You are on page 1of 293

1

MAGORZATA KALICISKA

ZWYCZAJNY FACET

POAMANYM SERCOM NA
POCIECH

CZ I
MAZURY

URLOP
Mwio si zawsze, e wrzesie, padziernik to zota polska jesie, a tu leje, leje,
leje! Urlop czy wakacje? No... formalnie urlop, ale sowo wakacje ma w sobie
smak lata i beztroski, a urlop jest takie... drewniane, sztywne. Wakacje
oznaczay zerwanie si z acucha, zapomnienie o szkole, obowizkach - to by
zapach lasw i pl, pastwisk, wolnoci i kwanych jabek, i gacie rozdarte na
pocie ssiada, gdy si po te jabka wdrapywaem.
Kiedy to byo...? O, dawno. Bardzo dawno. Cigle jeszcze czuj to ssanie
w brzuchu na przednwku, wiosn, gdy tak si kademu z nas chciao owocw!
Byle co dojrzao na krzaku, drzewie - nie czekalimy, jedlimy zielone,
niedojrzae jabka, porzeczki kwane jak zbjecki ocet, rabarbar maczany w
cukrze, morwy...
Dzisiaj dzieciaki maj owoce cay rok, i to takie, o ktrych ja w
dziecistwie nie syszaem nigdy - banany, mango, pomelo, grejpfruty, kiwi...
Popatrzyem z ciekawoci w samochodowe lusterko, a nu pokae mnie tamtego
- chudego piegusa z odrapanymi kolanami? No, nie. To ja dzisiejszy pidziesiciolatek, z posiwia przedwczenie gow, poszarzaymi oczami, stary,
jak mi si zdaje, i zmczony nieludzko. Czym? A przede wszystkim tym, co si
wydarzyo ostatnio.
Dostaem wolne we wrzeniu. Tak napisaem w deklaracji urlopowej September, eby si zaapa bez problemu, bo wikszo facetw z naszej stoczni,
tych modszych, wybiera si na wypoczynek latem, szczeglnie ci, co maj dzieci.
Ja nie mam maych dzieci, waciwie rodziny te. Od jakiego czasu jestem ju
sam. Ciko to sobie uwiadamia, ale jakby nie byo, paradoksalnie sam tego
chciaem.
Od kilku lat pracuj za granic, w Finlandii, w stoczni, w Turku. Tak
wyszo. Stocznie w Polsce to ropiejcy wrzd na naszych sercach. Kurcz! Porty,
5

stocznie to okno na wiat! Mamy tyle linii brzegowej morza, a stoczni nie
umielimy utrzyma, powyzdychay jedna za drug na wstyd i sromot. Szlag by
to trafi! Tylu nas wyleciao na bruk... Std moja emigracja zarobkowa, praca w
Finlandii cika, ale satysfakcjonujca, bo w zawodzie. I teraz rado, e w kocu
na urlop jad do Polski. Wreszcie wakacje! Ech! Zapomnie o wszystkim!
W Finlandii te jest pikna jesie, podobna do naszej. Jest adnie, ciepo i
w tym roku nie pada tak jak tu, ale... Polska to Polska, tu mog do kadego si
odezwa, wiem, co i jak, jestem u siebie. W Finlandii - cigle nie. Niby ju sporo
rozumiem, niby znam przepisy, obyczaje, w kocu mieszkam ju par lat, ale... to
nie mj kraj. Wci czuj si obco. Nie wiem, czy naucz si jak Karol, mj
najbliszy tam kumpel, Polak, by obywatelem wiata. Na razie przyjechaem
do kraju i oto jestem!
Lubi wrzesie w Polsce. Lubi go tym bardziej, e bdzie mniej ludzi
wszdzie. U Ali, do ktrej jad, podobno w ogle jest tylko jedna osoba, bo pada i
ma pada, ludzie odwoali rezerwacj. Szkoda, e tak leje, ale moe przestanie i
bd grzyby.
Zatrzymaem si na kilka dni u mamy i Krysi, na lsku, ale nie chciaem
im siedzie na gowie. Pobyem z mam, pogadaem z Grzekiem, siostrzecem,
fajny chopak z niego wyrs, spdziem z Makiem, mem Kryki, wieczr na
nocnych Polakw rozmowach, popijajc znakomit palink. Pojadem
domowych da, gwnie barszczu ukraiskiego i maminych pierogw, i
wycaowaem na poegnanie kad z osobna - mam i Kryk.
- Cze, siostra, dziki, e si tak mam zajmujesz.
- Daj spokj, Wiesiek, mama martwi si o ciebie. Sam tak bdziesz y na
obczynie? Nie masz tam nikogo?
- Nie mam, Krysiu. Nie jest mi le. Patrz, jestem zdrw i zadbany, praca
jest, i to zaledwie o kilkanacie godzin jazdy samochodem std, jeli nie liczy
promu, jako sobie radz. Fiskiego wci nie znam, ale sporo rozumiem, zreszt
w stoczni mwi si duo po angielsku. Mama mnie nauczya przyszywa guziki,
6

pra, prasowa te umiem, wic nie zgin. Radziem sobie dotd, to i dalej
poradz. No, pa! - westchnem i wsiadem do samochodu.
Chyba jestemy jako rodzestwo bliej ni kiedy. Wicej wiemy o yciu,
o sobie, od kiedy jest internet, pisujemy do siebie co jaki czas szczere maile.
Troch wspieram Krysi finansowo. Nie jest jej atwo, bo mama wymaga
rehabilitacji po wylewie. Taki lajf... Do mamy pisuj zwyke, papierowe listy.
Mama niby umie klika w klawiatur, ale woli papier. Jest troch staromodna.
Na Mazury jechaem od nich przez Warszaw. Olga, moja przyjacika z
Finlandii, Biaorusinka, daa mi paczk i list dla modszej siostry Ludoczki,
pracujcej jako tancerka w Warszawie, i do przyrodniego brata - Oresta.
Zakotwiczy si w Polsce od ponad roku. Rzebi otarz dla kocioa gdzie koo
Ornety. Jeszcze do tego wrc...
***
Z Lud umwiem si w Warszawie przed knajp Sofia, w ktrej
pracuje. Czekaa na schodach. Ze zdjcia poznaem j natychmiast. liczna,
zgrabna, dugowosa blondynka, z twarzy podobna do Olgi, tylko szczuplejsza.
Szczerze mwic, wyglda na jej crk. W lokalu jeszcze pustawym, ciemnym
wypiem z ni kaw i pogadaem chwil po polsku. Zacigaa z rosyjskim
akcentem. Jest powana, adnej kokieterii, same konkrety - zawodowa
uprzejmo? Lekko spita, mia. Nie zatrzymywaa mnie, podzikowaa za fatyg
i odprowadzia na parking, pytajc, co u Oli.
- A ty i u Oresta budiesz? - spytaa mnie obojtnie i dodaa jakby dla
wyjanienia: - To moj dwojurodnyj brat, mwia Ola?
- Mwia - zapewniem j. - Daa mi dla niego przesyk. Spdz teraz
urlop na Mazurach, a on pracuje gdzie tam niedaleko. Odwiedz go, tylko
pniej.

Dwojurodnyj (ros.) - cioteczny.

- Odwied, on jest bardzo miy, dobry. - Luda umiecha si i tumaczy. Zaprasza mnie, ale wiesz, cziasu mao. Ja duo pracuju. Pozdrw go. My do
siebie piszem maile - dodaa po chwili.
- No to bd jecha, do widzenia! - poegnaem Lud, caujc j w do, co
w widoczny sposb j skrpowao. Lekko si zmieszaa i pobiega do lokalu,
machajc mi na odjezdne.
Z trudem wyjechaem z tego potwornego miasta. Nie mgbym tu
mieszka. W domu za, w moim maym, nadmorskim miecie, nie mam czego
szuka. Syn mieszka w Trjmiecie i pywa, nie ma go aktualnie w kraju. Crka
te ma swoje sprawy, wanie jest na wakacjach w Chorwacji.
Cho Krysia nalegaa, ebym u niej zosta duej, nie chciaem, wolaem
pojecha gdzie, gdzie si wybycz i jako pozbieram, bo ostatnio wzio mnie na
ualanie si nad sob i w klatce piersiowej co cianiej mi bywa... Musz
odpocz, pomilcze, pomyle. Zaoyem, e w starym, znanym mi miejscu na
Mazurach bd wolne pokoje. Okazao si, e s i to duo, z powodu wrednej
aury.
Dawno temu, po lubie, jedzilimy z Ak do kurortw, na wczasy.
Pniej znalelimy to mazurskie letnisko u pani Aliny. Dzisiaj jest to pensjonat o
nazwie Pod Dbem. Przypomniaem sobie Al. Znamy si bardzo dugo.
Niemoliwe, e a tyle! Mj Boe! Jedzilimy do niej przez wiele lat, jak jeszcze
dzieci byy mae, Joanna milsza... Ala modsza... Pamitam jej ma Zygfryda.
Zmar do modo na wylew. Ala ju tyle lat we wdowiestwie, cignie pensjonat
sama z bratem Mietkiem - niemow.
Za pno wyjechaem z Warszawy! ciemnia si i jeszcze ten deszcz.
ebym tylko nie przegapi skrtu z gwnej szosy. Radio mnie wkurza.
Rozprasza. To nie moja muzyka! Stara dobra Trjko - wr! Gdzie jeste, panie
Kaczkowski, z Minimaxem? Gdzie s przeboje z dawnych lat? Posucham Pink
Floydw. Moje lata...! Moja modo! Wish You Were Here - acoustic.
8

Jestem sam. Facet z odzysku. Singiel. Modne okrelenie kogo, kto yje
samotnie. Oczywicie dorabia si do tego teorie, e to samotno z wyboru, e
sam nie oznacza samotny... Tere-fere. Czasem ta samotno a boli, gdy nie ma z
kim pogada. Przyjaciele to za mao. Pusty dom, cisza rozganiana muzyk,
nikogo, kto by t cisz zburzy, zachwia codzienn rutyn, co mwi, robi
inaczej ni ja. A tak... mam swoje rytuay, powtarzane do znudzenia, Dzie
wistaka... Ale i tak lepsze to ni sceny, jakie robia Aka, awantury, ktre
mczyy, zostawiay przykry osad, gorycz, al. Ech...
O, jasna cholera! Pojechaem za daleko. Zamyliem si, zagapiem.
Przewaliem o jakie dziesi kilometrw! Zaufaem pamici, zamiast zda si na
GPS-a. Musz zawrci. Pada i pada. Robi si ciemno. U Ali waln si spa i
bd kima dwa dni! W pokoju, po kpieli, heineken zrobi swoje. Mam prawie
ca skrzynk w baganiku. Nikt ju mi nie bdzie jedzi po gowie i sumieniu,
e wpadam w alkoholizm, niszcz rodzin i swoje zdrowie. Szklanica albo dwie
dobrego piwska w knajpie z Karolem albo z Olg, z kolegami. Okazjonalnie
szklaneczka rudej, czyli whisky. Te mi alkoholizm!
Jest zjazd w lewo. OK. Ale tu si pozmieniao! Bylimy tu ostatni raz
razem... dziesi lat temu. Sdziem wwczas, e to miejsce, wspomnienia,
wakacje, Ala i jezioro ulecz moj zonic, e uratujemy nasz zwizek.
Optymista! Po kilku zaledwie dniach podczas jakiej rozmowy Aka obrazia Al
i po totalnej awanturze musiaem j odwie na przystanek PKS. Zapara si i...
wrcia do domu sama. Karaa mnie za to, e stanem po stronie Ali. Gupi temat
- dzieci i ich wolno. Argument Aki, e Ala nic nie wie, bo nie jest matk i... si
rozkrcia, rzucaa ostre argumenty, krzyczaa, obraaa. Niepotrzebnie jak
zawsze.
Na przystanku PKS dostaem tak musztr, e okolica syszaa. Z uyciem
sw ostatecznych: Jak miae mnie omiesza?!, Naturalnie ja ju nic dla
ciebie nie znacz!, Wracaj sobie do swojej Aluni, skoro to taka wyrocznia!.
- Aka, zmiuj si. Uwaam, e Alka ma racj. Dorose dzieci nie
9

wymagaj a takiej kontroli i ju. Zdania nie zmieni, ale czy trzeba si o to tak
awanturowa?!
- Awanturowa?! To ja si awanturuj? Ja si tylko broni, bo zdanie
matki ju si nie liczy! A ja jako matka wiem, co mwi! - I terkot, e ona wraca
sama i mam si jej nie pokazywa na oczy!
Wtedy, wieczorem, stara Alunia siedziaa ze m na werandzie i kiwaa
gow.
- Moim zdaniem, Wiesiek, to ona jaka ranna na duszy jest.
- Ranna?! - zamyliem si. - Moe masz racj, ale ja mam ju do. P
ycia walczyem z tymi jej skokami nastrojw, emocjami. Namawiaem na
specjalist, na jak terapi. Sam bym z ni poszed. Moe faktycznie co z ni nie
tak, ale wbrew niej samej, no powiedz. A moe ja jestem jaki popaprany?
Siwa, stara Ala pogadzia mnie po gowie i westchna.
- Albo wam niepisane... Nie ta kobieta, Wiesiu... Jak ty to wytrzymujesz? dziwia si. - Ona tak czsto?
Machnem rk. Nie chciaem o tym rozmawia, wydawao mi si, e nie
wypada obgadywa Joanny za jej plecami.
Gawowo ju za mn, zaraz bd na miejscu! Koci... o, chyba odnowili.
Wymurowali niskie ogrodzenie. W skrzynkach peno tych, no... Nie cierpi ich
zapachu! Pelargonii. Nawieszane na tym murku jak na majwki. I latarnie. Kiedy
nie byo. A za Gawowem ju brak owietlenia. Teraz musz uwaa na skrt w
poln drog, koo wielkiego dbu i kapliczki. Na polach ciemno, ju po niwach,
ziemia po zbiorach, gdzieniegdzie po orce, w ogle ju ciemno. Ddysto,
mglisto, wzrok ju nie ten!
Kiedy do Gawowa jedzilimy rowerami, czsto wracalimy z wycieczek
noc, bez problemu, a teraz oczy mi zawi, gdy prbuj wypatrze w ciemnicy
kapliczk. Bya biaa, zawsze si rzucaa w oczy. Jest! Szara. Chyba nikt jej nie
malowa od dawna. Polna droga, krta jak sznur od telefonu, poprowadzi mnie ju
do Ali, nad jezioro. Jak dobrze, bo jestem potnie zmczony.
10

Alusia powitaa mnie siwa i mniejsza, ni j pamitaem, postarzaa si


bardzo. Popakaa si na mj widok, ze wzruszenia. Jej brat, guchy Mietek,
pozna mnie, nawet przywita z lekkim umiechem i poda rk. Na dachu ich
domu zobaczyem talerz.
- O, Alu! Satelit masz? - komentuj now zdobycz.
- No. Teraz Miecio ma to, co lubi! Sporty se rne oglda, zwierzaki... no!
Umiecha si ju prawie bezzbna, chyba ciut zaenowana, ale wyranie
rada.
- Jak interes, Alu? Mwia, e mao masz ludzi we wrzeniu.
- Mao, Wiesiu. Latem to byo! A teraz nie mam duo. Tylko jedna pani
jest, to nie gotuj w pensjonacie. Wpadaj, zawsze talerz zupki ci dam, bo pitrasz
dla mnie i Mietka. niadania i kolacje rb sobie sam, w kuchni, na parterze, co?
Ona, ta pani, sama si obsuguje. Zreszt prawie nic nie je i nie wida jej. Mw,
co u ciebie, u dzieciaczkw.
Pogadaem z Al, skpo opowiedziaem, co u mnie. Kiwaa gow.
- No, to sobie odpocznij, masz tu klucze na grk.
W apartamencie na piterku, na ktre si wchodzi zewntrznymi
schodami, walnem si do spania, ukojony piwem i mczc drog. Deszcz
bbni miarowo o blach na dachu, byo mi ciepo i wszystko jedno, niech pada...
Mam nadziej, e jutro przestanie i pjd sobie na grzyby za Czarci Grk,
pooddycham lasem i pomyl. O czymkolwiek, ale teraz - nie. Teraz spa, a...
budzikom mier!

11

PENSJONAT POD DBEM


Rano obudzi mnie pcherz. Poranek by chyba wczesny, szary, cichy. Poszedem
do azienki. Dopiero teraz zwrciem uwag na nowe kafelki i wystrj. Czysto,
adnie, azienka powikszona o przygrek pod dachem.
Wracajc do ka, usyszaem pianie koguta. Fantastyczne! Zapomniaem
o istnieniu czego takiego jak kogut. Ala mwia, e one w deszcz nie piej.
Czyby? Eeee. Patrz na zewntrz. My... O, Ala idzie do stodoy z Mietkiem.
Wsta? Nie? Ot, dylemat...
Obudziem si ponownie. Teraz na pewno syszaem koguta. O! Jeszcze
raz! Ju chyba poudnie, bo janiej. Jezuuuuuuu! Jak mi dobrze. Co za cisza!
Mimo koguta. Gd wypdzi mnie z legowiska. Nie gol si. Wakacje mam, a
poza tym Karol zawsze namawia mnie na lekki zarost. Jest okazja - zapuszcz
si. W jadalnym pusto. Poszedem do kuchni. Przy stole, tyem do mnie, staa
kobieta. Moe to jest ta Gienia, ktra kiedy pomagaa Ali? Czajnik wanie si
wyczy.
- Dzie dobry - powiedziaem z caym urokiem. - Dostabym kawy?
Kobieta nawet si nie odwrcia.
- Nie jestem tu personelem. Musi pan sobie sam radzi - oznajmia sucho i
nalaa wrztku do kubeczka. Odchodzc, rzucia: - Tam w szafce jest kawa...
Poczuem si gupio. Jasne, e to nie Gienia. Ala mwia, e nie ma goci,
to i Gieni nie zatrudnia. Dure! Troch szkoda, bo nie chciao mi si gotowa.
Marzyem o penym luzie, a tu, widz, trzeba bdzie jak w domu - gotowa,
zmywa... Na obiad to chyba skocz do Gawowa, albo zaraz! Przy gwnej
szosie, niedaleko std widziaem jak knajp. Woska? Wgierska? Dam sobie
rad, ale szkoda, e nie ma posikw na stowce. Dobre byy. Kiedy.
Podszedem do Ali, wieszajcej pranie w ogrodzie.
- Alu, daj kosz, pjd za Czarci Grk.
12

- A, tam masz, koo tego snopa stoi! Si tylko nie zdziw, bo przed Czarci,
po lewej, las wycili. Oczyszczalnia bdzie. Patrz. Przeciera si! No, z Bogiem!
Id, id!
Pensjonat Ali jest stary, ale jak widz, adnie odnowiony. Gra w
szachulcu, jak ongi. Kto, kto ociepla, zachowa styl. Dostaem jak zawsze adny
apartament z dwoma pokojami na grce. Na przygrku Ala zrobia jeszcze jedno
pomieszczenie - sypialenk dla dzieci. W duej sypialni stoi wielkie ko, w
azience nowa kabina. Mio i czysto. Dla mnie samego za obszernie, ale co tam!
Goci nie ma. No, tylko ta opryskliwa lejdy.
Do jeziora abi skok, wida z okna wielk tafl okolon lasem, dalej
polami i zakrt. Za zakrtem jest maa wyspa, na ktrej z dzieciakami palilimy
ogniska. Kiedy, pamitam, dopynlimy z Joak do niej dk. Maa ta
wysepka i tak adnie poronita szuwarami dookoa, a w rodku trawa
szmaragdowa, gsta. Krzewy kruszyny i dzikich r, olszyny wysokie, z
ptaszyskami. Joanna wycigna si na trawie obok mnie. Chonlimy soce.
Kasia i Tomek poszli z Mietkiem na ryby, a wic mielimy chwil wytchnienia.
To tam Joanna pierwszy raz, sama z siebie zrobia mi loda. Wtedy mwio si
strzeli francuza. Latami nie mogem jej namwi. Zastanawiaem si, skd ten
pomys. Gdy ju zapaem oddech i wrciy mi zmysy, spytaem zdyszany:
- Joaka?!
Umiechna si filuternie.
- Ogldaymy u Ninki na urodzinach Emmanuelle. Namwia mnie, eby
sprbowa, bo oni z Zygmuntem...
Joanna zmruya oczy. Ruszyem do boju. Powoli i delikatnie zdjem jej
majteczki od kostiumu, wycaowaem po napitym, licznym brzuchu, a po
upojnej, miej chwili doprowadziem do szczytu. Dugiego i gonego. Kwilia
cay czas, zachwycona now form zabawy, ale na kocu tak ni szarpno, e
sposzya te ptaszyska, siedzce wysoko na gaziach. Byo bosko! Moja zonica
zachwycona, rowa i szczliwie patrzca mi w oczy. Ale ja j kochaem!
13

Bywalimy szczliwi. Wtedy - bardzo.


Rozmylajc o tej boskiej chwili, zaszedem a za sad starego
Mieczkowskiego. Kiedy kupowalimy u niego jabka, liwki uleny, gruszki pene
soku. Teraz widz resztki ogrodzenia, traw wysok na metr i zdziczae drzewa.
Chaupa chyba opuszczona... Znalazem jakie jabka na drzewie, chyba kosztele.
Lekko zdziczae, ale pyszne. Twarde, takie jak lubi. Zabraem do kosza kilka,
take troch gruszek, wielkich i cikich klapsw, i poszedem na grzyby. Dalej,
za zakrtem, rzeczywicie wycity kawa lasu i plac budowy. Skrciem w
kierunku Czarciej Grki. A za ni, prosz! Las wyrs nieco, znaczy si, zestarza.
Ja te jestem starszy. C pocz. ycie.
Popatrzyem w niebo. Nie zanosi si na deszcz, ale adnie, sonecznie te
nie jest. Wane, e ciepo, grzyby to lubi. Las jest cichy i ciut obcy. Inaczej go
zapamitaem. Poznaj drog, ale tu by taki modniaczek, a w nim malakw
zatrzsienie! Tak byo... aziem dugo, bo szukaem starych cieek, znanych
miejsc. W koszu znalazy sobie miejsce kolaki, kilka prawdziwkw, jakie gski
i podgrzybki. Zielonek nie zbieraem. Nie lubi.
Kilka razy siadaem na pniach i wcigaem zapach mokrego lasu, mchu,
grzybni rozszalaej jesiennie. Od dawna nie byem w lesie. W Turku, naprzeciw
naszego domu ronie may lasek, ale to bardziej park ni las. Pobliskie lasy s
inne, pagrkowate, sporo w nich ska, mao cieek, jakby ludzie niespecjalnie
tam chodzili. To nie to, co nasze polskie, mokre, pachnce lasy. A moe
przesadzam?
Dobrze mi tu, staremu wilkowi. Troch melancholijnie, ale dobrze. Jak to
mi Kerstin napisaa ju po tym, jak si wyniosa: Pozwolie, eby samotno
rozcigna ci pajczyn w sercu. Ale tekst! adny, prawdziwy. Czy faktycznie
umarem uczuciowo? Chyba tak, bo jako nie czuj w sobie niczego, co byoby
cho podobne do stanw zakochania si, nawet zainteresowania kim. A moe nie
spotkaem waciwej osoby? Czytaem gdzie takie zdanie: Przez zamknite
okno motyl nie wleci.
14

Jabka i gruszki zjadem. Pora bdzie na jaki obiad, chyba. Zegarek


zostawiem na szafce. Po co mi on tu?
Ala przywitaa mnie radonie jak zawsze.
- Poka. O! Nawet, nawet! Poradzisz sobie? Ja dopiero co z Gminy
wracam. Zawracanie gowy z tymi dotacjami!
Zostawiem grzyby w zlewie. Zrobiem si godny, wic wybior si do
Gawowa. W pokoju zobaczyem, e ju prawie czwarta. Czas mi uciek dzisiaj po
cichu.
Gawowska gospoda podupada. Owszem, zjadem kawa kiebasy z grilla
i maosolnego ogrka, ale to wszystko, co byo w karcie. Kiedy, pamitam,
bywaa tu znakomita wtrbka, stek zamwiony na zawoanie, urek zawsze
pachnia czosnkiem... Ach! Gdzie te niegdysiejsze niegi! Z atrakcji - czterech
pijanych dziadygw, powtarzajcych sowo-wytrych: kurrrrwa. Moe innych nie
znaj? Swoj drog, dawniej nie do pomylenia, eby tak kl bezkarnie. Nie
ebym by jak dziewic, w pracy te zdarza nam si bluzg, i to w kilku
jzykach, ale w knajpie? Tak bez adnych oporw? Barmanka oczywicie nie
reaguje... Przykre.
Weszo kilku modziakw, bez pytania odpalili radio i tym ju skutecznie
mnie przegnali. Jutro sprawdz t restauracj przy szosie albo spenetruj
Olsztynek.
W sklepie koo przystanku kupiem janka wdrowniczka! Musia si tu
biedak nasta. Sklepowa stara z butelki wieloletni kurz fartuchem i podaa mi go
w papierze. Elegancko!
Po powrocie usiowaem co poczyta. Literki uciekay i nie tworzyy
jakiej logicznej caoci. Prbowaem si skupi na wywiadzie z Markiem
Kondratem. Fajny z niego go, ale wiadomo, e s wakacje i niczego ju nie
musz, wpyna obciajco na moje powieki i zwyczajnie przysnem.
Obudzio mnie miarowe upanie za oknem. To Mietek rba drewno. Jego
wite prawo. Zreszt, ile mona spa. Nie zapi wszystkich moich myli. A
15

wanie zaczynaj si pojawia. Na ile jestem ju stary?


Zszedem na podwrko i stanem koo Mietka. Pokazaem mu na migi,
eby mi da siekier. Rany! Jak ja dawno nie rbaem. Jaka to rado rozwala
siekier kaway drewna. Czuem, e mam minie na klatce piersiowej, w udach i
brzuchu. Resztki bicepsw przypomniay sobie, co to znaczy napi si i zada
cios. Rewelacja! Mietek poszed po Al i teraz razem stali, przypatrujc si, jak
inspektor od statkw robi za drwala. Zdjem polar i upaem jak najty. Zgrzaem
si potnie, wic cignem koszul. Sterta drewienek rosa, a ja poczuem si
jak mody bg.
Zza obrki wysza ta jedyna tu wczasowiczka. Mina nas owinita w
kolorow chust, nie widzc chyba nikogo. Dopiero Ala j zastopowaa:
- Pani Beatko! Pani zobaczy, jak si to pan Wiesiek rozbucha! Na co
dzie statki buduje, a tu... o! Jaki mczyzna!
Kobieta przystana i popatrzya na mnie niewidzcym wzrokiem. Nawet
jej usta nie drgny.
- Witam! - powiedziaem, wyprostowaem si i sapnem radonie.
Patrzya na mnie, mylc chyba o czym odlegym, bo po chwili
umiechna si do Ali smtnie i posza do siebie. Stalimy, nic nie mwic. W
kocu Alusia szepna do mnie:
- azi taka zamylona i czsto pacze. Co kiepsko z ni... A ty ubierz si,
bo jak spoconego zawieje, lumbago jak w banku! Do na dzi! Eee! Wiesiek!
Postawi ci w kuchni garnek smalcu, mam wiey! Ze skwareczkami!
- Dziki, Alusiu! apki ci pocauj, jak wrc! Teraz id nad jezioro.
Musz si schodzi.
Smalec! Ach! Moja mama robia smalczyki doskonae! Jak bywao w
domu biednie, mama kupowaa podgardle i smaya smalec, taki do chleba. Z
rnymi dodatkami, z cebul, jabkiem, czosnkiem, ale ja najbardziej lubiem taki
zwyczajny, bez dodatkw.
No, mi te wychodzi nie najgorzej. Czasem uruchamiam ma produkcj
16

na nasze potrzeby. Karol go nawet uwielbia. Wpada z rud i pijemy j do chleba


ze smalcem. A jak ktry z nas zakisi ogrki, to do szczcia ju... niczego!
Finlandia jest miym i dobrym krajem. Ciemne pieczywo maj pyszne.
ledzie fantastyczne! Te na sodko te polubiem. Ale ogrki tylko nasze wasne
nam smakuj. Mnie i Karolowi. Takie na polsk nut, kwaszone po domowemu.
Nad jeziorem owion mnie miy wietrzyk. aziem po ciece biegncej
tu przy brzegu, wzdu trzcin, gapiem si na pomosty - puste i osamotnione.
adnego wdkarza? Niesamowite. Kiedy wszyscy wczasowicze od Ali, starego
Kierdy, Winiewskiego, Roguca i z orodka, tego po prawej, za lasem, siadali na
pomostach z kijami. Tyle tu ryb byo, e nawet Tomek i Kaka owili jakie
potki. Ala je smaya na kolacj, bo Joanna si brzydzi sprawianiem ryb.
Taka teraz tafla jeziora spokojna i cisza wok. Jesie. Bya taka piosenka
Czerwonych Gitar. Aka j uwielbiaa. Klenczon piewa, a ona klaskaa i
piewaa:
Jesie, li ostatni ju spad.
Jesie, deszcz zmy butw twych lad...
Wczoraj
Min miesic, jak list
Przynis mi listonosz,
A dzi niesie tylko licie i wiatr...
Czasem mi si ckni do tamtych czasw. Jestem jednak zwierzakiem
domowym, stadnym, rodzinnym, ale jak mawiaj Czesi: To se ne wrati. Dzi
jestem samotnikiem. Trudno. C'est la vie... Poczuem gd. C taka kiebaska w
gospodzie? Mao, jak dla drwala!

W kuchni rzeczywicie zastaem na stole gliniany garniec. Co za zapach!


Marek Gaszyski, Bogdan Loebl, Jesie idzie przez park.

17

Nalaem sobie szklanic heinekena, posmarowaem chleb Alusinym smalcem i


zabraem si do czyszczenia grzybw. Smtna Beata wesza do kuchni i nastawia
wod. Staa znw tyem do mnie, patrzc w okno. Nagle si odezwaa:
- Prosz sobie mn gowy nie zawraca. Jakby mnie nie byo.
- Ale pani jest - mruknem.
Nie odpowiedziaa. Nalaa sobie herbaty.
- Moe kanapk ze smalcem? Moe napije si pani piwa? - spytaem.
- Dzikuj - rzucia oschle i wysza.
Dawa i prosi to ju za wiele - zacytowaem w mylach Karola.
Grzyby oczyciem starannie, nie myjc ich, bo miay by z patelni.
Smaone, nie duszone. Znalazem patelni, nabraem ych smalcu i rzuciem na
ni. Z warkocza urwaem cebul i pokroiem w pirka i na tuszcz, jak si zacza
szkli, wrzuciem na ni grzyby w wielkich kawakach. W szafce znalazem li
bobkowy i ziele. Co piewaem, gwizdaem... Uwielbiam tak podane grzyby!
Nawet jak czasem zachrzci piasek w zbach, cho mnie si to prawie nie zdarza.
Drewnian opatk przewracaem delikatnie, eby si nie porozwalay. Co za
zapach! Porzdnie przysmaone, pikantne od pieprzu, zalegy grk na wielkim
talerzu. Gba mi si zamiaa. Piwo spienio si w szklance, gdy nagle al mi si
zrobio tego, co jeszcze zostao na patelni. A! Niech tam! Zapukaem do naszej
smtnej.
Otworzya zdziwiona, chyba zaryczana.
- Pani... Beato, prosz do kuchni. Usmayem pyszne grzyby! Nie chce mi
si samemu ich je. Zapraszam! Zapraszam serdecznie.
Zgodnie z przewidywaniami odmwia:
- Nie, dzikuj. - Zaraz jednak chrzkna, chyba z poczucia
przyzwoitoci, i rzucia: - Dobrze. Dobrze, ale ja zaraz... chwil, prosz. - I
zamkna drzwi.
Przysza po tej chwili umyta i sztuczna. Usiada jak marionetka i
popatrzya bezradnie. Postawiem przed ni talerz mojej dumy.
18

- A... trujce? - chciaa zaartowa.


- Dwa, no, moe trzy dla smaku - odpowiedziaem w konwencji i nalaem
jej piwo.
Nie zareagowaa, wzniosa szklank jak do toastu, ale nic nie powiedziaa,
tylko upia. Otara pian spod nosa i prbowaa si umiechn. Kura troska pomylaem. - Moe i niebrzydka, ale smtna jak... dym. Dym, te co.
Niewielka, znaczy niewysoka, do szczupa, ale nie przesadnie. Wosy zwinite
w co tam, niby bez adu, ale ujdzie. Jakie? Rudawe? Rudawoszare. I caa taka...
szara mysz.
Jada, a waciwie ledwo dziubaa. Miaa chyba cinite gardo. Mwiem
co o sposobie smaenia, puszyem si wiedz, gdy nagle zadzwonia jej komrka.
- Przepraszam. - Wstaa i wysza przed kuchni, na podwrko.
Syszaem t jej rozmow. Nic nie poradz, staa blisko uchylonych drzwi.
- Przemek, Przemek, prosz ci, nic nie rozumiesz!... Nie, nie zgadzam si.
Prze... Nie! Ale czemu mnie nie suchasz?! Przemo! Nie moe tak by, daj
spokj! Przemek!
Cisza. Popatrzyem przez kuchenne okno. Nie byo jej. Chyba czmychna
do swojego pokoju. Zaniosem jej talerz z grzybami i piwo, stukaem, ale mi nie
otwieraa. Trudno!

19

TELEFON
W Olsztynku nie znalazem powalajcych knajp, ale za to kupiem... wdk! Ja,
ktry w yciu nie zowiem choby karasia! Pan w sklepie z nudw objani mi
wszystko tak, e poczuem si niemal rybakiem. Wykupiem zezwolenie, robaki,
ciasto waniliowe, wiaderko i siatk do podbierania - jak idiota. Jakbym si tu
spodziewa awic ososi co najmniej.
Czytanie mi nie szo. Kondrata zostawiam na za. Fajnie mwi o polityce i
winie, ale ja postanowiem si zdegenerowa, dokadnie tak - zdegenerowa!
adnego czytania, ogldania, wiadomoci. Nic. Niente. Pilota od telewizora
wsadziem do szuflady. Na twarzy ju mam zarost, zawsze by szpakowaty, teraz siwy. Cakiem, cakiem! Myj si - to mi zostao. Lubi by czysty, no!
Przedpoudniami jestem grzybiarzem, po powrocie czyszcz zbiory, robi
zalew octow i zalewam ni mae kapelutki w soikach, moe Oli dam kilka,
Karolowi... Gdy wpada czasem z meksykank, uwaa, e najlepszy pod tequil
jest grzyb z octu. Ucieszy si. Wiksze kapelusze nawlekam na ni i wieszam pod
schodami zewntrznymi, tam jest przewiew i adnie, powoli schn. Nki te
nawlekam. Bd na przemia do grzybowej albo kapusty.
Ktrego dnia, gdy wrciem z grzybw, zobaczyem na podwrku cudo
ze skrzanymi siedzeniami. Fuli wypas - powiedziaby mj syn. Niby
terenwka, ale w terenie by si chyba ubrudzia, bidulka...
Ala sza z komrki, z koszem penym ziemniakw. Podesza do mnie
blisko i zniya gos:
- Przyjecha ten jej... Tumaczy si. Cholera z tymi chopami! e te
zawsze fiut ich zaswdzi do modszej, a ta i tak ma swj krzy...! - Machna rk
i posza si przebra.
Zobaczyem, e Beata ze swoim najmilszym stanli koo komrki. Sycha
ich byo jak w teatrze, wic wszedem do kuchni. To samo...
20

- Jolka nic mi nie powiedziaa, ty te nie! Tyle kamstw po tym wszystkim!


- Prosz, zachowaj spokj...
- Przemo, syszysz siebie? Jak moesz?! Najpierw ta katastrofa, ledwo
doszam do siebie, a pniej dowiaduj si, e mj m mnie zdradza z najlepsz
przyjacik, a ty: zachowaj spokj? Ty?! Jak dugo z ni sypiasz? Rok, duej?
Bo ze mn nie sypiasz od dawna. le si czuj, skarbie, mam tyle kopotw! prychna i rozpakaa si. Szkoda. Traci pozycj. Powinna by zimna!
- Bea, ale to nie tak. Kopoty nie miay na to wpywu. Tak wyszo, biznes
si czasem nie udaje, uprzedzaem ci. Stao si, ja to rozumiem, e ci ciko,
miaa plany, runy, ale ja ci mwiem, e to nie by najlepszy pomys. Ludziom
si czasem nie udaje, normalne...
- A faceci od lat pocieszaj si w ramionach innych kobiet! Normalne!
Daj spokj, jeste aosnym kabotynem! Chc orzeczenia o winie! - krzykna.
- O nie, moja kochana! Nie ma w tym mojej winy! Tak bya pochonita
swoim pomysem, e nie miaa dla mnie czasu ani uwagi! Poza tym zawsze bya
wyrachowana i zimna... Tak, zimna, zapatrzona w siebie, w ten swj pensjonat, a
Jola bya zawsze blisko, umiaa mnie wysucha. Zreszt utopia i moje pienidze
i co, teraz oczekujesz, e bd buli na ciebie kas? Alimenty do koca ycia? W
yciu! Przegrasz! Ju przegraa.
Wnerwi mnie ten go. Klasy ani sumienia nie ma za grosz! Przegraa?
I to mwi facet, ktry zdradza j z jej koleank! Cham. Kutas zamany!
Mimowolnie zaangaowaem si w ten dramat. Staem jak baba ze wsi za firank i
suchaem. Beacie odebrao mow.
- Przegraam? Przemek, ja?! A w ogle graam w co? Byam dopuszczona
do gry? Czy skrelona z gry?! Tyle si na mnie zwalio... I ty...
- Sorry, no, le si wyraziem, przepraszam...
Miknie, bo mu zaley, eby podpisaa zgod o porozumieniu stron.
- Zrozum. Beata, popatrz na mnie!
Oj, kolego... Manipulujesz - drani mnie ten Przemek. Popatrzyem
21

uwanie. Chyba modszy od niej. Skrzana kurteczka, podwinite rkawy.


Wyglda jak woski igolo.
- Bea, przecie ju dawno midzy nami wygaso. Beata, syszysz?
Pienidze mi zwrcisz kiedy, jak si odbijesz. Dobrze? Podpisz. No, we na
logik. Co wygrasz, e mi nie dasz rozwodu? Tak na logik!
- Na logik? A ty posuye si logik, zdradzajc mnie, Przemek?
Przemo! Dlaczego? Przecie byo, mogo by dobrze - ciszya gos, ale znw
szarpn ni szloch.
Jezuuuuu! Poddaje si! Prosi! Nieee! Beata, nie daj si! - kombinowaem
za firank.
- No nie! - krzykn igolak. - Z tob po dobroci si nie da!
O, prosz, dure si unis.
- Ty jeste rozregulowana emocjonalnie!
Nasz mistrz subtelnoci klepie si po poladkach. Nie po tyku, tyek maj
faceci, a ten tu to may fiutek, dupek. Tak si z kobiet nie rozmawia! Kopnbym
mu do rzyci - jak mawiaj grale.
- Przemek, zosta! - ta kobieta traci rozum. - Zosta do jutra,
porozmawiamy! Tak mi teraz ciko... Tak nie mona!
- Nie mog, jutro mam monta. Zgadzasz si czy nie?
Przemo wysiad nerwowo. Z cichym kurrrrrwa sadzi krokami do
swojej bryki. Trzaskaj drzwiczki. Odjeda. Ale palant! Beata biegnie do
pokoju z paczem. Ta te gupia. Becze przez takiego zamasa... W yciu nie
zrozumiem kobiet!
Poszedem do Alusi. Z ni jako atwiej. Ugocia mnie na swojej
werandzie kapuniakiem i ziemniakami ze sonin, dorzucajc gar sensacji:
- Bya u mnie rano po kardiamid. - Pokrcia gow na moje rewelacje. Kiepska jest, bekiem nic nie wskra... A ty? Co u ciebie, Wiesiu? Te sam...
Oeniby si, niejedna by ci chciaa!
- Nie, Alu. Przywykem ju by sam.
22

- No, nie musisz krowy kupowa, eby si mleka napi, tak?


- Tak jakby, ale nie do koca. Za stary ju jestem. Gdzie ja znajd tak, co
by mnie chciaa? Alu, przecie kada po czterdziestce ma tu jak rodzin, ycie...
No tak?
Ala nie bardzo si zgadza.
- Finki? - poprawiem. - Nie, zbyt obce kulturowo. Jako... nie.
- O, tak, tak. - Ala pokiwaa gow. - Niektrzy z nas to jak abdzie, ju
zawsze same, do koca. Ale ciebie szkoda! Zdaaby ci si jeszcze jaka, co by ci
po pleckach podrapaa! Fajny jeste, Wiesiu! Wysoki, postawny i nawet
wygldasz jak ten, no, aktor amerykaski... taki, co agenta gra... No wypisz
wymaluj, tak teraz patrz, z tym zarostem! Jak on...?
- Sean Connery czy Roger Moore, Alu?
- Z brdk, ten!
- Sean? Komplementujesz mnie, ale niezasuenie chyba. A co z ni? Z t
smtn Beat. Jak mylisz? A w ogle, skd ona si tu wzia? - zmieniem temat.
- Jej m jakim menaderem jest czy prezesem, forsiasty go! Ona chyba
rzebiarka, no... artystka, ale postanowia zbudowa na Mazurach pensjonat.
Zapoyczya si, no i nie wyszo jej. Nie powiem, bo nie wiem, ale chyba
szarpna si i przeliczya. Jaki paacyk kupia, remontowaa, dobudowaa pitro,
skcia si z konserwatorem zabytkw i wiesz, dupa blada. Paskud jeden
zahamowa rozbudow, a ona stracia kup czasu i pienidze. Teraz bidaczka nie
ma nawet komu tego sprzeda.
- A on co? Nie pomaga?
- Podobno poyczy troch kasy, ale nie by zachwycony jej pomysem na
biznes. A potem puci si w tango z sekretark czy jak asystentk. Wstydu te
babska nie maj! Mao to chopw wolnych chodzi? O... ty, na przykad...
- Alu, tylko mnie nie swataj... I co, wypakuje si tu u ciebie?
- Przyjechaa... jako tak bdzie tydzie przed tob i nic, tylko chodzi
sama, gada przez komrk, beczy i pi. Chocia czasem dugo wiato pali.
23

Koleanka polecia jej mj pensjonat, bo ta bidulka swj wasny musiaa odda


syndykowi. Chciaa odpocz, bo podobno mieszkanie w Warszawie sprzedaa
czy co... Mj Boe! - westchna wspczujco. - Jaka szkoda! Tyle pracy
woya w ten interes, zapoyczya si, budowaa i fiuuuut! Poszo w choler.
Gupia! Ja bym tam si nie porywaa na takie co. Wystarczy mi to, co mam.
Latami budowalim to z Zygusiem i Mieciem. Pamitasz, jak byo z pocztku? Ja
nigdy od nikogo pienidzy nie poyczam!
- Ana - tylko na takie potwierdzenie byo mnie sta.
- Patrz, Wiesiek, kiedy to si nazywao letnisko, a teraz pensjonat...
- No, ale kiedy, Alusiu, miaa po jednym kibelku na pitrze, gorc wod
tylko po osiemnastej i prysznice na podwrku, tam gdzie teraz masz bungalow.
Pamitam, moja droga! Joanna prychna za pierwszym razem, e prymityw, ale
za to kupia j pierogami.
- Taaak? Patrz, pierogami... - Ala westchna na wspomnienie dawnych
czasw.
wczesna prostota mnie urzeka. Kochaem i kocham to miejsce jak drugi
dom. Al jak kogo z rodziny. Czemu tak dugo tu nie wracaem? Nie wiem. Tak
mi tu dobrze z Al przy kubku herbaty z cytryn, na werandce jej domku.
Wcignem powietrze - wilgotne, rzekie, jesienne. Wanie nadszed Mietek i
przynis wielki kosz jabek.
- To z sadu Mieczkowskiego - wyjania Ala. - Zmaro mu si, kilka lat ju
bdzie, a dzieciaki ma w Holandii. I tak o, stoi samo. To jabka bior i gruszki,
eby na zmarnowanie nie szo. W moim sadzie tylko t star czereni
zostawiam, a Mietek posadzi mi wini. Nowe odmiany, fajne! Szkoda, Wiesiu,
e ci latem nie byo. Pierogw bym ci nalepia z winiami.
- Ala, nie ra serducha. Nigdzie nie jadaem takiej zupy winiowej jak
wtedy, u ciebie, z domowymi azankami. Powinienem si z tob oeni, a nie z
Krlow niegu...
- Ide, gupi! - Machna rk rozbawiona. - Za stara jestem dla ciebie,
24

ale... wiesz co? Pomoesz mi jabka poobiera, to szybciej skocz i azanek ci


zagniot!
- Pomog, Alu, i bez azanek. Na co te antonwki?
- A tak, do soikw, na szarlotk.
- A co z gruszek robisz, tych od Mieczkowskiego?
- A, winko, Wiesiu! Wpadnij wieczorkiem, to si napijemy. O! Wiesz co?
Ka Mietkowi st postawi pod czereni. Jak kiedy, pamitasz?
Jake bym mia nie pamita? Podwieczorki pod star czereni. Sterta
nalenikw, z lasu przyniesione maliny, potem rozciapane z cukrem, i mleko.
Ciche rozmowy z Al, starym Mieczkowskim, z letnikami. O yciu, o dzieciach.
Dzi ja i Ala, dwa samotne grzyby. Ona stareka, pomarszczona, ja jeszcze
jako si trzymam, ale przecie to ju druga poowa ycia. Kierunek - emerytura.
A moe nie? Moe bra z ycia, ile wlezie? Ala wspomniaa Seana. Chopisko
czerpie z ycia garciami - sawa, uroda i pienidze. Moja Kasia uwaa, e
Connery jak wino - im starszy, tym lepszy.
- Kasieko - odpowiedziaem zdumiony - on jest starszy od wgla, to
prawie rwnolatek dziadka!
- Tatku, ale popatrz, jaki by nieciekawy za modu, lowelasik taki... A jaki
jest teraz! Mmmm! Ciacho!
Ta modzie! Nie trafisz za nimi. Kaki pokj by oplakatowany takim...
ciemnoskrym, faktycznie doskonale uminionym facetem. Jak mu? Dwayne
Johnson. Ale zachwyt jej budzi te siwy Sean... Ciekawe.
Obieralimy te antonwki popoudniem leniwym. Nie padao, byo ciepo.
Nawet bardzo, jak na wrzesie. Ze spaceru wraca Smtna Beata. Ala woa po
tutejszemu, stylem ppoufaym:
- Chod do nas, pani Beatko! Jabuszka mam pyszne!
O dziwo, podesza. Staa i gryza jabko, jakby weselsza ni zazwyczaj.
- Przepraszam pana za te grzyby. Miaam przykry telefon i tak jako...
- Nic si nie stao. Piwa mam jeszcze zapas, jakby pani chciaa, a grzyby
25

znosz codziennie, wic prosz da zna, usma ponownie.


- Skarb! - westchna z lekk kpin. - Gotuje, obiera, zbiera i jeszcze drwa
rbie. No, skarb prawdziwy!
Umiechna si i posza do siebie.
- Pani Beato! - krzyknem. - Wieczorem id na pomost, na ryby!
Zapraszam!
Tylko pokrcia gow. Nawet si nie odwrcia. Nie wiem, czemu
zawoaem. Nie lubi histeryczek, a ten jej smuty i czerwony nos to ewidentny
dowd, e histeryczka.
- Bdzie - Ala zawyrokowaa, e ju wystarczy i zabraa gar jabek do
przesmaenia.
Pod wieczr wziem sprzt rybaka i poszedem na mj pierwszy raz.
Niebo rozmazane pomaraczowymi smugami odbijao si w tafli jeziora. U
schyku dnia wci byo ciepo. Usiadem na pomocie, dugo bawic si wdk,
ogldaniem jej, zakadaniem kulek ciasta na haczyk. Robaki zostawiem na potem.
Mieszkay sobie w pudeeczku, w jakich wilgotnych trocinach i niech tam!
- Ta, ta, ta, rybeki! Do ciasta! Waniliowego!
Zarzuciem wdk w miar zgrabnie i jako e byo mi niewygodnie,
zdjem buty, skarpety, siadem na pomocie i zanurzyem stopy w wodzie.
Zimna! Na razie. Lekko szuraem po tafli, chlapaem delikatnie, oswajaem wod i
rybki. Doprawdy byo cicho i bosko. Pomost zaskrzypia. Przyszed Chodzcy
Smtek. Usiada opodal, na supku, znw gryzc jabko.
- Jak bdzie pan tak chlapa stopami, to nic nie podejdzie do haczyka... owiecia mnie.
- Wierzy pani, e taki fajtapa jak ja co zowi?
- aska paska na pstrym koniu jedzi - odpowiedziaa.
- Albo... - chciaem si powymdrza, ale jako mi myl ucieka, wic
zamilkem.
- Albo gupi ma szczcie, niech pan podetnie! No! - ponaglia mnie.
26

Szarpnem wdziskiem i ujrzaem szamocc si rybk.


- Prosz da mi podbierak, t siatk! - zawoaem.
- Gupi - powiedziaa i wyja mi wdk z rk, po czym bez wysiku
wycigna ryb i pooya drgajc na pomocie. Rozemiaa si. - Przepraszam.
- Spojrzaa na mnie rozbawiona. - Ale pan z tym podbierakiem! Zdj?
- Co? - spytaem inteligentnie.
- No, ryb z haczyka.
- A umie pani?
- A pan? - odpowiedziaa pytaniem na pytanie. Zdja zdobycz jako tak
sprytnie i wrzucia do wiaderka. - Wody nie ma - stwierdzia.
Nie odpowiedziaem, bo poczuem si na cenzurowanym. Nie nalaem i
co? Zapomniaem. Pocztkujcy jestem. Beata uklka i zaczerpna wody dla
rybki.
- Masz, poyj jeszcze przed mierci - powiedziaa.
Puciem t uwag mimo uszu. Kotleta zjada zapewne bez biadolenia nad
losem wi... Wrzucia ogryzek do wody. Popatrzyem, jak wpad i narobi
krgw, potem przeniosem wzrok na ni.
- No, co? - zdziwia si. - Rybki te musz mie z czego zrobi szarlotk!
Powiedziaa to powanie. Nawet jakby z zazdroci, e rybki sobie zrobi,
a ona... Eeee. Nadinterpretacja. Po prostu smtna jest i tyle. Ponownie zrobiem
kulk z ciasta. Machnem wdk z przywistem, a chlupno.
- Nie tak - odezwaa si. - Prosz mi da, poka.
Najzwyczajniej wyja mi moj wdk z rk. Chwycia j w praw rk,
lew przytrzymaa yk tu nad haczykiem i ciarkiem. Zatoczya kijem
agodny uk i pucia haczyk z yk, a ta poszybowawszy nisko nad wod,
osiada delikatnie i daleko przed nami, zatapiajc ciasto waniliowe dla rybek
cichutekim chlup!
I pani instruktor posza sobie. No i dobrze. Moje ryby, moje
wdkowanie - pomylaem jak may chopczyk. Na pierwszej lekcji wolaem by
27

sam! Spawik podrygiwa mi na wodzie jeszcze kilka razy, obiecujc ryb, ale one
cwasze od tej w wiaderku, objaday waniliow przynt i zostawiay mnie z
drcym sercem i nadziej. Szarpaem wdk i szarpaem, ale nic. Jak ju mi si
znudzio i zapad zmierzch, woyem skarpetki, buty i poegnaem moj
jedynaczk, i wypuciem j do jeziora. Ten gest sprawi mi rado i smutek
jednoczenie, cho moe lepszym sowem byby tu zawd. Marzyem o triumfie,
o skrobaniu ryb, zupie rybnej, zachwytach Ali, e taki ze mnie kozak... A tu kicha.
Puste wiaderko.
Na kolacj zrobiem sobie fur kanapek ze smalcem i wie cebul. Do
tego piwo, a co! I tak si z nikim nie bd caowa. Mimo gorcych przyrzecze
odpaliem telewizj. Mistrzostwa Europy w siatkwce. No prosz! Leaem z
talerzem kanapek na brzuchu i piwem pod rk - czuem si rewelacyjnie.
Niestety nie za dugo. Do drzwi kto zapuka cicho, potem odwaniej. Zwlokem
si niechtnie.
Za drzwiami staa Smtna Beata. Nie miaa ju nadwodnego luzu. Znw
czerwony nos, zapakane oczy i drcy gos. Skojarzya mi si z Jczc Mart z
Harry'ego Pottera.
- Przepraszam pana, niech mnie pan nie wemie za wariatk... Ja mam w
pokoju... pajka - powiedziaa z przejciem. Patrzya z nadziej. To chyba nie bya
adna podpucha. Moja crka te panicznie boi si pajkw. Ruszyem na odsiecz.
Rzeczywicie, nad tapczanem siedziao na cianie bydl. Spore, czarne, nawet
sam si wzdrygnem. Byem na bosaka, wic rozgldaem si za jakim butem.
- Prosz - Beata podaa mi szklank i pocztwk.
- Co to?
- No, prosz nie zabija, tylko nakry szklank i wynie.
Wariatka! Umiera ze strachu przed czarnym bydltkiem, ale zabi go nie
da. Szurnita Zielona albo co...
- al pani?
- Nawet nie, ale to niefart zabija pajka.
28

- A, niefart... - powtrzyem z wyczuwaln kpin. Nakryem zwierzaka


szklank i podsunem pocztwk.
- Dziki i przepraszam - powiedziaa zdecydowanie.
Dopiero teraz zauwayem wok jej tapczanu mas chusteczek. Zuytych.
Leay jako nieme wiadectwo jej... rozpaczy? No, paczu na pewno, bo na
zazibienie i katar to nie wyglda. Podya za moim wzrokiem, zrobia
nieokrelony gest w powietrzu i odprowadzajc mnie do drzwi, rzucia na
usprawiedliwienie:
- Mam takie bad days...
- To moe wpadnie pani do mnie na mecz? - zaproponowaem, sam aujc
tego, co mwi, bo byo mi tak dobrze samemu.
- Nie, dzikuj - ucia krtko i zamkna drzwi.
Zostaem przed jej drzwiami jak ten debil, na bosaka, z pajkiem w
szklance. Dolecia mnie ryk z mojego pokoju na grze. No tak, kocwa, a ja tu!
Szlag! Wyszedem na dwr uwolni straszydo. Stopami stanem na kpie
chodnej trawy. Na niebie gwiazdy wieciy tak jasno, jak po obrbce w
Photoshopie. Byo cicho, sennie. Poszedem w stron jeziora, ale zawrciem. Nie
umiem chodzi na bosaka, wszystko mnie kuje, piach si przykleja, a kurze
gwna brzydz. Odwykem! Jutro pjd noc nad jezioro i tam poa sobie na
bosaka. Dzi ju nie. Odruchowo popatrzyem w okna Jczcej Beaty. Gadaa z
kim przez telefon, nerwowo chodzc po pokoju. Ale ma bal... Zdradzi j, to
zdradzi! Szlag z nim, a tu pacz i zgrzytanie zbw. Ja pierdol!
Widziaem tak ksik w ksigarni. O kobietach, ktre kochaj za
bardzo. Ciekawe, czy ona kocha za bardzo, czy tylko poczua gorycz odrzucenia?
Boli j uraona duma czy zamane serce? A mnie - co boli bardziej? I czy jeszcze
w ogle co boli, czy tylko czasem doskwiera samotno? Eee, jestem singiel i
ju.

29

WIRY
Kilka kolejnych dni byo tak ciepych, e odwayem si nawet popywa, ale
przeycie... hardkorowe. Przy brzegu dao si jako wytrzyma, nawet, nawet, ale
jak si rzuciem, poczuem zwyke zimno i na chwil mnie przytkao. Jajka
zrobiy si jak orzeszki i wskoczyy do brzucha, z wacka te pewnie niewiele
zostao. Niemniej kilkanacie zgrabnych ruchw crawlem sprawio mi frajd.
Parskaem i prychaem, wypynem kawaek za pomost. Oj, jednak przyjemnie!
Na pomocie mam wielki rcznik. To wane, bo soce nie grzeje jak w lipcu,
wic si owin.
Gdy ju wytarty prbowaem si ogrza w jego promieniach,
przypomniaem sobie, jak bya u nas w stoczni latem wycieczka kolegw z
Czarnego Ldu. Modzi inynierowie na sta. Po jakich wsplnych szkoleniach
zabrano nas i ich do sportowego orodka nad wod. Najpierw zabawy w lesie, jak
w harcerstwie, troch paint balia, wietnamskie mostki... Teraz to si nazywa
integracja. Poniewa byy same chopy, uradzilimy, e si wypluskamy po
jakim surwiwalowym biegu nago. My Europejczycy doznalimy szoku. Koledzy
z Afryki (wrd nich wielu czarnych) byli ywym dowodem na to, e faktycznie
istnieje co takiego jak african size. Zmarkotnielimy. Z powodu tego size
nabawilimy si kompleksw. Dopiero koleanki Karola, u Miriam, zdjy z nas
zy czar, mwic, e Afrykaczycy s kompletnie beznadziejni w te klocki.
Postanowilimy uwierzy. W co trzeba...
Gdy wrciem, z jakiej chmury ju kropio, ale co tam! Alusia postawia
mi (nam?) w kuchni gst i do sodk zup winiow, a do tego wielk mich
azanek. Smutnej nie byo, zjadem sam dwa talerze!
Zacz pada deszcze, zupenie jak w lipcu, bo przy do pogodnym
niebie. Ciepa mawa nie bya niczym, co mnie mogo odstraszy od mojej nowej
pasji i prby poprawienia wyniku. Zabraem wdzicho, wiaderko, resztki ciasta, i
30

na pomost! Wybraem ten maleki, w szuwarach, z dala od nas. Moe tam lepiej
pjdzie.
Niestety, po godzinie przemoczony - jednak si rozpadao - pozbieraem
si i zrobiem odwrt. Pokonany. Zbliajc si do naszego pomostu, zobaczyem
Smtn Beat. Staa w kurtce na brzegu, mokra jak sto choler i gapia si
narkotycznie na jezioro. Jej kurtka wygldaa jak wr naadowany kamieniami, a
ona jak ptora nieszczcia. Nie lubi histeryczek!
Nie widziaa mnie. Zacza i w kierunku wody. Jak w transie. Idiotka.
Laza tak i laza, nie zwaajc, e woda zimna. Wzdu pomostu i dalej. Niby
pytko, ale tam zaraz jest obryw podwodny. Ju chciaem sobie pj, ale mnie
nagle owiecio. Sza kretynka zupenie jak ta pisarka w Godzinach, co si topia z
kamieniami w kieszeniach. Zerwaem si. Aktorka pociumana! Ju widz, jak j
cignie woda, jak si jej noga obsuna na obrywie i... chlup, posza cicho pod
wod. Bez protestu! Zrzuciem kurtk, walnem j na pomost. Przewrciem si
przy zdejmowaniu butw. W kocu wypltaem si z nich i daem nura z dugim
szusem podwodnym. Wynurzyem si po oddech i jeszcze raz pod wod! Powinna
tu gdzie by. Zmtniaa woda nie pozwalaa nic dojrze, nerwy skrciy oddech.
Jeszcze raz pod wod! Cholera, nie ma jej! Czas, czaaaaas! Znw na dno.
Szukaem po omacku. Domi trafiem na co - wosy? Tak, i gowa. No! Mam j.
Wywlekanie nie powiodo mi si, za cika, ale znw zaczerpnem powietrza,
znalazem pod szyj suwak i rozpiem jej t kurtk. Posza na dno jak kamie i
wtedy ju daem rad cign Beat na powierzchni. Dowlokem j a na
pycizn. Laa si przez rce ju przytopiona. Czy utopiona?! Cholera jasna!
Cyrkwka popaprana! Kretynka! Rzuciem j jak wr cementu na piasek i
uklkem, dyszc niemoliwie. Z pyska toczyem lin, rce mi latay. Nerwy,
psiakrew!
Przeoyem j sobie przez kolano, jak nas uczy druh Maciek, i
poszukaem jzyka. Gdzie ona go ma, do cholery? Jest! liski, maleki jaki jak u
kota, ale w kocu chwyciem i staraem si wyla z niej wod. Nic. Woyem jej
31

palec do krtani jak do rzygania. Pooooszo! Wyleciao troch wody, a niedosza


topielica zakasaa, dawic si. apaa powietrze jak ryba i krztusia si,
przewieszona na brzuchu przez moje kolano. Zacza co mwi, ale dawia si,
zacigaa powietrze. W kocu sprbowaa wsta. Zatoczya si i wtedy... Ludzie,
jak ja nie cierpi histeryczek! Szlochaa i wydzieraa si na mnie. Ale jak!
Jak furman. Nie! Jak furia - o, to lepsze okrelenie. Nie rozumiaem sw,
ale dara si na mnie. Byem obiektem jej ataku, wariatka! Gdy zamachna si i
uderzya mnie w amoku, odpaliem jej z plaskacza w twarz, bo tak robi na
filmach z furiatkami. Co za wstyd! Trzeba lekko, a ja przesadziem i ona jak
pirko, jak kopnity psiak, poleciaa i prasna o mokry piach.
Zacicho. Ja dyszaem z nerww jak parowz, a ona si w ogle nie
ruszaa. Wygldaa jak kupa nieszczcia na tym piachu - skudlona, caa mokra,
odjechana histeryczka.
Podszedem do niej i uklkem. Podniosem j za ramiona i wtedy dwoje
oczu strasznie smutnych, bardzo przytomnych, ale ju bez adnej furii popatrzyo
na mnie z niem rozpacz, wyrzutem. Te oczy byy jakby same - odstae od jej
mokrego ciaa i caego tego otoczenia, deszczu. Oczy - znaki zapytania. Oczy
pene cichej tragedii, zawodu. Nie mogem znie tego spojrzenia, wic j
przygarnem do siebie. W kocu niele jej dowaliem...
Ani drgna. Wisiaa w moich objciach jak kuka. Wziem j na rce i
zaniosem do domu.
- Gdzie masz klucz do pokoju? Beata! Klucz!
Wydaa z siebie cichy gos, jakby nie jej. - W kieszeni...
Sprawdziem w jej dinsach, nie byo. Jasne! W kurtce!
- Kurwa ma! - zaklem, co mi si rzadko zdarza przy damach. Moga
zostawi pod wycieraczk, wszdzie tylko nie tam. Posadziem j na awce przed
wejciem. Zaszedem do Ali. Mietek pokaza mi, e Alki nie ma, tak samo jak
zapasowego klucza. Posaem go do diaba. Pada, ciemno. Przecie nie mog tej
desperatki z kociego teatru zostawi samej, to jasne. Jeszcze sobie yy podetnie
32

yk do zupy. Popchnem j w kierunku schodw.


- Do mnie.
Nie zareagowaa.
- Do mnie! No! - powiedziaem goniej, bo ju mnie dreszcze trzsy z
zimna. - Dasz rad?
Przynagliem. Zero reakcji. Zarzuciem j sobie na rami i zaniosem do
mojego pokoju. Niby przytomna, ale w oczach znw stupor. Wstawiem j pod
prysznic, ustawiem mocno ciep wod i zamknem kabin. Odwrciem si.
Zdjem z siebie mokre achy, owinem si rcznikiem. Beata ruszaa si jak
mucha w smole. Chocholi taniec pod prysznicem. Odgarniaa sobie tylko wosy.
Otworzyem kabin i rozpiem jej spodnie, wtedy szepna:
- Ja sama.
Popatrzyem na ni. Miaa spuszczony wzrok, a na jej policzku ju
wykwita spuchnity, czerwony dowd mojego wkurwienia. Tak, nie zoci, bo to
mao powiedziane.
Poszedem po gacie i podkoszulek. Wyjem z szafy whisky i nalaem
sobie szklaneczk. Dziki, ruda! Czasem jeste niezastpiona! Podaem topielicy
rcznik i moj koszul. Dugo nie wychodzia z azienki, wic zajrzaem tam.
Staa, nie wiedzc, co zrobi.
- Chod - zawyrokowaem. - No chod, nie zjem ci. Masz tu. Wypij. Nie
krzyw mi si! No, chlup!
Wypia sporego yka, krztuszc si lekko. Chciaem jej da po plecach,
eby mi si jeszcze nie zadusia. Zrobia unik. Poczuem si okropnie.
Przestraszya si, e znw oberwie? Zaprowadziem j do sypialni i pooyem do
ka. Nie protestowaa. Jak ju si kada, szepna tylko ze skarg:
- Buzia mnie boli.
Jak dzieciak. Buzia j... O, kurcz. Nawet wiem, czemu j boli. Kucnem
zawstydzony. Prostak ze mnie.
- Przepraszam. - Odgarnem jej kosmyk z twarzy. O mamo, ale pucho.
33

Patrzya bez wyrazu, wic przyniosem jej mokry, zimny rcznik i


przyoyem do tej buzi. Nie wiedziaem, jak si zachowa.
- pij, wariatko - powiedziaem pojednawczo.
Chciaem, eby ju o tym nie mylaa. Byo mi gupio i niezrcznie.
- Bd w pokoju obok. Obejrz mecz, bo chyba znw jest jaki usprawiedliwiem si. Pogaskaem j nawet po gowie.
- Ale nie id nigdzie - szepna, nie otwierajc oczu. Przytrzymywaa
rcznik, to dobrze.
No, gdzie ja miaem i? W taki deszcz? Majc samobjczyni wariatk w
pokoju?
Zajrzaem do niej po meczu. Spaa, poszedem wic do tego maego
pokoiku na przygrku, ale na ku nie byo pocieli. Szlag! Wrciem do sypialni
i cicho wlazem do, bd co bd, wasnego ka.
Wypiem resztk rudej z jej szklanki. Ona spaa, ja zasnem jako pniej,
bo dugo nie mogem ochon. To, e laza do tej wody jak ta, co j Kidman
graa, to jeszcze nic. Najgorsze byo to, e j tak mocno prasnem i jak chciaem
jej da po plecach, bo si krztusia, przestraszya si, e znw zaboli. Jezuuu!
eby z powodu jakiego durnia sza si topi?! Kobiety to jednak s
nieobliczalne.
Gdy rozstawaem si z Joann, nie szarpao mn a tak. Byem
zrezygnowany i miaem do. Czuem si wypalony, niemal zdradzony, ale eby
si topi? Bzdura. A ona chyba jednak histeryczka. Przypomniao mi si
okrelenie Ali: artystka. To by wiele tumaczyo. Chyba niespecjalnie lubi takie
osoby z wraliwoci i reakcjami dziecka. I ona chciaa robi biznes na turystyce?
To niepowane! Najpierw wywali tego palanta z yciorysu, zacz nowe ycie...
Twardym trzeba by!
Obudziem si. Na suficie powiata ksiyca. Cicho. Popatrzyem w bok,
na topielic, czy pi. Leaa na wznak. Miaa pprzymknite powieki. Spod nich
spyway kolejne zy. Bezgonie. Wycignem rk i dotknem jej gowy.
34

Wydaa mi si maa, jak gowa kota. Popatrzya na mnie i umiechna si


smutno.
- Zrobiam z siebie widowisko - szepna.
- Nie szkodzi, jestem jedynym widzem - te szepnem.
- Ale mi da w pysk... bd miaa sica.
- To nic. Do wesela... - rozpdziem si.
- Do rozwodu - poprawia mnie. - On da rozwodu.
- Na drzewo! Daj mu ten rozwd i niech spada, a teraz przytul si i pimy.
Beata najnormalniej w wiecie przysuna si i pooya gow na moim
ramieniu. Westchna.
- Jakbym ci przeszkadzaa, to mnie wywal na brzeg ka.
- Wywal - obiecaem.
Tymczasem objem j mocno, eby nie ucieka topi si ponownie.
Zasnlimy. Ona na pewno, bo po chwili oddychaa ju sennie, rytmicznie, cicho.
Gapiem si w sufit i byo mi fajnie. Ksiyc w penej krasie puszcza po cianach
sine refleksy przez koronkowe firanki. Po co firanki? Czemu kobiety lubi
firanki? Koronki? Czemu si topi przez jakich idiotw? I najwaniejsze - czy
bdzie jutro pogoda? Beata poruszya si lekko, wic zwolniem ucisk. Bd
czuwa! Niby oczy mi si kleiy i nie zasypiaem, nie zasypiaem, nie zasypia...
Obudziem si dopiero rano. Trzymaem j w pasie.
- Cze - usyszaem. - Czemu mnie tak trzymasz?
- Sso? Co? - Oprzytomniaem. - Bo mi zwiejesz i znw si pjdziesz tapla
w wodzie. Gupia g - mruknem.
- Sam jeste gupia g. Pu. No pu!
Jej gos brzmia... normalnie. Na pewno nie smtnie. Wygldaa
normalnie. No, moe z wyjtkiem tego sica wielkoci poowy mojej doni i
opuchlizny. (Jaki wstyd!). Zachowywaa si te normalnie. Wstaa, posza si
umy i uczesa. Jej spodnie leay brudne pod cian w azience.
- Po niadaniu upior, a teraz bd tak miy, wam si do mnie, bo nie bd
35

chodzia w twojej koszuli. No i majtek nie mam, bo tamte mokre i cae w piasku.
- Kobietom adnie w mskich koszulach - bknem, prbujc by
dowcipny. Pokiwaa gow.
- No id! - powiedziaa.
Mietek zaj si wamaniem do Beaty, a ona paradowaa po kuchni w
mojej flanelowej koszuli w czarno-zielon kratk. Normalnie! Robia mi
niadanie. Nam, bo postawia dwa nakrycia. Krztaa si, wzia patelni i jajka.
Gdy wyja n do chleba, nagle odwrcia si do mnie i udaa, e sobie ciacha
yy. Miaa humor! Po czym takim! Wariatka. Fakt, e wci paraduje bez
bielizny, lekko mnie podnieci, ale tylko lekko i zaraz znormalniaem. Do licha!
Nie jestem Karolem.
Zapowiedziaem jej, e ma si mnie dzi cay dzie trzyma, skoro jest
emocjonalnie niestabilna. Nie zamierzam, mwiem, odcina jej ze sznura ani
ponownie wazi do zimnego jeziora.
- Rozumiem! - powiedziaa z umiechem. Z umiechem!
Ja za to byem naburmuszony i nie odpuszczaem. Zapowiedziaem, e
bd j trzyma na powrozie.
- Nie do, e mnie zbie, to jeszcze wemiesz na smycz?
Na ten jej tekst wesza do kuchni Ala. Wanie wrcia z Gawowa.
Popatrzya na twarz Beaty i na mnie. Zgupiaa. Przy kawie wyjanilimy jej
wszystko. miaa si i miaa.
- Ale gupia! Ale gupia! Przez chopa si topi! A tego kwiatu to p
wiatu! O, nawet Wiesiek, jaki chop! Dobry, spokojny.
- I tylko raz mnie uderzy! - zaartowaa topielica, patrzc na mnie z
powag.
- No! - Ala si nakrcia. - Po co ci tamten dure? Wieka sobie we! I ju!
- Mymy ju spali razem - wypalia, patrzc powanie, jak urwis.
- No i dobrze! - Ala wstaa. Sowa Beaty nie zrobiy na niej wraenia. Musz i wstawi obiad dla Mietka. A moe gobkw narobi, to i wam
36

przynios, co?
Po niadaniu nasza nas ochota na popywanie dk. Do dziwna, biorc
pod uwag nasz kontakt z wod sprzed paru godzin. Widocznie podwiadoma
prba zaprzeczenia. Na dce Beata opowiedziaa mi o tym jej majtku
kilkadziesit kilometrw std, o przeinwestowaniu, niewiedzy, problemie z
dobudowanym pitrem i o romansie Przemka.
- Poza konserwatorem i syndykiem to tam poznaam sporo ciekawych
ludzi.
- Miejscowych?
- No, tak, i przyjezdnych. Natchnion lekark holistk, pastora wesoka,
weterynarza z Mali, ktry pracuje tam ju dwadziecia lat, i Oresta, rzebiarza z
Biaorusi.
- Oresta? Czekaj, czekaj... - Biaorusin Orest moe tu by tylko ten jeden,
brat Olgi. Kurcz, wiat jest may. Chciaem j wypyta o niego, ale daem na
razie spokj. Zd, a ona ma potrzeb wyla z siebie ciut tej goryczy. - Stracia
wszystko?
- Totalnie, do dna. Prbowaam znale wsplnika, ukadaam si z
bankiem... Nie wyszo. A raczej poszo wszystko w choler!
- Trudno sobie wyobrazi. Dugo tam bya?
- Trzy lata. Wszystko robiam, sadziam, podlewaam, kupowaam,
zaatwiaam... Wiesz, to takie bolesne, jak si sprzedaje drzewko, ktre zasadzie,
meble, ktre kupowae z namysem... Jak si egnasz z ludmi, z ktrymi si
zye, i oddajesz klucze do twojego wasnego majtku syndykowi...
- Duo masz obcie?
- Z tym sobie poradz, ju rozmawiaam z bankiem, ale dugi znajomym
musz odda, a zwaszcza Przemkowi. Odda mu i zapomnie...
- Ile lat bylicie razem?
- Dwanacie. Poznalimy si w teatrze. Sdziam, e dwie artystyczne
dusze... wiesz... Ale z niego wikszy biznesmen ni artysta. Odeszam dla niego
37

od fajnego chopaka, tak si zakochaam! Gupia... Z pocztku to byo szalestwo,


kochalimy si jak koty w marcu, ale ostatnie pi lat... W ku zrobia si taka
drewniana rutyna, e oszale mona. Wraca z pracy podminowany, zmczony,
mao kontaktowy, w ku chcia tylko odreagowa...
- No... nie zrobi na mnie dobrego wraenia - przyznaem jej szczerze. - I
przez takiego...
- Topi si? Gupio, masz racj, byy lepsze powody, ale wczoraj mi si
wydawao, e wiat si skoczy, wiesz?... A ty? Czemu jeste sam? - spytaa
nagle.
- Najkrcej... pracy w Polsce dla mnie nie ma, a byle czego robi nie chc i
nie umiem. Wic wyjechaem.
- Ale ja pytaam o twj stan, no e... czy jeste sam, tu i w ogle...
- Sam? No tak wyszo. Jestem rozwiedziony.
Nie chciaem za wiele mwi o Joannie. Mimo wszystko to obgadywanie.
Z drugiej strony, sam wydryem Beat ze zwierze o mu, wic powiedziaem
wyjaniajco:
- Awantury. Nie mogem jako znosi duej... Musimy o tym mwi?
- Nie, Wiesiek, nie musimy. Opowiedz mi teraz, gdzie pracujesz.
Umie adnie sucha. W yciu nie sdziem, e jestem takim papl! Znw
opowiadam o sobie! Te jej co ty? i naprawd? sprawiy, e gadaem jak jaka
ciotka w maglu - wszystko, jak nie ja. Kobiecie!

