You are on page 1of 152

Terry Pratchett Pity Elefant Przeoy: Piotr W.

Cholewa

Mwi, e wiat jest paski ispoczywa na grzbietach czterech soni, ktre zkolei stoj na gigantycznego wia. Mwi, e sonie jako e s tak ogromnymi bestiami maj koci ze y ze zota, bo lepiej przewodzi na wielkie dystanse. [Nie ze skay ielaza wswej obecnej , martwej postaci, ale zywej skay ielaza. Krasnoludy maj bardzo kreatywn mitologi d mineraw.] Mwi, e pity so, ryczc itrbic, nadlecia przez atmosfer modego wiata wiele lat ztak moc, e rozbi kontynenty iwynis acuchy gr. Nikt waciwie nie widzia jego ldowania, co prowadzi do interesujcego problemu filozofi cznego: kiedy wacy mnstwo ton rozwcieczony so pdzi po niebie, ale nie ma nikogo, kto go sysza, to czy wsensie filozoficznym robi haas? I jeli nie byo nikogo, kto by widzia, jak uderza ogrunt, to czy naprawd uderzy? Inaczej mwic, czy nie jest to zwyka bajka dla dzieci, majca wyjani pewne interesujce awiska naturalne? Co do krasnoludw, ktre opowiadaj t legend ikopi owiele gbiej ni inni, one twierd ziarno prawdy.

W czysty dzie zwysokich punktw obserwacyjnych wRamtopach mona spojrze bardzo daleko n rwniny. Latem mona policzy kolumny kurzu, kiedy woowe zaprzgi sun ze sw maksymaln dwch mil na godzin, akada para cignie za sob wz zprzyczep, po cztery tony adunku. , nim wszystkie te wozy tu dotary, ale kiedy ju dotary, byo ich bardzo wiele. Do mia st znad Morza Okrgego wiozy surowce, aczasem ludzi, ktrzy wyruszali szuka szczcia i iamentw. W gry wracay gotowe wyroby, rzadkie obiekty zkrain za oceanami oraz ludzie, ktrzy zn aleli mdro ipar blizn. Zwykle kolejne konwoje dzieli od siebie dzie drogi. Zmieniay krajobraz wrozwinity weh iku czasu przy dobrej pogodzie czowiek mg zobaczy zeszy wtorek. Heliografy mrugay woddali to kolumny wozw przesyay sobie nawzajem wiadomoci oaktyw andytw, adunku inajlepszym miejscu, gdzie mona dosta dwa jajka, potrjne frytki istek try ze wszystkich stron zwisa zbrzegw talerza. Wielu ludzi podrowao tymi wozami. By to rodek lokomocji tani, wygodniejszy ni droga p echot, no iwkocu docierao si na miejsce. Niektrzy podrowali za darmo. Jeden wonica mia problemy ze swoim zaprzgiem. Zwierzta byy nerwowe. Nie dziwioby to w ch, gdzie bardzo wiele dzikich stworze mogoby uzna wou za wdrowny posiek, ale tutaj n e byo nic groniejszego od kapusty. Za plecami wonicy, pomidzy stosami desek, co spao.

W Ankh-Morpork by to kolejny zwyczajny dzie... Sierant Colon balansowa na chwiejnej drabinie na kocu Mosinego Mostu, jednej znajbardziej ruchliwych arterii miasta. Jedn rk trzyma si wysokiego supa zumocowan na grze skrzyneczk, drug podsuwa domowej r do szczeliny wprzedniej ciance. Atu jest inny typ wozu powiedzia. Zrozumiae? ...k odpowiedzia cichutki gosik zwntrza. To dobrze mrukn sierant Colon, wyranie zadowolony. Schowa album iwskaza most. Widzisz te dwa biae znaki namalowane na bruku? ...k. Ioznaczaj...? Jeli-wz-jedzie-midzy-nimi-mniej-ni-minut-to-za-szybko powtrzy gosik wczeniejsz e. Dobrze. Awtedy ty... Maluj-obrazek. Uwaajc, eby byo wida... Twarz-wonicy-albo-tablice-wozu. Anoc...

Uy-salamandry-eby-byo-wyrane. Bardzo dobrze, Rodney. Kto znas zjawi si tu raz dziennie iodbierze obrazki. Masz wsz ystko, co potrzebne? ...k. Co to takiego, sierancie? Colon spojrza wd na bardzo du, brzow iskierowan ku grze twarz. Umiechn si. Witaj, Ca powiedzia, schodzc zgodnoci po drabinie. To, na co pan teraz patrzy, olson, to element nowoczesnego projektu Stra na nowe milenienienum... nium. Nie jest specjalnie straszne zauway Ca Jolson, przygldajc si krytycznie. Widywa zniejsze. Stra jak wStra Miejska, Ca. Aha, rozumiem. Niech ktokolwiek sprbuje tu jecha za szybko, alord Vetinari obejrzy sobie rano jego obrazek. Ikonografy nie kami, Ca. Zgadza si, Fred. Bo s na to za gupie. Jego wysoko mia dosy wozw pdzcych po mocie, rozumiesz, iprosi nas, eby jako t teraz Szefem Ruchu, Ca. To dobrze, Fred? No pewno! zapewni zsatysfakcj sierant Colon. Do mnie naley ochrona tych, no... a i miasta przed zablokowaniem, co doprowadzioby do cakowitego zaamania handlu iruiny dla nas wszystkich. To najwaniejsze zmoliwych zada, mona powiedzie. Itylko ty musisz je wykonywa? No, gwnie. Gwnie ja. Kapral Nobbs iinni chopcy pomagaj, oczywicie. Ca Jolson podrapa si wnos. Bo ja wanie chciaem ztob pogada na podobny temat, Fred. Nie ma problemu. Co bardzo dziwnego pojawio si przed moj restauracj, Fred. Colon pody za potnym mczyzn za rg. Zwykle lubi towarzystwo Caa, poniewa przy ni em szczupy. Ca Jolson by czowiekiem, ktry figurowa watlasach izmienia orbity niewi planet. Kamienie bruku pkay pod jego stopami. Wjednym ciele czy abyo tam do mie szego kucharza wAnkh-Morpork znajbardziej akomym konsumentem, co stanowio kombinacj d oprawdy stworzon wniebie ziemniaczanego puree. Colon nie pamita nawet, jak Jolson ma na imi. Przydomek zyska przez aklamacj, poniewa nikt, kto widzia go na ulicy, nie mg wierzy, e cay ten obiekt jest Jolsonem. Na Broad-Wayu sta duy wz. Inne wycofyway si iprboway jako go omin. Koo obiadu przysza dostawa misa, akiedy wonica wyszed... Ca Jolson wskaza spor trjktn konstrukcj zamontowan na jednym zk. Bya wykonana z ochlapana t farb. Fred postuka wni ostronie. Widz, na czym polega kopot stwierdzi. Jak dugo ten wonica by uciebie? Wiesz, daem mu obiad... Atwoje obiady s doskonae, Ca, zawsze to powtarzam. Co miae na dzisiaj? Bitki wsosie mietanowym, zopadkiem, ana deser beowy tort Czarna mier. Przez chwil panowao milczenie, gdy obaj wyobraali sobie cay posiek. Fred Colon westch n cicho. Opadek polany masekiem? Nie chciaby mnie chyba obrazi, sugerujc, e zapomniaem omaseku, prawda? Czowiek wiele czasu moe spdzi, rozkoszujc si takim obiadem uzna Fred. Tylko e a, Patrycjusz bardzo nie lubi, kiedy wozy parkuj na ulicy duej ni dziesi minut. Uwa o co wrodzaju przestpstwa. Zjedzenie mojego obiadu wdziesi minut to nie jest przestpstwo, Fred, to tragedia od ar Ca. Tu jest napisane Stra Miejska usunicie 15 $, Fred. To mj dochd za kilka . Chodzi oto tumaczy Fred Colon e to masa papierw, rozumiesz? Nie mog tak sobie t oa, chocia chciabym. Wkomendzie na biurku mam wszystkie odcinki kontrolne. Gdybym ja dowodzi stra, to oczywicie... Ale mam zwizane rce, rozumiesz... Stali wniewielkiej odlegoci od siebie, zrkami wkieszeniach, pozornie nie zwracajc na ebie uwagi. Sierant Colon zacz cicho pogwizdywa. Wiem otym iowym oznajmi ostronie Ca. Ludziom si wydaje, e kelnerzy nie maj us Ja wiem bardzo duo, Ca. Colon zabrzcza monetami wkieszeni.

Obaj przez chwil wpatrywali si wniebo. Moe zostao mi zwczoraj troch lodw miodowych... Sierant Colon spojrza na wz. Co podobnego, panie Jolson! zawoa tonem absolutnego zdumienia. Jaki wyjtkowy tp amr na paskie koo! Zaraz si tym zajmiemy. Wyj zza pasa dwie okrge opatki pomalowane na biao, spojrza na wie semaforow komen iejskiej, wystajc ponad dachem starej fabryki lemoniady, odczeka, a dyurny gargulec d a mu sygna, po czym zniejak werw ientuzjazmem zacz odgrywa czowieka osztywnych r go dwie partie tenisa stoowego rwnoczenie. Patrol zjawi si tu lada chwila... Aha, popatrz tylko... Kawaek dalej na ulicy dwa trolle starannie zakaday blokad na koo wozu zsianem. Po min cie czy dwch jeden spojrza przypadkiem na wie komendy, szturchn koleg, wyj wasne i i znieco mniejszym zapaem ni Colon wysa sygna. Kiedy otrzyma odpowied, trolle i, zauwayy Colona iruszyy wjego stron. Ta-dam! zawoa zdum sierant. Niezwyka jest ta nowa technologia przyzna zpodziwem Ca Jolson. Aprzecie musieli le? Ze dwadziecia, trzydzieci sni std. Zgadza si, Ca. Wdawnych czasach musiabym gwizda. Ateraz zjawi si tutaj, wiedzc j ich wzywam. Inaczej musieliby spojrze izobaczy, e to ty. No tak... przyzna Colon wiadomy, e to, co zaszo, moe nie by najjaniejszym promie ta wwicie rewolucji komunikacyjnej. Oczywicie, to by dziaao tak samo dobrze, gdyby i wiele ulic std. Albo nawet po drugiej stronie miasta. Agdybym kaza gargulcowi, eby , jak to okrelamy, rzuci wiadomo na du wie nad Tumpem, za par minut odebraliby at. Ato przecie dwadziecia mil. Co najmniej. Niezwyke, Fred. Czasy si zmieniaj, Ca stwierdzi Colon, gdy trolle dotary na miejsce. Funkcjonari zert, kto wam kaza zaoy blokad na wz mojego przyjaciela? zapyta gronie. No bo, sierancie, rano pan mwi, coby zaklamrowa kady... Ale nie ten przerwa mu Colon. Zdejmijcie to natychmiast inie bdziemy ju wraca do sprawy. Jasne? Funkcjonariusz Czert doszed najwyraniej do wniosku, e nie pac mu za mylenie idobrz niewa sierant Colon nie uwaa, by wtym zakresie bya to rozsdna inwestycja. Jak pan tak mwi, sierancie... Akiedy si tym zajmiecie, ja iCa utniemy sobie ma pogawdk. Prawda, Ca? Zgadza si, Fred. To znaczy, mwi pogawdka, ale ja bd gwnie sucha, ato zpowodu tego, e bd mi

nieg zsuwa si zjodowych gazi. Czowiek przecisn si midzy nimi, przez chwil sta em chwytajc oddech, po czym szybkim truchtem ruszy przez polan. W dolinie rozlegy si pierwsze dwiki rogu. Mia zatem godzin, jeli mona im wierzy. M da mu si dotrze do wiey, ale byy przecie inne rozwizania. Mia plany. Potrafi ich przechytrzy. Trzyma si zdala od niegu, ile tylko mona, zawrac orzysta ze strumieni... To moliwe, to ju si udawao... By tego pewien. Kilka mil od niego smuke ciaa zanurzyy si midzy drzewa. Zaczy si owy... Bardzo daleko od tego miejsca, wAnkh-Morpork, palia si Gildia Baznw. Co stanowio problem, poniewa druyna straacka gildii skadaa si gwnie zklaunw. A to zkolei stanowio problem, poniewa jeli pokaza klaunowi wiadro idrabin, moliwa j ylko jedna reakcja. Lata szkolenia bior gr. Co wczerwonym nosie przemawia do niego. N ie moe si powstrzyma. Sam Vimes ze Stray Miejskiej Ankh-Morpork opar si omur ioglda przedstawienie. Naprawd musimy jeszcze raz zoy uPatrycjusza wniosek opowoanie publicznej stray po wiedzia. Po drugiej stronie ulicy klaun podnis drabin, odwrci si, waln drabin klauna za sob o do wiadra, odwrci si znowu, eby sprawdzi, co to za zamieszanie, iposa sw podnosz zpowrotem do wiadra, gdzie wpada zdziwnym mlaskiem. Tum patrzy wmilczeniu gdyby to ieszne, klauni by tego nie robili. Gildie s mocno przeciwne odpar kapitan Marchewa Zelaznywadsson, jego zastpca. Klaun wi zdrabin wylano wod zwiadra do spodni. Mwi, e to by byo wtargnicie na prywatny

Pomienie strzeliy zpokoju na pierwszym pitrze. Jeeli pozwolimy, eby si spalia, bdzie to powany wstrzs dla rozrywki wtym miecie zekonaniem Marchewa. Vimes zerkn na niego zukosa. To by prawdziwy Marchewowy komentarz. Brzmia niewinnie j ak demony, ale mona byo go zrozumie cakiem inaczej... Rzeczywicie bdzie przyzna. Mimo to lepiej chyba co ztym zrobi. Zrobi kilka k nis donie do ust. No dobra! Tu Stra Miejska! Uformowa acuch! Bra wiadra! Auu... Musimy? odezwa si ktry zgapiw. Owszem, musicie zapewni kapitan Marchewa. Chodcie wszyscy, jeli ustawimy si wdwi ie, zaatwimy spraw raz-dwa. Co wy na to? Moe by nawet zabawnie. Ustawili si posusznie, jak zauway Vimes. Marchewa kadego traktowa tak, jakby by miym isympatycznym gociem. Iwjaki niewyjan ludzie nie mogli si oprze, by wykazywa mu, e si nie myli. Ku powszechnemu rozczarowaniu ogie szybko zosta ugaszony kiedy tylko rozbrojono kl aunw idobrzy ludzie odprowadzili ich na bok. Marchewa powrci, ocierajc czoo, gdy Vimes zapala cygaro. Zdaje si, e poykacz ognia mia kopoty odkowe wyjani. Cakiem moliwe, e nigdy nam tego nie wybacz stwierdzi Vimes, kiedy wrcili do patro ia ulic. No nie... Co teraz? Marchewa spoglda wgr, wkierunku najbliszej wiey semaforowej. Rozruchy przy Kablowej poinformowa. Kod Wszyscy funkcjonariusze, sir. Ruszyli biegiem. Czowiek zawsze bieg na Wszystkich funkcjonariuszy. Bo sam te mg mie ty. Kiedy zbliali si do celu, zauwayli na ulicach wicej krasnoludw. Vimes rozpozna charak erystyczne znaki: wszystkie krasnoludy miay skupione miny iszy wtym samym kierunku. Zaatwione stwierdzi, kiedy skrcili za rg. Od razu mona pozna po nagym zwiksze podejrzanie przypadkowych przechodniw. Cokolwiek si tutaj dziao, bya to sprawa powana. Ulic zacielay rozmaite mieci icak krasnoludw. Vimes zwolni. Ju trzeci raz wtym tygodniu zauway. Co wnich wstpio? Trudno powiedzie, sir odpar Marchewa. Vimes zerkn na niego zukosa. Marchewa wychowa si wrd krasnoludw. Poza tym, jeli ty go unikn, nigdy nie kama. To nie to samo co nie wiem, prawda? Kapitan by wyranie zakopotany. Myl, e to... no, jakby sprawa polityczna, sir. Vimes zauway wbity wcian topr. Tak, rzeczywicie mrukn. Kto nadchodzi ulic iby prawdopodobnie powodem, dla ktrego zamieszki ustay. Modszy onariusz Bluejohn by chyba najwikszym trollem, jakiego Vimes spotka wyciu. Wyrasta... Nie wyrnia si ztumu, poniewa sam by tumem. Ludzie nie zauwaali go, gdy przesani iele potnie zbudowanych osb, by instynktownie agodny ido niemiay, chtnie sucha trafi do gangu, zostaby onierzem. Wstray suy za tarcz podczas zamieszek. Inni str ali zza niego. Wyglda na to, e wszystko si zaczo wdelikatesach uwidry stwierdzi Vimes, kiedy a stray. Wecie od niego zeznanie. To nie jest dobry pomys, sir owiadczy stanowczo Marchewa. On niczego nie widzia. Askd wiesz, e niczego nie widzia? Nie pytae go. Wiem, sir. Niczego nie widzia. Niczego te nie sysza. Nawet kiedy demolowa mu lokal iwalczy na ulicy przed drzwiami? Tak jest, sir. Ach, rozumiem. Nikt nie jest tak guchy jak ci, ktrzy nie chc sysze. To chcesz mi pow edzie? Co wtym rodzaju, sir. Tak. Prosz posucha, sir, wszystko si skoczyo. Nie sdz, e e ranny. Tak bdzie najlepiej, sir. Prosz... Czy to jedna ztych prywatnych spraw krasnoludw, kapitanie? Tak, sir... Ale jestemy wAnkh-Morpork, nie wjakiej grskiej kopalni. Moim obowizkiem jest dopiln nie spokoju, ato mi nie wyglda na spokj. Co powiedz ludzie na takie bjki uliczne? Powiedz, e to kolejny dzie wyciu miasta, sir odpar sztywno Marchewa. Tak, przypuszczam, e faktycznie tak powiedz. Jednake... Vimes podnis jczcego kra

. Kto to zrobi? zapyta gronie. Nie jestem wnastroju do suchania wykrtw. Gadaj! zwisko! Agi Motokrad wymamrota krasnolud. Dobrze. Vimes go puci. Zapiszcie to, Marchewa. Nie, sir odpar Marchewa. Sucham? Wmiecie nie ma adnego Agiego Motokrada, sir. Znacie kadego krasnoluda? Znam ich wielu, sir. Ale Agiego Motokrada mona spotka tylko wgbi kopalni, sir. To r aj zoliwego ducha, sir. Na przykad Wsad to tam, gdzie Agi wgiel trzyma oznacza... Tak, mog si domyli przerwa mu Vimes. Sugerujesz, e ten krasnolud wanie powied r zaczo lene licho? Krasnolud znikn ju za rogiem. Mniej wicej, sir. Przepraszam na moment. Marchewa przeszed na drug stron ulicy, wyj ujc zza pasa dwie biae paletki, Wejd tylko wlini widocznoci wiey wyjani. Lepie . Dlaczego? No, kazalimy czeka Patrycjuszowi, sir, wic wypada moe mu powiedzie, e si spnimy. Vimes sign po zegarek ispojrza na tarcz. Mia przeczucie, e to znowu jeden ztych dn ch, ktre przytrafiaj si codziennie.

W naturze wszechwiata ley, by osoba, ktra zawsze kae czowiekowi czeka dziesi minut, dnia, gdy ten czowiek si odziesi minut spni, bya gotowa dziesi minut wczeniej i nnie nic otym nie wspominaa. Przepraszamy za spnienie, sir rzek Vimes, kiedy weszli do Podunego Gabinetu. Och, spnilicie si, panowie? Patrycjusz unis wzrok znad papierw. Doprawdy nie z c powanego, mam nadziej? Gildia Baznw si palia, sir wyjani Marchewa. Jakie ofiary? Nie. C, to prawdziwe bogosawiestwo stwierdzi wolno lord Vetinari. Odoy piro. Do rzeczy... Co mielimy omwi...? Przysun sobie jaki dokument iprzeczyta szybko. ak widz, nowy wydzia ruchu drogowego wywar oczekiwany skutek. Wskaza duy stos papier Dostaj niezliczone skargi od Gildii Wonicw iPoganiaczy. Brawo. Prosz przekaza moje dzikowania sierantowi Colonowi ijego ludziom. Oczywicie, sir. Jak widz, jednego dnia zaklamrowali siedemnacie wozw, dziesi koni, osiemnacie wow Bya nieprawidowo zaparkowana, sir. Wsamej rzeczy. Jednake dostrzegam tu chyba pewien dziwny schemat... Sir? Wielu wonicw zapewnia, e tak naprawd wcale nie parkowali, ale zatrzymali si tylko, b przepuci wyjtkowo star iwyjtkowo brzydk dam, ktra wyjtkowo powoli przechodzia p Tak si tumacz, sir. Wnioskuj, e bya stara, na podstawie niekoczcej si litanii wyrae typu Laboga, moj stopy itym podobnych. Zca pewnoci brzmienie sugeruje starsz osob, sir rzek Vimes znieruchom twarz. No wanie. Dziwne jednak, e kilku znich zauwayo, jak owa starsza dama odbiegaa pote zn uliczk, do szybko. Nie zwrcibym na to uwagi, oczywicie, gdyby nie fakt, i ow da o jakoby podczas przechodzenia przez inn ulic, bardzo powoli, wsporej odlegoci od pop rzedniej. Tajemnicza sprawa, Vimes. Vimes przesoni doni oczy. To tajemnica, ktr zamierzam bardzo szybko wyjani, sir. Patrycjusz skin gow izapi na kartce. Kiedy odoy j na bok, odsoni kartk owiele brudniejsz iwielokrotnie zo noe do papieru, za ich pomoc bardzo ostronie rozoy kartk iprzesun po blacie wstr Czy wie pan co na ten temat? Vimes spojrza na wielkie, okrge, wyrysowane kredk litery: DrOGi Pane, Okrucistfo wobe s BesDomyh PzuF wtym MIEScie to chaBA, CO rOBi StraSZ Wtej SpraWie? PopdisAnO LyGa PszeCif OkrucistfU dla PzuF. Nic zupenie zapewni. Moi urzdnicy twierdz, e prawie co noc podobny list wsuwany jest pod drzwi rzek Patr

cjusz. Jak rozumiem, nikogo nie zauwaono. Mam to zbada? Nie powinno by trudno znale wmiecie kogo, kto lini si przy pisaniu fi ma jeszcze gorsz ni Marchewa. Bardzo dzikuj, sir wtrci Marchewa. aden zgwardzistw nie zameldowa, by cokolwiek zauwayli powiedzia Patrycjusz. Czy nkh-Morpork jaka grupa specjalnie zainteresowana dobrobytem psw? Wtpi, sir. Zatem zignoruj te listy pro tern zdecydowa Vetinari. Wilgotny list zplaniciem wyl oszu. Przejdmy do pilniejszych spraw. Oczym to... Co pan wie na temat Bzyku? Vimes wytrzeszczy oczy. Marchewa chrzkn dyskretnie. Rzeki czy miasta, sir? Patrycjusz si umiechn. Wie pan, kapitanie, ju dawno przesta mnie pan zaskakiwa. Chodzio mi omiasto. To jedno zwikszych miast wUberwaldzie, sir tumaczy Marchewa. Eksport: cenne meta kra, drewno ioczywicie tuszcz zgbokich kopalni tuszczu wSchmaltzbergu... Istnieje miasto onazwie Bzyk? spyta Vimes, wci zaskoczony tempem, wjakim dotarli t od wilgotnego listu opsach. cile mwic, sir, poprawna wymowa to raczej Bezik odpar Marchewa. Mimo wszystko... AwBeziku, sir, Morpork brzmi tak samo jak ich okrelenie dla elementu damskiej bieliz y cign Marchewa. Kiedy si zastanowi, na wiecie jest tylko skoczona liczba sylab. Ale skd ty otym wiesz, Marchewa? Och, czowiek syszy to iowo, sir. Tu itam... Doprawdy? Aktry konkretnie element... Co niezwykle wanego zdarzy si tam za kilka tygodni przerwa mu Vetinari. Co, musz czy, co bdzie miao istotne znaczenie dla przyszej pomylnoci Ankh-Morpork. Koronacja dolnego krla domyli si Marchewa. Vimes spojrza na niego, potem na Patrycjusza, potem znw na Marchew. Czy jest jaki biuletyn, ktry tu kry, ale jako do mnie nie dotar? Spoeczno krasnoludw od miesicy praktycznie oniczym innym nie mwi, sir. Naprawd? zdziwi si Vimes. Chodzi ote zamieszki? Te conocne bjki wkrasnoludzich Kapitan Marchewa ma racj, Vimes. To bdzie wielka uroczysto, wktrej wezm udzia prz ciele licznych rzdw. Oraz rozmaitych ksistw Uberwaldzkich, poniewa dolny krl wada tyl o tymi czciami Uberwaldu, ktre znajduj si pod powierzchni. Jego przychylno jest cen ez wtpienia bdzie tam Borogravia iGenoa, prawdopodobnie nawet Klatch. Klatch? Przecie oni maj do Uberwaldu jeszcze dalej ni my! Po co zadaj sobie trud? Vimes przerwa na chwil izastanowi si. Ha! Byem gupi. Gdzie s pienidze? Sucham, komendancie? Tak mawia mj dawny sierant, kiedy czego nie rozumia, sir. Trzeba odkry, gdzie s pi , isprawa jest ju wpoowie rozwizana. Vetinari podnis si istan przy wielkim oknie, plecami do nich. Uberwald to wielka kraina powiedzia, jakby zwraca si do szyby. Mroczna. Tajemnicza Staroytna... Wielkie, nietknite zoa wgla irud elaza doda Marchewa. Ituszcz, naturalnie. N , lampy oliwne imydo pochodz wostatecznym rozrachunku ze z Schmaltzbergu. Dlaczego? Mamy przecie wasne rzenie, prawda? Ankh-Morpork zuywa wiele wiec, sir. Zca pewnoci nie zuywa wiele myda odpar Vimes. Wiele jest zastosowa dla tuszczu ioju, sir. Nie jestemy wstanie samodzielnie zaspok szystkich potrzeb. Ach... mrukn Vimes. Patrycjusz westchn. Oczywicie mam nadziej, e uda nam si wzmocni powizania handlowe zrnymi narodami w Uberwaldu powiedzia. Sytuacja tam jest wnajwyszym stopniu niepewna. Jak duo pan wie na temat Uberwaldu, komendancie? Vimes, ktrego wiedza ogeografii sigaa mikroskopijnych szczegw wzasigu piciu mil o rpork, abya zwyczajnie mikroskopijna poza nim, niepewnie pokiwa gow. Tylko e waciwie to nie jest pastwo cign Vetinari. To... To raczej co, co istnieje, zanim zaistniej pastwa dokoczy Marchewa. Skada si g fikowanych miast iposiadoci feudalnych, bez prawdziwych granic izca mas lasw pomi

ze trwaj tam jakie zatargi. Nie istnieje prawo inne ni stanowione przez lokalnych wa dcw, iszerzy si wszelkiego rodzaju bandytyzm. Cakiem inaczej ni wdomu, wnaszym ukochanym miecie mrukn Vimes niezupenie pod no Patrycjusz rzuci mu obojtne spojrzenie. WUberwaldzie nie ustaa dawna niech midzy trollami ikrasnoludami cign Marchewa. szary kontrolowane przez feudalne klany wampirw albo wilkoakw, s take trakty zowiele zym ni normalne magicznym promieniowaniem ta. To bardzo chaotyczna kraina iczasem t rudno uwierzy, e jestemy ju wWieku Nietoperza. Trzeba jednak mie nadziej, e sytuacj krtce poprawi iUberwald szczliwie doczy do wsplnoty narodw. Vimes iVetinari wymienili znaczce spojrzenia. Marchewa przemawia czasem, jakby czyt a wypracowanie ospoeczestwie, napisane przez naiwnego chopca zchru witynnego. Dobrze pan to uj pochwali Vetinari. Jednak do tego radosnego dnia Uberwald pozosta e zagadk owinit wtajemnic owinit wsekret. Nie wiem, czy dobrze zrozumiaem odezwa si Vimes. Uberwald jest jak wielki klops z , ktry wszyscy nagle zauwayli iteraz, kiedy ta koronacja daje pretekst, wszyscy mus imy pdzi tam znoem, widelcem iyk, eby jak najwicej zaadowa sobie na talerz? Paska ocena realiw politycznych jest doprawdy mistrzowska, Vimes. Brakuje panu tyl ko odpowiedniego sownictwa. Ankh-Morpork musi, naturalnie, wysa swojego przedstawic iela. Ambasadora, krtko mwic. Nie sugeruje pan chyba, e powinienem si zaj t spraw, prawda? upewni si Vimes. Och, nie mgbym tam posa komendanta Stray Miejskiej. Wikszo pastewek Uberwaldu ni koncepcji nowoczesnych, cywilnych si porzdkowych. Vimes odpry si. Zamiast tego wysyam diuka Ankh cign Patrycjusz. Vimes wyprostowa si gwatownie. Panuj tam zasadniczo stosunki feudalne kontynuowa Vetinari. Wielk wag przywizuj uw... Czy rozkazuje mi pan jecha do Uberwaldu? Rozkazuj, wasza askawo? Vetinari wydawa si wstrznity izatroskany. Wielkie n zrozumie lady Sybil... Zapewniaa mnie wczoraj, e wakacje daleko od Ankh-Morpork zna komicie panu zrobi. Rozmawia pan zSybil? Owszem, na przyjciu dla nowego przewodniczcego Gildii Krawcw. Pamitam, e wyszed pan zeniej. Wezwano pana. Jaki nagy przypadek, jak rozumiem. Lady Sybil wspomniaa, e jest pan, jak to okrelia, wiecznie na subie, ijako tak si zgadao... Och, mam nadziej, prowadz do jakich maeskich nieporozumie... Nie mog opuci miasta wanie teraz! owiadczy zrozpaczony Vimes. Jest tyle do zro Wanie dlatego Sybil uznaa, e powinien pan wyjecha. Ale otworzylimy nowy orodek szkoleniowy... Ktry wtej chwili dziaa ju bez problemw, Sir wtrci Marchewa. Caa sie gobi pocztowych jest zupenie popltana... Dao si j mniej wicej uporzdkowa, sir, kiedy zmienilimy im karm. Poza tym sekary d e speniaj swoje zadanie. Mielimy powoa Stra Rzeczn... Przez tydzie czy dwa itak nic nie mona zrobi, sir. Dopki nie wyowimy odzi. Rury wkomisariacie na Flaku s... Wysaem hydraulikw, eby si nimi zajli, sir. Vimes wiedzia ju, e przegra. Przegra wchwili, kiedy okazao si, e wca spraw zam bil, poniewa zawsze stanowia machin oblnicz niezwykle skuteczn wobec jego murw obro . Ale nie mia zamiaru poddawa si bez walki. Wie pan przecie, e nie radz sobie zdyplomatyczn rozmow powiedzia. Wrcz przeciwnie, Vimes. Oszoomi pan cay korpus dyplomatyczny wAnkh-Morpork zapewni d Vetinari. Nie s przyzwyczajeni do mwienia wprost. To ich zbija ztropu. Co pan pow iedzia wzeszym miesicu istanziaskiemu ambasadorowi? Przerzuci papiery na biurku. Zaraz, miaem tu gdzie skarg... Atak... Wkwestii incy granicznych na rzece Slipnir zasugerowa pan, e dalsze takie naruszenia poskutkuj ty m, e on osobicie, to znaczy ambasador, cytuj: wrci do domu wkaretce. Bardzo mi przykro, sir, ale miaem za sob ciki dzie, aon mi dziaa na... Od tego dnia ich siy zbrojne cofny si tak daleko, e s ju praktycznie winnym kraju cjusz odsun dokument na bok.

Musz przyzna, e paska uwaga, cho jedynie bardzo oglnie zgodna zmoimi opiniami wte ie, przynajmniej bya zwiza. Jak si zdaje, wyglda pan rwnie bardzo gronie. Bo ja zwykle tak wygldam... Zca pewnoci. Na szczcie wUberwaldzie bdzie pan musia wyglda jedynie przyjani Ale nie wymaga pan chyba, ebym mwi co wrodzaju A moe sprzedacie nam cay wasz tus o tanio?, prawda... upewni si zrozpaczony Vimes. Nie jest wymagane, by prowadzi pan osobicie jakiekolwiek negocjacje. Tym zajmie si jeden zmoich urzdnikw, ktry powoa tymczasow ambasad iprzedyskutuje te sprawy ze swo dpowiednikami na rozmaitych dworach Uberwaldu. Wszyscy urzdnicy mwi tym samym jzykie m. Pan ma jedynie by tak ksicy, jak tylko pan potrafi. Oczywicie bdzie panu towarzysz orszak. Personel doda Vetinari, widzc tpy wzrok Vimesa. Westchn. Ludzie, ktrzy z ojad. Proponuj sierant Angu, sieranta Detrytusa ikapral Tyeczek. Aha... Marchewa zuznaniem pokiwa gow. Przepraszam... powiedzia Vimes. Mam wraenie, e jako straciem spory fragment rozm Wilkoak, troll ikrasnolud wyjani Marchewa. Mniejszoci etniczne, sir. ...Tyle e wUberwaldzie s wikszociami etnicznymi doda Vetinari. Ta trjka funkcj wanie stamtd pochodzi, oile mi wiadomo. Ich obecno powie wicej ni grube tomy... Ja nie dostaem nawet kartki odpar Vimes. Wolabym raczej... Sir, wten sposb zademonstruje pan mieszkacom Uberwaldu, e my tutaj, wAnkh-Morpork, j stemy spoeczestwem wielokulturowym przekonywa Marchewa. Ach, rozumiem. Ludzie jak my mrukn ponuro Vimes. Ludzie, zktrymi mona robi in Czasami wtrci kwanym tonem Vetinari naprawd mam wraenie, e poziom cynizmu wstr jest... Niewystarczajcy? dokoczy Vimes. Odpowiedziao mu milczenie. No dobrze westchn. Pjd polerowa gaki na mojej koronie... Korona diuka, jeli dobrze pamitam heraldyk, nie ma adnych gaek. Jest stanowczo... sp czasta. Patrycjusz przesun wjego stron niewielki stosik papierw zwieczony zaproszen ze zoconymi brzegami. Ka natychmiast przesa... sekara. Dokadniejsz odpraw przepr y pniej. Prosz przekaza diuszesie moje wyrazy szacunku. Inie pozwlcie mi, panowie, d zajmowa wam czasu... Zawsze to mwi burcza Vimes, gdy razem zkapitanem zbiegali ju po schodach. Wie, e znosz by mem diuszesy. Mylaem, e pan ilady Sybil... Och, by mem Sybil jest wspaniale, naprawd zapewni pospiesznie Vimes. Tylko ta cz mi nie pasuje. Gdzie s dzi wszyscy? Kapral Tyeczek ma sub przy gobiach, Detrytus jest na nocnym patrolu ze Swiresem, a dostaa specjalne zadanie na Mrokach, sir. Pamita pan? ZNobbym? Bogowie, tak... Dobrze. Kiedy zjawi si jutro, lepiej ich do mnie przylij. Aprzy okaz ji, zdejmij Nobbyemu t potworn peruk igdzie j schowaj. Vimes przeglda papiery. syszaem odolnym krlu krasnoludw wyzna. Zawsze mi si wydawao, e krl wkrasno wrodzaju starszego inyniera. No tak, ale dolny krl jest do wyjtkowy odpar Marchewa. Dlaczego? Wszystko si zaczo od Kajzerki zKamienia, sir. Od czego? Czy moglibymy wrci do Yardu okrn drog, sir? atwiej mi bdzie wytumaczy.

Moda kobieta staa na rogu ulicy na Mrokach. Jej oglna postawa sugerowaa, e jest kim, to wspecyficznej gwarze tego rejonu nazywany jest dam dworu. Dokadniej: dam zdworu, c zekajc na Odpowiedniego Mczyzn. Awkadym razie mczyzn dysponujcego odpowiedni g Od niechcenia koysaa torebk. By to wyranie rozpoznawalny sygna dla kadego, kto mia choby mzg gobia. Czonek Gil i przeszedby ostronie drug stron ulicy, obdarzajc t kobiet uprzejmym, aco waniejsz resywnym skinieniem gowy. Nawet mniej uprzejmi niezaleni zodzieje, ktrzy czaili si wt j okolicy, dwa razy by si zastanowili, nim spojrzeliby akomie na torebk. Gildia Szw aczek wymierzaa sprawiedliwo bardzo szybko inieodwracalnie. Chude ciao Zaatwione Duncana nie dysponowao jednak mzgiem gobia. Niski czowieczek pr cae pi minut wpatrywa si wtorebk jak kot, ateraz hipnotyzowaa go sama myl o jej Niemal wyczuwa smak pienidzy. Wznis si na palce, opuci gow, wypad zzauka, porw eg jeszcze kilka cali, nim wiat wok eksplodowa, aon sam wyldowa wbocie.

Co przy jego uchu zaczo si lini. Sysza te niski, przecigy warkot obietnic teg jeli sprbuje si poruszy. Potem usysza kroki, aktem oka dostrzeg plam twarzy. Och, Zaatwione... odezwa si gos. Wyrywanie damom torebek? Nisko upade, nawet ja ebie. Naprawd mogo ci si co sta. To tylko Duncan, panienko. Nie sprawia kopotw. Mon puci. Ciar znikn zplecw Duncana. Usysza, jak co odbiega wmrok zauka. Zaatwiem to, zaatwiem powtarza desperacko zodziejaszek, gdy kapral Nobbs pomaga Tak, wiem. Widziaem przyzna Nobby. Awiesz, co by si ztob stao, gdyby zobaczya Zodziei? Byby ju trupem spywajcym rzek, bez szans na przepustk za dobre sprawowanie Nienawidz mnie, bo jestem taki dobry tumaczy Duncan przez sw skotunion brod. N adziey uCaa Jolsona wzeszym miesicu? To ja go zaatwiem. Zgadza si, Duncan. To ty. Iobrobiem skarbiec ze zotem wzeszym tygodniu. To te ja. Wcale nie Wglarz ijego ch Nie, Duncan, to bye ty. Ita robota uzotnika, co to wszyscy mwi, e Chrupki Ron zaatwi... Ty zaatwie, prawda? Zgadza si potwierdzi Duncan. Ito ty ukrade bogom ogie, co, Duncan? Nobby umiechn si zoliwie pod peruk. Tak, to ja. Duncan kiwn gow. Pocign nosem. Byem wtedy owiele modszy, ma si czy na Nobbyego swe oczy krtkowidza. Dlaczego nosisz sukienk, Nobby? Tajna akcja. Jasne. Duncan niepewnie przestpi znogi na nog. Nie daby mi paru pensw, Nobby? i nic nie jadem. Wmroku bysny monety. Ateraz znikaj rzuci kapral. Dziki, Nobby. Gdybycie mieli jakie niewyjanione zbrodnie, wiesz, gdzie mnie szuka. I zodziej odszed, utykajc. Za Nobbsem pojawia si sierant Angua dopinajca ppancerz. Biedaczysko stwierdzia. Wswoim czasie by dobrym zodziejem. Nobby wyj ztorebki notes izapisa kilka linij adnie, e mu pomoge. Zawsze mog odebra sobie pienidze zpuszki odpar. Ateraz wiemy, kto zwin te szt a Vimesa na piro do hemu... Czepka, Nobby. Co? Do twojego czepka. Masz wok niego cakiem adne kwiatki. A... no tak. Nie to, e si skar powiedziaa Angua ale kiedy dostalimy t robot, mylaam, e sparciem. No tak, ale skoro jest panienka... Nobby zmarszczy czoo, wlizgujc si na nieznane t toria lingwistyczne. Mor... por... log... icz... nie uzdolniona... Wilkoak, Nobby. Znam to sowo. Wanie. No to oczywicie czajenie si lepiej panience wychodzi i... ioczywicie nie jes iwe, eby kobiety musiay suy za przynty wpracy policyjnej... Angua zawahaa si, jak czsto si jej zdarzao, kiedy usiowaa rozmawia zNobbym na trud ty. Przesuna domi przed sob, jak gdyby ugniataa niewidzialne ciasto swych myli. Chodzi oto... Znaczy, ludzie mogliby... Wiesz... no... Wiesz, jak ludzie nazywaj mcz yzn, ktrzy nosz peruki isuknie? Tak, panienko. Wiesz? Tak. Prawnicy, panienko. Dobrze. Tak, dobrze odpara powoli Angua. Ateraz sprbuj inaczej... Eee... Aktorzy, panienko? Angua zrezygnowaa. Dobrze ci wtej tafcie, Nobby pochwalia. Nie wydaje si panience, e wygldam grubo? Angua pocigna nosem. Och, nie... szepna. Pomylaem, e lepiej pochlapi si czym pachncym dla zachowania pozorw prawdopozores dobiestwa wyjani pospiesznie Nobby.

Co? Nie... Angua potrzsna gow iznowu wcigna powietrze. Wyczuwam co jeszcze. Dziwne, bo to pachnido jest do gryzce inie wydaje mi si, eby lilia zdolin tak pac To nie perfumy. ...Ale ta lawenda, co j mieli, to mona by ni mosidz czyci... Nobby, dasz rad sam wrci do komisariatu na Flaku? spytaa Angua. Mimo rosncej paniki pomylaa: Wkocu co moe si zdarzy? Tak, panienko. Bo ja musz co... rozwiza. Odesza szybko, anowy zapach wypenia jej nozdrza. Musia by cakiem mocny, skoro pokona de Nobbs... Iby. Och, by... Nie tutaj, mylaa. Nie teraz. Nie on. Uciekajcy czowiek zakoysa si na mokrej od niegu gazi izdoa zeskoczy na konar s a. To oddalio go od strumienia. Jak dobry maj wch? wietny, wiedzia otym. Ale czy a t ietny? Przeszed na kolejn zwisajc ga. Jeli biegn wzdu brzegw, as dostatecznie inteli i, nigdy si nie zorientuj, e opuci koryto strumienia. Usysza wycie gdzie po lewej stronie. Skierowa si wprawo, wmrok puszczy.

Vimes sysza, jak Marchewa szuka czego po ciemku. Po chwili klucz zgrzytn wzamku. Mylaem, e tym miejscem zarzdza teraz Kampania Rwnego Wzrostu powiedzia. Trudno znale wolontariuszy odpar Marchewa. Przepuci go przodem wniskich drzwiach i wiec. Zagldam tu codziennie, eby mie wszystko na oku, ale nikt inny jako si nie suje. Nie rozumiem dlaczego zapewni Vimes, rozgldajc si po Muzeum Chleba Krasnoludw. Jedyn pozytywn opini, jak mona by wyrazi orozmaitym lecym wok pieczywie, bya ta e tak samo jadalne jak wdniu, gdy zostao upieczone. Chocia lepszym okreleniem byoby wykute. Chleb krasnoludw wykorzystywany by jako posi ylko wostatecznoci, asuy take jako bro iwaluta. Krasnoludy, oile Vimes si orient eay do osobnikw religijnych, jednak sposb, wjaki mylay ochlebie, by temu bliski. Gdzie wmroku co brzkno izachrobotao. Szczury stwierdzi Marchewa. Cay czas prbuj zjada chleb krasnoludw, biedaczyska. stemy na miejscu. Kajzerka zKamienia. Replika, naturalnie. Vimes przyjrza si nieksztatnemu obiektowi na zakurzonej podstawce. By mniej wicej pod obny do kajzerki, ale tylko wtedy, jeli czowiek zgry wiedzia, czego si spodziewa. W iwnym razie termin kawa skay opisywa ten eksponat wmiar precyzyjnie. Mia rozmiar i bliony do dobrze wysiedzianej poduszki. Dao si zauway charakterystyczne gwiadziste na icia. Moja ona kadzie na czym takim stopy, kiedy jest bardzo zmczona zauway. Ma tysic piset lat owiadczy Marchewa zczym zblionym do podziwu wgosie. Mwie chyba, e to replika... No tak, ale replika czego bardzo wanego, sir. Vimes pocign nosem. Wpowietrzu dawa si wyczu do intensywny zapach. Mocno tu pachnie kotami, prawda? Niestety, poluj tutaj na szczury, sir. Szczur, ktry schrupie kawaek chleba krasnolu dw, nie jest wstanie ucieka. Vimes zapali cygaro. Marchewa rzuci mu spojrzenie pene oglnej dezaprobaty. Jestemy wdziczni odwiedzajcym za niepalenie tutaj powiedzia. Dlaczego? Nie wiecie przecie, czy zapal. Vimes opar si ogablot. No dobrze, kapi Dlaczego tak naprawd mam jecha do... Bzyku? Nie znam si wprawdzie na dyplomacji, al e wiem, e nigdy nie chodzi tam ojedn kwesti. Kto to jest ten dolny krl? Dlaczego kras noludy si tuk? No wic, sir... Sysza pan okruk? Krasnoludzie prawo grnicze? Brawo, sir. Ale to co wicej. Chodzi oto... jak y. Prawa wasnoci, prawa maeskie, nie, zasady rozstrzygania wszelkiego rodzaju sporw, takie rzeczy. Waciwie wszystko. Adolny krl... Myl, e mona go okreli jako ostateczny sd apelacyjny. Sucha rad, oc le ma ostatnie sowo. Czy to jasne? Jak dotd brzmi sensownie. Jest koronowany na Kajzerce zKamienia isiedzi na niej, wydajc sdy, poniewa wszyscy d

lni krlowie tak robili od czasw Bhriana Krwawego Topora, ktry panowa tysic piset la u. To daje... autorytet. Jest wybierany, rodzi si czy jak? zainteresowa si Vimes. Mona chyba powiedzie, e wybierany odpar Marchewa. Ale tak naprawd grupa starszyc snoludw uzgadnia to midzy sob. Po wysuchaniu innych krasnoludw, oczywicie. Sondowanie opinii, jak si to okrela. Tradycyjnie pochodzi zktrego zwielkich rodw. Ale... no... Tak? Wtym roku sytuacja jest troch inna. Nastroje s... gorce. Aha, pomyla Vimes. Wygra niewaciwy krasnolud? zapyta. Niektre krasnoludy tak twierdz. Lecz zakwestionowano raczej sam proces wyjani March wa. Przez krasnoludy znajwikszego krasnoludziego miasta poza Uberwaldem. Nie mw... To musi by to na O od... To Ankh-Morpork, sir. Co? Nie jestemy miastem krasnoludw! yje ich tu obecnie pidziesit tysicy, sir. Naprawd? Tak jest, sir. Jeste pewien? Tak, sir. Oczywicie, e jest pewien, pomyla Vimes. Prawdopodobnie zna wszystkich zimienia inazwi ka. Musi pan zrozumie, sir, e toczy si obecnie taka jakby dyskusja tumaczy Marchewa. jak definiuje si krasnoluda. No wiesz, niektrzy mogliby powiedzie, e przecie s krasnoludami, poniewa... Nie, sir. Wzrost nie ma tu nic do rzeczy. Nobby Nobbs jest niszy od wielu krasnol udw, ale nie nazywamy go krasnoludem. Nie nazywamy go te czowiekiem zauway Vimes. Ioczywicie ja take jestem krasnoludem. Wiesz, Marchewa, ju dawno planuj ztob otym porozmawia... Adoptowany przez krasnoludy, wychowany przez krasnoludy. Dla krasnoludw jestem kr asnoludem, sir. Potrafi dokona rytuau kzakra, znam sekrety hragna, umiem halk mj gr jak naley... Jestem krasnoludem. Aco to wszystko znaczy? Nie wolno mi zdradza tego niekrasnoludom. Marchewa taktownie usiowa stan poza zasi dymu zcygara. Na nieszczcie niektre krasnoludy zgr uwaaj, e krasnoludy, ktre s ziy, nie s prawdziwymi krasnoludami. Tym razem jednak wybory poszy po myli krasnoludw zAnkh-Morpork iwielu krasnoludom wdomu to si nie podoba. Zrodzio si wiele niechci. ziny si kc itakie rzeczy. Wiele szarpania za brody. Naprawd? Vimes stara si nie umiecha. To nie jest zabawne, jeli kto jest krasnoludem. Przepraszam. Iobawiam si, e nowy dolny krl jeszcze pogorszy sytuacj. Chocia oczywicie ycz mu jak najlepiej. Surowy jest? Ehm... Moe pan chyba zaoy, sir, e kady krasnolud, ktry wkrasnoludziej spoecznoc k wysoko, by by choby rozwaany jako kandydat na krla, nie dosta si na ten poziom, pi jc hej-ho ibandaujc wlesie ranne zwierzta. Ale wedug krasnoludzich standardw krl R sson jest nowoczesnym mylicielem. Cho syszaem, e niezbyt lubi Ankh-Morpork. Wydaje si te bardzo rozsdnym mylicielem. Wkadym razie jego wybr rozdrani bardziej... hm, tradycyjne grskie krasnoludy, ktre zyy, e krlem bdzie Albrecht Albrechtson. Ktry nie jest nowoczesnym mylicielem? Uwaa, e nawet wyjcie na powierzchni jest niebezpiecznie niekrasnoludzie. Vimes westchn. No c... Dostrzegam problem, kapitanie, ale cech tego problemu, jego kluczowym eleme ntem jest, e nie jest mj. Ani paski, jest pan krasnoludem czy nie. Stukn wgablot z k. Replika, tak? mrukn. Na pewno nie jest prawdziwa? Sir! Jest tylko jedna Kajzerka. Nazywamy j rzecz ica rzecz. Ale jeli to dobra replika, kto by si zorientowa? Kady krasnolud, sir.

artowaem.

W dole bya wioska, wmiejscu gdzie spotykay si dwie rzeki. Bd tam odzie... Szo dobrze. Zbocza za nim byy biae iwolne od ciemnych sylwetek. Niewane, jakie s szyb ie, niech sprbuj pyn szybciej od odzi... Ubity nieg chrzci mu pod stopami. Chwiejnie wymin kilka prymitywnych chaup, zobaczy zobaczy dki, przez chwil szarpa zamarznit cum najbliszej, chwyci wioso iodepchn u. Na wzgrzach wci nic si nie poruszao. Teraz wkocu mg spokojnie rozway sytuacj. d bya za dua, by mg ni kierowa jed e musi tylko odpycha si od brzegw. Wnocy to wystarczy. Wdzie moe j gdzie zostawi o, eby przekaza wiadomo do wiey, apotem kupi konia i... Za nim, pod pacht na rufie, co zaczo warcze. Naprawd byy bardzo sprytne.

W niezbyt odlegym zamku lady Margolotta wampir siedziaa wciszy ikartkowaa Herbarz giego. Nie byo to najlepsze rdo informacji dla krain po tej stronie Ramtopw, gdzie st ndardem by Almanac d Gothick, wktrym tylko ona zajmowaa prawie cztery strony. [Wampi konstruuj sobie dugie imiona. Dziki temu maj jakie zajcie na te dugie lata.] Kiedy j ak kto chcia si dowiedzie, kto jest kim albo tak mu si wydaje wAnkh-Morpork, Her zywa si niezastpiony. Jej egzemplarz jey si od zakadek. Westchna iodoya go. Obok sta wski kieliszek wypeniony czerwon ciecz. Wypia yk iskrzywia si. Potem, pa ecy, staraa si myle jak lord Vetinari. Jak wiele podejrzewa? Jakie wieci do niego dotary? Wiea sekarowa staa dopiero od mies ica iwBzyku powszechnie krytykowano j jako niedopuszczalne naruszenie suwerennoci. Al e, jak si zdawao, przesyaa sporo lokalnych wieci. Kogo przyle? Jego wybr powie jej wszystko; tego bya pewna. Kogo takiego jak lord Rust czy lord S elachii...? C, wtedy stanowczo mniej bdzie go powaa. Ztego, co syszaa alady Marg zaa wiele korpus dyplomatyczny Ankh-Morpork jako cao nawet zmap nie potrafiby znal o siedzenia. Oczywicie, dyplomata powinien wydawa si gupi, a do chwili kiedy ukradnie czowiekowi skarpetki. Jednak lady Margolotta poznaa czonkw ankhmorporskiej elity ido prawdy, nikt nie potrafiby tak doskonale udawa. Coraz goniejsze wycie na zewntrz zaczynao jej dziaa na nerwy. Zadzwonia na kamerdyne Tak, jastnie pani? zapyta Igor, materializujc si spord cieni. Id powiedz dzieciom nocy, by sv cudovn muzyk tvorzyy gdzie indziej, dobrze? Mam migr n. Otszywistcie, jastnie pani. Lady Margolotta ziewna. Miaa za sob dug noc. Lepiej je zie mylao po caodziennym nie. Kiedy pochylia si, by zdmuchn wiec, raz jeszcze spojrzaa na ksig. Tkwia wniej za erze V. Ale... przecie nawet Patrycjusz nie moe wiedzie a tyle... Zawahaa si, po czym szarpna sznur dzwonka nad trumn. Igor pojawi si metod Igorw. Ci bystrzy modzi ludzie vviey sekarovej pevnie jeszcze nie pi, pravda? Tak, jastnie pani. Wylij sekara do naszego agenta ipopro ovszystko na temat komendanta Vimesa ze stray. Czy jests dyplomat, jastnie pani? Lady Margolotta uoya si wygodnie. Nie, Igorze. On jest powodem istnienia dyplomatv. Zamknij vieko, dobrze?

Sam Vimes umia myle rwnolegle. Wikszo mw to potrafi. Ucz si poda wasnym tor ha tego, co mwi ich ony. Suchanie jest wane, poniewa wkadej chwili mog si spodzi iwtedy musz zpamici wyrecytowa wcaoci ostatnie zdanie. Wan umiejtnoci dodatko anie wdialogu istotnych fraz, na przykad i mog dostarczy to na jutro albo wic zapro ch na kolacj lub mog j zrobi wbkicie, cakiem tanio. Lady Sybil bya tego wiadoma. Sam potrafi sensownie prowadzi ca rozmow, mylc przy t zupenie innym. Powiem Wilikinsowi, eby zapakowa zimowe rzeczy owiadczya, przygldajc mu si. O oku jest tam pewnie do zimno. Tak. Dobry pomys. Vimes wci wpatrywa si wpunkt tu nad kominkiem.

Obawiam si, e sami te bdziemy musieli wyda przyjcie, wic powinnimy zabra wz typ nia zAnkh-Morpork. Wcign flag, jak to mwi. Mylisz, e warto zabra naszego kucharza Tak, moja droga. To wietny pomys. Nikt poza tym miastem nie wie, jak si przygotowuj e kostkowego sandwicza. Sybil bya pod wraeniem. Uszy, cho dziaajce wtrybie automatycznym, skaniay jednak us wygaszania krtkich, ale trafnych uwag. Jak mylisz, powinnimy zabra ze sob aligatora? Tak, to chyba rozsdne. Obserwowaa jego twarz. Gdy uszy nerwowo szturchny mzg, na czole Vimesa pojawiy si nie ielkie zmarszczki. Zamruga. Jakiego aligatora? Bye daleko std, Sam. WUberwaldzie, jak przypuszczam. Przepraszam. Jakie kopoty? Dlaczego wysya wanie mnie, Sybil? Zpewnoci Havelock dzieli ze mn przekonanie, e tkwi wtobie ukryte gbie, Sam. Vimes pospnie zagbi si wfotelu. Bya to, jego zdaniem, trwaa skaza na praktycznym po m irozsdnym charakterze jego ony. Wierzya, wbrew wszelkim dowodom, e Sam jest czowiek em licznych talentw. Wiedzia wprawdzie, e ma wsobie ukryte gbie, lecz nie byo wnich co chciaby oglda na powierzchni. Lepiej to zostawi wukryciu. Drczy go take pewien niepokj, ktrego nie umia dokadnie okreli. Mgby sprbowa wy tak: policjanci nie maj wakacji. Tam, gdzie s policjanci, jak lubi powtarza Vetinari , tam s przestpstwa. Jeli wic uda si do Bzyku, jakkolwiek wymawia si t nieszczsn n rzy si tam przestpstwo. To co, co wiat zawsze szykowa dla policjantw. Mio bdzie znowu zobaczy Serafine owiadczya Sybil. Wsamej rzeczy zgodzi si Vimes. W Bzyku nie bdzie przynajmniej oficjalnie policjantem. Iwcale mu si to nie podobao. Nawet mniej ni wszystko pozostae. Przy kilku okazjach, kiedy opuszcza Ankh-Morpork iokoliczne woci, albo wyrusza do inn ych miast wokolicy, gdzie odznaka Stray Miejskiej zAnkh-Morpork miaa swoj wag, albo p owadzi pocig najstarsz inajbardziej szacown zpolicyjnych procedur. Z tego, co mwi Marchewa, wynikao, e wBzyku jego odznaka bdzie tylko dodatkowym niestr wnym kskiem wczyim menu. Znowu zmarszczy brwi. Serafine? Lady Serafine von Uberwald wyjania Sybil. Matk sierant Angui. Pamitasz, opowiada wzeszym roku. Uczszczaymy razem do szkoy. Oczywicie, wszystkie wiedziaymy, e jest m, ale wtamtych czasach nikt nawet nie pomyla, eby otakich rzeczach rozmawia. Po pros u nie. Bya ta sprawa zinstruktorem narciarstwa, ale osobicie jestem przekonana, e mu sia spa do jakiej szczeliny. Wysza za barona imieszkaj wpobliu Bezika. Pisuj do n e Strzeenie Wiedm. Bardzo stara wilkoacza rodzina. Zrodowodem mrukn Vimes. Och, Sam, e nie chciaby, by Angua to syszaa. Inie zamartwiaj si tak. Bdziesz mia ch si odpry. Dobrze ci to zrobi. Tak, kochanie. To bdzie jak nasz drugi miodowy miesic westchna Sybil. Rzeczywicie zgodzi si Vimes, pamitajc, e ztakich czy innych powodw nigdy nie mi szego. Askoro ju otym mowa... Sybil zawahaa si troch. Pamitasz, wspominaam ci, e za dzi pani Content. Atak. Ico uniej sycha? Vimes znowu wpatrywa si wkominek. Nie chodzio tylko odawne koleanki ze szkoy. Mia c wraenie, e Sybil utrzymuje kontakty zkadym, kogo wyciu poznaa. Lista adresw, na kt yaa strzeeniowiedmowe kartki, sigaa ju drugiego tomu. Wszystko wporzdku, jak sdz. Wkadym razie zgadza si, e... Kto zapuka do drzwi. Westchna. Wilikins ma dzisiaj wolne powiedziaa. Lepiej id iotwrz, Sam. Wiem, e chcesz. Uprzedzaem ich, eby mi nie przeszkadzali, chyba e to co wanego. Tak, ale wtwojej opinii kade przestpstwo jest wane. Na progu sta Marchewa. To jakby... polityczna sprawa, sir powiedzia. Co moe si zdarzy politycznego za kwadrans dziesita wieczorem, kapitanie? Kto si wama do Muzeum Chleba Krasnoludw, sir. Vimes spojrza wszczere, bkitne oczy Marchewy.

Pewna myl wpada mi do gowy, kapitanie rzek wolno. Ata myl to: zagin pewien eksponat. Zgadza si, sir. Ito replika Kajzerki. Tak, sir. Albo wamali si zaraz po naszym wyjciu, albo... Marchewa nerwowo obliza wargi. Albo ukryli si, kiedy tam bylimy. Czyli jednak nie szczury. Nie, sir. Bardzo przepraszam. Vimes zapi paszcz izdj zkoka hem. Awic kto ukrad replik Kajzerki zKamienia, kiedy za kilka tygodni ta prawdziwa ma by orzystana wbardzo wanej ceremonii. Uwaam to za bardzo intrygujce. Ija tak pomylaem, sir. Vimes westchn. Nie cierpi tych politycznych historii. Kiedy wyszli, lady Sybil siedziaa przez chwil iwpatrywaa si wswoje donie. Potem zani lamp do biblioteki izdja zpki cienki tomik oprawny wbia skr, na ktrej zotem w b. To byo niezwyke wydarzenie. Wysze sfery Ankh-Morpork tak wysokie, e a cuchn, jak ma Sam zjawiy si gwnie zciekawoci. Ona bya najlepsz parti wmiecie, star pann, k e wyjdzie za m, on za zwykym kapitanem stray, ktry czsto irytowa wiele osb. Album zawiera ikonogramy zceremonii. Tu ona, raczej wylewna ni promienna, atutaj Sam , zpospiesznie przygadzonymi wosami, patrzcy gniewnie na wizjer. Tutaj sierant Colon tak nadymajcy pier, e stopy niemal odrywaj si od ziemi, iNobby zszerokim umiechem, lko robicy miny; zNobbym trudno powiedzie. Sybil ostronie przewracaa kartki. Powkadaa midzy nie arkusiki bibuki, by chroni ikon amy. Pod wieloma wzgldami, tumaczya sobie, miaa szczcie. Bya dumna zSama. Ciko pracowa . Troszczy si otych, ktrzy nie s wani. Zawsze mia wicej spraw, ni byo dla niego d ajbardziej cywilizowanym czowiekiem, jakiego wyciu spotkaa. Nie szlachetnie urodzony m, dziki niebiosom, ale szlachetnym. Idobrym. Nigdy nie wiedziaa, co on waciwie robi. Och, wiedziaa, jakie ma stanowisko, naturaln ie, ale zdawaa sobie spraw, e niewiele czasu spdza za biurkiem. Kiedy wkocu przychodz do ka, zwykle wciska ubrania wprost do kosza zpraniem. Dopiero pniej od dziewczyny z ni dowiadywaa si oplamach krwi ibota. Kryy pogoski opocigach szczytami dachw, w warz ikolano wkrocze zludmi oimionach jak Harry Ryglokrj Weems... Istnia Sam Vimes, ktrego znaa, ktry wychodzi, apotem wraca do domu. Iby inny Sam V try waciwie nie nalea do niej iy raczej wtym samym wiecie co ci wszyscy ludzie o mionach. Sybil Ramkin wychowano, by bya osob zapobiegliw, mylc, dystyngowan, cho raczej wst ktycznym. Itak, by agodnie oceniaa ludzi. W ciszy domostwa raz jeszcze przejrzaa obrazki. Potem gono wytara nos iwrcia do pako ia oraz innych rozsdnych zaj.

Kapral Cudo Tyeczek przedstawiaa si jako Cheri. Bya ni, azatem rzadkim kwiatem w k. Nie chodzi oto, e krasnoludw nie interesowa seks. Dostrzegay istotne zapotrzebowan ie na nowe krasnoludy, ktrym mogyby zostawia swoje majtki, ieby kto kontynuowa prac obywcze, kiedy one same ju odejd. Rwnoczenie jednak nie dostrzegay adnej potrzeby roz ania pci wadnej sytuacji, chyba e cakiem na osobnoci. Nie istniao co takiego jak kr udzi zaimek eski ani kiedy dzieci jady ju pokarmy stae co takiego jak praca odpow a dla kobiet. Potem wAnkh-Morpork zjawia si Cudo Tyeczek izobaczya, e s tu osoby, ktre nie nosz ani skrzanej bielizny, [Przynajmniej nie tego rodzaju, jak ona sama zwykle nosia.] za to nosz ubrania wciekawych kolorach ipodniecajce makijae, ie osobnicy ci nazywani obietami.[Oraz, ostatnio, kapralem Nobbsem.] Iwjej maej, okrgej gowie pojawia si my czego nie ja? Teraz wpiwnicach ikrasnoludzich barach wcaym miecie bya potpiana jako pierwszy wAnk pork krasnolud, ktry nosi spdnic. Bya to twarda brzowa skra, obiektywnie tak erotyczn jak kawaek drewna, ale jak wskazyway niektre starsze krasnoludy gdzie tam pod spod m byy jego [Nie potrafiy si zmusi do wymwienia sowa jej.] kolana. Co gorsza, odkrywali ostatnio, e pord ich synw s te dawili si tym sowem crki.

i tylko pian na szczycie fali. Niektre modsze krasnoludy niemiao uyway cieni do ocz laroway, e tak naprawd to nie lubi piwa. Przez krasnoludzi spoeczno pyny nowe pr Krasnoludzia spoeczno nie byaby przeciwna temu, eby rzuci par kamieni wkierunku tyc zcych si na powierzchni nurtu, jednak kapitan Marchewa wyranie da do zrozumienia, e b zie to atak na funkcjonariusza, awtych kwestiach stra ma bardzo stanowcze pogldy. Ich oby zoczycy byli bardzo niscy, ich stopy naprawd nie dotkn ziemi. Cudo zachowaa swoj brod iokrgy hem, naturalnie. Co innego deklarowa, e si jest ko nie do pomylenia byaby deklaracja, e nie jest si krasnoludem. Sprawa otwarta izamknita, sir oznajmia, kiedy zauwaya wchodzcego Vimesa. Otworz o wpomieszczeniu na tyach, eby si tu dosta, czysta robota, inie zamknli frontowych d i, kiedy wychodzili. Rozbili gablot Kajzerki. Wok podstawki ley peno szka. Oile mog zorientowa, nie wzili nic innego. Zostawili wkurzu mnstwo ladw stp. Zrobiam par ob le odciski byy zatarte inie na wiele si zday. To waciwie wszystko. adnych porzuconych niedopakw, portfeli, kawakw papieru zwypisanym adresem? upewni es. Nie. Bardzo nieuprzejmi zodzieje. To na pewno przyzna pospnie Marchewa. Pytanie, jakie przychodzi czowiekowi do gowy rzek Vimes brzmi: dlaczego ta sprawa erdzi jeszcze bardziej ni kocie siki? Mocno, prawda? zgodzia si Cudo. Zdodatkowym zapachem siarki. Funkcjonariusz Ping t ierdzi, e cuchno tak, kiedy tu wszed, ale nie ma ladw kocich ap. Vimes przykucn iprzyjrza si rozbitej szybie. Jak si otym dowiedzielimy? zapyta, przesuwajc palcem kilka odamkw. Funkcjonariusz Ping usysza brzk, sir. Podszed od tyu izobaczy otwarte okno. Wtedy tpcy uciekli przez drzwi. Bardzo mi przykro, sir. Ping zasalutowa. By modym czowiekiem oostronym spojrzeniu iwyglda, jakby przez cay czas szykowa si edzi na pytanie. Wszyscy popeniamy bdy uspokoi go Vimes. Usyszelicie pkajc szyb? Tajest, sir. Ikto zakl. Naprawd? Aco powiedzia? No... Szlag, sir. Wic poszlicie na ty muzeum, zobaczylicie otwarte okno i...? Zawoaem: Jest tam kto?, sir. Tak? Aco bycie zrobili, gdyby jaki gos odpowiedzia: Nie? Nie, nie musicie odpowiad byo potem? No... Znowu usyszaem pkajce szko ikiedy wrciem na front budynku, zastaem otwarte ch ju nie byo. No to wrciem do Yardu iopowiedziaem kapitanowi Marchewie, bo wiem, e dzo si przejmuje tym muzeum. Dzikuj... Ping, tak? Tajest. Icakiem niepytany, ale wyranie gotw do odpowiedzi, Ping doda jeszcze: To pochodzi zdialektu ioznacza podmok k albo g, sir. Jestecie wolni. Funkcjonariusz wyranie odetchn zulg iwyszed. Vimes pozwoli, by jego myli zaczy bdzi. Lubi takie chwile, te niewielkie zagbieni kiedy zbrodnia leaa przed nim, aon wierzy, e wiat zdolny jest do rozwizania. Wtedy w czowiek naprawd patrzy na to, co jest do zobaczenia, aczasem to, czego nie ma, okaz uje si najciekawsze ze wszystkiego. Kajzerka leaa na postumencie wysokoci trzech stp, wewntrz gabloty zrobionej zpiciu s anych pyt tworzcych pudo przyrubowane do postumentu. Rozbili te szyby przypadkiem stwierdzi wkocu. Naprawd, sir? Spjrzcie tutaj. Vimes wskaza trzy rubki uoone starannie obok. Prbowali ostroni ot. Musiaa im si wylizn. Ale jaki to ma sens, sir? wtrci Marchewa. Przecie to tylko replika. Nawet gdyby zn leli kupca, nie jest warta wicej ni par dolarw. Jeli jest dobra, mona j zamieni na orygina. No, pewnie mona by prbowa. Ale wystpiby pewien kopot, sir. Jaki? Krasnoludy nie s gupie, sir. Replika ma wyrzebiony na spodzie duy krzy. Apoza tym i

jest zrobiona zgipsu. Och... Ale to dobry pomys, sir przyzna zachcajco Marchewa. Nie mg pan wiedzie. Zastanawiam si, czy wiedzieli zodzieje. Nawet jeli nie, nie maj adnej szansy, by si im udao, sir. Prawdziwa Kajzerka jest bardzo dobrze strzeona, sir wtrcia Cudo. Wikszo krasnol ko kiedy ma szans j zobaczy. Ainni by zobaczyli, gdyby kto chowa pod kurtk kawa skay doda Vimes, mniej wicej e. Czyli mamy tu do czynienia zgupim przestpstwem. Tylko e nie robi wraenia gupiego naczy, po co zadawa sobie tyle trudu? Zamek wtych drzwiach to raczej art. Mona go be z adnego wysiku wykopa zramy. Gdybym chcia ukra t replik, wszedbym tu ipotem zni by przestao dwicze. Po co stara si zachowywa cisz otej porze nocy? Cudo pogrzebaa pod ssiedni gablot. Po chwili wycigna rk. Trzymaa wniej rubokrt zu lnia zasychajca krew. Widzicie mrukn Vimes. Co si wylizno ikto rozci sobie rk. Jaki to ma sens i, siarka irubokrty... Nie znosz, kiedy wsprawie jest zbyt wiele tropw. Strasznie tru no j wtedy rozwiza. Rzuci rubokrt, ktry czystym przypadkiem trafi wpodog czubkiem iwbi si, drc lek Wracam do domu owiadczy Vimes. Dowiemy si, oco wtym wszystkim chodzi, kiedy zacz erdzie. Nastpny ranek Vimes spdzi, prbujc dowiedzie si czego oobcych krajach. Jeden znich kazao, nazywa si Ankh-Morpork. Uberwald by atwy. Pi czy sze razy wikszy ni cae zciga si a do Osi. Porastay go lasy, atak gsto przecinay zmarszczki niewielkich gr chw iprzegradzay rzeki, e wwikszej czci pozostawa nieopisany na mapach. By te ni Przynajmniej przez prawdziwych badaczy. Zwykle zamieszkiwanie tam si nie liczy.] Ludzie, ktrzy tam mieszkali, mieli inne sprawy na gowie, aludzie zzewntrz, ktrzy przy ywali wcelach badawczych, zagbiali si wpuszcz inigdy zniej nie wychodzili. Przez ca ecia nikt nie przejmowa si t okolic. Nie da si niczego sprzedawa ludziom ukrytym wr t wielu drzew. Wszystko zmieni trakt dla dyliansw kilka lat temu, kiedy poprowadzili go a do Genoi. Drog buduje si po to, by ni poda. Ludzie zgr od zawsze grawitowali wstron rwnin latach doczyli do nich mieszkacy Uberwaldu. Do domu docieray wieci: wAnkh-Morpork s enidze do zrobienia, sprowadcie dzieciaki. Za to nie musicie przywozi czosnku, bo w szystkie wampiry pracuj wkoszernych rzeniach. Ijeli wAnkh-Morpork kto was odpycha, t acie prawo jego te odepchn. Nikt nie przejmuje si wami a tak, eby prbowa was zabi. Vimes potrafi mniej wicej odrni krasnoludy zUberwaldu od tych zMiedzianki, ktre by bardziej haaliwe ioglnie swobodniejsze wrodowisku ludzi. Krasnoludy zUberwaldu nato st zachowyway si cicho, miay skonno do znikania za rogiem iczsto nie mwiy po morp ektrych zaukach przy ulicy Kopalni Melasy czowiek mgby uwierzy, e znalaz si winny Ale byy takimi obywatelami, ojakich marzy kady glina. Wwikszoci pracoway dla siebie zajem, paciy podatki chtniej ni ludzie chocia, prawd mwic, istniay niewielkie ku h odchodw przynoszce wicej pienidzy ni wikszo obywateli Ankh-Morpork ioglnie ws je problemy zaatwiay midzy sob. Jeli tacy ludzie wogle zwracali na siebie uwag poli to zwykle jako wykrelone kred kontury sylwetek. Okazywao si jednak, e wtej spoecznoci, za brudnymi fasadami czynszwek iwarsztatw p lowej iFiszbinowej, trway zatargi iwendety sigajce korzeniami do dwch ssiadujcych s i piset mil std itysic lat temu. Dziaay bary, wktrych pili tylko ci, ktrzy pochod retnej gry. Byy ulice, po ktrych nie chodzi nikt, kogo klan eksploatowa jakie szczeg zoe. To, jak kto nosi hem, jak rozczesuje brod, nis innym krasnoludom cae tomy info cji. Vimesowi nie przekazywa nawet skrawka papieru. Jest te sposb, wjaki kto krazak swj Gardrdgh tumaczya kapral Tyeczek. Nawet nie bd pyta zapewni Vimes. Obawiam si, e itak nie mogabym wytumaczy. Czy ja mam Gaadrerghuh? zapyta komendant. Cudo skrzywia si, syszc jego wymow. Tak, sir. Kady ma. Ale tylko krasnolud potrafi krazak swj jak naley. Vimes westchn ispojrza na pokryte bazgroami strony swego notesu za tytuem Uberwald. cakiem zdawa sobie ztego spraw, ale nawet geografi traktowa, jak gdyby bada jakie p stwo (Czy widzia pan, kto wyrzebi t dolin? Czy rozpoznaby pan ten lodowiec, gdyby go

n zobaczy?). Bd popenia mnstwo bdw, Cudo powiedzia. Tym bym si nie martwia, sir. Ludzie zawsze je popeniaj. Ale wikszo krasnoludw pot uway, e czowiek si stara ich nie robi. Na pewno nie masz nic przeciw wyjazdowi tam? Wczeniej czy pniej musz si ztym zmierzy, sir. Vimes ze smutkiem pokrci gow. Nie rozumiem tego, Cudo. Tyle haasu oeskiego krasnoluda, ktry stara si zachowywa j ak... Dama, sir? Wanie. Anikt nic nie mwi oMarchewie, ktry uwaany jest za krasnoluda, chocia to cz Nie, sir. Tak jak mwi, jest krasnoludem. By adoptowany przez krasnoludy, dopeni Ygra , przestrzega jkargra, na ile to wmiecie moliwe. Jest krasnoludem. Ma sze stp wzrostu! Jest wysokim krasnoludem, sir. Nie przeszkadza nam, jeli chce by take czowiekiem. Na wet drudakak nie miaby nic przeciwko temu. Kocz mi si cukierki na gardo, Cudo. Co to takiego? Widzi pan, sir, wikszo krasnoludw tutaj jest... myl, e mgby ich pan nazwa liber hodz gwnie zgr za Miedziank, wie pan? Nie przeszkadza im towarzystwo ludzi. Niektre h uznaj nawet, e... maj crki, sir. Ale wiele tych bardziej... starowieckich... krasno ludw zUberwaldu nie opuszcza tak czsto swoich domw. Zachowuj si, jakby Bhrian Krwawy pr cigle jeszcze y. Dlatego nazywamy je drudakak. Vimes sprbowa, cho wiedzia, e aby naprawd mwi po krasnoludziemu, trzeba studiowa t przez cae ycie oraz jeli to wogle moliwe mie powan infekcj garda. ...nad ziemi... negatywnie... Za mao wychodz na wiee powietrze przetumaczya Cudo. No tak, racja. Iwszyscy myleli, e nowy dolny krl bdzie jednym znich? Mwi, e Albrecht wyciu nie widzia sonecznego wiata. Jego klan nigdy nie wychodzi a powierzchni. Wszyscy byli pewni, e to bdzie on. I okazao si, e jednak nie, pomyla Vimes. Niektrzy zuberwaldzkich krasnoludw go nie li. Awiat poszed naprzd. yje teraz bardzo wiele krasnoludw, ktre urodziy si wAnkh Ich dzieciaki biegay whemach woonych tyem do przodu imwiy po krasnoludziemu tylko Wielu nie poznaoby oskarda, choby kto przyoy im tym oskardem wgow. [A przynajmniej przyoy im dostatecznie mocno.] Nie chcieli, eby kto im mwi, jak maj y zwaszcza asnolud siedzcy na czerstwej buce pod jak dalek gr. W zamyleniu stuka owkiem onotes. Iztego powodu, myla, krasnoludy tuk si midzy cach. Widuj ostatnio wicej krasnoludzich lektyk powiedzia. No wiesz, tych niesionych przez dwa trolle. Maj takie cikie skrzane zasony... Drudakak stwierdzia Cudo. Bardzo... tradycyjne krasnoludy. Jeli ju musz wyj za na niego nie patrz. Chyba nie pamitam, eby tu byy rok temu. Wzruszya ramionami. Wtej chwili yje tu wielu krasnoludw, sir. Drudakak s wrd swoich. Wadnej sprawie i kontaktowa zludmi. Nie lubi nas? Nawet by nie rozmawiali zczowiekiem. Prawd mwic, wobec krasnoludw te s do wybre Przecie to gupie! zirytowa si Vimes. Skd bior jedzenie? Nie mona si ywi sam ak handluj rud, stawiaj zapory, zdobywaj drewno do stemplowania tuneli? Albo pac innym krasnoludom, eby si tym zajmoway, albo zatrudniaj ludzi odpara Cu ich na to. To bardzo dobrzy grnicy. Awkadym razie waciciele bardzo dobrych kopal. Moim zdaniem to banda... Vimes urwa. Zdawa sobie spraw, e czowiek rozsdny powinien zawsze szanowa zwyczaje in h, jak to czsto powtarza Marchewa. Vimesowi jednak niekiedy sprawiao to kopoty. Na p rzykad yli na tym wiecie ludzie, ktrych zwyczajem byo rozpruwanie innych ludzi niczym ostryg, anie jest to procedura zasugujca zdaniem Vimesa na jakikolwiek szacunek. Nie myl jak dyplomata, prawda? Cudo przygldaa mu si ze starannie obojtn twarz. Trudno powiedzie, sir stwierdzia. Nie dokoczy pan zdania. Poza tym... Wielu krasn dw ich szanuje. Wie pan... Lepiej si czuj, kiedy ich widz.

Vimes zdziwi si. Ale po chwili nadpyno zrozumienie. Jasne, ju chwytam powiedzia. Zao si, e mwi co wrodzaju: Dziki bogom, e j dawnych obyczajw. Tak? Zgadza si, sir. Przypuszczam, e wewntrz kadego krasnoluda wAnkh-Morpork tkwi czstka tra wie, e prawdziwe krasnoludy yj pod ziemi. Vimes rysowa wnotesie zygzaki. Wdomu, myla. Marchewa niewinnie opowiada okrasnolud mu. Dla wszystkich krasnoludw, ktre wyjechay gdzie daleko, gry oznaczay w domu. To e, e gdziekolwiek czowiek trafi, ludzie s zawsze ludmi, nawet jeli ludzie, oktrych c zi, nie byli tymi ludmi, ojakich ludzie, ktrzy ukuli fraz ludzie wszdzie s ludmi, jnie myleli jak oludziach. Inawet jeli kto nie by specjalnie cnotliwy, chtnie widzia t uinnych, pod warunkiem e nic go to nie kosztowao. Ale dlaczego ci dr... te tradycyjne krasnoludy tu przyjedaj? Ankh-Morpork jest pene udzi. Musz bardzo si stara, eby tych ludzi unika. S... potrzebni, sir. Krasnoludzie prawo jest skomplikowane, czsto zdarzaj si dysputy . Poza tym udzielaj lubw itym podobne. Ztego, co mwisz, wynika, e s podobni do kapanw. Krasnoludy nie s religijne, sir. Oczywicie. No tak. Dzikuj, kapralu. Jestecie wolni. S jakie nowe fakty po wczorajsz nocy? adne koty zsiarkowymi pcherzami nie przyszy si przyzna? Nie, sir. Kampania Rwnego Wzrostu rozdaje ulotki, wktrych stwierdza, e to kolejny pr zykad gorszego traktowania krasnoludw wmiecie, ale to te same, ktre zawsze rozrzucaj lotki. Wie pan, zpustymi miejscami, eby tam wpisa szczegy. Nic si nie zmienia, Cudo. Zobaczymy si jutro rano. Przylij tu Detrytusa. Dlaczego akurat on? WAnkh-Morpork a si roio od dyplomatw. Praktycznie do tego wanie lasy wysze, zreszt byo im atwo, bo poowa tych zagranicznych waniakw, ktrych spotyka o ich starzy kumple, zktrymi wszkole bawili si wberka mokrymi rcznikami. Mwili sobie imieniu, nawet zludmi, ktrzy mieli na imi Ahmed albo Fong. Wiedzieli, ktrych widelcw kiedy uywa. Polowali, strzelali iwdkowali. Poruszali si wkrgach, ktre mniej wicej i na krgi ich zagranicznych gospodarzy ibyy bardzo odlege od tych brudnawych krgw, w ch przez kolejne robocze dni kryli ludzie podobni do Vimesa. Znali wszystkie waciwe skinienia imrugnicia. Jak on mia szans przeciwko krawatom iherbom? Vetinari rzuca go midzy wilki. Ikrasnoludy. Iwampiry. Vimes zadra. Ale Vetinari nigdy niczego nie robi bez powodu. Wejd, Detrytus. Sieranta Detrytusa zawsze dziwio, skd Vimes wie, e stoi pod drzwiami. Vimes nigdy ni e wspomnia, e ciana gabinetu trzeszczy iwygina si do wewntrz, gdy wielki troll przech dzi korytarzem. Chce mnie pan widzie, sir. Tak. Siadaj, chopie. Chodzi ot spraw zUberwaldem. Tajest. Co sdzisz owizycie wstarym kraju? Twarz Detrytusa pozostaa obojtna, jak zawsze, kiedy cierpliwie czeka, a sprawy nabio r sensu. To znaczy wUberwaldzie podpowiedzia Vimes. Sam nie wim, sir. em by ledwo kamykiem, kiedymy wyjechali. Tato chcia lepszego ycia iecie. Tam bdzie duo krasnoludw, Detrytus. Vimes nie wspomina nawet owilkoakach iwampirach. Ktrykolwiek znich, gdyby zaatakowa lla, popeniby ostatni wielk pomyk wswej karierze. Detrytus nosi kusz onacigu dwa jako bro rczn. Ni ma sprawy, sir. em jest cakiem nowoczesny zkrasnoludami. Ale oni mog by troch starowieccy, jeli chodzi ociebie. Te gbokociowe krasnoludy? Wanie. em onich sysza. Podobno wokolicach Osi wci trwaj starcia ztrollami. Takt idyplomacja bd nam niezb Zwraca si pan do waciwego trolla, sir zapewni Detrytus. Wzeszym tygodniu przepchne czowieka przez cian, Detrytus. Zem to zrobi ztaktem, sir. Przez cakiem cienk cian. Vimes nie dry tej sprawy. Czowiek, oktrego chodzio, wanie powali trzech stranik

trytus zama jedn rk, zanim wybra odpowiednio taktown cian. No to zobaczymy si jutro. Najlepszy galowy pancerz, nie zapomnij. Iprzylij teraz An gu. Nie ma jej tu, sir. Niech to... Wylij do niej wiadomo, dobrze? Igor czapa przez zamkowe korytarze, wakceptowanym stylu wlokc nog za nog.

By Igorem, synem Igora, bratankiem kilku Igorw ikuzynem wikszej liczby Igorw, ni potr fi spamita bez zagldania do notesu. Igory nie zmieniay skutecznej receptury.[Zwaszcza jeli jest zielona ibulgocze.] Jako klan Igory lubiy pracowa dla wampirw. Wampiry przestrzegay regularnego rozkadu d nia, byy na og uprzejme wobec suby oraz to wane nie wymagay specjalnego wysiku ek iszykowaniu posikw. Zwykle posiaday te chodne, przestronne piwnice, gdzie Igor mowa swoim prawdziwym powoaniem. Znadwyk wynagradzao to sytuacje, kiedy trzeba byo z ta ich popioy. Dotar do krypty lady Margolotty igrzecznie zastuka wwieko trumny. Odsuno si troch. Pstszeprastszam, e budz wtszestnym popoudniem, wastsza mio, ale wastsza mio mwi Dobrze. I...? To bdzie Vimests, wastsza mio. Smuka do wysuna si zczciowo otwartej trumny, zacisna wpi iuderzya powietrz Tak! Tak, wastsza mio. No, no... Samuel Vimes. Biedaczysko. Czy pieski ju viedz? Igor kiwn gow. Igor barona take odbiera wiadomo, wastsza mio. Akrasnoludy? To ofitsjalna mistsja, wastsza mio. Wstszystsy wiedz. Jego astskawo diuk Ankh-Morp stsir Stsamuel Vimests, komendant Stsray Miejstskiej. Avic odpadki trafiy vviatrak, Igorze. Dobrze powiedziane, wastsza mio. Nikt nie lubi takiego destszu gnoju. Mam nadziej, Igorze, e jego nie dogoni.

