You are on page 1of 432

KSIGA PIERWSZA

Zabray jej pikne suknie, ubray


j w siary zszarzay fartuch, a na nogi
woyy drewniaki.

ROZDZIA 1

ruba w kostce Cinder przerdzewiaa, a wyryty w gwce


krzyyk star si do postaci nierwnego lejka. Donie bolay
j od wciskania rubokrta w staw, kiedy jeden zgrzytliwy
obrt po drugim mczya si nad poluzowaniem ruby. Gdy
w kocu zdoaa wykrci j na tyle, by mc j wyj do
koca metalow protez doni, gwint by zupenie gadki.
Cinder rzucia rubokrt na st, zapaa si za pit
i wyszarpna stop ze zcza. Na kocach palcw bysna
iskra i Cinder wzdrygna si, pozostawiajc stop zwisaj
c na wizce czerwonych i tych kabli.
Z westchnieniem ulgi opada ciko na oparcie krzesa.
Koniec tej wizki przewodw kry w sobie obietnic wolno
ci i oswobodzenia. Od czterech lat dziewczyna z obrzy
dzeniem nosia zbyt ma stop i przysiga sobie nigdy
wicej nie mocowa tego szmelcu. Miaa tylko nadziej, e
wkrtce pojawi si Iko z zamiennikiem.
Cinder bya jedynym mechanikiem wiadczcym pen
gam usug na cotygodniowym targu w Nowym Pekinie.

Jej stragan nie by opatrzony adnym szyldem, lecz atwo


byo zgadn, czym trudnia si jego wacicielka: pki sto
jcych pod cianami regaw zawalone byy czciami za
miennymi androidw Stragan mieci si w cienistym zau
ku pomidzy handlarzami uywanych ekranw sieciowych
a sprzedawcami jedwabiu. Jedni i drudzy czsto narzekali
na dokuczliwy zapach smaru i opikw metalu dolatujcy
ze stoiska Cinder, cho zazwyczaj maskowa go aromat
miodowych bueczek rozchodzcy si z piekarni po drugiej
stronie placu. Cinder wiedziaa, e tak naprawd handla
rzom nie odpowiadao przebywanie tak blisko niej.
Poplamiony obrus oddziela Cinder od mieszkacw
Pekinu przechadzajcych si po targu. Plac wypenia
wrzask handlarzy, kupujcych i dzieci. Mczyni prbo
wali przekrzycze roboty sklepowe i skoni je do obnie
nia ceny, skanery tosamoci szumiay monotonnie, a bez
barwne gosy potwierdzay przelewy dokonywane z jednego
rachunku na drugi. Ekrany sieciowe pokrywajce wszystkie
budynki nieustannie emitoway w przestrze reklamy, wia
domoci i plotki.
Interfejs suchowy Cinder wygusza ten zgiek do bez
barwnego szumu, ale dzi ponad rwnomierny haas wybi
jaa si linia melodyczna, ktrej nie sposb byo nie zauwa
y. Tu pod straganem Cinder stay w kole dzieci, ktre
z zachwytem skandoway: Prochy, prochy, wszyscy zginie
my!", a potem przewracay si wrd wybuchw nieokie
znanego miechu na chodnik.
Na ustach Cinder zataczy umiech. Nie do koca
z powodu rymowanki, tej tajemniczej piosenki o zarazie

i mierci, ktra cieszya si popularnoci w poprzedniej


dekadzie. Sama piosenka napeniaa Cinder obrzydze
niem, zachwycay j jednak spojrzenia, jakimi przechodnie
obrzucali chichoczce dzieci ldujce niespodziewanie na
ich drodze. Zmuszeni do niewygodnego wymijania wij
cych si ze miechu cia kupujcy zrzdzili i mamrotali
gniewnie pod nosem, a Cinder wanie za to uwielbiaa za
miewajce si dzieci.
- Sunto! Sunto!
Umiech Cinder momentalnie zgas. Dostrzega Chang
Sach, piekark, ubran w ubrudzony mk fartuch, toru
jc sobie wanie drog przez tum.
- S u n t o , chod tutaj! Mwiam ci, eby nie bawi si
tak blisko...
Sacha uchwycia spojrzenie Cinder, zagryza wargi, za
paa syna za rami i odwrcia si na picie. Chopiec j
cza, zawodzi i wlk si opornie za Sach, ktra przykaza
a mu pilnowa si jej straganu. Cinder zmarszczya nos,
kiedy piekarka zacza si wycofywa. Pozostae dzieci za
nurkoway w tum, a wraz z nimi przepad ich jasny miech.
- Kable nie s zaraliwe - wymamrotaa Cinder do swo
jej pustej budki.
Rozprostowaa plecy tak, e a zatrzeszczay, brudnymi
palcami przecigna po wosach, sczesujc je w nieporzdny koski ogon, i chwycia swoje poczerniae rkawice ro
bocze. Najpierw wcigna rkawic na stalow lew do.
Chocia w gsto tkanym materiale prawa do od razu za
cza si poci, Cinder poczua si w rkawiczkach zdecy
dowanie bardziej komfortowo, gdy metalowa powoka jej