38

W SIDMYM NIEBIE
Zapynlimy a za wysp, prawie do zakrtu. Wyszlimy na brzeg koo starego
orodka Energetyk, bo chciao si nam sika. Zabraem na dk przecie
mojego heinekena.
Orodek ju pusty, stary i zniszczony. Brnlimy w wysokich trawach, ja
wysikaem si pod jakim murkiem, ona posza gdzie dalej. Stawaa na palcach i
zagldaa do pustych domkw. Czasem pytaa:
- Co wozi drobnicowiec? Jaki najwikszy zbudowae? A pywae na
statku, tak wiesz, jak marynarz?
Joanna potrafia nawet w towarzystwie przerwa mi sarkastycznie:
Przesta, kogo to interesuje?. A ta sucha i pyta, dry temat, myli na gos,
albo udaje, eby mi byo mio. Jest tu ze mn, czuj jej zainteresowanie. A ten
okropny siniak i opuchlizna to mj wyrzut sumienia.
- Co ty! To dowd na twoj determinacj! - umiecha si i prbuje zdj
ze mnie poczucie winy. Nagle pogoni nas jaki kundel, wic ucieklimy,
zatrzaskujc za sob zardzewia furtk orodka Energetyk. Zasapani
dopadlimy dki.
- Wracajmy - mwi. - W tamt stron jest ciej. - Czemu?
- Bo pod grk - odpowiadam, chyba dowcipnie.
- Nie martw si, pomog ci - zaoferowaa swoje wte ramionka. Siada
obok i bierze wioso. mieszna jest. Ruda Mysz.
Po jakim czasie pytam:
- O, propos, ten Orest, znasz go dobrze?
- Nie, troszk. Mieszka niedaleko i rzebi co na zamwienie do jakiego
kocioa. Pniej przenis si dokd. No wanie tam, gdzie jest ten koci, bo
na Mazurach koo mnie to on mia tylko pracowni. I chyba si nieszczliwie
zakocha czy co... Nie wiem, co z nim, a co?
39

- Nic, chyba syszaem co o nim. - Zmieniem temat, musiabym jej


tumaczy, kto to Olga. - Z Przemkiem to ci si rozlazo teraz, przez t Jolk, czy
wczeniej? Nic nie wiedziaa?
Zamilka, a ja poaowaem tego pytania. Ju miaa mokre oczy i drgajce
usta.
- Nie chce mi si u tego znw, kiedy ci opowiem, dobrze?
- A bdzie jeszcze jakie kiedy? - zapytaem z umiechem.
- Mam nadziej, e tak. W kocu masz na koncie moje ycie. Musz
skoczy do Warszawy na dwa tygodnie, a potem... Mam wolne. Jako si
zapiemy! W kadym razie bd yaaaaaaa, jak piewaa Chyliska.
- No nie wiem, czy ci dowierza. A nu znowu wskoczysz do jakiej
wanny? - zachichotaem, eby obrci w art te jej smtne wspomnienia. Nic nie
odpowiedziaa, tylko wystawia twarz na soce. Umiechnita.
Pnym wieczorem zjadamy gobki, ktre Ala rzeczywicie przyniosa do
kuchenki i rozchodzimy si pod jej drzwiami.
- Dobranoc.
- Dobranoc... A! Beata! Jakby w nocy chciaa i si topi, obud mnie.
- A... gdybym nie chciaa?
- To te!
- Id do siebie.
Jestem palant. Pierdoa. Pierwszy raz od bardzo dawna czuj jakie mskie
wibracje. Co tu kry, wzibym j, mam tak ch kocha si! Powinienem jako
moe zachachmci, zamiesza... Jak by to Karol rozegra? Eee tam, Karol. Karol
bywa nachalny. Pewnie Beata po jego niewybrednej zaczepce zrobiaby mu sine
cacko pod okiem. Jak si zdyem zorientowa, nie jest ona zahukan kobietk.
Mimo niewtpliwej zapaci psychicznej ma swoje pogldy, zasady. Nie jest
histeryczna, tylko si podamaa, bo za duo na ni spado. M wywala j z ycia
jak stary mebel, bo zrobi dziecko jej przyjacice. A oni dzieci nie maj. Co za
prostak. A ona taka mikka, kobieca... Gdybym nie by takim niezgu, moe
40

mgbym... moe moglibymy jako...? Eee, gupio tak wykorzystywa okazj,


ale przyjemnie mi byo w roli wybawiciela. Mio, jak spaa obok.
Wypiem szklaneczk rudej, nalaem sobie drug do poowy i poszedem
spa, wiedzc, e nie zasn.
Zastukaa po pgodzinie.
- Id si utopi, idziesz ze mn? - spytaa niepewnie. Miaa na sobie moj
koszul, t w krat. Bya na bosaka.
W ku zaczo si niezdarnie. Chciaem zgasi lampk, bo i tak ksiyc
wieci jak latarnia, i stukem szklank. Chyba wzia mnie za sonia w skadzie...
- Samotny, zagubiony wilk - mrukna i przytulia si jak wczoraj.
- Boli cigle? - Dotknem jej twarzy najdelikatniej, jak umiaem.
Domi uja moj gow. Caowaa fantastycznie, najpierw bardzo
subtelnie, powoli, jakby malowaa mi usta swoim kocim jzykiem, potem
pozwolia sobie na wicej. Miaem wzwd jak cholera i eby si troch uspokoi,
zaczem rozpina jej koszul. Znaczy moj, ktr ona miaa na sobie, t w
zielon kratk. Beata jednak sama wylizgna si z niej jak jaszczurka i wpeza
ciepa w moje ramiona.
Rado mao mi nie rozerwaa klatki piersiowej.
- Ty... Ruda Topielico - szepnem do niej.
Bya czua i chtna. Ocierajc si o mnie gadk skr i caujc niebiasko
najczulsze moje miejsca, odebraa mi panowanie nad sob. Od stu lat nikt mnie
tak... Gdy sprawnie wzia w do to, co mam najlepszego, ostatkiem si musiaem
j przystopowa, bo czuem si jak granat po wyjciu zawleczki. A potem ja
pokazaem, co potrafi, co chc jej ofiarowa z caego mojego arsenau ars
amandi. Czuem si jak napalony modzik. O mj Boe, jak ona braa! Jej piersi,
mae i moe nie tak jdrne jak u mdki, podniecay mnie swoim ksztatem,
sutkami nabrzmiaymi jak rodzynki. Gdy caowaem jej tali, wdzicznie
wyginaa plecy. Zgrabnie przerzuciem j na brzuch, eby wypieci ma pup,
uda i to upragnione, a nieznane mi na razie miejsce, ktre czekao na mnie 41

gorce, wilgotne i liskie. Powdrowaem ustami i jzykiem po plecach i lekko


ugryzem w szyj. Jkna i zacisna palce w moich doniach. Wchona mnie
rytmicznie, lekko, bardzo pobudzajco ruszajc biodrami.
Rnie o tym mwi. Nie potrafi jako szczeglnie tego opisa, ale jest
w tym co, e to byo jak... rozdzwonione dzwony na dzwonnicy, jak chlunicie
wielkiej fali o brzeg. Jak naga cisza po burzy. Miaem j blisk, rozedrgan i
cichnc powoli.
Jakie to szczcie dla faceta! Jakie to fantastyczne uczucie tak j obj i
czu, e jest mi wdziczna, powracajca z jakiego totalnego odjazdu, ktry sam
jej zafundowaem. Moja satysfakcja, mj orgazm? No owszem, jasne, ale jeszcze,
e to byo razem, takie... dobre, pene wzajemnoci. O, jak ja tego chciaem!
Tuliem j i czuem si zdobywc, bohaterem. Szczciarzem. Noc bya
nasza.
Wstalimy do pno i bez entuzjazmu, nie tylko dlatego, e lao
okropnie. Przy niadaniu umiechaem si i szukaem czego, co pozwolioby mi
na wymylenie dalszego cigu, bo jak to, ja do Finlandii, do Turku, ona do
Warszawy? I szlus? Koniec?
Niczego nie wymyliem, bo po niadaniu... zaczlimy od nowa.
Kobiety! Boskie s!
- Naprawd nie moesz zosta? - prbowaem j zatrzyma, gdy po
poudniu zacza wrzuca swoje rzeczy do torby. - Na jeden dzie?
- Cii! - pooya mi palec na ustach. - Przecie wiesz...
Odprowadziem j do samochodu z bagaami i poegnaem z nadziej, e
si jeszcze spotkamy. Wiedziaem, e czy nas co mocnego jak sznur ratownika,
jak jaka tajemnica, co, co bdzie pocztkiem nowego. Obiecaa, e przyjedzie
do Turku, ja - e kupi jej bilet. Nie byem zakochany, po prostu seks by
wyjtkowo smakowity, gadao si fajnie... Doprawdy, czego ten Przemo narzeka?
A moe kochanek z niego jak z koziej dupy patefon?
Sam te si pozbieraem, bo miaem jeszcze zahaczy o brata Olgi i
42

Ludmiy - tego rzebiarza, podobno bardzo zdolnego i skromnego. Wiozem dla


niego od Oli jak ma przesyk. Jakbym nie dotar, miaem j wysa poczt.
- Alu, Miakowo to daleko?
- E, nie! Dasz za Olsztyn i tam na Ornet. A co tam masz za spraw? Nie
zostaby? Ju ci si urlop koczy? Wiesiu, wpadaj czasem, moe zdysz, zanim
zejd, co?
Ala posmutniaa, usiowaa si umiechn, ale byo wida, e jest
zmczona, stara... Rzeczywicie, czy zobacz j jeszcze? Ucisnem j jak kogo
z rodziny. Oko mi dziwnie zwilgotniao. Ale si zrobiem... ckliwy!

43

OREST
Pojechaem na to Miakowo. Dom Oresta znalazem w miar sprawnie. Stara,
wiejska szkoa. W jednej czci Orest ma mieszkanko i pracowni, w drugiej jest
prywatny gabinet stomatologiczny.
Ten brat Olgi rzeczywicie bardzo sympatyczny, cho wida nieco spity,
bo nie znamy si wcale. Po czterdziestce, niewysoki, ciemny blondyn z domi
artysty. Znaczy apska spracowane, ale takie dugopalce, szczupe, mao mskie.
Pocztkowo tylko miaem wypi herbat, odda mu przesyk i jecha do
Trjmiasta, koniecznie jednak chcia mi pokaza otarz, ktry zamwia u niego
jaka niemiecka organizacja, zwizana z tutejszym kocioem.
- Chod. Masz aparat? Zrobiby kilka fotek dla Oli, bo mj to taka
kiepcizna. A otarz ju prawie cay zestawiony, figury stoj... Chod!
Wyjem aparat i poszedem z nim. Najpierw jednak zaszlimy na obiad do
jakiej gospody.
- Skd ty si tu wzie? - zapytaem dla podtrzymania rozmowy.
- A, historia duga i do zawizana...
- Zawikana - poprawiem.
- Nu, zawikana. Ola mwia, e nasze matki to siostry? Nu, a babka nasza,
Polka. Urszula Bylewicz! A tu to ja wyldowa przez mojego przyjaciela spod
Pasymia. Najpierw ja tam mieszka i pracowa, same figury tam powstaway.
Miejsce wreszcie si tu zrobio dla mnie w tej starej szkole i... tak yj.
- Kiedy skoczysz?
- Niedugo. Ech, to bya robota! Czuem si jak wasz Wit Stwosz. Tylko ja
mu do pit nie dorastam, ale tworzywo i temat podobne. Kto dzi rzebi otarze?
Modny jest minimalizm, symbolizm... Poszale nie mona!
- Mdrze gadasz.
- Przepraszam ci, ale mam magistra.
44

- Nie, to ja przepraszam. I mw dalej, bo ci przerwaem.


- A, bo wiesz, ja rzebi caym sob, jakbym w drewnie szuka tego, co
tam uwizione, otwieram drewno i wypuszczam rzeb na ycie! Na wiat. Daby
Bg tak bez koca...
- Aby robota bya.
- No, i eby pacili. Tu u was Niemcy czy wasi pac, ale u nas nie zawsze,
i zamwie mao. Chciaby ja tu zosta. Mog i obywatelstwo zmieni, bo babka
Polka bya! Na si j Rusk zrobiono. Szlachcianka, a ja jej wnuk! To jakbym do
swoich wraca, no tak? Postara si trzeba, a czasu nie mam po urzdach azi.
Chod, idziemy. - Wsta, odsuwajc talerz po kaszance.
Wyszlimy z knajpki na ulic. Lubi mae mieciny. Moje lskie s inne,
te tu, mazurskie - inne, ale senne jak kade mae miasteczko, szczeglnie gdy
dzieciaki w szkole, nic si nie dzieje. Psisko si wyleguje na rodku chodnika,
chwasty porosy na poboczu drogi, mao co jedzi. Cisza wrzeniowa, jesienna.
Soce za chmurami, ale jeszcze ciepo. Rozmawiamy sobie o yciu, a raczej
sondujemy.
- A ty powiedz - pyta Orest - czemu Finlandia? Tak daleko od swoich. Od
domu. Nie byo pracy w Polsce?
- Stocznie poupaday - zdyem tylko wspomnie, bo on ju mnie cign
w stron wskiej uliczki.
- To ju tutaj! - Szarpn mnie za rkaw, nie czekajc na odpowied.
Koci by schowany za rusztowaniami i wysokimi drzewami. Stary. Z
czerwonej cegy. W rodku z pocztku niewiele mogem dojrze, zanim wzrok si
przyzwyczai do pmroku. Liche owietlenie nie dawao dostatecznej jasnoci. W
nozdrza uderzy mnie chd i zapach drewna.
- Poczekaj, zapal reflektor, zdjcia bd lepsze - powiedzia Orest i
podszed do otarza.
W wietle pojawi si nagle tum ludzi. Figury nie ukaday si
symetrycznie. Wygldao, jakby po prostu weszli na otarz i kcili si, pokazujc
45

jeden na drugiego. Wraenie niesamowitej wrzawy.


- Nie ma krzya? A gdzie... Chrystus? - spytaem.
- A! Chrystus? Ju go zdjli, o tam jest! - Orest wskaza mi piet.
Na kamieniu siedziaa Maryja i gaskaa zwoki oparte o jej kolana. Ich
sylwetki wcale nie byy na centralnym miejscu. Lekko schowane za
rozgorczkowanym tumem. Jedni wskazywali na drzewo z uaman gazi pewnie to, na ktrym si powiesi Judasz - inni gapili si tylko po sobie. Byli i
tacy, co zasaniali twarz i oczy w gecie rozpaczy. Jeszcze inni stali jakby
obojtni. Maryja i jej Syn byli osamotnieni. Nikt si nimi nie interesowa.
- Orest, oni wszyscy to maj w dupie!
Orest si umiechn.
- Masz racj. To tylko ciekawski tum. Ale musia by kto, kto to zapisa
dla potomnych, nie?
Staem zdumiony. Rzeby jakby nie do koca wykoczone, bez
wypieszczonej gadzi, jak widziaem w kociele Mariackim. Jakby kanciaste,
twarde. Zdecydowanie zrnicowane w charakterach. Kada inna. Polichromia
bya ograniczona do odcieni ci i brzu. Malowane przecierkami, jakby stare,
wytarte... W zgaszonym wietle wyglday jak w sepii. Naturalnej wielkoci,
otaczay niewielki otarz wygldajcy jak zwyky st z wiejskiej chaty, tylko
wyszy. Tabernakulum przypominao prost skrzynk z drewna. Wszystko
ustawione na tle wielkiej ciany pokrytej biaoszarym tynkiem, gdzieniegdzie
odupanym, ukazujcym czerwone cegy, jak inlet z poduszki. Na granicy ciany i
podogi wielkie kamienie. Na jednym z nich owa pieta. Wszystko to bardziej
przypominao jaseka ni tradycyjny otarz. Szokujce. Pikne.
- Kto ci zatwierdza projekt? Dziwne... otarz bez krzya - odzyskaem
mow.
- O! Duo byo dyskusji, gadania. Nie chciaem tu krzya stawia w ogle,
ale zgodzili si na to... - umiechn si szczliwy. - Zobacz, comy z ksiulem
wymylili!
46

Orest gdzie znikn, po chwili co wczy i oto ukaza si na tej


biaoceglanej cianie, za tumem, cie krzya, jakby zowrbnie pochylony nad
golgockim pejzaem.
- Och ty! - jknem. - Technika!
- Nu, a od czego ona jest?
Narobiem zdj. Olga bdzie pod wraeniem.
Po drodze do domu Orest gada zawzicie o postaciach z otarza, o
nocnych rozmowach z ksidzem filozofem, o innych rzebiarzach. Widziaem
przed sob kogo wrcz optanego swoim dzieem, pasjonata. I zaczem mu
zazdroci. Ja wiem czego? Wolnoci, tego, e nie jest uwizany do adnego
domu, ogrdka, dzieci, psw, kotw, samochodu, biurka i zwyczajw. Jest
wolnym facetem! Kiedy malowa portrety, obrazy za pienidze, dzi pracuje dla
idei.
- ycie jest - mwi Orest - eby je przey piknie, robi to, co kochasz.
Wtedy Bg si cieszy razem z tob, a jak si tak gna jak ko w wycigu, aby do
kolejnej mety, to co to za ycie? Ja wiem, takie czasy, wane s pienidze,
awanse, ale ja wol to, co robi. Zostawi po sobie to, co czuj. Nie umr. Jak
pisarz, co napisze powie i yje tak dugo, jak j czytaj. A tak, patrz... Ludzie
robi fortuny, bogac si, e i przeje nie mog, i nieszczliwi s. Za pienidze
nie kupisz zdrowia, mioci i wiedzy. A to sprawy najwaniejsze.
- A rozwj wiata? Cywilizacja? Postp?
- Nu, prawda. Musi i to by, dlatego kady z nas ma swoje cele i swj
sposb na ycie. Wane, eby to ycie poczu. O, ty na przykad, lubisz swoj
robot?
- Bezwzgldnie! Jak ju statek wypywa w morze, troch mi smutno, ale i
dumny jestem wielce, e to dzieo midzy innymi moich rk. No, mojej wiedzy.
- A dzieci?
- Moje? No, z dzieciakw te jestem dumny.
- No, to tak ma by! Ale czy oprcz pracy widzisz wiat dookoa? Czujesz,
47

e las pachnie, e sonko ci grzeje albo mrz szczypie po nosie?


- Nigdy o tym nie mylaem...
- Pomyl, poczuj, bo inaczej zostaniesz tylko koniem wycigowym! I
padniesz kiedy, i nie zaznasz tego, co takie pikne!
- Mwisz o przyrodzie?
- O yciu. O przyrodzie te, ale o radoci z dzieciakw, o kobiecym ciele...
Kochasz? Jeste kochany? Przepraszam, e tak wprost, ale c waniejszego?
Cywilizacja?! Ona tylko prbuje nam uatwi ycie, plczc je niemiosiernie, a
mio, taka wiesz, wielka, w ktrej i kobieta, i dziecko, i pies, i sosna, zapach
miodu, morza... to dopiero warto! Widziae zorz polarn? Co za cud!
O rany - pomylaem sobie. Filozof, mdrzec o wygldzie zwykego
faceta. Bez biaego chitonu, lici laurowych na gowie. Mwi troch jak nasz
ksidz Tischner, umiecha si agodnie i przystawa co chwil, eby popatrze na
mnie. Moe sprawdza, czy sucham.
- Orest, masz jak powk albo materac, cokolwiek? Moe bym u ciebie
zanocowa i pojecha jutro, co? Napijemy si, pogadamy... Jest tu gdzie
monopol? - Nagle zachciao mi si rozmowy, najlepiej przy wdeczce. Brat Oli
jest bezporedni, serdeczny, zupenie jak ona. Taki zwyczajny, a zarazem
niezwyky. Ciekawe, jak on by skomentowa moje rozterki?
- Jasne! Ola by mi nie darowaa, e ci nie ugociem. To nie po naszemu!
Napitok to ja w domu mam, ale zakusku kupimy, co? Bo ju nawet chleba nie
mam.
W sklepie kupilimy najzwyklejszy prowiant. Kiebas podobno swojsk,
kilo ogrkw z beczki, chleb i musztard. Do kosza Orest wrzuci mi wielk
czekolad z orzechami.
- W dziecistwie marzyem o tym nocami, to teraz jak jem, karmi tego
spragnionego dzieciaka. O, jeszcze banany we. Strasznie je lubi!
Kiedy wyszlimy, zachmurzyo si i zaczo my.
- Szkoda - powiedziaem.
48

Zdylimy wrci przed deszczem. Ale si rozpadao...


Mieszkanko Oresta urzdzone byo surowo, po msku, ale z pewnym
porzdkiem i dbaoci. Ja zabraem si do robienia kolacji, on poszed
przygotowa mi posanie. Po chwili st by gotowy. Pachnca kiebasa i
kwaszeniaki. C wicej trzeba pod wdeczk? Orest wyj z lodwki spor butl
mineralnej i kieliszki. Spojrzaem z zaciekawieniem.
- Tu taki jeden pdzi bimber, jakiego w yciu nie pie! - wyjani,
gaszczc z czuoci butelk. - Delikatny, nie za mocny, bo rozcieczyem wod
mineraln, powchaj, nie czu go tym, no...
- ... fuzlem - podrzuciem.
- Nie mogu ja zapamita tego sowa! Nu, to za nasze spotkanie i za
Olek, moj starsz siostr kochan!
Ten toast, nie wiedzie czemu, wypilimy na stojco.
- Siadaj!
Za oknami ju lao jak z cebra, zrobio si ciemno i zaczo byska. We
wrzeniu! Co takiego! Rbno gdzie blisko i po chwili zgaso wiato. Orest ze
stoickim spokojem zapali wieczki w sporym soju - wida czciej tu ma takie
rozrywki. Deszcz miarowo wali w szyby, a w pokoju u Oresta ciepo,
przytulnie...
Ale mnie wzio!

49

SPOWIED W DESZCZOW NOC


Ku memu zdziwieniu za oknami rozszalaa si burza. Jak wiosn - z piorunami!
Rzadka sprawa jesieni. Deszcz sieka ukonie w szyby, pioruny wieciy sino i
gone grzmoty otoczyy mae, senne miasteczko. Orest waciwie nic nie mwi,
tylko sucha fantastycznie. Co kreli na kartce, tumaczy, e zawsze lubi mie
zajte rce i ebym si nie przejmowa. On sobie pomae w czasie naszego
gadania. Ja te na nudnych zebraniach mazaem sobie na kartkach moje statki. To
pomaga w koncentracji. Wpatrywaem si w szklank z bimberkiem, jakby w nim
bya przechowywana pami. Szczeglnie ta bolesna - zatytuowana Joaka.
- I wiesz co? - doszedem do przeomowego momentu. - Wtedy pierwszy
raz w yciu wyszedem z domu, trzasnwszy drzwiami z rozmysem, mocno.
Chciaem usysze ten trzask, to upnicie... Ale pierdolno! Rozadowaem si.
Inaczej chyba bym zdemolowa mieszkanie, a j udusi.
Udusi - jasne, e przenonia! Nigdy nikogo nie udusiem, moe szkoda?
Nie podniosem rki na nikogo, a tym bardziej na Joann. Nawet drzwiami nie
trzaskam. W ogle nie byem nigdy typem bitewnym - ani rozrabiak, ani tym, co
rzdzi na podwrku, chocia jak trzeba by byo, to pewnie dabym w mord - w
obronie dzieci, ony, domu. Na szczcie nie byo potrzeby. Mj ojciec, wielki,
silny, niegdysiejszy harcerz i onierz, od przejcia do cywila po wojnie nigdy si
z nikim nie bi, a w maej miecinie to nieatwe. Mia posuch, ale on to sobie
wyrobi postaw, gosem, w ktrym bya determinacja i pewno siebie. Umia
znakomicie ripostowa, pokazywa si jako dumny, zdecydowany, odwany, ale
nie rozdrania przeciwnika do biaoci, bo tak naprawd... bi si nie umia!
Czy jestem podobny do niego? Moe i tak, nie wygldam na uomka,
lamazar albo po prostu pierdo. W szkole sporty rne, w domu zawsze masa
pracy - wic minie wyrobione i jak to mama mwia: Masz tak msk twarz,
Wiesiu. Bo porzdnie zaznaczona szczka, spory nos i aden ze mnie cud - ot,
50

zadbany, ogolony facet. Wtedy, bo teraz nosz lekki zarost.


To znw bya jedna z tych koszmarnych awantur. Nawet nie wiem, o co
poszo. Jak zwykle zawleczk by jaki drobiazg. Po jej pocigniciu nastpia
nerwowa wymiana zda, narastajca pyskwka, ktr staraem si uciszy,
zamkn, ale i to nie miao adnych szans. Joaka musi eksplodowa, wykrzycze
swoje a do piany, dyszkantu.
- Daj ju spokj, skoczmy ju, ju dobrze, no, patrz, ktra godzina,
Joaka! - mwi. Nic nie dziaao. adne proby ani groby. Zwykle szedem
wtedy do azienki. Zamykaem si, eby na chwil uciec, a ona stawaa pod
drzwiami, walia w nie i wrzeszczaa. A potem zaczynaa kopa. W kocu
wyszedem, sprztnem w milczeniu ze stou, a ona mnie nie odstpuje.
- I co, tak bdziesz milcze? - prowokuje. - Taki sprytny? Tak ci rodzice
wychowali? Bdziesz mi teraz demonstrowa obojtno? Tak? Taaaaaak?! Ale ja
si tak nie dam, znam swoj warto i nie bdziesz mn tu pomiata!
Ja, idiota, wreszcie nie wytrzymuj. Mwi podniesionym gosem:
- Asiu, nie pomiatam, daj spokj! Skocz ju! O co poszo? O co te
wrzaski? Mam tego do!
- Dooo?! To ja mam do tego wiecznego pomiatania, tych twoich min,
tego ostentacyjnego milczenia! Ugodowiec si znalaz! To ty nigdy nie chcesz do
koca wysucha, zrozumie!
- Ale czego? Czego, do licha! O co ci chodzi? I bd ciszej, jest po
dwunastej, sycha ci na caym osiedlu...
- Nie obchodzi mnie to!
- Lecisz jak prehistori, wypominasz duperele sprzed stu lat!
- Wypominam, tak? Niewygodnie jest sucha prawdy? To nie ja ci
okazuj lekcewaenie na kadym kroku! Nie ja...
- Aka, wyluzuj! - wreszcie si wpieniem. - Nie okazywaem ci nigdy
lekcewaenia, szanuj ci, tego mi nie imputuj! Nie zostaem wychowany na
chama i dobrze o tym wiesz, a la ci mj poprzednik, ukasz, jeli zechcesz sobie
51

przypomnie.
Niestety, le zrobiem, wspominajc jej modziecz mio.
- Co, ukasz? Zostaw go w spokoju! - zasyczaa i ruszya do ataku na
caego. - Twoja wita mama nauczya ci tych twoich niby-manier, ale i tak
pokazujesz, jaki jeste!
Milczaem, milczaem, milczaem!
A ona na fina zawsze trzaskaa drzwiami od azienki i ostentacyjnie
puszczaa wod. To oznaczao koniec tajfunu.
Rano, po czym takim wstawaem kompletnie rozwalony psychicznie.
Miaem uczucie, e jestem zatruty albo na kacu.
Posuwaa si do absurdw. Bya w stanie mnie obwini za wszystko, co jej
si ubzdurao.
- Gdyby skoczy studia ekonomiczne albo prawnicze...
- Czy ty siebie syszysz, Aka? Mamy prawie dorose dzieci, a ty mi o
moich studiach?! Gdybym...?
- ...bo ciebie prawda w oczy kole! Prawnicy dzisiaj maj branie, ludzie
stale si rozwodz, oskaraj, mgby zarabia normalne pienidze...
- Ale ja nie jestem prawnikiem! Ani gwnym ksigowym w banku! I
wiesz to, od kiedy si znamy, na mio bosk, o co ci chodzi?
- Miaby uczciw posad z dochodami, a nie udawa, e co znaczysz w
przemyle stoczniowym!
- Nie udaj. Pracuj w stoczni, jak wielu. Uczciwie!
- Nie pracujesz! Jeste na bezrobociu!
Potrafia sypa sol na moje rany. Zamiast zrozumienia - kopa w dup.
Mnie by do gowy nigdy nie przyszo oskary j, e nie zostaa Janis Joplin albo
Marylin Monroe. Ja cigle byem winny, bo nie przynosiem tyle, ile mojej pani
by si marzyo.
***
52

Machnem kolejn szklaneczk bimberku. Balsam. Zamknem oczy i


pokrciem gow, cigle nie mogc uwierzy, e kto moe by tak
niesprawiedliwy i nieczuy.
- Orest! Ty rzebisz i kochasz drewno, ja od zawsze kochaem statki.
Jestem inynierem kadubowcem. Zawsze to lubiem i lubi, cho to wska
specjalizacja. Joak wkurzao, e wybraem tak, ktra pada. A ja wraz z ni.
Znienawidzia moj prac, gdy nastpi krach. Kiedy jej nie przeszkadzaa.
Wiedziaa, co studiuj, kiedy przyjechaa do mnie do Gdaska. Nic mi wtedy nie
mwia, e moe bym pomyla o czym innym. Nie znosz takie gdybania.
Gdyby skoczy... Ale nie skoczyem! Nie chciaem nawet przez chwil pj
na prawo! Co to za jaka idiotyczna logika?
- Bo ty si ugie przed mamusi i tatusiem! - kpia i dokadaa nowe
wtki do swoich tortur.
- Daj spokj, ja ju...
- Oczywicie! Jak mowa o szanownych rodzicach, z mety uciekasz!
- Joanna, tatko nie yje, mama ma osiemdziesit lat! I nigdy, ale to nigdy
nie namawiali mnie do niczego, sam wybraem, uspokj si!
- Robili to bardzo inteligentnie, zdyam ich przejrze!
Tu nastpowa monolog na temat przebiegej podoci moich rodzicw,
ktrzy podobno manipulowali zza wga mn, ni, Krysi, ssiadami i chyba
caym wiatem. Skd to si rodzio w jej umyle? Skd ta niech do moich
rodzicw, prostych i zapracowanych ludzi, ktrzy zawsze byli dla niej serdeczni?
Mama saa jej kartki na urodziny i imieniny, a ona dara je na moich oczach.
Dlaczego?! Gdyby nie ich finansowa pomoc, umiech i wsparcie, gwno bymy
dali rad. Mieszkali zawsze daleko i tsknili, wic podczas wizyt zajmowali si
wnukami i ogldaniem naszych zdobyczy. Byli dumni ze wszystkiego, co
osigamy. Ja byem dumny z Joanny, e tak piknie urzdzia nasz dom, nasze
ycie, e jest pikna, gospodarna i wspaniaa. Modliem si w duchu, eby wizyta
53

rodzicw przebiega bez niespodzianek, mile. Na pocztku Joanna bardzo si


staraa by uprzejma. Nie bya taka sama z siebie - staraa si.
- No poka, Wiesiu, ten swj nowy samochd! - ojciec by niecierpliwy,
ciekawy.
Oczywicie wiedziaem, e bdzie dzika awantura po ich wyjedzie.
- Jak on mia tak bezczelnie zaznacza, e twj?!
- A czyj?!
Wtedy Joanna krzyczaa gono i dobitnie:
- Nasz! Jestemy maestwem, to wsplnota! Oni mnie nie szanuj. - I
zaczynao si...
Pamitam, kiedy w zimie po takiej awanturze wybiegem na dwr.
Szedem szybko, z ust leciaa mi para, kopaem nieg lecy na poboczu,
przystawaem, apaem oddech. W rodku czuem zo, wcieko. Chciaem si
rozpaka, tak zwyczajnie zrzuci to z siebie, eby nie sucha ju tego jazgotu,
tych wszystkich sw powtarzanych od lat, ostrych, wycelowanych w czue
punkty i bezsensownych. Oprcz zadawania blu niczego nie zaatwiay. Sowa,
za ktre Joanna powinna przeprosi, ale nie robia tego. Wolaa udawa, e
niczego nie pamita. Nie sta j byo na zgod, jedynie na amnezj.
- Ja? Ja co takiego powiedziaam? - Jej oczy byy okrge ze zdumienia. Co, kochanie, konfabulujesz - twierdzia dzie po ataku szau. - Nie mogabym
czego takiego powiedzie, bo ja tak nawet nie myl! Zreszt po co to
roztrzsa? Bye na poczcie? - Lubia robi takie piruety, zgrabne zmiany tematu.
- Byem - odburkiwaem.
- Oj, no przesta! Nic si nie stao! I przesta si boczy! Jaka ty mimoza
jeste, ju si sowem nie mona odezwa.
Koniec zej Joanny! Czas na milusisk! To znaczy tak byo dawniej. Za
modu. Po takich burzach kleia si i bya sodka. Wybaczaem, zapominaem. No,
ma kobieta temperament! Prawda. Ale ile zalet do tego! Potrafi by cudowna,
54

kochana, dobra. Dziki niej mieszkamy w piknych wntrzach, bo ma dryg do


urzdzania - wielki! I ogrd, jej duma, i nade wszystko nasze dzieciaki, Kasia i
Tomek - zawsze zadbane, czyciutkie i dokarmione. Dobrze gotuje i piknie zdobi
st na przyjcie goci. Jest po kursie, na ktry posza, gdy bya na bezrobociu.
Tak, te zaliczya bezrobocie. Chciaa wtedy otworzy knajpk i uwaaa, e
pikno cignie goci.
- Joasiu, to chyba nie najlepsza myl. Tania knajpka z duym obrotem
nigdy nie bdzie oaz pikna.
- Znasz si na tym jak kura na pieprzu. Bd uprzejmy si nie wtrca,
krynico wiedzy! - kpia.
No i zaoya t knajpk z koleank. Nawet do blisko rynku. Joanna nie
moga si jednak dogada z El. Jej wsplniczka, podobnie jak ja, tumaczya jej,
e najpierw obrt, zdobycie klienteli, a zdobienia pniej, bo na wszystko nie ma
pienidzy, i tak poyczonych. Joannie znudzio si pitraszenie. Chciaa naj
kuchark, sprztaczk i szatniarza. Sama zaja si wymian cakiem porzdnych
mebli... Pomysy nie na ten etap, niestety. Obie panie byy w dugach, wic si
rozstay w gniewie. Knajpa poara nasze oszczdnoci. Przepady! Tak mi
przykro, kochanie - powiedziaa. Nie skomentowaem. Chciaa dobrze okazaem wsparcie.
ycie!
Dzi knajpka dziaa spokojnie, Ela zarabia uczciwe pienidze. Trzeba byo
mie tylko troch cierpliwoci. Pojawiy si adne meble, obrazy i kwiaty,
odbywaj si tu wesela, chrzciny i osiemnastki. To najbardziej reprezentacyjny
lokal w miecie. Joanna nigdy, choby miaa sporo drogi nadrabia, nie
przechodzi koo Bombonierki. Nie i ju! Ambicja jej nie pozwala. Gdy Elka j
wreszcie spacia, to byy ju cakiem inne pienidze, Aka wpacia je na swoje
konto. Miaa swoje, ebym jej nie kontrolowa. Prosz bardzo, godziem si na
wszystko.
Wiesz, mamy koo portu tak knajp. Kieruje ni mj kumpel, Rychu.
55

Chodziem tam zwykle po tych awanturach albo po pracy. Lokal nazywa si


inaczej, ale barman jest Rysiu i mwi si do Rycha. Niby czynne do pnocy,
ale tak naprawd do ostatniego gocia. Kiedy zachodz, w rodku mao ludzi.
Patrz, jakie zmiany. Brak dymu, chyba zainwestowali w dobr wentylacj, bo
nie czu waciwie, a kto pali pod oknem. Zawsze mnie wkurza smrd fajek, bo
ja nie pal. Ryka nie ma. Zamiast niego jaki modzian. Usiadem za barem.
- Jest Rysiek? - pytam.
- Pan Ryszard mia zawa i jeszcze jest na urlopie.
- Zawa? - zdbiaem.
- No, bywa. Co poda? - odpowiada mj modziak, jakby co drugi jego
kumpel to przeszed.
- Poprosz piwo. Albo nie, ubrwk, zimn i... od razu dwie.
- Z sokiem?
- Nie artuj, chopie, saut! Dawno?
- Miesic temu. Pad nam tutaj. Pan go zna?
- Jak p miasta! I co?
- Nic. - Mody postawi przede mn dwa kieliszki i la oleist ubrwk.
Lubi j, jak mj tata. - Moe pan jutro spotka pana Ryka za falochronem,
siedzi tam na ostrodze i ryby owi.
Ryby owi. Dobrze mu! Cholera. Rychu za barem nie mia sobie rwnego.
Strzeli cier o blat, postawi mi piwo przed nosem, zrobi taki charakterystyczny
ruch gow, i ju. Wszystko wiedzia. Kiedy byo dobrze, kiedy le w firmie,
kiedy miaem zgryz, a kiedy si cieszyem. Dyskretny, spokojny. Ile on moe
mie? Z siedemdziesit? No moe szedziesit par, tylko wyglda na
zniszczonego. Pdugie, siwe wosy, haczykowaty nos, twarz poorana gbokimi
bruzdami. Zgarbiony. Z wiedz o yciu jak jaki mdrzec. Podobno by kiedy
nauczycielem akademickim. I pi.
Strasznie mi si zrobio, tak... smutno, Orest. To by jedyny czowiek
wtedy, z ktrym mogem pogada tak od serca. Zreszt nawet nie musiabym
56

gada. Machnem wdk - jedna za drug. Uch! Rozlaa mi si po brzuchu niby


jaka waleriana. Chwila takiego zimna i zaraz po tym ciepo i ukojenie.
Chwilowe, ale jednak. Nastrj, zo - rozpyway si powoli. Modziak,
oczywicie, o nic nie pyta. Poszed gra z kim w darty. Z naszych nikogo nie
byo. Spokj cichncego noc baru zawsze sprawia, e ciekao ze mnie to lepkie
uczucie krzywdy, alu, zepsutego wieczoru. Ale tego dnia, bez Rycha, to byo nie
to.
Wracaem do domu noc. Dopada mnie melancholia. Nasze miasto od
strony portu nawet adne. Rozwietlone i ciche. Kiedy mieszkalimy w Gdyni, w
starej kamienicy. Kilkanacie lat temu przenielimy si tu, do maego bloku, a
potem szarpnlimy si na dom w mniejszej miejscowoci, ale te z portem i
adn marin. Kupiem od kolegi dziak na maym osiedlu. Zamiecon i jak
niewygldn, ale okazaa si fantastyczna. Wok ju si sporo tam nabudowao,
wic ycie mielimy uatwione. Ssiedzi mili i atmosfera przyjemna,
maomiasteczkowa.
Budowaem na hurra! Jak wszyscy - nie zastanawiajc si z czego. Kady
ciboli, co tam mia, co ciotka daa, co zarobi i odoy z trudem, i jako
powstawa dom za domem, pomau, ale jednak. Jak mymy w ogle dali rad w
tamtej rzeczywistoci, gdy o wszystko trzeba byo si stara, zdobywa albo
kombinowa? Jeden wykombinowa kilkanacie wywrotek pospki - wnet si
powymienia z innymi na wapno czy kamie na podmurwk, inny wiedzia,
gdzie i kto ile bierze w ap za cement na lewo, to znw te ssiada mia ukad w
cegielni itp. Oj, czasy... I osiedle cae tak si woli stano. Wracaem z pracy, jak
kady, i za murark - do nocy. Stropy, awy to sobie nawzajem pomagalimy la.
Nasz dom jest niewielki, ale wygodny. Parterowy, w liter L, bo takie tam
ju byy fundamenty pocignite na metr w gr. W jednej z czci jest piterko, a
w drugiej niezagospodarowane poddasze, mona tam urzdza jeszcze dodatkowe
co. Jest wygodny, prosty w obsudze. Lubi go. Duo pomogli rodzice. Moi i
Joanny. Bez nich nie dalibymy rady. Ale tak naprawd liczy mogem tylko na
57

siebie. Okna wstawiaem sam, sam pokryem dach pap i dachwk poniemieck
- uywan, ale w doskonaym stanie. Nawet konstrukcj dachu po cielach
poprawiaem. Podogi, wszelkie inne wntrzarskie prace. U kolegw Rosjan,
ktrzy zawijali do nas czasem, kupiem fantastyczn maszyn do obrbki drewna.
Kolejna nauka! Pikne tralki wytoczyem do schodw, obrobiem deski na pot,
schody... Na kadej cegle, klepce, dachwce s moje odciski palcw!
Cae osiedle poroso sosnami i modrzewiami. Mwi ci, Orest, piknie.
Tylko tamtej nocy byo wszystko do dupy! Zima, cudowne ogrdki schowane pod
warstw brudnego ju niegu. Czekaem na wiosn. Moe wszystko odmieni.
Miao by coraz lepiej. Dobra praca, wasny dom... a tu stocznia pada, a ja z ni.
Jak jeszcze pracowaem w Polsce, dorabiaem w warsztacie u kolegi, ktry robi
mae odzie. Marzyem, e kiedy si wzbogac i bd mia wasn aglwk.
Jachcik. e bd na niej wypywa z chopakami na ryby. Ja i Joanna mielimy
mie trzech chopcw - takie byy marzenia. Mamy chopaka i dziewczyn. I
nigdy nie bdziemy ju mieli wasnej aglwki. Nic nie bdziemy mieli...
No i wracam tamtej nocy, od Rycha-nie-Rycha, stoj przed furtk. Gapi
si w niebo, we wasne okna. Jestem rozgrzany. Nie chce mi si wazi do rodka,
nie jestem senny. Raczej refleksyjny, widz wszystko jasno i jako wyraniej ni
zawsze. Atmosfera knajpki mnie wyciszya. Rycha nie byo, ale w kocu
zagraem partyjk w darty z nieznanym mi gociem, wypiem ukochanej
ubrweczki. Ach, Orest, ten lokal dziaa na mnie jak najlepsze lekarstwo. Tak
jakbym wraca z sanatorium. Joanna o tym wiedziaa i strasznie to j wkurzao.
- le ci w domu? Musisz si szlaja po knajpach? Moesz si
wyprowadzi, prosz bardzo!
- Asieko, co ty? Tak tylko obiecaem chopakom, e wpadn na bilard,
pogadamy - tumaczyem jej, idiota. Cigle si udziem, e mona udobrucha t
wcieklic.
- Prosz. Wyprowad si i yj sobie z chopakami! Ciekawe, e mnie nie
chcesz zabiera ze sob! Wstydzisz si mnie? Tak?
58

- Aka, nie zaczynaj, nie wstydz. Ale to mska knajpa, mskie klimaty,
gadamy o robocie, o... yciu.
- I o tym, jak to wam jest le w domu, jakie my jestemy okropne, prawda?
Prosz bardzo, id. No id! Tam z pewnoci jest mia kelnereczka, a tu
obowizki.
- Pk w przedpokoju powiesiem!
- Powiesie, powiesie, ale jest tyle innych... - I znowu si zaczynao
niewinnie. e mgbym, zamiast chodzi po knajpach, znale sobie w domu co
do roboty, bo w takim domu to zawsze jest co do zrobienia, i e jej ojciec to
nigdy nie usiedzia, zawsze co robi, i e z pewnoci wol si wdziczy do
jakiej lafiryndy w knajpie, ni wieczorem z ni porozmawia, a ona po pracy i
zrobieniu obiadu jest taka spragniona odpoczynku, rozmowy...
Robio mi si gupio. No racja. Ona pracuje, ja nie. Tak potrafia mnie
zakrci i wzbudzi poczucie winy, e zapominaem, e przecie byem U
Rycha, bo mi urzdzia awantur. Mwi ci, Orest, prbowaem. Wszystko, co
zrobiem, byo le.
- Zobacz, jak ty sprztasz! - Wycigaa wiadro, mopa i zaczynaa
ostentacyjnie, z min cierpitnicy szorowa podog, ktr ja po smaeniu
kotletw ju umyem wod z detergentem! Nie, bo ona ma by wylizana jak w
laboratorium biochemicznym, chocia si po niej azi, zaglda tu kot ssiadw,
dzieci czasem wpadaj w butach. Po co? Demonstracja, e ona niby to robi lepiej i
jest mczennic. Szanta, ebym nie wyszed. Za choler nie moga cierpie, e
mog si od niej uwolni.
- Czemu nie zaprosisz kolegw do domu?
- Czemu? Tam jest luna atmosfera, darty i bilard, pal papierosy, mskie
pogaduchy...
- ...i ta bezczelna kelnerka!
Fakt. Krlowa. Jest kelnerk od lat. Bezkompromisowa i ostra. Rychowi
niepotrzebny wykidajo. Wystarczy, e Krlowej si kto nie spodoba - nachlany
59

go, cham jaki - wyrzuca takiego na zbity pysk i ju. Koo pidziesitki, po
przejciach, dugowosa, z lekk ju nadwag, ale stale adna, umalowana, pewna
siebie. Nie tylko Joaka nie cierpiaa Krlowej. Zalaza za skr wszystkim
kobietom, bo uwaaj, e kady z nas si w niej kocha. Jakie to aosne! Krlow
si szanuje i adoruje, a to co innego.
Zazdro o Krlow bya nieuzasadniona i gupia, ale Joaka i tak j
przeywaa realnie. Sam jestem sobie winien. Kiedy wrciem od Rycha i w
naiwnoci swej pochwaliem Krlow. No i byo po zawodach. Oczywicie w tej
pochwale nie byo nic o jej zaletach widokowych, ale moja oneczka wszystko
sobie dopiewaa. A kto wie, czy nie posza dokona ogldzin Krlowej?
Czasem nagle zmieniaa front i zaczynaa si asi:
- Zosta, dzieciaki poszy na urodziny koleanki. Poogldamy sobie co...
Godziem si. Czasem naprawd byo fajnie. Joaka robia wtedy dobr
kolacj, ogldalimy filmy z wakacji albo co z wypoyczalni. Szedem do sklepu
po jej ulubionego szampana. Wieczr we dwoje. Koczylimy go w sypialni albo
na kanapie, zasuwajc zasony. Lubiem to. Bya nieco rozwiza, uwodzia,
mruczaa. Podniecaa mnie w par sekund i dosiadaa. Bya w tym znakomita,
oddana, boska! Ale z czasem byo coraz gorzej. Wystarczyo, e chlapnem jedno
sowo nie tak. Nastrj pryska. Koniec. Wystarczya bzdura. Ogldamy film.
Pocztek, ju widz - obyczajowy romans.
- Wiesiu, wiem, e nie lubisz takich babskich filmiszczy, ale obejrzyj ze
mn, prooooosz! - kokietuje i prosi.
No dobra, ogldam. Co mi tam! Mog i romans, byle byo mio.
- Popatrz. - Aka siedzi wsparta o mnie i uje wdzone liwki. - Czy to nie
jest idea kobiet?
- Kto? Gere? Ja wiem? Na facetach si nie znam.
- No wiesz! Te oczy, ten szarm i szyk! I siwizna. Wiesz, e mi si te
podobasz taki szpakowaty!
O! Podobam si jej stale? Mam j blisko, moj liczn, wymarzon Ak!
60

Gere cauje Roberts, ja nachylam si i cauj on. Oddaje mi causa z zapachem


wdzonej liwki i ogania si mile, filuternie - wcign j film o adnej
prostytutce, amerykaskim Kopciuszku. Joanna siga do talerzyka po liwk, a
Julia Roberts wanie wysza od Gere'a z paczem. Nie jest wiarygodna w tej roli.
Prostytutka i taka delikatna, liczna? Nie miaem z nimi do czynienia, ale jako mi
tu Julia nie pasowaa. Ma niepokojco wielkie te usta. Wyobraziem sobie, e
zginbym w tych jej wargach, zacaowaaby mnie. A gdybymy si tak... kochali
po francusku?
- Nie syszysz, Misiu? liwki mi si skoczyy! - Asia podtyka mi
talerzyk.
- Ju, ju.
Nios jej te liwki, dolewam szampana, siadam i gapi si. Jest spokojnie,
cicho i dobrze. Wczenie jeszcze, dzieciaki wrc koo pnocy. S ju due.
Chyba nic nie powinno nam...
- Podoba ci si? - Aka pokazuj brod ekran. Zapala mi si czerwona
lampka.
- Kto? - I ju myl, co ona chce usysze. - Ty mi si bardziej podobasz. Umiecham si jak Richard Gere.
- Oj, przesta, spawiasz mnie. Julia Roberts... Podoba, co? Wszystkim
facetom si podoba.
- No wiesz... szpetna nie jest...
- No widzisz! A ja nie rozumiem, co faceci w niej widz, ty wiesz, e ona
kiedy odbia ma innej? Mapa, i jeszcze chciaa jej dopaci!
- No a on co? Widocznie nie by taki znw niechtny.
- Widzisz? Wy wszyscy tacy jestecie! Podoba ci si taka, co? I e jeszcze
niby taka niewinna, a jednak prostytutka, to wiele umie w ku.
- Kto?! Mwisz o aktorce czy roli, ktr gra?
- Nie rb z siebie takiego niewinitka. Wiem, e chciaby z tak, ale ona
nie rodzia dzieci, a ja... ja mam za sob dwa porody, karmienie piersi, prac
61

zawodow i naturalnie nie mam czasu lee u kosmetyczki ani wysiadywa u


fryzjerki.
Moesz w to, Orest, nie wierzy. Ale to si dziao naprawd. wir na
caego. Rany boskie, o co? O jak Juli Roberts, z ktr przespa mgbym si
jedynie we nie. Ale i to wystarczyo. Joaka nakrcaa si dalej. Ju ona wie,
jakie kobiety si nam, facetom, podobaj i e specjalnie si tak gapiem na t
Juli, eby da jej, Ace, do zrozumienia, jaka ona jest przy niej szara, ale nad
Juli, jej urod, to zastpy charakteryzatorek pracuj!
Ludzie! Co si w tych babskich gowach lgnie?! To jakie
samonapdzajce si pytania i odpowiedzi, ktrych nie urodziby aden mski
mzg! Stop!
- Aka! - woam. - Opamitaj si! To jaka aktorka, a ja ci tu mam moj,
yw on! Nigdy ci nie daem powodu, eby tak... Asiu...
Nie suchaa. Posza obraona do kuchni, po drodze wyczya telewizor.
Miao by mio, mielimy spdzi wieczr z szampanem. No i miaa by
rozmowa, na ktrej tak jej zaleao, bo czuaby si samotna, gdybym poszed na
bilard. Zostaem, w perspektywie by film, po ktrym moe poszlibymy do ka
na mie igraszki. Skoczyo si afer, bo patrzyem na amerykask pikno i
zapewne porwnywaem j ze swoj on, oczywicie na niekorzy Asi, o czym
ona jest wicie przekonana.
OK. Jeszcze jedna prba. Objem j od tyu, delikatnie, i pomruczaem w
kark, jak potrafiem najczulej:
- A... Asiek, ty masz kompleksy? Popatrz na swoje koleanki, jak przy
nich wygldasz. Jeste...
- Nie prbuj, wiesz? To aosne, jak wy lubicie wykrca kota ogonem! A
ja pamitam, jak pakae, gdy si zgodziam zosta twoj on!
Ja?! No, to mam chyba

cikie przymienie

mzgu. Wanie

zamierzalimy si rozsta po raz ktry, gdy si okazao, e Joanna jest w ciy.


62

Owiadczyem si, jak inaczej? I to ona si poryczaa! Rany... OK, zachowaem


spokj. Nie zaprzeczyem jednym swkiem. Nic nie pomogo. Pani si nada i
posza do ka. Poszedem i ja wkurzony. Ku mojemu zdumieniu sama zabraa
si do rzeczy, jak to ona, kiedy wie, czy raczej czuje, e przegia. Jej ciepa do
powdrowaa po moim brzuchu, a ona z zamknitymi powiekami zamruczaa
cicho. Wsuna palce za gumk moich bokserek i ju wiedziaem, co bdzie. I
nagle mi wszystko odeszo. Miaem do takiego seksu. Mona si nabawi
koowacizny. Przestay mnie bawi te hutawki. Zastopowaem j i mwi
spokojnie:
- Asiu, przepraszam, ale jako...
I jak sdzisz, Orest? Jak dugo si do mnie nie odzywaa? Tydzie! Ech,
polej! Nie, za kiebas ju dzikuj, ale zrb herbaty... Czekaj, co ja chciaem
powiedzie? Aha, wyszedem wtedy od Rycha, to znaczy wtedy, jak modziak mi
powiedzia, e Rysiek mia zawa... I wracam. Oddycham zimnym powietrzem,
jakie to oczyszczajce! O, kurcz! Stanem przed drzwiami domu i napeniem
puca zimnym powietrzem, tak do oporu, i wypuciem powoli ustami. Jeszcze
raz!

63

SZPILA
Postanowiem, e jutro odwiedz Rycha na szpili - tak mwimy na betonow
ostrog, na ktrej przesiaduj wdkarze. Szukam roboty, mam czas. Pogadam z
nim - dobrze mi to zrobi. Czuem, e chyba gupiej z tego wszystkiego. Aka
traci do mnie szacunek. Nie ma pracy dla mnie, dla nas - stoczniowcw! Kto
mg, to si przebranowi, ale to... trudne, nie kady ma do tego chci i
moliwoci. Przecie szukam, pytam, jestem inynierem, nie powinienem mie a
takich problemw!
Byem w kilku firmach budowlanych. Statek a dom, no jest rnica, ale
oglne zasady - kubatura, pojemno, no przecie w mig si naucz! Nie. Nigdzie
nie byo miejsc. Dla budowlacw te. Krzysiek, kolega z ulicy, z brany
budowlanej wanie - te bez roboty azi. Co jest?! P naszego miasta to
bezrobotni, jak ja, jak on... Byem kompletnie podamany, nic nie robi, Aka si
wcieka, a widokw na jakkolwiek prac adnych. Co robi?!
W domu ju wszyscy spali. Ciekawe, co bdzie rano - obraza, czy
udajemy, e nic si nie stao? Jutro moe przynie co lepszego.
Rysiek, Rysiek - mruczaem, zasypiajc. Rysiek co wymyli uczepiem si nadziei.
Wstaem pno. W domu cisza - ani Aki, ani dzieci. adnego odgosu,
tylko tykanie zegara. Nastawiem Trjk, wykpaem si jak krl. Kiedy to
byoby takie rajcujce, dzie wolny si celebrowao, bo zazwyczaj sidma rano baczno! Ale mnie ju to wtedy nie bawio, bo miaem to codziennie. Mogem
wstawa, o ktrej chciaem, bo brama stoczni zamknita, psiakrew. Kpiel i
szlajanie si powoli po pustym domu ju nie cieszyo, a raczej wpdzao w
poczucie winy, pieprzonej bezsilnoci! W zatrudniaku bez zmian, nie ma sensu
tam i. W Szczecinie te mwili, e tragedia, nawet nie mam po co jecha.
Spokojnie, bez paniki. Przecie tyle umiem! Sam zaprojektowaem kuter! W
64

kocu co wymyl...
Posuchaem radia, zjadem niadanie. Powoli i starannie zrobiem sobie
omlet z parwkami i ketchupem. Kaw z ekspresu. No i poszedem... W
powietrzu czu byo odwil. Najwyszy czas! Miaem ju do zimna, soca za
chmurami i bezrobocia. Mielimy z czego y, Joanna pracowaa, ale fatalnie si
czuem, nic nie robic. W gazecie przeczytaem, e facet potrzebuje kogo do
zakadu napraw pralek i lodwek. To nie moe by trudne! Chciaem tam zaj,
idc na szpil, to niedaleko! Niestety, okazao si nieaktualne. Kto mnie
uprzedzi. Dzikuj, odchodz... Kln pod nosem. Zgodzibym si za kade
pienidze, ju dobrze - przykrcabym rubki, ale nie siedzia w domu na dupie,
jak palant!
Zapowiadao si pechowo. Na szczcie Rychu siedzia na kocu szpili,
jak powiedzia modziak. Siedzia na stoeczku i moczy kija.
- Witaj, Rychu!
- Wiesiek? - popatrzy na mnie chwil, jakby nie mg mnie pozna. - A co
ci tu...?
- Byem wczoraj w knajpie... Mody mi szepn, e tu siadujesz. Podobno
miae sercowe ekscesy?
- A... taka jedna zamaa mi serce. - No, chop si zmieni. Posiwia, ale
jakby wygadzony na twarzy. Nie patrzy na mnie, tylko wycign paczk fajek w
moim kierunku. - Kostucha chciaa ze mn tango zataczy. Nauczye si ju
jara? - spyta.
- Nie. I chyba tak zostanie. A ty? Wolno ci, po zawale?
Jakby nie sysza, z namaszczeniem przypala sobie cienkiego papierosa,
jakby kobiecego. Widywaem takie w ustach dam, ale u Ryka?! Zacign si
gboko.
- Wiesiek, mam swoje lata i chrzani to, co mi wolno, a co nie. Nie wolno
kra i zabija. Jakbym rzuci miki, to co by mi z przyjemnoci zostao? Pal trzy
dziennie. Co mi to moe zaszkodzi? No, gdybym pali dwie paczki mocnych...
65

Masz, we kasarek i se usid. Odwr, nie zgnieciesz, porzdny, ruski!


Nastpne chwile siedzielimy, milczc. Ja gapiem si w morze, bo co
mnie nostalgia wzia, a Rychu popatrywa na spawik i mi faj. Lubi go.
Mdry go i kawa ycia ma za sob, trzy ony, w tym jedna jeszcze yje Anula. I przeyje Ryka, cho chyba tylko dwa lata modsza. Baba topr - mwi
o niej Rysiek. Poznali si podczas wypadku drogowego. Rysiek wjecha jej w
zderzak pod Wadysawowem i tak ju zosta, jak mwi. Kobieta z
temperamentem, gona, ale zaraz po pyskwkach wybucha miechem.
- Anula ci pozwala? - pytam.
- A co ma Anula? Doktory kazay do sanatorium, to i jestem w sanatorium!
Powietrze, zobacz... - zamilk, a po chwili doda: - Powiedz, Wiesiek, fajnie tu,
nie?
- Fajnie - westchnem ciko.
Rychu ju wiedzia, e uciekam od tematu. Patrzy na mnie spod daszka
bejsbolwki i kiwa gow. Wiedzia, ale milcza.
Gapilimy si na spawik, na wod. Czasem Rychu go podnosi, zarzuca
raz jeszcze i wzdycha. Siedzielimy sobie spokojnie. Kto przyszed na szpil i
usiad w poowie. Pomylaem, e nie chce nam przeszkadza. Delikatny.
- To Kazik - wyjani Rychu. - Te straci robot. W magazynach robi.
Wiesiu - pyta nagle - a... ty nie chciaby wyjecha? Twj kolega Robert, wiesz,
ten, co nie ma lewego ucha, mwi, e dosta ofert ze stoczni w Turku, ale nie
moe. Moe skontaktuj si z nim.
Nic nie odpowiedziaem, tylko gapiem si w morze. Wyjecha?! Aka
mnie nie puci, ale byoby super! Zacisnem zby i tupaem pit o beton. Rycho
spojrza na mnie i si odwrci zrezygnowany. Przestaem, jakbym mu tym
tupaniem ryby poszy. Siedziaem i zaczem kombinowa. A jakby tak... Moja
brana, zdaje si, bo przecie jak do Turku, to do stoczni, w Finlandii. Moja
brana! Dizas!
- Dziki, Rychu. - Wstaem i wycignem ap.
66

- Wpadaj. - cisn mnie soczycie i popatrzy w oczy widrujco. A


potem pokiwa gow.
Ten Kazik, kompletnie mi nieznany go, odprowadzi mnie wzrokiem.
Poszedem w przeciwn stron ni port. Musiaem pomyle.
Moe to dobrze? Odpoczniemy od siebie, od awantur, bo moe ja te nie
jestem bez winy? Moe bywam niecierpliwy, opryskliwy? Nie mam pracy! Nie
tak mnie ojciec z matk wychowali. Mczyzna musi znale prac, utrzyma
dom, wychowa dzieciaki bez mazgajenia si. Dobrze byoby znw poczu, e
jestem na swoim miejscu, e idzie forsa na konto, e kto mnie o co pyta, czego
wymagam, kieruj pracami. Chciaem znw poczu charakterystyczny zapach
stoczni - smar, zapach spawania, zapach citego albo szlifowanego metalu, zapach
lin, rdzy. Usysze codzienny haas, stuk metalu o metal, pracujce szlifierki,
szum suncego dwigu, czasem buczenie syreny. Pracowa! Nie myle o
mijajcych godzinach, o obiedzie na jutro, o wywieszeniu prania. To oczywicie
mog, rola kuchty mnie nie boli, ale dodatkowo, a nie jako zajcie gwne.
Kurcz! Facetem jestem!
Wracajc, zaszedem do Roberta i rzeczywicie, Rychu nic nie baja.
Turku jest aktualne. Pobraem namiary. Chciaem napisa tam zaraz, jak tylko
wrc do domu. Nie bd si zabija o posad naprawiacza pralek, chc
sprawdza spawy, kadub, zz, wspina si na burty i z dnia na dzie widzie, jak
powstaje statek. Uwielbiam to! To moje ycie, Orest! Nagle zobaczyem szans
pracy w swoim zawodzie, zarabiania normalnych pienidzy! Jeszcze tylko nie
wiedziaem, jak to wyjani Ace. Jak j przekona?
Byem pewien, e trzeba korzysta z okazji. Zwalnia si miejsce po gociu,
ktry w sierpniu odchodzi na emerytur. Mia jecha Robert, ale zrezygnowa.
Moda ona i kolejne dziecko w drodze, robota u tecia. Otworzya si furtka dla
mnie.
W domu cisza. Dzieciaki powyjeday. Joanna obraona, w ogle si nie
odzywaa, zimna i wyniosa. Nosio mnie strasznie. Zostawi dom, Ak,
67

dzieciaki i wyjad jak emigrant. Jak wielu naszych - za robot. Finlandia


niedaleko, ale jednak to wyjazd. Cholera! Nie miaem z kim pogada. Zreszt, i
tak czowiek sam musi podj decyzj.
Na pocztek po cichu wysaem CV, a Robert mia zadzwoni do tego
kolegi. Zaczem wicej azi. Za kadym razem, gdy wychodziem na spacer,
jako si tak dziwnie skadao, e szedem na szpil.
- Cze, Rychu.
- Witaj. Masz, usid se.
- Krzeseko? Dla mnie? Skd wiedziae, e wpadn?
- Nie wiedziaem - mrukn i wyj fajki.
Usiadem. Fakt, wygodniej ni za pierwszym razem, na wiaderku. Wiesz,
to taki fotelik, jakie maj reyserzy. Z oparciem. Anula mu kupia. Lekko wiao.
- Odwil - mwi Rysiek.
- No - potwierdzam.
Oddycham gboko i czuj, jakbym luzowa gorset. Jeszcze raz - wdech do
samych koniuszkw puc i wydech nosem, tak mnie uczya Kasia. To joga, tato.
Oddech jest podstaw. Moe i tak. Niebo jest szare i morze lekko zmarszczone.
Martwa fala niewielka. Na wodzie koysz si mewy i gapi badawczo, czy mamy
okruchy. Nie mamy. Moecie spada!
- Rysiu, mam zgryza. Jecha nie jecha? Nigdy nie wyjedaem. Zawsze
przy rodzinie, wiesz.
- No - Rysiek patrzy na spawik, ale wiedziaem, e sucha.
- Wiesz, e ja mao czasu spdzaem w knajpie, zawsze do domu, bo
budowa, bo to, bo tamto. Rodzina, dzieciaki... I jako nie wiem, no...
- A samej robocie poradzisz, jzyk znasz?
- Eee. Angielski znam, jak ci mog. Mwi lepiej od Roberta, gorzej z
rozumieniem, ale sobie poradz. A zawodowo? Ja si szybko ucz, poza tym to
moja dziaka, tylko Aka mi chyba eb urwie.
- Baba ci bdzie dyrygowa? Wiesiu, one tak zburcz, zburcz, ale w
68

kocu rozumiej. Zreszt taki ju los chopa - na polowanie czasem dalej i!


Znw milczelimy. Rysiek wtedy jeszcze w ogle nie zna Aki. Nie
wiedzia, e u nas jest inaczej. Nie tak jak na lsku, e gdy chop tupnie nog, to
tak ma by. U nas w domu ojciec nigdy nie tupa, mimo e by najwaniejsz
postaci, wok ktrej wszystko si krcio. Nie by grnikiem, ale pracowa
rwnie ciko w hucie szka. Wszystko uzgadnia z mam na spokojnie. Mam to
po nim. Tylko tego spokoju nie miaem, co by w domu, bo Joaka nie
przypominaa mojej matki.
- Rysiek, jak ja mam ci to...
- Spokojnie, Wiesiu. Jest czas. Spokojnie. Jak ci zalega, to wal. Mamy
czas.
- Zalega? Skd wiesz, e zalega? - obruszyem si.
- Wiesiek, strasznie jeste spity. Jakby ci na wtrobie co siedziao i aro,
a tak nie wolno. Ja taki byem i serce dao sygna, e nie mona. Ja ju za stary
jestem na jakie rewolucje, ale czasem trzeba zrzuci, jak za ciko. Patrz, jaka
adna! - to mwic, odpi rybk z haczyka i rzuci mewom.
- Po co owisz?
- A wiesz, jak zowi jakiego rekina, to zanios Anuli, a tak... Ona woli
ososia ze sklepu! Ty nie jeste z wybrzea, Wiesiu, co? I twoja chyba te nie?
Napijesz si piwa? Tam, za tob stoi. Otwrz i dla mnie.
Kochany Rysio. By jak najlepszy lekarz. Wiedzia, e najpierw trzeba
wysucha pacjenta. Sczylimy piwko i nagle, ni std ni zowd, zaczem:
- Rychu, sam wiesz, e kobiety s nieprzewidywalne. Moe nie wszystkie,
ale ja mam taki egzemplarz. Musz uwaa na to, co powiem, bo mog niechccy
wywoa burz.
- O co?!
- O wszystko. W zdaniu czasem porusz co, co dla mnie jest bzdetem, a u
niej to urasta do problemu o skali niewyobraalnej, i to jest... kurcz, trudne!
Mylaem kiedy, e si przyzwyczaj, e taka ju jest, ale nic z tego. Jest coraz
69

gorzej.
- Tak bywa, wiem. Ale moe dajesz jej pole?
- Moe... Tylko jeli tak, to bezwiednie, niechccy, to si dzieje jakby
cakiem poza mn. Na przykad wchodz do domu, jaki buziak, obiadek, i pytam
Aki, czy teraz to s modne szerokie spodnie czy wskie, bo ju gupiej. Ona na
to, po co mi ta wiedza? A ja, dure, opowiadam, e przed wystaw z dinsami
stay takie dwie mode laski, jedna w obcisych i wskich, druga w szerokich.
- Pieko, e si za laskami ogldasz?
- Chciaem to obrci w art, bo przecie to jaki absurd! No mam wzrok,
oczy, to widz! Nie ukrywam, pytam jej jako eksperta, mogem crki, nie byoby
sprawy. A tu nagle, e si ogldam i e jak bylimy na sylwestrze, to te j
upokorzyem, bo jak poszlimy na drinka do baru, to pono si liniem do jakiej
mdki, ktra... Rychu! Ja nie pamitam adnej mdki! Nawet z jej szefow nie
mgbym zataczy, bo byoby, e j podrywam!
- Moe podrywasz?
- Jej wczesna szefowa miaa szedziesitk i postur wieloryba, ale fakt,
taka, jak to si mwio kiedy, fertyczna dama, i doskonale taczya! Ale wiesz,
od lubu Aka uwaa, e nie mog zataczy z adn inn, bo to publiczne
upokarzanie jej. No to nie tacz z nikim innym.
- A ona?
- A widzisz. Tu sprawy maj si inaczej. Wraca z dwudniowego szkolenia
w Poznaniu i melduje, e spotkaa tam koleg ze studiw i on by ni oczarowany,
i zaprosi j wieczorem na drinka i gadali do upadego. Tak wietnie nam si
gadao, wiesz? Powiedzia mi, e jestem o wiele bardziej interesujca ni na
studiach. Wykobieciaam! Rychu, powiedz, czy wszystkie kobiety tak maj?
- Daj spokj, Wiesiek, za nimi nie trafisz. One mog wszystko, bo s
niewinne. Znam to i ten tekcik: bo wy macie zdrad wpisan w wasz cholern
pe! Kurwa, sam bym tego nie wymyli! Nie zazdroszcz ci. Szczciem, moja
Anula tak nie wiruje. Jak si gapi na tak laseczk mdeczk, mwi: Id, id!
70

Zobaczymy, czy ci bdzie chciaa, stary achu!


- Tyle razy mwiem, e mi dobrze z ni, mamy dzieci i dom, nie zostawi
jej ani dla Julii Roberts, ani dla Krlowej... Cholera jasna, co jej siedzi w tym
bie? Ju od lat uwaam na kade sowo, kady gest. Wszystko analizuj, eby jej
nie urazi, eby nie byo, e kogo przepuciem przed ni, komu najpierw
podaem serwetki, kieliszek, sl. Coraz mocniej si bezwiednie kontroluj...
- ...i tak ci ju zostao - potwierdzi nagle Rychu, patrzc na mnie. Pewnie
w duchu liczyem, e mnie pocieszy. e nie jest tak le.
- Sdzisz? Czsto si zastanawiaem, ile jest mojej winy w tym, e ona
czuje takie drobiazgi, e j kuj... Moe to ja jestem jaki niewraliwy cham?
- Pieprzenie - mrukn Rysiek.
- Teraz to i ja tak co czuj - odparem.
No, wygadaem si i lepiej na duszy. Zapatrzyem si w spawik i
sczyem piwko. Zmory odleciay.
- Rychu, co jest z tym owieniem? - przerwaem cisz.
- To? A, wiesz. Kazali si rusza na wieym powietrzu, a ja rusza si
specjalnie jako nigdy... Sport mi szkodzi. Spoc si, zadyszki dostaj. A tak jestem na wieym, nie plcz si Anuli pod miot. Dobrze, e wpade, Wiesiu!
Musz si ju zbiera. Wpadniesz jutro?
- Jasne. Przynios piwo, OK?
- Stoi! - Rycho si umiechn i poda mi ap.
Wracajc, minlimy bezrobotnego Kazika.
***
Rozgadaem si, jakbym lea na kozetce u psychoanalityka. Co mi nie
pasowao. Orest w ogle si nie odzywa. Kreli sobie jedynie co po kartce.
Potem j odoy i tylko sucha. Albo taki kulturalny, e mi nie przerywa, albo pi
z otwartymi oczami.

71

- Zanudzam ci, przyjacielu...


Zaprzeczy energicznie ruchem gowy.
- Takie flaki... Nie bd ci...
- Nie, nie. To ycie. Ja tu si nawet z kim pokci nie mam. yj jak
pustelnik. Mio sucha.
Moe i tak. Zabawne. Kto drugi wyciga z naszej historii to, co mu
potrzebne. A dla nas to mka, od ktrej chcemy si uwolni. Jakie to proste. Drugi
czowiek i troszk bimbru. Albo piwa.
Orest nic ju nie powiedzia, tylko jego oczy prosiy: mw. Umiechnem
si w duszy. Alkohol delikatnie falowa w caym ciele... Czuem si, jakbym si
znowu znalaz na szpili u Rycha albo... No tak, ju wiem, czemu Orest mnie tak
atwo naku. Mia to samo ciepe i dobre spojrzenie co Olga...

72

ZAKAZ
Wrciem do domu wyluzowany, jaki mdrzejszy. Tak mi si zdawao. A tam
standard, czyli nabzdyczona, wyniosa Joanna. Podczas takich cichych dni
przynosia prac do domu, zakopywaa si w papierach, udawaa zarobion po
pachy. Nie musiaa, ale robia to, bo co miaaby robi? Dawniej szydekowaa
albo robia na drutach. Potem jej to mino. Miaa inne ulubione przerywniki.
Zacicie glansowaa szklane drzwi na taras albo wycieraa kurze, jakby miaa
przyjecha inspekcja z sanepidu. Ja te nie lubi kurzu! Wycieram go raz na par
dni szmatk z takim psikaczem, ale jej chodzio o co innego. Ona chciaa mi
udowodni, e jest kim innym ni ja, e ona w takim brudzie y nie bdzie.
Wieczorem wysza, nie mwic mi, dokd idzie. Kurcz! Ja byem zawsze
przewietlony - a dokd to, a po co? Ona wychodzia zawsze, kiedy chciaa. Na
swoje zebrania, wiczenia callanetics i jakie inne, ja wiem co? Ma swoje ycie
kobieta - zawsze uwaaem. Kiedy sam j do tego namawiaem, bo narzekaa, e
si czuje oderwana od Gdyni, swoich tam, dawnych znajomoci. Mwiem jej,
eby spytaa ony Roberta. Spytaa. Nawet si zaprzyjaniy, bywalimy u siebie
czsto, a do ich rozwodu. Wtedy w ogle zabronia mi chodzi do knajpy na
bilard, bo Robert tam czsto przesiadywa.
- Musimy si opowiedzie po stronie Magdy. Nie moesz si teraz do
niego odzywa!
- Ale... czemu? To mj kumpel!
- Kumpel? Swoocz, a nie kumpel. adny mi kumpel, ktry zostawia on
dla jakiej siksy!
- Asiu, znam Roberta od dawna, ale to nie moja sprawa, kolegujemy si, a
jego zwizki, wybacz...
- Magda nic dla ciebie nie znaczy?! Ona cierpi! Ty wiesz, jaki to by dla
niej cios?! Jaki ty... nieczuy! Jacy wy jestecie wszyscy... jak zwierzta 73

prychna i wysza z pokoju.


