You are on page 1of 141

Object 4

1
2
3

1
ŚPIEWNIK BRACTWA CZAPKI STUDENCKIEJ

„Krakowski Bitu*”
Pereat tristitia,
Pereant osores,
Pereat diabolus
Quivis antiburschius,
Atque irrisores.

KRAKÓW 2011

2
Opracowali: Anna-Maria Kuźma i Katarzyna Cylwik (autorki obecnej wersji śpiewnika)
Bartosz Maciejewski (autor poprzedniej wersji śpiewnika)
Michał Lenik (autor drugiej wersji śpiewnika)
Tadeusz Hessel (inicjator projektu i autor pierwowzoru śpiewnika)

*Dlaczego nazwa „Bitu”? Ze względu na belgijskie inspiracje autorów. Dziękujemy przede


wszystkim Fryderykowi Widartowi z Liege.

3
Jeśli nie będziesz miał odwagi nieść przed sobą płomienia tradycji
studenckich, to na co będziesz miał odwagę
w przyszłości? Nie bój się zademonstrować innym, że jesteś
żakiem!
Gotuj zatem swoje gardło na śpiewy
i zaśpiewki!

Pamiętaj żaku!
Jeśli tysiąc razy nie zaśpiewasz Gaudeamus, 500 razy Kuba do
Jakuba, jeśli nie poznasz tętniącego nocnym życiem miasta, to w
mig pęknie Ci głowa od prawa, medycyny, starożytnych tekstów i
innych uczonych ksiąg.

A więc...czapki w dłoń!

Gaudeamus!

Tadeusz Hessel i Kasper Krawet, inicjatorzy czapkowego projektu

Wracajmy do studentów. Z czasem przywdziali aksamitne czapki.


Dla każdego wydziału w innym kolorze, z wyjątkiem Wydziału
Teologicznego – klerycy nie nosili czapek akademickich szykując
swoje głowy pod birety...
Medycy nosili czapki bordowe z trupią czaszką nad lewą skronią,
którą po wojnie zamieniono na równoramienny krzyż. Czapka
nobilitowała. Za PRL-u wmówiono studentom, że to burżuazyjny
przesąd. W wierzą w to do dziś - przestali nosić czapki"

prof Zdzisław Gajda "O ulicy Kopernika w szczególności, o


Wesołej w ogólności"

4
GAUDEAMUS IGITUR

Gaudeamus igitur, Semper sint in flore!


Iuvenes dum sumus;
Post iucundam iuventutem Vivant omnes virgines
Post molestam senectutem Faciles, formosae,
Nos habebit humus! Vivant et mulieres,
Tenerae, amabiles,
Ubi sunt qui ante nos Bonae, laboriosae!
In mundo fuere?
Vadite ad superos, Vivat et respublica
Transite ad inferos, Et qui illam regit
Ubi iam? Fuere! Vivat nostra civitas,
Maecenatum caritas,
Vita nostra brevis est, Quae nos hic protegit!
Brevi finietur,
Venit mors velociter, Pereat tristitia, Pereant osores,
Rapit nos atrociter, Pereat diabolus, Quivis
Nemini parcetur. antiburschius,
Atque irrisores!
Vivat Academia,
Vivant professores,
Vivat membrum quodlibet,
Vivant membra quaelibet,

5
HYMN RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Jeszcze Polska nie zginęła, Marsz, marsz ...


Kiedy my żyjemy. Jak Czarniecki do Poznania
Co nam obca przemoc wzięła, Po szwedzkim zaborze,
Szablą odbierzemy. Dla ojczyzny ratowania
Wrócim się przez morze.
Marsz, marsz Dąbrowski,
Z ziemi włoskiej do Polski. Marsz, marsz ...
Za twoim przewodem
Złączym się z narodem. Już tam ojciec do swej Basi
Mówi zapłakany -
Przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę, Słuchaj jeno, pono nasi
Będziem Polakami. Biją w tarabany.
Dał nam przykład Bonaparte,
Jak zwyciężać mamy. Marsz, marsz ...

6
HYMN ZJEDOCZONEJ EUROPY

G a G D7 G D Biegnie sypiąc złote skry,


O Radości, iskro bogów, Jak zwycięzca, jak bohater –
G DG D Biegnij, bracie, tak i ty.
Kwiecie Elizejskich Pól
Radość tryska z piersi ziemi,
G C G7 C G D7
Święta na twym świętym progu Radość pije cały świat.
e D G D7 G Dziś wschodzimy, występujemy
Staje nasz natchniony chór. Na Radości złoty ślad.
Ona w splocie ludzkich rąk,
D G D G Z niej najlichszy robak czerpie,
Jasność twoja wszystko zaćmi Z niej – najwyższy niebios krąg.
D H7 e A7 D Bracie, miłość niezmierzona
Złączy co rozdzielił los
Mieszka pod namiotem gwiazd,
G C G7 C G D7
Wszyscy ludzie będą braćmi Całą ludzkość weź w ramiona
e D G D7 G I ucałuj jeszcze raz.
Tam gdzie twój przemówił głos.
Wstańcie ludzie, wstańcie wszędzie,
Kto przyjaciel, ten niech zaraz Ja nowinę niosę wam:
Stanie tutaj pośród nas, Na gwiaździstym firmamencie
I kto wielką miłość znalazł Miłość, miłość mieszka tam.
Ten niech z nami dzieli czas. Wstańcie ludzie, wstańcie wszędzie,
Ja nowinę niosę wam:
Z nami ten, kto choćby jedną Na gwiaździstym firmamencie
Duszę rozpłomienić mógł. Miłość, miłość mieszka tam!
Ale kto miłości nie zna,
Niech nie wchodzi tu na próg.
Patrz, patrz: wielkie słońce światem

7
ZAŚPIEWKI BRACTWOWE

PIEŚŃ SEMESTRÓW

Kto na n-tym semestrze jest, wstawaj, wstawaj, wstawaj!


I biorąc kufel w ręce swe i pijąc, i pijąc, i pijąc do dna!

Wstawaj, wstawaj, wstawaj, pijany do domu wracaj.


(powtarzane do wyczerpania substancji)

Wypił, wypił, nic nie zostawił, nic nie zostawił!


Ażeby go, ażeby go Pan Bóg błogosławił!
Ażeby go, ażeby go Pan Bóg błogosławił!

Całość powtarzana w semestrze zimowym od 1-wszego semestru, każdy


nieparzysty. W letnim analogicznie, od semestru drugiego, semestry
parzyste. Liczy się od ilu semestrów jest się studentem - jeżeli ktoś jest na
pierwszym roku, ale wcześniej już studiował, liczy się od momentu
pierwszego semestru studiów najwcześniejszych. Ponadto osoba, która
kufel opróżniła stoi do końca pieśni. Jak są osoby po studiach, należy
przed pieśnią dowiedzieć się, ile mają lat i wyliczyć semestr.
Przekazane BCS UJ przez K! Arcadię 15.X.2010

8
PIWA, PIWA, DAJCIE MU PIWA...

Piwa, piwa, dajcie mu piwa,


bo mu jeszcze, bo mu jeszcze głowa się nie kiwa,
bo mu jeszcze, bo mu jeszcze głowa się nie kiwa!

Śpiewane jak ktoś mało pił, albo ma urodziny, imieniny, coś ważnego się
zdarzyło w jego życiu, etc.

NASZYM PRZYJACIELEM...

(Imię) naszym przyjacielem jest! x3


Jemu chwała, jemu cześć!

MEUM EST PROPOSITIUM...

Meum est propositum in taberna mori! X3


Moją jest propozycją, by umrzeć z przepicia!

9
PIJE KUBA DO JAKUBA
D A D A G A D
Pije Kuba do Jakuba, Jakub do Kto żabami żyje,
Michała, Tego we dwa kije
D A D A G A D Łupu cupu, cupu łupu,
Wiwat ty, wiwat ja, kompanija cała. Niech gadem nie żyje.

D A D A Tyś Polakiem i ja takim,


A kto nie wypije, tego we dwa kije, W tym jest nasza chwała,
D A D A Wiwat ty, wiwat ja
Łupu cupu, cupu łupu kompanija cała.
G A D
Póki nie wypije. A kto nie wypije,
Tego we dwa kije,
W dawnym stanie, choć w żupanie, Łupu cupu, cupu łupu,
Szlachcic złoto dźwiga, Niech po polsku żyje.
Dzisiaj wpięto, kuso, wcięto,
A w kieszeni figa. Pili nasi pradziadowie,
Każdy wypił czarę,
Kto za modą żyje Jednak głowy nie tracili,
Tego we dwa kije Bo pijali miarę.
Łupu cupu, cupu łupu,
Niech modnie nie żyje. Kto nad miarę pije,
Tego we dwa kije,
Koroneczki, perełeczki, Łupu cupu, cupu łupu,
Miała pani sama, Niech po polsku żyje.
Dziś szynkarka i kucharka
Stroi się jak dama. Pili nasi pradziadowie
Nie byli pijacy
Kto nad stan swój żyje, Byli mężni pracowici
Tego we dwa kije, Bądźmy i my tacy.
Łupu cupu, cupu łupu,
Niech nad stan nie żyje. A kto nie wypije,
Tego we dwa kije,
Indyk z sosem, Łupu cupu, cupu łupu,
Zraz z bigosem, Niech po polsku żyje.
Jadły dawniej pany;
Dziś ślimaki i robaki
Jedzą jak bociany.

10
W PIWNICZNEJ IZBIE

DAD
W piwnicznej izbie siedzę sam nad kuflem pełnym piwa,
DAD
Oczami wodzę tu i tam, a głowa mi się kiwa.
A7 D A7 D A7
Ja nie dbam o czerwony nos, ni o to, że wciąż tyję,
D A7 D
Ja biorę kufel w ręce swe i piję, i piję, i piję, do dna.

A gdyby ktoś mi wybór dał-


Dziewczynę, konia, trunek
I rzekł - wybieraj sobie sam,
Ja płacę za rachunek.

Na próżno dziewczę wdzięczy się


I koń wyciąga szyję,
Ja biorę kufel w ręce swe
I piję, i piję, i piję, do dna.

A gdy już sądu przyjdzie czas


I stanę u stóp Tronu,
Pokłonię ja się Panu w pas
I rzeknę bez pardonu:

Rozkoszy rajskich nie chcę znać,


Ni wiedzieć, gdzie się kryją,
Jeno mi Panie Boże wskaż,
Gdzie piją, gdzie piją,
gdzie piją do dna.

11
KOMU DZWONIĄ

Komu dzwonią, temu dzwonią, a E7 a


Mnie nie dzwoni żaden dzwon, C G a
Bo takiemu pijakowi C G a E7
Jakie życie, taki zgon, zgon, zgon a E7 a E7 a. x2
Bo takiemu pijakowi
Jakie życie, taki zgon, zgon, zgon.

Księdza do mnie nie wołajcie,


Niech nie robi zbędnych szop.
Tylko ty mi, przyjacielu,
Spitytusem głowę skrop, skrop, skrop.
Tylko ty mi, przyjacielu,
Spitytusem głowę skrop, skrop, skrop.

W piwnicy mnie pochowajcie,


W piwnicy mi kopcie grób,
A głowę mi odwracajcie
Tam, gdzie jest od beczki szpunt, szpunt, szpunt.
A głowę mi odwracajcie
Tam, gdzie jest od beczki szpunt, szpunt, szpunt.

W jedną rękę kielich dajcie,


W drugą rękę wina dzban,
I nade mną zaśpiewajcie:
Umarł pijak, ale pan, pan, pan.

I nade mną zaśpiewajcie:


Umarł pijak, ale pan, pan, pan.

A po śmierci na mym grobie


Beczka wina będzie stać
I gdy przyjdziesz się pomodlić,
Możesz kufel sobie wlać, wlać wlać.
I gdy przyjdziesz się pomodlić,
Możesz kufel sobie wlać, wlać wlać.

12
PIWA NAM NIE PIWKA DAJCIE NAM
ZABRAKNIE ŻAKOM

(na melodią Międzynarodówki) Piwka dajcie nam żakom, nam


żakom,
Wypijmy dziś to nasze piwo G C Studenckim żebrakom,
Dopóki jest nas na nie stać D G żebrakom,
pozwólmy dziś odpuścić dziwom A jak beczka tu pęknie, tu pęknie
FC Zaśpiewamy wam pięknie, wam
Bo na nas czeka piwna brać D G pięknie.

Ref.: Ref. Hop, ta ra ra, hop, ta ra ra,


Piwa nam nie zabraknie G C Znów przebrała się miara, się
Zawsze będziem go pić D G miara.
A Karczma ta bratnia E7 a C Hop, ta ra ra, hop, ta ra ra,
Stulecia będzie żyć G D G Znów przebrała się miara, bęc.

Prezesie Karczmy naszej My w Deesach mieszkamy,


prowadź D A D mieszkamy,
Tam gdzie na s czeka piwny raj. Ciepłych pierzyn nie mamy, nie
A7 D mamy,
Bo dzisiaj będzie nas szanować A jak student skostnieje,
D7 G skostnieje,
I uwielbiać cały kraj. D A7 D To go piwko rozgrzeje,
rozgrzeje.

My w stołówkach żywieni,
żywieni,
I miłości spragnieni, spragnieni,
A jak student nie może, nie
może,
To mu piwko pomoże, pomoże.

13
FILISTERSKIE "GAUDEAMUS"
Gdy wieczorem marzę sam, to w mej Vivat academia,
wyobraźni vivant professores,
Stają widma dawnych lat szczęścia i Vivat membrum quodlibet,
przyjaźni. vivant membra quaelibet,
Gwar wesołych młodych dni w głowie Semper sint in flore!
mej się cieśni,
Zda się słyszę znany śpiew ulubionej Dzielnie kroczy hoża młódź, pełna
pieśni: ognia, siły;
Iskry sypią jej się z ócz, ogniem płoną
Gaudeamus igitur, żyły,
iuvenes dum sumus; Kędy tylko zjawią się, budzą wnet
Post iucundam iuventutem, zachwyty,
post molestam senectutem Dziewcząt rój za nimi śle tęsknych ócz
Nos habebit humus. błękity:

Zda się tak niedawny czas, gdym jak Vivant omnes virgines,
wy był młody, faciles, formosae,
Gdym z nadzieją i bez trosk szedł na Vivant et mulieres,
świata gody. tenere, amabiles
Szybko żywot spływa nam, wkrótce Bonae et laboriosae!
będziem w grobie,
Trzeba zatem strofkę tę uprzytomnić Dziś gdy troski srebrzą włos, los mnie
sobie: gnie ku ziemi,
W głębi piersi jęczy głos skargami
Vita nostra brevis est, smutnemi.
brevi finietur; Lecz gdy minie marzeń rój, dumnie
Venit mors velociter, wznoszę czoło
rapit nos atrociter, I z fortuną w krwawy bój, idę znów
Nemini parcetur. wesoło:

Ach! rozkosznych wspomnień tłum Inaczej: Złoty sen młodzieńczych lat,


błyska ponademną, nie zagaśnie w duszy
Niby gwiazdek złoty rój, w noc ponurą, W niej najsłabszy wspomnień ślad setki
ciemną. strun poruszy,
Zda się widzę miasta kształt - w pustej Nie zmarnieje haseł moc, co mnie w
gdzieś ulicy życie wiodły
Stoi znany stary gmach, mury mej I jak ongi krzyknę dziś: Niech
wszechnicy: przepadnie podły!

14
CZAPKOWE CZTERY RAZY PO DWA RAZY

Czy filologiczne babki Czy Tadeusz, mistrzów trener,


mogą spalić trochę trawki? chodzi trzeźwy co niedzielę?
Ależ owszem, czemu nie! Ależ skądże, ależ nie!
Babkom też należy się! Trener przykład dawać chce!

Czy normalna, zdrowa Szysza Czy Bulica, mości hrabia,


może upić dzisiaj Misza? puszcza za filarem pawia?
Ależ owszem, czemu nie? Ależ owszem, czemu nie!
Szyszy też należy się! Nikt nie bulwersuje się!

Czy normalny Misz wieczorem A czy nieobecnych zdrowie


da się schlać czystym jabolem? będziem pić, choć szumi w głowie?
Ależ owszem, czemu nie! Ależ owszem, czemu nie!
Jemu też należy się! Nawet im należy się!

Czy Geolog o poranku


może stanąć z pustą szklanką?
Ależ skądże ależ nie!
Szklance nie należy się!

A czy Magdalena czasem


wieńczy wódę ogórasem?
Ależ owszem, czemu nie,
Magdzie też należy się!

Czy pijanej Magdalenie


w głowie są Misza jelenie?
Ależ owszem, czemu nie!
Ukraść dziś jelenia chce!

Czy Tadeusz – stary pijak


może zmoczyć swego kija?
Ależ owszem, czemu nie!
Jemu jebać wciąż się chce!

15
ŁING CZING CZING, CZYLI CHIŃSKA PIOSENKA PANA
ANDRZEJA

Moja mama sadzi ryż


A mój tato sadzi tyż
Moja siostra na bawole
A ja wszystko to.. na blues

Łing czing czing czing ajajajaj


Jaki piękny żółty kraj x2

Moja mama ciągle rodzi


Milion więcej nie zaszkodzi
A braciszek siedzi w chacie
I wybiyro gnidy tacie

Łing czing czing czing ajajajaj


Jaki piękny żółty kraj x2

I ja także nie próżnuję


I ja także produkuję
Raz na cioci, raz na mamie
Raz na przypadkowej damie

Łing czing czing czing ajajajaj


Jaki piękny żółty kraj x2

Dzisiaj praca się nie liczy


Dziś się liczą rezultaty
I choć rozum mam dziewiczy
Biorę przykład z swego taty

Łing czing czing czing ajajajaj


Jaki piękny żółty kraj x2

16
BREVE REGNUM

Breve regnum erigitur,


Sublimatum deprimitur
Et depressum elabitur
Transmutato tempore,
Puerilem miliciam,
Perargutam periciam,
Regencium industriam,
Hanc eduxit in opere

Cracoviensem filium,
Fulgentem velut lilium
Ac de numero milium
Cunctis preferendum.
Octo dierum spacium
Hoc sustinet solacium,
Post hoc regis pallacium
Plagis feriendum,
Namque regis elleccio
Fit studii negleccio
Ac desolatur leccio
Tota septimana.

17
BACHE BENE VENIES
Bache bene venies Bachus venas penetrans
gratus et optatus calido liquore
per quem noster animus facit eas igneas
fit letificatus veneris ardore

Ref.: Istud vinum bonum vinum Bachus lenis leniens


vinum generosum curas et dolores
reddit virum curialem confert iocum gaudia
probum animosum risus et amores

Iste cyphus concavus Bachus mentem femine


de bono mero profluus solet hic lenire
siquis bibit sepius cogit eam cirius
satur fit et ebrius viro consentire.

Hec sunt vasa regia A qua prorsus coitum


quibus spoliatur nequit impentrare
ierusalem et regalis Bachus illam facile
babilon ditatur solet expugnare.

Ex hoc cypho conscii Bachus numen faciens hominem


bibent sui domini iocundum
bibent sui socii reddit eum pariter
bibent et amici doctum et facundum.

Bachus forte superans Bache, deus inclite,


pectora virorum omnes hic astantes
in amorem concitat leti sumus muntera
animos eorum tua prelibantes.

Bachus sepe visitans Omnes tibi canimus


mulierum genus maxima preconia
facit eas subditas te laudantes merito
tibi o tu venus tempora per omnia

Ref.: Istud vinum bonum vinum...x3

18
IN TABERNA QUANDO SUMUS

D D F D | E F G E | G G F E | D F D D :|
w:In Ta-ber-na quan-do su-mus non cu-ra-mus quid sit hu-mus
w:sed in lu-dum pro-pe-ra-mus cu-i sem-per in-su-da-mus
A G F E | G G AA | A G F E | G G AA |
w:quid a-ga-tur in ta-ber-na u-bi num-mus est pin-cer-na
D D F D | E F G E | G G F E | D F D D ||
w:hoc est o-pus ut que-ra-tur sed quid lo-quar au-di-a-tur
A G F E | G G AA | A G F E | G G AA |
w:tam pro pa-pa quam pro re-ge bi-bunt om-nes si-ne le-ge
|: D D F D | E F G E | G G F E | D F D D :|
w:Bi-bit he-ra bi-bit he-rus bi-bit mi-les bi-bit cle-rus
|: A G F E | G G A A | A G F E | G G A A :|
w:bi-bit ve-lox bi-bit pi-ger bi-bit al-bus bi-bit ni-ger
|: A G F E | G G A A | A G F E | G G A A :|
w:Bi-bit pau-per et e-gro-tus bi-bit e-xul et i-gno-tus
|: D D F D | E F G E | G G F E | D F D D :|
w:bi-bit so-ror bi-bit fra-ter bi-bit a-nus bi-bit ma-ter

19
In taberna quando sumus
non curamus quid sit humus, Bibit hera, bibit herus,
sed ad ludum properamus, bibit miles, bibit clerus,
cui semper insudamus. bibit ille, bibit illa,
Quid agatur in taberna bibit servis cum ancilla,
ubi nummus est pincerna, bibit velox, bibit piger,
hoc est opus ut queratur, bibit albus, bibit niger,
si quid loquar, audiatur. bibit constans, bibit vagus,
bibit rudis, bibit magnus.
Quidam ludunt, quidam bibunt,
quidam indiscrete vivunt. Bibit pauper et egrotus,
Sed in ludo qui morantur, bibit exul et ignotus,
ex his quidam denudantur bibit puer, bibit canus,
quidam ibi vestiuntur, bibit presul et decanus,
quidam saccis induuntur. bibit soror, bibit frater,
Ibi nullus timet mortem bibit anus, bibit mater,
sed pro Baccho mittunt sortem. bibit ista, bibit ille,
bibunt centum, bibunt mille.
Primo pro nummata vini,
ex hac bibunt libertini; Parum sexcente nummate
semel bibunt pro captivis, durant, cum immoderate
post hec bibunt ter pro vivis, bibunt omnes sine meta.
quater pro Christianis cunctis Quamvis bibant mente leta,
quinquies pro fidelibus defunctis, sic nos rodunt omnes gentes
sexies pro sororibus vanis, et sic erimus egentes.
septies pro militibus silvanis. Qui nos rodunt confundantur
et cum iustis non scribantur.
Octies pro fratribus perversis,
nonies pro monachis dispersis,
decies pro navigantibus
undecies pro discordaniibus,
duodecies pro penitentibus,
tredecies pro iter agentibus.
Tam pro papa quam pro rege
bibunt omnes sine lege.

20
NUNC EST BIBENDUM MEUM EST PROPOSITIUM

Nunc est bibendum, nunc pede libero Tercio capitulo memoro tabernam
pulsanda tellus, nunc Saliaribus Illam nullo tempore spreui neque
ornare pulvinar deorum spernam
tempus erat dapibus, sodales. Donec sanctos angelos uenientes
cernam
Antehac nefas depromere Caecubum Cantantes pro mortuis: Requiem
cellis avitis, dum Capitolio eternam
regina dementis ruinas
funus et imperio parabat Hei, quam felix est iam uita potatoris
Qui curarum tempestatem
contaminato cum grege turpium Sedat et meroris - dum flauescit
morbo virorum, quidlibet impotens uinum in uitro subrubei coloris.
sperare fortunaque dulci
ebria. Sed minuit furorem Tales uersus facio, quale uinum bibo
Nichil possum facere nisi sumpto
vix una sospes navis ab ignibus, cibo
mentemque lymphatam Mareotico Nichil ualent penitus, que ieiunus
redegit in veros timores scribo
Caesar, ab Italia volantem Nasonem post calicem carmine
preibo
remis adurgens, accipiter velut
mollis columbas aut leporem citus Meum est propositum in taberna
venator in campis nivalis mori
Haemoniae, daret ut catenis Ubi uina proxima morientis ori
Tunc cantabunt lecius angelorum
fatale monstrum. Quae generosius chori
perire quaerens nec muliebriter Deus sit propicius isti potatori
expavit ensem nec latentis
classe cita reparavit oras,
ausa et jacentem visere regiam
voltu sereno, fortis et asperas
tractare serpentes, ut atrum
corpore conbiberet venenum,
deliberata morte ferocior

21
POCHWAŁA WESOŁOŚCI PIEŚŃ OTWARCIA

Ten mym zdaniem dobrze żyje, Bracia, siądźmy wielkim kołem,


Ten na długie lata godzi, za przykładem ojców społem,
Kto pod miarę winko piję Chylcie dzbany, wznieście czapki,
I piosnkami troski słodzi. vivat Bractwa stan! - bis

Ref. Po szklaneczce do Dziewom w których białym łonie,


piosneczki, tylko ku nam miłość płonie,
Których cnota nie udana,
po piosneczce do szklaneczki.
święcę pierwszy toast ten! - bis
Ustępuje wnet frasunek, Tym, co w pracy, wytrwałości,
Znika serca utrapienie, snują dla nas nić mądrości.
Skoro usta czują trunek, W nas wszczepiają blask oświaty,
A uszy wesołe pienie. święcę drugi toast ten! - bis

Tak czynił i nasz Batory, Braciom co za życia chwili,


Miłośnik uczonych hojny, w związku naszym braćmi byli,
Lubił piosnki i likwory Których związek czci i kocha,
Nawet podczas trudów wojny. niech po trzykroć żyją nam! - bis

Precz posępne mędrców czoła, Braciom co po życia znoju,


Naukom zły humor szkodzi. spoczywają już w pokoju,
Milsza jest mądrość wesoła, Pod mogilnym żwirem ziemi
Wino myśli dobre rodzi. wieczny pokój, wieczna cześć. -
bis
Trudy rozkosz niech przeplata,
Umiejmy czas dobrze trawić, Teraz bracia wielkim kołem,
za przykładem ojców społem,
Bodajbyśmy w setne lata
Chylcie dzbany, wznieście czapki,
Tak się mogli jak dziś bawić.
vivat Bractwa stan! - bis

22
KURDESZ

Każ przynieść wina, mój Grzegorzu miły! F-C-C7-F


Bodaj się troski nigdy nam nie śniły. C-C7-F
Niech i Anulka tu zasiądzie z nami. B-F-C -F
Kurdesz, kurdesz nad kurdeszami! C-F-C-F -C
Kurdesz, kurdesz nad kurdeszami! F-C7-F

Skoro się przytknie ręka do butelki,


znika natychmiast smutek z serca wszelki!
Wołaj myż tedy dzwoniąc kieliszkami:
kurdesz, kurdesz nad kurdeszami! x2

Niezłe to wino, do Ciebie, mój Grzelu!


Cieszmy się, póki możem, przyjacielu!
Niech stąd ustąpi nudna myśl z troskami.
Kurdesz, kurdesz nad kurdeszami! x2

Patrzcie, jak dzielny skutek tego wina,


już się me serce weselić poczyna.
Pod stół kieliszki, pijmy szklanicami.
Kurdesz, kurdesz nad kurdeszami! x2

I ty, Anulko, połowico Grzela,


bądź uczestniczką naszego wesela,
nie folguj sobie, chciejże wypić z nami.
Kurdesz, kurdesz nad kurdeszami! x2

Już po butelce! Niech tu stanie flasza,


wiwat ta саłа kompanija nasza!
Wiwat z Maciusiem i przyjaciołami!
Kurdesz, kurdesz nad kurdeszami! x2

23
PIEŚŃ FILARETÓW

Hej, użyjmy żywota! D A D Ten się śród mędrców liczy,


Wszak żyjem tylko raz; Zna chemiją, ma gust,
Niechaj ta czara złota E A Kto pierwiastek słodyczy
Nie próżno wabi nas. Z lubych wyciągnął ust.

Hejże do niej wesoło, D E7 A Mierzący świata drogi,


Niechaj obiega w koło. Gwiazdy i nieba strop,
Chwytaj i do dna chyl Archimed był ubogi,
Zwiastunkę słodkich chwil. D A D Nie miał gdzie oprzeć stop.

Po co tu obce mowy? Dziś gdy chce ruszać światy


Polski pijemy miód; Jego Newtońska Mość,
Lepszy śpiew narodowy Niechaj policzy braty
I lepszy bratni ród. I niechaj powie: dość.

W ksiąg greckich, rzymskich steki Cyrkla, wagi i miary


Wlazłeś, nie żebyś gnił; Do martwych użyj brył;
Byś bawił się jak Greki, Mierz siłę na zamiary,
A jak Rzymianin bił. Nie zamiar podług sił.

Ot tam siedzą prawnicy, Bo gdzie się serca palą,


I dla nich puchar staw, Cyrklem uniesień duch,
Dzisiaj trzeba prawicy, Dobro powszechne skalą,
A jutro trzeba praw. Jedność większa od dwóch.

