapce. Mj strach siga ju prawie zenitu,
nadajc jakie niepojte znaczenie ladom kurzu widocznym w wietle przebyskujcym
przez drzwi, do ktrych kto si wanie dobiera. Prawie e w bezwiednym odruchu, mimo
poczucia beznadziejnoci, ruszyem do nastpnych drzwi, by je si otworzy - zakadajc, e
zewntrzne drzwi tego trzeciego pokoju podobnie jak i w poprzednim s zamknite - a
nastpnie zamkn zasuw od wewntrz, nim jeszcze kto zdoa przekrci zamek.
Szczcie mi dopisao, bo nie tylko e nie byy zamknite, ale nawet troch uchylone. W
mgnieniu oka znalazem si przy drzwiach wejciowych tego pokoju blokujc je ramieniem i
kolanem, bo kto na nie wanie napiera. Drzwi si zatrzasny, a ja w mig przekrciem
zasuw, ktra bya w cakiem dobrym stanie. Odetchnem z ulg, a wtedy stwierdziem, e
przestano dobija si do dwojga ssiednich drzwi, natomiast rozlega si oskot przy
wewntrznych drzwiach zabarykadowanych kiem. A wic gromada moich napastnikw
wtargna do pokoju od poudnia i rozpocza atak od wewntrz. Po chwili wytrych
zazgrzyta w nastpnych drzwiach od strony pnocnej, co uprzytomnio mi, e
niebezpieczestwo jest ju bardzo blisko.
Wewntrzne drzwi do nastpnego pokoju byy otwarte na ocie, nie miaem jednak czasu na
zabezpieczenie drzwi na korytarz. Mogem jedynie zamkn wewntrzne drzwi na zasuw, a
take wewntrzne drzwi z drugiej strony, jedne zabarykadowa kiem, drugie biurkiem, a
umywalk zablokowa drzwi wejciowe. Musiaem zawierzy takim prowizorycznym
barykadom i wydosta si przez okna na dach domu przy Paine Street. W tym dramatycznym
momencie strach, jaki mnie ogarn, nie wypywa z tego, e nagle straciem siy, by si
broni, ale z tego, e nikt spord moich napastnikw nie wyda z siebie jak dotd ludzkiego
gosu, dochodzio mnie tylko koszmarne dyszenie, kwiczenie i ciche poszczkiwanie w
dziwnych odstpach czasu.
Przesunem meble i pomknem w stron okna, a wtedy usyszaem bezadn i szalecz
gonitw po korytarzu w stron pokoju na pnoc ode mnie, co wiadczyo o tym, e
zrezygnowano z napaci od poudnia. Moi oponenci najwyraniej skoncentrowali siy przy
sabych wewntrznych drzwiach otwierajcych si wprost na mnie. A na zewntrz ksiyc
igra na kalenicy domu znajdujcego si poniej okna. Stwierdziem, e skok bdzie wielce
ryzykowny, bo dach jest bardzo spadzisty.
Wybraem okno blisze poudniowej strony, planujc wyskoczy na dach, a stamtd w jakie
najdogodniejsze miejsce. Znalazszy si ju w ktrym z tych rozwalajcych si budynkw z
cegy musz wzi pod uwag pocig. Miaem jednak nadziej, e zanurz si w jednym z
licznych wok podwrka i ziejcych pustk drzwi i wymkn si na Washington Street, a
potem ju uciekn z miasta kierujc si na poudnie.
Nagle rozleg si straszny oskot u drzwi, ktre zaczy puszcza w zawiasach. Moi
przeladowcy posuyli si wida jakim cikim przedmiotem do wywaania. Barykada z
ka jednak nawet nie drgna, miaem wic jeszcze jedn szans, e zd wyskoczy. Z
boku okna wisiay na grubym prcie i mosinych kkach cikie aksamitne zasony, by te
wystajcy uchwyt do zewntrznych okiennic. Otworzya si przede mn moliwo
bezpiecznego skoku. Szybko cignem prt ze wszystkim, zaczepiem dwa kka z
zasonami na wystajcym uchwycie i sprawdziwszy, e wytrzymaj mj ciar, wyskoczyem
z okna i spuciem si po zaimprowizowanej mikkiej drabinie pozostawiajc za sob na

zawsze te zwyrodniae, widmowe kontury Gilman House.


Wyldowaem bezpiecznie na obluzowanych upkach spadzistego dachu i bez polizgnicia
dotarem do czarnego otworu wietlika. Spojrzaem na okno, ktre pozostawiem za sob, ale
byo w nim jeszcze ciemno, tylko daleko na pnocy dostrzegem pord rozpadajcych si
kominw zowieszczy odblask wiata z budynku Porzdku Bagona, kocioa baptystw i
kongregacjonalistw, na wspomnienie ktrego dreszcze mnie przeszywa. Na podwrku byo
cakiem ciemno, nadarzaa si wic szansa ucieczki, zanim powstanie alarm na du skal.
Powieciem latark w gb wietlika, ale nie byo tam adnych schodkw. Nie wydawa si
jednak zbyt gboki, wskoczyem wic do rodka na zapylon podog pena porozrzucanych
pude i beczek.
Byo to miejsce upiorne, ale nie poddawaem si ju takim nastrojom, tylko ruszyem z
miejsca w stron schodw, ktre odkryem z pomoc latarki, zerknwszy jednoczenie na
zegarek - wskazywa godzin drug po pnocy. Schody zatrzeszczay, ale wyday mi si
stosunkowo mocne. Pomknem na d, minem pierwsze pitro, ktre przypominao raczej
stodo. Panowaa tu kompletne pustka, rozlegao si tylko echo moich krok. W jednym
kocu korytarza na dole dostrzegem troch janiejszy prostokt, przez ktry prowadzio
wyjcie na Paine Street. Skierowaem si w drug stron i znalazem tam rwnie otwarte
drzwi; po piciu kamiennych schodkach wybiegem na wybrukowane podwrko
poprzerastane traw.
Ksiyc tutaj nie siga, ale wyranie widziaem przed sob drog i nie musiaem posugiwa
si latark. W niektrych oknach Gilman House palio si sabe wiato, wydawao mi si, e
sysz wewntrz jakie bezadne gosy. Posuwajc si ostronie w stron Washington Street
dostrzegem po drodze kilka otwartych drzwi. Wybraem najblisze w nadziei, e zdoam
przej na drug stron. Korytarz spowity by ciemnoci, dotarem jednak do drugiego
koca, ale okazao si, e drzwi wychodzce na ulic s mocna zaryglowane. Postanowiem
wic sprbowa w nastpnym budynku, ale na chwil przystanem.
Z otwartych drzwi Gilman House wynurzy si tum jakich postaci - z chyboczcymi
latarkami i pokrzykujcy chrapliwie, ale na pewno nie w jzyku angielskim. Poruszali si
niepewnie, najwyraniej nie wiedzieli, gdzie mnie szuka; mimo to skamieniaem z
przeraenia. Nie widziaem ich wyranie, ale ich czapanie i szuranie byo nad wyraz
odraajce. Zdoaem jednak zauway, e jedna z tych postaci miaa na sobie dziwaczne
szaty, a na gowie, bez adnych wtpliwoci, wysok, dobrze mi znan tiar. Rozproszyli si
po caym dziedzicu, a mnie ogarn jeszcze wikszy strach. A jeeli nie zdoam si wydosta
z tego budynku na ulic? Odr rybi spotgowa si, obawiaem si, e zemdlej. Znowu
zaczem wymacywa jakie wyjcie na ulic i napotkaem drzwi, ktre otworzyy si do
pustego pokoju z zamknitymi okiennicami. Powieciwszy latark stwierdziem, e zdoam je
otworzy, i po chwili wyskoczyem na zewntrz, zamknwszy okiennice, by zatrze za sob
lady.
Znajdowaem si teraz na Washington Street; nie dostrzegem ywej duszy ani adnego
wiata, zaglda tu jedynie ksiyc. Z kilku stron, ale z pewnej odlegoci, dochodziy mnie
jednak chropawe gosy, kroki i jaki tupot, ktry w niczym nie przypomina krokw. Nie
miaem czasu do stracenia. Wskazwki kompasu prowadziy w kierunku, ktry obraem, tote
zadowolony byem, e wyczono na ulicach wiato, jak to si czsto podczas ksiycowych
nocy w biedniejszych okrgach wiejskich zdarza. Dochodziy te jakie odgosy od poudnia,
ale mimo to nie zrezygnowaem z ucieczki w tym kierunku. Po drodze bdzie na pewno

niemao wej do pustych domw, w ktrych znajd schronienie, jeli tylko dojrz
cigajcych mnie przeladowcw.
Posuwaem si szybko, bezszelestnie, wzdu zrujnowanych domw. Bez kapelusza,
rozczochrany po uciliwej ucieczce, nie mogem przyciga niczyjej uwagi. Nawet gdybym
przypadkowo napotka jakiego przechodnia, pewnie by mnie nie zauway. Na Bates Street
skryem si w przepacistym westybulu, gdy pojawiy si przede mn dwie powczce
nogami postacie, ale wkrtce szedem ju dalej zbliajc si do otwartej przestrzeni, gdzie
Eliot Street przecinaa ukonie Washington Street na skrzyowaniu. Cho przedtem nie
widziaem tego miejsca, na mojej mapie wygldao ono gronie, ksiyc z pewnoci bdzie
mia tam swobodny dostp. Nie byo jednak sensu zbacza z drogi, bo musiabym okra
naraajc si, by moe, na jeszcze wiksz widoczno, a poza tym to by tylko opnio
moj ucieczk. Postanowiem wic miao i otwarcie przekroczy plac naladujc
powczysty krok mieszkacw Innsmouth, w nadziei, e nikogo, a przynajmniej nikogo
spord moich przeladowcw, nie spotkam po drodze.
Nie orientowaem si, jak szeroki zakres ma pocig ani te jaki mu przywieca cel. Miasto
zdawao si by niezwykle oywione, ale byem przekonany, e wie o mojej ucieczce z
Gilman House jeszcze si daleko nie rozniosa. Wkrtce musz si przedosta z Washington
Street na jak inn ulic prowadzc na poudnie, gdy tajemnicza gromada z hotelu bez
wtpienia posuwa si za mn. Zostawiem na pewno lady na zakurzonej pododze w ostatnim
budynku, odkryj wic, w jaki sposb wydostaem si na t ulic.
Tak jak si spodziewaem, cay plac zalany by ksiycem; porodku dostrzegem co w
rodzaju skwerku ogrodzonego elazn balustrad. Na szczcie nikogo w pobliu nie byo, ale
od strony Town Square dochodzio jakie dziwne buczenie czy te warkot. South Street bya
szeroka i lekko opadaa ku morzu, ktre byo std widoczne w caej swej rozcigoci.
Miaem nadziej, e nikt mnie nie obserwowa, kiedy przechodziem w penym blasku
ksiyca. Posuwaem si bez przeszkd, nie sycha byo, aby kto mnie szpiegowa.
Rozejrzawszy si, bezwiednie zwolniem kroku na chwil i zerknem w stron morza, ktre,
rozwietlone ksiycem, wygldao wspaniale. W dali, za falochronem, rysowaa si niezbyt
wyranie ciemna linia Diabelskiej Rafy, ktra mimo woli przypominaa mi straszne
opowieci, jakie tu usyszaem - opowieci, w ktrych ta postrzpiona skaa stanowia
prawdziwe wrota do krlestwa niepojtej grozy i nienormalnych zjawisk.
Nagle, zupenie niespodziewanie, dostrzegem na rafie migotanie wiata. Nie myliem si,
nie byo to zudzenie. Ogarn mnie lk, niepohamowany i straszny. Wszystkie muskuy
napryy si do ucieczki, powstrzymaa mnie tylko podwiadoma ostrono i prawie e
hipnotyczne zafascynowanie. Co gorsza, rozbyso te wiato z wyniosej kopuy Gilman
House, skierowane na pnocny-wschd, caa seria analogicznych byskw, o innej
czstotliwoci, ktre mogy by tylko sygnaami porozumiewawczymi.
Znowu zdaem sobie spraw, jak bardzo jestem tutaj na widoku, ruszyem wic szybszym
krokiem pozorujc powczenie nogami, ale nie spuszczajc oka z tej diabelskiej,
zowieszczej rafy, dopki mogem j widzie. Nie miaem pojcia, co to wszystko oznacza,
chyba e miao zwizek z dziwnymi obrzdami odbywajcymi si na rafie albo te z jakim
statkiem, ktry tam przycumowa i z ktrego wysza grupa ludzi. Skrciem w lewo obok
zapuszczonego trawnika, wci jednak zerkaem w stron oceanu lnicego w letniej
powiacie ksiyca i obserwowaem tajemnicze byski niezrozumiaych dla mnie wiate
ostrzegawczych.

Wtedy to wanie zawadno mn chyba najwiksze przeraenie, przestaem nad sob


panowa i popdziem jak oszalay na poudnie obok ziejcych czerni drzwi i okien
spogldajcych jak rybie oczy na tej pustynnej, koszmarnej ulicy. Kiedy spojrzaem uwaniej,
okazao si, e morze pomidzy raf i brzegiem bynajmniej nie jest puste. Wypenia je gsty
rj jakich postaci pyncych w stron miasta; mimo due odlegoci i bd co bd zaledwie
przelotnego spojrzenia, zauwayem, e podskakujce gowy i uderzajce w wod ramiona s
mi dziwnie obce, o wynaturzonych ksztatach, ktrych nie potrafibym okreli ani z ca
wiadomoci do niczego zakwalifikowa.
Zwolniem szaleczy pd, nim jeszcze znalazem si przed jakim budynkiem, poniewa od
lewej strony usyszaem larum zorganizowanego pocigu. Na Federal Street rozlegy si
kroku i jakie gardowe gosy, dochodzi te warkot motoru. W jednej chwili mj plan uleg
cakowitej zmianie, bo jeeli droga na poudnie zostaa zablokowana, to musz znale jaki
inny sposb ucieczki z Innsmouth. Wsunem si w jakie otwarte drzwi, zadowolony, e
minem owietlon ksiycem otwart przestrze, zanim moi przeladowcy nadcignli
rwnoleg ulic.
Kolejne spostrzeenie byo mniej pocieszajce. Pocig odbywa si nastpn ulic; co prawda
nie podali za mn bezporednio i jak dotd mnie nie dostrzegli, ale zastosowali
konsekwentny plan odcicia mi drogi. Mogo to oznacza, e na wszystkich drogach
wyjciowych z miasta rozstawili patrole, nie wiedzieli bowiem, ktr wybior. Wobec tego
musz ucieka z dala od wszystkich drg, ale jak to zrobi, skoro cay okoliczny teren to
bagna poprzecinane licznymi rzekami? Zmcio mi si w gowie, zarwno od poczucia
beznadziejnoci, jak i nagego, spotgowanego przypywu rybiego smrodu.
Przypomniaem sobie o nieczynnej linii kolejowej do Rowley, ktra miaa mocne podkady i
zaronita bya traw, a prowadzia na pnocny zachd od zdewastowanej stacji nad
brzegiem wwozu, w ktrym pyna rzeka. Istniaa moliwo, e nie uwzgldni jej w
swoim planie pocigu, gdy opustoszay, pozarastany dzik r teren wydawa si nie do
przebycia i byo najmniej prawdopodobne, aby go wybra uciekinier. Wyranie widziaem ten
teraz z okna hotelu i orientowaem si, gdzie si znajduje. Znaczna cz linii kolejowej bya
niestety widoczna z drogi prowadzcej do Rowley, a take z wyej pooonych miejsc w
samym miecie, ale mog przecie skry si wrd zaroli i czogajc si wydosta z tego
miasta. W kadym bd razie bya to dla mnie jedyna szansa ucieczki i nie pozostawao mi
nic innego, jak przystpi do dziaania natychmiast.
W gbi korytarza, w ktrym znalazem schronienie, raz jeszcze przyjrzaem si mapie przy
wietle latarki. Najpierw naleao si przedosta do stacji kolejowej, co byo nie lada
problemem; uznaem, e najbezpieczniej bdzie pj na Babson Street, potem na zachd do
Lafayette, dalej ju drog okrn, a nie przecina placu, tak jak to zrobiem przed chwil.
Potem z kolei trzeba si skierowa na pnoc i zachd krt drog przez ulice Lafaytette,
Bates, Adams i Bank - przy czym ta ostatnia cigna si wzdu brzegu rzeki - i tak moe
zdoam dotrze do nieczynnej, prawie ju w cakowitej ruinie stacji, ktr widziaem z okna.
Wybraem prost drog do Babson Street, poniewa nie miaem ochoty przemierza otwartej
przestrzeni ani te kierowa si na zachd ulic tak szerok jak South Street.
Rozejrzawszy si jeszcze raz uwanie, przeszedem na praw stron, aby dosta si do
Babson Street przez nikogo nie zauwaony. Na Federal Street wci byo gwarno, a kiedy si
obejrzaem, wydao mi si, e bysno wiato tu koo budynku, przez ktry si

przedostaem. Chcc jak najszybciej wydosta si z Washington Street ruszyem biegiem w


nadziei, e nikt mnie tu nie dostrzee. Na nastpnym rogu Babson Street ku memu
przeraeniu zobaczyem, e jeden z domw jest zamieszkany, o czym wiadczyy zasony w
oknach, ale w adnym nie palio si wiato, udao mi si wic przej obok spokojnie.
Na Babson Street, krzyujcej si z Federal Street, przeladowcy mogli mnie atwo zauway,
posuwaem si wic tu przy samym murze pochylonych i nierwno stojcych budynkw,
dwukrotnie zatrzymujc si w pustych drzwiach, gdy wydao mi si, e haas si wzmaga.
Przede mn znowu otwieraa si wolna przestrze owietlona ksiycem, ale nie musiaem jej
przemierza. Kiedy zatrzymaem si po raz drugi, zauwayem, e odgosy tym razem
dochodz z innego kierunku, i ujrzaem mkncy przez otwart przestrze motocykl wprost ku
Eliot Street krzyujcej si z Babson i Lafayette.
Kiedy tak patrzyem dawic si nagym i silnym powiewem rybiego smrodu, zobaczyem
gromad dzikich skulonych postaci zmierzajcych wielkimi susami i powczcym krokiem
w tym samym kierunku; byo to wic grupa majca peni stra przy drodze do Ipswich.
bdcej przedueniem Eliot Street. Dwie postacie miay na sobie lune szaty, a na gowach
diademy lnice w powiacie ksiyca. Chd tych postaci by tak dziwny, e a zimny
dreszcz mnie przeszed, miaem nawet wraenie, e nie id, a podskakuj.
Ruszyem dalej dopiero wtedy, gdy caa ta gromada znikna mi z pola widzenia. Skrciem w
Lafayette i minem szybko Eliot Street baczc, czy jacy spnieni przeladowcy nie
zmierzaj w tym kierunku. Od strony Town Square dochodziy rechoczce i gwarne gosy, ale
na nikogo si nie natknem. Najbardziej si obawiaem przejcia przez szerok i owietlon
ksiycem South Street z widokiem na morze, musiaem jednak podda si cikiej prbie.
Tutaj mogli mnie atwo wyledzi, a nawet ci, ktrzy pilnowali Eliot Street, te mogli mnie tu
wypatrzy. Postanowiem zwolni tempo i przej powczc nogami jak tubylcy.
Kiedy znowu roztoczy si przede mn widok na morze - tym razem z prawej strony postanowiem nie patrze w tym kierunku, ale nie mogem si powstrzyma i zerknem w
bok, nie zapominajc o powczeniu nogami. Niestety, nie zobaczyem statku, a udziem si,
e przypyn. Zauwayem natomiast ma d wiosow pync do opuszczonej przystani,
a zapenion czym, przykrytym brezentem. Wiolarze, cho z daleka niezbyt dokadnie
widoczni, wygldali jednak odraajco. Dostrzegem te paru pywakw; na dalekiej, czarnej
rafie wiecio teraz sabe, ale jednostajne wiateko, ju nie migajce ostrzegawczo, a do
dziwnym kolorze, ktrego nie potrafibym okreli. Ponad spadzistymi dachami, na prawo
ode mnie jarzya si wysoka kopua Gilman House, poza tym jednak panowaa kompletna
ciemno. Zapach ryb, zagodzony na moment askaw bryz, znowu uderzy mnie w nozdrza
z ca si.
Nim zdyem przej ulic, usyszaem gwar na Whashington Street od strony pnocnej.
Dotarli wanie do otwartej przestrzeni, skd ujrzaem niepokojcy obraz morza rozjarzonego
ksiycem. Znajdowali si ju cakiem blisko, a widok ich zwierzco wynaturzonych twarzy i
pochylonych postaci posuwajcych si jakim nieludzkim krokiem, a przypominajcych
gromad psw, zupenie mnie przerazi. Jeden z nich porusza si zupenie jak mapa,
dotykajc dugimi rkoma ziemi; jaki inny - w lunych szatach i z tiar na gowie - zdawa
si posuwa skokami. To wanie t gromad widziaem wtedy na podwrzu Gilman House,
byli najblisi mego tropu. Poniektrzy patrzyli w moj stron, co mnie napenio strasznym
lkiem, jeszcze bardziej wic zaczem udawa to ich powczenie nogami. Do dzi nie
wiem, czy rzeczywicie mnie wtedy dostrzegli. Jeeli tak byo, to moja strategia ich zmylia,

bo nie zmienili swojego kursu, tylko posuwali si dalej, rechotliwie bekocc, a tak
obrzydliwie, e nie mogem si w tem rozezna.
Znalazszy si znw w mroku, zaczem biec truchtem obok pochylonych domw
spogldajcych pustki oknami w ciemn noc. Przeszedem na drug stron ulicy, skrciem na
najbliszym rogu w Bates Street, kryjc si w cieniu budynkw od poudniowej strony.
Minem dwa domy, w ktrych zna byo lady ycia, w jednym palio si nawet wiato w
grnych oknach, ale nie natknem si na adn przeszkod. Kiedy skrciem na Adams
Street, poczuem si troch bezpieczniej, ale wkrtce zamarem, bo tu przede mn wytoczy
si z drzwi jaki czowiek. Zbyt by jednak pijany, aby mg stanowi dla mnie zagroenie. I
tak dotarem bezpiecznie do magazynw skadowych na Bank Street, bdcych w zupenej
ruinie.
Na tej wymarej ulicy cigncej si wzdu rzeki wszystko wydawao si zastyge, a szum
wodospadw zagusza moje kroki. Do stacji musiaem przebiec jeszcze kawaek drogi, za
mury wielkich magazynw wyglday straszniej ni mieszkalne domy. Nareszcie ujrzaem
przed sob star stacj z arkadami - a waciwie jej ndzne resztki - i ruszyem prosta w
kierunku szyn zaczynajcych si na drugim jej kocu.
Byy zardzewiae, cho jeszcze w niezym stanie, podkady przegniy, ale nie wszystkie. Po
takiej drodze ogromnie trudno byo porusza si swobodnie, a tym bardziej biec, ale jako
sobie radziem. Przez pewien czas szyny prowadziy przez dugi, kryty most nad zawrotnej
gbokoci przepaci. Moje dalsze kroki uzalenione byo od stanu mostu. Jeeli okae si to
moliwe, przejd po nim, a jeli bdzie w bardzo zym stanie, musz podj ryzyko dalszej
wdrwki ulic i przedosta si przez najbliszy, nieuszkodzony most przy autostradzie.
Ten ogromny stary most, dugi jak stodoa, jania widmowo w blasku ksiyca i
stwierdziem, e par krokw dalej podkady s cakiem solidne. Wszedem przywiecajc
sobie latark i omal nie zwalia mnie z ng chmara nietoperzy, ktra zerwaa si z gonym
trzepotem. W poowie drogi znajdowaa si grona wyrwa midzy podkadami, na widok
ktrej zawahaem si, czy zdoam j pokona, jednake zaryzykowaem, wykonaem
desperacki skok, ktry na szczcie si uda.
Z radoci powitaem ksiyc, kiedy wreszcie wydostaem si z tego makabrycznego tunelu.
Stare szyny przecinay River Street na przejedzie kolejowym i natychmiast skrcay w pole,
na ktrym ju coraz sabiej czuo si ten nieznony zapach ryb. Gste poszycie chwastw i
dzikiej ry kryo mnie cakowicie, ale ubranie miaem w strzpach. Rad jednak byem, e si
tutaj znalazem, bo w razie pogoni, miaem tu dobre schronienie. Byem wiadomy, e
wiksza cz trasy, ktr przemierzaem, musiaa by widoczna z drogi prowadzcej do
Rowley.
Wkrtce pojawiy si bagna, a przez nie wioda jedna tylko cieka na niskim, trawiastym
nasypie, ale zarola nie byy tu ju tak gste. Natknem si teraz na co w rodzaju wyspy
troch wyej pooonej, ktr szyny przecinay w pytkim, otwartym wykopie, zronitym
krzakami i jeynami. Bardzo si ucieszyem, e przynajmniej tutaj mog si skry, bo wedle
tego, co widziaem z okna hotelu, w tym miejscu szosa do Rowley biega bardzo blisko. Na
kocu wykopu szyny przecinay ciek i zbaczay na bezpieczn odlego. Tymczasem
jednak musiaem zachowa daleko idc ostrono. Byem pewien, e jak do tej pory szyny
kolejowe nie zostay objte patrolem.

Nim zanurzyem si w wykop kolejowy, obejrzaem si ze siebie, ale nie dostrzegem moich
przeladowcw. Stare wieyce i dachy Innsmouth wspaniale i nieziemsko lniy w
magicznym tym wietle ksiyca i mimo woli pomylaem, jak piknie musiay wyglda
w dawnych dniach, nim miasto zostao okryte mrokiem tajemnicy. Ale kiedy spojrzaem w
gb ldu, uwag moj przykuo co, co mnie zaniepokoio, i przez chwil zastygem w
bezruchu.
Zobaczyem - a moe tylko tak mi si zdawao - jakby jakie dziwne falowanie daleko na
poudniu; doszedem do wniosku, e na poziomie drogi na Ipswich wyania si z miasta jaka
ogromna horda. Odlego bya dua, nie mogem wic nic dojrze dokadnie, ale nie podoba
mi si wygld tej poruszajcej si kolumny. By to ruch zanadto rozfalowany, a odblask zbyt
jaskrawy w promieniach zachodzcego ksiyca. Odnosiem wraenie, e sysz te jakie
odgosy - mimo e wiatr wia w przeciwnym kierunku - odgosy zwierzcego skrobania i
wrzaskw jeszcze gorszych ni te, ktre niedawno syszaem.
Przez gow przemkny mi najrozmaitsze domysy, niezbyt przyjemne. Mimo woli
pomylaem o tym najprzerniejszych typach ludzkich w Innsmouth, ukrytych podobno w
rozpadajcych si ju starych kanaach przy nadbrzeu. Pomylaem te o grupie pywakw,
ktrych dostrzegem na morzu. Szacujc t gromad widoczn z daleka, jak rwnie
wszystkie te, ktre pokryway teraz okoliczne drogi, doszedem do wniosku, e liczba
cigajcych mnie jest o wiele za dua jak na tak wyludnione miasto.
Skd wziy si te wielkie tumy? Czyby stare, niezaplombowane kanay zapenione byy
pokrtnym, nie przynalecym do adnej kategorii i przez nikogo nie podejrzewanym
yciem? A moe rzeczywicie jaki niewidzialny statek przywiz cay legion nieznanych
przybyszw na t piekieln raf? Kim s wobec tego? Dlaczego si tutaj znaleli? Jeeli taka
kolumna obcych przybyszw grasowaa na drodze do Ipswich, to czy patrole na innych
drogach te zostay wzmocnione?
Wszedem w zarola wykopu kolejowego i posuwaem si powolnym krokiem, gdy nagle
znowu spowi mnie ciki, odraajcy zapach rym. Czyby wiatr zmieni kierunek na
wschodni, wiejc wprost od morza w stron miasta? Pewnie tak, bo teraz usyszaem jakie
gardowe pomruki z tamtej wanie strony, dotd zupenie cichej. Dochodziy mnie jeszcze
inne odgosy - co w rodzaju zbiorowego trzepotania i tupotu, ktre pobudzay wyobrani do
granic wytrzymaoci. Nie mogem si pozby jakich pozbawionych logiki myli na temat tej
nieprzyjemnie falujcej kolumny na drodze do Ipswich.
Po chwili smrd i gwar nasiliy si jeszcze bardziej, wic zatrzymaem si drc na caym
ciele, rad, e mam kryjwk w wykopie. Przypomniaem sobie, e wanie tutaj droga do
Rowley podchodzi bardzo blisko do starej linii kolejowej, tu przed skrzyowaniem i
zakrtem na zachd. Co si poruszao wzdu tej drogi, pooyem si wic pasko, a
przejdzie i zniknie. Wdziczny byem niebiosom, e te kreatury nie moj ze sob psw do
tropienia - pewnie zreszt byoby to niemoliwe na terenie tak cuchncym rybami.
Przycupnwszy pord krzakw w piaszczystym dole czuem si raczej bezpieczny, cho
wiedziaem, e moi przeladowcy bd przechodzi naprzeciwko mnie w odlegoci nie
wikszej ni pidziesit metrw. Mog ich zobaczy, ale oni mnie nie zauwa, chyba e
przez jaki niefortunny przypadek.
A jednak wzdragaem si przed ich widokiem. Widziaem przed sob z bliska owietlony
ksiycem teren, przez ktry bd przechodzi, i pomylaem, e to miejsce moe ulec

bezpowrotnemu skaeniu. S to, by moe, najbardziej zwyrodniae istoty miasta Innsmouth,


ktrych lepiej byoby nie zachowa w pamici.
Smrd sta si nie do zniesienia, a haas by nieprzerwanym harmiderem rechotu, ujadania i
poszczekiwania, co wziwszy razem bynajmniej nie przypominao ludzkiej mowy. Czyby to
rzeczywicie byy gosy cigajcych mnie przeladowcw? A moe jednak maj ze sob psy?
Nie udao mi si zauway adnych zwierzt w Innsmouth. Trzepot i szuranie niemal mnie
oguszay, uznaem, e chyba nie zdoam spojrze na te zdegenerowane stwory. Postanowiem
przez cay czas trzyma oczy zamknite, dopki wszystkie te odgosy nie oddal si na
zachd. Horda znajdowaa si ju w pobliu - powietrze przesycone byo ich ostrym
warczeniem, a ziemia a si trzsa od krokw stawianych w niespotykanych rytmie. Dech mi
prawie zaparo i ca si woli nie otwieraem oczu.
Nawet teraz nie mog powiedzie, czy to, co nastpio, byo straszn rzeczywistoci, czy te
koszmarn halucynacj. Pniejsza dziaalno rzdu - na skutek moich penych przeraenia
prb - potwierdza straszn prawd. Ale czy halucynacja nie moe si zdarzy pod wpywem
hipnotycznego czaru, jaki rzuca to stare, widmowe miasto? Miejsca takie maj dziwne
waciwoci, a spucizna obkaczej legendy moe dziaa na wyobrani nie tylko jednego
czowieka, zwaszcza pord wymarych, cuchncych ulic, zbutwiaych dachw i kruszcych
si wieyc. Czy nie jest to moliwe, e rdo obecnego, a tak zaraliwego szalestwa czai
si w gbiach tego widma, jakie roztacza si nad Innsmouth? Kt moe by pewien
rzeczywistoci po wysuchaniu opowieci starego Zadoka Allena? Funkcjonariusze rzdowi
nie znaleli biednego Zadoka ani nawet adnego po nim ladu. Gdzie koczy si szalestwo,
a zaczyna rzeczywisto? Czy nie jest moliwe, e nawet ten mj ostatni strach i wizje byy
po prostu zudzeniem?
Musz jednak opowiedzie, co widziaem, jak mi si zdaje, owej nocy w blasku szyderczego
ksiyca na drodze do Rowley, tu na wprost siebie, kiedy leaem pord krzakw dzikiej
ry, w pustym wykopie kolejowym. Oczywicie nie dotrzymaem postanowienia, e nie
otworz oczu. Z gry byo to skazane na niepowodzenie, bo kto by ulea z zamknitymi
oczami, kiedy cay legion pochylonych, ujadajcych stworw nieznanego pochodzenia
przesuwa si z rozgonym trzepotem zaledwie w odlegoci pidziesiciu metrw?
Wydawao mi si, e jestem przygotowany na najgorsze, i rzeczywicie powinienem by,
zwaywszy na to, co ju przedtem widziaem. Inni moi przeladowcy byli niesamowicie
wynaturzeni, nie powinienem wic mie oporw, aby zobaczy rwnie i te postacie, w
ktrych nie byo nawet ladu normalnoci. Nie otworzyem jednak oczy dopki nie rozleg si
ochrypy jazgot na wprost mnie. Zdaem sobie spraw, e dugi sznur tych stworw musy by
widoczny w miejscu, gdzie zbocze wykopu czy si z drog przecinajc trakt i wtedy ju
nie potrafiem si oprze pokusie, bez wzgldu na to, jak potworno objawi mi ypicy
podliwym okiem ksiyc.
By to koniec - koniec wszystkiego, co pozostao mi w yciu na tej ziemi, koniec spokoju i
wiary w integralno przyrody z ludzkim umysem. Wszystko, co mogem sobie wyobrazi nawet to, co zawdziczam obkacze opowieci Zadoka w sensie dosownym - nie daoby si
porwna z t demoniczn, bluniercz wprost rzeczywistoci, jak ujrzaem, czy te
wydawao mi si, e ujrzaem. Na razie tylko o tym wspominam, pniej musz opisa ju
bez osonek. Moliwe to, aby nasza planeta spodzia co takiego i aby ludzkie oko naprawd
ogldao to, co dotychczas znane byo tylko rozgorczkowanej fantazji i nie majcej
znaczenia legendzie?

A jednak widziaem ich, cigncych niezliczonym strumieniem - wrd trzepotu, podskokw,


rechotania i beczenia - przy widmowych ksiycu w groteskowej, zoliwej sarabandzie
niesamowitej nocnej mary. Niektrzy mieli na gowie wysokie tiary z tego nieznanego
biaozotego metalu... inni jakie dziwne szaty... a jeden, idcy na czele, ubrany by w
niesamowity, czarny paszcz i spodnie w paski, mia te filcowy kapelusz zatknity na czym,
co pozbawione byo ksztatu, a co miao by gow.
Dominowa wrd nich kolor szarozielony, cho brzuchy mieli biae. Ich ciaa byy lnice i
olizge, na grzbietach mieli uski. Nie wydaje mi si, aby mogli mie cokolwiek wsplnego z
antropologi, za ich gowy przypominay ryby, mieli te wielkie, wyupiaste oczy, wiecznie
otwarte. Po bokach szyi widniay ruchome skrzela, a ich dugie szpony poczone byy bon
pawn. Podskakiwali nieregularnie, czasem na dwch koczynach, czasem na czterech.
Zadowolony byem, e nie moj ich wicej. Ich rechot i ujadanie, majce spenia rol
artykuowanej mowy, robiy o wiele gorsze wraenie, anieli pozbawione wyrazu twarze.
Cho byy to straszliwe potwory, nie wydaway mi si obce. Zbyt dobrze wiedziaem, czym
s... bo czy pami o tej zowieszczej tiarze w Newburypost nie bya jeszcze wiea? Kiedy
zobaczyem te bluniercze aboryby, ohydnie uksztatowane - ywe i straszne - zrozumiaem,
co ten przygarbiony, z tiar na gowie kapan w mroczne krypcie kocioa mi przypomina.
Ich liczebno byo nieodgadniona. Wydawao mi si, e s ich cae tabuny, bo przecie moje
przelotne spojrzenie mogo obj tylko niewielk ich czstk. Po chwili wszystko znikno mi
z oczu, bo na szczcie, zemdlaem po raz pierwszy w yciu.
V
Lekki deszczyk przywrci mnie do przytomnoci w zaronitym gszczem wykopie
kolejowym. Nasta ju dzie i kiedy chwiejnym krokiem wydostaem si na drog, w bagnie
nie zna ju byo adnych ladw. Przyprawiajcy o mdoci zapach ryb znikn, rozpadajce
si dachy Innsmouth i pochylone strzeliste wiee majaczyy szaroci na poudniowowschodnim widnokrgu, ale na caym tym pustym sonobagnistym tereniu nie wypatrzyem
ywej duszy. Mj zegarek jeszcze chodzi; okazao si, e mino ju poudnie.
Caa ta koszmarna rzeczywisto, z ktr si zetknem, wydawaa mi si teraz niejasna, ale
czuem, e u jej podoa ley jakie straszne zo. Postanowiem ucieka od tego nieszczsnego
Innsmouth, uprzednio jednak sprawdziem, czy przy tak nadweronych siach jestem zdolny
do dalszej wdrwki. Cho byem saby, godny, przeraony i oszoomiony, stwierdziem, e
mog jednak i dalej; i tak ruszyem botnist drog do Rowley. Nim zapad wieczr,
dotarem do wsi, w ktrej mnie nakarmiono, a take godziwie odziano. Zdyem na
wieczorny pocig do Arkham i nastpnego dnia odbyem dug i powan rozmow z
urzdnikami pastwowymi; potem powtrzyem wszystko w Bostonie. Zasadnicze elementy
rozmw znane s ogowi, ja za, dla odzyskania rwnowagi, yczybym sobie, aby ju nic
wicej nie byo do powiedzenia. Jakie szalestwo chyba mnie ogarnia, a jednoczenie
jeszcze wikszy lk... moe nawet co jeszcze bardziej niepojtego.
Nietrudno sobie wyobrazi, e zrezygnowaem z dalszej wytyczonej trasy podry. A tak
bardzo liczyem na ciekawe doznania widokowe z dziedziny architektury i dawnej
przeszoci. Nie miaem te ju odwagi oglda tego dziwnego klejnotu, jaki podobno
znajdowa si w Miskatonic University Museum. Urozmaiciem sobie jednak pobyt w
Arkham zebraniem genealogicznych notatek, ktre od dawna mnie interesoway; byy to, co

prawda, bardzo pobiene dane, ale mogy mi si przyda pniej, kiedy znajd czas na ich
zestawienie i skodyfikowanie. Opiekun Stowarzyszenia Historycznego - pan E. Lapman
Peabody - uprzejmie suy mi pomoc i wyrazi niezwyke zainteresowanie, kiedy
powiedziaem mu, e jestem wnukiem Elizy Orne z Arkham, ktra urodzia si w 1867 roku i
polubia Jamesa Williamsona z Ohio majc lat siedemnacie.
Mj wuj, a brat mojej matki, by prawdopodobnie w Arkham wiele lat temu w tej samej
sprawie co ja; a rodzina mojej babki bya zdaje si przedmiotem miejscowego
zainteresowania. Pan Peabody powiedzia, e wiele mwiona na temat maestwa jej ojca,
Benjamina Orne, tu po Wojnie Domowej, poniewa zdziwienie budzili przodkowie jego
wybranki. Bya podobno sierot po Marshach z New Hampshire, a kuzynk Marshw z Essex
Country, ale uczya si we Francji i raczej nie znaa swojej rodziny. Prawny opiekun
ulokowa jej pienidze w bostoskim banku, ktre byy przeznaczone na jej utrzymanie, a
take francuskiej guwernantki. Nikt w Arkham nie zna nazwiska tego opiekuna, o ktrym z
czasem lad zagin, i guwernantka przeja jego rol na zasadzie polubownej umowy.
Francuzka, nie yjca ju od dawna, milczaa na ten temat, a podobno wiedziaa znacznie
wicej, ni mwia.
Najbardziej jednak zdumiewa wszystkich fakt, e nie mona byo umiejscowi rodzicw tej
modej dziewczyny - Enoch i Lydia (z domu Meserve) - wrd znanych rodzin w New
Hampshire. Wielu przypuszczao, e bya crk ktrego z tych gonych Marshw, miaa
bowiem tak charakterystyczne dla nich oczy. Jeszcze wikszym zaskoczeniem bya jej
wczesna mier przy urodzeniu mojej babki - ktra bya jej jedynym dzieckiem. Majc ju
ustalony, niezbyt przyjemny stosunek do samego nazwiska Marsh, niechtnie przyjem
wiadomo, e przynaley ono do genealogicznego drzewa moich przodkw. Nie sprawio mi
te przyjemnoci, kiedy pan Peabody napomkn, e i ja mam oczy Marshw. Ale wdziczny
mu byem za wszystkie informacje, ktre z pewnoci oka si dla mnie poyteczne.
Wziem te ze sob swoje notatki, a take wykaz przepisanych z ksig danych odnonie
rodziny Orne'w.
Prosto z Bostonu pojechaem do domu, do Toledo, a potem spdziem miesic w Maumee,
eby przyj do siebie po tej strasznej przygodzie. We wrzeniu pojechaem do Oberlin, na
ostatni rok studiw, i a do czerwca pochonity byem nauk i rnymi innymi sprawami,
tylko od czasu do czasu wizyty przedstawicieli rzdowych w zwizku z kampani, rozpoczt
na skutek mojego zeznania, przypominay mi o tym, co przeyem. Mniej wicej w poowie
czerwca, a w rok po pobycie w Innsmouth, spdziem tydzie u rodziny matki w Cleveland;
tam sprawdziem moje genealogiczne dane z rnymi notatkami, wiadomociami
przekazanymi ustnie i tym, co pozostao w spadku, chcc sporzdzi dokadniejszy wykres.
Nie byo to zadanie przyjemne, gdy atmosfera w domu Williamsonw zawsze mnie
przytaczaa. Panowao tam jakie niezdrowe napicie i moja matka nigdy nie zachcaa mnie
do odwiedzania jej rodzicw, kiedy jeszcze byem dzieckiem, natomiast chtnie widziaa u
nas w Toledo swojego ojca. Urodzona w Arkham babka wydawaa mi si dziwna, prawie e
mnie przeraaa i wcale nie bolaem nad tym, kiedy cakiem znikna. Miaem wtedy osiem
lat i mwiono, e zrozpaczona ucieka z domu po samobjstwie mojego wuja Douglasa, a jej
najstarszego syna. Zastrzeli si po podry do New England, tej wanie podry, o ktrej
wspomniano mi w Stowarzyszeniu Historycznym w Arkham.
By podobny do babki i te go nie lubiem. Mieli jakie dziwne spojrzenie, nigdy nie mruyli
oczu i czuem si w ich obecnoci nieswojo. Moja matka i wuj Walter wygldali inaczej.

Przypominali ojca, ale ju biedny kuzyn Lawrence - syn wuja Waltera - by niemal wiernym
wizerunkiem babki; z powodu zego stanu zdrowia umieszczono go na stae w zamknitym
sanatorium w Canton. Od czterech lat go nie widziaem, ale wuj wspomina kiedy, e stan
jego zdrowia i umysu jest bardzo niedobry. To zmartwienie stao si zapewne przyczyn
mierci jego matki przed dwoma laty.
Tylko wic dziadek i jego owdowiay syn mieszkali teraz w Cleveland, ale wspomnienie
przeszoci ciya nad ich domem. Wci nie lubiem tego miejsca i staraem si jak
najszybciej przeprowadzi tam mj wywiad. Rne dokumenty i to, co zostao przekazane
ustnie, w duej mierze uzupeni jeszcze opowiadaniem dziadek, ale jeli chodzi o wieci na
temat Orne'w, musiaem gwnie polega na wuju Walterze, ktry przedstawi mi cae swoje
zbiory w postaci notatek, listw, wycinkw, fotografii i miniatur, wszystkiego, co otrzyma w
spadku.
Kiedy przegldaem listy i zdjcia, jakie pozostay po Orne'ach, przeraziem si swoimi
przodkami. Jak ju wspomniaem, babka i wuj Douglas zawsze wywoywali we mnie jaki
niepokj, ale teraz, kiedy patrzyem na ich fotografie, budzia si we mnie odraza, byli jacy
zupenie inni. Z pocztku nie mogem tego zrozumie, ale stopniowo zaczem podwiadomie
porwnywa, cho za wszelk cen staraem si odrzuci nawet najlejsze przypuszczenie.
Tak charakterystyczny wyraz ich twarzy mia teraz dla mnie zupenie inna wymow ni
dawniej, a gdybym si gbiej nad tym zastanowi, na pewno napenioby to mnie panicznym
lkiem.
Najwikszego szoku doznaem jednak wtedy, kiedy wuj pokaza mi biuteri Orne'w,
przechowywan w depozycie w banku. Niektre rzeczy byy misternie i ciekawie wykonane,
lecz w jednej szkatuce znajdoway si klejnoty mojej tajemniczej prababki, a wuj nie mia
ochoty jej otwiera. Powiedzia, e s dziwaczne i brzydkie i jak si orientuje, nikt ich nigdy
nie nosi, cho babka lubia na nie czasem popatrze. Wizaa si z nimi jaka legenda, e
przynosz nieszczcie, a francuska guwernantka prababki powiadaa, e nie naley ich nosi
w Nowej Anglii, bezpiecznie mona je tylko zakada w Europie.
Odwijajc te klejnoty powoli i niechtnie wuj ostrzega mnie, e bd zaskoczony ich
niespotykanym i odraajcym wygldem. Artyci i archeologowie, ktrzy je widzieli ocenili
wysoko ich mistrzowsk robot i niezwyky egzotyzm, ale nie potrafili okreli, z jakiego
materiay zostay wykonane, ani te zakwalifikowa do jakiejkolwiek znanej na wiecie
tradycyjnej sztuki. Znajdoway si tam dwie bransoletki, tiara i co w rodzaju broszy, na
ktrej wyryta bya paskorzeba z motywami tak wymylnymi, e trudno byo na nie patrze.
Przez cay czas trzymaem na wodzy uczucia, ale twarz zdradzia narastajce we mnie
przeraenie. Wuj zaniepokoi si moim wygldem i przesta odwija klejnoty. Na moj prob
w kocu jednak odwin je wszystkie, ale bardzo niechtnie. Spodziewa si, e oka
zdumienie na widok tiary, nie spodziewa si jednak mojej reakcji. Ja zreszt te nie, bo
wydawao mi si, e jestem przygotowany na to, co zobacz. Ja natomiast, nie powiedziawszy
ni sowa, zemdlaem, podobnie jak rok temu w wykopie kolejowym, ukryty w gstwinie
dzikich r.
Od tego dnia ycie moje stao si jedn wielk udrk, pen lku i nieustannych rozwaa.
Ju sam nie wiedziaem, ile w tym wszystkim jest szkaradnej prawdy, a ile szalestwa. Moja
prababka wywodzia si z Marshw nieznanego pochodzenia, za pradziadek mieszka w
Arkham... a czy to Zadok nie powiedzia, e crka Obeda Marsha i jego ony-potwora zostaa

wydana podstpnie za m za modego czowieka z Arkham? I co miaa znaczy uwaga


starego pijaka o podobiestwie moich oczu do oczu kapitana Obeda? Take w Arkham
kustosz Stowarzyszenia Historycznego powiedzia, e mam oczy Marshw. Czyby Obed
Marsh by moim prapradziadkiem? Kim wobec tego byo... albo czym... moja praprababka?
Moe to jednak jest jakie szalestwo? Te biaozielone klejnoty mg przecie kupi ojciec
mojej prababki od jakiego marynarza z Innsmouth. A spojrzenie wytrzeszczonych oczu
babki i wuja, ktry popeni samobjstwo, mogo by tylko moj fantazj... czyst fantazj,
rozbudzon pobytem w Innsmouth, ktry takim mrokiem spowi moj wyobrani. Ale
dlaczego wuj popeni samobjstwo przeledziwszy losy naszych przodkw w Nowej Anglii?
Przez ponad dwa lata walczyem z tymi mylami i nawet z pewnym powodzeniem. Ojciec
zaatwi mi posad w zakadzie ubezpiecze i zatopiem si w pracy biurowej bez reszty.
Jednake zim 1930-1931 zaczy mnie nawiedza straszne sny. Z pocztku tylko co pewien
czas i niezbyt wyranie, ale w miar mijajcych tygodni zaczy wystpowa coraz czciej i
coraz wyraziciej. Otwieray si przede mn ogromne poacie wody, a ja zdawaem si
wdrowa pord zatopionych, tytanicznych portykw i labiryntw o pokrytych wodorostami
cyklopowych murach, majc za wsptowarzyszy jakie groteskowe ryby. Potem zaczy si
pojawia inne postacie, a ja budziem si zdjty niesamowitym lkiem. Podczas snu zupenie
si ich nie obawiaem - byem jednym spord nich; miaem ich nieczowieczy wygld,
poruszaem si w wodzie na ich sposb i zanosiem mody w ich wityniach na dnie morza.
Dziao si w tych snach o wiele wicej, ni zdoaem zapamita, ale byoby to wystarczajce,
aby mnie uzna za obkanego albo geniusza, gdybym kiedykolwiek omieli si to opisa.
Co naprawd strasznego usiowao wywrze na mnie swj wpyw, czuem to, wyrwa mnie z
normalnego ycia i wcign w niepojt otcha mroku i nieznanego wiata. Miao to na
mnie wrcz okropny wpyw. Coraz bardziej podupadaem na zdrowiu, co odbijao si te na
moim wygldzie, a w kocu zmuszony byem zrezygnowa z pracy i y spokojnie, w
odosobnieniu, jak inwalida. Na skutek wyczerpania nerwowego chwilami, jak zauwayem,
nie mogem zamkn oczu.
Wtedy gorczkowo zaczem si przeglda w lustrze. Nie jest przyjemnie obserwowa
zmiany, jakie czyni choroba, ale w moim przypadku miao to podoe o wiele bardziej
skomplikowane. Zauway to take mj ojciec, bo zacz mi si coraz czciej przyglda z
wyrazem zdumienia i lku na twarzy. Co si ze mn dzieje? Czybym zaczyna by podobny
do babki i wuja Douglasa?
Ktrej nocy nio mi si, e spotkaem si z moj babk na dnie morza. Mieszkaa w
fosforyzujcym paacu o wielu tarasach, otoczonym ogrodem jakby zaraonych trdem
koralowych krzeww i groteskowych wieloramiennych krysztaowych kwiatw. Powitaa
mnie serdecznie, cho rwnie dobrze mg to by umiech ironiczny. Zmienia si - jak
wszyscy w wodzie - i oznajmia mi, e nigdy nie umara. Wybraa si natomiast tam, gdzie
syn jej wszystkiego si dowiedzia, a potem przeniosa si do wiata, ktrego cudami przeznaczonymi take i dla niego - wzgardzi, zabijajc si z pistoletu. Ten wiat
przeznaczony jest take i dla mnie - nie zdoam przed nim uciec. Nigdy nie umr, zawsze
bd y wrd tych, ktrzy yli ju wtedy, kiedy jeszcze czowieka nie byo na ziemi.
Spotkaem take jej babk. Od osiemdziesiciu tysicy lat Pth'thya-i'yi yje w Y'ha-nthlei i
tam wanie udaa si po mierci Obeda Marsha. Y'ha-nthlei nie zostao zburzone przez ludzi
yjcych na ziemi, cho strzelali siejc w morzu mier. Zostao uszkodzone, ale nie ulego
zniszczeniu. Jego mieszkacy s niezniszczalni, cho czasem zdarza si, e paleogeniczne

czary dawno zapomnianych starych Bstw obejmuj nad nimi wadz. Obecnie spoczywaj,
ale ktrego dnia, o ile nie zapomn, znowu powstan, aby zoy danin Wielkiemu Cthulhu,
jakiej da. Ich nowe miasto bdzie wiksze ni Innsmouth. Zaplanowali, e si
rozprzestrzeni, a na razie wybudowali sobie to miasto przejciowo, na drugie musz jeszcze
zaczeka. Za mier ludzi na ziemi, do ktrej si przyczyniem, musz ponie kar, ale nie
bdzie cika. W tym nie ujrzaem po raz pierwszy Shoggoth, ale w tym momencie
obudziem si z przeraliwym krzykiem. Kiedy spojrzaem w lustro tego ranka, nie miaem
ju wtpliwoci, e cakiem przybraem wygld mieszkaca Innsmouth.
Dotychczas nie odebraem sobie ycia jak wuj Douglas. Kupiem pistolet automatyczny i
nawet ju si przymierzaem, ale nawiedzajce mnie ostatnio sny powstrzymyway mnie od
tego kroku. Moje napicie nerwowe i lk sabn powoli, czuj, jak nieznane gbie mrz
przycigaj mnie do siebie, ju si ich nie boj. Sysz i wykonuj w snach dziwne rzeczy, a
budz si zachwycony, nie w lku. Nie wierz, abym musia czeka na cakowit przemian
jak inni. Jelibym czeka, ojciec zamknby mnie pewnie w zakadzie, tak jak zamknito
biednego luzyna. Oszaamiajce, niesychane i wspaniae rzeczy oczekuj mnie tam, w
gbinach, i wkrtce postaram si je odnale. I - R'lyeh! Cthulhu fhagn! I I! Nie, ja si nie
zabij, nic mnie do tego nie skoni!
Zorganizuj ucieczk mego kuzyna z tego domu szalecw w Cantonie i obaj wybierzemy si
do spowitego cudown tajemnic Innsmouth. Popyniemy do rafy i zanurzymy si w czarn
otcha, dotrzemy do usianego kolumnami miasta Cyklopw Y'ha-nthlei i w tej siedzibie
Morskich Istot bdziemy mieszka w chwale i wspaniaociach na wieki.

Kolor z Przestworzy

Na zachd od Arkham wznosz si dzikie wzgrza, a doliny porastaj


gbokie lasy, ktrych jeszcze nigdy nie tkna siekiera. S tam te
mroczne, ciasne wwozy, a w nich fantastycznie pochylone drzewa i
sczce si wskie strumyki, gdzie nigdy nie dociera soce. Na
agodnie opadajcych zboczach przycupny farmy - stare, kamienne,
omszae chaty - i pod oson ogromnych wystpw skalnych dumaj
wieczycie nad prastarymi tajemnicami Nowej Anglii; wszystkie s
teraz opustoszae, szerokie kominy si krusz, a wyoone gontem
ciany gronie wypaczyy si pod niskimi dwuspadowymi dachami.
Dawni mieszkacy wynieli si std, a nowi przybysze z innych stron
nie maj ochoty si tutaj osiedli. Prbowali ju Kanadyjczycy
francuskiego pochodzenia, prbowali Wosi, pojawili si te Polacy,
ale odeszli. Dzieje si tak nie z powodu czego, co tu wida,
sycha czy te czego mona dotkn, ale z powodu czego, co mieci
si tylko w sferze wyobrani. Miejsce to waciwie nie pobudza
wyobrani, ale te nie zapewnia noc spokojnych snw. Chyba to
wanie zraa przybyszw z obcych stron, bo stary Ammi Pierce nigdy
jeszcze sowem nie wspomnia im o tym, co pamita z tych dziwnych
dni. Tylko Ammi, od lat ju niezbyt sprawny umysowo, wci tutaj
mieszka i tylko on jeden mwi czasem o tamtych dziwnych dniach; a ma
odwag mwi, bo jego dom stoi w pobliu otwartych pl i
uczszczanych drg wok Arkham.
Niegdy droga wioda przez wzgrza i doliny, tam gdzie teraz
rozciga si przeklte wrzosowisko, jednake ludzie przestali z niej
korzysta i zbudowano now, skrcajc daleko na poudnie. Nawet
teraz mona znale lady starej drogi pord porastajcego, tu na
nowo gszczu, a cz z nich trwa jeszcze bdzie wtedy, gdy poow
dolin pokryje zbiornik wodny. Wtedy zostan wycite mroczne lasy, a
przeklte wrzosowisko bdzie drzema gboko pod bkitn,
rozmigotan tafl wody, w ktrej przeglda si bdzie niebo.
Tajemnice owych dziwnych dni zjednocz si z tajemnicami gbi
wodnych i z tajemn wiedz starego oceanu oraz wszystkimi sekretami
pierwotnego wiata.

Kiedy wybieraem si pomidzy te wzgrza i doliny, eby zbada teren


przeznaczony na nowy zbiornik wodny, powiedziano mi, e jest to
wrogie miejsce. Powiedziano mi to w Arkham, a poniewa jest to
bardzo stare miasto, w ktrym kr rozliczne legendy o
czarownicach, uznaem, e owa zowrogo wie si z tym, co w cigu
stuleci opowiaday dzieciom babki. Okrelenie "przeklte
wrzosowisko" wydao mi si bardzo dziwne i teatralne. Zastanawiaem
si, w jaki sposb znalazo si w purytaskim folklorze. A potem

zobaczyem to mroczne, biegnce na zachd kbowisko wwozw i


urwisk skalnych i przestaem si nad tym zastanawia, pochonity
jedynie jego star tajemnic. By ranek, kiedy je ujrzaem, ale mrok
zalega tam zawsze. Drzewa rosy gsto, a ich pnie byy tak ogromne,
e nie sposb by spotka im podobne w zdrowych lasach Nowej Anglii.
W mrocznych przewitach midzy drzewami panowaa zbyt wielka cisza,
a podoe byo zbyt grzskie od wilgotnego mchu i nawarstwiajcego
si w przecigu niezliczonych lat rozkadu.
Na otwartych przestrzeniach, gwnie wzdu starej drogi, widniay
drobne farmy na zboczach wzgrza; byy to albo skupiska kilku
budynkw, albo tylko jeden czy dwa, a bywao, e stercza zaledwie
samotny komin czy przysypana ziemi piwnica. Krloway tu chwasty i
krzaki ry polnej, a w zarolach rozlega si szelest jakich
tajemniczych stworw. Wszystko dokoa spowijay opary niepokoju i
smutku; wszystko wydawao si nierealne i groteskowe, tak jakby
jakie istotne ogniwo perspektywy czy wiatocieni zostao
skierowane na opak. Nie dziwiem si, e przybysze z obcych stron
nie chcieli si tu zatrzymywa, bo sen tutaj by prawie wykluczony.
A nadto przypominao to sceneri Salvatora Rosi, grony drzeworyt z
opowieci niesamowitej.

A jednak to wszystko nie byo jeszcze tak przeraajce jak przeklte


wrzosowisko. Przekonaem si o tym w tym momencie, kiedy znalazem
si w gbi rozlegej doliny: adne inne okrelenie nie pasowaoby
do tego miejsca, tak jak adne inne miejsce nie pasowaoby do tego
okrelenia. Mogo si wydawa, e poeta stworzy ow fraz ujrzawszy
ten wanie region. Rozejrzawszy si dokoa pomylaem, e wszystko
chyba tutaj strawi ogie; ale dlaczego nic nowego nie wyroso na
owych piciu akrach szarego pustkowia rozcigajcego si pod goym
niebem, ktre pord tych lasw i pl wygldao jak spalone jakim
kwasem? Sigao ono daleko na pnoc wzdu dawnej drogi, ale
wdzierao si te i na drug jej stron. Ogarna mnie dziwna
niech na sam myl, e mam tam pj, ale przecie musiaem, bo
tego wymagaa moja misja. Na caej tej rozlegej przestrzeni nie
byo adnej rolinnoci, jedynie miaki szary py czy popi,
ktrego chyba jeszcze nigdy nie tkn wiatr. Pobliskie drzewa byy
schorzae i karowate, a wiele uschych pni sterczao w gr albo
leao murszejc na brzegu tego pustkowia. Kiedy przechodziem obok
nich w popiechu, zauwayem po prawej stronie rumowisko cegie i
kamieni, pozostao po starym kominie i piwnicy, a take ziejc
czerni otcha porzuconej studni, z ktrej unosiy si stche
opary, tworzc w promieniach soca najdziwniejsze ksztaty. Nawet
dugie, mroczne lesiste urwisko wznoszce si za tym pustkowiem
wydawao si przez kontrast bardzo przyjemne; przestay mnie ju
teraz zdumiewa bojaliwe szepty mieszkacw Arkham. W pobliu nie
byo adnego domostwa ani nawet ruin; i dawnymi czasy to miejsce
chyba te musiao by bezludne i odosobnione. O zmierzchu, drc

przed powtrnym przemierzaniem tego zowieszczego miejsca, wrciem


do miasta ju okrn drog, skrcajc na poudnie. Marzyem
skrycie, aby na niebie pojawiy si chmury, gdy dziwny lk wdar
si do mej duszy z powodu rozcigajcej si nade mn gbokiej"
prni nieba.
Wieczorem pytaem rnych starych ludzi w Arkham o przeklte
wrzosowisko, a take, co znaczy okrelenie "dziwne dni", ktre tak
wielu spord nich niejasno wymieniao. Nie otrzymaem jednak jasnej
odpowiedzi poza tym, e tajemnica wcale nie jest tak dawna, Jak
sobie wyobraaem. Nie wizao si to z Jaka star legend, ale z
czym, co miao miejsce jeszcze za ycia tych, z ktrymi
rozmawiaem. Zdarzyo si to w latach osiemdziesitych, kiedy to
pewna rodzina znikna czy te zostaa zamordowana. Ludzie, z
ktrymi rozmawiaem, nie byli co do tego zgodni, a poniewa wszyscy
mi doradzali, abym nie zwraca uwagi na szalone opowieci starego
Ammiego Piercea, odnalazem go nazajutrz rano, dowiedziawszy si,
e mieszka samotnie w wiekowej, rozpadajcej si chacie, na skraju
lenej gstwiny. Bya to bardzo stara chata, z ktrej zaczynaa si
ju dobywa wo rozkadu, tak charakterystyczna dla zaniedbanych
domw. Tylko natarczywym pukaniem mogem wycign z ka tego
starca, a kiedy doczapa si zalkniony do drz wi, najwyraniej nie
by ucieszony moj wizyt. Nie by tak saby, jak mylaem, ale oczy
dziwnie mu si zapady, a niedbay ubir i biaa broda nadaway mu
wygld czowieka steranego yciem i pospnego.
Nie wiedziaem, w jaki sposb najlepiej byoby go nakoni do
rozmowy, stworzyem wic pozory interesu; zwierzyem mu si z mojej
inspekcji terenu i zadaem mu kilka mao znaczcych pyta odnonie
okolicy. Mia ywszy umys i by o wiele bardziej Inteligentny, ni
przypuszczaem, a nim si spostrzegem, poj rwnie duo, jak kady
czowiek, z ktrym zdarzyo mi si rozmawia w Arkham. By cakiem
inny ni ci wszyscy wieniacy, jakich poznaem na wydzielonych
obszarach, przeznaczonych pod zbiornik wodny. Nie protestowa z
powodu zniszczenia wielu mil starych lasw i farm, cho zapewne
protestowaby, gdyby jego dom znajdowa si na terenie przyszego
jeziora. Zna po nim tylko byo, e dozna ulgi; ulgi z powodu losu,
Jaki mia spotka prastare mroczne doliny, po ktrych wdrowa przez
cae ycie. Wola, eby zalaa je woda - eby bya zalaa je zaraz
po tych dziwnych dniach. Jego ochrypy gos przycich, pochyli si
cay do przodu, a palcem prawej rki z dreniem zacz wskazywa
kierunek, co robio na jego rozmwcy wstrzsajce wraenie.