Z Robertem pogadaem kiedy przypadkowo. Faktycznie zakocha si, jak
mwi, ostro, a o swoim maestwie wypowiada si z jakim alem. e mao
ostatnio rozmawiali, e Magda si zmienia, e od dawna ze sob nie sypiaj, bo j
wiecznie boli gowa i co tam jeszcze. Nie moja sprawa, tak zdecydowali. Robert
twierdzi, e mu wykrzyczaa, za kogo go uwaa i kto by dla niej o wiele lepszy,
e by jej bdem od pocztku i takie tam. Ile mogem robi za figuranta? Za
pana Nikt? - pyta. A kiedy mu powiedziaem, e nie wygldali na skconych,
odpar: Bo ktni nie byo, tylko coraz kwaniej i ciszej, obojtniej. Jak sobie
pomylaem, e mam tak do koca ycia, to... stary! A co to, za kar?! Z jakiego
pieprzonego poczucia obowizku? Bo tak nakazuje elementarne poczucie
przyzwoitoci?! Opowiedzia mi o swoim wujku, ktry mia on, co mu robia
magiel na cae miasteczko. Od urodzenia dziecka wiecznie j gowa bolaa, a on
zosta popychlem, nikim. Po latach takiej poniewierki, jak ju dzieciak zrobi
matur, postanowi odej. Mia do. Ta oszalaa, wpada w furi i zaszachowaa
go tym poczuciem obowizku. Zosta, ale waciwie to si do niej ju w ogle nie
odzywa, tylko warcza. Jak ona zaczynaa, to nawet przy gociach, przy rodzinie,
eby si odezwa jako czy przynis saatk, co, wiesz, to jej odwarkiwa:
Odczep si, zostaem, jak kazaa, ale niczego si po mnie nie spodziewaj! Po
jak choler zosta? - spytaem. Nie wiem. Moe nie mia dokd i? Rozty si
i zmar na wylew. To ja chrzani takie poczucie obowizku. Jest kto, kto mnie
docenia. Teciu mnie wzi do warsztatu. Szkoda mi stoczni, co poradzi? A tu te
jest robota. Samochody bd si zawsze psuy. Jolka mnie docenia... Chopu
potrzebne jakie mie sowo, umiech, szacunek, gdy tyra i kas w zbach
przynosi, no, tak? I Jola taka jest. Tecie mnie lubi. Ja nie jestem jaki luj, a
Magda traktowaa mnie... zreszt sam wiesz.
Wedug mnie mia racj. Nie polemizowaem z Joak na ich temat.
Magda przychodzia do nas, zamykay si w kuchni i gaday, sabatoway,
wspieray. Czasem syszaem o nas, facetach, takie rzeczy, e miaem ochot
74

natychmiast spakowa walizk. Czytaa o Marsjanach i Wenusjankach? wita


racja! Oni mwi kompletnie innym jzykiem, niczego nie kumaj. Bo maj
kurze mdki i tylko jedno im w gowie... Z nimi trzeba ostro: pilnuj i
kontroluj, kontroluj i pilnuj, i tak w kko! Jak dzieci... Kobieta spytana o
porzdki w kuchni, wymieni trzydzieci kilka czynnoci, a facet cztery... To
jest, Aka, wita racja. Oni s jak neandertale - mogliby y i na mietniku. A
Wiesiek to porzdny jest, co? - spytaa nieoczekiwanie Magda. Nie wiem, skd
miaa o mnie tak pozytywne mniemanie, ale Aka i tak j zaraz wyprostowaa.
No jako go przyuczyam. Jak mu palcem wskaesz, to sprztnie. No i
wybuchny miechem.
enada. Przyuczyam.
- Aka, po co ty j tak nakrcasz? - spytaem wieczorem, gdy ta kwoka
Magda ju wysza.
- A ty co? - achna si. - Uwaasz, e mam j zostawi sam w
nieszczciu? Na lodzie? To wasza domena!
- Moja?!
- Wasza. To wy nas zostawiacie, bo wam hormony buzuj!
- Na lodzie?! Daj y, on dom jej zostawi! Bez szemrania!
- No wanie! A z czego ona ma go utrzyma?
- Takie jest ycie. Magda musi zacz pracowa, to zarobi na dom!
- Ona si opiekuje dziemi, nie zapominaj!
- Aka, ich dzieci s ju prawie dorose! Halo! Podciera tyki
szesnastolatkom?!
Wylaa potok sw o mskich szowinistach i e dla nas to tylko szmal si
liczy, a nie wysze wartoci. Ja na to, e wartociami si rachunkw nie zapaci...
I dalej ju po prostu nie chciaem sucha. Niech sobie myli i gada, co chce. Jej
mzg, ona za niego odpowiada. Ale to nie wystarczyo. Ona musiaa mie
poczucie, e sprawuje wadz. Pewnego piknego dnia zakazaa mi przyjani z
Robertem. Zakazaa - jak jakiemu smarkaczowi! ... i nie wa mi si. Co to za
75

sownictwo?! Miaem ju nie zaprasza go do nas, bo przecie wspieramy


Magd. Machnem rk. Robert - normalny, zrozumia. Od tej pory gadalimy
w pracy. A nam zamknli stoczni i wtedy on zacz prac u nowego tecia. Dzi
wydaje mi si to idiotyczne, niemoliwe, ale wtedy Joanna dopia swego. Robert
przesta do nas przychodzi. Wiesz, dopiero po dugim czasie dotaro do mnie, e
w gruncie rzeczy zachowaem si jak gnida. Niby pod paszczykiem ratowania
maestwa godziem si na przekrelenie przyjaciela.
Orest delikatnie zmruy oczy, ale nic nie powiedzia. Nawet nie pokrci
gow.
...na szczcie miaem Rycha. Dopywaem do niego prawie codziennie,
jak do latarni morskiej. Tylko e od strony ldu. Zabieraem termos z gorc
herbat z wkadk. Rum! Co za wspaniaa rzecz, ale najlepiej smakuje w takim
pejzau. Chd, wieje, a tu czowiek jest niezaleny. Niech sobie wieje! W rodku
ciepo. Nalewam w kubeczki. Moje malutkie, parujce szczcie.
Rysiek zaczyna jakie uwagi o rzdzie i polityce, ale z reguy szybko
przerywa:
- Mw ty, bo mi Anula i doktory zakazay si denerwowa, a wiesz, co ja
bym z tymi wszystkimi politykami obesranymi...?
- Wiem...
Patrzyem, jak zatapia usta w kubeczku, mruczy z zadowoleniem i siorbie,
bo gorce. No i to nieraz wystarczao. Mogem i do niego tylko po to, eby w
chodzie na szpili napi si herbaty z rumem.
Ja jestem z maego miasteczka na lsku. Tam w liceum zobaczyem
Joak. Byem niemiay, mama wychowaa mnie dobrze, wedug zasad rodzinnej
kindersztuby, i chyba to sprawio, e nie umiaem by odwany, bezporedni w
stosunku do dziewczyn. Do siostry czasem przychodziy koleanki siusiumajtki,
wic mwiem na nie przepirki. Siostra si wciekaa i skarya mamie:
Mamo, a Wiesiek woa na nas kuropatwy! Wiesiu! - krzyczaa mama - nie
wstyd ci? Po co im dokuczasz? To dziewczynki! Ja? No, a ja? Kuropatwy to
76

nieadnie! Co? Mamo, jaka ona jest gupia, ja mwi: cze, przepirki, to
adnie! Dzieci do lekcji! - koczya te spory mama. Siostra pokazywaa mi
jzyk i sza obraona do pokoju babci odrabia lekcje. Ja - do kuchni. Tam je
odrabiaem do kolacji. Mama si krcia i czasem odpowiadaa na moje pytania,
rozmawiaa ze mn i tumaczya wiat. Ojciec w tym czasie pracowa na drugiej
zmianie. Cudne czasy! Nasza maa kuchnia, wiadro z wglem mimo kuchenki
gazowej, bo zim dobrze byo napali w kuchni wglem, albo jak si co pieko, a
mama czsto pieka. Biszkopt to taki jej wychodzi puchaty, pyszny! A jak si
zesech, to si go moczyo w herbacie z mlekiem. Chciabym na chwil chocia...
Zamilkem. Zamyliem si, rozmarzyem.
- Orest, mw, szczerze, nie zanudzam ci?
Nic nie odpowiedzia, oczy ma zmruone. Wciga nosem powietrze i...
chrapn. O cholera, gociu pi! Wstaem jak najciszej z fotela. I wtedy si
przebudzi. Niezawodnie usypia go moje gldzenie...
- Orest!
- Tak, co...? Tak, mw, sucham...
- Nie, nie, Orest, id spa... Nie wiedziaem, e jestem gadua-morderca.

77

MOJA CLAUDIA CARDINALE


Od godziny leaem na powce u Oresta z zamknitymi oczami, prbujc zasn.
Wprowadziem si tym moim gadaniem w stan totalnego rozbudzenia. Obrazy
przesuway si jeden po drugim. Ten braciszek Olgi jest chyba jakim medium.
***
Joanna przysza do naszego liceum dwa lata po mnie. Rok mki! Gapiem
si na ni i wzdychaem po cichu jak marny poeta. Moja pikna, dugonoga
idolka, bogini. Wszyscy wodzili za ni wzrokiem. A ona w otoczeniu
przyjacieczek tylko strzelaa oczami i deptaa mskie serca - jak mi si
wydawao - z rozmysem. Rzecz jasna dramatyzowaem, e nie mam szans, e
gdzie tam - ja i ona?!
Kiedy opowiedziaem o Joannie niezdarnie i chaotycznie mamie.
- A czemu uwaasz, e ty si jej nie spodobasz? - Siada naprzeciw mnie i
odsuna misk ziemniakw. - To mia dziewczynka?
Wzniosem tylko ramiona. Mama si umiechna.
- Jeste mdrym i dobrze wychowanym chopcem, powinna to dostrzec.
Zapro j do kina, na spacer...
- A jak odmwi?
- Wiesiu, nie zakadaj tego z gry, a poza tym panny zawsze najpierw
odmawiaj, a pniej, jak pomyl, to auj i wtedy zaczynaj dawa sygnay,
eby sprbowa raz jeszcze, tak jest od wiekw! To si nazywa zaloty.
- Oj, mamo!
Oj mamo - tak uciem rozmow, bo si zawstydziem. Dzisiaj bym
powiedzia: Oj, mamo, jak ty to dobrze wiedziaa!
Dopiero w karnawale na szkolnej zabawie zdecydowaem si i poprosiem
Asi do taca. Zostalimy par. Wygraem los na loterii!
78

Pamitam, jak pocaowaa mnie pierwszy raz. Nie ja j. Ona mnie.


Wracalimy z tej zabawy, wziem ja za rk - na tyle starczyo mi odwagi. To
byy inne czasy. Bylimy wszyscy inaczej wychowywani. Na ulicach nie
wypadao ostentacyjnie si obciskiwa, a ju w maych miasteczkach za rk
chodziy stae pary i narzeczeni po sowie. Naturalnie byem jeszcze prawiczkiem.
Widywaem u kolegw zdjcia nagich kobiet. Sam te miaem w zeszycie do
fizyki, ktry chowaem w tapczanie, kilka zdj Anity Ekberg z filmu La Dolce
Vita, Brigitte Bardot i jeszcze takiej Woszki - Moniki Vitti.
Kochaem si w marzeniach z Claudi Cardinale - opalon, zbuntowan i
zmysow. Szed w naszym kinie western z ni i zakochaem si na zabj.
Kupiem nawet gazet z jej wielkim zdjciem. Zdjcie miaem zawsze w zasigu
rk. Boska Claudia!
Wieczorem, ju w ku... braem j na pustyni, na derce przy
dogasajcym ognisku. Nad nami gwiazdy i nasze konie obok. Ona gorca, nieco
oporna, a ja taki mski kadem j obok, otulaem ramionami i caowaem, a
padaem z ni w piasek i miadc w doniach jej piersi, szeptaem bezwstydnie
najczulsze sowa...
Mama chyba wiedziaa, jak si zabawiam, bo sam praem moje spodnie od
piamy, ale nie komentowaa. Dorosem i chciaem przynajmniej caowa si z
dziewczyn, tuli j i dotkn piersi. Te dziewczce cuda nie daway mi spokoju.
Koleanki nosiy je dumnie pod napitymi bluzeczkami, sweterkami, takie
ksztatne, mae, wiksze, cikie albo tylko takie ledwo co zaznaczajce si nasze chopice, senne marzenia. Jake im zazdrociem. Dotykay ich, trzymay
w doni - jak ciepe bueczki - a ja mogem tylko o tym ni. Pamitam te moje
gorczki z powodu damskich piersi...
Mama rozmawiaa ze mn troch o tych sprawach, bo ojciec by
zapracowany i zmczony. Nadto zwyczajnie wstydzi si i chyba nie umia.
- Wiesiu, dziewczynk to moesz na spotkaniu pocaowa i wiesz,
przytuli, ale nie za mocno i nie nachalnie, bo si wystraszy, e ty cham jaki
79

jeste. Dziewczynki s bardzo wraliwe, wiesz? Musisz delikatnie i powoli, a nie


zaraz zerwa z niej bluzk i mitosi po piersiach.
- Mamo! - protestowaem.
- Oj, przesadzam, tak? Wiem, e jeste dobrze wychowany. Kanapki
spakowae? No to pa, synku, przynie mi jak pitk!
Wtedy podczas spaceru po naszym miasteczku wieczorem wiedziaem, e
sporo uczniw i nauczycieli jest jeszcze na ulicach, wic si zdziwiem, gdy na
Granicznej Joaka stana na kamieniu i obja mnie za szyj. Poczuem na twarzy
jej ciepy i szybki oddech. Pachnia landrynk. Wyplua j i dotkna moich
wosw i przycigna do siebie. Jej usta wilgotne i gorce. Mylaem, e oszalej.
Zrobiem to, co aktorzy na filmach, ale zbyt gwatownie. Oderwaa si i spytaa
cicho:
- Nie caowae si jeszcze?
- No, co ty... - zaczem, a ona tylko szepna:
- Poczekaj...
Powolutku zbliya si wargami do moich i nagle poczuem jej ciepy,
sodki jzyk, jakby mi otwieraa usta. Rozchyliem je i rwnie wysunem swj.
W gowie poczuem eksplozj, chyba i w sercu, i w krgosupie. To byo boskie!
Cudowne! Wargi, wilgo, nasze oddechy, jzyki - jak zabawa wy. Cu-do-wne!
W gatkach co niebezpiecznie wezbrao. Miaem wzwd jak podczas pieszczot z
Claudi Cardinale. O, nie. Tylko nie tu! Odsunem Asi.
- Chod, bo nas kto zobaczy - szepnem, eby tylko cokolwiek
powiedzie.
Jeszcze wiele razy caowalimy si tej zimy. Wiosn spotykalimy si za
starym cmentarzem. Byo zacisznie, awka koo murku ukryta przed ludzkim
wzrokiem. Tam poznaem ksztat i smak jej piersi, pozwolia mi te dotyka ud.
Tuliem j zachannie i mocno.
Nie mam pojcia, jak ja si uczyem, a w maju przecie zdawaem matur.
Pieciem te Ak w marzeniach, siedzc w wannie, do ka zabieraem ze sob
80

papier toaletowy, bo moja namitno nabraa bardzo mskiego charakteru i


zwyczajnie domagaa si spenienia. Joanna kategorycznie nie chciaa pj na
cao. Musiaem radzi sobie sam.
Rzucia mnie po paru miesicach. Kiedy wracaem z kka fizycznego i
zaszedem do Kolorowej. Z pyty sczyo si A whiter shade of pale Procol
Harum, a moja Aka w smugach dymu z tanich fajek kleia si do ukasza - syna
komendanta naszego posterunku.
- Moesz mnie zabi - powiedziaa hardo przy wszystkich - ale od dzi
chodz z ukaszem.
Jezu! Co za nokaut! Bolao tak, e nie mogem je, spa...
Matur zdaem dziki mamie. Byem nieprzytomny z blu, alu, rozpaczy.
Matka przyapaa mnie na paczu ze zdjciem Aki w doniach. Siedziaa,
wysuchiwaa, tulia i tumaczya, e ycie przede mn, e jeszcze spotkam t
swoj wymarzon. Podawaa mi walerian wieczorem i syrop z melisy rano.
Patrzya bolenie i klepaa po twarzy. Ojciec udawa, e nic nie wie. By
dyskretny, ale teraz jakby czciej mnie potrzebowa do noszenia wgla, do
pomocy w porzdkach na stryszku obok, w piwnicy, do skopania ogrdka pod
oknami naszego domu i zreperowania roweru. Milcza albo rozmawia ze mn o
moich studiach, dziwic si, skd mi si w gowie urodziy statki, o biecych
wydarzeniach i tylko czasem, gdy mu si wydawao, e nie patrz, przyglda mi
si. Czasem klepa po plecach niezdarnie i kiwa gow ze zrozumieniem.
Zdaem. Byem wzorowym uczniem i jakim cudem zdaem! Na studia
wyjechaam do Gdaska. Dugo jeszcze bolao.
Prbowaem znowu beznadziejnie zasn. Zaciskaem oczy, jakby w ten
sposb mona byo zwielokrotni ciemno w gowie. Za choler! Wszystko
wirowao. Myliy mi si czasy, powrciy dawne lki. I znowu przeniosem si na
szpil, do Ryka.

81

***
Kiedy zowi nawet spor ryb, mia w wiaderku cztery takie! Mew nie
byo na wodzie.
- Anula mnie zeklnie, ale za to jak zup zrobi! Jak chcesz, Wiesiu,
wpadnij wieczorkiem, ostra, pieprzna, z ziemniaczkami, mwi ci!
- Dziki, Rychu. Bdziesz jutro?
- Jak nie bdzie lao...
Rozstalimy si koo kontenerw. Wydawao mi si e za budynkiem
starej maszynowni widziaam Joann, ale moe mi si tylko zdawao?
Szpiegowaa mnie? Chyba sdzia, e jak nie mam pracy, to a si ajdaczy.
Nie dam sobie wtoczy poczucia winy, e przychodzenie na szpil jest moralnym
przestpstwem. Ju mnie to nie podnieca, nie interesuje. Nie jestem a takim
tpakiem ani szowinistycznym samcem, jak to mwi czasem. Nigdy nie miaem
odwagi, eby sobie jasno powiedzie, e nasze maestwo si posypao.
Dlaczego? Bo Joanna mnie od pocztku przekonywaa, e tylko ona ma racj i
tylko ona widzi wiat prawidowo. e ja i moja rodzina ylimy w bdnych
relacjach i ja mam braki w odczuwaniu, nie jestem empat. Jaka bya szczliwa,
gdy znalaza to mdre sowo. To by jej ulubiony zarzut: nie jeste empatyczny.
Wmwia mi, e mam jaki istotny uszczerbek. Podczas kadej awantury
wykrzykiwaa, e to moja wina, e to ja j rozdraniem, poniyem i jeszcze
diabli wiedz co.
Kiedy, bdc u mamy, spytaem j, czy wie, co tak naprawd oznacza
sowo empatia. Jadem wtedy zalewajk. Pamitam jak dzi.
- Pojawio si teraz i jakby cay problem si pojawi. Jak ty sobie radzia
bez tego swka? A przecie wiedziaa, co czuje tata, ja...
- Wiesiu, za moich czasw? Wspczucie... no moe nie do koca, ale co,
co jest midzy zrozumieniem a litoci. Wspodczuwanie. To cecha ludzi
wraliwych. A co si stao, kochanie?
82

- Nic. Teraz taka moda na to...


- A, faktycznie! To dobrze, e jzyk si bogaci, rozwija. Zjesz sernika?
Mama zabraa talerz po zalewajce. Cztery porcje, ledwo dyszaem, ale to
takie fantastyczne w jej wykonaniu! Tata te uwielbia zalewajk. Mama robia j
w sobot. Wtedy zawsze pomagaem ojcu w ogrdku przy ciszych pracach i gdy
wracalimy, na stole staa miska ziemniakw ze skwarkami i zrumieniona cebula,
i prosta, kwana zalewajka. Latem z koprem.
Z rodzicami rozmawiao si przyjemnie, bo nie strofowali, nie byli jacy
specjalnie pedagogizujcy. Normalni. W tle grao sobie radio, a my
rozmawialimy przy stole, przy herbacie. Byem licealist, ale oni traktowali mnie
powanie. Dlatego zawsze mogem do nich przyj ze swoimi sprawami. Gwnie
do mamy. Ona jako bardziej mi odpowiadaa jako powiernik, lepiej tumaczya,
miaa wicej cierpliwoci. Tato zasiada koo radia i sucha wiadomoci, a
wieczorem Wolnej Europy albo muzyki, przy ktrej przysypia. Suchajc radia,
tata zwykle co lutowa. Zazwyczaj prosi o przytrzymanie kalafonii, a z czasem
zacz mi pozwala na prac lutownic. Reperowa znajomym wszystko, co
elektryczne - radia, lampy, pralki. Pacili mu jakie grosze, uwaali go za skarb,
bo sami nie umieli naprawia. Odziedziczyem po nim te umiejtnoci. Nawet
sobie sam zrobiem pierwszy adapter. Pozbieraem czci z kilku zepsutych.
Suchaem na nim pyt - pocztwkowych zazwyczaj, bo na prawdziwe nie byo
mnie sta. Na ktre urodziny dostaem od rodzicw pyt z woskimi przebojami,
musieli po ni pojecha do jakiego duego miasta na bazar, bo u nas skd by j
wzili? Wieczorami tatko czasem prosi, ebym j nastawi. Umiecha si tylko i
nuci razem z Rocco Granat, lutujc kolejn lamp czy suszark:
Marina, Marina, Marina
Ti voglio al piu' presto sposar...
A ja z nim:
83

Marina, Marina, Marina


Ti voglio al piu' presto sposar...
Czasem, jak ojciec mia dobry nastrj, odkada lutownic, wstawa, bra
mam w ramiona, caowa w rk i taczyli w kuchni. Mama si krygowaa, ale
tylko troch.
- Ale... ja w kapciach, no co ty!
A ja szybko odsuwaem st pod okno. Piknie taczyli, tak po
starowiecku, elegancko...
Mama pracowaa w szkole podstawowej jako bibliotekarka. Pamitam j w
takim granatowym, byszczcym fartuchu z biaym konierzykiem, gdy wpadaem
do biblioteki po klucze. Zaradna, cierpliwa, mdra. Tyle jej zawdziczam! Midzy
mn a Krysi jest spora rnica wieku, dlatego jako nie ma midzy nami silnej
wizi. Takiej normalnej, jak to z rodzestwem. Ona zostaa z mam. Mieszka
dzisiaj do blisko niej. Tylko ja czmychnem tak daleko...

84

DECYZJA
Czekaem na odpowied z Turku i eby nie zwariowa, odgraciem przygrek i
strych. Popaliem miecie - stare zeszyty dzieciakw, jakie krzesa, poamane
ramki od obrazkw, ktre zetlay, zszarzay, stare gazety i jakie szmaty. Zrobio
si fajne przestronne pomieszczenie.
Okno w szczytowej cianie byo malutkie. Postanowiem, e jak bd mia
pienidze, zaatwi gdzie wiksze i bdzie tu wicej wiata. Nawet na tej cianie
wychodzcej na ogrd mona by zrobi lukarn z oknem, byoby naprawd
dowietlone pomieszczenie. Marzyem... Moe zrobibym tu sobie pracowni?
Gabinet taki, tylko mj. Suchabym sobie moich Pink Floydw i The Who bez
tego gadania, e jej gowa pka, oglda filmy, przy ktrych ona dostaje
trzepotania przedsionkw - jak mwi, bo s okrutne i ze. Ale ja i Tomek
lubilimy mordobicia, przygody i wojenne. To normalne, do licha! Doskonale si
bawilimy, gdy Seagal biega po pocigu i rozwala bandytw przemylnie i ostro.
Strzela z biodra, wali z buta. Oj, faaaaaajnie! Wiemy, e to film. Wiemy! Nawet
Chucka Norrisa z pobrotem lubilimy, nie mwic o klasyce z Brucem Lee.
Tomek mwi: napierdalanki, ja: nawalanki, jako nie umiaem przy dzieciach
kl. Byo w porzdku! Jak przychodziy dziewczyny, wznosiy oczy do sufitu i
strzelay porozumiewawcze miny. Oczywicie Richard Gere i Hugh Grant nie lej
si po pyskach i nie skacz sobie do oczu, tylko s pikni i eleganccy, a z nas
wychodzi nasza zwierzca natura. Postanowiem, e teraz ta natura bdzie z nas
wychodzia na strychu! e ja na to wczeniej nie wpadem!
Na gwiazdk dzieciaki zgromadziy mi ca kolekcj z Bruce'em, co Aka
skomentowaa zoliwie, e na nic wicej mnie nie sta intelektualnie, czy jako
tak, ale puciem to mimo uszu. Zawsze potrafia powiedzie co miego. Nawet
na Cast Away nie moga wysiedzie. Zbyt realistyczne! - podsumowaa i wysza
z pokoju, gdy Hanks musia sobie wybi zb yw. Z Kak zasiaday do
85

romansw i wtedy my z Tomkiem si ewakuowalimy, nie komentujc tych


wyciskaczy damskich ez.
Mj syn jest skryty, zamknity w sobie i doprawdy rzadko si zdarza, eby
tak wyla z siebie jakie swoje myli, uczucia. Ja szanuj to i wiem, e na jego
zwierzenia trzeba zasuy, poczeka, by cierpliwym. Aka zawsze go zmuszaa:
- No opowiedz nam teraz, jak byo na wycieczce!
Widziaem jego tejc twarz przy obiedzie, odpowiada wymijajco:
- Fajnie.
- Tylko tyle masz do powiedzenia? Malbork to ciekawe miejsce, co tam
widziae?
- Joasiu, daj mu spokj, opowie jutro, jest zmczony!
- Przepraszam ci bardzo, nie pouczaj mnie przy dzieciach, dobrze?
I ju wiedziaem, co bdzie, gdy Tomek pjdzie do siebie. Joaka zacznie
awantur o brak szacunku, ktry jej zdaniem wpajam dzieciom, a Tomek wczy
mocn i gon muzyk. Ja go znam i wiem, e chtnie opowiedziaby, ale nie
nakaniany, po jakim czasie, moe wieczorem, przy kominku siadby i wtrci
co o ogrzewaniu w tym zamku i dalej by ju poszo! A pod przymusem, jak to
robi Aka, zacina si w sobie i koniec. Szkoda, e ona tego nie rozumiaa. daa
natychmiastowego podporzdkowania si, a potem awantura, e nie staj murem
za ni. Moe powinienem czciej okazywa Tomkowi wsparcie? Wolaem
wycisza Ak.
Jak ja przeywaem t szans na azyl. Teraz posprztam tu... O! Cae
poddasze wytapetuj, bo jest pokryte niezbyt pikn pyt wirow. Postawi
pikarzyki, zawiesz rzutki koo drzwi i bdziemy mieli z Tomaszkiem twierdz,
do ktrej nikt si nie wedrze. Mski bastion!
W sklepie z tapetami wybraem najtasz. Resztki - szara, w jakie
geometryczne coki. Polski klej (dobry bdzie!) i... bawiem si dwa dni. Aka
miaa zajte popoudnia - callanetics i jakie kominy z Magd. Miaem spokj.
Nastawiaem sobie muz, jak lubi, ciem kawaki tapety, mazaem klejem pyt
86

wirow i odcinki tego szarego brzydactwa i radonie kadem, dociskajc


wakiem jak naley. Papierowa, tania, wic... atwo nie byo, ale ja nie jestem
jaki dupek. Kad tapet poo! Troch irytujce byy te zmarszczenia, ale
wiedziaem, e przez noc wyschnie i si nacignie.
Cieszyem si, e bd mia jaki totalnie swj pokj, a Tomkowi, jak
wpadnie i bdzie chcia da ostro te swoje kawaki dziwnej muzyki, nic nie
przeszkodzi! adna kobieta tu nie bdzie nas ustawia! Posprztaem i byem z
siebie dumny. No i zadowolony z efektu. Joanna mniej. ledztwo - gdzie si
podziay szpargay? Kto pozwoli mi pali pisma sprzed lat? Ramki? Przecie
mona je byo sklei. Nagle si okazaa niezwykle oszczdna! I szmat nie moga
odaowa. Gdy tylko wspomniaem o tym, e zamierzam wycign z garau
star wersalk, zrobia kwan min i zesza na d.
Kilka dni mino bezbolenie. Nawet przyjemnie. Zrobia si wiosna.
Sonko i ciepe powietrze zaczo prowokowa do porzdkowania ogrdkw,
grabienia, palenia gazi, chaberdzi, no i rozmw z ssiadami. Joaka zaoya
dres, zawizaa chustk na gowie i umiechnita wysza na zewntrz, wcigajc
gboko powietrze do puc.
- Patrz, Wiesiaczku! Co za dzie! Ja zaczn pod jabonk, ty podetnij
wierzb!
Grabia, komentujc co wesoo, mnie te robota sza, a do chwili, gdy
pojawi si na naszej ulicy patrol stray miejskiej z propozycj mandatw za
palenie ognisk. Wszystko si przeistoczyo w uliczn awantur, gdy moja Aka i
Iwona spod pitki uciszyy wszystkich i powiedziay dobitnie:
- Wic nie wolno pali ognia w ogrdku, tak? Dobrze, prosz pana,
zabieramy licie i patyki, zanosimy do domu, i jeszcze star opon dorzuc do
kominka. Co? Nie wolno mi? Chyba adna ustawa nie zabrania palenia we
wasnym kominku? No wic za co mandat? Co?!
Stranik ju mia do. Wiedzia, e na takie argumenty nie ma mocnych.
Zegnany gwizdami, co jeszcze bka o przepisach. Ssiedzka solidarno
87

zwyciya!
Ciepa pogoda sprowokowaa nas te do grillowania. Moje panie zrobiy
st na tarasie, a ja z Tomkiem przygotowalimy misa i piwo. Nie tylko u nas
snu si apetyczny zapaszek karkwki i kiebasy. Tych dymw i aromatw jako
si stra nie czepia. Joanna zrobia pyszn saatk, kupia piwo i bya wesoa,
radosna, nawet zalotna i trzpiotowata. Pokazaa nam, e wchodzi swobodnie w
dinsy Kasi. Przez chwil, gdy tak siedzielimy, zajadajc si wypieczonym
misiwem i cieszc t cudown atmosfer, pomylaem, e smutno mi wyjeda.
- Wygldacie jak siostry - krzyknem, robic im zdjcia. - Oprawi je i
postawi na stoliku! Jakie mam pikne kobiety! Chod, Tomasz, teraz one nam
cykn zdjcia, chod! I we te czapy kucharskie, my polscy mczyni robimy
najlepsz karkwk!
Wesoe popoudnie. My weseli. Dzieciaki z nami - umiechnite. Tak
wanie mogoby by zawsze. Moe dotrwamy tak do wieczora, do rana? Do
jutra? Moe.
Uff. Tydzie min bez awantur. W rod Aka na krtko si spia o te
gazety i szmaty popalone, ale daa si wyciszy. W domu byo poprawnie. Cay
czas miaem si na bacznoci, uwaaem na sowa, tym bardziej e dostaem
odpowied z Finlandii na tak!
W sobot Kasia zapowiedziaa wyjcie na tace. Mieli turniej w Toruniu
za dwa miesice, wic wiczyli to swoje stepowanie. Znaczy irlandzkie
stepowanie. Piknie tacz, a ja bardzo lubi irlandzk muzyk. Kasia jest
wysoka, smuka po mnie i ciemnowosa, znakomicie si prezentuje. Powinna
zosta liderk czy tam solistk. Odesza taka jedna, bo jest w ciy, i zrobio si
wreszcie miejsce dla Kasi. Wiem, e dugo na to czekaa, czujc si niedoceniana,
bo jedna z solistek bya crk dyrektora Domu Kultury.
Zostalimy w domu. Proponowaem kino, ale padao, wic Joanna nie
chciaa wychodzi. Bdzie zwyky wieczr z fondue. Wziem parasol i
poszedem po jej ulubione biae wino. Moe tym razem bdzie OK?
88

Ku mojemu zaskoczeniu, gdy powoli i szalenie ostronie macaem grunt,


mwic o Turku, Joanna sama spytaa:
- A ty by chcia, Kocie?
Gdy mwia Kocie, to zazwyczaj miaa schowane pazurki i pokojowe
nastawienie. Mona brn dalej.
- Asieko, wiesz, jak jest. Ciko mi znale cokolwiek, a to jest moje
stanowisko, jakby pode mnie, na moje umiejtnoci. No i kasa inna!
- A jzyk? - Joanna spokojnie macza buk w serze i zjada, popijajc
winem. Ser si stopi i bbelkowa! lekko, gsty jak lawa. Aka robia fantastyczne
grzaneczki potarte czosnkiem i jakie korniszonki, grzybki, liwki z octu, takie
sodko-kwane. Rewelacja! Bardzo to lubiem.
- wicz troch okrelenia, wiesz... fachowe i chyba... poradzibym.
Kupiem kiedy sownik branowy polsko-angielski. Pamitasz? Jak bya tutaj ta
wycieczka z Chin.
- Pamitam, na nic ci si nie przyda twj angielski, bo oni gadali gorzej
ni ty! - Rozemiaa si, odrzucajc gow tak, jak lubi - wesoo, zalotnie. Taka
mogaby by zawsze. Kurcz!
I ku memu zdumieniu jako gadko pokna pomys mojego wyjazdu do
stoczni w Finlandii. Odetchnem. Niepotrzebnie si obawiaem, przecie ona
widzi, jak jest. Kasa si skoczya, roboty nie ma, a reperowanie pralek nie da
nam pienidzy na godne ycie, zwaywszy, e Kasia i Tomek maj swoje
potrzeby.
Gdy wrciem z azienki, ju bya naga w pocieli, najpierw pooya mnie
na brzuchu, usiada na mnie i robia masa. Zrobia to kilka razy po przeczytaniu
jakiego poradnika. Moga tak czciej, naprawd fajne! Gdy zrobio mi si
niewygodnie, sam ju dalej pokierowaem sprawami. Jaka ona potrafia by
gorca, podatna na pieszczoty, szczodra w gadzeniu mnie i drapaniu tam, gdzie
lubi. Sama mi pokazaa, czego chce - szybko, mocno, bo bya rozpalona i mokra,
wchaniaa mnie jak wielka mtwa. Czuj to jak dzi, oplata mnie rkoma,
89

nogami, zasysa, koysze biodrami zapamitale, zwalnia - chce troch jeszcze


przeduy t zabaw, pd do spenienia. Szepcze mi do ucha jakie urywane
sowa, lekko sprone, ale chyba j podniecaj. Lie mnie za uszami, ksa, jej
gorcy i mokry jzyk szaleje. Puszcza mnie i zelizguje si do moich bioder. O!
Pani! Czym sobie zasuyem?! To wielka rzadko, robi to gorcymi wargami,
pieci i oblizuje wacka, Ach! Bosko jest! Ledwo wytrzymuj, bo ona ukada si
na boku, znw wciga mnie w siebie i robi z nogami tak figur, ktra powoduje,
e jej wntrze staje si cianiejsze, czuj j mocniej, i po chwili szczytujemy
szaleczo. Och, Aka! Nie pozwala mi z siebie wyj. Nie rusza si - w jakim
pnie obejmuje mnie. Nie wstawajmy jeszcze, co? - szepcze bagalnie. Jest
cicho i dobrze, o niczym nie myl. Ju prawie zasypiaem, gdy wymruczaa, e
musi mnie zje jeszcze raz, bo jad na tak dugo. Dao rad te dwa razy bez
wikszych problemw.
Rzadko bywaa tak podniecona.
- Ale wrcisz? - spytaa, gdy ju umylimy si i uoyli do snu.
- No a co ja bym w wiecie robi bez ciebie? I dzieci... - dodaem
sprawiedliwie.
- Sprbuj tylko co zrobi, to ci zabij! - droczya si.
- Damy rad! Kochanie, to blisko, bd przyjeda, jak czsto si da.
Zarobi i wrc! Zobaczysz!
Podjem decyzj. Jad!
Przez dwa tygodnie byo... inaczej. Joanna jaka refleksyjna, jakby lekko
zasmucona, e jad, ale te podekscytowana. Raz namylaa si, jak to bdzie, i
czy na czas mojej nieobecnoci nie wynaj jednego pokoju, przenoszc Tomka
na stryszek, bo przecie i tak jest w internacie, a po jakim czasie euforycznie
krelia plany dobrobytu, odwiedzin...
Kochaem j. Za to, e mimo swojej wybuchowoci bywaa czua, mikka,
kobieca, a ja tego potrzebowaem zawsze i tym mona mi byo kanapki smarowa.
Byle buziak, ucisk i spokj - powalay mnie na kolana. Zwyka domowa cisza,
90

pieszczota jaka ulotna, dobre sowa - w takim male mogem y, i jeszcze za


umiech - gry przenosi. Mae mam potrzeby. Spokojny wieczr w domu, ciepa
szarlotka z cynamonem i moja Joasia w niebieskiej podomce, nucca jaki
przebj, janiejca niczym najpikniejsza gwiazda. Za mao? A czego chcie
wicej? Jestem prostym inynierem. aden tam heros, superman, zwycizca. Ja
jestem ten od kadubw, blach, spaww, pocze. Statki nie maj przede mn
tajemnic, s moim hobby od lat, wiem o nich wszystko! To jest to, co zawsze
chciabym robi, w czym jestem naprawd dobry.
Jestem romantyczny jak kalafior i zapominam czasem o tym, e kobiety
lubi wiersze, kwiaty i piosenki. Zawsze o tym zapominam - co bd ukrywa, ale
kocham szczerze, wiernie, zwyczajnie. Jestem zwykym facetem, prostym
inynierem.
Po tych paru tygodniach spokoju byem uskrzydlony. Moe jednak
pomylaa, zweryfikowaa swoje skonnoci do przesady, do tych wybuchw?
Moe uznaa je za niepotrzebne, bo przecie widzi, jak j kocham! Chciaem o
tym wszystkim opowiedzie Rykowi. e chyba si myliem, byem
niesprawiedliwy w tych ocenach. Poszedem do kuchni zrobi herbaty z rumem i
jakie kanapki.
- Wychodzisz? - Aka wrcia z pracy wczeniej.
- Sdziem, e masz t gimnastyk, e wrcisz jak zwykle.
- Zwolniam si, mam jak migren, albo grypa mnie bierze...
- Przynie ci co z apteki?
- Nie, dzikuj. Poo si.
- Na pewno?
- Na pewno.
- Moe jednak sprawd, czy niczego ci nie trzeba. Jak wrc, to zrobi ci
na noc grzaca, chcesz?
- Id ju... - Aka zniecierpliwiona, ciska sobie domi czaszk.
Niby wiosna, ale znw chodno, zimno wrcz, wic zaoyem ocieplane
91

spodnie i kurtk z kapturem. Niele wiao. Szedem przez ogrdek wygrabiony,


ale cigle jeszcze martwy i brzydki. Kilka krokusw si przebio.
Rysiek pomacha do mnie tym razem z falochronu. Ciut dalej ni szpila.
Siedzia blisko brzegu za ciank z betonowych ksztatek. Tu zaciszniej. Id przez
piaszczyst pla. Fale jak cholera, e te si chce Rychowi kija moczy w tak
pogod! Ale powietrze fajne. Wskakuje do puc takie chodne, rzekie, wilgotne.
Mska pogoda. Za wielkim betonowym trianglem zaciszny kt. Ale wietne
miejsce! Rysiek w ciepej czapie, zielonej, wielkiej kurtce. Oj, dba o niego Anula!
Usiadem obok, jak zwykle. Ten sam rytua. Rysiek wyj piwo.
Otwieramy puszki.
- Rysiu, nie jest le. Joaka pokna mj wyjazd. Nawet jej to chyba
pasuje. Bdzie miaa ma obcokrajowca, z eurodolarami. Czekam tylko na
potwierdzenie z Turku.
Rycha to jako nie bawi. Co jest?
- Patrz, Wiesiek, ja tego skuma nie mog i cholery dostaj, dlaczego
stocznie upady?! Przemys stoczniowy pada? Gwno prawda! Na caym wiecie
si buduje i buduje. Czemu tacy ludzie jak ty musz wypierdala z kraju i suy
innym?
- Nie zaczynaj, bo ci yka pknie - odpowiadam spokojnie. - Ja te nie
mog tego poj, ale co poradzisz?
- Dla mnie to sabota jest! - Rysiek patrzy na mnie powany i zy. Powtarzam ci, sabota! Kade pastwo, co ma morski brzeg, buduje porty, statki,
a my, kurwa, upierdolilimy nasze! Bo si nie opacao, bo zostay popenione
bdy w zarzdzaniu. To znaczy, e kto je chcia popeni, e komu oddano
pod zarzd nasze, rozumiesz - nasze! - porty, stocznie, i ci ludzie zawiedli na caej
linii. To pod sd ich! To innym, nawet takim Wietnamcom, Chinolom, si opaca i
buduj stocznie tam, gdzie wczoraj rs ry, a my upieprzamy to, co mamy ju
gotowe, co dziaa, i... tego, no... wiesz, i zaraz si okae, e jakiemu maharady
to si bdzie opacao... Kurwa, no! - zapowietrzy si, zezoci. I nagle mu
92

przeszo. - A ty co? Bo nogami przebierasz do tej roboty.


- Rysiek, daj spokj... ja ju to odchorowaem, przerabiaem, wciekaem
si, ale to nic nie da. Trzeba patrze, jak ratowa wasny tyek. A z robot?
Zdecydowaem. Jest okazja. Nikt na mnie wiecznie czeka nie bdzie.
- Ale co? W twojej specjalnoci czy co innego?
- W mojej, dokadnie! - I twoja si godzi?
- Wyobra sobie, e jeszcze mi za to wacusia wypiecia. Jakby ju za nim
tsknia!
- O, ho, ho! Za co takiego to warto wypi! - Wznosi do gry puszk z
piwem i kiwa gow. - Co bdziesz robi?
- To samo co tu, nadzorowa budow kadubw, tylko za normalne,
europejskie pienidze!
- Ktre adnie bdziesz podsya swojej magnifice - dodaje Rysiek
sarkastycznie.
- No, a po co bym tam jecha? - miej si.
- Jasne! Przybij pitk!
Chwil pomilczelimy. Rysiek nie mia ani jednej rybki. Wiedzia, e nic
nie zowi, wic nawet wdki nie trzyma. Wbi j w rozpadlin byle jak. Siedzia i
po prostu by. Jakby tylko po to, eby ze mn pogada.
- Nie masz pojcia, Rychu, jak ja ju chc do roboty! Chc normalnego,
mskiego rytmu. Wsta, wzi rano prysznic, zje porzdne niadanie i do
stoczni! Z takimi jak ja, nawet gdy s konflikty, wiatr albo zib. Pracowa! Praco-wa! Gdy si pracuje duo i ciko, to urlop smakuje jak... naleniki z
owocami i czekolad. Takie, jakie jadem pierwszy raz w Londynie.
Kilka lat temu pojechalimy za pienidze z mojego projektu do Londynu.
Asia wzia tydzie wolnego. Byem szczciarzem! Wygraem konkurs, dostaem
do du kas za projekt i oto jestem w Londynie z moj pikn on i mog jej
powiedzie to, o czym zawsze marzyem:
93

- Kochanie, nie krpuj si, nie musimy si szczypa, sta nas na mae
szalestwo!
Jej umiech i spojrzenie wystarczyy mi za milion dolcw, jakie
powinienem dosta za taki projekt i moe kiedy dostan. No, jeli nie milion, to
ciut mniej, ale przecie dobry jestem w te klocki!
Londyn by nasz. Wspaniae pi dni. Naturalnie mae zgrzyty. Staraem
si niczego nie spapra. Wstawalimy o dziewitej. niadanie do pokoju, bo Aka
nie zejdzie do sali nieumalowana. Ma by elegancko. OK. Koo poudnia miaem
do. Ile mona si malowa, suszy wosy, prasowa bluzk?
- Asineczko, prosz ci - mruczaem ju porzdnie wnerwiony. Londyn
czeka, a tu bim-bom, poudnie!
- No, o co ci chodzi? Chcesz pokaza wiatu adn kobiet czy
kocmoucha?
W okolicach trzynastej trzydzieci dotarlimy wreszcie do centrum.
Drobna sprzeczka, bo byem ju godny.
- Kup sobie hot doga! - askawie zarzdza moja pani i obiera kurs na
sklepy z ciuchami. Siedz jak ten dure przed przymierzalni. Aka co chwil
pokazuje mi si w czym innym.
- Zobacz, nie za gruba w tym jestem?
- Nie, dlaczego? - prbuj wysondowa, co naley powiedzie.
- A w tym, popatrz? Eee, w niebieskim nie jest mi za dobrze! Patrz,
zielona jestem! Przynie mi tak, tylko morelow, tam wisz...
Wiem, jaki to morelowy? Nios. Siadam. Siedz...
- No, zobacz!
- Super! - woam, nawet nie wiem co. Ju nic nie widz.
- Zwariowae?! Zobacz, jaka tragedia! Jak mnie to poszerza! Te
kontrafady! Nie! Odwie to. Wol spdnic owek. Przynie tamt grafitow, co
j odwiesiam.
Biegam szuka spdnicy owek. Na szczcie kojarz mniej wicej,
94

kiedy jej bysno oko. Mia ekspedientka pomaga mi, godziny mijaj, a moe
nawet dni i tygodnie. Jezuuuu! Ile mona przymierza! Pyta?! Ja si nie znam,
mnie si Aka podoba najbardziej w takiej niebieskiej podomeczce, jak nosi w
soboty. Obcisa, adnie zaznacza jej bioderka i piersi. A tu? Owek czy morelka?
Nie wiem. Zostaj uznany za gbura i e nie umiem wsppracowa, i e ze mn
tak zawsze. Milcz, eby nie zepsu tego dnia do koca. Czuj si tu
klaustrofobicznie, chc wyyyyyyyj!
Przy kasie gay wya mi z orbit, ale udaj, e nie widz tego rachunku.
Miao by cudownie! Zupenie jakby jej odebrao zdolno mnoenia. Takie same
achy mona u nas na witojaskiej w Gdyni mie kilka razy taniej, ale nie
komentuj. Najwaniejsze, eby bya zadowolona.
Ze zwiedzania czegokolwiek nici, bo teraz ona jest godna. Ale szczliwa,
wic olewam, trudno. Jako to bdzie. Joanna umiechnita wcina makaron z
krewetkami u Chiczyka i szczebiocze, puszy si, jak to zada szyku, jaki to
Londyn ciekawy. Jest wesoa, przymilna. Warto byo kupi ten najdroszy owek
wiata. Wieczorem niesiemy szampana do pokoju i pijemy z plastikowych
kubeczkw. Joaka wspomina jaki jej studencki obz, zamiewa si, a w ku
jest szczodra i gorca.
Wytrwaem w Londynie do koca, nie skarc si ju na poranne
grzebanie. Zdychaem z nudw, czekajc w nieskoczono, a si zakrci
grzywka, a pomaluje sobie cienie i dopasuje co do spodni, bo trzy tysice
bluzek w walizce absolutnie do niczego si nie nadaje. Znosiem to wszystko
heroicznie. Za to na ulicy wygldaa na zadowolon i promieniaa.
Ostatniego

dnia

zayczya

sobie

wreszcie

British

Museum.

Kontemplowaa dugo kady eksponat, usiujc co wyczyta w przewodniku.


Zupenie jakby koczya histori sztuki, jakby si na tym znaa. Nie uywaa
angielskiego od szkoy. Pyta mnie, ale sownictwo z zakresu sztuki jest mi obce.
Wiem, jak jest stal, spaw, nit, konierz... A poza tym widz obraz czy rzeb,
fajny jest (albo nie), id dalej! Ale ona nie, musi si popisa wraliwoci i
95

wiedz. Spokj.
Chciaem zwiedza? Mam zwiedzanie! Raczej - mam za swoje. Po
gbokim i dokadnym skontemplowaniu zasobw British Museum wreszcie
wyszlimy.
Ale tak czy owak to by miy wyjazd. Wspominam go raczej na plus,
chocia mogoby by inaczej. A moe marudz?
- Bylicie bez dzieciakw? - pyta Rysiek.
- Bez. Przy dzieciakach raczej by nie bya taka szczodra w nocy i by tak
cudownie nie piszczaa. Sorry, e ja ci tu o takich szczegach, ale wiesz, jestem
prosty chop. Lubi, no!
- A ktry z nas nie lubi? Ja, Wiesiu, niby po zawale, a te si do tej roboty
przykadam. Doktory kazay si oszczdza, ale o bzykaniu nic nie syszaem! A
Anula jak to kobieta, cho ma swoje lata, to wiesz, potrzeby swoje te ma! Masz
jeszcze t swoj herbatk?
- Jasne! Prosz. Anula? No, patrz, Rychu, a mwili, e po menopauzie...
- Nie wiem, co mwili, ale ja si ojca lubiem sucha, ktry mamusi
uywa do miertki. Ojciec mj gada, e jak baba w nocy nie pokrzyczy, to w
dzie warczy. Dobre, nie?
- Nie mam, Rychu, a takiego dowiadczenia, ja z jedn Joak cae ycie.
- artujesz?
- Nie. Od lubu tylko z ni.
- O, kurcz! To ty jest kozak! Chyba e krcisz!
- Nie krc. Poskakaem przed lubem, a po lubie nigdy adna inna. Nie
potrzebowaem...
Zamilkem. Rozpaplaem si jak baba, a gupio. Signem po termos, ale
Rysiek nakry doni kubek.
- No, jeszcze po kubeczku - prbowaem go przekona.
- Ju starczy...
- Zaszalej, jest okazja.
96

- Ja ju swoje poszalaem. Teraz pij z bezpiecznikiem - westchn,


spowania.
Ju dawno chciaem go zapyta o co, ale nie miaem do odwagi.
Najwyej zmilczy.
- Rychu, mog ci o co... - zaczem.
- Wal - przerwa mj wstp.
- Mwili chopaki, e bye nauczycielem akademickim. - Twarz Ryka si
cigna, spochmurnia. - Przepraszam, jak chcesz, to nie odpowiadaj. Pytam,
bo...
Rysiek machn rk.
- Nie ma w tym tajemnicy. Wykadaem w Gdasku geografi. Za duo
piem. Zwolnili mnie dyscyplinarnie, bo naubliaem studentom. Poszedem uczy
do liceum. No i tam te si popisaem. Na koniec prowadziem samochd pod
wpywem, jak mwi... i zabiem Teres... moj on... Wyldowaem na
odwyku.
- Zabie?!
- Niby zmara w szpitalu, niby nie byem bezporednio winny, bo to w nas
wjechali, ale wiesz...
- O, kurcz...
- Wiedziaem, e sam nie dam rady. Poszedem na grup i psychoterapi.
Wrciem do ludzi. W szkole ju byem spalony. Znalazem robot w porcie, w
magazynie. Nie piem! Wic eby sobie udowodni, jak si zmieniem, poszedem
za bar.
- Barman niepijcy alkoholik? Nieze.
- Nieze.
- A teraz... piwo ci nie przeszkadza? A rum w herbacie?
- Wiesiek, ja nie mam piciu lat. Od dawna nie pij, eby co poczu.
Znaczy, eby si natrzepa. Piwko, prosz bardzo, herbatka z rumem, prosz
bardzo, i nic ponadto. Szczeglnie w domu, bo Anula nie lubi. Ona te zanadto
97

lubia kiedy. Ja ju tak od lat... jedno piwko. Czasem u znajomych... no, dwa.
Szlus!
Szlus. Rozpadao si. Zebralimy swoje graty i zrobilimy odwrt.
Miaem jeszcze miesic do wyjazdu. Wolabym, eby to byo ju. Flaki mi
si wywracay od tego braku pracy, ycia na jaowym biegu. Co robi w pustym
domu tyle czasu? Wyciera pi razy to samo miejsce z kurzu, azi po pustej
chaupie, poprawia firanki i sprawdza, czy kwiatki maj wod?! Odurniajce i
poniajce dla mnie. Jestem inynierem, twrc, konstruktorem! Nie jestem
kobiet domow! Pamitam mj pierwszy wasny projekt. Kuter, ale jaki!
Autorskie rozwizania, do nietypowa linia. Rewelacja! Wszystkim si podoba!
Dyrektor nawet powiedzia:
- No, to teraz czekamy na deszcz zamwie!
- Jaaasne - zaartowaem, e niby wiem, e to aden cud, e taki skromny
jestem.
- Panie Wiesawie - pokrci gow - to jest naprawd wietny projekt!
Prosz to zapamita! - I zrobi taki znaczcy gest doni, e niby w przyszoci...
Niestety ten mj skromny triumf przemieni si w wielki wstyd. Za wiele
byo wok mnie haasu, zanadto byem eksponowany, zdjcia, wywiad do gazety,
fotoreporter... Podczas ceremonii wodowania grupowe zdjcie. Ustawiono nas
wszystkich piknie wystrojonych i wesoych.
- Pastwo nie stjcie tak sztywno! - woa fotograf. - Luniej! Umiechy!
Rado! Wecie si jako po kumpelsku, rczki na ramiona ssiada, jestecie
zaog, o tak!
Kucnem w pierwszym rzdzie. Nade mn dyrektor z on i nasz szef z
sekretark Majeczk. I Romek, i inni... Wszystko wedle polece fotografa, to
Majeczk mi na ramieniu do pooya. Wyszo piknie. Poszo na pierwszej
kolumnie. Pokazaem gazet w domu. Tomek zagwizda z uznaniem. Stary to
zdjcie oprawi i zawiesi w sekretariacie. Min tydzie i... Musiaem wysucha,
jak to Joanna wparowaa do sekretariatu.
98

- Dzie dobry pani!


- Witam pani. - Majeczk wstaje zdziwiona, bo rzadko tu ony zagldaj.
- Prosz, czym mog suy?
- Ja waciwie w takiej bahej sprawie - Joanna umiechna si sodziutko.
- Ja, widzi pani, jestem on.
- Tak? - Majka czeka na dalszy cig.
- Tak! - Joanna podchodzi do zdjcia i patrzy. Patrzy i milczy. Majka nie
wie, co jest grane, wic ponagla:
- Ale co ja mogabym...?
Joanna, nie odwracajc si, kadzie palec na mojej sylwetce i mwi
powoli: - Tego pana...
- A! Pana Wieka. Zawoa? Ma inspekcj. - Majka nie znaa Joaki. Nie
miaa pojcia, co potrafi.
- Ja nie przyszam tu do mojego ma, a do pani. Chciaam pani
uwiadomi tylko, e to mj m. Rozumie pani? o-na-ty. Nie wypada na
oficjalnych zdjciach obciskiwa onatych. Chyba mnie pani rozumie? A jak nie,
to zrozumie pani, majc wasnego ma! Do widzenia.
Wezwano mnie do biura. Dyrektor w pretensjach. Majka we zach,
niedawno wysza za m, jest w ciy ze swoim ukochanym, a tu taka afera!
Chciaem si zapa pod ziemi. Nie wiedziaem ju, jak przeprasza Majk.
Oczywicie na drugi dzie wszyscy si umiechali na mj widok. Nie mogem
dopuci, eby co podobnego si powtrzyo.
- Joanna, nigdy ci nie daem powodw do zazdroci. Nigdy! Co ci przyszo
do gowy?! To modziutka, zakochana matka! Czy ty oszalaa?
Naturalnie to nie byy argumenty dla mojej ony. adnego, najmniejszego
poczucia winy! To ja byem lepy i gupi, i jeli nawet nic mnie z t panienk
nie czy, to nie znaczy, e nie miaoby si tak sta, bo ona, Joanna, widzi, jak ona
na mnie ypie. Kiedy? Gdzie ona to widziaa? Paranoja jaka. I... tylko patrze, jak
w co wpadn, bo jestem w takim wieku, a poza tym zawsze okazywaem jej,
99

Joannie, lekcewaenie.
Omal z krzesa nie spadem.
- Ju nie pamitasz, jak bylimy u Ireny na nowym mieszkaniu? I jak jej
nadskakiwae?
- Ja? kiedy?! W jaki sposb?
- Ot kiedy nalewae szampana, to oczywicie jej pierwszej, a przecie
wypadaoby mnie! To ja jestem twoj on!
- Ale to Irena podstawia mi kieliszek po dolewk, miaem go odtrci?
Tumaczyem ci to ju wielokrotnie, poza tym to byo pi lat temu, kobieto!
- Chc ci tylko udowodni, e od lat robisz to bezwiednie!
- Co, do cholery jasnej?!
- Lekcewaysz, przymilasz si kadej innej, a ja jestem traktowana jak
popychle! Nie zauwaasz mnie, olewasz! Zawsze to robie, zawsze!
Co ona gada?! Jakie zawsze? Zawsze to ja j szanowaem, uwielbiaem,
szczyciem si ni, bo bya moj bogini, cudem, moj mioci. Kindersztub
mam wyssan z mlekiem matki. Na ile umiaa, na tyle mnie wychowaa na
szarmanckiego faceta - przepuci w drzwiach, poda do, pomc, podsun,
ukoni si, tacha siaty, my podogi... Co ona gada?! Ja - cham i prostak? Nie
umiem okaza jej szacunku?!
Tak oto moja wielka duma i rado, mj projekt kutra zostay przymione
awantur zakadowo-domow. Zastanawiaem si, czy to nie rodzaj zazdroci, e
mam swoj chwil triumfu, szczcia? Moe ona wolaa myl, e jestem
zwyklakiem, e prochu nie wymyl, e wyej nerek nie podskocz? Moe
dziki temu ona czua si kim lepszym?
Co mi nie bya pisana wiatowa kariera. Najpierw zazdrosna ona, a
potem rozpada si stocznia.
Fujara ze mnie i troch hipokryta. Rysiek mnie zapyta: Wiesiek, a ty
naprawd nigdy nic, aden skok?, a ja mu zasuwam, e jako nigdy mnie nie
cigno, bo mam on idea.
100

Dziwak ze mnie. Nie ebym by nieczuy na kobiece wdziki. Jestem.


Podobaj mi si kobiety, owszem, ale odganiaem chronicznie myli o
przygodach, tym bardziej e widz po kumplach, jakie mog by nieprzewidziane
nastpstwa. Zreszt Rysiek te niby zdumiony, e ze mnie taka cnotka, ale sam mi
kiedy opowiada, jak to lea w szpitalu razem z jakim dyrektorem po rozlegym
zawale.
- Wiesiek, on normalnie, jak to dyrektor, zatrudni asystentk, tak to si
teraz nazywa, co si skadaa gwnie z ng, burzy wosw i piknych piersi. Na
swoje utrapienie. Rzuci dla niej rodzin, dzieci, zostawi onie dom, samochd wsio! Po dwch latach umawia si z by i baga: Ty mnie przyjmij z powrotem!
Prosz ci. Asystentka owszem, niczego sobie - adna i chtna do tych rzeczy,
ale... Nie gotowaa, bawi si chciaa, a jemu szkodzio knajpiane arcie, na
dyskotekach rozsadzao mu eb... Skamla, eby oneczka wpucia go z
powrotem do domu. I co? Psico. Nie - odpalia mu. - Wracaj sobie do swojej
gwiazdy! Wystarczy, jak raz zrobie ze mnie pomiewisko na ca okolic! No i
leg koo mnie, na kardiologii. Tak, Wiesiu. Rnie to bywa ze skokiem w bok.
Albo we tego kapitana, tego wiesz, co Don Juan na niego woali. Znasz go.
Dzieci narobi po wiecie i teraz wypaca jak bankomat. Ja tam uwaam, e w tym
wzgldzie to lepszy jest stary wrg ni nowy przyjaciel. Przynajmniej teren masz
obeznany, rozpracowany. Nie powiem, nielekko ty masz z t swoj, ale ja wiem...
teraz wyjedziesz i ona sobie moe nagwizda. No tak?
- Ano tak - westchnem.

101

PANNY I MATKI
Ju raz wyjechaem. Moja modo w Trjmiecie! Modo spod znaku amorw.
Racj ma powiedzonko, e klin klinem. Pknite po rozstaniu z Joak serce
zrastao si. Po zamieszkaniu w domu studenckim do szybko wpadem w oko
miej Marzence - pracownicy sekretariatu administracji. Marzenka wysza za m
za marynarza i - jak twierdzia - przeliczya si. Potrzebowaa towarzystwa, wic
jako szybko bardzo nawizalimy znajomo. Straciem dziewictwo, chocia
przecie moj kochank bya sama Claudia Cardinale, wic teoretycznie
wiedziaem, jak przystpi do rzeczy. Niestety nie miaem pojcia, e ciao i
zapach Marzeny i te jej zabawy jzykiem po szyi, e sam dotyk skry ciepej
kobiety wystarczy, abym eksplodowa, i e biedna Marzena bdzie musiaa zacz
jeszcze raz i powici mi wicej czasu, by wytumaczy w praktyce, na czym z
grubsza polega seks.
Zazwyczaj byem gotw ju po pierwszym pocaunku, a gdy leelimy
nadzy w ku, zdarza mi si falstart, jeszcze zanim byem w ogrdku. Moja
diabliczka przyjmowaa to spokojnie, bo po pitnastu minutach znw byem
gotw, jak gdyby nigdy nic. Ech! Modo!
Marzena bya okrg blondyneczk o bardzo kobiecym, zmysowym
zapachu i gadkiej, jakby natuszczonej skrze. Poruszaa si leniwie, powoli jak
skradajcy si kot i lubia spoglda spod rzs. Szczeglnie mnie brao, gdy
zaatwiaem co w sekretariacie i udawaem, e si nie znamy. Kiedy wieczorem
wchodziem po schodach kamienicy, w ktrej mieszkaa na pierwszym pitrze,
ona ju cicho uchylaa drzwi w szlafroku niedbale zarzuconym na nagie ciao gorca i chtna. Raj!
Uwielbiaem, gdy mnie dotykaa, ale ja nie umiaem jej dotyka, wic
szkolia mnie w zakresie kobiecej anatomii, prowadzc moj do po sobie jak po
mapie. Nawet w jej ciepym i wilgotnym wntrzu prowadzia mnie lubienie i tak,
102

jak chciaa. Opuciem si nieco w nauce, bo zamiast mzgu miaem wiadro


hormonw.
I wszystko byoby w porzdku, gdyby marynarz nie wrci zupenie nie w
por. I nie w por wszed do mieszkania, otwarszy je swoimi kluczami. Nie
przypuszczaem, e to si tak moe skoczy. Da mi przepisowo po gbie i
wywali na klatk, rzucajc za mn ciuchy.
Marzena przysza do pracy w ciemnych okularach i rozemiaa si na mj
widok. Nie spotykalimy si wicej, cho zawsze si do mnie umiechaa, jak mi
si zdawao - porozumiewawczo. Mylaem o niej jeszcze przez par miesicy, za
kadym razem, gdy dotykaem jzykiem ruszajcego si przedniego zba. Na
szczcie w kocu si ustabilizowa.
Pniej bya Aldona, studentka polonistyki, i Wiesia, przedszkolanka,
moja imienniczka. Z Aldon spotykalimy si w jej akademiku i strasznie to byo
uciliwe ze wzgldu na jakie zakazy i nakazy czystoci moralnej, ktre
panoway i w naszym domu studenckim. Nieatwo byo mojemu pokoleniu z
yciem seksualnym. Wszdzie czyhano na nasze wystpki erotyczne, chcc
uniemoliwi nam seks przedmaeski. Komunici pod tym wzgldem nie rnili
si od kleru. Nielzia!
Daty lubw, a po nich daty urodzin dzieci wiadczyy i wiadcz za
siebie, nie zawsze to jest dziewi miesicy. Poczcia przedlubne to nie nasz
wymys. Zakazy w tym wzgldzie to jak tamowanie powodzi snopkiem somy. Do
akademika waziem przez okno na parterze, do miych koleanek, a stamtd ju
do Aldonki, na drugie pitro. Niestety, dokwaterowano jej niemi koleank i si
skoczyo.
Przedszkolanka Wiesia miaa swj may pokoik przy jakiej babci, starej i
guchej. Babcia udawaa, e przysypia, a tymczasem podgldaa nas namitnie
przez dziurk od klucza. Wiem, bo szuraa kapciami i sapaa, jak si nachylaa do
tej dziurki.
Wiesia bya do pruderyjna, nie lubia szalestw, jak Marzena, ale za to
103

bya bardzo wraliwa i szybko si rozpalaa, a take bya jako tak ciasno
zbudowana, e bardzo szybko mnie nioso, wic chciaem, prosiem j, eby
unoszc uda szeroko, rozluniaa si nieco, ale nie. Lubia tylko po boemu, wic
z jakoci przeszlimy w ilo. Biem swoje kolejne rekordy. A do otarcia
naskrka.
Z Wiesi rozstaem si po roku. Jako si nam rozlazo, znudzio...
Znudzio si mnie, ale nie byo ez. Rozstalimy si zwyczajnie - bez dramatw.
Ach, no i Maria, starsza ode mnie ona adwokata.
Dorabiaem w spdzielni studenckiej myciem okien. To bya willa i okien
miaa sporo. Pani domu czycioszka i do tego pikna, smutna. Opowiadaa mi o
zdradzie ma i tak si popakaa, e znalaza si w moich ramionach. Caowaem
j i tuliem za kadym razem, gdy wpadaem umy te okna, a ona osuwaa si na
wielk sof w pokoju. Czuem si jak bohater woskich filmw. Tajemniczy
kochanek piknej damy. Miaa wspaniae, jasne wosy, ktre upinaa w wysoki
kok, a gdy je rozpuszczaa, sigay jej do pasa. W ku musiaem uwaa, eby
ich nie przycisn, bo wtedy robio si mao romantycznie. Wosy onowe miaa
te janiutkie, co doprowadzao moje zmysy do szau. Do tego chyba si tam
perfumowaa, bo za kadym razem, gdy zanurzaem twarz w jej onie, czuem
zapach kwiatw. Maria sprytnie i do jednoznacznie pokazaa mi, e chciaaby,
ebym caowa nie tylko jej usta. Szybko sprawdziem, do czego to moe
prowadzi, wic polubiem niesamowicie. Bya szczodra w pieszczotach i umiaa
sprawi mi wiele satysfakcji, jednak najwspanialej szczytowaa. Spazmowaa
gono i... piknie! Miaem wraenie, jakbym by kompozytorem, a ona moj
ulubion solistk.
Z czasem ju nawet nie myem okien.
Jako na ostatnim roku, gdy przyjechaem do domu na wita,
przypadkowo wpadem na Joak. Spdzilimy razem sylwestra i wyldowalimy
w ku. Moja pierwsza mio! Staraem si potraktowa to lekko. Spotkanie po
latach, niezobowizujcy seks. Baem si mioci. Nie chciaem znw by tak
104

zraniony jak za pierwszym razem, a ju wiedziaem, e Joanna jest zdolna do


torturowania partnerw. ukasza podobno spawia po ptora roku. Mwiono w
miasteczku, e to piekielnica.
- Wiesiek, ja piekielnica? - mruczaa mi w ramionach. - Ja?! No chod tu,
chod, poka ci, jaka ja jestem agodna, chod...
I bya. agodna i gorca. Musiaa mie dobrych nauczycieli, po tym jak
mnie rzucia. Postanowiem jak najszybciej wrci do Gdyni. Nie wierzyem, e ta
jej przemiana to prawda. Chciaem te da jej po nosie. W kocu nacierpiaem si
przez ni. Zreszt sam nie wiedziaem, czy chc jakiego powanego zwizku.
Tak mi jest przecie dobrze z Mari - niezobowizujco, lekko i mio. Miaem
kilka miesicy do koca studiw i chciaem rozpocz ycie... Jakie ycie.
Zawodowe rwnie, ale na razie bez obrczek, a tym bardziej pieluch. W kadym
razie - nie teraz!
Joanna przyjechaa ktrego razu do Gdyni i na dugim spacerze
wyjanialimy sobie nasze sprawy. Naturalnie skoczyo si w ku. Mistrzyni w
mowie! Jak ona argumentowaa, mylaa za siebie i za mnie. Pniej kilkakrotnie
zrywalimy z hukiem i zami i... wracalimy. Bya nieprzewidywalna. Z jakich
idiotycznych powodw wszczynaa awantur - rozkrcaa j, paczc i krzyczc,
dramatycznie trzaskajc drzwiami i biegnc ulic niby na dworzec, by po chwili
sta pod drzwiami z min maego kotka...
Seks po czym takim smakowa jej wybornie. Byo cudownie, z gorcymi
wyznaniami szeptem i zaklciami. Lubia to od pocztku. A jednak nie sdziem,
e to bdzie ewoluowao tak niebezpiecznie, e seks po awanturach stanie si
prawie regu. Jako deser? Nagroda? Antidotum?
Z pomoc rodzicw i stoczni staem si posiadaczem maego mieszkania.
To ono gwnie byo scen dramatw z Joann. W kocu miaem do i
zerwalimy nieodwoalnie. Tym bardziej, e odezwaa si Maria. Wanie si do
niej wybieraem cay wyelegantowany, znaczy czysty i pachncy. Pamitam, e
lao potnie, gdy zadzwoni dzwonek do drzwi. Joanna. Znw scena ekspiacji,
105

zapewnienia, zy i moje tumaczenie, e zwyczajnie nie umiem si odnale na


takim rollercoasterze. Zostaa na tydzie i znw zerwalimy. Nieodwoalnie.
Pyskwka ostra, ranica, wredne sowa.
- Zegnaj... - powiedziaa dramatycznie, wychodzc.
Wrcia po pgodzinie ze szlochem. Rzucia si na szyj, szepczc jak
katarynka: Nie potrafi bez ciebie y. Prbowaam, wierz mi... Zastanawiaem
si, czemu my tak mamy - ostro, dramatycznie i z zakrtami - a inni spotykaj si,
gruchaj i po prostu s ze sob? Zdecydowalimy, e si przeniesie na studia do
Gdaska i bdziemy ze sob na dobre i ze. Wierzyem, e to takie modziecze
histerie i e po lubie si uspokoi. Naturalnie przez jaki czas po jej przenosinach
byo bosko. Urzdzia moje mieszkanie po swojemu - z rnymi babskimi
fintifluszkami, rolinami i serwetkami. Zrobi si prawdziwy dom. Czasem
pachniao rosoem, nalenikami. Czasem cay weekend jedlimy kefir z
czerstwym chlebem, nie chcc opuszcza ka - miejsca rajskich dozna.
yem w wiecznym uniesieniu, te zachwyty nad tym, e tak mona
kocha, e ona mnie tak kocha. Facetowi to imponuje, taka mieszanka - orgazmy i
pienia nad jego mskoci. Oblewanie mioci, megamioci i uwielbieniem. To
byo jak narkotyk. Zaczynaem tego potrzebowa bardziej ni rutynowych
wytryskw w ramionach prostej Wiesi czy gorcej Marii. One nie karmiy mnie
uwielbieniem, raczej askawie przyjmoway moje hody. Gdyby czowiek umia
patrze dziesi, dwadziecia lat naprzd...
Temperament Aki sta si bardzo odczuwalny. Zawsze bya ostra i
bezczelna, ale to si robio... trudne. Skcia nas z ca rodzin. Zanim si
zorientowaem, poodsuwali si od nas znajomi. Jej zostay dwie, moe trzy
koleanki, ktre zadrczay nas (mnie) swoimi wizytami. Mnie zostali tylko
koledzy w pracy. Tylko, bo Aka ich nie lubia, wic o zapraszaniu nie byo
mowy. Mamy mae dzieci, a oni pal! - zawsze umiaa co wymyli.
Pracowaem jak w, bo przecie dania i potrzeby rosy. Samochd (bo
duy fiat to pudo), dom zamiast mieszkania (bo ona w bloku nie bdzie si
106

poniewiera), zreszt susznie - mczyzna ma zbudowa dom, posadzi drzewo,


spodzi syna, crk, kupi samochd sobie i onie, zaatwi wakacje w Bugarii,
Grecji, pniej we Woszech, etc.
Gdy po dugim czasie pojechaem do rodzicw, mama rozpakaa si na
mj widok.
- Wiesiu, tak bardzo posiwiae, wygldasz na zmczonego.
Ojciec nic nie mwi, cieszy si rozmowami ze mn o yciu, o wiecie.
Unika rozmw o Ace. Nie znosi jej. Nigdy si do niej nie przekona. Wnukw
prawie nie zna, Aka nie lubia tu przyjeda i robia wszystko, eby nasze
wizyty u moich rodzicw byy jak najrzadsze.
W moim rodzinnym domu nikt nigdy nie krzycza. Czasem moja siostra,
ale tylko wtedy, gdy np. zaprosia koleanki, a ja je podgldaem, jak
przymierzay staniczki, takie koronkowe balkoniki - bardotki.
- Mamoooo! - woaa. - Zabierz gooooo!
- Wiesiek! - Mama dawaa mi cierk przez plecy i gonia precz.
Na powanie nigdy nie byo takich scen i takich wrzaskw, jakie umiaa
wygenerowa Aka. Gdy jednak widziaa, e przegina, e zamykam si w sobie i
milkn na dugo, potrafia mnie tak zmanipulowa, e... mikem. Nas facetw
atwo podej.
Roman, szkolny kolega, wyuszczy mi to na jakim piwie, po spotkaniu
jubileuszowym. Rozgadaem si o Ace i naszych problemach, a on wstawiony
ju niele wypali szczerze:
- Bo ty, Wiesiek, pierdoa jeste. Przecie ta twoja Joaka to narowista
klacz. Jak bya z ukaszem, wiesz, tym, co teraz kantor obok banku ma, nieraz
oberwaa za swoje fochy! A ty... pierdoa jeste!
Jestem. Byem i jestem. Nigdy nikogo nie uderzyem. Ani psa, ani dziecka,
ani kobiety. Dzi te bym nie uderzy. Nie mj sposb na ycie. Moe faktycznie
bywaem za mikki?

107

WYJAZD
Dostaem ostateczne potwierdzenie, e Finowie mnie chc, czekaj na mnie i moje
dowiadczenie. Kto tam poczyta w papierach o kilku moich rozwizaniach i
projekcie kutra. Mio. Projekt nie tylko przynis wstyd.
Jad! Dzieciaki przyjy mj wyjazd ze zrozumieniem, a nawet eufori.
- Wpadn do ciebie! - deklarowaa Kasia. - Pjdziemy na spacer, pokaesz
mi miasto, port, stoczni...
- I sklepy ze szmatkami... - dopowiedziaem jej marzenia.
- Tato! - prbowaa zaprzecza.
- No, Kasiu, jasne, bdzie wszystko, i spacery, i sklepy, ciuszki... Tylko si
tam jako zakotwicz.
Tomek te co mwi o wizycie, ale bardziej umawia si na
fotografowanie, wanie chwyci bakcyla, i chyba chodzio mu o sprzt
fotograficzny. Zachysn si obrbk zdj i czym, co si nazywa komputerow
galeri fotograficzn. Tylko czy ja mu dorwnam? Komputer znam tyle o ile,
cigle rozgryzam. Pokaza mi te rne galerie - fantastyczne! Ludzie wklejaj
zdjcia, komentuj, dyskutuj.
Z nikim dotd nie mailowaem. Czasem pisywaem listy. Koperta,
znaczek... Najczciej do mojej siostry, ale i tak wol telefon - jako nam si
lepiej gada ni pisze. Kryka czasem aportuje, co u mamy, bo ona, nie chcc mnie
niepokoi, ukrywa jakie kopoty. Ostatni pomys Krysi bardzo mi si podoba chc sprzeda mieszkanie rodzicw i wybudowa dom, do ktrego zabior mam.
One dwie zawsze doskonale si rozumiay, ale mama mawiaa, e do dorosych
dzieci nie naley si wtrca, a wsplne mieszkanie prowokuje do tego, wic nie. Dugo - nie, ale teraz, gdy ma wylewy na siatkwce i grozi jej lepota, to
doskonaa myl.
Nie dla Joanny. Zamiast zadowolenia, e problem si rozwizuje - fochy,
108

bo po sprzeday mieszkania powinni podzieli si z nami p na p. O mao bym


si udawi po takim dictum.
- Aka, dostalimy kas na nasz dom za ycia taty! Nie wezm za
mieszkanie rodzicw ani centa! Kryce i jej mowi jest ciko, a mimo to rzucili
si na budow domu, ona zajmuje si mam... Jak w ogle moga...?
Moga. Posuchaem, kim jestem, kim jest Krysia i e rodzina w ogle
mnie nie obchodzi. Zamknem si. Nie podejmowaem tematu. Aka si
nabzdyczya i mielimy kolejne dwa dni ciszy.
Poegnanie przed moim wyjazdem byo do blu zwyczajne. Kochalimy
si bez entuzjazmu, czuem, e Joanna robi to, ogldnie mwic, mao chtnie i
ponadto udaje szczytowanie. Trudno. Moe nie miaa ochoty? Niepotrzebnie
zacza. Nie uwaam, e jad na zsyk i koniecznie musi mnie poegna
orgazmem.
Rano, tu przed wyjazdem na lotnisko, nagle mwi:
- Nie wiem, czy to byo konieczne...
- Co? Wyjazd?!
- Wiesz, aklimatyzacja, nowe miejsce, jzyk. Czy ty sobie poradzisz?
Moe gdyby lepiej poszuka, mniej marudzi...
Mylaem, e dostan zawau. Teraz wtpliwoci?! W ten sposb chce mi
pomc, odbierajc wiar w siebie? Ja marudziem?!
- Joaka, ty siebie syszysz? Ja marudziem? Zamknli stoczni i wszyscy
tu szukaj roboty, ja i...
- Syszaam to tysic razy! Ale ty si upare! Moe zdjby koron z
gowy i naprawia te pralki i... byby w domu.
- Przypomn, e sama nie chciaa pracowa w przedszkolu i ponad rok
szukaa pracy...
- Bdziesz mi to teraz wypomina?
Nie komentowaem. Moe tak myli, a moe nie wie, jak to bdzie, moe
to tylko niepokj? Wielokrotnie rozmawialimy o tym, e takie dzisiaj czasy 109

nieraz chopaki musz pojecha do pracy dalej. Zgadzaa si i mwia, e nic


takiego, e mczyzna ma to wpisane w swoje geny, e nam jest atwiej i takie
tam. Poradzimy sobie, to nie antypody. A teraz kwana mina i: Nie wiem, czy
to byo konieczne. Kobieto!
***
Po poudniu ocknem si, bo w pokoju byo jasno i pachniao jedzeniem.
Suszyo mnie nieludzko, ale Orest pomyla i o tym - koo ka staa flaszka
mineralnej. Gdy wstaem, przestao la, gowa ju nie miaa wielkoci i ciaru
glinianego sagana. Co za facet! Sta w kuchni i miesza w garnku.
- Kapuniak! - oznajmi z umiechem. - Na resztce kiebasy, z kwanej
kapusty. Najlepszy po piciu! Id si wykp, zaraz dojd ziemniaki.
Pod prysznicem zmyem resztki zmczenia. Pospabym moe jeszcze, ale
nie chciaem naduywa gocinnoci, zreszt musiaem trafi na prom i dojecha
do domu na czas.
- Nie wiem, jak ci dzikowa - powiedziaem lekko zaenowany.
- Za co? e ci wysuchaem? Daj spokj, jak kady artysta karmi si
cudzym yciem. Ciekawie byo! Moe mi si do czego przyda ta twoja opowie.
Ol pozdrw ode mnie i zawie jej to.
Wrczy mi cik torb.
- To rzeba jest taka... Oli si spodoba, i kiebasa tutejsza, podzielcie si.
No, z Bogiem! - to mwic, ucisn mi do.
Poegnany serdecznie, odpaliem na Gdask. Jak to dobrze, e tu
przyjechaem. To moim yciem si mona karmi? Ciekawe. No, jak tak spojrze
z lotu ptaka...