Rozwamy zamek zpunktu widzenia umeblowania. Ten posiada krzesa, ale nie wygldaj na cz to uywane. Owszem, przed kominkiem stoi wielka sofa iona jest wytarta iposzarpana j ednak inne meble sprawiaj wraenie, jakby stay tu jedynie na pokaz. Jest tu dugi dbowy st, gadko wypolerowany idziwnie nieuywany jak na tak stary mebel. iwe, e przyczyn tego s liczne biae gliniane miski stojce dookoa na pododze. Na jedne ich byo napisane Ojciec. Baronowa Serafine von Uberwald zirytacj zatrzasna Herbarz iego. On jest... nikim owiadczya. Czowiekiem zpapieru. Somian lal. Jest... obraz. Nazwisko Vimes ma dug histori zauway Wolfgang von Uberwald, ktry przed kominkiem ywa jednorczne pompki. Podobnie jak nazwisko Smith. Ico ztego? Wolfgang wpowietrzu zmieni rk. By nagi lubi czasem przewietrzy minie. Skra na n Kto posiadajcy atlas anatomiczny mgby wskaza kady znich. Mgby te zauway, wjak asne wosy rosn Wolfgangowi nie tylko na gowie, ale te niej, na karku iramionach. Jest diukiem, mamo, Ha! Ankh-Morpork nie ma nawet krla! ...dziewitnacie, dwadziecia... Syszaem otym rne historie, mamo... Och, historie. Sybil co roku pisuje do mnie te gupie liciki! Sam to, Sam tamto... Oczywicie, powinna by wdziczna losowi za to, co potrafia zdoby, ale... Ten czowiek je t przecie zwykym apaczem zodziei. Odmwi przyjcia go tutaj. Nie zrobisz tego, mamo warkn Wolf. To by byo... dwadziecia dziewi, trzydzieci. pieczne. Co powiedziaa lady Sybil onas? Nic. Nie odpisuj jej, naturalnie. To do zasmucajca igupia osoba. Amimo to pisuje co roku?... trzydzieci sze, trzydzieci siedem... Tak. Zwykle cztery stroniczki. To waciwie mwi oniej wszystko, co warto wiedzie. Gdzi jest twj ojciec? Klapa udou drzwi odchylia si ido pokoju wbieg truchtem wielki, mocno zbudowany wilk. ozejrza si iotrzsn energicznie. Guye! achna si baronowa. Pamitasz chyba, co mwiam. Ju po szstej! Zmie si,

odu! Wilk rzuci jej niechtne spojrzenie iprzebieg za masywny dbowy parawan wdrugim kcie p ju. Rozleg si... dwik, cichy idosy dziwny, nie tyle rzeczywisty dwik, ile raczej zm wfakturze powietrza. Baron wyszed zza parawanu, zawizujc pasek obszarpanego szlafroka. Baronowa pocigna no em. Twj ojciec przynajmniej nosi ubranie rzeka. Ubranie jest niezdrowe, mamo odpar Wolf. Nago to czysto. Baron usiad. By mczyzn potnie zbudowanym, czerwonym na twarzy jeli dao si zobac ej twarzy pod brod, wosami, brwiami iwsami prowadzcymi bezustann czterostronn wojn tae jeszcze obszary nagiej skry. Jak? warkn. Vimes, apacz zodziei zAnkh-Morpork, ma by podobno ambasadorem rzucia gniewnie baro a. Krasnoludy? Zostan powiadomione, oczywicie. Baron zapatrzy si wpustk. Mia taki sam wyraz twarzy, jak Detrytus, kiedy czeka, a now myl jako si poukada. le? odezwa si po chwili. Guye, przecie tumaczyam ci ju tysic razy! Za wiele czasu spdzasz przemieniony. Iwi jaki jeste zaraz potem. Przypumy, e byliby tu jacy oficjalni gocie... Zagry! Sam widzisz. Id do ka inie wracaj, dopki nie zaczniesz si nadawa na czowieka. Vimes moe wszystko zepsu, ojcze oznajmi Wolfgang. Sta teraz na rkach adokadnie ej rce. Guye! Siad! Baron zaprzesta prb podrapania si stop wucho. Moe? zapyta. Lnice ciao Wolfganga osuno si na moment, kiedy zmienia rk. Miejskie ycie sprawia, e ludzie staj si sabi. ZVimesem bdzie nieza zabawa. Chocia lubi biega. Zamia si cicho. Przekonamy si, jaki jest szybki. Jego ona twierdzi, e ma bardzo mikkie serce... Guye! Nawet nie prbuj! Jeli konieczni musisz robi takie rzeczy, to na grze! Baron by tylko symbolicznie zakopotany, ale cign poy szlafroka. Bandyci! rzek. Tak, otej porze roku mog sprawia kopoty zgodzi si Wolfgang. Przynajmniej zdziesiciu dodaa baronowa. Tak, to powinno... Wolf prychn tylko, stojc znogami wpowietrzu. Nie, mamo. Zachowujesz si gupio. Jego kareta musi tu dotrze bezpiecznie. Rozumiesz? Kiedy ju dotrze... to cakiem inna sprawa. Krzaczaste brwi barona spltay si od jakiej myli. Plan! Krl! Wanie. Baronowa westchna. Nie ufam temu maemu krasnoludowi. Wolf zrobi salto iwyldowa na nogach. Nie. Ale mona mu ufa czy nie, nikogo wicej nie mamy. Vimes musi tu dotrze ztym swoim mikkim sercem. Niewykluczone, e nawet okae si uyteczny. By moe powinnimy... dopomc m. Niby czemu? obruszya si baronowa. Niech Ankh-Morpork samo dba oswoich.

Kto zastuka do drzwi, gdy Vimes jad niadanie. Wilikins wprowadzi niskiego czowieczka zystym, cho wytartym czarnym ubraniu. Jego zbyt dua gowa sprawiaa, e przypomina lizak zbliajcego si do ostatniego linicia. Trzyma czarny melonik wsposb, wjaki onierz iszed jak czowiek, ktry ma co nie wporzdku zkolanami. Tak mi przykro, e przeszkodziem waszej mioci... Vimes odoy n. Obiera wanie pomaracz Sybil upieraa si, e powinien je owoce. Nie wasza mio rzek. Po prostu Vimes. Sir Samuel, skoro pan ju musi. Jest pan c Vetinariego? Inigo Skimmer, sir. Mhm-mhm. Mam towarzyszy panu do Uberwaldu. Ach, to pan jest tym urzdnikiem, ktry ma si zaj caym szeptaniem imruganiem okiem, ja bd czstowa kanapkami zogrkiem? Tak?

Postaram si przyda, sir, chocia aden ze mnie mrugacz. Mhm-mhm. Moe zje pan ze mn niadanie? Ju jadem, sir. Mhm-mhm. Vimes zmierzy urzdnika wzrokiem. Nie chodzio oto, e gowa bya taka dua. Zdawao si kto mocno cisn jego doln cz iprzepchn zawarto do gry. Inigo Skimmer ysia ju sztki wosw na row skr czaszki. Trudno byoby odgadn jego wiek. Mg mie dwadziec do zmartwie, ale mg te by czterdziestolatkiem ogadkiej twarzy. Vimes obstawia racze pierwsze. Poza tym przybysz wyglda na czowieka, ktry przez cae ycie obserwuje wiat p d krawdzi ksiki. Wdodatku jeszcze ten... moe nerwowy mieszek? Chichot? Pechowy styl zkania? I to, jak dziwnie chodzi... Moe cho grzank? Albo co zowocw? Te pomaracze wieo przybyy zKlatchu, naprawd p Rzuci mu jedn. Odbia si od ramienia Skimmerowi, ktry cofn si okrok, delikatnie zas y obowizujcym wrd wyszych klas zwyczajem rzucania owocami. Dobrze si pan czuje, sir? Mhm-mhm? Przepraszam odpar Vimes. Daem si ponie owocowi. Odoy serwetk, wsta ipodsze o ramieniem. Zaprowadz pana do Lekko tawego Saloniku, gdzie bdzie pan mg zaczeka mwi, prow rzwi iklepic przyjanie doni. Powozy s ju zaadowane. Sybil tynkuje azienk, uczy o klatchiaskiego irobi wszystko, co kobiety zawsze robi wostatniej chwili. Pojedzie pan znami wwielkiej karocy. Skimmer a podskoczy. Och, nie mog, sir! Pojad zpaskim orszakiem. Mhm-mhm. Mhm-mhm. Jeli chodzi panu oCudo iDetrytusa, to jad znami wyjani Vimes, zauwaajc, e zgr Skimmera troch si pogbia. Potrzeba czwrki, eby porzdnie zagra wkarty, awiksz dna jak wszystkie demony. A... paska suba? Wilikins, kucharz ipokojwka Sybil pojad drugim powozem. Och! Vimes umiechn si wmylach, wspominajc powiedzenie ze swego dziecistwa: zbyt biedny, lowa, zbyt dumny, by bieli... Trudny wybr, prawda? Co panu poradz... Moe pan jecha nasz karet, ale posadzimy pan twardym siedzeniu iod czasu do czasu bdziemy zwraca si do pana zwyszoci. Co pan na Obawiam si, e robi pan ze mnie pomiewisko, sir Samuelu. Mhm-mhm. Nie, chocia moe troch pomagam. Ateraz prosz wybaczy, musz jeszcze zajrze do Yardu owa paru spraw wostatniej chwili...

Kwadrans pniej Vimes wszed do pokoju dyurnego wYardzie. Sierant Wrcemocny unis go owa, apotem uchyli si, kiedy wstron jego gowy poleciaa pomaracza. Sir? zapyta zdumiony. To tylko prba, sierancie. Zdaem, sir? Otak. Prosz pomaracz zatrzyma. Ma duo witamin. Mama zawsze mi powtarzaa, e takie rzeczy mog zabi, sir. Marchewa czeka cierpliwie wgabinecie Vimesa. Vimes pokrci gow. Zna wszystkie miejsca tre mona nadepn na pododze korytarza, iwiedzia, e nie wydaje adnego dwiku, ale n zyapa Marchewy na czytaniu papierw na biurku, nawet gr do dou. Chocia raz byoby mi na czym. Gdyby ten czowiek by cho troch bardziej prostolinijny, mona by go uywa ja nijki. Marchewa wsta izasalutowa. Tak, tak, wtej chwili nie mamy ju czasu na takie gupstwa powiedzia Vimes, siadajc biurkiem. Co ciekawego znocy? Niewyjanione zabjstwo, sir. Wallace Sonky, kupiec. Znaleziony zpodernitym gardem we nej kadzi. Nie byo pieczci gildii, notki ani nic. Traktujemy to jako podejrzane. Owszem, brzmi do podejrzanie przyzna Vimes. Chyba e znany by zbardzo nieostron ia. Jakiej kadzi? Zgum, sir. Gum trzyma si wkadziach? Czemu si nie odbi? Nie, sir. Wkadzi jest taka ciecz. On produkowa gumowe... rzeczy. Czekaj, czekaj... Chyba widziaem co takiego. Robi takie rzeczy, zanurzajc je wgumie?

Trzeba przygotowa takie... odpowiednie ksztaty izanurzy je. Tak powstaj rkawiczki, ka osze... co wtym rodzaju? Eee... no, jakby co wtym rodzaju, sir. Vimes zauway wkocu skrpowanie Marchewy. Iwreszcie niewielka szufladka wgbi jego um chaa kart katalogow. Sonky, Sonky... Marchewa, nie mwisz chyba oSonkym od paczki Sonkych, co? Marchewa zaczerwieni si ze wstydu. Tak, sir? Na bogw, co on zanurza wtej kadzi? Zosta do niej wrzucony, sir. Jak si zdaje. Przecie on jest praktycznie bohaterem narodowym! Sir? Kapitanie, problemy mieszkaniowe wAnkh-Morpork byyby owiele gorsze, gdyby nie stary Sonky ijego tanie rodki zaradcze. Kto by chcia si go pozby? Ludzie maj Opinie, sir oznajmi zimno Marchewa. Tak, ity te masz, co? pomyla Vimes. Krasnoludy nie uznaj takich rzeczy. Przydziel do sprawy jakich ludzi. Co jeszcze? Wonica zaatakowa funkcjonariusza Swiresa. Ostatniej nocy. Za to, e prbowa zaoy bl koo wozu. Zaatakowa? Prbowa go rozdepta, sir. Vimes wyobrazi sobie funkcjonariusza Swiresa, gnoma wzrostu szeciu cali, ale na mi l wysokoci wypenionego skompresowan agresj. Jak si czuje? No, moe ju mwi, ale jeszcze potrwa, zanim znowu wsidzie na kozio. Poza tym zwyke r we historie. Nic nowego wsprawie kradziey Kajzerki? Nic. Liczne oskarenia wspoecznoci krasnoludw, ale tak naprawd nikt nic nie wie. Tak ak pan mwi, sir: pewnie dowiemy si wicej, kiedy sprawa zacznie cuchn. Co nowego na ulicach? Tak, sir. Sowo Stop. Sierant Colon wymalowa je uszczytu Dolnego Broad-Wayu. Wonice az owiele bardziej uwani. Oczywicie mniej wicej raz na godzin kto musi opat zbiera Caa ta robota zruchem ulicznym nie przysparza nam popularnoci, kapitanie. Nie, sir. Ale itak nie bylimy popularni. Ato wkadym razie przynosi zyski skarbcowi m asta. Ehm... jest co jeszcze, sir. Tak? Widzia pan moe sierant Angu? Ja? Nie. Spodziewaem si, e j tu zastan. Vimes zauway nutk zatroskania wgosie i stao? Nie przysza wczoraj wieczorem na sub. Nie ma peni, wic to dosy... dziwne. Nobby m j zaniepokoio, kiedy wczoraj byli na patrolu. Vimes kiwn gow. Jasne, wikszo ludzi czym si niepokoia, kiedy bya na patrolu zNo kad czsto sprawdzali zegary. By pan wjej mieszkaniu? Nikt nie spa wjej ku odpar Marchewa. Ani wkoszu doda. C, nie mog ci pomc, Marchewa. To twoja dziewczyna. Chyba martwia si oprzyszo. Tak myl powiedzia Marchewa. Ehm, ty... ona... no, ta sprawa zwilkoactwem? Vimes przerwa, mocno zakopotany. To j drczy. Moe ukrya si gdzie, eby sobie wszystko przemyle. Na przykad jak mona si umawia zmodym czowiekiem, ktry cho wspaniay pod kadym wzg i si na myl opaczce Sonkych... Tak mam nadziej, sir zapewni Marchewa. To si jej czasem zdarza. Nieatwo by wilk ielkim miecie. Jestem pewien, e bymy usyszeli, gdyby wpltaa si wjakie kopoty... Za oknem zadwiczaa uprz izadudniy koa karety. Vimes poczu ulg. Widok zatroskanego by tak niezwyky, e powodowa szok nieznanego. C, bdziemy musieli jecha bez niej oznajmi. Chc by informowany owszystkim, kap rbka Kajzerki, ktra znika na tydzie czy dwa przed wan koronacj ukrasnoludw... Wygl o, e niedugo wyskocz nowe fakty, aniektre mog mnie trafi. Jeli ju otym mowa, pros i wszystkich, eby przesya mi wszelkie informacje osprawie Sonkyego, dobrze? Nie podob

j mi si takie tajemnice. Kompania semaforowa docigna sie szkieletow a do Uberwaldu, da? Twarz Marchewy pojaniaa. To wspaniae, sir, prawda? Mwi, e za kilka miesicy bdzie mona wcigu jednego dnia domoci zAnkh-Morpork a do Genoi! Tak, rzeczywicie. Zastanawiam si, czy wtedy bdziemy mieli sobie jeszcze co sensowneg o do powiedzenia. Lord Vetinari sta przy oknie iobserwowa wie semaforow po drugiej stronie rzeki. Wszys kie osiem przeson skierowanych wjego stron mrugao gorczkowo czarny, biay, biay, cz biay... Informacja pyna wpowietrze. Dwadziecia mil za nim, wnastpnej wiey Sto Lat, kto pat z teleskop iwykrzykiwa liczby. Jak szybko dopada nas przyszo, pomyla. Poetycki opis czasu jako wiecznie pyncego strumienia zawsze wydawa mu si podejrzany. Wedug jego dowiadcze czas porusza jak skay... przesuwa si, naciska, budowa napr wierzchni, apotem, zjednym wstrzsem, od ktrego dygocz szyby, cae pole rzepy tajemnic przesuwao si osze stp wbok. Semafor znany by od wiekw; wszyscy wiedzieli, e wiedza ma swoj warto, wszyscy wiedzie i, e eksport towarw to sposb zarabiania pienidzy. A nagle kto sobie uwiadomi, ile n d mona zarobi, dowoc na jutro do Genoi te rzeczy, ktre Ankh-Morpork ma dzisiaj. Ajak mysowy mody czowiek przy ulicy Chytrych Rzemielnikw okaza si wyjtkowo chytry... Wiedza, informacja, wadza, sowa... pynce wpowietrzu, niewidzialne... I nagle wiat zaczyna taczy, stepujc na ruchomych piaskach. W takiej sytuacji nagroda trafiaa do najlepszego tancerza. Vetinari odwrci si, wyj zszuflady biurka jakie papiery, podszed do ciany, dotkn regionu iszybko przeszed przez ukryte drzwi, ktre otworzyy si bezgonie. Za nimi cign si korytarz wybrukowany nieduymi kamieniami irozjaniony sabym wiatem zwysokich okien. Vetinari przeszed kilka krokw, zawaha si, Nie, dzisiaj wtorek, powi ia, po czym przesun stop tak, by opada na kamie, ktry wydawa si pod kadym wzglde y zssiednimi. [Prcz tego, e te ssiednie nie byy kamieniami dobrymi do nadeptywania we wtorki.] Kto, kto nasuchiwaby odgosw jego przejcia po korytarzach istopniach, mgby pochwyci dane pod nosem zdania: ksiyc przybiera... albo tak, jest przed poudniem. Bardzo uwa hacz mgby te usysze ciche brzczenie itykanie wcianach. A naprawd uwany i to istotne paranoidalny suchacz pewnie by pomyla, e cokolwiek, Vetinari mwi gono, kiedy jest zupenie sam, moe nie by cakowicie wiarygodne. Nie wte gdyby od tego zaleao ycie. W kocu dotar do drzwi iotworzy je kluczem. Za nimi znajdowa si duy strych, zaskakujco przestronny, jasny imiy, ze wiatem padaj zez okna wdachu. Przypomina skrzyowanie warsztatu iskadu. Zsufitu zwisao kilka ptasi szkieletw, na blatach leao troch innych koci oraz zwoje drutu, metalowe spryny, tubk arby irne narzdzia, zktrych liczne byy prawdopodobnie unikatowe. Ibyo ich tu wice ykle widuje wjednym miejscu. Tylko wskie ko wcinite midzy co podobnego do krosna z dami istatu zbrzu sugerowao, e kto tu naprawd mieszka. By to najwyraniej kto ob teresowany wszystkim. A Vetinariego wtej chwili interesowao urzdzenie stojce samotnie na stole porodku poko ju. Wygldao jak zestaw kul ustawionych jedna na drugiej. Spod kilku nitw zcichym syk iem ulatniaa si para, asam aparat od czasu do czasu robi blup. Wasza lordowska mo! Vetinari rozejrza si. Jaka rka machaa do niego gorczkowo zza przewrconej awy. Co kazao mu spojrze wgr. Sufit nad nim pokryty by brzow substancj zwisajc jak s Blup. Z zaskakujc szybkoci Vetinari znalaz si za aw. Leonard zQuirmu umiechn si do n chronnego domowej roboty. Bardzo przepraszam powiedzia. Nie spodziewaem si adnych wizyt. Ale jestem pewien, ym razem zadziaa. Blup. Co to takiego? Blup. Nie jestem cakiem pewien, ale mam nadziej, e to... I nagle, nieoczekiwanie, zrobio si zbyt gono, by rozmawia.

Leonardowi zQuirmu nie przyszo nawet do gowy, e jest winiem. Jeli ju, to by raczej y Vetinariemu za to, e zagwarantowa mu wygodne miejsce do pracy, regularne posiki ic zyste ubrania, ajednoczenie chroni go przed ludmi, ktrzy zjakich powodw zawsze chci ego absolutnie niewinne wynalazki, przeznaczone dla poprawienia stanu ludzkoci, w ykorzysta wniecnych celach. Zadziwiajce, ilu byo takich ludzi iile byo takich wynalaz . Zupenie jakby cay geniusz cywilizacji znalaz sobie ujcie wjednej tylko gowie, ktra izku ztym znajdowaa si bezustannie wstanie silnego wynalazczego wzbudzenia. Vetinari czsto rozwaa, jaki los czekaby ludzko, gdyby Leonard zdoa skupi uwag na jednej rz z powiedzmy godzin. Haas przycich. Blup. Leonard wychyli si ostronie zza blatu iumiechn szeroko. Aha! zawoa. Szczliwie udao si nam uzyska kaw! Kaw? Leonard podszed do stou ipocign niedu dwigni przy aparacie. Jasnobrzowa piana sp zekajcego kubka, wydajc przy tym odgos jak zatkany ciek. Inn kaw wyjani. Bardzo szybk kaw. Mam wraenie, e bdzie ci smakowaa, panie. oSzybkMaszyndoKawy. Ito jest dzisiejszy wynalazek? upewni si Vetinari. Tak. Mia by modelem redukcyjnym urzdzenia pozwalajcego dosign Ksiyca iinnych ci h, ale byem spragniony. Szczliwy zbieg okolicznoci. Lord Vetinari ostronie odstawi na bok eksperymentaln n do czyszczenia butw znapdem pedaowym iusiad wfotelu. Aja przyniosem ci kilka robnych wiadomoci. Leonard niemal klasn zradoci wdonie. Jak dobrze! Skoczyem ju tamte, ktre dae mi, panie, wczoraj wieczorem. Vetinari starannie star zgrnej wargi ws pienistej kawy. Bardzo... Wszystkie? Zamae szyfry wszystkich wiadomoci zUberwaldu? Och, byy cakiem proste, kiedy ju skoczyem nowe urzdzenie owiadczy Leonard. Prze e papiery iwrczy Patrycjuszowi kilka drobno zapisanych kartek. Kiedy ju sobie uwiad m, e istnieje tylko ograniczona liczba dat urodze, ktre moe mie jedna osoba, ie wszy ludzie zwykle myl wtaki sam sposb, szyfry nie s naprawd zbyt trudne. Wspomniae onowym urzdzeniu... Atak. Takie... co. Wtej chwili jest do prymitywne, ale wystarcza do tych prostych ko . Leonard zdj pokrowiec zczego mniej wicej prostoktnego. Vetinari mia wraenie, e ca ne jest zdrewnianych kek idugich cienkich drkw. Kiedy przyjrza si dokadniej, odk pisane literami icyframi. Niektre tryby nie byy okrge, ale owalne albo wksztacie ser bd jakiej innej krzywej. Kiedy Leonard pocign za dwigni, cao poruszya si zdzi epokojc wurzdzeniu czysto mechanicznym. Ijak nazwae to urzdzenie? Och, panie, znasz mj talent do nazw. Myl onim jak oEksperymentalnym Neutralizatorze nformacji poprzez Generowanie Miazmicznych Alfabetw, ale przyznaj, e to nie wpada wu cho. Ehm... Tak, Leonardzie? No bo... Chyba nie jest to... ze... kiedy si czyta cudze wiadomoci? Vetinari westchn. Ten zatroskany czowiek naprzeciw, ktry tak dba oycie, e przy odku u starannie omija pajki, wymyli kiedy urzdzenie, ktre ze straszliw si iszybkoci e kulki. Myla, e bdzie przydatne do obrony przed niebezpiecznymi zwierztami. Zaprojek towa co, co mogo niszczy cae gry. Uzna, e znajdzie zastosowanie wgrnictwie. Oto c y podczas przerwy na herbat kreli plany instrumentu dla niewyobraalnego masowego zn szczenia, na pustych miejscach wok doskonaego rysunku ulotnego pikna ludzkiego umiech u. Zlist numerowanych czci. Ajeli go spyta, odpowiada: Ach, ale co takiego uczyni bsolutnie niemoliw, rozumiesz, panie, poniewa nikt nie omieliby si tego uy. Leonard rozpromieni si, gdy wpada mu do gowy kolejna myl. Jednak im wicej wiemy osobie nawzajem, tym lepiej si rozumiemy. Do rzeczy... Prosie, panie, ebym stworzy pewne nowe szyfry dla ciebie. Przykro mi, ale chyba le zrozumiae m twoje wymagania. Co byo nie tak ztymi, ktre wymyliem wczeniej? Patrycjusz westchn ponownie. Obawiam si, e byy cakiem nie do zamania, Leonardzie. Ale przecie... Trudno to wytumaczy. Vetinari zdawa sobie spraw, e to, co dla niego jest krystalic

m nurtem polityki, dla Leonarda stanowi zwyky mu. Te nowe, ktre wymylie, s... po p demonicznie trudne. Chciae, panie, potwornie trudnych przypomnia zmartwiony Leonard. Atak. Jak si zdaje, nie istnieje wsplna norma dla potworw, panie, ale przestudiowaem kilka co bardziej dostpnych tekstw okultystycznych isdz, e te szyfry zostan uznane za tru przez ponad dziewidziesit sze procent potworw. Dobrze. Mog si miejscami zblia do demonicznej trudnoci... aden kopot. Od dzisiaj bd ich uywa. Leonarda wyranie nadal co drczyo. Tak atwo byoby uczyni je arcydemonicznie trud... Te cakiem wystarcz, Leonardzie przerwa mu Vetinari. Panie... Leonard niemal jcza. Naprawd nie mog ci zagwarantowa, e kto dostatecz ny nie zdoa odczyta twoich wiadomoci... Dobrze. Ale panie, bd wiedzieli, co mylisz! Vetinari poklepa go po ramieniu. Nie, Leonardzie. Bd tylko wiedzieli, co napisaem. Naprawd tego nie rozumiem, panie. Nie, ale zdrugiej strony ja nie potrafi parzy Wybuchajcej Kawy. Jaki byby wiat, gd wszyscy byli jednakowi? Leonard przez chwil marszczy czoo. Nie jestem pewien odpar. Ale jeli chcesz, ebym zaj sir tym problemem, mgbym zb at, ktry... To tylko takie powiedzenie, Leonardzie. Patrycjusz smtnie pokrci gow. Czsto odnosi wraenie, e Leonard, ktry pchn intele yte dotd wyyny, Znalaz tam due ispecjalizowane zoa gupoty. Jaki jest sens szyfrowan adomoci tak, eby bardzo sprytni przeciwnicy nie potrafili ich odczyta? Wrezultacie c zowiek by nie wiedzia, co myl, e myli, e oni myl... Jedna wiadomo zUberwaldu bya do dziwna, panie podj Leonard. Zwczorajszego ra Dziwaczna? Nie bya zaszyfrowana. Wcale? Mylaem, e wszyscy uywaj kodw. Oczywicie, nadawca iadresat to nazwy kodowe, ale sama tre jest cakiem otwarta. To informacji na temat komendanta Vimesa, oktrym tak czsto wspominasz. Lord Vetinari znieruchomia na moment. Odpowied te bya cakiem jasna. Pewna ilo... plotek. Wszystkie na temat Vimesa? Wczoraj rano? Zanim jeszcze... Panie? Nic nie sugeruje tosamoci nadawcy? Czasami, jakby promie soca przebija si przez chmury, Leonard potrafi by bardzo domy Sdzisz, panie, e moe znasz owego nadawc? Och, wlatach modoci spdziem troch czasu wUberwaldzie. Wtamtych czasach bogaci mo e zAnkh-Morpork wyruszali czsto na co, co nazywano Wielkim Szyderstwem. Odwiedzali daleko pooone pastwa imiasta, aby na wasne oczy si przekona, jak bardzo s zacofane. najmniej tak si wtedy wydawao. Otak, spdziem troch czasu wUberwaldzie. Leonard zQuirmu nieczsto zwraca uwag na to, co robi inni ludzie, jednak zauway wocz atrycjusza tskne spojrzenie. Masz stamtd mie wspomnienia, panie? domyli si. Hm? Och, bya bardzo... niezwyk dam, niestety, raczej starsz ode mnie. Owiele starsz sz przyzna. Ale to byo dawno temu... ycie udziela nam tych niewielkich lekcji, kiedy kroczymy naprzd. Znowu spojrza wpustk. Tak, tak... Bez wtpienia owa dama ju nie yje stwierdzi Leonard. Niezbyt dobrze sobie radzi wt rozmowach. Och, bardzo wto wtpi odpar Vetinari. Prawdopodobnie ma si wietnie. Umiechn ta si... ciekawszy. Powiedz mi, Leonardzie, przyszo ci kiedy do gowy, e pewnego dni ojny bdzie si toczy mzgami? Leonard sign po kubek zkaw. Ojej... To byoby do niechlujne... Vetinari znw westchn. Moe nie a tak, jak te inne wojny powiedzia iykn kawy. Rzeczywicie bya cakiem

Ksica kareta przetoczya si obok ostatnich budynkw iwjechaa na rozlege, paskie Rw udo iDetrytus taktownie postanowili rankiem jecha na kole, zostawiajc diuka idiuszes amych. Skimmer zdecydowa si na nieatw demonstracj klasowej solidarnoci iwtej chwili a razem ze sub. Angua chyba si gdzie ukrya owiadczy Vimes, obserwujc sunce za oknem kapuciane p Biedna dziewczyna westchna Sybil. Miasto to naprawd nie jest dla niej miejsce. Ale Marchewy nie da si zniego wyduba nawet wielk szpil odpar Vimes. Ina tym c problem. Cz problemu. Vimes skin gow. Drug cz, oktrej nikt nie wspomina, stanowiy dzieci. Czasami Vimes mia wraenie, e wszyscy wiedz, i Marchewa jest prawowitym dziedzicem cak em zbdnego tronu miasta. Tak si po prostu zoyo, e nie chcia nim by. Chcia by glin si na to zgadzali. Ale krlestwo jest troch podobne do fortepianu mona je zasoni pok cem, lecz itak wida, jaki ma ksztat pod spodem. Nie by pewien, co si urodzi, jeli czowiek iwilkoak bd mieli dzieci. Moe po prostu wokolicach peni musi si goli dwa razy dziennie iczasem ma ochot goni powozy. Akied iek sobie przypomni, jacy byli niektrzy zwadcw Ankh-Morpork, wilkoak na tronie nie bu dzi lku. To ci dranie, ktrzy cay czas wygldali na ludzi, stanowili prawdziwy problem . Chocia to tylko jego opinia. Inni mog to widzie cakiem odmiennie. Nic dziwnego, e z aszya si gdzie, eby sobie wszystko przemyle. Zda sobie spraw, e gapi si przez okienko inic nie widzi. eby zaj czym myli, otworzy pakiet dokumentw, ktry wrczy mu Skimmer, kiedy tylko w rety. Nazywao si to materiay informacyjne. Ten czowiek wydawa si ekspertem od Uberw Vimes zastanowi si, ilu jeszcze urzdnikw tkwi wpaacu Patrycjusza, wgryza si wtemat oli zostaje ekspertami. Usiad wygodnie iniechtnie rozpocz lektur. Na pierwszej stronie wymalowano herb Bezbo o Imperium, ktre kiedy wadao wiksz czci tego wielkiego kraju. Vimes niewiele onim yle tylko, e ktry zwadcw dla zabawy kaza przybi jakiemu czowiekowi kapelusz do g ld wyglda na wielk, zimn iponur krain, wic moe ludzie tam zrobi wszystko dla dobr Herb wyda mu si nazbyt ozdobny; gwnym elementem by dwugowy nietoperz. Pierwszy zdokumentw nosi tytu: Warstwy tuszczonone regionu Schmaltzbergu (Kraina Pi Elefanta). Zna t legend, oczywicie. Dawno temu nie cztery, lecz pi soni (elefantw, jak je nazy wUberwaldzie) stao na grzbiecie Wielkiego ATuina, ale jeden polizn si czy zosta zrz , spad iodpyn na nierwn orbit, awkocu run na Dysk miliardy ton rozwcieczone rza. Uderzy zsi, ktra wstrzsna caym wiatem irozbia go na kontynenty, jakie ludz j. Wyrzucone wgr skay opady zpowrotem, pokryy icisny trupa. Reszta, po tysiclec ego ogrzewania iwytapiania, jest histori tuszczu. Wedug legendy zoto, elazo iwszystk inne metale take byy czci cierwa. Wkocu so tak wielki, e podpiera wiat, nie m jnych koci, prawda? Notatki, ktre mia przed sob, prezentoway bardziej wiarygodn wersj Mwiy ojakiej niewyjanionej katastrofie, ktra wybia miliony mamutw, bizonw iryjwe h, po czym zasypaa je, cakiem jak tego Pitego Elefanta zlegendy. Byy te zapiski osag trolli ilegendach krasnoludw. Moe wspraw zaangaowany by ld. Albo powd. Wprzypad ktre uznawano za pierwszy gatunek na wiecie, moe byy tam wtedy iwidziay, jak so, tr nie przez niebo. Tak czy inaczej efekty byy identyczne. Kady no, kady oprcz Vimesa wiedzia, e najl tuszcz pochodzi ze studni ikopalni Schmaltzbergu. Zniego wytwarzano najbielsze, na jjaniejsze wiece, najlepsze mydo, najgortszy, najczyciejszy olej do lamp. ty j z orpork nie mg si znim rwna. Vimes nie rozumia sensu tego wszystkiego. Zoto... tak, zoto byo wane. Ludzie zabijali si dla niego. Ielazo Ankh-Morpork potrzebowao elaza. Drewna rwnie. Nawet kamieni. i srebro jest bardzo... Wrci do strony Bogactwa naturalne ipod hasem Srebro przeczyta: Srebra nie wydobyw aldzie od czasu edyktu robackiego w1880 AM, aposiadanie tego metalu jest, formalni e biorc, nielegalne. Nie byo adnych wyjanie. Zanotowa wpamici, by spyta oto Iniga. Wkocu kiedy dooko rebro jest chyba przydatne? Imusz mie bardzo szczegowe prawa, jeli edykty obejmuj na robaki. W kadym razie srebro te si przydaje, atuszcz to tylko... tuszcz. Cakiem jak herbatni herbata albo cukier. Po prostu co, co pojawia si wspiarni. Nie ma wnim stylu, nie ma

odrobiny romantyzmu. Zwyka zawarto naczy. Do kolejnego arkusza przypito krtk notatk. Przeczyta j. Pity Elefant jako metafora wystpuje rwnie wjzykach uywanych wUberwaldzie. Zalenie ekstu moe oznacza rzecz, ktra nie istnieje (tak jak unas mwi si klatchiaska mga nie jest tym, czym si wydaje oraz rzecz, ktra cho niewidoczna kontroluje wydarzeni ak samo jak my uylibymy terminu eminence grise). Ja bym nie uy, pomyla Vimes. Nie uywam takich sw. Funkcjonariusz Shoe powiedzia funkcjonariusz Shoe, kiedy drzwi fabryki stany otwore m. Zabjstwo. Przyszede wsprawie pana Sonky? upewni si troll, ktry otworzy drzwi. Na ulic dmuchno ciepe, wilgotne powietrze pachnce siark ikotami majcymi kopoty zp Chodzio mi oto, e jestem zombi wyjani Reg Shoe. Przekonaem si, e informowanie otym od razu oszczdza potem krpujcych nieporozumie. ystym przypadkiem, owszem, przyszlimy wsprawie rzekomego zmarego. My? zdziwi si troll, nie wygaszajc adnych komentarzy na temat szarej skry iszww Tu wdole, grubaszycho! Troll spojrza wd nie by to typowy kierunek spojrze wAnkh-Morpork, gdzie ludzie wol ie wiedzie, wco wdepnli. O powiedzia icofn si okilka krokw. Niektrzy twierdz, e gnomy nie s ras bardziej wojownicz od innych. To prawda. Jednake ta wojowniczo jest cinita wciele owysokoci szeciu cali ijak wiele obiektw cin cha. Funkcjonariusz Swires trafi do suby ledwie kilka miesicy temu, ale wieci si roze zy iju teraz budzi szacunek aprzynajmniej t cisnc pcherz groz, ktra przy takic za szacunek uchodzi. Nie gap si tak. Gdzie sztywniak? zapyta Swires, wmaszerowujc do rodka. emy go pooyli wpiwnicy odpar troll. Iteraz mamy p tony pynnej gumy, ktra s szau dosta... Dlaczego si zmarnuje? zdziwi si Reg. Zrobia si gsta ibrylasta, nie? Bd j musia potem wyrzuci, ato nie jest proste. dzi robi transport Prkowanych Magicznych Rozkoszy, ale paniom sabo si porobio, kied go wycigli ztej kadzi, no to poszy do domu. Reg Shoe by troch zaszokowany. Zrnych wzgldw nie korzysta ztowarw pana Sonky, jak nie jest typowym elementem ycia nieumarego, ale chyba wiat ywych mia jakie standardy moralnoci... Zatrudniacie tu panie? zapyta. Troll zdziwi si wyranie. No pewno. Czemu nie? To dobra, staa robota. Ione dobrze pracuj. Zawsze si miej ia edy zanurzaj ipakuj, zwaszcza gdy robimy Duych Chopcw. Troll pocign nosem. Os ych artw nie rozumiem. Ci Duzi Chopcy to niezy interes za pensa wtrci Buggy Swires. Reg Shoe spojrza na swojego malutkiego partnera. Nie istniaa adna moliwo, by zada to tanie. Ale Swires musia dostrzec wyraz jego twarzy. Wystarczy troch popracowa noyczkami, awcaym miecie nie znajdziesz lepszej peleryny jani izarechota zoliwie. Shoe westchn. Widzia, e pan Vimes prowadzi nieoficjaln polityk zatrudniania wstray stawicieli mniejszoci, [Jako czonek spoecznoci martwych, Reg Shoe uwaa si naturalnie etniczn wikszo.] ale osobicie nie by przekonany, czy to rozsdne wprzypadku gnomw. ie, nie istniaa mniejsza grupa etniczna, jednak gnomy charakteryzoway si wbudowan od pornoci na reguy. Inie chodzio tylko oprawo, ale oniepisane zasady, ktrych ludzie p rzegaj odruchowo, jak Nie prbuj zjada tej yrafy albo Nie tucz ludzi gow po kostka dlatego, e ci nie dali frytki. Funkcjonariusza Swiresa najrozsdniej byo traktowa jako ma, niezalen bro. Lepiej poka nam zab... osob, ktra obecnie jest yciowo upoledzona poleci. Troll sprowadzi ich na d. To, co wisiao tam zbelki, przestraszyoby miertelnie kadeg o ju nie byby zombi. Przepraszam za to. Troll cign to irzuci wkt, gdzie zwino si wgumiasty kb. Co to jest, do diaba? zdziwi si funkcjonariusz Swires. emy musieli cign zniego gum wyjani troll. Szybko zastyga, rozumiecie... Jak powietrze. Rany, najwikszy sonky, jakiegom wyciu widzia zarechota Buggy. Sonky na cae cia

tak wanie chcia odej. Reg obejrza zwoki. Nie przeszkadzao mu, e wysyaj go do zabjstw, nawet tych nieadnyc go opinii mier to tylko zmiana kariery zawodowej. By tam, robi to, nosi caun... Potem czowiek jako si bierze wgar iyje dalej. Oczywicie wiedzia, e niektrzy dalej nie zyny, ale uwaa ich za osobnikw, ktrym nie chce si podj wysiku. Na szyi bya nierwn Mia jakich krewnych? zapyta. Brata wUberwaldzie. Posalimy wiadomo. Sekarem doda troll. Kosztowaa dwadzieci morderstwo! Czy domylasz si, dlaczego kto go zabi? Troll poskroba si po gowie. No... bo chcia, eby by martwy. Tak se myl. To cakiem dobry powd. Aczemu ktokolwiek chcia, eby by martwy? Jak sdzisz? Reg Shoe potrafi by bardzo, bardzo cierpliwy. Mia jakie kopoty? Interes nie szed za dobrze, to wiem. Naprawd? Mona by sdzi, e macie tu fabryk pienidzy. No tak, se tak mylisz, ale nie wszystko, na co ludzie mwi sonky, jest unas robione, zumiesz. Tu idzie oto, emy si stali... Troll wykrzywi si od umysowego wysiku. G ni. Duo takich drani chce si podczepi, maj lepsze surowce inowe pomysy... Robi je o sera zcebulk albo zdzwonkami itakie tam. Pan Sonky nie chcia mie ztym nic wsplnego to sprzeda spadaa. Rozumiem, e go to martwio powiedzia Reg tonem oznaczajcym mw dalej. Iczsto si bra izamyka wgabinecie. Tak? Ato czemu? By szefem. Szefa si nie pyta. Ale mwi, e dosta specjalne zlecenie ito nas znowu po na nogi. Naprawd? Reg zanotowa to wpamici. Ajakie zlecenie? Nie wiem. Nie pyta... ...si szefa. No tak. Przypuszczam, e nikt nie widzia zabjstwa, co? Troll znowu wykrzywi swoj wielk twarz wzamyleniu. No... morderca. Ichyba pan Sonky te. Nie byo osb trzecich? Nie wiem. Nie bardzo umiem liczy. Ale oprcz pana Sonky imordercy mwi Shoe, wci cierpliwy jak grobowiec czy kto j tu zeszej nocy? Nie wiem odpar troll. Dzikuj, bardzo nam pomoge zapewni go Reg. Rozejrzymy si jeszcze, jeli ci to ni adza. Pewno. I troll wrci do swojej kadzi. Reg Shoe nie spodziewa si niczego znale inie by rozczarowany. By za to bardzo dokad ak zwykle zombi. Pan Vimes mwi mu, eby nie podnieca si ladami, poniewa lady mog pr o tragicznego zamtu. Mog wej wnawyk. Czowiek wkocu znajdzie na miejscu zbrodni drew og, jedwabny pantofelek ipirko, izacznie konstruowa eleganck teori obejmujc jednon rk iprodukcj Jeziora kurzego. Drzwi gabinetu byy otwarte. Trudno powiedzie, czy co tutaj ruszano Shoe mia wraenie, panuje tu normalny baagan. Pan Sonky wyranie stosowa metod sortowania dokumentw zwan o to gdzie. Na blacie stay gsto prbki gumy, kawaki workw, due butle chemikaliw nych form, ktrych Reg wola nie oglda zbyt dokadnie. Syszae, Buggy, jak kapral Tyeczek mwia otym wamaniu do muzeum, kiedy dzisiaj przy a sub? zapyta. Otworzy sj tego proszku ipowcha. Nie. Aja tak. Zakrci pojemnik zsiark iwcign nosem powietrze. Pachniao pynn gum, cakiem podob kociego moczu. Ipar spraw utkwio mi wpamici doda Reg. Specjalne zlecenie, tak? W tym tygodniu funkcjonariusz Wizytuj Niewiernych zWyjaniajcymi Pamfletami peni sub oficer cznociowy. Zasadniczo oznaczao to pilnowanie gobi iobserwowanie sekarw, nat ie przy wsppracy funkcjonariusza Rzygacza. Funkcjonariusz Rzygacz by gargulcem. Jeli chodzio onieruchome wpatrywanie si wjeden punkt, nikt nie mg si rwna zgargulcami czsto znajdoway prac wprzemyle semaforowym. Funkcjonariusz Wizytuj lubi gobie. piewa im hymny. Suchay jego krtkich kaza, przek

ebki na boki. Wkocu, myla sobie, czy biskup Horn nie gosi nowiny miczakom wmorzu? pisano, czy one rzeczywicie suchay, podczas gdy co do gobi by pewien, e chon jego teresoway si ulotkami opisujcymi zalety omnianizmu, co prawda na razie jako materiae m do budowy gniazd, ale to ju jaki pocztek. Gob przyfrun, kiedy Wizytuj czyci grzdy. To ty, Zebedina powiedzia. Unis gobic iodpi jej od nki kapsu zwiadomoci iusza Shoe. Dam ci troch ziarna, lokalnie dostarczanego przez Jozajasza Frumenta iSynw, Kupcw Nasiennych, ale wostatecznym rachunku zaski Oma. Zatrzepotay skrzyda ina grzdzie usiad nastpny gob. Funkcjonariusz Wizytuj rozpozna lhelmin, ptaka sierant Angui. Zdj jej kapsu. Cienki papier wewntrz by rwno zoony, ana nim kto napisa Kpt. Ma e. Zawaha si, po czym wiadomo od Rega Shoe wsun do rury pneumatycznej. Usysza szum pow a, kiedy zmierzaa do gwnego pomieszczenia. Ta druga, uzna, wymaga specjalnego potrak towania. Marchewa pracowa wgabinecie Vimesa, ale jak zauway Wizytuj nie przy biurku komendan a. Rozstawi sobie wkcie skadany stolik. Chwiejne stosy papierw na biurku wyglday jak mniej grzycie ni wczoraj. Tu itam odsaniay nawet niewielkie plamy blatu. Osobista wiadomo dla pana, kapitanie. Dzikuj. Afunkcjonariusz Shoe prosi, eby sierant zjawi si wfabryce obuwniczej Sonkyego. Przesalicie wiadomo do biura? Tak jest, sir. Te rury pneumatyczne s bardzo wygodne odpar uprzejmie Wizytuj. Komendant Vimes nie jest ich zwolennikiem, ale jestem pewien, e wkocu zaczn oszczdza am czas stwierdzi Marchewa. Rozwin wiadomo. Wizytuj obserwowa go. Marchewa lekko porusza wargami przy czytaniu. Skd przylecia gob? zapyta, zwijajc wiadomo wrulonik. Wyglda na mocno zmczonego, sir. Nie zmiasta, to pewne. Dobrze. Dzikuj. Ze wieci, sir? Wizytuj przyglda si zukosa. Po prostu wieci, funkcjonariuszu. Nie pozwlcie mi si zatrzymywa. Tak jest, sir. Kiedy rozczarowany Wizytuj wyszed, Marchewa wsta ipodszed do okna. Na zewntrz rozgryw aa si typowa scena Ankh-Morpork, chocia ludzie prbowali ju ich rozdzieli. Po kilku minutach wrci do stolika, napisa krtk notatk, woy do niewielkiego pojemni ym sykiem. Jeszcze pniej korytarzem nadszed zdyszany sierant Colon. Marchewa bardzo dba omoderni acj Stray Miejskiej, awjaki niewyjaniony sposb wysyanie wiadomoci rur byo owiel woczesne ni otwieranie drzwi ikrzyczenie, co zwykle robi pan Vimes. Marchewa umiechn si promiennie do Colona. Ach, jeste, Fred. Wszystko idzie dobrze? Tajest, sir? odpowiedzia niepewnie Colon. To dobrze. Id porozmawia zPatrycjuszem, Fred. Jako najstarszy staem sierant przejmie z dowodzenie stra do powrotu pana Vimesa. Tajest, sir. Znaczy... do paskiego powrotu, chcia pan powiedzie... Ja ju nie wrc, Fred. Skadam dymisj.

Patrycjusz spojrza na lec na biurku odznak. ...i dobrze wyszkolonych ludzi mwi M gdzie przed nim. Wkocu par lat temu byo nas wstray tylko czterech. Teraz cao f jak maszyna. Tak, chocia niektre kawaki wci czasami robi brzdk stwierdzi Vetinari, nie odr d odznaki. Czy mog pana zachci, by jeszcze raz pan to przemyla, kapitanie? Przemylaem ju kilka razy, sir. Iju nie kapitanie, sir. Stra pana potrzebuje, panie elaznywadsson. Stra jest wiksza ni jakikolwiek pojedynczy czowiek odpar Marchewa, wci patrzc p ed siebie. Ale nie jestem pewien, czy jest wiksza ni sierant Colon. Ludzie czsto le oceniaj starego Freda, sir. Ten czowiek ma charakter osolidnych pods awach.

Ma solidne podstawy caej swojej osoby, kapi... panie elaznywadsson. Chodzio mi oto, sir, e wsytuacji zagroenia nie traci gowy. Wsytuacji zagroenia nic nie robi owiadczy Patrycjusz. Moe najwyej si chowa. M awet do stwierdzenia, e sam wsobie zbudowany jest zzagroenia. Podjem ju decyzj, sir. Vetinari westchn, opar si wygodniej iprzez chwil dla odmiany patrzy wsufit. Wtakim razie mog tylko podzikowa za pask sub... kapitanie, iyczy szczcia w h. Czy ma pan do pienidzy? Sporo odoyem, sir. Mimo to do Uberwaldu daleka droga... Na chwil zalega cisza. Sir... Tak? Skd pan wie? Och, ludzie zmierzyli j ju lata temu. Geografowie ipodobni. Sir! Vetinari westchn. Waciwy termin, jak sdz, brzmi: dedukcja. Niech bdzie, jak pan chce... kapitanie, ale wol uwaa, e po prostu wyjeda pan na dugi urlop. Oile si nie myl, nigdy nie bra p Na pewno naley si panu kilka tygodni. Marchewa milcza. Ana paskim miejscu poszukiwanie sierant Angui zaczbym przy Bramie Rzenej doda Ve Po chwili Marchewa odezwa si cicho: Czy to wniosek zuzyskanych informacji, sir? Vetinari umiechn si lekko. Nie. Ale Uberwald przeywa trudny okres, aona pochodzi zjednego zarystokratycznych ro dw. Przypuszczam, e zostaa wezwana. Poza tym niewiele mog panu pomc. Bdzie pan musia ak to si mwi, i za wasnym nosem. Chyba potrafi znale nos sprawniejszy od mojego. To dobrze. Vetinari opar okcie oblat. ycz sukcesw wposzukiwaniach. Mimo wszyst przekonany, e zobaczymy pana znowu. Wiele osb polega tutaj na panu. Tak jest, sir. ycz udanego dnia. Kiedy Marchewa wyszed, Vetinari wsta iprzeszed na drugi koniec pokoju, gdzie na stol e leaa rozwinita mapa Uberwaldu. Bya do stara, ale wostatnich latach kady kartograf wtym kraju zboczy zubitej drki, cay czas powica na ponowne jej odnalezienie. Na m kilka rzek obiegu wwikszoci tylko hipotetycznym igdzieniegdzie miasto, aprzynajmniej nazwa miasta wpisana pewnie po to, eby oszczdzi kartografowi zakopotania, gdyby wype i ca map tym, co wswoim argonie nazywali MMPU. [Mila za Mil Przekltego Uberwaldu.] Drzwi otworzyy si iDrumknott, gwny urzdnik Vetinariego, wsun si cicho jak pirko o tedrze. Do zaskakujcy rozwj wydarze, panie owiadczy niegono. Bardzo nietypowy, istotnie przyzna Vetinari. Czy yczysz sobie, sir, ebym wysa sekara do Vimesa? Za dzie byby zpowrotem. Vetinari patrzy wskupieniu na lep, pust map. Mia uczucie, e jest jak przyszo k naszkicowanych, kilka przyblionych domysw, ale wszystko inne czekao na stworzenie... Hmm? mrukn. Czy yczysz sobie, panie, ebym odwoa Vimesa? Wielkie nieba, nie! Vimes wUberwaldzie bdzie zabawniejszy ni kochliwy pancernik na c iece krgli. Kogo jeszcze mgbym tam posa? Tylko Vimes moe jecha do Uberwaldu. Ale to przecie wyjtkowa sytuacja, sir. Hmm? Jak inaczej okreli stan, sir, kiedy tak obiecujcy mody czowiek porzuca karier, by ziewczyn? Patrycjusz pogadzi brod iumiechn si do czego... Przez map biega linia cig wie semaforowych. Bya matematycznie prosta, wiadectwo int ktu wgstym mroku mili za mil przekltego Uberwaldu. Moe premi odpar. Uberwald moe nas wiele nauczy. Przynie mi dane klanw wilkoak ha... Chocia przysigaem, e nigdy wyciu tego nie zrobi, przygotuj te list do sieran na. Niestety, czeka go awans...

Na chodniku leaa czapka zbrudnego sukna. Obok czapki kto napisa wilgotn kred: Prosz z temu PieZkoWI. Obok lea may piesek. Natura nie stworzya go na przyjaznego, merdajcego ogonem psiaka, ale stara si. Kiedy tylko kto przechodzi, siada na tylnych apach ipiszcza aonie. Co wpado do czapki... Bya to podkadka ruby. Miosierny przechodzie oddali si okilk iedy usysza: Mam nadziej, szefuniu, e nogi ci odpadn. Czowiek si obejrza. Pies obserwowa go zu Hau? powiedzia. Przechodzie zrobi zdziwion min, po czym wzruszy ramionami iodszed. Tak, hau, hau, niech to szlag dobieg go obcy gos, kiedy ju skrca za rg. Czyja rka opada zgry ichwycia psa za skr na karku. Witaj, Gaspode. Mam wraenie, e rozwizaem drobn tajemnic. No nie... jkn pies. Nie bye grzecznym psem, Gaspode owiadczy Marchewa, unoszc zwierzaka tak, by spojrz woczy. Dofrze ju, dofrze. Postaw mnie, co? To foli. Musisz mi pomc, Gaspode. Nic ztego. Nie pomagam stray. Nic osofistego, ale nie poprawiofy to mojej reputacji . Nie mwi opomaganiu stray, Gaspode. To sprawa osobista ipotrzebny mi twj nos. Marc postawi psa na chodniku iwytar do okoszul. Niestety, oznacza to, e potrzebuj te ciebie, cho oczywicie jestem wiadom, e pod t zapchlon sierci bije zote serce. Akurat odpar Gaspode. Nic dofrego nie zaczyna si od Musisz mi pomc. Chodzi oAngu. Oe... Chc, eby j wytropi. Ha... Niewiele psw potrafi tropi wilkoaka, szefie. One s sprytne. Id do najlepszych, zawsze to powtarzam. Najlepszy nos znany wrd ludzi izwierzt. Gaspode zmarszczy wspomniany obiekt. Ad ega? Myl, e do Uberwaldu. Gaspode ju prawie uciek, ale kto zapa go za ogon. Marchewa by szybki. To setki mil std! krzykn pies. Apsie mile s siedem razy dusze! Nie ma szans! Tak? No to trudno. Gupio, e wogle co takiego proponowaem. Marchewa puci go. M mieszne. Gaspode obejrza si, nagle peen podejrze. Nie powiedziaem, e mieszne owiadczy. Powiedziaem, e to setki mil std... Tak, ale powiedziae, e nie ma szans. Nie. Powiedziaem, e ty nie masz szans, efy mnie na to namwi. Moe. Ale nadchodzi zima, sam mwie, e bardzo trudno si tropi wilkoaki, ana dodatek jest glin. Domyli si, e zwrc si do ciebie, ibdzie maskowaa swoje lady. Gaspode zaskomla. Szefie, wtym psim miecie trudno jest zdofy szacunek. Jeli przez par tygodni nie wyw j mnie przy supach latarni, moja pozycja spynie rynsztokiem. Tak, tak. Rozumiem. Zaatwi to jako inaczej. Nerwowy Nigel wci si tu gdzie krci, p Co? Ten spaniel? Wasnego tyka fy nie wyniucha, chofy go przed nim postawi! Podobno ma cakiem dobry nos. Isika za kadym razem, kiedy kto na niego popatrzy! warkn Gaspode. Syszaem, e na dwie mile potrafi wywcha zdechego szczura. Tak? Aja umiem wywcha, jakiego fy koloru! Marchewa westchn. C, nie mam wyboru. Ty nie moesz tego zrobi, wic... Nie powiedziaem... Gaspode urwa, by po chwili podj znowu: Zrofi to, prawda? Zrof diafli! Oszukasz mnie, zaszantaujesz czy co jeszcze fdzie trzefa, prawda? Tak. Jakim cudem piszesz, Gaspode? Trzymam kred wzfach. To atwe. Mdry zciebie pies, zawsze to wiedziaem. Ijedyny gadajcy pies na wiecie. Ciszej mw, ciszej! Gaspode rozejrza si nerwowo. Ten Uferwald to kraina wilkw, tak Otak. Mgfym fy wilkiem, wiesz? Przy innych rodzicach, oczywicie. Gaspode pocign nosem

em rozejrza si po ulicy. Stek? zapyta. Codziennie. Zgoda.

Sierant Colon by obrazem ndzy irozpaczy wyrysowanym na nierwnym chodniku marn kred w czowy dzie. Siedzia na krzele iod czasu do czasu spoglda na list, ktry mu wanie do no. Jakby mia nadziej, e sowa znikn. Niech to demony porw, Nobby jkn. Spokojnie, Fred odpar Nobby, aktualnie wizja worgandynie. Nie moe mnie awansowa! aden ze mnie oficer! Jestem pospolity, typowy ipopularny. Zawsze tak otobie mwiem, Fred. Jeste pospolity jak nie wiem co. Ale to jest tu napisane, Nobby! Patrz, jego lordowska mo sam podpisa! No, fakt... Moim zdaniem masz trzy moliwe wyjcia stwierdzi Nobby. Tak? Moesz tam i ipowiedzie mu, e si nie zgadzasz... Panik na twarzy Colona zastpia szarzaa groza. Bardzo ci dzikuj, Nobby. Uprzed mnie, zanim wygosisz nastpn tak sugesti, bo bd gatki. Albo moesz przyj itak wszystko spapra, e zabierze ci stanowisko... Robisz to umylnie, Nobby! Moe warto by sprbowa, Fred. Niby tak, ale wkwestii spaprania to trudno by, no wiesz, precyzyjnym. Wydaje ci si, e spaprasz co tylko troch, apotem to co wybucha ci wtwarz iokazuje si wielkim spap m. Awtych okolicznociach, Nobby, troch si martwi, e jego lordowska mo moe mi zabr o stanowisko. Mam nadziej, e nie musz dokadnie tumaczy. Suszna uwaga, Fred. Chc powiedzie, e takie spaprania to jak... no, spaprania s... wiesz, wspapraniu nie a si przewidzie, jakie bdzie wielkie. Trzecie wyjcie to jako si ztym pogodzi. Nie pomagasz mi, Nobby. To tylko par tygodni, zanim wrci pan Vimes. Przypumy, e nie wrci. Paskudne miejsce, ten Uberwald. Syszaem, e to sama ndza spo jemnic. Nie brzmi to dobrze. Mona gdzie wpa. Awtedy utkn wtym na dobre, nie? Anie ak si oficeruje. Nikt nie wie, jak si oficeruje, Fred. Dlatego istniej oficerowie. Gdyby cokolwiek wiedzieli, byliby sierantami. Colon znowu si wykrzywi wgrymasie rozpaczliwego zamylenia. Jako czowiek przez cae yc noszcy mundur, jako trzypaskowy koek, ktry na wczesnym etapie kariery znalaz trzypas kow dziur, odruchowo ibez zastanowienia przychyla si do pogldu, e oficerowie jako kl nie potrafi nawet spodni woy bez mapy. Skrupulatnie wycza zich listy Vimesa iMarchew, awansujc ich do stopnia honorowego si ta. Nobby obserwowa go zwyrazem twarzy czcym trosk, przyja idrapiene plany. Co ja mam robi, Nobby? No wic, kapitanie odpar Nobby, po czym zakaszla lekko oficerowie maj przede wsz jak pan wie, podpisywa rne rzeczy... Kto zastuka do drzwi iotworzy je wtej samej chwili. Wszed podniecony funkcjonariusz. Sierancie, funkcjonariusz Shoe mwi, e naprawd potrzebuje oficera wfabryce Sonkyego. Tego od gumowych ptaszkw? upewni si Colon. Jasne. Oficera. Zaraz idziemy. Ito jest kapitan Colon upomnia przybysza Nobby. Eee... no... Tak, kapitan Colon, jeli mona rzek Colon bardziej stanowczo. Ibybym zny, gdybycie otym nie zapominali. Funkcjonariusz przyjrza si im, po czym zaprzesta prb zrozumienia. Ana dole jest troll, ktry si upiera, eby porozmawia zkim, kto tu dowodzi... Czy Wrcemocny nie moe tego zaatwi? Ehm... Sierant Wrcemocny dalej jest sierantem? Tak! Nawet nieprzytomny? Co? Bo teraz ley na pododze, sier... kapitanie.

Czego chce ten troll? Wtej chwili chce kogo zabi, ale tak naprawd zaley mu chyba, eby kto zdj mu bloka

Gaspode biega tam izpowrotem, znosem ledwie ocal od ziemi. Marchewa czeka, trzymajc ia. Ko by dobry. Marchewa niewiele wydawa ze swoich poborw. A do teraz. Wreszcie pies usiad. Wyglda na zaamanego. Opowiedz mi co otym wspaniaym nosie, co go ma Patrycjusz powiedzia. Ani ladu? Sprowad tu lepiej Vetinariego, skoro jest taki dofry burkn Gaspode. Jaki wogle j ens zaczynania tutaj? Najgorsze miejsce wcaym miecie! To frama do targu rydla, zgad za si? Prfowa tu czego nie wywcha, to jest prawdziwa sztuka. Tyle chciaem powiedzie aj smrd jest wtarty wziemi. Gdyfym szuka czyjego tropu, to ostatnie miejsce, gdzie fy m zacz. Rozsdna uwaga przyzna znamysem Marchewa. No wic jaki jest najmocniejszy zapach k y si do Osi? Wozy zgnojem, naturalnie. Zwczoraj. Zawsze wpitek zsamego rana czyszcz wszystkie za dy. Imoesz i za tym zapachem? Gaspode przewrci oczami. Zgow wwiadrze. Dobrze. Ruszamy. No wic... odezwa si Gaspode, kiedy zostawili za sob zamieszanie wok bramy gonim wczyn, zgadza si? Tak. Tylko ty? Tak. Nie jak upsw, gdzie moe ich by ze dwadziecia albo trzydzieci? Nie. Czyli nie szukamy wiadra zimnej wody? Nie.

Funkcjonariusz Shoe zasalutowa, cho zpewnym rozdranieniem. Czeka ju dosy dugo. Wi erancie... Kapitanie poprawi go Colon. Widzisz t kropk na ramieniu, Reg? Reg przyjrza si uwanie. Mylaem, e to jaki ptak zrobi, sierancie. Kapitanie powiedzia odruchowo Colon. Na razie to tylko kreda, bo nie miaem czasu z aatwi tego naleycie wyjani. Wic nie bd bezczelny. Aco si stao Nobbyemu? zapyta Reg. Kapral Nobbs przykada do oka wilgotn cierk. Drobne kantry tumps znieprawidowo zaparkowanym trollem wyjani kapitan Colon. To tylko pokazuje, jaki to naprawd troll. eby uderzy dam... burcza Nobby. Ale przecie nie jeste dam, Nobby. Nosie tylko swoje zmniejszajce natenie ruchu pr e. On otym nie wiedzia. Miae hem na gowie. Azreszt nie powiniene mu zakada blokady. By zaparkowany, Fred. Lea przewrcony przez powz odpar kapitan Colon. Ikapitan. Oni zawsze si tumacz stwierdzi ponuro Nobby. Moe lepiej poka nam denata, Reg. Ciao wpiwnicy zostao naleycie obejrzane. ...I przypomniaem sobie, jak Cudo mwia, e wMuzeum Chleba Krasnoludw pachniao kocim iu isiark powiedzia Reg. Trzeba przyzna, e mocno pachnie stwierdzi Colon. Czowiek nie miaby zatkanych zatok, gdyby tu zdzie popracowa. Ipomylaem: Ciekawe, moe kto prbowa zrobi form zrepliki Kajzerki, sir cign Ato sprytne. Tylko wtedy miaby zpowrotem t prawdziw. Tak? E, nie, sierancie... kapitanie. Ale miabym kopi repliki. Czy to legalne? Nie wiem, sir. Ale nie wydaje mi si. Zreszt nie oszukaaby krasnoluda nawet przez pi inut.

No wic kto mg chcie go zabi? Moe ojciec trzynaciorga dzieci? wtrci Nobby. Cha, cha. Nobby, moe przestaniesz podkrada towar upomnia go Colon. Inie zaprzeczaj. Wanie m, jak wrzucasz do torebki par tuzinw. To nic takiego zahucza troll. Pan Sonky zawsze powtarza, e dla stray s za darmo. To bardzo... obywatelska postawa pochwali kapitan Colon. Tak. Mwi, e mu nie zaley, coby wicej tych piekielnych stranikw biegao po miecie. Gob wybra ten wanie dyplomatyczny moment, eby sfrun do wntrza fabryki iwyldowa olona, gdzie zadba ojego awans. Colon chwyci go, odczepi kapsu zwiadomoci irozwin Od Wizytuja oznajmi. Znalaz lad. Tak pisze. Czego? Niczego konkretnego. Po prostu lad. Colon zdj hem iotar czoo. Tego wanie mia nadziej unikn. Wgbi swej udrczonej mes iMarchewa wietnie sobie radzili, ukadajc lady obok innych ladw imylc onich. ali talent. On mia inne... No, dobre kontakty zludmi, byszczcy pancerz... img sier awet przez sen. Wporzdku, napisz raport poleci Regowi Shoe. Dobra robota. My wracamy do Yardu. Kiedy ju si oddalili, rzek do Nobbyego: Widz, e to dla mnie troch za wiele. Ijeszcze te papiery... Wiesz, Nobby, ja ipapiery .. Jeste bardzo uwanym czytelnikiem, Fred, ityle. Widziaem, jak cae wieki powicasz na stron. Przetrawiasz j zgodnoci, mylaem wtedy. Colon powesela troch. Tak, to wanie robi. Nawet jeli to tylko menu wklatchiaskim barze na wynos, widziaem, e wpatrujesz si cz m ca minut wjedn linijk. Wiesz, nie mona pozwoli, eby ci wycili jaki numer odpar Colon iwypi pier, ap i j bardziej. Potrzebujesz adiutanta stwierdzi Nobby, unoszc sukni, by przestpi nad kau. Potrzebuj? Tak. Zpowodu tego, e jeste figurantem imusisz dawa przykad swoim ludziom. Aha. Racja. No tak. Colon zulg przyj ten pomys. Trudno przecie oczekiwa, e cz zystko zrobi ijeszcze bdzie czyta dugie sowa. Prawda? Wanie potwierdzi Nobby. Na dodatek wYardzie mamy ojednego sieranta mniej. Suszna uwaga, Nobby. Bdzie duo pracy. Przez chwil szli wmilczeniu. Mgby kogo awansowa podpowiedzia Nobby. Mgbym? Apo co miaby by szefem, gdyby nie mg? To prawda. Asytuacja jest raczej wyjtkowa. Hmm... Masz jakie pomysy, Nobby? Nobby westchn wduchu. lepe ryby zgbokich jaski nawet noc szybciej by doznay olni Colon wbiay dzie. Pewne nazwisko, owszem, przychodzi mi do gowy przyzna. Aha, ju wiem. Tak. Reg Shoe, zgadem? Niele pisze, bystry jest ioczywicie zachowuje c dny umys. Praktycznie lodowaty. Ale jest troch martwy przypomnia Nobby. Tak, to chyba przemawia przeciwko niemu. Iwnieoczekiwanych momentach rozpada si na kawaki. To prawda przyzna kapitan Colon. Nikt nie lubi, kiedy po podaniu rki ma wicej palc ni na pocztku. Moe wic najlepiej bdzie wzi pod uwag kogo, kto by niesusznie pomijany tumaczy ajc prosto do celu. Kogo, czyja twarz moe troch nie pasowa. Kogo, czyje dowiadczen ray oglnie, awWydziale Ruchu wszczeglnoci moe si okaza bardzo przydatne dla miast lko ludzie nie bd cigle mu wypomina jednego czy dwch potkni, ktre zreszt itak si yy. Wrd dolin iwzniesie twarzy Colona zawitaa jutrzenka inteligencji. Aha powiedzia. Rozumiem. Sam nie wiem, dlaczego na to nie wpadem na samym pocztku, Nobby. No, to twoja decyzja, Fred... to znaczy kapitanie odpar zprzekonaniem Nobby. Ale przypumy, e pan Vimes si nie zgodzi. Wrci przecie za par tygodni. To wystarczy.

Inie masz nic przeciwko? Ja? Przeciwko? Skd. Znasz mnie, Fred, zawsze jestem gotw, by wykona swoj robot. Nobby... Tak, Fred? Ta suknia... Tak, Fred? Mylaem, e nie zajmujemy si ju... zmniejszaniem natenia ruchu. Tak, Fred. Ale pomylaem, e bd j mia wgotowoci, eby ruszy do akcji, gdyby jedn owinnimy.

Chodny wiatr dmucha nad polami kapusty. Do Gaspodea przynosi oprcz przemonych kapu ch aromatw take czerwony odr wozw zgnojem, powiewy sosny, gr, niegu, potu istareg zcygar. Ten ostatni by wynikiem przyzwyczajenia wonicw, by pali wielkie, tanie cygara . Odpdzay muchy. To byo lepsze ni wzrok. Przed Gaspodeem rozpociera si wiat zapachw. apy mnie fol poskary si. Grzeczny piesek odpar Marchewa. Droga si rozwidlaa. Gaspode przystan izacz wcha dookoa. Tu mamy co ciekawego oznajmi. Troch gnoju zeskoczyo zwozu ipofiego przez te po cj. Moesz wyczu tu gdzie wod? zapyta Marchewa, rozgldajc si po rwninie. Plamiasty nos Gaspodea zmarszczy si zwysiku. Staw. Nie za duy. Jak mil std. Na pewno pobiega wtamt stron. Jest bardzo skrupulatna, jeli chodzi oczysto. To ni ilkoakw. Ja tam nigdy nie lufiem si moczy odpar Gaspode. Doprawdy? Po co ta ironia? Miaem kiedy K--P-I-E-L, rozumiesz, wic to nie tak, e nie wiem, ocz mwi. Staw lea porodku kpy szarpanych wiatrem drzew. Sucha trawa szumiaa cicho. Samotna ysk ukrya si wtrzcinie, gdy Marchewa zGaspodeem podeszli bliej. Tak, to tutaj owiadczy Gaspode. Duo nawozu wchodzi do wody i... Obwcha poruszo ak, ona wychodzi. Hm. Jaki problem? spyta Marchewa. Co? Nie, nie. Czysty zapach. Kieruje si wstron gr, tak jak mwie. Hm. Gaspode usiad ipodrapa si tyln ap. Jest jaki problem, widz przecie... No, przypumy, e to co fardzo zego, oczym naprawd wolafy nie wiedzie, aja fym o kiego... Jak fy zareagowa, gdyfym ci powiedzia? Fo rozumiesz, niektrzy wol zosta wni domoci. To sprawa osofista. Gaspode! Nie jest sama. Jest zni inny wilk. Ach. agodny, obojtny umiech Marchewy nie zmieni si ani odrobin. Eee... mskiej proweniencji doda Gaspode. Wilczy chopiec. Ehm... Ito fardzo. Dzikuj ci, Gaspode. Niezwykle wrcz samczy. Hm. Zdecydowanie. Fardzo wyranie. Tak. Myl, e zrozumiaem. Ato tylko sowa. Wzapachu to duo fardziej... no, dofitne. Bardzo ci jestem wdziczny, Gaspode. Akieruj si... Nadal prosto wstron gr, szefie odpowiedzia Gaspode tak delikatnie, jak tylko potraf Nie by pewien wszystkich szczegw ludzkich relacji seksualnych, awte, ktrych by pewi ci nie do koca potrafi uwierzy. Wiedzia jednak, e s owiele bardziej skomplikowane , ktrymi cieszy si psie bractwo. Ten zapach... Ten niezwykle wrcz samczy, oktrym mwiem? Tak jest, wanie ten odpar spokojnie Marchewa. Potrafiby go wyczu zkonia? Mgfym go wyczu znosem wworku cefuli. To dobrze. Poniewa myl, e powinnimy ruszy nieco .szybciej. Tak wanie mylaem, e to pomylisz. Funkcjonariusz Wizytuj zasalutowa, kiedy Nobby zColonem weszli do Pseudopolis Yard

. Mylaem, e powinien pan dowiedzie si otym jak najszybciej, sir owiadczy, machaj m papieru. Wanie odebraem to od Rodneya. Kogo? Tego chochlika zmostu, sir. Maluje obrazki wozw, ktre za szybko jad. Nikt go nie kar mi doda Wizytuj zdelikatn wymwk wgosie. Aha. Kto przekroczy szybko zrozumia Colon. Ico? Przyjrza si jeszcze raz. ch gbokociowych krasnoludw, tak? Trolle musiay si spieszy. To byo zaraz po kradziey Kajzerki wyjani Wizytuj. Rodney wpisuje wrogu czas, ot roch to dziwne. Tak jakby ucieczka zmiejsca przestpstwa. Jaki krasnolud prbowaby ukra bezwartociowy kawa skay? zdziwi si Colon. Zwas kich krasnoludw? Dreszcz czowieka przechodzi, kiedy widzi, jak gupio si ubieraj. Gniewna cisza zadwiczaa jak upuszczony wwityni prt. W pokoju siedziao trzech krasnoludw. Wy dwaj! warkn sierant Wrcemocny. Powinnicie by na patrolu! Aja mam spraw na Wszystkie trzy wymaszeroway. Udao im si nawet i gniewnie. Oco im chodzi? zdziwi si Fred. Jacy tacy draliwi... Pan Vimes cigle powtarza ta czy inikomu to nie przeszkadza. Tak, ale to dlatego, e jest Samem Vimesem odpar Nobby. Aha! Isugerujesz, e ja nim nie jestem? No nie, Fred. Jeste Fredem Colonem. Ach, nim jestem, tak? Tak jest, panie kapitanie. Ilepiej otym nie zapominajcie burkn Colon. Nie jestem taki mikki. Nie bd toler ordynacji! Zawsze uwaaem, e Vimes jest za dobry dla tych krasnoludw. Zarabiaj tyle co my, as opoow mniejsze! No tak, tak... Nobby uspokajajco zamacha rkami, wrozpaczliwej prbie zaegnania awa . Ale Fred, trolle s dwa razy wiksze od nas, ate zarabiaj tyle samo, wic... Maj tylko wiartk mzgu, wic na jedno wychodzi, jak mwiem... Usyszeli odgos przecigy, zgrzytliwy igrony. By to dwik odsuwanego krzesa modszeg riusza Bluejohna. Zatrzeszczaa podoga, kiedy Bluejohn wymin Colona, wielk doni zdj zkoka hem iru Id na patrol wymamrota. Nie masz patrolu jeszcze przez godzin przypomnia funkcjonariusz Wizytuj. Id teraz odpar Bluejohn. Pokj pociemnia na chwil, kiedy przesoni drzwi, apotem znikn. Co si nagle wszyscy zrobili tacy nerwowi? zapyta Colon. Stranicy, ktrzy pozostali n posterunku, starali si nie patrze mu woczy. Czy kto zachichota? Nie syszaem adnego chichotu, sierancie odpar szybko Nobby. Co? Co? Wydaje si wam, e jestem sierantem, kapralu Nobbs? Nie, Fred, ja... niech to! Widz, e dyscyplina si tu mocno rozlunia oznajmi kapitan Colon ze zym byskiem w e pewnie: to tylko stary, gruby Fred Colon, od teraz pena swoboda. Co? Nie, Fred, nikt nie uwaa, e jeste stary... Aniech to! Tylko gruby, tak? Fred rozejrza si gronie po pokoju. Nagle, wbrew wszelkim wczeniej zym dowiadczeniom, wszystkich mocno zainteresoway rozmaite papiery. No dobrze! Od teraz bdzie cakiem inaczej owiadczy kapitan Colon. Otak, znam te w sztuczki... Kto to powiedzia? Co powiedzia, kapitanie? zdziwi si Nobby, ktry take sysza cichutki szept: Wszys czylimy si od pana, sierancie, ale wtej chwili wolaby je rozarzone wgle, ni si na. Kto co powiedzia bottovoce Jestem pewien, e nie, kapitanie zapewni Nobby. Inie ycz sobie, eby tak na mnie gay wytrzeszcza! Nikt na pana nie patrzy jkn Nobby. Aha, mylicie, e nie znam tego numeru? wrzasn Colon. Wiele jest sposobw, eby na rzeszcza gay, wcale nie patrzc, kapralu! Aten czowiek, otam, wytrzeszcza na mnie uszy Funkcjonariusz Ping jest szczerze skoncentrowany na pisanym wanie raporcie, Fre... sie... kapitanie. Colon uspokoi si troch.

No dobrze. Ateraz id do mojego gabinetu, jasne? Nastpi tu pewne zmiany. Iniech kto przyniesie herbaty. Patrzyli, jak wchodzi po schodach, znika wgabinecie itrzaska drzwiami. Wiecie... zacz funkcjonariusz Ping, ale Nobby, ktry mia wiksze dowiadczenie zoso lona, jedn rk zamacha gorczkowo, adrug bardzo teatralnie przyoy sobie do ucha. Wszyscy usyszeli, jak drzwi otwieraj si znowu zcichym szczkniciem. Zmiana przyda si jak urlop, moim zdaniem owiadczy funkcjonariusz Ping. Jak mwi prorok Ossory, lepszy jest w na roli garncarzowej wHershebie ni sanda wt wina zGash rzek funkcjonariusz Wizytuj. Tak syszaem zgodzi si Nobby. Pjd, zaparz mu herbaty. Po herbacie kady jest w oju. Po kilku minutach funkcjonariusze nawet przez zamknite drzwi usyszeli krzyk Colona . Co jest nie tak ztym kubkiem, kapralu?! Nic, sier... sir! To paski kubek! Zawsze pi pan wnim herbat! Ha... Ale widzicie, to jest kubek sierantowski, kapralu. Azczego pij oficerowie? No, Marchewa ipan Vimes maj wasne kubki... Nie. Mog chcie pi zkubkw, kapralu, ale regulamin stray stwierdza, e oficerom przys filianka ze spodkiem. Tak tu stoi napisane, paragraf 301, podpunkt c. Zrozumielici e? Ale my chyba nie mamy... Wiecie, gdzie s skadkowe pienidze, kapralu. Zwykle jestecie jedyn osob, ktra wie. odej. Nobby zszed po schodach blady, trzymajc kontrowersyjne naczynie. Drzwi otworzyy si znowu. Iniech nikt nie way si tam naplu! wrzasn Colon. Znam t sztuczk! Ima by zami e? Tamt te znam! Drzwi si zatrzasny. Funkcjonariusz Wizytuj wyj kubek zdrcej doni Nobbyego ipoklepa go po ramieniu. Troll Kredua sprzedaje bardzo dobre uywane... zacz. Drzwi znw si uchyliy. Ima by porcelana! Itrzasny. Kto wogle widzia ostatnio skadkowe pienidze? zapyta funkcjonariusz Ping. Nobby aonie sign do kieszeni iwyj par dolarw. Odda je Wizytujowi. Id do jakiego eliganckiego sklepu przy Krlewskiej Drodze poradzi. Kupisz filiank odkiem ztych, co s takie cienkie, e przez nie wida. Wiesz, ze zoconym brzegiem. Spoj za zirytacj na kolegw. Co tu jeszcze robicie? Tutaj nie zapiecie za wielu przestpc Czy kradzie skadek si liczy, Nobby? zapyta Ping. Nie Nobbuj mnie, Ping! Po prostu wynie si std. Icaa reszta te!

Dni przetaczay si zwolna. Araczej turkotay zwolna. Kareta bya wygodna, jak na karet ijak na to, e na tej drodze karety wiecznie trafiay na rne dziury. Koysaa si ihutaa jak koyska. Pocztkowo ten ruch uspokaja. Potem z obnie jak okolica. Vimes ponuro wyglda przez okno. Na horyzoncie wyrastaa kolejna wiea semaforowa. Budowali je wpobliu traktu, oile sobi e przypomina, cho nie bya to najkrtsza trasa. Jednak tylko gupiec stawiaby wiee na p kowiach. Trzeba przecie pamita, e wpromieniu kilkuset mil od Ankh-Morpork wci yy t do ktrych nie dotar jeszcze fakt, i ludzie s niestrawni. Poza tym wikszo ludzkich os li ley niedaleko drogi. Nowa gildia chyba bia pienidze. Nawet std wyranie widzia rusztowania, arobotnicy gor owo mocowali przy gwnej wiey dodatkowe wysigniki isygnalizatory. Po najbliszym huraga ie caa konstrukcja rozsypie si pewnie jak stosik zapaek, ale przez ten czas waciciele zarobi dosy, eby postawi nastpne pi. Albo pidziesit. Wszystko to stao si tak prdko... Kto by uwierzy? Ale wszystkie skadniki byy znane ju lat. Semafory to staroytna technika ju wzeszym wieku Stra Miejska korzystaa zkilk by przesya wiadomoci funkcjonariuszom na patrolach. Agargulce caymi dniami nie miay o roboty nic oprcz siedzenia ipatrzenia. Miay te za mao wyobrani, by popenia bdy. Tak naprawd stao si tylko jedno, ludzie winny sposb myleli teraz owiadomociach. Kie liby czego takiego, by przekazywa informacje oruchach wojsk izgonach krlw. Owszem, lu zie powinni wiedzie otakich sprawach, ale przecie nie kadego dnia. To, oczym chcieli

wiedzie kadego dnia, to raczej Po ile sprzedaje si dzisiaj bydo wAnkh-Morpork? Poniew a jeli zarobek nie jest zbyt duy, moe lepiej pogna krowy do Quirmu. Ludzie chcieli wi edzie odrobnych sprawach. Caym mnstwie drobnych spraw. Drobnych spraw, jak na przykad Czy mj statek dotar bezpiecznie! Dlatego wanie gildia jak szalona cigna sie przez gry do Genoi, cztery tysice mil od -Morpork. Statki potrzeboway miesicy, by opyn Przyldek Terroru. Ile zechce zapaci k , eby po jednym dniu si dowiedzie, kiedy adunek dotar na miejsce? Iile jest wart? Czy zosta sprzedany? Czy na jego nazwisko wAnkh-Morpork dostpny jest kredyt? Bicie pien idzy? Otak! Nowy system zyska popularno tak szybko, jak kada moda wwielkim miecie. Nawet nazwa ch ycia nowe wiee nazwano sekarowymi, co byo skrtem od oficjalnej nazwy Semaforowa Komu nikacja Radykalna. Bo bya radykalna. Do interesw bra si kady, kto potrafi zoy raze , dwa gargulce itroch uywanej maszynerii zwiatraka. Nie mona byo obecnie i na kolac nie widzie, jak ludzie wyskakuj co pi minut zrestauracji, eby sprawdzi, czy na najbl m maszcie nie ma dla nich wiadomoci. Albo takich, ktrzy rezygnowali zporednikw isygna izowali bezporednio do przyjaci wzatoczonych salach, powodujc lekkie kontuzje ssiad Vimes pokrci gow. To byy wiadomoci pozbawione znacze, telepatia bez mzgu. Ale przydaa si wzeszym tygodniu. Kiedy Nie Wiem Jack zwin srebro wSto Lat, apotem c ogna do kryjwki na Mrokach wAnkh-Morpork... Sierant Edge ze Stray wSto Lat, ktry szk si uVimesa, wysa sekarem wiadomo, ktra trafia na biurko Vimesa ponad godzin przed k Jack swobodnie wjecha przez miejsk bram, prosto wotwarte ramiona sieranta Detrytusa . Prawnie caa ta akcja bya troch wtpliwa, poniewa przestpstwa nie popeniono na teren Ankh-Morpork, aprzesan semaforem wiadomo, cile biorc, trudno uzna za pocig. Jed ejmie rozwiza te problemy, wymierzajc wcieky cios trollowi, co poskutkowao aresztowan em za atak na funkcjonariusza stray oraz leczeniem pknitego nadgarstka.

Lady Sybil chrapaa cicho. Maestwo zawsze jest zwizkiem dwojga ludzi gotowych przysic, tylko to drugie chrapie... Inigo Skimmer siedzia skulony wkcie iczyta ksik. Vimes przyglda mu si przez chwi Wyjd na gr, eby zaczerpn powietrza oznajmi wkocu iotworzy drzwiczki. Turkot k wypeni niewielk, duszn przestrze. Wiatr dmuchn kurzem. Wasza askawo... zacz Inigo, wstajc. Vimes, ktry wspina si ju po burcie powozu, wsun gow do wntrza. Taka postawa nie zyskuje panu przyjaci powiedzia. Po czym nog zatrzasn drzwiczki. Cudo iDetrytus usadowili si wygodnie na dachu. Tu nie byo przynajmniej duszno, miel i te lepszy widok jeli warzywa s dla kogo panoram. Vimes wcisn si wnisz midzy dwoma pakunkami ipochyli si do Cudo. Znasz si na sekarach? zapyta. No, mniej wicej, sir... Dobrze. Vimes poda jej kartk papieru. Na pewno znajdzie si wiea wpobliu miejsca staniemy na nocleg. Zaszyfruj to iwylij do Yardu, dobrze? Powinni odpowiedzie wcigu godziny, jeli tylko zapytaj odpowiednich ludzi. Ka im sprbowa uPralnej Topsy, ona tam pierze. Albo uGilberta Gilberta, zawsze jako wie, co si dzieje. Cudo przeczytaa wiadomo, po czym spojrzaa zdziwiona na Vimesa. Jest pan pewien, sir? To moliwe. Nie zapomnij wysa rysopisu, nazwiska niewiele znacz. Mog spyta, skd ten pomys? To, jak on chodzi. Inie zapa pomaraczy odpar Vimes. Mhm. Mhm.