Wtedy wanie usyszaem t opowie, a kiedy snu j ochrypym, to


znw ciszonym do szeptu gosem, coraz to wstrzsa mn dreszcz,
cho by to dzie w peni lata. Czsto musiaem go przywoywa z tej
chaotycznej pltaniny, dobiera naukowe zwroty, ktre zachowa
jeszcze w osabionej ju, papuziej pamici z zasyszanej rozmowy

profesorw, wypenia luki, w ktrych przerywaa si cigo i


zatraca si sens logiczny. Kiedy skoczy, przestaem si dziwi,
e jego umys uleg zachwianiu albo e ludzie z Arkham nie chc
wiele mwi o przekltym wrzosowisku. Jeszcze przed zachodem soca
popieszyem do hotelu, eby nie widzie rozbyskujcych nade mn
gwiazd na pustym niebie: nastpnego dnia wrciem do Bostonu, aby
zoy rezygnacj z mojej posady. Nie mogem ju powrci do tego
mrocznego chaosu starego lasu i wzgrz ani spojrze raz jeszcze na
spopielae przeklte wrzosowisko, gdzie czarna studnia obok
rumowiska cegie i kamieni zieje otchani. Wkrtce powstanie tam
zbiornik wodny i wszystkie stare tajemnice zostan ukryte na zawsze
w jego gbinie. Ale nie sdz, abym kiedykolwiek jeszcze mia
ochot odwiedzi to miejsce noc, a ju na pewno nie wtedy, gdy
niebo bdzie usiane zowieszczymi gwiazdami, i za nic w wiecie nie
napibym si wody w Arkham.
Wszystko zaczo si, jak powiedzia stary Ammi, od meteorytu.
Dawniej, od czasu jak sdzono czarownice, nie opowiadano tu adnych
niesamowitych legend, ale nawet wtedy owe lasy nie budziy takiego
lku, jak maleka wysepka w Miskatonic, gdzie diabe mia swj dwr
koo dziwnego kamiennego otarza pamitajcego dni jeszcze sprzed
czasw Indian. Nie byo tu lasw, w ktrych straszyo, a ich
fantastyczny mrok nie przeraa nikogo, a do owych dziwnych dni,
kiedy to w poudnie pojawia si na niebie biaa chmura, rozlega
si seria grzmotw, a z doliny, w gbi lasu, unis si kb dymu.
Jeszcze przed nastaniem nocy cae Arkham usyszao o wielkiej skale,
ktra spada z nieba i wbia si w ziemi przy studni Nahuma
Gardnera. Dom jego pooony by w miejscu, ktre miao si sta
przekltym wrzosowiskiem - schludny, biay dom Nahuma Gardnera
pord urodzajnych ogrodw i sadw.
Nahum wybra si do miasta, by opowiedzie ludziom o tym kamieniu, a
po drodze wstpi te do Ammiego Piercea. Ammi mia wtedy
czterdzieci lat i wszystkie te niezwyke zdarzenia mocno mu si
wyryy w pamici. Nastpnego dnia rano uda si z on i trzema
profesorami z Uniwersytetu w Miskatonic, aby obejrze tego
"nieziemskiego przybysza" z nieznanych gwiezdnych przestworzy, i
wszyscy si zdziwili, dlaczego Nahum mwi wczoraj, e jest tak
ogromny. Skurczy si, wyjani Nahum, wskazujc na wielki brzowy
kopiec sterczcy nad rozwalon ziemi i spalon traw, tu przy
starej studni z urawiem na frontowym podwrku Nahuma; mdrzy
profesorowie orzekli jednak, e kamienie si nie kurcz. Bez przerwy
wydobywa si z niego ar, a Nahum doda, e w nocy bi z niego
blask. Profesorowie stuknli w kamie geologicznym motkiem i
okazao si, e jest zdumiewajco mikki, tak jakby by z plastyku.
Wydryli raczej ni odupali kawaek tego okazu, aby zabra do
collegeu dla celw badawczych. Woyli go do starego wiadra
poyczonego od Nahuma, bo nawet ten may kawaeczek wci by
gorcy. W powrotnej drodze zatrzymali si na krtki odpoczynek u
Ammiego i byli niepomiernie zdziwieni, gdy pani Pierce doniosa im,

e odamek kamienia coraz bardziej si zmniejsza i wypala dno


wiaderka. Rzeczywicie nie by duy, ale uznali, e musieli wzi
mniejszy, ni im si wydawao.
Nastpnego dnia - a dziao si to w czerwcu roku 1882 - profesorowie
wybrali si ponownie do Nahuma wielce zafascynowani. Po drodze znowu
wstpili do Ammiego i opowiedzieli mu o dziwnym zachowaniu tego
okazu i o tym, e znikn bez ladu, gdy woyli go do szklanej
probwki. Probwka te zreszt znikna i uczeni napomknli co o
dziwnym pokrewiestwie tego kamienia z krzemem. Zachowywa si
wprost niewiarygodnie w ich dobrze wyposaonym laboratorium;
podgrzewany wglem drzewnym nie wykazywa adnej reakcji ani nie
wydziela gazw, dawa reakcj ujemn z boraksem, nie ulatnia si w
adnej moliwej do osignicia temperaturze, nawet w tlenkowodorowej
dmuchawce. Na kowadeku okaza si wysoce elastyczny, a w ciemnoci
wyranie wieci. Nie byo sposobu, aby go ochodzi, co wprowadzio
cay college w stan wielkiego zdumienia; natomiast przy podgrzewaniu
pod spektroskopem roztacza byszczce krgi o barwach zupenie
niespotykanych w normalnym spektrum. Wywoao to zapierajce dech
dyskusje o nowych elementach, dziwacznych optycznych waciwociach
i wielu innych cechach, o ktrych zaskoczeni ludzie nauki maj
zwyczaj rozprawia, kiedy si zetkn z nieznanym.

Cho wci by gorcy, postanowili go jednak wyprbowa w tyglu za


pomoc rnych skadnikw. Woda nie dziaaa. Kwas solny te nie
dziaa. Kwas azotowy i nawet woda krlewska tylko rozpryskiway si
z sykiem w zetkniciu z t rozarzon, odporn na wszystko mas.
Ammi mia trudnoci z przypomnieniem sobie kolejnych skadnikw, ale
rozpoznawa wszystkie, w miar jak je wymieniaem w odpowiedniej
kolejnoci. By wic amoniak i soda kaustyczna, alkohol i eter,
przyprawiajcy o mdoci siarczek wgla i dziesitki innych
skadnikw; mimo e w miar upywu czasu odamek kamienia coraz
bardziej traci na wadze, a jego ar zdawa si jakby troch
wygasa, wci nie wida byo, aby ktrykolwiek ze stosowanych
skadnikw zadziaa choby w najmniejszym stopniu. By to bez
wtpienia metal. Mia cechy magnetyczne, to te nie budzio
wtpliwoci; a po zanurzeniu w rnych roztworach kwasu pojawiy si
jakby ledwie widoczne lady figury Windmanstatten, spotykane na
elazie meteorytw. Kiedy stwierdzono ju znaczne ochodzenie,
dokonano prby w szkle; t resztk, jaka pozostaa z caego kawaka
w toku przeprowadzanych dowiadcze, umieszczono w szklanej
probwce. Rano, nastpnego dnia, okazao si, e wszystko, wraz z
probwk, znikno bez ladu, pozostaa tylko zwglona plama na
drewnianej pce w miejscu, gdzie staa probwka.
Opowiedzieli to Ammiemu profesorowie, kiedy zatrzymali si przed
jego drzwiami, i raz jeszcze wybrali si razem, eby obejrze

dokadniej tego kamiennego wysaca z gwiazd. Tym razem ona Ammiego


nie posza z nimi. Meteoryt zmniejszy si bardzo wyranie, tak e
nawet trzewo mylcy profesorowie nie mogli podda w wtpliwo tej
oczywistej prawdy. Wok skurczonej brzowej bryy koo studni
widniao teraz puste miejsce, pozostaa tylko wklsa ziemia;
poprzedniego dnia brya miaa w przekroju dobre siedem stp, teraz
zaledwie pi. Wci bya gorca, a uczeni obserwowali jej
powierzchni z ogromnym zaciekawieniem, starajc si oddzieli
jednoczenie motkiem i dutem drugi, troch wikszy kawaek. Tym
razem zatopili duto gbiej, a wtedy przekonali si, e jdro tej
bryy nie jest jednolite.
Odsonili co, co zdawao si by boczn cian duej kuli osadzonej
wewntrz masy. Jej kolor, przypominajcy krgi w dziwnym spektrum
meteorytu, by prawie nie do opisania; i tylko przez analogi
nazwali to kolorem. Zbudowana bya z lnicej materii, a przy dotyku
okazaa si krucha i pusta w rodku. Jeden z profesorw mocniej
uderzy motkiem, a wtedy rozlego si jakby nerwowe, krtkie
syknicie. Nic si z jej wntrza nie wydobyo, ale po rozupaniu
znikna bez ladu. Pozostao po niej jedynie puste okrge
wgbienie o rednicy okoo trzech cali i wszyscy mieli nadziej, e
odkryj teraz nastpne kule, skoro ta znikna.
Przypuszczenie okazao si mylne; zaczli wierci w bryle w
poszukiwaniu nastpnych, ale bezowocnie, wobec tego odjechali z
nastpnym kawakiem, ktry w laboratorium okaza si rwnie
zagadkowy, jak poprzedni. Mia take konsystencj plastyku, by
gorcy, wykazywa cechy magnetyczne, lekko polniewa, w mocnych
kwasach odrobin si ochadza, posiada zupenie nieznane widmo
spektrum, pod wpywem powietrza zmniejsza si, dziaa na zwizki
krzemu niszczco, ale i one te niszczco na dziaay, a mimo to
nie sposb byo zidentyfikowa adnych bliej okrelonych cech; po
zakoczeniu wszelkich bada naukowcy musieli zgodnie stwierdzi, e
nie s w stanie go nigdzie zaklasyfikowa. Nie przynalea do ziemi,
by fragmentem czego z zewntrz; mia cechy pozaziemskie i podlega
jakim obcym prawom. Tej nocy szalaa burza, a gdy nazajutrz
profesorowie wybrali si do Nahuma, spotkao ich gorzkie
rozczarowanie. Kamie, przy swoich waciwociach magnetycznych,
musia mie jeszcze szczeglne waciwoci elektryczne, poniewa,
jak si wyrazi Nahum, "przyciga pioruny" ze szczegln
czstotliwoci. Farmer widzia, e a sze razy w cigu godziny
pioruny uderzay w rozkopan ziemi na frontowym podwrku, a kiedy
burza mina, pozosta tylko nierwny d przy starej studni, do
poowy zasypany ziemi. Kopanie okazao si bezowocne, naukowcy
stwierdzili, e kamie znikn bez ladu. By to prawdziwy zawd;
nie pozostao im nic innego, jak wrci do laboratorium i jeszcze
raz podda badaniom znikajcy fragment zamknity starannie w
oowianej kapsuce. Istnia on jeszcze przez tydzie, ale nie
zdoano dokona adnego cennego odkrycia. Po jego znikniciu nie
pozosta nawet osad, w zwizku z czym u profesorw zbudzia si

wtpliwo, czy rzeczywicie widzieli na wasne oczy ten tajemniczy


fragment nieogarnionych przestworzy, tego samotnego, pozaziemskiego
zesaca z wszechwiata i innych sfer materii, siy, istnienia.

Wszystkie gazety w miecie Arkham naday oczywicie rozgos temu.


wydarzeniu za porczeniem kolegiaty uniwersyteckiej i wysay swoich
reporterw celem przeprowadzenia wywiadu z Nahumem i jego rodzin.
Dziennik z Bostonu take wysa swojego pracownika i Nahum wkrtce
sta si prawie e miejscow saw. By szczupym, jowialnym
mczyzn lat okoo pidziesiciu, mia on i trzech synw oraz
dobrze zagospodarowan farm w dolinie. Nahum i Ammi czsto
odwiedzali si nawzajem, tak samo ich ony; Ammi po latach nie mg
si nachwali Nahuma. By nawet dumny, e tyle uwagi powicano
farmie przyjaciela, i on rwnie w cigu kilku nastpnych tygodni
czsto mwi o meteorycie. Lipiec i sierpie tego roku byy upalne,
Nahum ciko pracowa przy zbiorze siana na dziesicioakrowej ce
nad Chapmans Brook; jego turkoccy wz obi gbokie koleiny na
cienistych drkach. Praca ta mczya go jako bardziej ni zwykle,
czu e wiek zaczyna na nim wyciska swoje pitno.
Potem nadesza pora owocw i niw. Gruszki i jabka dojrzeway
powoli i Nahum twierdzi, e jego sady rodz w tym roku o wiele
obficiej ni we wszystkich minionych latach. Owoce byy wprost
fenomenalnych rozmiarw i o niezwykym poysku, a obrodziy w takich
ilociach, e trzeba byo zamwi dodatkowe kosze, aby si mogy
pomieci. Ale w miar jak dojrzeway, przyszo rozczarowanie, bo
cho byy dorodne i wspaniale soczyste, zupenie nie nadaway si do
jedzenia. Wkrada si w nie jaka ohydna gorycz, a po nadgryzieniu
najmniejszego kawaka dugo nie mona si byo pozby nieprzyjemnego
smaku. To samo stao si z melonami i pomidorami i Nahum ze smutkiem
stwierdzi, e cay zbir jest zmarnowany. Szybko powiza wszystkie
te wydarzenia i doszed do wniosku, e meteoryt zatru mu ziemi,
tote dzikowa Niebiosom, e reszt zbiorw mia na wzgrzu obok
drogi.
Zima nastaa wczenie i bya bardzo mrona. Ammi rzadziej teraz
widywa Nahuma i zauway, e sprawia on wraenie bardzo zmczonego.
Tak samo wygldaa caa rodzina Nahuma, wszyscy stali si dziwnie
milczcy; nie chodzili ju systematycznie do kocioa, o wiele
rzadziej uczestniczyli w towarzyskich imprezach wsi. Trudno byo
znale przyczyn ich rezerwy i melancholii, zwierzali si jednak,
e s osabieni i odczuwaj jaki dziwny lk. Sam Nahum dawa temu
konkretne wiadectwo mwic, e zaniepokojony jest pewnymi ladami
na niegu. Byy to, jak zwykle zim, lady rudych wiewirek, biaych
krlikw i lisw, ale bdzcy gdzie mylami farmer twierdzi, e
to, co widzia, nie odpowiada prawom natury i jej ustalonemu
porzdkowi. Nie potrafi tego dokadnie okreli, ale odnosi
wraenie, e ani pod wzgldem anatomicznym, ani zachowania nie

przypominaj wiewirek, krlikw czy lisw. Ammi sucha tego bez


wikszego zainteresowania, dopki ktrej nocy, wracajc z Clarks
Corner, nie musia przejeda saniami koo domu Nahuma. Na niebie
wieci ksiyc, a nagle przez drog przemkn krlik tak dugimi
susami, e zaskoczyo to zarwno Ammiego, jak i jego konia, ktry
rzuci si do ucieczki i Ammi z trudem go powstrzyma, mocno
cigajc lejce. Od tej pory Ammi powaniej zacz traktowa
opowieci Nahuma i tylko wci jeszcze zastanawia si, dlaczego psy
Nahuma s tak przeraone i tak dr kadego ranka. Okazao si, e
prawie straciy umiejtno szczekania.
W lutym chopcy McGregora z Nteadow Hill wybrali si na polowanie na
wistaki i w pobliu domu Gardnera zabili niezwyky okaz wistaka.
By dziwnie nieproporcjonalny, a gowa miaa ksztat i wyraz
zupenie niespotykany wrd tych zwierzt. Chopcy tak si
przestraszyli, e natychmiast wyrzucili swoj zdobycz, tak wic
tylko ich nieprawdopodobne opowieci dotary do ludzi we wsi. Za
fakt, e konie staj dba koo domu Nahuma, sta si ju powszechnie
znany i szybko zaczto szepta na ten temat rne opowieci.

Ludzie z uporem twierdzili, e nieg wok domu Nahuma topnieje


szybciej ni gdzie indziej, a na pocztku marca odbya si pena
grozy rozmowa w sklepie Pottera w Clarks Corner. Stephen Rice
przejedajc rano koo domu Gardnera zauway, e w botnistej
ziemi koo lasu po drugiej stronie drogi ronie dzika kapusta.
Jeszcze nigdy nie widziano kapusty takich rozmiarw, a jej koloru
nie oddayby adne sowa. Ksztat miaa wprost niesamowity, a ko a
parska od niebywaego smrodu, jakiego jeszcze nie wydawaa adna
kapusta. Tego popoudnia par osb przyjechao, eby obejrze
nienormalnie wyronit kapust i wszyscy zgodnie orzekli, e tego
rodzaju warzywa nie mogyby urosn w zdrowym wiecie. Zaczto mwi
te o nieudanych owocach z ubiegej jesieni i przekazywano z ust do
ust wieci, e ziemia Nahuma jest zatruta. Przyczyn, oczywicie,
by meteoryt; a pamitajc, jak dziwny wyda si uczonym z
collegeu, kilku farmerw powiadomio ich o obecnym wydarzeniu.
Pewnego wic dnia uczeni odwiedzili Nahuma; nie byli zwolennikami
ludowych baja i folkloru, a w swoim orzeczeniu wykazali raczej
ostrono. Kapusta wydaa im si rzeczywicie dziwna, ale dzika
kapusta jest prawie zawsze dziwna, jeli chodzi o ksztat i kolor.
Bardzo moliwe, ze jakie mineralne skadniki z meteorytu
przedostay si do ziemi, ale wkrtce wypucz je deszcze. A jeli
chodzi o lady na niegu i przestraszone konie - to po prostu
wiejska gadanina, ktr taki fenomen jak aerolit musia rozbudzi.
Trudno, aby powani ludzie mieli si zajmowa plotkami, bo przecie
wieniacy s przesdni, mwi i wierz we wszystko, i tak przez cay
okres tych dziwnych dni profesorowie trzymali si z daleka, okazujc

lekcewaenie. Tylko jeden spord nich, ktry otrzyma dwie fiolki


ziemi do analizy na zlecenie funkcjonariusza policji w jakie
ptora roku pniej, przypomnia sobie, e dziwny kolor kapusty by
bardzo podobny do anomalnych byszczcych krgw widzianych pod
spektroskopem w collegeu i do kruchej kuli znajdujcej si wewntrz
meteorytu. W tym przypadku analiza prbek wykazaa te same dziwne
krgi, ktre jednak wkrtce zaniky.
Rosnce wok domu Nahuma drzewa wypuciy pki przedwczenie, a
noc koysay si zowieszczo na wietrze. Modszy syn Nahuma,
pitnastoletni Thaddeus, twierdzi, e tak samo si koysz, kiedy
wcale nie wieje wiatr; ale nawet plotkarze nie mogli temu da wiary.
Jedno tylko nie budzio wtpliwoci, e w powietrzu by niepokj. W
caej rodzinie Gardnera rozwin si nawyk cigego nasuchiwania,
cho nie potrafiliby okreli, czego nasuchuj. W rzeczywistoci to
nasuchiwanie byo efektem chwilowego zatarcia wiadomoci.
Niestety, takie momenty narastay z tygodnia na tydzie, a zaczto
powszechnie mwi, e co jest nie w porzdku z rodzin Nahuma.
Kiedy zakwita wczesna skalnica, jej barwy te byy dziwne; moe
niezupenie takie same jak u dzikiej kapusty, ale podobne i raczej
nikomu nie znane. Nahum zanis kilka kwiatkw redaktorowi
Gazette, ale ten dostojnik napisa tylko artobliwy artyku, w
ktrym tajemnicze strachy wieniakw zostay w grzeczny sposb
omieszone. Nahum popeni bd opowiedziawszy temu pozbawionemu
wyobrani mieszczuchowi, jak zachowuj si w stosunku do skalnicy
ogromne, niespotykanych rozmiarw motyle.
W kwietniu ludzi we wsi ogarno jakie szalestwo i przestali
korzysta z drogi wiodcej obok domu Nahuma, tak e grozio jej
cakowite zapomnienie. Przyczynia si do tego rolinno. Wszystkie
drzewa rozkwity wczenie w najprzerniejszych kolorach, a na
kamienistym podwrku i przylegym pastwisku tak bujnie pucia si
rolinno i w takiej rozmaitoci, e tylko botanik mgby
rozpozna, czy jest to flora waciwa dla danego regionu. Jedynie
trawa i listowie drzew zachoway jeszcze zdrowy wygld; poza tym
wszystko przybrao szaleczy, prazmatyczny i schorzay wygld, i to
nadawao jaki szczeglny ton barwom zupenie nieznanym na kuli
ziemskiej. adniczki stay si obiektem zowieszczej grozy, a ich
krwiste korzenie rosy zuchwale w swojej chromatycznej perwersji.
Ammi i Gardner uwaali, e wikszo spord tych barw jest w jaki
sposb podobna a do znudzenia i wszystkie przypominaj ow kruch
kul wewntrz meteorytu. Nahum ora i zasiewa dziesicioakrowe pole
oraz ziemi na wzgrzu, nic natomiast nie robi wok domu. Zdawa
sobie spraw, e byby to prny trud, i mia cich nadziej, e tak
dziwnie obfite plony z tego lata wycign z ziemi trucizn. Teraz
by ju przygotowany na wszystko i nawet przywyk do cigego
nasuchiwania, w nadziei, e wkrtce co blisko siebie usyszy.
Ssiedzi wci unikali jego domu, co take wywaro na nim swoje
pitno, ale znacznie wiksze na jego onie. Chopcy byli w lepszej
sytuacji, bo chodzili codziennie do szkoy, ale krce plotki ich

take napeniay lkiem. Najdotkliwiej odczuwa to Ihaddeus,


chopiec o wyjtkowej wraliwoci.

W maju pojawiy si jakie owady i cay teren wok domu Nahuma


ogarn koszmar bzyczcych i pezajcych po nocach stworw.
Wikszo z nich miaa niezwyke ksztaty i ruchy, a ich nocne
obyczaje przeczyy wszystkim dotychczasowym dowiadczeniom. Caa
rodzina Gardnerw zacza czego po nocach wypatrywa, cho nikt nie
potrafi okreli, czego wypatruje. Wtedy wanie pojli, ze
Ihaddeus mia racj mwic o drzewach. Pani Gardner rwnie to
zauwaya patrzc przez okno na cikie gazie klonu na tle
ksiycowego nieba. Gazie najwyraniej si koysay, cho wcale
nie byo wiatru, to na pewno z powodu podziemnych sokw. Wszystko,
co roso teraz, byo dziwne. Nastpnego odkrycia dokona kto spoza
rodziny Nanuma. Oni byli ju tak z tym zjawiskiem oswojeni, e
przestali reagowa. Bardzo to ich przygnbiao, a czego sami nie
dostrzegli, zostao dostrzeone przez bojaliwego komiwojaera z
Bostonu, ktry pewnej nocy przejeda tamtdy niewiadom krcych
po wsi plotek. To, co opowiedzia w Arkham, zamieszczono
w krtkim artykule w Gazette; wtedy wanie wszyscy, wraz z samym
Nahumem, ujrzeli to po raz pierwszy. Noc bya ciemna, lampy u wozw
wieciy sabo, ale wokoo farmy w dolinie, ktr wszyscy rozpoznali
jako farm Nahuma, ciemno nie bya tak gsta. Przymiony, a jednak
wyrany blask zdawa si ogarnia rolinno, traw, licie i
kwiaty, a w pewnym momencie jaka fosforyzujca zjawa zacza si
przesuwa ukradkiem po podwrku, koo stodoy. Trawa, jak do tej
pory, wydawaa si nietknita i krowy pasy si swobodnie na ce
koo domu, ale pod koniec maja mleko stao si niesmaczne. Nahum
popdzi krowy na wzgrze i wtedy mleko odzyskao smak. Wkrtce
potem trawa i licie zmieniy si w sposb dostrzegalny dla oka.
Poszarzay, zaczy wykazywa przedziwn krucho. Ammi by teraz
jedyn osob, ktra odwiedzaa t farm, ale jego wizyty zdarzay
si coraz rzadziej. Kiedy skoczyy si lekcje w szkole, Gardnerowie
zostali praktycznie odcici od wiata i tylko od czasu do czasu
prosili Ammiego o zaatwienie im czego w miecie. Stan ich zdrowia
zosta dziwnie zachwiany, tak pod wzgldem fizycznym, jak i
umysowym, tote nikt si nie zdziwi, kiedy rozniosa si wie, e
pani Gardner postradaa zmysy. Stao si to w czerwcu, w rok po
spadniciu meteorytu. Biedna kobieta zacza krzycze, e widzi co
w powietrzu, ale nie potrafia okreli, co to jest. W jej majakach
nie byo ani jednego rzeczownika, same czasowniki i zaimki. Wszystko
si ruszao, zmieniao i drao, a w uszach dzwonio od jakich
impulsw, ktre nie byy dwikami. Co jej odebrano - zostaa
czego pozbawiona - co j opasywao, a nie powinno - kto powinien
to zdj - noc ju nie bya spokojna - ciany i okna gdzie si
przesuway. Nahum nie odda jej do zakadu dla psychicznie chorych,
pozwala jej kry po domu, dopki nie zacza zagraa otoczeniu.

Nawet kiedy zmieni si wyraz jej twarzy, te na to nie zareagowa.


Ale chopcy zaczli si jej ba, a kiedy Thaddeus omal nie zemdla
na widok grymasw, jakie zacza do niego robi, Nahum zamkn on
na poddaszu. W lipcu przestaa mwi i pezaa na czworakach, a pod
koniec miesica Nahum zauway rzecz zupenie niesamowit, e w
mroku od jego ony emanuje blask, tak jak od caej otaczajcej go
rolinnoci, co widzia teraz ju wyranie.
Tu przed tym wydarzeniem rozleg si tupot koni. Co je rozbudzio
w nocy, wierzgay kopytami w boksach i ray przeraajco. Nie byo
sposobu, aby je uspokoi, a kiedy Nahum otworzy wrota stajni,
wyrway si jak przestraszone daniele z lasu. Tydzie trwao, nim
natrafiono na ich lad, a gdy je odnaleziono, byy zupenie
bezuyteczne i nie do okieznania. Jaka klapka zamkna si w ich
mzgu i wszystkie po kolei trzeba byo zastrzeli dla ich wasnego
dobra. Nahum na czas sianokosw poyczy konia od Ammiego, lecz ko
za nic nie chcia si zbliy do stodoy. Rzuca si, opiera i
ra, a w kocu Nahum musia wprowadzi go na podwrko, a mczyni
sami przycignli wz w poblie szopy, gdzie byo najwygodniej
wrzuca siano. A tymczasem wszystko, co roso, szarzao i kruszyo
si. Nawet kwiaty o tak przedziwnych barwach teraz poszarzay, tak
samo i owoce, ktre jednoczenie pomarszczyy si i straciy smak.
Kwiaty astrw i zotych roek byy take szare i znieksztacone, a
re, cynie i malwy rosnce przed domem wyglday tak okropnie, e
najstarszy syn Nahuma, Zenas, ci wszystkie bez wahania. Owe
dziwnie zuchwae owady wyginy ju do tej pory, a pszczoy opuciy
ule i przeniosy si do lasu. We wrzeniu caa rolinno
przemienia si w szary py. Nahum lka si, e wszystkie drzewa
uschn, nim trucizna zaniknie w ziemi, ona miaa teraz okresy,
kiedy przeraajco krzyczaa, pozostali czonkowie rodziny yli w
stanie cigego napicia. Unikali ludzi, chopcy nie chodzili do
szkoy, cho nauka ju si rozpocza. To Amml podczas ktrej ze
swych coraz rzadszych wizyt u Nahuma odkry, e woda w studni jest
niedobra. Bya niesmaczna, cuchnca i sona, poradzi wic
przyjacielowi, aby wykopa druga studni gdzie wyej i eby stamtd
czerpa wod do czasu, a ziemia na niszym terenie bdzie si
nadawao do uytku. Nahum Jednak zlekceway t rad, zatraci ju
wraliwo na wszystko, co dziwne i nieprzyjemne. Nadal czerpa wraz
z chopcami skaon wod, wszyscy pili ja w ciszy i machinalnie,
podobnie jak spoywali skromne, byle jak przyrzdzone posiki i
podobnie jak wykonywali niewdziczne, monotonne zajcia dzie po
dniu w poczuciu ich bezsensownoci. Wszystkich ogarna jaka pena
otpienia rezygnacja, tak jakby wdrowali w innym wiecie pomidzy
dwoma szpalerami bezimiennej stray ku nieuchwytnemu, lecz
nieuniknionemu przeznaczeniu.

U Thaddeusa wystpi obd we wrzeniu, kiedy wraca od studni.


Poszed z wiaderkiem, a wrci z pustymi rkoma, wymachujc nimi i

krzyczc, to znw chichoczc lub szepczc o ruszajcych si


kolorach tam w studni. Dwoje w rodzinie ogarn obd, ale Nahum
znosi to dzielnie. Pozwoli chopcu biega swobodnie przez tydzie,
dopki nie zacz si potyka i rozbija, a wtedy zamkn go w izbie
na poddaszu naprzeciw matki. Ich krzyk spoza zamknitych drzwi by
przeraajcy, zwaszcza dla maego Merwina, ktremu wydawao si, e
rozmawiaj ze sob jakim straszliwym jzykiem nie z tego wiata. U
Merwina rozwina si chorobliwa wyobrania, a jego niepokoi jeszcze
si spotgowa po zamkniciu brata, ktry by jego najbliszym
kompanem.
Niemal w tym samym czasie zaczy pada zwierzta. Drb pokry si
szarymi pirami i wyzdycha, a miso okazao si zupenie suche i
cuchnce. winie porosy do niespotykanych rozmiarw, po czym nagle
zaczy w nich zachodzi jakie zmiany, ktre trudno byoby
okreli. Ich miso tak samo okazao si niejadalne i Nahum by ju
u kresu si. Wiejski weterynarz za nic by si nie zbliy do tego
miejsca, a weterynarz z Arkham by najwyraniej zaskoczony. winie
rwnie przybray barw popiou i zaczy si rozpada na kawaki
jeszcze przed zakoczeniem ywota, a ich oczy i ryje ulegy
przedziwnym zmianom. Byo to zupenie niewytumaczalne, bo przecie
nigdy im nie podawano skaonego pokarmu. Z kolei zaczo si le
dzia z krowami. Ich skra w niektrych miejscach, a nawet na caej
powierzchni, zacza si marszczy i kurczy, a nastpnie zapada,
po czym nastpowa jej rozkad. W ostatnim stadium - a koczyo si
to mierci - sier krw popielaa i kruszya si podobnie Jak u
wi. Nie mogo by mowy o zatruciu, bo wszystkie te przypadki
zdarzyy si w zamknitej szczelnie oborze. Nie wchodzia te w gr
choroba wirusowa spowodowana ukszeniem, bo jaka ywa istota na tej
ziemi moe przenikn przez cian? Musiaa wic to by po prostu
choroba, ale Jaka to choroba moga wywoa a takie objawy, tego
niepodobiestwem byo odgadn. Do niw nie przetrwao ani jedno
zwierz, bydo i drb wyginy, a psy ucieky. Ktrej nocy
wszystkie psy, a byo ich trzy, znikny i such o nich zagin.
Pi kotw wywdrowao jeszcze wczeniej, ale ich nieobecnoci
prawie nie dostrzeono, bo i myszy wyginy, tylko pani Gardner
kwilia jak mae kocita.
Dziewitnastego padziernika Nahum ledwie si saniajc na nogach
przyszed do Ammiego ze straszna wieci. Thaddeus zmar na
poddaszu, a stao si to w sposb zupenie nieprawdopodobny. Nahum
wykopa grb na ogrodzonej ziemi za farm i tam pochowa to, co
znalaz. Nic nie mogo si przedosta z zewntrz, bo mae okratowane
okienka i zamknite drzwi byy nietknite; a stao si z nim to
samo, co z bydem w oborze. Ammi i jego ona starali si jak tylko
mogli pocieszy zamanego czowieka, ale sami byli gboko
wstrznici. Ca rodzin Gardnerw zawadn paniczny lk,
wszystko, czego dotykali, sama obecno choby jednego spord nich
w domu bya jakby tchnieniem owych bezimiennych i nie wysowionych
regionw. Ammi, mimo wewntrznych oporw, poszed jednak z Nahumem

do jego domu i stara si uspokoi spazmatycznie szlochajcego


maego Merwina. Zenasa nie trzeba byo uspokaja. Ostatnio nic nie
robi, tylko patrzy gdzie w dal i posusznie wykonywa polecenia
ojca. Jego los wyda si Ammiemu szczeglnie aosny. Co pewien czas
na krzyki Merwina rozlega si jakby w odpowiedzi cichy jk z
poddasza. Nahum wyzna zaskoczonemu przyjacielowi, e jego ona
coraz bardziej sabnie. Pod wieczr Ammi postanowi wrci do domu,
bo nawet uczucie przyjani nie mogo go zatrzyma w tym miejscu,
gdzie caa rolinno zaczynaa fosforyzowa, a drzewa koysa si
mimo bezwietrznej nocy. Na szczcie Ammi nie mia zbyt bujnej
wyobrani. Mimo to umys jego troch ucierpia, gdyby jednak
potrafi powiza i zgbi te wszystkie niesamowitoci,
niewtpliwie postradaby zmysy ju na cae ycie. O zmierzchu
pospieszy do domu, a krzyki obkanej kobiety i znerwicowanego
dziecka przeraliwie i nieustannie brzmiay mu w uszach. W trzy dni
pniej wczesnym rankiem Nahum wpad do kuchni Ammiego i znowu, tym
razem pod nieobecno gospodarza, jkajc si opowiedzia
rozpaczliw histori, ktrej pani Pierce wysuchaa z lkiem
ciskajcym jej serce. Chodzio o Merwina. Znikn. Wyszed pn
noc z latark i wiadrem do wody i ju nie wrci. Przez cae dnie
snu si osowiay i prawie niewiadom tego, co si wok niego
dzieje. Na wszystko reagowa krzykiem. Tej nocy rozleg si
przeraliwy krzyk na podwrku, ale nim ojciec dopad drzwi, chopca
ju nie byo. Nahum nie dostrzeg nigdzie wiata latarki ani te
ladu chopca. Wtedy Nahum by przekonany, e latarka i wiadro
znikny, ale o wicie, powrciwszy z caonocnych poszukiwa po
pobliskich lasach i polach, natkn si na co dziwnego koo studni.
Leaa tam jaka zgnieciona i stopiona masa elaza, zapewne
pozostao po latarce, pod czas gdy zakrzywiony pak i poskrcane
metalowe obrcze, lekko nadtopione, byy zapewne pozostaoci po
wiadrze, i to wszystko. Nahum nie pojmowa, co si stao, pani
Pierce miaa pustk w gowie, a Ammi, ktry wanie wrci do domu i
usysza ca opowie, take nic z tego nie rozumia. Merwin
znikn i nie byo sensu mwi o tym okolicznym ludziom, bo wszyscy
stronili teraz od Gardnerw. Ludzi w Arkham nie naleao o tym
powiadamia, bo wszystko wymiewali. Thad znikn, a teraz znw
Merwin. Co pezao i pezao, i tyko czekao, aby kto je dojrza i
usysza. Nahum obawia si, e i jego to spotka, prosi wic
Ammiego, aby zaopiekowa si jego on i Zenasem, gdyby go
przetrwali. Jest to zapewne kara, ale nie wiedzia, za co go
spotyka, bo przecie wydawao mu si, e zawsze stara si
postpowa zgodnie z wol Bo.
Ponad dwa tygodnie Ammi nie widzia Nahuma, a w kocu,
zaniepokojony, przemg lk i wybra si do Gardnerw. Z wielkiego
komina nie unosi si dym i przez moment Ammi spodziewa si
najgorszego. Caa farma wygldaa szokujco - trawa spopielaa i
uscha, zwide licie leay rozsypane po ziemi, kruche resztki
winoroli zwisay ze starych murw i szczytw, a wielkie nagie
drzewa wspinay si w listopadowe niebo z rozmyln wrogoci,

ktra, jakby si zdawao, braa si z pewnej drobnej zmiany w


pochyleniu gazi. Jednake Nahum mimo wszystko y. By saby,
lea na ku w nisko sklepionej kuchni, lecz w peni wiadom
wszystkiego, mg jeszcze nawet wydawa proste dyspozycje Zenasowi.
W domu byo wprost lodowato; widzc, e Ammi a si wstrzsn z
zimna, gospodarz zawoa szybko na Zenasa, aby przynis wicej
drzewa. Doprawdy, drzewo byo tu potrzebne, bo przepastny piec
wieci pustk, nikt w nim nie roznieci ognia i tylko kby sadzy
fruway, rozwiewane przez wiatr huczcy w kominie. Nahum spyta
przyjaciela, czy zadowoli go ta dodatkowa narcz drzewa, i wtedy
dopiero Ammi zauway, co si stao. W kocu ten najmocniejszy pie
te zosta zamany i nieszczliwy farmer by ju nieczuy na
wszystkie kolejne udrki.
Ammi, zadajc ostrone pytania, nie dowiedzia si jednak dokadnie,
kiedy znikn Zenas. - W studni... yje w studni... - tyle tylko by
w stanie powiedzie otpiay ojciec. Nagle Ammiemu przysza na myl
obkana ona gospodarza. - Nabby? Przecie jest tutaj i - pada
pena zdumienia odpowied i Ammi zrozumia, e sam musi j odnale.
Pozostawiwszy bezradnego, bekoccego czowieka na ku, zdj
klucze wiszce na gwodziu przy drzwiach i po skrzypicych schodach
wszed na poddasze. Panowa tam cuchncy zaduch, ale znikd nie
dochodziy adne odgosy. Spord czterech drzwi tylko jedne byy
zamknite, zacz wic dopasowywa po kolei wszystkie klucze
wsunite na kko. Trzeci wyda si waciwy i po paru nieudanych
prbach wreszcie otworzy niskie biae drzwi.
Wewntrz panowa kompletny mrok, gdy okienko byo mae i
zabezpieczone krat z erdzi; Ammi nic nie mg dostrzec na pododze
z szerokich desek. Zaduch by nie do zniesienia, a eby mc wej
gbiej, Ammi musia cofn si na chwil do drugiej izby i
odetchn wieym powietrzem. Kiedy wszed po raz drugi, zauway
co ciemnego w kcie, a przyjrzawszy si dokadniej, krzykn. W tym
momencie chmura przesonia okno, a po chwili poczu, e owiony go
jakie lepkie opary. Przed oczami wiroway mu najdziwniejsze kolory;
gdyby nie porazi go paniczny lk, skojarzyby to z kul w
meteorycie, ktr rozbi geologiczny motek, i ze schorzaymi
rolinami wybujaymi wiosn. W obecnym jednak stanie potrafi tylko
myle o tej blunierczej potwornoci, z jak si zetkn i ktra
bez wtpienia staa si udziaem nieznanego losu Thaddeusa i caego
dobytku. W tym okropiestwie najstraszniejsze byo to, e owa rzecz,
cho si stopniowo rozpadaa, bya jednak przez cay czas w powolnym
i nieustannym ruchu.
Ammi nie poda mi adnych innych szczegw tej sceny, ale ksztat
lecy w kcie izby ju si nie pojawi w jego opowieci jako
poruszajcy si przedmiot. S sprawy, ktrych nie mona wspomina, a
to, co si czasem dokonuje wrd prostych ludzi, bywa nieraz surowo
osdzane przez prawo. Zrozumiaem, e nic, co by si poruszao, nie
zostao w izbie n poddaszu i e pozostawienie czegokolwiek,

zdolnego do poruszania, byoby czynem rwnie okrutnym, jak skazanie


jakiejkolwiek istoty na wieczne tortury. Tylko twardy farmer mg
temu stawi czoo, kto inny albo by zemdla, albo postrada zmysy,
Ammi jednak cakiem przytomnie wyszed przez niskie drzwi i zamkn
za sob przeklt tajemnic. Postanowi si teraz zaj Nahumem;
trzeba go odywi, zaopiekowa si nim i przenie w takie miejsce,
eby go mona byo doglda.
Ammi zacz wanie schodzi po stopniach, gdy dobieg go z dou
jaki guchy oskot. Wydao mu si, e usysza krzyk nagle
stumiony, i nerwowo przypomnia sobie lepkie opary, ktre jakby go
omioty w tej strasznej izbie na grze. Co znowu si tu dostao i
skd ten krzyk? Przystan dziwnie przeraony i usysza na dole
jaki haas. Jakby co cikiego wleczono po ziemi; dochodzi te
najobrzydliwszy, jaki tylko mona sobie wyobrazi, lepki odgos
szataskiego i plugawego ssania. W ogromnym napiciu skojarzy to w
sposb niewytumaczalny z tym, co widzia na grze. Dobry Boe! C
to za okropny wiatmara? Gdzie si zabka? Nie mia odwagi zrobi
kroku ani do przodu, ani do tyu, tylko sta drc na spowitym
mrokiem podecie schodw. Najmniejszy szczeg tej sceny pon mu w
mzgu. Odgosy, wiadomo koszmarnego oczekiwania, ciemno,
strome, wskie schody i... o askawe Nieba! - saby, ale
niezaprzeczalny blask emanujcy z wszystkiego, co byo drzewem w tym
domu: schody, ciany, sterczce listwy i belki.
Wtem rozlego si przeraliwe renie konia Ammiego, potem tupot
kopyt i turkot k, co wiadczyo o ucieczce w panicznym lku. Po
chwili ani konia, ani wozu nie byo ju sycha, a przeraony Ammi
sta na ciemnych schodach prbujc odgadn, co si dzieje. Nie mia
jednak pojcia. Day si sysze jakie inne odgosy z zewntrz.
Jaki plusk wody... zapewne w studni. Pozostawi tam swojego konia,
Hero, nie uwizanego, a koo od wozu musiao zapewne otrze si o
przykrycie studni i uderzy w ocembrowanie. A to obmierze stare
drewno wci fosforyzowao w caym domu. Boe! Jake wiekowy by ten
dom! Zbudowano go jeszcze przed 1670 rokiem, a dwuspadowy dach nie
pniej ni w 1730.
Ciche szuranie po pododze na dole rozbrzmiewao teraz wyranie i
Ammi mocniej zacisn rk na grubym kiju, ktry wzi z poddasza
nie wiedzc waciwie, w jakim celu. Zebrawszy powoli odwag zszed
po schodach i ruszy miao do kuchni. Nie musia wchodzi do
rodka, bo tego, czego szuka, ju tam nie byo. Wyszo mu na
spotkanie, wci jeszcze ywe. Czy si przyczogao, czy zostao
wywleczone przez jakie nieziemskie siy, na to Ammi nie potrafiby
odpowiedzie; ale bya w tym mier. Wszystko stao si w przecigu
p godziny, ale rozpad, szaro i zanik wykazyway ju zaawansowane
stadium. Byo to tak straszliwie kruche, e suche kawaki odpaday
jeden po drugim. Ammi nie mg si przemc, aby tego dotkn, tylko
wpatrywa si przeraony w znieksztacon parodi czego, co byo
niegdy twarz. - Co si stao... Nahum... co si stao? - szepn,
a rozpade, bekoczce wargi zdoay jeszcze wydoby skrzeczcym

gosem ostatnie sowa:


Nic... nic... kolor... pali... zimny i mokry, pali... by w
studni... Widziaem... co jakby dym... jak kwiaty tej wiosny...
studnia wiecia noc...
Thad i Merwin, i Zenas... wszystko, co ywe... wysysa ycie z
wszystkiego... w tym kamieniu... to musiao przyby z tym
kamieniem... zatruo cae miejsce... nie wiem, czego chce... ta
okrga rzecz, ktr ludzie z collegeu wydobyli z kamienia...
rozbili... to by ten sam kolor... taki sam jak kwiaty i roliny...
musiao ich by wicej... nasiona... nasiona... rosy... zobaczyem
pierwszy raz w tym tygodniu... musiao mocno podziaa n Zenasa...
by to duy chopak, peen ycia... mci umys, a potem chwyta
wszystko... spala... w studni... miae racj, e to za woda...
Zenas ju nigdy nie wrci od studni... nie moe uciec... wciga...
wiadomo, e co nadchodzi, ale nie ma rady... widziaem to par
razy, jak zabrao Zenasa... gdzie Nabby, Ammi?... z moj gow jest
le... nie wiem, kiedy daem jej je... dopadnie i j, jak nie
zadbamy... tylko kolor... jej twarz dostaje tego koloru pod
wieczr... to pali i wysysa... pochodzi skd, gdzie wszystko jest
inne ni tutaj... jeden z profesorw tak mwi... mia racj...
uwaaj, Ammi, to jeszcze nie koniec... wysysa ycie...
Ale to ju byo wszystko. To co nie mogo ju wicej mwi,
poniewa si rozpado. Ammi pooy obrus w czerwon krat na tym,
co pozostao, i wycofa si tylnymi drzwiami. Po stoku wzgrza
wszed na dziesicioakrowe pastwisko i potykajc si dotar do domu
drog przez lasy. Nie potrafi przej koo studni, od ktrej uciek
jego ko. Popatrzy na ni przez okno i przekona si, e nie
brakuje ani jednego kamienia w ocembrowaniu. A wic pozostawiony
bezpasko wz nie naruszy studni - plusk by spowodowany czym
innym - czym, co najpierw zrobio to z Nahumem, a potem wpado do
studni...
Ko i wz znalazy si w domu jeszcze przed powrotem Ammiego, a ona
prawie umieraa z niepokoju. Uspokoi j bez adnych wyjanie, po
czym wyruszy raz jeszcze do Arkham, by zawiadomi wadze, e
rodzina Gardnerw przestaa istnie. Nie wdawa si w adne
szczegy, ale po prostu powiadomi o mierci Nahuma i Nabby, bo o
Thaddeusie ju wszyscy wiedzieli, i wspomnia tylko, e przyczyn
wydaje si by ta sama choroba, jaka dotkna cay dobytek Nahuma.
Powiadomi te, e Merwin i Zenas zniknli. Posypay si pytania ze
strony policji i w rezultacie Ammi musia pojecha do Gardnerw z
trzema funkcjonariuszami, a take z koronerem, lekarzem i
weterynarzem, ktry leczy u Nahuma zwierzta. Pojecha niechtnie,
bo zbliao si ju popoudnie, i lka si, e zastanie ich wieczr
w tym przekltym miejscu, ale z tak liczn grup ludzi byo mu
troch raniej.

Szeciu mczyzn wyruszyo dwukonnym wozem za wozem Ammiego i o


czwartej przybyli do farmy dotknitej zaraz. Cho funkcjonariusze
przywykli do najokropniejszych widokw, wszystkich gboko poruszyo
to, co znaleli na poddaszu i pod obrusem w czerwon krat na
pododze w kuchni... Caa farma i spopielae pustkowie dokoa
przedstawiay opakany widok, ale te dwa ciaa w rozpadzie
przekraczay wszelk wyobrani. Nikt nie mg dugo na nie patrze,
nawet lekarz orzek, e niewiele tu jest do zbadania. Uzna, e
mona, oczywicie, przeprowadzi analiz prbek, zaj si wic ich
pobraniem. W laboratorium w collegeu, gdzie zawieziono prbki,
dokonano nieprawdopodobnego odkrycia. Pod spektroskopem obie prbki
wykazay nieznane widmo, w ktrym wikszo zdumiewajcych krgw
bya dokadnie taka sama, jakie objawi dziwny meteoryt w ubiegym
roku.
Waciwo emitowania takiego widma zanikna w cigu miesica, a
pozostay pyek skada si gwnie z alkalicznych fosforanw i
wglanw.

Ammi nie wspomniaby nawet o studni, gdyby przewidzia, e zechc


jeszcze co zrobi. Soce ju zachodzio, nie mg si doczeka
powrotu do domu. Ale jednoczenie nie mg si te powstrzyma, aby
raz jeszcze nie zerkn nerwowo na kamienne obramowanie studni przy
wielkim urawiu, a gdy detektyw zapyta go, dlaczego si oglda,
wyzna, e Nahum obawia si czego w gbi studni - tak bardzo, e
nawet nie chcia myle o poszukiwaniu Merwina i Zenasa. Po tym
wyznaniu policjanci postanowili wypompowa wod ze studni i
sprawdzi, co si w niej kryje. Tak wic Ammi drc musia jednak
czeka i patrze, jak wycigaj wiadro po wiadrze, a woda wsika w
ziemi. Rozchodzi si taki fetor, e musieli zatyka nosy. Nie
trwao to a tak dugo, jak si obawia, bo okazao si, e wody
jest niezwykle mao. Nie ma sensu rozwodzi si dokadnie nad tym,
co znaleli, i Merwin, i Zenas tam si znajdowali, ale byy to tylko
szcztki szkieletw. By tam rwnie mody jele i duy pies, te w
stanie szcztkowym, a take sporo koci rnych maych zwierzt. Mu
i szlam na dnie byy niesamowicie grzskie i bulgocce, a czowiek,
ktry spuci si do studni z dugim kijem, podtrzymywany pod rce
przez innych, stwierdzi, e kij grznie w mule gboko i w ogle
nie ma twardego gruntu.
Zapad zmierzch, wyniesiono z domu latarki. Wkrtce jednak
przekonano si, e ju nic wicej nie dobd ze studni, wobec czego
wszyscy weszli do domu i w bawialni zatopili si w rozmowie, podczas
gdy blask widmowego pksiyca igra co pewien czas na szarym
dookolnym pustkowiu. Kady by do gbi poruszony tym wydarzeniem,
nikt nie potrafi odnale jakiego wsplnego, a przekonujcego
ogniwa, ktre poczyoby dziwny stan rolinnoci, nieznan chorob

zwierzt i ludzi, niepojt mier Merwina i Zenasa w skaonej


studni. Syszeli pogaduszki we wsi, to prawda; ale nie mogli
uwierzy, e zaistniao co niezgodnego z prawami natury. Meteoryt
bez adnej wtpliwoci zatru ziemi, ale choroba ludzi i zwierzt,
ktrzy nie jedli niczego, co roso na tej ziemi, stanowia spraw
odrbn. Czyby to bya woda ze studni? Bardzo moliwe. Naleaoby
j zbada. Ala jakie to szalestwo spowodowao, e dwaj chopcy
rzucili si do studni? Oba przypadki byy tak podobne, a szcztki
wskazyway, e obaj zmarli z powodu spopielanego rozkadu. Dlaczego
wszystko tutaj byo spopielae i kruche?
To wanie koroner, siedzcy przy oknie, pierwszy zauway powiat
wok studni. Zapad ju wieczr, a cay odraajcy teren wokoo
zdawa si by rozwietlony czym wicej anieli blaskiem ksiyca;
ta nowa powiata bya wyrana i atwa do sprecyzowania, dobywaa si
z czarnej otchani studni, niczym sabe wiato pochodni, i odbijaa
si te we wszystkich maych kauach, jakie si potworzyy po
wylaniu wody. Dziwny miaa kolor, a kiedy wszyscy skupili si przy
oknie, Ammi nagle drgn. Odblask odraajcej miazmy by mu dobrze
znany. Ju widzia ten kolor i dra na sam myl, co moe oznacza.
Widzia go w tej ohydnej kruchej kuli w aerolicie dwa lata temu,
widzia go wiosn w szaleczo wybujaej rolinnoci i wydao mu si,
e widzia go te przez mgnienie oka owego ranka przy maym
okratowanym okienku w tej strasznej izbie na poddaszu, gdzie
zdarzyy si rzeczy zupenie nieoczekiwane. Rozbysn na sekund, a
potem owiona Ammiego jaka lepka, ohydna mga - i wtedy wanie
co tego koloru zniszczyo biednego Nahuma. Powiedzia to na koniec
- powiedzia, e byo to takie same jak kula i roliny. Potem
sycha byo ucieczk konia i plusk wody w studni - a teraz ze
studni bucha w noc jasny zdradziecki pomie o tym samym
demonicznym kolorze.

Mona podziwia przytomno Ammiego, ktry nawet w tak krytycznym


momencie potrafi zastanawia si nad spraw tak cile naukow.
Zastanawia si nad tym, dlaczego opary, jakie widzia za dnia na
tle okna wychodzcego na poranne niebo, i nocny wyziew w postaci
fosforyzujcej mgy na tle czarnego, przekltego krajobrazu budziy
w nim te same skojarzenia. To nie w porzdku... to wbrew naturze...
i przypomniay mu si straszne sowa przeraonego przyjaciela:
"Pochodzi skd, gdzie wszystko jest inne ni tutaj... jeden z
profesorw tak mwi..." Wszystkie trzy konie, uwizane do dwch
uschnitych modych drzewek przy drodze, zaczy teraz re
przeraliwie i wierzga. Wonica rzuci si do drzwi, eby co
zaradzi, lecz Ammi pooy mu drc rk na ramieniu.
Nie wychod - szepn. - Nasza wiedza tego nie obejmuje. Nahum
mwi, e w studni co yje, co wysysa ycie z wszystkiego. Mwi,
e musi to by co, co wyroso z kuli, takiej samej, jak

widzielimy w meteorycie, ktry spad w zeszym roku w czerwcu.


Wysysa i spala, mwi, jest to obok tego samego koloru, jak ten, co
teraz tam byszczy, a ktry ledwie dostrzegamy i nie potrafimy
powiedzie, co to jest. Nahum uwaa, e to karmi si wszystkim, co
yje, i cigle ronie w si. Mwi, e widzia to w zeszym
tygodniu. To musi by co, co pochodzi z daleka, skd z nieba, to
samo mwili ludzie z collegeu w zeszym roku o meteorycie. Tak jest
zbudowany i takie ma dziaanie, e nie moe pochodzi z Boskiego
wiata. Musi by ze sfer pozaziemskich. Wszyscy wic stali w
miejscu, zastanawiajc si, co robi, a wiato dobywajce si ze
studni coraz bardziej si nasilao, za konie wierzgay i ray jak
oszalae. Byy to naprawd straszne chwile; sam dom, stary i
nawiedzony, by przeraajcy, a do tego jeszcze cztery kupki
szcztkw ludzkich - dwie z domu i dwie ze studni - w drewnianej
szopie, no i ten snop niepojtego i opalizujcego wiata nie z tej
ziemi dobywajcy si z mulistego dna studni przed domem. Ammi
zatrzyma wonic pod wpywem impulsu, nie pamita w tym momencie,
e jemu samemu przecie nic si nie stao wtedy na poddaszu, kiedy
to owiona go lepka kolorowa mga, ale moe wanie dobrze, e tak
si zachowa. Nikt si nigdy nie dowie, co dziao si wokoo domu
tej nocy; bo chocia to blunierstwo z innego wiata jak dotd nie
wyrzdzio szkody nikomu o niezachwianym umyle, trudno przewidzie,
co jeszcze mogo zrobi w tej ostatniej chwili, zwaszcza przy
pomnoonej sile i wyranych oznakach jakiego zamierzonego celu,
jaki miao wkrtce objawi pod lekko zachmurzonym, ale rozjanionym
powiat ksiyca niebem.
Nagle jeden z detektyww, stojcych przy oknie, stumi okrzyk.
Wszyscy spojrzeli na niego, a nastpnie w stron miejsca, ktre tak
nagle przykuo jego uwag. Nie trzeba byo sw. To, co rozpowiadano
we wsi, nie budzio ju teraz wtpliwoci, a e potem kady z
uczestnikw tej wyprawy potwierdza to cichym szeptem, przestano w
ogle wspomina w Arkham owe dziwne dni. Trzeba zaznaczy, e o tej
godzinie wieczornej w ogle nie byo wiatru. Potem dopiero zerwa
si lekki wietrzyk, ale nie wtedy. Nawet nie drgny suche
wierzchoki pozostaego jeszcze ywopotu gorczycy, szare i
wyblake, a take obramowanie daszku stojcego wozu dwukonnego. A
jednak pord penego napicia, bezbonego spokoju koysay si
wysokie, nagie gazie wszystkich drzew rosncych na podwrku.
Wyginay si chorobliwie i spazmatycznie, wpinajc si konwulsyjnie
i epileptycznie w rozwietlone ksiycowym blaskiem chmury.
Bezsilnie drapay schorzae powietrze, jakby szarpane jedn wspln
i niewidzialn nici, a jakie podziemne makabryczne stwory wiy si
i walczyy pod czarnymi korzeniami.
Przez chwil wszyscy wstrzymali oddech. A wtedy chmura ciemna i
gboka przesonia ksiyc i natychmiast zatary si zarysy
szponiastych gazi. Wszyscy krzyknli; wszyscy wydali z siebie
stumiony groz, ochrypy i prawie identyczny okrzyk. Lk nie
opuci nikogo, cho szponiaste, wspinajce si w niebo gazie

przestay by widoczne, a w gstej, penej grozy ciemnoci ujrzeli


na wysokoci wierzchokw drzew tysice wijcych si malekich
punkcikw bladej i bezbonej powiaty, ktra obejmowaa wszystkie
gazie niczym ognie w. Elma albo blask spywajcy na gowy
apostow podczas Zielonych witek. Bya to monstrualna konstelacja
nieziemskiego wiata, przypominajca wielki rj robaczkw
witojaskich, taczcych piekieln saraband ponad przekltym
bagniskiem; ich kolor przypomina tego niepojtego intruza, na
ktrego Ammi ju si natkn i przed ktrym dra. A tymczasem snop
fosforescencji dobywajcy si ze studni coraz bardziej jania i
napenia skupionych w gromadk mczyzn poczuciem zagady i
potwornoci, przerastajcych wszelkie wyobraenie, do jakiego zdolne
byy ich umysy. Ju nie tylko wieci, ale wytryska wiatem; a
kiedy ten bezksztatny strumie nieprawdopodobnego koloru wydosta
si ze studni, wszyscy odnieli wraenie, e unis si prosto w
niebo.

Weterynarz zadra i podszed do frontowych drzwi, aby je podeprze


cikim drgiem. Ammi dra wcale nie mniej i chcc zwrci uwag
wszystkich na coraz wiksz iluminacj drzew, musia si posugiwa
gestami, gdy nie mg zapanowa nad gosem. Konie wierzgay i ray
przeraliwie, ale nikt, za adn cen, nie wysunby gowy z tego
starego domostwa. Chwilami drzewa wieciy jeszcze mocniej, a ich
niespokojne gazie zdaway si wyciga coraz wyej i wyej. uraw
przy studni te wieci, a jeden z policjantw wskaza na drewniane
szopy i ule znajdujce si od zachodniej strony studni, i one
zaczynay ju wieci, ale przywizane wozy przybyych tu mczyzn
byy jeszcze nie tknite. Wtem rozleg si szaleczy tumult i stukot
na drodze; Ammi przykrci lamp, eby lepiej byo wida, co si
dzieje na zewntrz, i wtedy okazao si, e rozszalae siwki zamay
drzewko, do ktrego byy uwizane, i ucieky wraz z wozem.
Szok rozwiza jzyki, day si sysze pene zakopotania szepty.
Rozciga si to na wszystko, co yje wokoo - doby z siebie gos
lekarz. Nikt na to nie zareagowa, ale czowiek, ktry spuszcza si
do studni, zauway, e jego dugi kij musia chyba poruszy co
zupenie niepojtego. - To byo okropne - doda. - Zupenie nie
wyczuwao si dna. Tylko szlam i bbelki, a gbiej jakby co tkwio
przyczajone. - Ko Ammiego wci jeszcze wierzga i ra
niesamowicie na drodze, prawie zaguszajc cichy, drcy gos swego
pana, ktry bekota bezadnie wspomnienia: - To si bierze z
kamienia... uroso tam gboko... pochania wszystko, co yje...
ywio si nimi, umysem i ciaem... Thad i Merwin, Zenas Nabby...
Nahum by ostatni... oni wszyscy pili wod... to ich zmogo...
pochodzi spoza tego wiata, gdzie wszystko jest inne ni tutaj... a
teraz wraca do siebie...

W tym momencie, kiedy kolumna nieznanego na tym wiecie koloru


rozbysa nagle z ca si i zacza przybiera najbardziej
fantastyczne ksztaty, przekraczajce wszelk wyobrani, a ktre
pniej kady opisywa inaczej, uwizany Hero wyda taki odgos,
jakiego nikt spord obecnych jeszcze w yciu nie sysza u konia,
ani przedtem, ani potem. Wszyscy siedzcy w tej izbie o niskim
puapie zakryli uszy, za Ammi odwrci si od okna, panicznie
przeraony. Sowa nie byyby zdolne przekaza tego widowiska - bo
kiedy Ammi wyjrza znowu przez okno, biedne zwierz leao
bezwadnie na owietlonej ksiycem ziemi pomidzy rozoonymi
dyszlami, i tak Hero pozosta, pki nie pogrzebali go nastpnego
dnia. Teraz jednak nie byo czasu na ale, bo detektyw zwrci nagle
uwag, e co potwornego zaczyna si dzia w tym domu. Z chwil
przygaszenia lampy fosforescencja zacza ogarnia ca izb.
wieciy si szerokie deski w pododze i lecy na niej chodnik, a
take futryny okien z maymi szybkami. Ten dziwny blask peza w
gr i w d po wystajcych belkach w rogach izby, skrzy si na
pce i kominku, ogarnia wszystkie drzwi i meble. Z kad minut
si wzmaga, a wreszcie stao si oczywiste, e zdrowe i ywe
istoty musz opuci ten dom.
Ammi wskaza tylne drzwi i ciek prowadzc przez pole w kierunku
dziesicioakrowego pastwiska. Szli potykajc si jak we nie, nikt
nie mia odwagi si obejrze, dopki nie znaleli si daleko na
wzniesieniu. Ucieszyli si z tej cieki, bo nikt nie odwayby si
wyj frontowymi drzwiami i przej koo tej studni. Wystarczajco
okropne byo przejcie obok stodoy i szop, obok wieccych drzew
owocowych, powykrzywianych w szataskie ksztaty; Bogu dziki, e
najgorzej si wykrzywiay te rosnce wysoko gazie. Kiedy
przechodzili przez drewniany mostek z nieociosanych belek nad
Chapmans Brook, ksiyc skry si za czarnymi chmurami i zapanowaa
taka ciemno, e po omacku musieli sobie torowa drog na rozleg
k.

Tam dopiero odwrcili si, eby spojrze na dolin i posiado


Gardnera, a wtedy oczom ich ukaza si przeraajcy widok. Caa
farma lnia jakim zupenie nieprawdopodobnym kolorem; drzewa,
zabudowania, nawet trawa i polne kwiaty, ktre jeszcze nie cakiem
spopielay i uschy. Wszystkie gazie wycigay si ku niebu, a na
ich czubkach migotay jzyki ohydnych pomieni; taki sam monstrualny
ogie przescza si, liza i peza po deskach kalenicy domu,
stodoy i wszystkich przybudwek.
Bya to scena z widzenia Fuseliego, a wszystkim, co jeszcze tam
istniao, zawadna orgia wietlnego amorfizmu, obca, bezwymiarowa
tcza tajemnej trucizny sczcej si ze studni - kipica,
wyczuwalna, lepka, sigajca wszystkiego, iskrzca si, peznca w
gr i jadowicie bulgocca w swym kosmicznym, zupenie nieznanym

chromatyzmie.
Wtem, niespodziewanie, ta ohydna rzecz wystrzelia w gr, prosto w
niebo, niczym rakieta albo meteor, nie pozostawiajc po sobie
adnego ladu, i znikna w okrgym i zadziwiajco ksztatnym
otworze w chmurach, nim ktokolwiek zdy zapa dech albo
wykrzykn. Kto to widzia, nigdy nie zdoa tego zapomnie. Ammi
wpatrywa si pustym wzrokiem w gwiazdy Cygnus i Deneb skrzce si
powyej innych gwiazd, gdzie nieznany kolor rozpyn si pord
Drogi Mlecznej. Jednake jego wzrok musia wkrtce powrci znowu ku
ziemi, gdy w dolinie rozleg si trzask. Tak wanie byo. Tylko
omot i trzask drzewa, adnej eksplozji, jak twierdzili czonkowie
tej wyprawy. W kadym razie rezultat by taki sam, bo w jednej
przeraajcej kalejdoskopowej chwili buchn z tej skazanej na
zagad i przekltej farmy roziskrzony erupcyjny kataklizm
nienaturalnych iskier i jakiej substancji; olepi tych, ktrzy
akurat patrzyli, a w gr, a do zenitu, buchna taka chmara
kolorowych, o niespotykanych ksztatach szcztkw, do jakich nasz
wszechwiat nie mgby si przyzna. Pord szybko zanikajcych
oparw pomkny za schorza zjaw, ktra uniosa si w przestworza,
po czym i one znikny bez ladu, i na wzgrzu, i w dolinie
rozlewaa si tylko ciemno, do ktrej nie mieli odwagi powrci,
wzmaga si wiatr, ktry zdawa si spywa czarnym, zimnym
podmuchem z midzygwiezdnych przestworzy. Gwizda i wy, i smaga
pola i lasy z oszala, kosmiczn zaciekoci, a rozdygotani
uczestnicy tej wyprawy zrozumieli, e nie ma sensu czeka na
ksiyc, by zobaczy, co pozostao z domostwa Nahuma.
Zbyt przeraonych, aby snu jakiekolwiek przypuszczenia, siedmiu
rozdygotanych mczyzn powloko si w stron Arkham pnocn drog.
Ammi by w gorszym stanie ni jego wsptowarzysze, poprosi wic,
aby wszyscy udali si do niego do domu, eby nie szli prosto do
miasta.
Nie mia ochoty przemierza samotnie nieszczsnych, miotanych
wichrem lasw przy gwnej drodze prowadzcej do jego domu. Dozna
szoku, ktry wszystkim pozostaym zosta oszczdzony i z ktrego
nigdy nie zdoa si otrzsn. Przez wszystkie nastpne lata
opanowany lkiem nie mia odwagi nawet wspomnie o tym wydarzeniu.
Wszyscy stojcy na owym kotujcym si wzgrzu wpatrywali si
otpiaym wzrokiem w rozcigajc si przed nimi drog, natomiast
Ammi obejrza si raz jeszcze n mroczn dolin zagady, ktra tak
niedawno bya schronieniem jego nieszczsnego przyjaciela. Tam, w
tym nawiedzonym, odlegym miejscu, dostrzeg, e co si lekko
unioso, po czym opado znowu w to samo miejsce, z ktrego wielka,
bezksztatna smuga blasku wystrzelia wprost w niebo. By to tylko
kolor - ale kolor niespotykany ani na tej ziemi, ani n niebie. A
poniewa Ammi rozpoznaj go i wiedzia, e ta ostatnia, ledwie
widoczna resztka wci jeszcze czai si w studni, ju nigdy nie
odzyska peni wadz umysowych.