lewej doni przestaa si tak bardzo rzuca w oczy. Rozcza


pierzya palce, roztara skurcz, ktry chwyci j u podstawy
kciuka od ciskania rubokrta, i ponownie zerkna na
miejski plac. Wrd zgieku i wrzawy dostrzega wiele kr
pych biaych androidw, ale aden z nich nie by Iko.
Cinder z westchnieniem pochylia si nad skrzynk
z narzdziami stojc pod blatem roboczym. Przekopaw
szy si przez chaotyczny stos kluczy i rubokrtw, wyoni
a si zza stou z przyrzdem do cigania izolacji, ktry od
dawna pogrzebany by na samym dnie. Jeden po drugim
rozczya kable czce jej kostk ze stop, czemu za ka
dym razem towarzyszyo pojawienie si niewielkiej iskry,
ktrej nie czua przez rkawiczki. Wywietlacz na siatkw
ce usunie poinformowa j migajcym na czerwono tek
stem, e traci poczenie z koczyn.
Zerwaa ostatni kabel i stopa z brzkiem spada na beton.
Natychmiast zauwaya rnic. Po raz pierwszy w y
ciu poczua si lekka jak pirko.
Zrobia na stole miejsce na zbyteczn ju teraz stop
i ustawia j jak relikwiarz pomidzy kluczami i nakrtka
mi, po czym pochylia si ponownie nad swoj kostk i za
cza czyci star szmat brud wcinity w zcze.
up.
Cinder poderwaa si tak gwatownie, e uderzya gow
o blat od dou. Odepchna si od stou, a jej gniewne spoj
rzenie wyldowao najpierw na niedajcym oznak ycia an
droidzie posadzonym na blacie, a nastpnie na stojcym za
nim modym mczynie. Napotkaa zaskoczone spojrze
nie miedzianych oczu. Ciemne wosy spyway poniej linii

uszu i ust bdcych przedmiotem tysicznych westchnie


wszystkich dziewczt zamieszkujcych ten kraj.
Przeklestwo zamaro Cinder na ustach.
Mczyzna opanowa zaskoczenie i pospieszy z prze
prosinami.
-

B a r d z o przepraszam - powiedzia. - Nie zdawaem

sobie sprawy, e kto tutaj jest.


Cinder miaa w gowie pustk i prawie go nie syszaa.
Serce walio jej jak motem, a wywietlacz na siatkwce
skanowa rysy, ktre po latach ich ogldania na ekranach
sieciowych wydaway si znajome. W rzeczywistoci m
czyzna okaza si wyszy, a szara bluza z kapturem nie przy
pominaa wytwornych szat, w ktrych zazwyczaj pojawia
si publicznie, lecz mimo wszystko skanerowi Cinder zaj
o zaledwie 2,6 sekundy zmierzenie odlegoci midzy klu
czowymi punktami na jego twarzy i odszukanie jego wize
runku w bazie danych. Mina kolejna sekunda i wywie
tlacz pokaza jej to, co ju wiedziaa; szczegy pojawiy si
w postaci strumienia zielonego tekstu w dolnej czci jej
pola widzenia.
KSI KAITO, NASTPCA TRONU WSPLNOTY WSCHODNIEJ
ID 0082719057
UR. 7 KWIETNIA 108 T.E.
88 987 TRAFIE, OD NAJNOWSZYCH
OPUBLIKOWANE 14 SIERPNIA 126 T.E.: 15 SIERPNIA
NASTPCA TRONU KAI BDZIE GOSPODARZEM KONFERENCJI
PRASOWEJ NA TEMAT OBECNEGO STANU BADA
NAD LETUMOSIS I PERSPEKTYW UZYSKANIA ANTIDOTUM...