110

CZ II
JOAKA

111

TURKU - SPOWIEDZI CIG DALSZY


Wczyem radio, sczy si jaki miy podkad do moich sodko-kwanych
wspomnie. Umiechnem si, przypominajc sobie moje pierwsze ldowanie w
Finlandii.
Na lotnisku w Helsinkach zrozumiaem, e jestem w innym wiecie.
Musz rozmawia tylko po angielsku, i to jest jakby mniejszy problem, ale musz
te uwanie sucha tego, co mwi do mnie, i to - wikszy. Mam kopoty ze
zrozumieniem innych. Odebraem bagae, wymieniem pienidze i ze cigawk
w rku poszedem szuka autobusu. Minem kilka barw z arciem, ale... Nie,
moe pniej co gdzie zjem. Znalazem przystanek, z ktrego by kurs do
Turku.
Ciepo. Niby Finlandia, a wiosna, jak u nas... O wszystko musz si pyta,
podpatrywa, kombinowa. To frustrujce. Powtarzam sobie, siedzc ju przy
oknie w drodze do Turku, e to si kiedy skoczy, e obaskawi, oswoj ten
wiat i wtedy on wchonie mnie jak swojaka. Na razie jest mi gupio, gdy nie
rozumiem, gdy prosz o ponowne wyjanienie i... slowly, please.
Krajobraz za oknem dziwnie znajomy - zupenie jak Polska. Ogldam
ciekawie pola, lasy i zabudowania. Fakt - czyciej, porzdniej. No i ta szosa!
Prosta, dobrze wyprofilowana. Musiaem si lekko zdrzemn, bo szarpnicie
mnie wybudzio. O, za oknem krajobraz ju inny. Za skaami zobaczyem morze,
wic ju chyba blisko. Na przystanku kocowym podszed do mnie szpakowaty
go.
- Zdzisiek - poda rk. Jak si okazao, znajomy Roberta. Rozpozna mnie
ze zdjcia.
- Wiesiek - odpowiedziaem uradowany. - Syszaem o tobie wiele! No i
dziki za pomoc.
Zawiz mnie najpierw na obiad. Byem mu za to wdziczny, bo ju mi
112

kiszki marsza gray. Sdziem, e polsk metod kupi po przyjedzie co w


markecie. Jaki chleb, bo kiebas mam ze sob, ale skoro Zdzisiek mnie cignie chtnie zjem! Wrbalimy po wielkim steku z ososia z frytkami i paskudnymi
ogrkami marynowanymi na sodko. Do tego Zdzisiek nie skpi mi piwa. O boski
napoju! Dopiero gdy zanurzyem dzib w wielkim kuflu, gdy pod piank
poczuem zimny, gorzkawy smak, zawya moja dusza samcza: Witaj, przygodo!
Najedzony i napiwiony mog teraz tyra!
Zdzichu zrobi mi wykad, wtajemniczajc w rzeczywisto stoczni.
Opowiada o wszystkim dokadnie, jak tatu. Idzie na emerytur. Obejm jego
stanowisko - z polecenia mnie zatrudniaj, to daje mi fory, ale jednoczenie nie
mog spapra sprawy. To jasne! Szef Zdzicha - jaki Lennard - to podobno bardzo
fajny chop. S kumplami od dawna.
Gadao nam si nad podziw dobrze. Chop z brany, ma du wiedz!
Nadto sympatyczny, skromny. Robota chyba w porzdku - tylko moe wymagania
ciut inne, no i praca w obcym jzyku. Na szczcie mam sporo czasu na
aklimatyzacj. Czeka mnie kurs branowych okrele, wymogw, BHP etc. Na
ten czas zamieszkam w hotelu robotniczym, kilka przystankw od stoczni.
Z samochodu Zdzika zobaczyem stary port i Muzeum Morskie - do
zwiedzenia oczywicie. Dalej podziwiaem okolice kompletnie jakby nieportowe,
niestoczniowe! Zielone czki, laski, domki jak z bajki i tylko linia wysokiego
napicia i ogromna trafostacja wiadczyy, e gdzie tu jest wielki zakad pracy.
Samego portu, stoczni nie wida zza drzew. Jedziemy i jedziemy. No, nareszcie!
Obejrzaem po drodze mariny, pniej port, a w kocu dotarlimy do
stoczni. Biura pozamykane, ale wpuszczono mnie ze Zdziskiem na teren.
Wcignem nosem zapach. Inny ni u nas i... podobny zarazem.
Przeszlimy si do dokw, gwizdnem kilka razy, widzc magazyny i
wszystko to, co za chwil stanie si statkiem. Jednym, drugim... Kilka blokw
silnikw, ruby, wszystko adnie zabezpieczone, pomalowane. Dalej magazyn
blach i lakiernia. Nowoczesna - jak mi powiedzia Zdzisiek - rok temu
113

wymieniono filtry i teraz emisj zanieczyszcze zminimalizowano do oporu.


Podoba mi si tu. Nade wszystko porzdek. Lubi mie swoje graty w
domu poukadane i w pracy lubi to samo. Tu wida, e oni maj hopla na
punkcie oznakowania, co jest co.
Wieczorem hotel zdumia mnie porzdkiem i czystoci. O, to nie to samo,
co u nas! Pokj mam may, ale samodzielny, czyciutka pociel i azienka - cacko.
A baem si, e wylduj w jakim smutnym hotelu z byle jakimi meblami.
Pierwsze dni. Szkolenia i wdraanie si. Normalka - nerwowo, nieswojo,
obco. O fiskim nie miaem pojcia, ale Finowie do dobrze mwi po
angielsku. Nie znaem ludzi, obyczajw, czuem si jak w pierwszej klasie w
nowej szkole, ale wiedziaem przecie, e dam rad! Dzie po dniu, krok po kroku
wdraam si, zagbiam. Facet musi sprosta i ju! Pierwsze dni, nawet tygodnie
w obcym kraju nie s atwe, szczeglnie gdy si nikogo nie zna. O wszystko
cierpliwie pytam, szukam, bdz... Do stoczni mam autobus spod hotelu, szybko i
bez problemu, do miasta te wiem, ktrym jecha, ale samo miasto musz sobie
przej sam, wzdu i wszerz, eby si jako poapa, pozna.
Mj szef, jowialny grubas Lennard Palqvist, zgodnie z zapowiedzi
Zdzika okaza si czowiekiem otwartym i pomocnym. ysiejcy, ryy wiking.
Dowcipni. Nosi spodnie na szelkach i strzela z nich czsto, szczeglnie jak
artuje.
- Ali right? - pyta.
- Yes, of course! - odpowiadam. Kady tak odpowiada. Z wyjtkiem
Finw, oni odpowiadaj: Hyv on! Jest dobrze! Ja te podapaem i czasem to
rzucam Lennardowi.
Opanuj to - logistyk, nowe wymagania, szkolenie. Zawziem si,
skupiem si tylko na tym. Wiedziaem, e musz mnie sprawdzi, wymaca, kto
ja taki, czy wpasuj si w kadr inynieryjn, czy jestem szybki, kompetentny i
zdyscyplinowany. Finowie s w porzdku, chyba lepiej zorganizowani ni Polacy,
mniej narzekaj, nie marudz, nie miel ozorami po prnicy - jak mwi
114

Zdzicho. Fajny go, ale wkrtce po moim przyjedzie wyjecha do kraju na


emeryturk. Cieszy si, bo w domu wnuki, ona, dzieciaki.
Zamykam oczy i... do roboty! Dam rad!
Na wieszaku wisi mj niebieski uniform, kask, latarka (porzdny
maglite!), buty, uprz i kamizelka, bo ciepe kurtki dostaniemy pniej. Witaj,
nowe ycie!
Przez miesic yem jak nakrcona maszynka. Teraz mam ju tymczasowe
mieszkanie, mae, blisko stoczni, nad samym morzem, w fiskich domkach bliniakach. To te rodzaj hotelu, ale ju z kuchenk, lodwk, mieszka si tak
bardziej po domowemu. W podobnych mieszkalimy kiedy na wakacjach w
Polsce, w Sierakowie, w jakim orodku... chyba TKKF. Tylko te s ocieplone. Za
cian pusto. Na razie mieszkam sam. Ciepo, wygodnie. Mam mao rzeczy, nie
przyjechaem tu komfortowo y, tylko pracowa! Nadmiar rzeczy rozprasza i
utrudnia. Teraz to widz. Bez problemu funkcjonuj troch jak traper. Proste
mskie ciuchy, tylko tyle, ile potrzeba, adnych zbdnych dupereli. Trzy ksiki
zabraem z Polski. Wicej nic.
Obiady na stowce. Nie marudz. Do dobre. Jest szwedzki st. Znaczy,
fiski. Najbardziej lubi te ich ledzie. Ile tego! Na zaksk zmiatam cay talerzyk
z takim czarnym chlebem - co jak nasz razowiec. Rewelka. Stawiam sobie piwo,
a co! Bezalkoholowe. Woda jest darmowa w dowolnej iloci i jakie soczki. A, i
jeszcze taki dziwny napj, przypomina ruski kwas chlebowy. Z ciepymi daniami
to ju bywa rnie, a to zapiekanki ziemniaczane z ryb, a to baranina, cakiem
nieza, i jaki gulasz, kurak pieczony i niezbyt dogotowane warzywa, strasznie
mde. Zup nie jadam - s okropne. Joaka to robia zupy. O, tak! I mama.
Przypominam sobie czasem mamowe zalewajki, nawet krupnik. Mama robia
krupnik na eberkach wieprzowych i dodawaa suszone grzyby. Naturalnie
zabielaa mietan. Joanna gotowaa go na skrzydach drobiowych z mas
pietruszki i koperku, z drobn kasz, z ziemniaczkiem i pieprzem, i bez mietany.
Przyrzekem sobie, e jak tylko przyjad do Polski, bd codziennie jad mich
115

zupy, bo te stowkowe tutaj to jedna woda z farfoclami.


Popoudniami siadaem na rozkadanym foteliku przed domem i gapiem
si w morze. Nie ma tu adnej play - trawa, kamienie i woda. Spokojna jak w
miednicy. Mewy, niebo, krtkie dni, nostalgia, ktr zabijam prac i snem.
Niewiele myl. Odreagowuj zmczenie, odpoczywam i powtarzam materia ze
szkole. Wszystko po angielsku. Brakuje mi troch wiedzy, ale przede wszystkim
sownictwa. Zasypiam z notatkami i sownikiem. Budz si z notatkami i
sownikiem.
Do miasta, w ktrym jest kilka kawiarenek internetowych, mam spory
kawaek, wic rzadko jed, ale nauczyem si ju korzystania z internetu.
Obiecuj sobie, e za pierwsz... no, drug pensj kupi jakiego uywanego
laptopa. Tomkowi si dorzuc, to sprzeda to nasze maszynisko i kupi lepszy, z
wiksz pamici. Kilka lat temu to i tak byo senne marzenie, a dzi gadam z nim
dziki komputerowi. Ojciec by si cieszy - lubi takie nowinki.
Z nikim si jeszcze nie zakumplowaem, z nikim nie gadam wicej, ni to
potrzebne. Szkoda, a moe i dobrze? Nagadaem si z Rychem przed wyjazdem i
wystarczy.
Nocami pi jak zabity, ale czasem brak mi Joaki. Seksu, przytulania.
Kurcz, dola emigranta! Cierp, ciao, kiedy chciao! Piwo przed snem zdecydowanie! Sta mnie! Dzie za dniem taki sam, jak w Dniu wistaka.
Rok zlecia, jak z bicza trzs. W Polsce byem raz, na Boe Narodzenie,
krtko jako, bo miaem tylko dwa dni wolne, a pniej moje dziewczyny wpady
do mnie na zakupy, te raz, na weekend. Joanna nieco zdziwiona warunkami, w
jakich mnie zastaa, ale nie komentowaa. Takie mskie, surowe ycie, sam
chciaem, a ile za to kasy przysyam!
- Wygodnie ci tu, nie marzniesz? - spytaa raz tylko, nie zwracajc uwagi
na moj odpowied.
Poganiay sobie po sklepach w Turku przeraone cenami i nabzdyczone
116

lekko, e ja jestem jednak do 16. 00 w pracy i nie zawioz ich do Helsinek.


Wrciy do Polski.
Tomek nie mg z nimi przyjecha - i to chyba dobrze, wysaem mu
pienidze i kupi sobie bardzo porzdny komputer. Ja mam laptopa! Ju normalnie
z sob mailujemy! Czasem Joanna si podcza i co dopisze. Dziwne, kiedy
przyjechaa z Kak, zapewniaa, e daje sobie rad. Mylaem, e zrozumiaa, i
nic jej nie zagraa, e rok, dwa pocierpimy, ale si odbijemy i wrc. Moe w tym
czasie w Polsce sytuacja si unormuje. Przyjdzie kto mdry, kto bdzie mia
pomys na nasze stocznie - poza sprzedaniem ich za grosze Arabom albo
urzdzeniem w nich muzeum pamici o lepszych czasach. Niestety, po powrocie
znowu j dopado. Coraz wicej pretensji o moj nieobecno, e pienidze to
nie wszystko, e powinienem by w domu, e dzieci dziczej, oddalaj si od niej,
bo nie rozumiej (?!), czemu musiaem wyjecha, i oskaraj j o pazerno. Co
za bzdura! Dzieci s due i mdre, rozmawiaem z Kak nie raz i z Tomkiem.
Tomasz mnie uspokaja, e mama to ju tak ma i marudzi. Nie przejmuj si,
ojciec! O co jej chodzi? Jeli o pienidze, to musz by tu, ile mona prowadzi
bezsensownych dyskusji, tumaczy, e nie nadaj si na pomocnika naprawiacza
pralek? A jaka jest alternatywa? Mgby budowa jakie dki, jachty, jak ten
twj znajomek, u ktrego pracowae, pamitasz? Albo sam mgby otworzy
punkt napraw sprztu AGD. Ile mona w kko nawraca? Wakowa te same
bezsensowne pomysy? Pisa o tym maile? Zamiast wsparcia stale pretensje.
Dlaczego? No, czasem zmikczaa mnie te miosnymi wywodami - e tskni, e
w domu pusto beze mnie, e brak jej moich pieszczot. Niech si zdecyduje. Ja te
tskni, ale nie mamy po dwadziecia lat. Stukno nam dwadziecia sze lat
poycia, mog spokojnie jeszcze popracowa w Finlandii, jak mi zapowiedzia
Lennard, do koca, moe do emerytury. Za godziwe wynagrodzenie, jakiego w
Polsce nikt mi nie da! Pisaem Joannie, e jak wejd na wysze stawki, to ona
moe zrezygnowa z pracy i przyjecha do mnie. Bdziemy razem, chocia
mdrzej byoby wytrwa, bo musiabym jej nadal opaca ubezpieczenie
117

zdrowotne, emerytalne. Trzeba i o tym myle, staro za rogiem, tu-tu.


Ogldaem programy o emerytach, ktrzy nie maj z czego y, to smutne i pode
sucha, e modzi nie daj ju rady ich utrzymywa. Sam sobie chc zapewni
staro, tylko musz si spry i Joanna te musi o tym myle. Z czasem kupi
samochd i przyjazdy bd czstsze. Porozmawiamy, jak przyjedziesz usyszaem w czasie rozmowy telefonicznej. Nie zabrzmiao zbyt fajnie.
Byem wyczerpany t emocjonaln karuzel. Miaem jednak nadziej, e
to oddalenie uzmysawia jej, kim dla siebie jestemy, i moe przestanie robi te
swoje awantury o bzdury? Zagodnieje. Zobaczy, ile tu mog zarobi. Przecie si
kochalimy, jestemy rodzin, po co to rozwala krzykiem, wypominaniem
czego, czego kompletnie nie pamitam? Powinna cieszy si, e nie gnuniej na
bezrobociu, e mam szans rozwoju i prac w swoim zawodzie. To tak trudno
poj? To nie moja wina, e stocznie pady! Przekwalifikowanie si - owszem,
wielu kolegw musiao, i dzisiaj prowadz jakie interesiki naprawcze, kioski, s
dostawcami, kierowcami... a ja dostaem znakomit szans! Ciesz si, doceniam
to, a ona - nie... Szkoda. Ale to nic, moe to znowu chwilowy kryzys. udziem
si. Moe potrzebuje cyklicznie moich zapewnie, e j kocham.
Jechaem do domu pierwszy raz na duej, po roku nieobecnoci! Nie
mogem si doczeka.

118

MJ DOM?
Przyjechaem w pitek. Tomka nie ma - bdzie pniej. Joanna naprawd
stskniona, szczliwa, i wesoa - taka, jak najbardziej lubi. Czeka na mnie
barszcz ukraiski i pierogi. Po obiedzie chciaem zadzwoni do mamy, ale Joasia
szepna gorco, e Kasia zostanie na noc u koleanki. Jest cudownie. Miaem
racj. Potrzebuje mnie, tylko zamiast to wprost powiedzie, zasypuje mnie
bezustannie pretensjami.
W sypialni naturalnie gorco, czule i z wyznaniami z obu stron. Jak
tskniem, jak ona tsknia i e mnie kocha i przeprasza za wszystko, i teraz ju
bdzie inaczej, bo ona zrozumiaa, ile dla niej znacz. Miaa duga rozmow z
Kasi, ktra zwrcia jej uwag na to, e czasem po prostu psuje atmosfer. Nie
dowierzaem wasnym uszom. Doprawdy? Jak w bajce. Moja najpikniejsza
dziewczyna z caej szkoy! Moja Joanna! Czue pogaduszki w ku, znw
zatopiem si w jej szyi, krgociach, znw radonie wywoaem przypieszony
oddech i wkrtce po nim gony spazm rozkoszy. Kocham j i ju! Teraz
wszystko si zmieni. Ja te postaram si nie denerwowa jej byle czym.
Na sobot i niedziel przyjecha Tomek. Kasia zrezygnowaa z wieczornej
prby. Powitanie, prezenty, bo poczekalimy z tym na Tomka. I z opowieciami,
ktre sczyem jeszcze dugo przy winie i canelloni z serem i szpinakiem - nowym
Przepisem Joasi, ktry wynalaza specjalnie na mj przyjazd. Niech ten sen trwa
wiecznie! Dzieciaki te jakby weselsze, ciekawe wszystkiego. Dowiedziaem si,
co u Tomka, co Kasia zamierza w sprawie pracy. Dorosy mi dzieciska!
W niedziel pomagaem w domu, bo na wieczr mieli wpa gocie. Przed
poudniem mie zakupy razem i znw jakie kulinarne nowoci Joanny. Na szpil,
do Rycha, nie poszedem. Nie byo czasu i... potrzeby, bo rzecz nie do uwierzenia,
Joanna zgodzia si, bymy zaprosili go z Anul do domu. Nie tylko ich, ale
jeszcze Roberta z Jol i dwch kumpli z onami, w tym jeden to ssiad z ulicy.
119

Oczywicie nie obyo si bez wielkiego westchnicia, ale niech tam!


Z Tomkiem zabralimy si za mopy, ustawienie stou i przycicie trawy w
ogrodzie. Pniej poszedem do kuchni pracowa jako kuchcik. Kroiem,
pukaem, siekaem i mieszaem. Paplalimy z Ak jak za dawnych lat. Mam
wspaniay dom! Nie tylko architektonicznie, ale w ogle. Kapitalne dzieciaki i
ona, ktrej problem z emocjami, ta maleka wada, dzi zmala i przestaem si
go obawia. Przecie skoro jest tak, jak sobie obiecalimy, skoro bya taka
rozka, ktra uwiadomia nam, jak bardzo si kochamy - to musi nastpi jaki
przeom. Joasia powinna zrozumie, e za moimi sowami, gestami nigdy nic si
nie kryje - jestem, jaki jestem, kocham i nie knuj. Nie umiem kama, krci,
spowija sw w jakie przenonie, co czsto mi sugerowaa. Dowartociowuj j,
jak tylko mog, bo sdz, e te jej wybuchy oparte s na niepewnoci, czy na
pewno j kocham mocno i do koca. Na pewno! Moe za mao jej to okazuj?
Wysaem cicho Tomka po kwiaty.
- Joasiu...
- To dla mnie? A co to ci si stao? O, jakie pikne! Mj ty krlewiczu!
Promienny umiech na jej twarzy, warto byo!
- Poczekaj, tylko wstawi wod na ry. Tomasz? - woa go. - Tomaszku,
wstaw kwiatki do wazonu. A ty daj mi buzi i id nakry do stou.
- Ju nakryte.
- Wolaabym inny obrus, tam ci pooyam, nie widzisz? I kieliszki daj te
krysztaowe. Te s na co dzie, nasze prywatne, a te dla goci. Oj, kiedy wy si
nauczycie? Mczyni! - parskna.
No i wybia godzina zero! Gocie! Czuem si, jakbym mia urodziny albo
imieniny. Zasiedlimy do zaksek. Najpierw wycigaem od znajomych - co si tu
dziao, co w porcie, jak ze stoczni, jak z ich prac. Wieci raczej niewesoe.
Pniej oni zaczli o sobie. Joanna zachowywaa si normalnie, cho Roberta, a
zwaszcza Jolk ledwo dostrzegaa. Jola chyba wyczua spraw i zamilka
zupenie, udajc, e sucha. Polaa si wdeczka, zaczy si nocne Polakw
120

rozmowy o Finlandii, o stoczni, o Lennardzie i zarobkach, i... Ledwo si


rozgadaem, Joanna przeja inicjatyw. Sucham, sucham i mam wraenie, e to
ona spdzia ten rok w Turku i ona wie wszystko lub prawie wszystko. Przekrca
le zapamitane szczegy lub wprost mwi bzdury. Ona zna Turku, bo bya tam
dwa dni na ciuszkach. Odpowiada zamiast mnie na pytania, przerywa, podlana
wyborow gono rozprawia si z tematem mojej pracy, nie zwracajc uwagi na
mnie, na miny znajomych...
- Wiesiu - Rysiek zwraca si w kocu do mnie - ale powiedz, jak to jest?
Im si opaca bra ludzi od nas? Dawa im mieszkanie. Szkoli...
Joanna znowu mnie wyprzedza:
- Finlandia jest krajem...
Ryszard nie wytrzymuje i prosi:
- Pani Joanno, prosz, mgby teraz Wiesiek...?
Robi si cisza, Joanna umiecha si i mwi:
- Och, naturalnie! Kocie, opowiadaj!
Zdziwiem si t sodycz, ale chyba miaem racj, oddalenie zrobio
swoje. Joaka zagodniaa. Zdobya dystans do siebie.
- Mwiem o tym wczoraj w domu, wic Joasia wie, Rychu, tam jest tak,
e...
Widz ktem oka, jak przekada co na stole i wstaje. Przepraszajc goci,
wychodzi do kuchni z naczyniami. Wraca, siada, sucha, umiecha si i zachca
goci do szarlotki, sernika. Sodka jest, a jaka wci adna, szczupa! Pikn mam
on! To by fajny wieczr. Przeomowy! Mam nadziej, e teraz ju bdzie tak
zawsze. Fajnie jest tak pogada z kumplami, normalnie, w domu, przy dobrym
jedzeniu! Panie te si zanadto nie nudziy, wypytujc o to i owo. Sporo naszych
jest w robocie za granic, rozumiej to.
Przy poegnaniu Ryszard cisn mi do znaczco i szepn sorry, ja
mu, e nic si nie stao, maleka niezrczno! Odprowadziem towarzystwo do
furtki i wrciem do domu sprzta po kolacji. Dzieci na dole nie byo. Za to bya
121

Joanna w szlafroku. Zbliyem si, by podzikowa jej buziakiem za... i nagle ta


jej mina! Powiedziaa mi wszystko. Uwaga! Za sekund nastpi eksplozja. Ale
jeszcze prbuj, moe si nie myl.
- Jak przyjcie, fajne, prawda? Bya cudowna! Daj, ja si tym zajm,
kochanie, a ty id si po, ja pozmywam i posprztam sam! Ty si
napracowaa, no id! - powiedziaem, chcc odebra od niej talerz.
Cofna si energicznie. W oczach miaa furi. Sykna przez zacinite
zby:
- Jak miesz?!
- Joanna?
- Jak miesz upokarza mnie w moim wasnym domu?!
- Joasiu...
- Srasiu! - wrzasna i talerz rozbi si o cian. - Srasiu-Joasiu! Do cholery
jasnej! To po to przyjechae, eby mi urzdzi taki wieczr?! Kim ja dla ciebie
jestem?! Popychadem? Kucht?!
- Joanna, uspokj si. Co si stao?
- Gwno! Pan przyjecha na wystpy, artysta pieprzony, i musi pobrylowa
w towarzystwie jak jaki kogut, paw! A mnie sprowadzi do roli kucharki,
kelnerki!
- Chyba przesadzasz, chciaem tylko, bo Rysiek pyta...
- Wanie! Rysiek! Taki sam cham jak i ty! Kto to jest ten niby-znajomek,
co? Barman, alkoholik w dodatku i degenerat! Ale mi przyjaciel! - krzykna z
kpin. - Takimi si wanie otaczasz i chamiejesz z roku na rok coraz bardziej!
Cha-mie-jesz! - wyskandowaa.
Z gry zeszy dzieci. Kaka z prob w oczach, Tomek przeraony, cho
przecie nie pierwszy raz widzia mam w akcji.
- Mamo... - Oczy Kasi s ju mokre. - Obiecaa...
- Wynocha na gr! Nic tu nie macie do gadania! To sprawa midzy mn a
ojcem! - krzykna.
122

- Joanna, opanuj si! - huknem.


Na dzieci?! Zawsze ataki braem na siebie, ale krzyk na dzieci?
Przesadzia!
- O, jaka komitywa! - zasyczaa. - Dobrze, dobrze! Zostacie i zobaczcie,
jak ojciec mn poniewiera!
Obrzydliwe sowa, obrzydliwa awantura, wszystko obrzydliwe. Polecia
kolejny talerz i mocne teksty, dzieci poszy na gr. Nie wytrzymaem, musiaem
co zrobi, eby jako zastopowa ten huragan. Znam to, rozkrcaa si dopiero, a
skoro poszy talerze, mogo by gorzej. Moe za rad Ryka wrzasn? Waln
pici w st? Sprbowaem.
Rzeczywicie poskutkowao. Zamilka. Rozpakaa si, machna niedopit
wdk z czyjego kieliszka i posza do kuchni zmywa zaciekle. Zostaem sam w
pokoju. Wyszedem na taras strzepn obrus. Miaem uczucie za pytkiego
oddechu. Jakbym na klatce piersiowej trzyma wr cementu. Boe, czemu tak
jest?! Czemu?! Byo ju dobrze, wspaniale i... miao by inaczej! Oddychaem
gboko, coraz spokojniej, ciko mi w klatce, jakbym nie mg zaczerpn
powietrza do koca. Musz wzi procha.
Wrciem do pokoju, pozbieraem skorupy potuczonych naczy.
Wszedem do kuchni, by wyrzuci mieci, i wtedy zobaczyem, jak Joanna,
szlochajc, szoruje noem po przegubie doni. Wyrwaem jej go, struka krwi
zalewaa naczynia w zlewie. Szarpaa si ze mn, ale wreszcie osaba. Nic nie
mwic, zakleiem jej rank. Co za szczcie, e tego dnia mimo prb nie
naostrzyem noy!
- Zostaw mnie - warkna, wychodzc z kuchni, i skierowaa si do
sypialni.
Nie chciaem tam i. Niesmak i al podeszy mi do garda. Noc spdziem
w mojej strychokryjwce, na materacu. Przykr noc, pen przemyle,
rozczarowania i poczucia cakowitej bezsilnoci. Czemu ona si nie hamuje, gdy
ewidentnie zblia si do granicy? Czy gdy do niej zachodzi Ninka albo Magda, to
123

ja wpadam w histeri, dlatego e nie wiem, o czym gadaj? Nie rozumiem, wic
si nie wtrcam, nie przerywam.
Dlaczego urzdzia taki cyrk? Skd ten atak szau? Jakie to chore, e nie
mog mwi tego, co myl, zanim nie zanalizuj tego pod ktem Joanny! Jej
uroje i obraania si za jakie nieprzewidziane, kompletnie nieuzasadnione
rzeczy.
Rano poinformowaem Tomka, e wyjedam do mamy.
- Ojciec... no, przykro mi... - powiedzia gucho.
- To nie wasza wina. Daj spokj!
- Chciabym, ebycie przestali. Ja wiem, e to mama zaczyna, ale...
Kurcz, ja ju si boj wraca do domu! Ostatnio gdy gadaa z Kak, wtrciem
co, e ci rozumiem, zaraz mnie pouczya, e jak bd stawa po twojej stronie,
to oznacza, e ona nie ma ju syna...
- Tak ci powiedziaa?
- Tato, tylko nie mw jej, prosz. Poza tym to mama. Kocham j, ale nie
rozumiem. Moe jej co jest?
- Moe... - zamyliem si. - Ale ja wyjedam, nie dam rady.
- Pozdrw cioci i babci.
Kasia nic nie mwia, tylko umiechna si do mnie smutno w kuchni.
Joanna, co byo do przewidzenia, nie wychodzia ze swego pokoju. Zadzwoniem
do Kryki. Telefon odebraa mama.
- Wiesiu? Wiesiu mj! Co u ciebie, synku? Jeste ju w Polsce?
- Mamo, bd wieczorem, cauj, powiedz Krysi, eby mi rozoya
powk na strychu.
- O nie! Krysia pociele ci w pokoju Grzesia, tylko jed ostronie!
- Bd jecha ostronie, mamo, nie czekajcie z kolacj, najwyej z zimnym
piwkiem, no, pa!
I wtedy pojawia si Joanna. Przemwia, a raczej zadrwia:
- Jedziesz si poali mamusi?
124

- Nie. Jad j odwiedzi, to moja matka - powiedziaem spokojnie, nie


patrzc na ni. O dziwo, nie skomentowaa. Posza do kuchni. Zjada niadanie,
nie odzywajc si ani sowem, a potem ubraa si i wysza do pracy. Bez sowa
poegnania.
Jechaem przez Polsk z mylami najrniejszymi. Wikszo oczywicie
o Ace. Byo mi tak gupio przed znajomymi. Rano jeszcze pechowo wpadem na
ulicy na on kolegi, ktra bya na tym nieszczsnym przyjciu. Wypalia bez
ogrdek:
- A nie wybralibycie si do terapeuty?
- Terapeuty?! - zatkao mnie. - A po co? To nasze sprawy i sami je sobie
rozwizujemy!
Byem chyba za ostry, bo si odwrciem i poszedem z jakim: Do
zobaczenia.
Teraz w samochodzie mieliem te sowa. A tak wida nasz problem, e mi
obcy ludzie sugeruj, e co z nami nie tak? Sami nie miewaj, do licha,
problemw?! Kurcz, co za tupet! No nie, do wariatkowa to si jeszcze nie
nadajemy! Joaka ma piekielny temperament, wic moe ona na jak terapi, ale
ja? Po co? Jestem normalny. My razem? Opowiada obcej osobie o naszych...
Nie, no, arty! Naogldaa si baba amerykaskich filmw albo naczytaa
kobiecej prasy! Terapia! A co tu pomoe terapia?!
Opanowao mnie obrzydzenie do wszystkiego. Wczyem Trjk.
Muzyka trzepna mn ostro i dobitnie. Wygrzebali z lamusa Money for nothing
Dire Straits. To jest kapela!
U Krysi wyldowaem po dziesitej. Mama jakby zmalaa, czekaa na mnie
w oknie i zesza do bramy si przywita. Przytulia mnie, chyba paczc. Nic
dziwnego, dugo tu nie byem. Ja te miaem wilgotne oczy.
- Mamusiu, no, no, mamo - mruczaem, koyszc j w ramionach.
Przysigbym, e nie musiaa kiedy a tak stawa na palcach, a ja tak si
nachyla.
125

- Maa si zrobia! - umiechnem si do niej.


- Zdeptaam si, Wiesiu, chod, chod do domu! Krysia ju herbat
wstawia.
Kryka przywitaa mnie rwnie serdecznie.
- Chyba si za tob stskniam, ajzo - powiedziaa z umiechem,
oswobadzajc si z moich obj.
- I ja nie przecz, zozo jedna, e tskniem - odparowaem, caujc j w
rk. To stara szkoa ojca: zawsze mam i siostr, oczywicie Joann, a nawet
Kasi caowa w do.
- A Grze? - pytam Krysi.
- U narzeczonej! - puszcza mi oko.
Ho, ho, ale czas leci. Mj siostrzeniec, may brzdc, Grze u narzeczonej!
- A Maciek?
- W trasie! Chyba teraz w Hamburgu. Dziki Bogu, e ma t robot, bo
jego firm rozwizali, wiesz? Pracuje teraz dla jednego prywaciarza. No siadaj!
Dom mojej siostry jest przestronny i nowoczenie urzdzony. Na parterze
mama ma swj pokj koo azienki. eby nie musiaa chodzi po schodach.
Zatskniem do domu rodzicw, do ciasnej kuchni, w ktrej siadalimy
wszyscy, cho najczciej ja z rodzicami, bo Krysia wolaa swoje kominy,
pogaduszki w babskim gronie. Czasem kade z nas milczao. Ojciec co duba,
mama lepia pierogi, nucc co, a ja czytaem. Najwspanialsze czasy! Poczucie
ciepa domowego, bezpieczestwa i zrozumienia. Moja wyspa szczliwa. I
kuchenne zapachy. W piecu si palio...
Nie pamitam, eby moi rodzice si kcili. Taki by obyczaj - jeli
cokolwiek mieli sobie do wyrzucenia, przegadania, to wieczorem za zamknitymi
drzwiami sypialni albo szli na dugi spacer. Wtedy wiedzielimy z Kryk, e co
jest na rzeczy, gdy rodzice nie pytali, czy pjdziemy z nimi.
- Widziae? - maa Krysia przychodzia do mnie z rewelacj. - Rodzice
126

poszli na spacer!
- I co?
- No, bez nas. Tata mia smutn min...
- A, no - odpowiadaem troch bez sensu, bo jako starszy brat nie
potrafiem jej uspokoi. A tym bardziej siebie. Czasem z okna wida byo, jak szli
koo garay, e mama gestykulowaa, i wida byo, e to nie jest romantyczny
spacerek dla zdrowia. Nie chcieli przy nas pra brudw, jak mawiaa nasza
ssiadka z parteru. Starsza, prosta kobiecina, ktra, bywao, zastpowaa nam
babci, gdy rodzice mieli duej prac. Do niej to biegalimy na siku z podwrka,
bo byo bliej. Pranie brudw? Kiedy spytaem mam o te ich spacery i
brudy. Rozemiaa si tylko.
- Wiesiaczku, midzy nami nie ma brudw, czasem tylko musimy co
przegada, miewamy kopoty, problemy, a po co wy macie w tym uczestniczy?
To nie wasze sprawy, synku!
Tak byo. Tak mam zakodowane - nie przy dzieciach!
Siedlimy, mimo pniej godziny, poplotkowa. Dawno mnie tu nie byo,
dawno nie gadalimy. Zdaem relacj z pracy w Turku, opowiedziaem o
ciekawostkach, a w kocu zeszo na dom i moje relacje z Joak. Kryka po
dwch piwach nabraa animuszu i wyrypaa wprost:
- Wiesiek, ty za agodny jeste. Ona ci skacze po gowie, jak chce, a ty
pozwalasz? Dlaczego?! Ja bym jej w mazak daa i ju.
Krysi pierwszy m, niewydarzony redaktorek miejscowej gazety, by
facetem z temperamentem. Podejrzewam, e nie raz da jej w mazak. Drugi,
Maciek, jest spokojnym, wielkim mikiem, kierowc. Nie ma tych odruchw - tak
sdz, bo mama i Grze bardzo dobrze si z nim czuj.
- W mazak? - zdumiaem si. - Wiesz, co mwisz?
- Ja bym nie wytrzymaa tych wszystkich tekstw, jazdy, obraania mamy
i nas, w ogle. Wiesiek, ona jest klasycznie rbnita!
- Ale to nie znaczy, e mam jej dawa w mazak!
127

Mama siedziaa cicho, nie wtrcajc si.


- Nie zaszkodzioby jej. Od razu by si zorientowaa, kto tu rzdzi.
Pierdoa jeste, braciszku, ot, co ci powiem. Pierdoa!
Krysia pia trzecie piwo i bya ewidentnie nakrcona.
- W yciu! - zadeklarowaem. - To nie jest adna metoda, pozabijalibymy
si. Pamitasz, jak twj pierwszy...
- Pamitam, ale to byo inaczej - ucia.
- Kryka, nie ma inaczej, przemoc rodzi przemoc. Pamitasz? - nuc
niezdarnie:
Pierwsza zbiera uczciwie:
Dzban peny ma ju, peny ju.
Druga za patrzy chciwie I chwyta za n, ostry n...
- To na pewno o przemocy? - spytaa i zamilka na chwil. Co chyba do
niej dotaro. - No tak, ale jak nic z tym nie zrobisz, to szybko ci wykoczy.
- A dzieci? - pyta nagle mama przytomnie, z trosk.
- Staram si, jak mog, eby nie przy dzieciach, ale teraz, gdy s ju due,
to w takich chwilach wychodz z domu albo si zamykaj w pokojach i puszczaj
gono muzyk. Szklana ciana...
Na tym skoczylimy. Zegar wybi drug w nocy. Pora spa.
Gdy si obudziem, Krycha ju bya w pracy, Grze w szkole. No a Maciej
jeszcze w trasie - wraca jutro. Sam z mam jak za dawnych lat. Mama robi dla
mnie specjalnie zalewajk, ja siekam cebulk do skwarek, gadamy. Wspominamy,
opowiadam te mamie szczegowo o sprawach w Turku. Ciekawa jest nawet
tego, co tam jem!
Wzruszaj mnie jej stare ju rce, powykrzywiane artretyzmem. Ma cienk
skr, plamki na niej i nabrzmiae yy. Palec wskazujcy, obolay, trzyma

Wojciech Mynarski, Ballada o malinach.

128

wyprostowany. Na szyi zwiotczaej skra w fadach wisi nieadnie, twarz mamy w


zmarszczkach. Moja kochana mama... Niby zbrzyda, ale jak podnosi na mnie
oczy cae w iskierkach umiechu, jest taka pikna. Chciabym jej powiedzie, ile
dla mnie znaczy, ile przyjani matczynej mi ofiarowaa, wicej ni surowy ojciec,
ale nie potrafi. Sowa grzzn mi w gardle.
Rozmawiamy o nagrobku ojca, o tym, e trzeba go wyremontowa. Jutro
pojad z ni na cmentarz. ycie nie stoi w miejscu. Czuj bolesny skurcz na myl,
e przecie i mamy mi kiedy zabraknie. Oby jak najpniej!
Na cmentarzu cisza dnia powszedniego. Faktycznie, grb ojca jaki taki
aosny, stara rama z lastriko obupana z lewej strony. Zasuszone, zgnite kwiatki.
- Mamo, zamwmy nowy nagrobek, co?
- Wiesiu, to teraz taki wydatek! Moe jako pniej, jak ju umr. I wiesz
co... Spalcie mnie, ja tak nie lubi wilgoci! I bd pewna, e si nie obudz!
Gupio mi tego sucha. Chowam wzrok, bagatelizuj.
Umieranie. Kres naszych dni. Idiotyczny temat dla rozwaa, szczeglnie
ze starym czowiekiem. Mj Boe... ja te si staj starym czowiekiem! Id za
mam... do staroci, do mierci. Mama opowiada co o ssiadce z naszego starego
domu, a ja nie sucham, pogrony w nagej refleksji. Starzej si jak moi rodzice!
Tatko kiedy by wielkim, czerstwym chopem, a po latach, gdy zobaczyem go w
szpitalu, zda mi si jak sucharek, taki... drobny, maleki. Zrobi si taki lekki, e
Krysia przewracaa go z boku na bok do umycia bez wielkiego wysiku. Chciaem
da jej pienidze na wynajcie kogo, ale raz e nie miaem pracy, a poza tym
Krysia si wzbraniaa. Gdy jej pomagaem, zapach ojca mnie zemdli. Nigdy tak
nie mierdzia, zawsze ogolony, zawsze skropiony wod kolosk... A wtedy
fizjologia zrobia swoje - pot, ka, odleyny...
- Kryka, skouj jak kas, dam ci, nie moesz sama tego robi!
- Daj spokj, braciszku... mae dzieci te mierdz, jak waln kup. Daj
spokj! Nie jestem z porcelany! Ojciec to ojciec!
Byo mi le z tym, e nie uczestnicz w tej spacie dugu, oddalony o tyle
129

kilometrw, uwizany do rodziny, dorabiajcy jako na bezrobociu. Gupio mi


byo. Zostawiaem Krysi sam z tym wszystkim i... wracaem do domu. Teraz
przynajmniej ten nagrobek... Musz o tym porozmawia z Krysi, przekona
mam.
Wieczorem zagadnem Kryk, gdy bylimy sami.
- Daj spokj - ostudzia mnie szybko. - Nie naciskaj, bo mama zaraz si
poczuje w obowizku wskoczy do nowego grobu, a tak, jako si trzyma. Daj
spokj!

130

TA KARTKA
Po moim powrocie na weekend, pstryk! Czary-mary, normalny dom! Normalna
Joanna - mia, uprzejma, z wielkim garem gobkw. Kasia i Tomek w domu.
Rozmawiamy. Tomek radzi si mnie w sprawie oprogramowania, siedzimy przy
komputerze, Kasia sprzta z mam ze stou, podaj herbat, woaj nas na ciasto.
Odpalamy kaset z wystpem Kaki we Wrocawiu. Kapitalnie taczy! Moja
crcia! Wilgnie mi wzrok, przytulam j. Jestem dumny - miaa swoje solwki.
Piknie taczy na czubkach palcw, jak w balecie klasycznym. Pniej ogldamy
koncert Michaela Flatleya - mj prezent dla Kasi. Nagranie na ywo. Ona troch
grymasi, e Flatley to takie nasze Mazowsze uwspczenione i bardzo nagite dla
publiki, i mao w tym prawdziwej irlandzkoci. Przekomarzamy si, gadamy,
miejemy...
Wieczorem gramy w scrabble. Ja uwaam, staram si, dzieciaki te,
Joanna rozproszona - przegrywa.
- Nie chciaam przy dzieciach - zaczyna, gdy zostajemy sami, nadsana ale zanadto si popisujesz!
- Daj spokj! To tylko gra, chod tu - wycigam rce. - Kto nie ma
szczcia w grze...
- No tak, stary tekst zwycizcy! Te twoje erudycyjne popisy s mczce i
mieszne, wiesz?
- Czemu mieszne? e znam sowa rzadziej uywane, bo czytam? Ciesz
si, e nie jestem wokiem!
O, cholera! Ju tego nie cofn, ju wiem, e chlapnem, e odpaliem lont
i teraz ju nie ma zmiuj...
- Aaaaa! Taaak? - syczy Joaka. - To znaczy, e ja jestem, tak?
- Ale, kochanie, zawsze kto wygrywa i kto przegrywa, ostatnio przegra
Tomek i si nie wcieka...
131

- ...i na dodatek ja si wciekam, tak? Tak?!


- Joasieko, daje spokj, chod, nalejemy sobie wina...
- O, tak, tak! Pozaciera lady, nala winka, moe idiotka si zamknie,
tak? Ale ja sob nie dam tak pomiata! Nie jestem wierinteligentk, jak sobie
wymylie, nie popisuj si swoj pseudoerudycj dla taniego poklasku! To nie w
moim stylu tak zadziera nosa!
- Joaka, posuchaj siebie! To tylko gra, daj ju spokj!
- Dla ciebie jasne! Wszystko spycisz, prostaku, ale tu nie o gr idzie, a o
twoje wieczne poczucie wyszoci! Pokazywanie mi swojego lekcewaenia i
wywyszania si. To jest twj problem!
- Mj? - zbaraniaem. Posza za daleko, znw jakie nadinterpretacje,
jakie wariackie skojarzenia i wszystko, wszystko oczywicie, wymierzone
przeciw niej! Zwyka gra! Jestem zy. Mam do. Taki miy wieczr! Nie
zamierzam odpuszcza i odpalam:
- Aka, nie przeginaj! Chcesz awantury, id sobie do kuchni i tam si
wciekaj, ale nie prowokuj jej tam, gdzie jej nie ma! I nie obraaj mnie, cholera
jasna, nie rb z igy widy, bo wszystkich nas u czubkw pozamykaj!
Wal pici w st, jak by sobie tego yczya Krysia. Wida moj zo.
Aki to nie bierze. Na chwil staje zdumiona, ale zaraz odzyskuje swj grunt.
Zblia si do mnie i dyszy prosto w twarz:
- Taaak? Wciekamy si, co? Prawda w oczy kole? A co? Moe chcesz
mnie uderzy, co? Co?
Zupenie jakby podsuchaa wywody Kryki o daniu w mazaka.
- Daje spokj!
- To ja zaczam? Tak? Ja si popisuj i nie znosz sw krytyki? Ja
lekcewa na caej linii i pogardzam? Ja?! Ty cholerny... bucu ty! Ty zakamacu!
Zawsze taki bye. Zawsze! Poniae mnie swoimi sztuczkami, e taki niby jeste
oczytany, inteligent si znalaz! Pamitam, jak jeszcze w Gdyni specjalnie kupie
te trudne krzywki, eby mi pokaza, jaki to ty jeste wietny, jaki mdry!
132

Prostactwo! Albo jak z Wackiem Pruszkowskim rozwizywalicie przy mnie te


krzywk z Przekroju, ktr przywiozam z pocigu.
- Jakiego pocigu? Jak krzywk? - pytam zbaraniay.
- Gdy wrciam od rodzicw noc i nie rozwizaam krzywki w pocigu,
bo byam zmczona, padnita, wtedy by u nas Wacek Pruszkowski, pamitasz?
Pomaga ci ka tapety, pijaczyna boy... I na moich oczach postanowie mnie
poniy, upokorzy, rozwizujc z nim t krzywk, a ja wracaam noc, taka
zmczona...
- Oszalaa? Joaka, to byo dwadziecia lat temu! Co ty wycigasz za
jakie opowieci z lamusa?! Jakie upokarzae?! Zwariowaa chyba!
- O, nie! To nie ja zwariowaam! Ja tylko jestem wiecznie atakowana,
poniana i niszczona przez ciebie i twoj rodzin! Podadoway twoje ego
mamunia z siostruni? Napuciy? Cholerne intelektualistki! Przypomnij sobie,
jak twoja mamusia szanowna bya tu u nas, rok po mierci ojca, bya gociem,
przypomn, a przy stole, przy naszych dzieciach, mwia do ciebie acin! ebym
nic nie rozumiaa! ebym poczua si gorsza! Gupsza!
Pamitam. Przypominaa mi to ju wiele razy. Byo to przy stole wspominki i rozmwki o latach przeszych i napomknlimy o problemach
maeskich Krysi. Z moich ust pado nazwisko jej teciowej, mama wtedy
rzucia po acinie co, co zawsze nam powtarzaa wychowawczo:
- Wiesiu! Nomina sunt odiosa!
Dugo musiaem Ace tumaczy, e to nic przeciw niej. Nie pomagao. I
znowu wrcio...
- Uspokj si! - hucz. - To ju przerabialimy! Przepraszaem ci, cholera
wie, ile razy!
Cisza, ale nie skada broni. Dyszy i zbiera si. Oho! Bdzie atak
frontalny... Ma w oczach byskawice, przypieszony oddech i bardzo zowrogi
wyraz twarzy.

Nomina sunt odiosa (ac.) - wymienianie nazwisk jest niewskazane.

133

I nagle:
- Ty chamie! Ty prostaku. Ty i twoja mamusia! Ty sdzisz, e mona mnie
tak zby? Mnie?! Mamusia prostaczka i synalek prostak zabawiaj si w
intelektualistw kosztem synowej! Wart pac paaca! Chamstwo i tyle wykrzykuje wrednie, z satysfakcj w gosie.
- Aka, odpierdol si od mojej matki! - Straciem zwyczajnie panowanie.
- O! - triumfuje. - O! Jaki popis kultury! Moe powiesz to po acinie?!
Nagle syszymy dzwonek do drzwi. Milkniemy oboje. Zbieram si w
sobie. Id do drzwi. Ssiad z naprzeciwka. Mao si znamy i raczej nie lubimy.
Licie z jego klonu zamiecaj nam dziak i Aka kilka razy ju robia mu
wymwki. On si odgryza ostro, a ja stawaem w obronie Aki.
- Dobry wieczr - mwi ze zoci na twarzy. - Panie ssiedzie, mam
wezwa stra, policj? Muzyka u was a huczy, a to ju pnoc! I awantura coraz
goniejsza. Chcesz pan ly on, to ciszej, prosz, albo chocia okna
pozamyka!
- Przepraszam. - Zamykam mu drzwi przed nosem i biegn na gr.
Stukam, wal do Tomka i Kaki. Otwieraj prawie jednoczenie. U Tomka grzmi
cholera wie co, u Kasi rytmy irlandzkie.
- Ciszej! - przekrzykuj haas. Id ciszy. Kasia zamyka drzwi, a Tomek
jeszcze wychyla si i pyta do bezczelnie:
- Skoczylicie ju?
- Tak... - Nie wiem, co powiedzie. Waciwie ma racj. Jest cyniczny i ma
do tego prawo.
Schodz na d. Furia stoi w oknie i dyszy ciko - za, znaczy, i jeszcze
nierozadowana.
- Dzieciaki zaguszay nasz ktni...
- Nasz? - pyta mistrzyni nonsensu. - Nasz? - Odwraca si i wiem, po
prostu wiem, e to nowa fala, i nie myl si. - Nasz?! - krzyczy. - A moe twoje
chamstwo chciay uciszy? Twoje maniery z podwrka? Dobrze si czujesz, co?
134

Pokazaa, na co ci sta! O, i zawsze pokazae, zawsze mi musiae udowodni,


jaka ja jestem denna, tpa, gupia!
- Nigdy tego nie robiem, Aka, nie uwaaem ci za mniej inteligentn czy
gupsz. To twoje chore projekcje, skocz to wreszcie! Doskonale wiesz, e
przypisujesz mi co, czego nie robi, do kurwy ndzy!
Tak, ju nie panuj nad sob, rzadko mi tak puszczaj nerwy. Straciem
kompletnie hamulce. Jestem roztrzsiony.
Aka stoi w szale. Zabrako jej argumentw, chwyta wic szklank z
niedopitym piwem i chlapie mi w twarz. Odwraca si i wychodzi do kuchni. Wie,
e nie pobiegn za ni. Ona zakoczya swoj kwesti. Gdybym za ni pobieg, to
tylko po to, eby j udusi... Jestem mokry od mierdzcego piwa, poniony i
bezsilny. Zy. Nie wiem, co robi, znw ledwo api oddech. Duszno mi.
Wycieram si serwetkami, ale mierdzi nadal. Aka tucze garami w
kuchni. Ostentacyjnie i gono miota si, zmywajc. Zrobi demolk, a potem
pozmywa naczynia... Jaki to ma sens?
Nastpnego dnia mijalimy si, jakbymy byli duchami. Za to wieczorem
przy kolacji Aka udaje zdziwion:
- No, co takie miny macie? - pyta dzieci, nakadajc im spaghetti. - Co si
dzieje?
- Daj spokj, mamo, nie spalimy najlepiej...
- Taaaaak? A by ku temu szczeglny powd?
- Powd?! - Kasia patrzy znaczco na Tomka i mwi: - Wasza awantura,
mamo. Oto powd.
- A-wan-tura?! artujesz, moja kochana. Jaka awantura?
- Mamo, hello? Do pierwszej ecie na siebie krzyczeli!
- Kasiu! Nie tym tonem. Krzyczeli? Kochanie - zwraca si do mnie syszysz, co Kasia mwi? Ot, dziecko - znw do Kasi - nie krzyczeli.
Owszem, byo drobne nieporozumienie, a ty zaraz krzyczeli. Nie wyolbrzymiaj,
prosz. Masz takie skonnoci do dramatyzowania! Wiesiu, chcesz saatki?
135

Normalne...
Opada mi szczka. Kace te. Za kadym razem, cho powinnimy
przywykn do tych Joaki powrotw do normalnoci. Jak gdyby nigdy nic siedzi,
podaje nam saat, umiecha si jak zwyczajna, mia Joanna. Jakby wczorajszego
wieczoru nie byo. Ona go nie pamita! W gowie taki backspace... delete...
Wczoraj to wczoraj, a dzi to dzi! Prosz, saata! Ja tak nie umiem. Kasia i
Tomek te chyba nie. Zamykaj si w sobie po takich wieczorach. Na mnie patrz
te inaczej. Jak? Tomek... ironicznie? Z kpin? A Kaka? Obraona nawet na
mnie!
Ale jest spokj. I eby go teraz nie zepsu. Jest mio, niemal bosko, ale
wiem, e do... nastpnego razu. Ju to od dawna wiem, bo cay czas mam w
gowie, e bdzie nastpny raz. Wiem o co. Przyjdzie chwila, zacznie si od
czegokolwiek - kwitncych jaminw albo felg od samochodu, zamanego
paznokcia albo urodzinowej kartki z yczeniami od mamy dla niej, gdzie co
bdzie z maej litery, i wybuchnie jak wulkan, bdzie krzyczaa, obraaa...
Przykro mi. Przykro, e ju to wiem. e wpisaem to w nasz maeski
krajobraz, e si tego spodziewam! I e nie mam pojcia, jak temu zaradzi.
Joanna w pracy. Dzieci nie ma. Jeszcze kilka dni do wyjazdu. Poszedem
na szpil do Rycha. Dzie pikny, soneczny. Plaa fantastycznie skpana w
socu. Nie byo go tam. Poszedem do stoczni, popatrzyem przez bram.
Zahaczyem o Roberta. Przywiozem mu wielk flach finlandii w podzikowaniu
i zapomniaem da. Pogadalimy chwil.
- Zajd do baru. Rysiek ju za lad - radzi Robert. - Otwiera o czternastej.
Wieczorami mody go zastpuje.
- Nie artuj! To ju czternasta? Bywaj, Roberto! I raz jeszcze dziki! podaj mu butelk.
- O! To ja dzikuj!
W knajpie istotnie Rychu za barem, czyta gazet, bo nikogo nie ma.
136

- Sie masz. - Siadam na stoku.


- Sie mam! No jak tam? Morze si uspokoio? Co poda, piwko?
- Nie, Rysiu, moe...
- Kawuni ci zrobi. Dobr maszynk mam! Wosk! Ja nie pijam, bo by
mi serce siado! Ale chwal. Poczekaj no!
- Nie, Rychu. Dziki, ale kawy nie. Te mam czasem takie... w klatce,
jakby duszno...
- O, niedobrze. To masz witaminy i potas na koszt firmy!
Rysiek leje mi sok pomidorowy do kubeczka. Znw sobie milczymy. Ja
pij sok i nie wiem, jak zacz. Rysiek wyciera szklanki i pogwizduje.
- Wiesiu... - zacz, ale nic wicej nie powiedzia.
- Rysiek, chciaem ci przeprosi za Joann. Za tamto, wiesz.
- Daj spokj! - odpowiada i patrzy na mnie z uwag. - Wspczuj ci,
normalne to nie jest. Tak si wcieka, e chciaem z tob pogada. Anula to
powiedziaa, e ta twoja si czuje niedowartociowana i dlatego, ale uwaaj,
mwia te, e to jej problem, nie twj.
- Tak powiedziaa?
Pokiwa gow.
- A ona co o tym wie. Ma brata z podobnymi symptomami. Straszny
wariat. Modszy. O byle co potrafi wznieca taki dym... Zosta w domu z matk i
znca si nad ni psychicznie. A j do grobu wpdzi. Dopiero jak druga kobieta
go rzucia, a tam wiesz, rnie bywao, bo i do bitki si rwa, to policjantka taka
go skierowaa do psychiatry. e jak podejmie leczenie, to bdzie mia jakie ulgi
przy wyroku. Da si przekona. Psychiatra da mu proszki i skierowa na
psychoterapi. Tam si okazao, e jest co takiego jak ADHD u dzieciakw,
tylko si jako inaczej nazywa u dorosych. I mona to lekami uspokoi i terapi.
- Mylisz, e ona ma jakie... ze mniemanie o sobie, nisk samoocen, czy
jak? Skoro stale mnie o co podejrzewa, posdza o to, e jej nie doceniam, takie
tam...
137

- Wiem. Moesz wyj ze skry, zagadasz si na mier, a i tak nie


poradzisz. To gboko w gwce siedzi. Tu chyba sam, Wiesiu, nic nie zdziaasz.
Sprbuj j przekona, moe jaki lekarz, terapia, moe jako, wiesz... Wracasz?
- Dokd? Do Turku? Wracam. Musz i chc, robota czeka!
- Ale szczcia w twoich oczach to ja nie widz...
- A, bo wiesz... Lekko nie jest. Wkurza mnie ta obczyzna. Dookoa
wszyscy gadaj po fisku, a dla mnie to...
- ... chiszczyzna - wtrca Rychu.
- Kumple gadaj ze sob, miej si, a ja nie wiem z czego. Nie umiem
bra udziau w dyskusjach, bo ledwo kumam, o co chodzi. Nawet gdy paplamy po
angielsku, to dusze czy bardziej skomplikowane wypowiedzi ukadam sobie w
mylach, zanim je powiem. Czuj si jak cofnity w rozwoju. Pewnie kiedy si
przyzwyczaj, tylko... kiedy?
- Zdysz przed mierci - pociesza Rychu.
egnamy si.
- Dziki, Rychu. Bywaj!
- Bywaj, Wiesiu. A serduszko to sobie przebadaj, wiesz?
- Czemu? - zdziwiem si.
- A... dla jaj! - powiedzia Rycho powanie.
Nie sdz, ebym si przej sowami Ryka, ale ju od jakiego czasu
ciasno mi w klacie. Ju wiem, co oznacza sowo duszno. Nie znam pojcia
serce mnie boli, bo naprawd boli mnie dusza. I to od dawna. Jestem facetem,
wic rzecz jasna boj si zastrzykw i dentysty. Pamitam, jak poszedem z
Tomkiem do stacji krwiodawstwa odda krew dla naszej ssiadki. Postanowiem
by twardy i pokaza wszystkim, e to dla mnie mae miki. Wszelkie badania
wstpne - jako daem rad, ale gdy panienka z okienka podesza do mojego
przegubu z ig jak dla wieloryba, poczuem pot na czole i ow duszno.
- Dobrze si pan czuje? - zapytaa miniaturka kobieca o blond loczkach, z
wielk trosk w bkitnych jeziorkach otoczonych nazbyt mocno umalowanymi
138

rzsami. Skina na drug, stojc po mojej stronie aniok, ktra rwnie ciepo i
troskliwie nachylia si z tym idiotycznym pytaniem. Jak mam si czu, widzc t
dzid w rku blond oprawczyni?
- Eee, znaczy... tak jako dziwnie mi - powiedziaem, bo sdziem, e
bdzie jakie odroczenie, szklaneczka zimnej wody i ponowna troska.
Panny skiny na kogo i podszed do mnie sanitariusz o posturze Hellboya
z kamiennym wyrazem twarzy.
- Wyprowadzi pana?
- Nnnnie, skd! To chwilowe! Czy, kacie, sw powinno - usiowaem
zaartowa i wtedy blond anioek wbi mi t wielk rur w y, a ja chyba nawet
nie poczuem. Troch mi si zrobio sabo, ale zaczem spokojnie oddycha i
obiecywa sobie, e nie padn tu w obecnoci Tomka i tych anielic.
Krew powinni pobiera mczyni!
Sowa Rycha jednak zaczy pulsowa. Moe powinienem? Tak pro
forma. Mam jeszcze kilka dni urlopu. W gabinecie lekarskim fajny go, mody
lekarz z zapdami psychoanalitycznymi. Rozgadaem si, musiaem z kim
skonfrontowa myli i szczerze powiem - poczuem ma ulg. Tumaczyem si
gociowi, ktrego pierwszy raz w yciu widziaem, z braku pracy i problemw z
on.
- Musi pan troch wyhamowa. - Lekarz mia miy umiech. - W paskim
wieku serce ma ju baga, a tym bardziej bezrobocie i kopoty maeskie... to
way,

oj,

way.

Prowadzi

do

spastycznych

skurczw

mikrowkien,

niedotlenienia, arytmii. Bardzo pana prosz nie lekceway adnych objaww.


Przepisz panu rodki wyciszajce.
- Ale po co? Ja nie jestem aden histeryk, umiem si opanowa.
- I to jest pana problem. Czy pan wie, co to jest implozja? Na moje
wyczucie pan jest typem introwertycznym, umie si pan opanowa, a to znaczy,
e w stresie pan imploduje, nie odreagowuje stresu, a jakby chowa go w sobie,
kieruje do rodka. To nie pozostaje dla organizmu bez konsekwencji. Na razie ich
139

nie wida, ale z czasem si odezw...


- Wie pan, panie doktorze, ja nie jestem mazgajem, no jak co powanego,
to jasne, ale zwyczajnie nie mam czasu na latanie po lekarzach, badania i szukanie
Bg wie czego.
- No. Prawdziwy twardziel... Wie pan, ilu takich spoczywa w spokoju?
Inaczej... Statki... bo pan jest stoczniowcem, tak?
- Tak.
- No. Statki, eby ponownie wyj w morze, musz przej przegld,
prawda? A im starszy statek...
- Moe pan nie koczy. Czyli co? Staro?
- Niech pan nie przesadza. Reszta bada jest tu do zrobienia tak na wszelki
wypadek. Sporo tego, ale raz na sto lat wypada. Jest pan zdrowy, tylko trzeba
zredukowa stresy. Nadmiar. Prosz to wykupi, mie pod rk. A to bez recepty,
takie agodzce. Warto mie je w kieszeni, na wszelki wypadek, gdy pan czuje
nadchodzc burz... Rozumiemy si?
A wic dostaem t kartk.
W domu cisza. Nikogo. Poszedem do swojej strychokryjwki i
nastawiem na cay regulator Whisky in the jar Uriah Heep. O, jaki to jest dobry
kawaek! Solowa na gitarce - boska. Leaem na dmuchacu i mylaem sobie o
modoci, o yciu, o tym, czy zyskaem, czy straciem. Taki mski rozrachunek po
tym, jak konowa mi pogrozi palcem...
Nastawiaem po raz setny Uriah Heep, podkrcajc gono, i wtedy w
drzwiach mojej dziupli zobaczyem... Tomka.
- Synek? A co ty tu robisz?
- Mam zwolnienie na tydzie. Zapalenie oskrzeli, to pomylaem, e
jeszcze pobd z tob. Poczekaj, co ci przynios.
Po chwili synek wrczy mi pytk.
- Pu to...
Usyszaem znajom przygrywk, ale jakby... mocniejsz. Whisky... ale
140

inne.
- Kto to? - pytam. - Nieze.
- Metallica. A ty si odegnywae, e to ju nie twoje kawaki. Posuchaj
sobie, a ja zrobi zapiekank. Zgodniaem jak cholera. Tobie te?
- Yes. Tylko bez cebuli.
Ale mnie wzia ta Metallica. Ma synek racj! Zamknem si
hermetycznie w moich Pink Floydach, Uriah Heepach, The Who, uwaajc, e
pniej ju nikt i nic. A to nieprawda. Metallica w wielu utworach, jak dla mnie,
zbyt metalowa, ale kilka... No, no! Jedlimy zapiekanki i suchalimy. Dobrze mi
to zrobio, bo sdziem, e Tomek bardzo si oddali nie tylko ze wzgldu na
internat i studia poza domem, ale w ogle. Teraz ewidentnie apiemy kontakt
Dotknem jego czoa.
- Masz temperatur?
- E, chyba nie. Moe ma. Troch zasymulowaem. Nadrobi!
- Tomek, naprawd chcesz pywa?
- Chc. Nie masz pojcia, co czuj na morzu. To jest... taka wolno!
- A odosobnienie? Jak zaoysz rodzin?
- Nie pali mi si. Nie mam, sorry, ojciec, zbyt fajnego wzorca. Ja wiem, e
wy si jako tam kochacie, a moe ju nie... ale kompletnie nie umiem zrozumie,
jak to moliwe, tak y i e... wiesz.
Westchnem. Kurcz, czuj si winny. Czemu musieli oboje - on i Kasia patrze, jak si spinamy, jak awantury rodz si z niczego, jak rozwalaj
najmilszy wieczr? Szkoda mi tych lat, szkoda Tomka. Nie ma zbyt fajnego
wzorca. Cholera jasna, to nasza wina!
- Tomek, ale ty moesz inaczej...
- Tato, poradz sobie. Po prostu ciesz si, e jestem daleko, e bd
pywa, a maestwo, dom, rodzina jawi mi si do odleg spraw. Jako si to
stanie, bo nie bj si, jestem hetero! - rozemia si i zamilk.
- Nie mam wtpliwoci, synu. Po takim ojcu!
141

- No, jakim? Powiedz, bye babiarzem, co? Widziaem twoje zdjcia z


modoci, te babeczki na tych zdjciach, co mama... palia.
- Prosz?!
Zawaha si, ale mwi dalej:
- Jak ci nie byo i rozpalilimy w sobot kominek, to mama przyniosa
ca torb mieci i tam byy te jakie laski sprzed lat. Powiedziaa, e to twoje
zdobycze, ale nie potrzebujesz a tylu, wystarcz ci jakie, co zostawia.
Zrobio mi si gorco. Nie chciaem nic robi, zanim si nie upewni,
szczeglnie e dbaem zawsze o autorytet Joanny w oczach dzieci. Przeszlimy na
inny temat i Tomek poszed si pooy. Mwi, e symuluje, ale faktycznie ma
jak infekcj. Zaniosem mu herbat z cytryn i leki, a potem poszedem do
regau z fotografiami i otworzyem moj szuflad.
Trzymaem tam swoje papiery, zdjcia ze szkoy, zdjcia rodzicw,
Kryki, jak bya maa, ciotek, wujw. Caa moja modo uwieczniona na
zdjciach. Moja dziaalno studencka - obozy, wypady i... kobiety. Kilka zdj
Marzeny, mnstwo Aldony i troch Wieki. Niestety adnego - Marii.
Byy... Caa koperta znika. Take listy i kartki od Wiesi, w zaklejonej
szarej kopercie, i moje niezdarne, grafomaskie erotyki, ktre kiedy
wysmayem po kolejnych odkryciach rozkoszy dziki Marii. Wygrzebaem
pudeko negatyww. Zdjcia dziewczyn byy starannie powycinane. Z filmw
zostay pojedyncze kadry... To... chore!
Zdumienie wymieszane z jakim rodzajem przeraenia. Miotaem si
midzy chci zrobienia wreszcie megaawantury a mylami, by machn na to
wszystko rk, bo przecie adna ktnia nie zwrci mi moich zdj i pamitek.
- Nie wiedziae?! - Do pokoju wszed Tomek.
- Czemu nie pisz?
- Tato... szczerze mwic, tak mylaem. Mwiem mamie, e nie
powinna, ale ona wtedy bya taka pobudzona... Nie pohamowabym jej. Jak si
zorientowaem, e czyta mj pamitnik, te nie umiaem jej wyjani, e to ze.
142

Wmawiaa mi, e skoro jestem skryty, to ona musi si jako dowiedzie, czy si
prawidowo rozwijam. Ale ty przecie zawsze mwie, e cudza korespondencja
jest wita.
- I nie zmieniem zdania - powiedziaem powanie. - wito. Mnie tak
wychowali rodzice. To s moje standardy i nie odejd od nich.
Zamknem oczy i dyszaem.
- Wkurwie si? - Mj syn musia by lekko przeraony moim stanem.
- Tomek!
- Oj, tato... jestemy obaj doroli. Jest rnica midzy zy a wkurwiony. Ty
mylisz, e ja z chopakami to gadam jzykiem literackim?
- U nas si nie klnie.
- W stoczni...
- W stoczni to co innego.
- Przepraszam.
- Jestem... - zaczem - jak wy mwicie, na maksa wkurwiony!
- Te bym by... - Mj syn okaza mi wsparcie. Wanie zdaem sobie z
tego spraw. Sta ze spuszczon gow.
- Tomasz, nie mw nic, to nie twoja wina, ja to jako sam zaatwi.
Recept jak dostae? - urwaem temat. - Daj, wykupi ci. Poka czoo. Masz
gorczk, kad si.
Wyszedem z domu, bo baem si, e jak wrci Joanna, nie zapanuj nad
sob. Chciaem ni potrzsn i wywrzeszcze ca moj wcieko,
rozgoryczenie, rozczarowanie. Nigdy nie przypuszczaem, e moe by tak...
poda! Tyle lat maestwa, wszystko dla dzieciakw i domu. Okazywaem jej
tyle mioci mimo tych jej wszystkich afer, bo sdziem, e moe czuje si jako
niedowartociowana. Ale dzisiaj rce mi opady. Wyobraziem sobie, jak siedzi z
noyczkami i tnie... Ile w niej byo nienawici do mojej przeszoci, ktra - jak
kada inna - mina, jest tylko histori pic w szarej kopercie na dnie szuflady!
Jej pamitniki, listy, zdjcia byych narzeczonych, ukasza - ma w swojej
143

szufladzie przewizane czerwon wstk... Ba! Pisuje do swojego byego z czasu


studiw maile, bo si tym chwali: Wiesz, odnalelimy wsplny jzyk. Olek jest
takim moim wirtualnym przyjacielem!. OK. Niech sobie bdzie. Pewnie si
czuje lekko osamotniony w Kanadzie. Nie robiem jej o t korespondencj
adnych wyrzutw, bo niby o co? Niech sobie pisz, skoro maj wsplny jzyk...
Olek ma on na wzku, moe potrzebuje wsparcia Joanny? Jako nie jestem
zazdrosny. Nie musisz! - deklarowaa Joanna. - Ja jestem porzdna! Zupenie
jakbym ja nie by...
Tak, jestem jele. Zbyt ustpliwy i za spokojny. No, ale taki mam
charakter. U nas w domu nikt nikomu nie szpera w rzeczach osobistych, nie
otwierao si cudzych listw. Moe to ja jestem idiot? Niedostosowanym
spoecznie, podtatusiaym panem po pidziesitce? Moe powinienem traktowa
j ostrzej, ale wtedy w domu byoby ju pieko nie do wytrzymania...
Co mam zrobi? Nie wiem. Jako zareagowa musz, tylko co to da?
Cholera jasna!
Poszedem na pla, peno spacerowiczw, cho to ju od dawna miesice
niewakacyjne. Ciepo i adnie. Za kilka dni wracam do Turku. Uciekn. Ale ile
mona ucieka, udawa, e nie ma problemu. Siedziaem tak na kamieniu, daleko
od miasta. Mylaem i mylaem, ale niczego nie byem w stanie wymyli. Tak
zwane uczucia ambiwalentne. Zazdrosna o to, co byo ponad wier wieku temu?
Paranoja!
Gdy wrciem, Joanna ju bya w domu. Krcia si po kuchni, nie patrzc
mi w oczy. Tomek jej powiedzia? Niemoliwe. A jeli nawet... Dugo trwao
milczenie, w kocu nie wytrzymaem:
- Joanna, zagldaem do mojej szuflady. Co si stao z moimi rzeczami?
Siada. Jest blada, ale spokojna. O dziwo, zero ataku, tylko potulny wzrok i
cichy gos.
- Musisz to zrozumie, Wiesiu. Bye daleko, a ja tak strasznie tskniam,
tak mi ci brakowao, w domu, w ramionach... - zawiesia gos i popatrzya na
144

moj reakcj. - Dzie by jaki okropny i ja czuam si fatalnie...