I nigdy wicej nie zbliy si do tego miejsca. Czterdzieci cztery


lata miny od czasu, gdy nastpio to przeraajce zdarzenie, ale
przez cay czas ani razu tam nawet nie zajrza, i bdzie rad, jeeli
nowy zbiornik wody zaleje to miejsce. Ja te bd rad, bo nie
podobao mi si soce, ktre tak zmienio kolor nad t opuszczon
studni, gdy j mijaem. Mam nadziej, e woda bdzie tam zawsze
gboka, ale mimo to, nie wezm jej nigdy do ust. Nie sdz, abym
jeszcze kiedykolwiek chcia odwiedzi okolice Arkham. Trzech
mczyzn z grupy, w ktrej uczestniczy Ammi, wrcio tam nazajutrz
rano, aby obejrze ruiny za dnia, ale w gruncie rzeczy nie byo tam
adnych ruin. Pozostao tylko par cegie z komina, kamienie, z
ktrych zbudowana bya piwnica, jaki minera i kawaki metalu
rozrzucone gdzieniegdzie oraz ocembrowanie studni. Poza martwym
koniem Ammiego, ktrego odcignli dalej i zakopali, i wozem, ktry
wkrtce mu zwrcili, wszystko, co yo tu niegdy, znikno bez
ladu. Pozostao tylko pi akrw przeraajcej spopielaej pustyni,
na ktrej ju nigdy nic nie wyroso. Po dzi dzie ley pusta, jakby
przearta kwasem pord lasw i pl, a ci nieliczni, ktrzy
omielili si spojrze na to miejsce, mimo krcych we wsi
opowieci nazwa j przekltym wrzosowiskiem.
Dziwne s to opowieci. Byyby jeszcze dziwniejsze, gdyby ludzie z
miasta i chemicy z collegeu przejawili naleyte zainteresowanie i
przeprowadzili analiz wody i nieuywanej przez nikogo studni albo
szarego pyu, ktrego wiatr nawet nie rozwiewa. Botanicy rwnie
powinni zbada skarla rolinno otaczajc to miejsce, bo wtedy
moe rzuciliby jakie wiato na domniemanie ludzi we wsi, e
pustynia zagady si rozprzestrzenia - powoli, moe o cal w roku.
Ludzie mwi, e okoliczna rolinno wiosn jest jaka inna, e
zwierzyna zostawia na niegu dziwne lady. nieg w tym miejscu nigdy
nie zalega tak obficie jak na innych terenach. Konie - te nieliczne,
jakie jeszcze pozostay w zmotoryzowanej epoce - posz si w cichej
dolinie; a myliwi nie mog polega na swoich psach zbliywszy si
do obszaru pokrytego szarym pyem.
Powiadaj te, e to miejsce le wpywa na umys; wielu jako
zdziwaczao w cigu paru lat po mierci Nahuma i wszystkim brakowao
si, eby si std wynie. Ci, co mieli mocniejsz gow, opucili
te tereny i tylko obcy przybysze prbowali zamieszka w
rozpadajcych si starych domostwach. A jednak nie mogli tu dugo
pozosta; nieraz ten i w zastanawia si, jaki wpyw, poza tym
nieznanym, wywary na nich przekazywane szeptem niesamowite, tajemne
opowieci. Noc ich sny, jak twierdz, s koszmarne w owej
groteskowej krainie; nie ulega wtpliwoci, e sam wygld tej
mrocznej krainy wystarcza do pobudzenia chorobliwej wyobrani. aden
podrnik nie zdoa uciec od dziwnego uczucia w tych gbokich
wwozach, za artyci dr malujc gste lasy, ktrych tajemniczo
jest zarwno odczuciem wzrokowym, jak i duchowym. Ja sam jestem
ciekaw, dlaczego byem tak poruszony t jedyn samotn przechadzk,
jeszcze nim usyszaem opowie Ammiego. Gdy zapad zmierzch,

pragnem skrycie, aby chmury zgromadziy si na niebie, ba jaki


dziwny lk zakrad si do mej duszy na widok gbokiej prni na
niebie.

Nie naley mnie pyta o opini. Nie wiem - to wszystko. Nie miaem
kogo spyta, tylko Ammiego, bo mieszkacy Arkham nie mwi o tych
dziwnych dniach, a trzej profesorowie, ktrzy widzieli aerolit i
jego kolorow kul, ju nie yj. Byy inne kule - to nie ulega
wtpliwoci. Jedna zapewne si wystarczajco poywia i znika, a
druga chyba nie zdya. Z pewnoci jest jeszcze w studni widziaem, e co dziwnego dziao si z blaskiem soca ponad
kruszcym si ocembrowaniem studni. Wieniacy twierdz, e
zniszczenie rozprzestrzenia si co roku o cal, jest wic moliwe, e
wci jeszcze kula ronie albo syci si swoim pokarmem. Jakikolwiek
demon si tam czai, niewtpliwe jest jedno, e musi by osaczony, bo
inaczej szybko by si rozprzestrzeni. A moe jest przymocowany do
korzeni tych drzew, ktre szarpi powietrze? Jedna z aktualnie
obiegajcych Arkham opowieci mwi o potnych dbach, ktre, wiec
i koysz si noc w sposb niespotykany wrd drzew.
Dlaczego tak si dzieje, tylko Bg jeden wie. W terminologii materii
to, co przedstawi Ammi, mona by nazwa zapewne gazem, jednake ten
gaz podlega prawom nie istniejcym w naszym kosmosie. Nie by
wytworem wiatw i soc, ktre wiec w teleskopach i na
fotograficznych pytach naszych obserwatoriw. Nie by to powiew
niebios, ktrych ruchy i wymiary nasi astronomowie obliczaj albo
te uwaaj, e s zbyt nieogarnione, aby je mona byo obliczy.
By to po prostu kolor z przestworzy - niesamowity zesaniec z
nieogarnionych sfer nieskoczonoci, spoza zasigu naszej Natury, ze
sfer, ktrych samo istnienie oszaamia umys i poraa nas czarn
ponad kosmiczn otchani, jaka otwiera si przed naszymi
przeraonymi oczami.
Wtpi, aeby Ammi wiadomie mnie okamywa, nie sdz te, aby jego
opowie bya tylko fantazj szalestwa, jak mnie uprzedzali ludzie
z miasta. Co strasznego objawio si w grach i dolinach wraz z tym
meteorem, co strasznego - cho nie wiem, w jakich proporcjach wci jeszcze tam istnieje. Uciesz si, kiedy woda zakryje te
tereny. Mam nadziej, e do tego czasu nic zego nie przydarzy si
Ammiemu. Tyle widzia z tej rzeczy - a jej wpyw by tak zdradliwy.
Dlaczego Ammi nie mg si std ruszy? Jake jasno pamita ostatnie
sowa umierajcego Nahuma: nie moesz si uwolni... wciga ci...
wiesz, e co przybywa, ale to nie ma znaczenia... Ammi to poczciwy
starzec... Kiedy ekipa rozpocznie prace przy tym zbiorniku wodnym,
musz napisa do gwnego inyniera, aby strzeg go czujnie. Nie
znis bym myli, e staje si spopielaym, powykrcanym i kruszcym
si monstrum, ktre trapi mnie cigle we snach.

Szepczcy w ciemnoci
I
Prosz pamita, e w kocu nie widziaem nic strasznego. Jednakrze stwierdzenie, e
wstrzs umysowy sta si przyczyn tego, co sugeruj - e by ostatni kropl , ktra
przechylia szal i dlatego wanie wypadem z osamotnionej farmy Akeleya i zabranym
samochodem pomknem przez dzikie kopulaste wzgrza w Vermont - to zignorowanie
najbardziej oczywistych faktw mego ostatniego doznania. Cho widziaem i syszaem te
tajemnicze rzeczy, cho wci ywo odczwam to wraenie, jakie na mnie wywary, nawet
teraz nie mog udowodni, czy moje wnioski s suszne, czy nie. Bo przecie samo zniknicie
Akeleya jeszcze nic nie znaczy. Nie znaleziono w jego domu nic podejrzanego poza ladami
kul wewntrz i na zewntrz domu. Wygldao to tak, jakby wyszed sobie na przechadzk w
gry i po prostu nie wrci. Nie byo nawet ladu, e jaki go mg si tam pojawi albo e
te straszne cylindry i aparaty znajdoway si kiedykolwiek w jego gabinecie. e si ba
miertelnie skupionych gsto zielonych wzgrz i sczcych si bez kresu potokw, pord
ktrych si urodzi i wychowa, to te nic nie znaczy; taki lk moe by spowodowany
tysicem przyczyn. Ekscentryczno jest chyba najbardziej wiarygodnym wyjanieniem dla
jego dziwnego zachowania i lkw.
A wszystko zaczeo si jeli chodzi o mnie wraz z historyczn niespotykan dotychczas
powodzi w Vermont 3 listopada 1927 roku byem wtedy, podobnie jak i teraz, wykadowc
literatury na Miscatonic University w Arkham, Massachusetts, i z amatorstwa penym
entuzjazmu badaczem folkloru Nowej Anglii. Wkrtce po powodzi, pord licznych
artykw w prasie na temat biedy, cierpienia i organizowanej pomocy, pojawiy si dziwne
wzmianki o jakich przedmiotach unoszcych si na wezbranych rzekach. Rozmaici moi
przyjaciele, ogromnie zaciekawieni, prowadzili dyskusj na ten temat i w kocu zwrcili si
do mnie z prob o wyjanienie tej sprawy. Pochlebio mi, e tak powanie traktuj moje
badania nad tutejszym folklorem i zrobiem co mogem aby zbagatelizowa te szalone,
tajemnicze opowieci, ktre zdaway si przerasta najstarsze wiejskie przesdy. Ubawio
mnie e nawet kilka wyksztaconych osb twierdzio, i u rde tych wieci musz si kry
jakie tajemnicze znieksztacone fakty.
Opowieci, ktre zwracay moj uwag, dotary do mnie gwnie przez pras cho jedna
historia zostaa mi przekazana ustnie, a opowiedzia mi j przyjaciel, ktremu matka
mieszkajca w Hardwick, Vermont, opisaa j w licie. Dotyczya waciwe tego samego
wydarzenia, jakie opisywano w prasie, tylko e mona w niej wyodrbni jakby trzy etapy jeden czy si z Winooski River koo Montpelier, drugi z West River z okrgu Windham za
Newtane, a trzeci mia miejsce w Passumpsic, okrg Koledonia nad Londonville. Byo
jeszcze wiele ubocznych wtkw i etapw, ale po przeanalizowaniu wszystkie sprowadzay
si do tych trzech etapw. W kadym z tych przypadkw wiejscy ludzie donosili, e widzieli
jakie dziwne i niepokojce przedmioty na wezbranych rzekach zpyncych z niedostpnych
gr i zaczto je czy, z prostymi i prawie ju zapomnianymi legendami, ktre teraz oyy w
opowiadaniach starych ludzi.
Wszyscy byli przekonani, ze widzieli jakie ywe istoty, ktych jeszcze nigdy nie spotkali.
Oczywicie w tym strasznym okresie pyno po rzekach wiele cia ludzkich, ale te, ktre
opisywali, nie naleay do rodzaju ludzkiego, cho wielkoci i oglnym ksztatem troch
nawet jakby przypominay ludzi. Nie mogy to by take, jak twierdzili naoczni wiadkowie,

zwierzta znane w Vermont. Owe ksztaty miay kolor rowawy, a dugo jakie pi stp;
cae ich ciao pokryte byo skorup, na grzbiecie znajdoway si dwie ogromne petwy albo
boniaste skrzyda i cay szereg zginajcych si w stawach koczyn, atakrze co w rodzju
zwinitej elipsoidy, pokrytych niezliczon iloci krtkich macek, w miejscu, gdzie powinna
by gowa. Najbardziej jednak zdumiewajce byo to, e doniesienia z rnych rde
pokryway si ze sob. Zdumienie byoby wiksze, gdyby nie byo osabione przez fakt, e
wszystkie stare legendy, dotyczce wanie gr, byy ywo i wrcz chorobliwie obrazowe,
mogy wic wywrze wpyw na wyobrani wszystkich wiadkw. Byem skonny
przypuszcza, e owi wiadkowie - a byli to wycznie proci, naiwni ludzie mieszkajcy w
lasach - zobaczyli zmasakrowane gospodarskie zwierzta pynce z wirujcym prdem wody,
a pod wpywem prawie ju zapomnianych legend przydali tym biednym ciaom jakie
niezwyke atrybuty.
Ten stary folklor, do mglisty i nieuchwytny, w duej mierze zapomniany ju w obecnym
pokoleniu, mia charakter bardzo szczeglny i zna w nim byo znaczne wpywy jeszcze
starszych indiaskich opowieci. Cho nigdy nie byem w Vermont, znaem go dziki
monografi Eli Davenport, pracy raczej niezwykej, a obejmujcej materia zebrany na
podstawie ustnej relacji przed 1839 rokiempord starszych mieszkacw tego stanu. Co
wicej, materia ten zgadza si z opowieciami, jakie sam syszaem od starych wieniakw
w grach New Hampshire. Krtko mwic dotyczy nieznanej rasy potworw kryjcych si
gdzie w grach i mrocznych dolinach, w ktrych scz si potoki wypywajce z nieznanych
rde. Stworyte rzadko si pokazyway, ale wiadectwo o ich istnieniu skadali ci, ktrym
zdarzyo si zapuci troch dalej w gry albo w gbokie strome wwozy, gdzie nawet wilki
nie zaglday.
Widziano dziwne lady stp albo szponw z pazurami na botnistych brzegach potokw i
nagich przestrzeniach, a take kamienie poukadane wkoo i powyrywan przy nich traw, co
nie mogo by dzieem natury. Na stokach gr znajdoway si groty niezbadanej gbokoci,
do ktrych wejcie zasaniay gazy, co nie mogo by dzieem przypadku, za w pobliu
rozliczne lady prowadzce do wntrza grot i na zewntrz - cho ocena ich kierunku wydaje
si dosy wtpliwa. A co gorsza, dni przygd podrnicy widywali tam rzeczy niezwyke i
zupenie niespotykane, kiedy zapuszczali si o brzasku w najodleglejsze doliny i gste,
rosncepionowo lasy na szczytach gr, niedostpne dla czowieka.
Byoby to mniej niepokojce, gdyby wszystkie opowieci nie byy tak do siebie podobne.
Miay one kilka punktw wsplnych: twierdzono, e owe stwory s czym w rodzaju
wielkich, jasnoczerwonych krabw, e maj wiele par ng i dwa ogromne jak u nietoperza
skrzyda na grzbiecie. Poruszay si albo na wszystkich apach albo tylko na ostatniej parze,
uywajc pozostaych do przenoszenia wielkich, nieokrelonych przedmiotw. Pewnego razu
zdoano je wytropi w wikszym zgrupowaniu, cay ich oddzia porusza si pytkim
strumieniem pord lasu, w formacji zdyscyplinowanej, trjka w szeregu. Kiedy znw
widziano, jak jeden taki stwr pofrun. Odbi si noc od nagiego szczytu samotnej gry,
unis si w niebo - widziano nawet jego wielkie, trzepoczce skrzyda na tle peni ksiyca i znikn.
Stwory te jednake nie zakcay ludziom spokoju, cho czasami obwiniano je za zniknicie
ryzykanckich osobnikw, zwaszcza tych, co pobudowali si za blisko niektrych dolin albo
zbyt wysoko na zboczach gr. Pewne tereny znane byy z tego, e nie naley si tam osiedla,
i przestrzegano tego jeszcze dugo potem, kiedy wszystkie te opowieci prawie poszy w
zapomnienie. Spogldano z lkiem na okoliczne przepaciste gry, cho nie pamitano ju,

ilu z osiadych tam ludzi przepado, ile farm spono i zamienio si w popi na zboczach
tych srogich, zielonych stranikw.
Zgodnie z wczeniejszymi legendami stwory te wyrzdzay krzywd tylko wtedy, gdy kto
wkroczy na ich prywatny teren. Pniejsze legendy mwiy, e s one ciekawe ludzi i e
potajemnie wystawiaj swoje posterunki w ludzkim wiecie. Kryy opowieci o dziwnych
ladach szponw znajdywanych rano pod oknami domw i o znikaniu poszczeglnych ludzi z
terenw przylegych do nawiedzonych obszarw. A take o jakich szeptach naladujcych
mow ludzk, kiedy czyniono pontne propozycje samotnym podrnikom na drogach i
jadcych powozami przez las, o dzieciach, ktre odchodziy od zmysw ze strachu, bo nagle
co zobaczyy lub usyszay, tam gdzie pierwotny las siga ich domostwa. W pniejszych
legendach - kiedy ju zaczy zanika przesdy, a ludzie zapuszczali si coraz bliej tych
przeraajcych obszarw - pojawiaj si szokujce wieci o pustelnikach i samotnych
farmerach, ktrzy w pewnym okresie ycia ulegli jakim odraajcym zmianom umysowym,
ktrych wszyscy unikali mwic, e s to miertelnicy zaprzedani tym dziwnym istotom.
Okoo 1800 roku, w jednym z pnocnowschodnich okrgw, stao si niemal modne
oskarenie ludzi ekscentrycznych i wiodcych ywot pustelniczy - co byo niezbyt mile
widziane - o powizaniach z tymi okropnymi stworami. Twierdzono nawet, e s to ich
przedstawiciele.
O stworach tych kryy rne opinie. Powszechnie nazywano ich "oni" albo "ci dawni", cho
byy te inne jeszcze, lokalne i przemijajce krelenia. Najprawdopodobniej grupa
purytaskich osadnikw zaliczya ich bez adnych ogrdek do diabw, ktre stay si
podstaw do penych grozy teologicznych spekulacjii. Natomiast celtyckie legendy pochodzenia szkocko-irlandzkiego z New Hampshire, a take pokrewnych ludzi osiadych w
Vermont na kolonialnych terenach nadanych przez gubernatora Wentwortha - zaliczay ich do
czarownic i "maych ludzikw" yjcych na moczarach i w prehistorycznych twiedzach;
chroniono si przed nimi za pomoc zakl przekazywanych z pokolenia na pokolenie.
Najbardziej jednak fantastyczne teorie snuli Indianie. Cho byy rne w poszczeglnych
plemionach, wszystkie miay jedn wspln cech - uwaano zgodnie, e owe stwory nie
pochodz z tej ziemi.
Mity Pennacookw, najbardziej trwae i obrazowe, gosiy, e Skrzydlate Stwory przybyy z
Wielkiej Niedwiedzicy i miay swoje kopalnie w grach, skd pobieray kamienie, jakich nie
byo w ich wiecie. Nie yy tutaj na ziemi, tylko miay swoje posterunki i odlatyway z
ogromnym adunkiem kamieni do swoich gwiazd w kierunku pnocnym. Czyniy krzywd
tylko tym ludziom, ktrzy si zanadto do nich zbliali albo usiowali ich ledzi. Zwierzta
wystrzegay si ich czujc instynktown niech, cho nie byy przez nich napastowane. Nie
zjaday zwierzt ani niczego pochodzcego z tego wiata, sprowadzay sobie jedzenie ze
swoich gwiazd. Nie naleao si do nich zblia i dlatego modzi myliwi, ktrzy zapuszczali
si w gry, nigdy ju nie powracali. Nie wolno te byo ich podsuchiwa, kiedy noc
rozlegay si ich szepty w lasach podobne do brzczcych pszcz, co miao przypomina
ludzk mow. Znali mow wszystkich ludzi - Pennacookw, Huronw, plemion Piciu
Narodw - nie posiadali jednak i nie odczuwalipotrzeby wasnej mowy. Rozmawiali za
pomoc swoich gw, ktre zmieniay barw zalenie od tego, co chcieli sobie przekaza.
Wszystkie te legendy, zarwno biaych, jak i indian, zaniky w dziewitnastym wieku, tylko
czsami gdzie wystpoway jako przejaw atawizmu. ycie mieszkacw Vermont
ustabilizowao si; z chwil gdy powstay osiedla i drogi wedle ustalonego planu, prawie ju
zapomniano, jakie obrazy leay u jego podoa i e kiedy si czego obawiano i starano si

unika. Wikszo ludzi wiedziaa, e pewne tereny grskie s niezdrowe, bezuyteczne, e


s nieprzyjazne czowiekowi i lepiej si trzyma od nich jak najdalej. Z czasem cae ycie
gospodarcze skupio si w pewnych ustalonych miejscach i nie byo potrzeby wykracza poza
ich granice; nie zapuszczano si wic w niedostpne gry, moe bardziej przez przypadek
anieli dla jakiej konkretnej przyczyny. W rnych miejscach wierzono w rne strach, ale
tylko babcie lubujce si w opowieciach o niezwykych zdarzeniach i chtnie nawracajcych
do wspomnie dziewidziesioletni staruszkowie szeptali o jaki istotach mieszkajcych w
grach; ale i nawet oni przyznawali, e nie trzeba si ich obawia, bo przywyky ju do
obecnoci domw i osiedli, a wybrane przez nich obszary pozostawione s w spokoju, ludzie
tam nie zagldaj.
Wszystko to znae od dawna z ksiek i opowieci zasyszanych w New Hampshir, tote
kiedy w okresie powodzi zaczly kry rne pogoski, domyliem si, co jest ich tem i co
pobudza wyobrani tych ludzi. Staraem si usilnie to wytumaczy to moim przyjacioom,
ale kilku co bardziej sworliwych twierdzio, e jednak moe si zawiera w tym jaki element
prawdy, co mnie wielce ubawio. Osoby te usioway wykaza, e stare legendy szczeglnie
dugo si ostay i wszystkie wykazyway pewn jednorodno, a poza tym przyroda gr w
Vermont jest tak nieskalana, e nie sposb stwierdzi dogmatycznie, co tam jest naprawd,
lub czego nie ma; na nic si zdao moje zapewnienie, e wszystkie mity opieraj si na dobrze
znanym szablonie, typowym dla niemal wszystkich ludw, a wytyczonym przez dawne,
zabarwione wyobrani doznania, ktre rodz podobne zudzenia.
Bezcelowe byoby przekonywanie takich oponentw, ze mity powszechne w Vermont nie
odbiegay specjalnie od znanych na wiecie legend personifikujcych natur, w ktrych
staroytny strach wypeniony by faunami, driadami i satyrami; przywodziy na myl
kallikanuzarai wspczesnej Grecji; wywary take wpyw na walijskie i irlandzkie mity o
dziwnych i strasznych troglodytach oraz o stworach kryjcych si w gbokich jamach. Nie
byo te sensu wykazywa Im zdumiewajcego podobiestwa do wieze grskich plemion w
Nepalu, ktre lkaj si Mi-Go czyli strasznych yeti, yjcych na pokrytych lodem skalistych
szczytach Himalajw. Wszystkie argumenty jakie wysunem, moi oponenci obrcili
przeciwko mnie twierdzc, e musi istnie jaka rzeczywista podstawa historyczna dla tych
starych opowieci; e to tylko potwierdza prawdziwo istnienia jakiej starszej rasy na ziemi,
ktra musiaa si ukry z chwil nastania ludzkoci i objcia przez ni dominujcej roli na
ziemi, ale najprawdopodobniej przetrwaa w niewielkiej iloci jeszcze do niedawnych czasw
- a moe nawet trwa do dzisiaj.
Im bardziej miaem si z tych teorii, tym mocniej moi uparci przujaciele obstawali przy
swoim, dodajc, e nawet bez caego dziedzictwa legend ostatnie artykuy byy a nazbyt
jasne, zwarte, szczegowe i rozsadne w swej wymowie, aby mozna je byo cakowicie
zignorowa. Kilku fanatycznych ekstremistw posuno si a tak daleko, e zaczli
traktowa powanie stare indiaskie opowieci, w ktrych owe kryjce si przed ludmi
istoty miay pochodzenie pozaziemskie i cytowali bardzo dziwaczne ksizki Charlesa Forta,
w ktrych twierdzi on, e istoty z innych wiatw i przestrzeni czsto odwiedzaj ziemi. Moi
przeciwnicy w wikszoci byli romantykami i dyli do przeniesienia w ycie rzeczywiste
"maych ludzikw", na temat ktrych istniaa caa fantastyczna dziedzina wiedzy
spopularyzowana przezz wspania, a pen koszmarw proz Arthura Machena.

II
Trudno si dziwi e w takich okolicznociach te ostre debaty dostay si w kocu w formie
listw do "Arkham Advertiser"; niektre z nich zostay przedrukowane w miejscowej prasie
w Vermont na terenach objtych powodzi. " Rutland Herald " umieci dugie fragmenty
sw na dwch szpaltach natomiast " Brattleboro Reformer " wydrukowa w caoci jedn z
moich rozpraw historyczno-mitologicznych wraz z komentarzem w kolumnie rozwaa
naukowych Pendriftera, wspierajcym i potwierdzajcym moje sceptyczne wnioski. Nim
jeszcze nastaa wiosna 1928 staem si postaci znan w Vermont, cho osobicie jeszcze
nigdy nie byem w tym stanie. Wtedy te zaczem otrzymywa pene sprzeciwu listy od
Henry Akeleya, ktre wywary na mnie ogromne wraenie i z powodu ktrych po raz
pierwszy i ostatni w yciu wybraem si do wspaniaej krainy porosych zieleni gstwiny
przepaci i szemcych lenych strumieni.
Wikszo informacji o Henrym Wentworthie Akeleyu zdobyem od ssiadw, a take od
jedynego jego syna mieszkajcego w Kalifornii, po maej bytnoci w opustoszaym domu
Akeleya. Pochodzi ze starej rodziny znanych prawnikw, urzdnikw pastwowych i
posiadaczy ziemskich, a by ju ich ostatnim potomkiem na ziemi rodzinnej. Odszed jednak
od praktycznej dziaalnoci, jak zajmoway si poprzednie pokolenia, a skupi si na
dziaalnoci czysto naukowej; by wybitnym studentem matematyki, astronomii, biologii,
antropologii i folkloru na uniwersytecie w Vermont. Nigdy o nim nie syszaem, a w swoich
pracach naukowych niewiele pokazywa danych autobiograficznych. Z miejsca si jednak
zorientowaem, e jest to czowiek z charakterem, o duej wiedzy naukowej i
inteligencjii,mimo i wiedzie ycie samotnika i ma niewielki kontakt ze wiatem.
Cho wszystko, przy czym obstawa, wydawao si niewiarygodne, nie mogem tego
zbagatelizowa, tak jak bagatelizowaem pogldy moich oponentw. Po pierwsze, by blisko
aktualnych zjawisk - wiadkiem naocznym i namacalnym - na temat ktrych tak absurdalnie
rozprawia, po drugie, co byo zdumiewajce, pozostawia swoje wnioski do roztrzygnicia
prawdziwym naukowcom. Osobicie, powiada, nie ma moliwoci dalszych bada, a kieruje
si tylko tym, co jest oparte na niezaprzeczalnych dowodach. Zainteresowaem si tym, w
gbi duszy przekonany e jednak Akley bdzi, ale nie mogem mu odmwi nawet i w tym
wzgldzie inteligencjii; a ju w adnym razie nie prbowaem naladowa niektrych z jego
przyjaci, ktrzy skonni byli p[rzypisywa jegopomysy i lk przed niedostpnymi,
porosymi zieleni grami, obdowi. Byem przekonany, e sprawa ta ma ogromne znaczenie
dla tego czowieka i e wszystko, co opisuje, wywodzi si z jaki dziwnych okolicznoci
wymagajcych zbadania, choby to miao niewielki zwizek z fantastycznymi wydarzeniami,
jakie przytacza. Wkrtce otrzymaem od niego jeszcze dokadniejszy materia dowodowy,
ktry nada caej sprawie zupenie inny aspekt, zadziwiajcy i oszoamiajcy.
Najlepiej bdzie, jeli przytocz dokadnie, w miar moliwoci, dugi list Akeleya, w ktrym
mi si przedstawi, a ktry sta si punktem zwrotnym mojej intelektualnej dziaalnoci. Nie
mam ju tego listu, ale zachowaem dokadnie w pamici niemal kade sowo z tych
zowieszczych wiadomoci. W dalszym cigu potwierdzam moje gbokie przekonanie, e
czowiek, ktry go napisa, by najzupeniej zdrowy na umyle. A oto tekst list, jaki
otrzymaem, napisany zwartym, niemal archaicznym pismem przez czowieka, ktry podczas
spokojnego ywota wypenionego dociekaniami naukowymi, niewiele mia z otaczajcym go
wiatem.

R.F.D. 2,
Townshen, Windham Co., Vermont 5 maja, 1928
Albert N. Wilmarth, Esq.
Saltonstall St.
Arkham, Mass.
Szanowny Panie,
Z prawdziwym zainteresowanie przeczytaem w "Brattleboro Reformer" (23 kwietnia, 1928)
przedruk Paskiej pracy na temat krcych ostatnio opowieci o dziwnych ciaach
unoszcych si na wezbranych rzekach podczas jesiennej powodzi i na temat ich
podobiestwa do dawnych ludowych opowieci. Nietrudno zrozumie, dlaczego czowiek z
zewntrz zajmuje takie stanowisko i dlaczego nawet Pandrifter si z panem zgadza. Taki
stosunek przejawiaj zarwno wyksztaceni ludzie w Vermont, jak i poza tym stanem, taki
stosunek miaem i ja w modoci (mam teraz 57 lat), dopuki moje badania tak w sensie
oglnym jak i po przeczytaniu ksiki Devenporta nie skoniy mnie do wyprawy w okoliczne
gry, rzadko przez czowieka odwiedzane.
A skoniy mnie do tych bada dziwne dawne opowieci, ktre czsto syszaem od starych
farmerw, ludzi raczej prostych, ale teraz auj, e si wogle do tego nie zabraem. Nie
chwalc si, mog powiedzie, e dziedzina antropologii i folkloru nie jest mi bynajmniej
obca. Zajmowaem si tymi zagadnieniami do wnikliwie w collge'u i znane mi s takie
autorytety jak Taylor, Lubbock, Frazer, Quatrefages, Murray, Osbom, Keith, Boule, G. Elliott
Smith i im podobni. Nie jest dla mnie nowoci, e opowieci o kryjcych si przed ludmi
istotach s tak stare jak ludzko. Czytaem wydrukowane Paskie listy i Paskich oponentw
w "Rutland Herald" i wydaje mi si, e wiem, skd si bierze Paska kontrowersja.
Pragn jednak poinformowa, e Pascy oponenci s blisi prawdy, cho suszno zdaje si
by po Paskiej stronie. S o wiele bliej prawdy ni zdaj sobie z tego spraw - bo ich
rozwaania oparte s na rozwaaniach teoretycznych, nie mog wic wiedzie tego, co ja
wiem. Gdybym posiada rwnie skromn wiedz, mia bym prawo wiey jak i oni. Wtedy
bybym cakowicie po Paskiej stronie.
Jak pan widzi, nieatwo mi przej do sedna sprawy, moe dlatego, e brak mi odwagi; sedno
sprawy jednak na tym polega, e mam pewne dowody, na to, i te monstrualne stwory
naprawd yj w lasach wrd wysokich gr, gdzie nikt nie dociera. Nie widziaem tych istot
unoszcych si na powierzchni rzek, jak donosi prasa, ale widziaem je w okolicznociach
ktrych nie mam odwagi opisa. Widziaem lady ich stp, a ostatnio widziaem je cakiem
blisko mego domu (mieszkam w starym rodzinnym domu Akeleyw, na poudniu Townshend
Village tu przy Dark Mountain). Syszaem te ich gosy w gbokim lesie, ktrych nawet nie
chc prbowa opisywa.
W pewnym miejscu byo sycha je tak wyranie, e wziem ze sob fonograf - z tub i
woskowym papierem - i postaram si, aby mg pan posucha tego zapisu, jaki jest w moim
posiadaniu. Nastawiaem fonograf rnym starym ludziom w mojej okolicy i jeden z tych
gosw wprowadzi ich w osupienie, tak okaza si podobny do pewnego gosu (tego
bzyczenia w lasach, o ktrym wspomina Devenport), o jakim opowiaday jeszcze ich babki i
usioway go naladowa. Wiem co si mwi o czowieku, ktry "sysza gosy", nim jednak
wycignie Pan wnioski, prosz najpierw posucha tego zapisu i spyta starych ludzi,
mieszkajcych przy lesie, co o tym sdz. Jeli uzna Pan to za co normalnego, prosz

bardzo. Ja jednak twierdz, e co w tym jest. Jak Pan wie, Ex nihilo nihil fit.
Pisz ten list nie po to, eby toczy z Panem spr, ale po to, eby przekaza Panu informacje,
ktre dla czowieka Paskiego pokroju powinny si okaza wielce interesujce. To oczywicie
prywatnie. Oficjalnie jestem po Pana stroni, gdy na podstawie pewnych przesanek, ktre s
mi znane, uwaam e lepiej eby ludzie jak najmniej o tym wiedzieli. Badania, jakie ja
przeprowadziem, s wycznie do mojego prywatnego uytku i nie mam zamiaru swoim
wystpieniem wzbudza czyjego zainteresowania ani te spowodowa, aby ludzie zaczli
odwiedza tereny, ktre ja poznaem. Prawd jest - straszn prawd - e istniej istoty
nieludzkie, ktre przez cay czas nas obserwuj i maj swoich szpiegw zbierajcych o nas
wszystkie informacje. To wanie od pewnego przeraajcego czowieka zdobyem klucz do tej
wiedzy; jeeli by normalny (a sdz e by), musia by jednym z owych szpiegw. Potem
odebra sobie ycie, ale mam powody uwaa, e na jego miejsce jest wielu nastpnych.
Te istoty pochodz z innej planety, potrafi y w przestrzeni midzygwiezdnej, w ktrej
poruszaj si za pomoc ohydnych, mocnych skrzyde, posiadaj zdolno pokonywania
prni; natomiast trudno im lata nad ziemi. Opowiem panu o tym pniej, o ile nie
potraktuje mnie Pan z miejsca jak obkanego. Przybywaj tutaj aby wydosta metal z
kopalni, ktre znajduj si gboko pod grami. I chyba wiem skd przybywaj. Nie wydz
nam krzywdy, jeeli zostawimy je w spokoju, ale lepiej nie myle co si stanie, gdybymy
zaczli wykazywa zbytni ciekawo. Du a armia ludzi mogaby zniszczy ich kopalniane
kolonie. Tego si wanie boj. Jeliby si tak stao, przyleciao by ich znacznie wicej,
niezliczona ilo. Bez trudu podbiy by ziemi; dotychczas tego nie zrobiy, bo nie miay takiej
potrzeby. Wol, aby tak byo, jak jest to dla nich mniej kopotliwe.
Wydaje mi si, e zamieaj si mnie pozby, bo za duo wykryem. W lasach na Round Hill,
na wschd od mojej farmy znajdowa si wielki czarny kamie z wyrytymi na nim, ale ju
mocno zatartymi hieroglifami; zabraem go do domu a zt chwil wszystko przybrao inny
obrt. Jeli podejewaja e wiem za duo bd prboway albo mnie zabi, albo zabra tam
skd pochodz. Od czasu do czasu lubi zabiera uczonych ludzi, eby na bieco mie
informacje o ludzkim wiecie.
Prowadzi mnie to do drugiego celu, ktry przywieca temu listowi - prosibym o wyciszenie
toczcej si dyskusji, nienadawanie jej wikszego rozgosu. Naley trzyma ludzi z dala od
tych gr, dlatego te nie powinno si podsyca ich ciekawoci. Ju i tak istnieje niemae
zagroenie z powodu wacicieli rnych firm, sprowadzaj tu cae tumy letnikw,
zachcajc ich do penetrowania dzikich terenw i budowania tanich bungaloww na
zboczach gr.
Chtnie bd kontynuowa wymian listw z Panem i postaram si przesa mj zapis
fonograficzny, a take czarny komie, (ktry jest tak zniszczony, e na fotografiach niczego
nie wida), poczt ekspresow, o ile Pan sobie tego yczy. Mwi "postaram si", bo te
stwory potrafi tutaj we wszystko ingerowa. Na farmie, w pobliu wsi, mieszka pewien
ponury, tajemniczy czowiek, nazwiskiem Brown, ktry, jak sdz, jest ich szpiegiem.
Stopniowo staraj si mnie odci od ludzi, poniewa zbyt wiele posiadam wiadomoci o ich
wioecie.
W zdumiewajcy sposb potrafi wykry wszystko, co robi. Moliwe, e wogle Pan nie
otrzyma tego listu. Wydaje mi si, e powinienem opci to miejsce i przenie si do mojego
syna w San Diego w Kalifornii, jeeli sytuacja si pogorszy; nieatwo si jednak zdoby na

opuszczenie stron, w ktrych si czowiek urodzi, a jego rodzina ya tu od szeciu pokole.


Niemiabym te sprzeda tej farmy nikomu, wiedzc, e te istoty maj na ni oko. Wydaje mi
si, e chc za wszelk cen zdoby z powrotem czarny kamie i znisczy zapis fonograficzy,
ale nie dopszcz do tego, pki mi si starczy. Odstraszaj ich moje wielkie psy policyjne,
zreszt jak narazie niewiele jest tu jeszcze tych stworw i raczej niezrcznie si poruszaj. Jak
wspomniaem niezbyt dobrze mog frwa nad ziemi. Bliski ju jestem rozszyfrowania
hieroglifw na tym kamieniu, a przy Paskiej znajomoci folkoru sdze e mgby mi Pan
bardzo pomocny w uzupenieniu brakujcych powiza. Wydaje mi si e zna pan wszystkie
najstraszniejsz mity dotyczce tego okresu na ziemi, kiedy jeszcze nie byo czowieka - z cyklu
Yog-Sothoth i Cthulhu - a ktre wymienione s w "Necronomicon". Mam u siebie jeden
egzemplarz, a syszaem, e jest jeden w bibliotece college'u, gboko schowany.
Podsumowujc, myl, e moglibymy by sobie nawzajem pomocni i e nasza wsppraca
okazaaby si poyteczna. Nie chciabym Pana narazi na niebezpieczestwo, dlatego
uwaam, e powinienem Pana ostrzec, i posiadanie tego kamienia i zamisu moe si wiza z
pewnym zagroeniem. Myl jednak, e gotw Pan bdzie ponie kade ryzyko dla dobra
postpu wiedzy. Wybior si do Newfant albo brottleboro, aby z tamtd wysa to do czego
Pan mnie upowani, bo tamtejszym urzdom mona lepiej zaufa. Musz doda, e mieszkam
sam, nie mog zatrudnia nikogo do pomocy. Nikt by nie chcia u mnie pracowa, wanie z
powodu tych stworw, ktre noc zakradaj si w poblie mego domu i z powodu
bezustannego ujadania moich psw. Ciesz si, e nie wczyem si w t histori za ycia
mojej ony, bo pewnie nie wytrzymaaby tego nerwowo.
Wyraajc nadziej, e nie sprawiam Panu zbyt wielkiego kopotu i e zechce Pan askawie
nawiza ze mn kontakt, a nie wyuci tego listu do kosza na ieci traktujc go jako brednie
obkanego czowieka.
Pozostaj z powaaniem
Henry W. Akeley
PS. Robi wanie kilka dodatkowych odbitek zdj przezemnie wykonanych, ktre bd jak
sdz potwierdzeniem kilku zagadnie, jakie poruszyem w tym licie. Starzy ludzie uwaaj
e s one straszliwym wiadectwem prawdy. Przyl je wkrtce o ile bdzie pan
zainteresowany.
Trudno byoby mi przekaza uczucia, jakie wzbudzi we mnie ten list. Wedle wszelkich regu
powinien by mnie jeszcze bardziej rozmieszy ni wszystkie, o wiele spokojniejsze teorie, z
jakimi si dotychczas spotkaem; jednake ton tego listu wywoa we mnie paradoksalnie
powane uczucia. Nawet nie dlatego, abym uwierzy choby na moment w istnienie
ukrywajcej si rasy stworw z gwiazd, o jakich wspomina autor tego listu, ale poprostu
dlatego, e po wielu rozlicznych, a powanych wtpliwociach nabraem gbokiego
przekonania, e jest to czowiek jak najbardziej zdrowy na umyle i szczery i e musia si
zetkn jakim rzeczywistym, cho niezwykym i odbiegajcym od normy zjawiskiem,
ktrego nie potrafi wyjani inaczej jak za pomoc swojej wyobrani. Nie moe by tak, jak
myli, ale te napewno naley to podda badaniom. Czowiek ten wyda mi si nadmiernie
podniecony i czym przeraony, trudno jednak nie uzna , e musi istnie jak tego
przyczyna. Jego tok mylenia by niezwykle logiczny, a pozatym caa opowie niesychanie
wspgraa z wieloma starymi mitami, nawet z najbardziej niesamowitymi legendami indian.
Byo najzupeniej moliwe, e rzeczywicie sysza jakie niepokojce gosy w grach i e

znalaz czarny kamie, o ktrym wspomina, wtpliwe wyday mi si jednak wnioski, jakie
wyciga... wnioski, wysunite najprawdopodobniej pod wpywem czowieka, ktry podawa
si za szpiega tych stworw i ktry potem si zabi. Nietrudno wydedukowa, e czowiek ten
musia by obkany, ale bya to z jego strony perwersja, pozbawiona wszelkiej logiki,
natomiast naiwny Akeley - pod wpywem przeprowadzanych folklorystycznych bada - we
wszystko uwierzy. Jeli za chodzi o dalszy rozwj wydarze... o to e nie mg nikogo u
siebie zatrudni... to okazao si, e ssiedzi Akeleya we wsi byli tak samo jak on przekonani,
e dom jego nawiedzay noc jakie tajemnicze istoty, i psy rzeczywicie szczekay.
A nastpnie sprawa zapisu fonograficznego - nie mogem wtpi e, uzyska go w sposb, jak
podawa. Co to musi znaczy; albo to gosy zwierzt zudnie przypominajce ludzk mow,
albo mowa pewnych ukrywajcych si, a straszcych noc ludzi, tak wynaturzona e
przypomina odgosy zwierzt niszego gatunku, Myl moja z kolei przeniosa si do
czarnego, pokrytego hieroglifami kamienia i zaczem rozwaa co to moe oznacza. I
wreszcie do fotografii, ktre Ackeley obieca mi przysa, a ktre starym ludziom wyday si
prawdziwe i straszne.
Kiedy przeczytaem ponownie ten list,wydao mi si, jak jeszcze nigdy dotd, e moi
atwowierni oponenci maj racj. Mimo wszystko mog przecie istnie w tych
niedostpnych grach, jacy dziwni, obcieni dziedzicznie odszczepiecy, z ktrych legendy
stworzyy ras potworw przybyych z gwiazd. A jeeli tak jes, wtedy obecno dziwnych
cia na wezbranych powodzi rzekach mogaby si okaza wiarygodna. Czy naley wic
przypuszcza, e zarwno stare legendy, jak i ostatnie doniesienia zawieraj w sobie elementy
rzeczywistoci ? Kiedy tak gowiem si nad tymi wtpliwociami, ogarn mnie wstyd, e
zlepek dziwactw w zwariowanym licie Akeleya wywar na mnie taki wpyw.
Odpisaem jednak Akeleyowi, przyjwszy w licie ton przyjaznego zainteresowani, i
poprosiem o dalsze szczegy. Jego odpowied przysza odwrotn poczt; zgodnie z
obietnic przysa kilka wykonanych Kodakiem zdj rnych scen i przedmiotw
ilustrujcych to, co opisywa. Kiedy po wyjciu z koperty spojaem na nie, ogarn mnie
dziwny lk, jakby byy mi od dawna znajome; mimo pewnych niejasnoci, wikszo z nich
odznacza si sugestywn, si zwaszcza, e byy to zdjcia autentyczne - okrutna wi
optyczna z tym, co przedstawiay, a jednoczenie produkt bezstronny pozbawiony przesdw,
omyek czy te zakamania.
Im bardziej si przygldaem tym bardziej utwierdzaem si w przekonaniu, e mj powany
stosunek do Akeleya i jego opowieci jest uzasadniony. Zdjcia te bez wtpienia stanowiy
wiadectwo istnienia w grach Vermont, czego, co wykraczao poza zasig naszej wiedzy i
wiary. Najgorsze ze wszystkiego byy lady stp - zdjcia wykonane gdzie na bezludnej
wyynie, na terenie botnistym, kiedy wiecio soce. Jedno spojrzenie wystarczyo, abym
si przekona, e nie s to sfaszowane zdjcia; wyranie zaznaczone kamienie i dba trawy
w polu widzenia daway jasny wykadnik skali i wykluczay moliwo zastosowania tricku
podwujnej ekspozycji. Uywaem okrelenia "ladyn stp", ale "lady szponw" byyby
waciwszym okreleniem. Nawet teraz niezbyt potrafi to opisa, moe po prostu powiem, e
byy ohydne i przypominay kraby, a pozatym ich kierunek wydawa si zagadkowy. Nie byy
to lady gbokie i wyrane, zdaway si by wielkoci przecitnej ludzkiej stopy. Od jej
centralnej czci rozchodzio si kilka par ostrych szponw wysunitych w przeciwnych
kierunkach, ktrych funkcja bya zagadkowa, o ile wogle by to narzd poruszania.
Nastpna fotografia - wykonana bez wtpienia w gbokim mroku - ukazywaa wejcie do

pieczary w lesie, zablokowane okrgym gazem. Przed ni na nagim terenie mona byo
zauway gst sie dziwnych ladw, a przyjrzawszy si im przez szko powikszajce
upewniem si, e s podobne do ladw na poprzednim zdjciu. Trzecie ukazywao na
wierzchoku gry kamienie ustawione w pozycji stojcej w ksztacie koa, na sposb druidw.
Woku tego tajemniczego koa trawa bya mocno zdeptana i powyrywana, ale nie mogem
dostrzec tam adnych ladw, nawet przez szko powikszajce. Byo to miejsce bardzo
odlege, wiadczyo o tym istne morze niedostpnych gr znajdujcych si w tle i cigncych
si w dal mglistego horyzontu.
Im bardziej si przygldaem, tym bardziej utwierdzaem si w przekonaniu, e mj powany
stosunek do Akeleya i jego opowieci jest uzasadniony. Zdjcia te bez wtpienia stanowiy
wiadectwo istnienia w grach Vermont, czego co wykraczao poza zasig naszej wiedzy i
wiary. Najgorsze ze wszystkiego byy lady stp - zdjcia wykonane gdzie na bezludnej
wyynie, na terenie botnistym, kiedy wiecio soce. Jedno spojrzenie wystarczyo abym si
przekona, e nie s to sfaszowane zdjcia; wyranie zaznaczone kamienie i dba trawy w
polu widzenia daway jasny wykadnik skali i wykluczay moliwo zastosowania tricku
podwjnej ekspozycji. Uyem okrelenia "lady stp", ale "lady szponw" byyby
waciwszym okreleniem. Nawet teraz niezbyt to potrafi opisa, moe po prostu powiem, e
byy ohydne i przypominay kraby, a poza tym ich kierunek wydawa si zagadkowy. Nie
byy to lady gbokie i wyrane, zdaway si by wielkoci przecitnej ludzkiej stopy. Od jej
centralnej czci rozchodzio si kilka par ostrych szponw wysunitych w przeciwnych
kierunkach, ktrych funkcja bya zagadkowa o ile to wogle by narzd poruszania.
Nastpna fotografia - wykonana bez wtpienia w gbokim mroku - ukazywaa wejcie do
pieczary w lesie, zablokowane okrgym gazem. Przed ni na nagim terenie mona byo
zauway gst sie dziwnych ladw, a przyjrzawszy si im przez szko powikszajce
upewniem si, e s podobne do ladw na poprzednim zdjciu. Trzecie ukazywao na
wiechoku gry kamienie ustawione w pozycji stojcej w ksztacie koa, na sposb druidw.
Wok tego tajemniczego koa trawa bya mocno zdeptana i powyrywana, ale nie mogem
tam dostrzec adnych ladw nawet przez szko powikszajce. Byo to miejsce bardzo
odlege, wiadczyo o tym istne morze niedostpnych gr znajdujcych si w tle i cignce si
w dal mglistego horyzontu.
Najbardziej niepokojce z tego wszystkiego wydaway si lady stp, ale najciekawszy by
ogromny kamie znaleziony w lasach Round Hill. Akeley sfotografowa go na swoim biurku,
wida bowiem byo na nim stos ksiek i w tle zbiorowe dziea Miltona. Jak mona si byo
zorientowa, kamie by ustawiony frontem do kamery, w pozycji pionowej, powierzchni
mia nieregularn, a wymiary - jedn na dwie stopy. Nie sposb jednak dokadnieokreli
jego powierzchni ani te oglnych zarysw, wzdryga si przed tym jzyk. Nie potrafiem
odgadn jakie geometryczne reguy przywiecay naciciom na jego powierzchi - byy to
bowiem nacicia wykonane przez kogo; a jeszcze chyba nigdy nie widziaem czego takiego,
co by mi si wydawao az tak dziwne i obce naszemu waitu. Hieroglify na jego powierzchnie
nie bardzo byy dla mnie czytelne, ale jeden albo dwa, ktre dojrzaem przyprawiy mnie
niemal o wstrzs. Naturalnie e mogy by sfaszowane, bo przecierz jeszcze wielu oprcz
mnie czytao to koszmarne i odraajce "Necronomicon" szalonego Araba Abdula Alhazreda;
nigdy jednak nie draem rozpoznajc pewne ideogramy, ktrych studiowanie nauczyo mnie
rozpoznawa mroce krew w yach i bluniercze szepty istot, yjcych jeszcze przed
powstaniem ziemi i innych wiatw systemu sonecznego.
Z piciu pozostaych zdj, na trzech znajdoway si bota i gry, noszce lady kryjcych si

tam tajemniczych mieszkacw. Na czwartym byy dziwne znaki na ziemi w pobliu domu
Akeleya, a jak pisa, wykona je rano, po nocy, podczas ktrej psy ujaday zaarciej ni
zwykle. Znaki byy niewyrane, trudno byo z tego wycign jakie wnioski; wydaway si
jednak szataskie, podobnie jak lady szponw na opustoszaej wyynie. Na ostatnim zdjciu
znajdowa si dom Akeleya - biay, schludny, jednopitrowy z poddaszem, mia okoo
studwudziestupiciu lat, przed nim starannie utrzymany trawnik i cieka wyoona
kamykami a prowadzca do adnie rzebionych dwi w stylu gregoriaskim. Na trawniku
znajdowao si kilka wielkich psw policyjnych w pobliu mczyzny o przyjemnej twarzy i
siwej, krtko przycitej brodzie, ktrego uznaem za Akeleya we wasnej osobie i fotografa,
co mona byo wywnioskowa po lampie byskowej trzymanej w prawym rku.
Obejrzawszy zdjcia zabraem si do czytania listu, napisanego duym, zwartym pismem i na
dobre trzy godziny popadem w otcha niewypowiedzianego przeraenia. Przedtem Akeley
tylko napomkn o pewnych sprawach, teraz relacjonowa wszystko szczegowo, podadugi
wykaz sw podsuchanych noc w lasach, dugi opis wielki rowych ksztatw
wyledzonych o zmierzchu w gszczu pokrywajcym gry oraz straszn kosmiczn opowie
wywodzc si z zastosowania powanej i wszechstronnej wiedzy, oraz nie koczc si, a
nalec do przeszoci dysput z szalonym, samozwaczym szpiegiem, ktry odebra sobie
ycie. Napotkaem tu nazwy i okrelenia z ktrymi zetknem si ju gdzie indziej, a
powizane z najstraszliwszymi okolicznociami - Yuggoth, Wielki Cthulhu, Tsathoggua,
Yog-Sothoth, R'lyeh, Nyarlathotep, Azathoth, Hastur, Yian, Lena, Jezioro Hali, Bathmoora,
ty Znak, L'mur-Kathulos, Bran i Magnum Innominadum - z powodu ktrych przeniosem
si poprzez nieznane eony i niepojte wymiary do wiata istnie starszych i bardzie
odlegych, o jakich autor "Necronomiconu" zaledwie napomyka w niejasny sposb. Zostaem
poinformowany o losach pierwotnego ycia, o rzeczach, ktre si z tamtd sczyy i wreszcie
o malekich strumykach wypywajcych z jednej z tych rzek, a wpltanych w losy naszej
wasnej ziemi.
W gowie mi wirowao; dotychczas usiowaem wszystko wyjani, teraz zaczem wierzy w
najbardziej odchylone od normy i nieprawdopodobne dziwy. Zesp ewidentnych dowodw
by ewidentnie rozlegy i przytaczajcy; a chodne, naukowe podejcie Akeleya - podejcie
balansujce pomidzy fantazj a szalon fanatyczn, histeryczn a nawet ekstrawaganck
spekulacj - wywaro przemony wpyw na moje myli i sdy. Kiedy odoyem na bok ten
straszny list, miaem pene zrozumienie dla lkw, jakich dowiadcza i byem gotw zrobi
wszystko, aby powstrzyma ludzi przed zblianiem si do tych dzikich, nawiedzonych gr.
Nawet jeszcze teraz, kiedy czas przytpi wraenia i prawie e poddawa w wtpliwo moje
wasne doznania, pozostawiajc mi rozliczne niepewnoci, s sprawy w licie Akeleya,
ktrych za nic bym nie przytoczy ani te nie przela sowami na papier. Prawie e ciesz si,
i nie ma ju nagra, listw, fotografii i wolabym, z przyczyn, ktre wkrtce wyjawi, aby
nie odkryto nowej planety znajdujcej si poza Neptunem.
Po przeczytaniu tego listu zaniechaem cakowicie mojej publicznej debaty na temat
przeraajcych wydarze w Vermont. Argumenty moich oponentw pozostay nie wyjanione
i z czasem kwestie kontrowersyjne poszy w niepami. Pod koniec maja i przez cay
czerwiec korespondowaem z Akeleyem; co jaki czas listy giny musielimy wic odtwaa
je i pracowicie przepisywa. Chcielimy po prostu porwna nasze dane odnonie
tajemniczej, mitologicznej wiedzy i wyjani korelacje pomidzy strasznymi zjawiskami w
Vermont i pierwotnymi legendami rozpowszechnionymi na wiecie.
Doszlimy do wniosku, e wszystkie te okropiestwa i diaboliczny Mi-Go w Himalajach

przynale do tej samej grupy wcielonego koszmaru. Istniao te ciekawe zoologiczne


domniemanie na ktrego temat chtnie porozmawiabym profesorem Dexterem z mojego
college'u, ale powstrzymywao mnie kategoryczne yczenie Akeleya, any nikomu nie
wspomina o tej sprawie. Teraz ju tego nie przestrzegam, poniewa uwaam, e na obecnym
etapie ostrzeenie przed odlegymi grami w Vermont - a take szczytami Himalajw, na
ktre odwani zdobywcy coraz czciej chc si wspina - jest bardziej poyteczne dla
oglnego bezpieczestwa anieli milczenie. Obaj dylimy przedewszystkim do tego, aby
odczyta hieroglify na tym niesawnym czarnym kamieniu, dziki czemu moglibymy
prawdopodobnie posi tajemnice owiele gbsze i bardzie bulwersujce, ni wszystkie
znane dotychczas czowiekowi.
III
Pod koniec czerwca otrzymaem zapis fonograficzny nadany w Brattleboro, poniewa Akeley
nie ufa rodkom przekazu rozgazionej linii pnocnej. Poza tym narastao w nim
przekonanie o nasileniu szpiegowskiej akcji, potwierdzone zaginiciem kilku naszych listw;
czsto wspomina o podstpnych poczynaniach pewnych ludzi, ktrych podejrzewa o
dziaalno na rzecz owych tajemniczych istot. Najbardziej podejrzewa o to farmera Waltera
Browna, ktry mieszka samotnie na zboczu wzgrza przy samym lesie, a ktrego czsto
widziano jak snu si po zakamarkach Brattleboro, Bellows Falls, New Fane i South
Londonderry bez uzasadnionego powodu. Gos Browna - Akeley by o tym przekonany - to
jeden z tych gosw, ktre bray udzia w podsuchanej, a strasznej rozmowie; Akeley
zauway te lady stp czy te szponw koo domu Browna, a miao to zowieszcz
wymow. Co dziwniejsze owe lady znajdoway si tu przy ladach stp samego Browna,
skierowanych w ich stron.
Nagranie wic zostao wysane z Brattleboro, dokd Akeley pojecha swoim fordem
bocznymi, pustymi drogami Vermont. W zaczonym licie zwiey si, e tych drg te si
obawia i e wybiera si po zakupy do Twnshend tylko w cigu dnia. Wci powtarza, e
lepiej wiedzie o tym wszystkim jak najmniej, chyba e kto mieszka daleko od owych
cichych i jake penych tajemnic gr. Postanowi w krtce wybra si do Kalifornii i
zamieszka z synem, ale nieatwo mu bdzie opuci miejsce, z ktrym wie si tyle
wspomnie i rodzinnych uczu.
Nim zabraem si do przesuchania zapisu na fonogrfie wypoyczonym z budynku
administracyjnego w college'u, starannie przeczytaem wszystkie informacje zawarte w lista
Akeleya. Zapis ten zosta wykonany, wyjania, o pierwszej w nocy 1 maja 1915 roku, tu
koo wejcia do groty, w miejscu gdzie wznosi si lesisty zachodni stok Dark Mountain przy
bagiennym obszarze lea. Miejsce to zawsze wypeniay jakie dziwne gosy, dlatego wanie
wzi ze sob fonograf, dyktafon i oczekiwa na rezultaty. Na podstawie dotychczasowych
dowiadcze spodziewa si, e ta noc na przeomie kwietnia i maja - koszmarna noc sabatu
wedle tajemniczych europejskich legend - mo e by o wiele bardziej przeraajca ni
wszystkie inne noce, i nie spotkao go rozczarowanie. Warto jednak zauway, e ju nigdy
potem, nie sysza adnych gosw w tym miejscu.
Ten zapis nie przypomina dotychczas podsuchanych gosw w lesie; mia raczej charakter
rytualny i zaznacza si w nim wyranie ludzki gos, ktrego Akeley nie potrafi rozpozna.
Nie by to gos Browna, zdawa si przynalee do czowieka o wikszej kulturze. Drugi gos
stanowi natomiast prawdziw zagadk, gdy byo to waciwie ohydne bzyczenie, nie

przypominajce ludzkiego gosu, cho jednoczenie rozbrzmieway sowa wypowiedziane w


jzyku angielskim, gramatycznie i z akcentem czowieka uczonego.
Fonograf i dyktafon stosowane razem, dziaay niezbyt sprawnie, a poza tym podsuchiwane
obrzdy odbyway si do daleko i nie byo ich sycha wyranie; tote utrwalone zostay
poszczeglne fragmenty. Akeley zaczy na pimie nagrane sowa, wic przed wczeniem
fonografu przeczytaem je dokadnie. Zaczony tekst by bardziej tajemniczy ni straszny,
cho wiadomo jego pochodzenia i okolicznoci, w jakich zosta zdobyty, przydaway mu
koszmarnej aury, ktrej adnymi sowami nie da si wyrazi. Przedstawi tu teraz, tak jak
zapamitaem, a jestem przekonany, e pamitaem dokadnie, nie tylko z zaczonej kartki,
ale i z zapisu, ktry parokrotnie przesuchaem. Tego zreszt nie da si zapomnie!
(Niewyrane gosy)
(Mski gos o kulturalnym brzmieniu)
...jest Bg lasu, nawet do... i dary ludzi z Leng... tak z otchani nocy a po przepastne
przestworza i z przepastnych przestworzy po otchanie nocy, wszdzie chwaa wielkiego
Cthulhu, Tsathoggua, i Tego, ktrego imienia si nie wymawia. Wszdzie ich chwaa, a take
obfito dla Czarnej Kozy z lasw !a! Shub-Niggurath! Koza z Tysicem Modych!
(Bzyczce naladownictwo ludzkiej mowy)
!a! Shub-Niggurath! Czarna Koza z Lasw z Tysicem Modych!.
(Ludzki gos)
I zdarzyo si, e Bg Lasw bdcy... siedem i dziewi w d onyksowych schodw...
(ska)da Mu danin w Zatoce, Azathoth, On, dziki ktremu Ty nauczae nas cudw... na
skrzydach nocy poza przestworzami, poza... Tam, gdzie Yuggoth jest najmodszym dzieckiem,
unoszcym si samotnie po sklepieniu niebieskim...
(Bzyczcy gos)
< ...wyj midzy ludzi i znale tam sposoby, ktre On w Zatoce moe zna.
Nyarlathotepowi, Wielkiemu Posacowi, wszystko musi by opowiedziane. A on upodobni si
do ludzi, naoy woskow mask i szat, ktra go osoni i spynie ze wiata Siedmiu Sonc,
aby oszuka...
(Ludzki gos)
...(Nyarl)athotep, Wielki Posaniec, przynoszcy dziwn rado Yuggothowi, Ojcu Milionw
Umiowanych Bstw, Myliwemu pord...
(Rozmowa przerwana, koniec zapisu)
Oto sowa, ktrych miaem wysucha nastawiwszy fonograf. Z dreniem i oporem
przestawiem membran i usyszaem skrzypienie gowicy z szafiru. Rad byem, e pierwsze,
sabe, urywkowe sowa byy wypowiedziane ludzkim gosem... agodnym kulturalnym
gosem, najwyraniej z bostoskim akcentem, ktry z pewnoci nie przynalea do adnego
z mieszkacw gr w Vermont. Kiedy tak wsuchiwaem si w to ledwie syszalne nagranie,
okazao si, e wszystkie sowa brzmi identycznie, jak w starannie przygotowanym przez
Akeleya tekcie. Nucone byy agodnym, bostskim gosem... !a! Shub-Niggurath! Koza z
Tysicem Modych!...
Potem usyszaem inny gos. Jeszcze teraz przeszywa mnie dreszcz, kiedy to sobie
przypomn, jakie to na mnie zrobio wraenie, cho byem przygotowany uprzednim
sprawozdaniem Akeleya. Osoby, ktrym to potem eszystko opisywaem, dostrzegy w tym
tylko zwyk szarlataneri albo te szalestwo; gdyby jednak osobicie si zetknli z ta
piekieln rzecz, albo gdyby sami przeczytali wszystkie list Akeleya (zwaszcza w drugi list,
prawie encyklopedyczny), jestem przekonany, e myleli by zupenie inaczej. A jednak

bardzo auj, e posuchaem Akeleya i nie nastawiem fonografu innym do posuchania...


wielka te szkoda, e wszystkie jego list zginy. Dla mnie, ktry odebraem bezporednie
dwiki i znaem ich to, oraz towayszce im okolicznoci, bya to wielka sprawa. Dwiki
te nastpiy tu po ludzkim gosem w odpowiedzi na rytualne obrzdy, w mojej wyobrani
byo to schorzae echo torujce sobie drog poprzez niewyobraalne otchanie piekie z
niepojtego wiata. Ju dwa lata miny od czasu gdy nastawiem ten blunierczy zapis
fonograficzny, ale jeszcze w tej chwili, zreszt jak w kadym innym momencie, sysz to
sabe, niespotykane bzyczenie, tak samo jak wtedy, gdy usyszaem je po raz pierwszy.
"!a! Shub-Niggurath! Czarna Koza z Lasw z Tysicem Modych!" Cho gos ten wci
rozbrzmiewa mi w uszach, do tej pory jednak nie zanalizowaem go na tyle, by sporzdzi
zapis graficzny. Przypomina bzyczenie jakiego ohydnego, wielkiego owada jakiego
nieznanego gatunku, przy czym jestem gboko przekonany, e jego narzdy gosowe w
niczym nie byy podobne do narzdw mowy czowieka ani te adnego ssaka. Pewne
szczegy w brzmieniu, ukadzie i wysokoci tonw, umiejscawiay ten fenomen poza sfer
ludzkoci i ziemskiego ycia. Nage zetknicie si z tym gosem wprawio mnie w osupienie
i pozosta cz zapisu wysuchaem w jakim abstrakcyjnym oszoomieniu. Kiedy nastpi
duszy fragment bzyczcej mowy, jeszcze bardziej nasilio si we mnie poczucie
blunierczej nieskoczonoci, ktrego ju dowiadczyem podczas suchania krtszych i
wczeniejszych ustpw. Zapis skoczy si nagle, w momencie, kiedy wyranie sycha byo
ludzk mow o bostoskim akcencie; fonograf wyczy si automatycznie, a ja dugo jeszcze
siedziaem zupenie ogupiay.
Nie potrzebuyj chyba zapewnia, e nastawiaem ten wstrzsajcy zapis kilkakrotnie i e
usilnie staraem si go przeanalizowa i skomentowa porwnujc z notatkami Akeleya.
Byoby to jednak bezuyteczne i zbyt kopotliwe, aby powtarza teraz wnioski jakie
wycignlimy; mog tylko zaznaczy, e zgodnie ustalilimy, i posiedlimy klucz do rda
najbardziej odraajcych odwiecznych zwyczajw, w tajemniczych prastarych regionach
ludzkoci. Stao si te dla mnie jasne, e istniej dawne i bardzo przemylne zwizki
pomidzy tajemniczymi istotami z innego wiata i pewnymi przedstawicielami rasy ludzkiej.
Ale jak rozlege byy te zwizki i jak one si przedstawiay w stosunku do dawnych wiekw,
tego nie bylimy w stanie ustali; w najlepszym razie mielimy szerokie pole do
nieograniczonych i strasznych spekulacji mylowych. Wydawao nam si, e musi istnie od
niepamitnych czasw przeraajca wi, w kilku okrelonych etapach, pomidzy
czowiekiem i nieznan nam nieskoczonoci. Te bluniercze istoty, jak napomykano,
przybyway na ziemi z ciemnej planety Yuggoth, znajdujcej si na krawdzi systemu
sonecznego, ale by to tylko przystanek dla tej strasznej midzygwiezdnej rasy, za gwne
jej rdo musiao si znajdowa daleko poza einsteinowsk cigoci czsu i przestrzeni, a
nawet poza caym znanym ogromem kosmosu.
Tymczasem prowadzilimy narad na temat czarnego kamienia i sposobu jego przewiezienia
do Arkham. Akeley odradza, abym zoy wizyt w miejscu, w ktrym prowadzi swoje
koszmarne badania. Z nie znanych mi przyczyn obawia si te zawierzy go zwykym albo
umwionym rodkom lokomocji. W kocu wpad na pomys aby zawi go do Bellows Falls i
nada na lini Boston i Maine poprzez Keene i Winchendon oraz Fitchburg, mimo e musia w
tym celu jecha z nim rzadziej uczszczanymi drogami i przez wzgrza porose lasem, nie za
autostrad Brattleboro. Kiedy wysya zapis fonograficzny, zauway jakiego czowieka,
ktrego zachowanie i wygld wzbudziy w nim nieufno. Zbyt gorliwie rozmawia z
urzdnikami i wsiada do pocigu, ktrym zosta wysany zapis fonograficzny. Akeley
wyzna, e dopuki nie potwierdziem odbioru, by niespokojny o los zapisu.