Cinder podniosa si z krzesa i zachwiaa. Zapomniaa


zupenie o tym, e przed chwil pozbawia si stopy. Obie
ma rkami opara si o blat i zdoaa wykona co na ksztat
niezdarnego ukonu. Wywietlacz na siatkwce znikn
z jej pola widzenia.
- W a s z a Wysoko - wyjkaa z pochylon gow, szcz
liwa, e zza zasonki nie wida kikuta jej kostki.
Ksi drgn i obejrza si przez rami, po czym nachy
li si w jej stron.
- Moe na razie - pooy palec na ustach - nie zawra
cajmy sobie gowy tytuami?
Otwierajc szeroko oczy, Cinder zmusia si do niepew
nego skinicia gow.
- Dobrze. Oczywicie. Jak mog...
Z trudem przekna lin. Sowa zasychay jej w ustach
i kleiy si do podniebienia.
- Szukam mechanika Linh Cinder - powiedzia ksi.
- Czy znajd go gdzie tutaj?
Cinder omielia si unie jedn do ponad blat i pod
cigna wyej mankiet rkawicy. Utkwia wzrok w klatce
piersiowej ksicia i wymamrotaa:
- J a . . . To ja jestem Linh Cinder.
Podya wzrokiem za doni, ktr pooy na bulwia
stej gowie androida.
- Ty jeste Linh Cinder?
- Tak, Wasza Wys... - Przygryza usta.
- Mechanik?
Skina gow.
-

W czym mog pomc?

Ksi nie odpowiedzia. Pochyli si i wycign szyj


w taki sposb, e nie moga ju uciec przed jego spojrze
niem, po czym szeroko si umiechn. Serce zamaro Cinder w piersi.
Ksi wyprostowa si, nie odrywajc od niej oczu.
- Niezupenie tego si spodziewaem.
- No c, ja rwnie niezupenie... Och...
Niezdolna wytrzyma jego spojrzenia Cinder signa
po androida i przecigna go na swoj stron stou.
- J a k i problem z androidem, Wasza Wysoko?
Android wyglda tak, jakby wanie zszed z tamy, ale
Cinder wywnioskowaa z groteskowo wybujaych kobiecych
ksztatw, e by to do stary model. Zosta jednak cakiem
zgrabnie zaprojektowany: kulista gowa osadzona na korpu
sie w ksztacie gruszki, biae byszczce wykoczenie.
- Nie potrafi jej wczy - powiedzia ksi Kai, przy
gldajc si, jak Cinder z uwag oglda robota. - Do pew
nego momentu dziaaa wietnie, ale ktrego dnia po pro
stu si wyczya.
Cinder odwrcia robota diod sensora w stron ksi
cia. Bya zadowolona, e moe si zaj rutynow prac,
zadawa rutynowe pytania - czym, na czym mona si
skoncentrowa, co uspokaja i zmniejsza prawdopodobie
stwo ponownej utraty kontroli nad poczeniami nerwowy
mi we wasnym mzgu.
- Czy byy z ni wczeniej jakie problemy?
-

N i e . Co miesic bya serwisowana przez cesarskich

mechanikw i to jest tak naprawd jej pierwsza powana


awaria.

Ksi Kai pochyli si i podnis ze stou ma metalo


w stop, obracajc j z ciekawoci w doniach. Cinder
zesztywniaa, patrzc, jak zaglda w wypenione kabelkami
wgbienie i porusza elastycznymi poczeniami palcw.
Zbyt dugim rkawem bluzy star brudny nalot.
- Czy ta bluza nie jest zbyt ciepa? - zapytaa Cinder
i natychmiast poaowaa pytania, ktre ponownie zwrci
o na ni jego uwag.
Przez uamek sekundy ksi wydawa si zakopotany.
-

P o t w o r n i e - powiedzia - ale staram si nie rzuca

w oczy.
Cinder zastanawiaa si przez chwil, czy nie powie
dzie mu, e to nie dziaa, ale uznaa, e lepiej bdzie si
powstrzyma. Brak tumu piszczcych nastolatek, ktry
mgby przecie ju w tym momencie otacza jej stragan,
by prawdopodobnie dowodem na to, e kamufla ksicia
dziaa lepiej, ni mona by sdzi. Mczyzna nie wyglda
na wadc wprawionego w podbijaniu dziewczcych serc,
lecz na zwykego dziwaka.
Cinder odchrzkna i ponownie skupia uwag na an
droidzie. Znalaza niemal niewidoczn zasuwk i otworzy
a klapk z tyu.
- Dlaczego nie naprawi jej cesarscy mechanicy?
- Prbowali, ale im si nie udao. Kto zasugerowa, e
by przynie j tutaj.
Kai przenis ciar ciaa na jedn nog i zacz si przy
glda lecym na pkach starym, sponiewieranym cz
ciom androidw, awiarw, ekranw sieciowych i przeno
nych monitorw. I czciom cyborgw.