Wymowa wznieść nie zdoła Hej, użyjmy żywota!


Dziś na wolności szczyt; Wszak żyjem tylko raz;
Gdzie przyjaźń, miłość woła, Tu stoi czara złota,
Tam, bracia, cyt! tam cyt! A wnet przeminie czas.

Kto metal kwasi, pali, Krew stygnie, włos się bieli,


Skwasi metal i czas; W wieczności wpadniem toń;
My ze złotych metali To oko zamknie Feli,
Bacha ciągnijmy kwas. To filarecka dłoń.

24
PRECZ, PRECZ OD NAS SMUTEK WSZELKI
Precz, precz od nas smutek wszelki, Gdy poczciwość w świecie znana.
Zapal fajki, staw butelki; Któż poczciwszy jest nad Zana?
/Niech wesoło z przyjaciółmi /Więc panowie, jego zdrowie!
Słodko płynie czas!/bis Wiwat Tomasz Zan!/bis

Cóż pomoże narzekanie? Gdy uwielbień godna cnota,


Co się stało nie odstanie, Któż godniejszy nad Czeczota?
/Dobrym wszędzie dobrze będzie; — /Więc panowie, jego zdrowie,
A złym zawsze kwas./bis Wiwat Czeczot Jan./bis

Niech fortuna w zmianach chyża, Pijmy zdrowie Mickiewicza,


Tych wywyższa, tych poniża, On nam słodkich chwil użycza,
/Kto poczciwy, ten szczęśliwy, — /Wszelkie troski koi boski —
Nie dba o jej grot./bis Jego lutni dźwięk!/bis

Jeszcze słońce nam poświeci, Hej panowie! W górę szklanki!


Wiwat, bracia Filareci! Każdy zdrowie swej kochanki!
/Których męski umysł klęski — /Biedne chłopcy, którym obcy —
Umiał znieść dla cnót./bis Jest miłości wdzięk!/bis

Hej no ty, panie marszałku, Poczekajcie jeszcze, proszę,


Daj nam ciasta po kawałku, Jeszcze jeden toast wnoszę!
/A ty Bachu, miły Stachu, /W górę czasze! Zdrowie nasze!
Pełne szklanki lej!/bis Wiwat mnie i wam!/bis

Dalej Kułakowski, dalej! A gdy czara wypróżniona


Niechaj czara krąży w sali I od czczości wena kona,
/Człek pijany, losu zmiany — /Lepiej będę wieść gawędę, —
Umie znosić lżej!/bis Wierszom krzyżyk dam./bis [1], [2], [7]

25
HEJ KOLEDZY PIWO

Hej, koledzy, po mozołach Siądźmy wszyscy w jedno grono


Przykład wesołości dajmy. Piwni towarzysze
Niech na naszych świeci czołach Komu w głowie nie zielono
I wesoło zaśpiewajmy. Niech się do nas pisze.
Kto ten przesąd nagnie
Ref. Byśmy zawsze tak śpiewali, Że zły to pić piwo,
Zdrowi mogli być, Niech ten siądzie jeśli pragnie
Pomyślności doznawali Rozkosz mieć prawdziwą.
Póki będziem żyć. Dla nas dobre nawet z chmielu
Wypływają zdroje
Oj, zapomnisz trudy, znoje, Przygotuj się przyjacielu
Gdy zawita myśl wesoła! Piję w ręce twoje.
Jej otwórzmy więc podwoje Piwo też jest smaczne
Do kolegów naszych koła!
Nie zawraca głowy
Potem to jest wszystko znaczne
Niech zgrzybiałym wczesna starość
Trunek narodowy.
Smutne piętno swe wyciska,
Nam młodości czerstwej radość Ja sam mówię, że nad piwem
Niech strumieniem pełnym tryska. Wino górę trzyma
Ale skrob się Maćku w głowę
Gdy pieniędzy nie ma.
Któż pić może wodę?
Nie gadajmy wiele
Woda zła jest nawet w bucie
Cóż dopiero w ciele.
Bursz prawdziwy wszystkie trunki
W jednym kładzie rzędzie
Co pić, to pić, niechaj tylko
Tęgi humor będzie.
Kiedy mam pieniądze,
Każę przynieść wina;
A gdy nie mam, to i w piwie
Rozkosz jest jedyna.

26
DZIŚ U MNIE W BRZUCHU
Dziś u mnie brzuchu kiełbasa siedzi; gorącego ponczu szklanek sześć;
A jutro nie będzie ani śledzi; nie będziemy mieli za co jeść!
Cóż ja temu winien, że taki mój stan;
Choć pusto w kieszeni, ale zawsze pan!
Rano do drzwi moich pedel stukał, mówił że ma pilny interes
Ale diablo stary się oszukał, bo stał wciąż za drzwiami jak ten pies Bo kto chce z
burszem igrać, niech igra:
Ale zje sto diabłów nim wygra!
Praczka rachunek mi podaje, już doprawdy nie wiem co za "witz",
Dziwne tu w Dorpacie obyczaje, wszyscy chcą pieniędzy, gdy ja nie mam nic!
Gdybyś była młoda, hi, ha hu!
Ale jesteś starą, nie bywaj mi tu!
A czy was tu diabli opętali, co jednego wypchnę, wraca dwóch!
Jak będziecie tak się naprzykrzali, to pospuszczam wszystkich ze schodów! Przed
feriami długów nie spłacam;
A po feriach nie wiem, czy wracam.

DUSZĄC KSIĄŻKI PRZEZ DZIEŃ CAŁY


Dusząc książki przez dzień cały, trudno mędrcem być,
A gdy prace już ustały, zaczniem bracia pić!
Zaczniemy śpiewy ochocze zanim północ zagrzechocze:

Ref.: Trallala, lallala, lallala, la,Trallala, lalla, la!


Widziałem ja cny porządek, jaki wielbłąd ma:
Wziął z natury on żołądek, w którym napój trwa!
Gdyby mi był taki dany i jeszcze ponczem nalany!

Już kolej nadchodzi nowa, nowy wina dzban!


Vivat Academia nasza! Vivat burszów stan!
A w kim to uczucie zgaśnie, niech go jasny piorun trzaśnie!

Gospodarzu, weź kosz próżny, pełen dać nam racz,


A co ci zostanę dłużny, na tablicy znacz.
Ufaj, ze się słownie stawię, matrykułę bierz w zastawie.

Już kolej nadchodzi nowa, nam węgrzyna daj!


Vivat wolność narodowa! Vivat polski kraj!
A w kim to uczucie zgaśnie, niech go jasny piorun trzaśnie

27
PIJ, PIJ, PIJ BRACIE, PIJ

Alkohol to zguba ludzkości,


Takiego już zdania jest świat
Jest źródłem nieszczęścia, przykrości,
Co gnębi wciąż ludzkość od lat.
Przyznaję, lecz ma tez plus wielki
Bo wśród znojów i szarych dni
Niejeden gość na dno butelki
Zagląda, by koić ból, łzy

ref. Pij, pij, pij bracie pij


Na starość torba i kij
Pij, pij, pij bracie pij
Na starość torba i kij
Wczoraj grałeś w "66"
A dzisiaj nie masz co jeść
Wczoraj grałeś w "66"
A dzisiaj nie masz co jeść

I Mojżesz swej sekcie czy kaście


Gdy poprzez pustynię ich wiódł
Przykazań im dał jedenaście
A każde z nich jest wzorem cnót.
Lecz jedno zginęło albowiem
Niejedna tragedia w tym tkwi
Zaś wam o ludzkości, ja powiem
Jak przykazanie to dziś brzmi

28
BOGURDZICA GAUDE MATER POLONIA

Bogurodzica dziewica, Prole fecunda nobili,


Bogiem sławiena Maryja, Summi Regis magnalia
U twego syna Gospodzina Laude frequenta vigili.
Matko zwolena, Maryja!
Zyszczy nam, spuści nam. Cuius benigna gratia
Kyrieleison. Stanislai Pontificis
Passionis insignia
Twego dziela Krzciciela, Signis fulgent mirificis
bożycze,
Usłysz głosy, napełń myśli Tyranni truculentiam
człowiecze. Qui dum constanter arguit
Słysz modlitwę, jąż nosimy, Martyrii victoriam
Membratim caesus meruit
A dać raczy, jegoż prosimy:
A na świecie zbożny pobyt, Sic Stanislaus Pontifex
Po żywocie rajski przebyt. Transit ad caeli curiam,
Kyrieleison. Ut apud Deum opifex
Nobis imploret veniam

Ergo, felix Cracovia,


Sacro donata corpore,
Deum, qui fecit omnia,
Benedic omni tempore.

Sit Trinitati gloria,


Laus, honor, iubilatio,
De Martyris victoria
Sit nobis exsultatio.
Amen.

29
ROTA

Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. a E7 a


Nie damy pogrześć mowy, a C G
Polski my naród, polski lud, C G a E F
Królewski szczep piastowy. d E6/4 E7
Nie damy, by nas gnębił wróg. a E7 a
Tak nam dopomóż Bóg! d
Tak nam dopomóż Bóg! E7 a
Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz,
Ni dzieci nam germanił,
Orężny wstanie hufiec nasz,
Duch będzie nam hetmanił.
Pójdziem, gdy zagrzmi złoty róg.
Tak nam dopomóż Bóg!
Tak nam dopomóż Bóg!

Nie damy miana Polski zgnieść,


Nie pójdziem żywo w trumnę.
Na imię Polski, na jej cześć
Podnosim czoła dumne.
Odzyska ziemię dziadów wnuk
Tak nam dopomóż Bóg!
Tak nam dopomóż Bóg!

Do krwi ostatniej kropli z żył


Bronić będziemy ducha,
Aż się rozpadnie w proch i pył
Krzyżacka zawierucha.
Twierdzą nam będzie każdy próg.
Tak nam dopomóż Bóg!
Tak nam dopomóż Bóg!

30
O MÓJ ROZMARYNIE

O mój rozmarynie rozwijaj się, Dadzą mi szkaplerzyk z Matką


(bis) d g d A d (g d) Boską, (bis)
Pójdę do dziewczyny, pójdę do Ażeby mnie chronił, ażeby mnie
jedynej, g A7 chronił
Zapytam się. D Tam pod Moskwą.

A jak mi odpowie: nie kocham Dadzą mi manierkę z


cię, (bis) gorzałczyną, (bis)
Ułani werbują, strzelcy Ażebym nie tęsknił, ażebym nie
maszerują, tęsknił
Zaciągnę się. Za dziewczyną

Dadzą mi buciki z ostrogami A kiedy już wyjdę na wiarusa,


(bis) (bis)
I siwy kabacik i siwy kabacik Pójdę do dziewczyny, pójdę do
Z wyłogami. jedynej
Po całusa.
Dadzą mi konika cisawego (bis)
I ostrą szabelkę i ostrą szabelkę A gdy mi odpowie: „nie wydam
Do boku mego. się”, (bis)
Hej tam kule świszczą i bagnety
Dadzą mi uniform popielaty, błyszczą-
(bis) Poświęcę się.
Ażebym nie tęsknił, ażebym nie
tęsknił Pójdziemy z okopów na bagnety
Do swojej chaty. (bis)
Bagnet mnie ukłuje, śmierć mnie
pocałuje
Ale nie ty.

31
BIAŁE RÓŻE

Rozkwitają pąki białych róż, c G Przeszło lato, jesień, zima już,


c Już przekwitły pąki białych róż.
Jasiuleńku — wróć z wojenki
już. f Es Cóż ci teraz dam Jasieńku, hej,
Wróć, ucałuj, jak za dawnych lat, Gdy z wojenki wrócisz do
B Es dziewczyny twej?
Dam ci za to róży najpiękniejszy
kwiat. G7 c C7 Wiatr za oknem żałośliwie dmie,
Wróć, ucałuj, jak za dawnych lat, Już nie wróci mój Jasieńko, nie.
f Es W świat gdzieś biegnie
Dam ci za to róży najpiękniejszy nieprzejrzany szlak,
kwiat. c G7 c Na mogile zakwitł białej róży
kwiat.
Kładłam ci ja idącemu w bój
Jasieńkowi nic nie trzeba już,
Białą różę na karabin twój.
Rosną ci mu nowe pąki róż.
Nimeś odszedł, Jasiuleńku, stąd,
Tam nad jarem, gdzie w wojence
Nimeś próg przestąpił, kwiat na padł,
ziemi zwiądł.
Rozkwitł u mogiły biały róży
kwiat.
Ponad stepem nieprzejrzana
mgła,
Nie rozpaczaj, lube dziewczę,
Wiatr w burzanach cichuteńko nie.
łka.
W polskiej ziemi nie będzie mu
Przyszła zima, opadł róży kwiat, źle;
Poszedł w świat Jasieńko, zginął Policzony będzie trud i znój,
po nim ślad.
Za Ojczyznę poległ ukochany
twój.

32
SZARA PIECHOTA

Nie noszą lampasów i szary ich strój, e


Nie noszą ni srebra, ni złota, a e
Lecz w pierwszym szeregu podąża na bój D H7 e
Piechota, ta szara piechota. H e
Lecz w pierwszym szeregu podąża na bój
Piechota, ta szara piechota.

Maszerują strzelcy, maszerują, e a e


Karabiny błyszczą, szary strój, H7 e
A przed nimi drzewa salutują, e a e
Bo za naszą Polskę idą w bój! H7 e

Idą, a w słońcu kołysze się stal,


Dziewczęta zerkają zza płota,
A oczy ich dumnie utkwione są w dal,
Piechota, ta szara piechota!
A oczy ich dumnie utkwione są w dal,
Piechota, ta szara piechota!

Nie grają im surmy, nie huczy im róg,


A śmierć im pod stopy się miota
Lecz w pierwszym szeregu podąża na bój
Piechota, ta szara piechota.
Lecz w pierwszym szeregu podąża na bój
Piechota, ta szara piechota.

Miarowo bagnetów kołysze się łan,


A w sercu ich szczera ochota,
Ze śpiewem do boju wyrusza jak w tan,
Piechota, ta szara piechota.
Ze śpiewem do boju wyrusza jak w tan,
Piechota, ta szara piechota.

33
IDZIE ŻOŁNIERZ

Idzie żołnierz e
borem lasem, borem lasem G D G
przymierając a e
z głodu czasem, z głodu czasem D e H7 e

Sukna na nim nie blakuje, nie blakuje


Wiatr dziurami przelatuje, przelatuje

Chustka czarna jest za pasem, jest za pasem


Ale i w tej pusto czasem, pusto czasem

Chociaż żołnierz obszarpany, obszarpany


Przecież idzie między pany, między pany

Trzeba by go obdarować, obdarować


Chleba, soli nie żałować, nie żałować

Wtenczas żołnierza szanują, ach szanują


Kiedy trwogę na się czują, na się czują

Złapać że mu Jezu z nieba, Jezu z nieba


Boć go pilna jest potrzeba, jest potrzeba

34
CZERWONE MAKI NA MONTE CASSINO

Czy widzisz te gruzy na szczycie? G7 C


Tam wróg twój się kryje jak szczur! d G
Musicie, musicie, musicie G7 C
Za kark wziąć i strącić go z chmur! D G
I poszli szaleni, zażarci, G7 C
I poszli zabijać i mścić, F E7
I poszli jak zawsze uparci, F a
Jak zawsze za honor się bić. a E7

Ref. Czerwone maki na Monte Cassino a E7 a


Zamiast rosy piły polską krew. a A7 d
Po tych makach szedł żołnierz i ginął, G C
Lecz od śmierci silniejszy był gniew! E7 a
Przejdą lata i wieki przeminą, a E7 a
Pozostaną ślady dawnych dni a A7 d
I tylko maki na Monte Cassino d a
Czerwieńsze będą, bo z polskiej wzrosną krwi. H E7 a

Runęli przez ogień, straceńcy,


Niejeden z nich dostał i padł.
Jak ci z Samosierry szaleńcy,
Jak ci spod Rokitny, sprzed lat.
Runęli impetem szalonym
I doszli i udał się szturm.
I sztandar swój biało-czerwony
Zatknęli na gruzach wśród chmur.

Ref. Czerwone maki...

Czy widzisz ten rząd białych krzyży?


To Polak z honorem brał ślub.
Idź naprzód - im dalej, im wyżej,
Tym więcej ich znajdziesz u stóp.
Ta ziemia do Polski należy,
Choć Polska daleko jest stąd,
Bo wolność krzyżami się mierzy -
Historia niejeden ma błąd.

35
MY, PIERWSZA BRYGADA

Legiony to żołnierska nuta, d A Młodzieńczych wiar rozniecić skry,


Legiony to ofiarny stos, A d A7 Nieść życie swe dla ideału
Legiony to żołnierska buta, A7 d g I swoją krew i marzeń sny.
Legiony to straceńców los. G A d
My, Pierwsza Brygada...
My, Pierwsza Brygada, d
strzelecka gromada, A7 d Potrafim dziś dla potomności
Na stos, rzuciliśmy nasz życia los, g Ostatki swych poświęcić dni,
A7 d A Wśród fałszów siać zew namiętności,
Na stos, na stos! A d Miazgą swych ciał, żarem swej krwi.

O ileż mąk, ileż cierpienia, My, Pierwsza Brygada...


O ileż krwi, wylanych łez,
Pomimo to nie ma zwątpienia,
Dodawał sił wędrówki kres.

My, Pierwsza Brygada...

Krzyczeli, żeśmy stumanieni,


Nie wierząc nam, że chcieć – to móc!
Leliśmy krew osamotnieni,
A z nami był nasz drogi Wódz!

My, Pierwsza Brygada...

Nie chcemy dziś od was uznania,


Ni waszych mów, ni waszych łez,
Już skończył się czas kołatania
Do waszych serc, do waszych kies.

My, Pierwsza Brygada...

Umieliśmy w ogień zapału

36
RÓŻA I BEZ

To nic, że długi jest marsz, C F G C


Słońce osuszy twarz, F G
Idziesz i liczysz naboje - ostatnie trzy, C F G C
I nie chybisz już - to wiesz. F G C

ref. Róża czerwono, biało kwitnie bez, F C


Nikt z nas nie pęka, chociaż krucho jest, F C
Wzgórza przejdziemy, wodą popijmy, a e
Kuchnie polowe diabli wiedzą gdzie. a D G
Kto by się martwił, że na drodze C F C
Kurz i śnieg i deszcz - to znamy już. a G C
Wzgórza przejdziemy, wodą popijemy, a e
Woda po walce ma jak wino smak. a D G
Róża czerwono, biało kwitnie bez, C F C
Dojdziesz bracie, choć krucho jest. a G C

Stary karabin, twój brat,


Jeszcze zadziwi świat,
Będą znów piękne dziewczyny za wojskiem szły,
A że w oczy deszcz to nic.
ref.
Róża czerwono, biało kwitnie bez,
Choć było krucho, teraz dobrze jest,
Wzgórza przeszliśmy, cało wróciliśmy,
Kuchnie polowe odnalazły się.
Jeszcze na twarzach mamy z drogi kurz,
Lecz dziś ten marsz za nami już.
Wzgórza przeszliśmy, cało wróciliśmy,
Czoło otrzemy, oczyścimy broń.
Róża czerwono, biało kwitnie bez,

37
Oto bracie wędrówki kres.
CZERWONE SŁONECZKO

Dawna piosenko, piosneczko


Mocnaś ty jak kamień G C
/Już zachodzi czerwone słoneczko C F C F
A ty zawsze z nami/ x2 G C

A ty zawsze będziesz z nami, raz i dwa F G7 d


Hej da, hej da, hej da C
A ty zawsze będziesz z nami, raz i dwa F G7 d
Hej da, derum derum da C

Niczym dla ciebie kordony


I żelazne bramy
/Biły w ciebie gromy i pierony
A my cię śpiewamy/ x2

A my znowu cię śpiewamy raz i dwa


Hej da, hej da, hej da
A my znowu cię śpiewamy raz i dwa
Hej da, derum derum da

Chłopcy w tym wielkim powstaniu


W dziewiętnastym roczku
/Szli za tobą jak za wielką panią
Na calutkim Śląsku/ x2

Na calutkim Górnym Śląsku, raz i dwa


Hej da, hej da, hej da
Na calutkim Górnym Śląsku, raz i dwa
Hej da, derum derum da.

38
UŁANI, UŁANI

Ułani, ułani, malowane dzieci, g G g


Niejedna panienka za wami poleci. G D g

Hej, hej, ułani! Malowane dzieci, F B F B


Niejedna panienka za wami poleci! g D g

Niejedna panienka i niejedna wdowa,


Zobaczy ułana kochać by gotowa.

Hej, hej, ułani...

Babcia umierała, jeszcze się pytała:


Czy na tamtym świecie, ułani będziecie?

Hej, hej, ułani...

Nie ma takiej wioski, nie ma takiej chatki,


Gdzieżby nie kochały ułana mężatki.

Hej, hej, ułani...

Nie ma takiej chatki, ani przybudówki,


Gdzieżby nie kochały ułana Żydówki.

Hej, hej, ułani...

Kochają i panny, lecz kochają skrycie,


Każda za ułana oddałaby życie.

Hej, hej, ułani...

Jedzie ułan, jedzie, konik pod nim pląsa,


Czapkę ma na bakier i podkręca wąsa.

Hej, hej, ułani...

Jedzie ułan, jedzie, szablą pobrzękuje,

39
Uciekaj dziewczyno, bo cię pocałuje.
ŻURAWIJKI (BOLSZEWIKA GOŃ, GOŃ, GOŃ)
Ciesz się bracie Szwoleżerze to jest Pułk ułanów szósty
masz protekcje w Belwederze Nigdy trzeźwi, zawsze wlani,
to Kaniowscy są ułani
Ref. Lance do boju, szable w dłoń,
Bolszewika goń, goń, goń! Same grafy i barony,
ósmy zdobi nam salony
W Belwederze na kwaterze
pośpisz bracie Szwoleżerze Krzywa buzia, krzywa nózia,
to ułani księcia Józia
Kradną kury, kradną sery
Rokitniańskie Szwoleżery Psy wyją na widok jego –
to jest ułan z dziesiątego
Kto w Suwałkach robi dzieci?
Szwoleżerów Pułk to trzeci Księżyc w czole, w dupie gwiazda,
to tatarska nasza jazda
Zawsze dzielni, wszędzie znani,
Krechowieccy to ułani Hej dziewczęta w gorę kiecki,
jedzie ułan jazłowiecki
Wielkopański, Jaśniepański,
Krechowiecki Pułk ułański Zawadiacko głowę nosi
i do szary sam się prosi
Przy kieliszku koic troski
zwykł ułanów Pułk Grochowski Bolszewicka krwią zbroczony
to „piętnasty” Pułk czerwony
Lampas z gaci, płaszcz z gałganów
to jest drugi Pułk Ułanów Po Poznaniu dupa szasta
to z „piętnastki” pederasta
Jedzie ułan, dupa w chmurach.
To jest Pułk w Tarnowskich Górach Pija z beczki – nie pijani,
to bydgoscy są ułani
Za pogrzebem szara leci,
to jest Pułk ułanów trzeci Zbiorowisko wielkich panów –
„Siedemnasty” Pułk ułanów
Czwarty – to nie lada gratka
kwateruje w mieście „Dziadka” Trochę panów, trochę chamów –
„Siedemnasty” Pułk ułanów
Weneryczny i pijański,
to jest czwarty Pułk ułański Maja dupy jak z mosiądza,
to ułani są z Grudziądza
Dumna mina a łeb pusty,

40
Hej, dziewczyny! W górę biusty! Jedzie Tadek – król rozpusty.
MAKI

Ej, dziewczyno, ej, niebogo, D


Jakieś wojsko pędzi drogą, G A D

Skryj się za ściany, skryj się za ściany, G


Skryj się, skryj! Skryj się, skryj! D
Ja myślałam, że to maki, D E7
Że ogniste lecą ptaki, E7 A
A to ułani, ułani, ułani, D A7 D
A to ułani, ułani, ułani! D A7 D

Strzeż się tego, co na przedzie,


Tam, na karym koniu jedzie,
Oficyjera, oficyjera,
Strzeż się, strzeż, strzeż się, strzeż!

Jeśli mu się wydam miła,


To nie będę się broniła,
Niech mnie zabiera, zabiera, zabiera!
Niech mnie zabiera, zabiera, zabiera!

Serce weźmie i pobiegnie,


Potem w krwawym polu legnie,
Zostaniesz wdową, zostaniesz wdową,
Strzeż się, strzeż!

Łez ja po nim nie uronię,


Jego serce mym zasłonię,
Bóg go zachowa, zachowa, zachowa.
Bóg go zachowa, zachowa, zachowa.

41
SIEKIERA, MOTYKA

Siekiera motyka bimber szklanka


W nocy nalot w dzień łapanka
Siekiera motyka gaz i prąd
Kiedy oni pójdą stąd

Kolejka tramwaj riksza buda


Każdy zwiewa gdzie się uda
Bo po co nam siedzieć w Cytadeli.
Albo w jakiej innej celi

Już nie mamy gdzie się. skryć


Hycle nam nie dają żyć
Po ulicach chodzą wciąż
Patrzą kogo jeszcze wziąć

Ich kultura nie zabrania


Robić takie polowania
Siekiera motyka bimber gaz
A żeby ich piorun trzasł

Siekiera motyka piłka deska


już ulica Skaryszewska
Siekiera motyka piłka gwóźdź
Masz górala i mnie puść

Siekiera motyka bimber alasz


Przegra wojnę głupi malarz
Siekiera motyka gaz i prąd
Już niedługo pójdą stąd

42
CZTEREJ PANCERNI I PIES

Na łąkach kaczeńce, d A d
a na niebie wiatr, F C A7
a my na wojence d C
oglądamy świat. B C d

Na łąki wrócimy F G F
tylko załatwimy d E
parę ważnych spraw. d E
Może nie ci sami, d
wrócimy do mamy f a
i do szkolnych ław. E7 a

Deszcze niespokojne
potargały sad,
a my na tej wojnie
ładnych parę lat.

Do domu wrócimy,
w piecu napalimy,
nakarmimy psa.
Przed nocą zdążymy,
tylko zwyciężymy,
a to ważna gra.

Na niebie obłoki,
po wsiach pełno bzu.
Gdzież ten świat daleki,
pełen dobrych snów?

Powrócimy wierni
my czterej pancerni,
"Rudy" i nasz pies.
My czterej pancerni,
powrócimy wierni
po wiosenny bez.

43
NIM WSTANIE DZIEŃ

Ze świata czterech stron, z jarzębinowych dróg, a e a e a


gdzie las spalony, wiatr zmęczony, noc i front, e a C D a
gdzie nie zebrany plon, gdzie poczerniały głóg, a D e
wstaje dzień. a

Słońce przytuli nas do swych rąk. a G a


I spójrz: ziemia aż ciężka od krwi, D a
znowu urodzi nam zboża łan, G a G
złoty kurz. a E7

Przyjmą kobiety nas a G a


pod swój dach. D a
I spójrz: będą śmiać się przez łzy. G a G
Znowu do tańca ktoś zagra nam. C E7

Może już a G a G
za dzień, za dwa, za noc, za trzy, e a
choć nie dziś. e a

Chleby upieką się w piecach nam.


I spójrz: tam gdzie tylko był dym,
kwiatem zabliźni się wojny ślad,
barwą róż.

Dzieci urodzą się nowe nam.


I spójrz: będą śmiać się, że my
znów wspominamy ten podły czas,
porę burz.

Za dzień, za dwa, za noc, za trzy, a G a G


choć nie dziś, e a
za noc, za dzień, doczekasz się, G C
wstanie świt. e a

44
BALLADA O JANKU WIŚNIEWSKIM

gDg B F D g Dis D g
Chłopcy z Grabówka, chłopcy z Stoczniowcy Gdyni,
Chylonii, stoczniowcy Gdańska,
Dzisiaj milicja użyła broni. Idźcie do domu, skończona
Dzielnieśmy stali, celnie rzucali, walka!
Janek Wiśniewski padł. Świat się dowiedział, nic nie
powiedział.
B F D g Dis D g Janek Wiśniewski padł.
Na drzwiach ponieśli go
Świętojańską B F D g Dis D g
Naprzeciw glinom, naprzeciw Nie płaczcie matki, to nie na
tankom. darmo!
Chłopcy stoczniowcy, Nad stocznią sztandar z
pomścijcie druha! czerwoną kokardą
Janek Wiśniewski padł. Za chleb i wolność, i nową
Polskę
B F D g Dis D g Janek Wiśniewski padł.
Lecą petardy, ścielą się gazy,
Na robotników ścielą się razy, B F D g Dis D g
Padają dzieci, starcy, kobiety, Nie płaczcie matki, to nie na
Janek Wiśniewski padł. darmo!
Nad stocznią sztandar z
gDg czerwoną kokardą
Jeden zraniony, drugi zabity, Za chleb i wolność, i nową
Krew się polała grudniowym Polskę
świtem. Janek Wiśniewski padł.
To władza strzela do robotników.
Janek Wiśniewski padł.