Funkcjonariusz Wizytuj czyci stary gobnik, kiedy sekarem dotara wiadomo. Ostatnio coraz wicej czasu spdza zgobiami. Nie byo to popularne zajcie, wic nikt n a mu go odebra, atutaj przynajmniej krzyki itrzaskanie drzwiami dobiegay stumione. Grzdy a lniy. Funkcjonariusz Wizytuj lubi swoj prac. Wmiecie nie mia wielu przyjaci. Prawd mwi e wielu przyjaci wstray. Ale przynajmniej byli tu ludzie, zktrymi mg pogada; robi eligijnym nauczaniu gobi. Ale teraz to... Bya zaadresowana do kapitana Marchewy. To znaczy, e prawdopodobnie naleao j teraz dos tarczy do kapitana Colona, ito osobicie, bo kapitan Colon podejrzewa, e ludzie czytaj

jego wiadomoci przesyane rur ssc. Do tej chwili funkcjonariusz Wizytuj czu si wmiar bezpiecznie. Omnianie byli przyzwy czajeni, by nie kwestionowa polece, nawet takich, ktre nie maj sensu. Wizytuj zosta n aleycie wychowany iinstynktownie szanowa wadz, choby obkan. Mia te duo czasu na pancerza. Wypolerowany, byszczcy pancerz zjakiego powodu sta si wstray bardzo wany Mimo to wejcie do gabinetu Colona wymagao takiej odwagi, jak okaza legendarny biskup Horn, wkraczajc do miasta Oolitw, awszyscy przecie wiedzieli, co oni robi zobcymi. Wizytuj zszed zgobnika inerwowo ruszy do gwnego budynku. Pilnowa si, eby maszero Gwne pomieszczenie byo mniej wicej puste. Zdawao si, e ostatnio pojawiao si jakby tranikw. Wtakie chody ludzie woleli siedzie pod dachem, ale nagle kademu zaleao, e zu kapitana Colona. Wizytuj wszed po schodach do gabinetu izapuka do drzwi. Potem zapuka znowu. Kiedy wci nikt nie odpowiada, pchn drzwi, podszed ostronie do czyciutkiego biurka i wsun kartk zwiadomoci pod kaamarz, eby wiatr jej nie zdmuchn... Aha! Odruchowo szarpn doni ikaamarz wylecia wpowietrze. Wizytuj mia wizj czarnoniebies sznica przelatujcego mu przed oczami iusysza plask!, kiedy kaamarz trafi wco za n Odwrci si jak automat izobaczy kapitana Colona, ktrego twarz byaby blada gdyby nie ment. Rozumiem rzek Colon. Napad na przeoonego, co? To by wypadek, kapitanie! Naprawd? Adlaczego zakrade si do mojego gabinetu? Nie sdziem, e pan tu jest, kapitanie! wykrztusi Wizytuj. Aha! Sucham? Zakrade si, eby zajrze do moich prywatnych papierw, co? Nie, kapitanie. Wizytuj troch si opanowa. Dlaczego sta pan za drzwiami, kapitanie Aco? Nie wolno mi sta za moimi wasnymi drzwiami? Wtedy wanie funkcjonariusz Wizytuj openi kolejny bd. Sprbowa si umiechn. No, jest to troch dziwaczne... Czybycie sugerowali, e jest we mnie co dziwacznego, funkcjonariuszu? zapyta groni itan Colon. Czy dostrzegacie co, co uwaacie za zabawne? Wizytuj patrzy na pokryt czerwonymi plamami twarz watramentowe kropki. Absolutnie nic, sir. Pracowalicie zadowalajco, funkcjonariuszu stwierdzi Colon, stajc troch za blisko W tuja. Zatem nie potraktuj was surowo. Nikt nie nazwie mnie czowiekiem niesprawiedl iwym. Jestecie zdegradowani do modszego funkcjonariusza, zrozumiano? Wasza paca zos tanie odpowiednio zmniejszona zdat wsteczn, od pocztku miesica. Wizytuj zasalutowa. To by chyba jedyny sposb, eby uj std zyciem. Colonowi zacza . Jednake moecie odkupi swoj win cign Colon. Jeli mi powiecie, kto kradnie, po ie moje kostki cukru. Sir? Wiem, e wczoraj wieczorem byy czterdzieci trzy. Przeliczyem je bardzo dokadnie. Dzi no jest czterdzieci jeden. As zamknite wbiurku. Moecie to wytumaczy? Gdyby Wizytuj mia skonnoci samobjcze, powiedziaby: C, kapitanie, wprawdzie uwaam, e, e posiada pan wiele godnych podziwu umiejtnoci, wiem jednak, e niekiedy liczy pan dwukrotnie wasne palce iotrzymuje rne wyniki. Eee... myszy? zasugerowa sabym gosem. Ha! Jestecie wolni, modszy funkcjonariuszu, iprzemylcie sobie, co powiedziaem. Kiedy zaamany Wizytuj wyszed, kapitan Colon usiad przy swoim wielkim, pustym biurku . Niewielka, dziaajca jeszcze cz jego mzgu, ktra wci rozbyskiwaa sensownymi myl aamiajcej grozy spowijajcej umys Colona, krzyczaa do niego: Tak gboko zanurkowae p je wody, e ryby maj tu wiateka na nosach! Owszem, mia czyste biurko. Ale to dlatego, e wyrzuca wszystkie papiery. Nie chodzi oto, e Fred Colon by analfabet, ale potrzebowa chwili namysu irozgrzewki, by porazi e zczymkolwiek duszym ni podpis. Mia te skonno do gubienia si wdowolnym sowie d laby. Prawd mwic, jego umiejtno czytania bya funkcjonalna. To znaczy myla oczytan

u jak obutach s potrzebne, ale wkocu nie su do zabawy, inaley by podejrzliwym w ktrych te czynnoci podniecaj. Pan Vimes trzyma na biurku cae gry papierw, jednak Colonowi przyszo do gowy, e moe iMarchewa wsplnie opracowali jaki system wyprzedzania napywajcych dokumentw dziki t , e wiedzieli, co jest wane, aco nie jest. Dla Colona wszystko to wydawao si zabjczo ajemnicze. Byy tu skargi, informacje, zaproszenia, listy zprobami opowicenie kilku m t paskiego czasu, formularze do wypenienia, raporty do przeczytania, atake zdania zaw ierajce takie sowa jak niegodziwoci iniezwoczne dziaania. Wszystko to koysao si zym ogromna fala, gotowa go zatopi. Rozsdna cz umysu Colona zastanawiaa si, czy celem istnienia oficerw nie jest to, by i midzy sierantami acaym tym g... t gr papierw, by ci mogli sierantowa wspokoju Kapitan Colon odetchn niepewnie. Z drugiej strony, jeli ludzie podkradali mu kostki cukru, to trudno si dziwi, e spra wy nie ukaday si jak naley. Trzeba zakoczy t histori zkostkami, awszystko inne ja . To miao sens! Obejrza si ijego wzrok spocz na wielkim stosie papierw wkcie. I na pustym palenisku kominka. Na tym przecie polega oficerowanie, prawda? Na podejmowaniu decyzji!

Modszy funkcjonariusz Wizytuj powlk si smtnie do gwnej sali, ktra wypeniaa si ju dyuru. Wszyscy toczyli si wok jednego zbiurek, na ktrym leaa troch ubocona Kajze a. Funkcjonariusz Udgryzjel znalaz to przy Zefirze wyjani sierant Wrcemocny. Kto m traszy zodzieja. To daleko od muzeum zauway Reg Shoe. Po co dwiga to taki kawa, apotem zostawi ej czci miasta, gdzie kto musi si oto potkn? Och, biada mi, albowiem porwa mnie huragan zmian odezwa si Wizytuj, czujc, e gra d ne drugie skrzypce wobec tego, co mgby nazwa gdyby nie potrzebowa ju swoich ng po idolem. Niezy przecig stwierdzi kapral Nobbs, czowiek nie znajcy wspczucia. Chciaem powiedzie, e zostaem zdegradowany do modszego funkcjonariusza wyjani Wiz Co? Dlaczego? zdumia si sierant Wrcemocny. Ja... nie jestem pewien. Tego ju za wiele! rozzoci si krasnolud. Wczoraj zwolni trzech funkcjonariuszy p strach Dolly. Nie mam zamiaru czeka, a mnie to spotka. Wyjedam do Sto Lat. Oni zawsz e szukaj wyszkolonych stranikw. Jestem sierantem, mog stawia warunki. Ale przecie Vimes te mwi takie rzeczy. Sam syszaem powiedzia Nobby. Tak, ale to co innego. Niby jak? Bo to by pan Vimes odpar Wrcemocny. Pamitacie te zamieszki przy atwej wzeszym i typ zamierzy si na mnie maczug, kiedy leaem na ziemi. Pan Vimes wyapa cios na ram em przyoy typowi web. Zgadza si przyzna funkcjonariusz Kolarb, inny krasnolud. Kiedy stoisz plecami przy murze, pan Vimes jest zaraz za tob. Ale stary Fred... Wszyscy znacie starego Freda Colona, chopcy przymila si Nobby, zd ejmujc czajnik zbiurowego pieca inalewajc wrztku do imbryka zherbat. Zna policyjn ak nikt. Policyjn robot wjego stylu, to owszem mrukn Kolarb. Znaczy si, jest glin duej ni ktokolwiek inny wstray... Ktry zkrasnoludw rzuci ziemu, czym wywoa kilka umiechw uniszych stranikw. Co to byo? spyta Nobby. Wlunym przekadzie odpar Wrcemocny Mj tyek jest tykiem przez bardzo dugi cza sucha wszystkiego, co powie. Przywali mi p dolara grzywny za wymuszanie apwek poskary si Kolarb. Fred Col cznie wychodzi na patrol ztorb na zakupy! Aja dostaem tylko darmowy kufelek Pod Kici inogron, ajeszcze odkryem, e Modni Wally ostatnio szasta fors. To co, co warto wiedzi Apamitam, jak zaczynaem ichodziem na patrole zFredem Colonem, to wkada sobie serwe brod za kadym razem, kiedy mijalimy knajp. Ale nie, sierancie Colon, nie mog pozwo pan paci. Nakrywali do stou, jak tylko zobaczyli go na rogu. Wszyscy to robi zauway Wrcemocny.

Kapitan Marchewa nigdy przypomnia Nobby. Kapitan Marchewa jest... wyjtkowy. Ale co niby mam zrobi ztym? zapyta Wizytuj, machajc poplamion atramentem wiadomoc Vimes da pewnych informacji, ito pilnie. Tak napisa. Wrcemocny wzi od niego papier iprzeczyta. No, to nie powinno by zbyt trudne uzna. Stary Wussie Staid przy Kicklebury przez c ae lata by tam wonym, ajest mi winien przysug. Jeli mamy wysa sekara do pana Vimesa, to powinnimy go zawiadomi oKajzerce iSonkym eg Shoe. Wiecie, e zostawi polecenie wtej sprawie. Przygotowaem raport. Po co? Jest setki mil std. Lepiej bym si czu, gdyby wiedzia odpar Reg. Bo mnie to martwi. Co komu ztego przyjdzie, e mu to wylemy? Wtedy on bdzie si martwi, aja mog przesta. Kapralu Nobbs! rozleg si krzyk. Sucha pod drzwiami, sowo daj stwierdzi Wrcemocny. Jad do Sto Lat. Ju id, kapitanie! odkrzykn Nobby. Wysun doln szuflad swego odrapanego, poplamionego biurka iwyj paczk ciasteczek czek wych, ktrych kilka uoy ozdobnie na talerzu. Nie podoba mi si, kiedy widz, jak si zachowujesz cign Wrcemocny, mrugajc do inn oludw. Masz wsobie prawdziwego zego glin. Iserce mi pka, gdy patrz, jak odrzucasz zystko, eby sta si z kelnerk. Cha, cha, cha odpar Nobby. Zaczekajcie tylko, onic wicej nie prosz. Podnis g pitanie! W gabinecie kapitana unosi si mocny zapach palonego papieru. Zawsze powtarzam, e nic tak nie poprawia nastroju jak porzdny ogie rzek Nobby, staw ajc tac na biurku. Ale kapitan Colon nie zwrci na to uwagi. Zszuflady biurka wyj cukiernic iuoy wrz cukru. Widzicie wtych kostkach co nieprawidowego, kapralu? zapyta cicho. No... troch si przybrudziy tam, gdzie ich pan codziennie dotyka... Jest ich trzydzieci siedem, kapralu. Przykro mi, kapitanie. Wizytuj musia je podprowadzi, kiedy tu by. Pewnie wykorzysta jak wredn cudzoziemsk zk. Oni to potrafi, wiecie. Wspinaj si na liny iznikaj na szczycie albo inne takie. Amia lin? zapyta Nobby. Czybycie stroili sobie ze mnie arty, kapralu? Nobby zasalutowa. Nie, sir! Moe to bya taka niewidzialna lina, sir. Wkocu jeli potrafi znikn na lin mog znikn te sam lin. To oczywiste. Dobrze mylicie, kapralu. Ajeli omyleniu mowa... Nobby brn dalej. Czy wswoim penym zaj dniu znalaz p yle spraw awansu nowego sieranta? Prawd mwic, kapralu, t spraw postanowiem zaatwi od rki. To dobrze, sir. Rozwayem wszystko, co mi mwilicie, kapralu, iwybr sta si oczywisty. Tajest, sir! Nobby wypi pier izasalutowa. Mam tylko nadziej, e nie obniy to morale. Tak si zdarza, wiecie, kiedy ludzie dostaj awans. Wic gdyby pojawiy si takie problemy, chc, eby natychmiast zaraportowa mi otej kradajcej cukier osobie. Zrozumiano? Tajest, sir! Nobby niemal wzlatywa wpowietrze. Ipolegam na was, kapralu, e zameldujecie mi, gdyby sierant Flint mia jakie kopoty. Sierant Flint... powtrzy Nobby sabym gosem. Wiem, e to troll, ale nikt mi nie zarzuci, e jestem czowiekiem niesprawiedliwym. Sierant... Flint... Wiem, e mog na was liczy, kapralu. Flint... sierant... To chyba wszystko. Za godzin wychodz na spotkanie zjego lordowsk moci imusz troch Sierant Flint... Tak. Na waszym miejscu poszedbym si uniego zameldowa.

Biae kurze pira leay rozrzucone dookoa. Farmer sta wdrzwiach kurnika ikrci gow. liajcego si jedca, ktry zawoa: Miego dnia ycz! Czyby jakie kopoty? Farmer otworzy usta, by rzuci jak drwic, aprzynajmniej zoliw odpowied, ale co g Moe by to miecz, ktry jedziec mia przytroczony na plecach. Amoe chodzio raczej ol ech przybysza. Wjaki sposb ten umiech by nawet bardziej przeraajcy. Co si dobrao do mojego drobiu powiedzia farmer wkocu. Pewno lis. Wilk, podejrzewam rzek jedziec. Farmer znw otworzy usta, by powiedzie: Nie bd durniem, nie mamy tu wilkw otej porze ale ponownie ten pewny siebie umieszek sprawi, e si zawaha. Duo kur porwa? Sze. Adosta si tu przez...? No, ztym to dziwna... Hej, trzymaj psa zdaleka! May kundel zeskoczy zsioda iobwchiwa okolic kurnika. Nie sprawi kopotw zapewni jedziec. Nie przecigaj struny, kolego, on jest wmarnym humorze odezwa si gos za farmerem. Farmer obejrza si szybko. Pies rzuci mu niewinne spojrzenie. Wszyscy wiedz, e psy nie umiej mwi. Hau! Szczek! Pisk! powiedzia. Jest wietnie wytresowany doda jedziec. Jasne, pewno potwierdzi gos za farmerem. Farmer poczu przemone pragnienie, by zobaczy plecy jedca. Ten umieszek zaczyna dzia a nerwy, ateraz jeszcze sysza gosy. Nie wiem, jak si dosta do rodka powiedzia. Drzwi byy zamknite na skobel... Awilki zwykle nie zostawiaj zapaty, prawda? doda jedziec. Skd otym wiesz, udemona? C, jest kilka powodw, drogi panie, ale trudno byo nie zauway, jak zacisn pan pi o mnie pan usysza. Domylam si wic, e znalaz pan pozostawione wkurniku... niech pomy zy dolary. Za trzy dolary mona wAnkh-Morpork kupi sze piknych ptakw. Farmer bez sowa otworzy do. Wpromieniach soca bysny monety. Ale... sprzedaj je pod bram po dziesi pensw! jkn. Wystarczyo poprosi! Pewnie nie chcia zabiera czasu uzna jedziec. Askoro ju tu jestem, drogi panie, any, jeli zechce pan imnie sprzeda kurczaka... Za farmerem pies... powiedzia: Hau, hau! ...dwa kurczaki inie bd wicej zajmowa panu czasu. Hau, hau, hau. Trzy kurczaki poprawi si jedziec znuonym gosem. Gdyby te zechcia je pan oprawi iupiec, kiedy ja zajm si koniem, chtnie zapac po a kadego. Hau, hau. Bez czosnku iadnych przypraw na dwch znich uzupeni jedziec. Farmer przytakn bez sowa. Dolara za kurczaka to duo wicej ni karma dla ptakw. Czowi e odrzuca takiej propozycji. Ale co waniejsze, czowiek nie odmawia komu ztakim lekki m umieszkiem na twarzy. Zdawao si, e nie porusza si inie zmienia. Jeli oumiechy ch zowiek chciaby, eby ten akurat znalaz si moliwie daleko od niego. Pobieg na podwrze, gdzie biega jego najlepszy drb, sign po najtuciejsz kur... i Jeli przybysz by tak szalony, by paci dolara za dobrego kurczaka, moe zadowoli si te rczakiem cakiem przyzwoitym... Wyprostowa si. Tylko najlepsze, szefie. Odwrci si wmiejscu. Ztyu nie byo nikogo tylko ten parszywy may kundel, ktry pobi ateraz drapa si, wznoszc chmur kurzu. Hau? powiedzia. Farmer rzuci wniego kamieniem iwybra trzy najlepsze kurczaki. Marchewa lea pod drzewem, prbujc wygodnie uoy gow na sakwie zjukw. Zauwaye, e prawie cakiem zatara lady ap na ziemi? spyta Gaspode. Tak. Marchewa przymkn oczy.

Czy ona zawsze paci za kury? Tak. Czemu? Marchewa odwrci si na bok. Bo zwierzta nie pac. Gaspode patrzy na ty gowy Marchewy. Zwykle chtnie korzysta zrzadkiego daru mowy, jedn k co wzaczerwienionych uszach Marchewy mwio mu, e wtej chwili lepiej bdzie wykorzyst szcze rzadszy dar milczenia. Przybra poz, ktr niemal podwiadomie zalicza do kategorii Wierny Towarzysz Trzymajcy Stra, znudzi si, podrapa si zroztargnieniem, przyj pozy jako Wierny Towarzysz Zwinity wKbek zNosem Wcinitym wZadek [Jakiej nie przyjoby tworzenie na wiecie.] izasn. Wkrtce potem przebudziy go jakie gosy. Wpowietrzu unosi si te pyncy od strony far pieczonych kurczt. Gaspode przekrci si izobaczy, jak farmer rozmawia zjakim czowiekiem na wozie. Nasu zez chwil, po czym usiad, ogarnity metafizycznym chaosem. W kocu obudzi Marchew, lic go wucho. Fzffl... Co? Musisz mi ofieca, e najpierw odfierzesz te pieczone kurczta. Zgoda? upewni si nerw . Co? Marchewa usiad. Zafierz kurczaki, apotem ruszamy, jasne? Musisz mi ofieca. Dobrze ju, dobrze. Obiecuj. Co si dzieje? Syszae kiedy omiasteczku zwanym Skpy Cullot? To chyba jakie dziesi mil std. Jeden zssiadw Pana Farmera wanie go zawiadomi, e zapali tam wilka. Zabili go? Nie, nie, nie, ale owcy wilkw... owcy wilkw s wtej okolicy, rozumiesz, zpowodu owi ch i... inajpierw musz przeszkoli psy... pamitaj, e ofiecae zafra kurczaki!

Dokadnie ojedenastej kto zastuka gono do drzwi lorda Vetinariego. Patrycjusz spojrza nie, marszczc czoo. Wej! zawoa po chwili. Fred Colon wszed zniejak trudnoci. Vetinari obserwowa go przez chwil, ale wkocu li Panie penicy obowizki kapitana, nie ma potrzeby przez cay czas zachowywa postawy na aczno powiedzia. Wolno panu si schyla wzakresie pozwalajcym na skuteczn manipul Tak jest, sir! Vetinari odruchowo zasoni doni ucho. Moe pan usi. Tak jest, sir! Moe pan te mwi ciszej. Tak jest, sir! Vetinari wycofa si za swoje biurko. Pozwol sobie wyrazi uznanie dla poysku paskiego pancerza, panie penicy obowizki... Naplu iwypolerowa, sir! Nic tego nie zastpi, sir! Pot cieka Colonowi po twarzy. Rozumiem. Najwyraniej zakupuje pan dodatkowe zapasy liny. Ateraz spjrzmy... Vetinar wyj arkusz papieru zjednego zniewielkich lecych przed nim stosikw. Ot panie pe Sir! Zaznacz od razu, e mam tu kolejn skarg na przesadnie entuzjastyczne zakadanie klamer Jestem pewien, e wie pan, oczym mwi... Powodowa istotne zatory drogowe, sir! Istotnie. Znany jest ztego. Ale jest to przecie gmach opery. Sir! Waciciel uwaa, e wielkie te klamry na kadym rogu le wpywaj na to, co mona by ynku. Ioczywicie nie pozwalaj, eby gdzie odjecha. Sir! Wydaje mi si, e wtym przypadku wskazana jest szczeglna rozwaga, panie penicy obowi apitana. Musielimy da przykad innym, sir! Tak... Patrycjusz wzi inn kartk, trzymajc j delikatnie midzy kciukiem ipalcem w jakby bya to rzecz rzadka iniezwyka. Ci inni to... Zaraz, powinienem pamita, pewne

zeczy tkwi wumyle... Atak... Trzy inne budynki, sze fontann, trzy pomniki iszubienic rzy ulicy adnejtakiej. Aha, ijeszcze mj paac. Cakowicie rozumiem, e zaparkowa pan subowo, sir! Lord Vetinari umilk. Rozmowa zFrederickiem Colonem okazaa si trudna. Codziennie miew a kontakty zludmi, ktrzy traktowali konwersacj jak skomplikowan gr; zColonem musia dostraja swj umys wobawie, e przestrzeli. Musz przyzna, e obserwuj przebieg ostatnich etapw paskiej kariery zpewn, wci ro Co skania mnie do spytania, dlaczego, jak si wydaje, stra ma wtej chwili dwudziestu funkcjonariuszy? Sir? Jestem pewien, e cakiem niedawno byo ich okoo szedziesiciu. Colon otar twarz. Odrbujemy martwe konary, sir! Dziki temu stra staje si bardziej ruchliwa ielastyczna sir! Rozumiem. Liczba wykrocze dyscyplinarnych, jakie zarzuci pan swoim ludziom... lord Vetinari podnis owiele grubszy dokument ...wydaje si nieco przesadna. Widz tu nie m iej ni sto siedemdziesit trzy zarzuty wytrzeszczania oczu, uszu inozdrzy, na przykad . Sir! Wytrzeszczanie nozdrzy? Sir! Aha. Widz te, tak, jeden zarzut odpadnicia rki wsposb niesubordynowany, postawion jonariuszowi Shoe. Komendant Vimes wswoich raportach zawsze przedstawia go jako wz orowego stranika. Podejrzany typ, wasza lordowska mo. Tym martwym nie mona ufa! Ani te, jak widz, wikszoci ywych. Sir! Colon pochyli si, wykrzywiajc twarz wupiornym grymasie konspiracyjnego porozum enia. Tak midzy nami, sir, komendant Vimes by dla nich owiele za mikki. Za duo uchod io im pazem. aden cukier nie jest bezpieczny, sir! Vetinari zmruy powieki, ale teleskopy na planecie Colon byy owiele za prymitywne, by wykry jego nastrj. Rzeczywicie, przypominam sobie, e komendant wymienia kilku funkcjonariuszy, ktrych p unktualno, zachowanie oraz oglna bezuyteczno stanowiy straszny przykad dla reszty l Oto mi wanie chodzi odpar tryumfalnie Colon. Jedno zgnie jabko moe zepsu ca Mam wraenie, e zosta ju tylko koszyk. Moe kobiaka... Prosz si nie martwi, wasza lordowska mo. Pozmieniam te ukady iszybko ich rozruszam Jestem przekonany, e potrafi mnie pan zadziwi jeszcze bardziej. Vetinari opar si wy odnie. Zca pewnoci bd pana obserwowa jako kogo, komu warto si przyjrze. Atera bowizki kapitana, czy ma pan jeszcze jakie sprawy, oktrych warto wspomnie? Wszdzie cisza ispokj, sir! Chciabym, eby tak byo zapewni Vetinari. Zastanawiaem si tylko, czy dzieje si c wzwizku zobywatelem tego miasta... Zerkn na kartk. Sonkym. Niewiele brako, by kapitan Colon pokn wasny jzyk. Drobna sprawa, sir wykrztusi. Azatem Sonky yje? Ehm... znaleziony martwy, sir! Zamordowany? Sir! Co takiego... Wielu ludzi nie uznaoby tego za drobn spraw. Sonky, na przykad. No wic, sir, nie kady pochwala to, co on robi, sir! Czy obaj mamy na myli Wallacea Sonkyego? Wytwrc produktw gumowych? Sir! Kalosze irkawiczki nie wydaj mi si szczeglnie kontrowersyjne, panie penicy obowiz tana. Chodzi ote, no... te inne rzeczy, sir! Colon zakaszla nerwowo. On produkuje gumowe pokrowce, sir! Ach, rodki zapobiegawcze. Wielu ludzi nie zgadza si na takie rzeczy, sir. Tak syszaem. Colon znowu wyprostowa si na baczno.

To nie jest naturalne, moim zdaniem, sir. Nie popieram rzeczy nienaturalnych. Vetinari wydawa si szczerze zdumiony. Chce pan powiedzie, e jada pan miso na surowo ipi na drzewie? Sir? Nic, nic. Kto wUberwaldzie interesowa si nim ostatnio, ateraz Sonky nie yje. Oczywi nawet mi przez myl nie przeszo, by dyktowa stray, co ma robi. Obserwowa Colona uwa by sprawdzi, czy dotar do niego sens. Powiedziaem, e panu pozostawiam decyzje, co ob j ledztwem wtym zaaferowanym miecie. Colon znalaz si zagubiony wobcym kraju, bez mapy. Dzikuj, sir! rzuci tylko. Vetinari westchn. Ateraz, panie penicy obowizki kapitana, zpewnoci wiele spraw wymaga paskiej uwagi Sir, planuj... To znaczy, prosz nie pozwoli mi duej si zatrzymywa. Ale to drobiazg, sir, mam mnstwo czasu... Do widzenia, penicy obowizki kapitana Colon. Na zewntrz, wprzedpokoju, Colon sta nieruchomo, a jego serce zwolnio zgonego wycia chego warkotu. Oglnie rzecz biorc, spotkanie poszo dobrze. Bardzo dobrze. Zadziwiajco dobrze, waciwi . Praktycznie rzecz biorc, jego lordowska mo obdarzy go cakowitym zaufaniem. Powiedzi a, e warto mu si przyglda. Zastanowi si, dlaczego przez tyle lat tak si ba awansu na oficera. Po prawdzie nie m a wtym nic trudnego, kiedy ju czowiek chwyci byka wzby. Gdyby tylko zacz par lat wc ... Oczywicie, nie da sowa powiedzie na pana Vimesa, ktry naprawd powinien na siebie uwaa wtych niebezpiecznych obcych stronach... No ale Fred Colon by ju sierantem, kied Sam Vimes by kompletnym todziobem, nie? Tylko wrodzona skromno kazaa mu przez te la trzyma si wdrugim szeregu. Kiedy Sam Vimes wrci, aPatrycjusz rzuci jakie dobre sowo, eda Colona zpewnoci czeka awans. Tylko do stopnia penego kapitana, oczywicie, myla, stpajc dumnie po schodach bardzo tronie, gdy dumne stpanie jest praktycznie niemoliwe, jeli si schodzi wd. Nie chci j rangi od kapitana Marchewy. To byoby... niewaciwe. Ten fakt demonstruje, e choby kto by cakiem obkany wadz, zawsze pozostaje wnim ja y instynkt samozachowawczy.

Najpierw odebra kurczaki, myla Gaspode, przeciskajc si midzy nogami ludzi. Niesamowit . Nie zatrzymali si jednak, eby je zje. Gaspode zosta wcinity do sakwy przy siodle i awd nie chciaby drugi raz przey takich dziesiciu mil, zwaszcza tak blisko zapachu pie zonego kurczcia. Wygldao na to, e odbywa si tu targ; szczucie wilka pozostawiono na koniec, jako co wr dzaju ceremonii zamknicia. Ustawiono poty wnierwny krg. Mczyni trzymali za obroe p elkie, cikie, nieprzyjazne zwygldu psy, ju teraz oszalae zpodniecenia irozjuszonej . Przy potach staa klatka. Gaspode przecisn si do niej iprzez drewniane prty spojrza os szarego futra wcieniu. Wyglda na to, e jeste wcikim pooeniu, kolego powiedzia. Wbrew legendom aistnieje wiele legend owilkach, cho zwykle s to legendy otym, co my lkach ludzie schwytany wilk czciej bdzie piszcza iskomla, ni szala ze zoci. Ten ia uzna, e nie ma nic do stracenia. Przy prtach kapna pokryta drobinkami piany paszc No wic gdzie reszta twojego stada? zapyta Gaspode. Nie ma stada, maluchu! Aha. Samotny wilk, tak? Najgorszy rodzaj, pomyla Gaspode. Pieczony kurczak nie jest tego wart, uzna. Agono wa kn: Widziae wokolicy jakie inne wilki? Tak! Dobrze. Achcesz wydosta si std ywy? Zabij ich wszystkich! Pewnie, pewnie, ale widzisz, ich jest duo. Nie masz szans. Rozerw ci na strzpy. Psy s owiele paskudniejsze od wilkw. Wilcze lepia zmruyy si wmroku.

Czemu mi to mwisz, psie? Bo przyszedem, eby ci pomc, rozumiesz. Rb, co ci powiem, aza p godziny bdziesz wo zeciwnym razie jutro staniesz si dywanikiem ukogo na pododze. Twj wybr. Oczywicie, m iebie nie zosta tyle, eby starczyo na dywanik. Przez chwil wilk nasuchiwa szczekania psw. Trudno byo ywi zudzenia co do ich zamiar Co masz na myli? zapyta.

Kilka minut pniej tum rozstpi si wolno, gdy kapitan Marchewa podprowadzi swojego kon do zagrody. Gwar ucich. Miecz na koniu zawsze budzi szacunek, ajedziec zwykle jest tylko nieistotnym dodatkiem, jednak wtym przypadku byo inaczej. Suba wstray daa koc ipoysk miniom Marchewy. By te ten lekki umieszek. Nalea do odmiany, przed ktr czowiek si cofa. Dzie dobry. Kto tu dowodzi? zapyta. Nastpi moment porwnywania statusu, po czym jaki czowiek ostronie unis rk. Jestem wiceburmistrzem, wasza mio powiedzia. Aco to za wydarzenie? Zaraz bdziemy szczu wilka, wasza mio. Naprawd? Sam jestem wacicielem wilczarza oniezwykej sile iwytrzymaoci. Mog wypr ciw tej bestii? Wrd gapiw rozleg si lekki szum, jednak oglnie wyraana teza brzmiaa dlaczego by nie t by przecie ten umieszek... Prosz bardzo, wasza mio odpar wiceburmistrz. Marchewa wsadzi do ust dwa palce igwizdn. Ludzie zmiasteczka patrzyli zdumieni, jak G aspode wyszed spomidzy lasu ng iusiad. Po chwili wybuchy miechy. Zaniky wkrtce, poniewa lekki umieszek nie zanik. Jaki problem? spyta Marchewa. Powyrywa mu wszystkie apy! Ico? Tak wam zaley na tym wilku? Znowu wybuch miech. Wiceburmistrz mia uczucie, e kto tu zniego kpi. Paski pies mrukn, wzruszajc ramionami. May pies szczekn. Aeby walka bya ciekawsza, postawi funt steku doda Marchewa. Pies szczekn znowu. Dwa funty steku poprawi si Marchewa. Myl, e itak bdzie ciekawie, bez adnych dodatkowych zakadw odpowiedzia wiceburm zek zaczyna dziaa mu na nerwy. No dobra, chopcy, wprowadcie wilka! linic si iwarczc, potwr zosta wcignity wkrg potw. Nie, nie przywizujcie go zaprotestowa Marchewa, kiedy jeden zmczyzn zacz wiza o supa. Ucieknie, jak go nie przywiemy. Wierzcie mi, nie bdzie mia adnej szansy. Spojrzeli na ten umieszek, cignli wilkowi kaganiec iodskoczyli wbezpieczne miejsca. Teraz, na wypadek gdyby si rozmyli wkwestii naszej umowy zwrci si Gaspode do wi uj, eby si przyjrza twarzy tego gocia na koniu. Wilk zerkn wgr. Izobaczy umiech rosomaka twarzy jedca. Gaspode szczekn. Wilk zaskowycza iprzewrci si na grzbiet. Tum czeka. Dopiero po chwili... To ju wszystko? Tak, zwykle tak wanie si to odbywa zapewni Marchewa. Widzicie, to bardzo szczeglne szczeknicie. Caa krew ofiary zastyga natychmiast zczys tej zgrozy. Nawet nie poszarpa cierwa. Ajaki miaoby to sens? spyta Marchewa. Zsiad zkonia, przecisn si do krgu, podni rzerzuci je przez siodo. On stkn! Syszaem... zacz kto. To prawdopodobnie powietrze wypychane ztrupa wyjani Marchewa. Umieszek wci nie znika, awtej chwili sugerowa bardzo subtelnie, e jego waciciel s i dech setek trupw. Tak, ma racj odezwa si czyj gos pord gapiw. Wszyscy otym wiedz. Ateraz mo elnego pieska?

Ludzie rozejrzeli si, szukajc tego, ktry to powiedzia. Nikt nie spojrza wd, bo prze y nie umiej mwi. Moemy zapomnie osteku rzuci Marchewa, wskakujc na siodo. Nie, nie moemy... nie moesz odpar gos. Umowa to umowa. Kto tu ryzykowa ycie, ch pyta... Chod, Gaspode. Skomlc iburczc, may pies wybieg ztumu ipowlk si za koniem. Dotarli ju do granicy rynku, kiedy kto zludzi zapyta: Co si tu stao, udemona? Czar prysn. Ale wtedy ko ipies biegli ju bardzo szybko.

Vimes nienawidzi ipogardza przywilejami klasowymi. Trzeba jednak przyzna, e dziki nim mg przynajmniej nienawidzi ich ipogardza wkomfortowych warunkach. Wilikins dociera d ajazdu godzin przed karet Vimesa izarogancj, jakiej sam Vimes nigdy nie omiela si o a, zajmowa kilka pokoi iwprowadza do kuchni osobistego kucharza Vimesa. Vimes poskary si na to Inigowi. Bo przecie wasza askawo podruje nie jako osoba, ale jako Ankh-Morpork. Kiedy ludzie trz na ciebie, panie, widz miasto, mhm, mhm. Naprawd? To powinienem przesta si my? Bardzo dobry art, mhm, mhm. Ale widzisz, panie, ty imiasto stanowicie jedno. Jeli c iebie kto obrazi, Ankh-Morpork zostaje obraone. Jeli si zaprzyjanisz, to Ankh-Morpork nawizuje przyja. Naprawd? Aco si dzieje, kiedy id do toalety? To ju twoja sprawa, panie. Mhm, mhm.

Nastpnego ranka przy niadaniu Vimes ci czubek jajka na mikko, mylc: to Ankh-Morpork czubek jajka na mikko. Jeli powycinam zgrzanki onierzykw, to pewnie znajdziemy si w e wojny. Kapral Tyeczek wesza, starannie zamkna za sob drzwi izasalutowaa. Przysza odpowied na pask wiadomo, sir oznajmia, wrczajc Vimesowi kawaek papie a Wrcemocnego. Odszyfrowaam j. Ehm... Znaleziono Kajzerk zmuzeum, sir. No to wyskoczyy nowe fakty westchn Vimes. Aju si martwiem. Ijeszcze... funkcjonariusz Shoe jest zaniepokojony, sir. Troch trudno zrozumie, oco mu dokadnie chodzi, ale chyba podejrzewa, e kto zrobi zniej kopi. Podrbka podrbki? Jaki to ma sens? Naprawd nie wiem, sir. Paska druga... hipoteza jest poprawna. Vimes zerkn na papier. Aha... Dzikuj, Cudo. Za chwil schodzimy. Podpiewujesz, Sam zauwaya Sybil po chwili. To znaczy, e komu przydarzy si co o Wspaniaa rzecz, ta technika. Vimes posmarowa grzank masem. Widz, e ma swoje zas ia. Akiedy umiechasz si tak jakby promiennie, to znaczy, e kto prbuje pogrywa ztob w zauway, e zaliczye trafienie. Naprawd nie wiem, oczym mwisz, moja droga. Po prostu grskie powietrze bardzo mi odpo wiada. Lady Sybil odstawia filiank. Sam... Tak, kochanie? Moe to nie jest najlepszy moment, eby otym wspomina, ale mwiam ci, e odwiedziam p ent... No wic ona uwaa... Kto znowu zapuka do drzwi. Lady Sybil westchna. Tym razem do pokoju wszed Inigo. Powinnimy ju wyrusza, wasza askawo. Jeli ci to nie przeszkadza, chciabym by wSl biadem, ado zmroku pokona przecz pod Wilinusem, mhm, mhm. Musimy si tak spieszy? westchna Sybil. Przecz jest... odrobin niebezpieczna odpar Inigo. Nieco bezprawna. Mhm, mhm. Tylko nieco? zdziwi si Vimes. Po prostu bd spokojniejszy, wasza askawo, kiedy ju j przekroczymy. Byoby lepiej, rugi powz jecha zaraz za nami, atwoi ludzie, panie, zachowali czujno. Ucz was taktyki, Inigo, wgabinecie politycznym lorda Vetinariego? To zwyky rozsdek, mhm, mhm, panie.

Dlaczego nie zaczeka do jutra przed drog na przecz? Zcaym szacunkiem, wasza askawo, sugeruj, by jednak nie. Przede wszystkim pogoda si rsza. Poza tym jestem pewien, e kto nas obserwuje. Musimy pokaza, e na sztandarze Ankh-Morpork nie ma miejsca na ty. Mhm, mhm. Ale jest zaprotestowa Vimes. Na sowie ina obroach hipopotamw. Chodzio mi oto rzek Inigo e barwy Ankh-Morpork nie spywaj. Dopiero od czasu, kiedy uzyskalimy nowe barwniki... Dobrze ju, dobrze. Wiem, co pa n ma na myli. Ale prosz posucha, nie mam zamiaru naraa sucych na adne niebezpiecz sprawie nie bdzie dyskusji, rozumie pan? Mog zosta tutaj ijutro pojecha dalej dylian em pocztowym. Nikt ju nie napada na dylianse pocztowe. Proponuj, panie, aby lady Sybil take tu zostaa. Mhm. Wykluczone! oznajmia Sybil. Nie chc nawet otym sysze. Jeli droga nie jest zbyt ieczna dla Sama, to nie jest zbyt niebezpieczna dla mnie. Na paskim miejscu bym si zni nie spiera, Inigo poradzi Vimes. Naprawd.

Wilk nie by zachwycony faktem, e przywizali go do drzewa, ale jak stwierdzi Gaspode nikomu nie mona ufa. Zatrzymali si wlesie, jakie pi mil od miasteczka. Tylko na krt przedzi Marchewa. Niektrzy zobecnych na targu wygldali na takich, ktrzy wysoko sobie ceni swj brak poczucia humoru. Gaspode szczeka iwarcza przez chwil. Musisz zrozumie powiedzia wkocu e ten kole jest personalnie non gratis wmiejsc zej spoecznoci, jako e to troch, cha, cha, taki samotny wilk. Tak? Marchewa wyjmowa zjukw pieczone kurczaki. Gaspode wpatrywa si wnie akomie. Ale syszy wycie po nocach. Aha. Czyli wilki si porozumiewaj? Zasadniczo takie wilcze wycie to inny sposf ofsikiwania drzewa, efy zaznaczy, e to t woje drzewo, ale zawsze znajdzie si tam troch plotek. Co dziwnego dzieje si wUferwald zie. Nie wie co. Gaspode zniy gos. Tak midzy nami, to ten wilk stal daleko za drzwi mi, kiedy rozdawali mzgi. Gdyfy wilki fyy ludmi, on fyfy jak Paskudny Stary Ron. Jak ma na imi? spyta po namyle Marchewa. Gaspode rzuci mu Spojrzenie. Kogo obchodzi, jak si nazywaj wilki? Imiona wilkw s trudne odpar. Fardziej jak opisy, rozumiesz. One nie nazywaj si j ylu Pan Pieszczoch albo Fonzo. Tak, wiem. Czyli jak ma na imi? Znaczy, chcesz wiedzie, jakie jest jego imi? Tak, Gaspode. Czyli, krtko mwic, to imi tego wilka chcesz pozna? Zgadza si. Gaspode poruszy si zzakopotaniem. Dupek powiedzia. Och... Ku szczeremu zdumieniu psa Marchewa si zarumieni. To waciwie streszczenie, ale do wierny przekad. Nie wspominafym otym, ale sam pyta Gaspode zamilk iskomla przez chwil, prbujc da do zrozumienia, e zpowodu braku kurc gos. Ehm... Wnocnym wyciu fyo sporo oAngui podj, gdy Marchewa wyranie nie zrozumia al ne, no... uwaaj, e Angua to ze wieci. Czemu? Wkocu jest tylko wdrownym wilkiem. Wilki nie cierpi wilkoakw. Co? To przecie niemoliwe! Kiedy przybiera wilcz posta, jest jak kady wilk! Ico? Kiedy przyfiera ludzk posta, jest jak kady czowiek. Co to ma do rzeczy? Ludzie ie lufi wilkoakw. Wilki nie lufi wilkoakw. Ludzie nie lufi wilkw, ktre potrafi my ie, iludzie nie lufi ludzi, ktrzy potrafi dziaa jak wilki. Co dowodzi, e ludzie wsz s tacy sami stwierdzi Gaspode. Przemyla ostatnie zdanie idoda: Nawet jeli s wil Nie przyszo mi to do gowy. Inieprawidowo pachnie. Wilki s fardzo wyczulone na takie rzeczy. Opowiedz mi wicej otym wyciu. Och, jest podofne do tych sekarowych cosiw. Wieci rozchodz si na setki mil, Czy wyc e wspominao co ojej... towarzyszu? Nie. Jeli chcesz, spytam Du... Wolabym jakie inne imi, jeli nie masz nic przeciw temu przerwa mu Marchewa. Taki nie s za mdre.

Gaspode przewrci oczami. Wtym sowie nie ma nic zego wrd nas, gatunkw nonie uprzywilejowanych zapewni. zo zorientowani na zapachy. Westchn. Aco powiesz na Tyek? Wtakim sensie, e to wd ofotnik, ktry stuka do tylnych drzwi, niezaleny dusiciel kur za kurnikiem, ktry pot em ucieka tyami? Zwrci si do wilka iprzemwi po psiemu: Posuchaj, Tyek, ten czowiek jest obkany, awierz mi, potrafi rozpozna ludzkich sza ntrznie ma pian na pysku ijeli nie bdziesz gra znami uczciwie, zedrze zciebie skr j do drzewa. Rozumiesz? Co mu tumaczysz? zainteresowa si Marchewa. Przekonuj, e jestemy przyjacimi odpar Gaspode. Ado skulonego wilka warkn: Po nie itak to zrobi, ale sprbuj znim pogada. Twoja jedyna szansa to powiedzie nam wszys ko, co wiesz... Nic nie wiem zaskomla wilk. Ona bya zwielkim basiorem zUberwaldu, zklanu, ktry tak! Gaspode pocign nosem. Zawdrowa daleko od domu... To wilk-ze-wieci! Powiedz mu, e za wszystkie kopoty dostanie pieczonego kurczaka wtrci Marchewa. Gaspode westchn. Cikie jest ycie tumacza. No dobra warkn. Przekonam go, eby ci odwiza. Ale nie bdzie to atwe, zaznaczam a ci kurczaka, to nie bierz, bo bdzie zatruty. To czowiek, nie? Marchewa spoglda za uciekajcym wilkiem. Dziwne mrukn. Mona by przypuszcza, e jest godny. Prawda? Gaspode unis gow znad kurczaka. To wilk, nie? wymamrota niewyranie. Tej nocy, kiedy usyszeli wycie wilkw wdalekich grach, Gaspode rozrni wnim jeden sam gos.

Linia wie suna wraz znimi wgry, cho Vimes zauway pewne rnice konstrukcyjne. Na r wiee byy mniej wicej wysok drewnian kratownic zjakim barakiem udou. Tutaj, cho nie, byy wyranie rozwizaniem tymczasowym. Tu obok ludzie pracowali nad solidnymi kam iennymi podstawami... Fortyfikacje, uwiadomi sobie, co oznaczao, e znalaz si rzeczywi e poza granicami obowizywania prawa. Naturalnie, znalaz si poza granicami obowizywania jego prawa wchwili, gdy opuci Ankhorpork, ale prawo dziaao wszdzie tam, gdzie mona je byo zaprowadzi. Wdzisiejszych cz ch odznaka Stray Miejskiej na caych rwninach wzbudzaa co najmniej szacunek, jeli ju n e skaniaa do penej wsppracy. Tutaj, wyej, bya tylko nieadn broszk. Slake okazao si otoczonym kamiennym murem zajazdem dla dyliansw ipraktycznie niczym w icej. Woknach, jak spostrzeg Vimes, tkwiy bardzo cikie okiennice. Zauway te dziwny ruszt nad paleniskiem dopiero po chwili zrozumia, co to takiego: rodzaj kraty, ktr mona zablokowa komin. Budowla miaa najwyraniej wytrzyma oblenie, wktrym uczestnicz gowie potraficy lata. Kiedy wyszli iruszyli do powozw, pada deszcz ze niegiem. Zblia si burza, mmf, mmhm oznajmi Inigo. Musimy si spieszy. Dlaczego? zdziwia si Sybil. Prawdopodobnie na kilka dni zablokuje przecz, wasza askawo. Jeli bdziemy czeka, m et spni si na koronacj. Atake, hm, mona si spodziewa niewielkiej aktywnoci bandy Niewielkiej aktywnoci? powtrzy Vimes. Tak jest, panie. To znaczy, e wstaj rano, apotem postanawiaj wrci do ek? Czy te kradn tylko tyl arczyo na kubek kawy? Bardzo zabawne, panie. Znani s ztego, e bior zakadnikw... Bandyci mnie nie przestrasz oznajmia Sybil. Jeli wolno... zacz Inigo. Panie Skimmer rzeka lady Sybil, prostujc si na pen szeroko. Przecie ju panu o zamierzamy uczyni. Prosz tego dopilnowa. Wkonsulacie jest suba, prawda? Jeden sucy, oile wiem. Wtakim razie bdziemy sobie jako radzi. Prawda, Sam? Oczywicie, kochanie. Zanim odjechali, pada ju gsty nieg wielkimi, puszystymi patkami, ktre opaday zcic

iem, zaguszajc wszelkie inne dwiki. Vimes nawet by nie wiedzia, e dotarli ju do prze gdyby wonica si nie zatrzyma. Powz zpaskimi... ludmi powinien jecha pierwszy rzek Inigo, kiedy stali wniegu o ych koni. My powinnimy trzyma si blisko nich. Ja pojad obok wonicy, na wszelki wypad k. eby, gdyby kto nas zaatakowa, mg mu pan przekaza skrcone podsumowanie sytuacji pol nej? spyta Vimes. Nie. Pan pojedzie zlady Sybil, aja na kole. Musz chroni osoby c e, prawda? Wasza askawo, ja... Jednake paska propozycja zostaa wpeni doceniona dokoczy Vimes. Prosz do rodk worzy usta, by zaprotestowa. Vimes unis brew iSkimmer zrezygnowa. No dobrze, wasza askawo, ale to bardzo... Brawo. Chciabym jednak zdj zdachu moj skrzan teczk. Ale oczywicie. Analiza faktw pozwoli panu nie myle ogupstwach. Vimes przeszed naprzd, do drugiego powozu iwsun gow do wntrza. Wpadniemy wzasadzk, moi drodzy oznajmi. To ciekawe uzna Detrytus. Stkn cicho, napierajc na koowrt swojej kuszy. Nie wydaje mi si, eby chcieli nas pozabija cign Vimes. To znaczy, e nie mamy prbowa pozabija ich? Pozostawiam to twojej ocenie. Detrytus spojrza wzdu grubej wizki strza. To by jego wasny pomys. Poniewa ta wielk potrafia wysa elazny bet przez bram obleganego miasta, uzna, e strat energii byo ej broni przeciwko pojedynczej osobie. Przerobi j wic tak, by wysyaa wizk kilkudzies strza rwnoczenie. Sznurki trzymajce je razem powinny wteorii pka od przyspieszenia. k robiy. Czsto take strzaa rozpadaa si wpowietrzu, nie mogc wytrzyma straszliwego Nazywa j Piecmakerem iwyprbowa tylko raz, na strzelnicy. Vimes widzia, jak znikna t . Podobnie jak tarcze po obu jej stronach, ziemny nasyp za nimi, aopadajca chmura pir bya wszystkim, co pozostao zdwch mew, ktre wniewaciwym czasie znalazy si wn cu. Wtym przypadku to niewaciwe miejsce znajdowao si bezporednio nad Detrytusem. Teraz aden stranik nie chcia wychodzi ztrollem na patrol, chyba e mg si trzyma pr j sto krokw za jego plecami. Ale test przynis podane rezultaty, poniewa wAnkh-Morpor to zawsze widzia wszystko iwieci otarczach szybko si rozeszy. Wtej chwili sama info a, e Detrytus jest wdrodze, oczyszczaa ulic szybciej ni dowolna bro. Mam duo oceny powiedzia. Tylko uwaaj zt zabawk ostrzeg Vimes. Nic chcemy przecie, eby kto zosta ranny Cay konwj ruszy dalej przez wirujce chmury niegu. Vimes usadowi si wygodnie wrd ba ali cygaro, apniej, kiedy by ju pewien, e turkot powozu stumi inne dwiki, sign odrapan skrzan teczk Iniga. Z kieszeni wyj niedu rolk czarnego materiau irozwin j na kolanie. Skomplikowane m y bysny przelotnie wwietle latarni karety. Dobry glina musi umie myle jak przestpca. Vimes by bardzo dobrym glin. By take glin bardzo ywym izamierza taki pozosta. Dlatego wanie, kiedy ju cicho sz eczki, uoy j na rozkoysanym dachu, zwiekiem otwierajcym si od niego, po czym odchyl tronie unis wieko nog. Wysuno si dugie ostrze, ktre nieodwracalnie zakcioby trawienie przypadkowego zodzi o najwyraniej spodziewa si wtej podry fatalnej ochrony hotelowej. Vimes starannie wsun ostrze do sprynowej pochwy, zbada zawarto teczki iumiechn s Po czym ostronie wyj co, co lnio srebrzystym blaskiem starannie zaprojektowanego, pr epiknie wykonanego ibardzo zwartego za. Pomyla przy tym, e czasami mio by byo myli si co do ludzi.

Gaspode wiedzia, e podchodzili ju pod gry... Miejsca, gdzie mogli kupi ywno, trafia raz rzadziej. Niewane jak uprzejmie pukaby Marchewa do drzwi jakiej odosobnionej fa rmy, wkocu itak musia rozmawia zludmi chowajcymi si pod kiem. Tutejsi mieszkac zwyczajeni do wizji muskularnych mczyzn zmieczami, ktrzy naprawd chc co kupi. W kocu szybciej byo po prostu wej do rodka, przejrze zawarto spiarni izostawi pi ole, eby mieszkacy znaleli je, kiedy ju wyjd zpiwnicy. Miny dwa dni od ostatniego domku, gdzie znaleli tak niewiele, e Marchewa ku rozczaro waniu Gaspodea ograniczy si do zostawienia pienidzy.

Las gstnia. Olchy ustpiy miejsca sosnom. Co noc pada nieg. Gwiazdy wyglday jak krop ronu. Icoraz zimniejsze isurowsze, wznoszce si wraz zzachodem soca, rozbrzmiewao wy Syszeli je ze wszystkich stron: gone, aosne zawodzenie wrd zamarznitych drzew. S ju tak flisko, e je czuj owiadczy Gaspode. Fiegn za nami od kilku dni. Nie ma adnego potwierdzonego przypadku wilka, atakujcego dorosego czowieka bez prowo kacji odpar Marchewa. Obaj kulili si pod jego paszczem. Gaspode odpowiedzia po chwili: Ito dofrze, tak? odpowiedzia Gaspode po chwili. Oco ci chodzi? My, psy, mamy tylko mae mdki, ale wydaje mi si, e powiedziae wanie aden niepr zowiek nie przey, efy otym opowiedzie, prawda? Taki wilk musi tylko zadfa, efy zaf i na osofnoci, gdzie nikt go nie zofaczy. Tak? Coraz wicej niegu osiadao na paszczu. By duy iciki, przetrwa niejedn dug noc w eszczu. Przed nimi migotao isyczao mae ognisko. Wolabym, eby tego nie mwi, Gaspode. Opaday wielkie, cikie patki niegu. Zima szybko schodzia zgr. Wolafy, efym tego nie powiedzia? Ale... nie. Jestem pewien, e nie ma si czego obawia. niena czapa niemal cakowicie p krywaa paszcz. Nie powiniene wymienia konia na te niegowe futy wostatnim domu stwierdzi Gaspode. Biedak by ju ledwie ywy. Poza tym trudno to uzna za wymian. Ci ludzie nie chcieli wy omina. Powiedzieli tylko, ebym sobie zabra, na co mam ochot. Powiedzieli, e moemy zafra wszystko, fyle oszczdzi im ycie. Wanie. Sam nie wiem, czemu, przecie si do nich umiechnem. Zabrzmiao psie westchni Kopot polega na tym, rozumiesz, e mgfy mnie wie na koniu, ale tutaj mamy gfoki stem tylko maym pieskiem. Moje proflemy le fliej ziemi... Mam nadziej, e nie musz do iej tumaczy. Mam wplecaku troch zapasowych rzeczy. Mgbym ci zrobi... paszcz... Paszcz nie zaatwi sprawy. Znowu rozlego si wycie, tym razem owiele bliej. nieg spada szybciej. Syk ognia zmieni si wskwierczenie. Po chwili pomienie zgasy. Gaspode nie radzi sobie wniegu. Nie by to rodzaj opadu, zjakim normalnie si spotyka. ecie zawsze znalaz si jaki ciepy kt, jeli si wiedziao gdzie szuka. Zreszt nieg em najwyej godzin czy dwie, po czym zmienia si wbrzow ma, ktra bya wdeptywana wz ulicach. Ulice... Gaspode naprawd tskni za ulicami. Na ulicach potrafi by inteligentny. Tutaj by durniem wbagnie. Ogie zgas zauway. Marchewa nie odpowiada. Mwiem, e ogie zgas... Tym razem odpowiedzi byo chrapnicie. Suchaj, nie wolno ci zasypia skomla Gaspode. Nie teraz! Zamarzniemy na mier! Nastpny gos wnocnym wyciu sprawia wraenie, jakby dobiega zza ledwie kilku drzew. Gasp de wnieskoczonej zasonie niegu chyba dostrzega jakie ciemne ksztaty. ...Jeli fdziemy mieli szczcie wymamrota. Poliza Marchew po twarzy posunicie sprawiajce zwykle, e lizany zmiot wrku goni Tutaj jedynym rezultatem okazao si tylko kolejne chrapnicie. Myli Gaspodea pdziy jak oszalae. Oczywicie by psem, apsy iwilki... no, s tym samym, nie? Wszyscy to wiedz. Nooo, odezw si zdradziecki gos wjego mzgu, moe wic to nie Marchewa iGaspode maj kopoty, ale sa ewa? Tak jest, bracia! Razem ruszymy na dzikie owy wblasku ksiyca! Ale najpierw zjed zmy t map! Jednak od strony ogona... Chorowa na stwardnienie apy, rozmikczenie apy, lizawy jzyk, skrofuy iparchy oraz co nego na karku, gdzie nie potrafi dosign. Jako nie mg sobie wyobrazi, e wilki mwi t jednym znas!. Poza tym, cho ebra, walczy, oszukiwa ikrad, nigdy jeszcze nie by Niedobrym Psem. Aby zaakceptowa t tez, niezbdna bya pewna wprawa wdyskusjach religijnych, jako e spo liczba kiebasek iporcji misa znikna ze straganw rzenikw wsmudze szaroci, pozostaw szcy si wpowietrzu zapach dywanika zubikacji. Mimo to wgbi serca Gaspode by pewien,

dy nie przekroczy granicy bycia zwykym Niegrzecznym Chopczykiem. Nigdy nie uksi rki, tra go karmia. [Poniewa znacznie utrudnioby to rce karmienie go nastpnego dnia.] Nigd nie zrobi Tego na dywanie. Nigdy nie uchyla si od Obowizku. Strasznie go to mczyo, a e co robi. Pies ma swoj godno. Zaskomla, kiedy ze wszystkich stron zbliy si piercie ciemnych ksztatw. Byszczay lepia. Zaskomla znowu, apotem warkn, kiedy otoczya go niewidzialna, zbata mier. Najwyraniej nie zrobio to wraenia na nikim, nie wyczajc Gaspodea. Nerwowo zamerda ogonem. Tylko przechodzilimy owiadczy uprzejmie, cho zduszonym gosem. Nikomu nie sprawim tw. Mia silne wraenie, e mrok za patkami niegu staje si coraz bardziej zatoczony. Jak tam, bylicie ju na wakacjach? To take nie wydawao si dobrze przyjte. No c, wtakim razie to ju to. Synna Ostatnia Obrona, Wierny Pies Broni Swego Pana. Jak i Dobry Pies! Szkoda, e nie zostanie nikt, eby otym opowiedzie. Mj! Mj! szczekn iwarczc, skoczy ku najbliszej sylwetce. Wielka apa strzepna cisna rozcignitego do niegu. Spojrza wgr, ponad dugim pyskiem ibiaymi kami, prosto woczy, ktre wydaway si zn Hmj! warkn wilk. To bya Angua.

Powozy zwolniy do tempa spacerowego; jechay drog pen dziur pod wieym niegiem, aka zym amica koa puapka wciemnoci. Vimes pokiwa gow, gdy zobaczy ognie mrugajce kilka mil wgbi przeczy. Po obu stron dawne lawiny usypay wysokie rumowiska, ktre porasta las. Zeskoczy cicho ztyu powozu iznikn wmroku. Pierwsza kareta zatrzymaa si przed pniem zwalonym wpoprzek drogi. Nastpio jakie porus enie, po czym wonica zsun si wboto, izaraz puci biegiem przecz wdrog powrotn Spomidzy drzew wysuny si jakie postacie. Jedna znich przystana obok drzwiczek pierw karety isprawdzia klamk. wiat na chwil wstrzyma oddech. Postacie musiay to wyczu, gdy mczyzna odskakiwa ju gdy cae drzwiczki irama wok nich wypady na zewntrz wchmurze odamkw. Vimes zauway h ogniska: tylko idiota staje midzy nim atrollem trzymajcym kusz onacigu 2000 funtw nie pieko wybucho na ziemi. To by tylko Detrytus. Ale zodlegoci kilku stp trudno by trzec rnic. Kolejna posta signa do drzwiczek drugiego powozu, zanim ukryty wciemnociach Vimes str eli izguchym stukniciem trafi j wrami. Potem przez okno wyskoczy Inigo, wyldowa zetoczy si zcakiem nieurzdnicz gracj, stan przed jednym zbandytw izszerokiego o kantem doni wszyj. Vimes widywa ju t sztuczk. Zwykle tylko irytowaa ludzi, czasam tkowaa koczcym walk ciosem. Nigdy jeszcze nie widzia, by wten sposb kto strci czowiekowi gow. Wszyscy sta! Sybil zostaa wypchnita zkarety. Za ni wysiad mczyzna zkusz wrku. Wasza askawo Vimesie! zawoa. Sowa odbiy si echem od urwisk. Wiem, e tam jest twoja dama! Anas jest wielu! Wychod, wasza askawo Vimesie! Patki niegu syczay, opadajc wpomienie. Co zaszeptao wpowietrzu, apotem zabrzmiao kolejne uderzenie stali omiso. Jedna zzak zonych postaci upada, chwytajc si za nog. Inigo wsta powoli. Czowiek zkusz zdawa si tego nie zauwaa. To jak wszachach, wasza askawo Vimesie! Rozbroilimy trolla ikrasnoluda! Aja mam kr i nawet mnie trafisz, czy masz pewno, e nie starczy mi czasu na strza? Ognie pony wrd poskrcanych drzew przy drodze. Mino kilka sekund. Stuk ldujcej wkrgu wiata kuszy Vimesa zabrzmia bardzo gono. Suszna decyzja, wasza askawo Vimesie! Ateraz ty sam, jeli mona prosi. Inigo dostrzeg sylwetk, ktra pojawia si na granicy wiata. Trzymaa obie rce wgrze Dobrze si czujesz, Sybil? zapyta Vimes. Troch mi zimno, Sam. Nic ci nie zrobili? Nic, Sam. Trzymaj rce tak, ebym je widzia, wasza askawo Vimesie!

Aty masz zamiar mi obieca, e pucisz j wolno? zapyta Vimes. Pomyk zamigota koo jego twarzy jasna plama wciemnoci kiedy zapala cygaro. C, wasza askawo Vimesie, czemu miabym to robi? Ale jestem pewien, e Ankh-Morpork as zapaci! Aha. Tak mylaem. Vimes zgasi zapak. Koniec cygara rozarzy si na moment. Sybil Sucham, Sam? Uchyl si. Nastpia sekunda wypeniona nabieraniem tchu. Apotem lady Sybil zanurkowaa przed siebie . Do Vimesa wysuna si ukiem zza plecw, zabrzmia jedwabisty dwik igowa mczyzny Inigo skoczy naprzd, pochwyci jego upuszczon kusz iprostujc si, strzeli. Kolejny n k zatoczy si do tyu. Vimes wyczuwa zamieszanie przy drodze. Pochwyci Sybil ipomg jej wsi do powozu. Inig kn, ale wrzask wciemnoci nie kojarzy si Vimesowi znikim znajomym. A potem... tylko syk niegu wogniu. Oni... oni chyba odeszli, sir odezwa si gos Cudo. Nie tak prdko jak my zaraz odejdziemy. Detrytus? Sir? Nic ci nie jest? Czuj si bardzo taktownie, sir. Wy dwoje wemiecie tamten powz. Ja wezm ten iwynosimy si std czym prdzej. Gdzie jest pan Skimmer? zapytaa Sybil. Wrd drzew rozleg si kolejny krzyk. Zapomnij onim. Ale on... Zapomnij! nieg pada coraz gciej, kiedy jechali dalej przecz. Hamowa koa, aVimes widzia prz ciemniejsze sylwetki koni na tle bieli. Potem chmury rozstpiy si na chwil, aon natyc hmiast tego poaowa, poniewa odkry, e ciemno po lewej stronie to ju nie skay, ale a. Na szczycie przeczy wniegu janiay okna gospody. Vimes wprowadzi karet na dziedzinie Detrytus! Sir? Ja przypilnuj tyw. Ty si upewnij, e to miejsce jest bezpieczne. Tajest. Troll zeskoczy na ziemi, wsuwajc do Piecmakera now wizk strza. Vimes wostatniej chw dgad jego zamiary. Po prostu zastukajcie, sierancie. Ju si robi, sir. Troll zapuka iwszed. Gwar gosw ucich nagle. Vimes usysza przez drzwi: Diuk Ankh-Morpork wchodzi. Komu si to nie podoba? Wystarczy powiedzie sowo. A wtle cicho, piewnie brzcza napity Piecmaker. Vimes pomg Sybil wysi zpowozu. ? zapyta. Umiechna si blado. Obawiam si, e ten strj musi i do czyszczenia... Umiechna si szerzej, kiedy zobac in. Wiedziaam, e co wymylisz, Sam. Dziaae na zimno ipowoli, ato zawsze oznacza, e n y si co strasznego. Nic baam si. Naprawd? Bo ja mylaem, e si zes... zesztywniej ze strachu. Ale co si stao zpanem Skimmerem? Pamitam, e przeszukiwa swoj teczk iprzeklina. Podejrzewam, e Inigo Skimmer jest cay izdrowy odpar ponuro Vimes. Ato wicej, ni iedzie oinnych wjego pobliu. W gwnej sali zajazdu panowaa cisza. Mczyzna ikobieta, prawdopodobnie oberysta ijego stali nieruchomo za barem. Kilkunastu goci ustawio si pod cianami, trzymajc rce wgr ilku przewrconych kufli ciekao piwo. Wszystko normalnie. Spokj zameldowa Detrytus. Vimes uwiadomi sobie, e wszyscy gapi a niego. Spojrza wd: koszul mia rozdart, ubranie pokryte botem ikrwi, ocieka top em. Wprawej rce wci trzyma zapomnian kusz. Drobne kopoty na trasie wyjani. Wiecie, jak to jest. Nikt si nie ruszy. Na bogw, Detrytus, od to diabelstwo, ale ju! Si robi, sir. Troll opuci kusz. Dwadziecia osb znowu zaczo oddycha. Chuda kobieta wysza zza baru, skina Vimesowi gow, ostronie wyja mu zpalcw do la zaa szerokie drewniane schody. Ponure spojrzenie, jakie rzucia Vimesowi, troch go z dziwio.

Dopiero wtedy zauway, e Sybil dry caa. zy ciekay jej po twarzy. No bo, ehm, moja ona doznaa wstrzsu powiedzia sabym gosem. Kapralu Tyeczek! by ukry zmieszanie. Cudo stana wprogu. Id zlady Sy... Urwa, syszc coraz goniejsze szepty. Jedna czy dwie osoby pokazyway Cudo palcami. Kto rozemia. Cudo stana ze spuszczon gow. Co jest? sykn Vimes. No... To ja, sir. Krasnoludzia moda zAnkh-Morpork jeszcze si tu nie przyja wyjani o. Spdnica? Tak, sir. Vimes przyjrza si twarzom goci. Wydawali si raczej zaszokowani ni poirytowani, chocia wkcie dostrzeg dwa krasnoludy, ktre wyranie nie byy zachwycone. Id zlady Sybil powtrzy. To chyba nie jest dobry po... zacza Cudo. Niech to bogowie! krzykn Vimes, nie mogc si powstrzyma. Wszyscy zamilkli. Obszarpa zakrwawiony szaleniec zkusz potrafi przyku uwag publicznoci. Zadra. Mia ochot zwali si do ka, ale przedtem mia ochot na drinka. Anie mg wy u dawno: jeden drink to ojeden za duo. No dobrze. Powiedz, oco chodzi. Wszystkie krasnoludy s mczyznami, sir wyjania Cudo. Znaczy... tradycyjnie. Tak w y tutaj myl. No to... sta za drzwiami albo... albo zamknij oczy czy co. Dobrze? Vimes uj on pod brod. Dobrze si czujesz, kochanie? Przepraszam, Sam, e ci zawiodam szepna. To byo takie okropne... Vimes, stworzony przez natur jako jeden ztych mczyzn, ktrzy nie s zdolni do pocaowan publicznie wasnej ony, poklepa j bezradnie po ramieniu. Mylaa, e to ona go zawioda. yo nie do zniesienia. Zaraz bdziesz... To znaczy Cudo zajmie si... A ja... zaatwi sprawy izaraz bd przy obieca. Przypuszczam, e dostaniemy dobr sypialni. Skina gow, wci nie podnoszc gowy. No... id zaczerpn wieego powietrza rzek iwyszed na zewntrz. nieg na chwil przesta pada. Chmury czciowo przesoniy ksiyc, powietrze pachniao m Jaka posta zeskoczya zdachu izdumiaa si, gdy Vimes odwrci si byskawicznie iprzy Poprzez czerwon mg Vimes rozpozna owietlon ksiycem twarz Iniga Skimmera. Moe by... zacz. Prosz spojrze wd, wasza askawo przerwa mu Skimmer. Mhm, mhm. Vimes zda sobie spraw zdelikatnego kucia ostrza noa na brzuchu. Spjrz jeszcze niej powiedzia. Inigo spojrza. Iprzekn lin. Vimes take mia n. Wic naprawd nie jest pan dentelmenem stwierdzi Skimmer. Wystarczy, e zrobisz jeden nagy ruch, ate nie bdziesz odpar Vimes. Jak si zdaj co, co sierant Colon uparcie nazywa padem. Zapewniam, e pana nie zabij owiadczy Inigo. To wiem odpar Vimes. Ale czy sprbujesz? Nie. Jestem tu, aby pana chroni, mhm, mhm. Vetinari ci przysa, co? Wie pan, e nigdy nie zdradzamy tosamoci... To prawda. Bardzo jestecie honorowi... Vimes wyplu niemal to sowo. Pod tym wzglde Obaj rozlunili si nieco. Zostawi mnie pan samego, otoczonego przez wrogw powiedzia Inigo, ale bez specjalnyc h pretensji. Czemu mam si przejmowa losem bandy zbjw? odpar Vimes. Jeste skrytobjc. Jak pan to odkry? Mmf? Gliniarz patrzy, jak ludzie chodz. Klatchianie mwi, e noga jest drug twarz czowiek edziae otym? Aten twj urzdniczy krok taki jestem nieszkodliwy, by za dobry, eby w rzy. Chce pan powiedzie, e tylko na podstawie mojego sposobu chodzenia...

Nie. Nie zapae pomaraczy. Niech pan da spokj... Naprawd. Ludzie albo api, albo si uchylaj. Ty widziae, e to nie zagroenie. Akie rami, wyczuem metal pod ubraniem. Potem wysaem tylko sekara ztwoim rysopisem. Puci Iniga iruszy do karety, odsaniajc plecy. Wyj co ze skrzyni, odwrci si ipo Wiem, e to twoje powiedzia. Przeszukaem twj baga. Jeli kiedykolwiek zapi kogo nkh-Morpork, zmieni jego ycie wkoszmar, jak to tylko glina potrafi. Czy to jasne? Jeli zapie pan kogo zczym takim wAnkh-Morpork, wasza askawo, itak bdzie mia s krytobjcw nie dorwaa go pierwsza, mmf. S na naszej licie sprztu zakazanego wmiecie. teraz znalelimy si bardzo daleko od Ankh-Morpork. Mmf, mmf. Vimes przez chwil obraca przedmiot wdoniach. Wyglda mniej wicej jak motek zdug r ie skonstruowana luneta. Zasadniczo jednak by spryn. Tym wkocu jest przecie kusza. Paskudnie si je aduje powiedzia. Mylaem, e przepukliny dostan, kiedy prbowae je tylko jeden strza. Ale to strza, ktrego nikt si nie spodziewa, mhm, mhm. Vimes przytakn. Co takiego mona by ukry nawet wnogawce spodni. Jednak myl otej ener magazynowanej tak blisko wymagaaby nerww ze stali. Iinnych czci ze stali rwnie, jel hwil zastanowi. To nie jest bro. To suy do zabijania ludzi zauway. Jak wikszo broni odpar Nie, wcale nie. Bro suy do tego, eby nie trzeba byo zabija ludzi. Jest... eby j m widzieli. Dla ostrzeenia. Ale nie to. To suy do ukrycia gdzie, apotem wyjcia izabija ludzi wciemnoci. Agdzie jest ta druga rzecz? Wasza askawo...? N narczny. Nie prbuj mnie oszukiwa. Inigo wzruszy ramionami. Wskutek tego ruchu co srebrzystego wystrzelio mu zrkawa; bya to starannie uksztatowana klinga, wycieana zjednej strony iustawiajca si wzdu kant Co szczkno pod marynark. Wielcy bogowie... westchn Vimes. Czy ty wiesz, czowieku, ile razy ju kto prbowa mordowa? Tak, wasza askawo. Dziewi razy. Gildia ustalia honorarium za pana na szeset tysi Ostatnim razem, kiedy zoono nam propozycj, nie zgosi si aden znaszych czonkw. Mh Ha! Aprzy okazji... icakiem nieoficjalnie, ma si rozumie, bylibymy wdziczni za informa do pooenia ciaa szacownego Eustacea Bassingly-Gorea, mhm, mhm. Vimes poskroba si po nosie. To by ten, ktry prbowa zatru mj krem do golenia? Tak, wasza askawo. No c, jeli jego ciao nie byo wyjtkowo sprawnym pywakiem, to wci znajduje si na do Ghatu szlakiem wok Przyldka Terroru. Zapaciem kapitanowi tysic dolarw, eby nie owa mu acuchw przed Zambingo. To zagwarantuje mu przyjemny spacer do domu przez dungl e Klatchu ijestem przekonany, e znajomo rzadkich trucizn bardzo mu si tam przyda, cho moe nie a tak bardzo, jak wiedza oodtrutkach. Tysic dolarw! Mia przy sobie tysic dwiecie dolarw. Reszt wpaciem jako darowizn dla Sonecznego a dla Chorych Smokw. Przy okazji, mam pokwitowanie. Wiem, e wy tam bardzo dbacie op okwitowania. Ukrad pan jego pienidze? Mhm, mhm. Vimes odetchn gboko. Jego gos, kiedy ju zabrzmia, by cakowicie, absolutnie spokojn Nie miaem ochoty traci wasnych. Aon wanie prbowa mnie zabi. Pomyl otym jak oi zdrowie. Oczywicie jeli wodpowiednim czasie zechce si ze mn spotka, dopilnuj, eby d co mu si naley. Jestem... zdumiony, wasza askawo. Mhm, mhm. Bassingly-Gore by wyjtkowo kompetentnym zermierzem. Naprawd? Zwykle nie czekam, eby przekona si otakich rzeczach. Inigo rzuci mu ten swj wski umieszek. Adwa miesice temu sir Richarda Liddeleya znaleziono przywizanego do fontanny na pla cu Sator, pomalowanego na rowo izflag wetknit w... Byem wwielkodusznym nastroju odpar Vimes. Przykro mi, nie bawi si wwasze gry. Skrytobjstwo nie jest gr, wasza askawo. Chodzi mi osposb, wjaki wy gracie.

Musz obowizywa jakie reguy. Inaczej zapanowaaby anarchia. Mhm, mhm. Pan ma swj kod amy swj. Iwysali ci tutaj, eby mnie ochrania? Mam te inne umiejtnoci, ale... tak. Aczemu sdzisz, e bdziesz mi potrzebny? No c, wasza askawo, oni tu nie uznaj adnych regu. Przez wiksz cz swojego ycia mam do czynienia zludmi, ktrzy nie uznaj adnych re Tak, oczywicie. Ale kiedy ich pan zabija, nie wstaj zmartwych. Nigdy nikogo nie zabiem! oburzy si Vimes. Strzeli pan temu bandycie wkrta. Celowaem wrami. Rzeczywicie, troch znosi wlewo przyzna Inigo. Chcia pan powiedzie, e nigdy nie nikogo zabi. Ja natomiast owszem. Atutaj wahanie moe nie by dopuszczaln opcj. Mmf. Nie wahaem si! Inigo westchn. Wgildii, wasza askawo, unikamy... teatralnoci. Teatralnoci? Ta zabawa zcygarem... Chodzi ci oten moment, kiedy zamknem oczy, aoni musieli patrze na pomie wciemnoc Ach... Inigo zawaha si. Ale mogli pana wtedy zastrzeli. Nie. Nie stanowiem zagroenia. No isyszae jego gos. Ja czsto takie sysz. Taki cz strzeli nikogo za szybko, eby sobie nie psu zabawy. Mog zaoy, e nie masz na mnie kon ktu? To prawda. Imoesz to przysic? Na mj honor skrytobjcy. No tak mrukn Vimes. Wtym miejscu pojawia si pewien kopot. Poza tym, nie wiem, ja uj, Inigo, ale nie zachowujesz si jak typowy skrytobjca. Lord taki, sir owaki... Gil dia to szkoa dla dentelmenw, ale ty... abogowie wiadkami, e nie chc ci tym urazi.. nim nie jeste. Inigo musn palcem czoo. Stypendysta, drogi panie. Na bogw, to si zgadza, pomyla Vimes. Takich przecitnych zabjcw amatorw mona znale licy. Zwykle to pomylecy, pijacy albo jaka biedna kobieta, ktra miaa ciki dzie, am ni rk ojeden raz za wiele inagle dwadziecia lat frustracji musiao si uwolni. Zabi o obcego bez zoci czy satysfakcji innej ni duma fachowca zdobrze wykonanej pracy to u miejtno tak rzadka, e armie powicaj dugie miesice, by wpoi j modym onierzom. n si przed zamordowaniem kogo, komu nie zostali przedstawieni. Gildia musiaa mie jednego czy dwch ludzi takich jak Inigo. Czy jaki filozoficzny dra nie stwierdzi kiedy, e rzdy potrzebuj te rzenikw, nie tylko pasterzy? Vimes wskaza No dobrze, zabierz to powiedzia. Ale moesz wszystkim przekaza, e jeli kiedykolwi bacz co takiego na ulicy, wepchn wacicielowi tam, gdzie soce nie dochodzi. Ach... To takie zabawnie nazwane miejsce wLancre, prawda? Jakie pidziesit mil std, pamitam, Mhm, mhm. Moesz by pewien, e potrafi znale skrt.

Gaspode raz jeszcze dmuchn Marchewie wucho. Pora si ofudzi zawarcza. Marchewa otworzy oczy, zamruga, by strci nieg zrzs, po czym sprbowa si ruszy. Le spokojnie, dofra? poradzi mu Gaspode. Jeli ma ci to pomc, myl onich jako of j pierzynie. Marchewa szarpn si sabo. Lece na nim wilki zmieniy nieco pozycje. Ogrzewaj ci tumaczy Gaspode, umiechajc si nerwowo. Wilcza kodra, rozumiesz? O zez jaki czas fdziesz troch cuchn, ale lepiej si drapa, ni nie y. Pracowicie zacz drapa si wucho tyln ap. Jeden zwilkw warkn na niego. Przepraszam. Zaraz fdzie arcie. Jedzenie? wymrucza Marchewa. W polu jego widzenia pojawia si Angua ubrana wskrzan koszul inogawice. Stana ispo iego zgry, opierajc rce na biodrach. Ku zdumieniu Gaspodea Marchewa zdoa troch si ciach, zrzucajc kilka wilkw. Ty nas tropia? zapyta. Nie, to one odpara Angua. Uwaay, e jeste kompletnym durniem. Syszaam to zwyci j. Od trzech dni nic nie jade! Atutaj zima nie rzuca kilku aluzji przez miesic, ale p

ojawia si wcigu jednej nocy! Dlaczego bye taki gupi? Gaspode rozejrza si po polance. Angua ponownie rozpalia ognisko. Gaspode nigdy by n ie uwierzy, gdyby nie widzia tego na wasne oczy, ale prawdziwe wilki cigay dla niej p awdziwe drewno. Pniej jeden pojawi si zmaym jelonkiem, tustym jeszcze po jesieni. Teraz Gaspode lin zujc zapach pieczystego. Co bardzo ludzkiego iskomplikowanego zachodzio pomidzy Marchew iAngu. Brzmiao to ja , ale nie pachniao ktni. Poza tym ostatnie wydarzenia nabray dla Gaspodea oczywistego sensu. Samica uciekaa, asamiec j ciga. Tak to si dziao. Zwykle byo to okoo dwudzie cw wdowolnych rozmiarach, ale oczywicie Gaspode by skonny to przyzna uludzi spra aj troch inaczej. Cakiem niedugo Marchewa zauway tego wielkiego samca siedzcego przy gniu. Awtedy poleci sier. Ludzie... Gaspode nie by pewien wasnego pochodzenia. Mia wsobie troch teriera, szczypt spaniela prawdopodobnie czyj nog ibardzo duo kundla. Ale przyjmowa jako element wiary, e wk sie tkwi odrobina wilka ita jego odrobina pilnie staraa si przekaza wiadomo, e wilk y ogniu naley do takich, na ktre nawet nie patrzy si wprost. Nie chodzi oto, e by ww czny sposb zy. Nie musia. Nawet siedzc nieruchomo, emanowa aur kompetentnej siy. Gas e by jeli nie zwycizc, to wkadym razie ocalaym zlicznych ulicznych star. Jako taki anby przeciw temu wilkowi, choby mia za sob wsparcie kilku lww czowieka ztoporem. Dlatego przysun si teraz do wilczycy, ktra zwyszoci wpatrywaa si wpomienie. Hej, suczko... Otzo chodzi? Gaspode przemyla swoj strategi. Cze, lisiczko... ehm... wilcza pani sprbowa. Pewne obnienie temperatury sugerowao, e to podejcie rwnie nie byo udane. Witam, panienko rzuci znadziej. Pysk skierowa si wjego stron. Zmruya oczy. Tzo jest stob? Ld osypywa si zkadej sylaby. Gaspode, tak mam na imi szczekn Gaspode zobkacz wesooci. Jestem psem. To t mniej wicej. No to jak si nazywasz? I sopie. Nie chciaem urazi, ale syszaem, e wilki cz si na cae ycie? Itzo? Te bym tak chcia. Gaspode zamar, kiedy wilcze szczki kapny ocal od jego nosa. Tam, skat pochoc, sjatamy takich jak ty owiadczya. Rozumiem, cakowicie rozumiem mrucza Gaspode, wycofujc si ostronie. Co jest? Prb achowywa si przyjanie, aoni tak ci traktuj... Bliej ogniska ludzie te komplikowali sobie ycie. Gaspode przekrad si do tyu ipooy Moga mi powiedzie mwi Marchewa. To by za dugo trwao. Zawsze chcesz wszystko zrozumie. Zreszt to nie twoja sprawa. Ch odzi orodzin. Marchewa skin wstron wilka. To jaki krewniak? zapyta. Nie. To... przyjaciel. Gaspode zastrzyg uszami. Uups, pomyla. Jest bardzo duy jak na wilka zauway Marchewa, jakby rejestrowa now informacj. Jest bardzo duym wilkiem. Angua wzruszya ramionami. Jeszcze jeden wilkoak? Nie. Zwyky wilk? Tak odpara sarkastycznie. Zwyky... Ana imi ma...? Nie bdzie protestowa przeciwko nazywaniu go Gavinem. Gavin? Kiedy zjad kogo imieniem Gavin. Jak to? Caego? Oczywicie, e nie. Tylko tyle, by mie pewno, e nie bdzie ju zastawia side na wil iechna si. Gavin jest do niezwyky.

Marchewa spojrza na wilka iumiechn si. Podnis kawaek drewna irzuci lekko wjego a drewno wpowietrzu, jak pies. Jestem pewien, e si zaprzyjanimy powiedzia Marchewa. Angua westchna. Czekaj... Gaspode, ukryty obserwator, patrzy, jak Gavin, nie odwracajc wzroku od Marchewy, b ardzo powoli rozgryz drewno na poowy. Marchewa... odezwaa si sodko Angua. Nie rb tego wicej. Gavin nie naley nawet do amego klanu co te wilki, aprzej stado inikt nawet nie pisn. On nie jest psem, Marchew . Jest zabjc. Och, nie patrz tak. Nie chodzi mi oto, e napada na zabkane dzieci albo oera jak babci. Ale jeli uzna, e czowiek powinien zgin, to ten czowiek jest martw , ale to zawsze bdzie walczy. Pod tym wzgldem jest bardzo nieskomplikowany. To stary przyjaciel? zapyta Marchewa. Tak. Przyjaciel... Tak. Angua przewrcia oczami. Izacza opowiada, piewnie, cho zsarkazmem. Pewne esie iwpadam do starego wilczego dou ukrytego pod niegiem. Jakie wilki mnie znalazy i wnie by zabiy, ale zjawi si Gavin ije odstraszy. Nie pytaj dlaczego. Ludzie robi czas m takie rzeczy. Wilki te. Koniec historii. Gaspode twierdzi, e wilki iwilkoaki nie yj wzgodzie tumaczy cierpliwie Marchewa Ma racj. Gdyby nie byo tu Gavina, rozszarpayby mnie na strzpy. Mog wyglda jak wilk nie jestem wilkiem. Jestem wilkoakiem! Nie jestem te czowiekiem. Jestem wilkoakiem! Rozumiesz? Syszae, jakie ludzie rzucaj czasem uwagi? No wic wilki nie rzucaj uwag, t lko rzucaj si do garda. Maj doskonale rozwinity zmys wchu. Nie da si go oszuka. Mo zowieka, ale nie mog udawa wilka. Nigdy wten sposb otym nie mylaem. No wiesz, uznawaem po prostu, e wilki iwilkoak Tak ju jest westchna Angua. Mwia, e to sprawa rodzinna powiedzia Marchewa, jakby wmylach odkrela kolejne p Chodzi mi oto, e to osobiste. Gavin dotar do samego Ankh-Morpork, eby mnie ostrzec. Sypia nawet za dnia na wozach zdrewnem, eby cay czas posuwa si naprzd. Wiesz, jakieg o wymaga opanowania? Ta sprawa nie ma nic wsplnego ze Stra Miejsk. Nic wsplnego ztob Marchewa si rozejrza. Znowu pada nieg, ktry zmienia si wdeszcz nad ogniskiem. Ale teraz tu jestem. Odejd. Prosz. Sama to zaatwi. Iwtedy wrcisz do Ankh-Morpork? Potem? Ja... Zawahaa si. Myl, e jednak zostan uzna Marchewa. Przecie miasto ci potrzebuje! Wiesz dobrze. Vimes na tobie... Zoyem rezygnacj. Przez moment Gaspode mia wraenie, e syszy kady spadajcy na ziemi patek niegu. Nie mwisz powanie... Owszem. Aco na to Kamienna Gba? No... nic. Wyjecha wczeniej do Uberwaldu. Vimes jedzie do Uberwaldu? Tak. Na koronacj. Da si wto wmiesza? spytaa Angua. Wmiesza wco? Och, moja rodzina zachowuje si... gupio. Nie jestem cakiem pewna, czy wiem owszystki m, ale kiedy wilkoaki zaczynaj sprawia kopoty, zawsze na tym cierpi prawdziwe wilki. Ludzie zabijaj wszystko, co ma futro. Przez chwil Angua wpatrywaa si wogie, po czym ytaa zwymuszon wesooci: No wic kto teraz dowodzi? Nie wiem. Fred Colon jest najstarszy staem. No tak. To jego koszmar. Zawahaa si. Naprawd odszede? Tak. Aha. Gaspode znowu sucha patkw niegu. C, sami teraz daleko nie zajdziecie. Angua wstaa. Odpocznij jeszcze przez godzin. tem ruszamy przez gsty las. Tam nie ma tyle niegu. Zosta jeszcze spory teren do pok onania. Mam nadziej, e nadycie.