- Mwi, e jeste najlepszym mechanikiem w Nowym


Pekinie. Spodziewaem si spotkania z mczyzn w pode
szym wieku.
- Naprawd? - wymamrotaa.
Nie on pierwszy by zaskoczony. Wikszoci klientw
nie miecio si w gowie, e nastolatka moe by najlep
szym mechanikiem w miecie, a sama Cinder nigdy nie na
ganiaa przyczyn swoich uzdolnie. Im mniej ludzi wie
dziao, e jest cyborgiem, tym lepiej. Nie miaa wtpliwo
ci, e oszalaaby, gdyby wszyscy sprzedawcy na rynku pa
trzyli na ni z t sam pogard co Chang Sacha.
Maym palcem odsuna na bok cz kabli androida.
- Czasami po prostu si zuywaj. Moe czas zamieni
go na nowszy model.
-

O b a w i a m si, e nie mog tego zrobi. Ten zawiera

cile tajne informacje. To kwestia bezpieczestwa narodo


wego, ebym je odzyska... zanim zrobi to kto inny.
Cinder zamara i spojrzaa na ksicia.
Wytrzyma jej spojrzenie przez trzy pene sekundy, za
nim drgny mu usta.
- artuj. Nainsi bya moim pierwszym androidem. To
kwestia sentymentu.
Na skraju pola widzenia Cinder zamigotaa pomara
czowa lampka. J e j ukad optobioniczny co wychwyci,
cho nie wiedziaa co - niepotrzebne przeknicie liny,
zbyt szybkie mrugnicie okiem, zacinicie szczk.
Bya przyzwyczajona do pomaraczowego wiateka.
Pojawiao si nieustannie.
Oznaczao, e kto kamie.

B e z p i e c z e s t w o narodowe - powiedziaa. - Za

bawne.
Ksi przechyli gow, jakby prowokujc j do bar
dziej zdecydowanej odpowiedzi. Kosmyk czarnych wosw
opad mu na oczy. Cinder odwrcia wzrok.
- Model Tutor 8.6 - oznajmia, odczytujc napis na sa
bo podwietlonym panelu wewntrz plastikowej puszki
mzgowej.
Robot mia prawie dwadziecia lat. Prehistoria - jak na
androida.
- Na pierwszy rzut oka jest w idealnym stanie.
Uniosa pi i mocno stukna androida w bok gowy,
apic go w ostatniej chwili i ratujc przed zsuniciem si
z blatu. Ksi podskoczy.
Cinder usadzia androida z powrotem i mocno wcisna
przycisk wcznika. Bez efektu.
- To niesamowite, jak czsto takie proste dziaanie po
trafi rozwiza problem.
Ksi zamia si krtko, ale troch niezrcznie.
- Na pewno jeste Linh Cinder? Mechanik?
- Cinder! Mam!
Iko wyjechaa z tumu i podjechaa do stou, byskajc
niebiesk diod. Uniosa jedn z wyposaonych w chwyta
ki rk i cisna nowiutk, platerowan stal stop na blat
obok androida nalecego do ksicia.
- J e s t znacznie doskonalsza ni poprzednia, tylko odro
bin uywana, a okablowanie wydaje si idealnie kompaty
bilne. Poza tym udao mi si skoni handlarza do zejcia
z ceny do zaledwie 600 uniww.

Cinder poczua, e wpada w panik. Balansujc na


ludzkiej nodze, chwycia stop ze stou i upucia j za
sob.
- Dobra robota, Iko. Nguyen-shifu bdzie zachwycony,
e udao nam si zdoby zapasow stop dla androida z je
go eskorty.
Sensor Iko przygas.
- Nguyen-shifu? Nie przetwarzam.
Umiechajc si przez zacinite zby, Cinder wskazaa
gestem ksicia.
- Iko, oka, prosz, szacunek naszemu klientowi. - ci
szya gos. - Jego Wysoko.
Iko wycigna szyj, kierujc okrgy sensor na ksicia
wyszego od niej prawie o metr. Dioda rozbysa, kiedy jej
skaner rozpozna mczyzn.
- Ksi Kai - powiedziaa piskliwym, metalicznym go
sem. - W naturze jeste, panie, jeszcze przystojniejszy.
Cinder a cisno w odku z zaenowania, ale ksi
tylko si rozemia.
- Do, Iko. Wejd na stoisko.
Iko posusznie wypenia polecenie, odsuwajc obrus
i nurkujc pod st.
- Nie kadego dnia czowiek spotyka tak osobowo
- powiedzia ksi Kai, opierajc si o framug straganu,
jakby kadego dnia przynosi androidy na rynek. - Sama j
zaprogramowaa?
- Tak j dostaam. Podejrzewam jaki bd w oprogra
mowaniu, co prawdopodobnie wyjania, dlaczego moja
przybrana matka kupia j tak tanio.