45
MURY

On natchniony i młody był, ich nie policzyłby nikt e H7 e


On im dodawał pieśnią sil, śpiewał, że blisko już świt e H7
Świec tysiące palili mu, znad głów unosił się dym C H7 C
Śpiewał, że czas, by runął mur, oni śpiewali wraz z nim C H7 e

Wyrwij murom zęby krat e H7 e


Zerwij kajdany, połam bat e H7 e
A mury runą, runą, runą a e
I pogrzebią stary świat! H7 e

Wkrótce na pamięć znali pieśń i sama melodia bez słów


Niosła ze sobą starą treść, dreszcze na wskroś serc i dusz
Śpiewali wiec, klaskali w rytm, jak wystrzał poklask ich brzmiał
I ciążył łańcuch, zwlekał świt, on wciąż śpiewał i grał
Wyrwij murom...

Aż zobaczyli ilu ich, poczuli siłę i czas


I z pieśnią, że już blisko świt, szli ulicami miast
Zwalali pomniki i rwali bruk - Ten z nami! Ten przeciw nam!
Kto sam, ten nasz najgorszy wróg! A śpiewak także był sam

Patrzył na równy tłumów marsz


Milczał wsłuchany w kroków huk
A mury rosły, rosły, rosły
Łańcuch kołysał się u nóg...

Patrzy na równy tłumów marsz


Milczy wsłuchany w kroków huk
A mury rosną, rosną, rosną
Łańcuch kołysze się u nóg...

46
UKRAINA (HEJ SOKOŁY)

Hej tam gdzieś znad Czarnej Wody a E


Siada na koń Kozak młody E7
Czule żegna się z dziewczyną a E
Jeszcze czulej z Ukrainą E7 a

Hej, hej, hej sokoły a E


Omijajcie góry, lasy, doły E E7
Dzwoń, dzwoń, dzwoń dzwoneczku a / E
Mój stepowy skowroneczku E7 a
Mój stepowy dzwoń, dzwoń, dzwoń

Wiele dziewcząt jest na świecie,


Lecz najwięcej w Ukrainie.
Tam me serce pozostało,
Przy kochanej mej dziewczynie.

Ona biedna tam została,


Przepióreczka moja mała,
A ja tutaj w obcej stronie
Dniem i nocą tęsknię do niej.

Żal, żal za dziewczyną,


Za zieloną Ukrainą,
Żal, żal serce płacze,
Iż jej więcej nie obaczę.

Wina, wina, wina dajcie,


A jak umrę pochowajcie
Na zielonej Ukrainie
Przy kochanej mej dziewczynie

47
BALLADA O JEDNEJ WIŚNIEWSKIEJ

Żyli w pałacu hrabia z hrabinom, a On zaś będący pod ankoholem,


On zwał się Rodryg, ona Czyli, jak mówią, zalany w
Franceska, d pestkie,
A w drugim domu za ich melinom Wyrżnął hrabinie bez antresolę
d E7 a I dawaj gazu do tej Wisniewskiej!
Mieszkała sobie jedna
Wiśniewska. E7 a Biedna hrabina padła na dywan,
Cała zalała się krwiom
Niewinne serce miała hrabinia niebieskom,
I taką duszę pieskom-niebieskom; A gdy już czuła, że dogorywa,
A on był łajdak i straszna świnia Rzekła: "Poczekaj, o ty,
I pitigrilił się z tom Wiśniewskom. Wiśniewsko!"

Biedna hrabina łzamy płakała, Potem się odbył pogrzeb


Z ciągłej żałości wyschła na deskie wspaniały,
I na kolanach męża błagała: Hrabia nad grobem uronił łezkie.
"Odczep się, draniu, od tej Strasznie się martwił przez
Wiśniewskiej". dzionek cały,
A na noc - gazu! do tej
Próżno chodziła z hrabią na udry, Wiśniewskiej.
Na próżno klęła swą dolę pieskom,
On ciągle ganiał do tej łachudry Wtedy hrabina z mogiły wstała,
I szeptał czule: "O, ty, Wyrwała z trumny sękatom deskie,
Wisniewsko". Poszła za hrabiom, na śmierć go
sprała
Aż raz hrabina miecz zdjęła z I rozwaliła łeb tej Wiśniewskiej.
ściany,
Zmierzyła hrabię okiem Chociaż lebiegi grzeszyli tyle
królewskiem: I na nich w końcu też przyszła
"Siedź tu - powiada - ty w łeb kryska.
drapany, Teraz kimają w jednej mogile:
Dzisiaj nie pójdziesz do tej Hrabia, hrabina i ta Wiśniewska.
Wiśniewskiej".

48
BAL U WETERANÓW

Dzisiaj bal u weteranów, A Ty cywilne ciele,


Każdy zna tych panów, Bo cię w morda strzelę
Bo tam co niedziela E7 Ta już, ta joj.
Jest zabawy wiela A A tam w tyli, pan Bazyli,
Choć komitet za wstęp bierzy A Przeprasza na chwili,
Czterdzieści halerzy, A Bo mu spodnie pękli
Ale wyznać szczerzy, E Na samiutkiej tyli.
Co wart ta, joj. A E7 A Tu agrafką się nie chwyci
Trzeba iść po nici,
A muzyczka, ino, ano, A Bo się gołe świci
A muzyczka rżnie, A Fest, ta joj.
Bo przy tej muzyczce E7
Gości bawią się (wesoło!). A O północy się zjawili
Wszystko jedno, czy to męska, A Jacyś dwaj cywili,
Czy to damska jest, Mordy podrapane,
Byli tylko rżnęła E7 Włosy jak badyli.
Fest a fest. A E7 A Nic nikomu nie mówili,
Ino w mordy bili
A tam znowu jakiś frajer l bal zakończyli,
Wielki pieniądz traci, Ta już, ta joj.
Trzy kolejki piwa
Przy bufecie płaci. Upłynęło małowieli
Ty do niego ani słowa, Stoją przy bufeci.
Naj ci Bóg zachowa, "Daj no"- mówią- "wódki,
Bo on z Łyczakowa Ty glumgurski cieci!"
Jest, ta joj. Tu bufeciarz już nie strzymał,
Złapał za obrzyna.
A tam znowu jakaś szarża I tak ich wydymał
Mocno się obraża, Że joj ta joj.
Bo ja mam nagniotki,
Naj no pan uważa.
Idź-że ty, nie gadaj wiele,

49
BAL NA GNOJNEJ

a d
Nieprzespanej nocy znojnej
E a
Jeszcze mam na ustach ślad
U Grubego Joska przy ulicy Gnojnej
Zebrał się ferajny kwiat.
Bez jedzenia i bez spania,
Byle byłoby co pić,
Kiedy na harmonii Feluś zaiwania,
Trzeba tańczyć, trzeba żyć!

a E
Harmonia na trzy czwarte z cicha rżnie,
E a
Ferajna tańczy, wszystko z drogi!
a d
Z szaconkiem, bo się może skończyć źle,
E a
Gdy na Gnojnej bawimy się.

Kto zna Antka, czule mojrę!


Ale jeden nie znał jej -
I naraził się dlatego na dintojrę,
Skończył się z przyczyny tej.
Jak latarnie ciemno świcą,
Smętnie gwiżdże nocny stróż,
A kat Maciejowski tam, pod szubienicą,
Na Antosia czeka już.
Harmonia na trzy czwarte z cicha łka,
Ferajna tańczy, ja nie tańczę.
Dlaczegóż bal na Gnojnej
Jak co dnia,
Gdy mnie jednej pary dziś brak.

50
U CIOCI NA IMIENINACH

U sąsiadów na czwartaku rojno, Śledź, pączki i wieprzowina,


gwarno, Są goście i morowo jest.
Jak w Sylwestra ruch.
Radio i patefon gra na zmianę Wuj Michał jest za magika
Tango nasze ,tango ukochane. Szwagierka walczyka fika
Brat szwagra odstawia byka,
No i wszystkie kuchty do ich się A zięć torreadorem jest.
garną,
Wytężają słuch U cioci na imieninach
Śpiewa gość, gdy sobie podje, Są goście i jest rodzina,
Melodię za dwóch Więc program się rozpoczyna
Do śmiechu i do łez.
U cioci na imieninach
Są goście i jest rodzina, U sąsiadów... B
Więc program się rozpoczyna Rojno... F
Jak w Sylwestra... F B
Do śmiechu no i do łez.
Radio... B F
Tango... F B
Wuj Michał jest za magika No i... B
Szwagierka walczyka fika Do ich drzwi... F
Brat szwagra odstawia byka, wytężają słuch F B
A zięć torreadorem jest. Śpiewa... B Dis B
Melodię za dwóch F B.
Gość jeden na grzebieniu gra U cioci... B F
Są goście... F B
operę,
Drugi niby z radia jest spikerem,
Mańka-jest dziewczyna-gwiazdę
robi z kina,
Felka wróży z rąk i z nóg.

U cioci na imieninach
Jest flaszka, dwie butle wina,

51
BALLADA O FELKU ZDANKIEWICZU

Felek Zdankiewicz był chłopak swojego


morowy F C7 Żeby opowiedzieć Mańce coś nowego
Przyjechał na urlop Połóż się Feluś, boś ty jest pijany
sześciotygodniowy F Połóż się Feluś, boś ty niewyspany

BFC Kładzie się Feluś do snu kamiennego


Bajrum, tarira bajrum, tarira bajrum A kochanka jego do biura śledczego
Tarira raz, dwa trzy F C7 F
Panowie agenci, prędko pospieszajcie
Urlop się kończy, czas do wojska Felka Zdankiewicza na łóżku
wrócić schwytajcie
Ale Felusiowi żal koleżków rzucić
Panowie agenci prędko pospieszyli
Nie tak koleżków, jak swojej kochanki Felka Zdankiewicza skuwkami nakryli
U której przebywał wieczory i ranki
Jedzie kibitka wąską ulicą
Wreszcie go schwytali grudnia A koledzy jemu szczęścia, zdrowia
trzynastego życzą
I go zawieźli do biura śledczego
Ach, wy koledzy, wy jeszcze żyjecie
A z biura śledczego wypuścić nie Czy wy mojej Mańce życie darujecie
chcieli
Felka Zdankiewicza na kluczyk Nie martw się Feluś, my jeszcze
zamknęli żyjemy
I tę twoją Mańkę smykiem posuniemy
Lecz Feluś nie gapa i już nóż otwiera
Przebił Czajkowskiego, na Fuchsa Młoda Felusiowa już w grobie
naciera spoczywa
A my na to konto kropniem sobie
Ledwie wyskoczył za bramę ratusza piwa
Siada do dorożki, na Warszawę rusza

A w tej dorożce miał on czasu troszkę


Więc się kazał zawieść aż na
Czerniakowskie

A z Czerniakowskiej do domu
52
BUJAJ SIĘ FELA

Na Targówku szwagra zięć - ulica Mokra numer pięć -


Ma swą dorożkę starą troszkę stary przy niej koń.
Koń na imię Fela ma i cały ich Targówek zna,
Machając, więc, wołają więc, gdy jedzie dryńdą zięć.

Bujaj się, Fela, bo jutro niedziela, pojedziem na spacer w Aleje!


Tłok w tramwajach, w autobusach, a my luz, a my kłusa,
Bo od Wisły wiatr znajomy wieje.
Bujaj się, Fela, bo jutro niedziela, w niedzielę na medal zabawa!
Wszystko jedno, niech ja stracę, ja funduję i ja płacę,
Reszta frajer dziś i wysiadka.

Teoś Piecyk, pan go zna, tak samo żonę Felę ma


I przy sobocie po robocie pije wino z nią.
Dobre wino nie jest złe, panie starszy, płacić chcę!
Idziemy spać, choć ciężko wstać, orkiestra, proszę grać!

Bujaj się, Fela...


... reszta frajer dziś i wysiadka.

53
CZARNA MAŃKA

Zwano ją ,,Czarną Mańką'' wśród ulicy, Hej! tam gdzie dawniej często
Znali ją dobrze wszyscy wszerz i dowoli
wkrąg, Noc całą Mańka bawiła się,
Niecił czar jakiś spogląd jej źenicy, Dziś jej nie spotkasz ni w dzień, ni
Choć przechodziła ot tak z rąk do rąk, w nocy.

Miłość obłędną i zawrotną siała, Niejeden bez niej wolałby zczeźć.


Była uliczną taką bo i cóż? Psia krew! aż wyrżnie w stół z całej
Durzy się w Mańce Woli pół bezmała, mocy,
Niejeden o nią się krwawił nóż. Ech, co tam, poszła, pal ją sześć!

Na Czerniakowskiej, Górnej, na A wkrótce pierzchnął sen o szczęściu


Woli, złoty:
W ciemnych spelunkach, gdzie Porzucił Mańkę ów kochanek raz,
życie wre, Nie zważał wcale na łzy, ni pieszczoty,
Hej! tam w kompanji często dowoli I nawet nie bił, zimny stał jak głaz.
Noc całą Mańka bawiła się,
Poszedł, nie wrócił, jak to w życiu
Lecz czasem coś tak za serce ściśnie bywa,
I sama nie wiem czemu się ckni. Ale bez niego ona nie chce żyć.
Psia krew! aż szklanka rzucona W szale rozpaczy wreszcie jad zażywa,
pryśnie Przerwana życia Czarnej Mańki nić.
Hej! cóż to, Mańka, w oczach
twych łzy? Na Czerniakowskiej, Górnej, na
Woli,
Lecz raz poznała ulicy syna, Wpośród spelunek dziś cicho tam.
Co żył wśród nocy z noża, lub kradł. Hej! czyj to pogrzeb sunie powoli?
I pokochała dzika dziewczyna, To Czarnej Mańki: jednej ,,z tych
Bez niego dla niej już nie istniał świat. dam''.
Wśród kwiatów leży blada i cicha,
Stała się jego korną niewolnicą, I płynie zwolna tam, gdzie nasz
Dawnych kompanji porzuciła gwar. kres,
Czyś na mnie rzucił jakiś urok, czy co?
Pyta go nieraz, czyś mi zadał czar. Psia krew! o życia historja licha,
Ech, co tam zresztą, nie trzeba łez.
Na Czerniakowskiej, Górnej, na
Woli,
W ciemnych spelunkach, gdzie
życie wre,

54
KAROLINKA

Poszła Karolinka do Gogolina, F C C F


Poszła Karolinka do Gogolina, F C C F
A Karliczek za nią, a Karliczek za nią C7 C7
Z flaszeczką wina. F C F
Szła do Gogolina, przed się patrzała,
Szła do Gogolina, przed się patrzała,
Ani się na swego synka szykownego
Nie obejrzała.
Prowadźże mnie, dróżko, hen, w szeroki świat,
Prowadźże mnie, dróżko, hen, w szeroki świat,
Znajdę tam inszego syneczka miłego,
Co mi będzie rad. Nie goń mnie,
Karliczku, czego po mnie chcesz? Nie goń mnie,
Karliczku, czego po mnie chcesz?
Joch ci już pedziała, nie byda cie chciała,
Som to przeca wiysz.
Wróć się, Karolinko, bo jadą goście! Wróć się,
Karolinko, bo jadą goście!
Jo się już nie wróca, jo się już nie wróca,
Boch jest na moście.
Wróć się, Karolinko, czemu idziesz precz?
Wróć się, Karolinko, czemu idziesz precz?
Nie odpowiem tobie, po swojemu zrobię,
To nie twoja rzecz. Nie odpowiedziała,
synka odbieżała, Oj, okropno rzecz !

55
GŁĘBOKA STUDZIENKA HEJ, BYSTRA WODA

Głęboka studzienka, Głęboko Hej bystra woda, bystra wodzicka A


Pytało dziewce o Janicka D E A
kopana, C G7 C C G7
Hej lesie ciemny, wirsku zielony E
A przy niej Kasieńka, Jakby
A
malowana. G7 G7 C Kaj mój Janicek umilony D E A
Stała przy studzience, Wodę Hej mój Janicku, miły Janicku
nabierała, Ne chod. po orawskim chodnicku
O swoim kochanku Jasieńku Ne dość zes ty juz nagnał owiecek
myślała. Ostań psy dziewcynie kolkowiecek
Gdybym cię Jasieńku, W wodzie Hej powiadali, hej powiadali
zobaczyła, Hej, ze Janicka porubali
Tobym do studzienki Za tobą Hej porubali go Orawiany
wskoczyła. Hej za łowiecki, za barany
Najpierw bym rzuciła Ten biały Hej mówile ci miły Janicku
wianeczek, Ne chod. po orawskim chodnicku
Com sobie uwiła Ze samych Hej bo cię te orawskie juhasy
różyczek. Długie uz han cekali casy
Głęboka studzienko,Czy mam do He dziwce slocha, hej dziwce płace
Uz ze Janicka ne obace
cię skoczyć?
U orawskiego zamecku sciany
Tęsknić za Jasieńkiem, Zycie sobie Lezy Janicek porubany
skrócić? Hej Madziar pije, hej Madziar płaci
Nie skoczę do ciebie, Studzienko Hej u madziara płacom dzieci
głęboka, Hej płacom dzieci, hej płace żona
Za daleko do dna. I zimna twa Hej że Madziara nima doma
woda. Hej dolom, dolom, od skalnych Tater
Ucałuję listek, Szeroki, dębowy,
Razem z pozdrowieniem Rzucę go Hej poświstuje halny wiater
do wody. Hej poświstuje, hej ciska bidom
Zanieś go studzienko Do Jasieńka Hej pod dolinach chłopcy idom.
mego
Powiedz mu ode mnie, że czekam
na niego.

56
MY, CYGANIE

My cyganie co pędzimy z wiatrem F C A7


My cyganie znamy cały świat d a
My cyganie wszystkim gramy d a
A śpiewamy sobie tak: E (E7) a (A) A7

/Ore ore szabadabada amore, F A


Hej amore szabadabada
O muriaty, o szogriaty d a
Hajda trojka na mienia. E a A7/a /x2

Kiedy tańczę-niebo tańczy ze mną,


Kiedy gwiżdżę-gwiżdże w polu wiatr
Zamknę oczy-liście więdną
kiedy milknę-milczy świat.

Gdy śpiewamy-słucha cała ziemia


Gdy śpiewamy-śpiewa każdy ptak
Niechaj każdy z nami śpiewa
Niech rozbrzmiewa piosnka ta.

Kiedy słucham słucha cała ziemia


I jak śpiewam, każdy z nas
Gdy ucichnę ,wiatru nie ma
Gdy oślepnę nie ma gwiazd,

Bo to słońce świeci tylko we mnie,


Bo tę ziemię zmyślam sobie sam
Jak odejdę będzie ciemniej
Cały świat odbiorę wam.

57
GDYBYM MIAŁ GITARĘ

Gdybym miał gitarę


To bym na niej grał
Opowiedziałbym o swej miłości
Którą przeżyłem sam .

A wszystko te czarne oczy


Gdybym ja je miał
Za te czarne, cudne oczęta
Serce, dusze bym dał.

Fajki ja nie palę


Wódki nie piję,
Ale z żalu, z żalu wielkiego
Ledwie co żyję.

A wszystko te czarne oczy ...

Ludzie mówią głupi,


Po coś ty ją brał
Po coś to dziewczę czarne, figlarne
Mocno pokochał.

A wszystko te czarne oczy...

58
LATO LATO

Konie zielone przebiegły galopem Rzecz między nami była cicha A D A


adEa ADA
i spod ich kopyt wytrysnęły kwiaty westchnąłem do ciebie tak jak się
E7 a wzdycha. A D A ADA
Żaby w sadzawce rozpaliły ogień d I było nam ciasno - miło G A
a dużo się spało i często piło. G A
na niebie księżyc pozapalał No i czego, czego jeszcze chcesz. C
gwiazdy E7 a GA
Nad brzegiem stawu, wsłuchany w
krzyk czajek d G C Ref:
Lato, lato wszędzie, A D A
owiany nocną wonią tataraku. d
zwariowało oszalało moje serce. E A
G7 C
Lato, lato wszędzie, A D A
Patrzyłeś w gwiazdy na samym a ty dziewczę zaraz wpadniesz w
dnie stawu, E a moje ręce. E A
mówiłeś do mnie, że przemija lato.
H7 E E7 a Piszę i wymyślam słowa piosenki
żebyś pomyślała jak jestem wielki.
Ref.: Lato pachnące miętą, a A7 d I nie wiesz że to właśnie ja
lato koloru malin, d a chcę dać ci wielki wina balon.
lato zielonych lasów, d a No i czego, czego jeszcze chcesz.
lato kukułek i czajek. E7 a {bis}
Ref:
Konie zielone przebiegły galopem,
pod kopytami, zwiędły letnie Ptaki zaryczały świtem na niebie
kwiaty. zaśpiewałem parę dźwięków tylko
Żaby w sadzawce wygasiły ogień dla ciebie.
I w oczy twoje zamglone spoglądam
i ciemne chmury przesłoniły
krzyczę do ucha "ciebie pożądam".
wiatry. Tylko ciebie, ciebie jeszcze chcę.
Znad brzegu stawu, daleki
wracałeś, Ref: 2x
a staw zamierał w woni tataraku.
Mówiłeś do mnie daleki i obcy,
że przeminęło chyba nasze lato.

59
LATO, LATO

Już za parę dni, za dni parę C G C G7 C


Weźmiesz plecak swój i gitarę. C G e F G7
Pożegnania kilka słów, F D9 G A7 E7 F H7 e
Pitagoras, bądźcie zdrów,d G7 C A7 d G7 C
Do widzenia wam, canto, cantare. G C d G G7 C

Ref.: Lato, lato, lato czeka, C A7


Razem z latem czeka rzeka, a G7 C
Razem z rzeką czeka las, F C
A tam ciągle nie ma nas. C G

Lato, lato, nie płacz czasem,


Czekaj z rzeką, czekaj z lasem,
W lesie schowaj dla nas chłodny cień.
Przyjedziemy lada dzień.

Lato, lato mieszka w drzewach,


Lato, lato w ptakach śpiewa,
Słońcu każe odkryć twarz.
Lato, lato, jak się masz?

Lato, lato, dam ci różę,


Lato, lato, zostań dłużej,
Zamiast się po krajach włóczyć stu
Lato, lato, zostań tu.

60
JESZCZE PO KROPELCE

Mówią starzy ludzie, że po dziennym trudzie


Każdy powinien spocząć już... Tobie, mój staruszku,
Dobrze będzie w łóżku, Idź więc te stare kości złóż!
Na tom ja za młody, Nie chcę tej wygody!...
U mnie się w nocy żyje lżej, Z moją mi dziewczyną
Szybko chwile płyną, A przy kufeleczku mówię jej:

Ref. Jeszcze po kropelce, jeszcze po kropelce,


Dość mam forsy w kamizelce
Pijmy co się zmieści, choćby po trzydzieści
Na bok smutki i boleści. O, Zuzanno!
Jak życie słodko płynie nam! O, Zuzanno!
To raj, to urok sam

Gdy się zamkną bramy Pochód urządzamy


Z knajpy do knajpy, brachu idź! Nawet i dziewczyna,
Czule przypomina: Wicku, facecie, chodźmy pić
Potem się przy piwie Zapytuje tkliwie:
Chłopie, a kiedyż będzie ślub? Cóż to za dzierlatka,
Ślub nie brała matka... Córko miła ty tak samo zrób

Ref.

Niezadowolona Noskiem kręci ona


Mówi, że każdy chłop to pies! A przy lekkim szmerze,
Wnet na płacz ją bierze!.. Przestań, dziewczyno, nie chcę łez!
Dam na zapowiedzi, Kupię siedem śledzi
I muzykantom każę rżnąć... Sprawię ci wesele,
Więc nie gadaj wiele, Buzi daj i żywo w kufel trąć!

Ref.

61
TOKAJ PIŁEM

Co wieczora tokaj piłem


Moja ty, miła ty, dzieweczko ma.

I wesoło się bawiłem


Moja ty, miła ty, dzieweczko ma.

I choć w głowie tęgo zaszumiało


Serce się do ciebie rwało
Moja ty, miła ty, dzieweczko ma.

Dzisiaj znowu tokaj piłem


Moja ty, miła ty, dzieweczko ma.

Aż do rana się bawiłem


Moja ty, miła ty, dzieweczko ma.

Choć się głowa jak len w polu chwieje


Do śniadania wytrzeźwieję
Moja ty, miła ty, dzieweczko ma.

Potem przyjdę ja do ciebie


Moja ty, miła ty, dzieweczko ma.

A ty przyjmiesz mnie do siebie


Moja ty, miła ty, dzieweczko ma.

I choć z ust mych zapachnie ci wino


Pocałujesz mnie dziewczyno
Moja ty, miła ty, dzieweczko ma.

62
PIJAK

Napełnij szklankę mi Ostatni nalej raz, a C H7 E


Napełnij szklankę mi I pójdę, bo już czas. a C H7 E
Nie płaczę - pozwól pić, Bo wstyd mi sobą być - a d G C E7
Napełnij szklankę mi, Napełnij szklankę mi. a d e a
Wypijmy zdrowie twe, Bo łatwo mówić, że
Ułoży wszystko się, że już nie będzie źle.
Tym lepiej, jeśli te Proroctwa kłamstwem są -
Upiję wkrótce się I zgubię rozpacz swą.
Wypijmy zdrowie tych, Co dziś weseli są,
Przyjaciół, krewnych złych, Co z mego życia drwią.
Tym lepiej, jeśli mnie Rozdrażnią drwiną swą -
Upiję wkrótce się, Nienawiść zgubię swą.
Napełnij szklankę mi Ostatni nalej raz,
Napełnij szklankę mi I pójdę, bo już czas.
Nie płaczę - pozwól pić, Bo wstyd mi sobą być -
Napełnij szklankę mi, Napełnij szklankę mi.
Za moje zdrowie pij, Pijemy z winem je,
I jeśli chcesz, to bij, A jeśli nie, to nie.
Tym lepiej, jeśli mnie Cios dosięgnie twój -
Upiję wkrótce się I żal zgubię swój.
Za te dziewczyny pij, Co kochać będą mnie,
Za te dziewczyny pij, Co mówią o mnie źle.
Tym lepiej, jeśli te Dziewczyny zimne są -
Upiję wkrótce się I zgubię ufność swą.
Więc pijmy całą noc, Bym zwalił się pod stół,
By smutek stracił moc, Bym nie czuł nic com czuł.
Więc pijmy, póki źle, Więc pijmy, żeby pić -
Upiję zaraz się Nadziei zerwę nić.
Napełnij szklankę mi Ostatni nalej raz,
Napełnij szklankę mi I idę, bo już czas.
Nie płaczę - zostaw mnie, Rozjaśnia wszystko się -
Napełnij szklankę mi, Napełnij szklankę mi.

63
NASZA KLASA
Co się stało z naszą klasą? Pyta Adam w Tel- Avivie
Ciężko sprostać takim czasom, ciężko w ogóle żyć uczciwie
Co się stało z naszą klasą? Wojtek w Szwecji w porno-klubie
Pisze: dobrze mi tu płacą za to, co i tak wszak lubię (x2)
Kaśka z Piotrkiem są w Kanadzie, bo tam mają perspektywy
Staszek w Stanach sobie radzi, Paweł do Paryża przywykł
Gośka z Przemkiem ledwie przędą - w maju będzie trzeci bachor
Próżno skarżą się urzędom, że też chcieliby na zachód
Za to Magda jest w Madrycie i wychodzi za Hiszpana
Maciek w grudniu stracił życie, gdy chodzili po mieszkaniach
Janusz, ten co zawiść budził, że go każda fala niesie
Jest chirurgiem - leczy ludzi, ale brat mu się powiesił
Marek siedzi za odmowę, bo nie strzelał do Michała
A ja piszę ich historię - i to już jest klasa cała
Jeszcze Filip - fizyk w Moskwie, dziś nagrody różne zbiera
Jeździ kiedy chce do Polski, był przyjęty przez premiera
Odnalazłem klasę całą na wygnaniu, w kraju, w grobie
Ale coś się pozmieniało: każdy sobie żywot skrobie
Odnalazłem całą klasę wyrośniętą i dojrzałą
Rozdrapałem młodość naszą, lecz za bardzo nie bolało
Już nie chłopcy, lecz mężczyźni. Już kobiety, nie dziewczyny
Młodość szybko się zabliźni, nie ma w tym niczyjej winy
Wszyscy są odpowiedzialni, wszyscy mają w życiu cele
Wszyscy w miarę są normalni, ale przecież to niewiele
Nie wiem sam, co mi się marzy, jaka z gwiazd nade mną świeci
Gdy wśród tych nieobcych twarzy szukam ciągle twarzy dzieci
Czemu wciąż przez ramię zerkam, choć nie woła nikt: Kolego!
Że ktoś ze mną zagra w berka, lub przynajmniej w chowanego
Własne pędy, własne liście zapuszczamy każdy sobie
I korzenie oczywiście na wygnaniu, w kraju, w grobie
W dół, na boki, wzwyż, ku słońcu, na stracenie, w prawo, w lewo
Kto pamięta, że to w końcu jedno i to samo drzewo...
Jedno i to samo drzewo...