- Moga zadzwoni, zawsze odbieram, nawet w pracy.
- Mogam, ale chyba komrka bya rozadowana, poza tym to koszty... a
jak si tak tukam po pustym domu jak Marek po piekle i zaczam, wiesz, dla
zabicia czasu robi porzdki... - westchna i zrobia dramatyczn min. Zamilka.
Zbieraa myli. - Ty nie masz pojcia - kontynuowaa po chwili - co to znaczy,
gdy ci dopadnie takie uczucie osamotnienia...
- Tak sdzisz? e nie wiem? W Turku otacza mnie tum przyjaci?
- To nie to samo... - Joanna ju czua, e si zaptla. - A moe po prostu
nie tsknisz tak bardzo jak ja, no i...
- ... i?
- I kiedy wziam do rki te zdjcia... te wasze wypady, biwaki i te
umiechy... modziecza rado... uwiadomiam sobie, jak jestem stara i jak
zbrzydam, i poczuam si taka...
- Poczua zazdro o co, co byo trzydzieci lat temu! Joaka! Uwaasz,
e to normalne?
Nagle uznaa, e w kwestii wyznania swojej winy zrobia ju wszystko, a
ja niebezpiecznie si zbliam do dania przepro przynajmniej, a ona przecie
nie ma w zwyczaju przeprasza za cokolwiek. Owszem, zna sowo
przepraszam, ale raczej w kontekcie: przepraszam ci, ale chyba zgupiae.
No, czasem, jak podczas kowych ekspiacji: przepraszam ci za wszystko i...
obiecuj e.... I nigdy jeszcze nie dotrzymaa obietnicy. Milczaem, wcieky na
ni i na siebie.
- Przegia, Aka. Tym razem przegia. Mam tego do.
Wtedy wybucha:
- A co ty sobie mylisz, cholera jasna, e ja si tylko bd przed tob
kaja? Wyjechae sobie i zostawie wszystko na mojej gowie! To ja
wychowuj, pior, sprztam i... trzymam to wszystko w kupie! Ty masz wszystko
gdzie! Wyjecha za prac, byle jak najdalej od tej wstrtnej baby, ot co!
145

Joanna wpada w swj ulubiony sowotok i oto nagle dowiedziaem si, e


dzieci si odseparowuj, uciekaj, bo nie maj normalnego domu, i e to pode.
Podnosia gos i robio mi si coraz cianiej w gowie.
- To moja wina?! Joanna, jeeli ju, to nasza. Rozumiesz, co mwi?
Nasza! Przez te awantury o nic, o gupstwa, pouciekay, a nie dlatego, e ja tu
urzdzam jatki.
- Chcesz mi zasugerowa, e to ja zawsze jestem winna, tak?
- Asiu, czy ty mnie syszysz? Mwi: nasza! Poza tym nie ja wywouj
afer o swko, o jak myl, ktrej nawet bym samodzielnie nie wymyli. O gest
sprzed lat, narzeczone sprzed lat... Na mio bosk! Ju o tym rozmawialimy!
Nie ja si czepiam byle czego, a potem si tn czy ykam prochy.
Otworzya szerzej oczy. Zawrzaa.
- Jak miesz?! Jak miesz naigrywa si z moich stanw? Ja bywam w
totalnej desperacji, miewam zaamania i... i...
- ... gupiejesz. A nasze dzieci na to patrz. I wanie dlatego uwaam, e
to najwysza pora porozmawia z kim o tym problemie.
- Problemie? Uwaasz, e to tylko mj problem?! No, ciekawe!
- Joanna, ja pjd z tob. Tylko zrbmy co z tym!
Zamilka na chwil i nagle zaatakowaa, jaki to ja jestem jednostronny,
cyniczny, ograniczony i gupi, i e to ja si nadaj do leczenia, a nie ona, i e
nigdzie si nie wybiera, chyba e ja j chc na si wadowa do wariatkowa i...
Poszedem na gr. Do siebie. Mam do. lepa uliczka. Jazda donikd.
Woaa jeszcze z p godziny, miotajc si po mieszkaniu za i podlana
koniakiem.
Cae szczcie, e po godzinie zszedem do kuchni po co do picia i
zobaczyem przez uchylone drzwi wiato w sypialni. Joanna leaa w ku, a z
kcika ust cieka jej lina. Obok stay jakie fiolki po lekach. Koniak i prochy!
Zwariowaa. Miaa chrapliwy oddech, nie mogem jej dobudzi. Zadzwoniem po
pogotowie.
146

Przyjechali po kwadransie, z minami, jakby byli obraeni, e im gow


zawracam. Posadzili Joak w wannie i zrobili pompowanie odka. Kazali mi
si nie wtrca i wysali do kuchni narobi gorcej, sabej herbaty.
- Masz pan cyrk - przemwi na koniec jeden z sanitariuszy. - Poka jej
pan jutro azienk, tylko nie sprztaj pan, to zawsze dziaa na jaki czas.
Kiwnem gow i spytaem lekarza, co dalej.
- Jeli to si powtarza, psycholog, psychiatra, terapia. Pan powinien
wiedzie, na jakim to tle. Dobranoc.
- Dobranoc.
Kasia wrcia pno. Ju po ich wizycie. Nic nie powiedziaem. Miaem w
gowie totalny mtlik. Rano zadzwoniem do Lennarda, e chyba zrezygnuj z
pracy, e mam kopoty w domu. Wzdycha wspczujco. Na koniec powiedzia:
- Weslaw, daj ci tydzie urlopu, przemyl to...
- Ok, Lennard. Dzikuj!
- Wieszek... Ja ci lubi! Dobrze zacze i w ogle jeste OK. Pomc ci w
czym?
- Nie, dzikuj, to rodzinne sprawy...
Nastpnego dnia zakomunikowaem przy niadaniu, e gotw jestem
wrci do domu, zaczynam robi rozeznanie w okolicy. Kaka odoya widelec
zdumiona.
- Tato, ale... skd ten pomys? le ci tam szo? - krcia gow z
niedowierzaniem.
- Kasieko... - zaczem, ale Joanna szepna do niej sodko:
- Kotek, to nasze z tat ustalenia. Tak bdzie lepiej dla rodziny!
Rozmowa zamara. Kaka wstaa od stou i posza do siebie.
Tomek te by cakowicie zaskoczony, ale stwierdzi, e moe to nie
najgorszy pomys.
- Mama odetchnie, bo sugerowaa, e ty tam...
- Zwariowae?
147

- Nie. Ona si boi... Mwi, e si postarzaa i e ty tam si pewnie ju


krcisz koo samotnych babek.
- Rany boskie, mwia ci co takiego?
- A jak sdzisz, czemu pocia te zdjcia? Zazdrosna jest! One tak maj,
znaczy kobiety koo menopauzy.
- A ty skd wiesz?
- A jak mylisz, ojciec? Moi koledzy te maj problemy rodzinne, a od
zazdroci babskiej racz nas chroni, Panie!
Zazdrosna?! eby to bya kokieteryjna zazdro, na wesoo... Ale nie. O
kogo, o co? Ona jest zazdrosna na powanie o swoje fantazje, o przeszo sprzed
trzydziestu lat? Nie jestem typem babiarza. Co innego dostrzec, e aktorka,
panienka na ulicy adna, zgrabna, a co innego apa okazje i romansowa. To dla
mnie nie tylko nieuczciwe, ale gupie. Nie potrafi kama, krci, wic jakie
tego typu zabawy musiayby si skoczy fatalnie. Wystarczaa mi zawsze Joasia.
W ku nigdy adnych problemw do momentu, gdy zaczem zauwaa jej
nadaktywno erotyczn po ostrych nieporozumieniach, po ktrych chciaa
szybko wrci do miego nastroju, bo... miaa jaki do mnie interes. Kupi nowe
firanki albo dosta znw kas na przegld samochodu, bo to, co jej daem, jako
si jej rozeszo. Przykry taki seks i uczucie bycia manipulowanym. Widzc moje
osabienie seksualne, zaproponowaa mi wizyt u lekarza. Te przykre... Nie
rozumie, e mog bez wspomagaczy, ale szczerze! Jak to w muzyce si nazywa?
Con amore... Gdy czuj fasz, udawanie, to wacek zwyczajnie strajkuje. Kiedy
znalazem wietny fragment na ten temat w Ukadzie Kazana. Tak mi si
spodoba, e go sobie wynotowaem, eby jej kiedy go zacytowa: Jest jeszcze
co, co budzi mj szacunek dla fiuta. Nie da si waciwie zmusi go do
podniesienia si i udawania. Jeli nie chce, mona go bi i wymyla mu, lecz z
miejsca si nie ruszy. El Conquistador bdzie sobie lee i dsa si. Mikki jest
wyrzutem dla swego posiadacza. Powiada: kamiesz, chopie.

Elia Kazan, Ukad, Warszawa 1972, tum. Cecylia Wojewoda.

148

Ak to bardzo wkurza. Nie panuje nad sob i obraa mnie, zarzucajc mi


impotencj. A ja chc si kocha zwyczajnie, a nie dlatego, e zamiast powiedzie
zwyke przepraszam, zagalopowaam si, moja pani chce mnie obaskawi
seksem, zatuszowa orgazmem chwile ze i pode, ktrych mam ju potd! Nie!
No nie!
Jestem atwy w obsudze - spokj, umiech, wzajemny szacunek i wtedy
ko! Jak to mwi Kazan? Jednooki Rozbjnik nie zna adnych powinnoci.
Ani przymusw. Ani kopotw wynikajcych z tych poj. Patafian ma jedno oko
na czubku gowy, dostrzega to, czego chce, bierze na cel i rusza do ataku. W
duchu wielkiego Teddy'ego Roosevelta nawouje wszystkie wojska, by stany za
nim i zaatakoway pagrek. A ciao, uznajc czyst potrzeb Nabrzmiewajcego
Zaganiacza, staje za nim i szturmuje caym swym arsenaem rodkw.
Tak, gdy jest wszystko na swoim miejscu, moje podbrzusze dokadnie wie,
co si dzieje. Wacek zachowuje si szarmancko i z wirtuozeri. Przynajmniej tak
mi si wydaje po tylu latach maestwa z Ak. To, co robimy w sypialni, nie
moe by nudnym odwalaniem sprawy.
Po poudniu poszedem na szpil. Rycha tam ju od dawna nie byo, ale
chciaem si troch poczu jak on, wolny facet, pomyle, czy nie robi
piramidalnej gupoty, porzucajc robot w Turku. Gdy wrciem, zastaem lady
bytnoci Joanny, ale jej samej nie byo. Na stole w kuchni siatka z chemi i pras.
Widocznie miaa moliwo, to wpada z zakupami. Dziwne jednak, e ich nie
rozpakowaa. W pokoju ju wiedziaem, czym si zaja. Laptopa zostawiem
kompletnie rozadowanego. Teraz by podczony do prdu. W szufladzie biurka
widoczne dowody buszowania. Moje bagae te przeszukane, cho niby uoone
(nie rozpakowaem wszystkiego, zostawiem walizk w takim stanie, jak
przyjechaem, mniej wicej). A jednak znw mnie to zdumiao. Ona nie spauzuje.
Wieczorem, gdy zahaczyem o to wszystko, dowiedziaem si, e podczas
mojej nieobecnoci w domu zadzwoni telefon i kobiecy gos spyta o mnie, po
czym si rozczy. Zatem Joanna, wszc zdrad, spldrowaa mi rzeczy w
149

poszukiwaniu dowodw mojego przestpstwa. Miaa do tego oczywiste prawo.


Jasna cholera! To niemoliwe, e ta kobieta jest moj on.
- Aka, czujesz, e... przeginasz? Popadasz w paranoj!
- Ja? Ja popadam? Podajesz jakim lafiryndom swj domowy numer
telefonu i uwaasz, e to ja mam obd? To nie ja nie chc ju wspycia, to nie
ja pi na strychu, nie ja zabijam sumienie rodkami uspokajajcymi i nie ja mam
ewidentn andropauz!
- Prosz?! Co zabijam?
- Masz w szufladzie rodki uspokajajce, ciekawe po co? I od jakiego
czasu nie chcesz ze mn sypia. Rozumiem, e jest kto atrakcyjniejszy ode mnie.
- Dostaem te rodki od lekarza, bo badaem serce, mam problemy.
- Jasne! Sercowe, jak kady facet w andropauzie! Jeste zdrowy jak ko i
tylko ja ci si ju znudziam!
Prbowaem jej tumaczy, ale to nie by dobry moment, Aka znw si
nakrcaa, woaa, kaa, ubolewaa gono, e nie ma pienidzy na balonysilikony, o jakich rzekomo ni, i e wszyscy mczyni s tacy sami...
Zadzwoni telefon. Podniosem suchawk i usyszaem damski gos:
- Pan Wiesaw...?
- Tak, przy telefonie.
- Witam pana! Chciaabym pana zainteresowa sprzeda znakomitych
koder firmy...
Podaem suchawk Ace. Wzbraniaa si, ale w kocu wysuchaa.
- To moja lafirynda? O ni ta caa afera i przeszukania? To
telemarketing! Nowa forma zatruwania nam ycia! Joanna! Uspokj si wreszcie!
Bya wcieka, nie zoy broni, nie powie przepraszam. Nie ona! Jeszcze
prba ratowania siebie i podania w wtpliwo moich sw:
- Teraz moe i tak, ale rano to by inny gos! A poza tym moe usyszaa,
e nie jeste sam i udawaa? Skd ja mog wiedzie?
Poszedem do pokoju i zadzwoniem do Lennarda, przepraszajc go za
150

zamieszanie. Wracam jednak do Turku, nie wyrobi tu. Mam do.

151

KAROL
Nazajutrz, po wyjciu Aki do pracy, zebraem dzieciaki w kuchni i powiedziaem
im o swojej decyzji. Kaka wczoraj nie moga si nadziwi, e chc wrci. Dzi
zmienia pyt. Kobiety s nieprzewidywalne!
- Tato, po tylu latach? To ucieczka! - parskna.
- Zapewne, Kasiu, ale i ty, i ja doskonale wiemy, od czego, chyba e bya
na tyle mao spostrzegawcza...
- Tato, mama jest trudna, to prawda, ale tak rozwala tyle lat maestwa?!
To niepowane!
- Z twojego punktu widzenia moe tak to wyglda, ale czy zadaa sobie
pytanie, jak ja si z tym wszystkim czuj? Jak to, co mama robi, rozwalio mj
system obronny? Ja si zamieniam w strzpek nerww. Zreszt nie rozmawiajmy
o tym, bo mi niezrcznie.
- No tak, dodaj jeszcze, e jestem za maa...
- Kaka, daj spokj - Tomek warkn, wyranie stajc po mojej stronie.
- OK, OK! Wasza solidarno!
- Kasiu, zrozum, prbowaem, jeszcze wczoraj byem gotw wrci i
naprawia pralki, ale to jest niemoliwe. Mam tu siedzie i czeka na kolejny
wybuch mamy? Moe beze mnie jej lepiej? Moe to ja jestem jaki...
- Tato, daj spokj! - Teraz Tomek ostro mnie ucisza. - Nie wmawiaj sobie.
Kaka, ty te si zamknij, jak nie masz nic mdrego do powiedzenia. Jest jak jest.
Nie wy pierwsi, a my nie maluchy. Damy rad. A ty, ojciec, nie pkaj.
Kasia milknie z uraon min. Rozumiem j. To kobieta, trzyma z matk.
Tak, wszystkich rozumiem, ale musz te zadba o wasne zdrowie psychiczne,
bo jak si rozpadn, to ju nikomu nie bd potrzebny. Dzieci... zawsze mikn,
ale one maj swoje ycie, ju startuj w doroso, w swoje sprawy. Musz
wyjecha i odseparowa si od Joanny, inaczej zwariuj.
152

Joanna do koca trwaa w swej zapiekoci, uraona, e pokazaem jej


wpadk, e okazaa si gupia i podejrzliwa. Ani sowa! Wolaa milcze wyniole
i odgrywa obraon. W takiej scenerii opuciem dom. Czuem, e co pko.
Gapic si w chmury za oknem samolotu, po raz pierwszy pomylaem o...
rozwodzie. Zwyczajnie! Rozwiedmy si! Ju czas skoczy to, co nas zamcza, a
mnie coraz dotkliwiej. Nie mam ju odpornoci. Po licho mam reszt ycia
spdza z kim, kto okazuje mi pod kadym wzgldem brak szacunku,
podejrzliwo i pogard? Pogard wobec mnie i mojej rodziny. Mam do mierci
siedzie jak na czubku wulkanu, kontrolowa si i zastanawia, kiedy wybuchnie?
No nie... Nie ja pierwszy i nie ostatni. Chc tylko normalnego ycia, a jeli
oznacza to bez Joanny, jeli ona tego nie rozumie... trudno. Rozwd.
Tak mnie ta myl chlasna, e a si zapowietrzyem i powiedziaem na
gos do siebie:
- O kurcz!
Facet obok zdj suchawki, pytajc:
- Przepraszam?
- Nie, nic, to ja przepraszam.
Tak poznaem Karola, Polaka, ktry, jak si okazao, pracuje w tej samej
stoczni w Turku. Pogadalimy troch, zaskoczeni zbiegiem okolicznoci.
Przeszlimy na ty, bo jak to - dwaj stoczniowcy maj sobie panowa? Po
wyldowaniu chtnie skorzystaem z jego samochodu. Super, nie musiaem jecha
autobusem, a przede wszystkim posucham kogo, kto zna tutejsze realia.
Karol wyda mi si pocztkowo nieco zbyt wesokowaty, ale by naprawd
sympatyczny.

Chtnie

opowiada

stoczni,

zwyczajach,

wasnych

dowiadczeniach i obserwacjach.
- Wiesz, Polacy nie trzymaj si w kupie. Jest tu nas zaledwie kilku, ale
wszyscy jacy zajci, nie zanadto towarzyscy. Jeden modzik ju si oeni z
Fink i maj dziecko, wic wiesz... A ten Zdzichu, o ktrym mwisz... Tak,
syszaem o nim, ale osobicie nie znaem. Ja jestem towarzyskie bydl. Obracam
153

si wrd Finw, Ukraicw, Litwinw, Chorwatw... O, to ju niedaleko, tam,


widzisz? Nie bye tu? - spyta Karol, zmierzajc ze mn do knajpy w okolicach
starwki. - No to poznasz prawdziwe tutejsze smaki! To laposka knajpa,
zobaczysz, super!
Zrozumiaem japoska i zastanawiaem si, co ma Japonia do Finlandii,
czemu w japoskiej knajpie podaj fiskie dania? I jakie one mog by
zaskakujce?
Okazao si, e aden sza. Restauracja mao japoska w stylu. Raczej w
rustykalnym. No jasne! Laposka! Ale kart nam podano... po polsku! Karol
umiechn si, widzc moje zdziwienie.
- Jeden taki mj znajomek napi si tu kiedy i zbeszta ich za brak karty
po polsku. Co to, we wszystkich jzykach macie, tylko nie w naszym?! Bo my
co? Sroce spod ogona wypadli?! I ta kelnerka, o, ta spora taka, widzisz?,
odszczekna mu si, e skoro taki mdry, to mgby przetumaczy. I
przetumaczy! Teraz desery i pierwszy kieliszek wdeczki ma tu za darmo! No,
czytaj, a ja i tak zamwi zestaw dla ciekawskich, co?
Po jakim czasie na st wjechay dziwne zakski. Jadem zaskoczony i
skupiony na nowych smakach. Mae rybki, ktre si je w caoci - pies z bud,
saatka z grzybw, patki wdzonego osia i suszonego renifera, dziwne, te,
kwaskowe jagody wystpujce pono tylko w Finlandii. Na koniec podano nam
szklaneczki do poowy wypenione kwan, gst mietan i dopenione tym
kawiorem oraz czarniutki chleb w postaci grzanek, obficie omalony. Naprawd
fantazja!
- To co ci tak ruszyo w tym samolocie? Jaki pomys racjonalizatorski? spyta Karol, nakadajc sobie porcj kawioru w mietanie na czarn grzank.
- Jakby ci to... - wykrcaem si, bo jako mi gupio si zwierza komu,
kogo znam kilka zaledwie godzin. Ale patrzyem w jego szczer i weso twarz i
pomylaem sobie, e waciwie czemu sobie nie uly. Facet budzi zaufanie.
Tym bardziej e na stole wysychaa maa karafeczka doskonale zmroonej
154

wdeczki. Karol nie pi, towarzyszy mi mineraln i zapewnia, e w Turku si


napijemy jak ludzie. No wic rozwizany wdeczk, dobrym arciem i
serdecznoci nowego kumpla wyrzuciem z siebie w formie artu: - A, wiesz,
Karol, wykombinowaem sobie, e si rozwiod.
Spowania, patrzy na mnie i zacz pgosem, spokojnie:
- Wiesz, Wiesiu... Nie musisz. Ja wiem, e robi na facetach piorunujce
wraenie, ale doprawdy, chopie, nie musisz si a rozwodzi! - powiedzia,
dotykajc mojej rki z dziwnym wyrazem oczu.
Zesztywniaem, moja do z kieliszkiem zastyga w p gestu. O mao go
nie wypuciem. Rany boskie! Tylko tego mi trzeba byo! Od razu powinienem si
domyli. By zbyt przychylny, opiekuczy! Teraz si nie odczepi. Jak si
zacznie do mnie przystawia, stan si pomiewiskiem w pracy. Po choler mi to?
Byo wzi autobus! Musiaem mie wyraz twarzy kota srajcego w deszczu, bo
Karol hukn zaraz:
- Jezu! Wiesiek! artowaem! Oesz, kurwa, Wiesiek, no na powanie to
wzie?! - wybuchn miechem Karol. Ra jak ko. Machnem jednym
haustem ten kieliszek wdki ze wstydu, e nie skumaem artu. No, ale jestem
hetero ca gb, to jak miaem zareagowa?
- Wybacz, Karol - zaczem.
- Nie tumacz si! Oj, Wiesiu, Wiesiu, ju ci lubi... Czasem trzeba
poartowa. - Otar doni zy z oczu, odetchn niele ubawiony. - Ale o czym to
my... Rozwd? O, to niewesoo... Poznae kogo? Wybacz, e pytam, ale jak nie
chcesz, nie mw...
- Nie! To nie to. Masz on?
- Niech Bg broni!
- To chyba nie zrozumiesz, ale... wymyliem, e to chyba najlepsze
rozwizanie.
Patrzy na mnie i kiwa gow.
- Dobra - powiedzia. - Teraz do o tym. Jak mawia mj dziadek:
155

wity spokj nie ma ceny. Pogadamy, jak bdziesz mia ch, a na razie na
ciepo proponuj danie tutejsze, co, wiesz, jak nasz schabowy z kapust! Voil!
Nazywa si to poronkristys, z misa renifera! Musisz sprbowa! aden cud, ale
fajne.
Po chwili w atolu z przecieranych ziemniakw... parowa drobniuki
gulasz. Posypane to wszystko byo urawin. Do tego akcent swojski - ogrek,
marynowany po ichniemu, na psodko. Smaczne, cho aden sza czy szok. Ot,
przyzwoite danko.
Zrobio si mio. Mska solidarno przy talerzu i kieliszeczku! Co prawda
piem samotnie, ale obiecaem rewan. Mska przyja to jeszcze zbyt wielkie
sowa, za mao si znalimy, waciwie wcale, ale serdeczno Karola
rzeczywicie wprawia mnie w wietny nastrj. Polubiem go, cho by ode mnie
modszy i cakiem inny. Singiel i jajcarz. Tyle wiedziaem na pewno. No i mj
pierwszy tu kumpel.
W drodze do Turku przysnem mile koysany i podlany fisk wdeczk.
Nazajutrz w pracy dopad mnie Lennard.
- I jak tam? - spyta powanie.
- Zostaj... tu.
Ucisn mi do, a nastpnie powiadomi, e nasze fiskie domki id do
rozbirki, zatem czy interesuje mnie mieszkanie. Firmowe oczywicie, rotacyjne,
na nowym osiedlu blisko stoczni. Opaty niskie, standard fiski - znaczy czysto i
bardzo funkcjonalnie. Wielu moich kolegw wynajmuje prywatnie p domu,
piterko albo pokj w okolicy. Karol mieszka do daleko od roboty, wic te jest
zainteresowany tymi nowymi mieszkaniami.
Nasz stoczni otacza kilka osiedli w klimacie typowo wiejskim. Sporo
starych domostw wymieszanych z nowymi budynkami, ale niekccymi si
stylem. Charakterystyczne drewniane albo oboone sidingiem. W ogrdkach
czysto i kwietnie. Drzewka owocowe, koguty z kurami... Sielsko i anielsko.
Byem w takim wiejskim domku u znajomka Chorwata. Jest tu z on i
156

dzieciakami, wynajmuj pitro. Fajnie maj... Rodzina w kupie.


Wikszo wolnego czasu spdzam teraz w towarzystwie Karola i innych,
te samotnikw. Przyzwyczajam si do mojego nowego stanu. Jestem... No
wanie, kim jestem? onaty w separacji - mwi, gdy si jako tam opowiadamy
przed sob. Nie mam formalnej separacji, ale ja j czuj. Ju niewiele mnie czy
z Joak. Nie tskni... Tu si nikt nie dziwi, gdy to mwi. Normalka. Kady jest
jaki... onaci, single, separowani. Postanowiem si wklei w towarzystwo,
chocia nie jest to mj ulubiony sport, ale skoro tu jestem, to zamiast dziwacze w
samotni, pobd z ludmi.
Wczoraj byem u Karola na meczu Polska - Finlandia. Oj, taki mecz, tu!
Obowizek patriotyczny. Zabezpieczylimy si na polu piwnym na okoliczno
wielkiej wiktorii.
Grali w Polsce. Naszych prowadzi teraz nowy trener, Holender Leo
Beenhakker. Wielka narodowa dyskusja, czy uchodzi, e trenuje nas
obcokrajowiec. Entuzjaci, sceptycy i zaciekli wrogowie. Ci ostatni wyniuchali
mu, e nie ma do koca zaatwionych jakich papierw, i ka go zwolni z
paragrafu, e pracuje na czarno.
- To patrz, Wiesiu. My musieli tu za robot, a Holender do Polski... mieje si Karol.
- Fachowiec. Dla fachowca zawsze robota si znajdzie - rozoyem rce. I
wskazaem na szklanice z piwem. Wanie grali hymn.
- A my co? - oburzy si Karol.
- My s dupy woowe. Napijmy si za naszych! - zaapelowaem z moc.
No niestety, na nic si zdao nasze kibicowanie. Cholera, z Dudkiem w
bramce i z tym fachowcem z krainy tulipanw nasi przegrali z Finami 1:3. U
siebie! Co za wstyd!
- Karol, jak my si jutro pokaemy. Pomiewicho sobie zrobi.
- Eee, pieprzy dziadw. Zreszt ja jestem ju taki p-Fin, p-Polak. Kit
wie, komu kibicowa. Napijmy si.
157

Nazajutrz nastawiem si na ciosy, a tu... Lennard pocign mnie na bok i


szepn mi, e szykuje przeniesienie czy awans - nie zrozumiaem. Podobno
wykazaem si dobr prac. Uwielbia robi niespodzianki. Rechocze, gdy kto si
cieszy z zaskoczenia, dowiadujc si o czym miym. Nietypowy jak na Fina,
wikszo jego rodakw to skupieni na pracy mili ludzie, do zamknici w sobie.
W robocie powani i pracowici, gdy jednak popynie alkohol, potrafi artowa robi si zaraz wesoo i bardzo po msku. Nie jestem czstym bywalcem takich
imprez, ale czasem mnie zacigali i... byo mio.
Szkoda - mylaem sobie - e w Polsce tak ulegaem Joace i prawie w
ogle nie aziem z chopakami do Rycha na darty i piwo. Aka wmwia mi
skutecznie, e tak robi tylko degeneraci, e to ohydne tak si szlaja po knajpach
i chla piwo z kolesiami. Dom, rodzina, dzieci to jest mj wity obowizek i
powinienem si temu odda bezgranicznie. To si oddaem, idiota.
Mj ojciec co pewien czas zostawa w pracy na jakich zebraniach i mama
nie wnikaa, co to za zebrania. A gdy go przenieli do biura, po tym, jak zrobi
zaocznie technikum, bywao, e jedzi w delegacje, na szkolenia, na ktrych nie
tylko panowie si szkolili. Wiem to... Mnie Joaka uksztatowaa na swoje kopyto.
Tak jej to zrcznie poszo, e sam szedem po pracy do domu jak ko z klapkami
na oczach, zahaczajc jeszcze o spoywczak i warzywniak. Dygaem stamtd
siatki z ziemniakami, kapust, cukrem, mk, mlekiem. Za cikie dla kobiety.
Zawsze dom na pierwszym miejscu, Joanna, dzieci - ja na szarym kocu. Takiego
mnie sobie wychowaa. Daem si bezbolenie, bo wikszo z nas, tatukw,
wwczas tak wanie yo - caa energia na dorabianie si meblocianki,
samochodu, domku, brzucha, zawau... Pki byo dobrze, to... byo dobrze i ju.
Nie zadawaem sobie pyta o to, czy mgbym inaczej. I... uciek kawa ycia!
Odkd zaczem z chopakami ze stoczni chodzi na piwo czy krgle,
wydaj si sobie ciut normalniejszy. Najwaniejsze, e ju nie mam po czym
takim poczucia winy!
Maa dziura to nasze Turku. Zreszt gadam tak, jakbym w Polsce mieszka
158

w wikszej dziurze! Ju znam tu uliczki, sklepy, knajpki, poczt, bank, w ktrym


zaoyem konto, i nabrzee rzeki Aura, ktre lubi. Turku to niegdysiejsza
stolica. Stale tu co buduj, przerabiaj, remontuj, usprawniaj. Teraz wielki
parking pod rynkiem. Kolosalny! Pitrowy!
Sporo tu starych, drewnianych domw z czasw przedwojennych, z
charakterystycznymi biaymi obramwkami okien. Duo te si buduje nowego hotele, centra handlowe, osiedla. Stocznia ronie, ma nowe zamwienia, cholera
jasna! Czemu nie u nas?! Jak mnie to wkurza!
Czasem id posiedzie koo katedry. Sam. Jest wielka i stara. Podobno ma
osiemset lat! Niesamowite, jak stare jest samo Turku. Nietknite wojn, czyste i
spokojne. Jak byem w Polsce, omin mnie tutejszy Jarmark Rycerski.
Wyobraam sobie ten rozmach. W zeszym roku widziaem tu witeczny jarmark
na Boe Narodzenie. Dosownie mnie zatkao - tyle tych ozdb, wiate i
duperelek wszelkiego rodzaju. Po tej naszej polskiej zgrzebnoci odwykem. Ceny
po przeliczeniu na zotwki wydaway mi si wysokie, wic cierpiaa moja dusza.
Tak chciaem nakupowa tego badziewia Kasi i Tomkowi, Joace, ale cigle
liczyem kady grosz po polsku, skrztnie... My z biednego kraju nie umiemy z
mety wzi oddechu. cibolimy pienidze, jemy byle jak, chodzimy w starych
achach i to wszystko dla dobra rodziny. Zapominamy o tym, e za nasz
harwk naley si nam czasem cacko z dziurk, jak mawia ojciec. Co prawda
on mia na myli co lepszego.
Dopiero Karol jako mi to wyperswadowa.
- Wiesiek, no daj spokj! Zarabiasz tyle, e sta ci na piwko z kolegami,
lepsze... no wiesz, wszystko!
- Tobie to dobrze, nie masz rodziny i nie musisz...
- A ty musisz krwi utoczy, tak? Daj spokj, ja rozumiem, e przyjechae
tu z kraju za prac, ale, do cholery, nie oszczdzaj tak na sobie jak jaki
Wietnamczyk!
Waciwie ma racj. Czy ja doprawdy musz si tak zarzyna? Tomek
159

zaraz si oderwie od nas cakiem i pjdzie do zawodu. Ma mieszkanie po wuju


Stefanie - niewielkie, ale jednak. Zarabia mao, ale to dopiero pocztek. Bdzie
pywa - to ju co, praca jak kada inna. Kaka te zaraz koczy studium i do
pracy, no chyba e bdzie chciaa na studia. Joanna ma prac - nie musz sobie
odejmowa, wystarczy, e wysyam jej poow.
- Ile?! - Karol wytrzeszczy oczy, kiedy mu si kiedy z tego zwierzyem.
- Poow. Troch ponad.
- Wiesiu, albo ty mnie bierzesz pod wos, albo co z twoim mzgiem nie
tak. Z tego, co mi mwie, to twoja pani jest mocno awanturna i dlatego
kombinujesz rozwd. Tak czy nie? I co? Jeszcze jej dopacasz za to, e ci ycie
podeszo do garda? Wiesiek, sorry, ale moe ty masz na drugie Matka Teresa?
- Odczep si! - burknem, ale przecie mwi prawd. Moe poluzuj z
tym wysyaniem poowy, ciboleniem, odmawianiem sobie wszystkiego?
Chciaem kupi samochd... Umiechnem si do tej myli.
Lennard, jak obiecywa, przenis mnie do nowego projektu! Ogromny
wycieczkowiec! Wielki jak sto choler! Karol ju przy nim pracuje. Na razie w
biurze czasem si mijamy na korytarzu, ale ju mnie zawiadomi, e czeka na
mnie tu, na tej wielkiej krypie. Sdz nawet, e ugada to z Lennardem, a ten wyej. Kurcz! Ciesz si jak dzieciak! To wielki projekt i wcignito do niego
tylko najbardziej zaufanych. Czyli mnie docenili! Ha!
Myl, e jestem dobry w mojej robocie. Chyba dlatego, e j po prostu
lubi. Kontroler jakoci, czyli facet, ktry poucza innych, jak dobrze wykona
zadanie. Amerykanie podobno stwierdzili, e pouczanie innych czy skuteczne
udowodnienie swojej racji wpywa przyjemnie na te same obszary w mzgu co...
orgazm. Nawet jak to nieprawda, to co w tym jest. Mdrzenie si i pouczanie
innych bywa nad wyraz przyjemne. Moe wic dlatego mam satysfakcj, e moja
robota wanie na tym polega? Na szukaniu bdw innych i udowadnianiu, e
mam racj. Sprawdzam konstrukcj elementw kaduba statku, czy s zbudowane
zgodnie z dokumentacj i zatwierdzonymi procedurami, czy jako odpowiada
160

standardom. Mam wyczucie. Bardzo czsto nie musz nawet zaglda do rysunku,
eby wiedzie, e czego brakuje, e usztywnienie powinno by z drugiej strony
blachy, e majster zapomnia o wzwce, e le jest pooona spoina. Moje
stanowisko daje cakiem spor wadz. Moje decyzje jako inspektora dziau
kontroli jakoci mog mie wpyw zarwno na premi majstra, brygadzisty, jak i
robotnika, spawacza czy montera. Nie ma si co oszukiwa: to te sprawia
przyjemno. Ale staram si nie naduywa pozycji - zawsze moje uwagi
zgaszam w taki sposb, by nikt nie czu si uraony, i prawie zawsze zadowalam
si ustaleniem sposobu naprawy, bez robienia nadmiernego szumu.
Dziwne, w pracy sprawdzam si w czym, w czym jestem beznadziejny w
yciu. W domu to ja byem cigle pouczany. Joaka wiecznie ze mnie
niezadowolona, tu mnie nagradzaj. ycia si nie zrozumie. Ale co tam.
Najwaniejsze to si nim cieszy, jak mwi Orest.
Poszedem zatem uczci z Karolem mj awans do irlandzkiego pubu. Bya
dobra kapela z muzyk na ywo, opowiadaem mu, jak Kaka taczy. Powiedzia
mi, e musz go z ni jak najwczeniej zapozna. Fajny byby z ciebie
teciunio, waln mnie w plecy rozweselony. Co ja bym tu teraz robi, gdybym w
samolocie nie pozna Karola? Chyba bym si cakowicie pogry w tych swoich
smtnych rozwaaniach.
Co najmniej raz w tygodniu robimy wypad rowerami po okolicy albo jak
ju napada niegu - gramy w siatk w niedalekim, wojskowym klubie, chodzimy
do sauny. Kiedy i owszem, miaem kolegw, ale ostatnie pitnacie lat
kumplowaem si gwnie z... domem i rodzin. Jedyn moj rozrywk byy
plegalne wyprawy do Rycha. Karol to kawaler, wic uwaa, e na kajdany
szkoda ycia. Jest typowym lekkoduchem, lubi kobiety, wino i piew. cilej:
whisky, tequil i dobr muzyk. Z Polski wyjecha bardzo dawno, pracowa w
Hamburgu, w Raumie, a teraz w Turku. Ma koo pidziesitki. Modszy ode
mnie. Jest wysoki, gibki (grama tuszczu, cholera jasna!), ciemnowosy, bez
adnej siwizny (no, moe ciut) i wiecznie zadowolony z ycia. Najstarsza jego
161

kochanka miaa 65 lat. Ale czy mona mu wierzy? Czasem puszczam mimo uszu
te jego przechwaki. Czasem... zazdroszcz. Opowiada o tym swoim yciu
erotycznym tak jak o jedzie na nartach. Nie jest wulgarny. No, troch, ale to taki
styl macho. Karol sawi kawalerskie ycie jako naturalny stan dla faceta. Ja - nie i
mimo to jako dobrze mi w jego towarzystwie. Nie wiem, jak odwrotnie, ale
zakadam, e on nie naley do biczownikw i jakbym wydawa mu si jedynie
nudnym pierdo, nie katowaby si moim towarzystwem. Proste.
- Wiesiek, dzisiaj wieczorem jedziemy na kulki! - melduje mi Karol. Nie
pyta, a melduje i ju. Bywao, e si ocigaem, e nie, bo koszty i takie tam, ale
mn potrzsn.
- Chopie, opanuj si! Ile razy ci ju wpajaem, e musisz si zatroszczy o
wasn dup! No, szybko!
- Poczekaj, przebior si.
cigam dres, wkadam dinsy i bluz. Zamykam za sob drzwi pustego
pokoju. Pustego ycia. Ma racj. Co ja mam tu tak siedzie sam? Idiotyzm!
Jestem mu wdziczny za jego anielsk cierpliwo.
Na krglach jest luzacko i gono. Niewiele pa, troch siks w
modzieowych grupach. Nas jest czterech - ja, Karol, Ludwig, Niemiec, i Ari,
Grek. Ma na imi Aristoteles, jak Onassis, ale ani takiej kasy nie ma, ani go nie
przypomina. Chudy jak tyka i kocisty. Nie umiem jeszcze podkrca kul jak
Ludwig, ale powoli sobie radz. Z choreografi te amatorszczyzna, ale nikt na to
nie zwraca uwagi.
- Dobrze! - woaj, gdy robi strike'a, i bij mi brawo jak dzieciakowi.
Strzelamy sobie piteczki. Pij piwo i umiecham si, milczc. Jeszcze jedna
kolejka, jasne! Fajnie jest, kurcz!
Karol podwozi mnie do domu.
- To co, Wiesiek, decydujesz si na firmowe mieszkanie czy co
wynajmiesz? Lennard mi pokaza te plany mieszka. Ja w to wchodz.
- Nie wiem, jakie koszty, no, ale gdzie trzeba mieszka, nie? - mwi,
162

jakbym szuka u niego potwierdzenia.


- Eee, jako dasz rad. Obetniesz troch honoraria swojej pani.
Kiwam gow i miej si. Mam ju troch do wynajmowania i tego
dojedania. Mio by mie Karola za ssiada. Nie to, e bdziemy do siebie na
herbatki gania, no ale... sl bym mia od kogo poycza.
- No? - pyta raz jeszcze.
- Zorientuj si.
Moe daoby si tu popracowa do emerytury? Do Polski ju mnie nie
bardzo cignie. Moe faktycznie trzeba by tu mie swj kawaek podogi, a nie
wieczn prowizork, ciuchy w kartonach, non stop na walizkach, w hotelowej
prowizorce?
Dziwnie tak powiedzie to na gos. Nie cignie. Do emerytury.
Kurcz! A jeli Joaka zrozumie, zmiknie, napisze dramatycznie, ebym wraca,
bo mnie tak kocha, e nie moe beze mnie y, e pjdzie na jak terapi, e si
razem zestarzejemy. Nie, nic takiego si nie stanie. Jest ju na pewno pogodzona z
moj emigracj i tym, e jest sama. Wysyam jej fantastyczn, jak mi si wydaje,
kas. Nie narzeka, ale te nie pisze, nie dzwoni, nie mwi niczego, co by
wiadczyo o tym, e zaleaoby jej na mojej cigej obecnoci. Na mnie. Jest
chodna w kontaktach, oficjalna. Kiedy to bya kara, a teraz? Stan przewleky?
- OK, Karol, podpytaj Lennarda, a waciwie nie, sam spytam. Policz
pienidze i wiesz... No chyba tak, przejedmy si pooglda te mieszkania.
- No to stoi! Cze!
Uwiadomiem sobie dokadnie, e to nie jest taki wypad po prac, jak to
byo za studenckich lat, gdy si jedzio do Szwecji na truskawki. e to ju nawet
nie jest tak, jak par miesicy temu. Jestem... emigrantem! Zamieniam wanie
prowizork na stay ld. Zarzuciem kotwic. Ta myl wprowadzia mnie w
dziwny stan refleksji nad tym, jak to z nami mczyznami jest. Nigdy nie
mylaem o emigracji, a ten wyjazd traktowaem wybitnie zarobkowo, jako co na
szybko, rok, gra trzy - dorobi i wrc! Wita wio... A ja tu sobie moszcz
163

mieszkanie, byt. Czyli nie na chwil. To robota na duej, na lata. Chc mnie tu,
doskonale pac, szanuj. A przede wszystkim to ju nie chodzi tylko o robot.
Chodzi o mnie...

164

MJ JEST TEN KAWAEK PODOGI


Min niespena rok i wyldowalimy w nowych blokach, we wasnych
mieszkaniach. Na tej samej klatce schodowej. Koniec yda Wiecznego Tuacza!
Teraz mam tu swj... dom! Niech bdzie wygodny, ciepy, bo jednak zima tu jest
lodowata, duga, ciemna. W czasie nocy polarnej mamy tu krtkie dni - soce
nisko, wczenie zachodzi, i ta ciemnica te bywa dla mnie doujca. Za to dzie
polarny te atwy nie jest - potrzebne s ciasne rolety albo story, inaczej nie
umiem spa. Soce zachodzi dosownie na chwil i noc jest biaa - faktycznie.
Zim Karol chodzi czasem na solarium i uwaa, e to znakomicie robi na
niedobr wiata sonecznego, ale ja jako nie daem si w to wycign. Nie
wierz. Dla mnie to jakie... zbyt kobiece. Wacicielka jest chyba jedn z
narzeczonych mojego jurnego kolegi, wic on niech chodzi, ja nie musz.
Mam dwa pokoje na drugim pitrze. Mogem wzi wicej, ale po co mi,
eby opaty mnie dobiy? Wyposaenie podstawowe ju mam. Kuchnia,
meblocianka, sypialnia, szafki nocne. Taki standard fiski. Proste to i adne.
Joannie by si nie podobao. Za surowo, ale mnie jak najbardziej!
Karol mieszka na tej samej klatce - trzy pitra wyej. Ma dwa wielkie
pokoje z kuchni typu studio i adny widok z okien. W przeciwiestwie do mnie
obrs ju w swoje graty. yje sam dla siebie, to ma. Ma doskonay sprzt grajcy
oraz imponujc pytotek. Odgraa si, e mi zaimponuje jako kucharz i sowa
dotrzyma! Dobry jest. Gotuje w niektre soboty i niedziele, a ja si dorzucam do
gara. Wieczorami zazwyczaj jestem sam, bo Karol ma swoje potrzeby i jakie
przyjaciki na przychodne albo wychodne.
Moje mae szczcie, moja maa stabilizacja. Czy mogem chcie czego
wicej? Chyba powinienem... Po jakim miesicu Karol mnie zdrowo ochrzani.
- Wiesiu, ja rozumiem oszczdnoci, ale jak ty tu moesz mieszka?
- O co ci chodzi? - zbaraniaem.
165

- Ta twoja mska dziura wyglda surowo jak cholera. Tu jest jak w


orodku dla uchodcw. Przenie ten st do kuchni, po choler ci ta zawalidroga?
A tu trzeba byoby jaki porzdny fotel i aw... Co w oknach. Nie?
- Nie mam kasy, meble tu drogie. Wystarcz mi te rolety.
- A syszae o czym takim jak second hand?! Pojedziemy, potargujemy
si. Tu jest taki jeden po drodze do Naantali! I skoczymy na pchli targ, tam,
bracie, masz wszystkiego pod dostatkiem i za p, wier ceny!
- Daj spokj...
- O, i biurka porzdnego nie masz, lampa by si przydaa. Ogldanie nie
kosztuje!
Pojechalimy w sobot, nie byo nic do roboty. Skad uywanych gratw
mieci si w sporym baraku. Wcignem si szybko, bo ceny niskie. Wyobrania
zacza pracowa. Faktycznie milej mi bdzie mieszka. Zapa si w fotel, bo ta
moja kanapa nie taka znw wygodna. Poleniuchowa podczas meczu czy filmu.
Lampy stoj osobno. Maszyna do szycia, magiel domowy. Przez chwil
pomylaem o Joannie... elazka, garnki, taborety... Nawet zasony i poduchy,
wszelka drobnica. Zdecydowaem si na dwa fajne fotele z du puf pod nogi, do
tego stolik i lampa stojca. Wacicielka dorzucia mi poduch gratis, a gdy jej
podzikowaem z umiechem, dodaa liczn karafk.
- Robisz wraenie, Wiesiu! - zamia si Karol.
Fotele nie mieciy si do auta, ale mj dzielny kumpel pogada z pani i
wieczorem jej syn dostarczy mi meble do domu.
- Transport masz gratis, ale whisky stawiasz! - to rzekszy, zatrzyma si
koo sklepu. - Mamy karafk, zatem dzi pijemy u ciebie!
Szarpnem si i za spore pienidze kupiem jaka wdrowniczka w
opakowaniu z dwoma podajnikami, bo w domu nie mam szka, jeli nie liczy
kubka i dwch szklanek. Za to w zamrazalniku jest ld! Cholernie tu drogo, ale...
raz si yje, a ja tak bardzo lubi whisky!
Wieczorem siedzielimy u mnie, w wygodnych fotelach, na stoliczku stay
166

nasze szklaneczki, ktre przy kadym podniesieniu mile grzechotay lodem.


- Karol, a ty nigdy nie mylae o zaoeniu stada? - odwayem si w
kocu zada sakramentalne pytanie.
- Oj, Wiesiek... Ja wiem, e wygldam na bon vivanta i bradiag, ale tak
si porobio i tak ju jest dobrze.
- Nigdy mi nic nie mwisz o sobie, waciwie ci nie znam - zaczem si
usprawiedliwia.
- Bo nie pytae!
- A co to, baba jestem? Kady mwi to, co chce, nie umiem cign za
jzyk dla samej ciekawoci.
- Moe i racja. - Karol pokiwa gow. - Ja jestem pruszczanin, no wic
normalne, e statki, bo prawie kady chopak u nas marzy o lepszym yciu, moi
kumple z podwrka jak nie do marynarki, to do stoczni si pchali. Matka mnie
pilnowaa, ebym nie wyrs na ladaco, gonia cierk do lekcji. I t cierk
sprawia, e skoczyem studia!
- Ach, te nasze matki... - pokiwaem gow.
- Jak byem w wojsku, wujo zaatwi mi marynark. A jake! Porzdn
jednostk, niedaleko domu. I zakochaem si. Co to byo za trzsienie ziemi!
Zwariowaem ze szczcia, bo Gabryk znaem niby od dzieciaka. Chodzilimy
do tej samej szkoy, bylimy jak brat i siostra. Na studia pojechaa do Wrocawia,
co tam kombinowaa i jak wrcia... O! Wyrosa na pikn kobiet. Bogini! No
nie widziae w yciu pikniejszej panny.
- Zaskakujesz mnie - pokiwaem gow z uznaniem. Zanosio si na
dusz opowie.
- Byem zaczadzony, wodzia mnie na sznurku, skakaem koo niej jak
piesek cyrkowy. I tak poskakaem do owiadczyn i garnituru. Wszystko byo ju
zaklepane, gdy pojechaem do niej z obrczkami. Otwiera mi jaka taka inna i...
wiesz co? Nie uwierzysz, bracie! Przepraszam ci - mwi. Okazuje si, e miaa
na studiach romans z jakim Muhamedem z krajw ropononych i jak on pojecha
167

do domciu, dugo si nie odzywa, u nas wiesz, stan wojenny - popaprao si. Ona
sdzia, e to finito, a tu nagle po latach pojawia si ten pieprzony Otello i, wiesz,
podsuwa jej pod nos stan konta i perspektywy petrodolarowe.
- I posza na to?
- A jak! Tumaczya mi, e to bya wielka mio, e on taki cywilizowany,
e ma jakie tam dobra i e bd mieszka w Paryu. Walnem jej z pichy w...
lustro w przedpokoju, tak e tylko odamki strzeliy wkoo i moja krew. Walnem
drzwiami i poszedem w dug! Obrczki, jak pizgnem do Wisy, tak tam
pewnie do dzi le na dnie. Lazem piechot do domu, ryczc jak zarzynany w.
Pniej upiem si na umr, oberwaem od matki cierk, a jake, i ju.
- Skamieniae - skomentowaem.
- Ty, docent, nie filozofuj - Karol prbowa si umiechn zawadiacko, a
w zamian za to pojawi mu si na ustach do bolesny grymas. - I nie wracajmy
ju do tego. Jest znakomicie tak, jak jest! OK?
- OK. Tak atwiej? - spytaem niepotrzebnie.
- Moe i atwiej, a ty co, chcesz mi kazanie waln? A moe znw dostae
jakie instrukcje od janie pani? - odbi pik.
- Hm. OK. Zamykam dzib - postanowiem uszanowa wol Karola. - Tak
si, wiesz, zastanawiaem i nie mogem jako nazwa siebie emigrantem... I e ja
tu na duej...
- Wiesiu, moesz jak inni Polacy uciboli ciut grosza i zawie do kraju,
ale to gupota. Wielu ju takich widziaem, kami sami sobie, e to ju ostatni
rok, a cign robot, dopki si da, bo takie jest ycie. Ja nie udaj, nie mam po co
wraca do kraju, wybraem wiat jako miejsce zamieszkania. Hamburg, Turku, a
moe za jaki czas mnie rzuci do Dubaju, Korei. Do Chin. Do Singapuru. Statki
si buduje tam, gdzie jest morze. wiat mnie ciekawi, cignie.
- To czemu tu siedzisz? Ani klimat, ani...
- Nie wiem. Zanim ci spotkaem w samolocie, nawet tak kombinowaem,
eby gdzie do ciepeka. Ale Chiny mi kumple zohydzili, e niefajnie tam jest, w
168

Korei pode arcie i panienek mao, a ja Tajek i tych tam Azjatek nie lubi, nie
pogadasz! W islam si nie wpakuj. Nie wiem... Rozgldam si, zbieram
wiadomoci, ale pki co, jest jak jest. Ty te si nigdzie nie wybierasz, to sobie tu
pomieszkamy, a potem... Moe razem czmychniemy dalej? W Korei to mam
kumpla Klausa, co jaki czas daje sygna, ale ostatnio sam mia problemy.
Osobiste. Nie wiem... Powoli ju mi si tu nudzi. Jak zrobimy ten wycieczkowiec,
to co pokombinujemy, co?
Suchaem go jednym uchem. Ma racj. Zobaczymy.
- Wiesiu, bo ty musisz poczu, e to twj nowy dom, wtedy zaczniesz go
urzdza tak, e przestanie by tylko prowizork - Karol wrci nieoczekiwanie
do tematu mojego surowego mieszkania. - O, dywanu nie masz, jakiego
chaberdzia w doniczce, obrazka. Kobiety maj racj, te dodatki s mie, no...
Takie rekwizyty sprawiaj, e wntrze staje si oswojone. Co? Moe walniemy si
jeszcze po jak wykadzin, dywan, firanki?
- Firanki nie - zaoponowaem. - Szmatki w oknach s zbdne! Zbieranina
kurzu! Tylko jaka osona od soca latem. Dolne szyby zaklej foli matujc.
eby mnie z podwrka nie byo mona podziwia, jak paraduj po domu w
gaciach.
W wielu oknach u Finw w ogle nie widz niczego, nie zasaniaj si,
ycie jak na doni!
Przypomniaem sobie, jakim upiornym zajciem byo upinanie w domu
firanek i zason. Joanna podpatrzya w jakim pimie takie elegancko drapowane,
jak w koszmarnym nie cukiernika, i ju musiaem wystawa na drabince i
upina. apy mnie bolay jak cholera. Czysty absurd. Moe w salonie
dziewitnastowiecznego paacyku byyby te drapowane fintifluchy w porzdku,
ale u nas? Dyskusji jednak nie byo. Nie znam si, wic nie zabieram gosu. U
mnie szmat w oknach nie bdzie!
- Dobra, w dup firanki - zakoczy dyskusj Karol, wycigajc
szklaneczk, bym dola mu jasia w. - Ale dywan ci si przyda, zobaczysz!
169

Poczuem rado. Z takiej gupoty! A jednak!


Po kilku wypadach na pchle targi moje nowe, surowe mieszkanie zaczo
przypomina dom. Kupiem rdzawy dywan puchacz, niewielk plam mia akurat
w miejscu, ktre przypadao pod fotelem. Zamiast obrazkw powiesiem zdjcia
Kaki i Tomka, w sypialni - wielki plakat Pink Floydw i... Marylin Monroe. A
co! Nawet ju mam kieliszki do wina i kieloneczki do wdeczki, jakby co.
Talerze, jakie garnki i patelni do jajecznicy. W kuchni przybiem peczk na
przyprawy. Wieszak na rczniki.
Faktycznie - oni tu lubi te second handy. Obieg rzeczy uywanych,
oszczdno, a przede wszystkim rado, e to wszystko tak szybko nie umiera.
Zmieniaj si tylko uytkownicy. Szkoda, e u nas tak tego mao. Jeli ju, to
byway zazwyczaj same ciuchlandy. Ubrania akurat to ja kupuj nowe,
uywanych si brzydz, ale takie garae z wtrnym obiegiem mebli - rewelacja!
***
yj yciem singla - tak to Kasia nazwaa. Sam. Dziwne i bardzo
normalne. Kupuj sobie ubrania i kosmetyki, pyn do mycia naczy, jedzenie.
Mao, bo mao potrzebuj. Wizyty w sklepach z Karolem bywaj niebezpieczne.
Tydzie temu namwi mnie na potworny (moim zdaniem) wydatek - bielizn
himalajsk, bo na inspekcjach zwyczajnie marz mi tyek.
- Kady tu to kupi! - przekonywa Karol, wciskajc mi w rce jak
droyzn.
- Ja szukam ciepych gaci, a nie piecyka! Odczep si - prbowaem si
ratowa.
- Chopie, to jest nowej generacji. Termoaktywna, co dla nas, bo
zatrzymuje ciepo, a nie pocisz si jak winia w saunie. Kup, ty liczykrupo!
Zaoszczdzisz na lekarstwach. Wiesiek, to o komfort pracy idzie, a nie strojenie
si dla lal. A propos, poszedby w sobot na imprezk? Zapraszam ci do

170

Miriam, tej, co ma solarium. Sporo ludzi, sporo piknych dam... No przesta


marszczy brwi! yjesz jak eremita. Jak nie bdziesz uywa, to ci odpadnie!
- Co odpadnie? - udaj, e nie kumam.
- To, co ci usycha. Wiesiek! Przesta robi z siebie mnicha.
Umiechnem si, czytajc metk na jego himalajskiej bielinie.
- Ju dobrze... kupi! L czy XL - zmieniem temat - jak sdzisz?
- Przymierz!
- Nienawidz przymierzania, tu jest tabela rozmiarw... Bior L, nie lubi,
jak mi co wisi.
- Dlatego proponuj ci imprezk u Miriam.
Nie da za wygran!
- Karol, odczep si od mojego ycia intymnego, co?
Popatrzy na mnie spokojnie i zrobi taki grymas, gdy co mu nie pasuje.
- Wiesiu, gdy poczujesz bo wol, rzeknij tylko sowo! Zostawi ci
klucze. Mam lepsz filmotek ni ty!
Wzruszyem ramionami, udajc obraonego.
W sobot Karol poszed - jak sam mwi - na ajdactwo, a ja si
dobraem do jego filmoteki. Skoro tak zachca, to obejrz sobie jakiego
porniaczka. Mj ssiad ma spor kolekcj. Niemieckich nie znosz - za wulgarne i
kiepska jako. O! Japoskie, rysunkowe, ale te mnie miesz i jako nie
poruszaj zmysw. Idiotyzm - niby film rysunkowy, a panienki to jak
dziewczynki, gwacone przez stwory, wasn wyobrani, sfiksowanych ksit,
inne kobiety... Niby nie chc, niby chc... Nie, nie lubi. Zbyt mi obce kulturowo.
S tu i jakie woskie, s i francuskie - fajne okadki...
Otworzyem jaka, do miseczki wsypaem sone precelki i zasiadem.
Zrobio mi si gorco, a pniej smutno. Masturbacja ju nigdy, tak jak w
modoci, gdy kochaem si z Claudi Cardinale, nie bya moim ulubionym
zajciem.

171

WITA
Na wita namwia mnie Kasia, mama, troch Karol. Ocigaem si z decyzj,
chciaem, eby kto mi nakaza, e mam jecha, bo szczerze mwic - nie miaem
ochoty. Wolaem, eby kto za mnie podj t decyzj, stwierdzi, e jest to moim
absolutnym obowizkiem, bo ja sam tego tak nie czuem. Dziwne. Zastanawiaem
si, czy moe pojecha na wita do mamy i Krysi? No, ale gupio tak zostawi
Kasi i Tomka z Joann. Z nimi separacji nie zakadam. Co prawda Kasia i tak
zapowiedziaa, e pierwszego dnia wit jedzie do koleanki, a Tomek przesiedzi
wita, dubic w komputerze albo ogldajc National Geographic. My z Joann
zapewne bdziemy milcze albo si re. Albo udawa, e jest OK, a na to nie
miaem ochoty. Najbardziej od wyjazdu odstrczao mnie to, e powinienem z ni
pogada o rozwodzie.
- Bdziesz tu gni? Wiesiek, to nie ma sensu!
- A ty? - spytaem Karola.
- Ja jad do matuli. Jak chcesz, zabierz si ze mn! Ucieszy si, cho
gucha jest i lepawa, ale kochana. U nas ubogo, ale chdogo, a w miasteczku
koleanki samotne z wyboru lub porzucenia chtnie pociesz Samotnego
Wdrowca!
- Ty tylko sam z mam?
- Nie, no dojad siostry, bracia, kuzyni... kuzyneczki!
- Diable rogaty, tobie to tylko jedno w gowie! Dziki, Karol, raczej
zostan albo pojad do mamy. Jeszcze nie wiem. Bywaj!
- No to daj, bracie, pyska, uzbieraem kilka wolnych dni, jad jutro. To...
wesoych i dosiego. I eby ci, wiesz...
- Wiem.
- Nie usech!
Ja te uzbieraem, ale kasy. Braem nadgodzin, ile wlazo. Stare, polskie
172

przyzwyczajenie. Kiedy rzucibym to Joace pod nogi. Ale dzi - nie. Zostawi.
Moe szarpn si wreszcie na bryczk?
Bylimy z Karolem w ichniejszym autokomisie. Ile mog jedzi z nim
czy sam autobusami? A on oszaleje z zachwytu, mogc mi pomc wybra. Troch
si zna i ma ju taki charakter. Czuje si w obowizku dba o mnie, samotnika,
pierdo. W przeliczeniu jest tu droej, to jasne, ale autka jakie takie w lepszym
stanie, zadbane i co tu duo mwi, bardziej dowierzam Finom. Uczciwsi, chyba
nie sprowadzaj z Zachodu bitych, powypadkowych kalek zagraajcych yciu
klienta. Poczekam, pomarudz troch, moe opuszcz, a moe nazbieram jeszcze
troch kasy i kupi jaki lepszy?
W poczcie znalazem mail od... Joanny. Nauczya si?! Przekonywaa
mnie, e powinienem by na Wigilii, przecie dzieci... No i nie rbmy sobie tego i
e przecie nie bdziemy przez moje fochy i jej drobne bdy (?) rozwala
rodzinnych wit. Myl, e sprawczyni tego bya Kasia. Naturalnie zamaem
si. Pojawiem si w domu dwudziestego trzeciego obadowany prezentami, w
pogodnym nastroju i z odwag cywiln. Z mety zadzwoniem do mamy i Krysi.
Ucieszyy si, pytay, czy wpadn. No, mao mam tego czasu wolnego tumaczyem - i moe w ostatecznoci co w Joace pko? Nie odzywaem si
dugo, nie nalegaem na zgod, nie modliem si do niej jak zawsze. Moe
zrozumiaa, e to nie arty? e takim sposobem daleko nie zajdziemy? Moe ten
rozwd jest kompletnym absurdem?
Moe... Nie liczyem na wiele. Moe na refleksj, naleganie Kasi? Na
rozsdek? Nie jestemy modzi, trzeba si jako zestarze z klas.
***
Na lotnisku w Gdasku baagan - na walizk czekaem z p godziny.
Takswkarze zarabiaj na jeleniach, rzucajc kwoty z ksiyca. Pieprz ich.
Nawet by mnie byo sta, ale nie bd popiera oszustw. Chlapa. Na PKS

173

dojechaem autobusem. Wilgo wlaza mi za konierz i poczuem j w kociach,


stojc na przystanku. W holu nie dao rady. Odr jaki - wymieszany pot, brud,
szczyny, fajki i zapiekanki, ohyda! Za to sam autobus koszmarnie przegrzany,
wlk si jak smrd za wojskiem. Moe powinienem do pocigu, ale PKS miaem
szybciej. Musz kupi samochd. Wsiadbym w Turku, zapakowa gratw, ile
chc, na prom i ju! Karol jednak nigdy do Polski nie jedzie samochodem. Mwi,
e drogi fatalne i napi si nie mona. Wystarczy mu, e w Finlandii prohibicja,
bo po osiemnastej wdeczki si nie kupi, a met jeszcze nie wynaleli. Na stacjach
oprcz benzyny i pynu do spryskiwaczy - posucha... Jakim cudem ten kraj
jeszcze funkcjonuje, to nie wiem - dziwi si Karol. - Co to za kraj, w ktrym si
nie pdzi samogonu?
Samogon. Pamitam, e mama gniewaa si, jak ojciec przynosi samogon
od kolegi. Ulegaa jedynie, gdy ojciec nastawia na nim nalewki. Miaa jakie
swoje lki przed czym zakazanym i picie biaej wdki uwaaa za prostactwo chyba e do ledzia, w wita. Natomiast nalewki to byo co. Babcia i prababcia
we dworze robiy, ale mama nie zapamitaa receptur i sama tworzya. Tatko
chtnie prbowa i zawsze marudzi, e czego brakuje. Mama wiedziaa, e mu
idzie o dolewk. W yciu go nie widziaem pijanego.
Oj, spdzioby si te wita w naszym starym domu, z rodzicami... Gdyby
to tylko byo moliwe - Kasia, Tomek i rodzice. Ojciec gadaby z Tomkiem o
elektronice, dziwi si, pyta... Kasia pomagaaby mamie. Lubi si, ale rzadko
widuj. Mama pamita Kasi jeszcze z warkoczami. Joanna nie jedzia z nami do
mojej rodziny. Zawsze gdy padaa ta propozycja, zasaniaa si swoj mam, ktra
przeniosa si do modszej crki, do Warszawy.
Plucha w tej Polsce. Szaro i wilgotno - obrzydliwie. Pod tym wzgldem
Finlandia jest boska. Czysta, biaa, mrona. Tylko douj te krtkie dni. Mnie bardzo.
W PKS-ie przysypiam, jest ciemno i ciepo.
W domu nie zastaem nikogo. Czemu mnie to nie dziwi? Dzieciaki bd
174

dopiero jutro. Zadzwoniem do Kasi, jest na prbie, a Joanna w pracy. Tomek te


gdzie w swoich rewirach. Nastawiem na cay gwizdek The Wall Floydw.
Odgrzaem sobie jak wczorajsz zupin i zrobiem makaron z serem. Choinka
ley na tarasie, wic j rozpakowaem i osadziem w stojaku. Tuk si po pustym
domu, chciabym co zrobi, ogarn, bo chyba dawno nie byo odkurzane, ale
mnie zmogo. Wyciszyem muzyk, pooyem si na chwil i zasnem.
By ju pny wieczr, kiedy si ocknem. Jakbym si znalaz w innej
bajce, w innym czasie. Kto mnie nakry kocem, w pokoju przymione wiato,
scz si piosenki witeczne z pyty, ktr kupiem Ace dwa lata temu - taka
wizanka niekoniecznie kold, ktre co roku wakuje si powszechnie. Nat King
Cole, Cliff Richard, Dean Martin, Celine Dion, fajna pyta... Mio mi si zrobio.
Nawet w kominku rozpalone! Kasia cicho ubieraa choink.
- Cze, skarbie - odezwaem si do chrapliwie.
- Cze, tatku!
Jej umiech mnie powala. Lubi j tak, bo zazwyczaj jest skupiona,
powana. Podesza i pogaskaa mnie po czole.
- Masz gorczk - orzeka jak moja mama, zatrzymujc do na czole.
- Nie, tylko

poczuem

si zmczony,

ostatnio

pracowaem

nadgodzinach, koledzy wzili sobie wicej wolnego.


Istotnie, gorco mi i tak jakbym faktycznie mia chryp.
- Gdzie mama?
- W kuchni, a gdzie? Wiesz... O Boe, ile ja mam roboty! Czy zd, nie,
nie pomagaj mi. Ubierz choink. To ubraam, adnie?
- Piknie.
Zawsze tak jest. Joanna robi mnstwo rzeczy tylko po to, by si zamczy,
a wszystkich przy okazji udrczy. Zazwyczaj tylko ja mogem by
podkuchennym, ale teraz ledwo si ruszam. Gnaty mnie bol, wsta mi si nie
chce, ale jako trzeba i cho si przywita.
Czapi do kuchni. Joaka w fartuchu - na kuchni wszystkie palniki zajte,
175

z garnkw para unosi si wprost do okapu. Na blacie deska, na niej rnoci do


posiekania, pokrojenia, obok miski z czym do wymieszania. Oglnie pachnie
witami.
- Cze - rzucam jako obco i cauj Joak w policzek.
Spojrzaa na mnie przelotnie i schowaa wzrok. Obco jest. No, ale jak ma
by? Oboje wiemy, e si co zepsuo.
- Pomc w czym? Przepraszam, pospaem - tumacz si nieswoim,
niskim i chrypicym gosem.
- Ale si dorobie! - Joanna, nie patrzc na mnie, sarka. - Zmierz
temperatur.
- Nie, ja tylko tak... - prbuj si wywin, oszukuj sam siebie.
- Wiesz, gdzie jest - kontynuuje Aka.
Z szafki nad lodwk wyjmuj termometr, wkadam sobie do pyska i
siadam.
Napibym si herbaty. Chc nastawi czajnik, ale przeszkadzam Ace.
Omijamy si komediowo, jak na filmie. Kiedy parskalibymy ze miechu,
objbym j, ona zrobiaby mi kubas herbaty, badajc troskliwie policzkiem, czy
mam t temperatur. Dzisiaj nie. Jest inaczej. Kade z nas si okopao i gapimy
si przez lornetki na siebie - co ktre zrobi. Jak si zachowa? O co chodzi?
Hmmm. Tak to wyglda? Obco. Rozchodzenie si w dwie rne strony...
- ycie nam si rozlazo - mwi na gos ni to do siebie, ni to do Aki.
- Tobie si rozlazo, ja w swoim mam porzdek. Id do pokoju,
przeszkadzasz - mwi, nie patrzc w moj stron, bardzo zajta.
No to ju wiem, na czym stoj. O porozumieniu nie ma mowy. Bdzie
przedstawienie pod tytuem: wita w rodzinnej atmosferze.
Joanna bya pochonita prac w kuchni do nocy. Jeszcze dwa razy
robiem sobie herbat, braem aspiryn, za kadym razem pytajc:
- Moe jednak w czym pomog?
- Dzikuj, radz sobie - odpowiadaa dobitnie, jakby nie obdzielajc mnie
176

jakkolwiek prac w kuchni, wymierzaa mi kar.


Trudno. Ogarnlimy z Kasi duy pokj. Bardziej Kasia. Ja
produkowaem mas kataraln, wic smarkaem i ledwo widziaem na oczy.
Pocieliem sobie na strychu. Za dnia mogem wstawi tam olejak, zapomniaem
jednak, e istnieje, i marzem. Nie poszedem take do wsplnej - kiedy sypialni. Raz, e zarazibym Joann, dwa, e teraz byoby to jako... gupio.
Warczy na mnie, zbywa, a ja mam si pakowa do wsplnego oa? Zaoyem
stary dres i zawinem si w kodr. Zaraz si rozgrzej.
W nocy obudzia mnie wilgo. Moja samotnia ju si nagrzaa. Ciepo w
powietrzu, ja opatulony w kodr i jeszcze ten dres. Byem mokry jak cierka.
Cichaczem zszedem na parter wycign co z szafy. I znowu zrobio mi si
zimno. Noc temperatura na piecu si obnia. Z nosa mi si lao, gow miaem
jak dyni, po prostu zdychaem. Zagotowaem sobie w kuchni mleko z miodem i z
now porcj aspiryny usiadem, zawijajc si w pled.
Usyszaem, jak kto wstaje na grze. Takie czapanie to chyba Tomek.
Wrci pno... Wchodzi do kuchni.
- Cze, tato. le si czujesz?
- A ty co, nie pisz?
- Zaraz si poo, klikaem z Grayn.
- Grayn?
- Moja... Nie wiem, chyba dziewczyna. Jest teraz w Stanach u starych.
- Spotykacie si?
- Maa przygoda, raczej erotyczna ni miosna.
- Uwaaj, synu, one tego nie lubi.
- Czego?
- Tymczasowoci.
- Ona jest inna. Ma ojca marynarza. Matka si z nim rozwioda, bo ju nie
wytrzymywaa, wic Grayna te nie traktuje mnie docelowo.
- A jak traktuje?
177

- Sorry, tatku, moe si obruszysz, to seks. Sypiamy ze sob i to wszystko.


Lubimy si. Ja przecie chc pywa. Herbaty? Dolej ci.
- Tomek, ale kiedy zatsknisz do gniazda. Bdziesz chcia wraca i
widzie, e w twoich oknach pali si wiato, kto czeka...
- wiato ustawi sobie na programatorze, a z tym czekaniem... To
idiotyczne, eby dziewczyna musiaa tyle czasu czeka. Po co mi to? Ojciec,
maestwo jest przereklamowane. Dla mnie liczy si praca i wolne zwizki.
Domek, wywalanie mieci i ktnie s dobre dla waszego pokolenia, wybacz,
pewnie kalam wito...
- Nie kalasz, i mam poczucie winy, e to przez te nasze awantury, ale,
synek, tak nie musi by! Twoja babcia ya z dziadkiem do jego mierci w
zgodnym zwizku!
- Tato, wiem. Sporo ludzi yje w dobrych zwizkach, ale wybacz, ja tego
nie czuj. Moe jeszcze nie czuj? Nie dojrzaem do wicia gniazdka. Nie mam z
kim, nie mam ochoty. Powoania.
- Mao masz okazji. Siedzisz stale z nosem w komputerze.
- I studiuj, i pracuj, nie zapominaj. A komputer? Tato, to takie samo
miejsce spotka jak ulica, pub, szkoa. Tylko moliwoci wiksze.
Oczy mi si rozszerzyy.
- No, mam znajomych w caym wiecie. Kumpli, koleanki z Chorwacji,
Stanw, Kenii.
- Z Kenii?
- Taka nawiedzona misjonarka. W necie mona spotka o wiele
fajniejszych ludzi ni w naszych pubach czy w ogle dookoa nas. Mwi ci.
Zreszt te malowane lale, co chodz do pubw na polowania, mnie nie interesuj.
- To chyba faceci id na polowanie?
- Wszystko jedno. Gona muzyka, ocean piwa i tokowania. Jako mnie to
nie bawi. Masz syna dziwaka. Id si pooy, sam si obudz, nie haasujcie rano
zanadto, co?
178

- Cze, synek. Wyrose mi, spowaniae, a ja nawet nie zauwayem


kiedy.
- No... - Tomek popatrzy na mnie z filozoficzn zadum i doda z
rozbawieniem: - Gol si... A na gwiazdk kupie mi resoraka?
- Nie. Wz straacki, jaki sam chciaem mie. pij!
Zgasiem wiato i powlokem si spa. Ale zasn nie mogem, bo
rozmylaem o Tomku. Niepokoi mnie. Niezobowizujcy seks, singlizm... to
chyba taki teraz wiek i moda. Nowe wynalazki, a on lubi nowoci. Niech
poprbuje, w kocu jaka dama go usidli. Ciko y bez ciepeka, bez mioci...
Na mnie i na moich kumpli jako to samo naszo, jako co naturalnego. Co
prawda, nie kady tak planowa, eby zaraz rodzina, bachor i pieluchy, ale jak
strzeli w dziesitk i... pocz, to ju si ogarnia i... Witaj w klubie!
Co ja bym zrobi bez rodziny? Nigdy nie widziaem siebie jako wolnego
strzelca, singla. Owszem, za modu sobie poskubaem, poszalaem, ale eby
cakiem odrzuca stao, rodzin? Moe modzi teraz maj wiksz... wolno
osobist? Odrzucili zawsze, trzeba, konieczno? Moe Tomek jest takim
wolnym facetem? Bdzie sam, co port, to kobieta, adnego blu serca, e w domu
ona si zamartwia albo... puszcza? Nie kupi sobie paprotki ani kanarka, adnych
uwiza? To dobrze?
A jak ktr zapodni, to co? To nieodpowiedzialne. Teraz mam z nim o
tym gada, jak wanie mi pokaza, kim jest? Jak ma filozofi ycia? Biem si z
mylami. Rzucaem si od zrozumienia do negacji. W kocu to mj syn!
Powinienem go tak wychowa, eby by szczliwy! Znaczy - jak? Widzia, e
jestem troskliwy o rodzin, dom, chyba odpowiedzialny ze mnie ojciec.
Pamitam, jak Aka wyjechaa na szkolenie, a on dosta zapalenia oskrzeli
i garda. Wziem wolne, gotowaem mu przecierane zupki, dzwonic do mamy
po sprawdzone recepty, a usyszaem: Ty mu, Wiesiu, baki postaw. I co? I
postawiem! Mao si nie zesraem ze strachu, jak mj dzieciak zareaguje, czy mu
jakiej krzywdy nie zrobi, a tu prosz, ju nazajutrz bya poprawa!
179

Ale co z tego, jak i tak dalimy mu fatalne wzorce. Nie dziwi mu si, e
wzdryga si na sam myl o tym, e tak mgby wyglda i jego zwizek. A moe
ta Grayna to ciema? Tak oni teraz mwi - ciema. Za moich czasw mwio
si kit. Moe Tomek jest... innej orientacji? A mi si gorco zrobio na sam
myl. Niemoliwe. Wyczubym! Jezu, nie, tylko nie to! Nie ebym z krucjat
przeciw gejom, pracuj z takim Pekko, porzdny chop, ale... syn? Nie! Prosz nie.