- Nie mam adnego bdu w oprogramowaniu! - zapro


testowaa Iko zza jej plecw.
Oczy Cinder napotkay spojrzenie ksicia. Ponowny wy
buch jego beztroskiego miechu wytrci j z rwnowagi,
wic pochylia gow ku androidowi.
- No i co o tym sdzisz? - zapyta.
- Bd musiaa podczy go do aparatury diagnostycz
nej. To zajmie kilka dni, moe tydzie.
Zaoya kosmyk wosw za ucho i usiada, szczliwa, e
moe da nodze odrobin wytchnienia, po czym zabraa si
do badania wntrznoci androida. Podejrzewaa, e amie
wanie zasady etykiety, ale ksi nie wydawa si tym przej
mowa. Pochyli si do przodu, obserwujc jej donie.
- Czy mam zapaci z gry?
Wycign w jej kierunku lewy nadgarstek z wbudowa
nym czipem identyfikacyjnym, ale Cinder machna tylko
doni.
- Nie, dzikuj. To bdzie dla mnie zaszczyt.
Ksi Kai chcia zaprotestowa, ale po chwili opuci
lew do.
- Zapewne nie ma wielkich szans na naprawienie Nainsi przed rozpoczciem festiwalu?
Cinder zamkna panel androida.
- Wydaje mi si, e nie bdzie problemu. Ale skoro nie
wiem jeszcze, co jej waciwie dolega...
- Wiem, wiem. - Odchyli si do tyu na obcasach. - Po
bone yczenia i tyle.
- J a k mam poinformowa Wasz Wysoko o tym, e
jest gotowa do odbioru?

- Wylij wiadomo do paacu. A moe bdziesz tu zno


wu w nastpny weekend? Mgbym po prostu po ni wpa.
-

A l e tak! - odpowiedziaa Iko z zaplecza straganu. -

Jestemy tutaj w kady dzie targowy. Powiniene, panie,


odwiedzi nas ponownie. Byoby cudownie.
Cinder achna si.
- N i e ma...
- Caa przyjemno po mojej stronie.
Kai skoni gow w uprzejmym poegnaniu, jednocze
nie nacigajc kaptur na twarz. Cinder odwzajemnia ski
nienie ze wiadomoci, e powinna wsta i skoni si, ale
nie omielia si ponownie testowa swojej rwnowagi.
Odczekaa, a cie ksicia znikn z blatu stou, i obrzu
cia targ uwanym spojrzeniem. W przelewajcym si tu
mie obecno Kaia pozostaa niezauwaona. Cinder ode
tchna z ulg.
Iko podtoczya si do jej boku, klaszczc metalowymi
chwytakami przed klatk piersiow.
- Ksi Kai! Sprawd mj wentylator, obawiam si, e
si przegrzewam.
Cinder schylia si, podniosa now stop i wytara j
z kurzu o swoje robocze spodnie. Sprawdzia plater i stwier
dzia z ulg, e udao jej si nigdzie go nie wgnie.
- Moesz sobie wyobrazi min Peony, gdy o tym usy
szy? - powiedziaa Iko.
- Mog sobie wyobrazi ten pisk.
Cinder jeszcze raz uwanie przesuna wzrokiem po
otaczajcym j tumie i wreszcie pozwolia ogarn si
przyjemnemu oszoomieniu. Nie moga si doczeka, by