Nastpnego ranka przy niadaniu Vimes zauway, e inni gocie staraj si od niego odsuwa rzymaj si pod cianami. Ci, ktrzy wyszli na poszukiwania, wrcili koo pnocy, sir powiedziaa cicho Cudo. Zapali kogo? No... wpewnym sensie, sir. Znaleli siedem cia. Siedem? Sdz, e niektrzy mogli si wymkn ciek midzy skaami. Ale siedem? Detrytus zaa jednego, paru byo rannych, aInigo dorwa... jednego... Vimes zamilk. Spojrza na Iniga Skimmera, ktry siedzia po drugiej stronie sali, przy zatoczonym wspl nym stole. Miejsca obok Vimesa ilady Sybil byy puste; Sybil tumaczya to szacunkiem. May czowieczek jad zup we wasnym maym, uporzdkowanym wiecie, pomidzy machajcymi r ymi okciami. Wsun sobie nawet serwetk pod brod. Byli... bardzo martwi, sir szepna Cudo. To byo... interesujce owiadczya Sybil, delikatnie ocierajc wargi serwetk. Nigdy e nie jadam na niadanie zupy zkiebas. Jak si nazywa, Cudo? Fettsuppe, pani odpara Cudo. To znaczy tusta zupa. Jestemy ju blisko pokadw t chmaltzbergu i... no, jest poywna ichroni przed zimnem. To ciekawe. Lady Sybil zerkna na ma. Nie odrywa wzroku od Iniga. Drzwi si otworzyy ischylajc s wszed Detrytus. Otrzepa nieg zrk. Nie jest tak le owiadczy. Mwi, e warto by byo ruszy wczenie, sir. Na pewno zgodzi si Vimes. Nie chc, pomyla, eby kto taki jak ja krci si wpobliu. Trudno przewidzie, kto zgi Kilka twarzy, ktre mglicie pamita zwczorajszej nocy, teraz byo nieobecnych. Zapewne j cy podrni wyruszyli jeszcze wczeniej, co oznaczao, e wieci prawdopodobnie go wyprzed toczy si do rodka, cay we krwi iwbocie, zkusz wrku, iwiecie co, kiedy poszli ta aleli siedmiu zabitych. Zanim taka historia pokona dziesi mil, doo mu jeszcze topr, itych bdzie trzydziestu. Ipies. Znakomicie rozpocz swoj dyplomatyczn karier, nie ma co... Kiedy podeszli do karety, zauway ma strzak wbit wsupek drzwi. Bya metalowa, zmet mi. Budzia wraenie szybko i, jakby przy dotkniciu miaa sparzy palec. Przeszed na ty powozu. Wdrewnie tkwia kolejna, owiele wiksza strzaa. Prbowali was jeszcze dopa na podjedzie odezwa si za nim Inigo. Zabie ich. Niektrzy uciekli. Jestem zaskoczony. Mam tylko dwie rce, wasza askawo. Vimes obejrza si na szyld gospody. Na desce wymalowano nierwno czerwon gow razem zk rb. To obera Pod Pitym Elefantem wyjani Inigo. Wasza askawo zostawi za sob prawo Lancre. Tutaj s obyczaje. Zatrzymasz to, co zdoasz. Twoje jest to, oco walczysz. P rzetrwa najsilniejszy. WAnkh-Morpork te czsto rzdzi bezprawie, panie Skimmer. Ankh-Morpork ma wiele praw. Tylko ludzie ich nie przestrzegaj. Ato, wasza askawo, ca em inna miska tuszczu. Mhm, mmf. Ruszyli wkonwoju. Detrytus usiad na dachu pierwszego powozu, ktremu brakowao drzwicz ek iwikszej czci burty. Otacza ich krajobraz biay irwny gadki obszar pokryty ni Po chwili minli wie sekarow. lady ognia zboku kamiennej podstawy sugeroway, e kto rak wieci to dobre wieci. Ale przesony semaforw stukay ipoyskiway wsocu. Cay wiat patrzy mrukn Vimes. Ale nigdy si nie przejmowa odpar Skimmer. A do teraz. Ateraz chce zedrze czubek ainy izabra to, co pod spodem, mmf, mmhm. Aha, pomyla Vimes, nasz morderczy urzdnik ma wicej ni jedn emocj. Ankh-Morpork zawsze prbowao utrzymywa dobre stosunki zinnymi krajami owiadczya Sy No, wkadym razie ostatnio. Nie wydaje mi si, ebymy tak naprawd prbowali, moja droga sprzeciwi si Vimes. P odkrylimy, e... Dlaczego stajemy? Zsun szyb okna. Co si dzieje, sierancie? Czekam na te krasnoludy, sir! zawoa troll. Kilkaset krasnoludw czwrkami truchtao ku nim po biaej rwninie. Bya wnich, jak zauwa s, jaka determinacja.

Detrytus! Tak, sir? Postaraj si nie wyglda zbyt trollowato, dobrze? Staram si jak demony, sir! Kolumna zrwnaa si znimi, zanim kto rzuci komend ikrasnoludy si zatrzymay. Jeden o zostaych ipodszed do karety. Ta grdzk ? hukn. Czy wasza askawo yczy sobie, ebym si tym zaj? spyta Inigo. To ja jestem tym piekielnym ambasadorem. Vimes wysiad zpowozu. Dzie dobry, krasnol dzie [sugerujce zoczyc], jestem Nadzorca Vimes zWarty. Lady Sybil usyszaa cichy jk Skimmera. Kr z? Grdazakyad? Zaraz, chwileczk, to znam... Jestem pewien, e jeste krasnoludem bez przekona. Wstrz my nasz interes, krasnoludzie [sugerujce zoczyc]. Tak, to mniej wicej zaatwi spraw, moim zdaniem uzna Inigo. Mmf, mmhm. Gwny krasnolud poczerwienia na tych regionach twarzy, ktre byy widoczne pod zarostem. Reszta oddziau przygldaa si karecie ze wzmoonym zainteresowaniem. Dowdca odetchn gboko. Dkraha? Z powozu wyskoczya Cudo. Jej skrzana spdnica trzepotaa na wietrze. Jak jeden krasnolud, caa kolumna odwrcia gowy wjej stron. Przywdca wytrzeszczy oczy Bdan ? Kraa! Dkraga haak! Vimes dostrzeg wyraz, jaki pojawi si na maej, okrgej twarzy Cudo. Nad nimi stukno g edy Detrytus opar naadowanego Piecmakera okrawd dachu. Znam to sowo, co on je do niej powiedzia oznajmi wiatu. Ono nie jest dobre, to s Nie chc znowu tego sowa sysze. Wszystko to bardzo przyjemne, mmf, mmhm rzek Inigo, wysiadajc. Ateraz jeli wszysc roch si odpr, moe uda nam si uj std zyciem, mmf. Vimes wycign rk iostronie odepchn koniec kuszy Detrytusa wmniej gronym kierunku. mer mwi bardzo szybko wczym, co Vimesowi wydawao si perfekcyjnym krasnoludzim, chocia y pewien, e od czasu do czasu syszy te pojedyncze mmf. Inigo otworzy skrzan teczk dokumentw zaopatrzonych wwielkie woskowe pieczcie. Zostay zbadane zwyran podejrzliw Krasnolud wskaza na Cudo iDetrytusa. Inigo niecierpliwie machn rk, co stanowi uniwers lny sygna pominicia czego, co nie jest warte uwagi. Przestudiowano kolejne dokument y. W kocu, uniwersaln mow ciaa wyraajc Mgbym wam zrobi co zego, ale wtej chwili z rasnolud skin do Iniga rk, aVimesowi rzuci spojrzenie sugerujce, e wbrew wszelkim f nym dowodom jest niszy od niego. Po czym odmaszerowa do swojego oddziau. Pad krtki rozkaz. Krasnoludy ruszyy dalej, opuszczajc trakt izmierzajc wstron lasu. No, ta sprawa wydaje si zaatwiona stwierdzi Inigo, wracajc do karety. Panna Tyec ya nieco draliw kwesti, ale krasnolud czuje respekt dla bardzo skomplikowanych dokum entw. Co si dzieje. Nie powiedzia co. Chcia przeszuka powz. Do demona ztym. Po co? Kto wie? Przekonaem go, e mamy immunitet dyplomatyczny. Aco mu powiedziae omnie? Prbowaem mu wmwi, e jest wasza askawo przekltym idiot. Mmf, mmhm. Doprawdy? Vimes sysza, jak lady Sybil stara si stumi miech. To byo niezbdne, prosz mi wierzy. Uliczny krasnoludzi to nie jest dobry pomys. Ale k edy podkreliem, e wasza askawo jest arystokrat, on... Nie jestem adnym... No, wkadym razie naprawd nie... Owszem, wasza askawo. Ale jeli zechcesz wysucha mojej rady, to dua cz dyplomacj udawaniu kogo owiele gupszego, ni si jest. Wasza askawo dobrze zacz. Ateraz lep y, mmhm. Ciesz si, Inigo, e nie jeste ju taki uniony rzek Vimes, kiedy jechali ju dalej. Po prostu lepiej ju poznaem wasz askawo.

Gaspode mia do chaotyczne wspomnienia zpozostaej czci nocy. Stado suno szybko iwk e wikszo wilkw biegnie przed Marchew, by udeptywa nieg. Dla Gaspodea nie by dostatecznie udeptany. Wkocu ktry zwilkw zapa go za skr na ku, wygaszajc stumione komentarze na temat paskudnego smaku.

Po jakim czasie nieg przesta pada, azza chmur wysun si skrawek ksiyca. Wszdzie wok, blisko idaleko, sycha byo wycie. Od czasu do czasu stado zatrzymywao s olance czy na pokrytym wie biel szczycie wzgrza, by si wczy do chru. Gaspode podkutyka do Angui. Wok sysza przecige gosy. Po co to? zapyta. Polityka wyjania. Negocjacje. Przechodzimy przez cudze terytoria. Gaspode zerkn na Gavina. Wilk nie przyczy si do wycia, ale usiad nieco na uboczu, po ewsku dzielc sw uwag midzy Marchew istado. On musi pyta ozgod? zdziwi si. Musi si upewni, e mnie przepuszcz. Aha. To dla niego kopot? Nie taki, przez ktry nie mgby si przegry. Rozumiem. Ehm... Czy wycie wspomina te omnie? May, okropny, cuchncy pies. Tak, zgadza si. Po kilku minutach ruszyli dalej po dugim, onieonym zboczu, wblasku ksiyca, ku cianie su. Gaspode zauway cienie sunce szybko wich stron po nienej paszczynie. Przez chwi go dwa stada, stare inowe, apotem ich oryginalna eskorta si wycofaa. Czyli mamy teraz now kompani honorow, pomyla, biegnc midzy cianami niewyranych sza Wilki, ktrych jeszcze nie poznalimy. Mam tylko nadziej, e wycie dodao nie jest smacz y. Nagle Marchewa run wnieg ichwila mina, nim unis gow. Wilki kryy niepewnie wok Gavina. Gaspode dogoni Marchew, skaczc niezgrabnie po niegu. Dofrze si czujesz? Trudno... biec... Nie chciafym, no wiesz, martwi ci alfo co pisn Gaspode. Ale prawd mwic, nie j przyjaci. Rozumiesz, co mam na myli? Nasz Gavin nigdzie nie dostafy nagrody dla wilk a znajfardziej merdajcym ogonem. Kiedy on ostatni raz spa? spytaa Angua, przeciskajc si midzy wilkami. Waciwie to nie wiem. Ostatnie par dni podrowalimy do szyfko. Bez snu, bez jedzenia, bez odpowiedniego ubrania warkna. Idiota! Wrd wilkw otaczajcych Gavina rozlegy si skowyty iwarknicia. Gaspode usiad przy go ewy ipatrzy, jak Angua... dyskutuje. Nie zna czystego wilczego, poza tym gesty imowa ciaa odgryway tu duo wiksz rol ni le nie musia by wybitnie inteligentny, by zrozumie, e sprawy nie ukadaj si dobrze. W sferze wyranie dawao si wyczu Atmosfer. IGaspode domyla si, e gdyby sytuacja pogo ybko, pewien may pies miaby szans przetrwania jak czekoladowy czajnik na bardzo gorc ym piecu. Skowyty iwarknicia trway do dugo. Jeden zwilkw Gaspode nazwa go wmylach Niezda lony. Wygldao, jakby pewna grupa innych si znim zgadzaa. Jeden wyszczerzy nawet zby Angu. Wtedy wsta Gavin. Strzepn nieg zfutra, rozejrza si obojtnie ipodszed do Niezdary. Gaspode czu, e caa sier na jego ciele staje dba. Inne wilki cofny si iprzysiady. Gavin nie zwraca na nie uwagi. Kiedy znalaz si oki od Niezdary, przechyli gow na bok. Hrurrrm? powiedzia. By to niemal przyjemny dwik. Ale wgbi, wkociach Gaspodea, rozbudzi rezonans echa m miejscu moemy wybra jedno zdwch rozwiza. Jedno jest atwe ijest ono bardzo atwe. Nigdy si nie dowiesz, jakie jest to trudne. Niezdara przez moment utrzymywa kontakt wzrokowy, po czym spuci pysk. Gavin zawarcza co. P tuzina wilkw pod przewodnictwem Angui pobiego do lasu. Wrciy po dwudziestu minutach. Angua znw bya czowiekiem aprzynajmniej, poprawi si , miaa ludzk posta. Natomiast wilki byy zaprzone do duych psich sa. Wypoyczylimy je od pewnego czowieka zwioski za wzgrzem wyjania, kiedy sanie zaha ok Marchewy. Mio zjego strony stwierdzi Gaspode, postanawiajc nie dry dalej tego tematu. Al na, e zaskoczy mnie widok wilkw wuprzy. No, to byo to atwe rozwizanie odpara Angua. Dziwne, duma Gaspode, lec na saniach obok drzemicego Marchewy. Tak go to interesowao, kiedy Tyek opowiada owyciu ijak mona wten sposb przesya wiadomoci a do gr. Gdy

liwym psem, zastanawiabym si, czy wiedzia, e ona wrci po niego, jeli naprawd bdzie oty, jeli postawi wszystko na jedn kart... Wysun gow spod koca. nieg sypn mu woczy. Obok sa, ledwie kilka stp od Marchewy, l ie wwietle ksiyca, bieg Gavin. To wanie ja, pomyla Gaspode, tkwicy midzy wilkami iludmi. Psie ycie...

To jest ycie, myla penicy obowizki kapitana Colon. Papiery nie przychodziy ju prawi le, azwielkim wysikiem udao mu si nadrobi zalegoci. Byo te owiele ciszej. Kiedy Vimes tu siedzia aFred Colon odkry nagle, e wymawia wmylach sowo Vimes, ni zajc go przedrostkiem pan wgwnej sali panowa taki haas iruch, e czowiek ledwie . Bardzo nieefektywne, nie da si ukry. Jak wtakich warunkach pracowa? Znowu przeliczy kostki cukru. Dwadziecia dziewi. Ale dwie wrzuci sobie do herbaty, cz yli si zgadza. Surowo dawaa efekty. Podszed do drzwi iuchyli je odrobin, eby zajrze do biura. Zadziwiajce, jak atwo daw i czasem wten sposb przyapa. Spokj. Iporzdek. Wszystkie biurka puste. Owiele lepiej to wyglda ni ten baagan, ktr mieli przedtem. Wrci do biurka ipoliczy kostki cukru. Byo dwadziecia siedem. Aha! Kto usiowa doprowadzi go do obdu. Ale t gr mog prowadzi obie strony. Znowu przeliczy. Byo dwadziecia sze. Kto zapuka do drzwi. Co spowodowao, e kostki cukru odskoczyy do rodka, aColon podskoczy ztryumfaln zol Aha! Chcielicie si tu wama, co? Och... Przyczyn tego och by pukajcy funkcjonariusz Dorfl, golem. By wyszy ni futryna it e mgby trolla rozedrze na kawaki, czego jednak nigdy nie robi, gdy by rwnie osob o moralnym. Jednak nawet Colon nie mia ochoty na ktni zkim, kto ma pomienne czerwone wory zamiast oczu. Zwyke golemy nie mogy krzywdzi ludzi, poniewa miay wgowach magicz sowa, ktre im tego zabraniay. Dorfl nie mia takich sw, ale nie krzywdzi ludzi, ponie zna, e nie byoby to moralne. Co pozostawiao niepokojc moliwo, e przy dostatecznej ji moe przemyle t kwesti ponownie. Obok golema stan funkcjonariusz Shoe izasalutowa sprycie. Przyszlimy po list wypat, sir oznajmi. Co takiego? List wypat, sir. Za ten miesic, sir. Potem zaniesiemy j do paacu Patrycjusza iprzyn iemy wypaty, sir. Nic otym nie wiem! Pooyem j wczoraj na paskim biurku, sir. Podpisan przez lorda Vetinariego, sir. Colon nie zdoa ukry bysku przeraenia woczach. Czarny popi wysypywa si ju zkomin Shoe pody wzrokiem za jego spojrzeniem. Nic takiego nie widziaem zapewni Colon. Kolory spyny zjego twarzy jak zwyssanego Ja widziaem zca pewnoci, sir odpar funkcjonariusz Shoe. Nie mgbym zapomnie am dokadnie, jak powiedziaem do funkcjonariusza Wizytuja: Kocio, zanios teraz.... Widzicie chyba, e jestem zajty! przerwa mu Colon. Niech si tym zajmie ktry zsi Nie pozosta ju aden sierant oprcz sieranta Flinta, sir! Aon przez cay czas tylko ipyta wszystkich, co powinien robi. Zreszt list musi podpisa oficer. Colon wsta, opierajc pici oblat. Aha, awic musz, tak?! wrzasn. Co za bezczelno, nie ma co! Musz? Wikszo za jak prac! Banda zombi, wariatw, ozdb trawnikowych ikamulcw! Potd mam was wszyst Shoe odsun si poza zasig liny. Wtej sytuacji obawiam si, e musz zgosi t spraw wGildii Stranikw, sir poinfor Gildia Stranikw? Ha! Aod kiedy niby istnieje Gildia Stranikw? Nie wiem. Aktra godzina? zapyta kapral Nobbs, wsuwajc si do gabinetu. Chyba ju niej par godzin. Witam, kapitanie. Co ty tu robisz, Nobby? Dla pana jestem panem Nobbsem, kapitanie. Askoro ju pan pyta, to take przewodniczcym Gildii Stranikw. Nie ma czego takiego! Jest, zgodnie zprawem, kapitanie. Zarejestrowana wpaacu iwogle. Zadziwiajce, jak l chtnie si zapisywali. Wyj brudny notes. Chciaem omwi kilka spraw, jeli ma pan itanie. Waciwie to mwi kilka, ale... Nie bd tego znosi! rykn fioletowy na twarzy Colon. To zdrada stanu! Jestecie ws

wolnieni! Wszyscy... Wszyscy przystpilimy do strajku przerwa mu spokojnie Nobby. Nie moecie strajkowa, kiedy akurat wyrzucam was zpracy! Komitet strajkowy zbiera si wtylnej sali Pod Kubem na Byskotnej. Tam chodz si napi! Zabraniam wam strajkowa wmoim pubie! Tam nas pan znajdzie, jeli zechce pan omwi nasze warunki. Chodmy, bracia. Teraz ofic jalnie weszlimy wspr zbiorowy. Wymaszerowali. Inie prbujcie tu wraca! krzykn za nimi Colon.

Bzyk nie by tym, czego Vimes si spodziewa. Waciwie trudno byoby mu okreli, czego ta rawd si spodziewa, ale to nie byo to. Miasteczko zajmowao wsk dolin, ktr pyna zeka. Miao mury. Nie takie, jak mury wAnkh-Morpork, ktre najpierw stay si barier dla ozbudowy, apotem rdem cegie ikamienia dla niej. Mury tutaj miay stron wewntrzn i szczytach wzgrz, stay zamki. Wtej krainie zamki wyrastay na wikszoci wzgrz. I bya brama przegradzajca drog. Detrytus stukn wcian powozu. Vimes wysun gow. Jakie typy na drodze poinformowa troll. Maj halibuty. Vimes spojrza przez okienko a drodze stao szeciu gwardzistw irzeczywicie mieli halabardy. Oco im chodzi? Jak przypuszczam, ci rwnie bd chcieli obejrze nasze dokumenty iprzeszuka powozy igo. Papiery to nie problem. Vimes wysiad zkarety. Ale nikt nie bdzie grzeba wnaszym Znam t sztuczk. Oni niczego nie szukaj, chc tylko nam pokaza, kto tu rzdzi. Chod ze bdziesz tumaczy. Po czym doda: Nie martw si, bd dyplomatyczny. Ludzie blokujcy przejazd mieli hemy iciskali bro, ale ich uniformy nie stosoway si d glnej uniformalnoci. aden stranik, uzna Vimes, nie powinien si ubiera na czerwono, n iesko ito. Ludzie widzieliby, e nadchodzi. Lubi mundury, wktrych mona si przyczai Wyj odznak, podnis j iruszy przed siebie zujmujcym umiechem. Prosz im powtrzy, panie Skimmer. Vimes podnis gos. Dzie dobry, kolego oficerze zicie, jestem komendant Vi... Ostrze przesuno si naprzd. Gdyby si nie zatrzyma, wszedby prosto na nie. Inigo stan przed nim, zju otwart teczk, zdoni ciskajc kilka imponujcych arkusz mi ukadajcymi odpowiednie zdania. Stranik wzi jeden zdokumentw iprzyjrza mu si uw To zaplanowana obraza owiadczy Inigo, ktremu udao si mwi samym kcikiem ust, ca hem. Kto chce sprawdzi, jak zareagujesz, panie, mmf, mmhm. Ci tutaj? Nie. Jestemy obserwowani. Stranik odda dokument. Nastpia krtka wymiana zda, Kapi anikw twierdzi, e wystpiy szczeglne okolicznoci imusi przeszuka powozy wyjani Nie rzek Vimes, obserwujc blad twarz kapitana. Wiem, kiedy ludzie chc pogrywa ze lki, bo sam to robiem. Wskaza drzwiczki karety. Widzisz to? Powiedz mu, e to herb A nkh-Morpork. Ato jest powz Ankh-Morpork, wasno Ankh-Morpork. Jeli sprbuj go dotkn uznane za akt wojny przeciwko Ankh-Morpork. Powtrz mu to. Widzia, jak suchajc tumaczenia, kapitan stranikw nerwowo oblizuje wargi. Biedaczysko, myla. Nie prosi oco takiego. Spodziewa si pewnie spokojnej suby przy bramie. Ale k u kilka rozkazw... Mwi, e bardzo mu przykro powiedzia Inigo. Ale takie otrzyma instrukcje idoskonal umie, e wasza askawo zechce zoy skarg na najwyszym szczeblu, mmf, mmhm. Stranik nacisn klamk drzwiczek powozu. Vimes zatrzasn je. Powiedz mu, e wojna zacznie si tutaj poleci. Apotem signie wyej. Wasza askawo! Stranicy patrzeli na Detrytusa. Trudno jest nonszalancko trzyma Piecmakera, aon naw et si nie stara. Vimes patrzy kapitanowi stray prosto woczy. Jeli ten czowiek mia cho troch rozsdku sobie spraw, e kiedy Detrytus wystrzeli, pozabija ich wszystkich, apowz pchnie ze sp or prdkoci do tyu. Prosz, modli si, niech ma do rozumu, by wiedzie, kiedy zrezygnowa... Z tyu sysza, jak stranicy szepcz co do siebie. Pochwyci sowo Wilinus. Kapitan odstpi izasalutowa. Przeprasza za wszelkie niedogodnoci iliczy, e spodoba nam si wjego piknym miecie

zia Inigo. Wszczeglnoci ma nadziej, e wasza askawo odwiedzi Muzeum Czekolady prz sicia Vodornyego, gdzie pracuje jego siostra. Vimes take zasalutowa. Przeka mu, e jest oficerem opiknej przyszoci rzek. Przyszoci, ktra, mam nadziej, obejmuje te otwarcie tej przekltej bramy. Kapitan skin swoim ludziom, nim Inigo dotar do poowy tumaczenia. Aha... Ispytaj, jak si nazywa. Kapitan by dostatecznie inteligentny, by nie odpowiada, pki nie usyszy przetumaczoneg o pytania. Kapitan Tantony odpowiedzia Inigo. Zapamitam to. Aha, ipowiedz jeszcze, e mucha usiada mu na nosie. Tantony spisa si znakomicie ledwie poruszy oczami. Vimes umiechn si. Co do samego miasteczka... byo po prostu miasteczkiem. Budynki miay dachy bardziej strome ni wAnkh-Morpork, jakiemu maniakowi zfrezark pozwolono bawi si drewnianymi e entami architektury, widziao si te wicej farby ni wdomu. Co zreszt oniczym nie wiadczyo. Niejeden bogacz si wzbogaci, mwic metaforycznie, ni ujc swego domu. Powozy turkotay po kamieniach bruku. Kamieniach nie takich, jak naley, oczywicie. V imes zna si na tym. Po chwili znw si zatrzymali. Vimes wysun gow przez okienko. Tym razem zastpio im drog dwch bardziej obszarpanych stranikw. Aha, tych poznaj stwierdzi ponuro Vimes. Widz, e tym razem spotkalimy wanie Co iNobbskiego. Wysiad ipodszed do nich. Sucham. Grubszy stranik zawaha si, po czym wycign rk. Pach pot powiedzia. Inigo? rzuci Vimes, nie ogldajc si nawet. Aha rzek Inigo po chwili cichej dyskusji. Tym razem problemem wydaje si sierant De rytus. Jak si okazuje, adnym trollom nie wolno przebywa wtej czci miasta za dnia, bez dokumentu podpisanego przez ich... waciciela. Hm... Jedyne trolle yjce wBzyku to jecy wojenni. Musz nosi dokument pozwalajcy na identyfikacj. Detrytus jest obywatelem Ankh-Morpork imoim sierantem. Jednake jest te trollem. Mo la dobra stosunkw dyplomatycznych mgby wasza askawo napisa krtki... Czy ja potrzebuj zpach potu? Paszportu... Nie, wasza askawo. Wic on te nie potrzebuje. Mimo to, wasza askawo... Nie ma adnych mimo to. Uwaam jednak za warte rozwaenia... Nie bdzie adnego rozwaenia. Jeszcze kilku stranikw nadeszo zokolicy. Vimes by wiadom wpatrzonych wsiebie oczu. Mog go usun si zauway Inigo. No, to byby eksperyment, ktrego nie chciabym przegapi. Mnie nie przeszkadza, co bym zawrci, jak... zadudni Detrytus. Zamknijcie si, sierancie. Jestecie wolnym trollem. To rozkaz. Vimes pozwoli sobie raz jeszcze zbada wzrokiem rosncy, milczcy tum. Idostrzeg lk w ludzi zhalabardami. Nie chcieli tego robi, tak samo jak wczeniej kapitan. Co ci powiem, Inigo rzek. Wyjanij tym stranikom, e ambasador Ankh-Morpork wyraa e dla ich pilnoci, gratuluje elegancji mundurw idopilnuje, eby ich instrukcje byy od tej chwili przestrzegane. To powinno zaatwi spraw, prawda? Zpewnoci, wasza askawo. Ateraz zawr powz, Detrytus. Wsiadasz, Inigo? Wyraz twarzy Iniga zmieni si gwatowni Jakie dziesi mil std mijalimy gospod cign Vimes. Powinnimy dotrze do niej przed zmrokiem. Jak mylisz? Ale nie moesz odjecha, wasza askawo! Vimes odwrci si bardzo powoli. Zechce pan powtrzy, panie Skimmer? To znaczy...

Odjedamy, panie Skimmer. Oczywicie co pan zrobi, zaley tylko od pana. Wsiad do karety. Siedzca naprzeciw Sybil uniosa zacinit pi. Brawo! Przepraszam ci, kochanie rzek, kiedy ju zawrcili. Ta gospoda nie wygldaa na naj Dobrze im tak, tym maym drczycielom owiadczya Sybil. Pokazae im. Vimes obejrza si. Za gowami tumu dostrzeg czarny powz zciemnymi szybami. Wpmroku zpozna jak posta. Pechowi stranicy spogldali wtamt stron, jakby czekajc na instru ta powoli machna doni wrkawiczce. Zacz liczy bezgonie. Po jedenastu sekundach Inigo podbieg do jadcej karety iwskoczy opie. Wasza askawo, okazuje si, e stranicy dziaali samowolnie izostan ukarani... Nie, wcale nie. Obserwowaem ich. Dostali taki rozkaz. Mimo to dyplomatycznie bdzie uzna to wyjanienie... eby tych biedakw powiesili za kciuki? Nic ztego. Wrcisz ipowtrzysz temu, kto wydaje lecenia, e wszyscy nasi ludzie mog chodzi wtym miecie, gdzie zechc, rozumiesz, niezal ie od tego, jaki maj ksztat. Nie sdz, panie, ebymy rzeczywicie mogli tego da... Ci chopcy mieli bro od naszego Burleigha & Wrcemocnego, panie Skimmer. Tak samo jak tamci przy bramie. Handel, panie Skimmer. Czy nie jest czci tego, oco chodzi wdyplom cji? Niech pan wraca iporozmawia zosob, ktra czeka wczarnym powozie. Ale potem niech pan lepiej sprbuje poyczy od nich konia, bo pewnie do tego czasu odjedziemy ju spory kawaek. Mgby pan moe zaczeka... Nawet otym nie myl. Rzeczywicie, powz by ju poza bram miasta, kiedy Skimmer znw ich dogoni. Nie bdzie najmniejszych problemw ze spenienia wszystkich paskich da wysapa ipr zdawao si, e na jego twarzy pojawi si cie podziwu. Brawo. Prosz powiedzie Detrytusowi, eby znowu zawrci. Umiechasz si, Sam zauwaya Sybil, kiedy wrci na siedzenie. Pomylaem sobie, e mogoby mi si spodoba ycie dyplomaty. Jest jeszcze co odezwa si Inigo, wskakujc do powozu. Znajduje si tu pewien... hi czny zabytek, bdcy wasnoci krasnoludw, ichodz suchy... Jak dawno ukradziono Kajzerk zKamienia? Inigo znieruchomia zotwartymi ustami. Po chwili zamkn je izmruy oczy. Jak si otym dowiedziae, wasza askawo? Mmf? Wywnioskowaem ze swdzenia kciukw odpar Vimes ze starannie obojtn min. Jeli ch e, mam bardzo niezwyke kciuki. Doprawdy? Otak.

ycie pciowe psw jest owiele prostsze ni ludzi, uzna Gaspode. To co, czym bdzie mg jeli kiedykolwiek uda mu si je mie. Na pewno nie zacznie si tutaj, to oczywiste. Wilczyce kapay na niego zbami, kiedy po dchodzi za blisko, inie byy to tylko ostrzeenia. Musia bardzo uwaa, jak stawia apy. Najdziwniejsze wludzkim seksie byo to, jak trwa, choby ludzie byli cakowicie ubrani i iedzieli po przeciwnych stronach ogniska. Tkwi wtym wszystkim, co mwili iczego nie mw ili, jak patrzyli na siebie ijak odwracali wzrok. W nocy znw nastpia wymiana stada. Gry byy wysze, nieg bardziej zmroony. Wikszo w wpewnej odlegoci od ogniska, ktre rozpali Marchewa akurat wtakiej odlegoci, by z e s dumnymi, dzikimi stworzeniami, ktre nie potrzebuj takich rzeczy, ajednoczenie ta blisko, by skorzysta zjego dobrodziejstw. Iby jeszcze Gavin siedzia troch zboku i to na jedno, to na drugie. Lud Gavina nienawidzi mojej rodziny tumaczya Angua. Mwiam ci, wilki zawsze cierpi edy wilkoaki staj si zbyt silne. Wilkoaki lepiej potrafi wymyka si myliwym. Dlatego i bardziej lubi wampiry. Wampiry zostawiaj je wspokoju. Wilkoaki czasem poluj na wilk i. Jestem zaskoczony przyzna Marchewa. Angua wzruszya ramionami. Dlaczego? Poluj te na ludzi, prawda? My nie jestemy mili, Marchewa. Jestemy raczej s

traszni. Ale mj brat Wolfgang to typ szczeglny. Ojciec si go boi, imatka te, tylko ni e chce tego przyzna. Ale uwaa, e uczyni nasz klan potnym, wic mu si nie sprzeciwia. zi mojego brata izabi moj siostr. Jak...? On twierdzi, e to by wypadek. Biedna maa Elsa. Bya yennorkiem, tak samo jak Andriej. Wiesz, to taki wilkoak, ktry si nie przemienia. Na pewno ci opowiadaam. Wnaszej rodz inie niekiedy rodz si tacy. Wolfgang ija bylimy jedynymi klasycznymi bimorfami zcaego miotu. Elsa przez cay czas wygldaa jak czowiek, nawet podczas peni. Andriej zawsze by wilkiem. Chcesz powiedzie, e miaa ludzk siostr iwilczego brata? Nie, Marchewa. Oboje byli wilkoakami. Ale, no... ten may... przecznik wewntrz nich n e dziaa. Zawsze pozostawali wtym samym ksztacie. Za dawnych dni klan szybko by zabi y ennorkw, aWolfgang jest tradycjonalist, jeli chodzi ookruciestwo. Twierdzi, e zaniec zczaj krew. Bo widzisz, taki yennork odchodzi wwiat, jest czowiekiem albo wilkiem, a le wci nosi wsobie krew wilkoaka; potem znajduje kogo, ma dzieci... albo szczeniaki.. . no, wanie std si bior bajkowe potwory. Ludzie majcy wsobie troch wilka iwilki na e skonne do przemocy, co jest przecie takie ludzkie. Westchna izerkna przelotnie n ina. Ale Elsa bya taka niewinna... Andriej wola nie czeka, a jego spotka ten sam los . Jest teraz psem pasterskim wBorogravii. Syszaam, e dobrze sobie radzi. Wygrywa kon kursy dodaa zgorycz. Pogrzebaa wogniu. Wolfganga trzeba powstrzyma. On co knuje razem zniektrymi krasnoludami. Gavin mwi, potykaj si wlesie. Wydaje si bardzo dobrze poinformowany jak na wilka zauway Marchewa. Angua niemal na niego warkna. On nie jest gupi. Potrafi zrozumie ponad osiemset sw. Wielu ludzi zna mniej! Ima wc rawie tak dobry jak mj! Wilki widz wszystko. Wilkoaki dziaaj teraz otwarcie. cigaj l i... nazywamy to Gr. Awina spada na wilki. Wyglda na to, e naruszaj ugod. Spotykaj s im lesie, gdzie myl, e nikt ich nie zobaczy. Pewne krasnoludy wymyliy jaki paskudny p an, sdzc zopisu, izwrciy si do Wolfganga opomoc. To jak prosi spa, eby ci oczyc Co moesz zrobi? Jeli nawet rodzice nie potrafi go uspokoi... Bilimy si ze sob, kiedy bylimy modsi. Nazywa to przewracankami. Ale potrafiam odes dkulonym ogonem. Wolfgang nienawidzi myli, e ktokolwiek mgby go pokona, wic nic sdz si ucieszy zmojego powrotu. Ma plany. Ta cz Uberwaldu zawsze... jak by to okreli... cjonowaa, bo nikt nie by zbyt silny. Ale jeli krasnoludy zaczn si kci midzy sob, sprbuje to wykorzysta, ze swoimi gupimi mundurami iswoj gupi flag. Chyba nie chciabym patrze, jak musisz walczy. To moesz odwrci gow! Nie prosiam, eby za mn jecha! Mylisz, e jestem ztego du try jest psem pasterskim! Ale championem! odpar zpowag Marchewa. Gaspode zauway wyraz twarzy Angui. Takiego nigdy nie widuje si upsa. Mwisz powanie stwierdzia po chwili. Naprawd mwisz powanie, co? Agdyby go pozn i zakopotany. Dla ciebie kady jest osob. Przez siedem nocy wmiesicu musz spa wkosz tobie to te nie przeszkadza. Prawda? Nie. Wiesz, e nie. Apowinno! Nie pytaj dlaczego, ale powinno! Jeste taki... niewiadomie uprzejmy wtej k westii. Tylko e wczeniej czy pniej dziewczyna moe mie dosy uprzejmoci! Nie staram si by uprzejmy... Wiem, wiem. Chciaabym tylko, eby... och, sama nie wiem... ponarzeka czasami. Nie, mo nie narzeka, ale westchn czy co... Dlaczego? Bo... bo wtedy czuabym si lepiej! Trudno to wytumaczy. Pewnie chodzi ojakie wilkoa eakcje. Przepraszam. Inie przepraszaj bez przerwy! Gaspode zwin si wkbek tak blisko ognia, e zacz parowa. Psy maj owiele atwiej,

Budynek, ktry mia suy jako ambasada, sta zdala od gwnego traktu przy maej, spokoj ce. Zturkotem przejechali pod ukiem bramy na nieduy dziedziniec na tyach. Byy tam sta jnie. Cao przypominaa Vimesowi spory zajazd.

Na razie to waciwie tylko konsulat owiadczy Inigo, przerzucajc papiery. Powinni potka... aha, tak: Wando Sleeps. Przebywa tu od kilku lat, mhm. Za powozami zamkny si skrzyda bramy. Szczkny zasuwane cikie sztaby. Vimes wytrzesz na osobnika, ktry pokutyka do drzwiczek karety. Wida po nim zapyta. Nie, nie wydaje mi si, eby to by... Dobry wieczr jafnie panom, jafnie pani odezwaa si posta. Witam wAnkh-Morpork. Je Igor. Igor jaki? spyta Inigo. Po proftu Igor odpar spokojnie Igor, rozkadajc stopie. Jeftem tu czowiekiem do f ego. Naprawd? Vimes patrzy na niego jak zahipnotyzowany. Miae jaki straszny wypadek? pytaa lady Sybil. Rzeczywifcie, dzif rano wylaem fobie herbat na koful wyjani Igor. Mio, e jafni uwaya. Gdzie jest pan Sleeps? chcia wiedzie Inigo. Obawiam fi, e pan Fleepf znikn gdzief. Miaem nadziej, e paftwo bd wiedzieli, co My? zdziwi si Inigo. Mmhm, mmf. Zakadalimy, e jest tutaj! Wyjecha dof pofpiesznie dwa tygodnie temu. Nie zwierzy mi fi, dokd fi udaje. Prof odka, ja fi zajm bagaami. Vimes unis wzrok. Troch pada nieg, byo jednak dostatecznie widno, by zobaczy wgrze caym dziedzicem, elazn siatk. Zaryglowana brama imury dookoa znaleli si jakby w To tylko pozoftaof po dawnych czafach wyjani uprzejmie Igor. Nie ma fi czym prze Pikna mska posta powiedziaa sabym gosem Sybil, kiedy weszli do wntrza. Wicej ni jednego mczyzny, sdzc zwygldu. Sam! Przepraszam. Jestem pewien, e jego serce jest na waciwym miejscu. To dobrze. Awkadym razie czyje serce. Sam, doprawdy... Dobrze ju, dobrze. Ale musisz przyzna, e wyglda troch... dziwacznie. Nikt znas nie moe nic poradzi na to, jak zosta stworzony. On wyglda, jakby prbowa. Wielkie nieba... Obogowie! szepna lady Sybil. Vimes nie mia nic przeciwko mylistwu, choby dlatego, e Ankh-Morpork rzadko kiedy ofe rowao lepsz zwierzyn ni wielkie szczury yjce nad brzegiem rzeki. Ale widok cian nowe mbasady wystarczyby, aby najbardziej entuzjastyczny myliwy cofn si zokrzykiem Zaraz, wileczk!. Poprzedni lokator musia by wielkim entuzjast oww, strzelectwa iwdkarstwa. Aby pokry trofeami, musia zajmowa si wszystkimi trzema rwnoczenie. Na Vimesa spoglday setki szklanych oczu, obscenicznie ywych wblasku ognia wwielkim ko minku. Cakiem jak wgabinecie mojego dziadka stwierdzia lady Sybil. Bya tam gowa jelenia zawsze miertelnie mnie przeraaa. Tutaj jest chyba wszystko. No nie... Obogowie! jkna lady Sybil. Vimes rozejrza si rozpaczliwie. Detrytus wanie wchodzi, taszczc kilka kufrw. Sta przed nim sykn Vimes. Nie jestem a taka wysoka, Sam! Ani szeroka! Troll popatrzy na nich, potem na trofea iumiechn si. Tutaj jest zimniej, pomyla Vim n szybciej kojarzy. [Krzemowy mzg Detrytusa, jak uwikszoci trolli, by niezwykle czuy a zmiany temperatury. Kiedy supek wtermometrze opada bardzo nisko, Detrytus stawa si niebezpiecznie intelektualny.] Nawet Nobby nie chce gra znim wpokera zim. Niech to! Co si stao? spyta Detrytus. Vimes westchn. To nie ma sensu, wczeniej czy pniej musi to zauway. Przykro mi ztego powodu, Detrytus powiedzia, odsuwajc si na bok. Detrytus spojrza na straszne trofeum ikiwn gow. Tak, za dawnych czasw duo takich byo stwierdzi obojtnie, stawiajc kufry na podod to nie s prawdziwe diamentowe zby. Wycigali je iwstawiali takie wiksze ze szka. Nie przeszkadza ci? zdumiaa si lady Sybil. Przecie to gowa trolla! Kto umocowa

a na podstawce ipowiesi na cianie! Nie jest moja odpar Detrytus. Ale to potworne! Detrytus przez chwil sta wzamyleniu, po czym otworzy brudn drewnian skrzynk zawiera stko, co uzna za warte zabrania. To wkocu stary kraj powiedzia. No to jak macie czu si lepiej... Wyj mniejsze pudeko iposzpera wrd drobiazgw wygldajcych jak kawaki kamieni iszm ie znalaz co to-brzowego iokrgego, podobnego do pytkiej miseczki. em mia to wyrzuci, ale to jedyna pamitka, jak em zachowa po babci. Trzymaa wtym To kawaek ludzkiej czaszki, tak? zapyta wkocu Vimes. Tak. Czyjej? Kto pyta tamtego trolla oimi? odrzek Detrytus, awjego gosie przez moment bysn e gniewu. Za dawnych dni byo inaczej. Teraz ju nie obcinacie nam gw, amy nie robimy nw zwaszej skry. Wszystko jest poukadane. Ityle trza nam wiedzie. Znw chwyci kufry iruszy za lady Sybil do schodw. Vimes raz jeszcze przyjrza si gowi ianie. Zby byy dusze, owiele dusze ni uprawdziwych trolli. owca musiaby by bard ardzo duo szczcia, by zmierzy si zwalczcym trollem iprzey. Owiele atwiej zatem kiego starca, apotem wymieni starte pieki na byszczce ky. Bogowie, co my wyprawiamy... Igor? rzuci, kiedy czowiek do wszystkiego przekutyka obok, zgity pod ciarem dwc Tak, wafa ekfelencjo? Jestem ekscelencj? zwrci si Vimes do Iniga. Tak, wasza askawo. Inadal jeszcze moj askawoci? Tak, wasza askawo. Jest pan jego askawoci, jego ekscelencj diukiem Ankh, komendant r Samuelem Vimesem, wasza askawo. Zaraz, zaraz. Jego askawo kasuje sira. To wiem. To jak mie asa wpokerze. cile rzecz ujmujc, to prawda, wasza askawo, ale tutaj tytuy s bardzo istotne, wi ej gra pen tali, mmf. Kiedy wszkole byem dyurnym iodpowiadaem za tablic rzek ostro Vimes. Przez ca i przyda? Pani Venting mwia, e nikt tak nie ciera tablicy jak ja. Uyteczny fakt, wasza askawo, ktry moe okaza si przydatny wwypadku remisu, mmf, m na Inigo ze starannie obojtn min. My, Igory, zawfe wolelifmy jafnie pana owiadczy Igor. Co takiego fobie yczyef, panie? Vimes skinieniem wskaza gowy pokrywajce wszystkie ciany. Chc, eby zdj wszystko jak najszybciej. Mog to zrobi, prawda, panie Skimmer? Jest pan ambasadorem, sir. Mmf, mmhm. No to znikaj std. Co do jednej. Igor ze smutkiem przyjrza si pachncej kamfor kolekcji. Nawet ryba miecz? Nawet ryba miecz odpar stanowczo Vimcs. Nawet fniene pantery? Tak, obie. Co ztrollem? Zwaszcza troll. Dopilnuj tego. Mona by powiedzie, e Igor wyglda, jakby wiat wanie zwali mu si na gow, gdyby ni zeniej tak wyglda. Co mam znimi zrobi, jafnie panie? Zostawiam to tobie. Moesz je wrzuci do rzeki... Ale spytaj Detrytusa otrolla. Moe ze chce go pochowa albo co... Jest jaka kolacja? Jeft fiee walago, [Rodzaj pasztecika zrobionego zzason.] noggi, [Gryczane kluski na dziewane nadzieniem.] fclot, [Chleb zpasternaku, powszechnie uznawany za owiele sm aczniejszy od nudnego pszennego.] fifkie mifo ikiebafki odpar Igor, wci wyranie z wany trofeami. Jutro zrobi zakupy, jak tylko jafnie pani da mi inftrukcje. Czy wiskie miso to jest to samo co wieprzowina? upewni si Vimes. Ludzie zobszarw dotknitych susz dobrze by zapacili, eby Igor znw wypowiedzia te so Tak zapewni Inigo. Aco jest wkiebaskach?

Ee... Mifo? powiedzia Igor. Wyglda, jakby mia ochot rzuci si do ucieczki. Dobrze. Wyprbujemy. Vimes poszed na gr ipody za gosami rozmowy, a dotar do sypialni, gdzie Sybil rozk na ku wielkoci maego kraju. Pomagaa jej Cudo. ciany pokryway rzebione drewniane panele. ko byo zrzebionych drewnianych paneli. A zer tutaj rwnie ciko si napracowa. Tylko podoga nie bya drewniana bya kamienna i Wyglda tu troch jak wewntrz zegara zkukuk, prawda? odezwaa si Sybil. Cudo zgo owo zosta moj pokojwk. Cudo zasalutowaa. Czemu nie? mrukn Vimes. Po dniu takim jak ten pokojwka zdug, falujc brod wydawaa si cakiem zwyczajna. Ale podogi s zimne oznajmia stanowczo Sybil. Jutro pomierz je izamwi dywany. W bdziemy tu dugo, ale powinnimy co zostawi naszym nastpcom. Tak, moja droga. To doskonay pomys. Tam jest wejcie do azienki. Sybil skina gow. Najwyraniej maj gdzie niedaleko amtd wod. Lepiej si poczujesz po kpieli. Dziesi minut pniej Vimes zprzyjemnoci przyzna jej racj. Woda miaa dziwny kolor i aa czym, co Vimes nazwaby uprzejmie zepsutymi jajkami, ale bya przyjemna igorca, Czu ak zmini spywa napicie. Uciliwy zapach uywanej gotowanej fasoli chlupn wok niego, kiedy opar si wygodnie. im kocu wielkiej wanny stukn oboczn cian kawa pumeksu, ktrego uywa, eby zetrze stp. Vimes przyglda mu si niewidzcym wzrokiem, porzdkujc myli zcaego dnia. Sprawy zaczynay mierdzie, cakiem jak woda wkpieli. Skradziono Kajzerk zKamienia, ta rzeczywicie dziwny zbieg okolicznoci. Strzela na lepo. Ale ostatnio szczcie raczej mu sprzyjao, jeli chodzi oniewidoczne c . Kto zwin replik Kajzerki, ateraz znikna ta prawdziwa, natomiast wAnkh-Morpork zna no ciao kogo, kto potrafi robi gumowe formy. Nie trzeba mie mzgu Detrytusa wzaspie, dostrzec wtym jaki zwizek. Drczya go pewna myl. Kto co powiedzia, aon wtedy uzna to za dziwaczne, ale potem zd si co innego iwypado mu to zpamici. Co o... opowitaniu wBzyku. Tylko... No, wkad dotar. Nie ma wtpliwoci. Absolutne potwierdzenie tego faktu podano mu p godziny pniej na kolacj. Vimes odci kawaek kiebaski iwytrzeszczy oczy. Co wnich jest? Co to za... rowa masa? zapyta. Ehm... To miso, wasza askawo zapewni go Inigo siedzcy po drugiej stronie stou. Ale gdzie jest tekstura? Gdzie s te biae kawaki, te te kawaki ite zielone kawaki zowiek zawsze ma nadziej, e to zioa? Tutejszy koneser, wasza askawo, nie uznaby ankhmorporskiej kiebaski za kiebask, mm hm. Naprawd? To za co by j uzna? Za bochen, wasza askawo. Albo moe za kawaek pnia. Tutaj rzenik moe trafi na szubi i kiebaski nie s zczystego misa, wdodatku misa znazwanego udomowionego zwierzcia. M inienem te doda, e przez nazwane rozumiem nie to, e woano na nie Burek albo Mruczek, m, mmhm. Jeli wasza askawo preferuje naturalne smaki Ankh-Morpork, jestem pewien, e I gor przygotuje kilka potraw zsuchego chleba itrocin. Dzikuj za ten patriotyczny komentarz. Jednake te s... no, cakiem nieze. Po prostu m zaskoczyy, to wszystko. Nie! Zakry doni kubek, nie pozwalajc, by Igor nala mu piwa. Czy cof fi ftao, jafnie panie? Poprosz owod. Nie chc piwa. Jafnie pan nie pije... piwa? Nie. Ijeli mona, chciabym kubek bez twarzy. Raz jeszcze obejrza stein. Adlaczeg pokrywk? Boicie si, e deszcz napada do rodka? Tego nigdy nie byem pewien, wasza askawo odpar Inigo, kiedy Igor poczapa do drzw na podstawie obserwacji podejrzewam, e stein jest stosowany, by nie dopuci do rozla nia piwa przy wykorzystywaniu kufla jako instrumentu akompaniujcego przy piewie, m mm, mhm. Ach, odwieczny problem opania mrukn Vimes. Bardzo sprytny pomys. Sybil poklepaa go po kolanie. Nie jeste ju wAnkh-Morpork, kochanie powiedziaa.

Teraz, kiedy zostalimy sami, wasza askawo... Inigo pochyli si konspiracyjnie. N iepokoj si oSleepsa. Penicy obowizki konsula, pamitasz, panie? Wydaje si, e znikn . Atake cz jego rzeczy osobistych. Wakacje? Nie wtakiej chwili. Wdodatku... Usyszeli stuk drewna odrewno ipowrci Igor, znaczco dwigajc drabin. Inigo wyprostow chmiast. Vimes nie zdoa powstrzyma ziewnicia. Porozmawiamy otym rano powiedzia, kiedy drabina zostaa pocignita do strasznych my ich trofew. To by mczcy dzie. Wiele si wydarzyo. Oczywicie, wasza askawo. Materac okaza si tak mikki, e Vimes zapad si wniego nerwowo, zkiem, e moe zamkn brze, poniewa poduszka bya... No, kady przecie wie, e poduszka to worek zpirami, pra ? Anie niedorosa kodra, jak to co... Z j, Sam odezwaa si Sybil zgbin materaca. Dobranoc. Dobranoc. Sam...? Odpowiedziao jej chrapanie, Sybil westchna ciko iodwrcia si. Vimes budzi si kilka razy, syszc dobiegajce zdou stukania. niene pantery wymrucza iznowu odpyn wsen. Zabrzmia goniejszy trzask. o mrukna lady Sybil. Jele? wymamrota Vimes. Stanowczo o. Jaki czas pniej rozleg si zduszony krzyk, stuk oraz odgos podobny do tego, jaki powst je, kiedy du drewnian linijk przyoy si do biurka ibrzknie. Ryba miecz stwierdzili razem Sam iSybil, po czym znowu usnli. Powinien pan przedstawi listy uwierzytelniajce wadcom Bzyku poinformowa rankiem Ini o. Vimes wyglda przez okno. Dwaj stranicy wtczowych mundurach stali na baczno przed amb d. Co oni tu robi? zapyta. Pilnuj wyjani Inigo. Pilnuj kogo przed czym? Po prostu oglnie pilnuj, mmf. Uznano, jak przypuszczam, e stranicy dopeniaj wygldu h budynkw. Co mwie otych listach uwierzytelniajcych? To po prostu oficjalne listy od lorda Vetinariego, potwierdzajce paskie mianowanie . Mmf, mmm... Obyczaje s tu do skomplikowane, ale wtej chwili obowizujca kolejno to y krl, lady Margolotta ibaron von Uberwald. Kade znich, naturalnie, bdzie udawa, e nie odwiedzi pan pozostaej dwjki. Nazywa si d. Do niewygodny system, ale pozwala zachowa pokj. Jeli dobrze zrozumiaem twoje wykady rzuci Vimes, wci obserwujc stranikw wcz ego Uberwaldu caym tym przedstawieniem rzdziy wampiry, awszyscy inni byli tylko prze ksk. To do uproszczone, ale zasadniczo suszne podsumowanie przyzna Inigo, strzepujc jak k zramienia Vimesa. Apotem wszystko si rozleciao ikrasnoludy zyskay na znaczeniu, poniewa krasnoludy za szkuj Uberwald od jednego koca do drugiego iwszystkie utrzymuj kontakt. Ich system rzeczywicie moe przetrwa polityczne zamieszania. Apotem... Co to byo? Edykt robakw? Edykt robacki, mmm. Wydano go po spotkaniu wmiejscowoci Rob, do wanym miasteczku le wgrze rzeki, znanym ze swoich zapiekanek zlnu. Wszyscy zawarli... ugod. Nikt nie bdzi e prowadzi wojny znikim zpozostaych iwszyscy mog y wpokoju. Nikomu nie wolno hodow u ani wydobywa srebra. Awilkoaki iwampiry obiecay, e te rzeczy nie bd ju potrzebne mmm. Wymagao sporego zaufania... Ale poskutkowao, jak mona sdzi. Aco otym wszystkim myl ludzie? No c, whistorii Uberwaldu ludzie zawsze stanowili co wrodzaju nieistotnego ta, wasz kawo. Dla nieumarych to musi by do nieciekawe.

Och, ci inteligentni zdaj sobie spraw, e dawne czasy nie wrc. No tak, ale to wanie caa sztuka, prawda? Znale tych inteligentnych. Vimes woy h s krasnoludy? Przyszy dolny krl uwaany jest za mdrego czowieka, wasza askawo. Mhm. Ajakie ma pogldy na temat Ankh-Morpork? Moe uzna Ankh-Morpork albo zostawi je wspokoju, wasza askawo. Oglnie wydaje mi si ecjalnie nas lubi. Mylaem, e nie lubi nas Albrecht. Nie, wasza askawo. Albrecht to ten, ktry zradoci zobaczyby Ankh-Morpork wypalone ziemi. Rhys chciaby tylko, ebymy nie istnieli. Wydawao mi si, e naley do tych dobrych facetw... Wasza askawo, sam syszaem, jak wdrodze tutaj wasza askawo wygasza pewne negatyw a temat Ankh-Morpork, mhm, mhm. Tak, ale ja tam mieszkam! Mnie wolno! To patriotyczne! Na caym wiecie, wasza askawo, wniewyjaniony sposb pojawiaj si definicje, mmf, m faceta, zktrych nie wynika automatyczna sympatia dla Ankh-Morpork. Przekonasz si, j ak sdz. Rozmowy zpozosta dwjk powinny by atwiejsze. Moliwe, e to lady Margolotta raj tej sztuczki ze stranikami. Wkadym razie ona kazaa mi sprowadzi ci zpowrotem. I sia wasz askawo na drinka. Hm... Jest wampirem, mmm, mmm. Co? Inigo westchn. Sdziem, wasza askawo, e zrozumiae. Wampiry s po prostu czci Uberwaldu. Tu jes bawiam si, e musisz si ztym pogodzi. Oile si orientuj, obecnie... uzyskuj krew wd plnej zgody. Na niektrych... tytu robi wraenie, wasza askawo. Wielkie nieba! Istotnie. Wkadym razie bdziesz bezpieczny. Pamitaj oswoim immunitecie dyplomatycznym mmm, mhm. Nie zauwayem, eby poskutkowa na przeczy pod Wilinusem. Och, to byli zwykli bandyci. Doprawdy? Aczy ten twj Sleeps si pojawi? Zgosie jego zaginicie wstray? Tutaj nie maj stray wtakim sensie, wjakim ty rozumiesz to okrelenie, wasza askawo ae ich. Oni... pilnuj bramy, wykonuj polecenia wadzy miejskiej, mhm, mhm, ale nie s p zedstawicielami prawa. Jednake poszukiwania trwaj. Czy Sybil ma i ze mn na te wizyty? zapyta Vimes ipomyla: jeszcze niedawno my te kimi stranikami... Zwykle na audiencj udaje si ambasador ze swoj eskort. Ale Detrytus zostaje tutaj, eby jej pilnowa. Jasne? Dzi rano stwierdzia, e apartamen y byyby owiele bardziej przytulne zjakim porzdnym dywanem, akiedy wejdzie wtryb tam rniczej, nie da si jej powstrzyma. Zabior Cudo ijednego zchopcw spod bramy, eby to iednio wygldao. Zakadam, e te pojedziesz znami? Nie bd potrzebny, panie. Mmm. Nowy stangret zna drog. Morporski jest wkocu jzykiem lomacji, a... ja musz popyta tu itam. Delikatnie? Wsamej rzeczy, wasza askawo. Jeli go zabili, czy nie byby to akt wojny? Tak inie, wasza askawo. Co? Sleeps by naszym czowiekiem! Inigo by wyranie zakopotany. To by zaleao od... od tego, gdzie dokadnie by ico robi... Vimes spojrza na niego tpo, a nagle zaskoczy jaki trybik imzg zacz dziaa. Szpiegowa? Pozyskiwa informacje. Wszyscy to robi, mmm, mhm. Tak, ale jeli jaki dyplomata posunie si za daleko, odsya si go do domu zostr not. ? Wok Morza Okrgego, wasza askawo, tak wanie si dzieje. Tutaj mog podchodzi do Co ostrzejszego od noty dyplomatycznej? Ot to. Mmm. Jednym ze stranikw okaza si kapitan Tantony. Pojawiy si pewne trudnoci, ale wkocu

rgument, e skoro pilnuje Vimesa, rwnie dobrze moe to robi wmiejscu, gdzie Vimes si zn jdzie. Tantony wyglda na czowieka nieznonie wrcz logicznego. Kiedy powz toczy si pr iasto, stale rzuca Vimesowi zaciekawione spojrzenia. Obok siedziaa Cudo znogami wis zcymi nad podog. Vimes zauway cho nie byo to co, co zwykle zauwaa e ksztat subtelnie odmieniony, zapewne przez tego samego patnerza, do ktrego chodzia Angua. Teraz sugerowa, e pier pod nim nie ma tego samego ksztatu co pier znajdujca si pod p erzem na przykad kaprala Nobbsa, cho prawdopodobnie nikt nie mia piersi otakim kszt ie jak kapral Nobbs. Nosia te swoje elazne buty na wysokich obcasach. Wiesz, nie musisz ze mn jecha powiedzia. Owszem, musz. Znaczy, moemy wrci izamiast ciebie zabra Detrytusa. Chocia podejrzewam, e jeli we a do kopalni krasnoludw, wybuchnie jeszcze wikszy skandal. To znaczy ni przy... eee ... Dziewczynie dokoczya Cudo. No... tak. Vimes poczu, e powz zwalnia zatrzymuje si cho nie opucili jeszcze miasta. Wyjrza. P nimi, za niewielkim skwerem, stao co wrodzaju fortu, ale zbram owiele wiksz, ni mo zekiwa dla budowli tych rozmiarw. Kiedy Vimes na ni patrzy, otworzya si od rodka. Wewntrz byo zbocze. Fort wsobie mieci jedynie szeroki, ukony tunel. Krasnoludy yj pod miastem? zapyta. Padajce od wylotu wiato przygasao stopniowo, zastpowane blaskiem rzadkich pochodni. P okazyway jednak wyranie, e kareta toczy si wzdu dugiego, bardzo dugiego szeregu sto powozw. Wplamach wiata widzia konie irozmawiajcych wgrupach wonicw. Pod wiksz czci Uberwaldu odpara Cudo. To pewnie najbliszy wjazd, sir. Za chwil sieli si zatrzyma, bo konie nie lubi... Aha. Kareta stana znowu, astangret uderzy pici wburt, informujc, e to ju koniec tras krca do bocznego tunelu, oni jednak wysiedli wnieduej jaskini zwielkimi wrotami. Czek ao tam dwch krasnoludw. Mieli przytroczone na plecach topory, chocia wedug krasnolud ich norm byli raczej ubrani wizytowo ni ciko uzbrojeni. Ich zachowanie jednak byo rodowym jzykiem osobnikw pilnujcych bram na caym wiecie. Komendant Vimes, Stra... ambasador Ankh-Morpork przedstawi si Vimes, podajc im papi ery. Na krasnoludy przynajmniej nietrudno byo patrze zgry. Ku jego zaskoczeniu dokumenty zostay uwanie przeczytane. Jeden krasnolud zaglda drug iemu przez rami iwskazywa palcem co ciekawsze paragrafy. Potem starannie zbaday urzdo w piecz. Jeden znich wskaza Cudo. Krak? Moja oficjalna eskorta wyjani Vimes. Wymieniona jako towarzyszcy personel na str drugiej. Muszimy przehszuka powhz oznajmi stranik. Nie. Immunitet dyplomatyczny. Wytumacz im, Cudo. Przez chwil suchali szybkiego kras noludziego Cudo. Po chwili drugi stranik, ktrego mina sugerowaa, e drczy go jaka myl dskakujca nerwowo wmzgu imachajca rkami, szturchn koleg iodcign go na bok. Nastpia lawina szeptw. Vimes nie rozumia, ale pochwyci sowo Wilinus. Azaraz potem g, po krasnoludziemu trzydzieci. Obogowie westchn. ipies? Zgad pan, sir pochwalia go Cudo. Pospiesznie oddano mu dokumenty. Vimes potrafi czyta mow ciaa, nawet jeli bya zapisan mniejsz ni zwykle czcionk stranicy uznali, e prawdopodobnie maj tu do czynienia z ownym problemem, wic chyba lepiej bdzie pozostawi go do rozwizania komu, kto zarabia wicej pienidzy ni oni. Jeden znich pocign wiszcy obok sznur dzwonka. Po duszej ch i rozsuny si, odsaniajc nieduy pokj. Mamy wej do rodka, sir powiedziaa Cudo. Ale tam nie ma drugich drzwi! Wszystko wporzdku, sir. Vimes przestpi prg. Krasnoludy zasuny drzwi, pozostawiajc ich samych wpomieszczeniu tlonym pojedyncz wiec. To co wrodzaju poczekalni? zapyta Vimes.

Gdzie daleko zabrzmiao klonk!, podoga zadygotaa, apotem Vimes dozna nieprzyjemnego a ruchu. Pokj si przesuwa? Tak, sir. Pewnie kilkaset stp wd. Myl, e robi to za pomoc przeciwwag. Stali wmilczeniu, niepewni, co powiedzie, aciany dookoa trzeszczay istkay. Potem c no, doznali przelotnego uczucia zwikszonego ciaru ipokj znieruchomia. Dokdkolwiek idziemy, miej uszy otwarte uprzedzi Vimes. Co si tu dzieje. Czuj to. Drzwi si rozsuny. Vimes spojrza wnocne niebo gboko pod ziemi. Gwiazdy byy wszdzie e... Chyba zjechalimy za daleko powiedzia. A potem jego mzg zrozumia, co widz oczy. Ruchomy pokj dostarczy ich na skraj ogromnej jaskini. Iteraz widzia tysice jasnych pomykw wiec rozrzuconych na jej dnie iwgaler Teraz, kiedy uwiadomi sobie ogrom tej komory, zauway, e niektre wiateka si porusz Powietrze wypenia huczcy dwik wywoany tysicami gosw, po wielekro odbijajcych si . Od czasu do czasu da si rozrni krzyk czy miech, ale poza tym byo to nieskoczone m dwiku uderzajce faami obrzegi bbenkw. Mylaem, e wasi ludzie yj wmaych kopalniach powiedzia. Aja mylaam, e ludzie yj wmaych domkach, sir odpara Cudo, biorc wiec ze stoj apalia j. Potem zobaczyam Ankh-Morpork. Byo co rozpoznawalnego wruchu wiateek. Caa ich konstelacja przesuwaa si wkierunku zniewidocznych cian, gdzie odbity blask niewyranie ukazywa wylot szerokiego tunelu. Przed nim sta rzd wiateek. Wygldao to jak tum ludzi zdajcy do czego, czego jeden zi... pilnowa. Ci tam na dole nie s zadowoleni stwierdzi Vimes. Dla mnie wyglda to na rozgniewany tum. Popatrz, mona pozna po tym, jak si przesuwaj. Komendant Vimes? Odwrci si. Wpmroku dostrzeg kilku krasnoludw, kady mia wiec umocowan do hemu. pewne jeszcze jeden krasnolud. Widywa takich wAnkh-Morpork, ale zawsze odchodzili gdzie szybko. To by krasnolud gbok iowy... Jego ubranie zrobione byo znachodzcych na siebie skrzanych pyt. Zamiast maego, okrg laznego hemu Vimes zawsze podejrzewa, e krasnoludy si wnich rodz mia spiczast s ze skrzanymi klapkami dookoa. Ta zprzodu bya przywizana wgrze, pozwalajc waciciel a na wiat, aprzynajmniej t jego cz, ktra ley pod ziemi. Cao sprawiaa wraenie Eee... Tak, to ja. Witamy wSchmaltzbergu, wasza ekscelencjo. Jestem krlewskim jarahkhaga, awwaszym jz azwalibycie... Wargi Vimesa poruszyy si szybko, gdy prbowa tumaczy. Kosztowacz... idei? Ha! Rzeczywicie, mona to tak okreli. Nazywam si Dee. Zechcesz, panie, i ze mn? To trwa zbyt dugo. Krasnolud odszed. Jeden zpozostaych szturchn Vimesa bardzo delikatnie, sugerujc, e p nien ruszy za nim. Dwik zdou sta si goniejszy. Kto wrzeszcza. Jakie kopoty? zapyta Vimes, doganiajc maszerujcego szybko Dee. Nie mamy adnych kopotw. Aha, ju mnie okama, pomyla Vimes. Jestemy dyplomatyczni. Szed za krasnoludem przez kolejne jaskinie... albo tunele. Trudno powiedzie, bo wci emnoci Vimes mg polega tylko na wraeniu przestrzeni wok. Od czasu do czasu mijali o one przejcie do innej jaskini albo otwr tunelu. Przy kadym stao kilku stranikw ze wi mi na hemach. Dobrze nastrojony radar gliniarza alarmowa bezustannie. Dziao si co niedobrego. Wycz uwa napicie, stan dyskretnej paniki. Powietrze byo od niej a gste. Czasami przez drog przebiegay im krasnoludy zjak misj, skupione, nie zwracajc na nich uwagi. Co bardzo dobrego... Ludzie nie wiedzieli, co robi, wic usiowali robi wszystko. Aporodku tego w zystkiego wani urzdnicy musieli przerwa swoje dziaania, poniewa jaki idiota zdalekie miasta chcia przekaza kawaek papieru. W kocu wciemnoci przed nimi otworzyy si drzwi. Prowadziy do sporej, mniej wicej owal komory, ktra zregaami ksiek na cianach izarzuconymi papierami biurkami sprawia gabinetu.

Prosz usi, komendancie. Zapona zapaka. Potem zajaniaa wieca, zagubiona isamotna wmroku. Staramy si ciepo wita goci owiadczy Dee, siadajc za biurkiem. cign spiczast u Vimesa zaoy przydymione okulary. Mia pan przedstawi dokumenty? Vimes poda mu. To stoi napisane Jego askawo zauway krasnolud po krtkiej lekturze. Tak. To ja. Apotem jeszcze sir. To te ja. Iekscelencja? Obawiam si, e te. Vimes zmruy oczy. Przez jaki czas byem te dyurnym odpowied blic. Zza drzwi na drugim kocu pokoju dobieg gniewny gwar. Aco robi dyurny odpowiedzialny za tablic? spyta Dee, podnoszc gos. Co? Eee... musiaem ciera tablic po lekcji. Krasnolud kiwn gow. Gwar zza drzwi sta si goniejszy, bardziej intensywny. Krasnolud skonale si nadaje, eby si wnim wcieka. Usuwa sowa nauk, kiedy zostay zapamitane? zapyta znowu Dee, ktry musia krzycze, szano. No... tak. Zadanie powierzane tylko tym, co godni s zaufania? Moliwe, owszem! Dee zoy dokumenty iodda je Vimesowi. Zerkn przelotnie na Cudo. C, chyba wszystko wporzdku. Napije si pan czego przed wyjciem? Sucham? Mylaem, e mam si przedstawi krlowi. Przeklestwa zza drzwi groziy ju, e o. Och, to nie bdzie konieczne zapewni Dee. Wtej chwili nie naley zajmowa mu czasu. ...gupstwami? dokoczy Vimes. Mylaem, e tak naley t spraw zaatwi. Wydawao zawsze robi to, co naley. Wtej chwili nie byoby to... rozsdne. Dee znw podnis gos, przekrzykujc haas. , e pan rozumie. Zamy, e jestem bardzo gupi... Zapewniam wasz ekscelencj, e co ja zobacz, krl widzi, co ja usysz, krl syszy. Wtej chwili to niewtpliwie prawda. Dee zabbni palcami obiurko. Wasza ekscelencjo, spdziem wwaszym miecie czas ledwie wystarczajcy, by zyska oglne e owaszych zwyczajach, jednake mgbym odnie wraenie, e wasza ekscelencja kpi sobie z e. Czy mog mwi otwarcie? Ztego, co opanu syszaem, wasza dyurno, zwykle pan mwi. Znalelicie ju Kajzerk zKamienia? Wyraz twarzy Dee zdradzi Vimesowi, e zaliczy trafienie, Ie prawie na pewno nastpn rz jak powie krasnolud, bdzie kolejne kamstwo. C za dziwaczna ifaszywa sugestia! Nie istnieje adna moliwo, by Kajzerka zostaa s . Wydano stanowcze zapewnienie. Nie yczymy sobie sysze wicej tych kamstw! Mwi pan, e... sprbowa Vimes. Sdzc po odgosach, za drzwiami wybucha bjka. Wszyscy zobacz Kajzerk podczas koronacji! Ta sprawa nie naley do Ankh-Morpork ani n ikogo innego! Protestuj przeciwko takiej ingerencji wnasze sprawy wewntrzne! Ja tylko... Inie musimy pokazywa Kajzerki adnemu wcibskiemu prowokatorowi! To nasz wity symbol t dobrze strzeony! Vimes milcza. Dee by lepszy od Zaatwione Duncana. Kady, kto opuszcza Grot Kajzerki, jest pilnie obserwowany! Kajzerki nie da si stamtd wynie! Jest absolutnie bezpieczna! Dee zacz krzycze. Aha. Rozumiem powiedzia spokojnie Vimes. To dobrze. Czyli jeszcze jej nie znalelicie. Dee otworzy usta, zamkn je, apotem opad na krzeso.

Myl, wasza askawo, e lepiej bdzie... Otworzyy si drzwi na drugim kocu pokoju. Nastpny krasnolud, stokowaty wswym kostiumie wkroczy stanowczo, rozejrza si gniewnie, wrci za drzwi, wykrzykn jakie kocowe uwa ego, kto sta za nimi, po czym ruszy wstron wyjcia. Zatrzyma si, kiedy niemal wpad n esa. Odchyli gow, by mu si przyjrze. Nie byo tam normalnej twarzy, jedynie sugestia gniewn go bysku oczu midzy skrzanymi klapkami. Arnak-Morporak? Tak. Vimes nie rozumia sw, ktre pady potem, ale trudno byo pomyli pogardliwy ton. Najwan e to wci si umiecha. Na tym polega dyplomacja. C, bardzo dzikuj rzek. Ze swojej strony chc... Krasnolud stkn gwatownie z Haak! krzykn. Vimes usysza syknicie. Przy drzwiach toczyy si inne krasnoludy. Potem obejrza si na , ktra zamkna oczy idraa. Kim jest ten krasnolud? zwrci si do Dee. To Albrecht Albrechtson wyjani Kosztowacz Idei. Ten zdrugiego miejsca? Tak potwierdzi chrapliwie Dee. No to moesz powiedzie tej kreaturze, e jeli znowu uyje tego sowa wobecnoci mojej gokolwiek zmojego personelu, nastpi, jak mawiamy my, dyplomaci... reperkusje. Zapak uj to wjak dyplomacj iprzeka mu, dobrze? Uszy Vimesa wychwyciy sugesti, e niektre ze suchajcych krasnoludw nie byy jzykowym antami. Kilka znich ju maszerowao gniewnie ku niemu. Dee wyrzuci zsiebie strumie histerycznego krasnoludziego, ainne krasnoludy pochwyciy znieruchomiaego Albrechta idyskretnie lecz stanowczo wyprowadziy go za drzwi. Wczeni ej jednak ktry znich szepn co Kosztowaczowi Idei. No... eee... krl yczy sobie pana widzie wymamrota Dee. Vimes spojrza na drzwi. Przechodziy nimi pospiesznie nastpne krasnoludy. Niektre byy ubrane wto, co uwaa za normalny strj krasnoluda, inne wcikie czarne skry klanw g ijajc go, wszystkie rzucay mu niechtne spojrzenia. Apotem zostaa tylko pusta podoga, do drzwi. Pan te idzie? zapyta. Nie, chyba e mnie wezwie odpar Dee. ycz powodzenia, wasza dyurno. Za drzwiami bya sala zpenymi ksiek regaami cigncymi si wgr iwdal. Tu itam w gsto mroku. Jednak byo ich wiele, znaczyy dystans. Vimes zastanowi si, jak wielkie t to pomieszczenie. Jest tutaj zapisane kade maestwo, kade narodziny, kady zgon, kada przeprowadzka kr uda zjednej kopalni do innej, sukcesja krlw kadej kopalni, postpy kadego krasnoluda p zez kzakra, rejestry dziaek grniczych, historie sawnych toporw... iinne wane sprawy zwa si gos za jego plecami. Atake, co moe najwaniejsze, wtej sali, wok pana zap kada decyzja podjta wedug prawa krasnoludw. Vimes odwrci si. Za nim sta krasnolud, niski nawet wedug krasnoludzich norm. Zdawao s e czeka na odpowied. Ehm... kada decyzja? Otak. Eee... Aczy wszystkie byy suszne? Najwaniejsze jest to, e wszystkie zostay podjte. Dzikuj, mody... krasnoludzie, mo yprostowa. Cudo staa zgita wukonie. Przepraszam, czy ja te powinienem? upewni si Vimes. Nie jest pan krlem, prawda? Jeszcze nie. Ja... bardzo... bardzo przepraszam. Spodziewaem si kogo bardziej... no... Prosz dokoczy. ...kogo... bardziej... krlewskiego. Dolny krl westchn. Chodzi mi... Chodzi oto, e wyglda pan jak zwyczajny krasnolud wyjani Vimes sabym Tym razem krl si umiechn. By troch niszy od przecitnego krasnoluda iubrany wtypo undur ze skry ircznie splatanej kolczugi. Wydawa si stary, ale krasnoludy wygldaj st od pitego roku ycia iwci wygldaj staro trzysta lat pniej. Mwi niemal piewnie, tre Vimesowi kojarzyy si zLlamedos. Gdyby poprosi go okeczup wdelikatesach uwidry,

nie powiciby mu drugiego spojrzenia. Ta dyplomatyczna robota odezwa si krl. Myli pan, e zaczyna rozumie, jak si to Nie przychodzi mi to atwo, musz przyzna... ehm, wasza wysoko. Jak syszaem, do niedawna by pan stranikiem wAnkh-Morpork? No... tak. Ima pan sawnego przodka, oile sobie przypominam, ktry by krlobjc? Zaczyna si, pomyla Vimes. Tak, Kamienna Gba Vimes odpowiedzia tonem tak obojtnym, jak tylko potrafi. Jednak wsze uwaaem, e to troch niesprawiedliwe. To by tylko jeden krl. Przecie nie traktowa o jak hobby... Ale nie lubi pan krlw? Nie spotykam ich wielu, sir odpar Vimes znadziej, e ujdzie to jako dyplomatyczna od owied. Zdawao si, e zadowolia krla, ktry ruszy wzdu dugiego stou zasypanego zwojami pap Kiedy odwiedziem Ankh-Morpork, jeszcze jako mody krasnolud. Eee... Naprawd? Ozdoba trawnikowa, tak za mn woali. Ijeszcze... jak to byo... atak: kurdupel. Niekt dzieci rzucay we mnie kamieniami. Przykro mi. Spodziewam si, e powie mi pan teraz, i takie rzeczy ju si nie zdarzaj. Nie zdarzaj si tak czsto. Ale zawsze mona trafi na idiotw, ktrzy nie id zduchem Krl spojrza na Vimesa przenikliwie. Rzeczywicie... Duch czasu... Ale teraz to zawsze jest czas Ankh-Morpork. Przepraszam? Kiedy kto mwi Trzeba i zduchem czasu, naprawd ma na myli Musisz to robi po moj zy uwaaj, e Ankh-Morpork to... rodzaj wampira. Ksa, aco uksi, zmienia wkopie samego bie. Wysysa rwnie. Wydaje si, e nasi najlepsi odchodz do Ankh-Morpork, gdzie yj wn pijacie nas do sucha. Vimes nie wiedzia, co odpowiedzie. Byo jasne, e ta maa posta przy dugim stole jest o e mdrzejsza od niego, cho teraz itak czu si ciemny jak tania wieczka. Byo te oczywi krl nie spa ju od duszego czasu. Vimes zdecydowa si na szczero. Trudno mi na to odpowiedzie, sir rzek, adaptujc wariant podejcia rozmowa zVetinar e... Tak? Zastanowibym si... Rozumie wasza wysoko, gdybym by krlem... Zastanowibym si, dlac dzie wol wAnkh-Morpork y wndzy, ni zostawa wdomu... sir. Aha. Teraz mi pan mwi, jak mam myle. Nie, sir. Tylko jak ja myl. Wcaym Ankh-Morpork s bary dla krasnoludw, maj sprzt g iszcy na cianach, akrasnoludy schodz si tam co wieczr, opi piwo ipiewaj smtne y chcieli znowu by wgrach iwydobywa zoto. Ale gdyby im powiedzie: prosz bardzo, bra warta, wracajcie iprzylijcie nam kartk, odpowiedzieliby: No tak, bardzo bym chcia, al e wanie otworzylimy nowy warsztat... Moe pojad do Uberwaldu wprzyszym roku. Wracaj wgry, eby umrze powiedzia krl. Ale yj wAnkh-Morpork. Dlaczego tak jest, jak pan myli? Trudno zgadn. Moe dlatego e nikt im nie mwi jak. Ateraz chcecie naszego zota ielaza westchn krl. Czy niczego nie wolno nam ju Tego te nie wiem, wasza wysoko. Nie szkoliem si do tej pracy. Krl wymrucza co pod nosem. Potem, ju gono, oznajmi: Nie mog wam ofiarowa adnych przywilejw, wasza ekscelencjo. Rozumie pan, czasy s ci Ale mj prawdziwy zawd to odkrywanie rnych rzeczy rzek Vimes. Gdybym mg jakkolw ... Krl wcisn mu dokumenty. Paskie listy uwierzytelniajce, ekscelencjo. Ich tre zostaa zanotowana. I tym mnie wyczy, pomyla Vimes. Chciabym jednak spyta opewn spraw cign krl. Sucham, sir. Naprawd trzydziestu ludzi ipies? Nie. Tylko siedmiu. Ja zabiem jednego, bo musiaem. Ajak zginli pozostali?