180

MATCZYNY ROS
Rano nie syszaem, kiedy Joaka wysza. Dzi Wigilia - wrci wczeniej...
Fatalnie si czuj. Faktycznie, rozwalio mnie co okropnie. Pocigam nosem,
ktry mi si zrobi wielki i czerwony. Trzsie mnie troch. Oczy piek i chrypi
jak Armstrong. Mgbym zapiewa jak on What's a wonderfull world, tylko e
dla mnie jako teraz nie jest on wonderfull. wiat mi si poszerzy, to prawda, ale
dzisiaj jestem udomowiony, a nawet ukanapowiony.
Kasia zrobia mi omlet i kakao, mwic, e jak ona bywaa chora, tylko to
jej pomagao, i wygonia na kanap.
- Moja mama - zauwayem - zawsze mnie ratowaa rosoem. By gorcy i
rewelacyjnie stawia na nogi!
- Co ty? Zwyky ros?
- Nie zwyky. Babciny. O, wiesz co? Zadzwomy do babci i przy okazji
spytasz si o przepis.
Mama bya rozanielona naszym telefonem. Skoczyem jednak do
szybko, tumaczc, e wkrtce opowiem jej wszystko przy kawie i placku. A
prawda bya taka, e wyczuwaem jej zatroskanie o mnie. Wolaem uciec od
piekcych tematw. Kaka, zdobywszy przepis, poczua wen twrcz i pognaa
do miasta po produkty. Po powrocie zamkna si w kuchni i pichcia. Pniej
ogarna reszt parteru i kuchni, a ja zdychaem. Popakowalimy prezenty. Moja
creczka wydorolaa, zmdrzaa. Taka si zrobia powana, odpowiedzialna.
- Tato... le jest, prawda? Jak bardzo?
- Ale... e co? Przecie wiesz...
- pisz na strychu i nie mw mi, e to przez zazibienie! Nie jestem maa.
Warczycie ju na siebie od jakiego czasu bez przerwy. To ju koniec?
- Kasiu...
- Tato, ja wiem, mama nie jest atwa, ma diabli temperament, powie,
181

zanim pomyli, krzyczy... Ostatnio pogadaam z Dagmar, to nasza nowa


choreografka. Powiedziaa mi, e u niej byo podobnie.
- Znaczy, e co?
- Miaa ma awanturnika. Domylam si, e nie tylko na ni wrzeszcza.
Rozstali si, chocia podobno kochali. Tato... Mona kogo kocha i... bi?
- Bi?! Nie, chyba nie, no jak si bije, to si nie kocha... Nieeeeeee!
Patrzya chwil, jakby si wahajc.
- Daga mi powiedziaa, e to lepiej, gdy ludzie przestaj si krzywdzi i
daj sobie szans na nowe szczcie. Rozwiedziecie si?
- No popatrz...
Zamyliem si. Nie ma sensu chyba duej udawa. Ona wszystko
doskonale czuje. Westchnem.
- Kasinko... no co mam ci powiedzie?
- Nic, tatku. Taki jest ten lajf. Rozwiedziecie si? - dociskaa.
- Nie wiem jeszcze. Chyba... A wy co na to?
- Co? Ja i Tomek? Przecie jestemy ju doroli. Tomek ze mn rozmawia
wtedy, jak na ciebie nawarczaam. Mdry jest... Pytanie: jak wy? Rozmawialicie
ju, jak ma by midzy wami? Bo teraz jest beznadziejnie. Udajecie co dla
naszego dobra.
- Nie. Nie rozmawialimy i chyba nie udajemy, Kasiu.
- To co, rozwd?
Milczaem.
- Tato, zrbcie co z tym, bo jest okropnie.
- Kasiu... Zrbcie? To nieatwe. - Powinienem powiedzie, e nie wiem,
jak si do tego zabra. Bo jestem tchrzem? Czy nie umiem wzi byka za rogi?
Zapado milczenie. Kaka wysza na chwil do swego pokoju posprzta.
Nie wiem. Chyba trzeba bdzie jako. Mam kilka dni do nowego roku,
pjd do jakiego adwokata, pogadam... Czyli jednak ostatecznie podjem
decyzj? Uff. Tak. Zrobi to. Tylko jak to przyjmie Joanna? Zgodzi si na
182

nieorzekanie o winie? Gdy tylko dzieciaki pojad na te swoje kominy - sid z


ni.
- Tato, chcesz herbaty? - Kasia wytrca mnie z moich myli. Poukadaa
wszystko w pokoju migiem.
- Kasiu, mam pytanie z tych niedyskretnych... Yyy...
- Mam chopaka - przerwaa mj namys. - Nie, nie to...
- Nie jestem w ciy.
- Kaka!
- No co? artujemy sobie, tak? Z mam to bym tak nie moga. Brae
aspiryn?
- Ja nie o tym...
- No, a co? Czy mama kogo ma? Nie wiem. Chyba nie.
- Nie o tym! Kaka, daj mi powiedzie! Czy Tomek, czy on...
- Czy nie jest gejem, tak? Chyba normalny, bo raczej mi si nie zwierza,
ale rok temu na sylwestra to si obciskiwa z tak jedn. Bylimy razem u
znajomych.
- Obciskiwa? Nie z Grayn przypadkiem?
- Nie pamitam, taka wysoka, szczupa, chyba jest crk naszej polonistki,
co wyjechaa do Stanw.
- O, chyba tak. To z ni si obciskiwa? OK. No dobrze ju, dobrze...
Waln si na chwil, bo co saby jestem.
le si czuj, z nosa kapie. Nochal wielki i przytkany, nie znosz tego.
amie mnie w kociach i gardo takie obolae. Gos cigle niski, przez to bardzo
interesujcy, mgbym piewa jazz. Nie ebym na co dzie pia jak Farinelli, ale
teraz basuj chropowato. Nic mi si nie chce. piewa te nie. Zalegem pod
pledem w pokoju i chyba si zdrzemnem, bo nagle zobaczyem nade mn Kasi
z wielk filian rosou. Mamy tak z jednym z uchem - z grubego porcelitu,
mieci w sobie p litra pynu. A rosoek to jest co, co kocham! Ciut maggi,
pieprz i prawie parz sobie usta. opi z rozkosz.
183

- Crenia! - chrypi. - Jeste genialna!


- Nie ja, to babcia, to od niej przepis, z przypalan cebul! - Moja crka
umiecha si, robi piruet i woa: - Umiem robi ros!
Gorco mi, poc si jak winia w saunie... i dobrze.
Wanie, sauna... Karol mnie nauczy. Co to za kapitalny wynalazek!
Finowie! Chapeau bas! Teraz by mi si przydaa, chocia ten rosoek dziaa
podobnie. Zawijam si w pled, wypoc to cholerstwo. Bd y!
wita przeszy bezpciowo, normalnie, bez adnych afer. Jednak... obco.
Joanna milczca, wyniosa, a moe poprawna? Sztuczna, cho chwilami
prbowaa by mia. Niby umiech i mie pytanie, co tam u mnie, ale widz, e
mao j to obchodzi.
- W moim nowym mieszkaniu - mwi - musiaem sobie zainstalowa
cikie rolety, bo biae noce.
A ona w tym momencie ni z gruszki:
- Przebkuje si co o reaktywacji stoczni...
Opadaj mi rce. Odkd j to interesuje? Zaczynam wic i ten temat.
- Wiesz, nasze stocznie to studnia, w ktr trzeba byoby wpompowa
mas...
A ona znw mi przerywa:
- Nagrobek pk. Zawoaam kamieniarza, eby...
Okropne. Zabawa w guchy telefon, ale bez afer! Zdziwi mnie ten jej
spokj, chocia znam j i wiem, e jest wystudiowany.
Po witach byem ju na tyle ozdrowiay, e postanowiem jednak
zasign jzyka w sprawie rozwodu. Tylko spytam, jak to si zaatwia.

184

MECENAS CYRYL
Dwie kancelarie pozamykane, trzecia czynna. Starszy ysawy go udzieli mi
wskazwek, opowiedzia o procedurach i dorzuci gar ciekawostek z
marginaliw. Znaczy, jak si ludzie rozwodz. Z klas i bez.
- Wie pan - zaczem - specjalnie si nie dziwi, to jednak jaka trauma i
nie dziw, e ludzie s nerwowi.
- Prosz pana, ja wiem, e to trauma, zreszt jak dla kogo, dla niektrych
to szczliwe zakoczenie jakiego etapu, oswobodzenie si z krpujcych ju
wizw itp. Inni s zaskoczeni, wciekli, zwyczajnie przestraszeni, i ja to
rozumiem. Ale to nie ma nic wsplnego z klas rozstania. Bywaj sceny tak
enujce... ycz panu dobrego rozwodu, jeli ju pan podj decyzj.
Decyzja. Czy podjem? Podzikowaem za rozmow i powiedziaem, e
wkrtce si zgosz z konkretami. Musz jeszcze tylko si oswoi z t myl, e
to... koniec. Waciwie to on ju si dokona, musz temu nada formalny ksztat.
Wracaem, bijc si z mylami. Zawinem cianiej szalik i postanowiem
sprawdzi, czy Rycho ju czynny. Jest po pierwszej, wic powinien.
Knajpa pachnie znajomo, mniej mierdzi papierosami, ale czu zapach
wiec, ktre pal si wieczorami osadzone w pkatych zielonych butlach po
koniaku. Wcigam z zadowoleniem zapach Rykowej knajpy. Szukam go
wzrokiem... Jest!
- Witaj, Rysiu!
- O, witaj! - mwi wyranie ucieszony, potrzsa moj ap ponad blatem,
za ktrym siadem na stoku. - Co poda?
- A daj mi gorcej herbaty, jestem po paskudnym zazibieniu.
- No to z rumem!
Rysiek leje mi rum do kubka z herbat i podaje cukier. Milczc, wyciera
kufle i patrzy na mnie badawczo.
185

- I jak tam? - rzuca zaczepnie.


- Wporzo! Praca cika, ale fajna... Bo jest! Mam ju mieszkanie,
kolegw, porzdn kas.
- A w domu? Tsknota poskromia zonic?
- Nie do koca. Znaczy, poprzednio byo paskudnie, a tym razem jest
zimno i byle jak.
Merdaem yk w kubasie i nie bardzo wiedziaem, czy jest sens zanudza
Ryka swoimi sprawami. Wystarczajco mu si nawywntrzaem przed
wyjazdem.
- A bryk jak kupie? Mwi, e tam drogo.
- No, drogo. - Zdaem mu krtki raport z mojego wypadu do autokomisu z
Karolem. Patrzyem, z jakim mistrzostwem i jak mioci nalewa piwo uroczej
parce. Co najmniej jakby rzebi pian.
- Darek zmar - Rysiek zmieni temat, gdy odeszli. Ockn si, powrci do
mnie.
- Nie artuj! Darek? Taki czerstwiak! Ile mia lat?
- Pidziesit trzy... Raczysko.
- O, kurcz - westchnem. Ju kilku kumpli w moim wieku jest po tamtej
stronie. Ciko to znosz. Chwila milczenia. Zebraem si w sobie, co najmniej,
jakbym mia zaraz skoczy z mamuciej. - Rysiek, chc si rozwie. Co ty by
zrobi na moim miejscu? - spytaem idiotycznie.
Popatrzy na mnie, jakby zastanawia si, czy odpowiedzie mi dowcipem,
czy powanie.
- Wiesiu, ale ja nie jestem tob, nie yj za ciebie. Nie wiem! Robert trafi
dobrze z t now. Co prawda Magda mu strasznie dowala, alimenty go zeraj, ale
gb ma umiechnit. Mwi, e fajnie jest mu si budzi z t jego... jak jej? Jola?
I e milcze fajnie... To najwaniejsze. Fajnie razem milcze. Bo wiesz, tak
myl, e jak jeste z kobiet i milczycie, a ty si czujesz jak na weselu, na ktre
ci nie proszono, to kiszka, bracie.
186

- Mwi si te, e wsplny sen jest wany, intymny, nie e seks, a sen. Te
na s...
- Co w tym jest... - Rysiek pochyli si nad blatem i doda prawie
szeptem, cho jedyna na sali parka siedziaa daleko, pod cian, i bya cakowicie
pochonita sob: - Ja to jak si do tul do mojej Anuli, to wszystkie strachy mnie
opadaj i myl wtedy, e jestem niemiertelny.
Umiechnem si.
- Zazdroszcz ci. - Spojrzaem na zegarek, udajc, e co mnie gna. Musz ju lecie. - Nie chciaem wicej smci.
Wracaem pustymi ulicami. A moe po prostu nic do mnie nie docierao?
Pogryem si w swoim nierozwizywalnym problemie. Rychu... U mnie te tak
kiedy byo. Teraz pi sam i nie jest mi z tym le. Kiepsko, e nie ma ju tamtego
wsplnego spania, ciepa, aru, seksu, ale nie wyobraam ju sobie tego z Ak
tak jak teraz. Oscha, obca, wyniosa. I szczerze mwic, czuj, jakby co si za
tym kryo. Wyjad przed Nowym Rokiem.
Przebukowaem bilet bez problemu, samolot w poowie pusty. Po licho
mam siedzie w pustym domu? Dzieciaki maj w planie swoje imprezy, a Joanna
zakomunikowaa mi, e idzie do Magdy, na babskiego sylwestra. Nie wiem, czego
si spodziewaem. e sidziemy razem i na spokojnie przegadamy nasze sprawy,
a ona sama z siebie zaproponuje rozwd i bd mia z gowy? Pogadamy jak
ludzie?! Optymista...
Prbowaem z ni rozmawia przed poudniem, bya w domu, w jej firmie
maj wolne. Odpracowali. Siedzielimy w kuchni, po niadaniu. Joanna zacza
wkada naczynia do zlewu.
- Nie wiesz, co u Roberta? - spytaem bez sensu. Cisza. Wic zmieniem
pytanie: - A co u Magdy?
- Magda?! No... Jest sama, a Robert si ustawi z Jolk wygodnie.
- Pracuje?
- Musiaa, bo alimenty sd jej przyzna godowe.
187

- Pytaem o Roberta, czy pracuje. Gdyby nie mia pracy, nie miaby na
alimenty. A e Magda pracuje, to dobrze, bo co miaaby robi w domu? Dzieciaki
ju prawie dorose...
- No tak! Mska solidarno - sarkna.
- Joanna, musimy porozmawia...
Zmieszaa si. Chyba czuje, e mam ochot pooy na stole nasze sprawy.
Zacza sprzta intensywniej i warkna:
- Musisz teraz? Daj mi spokj! Nie ma o czym, jest jak jest, masz swoje
fochy i ja to nawet rozumiem. Wydaje ci si, e jeste taki wity, bo pracujesz za
granic na dom i dzieci, i dasz jakiego specjalnego traktowania. Nie ty jeden,
mj drogi. ycie si tak uoyo, zreszt sam to wymylie, nie pytajc mnie o
zdanie. Masz, co chciae!
Jakby mnie piorun razi. Nie pytaem? A te godziny przegadane tu, w
kuchni? Pytania, z ktrymi si nosiem jak kura z jajem? Ile razy tu, przy tym
stole dzieliem si z ni wtpliwociami, szeptaem w ku, e umr z tsknoty,
e to nieatwe? To kto, jak nie ona, nagle zmieni front, gdy usysza, jakie byoby
moje wynagrodzenie?! Wiesz, Wiesiu, to nie koniec wiata. Turku jest blisko!
Damy rad! I buziak, i jzyczek, i donie tam, gdzie lubi - nisko, na krzyu. Gdy
mi tam masuje, jestem ju bezmylny - rozpalony, mona ze mn wszystko...
Kurcz! Sdziem, e mam jej pene przyzwolenie, wsparcie... A teraz to?
Przecie szukaem jakiejkolwiek roboty, ktra daaby nam godziwe utrzymanie. I
po jak choler ksztaciem si tyle lat, eby teraz skroba aglwki bogatszym od
siebie albo zaoy punkt naprawy pralek?! Mam robi za dziada, bo moje
pastwo nie umie rozwija przemysu stoczniowego? Bo dwadziecia lat po skoku
Wasy, z Solidarnoci na ustach rzdw w wolnej Polsce, ginie po kolei Gdynia,
Ustka, Szczecin? To moja wina, e znalazem prac zgodn z moim
wyksztaceniem i umiejtnociami, ale za granic?! Wina? Czy zaleta? Jak dugo
jeszcze moja ona bdzie t moj robot, postaw, mj zawd oprychiwa z
niechci i pogard?
188

Patrz na obc mi osob. Nie rozumiem - miaem bielmo na oku? Przecie


byo inaczej, cieplej, mdrzej, serdeczniej (gdy nie miaa tych swoich wybuchw).
Umiaa mnie pociesza, rozumiaa i wspczua, gdy straciem robot, a teraz, gdy
nadal, jako jeden z nielicznych, mam on, tylko daleko - jest obca i wyniosa!
Przecie mamy z tego porzdne ycie! Gdyby zaprzestaa tego czepiania si i
krzyku o byle gwno - doybym z ni staroci, mierci! Kochaem j.
Jestem wcieky, rozczarowany. Nie tak miaa wyglda ta rozmowa.
Powcignem jednak zo. Jak wybuchn, do niczego nie dojdziemy. Joanna
nie zna sowa przepraszam, a ja je znam a za dobrze i dlatego ju mi si nie
chce czoga, przeprasza za nie moj win. Jednak musimy si jako okreli, bo
jak? Zo papiery bez powiadomienia jej, bez uprzedzenia? To byoby wistwo.
- Joanna, usid.
Nie reaguje. Jest ostentacyjnie dokadna w szorowaniu zlewu.
- Joanna! - Mj dobitny gos kae jej si odwrci. Patrzy na mnie
badawczo i siada z jakim cynicznym umiechem, grymasem.
- No...?
- Postanowiem uatwi nam sprawy, ktre s ciarem dla nas obojga... zaczem, ale nieatwo mi to powiedzie, bo nie mam przygotowanej perory,
tekstu, scenariusza.
- Chcesz si rozwie? - zbija mnie z pantayku, z tym ironicznym
umiechem dolepionym do twarzy. Podpiera doni brod i patrzy mi w oczy.
- Skd wiesz...?
- W twoim laptopie znalazam stron z kancelariami adwokackimi. Nie
sdz, eby chcia spisa testament, do tego trzeba notariusza!
Ma wyzywajce spojrzenie, wie, e mnie to wkurzy. Tyle razy jej
mwiem, e cudza korespondencja, kieszenie, listy s wite i nienaruszalne!
Mimo to grzebie mi w kompie. Niesychane, i w dodatku nie bardzo mog
zareagowa oburzeniem, bo... No wanie, bo sam sobie zaoyem kaganiec.
Autocenzura - postanowiem nie reagowa emocjonalnie. Ona tylko na to czeka,
189

bo jest lepsza w te klocki. Nie mam ochoty na jej kolejn pyskw - afer z
wrzaskami. Nienawidz tego. Zawsze baem si ich i unikaem jak ognia. Tak,
podkulaem ogon, bo adna sia nie bya w stanie zahamowa Aki, jak si
rozkrcia. Jestem by moe neptek i sabeusz, ale ju nigdy wicej nie pozwol
na wrzaski, rzucanie talerzami. Do tych wszystkich sw wrednych jak cholera,
walcych na olep, a raczej faulujcych, wycelowanych w najboleniejsze punkty
czowieka. Doskonale rozeznane miejsca i doskonale skalibrowane pociski - eby
skutecznie zranio. Tak ebym w rodku jcza. A ona? Ona pniej nigdy tego
nie pamita! Tak powiedziaa? Niemoliwe! Przecie ona tak nawet nie myli!
Bywao, e wpadaem w paranoj. Moe faktycznie co pochrzaniem? Ale
nie - przecie wiem dokadnie, co wykrzykiwaa. Kiedy nawet j nagraem. O
Boe! To by bd. Puciem, gdy zapewniaa, e ona czego nie powiedziaa.
- Joaka, ty siebie nie kontrolujesz, posuchaj tylko i zaprzecz, e tego nie
wykrzyczaa!
Puszczam jej z kaseciaka: ... i ty, ty miesz mnie ucisza? Ty karzeku, ty!
Jeste nikim, rozumiesz?! Nikim! To przy mnie wyszede na ludzi, to dziki mnie
masz to, co masz! Pamitasz, jak chciae rzuci studia? Kto ci powstrzyma,
zdopingowa, pcha? Kto wybaga w spdzielni mieszkanie w pierwszej
kolejnoci? Ty niemoto jedna!
Bolao. Tak, chciaem rzuci studia dzienne i studiowa wieczorowo, eby
zarabia wicej kasy dla nas - na mieszkanie, samochd czy co. Cay czas
wiercia dziur w brzuchu, e wypadaoby co zrobi, bo mona jako
pokombinowa, jej znajomi kombinuj i maj! Ale studiw nie rzuciem, bo
mama mi to wybia z gowy - nie Aka. Nie usyszaem od niej sowa wsparcia, a
nawet ktrego dnia przyniosa mi rozkad zaj wieczorowego roku i mruc
oczy, tumaczya, e przecie wieczorami te mona si uczy. Cwana. Nie
pamita. Wspieraa mnie i pchaa? Zadziwiajce... W ku pokazywaa mi
samochody na zdjciach i marzya, czym bdziemy jedzi. Wtedy chciaem dla
niej wszystko!
190

Tak, posza do spdzielni z matk i... kopert od swego ojca. Ja niestety


nie umiaem i z apwk od tecia, ktry zreszt nie lubi mnie otwarcie. I
wtedy, i dzisiaj jako nie umiem wrcza apwek. Tu ma racj - jestem pierdoa,
nie zaatwiem...
Suchaa tej kasety oniemiaa. A potem si wcieka i oskarya mnie o...
monta! Manipulacj! To nie jest mj gos! Dara si, e to s metody gestapo, i
podobne bzdury. Niczego nie udowodniem, rozptaem niepotrzebn awantur.
Nie chc tego ju nigdy. Nigdy!
Skoro byem takim fajtap, nieudacznikiem, nie umiaem niczego jej
zdaniem zaatwi (ale na dom, samochd, wyjazdy jako po prostu zarobiem), to
co ona ze mn robia przez te lata?! Byo sobie znale kombinatora, cwaniaczka
czy innego supermana... Szlag!
W kuchni jest cicho. Tyka zegar. Joanna patrzy na mnie wyczekujco.
- Wic? - pyta jakby rozbawiona, e mnie przyapaa na czym w rodzaju
palenia ukradkiem czy ogldania pornosa. Jakby to nie ona musiaa si wstydzi,
e grzebaa w mojej korespondencji.
- Co wic? - powtarzam. - Wic mam wraenie, Joasiu, e faktycznie
powinnimy si rozsta. Nie wiem, czy na zawsze, ale ja ju nie mam ani ochoty,
ani siy... Moe separacja byaby...
- O, tak, tak, tak, biedaczek z ciebie! - szydzi. - Zaraz mi si tu rozkleisz,
e taki nieszczliwy, a chodzi tylko o to, e chcesz bezkarnie poszale, i
oczywicie ja mam ci da to rozgrzeszenie! Separacja! Co to takiego jest
separacja, Wiesiu? Czy my nie yjemy ju w separacji?
- Asiu, oddalenie nie jest separacj. S ludzie, ktrzy musz tak y i si
kochaj, wspieraj, szanuj, chc ze sob by, a u nas niestety tego nie ma,
zabrako jakiego istotnego elementu, ktry...
Zakaapukaem si. Nie umiem rzuci jej w twarz, e jedyny powd to
ona i ten jej temperament awanturnicy. Ju nawet nie to, e nie czuj od dawna
wsparcia, a sam musz j wspiera w kadej decyzji, nie to, e mn pomiata, a dla
191

siebie domaga si ogromnego szacunku, na kadym kroku. Okrzyki w rodzaju:


jeste intelektualnym dnem, nikim, moje buty s mdrzejsze od ciebie - fruwaj
podczas awantur i jeszcze nigdy nie zostaem za nie przeproszony. Wystarczy za
to, e si tylko odszczekn doprowadzony do biaoci: Aka, nie bd gupia
czy tylko idiota mgby powiedzie co tak gupiego - wybucha odrbna
awantura o to, e jestem prostakiem, bo tylko prostak moe wykaza taki brak
szacunku.
- Rb sobie, co chcesz, albo id do lekarza! - Joanna wstaje, uwaajc, e
swoje ju powiedziaa.
- Do lekarza?
- Moe ci przepisze jakie hormony, biedaku - mwi to z politowaniem i
wstawiajc szklank do zlewu, wychodzi. Nie interesuje jej, czy rozmow uznaj
za skoczon czy nie. Ona wychodzi i szlus... Temat rozwodu zosta zawieszony
w powietrzu, zignorowany.
O mj Boe! Za tekst o jej hormonach bybym porwnany do najgorszego
menela.
I co teraz?
Nastpny dzie nie przynis adnej niespodzianki. Zwyczajna Joanna
zwyczajnie pojawia si w szlafroku na niadaniu - miaa wolne przed sylwestrem
- zwyczajnie rzucia uwag, e dzieci wrciy po nocy i jak one dzi pjd si
bawi? Ach, ta modo! A potem mi zwyczajnie zakomunikowaa, e niedugo
wychodzi do fryzjera i kosmetyczki. Wpadnie do domu przespa si i przebra, a
pniej idzie do Magdy, i ebym nie zostawia ognia w kominku, jak pjd spa. I
posza si ubra. Mwiem jej, e dzi wyjad, e chciabym dokoczy rozmow
- nie odezwaa si. Udawaa, e nie syszy. Olewa mnie uprzejmie i grzecznie.
Milczy.
Ju mnie to nawet nie dotkno. To koniec. Nie chce rozmawia, to nie.
Sprytnie. Zatem napisz jej o wszystkim, co chciaem powiedzie, przynajmniej
nie bdzie mi przerywaa.
192

Zjadem wczesny obiad z Kasi i Tomkiem, raz jeszcze wspomniaem


mojej crce, e yj tylko dziki rosoowi, jaki mi ugotowaa, zostawiem im kas
i yczyem dobrej zabawy. Oni chyba wicej rozumiej, ni sdz. Poegnaem
si i pojechaem na lotnisko.

193

NOWY ROK
Dotarem do domu noc, przed dwunast. Dom. Tak nazywam moje mieszkanie
bez firanek... Dom. W kocu to ju drugi rok. W oknach ssiadw wida wiata,
sycha gwar i muzyk... Osiedle zanieone, mrono jest. Sylwester. Wszyscy si
bawi!
Zrobiem sobie herbat i kanapk. Otworzyem paczk z polskimi
kabanosami, z lodwki wyjem ogrki. adne wdliny wiata nie rwnaj si z
naszymi. Karol zarazi mnie jeszcze szynk chorizo - hiszpask, drog, ale
pasuje nam do naszych kawalerskich kanapek. Jeszcze nie wrci z Polski. Nic to,
lubi i nauczyem si by sam. Opanowaem to, chocia czasem to dokuczliwe i
bywa, e dopada mnie nostalgia... Tak jak teraz. Ludzie skadaj sobie yczenia,
ciesz si, przytulaj. A ja jestem sam... Rozkleiem si. Smutno mi jest, w
telewizji wszystko mnie drani, odpaliem komputer. Coraz bardziej wciga mnie
internet, odkrywam nowe portale, mog zaprenumerowa pras elektroniczn,
czyta sobie....
Zamyliem si. Tato...? U was w niebie te to jest - internet? Spodobaoby
ci si. Oj, lubie nowinki! Pamitam nasz pierwszy telewizor. W naszej
kamienicy tylko u nas by i u Grzegorkw w pierwszej klatce. Musiaem by
grzeczny, jeli chciaem oglda dobranocki, pniej niedzieln Bonanz, Zorro...
A jak by Wycig Pokoju - to ju mielimy u siebie wszystkich ssiadw. Ale byo
fajnie! cisk i takie emocje! Ojciec obieca mi kiedy, e pojedziemy do
Warszawy na Stadion Dziesiciolecia, na finisz. Czekaem cay rok. Finisz by w
sobot, wic pojechalimy. Oberaem si wat na patyku, obwarzankami,
przeciskaem w tumie, trzymajc ojca za rk kurczowo. Taka masa ludzi! A
finiszu i tak nie widziaem... ale - syszaem! Boe, ten ryk stadionu!
A potem pojedziem tramwajem i to byo dla mnie najwiksz frajd.
Pnym popoudniem tatko poszed ze mn do zoo. Mao nie oszalaem z radoci.
194

Nikt z moich kolegw nigdy tu nie by! Zachwyciy mnie mapy i krokodyl. Gady
rozczaroway. W zebr nie uwierzyem. Wydao mi si to podejrzane - te paski.
Pomalowana! Hipopotam si nie wynurzy, mimo e czekalimy dugo. Wszystko
mi wynagrodzia buka z parwk i musztard z budy koo bramy zoo. Bya
fantastyczna.
Wracalimy nocnym pocigiem. Ca podr przespaem na ojcowych
kolanach.
Wydaje mi si to teraz prehistori. Naprawd ju tyle lat mino, tato? Od
starego radia na lampy po dzisiejsze laptopy... Jaki skok! Ty nie moge nawet
marzy o robocie za granic, nie miae paszportu, a ja mam. Znam ju angielski
tak dobrze, e si dogaduj tu z kadym, e chodz z Karolem i kumplami do kina
i bez problemw rozumiem film. Wiesz, tato? I tylko sam jestem. Nie tak jak ty z
mam, do koca razem. Nie udao nam si.
Ciekawe, pocieszaby mnie czy gani? Nigdy nie rozmawialimy o tym.
Nigdy si nie skaryem na on - po prostu nie wypadao. To s tak dalece
prywatne sprawy, e si ich nie nosi na publiczny osd. Nawet do rodzicw, do
bliskiego kumpla. Pierwszy Rychu usysza ode mnie kilka sw o Joace...
Podniosem temperatur, bo na wyjazd zmniejszyem i dom si wyzibi.
Podlaem kaktusa i co liciastego, czego nie znam, ale jest zielone. Zaoyem
piam. Usyszaem z zewntrz wybuch sztucznych ogni i okrzyki z okien.
Wypiem spor szklaneczk whisky, uczucie nostalgii jako odleciao. Poczuem
si bardzo normalnie, opado ze mnie napicie i to co, co mnie ciskao, gdy
mylaem o domu, dzieciach i Joannie. Poczucie winy czy co? Nie, nie ma go ju.
adnej winy... i nie bdzie adnej ekspiacji. Bawi si teraz w babskim
towarzystwie. Nie przelemy sobie nawet sms-a, bo...
Ach, yj po swojemu i po swojemu pjd sobie spa. Chciaem nawet dla
pewnej demonstracji nie my ng, ale zamiaem si do swoich myli. Nie
zasnbym. Niemyte wydaj mi si lepkie. Moe i jestem troglodyt, ale z
czystymi nogami i... reszt te! Uff. Jutro rozpakuj walizk i sid do tego
195

pozwu. Dzisiaj spa. Oby ten rok by dla mnie lepszy, tylko lepszy!
- Twoje zdrowie, Wiesiu - powiedziaem na gos, dopijajc rud. To byy
jedyne yczenia, jakie tej nocy otrzymaem.
***
Pozew naskrobany byle jak ley w szufladzie i czeka. Nie zajrzaem do
niego. Nie mam pomysu. Nie wiem, co napisa. Do Aki te zaczynaem kilka
razy. To trudne. Niech sobie poczeka. Za to postanowiem sobie sprawi w
nowym roku przegld techniczny. Firma stawia w ramach jakiej akcji
rozszerzony zakres bada lekarskich. Krew i siki, cukier, cinienie parokrotnie,
przewietlenie, badania puc, spirometria, serce - dla podejrzanych holter (nie
jestem podejrzany, nie chwaliem si moimi sercowymi badaniami w Polsce),
echo i prby wysikowe. Po echu pani mi tylko powiedziaa, e mam uwaa, i
zapytaa, czy bior jakie leki. Powiedziaem, e nie bior. Jaki czas braem na
wyciszenie, i to wystarczy. Poprawio si i ju! Cinienie w normie!
No i co, czego nienawidz - badanie na okoliczno prostaty. Na
szczcie w porzdku, ale doktor proktolog - dopiero si dowiedziaem, jak
wdzicznie nazywa si znawca odbytu - namwi mnie jeszcze na kolonoskopi z
agodn hydrokolonoskopi poprzedzajc, opowiadajc mi o raku jelita tak
bardzo barwnie, e skutecznie mnie wystraszy i... poszedem.
No, nic przyjemnego. Leaem na kozetce, na plecach, pod kocem, z
gumowym wykiem w tyku. Lekarz falowa szklan rurk podczon do
aparatury i oglda to wszystko, co mi zalegao jelito grube (fuj!), opowiadajc mi
beznamitnie o swojej podry na Malediwy zeszego roku. Nudno jak cholera!
- zapewnia mnie. Bardziej mu si podobao trzy lata temu na Seszelach, bo by z
kolegami i bratem i cay czas grali w siatk, a w hotelu byy cuuuudne i niedrogie
Ukrainki.
- Czysto - powiadomi mnie po godzinie, gdy ju zaczem podejrzewa,

196

e znalaz wszystko, co najgorsze, bo gapi si w te moje zogi jak sroka w gnat, a


raczej jak... kaprofil w ajno.
Czysto, bez zmian i w normie. Jest pan zdrowy, pogratulowa, tylko
mniej soli, bo cinienie w grnych granicach normy, do widzenia! Czyli co?
Jestem mody, pikny i zdrowy? Mona jeszcze poszale?
Poszedem na saun i basen. Pno, wchodziem ostatni. W szatni byem
sam, stanem przed lustrem. Zdjem mokre gatki, wycieraem si i popatrzyem
na siebie badawczo. Michy jeszcze jako takie, klatka... no, bya kiedy bardziej
uminiona, ale jeszcze nie najgorzej, ale kaki na niej - o, Jezu!... Oszronio mnie
jak trawnik po przymrozkach! Zbliyem oko do lustra. Nawet koo wacka siwo
si zrobio. Na skroniach - wiadomo, nerwy, ostatnie przeycia, rozumiem, ale
tu...? Owinem si w rczniki i poczapaem do szafki. Siwizna w tych
miejscach? Myj si codziennie, ale jako normalny facet nie ogldam si tak...
szczegowo i z namaszczeniem jak kobiety. Posiwiaem, znaczy - jestem stary?
Ale proktolog mwi, e zdrowy, e bez zmian...

197

WIOSNA
Ta zima mnie wykoczya. Moe dlatego, e jestem sam, e miotam si z mylami
o rozwodzie? Moe to taki psychiczny doek? Inny kraj, inni ludzie, inne
zwyczaje i osamotnienie. Poczucie, e co wyleciao czowiekowi z rk...
Karol nie potrafi tego zrozumie. Przecie sam chciae, jeste prawie
wolny! Oczywicie to prba postawienia mnie na nogi, bo znamy si na tyle
dobrze, e wie, ile dla mnie znaczya rodzina.
- Wiesiek, nie oszukuj si, to by inny etap. Mae dzieci, ktrym chciae
kupi rowerek, i ona, ktrej chciae nieba przychyli, sdzc, e j przekonasz
do siebie. Ale byo, mino! Nowy etap! Nowe rozdanie!
- I co z tego? Nie wiem, Karol, czy ten etap mi si bardziej podoba.
- Jeste na jego pocztku, zbuduj go tak, eby by zadowolony. Zrb co
dla siebie, bo inaczej, Wiesiu, zawsze bdziesz czu dyskomfort.
- Co to znaczy? e nie robi nic dla siebie?
- To znaczy, e jak nie obudujesz si swoimi klockami, nie nauczysz si
fetowa siebie samego, bdziesz tylko zapierdalaczem.
Przegadalimy troch ten temat i chocia Karol nie jest tu wyroczni, w
wielu sprawach ma racj. Nie chc by tylko emigrantem zarobkowym, cho tak
wanie pocztkowo miao by. Dzisiaj si pozmieniao, mj cel, czyli
zabezpieczenie rodziny, podnoszenie naszego statusu, rozmy si, rozsypa. Nie
mylaem o tym, e dzieci pjd swoimi drogami, Joanna swoj, ja - swoj. Miao
by inaczej. udziem si, e Joanna si zmieni, widzc, jak si staram. Miao by,
kurcz... piknie.
ycie nas zaskakuje, a w dodatku sam sobie napisaem obecny scenariusz i teraz udaj zaskoczonego. Nie umiem si cieszy tym, co mam. Karol umie.
Urzdzi si po swojemu, wygodnie, na nikogo si nie oglda. Chcia do
cieplejszych krajw, ale na razie patrzy, szuka, maca... Mio mi, bo mwi, e ze
198

wzgldu na mnie jeszcze nie czmycha. Moe by tak razem? Nie wiem. Jako nie
czuj potrzeby. To znaczy, jego lubi bardzo, ale zmienia znw miejsce, uczy
si na nowo wszystkiego...?
By u nas kolega - stoczniowiec, Polak. Robi tu rozeznanie. Pracuje od
kilku lat w Chinach, spora stocznia, nieza kasa, ale nie jest lekko. Totalnie inna
kultura, obyczaje, ciko si dostosowa, szczeglnie gdy nie ma grupy swojakw
o podobnej mentalnoci.
- Jak sobie, czowieku, nie zorganizujesz czasu po pracy - opowiada - to
umare. Ja ledwo wyrabiam, bior duo roboty, eby nie mie czasu wolnego i
nie myle! Znam w okolicy ju kady kawaek ziemi. Wsie, miasteczka, pola, co
si da. Zwiedzam, fotografuj z nudw, musz si tylko zebra i opisa to
wszystko. Trzeba mie jakie hobby - siownia, fitness, szachy, cokolwiek. Ci,
ktrzy nie maj takiej woli, zazwyczaj pij i ajdacz si, zapadaj w sobie,
dziczej. Podwjne ycie.
- Jak to? - pytam naiwnie.
- Normalnie, ona w Polsce, dzieci, dom, teciowa... Odwiedziny raz do
roku, bo to duga cholernie trasa. Czasem ona dojedzie, ale na co dzie dom
pusty, smutny, to sobie chopaki bior gospodyni.
- Aaaa, ty o tym...
- Jest do kogo pysk otworzy, do kogo si przytuli. Taki grzech jest
mniejszy ni wieczne szlajanie si po burdelach, i jest si dla kogo nie upija. Mj
kole trafi na tak fajn stateczn kobitk z dzieckiem. W Azji normalnie to ona
ju przepada, nikt si z tak nie zwie. A ta sobie radzi - sprzta u biaasw i
trafia na niego. S razem, cho on ma w Polsce rodzin.
- Nie sposb wytrzyma? - pytam, jakbym si z choinki urwa. Jakbym
sam czasem nie wy do ksiyca.
- Wiesz - mwi - atwo ocenia. To wygnanie. Obco, daleko, paskudnie.
S tacy, co tego nie wytrzymuj. On si z ni nie oeni i ona tego nie oczekuje, ale
i jej lej, i jemu. Anglojzyczna do, to cho...
199

- O czym z tak gada?


- O pogodzie, o tym, co jutro na obiad... Dzieciak fajny, dobrze si uczy,
na spacery sobie chodz razem. Jako yj...
- W kamstwie. A rodzina co? - zapytaem. Karol spojrza na mnie i
pokrci gow. Zmilcza taktownie moje zapdy moralizatorskie.
- Nie wiem - wzruszy ramionami nasz Chiczyk. - To jego sprawa. Ja
te sam ju wariowaem i ona powiedziaa do. Mam wraca albo znale co
bliej. No to wracam przez Finlandi. Wpadem spyta i tu, ale kicha. Nie wiem,
co bd robi w kraju. Kompletnie wypadem z obiegu! Mam pomc szwagrowi w
sklepie. Chyba sobie w kolano strzel... Ja i sklep!
Nie brzmiao to wszystko optymistycznie.
Wracaem z knajpy niezbyt podbudowany. Gociu opowiada o takich
rzeczach, e wyjazd do ciepego nie wyda mi si wielk atrakcj. W Europie
stocznie s wypenione na fuli, i tak cud, e tu si zaapaem. W Wietnamie, na
Filipinach - syf, malaria i wilgo jak cholera. Beznadzieja socjalna i nic tylko pi i
wy - jak mwi. Z rzadka jaki si zaapie do Arabw, ale i tam ycie nieatwe.
W Chinach, Korei podobnie, klimat bardziej wahliwy - latem upay i wilgotno
powietrza jak w szklarni, zima jak zima, mrona, sucha, ale kulturowo zupenie
inna bajka. Jeszcze w wikszych miastach p biedy, a jak si trafi totalna dziura?
Polakw jak na lekarstwo. Psychika siada. Biay, samotny facet nie wyrabia.
- Jak sdzisz, przesadza?
Karol milcza. Gapi si za okno. Wracalimy autobusem - pilimy obaj.
- Kady ma swj sposb na ycie, Wiesiek. Wy jestecie uwizani do
rodzin, cierpicie, bo oddalenie, poczucie beznadziei, poczucie winy. Ja tego nie
mam. Ja jestem wolny obywatel wiata, takim siebie stworzyem i ju.
- Jakby co, dla uniknicia pokus, wyrzutw, trzeba wyjeda z rodzin,
jak ten, o ktrym opowiada. No, ten, co si zaapa do Dubaju!
- Do Kuwejtu. No, ale to rzadko, taki kontrakt, sam wiesz. Ja moe i
mgbym do Kuwejtu. - Karol umiechn si na sam myl. - Chocia tam akurat
200

za gorco. W upa to mi si robi nie chce, a i z seksem nieatwo. Eeeee, do dupy


z Kuwejtem!
- I ty te, obywatelu wiata, bywasz samotny, potrzebujesz towarzystwa,
nie?
Karol zaduma si, po chwili rzuci w okno:
- No... czasem.
Przez duszy czas Karol nie wspomnia ju o ciepych krajach.
Wredna ta zima. Ledwo wytrzymuj. W Zakopanem na halach ju s
krokusy, widziaem w kompie, podobno wczenie wiosna przysza. Tu wszdzie
ronie nieg. Musz co wymyli, bo zwariuj!
No i wymyliem! To znaczy w kocu si namyliem. Jestem
posiadaczem siedmioletniego saaba! Karol mia ju powoli do naszych wypraw
do autokomisu. Cigle marudziem i wybrzydzaem. Jako nie mogem si
przekona, bo uwaaem, e za moje pienidze, ciko i z mozoem cibolone,
powinienem sobie kupi co najmniej dwuletnie audi z napdem odrzutowym...
artuj, ale naprawd nie byo niczego, co by mnie poruszyo, a moe nie mogem
trafi na ten dzie? Kasia tak mwi, gdy idzie na przykad po buty i wraca bez
nich:
- To nie by dzie na buty! - I wyjmuje z torby dinsy albo pudeko
migdaw w czekoladzie.
Ze mn chyba byo tak samo, to nie by czas na kupno samochodu.
A w kocu trafia si okazja. Kumpel Karola pozbywa si saaba, bo mu
odwalio na terenwk, i wanie zacz jedzi - przyznam: bardzo rasowym czarnym wranglerem. Jego saab - znakomicie utrzymany, czysty i sprawny - ma
dziwny, stalowy kolor, ale to mnie akurat najmniej boli. Jak na siedmiolatka, mao
jedony. Facet mwi, e nim to tylko do pracy i do miasta, a na wakacje brali od
teciw vana. Moe i tak. Nie mam podstaw, eby Finom nie ufa. Wziem, bo
byem ju potnie spragniony... wasnej bryczki! Zachwycio mnie to, e nie
201

musz na ogldziny jecha z Joann, e si obejdzie bez jej orzecznictwa, uwag w


stylu, e tapicerka kiepska albo zapach nie taki, a ju kolor to okropny.
Rzeczywicie, zapach nie by najlepszy, bo waciciel pali i dym przeszed
szmaty. Pojechaem wic na myjk, eby mi uprali ca tapicerk i w ogle. Gdy
nurkowaem do rodka, podnoszc oparcia i pokazujc, e wszdzie ma by
wymyte i obsikane przeciw zapachom, znalazem herbatniczka, takiego sonika.
Pewnie jego dzieciak zgubi. Nie wiem czemu, rozczulio mnie to. Pytam si
kolejny raz sam siebie - starzej si?
Ale jak ju wsiadem do mojego samochodu i zapuciem na fuli Deep
Purple'w, stwierdziem, e krew kry mi tak samo, i ryczaem na cae gardo z
nimi:
Smooooke on the waaaaaaaater,
and fire in the sky!
smooooke on the water...
bam, bam, bam, bamba-babam,
bam, bam, bam, babami
Mam bryk! Kiedy tak samo cieszyem si z pierwszego malucha. Z
innych ju mniej, bo zazwyczaj jedziem nimi mao i nie byy to zachodnie
samochody z bajerami. Pniej samochd by bardziej potrzebny Joace ni mnie,
a teraz mam swj, przez siebie wybrany i wyposaony! Ciesz si jak gwniarz!
Najbardziej w moim samochodzie fascynuje mnie sprzt grajcy, za ktry
musiaem dopaci ekstra. Karol si targowa i cisn, a go mitygowaem, eby
da spokj. Nie chc wychodzi na jakiego dziada. Dostaem ochrzan na
osobnoci:
- I czego? Czego? On ma na oku nowy sprzt ze zmieniark na osiem pyt
i z takimi subwooferami, e jak sidziesz na nich, montuje je pod siedzeniami,
poczujesz drgania na dupsku! Sta go!
202

- A ty skd wiesz?
- Wczoraj gada o tym p dnia, wic niech nie wiruje z cen za stary
sprzt.
Ten odtwarzacz, co go Karol wytargowa, wystarcza mi. I tak za co
takiego zapacibym w Polsce... Nie, nie zapacibym, nie kupibym! Za drogo, i
Joaka uwaaaby to za strat pienidzy, a tu jednak zapaciem, bo strasznie
chciaem mie w samochodzie dobr, moj muzyk. I mam!
W styczniu wysaem do mojej ony maila o tym, e napisaem, ale go
jeszcze nie wysaem, pozew, e proponuj porozumienie i dogadanie si jak
ludzie. Dziwne. Do mojej ony - nigdy nie uywaem tego zwrotu, chyba e
jako oficjalnie: pan pozwoli, panie dyrektorze, moja ona, ale nigdy nie
mylaem o niej - ona. Zawsze bya moj Joak, Joann, Asi, Ak. Teraz
pierwszy raz uywam okrelenia moja ona w prywatnych cakiem mylach, bo
ju chyba nie jest moj Asiek. Tamtej nie ma od dawna. Mail w odpowiedzi by
bardzo suchy, do obcesowy, jak od faktycznie obcej osoby.
Wiesiu,
Poniewa nie raczysz ze mn rozmawia o naszych sprawach i chyba do
samodzielnie i samolubnie podje decyzj o naszym formalnym rozstaniu, a
raczej o Twoim odejciu, nie pozostaje mi nic innego, jak si do tego jako
ustosunkowa. Nasza ostatnia rozmowa w domu bya niepena i szcztkowa. Nie
bye askaw pozostawi mi pola do dyskusji, uwaajc, e tylko Twj punkt
widzenia si liczy. Jakie to charakterystyczne dla Ciebie i Twojej egoistycznej
postawy! Zawsze tak byo, e liczy si dla Ciebie tylko czubek wasnego nosa! Nic
dziwnego, e gdy zakosztowae wolnoci bez zobowiza, odbio Ci i
postanowie zostawi mnie, jako kogo, kto wymaga lojalnoci, uczciwoci i
prawego postpowania, nawet gdy moe uczucia jako takie lekko przygasy. A
obowizek?
Gdyby by cho ciut mniej samolubny, wiedziaby, e nic nie trwa
203

wiecznie, a o mio trzeba dba jak o rzadki kwiat. Oczywicie, skoro w domu
zapominae o podlewaniu zwykej paprotki, skd miaby mie wiedz, jak
pielgnowa uczucia do ony? To dla was - mczyzn w okresie andropauzalnym normalne, e mylicie tylko o sobie.
Jeli sdzisz, e ycie nadal bdzie Ci nagradza, gaska, a ja wiecznie
ustpowa - mylisz si. adne porozumienie stron. Ty zawinie w rozpadzie
naszego zwizku, wic bd odpowiedzialny i jeli masz jakie ladowe iloci
odwagi cywilnej, we win na siebie. To Twoje fochy, i skoro chcesz si uwolni z
tych (jak zapewne sobie mylisz) kajdan, prosz bardzo, ale mnie w to nie
mieszaj. Nie mam sobie jako onie, towarzyszce ycia i kochance nic do
zarzucenia. Reszta - przez mojego adwokata.
Joanna
Naturalnie, a czego si spodziewaem? Andropauzalnym? No, posza po
bandzie! Co za sownictwo! Adrenalina znw podskoczya mi maksymalnie. W
tym samym momencie pukanie do drzwi. Wchodzi Karol, bezbdnie wie, kiedy
si zjawi. Przeczytaem mu episto mojej ony.
- Co sdzisz? - spytaem na koniec.
- Chciaa ci obrazi, tylko e ty, chopie, jeste w kwiecie wieku.
- Tak, jestem kwiatkiem w okresie andropauzalnym.
- Ale ty j usprawiedliwiasz. Wytresowaa ci! Nie ma prawa uywa
tego terminu jako przytyku, rozumiesz, Wiesiek? Nie bd pierdo i zrozum to
wreszcie. Jakby co, ktrejkolwiek z nich, chlapn o menopauzie, to by ci
zagdakaa, e jeste cham i j obraasz. A one mog!
- Wanie, mog i robi to. Masz racj, andro nie andro, pauza nie pauza,
jeszcze yj i mam swj rozum.
- No! I tak trzymaj! A napisae wreszcie ten pozew? - Karol dynda nog
w kapciu, bo przychodzi do mnie w kapciach. Przychodzi do mnie sobie poczyta,
bo samemu mu nudno. Nie przeszkadza mi. Nawet dobrze, e bywa, bo wtedy
204

wydaje mi si, e wpuszcza mi do domu inne powietrze. Gada co, zamiewa si z


dowcipw albo przynosi arcie, bo wie, e u mnie to raczej suchy prowiant. Jest
moim pierwszym kumplem. Jeszcze z nikim nie byem tak blisko, eby surwk
je z jednej miski. Rzdzi si w mojej kuchni, gdy smay kotlety albo ryby, ale i
wyciera pokornie naczynia, gdy ja zmywam. Kto by podpatrzy nas przez okno,
wziby za par gejw. Troch mnie z pocztku deprymowaa ta jego
bezporednio, nawet szarogszenie, szokoway jego opowieci o wybrykach
kowych, ale przywykem. Jego zachowanie jest ju dla mnie czym
normalnym, chyba uzupenia to, czego we mnie nie ma - rado ycia,
bezporednio, luz. Czasem mu tego zazdroszcz, czasem mam ochot go
zamordowa.
- No co? Napisae?! - niemal wrzeszczy.
- Napisaem, ale jeszcze nad nim pracuj, zanim wyl adwokatowi.
Chcesz herbaty?! - krzycz z kuchni.
- Zrb. Napisz, e ci wkurwiaa i zniszczya zdrowie!
- Wita wio.
- Co tam burczysz? - woa Karol.
- e chrzanisz! - odkrzykuj. - Musz uzasadni jako, poczekaj, zaraz
przyjd! - Nie znosz przekrzykiwanek.
Siadam z herbat. Obaj lubimy mocn.
- Karol, to sd, wic musz napisa uzasadnienie, ktre jest dla mnie
oczywiste, ale dla sdu, szczeglnie gdy to bdzie kobieta, nie zawsze.
- Co nie zawsze?
- Nie zawsze to, co mnie si wydaje oczywiste, mczce i
niereformowalne, uzna pani sdzia.
- Babska solidarno! Jakby by facio sdzia, daby ci wolno w pi
minut! - stwierdza Karol.
- No wanie nie wiem, jak trafi. Czy gdy napisz, e swoim
temperamentem, awanturami uprzykrzya mi ycie, nie wyjd na zwykego
205

mazgaja?
- Zaley, jak to napiszesz, ale jak ci znam, to j uaskawisz.
- Czemu tak uwaasz?
- Wiesiek, bo ty zazwyczaj jej bronisz. Opowiadae z rzadka o tych
waszych aferkach, ale nie jak normalny facet, gdy go babsko wkurzy, tylko z
takim jakby usprawiedliwieniem, e ona ma taki charakter, e taka jest, zamiast po
msku i szczerze przyzna, e to rzadka mapa. Starae si agodzi: moe ona
dlatego... Takie wiesz, pitu-pitu. Zdecyduj si! Wkurzao ci to, rania ci, nie ma
ju nic midzy wami... zakocz to! Zacznij nowe ycie i po japkach!
- No wiesz... - zaczem.
- Wiem. Znaczy... gwno wiem, bo nie byem tak szczliwie onaty przez
wiele lat z wredn bab.
- Bez przesady, bywao te fajnie...
- Och! To trzeba byo od razu mwi - drwi Karol. - Wic po kiego grzyba
chcesz si rozwodzi? - Pokrci gow. - Wiesiek... a ty sam wiesz, czego
chcesz?
- Karol, ja jestem inny, moe starozakonny? Pieprzn tak za siebie prawie
trzydzieci lat poycia?!
- Wiesiu, ja nie jestem biskupem i dobrze o tym wiesz, ale odpowiedz
sobie na pytanie proste jak cep: jeste szczliwy? Zadowolony? Tsknisz za
domow atmosferk?
- Dzieciakw mi szkoda.
- Pierdolisz, sorry. Dzieciaki masz dorose! Tomek pracuje, Kaka te, tak?
Skoczya studia? I zaraz ju ich nie bdzie z wami. Porobi sobie dzieci i bd na
swoim. Ty wrcisz z Turku za kilka lat na emerytur, do tego domu, do tej
kobiety, i... odpowiedz sobie na pytanie: widzisz to? Fajnie jest?
Wtedy znw zdaem sobie spraw, e na sto procent nie chc! e nie bd
ju ani sekundy duej chcia sucha, jaki to jestem nieudacznik. Poza tym
jestemy zupenie inni, czytamy co innego, suchamy innej muzyki, to znaczy ona
206

w ogle nie sucha, mamy inne zdanie na wikszo tematw i zdecydowanie nie
chc ju ani tych rnic zda uzgadnia, ani ktni, ani... ka. Tak, ka te nie.
Czy to si nazywa rozkad poycia?
- Karol, niesypianie ze sob i brak wsplnych tematw to rozkad poycia?
- A jak mylisz? - odpowiedzia mi Karol pytaniem.
- Tak samo jak ty. Nie widz nas razem w fotelach bujanych westchnem.
- Wiesiek, ty strasznie dramatyzujesz, jak baba. Ja rozumiem rozwak
zwizku, gdy dzieci mae, kto kogo zdradzi czy co... no, moe bole, ale teraz,
u was? Dzieciaki wchodz w doroso, z kobiet nic ci ju nie czy, ona ci nie
szanuje, to... Co jest grane? Ratuj wasn dup! Jeste jeszcze niczego sobie
samczyk, jak ci narzd jeszcze nie usech, to jeszcze nim powywijasz, a panny i
matki si posikaj. Dasz rad jeszcze niejednego modziaka zagi wiedz i
kondycj, a zachowujesz si jak starzec nad grobem.
Karol jeszcze siedzia u mnie, gdy w skrzynce zobaczyem now przesyk
od mojej ony. Pokna jakiego bakcyla pisarskiego. Otworzyem maila,
przebiegem wzrokiem... No nie...
- Patrz, co ona mi znw przysaa. - Wstaj od kompa i pokazuj, eby
przeczyta.
Twoja samolubna i egoistyczna decyzja jest zapewne podjta pod
wpywem jakiego modego ciaa, czego z racji oczywistych nie jestem w stanie
sprawdzi. Widncy, starzejcy si facet w pogoni za mdk - to takie
obrzydliwe i charakterystyczne dla was! Zapewne masz z ni wicej tematw do
omwienia ni ze mn. Po jakiemu gadacie - po fisku czy angielsku? Jak ci
znam - mao raczej rozmawiacie, a Tobie po prostu sperma strzelia do gowy i
std ten pomys, eby mnie, swoj wiern towarzyszk ycia, odstawi na boczny
tor, nie baczc na zobowizania i prost, uczciw powinno.
Zachowujesz si jak Robert i zamiast czerpa jakie wnioski z tego, jak
207

rozbi rodzin i unieszczliwi Magd - wolisz i jego ladem. Jake egoistyczne,


samcze!
- No, no, co za jzyk! Sperma strzelia... - Karol krci gow z
niesmakiem. Chce wsta od monitora.
- Ale patrz dalej, ju po tych inwektywach przechodzi do rozlicze, e
potrzebna jest kasa na ubezpieczenie, remont dachu i jej zaman koronk. Te na
telefon komrkowy i letnie opony... Jakie pilne potrzeby?! Trzy lata temu by
reperowany!
- Oj, Wiesiu, ju nie przesadzaj. Nie jest tak le, przecie moga ci otru
w czasie ostatniej wizyty, a nie... - Karol znowu kpi. - Wiesiu, ty musisz by
chop z jajami. A propos... idziesz w sobot z nami do Miriam?
Jasne, e nie - pomylaem i odmwiem.
A w sobot... po kolejnym mailu od Joanny, imputujcym mi niewierno,
aenie na baby, zmieniem zdanie! Skoro wyrok zosta wydany, to chocia na
niego zasu!

208

PARTY U MIRIAM
Joanna jest jednak mistrzyni intryg. Napucia na mnie Roberta. Chciaa si z
nim umwi w bardzo wanej sprawie, a gdy si wykrci, przyapaa go, gdy
szed do Rycha. Udaa, e niby bardzo si cieszy z ich spotkania i e chtnie si
napije kawy, bo tak dawno ju nigdzie nie bya. Zacza go sondowa, czy
przypadkiem nic nie wie o moich babskich ekscesach, bo jestemy ze sob tak
blisko, a wiesz, Robert, e gdy mczyzna ma andropauz, no ty oczywicie
jeste za mody (oj, umie wazelini), to kobieta musi sta na stray jego zdrowia.
I zdrowia rodziny, bo jeszcze jakie chorbsko moe przywlec albo, nie daj Boe,
zrobi jakiej lasce dziecko. Wiesz, Robert, no musimy go ratowa, bo on tam z
tej samotnoci gotw... I ten palant da si nabra, czego dowodem by jego mail!
Cze, Stary
Sorry, e pisz z rzadka, ale wiesz, jak jest. Troch mi niezrcznie to pisa,
ale bya u nas Twoja Joaka. Najpierw si zdziwiem, ale pniej, jak
pogadalimy, to widz, e jej bardzo na Waszym ukadzie zaley. Ty powanie
chcesz si rozwie?! Pamitam Was jako bardzo zgran par! Wiesiek, ja
zrozumiem, jak si okae, e tam spotkae mode ciao, ale wiesz... to nie jest nic
na trwae! No, ja i Jolka to co innego, zreszt wiesz.
Joaka uwaa, e si pogubie i troszk Ci, przepraszam, odwalio. Nie
mnie Ci ocenia, kumplujemy si, ale pomyl, czy ona nie ma racji. Przecie nie
wyniesiesz si tam na stae. Mnie si wydaje, e to u Ciebie chwilowe, wielki wiat
Ci troch powieci, ale ona uwaa, e Twoje miejsce jest przy rodzinie. No, bo
gdzie? A problemy? Kto ich nie ma? Masz troskliw on. Pomyl o tym.
U mnie wszystko OK. Jak wpadniesz, pogadamy i raz jeszcze sorry, e si
wtrcam.
R.

209

Oniemiaem ze zdumienia. Joaka zrobia Robertowi puree z mzgu! e


on akurat da si na to nabra, tego bym si nie spodziewa. Odpisaem mu
byskawicznie.
Cze. Robciu, doceniam Twoje dobre chci, ale niestety pade ofiar
wrogiej propagandy. Umwimy si na piwo u Rycha i opowiem ci, o co tu chodzi.
Nie jest tak, jak ci to przedstawia Joanna. Nie mam tu modej dupy ani adnej
innej oprcz wasnej, nic z tych rzeczy, czyli jednak jaka przyczyna tego stanu
rzeczy musi tkwi gbiej. Pomyl o tym...
W.
Cholera jasna, ma kobieta tupet! Chyba sobie tworzy kko racowe,
ktre j wesprze w sdzie!
W kolejnym mailu Joanna pisaa ju tak, jakbym faktycznie mia tu
kochank i rj dzieci z ni. Paranoja! Pisze pewnikami:
Twoja lepota kae Ci nie dostrzega fatalnych skutkw Twoich decyzji
romansowych (...) Jak kady facet w Twoim wieku mylisz nie tym biakiem, co
trzeba.
Wyczuwam tu retoryk Magdy, ktra zazwyczaj bywaa wulgarna, gdy
wypowiadaa si o facetach.
Zdaj sobie spraw, wyzwolony, mieszny pajacu, e jak zrobisz jakiej
lali bachora, to oznacza bdzie alimenty w dolarach!
No, jaka troskliwa! mieszny pajacu? Skoro tak, id zaszale z Karolem
do Miriam. Nigdy nie byem na orgietce i szczerze mwic, nie miaem ochoty,
ale wcieko i ciekawo wzia gr. eby cho kilka sw o tym, e jej -

210

Joannie - jest al naszego maestwa, e jej przykro, e moe pogadajmy czy


co... Nic. Nie jest w stanie przyj adnych moich uwag, ostrzee, e nie mog
y jak na wulkanie, e mam ble w klatce piersiowej i dusznoci. Wszystko to
lekcewaya i uwaaa za moje roztkliwianie si i szanta emocjonalny. Nic do
niej nie docierao, e mam do jawnego lekcewaenia mojej rodziny i
skutecznego odcinania dzieci od moich rodzicw i siostry. Tu mam wiele sobie do
zarzucenia, e a tak dalece ulegem i godziem si na to dla witego spokoju.
Jestem wspwinny, bo byem za mikki. Pieprzony pierdoa.
Z tak wezbran alami dusz zaoyem dinsy, koszul w krat, skrzan
kamizelk, bo przecie nie wbij si na balang w garnitur, i daem si Karolowi
zawlec do tej Miriam.
- Ale si odpalantowa - zamia si, gdy po mnie wpad.
- Odczep si, jestem... prawie po domowemu!
- Chod, elegancie, takswka czeka!
- Takswka? Moe wezm swj samochd? - pytam jak idiota.
- Jak si chcesz pochwali, to we, ale pozostanie ci coca--cola...
- Aaaa, racja!
Miriam ma wicej lat, ni sdziem, jakie czterdzieci par. Wita nas jak
starych przyjaci. Opalona, ciemnowosa, jednak zniszczona, z niskim gosem
woskiej harpii wcale nie wyglda na Fink. Dom urzdzony przestronnie i z
rozmachem. Wszdzie stoj baterie piwa i prostych zaksek - sery, paluszki,
precelki - wida, e nie na kolacj tu przyjechalimy. Karol podaje jej
reklamwk - gupio mi, bo nie pomylaem o wkupnym. Mj przyjaciel ju
podochocony, puszcza do mnie oko, by ruszy na owy.
Impreza mnie nie zachwyca - muzyka ciut za gona, nie ma o czym
rozmawia, a kobiety s bardzo mode i jak dla mnie troch za bardzo
bezporednie,

za

gone.

Po

paru

chwilach

niezrcznych

rozmwek

zapoznawczych pola si trunek. Kady - poza mn - przynis spory flakonik.


Wybraem bezczelnie whisky, lodu byo jak lodu, a szklanice wielkie. Lekkie
211

skrpowanie pokonywaem, ykajc j czsto, wic do szybko poczuem miy


luzik. Zaczo si poruszanie do taktu biodrami - kobiety taczyy z facetami
modszymi ni ja, starsi raczej pili, ni taczyli. arty, dowcipy, salwy miechu.
Karol przedstawi Olg jaktam, chyba Rosjank, nie dosyszaem. Fajna
babka do pogadania. Po chwili dosiad si do nas kolega Karola i jaka jego
znajoma. Rozmowa si perlia, a ja wydawaem si sobie coraz inteligentniejszy i
mdrzejszy. W salonie zaczo si co, co mnie zdumiao - karaoke. Zadziwia
mnie swoboda, z jak normalni na co dzie ludzie robi z siebie pomiewisko,
wyjc do mikrofonu pod muzyk z offu.
- Ocipiae? - Karol w kuchni wykpi moj uwag. - Bawimy si, a nie
ubiegamy o prac w kocielnym chrze! Wiesiek, wyluzuj! No, na drug nk!
- Oj, chyba ju na szst!
- A co tam, Wiesiu, bawimy si! Zdrwko!
Popchn mnie do salonu. Niespecjalnie czuem si na siach, wstydziem
si i zapieraem, ale w kocu z Karolem odpiewalimy Money for nothing Dire
Straits, oklaskani gono, a pniej ja oklaskiwaem i gwizdaem z zachwytu, gdy
Olga, z ktr rozmawiaem, brawurowo odpiewaa piosenk Streisand. Co za
fantastyczny gos! Poluzowao mi i... przegiem. Z wielk lekkoci i wdzikiem
dolewaem sobie whisky, zatapiajc w niej kostki lodu. Plum! Plum! He, he...
Niestety, pierwszy raz od wielu, wielu lat nie zapanowaem nad sob. Nie wiem,
jak trafiem do domu.
Obudziem si we wasnym ku, z suchym pyskiem i penym pcherzem
- w ubraniu, ale bez butw. Zwlokem si i zataczajc, poszedem do azienki.
Prbowaem wysupa si ze spodni, ale ledwie mi si to udao, puciem pawia
do umywalki. To dobrze - przemkno mi przez myl... Napiem si wody z kranu,
bo podr do kuchni wydaa mi si czynem niewykonalnym. Zawinem si w
kodr i zamknem oczy - musz to zaspa! Zakrcio mi si w gowie. Okropnie,
jak na karuzeli w dziecistwie.
Pamitam j, taka wielka, z siedzeniami na acuchach, bya marzeniem
212

kadego dzieciaka, jazda na niej uznawana bya za przejcie do wiata dorosych.


Jako malec jedziem na tej zwykej z konikami, soniami i wielorybami.
Wreszcie, gdy wesoe miasteczko znw do nas przyjechao, poszedem z
chopakami wyposaony w pienidze od mamy i te ze zbierania butelek i
makulatury. Bogactwo! Kupiem sobie wat cukrow, napiem si orady i
odwanie wsiadem na karuzel z acuchami. Gdy posza w ruch i zawirowaa,
oszalaem z radoci. Niestety, za chwil, gdy miasto mi si zamazao, gdy moje
jelita skrcay si jak acuchy kolegw przede mn (apali si i zakrcali
wzajemnie) i gdy kto z tyu te mnie zapa i bujn, dodajc memu ciau
dodatkowego bodca - nie wytrzymaem i zwymiotowaem. Na szczcie nie ja
jeden, wic obmiewanie i kpiny wzilimy na dwch - wekslujc je rechotem. I
pniej ju tylko rumienic si, gdy chopaki to wspominali: Pamitacie, jak
Wiesiek rzygn? Ano, rzygnem! Byo mi wtedy gupio, bo biletowy zatrzyma
karuzel i wywali mnie, wyzywajc od gwniarzy.
Teraz czuem to samo spltanie w brzuchu. Znw wyrwaem do azienki.
Jezzzzu! Potrzebne mi to byo! Karol odwiedzi mnie w poudnie czysty,
pachncy i wesoy.
- No, chopie, ale da ognia. Jak ty masz sab gowink!
- Ojezuuuu... Jak ja si znalazem w domu?
- No a jak mylisz? Wujek Karolek ci przywiz!
- ezzzzu... Spieprzyem Ci wieczr?
- Niezupenie, bo pomoga mi siostra miosierdzia Olga Iwanowna.
- Ta, co tak adnie piewa?
- Ta sama!
- Eeeezuuuu - jknem. - Rzygaem przy niej?
- Tylko raz, podczas jazdy, ale taryfiarz przytomnie w por wywali ci na
nieg!
- Nie mw... Co za wstyd!
- Daj spokj! Siostra Olga jest normalna.
213

- Jaka siostra?
- No Olga, pracuje u nas w przychodni! I pochodzi z kraju, w ktrym nie
takie rzeczy widziaa! Miae na ni oko, co?
- No... - zaczem, ale zamilkem.
Nie wiedziaem, jak zagada, zakrci si koo niej. Wydaa mi si tam
jedyna sensowna, nie za moda, nie za gona, tak jakby z innej bajki. Gadao nam
si niele troch po rosyjsku dla artu, bo wydawao mi si, e co nieco pamitam
ze szkoy, reszt po polsku. Mwia z wyranie rosyjskim akcentem. Miaa pono
babk Polk, ciekawostka taka. Fajna, niegupia, w latach - taka dobrze po
czterdziestce, redniego wzrostu i dobrze zbudowana. Sdziem, e moe
faktycznie nawiemy jaki cieplejszy kontakt, ale... nie wyszo. Spiem si jak
gwniarz.
- Nie zawracaj sobie, Wiesiu, gowy jakimi przeprosinami! Olga
normalna jest. Co chcesz?
- Herbaty... - Ledwie to wyjkaem, znw mn szarpno.
- Ty si chyba tymi orzeszkami tak zaatwie! - krzykn ju z kuchni. Nic nie jade przed imprezk, co? Zapomniaem ci uprzedzi, e obiadu tam nie
ma. Masz tu, z cytryn. Chcesz aspiryn?
- Nie, ale jakby mi Kasia ugotowaa ros, to pewnie bym y... - jknem
z gbi nieszczcia. Boli mnie gowa, w brzuchu mam rewolt... Po jak choler
daem si namwi? Dupek, faja jestem! Rany boskie, eb mi zaraz pknie!
Po moim nastpnym pawiu z samej herbaty Karol orzek, e to absolutnie
zatrucie wd i orzeszkami. Zaordynowa kolejne wiadro herbaty i zakaza
jedzenia czegokolwiek. Zwariowa - jedzenie?! Na sam myl o arciu mnie
skrcao... Spa... I eby ta gowa tak nie bolaa.
Karol poszed do siebie i po chwili wrci z duym kubkiem gorcego
rosou oraz spodeczkiem z tkiem. Wla je do rosou i zamiesza z min
szamana.
- Jak mylisz, e to wypij, to si mylisz - wyjczaem.
214

- Nie myl, ale wiem, e wypijesz i jeszcze podzikujesz. Masz i nie


marud!
- Chcesz mie ubranko na to? - spytaem, widzc ju i niemal czujc,
jak mu zwrc ten rosoek na jego dinsow koszul.
Podsun mi kubek pod nos tak zdecydowanie, e nie miaem moliwoci
odmwi. Byem pewien, e zwrc to spektakularnie, ale... nie. Rosoek zosta.
Po pierwszym yku poczuem cudowne ciepo w brzuchu rozchodzce si ju bez
kotowaniny - agodnie. Wypiem i opadem na poduszk spocony jak prosi w
saunie.
- Skd ty masz ten ros?! - spytaem Karola. - Kiedy zdye...?
- C, ma si te zdolnoci!
Spojrzaem na niego z niedowierzaniem. Umie gotowa, ale wczoraj by
na imprezie, a w tygodniu nie pitrasi, wic skd?
- Ta... Olga ugotowaa?
- Jak j poprosisz, moe ci ugotuje, a na razie wiesz, Wiesiu, na wiecie
produkuje si rosoki w kostkach. Tak, bracie! - rozemia si.
Oj, palant! Kostki rosoowe! Ale skoro rosoek z nich jest taki pyszny, jak
mi si teraz zdawao, jutro kupi sobie ca szuflad do lodwki. I bd mia!
- Id ju sobie - poprosiem Karola. - Id w choler, to przez ciebie teraz
umieram! Chc spa!
- Przeze mnie?! To ja ci poiem whisky jak krow na pastwisku? Dobre!
Ja tu ycie facetowi ratuj, godzinami rosoek mu gotuj na wasnej piersi, a on mi
id w choler! Dobrze, id! I nie dzwo do mnie ani nie wypakuj w rkaw! Id.
Kwiatw na przeprosiny te nie przyjm. Wpa po ciebie rano, zewoku?
- Wpadnij jutro, cze.
Reszt niedzieli przespaem, wstajc tylko wieczorem na siku. Miaem
dreszcze, byo mi zimno, ale ju nie rzygaem.
O kurcz... Ale daem popis! Nigdy wicej!
Ha! Czowiek atwo zmienia zdanie!
215

Nastpnej soboty, z lekkimi oporami co prawda, ale poszedem z Karolem


znw do Miriam. Trzeba si zrehabilitowa. A poza tym obiecaem sobie zmian
stylu ycia. Moe ja je przepapraem? Moe yem za adnie, za grzecznie, za...
nudno?
Kiedy gadamy sobie z Karolem, ogldajc jakie kiepskie mecze albo po
prostu pijc piwo pod jego znakomity gulasz, to mi si dziwnie robi. On tyle
przey, da rad narozrabia od maego, a ja... Zawsze grzeczny, spokojny,
porzdny. Nie uwaam tego za jak wad, ale mi al. Co mnie omino z tego,
co si nazywa modo grna i durna. Nie popijaem w krzakach w tajemnicy, nie
paliem szlugw, nie podgldaem koleanek w przebieralni szkolnej, nie upiem
si w zakrystii winem mszalnym, nie graem na gitarze basowej w epoce big
beatu, nie nosiem wosw do p plecw (na zdjciach Karol wyglda jak
rokokowy fagas ksinej Konstancji) i nie przeyem inicjacji z wasn ciotk (a
moe Karol konfabuluje?) w wieku 14 lat.
Take pniej, jako dorolak, jestem przykadem porzdnego i... nudnego
faceta. Wydawao mi si, e lubi moj rzetelno, obowizkowo i
kindersztub, ktra pozwalaa mi si czu kim na waciwym miejscu. Nie
popeniaem gaf towarzyskich i nie mam kompleksw, ale... Kiedy tak porwnuj
siebie i wariata Karola, widz, jak bardzo rnymi drogami doszlimy do tego
samego. Dwch samotnych samcw w jednym pokoju, dwch fachowcw tuaczy
na emigracji zarobkowej, dwch fajnych facetw.
Bywao, e Karol mnie wkurza, bo nie jest jak ja - uprzejmy i
ugrzeczniony, ale inaczej nie wlazby w moje ycie, wiecznie trzymany na
dystans. Wanie. Mj dystans.
- ...bo ty, Wiesiek, nie dopuszczasz ludzi do siebie. - Karol macza buk w
sosie gulaszowym i pcha sobie do ust. - Jakby si ba, e mgby by z kim
bliej.
- Co ty?
- No... ale tak jest!
216

- Karol, chyba si mylisz, ja moe faktycznie nie lubi tak od razu za pan
brat jak winia z pastuchem, ale co, uwaasz, e odstrczam?
- Moe powiem tak: nie zapraszasz.
- Moe nie musz kadego...
Wolaem wicej o tym nie rozmawia. Karol chyba dotkn jakiej czuej
struny. Fakt, nie jestem szczeglnie towarzyski. Moi znajomi jako nie byli w
stanie si z nami sklei, zaaklimatyzowa w naszym domu. Joaka kwitowaa to
kpico i cynicznie, znajomi si nie pojawiali, odsuwali, a ja (dzi widz - co za
palant byem!) zaczem myle jak ona. Jak Joaka, widziaem w nich jakie
nieistotne przywary, ktre ich przekrelay w jej oczach. e Danek siorbie gorcy
ros, e ona Waldka mieje si zbyt gono i mwi wancza, a Olek z on s
nazbyt milczcy... A to chyba atmosfera u nas tak ich spinaa. Joanna nie bywaa
zbyt mia z tym swoim pouczaniem niby w biaych rkawiczkach i
udowadnianiem, e wszystko wie lepiej. Zadowolona bya tylko wwczas, gdy
uwaga skupiaa si na niej. Gdy si przychodzi do niej, to rozmowa na temat innej
osoby jest co najmniej niestosowna. Gdy nie stawaem po jej stronie, gdy nie
okazywaem jej wystarczajcego zainteresowania publicznie - obrywaem. Dzisiaj
to widz - czemu nie widziaem wtedy?
- Bo ci tak uoya, Wiesiu. Dae si, bo byo ci wygodnie.
Ma racj. Byo mi dobrze w tym ukadzie, bo Joanna czuwaa nad ca
moj niezawodow sfer ycia. Robia to tak zgrabnie i sprawnie, e zaufaem jej
bezbrzenie. Ja tyraem w stoczni, miewaem problemy, zebrania, bl gowy
wywoany dostawami, baaganem w niektrych zespoach, brakiem dyscypliny,
wic poza bram stoczni chciaem ju tylko spokoju i spraw zaatwianych
mechanicznie - zakupy, ogrdek, dzieci, kominek. Ton i styl naszego ycia
ukadaa Joanna. I moe nie zanadto dobrze czuem si z jej przyjacikami, ktre
wpaday do nas na ploty, ale nie skaryem si. Nawet moje dyskretne wycofanie
si byo mile wynagradzane komplementami - jaki to ja jestem uroczy facet.
- ...si dae - ironia Karola jest bezwzgldna.
217

Si daem.
No wic teraz sprbuj naprawi to, co spieprzyem. Zaszalej! Tak,
koniec ery pierdoy! Niestety, tego samego dnia, gdy to wykrzyknem, przyszed
list od mamy.
Wiesiu, kochany mj synku
Ciko mi na sercu, gdy tak o Tobie myl. Sdziam, e to przejciowe
kopoty. W maestwie tak bywa. U Krysi to jednak bya, wiesz, jaka sytuacja.
Nikt nie pochwala bicia, przemocy. Dobrze zrobia, bo i sobie, i Grzesiowi
oszczdzia ycia z kim, kto nie zasuguje na miano porzdnego czowieka.
A u Was? Doprawdy a takie to s problemy, e a mylisz o rozstaniu?
Mao wiem, bo zawsze trzymae mnie od Waszych spraw z dala i to, przyznam,
szanowaam. Nie byam chyba Wcibsk matk, teciow?
Ogromnie mi tylko al, e moje wnuki s mi tak odlege, waciwie obce.
Napisae mi, e Joanna bya hamulcem, nie lubia nas, ale Ty? Moge przecie
czasem z nimi wpa, co? Moe nie chciae wojowa z on? Ale czy nie za atwo
dae si ustawi?
Ach, zostawmy to. Nie potrafi opowiedzie si za lub przeciw Twojej
decyzji, bo nie znam szczegw, ale prosz Ci, przemyl to dokadnie. eby nie
aowa. W zoci czowiek robi rne rzeczy. To bdzie rozkad rodziny - jak to
przyjmie Kasia, Tomek?
ciskam Ci wspczujco - Mama
No, nie pomoga mi. Ale czego si spodziewaem? Faktycznie nie jest tu
stron, nie zna szczegw. Nie wie, przed czym uciekam. Starsze pokolenie nie
rozumie rozwodw, chocia przecie i im byy znane, ale zazwyczaj powody byy
bardziej krwiste, namacalne, a nie przemoc domowa. Ogldaem tu program o
tym. Okazuje si, e mona dopuszcza si przemocy, miotajc paskudne, bolesne
sowa. Tyle e zwykle tak przemoc kojarzy si z rozjuszonym facetem. A jak jest
218

odwrotnie?
Napisz do mamy pniej, wyjani jej, ale na to potrzebuj wyciszenia i
skupienia, a na razie chc odreagowa.