64
WHISKY

Mówią o mnie w mieście – co z niego za typ G C G C G C G C


Wciąż chodzi pijany, pewno nie wie co to wstyd
Brudny niedomytek, w stajni ciągle śpi D
Czego szuka w naszym mieście, C G a D
idź do diabła – mówią ludzie C G a
Ludzie pełni cnót, ludzie pełni cnót D G C G C
Chciałem kiedyś zmądrzeć, po ich stronie być
Spać w czystej pościeli, świeże mleko pić
Naprawdę chciałem zmądrzeć i po ich stronie być
Pomyślałem więc o żonie
aby stać się jednym z nich
Stać się jednym z nich, stać się jednym z nich
Miałem na oku hacjendę, wspaniałą mówię wam
Lecz nie chciała w niej zamieszkać żadna z pięknych dam
Wszystkie śmiały się wołając, wołając za mną wciąż
Bardzo ładny frak masz Billy,
ale kiepski byłby z ciebie -
Kiepski byłby mą , kiepski byłby mą
Whisky moja ono, jednak tyś najlepszą z dam
Już mnie nie opuścisz, nie, nie będę sam
Mówią whisky to nie wszystko, można bez niej żyć
Lecz nie wiedzą o tym ludzie,
że najgorzej w życiu to -
To samotnym być, to samotnym być

65
WEHIKUŁ CZASU

Pamiętam dobrze ideał swój A E fis D


Marzeniami żyłem jak król A E D A
Siódma rano to dla mnie noc
Pracować nie chciałem, włóczyłem się
Za to do puszki zamykano mnie
Za to zwykle zamykano mnie
Po knajpach grałem za piwko i chleb
Na szyciu bluesa tak mijał mi dzień

Ref.:
Tylko nocą do klubu pójść E fis D A
Jam Session do rana - tam królował blues E fis D A
To już minęło, ten klimat, ten luz E fis/ D A
Wspaniali ludzie nie powrócą E fis D D
Nie powrócą już D (A)

Lecz we mnie zostało coś z tamtych lat


Mój mały intymny, muzyczny świat
Gdy tak wspominam ten miniony czas
Wiem jedno, że to nie poszło w las
Dużo bym dał, by przeżyć to znów
Wehikuł czasu to byłby cud
Mam jeszcze wiarę, odmieni się los
Znów kwiatek do lufy wetknie im ktoś

Ref.:

66
CZERWONY JAK CEGŁA

Nie wiem jak mam to zrobić, ona zawstydza mnie E A E H7


Strach ma tak wielkie oczy, wokół ciemno jest E A E H7
Czuję się jak Beniamin i udaję, że śpię E A E H7
Może walnę kilka drinków, chyba nakręcą mnie E fis A E
Nakręcą mnie A E

Ref: Czerwony jak cegła, rozgrzany jak piec/ A


Muszę mieć, muszę ją mieć/ 2x E
Nie mogę tak odejść, gdy kusi mnie grzech H C(?) cis A
Muszę mieć, muszę ją mieć E A E

Nie wiem jak mam to zrobić, by mężczyzną się stać


I nie wypażć ze swej roli, tego co pierwszy raz
Gładzę czule jej ciało, skradam się do jej ust
Wiem, że to jeszcze za mało, aby, aby Ciebie mieć
No, aby mieć

Ref.
Nie wiem jak to się stało, ona chyba już śpi
Leżę obok pełen wstydu, krótki to był zryw
Będzie lepiej gdy pójdę, nie chcę patrzeć jej w twarz
Może kiedyś da mi szansę, spróbować jeszcze jeden raz
Jeszcze jeden, jeden raz

67
CZARNY BLUES O CZWARTEJ NAD RANEM

Czwarta nad ranem, może sen przyjdzie


Może mnie odwiedzisz.
Czwarta nad ranem, może sen przyjdzie
Może mnie odwiedzisz.
Czemu Cię nie ma na odległość ręki,
Czemu mówimy do siebie listami.
Gdy Ci to śpiewam - u mnie pełnia lata
Gdy to usłyszysz - będzie środek zimy.
Czemu się budzę o czwartej nad ranem
I włosy Twoje próbuję ugłaskać,
Lecz nigdzie nie ma Twoich włosów
Jest tylko blada nocna lampka
Łysa śpiewaczka.
Śpiewamy bluesa - bo czwarta nad ranem,
Tak cicho żeby nie zbudzić sąsiadów.
Czajnik z gwizdkiem świruje na gazie
Myślałby kto, że rodem z Manhattanu
Czwarta nad ranem...
Herbata czarna - myśli rozjaśnia
A list Twój sam się czyta,
Że można go śpiewać.
Za oknem nucą bluesa
Topole z Krupniczej.
I jeszcze strażak wszedł na solo
Ten z Mariackiej Wieży,
Jego trąbka - jak księżyc biegnie nad topolą,
Nigdzie się jej nie spieszy. już piąta, może sen przyjdzie
Że mnie odwiedzisz.
już piąta, może sen przyjdzie
Że mnie odwiedzisz.

68
BIESZCZADZKIE ANIOŁY

Anioły są takie ciche a choć może im nie wypada


Zwłaszcza te w Bieszczadach G Czasem taki anioł samotny
gdy spotkasz takiego w górach a zapomni dokąd ma lecieć
wiele z nim nie pogadasz e i wtedy całe Bieszczady
Najwyżej na ucho ci powie C G mają szaloną uciechę
gdy będzie w dobrym humorze C
F Ref. Anioły bieszczadzkie...
że skrzydła nosi w plecaku C G
nawet przy dobrej pogodzie a e a Anioły są wiecznie ulotne
zwłaszcza te w Bieszczadach
Anioły są całe zielone nas też czasami nosi
zwłaszcza te w Bieszczadach po ich anielskich śladach
łatwo w trawie się kryją One nam przyzwalają
i w opuszczonych sadach i skrzydłem wskazują drogę
W zielone grają ukradkiem i wtedy w nas się zapala
nawet karty mają zielone wieczny bieszczadzki ogień
zielone mają pojęcie
a nawet zielony kielonek Ref. Anioły bieszczadzkie..

Ref.: Anioły bieszczadzkie C G


bieszczadzkie anioły a
dużo w was radości C
i dobrej pogody G a
Bieszczadzkie anioły C G
anioły bieszczadzkie a
gdy skrzydłem cię dotkną C
już jesteś ich bratem G a

Anioły są całkiem samotne


zwłaszcza te w Bieszczadach
w kapliczkach zimą drzemią

69
RUSZAJ SIE BRUNO
D Go h G
Nie rozdziobią nas kruki
fis e A7/4
ni wrony, ani nic!
D Go h G
Nie rozszarpią na sztuki
D A G
Poezji wściekłe kły!

Fis h
Ruszaj się, Bruno, idziemy na piwo
G D A
Niechybnie brakuje tam nas!
Fis h
Od stania w miejscu niejeden już zginął,
G D A D
Niejeden zginął już kwiat!

Nie omami nas forsa


ni sławy pusty dźwięk!
inną ścigamy postać:
Realnej zjawy tren!

Ruszaj się, Bruno, idziemy na piwo;


Niechybnie brakuje tam nas!
Od stania w miejscu niejeden już zginął,
Niejeden zginął już kwiat!

Nie zdechniemy tak szybko,


Jak sobie roi śmierć!
Ziemia dla nas za płytka,
Fruniemy w góry gdzieś!

Ruszaj się, Bruno, idziemy na piwo;


Niechybnie brakuje tam nas!
Od stania w miejscu niejeden już zginął,
Niejeden zginął już kwiat!

70
AUTOBIOGRAFIA

Miałem dziesięć lat, e Poróżniła nas,


gdy usłyszał o nim świat za jej Poli Raksy twarz
W mej piwnicy był nasz klub C D Każdy by się zabić dał
Kumpel radio zniósł, W pewną letnią noc,
usłyszałem "Blue Sued Shoes" gdzieś na dach wyniosłem koc
I nie mogłem w nocy spać I dostałem to, com chciał
Wiatr odnowy wiał, Powiedziała mi,
darowano resztę kar że kłopoty mogą być
Znów się można było śmiać Ja jej że egzamin mam
W kawiarniany gwar, Odkręciła gaz,
jak tornado jazz się wdarł nie zapukał nikt na czas
I ja też, chciałem grać a e Znów jak pies, byłem sam
Ojciec, Bóg wie gdzie martenowski Stu różnych ról,
stawiał piec czym ugasić mój ból
Mnie paznokieć z palca zszedł Nauczyło mnie życie jak nikt
Z gryfu został wiór, W wyrku na wznak
grałem milion różnych bzdur przechlapałem swój czas
I poznałem co to seks. Najlepszy czas
Pocztówkowy szał, W knajpie dla braw
każdy z nas ich pięćset miał klezmer kazał mi grać
Zamiast nowej pary dżins Takie rzeczy,
A w sobotnią noc, że jeszcze mi wstyd
był Luksemburg, chata, szkło Pewnego dnia zrozumiałem,
Jakże się chciało żyć! że ja Nie umiem nic
Było nas trzech w każdym z nas inna Słuchaj mnie tam,
krew pokonałem się sam
Ale jeden przyświecał nam cel Oto wyśnił się wielki mój sen
Za kilka lat, mieć u stóp cały świat Tysięczny tłum spija
Wszystkiego w bród słowa z mych ust
Alpagi łyk i dyskusje po świt Kochają mnie
Niecierpliwy w nas ciskał się duch W hotelu fan mówi: na taśmie mam
Ktoś dostał w nos, To jak w gardłach im rodzi się śpiew
to popłakał się ktoś Otwieram drzwi i nie mówię już nic
Coś działo się Do czterech ścian

71
ALE TO JUZ BYŁO

Z wielu pieców się jadło chleb C G C


Bo od lat przyglądam się światu F G
Nieraz rano zabolał łeb C G C
I mówili zmiana klimatu F G
Czasem zdarzył się wielki raut e d
Albo feta proletariatu F G
Czasem podróż najlepszym z aut e d
Częściej szare drogi powiatu F G

Ref. Ale to już było F


I nie wróci więcej G C
I choć tyle się zdarzyło e
To do przodu wciąż wyrywa głupie serce F C
Ale to już było F
Znikło gdzieś za nami G C
Choć w papierach lat przybyło e
To naprawdę wciąż jesteśmy tacy sami F C

Na regale kolekcja płyt


I wywiadów pełne gazety
Za oknami kolejny świt
I w sypialni dzieci oddechy
One lecą drogą do gwiazd
Przez niebieski ocean nieba
Ale przecie za jakiś czas
Będą mogły same zaśpiewać...

Ref.

72
PIŁA TANGO
Cały numer:
a a2 a d E

Oto historia z kantem co podwójne ma dno


Gdyby napisał ją Dante
To nie tak by to szło...

Grzesiek Kubiak, czyli Kuba rządził naszą podstawówką


Po lekcjach na boisku ganiał za mną z cegłówką
W Pile było jak w Chile każdy miał czerwone ryło
Mniej lub bardziej to pamiętasz ? spytaj jak to było
W czasach gdy nad Piłą jeszcze latały samoloty
Wojewoda Śliwiński kazał pomalować płoty
Potem wszystki płoty w Pile miały kolor zieleni
Rogaczem na wieżowcu Piła witała jeleni

Statek Piła tango


Czarna bandera
To tylko Piła tango
Tańczysz to teraz
Płynie statej Piła tango
Czarna Bandera
Ukłoń się świrom
Żyj nie umieraj

Gruby jak armata Szczepan błąkał się po kuli ziemskiej


Trafił do Ameryki prosto z Legii Cudzoziemskiej
Baca w Londynie z Buchami się sąsiedzi
Lżej się tam halucynuje, nikt go tam nie śledzi
Karawan z Holandii. On przyjechał wreszcie
Są już Kula, Czarny Dusioł - słychać strzały na mieście
Znam jednak takie miejsca gdzie jest lepiej chodzić z nożem
Całe Górne i Podlasie ? Wszyscy są za kolejorzem

Statek Piła tango...

Andrzej Kozak, Mandaryn ? Znana postać medialna


Tyci przy nim jest kosmos, gaśnie gwiazda polarna
Jest tu Siwy, który w rękach niebezpieczne ma narzędzie
A kiedy Siwy tańczy - znaczy mordobicie będzie
Pod tytułem u Budzików chleją nawet z gór szkieły
Zbigu śpi przy stoliku, ma nieczynny przełyk
Lecz spokojnie panowie ? Według mej najlepszej wiedzy
Najszersze gardła tu to mają z INRI koledzy

73
Statek Piła tango...

Nad rzeką latem ferajna na grilla się zasadza


Auta z Niemiec ? Sam wiem kto je tu sprowadza
Żaden spleen i cud, na ulicach nie śpią złotówki
W Pile Święta jest Rodzina i święte są żarówki
Nic nie szkodzi, że z wieczora miasto dławi się w fetorach
Ważne że jest żużel i kiełbasy senatora
Fajne z Liceum na Pola idą w świat dziewczyny
Po pokładzie jeździ Jojo bicyklem z Ukrainy

Statek Piła Tango...

Oto historia z kantem co podwójne ma dno


Gdyby napisał ją Dante
To nie tak by to szło...

CZARNY CHLEB I CZARNA KAWA


Jedzie pociąg, złe wagony a myślą swą szukają szczęścia,
do więzienia wiozą mnie, C które zwie się wolnością! (x2)
świat ma tylko cztery strony, G
a w tym świecie nie ma mnie. a Wtem do celi klawisz wpada
i zaczyna więźnia bić,
Gdy swe oczy otworzyłem młody więzień na twarz pada,
wielki żal ogarnął mnie, serce mu przestaje bić.
po policzkach łzy spłynęły,
zrozumiałem wtedy, że... I nadejdzie chwila błoga,
śmierć zabierze oddech mój,
Czarny chleb i czarna kawa moje ciało stąd wyniosą,
opętani samotnością, a pod celą będą znów...
myślą swą szukają szczęścia,
które zwie się wolnością. Inny czarny chleb i czarna kawa
opętani samotnością,
Czarny, czarny chleb i czarna kawa myślą swą szukają szczęścia,
opętani samotnością, które zwie się wolnością!
myślą swą szukają szczęścia,
które zwie się wolnością! Czarny chleb i czarna kawa
opętani samotnością,
Młodsza siostra zapytała: myślą swą szukają szczęścia,
"Mamo, gdzie braciszek mój?" które zwie się wolnością!
(Brat twój w ciemnej celi siedzi),
odsiaduje wyrok swój. Czarny,czarny chleb i czarna kawa
opętani samotnością,
Czarny, czarny chleb i czarna kawa myślą swą szukają szczęścia,
opętani samotnością, które zwie się wolnością!

74
CELINA

e
Tę burzę włosów każdy zna
Przy ustach dłoni chwiejny gest
Tak to Celina, Celina, Celina jest
a
Jak hejnał brzmi jej śmiech
e
Gdy całe miasto śpi
Nie wytrzeźwiała od soboty
Balet trwa już cztery dni
H
I w twiście wozi się w piorunach klipsów
e
I na potłuczonym szkle

La-la-la! Zaśpiewał w barze ktoś


To czarny Ziutek pije gin, Celiny koleś, twardy gość
Pije cztery dni
Wychylił setną ćwierć
Powietrze zaraz wyszło z niego w kliniczną popadł śmierć
Liczko pobladło mu jak wosk
Ziutek pozbył się swych o Celinę trosk

Zapamiętajcie sobie radę którą dziś wam wszystkim dam


Możecie liczyć na przyjaciół, pomogą wam
Ziutkowi minął kac, kolesie w kocioł wzięli go
Szukaj Celiny, lamusie, gdzie adapter, chata, szkło
Ziutek nie płakał twardy jest
Godzine ze wściekłości wył jak pies

Tak, tak, tak! Celina już na złom


Juz czarny Ziutek z kilerami pod Celiny idzie dom
Oświetlił błysk ich kos
W rynku bramy brzeg
Sikory złote pod mankietem odmierzają sekund bieg

75
I stoi pikiet sak
Pod oknem, w sieni i u drzwi - dać tylko znak

Zasłony w oknach leją blask na mecie jasno jakby w dzień


Tak to Celiny, Celiny, Celiny cień
Dłonie kołyszą się, egzotyczne kwiaty dwa
Celina naga na balecie pośród żądz i szkła
Wtem nagle jakiś ruch
W progu staje rudy Mundek, Ziutka druh

Dzyń, dzyń, dzyń - to prysło w oknie szkło


Celina naga w noc ucieka, jakie dno! jakie dno!
Już tylko chce się jej do piekła skryć
Och Ziutek, Ziutek, gdzieś ty był kiedy ja zaczynałam pić
Dlaczegoś nie bił w pysk?
Lecz milczy noc i tylko kosy świeci błysk

Dlaczego taki ostry był Ziutkowej kosy szpic


Przecież znacie te balety, wszak w nich złego nie ma nic
Ale Celiny głos, Celiny włosów woń
Czerwona mgła zasnuwa oczy, w kamień zwiera dłoń
Ziutek tylko podniósł brew, błysnęło i na białą pierś trysnęła krew
Słuchaj - to jęknął świat jak chory pies u pana stóp
Tak to Celinie, Celinie, Celinie kopią grób

W rynku syren jęk, na jezdni żółty kurz


Niebieska szklanka miga, blacharnia Ziutka zwija już
I odtąd spoza krat Ziutek i Mundek bez Celiny widzą świat
Lecz czasem gdy jest noc Ziutek wytęża słuch
Tak to Celiny, Celiny, Celiny duch

Wiecie więc, że ja was bawiłem śpiewem swym


Tylko dla zwykłej draki w ogóle prawdy nie ma w tym
To zwykły kawał jest
Darujcie to już ballady kres.

76
BARANEK

Ach ci ludzie, to brudne świnie A Znów widzieli ją z jakimś chłopem


co napletli o mojej dziewczynie d znów wyjechała do St. Tropez
jakieś bzdury o jej nałogach A znów męczyła się Boże drogi
to po prostu litość i trwoga d znów na jachtach myła podłogi
tylko czemu ręce ma białe
tak to bywa, gdy ktoś zazdrości D chciałem zapytać, zapomniałem
kiedy brak mu własnej miłości g ciało kłoniąc skinęła dłonią wsparła
plotki płodzi, mnie nie zaszkodzi skroń o skroń
żadne obce zło Ad znów zapadłem w nią jak w toń
na mój sposób widzieć ją Ad
Na głowie kwietny ma wianek
w ręku zielony badylek
Na głowie kwietny ma wianek Ad a przed nią bieży baranek
w ręku zielony badylek Ad a nad nią lata motylek
a przed nią bieży baranek gd
a nad nią lata motylek Ad Ech, dziewczyna pięknie się stara
kosi pieniądz, ma Jaguara
Krzywdę robią mojej panience trudno pracę z miłością zgodzić
opluć chcą ją podli zboczeńcy rzadziej może do mnie przychodzić
utopić chcą ją w morzu zawiści tylko pyta kryjąc rumieniec
paranoicy, podli sadyści czemu patrzę jak potępieniec
utaplani w brudnej rozpuście czemu zgrzytam, kiedy się pyta czy
a na gębach fałszywy uśmiech ma ładny biust
byle zagnać do swego bagna, ale czemu toczę pianę z ust?
wara wam Na głowie kwietny ma wianek
ja ją przecież lepiej znam w ręku zielony badylek
Na głowie kwietny ma wianek a przed nią bieży baranek
w ręku zielony badylek a nad nią lata motylek
a przed nią bieży baranek
a nad nią lata motylek

77
CO TY TUTAJ ROBISZ

I co ja robię tu /u-u/ co ty tutaj robisz C e


12 ciężkich szczerozłotych koron moją głowę zdobi F C G
jest tyle różnych dróg /u-u/
co ty tutaj robisz
kolejny piękny marmurowy pomnik koło domu stoi

Ref.: Już każdy powiedział to co wiedział d F G


trzy razy wysłuchał dobrze mnie d F g
wszyscy zgadzają się ze sobą C e
a będzie nadal tak jak jest F G

i co ja robię tu /u-u/ co ty tutaj robisz


są takie rzeczy że nikt nie zaprzeczy po co tu się głowić
z daleka słychać szum /u-u/ co ty tutaj robisz
Dla wielkich oraz osłów, by się rzucić z mostu no i łowić

i co ja robię tu /u-u/ co ty tutaj robisz D fis


mieć te przestrzenie na jedno skinienie wiele wynagrodzi G D A
nie trzeba tęgich głów /u-u/ co ty tutaj robisz
takie okazje bale i lokale chcą bym się narodził

Ref: Już każdy powiedział to co wiedział e G A


trzy razy wysłuchał dobrze mnie e G A
wszyscy zgadzają się ze sobą D fism
a będzie nadal tak jak jest G A

i co ja robię tu /u-u/ co ty tutaj robisz E gis


12 ciężkich szczerozłotych koron moją głowę zdobi A E H
jest tyle różnych dróg /u-u/ co ty tutaj robisz
kolejny piękny marmurowy pomnik koło domu stoi

Już każdy powiedział to co wiedział fis A H


trzy razy wysłuchał dobrze mnie fis A H
wszyscy zgadzają się ze sobą E gis
a będzie nadal tak jak jest A H

78
KILER ONA JEST PEDAŁEM

To co się dzieje D Wstęp: D f# e G


Naprawdę nie istnieje D
Więc nie warto mieć niczego AG Jej matka na wizji D f# e G
Tylko karmić zmysły D
Jest dzielna jak mężczyzna D f#
Będzie co ma być
Już wiem, ze stad nie zwieje eG
poczekam i popatrzę A ojciec rzekł przy wszystkich D
Nie cofnę kijem Wisły f# G A
Ze przestał się jej wstydzić G A
Ref.: Już tylko Kiler h h f#
O sobie tylko tyle fis e I nie da córki skrzywdzić G A G
Wiem, co za ile A h Brat nie jest wprowadzony
Nie muszę dbać o bilet fis e
Nie wie o czym mówimy
Mam wszystko w tyle
Są czasem takie chwile Przyjechał tu bez żony
Ze się nie mylę Jest już sporo spóźniony
Choć czasem nie wiem ile Może być w każdej chwili
Nie kiwnąłem nawet palcem G D
By się znaleźć w takiej bajce A Ref.
Teraz w pace swe ostatnie G D Ona jest pedałem D f# e A
Resztki image'u tracę A Właśnie się dowiedziałem D f# e
A
Co się ze mną dzieje naprawdę nie
istnieję Ze dusza i ciałem D f# G A
więc nie warto tak się bronić Ona jest pedałem G A D
tylko lecieć razem z wiatrem
poczekam popatrzę zrozumiem Można całować ją w rękę
więcej Można jeść jej widelcem
i wtedy wreszcie sam też włączę się A potem w łazience wytrzeć ręce
do akcji W ściereczkę
Nie mówić o tym więcej
Już tylko Kiler ...
Ref.

79
NIE PIJ PIOTREK

Nie pij Piotrek nie pij w piątek G Nie pij Piotrek o dziewiątej
E Pic tak wcześnie jest niemądrze
Piątek zły jest na początek a D Lepiej gdy się robi ciemno
Co z sobota pracująca Kiedy jest już wszystko jedno
Będziesz chory na stojąco
Mówisz w głowie się gotuje
Nie pij Piotrek nie pij w W sercu rwie się i kotłuje
czwartek Nie bądź taki delikatny
Picie w czwartek nic nie warte Twardy bądź jak Roman Bratny
Coś się zdarzy przyjemnego
Nic nie zapamiętasz tego Wszystko dobrze jest do kiedy
nie narobisz sobie biedy
Pij w niedziele, pij w sobotę, na Nie dość, ze dokoła nędza ty się
ulicy pij pod płotem C a D sam w te nędze wpędzasz
Zapal sobie w każde święta, pal
spokojnie, leż i stękaj Wypij trochę przed kolacja
Żeby moc spokojnie zasnąć
Nie pij Piotrek w poniedziałek Jeśli jeszcze cie nie bierze
Ty się na to nie nadajesz Powiedz co ty na to szczerze
W poniedziałek trzeba walczyć a Piotrek na to szczerze : a D
Po pijaku sil nie starczy
Ja wohl, ja wohl, ich liebe
Nie pij Piotrek, nie pij w środę alkohol/x4 G e C D
W środę jedziesz samochodem
Nie ujedziesz za daleko
Jeszcze staniesz się kaleka

Wtorek lepszy jest do picia,


musisz przecież mieć coś z życia
Pij we wtorek ile wlezie, a
najlepiej po obiedzie

80
DZIECI

Dzieci wesoło wybiegły ze szkoły d C


zapaliły papierosy wyciągnęły flaszki d C
chodnik zapluły ludzi przepędziły F e
siedzą na ławeczkach i ryczą do siebie d C

wszyscy mamy źle w głowach że żyjemy d C


hej hej la la la la hej hej hej hej x2

tony papieru tomy analiz


genialne myśli tłumy na sali
godziny modlitw lata nauki
przysięgi plany podpisy druki

wszyscy mamy źle w głowach że żyjemy


hej hej la la la la hej hej hej hej x2

wzorce przykłady szlachetne zabiegi


łańcuchy dłoni zwarte szeregi
warstwy tradycji wieki kultury
tydzień dobroci ręce do góry

wszyscy mamy źle w głowach że żyjemy


hej hej la la la la hej hej hej hej x2

dzieci wesoło wybiegły ze szkoły


zapaliły papierosy wyciągnęły flaszki
chodnik zapluły ludzi przepędziły
siedzą na ławeczkach i ryczą do siebie

81
MAKUMBA
Mój ojciec - Makumba - być królem Ref.
wioski CFG Ja dużo pracować i wiele potrafić
Ja mieszkać w Afryka, przyjechać Polska teściowa się o mnie martwić
do Polski Ona się ciągle modlić do Boga:
Żeby studiować w waszym "Boże jedyny, Makumbę zachowaj"
pięknym kraju Ja kończyć studia i robić kariera
Skinheadzi mi tu jednak żyć nie My mieć samochód i bulteriera
dają Ja mieszkać tu długo i nie wiedzieć
Ja uczyć się ciężko waszego języka czemu
I dostać raz w zęby, gdy iść po Nie chcą mnie przyjąć do KPN-u
ulicach Ref.
Polacy rasiści - każdy to powie
I nikt tu nie lubić czarny człowiek Polska - Afryka, Afryka - Polska
Makumba, Makumba, ło le, le, le
ref. Makumba, Makumba, Makumba, Makumba, ło le, le, le
Makumba ska F G Makumba, Makumba, ło le, le, le
Polska - Afryka, Afryka – Polska C Makumba, Makumba, ło le, le, le
a Makumba, Makumba, Makumba
Makumba, Makumba, Makumba ska
ska F GE Polska - Afryka, Afryka - Polska
Makumba, Makumba, Makumba
Ja chcieć uciekać, szykować do ska
drogi
Lecz poznać dziewczyna, co ma Polska - Afryka, Afryka - Polska
piękne nogi Makumba, Makumba, ło le, le, le
Ja pałać uczuciem i pałać szalenie Makumba, Makumba, ło le, le, le
I tak się Makumba zakochać w Makumba, Makumba, ło le, le, le
Helenie Makumba, Makumba, ło le, le, le
My szybko wziąć ślub i mieć dużo
dzieci
Rodzice z Afryka przysyłać
prezenty
Ja ciągle studiować i uczyć do rana
Hela się cieszyć z naszego
mieszkania
82
WŁOSY

a G F# F /x4 A ty noś, noś, noś długie włosy jak


my
Kiedy jesteś piękny i młody a C D Bo najlepszy sposób na kobietę
E Zrobić sobie z włosów bransoletę
Nie, nie, nie, nie zapuszczaj A więc noś, noś, bracie długie
wąsów ani brody a C D E włosy jak my
Tylko noś, noś, noś drugie włosy Znów cię rodzina z domu wygania
jak my. a C D E a G F# F Znowu cię fryzjer z nożycami
gania
Kiedy jesteś stary i brzydki A ty noś, noś, noś długie włosy jak
Nie, nie, nie, nie zużywaj my
maszynki, ani brzytwy
Tylko noś, noś, noś długie włosy Idzie ojciec niesie nowe szachy
jak my Długie włosy wiszą mu z pod
pachy
Bo najlepszy sposób na A ty noś, noś, noś długie włosy jak
dziewczynę my
Zrobić sobie z włosów pelerynę
A więc noś, noś bracie długie Idzie ciotka, idzie całkiem bosa
włosy jak my Długie włosy wiszą jej u nosa
Już cię rodzina z domu wygania A ty noś, noś, noś długie włosy jak
Już cię fryzjer z nożycami gania my
A ty noś, noś, noś długie włosy jak
my Kiedy jesteś piękny i młody
Nie, nie, nie, nie zapuszczaj
Idzie Hippis z długimi włosami wąsów ani brody
Skręcił z Kruczej idzie Alejami Tylko noś, noś bracie długie włosy
A ty noś, noś, noś długie włosy jak jak my
my I niech cię rodzina z domu
wygania
Idzie żołnierz z długimi włosami Niech cię fryzjer z nożycami gania
WSW go goni Alejami A ty noś, noś, noś długie włosy jak