Mniej wicej w tym samym czasie - w drugim tygodniu lipca - jeszcze jeden mj list zagin,
jak wynika z penej niepokoju korespondencji Akeleya. Potem ju yczy sobie, abym nie
wysya wicej listw na adres w Townshend, tylko na poczt gwn w Brattleboro do jego
rk wasnych; postanowi tam jedzi albo wasnym samochodem, albo autobusem, ktry
ostatnio wypar wolniejszy rodek lokomocji, jakim bya boczna linia kolejowa. Dostrzegem
u Akeleya coraz wikszy niepokj, opisywa bowiem szczegowo zajade szczekanie psw w
bezksiycowe noce, a take wiee lady szponiastych ap, jakie co pewien czas odkrywa
rano na drodze koo domu i na botnistym terenie za farm. W jednym z listw wspomina o
caej armii tych ladw skierowanych wprost ku gsto rozsianym i wyranym ladom psw, a
na dowd przysam mi budzce wstrt zdjcie wykonane Kodakiem. Odkry je po nocy,
podczas ktrej wycie i szczekanie psw przeszo wszelkie wyobraenie.
W rod rano, 18 lipca, otrzymaem telegram nadany w Bellows Falls, w ktrym Akeley
powiadamia mnie o wysaniu czarnego kamienia pocigiem pocigiem Nr 5508,
odjedzajcym planowo z Bellows Falls o 12:15 i e powinien by na Pnocnym Dworcu w
Bostonie o 16:12. Do Arkham powinien wic dotrze nazajutrz okoo poudnia, a wic cay
czwartkowy ranek spdziem na oczekiwaniu w domu. Kiedy mino poudnie i paczka nie
nadesza, zadzwoniem do agencji wysykowej i dowiedziaem si, e nic do mnie nie
przysano. Ogromnie zaniepokojony zadzwoniem do biura przesyek na Pnocnym Dworcu
w Bostonie; ku mojemu zdziwieniu dowiedziaem si, e tam rwnie nie nadesza do mnie
adna paczka. Pocig Nr. 5508 przyby wczoraj z trzydziestopiciominutowym opnieniem,
ale nie byo w nim zaadresowanej do mnie skrzynki. Urzdnik jednak obieca mi, e
rozpocznie poszukiwania; pod koniec dnia wysaem list do Akeleya opisujc mu ca
sytuacj.
Nazajutrz po poudniu urzdnik z Bostonu, natychmiast po zbadaniu faktw, zoy mi
telefoniczne sprawozdanie. Okazuje si, e kolejarz ekspresu Nr 5508 przypomnia sobie
zdarzenie, ktre moe wyjani okolicznoci mojej zguby - a mianowicie rozmowz
mczyzn o dziwnym gosie, szcupym, jasnowosym, wygldajcym na wieniaka, kiedy
pocig sta w Keene, New Hampshire, tu po pierwszej.
Czowiek ten by podobno bardzo zainteresowany cik skrzynk, zdawa si na ni
oczekiwa, ale nie byo jej ani w pocigu, ani w ksigach przesykowych. Poda, e si
nazywa Stanley Adams, a mia tak dziwnie gruby i monotonny gos e urzdnik kolejowy
poczu si jako nienormalnie senny i oszoomiony. Nie pamita, jak zakoczya si
rozmowa, ale przypomina sobie, e si ockn dopiero wtedy, gdy pocig rusza. Urzdnik z
Bostonu doda, e mody pracownik kolejowy cieszy si nienagann reputacj, jest
prawdomwny i od dawna pracuje na tym stanowisku.
Tego samego wieczora, po zdobyciu nazwiska i adresu owego urzdnika pojechaem do
Bostonu, aby zobaczy si z nim osobicie. By to czowiek szczery o ujmujcym sposobie
bycia, ale okazao si, ze nie potrafi ju nic wicej doda. Dziwne, ale by pewien, e mgby
rozpozna czowieka, ktry go wypytywa o skrzyni. Przekonawszy si, e ju niczego
wicej si nie dowiem, wrciem do Arkham i do samego rana pisaem listy: do Akeleya, do
towarzystwa przesykowego, na posterunek policji i do zawiadowcy stacji w Keene. Czuem,
e czowiek o dziwnym gosie, ktry wywar taki wpyw na urzdnika kolejowego, peni
zasadnicz rol w tej zowieszczej historii, i miaem nadziej, e pracownicy na stacji w
Keene oraz zapisy telegraficzne na poczcie mog naprowadzi na jego lad, a take wyjani,
w jaki sposb, kiedy i gdzie przeprowadzi swj wywiad.

Musz przyzna, e moje ledstwo nie dao adnego rezultatu. Rzeczywicie zauwaono
mczyzn o dziwnym gosie na dworcu w Keene wczesnym popoudniem 18 lipca, a jeden z
przechodniw nawet jakby sobie przypomina, e widzia kogo z cik skrzyni; nikomu
jednak nie by znany, nie widziano go nigdy przedtem ani nigdy potem. Nie by na poczcie,
ani te nie zosta przysany dla niego aden przekaz, jak zdoano sprawdzi, nie mia rwnie
dokumentu, ktry by wiadczy o obecnoci czarnego kamienia w pocigu Nr 5508, adne
biuro nikomu takiego dokumentu nie wydao. Akeley oczywicie wczy sido poszukiwa,
nawet wybra si osobicie do Keene, eby przepyta ludzi mieszkajcych w pobliu dworca;
jego stosunek do tej sprawy by o wiele bardziej fatalistyczny ni mj. Uzna, e strata
skrzynki bya zowieszczym i gronym spenieniem nieuniknionego losu, i straci nadziej
aby mona j byo kiedykolwiek odzyska. Twierdzi, e te grskie stwory i ich agenci s
obdarzeni telepatyczn i hipnotyczn si, a w jednym z listw napisa nawet, e nie wierzy,
aby kamie znajdowa si jeszcze na ziemi. Mnie ogarniaa wcieko, bo czuem, e
zapszepaszczona zostaa szansa poznania doniosych i ciekawych zjawisk, jakie mogy
dostarczy stare, pozacierane hieroglify. Drczybym si tym mocno, gdyby nie nastpne listy
Akeleya, w ktrych sprawa grskich okropnych stworw wkroczya w jak now faz, co
pochono ca moj uwag.
IV
Nieznane istoty, Akeley powiadamia drcym pismem, zaczy napiera na niego z ca
determinacj. Noc, ilekro chmury przesaniay ksiyc, psy szczekay coraz zajadlej, a i w
dzie, kiedy musia przemierza nieuczszczane drogi, take usiowano go w rny sposb
drczy. Drugiego sierpnia, kiedy jecha swoim samochodem do wsi na gwnej drodze, na
odcinku otoczonym niewielkim lasem, znalaz gruby pie drzewa pooony w poprzek drogi;
zacieke szczekanie dwch wielkich psw, ktre wzi do samochodu, dobitnie waidczyo
tym, e ledz go zaczajeni gdzie w pobliu. Co by si stao, gdyby nie psy, nawet nie chcia
sobie wyobraa, ale nie wybiera si ju teraz nigdzie bez swoich wiernych i silnych
obrocw. Pitego i szstego sierpnia zdarzyy si nastpne incydenty na drodze - za
pierwszym razem kula drasna samochd, za drugim psy uprzedziy szczekaniem obecno
tych ohydnych istot z gr.
Pitnastego sierpnia otrzymaem list pisany w penym grozy nastroju, ktry wielce mnie
zaniepokoi. Pragnem aby Akeley zrezygnowa ju ze swego samotnego dziaania i
odosobnienia, eby odwoa si do pomocy prawa. W nocy z dwunastego na trzynastego
sierpnia nastpio straszne wydarzenie - wok farmy wiastay kule a trzy z dwunastu
wielkich psw Akeleya leay martwe. Na drodze widniao mnstwo ladw szponiastych
ap, a wrd nich lady stp czowieka - Waltera Browna. Akeley natychmiast chwyci za
suchawk chcc zatelefonowa do Brattleboro, aby przysano mu wicej psw, ale nim
zdy co powiedzie, telefon umilk. Pojecha wic samochodem do Brattleboro i tam
dowiedzia si, e konserwatorzy stwierdzili przecicie gwnego kabla w grach na pnoc
od Newfane. Wyruszy do domu z kilkoma skrzynkami amunicji do automatycznej strzekby
przeznaczonej na du zwierzyn i wzbogacony o cztery nowe, pikne psy. List zosta
napisany w Brattleboro i dotar do mnie bez adnej zwoki.
Przestaem przejawia do tej sprawy stosunek naukowy, zaczem wykazywa alarmujco
osobiste zaangaowanie. Obawiaem si o Akeleya yjcego samotnie w odosobnionej
farmie, ale te zaczem obawia si o siebie, jako e bezporednio zwizaem si z

wszystkim co dotyczy tych istot w grach. Sprawa przybieraa coraz wikszy zasig. Czy i
mnie take wcignie i pochonie ? W odpowiedzi na list Akeleya nakoniem go do szukania
pomocy i wspomniaem, e jeeli on tego nie zrobi, to ja si tym zajm. Napisaem te, e
przyjad do Vermont wbrew jego yczeniom i pomog mu wytumaczy wszystko
odpowiednim wadzom. Otrzymaem na to telegram z Bellows Falls nastpujcej treci:
Doceniam Paskie stanowisko ale nic zrobi nie mog prosz nie podejmowa adnych
krokw bo to zaszkodzi nam obu i czeka na wyjanienie.
Henry Akeley
Sprawa jednak przybieraa coraz gorszy obrt. W odpowiedzi na mj telegram otrzymaem
wstrzsajcy list od Akeleya ze zdumiewajc wiadomoci, e nie tylko nie wysya do mnie
adnego telegramu, ale nie otrzyma te listu ode mnie, na ktry odpowiedzi mia by
telegram. Przeprowadzi pospiesznie ledztwo w Bellows Falls i dowiedzia si, e telegram
zosta nadany przez jasnowosego mczyzn o grubym, monotonnym gosie, ale niczego
wicej nie zdoa si dowiedzie. Urzdnik pokaza mu oryginalny tekst wypeniony
owkiem, lecz pismo byo Akeleyowi nieznane. Zauway tylko, e w podpisie by bd Akely, bez drugiego "e". Nasuway si nieuniknione przypuszczenia: wiadczyo to o
zblianiu si kryzysu, ale mimo to nie zaprzesta dociekliwych bada.
Poinformowa mnie, e znowu zostay zabite psy, i e kupi nastpne a strzay stay si
nieodcznym elementem bezksiycowych nocy. lady Browna a take lady innych stp
ludzkich w butach widniay teraz pord ladw szponiastych ap na drodze i na tyach farmy.
Akeley przyzna, e le sprawy stoj; planowa wic, e wkrtce przeniesie si do Kalifornii,
gdzie zamieszka z synem, bez wzgldu na to czy zdoa sprzeda star farm, czy nie. Trudno
jednak opuszcza to jedyne miejsce, ktre zawsze byo domem. Sprubuje jeszcze troch
przecign swj pobyt, moe odstraszy natrtw, zwaszcza jeeli zrezygnuje z dalszych
poczyna w celu zgbienia ich tajemnic.
Odpisaem natychmiast, raz jeszcze ponawiajc ch pomocy i przyjazdu do niego, abymy
wsplnie powiadomili wdze o zagraajcym mu niebezpieczestwie. W kolejnym licie
zdawa si ju mniej sprzeciwia wyjazdowi ni dotychczas, napisa jednak, e chciaby
odoy te kroki na poniej, dopki nie upodkuje wszystkiego i nie pogodzi si z myl, e
opuszcza umiowany dom rodzinny. Ludzie patrz niechtnie na przeprowadzane przez niego
badania i dociekliwe spekulacje, wolaby wic wyjecha spokojnie i nie wywoywa
zamieszania we wsi, w ktrej mogyby potem kry pogoski o jego niepoczytalnoci.
Przyznawa, e ma ju tego do, ale chce opuci to miejsce w sposb godny.
List otrzymaem 28 sierpnia i natychmiast wysaem odpowied starajc si mu doda otuchy.
Poskutkowao, bo w nastpnym licie nie opisywa ju tych okropnoci. Nie by jednak
optymistycznie nastawiony i wyraa przekonanie, e jest stosunkowo spokojnie tylko dziki
peni ksiyca, ktra powstrzymuje te stwory od dalszej dziaalnoci. Mia nadziej, e
podczas najbliszych nocy niebo bdzie bezchmurne i wspomina co mglicie o tym, e
kiedy ksiyca zacznie ubywa wsidzie na statek w Brattleboro. Znowu wic napisaem
eby, go podnie na duchu, ale pitego wrzenia otrzymaem list od Akeleya; nasze listy
najwyraniej si miny. Tym razem nie sta mnie ju byo na sowa otuchy. Ze wzgldu na
wag zawartych w tym licie wiadomoci, podam go w penym brzmieniu - odtwarzam z
pamici tekst napisany drc rk. A oto co nastpuje:

Poniedziaek
Drogi Wilmarthie,
Do ponure PS do mojego ostatniego listu. Ubiegej nocy niebo zakryy gste chmury - cho
nie pada deszcz - przez ktre nie przebija nawet skrawek ksiyca. Stwory przystpiy do
ostrego ataku i sdz, e wbrew naszym nadziej zblia si koniec. Po pnocy co
wyldowao na dachu mego domu a psy natychmiast rzuciy si ku temu czemu. Syszaem
jak szczekay i miotay si zapamitale, po czym jednemu udao si skoczy na dach z niskiej
przybudwki. Rozptaa si zacieka walka podczas ktrej dobiego mnie straszne i
niezapomniane bzyczenie. Po chwili roznis si oszaamiajcy fetor. Jednoczenie posypay
si przez okno kule, ktre omal mnie nie dosigy. Myl, e kiedy psy zajte byy toczc si
na dachu walk, cae stado tych stworw zbliyo si do samego domu. Co si tam dziao na
dachu, nie mam pojcia, ale obawiam si, e te istoty nauczyy si lepszego posugiwania si
skrzydami na ziemi. Zgasiem wiato i z okien zrobiem strzelnice. Kierujc strzelb wysoko,
eby nie trafi w psy, sypaem kulami wok domu. W ten sposb przetrwaem najazd ale rano
znalazem na podwrku wielkie kaue krwi, tu obok kauy ochydnej zielonej cieczy, ktra
ziona smrodem, jakiego jeszcze wyciu nie wchaem. Wspiem si na dach, gdzie rwnie
znalazem lady tej cuchncej materii. Pi psw zostao zabitych - jednego chyba ja sam
trafiem wycelowawszy zbyt nisko, bo trafiony by w grzbiet. Teraz wstawiam szyby, ktre
zostay potuczone i wybieram si do Brattleboro po wicej psw. Wydaje mi si, e ludzie w
zakadzie dla psw uwaaj mnie za szaleca. Wkrtce znowu napisz. Sdz, e za jaki
tydzie albo dwa bd gotw wyrszy do Kalifornii, cho sama myl o tym dobija mnie.
Pisane w popiechu
Akeley
Nie by to jedyny list Akeleya, ktry min si z moim. Nazajutrz rano - szstego wrzenia otrzymaem nastpny; pisany by w tak strasznym popiechu, e po przeczytaniu straciem
ca odwag i nie wiedziaem co powiedzie ani te co zrobi. I znowu bdzie chyba
najlepiej, jeli zacytuj go w caoci, odtwarzajc wszystko jak najwierniej z pamici.
Wtorek
Chmury nie ustpuj, ksiyc wci nie wieci - i niechybnie peni ubywa. Zaoybym
elektryczno i zainstalowa reflektor, ale wiem, e natychmiast przeciliby kabel, nie
nadybym z napraw.
Wydaj mi si, e popadam w obd. Bardzo moliwe, e wszystko, co dotychczas napisaem, to
po prostu sen albo objaw szalestwa. To, co si dotd zdarzyo, byo straszne, ale to co dzieje
si teraz, jest nie do zniesienia. Ubiegej nocy rozmawiali ze mn... tym wstrtnym bzyczcym
gosem... nie miem powtrzy tego co mi mwili. Syszaem wyranie mimo szczekania psw,
a nawet w pewnej chwili pomg im ludzki gos. Trzymaj si od tego jak najdalej,
Wilmarthie... to jest tak okropne, e przekracza Pask i mij wyobrani. Nie pozwol mi
przenie si do kaliforni... chc mnie zabra ywego... albo w stanie, ktry teoretycznie i
umysowo oznacza "ywego"... nie tylko do Yuggoth, ale jeszcze dalej... poza galaktyk i
prawdopodobnie poza ostatni zakrzywiony krg przestrzeni kosmicznej. Oznajmiem im, e
nie wybior si tam, gdzie sobie ycz czy te proponuj, e mnie w tak okropny sposb
zabior, ale obawiam si, e mj opr jes bez znaczenia. Mj dom znajduje si w takim
odosobnieniu, e rwnie dobrze mog si zjawi za dnia, jak i noc. Znowu sze psw
zabitych, a kiedy jechaem dzi do Brattleboro, czuem ich obecno po obu stronach

zalesionej drogi.
Popeniem bd wysyajc zapis fonograficzny i czarny kamie. Prosz zniszczy ten zaois
nim bdzie za pno. Napisz pare sw jutro, o ile tutaj jeszcze bd. Chciabym przewie
ksiki i inne rzeczy do Brattleboro. Gdybym mg, uciekbym bez niczego, ale co mnie
zatrzymuje. Mgbym wymkn si do Brattleboro, tam bybym bezpieczny, ale czuj, e i tam
bd takim samym winiem, jak we wasnym domu. I wydaje mi si, e nawet gdybym
wszystko porzuci, nie zdoabym uciec daleko. Jest to okropne... niech si Pan nie wcza w
t histori.
Pozdrawiam
Akeley
Po otrzymaniu tych strasznych wiadomoci ca noc nie mogem zasn, ogarno mnie te
zwtpienie w zdrowy umys Akeleya. Tre tego listu wiadczya raczej o jego
niepoczytalnoci, ale sposb wyraania - na tle wszystkiego, co si dotychczas wydarzyo mia wymow powan i przekonujc. Nie odpowiedziaem na ten list, uznaem, e lepiej
zaczeka, a Akeley odpisze na mj, niedawno wysany. I rzeczywicie ju nastpnego dnia
otrzymaem list, ale zawarty w nim cakiem nowy materia przesoni cakowicie odpowied
na poruszone przezemnie zagadnienia. Oto tre, ktr rwnie odtwaam z pamici; list by
tak zabazgrany i pozamazywany, jakby autor pisa go w panicznym popiechu.
roda
W...
List otrzymaem, ale ju nie ma sensu omawia niczego. Ogarna mnie rezygnacja.
Zastanawiam si, czy starczy mi si, do walki z nimi. Nie mog uciec, nawet gdybym chcia
wszystko zostwi. Wszdzie mnie dosign.
Wczoraj dostaem od nich list, wrczy mi go jaki czowiek z Brattleboro. Zosta napisany i
wysany w Bellows Falls. Informuj co zamierzaj ze mn zrobi... Nie mog tego powtrzy.
Prosz na siebie uwarza ! Niech Pan zniszczy to nagranie. W nocy niebo jest wci
przesonite chmurami, a ksiyca ubywa. Chciabym otrzyma pomoc - moe odzyskabym
wtedy si woli - ale kady, kto by si odway tu przyby, uznaby mnie za obkanego, chyba,
e znalazy by si jakie dowody. Nie mog tak bez przyczyny zwraca si z prob o
przybycie do mego domu... nie utrzymuj z nikim kontaktu od wielu lat.
Nie napisaem jeszcze tego, co najgorsze. Niech si Pan mocno trzyma, bo to bdzie
szokujce. A jest to prawda. Otrz... widziaem i dotknem jednego z tych stworw albo te
jakiej jego czci. Boe, jakie to okropne ! By oczywicie nieywy. Ktry z psw go
przechwyci, a znalazem to dzi rano koo psiej budy. Chciaem schowa w drewutni, eby
mie dowd, ale w cigu paru godzin wszystko si ulotnio. Nic nie zostao. Jak Pan wie,
wszystkie te stwory widziano na powierzchni rze pierwszego ranka po powodzi. A teraz
nastpuje najgorsze. Chciaem to sfotografowa dla Pana, ale kiedy wycignem aparat
wszystko znikno, zostaa tylko drewutnia. Z czego wic te stwory s zbudowane ? Widziaem
je, dotykaem, zostawiaj te po sobie lady. Skadaj si z jakiej materii... ale z jakiej ?
Trudno opisa ich ksztat, jest to wielki krab z niezliczon iloci sterczcych, misistych
piercieni, albo te wzw z gstej, lepkiej substancji pokrytej czukami, tam, gdzie u
czowieka powinna by gowa. Ta zielona substancja to ich krew albo soki. Z kad minut
coraz ich wicej na ziemi.

Nie ma Waltera Browna - nie wida, eby si snu jak zwykle po zakamarkach okolicznych
wsi. Musiaem go trafi kul, a te stwory zwykle zabieraj swoich zmarych albo rannych.
Dotarem dzisiaj do miasta bez adnych przeszkd, ale wydaje mi si, e trzymaj si z daleka
tylko dlatego, e s ju pewni, e mnie maj. Pisz ten list na poczcie w Brattleboro. Moe to
ju list poegnalny... jeeli tak, to prosz zawiadomic mojego syna, George'a Goodenough
Akeleya, Pleasant Street 176, San Diego, Kalifornia, i tutaj nie przyjedza. Prosz napisa
do mego syna, jeeli przez tydzie nie odszyma Pn ode mnie listu, no i radz przeglda
gazety.
Zamierzam rozegra moje ostatnie dwie karty... o ile jeszcze starczy mi si. Chc wyprbowa
na nich gazy trujce ( zdobyem odpowiednie chemikalia i uszykowaem maski ochronne dla
siebie i psw ), a jeeli to nie poskutkuje powiadomi szeryfa. Mog mnie zamkn w
zakadzie dla umysowo chorych... i tak bdzie to lepsze, anieli to, co planuj w stosunku do
mnie owe stwory. Moe zdoam zwrci uwag na lady wok mego domu, s sabo
widoczne, ale znajdujje rano. Moliwe jednak i policja uzna, e ja sam je zrobiem; wszyscy
uwazaj, e mam dziwny charakter.
Powinienem nakoni policjanta, aby spdzi u mnie noc i sam zobaczy, tylko, e jak si te
stwory o tym dowiedz bd si trzyma z daleka odcinaj mi telefon, ilekro usiuj w nocy
gdzie zadzwoni - konserwatorzy dziwi si i wkrtce mog doj do wniosku, e ja sam to
robi. Ju od tygodnia nie zwracam si do nich z prob o napraw.
Mgbym sprowadzi kilku prostych ludzi, ktrzy by powiadczyli t straszn rzeczywisto
ale wszyscy si miej z tego, co ci ludzie powiadaj, a poza tym to oni ju od tak dawna
trzymaj si od mego domu, e nie znaj ostatnich wydarze. A do tego chyba zaden z tych
podupadych ju farmerw za nic by nie chcia si zbliy do mego domu na odlego jednej
mili. Listonosz nieraz syszy, co mwi i stroi sobie arty. Mj Boe, gdybym mu powiedzia,
jak bardzo jest to prawdziwe. Sdz jednak, e sprubuje mu pokaza te lady, ale przyjeda
po poudniu, a do tej pory ju zwykle znikaj. Gdybym zachowa jaki lad, ochroniwszy go
pudekiem czy jak misk na pewno uznaby to za faszerstwo albo art.
Szkoda, e staem si takim odludkiem i e nikt do mnie nie zaglda, jak dawniej bywao. Nie
odwaybym si pokaza czarnego kamienia ani zdj, ani te nastawi mojego nagrania
nikomu, chyba e tym prostym ludziom. Inni powiedzieli by, e to wszystko sobie wymyliem i
tylko wzbudzioby to ich miech. Ale mog jeszcze pokaza im te zdjcia. Wida na nich
wyranie lady szponiastych stp, cho samych tych istot nie mona sfotografowa. Jaka
szkoda, e nikt oprcz mnie nie widzia dzisiaj tej rzeczy, zanim si ulotnia.
Sam ju nie wiem czy mi na tym zaley. Po tym, co przeszedem, zakad dla umysowo chorych
jest rwnie dobry jak inne. Lekarze mog mi pomc w podjciu decyzji, aby opci ten dom,
a przecie tylko taki krok moe mnie ocali.
Prosz napisa list do mojego syna, George'a, jeli nie otrzyma pan wkrtce listu ode mnie.
egnam, prosz zniszczy zapis i nie miesza si do tej sprawy.
Pozdrawiam
Akeley

List napeni mnie przeraeniem. Nie wiedziaem, co na to odpowiedzie, napisaem wic


par bezadnych sw, eby doda mu odwagi i udzieli rady, po czym wysaem jako list
polecony. Przypominam sobie, e ponaglaem Akeleya, aby si natychmiast przenis do
Brattleboro i przebywa tam pod opiek wadz; dodaem te, e przyjad do tego miasta z
zapisem fonograficznym i przekonam wszystkich, e jest jak najbardziej zdrowy na umyle.
Nadszed ju czas, wydaje mi si, e tak napisaem, aby ostrzec ludzi przed tymi rzeczami, w
ktrych zasigu yj. W tej tak bardzo stresowej chwili gboko wierzyem we wszystko co
Akeley mwi i przy czym obstawa, ale jednoczenie uwaaem, e przyczyn nieudanej
prby sfotografowania tego nieywego potwora by nie jaki kaprys natury, ale bd
popeniony przez samego Akeleya.
V
Potem, znw rozminwszy si z moj, krtk, chaotyczn notatk, w sobot po poudniu
smego wrzenia nadszed zupenie inny ni dotychczas, ogromnie uspokajajcy i starannie
napisany na nowej maszynie list; zawarte w nim byo zapewnienie, e wszystko jest w
porzdku, a take zaproszenie dla mnie, co zupenie zmieniao obraz tego koszmarnego
dramatu w opustoszaych grach. Znowu zacytuj go z pamici... i postaram si jak
najwierniej zachowa styl, w jakom by utrzymany. Zosta nadany w Bellows Falls, przy
czym nie tylko cay tekst, ale i podpis by wybity na maszynie, co si czsto zdarza ludziom,
ktrzy po raz pierwszy maj do czynienia z maszyn. Jak na nowicjusza zosta napisany
bardzo porzdnie, toterz uznaem, e Akeley musia kiedy czsto korzystac z maszyny...
moe w czasie studiw w college'u ? Gdybym mia powioedzie, e list przynis mi ulg,
byo by to tylko powierzchowne stwierdzenie, bo podwiadomie czuem niepokj. Jeeli
Akeley by zdrowy na umyle, kiedy y w lku, to czy rwnie by zdrowy teraz wyzwolony
od niego ? A ten " udoskonalony raport "... co mia waciwie oznacza? Wida byo
wyranie, e Akeley zmieni diametralnie stosunek. Podaj wi cay tekst starannie
odtwoony z pamici, co napenia mnie dum.
< Townshend, Vermont,
Czwartek, 6 wrzenia, 1928
Mj drogi Wilmarthie,
Z prawdziw przyjemnoci pisz ten list, gdy mog Pana uspokoi odnonie wszystkich tych
"gupot", jakie dotychczas wypisywaem. Uywajc okrelenia "gupoty" mam na myli moje
lki, a nie opisy pewnych zjawisk. Owe zjawiska s rzeczywiste i dosyc wane; bd mj
polega na niewaciwym do nich stosunku.
Wydaje mi si, e wspomniaem, i moi dziwni gocie zaczynaj si ze mn kontaktowa i
staraj si ze mn nawiza czno. Wczorajszej nocy nastpia midzy nami wymiana
sw. W odpowiedzi na pewne sygnay zgodziem si przyj u siebie w domu ich posaca nadmieniam spiesznie, e czowieka. Wyjani mi wiele spraw, jakich ani Pan, ani ja si nie
domylaem, i wykaza mi jak bardzo mylilimy si i jak niewaciwie interpretowaem cel
Obcych Istot zmierzajc do zachowania w tajemnicy pobyt na tej planecie.
Wydaje mi si, e wszystki ze legendy o tym, co maj te istoty do zaoferowania ludziom i
jakie maja zamiary wobec ziemi, s rezultatem niewiadomego i niewaciwego zrozumienia
alegorycznej mowy - uksztatowanej na kulturalnym podou i zwyczajach mylowych zupenie

innych, ni sobie wyobraamy. Moje wasne domniemania byy rwnie bdne jak
domniemania prostych farmerw albo dzikich Indian. To, co wydawao mi si patologiczne,
haniebne i bezecne, w rzeczywistoci budzi nabony szacunek, rozszerza horyzonty mylowe,
jest nawet wspaniae, a moja dotychczasowa ocena opieraa si, na odwiecznej tendencji
czowieka do nienawici, lku i odrazy w stosunku do tego, co jes zupenie inne.
auj teraz, e tak krzywd wyrzdziem tym obcym i niewiarygodnym istotom podczas
naszych nocnych utarczek. Szkoda, e nie zgodziem si od samego pocztku porozmawia z
nimi spokojnie i rozsdnie ! Ale nie ywi do mnie alu, ich postpowanie jest cakiem inne od
naszego. le si skada, e ich przedstawiciele w Vermont to ludzie poledniej natury, jak
naprzykad Walter Brown. To on wanie usposobi mnie do nich niechtnie. Tymczasem oni
nigdy jeszcze wiadomie nie dziaali na szkod czowieka, natomiast ludzie wyrzdzali im
niemao za i usiowali ich szpiegowa. Istnieje tajemniczy kult zych ludzi ( kto o tak wielkiej
erudycji jak Pan zrozumie mnie jeli powie ich z Hasturem czy tym Znakiem ), ktry
stawia sobie za cel niszczenie ich i czynienie im krzywdy tylko dlatego, e jest to wielka sia z
innych obszarw kosmicznych. To wanie przeciw tym agresorom - nie za przeciw ludziom podejmowane s przez Obce Istoty drastyczne rodki ostronoci. Przypadkowo dowiedziaem
si, e poniektre nasze listy zostay skradzione wanie przez emisariuszy tego okropnego
kultu a nie przez Obce Istoty.
Obce Istoty pragn tylko aby czowiek da im spokj, nie molestowa ich, aby zapanowa
porozumienie oparte na intelektualnych podstawach. Jest to konieczne w sytuacji, w ktrej
odkrycia i rne pomysy poszerzaj nasz wiedz i coraz bardziej uniemoliwiaj Obcym
Istotom zachowanie ich placwek na naszej planecie w tajemnicy. Pragn one pozna ludzi
lepiej, pragn take, by paru filozofw i naukowcw wiedziao o nich co wicej. Przy takiej
wymianie wzajemnej wiedzy minie wszelkie zo, a zapanuje zadowalajce modus vivendi.
Sama myl o zniewoleniu i ponieniu ludzkoci jest mieszna.
Dla zapocztkowania tego porozumienia Obce Istoty wybray naturalnie mnie - przecie
posiadaem ju o nich znaczn wiedz - jako ich pierwszego emisariusza na ziemi. Duo mi
powiedziay wczorajszej nocy... fakty o niesychanym znaczeniu, otwierajce nowe
perspektywy... a stopniowo bd mi przekazywa coraz wicej, tak ustnie, jak i pisemnie. Jak
na razie nie otrzymam wezwania do podry poza nasz planet, cho pewnie z czasem sam
tego bd chcia... kiedy ju opanuj pewne sposoby i wykrocz ponadto, co przywyklimy
tutaj na ziemi uznawa za doznania czowieka. Mj dom ju nie bdzie napastowany.
Wszystko wrcio do normalnego stanu, psy ju nie bd miay zajcia. Przestaem si lka,
natomiast zdobyem tak wiedz i dowiadczyem przygody tak bardzo intelektualnej, e
niewielu miertelnikom przypado to w udziale.
Obce Istoty to chyba najcudowniejsze istoty organiczne, tak w przestrzeni i czasie, jak i poza
nimi - s to czonkowie rasy rozprzestrzenionej w kosmosie, a wszystkie inne formy ycia s
tylko zdegradowanymi wariantami. S bardziej rolin ni zwierzciem, o ile te okrelenia
mog si wogle odnosi do materii, z jakiej si skadaj, a ktra pod wzgldem budowy
przypomina grzyby; jednake obecno niby chlorofilowej substancji i zupenie niezwyky
sposb odywiania w niczym nie przypominaj grzybw. Rzeczywicie rodzaj materii z jakiej
s zbudowane, jest cakowicie nieznany w naszej czci przestrzeni kosmicznej, a ich
elektrony maj zupenie inn skal wibracji. Dlatego wanie tych istot nie mona
sfotografowa aparatem i klisz znan w naszym wszechwiecie, mimo, e jestemy zdolni ich
widzie. Przy odpowiedniej jednakrze wiedzy dobry chemik mgby sporzdzi fotograficzn
emulsj, z pomoc ktrej mona by zrobi im zdjcie.

Istoty te s unikalne, potrafi bowiem przemierza nieograniczon i pozbawion powietrza


prni midzygwiezdn caym swym cielesnym ksztatem, natomiast ich rne odmiany nie
mog tego robi bez mechanicznej pomocy albo jaki dziwnych hirurgicznych transpozycji.
Tylko kilka gatunkw, takich jak te w Vermont, posiada odporne na prni skrzyda. Istoty
przebywajce na odlegych szczytach w Starym wiecie zostay sprowadzone w inny sposb.
Ich wygld zewntrzny upodobniony do zwierzt i struktura, ktr przywyklimy nazywa
materi, jest raczej kwesti paralelnej ewolucji anieli bliskiego pokrewiestwa. Ich
sprawno umysowa przewysza wszelkie inne istniejce formy ycia, ale skrzydlate istoty z
naszych gr s bez wtpienia najwyej rozwinite. Ich najbardziej powszechnym rodkiem
porozumiewania si jest telepatia, a my, cho mamy szcztkowe narzdy gosowe, to jednak
po przeprowadzeniu drobnego zabiegu (chirurgia jest wrd nich na bardzo wysokim
poziomie i stanowi element ich codziennego ycia) moemy naladowa mow takich
organizmw, ktre wci jeszcze posuguj si mow.
Ich gwn i najblisz siedzib jest nieodkryta jeszcz i prawie cakiem pozbawiona wiata
planeta na samej krawdzi naszego systemu sonecznego - tu za Neptunem, a dziewita jeli
chodzi o odlego od soca. Jak wywnioskowalimy jest to wanie obiekt zwany "Yuggoth",
o ktrym tajemniczo wspomina si w zakazanych, starych zapisach; stanie si ona wkrtce
miejscem zogniskowania myli na naszym wiecie, aby uatwi porozumienie umysowe. Nie
bybym zdziwiony, gdyby astronomowie stali si wraliwi na prdy mylowe i odkryli
Yuggoth, kiedy Obce Istoty sobie tego zaycz. Ale Yuggoth jest oczywicie tylko odskoczni.
Wikszo tych istot zamieszkuje dziwnie zorganizowane otchanie, bdce cakowicie poza
zasigiem ludzkiej wyobrani. Czasoprzestrze kuli, ktr uwaamy za caoksztat naszego
kosmosu, jest w rzeczywistoci tylko atomem prawdziwej nieskoczonoci, ktra jest ich
udziaem. Zostanie przedemn otwarta taka cz nieskoczonoci, ktr umys ludzki moe
obj, a jak dotychczas otwarto najwyej przed pidziesicioma osobami, od czasu
istnienia rasy ludzkiej na ziemi.
W pierwszej chwili nazwie Pan to napewno bredni, z czasem jednak doceni Pan t ogromn
okazj, jaka przypada nam w udziale. Chc si z Panem podzieli wszystkim jak
najdokadniej, ale s tysice spraw, ktrych nie mog przela na papier. Przedtem
odradzaem Panu przyjazd do mnie. Teraz, kiedy nie zagraa ju adne niebezpieczestwo,
odwouje moje zakazy i zapraszam.
Czy nie mgby Pan si wybra zanim rozpoczn si zajcia w college'u ? Byoby to cudowne.
Prosz przywie ze sob zapis fonograficzny i wszystkie moje listy, ktre posu nam do
dyskusji - przydadz si nam do powizania wszystkich wtkw w jedn wspania histori.
Dobrze by te byo gdyby przywiz Pan zdjcia, bo ja w tym caym zamieszaniu, jakie miaem
ostatnio, gdzie zapodziaem negatywy i odbitki. A jak obfitoci faktw mog wzbogaci
cay ten oparty dotd na przypuszczeniach materia... i jak niesychanymi rodkami dysponuj
do ich uzupenienia...
Prosz si nie waha... jestem teraz wolny, nikt mnie nie ledzi, nie spotka si Pan z niczym co
by mogo si wyda nienaturalne albo niepokojce. Prosz przyjeda, mj samochd
bvdzie oczekiwa w Brattleboro... i niech si Pan postara aby mg u mnie poby jak
najduej, czekaj nas dugie wieczorne rozmowy o rzeczach, ktre s poza zasigiem rozumu
ludzkiego. Oczywicie nikomu prosz o tym nie wspomina... ta sprawa nie moe by znana
postronnym ludziom.

Dojazd pocigiem do Brattleboro jest cakiem wygodny... w Bostonie prosz sprawdzi


rozkad. Najlepiej jecha gwn lini do Greenfield i przesi si, wtedy pozostaje ju
krtki odcinek podry. Proponuj dogodny osobowy pocig z Bostonu o 16:10, w Greenfield
jest o 19:35, a do Brattleboro pocig odjeda o 21:19, gdzie przybywa o 22:01. Taki jest
rozkd w zwyke dni tygodnia. Niech mnie Pan powiadomi o dacie przyjazdu, a mj
samochd bdzie oczekiwa na stacji.
Prosz mi wybaczy, e ten list pisz na maszynie, ale ostatnio troch dry mi rka i nie czuj
si na sile pisa odrcznie duszych tekstw. Wczoraj kupiem w Brattleboro maszyn do
pisania "Corona" - wydaje mi si cakiem nieza.
Oczekuj wiadomoci i wyraajc nadziej na Paski przyjazd z fonograficznym zapisem i
wszystkimi moimi listami... a take ze zdjciami...

Serdecznie pozdrawiam
Henry W. Akeley
Do Alberta N. Wilmartha, Esq.
Miscatonic University,
Arkham, Mass.
Wszystkie moje uczucia po pierwszym, a potem wielokrotnym czytaniu i rozwaaniu tego
dziwnego i niespodziewanego listu s nie do opisania. Powiedziaem, e doznaem
jednoczenie ulgi i niepokoju, oddaje to jednak tylko powierzchownie zupenie inne i w duej
mierze podwiadome uczucia, w ktrych zawieraa si ulga i niepokuj. Caa ta historia
diametralnie ria si od caego acucha poprzedzajcych j koszmarw - a zmaina nastroju
od strasznego lku do spokojnego samozadowolenia, a nawet egzaltacji, bya zaskakujca,
byskawiczna i wprost niesychana! Nie mogem uwierzy, eby w cigu jednego dnia mg
si czowiek atak przeobrazi, eby takiej zmianie mg ulec jego stan psychiczny, bo
przecie jeszcze w rod przekaza tyle strasznych wiadomoci. Chwilami wydawao mi si to
wszystko pene sprzecznoci i nierealne, zastanawiaem si, czy cay ten relacjonowany z
daleka dramat o owych siach ze wiata fantazji nie jest przypadkiem iluzorycznym snem.
Potem jednak przypomniaem sobie zapis fonograficzny i ogarno mnie jeszcze wiksze
oszoomienie. List by tak nieoczekiwany, tak zupenie inny ni wszystkie dotychczasowe!
Kiedy zaczem analizowa moje wraenia, stwierdziem, e zarysowuj si w nich dwie
zasadnicze kwestie. Po pierwsze, jeeli Akeley by i jest nadal zdrowy na umyle, to zbyt
szybko i nieoczekiwanie zmieni stosunek do tej sprawy. Po drugie, jego zachowanie, pogld
na omawiane zjawiska i sownictwo daleko wykraczay poza norm i jakiekolwiek
przewidywania. Caa osobowo tego czowieka zdawaa si jakby ulec zdradliwej mutacji mutacji tak gbokiej, i trudno byo pogodzi te dwa aspekty z przypuszczeniem, e oba
reprezentoway jednakowy stan zdrowego umysu. Dobr sw, budowa zda - byy zupenie
inne. A przy moim wyczuleniu na styl prozy, natychmiast dostrzegem znaczne rozbienoci
w najprostrzych reakcjach i oddwikach. Doprawdy wielki to emocjonalny kataklizm albo
te wielkie objawienie, skoro spowodoway tak radykaln przemian. Ale mimo to list zdawa
si by do typowy dla Akeleya. Ta sama dawna pasja w stosunku do nieskoczonoci, ta
sama naukowa dociekliwo. Ani przez chwil nie potrafiem tego traktowa jako symulacj
czy te zmian stosunku wynikajc ze zoliwoci. Czy samo zaproszenie... ch, abym
osobicie przekona si o prawdzie zawartej w tym licie, nie wiadczya o jego

autentycznoci?
W sobot nie pooyem si spa, ca noc przesiedziaem rozmylajc nad wtpliwociami i
zdumiewajcymi aspektami tego listu. Mj umys, zmczony szybkim nastpstwem wielkich
wydarze, jakim musia stawi czoo w przecigu ostatnich czterech miesicy, zmaga si
teraz z niezwykym i cakiem nowym materiaem pord rozlicznych wtpliwoci i
akceptacji; znowu pokonywaem te same etapy, podobnie jak na pocztku, kiedy po raz
pierwszy zetknem si po raz pierwszy z tymi niesychanymi zjawiskami; nim jeszcze nasta
wit, opuciy mnie zdumienie i niepokj, natomiast paaem pomiennym zainteresowaniem i
ciekawoci. Bez wzgldu na to, czy byo to szalestwo, czy zdrowy rozsdek, przeobraenie
czy wyzwolenie z lku, istniaa szansa, e Akeley natkn si na co, co spowodowao
zasadnicz zmian, jeli chodzi o przyszo jego ryzykownych bada naukowych; przestao
zagraa niebezpieczestwo - prawdziwe czy wyimaginowane - otwary si natomiast
oszaamiajce i nowe perspektywy dla wiedzy o kosmosie, bdcej poza zasigiem ludzkich
moliwoci. I we mnie rozgorza zapa, aby pozna nieznane, czuem, e ulegam tej
zaraliwej chci przeamania osobliwej zapory. Odrzuci szalone i mczce ograniczenia
czasu, przestrzeni i praw przyrody - przybliy si do mrocznych i niezgbionych tajemnic
nieskoczonoci i ostatecznoci - o tak, warte to, aby zaryzykowa ycie, dusz i umys! A
przecie Akeley zapewni, e adne niebezpieczestwo ju nie grozi, zaprosi mnie do
zoenia mu wizyty, chocia dotd cigle mnie przed tym przestrzega. A dreszcz mnie
przechodzi na myl o tym, co teraz moe mi powiedzie - ogarniaa mnie prawie e
paraliujca fascynacja, kiedy wyobraaem sobie, jak zasid w samotnej, a tak jeszcze
niedawno obleganej farmie, razem z czowiekiem, rozmawia z prawdziwymi emisariuszami
dalekich przestworzy; obok nas bdzie lea ten straszny zapis i stos listw, w ktrych
Ackeley zawar swoje wczeniejsze wnioski.
Tak wic w niedziel pnym rankiem wysaem do Akeleya depesz zawiadamiajc go, e
przyjad do Brattleboro w najblisz rod - 12 wrzenia - o ile ten termin jest dla niego
dogodny. Tylko pod jednym wzgldem nie zastosowaem si do jego propozycji, a
mianowicie z wyborem pocigu. Szczee mwic nie miaem ochoty przybywa do tego
nawiedzonego Vermontu pnym wieczorem; nie zaakceptowaem pocigu, jaki mi wybra,
tylko zatelefonowaem na dworzec i wybraem inne poczenia. Jeli wstan rano i wsid do
pocigu w Bostonie o 8.07, zd si przesi na pocig do Greenfield o 9.25, dokd dojad
o 12.22 i zaraz bd mia pocig do Brattleboro. Zajad na miejsce o 13.08, nie o 22.01.
Przyjemniej bdzie o takiej porze spotka si z Akeleyem i jecha z nim pord gsto
skupionych, sekretnie strzeonych gr.
Zawiadomiem go o tej zmianie telegraficznie i jeszcze przed wieczorem otrzymaem
depesz, z ktrej wynikao, e spotkaa si z aprobat mego przyszego gospodarza, co mnie
bardzo ucieszyo. Jego depesza zawieraa nastpujcy tekst:
Wszystko w porzdku oczekuj na pocig pierwsza osiem roda prosz pamita o zapisie
listach i zdjciach wszystko w porzdku czekaj wielkie rewelacje
Akeley
Depesza od Akeleya, bdca bezporedni odpowiedzi na wysan przezemnie depesz, a
niewtpliwie dostarczona mu do domu przez posaca wprost ze stacji w Townshend albo te
przekazana telefonicznie - a wic linia zostaa naprawiona - zatara wszelkie wtpliwoci
odnonie autorstwa tego bulwersujcego listu. Doznaem ulgi, wikszej ni mogem si w

owym czasie spodziewa, poniewa wszystkie tego rodzaju wtpliwoci tkwi zwykle bardzo
gboko. Spaem tej nocy spokojnie i dugo, a nastpne dwa dni miaem wypenione
przygotowaniami do podry.
VI
Tak jak zaplanowaem, wyruszyem we rod z walizk pen najpotrzebniejszych rzeczy i
materiaw naukowych, a take zapisem fonograficznym, zdjciami i caym stosem listw.
Zgodnie z prob Akeleya nikogo nie powiadomiem, dokad si wybieram, rozumiaem
bowiem, e sprawa ta wymaga absolutnej tajemnicy, cho przybraa taki pomylny obrt. Na
sam myl o prawdziwym umysowym kontakcie z Istotami Obcymi, z innego wiata, czuem
oszoomienie, a przecie miaem ju w tym zakresie pewne przygotowanie. Skoro wic na
mnie wywaro to taki wpyw, to jaki wywaro by na szersze masy laikw ? Nie wiem, co
bardziej we mnie dominowao, lk czy ch przygody, kiedy przesiadaem si w Bostonie i
rozpoczynaem dug podr na Zachd, pozostawiajc znajome mi tereny, a wyruszajc w
nieznane. Waltham - Concord - Ayer - Fitchburg - Gardner - Athol...
Mj pocig przyjecha do Greenfield z siedmio minutowym opnieniem, ale ekspres
zmierzajcy na pnoc jeszcze nie odjecha. W popiechu zdyem si przesi. Kiedy
wagony turkotay w socu wczesnego popoudnia poprzez tereny, o ktrych tylko czytaem,
a ktrych nigdy jeszcze nie widziaem, czuem, e z wraenia zapiera mi dech. Zdawaem
sobie spraw, e wkraczam w zachowujz jeszcze dawny styl ycia i bardziej prymitywn
Now Angli, anieli zmechanizowane, wypenione miastami nadbrzee i poudniowe tereny,
pord ktrych spdziem dotychczasowe ycie; bya to stara, nieskaona Nowa Anglia, bez
cudzoziemcw i fabrycznego dymu, bez tablic z ogoszeniami i asfaltowych drg, bez
nowoczesnej cywilizacji. Tutaj zetkn si z dziwnym tubylczym yciem, ktre si wcale nie
zmienia, a ktrego korzenie wronite s gboko w tutejszy krajobraz. Wci ywe dawne
wspomnienia uyniaj t ziemi, pene sekretnych, cudownych wierze, o ktrych jednak
nieczsto si tu mwi.
Co pewien czas migaa mi w socu rzeka Connecticut, wkrtce przejechalimy przez ni,
minwszy Northfield. Przed nami wyoniy si zielone, tajemnicze wzgrza, a kiedy pojawi
si konduktor, dowiedziaem si, e nareszcie wjechalimy na tereny Vermont. Kaza mi
cofn zegarek o godzin, poniewa pnocna grzysta kraina nie ma nic wsplnego z czasem
wprowadzonym gdzie indziej. Zrobiem, jak mi poradzi, ale wydao mi si, e cofnem
kalendarz o cae stulecie.
Linia kolejowa biega wzdu rzeki, a po drugiej stronie, w New Hampshire, wyania si
coraz wyraniej stromy stok Wantastiquet, na temat ktrej kryy liczne stare legendy.
Wkrtce po lewej stronie pojawiy si ulice, a po prawej, porodku pyncej tu rzeki, zielona
wysepka. Pasaerowie zaczli si podnosi ze swoich miejsc i gromadzi przy dwiach, wic
ja te si do nich przyczyem. Pocig przystan i wysiadem na dugi, kryty peron stacji
Brattleboro.
Patrzc na czekajce przed stacj samochody zastanawiaem si, ktry z nich jest Fordem
Akeleya, ale zostaem rozpoznany, nim jeszcze sam zdoaem przejawi jakkolwiek
inicjatyw. Jednake czowiek, ktry podszed do mnie z wycignit rk i agodnym gosem
zada mi pytanie, czy to wanie ja jestem Albertem N. Wilmarthem z Arkham, nie by na
pewno Akeleyem. Pod adnym wzgldem nie przypomina Akeleya z brod, znanego mi ze

zdjcia; by modszy, modnie ubrany, wyglda na czowieka z miasta, mia mae, ciemne
wsy. Jego gos o kulturalnym brzmieniu wyda mi si dziwnie i wprost niepokojco
znajomy, ale nie potrafiem go umiejscowi w mojej pamici.
Kiedy mu si przygldaem, wyjani, e jest przyjacielem mego gospodarza i e przyjecha
zamiast niego prosto z Townshend. Powiedzia, e Akeley dosta nagle ataku astmy i nie czu
si na siach, aby wyjecha z domu. To nic powanego, plany zwizane z moj wizyt nie
ulegaj adnej zmianie. Noyes - tak wanie si przedstawi - zorientowany by w badaniach
prowadzonych przez Akeleya i jego odkryciach, ale jego niedbay i do swobodny sposb
bycia wiadczy raczej o tym, e jest nietutejszy. Pamitaem dobrze, jak odosobnione i
zamknite ycie prowadzi Akeley, byem wic troch zdziwiony, e z tak atwoci dobra
sobie tego rodzaju przyjaciela; jednakrze powysze wtpliwoci nie powstrzymay mnie od
zajcia miejsca w samochodzie, do ktrego mnie zaprosi. Nie byo to mae auto starego typu,
jakiego si spodziewaem, zgodnie z opisem Akeleya, tylko duy, nowoczesny wz - bez
wtpienia wasno Noyesa, z tablic rejestracyjn z Massachusetts i zabawnym godem tego
roku w postaci "witego dorsza". Doszedem do wniosku, e mj przewodnik zapewne
spdza lato w okrgu Townshend.
Noyes usiad obok mnie w samochodzie i natychmiast ruszylimy. Rad byem, e nie jest
specjalnie rozmowny, bo specyficzna atmosfera i zwizane z ni napicie nie napeniay mnie
ochot do wymiany zda. Miasto wygldao atrakcyjnie w poudniowym socu, kiedy tak
mknlimy pod gr, a nastpnie skrcilimy w prawo na gwn ulic. Zdawao si drzema,
jak wszystkie stare miasta Nowej Anglii, pamitane z dziecistwa, za kontury dachw,
wieyc, kominw i murw z cegy poruszay struny najgbszych emocji, przekazanych
jeszcze przez dawne pokolenia. Odniosem wraenie, e znajduj si u wrt zaczarowanej
krainy, na ktrej czas nawarstwia si i nigdy nie mija, a wszystkie stare i niezwyke zjawiska
trwaj tu wiecznie, nigdy nie niepokojone.
Po miniciu Btattleboro napicie i trapice mnie przeczucia jeszcze bardziej si wzmocniy,
bo ten przedziwny krajobraz zatoczony wzgrzami, peen gronych, unoszcych si nad
wszystkim i napierajcych zewszd zielonych i granitowych stokw bezustannie przypomina
o kryjcych si tu tajemnicach i przetrwaych od niepamitnych czasw istotach, ktre mog
by wrogie ludziom, ale nie musz. Przez pewien czas jechalimy wzdu szerokiej, do
pytkiej rzeki, wypywajcej z nieznanych gr i dreszcz mnie przeszy, gdy mj
wsptowaysz objani, e jest to West River. Przypomniaem sobie wiadomo
zamieszczon w gazecie, e to wanie na powierzchni tej rzeki pyny po powodzi owe
straszne istoty podobne do krabw.
Okolica stawaa si stopniowo coraz bardziej dzika i odludna. Stare, kryte mostki wyaniay
si ze strasznej przepaci w zagbieniach skalnych, a niemal ju zapomniana linia kolejowa
biegnca rwnolegle do rzeki emanowaa prawie widocznym spustoszeniem. W rozlegej,
gronie wygldajcej dolinie sterczay ogromne urwiska, dziewiczy granit Nowej Anglii,
przewiecajcy pord ywej zieleni surow szaroci skalnych grani. Wida te byo
wwozy, w ktrych dziko pyny potoki niosc z sob ku rzece niepojte tajemnice tysicy
niedostpnych gr. Co pewien czas rozchodziy si na rne strony wskie, ledwo widoczne
drki, ktre wkraczay w gste, mroczne lasy, tam pord starych drzew czaiy si zapewne
cae armie nieziemskich duchw. Kiedy to wszystko ujrzaem, przypomniao mi si, jak
Akeleya, przejedajcego tym wanie szlakiem, napastowali niewidzialni wysannicy i ju
niczemu nie byem w stanie si dziwi.

W nieca godzin dojechalimy do Newfane, do osobliwej, ale adnej wsi, bdcej


ostatnim ogniwem czcym ze wiatem, ktry czowiek moe nazwa swoim, na zasadzie
podboju i zasiedlenia. Pozostawilimy za sob wszystko, co byo podporzdkowane w sposb
bezporedni i namacalny rzeczywistoci, na czym zna byo lad minionego czasu, a
znalelimy si w wiecie fantazji i spokoju, w ktrym wska drka niby wstga wznosia
si, to znw opadaa wijc si kaprynie, ale jakby wiadomie i w okrelonym celu, pord
bezludnych zielonych wzgrz i prawie pustynnych dolin. Poza warkotem motoru i nikymi
ladami ycia w postaci kilku samotnych farm mijanych z rzadka, dobiegay tu zdradzieckie
odgosy szemrzcych rde, ktrych niezliczona ilo krya si w ciemnych, tajemniczych
lasach.
Blisko i intymno kopulastych wzgrz zapieraa mi dech w piersiach. Byy o wiele
bardziej strome i urwiste, ni sobie wyobraaem znajc je z opowieci, i zdaway si nie mie
nic wsplnego ze znanym nam prozaicznym wiatem. Gste nieuczesane lasy na tych
niedostpnych stokach zdaway si kry w sobie wprost niepojte i niewiarygodne rzeczy i
czuem, e samre zarysy tych gr maj jakie dziwne, a zapomniane ju przez cae eony lat
znaczenie, tak jak by byy olbrzymimi hieroglifami, pozostawionymi tutaj przez jak
tajemn ras, ktrej chwaa trwa jeszcze niekiedy w gbokich snach. Legendy z dalekiej
przeszoci i wszystkie te oszaamiajce oskarenia zawarte w listach Akeleya utkwiy w
mojej pamici, a teraz si wyostrzyy potgujc napicie i poczucie grozy. Cel mojej wizyty
oraz zwizane z nim, a wykraczajce poza wszelkie przyjte normy zjawiska, straszne w swej
wymowie, nagle przeszyy mnie zimnym dreszczem i prawie odebray mi zapa do tych
dziwnych docieka naukowych.
Mj przewodnik chyba zauway, e jestem zaniepokojony, bo w miar jak droga stawaa si
coraz bardziej dzika i wyboista, a samochd poswa si powoli, co chwila podskakujc, jego
sporadyczne uwagi przeszy stopniowo w potok sw. Mwi o piknie i tajemniczoci tej
krainy, wykazywa pewn znajomo bada folklorystycznych prowadzonych przez Akeleya.
Z jego uprzejmych pyta wywnioskowaem, e wiadom jest naukowego celu, z jakim wie
si mj przyjazd, i e przywioz ze sob materiay niezwykej wagi; nie da jednak pozna po
sobie, czy docenia gbi i groz wiedzy, jak ostatnimi czasy posiad Akeley.
By pogodny, zrwnowaony i bardzo uprzejmy, co powinno mi byo zapewni spokj i
poczucie bezpieczestwa; a jednak im dalej wkraczalimy w t nieznan, dzik krain gr i
lasw, tym bardziej traciem rwnowag wewntrzn. Chwilami wydawao mi si, e chce
mnie wybada, w jakim stopniu poznaem wszystkie straszne tajemnice zwizane z tym
miejscem, przy czym niemal w kadym jego odezwaniu wyczuwao si coraz wyraniej jak
nieuchwytn, ale kopotliw familarno. Nie bya to jednak naturalna, spontaniczna
familarno, cho gos tego czowieka wiadczy o jego kulturze. czyem j z jakimi
koszmarami nocnymi i czuem, e jeeli je zidentyfikuj, to chyba oszalej. Gdybym tylko
potrafi wymyli jaki sensowny pretekst, to natychmiast bym zawrci. Ale w tej sytuacji
nie mogem, poza tym przyszo mi na myl, e spokojna rozmowa z Akeleyem na tematy
naukowe na pewno przywrci mi wkrtce rwnowag.
Niezwykle te kojco dziaao pikni tego hipnotycznego krajobrazu, ktry przemierzalimy
wspinajc si i opadajc w sposb wprost fantastyczny. Czas zatraci si w labiryncie, jaki
pozostawilimy za sob, za wok nas roztaczaa si tylko kwoecista, rozfalowana kraina
czarw, w ktrej zawieraa si ca wspaniao minionych wiekw - sdziwe lasy, dziewicze
ki opasane wesoym jesiennym kwieciem, a gdzieniegdzie, w duych odstpach, mae
brunatne formy, przycupnite pord ogromnych drzew, a poniej rosy wrzoce i wiechliny,

roztaczajc wspaniae zapachy. Nawet soce miao tu niespotykany blask, tak jakby jaka
specjalna atmoshfera albo te opary spowijay cay ten obszar. Nigdy jeszcze nie zetknem
si z podobn sceneri, mona by j chyba tylko przyrwna do czarodziejskich widokw,
jakie bywaj tem woskiego prymitywnego malarstwa. Sodoma i Leonardo przedatawiali
takie krajobrazy, ale tylko w odlegym tle i pod sklepieniem renesansowych arkad.
Przedzieralimy si teraz miao przez t sceneri i wydawao mi si, e pord otaczajcych
mnie czarw odnajduj co, co znam ju od urodzenia albo co odziedziczyem, a na prno
zawsze szukaem.
Nagle, objechawszy dookoa rozwarty kt na szczycie stromego wzniesienia, samochd si
zatrzyma. Po lewej stronie, za starannie trawnikiem, ktry cign si do drogi i obrzeony
by biaymi kamieniami, wyrasta biay dwupitrowy dom, ogromny i niezwykle elegancki, a
obok, w bliskim ssiedztwie, stojce w szeregu stodoy i wozownie, za z tyu, bardziej na
prawo, wiatrak. Natychmiast rozpoznaem te zabudowania, znane mi z fotografii, nie
zaskoczy mnie te napis "Henry Akeley" na skrzynce pocztowej z cynkowanej blachy,
znajdujcej si tu przy drodze. W pewnej odlegoci za domem rozciga si botnisty, z
rzadka porosy drzewami teren, a za nim wznosio si strome, porose gstym lasem wzgrze,
ktrego postrzpiony szczyt pokryway liciaste drzewa. Wiedziaem, e jest to wierzchoek
Dark Mountain, na ktr to gr musielimy si ju wspina do poowy jej wysokoci.
Noyes wzi walizk i wysiad z samochodu, a mnie poprosi, abym zaczeka, a zawiadomi
Akeleya o moim przybyciu. On sam, jak wyjani, ma jeszcze zaatwi wan spraw i zaraz
musi rusza dalej. Poszed ranym krokiem po ciece prowadzcej do domu, ja za
wysiadem z samochodu, eby rozprostowa nogi. Teraz, kiedy znalazem si na tym
niesamowitym, wrcz schorzaym terenie, tak zowieszczo opisanym przez Akeleya w listach,
znowu opanowao mnie nerwowe napicie i a zadraem na myl o czekajcych mnie
rozmowach, ktre pocz mnie z obcym i zakazanym wiatem.
Bliski kontakt z niezwykym zjawiskiem czciej przeraa, anieli dodaje ptuchy, a
wiadomo, e na tym wanie odcinku piaszczystej drogi, po bezksiycowych nocach lku
i mierci, znajdoway si te straszne lady, a take cuchnca zielona posoka, bynajmniej nie
podniosa mnie na duchu. Zauwayem mimo woli, e wok domu wcale nie wida psw
Akeleya. Czyby je sprzeda po zawarciu pokoju z Obcymi Istotami ? Mimo najlepszych
chci nie mogem jako wykrzesa z siebie wiary w gbi i szczero tego spokoju, jaki
Akeley wykazywa w swoim ostatnim, a tak bardzo dziwnym licie. Przecie by to w gruncie
rzeczy czowiek atwowierny i niezbyt dowiadczony yciowo. A moe to nowe przymierze
kryje w sobie jaki ukryty, a zowrbny podtekst?
Podajc za mylami oczy moje skieroway si na piaszczyst drog, z ktr wizay si tak
straszne wspomnienia. Ostatnie dni byy bezdeszczowe i zna liczne lady na pobrudonej,
nierwnej drodze, mimo e okolica bya raczej rzadko uczszczana. Z zaciekawieniem
przygldaem si zarysom nierwnomiernych ladw, starajc si rwnoczenie powstrzyma
cugle nieokieznanej, makabrycznej fantazji, ktr pobudzao ti zdjcie i zwizane z nim
wspomnienia. Byo co zowieszczego i nieprzyjemnego w panujcej tu pogrzebowej ciszy, w
delikatnych, przytumionych odgosach pyncych daleko potokw, w gsto skupionych
zielonych szczytach grskich i wzniesieniach pokrytych mrocznym lasem, a zamykajcych
wski horyzont.
Nagle do mojej wiadomoci dotaro co, co pomniejszyo, prawie odebrao sens wszelkiemu
poczuciu dotychczasowej grozy i rozhutanej wyobrani. Wspomniaem, e z zaciekawieniem

obserwowaem rnorodne lady na drodze, w pewnym jednak momencie przestao mnie to


interesowa, ogarn mnie bowiem paniczny, paraliujcy strach. Chocia lady na
piaszczystej drodze byy niewyrane i pomieszane i nie zdoayby przycign uwagi
przypadkowego widza, mj niespokojny wzrok zdoa wychwyci pewne szczegy w
miejscu, gdzie cieka prowadzca do domu czya si z gwn drog; bez adnych
wtpliwoci czy zudnych nadziei rozpoznaem ich straszne znaczenie. Nie na prno
spdziem cae godziny nad przesanymi przez Akeleya zdjciami, na ktrych utrwalone
zostay lady szponw Obcych Istot. Zbyt dobrze je znaem, a take ich zagadkowy kierunek,
ktry znamionowa koszmar nie znany istotom tej ziemi. Nie byo szansy na jak askaw
pomyk. Przed moimi oczami, bez adnej wtpliwoci, widniay wiee, sprzed kilku
zaledwie godzin, co najmniej trzy lady, ktre wyrniay si zowrogo wrd zdumiewajco
licznych, troch ju zatartych ladw skierowanych w stron farmy Akeleya i z powrotem.
Byy to diaboliczne lady owych ywych grzybw z Yuggoth.
W por opanowaem si i stumiem okrzyk. Bo przecie nie byo to nic wicej, poza tym,
czego mogem si spodziewa, przyjmujc, e naprawd daje wiar listom Akeleya.
Poinformowa mnie, e zawar pokj z tymi istotami. C wic dziwnego, e odwiedzaj jego
dom? Jednak lk by silniejszy ni wszelkie perswazje. Czy moliwe jest, aby na kim, kto
po raz pierwszy w yciu ujrza lady szponw ywych istot z dalekich przestrzeni
kosmicznych, nie zrobio to wraenia? W tym wanie momencie wyszed z domu Noyes i
zblia si do mnie ranym krokiem. Uznaem, e musz si opanowa, bo jest bardzo
prawdopodobne, i ten sympatyczny czowiek nie ma pojcia o prowadzonych przez Akeleya
dogbnych i tak bardzo niezwykych badaniach.
Noyes powiadomi mnie, e Akeley ucieszy si i oczekuje mnie; co prawda z powodu
nagego ataku astmy nie bdzie zdolny przez najblisze dwa dni wypenia roli gospodarza
tak, jakby sobie yczy. Taki atak zawsze go mocno cina z ng, docza si zwykle
wycieczajca gorczka i oglne osabienie. Zawsze wtedy jest w zej formie - mwi
szeptem, nie ma siy si porusza. Stopy i nogi w kostkach ma spuchnite, musz wic by
obandaowane jak u starego, zartretyzowanego halabardnika. Dzisiaj jest szczeglnie w zej
formie, bd wic musia sam si sob zaj; mimo tych dolegliwoci jest jednak skonny do
rozmowy. Znajd go w gabinecie, na lewo z hallu. Zamknite s w nim okiennice, bo kiedy
trapi go choroba, oczy jego s szczeglnie wraliwe na wiato soneczne.
Kiedy Noyes poegna si ze mn i odjecha autem w kierunku pnocnym, ruszyem wolnym
krokiem w stron domu. Drzwi byy otwarte,ale nim wszedem do rodka, rozejrzaem si
uwanie na wszystkie strony, aby si zorientowa, co mnie najbardziej w tym otoczeniu
zdumiewa. Stodoy i szopy wyglday zwyczajnie, a do sfatygowany Ford Akeleya sta w
przestronnym, nie zamknitym garau. Nagle uwiadomiem sobie, co mnie tutaj najbardziej
zdumiewa. Absolutna cisza. Zwykle farma yje choby odgosami zwierzt, tutaj wogle nie
byo ladw ycia. Gdzie s kury i winie? Akeley wspomina, e ma kilka krw, zapewne s
na pastwisku, a psy chyba musia sprzeda; jednakrze brak gdakania kur czy kwiczenia wi
by naprawd zaskakujcy.
Nie zatrzymywaem si jednak dugo na ciece, tylko miao wszedem do domu i
zamknem za sob drzwi. By to z mojej strony akt odwagi poczony z niemaym wysikiem
psychicznym, ale w momencie, gdy, zamknem za sob drzwi, zapragnem si natychmiast
wycofa. Wntrze wcale nie wygldao gronie; wrcz przeciwnie, hall w adnym,
pnokolonialnym by nawet bardzo przytulny, wiadczy o dobrym smaku czowieka, ktry
go urzdza. Ch odwrotu powodowao co zupenie nieuchwytnego i nieokrelonego. Moe

by to jaki dziwny zapach, cho dobrze wiedziaem, e zapach stchlizny jest powszechnym
zjawiskiem nawet w najwspanialszych starych formach.
VII
eby wyzwoli si z niepokoju, przypomniaem sobie polecenie Noyesa i otworzyem
znajdujc si na lewo biae drzwi z szecioma szybkami i mosin klamk. Pokj, jak
zostaem uprzedzony, ton w mroku, a dziwny zapach owija mnie tu jeszcze silniej ni w
hallu. Powietrze zdawao si niemal namacalnie porusza w jakim rytmie albo wibrowa. Z
pocztku niewiele mogem dostrzec przy zamknitych okiennicach, ale wkrtce dobieg mnie
ledwo syszalny szept czy pokasywanie od strony fotela w mrocznym kcie pokoju. Po
chwili z gbi mroku wyoniy si zarysy pobladej twarzy i rk; wszedem wic, aby si
przywita, usiowa bowiem co mwi. Zorientowaem si, e jest to rzeczywicie mj
gospodarz. Wielokrotnie patrzyem na zdjcia, tote ta ogorzaa twarz z krtko przycit, siw
brod nie wzbudzia we mnie adnych wtpliwoci.
Ale kiedy spojrzaem po raz drugi, ogarn mnie smutek i niepokj, bya to bowiem twarz
bardzo chorego czowieka. Wyczuwaem, e przyczyn napicia i jakby zastygego wyrazu
twarzy oraz nieruchomych, szklistych oczu jest co wicej anieli sama astma. Zrozumiaem
wtedy, jak wielkie pitno wywary na nim wszystkie te straszne przejcia. Czy nie zamaoby
kadego czowieka, modszego nawet ni ten nieustraszony badacz nieznanego, zakazanego
wiata ? Naga i niespodziewana ulga, jakiej dozna, przysza jednak za pno, aby go ocali
od tego, co mona by nazwa oglnym zaamaniem. Prawdziw lito budziy wychude,
jakby pozbawione ycia rce, spoczywajce na kolanach. Mia na sobie luny szlafrok, gow
i szuj owizan jaskrawotym szalem albo kapturem.
Znowu zauwayem, e prbuj co mwi, takim samym urywanym szeptem, jakim mnie
powita. Z pocztku trudno mi byo zrozumie, poniewa siwe wsy cakowicie zasaniay
poruszajce si usta, ale co w brzmnieniu tego szeptu wielce mnie zaniepokoio; jednake
przy skoncentrowaniu uwagi bez wikszego trudu chwytaem sens tego, co mwi. Akcent
mia wiejski, ale formuowa zdania gadko, o wiele adniej, ni mogem si spodziewa
znajc tylko jego listy.
- Pan Wilmarth, prawda? Prosz mi wybaczy, e nie wstaj. Jestem chory, pan Noyes
wprzedzi pana o tym, ale nie mogem i bardzo nie chciaem pozbawi si tej przyjemnoci,
jak jest dla mnie paska wizyta. Wie pan wszystko z pstatniego mojegolistu, a jeszcze tyle
mam do opowiedzenia jutro, jak bd si czu troch lepiej. Nie potrafi wyrazi, jak bardzo
si ciesz, e mog pozna pana osobicie po wymianie tylu listw. Przywiz je pan ze sob,
prawda? A take zdjcia i zapisy fonograficzne? Pan Noyes postawi walizk pana w hallu,
sdz, e j tam pan zauway. Dzisiaj bdzie pan, niestety, musia sam si sob zaj. Pokj
przygotowany jest na grze - nad tym pokojem, a przy schodach znajdzie pan otwarte drzwi
do azienki. W jadalni jest przyszykowany dla pana posiek, prosz si obsuy, kiedy bdzie
pan mia ochot. Jutro bd ju lepszym gospodarzem, dzi jestem saby i bezradny.
Prosz si czu jak u siebie w domu. Listy, zdjcia i zapisy moe pan tutaj na stole, nim
wemie pan walizk na gr. Wszystko bdziemy omawia tutaj, a mj fonograf znajduje si
w rogu, na stoliku.