Ehm... Ofiary okolicznoci, wasza wysoko. No c... Paski sekret jest umnie bezpieczny. Miego dnia, panno Tyeczek. Cudo wyranie to wstrzsno. Krl umiechn si do niej. Ach, prawa obywatelskie, synny wynalazek Ankh-Morpork. Tak przynajmniej mwi. Dzikuj, Dee, jego ekscelencja wanie wychodzi. Moesz wpuci delegacj zMiedzianki. Wychodzc, Vimes min czekajc wgabinecie kolejn grup krasnoludw. Jeden czy dwch ski , kiedy przechodzi. Mam nadziej, e nie zmczy pan jego wysokoci zwrci si do niego Dee. Kto ju to zrobi, sdzc po tym, jak wyglda. To bezsenne dni zgodzi si Kosztowacz Idei. Kajzerka ju si znalaza? zapyta niewinnie Vimes. Wasza ekscelencjo, jeli nadal bdzie pan prezentowa tak postaw, wylemy skarg do lor tinariego. On tak na nie czeka... Tdy do wyjcia? Nie pado wicej ani jedno sowo, dopki Vimes zeskort nie siedzieli ju wpowozie, aprz otwieray si bramy do wiata dnia. Ktem oka dostrzeg, e Cudo dry caa. Przenikliwe jest to zimno, kiedy wyjdzie si zciepych tuneli... zauway. Cudo umiechna si zulg. Rzeczywicie. Wydawa si przyzwoitym facetem stwierdzi Vimes. Co on takiego wymrucza, kiedy powi iaem, e nie szkoliem si do tej pracy? Powiedzia A kto si szkoli. Sir. Tak to zabrzmiao. Wszystkie te dyskusje... Czyli to nie jest tak, e siedzi sobie n a tronie imwi Ty zrb to, ty zrb tamto. Krasnoludy s raczej ktliwe, sir. Oczywicie wielu bdzie zaprzecza, ale aden zwielk snoludzich klanw nie jest zadowolony ztego rozwizania. Wie pan, jak to jest: ci zMie dzianki nie chcieli Albrechta, aSchmaltzbergianie by nie poparli nikogo onazwisku Zoltson, krasnoludy zAnkh-Morpork podzieliy si na dwa obozy, aRhys pochodzi zniewielk iego klanu wydobywajcego wgiel niedaleko Llamedos. Klanu, ktry nie jest dostateczni e wany, by sta po ktrejkolwiek stronie... Chcesz powiedzie, e zosta krlem nie dlatego, e wszyscy go lubili, tylko e nikt nie u bardzo niechtny? Zgadza si, sir. Vimes obejrza pogniecione listy uwierzytelniajce, ktre krl wcisn mu wrk. Wwietle auway sabe litery wrogu. PNOC, ZOBACZYSZ? Nucc pod nosem, oderwa kawaek papieru izwin go wkulk. Ateraz do tego przekltego wampira rzek. Prosz si nie martwi, sir odezwaa si Cudo. Co najgorszego moe panu zrobi? Odgry Dzikuj za sowa pociechy, kapralu. Prosz mi wyjani... Te kostiumy, ktre nosz niekt oludy... Wiem, e wkadaj je na powierzchni, eby nie zatruo ich brzydkie wiato soca, co je nosz na dole? To tradycja, sir. Nosili takie, hm... No, myl, e nazwaby pan ich stukmanami, sir. Aco robili? Wie pan, co to jest metan, sir? Gaz kopalniany, ktry pojawia si czasem wtunelach. W ybucha. Cudo opowiadaa, aVimes widzia wmylach obrazy... Grnicy wycofywali si zzagroonego obszaru, jeli mieli szczcie. Wchodzi stukman, maj bie wiele warstw kolczugi iskry. Nis sakw zwiklinowymi kulkami wypchanymi szmatami mo zonymi woleju. Idugi drg. Iproc. Gboko wkopalni, cakiem sam, sysza stukania. Sysza Agiego Motokrada iwszystkie inn ktre wydaj dwiki wdalekich tunelach. Nie mg uywa wiata, poniewa wiato oznaczao nag, nadchodzc zhukiem mier. Pos ej ciemnoci, gboko pod powierzchni. Jest taki gatunek wierszcza, ktry yje wkopalniach. wierka gono wobecnoci gazu kopa o. Stukman nis ze sob takiego wklatce umocowanej do hemu. Kiedy wierszcz zapiewa, stukman, jeli cechowaa go albo wielka pewno siebie, albo sk samobjcze, cofa si, zapala pochodni na kocu drga iwysuwa przed sob. Ostroniejsz ofa si dalej izprocy posya wniewidzialn mier kul poncych gaganw. Wobu przyp

uby skrzany pancerz cho wczci osoni go przed wybuchem. Pocztkowo ten niebezpieczny fach nie przechodzi zpokolenia na pokolenie, bo kto by wyszed za stukmana? Byli waciwie chodzcymi trupami. Ale czasami mody krasnolud chcia osta jednym znich; rodzina bya dumna, egnaa go, apotem mwia onim, jakby ju nie y byo atwiej. Czasami jednak stukman wraca. Aci, ktrzy przeyli, potem przeywali znowu, poniewa prze anie to kwestia praktyki. Iniekiedy opowiadali troch otym, co syszeli samotni wgboki kopalniach... pukania martwych krasnoludw prbujcych wydosta si zpowrotem na wiat, da i miech Agiego Motokrada, bicie serca wia dwigajcego Dysk... Stukmani zostawali krlami. Vimes sucha tego zrozdziawionymi ustami. Zastanawia si, dlaczego udemona krasnoludy t ierdz, e nie maj religii ani kapanw. Bycie krasnoludem jest religi. Ludzie wchodzili rok dla dobra klanu, syszeli gosy, doznawali przemiany iwracali, eby otym opowiedzie. . A potem, pidziesit lat temu, jaki krasnolud bawicy si majsterkowaniem wAnkh-Morpork ry, e jeli umieci wlatarni zwyk cienk siateczk, pomie wobecnoci gazu pali si nie wybucha. Byo to odkrycie ogromnej wagi dla krasnoludzkoci ijak czsto si zdarza pr zy takich odkryciach, niemal natychmiast doprowadzio do wojny. Pniej istniay dwie grupy krasnoludw owiadczya ze smutkiem Cudo. S Miedziankowc szyscy uywaj lamp ipatentowego wybuchacza gazu, iSchmaltzbergianie, ktrzy trzymaj si adycyjnych metod. Oczywicie wszyscy jestemy krasnoludami dodaa szybko. Ale stosunki s... do napite. Wyobraam sobie. Nie, nie. Wszystkie krasnoludy uznaj, e dolny krl jest niezbdny. Tylko e... ...nie cakiem rozumiej, dlaczego stukmani wci s tacy wani? To bardzo smutne westchna Cudo. Mwiam panu, e mj brat Chrapcio zosta stukmanem Chyba nie. Zgin wwybuchu gdzie pod Borogrovi. Ale robi to, oczym zawsze marzy. Ipo chwili naczy do chwili, kiedy dosiga go fala wybuchu. Potem raczej nie. Powz wtacza si ju pod gr niedaleko miasta. Vimes spojrza zgry na may okrgy hem bawne, jak czasem moe si wydawa, e zna si kogo... Koa zaturkotay po deskach zwodzonego mostu. Jak na zamki, ten wyglda, jakby mg go zdoby may oddzia niezbyt dowiadczonych onie budowniczy nie myla ofortyfikacjach. Wyranie day si zauway wpywy bani imoe co bnych tortw. By to zamek do podziwiania. Jeli chodzi oobron, schowanie gowy pod koc m goby by nieco skuteczniejsze. Kareta zatrzymaa si na dziedzicu. Ku zdumieniu Vimesa drzwiczki otworzya znajoma pos ta wobszarpanym czarnym paszczu. Igor? Tak, jastnie panie? Co ty tu robisz, udemona? Eee... Otwieram te oto drzwiczki, jastnie panie. Ale dlaczego nie jeste... Wtedy dopiero do Vimesa dotaro, e ten Igor jest inny. Mia oboje oczu tego samego ko loru, aniektre blizny winnych miejscach. Przepraszam wymamrota. Zdawao mi si, e jeste Igorem. Aha, jastnie pani, chodzi omojego kuzyna Igora domyli si Igor. Pratsuje wambast Tso uniego stsycha? No, wyglda... niele. Cakiem... niele. Tak. Nie wstpomina, jak stsobie radzi Igor, jastnie panie? zapyta Igor. Odchodzi, utykaj tak szybko, e Vimes musia podbiec, by dotrzyma mu kroku. Nikt znasts nie mia od nie o wiestci, nawet Igor, chocia zawstsze byli ze stsob blistsko. Przepraszam, ale czy wszyscy twoi krewni maj na imi Igor? Otak, jastnie panie. Dla uniknicia zamiestszania. Naprawd? Tak. Kady, kto cost znaczy wUberwaldzie, nie pomystlaby nawet, eby zatrudni innego ni Igora. Jestsestmy na miejstscu, panie. Jastnie pani oczekuje. Przeszli pod wysokim sklepieniem, aIgor otworzy drzwi majce owiele wicej wiekw, ni aa powaga. Prowadziy do korytarza. Na pewno chcesz wej? zwrci si Vimes do Cudo. Ona jest wampirem.

Wampiry mnie nie martwi, sir. Masz szczcie. Vimes zerkn na milczcego Tan tonyego. Kapitan wydawa si spity. emu przyjacielowi, e nie bdzie potrzebny imoe na nas zaczeka przy powozie, szczciarz den. Po czym doda: Ale nie tumacz tych ostatnich sw. Igor otworzy wewntrzne drzwi, kiedy Tantony niemal biegiem wypada na zewntrz. Jego astskawost jego ekstscelencja. Och, sir Samuel! zawoaa lady Margolotta. Nieche pan vejdzie. Viem, e nie lubi pan jego askavoci. To mczce, pravda? Ale czasami niezbdne. Nie tego si spodziewa. Wampiry nie powinny nosi pere ani rowych swetrw. Wwiecie Vi e nosiy te praktycznych butw na paskim obcasie. Inie miay salonw, wktrym kady mo t umeblowania pokryty by perkalem. Lady Margolotta wygldaa jak czyja matka, cho raczej matka kogo, kto odebra kosztowne yksztacenie imia kucyka oimieniu Brykacz. Poruszaa si jak kto przyzwyczajony do sweg iaa, ajej wygld opisywany by, jak sysza czasem Vimes, jako kobieta wpewnym wieku. i nie dowiedzia, ojaki wiek konkretnie chodzi. Ale... nie wszystko tu pasowao. Na rowym swetrze miaa haftowane nietoperze, awzory na meblach te si znimi kojarzyy. Zwinity na poduszce may piesek zkokard na szyi wygl j na szczura ni na psa chocia wtym przypadku trudno mie pewno, bo psy tej natury wy j zwykle szczurowato. Wkadym razie oglny efekt by taki, jakby kto czyta nuty, ale ni nie sysza muzyki. Uwiadomi sobie, e lady Margolotta uprzejmie czeka na jego reakcj, wic skoni si szty Och, prosz sobie darova ceremonie powiedziaa. Niech pan siada. Otworzya szafk. ochot na Bycz Krev? To ten drink zwdk? Bo... Nie odpara cicho. Obaviam si, e to ten drugi. Mamy ze sob co vsplnego, pravda? nie pije... trunkv. Oile viem, by pan alkoholikiem, sir Samuelu. Nie odpar oszoomiony Vimes. Byem pijakiem. Trzeba by owiele bogatszym ni ja, e lkoholikiem. Dobrze poviedziane. Mam lemoniad, jeli pan zechce. Apanna Tyeczek? Nie mamy tu piva, co pevnie pani ucieszy. Cudo zerkna zdumiona na Vimesa. Ehm... Moe odrobin sherry? Oczyvicie. Moesz nas zostavi, Igorze. Pravdzivy skarb dodaa, kiedy suga wyszed. Rzeczywicie wyglda, jakby wanie zosta wykopany zgodzi si Vimes. Cae spotkanie nie przebiegao wedug jego mylowego scenariusza. Oh, vszystkie Igory tak vygldaj. Jest vnaszej rodzinie od ponad dvustu lat. No, prz ynajmniej viksza jego cz. Naprawd? Vszystkie Igory s niezvykle popularne vrd modych dam. Uznaam, e lepiej nie zgadyva u. Lady Margolotta umiechna si promiennie. C, za paski tu pobyt, sir Samuelu. Duo pani omnie wie zauway niepewnie Vimes. Vikszo ztego to dobre rzeczy, zapevniam. Chocia ma pan skonno do lekcevaenia pap roboty, atvo si pan irytuje, jest pan zbyt sentymentalny, auje pan, e nie uzyska vyks tacenia, ale nie ufa pan vyksztaceniu uinnych, jest pan niezvykle dumny ze svojego miasta iobavia si pan, e zdradza svoj klas. Moi... przyjaciele wAnkh-Morpork nie znal i na paski temat nic bardzo zego, aprosz mi vierzy, s vtym napravd dobrzy. No inie pan vampirv. Ja... Och, to zrozumiae. Oglnie biorc, jestemy strasznymi ludmi. Ale pani... Staram si podchodzi do ycia zlepszej strony. Aprzy okazji: co pan sdzi okrlu? Jest bardzo... spokojny stwierdzi Vimes, dyplomata. Raczej przebiegy. Na pevno vicej si doviedzia opanu ni pan onim. Jestem otym prze Moe ciasteczko? Sama ich nie jadam, naturalnie, ale vmiasteczku jest taki czoviek, ktry robi cudovne czekoladove. Igor? Tak, jastnie pani odezwa si Igor. Vimes rozpyli lemoniad prawie na cay pokj. Przecie go tu nie byo! zawoa. Widziaem, jak wychodzi! Syszaem, jak zamyka drzw Igor ma dzivne metody. Podaj sir Samuelovi servetk, Igorze. Mwia pani, e krl jest przebiegy przypomnia Vimes, prbujc wytrze lemoniad ze s

Dopravdy? Nie, nie mogabym chyba poviedzie czego takiego. To byoby niezbyt dyplomaty czne odpara gadko lady Margolotta. Oczyvicie vszyscy popieramy dolnego krla, vybr snoludztva jako caoci. Navet jeli myleli, e dostan tradycjonalist, adostali nieviad Czy powiedziaa pani wanie to ostatnie zdanie? spyta Vimes, unoszc si na morzu dyp ji mimo mokrych spodni. Absolutnie nie. Vie pan, e ich Kajzerka zKamienia zostaa skradziona? Mwi, e nie... Vierzy im pan? Nie. Bez niej nie moe si odby koronacja. Viedzia pan otym? Bdziemy musieli zaczeka, a upiek nastpn? Nie. Nie bdzie vicej dolnych krlv wyjania lady Margolotta. Pravovitych, rozumie ajzerka reprezentuje cigo od samego Bhriana Krvavego Topora. Mvi, e usiad na niej, jeszcze bya ciepa, ipozostavi odcisk. Chce pani powiedzie, e wadza przechodzi zty... zsiedzenia na siedzenie? Ludzie vierz wkorony, pravda? Tak, ale one przynajmniej tkwi na drugim kocu! No vic trony. Lady Margolotta westchna. Ludzie tak vag przyvizuj do najdzivnie eczy. Korony. Relikvie. Czosnek. Zreszt natychmiast vybuchnie vojna domova ovadz, at lbrecht zpevnoci vygra. Po czym zablokuje vszelki handel zAnkh-Morpork. Vie pan otym? On uvaa, e to ze miasto. Wiem, e to ze miasto odpar Vimes. Aprzecie tam mieszkam. Syszaam, e ma plany, by vszystkie yjce tam krasnoludy ogosi dhrarak cigna wa usysza syknicie Cudo. To znaczy niekrasnoludy. To powana decyzja zjego strony mrukn Vimes. Nie wydaje mi si, eby nasi chopcy tym przejli. Urn... powiedziaa Cudo. Ot to. Ta moda dama vyglda na przejt, apan postpiby rozsdnie, gdyby jej posuch . Bardzo przepraszam zirytowa si Vimes. Ale jaki pani ma wtym interes? Napravd pan nic nie pije, sir Samuelu? Nie. Navet jednego? Nie! powtrzy Vimes ju ostrzej. Wiedziaaby pani otym, gdyby wiedziaa pani cokolw . Ajednak trzyma pan p butelki wdolnej szufladzie biurka, jako co vrodzaju permanentn testu powiedziaa lady Margolotta. Ato, sir Samuelu, sugeruje kogo, kto nosi vosien c pod ubraniem. Chc wiedzie, kto to powiedzia! Lady Margolotta westchna iVimes mia wraenie, e nie zaliczy kolejnej prby. Jestem bogata, sir Samuelu. Vampiry zvykle s bogate. Nie viedzia pan? Lord Vetinar i, jak syszaam, vierzy, e informacja to pienidz. Ale vszyscy viedz, e pienidze zavsz yy informacj. Pienidz nie musi mvi, vystarczy, e sucha. Zamika, jakby nagle postanowia sucha. Vimes poruszy si niespokojnie pod jej natrtnym ojrzeniem. Jak tam Havelock Vetinari? spytaa. Patrycjusz...? Och, wietnie. Musi by ju do stary. Nigdy nie byem pewien, ile ma lat przyzna Vimes. Jest wmoim wieku, jak przypuszcza . Lady Margolotta wstaa nagle. To bya interesujca rozmova, sir Samuelu. Ufam, e lady Sybil czuje si dobrze? Eee... tak. Svietnie. Tak si ciesz. Spotkamy si znovu, zca pevnoci. Igor pana odprovadzi. Vyr cunku dla barona, kiedy pan go zobaczy. Prosz pogaska go ode mnie po govie. Oco tu chodzio, Cudo? zapyta Vimes, gdy kareta zacza zjazd po zboczu. Wktrej czci, sir? Praktycznie wkadej, prawd mwic. Dlaczego krasnoludy wAnkh-Morpork maj si przej aa je za niekrasnoludy? Wiedz przecie, e naprawd s krasnoludami. Nie byliby poddani krasnoludziemu prawu. Nie wiedziaem, e s.

Znaczy, to jakby... Jak si prowadzi swoje ycie, sir. Maestwa, pogrzeby, takie rzeczy Maestwa nie bd legalne. Starych krasnoludw nie bdzie wolno grzeba wdomu. Ato by e. Kady krasnolud marzy otym, eby na staro wrci do domu iotworzy ma kopalni. Kady? Nawet ci, ktrzy urodzili si wAnkh-Morpork? Dom moe mie rne znaczenia, sir odpara Cudo. S te inne sprawy. Umowy strac wa lubi dobre, trwae reguy, sir. Przecie wAnkh-Morpork te mamy prawa. Mniej wicej. Midzy sob krasnoludy wol uywa wasnych, sir. Jestem pewien, e krasnoludom zMiedz si nie spodoba. Nie, sir. Nastpi rozam. Ikolejna wojna. Cudo westchna. Ale dlaczego ona cigle mwia opiciu? Nie wiem, sir. Nie lubi ich. Nigdy nie lubiem inigdy nie bd lubi. Tak jest, sir. Zauwaya tego szczura? Tak, sir. Mam wraenie, e miaa si ze mnie. Powz znw wjecha na uliczki Bzyku. Jak powana t Myl, e gorsza od tej sprzed pidziesiciu lat uznaa Cudo. Nie przypominam sobie, eby ludzie oniej wspominali. Wikszo ludzi nic oniej nie wie, sir. Toczya si gwnie pod ziemi. Podkopy pod chod opanie tuneli inwazyjnych itak dalej. Moe par domw zapado si wtajemnicze dziury, al nie dostali wgla na czas, ale to wszystko. To znaczy, e krasnoludy staraj si zawali kopalnie innych krasnoludw? Otak. Mylaem, e jestecie wszyscy praworzdni. Jestemy, sir. Tylko nie bardzo litociwi. Na bogw, myla Vimes, gdy kareta przetoczya si przez most wcentrum miasta. Nie przysa mnie tu na koronacj, tylko na wojn, ktra si jeszcze nie zacza. Spojrza na Tantonyego, ktry obserwowa go zuwag, ale szybko odwrci wzrok.

Lady Margolotta spogldaa za powozem, pki nie dotar do bram miasta. Staa nieco cofnita od okna. Niebo byo zachmurzone, ale trudno si pozby dawnych przyzwyczaje iinstynktw p zetrwania. Ten czoviek ma vsobie tyle gnievu, Igorze. Tak, jastnie pani. Wida, obvarovuje si murem cierplivoci. Ciekawe, jak bardzo mona go przycisn. Wyprowadziem karawan, jastnie pani. Czyby ju byo tak pno? Lepiej ruszajmy vtakim razie. Vszyscy czuj si przygnbieni, zjaviam si na spotkaniu. Sam viesz.

Zamek po drugiej stronie doliny by bardziej surowy ni konfekcyjna budowla lady Mar golotty. Mimo to jednak brama staa otworem inie wygldaa, jakby czsto j zamykano. Gwne drzwi byy wysokie isprawiay wraenie cikich. Tylko jedno sugerowao, e nie zos e ze standardowego katalogu wyposaenia zamkw umieszczone wnich mniejsze wskie drzwic zki, wysokie na kilka stp. Po co to? zdziwi si Vimes. Nawet krasnolud rozbiby sobie gow. To chyba zaley, jaki ksztat ma kto, kto tu wchodzi, sir domylia si Cudo. Drzwi otworzyy si, gdy tylko Vimes dotkn koatki wksztacie wilczego ba. Ale tym raze rzygotowany. Dzie dobry, Igorze powiedzia. Dzie dobry, wastsza ekstscelencjo. Igor skoni si nisko. Igor iIgor przesyaj pozdrowienia, Igorze. Dzikuj, wastsza ekstscelencjo. Stskoro ju ekstscelencja otym wstspomnia, czy mgbym pastskiej karety paczk dla Igora? Chodzi ci oIgora zambasady? Onim wastnie mwi, wastsza ekstscelencjo powiedzia cierpliwie Igor. Taka pomocna ebie. Oczywicie, to aden kopot. Jests dobrze zapakowana, ana lodzie bdzie stwiea izdrowa. Prostsze tdy. Jastnie pa az bdzie gotw. Dba oform. Utykajc, Igor wprowadzi ich do duej sali, ktrej jedna ciana skadaa si gwnie zkom

i iznikn. Czy on powiedzia to, co myl, e powiedzia? zapyta niepewnie Vimes. Odoni ilod To nie jest tak, jak zabrzmiao, sir odpowiedziaa Cudo. Mam nadziej. Na bogw, spjrz tylko na to! Z krokwi zwisaa wielka czerwona flaga. Porodku miaa czarn wilcz gow zpyskiem penym owanych zygzakw byskawic. To chyba ich nowy sztandar uznaa Cudo. Sdziem, e maj tylko herb zdwugowym nietoperzem. Moe uznali, e pora na zmian, sir. Ach, wasza ekscelencjo! Czy Sybil nie przyjechaa zpanem? Kobieta, ktra wesza, bya An u, troch tylko zaokrglon przez lata. Miaa na sobie dug zielon sukni, bardzo staro standardw Ankh-Morpork, chocia pewne style nigdy nie wychodz zmody na odpowiedniej figurze. Odgarniaa wosy, idc wich stron. Ehm... Zostaa dzisiaj wambasadzie. Mielimy do mczc podr. Mam zapewne przyjemno ne von Uberwald? Apan si nazywa Vimes. Sybil wci pisze opanu wlistach. Baron bdzie za moment. Bylimy na owach istracilimy poczucie czasu. Przypuszczam, e czyszczenie koni zajmuje sporo pracy stwierdzi uprzejmie Vimes. Umiech Serafine przez chwil wyglda dziwnie. A... tak przyznaa. Czy Igor moe poda panu co do picia? Nie, dzikuj. Usiada na jednym zmocno wypchanych foteli iumiechna si promiennie. Spotka pan ju nowego krla, wasza ekscelencjo? Dzi rano. Ma jakie problemy, jak sdz. Dlaczego pani tak myli? spyta Vimes. Serafine wygldaa na zaskoczon. Wydawao mi si, e wszyscy otym wiedz. No c, jestem tu moe zpi minut. Trudno mnie uzna za wszystkich. Teraz, jak zsatysfakcj zauway, bya naprawd zakopotana. My... syszelimy tylko, e jest jaki kopot powiedziaa. Och, wie pani... Nowy krl, organizacja koronacji... Problemy musz si pojawi. Wic to jest wanie dyplomacja, pomyla. Jak kamstwo, tylko dla ludzi zwyszej klasy. Tak. Oczywicie. Angua dobrze sobie radzi oznajmi. Na pewno si pan niczego nie napije? spytaa szybko Serafin, wstajc. O, jest ju m Baron wkroczy do sali jak trba powietrzna, ktra porwaa kilka psw. Skakay przed nim i yy wok. Witam! Witam! zahucza. Vimes spojrza na potnego mczyzn nie grubego, nie wysokiego, po prostu zbudowanego m edn dziesit powyej skali. Nie tyle mia twarz zbrod, ile raczej brod zniewielkim sk twarzy, widocznym wwskiej szczelinie pomidzy wsem ibrwiami. Zmierza wstron Vimesa ze skaczcych cia, sierci izapachu starych dywanw. Vimes przygotowa si na mocny ucisk doni, ale itak si skrzywi, kiedy koci zgrzytny wietnie, e pan przyjecha, hej? Tyle opanu syszaem! Ale nie do, pomyla Vimes. Zastanawia si, czy kiedykolwiek znowu bdzie mg uywa d isku. Psy przeniosy zainteresowanie na niego. By obwchiwany. Najgbszy szacunek dla Ankh-Morpork, hej? powiedzia baron. Eee... dobrze jkn Vimes. Krew dopywaa mu tylko do nadgarstka. Siadaj pan! szczekn baron. Vimes stara si unika tego okrelenia, ale baron tak wanie mwi: krtkimi, urywanymi z , akade byo jak okrzyk. Zosta doprowadzony do fotela. Potem baron puci jego do, asam rzuci si na dywan. Pod ne psy zwaliy si na niego. Serafine wydaa dwik mieszczcy si gdzie pomidzy warkniciem acichym tsk! maeski aron posusznie zepchn zsiebie psy iopad na fotel. Musi pan przyjmowa nas takich, jacy jestemy. Serafine umiechna si samymi ustami. e prowadzilimy bardzo nieformalny dom. Bardzo mie miejsce zapewni sabo Vimes, rozgldajc si po wielkiej sali. Myliwskie trofea wisiay rzdami na cianach, ale przynajmniej nie byo adnych gw troll

e byo te broni. Ani jednej wczni, starego zardzewiaego miecza, nawet zamanego uku, c iwie naleao uzna za amanie prawa ozamkowych dekoracjach. Raz jeszcze popatrzy na cia otem na rzeb nad kominkiem. Po czym jego wzrok zsun si wd. Jeden zpsw aVimes wmylach musia zaznaczy, i uywa tego terminu wycznie dlatego, dynku, atam zwykle nie spotyka si wilkw go obserwowa. Vimes nigdy jeszcze nie widzia takiego szacujcego spojrzenia woczach zwierzcia. Ten pies go ocenia. Byo co znajomego wtych jasnych wosach tworzcych grzyw. Waciwie cakiem przypomina e by mocniej zbudowany. Vimes dostrzeg jeszcze jedn rnic, niewielk, lecz przeraaj n. Jak Angua, ten zwierz budzi wraenie zatrzymanego ruchu; gdy jednak Angua zawsze wygldaa jak gotowa do ucieczki, ten wyglda jak gotw do ataku. Ambasada si panu spodobaa? Naleaa kiedy do nas, wie pan, zanim sprzedalimy posiado i V... Ve... Vetinari dokoczy Vimes, zoporem odrywajc wzrok od wilka. Oczywicie wasi ludzie wprowadzili znaczne zmiany mwia dalej. My te kilka doda Vimes, przypominajc sobie plamy janiejszego drewna wmiejscach po ych trofeach. Musz przyzna, e wielkie wraenie zrobia na mnie azienka. Ta kp... Prz zam? Baron niemal zaskomla. Serafine spojrzaa na niego zniechci. Tak rzeka ostrym tonem. Domylam si, e dokonano interesujcych zmian. Jestecie pastwo zpewnoci szczliwi, majc tu gorce rda powiedzia Vimes. To t yla, kiedy czowiek pozwala ustom papla, asam obserwuje oczy rozmwcw. Cakiem jak pra iny. Sybil chciaaby pojecha do wd, do Bad Heisses Bad... Za plecami usysza cichy warkot barona izauway wyraz irytacji na twarzy Serafine. Powiedziaem co niewaciwego? zapyta niewinnie. Mj m ostatnio nie czuje si najlepiej wyjania baronowa tym szczeglnym gosem ony za Myli, e wszystko jest wporzdku, ale jak zostaniemy sami.... Tak mi przykro. Wtakim razie lepiej przedstawi listy uwierzytelniajce. Wsta iwyj dokument. Serafine szybko wycigna rk iwzia go od niego. Przeczytam obiecaa ze sodkim umiechem. To oczywicie zwyka formalno. Wszyscy pr li okomendancie Vimesie. Nie chciaabym pana urazi, naturalnie, ale bylimy troch zdziw ieni, kiedy Patrycjusz... Lord Vetinari podpowiedzia usunie Vimes, troch mocniej akcentujc pierwsz sylab. dany znak, za jego plecami zabrzmia warkot. Wsamej rzeczy... powiadomi, e to pan przyjedzie. Spodziewalimy si raczej kogo zbar ... dowiadczonych dyplomatw. Och, nie gorzej od innych potrafi czstowa kanapkami zogrkiem zapewni Vimes. Aj i ch na mae zote czekoladowe kulki uoone wstosik, jestem waciwym czowiekiem. Rzucia mu przecige, chodne spojrzenie. Prosz wybaczy, wasza ekscelencjo powiedziaa. Morporski nie jest moim pierwszym jz em iobawiam si, e moglimy niewiadomie wprowadzi si nawzajem wbd. Jak rozumiem, w ciu jest pan policjantem? Wprawdziwym yciu tak przyzna Vimes. WBzyku zawsze bylimy przeciwni formacjom policyjnym. Uwaamy, e naruszaj swobod jedn ki. C, istotnie wysuwa si ten argument. Oczywicie wszystko zaley od tego, czy ow jednos est pani, czy te kto wychodzcy przez okno azienki... Vimes zauway grymas baronowej z rodzinnymi srebrami wworku. Na szczcie bezpieczestwo nigdy nie stanowio dla nas problemu. To mnie nie dziwi... Oczywicie zpowodu murw, bram itemu podobnych. Mam nadziej, e wieczorem przyprowadzi pan Sybil na bankiet. Ale widz, e pana zatrzym ujemy, azpewnoci ma pan liczne obowizki. Igor pana odprowadzi. Tak, jastnie pani odezwa si Igor za plecami Vimesa. Vimes czu, jak za groblami jego umysu wzbiera rzeka furii. Przeka sierant Angui, e pani oni pytaa rzek, wstajc. Istotnie zgodzia si Serafine. Wtej chwili jednak marz oodprajcej kpieli doda izsatysfakcj patrzy, jak bar egnam pastwa. Cudo maszerowaa obok niego korytarzem. Ani sowa, dopki std nie wyjdziemy sykn Vimes. Sir?

Bo chciabym, ebymy std wyszli. Kilka psw wybiego za nimi na dwr. Nie warczay, nie obnaay zbw, ale zachowyway si celowo, ni Vimes zwyk oczekiwa po wchaczach kroczy woglnoci. Woyem paczk do karety, wastsza ekstscelencjo poinformowa Igor. Otworzy drzwiczki idotkn palcem czoa. Nie zapomn odda jej Igorowi obieca Vimes. Ale nie Igorowi. Ona jests dla Igora! Aha, racja. Kiedy konie ruszyy, Vimes wyjrza jeszcze przez okienko. Zocistogrzywy wilk wyszed na schody ipatrzy, jak odjedaj. Kiedy kareta zturkotem wyjechaa zzamku, wrci na aweczk izamkn oczy. Cudo miaa do achowa milczenie. adnej broni na cianach, zauwaya? odezwa si po chwili. Oczy wci mia zamknite, zek wymalowany na wewntrznej stronie powiek. Wwikszoci zamkw bro wisi wszdzie. C, to przecie wilkoaki, sir. Czy Angua mwia co oswoich rodzicach? Nie, sir. Oni te nie chcieli oniej mwi, to oczywiste. Vimes otworzy oczy. Krasnoludy? mr ze dobrze sobie radziem zkrasnoludami. Awilkoaki? Nie, zwilkoakami te nie byo adny lemw. Wic dlaczego jedyn osob, ktra dzi rano nie prbowaa mnie wykiwa, by krwiopij ? Nie wiem, sir. Duy mieli kominek. Wilkoaki lubi nocami sypia przy ogniu, sir wyjania Cudo. Baronowi chyba faktycznie wfotelu nie byo wygodnie. To zauwayem. A jakie to motto mi eli wyrzebione nad tym wielkim kominkiem? Homini... Homo homini lupus, sir stwierdzia Cudo. To znaczy Czowiek czowiekowi wilkiem, si Ha... Dlaczego waciwie ci nie awansowaem, Cudo? Poniewa atwo si pesz, kiedy mam krzycze na ludzi, sir. Sir, zauway pan co dziwneg trofeach, ktre wisiay na cianie? Vimes znowu przymkn oczy. Jele, niedwiedzie, jaka odmiana pumy... Oco wam chodzi, kapralu? Czy zauway pan co zaraz pod nimi? Chwileczk... Wydaje mi si, e tam byo tylko puste miejsce, Tak jest, sir. Zwbitymi ema haczykami. Dao si je zauway. Vimes si zawaha. Chodzi ci zacz ostronie otakie trzy haczyki, na ktrych mogy wisie trofea, dop ay zdjte? Wanie taki rodzaj haczykw, sir. Tak. Tylko moe gw jeszcze nie powieszono. Gw trolli? Kto to wie, sir. Powz wjecha na ulice miasteczka. Cudo, masz jeszcze t kamizelk ze srebrnej kolczugi, ktr kiedy nosia? Nie, sir. Zrezygnowaam zniej, bo uznaam, e to nielojalne wobec Angui. Adlaczego pan yta? Co mi przyszo do gowy. Bogowie, czy to pod siedzeniem to paczka Igora? Chyba tak. Ale wie pan, sir, znam troch Igorw. Jeli to rzeczywicie do, to poprzedni wacicielowi zpewnoci nie bya ju potrzebna. Moe mi pan wierzy. Jak to? On odcina kawaki martwych ludzi? To chyba lepiej, ni gdyby odcina kawaki ywych, sir. Wiesz, oco mi chodzi! Sir, jeli ktry zIgorw panu pomg, dobre maniery wymagaj, by wtestamencie zaznaczy e zabra wszelkie... fragmenty, ktre mogyby pomc komu innemu. Nigdy nie daj pienidz ie nosz przy sobie niedue karty. Igorzy s bardzo szanowani wUberwaldzie. Niezastpieni ze skalpelem iig. Waciwie to co wrodzaju powoania. Ale przecie cali s pokryci szwami ibliznami! Nikomu nie zrobi nic, jeli najpierw nie wyprbuj tego na sobie. Vimes postanowi przeanalizowa ca groz tej opowieci. Pozwalao mu to nie myle obrak feach. Aczy s te jakie... Igoriny? Igoretty?

C, kady zIgorw uwaany jest za cenn zdobycz dla modej damy... Naprawd? Aich crki s zwykle bardzo atrakcyjne. Oczy na tym samym poziomie itak dalej? Otak. Ale za bram kiedy wreszcie si uchylia wodpowiedzi na niecierpliwe stukania zobaczyl nie pokrzywione rysy Igora, tylko roboczy koniec kuszy Detrytusa, ktra bya jednak minimalnie gorsza. To my, sierancie powiedzia Vimes. Kusza cofna si, abrama stana otworem. Przepraszam, sir, ale pan mwi, e mam sta na warcie wyjani Detrytus. Nie ma potrzeby... Kto zrani Igora, sir. W wielkiej kuchni siedzia Igor zbandaem na gowie. Wok niego krztaa si lady Sybil. Zaczam go szuka par godzin temu, aon lea nieprzytomny na niegu. Pochylia si d e nic sobie nie przypomina. Vimes usiad. Pamitasz, co robie, przyjacielu? Igor rzuci mu mtne spojrzenie. No wic, jafnie panie, wyfedem wyadowa jedzenie ztego drugiego powozu, iwamie cof c m, kiedy nagle zgafo fiato. Myfl fobie, e mufiaem fi poflizn. Albo kto ci uderzy? Igor wzruszy ramionami. Przez krtk chwil oba znalazy si na tym samym poziomie. Wpowozie nie byo niczego, co warto by ukra wtrcia lady Sybil. Nie, chyba e kto umiera bez sandwicza kostkowego. Co zgino? em wszystko porwna zlist, co mi j daa jej askawo owiadczy Detrytus, patrzc Niczego nie brakowao, sir. Pjd isam to obejrz. Kiedy byli na zewntrz, podszed do powozu izbada nieg dookoa. Tu itam widoczne byy k ie bruku. Potem spojrza na siatk. No dobra, Detrytus rzek. Gadaj. To takie przeczucie, sir zahucza troll. Wiem, e tpak to moje drugie imi... Nie wiedziaem, e macie pierwsze imi, sierancie. Ale nie myl, coby to by jeden ztych przypadkw, co si zdarzaj przypadkiem. No ale mg przecie spa zwozu, kiedy wyadowywa rzeczy. Amoga to by wrka Gliniany Dzwoneczek, sir. Vimes by pod wraeniem. Ze strony Detrytusa byo to mylenie prawdziwie niskotemperatur owe. Wrota na ulic s otwarte cign Detrytus. Tak sobie myl, e Igor wzi izaskoczy rzeczy. Sam mwie, e nic nie zgino. Moe zodziej si wystraszy, sir. Kiedy zobaczy Igora? Tak, to moliwe... Vimes popatrzy na worki iskrzynie. Apotem popatrzy jeszcze raz. Rzeczy leay rzucone b le jak nie wtaki sposb wypakowuje si adunki, chyba e kto usiuje znale co wwiel Ale kto zadawaby sobie tyle trudu, eby ukra troch ywnoci? Niczego nie brakuje... Potar podbrdek. Akto pakowa wz, Detrytus? Nie wiem, sir. Pewno lady Sybil zwyczajnie wzia izamwia to wszystko. No itroch nam si spieszyo przy wyjedzie... Vimes przerwa. Lepiej zostawi to wtym miejscu. Mia pewien pomys, ale gdzie dowody? Mona stwierdzi, ie zgino nic, co powinno si tu znajdowa. Azatem musieli zabra co, czego na wozie by powinno. Nie. Na razie to tylko myl do zapamitania. Wrcili do holu. Wzrok Vimesa pad na stos wizytwek na stoliku przy drzwiach. Byo duo goci wyjani Detrytus. Vimes wzi gar wizytwek. Niektre miay zocone brzegi. Ci dyplomaci to wszyscy chc, eby pan przyszed na drinka ikukuki. Koktajle, jak przypuszczam. Przeglda kartoniki. Hmm... Klatch... Muntab... Genoa.. . Lancre... Lancre? Przecie mona splun nad caym tym krlestwem! Maj tu ambasad?

Nie, sir, gwnie to maj skrzynk pocztow. Zmiecimy si wniej wszyscy? Wynajli dom na koronacj, sir. Vimes rzuci zaproszenia na stolik. Chyba tego nie znios westchn. Ile mona wypi soku owocowego iilu wysucha marny e jest najblisza wiea sekarowa, Detrytus? Jakie pitnacie mil std na O, sir. Chciabym sprawdzi, co si dzieje wdomu. Myl, e po poudniu lady Sybil ija wybierze i przejadk po okolicy. To j troch rozerwie. A potem, pomyla, zaczekam na pnoc, zobaczysz? Jeszcze nie pora obiadu. W rezultacie Vimes zabra Igora jako stangreta iprzewodnika oraz stranikw: Tantonyego itego, oktrym ju zawsze mia myle jako oColonesque. Skimmer wci nie wrci ztej p awy, ktra zajmowaa jego czas, aVimes uzna, e prdzej go demony porw, ni zostawi amba estrzeon. Inne okrelenie dyplomaty, myla, brzmi szpieg. Jedyna rnica, to e rzd gospodarza wi ma do czynienia icaa sztuka polega na tym, eby ich przechytrzy. Prawdopodobnie. Soce przygrzewao, wiatr by chodny, agrskie powietrze stwarzao zudzenie, e mona k u dotkn wycignit rk. Za miastem onieone teraz winnice ifarmy trzymay si zboczy, pork nazwano by urwiskami; po chwili jednak ustpiy miejsca sosnowym lasom. Tu itam, na zakrtach drogi, wdole wida byo rzek. Igor na kole pojkiwa aonie. Zapewni mnie, e uIgorw rany szybko si goj powiedziaa lady Sybil. Musz. Pan Skimmer twierdzi, e to bardzo zdolni chirurdzy, Sam. Na pewno nie kosmetyczni. Kareta zwolnia. Czsto tu przyjedasz, Igorze? zapyta Vimes. Pan Fleepf pofya mnie raz na tydzie, ebym odebra wiadomofci, jafnie panie. Chyba atwiej byoby postawi wie przekanikow wBzyku. Rada miafta jeft temu ftanowczo przeciwna, jafnie panie. Aty? Jeftem bardzo nowoczefny wpogldach, jafnie panie. Wiea wznosia si ju cakiem blisko. Pierwsze dwadziecia stp zwskimi, zakratowanymi o budowano zkamienia. Na tym uoono szerok platform, zktrej wyrastaa wiea waciwa. B rozsdna konstrukcja. Atakujcym uniemoliwiaa wdarcie si do rodka albo podoenie ogni wntrz znajdowao si do miejsca na zapasy, eby przetrzyma oblenie, aprzeciwnik musi chopcy wrodku wezw pomoc trzydzieci sekund po rozpoczciu ataku. Kompania miaa pieni Pod tym wzgldem przypominali agentw dyliansw. Gdyby wiea przestaa dziaa, kto by s acz zadawa bardzo kosztowne pytania. Prawo tu nie obowizywao; ludzie, ktrzy by przyby i, na pewno chcieliby przesa wiatu wyran wiadomo, e nie wolno rusza wie. Wszyscy powinni otym wiedzie. Dlatego nieruchome ramiona semaforw robiy troch dziwne wraenie. Vimesowi wosy zjeyy si na karku. Zosta wkarecie, Sybil poleci. Co si stao? Nie jestem pewien odpowiedzia, chocia by pewien. Wysiad zpowozu iskin na Igora. jrze oznajmi. Gdyby nastpiy... jakie kopoty, masz odwie lady Sybil do ambasady. Jasne? Zajrza jeszcze do karety i starajc si nie patrze na Sybil unis jedno zsiedze i m miecz. Sam! zawoaa oskarycielsko. Przepraszam ci, kochanie, ale pomylaem, e lepiej mie zapasowy. Przy drzwiach prowadzcych do wiey wisia sznur. Vimes pocign iusysza nad sob dzwon Kiedy nic si nie stao, pchn drzwi. Otworzyy si bez oporu. Hej! zawoa. Odpowiedziaa mu cisza. Tu stra... Vimes urwa. Nie by przecie stra. Nie tutaj. Tutaj odznaka nie dziaaa. Vimes by tylko wcibskim d m wchodzcym na cudzy teren. Jest tam kto?! W pomieszczeniu zobaczy wysokie stosy workw, skrzy ibeczek. Drewniane schody prowadz

iy na wyszy poziom. Vimes wspi si po nich do czego bdcego poczeniem sypialni ija u tylko dwa posania zodrzucon pociel. Krzeso leao na pododze. Na stole sta czyj lec leay uoone starannie obok talerza. Na piecu co wygotowao si do sucha welaznym Vimes otworzy drzwiczki. Usysza sabe whuumf bo wpadajce do rodka powietrze na no alio zwglone drewno azgry cichy brzk metalu. Spojrza na drabin sigajc klapy wstropie. Kady, kto by si tdy wspina, prezentowa sokoci wygodnej dla miecza albo buta. Trudna sprawa, prawda? odezwa si kto nad nim. Lepiej niech pan wejdzie na gr. Mm hm. Inigo? Nie ma adnego zagroenia, wasza askawo. Jestem tu tylko ja. Ito mam uzna za bezpieczne? Vimes wspi si na drabin. Inigo siedzia przy stole iprzeglda plik papierw. Gdzie jest zaoga? To, wasza askawo, jedna ztajemnic, mmm, mmm. Apozostae to...? Inigo wskaza gestem stopnie prowadzce wyej. Niech wasza askawo sam zobaczy. Systemy poruszajce ramionami byy cakowicie porozbijane. Listwy ikawaki drutu zwisay s nie ze skomplikowanych ram. Naprawa na kilka godzin pracy wykwalifikowanego rzemielnika stwierdzi Inigo, gdy V imes wrci na d. Co si tu stao? Powiedziabym, e ludzie, ktrzy tutaj mieszkali, zostali zmuszeni do opuszczenia wiey, mmf, mmhm. Wsposb do nieuporzdkowany. Przecie to wiea warowna! Ico? Musz wychodzi po drewno. Pewnie, kompania ma swoje regulaminy, ale potem na dug ie tygodnie wsadza trzech modych ludzi do jakiej wiey ioczekuje, e bd chodzi jak w . Widzi pan t klap prowadzc do sterowni? Powinna by przez cay czas zaryglowana. Ot wasza askawo, ija take, poniewa jestemy... Draniami? podsun Vimes. No tak... mmm... Ot my bymy wymylili system, ktry nie pozwalaby na dziaanie sekara by klapa nie bya zaryglowana. Prawda? Co wtym rodzaju, owszem. Iwpisalibymy wregulamin, e oobecnoci wwiey dowolnego przybysza ma by, mmhm, maj cznie powiadamiane ssiednie wiee. Prawdopodobnie. To nieze na pocztek. Tymczasem, jak podejrzewam, kady niewinnie wygldajcy go ze smaczn, wieutk szarlo h chopcw byby serdecznie przyjty. Inigo westchn. Maj dyury po dwa miesice. In prcz drzew, mmm. Nie ma krwi, nie ma praktycznie adnych ladw walki zauway Vimes. Sprawdzae na z Wstajni powinien sta ko. Nie ma go. Jestemy tu praktycznie na skale. S wilcze lady, e wilcze lady s tutaj wszdzie. Awiatr sypa niegiem. Oni... odeszli, wasza askawo. Jeste pewien, e wpucili kogo przez drzwi? spyta Vimes. Kady, kto potrafiby wyldowa na platformie, wjednej chwili dotarby do ktrego ztyc Wampir, mmm? To moliwe, prawda? Nie ma nigdzie krwi. Po co marnowa dobre jedzenie? mrukn Vimes. Pomyl otych biednych, godujcych dzi ntabie... Ato co? Spod dolnego ka wycign skrzynk. Wewntrz byo kilka dugich na stop rur otwartych z Badger & Normal, Ankh-Morpork przeczyta gono. Flara modzierzowa (czerwona). Za Nie wkada do ust. To fajerwerki, panie Skimmer. Widziaem takie na statkach. Zaraz, co tu byo... Inigo kartkowa ksik na stole. Jeli maj powane kopoty, m alarmow. Najblisza wiea wyle tu dwch ludzi, awikszy oddzia przyjedzie zbazy na rw ardzo powanie traktuj wyczenie sekara. No tak, to ich kosztuje pienidze. Vimes zajrza wotwr modzierza. Potrzebna nam dz wiea, Inigo. Nie podoba mi si, e tkwi tu bez cznoci. Droga nie jest jeszcze taka za. Mog tu dotrze jutro wieczorem... Jestem pewien, e ni e powiniene tego robi, wasza askawo.

Vimes wyj wyrzutni zopakowania. Spojrza zoliwie na Iniga. Nie wybuchnie, dopki nie odpali si adunku wpodstawie. Te flary s bezpieczne. Istano ezsensown bro, bo wogle nie da si ich wycelowa, azreszt itak s ztektury. Chod, a dachu. Warto poczeka do zmroku, wasza askawo, mmm. Wtedy sygna zobacz dwie, moe trzy wie u stronach, nie tylko te najblisze. Ale jeli wnajbliszych wieach uwaaj, na pewno zobacz... Nie wiemy, czy jest tam ktokolwiek, kto mgby uwaa. Moe to, co zdarzyo si tutaj, zd si rwnie tam? Mmm? Na bogw! Nie mylisz chyba... Nie, nie myl, sir. Jestem urzdnikiem pastwowym. Doradzam innym, mmm, mmf. Awtedy to ni myl. Moja rada brzmi: godzina czy dwie nie zaszkodzi, sir. Radz te, eby natychmias t zabra pan std lady Sybil, wasza askawo. Wystrzel flar, jak tylko zrobi si ciemno, m wrc do ambasady. Zaraz... To ja jestem komendantem... Nie tutaj, wasza askawo. Zapomnia pan? Tutaj jest pan zwykym cywilem, mmhm, mmm. Nic mi nie grozi... Zaodze jednak zagrozio. Nie byli mn, mmhm, mmhm. Ze wzgldu na lady Sybil, wasza askawo, radz, by odjecha p tychmiast. Vimes si zawaha. Nienawidzi tego, e Inigo nie tylko ma racj, ale te mimo zapewnie bezmylnoci zaj si myleniem nalecym do Vimesa. Ktry przecie podobno wyjecha z zejadk. No dobrze. Jeszcze jedno pytanie. Jak tu trafie? Ostatni raz widziano Sleepsa, jak zmierza tutaj zwiadomoci. Aha. Czy mam racj, sdzc, e ten twj Sleeps nie by takim rodzajem dyplomaty, ktry cz kanapkami zogrkiem? Inigo umiechn si blado. Rzeczywicie, sir. By... tym innym rodzajem. Mhm. Twoim rodzajem. Mmm. Ateraz jed ju, wasza askawo. Niedugo zajdzie soce. Mmm, mmm.

Kapral Nobbs, prezes iprzewodniczcy Gildii Stranikw, przyjrza si swoim ludziom. No dobrze, jeszcze raz powiedzia. Czego chcemy? Spotkanie komitetu strajkowego trwao ju od pewnego czasu. Iodbywao si wbarze. Strani trudno ju byo pamita cokolwiek duej ni przez chwil. Funkcjonariusz Ping podnis rk. Eee... odpowiednie procedury zaatwiania skarg, komitet zaaleniowy, przegld zasad pr omocji... no... ...lepsze nakrycia wbufecie... podpowiedzia kto. ...wolno od nieuzasadnionych oskare okradzie sacharozy... doda kto inny. ...nie wicej ni siedem nocnych sub zrzdu... ...zwikszenie sortw obuwniczych... ...co najmniej trzy popoudnia wolnego zpowodu pogrzebu babci rocznie... ...ebymy nie musieli sami paci za karm dla swoich gobi... ...jeszcze po piwie. Ten ostatni postulat zyska powszechn aprobat. Wsta funkcjonariusz Shoe. Nadal, wczasie wolnym od suby, by organizatorem Kampanii Pr aw Martwych iwiedzia, jak takie rzeczy powinny wyglda. Nie, nie, nie, nie powiedzia. Nie! Musicie uoy to prociej. dania musz wpada swj rytm. Takie: Czego chcemy? Dum-da-di. Kiedy chcemy? Teraz!. Rozumiecie? Potrzeb ny jest jeden prosty postulat. Sprbujmy jeszcze raz. Czego chcemy? Stranicy spogldali po sobie. aden nie mia ochoty by tym pierwszym. Jeszcze piwa? zaproponowa ktry. Tak zgodzi si kto ztyu. Akiedy chcemy? Teraz! No, to jako nam nie wyszo stwierdzi Nobby, kiedy policjanci zaczli si toczy przy Co jeszcze bdzie potrzebne, Reg? Tablice dla pikiety wyjani funkcjonariusz Shoe. Musimy pikietowa? Oczywicie.

Wtakim razie owiadczy stanowczo Nobby potrzebna bdzie dua metalowa beczka, eby li kawaki drewna, kiedy ju bdziemy na pikiecie. Po co? zdziwi si Reg. Musimy sta dookoa igrza sobie rce nad metalow beczk. Wten sposb ludzie poznaj, cjaln pikiet, anie band prniakw. Ale jestemy band prniakw, Nobby. Przynajmniej ludzie tak onas myl. No dobrze, ale nie musimy przy tym marzn.

Gdy kareta Vimesa ruszya spod wiey, soce byo ju tylko ogrubo palca nad horyzontem. maga konie. Vimes wyjrza przez okienko na brzeg drogi, kilka stp obok ikilkaset stp p owyej rzeki. Po co tak prdko?! krzykn. Mufimy by wdomu przed zachodem! zawoa Igor. Taka tradycja! Wielki czerwony dysk soca przesuwa si za pasmami chmur. Pozwl mu, skarbie. To tak cieszy tego nieszcznika poprosia lady Sybil izasuna ok iedz mi, Sam, co si wydarzyo wwiey. Naprawd nie chc ci niepokoi, Sybil. Teraz, kiedy ju naprawd mnie zaniepokoie, rwnie dobrze moesz powiedzie. Zgoda? Vimes skapitulowa iwyjani t odrobin, ktr odkry. Kto ich pozabija? Moliwe. Ci sami ludzie, ktrzy urzdzili na nas napad wwwozie? Nie przypuszczam. Wiesz, nasz wyjazd tu okazuje si mao wakacyjny. Rzyga mi si chce od tego, e nic nie mog zrobi. Wdomu, wAnkh-Morpork... wiesz, mia py, kontakty, jaki plan dziaania. Tutaj kady, no, kady co ukrywa. Tak sdz. Nowy krl mnie za durnia, wilkoaki traktoway mnie, jakbym by czym, co kot przywlk pod drzwi. Je yna osoba, ktra bya mniej wicej uprzejma, to wampir! Nie kot stwierdzia Sybil. Co? zdumia si Vimes. Wilkoaki nie cierpi kotw wyjania. Pamitam to dobrze. To nie s kociarze. Ha! Nie. Psiarze. Nie lubi takich sw jak kpiel czy weterynarz. Myl sobie, e gd k, baron wyskoczyby zfotela, eby go zapa... Powinnam ci chyba powiedzie odywanach powiedziaa Sybil, gdy powz skrci na rogu. Aco, nie korzysta ztoalety? Chodzi mi odywany wambasadzie. Pamitasz? Mwiam, e pomierz pokoje. No wic na pierw rze pomiary si nie zgodziy... Nie chc uchodzi za niecierpliwego, kochanie, ale czy to na pewno waciwy moment na dy wany? Sam... Tak, kochanie? Przesta myle jak m, azacznij moe sucha jak... jak glina, dobrze? Kiedy tylko Vimes wkroczy do ambasady, wezwa Detrytusa iCudo. Oboje jedziecie dzisiaj znami na bal oznajmi. Tak bdzie elegancko. Macie jakie ub ie oprcz munduru, sierancie? Nie, sir. To moe pogadajcie zIgorem. Naprawd wietnie sobie radzi zig. Aco ztob, Cudo? Ja, no... mam sukni. Cudo skromnie spucia wzrok. Naprawd? Tak, sir. Aha. No tak. wietnie. Iwpisuj was oboje na list personelu ambasady. Cudo, ty bdziesz .. attach wojskowym. Och... westchn zawiedziony Detrytus. Aty, Detrytus, zostaniesz attach kulturalnym. Troll powesela wyranie. Nie poauje pan tego, sir! Jestem pewien, e nie. Ateraz chod ze mn. Czy to ospraw kulturaln si rozchodzi, sir? Woglnym sensie. Moliwe. Vimes poprowadzi Sybil iDetrytusa schodami na pitro, do gabinetu. Stan przed cian.

To ta? zapyta. Tak potwierdzia jego ona. Trudno to zauway, dopki si nie zmierzy pokojw, ale t prawd jest do gruba... Vimes przesun domi po panelach, szukajc czegokolwiek, co mogoby zrobi klik. Potem Dajcie mi swoj kusz, sierancie. Prosz, sir. Vimes zatoczy si pod ciarem, zdoa jednak skierowa j wcian. Czy to rozsdne, Sam? zaniepokoia si Sybil. Vimes cofn si, by wymierzy, ideska podogi poruszya si nagle pod jego pit. Panel yli si powoli. Przerazi pan t cian na mier, sir owiadczy lojalnie Detrytus. Vimes ostronie odda mu kusz istara si wyglda, jakby od pocztku to wszystko zaplano Spodziewa si ukrytego przejcia, ale bya to raczej malutka pracownia. Na pkach stay s zetykietami Nowe warstwy ojonone, Region 21, Tuszcz klasy A, Ciemna Dziura, leay zumocowanymi rwnymi tekturowymi karteczkami, na ktrych wypisano na przykad Poziom 3, Szyb 9, kopalnia Podwjny Oskard. Pod cian staa komoda. Jedna zszuflad pena bya materiaw do charakteryzacji, wtym sp yboru wsw. Vimes bez sowa otworzy pierwszy ze stosu notatnikw. Na pierwszej stronie zobaczy wyr ysowan owkiem map Bzyku znakrelonymi na niej czerwonymi liniami. Wielkie nieba! Spjrzcie tylko na to! szepta, przewracajc kartki. Mapy. Rysunki. S strony danych zanalizy z tuszczu. O, tu napisa: Nowe pokady, cho pocztkowo obiec jrzewane s teraz owysoki poziom SCK iprawdopodobnie szybko ulegn wyczerpaniu. Atutaj: ilkoaki wyranie planuj pucz podczas chaosu, jaki zapanuje po stracie Kajzerki... K. informuje, e wiele modszych wilkoakw popiera teraz W., ktry zmieni natur gry. Prze to jest szpiegostwo! Azastanawiaem si, jakim cudem Vetinari zawsze tak duo wie. Mylae, e wszystko mu si ni, kochanie? Ale tutaj jest masa szczegw... Informacje oludziach, mnstwo liczb dotyczcych stanu obycia ukrasnoludw, plotki opolityce... Nie zdawaem sobie sprawy, e robimy takie rzec zy! Przecie ty te cay czas korzystasz zusug szpiegw, Sam zauwaya Sybil. Wcale nie! Aco ztakimi ludmi jak Paskudny Stary Ron, Nic zTego Jose czy Drtwy Michael? To nie jest szpiegostwo, wogle nie jest. To tylko pozyskiwanie informacji. Nie mog libymy pracowa, gdybymy nie wiedzieli, co si dzieje na ulicy. No c, moe Havelock myli wterminach... wikszej ulicy, kochanie. Tutaj s cae stosy tego drastwa. Patrz! Szkice, prbki rudy... Ato co, udemona? Byo podune, rozmiaru mniej wicej paczki papierosw. Zjednej strony miao okrgy szkla , azboku kilka dwigienek. Vimes przesun jedn znich. Otworzya si malutka klapka, anajmniejsza gowa, jak widzi ic mwi, powiedziaa: ...k? To znam! zawoa Detrytus. To nano-chochlik! One kosztuj ponad sto dolarw! S napra Do demona, od dwch tygodni nikt mnie nie karmi! pisn chochlik. To ikonograf tak may, e zmieci si wkieszeni stwierdzi Vimes. Co dla szpiega... paskudny jak ta piekielna jednostrzaowa kusza Iniga. Ispjrzcie... Wskaza schody prowadzce wd. Zszed po nich ostronie ipchn niskie drzwi na kocu. W twarz uderzyo mu wilgotne, gorce powietrze. Podaj mi wiec, kochanie, prosz! zawoa. Przy jej wietle zajrza do ciemnego, wilgotnego tunelu. Wzdu ciany naprzeciwko cigny ry pokryte skorup rdzy ina kadym zczu przepuszczajce par. Droga wejcia iwyjcia, gdzie nikt go nie zobaczy powiedzia. Wjakim brudnym wieci ..

Chmury przesoniy niebo, awiatr sypa wok wiey cikimi patkami niegu, kiedy Inigo s czerwon rur flary na platformie pod wielkimi kwadratowymi migaczami. Zapali kolejno kilka zapaek, ale gasy od wiatru, zanim jeszcze zdy osoni je doni. Niech to... mhm, mmm. Zsun si po drabinie do ciepego pomieszczenia. Najlepiej bdzie noc spdzi tutaj, myla szukujc szuflady. Noc nie krya dla niego adnych lkw, za to ta burza niosa prognoz ko

nych cikich opadw. Grskie drogi wkrtce stan si zdradzieckie. Wreszcie wpad na rozsdny pomys. Otworzy drzwiczki piecyka iszczypcami wycign arzc ze polano. Rozpalio si pomieniem, kiedy nis je na szczyt; po chwili dotkn nim otworu dstawy rury. Pocisk odpali zsykiem zaguszonym przez wichur. Flara pomkna niewidoczna wgsty nieg lku sekundach wybucha sto stp nad ziemi, na krtko owietlajc las czerwonym blaskiem. Inigo zdy wrci na d, kiedy usysza stukanie do drzwi na samym dole. Zawaha si. Na tym poziomie byo okno iklapa; projektanci wiey domylili si przynajmnie ego, e dobrze byoby mc wyjrze isprawdzi, kto stoi pod drzwiami. Nie byo nikogo. Kiedy zszed zpowrotem do pokoju, stukanie rozlego si znowu. Przypomnia sobie, e po wyjciu Vimesa nie zaryglowa drzwi. Troch za pno, by tego ao ak Inigo Skimmer szkoli si wakademii, przy ktrej najtwardsza szkoa ycia sprawiaa wra piaskownicy wprzedszkolu. Zapali wiec izszed po drabinie wciemno. Cienie taczyy iuciekay midzy stosami z Postawi wiec na skrzyni, wyj spod paszcza jednostrzaow kusz, opar j ocian in ami ipoczu, e narczny n opada na pozycj. W odpowiedni sposb stukn obcasami iwyczu, e niewielkie ostrza wysuwaj si spod palc Potem przygotowa si na oczekiwanie. Za nim co zdmuchno wiec. Kiedy si odwrci, kiedy jedyny bet zjego kuszy pomkn ze wistem wciemno, kiedy nar ci pustk, Inigowi Skimmerowi przyszo do gowy, e mona puka zobu stron drzwi. Byy naprawd bardzo sprytne... Mhm, m...

Cudo zawirowaa, aprzynajmniej sprbowaa. Nie by to ruch, ktry krasnoludom przychodzi uralnie. Wygldasz bardzo... adnie powiedziaa lady Sybil. Isiga a do samej ziemi. Nie sd narzeka. Chyba e miaby jakie blade pojcie omodzie, dodaa wmylach. Kopot polega na tym, e je nazwa nowymi kobietami krasnoludw... nie do koca ustaliy, na czym polega waciwy . Lady Sybil nosia zwykle suknie balowe bladoniebieskie kolor czsto wybierany wpewnym wieku iprzy pewnym obwodzie, czcy maksimum dyskretnego stylu iminimum widzialnoci. A e krasnoludzie dziewczta syszay ocekinach. Jak si zdawao, uznay wgbi serc, e sko tysice lat podziemnej tradycji, nie zamierzaj pcha si wto wszystko dla jakiej garsonk isznura pere. Czerwony dobrze wyglda zapewnia szczerze lady Sybil. To bardzo adny kolor. To adna czerwona suknia. Ehm... Ipira. Hm... Torba do noszenia topora, no... Za mao byszczca? spytaa Cudo. Nie! Nie. Gdybym miaa nosi na plecach wielki topr, do celw dyplomatycznych, chyba te chciaabym, eby byszcza. Eee... To bardzo wielki topr, oczywicie dodaa niepewnie. Myli pani, e mniejszy lepiej by wyglda? Do stroju wieczorowego? Mona od tego zacz. Tak. Moe zkilkoma rubinami osadzonymi wrkojeci? Tak zgodzia si sabo lady Sybil. Wkocu dlaczego nie? Aco ze mn, wasza askawo? hukn Detrytus. Igor rzeczywicie stan na wysokoci zadania, do kilku garniturw, znalezionych wszafach mbasady, stosujc t sam pioniersk sztuk chirurgiczn, co wobec pechowych drwali iinnyc sb, ktre zbdziy zbyt blisko ostrza piy. Potrzebowa zaledwie dziewidziesiciu minut struowa co na Detrytusie. Stanowczo by to strj wieczorowy wwietle dziennym nikomu n uszedby pazem. Troll wyglda jak mur obronny wmuszce. Ajak si wtym czujesz? spytaa lady Sybil, wybierajc bezpieczn odpowied. Troch uciska koo... jak si nazywa ten kawaek? Naprawd nie mam pojcia zapewnia lady Sybil. Troch przez to utykam wyjani Detrytus. Ale czuj si bardzo dyplomatycznie. Byle nie zt kusz... Ona wzia topr rzek oskarycielskim tonem Detrytus. Topory krasnoludw to bro uznawana powszechnie za element kultury wytumaczya mu lady

Sybil. Nie znam tutejszej etykiety, ale przypuszczam, e mgby wzi maczug. W kocu, dodaa ju do siebie, nikt przecie nie prbowaby ci jej odebra. Kusza nie jest kulturalna? Obawiam si, e nie. Mgbym j... no, posypa tym byszczcym. To raczej nie wystarczy... Och, Sam... Tak, kochanie? odpowiedzia Vimes, schodzcy wanie po schodach. To przecie galowy mundur stranika! Gdzie twoje diukowskie regalia? Nigdzie nie mog ich znale odpar niewinnie Vimes. Obawiam si, e kufer musia spa zeczy. Ale mam hem zpirami, aIgor tak dugo polerowa pancerz, a mg wnim zobaczy jestem pewien po co. Zawaha si, widzc jej min. Diuk to termin ztradycji militarne kochanie. aden onierz nie ruszyby na wojn wrajtuzach. Nie wtedy, gdyby sdzi, e mo do niewoli. Uwaam to za bardzo podejrzane, Sam. Detrytus na pewno mnie wtym poprze... Zgadza si, sir zahucza troll. Wyranie pan mwi, eby powiedzie... Zreszt pora ju je... Na bogw, czy to Cudo? Tak, sir odezwaa si nerwowo Cudo. C, pomyla Vimes, pochodzi zrodziny, wktrej ludzie wdziwacznych ubraniach daleko od ruszaj na spotkanie eksplozji. Bardzo adnie powiedzia.

Lampy wieciy na caej trasie tunelu prowadzcego do tego, oczym Vimes zacz myle jako Bzyk. Krasnoludy stojce na stray przepuciy ich powz po jednym spojrzeniu na herb Ankh -Morpork. Te przy wielkiej windzie okazay si bardziej niezdecydowane. Ale Sam Vime s wiele si nauczy, obserwujc swoj on. Nie chciaa si zachowywa wten sposb, ale ta , wklasie, ktra zawsze wierzya wjedno: trzeba i przez wiat, jakby nie istniaa nawet niejsza moliwo, e kto ci zatrzyma czy choby zapyta. Izwykle wanie to nie nastpow Gdy pokj ruszy wd, byli wnim rwnie inni gocie, wwikszoci dyplomaci, ktrych Vim ke wodgrodzonym linami kcie krasnoludzi kwartet muzyczny grajcy przyjemn, cho nie ytujc melodi, ktra wgryzaa si wmzg podczas tego niekoczcego si zjazdu. Kiedy drzwi si otworzyy, usysza westchnienie Sybil. Mwie chyba, e wyglda to jak gwiadziste niebo, Sam! No tak... Rzeczywicie, musieli podkrci knoty... Tysice wiec pony wlichtarzach na cianach wielkiej groty, ale wzrok przycigay przed tkim kandelabry, Byy ich dziesitki, czteropitrowych iwyszych. Vimes, zawsze gotw wypa rywa sznurkw za dymem ilustrami, dostrzeg krasnoludy pracujce wewntrz konstrukcji ik e wieych wiec opuszczane przez otwory wstropie. Gdyby Pity Elefant nie by mitem, zpe i dzi wieczorem spalano tu przynajmniej jeden jego palec. Wasza askawo... Dee przeciska si ku nim przez tum goci. Ach, Kosztowacz Idei... powiedzia Vimes, gdy krasnolud si zbliy. Pozwoli pan prze awi si diuszesie Ankh... Lady Sybil. Uch... tak... naturalnie... Jestem zaszczycony, mogc pani pozna mamrota Dee, zaskoc ony t ofensyw etykiety. Ale, no... Sybil zrozumiaa sygna. Vimes nie cierpia sowa diuszesa, wic jeli go uy, to oczeki , e przediuszesuje wszystkich. Otoczya wic spiczast gow Dee chmur zachwyconej diusze i. Panie Dee, Sam tyle mi opanu opowiada zawiergotaa. Rozumiem, e jest pan zaufanym ekiem... ...krasnoludem sykn Vimes. ...krasnoludem, praw rk jego wysokoci! Prosz, musi mi pan opowiedzie, jak udao wam yska takie cudowne owietlenie... No... duo wiec mrukn Dee, spogldajc niechtnie na Vimesa. Sdz, e Dee chciaby omwi ze mn pewne kwestie polityczne, moja droga wtrci gadk na ramieniu krasnoluda. Zabierz pozostaych na d, aja na pewno zaraz do was docz. Wiedzia, e adna sia na wiecie nie zdoa zatrzyma Sybil, kiedy sunie majestatycznie w . Ta kobieta umiaa sun. Rzeczy pozostaway sunite, kiedy ju je mina. Sprowadzi pan trolla, sprowadzi pan trolla! powtarza Dee. Jest obywatelem Ankh-Morpork, prosz nie zapomina odpar Vimes. Kryje go immunitet d plomatyczny oraz do marnie skrojony garnitur.

Mimo to... Nie ma adnego mimo to. Jestemy wstanie wojny ztrollami! C, temu wanie suy dyplomacja, prawda? rzek Vimes. To sposb powstrzymywania wo jak rozumiem, ta wojna trwa od piciuset lat, wic najwyraniej nikt si specjalnie nie przykada. Noty protestacyjne trafi na najwysze szczeble... Vimes westchn. Nastpne? Niektrzy twierdz, e Ankh-Morpork umylnie puszy si swoj niegodziwoci przed krlem! Krlem? powtrzy uprzejmie Vimes. On nie jest jeszcze oficjalnie krlem, prawda? Dop o po koronacji, ktra jednak wymaga pewnego... obiektu... Tak, ale to oczywicie zwyka formalno. Vimes przysun si bliej. Wanie e nie, prawda? zapyta cicho. Bez magii nie ma krla. Jest tylko kto taki s my, nie wiadomo czemu wydajcy rozkazy. Kto onazwisku Vimes uczy mnie monarchizmu? rzuci Dee ponuro. Brak tego obiektu uniewania wszystko cign Vimes. Zacznie si wojna. Podziemne wyb Da si sysze cichutki dwik, kiedy wyj zegarek iotworzy wieko. Co takiego, ju Prosz za mn szepn Dee. Mam i ico zobaczy? Nie, wasza ekscelencjo. Ma pan i izobaczy miejsce, gdzie czego nie ma. Aha. Wtakim razie chc, eby posza ze mn kapral Tyeczek. To co? Wykluczone! To byaby profanacja... Nie, wcale nie przerwa mu Vimes. Ato ztakiej przyczyny, e ona wcale znami nie p poniewa my nie idziemy, prawda? Absolutnie by nie dopuci pan do krgu zaufanych przed stawiciela potencjalnie wrogiego mocarstwa inie zdradzi, e wwaszym domku zkart brakuj e jednej karty na samym dole, prawda? Oczywicie, e nie. Nie prowadzimy tej rozmowy . Przez nastpn mniej wicej godzin bdziemy pogryza przekski wtej sali. Nie powiedzia et tego, apan mnie nie sysza. Ale kapral Tyeczek jest najlepszym specjalist od badani a miejsca przestpstwa, jakiego mam, idlatego chc, eby nam towarzyszya. Przekona mnie pan, wasza ekscelencjo. Obrazowo, jak zwykle. Prosz wic j wezwa. Vimes znalaz Cudo stojc plecy wplecy, araczej plecy wty kolan zDetrytusem. Otacza ciekawskich. Za kadym razem, kiedy Detrytus podnosi rk, by si napi, stojcy blisko kr olud odskakiwa pospiesznie. Gdzie idziemy, sir? Nigdzie. Aha. Ciekawe miejsce. Ale sytuacja si poprawia. Dee odkry nowy zaimek, nawet jeli wypluwa go zsiebie. Sam! zawoaa lady Sybil, sunc ku niemu przez tum. Bd wystawia Krwawy Topr ie o nie cudowne? Eee... To opera, sir szepna Cudo. Cz Cyklu Koboldiaskiego. Historia. Kady krasnolud z i. Opowiada otym, jak zyskalimy prawa i... iKajzerk, sir. piewaam parti elaznego Mota, kiedy wystawialimy j na zakoczenie szkoy owiadcz Oczywicie nie t pen, piciotygodniow wersj. Wspaniale byoby zobaczy j tutaj. To en znajwikszych historycznych romansw. Romansw? powtrzy Vimes. Znaczy... omioci? Tak. Oczywicie. Krwawy Topr ielazny Mot byli obaj... To znaczy nie byli obaj... Obaj byli krasnoludami, sir wyjania Cudo. Aha. No jasne. Vimes zrezygnowa. Wszystkie krasnoludy s krasnoludami. Kiedy czowiek usiowa zrozumie ich wiat zludzkiego punktu widzenia, nic si nie zgadzao. Eee... P mnego suchania, moja droga. Ja musz... Znaczy... Krl chciaby, ebym... Przez jaki czas bd gdzie indziej. Polityka... I odszed szybko. Cudo pomaszerowaa za nim. Dee poprowadzi ich przez ciemne tunele. Kiedy zacza si opera, bya tylko dalekim szept em, jakby szumem morza wpradawnej muszli. Dotarli wkocu do kanau, ktrego wody pluskay wciemnoci. Przy brzegu czekaa zacumowana dka istranik. Dee wsiad wraz znimi. To wane, eby pan rozumia, co widzi, wasza askawo odezwa si. Praktycznie nic odpar Vimes. Amylaem, e niele widz wciemnoci.

Co szczkno wmroku izapona lampa. Stranik drgiem przepycha dk przez skalny tu eziorko. Poza wylotem tunelu ciany wok wznosiy si pionowo. Jestemy na dnie studni? domyli si Vimes. To bardzo dobry opis. Dee sign pod awk, wyj metalowy rg izagra na nim jedn nut, ktra odbia si eche Po kilku sekundach kolejna nuta spyna zgry. Szczkny cikie, stare acuchy. Ta luza jest cakiem niewysoka wporwnaniu zinnymi, ktre mamy wgrach powiedzia D azna pyta zakrya szczelnie wylot tunelu. Jedna znich ma p mili wysokoci, amieci s ilka barek. Wok burt dki zabulgotaa woda. Vimes zauway, e ciany przesuwaj si wd. To jedyne przejcie do Kajzerki zapewni Dee. dka koysaa si na spienionej wodzie, askalne ciany rozmyy si od szybkoci. Woda kierowana jest do zbiornikw pod szczytami. Potem to tylko kwestia otwierania izamykania stawide. Tak mrukn Vimes, ktry przeywa wanie zawrt gowy ichorob morsk dostarczone w lonkawym pakiecie. ciany zwolniy. dka przestaa si huta. Woda przeniosa ich gadko ponad brzegiem stud iego kanau znabrzeem. Na dole s stranicy? wykrztusi Vimes, wstpujc na rozkosznie nieruchome kamienie. Zwykle czterech odpar Dee. Ale dzi wieczr... zadbaem oto. Stranicy rozumiej. N est ztego dumny. Musz te zaznaczy, e absolutnie nie pochwalam tego przedsiwzicia. Vimes rozejrza si po jaskini. Na skalnym wystpie ponad tym, co byo teraz spokojn sadz awk, stao dwch krasnoludw. To prawdopodobnie oni obsugiwali ca maszyneri. Pjdziemy? zaproponowa Dee. Z jaskini prowadzi korytarz, ktry zwa si gwatownie. Na jednym zodcinkw Vimes musia mal wp. Wpewnym miejscu pod nogami zadwiczay mu metalowe pyty; czu, e przesuwaj s otem znw mg si prawie cakiem wyprostowa, przechodzc pod sklepieniem, adalej... Albo krasnoludy przebiy si do wielkiej geody, albo bardzo starannie wyoyy ciany istr jaskini krysztaami kwarcu tak, by kada powierzchnia odbijaa wiato dwch nieduych wie ch na kolumnach porodku piaszczystego podoa. Po ciemnoci tuneli efekt by olepiajcy, et dla Vimesa. Spjrzcie oto rzek ponuro Dee na miejsce, gdzie powinna spoczywa Kajzerka. Paski okrgy kamie, lecy porodku midzy wiecami iwysoki tylko na par cali, wyrani mywa niczego. Za nim, wnaturalnym zagbieniu, bulgotaa woda. Dwoma strumykami opywaa kamie iznika ym leju. No dobra mrukn Vimes. Opowiedz mi wszystko. Zameldowano ojej znikniciu trzy dni temu zacz Dee. pioch Dugopalcy odkry, e j kiedy zjawi si, eby wymieni wiece. Ajego funkcja to... Kapitan wiec. Aha. To bardzo odpowiedzialne stanowisko. Widziaem kandelabry. Ajak czsto tu przychodzi? Przychodzi codziennie. Ju nie? Nie peni ju tej funkcji. Poniewa jest gwnym podejrzanym? Poniewa jest martwy. Ajak do tego doszo? zapyta Vimes powoli iznamysem. On... odebra sobie ycie. Jestemy tego pewni, poniewa musielimy wyama drzwi do jego ini. By Kapitanem wiec od szedziesiciu lat. Chyba nie mg znie myli otym, e padn odejrzenie. Jak dla mnie, jest cakiem prawdopodobnym podejrzanym... On nie ukrad Kajzerki. Tyle wiemy na pewno. Przecie pod tymi kostiumami, jakie tu nosicie, mona by ukry praktycznie wszystko. P rzeszukiwano go? Ale skd! Tylko e... Moe zademonstruj. Dee przeszed wskim korytarzykiem ometalowej pododze. Widzisz mnie, ekscelencjo? Naturalnie. Podoga zagrzechotaa, kiedy Dee wraca do jaskini.

Tym razem sprbuj co przenie. Paski hem, jeli wolno? Tylko dla celw pokazu. Vimes poda mu hem. Kosztowacz Idei wszed do korytarza. By wpoowie drogi, kiedy zadwi ong, aze sklepienia opady dwie elazne kraty. Po kilku sekundach przy tej dalszej po jawili si stranicy ipodejrzliwie zajrzeli do wntrza. Dee rzuci im kilka sw. Twarze znikny, apo chwili kraty uniosy si powoli. Mechanizm jest skomplikowany ido stary, ale utrzymujemy go wdobrym stanie wyjani owacz Idei, oddajc Vimesowi hem. Jeli kto wicej way, wychodzc, ni kiedy wchodzi, zechc pozna przyczyn. Nie da si go omin, ma dokadno rzdu kilku uncji inie narusz . Trzeba by nad nim przefrun. Czy zodzieje potrafi lata, ekscelencjo? Zaley, jaki ich rodzaj odpar zroztargnieniem Vimes. Kto jeszcze tu wchodzi? Raz na sze dni nastpuje inspekcja tej komory. Przychodz ja idwch stranikw. Ostatn miejsce pi dni temu. Czy kto poza tym? Vimes zauway, e Cudo nabraa wdo biaawego piasku tworzcego podoe Jaskini Kajzerki aa go midzy palcami. Ostatnio nikt. Kiedy nowy krl zostanie ukoronowany, wtedy oczywicie Kajzerka czsto bdzie pokazywana wcelach ceremonialnych. Czy ten biay piasek wystpuje tylko tutaj? Tak. To wane? Vimes dostrzeg, jak Cudo kiwa gow. Nie jestem... pewien odpowiedzia. Niech mi pan powie, czy Kajzerka sama wsobie ma jak warto? Sama wsobie? Jest bezcenna! Wiem, e to wany symbol. Ale czy ma jak warto jako taka? Bezcenna! Prbuj zrozumie, czemu jaki zodziej chciaby j ukra tumaczy Vimes tak cierpliw otrafi. Cudo uniosa paski kamie izajrzaa pod spd. Vimes cign wargi. Co... ona... robi? zdziwi si Dee. Zaimek ocieka wrcz niesmakiem. Kapral Tyeczek szuka ladw odpar Vimes. S to, jak je nazywamy, znaki, ktre mog rudna sztuka. Czy ten list przyspieszy paskie badania? rzek Dee. Jest na nim pismo. Te, jak je n azywamy... znaki mog pomc. Vimes wzi list. Papier by brzowy ido sztywny, pokryty runami. Nie umiem tego przeczyta. To trudna sztuka zapewni zpowag Dee. Ja umiem, sir wtrcia Tyeczek. Mona? Wzia list iprzeczytaa. Hm... To wygl sir. Od... synw Agiego Motokrada. Twierdz, e maj Kajzerk, i... pisz, e j zniszcz, Agdzie s pienidze? spyta Vimes. Pisz, e Rhys musi zrezygnowa zwszelkich pretensji do godnoci dolnego krla wyjani e ma adnych innych warunkw. List znalaz si na moim biurku. Ale ostatnio wszyscy zost awiaj jakie papiery na moim biurku. Kim s ci Synowie Agiego Motokrada? Vimes spojrza badawczo na krasnoluda. Iczemu w iej mi pan otym nie powiedzia? Nie wiemy. To taka naprdce wymylona nazwa. Jacy malkontenci, jak podejrzewamy. Ipoin formowano mnie, e to pan bdzie zadawa pytania. Ale to ju nie jest prawdziwe przestpstwo owiadczy Vimes. To polityka. Czemu krl oe zrzec si wszystkiego, odzyska Kajzerk, apotem powiedzie, e trzyma skrzyowane pa i owiadczenie byo wymuszone... My tu bardzo powanie traktujemy nasze ceremonie, wasza ekscelencjo. Jeli Rhys zrze knie si tronu, nie moe nastpnego dnia si rozmyli. Jeli Kajzerka zostanie zniszczona, narchia straci swe prawne podstawy i... ...bd kopoty dokoczy Vimes. A sign a do Ankh-Morpork, doda wmylach. Wtej chwili mamy tylko zamieszki uliczne... Kto zostanie krlem, jeli Rhys abdykuje? Albrecht Albrechtson, jak wszyscy wiedz. Ale wtedy te bd kopoty. Wojna domowa, wnioskuj ztego, co syszaem. Krl mwi powiedzia cicho Dee e postanowi ustpi mimo wszystko. Lepszy jakikolwie aos. Krasnoludy nie lubi chaosu.

Chaos nastpi tak czy inaczej. Mielimy ju rebelie przeciwko krlom. Krasnoludzko to znosi. Monarchia trwa. Zwyczaje bowizuj. Kajzerka istnieje. Jest... jaka normalno, do ktrej mona wraca. O bogowie, pomyla Vimes. Tysice krasnoludw zgin, ale to nic nie szkodzi, byle przetrw a kawa skay. Nie jestem tu policjantem. Co mog zrobi? To si nie wydarzyo! wrzasn Dee, ktremu nie wytrzymay nerwy. Ale wszyscy wiedz, emcy zAnkh-Morpork wtykaj nos wcudze sprawy! Ach, rozumiem... Poniewa nie chce pan, eby kto si otym dowiedzia... le by wyglda by pan zbyt podniecony, jednake trudno mie do pana pretensje, skoro jaki gupi glina w tyka nos gdzie nie trzeba? Dee zamacha rkami. To nie by mj pomys! Prosz posucha. Zabezpieczenie tej groty przyniosoby wstyd dziecicej wince skarbonce otrafi na miejscu wymyli dwa albo trzy sposoby wydostania std Kajzerki. Co ztajnym pr zejciem do tej komory? Nic nie wiem oadnym tajnym przejciu do tej komory! To wietnie. Co przynajmniej moemy wykluczy. Prosz teraz wyj izaczeka przy dce. k ija musimy chwil porozmawia. Dee wyszed niechtnie. Vimes odczeka, a krasnolud pojawi si wblasku wiec za pomostem owym. Ale baagan powiedzia. Zagadki zamknitego pokoju s jeszcze gorsze, kiedy kto zost okj otwarty. Sdzi pan, e pioch mg wnie pod ubraniem worki zpiaskiem, prawda? spytaa Cudo. Nie, pomyla Vimes. Nie sdz. Ale teraz wiem, jak by to zaatwi krasnolud. Moliwe powiedzia. Przybrudzony biay piasek nie jest chyba tak rzadko spotykany. Tr eba dodawa codziennie po trochu, prawda? Tyle, eby waga nie zareagowaa. A kocu ma si. . Ile waciwie way Kajzerka? Okoo szesnastu funtw, sir. No wanie. Wystarczy rozsypa piasek na ziemi, wpakowa Kajzerk pod ubranie i... to mo i uda. Ryzykowne, sir. Ale nikt przecie nie podejrzewa, e ktokolwiek mgby naprawd prbowa j ukra. Chces kona, e czterej stranicy siedzcy wtej maej wartowni na dwunastogodzinnych dyurach pr cay czas s uwani? Przecie to dosy na partyjk pokera! Jak przypuszczam, sir, polegali na tym, e wiedz, kiedy dka wpywa na gr. Owszem. To powany bd. Iwiesz co? Mog si zaoy, e kiedy dka wanie spyna na uwani. Cudo, gdyby czowiek si tu dosta, mgby przej do Groty Kajzerki. Musiaby by rze pywa, ale to moliwe. Stranicy przy bramie byli bardzo czujni, sir. No tak. Stranicy zawsze tacy s zaraz po kradziey. Chytrzy jak lisy, ostrzy jak noe, na wypadek gdyby kto zacz si zastanawia, czy to czasem nie oni wanie zdrzemnli si j chwili. Jestem glin, Cudo. Wiem, jakie nudne moe by pilnowanie czego. Zwaszcza jeli wiesz, e nikt nigdy nie sprbuje wykra tego, co pilnujesz. Czubkiem buta rozgarn piasek. Pilnie przygldali si wszystkim wozom, ktre dzi rano wjeday iwyjeday. Ale to dl rka zostaa skradziona. Wtakich chwilach zawsze nastpuj dziaania bardzo oficjalne, bar dzo efektywne ibardzo bezsensowne. Nie wmwisz mi, e wzeszym tygodniu te otwierali ka czk ikuli kady adunek siana. Moe nawet towary wjedajce. Widzisz Dee? Patrzy na mni Cudo wyjrzaa zza Vimesa. Nie, sir. To dobrze. Wszed do tunelu, przycisn plecy do skay, nabra tchu izapar si nogami oprzeciwn c olno, uywajc stp iopatek, przesun si ponad pytami wagi. Krzywi si, gdy kolana p ensywnie, ale wkocu zeskoczy na ziemi. Po czym podszed do Dee, ktry rozmawia ze stra mi. Jak pan...? Mniejsza ztym. Powiedzmy tylko, e jestem wyszy od krasnoluda. Rozwiza pan spraw? Nie. Lecz mam pewien pomys.

Naprawd? Tak szybko? zdziwi si Dee. Ajaki? Wci jeszcze nad nim pracuj. Ale dobrze si zoyo, e krl kaza ci mnie poprosi, De en krasnolud nie udzieli poprawnej odpowiedzi.