219

ZREHABILITOWANY
U Miriam zostaem powitany normalnie. Wydawao si, e nikt nie pamita moich
ostatnich wyczynw. Nawet wzbudziem aplauz - przyniosem litrowy flakon
rudej i wielk, wdzon ryb kupion przy szosie do Naantali.
Miriam umiaa si i wyoya j na srebrn tac. Impreza bya podobna do
poprzedniej, moe troch wicej karaoke. Karol z Olg zapiewali duet Kenny
Rogersa i Dolly Parton. Poczuem lekkie ukucie zazdroci, e nie umiem tak
luzowa jak on. No ale gdy ju wypiem na odwag, zapiewaem razem z nim
Willy Nelsona i Iglesiasa duszoszczipatelnyj kawaek, To all the girls I've loved
before. Miaem nadziej, e jako to wemie Olg, ale akurat wtedy posza do
kuchni po herbat. Pniej ona sama piewaa z gitar kilka piosenek Biczewskiej
i Streisand. Ma niski gos, ale potrafi piknie wyciga take wysze partie. Koo
mnie stan wielki Peter z ekipy Karola i szepn:
- Do diaba! Rosjanki jednak nie maj sobie rwnych, nie? Co za kobieta!
Chyba do niej wystartuj!
Nie wiedziaem, jak zareagowa, wic zdobyem si jedynie na gupi
min i przecige:
- Yeeeaaa...
Prbowaem si wczy do jakiej rozmowy, ale nie bardzo mi to
wychodzio. Nie miaem nastroju ani do zabawy, ani do gadek, wzio mnie na
mj ukochany wity spokj. Znw wyszed ze mnie dupek. Wrciem do domu
sam. Jako nie byem w stanie zluzowa tak, eby zabalowa z jak dam,
piewa karaoke czy gada o wakacjach. Wszystko dlatego, e nastawiem si na
Olg i w parad mi wszed ten Peter. Obskakiwa j, jakby chcia si owiadczy.
Inne koleanki Miriam nieszczeglnie byy w moim gucie.
***

220

Kilka dni pniej koo naszego ambulatorium wpadem na... Olg.


Pogadalimy chwil. Przepraszaem za to, e wyszedem po angielsku, ale e nie
miaem tej soboty dobrego nastroju, ona, e rozumie i e po co ja si tumacz, i
e znw fajnie zapiewaem z Karolem, ja na to, e skd ja, e to ona znakomicie
piewa, i od sowa do sowa umwilimy si na kaw.
Moje pierwsza randka. Nie z on. Olga okazaa si sympatyczn i
bezporedni babk. Jest starsza, ni mylaem, mdra i yciowo dowiadczona. A
najwaniejsze - powiedziaa, e aowaa, i wyszedem. Peter? Bezczelny typ,
przyczepi si do niej i nie dawa spokoju. Szkoda, e poszede. Nie kryguje si
i nie robi z siebie kokotki. Normalna, znaczy.
- Jeste wdow, tak? - spytaem, gdy ju gadalimy szczerze o swoich
yciowych sprawach.
- Taaak - zawahaa si i popatrzya na mnie z namysem. - Powiem ci
prawd, ale mnie nie wysyp. Nie jestem wdow. Tu dla wszystkich - tak, ale moe
to gupie, wiesz... - westchna. - Mj m mnie zostawi i jest w Afryce. Dzieci
nie mamy, nasz zwizek widocznie go znudzi, bo ktrego dnia spakowa si i
owiadczy, e wyjeda.
- Tak nagle? - spytaem zdziwiony.
- Wiesz, to Fin. Oni nie s zbyt gadatliwi, a on zwaszcza.
- A skd si tu w ogle wzia?
- Cudem... Ja jestem p-Biaorusinka, p-Ruska. No, babka nasza bya
Polk. Bo ja jeszcze rodzestwo mam, siostr Ludoczk i ciotecznego brata
Oresta. Jest rzebiarzem. Mieszkalimy w maej wiosce. To byo paskudne
miejsce i czas. Obok jednostka wojskowa. Wszyscy pili, z beznadziei albo ze
strachu. onierze, jak szli na przepustki, utykali po naszych wsiach, pili, bawili
si... Gwacili, co si tylko ruszao. Jak tylko podrosam, matka wysaa mnie do
ciotki, do szkoy z internatem. Do Leningradu. Ta ciotka si mn waciwie nie
zajmowaa. Skoczyam szko pielgniarsk, popracowaam kilka lat w szpitalu i
tam poznaam stewarda z promu, co kursowa do Helsinek. Zaatwi mi robot w
221

kuchni. Dalej si domyl - spotkaam mojego Markusa, jest lekarzem. Wyszam za


m, zamieszkalimy w Helsinkach, pracowalimy w jednym szpitalu.
Imponowao mi, e si mnie nie wstydzi, bo ja wtedy najpierw byam salow.
Poznaam jzyk, nauczyam si angielskiego i wrciam do wyuczonego zawodu.
To dziki niemu.
- To co mu odbio, e ci zostawi?
- Katolik, idealista, wpad w apy takiego nawiedzonego ksidza i zaczli
tu jakie organizacje, akcje... Wiesz, nie mamy dzieci, dom pusty, ja na dyurach,
on na dyurach... Wsik w te zebrania i ktrego dnia, waciwie bez
uprzedzenia, wyjecha. Mieszkanie mi opaci na p roku i bye, bye! W
Helsinkach byo za drogo, wic si przeniosam tu, do Turku.
- Od dawna tu jeste? - nie wiedziaem, jak rozmawia dalej, bo Olga
wesza ju w do intymn sfer... Nie potrafi tak z kobietami.
- A, ju kilka lat. No i wszystko... atwiej mi byo mwi, e owdowiaam,
ni e jestem opuszczona. Nie?
Pokrciem gow, nie wiedzc, co odpowiedzie.
Olga staa si moim... kumplem. Jak Karol. Dla pewnoci spytaem j
jeszcze, czy co j z nim czy, ale zaprzeczya. Cho nie cakiem...
- Nie. Nie jestemy par ani nie bylimy!
- Ale... bya u Karola. No wiesz, wtedy jak mnie tu przywielicie...
- A tak, zanocowaam u niego. Ale nie, my nie. Karol lubi wie krew!
Kiedy owszem, troch mi rozgoni samotno. On taki jest, e si daje lubi. Ja z
byymi kochankami nie utrzymuj kontaktw, a Karol jest... miy i nieszkodliwy.
Wy Polacy w ogle jestecie mili.
- Sama jeste?
- Sama... i dobrze mi z tym. My Biaorusinki jestemy silne i niezalene powiedziaa to z dum, i dodaa ciszej: - No, umiemy takie by.
Od tego czasu gadalimy nie raz u mnie albo u niej w domu, w kafejce
albo w piwiarni. Fajna jest i taka odwana, silna, ma mski charakter. Nie maluje
222

si, nie nakada na twarz warstw pudru czy szminek. Zwinite w kok wosy,
nieumalowane, krtkie paznokcie. Jest taka naturalna, ciepa, bez celebry i
udawania. Lubi j.
Kiedy siedziaa u mnie wieczorem, gdy padao, wiao wciekle i oglnie
jaki zdoowany byem. Opowiedziaem jej ciut o sobie. Zrobio si cicho. Za
oknami wiatr wy i padao. Wtedy ona po prostu powiedziaa:
- Wiesiek, jak chcesz, to zostan.
Zostaa. Mielimy spokj, bo Karol by na swoich lumpach. W pewnej
chwili posza do azienki. Wrcia owinita w rcznik i spytaa zwyczajnie, czy
mam gumki. Nie miaem, ale miaem klucze do Karola. Przyniosem. Byem
nieziemsko zdenerwowany. Nawet nie tym, e zdradzam po raz pierwszy Joann,
ale w ogle... jak sztubak, smarkacz. Gdy wyszedem z azienki, Ola bya ju w
ku. Umiechaa si agodnie. Lampka nocna rzucaa mde, tawe wiato na
ni i na jej lekko ju przywide ciao. Piersi nadal miay adny ksztat, nie za
due, sutki za to byy okazae jak rowe patki kwiatw, zupenie inne ni mae,
sterczce jak rodzynki suteczki Joaki. Do obfite biodra i fady brzuszka, ktry
staraa si wstydliwie ukry.
- Oleko, daj spokj - powiedziaem, mruczc serdecznie i gadzc j po
nim, eby wiedziaa, e mi to nie przeszkadza. Skr miaa przyjemnie ciep i
aksamitn.
- Przepraszam, ale nie mam dwudziestu lat - szepna.
- Gdyby miaa, nie znalibymy si, Olu. Popatrz na mnie, ja te nie mam!
Nie wiem, kiedy zrobiem si stary...
- Ale dobrze ci idzie - umiechna si zawadiacko, ujmujc mojego wacka
w do. Istotnie mj narzd mnie nie zawid, cho czuem chwiejnos jego
decyzji. Sam te nie byem podniecony jak mody szeregowy. Co nie do koca
jest tak...
- Daj, zao - Olga bya sprawna. Ani si zorientowaem, ju miaem na
sobie sztormiak z Karolowej szuflady. Cieniutki, kolorowy, nie to, co za PRL-u:
223

lateksowe paskudztwo w kolorze rkawicy chirurgicznej i o gruboci linoleum.


Pniej ju nigdy nie zakadaem prezerwatyw. Nigdy.
Objem j mocniej i pocaowaem. Ja od miesicy wyposzczony, ona nie
wiem. Byo troch nieporadnie, poczuem, e zdecydowanie ogania si od
dodatkowych pieszczot, chcc ju przej do konkretw.
Po kilku ruchach wiedziaem, e nie jestem w szale uniesie, lekko mi
prysy zmysy, co nie uszo jej uwagi.
- Sorry - szepnem.
- To nerwy, nie przejmuj si. - Jej umiech by szczery i czuy.
Staraem si zadba o jej komfort, a pniej spiem si... finiszujc zbyt
szybko. Byo mi strasznie gupio.
- Przepraszam - sapnem.
Olga pogadzia mnie po gowie.
- Niczewo - powiedziaa ni std, ni zowd po rosyjsku. Wstaa i posza do
azienki. Czuem si beznadziejnie gupio.
Kiedy i ja wrciem z azienki, Olga leaa na boku podparta rk.
- Wiesiek, ty si nie przejmuj. To bez znaczenia. Nie mamy po
dwadziecia lat, to ju ustalilimy, nie mamy na siebie wielkiej ochoty, to te
chyba pewne, ale chyba ci lubi.
- Ja ciebie te, i moe dlatego tak mi gupio.
- Wiesz co? Skoro poszo po szczeroci, to mgby mi zrobi o wiele
wiksz przyjemno, co? Rozkleiam si, ciepo mi i dobrze... Wiesiek,
przytulmy si jak ludzie, co?
Umiechnem si. Boe! Jak ja si baem tego, co bdzie po. Tej jakiej
niezrcznej sytuacji, milczenia, obcoci. Chci ucieczki. Dobrze, e Olga tak
powiedziaa, ja te zapragnem po prostu si przytuli, pomilcze. Nastawiem
cichutko muzyk i zagarnem Olg w ramiona. Przylepia si i... rozpakaa. Nic
nie mwia, tylko pocigaa nosem i nie pozwolia mi na nic innego, jak tylko na
gadzenie jej po gowie. Milczaem, bo i mnie si zrobio jako mikko.
224

- Przynie co do picia i jaki podkoszulek do spania, co? - poprosia.


Wrciem z piwem. Potakna akceptujco.
- W naszej wsi - zacza ni std, ni zowd - mwiam ci, nie byo za
dobrze. Moja matka chowaa nas sama. Mnie i Oresta. Ojciec siedzia w
wizieniu, za kradzie drewna i kusownictwo. Dosta wicej, bo w sdzie
naublia sdziemu. Matka, eby mnie chroni, a i w ogle, miaa takiego
kochanka z jednostki, pia z nim, gzia si. Zawsze co si nam za to skapno cukier, czekolada, puszki z ryb. Z czasem przychodzi te jego jaki adiutant czy
co, gwniarz taki, modziak, mia szram na p gby. Nie szuka dziewczyn po
wsi. Taki... mu niegadatliwy. Jak tamten szed z matk do pokoju, ten wychodzi
na papierosa, wczy si po obejciu i tak mnie przyhaczy. Zobaczy mnie,
szczajc pod chlewem. Ja si chowaam w som, nad nasz wini. Tam nie
szukali... - zamilka.
Nie miaem pyta. Chyba nawet nie chciaem, eby mwia dalej, ale ona
po chwili kontynuowaa jakby do siebie.
- Miy by. Nauczy mnie pali. Waciwie nie skrzywdzi, nawet by
delikatny.
- Ile miaa lat?
- Dwanacie i p.
- artujesz?!
- Nie.
- Chyba mia maego, bo nie bolao. I zawsze si stara nie spuszcza do
rodka. Jak si matka zorientowaa, popakaa si i zaatwia mi ten wyjazd do
ciotki, do obecnego Petersburga. Do siostry ojca, bo mj ojciec ruski. W
internacie lekko nie byo, ale zawsze najedzona...
- Ciko miaa. - Przytuliem j mocniej. Nie chciaem ju tego sucha.
Wydao mi si to zbyt osobiste, ale Olga mwia dalej.
- Pniej matka urodzia tamtemu crk. Moj przyrodni siostr, ale jak
Ludoczka bya maa jeszcze, to mama j migiem wysaa do mnie i mieszkaymy
225

we trzy, pki ciotka wreszcie nie umara, cholera jedna. Do szkoy baletowej j
przyjli, Lud. Zdolniaszka taka! Bya mi pocztkowo obca, mao si znaymy,
ale z czasem, jak przyjecha taki may kurczak... bya dla mnie bardziej jak crka.
Matka zmara na wtrob. Zostaymy tylko my dwie, bo Orest cigle gdzie
fruwa po wiecie. Teraz znalaz robot w Polsce. Wicej nikogo nie mam. Ja
pracowaam w szpitalu, ona uczya si i uczya... Pracowaa pniej na tym
promie, co ci mwiam. Wieczorami taczya w balecie z koleankami, a w dzie
jako stewardesa. Wygraa los!
- No... wypracowaa - nie zdobyem si na aden inny komentarz.
- A wiesz? - Ola si uniosa na okciu. - Ona i jej koleanka ze szkoy
razem pojechay teraz do Polski. Tacz w tej waszej Warszawie!
- Baletnic jest? - udaem ciekawo.
- No, tak jakby. Taczy w lokalu, ale artystycznie, nie myl sobie!
Wiesiek... - zacza i podaa mi pust szklank - pjdmy ju spa, co?
Wsplny sen, taki w objciach, to bardzo intymne. Zostalimy z Olg
przyjacimi. Chyba pierwszy raz tak myl o kobiecie. Przyjacika - adna tam
kochanica czy co.
Sdziem, e Karol nie zauway, nie bdzie komentowa, ale nie - nie
byby sob, jemu takie rzeczy nie umykaj.
- Wiesiu? - spyta kilka dni pniej w przerwie meczu w tenisa u mnie,
gdy wrciem z kuchni z kanapkami. - A ty z Olg to tak na powanie?
- Nie, dla jaj - odpowiedziaem na odczep.
- Ty uwaaj, nie skrzywd jej, to bardzo porzdna dziewczyna! Wdwka.
- Wiem, ale czemu zakadasz, e to ja j skrzywdz, a nie ona mnie?
Zatkao go na chwil, po czym wybuchn odkrywczym miechem.
- Zakochae si?! No nie! Mnich si zakocha!
- Oj, daj spokj, nie zakochaem si, ani ona si nie zakochaa.
Kumplujemy si tylko.
Karol sucha z niedowierzaniem. Przeuwa kanapk i kombinowa.
226

- Wiesiek - zacz powanie. - Kobieta, wiesz... Wystarczy czasem okaza


ciut ciepa czy co, nawet uy sowa jakiego mikkiego czy jak, i one si
zakochuj z mety! Ty uwaaj! Ja ci powiem, ty, bracie, uwaaj! Kiedy tu bya
taka Poleczka-Janeczka, fajna taka, wiesz, i do tych rzeczy skonna, i ja niestety
peen niewiedzy i braku dowiadczenia mwiem do niej rybko. I jak ona to
kupia! Zawisa mi, e tak powiem, na haczyku! O, Matko Boska! Co ja si z ni
miaem! Zakochaa si, bo tak tatu do niej mwi, i ju si do mnie
wprowadzaa...
- Z psem i paprotk - podchwyciem ulubione powiedzonko Karola.
- No! Dramat! Musiaem si nagimnastykowa, eby te pomysy jej z
gowy wybi!
Zacza si druga poowa meczu. Gray siostry Williams. S fantastyczne,
ale gra to ja bym z adn nie chcia. Zreszt dopiero si zapisaem na lekcje
tenisa w tajemnicy przed Karolem, bo fitness jako mi nie pasuje. Pochodziem z
nim jaki czas i basta, to nie dla mnie.

227

ROZWD
Postanowiem zoy ten nieszczsny pozew. Cay czas si obawiam, e za
cienkie mam argumenty. Wydawao mi si, e ktokolwiek przeczyta, i si
rozwodz z on, bo jest ktliwa, wymieje mnie, nazwie gamoniem, mamej,
aosnym pierdo, ktry nie potrafi postawi na swoim, hukn w razie czego,
przerwa awantury... Pozew lea wic w szufladzie pod telewizorem do
Wielkanocy. Pojechaem bardziej na urodziny Kasi i rozmwi si ostatecznie z
Ak i z adwokatem ni na same wita.
Niestety popsuem te urodziny crce... Postanowiem porozmawia z
Joann spokojnie i rzeczowo.
Zajechaem moim nowym samochodem i zastaem dom pusty. Rozpaliem
w kominku, bo byo zimno, a moe to nerwy? Przygotowaem obiad i czekaem
na Joann. Powitanie byo bardziej ni chodne, atmosfera przy stole lodowata i
przykra. Joaka wymiaa moj propozycj rozwodu z nieorzekaniem o winie.
Oczywicie uniosa si, mimo e z pocztku staraa si kontrolowa. Jej natura
wzia gr. Potem zacza kpi i skoczya na dzikiej furii z pogrkami, e
popamitam sobie i bd aowa.
Kasia wrcia z pracy ze swoim nowym chopakiem i od razu posmutniaa.
Zapowiedzieli wieczorne wyjcie i wyszli. Wychodzc, podzikowaa nam za
przemi atmosfer, a Joanna naturalnie zrzucia win na mnie.
Czuem si fatalnie. Mam niewiele czasu. Do sdu mog ju tylko jutro
albo poczt z Turku. Nie wiem, czego si spodziewaem po Joannie zrozumienia?
Nie mamy adnej paszczyzny porozumienia. Wojna.
Napisaem do Kasi krtki, przepraszajcy list.
Kochana creczko!

228

Czasem co, co si rozbije, popka tak, e si tego nie da sklei. Z nami


chyba tak jest - sama widzisz. Moe faktycznie, jak uwaa mama, wina mojego
charakteru. Jeli tak - nie zmieni si, bo nie umiem, nie wiem, co bym mg
jeszcze zrobi, eby ona tak atwo nie wybuchaa, nie umiem jej zahamowa,
powcign, zreszt wiesz. Dlatego postanowiem, e nasze rozstanie bdzie
jakim wyjciem. Ja nie bd zapalnikiem, ona si by moe wyciszy, znajdzie
sobie jakie szczcie jeszcze?
Nie miej mi za ze tej decyzji.
Twj tato
Do Krysi nie chciao mi si gna na drugi koniec Polski, ale co robi?
Mam jeszcze wolne dni. Pojad.
Rano Joanna wychylia si z kuchni i warkna:
- Uwaaj, jak si odwaysz na ten pozew, stracisz wszystko!
- Straszysz mnie? Joaka, daj spokj. Widzisz, jak jest. Rozstamy si jak
ludzie, nie wykopuj topora, po co to?
- Powiedziaam i nie bd powtarza. Wszystko! - sykna i znikna w
kuchni.
- Daj spokj, tato - powstrzyma mnie Tomek. - Chod, poka, jak chodzi
silnik, pochwal si bryk!
Pogadalimy o samochodzie, pokazaem mu, jak chodzi, i daem si
przejecha.
- Spapraem wam wita - prbowaem przeprosi.
- Tato, spaprae wam ycie, sorry, spapralicie. Ale to nie moja sprawa.
Chcesz si rozwie, zrb to, ja mam swoje ycie, ale Kaki troch szkoda.
Zreszt ona teraz pochonita tym Damianem.
- A ty...? - spytaem. - Naprawd uwaasz, e spapraem nam ycie?
- Spapralicie sobie nawzajem, mama bywa dziwna, nie dogadujecie si od
229

dawna, ale rozwd? Sdziem, e jako dacie rad.


- Jak, Tomasz? Ja na grze, ona na dole i wrrrrrr, wojna cay czas?
- Nie wiem, moe faktycznie lepiej wam osobno? - Tomek nie patrzy na
mnie.
Widziaem, e go to ju chyba mao obchodzi.
- Wracasz po witach do Gdaska, synek?
- Ju teraz bym wrci... to nie ma sensu. Mimo wszystko lepiej mi tam,
sorry. Mieszkam sam, jakby chcia pyta, pracuj i jest OK.
- Tomek, przepraszam, ja ju duej nie umiem udawa, schyla karku,
jestem tym zmczony, te chciabym normalnoci, jakiej odrobiny szacunku,
wiesz...
Po raz pierwszy si przy nim rozkleiem. Co mnie zapao za gardo,
cisno.
- Wiem, ojciec, wiem... - Tomkowi te si zrobio gupio. - Pozdrw
babci i cioci Krysi. Wpadn tam latem, bo bd w pobliu.
- OK. Moe si u nich spotkamy? Cze, synek.
- Cze.
Po drodze zajechaem do kancelarii pana Cyryla. Tak si nazywa mj
adwokat. Nie mia zreszt dla mnie za wiele czasu. Chyba tak to si teraz robi kada minuta rozmowy kosztuje, wic po jakie licho ma sobie za darmo strzpi
jzyk? Zdecydowaem si i podpisaem mu penomocnictwo, zostawiem mj
pozew. Tym samym uruchomiem proces... Chc si ju uwolni, zdecydowanie,
jakkolwiek!
- Wie pan - uwiadomi mnie mecenas. - Jeli bdzie to z paskiej winy,
ona zada alimentw, prosz to wzi pod uwag.
- Ona miaa i ma wasn prac! - powiedziaem usprawiedliwiajco.
- Ale pan jest naiwny. To co, sprbujemy porozumienia?
- Moe pan da rad, ja chyba nie mam daru przekonywania.
Mecenas nie pozostawi cienia wtpliwoci, w co graj pary, ktre si
230

rozwodz, i o co chodzi z tym orzekaniem. Opowiedzia, jak daleko posuwaj si


kobiety, eby udowodni win ma, nawet gdy same zawiniy. Cienki jestem,
faktycznie. Sdziem, e mona si rozej i ju. e brudy prane w sdzie to inni,
my zaatwimy to elegancko.
Nie raz si jeszcze, podobno, zdziwi.
Jechaem do mamy i Krysi z cikim sercem. Nie dlatego, e si rozwodz
- ju oficjalnie, normalnie - ale dlatego, e w tak paskudnej atmosferze, ktra
rozwala nasz rodzin i sprawia, e co, co jest tylko midzy mn a Joak,
rykoszetem uderza w dzieciaki.
Mama miaa nieco odmienne zdanie.
- Wiesiu, gdzie drwa rbi... to jasne, ale nie ty jeden jeste winien. Dwoje
was. Nie wiedziaam tylko, e sytuacja jest tak trudna. Przykre to. Kiedy mwie
o rozwodzie wtedy, pamitasz, sdziymy z Krysi, e z Joann jako
wyprostujesz, e ona zrozumie...
- Nie, mamo. Nie widzi adnej swojej winy, awantur nie pamita. Uwaa,
e kady mj zarzut wyssaem sobie z palca, e mam kogo i to dlatego.
- A... masz?
- Nie. No nie!
- Tylko pytaam. A dzieci nie powiadcz? Przecie suchay tych awantur,
wiedz, jaka ona jest. S dorose!
- Mamusiu, nie ma mowy, ebym w co takiego je wciga. Wanie, eby
im tego oszczdzi, nie chciaem orzekania o winie.
- I co teraz?
- Nie wiem, adwokat ma si temu przyjrze, zadzwoni.
To mimo wszystko byy mie wita. Bo u Kryki jest normalny dom, nikt
si na nikogo nie drze. Kurcz, no!
***

231

Nie miaem pojcia, w co si wpakowaem. Dla normalnego czowieka to


s rzeczy z pogranicza paranoi. Do jakiego stopnia kto, kogo znamy, zamienia si
we wroga numer 1. Joaka pokazaa pazury, o jakie nigdy jej nie podejrzewaem.
Sprawa wpyna do sdu pod koniec kwietnia, bo mj adwokat mia
wypadek. Joaka przystpia do ataku, straszc, jak mnie zniszczy i wydoi
finansowo, gdy udowodni moj win.
- Jak? - pytaem.
- A tak! Masz kochanic! Mam dowody!
Na pierwszej rozprawie nie zgodzia si na porozumienie stron, znaczy na
nieorzekanie o winie. Wykopaa topr i zacza nim wymachiwa. Musiaa
wynaj detektywa, bo triumfalnie przysaa mi kilka zdj, na ktrych witam si
z Olg pod ambulatorium, wymieniamy buziaka. Bylimy te uchwyceni, jak
wychodzimy z krgli i z jakiego pubu. Ile musiaa zapaci fagasowi za aenie
za mn?! Cae szczcie nie da rady sfotografowa, jak Olga nocowaa, bo
zdarzyo si parokrotnie, i jak bym udowodni, e bez sekscesw?
- Masz mnie! - hukn Karol. - Powiadcz, e spaem z ni ja, nie ty!
- Daj spokj, na razie nie trzeba adnych powiadcze. Nie trzymamy si z
Olg za rce, normalne kontakty, tylko buziak na tym zdjciu pod laboratorium.
- Miaa urodziny, skadae jej yczenia!
- Nie bd kama. Sprawdz, kiedy ma, i bdzie wtopa.
- No to gratulowae jej... czego tam.
- wietny pomys - pochwaliem odkrywcz myl. - Patrz, ile sobie trudu
zadaa! Ty, Karol, a moe ten kto, kto rozpytywa o mnie Lennarda, to nie by
Peter, tylko ten detektyw?
- Jaki Peter? Kto rozpytywa?
- Lennard mi mwi, e w barze jaki facio o mnie rozpytywa, z kim si
spotykam, wiesz... Z tego, co mwi Lennie, sdziem, e to ten Peter, zazdrosny o
Olg, ale teraz myl, e to mg by detektyw.
- Spytaj go.
232

- Kogo?
- Lennarda!
Reasumujc, lekko nie byo. Kilku adwokatw przerobia, wydaa morze
kasy (z ktrej si nie rozliczya) na nich i na detektywa, ktrego praca posza na
marne, bo w kocu dowody byy adne. Terminy odroczone, bo pani nie
przybywaa, ktnie, przykre maile... Dowody przeciw mnie wyssane z palca. W
kocu kolejny adwokat przekona j i... ulega. Pojechaem do Polski na spraw,
spniem si, ale byem! W sdzie okazywaa mi najwysz pogard, nie patrzc
na mnie ani razu i szepczc co do ucha adwokatowi. Po orzeczeniu rozwodu bez
orzekania o winie podszedem do niej.
- Witaj, Joasiu, no... to... - Byo mi ciko, ale chciaem jako zagai,
przecie nie musimy sobie wbija noy.
Obrzucia mnie lodowatym spojrzeniem i powiedziaa wyniole:
- Bye zerem i jeste zerem! Chodmy! - umiechna si do adwokata.
Wydao mi si, e jego spojrzenie byo wspczujce. A moe to
nadinterpretacja? Trudno. Najwaniejsze, e wreszcie mam rozwd.
- Gdybym wiedzia... - skoczyem relacj Karolowi po powrocie z Polski.
- Co gdyby wiedzia? - pyta zaczepnie, siekajc kapary. - To by si z
ni nie eni czy nie rozwodzi?
- Nie wiem. Jestem... czuj si kompletnie wypluty. Mylaem, e jak ju
dostan ten papier, to kamie mi z serca spadnie tak, e ty na swoim pitrze
usyszysz.
- I co? Nie mw, e nic.
- Nic.
- Masz bagietk? - Karol mia wietny nastrj, jakby to on zwyciy w
sdzie. A moe chce mi pokaza, e naprawd mam powody do zadowolenia, a
nastrj minie?
- Nie, razowiec tylko. Karol, napijmy si, co? Zadzwoni do Olgi.
- Nie dzwo. Sami to opijemy.
233

- Czemu nie?
- Wiesiek, mnie si co zdaje, e powiniene z ni ostronie. Co mi si
widzi, e nasza Oleka patrzy na ciebie mikko...
- Daby spokj. Mwiem ci, jestemy bardzo blisko, ale nie tak, jak
sdzisz.
- Dobrze, nie wtrcam si, ale uwaaj. A teraz zanie to na st i wyjmij
kielonki.
- Mam tylko piwo.
- Wujek Karolek ma, co trzeba, twoj wolno trza adnie opi! Zaraz
wracam!
Przynis lodowat urawinow finlandi. Skrzywiem si, ale okazaa si
w porzdku. Micha tatara z ososia i kawiorek wjechay na st. Dobrze pitrasi ten
Karol.
- Wic jak powiadasz? Przyjanicie si?! - pyta, udajc, e nie moe
poj.
- Mwiem ci.
- A prby zanurzeniowe, wybacz, byy?
- Byy, ale kiepskie, wic przegadalimy noc, tak wiesz, ze zami.
- Rozumiem, e ona pakaa.
- Czep si, no! - rugnem Karola. - Ona, nie ja przecie!
- No, to szacun! Bo widzisz, Wiesiu, ja...
- Wiem, mwia mi, e miae z ni incydent... ale wolisz modsze.
- A daje spokj, Wiesiek! Co za jakie oskarenia! OK. Mielimy may
incydent, ale ja wol... Mnie nie rusza, ile dama ma lat i jakie ciao! Gdy to robi
dla przyjemnoci, a nie dla zdrowia, to wiesz co? - zawiesi gos i popatrzy na
mnie z min Don Juana. - Nie krci mnie cud-mid modeleczka, moe mie
okrge to i owo, a nawet obwise, ale musi chcie, czu i mie feeling do tego. I
to, co ze mnie robi prawdziwego samca, to ich przyjemno! To prawdziwa
frajda, gdy dama w twoich doniach zamienia si w cudny instrument. Gdy
234

omdlewa, piszczy, jczy, piewa z radoci. A czy ma nadwag, zmarszczki itepe,


to mniejsza...
- A te siksy, co je rwiesz u Miriam?
- Dla zdroooowia. - Karol uje tatara i umiecha si. - Ale mimo to,
Wiesiu, nigdy si z adn nie przyjaniem. Dlatego mnie zdumiewasz swoim
stosunkiem do Olgi! I chyba zazdroszcz.
Zdziwiem si.
- Karol, to normalne. Ona jest kapitaln... kapitalnym kumplem!
- Dlatego wujek Karol prosi wujka Wieka o uwag. Ola jest za fajna, eby
jej zama serce, tak?
- Jasne - zgodziem si i obiecaem sobie obserwacj Olgi. Zakochaa si?!
We mnie?! Niemoliwe... Zamyliem si. Karol si zamia, bo widzi, e da mi
materia do przemylenia.
- No! To polej, wa! - wytrci mnie z zadumy. - Zdrowie Wieka,
rozwodnika!
Napisaem do dzieciakw i do Krysi, eby powiedziaa mamie. aden to
szpan i zaszczyt - rozwd. Mam za sob ju to, co mnie zamczao, a przed sob...
podzia majtku, a to podobno dopiero jest jazda! Spraw poprowadzi mi rwnie
mecenas Cyryl.
Kasia odpisaa jako zwile i krtko:
Tato
Podjlicie t decyzj. Trudno. Musz to uszanowa. Jako nie umiem
sobie jeszcze wrzuci luzu. Jestem tu na co dzie i wiem, ile to mam kosztowao.
Jest podamana, czuje si porzucona, stara i niepotrzebna. Jest chyba przeraona
wizj przyszoci. Take znajomi si nie spisali i jako si poodsuwali od niej.
Wiesz, ludzie s podli!
Tobie ycz, eby osign to, czego pragne.
235

Daj mi troch czasu, ale nie wymagaj, ebym stan rozpadu rodziny uznaa
za normalno.
Kasia
O, czuj sowa Joanny, jej sformuowania. Kasi te zrobia przepierk
mzgu, e jest taka nieszczliwa, wystraszona. Musiao j wkurzy, e si
znajomi poodsuwali, bo biegaa do nich, proszc, eby zeznawali w sdzie na
moj niekorzy. Kilkoro wrcz mi o tym napisao. Odpisaem, e to ich wolna
wola, niechaj robi, co uznaj za suszne. Nie miaem poczucia winy, nie miaem
si czego obawia. Joanna podobno agitowaa bardzo zgrabnie, opowiadajc
jakie dziwne historie, ale ludzie, jak to ludzie, mwili: to wasza sprawa, ja nic
nie wiem. Ale e pompuje Kak takimi filozofiami: opuciem j, jest samotna,
nieszczliwa?! Miliony razy prosiem, eby zaprzestaa tych afer, krzyku,
ktrego nie cierpi, nie wydzieraa si wieczorami zwaszcza, nie dgaa sowami,
nie wbijaa kolcw, ktre pozostaj na zawsze. Ona ich nie pamita, ja a za
dobrze.
- yciowy nieudacznik!
- Beze mnie byby nikim! Wszystko mi zawdziczasz, niemoto!
- Jeste przemdrzay, pseudointelektualista, twoja wiedza jest szcztkowa
i powierzchowna, wic si ni nie popisuj!
- Cienki z ciebie zarwno facet, jak i m.
- Ta twoja rodzinka, dobre sobie! Intelektualici! Matka bibliotekarka
sdzi, e pozjadaa wszystkie rozumy, a Kryka nie skoczya adnych studiw!
- I tak tego nie zrozumiesz, wic si nie wysilaj.
Byo tego... W kadej awanturze wydawao mi si, e arsena jej si
powiksza, jakby wyostrzaa te swoje strzay, nasczaa trucizn. Sowa bolay,
bo byy poniajce, nieprawdziwe, rzucane z pogard.
I teraz ona nie pamita...
Moe faktycznie jestem pierdoa? Moe za cienk mam skr?
236

Powinienem by odporniejszy, bardziej chamski? No, nie wiem... Jedno wiem na


pewno - nigdy wicej!
Kasia mieszka jak dotd z Joann i na razie jako sobie radz. Zreszt
nigdy wikszych wojen midzy nimi nie byo. Tomek skomentowa krtko: OK.
Macie to za sob, mam nadziej, e teraz uoycie sobie ycie jako mdrze, i
przeszed do swoich spraw. Niedugo wypywa w swj wielki rejs. Te zmiany
kierunkw, wydziaw tylko mu opniy to, czego tak bardzo pragn! Mj syn!
Nie bdzie mnie na nabrzeu - szkoda. Przydaaby mu si moja mocna ojcowska
do, a i ja chciabym go... przytuli. Roztkliwiam si.
Pracowaem ostatnio niezwykle intensywnie, odreagowywaem, grajc
ostro w tenisa, i do istotnie okroiem kontakt z Olg. Karol rzeczywicie mia
chyba racj, a ja nie chciaem si wiza, robi jej nadziei.
Jesieni przyjechaa do nas nowa pani inynier Kerstin Loof. Modziutka,
drobna, ciemna, co dziwne, bo Finki s spore, piegowate, rude albo blondyny, a
ona przypominaa raczej Woszk. Po politechnice. Podobno jak my kadubowiec!
Dizas! Laseczka nie z tej ziemi. Nie eby zaraz jaka uroda powalajca,
ale miaa to, co facetw zabija - poczucie wasnej niezalenoci, dum i odwag.
Nade wszystko - wiedz. Pamitam, jak wesza rano do biura po basenie,
pkrtkie wosy jeszcze wilgotne, zaczesane za ucho, adnej biuterii, blue
dinsy opite na malekim tyeczku, czenka z mikkiej skrki i zwyky,
granatowy sweterek. Zero makijau. Spokojna, dumna i niezalena, pewna siebie.
Gupie docinki kolegw skwitowaa ironicznym spojrzeniem, prychnicie
Chorwata zmrozia chodnym wzrokiem. Zwyczajnie wzia kask, zaoya
kombinezon i posza na inspekcj! Opady im szczki.
Co innego ja. Na mnie w ogle nie zwracaa uwagi. Miaem spokj. Nie
mj target! Ciut starsza od mojej crki. Jak ju ucicho i chopaki przywykli, e to
nie jest laseczka do wyrwania, zrobio si gupio, bo Kerstin ustawia sobie biurko
vis a vis mojego, e niby tam ma najwicej soca. Jada na stowce zawsze obok
237

mnie, rozmawiajc najczciej o pracy. Albo wcale.


- Z tob si fajnie gada i te pgwki mnie nie zaczepiaj - tumaczya,
stawiajc miseczki z saatk owocow. Dla siebie i dla mnie.
Moe traktowaa mnie jak nieszkodliwego padre?
Wkrtce Karol wybuch:
- Do okulisty, debilu! Do endokrynologa! Taka dupa, a ty tatusia udajesz!
- Odwal si. Jest mia i tyle. Podobno sypia z Olle z eksploatacji.
- Sratatata! Ju zerwali, a kolanami to ona trze na twj widok.
- Daj sobie spokj, Karol! - Gotw byem si obrazi. - Nie kady jest
spokrewniony z mapami bonobo. Mia, przyjemna, ale nic ponadto! To
dziewczynka! Do trzydziestki ledwie dobija.
- Przyjemna? Ty, Wiesiek, chyba rzeczywicie masz cojones w zaniku!
Przyjemna! Ja pierdol! P stoczni daoby si posieka za jedno jej spojrzenie,
a ty... Co ona w tobie...? W yciu bab nie zrozumiem! W yciu! - Karol
pobulgota jeszcze chwil, machn rk i oddali si jak od nieuleczalnego
przypadku.
Jako par dni po Nowym Roku wieczorem zapukaa do mnie. Mieszkaa
w ssiednim budynku. Staa za drzwiami, w klapkach, swetrze i z butelk wina.
- Wpu mnie, Weszek - miesznie wymawiaa moje imi. - Pogadaj ze
mn, bo mi smutno.
Nastawiem jak muzyk i zamiewalimy si, pijc hiszpaskie wino pod
woskie pizzetki, jedyne ciasteczka, jakie miaem w domu.
Naturalnie... wyldowaa w moim ku. Przysza z wasn gumk, czyli
zaplanowaa to! Umiechnem si i daem za wygran. Ja jej nie upolowaem.
Bya gorca i odwana, wspaniaa! Waciwie mgbym si zakocha czy jak...
Byo naprawd mio, ale nazajutrz wyjaniem jej, e no way. Niczego
na dusz met. Byy zy i smutek w jej wielkich oczach. Nie mogem. Za moda
i... nic do niej nie czuem poza sympati i szacunkiem. Nie, o zakochaniu nawet
nie moe by mowy.
238

- Why, Weszek? Why no way? - dopytywaa si, tumaczc mi, e


jestem The only one, e ona nie lubi gwniarzy.
Jezus Maria, no i we tu tumacz jej, e nie. Nie bd jej omiesza, siebie,
i na dodatek udawa, e trzydzieci lat rnicy midzy nami to piku.
Kerstin usiowaa jeszcze kilka razy mnie przekona, e ona myli o nas
powanie, e lubi dojrzaych facetw, e ja jestem... Tak, tak, tak! A ja ju
widziaem siebie za kilka lat, jak mozolnie cigam po suficie obfite poroe albo
cierpi po jej odejciu.
Karolowi nie powiedziaem nic. W ogle nikomu. Kerstin chodzia
umiechnita, z wysoko podniesion gow, nie stracia klasy mimo czarnej
polewki ode mnie, ale przeniosa si wkrtce do pracy w mniejszym porcie, do
Raumy. Jeszcze dzi wysya mi okazjonalnie maile z artami, jakie fajne slide
show, pisuje, co u niej. Mie...
Moe nie miaem racji, moe byoby cudownie, ale wolaem nie
sprawdza. Jestem sam. Sam. I chyba ju tak zostanie.
Niewinny incydent z Kerstin pozwoli mi uwiadomi sobie jedno - nie
jestem kobietom obojtny mimo wieku, braku, jak mi si wydaje, urody i
mrukliwego charakteru. Niestety czuj si wypalony, pusty i niezaangaowany. W
czasie ktrego z pobytw w saunie sprbowaem zrobi bilans zyskw i strat.
Moje ycie rodzinne ju nie istnieje, sam je rozwizaem, dzieci s dorose, na
swoim... no, prawie. Co mnie jeszcze czeka? Za mn jest wszystko: pierwsza
mio, pierwszy maluch, moja pierwsza praca, nasz dom, pierwsza cia
Joanny... Niezliczone awantury... Nie mam rodziny, domu, znajomych, ony...
Jestem sam - mwic to, wydaem si sobie strasznie smutny i aosny.
Liczyem na Karola i jego optymizm, bo wiele razy o tym mylaem, e ja
i moje ycie to ju przeszo.
- Masz doskona prac, Wiesiu, za niemae pienidze, o ktrych niejeden
w kraju moe tylko pomarzy. Robot, ktr lubisz, i szefa, ktry ci lubi, to
wane. Lennard co bka ostatnio, e si marnujesz na swoim stanowisku, a to
239

oznacza, e albo kombinuje co z awansem, albo si w tobie zakocha.


- Pieprzysz!
- No wanie! - Karol umiecha si jak magik, ktremu wysza sztuczka, i
kontynuowa. - Masz adne mieszkanie, niezy samochd, a jakby chcia, moesz
mie jeszcze nielejszy, nawet czerwony! Chodzisz dobrze ubrany, trenujesz
tenisa, chadzasz regularnie do sauny i na basen, masz bardzo dobr opiek
zdrowotn i bdc bez obcie, moesz odoy niez sumk na staro. To
wedug ciebie nic?
Milcz. To nie jest nic, ale wobec tego... czemu czuj si pusty, samotny,
le sypiam, nastawiam czsto telewizor bez dwiku, eby tylko co si wok
mnie dziao? Oparem gow o zagwek. Kurcz. Nie potrafi tego doceni, czuj
si zmczony, i to nawet nie sam prac.
- Ja, Karol, nigdy nie byem sam! A tak bardzo sam!
- Jeli chodzi o samotno, to najlepiej sobie sprawi psa albo kota. Ale ja
widz, e ty masz inny problem, i wujek Karol obiecuje, e go zlikwiduje. A
nadarza si okazja, bo jeste w najlepszym wieku.
- W najlepszym na co?
- Na bzykanko, woku jeden! Jeste wolny, masz kas i zdrwko. Wiesiu!
wiat stoi przed nami otworem, damy take!
Oczywicie prbowaem si opiera, ale mj wychowawca przekonywa
mnie, e skoro spieprzyem sobie kawa ycia, musz odreagowa. Zacz mnie
zabiera do nocnych barw, klubw, organizowa najlepsze tancerki na rurach,
chyba im paci, eby si do mnie kleiy. Cholera, nie mogem! Czuem, e
zapacone i e udaj. Fajne, zgrabne, urodziwe i pene seksu, a ja - nic.
Kompletnie si nie nadaj. Nie umiem si zresetowa w takich miejscach.
Ale Karol by wytrway. Prbowa mnie znw zagna do pobliskiego
fitnessu.
- Wyrzebisz si, spocisz, zejdzie z ciebie przeszo i zaczniesz y na
nowo! Wiesiek, czy ty si, do licha, umiesz wyluzowa? - zoci si, gdy
240

odmawiaem ktrej kolejki piwa albo whisky.


- Odczep si, Karol. Jak przesadz z piwem albo rud, to mi eb rozsadza.
- Ale by wyluzowa! - upiera si.
W kocu wymyli wycieczk do Hamburga. Twierdzi, e tam nawet
impotentom nie opada z wraenia. Daem si zawie, bo by mnie zadrczy.
Sprbowaem. Pikna jak sen czekoladka Nicole nawet pobudzia moje zmysy,
ale jak nastawia timer, taki jak mam do gotowania jajek, na p godziny wszystko mi opado. Mimo stara panna niewiele zdziaaa i wyszo do
aonie.
- Dobra, OK. Jedziemy do Amsterdamu. Zaprowadz ci w miejsce, gdzie
nie ma adnych tajmerw - obieca.
Nie powiem, kilka numerkw mi si spodobao, troch moje mskie ego i
caa reszta zostay podniecone, ale na krtko. Wrcilimy i jako nie zostaem
wielbicielem szybkich numerkw.
Wieczny malkontent. Olga nie, Kerstin nie, Nicole nie. Czego ja chc?
Pierdoa. Czego moe chcie pierdoa?

241

GORZKI DOROBEK
Zbliao si lato. Miaem wreszcie uciuany porzdny urlop. Zaplanowaem go
sobie i Lennard odkreli mi go w kalendarzu.
- Jed gdzie do ciepych krajw, Weszek, i wracaj, a potem pogadamy!
Hm. Czyli Karol mia racj? Awans?! Nie bd zaprzecza, podniecia
mnie ta informacja. Znaczy, dla kogo jestem cenny. Moe bardzo.
Pan Cyryl zajmowa si spraw podziau majtku. Ja nie miaem siy i
ochoty na now wojn z Joann. To, co w zwizku z tym przeyem, chciabym
zakopa osiem metrw pod ziemi. Marzyem o amnezji.
Okazuje si, e rozwd to mae miki. Opowiada mi mecenas, e s sprawy
cignce si latami, pranie brudw, spychanie win na wielk ska. No, ale mam
to za sob. Joaka, chyba ju po tym, jak wyjechaem, ostatnio zdaa sobie spraw,
e faktycznie - nie ma o co wojowa, znaczy o kogo. Przegia, zagalopowaa si
w swoim przekonaniu, e jestem wieczny frajer, e zawsze w kocu wybacz,
zapomn potulny, miy i uczynny.
Gdy wyjechaem, zorientowaa si, e ju si urwaem z acucha! e
umiem y bez niej, e to ju koniec, i nie pezam, skamlc u jej stp. Na razie ma
dom, samochd i ogrd dla siebie. I zamierza mie - co mi jasno napisaa w
ostatnim mailu przed rozpraw.
Nie wyobraaj sobie, e Ci to pjdzie tak atwo. Ty odchodzisz z domu,
wic si rzeczy dom pozostaje przy mnie. Co najwyej moesz si ze mn
dogada co do dziaki na Zapolu.
Kiedy rodzice Joaki mieli taki zamiar, eby zbudowa nad morzem
pensjonat i zarobi fortun, ale zabrako im kasy i zdrowia. Te dosta wylewu i
zamiar upad. Dziaki kupilimy my - s trzy, na nasze nazwisko. Dobra

242

lokalizacja - koo magazynw portowych, tych, co s do rozbirki. Nie ma


porzdnej drogi, ale miaa by. Podobno.
Czuj przez skr, e podzia bdzie wanie taki: dom - Joanna, dziaki by moe ja. W trakcie sprawy nagle zwielokrotnia swoje dania, zacza
domaga si take dziaek, mnie gotowa zostawi jedn! Mecenas owieci mnie,
e wobec nowego planu zagospodarowania miasta ich warto gwatownie
wzrosa. Joanna zbiera podobno jakie dowody, e dom postawilimy...
Postawilimy? Ona co stawiaa? To ja stawiaem z majstrem, ktrego opacali
moi rodzice, a czsto ja sam! Teraz Joanna chce udowodni, e to za jej pienidze,
e mj wkad by aden, doprawdy opada mi szczka.
- Ty, Wiesiek, si tym zajmij, bo ona ci wylizga ze wszystkiego - rady
Karola byy powane. - Ani si obrcisz, a zostaniesz goy i wesoy.
- Cyryl czuwa, a wiesz, niespecjalnie mam ochot ciera si z ni
bezporednio, nie mog by na kadej rozprawie, a i dowodw nie mam, e ojciec
opaca prac murarza. Nie sdziem, e jakie dowody bd mi kiedykolwiek
potrzebne! Mam to gdzie! Niech sobie bierze dom.
- Ty si jej boisz.
- I tu si, Karol, mylisz. Ju nie, bo jestem poza zasigiem jej trudnej
osobowoci. Chc tylko witego spokoju!
- Za kad cen?
- Prawie za kad. Nie masz pojcia, jak czsto podczas tych napi
domowych modliem si w duchu, e oddaabym wszystko za to, eby y w
spokoju.
- No to Pan Bozia ci wysucha. I teraz oddasz wszystko swojej
magnifice, bo ty wielkodusznie odpuszczasz. A ycie, Wiesiu? Na razie sobie
mieszkasz tu, a pniej? Jak wrcisz na ojczyzny ono?
- Nie wiem... Wystarczy mi mae mieszkanie i... - zajknem si.
- Tak, wiem, spokj. Wiesiek, ocknij si! Bdziesz sobie chcia jako
poy, uoy ycie, ja przecie widz, tsknisz do normalnego ycia z jak
243

kobitk. A przede wszystkim nie odpuszcza si tak dorobku ycia! To jest twoja
krwawica.
- Obawiam si, mj nawiedzony i wszechwiedzcy kolego, e ju mi
przeszo. ycie stadne nie dla mnie. Jako stary cap sam si bd pasa.
- Ja si tam nie chc wtrca, Wiesiek. Fakt, e ta Kerstin za moda bya,
ale jeszcze ci serce piknie!
- Nie piknie.
- Piknie jak nic! I to szybciej, ni mylisz. Ja ci to mwi! Wujek Karol. I
jak tak patrz na to, co za los ci zgotowaa twoja bya, utwierdzam si w
przekonaniu, e mdrasek to jestem ja, wujek Karol, a ty, Wiesiu, wybacz...
- Wiem, palant i pierdoa...
Gadki wuja Karola musz dzieli na p, bra z przymrueniem oka, ale
ciesz si, e jest. Z pocztku troch mnie drani - zbyt bezporedni, gony - ale
dzisiaj to waciwie jedyna bliska mi tu osoba. Jeli nie liczy Olgi, ale j
odsunem dla dobra jej samej. Po co robi komu nadziej?
Nie jestem za bardzo towarzyski. Zaczepiam czasem jakie osoby na
inspekcji, pogadam, jak choby z t fajn, mod spawaczk - Fatim z Mali. Jest
znakomita w swojej robocie, niebrzydka, cho ma wielk pup, do wysoka, z
dredami. Czasem pogadamy o Afryce, o wiecie. Ona dobrze zna angielski, jest
silna i odwana, pewna siebie. Moda matka.
- O, witaj, Foutumata z Mali!
- Hello, Mister Wieschek z Poland! - jest dowcipna i wesoa. - Ja ju na
dzisiaj skoczyam!
- wietnie! Kiedy m przyjeda?
- Ju przyjecha!
- Och, to faceci si martwi!
- To ich sprawa, ja si ciesz! Jak zdrowie, Mister Wieschek?
- Dziki, Fatima, nie wygldam chyba na chorego?
- Wrcz przeciwnie, ona musi by z pana dumna!
244

Jej m dopiero przyjecha - szuka pracy. Lekarz pediatra z wyksztacenia.


Oboje po szkoach w Mali wyldowali w Anglii. On na studiach, ona uczya si
spawania i dodatkowo angielskiego, bo francuski ma w maym paluszku.
- Fatima, skd u ciebie to spawanie, statki? Mali nie ma dostpu do morza!
- spytaem kiedy.
- Chyba wanie std. Zawsze podobay mi si mskie zawody. Ojca brat
by spawaczem, a statki zobaczyam w Hamburgu i jak popynam na takim,
poczuam, e to moje powoanie.
No, prosz!
Z Chorwatem czasem pogadam, mieszy go, gdy mwi Cze,
Chorwat, bo pocztkowo zapominaem jego imienia. On wesoo odpowiada
Cze, Polak! Nie jestem jaki cie i mruk, ale i nie Karol, co z kadym si
zakumpluje, spoufali. Obywatel wiata!
W trosce o mnie, o moje zdrowie psychiczne, Karol chcia mnie zabra
jeszcze kilka razy w takie miejsca, e jak twierdzi, odnajd swoje mskie
pragnienia, zbudzi si mj samczy instynkt, poznam mie damy... ale nie. Nie
zbudzi, i mj ssiad sybaryta da mi chyba spokj, uwaajc mnie za
nieszkodliwego odszczepieca. Pierdo. I niech tak zostanie. Mam inne
zmartwienia ni udowadnianie Karolowi i sobie, jaki to ze mnie jurny chopczyk.
Martwi mnie Kasia. Przyjechaa na wyduony weekend pogada. Oczywicie, e
nie chodzio o niedobr finansw, teraz mog j w tym wzgldzie wesprze,
problem w tym, e zmienia si. Jest chyba mocno pod wpywem Joanny. Zrobia
si zasadnicza, do ostra w osdach i... posmutniaa.
Odstpiem jej moj sypialni, bo moja crka umie sobie pospa. Lubi! Ja
wstaj zawsze wczenie, nawet w niedziel. Zamykam do sypialni drzwi i
cichutko sobie niadankuj sam. Mj ulubiony kubek - w nim kawa, mleko kanapka, a w wolniejsze dni jajwka na male adowana na chleb i wiadomoci
BBC albo CNN. Taki ju mam nawyk, nogi na stole, dres. Kiedy miaem inne
nawyki, a dzi - takie. Kasia wstaje pno i porusza si, pic w rodku, chyba
245

wyczuwam w tym jej zachowaniu niezrczno i namys - jak ma ze mn


rozmawia?
Wreszcie siada - zrobiem jej jajecznic i kawusi, jak lubi, w filiance. To
Olgi filianka, bo ona nie cierpi pi herbaty po rusku, w stakanie, czyli szklanicy,
ani w kubku. Lubi po pasku, jak mwi, w duej filiance, ktr sama
przyniosa.
- Tato, musimy pogada. - Kasia jest powana. Dorosa i powana. Do
niedawna wydawaa mi si dzieckiem, a teraz siedzi przede mn kobieta.
- Domylam si, i eby ci uatwi... powiedz, ile potrzebujesz i jeli to nie
tajemnica, na co? - umiecham si dobrotliwie.
- Wiedziaam. - Kasia obraona spuszcza wzrok do filianki.
- Co wiedziaa? e si domyle? Kasik, ja te w twoim wieku gwnie
potrzebowaem kasy...
- Trafie, owszem tak. Generalnie jestem w potrzebie, ale te chciaam
pogada tak w ogle.
- Wykadaj karty, sucham.
Westchna i zrobia min mczennicy. Zazwyczaj tego nie robia. Kasia
bya pogodna, cho do powana, ale... Co si zmienio.
- Tato, uwaam, i to jest szczere, e mcisz si na mamie.
Mao nie spadem z krzesa.
- Mszcz? - zdbiaem.
- W kocu, wiesz, odszede z do niejasnego powodu. Wiem, wiem,
mama ma temperament, krzyczy, ale zawsze to znosie, i przecie normalnie, na
co dzie byo dobrze. Nie przerywaj mi! Byo tak, e koleanki mi czasem
zazdrociy, bo bywalicie tacy fajni! W kadej rodzinie s ktnie...
Czy to jest ta sama Kasia, ktra mwia, bymy co zrobili, bo jest
okropnie? Albo ja ni, albo ona zapomniaa. Skd u niej takie wahania? Rnice?
Praca Joanny czy wasne obserwacje?
- Kasiu. Co ja ci mam powiedzie? No... s. Nawet si ludzie czasem bij,
246

ale czy to dobrze?


- Wiolki matka z ojcem nie raz sobie do oczu skakali i nawet czasem
leciay plaskacze.
- Co ty mwisz? Po twarzy?
- No, maj taki hiszpaski temperament, jak mawiaa matka Wioli, ale dzi
ju im przeszo. Czasem tylko si dr, ale s razem. Wiolka mwi, e si w ku
godzili.
- Co do tego... - zaczem, ale Kasia przerwaa mi kategorycznie:
- Nie chc wiedzie! Nic o tym nie mw!
- Kasiu! Jeste dorosa!
- Nie chc wiedzie, no! Dla dziecka zawsze seksualno rodzicw jest...
wstrtna. Znalelicie mnie w kapucie czy bocian podrzuci i starczy, nie mwmy
o tym! - rozadowaa napicie.
No dobrze, nie bd mwi o ku, o tym, e seks na przeprosiny moe
by fajny raz, ale nie sto.
- Tato, ja wiem, e to se ne wrati, prawda?
- Kasiu...
- Tato, trudno. Odszede, eby egoistycznie si ratowa, ale teraz spjrz
na mam, ona si starzeje...
- Kasiu, co ty mwisz?! Czy ty naprawd nie widziaa, ile razy
prbowaem to wszystko ratowa, przepraszajc, agodzc, gaszczc, tumaczc,
robic z siebie idiot? Ale w kocu nie mona by wiecznie workiem
treningowym! Mao wiesz, bo najczciej bya do pna na prbach, Tomek te
na emigracji wewntrznej, mao wiesz, creczko.
- Nie rozumiem, e po tylu latach nagle ci si odwidziao. Tato, mnie
moesz zaufa, bdmy doroli... Masz tu kogo? Kobiet?
Zatkao mnie! Moja crka pyta o... takie sprawy?
- Mwisz jak mama, mylisz jak mama. Ona szuka odpowiedzi poza sob.
Nie przyjmuje do wiadomoci, e zawini jej trudny charakter. Ja si
247

wychowaem...
- Tak, tak, wiem, w witej rodzince.
- Czemu sarkasz? Znaa dziadkw.
- Kiepsko.
- No wanie, pamitasz moe projekty wakacji u nich i weto mamy? To
ona pozbawia was kontaktu z dziadkami, cioci Krysi, Grzekiem.
- To nie ma nic do rzeczy, wolelimy obozy.
- No dobrze, ale zacza od kpin ze witej rodzinki, a czy to le, e u nas
nikt na siebie nie wrzeszcza? Nie obraa? Kasiu, ja si zwyczajnie czuem
zaszczuty, zmczony, zdoowany. Nic nas ju nie czyo ostatnio, sama
widziaa.
Milczaa. Nie miaa na to kontry.
- Kasieko, nazywaj to, jak chcesz, ja nie umiaem ju duej.
- No, ale masz tu kogo? - dociskaa, widrujc mnie wzrokiem.
- A... gdybym mia, czy byoby to naganne?
- Wszyscy tacy jestecie! - zatriumfowaa. - Jak masz, to po co ci dom?
Gdzie si mama podzieje?
- Ale nie mam... Kasiu, kto ci to powiedzia? I czemu generalizujesz? Dom
jest do podziau, jak cay majtek. Sd si tym zajmie. Mam wszystko odda, bo
mama tak uwaa? Kasiu?! Co nie tak z Damianem? - zmieniem temat. Ju nie
miaem siy odpowiada na jej nie jej pytania. Na wywiechtane argumenty Joaki
w jej ustach.
Jest za. Widz to. Wolaa skupi si na mojej winie. Tak byo najatwiej.
- Odszed. I nie pytaj o szczegy, dobrze? To zupenie inna sprawa.
- Tym bardziej nie generalizuj. Powtarzasz jakie sowa, sugestie mamy,
niepotrzebnie. Chod, poazimy, co? Zapraszam ci na... O! Ju wiem!
Pojedziemy do Muminlandu!
- Tato! Ja nie mam piciu lat! - krzywi si.
- Ja te, ale skoro ju tu jeste, chod, nie daj si prosi! Mama nie zna
248

Muminkw, bo to ja wam czytaem, pamitasz? Nie daj si prosi, to miy wypad,


a potem postawi ci piwo!
- Pamitam. Ryjek wsta i rozprostowa od snu zmite uszy... Umiechna si nostalgicznie. Obja mnie i westchna: - Chciaabym znw by
dzieckiem, i eby byo jak dawniej. A piwo stawiasz i tak!
Mam wolny pitek. Jechalimy do Naantali, przez ca drog prawie
milczc. Byo ciepo, cho nie zanadto - wiosna, no i wilgotno, bo rano padao.
Pachniao wie zieleni, nioso morsk bryz. Niebo si przecierao, miaem
nadziej, e zanim dojedziemy, zrobi si adniej. I wyjdzie soce. Suchalimy
Queenw.
W kocu Kasia przemwia, zapytaa o moj prac, jak sobie radz
jzykowo. Czuem, e znw si zbiera do jakiego zasadniczego tematu.
- Damian odszed, bo le si czu u nas w domu, mama go nie lubi. Mwi,
e jest gburem. Ostatnio faktycznie atwo z nim nie byo. Zawsze by zamknity w
sobie, wiesz, taki spity. Jest introwertykiem. Czsto wybucha, ale ja jestem
przyzwyczajona, wychodziam wtedy do innego pokoju. Laz za mn, marudzi.
Biedny jest, wczenie umara mu mama, ojciec si zapi. Wychowaa go ciotka.
- Hm. Po tym, co mwisz, Kasiu... te uwaam, e nie jest to raczej partner
dla ciebie.
- Dlaczego? Bo ma ciki charakter? Tato, mao wiesz. Czowieka si nie
dyskredytuje tylko dlatego, e jest trudny. On ma pochrzaniony charakter, ale ja
sobie z tym dawaam rad!
- To co si stao?
Kasia milczaa dusza chwil i powiedziaa cicho:
- Odszed, bo mia duszy romans z Dorot.
- Chodzi z tob, mieszka u nas i romansowa?!
- Tumaczy mi, e Dorota go lepiej rozumie, bo jest po psychologii, a nie
chcia mnie skrzywdzi...
- Biedny mi - rzuciem w gniewie.
249

- Tato, nie komentuj. I tak mi ciko. Ja go kochaam. - Zamilka na


moment i powiedziaa zwyczajnie: - A kasa mi potrzebna na samochd.
- A za co go utrzymasz? Zarabiasz grosze.
- Mama obiecaa pomc i... nie wiem, co wymyl.
- Kasiu... Po co ci samochd? Przecie...
- Co? e u nas wszdzie blisko? Tato, ja mam ju do tej naszej
dziury... jak ja mam tam szans rozwoju? Pracy nie ma...
- A taniec?
- Kiedy musz zrezygnowa, stara ju jestem. Bd kwiczaa i wya z
alu, ale to mi nie da pienidzy, s tancerki lepsze ode mnie, modsze. ycie
woa...
- Prawda. ycie woa. No, wysiadamy, to tu. Poczekaj, zapac za
parkowanie.
Mina nas spora grupa dzieci z opiekunkami. Wysiaday z autobusu,
wiergoczc radonie, maluchy. Kasia te kiedy taka bya.
- Chod za nimi, znaj drog - powiedziaem, a Kasia umiechna si
mdawo i do zrezygnowana ruszya. Po kilku krokach wzia mnie za rk.
- Powiesz mi czy nie?
- Co?
- Masz tu kogo? - widruje. - Powiedz, nie zdradz ci.
- Nie, Kasiu, i to chyba mi coraz bardziej doskwiera. Jestem... to znaczy
nie jestem singlem z wyboru. Wolabym nie by sam. Samotno daje mi w ko,
ale nie wrc. Zawodowo nie mam do czego, a... sama wiesz, jak jest.
- Wiem - powiedziaa moja dorosa, smutna crka. Szlimy wzdu adnej,
do starowieckiej mariny - po lewej przycumowane jachty, dki, katamarany.
Wikszo lni biel, chromami, drewnem, adnie pozwijane agle. Zapach lekko
tylko morski, bo i penego morza nie ma. Ta woda, co chlupie pod pomostem, to
Batyk, a wyglda jak mazurskie pojezierze - nie wida spienionych fal, pla,
horyzontu. W oddali wyspy, wyspy i woda spokojna, zielonkawa, jak na
250

Mamrach, Czosie...
- Jak na Mazurach, co? - Kasia patrzy zdziwiona dookoa.
- No. Patrz, jaki sprzt - pokazuj jej brod odzie. - Tego jednego im
bardzo zazdroszcz. Sta ich na to, maj tu dk, wsiadaj w samochd,
przyjedaj i wio! Rejsik may. Mama Muminka zrobi kosz nalenikw, rodzinka
na pokadzie i mona sobie pyn. Co, Migotko?
- No... - Kasia patrzy na odzie zamylona.
- Wiesz, samemu jest czasem bardzo smutno. Wiem, wiem, Kasiu, ja tu
zarabiam spore pienidze. Takich w Polsce, w mojej specjalnoci, nie zarobibym
nigdzie. Ale pienidze nie przytul, nie pogadaj, nie podadz herbaty.
- Sam widzisz!
- A jak ich nie ma... To nie jest normalny stan dla silnego, zdrowego
faceta, e nie pracuje, sama wiesz. Na bezrobociu nie chciabym by ju nigdy,
zarabiam ciko, ale uczciwie, Kasiu.
- I jeste tu sam?
- Tak.
- Wysoka cena - mwi Kaka.
- Wysoka. W domu tym bardziej bybym sam. Chod, to zdaje si ju tu.
Dugi drewniany pomost prowadzi nas na wysp Muminkw. Nie chc ju
cign tego tematu. Jest jak jest.
Mijaj nas z naprzeciwka rodzice ze znuonymi Muminkami. Ci ju
wracaj. Inne id, podskakujc, obok nas, za nami i przed nami do wynionej
krainy dziecistwa. Maluchy cign tu jak inne dzieci na wiecie do
Disneylandw. Dla Finw Muminki s wite. Ja te lubiem czyta dzieciakom
Muminki. Byem gwnym usypiaczem. Tatusiem Muminka. Byo dobrze,
miaem prac, dom, rodzin - nasze mae szczcie.
Przy kasie patrzymy zdumieni, jak rodzice wypeniaj czytelnie due
kartki, ktre nalepiaj na plecy dzieciakw. Jakie to proste - taki z nalepk, nawet
jak si zgubi, ma dane na pleckach!
251

Jestemy jedyn doros par. Ruszamy na wycieczk. Chcielimy


pogada, ale chyba si nie da - roje dzieci. Woaj, miej si, brzcz jak
pszczoy. Rodzice razem z nimi, myszkuj, gdzie si da. Kak rozczulaj
maluchy i za chwil sama si takim staje - pokazuje mi grot z Hatifnatami,
zaglda trwoliwie do groty Buki, rozglda si rozbawiona. Nareszcie si mieje.
Fotografuj j - tak weso, promienn. Ona skupiona jest na fiskich maluchach,
s bardzo spontaniczne, rozemocjonowane, naturalne, ywioowe.
My czciej upominalimy dzieci - cicho bd, nie miej si tak
gono, bd grzeczny. Czy potrzebnie? Co zego w tych dziecicych
emocjach, bardzo prostych reakcjach? Okrzykach? Dzisiaj mnie to tylko bawi.
Koo Domu Muminkw zobaczylimy grup maluchw oklejajcych
dosownie Mam Muminka. Wanie do niej lgny najbardziej i kto za ni
przebrany musia kadego dzieciaczka przytuli i popatrze w oczy, mwic co
miego. Wzruszajce. Pstrykam jej zdjcia, a potem uwieczniam Kasi na
pomocie, przy Kabinie Kpielowej Muminkw. Go przebrany za Wczykija,
pewnie jaki dorabiajcy sobie student, podrywa Kasi, ona ogania si ze
miechem, tumaczc: My heart belongs to daddy! I czepia si mojego rkawa.
Mie. Mam wilgotne oczy. Moja dorosa crka!
Wdrujemy ciek w lasek, przystajc przy pamitnikach Taty Muminka,
i suchamy, jak rodzice czytaj gono pociechom fragmenty. Wielkie ksiki le
otwarte pod szkem, na lewo tekst po fisku, na prawo po angielsku.
- Posuchaj - szepcze Kasia. - Jaki to adny jzyk, piewny taki...
- Tak? - odszeptuj. - Mnie si wydawa pocztkowo strasznie trudny,
twardy.
- Umiesz co powiedzie po fisku?
- No pewnie!
- Powiedz!
- Ruisleipa, juustoa ja maitoa, kiitos.
- I co to niby znaczy?
252

- Poprosz ciemny chleb, ser i mleko.


- Eeeee...
- Jopas jotain, onpa kova sade! To znaczy: Do cholery! Ale pada.
- Przeklinasz?
- Ja?! W yciu! Przecie wiesz. - Robi min niewinitka i nadymam si.
- Tato!
- Nie kln!
- Tato!
- No dobrze, ale tylko jedno...
- Dawaj!
C, to dorosa kobieta i sama, syszaem, klnie jak szewc!
- Perkele! Znaczy te co jak cholera, ale z dodatkiem jasna.
- Sabe!
- No, a co ty chciaa?
- Mocniejsze!
- Eee, daj spokj!
- Daj co mocniejszego! Jak ci szlag trafia, to co woasz?
- Ja pod nosem kln po polsku.
- A Fin?
- Fin woa: Satana!
- Do diaba?! Daj spokj, tak to zapewne dzieci kln.
- Kasiu... jestemy w Muminkowie, nie wypada.
- Ostatnie, co? Takie mskie! Jak klnie wkurwiony Fin? Tatku, no?
Zebraem si w sobie i powiedziaem (bo nikogo blisko nie byo):
- Vittu!
- To co jak kurwa ma?! Nie brzmi - skwitowaa rozczarowana i nareszcie
rozbawiona Kasia.
- I dobrze - odpowiedziaem.
Wracalimy lasem, ju poza terenem Muminlandu. Soce pobyskiwao
253

midzy gaziami, wypogodzio si. Kasia bya rozluniona, wesoa. Sza, patrzc
w licie drzew. Nagle spochmurniaa. Przystana i zamkna oczy.
- Poradz sobie, tato. Tylko mi ciko. Zdrada boli. Moe Damian
rzeczywicie nie jest dobrym materiaem na ma?
- Nie wiem, Kasiu. Prawie go nie znam. Ale skoro ci zdradzi...
Znajdziesz lepszego, ktry ci doceni, bdzie si tob opiekowa. Bdzie ciebie
godny.
- Mwisz jak Tatu Muminka - westchna.
Mijalimy po lewej jakie korty tenisowe i Kaka rzucia ni std, ni zowd:
- O, tu Muminki po robocie rn sobie w tenisa i opi piwo! Co teraz?
- Lhdetn oluelle!
- Owie mnie.
- Idziemy na piwo, jak obiecaem!
Koo mariny w stylowej knajpie zjedlimy lunch. Byem godny, Kasia
mniej. aowaem, e prowadz, bo Kaka apetycznie pia piwo, a ja musiaem
zadowoli si kwasem chlebowym. Przyjemny, kwaskowaty i musujcy napj.
Gadalimy o jedzeniu, o specjalnociach kuchennych i takich tam... Mio.
Wieczorem niestety si pokcilimy, bo Kaka zacza mi wierci dziur
w brzuchu o moje roszczenia finansowe. To nie s moje roszczenia, tylko jaka
zwyka sprawiedliwo, e dzielimy si tym, co razem emy wypracowali. To
Joaka ma roszczenia. Kaka jest zdania, e powinienem mamie wszystko
zostawi, bo to ja odszedem z domu. Zdaje si, e uwaa moje powody odejcia
za fanaberie.
- Kochanie, gdybym zdradza, pi, bi, rozumiem, ale to nie ja si...
- Wiem, awanturowaem. Tato, ale to brzmi niepowanie. Moe bye zbyt
ulegy? Mao zdecydowany?
- Kasiu, co to znaczy wedug ciebie? e powinienem si wydziera, wali
pici w st? e jestem fujara? Wiesz, jak bywao.
- No... sam dawae mamie pole, usuwajc si, bye taki... dobrotliwy, to
254

si przyzwyczaia, e moe po tobie jedzi. Asieko, daj ju spokj, przesta.