83
my
a G F# F /x4 E
GDY NIE MA DZIECI

Jedna flaszka, druga flaszka i też trzecia, kurde bele a E


Leci, dom stoi zupełnie pusty, nocą kurzą się dookoła rupiecie
Wracamy chwiejnym krokiem po okrążeniu nad ranem
Po schodach na piechotę raczej rady nie damy

Ref.: Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni


Gdy nie ma w domu dzieci, to jesteśmy niegrzeczni

Trasa bardzo dobrze znana od jednego baru do baru


Poznaje się tych albo owych i mamy troszeczkę kataru
Jeśli wiesz o czym ja mówię ....
Natomiast zupełnym rankiem wychylam patrząc tępo ostatnią bez
gazu szklankę

Ref.:

Jeszcze kilka dni i nocy, i wszystko wróci do normy


Będziemy zorganizowani i poważni, uczesani i przykładni
Jednak jeszcze dzisiaj i jutro, pojutrze i popojutrze
Pozwól nocy kochana, życiu nosa utrzeć
Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni
Gdy nie ma w domu dzieci, to jesteśmy niegrzeczni
Ref.:

84
LANDRYN

Jeżeli chcecie to posłuchajcie historii prosto z Krakowa


O jednym panku, co słynął z tego, że glanów swych nie
zdejmował
I z wodą rzadko miał do czynienia, co to jest mydło - nie wiedział
Z brudu się lepił, stąd ksywa; "Landryn", no i potwornie jebał!
Landryn! lepkie twe ciało Landryn! słodki twój zapach
Oto początek historii o tym jak Jolka przegrała zakład
Raz założyły się dwie pankówy o jabłko na imprezie,
Że jedna dzisiaj dokona cudu i Landryn z butów wylezie.
Jolka to była ostra pankówa więc obmyśliła plany,
Że się najebią, pójdą do łóżka i wtedy ściągnie mu glany.
Landryn! lepkie twe ciało Landryn! słodki twój zapach
Oto ciąg dalszy historii o tym jak Jolka przegrała zakład
O drugiej w nocy już byli w łóżku, Landryn dokończył jabola
Jolkę rozebrał, a sam jedynie opuścił spodnie do kolan.
Przeleciał Jolkę, obrzygał pościel, starannie się odkleił
Pierdolnął drzwiami, zostawił odór i syf na Jolki pościeli
Landryn! - lepkie twe ciało Landryn! - słodki twój zapach
I tak się kończy historia o tym jak Jolka przegrała zakład

Morał z historii jest oto taki: żebyś zakładów unikał


Bo łatwo możesz przegrać jabola - chyba że jesteś radykał.
Lecz jeśli musisz już się zakładać gdy się okazja nawinie,
Pomyśl, czy jesteś takim twardzielem,
żeby się równać z Landrynem!
Landryn! lepkie twe ciało Landryn! słodki twój zapach Oto jest
morał z historii o tym jak Jolka przegrała zakład.
Zwrotka EA
AG AG

85
EA
Refren
E
A
GE
A

KOLOROWE JARMARKI

Kiedy patrzę, hen za siebie, a


W tamte lata, co minęły, d
Czasem myślę, co przegrałem, G
Ile diabli wzięli, Co straciłem z własnej woli, C E7 d G
Ile przeciw sobie, Co wyliczę, to wyliczę, Ca E
Ale zawsze wtedy powiem, że najbardziej mi żal... E7 a

Ref. Kolorowych jarmarków, Blaszanych zegarków, A7 d G C


Pierzastych kogucików, Baloników na druciku, a d E7 a A7
Motyli drewnianych, Koników bujanych, d G C a
Cukrowej waty I z piernika chaty. D E7 a

Gdy w dzieciństwa wracam strony,


Dobre chwile przypominam,
Swego miasta słyszę dzwony,
Czy ktoś czas zatrzymał?
I gdy pytam cicho siebie,
Czego żal dziś tobie?
Co wyliczę, to wyliczę,
Ale zawsze wtedy powiem,
że najbardziej mi żal...

Tyle spraw już mam za sobą,


Coraz bliżej jesień płowa,
Już tak wiele przeszło obok,
Jest już co żałować.
Małym rzeczom zostajemy
86
W pamiętaniu wierni.
Zamiast serca noszę chyba
Odpustowy piernik,
Bo najbardziej mi żal...
MAŁGOŚKA

To był maj pachniała Saska Kępa a


Szalonym zielonym bzem
To był maj gotowa była sukienka F
I noc stawała się dniem a
Już zapisani byliśmy w urzędzie E
Białe koszule na sznurze schły a
Nie wiedziałam co ze mną będzie F a
Gdy tamta dziewczynę pod rękę ujrzałam z nim D7 G d7 G G7

Ref. Małgośka mówią mi C


On nie wart jednej łzy, on nie jest wart jednej łzy a C G
Małgośka wróżą z kart a
On nie jest grosza wart F
Ach weź go czart, weź go czart a D7
Małgośka tańcz i pij
A z niego sobie kpij
Jak wróci powiedz nie
Niech zginie gdzieś na dnie
Ej, głupia ty, głupia ty, głupia ty. a D7 a

Jesień już, już pachną chwasty w sadach


I pachnie zielony dym
Jesień już, gdy zajrzę do sąsiada
Pytają mnie czy jestem z nim
Widziałam biały ślub idą święta
Nie słyszałam z daleka słów
Może rosną im już pisklęta

87
A suknia tej młodej uszyta jest z moich snów

Ref. Małgośka ...

NOGI

Nie chcę chodzić z tobą na spacer, nie chcę pisać wierszy na


klatce, C a C a
Nie pójdziemy razem do kina, chociaż świetna z ciebie
dziewczyna. C a e F G
Nie chcę chodzić z tobą po górach, nie chcę pisać "love" na
murach,
Nie zaproszę cię do mnie na wino, chociaż jesteś świetną
dziewczyną.
Ale jedno czego chcę i ty o tym dobrze wiesz, F e d
Chowasz tę cudowną rzecz - tę, o której tylko śnię ! F e G

Ref: Chcę oglądać twoje nogi, nogi, nogi, nogi C F G C


Chcę byś założyła mini, mini, mini, mini F G C
Ślimak dziś wystawił rogi, rogi, a ty pokaż swoje nogi. F G C G

Nie chcę chodzić z tobą po parku, nie chcę słuchać śpiewu


kanarków,
Nie pójdziemy razem do kina, chociaż świetna z ciebie
dziewczyna.
Nie chcę listów miłosnych wysyłać, nie chcę serca na drzewach
wycinać,
Nie zabiorę cię do mnie na wino, chociaż jesteś świetną
dziewczyną.
Ale jedno czego chcę i ty o tym dobrze wiesz,
Chowasz tę cudowną rzecz - tę, o której tylko śnię !

88
JEDZIE POCIĄG Z DALEKA
Nic nie robić, nie mieć
zmartwień
Chłodne piwko w cieniu pić
Leżeć w trawie, liczyć chmury
Gołym i wesołym być Być ponadto co nas boli
Co ośmiesz tylko nas
Nic nie robić, mieć nałogi Wypić z wrogiem beczkę soli
Bumelować gdzie się da Dobry Panie pozwól nam
Leniuchować, świat całować
Dobry Panie pozwól nam Nie oglądać wiadomości
Paru gościom krzyknąć "pass"
Ref.: /Jedzie pociąg z daleka, na Złotej rybce ogryźć ości
nikogo nie czeka za to co przyniosła nam
Konduktorze łaskawy, byle nie
do Warszawy/ x2 Ref.: Jedzie...

Nic nie robić, nie mieć /Nie nie nie nie nie
zmartwień byle nie do Warszawy/ x3
Chłodne piwko w cieniu pić
Leżeć w trawie, liczyć chmury
Gołym i wesołym być

A prywatnie być blondynem


Mieć na głowie włosów las
I na łóżku z baldachimem
robić coś nie jeden raz

Ref.: Jedzie...
89
AGNIESZKA

Było ciepłe lato choć czasem padało F schowała


C Drzwi mu matka otworzyła i tak mu
Dużo wina się piło i mało się spało dm powiedziała:
B Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka
Tak zaczęła się wakacyjna przygoda C FBC
dm O nie nie F dm C
On był jeszcze młody i ona była młoda Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka
B Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka
Zakochani przy świetle księżyca O nie nie
nocami Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka
Chodzili długimi, leśnymi ścieżkami Rozczarował się bo takie są zawody
Tak mijały tygodnie lecz rozstania miłosne
nadszedł czas Cierpiał całą jesień, zimę no i wiosnę
zawsze mówił jedno zdanie moje A gdy przeszło mu zupełnie pojechał na
śliczne ty kochanie wakacje
Ostatniego dnia tych pamiętnych W tamto miejsce by zobaczyć tę
wakacji pamiętną ubikację
Kochali się namiętnie w męskiej Tak się stało ze przypadkiem ona też
ubikacji tam była
I przysięgli przed bogiem miłość Ucieszyła się ogromnie gdy go tylko
wzajemną zobaczyła
Że za rok się spotkają i na zawsze ze Zapytała się czy w sercu jego jest
sobą już jeszcze
będą. B F B C Agnieszka
Tęsknił za nią i pisał do niej listy Odpowiedział jednym zdaniem „Moje
miłosne śliczne ty
W samotności przeżył jesień, zimę, kochanie”
wiosnę Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka
Nie wytrzymał do wakacji postanowił O nie nie
ją odwiedzić Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka
Bo nie dostał już dawno od niej żadnej Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka
odpowiedzi O nie nie
Gdy przyjechał do jej domu po dość Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka
długiej podróży zawsze mówił jedno zdanie „Moje
Cieszył się że ja zobaczy w końcu tyle śliczne ty
dla niej kochani
znaczył
Lecz gdy ona go ujrzała szybko się

90
O ELA BAŚKA

Byłaś naprawdę fajna dziewczyna C Baśka miała fajny biust G a C G


e Ania styl, a Zośka coś, co lubię, ech
I było nam razem naprawdę milo C7 Ela całowała cudnie
a Nawet tuż po swoim ślubie
Lecz tamten to chłopak był Z Kaśką można było konie kraść
bombowy d F Chociaż wiem, że chciała przeżyć
Bo trafiał w dziesiątkę w strzelnicy Ze mną swój pierwszy raz
sportowej d F G Magda - zło, Jolka mnie
Gdy rękę trzymałem na twoim Zagłaskałaby na śmierć
kolanie A Agnieszka zdradzała mnie
To miałem o tobie wysokie
mniemanie Ref.: Piękne jak okręt C G
Lecz kiedy z nim w bramie piłaś Pod pełnymi żaglami a e
wino Jak konie w galopie
Coś we mnie drgnęło coś się Jak niebo nad nami
zmieniło.
Oh, Karolina w Hollywood
Ref. Och, Ela straciłaś przyjaciela F Z Aśką nigdy nie było tak samo
GCa Ewelina zimna jak lód,
Może się wreszcie nauczysz F G Więc na noc umówiłem się z Alą
Ze miłości nie wolno odrzucić C a Wszystko mógłbym Izie dać - tak jak
Ze miłości nie wolno odrzucić F G C Oli,
Ale one wcale nie chciały brać
Pytałem, błagałem, ty nic nie Małgorzata - jeden grzech
mówiłaś Aż onieśmielała mnie
Nie byłaś już dla mnie taka mila A Monika była okej
Patrzyłaś tylko z niewinna mina
I zrozumiałem, ze coś się skończyło Ref. (2x)
Az wreszcie poszedłem po rozum do
głowy
Kupiłem na targu nóż sprężynowy
Po tamtym zostało tylko
wspomnienie
Czarne lakierki, co jeszcze nie wiem

91
O PEGGY BROWN Z TWARZĄ MARLYN
MONROE
O Peggy Brown, o Peggy Brown e
D CeaFC
Kto ciebie ukochać będzie umiał Hej dziewczyno, nie mów nic, czas
x4 G C na miłość
Stań przede mną, pozwól dotknąć
Jedyne o czym wciąż myślę e D się
To ciemnowłosa dziewczyna G C
Choć nie chce dać czego proszę FCea
W oddali od siebie mnie trzyma Ref.: Co za wieczór, co za noc
Choć nie chce moich przysiąg FCeaF
Nie słyszy nawet swej dumy, o nie Z twarzą Marylin Monroe
Cea F C e a F
O Peggy Brown, ... x2 Noc z twarzą Marylin Monroe

Jej głos jest dla mnie muzyką Pod jej wzrokiem, moja skóra w
Pulsuje jak ciche echo ogniu płonie
Jej twarde białe piersi Smak jej skóry dziś zniewala mnie
Mleczniejsze są niż jej mleko
Jej suknia z miękkiej tafty Ref.:
Dziś skromnie opuszczona
Dotykam oczu, włosów, ust
O Peggy Brown, ... x2 Dotykam ramion, dłoni, stóp
Odsłaniam nagie piersi jej x2
Nocami w samotności
Rozpustny sen widziałem Na mym lustrze zostawiłaś swoje
Żeśmy w jednym łóżku usta
Spojeni ciało z ciałem Przy jej zdjęciu spędzam całą noc
Ale tym snem najśmielszym Szesnaście lat, mój pierwszy raz
Twej dumy nie urażę, o nie Z twarzą Marylin Monroe
O Peggy Brown, o Peggy Brown Aaa, z twarzą Marylin Monroe
Kto ciebie ukochać będzie umiał Aaa, z twarzą Marylin Monroe
x4 Aaa, z twarzą Marylin Monroe

92
TEKSAŃSKI

Herbata stygnie zapada zmrok D G A


A pod piórem ciągle nic D G A
Obowiązek obowiązkiem jest
Piosenka musi posiadać tekst

Gdyby chociaż mucha usiadła tu


Mogłabym ją zabić a później to opisać
W moich słowach słoma czai się G A D
Nie znaczą nic G A D
Jeśli szukasz sensu prawdy w nich
Zawiedziesz się

A może zmienić zasady gry D G A


Chcesz usłyszeć słowa
To sam je sobie wymyśl
Nabij diabła, chmurę śmierci weź G A D
Pomoże ci
Wnet twe myśli w słowa zmienią sie
Wyśpiewasz je sam

93
WÓDKA
Zbudowali fabryki e D Zbudowali fabryki
Opracowali maszyny Opracowali maszyny
Produkują wódkę Produkują wódkę
Tak, dużo, dużo, dużo, dużo, Tak, dużo, dużo, dużo, dużo,
dużo, dużo wódki dużo, dużo wódki
Bo im tylko o to chodzi Bo im tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić Abyś sam nie mógł chodzić
Ustawili kominy Ustawili kominy
Zbudowali drabiny Zbudowali drabiny
To już wszystko pracuje To już wszystko pracuje
Pracuje i truje... Pracuje i truje, bo...
Bo im tylko o to chodzi Bo im tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić Abyś sam nie mógł chodzić
Jeszcze dymią kominy Jeszcze dymią kominy
Produkują spaliny Produkują spaliny
Produkują wódkę Produkują wódkę
Tak, dużo, dużo, dużo, dużo, Tak, dużo, dużo, dużo,
dużo, dużo, dużo wódki dużo, dużo, dużo, dużo wódki
Bo im tylko o to chodzi Bo im tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić Abyś sam nie mógł chodzić

94
TEARS FOR FEARS – MAD WORLD
All around me are familiar faces Sit and listen
Worn out places Sit and listen
Worn out faces
Went to school and I was very nervous
Bright and early for their daily races
Going nowhere No-one knew me
Going nowhere No-one knew me

Their tears are filling up their glasses. Hello teacher tell me


What's my lesson
No expression
No expression Look right through me
Look right through me
Hide my head I want to drown my sorrow
And I find it kind of funny
No tommorow I find it kind of sad
No tommorow The dreams in which I'm dying are the
best I've ever had
And I find it kind of funny I find it hard to tell you
I find it kind of sad 'Cos I find it hard to take
The dreams in which I'm dying are the When people run in circles
best I've ever had
I find it hard to tell you It's a very, very
'Cos I find it hard to take Mad World
When people run in circles Mad World
Mad World
It's a very, very Mad World
Mad World
Mad World And I find it kind of funny
Mad World I find it kind of sad
Mad World The dreams in which I'm dying are the
best I've ever had
Children waiting for the day they feel I find it hard to tell you
good 'Cos I find it hard to take
When people run in circles
Happy Birthday
Happy Birthday It's a very, very
Mad World
Made to feel the way that every child Mad World
should Halogeon World
Mad World

95
HOUSE OF THE RISING SUN

There is a house in New Orleans, Am C D F


They call the Rising Sun Am C E E
And It's been the ruin of many a poor boy Am C D F
And God, I know, I'm one Am E Am E
My mother was a tailor
She sewed my new blue jeans
My father was a gambling man
Down in New Orleans
And the only things a gambler needs
Is a suitcase and a trunk
And the only time he's satisfied
Is when he's all a-drunk
I've got one foot on the platform
The other foot on the train
I'm going back to New Orleans
To wear the ball and chain
So mothers, tell your children
Not to do what I have done
Spend your life in sin and misery
In the house of the Rising Sun
Repeat First Verse

KNOCKI' ON HEAVEN'S DOOR

mama, take this badge off of me G D a


i can't use it anymore G D C
it's getting dark, too dark for me to see G D a
i feel like i'm knockin' on heaven's door G D C
knock, knock, knockin' on heaven's door x4 G D C
mama, put my guns in the ground
i can't shoot them anymore
that long black cloud is comin' down
i feel like i'm knockin' on heaven's door
knock, knock, knockin' on heaven's door x4

96
MORSKIE OPOWIEŚCI

Kiedy rum zaszumi w głowie a Niech drżą gitary struny,


Cały świat nabiera treści G Niech wiatr grzywacze pieści,
Wtedy chętniej słucha człowiek a C Gdy płyniemy pod banderą
Morskich opowieści. G E7 a Morskich opowieści.

Hej, ha! Kolejkę nalej! Od Falklandu-śmy płynęli,


Hej, ha! Kielichy wznieśmy! Doskonale brała ryba,
To zrobi doskonale Mogłeś wędką wtedy złapać
Morskim opowieściom. Nawet wieloryba.

Kto chce, ten niechaj słucha, Rudy Joe, kiedy popił,


Kto nie chce, niech nie słucha, Robił bardzo głupie miny,
Jak balsam są dla ucha Albo skakał też do wody
Morskie opowieści. I gonił rekiny.

Łajba to jest morski statek, I choć rekin twarda sztuka,


Sztorm to wiatr co dmucha z gestem, Ale Joe w wielkiej złości
Cierpi kraj na niedostatek Łapał gada od ogona
Morskich opowieści. I mu łamał kości.

Pływał raz marynarz, który Raz bosmana rekin pożarł,


Żywił się wyłącznie pieprzem, Lecz nie smućcie się kochani,
Sypał pieprz do konfitury Bosman żyje, rekin umarł,
I do zupy mlecznej. Zatruł się zbukami.

Był na "Lwowie" młodszy majtek, Znałem kiedyś Chinkę w barze,


Czort, Rasputin, bestia taka, Co śpiewała piosnki sprośne,
Że sam kręcił kabestanem Gdy kimono swe rozdziała,
I to bez handszpaka. Cycki miała skośne.

Jak pod Helem raz dmuchnęło, Pływał raz marynarz, który


Żagle zdarła moc nadludzka, Żywił się wyłącznie wódką
Patrzę - w koję mi przywiało Dawał wódkę małolatom
Nagą babkę z Pucka. No i prostytutkom.

97
Pływał z nami raz szantymen, Larsen choć był harpunnikiem,
Śpiewał bardzo niskim basem, Nie mógł Zośce przebić cnoty,
W rękach zawsze miał gitarę, Chociaż raz rzutem harpuna,
Ster trzymał... rękami. Przebił trzy U-Booty.

Kiedy mocny szkwalik przywiał, Grant Kapitan z żoną pływał,


Ster mu w jaja tak przywalił, Nie dopatrzył raz załogi,
Już nie basem, a sopranem, Odtąd ma bachorów kupę,
Panny w porcie bawił. A na głowie rogi.

Znałem raz murzynkę w Rio, Słuchaj rady młody majtku,


Co w miłości była śmiała, Strzeż się dziewcząt w Yokohamie,
Nie uwierzysz daję słowo, Tam są gejsze takie szybkie,
Całkiem w poprzek miała. Zgwałcą nim ci stanie.

Kolumb odkrył Amerykę, Gdy Kapitan zachorował,


Kiedy ścigał się z Halikiem, Zrobiono mu lewatywę,
Indianie się zarzekali, Wlano w niego galon wody,
Że pierwszy był Halik. Przez prezerwatywę.

O wyprawie wokół globu, Może biedak by wyzdrowiał,


Też fałszywe są pogłoski, Bo kuracja pierwsza klasa,
Pierwszy żaden tam Magellan, Ale kondom był dziurawy,
Tylko Baranowski. Dostał adidasa.

Nelson, angielski Admirał, Kiedy Bosman trypra złapał,


Strzeliłby se w łeb i kwita, Obciął sobie własnym nożem,
Gdyby wiedział co dokonał, A gdy rzucił go za burtę,
Kloss, zwykły Kapitan. To wezbrało morze.

Żyła w Gdańsku cnotka Zocha, Mały John z Krzywym Pyskiem,


Z każdym chciałaby się kochać, Na "Darze Pomorza" pływał,
Lecz stalową cnotę miała, A że krzywy miał interes,
Rzewnie więc płakała. Pysk se obsikiwał.

Zośka dzięki swym przymiotom, Znałem kiedyś kapitana


Podpuszczalska była wielce, wielki był wielbiciel sportu
Wielu więc miało złamane, Stawiał żagle na fujarze
Niekoniecznie serce. I wychodził z portu

98
Znałem kiedyś pannę śliczną. I żadnemu żeglarzowi
Maszty stawiać uwielbiała, nie udało się jej dosiąść
Chłopa z łajbą pomyliła, więc dostawał opatrunek
Lecz nie żałowała. a ona korkociąg

Kumpel nazwać swoją łajbę Aż się znalazł pewien młodzian


Chciał tytułem jakiejś pieśni, mieszkał podobno w Poczdamie
Ja mu na to - daj jej imię i drewnianą swą protezą
"Morskie opowieści". zrobił kuku damie

Pływał raz marynarz, który W Amsterdamie była knajpa,


chuja miał jak trzy armaty Która w herbie miała Gryfa,
i wytryskiem z tej giwery Z której nikt nie wyszedł wcześniej,
zatapiał fregaty Niż nie złapał syfa.

Kiedy szliśmy przez Pacyfik Jak do Gdyni wracalismy,


była wtedy straszna flauta Goła baba mi się śniła.
wprost na łajbę nam się zjebał Gdy się rano obudziłem,
ruski kosmonauta Dziura w burcie była.

Znałem kiedyś marynarza, Znałem raz pewnego kuka,


kochał piwo no i tańce Co nie dupczył przez rok cały
jak się odlał to wypełniał I jak wsadził rybie w dupę,
śluzę na Guziance To jej wyszły gały.

Raz stanąłem w Mikołajkach W dawnych czasach na okrętach


patrzę, a tu z pod "Pagaja" żyły kozy tresowane
wychodzi stary marynarz co w rzemiośle zastąpiły
bez lewego jaja każdą kurtyzanę

Do Giżycka dziś płyniemy A gdy kozy szły do kotła


nieźle daje, szóstka wieje bo czasami tak się zdarza
jak tak dalej dobrze pójdzie to wtedy cała załoga
rozpierdolę keję jebała kucharza

Żyła raz w Londynie kurwa Był na morzach taki zwyczaj


co się zwała Ruda Bronka Iż załoga na żaglowce,
kiedy zaciskała uda Że nie mogła zabrać żony,
obcinała członka Zabierała owce.

99
Gdy kolejki nie dotrzymasz, Pływał kiedyś majtek jeden
To z kompanią się pożegnaj. Masochista-pederasta,
Widać, Bracie, żeś jest ceper, Swe klejnoty często prażył
Dupa, a nie żeglarz. W prodiżu do ciasta.

Na fregacie nie ma zmiłuj, Małysz siedzi już na belce,


Zapier...ać trza od rana, Patrzy ze spokojem z góry,
A wieczorem polerować Jak się wkurwi to doleci
Laskę Kapitana. Nawet na Mazury.

Bosman na gitarze grywa, Pewien majtek miał papugę


Idzie mu to całkiem klawo, najsłynniejszą w całym świecie
Czasem chwyty popierdoli, no bo była okrętową
Wszyscy biją brawo. mistrzynią w minecie

Sternik, stary pijanica, Za usługi tej papugi


Ciągle biega, wódki szuka, majtek pobierał dolara
Jeden dzień bez alkoholu nic dziwnego w długim rejsie
I wyzionie ducha. wzbogacił się zaraz

Znałem raz księżniczkę, która A dla kogo za papugę


Cipkę miała tak malutką, była to za duża kwota
Że dawała tylko z tyłu mógł pożyczyć od bosmana
I to krasnoludkom. szczerbatego kota

Płynie sobie statek prosto, Miała baba Mikołajka


A załoga rzyga ostro, i ciągnęła go za jajka
Kiedyś woził on banany, raz za jedno, raz za drugie
A dziś zarzygany. potem za to długie

Coś na horyzoncie błyska, Miała baba Mikołajka


A Więc w przypływie euforii wciąż ciągnęła go za jajka
"Pierwszy" wrzasnął, że to chyba nagle patrzy Mikołajek
Brzegi Kalifornii! że już nie ma jajek

To nie brzegi Sacramento, Znałem raz pewnego majtka


Ino polska wieś Chałupy, kto nie wierzy niech się śmieje
A te błyski, to nie złoto, co swym chujem podczas wzwodu
Tylko gołe dupy! mógł zastąpić reję

100
A ten majtek bestia taka Była raz w Londynie kurwa
w to już uwierzycie chyba tak w rzemiośle wyrobiona
co wytryskiem własnej spermy co w dwie doby obskoczyła
zabił wieloryba eskadrę Nelsona

Tam na końcu korytarza Pływał raz po morzu kucharz


bosman gwałcił marynarza w rękach praktyk był Onana
czy go zgwałcił, czy nie zgwałcił a załoga się dziwiła
otwór mu zniekształcił skąd w kawie śmietana

Kiedy szliśmy przez Pacyfik Hej wiatr nam w dupę wieje


wiatr pozrywał wszystkie wanty hej wiatr nam w dupę wieje
przytuliłem się do klopa jeśli zaraz nie przestanie
i śpiewałem szanty rozjebiemy keję

Znałem raz pewnego majtka Hej ho butelka piwa


nazywaliśmy go Pszczółka w czas burzy jest osłodą
jebał wszystko prócz zegarka pijmy więc dużo piwa
chyba, że z kukułką z tą brzozową wodą

Kiedy ci na rejsie smutno Pływał raz marynarz który


chcesz rozerwać się troszeczkę myślał, że go dupa boli
wkładasz granat między nogi patrzy, a tu sam kapitan
wyciągasz zawleczkę w koi go pierdoli

Pewien majtek miał dwie nogi Płynie sobie rower wodny


co się nie trzymały kupy płynie sobie rower wodny
bo przed laty zbił majątek jak w niego przypierdolimy
na dawaniu dupy to będzie podwodny

Żadna kurwa, żadna dziwka Pij bracie, pij na zdrowie


nie zastąpi kufla piwka Jutro ci się humor przyda,
kto nie wierzy niech spróbuje Spirytus ci nie zaszkodzi,
jak piwko smakuje Idzie sztorm – wyrzygasz.