Gdy Vimes wsun si na miejsce obok Sybil, opera zbliaa si ju do koca. Straciem co Jest bardzo dobra. Gdzie si podziewae? Nie uwierzyaby. Niewidzcym wzrokiem popatrzy na scen. Dwch krasnoludw prowadzio ze sob bardzo staran udawany pojedynek. Do rzeczy. Jeli to polityka, to chodzi o... no, opolityk. Na polityk nie byo adnej ra y. Wic lepiej myle osprawie jak onormalnym przestpstwie. Jakie jest proste rozwizanie? Najlepiej zacz od pierwszej zasady policji: podejrzew a ofiar. Vimes nie by jednak cakiem pewien, kto jest ofiar. Czyli: podejrzewa wiadka nastpna dobra zasada. Co by oznaczao zmarego piocha. Mg wynie stamtd Kajzerk na przed odkryciem kradziey. Mg zrobi waciwie wszystko. To, jak Kajzerki pilnowali, z ao na art. Nobby iColon zaatwiliby to lepiej. Owiele lepiej, poprawi si, bo obaj mie przebiege mae umysy iwanie dlatego byli gliniarzami. Stranicy tej Kajzerki byli hono ymi krasnoludami, ostatnimi osobami, jakie mona by wzi do tej pracy. Tutaj potrzebn i byli ludzie chytrzy. Ale to przecie bez sensu. Byby gwnym podejrzanym. Vimes nie orientowa si za dobrze w snoludzich prawach, ale si domyla, e gwnego podejrzanego nie czekaa raczej wietlana szo. Zwaszcza jeli nie pojawiao si adne inne rozwizanie. Moe zwariowa po szedziesiciu latach zmieniania wiec? Ale to jako nie pasowao. Kady ytrzyma wtakiej pracy pierwsze dziesi lat, bdzie j prawdopodobnie wykonywa przez resz wiecznoci. Zreszt pioch odszed teraz do wielkiej kopalni zota wniebie albo gboko po mi czy wco tam jeszcze wierz krasnoludy. Nie odpowie ju na adne pytanie. Potrafi to rozwiza, myla Vimes. Wszystko, co potrzebne, leao przed nim. Musi tylko z odpowiednie pytania imyle wodpowiedni sposb. Ale jego Vimesowskie instynkty prboway powiedzie mu co innego. To byo przestpstwo j przetrzymywanie cudzej wasnoci dla okupu jest przestpstwem lecz nie to prawdziwe pr zestpstwo. Bo dokonao si tu jakie inne. Wiedzia otym tak samo jak rybak, ktry wykrywa awic, arszczki na powierzchni wody. Walka na scenie wci trwaa. Spowalniaa j konieczno zatrzymania po kadej ostronej wy ciosw topora wcelu odpiewania pieni, zapewne ozocie. Ehm... Oco wtym chodzi? zapyta. Ju prawie si koczy szepna Sybil. Tak naprawd pokazali tylko fragment dotyczcy ajzerki, ale przynajmniej wczyli ari okupu. elazny Mot ucieka zwizienia zpomoc Ska krada prawd, ktr ukry Agi, chowaj zapieczon wKajzerce iprzekonuje stranikw wok o Topora, eby pozwolili mu przej. Krasnoludy wierz, e prawda bya kiedy, no... rzecz m wrodzaju nadzwyczaj rzadkiego metalu, aostatni jej kawaek znajduje si wanie wKajz Stranicy nie mog si oprze jej mocy. Aria mwi otym, e mio, tak jak prawda, zawsze , e tak jak ziarno prawdy wewntrz Kajzerki ca j czyni prawdziw. To jeden znajwspania ych utworw muzycznych na wiecie. Prawie wcale nie wspomina ozocie. Vimes patrzy. Gubi si wkadej piosence bardziej skomplikowanej ni te otytuach wstyl budynie ztamtych lat (Dem to nie to samo)? Krwawy Topr ielazny Mot - wymrucza, zdajc sobie spraw zgniewnych spojrze rzucany ez siedzce wok krasnoludy. Ktry znich by... Cudo ci tumaczya odpara surowo lady Sybil. Obaj byli krasnoludami. Aha mrukn smtnie Vimes. W tych sprawach zawsze sabo si orientowa. Istnieli mczyni iistniay kobiety. Tego by n. Sam Vimes by czowiekiem niezbyt skomplikowanym, jeli chodzi oto, co poeci nazywaj iosnymi uniesieniami. [Zauway, e seks jest cakiem podobny do kuchni: fascynuje ludzi, ktrzy czsto kupuj ksiki pene skomplikowanych przepisw iciekawych obrazkw, czsto, rawd s godni, tworz wwyobrani wspaniae bankiety ale kiedy dzie si koczy, cakie a sadzone jajko ifrytki, jeli tylko s dobrze wysmaone ijeli na talerzu znajdzie si m lasterek pomidora.] Wpewnych czciach Mrokw, jak wiedzia, ludzie stosowali raczej pode jcie zbieraj imieszaj. Vimes spoglda na to jak na jaki daleki kraj: nigdy tam nie by nie jego problem. By tylko zdumiony, do czego dochodz ludzie, kiedy maj za duo czasu .

Po prostu trudno byo mu sobie wyobrazi wiat bez mapy. Nie chodzi oto, e krasnoludy ig noroway pe tylko nie wydawaa si im wana. Gdyby ludzie myleli wpodobny sposb, jeg yaby owiele atwiejsza. Przed nim rozgrywaa si chyba scena na ou mierci. Vimes, znajc jedynie ito niezbyt e uliczny krasnoludzi zAnkh-Morpork, nie do koca nada za wydarzeniami. Kto umiera, innemu byo ztego powodu bardzo przykro. Obaj gwni piewacy mieli brody, wktrych mona kry kurczaka. Inie prbowali nawet gra, jeli nie liczy rzadkiego machania rkami wstr giego piewaka. Ale wok sysza szlochania, aczasem te fanfar wycieranego nosa. Nawet Sybil draa dol a. To tylko piosenka, chcia powiedzie. To nie jest prawda. Zbrodnia, ulice, pocigi... te s prawdziwe. Piosenka nie pomoe si wyrwa ztrudnej sytuacji. Ciekawe, jak daleko za jdzie kto, kto sprbuje macha buk na uzbrojonego stranika wAnkh-Morpork... Widzowie nagrodzili przedstawienie ciepymi oklaskami, jak czsto czyni ci, ktrzy nie do koca zrozumieli, oco chodzi, jednak uwaaj, e powinni. Vimes przecisn si przez tum. Dee rozmawia zczarno ubranym ibardzo potnie zbudowanym modym czowiekiem, ktrego mgl ozpoznawa. On te musia mglicie rozpozna Vimesa, poniewa skin mu gow wsposb niem Ach, jego askawo Vimes powiedzia. Podobaa si panu opera? Zwaszcza ten kawaek ozocie. Apan jest...? Mody czowiek stukn obcasami. Wolf von Uberwald! Co wgowie Vimesa zaskoczyo. Teraz dostrzega szczegy lekkie wyduenie siekaczy, ba nad konierzem jasne wosy... Brat Angui? Tak, wasza askawo. Wolf wilk, co? Dzikuj, wasza askawo rzek Wolf zpowag. To bardzo zabawne. Tak, doprawdy! Spor odkd ostatni raz to syszaem! Ach, to ankhmorporskie poczucie humoru! Ale nosi pan srebro na swoim... mundurze. Te... insygnia. Wilcze gowy gryzce byskaw ice... Wolf wzruszy ramionami. Policjant dostrzega takie rzeczy... To nikiel. Nie rozpoznaj regimentu. Jestemy bardziej... ruchem. Pozycj te przyjmowa tak jak Angua skupiona poza walcz lub uciekaj, jakby cae ciao czekajc na uwolnienie, auciekaj waciwie nie wchodzio wgr. Kiedy Angua bya wzym ie wjej obecnoci czsto podnosili konierze, nie wiedzc waciwie czemu. Ale oczy mia i Nie przypominay oczu Angui. Nie byy nawet jak oczy wilka. adne zwierz nie ma takich oczu, ale Vimes widywa je niekiedy wmniej eleganckich przybytkach alkoholowych gdz ie czowiek mia szczcie, jeli dotar do drzwi, zanim drink go olepi. Colon nazywa takich osobnikw kumplami flaszki, Nobby wola raczej pieprznity wariat, niezalenie od okrelenia Vimes potrafi rozpozna takich szalecw walcych gow, dgajc osujcych wszystkie brudne chwyty. Wwalce znimi czowiek nie mia innego wyboru, ni powa i takiego typa albo przebi mieczem, gdy wiedzia, e wprzeciwnym wypadku tamten zrobi w zystko, by go zabi. Wikszo barowych awanturnikw nie posuwaa si tak daleko, gdy zabi olicjanta sprowadzao zwykle nieszczcie na zabjc iwszystkich innych, ktrzy go znali, prawdziwy wariat si tym nie przejmowa, bo kiedy walczy, jego mzg znajdowa si gdzie i dziej. Wolf si umiechn. To jaki problem, wasza askawo? Co? Nie. Tylko... zastanawiaem si. Mam wraenie, e gdzie ju pana spotkaem... Dzi rano odwiedzi pan mojego ojca. Atak. Nie zawsze przemieniamy si dla goci, wasza askawo doda Wolf. Jego oczy jarzyy si teraz pomaraczowo. Do tej chwili Vimes sdzi, e pomienne spojrze tylko takie powiedzenie. Zechce pan wybaczy... powiedzia. Chciabym porozmawia chwil zKosztowaczem Idei. a. Dee poszed za nim wspokojniejsze miejsce. Tak? Czy pioch wchodzi do Groty Kajzerki codziennie otej samej porze? Tak sdz. To zaleao od innych jego obowizkw.

Czyli nie codziennie otej samej porze. Dobrze. Oktrej zmieniaj si strae? Co dwanacie godzin, otrzeciej. Wchodzi tam przed zmian warty czy po? To zaley... Wielkie nieba! Czy ci stranicy cokolwiek zapisuj? Dee spojrza na Vimesa. Sugeruje pan, e mg wej dwa razy tego samego dnia? Bardzo dobrze. Ale chodzi mi oto, e mg wej kto. Krasnolud dociera wdce na gr, ec. Czy stranikw to zainteresuje? Ajeli inny krasnolud zparoma wiecami zjawi si jak n pniej, kiedy stra peni ju nowa zmiana... czy a tak ryzykuje? Nawet jeli zwrc na ag, wystarczy, e mruknie co o... no, ozych wiecach albo co. Wilgotne knoty... Cokolwi k. Dee zamyli si gboko. Ryzyko wci byoby wielkie stwierdzi wkocu. Jeli nasz zodziej uwaa na zmiany stray iwiedzia, gdzie jest prawdziwy pioch, wart je podj, prawda? Dla Kajzerki. Dee drgn, po czym skin gow. Rankiem stranicy zostan dokadnie przesuchani obieca. Przeze mnie. Dlaczego? Bo ja wiem, jakie pytania mog liczy na odpowied. Zaoymy tu biuro. Zbadamy poruszenia wszystkich iporozmawiamy ze wszystkimi stranikami, zgoda? Nawet ztymi przy bramach. Dowiemy si, kto wchodzi ikto wychodzi. Pan ju chyba co wie... Powiedzmy, e witaj mi pewne pomysy. Zatem... dopilnuj spraw. Vimes wyprostowa si ipomaszerowa zpowrotem do lady Sybil, ktra wyrastaa jak wyspa w krasnoludw. Zkilkoma prowadzia oywion rozmow rozpozna wrd nich piewakw zoper Oczym tak dyskutowae, Sam? spytaa. Obawiam si, e opolityce. Iufaem wasnym instynktom. Moesz powiedzie, kto nas obser Och, wic chodzi ot gr... Sybil umiechna si zsatysfakcj. Izacza wymienia t robnostkach bez znaczenia: Praktycznie wszyscy. Ale gdybym miaa przyznawa nagrody, wskazaabym t do smutn dam wniewielkiej grupie, troch po lewej stronie ztwojego pu dzenia. Ma ky, Sam. Ipery. Nie cakiem do siebie pasuj. Widzisz Wolfganga? Eee... nie, jeli ju oto pytasz. Dziwne. By jeszcze przed chwil. prowadzae ludzi zrwnowagi? Myl, e mogem kilku znich pozwoli samym si wyprowadzi zrwnowagi. Brawo. Tak dobrze ci to wychodzi. Vimes odwrci si troch, jakby podziwia widok. Pomidzy ludzkimi gomi przesuway si i pki krasnoludy. Pi czy sze stawao blisko siebie irozmawiao zoywieniem, potem jeden zi idocza do innej grupki. Czasami inny go zastpowa. Czasami wszyscy rozpraszali si odamki po wybuchu, kady zmierzajc do innej grupki. Vimes mia wraenie, e kryje si wtym jaka struktura, jaki powolny, ale celowy taniec i rmacji. Spotkania wtunelach kopalni, pomyla. Mae grupki, bo nie ma miejsca na wiksze. Nie mon mwi zbyt gono. Ikiedy grupa co postanowi, kady jej czonek staje si ordownikiem t i. Wieci rozchodz si wkrgach. To jakby kierowa spoecznoci za pomoc oficjalnych pl Przyszo mu te do gowy, e jest to metoda, dziki ktrej odwa plus dwa mona debatowa i tanie si cztery itroch. Albo jajkiem. [Vimes rozmawia kiedy zMarchew oefebiaskim pomyle demokracji. Podoba pomys, e kady (oprcz kobiet, dzieci, idiotw iludzi, ktrzy tak naprawd nie nale do fery.) ma prawo gosu, dopki nie odkry, e wprawdzie on Vimes miaby je, jednak regu sposb nic dopuszczay, by ktokolwiek mg to prawo odebra Nobbyemu. Vimes od razu dostr eg wtym zasadnicz wad systemu.] Od czasu do czasu jaki krasnolud zatrzymywa si iwytrzeszcza oczy, po czym poda dale Powinnimy ju i na kolacj, kochanie stwierdzia Sybil, wskazujc powszechny dryf w o owietlonej groty. No tak... opanie? Jak sdzisz? Szczury na patyku? Gdzie jest Detrytus? Tam stoi. Rozmawia zattach kulturalnym zGenoi. To ten czowiek ze szklistym wzrokiem. Kiedy podeszli bliej, Vimes usysza gos Detrytusa tumaczcego zprzejciem.

...no ijest jeszcze taka wielka sala ztymi wszystkimi fotelami itakimi zotymi dziemi co si wspinaj na kolumn, ale nie ma obawy, to nie s prawdziwe zote dzieci, one s tyl o zrobione zgipsu czy czego... Detrytus zamilk, rozwaajc t kwesti. Ipo prawdzie yl, eby to byo prawdziwe zoto, bo jaki dra by je zwin, jakby byo... Aprzed sam wielka dziura, gdzie sobie siedz muzycy. Ito by byo tyle otej sali. Wnastpnej to maj akie kolumny zmarmuru ina pododze czerwony dywan... Detrytus odezwaa si lady Sybil. Mam nadziej, e nie zmonopolizowae tego dentelm Nie, tylko em mu opowiada okulturze, co j mamy wAnkh-Morpork odpar swobodnie Detr em pozna kady cal tej opery. To prawda przyzna zduszonym gosem attach kulturalny. Musz zaznaczy, e szczeglnie interesuje mnie odwiedzenie galerii sztuki izobaczenie.. zadra. Tego obrazu tej kobiety, tak se myl, e malarz nie umia porzdnie zrobi rama bdzie warta dolca czy dwa. Wnioskuj ztego, e podobne dowiadczenie dugo mona w na. ycz miego wieczoru. Wie pan, sir, tak se myl, e on si nie zna na kulturze owiadczy Detrytus, kiedy m oddali. Mylisz, e kto zauway, jeli si teraz wymkniemy? spyta znadziej Vimes. To by sobie przemyle kilka spraw... Sam, jeste ambasadorem, aAnkh-Morpork to wiatowe mocarstwo oburzya si Sybil. Nie tak sobie znikn. Ludzie bd to komentowa. Vimes jkn wduchu. Azatem Inigo mia racj: kiedy Vimes kichnie, Ankh-Morpork wyciera n Wasza ekscelencjo? Spojrza zgry na dwa krasnoludy. Dolny krl przyjmie teraz pana. Eee... Musimy by oficjalnie przedstawieni szepna lady Sybil, Jak to? Nawet Detrytus? Tak! Przecie jest trollem! Jeszcze niedawno wydawao si to zabawne... Vimes dostrzega pewne ukierunkowanie wporuszeniach tumu goci wwielkiej jaskini. Jakby dziaao cienie lub prd sun wstron jednego zkocw hali. Nie mia waciwie innego e. Dolny krl siedzia na niewielkim tronie pod jednym zkandelabrw. Mia nad sob metalowy b ldachim, ju teraz pokryty wspaniaymi stalaktytami wosku. Obok, obserwujc tum goci, stao czterech krasnoludw, wysokich jak na krasnoludy igron wygldajcych wciemnych okularach. Kady trzyma topr. Przez cay czas patrzyli na ludzi uro. Krl rozmawia wanie zambasadorem Genoi. Vimes zerkn zukosa na Cudo iDetrytusa. Ina adzenie ich tutaj nie wydawao si ju takim dobrym pomysem. Wswoich oficjalnych szatach krl sprawia wraenie... bardziej odlegego, ktrego trudniej zadowoli... Chwileczk, powiedzia do siebie Vimes. S obywatelami Ankh-Morpork. Nie robi nic zego. Isam sobie wtrci: Nie robi nic zego wedug norm Ankh-Morpork... Kolejka si przesuna. Ich grupa stana ju prawie przed krlem. Uzbrojone krasnoludy prz ay si teraz Detrytusowi itroch mniej swobodnie trzymay topory. Zdawao si, e Detrytu zego nie zauway. Tu jest nawet bardziej kulturalnie ni woperze stwierdzi, rozgldajc si zpodziwem. delabry wa chyba ton... Podnis rk, poskroba si po gowie, apotem obejrza palce. Vimes spojrza wgr. Co ciepego, jakby podgrzana kropla deszczu, kapno mu na policzek r j iwtedy zobaczy, e cienie si poruszyy... Wszystko dziao si powoli, jak zanurzone wsyropie. Patrzy na to, jakby obserwowa sam s iebie zodlegoci kilku stp. Zobaczy, jak szorstko odpycha Cudo iSybil, sysza, e co widzia, jak skacze do krla, podnosi go ztronu, czu topr zbrzkiem trafiajcy go wpa a plecach. Potem toczy si na bok zrozgniewanym krasnoludem wramionach, akandelabr by ju wpoow do podogi, pomienie wiec wyduone od pdu powietrza, wdole Detrytus podnosi rce zw mylenia na twarzy... Nastpi moment bezruchu iciszy, gdy troll pochwyci opadajc gr wiata. Apotem wrci odujcej chmurze krasnoludw, odamkw, stopionego wosku iwirujcych, poncych wiec.

Vimes ockn si wciemnoci. Zamruga idotkn powiek, by si upewni, e s otwarte. Pot

gow okamie iwtedy pojawiy si wiata zjadliwie te ifioletowe, cakiem nagle wy si znowu izaczeka, a zgasn... Wykona osobist inwentaryzacj. Jego paszcz, hem, miecz ipancerz znikny. Zosta tylko i ispodniach, achocia nie byo zimno, wpowietrzu unosia si chodna wilgo, ktra zacz iera do jego koci. No dobrze... Nie by pewien, ile czasu zabrao mu zorientowanie si wceli, ale jak orientacj zyska. suwa si cal po calu, machajc rkami przed sob jak czowiek wiczcy jak bardzo powoln i zciemnoci. Nawet wtedy wcakowitej czerni zmysy stay si zawodne. Ostronie przesun si wzdu c zdu nastpnej ijeszcze nastpnej, wktrej czubkami palcw odkry kontur niewysokich drz k, po czym znalaz cian zlec przy niej kamienn pyt, na ktrej si ockn. Dodatkowa trudno polegaa na tym, e robi to wszystko zgow spuszczon na pier. Nie b m bardzo wysokim. Gdyby by, pewnie po przebudzeniu rozbiby sobie czaszk. Nie mia adnego sprztu, ktry mgby wykorzysta. Przeszed wic wzdu cian krokiem gli rolu. Dokadnie wiedzia, ile mu zajmuje kiedy swobodnie macha nogami przejcie przez Mosiny Most ipowrt do domu. Wymagao to troch ogupiajcej pamiciowej arytmetyki, wk doszed do wniosku, e cela to kwadrat oboku dziesiciu stp. Jedna zrzeczy, ktrych Vimes nie zrobi, to woanie Na pomoc! Ratunku!. By wceli. Kto j zamkn. Rozsdek nakazywa wic zakada, e tego, kto to zrobi, nie interesuj jego op Po omacku wrci do kamiennej pyty iznw si pooy. Kiedy si ukada, co zagrzechota Poklepa si po kieszeniach iodkry co, co zdotyku idwiku byo cakiem podobne do pud dku zostay jeszcze trzy. Czyli zasoby: ubranie, ktre ma na sobie, ikilka zapaek. Ateraz trzeba odkry, oco tu c odzi, ulicha. Pamita, e widzia kandelabr. Wydawao mu si, e pamita, jak Detrytus ten kandelabr ap te mnstwo krzykw, wrzaskw ibiegania wkko. Wjego ramionach krl przeklina Vimesa t ko krasnoludy potrafi. Apotem kto go uderzy. Bolay go plecy wmiejscu, gdzie pancerz odbi uderzenie topora. Poczu, e ogarnia go pat riotyczna duma: ankhmorporski pancerz wytrzyma cios. Owszem, prawdopodobnie by to pancerz wykuty wAnkh-Morpork przez krasnoludy zUberwaldu, przy uyciu stali wytopion ej zuberwaldzkich rud elaza, ale itak by pancerzem ankhmorporskim, choby nie wiem co. Na kamieniu leaa poduszka wykonana wUberwaldzie. Kiedy Vimes odwrci gow, poduszka ba o cichutko brzkna. Nie by to odgos zwykle kojarzony zpierzem. W ciemnoci chwyci poszewk i wykorzystujc zby zdoa rozedrze twardy materia. Jeli to, co stamtd wycign, kiedykolwiek byo czci ptaka, to Vimes wolaby nigdy go a. Zksztatu bardzo przypominao jednostrzaowiec Iniga. Palec wsunity bardzo ostronie na kocu zdradzi Vimesowi, e bro jest naadowana. Tylko jeden strza, przypomnia sobie. Ale strza, ktrego nikt si nie spodziewa... Zdrug ej strony to raczej nie wrka zbuszka bya odpowiedzialna za woenie tego do poduszki, c yba e miaa ostatnio do czynienia zwyjtkowo trudnymi dziemi. Zauway wiato, wic wsun bro zpowrotem do poszewki. Byo to najdelikatniejsze lnien jce, e drzwi maj zakratowane okienko ie po ich przeciwnej stronie stoj jakie mgliste gury. Jeste ju przytomny, wasza askawo? Bardzo si nieszczliwie zoyo. Dee? Tak. Iprzychodzisz mi powiedzie, e to wszystko to jakie straszne nieporozumienie? Niestety, nie. Cho jestem przekonany opaskiej niewinnoci. Naprawd? Ja te burkn Vimes. Prawd mwic, tak bardzo jestem przekonany omojej n nie wiem nawet, czego nie jestem winien! Wypucie mnie std albo... ...albo pan tu zostanie, obawiam si. To bardzo mocne drzwi. Nie jest pan wAnkh-Mor pork, wasza askawo. Oczywicie jak najszybciej zawiadomi opaskiej sytuacji waszego lo Vetinariego, ale jak rozumiem, wiea cznociowa zostaa powanie uszkodzona... Moja sytuacja jest taka, e mnie zamknlicie! Dlaczego? Ocaliem waszego krla, prawda? Nastpi pewien... konflikt. Kto zrzuci kandelabr! Tak, rzeczywicie. Czonek paskiego personelu, jak si okazao. Wiesz, e to nieprawda! Detrytus iTyeczek byli przy mnie, kiedy... Pan Skimmer naley do personelu?

On... Tak, ale... On by nie... Jak syszaem, macie wAnkh-Morpork co takiego jak Gildia Skrytobjcw mwi spokojnie sz mnie poprawi, jeli si myl. On by wwiey! Wuszkodzonej wiey? Bya uszkodzona, zanim on... Vimes urwa. Dlaczego miaby demolowa wie? Nie powiedziaem, e to zrobi odpar Dee. Martwy spokj wci emanowa zjego gosu. kawo, sugerowano, e da pan sygna, tu przed upadkiem kandelabru... Co? Przyoy do do policzka czy co wtym rodzaju. Zasugerowano, e przewidzia pan wypade On si koysa! Czy mog porozmawia ze Skimmerem? Czy ma pan zdolnoci nadprzyrodzone, wasza askawo? Vimes si zawaha. On nie yje? Sdzimy, e wplta si wmechanizm koowrotu, kiedy prbowa uwolni mocowanie kandelabr leao trzech martwych krasnoludw. On by nie... Vimes znowu umilk. Oczywicie, e by tego nie zrobi. Tylko e jest czonkiem tej gildii, tr mamy usiebie, awy otym wiecie, wic... Dee musia dostrzec wyraz jego twarzy. Moliwe, moliwe. Zostanie przeprowadzone dokadne ledztwo. Niewinni nie maj si czego wia. Wiadomo, e nie maj si czego obawia, jest pewn gwarancj wzbudzenia grozy wsercach w ch niewinnych. Co zrobilicie zSybil? Zrobilimy, wasza askawo? Ale nic. Nie jestemy barbarzycami. Opaskiej onie sysz co najlepsze. Jest wzburzona, naturalnie. Vimes jkn. ADetrytus iTyeczek? C, byli pod pask komend, wasza askawo. Wdodatku jedno znich jest trollem, adru ebezpiecznie odmienn. Ztego itylko ztego powodu przebywaj obecnie wareszcie domowym w szej ambasadzie. Szanujemy tradycje dyplomacji inie chcemy, by zarzucono nam, e dz iaalimy ze z wol. Dee westchn. No ijest jeszcze ta druga sprawa... Chcecie mnie jeszcze oskary okradzie Kajzerki? Naruszy pan nietykalno krla. Vimes wytrzeszczy oczy. Co? Przecie spadaa na niego tona wieczek! Wysunito ten argument... Siedz wceli za to, e uratowaem go przed zamachem, ktry sam zaplanowaem? Ajest tak? Nie. Suchaj, przecie to wszystko leciao na niego! Co jeszcze mogem zrobi? Zapa za iprbowa go odcign? Tak, tak. Rozumiem. Ale precedens wtej kwestii jest oczywisty. Wroku 1345, kiedy wc zesny krl wpad do jeziora, zpowodu obowizujcych zasad aden zczonkw jego personelu li si go dotkn, apniejsza konkluzja bya taka, e postpili susznie. Dotknicie kr zakazanym. Oczywicie wyjaniem konklawe, e to nie s zwyczaje Ankh-Morpork, ale te nie estemy wAnkh-Morpork. Nikt nie musi mi otym przypomina. Pozostanie pan... naszym gociem a do zakoczenia ledztwa. ywno inapoje bd panu d Awiato? Oczywicie. Prosz nam wybaczy t nierozwag. Prosz odstpi od drzwi, jeli mona. Str mi towarzysz, s uzbrojeni, ato... ludzie nieskomplikowani. Kratka wdrzwiach si odsuna. Kto wsadzi do rodka jarzc si klatk. Co to jest? Chory wietlik? To pewien rodzaj chrzszcza, wsamej rzeczy. Przekona si pan, e wkrtce wyda si panu b zo jasny. My tutaj jestemy przyzwyczajeni do ciemnoci. Suchaj no powiedzia Vimes, gdy kratka znw si zatrzasna. Przecie wiesz, e to b wiem, jak wygldaa sytuacja zpanem Skimmerem, ale zamierzam to zbada! Ijestem przekona ny, e zbliam si ju do rozwizania sprawy kradziey Kajzerki! Jeli pozwolicie mi wrci asady, to gdzie jeszcze mgbym si schowa? Nie chcemy si otym przekonywa. Moe pan uzna, e ycie byoby przyjemniejsze wAnkh-M

Doprawdy? Ajak miabym si tam dosta? Moe pan mie przyjaci wnieoczekiwanych miejscach. Vimes pomyla otej gronej maej broni wpoduszce. Nie bdzie pan le traktowany zapewni Dee. Nie takie s nasze zwyczaje. Wrc, kiedy kie wieci. Zaraz... Ale Dee by ju tylko oddalajc si sylwetk wszarym, prawie nieistniejcym wietle. W celi Vimesa wieccy chrzszcz stara si bardzo. Udao mu si jedynie tyle, e zmieni c orowisko zielonkawych cieni. Mona byo si porusza, nie wpadajc na ciany, ale to mniej icej wszystko. Jeden strza, ktrego nikt si nie spodziewa... Moe dziki temu wyrwaby si za drzwi. Na korytarz. Pod ziemi. Gdzie jest peno krasnolud Z drugiej strony to zadziwiajce, jak dowody przeciw komu potrafi si mnoy, jeli tylko mu innemu na tym zaley. Ale Vimes by ambasadorem! Gdzie si podzia immunitet dyplomatyczny? Trudno jednak byo onim dyskutowa, kiedy miao si do czynienia znieskomplikowanymi, ale uzbrojonymi ludm . Istniao ryzyko, e postanowi dowiadczalnie sprawdzi, czy taki immunitet dziaa. Jeden strza, ktrego si nie spodziewaj... Jaki czas pniej zadzwoniy klucze ikto otworzy drzwi. Vimes rozrni sylwetki dwch Jeden ciska topr, drugi nis tac. Ten ztoporem gestem kaza Vimesowi si cofn. Topr to nie jest najlepszy pomys, uzna Vimes. To wprawdzie ulubiona bro krasnoludw, a le niezbyt wygodna wciasnej przestrzeni. Podnis rce, akiedy drugi krasnolud przeszed ostronie do kamiennej pyty, powoli przes za kark. Te krasnoludy wyranie si go obawiay. Pewnie nieczsto widyway ludzi... No, tego zapami aj na dugo. Chcecie zobaczy sztuczk? Grzdak? No to patrzcie powiedzia Vimes, wysun rce przed siebie izamkn oczy tu przed tym na zapaka. Usysza, jak topr pada na ziemi, gdy jego waciciel usiuje zasoni twarz. To bya nie a premia, ale nie mia czasu, by podzikowa za ni bogu ludzi zdesperowanych. Skoczy do przodu, kopn zcaej siy iusysza uuf! uchodzcego zpuc powietrza. Potem rzuci si czc wsobie drugiego krasnoluda, znalaz gow, odwrci si iuderzy ni oniewidoczn Pierwszy krasnolud prbowa si podnie. Vimes poszuka go po omacku, szarpn za kaftan d iwychrypia: Kto zostawi mi bro! Chcieli, ebym ci zabi. Zapamitaj to sobie! Mogem ci zabi! I wymierzy krasnoludowi cios wodek. Pora nie bya waciwa, eby stosowa zasady marki taillera. Wmodoci markiz de Fantailler uczestniczy wlicznych bjkach, zktrych wiksz yczyn wtym, e znany by jako markiz de Fantailler. Spisa zbir regu tego, co nazwa s n sztuk rkoczynu. Zbir ten wznacznej czci skada si zlisty miejsc, wjakie nie w za. Jego dzieo wywaro istotne wraenie na wielu ludziach, ktrzy potem stawali ze szla hetnie wypit piersi izacinitymi piciami wduchu mskiej agresji przeciwko innym, ytali ksiki markiza, ale wiedzieli, jak powali przeciwnika krzesem. Ostatnie sowa zas kakujco duej liczby walczcych brzmiay: Niech demony porw zasady markiza....] Potem odwrci si, zapa klatk ze wieccym chrzszczem iruszy do drzwi. Dozna wraenia, e znalaz si wkorytarzu biegncym wobie strony. Przystan na chwil, much na twarzy, ipobieg wstron jego rda. Kolejny chrzszcz wisia wklatce kawaek dalej. Owietla jeli tak jaskrawego sowa mo lasku, ktry zaledwie czyni ciemno mniej czarn duy okrgy otwr, awnim obracajcy ylator. Jego ramiona byy tak powolne, e Vimes zdoa si przelizn do aksamitnej pustki imi. Kto naprawd chce si mnie pozby, myla, przesuwajc si wzdu niewidocznej ciany, wci na twarzy. Jeden strza, ktrego si nie spodziewali... ale kto si jednak spodziewa, pr wda? Jeli kto chce pomc winiowi wucieczce, daje mu klucz albo pilnik. Nie daje mu broni. Z uczem moe zdoa si wydosta; zbroni zginie. Zatrzyma si zjedna stop nad pustk. Chrzszcz ukaza mu otwr wpododze emanujcy pot ny.

Vimes chwyci klatk wzby, cofn si okilka krokw... idrastycznie nie doceni odlego ebrami uderzy wdrug krawd otworu, rozrzucajc ramiona pasko na pododze poza ni. Odrobina ankhmorporskiego poczucia humoru zsykiem wyrwaa mu si przez zby. Z trudem wygramoli si na podog korytarza ipo chwili odzyska oddech. Zkieszeni wyj rzaowca, strzeli wpodog irzuci bro do otworu przez duszy czas stukaa tam ibud Potem ruszy dalej, cay czas czujc na twarzy chodny powiew. To nie by ju tunel. To byo dno szybu. Ale zielonkawy blask ukaza jaki stos porodku. Vimes podnis gar niegu, akiedy spojrza wgr, patki roztopiy mu si na twarzy. U chrzszcza odsonio brzeg umocowanych do skay spiralnych schodw. Schody byy jednak okreleniem nazbyt pochlebnym. Kiedy wyrbywano ten szyb, krasnolud y zrobiy dziury wcianach iwbiy tam grube drewniane drgi. Vimes sprawdzi jeden czy dw wydaway si cakiem solidne. Zachowujc ostrono, zdoa pewnie jako wpezn na gr.. By ju cakiem wysoko, kiedy jeden znich pk. Vimes wyrzuci ramiona wprzd ipochwyci lce lizgay si na wilgotnym drewnie. Klatka zchrzszczem znikna wdole, aon, koyszc wnym uchwycie, patrzy, jak krg sabego zielonkawego wiata zmniejsza si do punktu iga I wtedy uwiadomi sobie, e waden sposb nie zdoa si podcign. Palce mia zdrtwiae o ycia skadaa si ztego czasu, przez jaki zdoa si utrzyma na olizym drewnie. Powiedzmy: okoo minuty. Wiele sensownych rzeczy mona zapewne dokona wcigu minuty, jednak wikszoci znich racz nie bez uycia rk, wiszc wciemnoci nad przepaci. Zwolni uchwyt. Po chwili uderzy wspiral drgw ojeden zwj niej. Ate rozstay si ze Czowiek idrewno opadli ojeszcze jeden poziom. Zwyginajcym ebra guchym uderzeniem Vim wyldowa na jednym drgu, wyamujc przy tym ssiednie. Koyszc si agodnie na tym jedyn ym, nasuchiwa stukw itrzaskw drewna, wci spadajcego na dno szybu. ...! chcia zakl, ale uderzenie odebrao mu dech. Wisia wic jak zoona para staryc Duo czasu mino, odkd ostatni raz spa. To, co robi na kamiennym bloku, zpewnoci sne yo. Normalny sen nie pozostawia wustach uczucia, e kto nala tam kleju. A przecie jeszcze dzi rano ambasador Ankh-Morpork przyby, by zoy listy uwierzytelniaj . Jeszcze wieczorem komendant Stray Miejskiej zAnkh-Morpork mia rozwiza spraw maej i tej kradziey. Ateraz wisia wpoowie zamarzajcego szybu iraptem par cali starego, nie go drewna dzielio go od krtkiej podry do innego wiata. Mia tylko nadziej, e cae ycie nie przesunie mu si przed oczami. Byy wnim fragmenty, h wola nie pamita. Ach, sir Samuel... Co za pech. Atak dobrze pan sobie radzi. Otworzy oczy. Saby fioletowy poblask tu nad nim owietla lady Margolott. Siedziaa wp . Moe pana podrzuci? zaproponowaa. Oszoomiony Vimes pokrci gow. Jeli ma si pan od tego poczu lepiej, to napravd nie lubi robi takich rzeczy powie wampirzyca. To takie... oczekivane. Ojej... Ten sprchniay kij nie vyglda zbyt... Drg pk. Vimes rozoy rce iwyldowa na niszym krgu, jednak tylko na chwil. Kilka zucio go na nastpny zwj. Tym razem pochwyci tylko jeden iznowu wisia na rkach. Lady Margolotta spyna zgodnoci... Daleko wdole poamane drewno hukno odno szybu. C, vteorii molivy byby zapevne taki vanie povrt na sam d izachovanie przy tym lady Margolotta. Obaviam si, niestety, e te spadajce belki poamay viele ztych poni Vimes przesun donie. Chwyt wydawa si pewny. Moe uda si podcign... Wiedziaem, e ty za tym stoisz wykrztusi, prbujc si woli pobudzi do ycia mini Nie, vcale nie. Ale viedzia pan, e nie ukradziono Kajzerki. Vimes spojrza na rozmwcz yni unoszc si spokojnie wpowietrzu. Krasnoludom by nie przyszo do gowy, e... zacz. Drg wykona niewielkie, zowrbne poruszenie, sugerujce jego pechowym pasaerom, e szyk i do ldowania. Lady Margolotta podpyna bliej. Viem, e nienavidzi pan vampirw owiadczya. To do typove dla paskiego typu osobo zi oaspekt... penetracyjny. Ale na paskim miejscu, vtej chvili, zadaabym sobie pytan ie... czy nienavidz ich caym svym yciem? Wycigna rk. Jedno drobne ukszenie rozwie moje problemy, co? warkn Vimes. Jedno ukszenie to ojedno za viele, Samie Vimesie. Drewno zatrzeszczao. Chwycia go za przegub. Gdyby si chwil zastanowi, powinien teraz wisie uwieszony urki wampirzycy. Tymczasem u

osi si swobodnie. Prosz navet nie myle otym, eby mnie puci ostrzega lady Margolotta, kiedy agodn si szybem wgr. Jedno ukszenie to ojedno za wiele? powtrzy Vimes. Rozpozna znieksztacon mantr. ... abstynentk? Ju pravie od czterech lat. adnej krwi? Ale tak. Zvierzca. To dla nich lepsze rozvizanie ni rzenia, nie sdzi pan? Oczyvici j si potem otpiae, ale szczerze mvic, krova itak raczej nie zdobdzie nagrody Mylic ku. Jestem na odstavce, panie Vimes. Na odwyku. Nazywamy to odwykiem poprawi j oszoomiony Vimes. I... to zastpuje ludz ew? Tak jak lemoniada zastpuje vhisky. Moe mi pan vierzy. Jednake inteligentny umys potr fi znale jakie... substytuty. Brzegi szybu przemkny obok iwylecieli na czyste, chodne powietrze. Mrz szczypa przez oszul. Przepynli troch na bok, apotem Vimes zosta opuszczony wnieg po kolana. Jedna zvygodniejszych cech krasnoludw to ta, e nieczsto prbuj czego novego inigdy zygnuj ze starego stwierdzia lady Margolotta, unoszc si nad powierzchni niegu. Ni no byo pana znale. Agdzie jestem? Vimes rozejrza si wok. Zaspy pokryway skay idrzewa. Wgrach, spory kavaek po opacznej stronie miasta, panie Vimes. Do vidzenia. Chce pani zostawi mnie tutaj? Sucham? Przecie pan uciek. Mnie tu zca pevnoci nie ma. Ja, vampir, ingerujca ws oludw? Nie do pomylenia! Ale poviedzmy tyle, e... lubi, kiedy ludzie maj rvne szanse. Jest mrz! Aja nie mam nawet paszcza! Co pani chciaa osign? Ma pan volno, panie Vimes. Czy nie pragnie jej kady czoviek? Czy nie povinna dava cu ovnego poczucia ciepa? Lady Margolotta znikna wrd patkw niegu. Vimes zadygota. Nie zdawa sobie sprawy, jak ciepo byo pod ziemi. Ani ktra jest godzin . Wok zauwaa saby, bardzo saby brzask. Czy jest tu po zachodzie soca? Czy tu prze Pdzone wiatrem patki pitrzyy si na jego mokrym ubraniu. Wolno moe zabi... Schronienie to najwaniejsze. Godzina idokadne pooenie na nic si nie przydadz martw Ci zawsze wiedz, jaka to pora igdzie si znajduj. Odszed chwiejnie od wylotu szybu iwkroczy midzy drzewa, gdzie warstwa niegu nie bya t k gruba. Wydzielaa wiato, cho sabsze ni chory chrzszcz jak gdyby patki podczas sp absorboway je zpowietrza. Vimes nie czu si dobrze wlesie. Lasy byy czym, co czowiek widzi na horyzoncie. Gdyby rbowa je sobie wyobrazi, widziaby duo drzew sterczcych zziemi jak supy brzowe u e izielone na grze. Tutaj napotyka garby inierwnoci, mroczne konary wygite iskrzypi ciarem niegu, ktry opada zszelestem. Od czasu do czasu co cikiego zsuwao si sk lejny deszcz lodowych krysztakw, kiedy ga odskakiwaa. Widzia przed sob co wrodzaju cieki, awkadym razie szersz, gadsz powierzchni n a nie mia adnej bardziej sensownej alternatywy. Ciepy blask wolnoci nie przetrwa dug Vimes mia oczy miejskie. Widzia, jak gliniarze je sobie wyksztacaj. Mody glina, ktry erka tylko na ulic, dopiero si uczy imusia uczy si szybko, inaczej zyskiwa spore d nie wumieraniu. Kto, kto patrolowa ulice przez duszy czas, zauwaa szczegy, dostrze e, widzia to ipierwszy plan, iludzi, ktrzy starali si nie by ani wjednym, ani wdru gua tak patrzya na ulice. Pracowaa nad tym. Dowiadczeni gliniarze, nawet tacy jak Nobby, kiedy mia dobry dzie, spogldali na ulic tylko raz ito wystarczao, poniewa widzieli wszystko. Moe istniej te... wiejskie oczy. Oczy lene. Vimes widzia drzewa, zaspy, nieg iniewie wicej. Wiatr si wzmaga. Zaczyna wy midzy drzewami. Patki niegu kuy wtwarz. Drzewa. Gazie. nieg. Kopn wzgrek obok cieki. nieg zsun si zbrzowych sosnowych igie. Vimes na czworak naprzd. Aha... Nadal byo zimno itroch niegu leao na suchych igach, ale obcione gazie wyginay s iczym namiot. Wsun si pod niego ipogratulowa sobie wmylach. Nie czu tu wiatru, an

wa wbrew zdrowemu rozsdkowi zdawaa si ogrzewa przestrze wdole. Nawet pachniao ci tak jakby... zwierzcym... Trzy wilki, lece leniwie wok pnia, przyglday mu si zzaciekawieniem. Vimes doda metaforyczny dreszcz do tego normalnego. Zwierzta nie wyglday na przestra szone. Wilki! I to byo waciwie wszystko. Rwnie dobrze mg powiedzie: nieg! Albo: wiatr! Wtej chwi to pewniejsi zabjcy. Sysza gdzie, e wilki nie zaatakuj czowieka, ktry bez lku patrzy im woczy. Problem polega na tym, e ogarniao go znuenie. Nie myla jasno ibolay go wszystkie mi Na zewntrz zajcza wiatr. Ajego askawo diuk Ankh zapad wsen.

Obudzi si zcichym parskniciem i ku swemu zdumieniu take ze wszystkimi koczynami n cach. Kropla zimnej wody, ciepem jego ciaa wytopiona ze sklepienia, spyna mu na kark. Minie ju nie bolay wikszoci wogle nie czu. Wilki znikny. Po drugiej stronie zaimprowizowanego legowiska zauway zdeptany nieg iw tak jaskrawe, e a jkn. Okazao si, e nasta ju dzie. Niebo byo tak bkitne, jakiego jeszcze nie widzia, tak wzenicie stawao si fioletowe. Wyszed chwiejnie na polukrowany wiat, byszczcy itrze pod nogami. Wilcze lady odbiegay midzy drzewa. Vimesowi przyszo do gowy, e podanie za nimi racz e zwikszy szans przetrwania. Moe noc zostaa uznana za przerw, ale wstaju nowy dzie i ie zaczy si poszukiwania czego na niadanie. Soce byo ciepe, powietrze mrone, aprzed twarz unosia si para oddechu. Gdzie tu musz by ludzie, prawda? Vimes nie zna si na wiejskich obyczajach, ale powinn i si gdzie krci jacy smolarze, drwale i... sprbowa si zastanowi... mae dziewczynk babciom jedzenie. Opowieci, ktrych sucha wdziecistwie, sugeroway, e wszystkie lasy krztaniny, ruchu, aczasem take krzyku. Ale tutaj panowaa cisza. Ruszy tam, gdzie mia wraenie by d, dla zasady. Najwaniejsza stawaa si ywno. paek ipewnie mgby rozpali ogie, gdyby musia tu spdzi jeszcze jedn noc, jednake w u mino od kanapek na bankiecie. To Ankh-Morpork brnie przez gboki nieg... Po pgodzin dotar na dno pytkiej doliny. Strumie pluska tu midzy dwoma waami lodu. Parowa. Woda zaa si ciepa. Przez duszy czas Vimes poda wzdu brzegu. Lodowe nasypy przecinay lady zwierzt. Tu zbieraa si wgbokich jeziorkach cuchncych zgniymi jajami. Wok nich ciki ld pokr krzaki, biae od szronu. Jedzenie moe poczeka. Vimes zdj ubranie iposykujc zgorca, wszed do jednego zgbs . Pooy si wwodzie. Czy nie robi czego takiego wNictofiordzie? Sysza takie histori rce kpiele wobokach pary, apotem biegaj po niegu iokadaj si brzozowymi kijami. A . Nie istniao co tak gupiego, czego jaki cudzoziemiec gdzie by nie sprbowa. Bogowie, jakie to wspaniae... Gorca woda oznacza cywilizacj. Vimes czu, jak sztywno rozpywa si wciepej kpieli. Po chwili czy dwch poczapa do brzegu iprzeszuka swoje nalaz spaszczone pudeko cygar, awnim kilka przedmiotw, ktre po wydarzeniach ostatnic wudziestu czterech godzin wyglday jak skamieniae gazki. Mia dwie zapaki. Co tam. Do demona ztym. Kady przecie potrafi rozpali ognisko jedn zapak... Wrci do wody. To bya suszna decyzja. Czu, jak znowu wraca do siebie, jak nabiera si, ozgrzewany od zewntrz iod wewntrz... Ach, wasza askawo... Na przeciwnym brzegu siedzia Wolf von Uberwald. By cakiem nagi. Nad nim unosia si par a, jakby po wysiku. Minie lniy niczym posmarowane olejkiem. Prawdopodobnie byy posmar wane olejkiem. Przebieka po niegu to wspaniaa rzecz, prawda? powiedzia Wolf uprzejmie. Uczy si wyczajw Uberwaldu, wasza askawo. Lady Sybil jest caa izdrowa, moe bez przeszkd wrac aszego miasta, kiedy tylko przecze bd wolne od niegu. Wiem, e chciaby pan to usysze Midzy drzewami zbliali si mczyni ikobiety, wszyscy bez skrpowania nadzy, jak Wolf. Vimes zrozumia, e jest kpicym si trupem. Widzia to woczach Wolfa. Nie ma nic lepszego, ni przed niadaniem wskoczy do czego gorcego powiedzia. Otak. My take jak dotd nie jedlimy. Wolf wsta, przecign si ibez rozbiegu prze o. Przeszuka spodnie Vimesa. Wyrzuciem ten nieszczsny aparat Iniga powiedzia Vimes.

Nie wydaje mi si, eby przyjaciel mi go podrzuci. Wszystko to jest wielk gr, wasza askawo odpar Wolf. Prosz sobie nie robi wyrzutw. Najsilniejszy przetrwa itak by powinno. Dee to zaplanowa, prawda? Wolf si rozemia. Drogi may Dee? Och, mia swj plan. Dobry may plan, chocia troch szaleczy. Na szcz zie ju potrzebny. Chcesz, eby krasnoludy rozpoczy wojn? Sia jest dobra. Wolf rwno poskada ubranie Vimesa. Ale jak niektre inne dobre rze pozostaje dobra, jeli nie nazbyt wielu j posiada. Rzuci ubranie jak najdalej. Co chciaby, ebym powiedzia, wasza askawo? Co wstylu I tak pan umrze, wic rwni ystko wytumaczy? Owszem, to by pomogo zgodzi si Vimes. Rzeczywicie, itak pan umrze. Wolf umiechn si. Moe to pan mi co opowie? Rozmawia, by zyskiwa czas. Moe ju lada chwila pojawi si tu drwale iSmolarze. Jeli n zynios siekier, wszyscy bd mieli powane kopoty. Waciwie... jestem pewien, czemu wAnkh-Morpork ukradziono replik Kajzerki powiedzia mes. Przyszo mi do gowy takie przypuszczenie, e kto wykona jej kopi. T przemycono wjednym znaszych powozw. Dyplomatw si nie przeszukuje. Brawo! Pech, e Igor przyszed wyadowa rzeczy, akurat kiedy by tam jeden ztwoich chopcw. P Och, nieatwo jest zrani Igora. Nie przejmujesz si tym, co? Banda krasnoludw chce Albrechta na tro... na Kajzerce, poniewa pragn utrzyma dawne poczucie pewnoci. Aty chcesz, eby krasnoludy walczyy ze b. Biedny stary Albrecht nie dostanie nawet zpowrotem prawdziwej Kajzerki. Powiedzmy tyle, e chwilowo nasze interesy s zbiene odpar Wolf. Ktem oka Vimes dostrzeg, e pozostae wilkoaki rozstawiaj si wok jeziorka. Potem mnie wystawie cign. Do amatorsko, powiem szczerze. Ale te imponujco, b nie mia zbyt wiele czasu, kiedy uzna, e zaczynam si zblia do rozwizania. Zreszt to udao. Ludzie nie s dobrymi naocznymi wiadkami, to wiem. Wierz wto, co chcieli widzie o kto inny powie im, e widzieli. adnym pocigniciem byo podrzucenie mi tego przeklteg ednostrzaowca. Musia naprawd liczy, e zabij, aby si wyrwa... Czy ju nie pora, eby pan wyszed ztej... sadzawki? zapyta Wolf. Znaczy zkpieli? Vimes zauway, jak Wolf si skrzywi. Och, moesz chodzi na dwch nogach imwi, mj ch y silny jak w ale istota pomidzy czowiekiem iwilkiem ma wsobie troch zpsa, prawd Mamy tu taki prastary obyczaj powiedzia Wolf, odwracajc gow. Bardzo dobry. Kady m rzuci wyzwanie. To taki... pocig. Wielkie owy. Zawody, jeli pan woli. Jeli kto nas yprzedzi, wygrywa czterysta koron. To przyzwoita suma. Mona zni otworzy wasny interes . Oczywicie, jak zpewnoci zdaje pan sobie spraw, jeli nas nie przecignie, kwestia pi zy wogle si nie pojawia. Czy wogle kto kiedy wygrywa? zainteresowa si Vimes. Szybciej, drwale, ludzie potr drewna! Czasami. Jeli duo wiczy izna teren. Wielu takich, ktrym si poszczcio wBzyku, te u zwyczajowi zawdzicza pocztki swych fortun. Damy panu godzin for. Dla lepszej zaba wy! Wskaza rk. Bzyk ley wtamtym kierunku, pi mil std. Obyczaj nakazuje, by nie n do adnego domostwa, dopki pan tam nie dotrze. Ajeli nie zechc ucieka? Wtedy zawody skocz si bardzo szybko. Nie lubimy Ankh-Morpork! Nie chcemy was tutaj! To dziwne mrukn Vimes. Wolf zmarszczy szerokie czoo. To znaczy? No bo widzisz, gdziekolwiek si rusz wAnkh-Morpork, stale wpadam na takich zUberwaldu . Krasnoludy, trolle, ludzie... Wszyscy uciekaj std radonie ipisz do domu listy. Pisz przyjedajcie, tu jest wspaniale. Nie poeraj czowieka ywcem za dolara. Wolf unis warg, odsaniajc bysk siekacza. Vimes widywa taki wyraz na twarzy Angui. Oz za, e miaa nastrj pod psem. Awilkoak moe by pod psem wcaoci. Postanowi sprawdzi swoje szczcie. Nie by pewien, czy wogle jeszcze dziaa. Angua wietnie si miewa... Vimes! Pan Cywilizowany! Ankh-Morpork! Bdziesz ucieka! Znadziej, e nogi go utrzymaj imes wspi si na onieony brzeg jak najwolniej potrafi.

Wilkoaki wybuchny miechem. Wchodzisz do wody wubraniu? Spojrza na swe parujce nogi. Nigdy nie wiedzielicie kalesonw? Wolf znw wyd wargi. Spojrza tryumfalnie na pozostaych. Oto cywilizacja powiedzia. Vimes pocign par razy zcygara irozejrza si po zimowym lesie ztak wyszoci, na j ta. Czterysta koron, powiadasz? Tak. Raz jeszcze zamia si wstron lasu. Nie wiesz, ile to bdzie wwalucie Ankh-Morpork? Dolar pidziesit? Ta kwestia si nie pojawi! krzykn Woli. Nie chciabym by zmuszony, eby wydawa to wszystko tutaj... Uciekaj! C, wtej sytuacji nie bd pyta, czy masz przy sobie pienidze. Oddali si od wilkoakw, zadowolony, e nie widz jego twarzy ibardzo mocno czujc, e usiuje przepezn do przodu. Szed spokojnie. Mokre kalesony zaczynay trzeszcze na mrozie... Wreszcie by pewien, e znikn zpola widzenia stada. Pomylmy... S silniejsze od ciebie, znaj teren, ajeli s tak dobre jak Angua, potrafi ropi pierdnicie wniadaniu skunksa. Anogi ju teraz ci bol... Wic gdzie s plusy? No, naprawd bardzo rozzocie Wolfa. Vimes ruszy biegiem. Niezbyt wielki to plus, jeli si dobrze zastanowi. Vimes pobieg szybciej. W oddali rozlego si wycie wilkw. Jest takie powiedzenie, e na pikiecie nic dobrze nie wyglda. Kapral Nobbs, araczej C.W. St J. Nobbs, przewodniczcy Gildii Stranikw, otym wanie ro a. Troch wczesnego niegu syczao wmetalowym bbnie, ktry zgodnie zprzyjt strajkow y si czerwieni przed wejciem do komendy. Gwny problem, jak to widzia, polega na tym, e byo co filozoficznie niewaciwego wp iu budynku, do ktrego itak nie chcia wej nikt oprcz stranikw. Niemoliwe jest niedo nie ludzi do miejsca, gdzie nie chc dotrze. Nie da si tego zrobi. Pieni nie poskutkoway. Jaka staruszka rzucia mu pensa. Colon, Colon, Colon! Id! Id! Id! krzycza zachwycony Reg Shoe, wymachujc afiszem. To nie brzmi dobrze, Reg stwierdzi Nobby. Kiedy tak szybko mwisz, przypomina to we zwanie do kolonizacji. Przyjrza si innym afiszom. Dorfl trzyma wielki, gsto zapisany karton, gdzie byy wymie nione szczegowo wszystkie ich pretensje, zodwoaniami do regulaminu stray izcytatami stw filozoficznych. Zkolei funkcjonariusz Wizytuj mia wypisane na pycie sklejki: Jak korzy ma krlestwo, jeli zwou powietrze spuszczone bdzie? Zagadki II, w. 3. Nie wiadomo czemu te nieodparte argumenty nie powalay miasta na kolana. Obejrza si, syszc podjedajc karet izobaczy drzwiczki zherbem skadajcym si onad ni, wokienku, zobaczy twarz lorda Vetinariego. Ach, to to nie kto inny jak kapral Nobbs! zawoa lord Vetinari. W tym momencie Nobby wiele by da, eby by kimkolwiek innym ni kapralem Nobbsem. Nie by pewien, czy jako strajkujcy powinien salutowa. Zasalutowa jednak, uznajc, e sa ut rzadko kiedy bywa czym nie na miejscu. Jak rozumiem, przestalicie wykonywa prac, kapralu cign Patrycjusz. Wwaszym wyp em pewien, e sprawio to istotn trudno. Nobby nie by pewien sensu tego zdania, jednak Vetinari wyglda na przyjanie usposobio nego. Nie moglimy patrze bezczynnie, kiedy zagroone jest bezpieczestwo miasta, sir odpar adego niezablokowanego pora skry ociekajc uraon lojalnoci. Vetinari milcza przez chwil tak dugo, by do wiadomoci Nobbyego przesczyy si spok czajne odgosy ycia miasta znajdujcego si jakoby na skraju katastrofy. C, oczywicie nawet przez myl mi nie przeszo, by si wtrca zapewni wkocu. To estem przekonany, e po swoim powrocie jego askawo wpeni to zrozumie. Stukn wburt edziemy. I kareta znikna.

Myl, ktra od pewnego czasu szturchaa Nobbyego nerwowo, t wanie chwil wybraa, by za ponownie. Pana Vimesa chyba rozerwie, pomyla. Dostanie szau. Lord Vetinari usiad wygodnie na aweczce iumiechn si do siebie. Eee... Mwi pan powanie, sir? zapyta siedzcy naprzeciwko Drumknott. Oczywicie. Zanotuj prosz, eby okoo trzeciej kuchnia posaa im bueczki ikakao. Anon naturalnie. To by dzie bez przestpstw, Drumknott. Bardzo niezwyka okoliczno. Nawet Gi dia Zodziei si nie wychyla. Rzeczywicie, panie. Nie mam pojcia dlaczego. Przecie gdy kot pi... To prawda, Drumknott, jednak myszy szczliwie nie s skrpowane myl oprzyszoci. Lud iast s. Wiedz, e Vimes wrci tu za tydzie czy dwa. Inie bdzie ztego zadowolony. Napr e bdzie. Akiedy komendant stray jest niezadowolony, zwykle rozrzuca to niezadowolen ie wok siebie niby wielk opat. Umiechn si znowu. To dla wszystkich rozsdnych y by uczciwym. Mam tylko nadziej, e Colon jest dostatecznie gupi, by tego nie przery wa. nieg pada coraz gciejszy. Jake pikny jest nieg, siostry moje... Trzy kobiety siedziay przy oknie wsamotnym domku iwyglday na bia zim Uberwaldu. Ijake zimny jest viatr oznajmia druga siostra. Trzecia, najmodsza, westchna cik Dlaczego cigle musimy mvi opogodzie? Aco jeszcze mamy? No viecie, jest albo mrz trzaskajcy, albo ar znieba si leje. Vacivie nic vicej, n Tak to si ukada vnaszej Matce Uberwaldzie odpara najstarsza siostra, powoli isur Viatr inieg, istraszlivy upa latem... Viecie, gdybymy tak vyciy viniovy sad, mona by zbudova tor dojazdy na vrotkach... Nie. Amoe cieplarni? Bymy hodovay ananasy. Nie. Gdybymy si przeprovadziy do Bzyku, mogybymy vynaj due mieszkanie za koszt utrzyma o domu... To jest nasz dom, Irino upomniaa j starsza siostra. Ach, dom utraconych zudze iz zionych nadziei... Mogybymy chodzi na tace ivogle... Pamitam, kiedy mieszkaymy wBzyku wtrcia zrozmarzeniem rednia siostra. Vszystk lepsze. Najmodsza siostra westchna iwyjrzaa przez okno. Ikrzykna zaskoczona. Jaki mczyzna biegnie przez viniovy sad! Mczyzna? Czego mgby chcie od nas? Najmodsza siostra wytya wzrok. Vyglda na to, e chce... pary spodni... Ach... westchna rednia siostra zrozmarzeniem. Spodnie byy vtedy lepsze... Biegnce stado zatrzymao si wchodnej, bkitnej dolinie. Wycie wznioso si wpowietrze odbiega do sa, chwycia wzby swoj torb zubraniem, spojrzaa na Marchew iznikna m lka chwil pniej wrcia, zapinajc koszul. Wolfgang znowu zmusi jakiego nieszcznika do gry powiedziaa. Musz ztym skoczy iedy ojciec utrzyma t tradycj, ale on przynajmniej gra uczciwie. Wolfgang oszukuje. Nikt nie moe wygra. To ta gra, oktrej mi opowiadaa? Wanie ta. Ale ojciec prowadzi j zgodnie zzasadami. Jeli biegacz by sprytny iszybk awa czterysta koron, aojciec przyjmowa go obiadem wzamku. Jeli przegra, twj ojciec przyjmowa go na obiad wlesie. Dziki, e mi przypomniae. Prbowaem nie by uprzejmy. Moesz posiada ukryty talent mrukna Angua. Ale chodzi mi oto, e nikt biega nie bd przepraszaa. Byam glin wAnkh-Morpork, nie zapominaj. Dewiza miasta: Wolno ci nie a si zabi. Tak naprawd to brzmi... Marchewa! Wiem. Adewiz naszej rodziny jest Homo homini lupus. Czowiek czowiekowi wil kiem! To gupie. Czy mylisz, e chodzi oto, e ludzie s niemiali, peni rezerwy, lojaln ijaj, tylko kiedy s godni? Nie. Chodzi oto, e ludzie wobec innych ludzi zachowuj si ludzie, aim s gorsi, tym bardziej wierz, e s podobni do wilkw. Ludzie nienawidz wil

, bo widz wnas wilki, awilki nienawidz wilkoakw, bo wewntrz nas dostrzegaj czowiek udno im si dziwi. Vimes omin dom ipogna do ssiedniej stodoy. Przecie musi tam co by. Wystarczyyby c worki. Ludzie czsto powanie nie doceniaj trcych waciwoci zamarznitej bielizny. Bieg ju p godziny. No, waciwie dwadziecia pi minut. Przez pozostae pi utyka, r ier izastanawia, jak pozna, e dostao si ataku serca. Stodoa wygldaa jak... stodoa. Byy tu stosy siana, zakurzone narzdzia rolnicze... iwi na gwodziu par przetartych workw. Zwdzicznoci porwa jeden znich. Za jego plecami skrzypny wrota. Odwrci si byskawicznie, przyciskajc worek do siebie. baczy trzy ciemno ubrane kobiety przygldajce mu si zuwag. Jedna ciskaa wdrcej d Czy przyszede nas zgvaci? zapytaa. Madame! cigaj mnie wilkoaki! Wszystkie trzy spojrzay po sobie. Worek nagle wyda si Vimesowi owiele za may. Ehm... Czy zajmie ci to cay dzie? chciaa wiedzie jedna zkobiet. Vimes mocniej przycisn do siebie worek. Drogie panie! Prosz! Potrzebuj spodni! To vidzimy. Ibroni, ibutw, jeli jakie macie. Prosz. Szeptay do siebie przez chwil. Mamy smtne iniepotrzebne portki vujaszka Vani przyznaa jedna znich zpowtpiewaniem Rzadko je nosi dodaa inna. Aja mam siekier wszufladzie zpociel oznajmia najmodsza. Rzucia dwm pozostaym ojrzenie. To na vypadek gdyby bya mi kiedy potrzebna, napravd! Niczego nie chciaam c na! Bd bardzo wdziczny zapewni Vimes. Dostrzeg szykowne, cho staromodne suknie, wybla ncj izagra jedyn pozosta mu kart. Jestem jego askawoci diukiem Ankh, cho przyz to oczywiste wtej... Nastpio potrjne westchnienie. Ankh-Morpork! Macie tam vspania oper iviele vietnych galerii. Takie cudovne aleje! Pravdziva przysta kultury, vyrafinovania ivolnych mczyzn zdobrych rodzin. Ehm... Powiedziaem: Ankh-Morpork przypomnia Vimes. Przez Aiprzez M. Zavsze marzyymy, eby tam pojecha. Jak tylko wrc do domu, ka przysa paniom trzy bilety na dylians obieca Vimes. Us y sysza ju nieg skrzypicy pod biegncymi apami. Ale, drogie panie, gdybycie mogy te rzeczy... Wyszy pospiesznie. Tylko najmodsza zatrzymaa si przy drzwiach. Czy vAnkh-Morpork macie dugie, mrone zimy? spytaa. Zwykle raczej boto itopniejcy nieg. Aviniove sady? Obawiam si, e raczej nie. Uniosa wgr zacinit pi. Taaak! Po kilku minutach Vimes znw zosta wstodole sam, majc na sobie par starych czarnych sp odni, ktre przewiza wpasie powrozem. Wrku trzyma zaskakujco ostr siekier. Mia moe pi minut. Wilki prawdopodobnie si nie zatrzymuj, eby pomyle oatakach serc Nie warto byo po prostu ucieka. Potrafi biec szybciej. Musia si trzyma blisko cywiliz cji ijej kluczowych elementw, takich jak spodnie. Moe jednak czas dziaa na jego korzy... Angua nigdy nie mwia wiele oswoim wiecie, a ewno wspominaa, e wdowolnym ksztacie wilkoak zwolna traci niektre umiejtnoci tej d formy. Po kilku godzinach spdzonych na dwch nogach jej wch zmienia si zniesamowitego a zaledwie bardzo dobry. Kiedy zbyt dugo bya wilkiem... to jakby si upia, jeli dobrze Vimes to rozumia; ta maa czstka wewntrz nadal dawaa instrukcje, ale caa reszta zacho ywaa si gupio. Cz ludzka powoli tracia wadz. Raz jeszcze rozejrza si po stodole. Bya tam drabina prowadzca na strych. Vimes wspi s na ni iwyjrza przez nieoszklone okno. Niedaleko pyna rzeka, ana brzegu dostrzeg co gldao na hangar dla odzi. Jak mgby myle wilkoak? Kiedy wilkoaki dotary do zabudowa, zwolniy kroku. Ich przywdca zerkn na swego porucz a iskin bem. Porucznik odbieg wkierunku przystani. Pozostali weszli za Wolfem do wnt

. Ostatni na moment sta si czowiekiem, aby zamkn wrota izasun sztab. Wolf zatrzyma si porodku stodoy. Siano leao rozrzucone na klepisku wwielkich, lunyc sach. Delikatnie przesun je ap, odsaniajc mocno napit lin. Nabra tchu. Wyczuwajc, co z pozostae wilkoaki odwrciy wzrok. Nastpia chwila wytonej bezksztatnoci, apotem j olno na dwch nogach, mrugajc niepewnie wzaraniu czowieczestwa. To ciekawe, pomyla stojcy na strychu Vimes. Przez sekund czy dwie po przemianie nie orientuj si wsytuacji... Ach, wasza askawo... Wolf rozejrza si uwanie. Puapka? Jakie to... cywilizowan Zauway Vimesa, ktry sta na grnym poziomie, przy oknie. Iniby co to ma robi, wasza askawo? Vimes schyli si ipodnis lamp oliwn. Powinno odwraca uwag. Cisn lamp wd, na suche siano, aza ni rzuci swoje cygaro. Potem chwyci siekier i z okno akurat wchwili, kiedy rozlana oliwa zrobia uumf!. Zeskoczy wnieg ipobieg na nabrzee. Prowadziy tam te inne lady, wcale nie ludzkie. Kiedy dotar do drzwi, machn szeroko si kier wciemnoci. Wynagrodzi go urwany skowyt. Schowana wkrzywej szopie dka bya wjednej czwartej wypeniona ciemn wod, ale nie omi wet myle oszukaniu czerpaka. Chwyci zakurzone wiosa ize sporym wysikiem, lecz niewie zybkoci wypyn na rzek. Jkn. Wolf bieg swobodnie po niegu, aza nim reszta stada. Wydawao si, e s wszyscy. Wolf przyoy do ust zoone donie. Bardzo cywilizowanie, wasza askawo! Ale widzisz, kiedy podoysz ogie wstodole pene one wpadaj wpanik! Jednak kiedy s wilkoakami, wasza askawo, jeden znich po prostu a wrota. Nie mona zabi wilkoaka, panie Vimes! Powiedz to temu na przystani! krzykn Vimes, kiedy prd porwa dk. Wolf przez chwil spoglda wmrok szopy, po czym znw unis rce. Wyjdzie ztego, panie Vimes! Vimes zakl pod nosem, bo wbrew jego nadziei dwa wilkoaki rzuciy si do wody iteraz py ybko na drugi brzeg. Ale to takie psie zabawy... Skaka radonie do wody pod goym nie bem, ale walczy jak lew przeciwko wannie. Wolfgang ruszy wzdu brzegu. Tych dwch zwody wyszo na drugi iteraz po obu stronach bi i rwno zdk. Ale prd nis j coraz szybciej. Vimes zacz oburcz wybiera wod. Nie wyprzedzicie rzeki, Wolf! zawoa. Nie musimy, panie Vimes! To nie jest prawdziwy problem. Prawdziwy problem jest t aki: czy pan moe przepyn przez wodospad? Do zobaczenia wkrtce, Cywilizowany! Vimes popatrzy naprzd. Spory kawaek przed nim rzeka wygldaa na ucit. Kiedy si skonc wa, wewntrzne ucho grozy usyszao odlegy huk. Znowu chwyci wiosa iprbowa pyn wgr. Rzeczywicie, udao mu si posuwa wolno pod wiosowa szybciej, ni wilkoaki mog biega. Astarcie zdwoma na brzegu, kiedy s przyg iczekaj na niego, raczej nie wchodzio wgr. Jeli teraz spynie do wodospadu, moe dotrze na dno prdzej ni one... Nie byo to dobre zdanie, jakkolwiek prbowa je uoy. Wypuci wiosa ichwyci cum. Jeli zrobi kilka ptli, myla, bd mg przywiza sobi I wyobrazi sobie, co moe si sta czowiekowi, ktry zprzytroczonym do siebie ostrym kaw m metalu wpada wten kocio pod wodospadem... DZIE DOBRY. Vimes mrugn. Wdce siedziaa teraz wysoka posta wczarnej szacie. Jeste mierci? TO PRZEZ KOS, TAK? LUDZIE ZAWSZE ZAUWAAJ KOS. Czy ja umr? MOLIWE. Moliwe? Pojawiasz si, kiedy ludzie maj by moe umrze? OTAK. TO CAKIEM NOWA REGUA. ASADY NIEOZNACZONOCI. Co to takiego? NIE JESTEM PEWIEN. Nie bardzo mi to pomogo. TO CHYBA ZNACZY, JAK SDZ, E LUDZIE MOG UMRZE, ALE NIE MUSZ. CHC PRZY TYM ZAZNACZY, SZNIE MI TO KOMPLIKUJE PLAN PRACY, ALE STARAM SI BY NA BIECO ZNOWYMI TEORIAMI. Huk rozlega si teraz owiele goniej. Vimes pooy si wdce ichwyci burty.

Rozmawiam ze mierci, uzna, eby nie myle otym, co si stanie. Czy nie widziaem ci wzeszym miesicu? cigaem Wikszego ni May Dave Davea wzdu Brzoskwiniowej ispadem zparapetu? ZGADZA SI. Wyldowaem na wozie. Nie zginem! ALE MOGE. Bo mylaem, e kady ma tak jakby klepsydr iona wskazuje, kiedy ma umrze. Ryk wody by ju niemal fizycznie dotykalny. Vimes mocniej zapa si dki. TO PRAWDA. MA, przyzna mier. Ale nie musi? NIE. UMRZE. CO DO TEGO NIE MA WTPLIWOCI. Przecie mwie... TAK. TROCH TRUDNO TO ZROZUMIE, PRAWDA? NAJWYRANIEJ ISTNIEJE CO TAKIEGO, CO NAZYWA SI SPODNIAMI CZASU, CHO TO TROCH DZIWNE, BO PRZECIE CZAS NIE... dka przesuna si nad krawdzi wodospadu. Vimes dozna oguszajcego uczucia bijcej wniego huczcej wody, apo nim grzmicego omot h, kiedy wyldowa wjeziorku wdole. Zwysikiem wydosta si na to, co uchodzio za powie ipoczu, e prd go porywa, uderza nim ogaz, apotem przetacza wbiaej od piany wodzie. Na olep wymachiwa rkami, pochwyci kolejny gaz iprzesun si wstosunkowo spokojny ob dy walczy ooddech, zobaczy przeskakujcy zkamienia na kamie szary ksztat. Apotem roz kolejna dawka pieka, gdy ksztat, warczc, wpad do wody tu obok. Vimes chwyci go rozpaczliwie itrzyma zcaej siy, gdy wilkoak usiowa go ugry. apa ajc oparcia na liskiej skale, po czym, przy nieoczekiwanych trudnociach, zwierz zare agowao odruchowo zmienio si... Wygldao to tak, jakby forma wilka zmalaa, aforma ludzka si powikszya, wtej samej pr zeni itym samym czasie, zchwil straszliwego znieksztacenia, gdy obie przechodziy prze z siebie. A potem nastpi moment, ktry Vimes zauway ju wczeniej, sekunda oszoomienia... Wystarczya, by Vimes kad drobin siy, jak jeszcze wsobie znalaz uderzy gow cz wao mu si, e syszy trzask. Odepchn si ipozwoli, by prd ponis go dalej; walczy tylko, aby utrzymywa si blisk ni. Woda zabarwia si krwi. Vimes nigdyjeszcze nie zabi nikogo goymi rkami. Prawd mw gdy jeszcze nikogo nie zabi zpremedytacj. Zdarzay si zgony, bo kiedy ludzie staczaj s zdachu, prbujc udusi si nawzajem, tylko od szczcia zaley, kto si znajdzie na grze rz wziemi. Ale to co innego. Co wieczr kad si do ka, wicie wto wierzc. Zby mu dzwoniy, aoczy bolay od blasku soca, ale czu si... dobrze. Waciwie to mia ochot wali piciami wpier ikrzycze. Prbowali go zabi! Postaraj si, eby pozostawali wilkami, odezwa si cichy wewntrzny gos. Im duej biegaj terech nogach, tym mniej s inteligentne. A gbszy gos, krwawy ipierwotny, rozbrzmiewajcy owiele, wiele dalej wewntrz, mwi: P j ich wszystkich! Wcieko wrzaa wnim teraz, walczc zchodem. Stopami dotkn dna. Rzeka rozszerzaa si tutaj wco dostatecznie rozlegego, by mona to nazwa jeziorem. Wzd egu nars szeroki prg lodu, tu itam pokryty nawianym niegiem. Nad wod snuy si pasma pachncej siark. Samotny wilkoak, towarzysz tego, ktry dryfowa teraz zprdem, przygl si zbrzegu. Chmury znowu przesuway si po tarczy soca, anieg pada wielkimi, postrz tkami. Vimes przebrn do lodowej powierzchni isprbowa si na ni wcign, ale zatrzeszczaa g go ciarem. Przeciy j zygzaki pkni. Wilk ostronie podbieg bliej. Vimes podj nastpn desperack prb, ale blok lodu odam li iznikn pod wod. Drapienik odczeka jeszcze chwil, po czym przesun si po lodzie kn, kiedy drobne pknicia rozbiegy si spod ap jak gwiazdy. Cie przesun si wpytkiej wodzie wdole. Apotem nastpia eksplozja wody ioddechu, gd ebi ld obok wilkoaka, pochwyci go wp irun zpowrotem. Pazur rozdar mu bok, lecz Vimes nadal rkami inogami zcaej siy ciska przeciwnika. Ko ali pod lodem. Wiedzia, e to rozpaczliwa prba wytrzymaoci puc. Ale to nie zniego przed chwil wyci ietrze. Trzyma wic, woda dudnia mu wuszach, zwierz wyrywa si iprbowa drapa... Ap

imes mg ju tylko puci albo uton, wybi sobie drog do powierzchni. Nic go nie atakowao. amic ld, wyszed na brzeg, osun si na kolana izwymiotowa. Wok niego, wrd gr, wszdzie rozlego si wycie. Unis gow. Krew napywaa mu do ram chno zgniymi jajami. Awtamtym kierunku, jak mil od niego, na wzgrzu wznosia si w ... ...z kamiennymi murami izdrzwiami, ktre mona zaryglowa. Zataczajc si, ruszy naprzd. nieg pod stopami ustpowa ju miejsca szorstkiej trawie i Zrobio si cieplej, ale byo to lepkie ciepo gorczki. Kiedy si rozejrza, zda sobie s gdzie si znalaz. Przed sob widzia tylko nag ziemi iskay, ale od czasu do czasu pewne jej fragmenty por szay si zcichym bul!. Gdzie spojrza, wszdzie wystrzeliway gejzery tuszczu. Mae t dzawki otoczone byy piercieniami odwiecznego, zakrzepego tego tuszczu, tak starego i aego, e nawet Sam Vimes nie uyby go do grzanki, chyba e byby bardzo godny. Pyway w et jakie czarne kropki, ktre po bliszym przyjrzeniu okazay si owadami. Wida za wolno i uczyy, co robi wrazie spotkania zgorcym tuszczem. Vimes przypomnia sobie, co opowiada Igor. Czasami krasnoludy pracujce wpokadach, gdzi e tuszcz przed tysicleciami zakrzep wco podobnego do oju, znajdoway niezwyke pradaw ierzta, idealnie zachowane, ale usmaone na skwarki. Prawdopodobnie... Vimes zauway, e chichocze zczystego zmczenia... prawdopodobnie zatuszczone na mier. Muahahaa! nieg pada ju gsto ijeziorka tuszczu skwierczay. Osun si na kolana. Wszystko go bo hodzio ju oto, e mzg wypisywa czeki, ktrych ciao nie mogo zrealizowa. Posun si oyczay pienidze, ktrych nie miay nogi, aminie grzbietu szukay drobnych pod poduszk apy. I wci nic si za nim nie pojawiao. Aprzecie do tej pory na pewno pokonay ju rzek... I wtedy zobaczy jednego. Mgby przysic, e jeszcze przed chwil go nie byo. Drugi wysun a pobliskiej zaspy. Siedziay ipatrzyy na niego. No to chodcie! wrzasn do nich Vimes. Na co czekacie? Sadzawki tuszczu syczay ib dookoa. Ale przynajmniej byo tu ciepo. Jeli one nie maj zamiaru si ruszy, to on te Zauway drzewo na granicy obszaru tuszczowych gejzerw. Wydawao si ledwie ywe, ztust lami na kocach co duszych gazi ale wygldao take na moliwe do wspinaczki. Skoncen nim, prbujc oceni odlego iprdko, do jakiej jeszcze jest zdolny. Wilkoaki odwrciy by itake spojrzay na drzewo. Nastpny pojawi si na polanie, winnym miejscu. Teraz obserwoway go ju trzy. Nie miay iaru go goni, uwiadomi sobie, dopki nie zacznie ucieka. Inaczej nie byoby... zabaw). Wzruszy ramionami istan plecami do drzewa... apotem odwrci si ipobieg. Zanim dota drogi, zacz si obawia, e serce podjedzie mu do krtani, ale bieg dalej. Podskoczy nie abnie, zapa nisk ga, zelizn si, wsta zdyszany, znw chwyci ga izdoa jako iewa si, e poczuje pierwsze ukucie przebijajcych skr zbw. Zakoysa si na tustym drzewie. Wilkoaki nie ruszyy si, ale przyglday zzaciekawieni Dranie wycharcza Vimes. Po chwili wstay iostronie wybierajc drog, ruszyy do drzewa. Bez popiechu. Vimes wspi och wyej. Ankh-Morpork! Panie Cywilizowany! Gdzie teraz masz bro, Ankh-Morpork? To by gos Wolfganga. Vimes rozejrza si. Teraz, kiedy zapada wieczr, fioletowe cienie zybko wypeniay przestrzenie midzy zaspami. Zaatwiem dwch zwas! zawoa. Otak. Pniej potwornie bd ich bole gowy. Jestemy wilkoakami, Ankh-Morpork. Do t strzyma! Mwie, e wy... Ten wasz pan Sleeps biega owiele szybciej od ciebie, Ankh-Morpork! Wystarczajco szybko? Nie! Aten czowiek wmaym czarnym kapeluszu walczy lepiej od ciebie! Wystarczajco dobrze? Nie! krzykn zsatysfakcj Wolf. Vimes warknt gniewnie. Nawet skrytobjcy nie zasugiwali na tak mier. Niedugo zajdzie soce! krzykn. Tak! Oszukaem ci ztym zachodem soca! Wtakim razie odnajd mnie owicie! Przyda mi si drzemka! Zamarzniesz na mier, Czowieku Cywilizowany!

Idobrze! Vimes przyjrza si pobliskim drzewom. Nawet gdyby zdoa na ktre przeskoczy, byy iglas wanie na takim jest bolesne, aspa atwo. To pewnie to synne ankhmorporskie poczucie humoru, co? Nie, to bya tylko ironia! zawoa Vimes, wci szukajc drzewnej trasy ucieczki. Bd dzia, e doszlimy do synnego ankhmorporskiego poczucia humoru, kiedy zaczn mwi opier ipierdzeniu, ty zadufany sukinsynu. Jakie mia wyjcia? Mg zosta na tym drzewie iumrze albo rzuci si do ucieczki ite u wch moliwoci umieranie wjednym kawaku wydawao si lepsze. BARDZO DOBRZE SOBIE RADZISZ JAK NA KOGO WTWOIM WIEKU. mier siedzia wyej na gazi. Siedzisz mnie czy jak? ZNANE JEST CI POWIEDZENIE MIER STALE MU TOWARZYSZY? Ale przecie normalnie ci nie widz! MOE TERAZ JESTE WSTANIE PODWYSZONEJ WIADOMOCI WYWOANEJ PRZEZ NIEDOSTATECZN ILO PO NU IKRWI? Masz zamiar mi pomc? NO... TAK. Kiedy? EHM... KIEDY BL STANIE SI NIE DO ZNIESIENIA. MIER ZAWAHA SI CHWIL, NIM PODJ: JEDNA TO, ZDAJ SOBIE SPRAW, E NIE TAKIEJ ODPOWIEDZI OCZEKIWAE. Soce zbliao si ju do horyzontu, coraz wiksze ibardziej czerwone. Pocig za socem... To jeszcze jeden uberwaldzki sport, prawda? Dotrze bezpiecznie do domu, zanim zajdzie. P mili, moe wicej, wgbokim niegu, na wznoszcym si terenie. Kto wspina si na drzewo. Vimes czu, jak trzs si gazie. Wchodnym niebieskawym p a cicho podciga si zgazi na ga. Vimesa ogarna wcieko. Nie powinny tego robi. Z dou usysza stknicie wspinacz polizn si, ale utrzyma na tustej gazi. JAK SI CZUJESZ, WGBI SAMEGO SIEBIE? Zamknij si! Nawet jeli jeste halucynacj! Wilkoaki musz przecie mie co, co mgby wykorzysta. Dostawa sekund aski, kiedy zmieniay ksztat, ale wiedziay ju, e wie otym... adnej broni. Zauway to wzamku. Wzamkach zawsze jest jaka bro. Wcznie, topory, te broje, wielkie stare miecze... Nawet wampiry maj na cianach kilka rapierw. Bo czase m iwampir musi uy broni. Wilkoaki nie. Nawet Angua si wahaa, nim signa po miecz. Dla wilkoaka fizyczna bro z bdzie tym gorszym wyborem. Vimes splt nogi iprzewin si na gazi, kiedy wilkoak wspi si do gry. Trafi go w unis gow, wyprowadzi nastpne uderzenie prosto wnos. Wilkoak trzepn go, a Vimesowi zadzwonio wuszach, ito by zakoczyo spraw, tyle e p cign si wyej iznalaz wzasigu okcia Vimesa. Skuteczno usprawiedliwia uycie wielkiej litery. okie tryumfowa wwielu ulicznych bjk Vimes ju we wczesnych etapach kariery odkry, e cmentarze pene s ludzi, ktrzy czytali arkiza de Fantaillera. Aprzecie sensem walki jest jak najszybsze wyeliminowanie te go drugiego. Nie chodzi ozdobywanie punktw. Vimes czsto walczy wokolicznociach, gdzie moliwo swobodnego uycia rk byaby luksusem. Ale zadziwiajce, jak si przekonywania wysunity okie, czsto wasycie kolana. Wbi go wkrta wilkoaka izosta wynagrodzony straszliwym charkotem. Potem zapa gar w puci iotwart doni uderzy wtwarz wszaleczej prbie niedopuszczenia, by tamten zd und pomyle. Nie mg na to pozwoli widzia, jakie ma minie. Wilkoak zareagowa. Nastpi nagy moment morfologicznej nieoznaczonoci. Nos zmieni si wpysk, kiedy pi V ju wdrodze, ale gdy wilk otworzy paszcz, by zaatakowa, uwiadomi sobie dwie rzeczy. P wsza, to e tkwi wysoko na drzewie pozycja trudna do obrony dla ksztatu stworzonego do szybkiego biegu na ziemi. Drug bya grawitacja. Tam wdole s obyczaje wysapa Vimes, gdy apy bezskutecznie szukay oparcia na liskie tuszczu korze. Ale tu, na grze, jestem tylko ja. Wycign rce, zapa ga nad sob, apotem obiema stopami kopn wd. Zabrzmia skowyt, apotem kolejny, kiedy wilk zsun si itrafi wkonar poniej.