A czasem miaam ochot wzi kube i chlusn na was.
- Na nas?
- Te awantury byy o bzdety!
- No wanie, o bzdety, ale zahamowa si jej nie dao...
- Ale eby si rozwodzi?!
- Zaciskanie zbw, ycie w cigym napiciu to dobry powd, eby tkwi
w zwizku?
- Ale bywao dobrze! Przecie pamitam!
Pamita si to, co chce si pamita! Bya uraona, e nie moe mnie
przekona.
- Tato, to jak bdzie? Mama musi sprzeda dom, eby ci spaci?!
Ano tak! Boi si! Joanna wtacza jej te wszystkie lki i zagroenia, eby j
przecign na swoj stron. Mnie w mailach wygraa, e domu mi nie odda za
nic. Spali go, a nie odda.
- Kasiu, s jeszcze dziaki, i mama si upiera, eby mi odda tylko jedn.
Popatrz realnie: dom, samochd, dwie dziaki... a ja co, kopa w dup?
- Podobno mona j dobrze sprzeda i kupisz sobie mieszkanie.
- To mamusia bdzie moga sobie zatem kupi dwa mieszkania i zachowa
jeszcze dom!
- Mama twierdzi, e to jej dorobek, a poza tym po co ten dom? Tu
mieszkasz!
- Zbudowaem go, a tu jestem tymczasowo.
- Nie sdzisz, e to sentymentalizm? Traktujesz go jak bibelot, pamitk, a
dla mamy to ostoja.
Nie chciaem dalej cign tej dyskusji, ale widz, e co zego si dzieje.
Joanna krci i co szykuje. Jak Kaka wyjedzie, zajm si tym. Moje racje, to kto
ile wyoy na dom, zarobi wwczas itp. - mojej crki nie interesuj. Chce tylko,
eby dom, w ktrym si wychowaa, nie zosta sprzedany.
255

- Kasiu, dopki tam mieszkasz...


- Ja nie chc mieszka z mam. Mama jest trudna.
Wzdycham. Ju sam nie wiem, czego ona chce. Totalne popltanie. No ale
mam w tym swj udzia. To moja crka.
- Sama widzisz. - Milczy. - Podobno krci si koo niej jaki... Moe
niedugo bdzie sama.
- Ten facet? Daj spokj... - Kasia bagatelizuje spraw faceta i znowu
wraca: - To rodzinny dom, tato! To te jej dom, nie zapominaj! I dokd ona ma si
wyprowadzi twoim zdaniem, do jakiej dziury?!
Kaka si unosi, nie lubi tego, wic si poddaj. Milkn, jak zawsze.
- Przeprowadz si do Gdaska, tato. Mam ju tego do, tej naszej
mieciny i szarpania si, mijania Damiana na ulicy. Chc si rozwija,
awansowa, mie perspektywy. Dusz si. Pracy dla mnie nie ma. Tomek odda mi
czasowo swoje mieszkanie. Ja si porozgldam.
- O, widzisz! Mdrze mwisz!
- Tak, ale moe to bd?
- Szukaj swojego miejsca, Kasiu. Jzyk znasz, po angielsku gadasz lepiej
ode mnie. Chocia w Irlandii ci si nie podobao... Moe ci tu czego poszuka?
- W Irlandii to te bya dziura. Tu? Nie. Moe Gdask? - zamylia si i
powiedziaa nagle: - ycie jest trudne, tato... Prawda?
- Prawda.
ycie jest trudne. Do koca wizyty Kaki tak ju si bujamy. Raz jest
cudownie, miejemy si, potem znw wraca do spraw, ktre ju emy sto razy
wakowali. Jakby nic do niej nie docierao.
W niedziel odwiozem j na prom. Obiecaem jej kas na samochd, ale i
tak na koniec mi powiedziaa, e skoro dobrze zarabiam i odszedem, powinienem
mamie zostawi wszystko. Ju nie mam siy. Jedynym rozwizaniem byoby,
gdybym zosta dziadem i poszed na ebry. Moe wtedy miaaby dla mnie
odrobin zrozumienia i wspczucia. Poryczaem si, kurwa. Ju nie pamitam,
256

kiedy ostatnio ryczaem. Przerobia mi crk.


***
Niedugo wakacje. W stoczni si przeluni. Wszyscy bior urlopy. Ja
wziem bezkolizyjnie we wrzeniu.
Mj adwokat da mi sygna, e trwa wycena dziaek. Jeli mam zostawi
dom, to chc wszystkie dziaki. Sprzedam je i dam Kasi na mieszkanie, sobie
zostawi, bo te co musz kupi, eby mie dokd wrci. Moe koo Kryki?
Tam byoby taniej... I tak w kko. Nie mog si uwolni od tych myli. Jestem
tym zmczony, rozczarowany, zy. Nie potrafi si skupi na tym, co robi. O
may wos skoczyoby si to katastrof. Katastrofy uniknem, ale i tak le i
kwicz...
Lubi swoj robot, ale jest kilka rzeczy, ktrych nie znosz. A ju
najbardziej inspekcji z teleskopowego podnonika, czyli cherrypickera, zwanego
tu take ajczi, od nazwy japoskiego producenta, firmy Aichi. Bujanie si w
koszu takiego podnonika na wysokoci dziesitego pitra... Jasna cholera! Nawet
w chodne dni mam mokre plecy nie z wysiku, ale ze strachu - widziana z tej
wysokoci maszyna na dnie doku ma wielko znaczka pocztowego. Gdyby
jeszcze jazda tym cudem techniki bya pynna. Ale te maszyny maj ju swoje
lata, prowadzenie teleskopw ju si powyrabiao, ma luzy. Wisiaem w tym
pieprzonym koszu i prbowaem skoncentrowa si na jakoci spawu, gdy nagle
jak mn nie szarpnie, bujnie. Mylaem, e zaraz wylduj pord tych wszystkich
znaczkw na dole. Gwatownie wykrciem ciao w jakim diablim piruecie.
Poczuem straszny bl w plecach. Zjechaem na d ju jako kaleka. Prbowaem
nie da pozna po sobie, ale ewidentnie co sobie paskudnie nacignem.
Kierownik, gdy zobaczy mnie, jak kutykaem ze stowki, pokiwa gow i kaza
mi pj do ambulatorium. Skoczyo si oczywicie na lekarzu, ktry stwierdzi
jakie nacignicie mini, da ma, leki i, niestety, cholera jasna, zaordynowa

257

take zastrzyki i kilka dni wolnego. Sdziem, e to przesada, ale ju wieczorem w


domu musiaem przyzna mu racj.
O, matko! Wyem przy kadym ruchu! Jestem sztywny. Cay bok jest
jednym wielkim rdem blu. Jak znam ycie, wyjcie jutro do pracy byoby
koszmarn mk. Mam troch zalegych papierw, pouzupeniam je, zamiast
wspina si po rusztowaniach. Ale okazao si, e siedzie te nie mog, nawet w
fotelu. Poleguj wic na kanapie i nie mog liczy na Karola, bo jest w Raumie na
szkoleniu. Najlepiej mi jest, jak klcz oparty o kanap. Jakim cudem si
uoyem i zasnem.
Z drzemki wybudzio mnie pukanie. Kto, do cholery?! Pielgniarka na
zastrzyk ma by dopiero jutro. Zwlekaem si z kanapy jak ostatnia kaleka, ale w
kocu, woajc: Fm comming! I'm comming! - doczapaem si do drzwi. Staa w
nich umiechnita niepewnie... Olga.
- By u nas na szczepieniu wasz kierownik... No i...
- Szczepienie? - zdziwiem si, wpuszczajc j do rodka.
- Zaplanowa sobie urlop w Kenii, szczepi si na tropikalne.
- Szczciarz... Pozwolisz, e nie sid. Jak klcz, mniej boli.
Olga popatrzya na mnie z politowaniem, jakbym gosi gupoty. Dobrze,
e przysza. Wie, co gdzie stoi, jest kumplem, pomoe mi troch.
- Przyniosam ciasto z truskawkami i wiem, jak nastawi herbat umiechna si czarujco. - Jak to zrobie? Bye w uprzy?
- Byem, byem, ale jak mnie bujno w koszu, to z wraenia wykrciem
taki piruet, e zamieniem si w widerek. Gdybym nie by w uprzy, to
pewnie... - nie dokoczyem. - Nie jestem debilem. Zapinam si.
- Nigdy w to nie wtpiam. - Olga umiecha si adnie. Kurze apki nadaj
jej twarzy agodnoci. Przypomina mi troch... nie, nie troch, bardzo Dianne
Wiest. No istna Dianne! Ta sama agodno umiechu, oczy szparki, gdy si
umiecha, taka... zwyczajna jest. Nie czuj si skrpowany jej obecnoci.
Odsunem Olg na duszy czas, bo Karol narobi rabanu, e Ola jest na mnie
258

mikka, ale chyba si zagalopowa. Jest po prostu ciep, serdeczn osob. Dla
Karola oznacza to od razu mit i zaloty. Ma talent do przesady.
Wgramoliem si na kanap i z trudem znalazem niebolc pozycj. Uff!
- Olu, pogadajmy po rosyjsku, co?
- Moet byt'! - Olga umiechna si i spytaa: - A na masa ka mnie
pridiosz?
- Poczemu? - spytaem gupawo.
- Dumaju, szto tiebie nada. Pleczi boliat!
- A ty e miedsiestra?
- Niet, tolko u mienia ue zdziean kurs fizterapii. Reabilitacji,
panimajesz?
- A eto pomoet?
- Da, kagda ue uccziezniet wospalitelnoje sostojanie u tiebia.
Uff. Gadam po rosyjsku z wysikiem, ale... gadam! Znamy trzy jzyki radzimy sobie! Opowiedziaem jej o wizycie Kasi, p po polsku, p po rosyjsku
- zrozumiaa wszystko. Nie ma dzieci, ale lubi modzie.
- Olu... ta Kerstin, wtedy, wiesz...
- Wiesiek, daj spokj. Z czego ty mi si tumaczysz? Ani ja tobie ona, ani
niewiesta, ja cziuaja, rozumiesz? Obca. To o co mam by zazdrosna? O, tak
pikn pie znasz? Nasz? Szukszyna j kiedy piewaa. Wiesz, kto to
Szukszyna?
- Nie wiem...
- Aktorka. Fajna, taka normalna, piegowata, dua, ona Wasilija
Szukszyna, aktora i reysera. On j czci jak bogini, a ona... tak jak wiejska
matka, dobra, kochana. Tu, na Zachodzie tak nie ma, aktorki musz by pikne. W
Ameryce to ju do przesady, lalki same takie, jak nie w yciu! A Lidia
Fiedosiejewna... nasza! Ona wygldaa jak kada z nas... Piosenk ci zapiewam,
co?
I zapiewaa, bez gitary. Smutna ta piosenka, ale adna. e jaka ona go
259

prosi, eby j zabra ze sob jako on. On jej na to, e on to ju tam daleko ma,
i siostr. Wtedy ona go prosi, eby j zabra jako obc, a on, e obca to ona mu
niepotrzebna. No, sama prawda.
Olga zapewnia mnie, e ma ju papiery fizykoterapeutki i zaprosia do
ambulatorium na masa - jak tylko mi przejdzie to najgorsze, czyli ostry stan
zapalny mini. Wychodzc, powiedziaa jeszcze:
- A wiesz, e jutro masz zastrzyk?
O, kurcz. Olga? Nie pomylaem.
Przysza nazajutrz z kuferkiem i w biaym fartuchu. Kierowca zosta na
dole. Boj si zastrzykw jak diabli. Nie wiedziaem, co mam robi, potykaem
si o meble i odwlekaem, jak mogem. Kazaa mi stan ze zgit nog opart o
puf.
- Nie napinaj si, rozlunij, no! - Poklepaa mnie po pupie jak smarkacza. Wiesiek, no, bo jak taki jeste napity, to ig zami! I jak tam crka?
Gdy wziem wdech, eby jej odpowiedzie, poczuem ukucie. No,
prawie nie bolao. A si zdziwiem. Olga umiechna si i chwil pogadaa.
Jutro ma by koo poudnia. Wol j ni jak mod siks, pielgniareczk
miejc si w duchu z mojego starego tyka. Olga jest... no, godna zaufania.
W pitek przysza po pracy, skua mi zad i zostaa na meczu, zrobia
kanapki i pozmywaa. Kochana jest.
W sobot wrci Karol, wic poegnaem luby wity spokj. Za to
dostaem mich wspaniaej zupy rybnej, zimne piwo i pozdrowienia od Kerstin.
- Boli? - spyta Karol wspczujco.
- Ustpuje. Olga bya.
- Bya?
- Co si dziwisz, przecie z ni nie wojuj, a nawet gupio, e tak j wtedy
gwatownie odstawiem od piersi. Chyba nie miae racji. Na szczcie si nie
obrazia. Skoczya kurs fizykoterapii, wiesz? Pjd do niej na masae, jak minie
mi stan zapalny. Ambitna jest. To fajny czowiek.
260

Nie przyznaem mu si, e robi mi zastrzyki w tyek. Gupio jako.


- Skoro tak mwisz... - Karol wyglda na stropionego i zmienia temat: Nie za ostra?
- Ostra? A... zupa? Nie, dobra. A z Olg, wiesz, nawet pomilcze dobrze.
Mecz ze mn ogldaa - chwal si.
- No... racja, z jej strony nie grozi ci to idiotyczne babskie o czym
mylisz?
- Miae z tym do czynienia?
- A co mylisz? Jezu! Zawsze, jak poznaj jak, to modl si, eby to nie
bya wielbicielka tych pyta. Jak na tak trafiam, z mety skrelam. Ty, Wiesiek,
co im odbija z tym o czym teraz mylisz? I jak powiesz, e o niczym, nigdy nie
uwierz i jeszcze focha strzelaj.
Umiecham si ze zrozumieniem.
- Tobie to dobrze, skrelasz tak i masz z gowy, a ja to... Wiesz, ile razy
byo to zarzewiem awantur?
- Domylam si. Ja piany dostaj, bo kumam ju, e powinienem zacz
co ciemnia w stylu: myl o twoich oczach, e s jak... jak... i utykam, bo co
dalej? Albo gadam na odczep: myl o tym, jak nam byo fajnie, a to gwno
prawda, bo wcale o tym nie myl. No byo! Szlus! Ale one to by chciay takiej
wiwisekcji: Wiesz, to samo pomylaam, fajnie nam byo, prawda? Ja to jak
szczytowaam, to wiesz, jakbym pyna po niebie! I jakbym przeywaa
normalnie... trzsienie ziemi. I jazda, gadaj z ni, jak byo... No rce i wszystkie
czonki opadaj. Dlatego wol te starsze.
- Moesz zawsze odpowiedzie, e wanie si zastanawiasz, skd ona si
wzia taka pikna. To zawsze dziaa - dorzuciem jak znawca problemu.
- Po pierwsze - cignie Karol - zazwyczaj zastanawiam si nad rzeczami,
ktre kada uznaaby za powd do trzanicia drzwiami albo mnie w eb. Na
przykad, czy nie fajniej byoby z t jej koleank Mulatk, albo czy kupi nowe
opony do bryczki, albo e nie chce mi si i do kibla na siku i dobrze byoby
261

mie kaczk pod kiem na tak okazj. No powiesz to i afera gotowa, e cham i
prostak!
- A jak powiesz, e o niczym nie mylisz, to zaraz ci ona zacznie czyni
wywd, e nie mona myle o niczym, e czowiek zawsze myli o czym.
Karol, sam przyznaj, to one zawsze o czym myl, my, cholera jasna, umiemy o
niczym nie myle, no tak? Miewasz takie puste przebiegi?
- Kady chop ma. - Karol wyranie si rozkrci. - Ja to jeszcze cholery
dostaj, jak taka ciebie zmusza do zadania tego czarownego pytanka!
- Mnie nikt nie zmusi! - zapewniam go.
- Nie znasz ich! Siedz z tak po numerku w hotelowym barze. Ona sczy
co z szerokiego kieliszka z parasolk, majta nk i widruje mnie wzrokiem,
przechylajc gow. No... musisz spyta, o czym tak myli! I niestety pytasz.
- Co niestety? Ona ma pik na swoim boisku, niechaj gada!
- Nie znasz ich... - Karol to konstatuje pewnie i miao. - Natychmiast
wierka taka licznotka: Domyl si! Wtedy to ju naprawd najchtniej bym
wsta i wyszed!
- Jak ci znam, robisz to! - miej si. Ju go widz w takiej akcji! Te
uwielbiaem to kobiece: domyl si.
Karol wstaje nagle z fotela i mwi nie na temat:
- Dobrze, e si zdecydowae, Wiesiek, na wolno, ja tam uwaam, e
maestwo... w ogle aden zwizek... to nie moe by niewola. Chcesz jeszcze
piwa?
- E, nie. Ale gdyby natar mi plecy...
Karol bez sowa bierze tubk, wyciska sobie na do solidnego wyka i
po msku wmasowuje mi ma, za kar przynudzajc:
- Widzisz, powiniene by si rozwie wczeniej, zostawi t Mistrzyni
Dobrego Nastroju i znale sobie mi kobiet do masowania plecw. Ale czy kto
usucha wujka Karola?
- Nie znaem ci wczeniej, wujku - ripostuj.
262

- auj!
- Czasem auj, ale nie zawsze, i wiesz, co mam na myli... Karol apie
aluzj i odbija pieczk:
- Ju lepiej zamilcz. To nie moja wina, e jeste spoecznie
niedostosowany!
Klepie mnie po plecach za mocno, jakby mi dawa klapsa za ze
zachowanie.
Karol poszed do siebie. Przeyj. Czuj, e dziaaj zastrzyki i ma, bl
puszcza powoli, niechtnie.
Wrzesie za pasem - odpoczn. Tylko ta cholerna rozprawa majtkowa.
Ju nawet nie mwiem nic Karolowi. Strona przeciwna, czyli Joanna,
wysmaya do sdu takie pismo, e przysiadem z wraenia. Wynika z niego, e
byem ciulasem, obibokiem, e budow domu sfinansowali jej rodzice, ona
wychowaa i wykarmia dzieci, ona mnie utrzymywaa, gdy byem bez pracy, ona,
ona, ona...
- Nie ma pan jakich wiadkw, co by powiedzieli, jak byo?! - zdumia si
adwokat.
- Nie mam - jknem i odoyem telefon.
Chciao mi si wymiotowa. Czytam te jej wywody i dostaj mapiego
rozumu. To niemoliwe, eby bya a tak poda! Jezu! Co ona tu wypisuje? Co za
kamstwa?! Bezczelne bzdury majce mnie oczerni, zdyskredytowa jako ojca,
ma, faceta! Powinienem to wysa dzieciakom, ale nie chc si posugiwa jej
metodami. Zreszt Kak urobia po swojemu, a Tomek... Tomek ma do, odci
si. Uciek.
Napisaem do niego maila. Oglnego - o tych moich plecach i e urlop
mam we wrzeniu, takie tam. Na razie cisza, chyba jeszcze jest w rejsie.
Znw dzwoni adwokat i nakazuje mi si broni.
- Jak?
- Ju mwiem, jej metodami. Znajdzie pan wiadkw, ktrzy powiedz,
263

jaka bya, e kamie.


- Lewych wiadkw? Skd? Nie umiem...
Mwi, e nastpna rozprawa jesieni, ale kiedy? Nie wiadomo. Szlag!
- Jak dugo to si moe cign?! - krzyknem zrozpaczony.
- Najdusza rozprawa, panie Wiesawie - owieci mnie mj adwokat trwaa dziewitnacie lat albo i wicej. Strasburg si musia wtrci.
Podobno odwoali si do Strasburga i dostali jakie odszkodowanie.
Odszkodowanie?! Za dwadziecia pi lat szamba? ycia w zawieszeniu? Za
dwadziecia pi lat bd ju starcem albo trupem. Niestety mecenas mnie nie
pocieszy.
- ona moe wnosi skargi, apelacje, co jej zaley? I tak yje sobie
wygodnie. I wida ma mas czasu, bo wypisuje sdowi kilometry dowodw... Ale
si panu trafia... literatka - podkpiwa.
A mnie nie jest do miechu. Nie mam czasu ani moliwoci, eby si w
tym babra, jedzi i kombinowa jakie nowe dowody, obala wyceny, judzi i
zmyla. Nie znaem takiej Joanny. Co si z ni porobio? Jak bardzo ch
zemsty, dokopania mi, odebrania majtku przysania jej normalny tok mylenia?!
Pierwszy raz pomylaem na powanie, e jest chora na gow. Na nienawi.
Wysaem Kasi pienidze na samochd. Oczywicie pochwalia si Ace,
ktra urzdzia dzik awantur, e chc przekupi crk. Dostaem siedem maili z
wyzwiskami i urganiami, jaka to ze mnie przemylna swoocz i przebiegy lis, i
e dziemi nie wolno kupczy i takie tam. Kasia te oberwaa, e przyjmujc te
kas, opowiada si po stronie zdradzieckiego ojca.
Kiedy zwierzyem si Karolowi, pokrci gow z dezaprobat.
- Ona si od ciebie odsuna, odsdzia od czci i wiary, a ty jej jeszcze za
to pacisz? - Postuka si po gowie.
- Ma prawo myle, co chce. Nie musi mi dawa rozgrzeszenia. Trudno,
Joanna j truje systematycznie, a jak wiesz, kropla dry ska. Karol, to moje
dziecko!
264

- A wasny rozum ma?


- Ma, ma... ale jako crka ma t, wiesz, blisko mentaln z matk. Moe
kiedy zrozumie...
Po wyjciu Karola leaem obolay, rozmylajc, czy napisa do Kasi. Eee!
Tylko winni si tumacz. Nie bd jej burzy wiatopogldu. Moe faktycznie
kiedy zrozumie?
***
Po kilku dniach leki i masae pozwoliy na mi lejsz robot. Chodz
jeszcze troch pokrcony, ale chodz. Nosz specjalny pas z gorczyc.
Oczywicie od Olgi. Nadrabiam papierologi, nie mam wysikowych inspekcji,
koledzy pomagaj w zamian za pomoc w papierach. Mam w biurze czas na prb
skonstruowania wasnej wersji dla sdu. Mierzi mnie to. Jak napisa mi mj
papug - musz udowodni, e nie jestem wielbdem. Nigdy tego nie robiem.
Nie kamaem. Jestem doprawdy porzdnym facetem, ale nagle musz to
udowodni na pimie! Mam pisa, e byem dobrym ojcem, e to ja woziem na
korektyw, basen, bo Joaka wtedy pracowaa i czsto zostawaa po godzinach.
- O! prosz pana! Nie takie rzeczy ludzie pisz! - mj mecenas by ju
poirytowany moim bezustannym zadziwieniem, a raczej naiwnoci. - Jak pan nie
wywlecze brudw, jej machinacji, to zostanie pan pokonany! Tu nie ma miejsca
na klas i kultur! Potrafi strony zrobi sobie takie... C, chce pan chyba co
uzyska, chyba e si myl. Ju podczas rozwodu paska bya ona daa popis
tego, co potrafi, prawda?
- Prawda...
- Wic musi pan w obronie wasnej...
- ...walczy jej metodami?! Kamstwem? Faszywymi dowodami?
wiadkami z innej bajki?
- Dzieci nie s inn bajk, one mogyby przechyli szal.

265

- Nie! - wrzasnem zy. - Dzieci stanowczo w to nie wcza, nie


pozwalam!
- No... dobrze, dobrze. Wic prosz wymyli jak bomb, bo nie bdzie
atwo.
eb mi pka. Karol dolewa oliwy.
- Walcz, kurcz, walcz! Taka szlachetno jest dobra, gdy masz pkate
konta w Szwajcarii, pewno, e i tak wyldujesz z will, jachtem i papierami
wartociowymi, a ty co? Zostaniesz ogolony z domu, z tych tam... dziaek. Nie
bd frajerem. Cho raz posuchaj wujka Karola! Kurwa! Bagam! - zawy tak, e
a biaka wyszy mu na wierzch. A potem si umiechn bagalnie. - Kupi ci za
to flaszk urawinowej finlandii z serii limitowanej!
- Wol jaka...
- Dobrze! Johnnie Walker, dwa litry... Tylko postaraj si!
- Ale czarnego - drocz si na powanie.
- Nie przecigaj!
- Przecie i tak razem rozpijemy! - obiecuj.
- Z rozpaczy chyba, jak tak dalej bdziesz walczy, dumny palancie.
- Dziki, ale nie umiem inaczej. Nie bd si znia do jej poziomu!
- Chyba ci rozum odjo. Rycerzyka bez skazy to ty sobie moesz zagra w
szkolnym przedstawieniu, a tu idzie o twoje dobra osobiste!
- Brzydz si kamstwem!
- A brzyd si! Ale jak ci sztuczna szczka wpadnie do kibla, to zakaszesz
rkawki i si zniysz.
- Nie mam sztucznej...
- Za chwil bdziesz mia. - Karol zacisn pici i wznis oczy do nieba.
Tak, czuj, e jednak on i papuga maj racj. Nie walcz. Upajam si
swoj szlachetnoci, uczciwoci, dum, a ona ma to w... gdzie. Nie znaam jej
takiej. Nie miaem pojcia, e siedziaa w niej taka jdza! Nie mwi nic, bo
266

wiem, jak Karol zareaguje. Pokrci gow i pomyli to co ja... Pierdoa.


***
Na kolejnej rozprawie, na ktrej musiaem si pojawi, byo idiotycznie harda Aka i jej kamstwa, moje zaprzeczenia i jej zimny ironiczny wzrok,
nieprzekonana sdzia. Sprawa odroczona z powodu niedostatecznych dowodw
na jej wniosek. Miao by po boemu, p na p, a jest jatka.
- Panie Wiesawie, ostrzegaem pana przed konsekwencjami naiwnoci wybuchn mecenas. - Jeli chce pan po poowie, musi pan zoy taki wniosek.
- No ale... jak? Dlaczego? Normalnie dzieli si p na p!
- ona, przepraszam, bya ona, jest sprytniejsza. Ale pan o tym doskonale
wiedzia! Mwiem... Bomba! Wymyli bomb!
- Szlag! - Czuem, e to wszystko podchodzi mi do garda.
- Spotkamy si w padzierniku, pod koniec, a do tego czasu... Prosz do
mnie wpa we wrzeniu, ma pan urlop? Trzeba, wie pan, wybra strategi, co
przedsiwzi, le to wyglda, pan si musi zaangaowa. No i znw przyjecha!
Lennard jest wity, e mnie tak puszcza. Ale moe te w kocu si
zdenerwuje? Niewane, za chwil ju moje wakacje! Urlop. Pojad na Mazury.
Do Ali. Pensjonat Pod Dbem. Odpoczn! Nabior chci do ycia!

267

CZ III
POWRT Z MAZUR

268

ODESZO, CO DUSIO
Umiechnem si do siebie. No i po urlopie. Wracam do Finlandii, mojej
drugiej... nie, jeszcze za wczenie powiedzie: ojczyzny, ale na pewno: kraju,
ktry mnie przygarn, gdy w moim wasnym nie byo dla mnie miejsca. Tak, to
by jeden z bardziej udanych urlopw w moim yciu, a z pewnoci jeden z
ciekawszych. Mona powiedzie - traumatyczny. Jeszcze nigdy tak w siebie nie
zajrzaem. I wcale si nie przeraziem. Mao tego, wioz z sob iskierk nadziei.
Na przyszo.
Obserwuj z promu mae fiskie wysepki - kolorowe jak na pocztwkach.
Z biaymi domkami, saunami obok nich, dkami przytroczonymi do drewnianych
pomostw. Wszystko w mikroskali. Co za raj! Co za kicz! W jesiennym socu
morze poyskuje askawie, fala niewielka, sam urok! Ale to iluzja. To na chwil.
Wiem, jaka tu jest zima, a ona stoi tu za progiem, jesie jest krtka, trwa
mgnienie oka. Zanim jednak nastpi, zapewne przyjedzie Beata. Przeszed mnie
miy, erotyczny dreszcz. Moja mska tsknota, a te i prno dobrego kochanka
day o sobie zna w krzyu. O, tak, niech ju przyjedzie, drobna, chtna i
wyczekana Beata! Moe co z tego sklecimy? Tak mi ju le samemu...
Orest, znw przed oczami stan mi brat Olgi. To jego zmruone
spojrzenie, zasuchanie. Pasjonat. ebym potrafi tak kocha ycie, jak on ten
swj otarz i ptaki, i drzewa. Co za go! Ale mnie rozbudzi. Czuem si wes i
chyba jako pogodzony z yciem. Dziwny czowiek. Medium. Obcy-znajomy. By
jak trampolina. Po spotkaniu z nim przesuno mi si przed oczami cae ycie...
Jeszcze raz si otrzsnem na wspomnienie, jak go upiem swoim gadaniem.
Najwaniejsze, e mi ulyo. Odeszo, co dusio.
Wystawiem twarz do soca i czekaem na agodne wejcie do portu.
W drodze do Turku, w samochodzie, pogwizdywaem sobie i nawet
piewaem na gos. Dobrze mi si jechao, jako tak... optymistycznie.
269

Z radoci otworzyem drzwi do mojego domu bez firanek. Jakbym wraca


na stare mieci. Przegryzem Orestowej kiebasy, wypiem trzy butelki piwa. I
zapadem w sen. Nie wiem, co mi si nio, ale gdy si obudziem, byo mi tak
sodko.
Rano wpadem do ambulatorium odda Oldze paczk od Oresta, ale nie
zastaem jej, wic zostawiem na recepcji.
Beata odezwaa si z Warszawy kilka dni pniej. Opowiedziaa mi o
swoich planach. Zamieszka na razie u mamy, ale najpierw musz wyremontowa
dla niej pokj. Zaatwia sporo spraw, ma jeszcze kilka, ale... Za par dni moe
przyjecha. Oczywicie zafundowaem jej bilet. Za tydzie odbior j z lotniska!
Czekam z dziwnym uczuciem - chc jej ciepa, ciaa, bliskoci - ale i z obaw, czy
midzy nami jest jeszcze co, co pozwoli nam na prawdziw blisko? Mj
niepokj narasta.

270

ZNOWU Z BEAT
Gdy Beata zebraa ju talerze po pierogach i zaniosa do kuchni, Karol przechyli
si i spyta:
- Skd ty j wytrzasne?
- Wyowiem z wody. Mwiem ci, e kupiem sobie wdk? Kobitka
pywaa sobie koo pomostu, bez adu i skadu, to j wyowiem. Przyda si!
Karol przyglda mi si z niedowierzaniem, sonduje Beat, popisuje si,
gada, mieje, opowiada o mnie jakie niestworzone historie i popatruje. Jestem mu
wdziczny, bo Beata ma takie wesoe oczy. Pomylaem, e ju nie jestem
samotny. Beata przyjechaa specjalnie dla mnie. Trzeba tylko jako okiezna
rzeczywisto. Postanowilimy, e spdzi u mnie jaki czas. Pobdziemy razem,
zobaczymy, czy co z tego wyjdzie.
***
Czy dam rad w moim wieku si zakocha? Czy jestem zakochany? Chyba
nie. To raczej fascynacja, zachyst, ale mioci jako takiej to ja jeszcze nie czuj.
W ku jest fantastycznie. Nadrabiam lata celibatu. Gadamy, robimy zakupy,
azimy na spacery, pimy, kochamy si, ale mio... nie, to jeszcze nie jest to. Ja
nie umiem tak z mety, nie mam pitnastu lat! Mam chyba dugi rozbieg i za mao
romantyzmu, eby kwili o zakochaniu si po kilkunastu dniach. Na stowce
Karol si czepia.
- Teraz to ja biedny mi, musz si zapowiada, w obwisych gaciach
wpa nie mog, nala si piwskiem z tob nie ma jak... Taaaaak, chyba straciem
przyjaciela!
- A chcesz blach w czoo? Kto mnie pcha w babskie ramiona z uporem
mamuta?
- Skd wiesz, e mamuty byy uparte? - Karol pyta jak w ydowskim
271

dowcipie.
- Bo byy podobne do ciebie. Kto mi dup tru cay czas, e samemu,
Wiesiu, to ci le, kto ci plecy nasmaruje? - mwi i otrzsam si z obrzydzeniem.
- artowaem, masz przecie pontne ciako! - mieje si zalotnie. - Ty, a
ona tak jeszcze dugo wytrzyma? - zmienia temat.
- Wanie tak si zastanawiam... Na razie odreagowuje. pi do poudnia,
pniej jedzie do miasta, azi sobie. Zrobia jakie dalsze wyprawy rowerem.
Odparowuje z niej cay ten jej pasztet. Opowiadam jej o swoim rozwodzie, o
yciu, takie tam!
- To rzeczywicie bardzo atrakcyjne - drwi znowu. - Aha, a ona te si
rozwodzi?
- Daj spokj, to on, ten jej chystek, zoy pozew. Ja j tylko jako do tego
ustawiam, wspieram, jak to si mwi, bo mam to za sob!
- Wspieraj si faceci, a one okazuj sobie zrozumienie, to niby gbsze,
a polega gwnie na mieleniu szmat... Oj, Wiesiek! Popaprane jest to ycie, id po
kaw, przynie ci?
- Przynie. Szarlotki bym zjad.
- Popro j, to ci zrobi!
- Eee... Wtpi.
***
Jest zimno, jesie przychodzi szybciej ni w Polsce. azimy z Beat na
spacery, rozmawiamy albo i nie. Raz wpadlimy do moich znajomych w Ihala na
kaw i ciasto, bo Paavo nas zaprosi. Chciaem, eby si Beata te jako
rozerwaa, ale bya uprzejmie milczca. U Paavo s mae bliniaki i lekki
harmider, a ona bezdzietna, chyba le si z tym czua i nie miaa z jego on
tematw. Szkoda. Gdy jestem w pracy, z reguy chodzi na zakupy, ale
niespecjalnie jest zorientowana w tutejszych sklepach, a moe nie lubi kupowa

272

sama. No... nie jest te z pewnoci kobiet uwizan do szmatki i mioty. Moe
nie baaganiara... ale artystka. Gotowanie to take nie jej dziaka. Gwnie czyta i
pi.
- Wiesiu? Pojad do Warszawy - powiedziaa mi wieczorem, dziergajc
co na szydeku. - Musz jako ogarn swoje sprawy. Poza tym trzy tygodnie
siedz u ciebie na garnuszku.
- A sied, ile chcesz.
Umiechna si ciepo i zaoya na gow cudaczn czapk.
- Fajna?
- Fajna - powiedziaem, eby co powiedzie. Przecie si nie znam na
damskich czapkach dzierganych przez artystki.
- Koleanka mi pisze, e mamy robi jaki nowy projekt dla teatru, mam
spraw w sdzie... Spotkanie z adwokatem... - mwi i patrzy na mnie z pytaniem
w oczach, jakby czekaa na moje pozwolenie. A co ja mam do tego? Jednak... nie
znamy si prawie wcale, nie znam jej planw, pomysw. Wiem tyle, e jest nam
dobrze w ku. Chce, eby j zatrzyma, czy informuje? Jasne, e ma tam swoje
sprawy, tu si tylko nudzi. Proste jak drut, e nie bardzo nam pisane. Jest milczca
i refleksyjna.
Po dwch dniach deklaracji wyjazdu rzeczywicie wyjechaa. Na lotnisku
egnalimy si serdecznie. Nie czule, ale serdecznie. To dobre okrelenie. Nie
mamy do siebie alu, nie ustalalimy niczego, nie byo obietnic. Ona ma swoje
ycie w Polsce, jestemy rni i ju. Tak, oczywicie zostaniemy w kontakcie.
Z lotniska w Helsinkach zajechaem do tamtejszego portu. Zostawiem
samochd i poszedem poazi po miecie. Chciaem kupi sobie na spokojnie,
bez Karola, bez Beaty, sam, troch bielizny i skarpet. Kaka mnie nauczya
kupowania w KappAhlu i C&A. Tu wiem, e rozmiary na mnie pasuj - ju
sprawdzone bez mierzenia. Nieabsorbowany Karolowym: patrz, jaka fajna! poogldaem koszule. Kupiem dinsy, sweter zapinany, kilka par bokserek. Pora
zrobi przetrzepanie ciuchw. Przestaem by taki oszczdny jak w Polsce, gdy
273

si wszystko nosio do oporu. Jak bya u mnie Kasia, obkupiem si w kolorowe


podkoszulki, bo moje stare nazwaa szmatami do podogi. Oczywicie wolno mi
byo wybra sobie kady kolor z wyjtkiem biaego, beowego i szarego. Na
czarny te si sroya, a ja siebie w czarnym lubi. Ona najchtniej to by mnie
ubraa w takie pomaraczowe (nazwaa to ososiowy) i z aski granatowy (nazywa
to marynarski granat). Mwia te co o butelkowej zieleni, a ja spytaem, czy
chodzi o ziele przezroczyst. Mia by art, a ona wzniosa oczy do nieba...
Ziele? Nie! Nie lubi. No i szmat mam za duo, wic sobie je przesegreguj i
powywalam, jak panisko.
Wyszedem z domu towarowego i poczuem gd. W porcie jest hala
targowa z dobrymi zupami. Plitrowe michy i mia mska obsuga. Codziennie
maj tu trzy zupy do wyboru i jedn - zawsze t sam - bouillabaisse, e niby
francuska. Do tego podaj znakomity chleb i oliw z bazyli do maczania, ale ona
akurat smakuje jak mielona trawa w oleju. Sama zupa, jak dla mnie, pyszna, cho
nazwabym j kartoflank na ososiu, ale buillabaisse - jak to brzmi!
Tskni do zup. Sam sobie nie umiem ugotowa, z papierka nie lubi.
Karol czasem co przygotuje - gulaszow po wgiersku, rybn pikantn, makaron
z rosoem. Ros to zrobi taki do intensywny, z woszczyzn, ale to tylko
pretekst do wielkiej michy makaronu. Innych nie robi. A tak bym wchon
ogrkow, szczawiwk... Nic to, ta niby francuska tu, w Helsinkach, te w
porzdku. Z jednym z chopakw z tej knajpki pogadaem o jachtach i regatach,
bo jest wspwacicielem starego piknego jachtu, ktrym latem by w Gdasku i
Szczecinie. Fajne hobby.
Wracaem z Helsinek z gow pen myli. Z Beat... to przede wszystkim
cudowny seks. Zupenie inny ni mj wieloletni z Joann, ni krtka przygoda z
Kerstin. Oywczy, zbawienny po tych ostatnich latach, gdy mylaem, e ten mid
ju nie dla mnie. Jednak te conocne zabawy zaczynay mnie lekko mczy.
Nuy? Jak to nazwa? Oczywicie, gdy ju zaczlimy, to si rozogniem, ale nie
byem a taki zrywny do tego codziennie. Postarzaem si? Bo ja wiem? A moe
274

to byo tym jedynym lepikiem, ktry nas trzyma ze sob? Zaczo brakowa
feelingu, czego, co powinno by po okresie krliczego seksu. Nie mam
osiemnastu lat, nie musz noc w noc. Skoczyy si te tematy do rozmw, zosta
tylko ten seks, po ktry Beata sigaa chtnie - ja coraz mniej.
Gdy tak myl o tym na chodno, dochodz do wniosku, e to si zaczo
chyba od tego wieczoru, gdy odwiedzia nas niespodziewanie Olga. Wpada jak to
ona, niezapowiedziana, z plackiem. Robi taki fajny z serem i bakaliami.
- Ola, cze, chod, chod! - zachcaem, lekko zbity z tropu. Zatrzymaa
si na widok Beaty. - No chod! Poznajcie si, to...
Panie chyba nie przypady sobie do gustu - Olga zesztywniaa lekko, ale
umiechna si i przedstawia. Staraa si zagai rozmow, pytaa Beat o to, co
robi, pytaa o scenografi, opowiadaa o Orecie i jego pracy, a Beat jakby...
zamkno. Bya mao otwarta, nie umiechaa si, zamylona, wyranie nie para
do rozmowy. Musiaem niele lawirowa. Olga wysza szybko, w korytarzu
przepraszajc mnie, e nie wiedziaa, i mam gocia. Czuem si dziwnie.
Zawiedziony Beat i winny wobec Olgi.
Zajechaem pod dom. Ciemno ju, cho wczenie. U Karola pali si, ale...
nie chc z nim gada. Nasiedziaem si podczas jazdy - pjd si przej.
Niedaleko od naszego osiedla s rozlege ki. W dzie wiczy tu wojsko.
Wieczorem przychodz ludzie z psami. Teraz jest waciwie pusto, mglisto. W
oddali kto rzuca patyk psu...
a sobie i oddycham zimnym, mokrym powietrzem. Beata ju nie wrci
- wiem to, jakbym by nagle znawc kobiet. Wynudzia si tu, nasycia erotyczny
apetyt i... c miaaby tu robi ze mn, a raczej beze mnie na tym pustkowiu? Ani
pracy, ani znajomych. Miaaby siedzie w domu i czeka, a wrc? Absurd!
Czego ja si spodziewaem? A ona?
No i za stary jestem dla niej. Potraktowaa mnie jako mi odskoczni,
moe nawet byem rodzajem klina? Zemsty? A co mi tam! Nie zaangaowaem
si na szczcie. Wracam do mojego uporzdkowanego ycia, niepisane mi
275

wzloty, romanse, cay ten... uczuciowy zamt. Poradz sobie!


W oknach Karola ju ciemno. Pora spa!

276

TSKNOTA
Rozstaem si z kolejnym zudzeniem. Trzeba liczy tylko na siebie.
Najwaniejsze to dobry harmonogram. Praca, a potem - sauna z kumplami, tenis,
truchtanie na kach albo kopanie piki, jak s chopaki, mecze w telewizji przy
piwku, z Karolem. Ogldamy pik non, sumo, siatkwk, tenisa. Debel z
siostrami Williams to po prostu rewelacja!
Czego mi jednak brak. Wieczorami wychodz na dugie spacery. Patrz w
okna Finw. S u siebie, robi sobie kolacj, dzieci haasuj, m kroi chleb,
rozmawia z on, w innym oknie podobnie, i w nastpnym. Ciepeko rodzinne...
Sprawy wane i bahe. W nocy zgasn wiata. Gorce kobiety bd si tuli do
mw... ciska mnie z zazdroci, alu. W moich oknach - ciemno. Zawsze gdy
wracam - ciemno, nie ma nikogo, kto by na mnie czeka. Zimno mi, pusto
dookoa.
Taki kraj - ciemno, chodno... wiec wielkie lampy za drzewami i
ksiyc. Id sobie, wymachujc ramionami, oddychajc gboko. I co dalej z
moim yciem? Zawodowo jest OK, mam dobrze patn prac, obiecany awans od
nowego roku, odkadam kas, mieszkam wygodnie, cho bez szalestwa.
Gromadz sobie fors na polisie emerytalnej, oby tylko praca bya! A pniej?
Nie wiem...
Finlandia taka troch trudna z tymi biaymi nocami albo noc polarn,
zimnem, surowymi obyczajami, chocia to teraz do duy tygiel. Hindusi,
Rosjanie, Chorwaci, Malijczycy, Ukraicy, Biaorusini... i chyba my, Polacy,
nanielimy tu swoich obyczajw. Finowie zreszt wcale nie s a tacy ponurzy i
zamknici w sobie, jak mnie ostrzegano. S rodzinni, szczeglnie modzi, wic w
knajpach bywaj waciwie same single. Lubi si pomia. W naszej knajpce
klubowej, po saunie, po treningu, przy piwie lataj sprone, soczyste, mskie
arty, ry bra stoczniowa.
277

Brak mi czasem Polski, mimo e jestemy bardziej skwaniali, marudni,


narzekamy na co si da i mao w nas radoci z byle czego, choby z faktu, e za
oknem zimno i wieje, e jestemy razem w cieple, e wypocilimy wanie cae
wiadro, grajc mecz, albo koczymy wielki, trudny statek czy co podobnego.
Tak, wsikem tu ju chyba. Tskni o wiele rzadziej ni wczeniej, na pocztku,
gdy si tu wgryzaem, ale jak ju mnie dopadnie taka tsknota, to mocna, jak
dobra wdka - czasem a dech zapiera, czasem ciska za gardo.
***
Skrciem i przeszedem przez lasek do ulicy, po ktrej jed autobusy.
Teraz szedem ju bardziej zdecydowanym krokiem. Zimno. Kiedy mijaem
przystanek, zatrzyma si wanie 402, a w nim zobaczyem Olg - chyba
wracaa z popoudniowej zmiany. Pomachaem, dajc znak, eby wyskoczya, ale
tylko mi odmachaa. Poszedem do domu z zimnymi uszami i niezbyt nazwanym
uczuciem - wstydu? Poczucia winy?
Po tym niezrcznym wieczorze, gdy trafia na Beat, chciaem z ni
pogada. Gupio mi byo. Zapisaem si nawet przedwczoraj do niej na masa, ale
jak przyszedem, okazao si, e si zamienia. Jej kolega, drobiazg taki, postury
Bruce'a Lee, da mi niezy wycisk. Znaczy, Olga mnie unika... I ma racj. Palant
ze mnie.
W robocie szykuje si zapieprz - oddajemy statek. Mam zalegoci w
papierach i biegam na inspekcje jak szeregowy. Staramy si, eby nie puci
jakiego drobiazgu, na wiecie kryzys, walka o stanowiska, o jako, o rynek, nie
sta nas na adn obsuw. Lennard naciska, terminy goni. Nie ma mowy o
polizgu.
Karol te urobiony, obaj wracamy pno, nie mamy siy na nic, nawet na
bywanie u siebie. Nie widujemy si. Chce nam si tylko je i spa!
W takim koowrocie nie myl za wiele, co mi ewidentnie dobrze robi na

278

gow. Beata napisaa krtkiego maila, e byo cudownie, e si odezwie, ma


sporo pracy, now sztuk w teatrze... Wic praca te si znalaza! Dobrze, e
przynajmniej to. Reszta te jej si poukada, ale nie ze mn.
Przede mn kolejna sprawa majtkowa. Na poprzedni nie stawia si
Joanna. Mecenas mwi, e moja obecno jest obowizkowa. Podchodz do tego
ju na chodno. Emocje gdzie opady. Moe i wychodz na idiot, odpuszczajc
jej. Nie domagam si sprzeday domu, niech ma. Dziaki dla mnie, moje rupiecie,
podzia oszczdnoci. W ostatnim mailu - penym tak charakterystycznych dla niej
wyzwisk, poniania itp. - zadaa poowy moich oszczdnoci. Ma tupet! Tyle
nienawici, oskare, e jestem palant bez klasy, bez ambicji... a ona gdzie ma
swoj, eby wyciga rce po pienidze, ktre zarobiem?
Wiem, takie jest prawo, ale ja myl o etyce. O tej, ktrej brak ona mi
zarzuca. Etyczne byy faszywe dokumenty? Wymuszone na starych ciotkach
sklerotyczkach zeznania o jakich duperelach sprzed trzydziestu lat? Lenie mnie
i moich rodzicw? I jeszcze odbieranie mi domu, pienidzy? Dziwne pojcie
etyki. Kobiety tak maj czy tylko Joaka? Mecenas twierdzi, e to niezalene od
pci. Czynnik ludzki, mj szlachetny panie - mwi z przeksem. Ju sysz, jak
odkada suchawk i komentuje aplikantowi:
- Pierdoa! Facet, ktry nie umie walczy o swoje!
Uff. Zapomnie o tym, mie to z gowy za wszelk cen! Rzygam ju tymi
pismami, kontaktem z mecenasem, z ni... Chc normalnie, spokojnie y. Nawet
jakbym ju zawsze mia by sam. Sam. Poradz sobie, mam jeszcze kilka lat
pracy - zaoszczdz. A moe znajd jeszcze w sobie optymizm? Moe znajd...
mio? Nie bd sam. Nawet jak nie mio, to... kogo, z kim bdzie si dobrze
milczao.
Mam tu wicej ycia towarzyskiego ni w czasach, gdy byem
urodzinniony! Bywam na imprezach, ostatnio przed wakacjami, pidziesite
pite urodziny Lennarda - huczna zabawa w knajpie. Wieczr kawalerski Jannego
- te w knajpie! Wesoo byo. Wyjazdy na szkolenia, ca grup. Nie mwic ju o
279

samym Karolu. Jest dla mnie... no, prawie jak brat. I pomyle, e gdyby nie jego
namolno graniczca z nachalnoci, moe by tej bliskoci nigdy nie byo. No i
jest Olga, a raczej... bya. Staram si zagrzeba j jako w niepamici. Chyba
kiepsko to rozegraem, bo ona teraz mi... ni rodnaja, ni cziuaja. Kurcz,
szkoda!
I kiedy tak pewnego wieczoru patrzyem na siebie w lustrze z wyrzutem,
e pograem z ni jak Yehudi Menuhin na bbnach... zadzwonia. Zrobio mi si
ciepo, jakbym pierwszy raz rozmawia z dziewczyn. Kupia bilety na
przedstawienie Mozart w wersji piewanej, do Helsinek, za tydzie, i co ja na to.
Co ja na to? Ja? Oczywicie podzikowaem za pami, plotem co bez adu i
skadu, a kiedy si rozczylimy, ucaowaem z radoci suchawk. A potem
zasiadem do netu i zaczem czyta o tym piewanym Mozarcie, eby nie wyj
na matoa. Zapowiedziaa, e bdzie elegancka, i zagrozia, e zaoy obcasy.
Uwaaj! Przebior si za kobiet - miaa si. Po spektaklu zaprosz j do
woskiej knajpki. Zjemy kolacj, pobdziemy ze sob, opowie, co u siostry, a ja co u mnie. Lubi j, chyba nawet bardzo, i zaley mi na jej przyjani, umiechu.
I nadszed ten wieczr. Trem miaem jak przed pierwsz randk.
Pachncy i w miar elegancki podjechaem pod jej dom samochodem. Wysza
jaka kompletnie inna, nieznana mi Olga. Na obcasach, kobieca, z
rozpuszczonymi wosami i z tym jej mikkim, jakby niemiaym umiechem.
Podszedem, eby si przywita i otworzy jej drzwi. Wtedy przechylia gow i
spytaa wesoo, kokieteryjnie:
- Nu, szto?
No tak! Zupenie jak Orest! Dokadnie tak oboje si umiechaj zagadkowo, ze zmruonymi oczami zamieniajcymi si w dwie szparki. Jakie
podobiestwo, a przecie to rodzestwo cioteczne... Orest. Mj spowiednik. Te
taki spokojny, serdeczny, zwyczajny.
Przedstawienie kolorowe, dobra muzyka, doskonale si ogldao. Olga
280

zachwycona, patrz na ni ktem oka, jak klaszcze. Kolczyki w uszach trzs si


jej rytmicznie, jest rzeczywicie elegancka, umalowana. Inna. Czuje moje
spojrzenia i umiecha si. W restauracji zamawiamy grillowane warzywa z sosem
pesto, bo pno i nie chce nam si napycha. Olga pije wino, ja wod - jestem
kierowc.
Rozmawiamy jak dawniej. Spokojnie, cicho, serdecznie i szczerze.
Opowiedziaem jej o Beacie, o jej prbie samobjczej i o tym, e... ju jej nie ma.
Olga umiecha si dyskretnie, kiwa gow ze zrozumieniem.
- Ja te szukaam, po tym jak mnie m zostawi. Mam za sob jakie
romanse, gupoty...
- Stale jeste sama? Nikt nie zapuka do ciebie?
- Wiesiek, ja nie potrzebuj byle samczyka. Umiem by sama. Jeli ju, to
niech byby to kto miy, dobry, spokojny...
- Jak ja? - zaartowaem bardzo ryzykownie.
Przemilczaa to, umiechajc si. Signa po wino. Zmieniem temat:
- Mylaa, Olu, co dalej?
- Z czym?
- Z yciem. Bdziesz tu ju zawsze czy moe mylaa o powrocie?
- Na Biaoru? Bo nie mylisz chyba...
- Pytam tylko.
- Nie. Ja tam nie wrc, to ju nie mj kraj.
- A Finlandia?
- Ju bardziej. Umiem si tu porusza, znam reguy, zwyczaje, jzyk.
Zostan tu, mimo e si czuj stale jak cziuaja. Ju niedugo, jakie kilka lat, i
mia emeryturka pozwoli mi na spokojne ycie, a zawsze dorobi masaami czy
jak. Nie potrzebuj duo. To wygodny kraj, dla mnie... najlepszy. Nie mam
dobrych wspomnie ze swojego... Nie mam rozlicznej rodziny, nie miaam wielu
przyjaci. Taka jestem dziwna, co? A ty, Wiesiek?
Oboje czujemy si jednak wyobcowani, nie jestemy Finami, kade z nas
281

ma swoje korzenie gdzie, gdzie nie byo dla nas ycia, pracy. Co si nam nie
uoyo i nie do koca to akceptujemy, czego nam brak. Moe kogo, z kim by
si lepiej yo? Kto, jak napisaa mi Krysia, poda ci na stare lata szklank z
zbami. Mimo wszystko mam tutaj to, co mi do ycia niezbdne. Tylko... co?
Nie wiem.
Podwiozem j pod dom. W samochodzie pocaowalimy si na do
widzenia. Chyba miaa wilgotne oczy, a moe mi si zdawao? Moe tylko
lnice? Pachniaa perfumami, ciepem, kobiecoci.
- Olu...
- Oj, Wiesiek, jed ju... - szepna i przytulia si do mnie na chwil.
Pogaskaem j po wosach i wtedy pocaowaem j tak, jak powinienem,
jak tego chciaem - czule, spokojnie, mikko. Tak jak si cauje prawdziw
kobiet.
Olga dotkna mojej twarzy, umiechna si i... posza do siebie. Nie
zatrzymaem jej, nie wprosiem si. Ale ja jestem dure!
Flirt? No, zaczynamy jakie podchody. Ja zaczynam. Teraz to mnie
wzio na powanie. Jad i umiecham si melancholijnie. Chyba jestem
wzruszony, wanie podjem decyzj, e zawalcz o ni jak mczyzna.
Rozumiemy si doskonale. Z ni chciabym spdza czas, moe i reszt ycia?
Jada z ni niadania, zasypia i patrze na jej agodn twarz i umiech. Sucha,
jak mwi, oglda mecz, film, cokolwiek. By z ni. Powoli, nie zepsuj tego mwi do siebie. Nie chc by sam!
Olaaaaaaaa! - zawoaem sam do siebie z wewntrznej radoci i
zahamowaem zbyt gwatownie. Oczywicie zostaem obtrbiony, a kto pokaza
mi, e jestem walnity. Oczywicie, jestem!
Jakie to zaskakujce i, kurcz... romantyczne! Wzio nie tylko mnie.
Podchody nie trway dugo. Jestemy doroli, a Olga odwana, uparta i...
delikatna. Zadzwonia, e ma gorcy sernik i wiadomo od Oresta. Tym razem
przyjechaa swoim maym samochodem, na sportowo, w mikkich dresach,
282

taszczc torb z blaszk ciasta.


- Id, pokrj i wy na talerz, zrb herbat, a ja tu zaraz porozkadam
talerzyki.
Podczas gdy nakadaem wielkie porcje pysznego sernika, Olga wyja co
z duej aktwki. Dwa zdjcia - jedno to otarz Oresta. Wspaniaa fotografia! Z
ujciem gry wiate, uwypuklajca to zamieszanie pod krzyem. Wziem j do
rk.
- Ju? To ju, prawda? Cay? A brakowao mu postaci. Jest tu? - szukaem
brakujcej figury. - Chyba to ta z boku, z rk na czole, ale jest w cieniu. Nie
wida jej dobrze. wietny! Widziaa? No ale tylko na zdjciu, a ja, Oleko,
widziaem ten otarz jak teraz ciebie, z bliska. I to, jak Orest o nim mwi, wiesz...
On jest...
- To artysta z wielk, skromn dusz - powiedziaa Olga i podaa mi drugie
zdjcie.
Oniemiaem...
Portret jakby mdrca - ostatniej, brakujcej figury otarza. Kronikarz?
Reporter? A moe zabkany wdowiec? Niemy wiadek, dziki ktremu historia
posza w wiat. Nie to jednak byo powodem mojego zdumienia. Na zdjciu
zobaczyem... siebie. To ja z zadum na twarzy, druga rka zamara w gecie. Tak
czasem dotykam czoa, jak si zastanawiam... Orest! Rysowa mnie podczas
mojego monologu! Jestem figur w jego dziele! Dziwne uczucie. Olga patrzya na
mnie uwanie, zagadkowo, sondujc moj reakcj. Nie mwia nic. Ja te.
- Pojedziemy do Oresta zobaczy ten otarz? - spytaem.
- A herbata? - odpowiedziaa nie na temat i posza do kuchni. W przelocie
pocaowaa mnie z umiechem. Nucia co.
Pniej ogldalimy jaki film o fokach na Discovery i kiedy po nim
zmywaa talerze i kubki w kuchni, opowiadajc mi o telefonie od Oresta, ja staem
i napawaem si t scen. Oto Olga, ktr znam, lubi, szanuj. Na ktrej bardzo
mi zaley, ktr potraktowaem dziwnie i gupio. Kobieta bliska mi i serdeczna
283

stoi, wyciera kubek i mwi co ciszonym gosem, jak w normalnym domu, w


normalnej rodzinie. Chciabym powiedzie o niej moja Ola.
Podszedem blisko, nie suchajc jej sw, odwrciem j do siebie,
wyjem cierk z rk i rzuciem gdzie na bok. Zamilka i patrzya zaskoczona z
umiechem zamarym na ustach. Wacek wczeniej ode mnie wiedzia, czego chce.
Czuem ju to w podbrzuszu, w krtani, ttno mi przypieszyo. Wziem j w
ramiona i pocaowaem, jak umiaem najczulej - jak kobiety lubi. Chyba.
Obja mnie z kubkiem w rku i stana na palcach. Ciepa, mikka i
chtna. Jej do mile gadzia mnie po karku. Mmm! Cudownie! Wilgotne, ciepe
wargi wspgray z moim jzykiem. Westchna i przylgna do mnie. Kubek
zosta w zlewie, a my poszlimy do ka.
No, nie musiaem wyawia jej z jeziora, eby kocha si szaleczo,
mocno, z jak niewypowiedzian tsknot. Tym razem oboje bylimy bardzo
podnieceni, otwarci, radoni, czuem, jak bardzo jest wzruszona i spragniona.
Zdobywaem j powoli, pieszczc kady kawaek ciaa. Cierpliwie oddawaa mi
pieszczoty, mile zabawiajc te wacka. Bez popiechu, bez hamulcw, eby byo
jak najlepiej... W kocu wszedem w ni - gorc i bardzo ju spragnion.
Huczao mi w gowie, serce walio... Byem zaskoczony tym, e jest tak
gorco, zupenie inaczej ni wtedy, gdy bylimy tacy pogubieni i nieporadni.
Wyczekiwaem i uwaaem, eby najpierw jej sprawi rado. Oplataa mnie
ramionami, udami, poddawaa si i koysaa moim rytmem. Najpierw oczywicie
mocniej, arliwiej, ale wkrtce zwolnia, przecigaa w pieszczotach i tuleniu si
a do agodnego finau, z takim wsplnym (czuem to u niej!) fortissimo.
Ach! Wiedziaem, e poprzednio co robilimy nie tak! Potrzebny jest
feeling, oboplne chci, pragnienie dawania sobie frajdy, a nie same ruchy
frykcyjne! Moe to przestarzaa teoria, ale na mnie dziaa.
Olga ley obok nasycona, milczca, umiechnita, jej oczy szparki
byszcz. Jest mi tak dobrze! Nie ma ju adnych smtkw, niepewnoci, gupot.
Oddycham gboko, ze spokojem.
284

- Ju mylaam, e nigdy...
- Co nigdy, Oleko?
- e to si ju nigdy nie stanie i al mi byo...
- al? Tobie, Olu? - Strugam gupka czy co?
- No... ty wiesz, Wiesiek, e mi si podobae, podobasz. Nie chciaam by
nachalna, narzuca si. Ty bye taki...
- Popaprany u nas si mwi. Popaprany, gupi. Pierdoa.
- E, nie! - Ola zaprzecza, gaszcze moj twarz. - Tylko si pogubie.
Troch si czue jak bezdomny pies.
- Moe tak... Teraz ju si tak nie czuj. I wiesz, co chciaem w kuchni
powiedzie?
- No, co?
- Moja Ola.
- Twoja... ju od dawna, tylko nie widziae.
O, ludzie! Skd one, kobiety, to wszystko wiedz? Wyprzedzaj nas
swoimi pragnieniami i tylko pozwalaj nam udawa zdobywcw.
Gadamy sobie cicho. Paplanie w ku z kobiet po seksie nie jest moj
ulubion rozrywk. Najchtniej bym si teraz do niej przytuli i zasn, ale
pogadam, skoro ma tak potrzeb. Olga pocaowaa mnie i yczya dobrej nocy,
po czym... zasna szybciej ni ja.

285

NADZIEJA I POKUSA
Ja i Olga nie mieszkamy na stae razem. Zbliamy si do siebie powoli,
smakujemy to bycie ze sob, uczymy si siebie nawzajem. Ona bya dugo sama i
ja te, jestemy ostroni. Powoli myl o wikszym mieszkaniu. Jako maestwo
dostalibymy szybko, ale... maestwo? Jak dla mnie to chyba za wczenie na
lub, ale e jestemy razem, to pewne!
Co o tym myli Olga? Nie wiem. Nie rozmawiamy o tym. Jest dobrze, jak
jest, a wiosn zamieni mieszkanie - postanowione! Po co nam dwa? Moe kupi
jaki adny piercionek, eby wiedziaa, e ja powanie?
Oleka czsto zostaje na noc. Rano jemy razem niadanie, jedziemy do
pracy wczeniej, bo ambulatorium wczeniej zaczyna. Dawno nie widziaem
Karola, wpad wczoraj, byem sam.
- Cze - mwi. - Ale zib, co? Cholera jasna! A Ola gdzie? - dodaje
obojtnie.
Gapi si na niego i nie wiem, co powiedzie. Karol tylko si mieje i
mwi:
- Wujek Karol ju dawno mwi wujkowi Wiekowi, e to wietna babka i
e takiej wanie potrzebujesz!
- Nigdy mi czego takiego nie mwie...
- No to teraz mwi! A szczerze, to si ciesz. Tylko wiesz... No!
- Wiem, wiem! Cze!
I pogna gdzie, znw przepad, nie pokazywa si.
Ktrego wieczoru, gdy Olgi nie byo - miaa popoudniowy dyur pozmywaem po obiedzie, poczuem spokj, optymizm, zasiadem wygodnie w
fotelu i otworzyem sobie rud. Ledwo nalaem, zapuka.
- Mog? Nie tsknie czasem za wujkiem Karolem?
- A wujek sdzi, e na nim wiat si koczy? Mw, o co chodzi, da ci
286

szklank?
- Dobrze, polej, Wiesiek, bo jest sprawa...
ycie jest jednak zaskakujce. Klaus, kolega Karola jeszcze z Hamburga,
pracuje w stoczni Hyundaia, w Korei.
- Poudniowej? - upewniam si.
- Nie przerywaj mi, bo si zaczn jka! No, a w jakiej?! Suchaj wic...
Karol rozpostar przede mn kolorow perspektyw z kuszc propozycj.
Korea Poudniowa, znakomite warunki, due miasto, kraj, ktry si prnie
rozwija, klimat dla ludzi - zim lekka zima, latem... no, ciepo. Bardzo ciepo, ale
da si wytrzyma, to nie tropiki. Mieszkanie firmowe, wyposaone w meble i
klimatyzacj. Dwa przeloty do kraju w roku, przynajmniej tak dotd byo, klas
biznes. Zwyczajowo samochd (podobno teraz to hyundai tucson), komrka,
laptop...
- ...i najwaniejsze, bracie, kasa! - Pokaza mi arkusz z jakimi
wyliczeniami i zakrelonymi cyferkami.
- I co ty na to?
- O, kurcz... - nie chciao mi si wierzy.
- Wiesiu! To jest to! Za te same pienidze co tu to by mi si nie chciao,
ale patrz, jaki skok! Ja mam ju do tego zimna i ciemnicy. Klaus nam wszystko
uatwi, jest fajnym gociem. Ruszyo si u nich po tym kryzysie i z mety
zadzwoni, przyjecha. Nie chciaem ci mwi, eby nie zapeszy, ale dzisiaj ju
wiem wszystko. Posuchaj, tylko nikomu ani sowa! Chc elektryka i
kadubowca? Maj elektryka i kadubowca! Tak?! Powiedz?
- Karol, a nie wol modych?
- Klausa w tym gowa. Daj spokj! Dowiadczenie, rzetelno! Oni to
ceni. Przybij pitk, jutro pogadamy o konkretach, cze.
- Karol?
- No?
Byo mi gupio, ale co tam!
287

- A... nie wiesz, czy... Znalazoby si tam co dla Olgi?


Zamurowao go. Patrzy na mnie zaskoczony i chyba nie rozumie, o co
pytam.
- Wiesiu... no, to jest, kurcz, stocznia... Dla Oli?!
Cay Karol...
Po jego wyjciu usiadem zaskoczony i kompletnie otumaniony.
Faktycznie, propozycja bajeczna! Korea?! W yciu nie sdziem! Ja, prosty
chopczyk z maego miasteczka, dla ktrego wyjazd do Warszawy, do zoo, i lody
byy wielk, yciow atrakcj! Dzisiaj biegle rozmawiam po angielsku, rozumiem
ju i kapi co nieco po fisku, troch po niemiecku, i mam szans na wyjazd do
najwikszej stoczni na wiecie, zarabia niezwyke jak dla mnie pienidze. Na
offshorze, czyli znw co nowego, statki obsugujce platformy - kiedy nie
nibym nawet o tym, a dzisiaj dostaj to na tacy. Szok! Nie wierzyem wasnym
uszom. Jeszcze kilka lat mog popracowa spokojnie, nawet ciko, w cikich
warunkach i za baaardzo godziwe pienidze. Godziwe? Fantastyczne! Taka kasa
daje mi znakomite zabezpieczenie na staro, przecie nie szastam pienidzmi!
yj oszczdnie. No, moe ostatnio nie a tak bardzo, ale nie chc by wiecznym
ciuaczem. Niesamowite... Jaka szansa! I myl z boku jak wiadro zimnej wody - a
Olga? A co z yciem, ktre wanie podsuno mi szans na spokj, o jakim
marzyem? Oleka, dobra, mdra, kochana i ciepa? Co ona na to? Jak to
wszystko poczy? Dlaczego, cholera jasna, ycie kae nam dokonywa takich
wyborw? Tukem si jak Marek po piekle.
List od mamy:
Synku!
Krysia oczywicie przesadza, ja czuj si dobrze jak na moje lata, a oni tu
wszyscy traktuj mnie jak filiank z saskiej porcelany. Przy takim traktowaniu to
ja nie umr wcale! (...)
Kochany mj. Masz problem, jak widz. Ja - nie. Dla mnie jest jasne, e
288

serce potrzebuje serca. Bez mioci czowiek usycha, twardnieje, szarzeje.


Pienidze s albo ich nie ma, a czowiek yje nadal. Jeli ta Pani Ola zapada Ci
w dusz, jeli to osoba warta mioci, buduj swoje ycie od nowa. Martwi mnie
tylko - gdzie? Jeste Polakiem i co - zamierzalibycie y gdzie poza Polsk?!
Umiaby? Nie potrafi tego poj, ale moe ja jestem niedzisiejsza?
Cauj Ci mocno i ycz dobrego, mdrego wyboru - Mama
Mail od Tomka:
Cze, Tato!
W Korei? Na offshorze?! Rany! Jak ja Ci zazdroszcz! To fantastyczne! Ja
bym chwili duej si nie zastanawia.
Wiem, jak mama zaatwia sprawy majtkowe. Troch gupio, ale przecie
odkujesz si! Daj spokj sentymentom, ycie daje Ci takie moliwoci, a ja ju
mylaem, e Ty zdziadziae - wybacz synkowi tak szczero. Wiem te od
kolegw, e to fantastyczna kasa, no i kraj - ho, ho, adne tam wygnanie do Chin
czy co. Korea! Brawo, ojciec! Nie zastanawiaj si ani minuty! Pakuj si i wio, a
ju synek si postara i wpadnie z ojcem wypi soju. Albo nie! To wistwo nie dla
nas! Synek Ci przywiezie porzdn whisky! Tato, powanie si ciesz.
U mnie wporzo. Rejs cignie si, problemw troch byo technicznych
(pisaem Ci), ale ju mam pytanie od Francuzw i Norwegw, a moe zrobi inn
specjalizacj? wiat przed nami!
ciskam - Tomasz
Od Kasi:
Powiadomienie automatyczne. Przepraszam, jestem aktualnie na urlopie.
Odpisz, jak tylko wrc.

289

Kerstin w ostatnim mailu napisaa mi tak:


Dear Wiesiek,
ycie niesychanie si wije i krci. Pojawi si wdowiec, inynier z dwjk
wasnych dzieci - maluchy takie mieszne. Wyszam za m, jestem w ciy, nie
pisaam Ci, bo to wszystko wyskoczyo tak nagle! Kocham i jestem kochana.
Potrzebuj tego jak powietrza, tych dziecicych sw, apek, pocaunkw na dzie
dobry i dobranoc, i mczyzny, z ktrym mam wsplne plany i z ktrym chc si
zestarze. Pewnie dlatego, e on wietnie gotuje ;-) Patrz na zdjcie, jaka jestem
w otoczeniu mojej nowej rodziny! Ten grubas porodku to ja!
ycie w samotnoci to iluzja ycia!
Wiesiek, offshor? W Korei Pd? No, brawo! To doskonay kierunek i
pomys na ycie! W Twojej sytuacji - oczywicie natychmiast! Doskonae
pienidze, ciekawa praca, a jeszcze jedziecie we dwjk z Karolem, to ju
doprawdy luksus!
Co prawda mwi, e tam to z pewnoci kobiety nie znajdziesz, bo
Koreanki s zbyt obce kulturowo, ale kto wie?
- Kerstin
Szlag! Nie pomogli mi. Nie wiem, co robi. Co robi?! To fajne, e jaki
Klaus myla o nas - stoczniowcach. I e pomyla o mnie, a jestem tylko
kumplem Karola, przecie nie musia. Tylko jak to pogodzi? Karol nic nie
rozumie. Dla niego nie ma sprawy, jak jest taka szansa, to nie ma sentymentw,
ale ja nie jestem Karolem, do diaba! Moe si tam rozejrz, znajd jej jak
prac? Pniej j cign?
A co? Olga zostawi Finlandi, w ktrej zbiera si jej ciepa emeryturka, dla
mnie? Nie. Nikt normalny tego nie zrobi. Jak si dowie - rzuci mnie. A moe nie?
Jecha bez niej? Znw sam, sam, sam? Tworzy sobie warunki do ycia z tego, co
290

mi da nieznany kraj? Tyle ju osignem, aden mj kumpel z Polski tyle nie ma.
Taka perspektywa dla faceta! Marzyem o czym takim! Chcie czego nowego,
sign rk dalej, zdoby, co byo nieosigalne! Nierealne! To... dlaczego mam
wtpliwoci?
Zosta tu z Olg? Nie podj wyzwania, bo znalazem co, czego
pragnem, na co czekaem z coraz mniejsz wiar, e znajd?
Oleka dzisiaj koczy pno. Jest przenikliwy wiatr, ciemno ju od dawna
i pada, wic jad po ni. Musimy bardzo powanie porozmawia, nazwa rzeczy
po imieniu, podj jakie decyzje, a nawet zoy jakie deklaracje. Ja jestem
gotw, tylko tego cholernego piercionka nie kupiem. Boj si tej rozmowy jak
adnej dotd, poc si, modl w duchu o jakie cudowne rozwizanie. eby
mona byo pogodzi wszystko - nasz wyjazd, awans, Olek i nasze wsplne
my. Tylko jak?! Moe Olga co wymyli?
Z daleka widz, jak w budynku ambulatorium ganie wiato. Zwalniam,
zatrzymuj si koo krawnika, w cieniu wielkiego dbu, i czekam na ni. Na
szybie miliony kropel deszczu, ciemno i zimno. Za kilka dni zacznie si co,
czego nienawidz - noc polarna. Ciemno i zimno bdzie ju non stop do lutego.
le to znosz, a Korea wabi agodnym klimatem, ciepem, lekk zim i moim
marzeniem - praca na offshorze. Musz to wszystko opowiedzie Oli, musz j
przekona, przedstawi jej wszelkie zalety mojego pomysu. Tak bardzo chc
pogodzi to wszystko! Boj si jej decyzji.
Widz ju moj Olek, jak otulona kurtk z kapturem rozpina parasol,
idzie w stron samochodu i mijajc kaue, stawia opr zimnemu wiatrowi.
Strasznie si boj, serce mao mi nie wyskoczy z piersi, ale to ja wyskakuj z
samochodu i podbiegam do niej, otulajc j ramionami. Sysz wasne sowa
wypowiadane po raz pierwszy od wielu lat:
- Olu, tak bardzo ci kocham!

291

Spis treci
ZWYCZAJNY FACET................................................................................ 1
CZ

MAZURY.................................................................................................................3
URLOP..................................................................................................... 4
PENSJONAT POD DBEM.............................................................. 10
TELEFON.............................................................................................. 16
WIRY......................................................................................................24
W SIDMYM NIEBIE..........................................................................31
OREST....................................................................................................35
SPOWIED W DESZCZOW NOC.................................................... 40
SZPILA...................................................................................................51
ZAKAZ...................................................................................................58
MOJA CLAUDIA CARDINALE.......................................................... 62
DECYZJA.............................................................................................. 68
PANNY I MATKI............................................................................. 81
WYJAZD................................................................................................86
CZ

II

JOAKA.................................................................................................................89
TURKU - SPOWIEDZI CIG DALSZY..............................................90
MJ DOM?............................................................................................ 95
TA KARTKA............................................................................... 104
KAROL................................................................................................ 120
MJ JEST TEN KAWAEK PODOGI............................................130
WITA............................................................................................... 136
MATCZYNY ROS......................................................................... 143
MECENAS CYRYL.............................................................................147
292

NOWY ROK........................................................................................ 154


WIOSNA.............................................................................................. 157
PARTY U MIRIAM.............................................................................166
ZREHABILITOWANY....................................................................... 174
ROZWD.............................................................................................180
GORZKI DOROBEK...........................................................................191
CZ

III

POWRT Z MAZUR.......................................................................................... 212


ODESZO, CO DUSIO.....................................................................213
ZNOWU Z BEAT..............................................................................215
TSKNOTA......................................................................................... 219
NADZIEJA I POKUSA........................................................................226
Spis treci..............................................................................................231

293

You might also like