opowiedzie o wszystkim Peony. Sam ksi! Wybuchna miechem. To byo niesamowite. Nieprawdopodobne.
To byo...
- O nie!
Cinder miech zamar na ustach.
-C o ?
Iko wskazaa na jej czoo swoim ostrym palcem.
- Masz na czole plam smaru.
Cinder drgna i potara brew.
- arty sobie robisz.
- Na pewno nie zauway.
Cinder opucia do.
- J a k i e to ma znaczenie? Pom mi to zamocowa, za
nim zaszczyci nas swoj obecnoci jaki inny czonek ro
dziny cesarskiej.
Opara kostk na kolanie drugiej nogi i zacza czy
kable tego samego koloru, zastanawiajc si, czy udao jej
si oszuka ksicia.
- Pasuje jak ula, prawda? - upewniaa si Iko, trzyma
jc gar rub, ktre Cinder wkrcaa po kolei w nawierco
ne wczeniej otwory.
- To bardzo mie z twojej strony, Iko, dzikuj ci. Mam
tylko nadziej, e Adri nie zauway. Zamordowaaby mnie,
gdyby si dowiedziaa, e wydaam 600 uniww na stop.
Dokrcia ostatni rub i rozprostowaa nog, wykr
cajc kostk w rne strony i przebierajc palcami. Bya
troch sztywna, a czujniki nerwowe potrzeboway kilku
dni, by zsynchronizowa si z nowszym okablowaniem, ale
przynajmniej nie grozio jej ju nieporadne kutykanie.

- Jest idealna - powiedziaa Cinder, nacigajc but.


Zerkna na swoj star stop, ktr Iko trzymaa w chwy
takach. - A ten zom moesz wyrzuci na mie...
Powietrze zawibrowao krzykiem. Dziewczyna drgna,
gdy dwik sign granicy syszalnoci, i odwrcia si
w stron, z ktrej dobiega. Rynek zamar. Dzieci, ktre za
czy si bawi w chowanego midzy cinitymi stragana
mi, wypezy z kryjwek.
Krzyk wydobywa si z ust piekarki - Chang Sachy.
Zdezorientowana Cinder wstaa i wspia si na krzeso, by
spojrze ponad gowami tumu. Dostrzega Sach w jej
budce, za przeszklonym kontuarem ze sodkimi chlebkami
i pasztecikami wieprzowymi, wytrzeszczajc oczy na swo
je wycignite rce.
Cinder zakrya usta rk w tym samym momencie,
w ktrym dreszcz zrozumienia przebieg wszystkich zgro
madzonych na placu.
- Zaraza! - wrzasn ktry z gapiw. - Ona jest zaraona!
Na ulicy wybucha panika. Matki chwytay swoje dzieci,
z rozpacz zakrywajc im twarze domi, a tum zacz
bezadnie wycofywa si spod budki Sachy. Sklepikarze
z hukiem zamykali rolety straganw.
Sunto krzykn i rzuci si do matki, ale ona wycigna
rce w obronnym gecie. Nie, nie, cofnij si". Sklepikarz
z ssiedniej budki chwyci chopca pod pach i zacz ucie
ka. Sacha krzykna co za nimi, ale jej sowa utony
w oglnym zgieku.
Cinder poczua, e robi jej si niedobrze. Gdyby podj
y prb ucieczki, Iko zostaaby stratowana przez tum.

Wstrzymaa oddech, signa po sznurek w rogu budki


i jednym szarpniciem zsuna metalowe drzwi. Otoczya
je ciemno rozjaniana jedynie wskim paskiem dzienne
go wiata przesczajcego si tu nad podog. Ciepo
unoszce si znad betonowej podogi sprawiao, e w cias
nym pomieszczeniu trudno byo oddycha.
- Cinder? - Mechaniczny gos Iko wyraa niepokj.
Rozjania swj sensor, zalewajc budk niebieskawym
wiatem.
-

N i e martw si - powiedziaa Cinder, zeskakujc

z krzesa i chwytajc pokryt smarem szmat ze stou. Krzy


ki cichy powoli. - Dzieli j od nas cay plac. Jestemy tu
bezpieczne.
Mimo to osuna si pod cian zastawion regaami,
przykucna i zakrya sobie nos i usta szmat.
Czekay. Cinder oddychaa tak pytko, jak byo to tylko
moliwe. Wreszcie usyszay syreny awiara ratunkowego
i Sach zabrano.

ROZDZIA 2

W oddali byo jeszcze sycha syreny jednostki ratunkowej,


kiedy na placu rozleg si oskot innego silnika. Cisz pa
nujc na rynku rozdar tupot stp na chodniku, a potem
czyj gos wydajcy rozkazy. Kto wyrzuci z siebie gardo
w odpowied.
Cinder przerzucia swoj wielk torb przez plecy i przepeza po zakurzonej pododze swojej budki pod obrusem
pokrywajcym jej st roboczy. Wsuna palce w smug
wiata pod drzwiami i uchylia je odrobin. Przyciskajc
policzek do ciepego wirowego chodnika, rozrnia trzy
pary tych butw przemierzajcych pac. Ekipa specjal
na. Cinder odsuna drzwi jeszcze odrobin i patrzya,
jak mczyni w maskach gazowych polewaj wntrze
budki pynem z tego kanistra. Nawet z tej odlegoci
Cinder wyczua charakterystyczny zapach i odruchowo
zmarszczya nos.
- Co si dzieje? - zapytaa Iko z tyu.
- Spal stragan Chang-jie.