Mniej wicej wpoowie drogi do ziemi sprbowa zmieni si ponownie, czc wjednej spada wszystkie cechy czego, czemu nie wychodzi zostawanie na drzewie, zczym, czemu nie w ychodzi ldowanie na ziemi. Amasz! wrzasn Vimes. W lesie ze wszystkich stron wznioso si wycie. Ga, ktr ciska, pka nagle. Przez chwil wisia jeszcze na smtnych portkach wujaszk o zaczepiy, ale stary materia rozdar si iVimes run wd. Jego lot by troch szybszy, poniewa spadajcy wilkoak usun zdrogi sporo gazi, ale l azao si bardziej mikkie, poniewa wilkoak dopiero si podnosi. Wymachujca rka Vimesa pochwycia zamany konar. Bro... Myli praktycznie znikny, kiedy zacisn palce. Cokolwiek zastpio je na ciekach mzgu si zinnego miejsca, majcego tysice lat. Wilkoak stan wreszcie ikonar trafi go zboku wgow. Para unosia si zsir Samuela Vimesa, kiedy warczc niezrozumiale, zrobi krok naprzd. Ra jeszcze uderzy maczug. Zarycza. Wtym dwiku nie byo sw pochodzi zczasu, gdy s powstay. Jeli tkwio wnim jakiekolwiek znaczenie, to tylko lament, e nie moe zada wi go blu. Wilk zaskomla, potkn si, przekoziokowa... izmieni. Czowiek bagalnym gestem wycign pokrwawion rk. Prroosz... Vimes zawaha si zuniesion maczug. Czerwona mga wciekoci opada. Sta na onieonym zboczu, zachodzio soce, moe uda si .. Jednym ruchem, ju wlocie zmieniajc si zczowieka wwilka, wilkoak skoczy. Vimes run wnieg. Czu oddech, krew... ale nie bl. Pazury nie dary, zby nie rway... Przygniatajcy go ciar znikn. Niewiele brakowao, sir odezwa si znajomy gos. Prawd mwic, lepiej nie okazywa oci. Wcznia przebia wilkoaka na wylot. Marchewa? Zaraz rozpalimy ogie. To atwe, jeli najpierw zanurzy drewno wtych gorcych tuszczow h. Marchewa? Podejrzewam, e dawno pan nie jad. Nie ma tu wiele zwierzyny, tak blisko miasta, al e udao nam si... Marchewa? Eee... Sucham, sir. Co ty tu robisz, udemona?! To do skomplikowane, sir. Prosz, pomog panu wsta. Vimes odepchn do Marchewy, kt nie go na nogi. Dotarem a tutaj, uprzejmie dzikuj. Myl, e sam potrafi stan owiadczy izmusi may. Chyba straci pan spodnie, sir. Tak. To jest to synne ankhmorporskie poczucie humoru warkn Vimes. Tylko e... Angua niedugo tu wrci i... i... Rodzina sierant Angui, kapitanie, ma zwyczaj biega wlesie po niegu cakiem na gola... nago! Tak, sir, ale... To znaczy... No wie pan... To nie jest... Dam panu pi minut na znalezienie sklepu zubraniami, dobrze, kapitanie? Wprzeciwnym r azie... Zaraz, agdzie s te wszystkie wilkoaki, co? Spodziewaem si, e spadn na stos w zcych pyskw, ateraz pan tu jest, bardzo uprzejmie dzikuj, iani jednego wilkoaka! Ludzie Gavina ich przepdzili, sir. Musia pan sysze, jak wycie staje si coraz gonie Ludzie Gavina, tak? Doskonale! Mio mi to sysze! Brawo, Gavin! Ateraz: kim, udemona, est Gavin? Z odlegego wzgrza rozlego si wycie. To jest Gavin wyjani Marchewa. Wilk? Gavin jest wilkiem? Wilki uratoway mnie przed wilkoakami? Wszystko wporzdku, sir. Kiedy si pan zastanowi, to waciwie niczym si nie rni od t

yby przed wilkoakami uratowali pana ludzie. Kiedy si nad tym zastanawiam, to myl, e moe lepiej by byo nie wstawa odpar sab es. Chodmy do sa, sir. Prbowaem powiedzie, e mamy paskie ubranie. Dziki niemu Angua m wytropi. Dziesi minut pniej owinity wkoc Vimes siedzia przy ognisku, awiat wydawa si mie nsu. Kawa dziczyzny smakowa wymienicie, aVimes by zbyt godny, by przejmowa si fakte zenik najwyraniej uy zbw. Wilki szpieguj wilkoaki? zapyta. Tak jakby, sir. Gavin ma oko na wszystko dla Angui. S... starymi przyjacimi. Chwila ciszy przecigna si odrobin za dugo. Wydaje si, e to bardzo inteligentny wilk powiedzia Vimes zbraku czego bardziej dyp atycznego. Nie tylko. Angua sdzi, e jest wczci wilkoakiem, wiele pokole wstecz. Co takiego jest moliwe? Ona uwaa, e tak. Mwiem ju, e dotar a do Ankh-Morpork? Do wielkiego miasta. Moe p wyobrazi, jakie to byo trudne? Vimes obejrza si, syszc cichy odgos za plecami. Na granicy krgu wiata sta wielki wilk. Przyglda mu si wskupieniu. Nie by to zwyky ierzcia oceniajcego go na poziomie jedzenie/zagroenie/rzecz. Za tymi oczami obracay si tryby. Aujego boku drapa si wciekle may, ale dumny kundel. Czy to Gaspode? zdziwi si Vimes. Ten pies, ktry zawsze si krci koo komendy? Tak, on... pomg mi si tutaj dosta potwierdzi Marchewa. Nie chc oto pyta... Ale lada chwila wdrzewie otworz si drzwi iwyjd przez nie Nobb em, tak? Mam nadziej, e nie, sir. Gavin pooy si wpobliu ogniska izacz obserwowa Marchew. Kapitanie odezwa si Vimes. Tak, sir? Zauway pan, e nie naciskaem owyjanienie, dlaczego jest pan tutaj iAngua take? Tak, sir. Ico? Vimes mia wraenie, e poznaje wyraz twarzy Gavina, nawet jeli ta twarz ma nietypowy k sztat. Tak min mona byo zobaczy udentelmena, ktry stoi na rogu obok banku, obserwu a iwyjcia, przyglda si, jak to wszystko dziaa. Podziwiaem paski talent dyplomatyczny, sir. Hm? Co? rzuci Vimes, cigle patrzc na wilka. Podziwiaem sposb, wjaki unika pan pyta, sir. Angua wesza wkrg wiata. Vimes zauway, e spoglda dookoa, po czym zajmuje miejsce d odku midzy Gavinem aMarchewa. S ju cae mile std. Och, witam, panie Vimes. Cisza potrwaa jeszcze troch. Czy kto zamierza mi cokolwiek powiedzie? Moja rodzina stara si zakci koronacj poinformowaa Angua. Wsppracuj zpewnymi ktre nie chc... ktre chc izolacji Uberwaldu. Chyba rozpracowaem ju ten wtek. Ucieczka przed mierci przez lodowato zimny las daje zowiekowi okazj do przemyle. Musz panu zdradzi, sir, e mj brat zabi sygnalistw zwiey sekarowej. Jego zapach je wszdzie. Gavin wyda gardowy odgos. Ijeszcze jednego czowieka, ktrego Gavin nie rozpozna. Tyle tylko, e wiele czasu spd kryty wlesie, obserwujc nasz zamek. Myl, e mg to by niejaki Sleeps stwierdzi Vimes. Jeden znaszych... agentw. Dobrze mu szo. Zdoa dotrze do odzi kilka mil wd rzeki. Niestety, czeka wniej wi Mnie zaatwi wodospad. Mam mwi szczerze, sir? Azwykle nie mwisz? Mogli pana dosta, kiedy tylko zechcieli, sir. Naprawd mogli. Ale woleli, eby dotar p an prawie do wiey, nim zaatakuj na serio. Przypuszczam, e Wolfgang uzna to za symbol iczne czy co wtym rodzaju. Zaatwiem trzy! Tak, sir. Ale nie daby pan rady zaatwi trzech naraz. Wolfgang si bawi. Zawsze tak pr

wadzi gr. Dobrze mu idzie mylenie zwyprzedzeniem. Lubi zasadzki. Lubi, gdy jaki bied ak dociera prawie do celu, iwtedy wyskakuje na niego kawaek przed met. Angua westch na. Chciaabym unikn kopotw, sir... On zabija ludzi! Tak, sir. Ale moja matka jest tylko do snobistyczn ignorantk, aojciec prawie cakiem szed. Tyle czasu spdza wwilczej postaci, e waciwie nie potrafi ju si zachowywa jak . Oni nie yj wrealnym wiecie. Naprawd wierz, e Uberwald moe zosta taki, jaki jest e ma tu wiele, ale naley do nas. Wolfgang to idiota zinstynktem mordercy; uwaa, e wi lkoaki zrodzone s do panowania. Kopot polega na tym, e nie zama obyczajw. Bogowie! Zao si, e znajdzie mnstwo wiadkw, ktrzy potwierdz, e dawa kademu fory, jakic Takie s zasady gry. Awtrcanie si wsprawy krasnoludw? On ukrad Kajzerk, Albo j zamieni, albo... zrobi Nie rozpracowaem jeszcze tego do koca, ale jeden pechowy krasnolud ju nie yje ztego powodu. Cudo iDetrytus s aresztowani! Inigo martwy! Sybil gdzie zamknita! Aty mi tuma zysz, e to wporzdku? Tutaj wszystko wyglda inaczej, sir wtrci Marchewa. Dopiero kilka lat temu zastpil boy normalnym procesem zprawnikami, aito tylko dlatego, e przekonali si, e prawnicy orsi. Musz wrci do Bzyku. Jeli Sybil staa si jaka krzywda, to nie obchodz mnie adne tu yczaje! Panie Vimes! Jest pan wykoczony zaniepokoi si Marchewa. Nie umr od tego. Ka paru wilkom, eby pocigny sanie. Nie mona im kaza, sir! zawoa Marchewa. Trzeba spyta Gavina, czy si zgodz. Och... no to... moesz mu wyjani sytuacj? Stoj na mrozie porodku lasu, myla chwil pniej Vimes, iobserwuj cakiem adn mod zmowie zwilkiem, ktry te j obserwuje. Co takiego nie zdarza si czsto. Wkadym razie kh-Morpork. Tutaj to pewnie codzienno. W kocu sze wilkw pozwolio zaprzc si do sa. Pocigny Vimesa wgr zbocza ido dro Sta! Sir? zdziwi si Marchewa. Chc mie bro. Na pewno wwiey znajdzie si co odpowiedniego. Sir, moe pan uywa mojego miecza. Is wcznie myliwskie. Wiesz, co moesz zrobi zwczni! Wiatr nadmucha wieego niegu, wygadzajc krawdzie ladw wilkw iludzi. Vimes kopn wiey. By jak pijany. Fragmenty mzgu wczay si iwyczay. Gaki oczne sprawiay wraenie ow edwie trzyma si na nogach. Przecie sygnalici musieli tu co mie... Znikny nawet worki ibeczki. No tak. Wkocu nie brakuje wgrach chopw, zblia si zim ktrzy niedawno tu mieszkali, ywno zpewnoci ju si nie przyda. Nawet Vimes nie nazw kradzie. Wspi si na pitro. Zapobiegliwi ludzie zlasu zajrzeli tu take. Ale nie usu am krwi zpodogi ani maego, okrgego kapelusza Iniga, nie wiadomo jakim sposobem wbiteg o wdrewnian cian. Wyj go iodkry, e cienki filc na rondzie zsun si, odsaniajc ostr jak brzytwa meta elusz skrytobjcy, pomyla. Ajednak nie, nie skrytobjcy. Przypomnia sobie uliczne starc a, jakie widywa, kiedy by jeszcze chopcem bjki midzy duo pijcymi ludmi, ktrzy na a goe pici uznaliby za przesadnie szykown. Niektrzy wszyliby brzytw wrondo kapelusza y zyska dodatkow przewag wstarciu. To by kapelusz czowieka, ktry zawsze szuka dodatk ch przewag. Tutaj mu to nie pomogo. Upuci kapelusz na podog izauway wmroku skrzynk flar. Te zostaa obrabowana, ale r rostu rozrzuci po pododze. Bogowie tylko wiedzieli, za co uznali je ci wymiatacze. Woy je zpowrotem do skrzynki. Inigo mia co do nich racj. Bro tak niedokadna, e pew nie moga trafi wcian stodoy zwntrza tej stodoy, to marna bro. Jednak inne przedmi porozrzucane dookoa. Ludzie, ktrzy yli wpobliu, pozostawili niewiele rzeczy osobistyc h. Portrety wisiay przybite pinezkami do ciany. Lea dziennik, fajka, czyje przybory d o golenia. Skrzynki kto wysypa na podog. Lepiej ruszajmy, sir odezwa si Marchewa zdrabiny. Zabili ich. Kazali im ucieka wciemno, zpotworami nastpujcymi na pity, apotem jacy

ktrzy nic nie zrobili, eby pomc, przyszli izabrali wszystkie drobiazgi, jakie zostay po tamtych. Niech to szlag! Vimes warkn gniewnie, zmit wszystko do puda iprzecign je do drabin Bierzemy to do ambasady. Tym spom niczego nie zostawi. Inawet nie prbuj si ze mn k Nawet mi to przez myl nie przeszo, sir. Ani na chwil. Vimes si zawaha. Marchewa... Ten wilk iAngua... Urwa. Jak, udemona, mona dokoczy takie zdanie? To starzy przyjaciele, sir. Tak? W twarzy Marchewy nie byo niczego prcz zwykej, cakowicie otwartej szczeroci. Aha... To dobrze. Vimes skapitulowa. Minut pniej znowu byli wdrodze. Angua biega jako wilk, daleko przed saniami, obok Gav ina. Gaspode zwin si pod kocami. I znowu tu jestem, myla Vimes, cigajc si ze socem. Niebiosa wiedz dlaczego. Towarzy i wilkoak iwilk, ktry wyglda jeszcze gorzej, asiedz wsaniach zaprzonych wwilki, k potrafi kierowa. Ciekawe, jak co takiego znale wregulaminie. Zdrzemn si pod kocami; przez na wp zamknite oczy widzia migajcy wrd sosen dysk s Jak mona ukra Kajzerk zjej groty? Powiedzia, e istnieje kilkanacie sposobw iistniao, tylko e wszystkie byy ryzykown ardzo zaleay od szczcia isennych stranikw. Ata sprawa nie wygldaa mu na przestps sukces zaley od szczcia. To si musiao uda. Kajzerka nie jest wana. Wane, eby krasnoludy pogryy si wchaosie brak krla, gwat iwalki wciemnoci. Wtedy ciemnoci pozostayby nad Uberwaldem. Wydawao si te wane, by pada na krla. Wkocu to on straci Kajzerk. Jakikolwiek byby plan, trzeba go wykona szybko. Przydayby si sekary. Jak to powiedzi a Wolf? Ci sprytni ludzie wAnkh-Morpork? Nie krasnoludy, ale ludzie. Sonky Gumka, pywajcy wswojej kadzi... Zanurza si drewnian do izkadzi wynurza si rkawiczka. Do wrkawiczce... Niewane, gdzie si co schowa wane, gdzie ludzie sdz, e to jest. To jest istotne. To caa magia. Przypomnia sobie t myl, ktra bardzo szybko przemkna mu przez gow, kiedy widzia Cud ujc si wpodoe groty Kajzerki. Mali policjanci wjego umyle podnieli wrzaw. Co si stao, sir? zaniepokoi si Marchewa. Hm? Vimes zwysikiem otworzy oczy. Krzycza pan, sir. Aco krzyczaem? Tego piekielnego kamienia nikt nie ukrad, sir. To dranie! Wiedziaem, e ju prawie to mam! Kiedy si nie myli jak krasnolud, wszystko aczyna do siebie pasowa. Musimy sprawdzi, czy Sybil nic nie grozi, apotem zaczniemy ... ...szturcha poladki, sir? Wanie! Jest tylko jedna sprawa, sir... Jaka? Jest pan zbiegym przestpc, prawda? Przez chwil sycha byo tylko szelest pz suncych po niegu. No tak... mrukn Vimes. Wiem, e to nie Ankh-Morpork. Wszyscy mi to powtarzaj. Ale, pitanie, gdziekolwiek pan trafi, dokdkolwiek pjdzie, stranicy zawsze s stranikami. W oknie pono samotne wiateko. Kapitan Colon siedzia przy zapalonej wiecy ipatrzy w gulamin nakazuje, by komenda Stray Miejskiej bya obsadzona przez cay czas, aon wanie o robi. Deski podogi wgwnej sali na dole zaskrzypiay, ukadajc si wnowej pozycji. Od wielu byy deptane przez ca dob na okrgo, poniewa wsali nigdy nie przebywao mniej ni sze rwnie, przyzwyczajone do bezustannego rozgrzewania przez kolejne zmiany siedze, stkay cicho, gdy stygy. W gowie Colona jarzya si tylko jedna myl: pana Vimesa zupenie zakwestorzy... Trafi go jak bibliotekarz! Jego do opada pod biurko ipowrcia odruchowo, gdy on sam wci patrzy przed siebie. Rozlego si chrupanie zjadanej kostki cukru. Znowu pada nieg. Stranik, ktrego Vimes nazwa Colonesque, sta oparty ocian swojej b zy osiowej bramie Bzyku. Do perfekcji doprowadzi sztuk bo bya to forma sztuki zasyp

iania zotwartymi oczami. To jedna zumiejtnoci, jakie czowiek zyskuje wcignce si be oce. Kobiecy gos odezwa si tu przy jego uchu. Moemy to zaatwi na dwa sposoby. Nie zmieni pozycji. Nadal patrzy prosto przed siebie. Niczego nie widziae. To przecie szczera prawda. Kiwnij tylko gow. Kiwn, jeden raz. Brawo. Nie syszae, jak podchodz. Mam racj? Tylko kiwnij. Kiwn. Wic nie bdziesz wiedzia, kiedy odejd, prawda? Tylko kiwnij. Kiwn. Inie chcesz adnych kopotw. Tylko kiwnij. Kiwn. Nie pac ci dosy za to wszystko. Tylko kiwnij. Tym razem kiwnicie byo cakiem stanowc Itak za czsto wypada ci nocna suba. Colonesque rozdziawi usta. Ktokolwiek sta tam wciemnoci, wyranie czyta mu wmylach. Tak trzyma. Teraz stj tutaj dalej ipilnuj, eby nikt nie ukrad bramy. Colonesque starannie wpatrywa si wmrok przed sob. Usysza stuknicie izgrzyty, kiedy otworzya si izamkna. Przyszo mu do gowy, e mwicy waciwie nie wyjani, jaki jest ten drugi sposb... By czerze wdziczny. Jaki by ten drugi sposb? zapyta Vimes, kiedy szli szybko po niegu. Poszlibymy szuka innego wejcia do miasta wyjania Angua. Niewielu ludzi chodzio jeszcze po ulicach, ktre pokrywaa warstwa wieego niegu zwyj miejsc, gdzie tu itam przez kraty wydobyway si smuki pary. WUberwaldzie zachd soca wi rodzaj godziny policyjnej. To dobrze, bo Gavin itak bezustannie cicho warcza. Marchewa wynurzy si zza rogu. Krasnoludy trzymaj wart dookoa caej ambasady, sir oznajmi. Nie wygldaj na sko cjacji. Vimes spojrza wd. Stali na kracie wbruku. Kapitan Tantony ze Stray Miejskiej Bzyku nie by zachwycony t sub. Zeszej nocy oglda apniej wydawao mu si, e widzia zjawiska dziejce si wsposb, wktry jak poinstr er wcale si nie zdarzyy. Oczywicie, trzeba byo sucha rozkazw. Czowiek jest bezpie eli sucha rozkazw. Tylko e te rozkazy nie wydaway si bezpieczne. Sysza, e wAnkh-Morpork zaatwiaj takie sprawy inaczej. Mwili, e milord Vimes mgby kadego. Tantony ustawi biurko wholu ambasady, eby mie na oku gwne wejcie. Zada sobie nieco irozstawi ludzi na stanowiskach wewntrz budynku; nie ufa krasnoludom trzymajcym wart na zewntrz. Podobno mieli rozkaz zabicia Vimesa, gdy tylko si pojawi, ato przecie ni e miao sensu. Powinien si odby jaki proces, prawda? Z gry dobieg saby dwik. Tantony wsta ostronie isign po kusz. Kapral Svetlz? Kolejny odgos. Tantony podszed do schodw. Uich szczytu pojawi si Vimes. Mia zakrwawi oszul ikrew zakrzep na twarzy. Ku przeraeniu kapitana ruszy powoli wd. Zastrzel pana! Taki masz rozkaz, prawda? spyta Vimes. Tak. Prosz stan! Ale skoro itak mam by zastrzelony, to przyzna pan chyba, e nie warto si zatrzymywa. ie wydaje mi si, kapitanie, eby by pan czowiekiem zdolnym do czego takiego. Ma pan mz . Vimes opar si obalustrad. Przy okazji, nie powinien pan ju wezwa reszty strani Mwiem, eby si pan zatrzyma! Wie pan, kim jestem, kapitanie. Jeli zamierza pan wystrzeli ztej zabawki, niech pan to zrobi. Ale najpierw sugeruj, eby pocign pan sznur dzwonka, otam. Co najgorszego m si zdarzy? Nada bdzie pan mierzy do mnie zkuszy. Ale jest co, oczym naprawd powin wiedzie. Tantony przyjrza mu si podejrzliwie, lecz zrobi kilka krokw wbok ipocign za sznur. Igor wysun si zza kolumny. Tak, jafnie panie? Wyjanij, prosz, temu modemu czowiekowi, gdzie si znajduje rzek Vimes. WAnkh-Morpork, janie panie owiadczy spokojnie Igor. Widzi pan? Iniech pan tak nie patrzy na Igora. Nie zwrciem na to uwagi, kiedy nas p rzywita, ale to prawda. To jest ambasada, synu cign, znowu ruszajc wd. Ato ozn

jalnie stoi na ziemi kraju macierzystego. Witamy wAnkh-Morpork. Wnaszym miecie yj tys ice ludzi zUberwaldu. Nie chcesz chyba rozpoczyna wojny? Ale... Ale... Powiedzieli... Moje rozkazy... Jest pan przestpc! Waciwe okrelenie to oskarony, kapitanie. WAnkh-Morpork nie zabijamy ludzi tylko dl , e s oskareni. No, wkadym razie nie umylnie. Ani dlatego e kto nam kaza. Vimes wyj kusz zbezwadnych nagle palcw Tantonyego iwystrzeli wsufit. Ateraz prosz odesa swoich ludzi powiedzia. Jestem... wAnkh-Morpork? wykrztusi kapitan. Nawet wswym obecnym stanie Vimes rozpoz na ten ton. Zgadza si. Obj Tantonyego ramieniem. Wmiecie, nawiasem mwic, gdzie wstray z si miejsce dla zdolnego modego czowieka. Tantony zesztywnia. Obraa mnie pan, milordzie. To jest mj kraj! Ach... Vimes by wiadom, e Marchewa zAngu obserwuj go zpodestu. Ale nie chc te patrze na jego pohabienie cign kapitan. To wszystko nieprawda. co si stao zeszej nocy. Pan porwa krla, apaski troll chwyci kandelabr! Potem oni po ieli, e chcia pan zamordowa krla ie podczas ucieczki zabi pan krasnoludy. To pan dowodzi tu stra? Nie. To naley do burgmeistera. Akto wydaje mu polecenia? Wszyscy odpar Tantony zgorycz. Vimes pokiwa gow. Byem, widziaem, kupiem dublet... Czy zamierza mnie pan powstrzyma przed zabraniem std moich ludzi? Jak pan chce to zrobi? Otaczaj nas krasnoludy! Zamierzamy uy... kanaw dyplomatycznych. Niech mi pan tylko powie, gdzie oni s, azar znikamy. Jeli pan woli, mog przyoy panu wgow, apotem zwiza... To nie bdzie konieczne. Krasnolud itroll siedz wpiwnicy. Jej askawo jest... Przypu m, e jest tam, gdzie zabra j baron. Vimes poczu ciekajc mu po plecach struk przegrzanego lodu. Zabra j? powtrzy chrapliwie. No... tak. Tan tony cofn si, widzc min Vimesa. Ona znaa baronow, sir! Powiedzi jacikami zdawnych lat! Powiedziaa, e wszystko razem wyjani! I... Gos Tan tonyego zmieni si wciche mamrotanie, apotem zamar pod wzrokiem Vimesa. Kiedy Vimes si odezwa, mwi monotonnie, gosem gronym jak wcznia. Stoisz tam wtym twoim byszczcym pancerzu, wtym bezsensownym hemie, ze swoim mieczem ez ani jednego wyszczerbienia na klindze iwtych idiotycznych spodniach, imwisz mi, e pozwolie, by moj on zabray wilkoaki? Tantony cofn si znowu. To by baron... Anie dyskutujesz zbaronami. Zgadza si. Znikim nie dyskutujesz. Wiesz co? Wstyd mi, n aprawd wstyd, e kogo takiego jak ty nazywaj stranikiem. Dawaj te klucze! Tantony poczerwienia. Wykonywae wszystkie rozkazy powiedzia Vimes. Nawet... nie... myl... otym... eby ... wykona... tego. Marchewa dotar na d ipooy Vimesowi do na ramieniu. Spokojnie, panie Vimes. Tantony popatrzy na jednego, potem na drugiego ipodj yciow decyzj. Mam nadziej, e... znajdzie pan swoj dam, milordzie. Wyj pk kluczy. Naprawd. Vimes wci oddycha ciko. Przekaza klucze Marchewie. Wypu ich. Czy zamierza pan ruszy do zamku wilkoakw? zapyta Tantony niepewnie. Tak. Nie ma pan adnych szans, milordzie. One robi, co chc. Wic trzeba je powstrzyma. Nie zdoa pan. Stary baron rozumia zasady, ale Wolfgang nie sucha niczego! Awic tym bardziej trzeba go powstrzyma. A, Detrytus. Troll zasalutowa. Widz, e oj kusz. Dobrze ci traktowali? Woali na mnie tpy troll owiadczy ponuro Detrytus. Ajeden to mnie kopn wkamyki Ten? Nie.

Ale to ich dowdca. Vimes odsun si od Tantonyego. Sierancie, rozkazuj wam go za Jednym pynnym ruchem troll unis kusz na rami ispojrza ponad grub wizk strza. Tan No dalej rzuci Vimes. To by rozkaz, sierancie. Detrytus opuci bro. A taki tpy to em nie jest, sir. Wydaem wam rozkaz! No to se pan moe ztym rozkazem zrobi to, co Gaz Lintel ze swoim workiem wiru, sir. Z m szacunkiem, oczywicie. Vimes poklepa roztrzsionego Tantonyego po ramieniu. Chciaem tylko co zademonstrowa powiedzia. Ale doda Detrytus jakby tak pan znalaz tego, co mnie wzi ikopn wkamyki, tobym epn go wucho. Wiem, ktry to. Ten, co utyka. Lady Sybil ostronie wypia yk wina. Nie byo za dobre. Waciwie to wiele rzeczy byo nie za dobrych. Nie naleaa do dobrych kucharek. Nigdy nie nauczono jej gotowania; wszkoach, do ktrych uczszczaa, zakadano, e kuchni zajm si inni ludzie, poza tym zawsze chodzi oposiek iesiciu osb uywajcych co najmniej czterech rodzajw widelcw. Potrawy, jakie umiaa prz towywa, to raczej wykwintne drobiazgi na serwetkach. Gotowaa jednak dla Sama, poniewa ywia intuicyjne przekonanie, e ona powinna to robi, za tym jako konsument dokadnie odpowiada jej kulinarnym talentom. Naprawd lubi przyp alone kiebaski ismaone jajka, ktre robiy boink!, kiedy prbowa wbi wnie widelec. kawior, chciaby go wciecie. atwo byo Sama karmi, jeli tylko miao si zawsze wspia alcu. Ale tutaj jedzenie smakowao, jakby przygotowa je kto, kto nigdy wczeniej nawet nie p rbowa. Rzucia okiem na kuchni, kiedy Serafine oprowadzia j po zamku ta kuchnia wyst zyaby mniej wicej dla nieduego domku. Za to spiarnia na dziczyzn bya wielkoci stodo bil nigdy nie widziaa tylu wiszcych martwych istot. Tyle e bya pewna, i sarniny nie powinno si serwowa gotowanej, zchrupicymi ziemniakam Jeli to wogle ziemniaki oczywicie ziemniaki zwykle nie s szare. Nawet Sam, ktry lub arne grudki, jakie trafiay si czasem wpuree, pewnie miaby jakie uwagi. Ale Sybil wych owano naleycie; jeli nie da si powiedzie czego miego ojedzeniu, naley znale co i mona si mio wyrazi. To... naprawd bardzo interesujce talerze powiedziaa troch niepewnie. Ehm... Jeste na, e nie byo adnych nowych wiadomoci? Staraa si nie patrze na barona. Ignorowa ij, iswoj on, ipopycha miso dookoa t em zapomnia, do czego suy n iwidelec. Wolfgang zprzyjacimi wci go szuka zapewnia j Serafin. Ale to fatalna pogoda d ucieka przed prawem. On wcale nie ucieka! oburzya si Sybil. Nie jest niczemu winny! Oczywicie, oczywicie. Wszystkie dowody s poszlakowe, naturalnie owiadczya uspokaja baronowa. Sugeruj jednak, e kiedy tylko drogi przez gry bd przejezdne, ty i... no, p rsonel powinnicie wrci do bezpiecznego Ankh-Morpork. Zanim uderzy prawdziwa zima. M y znamy okolic, moja droga. Jeli twj m jeszcze yje, szybko si nim zajmiemy. Nie pozwol, eby tak go oskarano! Sama widziaa, e uratowa krla! Jestem tego pewna, Sybil. Obawiam si, e akurat wtedy rozmawiaam zmem, ale nawet prz moment nie wtpiam wtwoje sowa. Czy to prawda, e pozabija ludzi na przeczy Wilinus? Co? To byli bandyci! Na drugim kocu stou baron unis kawa misa iprbowa rozerwa go zbami. Ale naturalnie. Tak. Naturalnie. Sybil cisna palcami grzbiet nosa. Waciwie nie uznaaby Sama za winnego morderstwa pr ziwego morderstwa nawet gdyby powiadczyo to trzech bogw ilitery wypisane na niebie. Ale opowieci docieray do niej czsto okrn drog. Sam nakrca si przy rnych sprawac rca wjednej chwili. Bya ta okropna historia zma dziewczynk itrzema mczyznami prz Dolly, akiedy Sam wtargn do ich mieszkania, odkry, e ktry znich ukrad jeden jej b szaa potem, jak Detrytus mwi, e gdyby go tam nie byo, tylko Sam wyszedby ztego pokoj y. Potrzsna gow. Naprawd przydaaby mi si kpiel powiedziaa. Na drugim kocu stou rozleg si brzk. Mj drogi, bdziesz musia je kolacj wgarderobie rzucia baronowa, nie odwracajc g lotnym umieszkiem wstron lady Sybil. Niestety, nie posiadamy wzamku takiej aparatury . Nowa myl przysza jej do gowy. Korzystamy zgorcych rde. To owiele bardziej hi

Wlesie? Och, cakiem niedaleko. Aszybki bieg po niegu jest bardzo odwieajcy. Myl, e chyba raczej sobie polez odpara stanowczo lady Sybil. Ale dzikuj za pro Przesza do stchej sypialni, oburzona wsposb niezmiernie dystyngowany. Nie potrafia si zmusi, by polubi Serafine, co byo zaskakujce, poniewa lady Sybil lub awet Nobbyego Nobbsa, ato wymagao sporego wysiku. Ale baronowej, zgrzytajcej jej po n erwach jak pilnik, nie znosia. Wszkole te jako nie moga si do niej przekona. Wrd caego niechcianego bagau, ktry zrzucono na barki modej Sybil, by utrudni jej mar przez ycie, byo take zalecenie, by bya mia dla ludzi. Inni uwaali to czsto za dowd, myli. Nienawidzia sposobu, wjaki Serafine mwia okrasnoludach. Nazywaa je podludmi. Jasne, w szo znich ya pod ziemi, ale Sybil dosy lubia krasnoludy. Serafine mwia otrollach byy... rzeczy. Sybil nie spotkaa zbyt wielu trolli, ale te, ktre znaa, staray si wych wa dzieci izarobi par dolarw, jak kady. Co najgorsze, Serafine po prostu uznaa, e Sybil zgodzi si zjej niemdrymi opiniami, po niewa bya Dam. Sybil Ramkin nie zdobya wyksztacenia wtej dziedzinie. Filozofia moraln i nie zajmowaa wysokiej pozycji na licie wykadanych przedmiotw, traktujcych raczej oa anacjach kwiatowych. ywia jednak silne przekonanie, e wdowolnej moliwej dyskusji sus strona byaby t, po ktrej nie stoi Serafine. Pisaa do niej listy tylko dlatego, e tak wypada. Zawsze pisze si listy do starych p rzyjaci, nawet jeli stosunki znimi waciwie nie s przyjazne. Siedziaa na ku ipatrzya na cian, dopki nie rozlegy si krzyki, akiedy rozlegy s aa, e Sam jest cay izdrowy. Poniewa tylko on potrafi kogo tak zdenerwowa. Usyszaa szczk klucza wzamku. I zbuntowaa si. Bya dua ibya agodna. Nie bardzo jej si podobao wszkole. Dla kogo duego iagodneg czt nie jest t, do ktrej dobrze byoby nalee. Inni wtedy interpretuj to jako gupot gorsza tpot. Lady Sybil wyjrzaa przez okno. Bya na drugim pitrze. W oknie tkwiy prty, ale zaprojektowane tak, by nie wpuszcza niczego zzewntrz; od rodk dao si wysun je ze szczelin. Na ku leao sporo stchych, ale grubych poszew ikoc nie sugerowaoby zbyt wiele przecitnej osobie, ale ycie wdo surowej szkole dla dobrze urodzonych panien wiele potrafi nauczy wdziedzinie eskapologii. Pi minut po tym, jak przekrci si klucz wzamku, woknie pozosta ju tylko jeden prt, kakiwa izgrzyta okamienie, jakby co cikiego opuszczao si po mocno na nim zawizane plecionej zpocieli. Ognie pochodni jarzyy si przy cianach zamku. Na wietrze opotaa upiorna czerwono-czarn a flaga. Vimes wyjrza za krawd mostu woda bya daleko wdole, biaa od piany, zanim je ze dotara do wodospadu. Jedyne moliwe tutaj kierunki to naprzd iwstecz. Oceni swoj armi. Niestety, nie trwao to dugo nawet policjant potrafi zliczy do pic y te Gavin ijego stado, zaczajeni teraz wrd drzew. Iwkocu bardzo stanowczo wkoc kapral Nobbs pieskiego wiata, ktry doczy do oddziau nieproszony. Co jeszcze mia za sob? No wic przeciwnik wola nie uywa adnej broni. Ta przewaga zn ednak byskawicznie, kiedy czowiek sobie uwiadomi, e ma do czynienia zkim, kto wjedn wili moe si uzbroi wbardzo paskudne ky ipazury. Westchn. Wiem, e to twoja rodzina zwrci si do Angui. Nie bd mia pretensji, jeli zechce ztyu. Zobaczymy, sir. Prawda? Jak dostaniemy si do rodka? zapyta Marchewa. Ajak ty by si do tego zabra, Marchewa? No... zaczbym od pukania. Naprawd? Sierant Detrytus! Naprzd, jeli mona. Tak, sir? Rozwalcie te nieszczsne drzwi. Vimes zwrci si znowu do Marchewy, kiedy troll przyjrza si bramie wzamyleniu izacz dodatkowe obroty koowrotu swojej kuszy. Stka, bo spryny stawiay opr. Ich walka zako i klsk. Rozumiesz, to nie jest Ankh-Morpork powiedzia Vimes. Detrytus unis kusz na rami izrobi krok do przodu.

Nastpi brzdk. Vimes riie widzia, jak wizka strza opuszcza oe. Prawdopodobnie zanim ay kilka stp, zmieniy si wodamki. Wpoowie drogi do bramy rozszerzajca si chmura d utek tarcia powietrza eksplodowaa pomieniem. To, co trafio wbram, byo kul ognia, wciek iniepowstrzyman jak Pity Elefant ipor cznym procentem lokalnej prdkoci wiata. Detrytus, na bogw mrukn Vimes, kiedy ucich grzmot. To nie jest kusza, to zagroen zpieczestwa pastwa. Kilka kawakw zwglonej bramy stukno opowierzchni mostu. Wilki tam nie wejd, panie Vimes uprzedzia Angua. Gavin pody za mn, ale one si n nawet dla niego. Dlaczego nie? Poniewa s wilkami, sir. Wbudynkach nie czuj si dobrze. Rozleg si cichy zgrzyt pono naciganej kuszy Detrytusa. Do demona ztym stwierdzi Vimes iruszy naprzd, dobywajc miecz. Lady Sybil obcigna sukni, dotychczas wetknit za bielizn, iostronie przesza przez dziedziniec. Oile moga to oceni, znalaza si gdzie na tyach zamku. Przywara do muru zaa jaki dwik imocnej zacisna palce na jednym zelaznych prtw, ktre niedawno zdo ilk wynurzy si zza rogu. Trzyma wpysku ko. Nie wyglda, jakby si jej spodziewa, a oczekiwa elaznego prta. Och, jake mi przykro powiedziaa odruchowo, gdy zwierz osuno si na kamienie. Po drugiej stronie zamku rozlega si eksplozja. To brzmiao jak Sam. Myli pan, e nas usyszeli? zastanowi si Marchewa. Kapitanie, usyszeli nas pewnie nawet wAnkh-Morpork. Wic gdzie s wszystkie wilkoaki? Angua wysza naprzd. Tdy, sir. Poprowadzia ich przez niskie schodki, po czym pchna jedne zdrzwi prowadzcych do twier dzy. Odchyliy si wolno. Wsali take pony pochodnie. Zostawi nam jak drog ucieczki powiedziaa. Zawsze zostawiamy ludziom drog uciecz Otworzyo si dwoje mniejszych drzwi po drugiej stronie sali. adnych klamek, zauway Vim es. Klamki nie nadaj si dla ap. Wszed Wolfgang weskorcie dwudziestu kilku wilkoakw. Rozbiegy si iusiady... wycign m zaciekawieniem obserwujc intruzw. Ach, Cywilizowany! zawoa Wolfgang wesoo. Zwyciye wtej grze! Masz ch na powt partii dajemy ludziom dodatkowe fory: odgryzamy im jedn nog. Dobry art, co? Wol jednak humor zAnkh-Morpork odpar Vimes. Gdzie moja ona, sukinsynu? Wci sysza jki naciganej przez Detrytusa ciciwy. To by zasadniczy problem zwielk k o szybkostrzeln mona byo j uzna jedynie wkategoriach geologicznych. IDelfina! Patrzcie, kogo psi przynieli! zawoa Wolfgang, nie zwracajc uwagi na Vime W krtani Angui rodzi si warkot, dwik, ktry syszany wciemnym zauku powodowa nat posuszestwo uznacznej czci przestpczej populacji Ankh-Morpork. Gbszy odgos wyda vin. Nie masz do rozumu, Wolfie owiadczya Angua. Twoje intrygi nie wyrwayby ci nawet papierowej torby. Gdzie jest mama? Przyjrzaa si lecym wilkoakom. Witaj, wujku Ulf .. Ciociu Hildo... Magwen... Nancy... Unity... Cae stado, jak widz. Oprcz ojca, ktry , jak przypuszczam, tarza si wczym. Co za rodzina. dam, eby te odraajce osoby natychmiast opuciy mj dom! Baronowa wkroczya do sal gniewnie na Detrytusa. Jak miaa sprowadzi tutaj trolla? Do-obra, em nacign oznajmi radonie Detrytus, ukadajc buczc cicho kusz na ram m strzeli, panie Vimes? Na bogw, nie tutaj! To zamknite pomieszczenie! Tylko dopki nie pocign za spust. Jakie to cywilizowane rzucia baronowa ironicznie. Jake wstylu Ankh-Morpork. Myli wystarczy pogrozi, anisze rasy ustpi, co? Widziaa pani ostatnio swoj bram? spyta Vimes. Jestemy wilkoakami stwierdzia baronowa ostrym, urywanym gosem, jakby szczekna te Takie gupie zabawki nas nie przestrasz. Ale spowolni was na pewien czas. Niech pani przyprowadzi lady Sybil! Lady Sybil teraz wypoczywa. Apan nie ma adnych podstaw, by stawia dania, panie Vimes Nie jestemy przestpcami. Akiedy Vimes otworzy usta ze zdumienia, cigna dalej: G narusza obyczajw. Jest rozgrywana od tysicy lat. Co jeszcze paskim zdaniem zrobilimy

? Skradlimy ukochany kamie krasnoludw? Nie... Wie pani, e nie zosta ukradziony przerwa jej Vimes. Ija te wiem. Nic pan nie wie. Wszystko pan podejrzewa. Taki ju ma pan umys. Pani syn mwi... Mj syn, niestety, wywiczy perfekcyjnie kady misie swego ciaa prcz tych, ktre su wcywilizowanym Ankh-Morpork moe pan zapewne wdziera si do domw igrozi ludziom, jedna utaj, wnaszym zacofanym kraiku, obyczaj wymaga czego wicej ni tylko przypuszcze. Czuj strach odezwaa si Angua. Wycieka zciebie, mamo. Sam? Obejrzeli si. Lady Sybil staa na szczycie kamiennych schodkw prowadzcych na niszy poz iom, troch zdezorientowana iza. Wrku trzymaa skrzywiony elazny prt. Sybil! Powiedziaa mi, e uciekasz ioni wszyscy prbuj ci ratowa, ale to nie bya prawda... To straszne, ale gdy czowiek przyciska ju opatki do muru, kada bro si nada. Awtej c Vimes zobaczy Sybil naadowan igotow do strzau. Potrafia nawizywa kontakty zludmi. Praktycznie od chwili, kiedy nauczya si mwi, uc cha. Akiedy Sybil suchaa kogo, sprawiaa, e czu si lepiej, mia lepsze zdanie osob Prawdopodobnie miao to jaki zwizek ztym, e bya... no, du dziewczyn. Staraa si wy sz, ato automatycznie powodowao, e wjej towarzystwie inni czuli si wiksi. Radzia so udmi prawie tak dobrze jak Marchewa. Nic dziwnego, e nawet krasnoludy j lubiy. Miaa p owicone sobie cae strony wherbarzu Niemzgiego zaczepione wprzeszoci potne rodow akrasnoludy szanoway kogo, kto wie, jak mia na imi jego praprapradziadek. ISybil nie miaa kama wida byo, jak si czerwieni, gdy prbuje. Sybil bya jak skaa. Detrytus p wydawa si gbk. Zrobilimy sobie mi przebiek po lesie, kochanie powiedzia Vimes. Ateraz chod z musimy si spotka zkrlem. Mam zamiar wszystko mu powiedzie. Wkocu zrozumiaem, oco Krasnoludy ci zabij owiadczya baronowa. Potrafi chyba wyprzedzi krasnoluda odpar Vimes. Wychodzimy. Angua? Angua si nie poruszya. Nie odrywaa wzroku od matki icigle warczaa. Vimes rozpozna te oznaki. Takie sytuacje widywao si wankhmorporskich barach wsobotnie noce. Wosy jeyy si na karku, aludzie wspinali si na nie. Wtedy wystarczyo, eby kto butelk. Albo mrugn. Wychodzimy, Angua powtrzy. Inne wilkoaki wstaway iprzecigay si. Marchewa podszed iwzi Angu pod rk. Odwrcia si, warczc. To mino wuamku sekund wie poruszya gow. Opanowaa si natychmiast. Wiedz to jezt ten chopak? rzucia przecigle baronowa. Zdrrradzia zwj lud dla cze go? Jej uszy si wyduay, Vimes by tego pewien. Minie na twarzy te poruszay si wdziw Iczego jeszcze nauczyo ci Ankh-Morpork? Angua drgna. Samokontroli mrukna. Chodmy, panie Vimes. Wilkoaki zbliay si, kiedy wszyscy co schodw. Nie odwracajcie si powiedziaa spokojnie Angua. Nie uciekajcie. Nie musisz mi mwi mrukn Vimes. Obserwowa Wolfganga przesuwajcego si na ukos po pododze, ze wzrokiem wbitym wwycofujc i grup. Bd musieli zbi si wciasne stado, eby i za nami przez bram, pomyla. Zerkn na De kusza przesuwaa si tam izpowrotem, gdy troll usiowa wszystkie wilkoaki utrzyma wp ia. Strzelaj rzucia Angua. Przecie to twoi krewni zdumiaa si Sybil. Szybko si wylecz, moecie mi wierzy. Detrytus, nie strzelaj, dopki nie bdziesz musia rozkaza Vimes, kiedy zmierzali ju on zwodzonego mostu. On musi... teraz uznaa Angua. Wczeniej czy pniej Wolfgang skoczy, areszta pjdzi Powinien pan oczym wiedzie, sir odezwaa si Cudo. Naprawd powinien pan oczym w aprawd wane. Vimes spojrza na drugi koniec mostu. Sylwetki przesuway si wciemnoci. wiata pochodni bijay si od blokujcych drog pancerzy ibroni. No c, gorzej ju by nie moe stwierdzi.

Ale mogoby, gdybymy mieli tu we odpara lady Sybil. Marchewa obejrza si, syszc sa. Sir? Nic, nic, kapitanie. Miejcie oko na tych sukinsynw. Zonierzami poradzimy sobie pnie Niech pan powie tylko sowo, sir hukn Detrytus. Jestecie wpuapce warkna baronowa. Straniku! Czy sw powinno! Jaki czowiek wszed na most, niosc wrku pochodni. Kapitan Tan tony dotar do Vimesa i a na niego ponuro. Prosz si odsun powiedzia. Prosz si odsun, bo na bogw, aresztuj pana, jest zy nie! Popatrzyli sobie woczy. Potem Vimes odwrci gow. Przepucie go poleci. Ten czowiek uzna, e ma obowizki. Tantony skin mu lekko gow, pomaszerowa dalej izatrzyma si kilka stp przed baronow Zabierzcie tych ludzi rozkazaa. Lady Serafine von Uberwald? zapyta Tantony zkamienn twarz. Przecie wiesz, kim jestem, czowieku! Chciabym porozmawia zpani wsprawie pewnych zarzutw postawionych wmojej obecnoci. Vimes zamkn oczy. Och, ty nieszczsny idioto... Przecie nie chciaem, eby naprawd... Co takiego? Baronowa nie dowierzaa. Wysunito oskarenie, pani, e czonek lub czonkowie pani rodziny byli zamieszani wspis majcy... Jak miesz! wrzasna Serafine. Wolfgang natomiast skoczy icaa przyszo staa si migajc sekwencj obrazw. W locie przemieni si wwilka. Vimes zapa loe kuszy Detrytusa ipchn j wgr wtym samym momencie, kiedy troll naci Marchewa bieg ju, nim Wolfgang wyldowa na piersi kapitana Tantonyego. Dwik kuszy rozleg si echem wcaym zamku, zaguszajc odgos tysica furkoczcych odam r po niebie. Marchewa dopad Wolfganga paskim skokiem. Barkiem trafi wilka iobaj padli na ziemi. I wtedy, jak wpokazie ruchomej latarni magicznej, powracajcej nagle do waciwej prdkoc , caa scena eksplodowaa. Marchewa poderwa si na nogi i... Pewnie dlatego, e jestemy za granic, stara si robi wszystko waciwie, pomyla Vimes. ...stan naprzeciw wilkoaka zzacinitymi piciami, wpozie wzitej prosto zrys. 1 Sz uki walki na pici pozie imponujcej a do chwili, kiedy przeciwnik kuflem amie stojc os. Kiedy Wolfgang si podnosi, Marchewa trafi go kilkoma ciosami, amia uderzenie jak elaz a sztaba. Wilkoak nie odnis szkody, by raczej zaskoczony. Zmieni ksztat, oburcz pochwyci pi ka icisn mocno. Potem, ku zgrozie Vimesa, bez widocznego wysiku zrobi krok naprzd, z zajc Marchew do odstpienia. Niczego nawet nie prbuj, Angua rzuci zradosnym umiechem. Bo zami mu rk. Amo ie! Nawet Vimes usysza trzask. Marchewa poblad. Kto trzymajcy czowieka za zaman rk ma pen wadz. Kolejny idiota, myla Vimes. Kiedy ju le, nie pozwalaj im si podnie! N afi markiza de Fantaillera! Utrzymywanie porzdku za zgod zainteresowanych to pikna teoria, ale najpierw trzeba rzuci przeciwnika na gleb. Aha! On ma jeszcze inne koci! Wolfgang pchn Marchew. Obejrza si na Angu. Cofni ofnijcie! Bo zrani go jeszcze troch! Albo nie, zrani go jeszcze troch itak. I wtedy Marchewa kopn go wbrzuch. Wolfgang run na plecy, ale zmieni upadek wsalto do tyu. Wyldowa lekko, skoczy do zd ego Marchewy idwa razy uderzy go pici wpier. Ciosy brzmiay, jakby opata uderzaa w nt. Wilkoak pochwyci padajcego Marchew, jedn rk podnis go nad gow icisn na mo i. Czowiek cywilizowany! zawoa. Tu go masz, siostro! Vimes usysza obok, wdole, jak To Gavin przyglda si zuwag, wydajc zkrtani ciche, nerwowe dwiki. Maleka czstka V ae, twarde jak skaa jdro cynizmu pomylao: Tym lepiej dla ciebie. Nad Wolfgangiem unosia si para. Byszcza wwietle pochodni. Jasne wosy na ramionach l k opada aureola. Angua ze zmartwia twarz uklka przy powalonym Marchewie. Vimes spodziewa si wrzasku w

i. Usysza pacz. Obok zaskomla Gavin. Wilk patrzy, jak Angua prbuje unie ciao Marchewy. Vimes zerkn lfganga. Potem znw na Angu. Kto nastpny? Wolf skaka tam izpowrotem po deskach. Moe ty, Cywilizowany? Sam! sykna Sybil. Nie moesz przecie... Vimes doby miecza. Wiedzia, e teraz nie bdzie to miao znaczenia. Wolf nie gra nie u za inie ucieka zaraz potem. Te rce zdolne s przebi klatk piersiow tak, e pi wyj strony. Jaka smuga przemkna przy Vimesie na wysokoci ramienia... Gavin uderzy Wolfganga wkrta rzewrci. Przetoczyli si po mocie; Wolfgang znw zmieni si wwilka ipaszcz zwar zp i si od siebie, okryli nawzajem iznw skoczyli do walki. Jak we nie, Vimes usysza cichy gos: Wdomu nie wytrzymafy nawet piciu minut, gdyfy tak walczy. Rozsmaruje tego fiedaka, j eli on tak walczy! Niech licho porwie przekltego markiza Fantaillera! Gaspode siedzia wyprostowany, jego krtki ogon wibrowa. To gupek! Oto jak si wygrywa walki psw! Kiedy wilki toczyy si po gruncie, aWolfgang szarpa brzuch Gavina, Gaspode przyskoczy, warczc iszczekajc, po czym rzuci si mniej wicej wkierunku zadu wilkoaka. Zabrzmia pisk. Warkot Gaspodea sta si nieco przytumiony. Wolfgang wybi si pionowo w in skoczy. Caa trjka razem spada na gzyms mostu, rozrzucia na bok spkane kamienie, sp eciona wwarczc kul zawisa przez moment na krawdzi, apotem runa wd, whuczc bi Wszystkie te wydarzenia, od chwili kiedy Tan tony przeszed po mocie, trway sporo mn iej ni minut. Baronowa spogldaa wgb wwozu. Nie spuszczajc zniej wzroku, Vimes zwrci si do Detr Na pewno jestecie odporni na wilkoaki, sierancie? Waciwie to tak, sir. Zreszt nacigiem ju kusz. Wtakim razie pjdziecie do zamku isprowadzicie tu miejscowego Igora poleci spokojnie Vimes. Gdyby kto prbowa was zatrzyma, zastrzelcie go. Ikadego, kto stanie blisko. Zrobi si, sir. Nie ma nas wdomu dla pana Rozsdka, sierancie. em nie sysza, eby puka, sir. No to ruszajcie. Sierant Angua? Nie podniosa gowy. Sierant Angua! Teraz podniosa. Jak pan moe by taki... taki spokojny? warkna. On jest ranny! Wiem. Id pogada ztymi stranikami, ktrzy si krc przy drugim kocu mostu. Wygldaj zonych, anie chcemy tu adnych wypadkw. Bd nam potrzebni. Cudo, przykryj czym Marphew go chopaka. Nic mog zmarzn. Szkoda, e ija nie mog dosta czego na rozgrzewk, westchn. Myli pojawiay si wolno, marzncej wody. Czu, e gdyby si poruszy, zaczby si zniego osypywa ld, szron skrz dach... Biay nieg wypenia umys. On tu wrci! sykna baronowa. Ten upadek to gupstwo! Iznajdzie ci! Po raz ostatni... ten kamie krasnoludw, jeli mona. Wilki czekaj wlesie. Krasnoludy kaj wmiecie. Prosz odda mi kamie, amoe wszyscy przeyjemy. To jest dyplomacja. Niec pani nie zmusza, ebym sprbowa czego innego. Wystarczy, e powiem sowo... Angua gardowo zawarczaa. Sybil podesza do baronowej ichwycia j za rk. Nigdy nie odpowiedziaa na aden mj list! Tyle lat do ciebie pisaam! Baronowa spojrzaa na ni zdumiona, jak czsto zdarzao si ludziom zaatakowanym przez kl non seuiturs Sybil. Jeli wie pan, e mamy Kajzerk powiedziaa do Vimesa to wie pan rwnie, e nie jest a. Co zniej przyjdzie krasnoludom? Tak, wykonano j wAnkh-Morpork. Zrobiona wAnkh-Morpork! Powinni przybi ten tekst na s podzie. Ale kto zabi czowieka, ktry j wyprodukowa. Ato morderstwo. Wbrew prawu. Vi kin baronowej. Prawo to takie co, co usiebie mamy. Gaspode wypez zwody istan drcy na kamieniu. Chyba kady kawaek ciaa ma posiniaczo sysza nieprzyjemne dzwonienie. Krew ciekaa mu zapy. Ostatnie kilka minut wspomina do yranie, cho pamita, e obejmoway duo wody, ktra walia wniego jak mot. Otrzsn si. Sier brzkaa wmiejscach, gdzie woda zaczynaa ju zamarza. Z przyzwyczajenia podszed do najbliszego drzewa ipodnis nog.

PRZEPRASZAM... Nastpia chwila skupionej, refleksyjnej ciszy. To nie fyo adne, co wanie zrofie stwierdzi Gaspode. PRZYKRO MI. TO CHYBA NIE JEST WACIWY MOMENT. Nie dla mnie, nie. Moge doprowadzi do fizycznych uszkodze. TRUDNO CZASEM ZGADN, CO NALEY POWIEDZIE. Drzewa zwykle nie odpowiadaj. Oto mi gwnie chodzi. Gaspode westchn. No to co si tanie? NIE ROZUMIEM. Jestem martwy, prawda? NIE. ICHYBA JA SAM JESTEM TYM NAJBARDZIEJ ZDZIWIONY, ALE TWJ CZAS, JAK SI ZDAJE, JE SZCZE NIE NADSZED. mier wyj klepsydr, unis j do zimnego wiata gwiazd, popatrzy chwil, po czym rusz Przepraszam, pewnie nie ma adnej szansy, efy mnie podwiz? zapyta Gaspode, brnc z egu. ABSOLUTNIE ADNEJ. Fo wiesz, maemu pieskowi wgfokim niegu marzn te, jak im tam, jeli apiesz, oco mi mier zatrzyma si przy niewielkiej zatoczce. Wwodzie gbokoci kilku cali lea niewyr Oj... westchn Gaspode. mier pochyli si. Co bysno niebiesko, apotem znikn. Gaspode zadra. Poczapa pr emoczon sier Gavina. Nie tak powinno to si odbywa zaskomla. Gdyby by czowiekiem, zoyliby ci do wi asie przypywu ipodoyli ogie, eby wszyscy widzieli. Nie powinno tak by, e jeste tyl a, sami na pustkowiu imrozie. Wiedzia, e powinien jeszcze co zrobi. Czu to wgbi siebie, wkociach. Wyczoga si zeg iwcign na pie zwalonej wierzby. Odchrzkn. Apotem zawy. Wycie zaczo si niepewnie, zwahaniem, ale nabierao mocy, gbi... Akiedy przerwa, by hu, trwao dalej, przechodzc od krtani do krtani wcaym lesie. To wycie go otulao, kiedy zsun si zkody ipobrn na wyszy teren. Unosio go wgbo zy drzewami: splot wielu gosw, jakby nabiera wasnego ycia. Gaspode pamita, jak myla otrze nawet do Ankh-Morpork. Moe dotrze jeszcze owiele dalej. Baronowa zaimponowaa Vimesowi. Walczya, zapdzona wlepy zauek. Nic nie wiem oadnych zabjstwach... Wrd lasu rozlego si wycie. Ile tam byo wilkw? cale ich nie widzia, apotem, kiedy si odzyway, mia wraenie, e stoj za kadym drzewe ycie nie cicho trwao itrwao jak krzyk rzucony wjezioro powietrza, by zmarszczki sig a gry. Angua odchylia gow ikrzykna. Potem podesza do baronowej, oddychajc ciko p zby. Kilka razy zacisna palce. Oddaj mu... ten nieszczsny kamie sykna. Czy ktokolwiek... zwas... stanie... prze mnie? Teraz? Wic daj mu kamie! Czyby jakiest kopoty? Igor przekutyka przez rozbit bram. Za nim szed Detrytus. Igor spostrzeg dwa lece ci bieg niczym bardzo wielki pajk. Przynie kamie! warkna Angua. Apotem... odejdziemy. Czuj go. Czy wolisz, ebym s ia? Serafine rzuciajej wcieke spojrzenie, odwrcia si na picie ipobiega do zamku. Inne cofay si przed Angu, jakby jej wzrok by pejczem. Jeli nie potrafisz tym ludziom pomc odezwa si Vimes do klczcego Igora twoja prz yglda za dobrze. Igor skin gow. Ten tutaj wskaza Tantonyego ma tylko powierzchown ran. Pozstszywam go bez problem en... stukn palcem Marchew. Pastskudne zamanie. Unis gow. Pan Wolfgang znow Moesz go doprowadzi do normy? warkn Vimes. Nie, to jego stszczstliwy dzie odpar Igor. Mog go doprowadzi do lepiej ni norm dostsaem stliczn par nerek, naleay do modego pana Crapanstsyego, chyba nigdy nie tk li motsnego trunku. Pech zt lawin. S mu potrzebne? zapytaa Angua. Nie, ale naley korzystsa zkadej okazji, by stsi dostskonali. Zawstsze to powtarzam. or umiechn si. By to niezwyky widok. Blizny przesuway si po jego twarzy jak gsieni

Poskadaj mu tylko rk rzek stanowczo Vimes. Wrcia baronowa wotoczeniu kilku wilkoakw. One take si cofny, gdy Angua odwrcia s We go sobie powiedziaa Serafine. Zabierz ten mie. To podrbka. Nie popeniono ad stpstwa! Jestem policjantem owiadczy Vimes. Zawsze potrafi znale przestpstwo. Sanie waciwie pod wasnym ciarem zsuway si po trakcie do Bzyku. Miejscy stranicy bie bok ipopychali je czasem. Po stracie kapitana byli oszoomieni izagubieni. Nie mieli ochoty sucha rozkazw Vimesa, ale robili to, co kazaa im Angua, poniewa Angua naleaa klasy, ktra zawsze wydawaa im polecenia. Obaj ranni leeli owinici kocami. Angua... odezwa si Vimes. Tak, sir? Inne wilki dotrzymuj nam towarzystwa. Widz, jak biegn midzy drzewami. Wiem. S po naszej stronie? Powiedzmy, e na razie nie s po niczyjej stronie, dobrze? Nie lubi mnie specjalnie, ale wiedz... wiedz, e Gavin lubi, iwtej chwili tylko to jest wane. Niektre szukaj brata. Mg przey? To bya duga droga wd. Ale nie ogie ani srebro. Przez cae mile nic tylko biaa woda. Pewnie mocno go poobij ao, lecz na nim wszystko szybko si goi, sir. Przykro mi, e... Nie, panie Vimes. Wcale panu nie jest przykro. Inie powinno. Marchewa po prostu n ie rozumia, e Wolfganga nie da si pokona wuczciwej walce. Wiem, e to rodzina, ale... sobiste nie jest tym samym co wane. Marchewa zawsze to powtarza. Zawsze powtarza poprawia j ostro lady Sybil. Tak. Marchewa otworzy oczy. Co... co si tam stao? zapyta. Wolfgang ci uderzy wyjania Angua. Otara mu czoo. Czym? Sprbowa usi, skrzywi si iopad na plecy. Co ci zawsze mwiem omarkizie de Fantailler? rzuci Vimes. Przepraszam, sir. Co jasnego wznioso si nad lasem. Znikno, apotem zielone wiato rozkwito na niebie. j usyszeli huk flary. Sygnalici dotarli do wiey stwierdzi Vimes. Czy te sanie nie mog jecha szybciej? denerwowaa si Angua. To znaczy, e moemy nawiza kontakt zAnkh-Morpork cign Vimes. Po wszystkim, co si wydarzyo, ten fakt dziwnie go ucieszy. To tak jakby wznioso si te raz specjalne ludzkie wycie. Ju nie bka si samotny izagubiony. Bka si na kocu ba liny. Ato wielka rnica. To by niewielki publiczny lokal nad sklepem wBzyku. Ae nalea do wszystkich, wyglda, y nie nalea do nikogo. Kurz zbija si wktach, akrzesa wtej chwili stojce wkrgu y dao si je rwno ustawia jedno na drugim, anie tak by mona na nich wygodnie siedzie. Lady Margolotta umiechna si do zebranych wampirw. Lubia te spotkania. Reszta grupy skadaa si zbardzo rnych osobnikw. Lady Margolotta zastanawiaa si, jak ie motywacje. Ale moe przynajmniej dzielili zni jedno przekonanie: e to, jaki jeste s worzony, nie jest tym samym, jaki by powiniene albo jaki moesz si sta... Caa sztuka polegaa na tym, eby zaczyna od drobnostek. Wysysa, ale nie wbija na pal. M kroki. Apotem czowiek odkrywa, e tak naprawd zaley mu na wadzy, aistniej grzecznie sposoby jej zdobywania. Jeszcze pniej czowiek zdaje sobie spraw, e wadza to tylko wi deko. Kady bandzior ma wadz. Prawdziwe trofeum to kontrola. Lord Vetinari wiedzia... Kiedy na wadze spoczn wielkie ciary, trzeba odkry, gdzie przyoy kciuk. A kontrola zawsze zaczyna si od siebie. Lady Margolotta wstaa. Zwrcili ku niej swe nieco zakopotane, ale przyjazne twarze. Nazyvam si, wskrconej formie, lady Margolotta Amaya Katerina Assumpta Crassina von Ubervald ijestem vampirem... Odpowiedzieli chrem: Vitaj, lady Margolotto Amayo Katerino Assumpto Crassino von Ubervald! To ju trwa prawie cztery lata mwia lady Margolotta. Icigle nie myl ovicej ni araz. Jedna szyja to zavsze ojedn za duo. Jednake... s pevne rekompensaty...

Przy bramie Bzyku nie byo stranikw, ale kiedy sanie zwolniy istany przed ambasad, c tam ju grupa krasnoludw. Wilki wzaprzgu szarpny si nerwowo izaskomlay do Angui. Musz je wypuci oznajmia, wysiadajc. Docigny nas a tutaj tylko dlatego, e si Vimes nie by zdziwiony. Wtej chwili kady baby si Angui... Mimo to oddzia krasnoludw zerowa ju do sa. Potrzebuj kilku sekund, eby si zorientowa wsytuacji, myla Vimes. Mamy tu stranikw iasta, Igora iwilkoaka. Bd zaskoczone, cho podejrzliwe. To powinno da cienk szczelin zdoam poszerzy. I chocia sam przed sob wstydzi si to przyzna, arogancki dra zawsze ma pewn przewag. Spojrza na dowdc krasnoludw. Jak si nazywasz? zapyta gronie. Jeste are... Wiesz, e ukradziono Kajzerk? Jeste... Co?! Vimes sign za siebie izdj zsa worek. Dajcie tu pochodnie! krzykn. Tonem mwi wyranie, e nie ma najmniejszych wtpliwoc ozkaz zostanie wykonany izosta wykonany. Mam dwadziecia sekund, pomyla Vimes. Potem czar si rozwieje. Spjrzcie na to rzek, wyjmujc kamie. Kilka krasnoludw pado na kolana. Szmer zatacza coraz szersze krgi. Nastpne wycie, nas tpna pogoska... Wswym obecnym stanie Vimes ju widzia przekrwionymi oczyma duszy wi nocy, stukajce itykajce, przekazujce do Genoi dokadnie tak wiadomo, jak wysano z rk. Chc odnie to krlowi oznajmi wzapadej nagle ciszy. My odniesiemy... zacz krasnolud izrobi krok do przodu. Vimes odsun si na bok. Cze, chopaki powiedzia Detrytus, podnoszc si na saniach. Udrczone jki, jakie wydaway straszliwie naprone ramiona kuszy, brzmiay niby skowyt ja iego cierpicego metalowego zwierzcia. Krasnolud znalaz si odwa kroki od kilkudziesic grotw. Zdrugiej strony jednak rzek Vimes moemy kontynuowa nasz rozmow. Wygldasz mi na da, ktry lubi sobie pogada. Krasnolud kiwn gow. Przede wszystkim czy jest jaki powd, by dwch poszkodowanych, ktrych mam na saniach, nie mogo by przeniesionych do ambasady, zanim tu umr od ran? Kusza wrkach Detrytusa drgna. Krasnolud kiwn gow. Mona ich wnie do rodka iopatrzy? upewni si Vimes. Krasnolud kiwn gow po raz na wizk strza grubsz ni jego gowa. Znakomicie. Widzisz, jak wietnie nam si ukada, kiedy tak sobie rozmawiamy? Ateraz su geruj, ebycie mnie aresztowali. Chcesz, ebym ci aresztowa? Tak. Ilady Sybil. Oddajemy si pod twoj osobist jurysdykcj. Tak jest zgodzia si Sybil. dam aresztowania. Wyprostowaa si irozprzestrzenia; suszne oburzenie promieniowao zniej jak ciepo zog a krasnoludy odstpoway przed tym, co wyranie byo cinitym onem. Ae aresztowanie ambasadora zpewnoci wywoa... trudnoci wstosunkach zAnkh-Morpork tanowczo sugeruj, ebycie odprowadzili nas bezporednio do krla. Szczliwym zrzdzeniem losu wiea wystrzelia nastpn flar. Przez chwil nieg rozjani laskiem. Co to znaczy? zapyta dowdca krasnoludw. To znaczy, e Ankh-Morpork wie, co si dzieje odpar Vimes, modlc si, by rzeczywicie ziao. Anie przypuszczam, eby chcia by tym, ktry rozpocznie wojn. Krasnolud powiedzia co do krasnoluda stojcego obok. Trzeci krasnolud przyczy si do d usji. Vimes nie nada za szybk wymian zda. To go troch przerasta szepna ukryta za nim Cudo. Nie chce, eby cokolwiek przydarz i Kajzerce. To dobrze. Krasnolud zwrci si do Vimesa. Co ztrollem? Och, Detrytus zostanie wambasadzie. To sprawio, e ton rozmw sta si nieco lejszy, cho dyskusja nadal miaa ciki przebie Co si teraz dzieje? szepn Vimes. Nie ma precedensu dla czego takiego wymruczaa Cudo. Teoretycznie jest pan skrytobj

ale wrci pan, chce si spotka zkrlem ima pan Kajzerk... Nie ma precedensu? oburzya si Sybil. jest jak szlag, prosz wybaczy mj klatchias Nabraa tchu izacza piewa. Och... szepna zaszokowana Cudo. Co? zdziwi si Vimes. Krasnoludy wpatryway si wlady Sybil, ktra stopniowo przechodzia na peny gos operowy. k na amatorski sopran miaa godn podziwu emisj iskal, moe odrobin niepewny dla sceny fesjonalnej, ale ztakimi wanie koloraturami, jakie robiy wraenie na krasnoludach. nieg zsuwa si zdachw. Wibroway sople. Wielkie nieba, pomyla Vimes. Gdyby da jej go lcami iskrzydlaty hem, mogaby przeprowadza martwych wojownikw zpola bitwy... To aria Okupu elaznego Mota wyjania Cudo. Kady krasnolud j zna! Eee... Trudno p zy, ale... Przybywam, by wykupi moj mio, przynosz dar wielce bogaty, nikt prcz kr teraz nade mn wadzy, zagradzanie mi drogi jest wbrew wszystkim prawom tego wiata, warto prawdy wiksza jest ni zota... Hm, od zawsze trwaj dyskusje nad t ostatni lin , ale uznaje si, e jest do przyjcia, jeeli chodzi orzeczywicie wielk prawd... Vimes przyjrza si krasnoludom. Suchay zafascynowane, adwa czy trzy poruszay ustami, b zgonie powtarzajc sowa. To podziaa? szepn. Trudno wymyli powaniejszy precedens, sir. Wie pan, to przecie pie nad pieniami! Na wezwanie! Jest praktycznie wbudowane wprawo krasnoludw. Nie mog odmwi. To jakby... j akby nie byli krasnoludami, sir. Ktry ze suchaczy wyj chustk zdrobniutkiej kolczugi izwilgotnym brzkiem wytar nos ym zy cieky po policzkach. Kiedy przebrzmiaa ostatnia nuta, przez moment trwaa cisza , apotem zahucza grom uderzanych toporami tarcz. Wszystko wporzdku rzucia Cudo. Bij brawo! Troch zdyszana po tym wysiku Sybil ob i na ma. Janiaa wblasku pochodni. Jak mylisz, dobrze byo? spytaa. Sdzc po tych dwikach, zostaa wanie honorowym krasnoludem. Vimes poda jej rami Krasnoludy wcisny si znimi do windy. Wdole gwar rozmw ucich nagle, kiedy Vimes przes rg iwznis Kajzerk nad gow. Apotem caa gra zadygotaa od krzykw radoci. Przecie nawet jej nie widz, myla Vimes. Dla wikszoci znich to tylko malutki biay pu Ito wanie rozumieli spiskowcy... Nie trzeba czego kra, by da za to okupu. Macie ich aresztowa! Dee przeciska si naprzd, aza nim kolejni stranicy. Znowu? zapyta Vimes. Trzyma kamie wgrze. Prbowae zamordowa krla! Ucieke zceli! To zarzut, dla ktrego chtnie poznabym wicej dowodw odpowiedzia tak spokojnie, jak o potrafi. Kajzerka bya cika. Nie moesz wci trzyma ludzi wciemnociach, Dee. Zca pewnoci nie zobaczysz krla! Wtakim razie rzuc Kajzerk! Prosz bardzo! To nie ma... Vimes usysza syknicia stojcych za nim krasnoludw. To nie ma czego? zapyta cicho. Nie ma znaczenia? Przecie to Kajzerka! Jeden zkrasnoludw, ktre przyprowadziy ich tu zambasady, krzykn co gono. Kilku inn paro. Precedens przemawia za panem przetumaczya Cudo. Mwi, e zawsze mog pana zabi po rozmowie zkrlem. Nie cakiem na to liczyem, ale musi wystarczy. Vimes spojrza na Dee. Mwie, e c j znalaz. Prawda? Znalazem, ateraz chyba powinienem j zwrci prawowitemu wacicielo Ty... Krl jest... Moesz j odda mnie! Dee wyprostowa si na wysoko piersi Vimesa. Wykluczone! oburzya si lady Sybil. Kiedy elazny Mot przynis Kajzerk Krwawemu T czy przekazaby j Slogramowi? Zabrzmiay chralne przeczenia. Oczywicie nie przyzna Dee. Slogram by zdra... Urwa. Myl powiedzia Vimes e chyba jednak powinnimy zobaczy si zkrlem. Jak sdzisz? Nie moesz tego da! Vimes wskaza zbity tum za swymi plecami. Naprawd bardzo si zdziwisz, jak trudno ci bdzie wytumaczy to im wszystkim. Na spotkanie zkrlem czekali p godziny. Trzeba byo go zbudzi. Musia si ubra. Krlow spiesz. Tymczasem Vimes iSybil siedzieli wprzedpokoju na zbyt maych krzesach, otoczen

i przez krasnoludy, ktre same nie byy pewne, czy stanowi stra winiw, czy honorow es Inne Wieci ich wyprzedziy. Kiedy przybyli diuk zdiuszes, krasnoludy dumnie wylegy zdo nego miasta. Teraz szy ze wszystkich stron. Vimesa iSybil prowadzono korytarzem, ap rzez cay czas, gdy przechodzili, rce patrzcych wysuway si, by dotkn Kajzerki. Krasnoludy co chwil zaglday przez drzwi; Vimes sysza podekscytowany gwar. Nie marnowa czasu na przygldanie si jemu. Ich spojrzenia zawsze paday na Kajzerk, ktr trzyma na lanach. Byo jasne, e wikszo nigdy jej nie widziaa. Biedne guptasy, myla. To jest to, wco wszyscy wierzycie, ale zanim dzie dobiegnie koc , dowiecie si, e to tylko marna podrbka. Zobaczycie, e to faszerstwo. Ito waciwie k praw dla waszego maego wiata... Staraem si rozwiza zagadk przestpstwa, awefekcie ze wiksze. Bd mia szczcie, jeli wyjd std ywy, nie? Drzwi si otworzyy. Dwa osobn mes okrela wmylach jako cikie krasnoludy, przeszy przez nie iobrzuciy obecnych o profesjonalnym wzrokiem. Mwi wyranie: dla waszej wygody ispokoju postanowilimy nie za bija was jeszcze wtej chwili. Potem wkroczy krl, zacierajc donie. Ach, wasza ekscelencja powiedzia, wymawiajc to sowo raczej jak stwierdzenie faktu n i powitanie. Widz, e ma pan co, co naley do nas. Dee wystpi przed zebrany udrzwi tum. Musz przedstawi powane oskarenie, sire! oznajmi. Doprawdy? Zaprowadcie tych ludzi do komory prawa. Pod stra, naturalnie. I krl odszed. Vimes zerkn na Sybil iwzruszy ramionami. Podyli za wadc, pozostawia war gwnej jaskini. Po raz kolejny Vimes znalaz si wpomieszczeniu, gdzie byo za wiele pek iza mao wiec iad. Czy Kajzerka jest cika, wasza ekscelencjo? Tak! Ciy na niej historia, rozumie pan. Prosz pooy j na stole, ale znajwysz ostrono Dee? Ta... rzecz! Dee wskaza kamie palcem. Ta rzecz jest, oszustwem, kopi! Faszerstwem ykonanym wAnkh-Morpork! Elementem spisku, wktry... jestem pewien, e potrafimy tego d owie... zamieszany jest milord Vimes! To nie jest Kajzerka! Krl przysun wiato troch bliej iprzyjrza si jej krytycznie ze wszystkich stron. Wiele razy ogldaem ju Kajzerk powiedzia wkocu. Imusz przyzna, e wydaje mi zecz. Sire, dam... to znaczy, doradzam zadanie dokadnego badania, sire! Tak? odpar agodnie krl. No c, nie jestem ekspertem, niestety. Ale mamy szczcie e Albrecht Albrechtson przyby tutaj na koronacj. Cay stan krasnoludzi wie, jak sdz, to on jest najwyszym autorytetem wsprawie Kajzerki ijej historii. Przywoajcie go. Po dejrzewam, e jest niedaleko. Wydaje mi si wrcz, e chyba wszyscy czekaj teraz po drugi ej stronie tych drzwi. Wsamej rzeczy, sire. Kiedy Dee mija Vimesa, wyraz tryumfu na jego twarzy wydawa si iemal obsceniczny. Obawiam si, kochanie, e bdzie potrzebna nastpna pie, eby nas std wydosta wymru Niestety, pamitam tylko t jedn, Sam. Reszta bya gwnie ozocie. Dee powrci zAlbrechtem iorszakiem starszych, dostojnych krasnoludw. Witaj, Albrechcie rzek krl. Czy widzisz t rzecz na stole? Pada sugestia, e nie j o rzecz prawdziwa icaa rzecz. Chcielibymy pozna twoj opini, jeli mona. Krl skin Mj przyjaciel zna morporski, wasza ekscelencjo. Po prostu woli nie zanieczyszcza powietrza, uywajc go. Taki ma styl. Albrecht popatrzy wrogo na Vimesa, po czym zbliy si do stou. Przyjrza si Kajzerce z . Przysun wiece ipochyli si, by zbliska zbada skrk. Wyj n zza pasa, postuka eniu wysucha uzyskanego dwiku. Przewrci Kajzerk doem do gry. Powcha. Cofn si arz. Hgradz? zapyta. Krasnoludy poszeptay midzy sob, apotem kolejno skiny gowami. Ku przeraeniu Vimesa Albrecht odupa zKajzerki maleki kawaek iwoy go do ust. Gips, myla Vimes. wiey gips zAnkh-Morpork. ADee wyga si ze wszystkiego... Albrecht wyplu odamek na do iprzez chwil wpatrywa si Wsklepienie, przeuwajc... Potem on ikrl wymienili dugie, pene zadumy spojrzenia. Pagka owiadczy wkocu Albrecht. Apakaga ad... Znowu zabrzmiay szepty, aVimes u

do tumaczy: To rzecz icaa... Tak, tak... powiedzia. I pomyla: Na bogw, jestemy dobrzy. Ankh-Morpork, jestem zciebie dumny. Kiedy popeniam faszerstwo, jest lepsze od oryginau. Chyba e... chyba e co mi umkno... Dzikuj wam, panowie rzek krl. Skin rk. Krasnoludy wyszy rzdem, niechtnie, raz po raz ogldajc si na Vimesa. Dee, przynie zkomnaty mj topr, dobrze? poleci krl. Osobicie, jeli mona. Nie to inny go dotyka. Wasza ekscelencjo, pan ipaska dama zostaniecie tutaj. Wasz... kra snolud musi jednak wyj. Przy drzwiach maj stan strae. Dee? Kosztowacz Idei trwa wbezruchu. Dee! Co... Tak, sire? Rb, co ci poleciem. Sire, przodek tego czowieka zabi kiedy krla! Omiel si zatem przypuszcza, e pozbyli si zsystemu tych odruchw! Ateraz rb, co m Krasnolud wyszed czym prdzej, tylko wprogu jaskini raz jeszcze spojrza gniewnie na V imesa. Krl siad wygodniej. Prosz usi, wasza dyurno. Paska dama take. Opar okie na porczy krzesa iws Vimes, niech mi pan powie prawd. Niech mi pan powie wszystko. Wyjawi t prawd, ktra jest cenniejsza ni niewielkie iloci zota. Nie jestem ju pewien, czyj znam. Aha. Dobry pocztek. Niech wic pan opowie, co podejrzewa. Sire, mgbym przysic, e ten kamie jest faszywy jak cynowy dolar. Ach, doprawdy? Prawdziwa Kajzerka nie zostaa skradziona. Zniszczono j. Sdz, e kto j rozbi, rozkr esza zpiaskiem wtamtej grocie. Rozumiesz, sire, kiedy ludzie zobacz, e co znikno, a kto si zjawi zczym, co wyglda cakiem podobnie, pomyl: To musi by to, musi, bo nie tam, gdzie mylelimy, e bdzie. Ludzie ju tacy s. Co znika, co podobnego zjawia si ziej, wic uwaaj, e musiao jako przenie si zjednego miejsca do drugiego. Vimes r t nosa. Przepraszam, niewiele spaem... Dobrze pan sobie radzi jak na lunatyka. Sdz, e ten... zodziej wsppracowa zwilkoakami. To one kryy si za spraw Synw ieli szantaem zmusi wasz wysoko do zrzeczenia si tronu. No, ale to ju wiesz, sire. trzyma Uberwald wciemnociach. Gdyby si nie wycofa, wybuchaby wojna. Agdyby si wyc cht dostaby faszyw Kajzerk. Co jeszcze wydaje si panu, e wie? No, kopi wykonano wAnkh-Morpork. Dobrze nam to wychodzi. Sdz, e wykonawc kto kaza iczego si nie dowiem, dopki tam nie wrc. Ale si dowiem. Azatem naprawd doskonale to wychodzi wwaszym miecie, skoro zdoalicie oszuka Abrech ak to moliwe, paskim zdaniem? Chce pan zna prawd, sire? Jak najbardziej. Czy jest wykluczone, by Albrecht by zamieszany? Trzeba odkry, gdzie s pienidze, jak mawia mj dawny sierant. Aha. Kto to powiedzia: Gdzie s policjanci, tam si odkrywa przestpstwa? No... ja, sire, ale... Awic zbadajmy to. Dee powinien mie do czasu do namysu. O... Drzwi si otworzyy. Wszed Kosztowacz Idei, niosc krasnoludzi topr. By to topr grnicz lic po jednej stronie, by odupywa prbki skay, iwaciwym szerokim ostrzem po drugiej ktokolwiek chcia wtym przeszkodzi. Wezwij stranikw, Dee poleci krl. Imodego krasnoluda jego ekscelencji. Takie wyd musz mie wiadkw. A niech mnie, pomyla Vimes, obserwujc twarz Dee, kiedy przybyli wezwani. Musi by jak i podrcznik... Kady glina wie, jak to dziaa. Dajesz im pozna, e wiesz, e zrobili co ale nie mwisz, co to takiego, aju na pewno nie mwisz, ile wiesz, nie pozwalasz si im uspokoi, odzywasz si tylko spokojnie i... Po rce na Kajzerce, Dee. Dee odwrci si nerwowo. Sire? Po rce na Kajzerce. Wykonaj rozkaz. Natychmiast. ...pokazujesz im t grob, ale nigd j nie wspominasz, onie, bo nie moesz im zrobi nic, czego ju im nie robi ich wyobrania

. Itak trzymasz, dopki si nie zami albo wprzypadku mojej dawnej nauczycielki dop poczuj, e maj mokro wbutach. Ito nawet nie zostawia ladw. Powiedz mi omierci Dugopalcego, kapitana wiec poleci krl, kiedy Dee, zwyrazem t a twarzy, dotkn Kajzerki. Sowa popyny strumieniem. Przecie ju mwiem, sire... Jeli nie bdziesz trzyma doni przycinitych do Kajzerki, Dee, postaram si, eby umoc am na stae. Powiedz mi jeszcze raz. Ja... On... odebra sobie ycie, sire. Ze wstydu. Krl sign po topr iodwrci go tak, e dugi kolec stercza na zewntrz. Powiedz jeszcze raz. Vimes sysza teraz oddech Dee, szybki iurywany. Odebra sobie ycie, sire! Krl umiechn si do Vimesa. To taki stary przesd, wasza ekscelencjo: skoro Kajzerka zawiera ziarno prawdy, ro zgrzeje si do czerwonoci, jeli ktokolwiek, kto jej dotyka, zacznie kama. Oczywicie ni sdz, by wnaszych troch nowoczeniejszych czasach jeszcze kto wto wierzy. Zwrci si do Dee. Powiedz jeszcze raz szepn. Kiedy topr lekko si porusza, na ostrzu byskay odbite pomienie wiec. Odebra sobie ycie! On sam! Otak. Powiedziae. Dzikuj rzek krl. Aczy przypominasz sobie, Dee, kiedy Slogra nego Mota faszyw wie omierci Krwawego Topora wbitwie, przez co elazny Mot wrozpa obie ycie, czyja bya wina? Slograma, sire odpar natychmiast Dee. Vimes podejrzewa, e odpowied pochodzi zdawnych, wrytych wpami lekcji. Tak. Krl pozwoli, by sowo to zawiso na chwil wpowietrzu. Akto wyda rozkaz, by nika wAnkh-Morpork? Sire? Kto wyda rozkaz, by zabi rzemielnika wAnkh-Morpork? Ton gosu si nie zmieni, by wci tak samo piewny ispokojny. Brzmia, jakby krl zamie za to pytanie wnieskoczono. Nic nie wiem o... Strae! Przycinijcie mu mocno donie do Kajzerki. Podeszli. Kady chwyci go za jedn r zcze raz, Dee. Kto wyda rozkaz? Dee wi si, jakby rce mu pony. Ja-ja... Vimes widzia, jak bieleje skra na doniach Dee, kiedy usiowa oderwa je od kamienia. Ale przecie kamie jest faszywy! Mgbym przysic, e zniszczy ten prawdziwy, wic on wi kopia. Zwyczajny kawa gipsu, pewnie jeszcze troch wilgotny wrodku! Vimes stara si my Oryginalna Kajzerka bya wgrocie, tak? Tak? Ajeli nie tam, to gdzie? Wilkoaki wierzyy, daj mu podrbk, aprzecie potem cay czas mia j na oku. Poprzez mg zmczenia usiowa myle logicznie. Rozwaa kiedy pomys, e oryginalna Kajzerka to ta wMuzeum Chleba Krasnoludw. To byby sposb na zapewnienie jej bezpieczestwa. Nikt przecie nie kradby czego, oczym wiadomo, jest kopi. Caa ta sprawa to Pity Elefant nic nie jest tym, czym si wydaje. Wszystko skrywa mga. Ktra jest prawdziwa? Kto wyda rozkaz, Dee? powtrzy krl. Nie ja! Ja tylko powiedziaem, e musz podj wszelkie niezbdne kroki, aby zachowa taj Komu to powiedziae? Mog poda nazwiska! Pniej rzeczywicie podasz. Obiecuj ci to, chopaczku. Awilkoaki? Baronowa to zaproponowaa! Naprawd! Uberwald dla wilkoakw. Ach tak... rado poprzez si. Przypuszczam, e bardzo wiele . Moesz teraz zdj rce zKajzerki. Nie chc drczy ci duej. Ale dlaczego? Moi poprze i si otobie jak najlepiej, bye krasnoludem znaczcym iwpywowym... Apotem zgodzie s onkiem wgrze wilkoakw. Dlaczego? Dlaczego mamy pozwala, by uszo im to bezkarnie? warkn Dee. Gos ama mu si znapi Krl spojrza na Vimesa. No tak. Przypuszczam, e wilkoaki poauj... zacz.