Nie, dzikuj, nic mi pan nie moe pomc. Znam te dolegliwoci od dawna. Prosz mnie
jeszcze, choby na krtko, odwiedzi wieczorem, a potem moe si pan ju pooy o
dowolnej porze. Ja tutaj bd sobie wypoczywa, moe nawet spdz tu noc, co mi si czsto
zdarza. Jutro rano bd ju na pewno w lepszej formie i wtedy sobie porozmawiamy. Z
pewnoci zdaje pan sobie spraw, jak niezwyke rzeczy nas czekaj. Przed nami, a takich
ludzi niewielu jest na ziemi, zostaj otwarte cae otchanie czasu i przestrzeni, a take wiedzy,
bdcej poza zasigiem nauki i filozofii dostpnej czowiekowi.
Czy moe pan sobie wyobrazi, e Einstein si myli i pewne obiekty mog si porusza z
prdkoci szybsz ni wiato? Wsparty odpowiedni pomoc, mam nadziej cofn si w
czasie i wybiec w przyszo, ujrze i zetkn si namacalnie z odleg przeszoci i caymi
epokami przyszoci. Nie jest pan w stanie nawet sobie wyobrazi, do jakiego stopnia te istoty
rozwiny nauk. Nie ma rzeczy niemoliwych, jeli chodzi o umys i ciao ywych
organizmw. Zamierzam nawet zwiedzi inne planety, a nawet gwiazdy i cae galaktyki.
Pierwsz wypraw odbd do Yuggoth, jest to najbliszy nam wiat, zamieszkay przez te
istoty. To bardzo dziwna, mroczna orbita znajdujca si na samym kocu naszego ukadu
sonecznego, nie znana jeszcze astronomom na ziemi. Chyba jednak wspomniaem o tym
panu w licie. W odpowiednim czasie owe istoty przeka na ziemi pewne prdy mylowe i
wtedy dopiero zostanie odkryta albo te ktry z ich ziemskich sprzymierzecw wspomni o
niej naukowcom.
Na Yuggoth s potne miasta - cae kondygnacje wzniesionych tarasowo wie,
zbudowanych z czarnego kamienia, takiego jak ten gaz, ktry usiowaem panu kiedy
przesa. Pochodzi wanie z Yuggoth Soce tam wcale nie janiej ni gwiazda, ale te istoty
nie potrzebuj wiata, maj inne zmysy, o wiele subtelniejsze, poza tym w ich wielkich
domach i witynisch nie ma okien. wiato nawet je razi, przeszkadza i krpuje, bo przecie
wiato nie istnieje w czarnym kosmosie, z ktrego si wywodz, znajdujcym si poza
zasigiem czasu i przestrzeni. Pobyt w Yuggoth przyprawiby kadego sabego czowieka o
obd, ja si jednak tam wybieram. Czarne, smoliste rzeki, jakie pyn pod tajemniczymi,
cyklopowymi mostami - zbudowanymi przez starsz ras, ktra przestaa istnie i przesza w
niepami, jeszcze zanim te istoty przybyy na Yuggoth z najbardziej odlegych przesrzeni
kosmicznych - wystarczyyby, aby uczsyni z kadego czowieka Dantego albo Poego, byle
tylko zachowa zdrowy umys i mg opowiedzie to wszystko, co widzia.
Prosz jednak pamita, e mroczny wiat grzybiastych ogrodw i miast bez okien wcale nie
jest straszny. Tylko nam moe si tak wydawa. Najprawdopodobniej wydawa si te
straszny owym istotom, ktre go po raz pierwszy odkryy w dawnych wiekach. Bo prosz
sobie wyobrazi, e owe istoty byy tutaj jeszcze przed kocem legendarnej epoki Cthulhu i
pamitaj zatopione miasto R'lyeh, kiedy jeszcze byo na powierzchni. Byy rwnie w gbi
ziemi, gdzie znajduj si przestrzenie, o jakich czowiek nie ma nawet pojcia - niektre na
przykad w pobliskich grach w Vermont - a gdzie znajduj si nieznane nam wiaty, w
ktrych toczy si ycie; niebiesko owietliny K'n-yan, czerwono owietlony Yoth i czarny
pozbawiony wszelkiego wiata N'kal. To wanie z N'kal przyby straszny Tsothoggua - wie
pan, ten amorficzny, przypominajcy ab bg, ktry wymieniony jest w "Pnakotic
Manuscripts", w "Necronomicon" i w caym cyklu mitw Commoriom, zachowanych przez
wielkiego kapana Klarkash-Ton z Atlantydy.
Ale o tym porozmawiamy pniej. Jest ju chyba godzina czwarta albo pita. Prosz wyj
cay materia z walizki, co przeksi i potem wrci na mi pogawdk.

Z wolna poruszyem si, aby wykona polecenie mego gospodarza; wzioem walizk,
wyjem przywiezione listy, zdjcia i zapisy fonograficzne, a nastpnie wszedem na gr, do
przeznaczonego dla mnie pokoju. Miaem jeszcze w pamici wiee lady widziane na
drodze, tym bardziej wic wszystko to, co Akeley opowiedzia, zrobio na mnie wraenie; a
jego o nieznanym wiecie grzybnego ycia - niedostpnym Yuggoth - przeszya mnie
dreszczem przeraenia. Wspczuem Akeleyowi, e jest chory, ale musz wyzna, e jego
chropowaty szept budzi zarwno lito, jak i odraz. Wolabym, eby si tak nie upaja z
powodu Yuggoth i jego mrocznych tajemnic.
Mj pokj okaza si bardzo przyjemny, nie czuo si w nim stchlizny ani tej nieprzyjemnej
wibracji; zostawiem walizk i zszedem na d, aby zje lunch przygotowany przez
Akeleya. Jadalnia znajdowaa si tu za gabinetem, a kuchnia, jak zauwayem, jeszcze dalej,
w tym samym kierunku. Na stole w jadalni bya pena taca kanapek, ciasto, ser, a tetrmos
postawiony obok filianki ze spodkiem wiadczy o tym, e gospodarz nie zapomnia o
gorcej kawie. Zjadem wszystko ze smakiem, po czym nalaem sobie troch kawy, ale
stwierdziem, e tutaj zabrako Akeleyowi kulinarnych umiejtnoci. Ju przy pierwszym
yku kawa wydaa mi si cierpka, wic j odstawiem. Podczas posiku nie przestaem myle
o moim gospodarzu, siedzcym samotnie w ssiednim ciemnym pokoju. Nawet wszedem do
niego proponujc, aby zjad co razem ze mn, ale powiedzia, e jeszcze, niestety, nie moe
nic je. Pniej, przes samym snem, napije si troch sodkiego mleka, bo nic wicej dzisiaj
tkn nie moe.
Po lunchu posprztaem talerze ze stou i pozmywaem w kuchni, gdzie wylaem te kaw,
ktra mi nie smakowaa. Potem wrciem do ciemnego gabinetu i przysunwszy sobie krzeso
bliej fotela Akeleya, gotw byem do rozmowy. Listy, zdjcia i zapisy fonograficzne leay
na stole, ale na razie nie mielimy z nich korzysta. Wkrtce prawie cakiem zapomniaem o
unoszcym si tu przykrym zapachu i dziwnej wibracji powietrza.
Wspomniaem ju, e pewnych spraw, o ktrych Akeley pisa w swoich listach - zwaszcza w
drugim, najobszerniejszym - nie miabym odwagi zacytowa ani te wyrazi sowami na
papierze. A wszystko, co usyszaem owego wieczoru w tym ciemnym gabinecie, pord
samotnych, nawiedzonych gr, jeszcze bardziej mnie w tym utwierdzio utwierdzio. Nawet
nie mog nie mog wspomnie o tych strasznych koszmarach, jakie zostay mi objawione
ochrypym szeptem. Akeley ju przedtem si z nimi zaznajomi, ale to, csego si dowiedzia
po zawarciu paktu z Obcymi Istotami, przekracza wytrzymao zdrowego umysu. Nawet
jeszcze teraz nie dopuszczam do siebie, nie chc wierzy w to, co mwi o nieskoczonoci, o
zestawieniu wymiarw i strasznej pozycji znanego nam wiata przestrzeni i czasu w
bezkresnym acuchu poczonych ze sob atomw, ktre two najbliszy superkosmos linii
krzywych, ktw oraz zbudowanej z materi i semimaterii ekektronicznej struktury.
Nigdy jeszcze zdrowy na umyle czowiek nie znalaz si w takiej bliskoci tajemnic
fundamentalnego istnienia - nigdy jeszcze mzg organiczny nie by bliej cakowitego
unicestwienia w chaosie grujcym nad form, si i symetri. Dowiedziaem si, skd
przyby Cthulhy i dlaczego poowa obecnych wielkich gwiazd zawiecia. Poznaem - na
podstawie aluzji, i mojego gospodarza nastroiy bojaliwie - tajemnic kryjc si za
Obokiem Magellana i sferycznymi mgawicami oraz czarn prawd ukryt w odwiecznej
alegorii Tao. Zostaa przedemn odsonita sama istota Doels, a take sama istota (ale nie
rdo) Hounds of Tindalos. Legenda o Yigu, Ojcu Wy, przestaa ju by symbolik i a
drgnem z odrazy, kiedy dowiedziaem si o ogromnym nuklearnym chaosie panujcym za
posiadajc kty przestrzeni, ktra w "Necronomicon" jest askawie zamaskowana pod

nazw Azathoth. To naprawd szokujce, kiedy najbardziej ochydne koszmary tajemniczych


mitw zostaj wyjanione za pomoc konkretw, ktre w swojej strasznej, schorzaej
symbolice przewyszaj najmielsze aluzje staroytnych i redniowiecznych mistykw.
Wszystko to w sposb nieuchronny miao mnie przekona, e ci, jako pierwsi przekazali te
przeklte opowieci, odbyli przedtem rozmowy z Obcymi Istotami, z ktrymi wanie
nawiza kontakt Akeley, i najprawdopodobniej zrobili te wypraw do dalekich wiarw w
kosmosie, jak teraz wanie proponowa Akeley.
Opowiedzia mi te o czarnym kamieniu i jego roli, byem wic rad, e nigdy do mnie nie
dotar. Okazao si, e prawidowo odczytaem hieroglify ! A mimo to Akeley ustosunkowa
si pojedyczo do tego szataskiego systemu, na jaki si natkn; mao tego, pragn zapuci
si gboko w t potworn otcha. Zastanawiaem si, z jakimi to istotami przeprowadzi
rozmow od ostatniego listu, jaki do mnie napisa, i czy wrd nich byo wicej takich istot
ludzkich, jak pierwszy emisariusz, o ktrym wspomina. Byem napity do ostatnich granic, a
jednoczenie cisny mi si do gowy najdziksze teorie zwizane z tym przedziwnym,
uporczywym zapachem, jaki si tu unosi, i zdradzieckim wibrowaniem powietrza w
mrocznym gabinecie.
Zapada ju noc, a mnie przypomniao si nagle wszystko, co Akeley pisa o poprzednich
nocach, i zadraem na sam myl, e moe nie by ksiycowa. Rwnie nieprzyjemna bya
wiadomo, e farma znajdowaa si tu przy ogromnym, gsto zalesionym stoku
prowadzzym wprost do niedostpnego szczytu Dark Mountain. Akeley zgodzi si na
zapalenie maej lampy naftowej, tylko yczy sobie, abym przekrci knot i postawi j na
stojcej w pewnym oddaleniu szafie bibliotecznej, obok upiornego popiersia Miltona; potem
jednak aowaem, e to zrobiem, bo w wietle pena napicia, nieruchoma twarz Akeleya i
spokojnie spoczywajce rce wyglday jak nieprawdziwe i pozbawione ycia. Wydawao si,
e jest niezdolny do jakiegokolwiek ruchu, cho zauwayem, e co pewien czas jakby si
kiwa sztywno.
Po tym, co ju powiedzia, nie starczyo mi wyobrani, jakie jeszcze wielkie tajemnice moe
mie do odkrycia jutro; w kocu jednak okazao si, e gwnym tematem dnia jutrzejszego
bdzie wyprawa do Yuggoth i dalej - oraz mj ewentualny w niej udzia. Popadem w
przeraenie, kiedy wspomnia o moim udziale w kosmicznej wyprawie, co go musiao
ogromnie ubawi, bo gowa nagle mu a si zatrzsa. Opowiedzia mi wic gosem
agodnym, w jaki sposb istoty ludzkie mog to osign - parokrotnie ju to miao miejsce cho lot w przestrzenie midzygwiezdne wydaje si zupenie nieprawdopodobny. Okazao
si, e w wyprawie takiej rzeczywicie nie moe uczestniczy cae ciao czowieka, ale Obce
Istoty posiadaj ogromne umiejtnoci chirurgiczne, biologiczne, chemiczne oraz wielk
sprawno techniczn i potrafi przenie mzg czowieka bez caej wspzalenej struktury
fizycznej.
Istnieje zupenie nieszkodliwy sposb oddzielania mzgu przy jednoczesnym zachowaniu
ciaa przy yciu. Nagi organ mzgowy zostaje umieszczony w specjalnym pynie wewntrz
wypenionego powietrzem cylindra, wykonanego z metalu pochodzcego z Yuggoth, przez
ktry przechodz specjalne elektrody i cz si w kadej chwili z precyzyjnymi
instrumentamu, ktre s w stanie zastpi trzy istotne zmysy; wzroku suchu i mowy.
Skrzydlate, grzybiaste istoty bez adnego trudu przenosz cylinder z mzgiem poprzez ca
przestrze kosmiczn. Na kadej planecie, na ktrej rozwinita jest cywilizacja, posiadaj
pomocnicze instrumenty, ktre mog by podczone do umieszczonego w cylindrze mzgu; i
tak po odpowiednim dopasowaniu podrujcy mzg zostaje obdarzony penymi

waciwociami czucia i artykuowanego ycia - mimo e pozbawiony jest ciaa i


mechanicznego dziaania - na kadym etapie podry w przestrzeni i czasie, a take poza ich
zasigiem. Jest to rwnie proste, jak przeniesienie fonograficznego zapisu i nastawienie go
wszdzie tam, gdzie fonograf moe dziaa. Nie ma adnych wtpliwoci, jeli chodzi o
powodzenie tego przedsiwzicia Akeley niczego si nie obawia. Czy nie dokonano ju
tego wielokrotnie i z penym sukcesem?
Po raz pierwszy Akeley unius nieruchom, spoczywajc dotd bezczynnie rk i wskaza
sztywno na wysok pk po drugiej stronie pokoju. Tam w rwnym szeregu, stao
kilkanacie cylindrw z metalu, jakiego nigdy jeszcze nie widziaem - wysokoci jednej stopy
i mniej wicej tego wymiaru rednicy, z trzema zagadkowymi wklsociami w
rwnoramiennym trjkcie na wypukym froncie kadego cylindra. Jeden z nich poczony
by w dwch wklsociach z dwoma dziwnie wygldajcymi aparatami stojcymi z tyu. Ich
znaczenia nie trzeba mi byo wyjania, przeszy mnie lodowaty dreszcz. Po chwili
zauwayem, e rka wskazuje na jakie zagadkowe aparaty stojce w najbliszym rogu
pokoju, do ktrych przyczone s sznury i wtyczki, a przypominajce aparaty na pce za
cylindrami.
- S tutaj cztery rodzaje aparatw, panie Wilmarth - usyszaem cichy szept. - Cztery rodzaje a do kadego trzy pomocnicze - to razem dwanacie. Bo widzi pan, istniej cztery grupy
rnych istot reprezentowanych przez owe cylindry tam na grze, w tym trzy istoty ludzkie,
sze istot grzybiastych, ktre nie mog podrowa w przestrzeni kosmicznej cielenie, dwie
istoty z Neptuna (Boe, eby pan mg zobaczy, jak wygldaj na swojej wasnej planecie)
oraz istoty z centralnych pieczar na niezwykle ciekawej ciemnej gwiedzie znajdujcej si
poza galaktyk. Na gwnym posterunku w gbi Round Hill moe pan spotka wicej takich
cylindrw i instrumentw, w ktrych znajduj si mzgi z kosmosu, obdarzone zupenie
innymi zmysami ni te, ktre s nam znane - s to sprzymierzecy i badacze najbardziej
odlegych wiatw - a take instrumentw dostarczajcych owym mzgom specjalnych
wrae i moliwoci wyraania ich odczu, odpowiednio do nich dopasowanych, a
jednoczenie do rnego rodzaju suchaczy. Round Hill, jak wikszo posterunkw tych istot
w caym wszechwiecie, ma charakter kosmopolityczny. Mnie, oczywicie, zostay
wypoyczone dla przeprowadzenia eksperymentu tylko prostsze formy tych cylindrw.
Prosz wzi trzy instrumenty, ktre panu wskazuje, i postawi je na stole. Ten wysoki z
dwoma szklanymi soczewkami na froncie, potem pudeko z pustymi tubami i odgonikiem i
pudeko z metalowym krkiem na grze. Teraz cylinder z nalepk "B-67". Teraz prosz
stan na tym rzebionym krzele i sign do pki. Cikie? Nie szkodzi. Tylko prosz si
nie pomyli - "B-67". Niech pan nie zwraca uwagi na ten nowy, byszczcy cylinder
podczony do dwch pomiarowych instrumentw, na ktrym wypisane jest moje nazwisko.
Prosz postawi B-67 na stole, obok instrumentw, w takiej pozycji, eby tarcza z
przecznikami przy wszystkich trzech instrumentach znajdowaa si z lewej strony.
Teraz trzeba poczy sznur biegncy od soczewek a gniazdkiem na grze cylindra... o tam!
Nastpnie tubowy instrument z niszym gniazdkiem po lewej stronie i aparat z krkiem do
zewntrznego gniazdka. Teraz prosz przesun wszystkie aparaty tak, eby przeczniki
znalazy si po prawej stronie - najpierw soczewka pierwsza, potem krek pierwszy i tuba
pierwsza. W porzdku. Jednoczenie chciabym pana poinformowa, e tym razem jest to
istota ludzka... jak kady z nas. Inne wyprbujemy jutro.
Po dzi dzie nie rozumiem, dlaczego tak niewolniczo suchaem szeptanych polece, i nie

wiem, czy Akeley by zdrowy na umyle, czy chory. Po tych wydarzeniach mogem si
waciwie spodziewa wszystkiego; ta mechaniczna maskarada wygldaa jak typowa fantazja
zwariowanych wynalazcw i ludzi nauki i wzbudzia we mnie wiksze wtpliwoci, ni
niedawna dysputa. Wszystko, co ten czowiek mwi, przekraczao granice ludzkiej wiary ale czy inne rzeczy nie przekraczay jeszcze bardziej, a wydaway si mniej absurdalne tylko
dlatego, e byy tak dalekie od namacalnych, konkretnych dowodw?
Umys mj bka si w zupenym chaosie, nagle jednak dobiego mnie skrzypienie i warkot
od strony wszystkich trzech aparatw podczonych do cylindrw, ale wkrtce zalega cisza.
Co ma nastpi? Czybym mia usysze gos ? A nawet jeeli tak, to jakimam dowd na to,
e nie jest to jakie specjalne, sprytnie wmontowane radio, w ktrym mwi ukryty i pilnie
strzeony spiker? Nawet jeszcze teraz nie miabym ochoty potwierdza tego, co usyszaem,
ani te tego, co si zdarzyo w mojej obecnoci. Co jednak bez wtpienia si zdayo.
Wyjani to pokrtce; ot aparat z tubami i gowic akustyczn zacz mwi w sposb nie
budzcy wtpliwoci, e kto jest w nim rzeczywicie obecny i obserwuje nas. Gos by silny,
metaliczny, bez ycia, czysto mechaniczny, pozbawiony modulacji czy jakiejkolwiwk
ekspresji, sycha byo zgrzytanie i trzaski, ale wszystko pene szalonej precyzji i
wiadomego dziaania.
- Panie Wilmarth - powiedzia - mam nadziej, e nie przestrasz pana. Jestem tak sam
istot ludzk jak pan, tylko e ciao moje spoczywa teraz bezpiecznie, odpowiednio zasilone
yciem, w gbi Round Hill, okoo ptorej mili na wschd od tego miejsca. Ja natomiast
jestem tutaj z panem, mj mzg znajduje si w tym cylindrze, a widz, sysz, i mwi dziki
elektronicznym wibracjom. Za tydzie wyruszam w podr poprzez prni, robiem to ju
zreszt kilkakrotnie, i mam nadziej odby t podr w miym towarzystwie pana Akeleya.
Pragnbym odby j rwnie i w paskim towarzystwie. Znam pana z widzenia i z opinii,
jak si pan cieszy, ledziem te korespondencj pomidzy panem i jego przyjacielem.
Nale do tych ludzi, ktrzy si sprzymierzyli z Obcymi Istotami odwiedzajcymi nasz
planet. Po raz pierwszy zetknem si z nimi w Himalajach, gdzie udzielaem im rnego
rodzaju pomocy. Ja za dziki nim, w rewanu, dowiadczyem rzeczy, jakie niewielu
ludziom przypadaj w udziale.
Czy zdaje sobie pan spraw, co to znaczy, kiedy powiem, e byem ju na trzydziestu siedmiu
rnych ciaach niebieskich - planetach, ciemnych gwiazdach i mao zidentyfikowanych
obiektach - w tym na omiu poza nasz galaktyk i dwch poza zakrzywieniem
czasoprzestrzeni? Wszystkie te wyprawy nie przyniosy mi najmniejszej szkody. Mzg mj
zosta odczony od ciaa w sposb tak zrczny, e trudno by to nazwa operacj hirurgiczn.
Istoty odwiedzajce nasz planet maj metody, dziki ktrym oddzielenie mzgu jest
czynnoci tw i niemale normaln - przy czym ciao, po odczeniu mzgu, wcale si nie
starzeje. Natomiast mzg, chciabym tu doda, podczony do mechanicznych aparatw
pomocniczych i w pewnym stopniu karmiony wymienianym co pewien czas konserwujcym
pynem, jest absolutnie niemiertelny.
Szczerze pragn, aby si pan zdecydowa na wypraw wraz ze mn i panem Akeleyem. Istoty
przybywajce na nasz planet chtnie zawieraj znajomo z ludmi posiadajcymi tak
wiedz jak pan i rwnie chtnie pokazuj olbrzymie otchanie, o jakich nam si nie ni w
najbardziej fantastycznych marzeniach. Przy pierwszym zetkniciu z nimi doznaje si do
dziwnego wraenia, wiem jednak, e pan wstosunkuje si do tego, jak trzeba. Sdz, e pan
Noyes te si z nami wybierze, ten, ktry przywiz pana tutaj swoim samochodem. Od wielu

ju lat naley do naszego grona, chyba rozpozna pan jego gos, utrwalony w zapisie, jaki
wysa pan Akeley.
Widzc, e drgnem, mwicy przerwa na chwil, po czym cign dalej:
- Pozostawiam wic panu t spra do rozstrzygnicia, panie Wilmarth, dodam tylko, e
czowiek, ktry tak arliwie interesuje si wszystkim, co wykracz poza przecitno, a take
folklorem, powinien skorzysta z takiej szansy. Nie ma adnych powodw do obaw.
Wszelkie zabiegi s bezbolesne, mona si zachwyca technik dokonywania zmian. Kiedy
odcza si elektrody, mzg zapada w sen peen ywych i fantastycznych marze.
A teraz, jeli pan pozwoli, odoymy nasze spotkanie do jutra. Dobranoc, i prosz odwrci
wszystkie przeczniki w lew stron. Teraz ju nie musi pan tak dokadnie przestrzega
kolejnoci, ale lepiej obsuy aparaty z soczewkami na kocu. Dobranoc, panie Akeley,
prosz zadba o naszego gocia. Czy ju obsuy pan przeczniki?
I to wszystko. Mechanicznie wykonaem polecenie i przesunem wszsystkie trzy
przeczniki, cho trawiy mnie rozmaite wtpliwoci odnonie tego, co si tutaj zdarzyo. W
gowie miaem straszny zamt, gdy usyszaem szept Akeleya, ktry kaza mi zostawi ca
aparatur na stole. Nie skomentowa ani jedn uwag tego, co si wydarzyo, cho prawd
mwic, aden komentarz niewiele by mi wyjani, a moe wogle nie dotarby do mojej
skoowanej gowy. Powiedzia tylko, e mog sobie wzi lamp do pokoju, zrozumiaem
wic, e chce pozosta sam i odpocz. Z pewnoci powinien ju odpocz, popoudniowa i
wieczorna rozmowa wyczerpayby najbardziej ywotnego czowieka. Wci jeszcze
oszoomiony powiedziaem mu dobranoc i udaem si z lamp na gr, chomiaem
wspania kieszonkow latark.
Zadowolony byem, e mog opci ten gabinet przesycony dziwnym zapachem i
nieokrelon wibracj, ale nie mogem, niestety, uciec od poczucia koszmarnego lku i
zagroenia, i od kosmicznej potwornoci, jak przesiknite byo cae to miejsce, i mocy,
jakie tu napotkaem. Dziki, bezludny teren, ciemny, porosy tajemniczym lasem stok gry,
wznoszcej si tu za domem, lady na drodze, chory, nieruchomy czowiek szepczcy w
ciemnoci, diaboliczne cylindry i aparaty, a do tego jeszcze zaproszenie do niesychanej
operacji i jeszcze bardziej niesychanych podry - wszystko to, tak niespodziewane i tak
nage, napierao na mnie ze zdwojon moc, ktra wyssaa ze mnie ca si woli i prawie
cakiem podkopaa moje siy fizyczne.
A ju szczeglnie zaskoczyo mnie odkrycie, e mj przewodnik, Noyes, by celebrantem
tego sabatowego rytuau utrwalonego na fonograficznym zapisie, cho przecie wyczuwaem,
e ten odraajcy, bezdwiczny gos jest mi skd znany. Byem te gboki poruszony
moim stosunkiem do Akeleya; jego listy usposobiy mnie przyjanie, teraz jednak budzi we
mnie tylko odraz. Powinienem mu wspczu w chorobie, a ja tylko otrzsaem si z
obrzydzenia. Siedzia sztywno i bezwzgldnie niczym trup, a jego ustawiczny szept by jake
nienawistny i nieludzki!
Stwierdziem, e takiego szeptu jeszcze w yciu nie syszaem, e mimo dziwnie
nieruchomych, osonitych wsami ust, szept ten mia jak utajon moc i roznosi si o wiele
dononiej, ni mona by si tego spodziewa po charczcym astmatyku. Syszaem go i
rozumiaem z kadego miejsca w pokoju, a par razy wydao mi si nawet, e ten cichy, lecz
przenikliwy gos, wcale nie wiadczy o saboci, ale jest wiadomie przytumiony - tylko e

nie mogem si zorientowa, z jakiego powodu. Od samego pocztku co mnie niepokoio w


brzmieniu tego gosu. Teraz, kiedy zaczem si nad tym zastanawia, doszedem do wniosku,
e gos ten budzi we mnie podobne odczucia, jak gos Noyesa, tak dziwnie zowieszczy. Ale
kiedy i gdzie zetknem si z czym, co spowodowao takie skojarzenia, nie potrafiem
powiedzie.
Jednego byem pewien - nie spdz ju w tym domu nastpnej nocy. Cay mj naukowy zapa
zatraci si w lku i odrazie, pragnem tylko, aby si jak najprdzej wydosta z tego siedliska
choroby i nienaturalnych zjawisk. Wystarczy mi to, czego si dowiedziaem. Niewtpliwie
musz istnie jakie powizania ze wszechwiatem - s to jednak zagadnienia, z ktrymi
normalny czowiek nie moe mie do czynienia.
Wydawao mi si, e zewszd otaczajmnie jakie bluniercze siy, e napieraj na wszystkie
moje zmysy, e si po prostu dusz. O spaniu mowy by nie mogo, zgasiem tylko lamp i
rzuciem si w ubraniu na uko. To na pewno absurd, ale przez cay czas byem w pogotowiu
na wypadek niespodziewanego zagroenia; w prawym rku trzymaem rewolwer, ktry ze
sob przywiozem, a w lewym latark. Z dou nie dochodziy adne odgosy, oczami
wyobrani widziaem jednak, e mj gospodarz siedzi w ciemnoci sztywny jak trup.
Rozlego si tykanie zegara i doznaem ulgi syszc te normalne dwiki. Ale z kolei
uwiadomiem sobie jeszcze jedn niepokojc rzecz - absolutny brak zwierzt na tym
terenie. Z pewnoci nie byo na farmie zwierzt gospodarskich, ale nie sycha te byo tak
typowych noc odgosw dzikiej zwierzyny. Gdzie tylko z dali dolatywa zowrogi szum
niewidzialnych rzek, ale poza tym wokoo zalegaa cisza, nienormalna, midzyplanetarna.
Zastanawiaem si, jaka to niepojta, zrodzona wrd gwiazd kltwa wisi nad t ziemi.
Przypomniay mi si stare legendy, wedle ktrych psy i inne zwierzta nie cierpiay Obcych
Istot, a jednoczenie zastanawiaem si, co mog oznacza widziane przeze mnie lady na
drodze.
VIII
Nie naley mnie pyta, jak dugo trwaa moja drzemka, w ktr nieoczekiwanie zapadem,
albo te ile z tego, co si potem zdarzyo, byo zwykym snem. Jeeli powiem, e w pewnym
momencie si zbudziem, e usyszaem i zobaczyem rne rzeczy, kto moe powiedzie, e
si po prostu wcale nie zbudziem i e wszystko byo snem, a do momentu, kiedy wypadem
z domu, pomknem do szopy, w ktrej przedtem zauwayem stojcego tam starego Forda,
wskoczyem do tego wehikuu i puciem si szalonym pdem, nie baczc na kierunek,
poprzez te nawiedzone wzgrza, ktre w kocu zawiody mnie - po caych godzinach
podskakiwania na nierwnociach i krenia pord gronych labiryntw lenych - do wsi
Townshend.
Zapewne te nie spotka si z uznaniem to wszystko, co zawarem w moim raporcie; mona
bowiem twierdzi, e zdjcia, gosy utrwalone przez fonograf i dobywajce si z cylindra oraz
wszelkie inne, podobne im dowody byy po prostu zwykym oszukastwem, jakie na mnie
praktykowa nieosigalny ju Henry Akeley. Mona rwnie przypuszcza, e mia spisek z
innymi ekscentrykami i razem uknuli ten gupi i bardzo wymylny figiel, e mia ekspresow
agencj wysykow w Keene, a zapisy fonograficzne wykona dla niego Noyes. Dziwny
wydaje si fakt, e jak dotd Noyes nie zosta zidentyfikowany, nikt nie zna go w adnej z
pobliskich wsi, cho z pewnoci czsto bywa na tym terenie. Cigle usiuj sobie
przypomnie numer rejestracyjny tego samochodu, czasem nawet wolabym ju z tego

zrezygnowa, ale moe lepiej, ebym nie rezygnowa. Bo mimo wszystko, co mona na ten
temat powiedzie i co ja sam nieraz usiuj sobie mwi, wiem e w tych niezbadanych
grach czaj si odraajce wpywy wiata zewntrznego i e maj swoich szpiegw i
emisariuszy w wiecie zamieszkaym przez ludzi. Jedyne, czego pragn w dalszym yciu, to
trzyma si z daleka od tych wpyww i tych emisariuszy.
Po mojej przeraajcej opowieci szeryf wysa oddzia swoich ludzi na farm, ale Akeley
znikn bez ladu. Szlafrok, ty szal i bandae, ktrymi mia owizane nogi, leay w
gabinecie na pododze koo fotela stojcego w rogu, nie wiadomo natomiast, co si stao z
reszt jego garderoby, moe znikna razem z nim. Nie byo psw, ani adnego inwentarza
ywego, na cianach zewntrznych domu, a take i wewntrz, widniay lady po kulach. Nic
jednak wicej nie zdoano tu zauway, co by mogo zwrci uwag. Nie byo adnych
cylindrw ani aparatw, materiaw, jakie przywiozem w walizce, znikn dziwny zapach i
poczucie wibracji w powietrzu, lady na drodze, nie pozostao nic z tych wszystkich dziww,
ktre jeszcze tak niedawno ogldaem.
Po mej ucieczce jeszcze przez tydzie przebywaem w Brattleboro i rozmawiaem z rnymi
osobami, ktre znay Akeleya; w rezultacie przeprowadzonych rozmw upewniem si tylko,
e cae wydarzenie nie byo zjaw senn ani uud. Faktem niezbitym by zakup przez
Akeleya psw, amunicji i chemikaliw, a take przecinanie przewodw telefonicznych;
natomiast ci, ktrzy go znali - cznie z jego synem w Kalifornii - uwaali, e jego
okazjonalne wzmianki o przeprowadzanych dziwnych badaniach nie byy pozbawione logiki.
Rni godni zaufania obywatele twierdzili, e by szalony, i bez cienia wtpliwoci uwaali
wszystkie wymienione dowody za zwyke oszustwo spreparowane z chorobliwym sprytem
przy udzialw ekscentrycznych, wspdziaajcych z nim ludzi; natomiast zwykli, proci ludzie
na wsi zgadzali si z kadym szczegem jego zezna. Pokazywa tym wieniakom niektre
zdjcia, a take czarny kamie, przesuchiwa z nimi ten strasznu zapis fonograficzny;
wszyscy orzekli, e zarwno lady, jak i bzyczcy gos znajduj potwierdzenie w starych
legendach.
Mwiono te, e kiedy Akeley znalaz czarny kamie, wok jego farmy zaczo si dzia co
dziwnego, rozlegay si jakie gosy. Wszyscy zaczli unika tego miejsca, poza listonoszem
albo jakimi przypadkowymi, ale odpornymi nerwowo ludmi. Dark Mountain i Round Hill
s wci jeszcze nawiedzane i nie znalazbym nikogo, kto by kiedykolwiek usiowa tam
dotrze. Pobliscy mieszkacy dobrze wiedzieli, e od dawna ju znikaj co pewien czas z
tych okolic rni ludzie, a ostatnio znikn nawet znany wczga Walter Brown, o ktrym
Akeley wspomina w listach. Udao mi si spotka farmera, ktry widzia dziwne ciaa
pynce z nurtem West River, jednake jego opowie zbytazagmatwana aby mona j
potraktowa powanie.
Kiedy opciem Brattleboro, postanowiem, e ju nigdy wicej nie wrc do Vermont, i
jestem przekonany, e wytrwam w swoim postanowieniu. W tych dzikich grach z pewnoci
istnieje placwka owej strasznej rasy z kosmosu, kiedy przeczytaem wiadomo, e za
Neptunem dostrzeono now, dziewit planet, jak zapowiedziano u Akeleya, mam coraz
mniej wtpliwoci. Astronomowie, w sposb niezwykle prawidowy, z czego pewnie wcale
nie zdawali sobie sprawy, nazwali j "Pluto". A ja uwaam, a nawet mam pewno, e jest to
wanie spowite wiecznym mrokiem Yuggoth. Przyznam si, e przeszywa mnie dreszcz
lku, kiedy rozmylam, dlaczego te straszne istoty zapragny, aby wanie teraz ta planeta
staa si znana na ziemi. Staram si zachowa spokj i wierzy, e te demoniczne stwory nie
stosuj jakiej nowej taktyki, ktra ma wyrzdzi krzywd ziemi i jej mieszkacom, ale nie

przychodzi mi to atwo.
Wci jednak nie opisaem jeszcze, w jaki sposb skoczya si moja straszna noc na farmie.
Jak ju wspomniaem, zapadem w do przykr drzemk, podczas ktrej w sennej jawie
przesway si przed mymi oczami straszne krajobrazy. Nie potrafi jednak powiedzie, co
mnie zbudzio, ale jestem pewien, e zbudziem si w tym konkretnym momencie. Najpierw
usyszaem skrzypnicie podogi w hallu przy moich dzwiach i nieprzyjemne, stumione
gmeranie w zamku. Natychmiast jednak ustao; ale najbardziej jasno uwiadomiem sobie
gosy, jakie mnie dobiegy z gabinetu na parterze. Wydawao mi si, e jest tam kilka osb, a
rozmowa jest mocno kontrowersyjna.
Po kilku chwilach nasuchiwania byem ju na dobre rozbudzony, gdy gosy te miay takie
brzmienie, e myl o spaniu kademu wydaaby si mieszna. Ich tonacj bya do
zrnicowana, a jeli komu zdarzyoby si wysucha kiedykolwiek zapisw
fonograficznych, przestaby mie wtpliwoci, co do dwch przynajmniej gosw. Cho myl
ta bya straszna, zdawaem sobie spraw, e znajduj si pod jednym dachem z owymi
niesychanymi istotami z przepastnych przestworzy; te dwa gosy to byo owo bluniercze
bzyczenie, jakim Obce Istoty posuguj si przy porozumiewaniu z ludmi. I w tym
przypadku zaznaczya si pewna rnica - w brzmieniu, akcencie i tempie - ale mimo to
naleay do tego samego ohydnego gatunku.
Trzeci gos dobywa si z pewnoci z aparatury poczonej z jednym z mzgw,
znajdujcych si w cylindrach. Byo to rwnie pewne, jak samo bzyczenie, bo ten donony,
metaliczny gos bez ycia, jaki syszaem z wieczora, z jego pozbawionym fleksji i wyrazu
zgrzytaniem i rzeniem, z bezosobow precyzj i rozwag, by niezapomniany. Wtedy to
zadaem pytania, czy za tym zgrzytaniem kryje si taki sam mzg, jaki uprzednio do mnie
przemawia; potem jednak zrozumiaem, e kady mzg wyda z siebie podobny gos, jeeli
zostanie podczony do tego samego aparatu mowy; rnice mogsi tylko przejawia w
samym jzyku, rytmiem prdkoci i sposobie wymowy. W tej ohydnej rozmowie bray udzia
dwa gosy ludzkie - jeden przynalea do nie znanego mi wieniaka, a drugi, z agodnym
bostoskim akcentem, by gosem mojego niedawnego przewodnika, Noyesa.
Usiowaem wyodrbni poszczeglne sowa, jakie paday na parterze, ale jednoczenie
wiadom byem, e odbywa si tam pospieszna krztanina, chrobotanie i przesuwanie; nie
mogem pozby si wraenia, e pokj peen jest ywych istot - byo ich znacznie wicej poza
tymi, ktrych mow odrniaem. Trudno dokadnie opisa ich chrobotanie, bo nie sposb
tego z niczym porwna. Tak jakby si poruszay po pokoju istoty wiadome; odgos ich
krokw przypomina bezadne stukanie czym twardym - z rogu albo stwardniaej gumy. Dla
bardziej konkretnego, ale mniej dokadnego porwnania mona by powiedzie, e ludzie w
lunych drewniakach szurali i stukali w wyfroterowan podog z desek. Nawet nie miaem
odwagi wyobrazi sobie, kim s i jak wygldaj istoty odpowiedzialne za te haasy.
Wkrtce zorientowaem si, e nie zdoam uchwyci sensu tej rozmowy. Co pewien czas do
moich uszu docieray poszczeglne sowa - w tym nazwisko Akeleya i moje - zwaszcza
wtedy, kiedy byy wypowiadane przez mechaniczny aparat produkujcy mow; ich
prawdziwy sens gubi si jednak w braku cigoci myli. Dzi ju nie potrafi tego
odtworzy i nawet straszliwe wraenie jakie to na mnie wywaro, jest ju raczej kwesti
przypuszczenia anielu odkrycia. Byem pewien, e na dole, pode mn, zgromadzio si jakie
straszliwe, niezwyke konklawe, ale nad czym, tak bardzo bulwersujcym, radzili, tego nie
wiedziaem. Akeley, co prawda, zapewnia mnie o przyjacielskim stosunku Obcych Istot, ja

jednak czuem, e kryje si w tym bluniercze zo.


Wsuchujc si pilnie, zaczem z czasem rozrnia poszczeglne gosy, cho nadal nie
chwytaem ich sensu, a take wyczuwa do charakterystyczne stany emocjonalne. W
jednym z bzyczcych gosw, na przykad, wyczuwaem niewtpliw wadczo; z kolei za
mechaniczny gos, mimo, e sztucznie donony i rwny, zdawa si zajmowa pozycj
podleg i obronn. Gos Noyesa wiadczy o stosunku pojednawczym. Innych nie potrafiem
scharakteryzowa. W ogle nie syszaem znajomego mi szeptu Akeleya, ale wiedziaem
przecie, taki szept nie zdoa przenikn przez solidny strop pomidzy gabinetem a moim
pokojem.
Sprbuj odtworzy kilka poszczeglnych sw i innych dwikw, w miar moliwoci
odpowiednio okrelajc mwicych. Najpierw zdoaem dokadniej uchwyci jakie
fragmenty zda wypowiedzianych przez mwicy aparat.

(Mwicy aparat)
...przynie do mnie... odesa listy i zapis fonograficzny... zakoczy na tym... wzi... wzrok i
such... nie szkodzi... bezosobowa sia, mimo wszystko... nowy, byszczcy cylinder... dobry
Bg...
(Pierwszy bzyczcy gos)
...czas, abymy przestali... may i ludzki... Akeley... mzg... mwicy...
(Drugi bzyczcy gos)
... Nayarlathothep... Wilmarth... zapisy i listy... tanie szalbierstwo...
(Noyes)
...(trudne do wymwienia sowo albo nazwisko, prawdopodobnie N'gah-Kthun
)...nieszkodliwy... spokj... kilka tygodni... teatralne... powiedziaem ju przedtem...
(Pierwszy bzyczcy gos)
...nie ma powodu... zasadniczy plan... efekty... Noyes moe dopilnowa... Round Hill... nowy
cylinder... samochd Noyesa...
(Noyes) ...dobrze... wszystko wasze... tutaj na dole... reszta... miejsce...
(kilka gosw jednoczenie - rozmowa niezrozumiaa)
(Liczne kroki, w tym take to szczeglne stukanie i szuranie lunych drewniakw)
(Dziwne odgosy czapania)
(Odgos zapalonego silnika i oddalajcego si auta)
(Cisza)
To wszystko, co pochwyciy moje uszy, kiedy leaem w napiciu na uku, w tej
nawiedzonej farmie, pord demonicznych gr... w ubraniu, z rewolwerem w zacinitej doni
i kieszonkow latark w drugiej. A leaem, jak ju zaznaczyem, cakowicie sparaliowany i
nie ruszaem si, cho echo tych odgosw ju dawno zamilko. Gdzie z daleka na dole
dochodzio guche, miarowe tykanie starego zegara z Connecticut, a wkrtce dotaro do mnie
chrapanie. Akeley musia wreszcie zasn po skoczeniu tej dziwnej narady i bardzo mu to
byo napewno potrzebne.
Nie mogem si zdoby na decyzj, co robi w tej sytuacji. Bo przecie usyszaem tylko to,
czego si mogem spodziewa na podstawie uzyskanych wczeniej informacji, nic wicej.
Dobrze te wiedziaem, e Obce Istoty maj wolny dostp do farmy. A jednak Akeley by
najwyraniej zdziwiony ich niespodziewan wizyt. Lecz co w zasyszanych fragmentach

ich dyskusji zmrozio mnie na wskro, wzbudzio tak groteskowe i straszne wtpliwoci, e
zapragnem, aby si to okazao tylko snem. Myl, e podwiadomie co wyczuwaem,
czego wiadomo nie moga jeszcze obj. Ale jak ma si sprawa z Akeleyem? Czyby nie
by on moim przyjacielem, czyby nie zaprotestowa, gdyby miao mi grozi jakie
niebezpieczestwo? Rozlegajce si na dole spokojne chrapanie zdawao si namiewa ze
wszystkich moich, tak nagle narosych obaw.
Moliwe to, e Akeleya oszukano i posuono si nim jako przynt, aby wycign mnie w
te gry wraz z listami, zdjciami i zapisem fonograficznym? Czyby te istoty zamierzay
zniszczy nas obu dlatego, e za duo wiemy? Znowu przysza mi na myl ta naga i
niezwyka zmiana sytuacji, ktra znalaza odbicie w jego ostatnich listach. Instynktownie
czuem, e dzieje si co bardzo zego.
Wszystko wyglda zupenie inaczej, ni si spodziewaem. A ta cierpka kawa, ktrej nie
wypiem... czy Obce Istoty nie miay mnie oszoomi jakim narkotykiem? Musz
natychmiast porozmawia z Akeleyem i przywoa go do rzeczywistoci. Zahipnotyzowali go
obietnicami odkry kosmicznych, ale teraz musi posucha gosu rozsdku. Trzeba nam std
ucieka, nim bdzie za pno. Jeli nie starczy mu siy woli, eby si z tego wyrwa, ja go
wspomog. A jeli nie zdoam go przekona, to przynajmniej sam si wydostan. Chyba
pozwoli mi wzi swego Forda, zostawi go w garau w Brattleboro. Widziaem, e sta w
szopie - drzwi byy w nim zamknite, dobry znak - gotw by do natychmiastowego uytku,
wic niebezpieczestwo mona ju byo zaliczy do przeszoci. Chwilowa niech do
Akeleya, ktra bya skutkiem naszej wieczornej rozmowy, ju mi przesza. Obaj znalelimy
si w podobnej sytuacji i musimy si trzyma razem. Wiedzc, e jest chory, nie miaem
ochoty go budzi, ale byo to konieczne. Nie mogem przecie pozosta w tym domu a do
rana.
Wreszcie, zdolny ju do dziaania, przecignem si, eby rozluni minie. Pod wpywem
raczej impulsu anieli rozwagi wstaem ostronie, woyem kapelusz na gow, wzioem
walizk i przywiecajc sobie latark zaczem schodzi na d w ogromnym napiciu
nerwowym. Rewolwer trzymaem w zacinitej prawej rce, a walizk i latark w lewej. Sam
nie wiem, dlaczego zachowaem takie rodki ostronoci, bo przecie miaem obudzi tylko
jeszcze jednego mieszkaca tego domu.
Kiedy po skrzypicych schodach zszedem do hallu, usyszaem jeszcze wyraniejsze
chrapanie, ale dochodzio z pokoju znajdujcego si po lewej stronie - z salonu, w ktrym
jeszcze nie byem. Z prawej zia czarn noc gabinet, w ktrym syszaem niedawno
rozmow. Pchnem nie domknite drzwi salonu przywiecajc sobie latark i kierujc
wiato w stron picego. Natychmiast jednak odwrciem si i wycofaem bezszelestnie,
tym razem ju nie instynktownie, ale kierowany rozsdkeiem. Na kanapie spa nie Akeley, ale
mj byy przewodnik Noyes.
Nie miaem pojcia, jak naprawd przedstawia si sytuacja, ale zdrowy rozsdek nakazywa
mi dowiedzie si jak najwicej, zanim kogokolwiek obudz. Zamknem cicho drzwi od
salonu, eby nie obudzi Noyesa i ostronie wszedem do gabinetu spodziewajc si tam
znale Akeleya, picego, czy rozbudzonego, w fotelu, najwidoczniej jego ulubionym
miejscu odpoczynku. W blasku latarki dostrzegem najpierw duy st porodku gabinetu, na
nim jeden z tych piekielnych cylindrw z podczonymi aparatami wzroku i suchu oraz z
aparatem mowy stojcym w pobliu, a uszykowanym do podczenia w kadym momencie.
Pomylaem, e w nim napewno znajduje si mzg, ktry syszaem podczas tej strasznej

konferencji; przysza mi ochota, eby go na chwil podczy i usysze, co ma do


powiedzenia.
By zapewne wiadom mojej obecnoci; podczone aparaty wzroku i suchu odnotoway
blask mojej latarki i skrzypienie podogi. Nie miaem jednak odwagi manipulowa przy tej
aparaturze. Zauwayem tylko, e by to nowy, byszczcy cylinder z nazwiskiem Akeleya,
ktry wieczorem sta na pce i na ktry miaem nie zwraca uwagi. Teraz, patrzc wstecz,
auj, e brako mi odwagi i nie posuchaem tego, co mgby mi powiedzie. Bg jeden wie,
jakeie tajemniece, jakie straszne wtpliwoci i czyj tosamo byby mi wyjani! Wtedy
jednak uznaem, e lepiej to zostawi w spokoju.
Skierowaem nastpnie latark w rg pokoju, gdzie spodziewaem si znale Akeleya, ale ku
memu zaskoczeniu stwierdziem, e wielki fotel jest pusty, nie ma w nim ani picego ani
rozbudzonego Akeleya. Natomiast z fotela na podog opada jego obszerny, stary szlafrok,
za obok na pododze lea ty szal i dugi banda, ktrym owinite byy jego nogi, co
wydao mi si takie dziwne. Kiedy tak staem peen wtpliwoci i zastanawiaem si, gdzie
moe si znajdowa Akeley i dlaczego tak nagle porzuci strj, jaki mia na sobie z powodu
choroby, stwierdziem, e ju nie czuj tu tego dziwnego zapachu ani wibracji. Czym byy
spowodowane? Nagle uwiadomiem sobie, e najbardziej odczuwaem je w pobliu Akeleya,
a zwaszcza koo fotela; nastpnie w caym gabinecie, ale ju sabiej, a take w hallu, w
pobliu drzwi gabinetu. Reszta domu bya wolna od zapachu i wibracji. Przesunem latark
po caym gabinecie amic sobie gow nad tym, co si tu mogo zdarzy.
Lepiej byoby dla mnie, gdybym zostawi to miejsce w spokoju i nie owietla raz jeszcze
pustego fotela. W rezultacie nie opuciem tego domu bezszelestnie, wydaem z siebie
bezszelestny okrzyk, ktry mg zaniepokoi i rozbudzi picego po wartownika. Ten krzyk
i nieprzerwane chrapanie Noyesa to odgosy, jakie zapamitaem z tego penego
patologicznych zjawisk domu u stp nawiedzonej gry, ktrej szczyt porosy jest czarnym
lasem - a bdcej siedliskiem transkomicznego horroru pord samotnych zielonych wzgrz i
szemrzcych kltw potokw, przecinajcych widmowy, dziki krajobraz.
Sam nie wiem, jak to si sta, e podczas tego chaotycznego szperania w gabinecie nie
upuciem latarki, walizki i rewolweru i e zdoaem je przy sobie zachowa. W kocu jednak
wydostaem si z pokoju, a potem z tego domu, zachowujc cisz. Dowlokem si
bezpiecznie do Forda i wrzuciwszy swoje rzeczy do rodka, zasiadem przy kierownicy.
Udao mi si uruchomi ten stary wehiku i pomkn przez czarn, bezksiycow noc ku
nieznanej, bezpiecznej przystani. Moja jazda tym wehikuem przypominaa majaki z utworw
Poego albo Rimbouda czy te obrazw Dore'a, w kocu jednak udao mi si dotrze do
Townshend. I to ju wszystko. Jeeli nie ucierpiao moje zdrowie psychiczne, to miaem
szczcie. Czasami jednak lkam si, co przynios nastpne lata, zwaszcza teraz, kiedy
niespodziewanie wykryto now planet Pluton.
Jak ju wspomniaem, powieciwszy najpiwrw latark po caym pokoju skierowaem j
znowu na pusty fotel i wtedy zauwayem tam po raz pierwszy trzy przedmioty ukryte w
lunych fadach lecego tam szlafroka. Kiedy troch pniej przybyli tam ludzie szeryfa, ju
znikny. Zaznaczyem, e nie byo w tym nic specjalnie koszmarnego. Najgorsze byy
wnioski, jakie si mimo woli nasuway. Nawet jeszcze teraz przychodz na mnie chwile
wtpliwoci i wtedy jestem cakiem bliski sceptycyzmu tych ludzi, ktrzy przypisuj
wszystkie te moje przeycia sennej jawie, nerwom albo te zudzeniu.

Owe trzy rzeczy byy skonstruowane mistrzowsko i zaopatrzone w pomysowe metalowe


klamry, celem podczenia do czci organicznych, na temat ktrych nawet teraz nie miem
snu adnych przypuszcze. Mam nadziej... gbok... e byy to przedmioty z wosku,
wykonane z prawdziwym mistrzostwem, cho w skrytoci ducha jestem peen rnych obaw.
Wielki Boe ! Ten szepczcy w ciemnoci czowiek i ten chorobliwy zapach, jaki si wok
niego unosi, i ta wibracja w powietrzu ! Czarownik, emisariusz odmieniec, przybysz z innego
wiata... koszmarne, przytumione bzyczenie... i przez cay czas w tym nowym, byszczcym
cylindrze na pce... biedaczysko... "Niesychana zrczno chirurgiczna, biologiczna i
mechaniczne..."
Albowiem te trzy przedmioty lece w fotelu, doskonae a po najdrobniejsze szczegy,
odznaczajce si wprost mikroskopijnym podobiestwem... identyczne... to bya twarz i rce
Henry Wentwortha Akeleya.

Duch ciemnoci
Dedykowane Robertowi Blochowi
Widziaem ziejc pustk mrocznego wiata,
Gdzie czarne planety kr bez celu,
Gdzie kr w przeraeniu niezauwaalne,
Bez wiedzy, podania, imienia.
Nemezis
Ostroni badacze zawahaj si przed podwaeniem powszechnego przekonania, e Robert
Blake zgin od pioruna albo z powodu silnego nerwowego szoku, spowodowanego
elektrycznym wyadowaniem. To fakt, e okno, do ktrego by zwrcony twarz, nie zostao
stuczone, ale natura nie raz ju dowioda, e sta j na najdziwniejsze czyny. Wyraz jego
twarzy mg po prostu wynika z do specyficznego ukadu mini, nie majcego adnego
zwizku z tym, co zobaczy, natomiast notatki w jego pamitniku maj niewtpliwy zwizek
z bujn wyobrani rozbudzon przez powszechnie panujce przesdy i jakie dawne sprawy
przez niego odkryte. Jeeli za chodzi o niezwyke wydarzenia, jakie miay miejsce w
opustoszaym kociele na Federalnym Wzgrzu - wnikliwy analityk ochoczo skojarzy je z
szarlataneri, wiadom czy te niewiadom, z jak w pewnym stopniu Blake by potajemnie
zwizany.
Bo przecie ofiara bya pisarzem i malarzem cakowicie oddanym dziedzinie mitw, snu,
terroru i zabobonw, skwapliwie poszukujcym scen i efektw niezwykych w Milwaukee.
Zna zdaje si rne stare opowieci, cho w pamitniku temu zaprzecza, a jego mier
stumia zapewne w zarodku jaki potworny art, ktry mia potem znale odzew w
literaturze.
Wrd tych jednake, ktrzy badali i korelowali cay ten przypadek, kilku obstaje przy mniej
racjonalnych i powszechnych teoriach. Skonni s traktowa Blake'a dosownie i w
szczeglny sposb uwypuklaj pewne fakty, takie jak niewtpliwy autentyzm starego
kocielnego zapisu, potwierdzone istnienie jeszcze przed 1877 rokiem znienawidzonej i
nieortodoksyjnej sekty "Gwiezdna Mdro", odnotowane zniknicie w 1893 wcibskiego
reportera Edwina M. Lillibridge'a, a ponad wszystko - wyraz niesamowitego lku na
wykrzywionej twarzy zmarego modego pisarza. Jeden spord owych badaczy w stanie
kracowego fanatyzmu wrzuci do zatoki przedziwnych ksztatw kamie i rwnie
zadziwiajco ozdobion metalow skrzyni, znalezion w starej kocielnej iglicy - ciemnej,
bez okien, nie za w tej wiey, w ktrej wymienione przedmioty znajdoway si pierwotnie,
jak wspomniane jest w pamitniku Blake'a. Cho tak szeroko zostao to potpione zarwno
przez czynniki oficjalne, jak i nieoficjalne, czowiek w - powszechnie szanowany lekarz,
przejawiajcy zamiowanie do dziwacznego folkloru - owiadczy, e uwolni ziemi od
czego, co grozio zbyt wielkim niebezpieczestwem, aby mona byo y spokojnie.
Czytelnik sam musia dokona wyboru midzy tymi dwoma szkoami opinii. Dokumenty
podaj istotne szczegy z pewnym sceptycyzmem, pozostawiajc innym naszkicowanie
obrazu, jaki widzia Blake - albo udawa, e widzi. Teraz, po dokadniejszym zapoznaniu si z
pamitnikiem, w spokoju i bez popiechu postarajmy si podsumowa ten tajemniczy acuch

wydarze z punktu widzenia ich gwnego aktora.