Spojrzenie Cinder przelizgno si po rynku. Nieskazi


telnie biay awiar zosta posadzony w rogu placu, na kt
rym nie byo nikogo z wyjtkiem trzech mczyzn. Cinder
przetoczya si na plecy i zerkna na czujnik Iko, cay czas
wieccy sabo w ciemnociach.
-

Wyjdziemy, kiedy zacznie si pali, nie zwrc na nas

uwagi.
- Czy mamy kopoty?
- Nie. Po prostu nie mam czasu, eby zawraca sobie
dzi gow wycieczk na kwarantann.
Jeden z mczyzn wyda polecenie, po ktrym stopy
zaszuray na chodniku. Cinder odwrcia gow i zerkn
a przez szpar. Pomie z miotacza sign sklepiku, a po
chwili zapach benzyny zla si z zapachem palonych to
stw. Mczyni cofnli si, ich umundurowane sylwetki
odcinay si wyranie na tle buchajcego coraz wyej
ognia.
Cinder signa w gr, zapaa androida ksicia Kaia za
szyj i cigna go na ziemi obok siebie. Wzia go pod
pach i odsuna drzwi na tyle, by mc si pod nimi prze
cisn, nie spuszczajc wzroku z odwrconych mczyzn.
Iko podya za ni, dopadajc kolejnej budki, kiedy Cin
der opuszczaa drzwi. Popdziy wzdu sklepowych witryn
- wikszo sklepw bya otwarta na ocie, uciekajcy nie
zawracali sobie gowy ich zamykaniem - i skrciy w pierw
sz wsk alejk midzy sklepami. Niebo nad ich gowami
spowija czarny dym. Kilka sekund pniej nad dachami
budynkw przesun si rj awiarw stacji informacyjnych,
zdajcych na rynek.

Kiedy ju od rynku dzieli je bezpieczny dystans i wydo


stay si z labiryntu alejek, Cinder zwolnia. Soce przesu
no si nad ich gowami i zachodzio teraz powoli nad wie
owcami na zachodzie. Miasto dyszao w sierpniowym
upale, ale od czasu do czasu midzy budynkami powstawa
ciepy prd powietrza podrywajcy mieci z rynsztoka.
Cztery przecznice od rynku ulice ponownie zaroiy si
ludmi, ktrzy zaniepokojeni gromadzili si na chodnikach
i wymieniali informacje o wybuchu zarazy w centrum mia
sta. Ekrany wbudowane w ciany budynkw pokazyway
na ywo pomienie i smugi dymu zasnuwajcego rd
miecie Nowego Pekinu. Migawki opatrzono podpisami,
wywoujcymi panik, w ktrych liczba zaraonych rosa
z kad sekund, cho z tego, co wiedziaa Cinder, na razie
infekcj stwierdzono tylko u jednej osoby.
-

Te wszystkie sodkie bueczki... - powiedziaa Iko,

kiedy mijay zblienie poczerniaej budki.


Cinder przygryza wargi. adna z nich nigdy nawet nie
sprbowaa szeroko reklamowych sodkoci targowej pie
karni. Iko nie miaa kubkw smakowych, a Chang Sacha
nie obsugiwaa cyborgw.
Wysokie biurowce i centra handlowe stopniowo zlay si
z budynkami mieszkalnymi postawionymi tak blisko sie
bie, e razem tworzyy niekoczc si cian szka i beto
nu. Mieszkania w tej czci miasta byy kiedy przestronne
i bardzo podane, ale z czasem zostay tak podzielone
i przeksztacone - nieustannie podejmowano prby po
mieszczenia coraz wikszej liczby ludzi na coraz mniejszej
liczbie metrw kwadratowych - e mieszczce je budynki

