Professional Documents
Culture Documents
Darek: Z czym?
Andrzej: Z jzykem.
Jadzia: Przed chwil normalnie mwie.
Andrzej: Widzisz, jak grom z jasnego nieba.
Darek: Zaraliwe to jest.
Andrzej: Tak.Wirus.
Darek: Jzykowy wirus.
Andrzej: Jadzia wirus. Jadzia uciekaj wirus.
Jadzia: Dobra suchajcie, moe inaczej, na dole w siatkach jest piwo.
Andrzej: Ja pobiegne!!!
Jadzia: A gdzie Twoja wada?!!
Andrzej: Rozbiegaem. (Andrzej wybiega)
Jadzia: Suchajcie jestecie ule i nieroby.
Zbychu: Ooo my jednak wolimy okrelenie MOWIE.
(Wraca Andrzej)
Andrzej: Mona wej na czwarte pitro?? Mona??
Darek: Dawaj piwko.
Andrzej: Kupia karmi?
Jadzia: No tak. Dla siebie.
Darek: Przepraszam Cie uprzejmie (wpycha si pomidzy Andrzeja i Jadzie)
Popeniem bd za Ciebie wychodzc!!!
Jadzia: I co?
Darek: Nic. Chciaem Ci to tylko wykrzycze. (mieje si i przybija pitk z kadym)
Andrzej: Za 10 minut zaczyna si mecz
Darek: A w domu nie ma piwa! W jakiej Ty nas sytuacji stawiasz?
Pawe: Zostawcie j chopaki, zostawcie. Nie widzicie, e kobieta dopiero z pracy
wrcia styrana? Jadziunia, jak byo w pracy?
Micha: Ja te.
Pawe: Ja te.
Zbychu: A na kocu, Jadziuniu Kochana Ty moja, polej to wszystko te kanapeczki
piwkiem.
Jadzia: Przecie nie kupiam piwa.
Darek: Jadzia, tak zapytam si, pytanie proste. Dlaczego nie kupia piwa?
Jadzia: Bo nie mam pienidzy.
Darek: Nie tak wyobraaem sobie nasze maestwo!!! (Przybija pitk z kadym po
kolei)
Zbychu: Przepraszam Cie bardzo, ale naprawde my jestemy tutaj w krytycznej
sytuacji, uwaamy e nasza sytuacja finansowa jest naprawde nie za dobra, i Ty
Jadzia w caej tej sytuacji, nie udawaj greka Jadzia, Ty nie udawaj greka. My nawet
prosze bardzo przygotowalimy wykres, prosze bardzo. (Wskazuje na Michaa)
Micha: Jadziu, zarabiamy tyle, a chcielibymy zarabia tyle. (Pokazuje dwa papiery
toaletowe)
Pawe: Tak, ja pozwoliem sobie przygotowa wykres koowy. Yyy zarabiamy cztery
koa, a chcielibymy osiem koa.
(Jadzia podchodzi do niego)
Jadzia: A czy Ty Pawe nie miae dzisiaj szuka roboty?
Pawe: No ja szukaem wanie.
Jadzia: No i?
Pawe: Bo byem w tej kolekturze tu na dole.
Jadzia: I?
Pawe: I ta baba dalej tam siedzi.
Jadzia: Ta baba pracuje tam od 15 lat.
Pawe: No ja wiem, ale ja gadaem z dyrektorem tej kolektury i on powiedzia, e po
tej babie jestem na to miejsce drugi w kolejce.
Jadzia: A kto jest pierwszy?
Bartek: Ja!
Pawe: Oo on. Widzisz? Trzymamy kolekture za jaja.
Jadzia: Nie, suchajcie nie! Dosy tego. Musimy zmieni nasz sytuacj finansow.
Tak nie moe by.
Bartek: No wic wanie, suchaj, znajdziemy Ci drug prac.
Jadzia: (Wskazuje na Pawa i Bartka) Ty i Ty won z domu!
Pawe: Co Ty robisz?
Jadzia: Naprawiam nasz sytuacj finansow.
Bartek: No ale eby od razu takie cicia?
Pawe: eby mw z domu wywala?
Jadzia: Chcecie mi co powiedzie?
Bartek i Pawe: Do widzenia. (Wychodz)
Jadzia: I teraz tak, gnomy! Od dzisiaj JA siedz w domu, a WY szukacie roboty!
Zbychu: A moemy to jeszcze przegosowa?
Jadzia: Ktry to powiedzia?
Andrzej, Micha, Darek: ON!
Andrzej: Na bank.
Zbychu: Hieny!
Micha: My jednak wolimy okrelenie koledzy.
Jadzia: Chod do mnie. (Zbychu idzie powoli) Szybciej. (Przyspiesza) Won!!!
Zbychu: Ooo ja sobie wypraszam, ja jestem Twoim najpierwszym mem, naley mi
si odrobina szacunku.
Jadzia: Dobrze. Won, prosze!!!
Zbychu: Dzikuj. (Wychodzi)
Jadzia: Micha!
Andrzej: To Ty no. (Popycha Michaa)
Micha: Tak Moja Kochana Najdrosza umiowania we wszystkim co tylko mam w
sobie Jadziu?
Jadzia: My jutro mamy rocznice.
Micha: Tak, ju si nawet prezent mrozi.