Mody Blake powrci do Providence zim z 1934 na 1935 rok i zaj pitro sdziwego domu
przy porosym traw dziedzicu opodal College Street - na szczycie ogromnego wzgrza od
strony wschodniej, w pobliu kampusu Brown University i tu za zbudowan z marmuru
bibliotek Johna Haya. Byo to przytulne i fascynujce miejsce, pord niewielkiej ogrodowej
oazy przypominajcej wie, gdzie ogromne, przyjacielskie koty wygrzeway si w socu na
dachu pobliskiej szopy. Kwadratowy dom w stylu georgiaskim kryty niskim dachem ze
wietlikami, klasyczne drzwi wejciowe z amatorsk rzeb, okna z maymi szybkami i rne
ozdoby wczesnodziewitnastowiecznego rzemiosa. Wewntrz byy szeciodziaowe drzwi,
podoga z szerokich desek, krte schody w stylu kolonialnym, biae kominki z okresu Arama,
a w tylnej czci domu kilka pokoi pooonych trzy stopnie poniej normalnego poziomu.
Z gabinetu Blake'a, duego pokoju od poudniowego zachodu, z jednej strony wida byo
frontow cz ogrodu, podczas gdy z okien od zachodu - przed jednym z nich stao biurko rozciga si widok na wzgrze i wspania panoram rozpocierajcych si poniej dachw
w miecie, spoza ktrych jarzyy si tajemnicze zachody soca. Na dalekim horyzoncie
rysoway si rozlege purpurowe zbocza, a na ich tle, w odlegoci okoo dwch mili,
wznosio si widmowe Federalne Wzgrze, najeone dachami, niezbyt strome, ktrego
odlege zarysy faloway tajemniczo, przybierajc fantastyczne ksztaty, kiedy dym z kominw
w miecie kbi si ponad nimi i spowija je swymi oparami. Blake doznawa dziwnego
uczucia, e patrzy na jaki nie znany mu wieczysty wiat, ktry mgby znikn we nie, cho
moe by nie znikn, gdyby kiedykolwiek sprbowa go odnale i wkroczy do osobicie.
Kaza sobie przysa z domu wikszo potrzebnych mu ksiek i kupi par antycznych
mebli pasujcych do tego mieszkania, po czym zabra si do pira i pdzla, yjc samotnie i
wykonujc samodzielnie wszystkie najprostsze prace domowe. Pracowni mia od pnocnej
strony na poddaszu, wypenion wspaniaym wiatem wpadajcym przez wietliki. Tej zimy
napisa pi najlepszych opowiada - "Zwierz ryjce pod ziemi", "Schody w krypcie",
"Shaggai", "W dolinie Prath" oraz "Biesiadnik z gwiazd". Namalowa te sze obrazw,
bdcych studium niesamowitych krajobrazw.
O zachodzie soca czsto siadywa przy biurku i rozmarzony wpatrywa si sennie w
rozlegy teren - w ciemne wiee Memorial Hall widoczne poniej, dzwonnic sdu w stylu
georgiaskim, wyniose wieyczki w dolnej czci miasta i rozmigotany, spiczasto
zakoczony kopiec w oddali, ktrego nieznane uliczki i szczyty dachw, rozstawione jak w
labiryncie, ywo pobudzay jego wyobranie. Od kilku okolicznych znajomych dowiedzia
si, e to rozlege zbocze jest zamieszkiwane przez Wochw, cho wikszo ze
znajdujcych si tam domw pochodzi z czasw jankeskich, a take irlandzkich. Czsto
wpatrywa si przez lornetk w ten nieosigalny wiat, widoczny tylko spoza kbicego si
dymu, i wybiera sobie poszczeglne dachy, kominy oraz wieyczki rozmylajc nad
kryjcymi si w nich dziwami penymi przernych tajemnic. Nawet ogldane przez lornetk
Federalne Wzgrze wydawao si obce, prawie baniowe i jakby zwizane z nierealnymi, a
tak niepojtymi cudami znajdujcymi wyraz w opowiadaniach i obrazach Blake'a. Wraenie
trwao jeszcze dugo potem, jak wzgrze spowi fioletowy mrok usiany byskiem latar niby
gwiazdy, a zalew wiata z gmachu sdowego i czerwony napis na budynku Industrial Trust
rozsnuway un tak jaskrawej powiaty, e noc zdawaa si by grotesk.
Spord wszystkich budowli na Federalnym Wzgrzu najbardziej fascynowa Blake'a
ogromny, ciemny koci. Podczas dnia sta peen niezwykej godnoci, natomiast o

zachodzie soca ogromna wiea i spiczasta iglica majaczyy czerni na tle rozpomienionego
nieba. Wydawao si, e wznosi si na jakim specjalnie podwyszonym terenie, albowiem
ponura fasada i zaokrglona cz od pnocy, z opadajcym dachem i ostro zakoczonymi
oknami od gry wznosia si wyniole nad skupiskiem kalenic i kominw otaczajcych
koci. Zbudowany z kamienia, wyglda niezwykle ponuro i surowo, zna na nim byo
lady dymu i sztormw, szalejcych przez cae stulecia a moe i duej. Styl, jak zdoa to
stwierdzi patrzc przez lornetk, nalea do wczesnego neogotyku poprzedzajcego
majestatyczny okres Upjohna, zawiera te linie i proporcje z okresu georgiaskiego.
Zbudowany by zapewne w 1810 albo 1815 roku.
W miar jak mijay miesice, Blake obserwowa t odleg, zdumiewajc budowl z coraz
wikszym zainteresowaniem. Poniewa w olbrzymich oknach nigdy nie pojawiao si wiato,
przekonany by, e koci jest opustoszay. Im duej si przyglda, tym usilniej pracowaa
jego wyobrania, a w kocu obudzio to w nim najdziwniejsze myli. By przekonany, e
owa szczeglna aura opustoszenia wada nad caym otoczeniem, nawet gobie i jaskki
stroniy od zadymionych okapw kocioa. Wok innych wie i dzwonnic dostrzega liczne
stada ptakw, tutaj jednak nigdy si nie zatrzymyway. Blake pokazywa ten koci rnym
znajomym, ale nikt nie by na Federalnym Wzgrzu i nie mia pojcia, co si teraz dzieje w
tym kociele, nikt te nie zna jego przeszoci.
Wiosn Blake'a ogarn niepokj. Zacz pisa z dawna zaplanowan powie - gwnie o
przetrwaniu kultu czarownic w Maine - ale zupenie mu nie szo. Coraz wicej przesiadywa
przy oknie wychodzcym na zachd i wpatrywa si w dalekie wzgrze i czarn, krzyw
wie, od ktrej stroniy ptaki. Kiedy na drzewach w ogrodzie pojawiy si delikatne listki,
wiat okryo nowe pikno, a mimo to Blake by coraz bardziej niespokojny. Wtedy to wanie
po raz pierwszy przyszo mu na myl, eby si wybra do miasta, potem wej miao na
tajemnicze zbocze i znale si w tym spowitym dymem wiecie uroje.
Pod koniec kwietnia, tu przed okryt tajemnic wiekw noc Walpurgii, Blake wybra si w
nieznane. Brnc przez niezliczon ilo uliczek na kracu miasta i odraajce zapuszczone
podwrka, natkn si w kocu na alej prowadzc w gr do zniszczonych wiekami
schodw, pochylonych doryckich portykw i do kopu z zamglonymi szybkami. Czu, e
droga ta prowadzi do znanego od dawna, a nieosigalnego wiata za mg. Znajdoway si
tam obdrapane biao-niebieskie tabliczki z nazwami ulic, ktre nic dla niego nie znaczyy, a
po chwili zauway dziwne, ciemne twarze przechodzcych ludzi i napisy w obcym jzyku
nad jakimi dziwnymi sklepami, w budynkach koloru wyblakego brzu. Nigdzie nie
dostrzega tych przedmiotw, ktre widzia z oddali; tak wic raz jeszcze poj, e Federalne
Wzgrze widziane z daleka byo wiatem urojonym, ktrego nigdy nie dosignie stopa
ludzka.
Co pewien czas zniszczona fasada kocioa albo rozpadajca si iglica wiey wyaniay si
przed jego oczami, ani razu jednak nie dojrza poczerniaej, masywnej budowli, ktrej
poszukiwa. Kiedy zapyta sprzedawc w sklepie o wielki kamienny koci, ten tylko
umiechn si i potrzsn gow, cho mwi swobodnie po angielsku. Blake wspi si
wyej, ale tutaj cay teren wyda mu si jeszcze bardziej obcy, oszaamiajcy labirynt cichych
uliczek bezkrenie wiodcych gdzie na poudnie. Przeszed przez dwie albo trzy szerokie
aleje i wtedy wydao mu si, e migna mu znajoma wiea. Znowu spyta jakiego kupca o
masywny koci zbudowany z kamienia i tym razem mgby przysic, e zdziwienie, jakie
w okaza, byo sztuczne. Na jego ciemnej twarzy pojawi si lk, ktry chcia ukry, ale
praw rk zrobi jaki dziwny znak.

Nagle po lewej stronie wyonia si czarna wiea na tle przesonitego chmurami nieba, ponad
rzdami brzowych dachw osaniajcych pokrtne uliczki prowadzce na poudnie. Blake z
miejsca j rozpozna i ruszy w tym kierunki, przez brudne, niewybrukowane uliczki,
prowadzce w gr do gwnej alei. Dwukrotnie zbdzi, nie mia ju jednak odwagi pyta o
drog starcw ani kobiet siedzcych na progach domw, ani te dzieci, ktre pokrzykujc
bawiy si w bocie na ponurych uliczkach.
Wreszcie na poudniowym zachodzie zobaczy wyranie wie, a na kocu alei wznosia si
ogromna kamienna budowla. Sta przez moment na wietrznym, niezabudowanym placu,
wyoonym brukiem i otoczonym po przeciwlegej stronie wysokim murem. A wic, koniec
jego poszukiwa, bo na wysokim, paskim wzniesieniu, otoczonym elazn barier i zarosym
chwastami, a zabezpieczonym wanie tym usypanym waem - oddzielny, pomniejszy wiat
wznosi si cae sze stp nad okolicznymi ulicami - staa ponura, ogromna budowla, ktrej
autentyczno, mimo zupenie nowej perspektywy, nie podlegaa adnej wtpliwoci.
Opustoszay koci by w stanie kompletnego zniszczenia. Niektre kamienne przypory
zupenie si rozleciay, a kilka delikatnych kwiatonw ledwie widniao pord brunatnego
zielska i trawy. Okopcone gotyckie okna nie byy nawet potuczone, cho futryny w wielu
miejscach powypaday. Blake zastanawia si, jak to moliwe, e te pomalowane na ciemne
kolory szybki tak dobrze przetrway, cho wokoo byo tylu chopcw, a wiadomo, jakie maj
zwyczaje chopcy na caym wiecie. Masywne wrota zachoway si nietknite i byy szczelnie
zaryglowane. Na wierzchu obwaowania otaczajcego cay ten teren znajdowao si
zardzewiae elazne ogrodzenie, ktrego brama - na szczycie schodw prowadzcych od
placu - bya zamknita na kdk. Pustka i rozkad okryway to miejsce niczym caun,
natomiast okapy, pod ktrymi nie chciay si gniedzi ptaki, i czarne ciany nie obronite
bluszczem byy tak ponure i zowieszcze, e Blake nie byby w stanie tego wyrazi.
Na placu znajdowao si niewiele ludzi, lecz Blake zauway policjanta stojcego od strony
pnocnej, podszed wic do niego, eby dowiedzie si czego o kociele. By to wysoki,
potny Irlandczyk, tote Blake zdumia si, gdy w odpowiedzi zrobi tylko znak krzya i
szepn, e ludzie tutaj nawet o nim nie wspominaj. Na usilne naleganie Blake'a wyjani
popiesznie, e woscy ksia ostrzegaj wszystkich przed tym kocioem i twierdz, e
zamieszkiwa tu niegdy jaki potwr i pozostawi swoje lady. On sam nasucha si o tym
potworze od ojca, ktry z kolei pamita jeszcze z dziecistwa rne opowieci.
Dawnymi czasy przebywaa tu jaka sekta - sekta banitw, ktra przywoywaa straszne
rzeczy z nieznanych gbi nocy. Sprowadzono zacnego ksidza, aby wypdzi to, co przybyo,
cho poniektrzy twierdzili, e tylko wiato zdoaoby tego dokona. Gdyby y ojciec
O'Malley, potrafiby wiele powiedzie. Teraz jednak nic wicej zrobi nie mona, jak tylko
zostawi to w spokoju. Obecnie nie wyrzdza ju nikomu krzywdy; za ci, ktrzy mieli z tym
do czynienia, ju nie yj albo s gdzie daleko. Uciekli jak szczury, kiedy zaczy kry
zowieszcze pogoski w roku 1877 i kiedy zaczto si zastanawia nad tym, e w ssiedztwie
coraz to kto bezpowrotnie znika. Ktrego dnia, z braku spadkobiercw, wkroczy tu zarzd
miasta i przejmie t budowl na wasno, ale nic dobrego nie spotka tego, kto si jej dotknie.
Lepiej, aby pozostawi to w spokoju, choby na wiele lat, a si samo rozleci, bo w
przeciwnym razie zostan poruszone moce, ktre powinny spoczywa na zawsze w swej
czarnej otchani.
Po odejciu policjanta Blake sta w miejscu i wpatrywa si w ponur strzelist budowl.

Poruszy go do gbi fakt, e tak jak wszystkim, i jemu wydawaa si grona, i zastanawia
si, czy w tych starych opowieciach, o jakich wspomina policjant, tkwi cho ziarno prawdy.
Najprawdopodobniej byy to tylko legendy, do ktrych przyczyni si zowrogi wygld tego
miejsca, ale nawet jeli tak byo istotnie, to jedna z tych legend zostaa ju pobudzona do
ycia.
Spoza rozproszonych chmur wyonio si popoudniowe soce, ale nie byo ju w stanie
rozjani pokrytych plamami i sczerniaych cian starej wiey wyrastajcej z wysokiego
wzniesienia. Dziwne, e wiosenna ziele nie obja brzowych, uschnitych zaroli na
otoczonym elaznym ogrodzeniem dziedzicu. Blake spostrzeg, e bezwiednie zbliy si do
obwaowania i zardzewiaego potu w nadziei, e moe znajdzie jakie przejcie. Ta
poczerniaa witynia wabia nieprzeparcie. W pobliu schodw nie byo adnego otworu w
ogrodzeniu, jednake od strony pnocnej okazao si, e brakuje kilku prtw. Mg wej
po schodach i wskim obmurowaniem na zewntrz ogrodzenia dosta si do otworu. Skoro
wszyscy tak dr przed tym miejscem, nie napotka ze strony tutejszych mieszkacw na
aden sprzeciw.
Nim ktokolwiek zdy zauway, znalaz si na grze i wewntrz ogrodzenia. Wtedy
obejrza si, a na placu kilka osb najwyraniej cofao si do tyu wykonujc taki sam znak
praw rk, jak waciciel sklepu, koo ktrego przechodzi. Kilka okien zamkno si z
hukiem, a jaka tga kobieta wypada na ulic, aby wcign grupk dzieci do rozpadajcego
si, nie pomalowanego domu. Otwr w pocie mona byo przej bez trudu, tote po chwili
Blake przedziera si ju pord zbutwiaej, skotowanej gstwiny zaroli na opustoszaym
dziedzicu. Tu i wdzie walay si zniszczone resztki kamieni nagrobkowych, wiadczce o
tym, e niegdy grzebano w tym miejscu zmarych; musiay to by jednak bardzo odlege
czasy. Ten masywny koci robi z bliska przytaczajce wraenie, jednake Blake zwalczy
ogarniajcy go dziwny nastrj i zbliy si chcc wyprbowa trzy ogromne wrota we
frontowej czci kocioa. Wszystkie byy jednak mocno zaryglowane, wobec tego
postanowi obej dokoa t cyklopow budowl w poszukiwaniu jakich mniejszych drzwi
albo jakiego moliwego do pokonania otworu. Nie by pewien, czy rzeczywicie pragnie
dosta si do rodka tej nawiedzonej, opustoszaej i mrocznej wityni, jednake jej
tajemniczo przycigaa go nieprzeparcie.
Ziejce czarn pustk i nie zabezpieczone piwniczne okno na tyach kocioa zapewniao
dogodne przejcie. Zajrzawszy do rodka Blake zobaczy podziemn czelu wypenion
pajczyn i kurzem i lekko rozjanion promieniami zachodzcego soca. Rumowisko gruzu,
stare baryki, poamane meble i skrzynki - oto, co dojrza, cho wszystko pokrywa caun
kurzu zacierajcy wyrazisto wszelkich konturw. Pokryte rdz resztki pieca do ogrzewania
wiadczyy, e budynek ten by w uyciu jeszcze w czasach wiktoriaskich.
Jak w zamroczeniu, prawie niewiadomie, Blake wczoga si przez okienko i stan na
betonowej pododze pokrytej grub warstw kurzu i gruzem. Piwnica bya ogromna, bez
adnego przepierzenia, a w odlegym prawym rogu, mimo gstego mroku, zauway czarne,
ukowate sklepienie, najwyraniej prowadzce ku schodom. Zawadno nim przytaczajce
uczucie, gdy sobie uwiadomi, e znajduje si wewntrz tego widmowego budynku, ale
stara si je zwalczy prbujc si zorientowa w otoczeniu. Znalaz ca, nietknit baryk
w zwaach kurzu i potoczy j pod okno, eby uatwi sobie wyjcie. Nastpnie, zebrawszy
si na odwag, ruszy przez t obszern, wypenion pajczyn przestrze w kierunku
ukowatego sklepienia. Prawie dawic si wszechobecnym kurzem i cay omotany pajczyn
dotar do zniszczonych schodw prowadzcych w zupen ciemno. Nie mia adnego

wiata, wymacywa drog rkami. Na ostrym zakrcie napotka zamknite drzwi, u ktrych
po krtkich poszukiwaniach odnalaz star klamk. Otworzyy si do wewntrz korytarza,
wyoonego zjedzon przez korniki boazeri, do ktrego przedostawao si troch wiata.
Stanwszy na parterze Blake zacz byskawicznie bada teren. Wszystkie wewntrzne drzwi
byy nie zamknite, mg wic swobodnie przechodzi z pomieszczenia do pomieszczenia.
Ogromna nawa robia wprost niesamowite wraenie, tumany i zway kurzu pokryway awki,
otarz, ambon z klepsydr i daszek nad ni, a grube pajcze liny cigny si pomidzy ostro
zakoczonymi ukami sklepienia kruganku, oplatajc liczne gotyckie kolumny. Nad caym
tym milczcym pustkowiem igrao odraajce oowiane wiato, bo promienie zachodzcego
soca przedostaway si poprzez prawie e czarne szybki w oknach absydy.
Malowida na tych szybkach pokrywao tyle kurze, e nie sposb byo si zorientowa, co
przedstawiaj, ale to, co zdoa odrni, raczej mu si nie podobao. Wzory byy w
przewaajcej czci konwencjonalne, a poniewa posiad znajomo wszelkiego dziwnego
symbolizmu, dopatrzy si wrd nich powizania ze staroytnymi malowidami. Kilka
postaci witych miao wyraz nudy, niepomnych na krytycyzm wiernych, za jedno z okien
zdawao si by tylko ciemn przestrzeni z rozrzuconymi spiralami do dziwnego blasku.
Kiedy Blake odwrci wzrok od okien, zauway, e okryty pajczyn krzy nad otarzem nie
jest normalnym krzyem, ale przypomina pierwotny krzy aukh albo ansata z mrocznych
egipskich czasw.
W zakrystii, znajdujcej si za absyd, Blake znalaz sprchniae biurko i pki a do sufitu
pene zbutwiaych, rozpadajcych si ksiek. Tutaj po raz pierwszy dozna prawdziwego
wstrzsu, bo tytuy tych ksiek okazay si bardzo wymowne. Byy to czarne, zakazane
ksigi, o jakich wikszo zdrowych na umyle ludzi nigdy w yciu nie syszaa albo
najwyej wie o nich docieraa w potajemnych i penych lku szeptach wyjty spod prawa i
przeraajcy skarbiec sekretw wtpliwej natury i starych regu, ktre wsczay si
bezustannie w strumie czasu, poczwszy od epoki pierwotnego czowieka, a nawet od
okresu tych mrocznych, legendarnych dni, kiedy nie byo jeszcze ludzi. Blake niektre z tych
ksiek czyta - acisk wersj odraajcej ksiki "Necronomicon", zowrbn "Liber
Ivonis", niesawn "Cultes des Goules" Comte'a d'Erlette, "Unaussprechlichet Kulten" von
Junzta oraz starego Ludviga Prinna diaboliczn ksig "De Vermis Mysteriis". Inne zna tylko
ze syszenia albo w ogle o nich nie wiedza, jak na przydad "Pnakotic Manuscripts", "Book
of Dzyan" oraz rozpadajcy si wolumin zupenie nieokrelonego charakteru, zawierajcy
jednak znaki i wykresy oszaamiajce, nie obce czowiekowi studiujcemu okultyzm. A wic
krce tutaj pogoski nie byy bezpodstawne. To miejsce stanowio niegdy siedzib za
starszego ni ludzko i o szerszym zasigu ni znany nam wszechwiat.
W rozlatujcym si biurku znajdowaa si oprawna w skr ksiga zapisw, wypeniona
notatkami w jakim dziwnym kryptograficznym pimie. Rkopis skada si z powszechnie
znanych tradycyjnych symboli uywanych dzisiaj w astronomii, a niegdy w alchemii,
astrologii i innych wtpliwych sztukach - byy wic soce, ksiyc, planety, postacie i znaki
zodiaku - zgrupowane na caych stronicach tekstu, z odstpami i paragrafami, co wiadczyo o
tym, e kady symbol odpowiada jakiej literze alfabetu.
W nadziei, e potem rozszyfruje ten kryptogram, Blake wsun ksik do kieszeni paszcza.
Wiele ksig stojcych na pkach tak go zafascynowao, e postanowi je jeszcze kiedy
wypoyczy. Dziwi si, e tak dugo stay przez nikogo nie tknite. Czyby by pierwszym
czowiekiem, ktry przezwyciy ten paraliujcy i tak powszechny lk, z powodu ktrego to

miejsce przez szedziesit lat byo opustoszae i nikt tu nawet nie zajrza?
Dokonawszy inspekcji parteru Blake ruszy przez ca widmow naw ku frontowej kruchcie,
gdzie dojrza drzwi i schody prowadzce zapewne do sczerniaej wiey i iglicy - tak dobrze
mu znanych z odlegoci. Wspinanie si byo dowiadczeniem zaskakujcym, bo kurz zalega
caymi pokadami, za pajki tutaj, w tym zaduszonym miejscu, zadziaay najowocniej.
Schody byy krte, z wskimi drewnianymi stopniami, a co pewien czas mija Blake
przesonite kurzem okna, z ktrych rozcigaa si przyprawiajca o zawrt gowy panorama
miasta. Cho nie wida byo adnych lin, spodziewa si znale jeden albo nawet kilka
dzwonw w tej wiey, ktrej wskie, osonite aluzjami ostroukowe okna obserwowa tak
czsto przez lornetk. Spotkao go jednak rozczarowanie, bo kiedy wspi si ju na sam
szczyt schodw, nie dostrzeg adnych dzwonw, a znajdujce si tam pomieszczenie
powicone byo zupenie innym celom.
Miao jakie pitnacie stp kwadratowych i cztery ostroukowe okna, przez ktre sczyo si
sabe wiato, byy bowiem osonite okiennicami z przegniych ju desek, ktre zostay
potem umocowane nastpnymi szczelnymi okiennicami, take ju zbutwiaymi. Porodku
zakurzonej podogi wznosi si kamienny filar o dziwnym dosy ksztacie, okoo czterech
stp wysoki, rednicy za okoo dwch stp, pokryty wszdzie wyrytymi niezbyt starannie i
zupenie nieczytelnymi hieroglifami. Na filarze spoczywaa metalowa skrzynia o
niesymetrycznych wymiarach; uniesiona pokrywa trzymaa si na zawiasach, a w rodku
znajdowao si co, co pod kurzem, nagromadzonym przez dziesitki lat, wygldao na jaki
przedmiot w ksztacie jajka albo te nieregularnej kuli wielkoci okoo czterech cali. Wok
filara stao koem siedem gotyckich krzese z wysokim oparciem, cakiem niele
zachowanych, a za nimi, wzdu cian wyoonych ciemn boazeri, widniao siedem
wielkich posgw z kruszcego si, pomalowanego czarn farb gipsu, przypominajcego
zagadkowo rzebione megality z tajemniczej Wyspy Wielkanocnej. W jednym rogu tego
omotanego pajczyn pomieszczenia znajdowaa si drabina wmontowana w cian, po ktrej
wchodzio si do drzwi zapadowych, a prowadzcych do pozbawionej okien iglicy.
Kiedy Blake przywyk do tego sabego owietlenia, zauway dziwne paskorzeby na
otwartej skrzyni z tawego metalu. Zbliywszy si zacz ciera kurz rkoma i chustk do
nosa, a wtedy zobaczy monstrualne i zupenie nieznane mu postacie, ktre
najprawdopodobniej yy, ale nie przypominay adnego istnienia, jakie mogoby si
rozwin na tej planecie. Czterocalowy kulisty ksztat okaza si prawie czarnym,
czerwonoprkowanym wielocianem, o kilku nieregularnych paskich powierzchniach; by
to albo bardzo cenny gatunek krysztau, albo imitacja wykonana z jakiego minerau,
wyrzebionego i oszlifowanego do poysku. Nie dotyka dno skrzynki, by zawiedzony na
metalowym krku podtrzymywanym siedmioma dziwnie zaprojektowanymi wspornikami,
wkadajcymi si symetrycznie do ktw wewntrznych cian skrzynki u gry. Kamie ten,
raz odkryty, fascynowa Blake'a z coraz wiksz si. Nie mg od niego oderwa oczu, a
wpatrujc si w jego byszczc powierzchni, odnosi wraenie, e jest cakiem
przezroczysty, za wewntrz znajduj si zarysy wiatw penych dziww. Przesuway mu si
przed oczyma nieznane planety z wielkimi kamiennymi wieami, inne znw z olbrzymimi
grami pozbawionymi ladw ycia i jeszcze dalsze przestrzenie, w ktrych tylko ruch
zamglonej czerni wiadczy o istnieniu wiadomoci i woli.
Kiedy wreszcie oderwa wzrok, zauway jaki dziwny stos kurzu w kcie wiey koo
drabiny. Dlaczego przycign jego uwag, nie potrafiby powiedzie, lecz co w jego
konturach pobudzio prawie upion wiadomo Blake'a. Przedzierajc si w tym kierunku

poprzez wiszce pajczyny zacz podejrzewa co niezwykego. Z pomoc chustki do nosa


odkry wreszcie prawd, od ktrej dech mu zaparo. By to ludzki szkielet, ktry musia tu
tkwi ju od bardzo dawna. Ubranie byo w strzpach, jednake guziki i szcztki materiau
przemawiay za szarym garniturem. Znalaz tam jeszcze inne szcztki - butw, metalowych
klamer, spinek od mankietw, spinki do krawatu o zupenie zatartym wzorze, znak reportera z
dawn nazw "Providence Telegram" i rozpadajcy si skrzany portfel. Blake przejrza go
dokadnie i znalaz kilka starych rachunkw, reklamowy kalendarz na rok 1883, par
wizytwek na nazwisko "Edwin M. Lillibridge" oraz kartk z notatkami pisanymi owkiem.
Notatki te szczeglnie go zainteresoway, tote przeczyta je dokadnie przy oknie
wychodzcym na zachd. Nie powizany ze sob tekst zawiera nastpujce sformuowania:
"Prof. Enoch Bowen wrci z Egiptu w maju 1844 - w lipcu kupi stary koci Dobrej Woli jego archeologiczne prace i studia z zakresu okultyzmu znane powszechnie".
"Dr Drowne z 4-tego kocioa Baptysty ostrzega przed Gwiezdn Mdroci podczas mszy 29
grudnia 1844".
"Kongregacja 97 pod koniec 1845".
"1846, 3 zniknicia - po raz pierwszy wspomniano o wieccym Trapezoedrze".
"1848, 7 znikni - pocztek opowieci o krwawych ofiarach".
"Badania 1953 bez rezultatu - opowie o jakich odgosach".
"Ojciec O'Malley mwi o otaczaniu czci diaba na podstawie skrzynki znalezionej w
egipskich ruinach - powiada, e przywouj co, co nie moe istnie w wietle. Ucieka przy
sabym owietleniu, cakowicie znika przy penym wietle. Wtedy trzeba to przywoa
ponownie. Prawdopodobnie dowiedzia si o tym od Francisa X Feeneya, ktry wyzna to na
ou mierci, a doczy do Gwiezdnej Mdroci w 1849. Ci ludzie twierdz, e wieccy
Trapezoedr pokazuje im niebo i inne wiaty oraz e Duch Ciemnoci wyjawia im rne
tajemnice".
"Opowie o Orrinie B. Eddy, 1857. Przywouj go wpatrujc si w kryszta, maj take swj
wasny, sekretny jzyk".
"200 a nawet wicej w zgrom. 1863, nie liczc mczyzn znajdujcych si w czowce".
"Irlandzcy chopcy gromadz si tumnie w kociele w 1869 po znikniciu Patricka Regana".
"Tajemniczy artyku w J., 14 marca, 1972, ale nikt o nim nie wspomina".
"6 znikni, 1876 - tajny komitet wzywa mera Doyle".
"Akcja obiecana w lutym 1977 - koci zamknity w kwietniu".
"Gang - chopcy z Federalnego Wzgrza - zagroony. Dr ... i czonkowie Rady Parafialnej w
maju".

"181 osb opuszcza miasto pod koniec 1977 - nazwiska nie wymienione".
"Zaczynaj kry upiorne opowieci, 1880 - prba sprawdzenia wiarygodnoci pogoski, e
adna ludzka istota nie wstpia do kocioa od 1877".
"Poprosi Lanigana o fotografi tego miejsca zrobion w 1851".
Blake wsun kartk do notesu, woy do kieszeni paszcza, po czym popatrzy uwanie na
zakurzony szkielet. Znaczenie notatek byo oczywiste, a czowiek ten bez wtpienia w
poszukiwaniu dziennikarskiej sensacji, ktrej nikt nie mia odwagi stawi czoa. Kto wie...
moe nawet nikt nie mia pojcia o jego zamierzeniu? Ale ju nigdy wicej nie powrci do
swej redakcji. Czyby jaki wszechpotny lk zmg go w kocu i przyprawi o atak serca?
Blake pochyli si nad opalizujcym szkieletem i stwierdzi, e znajduje si w do
niezwykym stanie. Niektre koci cakiem si rozpady, inne znw porozszczepiay si na
kocach. Jedne dziwnie poky, inne wyglday tak, jakby si zwgliy. Zwglenie zna te
byo na niektrych szcztkach ubrania. A ju w szczeglnym stanie bya czaszka - miaa te
plamy, a na czubku jakby przear j jaki ostry kwas. Blake nie potrafi sobie wyobrazi, co
si dziao z tym szkieletem w cigu czterdziestu lat cichego przebywania w tym grobie.
Nim zda sobie z tego spraw, znowu wpatrywa si w kamie, ktry pobudza jego
wyobrani i roztacza przed oczami spowite mg widowisko. Dostrzeg ca procesj ludzki
odzianych w togi z kapturami, ktrych zarysy nie przypominay ludzkich postaci, i patrzy na
bezkresne mile pustyni otoczonej rzebionymi, sigajcymi nieba monolitami. Widzia wiee
i mury w mrocznej podmorskiej gbi, a take wirujc przestrze, w ktrej smugi czarnej
mgy przesaniay nike, rozmigotane opary w kolorze zimnej purpury. A jeszcze dalej
dostrzega bezkresn zatok ciemnoci, gdzie bryowate i pbryowate ksztaty byy
rozpoznawalne tylko dlatego, e koysay si chwiejnie, a niezbyt wyrane oznaki ich mocnej
konstrukcji wiadczyy jakby o porzdku grujcym nad chaosem i podsuway klucz do
wszystkich paradoksw i arkanw znanych nam na wiecie.
Nagle cay ten czar prys pod wpywem przytaczajcego, nieokrelonego lku, ktry prawie
zacz dawi Blake'a. Oddali si od kamienia czujc bezcielesn obecno czego, co
obserwuje go z przeraajc natarczywoci. Czu si usidlony przez co, co nie byo
umiejscowione w kamieniu, ale co poprzez ten kamie wpatrywao si w niego i co ju bdzie
mu nieustannie towarzyszy, cho niedostrzegalne fizycznie. Miejsce to zaczo mu dziaa
na nerwy, wystarczyo zreszt samo to koszmarne odkrycie, jakiego dokona. Zapada ju
zmrok, a Blake nie mia ze sob latarki, postanowi wic wyj std natychmiast.
Wtem, w coraz bardziej gstniejcym mroku, wydao mu si, e widzi jaki niky blask
dobywajcy si z tego niesymetrycznego kamienia. Nie chcia patrze, ale co go do tego
zmuszao. Czyby to bya radioaktywna fosforescencja? W notatkach zmarego dziennikarza
wspomniane jest o wieccym Trapezoedrze, co to by moe? Czym jest ten opuszczony
matecznik kosmicznego za? Czego tutaj dokonano i co jeszcze si czai w tym mroku, od
ktrego stroni ptaki? Wydao mu si, e gdzie z poblia dolecia jaki nieuchwytny fetor,
cho nie mona byo okreli jego rda. Blake chwyci wieko otwartej skrzyni o zatrzasn.
Bez oporu poruszyy si zawiasy i skrzynia zostaa szczelnie zamknita, a w niej w lnicy
kamie.
Podczas odgosu zamykania rozlegy si jakie szmery w wieczystej ciemnoci wiey,
wysoko pod sufitem. Na pewno szczury - jedyne ywe stworzenia, mogce obwieszcza sw

obecno w tej przekltej budowli, do ktrej wtargn Blake. A jednak odgosy te straszliwie
go przeraziy, rzuci si jak oszalay w d krtych schodw, a potem przez upiorn naw do
piwnicy i wydosta si na pusty, spowity ju mrokiem dziedziniec. Min rozliczne cieki i
uliczki Federalnego Wzgrza, ktre zaprowadziy go na normalne ulice uniwersyteckiej
dzielnicy, wyoone swojskimi chodnikami z cegy.
Blake przez kilka nastpnych dni nikomu nie wspomina ani sowem o swojej wprawie.
Rozczytywa si w rozmaitych ksigach, wertowa w miecie cae stosy gazet wydawanych w
cigu wielu lat i rozpracowywa z zapamitaniem kryptogram napotkany w oprawnej w skr
ksidze, ktr znalaz w zakrystii. Szyfr, jak si przekona, nie by prosty, po dugim okresie
wytonej pracy stwierdzi, e nie jest to zapis w jzyku angielskim a ni te w acinie, grace,
francuskim, hiszpaskim, woskim czy niemieckim. Postanowi sign do najgbszych
rde swojej edukacji.
Co wieczr jak dawniej spoglda na zachd i wpatrywa si w czarn wie pord stromych
dachw tego odlegego i prawie baniowego wiata. Teraz jednak napeniaa go jakim
nowym lkiem. Zna ju bowiem kryjce si w niej dziedzictwo wiedzy powizanej ze zem,
tym bardziej wic fantazja ponosia go niepohamowanie w najdziwniejszych kierunkach. Z
nadchodzc wiosn wracay ptaki, a kiedy obserwowa ich lot o zachodzie soca, wiedzia,
e unikay pospnej, samotnej wiey jeszcze bardziej ni dotychczas. Jeeli stado ptakw
zbliyo si do niej, zawracao i rozpraszao si w panik - wyobraa sobie szaleczy trzepot
ich skrzyde, ktrego nie mg usysze z odlegoci tylu mil.
W czerwcu, wedle pamitnika Blake'a, odnis on zwycistwo nad kryptogramem. Odkry, e
to by zapis w jzyku Aklo, ktrym posugiwali si wyznawcy szataskiego staroytnego
kultu, z czym zetkn si przypadkowo prowadzc niegdy badania naukowe. Pamitnik jest
dziwnie powcigliwy odnonie tego, co Blake odczyta, ale niewtpliwe jest jedno, e
wyniki jego docieka napeniy go lkiem i wprowadziy zamt w jego ycie. W pamitniku
s wzmianki o Duchu Ciemnoci, ktry budzi si, jeeli kto zajrzy w gb wieccego
Trapezoedru, i o obkaczym domniemaniu, e zostaje przywoany z gbi chaosu. On to,
zgodnie z panujcym przekonaniem, posiad ca wiedz i da najstraszliwszych ofiar. W
niektrych notatkach Blake'a wyczuwa si lk, gdy duch, a Blake uwaa, e zosta
przywoany, grasuje w caej okolicy, tylko wiata uliczne s dla waem ochronnym, ktrego
nie moe przekroczy.
O wieccym Trapezoedrze wspomina czsto, zwc go oknem wszystkich czasw i
przestrzeni, i tropi ca jego histori, poczwszy od dni, kiedy zosta uformowany na ciemnej
Yuggoth, nim jeszcze stare Bstwa sprowadziy go na ziemi. Strzeony pieczoowicie i
umieszczony w tej dziwnej skrzyni przez krynoidy z Antarktydy, zosta ocalony od zagady
przez ludzi-wy z Volusii i przez cae eony bacznie strzegy go w Lemurii pierwsze istoty
ludzkie. Przemierzy najdziwniejsze ldy i morza, zosta zatopiony wraz z Atlantyd, a potem
rybak minojski wyowi go w sieci i sprzeda ciemnoskrym kupcom z mrocznego Khem.
Faraon Nephren-Ka zbudowa wok tego kamienia wityni z krypt bez okien, dziki
czemu jego imi zostao wyryte na wszystkich monumentach i uwiecznione w rnych
zapisach. Potem spa w ruinach tej wityni, ktr kapani i nowy faraon zburzyli, ale jaki
archeolog znowu go wykopa ku zgubie ludzkoci.
Na pocztku lipca gazety jakby uzupeniaj zapiski Blake'a, cho w sposb pobieny i prawie
e przypadkowy, tylko wic pamitnik zwrci uwag na zawarte w nich wiadomoci.
Okazuje si, e nowa fala przeraenia ogarna Federalne Wzgrze, poniewa jaki obcy

przybysz wtargn do kocioa zioncego groz. Wosi szeptali co o jakim niezwykym


zamieszaniu, stukocie i drapaniu, rozlegajcym si w wiey pozbawionej okien, i prosili
swoich kapanw o wypdzenie istoty, ktra nawiedza ich w snach. Twierdzili, e co cigle
waruje przy ich drzwiach, czekajc, a si ciemni, by wtargn do rodka. Wiadomoci
prasowe napomykay o zakorzenionych tu od dawna przesdach, ale nie rzucay adnego
wiata na rdo ich pochodzenia. Modzi reporterzy w obecnych czasach najwyraniej nie
znali odlegej przeszoci. Opisujc to wszystko w pamitniku Blake objawia do dziwny
wyrzut sumienia, mwi o koniecznoci zakopania wieccego Trapezoedru i o zlikwidowaniu
tego, co spowodowa, przez owietlenie owej strasznej, wysokiej wiey. Ale jednoczenie
przejawia graniczce z niebezpieczestwem zafascynowanie i przyznaje, e owadnity jest
nienormalnym wprost pragnieniem - wystpujcym nawet w jego snach - aby raz jeszcze
wybra si do tej przekltej wiey i popatrze w gb wieccego kamienia, kryjcego w sobie
tajemnice kosmosu.
Jednake gazeta poranna z 17 lipca napenia piszcego pamitnik jakim szczeglnym
przeraeniem. Byy to znowu wiadomoci o niepokoju wci panujcym na Federalnym
Wzgrzu, w tonie partobliwym, ale dla Blake'a miao to wymow tragiczn. Nocna burza
zakcia system owietlenia miasta na pen godzin, w przecigu ktrej Wosi popadli w lk
bliski szalestwu. Ci, ktrzy mieszkali w pobliu kocioa, twierdzili, e to co, znajdujce si
w wiey, skorzystao z wygaszonych latar i przedostawszy si do kocioa, miotao si tam i
omotao w odraajcy, obleny sposb. Potem znowu przenioso si do wiey, skd
dochodziy odgosy tuczonego szka. Moe to przebywa wszdzie, gdzie zalega ciemno,
umyka za przed wiatem.
Kiedy wczona prd, w wiey rozlego si zdumiewajce szamotanie, bo nawet najsabszy
promyk wiata przesczajcy si przez osmolone, przesonite okiennicami okna by dla tej
rzeczy nie do niesienia. Wrd szamotaniny wlizgno si to do swej mrocznej wiey w
odpowiednim momencie, gdy pod wpywem dugotrwaego owietlenia mogoby si znowu
znale w otchani, z ktrej wywoa je szalony obcy przybysz. Podczas owej godziny
ciemnoci rozmodlony tum zgromadzi si wok kocioa trzymajc w deszczu zapalone
wiece i lampy osonite papierem i parasolami - wietlna gwardia majca ocali miasto od
mary nocnej, grasujcej w ciemnoci. Ci, ktrzy stali najbliej kocioa, twierdzili, e by
moment, kiedy zewntrzne wrota zaomotay zowieszczo.
Ale nawet to jeszcze nie byo najgorsze. Wieczorem w "Biuletynie" Blake przeczyta, co
odkryli dwaj reporterzy. Poruszeni dziwnymi i penymi lku opowieciami, na przekr
zalknionemu tumowi Wochw, wczogali si przez piwniczne okno do wntrza koci,
jako e drzwi nie mogli otworzy. Stwierdzili, e kurz w kruchcie i upiornej nawie zosta w
dziwny sposb wymieciony, a wszdzie dokoa leay porozrzucane zbutwiae poduszki i
obite satyn awki. Zewszd unosia si ohydna wo, a tu i wdzie widniay te lady i
plamy, bdce jakby pozostaoci zwglenia po poarze. Otworzywszy drzwi prowadzce do
wiey i zatrzymawszy si na chwil, gdy wydao im si, e sysz odgosy jakby drapania,
stwierdzili, e wskie spiralne schody s zupenie czyste.
W samej wiey zastali podobn sytuacj, kurz by tam prawie wymieciony. Wspominali o
siedmioktnym kamiennym filarze, o powywracanych gotyckich krzesach i dziwacznych
gipsowych posgach; zdumiewajce, ale w ogle nie napomknli o metalowej skrzyni i
rozpadajcym si szkielecie. Najbardziej jednak zaniepokoi si Blake - poza wzmiankami o
ladach zwglenia i nieprzyjemnym zapachu - podanymi szczegami w kocowej partii
opisu reporterw odnonie potuczonego szka. Wszystkie ostroukowe okna w wiey zostay

wybite, a dwa w sposb zdumiewajcy i najwyraniej w popiechu przesonite wyrwanym z


aw kocielnym satynowym obiciem i wosiem z poduszek. Wszystko to zostao upchnite
pomidzy zewntrzne okiennice. Resztki satyny i kpy wosia leay porozrzucane na wieo
wymiecionej pododze, tak jakby komu przeszkodzono w cakowitym zaciemnieniu wiey,
jak za dawnych dni, kiedy wszystkie okna byy szczelnie zasonite.
Poke plamy i lady zwglenia zauwaono te na drabinie prowadzcej do szczytu wiey
pozbawionej okien, jednake kiedy reporter wszed po niej i otworzywszy trap owietli
latark mroczne i cuchnce pomieszczenie, dostrzeg tylko panujcy tam mrok i stos
bezksztatnych szcztkw zgromadzonych przy jakiej szczelinie. Werdykt oczywicie by
jeden - szarlataneria. Kto pata figla przesdnym mieszkacom wzgrza albo te jaki
fanatyzm postanowi roznieca w nich strach, najprawdopodobniej dla ich rzekomego dobra.
Moliwe te, e jacy modzi i nieodpowiedzialni miejscowi ludzie zainscenizowali tak
wymylny art dla zewntrznego wiata. Najbardziej zabawny by fina tego zdarzenia, gdy
policja postanowia wysa swego inspektora, eby zweryfikowa sprawozdanie reporterw.
Trzej kolejni inspektorzy znaleli wybieg dla uniknicia wyznaczonej im misji, dopiero
czwarty, acz niechtnie, musia pojecha, a powrciwszy nie wnis nic nowego do relacji
reporterw.
Od tego momentu pamitnik Blake'a wykazuje narastajce objawy podenerwowania i grozy.
Jego autor wyrzuca sobie bezczynno i rozwodzi si szeroko nad konsekwencjami
nastpnego wyczenia wiata. Sprawdzono, e trzykrotnie - podczas burzy - telefonowa do
zespou energetycznego ogarnity panik i baga, aby podjto wszelkie rodki ostronoci i
nie dopuszczono do awarii prdu. Kilkakrotnie zaznacza si w pamitniku niepokj, gdy
reporterzy ogldajc mroczn izb w wiey nie natknli si na metalow skrzyni i kamie
ani na rozpadajcy si szkielet. Przypuszcza, e te rzeczy zostay usunite - ale przez kogo
lub co i gdzie, nie mia pojcia. Najwiksze obawy jednak wykazywa w zwizku ze swoj
osob i tym niesamowitym powizaniem, jakie wyczuwa, midzy wasnym umysem i owym
zaczajonym koszmarem w odlegej wiey - ow straszn rzecz zespolon z noc, ktr z
powodu wasnej brawury wycign z nieprzeniknionego mroku. Nieustannie odczuwa
wyrzut sumienia, a ludzie, ktrzy go w tym czasie odwiedzali, pamitaj, e przesiadywa
przy biurku oderwany od rzeczywistoci i przez zachodnie okno wpatrywa si w t odleg
strzelist wie wyaniajc si spoza dymu kbicego si nad miastem. W jego notatkach
bezustannie pojawiaj si wzmianki o jakich strasznych snach i coraz bardziej
zacieniajcym si, niesamowitym powizaniu z ow tajemnicz rzecz podczas snw.
Wspomina na przykad, e ktrej nocy zbudzi si i stwierdzi, e jest ubrany, znajduje si na
ulicy i bezwiednie schodzi z College Hill, zmierzajc w kierunki zachodnim. Cigle te
podkrela, e ta rzecz w wiey dobrze wie, gdzie go mona znale.
Przez tydzie po trzydziestym lipca Blake zdradza zaamanie psychiczne. nie ubiera si, a
jedzenie zamawia telefonicznie. Przyjaciele zagldajcy do niego wspominaj co o
sznurach, ktre trzyma przy ku. Tumaczy si tym, e z powody nocnych wdrwek musi
sobie co wieczr sptywa nogi w kostkach, majc nadziej, e go to powstrzyma albo
przynajmniej zbudzi si przy ich rozwizywaniu.
W pamitniku opisa swoje koszmarne doznanie, ktre przyczynio si do cakowitego
zaamania psychicznego. Trzydziestego lipca pooy si wieczorem do ka i nagle znalaz
si w nieprzeniknionym mroku, w ktrym z trudem torowa sobie drog. Dostrzeg tylko
krtkie, horyzontalne strumienie bladego, niebieskawego wiata, czu jaki straszliwy fetor i
sysza gdzie w grze ponad sob dziwn kakofoni cichych, tajemniczych dwikw.

Ilekro si poruszy, natychmiast si o co potyka, a kady odgos wywoywa pewnego


rodzaju odpowied w grze - odgos dziwnego szumu mieszajcego si z ostronym
pocieraniem drzewa o drzewo.
Wymacujc drog rkoma natkn si na kamienn kolumn z pustym wierzchokiem, innym
znw razem okazao si, e po drabinie wmontowanej w cian, kurczowo przytrzymujc si
szczebli, wspina si niezdarnie tam, skd rozchodzi si straszny fetor i skd bije we piekcy
ar. Przed oczami jego przesuway si jak w kalejdoskopie przedziwne obrazy, co pewien
czas przemieniajc si w ogromn, nieprawdopodobn otcha nocy, w ktrej wiroway
soca i wiaty jeszcze gbszej ciemnoci. Przyszy mu na myl stare legendy Ostatecznego
Chaosu, w ktrego wntrzu spoczywa sobie wygodnie niewidomy bg-idiota Azathoth, Pan
Wszystkich Rzeczy, otoczony hord bezmylnych i bezksztatnych tancerek, ukoysany cich,
monotonn melodi szataskiego fletu trzymanego w ohydnych szponach.
Nagle jaki ostry sygna z zewntrznego wiata wyrwa go z odrtwienia i uwiadomi mu
cay koszmar sytuacji, w jakiej si znalaz. Nie mia pojcia, co to byo - moe jaki
spniony odgos fajerwerkw rozbyskujcych przez cae lata na Federalnym Wzgrzu,
ktrymi mieszkacy czcili rozmaitych swoich witych i patronw albo te witych
czczonych jeszcze w ich rodzinnych wioskach we Woszech. W kadym razie skutek by taki,
e krzykn na cay gos, zeskoczy w najwikszym przeraeniu z drabiny i na olep torowa
sobie drog w zagraconym i spowitym gstym mrokiem pomieszczeniu.
Z miejsca zda sobie spraw, gdzie si znajduje, i nie boczc na nic zacz pdzi w d po
spiralnych schodach, obcierajc skr i potykajc si na kadym zakrcie. Potem ucieka
przez ogarnit nocn zmor naw, pen rozsianej pajczyny, ktrej widmowe ukowate
sklepienie sigao krlestwa zowieszczego cienia, przedar si przez zamiecon piwnic na
wiat powietrza i owietlonych ulic; pdzc jak szalony po widmowym wzgrzu szemrzcych
kalenic znalaz si w ponurym, cichym miecie wysokich, czarnych wieyc i pokonawszy
stromy teren w kierunku wschodnim dotar wreszcie do starych drzew okalajcych jego dom.
Nazajutrz rano, kiedy odzyska wiadomo, lea na pododze w gabinecie, kompletnie
ubrany. By zakurzony i omotany pajczyn, cae ciao mia obolae i podrapane. Spojrzawszy
w lustro zobaczy, e wosy ma osmalone, a wierzchnie okrycie przesiknite jest jakim
potwornym zapachem. Wtedy to wanie nerwy odmwiy mu posuszestwa. Potem ju snu
si tylko po mieszkaniu w szlafroku, zupenie wyczerpany, i prawie nic nie robi, tylko
wyglda przez zachodnie okno i dra na sam myl o nadcigajcej burzy, wpisujc oszalae
lkiem uwagi w swoim pamitniku.
8 sierpnia, tu przed pnoc, rozptaa si straszna burza. Byskawice szalay nad caym
miastem, dwukrotnie uderzy piorun. Pada ulewny deszcz, a nieustannie rozlegajce si
grzmoty spdzay sen z oczu tysicom ludzi. Blake by pprzytomny z lku o owietlenie
elektryczne i okoo pierwszej po pnocy usiowa si dodzwoni do dyspozytorni
energetycznej, ale niestety czno bya ju przerwana ze wzgldw bezpieczestwa.
Wszystko notowa w pamitniku - duymi, nerwowymi i nieczytelnymi literami, wykazujc
coraz bardziej nasilajcy si strach i rozpacz - a robi to na wyczucie, po ciemku.
Musia u siebie u pokoju zgasi wiato, eby co widzie przez okno, a jak si okazuje,
wikszo czasu spdzi przy biurku wpatrujc si z niepokojem ponad lnicymi w deszczu
milami dachw miejskich domw w konstelacj dalekich wiate znaczcych Federalne
Wzgrze. Co pewien czas po omacku robi notatki w pamitniku, a oderwane zdania, takie

jak: "Nie mog wyczy wiata", "Ono wie, gdzie jestem", "Musz to zniszczy",
"Przywouje mnie, ale moe tym razem nie chce mnie skrzywdzi", s rozrzucone na dwch
stronicach.
wiato zgaso w caym miecie. Stao si to dwanacie minut po drugiej, wedle
odnotowanych danych w elektrowni, jednak pamitnik Blake'a tego nie precyzuje. Jest tylko
nastpujcy zapis: "wiato wyczona - Boe dopom mi". Na Federalnym Wzgrzu ludzie
byli rwnie zaniepokojeni jak Blake, przemoknici do suchej nitki skupili si na placu i
uliczkach otaczajcych zowrogi koci ze wiecami osonitymi parasolami, z latarkami,
lampami, krucyfiksami i innymi dziwnymi symbolami zakl, waciwymi obszarom
poudniowych Woch. Bogosawili kady przebysk na niebie, robic tajemnicze i pene lku
gest praw rk, gdy wskutek oddalajcej si burzy byskawice pojawiay si coraz rzadziej,
a w kocu cakiem ustay. Nasilajcy si wiatr pogasi prawie wszystkie wiece, a ca
sceneri okry grony mrok. Kto wyrwa ze snu ojca Merluzzo z kocioa Spirito Santo,
ktry natychmiast popieszy na ponury plac i wypowiedzia kilka kojcych sw. Nikt nie
mia wtpliwoci, e z mrocznej wiey dochodz jakie pene niepokoju i dziwne odgosy.
Na potwierdzenie tego, co si zdarzyo o 2.35, mamy zeznanie ksidza, modego,
inteligentnego i wyksztaconego czowieka; penicego sub policjanta, Williama J.
Monohana z komendy gwnej, czowieka najwyszej wiarygodnoci, ktry zatrzyma si w
tej czci podlegajcego jego kontroli rejonu, aby mie baczenie na zebrany tum; i
wikszoci z siedemdziesiciu omiu osb, ktre zebray si przy wysokim wale otaczajcym
koci - a zwaszcza tych stajcych na placu od strony wschodniej fasady kocioa. Nie
zdarzyo si oczywicie nic, co by wiadczyo o zjawisku wykraczajcym poza prawa
przyrody. Przyczyn tego zjawiska moe by wiele. Nikt nie moe twierdzi z penym
przekonaniem, e nastpi jaki niejasny proces chemiczny, ktry zaszed w ogromnym, nie
przewietrzanym i dawno opuszczonym budynku, penym nagromadzonych tam rozmaitych
przedmiotw. Smrodliwe opary - nagy wybuch - cinienie gazw powstaych na skutek
dugiego rozkadu - kade z rozlicznych zjawisk mogo si do tego przyczyni. W takim
przypadku, oczywicie, wiadoma szarlataneria musi by wykluczona. Zdarzenie to samo w
sobie byo cakiem proste i trwao niecae trzy minuty. Ojciec Merluzzo, zawsze bardzo
dokadny, cay czas spoglda na zegarek.
Rozpoczo si to wyranym nasileniem guchych, szeleszczcych odgosw wewntrz
mrocznej wiey. Z kocioa zaczy si wydostawa dziwne i nieprzyjemne zapachy, ktre w
tym momencie stay si do intensywne. Nastpnie rozleg si odgos pkajcego drzewa i
ogromny, ciki przedmiot spad na dziedziniec od strony pospnej wschodniej fasady
kocioa. wieci nie paliy si, wobec czego wiea nie byo widoczna, ale gdy przedmiot ten
znalaz si ju na ziemi, wszyscy widzieli, e jest to okopcona okiennica wschodniego okna.
Nagle dotar z niewidzialnych wysokoci fetor nie do zniesienia, od ktrego drcych widzw
ogarny mdoci, niemal si dawili, a wszystkich na placu prawie cio z ng. Jednoczenie
powietrze zadrao od wibracji trzepoczcych skrzyde, a nagy poryw wiatru ze wschodu, o
wiele gwatowniejszy ni wszystkie poprzednie podmuchy, pozrzuca z gw kapelusze i
wyrwa z rk ociekajce parasole. Nic okrelonego nie dao si zauway w t ciemn noc,
cho niektrzy spord obserwatorw patrzcych w gr odnieli wraenie, e na tle
atramentowego nieba widzieli ogromn, czarn smug - co jakby bezksztatn chmur dymu,
ktra wystrzelia w kierunku wschodnim z prdkoci meteoru.
I to byo wszystko. Co, ktrzy to widzieli, osupieli z przeraenia, grozy i niepewnoci, nie

wiedzieli, co maj robi i czy w ogle co robi. A poniewa nie wiedzieli, co si stao, nie
potrafili si uwolni od czujnoci; tote ju po chwili, kiedy ostra byskawica zanikajcej
burzy, a potem szarpicy uszy grzmot objy niebo, natychmiast rozpoczli mody. Za jakie
p godziny deszcz przesta pada, a po pitnastu minutach latarnie si zapaliy i dopiero
wtedy zmczeni i przemoknici ludzkie z ulg wrcili do swych domw.
Nastpnego dnia w gazetach zamieszczono wiadomo o burzy, przy okazji napomykajc
tylko o towarzyszcych jej okolicznociach. Okazao si, e burza szalejca na Federalnym
Wzgrzu miaa jeszcze wiksze nasilenie dalej, w kierunku wschodnim, gdzie roznis si
take jaki szczeglny rodzaj fetoru. Zjawisko wystpio najwyraniej nad College Hill, gdzie
huk pkajcego drzewa zbudzi mieszkacw i spowodowa fal niesamowitych domysw.
Spord tych, ktrzy si zbudzili, tylko kilka osb dostrzego niezwyky blask na szczycie
wzgrza albo te zauwayo niewytumaczalny wir powietrza w gr, ktry strci prawie
wszystkie licie z drzew i zniszczy roliny w ogrodach. Zgodnie twierdzono, e piorun
musia uderzy gdzie w bliskim ssiedztwie, ale nie znaleziono nigdzie adnego ladu. Mody
czowiek ze stowarzyszenia Tou Omega opowiada, e widzia groteskowy i odraajcy kb
dymu w powietrzu w momencie, gdy pojawia si pierwsza byskawica, lecz jego
spostrzeenie nie zostao potwierdzone. Jednake wszyscy obserwatorzy s zgodni co do
jednego, e ostatni grzmot zosta poprzedzony gwatownym podmuchem wiatru od zachodu i
strasznym, wprost nie do zniesienia zapachem; natomiast powszechnie stwierdzano ulotn
wo spalenizny tu po uderzeniu pioruna.
Omawiano to wszystko bardzo dokadnie ze wzgldu na prawdopodobiestwo zwizku tych
wydarze ze mierci Roberta Blake'a. Studenci z domu Psi Delta, ktrych okna na pitrze
znajdoway si naprzeciw gabinetu Blake'a, zauwayli dziewitego lipca rano w oknie
wychodzcym na zachd jego blad twarz i zastanawiali si nad jej dziwnym wyrazem. Kiedy
wieczorem stwierdzili, e twarz i pozycja Blake'a nie ulegy zmianie, zaniepokoili si i
czekali na zapalenie wiata w jego gabinecie. Pniej zadzwonili do nie owietlonego
mieszkania, po czym z pomoc policjanta wywayli drzwi.
Sztywne ciao tkwi w pozycji siedzcej przy biurku, twarz o szklistych, wytrzeszczonych
oczach bya wykrzywiona w konwulsyjnym strachu. Na ten widok wszyscy rozpierzchli si,
bo a im si mdo zrobio od tego przeraajcego widoku. Wkrtce potem lekarz sdowy
dokona ogldzin i mimo caych szyb w oknie stwierdzi szok spowodowany elektrycznym
wyadowaniem albo napicie nerwowe z tej samej przyczyny. Natomiast zupenie zignorowa
wyraz przeraenia na twarzy Blake'a, poczytujc to za prawdopodobny skutek wielkiego
szoku, typowego dla czowieka o tak chorobliwej wyobrani i tak niezrwnowaonego.
Wycign ten wniosek na podstawie ksiek, obrazw i rkopisw znalezionych w
mieszkaniu i pisanych na olep spostrzee w pamitniku lecym na biurku. Blake notowa
szalecze uwagi do samego koca a owek ze zamanym grafitem tkwi w jego
spazmatycznie zacinitej prawej doni.
Notatki po wyczeniu wiata byy bardzo chaotyczne i niezbyt czytelne. Na ich podstawie
niektrzy badacze wycignli zupenie inne wnioski, ni gosi oficjalny werdykt, ale tego
rodzaju spekulacje nie s nigdy uznawane za wiarygodne przez ludzi konserwatywnych.
Wnioski obdarzonych wyobrani teoretykw nie zostay wsparte czynem przesdnego
doktora Dextera, ktry wrzuci t dziwn skrzyni i wieloktny kamie - przedmiot
niewtpliwie iluminujcy wiato w mrocznej, pozbawionej okien wiey, gdzie zosta
odnaleziony - do najgbszego kanau w zatoce Narragansett. Nadmierna wyobrania i
neurotyzm Blake'a, wzmoone poznaniem dawno minionego szataskiego kultu, ktrego

szokujce lady odkry, nadaj szczeglnego znaczenia zamieszczonym pniej ostatnim


notatkom pisanym w szalestwie lku. Oto wanie te notatki - albo te to wszystko, co udao
si odtworzy.
"wiato wci wyczone... chyba ju z pi minut. Wszystko zaley od byskawic. Oby trway
jak najduej! Maj jaki wpyw na to wszystko... Deszcze, pioruny i wiatr oguszajcy... Ta
rzecz dziaa na mj umys.
Kopoty z pamici. Widz rzeczy, o ktrych dotd nie miaem pojcia. Inne wiaty, inne
galaktyki... Ciemno... Byskawice wydaj si ciemnoci, a ciemno wiatem.
Nie moe to by prawdziwe wzgrze i prawdziwy koci. To z pewnoci wraenia, jakim
podlega siatkwka oka na skutek byskawic. Bogu dziki, e Wosi stoj z zapalonymi
wiecami, w razie gdy ustan byskawice.
Czego ja si boj? Nie jest to przypadkiem wcielenie Nyarlathotepa, ktry w staroytnym i
tajemniczym Khemie przybra nawet posta czowieka? Pamitam Yuggoth i jeszcze bardziej
odlega Shaggai, a take najdalsz prni czarnych planet.
Dugi szybujcy lot poprzez pustk... nie moe przeby wiata jasnoci... odtworzonymi
mylami uwizionymi w wieccym Trapezoedrze... wysya je poprzez straszliwe pustynie
promieniowania...
Nazywam si Blake - Robert Harrison Blake z East Knapp Street, Milwaukee, Wisconsin...
Jestem na tej planecie...
Azathoth, miej lito!... byskawice ju nie rozjaniaj nieba... straszne... widz wszystko
jakim niesamowitym zmysem, ktry nie jest wzrokiem... wiato jest ciemnoci, a ciemno
jest wiatem... ludzie na wzgrzu... stra... wiece i czary... ich ksia...
Poczucie odlegoci zatracone... dalekie jest bliskie, a bliskie dalekie. adnego wiata... ani
szko... widz tych ludzi... widz t wie... okno... sysz... Roderick Usher... oszalaem albo
zaraz oszalej... ta rzecz porusza si i trzepoce w wiey... to ja jestem t rzecz, a ona mn...
chc si wydosta... musz si wydosta i zjednoczy siy... Ona wie, gdzie si znajduj.
Jestem Robert Blake, ale widz w ciemnoci wie. Niesamowity odr... zmysy
przeistoczone... aluzje w oknie wiey trzeszcz i odpadaj... lii... ngai... ygg...
Widz... przybywa tutaj.. niesamowity wiatr-tytan... niewyrane czarne skrzyda... YogSathoth, ocal mnie... trzypatowe ponce oko..."