Powiedziała mi dziewczyna, Może ktoś się będzie zżymał


Żeby wodą wódkę popić. Mówiąc, że to zdrożne wieści,
A ja na to: "Idź do diabła, Ale to jest właśnie klimat
Czy chcesz mnie utopić". Morskich opowieści.

101
10 W SKALI BEAUFORTA

Kołysał nas zachodni wiatr, a d


Brzeg gdzieś za rufą został. E7 a
I nagle ktoś jak papier zbladł: d a
Sztorm idzie, panie bosman! D H7 E7

Ref. A bosman tylko zapiął płaszcz F C


I zaklął: Ech, do czorta! F G E7
Nie daję łajbie żadnych szans: F G E7 a
Dziesięć w skali Beauforta! A d E7 a

Z zasłony ołowianych chmur


Ulewa spadła nagle,
Rzucało nami w górę,
w dół I fala zmyła żagle.

Ref. A bosman...

O pokład znów uderzył deszcz


I padał już od rana.
Diabelnie ciężki to był rejs,
Szczególnie dla bosmana.

Ref. A bosman tylko zapiął płaszcz


I zaklął: Ech, do czorta!
Przedziwne czasem sny się ma.
Dziesięć w skali Beauforta!
Dziesięć w skali Beauforta!

102
KIEDY SZLIŚMY PRZEZ PACYFIK
Kiedy szliśmy przez Pacyfik, D
- Way-hey, roluj go, D A
Zwiało nam z pokładu skrzynki,...(2.3.4.5.6.7.8)... D
- Taki był cholerny sztorm. A D

Ref.: Hej, znowu zmyło coś,


Zniknął w morzu jakiś gość,
Hej, policz, który tam,
Jaki znowu zmyło kram.

...Pełne śledzia i sardynki...

...Kosze krabów, beczkę sera...

...Kalesony oficera...

...Sieć jeżowców, jedną żabę...

...Kapitańską zmyło babę...

...Beczki rumu nam nie zwiało -

...Pół załogi ją trzymało. (2x wolniej)

Hej, znowu zmyło coś,


Zniknął w morzu jakiś gość,
Postawcie wina dzban,
Opowiemy dalej wam!

103
Z PIJANYM ŻEGLARZEM

What shall we do with the drunken sailor,


What shall we do with the drunken sailor,
What shall we do with the drunken sailor,
Early in the morning?

Z pijanym żeglarzem co zrobimy,


Z pijanym żeglarzem co zrobimy,
Z pijanym żeglarzem co zrobimy,
Gdy przyjdzie raniutko?

Hej, jak się zabawimy,


Hej, jak się zabawimy,
Hej, jak się zabawimy,
Gdy przyjdzie raniutko!
Złóżmy go w ratowniczej łodzi
Szpunt wyciągnijmy, niech tonie w wodzie
Liną od żagli na nogi stawiajmy
W zęzę złożywszy wężem lejmy
Trzymajmy go za nogi, gdy rzygać będzie
Wyszorujemy go w likszparę
Obłożymy go na knadze
Przeciągniemy go przez kipę
Sterem go zróbmy, gdy sztywnym będzie
Ickiem go zróbmy, gdy wiotkim będzie
Powiesimy go na rei
Zasztauujemy go do forpiku
Przeciągniemy go pod kilem
Zarefujemy go wraz z grotżaglem
Zmarlujemy go na bomie
Włóżmy go do kapitańskiej koi
Parę pagajów mu w dupę dajmy
Dziewczyny do koi też mu nie dajmy
Klina na kaca też mu nie dajmy

104
POŻEGANANIE LIVERPOOLU

Żegnaj nam dostojny stary porcie C C7 F C


Rzeko Mersey żegnaj nam C G7
Zaciągnąłem się na rejs do Kalifornii C F C
Byłem tam już nie jeden raz C G7 C

Ref. A więc żegnaj mi, kochana ma G7 F C


Za chwilę wypłyniemy w długi rejs C G7
Ile miesięcy cię nie będę widział nie wiem sam C C7 F C
Lecz pamiętać zawsze będę cię C G7 C

Zaciągnąłem się na rejs na herbaciany kliper


Dobry statek choć sławę ma złą
A że kapitanem jest tam stary Burgess
Pływającym piekłem wszyscy go zwą

A więc żegnaj mi ...

Z kapitanem tym już płynę nie pierwszy raz


Znamy się od wielu wielu lat
Jeśliś dobrym żeglarzem, radę sobie dasz
Jeśli nie toś cholernie wpadł

A więc żegnaj mi ...

Żegnaj nam dostojny stary porcie


Rzeko Mersey żegnaj nam
Wypływamy już na rejs do Kalifornii
Gdy wrócimy opowiemy wam

A więc żegnaj mi ...

105
HISZPAŃSKIE DZIEWCZYNY

Żegnajcie nam dziś, hiszpańskie dziewczyny e C7+ h


Żegnajcie nam dziś, marzenia ze snów e C7+ D
Ku brzegom angielskim już ruszać nam pora C D G e
Lecz kiedyś na pewno wrócimy tu znów C7+ H7 e

I smak waszych ust, hiszpańskie dziewczyny e G D


W noc ciemną i złą nam będzie się śnił e G D
Leniwie popłyną znów rejsu godziny C D G
Wspomnienie ust waszych przysporzy nam sił C h7 e

Niedługo ujrzymy znów w dali Cap Deadman


I Głowę Baranią sterczącą wśród wzgórz
I statki stojące na redzie przed Plymouth
Klarować kotwice najwyższy czas już

I smak waszych ust...

A potem znów żagle na masztach rozkwitną


Kurs szyper wyznaczy do Portland i Wight
I znów stara łajba potoczy się ciężko
Przez fale w kierunku na Beachie Fairlie

I smak waszych ust...

Zabłysną nam bielą skał zęby pod Dover


I znów noc w kubryku wśród legend i bajd
Powoli i znojnie tak płynie nam życie
Na wodach i w portach South Foreland Light

I smak waszych ust...

106
CHŁOPCY Z „ALBATROSA”

Na manewry do Saint Marka a


Przypłynęła marynarka,
Przypłynęła, hen z dalekich, obcych mórz. A7
A, że knajpa była sławna d
U starego ojca Pawła, a
Więc tam śpieszy pięciu chłopców z "Albatrosa". E E7 a

Ref.: I ten pierwszy, co był chudy,


I ten drugi, co był rudy,
I ten trzeci, co bez przerwy wódkę chlał,
I ten czwarty - ten obdarty -
Co miał w górę nos zadarty
I co z czartem o swą duszę w kości grał!
I ten piąty - ten najmłodszy -
Co w miłości był najsłodszy,
Co miał oczy jak diamenty czarne dwa! A7
Jak dziewczynie spojrzał w oczy d
To od razu zauroczył a
I mógł wtedy robić wszystko to, co chciał! E E7 A

Każda jasno-, ciemnowłosa,


Śni o chłopcach z "Albatrosa".
Z "Albatrosa" - bo tak statek ich się zwał!
A miał stary ojciec Paweł
Córkę wielce niełaskawą,
Piękną Lili, co nie chciała chłopców znać.
Aż pewnego dnia ujrzała,
Strach powiedzieć - pokochała
Wszystkich naraz pięciu chłopców z "Albatrosa".

Ref. : I ten pierwszy, co był chudy...


(...)
Pokochała złotowłosa
Pięciu chłopców z "Albatrosa".
Z "Albatrosa" - bo tak statek ich się zwał!

107
Odpłynęli chłopcy nagle,
Znikły w dali białe żagle,
Płacze Lili, morze gorzkie od jej łez.
A wtem z dala mkną sygnały,
Że "Albatros" wpadł na skały,
Zatonęło pięciu chłopców z "Albatrosa".
Ref. : I ten pierwszy, co był chudy...
(...)
Płacze Lili złotowłosa
Za chłopcami z "Albatrosa".
Z "Albatrosa" - bo tak statek ich się zwał!

Płacze Lili dniem i nocą,


Gwiazdy w niebie się migocą,
Wielkim falom wciąż przybywa Lili łez.
Lecz... nie mija roczek cały,
Dziadzio Paweł niańczy małych
Pięciu malców - nowy manszaft "Albatrosa".
Ref. : A ten pierwszy - to jest chudy,
A ten drugi - to jest rudy,
A ten trzeci - jakby trochę wódki chciał,
A ten czwarty - ten obdarty -
Co ma w górę nos zadarty,
Już by z czartem o swą duszę w kości
grał!
A ten piąty - ten najmłodszy -
Tak, jak ojciec, jest najsłodszy
I ma ślepka jak diamenty czarne dwa!
Jak dziewczynie spojrzy w oczy
To od razu zauroczy
I mógł będzie zrobić wszystko, co by chciał!

Nie płacz, Lili złotowłosa,


Rośnie manszaft "Albatrosa" -
Taki sam, jak tamten z dzikich skał!

108
GDZIE TA KEJA?

Gdyby tak ktoś przyszedł i powiedział: a


-Stary czy masz czas G a
Potrzebuję do załogi jakąś nową twarz a C G7 C
Amazonka, Wielka Rafa, Oceany trzy C C7 F d
Rejs na całość, rok dwa lata - to powiedziałbym: d a E7 a

ref. Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht a G a


Gdzie ta koja wymarzona w snach C G C
Gdzie te wszystkie sznurki od tych szmat g A7 d A7 d
Gdzie ta brama na szeroki świat d a E a
Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht
Gdzie ta koja wymarzona w snach
W każdej chwili płynę w taki rejs
Tylko gdzie to jest? Gdzie to jest?

Gdzieś na dnie wielkiej szafy leży ostry nóż


Stare dżinsy wystrzępione impregnuje kurz
W kompasie igła zardzewiała, lecz kierunek znam
Biorę wielki wór na plecy i przed siebie gnam

Gdzie ta keja...

Przeszły lata zapyziałe, rzęsą zarósł staw


A na przystani czółno stało - kolorowy paw
Zaokrągliły się marzenia, wyjałowiał step
Dalej marzy o załodze ten samotny łeb

Gdzie ta keja...

109
BIJATYKA (24 LUTEGO)

To dwudziesty czwarty był lutego, C


Poranna zrzedła mgła, G
Wyszło z niej siedem uzbrojonych krypt, a
turecki niosły znak. a G a

Ref. No i znów bijatyka, G C


No znów bijatyka, G C
No bijatyka cały dzień, G C
I porąbany dzień, i porąbany łeb, a
Razem bracia aż po zmierzch. a G a
x2
Już pierwszy skrada się do burt,
A zwie się Goździk Lee,
Z Algieru Pasza wysłał go,
Aby nam upuścić krwi.

Ref. No i znów bijatyka...

To już drugi skrada się do burt,


A zwie się Róży Pąk,
Plunęliśmy ze wszystkich rur,
Bardzo szybko szedł na dno.

Ref. No i znów bijatyka...

W naszych rękach dwa i dwa na dnie,


Cała reszta zwiała gdzieś,
A jeden z nich zabraliśmy,
Na starej Anglii brzeg.

110
Ref. No i znów bijatyka...
PIWO, PIWO, PIWO (BROWAR SONG)

Piwo, piwo, piwo, pyszne z pianką piwo, piwo.


Dawno, dawno temu, w historii daleko,
gdy do picia było, chyba tylko mleko.
Żył raz sobie człowiek, co zwał się Jasiek Kiep
I stworzył cudowny, chmielowy napój, po którym szumiał łeb.

Ref. Hej! To pewnie był uczony, co rozum miał za stu.


I zawsze wielkie, dzięki będziem składać mu.
Popatrzcie, co nam dał, dał szczęścia nam paliwo.
Niech żyje nam nasz Jasiek Kiep, który wynalazł piwo
piwo, piwo, pyszne z pianką piwo, piwo.

2.
Dębowy Bęben, Trowi Pub, a także Szczur Pijany,
jednego możesz być pewien, tam browar Jaśka jest lany.
Więc chłopcy i dziewczęta o jedenastej dajcie STOP
I Jaśka wspominajcie, bo fajny był to chłop.

Raz, Dwa, Trzy, Cztery, Pięć...

Ref.
Hej! To pewnie był uczony...

3.
Zamieszaj w beczce słodu i chmielu sypnij w połowie,
od tego smarowania rozjaśni ci się w głowie.
Czterdzieści kufli dziennie zabije każdy ból,
a koszt to osiem pensów i podatku pensa pół.

Raz, Dwa, Trzy, Cztery, Pięć...

Ref.
Hej! To pewnie był uczony...

Niech Żyje Jasiek Kiep! (uderzenie kufli)

111
PIWO W KUFELKU
Nie ma jak po przejściu ciężkiej trasy
Gdy do kolan nogi zdarte masz (Oj, boli, boli)
Z ludźmi nad kufelkiem się zobaczyć
Gadać, śpiewać do białego dnia (Aż do zachrypnięcia)
Piwko w kufelku nie może długo stać
Jedno, drugie, a potem jeszcze dwa
Obok kumpel gra na gitarze jakiś stary hit
Pijmy i śpiewajmy ile sił
Wolę się tu z wami napić piwa (Gul, gul, gul, gul, gul)
Niźli w whisky pływać w USA
Ale nie chcę też za bardzo skrywać
Zamiast piwa wolę wypić dwa (Dziękuję bardzo - proszę
uprzejmie)
Piwko w kufelku nie może długo stać...
Z baru odebrałem zapewnienie
Piwa nie zabraknie! - mówił gość (Kiciarz)
Na ambicję wszedł mi tym stwierdzeniem
Nie zabraknie? - Lepiej nie mów hop!
Piwko w kufelku nie może długo stać...
Jutro znowu nas dopadnie życie (Oj! Ból bolesny)
Praca, żona, szkoła, forsy brak
Jutro będzie futro, więc do jutra (No)
A na razie razem! W górę szkła! (No to lufeczka panowie)
Piwko w kufelku nie może długo stać...

112
HISTORIA PATRIARCHY NOEGO (NOE)
Nasz praszczur Noe, Noe, Noe świętym był,
Przechadzał się przed Panem,
A wody tak jak ognia lękał się,
Więc wino pijał dzbanem.
I za to go miłował Pan
I strzegł go w złej przygodzie,
Bo gdy potopu nadszedł czas,
Nie dał mu zginąć w wodzie.
Przez dni czterdzieści
Padał deszcz i ciągle ziemię rosił.
A Noe, Noe, Noe, Noe upił się
Spod beczki nie wychodził.
Raz Noe, Noe, Noe, Noe upił się
I poszedł spać na arkę,
Ale mu było, było bardzo źle,
Bo przebrał wina miarkę.
I przyszedł Cham i zaśmiał się,
Że Noe jest urżnięty.
I za to Chama przeklął Pan
I odtąd Cham wyklęty.
Z piosenki tej ukryty sens
Wynika dla narodu,
Że kto z pijaka śmieje się,
Ten jest chamskiego rodu.
Z historii tej moralny sens
Wynika dla młodzieży,
Że kto z pijaka sobie drwi,
Ten do nas nie należy.
Z piosenki tej moralny sens
Wynika dla studenta,
Że kto z pijaka śmieje się,
Ten "morda" jest przeklęta.
Z piosenki tej moralny sens
Wynika dla młodzieży,

113
Że stan pijaka świętym jest,
Więc śmiać się nie należy.
BALLADA O TRZECH WODZACH

Być raz wielcy trzej wodzowie C On z mustanga gdy być młody


Oni mieć wielkie zdrowie F na skalp spaść
I ognista woda kochać lubić pić On wesoła mieć gęba
CG I świergotać jak ptak zięba
Oni mieć zawsze humor C Gdy ognista woda wiadrem w
I bez przerwy robić rumor F niego lać
Oni jak bawoły dzikie potem Wielki wódz Orle Pióro
wyć C G C On chcieć być zawsze górą
On chcieć mieć przy sobie
My być tam, my być tu F zawsze dużo skwaw
Wielki nasz Manitou C On mieć skalp małowłosa
On nam dać, dać ognista woda, Do ognistej wody nosa
dać C G On chcieć nurt swojego życia
My ją pić, pić do rana C puścić wpław
Nasza woda ukochana F
My ją pić, my ją pić a potem Ledwie świt blady wstanie
paść C G C Już na ścieżce są Indianie
Oni swoja ścieżka zdrowia
Wiekli wódz Inczuczuna dobrze znać
Mieć nad głową wielka łuna Chlać ognistą na kaca
Taki wielki umysłowiec z niego Znów wesoła mieć glaca
być Oni tylko samo dobro z życia
Ciągle knuć kombinować brać
I bez przerwy lamentować
Jakby sobie na tym świecie Że na wodzów być posucha
lepiej żyć Dobić do nich wódz Zasucha
On bibuła dla ognista woda być
Wielki wódz Mała Kopa On ją pić jak atrament
Z niego być kawał chłopa I upijać się na amen

114
Potem jego biała squaw go
wielce lżyć
PRZEPIJEMY NASZEJ BABCI
Przepijemy naszej babci domek mały C F C
Domek mały, domek mały G C
I kalosze i bambosze i sandały C F C
jeszcze dziś, jeszcze dziś, jeszcze dziś F G C (G C)

Przepijemy nasze babci majty w kratę


Majty w kratę majty w kratę
Takie duże, barchanowe i włochate
Jeszcze dziś, jeszcze dziś, jeszcze dziś

Przepijemy naszej babci kredens stary


kredens stary, kredens stary
I dywany i nocniczek oraz gary
Jeszcze dziś, jeszcze dziś, jeszcze dziś

Przepijemy naszej babci szlafrok z łatą


Szlafrok z łatą, szlafrok z łatą
Zobaczymy co staruszka powie na to
Jeszcze dziś, jeszcze dziś, jeszcze dziś

Przepijemy naszej babci złote zęby


Złote zęby , złote zęby
I zrobimy nasze babci dupę z gęby
Jeszcze dziś, jeszcze dziś, jeszcze dziś

Przepijemy naszej babci wszystko w domu


Wszystko w domu, wszystko w domu
Przepijemy naszą babcię po kryjomu
Jeszcze dziś, jeszcze dziś, jeszcze dziś

Przepijemy naszej babci domek śliczny


Domek śliczny domek śliczny
I zrobimy z tego domku dom publiczny
Jeszcze dziś, jeszcze dziś, jeszcze dziś

Przepijemy naszej babci sztuczną szczękę


Sztuczną szczękę, sztuczną szczękę
I skończymy śpiewać tą piosenkę
Jeszcze dziś, jeszcze dziś, jeszcze dziś
(lub: G C G | a D7 G | C G | C D7 G)

115
PRZELEĆ MNIE W TEJ KONICZYNIE
Teraz będzie numer jeden, E I dziesiąty numer będzie
I tu się zaczyna Eden, A Tego Johna czuję wszędzie
Przeleć mnie w tej koniczynie E
Jeszcze raz H7 Coraz bliżej jedenastka
Przed dwunastką to namiastka
Przeleć mnie E
W tej koniczynie A Więc dwunastka już nadchodzi
Przeleć mnie w tej koniczynie E H7 Teraz to robimy w łodzi
Jeszcze raz! E
I trzynastka coraz bliżej
Teraz będzie numer drugi Gdy on prosi, to ja liżę
Rób to w rytmie ługi-bugi
Jeden-cztery jest wspaniały
Teraz będzie numer trzeci Na wierzch wyszły mi już gały
Ona krzyczy: "Nie rób dzieci!"
Teraz piątka za jedynką
Teraz będzie numer cztery On mi zwilża swoją ślinką
Rób to szybciej, do cholery
Jeden-sześć jest nienajlepszy
Teraz będzie numer piąty Bo on z inną się już pieprzy
Pieprząc się zwiedzają kąty
Siedemnastka jest pechowa
Teraz będzie faza szósta Bo zaczyna się od nowa
Ona wreszcie bierze w usta
Teraz będzie numer tysiąc
Numer siódmy się zaczyna Masz kondycję, muszę przysiąc
Wsadza jej cała drużyna
Teraz będzie tysiąc jeden
I nadchodzi już ósemka I tu się zakończy Eden
Chociaż gumka jest za cienka
Teraz faza jest krytyczna
Coraz bliżej dziewiąteczki To choroba weneryczna
On wyciąga bacik z teczki

116
CHEMIK
Mam dwie lewe ręce do każdej roboty, A Nie straszny mi Pershing, nie straszny Tom
Bardzo lubię święta i wolne soboty. h Cruise
Chodzić mi do szkoły także się nie chciało, Wtedy mogę śpiewać, bo mój głos jest
A gładki
Siły to mam dużo, a rozumu mało. h Tak jak u Marysi gładkie są pośladki
Z mych nauczycielek tę najbardziej kocham Wtedy nie ma mocnych, nie da rady mi
GD Ani Jimmi Pif-Paf, ani sam Bruce Lee
Co uczyła robić C2H5OH G A Wtedy mi nie zimno jak leżę na ziemi
Pani w swej pracowni piękny zestaw miała, O, jak ja cię kocham, moja pani z chemii.
GD
A że mnie lubiła, to mi pokazała. A D Komitet GS-u podczas swoich obrad
Od tej pory w sklepie nigdy nie kupuję G D Mnie zaproponował do nagrody Nobla,
W domowym zaciszu sam se produkuję. A Lecz ja się nie zgadzam, mówię wam
D lojalnie,
Bo moja pracownia działa nielegalnie.
Ref. Psyt, psyt, cichuteńko gaz mi syczy, D Wiem, że zasłużyłem, macie dużo racji,
G Ale przecież nie ma Nobra w konspiracji.
Psyt, psyt, słychać wody dźwięk w Jak ktoś do drzwi puka, to mnie to
chłodnicy A D A przeszkadza
Bul. bul, mówi rurka do wężyka D G Może to są goście, może to jest władza.
Jaka piękna to muzyka. A D Zacier mam w akwarium, tak w razie
Mniam, mniam, mówią drożdże sacharozie kontroli
DG Przecież się do rybek nikt nie ....
Mniam, mniam, w cieście byłoby nam (przypierniczy :))
gorzej. A D A
Cmok, cmok już drożdże z cukrem się Ref. Kap kap kropla po kropelce spada
całuje D G kap kap słychać także u sąsiada
A zaraz potem pączkuje. A D
Bul, bul.. (i dalej jak w I refrenie)
Patrzę w aparacik i dostaję hopla,
Kiedy wreszcie spadnie ta dziewicza kropla Najgorsze są chwile, kiedy wstaję rano
Narasta w mym ciele ogromna podnieta Nie wiem, gdzie mam głowę, a gdzie mam
Ręce mi się trzęsą tak, jak galareta kolano,
Torsem mym wstrząsają spazmatyczne chcę się czegoś napić i otwieram kredens,
drgawki A tam siedzi hrabia von delirium tremens
Oczy w zez mi idą i dostaję czkawki, wraz z nim moja wierne życia towarzyszki -
Aż wreszcie napełnia się 3/4 szklanki w zimowych futerkach cztery białe myszki.
Zatapiam w nim zęby jak w wargach
kochanki
A jak sobie chlapnę, zaraz mi przechodzi
A niektórzy mówią, że alkohol szkodzi.
Ref. A jak ja wypiję, to mam w sobie luz.

117
KASIA SADYSTKA BABCIA BLUES

Zwrotka: C G7 C Po stawie pływa


"Refren": F C G C x2 babcia nieżywa
I robaczki też pływają
Bawiła się Kasia braciszkiem Babci oczka wyjadają
Co wypadł biedaczek z łóżeczka
Policzkiem się nadział na kaktus Blues
A oczka mu wpadły do mleczka Babcia blues
Babcia blues
Aaa, aaaa...

Wyciągał biedaczek do Kasi Gdy nad stawem słonko świeci


Swe drobne, pulchniutkie Babci z oczek ropka leci
rączyny
A ona ująwszy tasaczek Blues
Ucięła mu górne kończyny Babcia blues
Babcia blues
Ujęła nożyczki babuni
I w rączce już trzyma dwa uszka Ropka śmierdzi, ropka cuchnie
Z nóżkami był kłopot maluni Rączka puchnie, nóżka puchnie
Lecz w końcu puściła i nóżka
Blues
Nie zdąży się Kasia nabawić Babcia blues
Ni rączką, ni nóżką bratunia Babcia blues...
Bo przecież go musi naprawić
Nim wróci ze sklepu babunia

118
NIEBOSZCZYK FELEK
Był sobie raz Felek
Nieboszczykiem być, to ci jest Co chodził bez szelek
przygoda. C a Piędziesiąt butelek
W trumnie sobie gnić, gdy w kieszeni miał
piękna pogoda, F G Nadeszła niedziela
Inni muszą żyć, a ty sobie opity jak Bela
możesz gnić a bela mu w pape
i dawaj wypłate
Ref. Sibą sibą, sialalalala, sibą wypłata przepita
sibą... kobita zabita
a Felek w więzieniu
Czy pogoda jest, czy też śpeiwa se w cieniu
deszczyk pada, o własine tak:
Inni bawią się, a Ty się Niebieskie tango
rozkładasz, Policjant dostał w czango
Wydzielając smród, miły a jeśli nie pomoże
niczym pszczeli miód to dam mujeszcze dwa noże
a jeśli kiwnie palcem
Zwłoki psują się, deski już przejade go walcem
próchnieją, Trzy szczury w rosole
A robaki to napawa nadzieją jednego po sole
I choć straszny swąd, nikt nie drugiego po pieprze
wyjdzie głodny stąd. trzeciego zjem....

119
CHRYZANTEMY ZŁOCISTE
Zdradziłaś kurwo mnie a G
Pod pociąg się podłożę d a
Ale nie przejedzie mnie C G
Bo kurwa jedzie po innym torze d a

Ref. Chryzantemy złociste,


W półlitrówce po czystej,
Stoją na fortepianie,
I nie podlewa ich kurwa nikt.

Zdradziłaś kurwo mnie,


Rzucę się w morskie fale,
Ale nie utopię się,
Bo kurwa pływam doskonale.

Zdradziłaś kurwo mnie,


rzucę się z wysokości,
Ale nie zabiję się,
bo kurwa mam gumowe kości.

Zdradziłaś kurwo mnie,


Pistolet sobie kupie,
Ale nie zastrzele się,
Bo kurwa mam Cię głęboko w dupie.

120
CZTERY RAZY PO DWA RAZY

Czy normalna zwykła ciocia D Każda krowa postępowa,


Może dawać jak ta kocia? e Rolnikowi dać gotowa!
Ależ owszem czemu nie, G/A Czy normalny zdrowy student,
Cioci też należy się! D Może raz w tygodniu z trudem?
Oj niestety, oj nie, nie,
Cztery razy po dwa razy, D On w stołówce żywi się!
Osiem razy raz po raz, e
O północy ze dwa razy G/A Czy normalny zdrowy byk,
I nad ranem jeszcze raz. D Może z krówką cyk, cyk, cyk?
Ależ owszem czemu nie,
Czy normalny podchorąży Jemu też należy się!
Może być przyczyną ciąży?
Ależ owszem czemu nie, Czy normalny zwykły śledź,
Jemu też należy się! Może z flądrą dzieci mieć?
Ależ owszem czemu nie,
Czy normalnej zwykłej pannie Jemu też należy się!
Można zrobić dziecko w wannie?
Ależ owszem czemu nie, Czy dziewczyna z zawodówki,
Pannie też należy się! Może dawać za dwie stówki?
Ależ owszem czemu nie,
Czy normalna zdrowa rybka Nawet stówka przyda się!
może zgwałcić wielorybka?
Ależ owszem czemu nie, Czy normalny zdrowy zając
rybce też należy się! Może zgwałcić uciekając?
Ależ owszem czemu nie,
Czy normalny facet z bródką, Jemu też należy się!
Może zostać prostytutką?
Ależ owszem czemu nie, Czy normalna zwykła mucha
Jemu też należy się! Może zgwałcić karalucha?
Ależ owszem czemu nie,
Czy normalny facet z wąsem, Jemu też należy się!
Może zostać dziś alfonsem?
Ależ owszem czemu nie,
jemu też należy się!

Każdy rolnik postępowy,


Sam zapładnia swoje krowy.