Nie one! To te... wAnkh-Morpork! Nosz makija isukienki, i... izachowuj si obrzydli Dee wycign palec wstron Cudo. Haak! jak moesz choby na to patrze? Pozwalasz... j es rzadko kiedy sysza sowo tak ociekajce jadem. ...jej paradowa tutaj! Itak si dzi szdzie, bo ludzie nie s stanowczy, nie s posuszni, pozwalaj, by giny dawne zwyczaje! wszd docieraj raporty! One niszcz wszystko co krasnoludzie, niszcz swoimi... mikkimi ubraniami, swoimi farbkami, swoimi... ohydnymi postpkami! Jak moesz by krlem ina to p ozwala? Wszdzie tak postpuj, aty nie robisz nic! Dlaczego wolno im tak postpowa? D locha. Amnie nie... Vimes zauway ze zdumieniem, e Cudo ma zy woczach. Rozumiem rzek krl. No c, przypuszczam, e to wiele tumaczy. Skin na stranik j. Pewne sprawy musz zaczeka dzie czy dwa. Cudo zasalutowaa nagle. Prosz ozgod na towarzyszenie jej, sire! Ale po co, moda... mody krasnoludzie? Myl, e potrzebuje kogo, zkim mogaby porozmawia. Wiem, e ja bym potrzebowaa, sire Naprawd? Widz, e twj komendant nie zgasza sprzeciwu. Id zatem. Krl opar si na krzele, kiedy stranicy wyprowadzali winia ijego nowego adwokata. Awic, wasza ekscelencjo? To jest prawdziwa Kajzerka? Nie jest pan pewien? Dee by! Dee znalaz si... wtrudnym stanie umysu. Krl popatrzy wsufit. Myl, e powiem celencjo, poniewa naprawd nie chciabym, aby przez reszt swego czasu tutaj zadawa pan niemdre pytania. Tak, to jest prawdziwa Kajzerka. Ale jak... Chwileczk. Tak samo prawdziwa jak tamta, owszem, rozbita wgrocie na py przez Dee... wataku szalestwa cign krl. Tak samo jak... niech pomyl... pi wczeniejszych. rzez czas po tysicu piciuset latach, Jacy romantycy ztych krasnoludw! Nawet najlepszy chleb krasnoludw kruszy si po kilku wiekach. Faszywe? zdumia si Vimes. Wszystkie faszywe? Nagle krl pochwyci swj grniczy t To, milordzie, jest topr mojego rodu. Posiadamy go od prawie dziewiciuset lat. Ocz ywicie czasem potrzebowa nowego ostrza. Czasami wymaga innego drzewca, innych desen i na metalu, odnowienia ornamentacji... Ale czy wci nie jest to ten sam dziewisetlet ni rodowy topr? Aponiewa zlatami zmienia si delikatnie, wie pan, wci jest to cakie topr. Cakiem dobry. Czy powie mi pan, e to te podrbka? Vimes przypomnia sobie twarz Albrechta. On wiedzia. Otak. Pewna liczba... starszych krasnoludw wie. Wiedza przekazywana jest wrodzinach . Pierwsza Kajzerka rozkruszya si po trzystu latach, kiedy wczesny krl jej dotkn. Mj zodek, widzi pan, by wtedy stranikiem iwiadkiem tego zdarzenia. Zyska przyspieszony a wans, mona powiedzie. Jestem pewien, e mnie pan rozumie. Potem bylimy ju lepiej przyg otowani. Itak za jakie pidziesit lat zaczlibymy szykowa nastpn. Ciesz si, e po asnoludzim miecie Ankh-Morpork iwcale bym si nie zdziwi, gdyby okazaa si doskona ko atork. Prosz spojrze, nawet yki s tam, gdzie trzeba. Przecie Albrecht mg pana zdradzi! Co zdradzi? Nie jest krlem, ale bardzo bym si zdziwi, gdyby kto zjego rodu nie zasi iedy na tronie, gdy nadejdzie czas. Jak sobie pocielesz, tak si wypisz, jak mawiaj Ig ory. Krl pochyli si do Vimesa. Pracowa pan wbdnym mniemaniu, jak podejrzewam, e skoro Albrecht nie lubi Ankh-Morpor ima... starowieckie pogldy, to jest zym krasnoludem. Ale znamy si od dwustu lat. Jes t uczciwy ihonorowy... bardziej ode mnie, jak uwaam. Piset lat temu byby znakomitym k rlem. Dzi moe ju nie. Moe... ha... toporowi moich przodkw przyda si nowa rkoje. A ja jestem krlem, aon akceptuje to caym sercem, poniewa gdyby nie, uznaby, e nie jest rasnoludem. Rozumie pan? Oczywicie bdzie teraz mi si sprzeciwia na kadym kroku. By do nym krlem to nie jest atwa praca. Ale, e uyj jednej zwaszych metafor, wszyscy siedzim wjednej odzi. Pewnie, moemy prbowa wypchn si nawzajem za burt, jednak tylko szale ak Dee, wybija dziur wdnie. Kapral Tyeczek sdzia, e wybuchnie wojna... owiadczy sabym gosem Vimes. Zawsze znajd si jakie gorce gowy. Ale chocia spieramy si, kto steruje odzi, nikt

czy temu, e to wana podr. Widz, e jest pan zmczony. Niech paska opiekucza dama odp pana do domu. Ale na poegnanie... Co to takiego, wasza ekscelencjo, czego pragni e Ankh-Morpork? Ankh-Morpork chce zna nazwiska mordercw wymamrota Vimes. Nie, tego chce komendant Vimes. Czego chce Ankh-Morpork? Zota? Zwykle chodzi ozoto. Amoe elaza? Zuywacie duo elaza. Vimes zamruga. Podda si wkocu. Wjego mzgu nic ju nie pozostao. Nie by nawet pewie trafi wsta. Przypomnia sobie jedno sowo. Tuszczu oznajmi tpo. Aha. Pity Elefant. Jest pan pewien? Mamy teraz sporo dobrego elaza. elazo czyni sil nym. Tuszcz czyni jedynie liskim. Tuszcz powtrzy Vimes, czujc, jak ogarnia go ciemno. Mnstwo tuszczu. No c, naturalnie. Cena wynosi dziesi ankhmorporskich centw za baryk, jednake, was elencjo, poniewa dobrze si poznalimy, skonny bybym moe... Pi centw za baryk pierwszej klasy wysoko przetopionego, trzy centy za klas drug, d entw za baryk cikiego oju dostarczon bezpiecznie do Ankh-Morpork powiedziaa Sybil tko zpokadw Sioda Schmaltzbergu, mierzone wskali Staloskrki. Mam pewne wtpliwoci co goterminowej jakoci szybw Wielkiego Ka. Vimes usiowa skupi wzrok na onie. Wydawaa si nagle bardzo odlega, nie wiedzie czemu Co? Wiesz, troch poczytaam, kiedy siedziaam wambasadzie. Te notesy. Przepraszam. Chce nas pani puci ztorbami, madame? Krl unis rce. Moemy by elastyczni wkwestii dostaw odpara lady Sybil. Klatch zapaci co najmniej dziewi za pierwsz klas. Ale klatchiaski ambasador nie siedzi tutaj... Krl si umiechn. Ani nie ma takiej ony, pani, na swoje nieszczcie. Sze, pi ipitnacie. Sze zobnik do piciu po dwudziestu tysicach, trzy ip rwno dla klasy drugiej. Mo za j. Do przyjcia, ale niech pani da czternacie za biay j, aja zgodz si na siedem za tw wych pokadw, ktre wanie otwieramy. Daj cakiem przyzwoite wiece, pani wie. Sze, obawiam si. Nie zbadalicie jeszcze penych zasobw tych z iwydaje mi si, e ch mona rozsdnie oczekiwa wysokich poziomw zanieczyszcze iSCK. Poza tym sdz, e was nozy dotyczce ich zawartoci grzesz nadmiernym optymizmem. Co to jest SCK? wymamrota Vimes. Spalone chrupice kawaki wyjania Sybil. Gwnie niewiarygodnie wielkie ipradawne ysmaone na skwarki. Zdumiewa mnie pani, lady Sybil powiedzia krl. Nie sdziem, e zna si pani na wydo szczu. Przygotowywanie niada dla Sama to edukacja sama wsobie, wasza wysoko. No c, czy zwyky krl moe si sprzeciwi? Niech bdzie sze. Cena pozostanie niezmien dwa lata... Krl zauway, e Sybil otwiera usta. Dobrze, dobrze. Przez trzy. Nie jeste krlem nierozsdnym. Ceny na nabrzeu? Jak mgbym odmwi? Zatem zgoda. Dokumenty trafi do pani zaraz rankiem. Ateraz naprawd musimy pj kady swoj drog. o ekscelencja ma za sob ciki dzie. Ankh-Morpork bdzie pywao wtuszczu. Nie wyobraa awet, co bdziecie znim robi. wiato powiedzia Vimes. I kiedy wkocu ogarna go ciemno, pad agodnie wrozwarte ramiona snu. Sam Vimes obudzi si, czujc zapach gorcego tuszczu. Otaczaa go mikko. Praktycznie g Przez chwil sdzi, e to nieg, tyle e nieg zwykle nie jest taki ciepy. Wkocu zident ako godn oboku mikko materaca na ambasadorskim ou. Pozwoli, by jego uwaga powrcia do zapachu tuszczu. Byy wnim... podteksty. Wszczegln rana skadowa spalenizny. Poniewa zakres gastronomicznych rozkoszy Sama Vimesa obejm owa pasmo od dobrze wysmaonego do skarmelizowanego, byo to bardzo obiecujce. Zmieni pozycj inatychmiast tego poaowa. Kady misie wciele jkn protestujco. Sa eruchomo iczeka, a wyganie ogie wjego grzbiecie. W gowie ukaday mu si powoli strzpy iokruchy minionych dwch dni. Raz czy dwa razy si ywi. Czy naprawd przebi ld wtaki sposb? Czy rzeczywicie stan do walki zwilkoakie

ierz by tak silny, e mgby zgi miecz wobrcz? Czy Sybil wytargowaa od krla mnstwo . Tak czy inaczej lea teraz wmiym, ciepym ku, asdzc po zapachu, zbliao si ju Kolejny element wspomnie wpyn na swoje miejsce. Vimes stkn iztrudem zsun nogi z g nie mg tego przey, niemoliwe. Nagi powlk si do azienki ipokrci wielkimi kurkami. Chlusna ciepa, cuchnca woda. Po chwili lea ju wwannie. Byo mu troch za gorco, ale pamita niegi... By moe od dna kpiel nie bdzie dostatecznie gorca. Spuka zsiebie cz blu. Kto zapuka do drzwi. To ja, Sam! Sybil? Wesza, niosc dwa ogromne rczniki iwiee ubranie. Dobrze ci widzie znowu na nogach. Igor smay kiebaski. Nie podoba mu si to. Uwaa, e je gotowa. Szykuje te opadek, plamiak fikkuski icierpicy pudding. Nie chciaam, rozum esz, eby jedzenie trafio na mietnik. Chyba nie mam ochoty zostawa tu do koca uroczyst oci. Wiem, oco ci chodzi. Jak si czuje Marchewa? Powiedzia, e nie chce kiebasek. Co? Jest zdro... Moe chodzi? Aprzynajmniej siedzie. Igor to cudotwrca. Angua twierdzi, e to byo brzydkie zamanie le on uy jakiej aparatury, ktra... No, wkadym razie Marchewa nie ma ju nawet temblak Przydatny czowiek. Warto takiego mie pod rk uzna Vimes, wcigajc cywilizowane spo Angua mwi, e ma wpiwnicy lodowni, awniej zamroone soje z... z... Powiedzmy tyle, owa dla ciebie na niadanie wtrbk zcebulk, ale powiedziaam: nie. Lubi wtrbk zcebulk owiadczy Vimes. Pomyla chwil. Wkadym razie lubiem do Wydaje mi si, e krl te chce, bymy wyjechali. Bardzo uprzejmie. Wielu penych szacunk rasnoludw zjawio si tu zdokumentami zaraz rano. Vimes ponuro kiwn gow. To miao sens. Gdyby on by krlem, te by wola, eby Vimes jak iej si wynis. Tutaj prosz, podzikowania iwyrazy wdzicznoci, liczna umowa handlowa, nam przykro, e musi pan jecha, prosz nas znowu odwiedzi, byle nie za szybko... Na niadanie dosta wszystko, oczym marzy. Potem poszed odwiedzi inwalid. Marchewa by blady, mia podkrone oczy, ale si umiecha. Siedzia wku ipi fettsup Dzie dobry, panie Vimes! Rozumiem, e wygralimy? Angua ci nie mwia? Lady Sybil powiedziaa, e pobiega gdzie zwilkami, kiedy spaem. Jak najlepiej potrafi, Vimes streci wydarzenia zeszej nocy. Gavin by szlachetnym zwierzciem rzek po chwili Marchewa. Przykro mi, e nie yje. wno bymy si zaprzyjanili. Kade sowo powiedziae cakiem szczerze, myla Vimes. Wiem, e tak. Ale wszystko uoyo ie cakiem dobrze, co? Jak zawsze. Gdyby zdarzyo si odwrotnie, gdyby Gavin pierwszy zaatakowa Wolfa, wiem, e to ty by spad ztym draniem do rzeki. Ale nie spade... Gdyby ostk, zawsze wypadayby na tobie same szstki. Ale kostki nie rzucaj si same. Gdyby nie przeczyoby to wszystkiemu, co chciaby, aby byo prawdziwe dla wiata, Vimes mgby niemal uwierzy wkierujce ludzkimi losami przezna nie. Iniech bogowie maj wopiece innych, ktrzy s wpobliu, kiedy to wielkie przeznacze dziaa wwiecie iowija wok siebie kadego nieszcznika... Gono powiedzia: Ten biedny Gaspode te polecia. Jak? Co tam robi? No, mona powiedzie, e zyska pen uwag naszego chopaczka. Prawdziwy uliczny wojowni Biedak. Wgbi serca by dobrym psem. I znowu sowa te wydayby si bahe iniewaciwe ukogokolwiek innego, ale zyskay znaczen zez sposb, wjaki Marchewa je wypowiedzia. Co zTantonym? zainteresowa si Vimes. Lady Sybil mwia, e poszed sobie dzi rano. Wielkie nieba! Przecie Wolfgang gra wkko ikrzyyk na jego piersi! Igor wietnie sobie radzi zig, sir. Po chwili zamylony Sam Vimes wyszed na dziedziniec. Igor adowa ju bagae do powozw. Eee... Ktrym jeste? zapyta Vimes.

Igorem, jafhie panie. Aha. No jasne. Powiedz, dobrze ci tutaj? Przydaby si nam wstray kto... kto otwoich ntach. Naprawd. Igor spojrza na niego zdachu powozu. WAnkh-Morpork, jafnie panie? Cof podobnego... Kady chce wyjecha do Ankh-Morpork. To bardzo kufca propozycja. Ale znam foje obowizki, wafa ekfelencjo. Muf przygotowa tu fyftko dla naftpnego ekfelencji. No ale... Jednake fczfliwie fi fkada, mj foftrzeniec Igor fuka wafnie jakiejf pofady. Powinie obrze fi urzdzi wAnkh-Morpork. Jeft troch za nowoczefny dla Uberwaldu, to na pewno. Porzdny chopak? Ma ferce na wafciwym miejfcu. Wiem to zca pewnofci, jafnie panie. No... dobrze. Wtakim razie go zawiadom. Odjedamy, jak tylko bdziemy gotowi. Bdzie zachwycony, jafnie panie! Fyfaem, e wAnkh-Morpork ciaa le fobie na ulicy, t iera! Nie jest a tak le, Igorze. Trudno, nie mona mie fyftkiego. Zawiadomi go natychmiaft. Igor odszed krokiem zblion m do przyspieszonego kutykania. Ciekawe, dlaczego oni wszyscy tak chodz, zastanowi si Vimes. Musz mie jedn nog krtsz od drugiej. Albo to, albo cakiem nie umiej dobiera sobie b Usiad na schodkach prowadzcych do budynku isign po cygaro. Czyli tak si to koczy... u ta przeklta polityka. Zawsze chodzi oprzeklt polityk albo przeklt dyplomacj. Obrz e kamstwa weleganckich kostiumach. Kiedy czowiek schodzi zulic, przestpcy zwyczajnie przelizguj mu si midzy palcami. Krl, lady Margolotta, Vetinari... oni zawsze szukaj j kiego oglnego obrazu. Vimes wiedzia, e sam jest izawsze bdzie czowiekiem od maych o . Dee jest uyteczna, wic pewnie dostanie, no, par dni kruszenia chleba czy jakie ta m kary tu przewiduj za niegrzeczno. Wkocu zniszczya tylko faszywy kamie, prawda? Prawda? Ale mylaa, e popenia owiele cisz zbrodni. Ato powinno co znaczy, przynajmniej w sowej galerii maych obrazkw. Natomiast baronowa bya winna jak wszystkie demony. Ginli ludzie. Co do Wolfganga.. . c, pewni ludzie po prostu rodz si winni. Po prostu. Cokolwiek zrobi, staje si przes stwem wanie dlatego, e oni to zrobili. Dmuchn obokiem dymu. Takim ludziom nie powinno si pozwala zwyczajnie umrze iznikn ze sprawy. Ale... on nie umar. Sybil mwia, e wilki zbaday teren bardzo daleko wd rzeki, na obu brzegach. Nie wywch Niej bya masa progw inastpny wodospad. Nawet gdyby go to nie zabio, pewnie aowaby Jeli popyn zprdem. Ale wgrze rzeki te nie byo nic prcz spienionej wciekle wody, ka. Nie, nie mgby... Nikt nie zdoa popyn wgr wodospadu... Lekkie uczucie chodu zrodzi wi na karku. Ale... Przecie kady rozsdny osobnik wynisby si zkraju, prawda? Szukay lki, Tan tony nie wspomina ciepo, ajeli Vimes prawidowo oceni krla, to krasnoludy te dla niego jak niewielk mroczn zemst... Kopot polega na tym, e jeli wmylach naszkicowa wizerunek rozsdnego osobnika isprbo na wizerunek Wolfa, nie da si ich dopasowa wadnym miejscu. Jest takie stare powiedzenie, e jak pies zawsze wraca do swoich wymiocin, tak dur e wraca do swego szalestwa. To obejmowao Wolfa zobu stron. Vimes wsta iodwrci si czujnie. Nikogo nie zauway. Zbramy prowadzcej na ulic dobie jne odgosy: miech przechodniw, brzk uprzy, szuranie opaty odgarniajcej nieg, ktry Przeszed ostronie do ambasady, cay czas opierajc si plecami ocian, ibokiem dotar po drodze zaglda we wszystkie drzwi. Przebieg przez rozlegy hol, zrobi przewrt przez ami istan pod przeciwn cian. Co si stao, sir? spytaa Cudo. Przygldaa mu si ze szczytu schodw. Ehm... Nie zauwaya czego dziwnego? Vimes otrzepa si, troch zaenowany. Izdaj i obudynku zIgorem wewntrz. Moe co pan podpowie, sir? Wolfgang, do licha! Przecie on jest martwy, sir. Prawda? Nie do martwy! No... to co mam robi?

Gdzie jest Detrytus? Poleruje swj hem, sir odpara Cudo na granicy paniki. Po demona marnuje czas na co takiego? No... no bo... za dziesi minut mamy wyruszy na koronacj, sir. Atak... Lady Sybil kazaa mi pana znale. Bardzo stanowczym tonem. Wtej wanie chwili wkoryta ozleg si gos lady Sybil. Samie Vimes! Chod tu natychmiast! O, takim, sir dodaa uprzejmie Cudo. Vimes powlk si do sypialni. Sybil miaa na sobie kolejn bkitn sukni, diadem istano z twarzy. To takie eleganckie przyjcie? zapyta niepewnie. Pomylaem, e gdybym woy czyst Twj oficjalny galowy mundur czeka wgarderobie poinformowaa twardo Sybil. Wczoraj miaem naprawd ciki dzie... To bdzie koronacja, Samuelu Vimes! Nie jakie spotkanie wbarze! Id szybko isi przebi . Uwzgldniajc... inie chc tego powtarza dwa razy... hem zpiropuszem. Ale nie czerwone rajtuzy rzuci bagalnie Vimes, wiedzc, e to ponna nadzieja. Pros Czerwone rajtuzy, Sam, s oczywiste. Marszcz si przy kolanach zaprotestowa, cho bya to ju tylko skarga pokonanego. Zadzwoni po Igora, eby ci pomg. Wiele musi si jeszcze zmieni, ito mocno, ebym nie potrafi sam woy wasnych rajtuz rzejmie. Vimes ubiera si pospiesznie, nasuchujc... czegokolwiek. Moe jakiego skrzypnicia wni m miejscu. Przynajmniej by to mundur stray, nawet jeli mia buty zklamrami. Nalea do niego miecz ostium diukowski miecza nie przewidywa, co zawsze wydawao si Vimesowi zadziwiajco gup ie. Czowiek zostaje diukiem za to, e dobrze walczy, apotem nie daj mu niczego, czym mgby t walk prowadzi. W sypialni brzkno szko... ilady Sybil ze zdumieniem spojrzaa na ma wpadajcego zun mieczem. Upad mi korek zbutelki perfum, Sam! Co si ztob dzieje? Nawet Angua uwaa, e Wolfgan t pewnie wiele mil std iwstanie, ktry nie pozwoli mu na sprawianie kopotw. Czemu jest taki nerwowy? Vimes odoy miecz isprbowa si troch uspokoi. Bo to typowy kumpel flaszki, kochanie. Znam takie typy. Normalny czowiek, kiedy p orzdnie oberwie, odczoguje si na bok. Aprzynajmniej ma do rozsdku, eby nie wstawa. asami trafiasz na takiego, ktry nie umie odpuci. Sabeusze po sto dziesi funtw, ktrz j zbyka zaatwi Detrytusa. Zawzici mali dranie zwagi koguciej, ktrzy rozbijaj butelk rbuj atakowa piciu stranikw jednoczenie. Wiesz, oco mi chodzi? To idioci, ktrzy wa j, chocia ju dawno powinni przesta. Jedyny sposb, eby ich powstrzyma, to ich wyelimin wa. Chyba znam ten typ, rzeczywicie przyznaa lady Sybil zironi, ktr Sam Vimes dostrze ero kilka dni pniej. Zdja jak nitk zjego paszcza. On tu wrci... Czuj to wwodzie wymamrota. Sam? Tak? Czy mgby powici mi kilka minut? Wolfgang to problem Angui, nie twj. Naprawd chcia il spokojnie ztob porozmawia, kiedy akurat nie gonisz za wilkoakami. Powiedziaa to tak, jakby chodzio odrobn skaz charakteru, na przykad skonno zostawi tw wmiejscu, gdzie kto moe si onie potkn. Wiesz, to one mnie goniy zauway. Ale stale jacy ludzie bywaj mordowani albo ciebie prbuj zamordowa... Nie prosz ich oto, kochanie. Sam, bd miaa dziecko. Vimes mia gow pen wilkoakw, ajego obwody mowskie wczyy si automatycznie, goto ywicie, moja droga albo Wybierz kolor, jaki ci odpowiada, albo Sprowadz kogo, kto to prawi. Na szczcie mzg posiada wasny instynkt samozachowawczy, ae nie chcia znale rozbitej nocn lampk, wypisa sowa Sybil biaymi, ognistymi literami po wewntrznej stron e oczu. Apotem si schowa. Dziki temu odpowiedzi byo sabe: Co? Jak? Wzwyky sposb, mam nadziej. Vimes usiad ciko na ku.

Ale... nie wtej chwili? Bardzo bym si zdziwia. Ale pani Content twierdzi, e nie ma wtpliwoci, ajest akuszer pidziesiciu lat. Aha... Jeszcze kilka funkcji mzgowych pojawio si zpowrotem. Dobrze. To... dobrze. Pewnie trzeba troch czasu, eby to do ciebie dotaro. Tak. Rozjarzy si kolejny neuron. Ale... wszystko bdzie dobrze, prawda? Oco ci chodzi? No, nie jeste ju... nie jeste taka... jak... Sam, moja rodzina bya hodowana dla hodowli. To taka arystokratyczna tradycja. Ocz ywicie, e wszystko bdzie dobrze. Aha. wietnie... Vimes siedzia ipatrzy wpustk. Mia wraenie, e gowa staa si ogr tre wanie rozstpio si przed prorokiem. Tam, gdzie powinna wystpowa jaka aktywno, ko nagi piasek izrzadka trzepoczca ryba. Ale potne istrome fale wznosiy si po obu s ch, aju za chwil run wd ipowd zaleje miasta oddalone nawet osetki mil. Znowu brz le. Pewnie Igor co upuci powiedziaa Sybil, widzc jego min. To wszystko. Moe przewr k... Rozleg si warkot, apotem krzyk, gwatownie urwany. Vimes poderwa si na nogi. Zarygluj za mn drzwi iprzysu do nich ko! zawoa. Wprogu zatrzyma si na moment rdzo nie wysilaj! doda ipobieg schodami wd. Wolfgang szed ostronie przez hol. Tym razem wyglda inaczej. Wilcze uszy sterczay zgowy, ktra wci zachowaa ludzki ksz porastay j niczym grzywa. Kpki sierci sterczay na skrze, wwikszoci poplamione krw a... reszta nie moga si zdecydowa, czym waciwie jest. Jedna zrk usiowaa sta si Vimes sign po miecz iprzypomnia sobie, e zostawi go na ku. Przeszuka kieszenie. druga rzecz powinna tam by, pamita, e bra j ze stolika... Place objy odznak stray. Wysun j przed siebie. Sta! Wimieniu prawa! Wolfgang obejrza si. Jedno oko bysno mu to. Witaj, Cywilizowany warkn. Czekasz na mnie, co? Skrci wkorytarz prowadzcy do po dzie lea Marchewa. Vimes pobieg za nim, zobaczy, jak palce ze szponami zaciskaj si na drzwiach iwyrywaj je zfutryny. Marchewa siga po miecz... A potem Wolfgang polecia do tyu, uderzony caym ciarem Angui. Wyldowali wholu wiruj a sierci, pazurw izbw. Kiedy wilkoak walczy zwilkoakiem, oba ksztaty maj pewne zalety. Toczy si nieustajca ka, by zyska pozycj, wktrej rce pokonuj pazury. Aciao ma wasne reakcje, co jest at niebezpiecznym, jeli pozostawionym bez kontroli. Koci instynkt kae skaka na wszyst ko, co si rusza, ato nierozsdne, gdy tym, co si rusza, jest poncy lont. Umys walczy ym ciaem okontrol iztym drugim oprzetrwanie. Jeli zmiesza to wszystko razem, odgos uj, e to cztery stworzenia bij si, spltane wwirujc kul wciekoci. Ie kade zn legw. Aaden nie jest podobny do innych. Jaki cie sprawi, e Vimes odwrci si byskawicznie. Detrytus wbyszczcym pancerzu mi ustrad zpiecmakera. Sierancie! Nie! Traficie te Angu! aden kopot, sir uspokoi go troll. To ich nie zabije, wic musimy tylko, znaczy, wy te kawaki, co s Wolfgangiem, apotem przywali mu po bie, kiedy ju zbierze si do kupy. Jeli strzelicie tutaj, to jego kawaki zmieszaj si znaszymi kawakami, anie bd to Odcie natychmiast t machin! Wolfgang nie potrafi zapanowa nad swoj form, Vimes widzia to wyranie. Nie umia sta wilkiem ani wpeni czowiekiem. Angua wykorzystywaa to. Uchylaa si, omijaa... gryza. Ale nawet jeli zdoa go powstrzyma, nie zdoa wyeliminowa. Panie Vimes! Cudo machaa gorczkowo zkorytarza prowadzcego do kuchni. Powinien pan zej tu natychmiast! Bya blada. Vimes szturchn Detrytusa. Jak tylko si rozdziel, zap go. Tylko tyle, dobrze? Sprbuj go utrzyma! Na pododze wkuchni, wrd odamkw szka, lea Igor. Wolfgang musia na nim wyldowa i snc wcieko na mikkim celu. Poatany mczyzna krwawi obficie; lea jak lalka cini Jafnie panie... wyjcza. Moesz mu jako pomc, Cudo?

Nie wiedziaabym, od czego zacz, sir! Jafnie panie, mufif pamita, dobrze? szepn Igor. No tak... Co? Mufif uoy mnie wlodowni na dole izawiadomi Igora. Rozumief, panie? Ktrego Igora? spyta zrozpaczony Vimes. Fyftko jedno! Igor chwyci go za rkaw. Moje ferce foje przeyo, ale wtroba jeft fi Tak mu powief. Wmzgu nic, czego by nie naprawia porzdna byfkawica. Igor moe wzi mo rk, klient ju na ni czeka. Jelita poftu jefcze przez dugie lata. Lewe oko niewiele j warte, ale jakiemu biedakowi moe fi jefcze przyda. Prawe kolano mam prawie nowe. Po wiedz mu, jafnie panie, e ftary pan Prodzky znafej ulicy doceni mj ftaw biodrowy. Z apamitaf, panie? Tak, chyba tak. Inie zapomnij: jak fobie pofcielef, tak fi wyfpif... Gowa Igorowi opada. Nie yje, sir stwierdzia Cudo. Ale ju wkrtce stanie na nogi... na czyje nogi, pomyla Vimes. Nie powiedzia tego gon o miaa mikkie serce. Zapyta tylko: Moesz go przenie do lodowni? Sdzc po odgosach, Angua wygrywa. Pobieg zpowrotem do holu, ju cakiem zdemolowanego. Angua zdoaa chwyci Wolfganga za g zpdu uderzya ni odrewnian kolumn. Zachwia si, awtedy kopniciem podcia mu nogi. Ja j tego nauczyem, pomyla Vimes, kiedy Wolfgang przewrci si ciko. Niektre te bru y... to walka wstylu Ankh-Morpork. Ale Wolfgang poderwa si znowu, odbi si od podogi jak gumowa kula. Saltem przeskoczy s ostrze nad gow. Wyldowa przed frontowymi drzwiami, mocnym ciosem wyama zamek iwybieg ulic. I... byo po wszystkim. Hol peen odamkw, patki niegu wpadajce do wntrza iAngua szlo a pododze. Podnis j. Krwawia zkilkunastu ran. Sam Vimes nieprzyzwyczajony ostatnio do ogldania gich modych kobiet zbliska uzna, e tylko tak diagnoz moe postawi bez naruszania z zyzwoitoci. Ju dobrze, ju go nie ma powiedzia, poniewa musia co powiedzie. Nie jest dobrze! Przyczai si na jaki czas, apotem wrci! Znam go! Niewane, dokd odje emy! Widzia go pan! Wytropi nas, docignie, apotem zabije Marchew! Dlaczego? Bo Marchewa jest mj! Sybil zesza po schodach, niosc kusz Vimesa. Och, moje biedactwo powiedziaa. Chod, znajdziemy ci co do okrycia. Sam, czy nic ni moesz zrobi? Vimes spojrza na ni. Wyraz jej twarzy sugerowa niezachwiane przekonanie, e on oczywic ie moe. Godzin temu jad niadanie. Dziesi minut temu wkada ten idiotyczny mundur. Wprawdziwy oju, rozmawiajc zon. Ito by prawdziwy wiat zprawdziw przyszoci. Inagle powrci wonej wciekoci. I jeli podda si tej wciekoci przegra. To bestia krzyczaa wjego wntrzu, aWolfgang sz besti. Vimes wiedzia, e nie ma takich zdolnoci, brakuje mu tej bezmylnej, tpej pa . Wczeniej czy pniej mzg zacznie dziaa igo zabije. A moe, odezwa si mzg, zaczniesz od tego, e sprbujesz mnie uy... Ta-ak... powiedzia. Tak, chyba rzeczywicie mog co zrobi. Ogie isrebro, myla. srebro jest trudno dostpne. Chce pan, ebym te poszed? zapyta Detrytus, ktry umia odczytywa sygnay. Nie. Myl... Myl, e chc dokona aresztowania. Nie zamierzam rozpoczyna wojny. Zresz ene tu czeka, na wypadek gdyby wrci. Ale moesz mi poyczy scyzoryk. W jednej zrozbitych skrzy znalaz przecierado ioderwa dugi pas materiau. Potem wzi z. Widzisz, teraz popeni zbrodni wAnkh-Morpork powiedzia. Ato znaczy, e jest mj. Sam, nie jestemy... Wszyscy mi wci powtarzali, e nie jestemy wAnkh-Morpork, a wto uwierzyem. Ale ta a to jest Ankh-Morpork, awtej chwili... mocniej chwyci kusz ...ja tu jestem prawem. Sam? Tak, moja droga? Znam to spojrzenie. Nie zra nikogo innego, dobrze? Nie martw si, kochanie. Bd bardzo cywilizowany.

Na ulicy przed ambasad grupka krasnoludw otaczaa jednego, ktry lea na niegu wkauy Dokd? zapyta Vimes, ajeli nie zrozumiay sowa, to zrozumiay pytanie. Kilka znich wskazujc kierunek. Idc, Vimes chwyci kusz pod pach izapali cienkie cygaro. To rozumia. Nigdy nie czu si dobrze wpolityce, gdzie dobro izo byy tylko, jak si zd dwoma rnymi spojrzeniami na t sam spraw, aprzynajmniej tak je opisywali ludzie stojc o stronie, ktr Vimes uznawa za z. Wszystko byo zbyt skomplikowane, ajeli pojawiay si komplikacje, to znaczyo, e kto p o nabra. Ale na ulicy, wpocigu, wszystko stawao si jasne. Pod koniec pocigu tylko jed n zuczestnikw bdzie sta na nogach itrzeba si skupi, by zadba, eby to by on. Na rogu ulicy lea przewrcony wz, awonica klcza obok konia, ktremu co rozpruo brz Dokd? Wonica wycign rk. Kolejna ulica bya szersza, bardziej ruchliwa, akilka eleganckich powozw suno wolno pr zez tum. Oczywicie... koronacja. Ale koronacja naleaa do wiata diuka Ankh, awtej chwili go tu nie byo. By tylko Sam V s, ktry niespecjalnie lubi koronacje. Przed nim rozlegy si krzyki istrumie ludzi popyn nagle zprzeciwka, a Vimes mia wr nie pod prd, jak oso. Ulica dochodzia do sporego placu. Ludzie biegli teraz, co upewniao go, e nadal dy we waciwym kierunku. Byo cakiem jasne, e znajdzie Wolfganga tam, gdzie nikt inny nie chc e przebywa. Zauway szybszy ruch zboku wyprzedzi go oddzia miejskich stranikw. Zatrzymali si. awrci. To by Tantony. Zmierzy Vimesa wzrokiem od stp do gw. To panu powinienem podzikowa za wczorajsz noc? zapyta. Mia na twarzy wiee blizny, ale ju si goiy. Musimy mie Igora, przypomnia sobie Vimes Tak odpowiedzia. Za te dobre fragmenty ite ze. Iwidzi pan, co si dzieje, kiedy sprzeciwi si pan wilkoakowi? Vimes otworzy ju ust powiedzie: Co ma pan na sobie, kapitanie, mundur czy kostium na bal maskowy?, ale zdy si powstrzyma. Nie. To si dzieje, kiedy kto jest gupi isprzeciwia si wilkoakowi bez wsparcia iodp niej siy ognia odpar. Przykro mi, ale wszyscy musimy opanowa t lekcj. Prawo to b by pancerz. Tantony poczerwienia. Co pan zamierza tu robi? zapyta. Nasz kudaty przyjaciel wanie zamordowa kogo wambasadzie, ktra jest... Tak, tak. Terytorium Ankh-Morpork. Ale nie to miejsce. Tutaj ja jestem stranikiem ! Prowadz pocig, kapitanie. Aha, widz, e zna pan ten termin. Ja... ja... On nie ma tu zastosowania! Naprawd? Kady glina zna zasady, jakimi rzdzi si pocig. Prowadzc pocig za podejrzan ona przekroczy oficjalne granice swojego terenu. Oczywicie, kiedy ju si go zapie, nas i pewnie troch prawniczej paplaniny, ale moemy to sobie zostawi na pniej. Zamierzam aresztowa go za przestpstwa, jakie dzisiaj popeni! Jest pan za mody, eby gin. Poza tym ja pierwszy go zobaczyem. Moe zrobimy tak... Ki ju mnie zabije, moe pan sprbowa. To uczciwa propozycja. Spojrza Tantonyemu woczy. z prosz zej mi zdrogi. Wie pan, e mog pana aresztowa. Prawdopodobnie, ale a do tej chwili miaem pana za czowieka inteligentnego. Tantony skin gow, dowodzc, e Vimes mia racj. Dobrze. Jak moemy pomc? Nie wchodzc mi wdrog. Aha... Izeskrobujc zbruku moje resztki, jeli si nie uda. Czu na karku jego spojrzenie, kiedy znw ruszy przed siebie. Porodku placu sta pomnik. Przedstawia Pitego Elefanta. Jaki dawny artysta prbowa uch i wbrzie ikamieniu chwil, kiedy to alegoryczne zwierz runo znieba, obdarowujc kra prawdopodobnym bogactwem mineraw. Wok stay wyidealizowane inieco przycikie postacie noludw iludzi, trzymajce moty imiecze oraz przyjmujce szlachetne pozy; miay zapewne edstawia Prawd, Pracowito, Sprawiedliwo iTuste Placki, ktre Smaya Mama; jak pode , cho teraz naprawd poczu, e jest daleko od domu wkraju, gdzie najwyraniej nikt nie

pisywa graffiti na pomnikach. Na bruku lea mczyzna, aobok klczaa kobieta. Spojrzaa na Vimesa przez zy ipowiedzi erwaldzku. Mg tylko kiwn gow. Wolfgang zeskoczy ze szczytu pomnika Zej Rzeby iwyldowa kilka sni przed nim. Pan Cywilizowany! Masz ochot na jeszcze jedn gr? Widzisz t odznak, ktr trzymam? zapyta Vimes. Jest malutka! Ale widzisz j? Tak, widz twoj malutk odznak! Wolfgang zacz przesuwa si wbok. Rce zwisay mu luno po bokach. Ijestem uzbrojony. Syszae, jak mwi, e jestem uzbrojony? Wt mieszn kusz? Ale syszae, jak mwi, e jestem uzbrojony, tak? powtrzy gono Vimes. Odwraca si, by sta twarz do wilkoaka. Kilka razy zacign si cygarem, eby rozgrza kocu. Tak! Czy to nazywasz cywilizacj? Vimes wyszczerzy zby. Owszem. Tak wanie to zaatwiamy. Mj sposb jest lepszy! Aresztuj ci oznajmi Vimes. Podejd inie stawiaj oporu, azwiemy ci naleycie i o tu uchodzi za wymiar sprawiedliwoci. Zdaj sobie spraw, e to moe by trudne. Ha! To ankhmorporskie poczucie humoru! Tak, lada chwila spadn mi spodnie. Czyli stawiasz opr przy prbie aresztowania? Po co gupio pyta? Wolfgang niemal taczy. Stawiasz opr przy prbie aresztowania? Tak, otak! Niezy art! Patrz, jak si miej. Vimes odrzuci na bok kusz iwyrwa spod paszcza rur. Bya zrobiona ztektury, azjedne stawa czerwony stoek. Gupi, bzdurny fajerwerk! krzykn Wolfgang iruszy do ataku. Moliwe przyzna Vimes. Nie prbowa nawet celowa. Te zabawki nie byy projektowane dla precyzji czy szybkoci. P o prostu wyj zust cygaro i kiedy Wolf bieg ku niemu wcisn je wotwr lontu. Tekturowa rura szarpna, gdy wybuch adunek zapalnika, agowica wyfruna powoli, leniwi kc za sob spiral dymu. Wygldaa na najgupsz bro od czasw wczni ztoffi. Wolf taczy pod ni tam izpowrotem, miejc si, akiedy przelatywaa kilka stp nad jeg zy zwinnie ichwyci j wusta. Wtedy wybucha. Flary miay by widziane zodlegoci dwudziestu mil. Vimes zobaczy bysk nawet przez mocn acinite powieki. Kiedy ciao przestao si toczy, Vimes rozejrza si po placu. Ludzie obserwowali go zpow Tum milcza. Wiele rzeczy mgby teraz powiedzie. Sukinsyn! byoby cakiem nieze. Albo Witamy wcyw Albo Z tego si pomiej. Albo Aport. Ale gdyby co takiego powiedzia, miaby wiadomo, e to, co zrobi, byo morderstwem. Odwrci si irzuci przez rami pust rur. Do demona ztym wszystkim mrukn. W takich chwilach abstynencja doskwiera naprawd. Tantony tylko patrzy. Nie mw ani sowa, ktre byoby nie na miejscu rzuci Vimes, nie zwalniajc kroku. Po nie. Mylaem, e te flary wystrzeliwuj bardzo szybko... Przyciem adunek. Vimes podrzuci scyzoryk Detrytusa. Nie chciaem nikogo zrani. Syszaem, jak go pan ostrzega, e jest pan uzbrojony. Syszaem, jak dwukrotnie sprzeciw si aresztowaniu. Syszaem wszystko. Syszaem wszystko, co chcia pan, ebym usysza. Tak. Oczywicie mg nie zna tego prawa. Naprawd? Aja na przykad nie wiedziaem, e wtej okolicy mona legalnie ciga jakiego o lesie iokaleczy go na mier. Iwie pan co? Nikogo to nie powstrzymao. Vimes pokrci osz nie patrze na mnie tym zbolaym wzrokiem. Tak... teraz moe pan powiedzie, e postp niesusznie, moe pan powiedzie, e powinienem zaatwi to inaczej. atwo si tak mwi po Moe nawet sam to powiem. Wciemnociach kadej nocy, doda wmylach, kiedy obudz si, obkane oczy. Lecz chcia go pan powstrzyma tak samo jak ja. Otak, chcia pan. Ale pan

e mg, bo nie mia pan rodkw, aja to zrobiem, poniewa mogem. Pan natomiast zyska lu nia mnie, gdy wci pan yje. Tak to wyglda wnajwikszym skrcie. Mia pan szczcie, co Vimes wok siebie sysza szepty. Tum si przed nim rozstpowa. Zdrugiej strony rzek Tantony zamylony, jakby nie sysza tego, co Vimes przed chwil edzia wystrzeli pan t flar tylko jako ostrzeenie... Co? Nie mg pan wiedzie, e odruchowo sprbuje chwyci... adunek wybuchowy mwi Tantony wraenie, e prbuje rol. Te... psie odruchy wilkoaka raczej nie s znane ludziom pocho m zwielkiego miasta. Vimes przez chwil patrzy mu woczy, apotem klepn wrami. Trzymaj si tej myli poradzi. Poszed dalej. Po chwili zahamowa przy nim powz. Zatrzyma si tak cicho bez brzknici zy czy stuku podkowy e zaszokowany Vimes odskoczy na bok. Konie byy czarne, zczarnymi piropuszami na bach. Powz by karawanem; tradycyjne dugie szklone okna przesaniay teraz czarne, matowe szyby. Nie mia wonicy; lejce wisiay zawi ane luno na mosinej balustradce. Drzwiczki otworzyy si iwyjrzaa przez nie posta wwoalce. Vasza ekscelencjo? Prosz pozvoli, e podvioz pana do ambasady. Vyglda pan na zmczone Nie, dzikuj odpar ponuro. Przepraszam za t przesadn czer dodaa lady Margolotta. Ale przy takich okazjach je raczej oczekivana, niestety... Wcieky Vimes podskoczy na stopie iwsun si do wntrza. Ty mi powiedz! warkn, machajc jej palcem przed nosem. Jak ktokolwiek moe popyn wgr wodospadu? Byem skonny uwierzy we wszystko, jeli rania, ale czego takiego nawet on by nie potrafi. To rzeczyvicie zagadka przyznaa chodno wampirzyca. Powz bez wonicy potoczy si da nadludzka sia? Ateraz go nie ma iwampiry s gr, tak? Vol myle, e to bogosaviestwo dla caej krainy. Lady Margolotta usiada wygodnie. zkokard na szyi obserwowa Vimesa podejrzliwie ze swojego miejsca na rowej poduszce. Volfgang by sadystycznym morderc, osobnikiem piervotnym, ktrego baa si navet vasna zina. Delfina... przepraszam, Angua zyska teraz spokj ducha. To inteligentna moda dama, zavsze tak uvaaam. Vyjazd std to najlepsze, co moga zrobi. Ciemno bdzie teraz o mniej przeraajca. Sviat stanie si lepszy. Aja oddaem ci Uberwald? Niech pan nie bdzie durniem. Ubervald jest vielki. To tylko niedua jego cz. Iteraz cz si zmieni. By pan povievem vieego povietrza. Lady Margolotta wyja ztorebki dug cygarniczk iwsuna wni czarnego papierosa. Sam Jak pan, znalazam pocieszenie w... innym naogu powiedziaa. Czarne Scopani. Hoduj o wabsolutnej ciemnoci. Niech pan sprbuje. Mona nim uszczelnia dachy. Oile viem, Igo obi cygara, zvijajc licie midzy svoimi udami. Wypucia smuk dymu. Vkadym razie udami. Oczwicie al mi baronovej. To musi by trudne dla vilkoaka, ta viadomo, e vychovaa p Co do barona, vystarczy da mu ko, abdzie szczlivy przez dugie godziny. Kolejna s u. Iniech pan si opiekuje Angu. Szczliva Rodzinka nie jest gr popularn vrd nieum Pomoga mu wrci! Tak jak wczeniej mnie! Och, itak by vrci, po pevnym czasie. Vcwili kiedy by si pan go nie spodzieva. Vytr Angu niczym rosomak. Lepiej, e vszystko skoczyo si dzisiaj. Poprzez dym rzucia mu p podziwu spojrzenie. Dobrze pan sobie radzi zgnievem, vasza ekscelencjo. Oszczdza g o pan na t chvil, kiedy jest potrzebny. Nie moga wiedzie, e go pokonam! Zostawia mnie wniegu! Nie byem nawet uzbrojony! Havelock Vetinari nie przysaby do Ubervaldu jakiego bazna. Wicej dymu snujcego si trzu. Aprzynajmniej nie gupiego bazna. Vimes zmruy oczy. Znaa go kiedy, prawda? Tak. Inauczya wszystkiego, co wie, tak? Dmuchna dymem przez nos iumiechna si promiennie. Sucham? Sdzi pan, e to ja uczyam jego? Drogi panie... Aco do kvestii, co ja ztego m .. Troch vicej svobody. Troch vpyvv. Polityka jest bardziej interesujca ni krev, vas

skavo. Ioviele zabavniejsza. Prosz si strzec zreformovanych vampirw, mj panie... a krvi to tylko aknienie iprzy odpoviedniej starannoci mona przekierova je na inne tor y. Ubervald bdzie potrzebova politykw. Aha, jestemy na miejscu dodaa, cho Vimes mg ysic, e nawet nie zerkna wokno. Drzwiczki si otworzyy. Jeli mj Igor vci tam jest, prosz mu przekaza, e czekam na niego wdolnym miecie. pana vidzie ijestem pevna, e jeszcze si spotkamy. Prosz przekaza moje czue pozdrowie lordovi Vetinari. Drzwiczki si zatrzasny ikarawan odjecha. Vimes zakl pod nosem. Hol ambasady roi si od Igorw. Kilka na powitanie dotkno palcami cz, aprzynajmniej l szww. Nosiy rnych rozmiarw cikie metalowe pojemniki, na ktrych tworzyy si kryszta Co jest? zapyta. To pogrzeb Igora? Iwtedy do niego dotaro. Bogowie... Ikady o do zabrania? Mona tak to nazwa, mona inaczej odpowiedzia mu Igor. Ale fdzimy, e zakopywanie mi jeft dof makabryczne. Te fyftkie robaki iwogle. Stukn wblaszane pudo pod pach fb raz-dwa znowu ftanie na nogi doda zsatysfakcj. Reinkarnacja na raty, co? Bardzo zabawne, jafnie panie rzek Igor grobowym gosem. Ale to zadziwiajce, czego l dzie potrzebuj. Ferca, wtroby, rce... Prowadzimy lift godnych uwagi przypadkw. Do wie czora wtych czfciach kraju pojawi si wielu fczfliwych ludzi... Ate czci pojawi si wwielu szczliwych ludziach? Brawo, jafnie panie. Widz, e jeft pan dowcipny. Apewnego dnia jakif biedak dozna na prawd cikiego urazu mzgu, awtedy... Znowu postuka woszronione pudo. Jak fobie p tak fi wyfpif. Skin gow Cudo iVimesowi. Muf ju if. Tyle do zrobienia, wie pan, jak to jeft. Wyobraam sobie. Jak topr mojego dziadka, pomyla Vimes; wymienia si niektre kawaki, ale to zawsze jest Igor. To naprawd bardzo uczynni ludzie, sir powiedziaa Cudo, gdy ostatni zIgorw wykutyka zewntrz. Robi wiele dobrego. Zabrali nawet jego ubranie ibuty, bo te mog si komu p Wiem, wiem. Ale... Rozumiem, oco panu chodzi, sir. Wszyscy czekaj wgabinecie. Lady Sybil powiedziaa, e an wrci. Ze kto ztakim spojrzeniem woku zawsze wraca. Wszyscy jedziemy na koronacj. Rwnie dobrze moemy obejrze imprez do koca. Tak masz z ar si ubra, Cudo? Tak, sir. Ale to tylko... zwyczajne ubranie krasnoluda. Spodnie iwszystko... Tak, sir. Przecie Sybil mwia mi, e masz tak urocz zielon kreacj ihem zpirem. Tak, sir. Masz prawo nosi, co tylko zechcesz, wiesz przecie. Tak, sir. Ale pomylaam oDee. Iprzygldaam si krlowi, kiedy zpanem rozmawia, i... mog nosi to, co chc, sir. Oto wanie chodzi. Nie musz nosi tej sukni inie powinnam si tylko dlatego, e inni tego nie chc. Poza tym wygldam wniej jak do niemdra saata To dla mnie troch zbyt skomplikowane, Cudo. Bo to pewnie krasnoludzie reakcje, sir. Vimes otworzy drzwi do gabinetu. Skoczone owiadczy. Nikt inny nie ucierpia? upewnia si Sybil. Tylko Wolfgang. On wrci ostrzega Angua. Nie. Zabi go pan? Nie. Powstrzymaem. Widz, e ju pan wsta, kapitanie. Marchewa podnis si niezgrabnie towa. Przykro mi, e nie na wiele si przydaem, sir. Wybra pan zy moment na uczciw walk. Czy ma pan do si, eby i znami? Ehm... Chcielibymy zAngu tu zosta, jeli to panu nie przeszkadza, sir. Mamy sporo do mwienia. Ino... do zrobienia.

Vimes po raz pierwszy wyciu uczestniczy wkoronacji. Spodziewa si, e bdzie bardziej. ezwyka, pena jakiego splendoru. Tymczasem okazaa si nudna. Ale przynajmniej bya to wielka nuda, nuda destylowana iku ltywowana przez tysice lat, a uzyskaa imponujcy poysk, jak to si zdarza nawet zbrude jeli dostatecznie dugo si go poleruje. Bya to nuda przekuta wksztat iform ceremonii Zaplanowano j wczasie tak, by przetestowa wytrzymao przecitnego pcherza. Pewna liczba krasnoludw odczytywaa fragmenty staroytnych zwojw. Byo tam co, co brzmia jak urywki Sagi Koboldiaskiej, iVimes przerazi si przez chwil, e czeka ich kolejna op ra, ale zakoczyy si zaledwie po godzinie. Znowu nastpiy gone czytania, ale ju przez krasnoludy. Wpewnym momencie krl, ktry sta samotnie wkrgu poncych wiec, otrzyma may topr grniczy irubin. Vimes nie zrozumia znaczenia adnego ztych przedmiotw, ale o reakcjach widzw, kady znich mia ogromne igbokie znaczenie dla tysicy, ktre stay ? Nie, musiay si tu zebra dziesitki tysicy, uzna. Ca mis jaskini wypeniay kolejn oludw. Moe isto tysicy... ...a on mia miejsce wpierwszym rzdzie. Nikt nic nic mwi. Caa ich czwrka zostaa po p doprowadzona tutaj ipozostawiona, cho ciche pomruki sugeroway, e Detrytus zwraca pe wn uwag. Wok nich stay dostojne, dugobrode ibogato odziane krasnoludy. Kto tu ma si czego nauczy, pomyla Vimes. Zastanawia si, dla kogo przeznaczona jest kcja. Wreszcie wniesiono Kajzerk, ma iszorstk, ajednak trzyman przez dwadziecia cztery kr udy na wielkiej platformie. Znajwyszym szacunkiem uoyy j potem na stoku. Wyczu zmian atmosfery wwielkiej grocie iraz jeszcze pomyla: nie ma tu adnej magii, b ni frajerzy, nie ma historii. Postawibym wasne pobory na to, e form do tego kamienia zrobili zgumy pochodzcej zkadzi, ktrej poprzednio uywali do produkcji Niezawodnych T owarzyszy Sonkyego. Ito jest ta wasza wita relikwia... Odczytano kolejne teksty, tym razem owiele krtsze. W kocu krasnoludy, ktre uczestniczyy wtych nieskoczonych, otpiajcych godzinach cerem i, wycofay si zcentrum groty, pozostawiajc jedynie krla. Wydawa si may isamotny ja rka. Rozejrza si dookoa icho byo niemoliwe, by wrd okrytych mrokiem tysicy zauway Vi i, e wzrok na uamek sekundy zatrzyma na delegacji Ankh-Morpork. Usiad. Rozlego si westchnienie. Narastao coraz goniejsze huragan stworzony zoddechu narodu dbija si echami od ska, a zaguszy wszelkie inne dwiki. Vimes spodziewa si niemal, e Kajzerka eksploduje, rozkruszy si albo rozarzy do czerwo noci. Ale to gupie, tumaczya kurczca si cz jego umysu. To przecie kopia, nonsens ego wAnkh-Morpork dla pienidzy, co, co kosztowao ju ycie. Nie bya, nie moga by pra .. Ale wrd huku westchnie wiedzia, e dla wszystkich, ktrzy potrzebowali wiary, idziki e tak mocnej, e prawda stawaa si czym innym ni fakt, na teraz, na wczoraj ina jutro j st to jednoczenie rzecz icaa rzecz. Kiedy dotarli do lasu pod wodospadem, Angua zauwaya, e Marchewa chodzj ju lepiej, asz padel na ramieniu nie jest dla niego adnym ciarem. Wok na niegu widzieli lady wilkw Nie mogy zosta powiedziaa, gdy szli midzy drzewami. Mocno to odczuy, kiedy zgin wilki patrz wprzyszo. Nie staraj si pamita. Maj szczcie stwierdzi Marchewa. S realistami. Po prostu przyszo zawiera dla nich nastpny posiek inastpne zagroen ci nie boli? Jest jak nowa. Odnaleli lec przy samym brzegu zamarzajc mas futra. Marchewa wycign ciao zwody, arn zziemi nieg izacz kopa. Po chwili zdj koszul. Sice ju znikay. Angua usiada izapatrzya si wwod, suchajc guchych uderze opaty iczasem stknici trafia wkorze. Potem usyszaa cichy szelest czego cignitego po niegu, chwil ciszy ieni ipiasku wsypywanych do wykopu. Chcesz powiedzie kilka sw? spyta Marchewa. Wczoraj wnocy syszae wycie. Tak to robi wilki. Wci spogldaa ponad wod. Nie No to moe chwila ciszy... Odwrcia si gniewnie. Zapomniae, co si dziao wnocy? Nie mylae, czym mog si sta? Nie martwisz si op Nie.

Dlaczego nie, do demona? Jeszcze si nie wydarzya. Pjdziemy? Niedugo zrobi si ciemno. Ajutro? Chciabym, eby wrcia do Ankh-Morpork. Po co? Nic mnie tam nie cignie. Marchewa uklepa ziemi na grobie. Aczy zostao co, co ci tu trzyma? zapyta. Poza tym ja... Nie prbuj nawet wymawia tych sw, pomylaa. Nie wtakiej chwili. I wtedy oboje zauwayli wilki. Skraday si midzy drzewami ciemniejsze cienie wrd wiec nego zmierzchu. Poluj. Angua chwycia Marchew za rami. Nie przejmuj si. Nie zaatakuj czowieka bez powodu. Marchewa... Tak? Wilki si zbliay. Nie jestem czowiekiem! Ale wczoraj wnocy... To co innego. Pamitay Gavina. Teraz jestem dla nich tylko wilkoakiem... Wilki podchodziy coraz bliej. Sier jeya im si na karkach. Warczay. Poruszay si tr , jak ci, uktrych nienawi wanie zdoaa przezwyciy strach. Lada moment ta rwnowag yli si cakowicie wjedn stron iwtedy bdzie ju po wszystkim. Nastpi skok... ito Marchewa skoczy. Chwyci prowadzcego wilka za kark iogon, itrzyma , gdy zwierz szarpao si ikapao paszcz. Gorczkowe prby wyrwania si doprowadziy ty , e wilk biega wkko dookoa Marchewy; pozostae cofay si przed t smug szaroci. Po potkn, Marchewa ugryz go wkark. Wilk zaskowycza. Marchewa puci go iwsta. Popatrzy na krg wilkw. Cofay si przed jego spojrzeniem. Hmmm? powiedzia. Wilk na ziemi zaskomla iwsta chwiejnie. Hmmm? Wilk wycofa si zpodkulonym ogonem, ale wci si zdawao, e niewidzialna smycz czy go Angua? rzuci Marchewa, nie odrywajc wzroku od zwierzcia. Tak? Umiesz mwi po wilczemu? Znaczy, wtej postaci? Troch. Suchaj, skd wiedziae, co zrobi? Och, obserwowaem zwierzta odpar, jakby to wszystko tumaczyo. Powiedz im, prosz. edz, e jeli teraz sobie pjd, nie zrobi im krzywdy. Zdoaa wyszczeka te sowa. Wcigu tych kilku sekund wszystko si zmienio. Teraz to Marc pisa scenariusz. Powiedz im te, e chocia odchodz, mog jeszcze wrci. Jak ten ma na imi? skin g o wilka. To jest Je Ze Miso szepna Angua. By... to znaczy jest przywdc stada po mierci Wic powiedz im, e bardzo mi odpowiada, by im nadal przewodzi. Powiedz to wszystko. Przyglday si jej zuwag. Wiedziaa, co myl. Pokona ich przywdc. Czyli wszystko jes Wilki nie maj wumysach miejsca na niepewno. Zwtpienie to luksus dla gatunkw, ktre nie yj ojeden posiek od godowej mierci. Wci gavinoksztatn pustk iMarchewa wni wszed. Oczywicie, to dugo nie potrwa. Ale te n On zawsze, zawsze jako znajduje wejcie, mylaa. Nie zastanawia si nad tym, nie planuje , po prostu si wsuwa. Uratowaam go, bo sam nie mg si uratowa, aGavin go uratowa, bo o... bo mia jaki powd... Ijestem prawie, prawie pewna, e Marchewa sam nie wie, wjaki posb owija cay wiat wok siebie. Prawie... Jest dobry, agodny, urodzi si, by by kr , jak wdawnych czasach zdbowymi limi na gowie, rzdzcym spod drzewa icho bardz gdy jeszcze nie mia adnej cynicznej myli. Jestem prawie pewna. Chodmy ju powiedzia Marchewa. Koronacja niedugo si skoczy, anie chciabym, eb i niepokoi. Marchewa! Musisz mi co powiedzie. Co takiego? To mogo si zdarzy ze mn. Zastanawiae si nad tym? Przecie to mj brat. By dwoma i czenie, ale nigdy adn znich do koca... Nie naleymy do stworze najbardziej stabilnych ychicznie. Zoto iboto pochodz ztej samej sztolni odpar Marchewa. To tylko takie powiedzenie krasnoludw!

Ale to prawda. Nie jeste nim. Ale gdyby to si stao... gdyby... czy zrobiby to co Vimes? Czy to ty wziby bro ip n? Wiem, e nie skamiesz. Musz wiedzie. Czy to byby ty? Troch niegu zsuno si zgazi. Wilki patrzyy. Marchewa spojrza na szare niebo ikiwn Tak. Westchna. Obiecujesz? Vimes by zaskoczony, jak szybko koronacja zmienia si wdzie roboczy. Zagray jeszcze g rogi, rozpyny si tumy iprzed krlem stopniowo utworzya si kolejka. Nie dali mu nawet czasu, eby odpocz oburzya si lady Sybil, kiedy szli wstron wyj Nasi krlowie to... krlowie pracujcy odpara Cudo, aVimes usysza dum wjej gosie astpuje chwila, kiedy krl rozdaje aski. Jaki krasnolud dogoni Vimesa izszacunkiem pocign go za paszcz. Krl pragnie teraz spotka si zwasz ekscelencj poinformowa. Przecie stoi tam potworna kolejka! Mimo to. Krasnolud odchrzkn grzecznie. Krl pragnie teraz spotka si zpastwem. Zaprowadzi ich na sam pocztek. Vimes czu liczne spojrzenia wbijajce mu si wkark. Krl dostojnym skinieniem odprawi poprzedniego petenta, adelegacja Ankh-Morpork zost aa zrcznie wysunita do przodu, przed krasnoluda zsigajc kolan brod. Krl przyglda im si przez chwil, po czym wewntrzna kartoteka wyrzucia kart zdanymi. Ach, to wy, cakiem jak nowi powiedzia. Zaraz, co to ja miaem... Aha, ju pamitam. Sybil... Dygna. Klasycznie wtakich sytuacjach dajemy piercienie rzek krl. Tak midzy nami, wielu oludw uwaa je za co... co wrodzaju soli kpielowych. Uwaam jednak, e to wci poda ady Sybil, oto symbol rzeczy, ktre by moe nadejd. By to cienki srebrny piercionek. Vimesa nieprzyjemnie zaskoczyo takie skpstwo, jedna k Sybil potrafiaby zwdzikiem przyj nawet worek zdechych szczurw. Och, jaki pi... Zwykle dajemy zoto przerwa jej krl. Bardzo popularne, no ioczywicie mona onim ednak... pewna rzadko. Widzi pani, lady Sybil, to pierwsze srebro, jakie wydobyto wUberwaldzie od setek lat. Wydawao mi si, e jest takie prawo... zacz Vimes. Zeszej nocy nakazaem ponownie otworzy kopalnie odpar gadko krl. Wydawao mi si czas. Ju niedugo bdziemy mieli rud na sprzeda, ajeli lady Sybil nie zechce uczestni wnegocjacjach inie doprowadzi nas do bankructwa, to ja na przykad bd bardzo wdziczny. Krl si zawaha. Widz, e panna Tyeczek nie zaszczycia nas dzisiaj urnalow ekstrawa Cudo spojrzaa niepewnie. Nie nosisz sukni wyjani krl. Nie, sire. Chocia zauwaam kilka dyskretnych pocigni tuszu do rzs iszminki. Tak, sire... pisna Cudo na granicy miertelnego szoku. To adne. Nie zapomnij poda mi nazwiska swojej krawcowej mwi spokojnie krl. Moe dnim czasie bd mia dla niej jakie zlecenie. Mylaem dugo iciko... Vimes zamruga. Widzia, jak Cudo poblada. Czy ktokolwiek jeszcze to sysza? Czy on sam to sysza? Sybil szturchna go pod ebro. Masz otwarte usta, Sam szepna. Awic usysza naprawd... Znw dotar do niego gos krla. ...a worek zota zawsze jest mile widziany. Cudo wci wytrzeszczaa oczy. Vimes delikatnie potrzsn j za rami. Dzi-dzikuj, sire. Krl wycign rk. Vimes znw musia pchn Cudo naprzd. Jak zahipnotyzowana podaa do zsn. Zdumione szepty rozbiegay si za Vimesem jak fala. Krl poda rk krasnoludowi, ktry go est kobiet... Pozostaje zatem... Detrytus rzek krl. Co krasnolud moe da trollowi, to oczywicie dziwa amigwka, ale pomylaem, e ja powinienem da ci to, co dabym krasnoludowi. Awi ta, dla jakiegokolwiek celu zechcesz go uy, oraz... Wsta. Iwycign rk. Krasnoludy itrolle wci jeszcze walczyy woddalonych regionach Uberwaldu. Vimes wiedzia

otym. Gdzie indziej wnajlepszym razie panowa taki rodzaj pokoju, jaki trwa, kiedy o bie strony pilnie si dozbrajaj. Szepty ucichy. Cisza rozbiegaa si rosncym krgiem po caej jaskini. Detrytus zamruga. Apotem bardzo ostronie uj krlewsk do, starajc si jej nie zgnie Szepty zabrzmiay znowu. Itym razem, Vimes by tego pewien, sign na wiele mil dookoa. Przyszo mu do gowy, e dwoma uciskami doni ten starszy, siwobrody krasnolud uczyni wi , ni mogyby dokona dziesitki chytrych intryg. Zanim zmarszczki na powierzchni dotr do granic Uberwaldu, stan si falami przypywu. Wporwnaniu znimi trzydziestu ludzi ipies iczym. Hmm? Pytaem, co krl mgby ofiarowa Vimesowi powtrzy krl. E... chyba nic... odpar Vimes zroztargnieniem. Dwa uciski doni! Ibardzo spokojnie, zumiechem, krl wywrci na nice zwyczaje krasnolu zy tym tak delikatnie, e jeszcze przez cae lata bd si oto spiera... Sam! rzucia ostro Sybil. Wtakim razie podaruj co paskim potomkom rzek krl, ktry najwyraniej nie przej mesa. Podano mu dugie pudo. Otworzy je, odsaniajc krasnoludzi topr czysty metal poyskiwa arnej tkaninie. Zczasem stanie si on toporem czyjego dziadka rzek krl. Ibez wtpienia przez te czasem potrzebowa nowego drzewca albo nowego ostrza; przez wieki zmieni si jego k sztat, zgodnie zmod, ale zawsze bdzie to, wkadym szczegle ipod kadym wzgldem, top siaj panu ofiarowuj. Ae bdzie si zmienia zczasem, zawsze pozostanie ostry. Widzi pan est wtym ziarno prawdy. Bardzo mio byo mi znw pana widzie. ycz przyjemnego powrotu d omu, ekscelencjo. Wszyscy czworo dugo milczeli wpowozie wiozcym ich do ambasady. Wreszcie odezwaa si Cu do. Krl powiedzia... Syszaem rzuci Vimes. Praktycznie przyzna, e jest ni... Wiele si teraz zmieni wtrcia lady Sybil. To wanie chcia powiedzie krl. Nigdy em jeszcze nie ciska rki adnemu krlowi owiadczy Detrytus. Ani adnemu k e, jak se pomyl. Mnie kiedy podae rk przypomniaa mu Cudo. Stranicy si nie licz orzek Detrytus stanowczo. Stranicy to stranicy. Zastanawiam si, czy to co zmieni westchna lady Sybil. Vimes spoglda przez okno. P wszyscy poczuj si teraz lepiej, myla. Ale trolle ikrasnoludy walcz ju od wiekw. e zy co takiego, trzeba czego wicej ni zwykego ucisku doni. To przecie tylko symbol. Z drugiej strony... wiat popychaj naprzd nie herosi ani zoczycy, nawet nie policjanci . Rwnie dobrze mog go popycha symbole. Wiedzia tylko, e nie warto mie na celu czego lkiego, jak pokj na wiecie iszczcie dla wszystkich; za to moe uda si czasem dokona elkiego dziea, ktre uczyni wiat, wmaej skali, troch lepszym. Na przykad kogo zastrzeli. Zapomniaam powiedzie, e bardzo adnie postpia, Cudo owiadczya lady Sybil. Wcz osza pocieszy Dee. Ona chciaa, eby zabiy mnie wilkoaki wtrci Vimes. Uzna, e warto otym przypomnie Tak, oczywicie. Ale... itak to byo adne. Cudo wbia wzrok wswoje buty, unikajc wzroku lady Sybil. Potem zakaszlaa nerwowo iwyj awa kawaek papieru, ktry bez sowa wrczya Vimesowi. Rozwin go. Podaa ci te nazwiska? zdumia si. Niektrzy znich s wAnkh-Morpork szanowanymi kr i... Tak, sir. Cudo znowu odkaszlna. Wiedziaam, e chce zkim porozmawia, no wic, eh waam kilka spraw, oktrych mogaby opowiedzie. Przykro mi, lady Sybil. Bardzo trudno jest przesta by glin. Ju dawno doszam do tego wniosku przyznaa Sybil. Wiecie co? odezwa si Vimes, by wypeni jako cisz. Jeli ruszymy jutro zpierwszy , moemy pokona przecz przed zachodem soca. To bya przyjemna noc wgbinie puchowego materaca. Vimes budzi si kilka razy izdawao e syszy gosy. Potem zapada zpowrotem wmikko ini ociepym niegu. Obudzi go Detrytus.

Jasno si robi, sir. Mm? Ijeszcze wholu czeka Igor zjakim... modym czowiekiem doda troll. Ma sj peen ytego uszami. Vimes usiowa znowu zasn. Apotem usiad sztywno na ku. Co? Caego pokrywaj uszy, sir. Chodzi ci otakiego krlika zwielkimi puchatymi uszami? Lepiej pan sam pjdzie izobaczy, sir prychn Detrytus. Vimes zostawi Sybil pogron arzuci szlafrok ipoczapa boso do lodowatego holu. Igor czeka nerwowo na rodku pokoju. Vimes zaczyna ju apa zasady rozpoznawania Igorw uczowy jest wzr blizn na twarzy.] iten by chyba nowy. Towarzyszy mu owiele modszy... o... czowiek, pewnie dopiero koo dwudziestki. Jednak ju teraz blizny iszwy dowodziy n ieustpliwego pdu do samodoskonalenia, bdcego znakiem firmowym kadego Igora. Tylko ocz u jako nie potrafili ustawi na jednym poziomie. Wafa ekfelencjo? Jeste... Igorem, tak? Bezbdne trafienie, jafnie panie. Nie fpotkalifmy fi jefcze, ale pracuj dla doktora T haumica po drugiej ftronie gr. Ato jeft mj fyn Igor. Trzepn modzieca wty gowy. i zjego afkawofci, Igorze! Nie wierz warystokracj odpar nadsany mody Igor. Inikogo nie bd nazywa jafni Widzif, jafnie panie? westchn jego ojciec. Przeprafam za to, wafa lafkawof, ale ta ie jeft to mode pokolenie. Mam nadziej, e uda mu fi znale pofad wwielkim miefcie, b rwaldzie nie nadaje fi abfolutnie do niczego. Ale dobry zniego chirurg, nawet jefl i wpada czafem na dziwne pomyfy. Ma rce po dziadku, wie pan. Zauwayem blizny przyzna Vimes. Fczfciarz zniego, to mnie fi naleay, ale by ju dof duy img wzi udzia wlot Chcesz wstpi do stray, Igorze? spyta Vimes. Tak jest, fir. Uwaam, e Ankh-Morpork to przyszo, fir. Jego ojciec pochyli si do Vi Nie fpominamy ojego lekkiej wadzie wymowy, jafnie panie szepn. Oczywifcie tutaj, w orowym fachu, przemawia przeciw niemu, ale myfl, e wAnkh-Morpork ludzie potraktuj go litofciwie. Na pewno. Vimes wyj zkieszeni chustk izroztargnieniem przetar ucho. Aten... n ? To Dziwniak, fir wyjani mody Igor. Dobre imi. Pasuje do niego. Idlatego ma ludzkie uszy na caym grzbiecie? Wczesny eksperyment, fir. Ate... nosy? Byo ich kilkanacie wduym, zakrcanym soju. Ibyy to... po prostu nosy. Nikomu nieodci e Vimes mg to oceni. Miay mae nki ipodskakiway wesoo jak szczeniaki na wystawie s zwierztami. Mia wraenie, e syszy cichutkie piii!. Postp iprzyszo, fir odpar mody Igor. Rosn wspecjalnych kadziach. Potrafi te lce! Ale one maj nki! Usychaj iodpadaj po kilku godzinach od wszycia, fir. Ione chc si przyda, te moje n Biorzemioso na nowe stulecie, fir. Do tego starowieckiego krojenia uywanych cia... Ojciec znowu przyoy mu wucho. Widzif, panie? Widzif? Jaki to ma fenf? Nicpo! Mam nadziej, e cof zniego zrobicie, j afnie panie, bo ja ju zrezygnowaem. Nie warto nawet poci go na czfci, jak to mwi! Vimes westchn. Mimo wszystko utrata palcw bya ustranikw codziennym ryzykiem, achop ednak Igor. Wkocu przecie wstray nie pracowali normalni ludzie. Potrafi jako znie h nosw wzamian za jego usugi chirurgiczne, zwaszcza e nie wi si zwrzaskami iwiadra oy. Wskaza stojc obok modzieca skrzynk. Warczaa ipodskakiwaa, koyszc si zboku na b Nie masz tam chyba psa, prawda? zapyta, starajc si, by zabrzmiao to jak art. To moje pomidory odpar Igor. Tryumf nowoczesnego igorowania. Rosn ogromne. Dlatego e fciekle atakuj fyftkie inne warzywa! zawoa jego ojciec. Ale muf powied afnie panie, e jefcze nigdy nie widziaem kogof takiego jak on jefli idzie onaprawd d robniutkie fwy. Dobrze, dobrze. Chyba wanie kogo takiego szukaem zgodzi si Vimes. Awkadym ra . Siadaj, mody czowieku. Mam tylko nadziej, e znajdzie si miejsce wpowozie...

Drzwi na dziedziniec otworzyy si gwatownie; do rodka wpado kilka patkw niegu itupi i Marchewa. Troch padao noc, ale drogi wygldaj na przejezdne oznajmi. Mwi, e naprawd wi iada si na dzisiejsz noc, wic... O, dzie dobry panu. Jeste do silny, eby jecha? Oboje jestemy powiedziaa Angua. Przesza przez hol istana obok Marchewy. I znowu Vimes zda sobie spraw zwielu sw, ktrych nie sysza. Czowiek rozsdny wtaki si nie dopytuje. Poza tym czu ju, jak marzn mu bose stopy. Podj decyzj. Poprosz opaski notes, kapitanie. Patrzyli, jak wypisuje pospiesznie kilka linijek. Zatrzymacie si po drodze przy wiey sekarowej inadacie wiadomo do Yardu. Vimes odda chewie notes. Powiecie im, e jestecie ju wdrodze. Zabierzecie ze sob modego Igora i cie mu jako si urzdzi. Dobrze? Iprzedstawicie raport jego lordowskiej moci. Eee... Pan nie jedzie? zdziwi si Marchewa. Lady Sybil ija wemiemy inny powz odpar Vimes. Albo kupimy sanie. Bardzo wygodne s ie sanie. Apotem... Potem pojedziemy troch wolniej. Poogldamy widoki. Zmitrymy nieco po drodze. Zrozumiano? Zauway umiech Angui izastanowi si, czy Sybil si jej zwierzya. Absolutnie, sir zapewni Marchewa. Aha, ijeszcze, no... zajrzycie do Burleigha iWrcemocnego, zamwicie po par tuzinw ws tkiego zsamej gry ich katalogu broni rcznej ipolecie to nastpnym dyliansem pocztowym Bzyku, do rk wasnych kapitana Tantonyego. Opata za dylians bdzie wysoka, sir... zacz Marchewa. Nie chciaem, ebycie mi to tumaczyli, kapitanie. Chciaem, ebycie powiedzieli Tak j r. Tak jest, sir. Spytajcie przy bramie o... takie trzy smtne kwoki, ktre mieszkaj wduym domu niedalek std. Obok winiowego sadu. Ustalcie adres, akiedy ju wrcicie, polijcie im trzy bilety na dylians do Ankh-Morpork. Jasne, sir. Brawo. Jedcie bezpiecznie. Zobaczymy si za tydzie. Albo dwa. Najwyej trzy. Wporzdku Kilka minut pniej dygota zzimna na schodkach ipatrzy, jak powz znika wjasnym blasku nka. Poczu ukucie winy, ale tylko malekie ukucie. Oddawa stray kady dzie swego ycia in as, uzna, eby stra daa mu tydzie. Albo dwa. Najwyej trzy. Waciwie, uwiadomi sobie, jak na ukucia, to przypominao raczej drobne ping!, ktre a byo gwarowym sowem oznaczajcym lg. Wtej chwili zobaczy przed sob przyszo, a mu si kiedykolwiek. Zamkn za sob drzwi iwrci do ka. W pikny dzie patrzcy zwysokich punktw obserwacyjnych wRamtopach moe spojrze bardzo o na rwniny. Krasnoludy zaprzgy do pracy grskie strumienie izbudoway stopnie luz, sigajce na mil alujcych k. Za korzystanie znich pobieray nie drobnego pensa, ale cakiem solidnego do ara. Barki bez przerwy wdroway wgr iwd, kierujc si do rzeki Smarl imiast na rw el, elazo, glin ogniotrwa, melas [Zoa melasy pod Ankh-Morpork ju dawno zostay wycz akopalnie upamitnia tylko nazwa ulicy. Ale zderzenie zPitym Elefantem zasypao ziemi ysice akrw prehistorycznej trzciny cukrowej wok granic Uberwaldu, apowstay wskutek te o gsty, krystaliczny cukier sta si podstaw rozwoju przemysy wydobywczego, cukiernicze go identystycznego.] ituszcz pospolite skadniki puddingu cywilizacji. W czystym, rozrzedzonym powietrzu potrzeboway kilku dni, by znikn zoczu. Przy dobrej pogodzie czowiek mg zobaczy przysz rod. Kapitan jednej zbarek czekajcych przy grnej luzie wyszed na pokad, by wyrzuci za bur sy zimbryka. Zauway maego pieska na nabrzeu siedzia tam isuy znadziej woczac Kapitan odwrci si iju zmierza do kabiny, kiedy pomyla: jaki adny may piesek. Bya to myl tak wyrana, a zdawao mu si, e j usysza. Rozejrza si jednak iwpobli sy nie umiej mwi. Usysza siebie, jak myli: Ten may fy si piesek przyda; mgfy odpdza szczury, efy n ku alfo co. Tb musiay by jego myli, uzna. Nikogo innego nie widzia, awszyscy przecie wiedz, e mwi. Szczury nie jedz wgla, prawda? powiedzia na gos.

I pomyla bardzo wyranie: No ale nigdy nie wiadomo, kiedy zaczn, nie? Zreszt to taki s dki pieseczek, wdodatku cae dnie frn wgfokim niegu, nie efy to kogo ofchodzio... Kapitan barki zrezygnowa. Ile mona si kci zsamym sob? Dziesi minut pniej barka rozpocza swj dugi zjazd na rwniny, apiesek siedzia na d oszowa si rzek bryz. Oglnie rzecz biorc, myla Gaspode, zawsze lepiej jest patrze wprzyszo. Nobby Nobbs ukry si przed wiatrem przy murze komendy stray iponuro rozciera rce, gdy agle wyrs przed nim jaki cie. Co tu robisz, Nobby? zapyta Marchewa. Co? Pan kapitan? Nikogo nie ma przy bramie, nikogo na patrolu. Czy nikt nie odebra mojej wiadomoci? Co si dzieje? Nobby obliza wargi. Noo... Nie ma... Waciwie to wtej chwili nie ma stray. Nie per sen. Drgn. Za March obaczy Angu. Ehm... Pan Vimes wrci zwami czy jak? Co si tu dzieje, Nobby? No bo widzicie... Fred tak jakby... apotem cakiem... iani si kto obejrza, azacz.. my... aon nie chcia wyj... iwtedy my... aon przybi drzwi... ipani Fredowa przysza aa na niego przez dziur na listy... iwikszo chopakw odesza szuka innej roboty... taem tylko ja, Dorfl, Reg iKocio, przychodzimy tu na zmian, krcimy si troch, przez d r na listy wsuwamy mu jedzenie... i... to waciwie wszystko. Moesz powtrzy jeszcze raz, ale uzupeniajc puste miejsca? poprosi Marchewa. To potrwao znacznie duej. Nadal pozostay puste miejsca. Marchewa wypeni je ztrudem. Rozumiem powiedzia wkocu. Pan Vimes szau dostanie, prawda? spyta aonie Nobby. Nie martwiabym si opana Vimesa mrukna Angua. Nie wtej chwili. Marchewa przyjrza si frontowym drzwiom. Byy zsolidnego dbu. We wszystkich oknach tkwi kraty. Id iprzyprowad tu funkcjonariusza Dorfla, Nobby poleci. Dziesi minut pniej komenda stray miaa nowe wejcie. Marchewa przestpi nad gruzem i wa na gr. Fred Colon siedzia skulony na krzele, wpatrzony wjedn samotn kostk cukru. Bd ostrony szepna Angua. Moe by wdo chwiejnym stanie umysu. Bardzo prawdopodobne przyzna Marchewa. Pochyli si. Fred... szepn. Mm? wymrucza Colon. Na nogi, sierancie! Co was boli? Ipowinno, bo stoj wam na brodzie! Macie pi minut, si umy, ogoli iwrci tu zjasn, promienn twarz! Powsta! Do azienki! Wty-y zwrot Raz-dwa, raz-dwa! Angua miaa wraenie, e adna cz Freda Colona powyej szyi, moe zwyjtkiem uszu, nie wtym, co si dziao. Fred wsta ju na baczno, tupic, wykona wty zwrot ipdem rusz Marchewa odwrci si do Nobbyego. Wy te, kapralu! Nobby, dygoczc wszoku, zasalutowa obiema rkami rwnoczenie ipogna za Colonem. Marchewa podszed do kominka ipogrzeba wpopiele. Obogowie... Wszystko spalone? spytaa Angua. Obawiam si, e tak. Niektre ztych stosw byy jak starzy przyjaciele. Dowiemy si, czy stracilimy co wanego, kiedy zacznie mierdzie. Nobby iColon wrcili po chwili, zdyszani izarowieni. Colon mia przyklejone na twarzy k lka kawakw bibuki wmiejscach, gdzie golenie przebiegao nazbyt entuzjastycznie, ale po za tym wyglda owiele lepiej. Znowu by sierantem. Kto wydawa mu rozkazy. Jego mzg pr wiat stan na nogach. Fred... rzuci Marchewa. Tajest, sir! Jaki ptak narobi ci na rami. Zaraz si tym zajm, sir! zawoa Nobby. Przyskoczy bokiem, wycign zkieszeni chusteczk, naplu na ni ipospiesznie star prow wiazdk Colona. Ju po wszystkim, Fred powiedzia.

Dobrze pochwali Marchewa. Wsta ipodszed do okna. Waciwie niewiele oferowao, jeli chodzi owidoki, jednak wygl nie, jakby mg zobaczy nawet kraniec wiata. Colon iNobby niepewnie przestpowali znogi na nog. Wtej chwili wcale im si nie podoba gos tej ciszy. Kiedy Marchewa si odezwa, mrugnli obaj jak uderzeni po twarzach mokr c erk. Przypuszczam zacz e mielimy tu do czynienia zpogmatwan sytuacj. To prawda, szczera prawda zgodzi si Nobby. Bardzo pogmatwana. Co, Fred? Szturchn eg okciem, wyrywajc go zotpienia izgrozy. Uch? Aha. Zgadza si wymamrota Colon. Otak. Pogmatwanie. Iobawiam si, e wiem, po czyjej stronie ley wina cign Marchewa, na pozr zapatrzo kl czowieka zamiatajcego schody gmachu opery. W ciszy Nobby modli si, bezgonie poruszajc wargami. Zoczu Colona widoczne byy tylko a. To moja wina owiadczy Marchewa. Obwiniam tylko siebie. Pan Vimes zostawi mi dowdz , aja odszedem nagle, nie pamitajc oobowizkach. Ipostawiem wszystkich wniemoliwie sytuacji. Fred iNobby mieli obaj ten sam wyraz twarzy. Wyraz kogo, kto zobaczy wiateko wtunelu kazao si, e to migotanie Wrki Nadziei. Prawd mwic, krpuj si prosi was dwch, ebycie wydostali mnie ztego bagna, wktr stwierdzi Marchewa. Nie wyobraam sobie nawet, co powie na to pan Vimes. Dla Freda iNobbyego wiateko wtunelu zgaso. Oni doskonale sobie wyobraali, co powie p Vimes. Jednake... powiedzia Marchewa. Podszed do biurka, wysun doln szuflad iwyj zniej plik spitych razem przybrudzonyc Czekali. Jednake kady ztych ludzi wzi Krlewskiego Szylinga izoy przysig, e bdzie sta Pokoju. Marchewa stukn palcem wpapiery. Przysigali, formalnie rzecz biorc, krlowi tak, ale to tylko... Aargh! powiedzia Fred Colon. Przepraszam, sir wtrci Nobby. Stojc na baczno, cakiem niechccy mocno nadepne palec. Zabrzmia przecigy, jedwabisty szelest to Marchewa wyj miecz zpochwy. Pooy go na obby iColon odchylili si przed oskarycielskim czubkiem ostrza. To wszystko dobre chopaki rzek cicho Marchewa. Jestem pewien, e kiedy wy dwaj odwi dzicie kadego po kolei iwyjanicie im sytuacj, zrozumiej, gdzie wzywa ich obowizek. Po iedzcie im... powiedzcie, e zawsze jest atwe rozwizanie, jeli tylko wie si, gdzie szu ka. Wtedy bdziemy mogli wzi si do pracy, akiedy pan Vimes wrci ze swoich zasuonych i, te nieco pogmatwane wydarzenia przeszoci bd jedynie... Gmatwanin? zasugerowa znadziej Nobby. Wanie zgodzi si Marchewa. Ale ciesz si, Fred, e udao ci si zaatwi ca t Colon sta jak wronity wpodog, dopki Nobby, salutujc rozpaczliwie woln rk, nie wy tu. Angua syszaa, jak kc si na schodach. Marchewa wsta, strzepn kurz zkrzesa iustawi je starannie przy biurku. No to jestemy wdomu stwierdzi. Tak przyznaa Angua. I pomylaa: Wiesz, jak brzydko zagrywa, co? Ale korzystasz ztego jak zpazurw: wysuwaj kiedy s potrzebne, akiedy nie, nie ma nawet ladu, e je masz. Wzi j za rk. Wilki nigdy nie patrz za siebie szepn.

You might also like