Koszmar w Dunwich
Gorgony, Hydry i Chimery - straszne opowieci o Celaeno i Harpiach - mog si odradza w
przesdnym umyle - ale istniay tam ju przedtem. S kopi, wzorcem - stare ich wzorce s w
nas, i s wieczne. Gdyby byo inaczej, to czy przytoczone przykady, ktre na jawie uwaamy
za nieprawdziwe, mogyby wywiera na nas jakikolwiek wpyw? Czy to znaczy, e w sposb
naturalny przejmujemy poczucie lku od takich wanie obiektw, ktre, jak si powszechnie
uwaa, s w stanie wyrzdzi nam cielesn krzywd? O, bynajmniej! Tego rodzaju lki maj o
wiele starsze podoe. Sigaj poza ciao - a nawet w powizaniu z ciaem byyby takie
same... Fakt, e lk, tutaj rozwaany, ma charakter czysto duchowe, e jest silny w proporcji,
tak jak jest bezprzedmiotowy na ziemi, e dominuje w okresie naszego bezgrzesznego
niemowlctwa - stwarza trudnoci, ktrych rozwizanie moe uatwi wejrzenie w okres, gdy
wiat jeszcze nie istnia, i choby pobiene zerknicie w mroczn krain praegzystencji.
Charles Lamb: "Czarownice i inne koszmary nocne".
I
Jeli podrnik, przebywajcy na pnocy rodkowej czci Massachusetts, skrci w
niewaciwy gociniec na rozstaju drg przy rogatkach Aylesbury tu za Dean's Corners,
napotka samotn i dziwn krain. Teren si tu wznosi, a kamienne mury obronite dzik r
coraz silniej napieraj na krt, piaszczyst i poobion koleinami drog. Drzewa w
pojawiajcych si co pewien czas pasmach lasw wydaj si za due, a dzikie krzewy, jeyny
i trawa rosn tak bujnie, e nawet w zamieszkaych regionach nieczsto si takie spotyka.
Pola uprawne, mao zreszt urodzajne, wystpuj tu tylko gdzieniegdzie, a z rzadka
rozproszone domy nosz znamiona wieku, ndzy i ruiny. Nie wiadomo, dlaczego tak si
dzieje, ale nikt waciwie nie ma ochoty pyta o drog wychodzcych, samotnych ludzi,
ktrych niekiedy mona dostrzec na rozpadajcych si progach domw oraz na spadzistych
kach usianych kamieniami. Ludzie ci s tak milczcy i tajemniczy, e kady odnosi
wraenie, jakby natkn si na jakie zakazane istoty, z ktrymi lepiej byoby nie mie do
czynienia. A kiedy wznoszca si coraz wyej droga doprowadza do miejsca, z ktrego
roztacza si ponad gstymi lasami widok na wzgrza, narasta uczucie dziwnego niepokoju.
Ich wierzchoki s nazbyt okrge i symetryczne, aby taki widok mg si wyda przyjemny i
naturalny, a do tego jeszcze co jaki czas rysuj si niezwykle wyrazicie na tle nieba
wysokie, ustawione w krg kamienne kolumny wieczce szczyty tych wzgrz.
Drog przecinaj niezbadanej gbokoci wwozy i parowy, a prymitywne drewniane mosty
nie zapewniaj poczucia bezpieczestwa. A kiedy droga opada w d, pojawiaj si cae
poacie bagien, na widok ktrych czowiek instynktownie si wzdryga, natomiast wieczorem
ogarnia go lk, gdy zaczyna si rozlega skrzeczenie niewidocznych lelkw kozodojw, a
niespotykane chmary robaczkw witojaskich wykonuj taniec w rytm ochrypego,
uporczywego i dononego rechotu ab. Wska, lnica wstga grnego biegu rzeki
Miskatonic przypomina pezajcego wa, kiedy tak wije si u stp kopulastych wzgrz,
spord ktrych wypywa.
Im bliej wzgrz, podrnik stwierdza, e bardziej przycigaj uwag ich zalesione stoki
anieli kamienne, kopulaste wierzchoki. Ziej czarnym mrokiem, s urwiste i miaoby si
ochot znale od nich jak najdalej, ale nie ma niestety innej drogi, dziki ktrej mona by ich
unikn. Po drugiej stronie krytego mostu wida ma wiosk przycupnit midzy rzek a

stromym zboczem Round Mountain, w ktrej zadziwiaj przegnie spadziste dachy


wiadczce o architekturze zacznie starszej ni pozostaa zabudowa okolicy. Nie napawa
otuch wiadomo, kiedy przyjrze si bliej, e wikszo chat jest opustoszaa i chyli si
do ruiny i e w kociele ze zwalon wie mieci si teraz jedyny niechlujny sklep tej wioski.
Przeraenie ogarnia na myl, e trzeba przej mroczny jak tunel most, nie da si go jednak
omin. A po drugiej stronie, na odcinku drogi prowadzcej przez wie, bucha przykra wo
zbutwienia, nagromadzona przez cae stulecia. Z ulg opuszcza si to miejsce posuwajc si
wsk ciek wiodc u podna wzgrz i poprzez rwnin dociera si znowu do rogatek
Aylesbury. Czasem dopiero tutaj czowiek si dowiaduje, e by w Dunwich.
Obcy rzadko odwiedzaj t miejscowo, a od pewnego czasu, kiedy to miay tam miejsce
straszne wydarzenia, wszystkie kierujce do drogowskazy zostay usunite. Sceneria
tamtejsza, jeli ocenia wedle zwykego kanonu estetycznego, jest wyjtkowo adna, a jednak
nie przyjedaj tam turyci w sezonie letnim, nie zagldaj te artyci. Dwiecie lat temu,
kiedy opowieci o wiedmach wypijajcych krew, otaczaniu czci Szatana i o dziwnych
istotach yjcych w lasach nie budziy pobaliwego umiechu, mwio si jawnie o
przyczynach, dla ktrych naley unika tych terenw. W wieku, w ktrym wada rozum, a w
ktrym wanie yjemy - koszmar w Dunwich zosta wyciszony w 1928 roku przez ludzi,
ktrym dobro tego miasta i wiata leao na sercu - wszyscy unikaj tych stron nie wiedzc
waciwie dlaczego. By moe znana jest jedna przyczyna - ale nie ludziom przybyym z
daleka - a mianowicie odraajcy wygld nielicznych ju mieszkacw tych chylcych si do
upadku osiedli, jakie do czsto spotyka si w zaktkach Nowej Anglii. Stanowi jakby
swoj wasn ras z wyranie zaznaczajcych si umysowym i fizycznym stygmatem
degeneracji, spowodowanej midzy innymi zawieraniem maestw midzy krewnymi.
Przecitna ich inteligencji jest katastrofalnie niska, natomiast ich kroniki a cuchn od jawnej
zoliwoci potajemnych zabjstw, kazirodztwa oraz czynw wyjtkowo okrutnych i
wyuzdanych. Grupa przynaleca do starego ziemiastwa, a reprezentowana przez dwie albo
trzy rodziny, ktre przybyy tu z Salem w 1692 roku, utrzymaa si na cokolwiek wyszym
poziomie, cho poniektrzy jej potomkowie tak ju wroli w posplstwo, e tylko ich
nazwiska mog by kluczem do tak zniesawionego pochodzenia. Niektrzy Whateleyowie
czy Bishopowie wci jeszcze wysyaj najstarszych synw do Harvardy czy Miskatonic, ale
rzadko powracaj oni pod butwiejce dachy, pod ktrymi ich przodkowie, a take oni sami
przyszli na wiat.
Nawet ci, ktrzy znaj fakty zwizane z koszmarem, jaki si tutaj wydarzy, nie potrafi
powiedzie, co si dziao w Dunwich. Stare legendy wspominaj o bezbonych obrzdach i
tajnych zgromadzeniach Indian, podczas ktrych przywoywano zakazane, tajemnicze istoty
spord wielkich, kopulastych wzgrz i odprawiano dzikie, orgiastyczne obrzdy, powodujc
jakie trzaski i grzmoty w gbi ziemi. W 1747 roku wielebny Abijah Hoadley, nowo
przybyy kapan Kongregacjonalnego Kocioa we wsi Dunwich, wygosi pamitne kazanie
na temat obecnoci Szatana i jego diabw, w ktrym powiedzia: &nbspZway musimy, e
te bluniercze siy z piekielnego Orszaku Demonw s nazbyt powszechnie znane, aby im
mona byo zaprzecza. Przeklte gosy Azazela i Buzraela, Belzebuba i Beliala syszao z
gbi ziemi ponad dwudziestu jeszcze yjcych wiarygodnych wiadkw, a dwa tygodnie
temu ja sam wyranie syszaem rozmow nieczystych si w grach za moim domem.
Dochodzio brzczenie i dudnienie, jk i pisk, i jakie syki. Byy to dwiki obce tej ziemi, a
musiay si dobywa z jaski, ktre tylko czowiek uprawiajcy czarn magi moe odkry, a
otworzy jedynie diabe.
Wielebny Hoadley wkrtce potem znikn, ale tekst jego kazania, wydrukowany w

"Springfield", do dzi istnieje. Jednake kadego roku dochodz wieci o dziwnych odgosach
rozbrzmiewajcych wrd gr i wci stanowi zagadk dla geologw i fizjografw.
Inne podania gosz o jakim nieprzyjemnym zapachu unoszcym si w pobliu krku
kamiennych kolumn i o nagych, sowizdrzalskich odgosach syszalnych niezbyt wyranie w
pewnych godzinach, a dobywajcych si z okrelonych miejsc na dnie wielkich wwozw; a
jeszcze inne podania ludowe wspominaj o Diabelskim Uskoku - jest to ponure, przeklte
zbocze gry, na ktrym nie rosn ani drzewa, ani krzewy, ani nawet trawa. Ludzie tutaj
panicznie si boj gosw lelkw kozodojw, ktre nasilaj si w ciepe noce. Panuje
przekonanie, e te ptaki oczekuj na dusze umierajcych ludzi i e dopasowuj rytm swoich
penych grozy krzykw do ostatnich oddechw cierpicego. Jeeli pochwyc ulatujc dusz
w momencie opuszczania ciaa, natychmiast odlatuj trzepoczc skrzydami pord
demonicznego chichotu; a jeli nie uda si im pochwyci, stopniowo zapadaj w pen
rozczarowania cisz.
Wszystkie te opowieci ju si oczywicie przeyy i wydaj si mieszne; wywodz si z
niezwykle odlegych czasw. Dunwich jest rzeczywicie bardzo stare, o wiele starsze ni
wszystkie inne osady w promieniu trzydziestu mil. Na poudnie od Dunwich mona spotka
fundamenty i komin starego domu Bishopa, ktry zosta zbudowany jeszcze przed 1700
rokiem; natomiast ruiny myna przy wodospadach, zbudowanego w 1806 roku, stanowi
najbardziej nowoczesn architektur, na jak si mona tu natkn. Przemys nigdy nie kwit
w tych stronach, a fabryka, jak tu zamierzano rozwin w dziewitnastym wieku, miaa
krtkotrway ywot. Najstarsze ze wszystkiego s jednak wielkie, surowe ciosane kolumny
stojce krgiem na szczytach, ale przypisuje si je raczej Indianom anieli pniejszym
osadnikom. Stosy czaszek i koci w krgu kolumn i wok duej skay w ksztacie stou na
Sentinel Hill stanowi, w powszechnym przekonaniu, miejsce grzebania Pocumtuckw;
natomiast wielu etnologw, odrzucajc absurdalne prawdopodobiestwo takiej teorii,
twierdzili, e s to pozostaoci ludw kaukaskich.
II
Wilbur Whateley urodzi si o pitej rano w niedziel, drugiego lutego 1913 roku, na duej i
tylko czciowo zamieszkaej farmie, znajdujcej si na stoku wzgrza cztery mile od wsi i
ptorej mili od jakiegokolwiek innego domostwa w okrgu Dunwich. Data powysza
upamitnia si, poniewa byo to wito Matki Boskiej Gromniczej, ktre mieszkacy
Dunwich obchodz pod inn nazw, a take dlatego, e w grach rozlegy si jakie huki, za
przez ca noc poprzedzajc jego urodzenie ujaday zaciekle wszystkie psy we wsi. Godny
rwnie uwagi jest fakt, e matka jego pochodzia ze zdegenerowanej gazi rodziny
Whateleyw, e bya uomn, brzydk trzydziestopicioletni kobiet, albinosk, a mieszkaa
ze starym ojcem, pobkanym, a ktrym w jego modych latach kryy plotki, e para si
czarn magi. Lavinia Whateley nie miaa ma, ale nie wyrzeka si dziecka, zgodnie z
panujcymi w tych stronach obyczajami; nie przejmowaa si te domysami, jakie mog snu
- i snuli - okoliczni wieniacy na temat ojcostwa jej dziecka. Wrcz przeciwnie, wydawaa si
dumna z czarnowosego niemowlcia o wygldzie satyra, ktry jaskrawo kontrastowa z jej
albinizmem i rowymi oczami, a syszano te, jak rozpowiadao rozmaite i dziwne o nim
wieci, o jego niezwykej mocy i wielkiej przyszoci.
Lavinia mwia rne rzeczy, ya bowiem samotnie i zapuszczaa si daleko w gry podczas
szalejcych burz, a take czytaa grube ksiki zgromadzone w cigu dwch stuleci, ktre jej
ojciec odziedziczy po przodkach Whateleyach, a ktre teraz rozpaday si ju ze staroci i

zniszczenia przez robactwo. Do szkoy nie chodzia nigdy, uczy j ojciec, przekazujc jej w
sposb chaotyczny strzpki staroytnej wiedzy. Ludzie zawsze stronili od ich farmy z
powodu krcych opowieci o czarnej magii Starego Whateleya i dotychczas
niewyjanionych okolicznoci gwatownej mierci pani Whateley, kiedy Lavinia miaa
dwanacie lat. Lavinia zadowolona bya ze swego samotnego ycia, ktre wypeniaa rnymi
zajciami i oddawaa si najfantastyczniejszym marzeniom i snom. Domem niewiele si
zajmowaa, panowa w nim niead i brud, a w nozdrza uderzay nieprzyjemne zapachy.
Tej nocy, kiedy rodzi si Wilbur, rozlega si w domu Whateleyw krzyk, ktrego echo
zaguszao nawet odgosy ze wzgrz i szczekanie psw, ale w jego przyjciu na wiat nie
uczestniczy ani aden doktor, ani akuszerka. Ssiedzi dowiedzieli si o wszystkim dopiero w
tydzie pniej, kiedy Stary Whateley wybra si saniami do Dunwich i chaotycznie
opowiedzia o tym wydarzeniu ludziom stojcym bezczynnie przez sklepem Osborne'a.
Wydawao si, e si zupenie odmieni - rozglda si ukradkiem na wszystkie strony, nie
budzi lku, jak dotychczas, tylko sam by jaki zalkniony - a przecie nie by to czowiek,
ktremu wydarzenia rodzinne mogyby zakci spokj. Mimo to zna po nim byo dum,
ktra zreszt potem ujawnia si te i u jego crki, a to, co powiedzia o ojcu dziecka,
upamitnio si na dugie lata jego suchaczom.
- Nie obchodzi mnie, co ludzie sobie myl, bo jeli chopak Lavinii bdzie jak jego ojciec,
wszystkich zadziwi. Mylicie pewnie, e wy to jedyni ludzie tutaj. Levinia czytaa i widziaa
rzeczy, o ktrych wam tylko opowiadano. Jej chop jest tak samo dobry jak kady chop po tej
stronie Aylesbury. A jakbycie wiedzieli o grach to, co ja wiem, to bycie myleli, e jej lub
jest lepszy ni wszystkie luby w kocioach. Powiem wam jeszcze, e ktrego dnia
usyszycie, jak dziecko Lavinii zwoa imi swojego ojca ze szczytu Sentinel Hill.
Tylko dwie osoby widziay Wilbura Whataleya w pierwszym miesicu ycia. Byli to
Zechariah Whateley, z tych jeszcze nie zdegenerowanych, i Mamie Bishop, nielubna ona
Earla Sawyera. Mamie wybraa si z ciekawoci, a to, co potem opowiadaa, okazao si
uzasadnione. Zechariah natomiast przyprowadzi dwie krowy z Alderney, ktre Stary
Whateley kupi od jego syna, Curtisa. Od tej chwili rodzina maego Wilbura skupowaa bydo
i trwao to a do 1928 roku, kiedy to zdarzy si ten straszny koszmar w Dunwich. A mimo to
w obskurnej oborze Whateleya nigdy nie byo duo byda. Przez pewien czas ciekawscy
liczyli z ukrycia liczb krw pascych si na stromym zboczu kio starej farmy i jako nigdy
nie doliczyli si wicej ni dziesi albo dwanacie, a wszystkie wyglday zabiedzone, jakby
bez krwi. Widocznie jaka zaraza niszczya zwierzta u Whateleyw; pewnie pastwisko byo
niezdrowe albo grzyb toczy drzewo w ich obskurnej oborze, co nie wychodzio zwierztom
na dobre. Na ich skrze byo peno wrzodw albo ran, tak jakby byy czym ponacinane. A
tym, ktrzy byli na farmie jeszcze we wczeniejszych miesicach, wydao si, e takie same
wrzody i rany dostrzegli na szyi nie ogolonego, siwego Starego Whateleya i jego niechlujnej,
potarganej crki-albinoski.
Wiosn, po urodzeniu Wilbura, Lavinia wznowia wyprawy w gry wraz ze swoim smagym
dzieckiem, ktre nosia w nieksztatnych ramionach. Z czasem, kiedy wikszo okolicznych
mieszkacw zobaczya ju dziecko, przestano si nim interesowa, nie komentowano te
jego niezwykle szybkiego rozwoju. Wilbur rs fenomenalnie szybko, kiedy skoczy trzy
miesice, by wikszy i mocniejszy ni niejedno roczne dzieci. Jego ruchy i gos nacechowane
by rozwag i wiadomoci niespotykan w takiego niemowlaka, tote nikogo nie
zaskoczyo, kiedy w sidmym miesicu ycia zacz chodzi, jeszcze troch chwiejnie ale po
miesicu ju porusza si cakiem swobodnie.

W tym mniej wicej czasie - na Wszystkich witych - nasz szczycie Sentinel Hill, gdzie
pord stosu starych koci znajduje si skaa w ksztacie wielkiego stou, pojawi si o
pnocy wielki pomie. Rozptaa si fala plotek, bo Silas Bishop - z tych normalnych
Bishopw - na godzin przed pojawieniem si ognia widzia, jak chopiec bieg wawo przed
matk wanie na to wzgrze. Silas pdzi wanie zbkan jawk, ale prawie zapomnia, co
roki, kiedy w sabym wietle latarki dojrza tych dwoje. Przedzierali si niemal bezszelestnie
przez poszycie i zdumionemu Silasowi wydao si, e byli zupenie nadzy. Potem mia pewne
wtpliwoci co do chopca, by moe mia na sobie ciemne spodnie, krtkie albo dugie, i pas
z frdzlami. Zawsze widywano Wilbura w ubraniu dokadnie zapitym, a jakiekolwiek
zakcenie porzdku w jego stroju wywoywao u niego niepokj, a nawet irytacj. Pod tym
wzgldem ogromnie kontrastowa z niechlujn matk i dziadkiem, dopiero niezwyke
zdarzenie w 1928 roku wyjawio przyczyny tego zjawiska.
W styczniu wykazano znowu pewne zainteresowanie "ciemnym brzdcem Lavinii", bo zacz
mwi skoczywszy jedenacie miesicy. Zwraca uwag nie tylko z powodu innego akcentu,
ale i swobody, z jak mwi. Czteroletnie dzieci nie mogyby mu dorwna. Nie by zbyt
skory do rozmowy, lecz kiedy ju zaczyna mwi, robi to w jaki dziwnie nieuchwytny
sposb, niespotykany wrd mieszkacw Dunwich. Nie przejawiao si to w tym, co mwi,
i nawet nie w zwrotach, jakich uywa, tylko w intonacji i jakby w wewntrznych narzdach,
z ktrych gos si dobywa. A twarz jego te miaa niespotykany wyraz dojrzaoci; podobnie
jak matka i dziadek pozbawiony by brody, ale mia za to wydatny, uksztatowany wyranie,
mimo tak modego wieku, nos, due ciemne oczy o dojrzaym spojrzeniu, co stwarzao
wraenie, e jest ju dorosy i obdarzony nadprzyrodzon inteligencj. A mimo to by
strasznie brzydki; grube wargi, poka cera z wielkimi porami, szorstkie, twarde wosy i
dziwnie wyduone uszy nadaway mu wygld satyra albo jakiego zwierzcia. Wkrtce
zacz budzi jeszcze wiksz odraz ni jego matka i dziadek; przypisywano to wszystko
czarnej magii, jak si dawniej zajmowa Stary Whateley; wspominano, jak gry zadray,
kiedy stan w krgu ska z otwart ksig, ktr trzyma przed sob, i wykrzykn straszne
imi Yog-Sothoth. Nie cierpiay tego chopca wszystkie psy, zawsze musia by w
pogotowiu, aby si broni przed ich atakiem i gronym szczekaniem.
III
Tymczasem, chocia Stary Whateley wci skupowa bydo, stado na jego farmie si nie
powikszao. cina te drzewa i zacz naprawia nie uywan dotychczas cz domu przestronn, na pitrze pod spadzistym dachem, ktra od tyu przylegaa na stoku wzgrza;
dotychczas zajmowa z crk trzy izby na parterze, te najmniej zniszczone, i to mu
wystarczao. Ogromne zasoby energii musia mie ten stary czowiek, skoro mg podoa tak
cikiej pracy. I cho co pewien czas papla bez zwizku, jako ciela robi postpy. Zaczo
si to waciwie zaraz po urodzeniu Wilbura; uporzdkowa jedn z szop do przechowywania
narzdzi, oszalowa j i zaoy nowy, mocny zamek. Odbudowujc teraz nie uywane dotd
pitro wykaza tak sam sprawno. Jego obd objawi si dopiero wtedy, kiedy pozabija
szczelnie deskami wszystkie okna w odrestaurowanej czci domu, cho byli tacy, ktrzy
uwaali, e sam fakt przystpienia do tej pracy by ju przejawem obdu. Troch mniejsze
zdziwienie budzio odremontowanie pokoju dla wnuka na parterze, kilka osb nawet go
ogldao, ale nikt nie mia dostpu do zabitego deskami pitra. Pokj chopca obudowa
wysokimi, solidnymi pkami, na ktrych poukada, w naleytym porzdku, wszystkie stare,
zbutwiae ksiki i porozrywane, poszczeglne czci, ktre dotychczas przewracay si po
ktach we wszystkich izbach.

- Ja z nich skorzystaem co nieco - mwi podklejajc podarte stronice, zadrukowane


gotyckim pismem. W tym celu na zardzewiaym kuchennym piecu podgrzewa zrobiony
przez siebie klej. - Ale chopak jeszcze lepiej potrafi z nich skorzysta. Trzeba je
uporzdkowa, bo tylko z nich bdzie si uczy.
Kiedy Wilbur mia rok i siedem miesicy - we wrzeniu 1914 - jego wzrost i umiejtnoci
budziy najwysze zdumienie. Wyglda na cztery lata, mwi pynnie i wykazywa du
inteligencj. Biega swobodnie po polach i grach, nieodcznie te towarzyszy matce w jej
wyprawach. W domu lcza pilnie nad dziwnymi obrazkami i mapami w ksikach dziadka,
a Stary Whateley wpaja mu wiedz przez cae dugie, ciche popoudnia. Do tego czasu zosta
zakoczony remont domu, a ci, ktrzy to obserwowali, nie mogli zrozumie, dlaczego okno
na tyach wschodniego szczytu, przylegajce do wzgrza, zostao przerobione na moce drzwi
zbite z desek. A jeszcze bardziej zagadkowa bya pochylnia z desek prowadzca od drzwi do
samej ziemi. Po zakoczeniu remontu ludzie zauwayli, e szopa z narzdziami, tak starannie
zamykana i oszalowana po urodzeniu Wilbura, teraz znowu staa zaniedbana. Otwarte drzwi
stukay, zapomniane przez wszystkich, a kiedy Earl Sawyer, ktry sprzedawa bydo Staremu
Whateleyowi, zajrza kiedy do szopy, uderzy go w nozdrza jaki szczeglnie nieprzyjemny
zapach; zapewnia, e jeszcze nie zetkn si z takim w yciu, moe tylko w pobliu obozw
indiaskich w grach. By nie do zniesienia. A przecie wszystkie domy i szopy w Dunwich
nie odznaczay si pod tym wzgldem nieskazitelnoci.
Nastpne miesice nie obfitoway w adne wydarzenia, ale wszyscy twierdzili, e tajemnicze
haasy w grach stopniowo si nasilaj. W przededniu 1 maja 1915 roku wystpiy wstrzsy,
ktre odczuwane byy nawet w Aylesbury, natomiast w wigili Wszystkich witych rozleg
si pod ziemi grzmot w momencie, gdy buchny pomienie na szczycie Sentinel Hill. "To
wszystko czary Whateleyw" - mwili ludzie. Wilbur rs niesamowicie szybko, mia cztery
lata, a wyglda na dziesi. Czyta ju samodzielnie, ale stal si mniej rozmowny. Zatapia
si w swoim milczeniu, a ludzie zaczli dostrzega w jego twarzy satyra zowrogi wyraz.
Bywao, e co mamrota w nie znanym nikomu jzyku i nuci w jakim dziwacznym rytmie,
co napeniao wszystkich niewypowiedzianym lkiem. Szeroko komentowano teraz fakt, e
psy tak ujaday na jego widok, musia nawet bra ze sob rewolwer, jeeli chcia przej przez
wie. Bywao, e czasem strzela, czy nie zyskiwa sobie przychylnoci wrd wacicieli
psw.
Jeeli kto przyszed do domu Whateleyw, najczciej znajdowa Lavini na parterze,
podczas gdy na pitrze rozlegay si jakie dziwne okrzyki i tupot. Nigdy nie mwia, co
dziadek i chopak tam robi, ale pewnego razu mocno poblada i objawia straszny niepokj,
kiedy dowcipny domokrca handlujcy rybami chcia otworzy zamknite drzwi wiodce na
schody. Potem domokrca opowiedzia ludziom zgromadzonym przed sklepem w Dunwich,
e sysza chyba tupot koskich kopyt na grze. Zaczto si zastanawia nad drzwiami z
desek i prowadzc do nich pochylni, a take nad bydem, ktre szybko gdzie znikao. Z
czasem przypominano sobie opowieci Starego Whateleya z modych lat, wedle ktrych, jeli
zoy w odpowiednim czasie ofiar z wou pogaskim bstwom, przywouje si spod ziemi
yjce tam istoty. Z czasem ludzie zwrcili te uwag, e psy, ktre nie znosiy i bay si
Wilbura, zaczy okazywa taki sam stosunek do caego domostwa Whateleyw.
W 1917 roku wybucha wojna i Squire Sawyer Whateley, jako przewodniczcy miejscowej
komisji poborowej, mia due kopoty ze znalezieniem w Dunwich odpowiedniej iloci
modych mczyzn nadajcych si choby do obozu wiczebnego. Rzd, zaniepokojony

takimi sygnaami panujcej w caym regionie degeneracji, wysa kilku inspektorw i


ekspertw medycznych dla zbadania sprawy; dokonano przegldu, a wiadomoci na ten temat
mona jeszcze dzisiaj przeczyta w gazetach wydawanych w Nowej Anglii.
Przeprowadzonym badaniom towarzyszy taki rozgos, e cigna tu grupa reporterw,
ktrzy szczeglnie zainteresowali si Whateleyami. W niedzielnym wydaniu "Boston Globe"
i "Arkham Advertiser" ukazay si kwieciste artykuy o niesychanie szybkim rozwoju maego
Wilbura, o czarnej magii Starego Whateleya i pkach penych dziwnych ksiek, o zabitym
deskami pitrze na ich starej farmie i niesamowitym wraeniu, jakie robi cay ten region wraz
z haasami dochodzcymi od strony gr. Wilbur mia wtedy cztery i p roku, a wyglda na
pitnastoletniego chopca. Wargi i policzki pokrywa mu ju ciemny, szorstki zarost, a w
gosie syszao si mutacj.
Do Whateleyw wybra si Earl Sawyer z grup reporterw i fotografw, on to zwrci ich
uwag na dziwny smrd, jaki si dobywa z grnej czci domu. By identyczny jak wtedy w
szopie z narzdziami, do ktrej zajrza po zakoczeniu remontu domu, i jaki czasem
wystpowa w pobliu krgu kamiennych kolumn na szczycie wzgrza. Mieszkacy Dunwich
przeczytali w gazetach artyku na ten temat i zareagowali miechem na te pene oczywistych
nonsensw wiadomoci. Zastanawiali si take, dlaczego reporterzy robili tyle szumu,
stwierdziwszy, e Stary Whateley zawsze paci za bydo w bardzo starych, zotych monetach.
Whateleyowie przyjli goci w swym domu ze le skrywan niechci, ale nie mieli si
opiera ani odmwi wyjanie, eby nie spowodowa jeszcze wikszego rozgosu.
IV
Przez dziesi lat Whateleyowie yli pord schorzaej spoecznoci Dunwich niczym si
specjalnie nie wyrniajc, zwaszcza e wszyscy ju przywykli do ich dziwnych obyczajw i
orgii w przeddzie pierwszego maja oraz Wszystkich witych. Dwa razy do roku rozpalali
ogie na szczycie Sentinel Hill, a wtedy haasy w gbi gr rozbrzmieway ze wzmoon si;
poza tym jednak zawsze, o kadej porze roku, dochodziy z samotnej farmy dziwne i
zowieszcze odgosy. Ilekro kto wstpi na farm, opowiada potem, e sysza je nawet
wtedy, kiedy caa rodzina Whateleyw bya na dole, i wszyscy zastanawiali si, jak dugo
moe trwa obrzd skadania ofiary z krowy albo wou. Wystosowano nawet skarg do
Towarzystwa Opieki nad Zwierztami; nic jednak z tego nie wyniko, bo mieszkacy
Dunwich zawsze starali si nie zwraca uwagi na to, co dzieje si w ich regionie.
Okoo 1923 roku, kiedy Wilbur mia dziesi lat, ale umys jego, gos, postawa i zaronita
twarz nadaway my wygld dorosego czowieka, znowu w ich starym domu rozlegy si
ciesielskie roboty. I znowu odbyway si na pitrze, a po rozrzuconych kawakach drewna
ludzie zorientowali si, e chopak i jego dziadek zburzyli dziaowe ciany, zlikwidowali
nawet poddasze, zostawiajc jedn wielk izb pomidzy parterem a spiczastym dachem.
Wyburzyli te wielki, gwny komin, a od zardzewiaego pieca pucili na zewntrz domu
blaszan rur.
Wiosn po tych zmianach Stary Whateley zauway, e noc zlatuj si z wwozu Cold
Spring chmary lelkw kozodojw i wiergoc pod oknami. Byo to dla niego wydarzenie o
szczeglnym znaczeniu, a ludziom zbierajcym si przed sklepem Osborne'a powiedzia, e
chyba ju zblia si jego koniec.
- Gwid w takt mojego oddechu - powiedzia. - Chyba czekaj, eby zapa moj dusz.
Wiedz, e mnie opuci, i nie chc, eby im ucieka. Bdziecie wiedzieli, chopcy, jak ju

umr, czy mnie zapay. Jak im si uda, bd piewa i mia si do samego rana. A jak si
nie uda, zaraz si uspokoj. Wydaje mi si, e czasami dusze, na ktre te ptaki czekaj,
walcz z nimi.
Noc pierwszego sierpnia 1924 roku Wilbur Whateley popdzi na jedynym pozostaym na
farmie koniu do sklepu Osborne'a i telefonicznie wezwa doktora Houghtona z Aylesbury.
Doktor zasta Starego Whateleya w bardzo cikim stanie, oddech mia ciki, charczcy,
serce pracowao nie tak, jak trzeba, co wiadczyo o rychej mierci. Pokraczna crkaalbinoska i brodaty wnuk stali przy ku, a tymczasem na grze, z tej pustej czeluci,
dochodziy niepokojce odgosy, tak jakby przewalay si z oskotem fale na paskiej play.
Doktor jednak najbardziej by zaniepokojony wiergotem nocnych ptakw. Chyba cay legion
lelkw kozodojw wykrzykiwa swoje diaboliczne posannictwo w rytm wiszczcego
oddechu umierajcego czowieka. Wydao si to doktorowi Houghtonowi niesamowite i
nienaturalne, podobnie zreszt jak cay ten region, do ktrego tak niechtnie przyjecha pilnie
wezwany.
Okoo pierwszej w nocy Stary Whateley odzyska wiadomo, jego oddech sta si mniej
charczcy i wyszepta kilka urywanych sw do wnuka.
- Wicej przestrzeni, Willy, jeszcze wicej. Ty roniesz... a to ronie szybciej. Wkrtce bdzie
gotowe, eby ci ocali. Otwrz bramy Yog-Sothothowi, piewaj dug pie. Znajdziesz j
na stronie 751 penego wydania, a potem przy zapak do wizienia. Ziemski ogie go nie
tknie.
By niewtpliwie obkany. Po przerwie, podczas ktrej stado lelkw dostroio swj krzyk do
zmienionego oddechu, a z gbi gr zaczy dobiega dziwne odgosy, doby z siebie jeszcze
par sw.
- Podawaj jedzenie regularnie i w odpowiedniej iloci, ale nie pozwl, eby zbyt szybko
roso, bo jeeli rozsadzi pomieszczenie i wydostanie si, zanim otworzysz Yog-Sothothowi,
to koniec, wszystko na prno. Tylko oni z zewntrz mog to pomnoy i pracowa... Tylko
oni, dawne istoty, jeeli chc wrci...
Przerwa i znowu zacz z trudem apa oddech, a Lavinia krzykna syszc, jak lelki
dostosoway si do oddechu. Dopiero po upywie godziny wyda z siebie ostatnie rzce
tchnienie. Doktor Houghton opuci pomarszczone powieki na szkliste szare oczy, a w tym
momencie prawie niepostrzeenie, umilk krzyk ptakw. Lavinia zaszlochaa, za Wilbur
tylko zachichota, przy wtrze dalekich odgosw z gr.
-Nie zapay go - mrukn grubym basem.
Wilbur sta si w swojej dziedzinie uczonym i wielkim erudyt, prowadzi korespondencj z
licznymi bibliotekami w najbardziej odlegych miejscach, posiadajcymi w swoich zbiorach
rzadko spotykane ksigi z najdawniejszych czasw. W Dunwich rosa do niego nienawi,
drano przed nim, znikali bowiem modzi ludzie i w skrytoci podejrzewano, e Wilbur ma w
tym udzia, ale jako zawsze udawao mu si unikn ledztwa, moe ludmi kierowa lk, a
moe sprawiay to stare, zote monety, za ktre, podobnie jak jego dziadek, kupowa
systematycznie coraz wicej byda. Teraz ju by w peni dojrzay, osign wzrost dorosego
czowieka, a wszystko wskazywao na to, e bdzie rs nadal. W 1925 roku, kiedy pewien
uczony z Miskatonic University odwiedzi go ktrego dnia, a wyszed poblady i ogromnie

zaskoczony, wzrost Wilbura wynosi ju sze i trzy czwarte stopy.


W miar upywu lat Wilbur okazywa swojej pokracznej matce-albinosce coraz wiksz
pogard. W kocu nie pozwoli jej chodzi z nim w gry w przeddzie pierwszego maja i
Wszystkich witych, a w 1926 roku biedaczka zwierzya si Mamie Bishop, e si go boi.
-Jest w nim co wicej, ni wiem i mog powiedzie, Mamie - wyznaa. - A ostatnio jest
jeszcze wicej. Przysigam przed Bogiem, e nie wiem, czego on chce i czego usiuje
dokona.
Tym razem w przeddzie Wszystkich witych odgosy w gbi gr rozbrzmieway silniej ni
zwykle i tak jak zawsze zapon ogie na Sentinel Hill; ale na ludziach wiksze wraenie
zrobi rytmiczny krzyk niezliczonych stad lelkw, ktre ju dawno powinny odlecie, a ktre
gromadziy si przy nieowietlonej farmie Whateleyw. Po pnocy ich przeraliwy krzyk
przemieni si w istne pieko szyderczego chichotu, ktry wypeni ca okolic, a umilk
dopiero o brzasku. Potem zniky, odleciay w popiechu na poudnie, gdzie powinny by ju
co najmniej od miesica. Wszyscy zastanawiali si nad tym wydarzeniem. Nikt z
miejscowych ludzi nie umar... ale nie ujrzano ju nigdy wicej biednej brzyduli-albinoski,
Lavinii Whateley.
Latem 1927 roku Wilbur naprawi dwie szopy stojce na podwrku farmy i tam zacz
przenosi ksiki i cay dobytek. Wkrtce Earl Sawyer powiadomi ludzi w sklepie Osborne'a,
e znw odbywaj si ciesielskie roboty na farmie Whateleyw. Wilbur pozabija wszystkie
drzwi i okna na parterze, tak samo jak niegdy zrobi to jego dziadek na pitrze. Zamieszka w
jednej z szop, ale Sawyerowi wyda si niezwykle zaniepokojony i rozdygotany. Wszyscy
podejrzewali go, e ma co wsplnego ze znikniciem matki, i starali si w ogle nie zblia
do jego farmy. Mia ju teraz siedem stp wzrostu i wszystko wskazywao na to, e jeszcze
uronie.
V
Nastpnej zimy Wilbur wybra si po raz pierwszy w yciu poza granice regionu Dunwich, co
byo wydarzeniem niesychany. Prowadzi korespondencj z Widener Lubrary w Harvardzie,
Bibliotheque Nationale w Paryu, British Museum, uniwersytetem w Buenos Aires i
bibliotek Miskatonic University w Arkham, ale niestety, nie zdoa wypoyczy ksiki,
ktra mu bya rozpaczliwie potrzebna; w kocu wic wyruszy, obszarpany, brudny,
zaronity i nieokrzesany, aby przejrze ten egzemplarz w Miskatonic, do ktrego byo
najbliej. Majcy prawie osiem stp wzrostu, z tani waliz kupion u Osborne'a, ten niady,
zaronity gargulec zjawi si pewnego dnia w Arkham, aby odnale straszn ksig
trzyman pod kluczem w bibliotece uniwersyteckiej - ohydny "Necronomicon" - napisan
przez szalonego Araba Abdula Alhazreda, w wersji aciskiej Olausa Wormiusa, a wydan w
siedemnastym wieku w Hiszpanii. Nigdy jeszcze dotychczas nie widzia miasta, ale na nic nie
zwraca uwagi - interesowao go tylko jedno - odnalezienie drogi do uniwersytetu; tam
przeszed beztrosko koo wielkiego podwrzowego psa o ostrych, biaych kach, ktry na jego
widok zacz ujada z niespotykan furi i wrogoci, szarpic mocny acuch jak oszalay.
Wilbur mia przy sobie bezcenny, cho uszkodzony egzemplarz w przekadzie angielskim
doktora Dee, ktry przekaza mu w spadku dziadek, a otrzymawszy dostp do wersji
aciskiej natychmiast zacz porwnywa oba teksty, chcia bowiem odnale pewien ustp,
ktry powinien by si zachowa na 751 stronie jego uszkodzonego egzemplarza. Tyle by
uprzejmy powiedzie bibliotekarzowi, temu samemu uczonemu (a by on magistrem nauk

humanistycznych uniwersytetu Miskatonic, doktorem filozofii uniwersytetu w Princeton, mia


te doktorat literatury uniwersytetu Johns Hopkins), ktry kiedy osobicie przyjecha na
farm, a teraz zasypywa pytaniami. Wilbur wyzna, e szuka pewnej formuy albo zaklcia,
w ktrym zawiera si straszne imi Yog-Sothoth, bo zainteresoway go pewne rnice,
powtrzenia i niejasnoci, ktre utrudniay waciwe zrozumienie. Kiedy przepisywa t
formu, doktor Armitage przypadkowo spojrza mu przez rami na otwarte stronie; z lewej
strony, w wersji aciskiej, wymienione byy straszne groby pod adresem pokoju i zdrowego
umysu ludzi yjcych na tym wiecie.
Nie naley sdzi (brzmia tekst, ktry Armitage szybko tumaczy), e czowiek jest
najstarszym i ostatnim wadc na ziemi albo e zwyka masa ycia i substancji to wszystko,
co istnieje na tym wiecie. Dawne istoty byy, s i bd zawsze. Nie w znanych nam
przestrzeniach, ale pomidzy nimi. Spokojne, takie same jak za pierwotnych czasw,
bezwymiarowe, istniej, cho s dla nas niewidzialne. Yog-Sothoth zna bram. Yog-Sothoth
jest wanie bram. Yog-Sothoth jest kluczem i stranikiem tej bramy. Przeszo,
teraniejszo i przyszo skupiaj si w Yog-Sothoth. On wie, skd Dawne Istoty
przedostay si w przeszo, wie te, gdzie si przedostan w przyszo. Zna te miejsca na
ziemi, po ktrych kryy, po ktrych wci kr, i wie, dlaczego nikt ich dostrzec nie moe.
Po ich zapachu ludzie mog czasami wyczu ich blisko, ale nie s w stanie nawet
wyobrazi sobie ich wygldu, cho niektre z tych istot przekazay pewnym ludziom swoje
cechy. A jest ich wiele rodzajw, s i takie istoty, ktre wykazuj pewne podobiestwo do
zjawy, jak jest czowiek, a s te i takie, ktre nie posiadaj wzroku ani substancji. Kr
niewidzialne i ohydne w bezludnych miejscach, w ktrych kiedy wypowiedziane zostay
sowa i odbyy si rytualne obrzdy w odpowiednim dla nich czasie. Wiatr szemrze w rytm
ich gosw, a ziemia szepce, wiadoma ich obecnoci. ami lasy, niszcz miasta, ale niechaj
lasy ani miasta nie dostrzegaj rki, ktra je smaga. Kadath pozna je na mronych, lecych
odogiem przestrzeniach, ale kto spord ludzi zna Kadatha? Na lodowej pustyni Poudnia i
zatopionych wyspach Oceanu znajduj si kamienie, na ktrych wyryte s ich pieczcie, kt
jednak oglda kiedykolwiek okryte gbokim lodem miasta albo zamknit wie ozdobion
girlandami wodorostw i skorupiakw? Wielki Cthulhu jest ich kuzynem, a i on tylko
niekiedy moe je wypatrzy. Ial Shub-Niggurath! Poznacie je jako ohyd. Ich do jest przy
waszych gardach, a mino to nie widzicie ich. Domostwo Ia jest nawet na dobrze strzeonym
progu waszego domu. Yog-Sothoth jest kluczem do bramy, tam gdzie spotykaj si ciaa
niebieskie. Czowiek rzdzi teraz tam, gdzie niegdy rzdziy One; wkrtce One bd rzdzi
tam, gdzie rzdzi teraz czowiek. Po lecie jest zima, po zimie lato. Czekaj cierpliwie,
potne, bo znowu tutaj zapanuj.
Doktor Armitage poczy to, co przeczyta, ze strasznymi opowieciami, jakie usysza na
temat Dunwich i samego Wilbura Whateleya, jego tajemniczych narodzi i strasznego
prawdopodobiestwa matkobjstwa, i ogarn go lk; czu si tak, jakby powiao na
wilgotnym chodem z grobowca. Wydao mu si, e ten pochylony , przypominajcy zwierz
olbrzym spyn chyba z jakiej innej planety; tylko czciowo nalea do rodzaju ludzkiego,
a zwizany by z czarn otchani innego wiata i innych istot, ktra rozciga si niczym
koszmarna zjawa poza sfer siy i materii, czasu i przestrzeni. Wilbur tymczasem podnis
gow i zacz mwi dziwnym, dononym gosem, jaki nie mg si dobywa z normalnych
narzdw mowy czowieka.
- Panie Armitage, chyba jednak musz wzi t ksig do domu. S tu rzeczy, ktre trzeba
wyprbowa w innych warunkach, tutaj ich nie mam, i byby to grzech miertelny, gdyby
biurokratyczne przepisy powstrzymay mnie od tego. Niech pan si zgodzi. Zapewniam pana,

e nikt na to nie zwrci uwagi. A ja bd si ni dobrze opiekowa. To nie ja zniszczyem tak


t ksik Deego.
Przerwa, dostrzeg bowiem na twarzy bibliotekarza zdecydowany sprzeciw, podczas gdy na
jego wasnej odraajcej twarzy pojawi si w tym momencie wyraz przebiegoci. Armitage
ju mia powiedzie, eby przepisa potrzebne mu fragmenty, gdy nagle uwiadomi sobie,
jaki mog by tego konsekwencje, i powstrzyma si od udzielenia takiej rady. Zbyt wielka to
odpowiedzialno dawa takiemu stworowi klucz do blunierczych dalekich wiatw.
Whateley, widzc, jak sprawy stoj, stara si potraktowa to lekko.
- Trudno, skoro pan tak uwaa. Moe w Harvardzie nie bd robi takich trudnoci. - I nie
mwic ju nic wicej wyszed pochylajc si w kadych drzwiach, jakie mija.
Z okna biblioteki Armitage przyglda si, jak Wilbur przemierza dziedziniec podskakujc
niczym goryl, za pies acuchowy ujada z caych si. Przypomniay mi si wszystkie
tajemnicze opowieci, jakie usysza, a take artykuy w starym niedzielnym czasopimie
"Advertiser" i to wszystko, czego si dowiedzia od prostych wieniakw w Dunwich.
Pochodzce nie z tego wiata niewidziane istoty - a przynajmniej nie z trjwymiarowej ziemi
- wrogie i straszne, grasoway po wwozach Nowej Anglii i tkwiy, te oblene stwory, na
grskich szczytach. By o tym przekonany ju od dawna. Teraz prawie wyczuwa blisk
obecno strasznego, niepokojcego koszmaru i niemal dostrzega, jak nosia si moc tej
piekielnej, czarnej, odwiecznej mary, dotychczas pozostajcej w stanie biernoci. Zamkn
"Necronomicon" z obrzydzeniem ale w sali wci unosi si odraajcy, nieokrelony zapach.
"Poznacie ich po zapachu" - zacytowa. Tak, by to ten sam zapach, jaki przyprawi go o
mdoci na farmie Whateleyw przed trzema laty. Przyszed mu na myl Wilbur, odraajcy i
zowieszczy, i zamia si szyderczo na wspomnienie krcych we wsi pogosek o jego
pochodzeniu.
- Kazirodztwo? - Armitage wypowiedzia to prawie e penym gosem. - Wielki Boe, c za
uprszczenie! Poka im Artura Machene'a "The Great God Pan", a uznaj to za powszechny w
Dunwich skandal. Ale jaka to istota... jaki przeklty, bezksztatny stwr z tej trjwymiarowej
ziemi albo spoza jej granic... jest ojcem Wilbura Whateleya? Urodzi si w wito Matki
Boskiej Gromniczej, w dziewi miesicy po wigilii pierwszego maja 1912 roku, kiedy to
wieci o podziemnych odgosach dotary do Arkham. Co kryo po grach w t majow noc?
Jaki to koszmarny stwr, na p ludzki, z ciaa i krwi, osiad na tym wiecie?
Nastpne tygodnie dr Armitage powici na zbieranie wiadomoci o Wilburze Whateleyu i
bezksztatnych istotach przebywajcych w okolicy Dunwich. Skontaktowa si z doktorem
Houghtonem w Aylesbury, ktry by przy mierci Starego Whateleya, i zacz si gboko
zastanawia nad ostatnimi sowami, jakie starzec wypowiedzia przed mierci, a jakie mu
doktor powtrzy. Pobyt w Dunwich nie wnis nic nowego, natomiast uwane zapoznanie si
z "Necronomicon", zwaszcza z tymi fragmentami, ktrych Wilbur szuka z takim zapaem,
dostarczyo mu nowych i strasznych kluczy do natury, metod, pragnie i potwornego za
zagraajcego tej planecie. Przeprowadzi liczne rozmowy z uczonymi, zajmujcymi si
okultyzmem, z innymi skontaktowa si listownie, i w rezultacie popad w zdumienie, ktre
powoli przerodzio si w niepokj, a nawet paniczny lk. Latem nie mg ju si oprze
uczuciu, e stanowczo naley co zrobi z tym strasznym koszmarem, jaki si czai w dolinach
grnego biegu Miskatonic, a take z tym potworem znanym ludzkoci jako Wilbur Whateley.
Koszmar z Dunwich mia miejsce pomidzy doynkami, 1 sierpnia, a zrwnaniem dnia z

noc, 21 wrzenia 1928 roku, i doktor Armitage by jednym ze wiadkw strasznego prologu
tego wydarzenia. Sysza o groteskowej wyprawie Whateleya do Cambridge i o
niestrudzonych wysikach, jakie podejmowa, eby tylko wypoyczy "Necronomicon" z
Widener Library albo przynajmniej przepisa odpowiednie fragmenty. Wysiki te spezy na
niczym, gdy Armitage wysa pene powagi ostrzeenie do wszystkich bibliotekarzy
majcych w swojej pieczy t straszn ksig. Wilbur by w Cambridge okropnie
zdenerwowany; chcia za wszelk cen zdoby ksik, a jednoczenie jak najprdzej
powrci do domu, tak jakby si obawia konsekwencji swojej nieobecnoci.
Na pocztku sierpnia miay miejsca nieoczekiwane wydarzenia. Trzeciego sierpnia, we
wczesnych godzinach rannych, zbudzio doktora Armitage'a wcieke, zajade szczekanie
acuchowego psa na dziedzicu college'u. Warcza, skowycza, szczeka jak oszalay, i to
coraz bardziej zaciekle, ale co pewien czas zalegaa na moment pena grozy, zowieszcza
cisza. Nagle rozleg si zupenie inny krzyk, ktry rozbudzi poow mieszkacw Arkham, a
potem nawiedza ich bezustanni we snach - a by to krzyk, jaki nie mg si doby z garda
istoty zrodzonej na ziemi i przynalenej do tego wiata.
Amitage szybko si ubra i popdzi przez ulic i trawnik prosto do college'u, gdzie ju
zdyli si zgromadzi inni ludzie. Z biblioteki dochodzi przenikliwy dwik sygnau
alarmowego. W blasku ksiyca wida byo otwarte okno ziejce czerni, a wic kto musia
si dosta do biblioteki, bo stamtd wanie dochodzio szczekanie i warczenie, ale take
jakie zduszone jki. Instynkt podszepn Armitage'owi, e to, co si tam rozgrywa, nie jest
przeznaczone dla oczu przecitnego widza, autorytatywnie wic kaza si wszystkim odsun,
a sam otworzy drzwi prowadzce do hallu. W zgromadzonym tumie dostrzeg profesora
Warrena Rice'a i doktora Francisa Morgana, ktrym zwierzy si ze swoich wtpliwoci i
zych przeczu. Do nich zwrci si z prob, aby mu towarzyszyli. Teraz sycha ju byo
tylko czujny, monotonny skowyt psa; nagle jednak ze zdumieniem stwierdzi, e w gstwinie
pobliskich krzakw rozlega si gony, chralny wiergot lelkw kozodojw, jakby
zestrojony z rytmem ostatnich oddechw umierajcego czowieka.
W caym budynku unosi si straszliwy fetor, tak ju dobrze znany doktorowi Armitage'owi.
Wszyscy trzej mczyni pomknli przez hall do niewielkiej czytelni, z ktrej dobiega
skowyt psa. Przez chwil nikt nie mia odwagi zapali wiata, w kocu Armitage zdoby si
na odwag i przekrci kontakt. Jeden spord nich - trudno ustali kto - krzykn
przeraliwie ujrzawszy to, co znajdowao si w sali pord poprzewracanych stow i krzese.
Profesor Rice twierdzi, e na moment utraci cakowicie przytomno, mimo e si nie
zachwia ani nie przewrci.
Stwr, ktry lea skulony na boku, w kauy cuchncej zielonotej posoki i smolistej mazi,
mia okoo trzech metrw wysokoci; pies poszarpa na nim odzienie, porozrywa mu skr.
Jeszcze y, jego ciaem miotay przeraliwe, spazmatyczne drgawki, a pier falowaa w
zgodnym rytmie z szaleczym wiergotem lelkw kozodojw. Po caej sali przewracay si
szcztki skrzanych butw i strzpy ubrania, w oknie za lea porzucony tam, pusty worek.
Koo biurka stojcego porodku czytelni lea nierozadowany rewolwer z wgitym nabojem.
Stwr ten jednak tak absorbowa ich uwag, e o niczym innym nie byli w stanie myle.
Byoby to banalne i niecakowicie oddajce prawd, gdyby powiedzie, e adne piro nie
zdoaoby opisa tego widoku, z ca jednak stanowczoci mona stwierdzi, e nie jest to
moliwe, aby ktokolwiek, kto myli i widzi w kategoriach ksztatw i form znanych na tej
planecie i zwizanych z trjwymiarowoci, potrafi sobie to wyobrazi i komukolwiek to
przekaza. Stwr ten mi po czci ksztat ludzki, zwaszcza rce i twarz, ktra w swojej

brzydocie nosia jednak cechy rodu Whateleyw. Tors i dolne koczyny mia niesamowicie
wynaturzone i tylko starannie dopasowany ubir mg to zamaskowa i umoliwi istnienie
na ziemi bez budzenia sprzeciwu.
Powyej pasa by na wp antropomorficzny, cho jego klatka piersiowa, na ktrej wci
jeszcze czujnie spoczyway rozcapierzone pazury psa, pokryta bya pomarszczon skr
krokodyla albo aligatora. Plecy mia usiane tymi i czarnymi plamami, odnosio si
wraenie, e obcignite s uskowat skr wa. Jeszcze gorzej wyglda poniej pasa; tu
ju trudno si byo dopatrze podobiestwa do czowieka, by to potwr. Porastaa go czarna
sier, a z brzucha zwisao chyba ze dwadziecia macek ze sterczcymi, czerwonymi
otworami gbowymi. Byy one dziwacznie rozmieszczone, w jakim ukadzie
geometrycznym, wykraczajcymi poza normy ziemskie i systemu sonecznego. Na biodrach,
w rowych, otoczonych rzsami oczodoach, znajdowao si gboko osadzone, szcztkowe
oko; zamiast ogona mia co w rodzaju trby albo macki z fioletowymi piercieniami, co w
gruncie rzeczy przypominao szcztkowe usta albo gardo. Poronite sierci koczyny
przypominay tylne apy prehistorycznych jaszczurw, z poykowanymi brzucami, nie
byy to jednak ani kopyta, ani pazury. Kiedy stwr ten oddycha, ogon i macki w rytm
oddechu zmieniay kolor, jakby pod wpywem krenia owej zielonkawej cieczy, przybierajc
w ogonie odcie tawy i szarobiay pomidzy fioletowymi piercieniami. Prawdziwej krwi
nie byo w nim ani ladu, tylko ta cuchnca, zielonota, lepka ciecz, ktra sczya si po
malowanej pododze pozostawiajc odbarwione plamy.
Umierajcy stwr jakby si oywi w obecnoci trzech mczyzn i nie odwracajc ani nie
poruszajc gowy zacz co mamrota. Armitage nie odnotowa tych sw, ale zapewnia, e
nie by to jzyk angielski. Z pocztku poszczeglne sylaby najwyraniej nie miay zwizku z
adn ziemsk mow, ale pod koniec mona byo odrni nie powizane ze sob fragmenty
z "Necronomicon", ktra staa si zgubn dla tego diabelskiego potwora. Armitage
przypomina sobie, e brzmiao to mniej wicej nastpujco: "N'gal, n'ha'ghaa, bugg-shoggog,
y'hah: Yog-Sothoth, Yog-Sothoth..." Wreszcie gos zamilk, a krzyk lelkw nasili si w
rytmicznym crescendo oczekiwania.
Po chwili oddech zamar, a pies unis do gry gow i zawy pospnie. Poka, ohydna
twarz potwora zmienia si, wielkie czarne oczy zapady si gboko. Za oknem nagle umilka
wrzawa lelkw, a ponad gowami wzburzonego tumu rozleg si szaleczy trzepot ich
skrzyde. Na tle ksiyca zamajaczya ogromna chmura skrzydlatych stry, wzbia si
wysoko i znika, jakby przeraona tym, co miao sta si jej upem.
Wtem pies zerwa si, zaszczeka przeraliwie i wyskoczy przez okno, ktrym si dosta do
rodka. Tum zawrza, a doktor Armitage zwrci si z prob, eby nikt si nie zblia,
dopki lekarz i policja nie dokonaj ogldzin. Dzikowa Bogu, e okna s umieszczone
wysoko i nikt nie moe zajrze, dla pewnoci pozaciga szczelnie wszystkie zasony.
Tymczasem przyjechali dwaj policjanci; doktor Morgan, ktry spotka si z nimi w hallu,
zacz ich nakania, aby dla wasnego dobra nie wchodzili do cuchncej czytelni, dopki nie
przyjedzie lekarz i lecy na ziemi stwr nie zostanie przykryty.
Tymczasm na pododze zachodzio przedziwne zjawisko. Nie ma potrzeby opisywa procesu
kurczenia si i rozkadu, jaki odbywa si na oczach doktora Armitage'a i profesora Rice'a;
mona jednak miao powiedzie, e tylko twarz i rce Wilbura Whateleya wykazyway
podobiestwo do czowieka, reszta ciaa miaa niewiele wsplnego z rodzajem ludzkim.
Kiedy przyby lekarz, na malowanych deskach podogi widniaa tylko lepka biaa masa, a

przykry zapach ulotni si cakowicie. Stwr pozbawiony by czaszki i szkieletu, w


prawdziwym znaczeniu tych sw. Musiao to by dziedzictwo po ojcu nieznanego
pochodzenia.
VI
Wszystko to jednak byo tylko prologiem do prawdziwego koszmaru, jaki zdarzy si w
Dunwich. Oszoomieni funkcjonariusze zaatwili sprawy formalne, a szokujce szczegy
ukryli przed pras i ludmi. Do Dunwich i Aylesbury wysano przedstawicieli prawa, aby
spisali wszystko, co stanowio wasno Wilbura Whateleya, i odnaleli jego ewentualnych
spadkobiercw. Wie zastali w stanie ogromnego podniecenia z powodu nasilonych
podziemnych grzmotw rozlegajcych si w gbi nawiedzonych gr, potwornego smrodu i
odgosu plusku i jakby cheptania, ktre dochodziy z zabitej deskami grnej czci domu
Whateleyw. Earl Sawyer, ktry zaopiekowa si koniem i bydem podczas nieobecnoci
Wilbura, by zupenie rozstrojony nerwowo. Przedstawiciele prawa znaleli jaki pretekst,
aby nie wkracza na haaliwe i zabite deskami pitro; zadowolili si jednorazowym
przegldem czci mieszkalnej domu i wieo naprawionych szop. Zoyli obszerny raport w
sdzie w Aylesbury i podobno wci jeszcze toczy si spr o spadek pomidzy licznymi
Whateleyami, zdrowymi i zdegenerowanymi, zamieszkujcymi dolin w grnym biegu
Miskatonic.
Na biurku Wilbura ku niezmiernemu zdumieniu znaleziono ogromny manuskrypt, pisany
dziwnym charakterem pisma, rnym atramentem i w rnych odstpach, ktry uznano za
pamitnik. Po trwajcej tydzie naradzie wysano go wraz z kolekcj dziwnych ksiek
pozostaych po zmarym do Miskatonic University celem ich przestudiowania i ewentualnego
przetumaczenia. Jednake okazay si niemoliwe do rozszyfrowania dla najwybitniejszych
nawet lingwistw. Nie odkryto te ladu po starych, zotych monetach, ktrymi Wilbur i Stary
Whateley spacali zawsze swoje zobowizania pienine.
To wszystko zaczo si dziewitego wrzenia o zmierzchu. Wieczorem rozlegy si huki w
grach, a przez ca noc wszystkie psy we wsi szczekay przeraliwie. Ci, ktrzy wstali
wczenie rano dziesitego wrzenia, poczuli jaki szczeglny swd w powietrzu. Okoo
sidmej rano Luthr Brown, chopak najmujcy si do pasania byda u George'a Boreya,
ktrego farma znajdowaa si na pograniczu wsi i wwozu Cold Spring, wpad do kuchni
oszalay ze strachu, a za nim na podwrko wcale nie mniej przeraone stado ryczcych i
wierzgajcych krw. Z trudem apic oddech Luther Brown opowiedzia gospodyni, co
nastpuje:
- Pani Corey, tam na drodze za wwozem co si dzieje! mierdzi, jakby spad piorun, i
wszystkie krzaki i drzewa s odsunite od drogi, jakby kto cign cay dom. Ale to jeszcze
nie najgorsze. S jakie lady na drodze, pani Corey, wielkie i okrge jak denko beczki, a
wszystkie tak gbokie, jakby to so przeszed, tylko e jest ich wicej, niby mogy to zrobi
cztery nogi sonia. Jak pdziem, to si im przyjrzaem, z jednego miejsca rozchodz si linie,
jak na palmowym liciu, ale s dwa albo trzy razy wiksze od licia i mocno wbito je w
drog. Okropnie mierdz, tak samo jak stary dom Whateleyw...
Urwa i zacz dre ze strachu. Pani Corey, nie mogc ju nic wicej od niego wydoby,
zacza telefonowa do ssiadw rozsiewajc panik, ktra bya jednak tylko wstpem do
prawdziwego koszmaru. Kiedy zadzwonia do Sally Sawyer, gospodyni Seta Bishopa, ktry
mieszka najbliej Whateleyw, zamiast sama mwi, musiaa si zamieni w suchaczk;

sym Sally, Chauncey, nie mg spa i wyszed na wzgrze, ale spojrzawszy na pastwisko, na
ktrym pozostay na noc krowy Bishopa, wrci do domu w panicznym strachu.
- O tak, pani Corey - mwia drcym gosem Sally - Chauncey wpad do domu w takim
stanie, e sowa nie mg wykrztusi. Mwi, e dom Whateleyw cay si rozlecia, deski
porozrzucane, jakby go dynamit rozsadzi od rodka. Tylko podoga zostaa, z tym, e caa
jest zalana czym podobnym do smoy, ale okropnie to cuchnie i skapuje na ziemi, gdzie
odleciay ciany. A na podwrzu s jakie lady... wielkie, okrge jak dno beczki, i tak samo
lepkie, jak ta smoa na pododze. Chauncey mwi, e prowadz na ki, a tam pas stratowanej
trawy szerszy ni stodoa i wszystkie mury z kamienia przewrcone, tam gdzie to przeszo.
Chauncey mwi te, e chocia tak okropnie si przestraszy, to pomyla jednak o krowach
Setha. Znalaz je na pastwisku wysoko koo Diabelskiego Uskoku w okropnym stanie.
Poowa nie yje, a poowa wyglda tak, jakby krew z nich kto wypi, i maj takie rany na
skrze jak bydo Whateleyw, od kiedy Lavinia urodzia tego wstrtnego odszczepieca. Seth
teraz poszed obejrze swoje krowy, ale chyba si nie zbliy do famy tego czarownika
Whateleya. Chauncey nie poszed zobaczy, w ktr stron z pastwiska prowadz te lady, ale
wydaje mu si, e chyba drog do wwozu.
Pani Corey, mwi pani, jest w tym wszystkim co niesamowitego i pewna jestem, e to
zgotowa ten wstrtny Wilbur Whateley, a spotkao go to, na co zasuy. Zawsze mwiam,
e to nie czowiek. To on i stary Whateley hodowali co w swoim zabitym deskami domu, co
byo jeszcze mniej ludzkie ni sam Wilbur. Koo Dunwich zawsze dziay si niesychane
rzeczy, krciy si jakie ywe istoty, ale nie byli to ludzie i nie byli przychylni ludziom.
W nocy ziemia grzmiaa, a Chauncey sysza w wwozie Cold Spring taki krzyk lelkw
kozodojw, e wcale nie mg spa. Potem wydao mu si, e syszy haasy na farmie
Whateleyw... jaki trzask i rozdzieranie drzewa, jakby otwierano wielk skrzyni albo
klatk. Przez ca noc nie zmruy oka i jak tylko wzeszo soce, ju by na nogach i
popdzi do Whateleyw, eby zobaczy, co si tam stao. Oj, napatrzy si tam, pani Corey!
Nic dobrego to nie wry, wszyscy chyba powinni si zebra i jako na to zaradzi. Wiem, e
co si koo nas dzieje, czuj, jak zblia si moja godzina, ale chyba sam Bg tylko wie, co to
jest.
Czy Luther widzia, dokd prowadz lady? Nie? Jeli s na drodze do wwozu po tej stronie
i nie doszy do pani domu, to znaczy, e to co chyba udao si do wwozu. Tak mona
przypuszcza. Zawsze powiadam, e wwz Cold Spring to niezdrowe i nieprzychylne
miejsce dla czowieka. Lelki kozodoje i witojaskie robaczki zachowuj si tam tak, jakby
nie byy to boskie stworzenia, a niektrzy mwi, e jak stan w pewnym miejscu, midzy
wodospadem a Legowiskiem Niedwiedzia, to sycha w wwozie jakie gosy i co si tam
rusza.
W poudnie niemal wszyscy mczyni i chopcy z Dunwich zgromadzili si na drogach i
kach pomidzy zrujnowan farm Whateleyw a wwozem Cold Spring. Z przeraeniem
ogldali ogromne lady, okaleczone krowy Bishopa, zdumiewajce ruiny pozostae po farmie,
stratowan rolinno na polach i przy drogach. Ta niepojta rzecz, ktra napada na wiat,
skrya si niewtpliwie w tym strasznym wwozie. Wszystkie drzewa rosnce na jego skraju
zostay poamane, a poprzez przepacist gstwin poszycia wygnieciona zostaa szeroka
droga. Wygldao to tak, jakby dom zmieciony przez lawin zsun si ze stromego zbocza i
przygnit ca rolinno. Nie dochodziy od strony wwozu adne odgosy, dolatywa tylko

jaki nieokrelony smrd. Trudno si dziwi, e wszyscy woleli rozprawia na brzegu


wwozu, anieli schodzi na d i rzuca wyzwanie temu cyklopowemu potworowi w jego
wasnym legowisku. Towarzyszce ludziom trzy psy z pocztku ujaday z caych si, ale z
czasem umilky, wida, e niechtnie przebyway w pobliu wwozu. Kto telefonicznie
zawiadomi o tym wydarzeniu "Aylesbury Transcript", ale wydawca tej gazety, przywyky ju
do najdziwniejszych opowieci o Dunwich, napisa tylko na ten temat krtki, krotochwilny
artyku, przedrukowany potem przez Associated Press.
Tego wieczoru wszyscy wrcili do domu i szczelnie pozamykali domy i obory. Nikt te nie
pozostawi na pastwisku swoich krw. Okoo drugiej w nocy ca rodzin Elmera Frye'a,
ktrego farma znajdowaa si na wschodnim brzegu wwozu Cold Spring, zbudzio wcieke
szczekanie psw i okropny smrd. Caa rodzina usyszaa na dworze co jakby wiszczenie i
cheptanie. Pani Frye zaproponowaa, eby zawiadomi ssiadw, i Elmer ju siga do
telefonu, gdy rozleg si trzask rozupywanego drzewa. A dochodzi bez wtpienia od strony
obory. Wkrtce Frye'owie usyszeli ryk i wierzganie krw. Psy ociekajce lin, skupiy si
przy nogach osupiaej i przeraonej rodziny. Frye odruchowa zapali latark, cho zdawa
sobie spraw, e gdyby teraz wyszed na podwrze, spotkaaby go niechybna mier. Dzieci i
kobiety jkny cicho, od gonego krzyku powstrzyma je instynkt samoobronny, czuy
bowiem, e ich ycie uzalenione jest od ciszy. Krowy przestay rycze, muczay tylko
aonie, ale wkrtce rozlego si skrzypienie, trzaski i odgosy miadenia. Caa rodzina
Frye'w, skupiona w jednej izbie, nie miaa si poruszy, dopki nie umilko echo tych
odgosw daleko w wwozie. Po chwili, wrd porykiwania byda w oborze i demonicznego
krzyku lelkw w wwozie, Selina Frye dotara do telefonu i powiadomia ssiadw o tym
wydarzeniu.
Nazajutrz ca wie ogarna panika; grupy zalknionych i prawie milczcych ludzi
przychodziy na miejsce, na ktrym szalaa ta piekielna istota, i odchodziy. Od wwozu a po
farm Frye'w cigny si dwa pasma stratowanej trawy, na nagich skrawkach ziemi
widniay ogromne lady, a jedna ciana starej, czerwonej obory cakowicie si zawalia.
Udao si znale i rozpozna tylko czwart cz krw, przy czym z niektrych pozostay
tylko szcztki, a te, ktre przetrway, i tak trzeba byo dobi. Earl Sawyer zaproponowa, eby
zwrci si z prob o pomoc do Aylesbury albo Arkham, ale wszyscy uznali, e byoby to
bezcelowe. Stary Zebulon Whateley, z odgazienia rodu jeszcze zdrowego, ale ju
ulegajcego degeneracji, wspomnia co niezbyt wyranie, e moe naleaoby odprawi
jakie obrzdy na szczytach wzgrz. Pochodzi z tych Whateleyw, ktrzy wiernie
przestrzegali tradycji, pamita jakie piewy swoich przodkw, ustawiajcych si w wielki
krg, ktre nie miay nic wsplnego z Wilburem i jego dziadkiem.
Noc zapada nad nawiedzon wsi, a wszyscy byli zbyt bierni, aby zorganizowa jak
skuteczn obron. Kilka spokrewnionych rodzin zgromadzio si pod jednych dachem i
spdzio noc na czuwaniu. Inni, podobnie jak poprzedniej nocy, zabarykadowali wszystkie
drzwi, ponabijali strzelby i ustawili w zasigu rki widy, ale byy to w gruncie rzeczy ruchy
pozorne. Nic jednak tej nocy si nie zdarzyo, dochodziy jedynie od strony gr jakie
odgosy. Nasta dzie, a wraz z nim wstpia nadzieja, e to nowe straszne zdarzenie mino
bezpowrotnie. Znaleli si nawet miakowie proponujcy ofensywn wypraw do wwozu,
cho nie byli skorzy posuy przykadem nastawionej niechtnie wikszoci.
Nastpnej nocy znowu zabarykadowano drzwi, ale poszczeglne rodziny nie gromadziy si
ju pod jednym dachem. Rano rodziny Frye'a i Setha Bishopa powiadomiy wszystkich, e
psy w ich zagrodach byy bardzo niespokojne i e skd z daleka dochodziy dziwne odgosy,