121
STO LAT WERSJA HARD

Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam! Niechaj rodzą nam się dzieci także i po
Jeszcze raz, jeszcze raz, niech żyje, żyje ślubie,
nam! Kto ich zdrowa nie wypije, nie będzie
Niech żyje nam! miał w czubie.
Niech mu gwiazdka pomyślności, nigdy Niech mu członka wciąż Japonka
nie zagaśnie, wachlarzem wachluje,
A kto z nami nie wypije, niech go piorun A kto zdrowia nie wypije, tego psem
trzaśnie. poszczuję.
Niech mu życie lepszym będzie, niż A kto z nami się nie stuknie postąpi
śledziowa zupa, nieładnie,
Niech mu nigdy nie odmówi, żadna Temu jajco w nocy spuchnie i kuśka
zdrowa dupa. opadnie.
Niech mu życie słodko płynie, jak Wisła Kto nam nie dotrzyma kroku, taki jest
do Gdańska, niewdzięczny,
Niech mu pała zawsze stoi, jak szabla Będzie wzwód miał raz do roku w
ułańska. dodatku wewnętrzny.
Niech mu latek jego życia, nigdy nikt nie Niech nam Rektor jeden z drugim nigdy
zlicza, nie podskoczy,
Niech mu pała zawsze stoi, jak szpada Kto ich zdrowia nie wypije, niech się
górnicza. pod stół stoczy.
Niech mu w kartach tyle szczęścia ile ma Niech im służą jak najdłużej serce i
w miłości, wątroba,
A kto zdrowia nie wypije, niech Kto się z nami nie napije, ten jest kawał
przeprosi gości. żłoba.
Niech latarka policjanta w oczy mu nie Niechaj gwiazdka pomyślności chroni
świeci, nas od kaca,
A kto kufla nie obali, niech ma głupie Niech mu humor dopisuje wśród wesołej
dzieci. paczki,
A kto zdrowia nie wypije, niech mu stoi Niech mu język nie opada poniżej
krzywo. łechtaczki.
Niech mu oko komornika po kątach nie Niech mu życie nie poskąpi penisa
szpera, jurnego,
A kto zdrowia nie wypije, niechaj go Niech mu żona nie odmawia stosunku
cholera. rannego.
Niech mu wszystkie piękne panie dają Niech go życie zawsze darzy uczuciem
jak należy, błogości,
Kto ma w kuflu jeszcze pełno, niech w Niech mu dziwy dupy dają do późnej
bociana wierzy. starości...

122
NIECH MU GWIAZDKA POMYŚLNOŚCI

Niech mu gwiazda pomyślności


Nigdy nie zagaśnie, nigdy nie zagaśnie
A kto z nami nie wypije
Niech go piorun trzaśnie
A kto z nami nie wypije
Niech pod stołem zaśnie
A kto z nami zdrowie pije
Niechaj długo żyje

MIESIĄCE

A kto się w styczniu urodził


Ma wstać, ma wstać, ma wstać,
A kto się w styczniu urodził
Ma wstać, ma wstać, ma wstać,
Ma wziąć do ręki kielich swój
I wypić aż do dna i wypić aż do dna
Ma wziąć do ręki kielich swój
I wypić aż do dna i wypić aż do dna
Jak żeś wypił to se nalej
A butelkę podaj dalej
Jak żeś wypił to se nalej
A butelkę podaj dalej
(Trzeba przejść przez wszystkie miesiące
od stycznia do grudnia)

A TERAZ IDZIEMY NA JEDNEGO


A teraz idziemy na jednego
A teraz idziemy wódkę pić - z butelki
A teraz idziemy na jednego
A teraz idziemy wódkę pić

123
FOLKLOR CZAPKOWY

ZACHOWANIE PODCZAS KARCZMY


(CZĘŚCI OFICJALNEJ)

Zasadniczą treścią karczmy nie jest smutne w skutkach nadmierne spożycie


piwa, ale chodzi o pozytywne wartości, wynikające z formy i treści tego
zwyczaju – chodzi o czas spędzony razem, wspólne śpiewanie i dobrą zabawę!
Poniższe zasady zaś są tylko tego gwarantem.

UWAGI OGÓLNE:
1. Zarząd ma zawsze rację.
2. Żarty Zarządu są zawsze śmieszne. ZAWSZE.
3. Zabronione jest siadanie przy stole Zarządu bez wyraźnego zaproszenia.
4. Publiczne zabierane głosu wyłącznie odbywa się za zgodą Zarządu.
5. Karczma trwa ok. 2-3 godzin i odbywa się według ustalonych reguł.
6. Rozpoczęcie się cześć oficjalnej karczmy i jej zakończenie, a także początek i
koniec przerw zwiastowane są dzwonieniem.
7. Podczas części oficjalnej ograniczamy komunikację werbalną, pozostawiając
siły na śpiew.
8. Podczas trwania Karczmy nie można wstawać i wedle własnego uznania
wychodzić od stołu. Są przerwy, podczas których można kupić piwo czy iść na
papierosa. W razie nagłych wypadków zezwolenia na odejście od stołu udziela
Magister Disciplinae.
9. Bezwzględnie zabronione jest uprawianie beatbox'u. Wszelkie próby będą
surowo karane.

ZARZĄD KARCZMY:
Karczmą dowodzi Zarząd (czytaj: Bogowie Karczmy), ustalany przed jej
rozpoczęciem, w skład którego wchodzą:

124
1. Magister Magnus – przewodniczący całej Karczmie, odpowiada za jej
otwarcie, właściwy przebieg i zakończenie. Zwyczajowo jest to Magister
Magnus BCS, ale w razie konieczności funkcję tę przejmuje Kasztelan lub inna
wyznaczona osoba.
2. Magister Disciplinae – odpowiada za zachowanie porządku i właściwe
zachowanie się uczestników, wymierzając im stosowne kary. Możliwe
przekupienie. Ponadto, czego Magister Disciplinae nie widzi, tego jego sercu
nie żal.
3. Magister Cantandi – współprowadzi karczmę wraz z MM, odpowiada za
wznoszenie toastów, intonuje pieśni, dba o repertuar i dopuszcza do mikrofonu
uczestników karczmy.
4. Magister Fotendi – odpowiedzialny za dokumentację fotograficzną. Jest jedyną
osobą poza MD, który jest upoważniony do swobodnego poruszania się po
placu boju, zaglądania wam do kufli, a zwłaszcza rejestrowania głupich min.
Możliwość przekupienia.

ZACHOWANIA PATOLOGICZNE I ICH NATYCHMIASTOWE SKUTKI:


1. Zachowania naganne:
1. Rażąco głośne formy komunikacji werbalnej podczas śpiewania,
przemówień, itp. MD nie ukaże Cię za szeptany w ucho
współbiesiedniczki/współbiesiadnika niewinny komplement, ale za ryczenie
jak zarzynany bawół spodziewaj się ad fundum.
2. Czyny lubieżne:
1. Całowanie się. Możesz liczyć na taryfę ulgową, jeśli MD się wzruszy.
2. Za inne czyny lubieżne możesz spodziewać się co przykładowo zasilenia
swojego prywatnego ogródka warzywnego.
3. Spóźnianie się na karczmę. MD może przymknąć oko, jeśli zostanie
odpowiednio wcześnie poinformowany o planowanym spóźnieniu z
wyjątkowo ważnego powodu.

125
4. Wstawanie od stołu bez pozwolenia MD.
2. Kary:
1. Ich wysokość zależy od rangi przewinienia i uznania MD.
2. Pijemy taką ilość piwa, jaką wskaże (dwa palce, cztery i ad fundum).

SPECYFICZNE FORMY ZACHOWANIA SIĘ NA KARCZMIE:


1. Chapeaux bas!
Czyli czapki z głów, gdy:
1. Śpiewamy Gaudeamus.
2. Podczas śpiewania „W piwnicznej izbie” – przy słowach „... i stanę u
stóp tronu...”
3. Przy piciu ad fundum zwyczajowego i towarzyskiego.
2. Ad fundum:
1. Ad fundum kończy przechyleniem kufla nad głowę – lepiej, żeby był
pusty!
2. Ad fundum towarzyskie:
1. Przy wymianie pinsów można poprosić osobę obdarowaną o ad
fundum.
2. Przy wyzwaniu na pojedynek piwny.
3. Przy celebrowaniu więzi między przyjaciółmi.
3. Ad fundum zwyczajowe:
1. Bardzo ważny toast.
2. Toast za uczelnię, wieńczący cykl toastów.
3. Podczas „Pieśni semestrów”.
4. Można odmówić picia ad fundum (niewskazane!), ale wyłącznie za
pomocą łacińskich formuł:
1. Rogo impotentiam minorem/ maiorem/ plenam.
3. Meum est propositium – zwyczajem jest, iż na samym początku karczmy

126
każdy przedstawia się wszystkim zgromadzonym (imię, kierunek,
ewentualnie inne informacje według uznania) po czym śpiewnie deklaruje
„Meum est propositum...” lub „Moją jest propozycją...” na co sala
odpowiada: „...in taberna mori!” lub „...by umrzeć z przepicia!”. Po
przedstawieniu się wszystkich osób na sali następuje zbiorowe
sześciokrotne powtórzenie deklaracji za MC.

W DOBRYM TONIE JEST:


1. Zadbać o równą ilość piwa w kuflach podczas ad fundum towarzyskiego.
2. Zadbać o towarzyszy biesiady, których stan wymaga pomocy.
3. W razie konieczności nie zanieczyszczaj zlewu w łazience. Przytul się do
kibla.
4. Posiadać własny śpiewnik.
5. Gdy przyprowadzasz ze sobą nową osobę, zadbaj o jej edukację. Służ jej
tłumaczeniem dziwnych zwyczajów. Bądź jej przewodnikiem po czapkowym
świecie.

NIECH CIĘ NIE ZDZIWI:


1. Gdy zgubisz czapkę, znalazca może zażądać wykupienia jej za piwo lub inny
czyn lubieżny. Jednak nie daj naciągnąć się na zbyt wiele!
2. Jeśli zostaniesz poproszony o duchowe wsparcie dla zupełnie zielonego
beanusa, który z różnych powodów pozostał samopas bez swojego
czapkowego mentora.
Stworzone przez DreamTeam:
Anna-Maria Kuźma,
Bartek Maciejewski
Magdalena Bryla

127
INNE CIEKAWE ZWYCZAJE CZAPKOWE, POWYŻEJ
NIEOPISANE:

CHRZEST
Nieszczęśny, lecz z pewnością ogromnie szczęśliwy beanus, który
posiadł czapkę, musi uczynić jeszcze jedną rzecz, by w pełni doświadczyć
radości czapkowania – ochrzcić swoją czapkę.
Chrzest przeprowadza opiekun beanusa na jednej z karczm w chwili,
gdy uzna, iż beanus właściwie został wykształcony w arkanach czapkowej
wiedzy. Czapkę chrzci się oczywiście piwem. Lecz nie obawiaj się,
beanusie! Twój mistrz zadba, by nie stała Ci się krzywda jakowaś! (Dla
abstynetów totalnych też coś się wymyśli, Twój mistrz zginąć Ci nie da!)
Beanus prowadzony jest przed stół Zarządu Karczmy, by ten
przyjrzał się kandydatowi i sadzany jest na krześle, naprzeciw swojego
mistrza. Następnie zadaje mu się pytania, na które odpowiedzi wysłucha
boski Zarząd! Nadto beanus demonstruje swoje czapkowe obycie gromkim
śpiewem Gaudeamus. Potem następuje krótka narada Zarządu, czy ten
rzeczony beanus godzien jest, a gdy uzna, że godzien, wlewa się w jego
czapkę hojnie piwa, którą ten wypić musi, podczas gdy cała karczma
śpiewa mu na zachętę: „Wstawaj, wstawaj, wstawaj, pijany do domu
wracaj...”. Gdy zaś beanus wypije całe piwo z czapki lub resztki jej
nieopatrznie zostawione wyleje sobie na głowę, po raz pierwszy
ochrzczoną czapkę zakładając, karczma, dumna z posiadania nowego
dzielnego czapkowca, zaśpiewa mu „Wypił, wypił, nic nie zostawił...”
Następnie świeżo ochrzczonemu czapkowcowi jego czapkę przekręca się
dnem do góry na znak jego świeżości i tak on ją nosi, aż usłyszy zaśpiew
Gaudeamus. Wtedy to odwraca ją i od tej pory nosi jak przykazano. Jeśli
beanus życzy sobie, by nosić pinsy, pierwszego pinsa do czapki winien
ofiarować mu jego mistrz.
Opis: Anna-Maria Kuźma

128
HISTORIA FOLKLORU STUDENCKIEGO
Poniższe artykuły znajdują się na końcu „Bitu Ardent”, śpiewnika studenckiego opracowanego przez
Fryderyka Widarta z Liege (członek i założyciel organizacji Fonds du Boussart) i zostały użyte za jego
wiedzą i zgodą.

Tłumaczenie z języka francuskiego; Tadeusz Hessel


tłumaczenie z dnia 9.09.2010, wszelkie uwagi proszę przesyłać na tazdzioch@gmail.com

La tuna (Hiszpania i Portugalia):


"Kuglarze, minstrele, duchowni i Goliardzi - narodziny gatunku

"Grupa studentów ubrana w bardzo kolorowe ubranie, śpiewająca i grająca muzykę ażeby zebrać pieniądze
na zabawę i podróż." To podstawowa definicje Tuna jaką znamy dzisiaj. jest to bardzo stara tradycja, jednak
niewiele osób wie zna długą historię tej tradycji i jej zawiłe losy.

Od czego zacząć tę opowieść? Musimy mieć na uwadze, że Tuna należy „par excellence” do uczelni i to od
momentu powstania uniwersytetu jako takiego. Możemy zatem stwierdzić, że średniowieczni szarlatani,
minstrele, klerycy, a zwłaszcza goliardzi są z pewnością prekursorami Tuna. Żeby zrozumieć powstanie tej
tradycji musimy przenieść się do średniowiecznej Europy XII i XIII wieku.

Wstęp:
Społeczeństwa w średniowiecznej Europie Zachodniej dzieli się na cztery stany: szlachtę, duchowieństwo,
chłopstwo i mieszczaństwo.
Każda z tych grup broni własnych interesów.
- Królowie i panowie feudalni walczą między sobą o uprawnienia polityczne i gospodarcze.
- Różne zakony rywalizują walczą o władzę duchową i intelektualną.
- Ludzie zrzeszają się w różne korporacje/cechy tego samego zawodu, rzemiosła lub handlu by bronić
wspólnie swoich interesów.
W tym kontekście rodzi się Uniwersytet – także swego rodzaju cech/korporacja.

Kontekst kulturowy:
Kultura popularna jest przekazywana głównie przez średniowiecznych minstreli. Są oni artystami, autorami,
kompozytorami i wykonawcami, którzy udają się od wsi do wsi z kraju do kraju. Udaje im się osiągnąć
mniej lub bardziej znaczące dochody a przede wszystkim przekazują ludziom wiadomości i kulturę przez
swoje pieśni.

Duchowni
Określenie "kleryk" (clerc) oznacza "oświecony". Kształcił się on w zakonnej szkole (scholasticates), gdzie
zgłębiał podstawy retoryki, teologii, filozofii i mitologii, wszystko rzecz jasna po łacinie.
Ci średniowieczni intelektualiści wykazują wielką erudycję i znajomość kanonów klasycznego metryki,
tłumaczenia i redagowania tekstów naukowych. Klerycy to nie tylko opiekunowie dogmatów i teologicznych
treści kultury, ale przede wszystkim ludzie decydujący o formie w jakiej te treści zostaną dostarczone reszcie
populacji.

Goliardzi, albo "Ordo Goliae", "Secta vagorum", "cleri vagantes", "clerici ribaldi", "clericus
vagans", "vagantes ambulatchorus" :
Bardzo wiele młodych ludzi wstępuje do Kościoła nie z powołania, ale w celu korzystania z przywilejów i
wolności tegoż stanu. Młodzi kapłani po otrzymaniu mniejszych święceń, są zwolnieni z zobowiązań wobec
władzy świeckiej i kościelnej (od służby wojskowej, podatków, sądów, itp.).
Bardzo często ci biedni studenci różnego pochodzenia uprawiali swoiste intelektualne „włóczęgostwo”.
Przenosili się z miasta do miasta, aby uczestniczyć w zajęciach wybranego mistrza jak i często sami
nauczali. To właśnie oni są nazywani "wędrownymi studentami" , „wagantami” lub "Goliardami”. Żyją poza

129
ustanowionymi strukturami i podróżują po kraju, od karczmy do karczmy, prowadząc nierzadko mało
chrześcijański tryb życia. A więc Ci żacy piją, grają i korzystają ze wszystkich ziemskich przyjemności.
Żeby być w stanie zapłacić za trunki, goliardzi komponują, śpiewają i improwizują (najczęściej po łacinie)
wiersze, ballady, bajki, piosenki biesiadne okrzyki, itp. ... Ich wiersze i piosenki opisują gry, wino, miłość. Są
czystą pochwałą hedonizmu, co zaprzecza etyce chrześcijańskiej. Ich twórczość wyśmiewa ustalony
porządek społeczny. Nawet „establishment” kościelny to znaczy biskupi, prymasi, mnisi i papieże są
obiektem ich żartów. Ze względu na ten jawnie wywrotowy charakter Goliardzi szybko trafiają na czarną
listę.
- W 1140 r. Na soborze w Sens, Piotr Abelard wszedł w dysputę z Świętym Bernardem, opatem Clairvaux.
Ten ostatni, widząc, że przegrywa dyskusję, oskarża Abelarda o bycie "Goliath". Abelard znalazł się w złej
sytuacji jeśli chodzi o prawo kanoniczne. Kościół uznaje kilka jego propozycji za herezje.
- W 1227 r. Sobór w Treviso zabronił Goliardom śpiewać podczas celebracji mszy.
- W 1229, goliardzi odgrywali znaczną rolę w kłopotach Uniwersytetu Paryskiego związanego z intrygami
legata papieskiego.
- W 1289, klerycy mają zakaz bycia żonglerami, błaznami lub Goliardami.
- W 1300, w Kolonii, Goliardzi dostają zakaz handlowania odpustami.
Te przepisy tak naprawdę stały sie skuteczne w momencie wykluczenia Goliardów z grona Kościoła.

Pochodzenie nazwy:
Pochodzenie nazwy jest niepewne i mogą pochodzić z różnych źródeł:
- Z łaciny Gula, czyli chciwość i obżarstwo
- Od "Goliata", nazwy Filistyńskiego olbrzyma, personifikacji zła i synonim diabła
- Albo pochodna francuskiego "Gaillard".
- Znany jest również hipotetyczny biskup "Golias", zwany także "Archipoète" lub "Primas”, uznawany przez
Goliardów jako pierwszy wędrowny student (lub autor najpiękniejszych wierszy wagantów – przyp. tłum).
W XIV wieku, słowo Goliard traci jakikolwiek związek z klerykami ; staje się synonimem żonglera lub
minstrela w literaturze francuskiej i angielskiej.

Forma i tematy poezji wędrownych studentów.


Poezji goliardzka jest poezją łacińską, charakteryzującą się swobodnym tonem wypowiedzi. Jest to żywa,
innowacyjna poezja, radykalnie różniąca się od tej poprzednio pisanej w klasztorach. Używa ona tych
samych schematów, ale zamiast łaciny klasycznej jest napisana w łacinie popularnej z mocnym wpływem
języków nowożytnych. Zdecydowana większość prac zawiera wiersze satyryczne. Są one często
gruboskórne, sprośne i bezwstydne, choć co poniektóre zachowują charakter religijny.
Waganci ogołacają często formy i symbole z ich podstawowych znaczeń, w celu stworzenia zabawy z
kontrastów i zaprzeczeń. W ich przesłaniu widać zapożyczenia z kultury ludowej. Komponują hymny (na
wzór tych liturgicznych) w których narzekają na niemoralność wyższych szczebli Kościoła.
W ich poezji przewija się wiele tematów. Śpiewają o ludzkich słabościach i przyjemności życia chwilą: o
winie, napojach, zabawach, radościach, miłości, o przyziemnych, cielesnych przyjemnościach, jak i o
erotyzmie (słynne "Wino, kobiety i śpiew"). Goliardzi wchodzą w dysputę o przewadze intelektualisty nad
rycerzem (spór kleryk/rycerz, pióro a miecz). Natura dostarcza im wiele tematów; pory roku, dzika fauna i
flora, zmiany klimatyczne. Fascynuje ich zwłaszcza na Księżyc i jego cykle. Stoją zatem w sprzeczności z
klasyczną metaforą kultury chrześcijańskiej jako słońca (symbolizującego boskie światło). Goliardzi są
zwolennikami kultu księżyca, który symbolizuje upływ czasu i ulotność życia ziemskiego.

Muzyka
Podobnie jak wiersze kuglarzy (jongleurs), goliardzi wykonywali swoje wiersze przy akompaniamencie
muzyki. Dzięki swojemu wykształceniu, studenci grali z większym wyrafinowaniem niż kuglarze. Według
autora "Livre d'Alexandre" najbardziej wysublimowane dziwęki pochodzą poprzez "dodanie do
instrumentów wykorzystywanych przez żonglerów tych większej wartości używanych przez duchownych”.
Notacja muzyczna goliardów tamtego okresu używa neum diastematycznych, rodzaju stenografii muzycznej
zrozumiałej tylko wtedy jeśli już znamy melodię danej piosenki. Styl piosenek miłosnych jest podobny do
tych komponowanych przez trubadurów. Czasami znajdujemy te same utwory w zbiorach dzieł goliardów i
trubadurów. Piosenki ściśle goliardzkie są jednak prostsze metrycznie, melodycznie i stylistycznie.

130
Fragmenty:
Najbardziej znany zbiór tekstów goliardzkich to zbiór około dwieście pięćdziesięciu tekstów, napisany
głównie po łacinie (część również po niemiecku), znaleziony w 1847 w Opactwie Benediktburen w Bawarii,
i opublikowanym w 1895 roku pod tytułem "Carmina Burana". Składają się one z wierszy przeplatanych
piosenkami. Udało się odtworzyć melodie dla 40 z nich. Niemiecki kompozytor Carl Orff (1895-1982)
stworzył z tych wierszy swoje słynne oratorium. Wiele z tych pieśni wciąż stanowi większą cześć
śpiewników niemieckich studentów. Carmina Burana jest zazwyczaj podzielony na pięć części:
- Carmina Moralia et Satirica: wiersze moralizujące i satyryczne
- Carmina Amatoria: Wiersze o miłości.
- Carmina Potoria: wiersze biesiadne poświęcone napojom
- Ludi: wiersze święte w sensie jakim go rozumieli Goliardzi
- Supplementum: różne wiersze.
Wierszem najbardziej obrazującym filozofię życia Goliardów to słynne „In Taberna quando sumus ... (Kiedy
w gospodzie siedzimy ...).
Carmina Burana to najważniejsy zbiór, ale istnieją także inne na przykład Księga Pieśni z Cambridge w
Anglii i w Chalons-sur-Marne we Francji, "Carmina Rivipullensia", napisana przez anonimowego mnicha z
Ripoll w Katalonii i kilka wierszy z "Libro del Buen Amor" Juana Ruiza , archiprezbitera Hita które są
momentami goliardzkie.
Ich dzieła inspirowały wielkich pisarzy, takich jak François Rabelais, Francois Villon, ...

Dziedzictwo Goliardów
Libertyńscy, hedonistyczni, a nawet utopijni, kontestujący zastałą rzeczywistość lub nawet rewolucyjni-
goliardzi są źródłem inspiracji dla współczesnego studenta. Ktoś kiedyś napisał "jeżeli młodzież nie jest
rewolucyjna, nie jest młodością, jest niczym”. Dziełe najlepiej podsumowującym ich filozofię życia jest
swoiste egzystencjalne Carpe diem ale pod nazwą "De brevitate vitae" (O krótkości życia). Lepiej znane
szerszemu gronu jako "Gaudeamus igitur". „Gaudeamus” stał się międzynarodowym hymnem studentów.
Proponując kosztowanie świata zmysłów tu i teraz goliardzi wyprzedzali swoją epokę a nawet Renesans i
czasy współczesne.
Źródło: http://distrituna.chez.tiscali.fr/index.php?page=goliards

POCZĄTKI STOWARZYSZEŃ STUDENTÓW I ICH CECHY


Związki studenckie są bezpośrednimi potomkami średniowiecznych "nationes ". Te "narody" skupiały w
pierwszych wiekach istnienia uniwersytetów studentów z tego samego regionu (w Krakowie były to słynne
bursy – przyp. tłum.). Ich spadkobiercy, "Landmannschaften" pojawiają się od XVI wieku na niemieckich
uniwersytetach. Zapożyczyły one od ówczesnej szlachty wiele charakterystyk, które do dziś cechują
studentów-barwiarzy (korporantów – przyp. tłum.): to znaczy zwyczaj noszenie nakrycia głowy, bandy a
nawet miecza..
Związki studenckie były często wielokulturowe i mocno zaangażowane światopoglądowo dlatego miały w
swoich szeregach wiele czołowych postaci ze świata polityki i kultury. Jeśli chodzi o Szwajcarię możemy
wymienić: Gustawa Adora, Ernesta Ansermeta, Carla Gustava Junga, Karola-Ferdynanda Ramuza, Henryka
Guisana, Artura Honneggera, Mikołaja Bouviera, Jana-Pascala Delamuraza a nawet Jana Zieglera.

Początki
W średniowiecznej Europie kwitły i wzrastały uniwersytety dzięki podróżom studentów, uczący, się w
różnych miastach u słynnych mistrzów. Język nie jest barierą, ponieważ wykłady i dyskusje odbywały się w
uniwersalnym języku, to znaczy po łacinie. W XII wieku w Paryż zamieszkany przez 250.000 dusz miał
renomę ośrodka badań naukowych w dziedzinie teologii i filozofii. Stał się także wzorem dla szkół
wyższych, które tworzono w Europie Północnej. Bolonia była centrum studiów prawniczych, a jej przykład
naśladowały uniwersytety włoskie i hiszpańskie (a także najprawdopodobniej Uniwersytet Jagielloński do
1400 roku – przyp. tłum.). Od XIII wieku powstają uniwersytety we Francji (Sorbona, 1257, Montpellier,
1289), w Anglii, Szkocji, Niemczech, Czechach i w Polsce (UJ w 1364 – przyp. tłum.). Studentów
pochodzący z tych samych krajów i regionów dzielono na "narody", stowarzyszenia mające za cel
zapewnienie wzajemnej ochrony i pomocy pomiędzy nimi. Wtedy właśnie odnajdujemy pierwsze ślady grup
studenckich. Tak więc na początku XIII wieku na "Alma mater lutécienne" lub na uniwersytecie w Paryżu

131
istniał m.in. „honorowy naród Francji”, Wierny naród Pikardii, Czcigodny narodu Normandii i Stały naród
Niemiecki. Na uniwersytecie w Pradze (1348) istniały narody Czech, Bawarii, Saksonii i Polski, a na
uniwersytecie w Wiedniu (1365) narody Austrii, Nadrenii, Saksonii i Węgier (w Krakowie istniała bursa
Węgierska, Niemiecka etc – przyp. Tłum).
Każdy naród gromadził nauczycieli i uczniów z tego samego kraju lub tej samej prowincji/regionu.
Zorganizowany na wzór średniowiecznych cechów, "narody" witały przybysza i otaczały go opieką podczas
stawiania pierwszych kroków w niepokojącym świecie wielkiego miasta. Ażeby wstąpić do narodu, dany
kandydat musiał przejść przez określone próby, które możemy utożsamić z dzisiejszymi „chrztami” lub
„otrzęsinami”.
To właśnie te "narody" są źródłem ziomkostw na uniwersytetach niemieckich tj. Landsmannschaften.
Dzisiaj zasada łączenia się studentów z tego samego regionu w „bractwa” nadal obowiązuje na większości
amerykańskich.