dolatywa smrd, a poza tym zauwaono wiee, ogromne lady na drodze otaczajcej
Sentinel Hill. Tak samo jak poprzednio stratowana rolinno po obu stronach drogi
wiadczya o olbrzymich rozmiarach tego potwora; lady te najwyraniej prowadziy w
obydwu kierunkach, tak jakby gra wysza z wwozu Cold Spring i t sam drog tam
powrcia. U stp wzgrza szeroki pas przygniecionych modych krzeww prowadzi wzwy
i a dech ludziom zaparo, kiedy zobaczyli, e nawet w najbardziej stromych miejscach ani
troch nie zbacza. A wic ten stwr mg si dosta nawet po najbardziej pionowym
skalistym urwisku; kiedy grupa zwiadowcza dotara na szczyt okrn, bezpieczn drog,
przekonaa si, e tam lad si koczy... albo te tam wanie zawraca.
Na tym wanie szczycie Whateleyowie rozpalali ognisko i odprawiali dwa razy w roku swoje
diabelskie obrzdy przy skale w ksztacie stou. Teraz tam wanie znajdowa si najwikszy
teren stratowanej przez tego olbrzyma ziemi, a we wklniciach pozostaa gsta, cuchnce,
smolista ciecz, taka sama, jak widziano na pododze zburzonej farmy Whateleyw po
ucieczce tego potwora. Wszyscy popatrzyli na siebie, wymieniajc sowa szeptem, po czym
spojrzeli w d. Powrt odby si najwyraniej t sam drog. Wszelkie rozwaania byyby
prnym wysikiem. Rozum, logika, zdrowa myl - byy tu zawodne. Moe tylko stary
Zebulon, ktry nie uczestniczy w wyprawie, potrafiby znale w tym jaki sens i udzieli
wiarogodnego wyjanienia.
Czwartkowa noc rozpocza si podobnie jak poprzednie, ale zakoczya si mniej
szczliwie. W wwozie rozlega si taki krzyk lelkw kozodojw, e wikszo ludzi we wsi
nie moga zmruy oka, a okoo trzeciej w nocy rozdzwoniy si wszystkie telefony. Ci,
ktrzy podnieli suchawki, usyszeli oszalay z przeraenia krzyk: "Na pomoc, o Boe!...", a
niektrym wydao si, e po tym krzyku dobieg ich jaki trzask, po czym zalega kompletna
cisza. Nikt nie mia odwagi zrobi kroku, nikt nie mia pojcia, czyj to by gos, a do witu.
Wtedy dopiero wszyscy si rozdzwonili i stwierdzona, e tylko Frye'owie milcz. Tajemnica
wyjania si po godzinie, kiedy grupa uzbrojonych mczyzn zebrawszy si w popiechu
wyruszya w stron farmy Frye'w, pooonej w pobliu wwozu. Cho nie byo to dla nikogo
niespodziank, widok jednak by straszny. Wszystko zostao stratowane, olbrzymie lady
rzucay si w oczy z daleka, farma znikna. Zastaa zgnieciona jak skorupka jajka, a w
ruinach nie znaleziono ani ywego, ani martwego czowieka. Bya tam tylko cuchnca ma, a
straszny fetor unosi si zewszd. Rodzina Frye'w przestaa w Dunwich istnie.
VII
Tymczasem za zamknitymi drzwiami sali penej ksiek w Arkham rozegraa si
spokojniejsza ju, ale bardzo znamienna faza tej tragedii. Osobliwy manuskrypt albo
pamitnik Wilbura Whateleya, przekazany do Miskatonic University do przetumaczenia,
wywoa zamieszanie i sprawi niemao kopotu ekspertom jzykw zarwno staroytnych,
jak i nowoytnych; alfabet, cho wykazywa pewne podobiestwo do kreskowego alfabetu
arabskiego uywanego w Mezopotamii, by jednak nieznany nawet najwybitniejszym
autorytetom w tej dziedzinie. W kocu lingwici doszli do wniosku, e jest to alfabet
wymylony, sprawia wraenie jakiego szyfru; jednake adna ze znanych kryptograficznych
metod nie dostarczya klucza, cho uwzgldniono wszystkie jzyki, jakimi mg si
posugiwa autor tego manuskryptu. Stare ksiki zabrane z domu Whateleyw, cho wielce
interesujce i w wielu przypadkach otwierajce cakiem nowe perspektywy w
przeprowadzonych przez filozofw i naukowcw pracach badawczych, nie okazay si
pomocne w rozszyfrowaniu manuskryptu. Jedna z ksiek, obszerne tomisko z elazn
klamr, bya take napisana w nieznanym alfabecie, ale zupenie innym, przypominajcym

sanskryt. W kocu wszystko zostao oddane pod opiek doktora Armitage'a, ktry wykazywa
szczeglne zainteresowanie spraw Whateleyw, a poza tym by wybitnym lingwist i
posiada szczegln umiejtno odczytywania mistycznych zapisw, zarwno staroytnych,
jak i redniowiecznych.
Armitage uwaa, e alfabet ten moe mie co wsplnego z pewnymi zakazanymi kultami,
potajemnie praktykowanymi, a ktre wywodz si z bardzo odlegych czasw i odziedziczyy
wiele form i zwyczajw po saraceskich czarownikach. Nie przywizywa jednak do tego
zbyt wielkiego znaczenia; uzna, e nie jest konieczna znajomo pochodzenia tych symboli,
skoro, jak podejrzewa, zostay zastosowane jako szyfr nowoczesnego jzyka. Biorc pod
uwag wielk objto manuskryptu, Armitage doszed do wniosku, e jego autor nie
zadawaby sobie trudu posugiwania si obcym jzykiem, e cao musi by napisana w
jzyku, jakim mwi, oprcz moe zawartych w nim pewnych formu i zakl. Wobec tego
zabra si do odczytywania manuskryptu zgodnie z zaoeniem, e w wikszoci zosta
napisany po angielsku.
Po tylu nieudanych przedsiwziciach kolegw zdawa sobie spraw, e ma do czynienia z
przypadkiem skompilowanym i zagadkowym i e adna prosta metoda nie wchodzi w
rachub. W drugiej poowie sierpnia gromadzi bez przerwy najrozmaitsze rda
kryptograficzne; siga do wszystkich znajdujcych si w bibliotece ksig i noc po nocy
zagbia si w arkana takich dzie jak: "Poligraphia" Trithemiusa, "De Furtivis Literarum
Notis" Clambattlsta Porty, "Traite des Chiffres" De Vigenere'a, Falconera "Cryptomenysus
Patefacta", osiemnastowieczne rozprawy Davy'ego i Thicknesse'a , odwoa si take do
cakiem nowoczesnych autorytetw jak Blair, von Marten i rkopisu Klubera, jednake
wkrtce przekona si, e ma do czynienia z jednym z najbardziej chytrych i pomysowych
kryptogramw, w ktrym kilka oddzielnych wykazw odpowiednich liter uoonych zostao
jak tabliczka mnoenia, a posanie skada si ze sw-kluczy znanych tylko wtajemniczonym.
Starsze autorytety okazay si bardziej pomocne ni wspczesne, Armitage wywnioskowa
wic, e kod tego manuskryptu wywodzi si z zamierzchych czasw, a przekazywany by z
pokolenia na pokolenie przez tajemniczych eksperymentatorw. Kilkakrotnie ju zdawao mu
si, e jest blisko celu, ale zawsze wtedy napotyka na jakie nieprzewidziane przeszkody. Na
pocztku wrzenia chmury zaczy si rozjania. Udao mu si ustali pewne litery w
poszczeglnych czciach rkopisu, co potwierdzao jego przypuszczenie, e tekst napisany
jest w jzyku angielskim.
Drugiego wrzenia wieczorem ostatnia powana zapora zostaa pokonana i doktor Armitage
przeczyta po raz pierwszy duszy fragment rkopisu Wilbura Whateleya. By to
rzeczywicie, jak wszyscy podejrzewali, pamitnik, w ktrym ujawniaa si okultystyczna
erudycja i jednoczenie absolutna ciemnota dziwnej istoty, ktra to napisaa. Ju pierwszy
dugi fragment, ktry Armitage rozszyfrowa, opatrzony dat 26 listopada 1916, wzbudza
niepokj i zdumienie. Zosta napisany przez trzy i pletnie dziecko, wygldajce na
dwanacie albo trzynacie lat.
Dzisiaj poznaem Aklo Sabaoth, ktry mi si nie podoba, bo odpowiada ze wzgrza, a nie z
powietrza. To na grze wyprzedza mnie bardziej, ni mylaem, ale nie wydaje mi si, eby
miaa duo ziemskiego rozumu. Zabiem psa Elama Hutchinsa, bo chcia mnie ugry, i Elam
mwi, e mnie zabije. Chyba jednak nie zabije. Dziadek kaza mi ca noc powtarza zaklcie
Dho i wydaje mi si, e zobaczyem podziemne miasto o dwch biegunach magnetycznych.
Wybior si na te bieguny, jak ziemia zostanie oczyszczona, jeli nie dostan si tam z
pomoc zaklcia Dho-Hna. Ci z powietrza powiedzieli mi podczas sabatu, e lata upyn, nim

oczyszcz ziemi, a dziadek chyba wtedy nie bdzie y, musz wobec tego nauczy si
wszystkich ktw paszczyzny i wszystkich formu pomidzy Yr i Nhhngr. Co z zewntrz
pomog, ale nie mog przybra ciaa bez ludzkiej krwi. Chyba ci na grze bd mie
waciwy ksztat. Widz to, kiedy robi znak Voorish albo rzucam proszek Ibn Gazi i jest
wtedy blisko jak w Majowy Wieczr na wzgrzu. Inna twarz moe si troch zatrze. Ciekaw
jestem, jak bd wyglda, kiedy ziemia bdzie oczyszczona i nie bdzie na niej ludzi. Ten, co
przyby z Aklo Sabaoth, mwi, e moe zostan przemieniony i stan si taki jak ci z
zewntrz.
Nasta ranek, a Armitage, zlany zimnym potem przeraenia, wci jeszcze siedzia zatopiony
w pracy. Ca noc lcza nad manuskryptem przy stole z elektryczn lamp i przewraca
drcymi rkami stronice, w miar jak odczytywa szyfr. Zadzwoni w nerwowym popiechu
do ony, e nie wrci do domu, a kiedy przyniosa mu niadanie, ledwie ks zdoa przekn.
Przez cay dzie tylko czyta; robi przerwy jedynie wtedy, gdy musia ponownie posugiwa
si odkrytym przez siebie kluczem do szyfru. Przyniesiono mu obiad i kolacj, ledwie jednak
tkn jedzenie. W poowie nastpnej nocy zdrzemn si w krzele, ale wkrtce zbudziy go
zmory, rwnie potworne jak te wszystkie koszmary zagraajce ludzkoci, ktre pozna przy
odczytywaniu manuskryptu.
Czwartego wrzenia rano profesor Rice i doktor Morgan postanowili zobaczy si z nim na
chwil, ale natychmiast wyszli, pobladli i zaniepokojeni. Tego dnia wieczorem Armitage
pooy si do ka, lecz nie mg spa. Nazajutrz, we rod, znowu zasiad do manuskryptu
i zacz przepisywa to, co na bieco odczytywa, i to, co ju poprzednio odczyta. W cigu
nocy przespa si troch w fotelu, ale nim nasta wit, ju siedzia przy pracy. Okoo poudnia
odwiedzi go lekarz, doktor Hartwell, i stanowczo zaleci mu przerwanie pracy. Odmwi
twierdzc, e musi czyta pamitnik, jest to sprawa niezwykej wagi, a wyjani wszystko w
odpowiednim czasie. Wieczorem, nim zapa zmrok, skoczy i opad w fotelu kompletnie
wyczerpany. Kiedy ona przyniosa mu kolacj, zastaa go prawie nieprzytomnego; mia
jeszcze wiadomo na tyle, e zareagowa krzykiem, gdy spojrzaa na zrobione przez niego
notatki. Z trudem si podnis, zgarn wszystko, woy do koperty i po zaklejeniu schowa
j do kieszeni marynarki. Starczyo mu si, aby doj do domu, ale natychmiast trzeba byo
wezwa doktora Hartwella. Kiedy doktor kad go do ka, Armitage sabym gosem
powtarza wci te same sowa: "I c, na Boga, moemy zrobi?"
Tej nocy spa, ale nazajutrz znowu by prawie nieprzytomne. Doktorowi Hartwellowi niczego
nie wyjani, jedynie w chwilach przebysku wiadomoci domaga si spotkania z Ricem i
Morganem. Jego majaki budziy przeraenie, baga, eby zniszczy co na zabitej deskami
farmie, wspomnia o jakim planie zagady rasy ludzkiej, zwierzt i rolin na caej ziemi przez
jakie okropne, straszne istoty z innego wiata. Krzycza, e ziemia jest w
niebezpieczestwie, poniewa te istoty chc j oderwa od systemu sonecznego i kosmosu
materii i przyczy do jakiej innej paszczyzny czy te fazy istnienia, od ktrej si niegdy
odczya, przed milionami wiekw. Chwilami domaga si "Necronomicon" i
"Daemonolatreia" Remiglusa, bo mia nadziej odnale w nich formu, ktra by uchronia
ludzko przed straszn zagad.
- Powstrzymajcie je, powstrzymajcie! - woa. - Whateleyowie chcieli je wpuci, a najgorsze
dopiero ma nastpi! Powiedzcie Rice'owi i Morganowi, e musimy dziaa... to tajemnica,
ale ja wiem, jak si robi proszek... to nie jado od drugiego sierpnia, kiedy Wilbur znalaz
tutaj mier, i w tej sytuacji...

Jednake Armitage, mimo siedemdziesiciu trzech lat, mia dobr kondycj i zapad w
gboki sen. W pitek rano obudzi si bez gorczki, cakiem przytomny, cho trapiony
lkiem i poczuciem cicej na nim odpowiedzialnoci. W sobot po poudniu czu si ju na
tyle dobrze, e mg si wybra do biblioteki i odby narad z Rocem i Morganem. A do
pnego wieczora amali sobie gow, zatopieni w rnych spekulacjach i desperackich
rozwaaniach. Wycigneli z zaadowanych pek, a take z miejsc specjalnie strzeonych
najdziwniejsze ksigi; w szaleczym popiechu przepisami mnstwo rozmaitych diagramw i
formu. O sceptycyzmie nie mogo by mowy. Wszyscy trzej widzieli ciao Wilbura
Whateleya lece na pododze w tym budynku, nie mogli wic traktowa tego pamitnika jak
bredzenia szaleca.
Rozbieno wyonia si dopiero w kwestii powiadomienia policji stanowej w
Massachusetts, ale w kocu uznali, e nie miaoby to sensu. Jeli kto nie zetkn si z tym
osobicie i nie uczestniczy w dalszych badaniach, nie by w stanie da temu wiary. Pnym
wieczorem skoczono narad bez ustalenia konkretnego planu dziaania. Armitage spdzi
jednak ca niedziel nad porwnywaniem rnych formu i mieszaniem chemikaliw
zdobytych w miejscowym laboratorium. Im duej zastanawia si nad tym piekielnym
pamitnikiem, tym bardziej zaczyna wtpi w skuteczno zniszczenia za pomoc
jakichkolwiek materialnych skadnikw istoty pozostawionej przez Wilbura Whateleya istoty zagraajcej ziemi, a nieznanej Armitage'owo, ktra za kilka godzin miaa zaatakowa
wiat i sta si symbolem pamitnego dla Dunwich koszmaru.
Paniedziaem upyn mu w podobny sposb, gdy zadanie, jakiego si podj, wymagao
nieskoczenie dugich bada i eksperymentw. Zagldajc do manuskryptu, co chwila
wprowadza zmiany w swoim planie, i wreszcie doszed do wniosku, e skuteczno jego
dziaania bdzie budzi wtpliwoci do samego koca. Do wtorku ustali jednak konkretny
plan i mia nadziej, e w najbliszym tygodniu zdoa si wybra do Dunwich. A we rod
nastpio straszne zdarzenie. "Arkham Advertiser" zamieci w niewidocznym miejscu w rogu
artobliw notatk, w ktrej powiadamiano, e przemyt whisky w Dunwich zbudzi potwora,
ktry pobi wszelkie rekordy. Osupiay Armitage natychmiast zatelefonowa do Rice'a i
Morgana. Zastanawiali si do pna w nocy nad dalszym dziaaniem, a nastpny dzie
wypeniy im gorczkowe przygotowania do podry. Armitage zdawa sobie spraw, e
bdzie mia do czynienia ze strasznymi mocami, ale nie widzia innej moliwoci zniweczenia
o wiele powaniejszej i zowrogiej dziaalnoci podjtej przez jego poprzednikw
VIII
W pitek rano Armitage, Rice i Morgan wyruszyli samochodem do Dunwich, dokd przybyli
okoo pierwszej w poudnie. Dzie by adny, ale nawet w najjaniejszym socu zdawa si tu
wisie ponad kopulastymi grami i gbokimi, ciemnymi wwozami nastrj jakby
oczekiwanej grozy. Tu i wdzie na szczytach gr rysoway si na tle nieba stojce w krgu
pospne kamienie. W sklepie Osborne'a panowao milczce przeraenie, zorientowali si
wic, e musiao si sta co strasznego. Okazao si, e rodzina Frye'w i ich farma ulegy
cakowitej zagadzie. Przez cae popoudnie jedzili po Dunwich; wypytywali wieniakw o
wszystko, co si tutaj zdarzyo, z niepokojem i lekiem obejrzeli ruiny farmy Frye'w z
kauami smolistej mazi, monstrualne lady na podwrku, okaleczone bydo Setha Bishopa i
ogromne pasma stratowanej rolinnoci w rnych miejscach. lad prowadzcy na szczyt
Sentinel Hill i z powrotem by dla Armitage'a kataklizmem, dugo wpatrywa si w
zowrbn ska, przypominajc otarz, na szczycie tej gry.

Poniewa dowiedzieli si, e rano przybyli tutaj funkcjonariusze policji stanowej z Aylesbury
na skutek telefonicznego zawiadomienia o tragedii Frye'w, postanowili odszuka ich i
omwi ca spraw. Przyjechao piciu funkcjonariuszy samochodem, ktry sta teraz pusty
na podwrku zrujnowanej farmy Frye'w. Wieniacy, ktrzy z nimi rozmawiali, byli rwnie
zaskoczeni jak Armitage i jego towarzysze. Nagle stary Sam Hutchins poblad, trci okciem
Freda Farra i wskaza rk na przesidknity wilgoci gboki wwz w pobliu farmy.
- Boe! - zawoa ledwo dyszc. - Mwiem, eby nie schodzili do wwozu. Nigdy bym nie
przypuszcza, e kto moe to zrobi. Przecie wida te wielkie lady, strasznie mierdzi, a
lelki kozodoje wrzeszczay tam w ciemnoci w samo poudnie...
Wszystkich przeszy zimny dreszcz, instynktownie i podwiadomie zamienili si w such.
Armitage, ktry teraz niemal namacalnie zetkn si z t potwornoci i jego zgubnymi
skutkami, dra pod ciarem odpowiedzialnoci, do jakiej si poczuwa. Wkrtce miaa ju
zapa noc, a przecie wanie wtedy ten piekielny olbrzym odbywa swoje wyprawy.
Negotium perambulans in tenebrus... Stary bibliotekarz powtarza zapamitan formu i
zaciska w rku kartk z drug formu, ktrej si nie zdy nauczy. Sprawdzi, czy dobrze
dziaa jego latarka. Stojcy obok Rice wyj z walizki metalowy rozpylacz uywany
zazwyczaj do niszczenia insektw, natomiast Morgan przyszykowa strzelb myliwsk na
du zwierzyn i w niej pokada nadziej, cho pozostali byli przekonani, e adna bro nie
moe by skuteczna.
Armitage, po przeczytaniu pamitnika, zbyt dobrze zdawa sobie spraw, czego mona si
spodziewa, ale nawet o tym nie napomkn i tak ju mocno przeraonym mieszkacom
Dunwich. Mia nadziej, e moe zdoa pokona potwora, nie odkrywajc wiatu, jakiej
potwornoci unikn. Kiedy zacz zapada zmrok, wieniacy zaczli si rozprasza. Wszyscy
pragnli si schroni w domu, cho byli wiadomi, e adne zamki ani zasuwy nie
zabezpiecz ich przed si, ktra amie drzewa i tratuje domu. Z powtpiewaniem potrzsali
gowami dowiedziawszy si, e trzej przybysze zamierzaj sta na stray przy ruinach
Frye'w w pobliu wwozu. Co wicej, mieli wtpliwoci, czy jeszcze kiedykolwiek ich
zobacz.
Tej nocy ziemia pod wzgrzami grzmiaa, a lelki zowieszczo krzyczay. Co jaki czas
powiew wiatru z gbi wwozu Cold Spring przepenia cikie powietrze nocy fetorem nie
do zniesienia; takim samym, z jakim ju Armitage i jego wsptowarzysze zetknli si stojc
nad umierajc istot, ktra przez pitnacie i p roku bya uznawana za czowieka. Jednake
oczekiwany potwr si nie pojawi, czeka stosowniejszej chwili, za Armitage orzek, e
atakowanie go w nocnej ciemnoci byoby samobjstwem.
Nasta ju blady wit, odgosy nocy umilky. Dzie by ponury, popadywa drobny deszcz, a
w kierunku pnocnozachodnim gromadziy si ponad grami coraz cisze chmury. Trzej
uczeni z Arkham byli niezdecydowani, jakie winni podj dalsze kroku. Schranili si przed
nasilajcym si deszczem w jednej z nie zniszczonych szop na farmie Frye'a zastanawiajc si
nad tym, co ma wikszy sens, czy czeka tutaj, czy te zej na d do wwozu i tam
zaatakowa tego nieznanego, strasznego potwora. Spada ulewa, w dali, na horyzoncie, waliy
pioruny. Niebo roziskrzyo si byskawicami, a po chwili uderzy piorun, jakby prosta w ten
przeklty wwz. Niebo zrobio si czarne; trzej przybysze ywili nadziej, e tak silna burza
szybko minie i wkrtce si przejani.
W godzin pniej, kiedy wci jeszcze panoway ciemnoci, usyszeli na drodze jaki

harmider. Po chwili wyonio si kilkanacie osb, a wszyscy pdzili krzyczc histerycznie.


Kto, kto by na przedzie, wykrztusi z siebie jakie sowa, a kiedy ich sens dotar do
wiadomoci trzech mczyzn z Arkham, stanli jak wrycie.
-Och, mj Boe, mj Boe! Znowu to idzie, nawet za dnia. Wyszo... posuwa si, w kadej
chwili moe tu by.
Mwicy te sowa umilk, ale ju zacz nastpny:
- Jeszcze nie ma godziny, jak Zeb Whateley usysza telefon. To dzwonia pani Corey, ona
George'a, mieszka przy rozstaju drg. Powiedziaa, e jej chopak najemny, Luther, wanie
spdza z pastwiska krowy, po tym, jak uderzy piorun, i on to wanie zobaczy, e wszystkie
drzewa na brzegu wwozu si pochylaj i e mierdzi tak samo jak w poniedziaek rano,
kiedy znalaz lady. Mwi te, e sysza jaki wist i chlupot, ale to nie byy odgosy
tratowanych drzew i krzakw, a potem wszystkie drzewa przy drodze zostay odepchnite i
usysza cikie stpanie i chlupot bota. Ale Luther niczego nie widzia, tylko te stratowane
drzewa i krzaki.
Potem, troch dalej, tam gdzie Bishop's Brook pynie pod drog, usysza straszne
trzeszczenie i skrzypienie mostu, tak jakby rozszczepiao si drzewo. Ale przez cay czas nie
widzia tej rzeczy, tylko tratowane drzewa. A kiedy wist si oddali... w stron Wizarda
Whateleya i Sentinel Hill... Luther odway si pj tam, gdzie na pocztku usysza te
odgosy, i popatrzy na ziemi. Byy tam tylko bota i woda, niebo zasoniy jeszcze ciemne
chmury, a deszcze szybko wymywa wszystkie lady, ale na brzegu wwozu jeszcze si nie
stary te okropne lady, wielkie jak beczka, takie same jak w poniedziaek.
Teraz wczy si czowiek, ktry mwi na pocztku:
- Ale to jeszcze nic strasznego, to dopiero pocztek. Zeb, ktry jest tutaj z nami, zwoa do
siebie wszystkich i wszyscy syszeli, jak zadzwoni Seth Bishop. Jego gospodyni, Sally,
szalaa z przeraenia, bo widziaa, jak przewracaj si drzewa przy drodze, i mwia, e
syszy, jakby po bocie szed so prosto na dom. Potem zawoaa, e czuje okropny smrd, a
jej syn Chauncey krzycza, e mierdzi tak samo jak w poniedziaek na ruinach Whateleyw.
A psy szczekay i wyy przeraliwie.
A potem Sally zacza okropnie krzycze i woa, e szopa koo drogi rozpada si, jakby
zdmuchna j burza, tylko e nie byo silnego wiatru. Wszystkim prawie dech zaparo. Ale
ju po chwili Sally krzykna, e zawali si pot, cho nie wida od czego. Po chwili wszyscy
usyszeli krzyk Chaunceya i Setha Bishopa, a Sally zawoaa, e co cikiego uderzyo w
dom, wcale nie piorun, i e to cho pcha dom, ale nic przez okna nie wida.
Na twarzach wieniakw malowa si paniczny strach, za Armitage, wstrznity do gbi, z
trudem wydoby dalsze informacje:
- A potem... Sally zacza woa: "Ratunku, dom si wali!"... i przez telefon usyszelimy
straszny haas i przeraliwy krzyk... taki sam, jak wtedy, gdy rozpada si dom Elmera Frye'a,
a moe nawet jeszcze gorszy...
Mwicy te sowa urwa, a zacz nastpny:

- I to ju wszystko... a potem cisza w telefonie, nic nie byo sycha. Wsiedlimy w


samochody i wozy, zebralimy si u Coreya, sami sprawni mczyni, a stamtd przybylimy
tutaj, eby spyta, co robi dalej. Ja myl, e to kara boa za nasze grzechy i e aden
miertelnik jej nie uniknie.
Armitage zrozumia, e nadszed czas dziaania, i przemwi zdecydowanym gosem do grupy
przeraonych, miotanych wtpliwociami wieniakw.
- Moi drodzy, musimy pj za tym stworem - mwi starajc si im doda odwagi. - Jestem
przekonany, e teraz wanie jest dobra okazja, aby go unicestwi. Wiecie zapewne, e
Whateleyowie byli czarownikami, a ten stwr jest wytworem czarw, wic musimy go takimi
rodkami pokona. Przeczytaem pamitnik Wilbura Whateleya i jeszcze par starych ksig,
ktre on czytywa, i wydaje mi si, e poznaem odpowiednie zaklcie. Kiedy si je
wyrecytuje, potwr powinien znikn. Nie mog, oczywicie, da gwarancji, ale chyba warto
sprbowa. Spodziewaem si tego, e jest niewidzialny, ale w tym rozpylaczu o dalekim
zasigu jest proszek, pod wpywam ktrego potwr ukae si naszym oczom przez moment.
Wyprbujemy go za chwil. Wiem, e to straszne, ale byoby jeszcze gorzej, gdyby Wilbur
y duej na tym wiecie. Nie macie pojcia, jak strasznego losu unikn wiat. Teraz
musimy zwalczy tylko tego jednego potwora, nie moe si on bowiem rozmnoy. Ale moe
wyrzdzi duo krzywdy, wic si nie wahajmy, trzeba si go koniecznie pozby.
Pjdziemy za nim... a zaczniemy od miejsca, ktre wanie zniszczy. Niech kto tam
poprowadzi... nie znam waszych drg, ale wyobraam sobie, e mona pj na przeaj. Co o
tym mylicie?
Przez chwil wieniacy przestpowali z nogi na nog, po czym odezwa si sabym gosem
Earl Sawyer wycigajc brudny palec na deszcz, ktry stopniowo zacz si zmniejsza.
- Najbliej do Setha Bishopa przez t k, potem w brd przez strumie i znowu przez k i
lasek za fam Carriero. Wychodzi si wtedy na drog tu koo Setha... troch z boku.
Armitage, Rice i Morgan ruszyli we wskazanym kierunku, a za nimi wolniejszym krokiem,
prawie wszyscy wieniacy. Niebo si ju przejaniao, burza przesuna si troch dalej.
Armitage zmyli drog, wobec tego Joe Osborne przej rol przewodnika. Odwaga i wiara
wstpia w czonkw wyprawy, cho zastay potem wystawiona na cik prb, kiedy pod
koniec drogi na skrt musieli si wspina jak po drabinie na strome, zalesione wzgrze,
pord bardzo starych, o niemal fantastycznych ksztatach drzew.
W kocu wyszli na botnist drog, a w tym momencie pojawio si soce. Byo to tu za
farm Setha Bishopa, ale powalone drzewa i ohydne lady wiadczyy dobitnie o tym, co si
tutaj dziao. Tu za zakrtem drogi znajdoway si ruiny, ale nie zatrzymywali si tam dugo.
Wszystko wygldao tak samo jak u Frye'w, nie znaleziona ani ywych ludzi, ani martwych,
ani adnych zwierzt gospodarskich pord szcztkw domu i obory Setha Bishopa. Nikt nie
mia ochoty duej przebywa w tym strasznym smrodzie i pord smolistej, lepkiej mazi,
wszyscy jakby instynktownie odwrcili si ku dugiej linii strasznych ladw prowadzcych
w stron zrujnowanej farmy Whateleyw i zbocza uwieczonego otarzem Sentinel Hill.
Kiedy mijali dawn siedzib Wilbura Whateleya, wida byo, e wszyscy zadreli i zawahali
si przed dalsz drog. To nie arty tropi co tak wielkiego jak dom, co jeszcze na domiar
wszystkiego jest niewidzialne, a dziaa ze zoliwoci strasznego demona. U podna

Sentinel Hill lady zbaczay z drogi, zna byo wiey zakrt i wklsoci na szerokim pasie
znaczcym wejcie potwora na gr i zejcie.
Armitage wyj silnie powikszajc lunet i zlustrowa strome, zielone zbocze gry. Po
chwili przekaza j Morganowi, ktry mia lepszy wzrok, a ktry przyjrzawszy si uwanie
krzykn i natychmiast odda lunet Earlowi Sawyerowi, wskazujc palcem konkretne
miejsce na zboczu. Sawyer, nie majcy dowiadczenia w posugiwaniu si optycznym
przyrzdem, nie mg sobie poradzi; z pomoc Armitage'a dopasowa soczewki, ale wtedy
krzykn o wiele przeraliwiej ni Morgan.
- Boe drogi, trawa i krzaki znowu si ruszaj! Wchodzi... powoli... peza... na sam szczyt, nie
wiadomo po co!
Wszystkich ogarna panika. Co innego szuka nieznanej istoty, a co innego j odnale.
Zaklcie moe by skuteczne... A jeli okae si nieskuteczne? Zaczli wypytywa
Armitage'a o wszystko, co jest mu wiadome, ale adne sowa zdaway si ich nie zadowala.
Zdawali sobie spraw, e znajduj si w obliczu zjawiska wykraczajcego poza zasig Natury
i wiedzy dostpnej normalnemu czowiekowi.
IX
W kocu trzej mczyni z Arkham - stary, siwobrody doktor Armitage, krpy, szpakowaty
profesor Rice i szczupy, modzieczy doktor Morgan - zaczli si wspina na wzgrze.
Lunet przekazali wystraszonym ludziom, ktrzy pozostali na drodze, uprzednio wyjaniwszy
im cierpliwie, jak si maj ni posugiwa; w miar jak wchodzili coraz wyej, luneta
przechodzia z rk do rk wrd oczekujcych na dole ludzi. Wspinaczka nie bya atwa i nie
raz trzeba byo wspomc doktora Armitage'a. Wysoko ponad nimi poruszao si szerokie
pasmo drogi, po ktrym z rozwag limaka przesuwa si ten diabelski potwr. Stao si dla
wszystkich jasne, e cigajcy go uczeni zbliaj si do celu.
Curtis Whateley - z tych niezdegenerowanych Whateleyw - trzyma w rku lunet, kiedy
ludzie z Arkham zboczyli z trasy, ktr posuwa si potwr. Przypuszcza, e chc si wspi
na drugi, niszy szczyt, stamtd bowiem lepiej wida szlak potwora i miejsce, na ktrym
tratowana jest teraz caa rolinno. I tak rzeczywicie byo. Uczeni znaleli si na niszym
wzniesieniu w momencie, kiedy niewidzialny potwr wanie je min.
Wtedy Wesley Corey, ktry uj w swoje rce lunet, zawoa, e Armitage przygotowuje
rozpylacz trzymany przez Rice'a i e chyba wkrtce co si wydarzy. W tumie zapanowao
poruszenie, wszyscy bowiem przypomnieli sobie, e pod dziaaniem rozpylacza niewidzialny
potwr stanie si na moment widoczny. Par osb z wraenia przymkno oczy, za Curtis
Whateley wyrwa lunet Coreyowi i z wielk uwag zacz obserwowa, co si dzieje na
grze. Dojrza, e Rice, zajmujcy dogodn pozycj w stosunku do potwora, mia wspania
okazj rozpylenia magicznego proszku.
Ci, ktrzy nie mieli dostpu do lunety, ujrzeli tylko nage pojawienie si szarej chmury wielkoci sporego budynku - przy samym wierzchoku gry. Nagle Curtis krzykn
przeraliwie i rzuci lunet w boto gbokie do kolan, zachwia si i byby upad, gdyby go
nie podtrzymali. Z wielkim trudem stara si co z siebie wykrztusi:
- Wielki Boe... to... to...

Posypay si pytania i tylko Henry Wheeler okaza przytomno umysu i wyjwszy z bota
lunet, starannie j oczyci. Curtis wci dobywa z siebie tylko bezadne sowa.
- Wikszy ni obora... cay jakby z pozwijanych sznurw... ma ksztat kurzego jajka, ale
ogromny jak nie wiem co... ma kilkanacie ng wielkich jak dno beczki, zginaj si w p,
kiedy stpa... nie ma nic staego... wszystko jak galareta... skada si z oddzielnych
poskrcanych lin cignitych razem... peno na nim wielkich, wyupiastych oczu... dziesi
albo dwadziecia ust, a moe trb... stercz wszdzie, wielkie jak rury od pieca, chwiej si,
otwieraj i zamykaj... szare, na nich niebieskie i fioletowe piercienie... a na grze... Boe
drogi... p twarzy!
To ostatnie wspomnienie byo dla Curtisa nie do zniesienia. Ju nic wicej nie powiedzia,
tylko osun si na ziemi. Fred Farr i Will Hutchins, pooyli go na mokrej trawie przy
drodze. Henry Wheeler, drc z przeraenia, skierowa lunet na gr. Dostrzeg niezbyt
wyranie trzy postacie biegnce w stron szczytu, tak szybko, jak tylko pozwalao na to
strome zbocze. Nic wicej nie byo wida. Wtem rozleg si niespotykany o tej porze krzyk w
gbi doliny za wzgrzem, a nawet wrd krzeww na samym wzgrzu. To odezway si
nieprzeliczone stada lelkw kozodojw, a w ich chralnym krzyku wyczuwao si pene
napicia oczekiwanie.
Teraz z kolei Earl Sawyer chwyci lunet i oznajmi wszystkim, e trzy osoby stoj na samej
krawdzi szczytu wierzchoka, dokadnie na poziomie skay-otarza, tylko e w znacznej
odlegoci. Jedna podnosi co pewien czas rce ponad gow. W tym momencie tum
czekajcy na dole usysza ciche i melodyjne zawodzenie, tak jakby gestom rk towarzyszy
jaki piew. By to widok niesamowity, groteskowy i przejmujcy do gbi, nikt jednak nie
by zdolny w owym czasie do odbierania jakichkolwiek wrae estetycznych. - On chyba
wypowiada zaklcie - szepn Wheeler chwytajc lunet. Lelki krzyczay jak oszalae, w
jakim szczeglnym rytmie, nie dopasowanym do odprawianego obrzdu.
Soce przygaso, cho na niebie nie pojawia si ani jedna nowa chmura. Dziwne to zjawisko
zostao zauwaone przez wszystkich. W gbi gr zaczy si rozlega grzmoty, ktrym
towarzyszyy rwnoczenie pioruny rozdzierajce niebo. Przecia je te byskawica, a
oszoomiona gromada ludzi na prno wypatrywaa nadcigajcej burzy. Teraz piew
mczyzn z Arkham sycha byo wyranie, a Wheeler widzia przez lunet, jak wszyscy trzej
wznosz do gry rce w rytm nuconych sw. Z jakiej farmy dobiego zajade szczekanie
psw.
wiato dnia ulego dziwnej zmianie, wieniacy ze zdumieniem wpatrywali si w horyzont.
Fioletowa ciemno, na skutek pogbionej szaroci nieba, spowia huczce gry. Znowu
przeszya niebo byskawica, jeszcze silniejsza ni poprzednia, a wok kamiennego otarza
roztoczya si chmura. W tym momencie nikt nie patrzy przez lunet. Lelki kozodoje
krzyczay bezustannie, a wieniacy z Dunwich skupili si jeden przy drugim, aby w ten
sposb stawi czoo niepojtej grozie, jak nabrzmiao cae powietrze.
Niespodziewanie rozleg si donony, ochrypy gos, ktrego nikt spord tych, co go syszeli,
nigdy w yciu nie zdoa zapomnie. Nie mg to by gos ludzki, aden czowiek nie dobyby
z siebie tak odraajcych dwikw. Ju prdzej mona by rzec, e pochodzi z pieka, gdyby
nie by umiejscowiony tak wyranie przy otarzu ze skay na wzgrzu. Trudno to nawet
nazwa dwikiem czy gosem, bo jego upiorny, basowy tembr porusza struny wiadomoci i

strachu, o wiele subtelniejsze ni ucho. Jednake trzeba w kocu tak to okreli, bo w gruncie
rzeczy byy to artykuowane, cho niezbyt zrozumiae sowa. Byy gone... a nawet
goniejsze od grzmotw podziemnych i rozdzierajcych niebo... ale wydawaa je istota
niewidzialna. A poniewa wyobrania moe podsuwa najrozmaitsze przypuszczenia, jeli
chodzi o wiat istot niewidzialnych, zgromadzeni u stp wzgrza wieniacy jeszcze cianiej
si skupili, z dreniem oczekujc wymierzonego w nich ciosu.
- Ygnaiih... ygnaiih.. thfithkh'ngha... Yog-Sothoth... - rozleg si ochrypy gos. - Y'bthnk...
h'ehye-n'grkdl'lh...
Gos ten zamilk, jakby pod wpywem jakiej walki psychicznej. Henry Wheeler wyty
wzrok przez lunet, ale zdoa dojrze tylko trzy groteskowe sylwetki ludzkie na szczycie,
wykonujce rkoma szalecze gesty w kulminacyjnym momencie rzuconego zaklcia. Z
jakich to czarnych otchani lku albo namitnoci, z jakich przepaci pozakosmicznej
wiadomoci i mrocznego, z dawna skrywanego dziedzictwa wywodziy si te niezrozumiae
gromkie odgosy? Nagle wystpia w nie sia i stay si lepiej zrozumiae, jakby pod
wpywem nabrzmiaej wciekoci.
- Eh-ya-ya-yahaah-e'yayayayaaa... ngh'aaaaangh'aaa... h'yuh... h'yuh,,, Na pomoc! Na
pomoc!... oo-oo-oo... Ojcze! Ojcze! Yog-Sothoth!...
Zapada cisza. Wieniacy stojcy na drodze przy wzgrzu pobledli, oszoomieni sylabami w
jzyku angielskim, ktre dotary do nich jak grom z przeraajcej pustki wok kamiennego
otarza, ale ju nigdy wicej nie mieli ich usysze. Wtem podskoczyli gwatownie, bo jaka
straszliwa eksplozja zdawaa si rozdziera gry; oguszajcy huk, dobywajcy si z ziemi
albo z nieba, nie wiadomo skd. Byskawica przeszya fioletowy zenit i opada na kamienny
otarz, a wielka fala niewidzialnych mocy i nieopisanego fetoru spyna ze wzgrza i rozlaa
si po caej okolicy. Drzewa, trawa, krzewy przechylay si, jakby z wciekoci smagano je
biczem; a przeraonych wieniakw, ktrzy prawie dusili si od tego zabjczego smrodu,
zupenie cio z nw. Psy wyy bez przerwy, trawa i caa rolinno przywidy, stay si
toszare, a pola i lasy zostay usiane martwymi lelkami.
Smrd ulotni si wkrtce, ale rolinno ju nigdy nie odya. Po dzi dzie wszystko, co
ronie na wzgrzu i w jego pobliu, wyglda dziwnie i niesamowicie. Curtis Whateley
wanie odzyska przytomno, kiedy uczeni z Arkham, w jasnych promieniach soca, zeszli
na d. Zachowywali powag i spokj, cho wstrznici byli wspomnieniem i refleksjami
jeszcze straszniejszymi ni te, ktre zawadny wieniakami i przeszyy ich takim lkiem. W
odpowiedzi na zalew pyta potrzsali gowami i mwili tylko o jednym istotnym fakcie.
- Potwr znikn na zawsze - zapewni Armitage. - Sta si tym, czym by niegdy, i ju nigdy
wicej nie bdzie istnia na ziemi. By nienormalnym zjawiskiem w normalnym wiecie. Mia
w sobie tylko odrobin materii w naszym pojciu tego okrelenia. By podobny do swego
ojca... i powrci do ojca, do jego krlestwa albo nie znanych nam wymiarw znajdujcych
si poza zasigiem materialnego wszechwiata. Do jakiej otchani, z ktrej mogy go
wywoa i sprowadzi na pewien czas w gry tylko bluniercze obrzdy.
Zapanowaa krtka chwila ciszy, podczas ktrej rozproszone myli Curtisa Whateleya zaczy
si ukada w jeden cig; obj gow rkoma i wydawa z siebie jki. Wracaa mu pami, a
koszmar, jaki pozbawi go wiadomoci, teraz znowu pojawi mu si przed oczami.

- Och, mj Boe, ta poowa twarzy... ta poowa twarzy na grze... z czerwonymi oczami


albinosa i wosami jak szczecina, bez brody, cakiem jak u Whateleyw... omiornica,
krociong, co jakby pajk, ale na wierzchu poowa ludzkiej twarzy. Przypominaa Wizarda
Whateleya, tylko e bya o wiele szersza.
Urwa wyczerpany, a caa grupa wieniakw, wsuchujca si w te koszmarne sowa, patrzya
na niego z osupieniem. Tylko stary Zebulon Whateley, ktry zawsze pamita rne
wydarzenia z dalekiej przeszoci, a ktry dotychczas milcza, oznajmi dononym gosem:
- Pitnacie lat temu syszaem, jak Stary Whateley mwi, e ktrego dnia usyszymy
dziecko Lavinii wykrzykujce imi swego ojca na szczycie Sentinel Hill...
Jednake przerwa mu Joe Osborn zwracajc si z pytanie do uczonych z Arkham:
- Ale co to byo i w jaki sposb Wizard Whateley to przywoa?
Armitage odpar, starannie dobierajc sowa:
- Bya to... no c, bya to sia, ktra nie przynaley do znanej nam przestrzeni, sia, ktra
dziaa, ronie i ksztatuje si wedle zupenie innych praw, ni znane s w naszej przyrodzie.
Nie powinnimy czego takiego przywoywa stamtd, robi to tylko nikczemni ludzie
wyznajcy nikczemne kulty. Co z tego byo wanie w Wilburze Whateleyu... co czynio z
niego diaba i potwora ju od najmodszych lat, a jego mier bya strasznym widowiskiem.
Spal jego przeklty pamitnik, a wam radz rozburzy ten kamienny otarz i wszystkie
stojce krgiem kolumny na wzgrzach. To dziki nim wanie Whateleyowie z tak luboci
przywoywali te istoty... ktre zamierzay zniszczy ca ras ludzk, a nasz ziemi zawlec w
jakie nieznane nam miejsce i w niewiadomym celu.
A jeli chodzi konkretnie i tego potwora, ktrego wanie si pozbylimy, to Whateleyowie
chowali go dla jakiej strasznej misji, ktra si dopiero potem miaa wypeni. Rozrasta si
on w szybkim tempie z tej samej przyczyny, jak i Wilbur, ktry przecie rozwija si o wiele
szybciej ni ludzie, ale ten potwr pokona pod tym wzgldem Wilbura, bo byo w nim wicej
cech stamtd. Nie ma potrzeby zastanawia si, w jaki sposb go tutaj Wilbur przywoa, bo
nie zrobi tego. By to jego bliniaczy brat, tylko e bardziej podobny by do ojca, anieli
Wilbur.

Muzyka Ericha Zanna


Tumaczenie: Ryszarda Grzybowska
Przestudiowaem mapy tego miasta z najwiksz uwag, ale na adnej nie odnalazem Rue
d'Auseil. Nie byy to tylko nowoczesne mapy, bo przecie zdaj sobie spraw, e nazwy si
zmieniaj. Wrcz przeciwnie, zagbiaem si we wszystkie najstarsze rda i nawet
osobicie przeszukaem kad dzielnic, bez wzgldu na jej nazw, ktra moga by
ewentualnie odpowiada ulicy znanej mi jako Rue d'Auseil. Jest to dla mnie upokarzajce, bo
mimo wszystkich podjtych stara, nie mog znale domu, ulicy ani nawet przyblionej
lokalizacji miejsca, w ktrym, wiodc ubogi ywot studenta metafizyki na uniwersytecie,
suchaem muzyki Ericha Zanna.
Nie dziwi si, e pami moja ulega zakceniu, bo w okresie, kiedy mieszkaem na Rue
d'Auseil, moje zdrowie, zarwno fizyczne, jak i psychiczne, mocno podupado. Przypominam
te sobie, e nie utrzymywaem kontaktw z tymi kilkoma osobami, z ktrymi si
zaznajomiem. Ale ebym w ogle nie mg odnale tego miejsca, to naprawd
zdumiewajce i niespotykane; z uniwersytetu szo si na t ulic p godziny, a poza tym
odznaczaa si tak szczeglnymi cechami, e kto raz j widzia, nie mg zapomnie. Ale nie
spotkaem nikogo, kto by widzia Rue d'Auseil.
Znajdowaa si po drugiej stronie mrocznej rzeki, na brzegach ktrej stromo wznosiy si
zbudowane z cegy magazyny o zamazanych oknach, bieg te ponad ni ciki most z
ciemnego kamienia. Nad rzek zawsze panowa mrok, tak jakby dym z okolicznych fabryk
nigdy nie dopuszcza tu soca. Wody tej rzeki ziony strasznym smrodem, z jakim jeszcze
nigdy w yciu si nie zetknem, myl jednak, e to okae si pomocne i ktrego dnia j
odnajd. Za mostem znajdoway si wskie, brukowane uliczki z szynami, potem teren lekko
si wznosi, ale gdy dochodzio si do Rue d'Auseil, wznosi si stromo. Nie spotkaem ju
nigdy wicej tak wskiej i tak stromej ulicy jak Rue d'Auseil. Byo to niemale urwisko,
niedostpne dla adnych pojazdw. W kilku miejscach znajdoway si schody, a na kocu
ulicy wysoki, obronity bluszczem mur. Bruk by nierwny, skada si z kamiennych pytek
i z okrgych kamieni, a gdzieniegdzie przewiecaa naga ziemia z zeschnitymi chwastami.
Domy byy tu wysokie, ze spadzistymi dachami, niewiarygodnie stare, przechylone albo do
tyu, albo do przodu, albo na boki. Zdarzao si, e stojce naprzeciwko domy pochyliy si
do przodu i prawie stykay si ze sob ponad ulic tworzc ukowe sklepienie; byo tu wic
do mroczno. Znajdowao si tu take kilka pomostw nad ulic, czcych przeciwlege
domy.
Tutejsi mieszkacy wywierali na mnie szczeglne wraenie. Z pocztku przypisywaem to ich
milczeniu i powcigliwoci, potem doszedem do wniosku, e przyczyna ley w czym innym
- mianowicie w tym, e mieszkaj tu wycznie starzy ludzie. Sam nie wiem, jak to si stao,
e wynajem pokj na tej ulicy, ale z chwil, kiedy si tutaj zjawiem, chyba przestaem by
sob. Mieszkaem w najrozmaitszych ubogich domach, z ktrych mnie eksmitowano, gdy
nie miaem na zapacenie komornego, a wreszcie trafiem na rozpadajcy si dom, w ktrym
strowa paralityk Blandot. By to trzeci dom od koca ulicy i najwyszy ze wszystkich.
Pokj mj znajdowa si na pitym pitrze, a by to jedyny zamieszkay pokj, cay bowiem
dom prawie wieci pustkami. Jak tylko si sprowadziem, ju pierwszej nocy usyszaem
niezwykle dziwn muzyk dochodzc z poddasza i nazajutrz spytaem o to Blandota.

Wyjani mi, e to gra pewien stary Niemiec, skrzypek, niemowa, ktry podpisuje si Erich
Zann, a gra wieczorami w orkiestrze w jakim tanim teatrzyku. Wynaj ten odosobniony
pokj wysoko na poddaszu, z jednym tylko oknem wychodzcym na ulic, z ktrego
roztacza si widok ponad murem obronitym bluszczem na opadajcy w d krajobraz dlatego wanie, e pragn noc gra na skrzypcach.
Syszaem jego gr kadej nocy i cho nie dawa mi spa, byem zafascynowany t niezwyk
muzyk. Waciwie wcale si na muzyce nie znaem, ale byem przekonany, e dwiki,
dobywane przez niego ze skrzypiec, nie miay nic wsplnego z muzyk, jak dotychczas
zdarzyo mi si sysze. Uznaem, e jest to kompozytor o zupenie niezwykym talencie. Im
duej si wsuchiwaem, tym wiksze robia na mnie wraenie i po tygodniu postanowiem
zawrze znajomo z tym starym czowiekiem.
Ktrego wieczoru, kiedy powraca z pracy, zatrzymaem go na korytarzu i powiedziaem, e
pragnbym si z nim zaznajomi i posucha jego gry z bliska. By niski, szczupy, biednie
ubrany, prawie ysy, mia niebieskie oczy oraz groteskow twarz przypominajc satyra. Z
pocztku zdawa si by oburzony i przeraony tak propozycj. Widzc jednak mj szczery,
przyjacielski stosunek rozpogodzi si i da mi znak, abym poszed za nim po ciemnych,
skrzypicych i uginajcych si schodach na poddasze. Jego pokj, jeden z dwch
znajdujcych si na starym poddaszu, mieci si od strony zachodniej, a wychodzi wanie
na mur stanowicy zakoczenie tej ulicy. By to ogromny pokj, ale wydawa si jeszcze
wikszy przez to, e by nie urzdzony i bardzo zaniedbany. Znajdoway si w nim tylko
wskie elazne ko, obdrapana umywalka, may stolik, spora szafa z ksikami, elazny
pulpit do nut i trzy starowieckie krzesa. Nuty leay rozrzucone po caej pododze. ciany
byy z goych desek, nigdy zapewne nieotynkowane; wydawao si, e nikt tu nie mieszka,
wszdzie bowiem snua si pajczyna, a kurz lea grub warstw. wiat pikna dla Ericha
Zanna to niewtpliwie wiat wyobrani.
Gestem wskaza mi krzeso, a sam zamkn drzwi na wielk drewnian zasuw, po czym
zapali wiece. Nastpnie wyj skrzypce z podziurawionego przez mole pokrowca i usiad na
najmniej wygodnym krzele. Nie skorzysta z nut i pulpitu, tylko zacz gra z pamici, przez
godzin raczc mnie muzyk, jakiej w yciu nie syszaem; musiaa to by raczej jego wasna
kompozycja. Nieatwo j opisa, jeeli si nie jest znawc muzyki. Byo to co w rodzaju fugi
z powtarzajcymi si pasaami o brzmieniu wprost urzekajcym, ale najbardziej zadziwio
mnie to, e nie sysz tych dziwnych melodii, jakie dochodziy mnie w moim pokoju.
Dobrze sobie zapamitaem i nawet czsto nuciem je i wygwizdywaem, tote kiedy odoy
skrzypce, spytaem czyby nie zechcia ich zagra. Na pomarszczonej twarzy satyra, tak
spokojnej podczas gry, pojawi si wyraz gniewu i lku, taki sam jak wtedy, gdy go
zagadnem na schodach. Potraktowaem to lekko, jako kaprys staroci, i usiowaem go
zachci zagwizdawszy urywki, jakie syszaem ubiegej nocy. Kiedy niemy muzyk rozpozna
melodi, twarz jego przybraa jaki niesamowity wyraz, a dug, kocist i zimn do pooy
mi na ustach, eby wyciszy to niezbyt udane naladownictwo. Potem zachowa si jak
zupeny dziwak, bo rzuci przeraone spojrzenie w stron zasonitego okna, jakby si ba
jakiego intruza - spojrzenie tym wicej absurdalne, poniewa poddasze znajdowao si
wysoko i byo niedostpne, growao bowiem nad wszystkimi przylegymi dachami, nie
mwic ju o tym, e tylko z tego jednego okna, jak powiedzia dozorca, roztacza si widok
ponad murem na opadajce wzgrze.
Spojrzenie tego starego czowieka przypomniao mi sowa Blandota i moe to by kaprys, ale

przysza mi ochota, aby popatrze na rozleg i oszaamiajc panoram spowitych blaskiem


ksiyca dachw i owietlonego miasta za wzgrzem, ktrej nikt z mieszkacw Rue d'Auseil
poza tym dziwnym muzykiem nie mia monoci oglda. Podszedem do okna i ju miaem
odsun jakie bardzo dziwne zasony, gdy podskoczy do mnie niemy lokator tego pokoju z
jeszcze wikszym gniewem i lkiem; tym razem gow wskazywa na drzwi i obiema rkami
cign mnie nerwowo w tym kierunku. Oburzyo mnie takie zachowanie gospodarza i
stanowczo zadaem, aby mnie puci, sam bowiem chtnie std wyjd i to natychmiast.
Zwolni ucisk, a widzc, e jestem oburzony i dotknity, wyranie si uspokoi. Znowu mnie
mocno uchwyci, ale tym razem przyjacielsko, i kaza mi usi na krzele; z wyrazem
zatroskania na twarzy podszed do rozchwianego stou i owkiem napisa kilka sw starann
francuszczyzn cudzoziemca.
Kartka ktr mi wrczy, zawieraa prob o tolerancj i przebaczenie. Pisa, e jest stary,
samotny, e jest rozkojarzony nerwowo i omotany rnymi lkami, co ma zwizek z jego
muzyk i jeszcze innymi rzeczami. Mio, mu byo, e suchaem, jak gra, i ucieszy si, jeeli
go jeszcze kiedy odwiedz i nie bd zwraca uwagi na jego dziwactwa. Nie moe on jednak
gra tej tajemniczej melodii nikomu i nie moe te sucha jej w niczyim wykonaniu; nie
znosi rwnie, aby dotyka czegokolwiek w jego pokoju. Nie mia pojcia a do naszej
rozmowy na schodach przed chwil, e sycha jego gr w moim pokoju, tote prosi, abym
porozmawia z Blandotem i wynaj pokj na niszym pitrze, gdzie nie bd mg sucha
jego gry. Napisa te, e pokryje rnic w opacie za komorne.
Kiedy siedzc odczytywaem t niezrczn francuszczyzn, obudzio si we mnie
wspczucie dla tego starego czowieka. By ofiar fizycznego i nerwowego zaamania,
podobnie jak ja, a moje metafizyczne studia usposobiy mnie agodnie do ludzi. Panujc
cisz zakci jaki haas od strony okna - to wiatr musia poruszy okiennic, ja jednak nie
wiadomo dlaczego podskoczyem gwatownie, podobnie zreszt jak i Erich Zann. Tote
zaraz, gdy skoczyem czytanie, ucisnem jego do i wyszedem w nastroju przyjacielskim.
Nazajutrz Blandot wyznaczy mi kosztowniejszy pokj na trzecim pitrze, pomidzy
mieszkaniem starego lichwiarza i pokojem szacownego tapicera... Na czwartym pitrze nikt
nie mieszka.
Wkrtce przekonaem si, e Zann wcale tak bardzo nie pragn mojego towarzystwa, jak mi
si zdawao tego dnia, kiedy to nakania mnie do wyprowadzenia si z pitego pitra. Ju nie
poprosi, abym go odwiedzi, a kiedy sam do niego przyszedem, by skrpowany i gra
apatycznie. Gra zreszt zawsze tylko noc, bo w dzie spa i nikogo do siebie nie wpuszcza.
Nie darzyem go zbytni sympati, cho pokj na poddaszu i tajemnicza muzyka wci mnie
fascynoway. Marzyem, eby wyjrze przez to okno ponad murem i zobaczy niewidzialne
zbocze wzgrza, a take owietlone blaskiem ksiyca dachy i wieyce znajdujcego si
poniej miasta. Pewnego razu wspiem si tam po schodach, kiedy Zann by w teatrze, ale
drzwi byy zamknite.
Udao mi si jednak podsuchiwa nocn gr tego niemego starca. Najpierw na palcach
wchodziem na moje dawne, pite pitro, potem zabrawszy si na odwag wspinaem si jak
najciszej po skrzypicych schodach na poddasze. Tam w wskim korytarzu wsuchiwaem si
poprzez zamknite drzwi z zakryt dziurk od klucza w dwiki, ktre napeniay mnie
dziwna groz... groz pomieszan ze zdziwieniem i tajemnicz melancholi. Nie byy to
jakie straszne dwiki, bynajmniej, ale towarzyszya im wibracja zupenie niespotykana na
naszym ziemskim globie, a w pewnych momentach wydawao si, e jest to symfonia

wykonywana nie przez jednego muzyka. Doprawdy, ten Erich Zann to jaki niespotykany
geniusz. W miar jak mijay tygodnie, gra z coraz wikszym zapamitaniem, ale
jednoczenie by wymizerowany i przemyka si ukradkiem, budzi po prostu lito. Teraz ju
mnie w ogle do siebie nie dopuszcza, a na schodach po prostu mnie nie dostrzega.
Pewnej nocy, kiedy staem pod drzwiami, usyszaem, e pisk skrzypiec przerodzi si w
chaotyczn kakofoni dwikw; byo to pieko; zwtpibym w moj wasn poczytalno,
gdybym nie mia penej wiadomoci, e odgosy te dochodz z zaryglowanego pokoju i e
dzieje si tam co strasznego - rozleg si przeraliwy, nieartykuowany krzyk, jaki tylko
niemy czowiek moe z siebie wyda, i to w chwilach najwikszego przeraenia albo udrki.
Zastukaem do drzwi, ale nie otrzymaem odpowiedzi. Czekaem w ciemnym korytarzu drc
z zimna i zdenerwowania, a wreszcie usyszaem, e biedny muzyk podnosi si z podogi
przytrzymujc si krzesa. Przekonany, e musia zemdle i wanie odzyskuje wiadomo,
znw zaczem stuka do drzwi i zapewnia go, e to nie kto inny, tylko ja. Poczapa do
okna, zamkn okiennic i opuci szyb, po czym dotar do drzwi, ktre z pewnym wahaniem
w kocu otworzy i wpuci mnie do rodka. Tym razem wida byo, e si naprawd ucieszy
na mj widok; chwyci mj paszcz, jak dziecko chwyta si spdnicy matki, a na jego twarzy
pojawia si prawdziwa ulga.
Drcy z emocji starzec kaza usi mi na krzele, a sam opad na drugie, obok ktrego
leay na pododze skrzypce i smyczek. Przez moment siedzia zupenie biernie, kiwa tylko
gow sprawiajc paradoksalne wraenie, e intensywnie czego nasuchuje. Po chwili na jego
twarzy odmalowao si zadowolenie; przenis si na krzeso przy stole i napisawszy na
kartce kilka sw poda mi, po czym znowu wrci do stou, przy ktrym zacz pisa szybko i
nieprzerwanie. W licie baga mnie, abym okaza miosierdzie i choby dla zaspokojenia
wasnej ciekawoci, zaczeka, a on opisze dokadnie w jzyku niemieckim wszystkie
niepojte zjawiska i lki, jakie go trapi. Czekaem wic, a niemy starzec pisa.
Po upywie godziny, kiedy wci jeszcze pisa ukadajc kartki jedna na drugiej, a ja
czekaem, Zann drgn, jakby czym przestraszony. Zacz si wpatrywa w zasonite okno i
nasuchiwa w napiciu. Po chwili wydao mi si, e i ja co sysz; nie byy to co prawda
jakie nieprzyjemne odgosy, ale niezwykle subtelna, cicha, pynca z niezmierzonej dali
melodia. Mona by pomyle, e jaki muzyk jest w ssiednim domu albo w jakim
mieszkaniu za wysokim murem, poza ktry nigdy jeszcze nie zdoaem spojrze. Na Zannie
zrobio to straszne wraenie, rzuci piro, podnis si i chwyciwszy skrzypce wypeni noc
najbardziej szalon muzyk, jaka kiedykolwiek dobywaa si spod jego smyczka.
Na prno by opisywa gr Ericha Zanna tej strasznej nocy. Jeszcze nigdy w yciu nie
syszaem takiej muzyki, a do tego wszystkiego widziaem wyraz jego twarzy, ktry
wiadczy dobitnie, e powodem tej gry jest paniczny lk. Usiowa haasowa, co odstraszy
albo odpdzi... ale co, nie miaem pojcia, wyczuwaem jednak, e musi to by co
strasznego. Gra bya pena fantazji, nieprzytomna, histeryczna, ale do samego koca nosia
znamiona najwyszego geniuszu, ktrym ten stary czowiek by obdarzony. Rozpoznaem
melodi - by to taniec wgierski grywany czsto w teatrach. Nagle uwiadomiem sobie, e
po raz pierwszy sysz, aby Zann wykonywa utwr innego kompozytora.
Coraz goniej i goniej, coraz bardziej szalecze piski i zawodzenia dobyway si ze
zrozpaczonych skrzypiec. Muzyk ocieka potem, wykrzywia si jak mapa, cay czas
wpatrujc si w zasonite okno. Pod wpywem tej gry niemale widziaem dziwnych satyrw
i bachantki wirujce w oszalaym tacu pord kipicych otchani chmur, dymu i byskawic.

Wtem wydao mi si, e sysz przejmujcy, jednostajny dwik, ktry nie mg si dobywa
ze skrzypiec; spokojny, wiadomy, z okrelonym celem, szyderczy gos gdzie z dali.
Wtedy to zaczy stuka okiennice, poruszane wyjcym wiatrem nocy, ktry zerwa si jakby
w odpowiedzi na niesamowit muzyk rozlegajc si w pokoju. Nie miaem pojcia, e
skrzypce mog dobywa z siebie takie dwiki. Niedomknite okiennice waliy w okno coraz
goniej, a nagle szyba rozpada si w drobne kawaki, a do pokoju wtargn lodowaty wiatr,
od ktrego zaczy skwiercze wiece i zaszeleciy kartki na stole, na ktrych Zann zacz
spisywa swoje tajemnice. Spojrzaem na Zanna, ale by jakby nieprzytomny, nic nie widzia.
Niebieskie oczy wychodziy mu z orbit, byy szklane i niewidome, a jego zapamitaa gra
przesza w orgi niesamowitych dwikw dobywajcych si jakby mechanicznie, ktrych
adne piro nie zdoaoby opisa.
Nagy podmuch, silniejszy ni wszystkie dotychczasowe, porwa rkopis i ponis w stron
okna. Chciaem zapa rozpdzone kartki, ale nim dopadem stuczonej szyby, ju uleciay na
zewntrz. Wtedy przypomniaem sobie, e ju od tak dawna pragnem wyjrze przez to
okno, jedyne na Rue d'Auseil, z ktrego roztacza si ponad murem widok na zbocze wzgrza
i lece niej miasto. Byo ciemno, ale przecie latarnie zawsze si pal noc, miaem wic
nadziej, e ujrz j mimo deszczu i wiatru. Kiedy jednak wyjrzaem z tego najwyej
umieszczonego okna na poddaszu, majc za sob skwierczce wiece i oszalae dwiki
skrzypiec pomieszane z wyciem nocnej wichury, nie zobaczyem miasta ani przyjaznych
wiate zapamitanych ulic, tylko czer bezkresnej otchani... niewyobraalnej, wypenionej
tylko ruchem i muzyk, nie przypominajcej niczego, co ma zwizek z ziemi. W tym
momencie wiatr zdmuchn wiece i znalazem si pord dzikiej, nieprzeniknionej ciemnoci
wypenionej chaosem i piekem, a take demonicznym szalestwem wyjcych noc
skrzypiec.
Cofnem si w mrok izby nie majc adnych moliwoci zapalenia wiata, wpadem na st,
przewrciem krzeso, torujc sobie drog tam, gdzie rozlegay si dwiki wstrzsajcej
muzyki. Postanowiem za wszelk cen uratowa siebie i Ericha Zanna, bez wzgldu na
przeciwstawiajce mi si siy. Wydawao mi si, e musno mnie co lodowatego,
krzyknem, ale straszny gos skrzypiec wszystko zagusza. Nagle uderzy mnie smyczek, a
wic byem ju blisko Zanna. Dotknem jego wosw z tyu gowy, a nastpnie potrzsnem
go za rami, aby go przywoa do wiadomoci.
Nie zareagowa na to, gra nadal, nie zwalniajc tempa. Pooyem mu rk na gowie,
powstrzymujc w ten sposb jej mechaniczny odruch kiwania, i wrzasnem mu w same
ucho, e musimy ucieka przed nieznanymi istotami wadajcymi noc. Nie zareagowa, nie
przerwa swojej optaczej gry, a wiatr w najdziwniejszych porywach taczy po caym
poddaszu. Kiedy dotknem jego ucha, przeszy mnie dreszcz, nie wiedziaem dlaczego...
dopki nie dotknem jego twarzy... lodowatej, sztywnej, nieruchomej, ktrej szklane oczy
wpatryway si bez celu w pustk. Wtedy to jakim cudem odnalazem drzwi i wielk,
drewnian zasuw i wyrwaem si z tej ciemnoci wypenionej upiornym wyciem przekltych
skrzypiec, ktre jeszcze bardziej si nasilio, kiedy znalazem si na zewntrz.
Skaczc, zsuwajc si, niemal w powietrzu zlatywaem z tych nieskoczenie dugich i
ciemnych schodw; wpadem na wsk, strom star ulic, z chylcymi si do ruiny
budynkami i pokonujc schody oraz bruk znalazem si wreszcie na niej pooonych ulicach,
przy cuchncej rzece pyncej w kanionie otoczonym wysokimi murami; pokonaem ciemny
most i znalazem si pord szerszych i zdrowszych ulic oraz bulwarw; te straszne wraenia

pokutuj we mnie do dzisiaj. Pamitam te, e wcale nie byo wiatru, e wieci ksiyc i e
cae miasto migotao w blasku latar.
Mimo usilnych poszukiwa i bada nie odnalazem Rue d'Auseil. Ale nie jest mi z tego
powodu przykro; nie auj te, e zginy niepojte gbie gsto zapisanych kartek, ktre
mogy wyjani tajemnic muzyki Ericha Zanna.

You might also like