Ziomkostwa (Landmannschaften) w Niemczech


W XVI wieku pojawiają się pierwsze zreformowane uniwersytety niemieckie. Studenci tworzą ziomkostwa,
tzw Landmannschaften (grupa rodaków), wzorowane na "narodach" w Paryżu. Przyjęły one niektóre zasady
cechów, ponieważ były regulowane przez różne przepisy jak i przez "Comment" pochodzenia francuskiego.
„Comment” był spisem reguł dobrego zachowania się w społeczeństwie („Comment” oznacza po francusku
„jak” - przyp. tłum.). Członków różniły między sobą kolory, które początkowo były kolorami miasta ich
pochodzenia.
Ziomkostwa te stały się bardzo silne w 17 wieku i występowało wiele ekscesów: bitwy i pojedynki między
ziomkostwami zdarzały się prawie codziennie. Z tego powodu państwa niemieckie rozprawiły się poważnie
z ziomkostwami pod koniec wojny trzydziestoletniej (1618/1648), doprowadzając do tego, że w 1654 Sejm
w Regensburgu całkowicie je zakazał. Nie zniknęły one całkowicie, ale straciły wiele ze swoich wpływów.
W rzeczywistości nadal działały w ukryciu, aby pojawić się znowu na scenie dziejów sto lat później, około
1775 roku. Zainspirowały je nowe organizacje studenckie pokrewne wolnomularzom. Ziomkostwa
zapożyczyły od nich nowe pomysły takie ideę "przynależności na całe życie "," dewizę "i" cyrkiel ". W ten
sposób wyłania się nam dzisiejsza forma związków studenckich (korporacji akademickich – przyp. Tłum.) w
Niemczech.
Na początku XIX wieku, znika zasada przyjmowania w swoje szeregi „rodaków” i jednocześnie znikają
"zakony". Landmannschaften nazywane są z francuskiego "Corps" („Corps” oznacza po w tym sensie po
francusku ciało ale już „corps du métier” oznacza cech- przyp. Tłum.). Ich celem było pielęgnowanie
przyjaźni oraz przywrócenie wiarygodności studentom która była bardzo nadwyrężona przez stare praktyki
ziomkostw.
W dniu 30 października 1802 Corps „Onoldia” zostaje oficjalnie uznany przez państwo i przez Uniwersytet
w Erlangen. W 1810 roku związki studenckie pojawiają się na wszystkich niemieckich uniwersytetach.
Żywią uczucia patriotyczne, uważając się jednocześnie za neutralne wobec religii. W 1817 stworzono
Deutsche Burschenschaft, związek prowadzone przez ideologów nacjonalistycznych, którzy chcieli stworzyć
jedne zjednoczone Niemcy w miejscu mozaiki państw jaką były Niemcy na początku XIX wieku (bardzo
możliwe, że flaga Niemiec pochodzi od Niemieckiej Korporacji Akademickiej działającej w 1848 w Jenie –
przyp. Tłum.).
Studenci katoliccy odmawiali pojedynków i walki szpadą. Dlatego założyli własne korporacje. Pierwszą z
nich jest „Bawaria” w Bonn założona w 1844 roku (czytelników zainteresowanych polskim ruchem
korporacyjnym zapraszam do przeczytania artykułu B. Wróblewskiego
http://www.archiwumkorporacyjne.pl/index.php/muzeum-korporacyjne/o-korporacjach/ - przyp. Tłum.).

Ruchy studenckie w Szwajcarii


W Szwajcarii rządy „ancien régimu” były dość odporne na idee związków studenckich. Dopiero w 1806
pięciu młodych studentów Academia Lausannensis tworzy organizację Belles Lettres. Trzeba nadmienić, że
wstępowano wtedy na uniwersytet w wieku 16 lat. Są to zatem młodzi ludzie, którzy dziś byliby licealistami.
Nazwę swojej organizacji wzięli od nazwy sali wykładowej na której odbywały sie ich zajęcia. Członkowie
organizacji spotykali się dwa razy w tygodniu w audytorium na terenie Akademii, aby słuchać i dyskutować
o dziełach literackich. Rozmowy były dosyć poważne, wszyscy uczestnicy zwracali się do siebie per „pan”
bez wyjątków. Zasadę tę zniesiono dopiero w 1831.
Jeśli Belles-Lettres została założona przez młodych studentów to reperkusje Kongresu Wiedeńskiego

132
zainspirowały w 1815 około sześćdziesięciu studentów uniwersytetów w Bernie i Zurychu. Spotkali się oni
w lipcu 1819 w oberży du Boeuf w Zofingen i założyli liberalną korporację akademicką o charakterze
patriotycznym. Otóż celem Zofingenów było poświęcić się służbie krajowi i połączyć wszystkie części
Szwajcarii pod jedną flagą. W 1820 roku, rok później, w Lozannie jak i Lucernie wystąpiono z wnioskiem o
stworzenie fili Zofingen. Pomimo braku bezpośrednich działań politycznych, Zofingenowie swoimi ideami
aktywnie przyczynili się do zwycięstwa wyborczego liberałów w 1830 roku.
Belles-Lettres rekrutowała członków głównie na wydziale filozoficznym i filologicznym, zaś Zofingen
wywodzili się głównie z wydziału prawa i teologii. Często Bellelettrieni po osiągnięciu wyższego stopnia
naukowego wstępowali do Zofingen bez zrzekania się członkostwa w Belles-Lettres. Reformy Edukacji z
1837 roku wzmocniły tę tendencję, spychając Belles Lettres do rangi gimnazjalnej. Ustaliło się, że przed
wstąpieniem do Zofingen czy później do Helvetii trzeba było wcześniej być członkiem Belles-Lettres.
Dopiero w 1862 roku Belles-Lettres została pełnoprawną korporacją akademicką.
Polityczne wstrząsy spowodowały podziały w Zofingen. W 1831 roku w Bazylei, Zofingeni stanęli po
stronie Partii Konserwatywnej w tymże mieście w sprzeciwiając się stworzeniu tam dwóch pół-kantonów. W
tym samym czasie członkowie Sekcji w Neuchâtel poparli tamtejszych rojalistów. Postępowi Zofingienowie
z Lucerny zażądali ukarania „reakcyjnych” członków. Walne zgromadzenie odmówiło wykonania takiego
postępowania i kilka koprorantów w 1832 roku założyło w Zurychu nową korporację akademicką Helvetia,
(politycznie bliskiej ruchowi radykalnemu). Jej debiut był trudny – sekcje w Zurychu i Aarau zniknęły już w
1835 roku, a w samej Lucernie Helvetia została zakazana w 1836 roku, na koniec przetrwała tylko sekcja w
Bernie. Chociaż Helvetia była korporacją postępową jeśli chodzi o światopogląd, nie przyłączyło się do niej
wielu studentów. Dlaczego? Ponieważ nadrzędnym celem Zofingenów było wciąż łączenie wszystkich
szwajcarskich studentów bez względu na region jak i na wyznawane wartości. Jeśli lewe skrzydło Zofingen
odeszło i założyło Helvetię,to prawe jej skrzydło też uczyniło podobnie i założyło Związek Studentów
Szwajcarskich (la Société des Etudiants Suisses). Założenia nowej korporacji zostało określone w 1841 roku
ale dopiero w 1843 ustaliła się ich ostateczna forma. Mimo, że SES starała się na początku ukryć religijne
aspekty swojego programu (aby spróbować przyciągnąć konserwatywnych protestantów) korporacja ta
zakorzeniła się głównie w dawnych bastionach katolicyzmu tj w Lucernie , Freiburgu, Schwyzu i St Gallen.
W każdej uczelni, każdy oddział SES ma inną nazwę i dlatego mamy „Sarinya Zaehringia” i „Nuithonia”
(sekcja francuskojęzyczna) w St-Michel we Fryburgu, „Suitia” w Schwitz, „Semper Fidelis” w Lucernie,
„Pierwsza Sekcja Helvetii” we Fryburgu im Breisgrau (uniwersytety w Bazylei, Bernie i Zurychu nie
przyciągają młodych katolików szwajcarskich), „Rhodania” w Sion, „Corvina” w Einsiedeln, „Himéria” w
Porrentruy, „Agaunia” w St-Maurice, „Turicia” akademicka w Zurychu, „Bazylei Rauracia Burgundia” w
Bernie, „Lemania” w Lozannie i „Salévia” od 1876 w Genewie.
Zgodnie z Art. 2 Statutu tamtejszych Korporacji: "Celem korporacji jest cnota, wiedza i przyjaźń, według
zwyczajów i wierzeń naszych przodków, w duchu Kościoła katolickiego, ze względu na dobro kraju.”
Zofingenowie, ciągle niezaangażowani w politykę, znaleźli się okrążani na lewo i prawo przez ruchy
studenckie bardziej aktywne politycznie...
W 1847 radykałowie z Zofingen tworzą "Neu Zofingia”. Sekcja ""Nouvelle Société de Zofingue" pojawia się
w 1848 roku w Lozannie, założona przez siedmiu studentów, w tym czterech byłych Bellelettrienów. W 1849
roku, większość sekcji korporacji Neu Zofingen przybiera nazwę Helvetia, na pamiątkę pierwszej fali
radykalnej powstałej w Bernie. W 1855 roku jednak doszło do krótkotrwałego połączenia Zofingen i
Helvetii. Sekcja Helvetii w Lozannie sprzeciwiła się wobec tej fuzji i zniknęła z końcem 1855 roku (obecnie
Zofingen ma 400 aktywnych członków i ponad 3000 filistrów – źródło Wikipedia – przyp. tłum.).

W Genewie, mieście Kalwina


Większości korporacji studenckich stworzono w Genewie już w XIX wieku. Promowały one ducha
wspólnoty i przyjaźni. Składa się z młodszych stażem członków ciągle studiujących którym umożliwiano
kontakt ze starszymi rocznikami jak i absolwentami. Za wyjątkiem „Adelphii”, żadna ze korporacji nie jest
mieszana, licealna i zatwierdzona przez uczelnię. Wymieńmy kolejno: Adelphia, Cincinela (1879), Gymnasia
(1889), Helvetia, Paedagogia (1859), Salévia (1876), Stella (1863), Vénusia (1993), Victoria Helvetica (1986
), nie Zofingen ... Arvésia (kobieca), Belles-Lettres, Mercuria (Business School) i SPES (abstynencja) ... i
dodajmy do tego, że żadna z tych korporacji nie przetrwała do XXI wieku!”
Źródło: http://www.adelphia.ch/origine2.html

We Francji: Historia Faluche

133
"Jeśli chodzi o nazwę Faluche, wydaje się, że nazwa pochodzi z Lille i oznacza „tort” („galette”). Ale
najprostszym wyjaśnieniem jest zfrancuszczenie włoskiego słowo „faluccia”.”
Na koniec II Cesarstwa ma miejsce reorganizacja szkolnictwa wyższego. Ma to bezpośrednie konsekwencje
na np. ożywienie życia studenckiego które było już wysoko rozwinięte w średniowieczu. Z rozwojem
krajowych szkołach wyższych cywilnych i wojskowych wiąże się ogromny napływ młodych studentów w
wieku 18-25 lat (paniom nie było wolno wtedy jeszcze studiować). Studenci szybko czują potrzebę
stworzenia organizacji w celu ochrony swoich praw. Wtedy to została założona pierwsza „société
d'étudiants” w 1876 roku w Nancy a takoważ w Lille w 1878 roku. W 1884 roku została uchwalona ustawa o
związkach zawodowych. Społeczność żaków nie była obojętna w stosunku do takich idei i ewolucji
społecznej.
W tym samym roku, gazeta „Le Cri du Peuple” (tzn „Krzyk Ludu” przyp. Tłum.) opublikowała artykuł
stwierdzający, że student "spełnia się jedynie w nieprzyzwoitości pawiana, przytwierdzonej na głupotę
nosorożca". Wybuchły z tego powodu gwałtowne demonstracje przed siedzibą gazety. Toczyły się ostre
przepychanki. Zauważono wtedy potrzebę stworzenia organizacji która chroniłaby dobre imię studentów i
jednocześnie broniła go na forum publicznym. Tak powstaje „l'Association Générale des Etudiants” (tzn
„Powszechny Związek Studencki” - przyp. tłum.), powszechnie znana jako A. Do dziś istnieją związki z
pochodnymi tej nazwy np. AGEB, AGEM, AGEN etc. Znamy dobrze historię tej organizacji dzięki jej
czasopismu które się nazywało "A, czyli pierwsza gazeta w porządku alfabetycznym”. Założycielami było
kilku studentów medycyny, pod przewodnictwem Bourrelier (lub Boureau), znalazł się tam także student
Delcambre (Nauki Ścisłe).
Wspomnienie wielkiej średniowiecznej solidarności scholarów nawiedza XIX wiecznych studentów
francuskich. Od 1886 do 1891 studenci w Montpellier, Lyonie, Tuluzie, Aix, Rennes, Nantes, Grenoble,
Dijon, Caen, Besançon zakładają swoje AGE.
Wkrótce nawiązują się kontakty międzynarodowe: w ten sposób, dnia 12 czerwca 1888, francuscy studenci
są zaproszeni na 800lecie Uniwersytetu w Bolonii. Udaje się tam pięciu członków AGE. Tam ubrani w
ciemne stroje rozjaśne kokardką w klapie i bandą w kolorach Paryża czują się ubogo. Rzeczywiście, można
było wtedy zobaczyć wszystkie formy strojów i czapek studenckich europejskich studentów: la penne i la
calotte z Belgii, Hiszpanów i Portugalczyków ubranych w "Tuna" i ich peleryny z kokardami oznaczające
przynależność do określonego wydziału. Były też różne czapki niemieckie jak i szwajcarskie kepi (zwany
dèfs). W wyniku tego spotkania studenci francuscy postanowili, że także potrzebują mieć własną czapkę
studencką. Dlatego zaadaptowali beret mieszkańców regionu Bolonii, na pamięci owego na wpół-
legendarnego Kongresu. Faluche wprowadzono do Paryża 25 czerwca. Kolejna hipotezą jej powstawania jest
fakt, że Faluche była bardzo podobna do beretów noszonych przez aktorów z Comedia del Arte, a która to
była bardzo popularna wśród studentów.
Tak oto narodziła się Faluche. Od tego momentu też studenci tworzą zwartą grupę i uczestniczą w
oficjalnym życiu uniwersyteckim we Francji i za granicą. Maszerują razem za flagami AGE podczas różnych
uroczystości. W sierpniu 1889 roku jest inaugurowana nowa Sorbona. Przyjeżdża wiele delegacji z
zagranicznych uniwersytetów. Montpellier rozpoczął świętowanie 600lecia postawania uniwersytetu od 22
do 25 maja 1890 roku. Prezydent Republiki Francuskiej, Sadi Carnot wręcza Prezesowi Powszechnego
Związku Studentów w Montpellier (AGEM) flagę stowarzyszenia. Wydaje się że studenci Montpellier
bardzo wcześnie przyjęli faluche jaką znamy dziś.
"Echo” studentów z Tuluzy w 1930 roku zawiera zdjęcia studentów z faluche na swojej pierwszej stronie:
nie ma wątpliwości, Faluche został zaadaptowana przez społeczność studencką.

Ale Faluche nie przechodziła przez wieki bez problemów i zmian. Pierwszy poważny upadek zdarzył się w
czasie okupacji podczas II wojny światowej. W 1945 r nastąpiło niewielki ożywienie. Następnie w 1968
roku pojawia się "drugi kryzys". Studenci całkowicie negują tradycje związanych z czapką studencką.
Dopiero od 8 marca 1976 (spisanie od nowa zasad faluche w Lille) obserwuje się "renesans" Faluche. W
1986 roku przegłosowano zasady krajowe zaś w w 1988 w Reims świętowano stulecie

Faluche.
Istnieją różne rodzaje faluche, ale ta z Lille jest najczęściej używaną. Ma ona kołową podstawę z plastiku
wzmocnioną i powlekaną skórą. Faluche z Montpellier, której cechą charakterystyczną jest obecność
czterech zaszewek, ograniczona jest do studentów i wykładowców z Montpellier jak i Nimes (jest to rzecz
często kwestionowana przez Montpellier). Faluche z Tours jest mało noszona, ponieważ ma miękką

134
obwódkę. Noszą ją na przykład członkowie zakonu Bitard (L.S.T. ! - przyp. Tłum.). Faluche ze Strasburga
posiada wiele małych zaszewek odchodzących od obwódki. Faluche z Marsylii jest o wiele szersza niż ta z
Lille. To Faluche która była chwilowa bardzo modna. W ostatnich latach czasami możemy spotkać
studentów noszących ten swoisty „placek” na głowie który wygląda trochę jak beret strzelców alpejskich.
Spisane według wielu kodeksów studenckich i rozpraw naukowych. "
Źródło: http://www.esiee.fr/~faluchec/Historique/historique.html

Belgia
Historia Penne
"Od marca 1860 roku, „czapka z materiału z wąskim daszkiem” zdaje się być czapką studencką studenta z
Liege. Na początku jest ona zielona dla wszystkich, albowiem zielony to kolor Uniwersytetu w Liege.
Student ubiera czapkę z różnych powodów. Należy najpierw zwrócić uwagę na panującą ówcześnie modę. W
19 wieku, a nawet jeszcze chwilę później rzeczą normalną i codzienną jest noszenie nakrycia głowy. Co jest
bardziej interesujące to rodzaj nakrycia głowy wybranego przez studentów. Na wybór ten nałożyło się wielu
czynników, w tym przede wszystkim buntowniczy duch żakowskiego środowiska. Dlatego
najprawdopodobniej zdecydowali się na noszenie innego kapelusza niż tego noszonego tradycyjnie przez
mieszczan (cylinder, etc.). Należy nadmienić, że studenci wywodzą się w większości właśnie z tej klasy
społecznej. Naśladowanie niemieckich czapek studenckich musiało również odgrywać niebagatelną rolę,
trudno jest jednak ocenić znaczenie tego czynnika (Liege jest położone niedaleko granicy belgijsko-
niemieckiej przyp. Tłum.). Wreszcie różne typy lub style czapek to "modny" dodatek do ubioru w epoce
romantyzmu. Te okoliczności prowadzą do stworzenia czapki studenckiej w Liege, czapki wkrótce
charakterystycznej dla żaków tego miasta. Niebawem każda czapka staję się swoistą historią studenta który
ją nosił poprzez dodawanie na niej odznak i przypinek.
Pod koniec 1880, kolor czapki zaczyna się dywersyfikować: kolor zielony będzie należał odtąd do studentów
medycyny, biały do prawników i filozofów, wreszcie czarny lub niebieski do studentów Górnictwa. Daszek
będzie stopniowo się wydłużać, aby osiągnąć obecny rozmiar w latach 70tych. Prawie nic nie wiadomo o
przyczynach, które doprowadziły do tych zmian.
Z końcem 19 wieku czapkę nazywa się "okropną". Termin ten jest stopniowo zastępowany przez nazwę
"penne" wkrótce po 1918 roku.
Istnieją również czapki studenckie podobne do tych z Liege w Brukseli (ULB), w Charleroi (Université du
travail), w Mons, w Leuven, w Antwerpii, itp. ... ""
Źródło: Philo fête ses 10 ans : L'Expo !,
Catalogue d'exposition, Liège, 1997, p. 12-13.

Początki Calotte – czapka studencka uniwersytetów katolickich


"Pełny uniform galowy, model 1870, przyjęty przez Korpus Papieskich Żuawów, nosili zawierał fez który na
swej górnej części, na czerwonym tle miał wyhaftowany węzeł węgierski”. Do dziś czapka studencka
uniwersytetów katolickich w Belgii zachowała ten węzeł. Posłuchajmy dalej historii wojskowości: "17
kwietnia 1867 roku została przyjęta do regulaminu czapka typu papachy z wełny, bez daszka i czerwonym
dnem. Czapka była obszyta małym pasmem czerwonej tkaniny wraz z zwisającym frędzlem po prawej
stronie. (...) oficerowie nosili czapki z droższej wełny, a węzeł na górze czapki był wyszywany prawdziwą
złotą nicią (...) W 1860/67, Belgia dostarcza Państwu Kościelnemu 1351 rekrutów. (...) W momencie
zwolnienia żuawów ze służby wojskowej (20 września 1870), znajdowało się tam 563 Belgów w tym 21
oficerów (...) ". Przypomnijmy, że w roku 1867 po raz trzeci Garibaldi próbował podbić Państwo Kościelne.
Francuski korpus ekspedycyjny wysłany przez Napoleona III pokonuje go w bitwie pod Mentana.
Korzystając z wojny francusko-niemieckiej i klęski Francji, wojska Piemontu Wiktora Emanuela II zajęły
Państwo Kościelne, naruszając tym samym traktat francusko-piemoncki z września 1864. Wojska
piemonckie wkroczyły do Rzymu 20 września 1870. W tym czasie setki młodych Belgów wstąpiło do wojsk
Państwa Kościelnego żeby bronić suwerenności ziemskiej władzy papieża. Wśród tych ochotników było
bardzo dużo studentów. Może niektórzy byli Żuawami i po powrocie do ojczyzny na Uniwersytet w Louvain
(Leuven) ustanowili tradycję którą pielęgnujemy do dziś? Może kilka lat później, studenci zainspirowali się
tą wspaniałą kartą historii? Są to tylko hipotezy. Musimy zaznaczyć, że analogie pomiędzy papachą żuawów
a calotte studencką są zbyt duże, żeby mógł to być zwykły zbieg okoliczności. Tak czy inaczej, calotte
pojawia się gronie studentów w Gand w 1884 roku. Calotte następnie rozprzestrzenia się na inne uczelnie.
Poświęcono jej specjalny przegląd w Liege już w 1898 roku.

135
Calotte musiała powstać zapewne w Leuven, w tym podwójnym obecnie uniwersytecie*, ponieważ do
dzisiaj nosi się tam czerwoną calotte. Dla odróżnienia, studenci z Gand (Gandawa/Gent) przyjęli białą
calotte (razem z czarną wełną czapki daje to kolory ich miasta), zaś w Liege przyjęto zieloną czapkę (taki
kolor jak flaga ofiarowana w 1860 roku przez króla Leopolda I tamtejszym studentów). Studenci w Brukseli
nosili czarną czapkę. Czy dawna wojskowa czapka papieskich żuawów jest przodkiem dzisiejszej calotte?
Nikt nie może odpowiedzieć na to pytanie z pewnością. Ale ta hipoteza wydaje się jak na razie najbardziej
zadowalająca.
Po maju 1968 r., studenci zaangażowali się w różne ruchy polityczne i folklor studencki podupadł. Calotte z
zielonym dnem, kiedyś bardzo popularna wśród studentów z Liège prawie całkowicie zniknęła. Dopiero paru
członków „Zakonu Tore” (sekcja biesiadna Związku Studentów Katolickich Uniwersytetu w Liège)
postanowił wskrzesić tę czcigodną tradycję. W dniu 7 grudnia 1983 odbyły się chrzciny pierwszych calotte
od wielu lat. W 1987 r., tradycja noszenia calotte z Liege rozprzestrzenił się na część członków „Zakonu
Wielkiego Seminarium”. Aby uzyskać prawo do noszenia calotte Uniwersytetu w Liege, kandydat musi być
ochrzczony w jednym z wymienionych powyżej Zakonów. Są to ściśle męskie stowarzyszenia studenckie,
dlatego nie zobaczy się calotte z Liege na głowach studentek. **
Feu Michel Franckson, historyk.

[*: Od 1969r., w związku z konfliktem językowym w Belgii Uniwersytet w Louvain podzielił się na dwa
nowe uniwersytety. Sekcja flamandzkojęzyczna pozostała w Leuven i założyła KUL, zaś cześć
francuskojęzyczna opuściła miasto Leuven i założyła UCL w Louvain-La-Neuve – przyp. Tłum. ]
[**: Od 2004 r., dzięki wejściu „Zakony Kwestury Raymaldiny” (zakon mieszanego) do Związku Studentów
Katolickich, calotte z Liège może być noszona przez płeć piękną. Pierwszą studentką noszącą calotte
(calottine – przp. Tłum.) z Liege była Kim z wydziału filozoficznego w lutym 2005]

136
SPIS TREŚCI:

10 W SKALI BEAUFORTA 102

A
A TERAZ IDZIEMY NA JEDNEGO 125
AGNIESZKA 90
ALE TO JUZ BYŁO 72
AUTOBIOGRAFIA 71

B
BABCIA BLUES 118
BACHE BENE VENIES 18
BAL NA GNOJNEJ 50
BAL U WETERANÓW 49
BALLADA O FELKU ZDANKIEWICZU 52
BALLADA O JANKU WIŚNIEWSKIM 45
BALLADA O JEDNEJ WIŚNIEWSKIEJ 48
BALLADA O TRZECH WODZACH 114
BARANEK 77
BAŚKA 91
BIAŁE RÓŻE 32
BIESZCZADZKIE ANIOŁY 69
BIJATYKA (24 LUTEGO) 110
BOGURDZICA 29
BREVE REGNUM 17
BUJAJ SIĘ FELA 53

C
CELINA 75-76
CHEMIK 117
CHŁOPCY Z „ALBATROSA” 107-108
CHRYZANTEMY ZŁOCISTE 120
CHRZEST 128
CO TY TUTAJ ROBISZ 78
CZAPKOWE CZTERY RAZY PO DWA RAZY 15
CZARNA MAŃKA 54
CZARNY BLUES O CZWARTEJ NAD RANEM 68
CZARNY CHLEB I CZARNA KAWA 74
CZERWONE MAKI NA MONTE CASSINO 35
CZERWONE SŁONECZKO 38
CZERWONE SŁONECZKO 39

137
CZERWONY JAK CEGŁA 67
CZTEREJ PANCERNI I PIES 43
CZTERY RAZY PO DWA RAZY 121

D
DUSZĄC KSIĄŻKI PRZEZ DZIEŃ CAŁY 27
DZIECI 81
DZIŚ U MNIE W BRZUCHU 27

F
FELEK 119
FILISTERSKIE "GAUDEAMUS" 14
GAUDE MATER POLONIA 29
GAUDEAMUS IGITUR 5
GDY NIE MA DZIECI 84
GDYBYM MIAŁ GITARĘ 58
GDZIE TA KEJA? 109
GŁĘBOKA STUDZIENKA 56

H
HEJ KOLEDZY 26
HEJ, BYSTRA WODA 56
HISTORIA FOLKLORU STUDENCKIEGO 129
HISTORIA PATRIARCHY NOEGO (NOE) 113
HISZPAŃSKIE DZIEWCZYNY 106
HOUSE OF THE RISING SUN 96
HYMN RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ 6
HYMN ZJEDOCZONEJ EUROPY 7

I
IDZIE ŻOŁNIERZ 34
IN TABERNA QUANDO SUMUS 19-20

J
JEDZIE POCIĄG Z DALEKA 89
JESZCZE PO KROPELCE 61

K
KAROLINKA 55
KASIA SADYSTKA 118
KIEDY SZLIŚMY PRZEZ PACYFIK 103

138
KILER 79
KNOCKI' ON HEAVEN'S DOOR 96
KOLOROWE JARMARKI 86
KOMU DZWONIĄ 12
KURDESZ 23

L
LANDRYN 85
LATO (KONIE ZIELONE...) 59
LATO (RZECZ MIĘDZY NAMI...) 59
LATO, LATO 60

Ł
ŁING CZING CZING, CZYLI CHIŃSKA PIOSENKA PANA ANDRZEJA 16

M
MAKI 41
MAKUMBA 82
MAŁGOŚKA 87
MEUM EST PROPOSITIUM 21
MEUM EST PROPOSITIUM... 9
MIESIĄCE 124
MORSKIE OPOWIEŚCI 97-101
MURY 46
MY, CYGANIE 57
MY, PIERWSZA BRYGADA 36

N
NASZA KLASA 64
NASZYM PRZYJACIELEM... 9
NIE PIJ PIOTREK 80
NIEBOSZCZYK 119
NIECH MU GWIAZDKA POMYŚLNOŚCI 123
NIM WSTANIE DZIEŃ 44
NOGI 88
NUNC EST BIBENDUM 21

O
O ELA 91
O MÓJ ROZMARYNIE 31
O PEGGY BROWN 92
ONA JEST PEDAŁEM 79

139
P
PIEŚŃ FILARETÓW 24
PIEŚŃ OTWARCIA 22
PIEŚŃ SEMESTRÓW 8
PIJ, PIJ, PIJ BRACIE, PIJ 28
PIJAK 63
PIJE KUBA DO JAKUBA 10
PIŁA TANGO 73
PIWA NAM NIE ZABRAKNIE 13
PIWA, PIWA, DAJCIE MU PIWA... 9
PIWKA DAJCIE NAM ŻAKOM 13
PIWO 26
PIWO W KUFELKU 112
PIWO, PIWO, PIWO (BROWAR SONG) 111
POCHWAŁA WESOŁOŚCI 22
POŻEGANANIE LIVERPOOLU 105
PRECZ, PRECZ OD NAS SMUTEK WSZELKI 25
PRZELEĆ MNIE W TEJ KONICZYNIE 116
PRZEPIJEMY NASZEJ BABCI 115

R
ROTA 30
RÓŻA I BEZ 37
RUSZAJ SIE BRUNO 70

S
SIEKIERA, MOTYKA 42
STO LAT WERSJA HARD 122
SZARA PIECHOTA 33

T
TEARS FOR FEARS – MAD WORLD 95
TEKSAŃSKI 93
TOKAJ PIŁEM 62

U
U CIOCI NA IMIENINACH 51
UKRAINA (HEJ SOKOŁY) 47

W
W PIWNICZNEJ IZBIE 11

140
WEHIKUŁ CZASU 66
WHISKY 65
WŁOSY 83
WÓDKA 94

Z
Z PIJANYM ŻEGLARZEM 104
Z TWARZĄ MARLYN MONROE 92
ZACHOWANIE PODCZAS KARCZMY (CZĘŚCI OFICJALNEJ) 124

Ż
ŻURAWIJKI (BOLSZEWIKA GOŃ, GOŃ, GOŃ) 40

141

You might also like