stay si prawdziwymi labiryntami korytarzy i klatek scho


dowych.
Cinder szybko zapomniaa o caej tej stoczonej brzydo
cie, kiedy skrcia w swoj ulic, z ktrej przelotnie mona
byo dostrzec midzy zabudowaniami Paac Nowego Peki
nu pogodnie rozcigajcy si na urwisku nad miastem. Zo
te, spiczaste paacowe dachy byszczay w socu pomara
czowym blaskiem, a okna odbijay wiato w stron miasta.
Ku niebu wzbijay si bogato zdobione ciany szczytowe,
wielopoziomowe pawilony balansujce niebezpiecznie bli
sko krawdzi przepaci i okrge witynie. Cinder zatrzy
maa si duej ni zwykle, by przyjrze si cudownej bu
dowli i pomyle o kim, kto mieszka za jej murami, a kto
by moe by tam wanie w tej chwili.
Wiedziaa oczywicie, e ksi mieszka w paacu, od
kd miaa okazj na niego spoglda, ale dzi poczua wi,
ktrej nie czua nigdy wczeniej, a wraz z ni napyny nie
zakcone niczym rado i zachwyt. Spotkaa ksicia. Przy
szed do jej budki. Zna jej imi.
Wcigajc w puca wilgotne powietrze, Cinder zmusia
si do odwrcenia wzroku. Wiedziaa, e zachowuje si jak
dziecko. Jak Peony.
Przeoya ksicego androida na drug rk i razem
z Iko zanurkowaa pod nawis mieszka Phoenix Tower.
Machna uwolnionym nadgarstkiem przed skanerem to
samoci umieszczonym w cianie i usyszaa szczk zamka.
Iko z pomoc rozsuwajcych si ramion haaliwie po
konaa schody prowadzce do piwnicy, mrocznego labiryn
tu magazynkw podzielonych na boksy siatk uywan do

grodzenia drobiu. Kiedy owiono je zatche powietrze,


android wczy reflektor, rozpraszajc cienie rzucane
przez skpo rozmieszczone halogeny. Dobrze znay ciek
wiodc z klatki schodowej do magazynku numer 1 8 - 2 0
- ciasnej celi udostpnionej Cinder do pracy przez Adri,
w ktrej zawsze panowa chd.
Cinder zrobia androidowi miejsce w baaganie na stole
roboczym i upucia torb na ziemi. Zanim zamkna piw
niczny boks, zmienia cikie robocze rkawiczki na nieco
delikatniejsze baweniane.
-

J e l i Adri zapyta - powiedziaa w drodze do windy -

to nasza budka jest w zupenie innym rejonie ni stoisko


piekarki.
wiateko Iko zamigotao.
- Zapisaam.
Byy w windzie same. Dopiero po wyjciu z niej na
osiemnastym pitrze poczuy, e znajduj si w wielkim
ludzkim ulu - dzieci goniy si po korytarzach, domowe
i bezdomne koty przemykay pod cianami, zza drzwi wy
lewa si nieprzerwany, niezrozumiay potok paplaniny
z ekranw telewizyjnych. Cinder wyregulowaa poziom
biaego szumu nadawanego przez jej interfejs mzgowy,
kluczc pomidzy dziemi w drodze do mieszkania.
Drzwi byy otwarte na ocie. Cinder zatrzymaa si
i przed wejciem sprawdzia numer.
Usyszaa z pokoju dziennego suchy gos Adri.
- Gbszy dekolt dla Peony. Wyglda jak stara kobieta.
Cinder wyjrzaa zza rogu. Adri staa z jedn rk na gzym
sie holograficznego kominka, ubrana w szlafrok wyszywany

29

w chryzantemy, ktry zlewa si z kolekcj krzykliwych pa


pierowych wachlarzy pokrywajcych cian za ni, repro
dukcji majcych imitowa antyki. Z twarz migoczc od
zbyt duej iloci pudru i ustami wymalowanymi koszmarnie
jaskraw szmink Adri sama wygldaa jak reprodukcja. By
a umalowana tak, jakby si dokd wybieraa, cho rzadko
opuszczaa mieszkanie.
Nawet jeli zauwaya Cinder w drzwiach mieszkania,
zdecydowaa si j zignorowa.
Ekran powyej niedajcych ciepa pomieni pokazywa
materia z rynku. Budka piekarki bya ju tylko kup gruzu
i szkieletem przenonego pieca.
Na rodku pokoju stay Pearl i Peony spowite w jedwa
bie i tiule. Peony trzymaa w grze swoje ciemne krcone
wosy, podczas gdy kobieta, ktrej Cinder nie rozpoznawa
a, dokonywaa poprawek przy jej dekolcie. Peony uchwy
cia spojrzenie Cinder ponad ramieniem kobiety i jej oczy
rozbysy, a twarz spona rumiecem. Gestem wskazaa
sukienk, z trudem tumic pisk ekscytacji.
Cinder odwzajemnia umiech. J e j modsza siostra wy
gldaa jak anio. Srebrzysta suknia skrzya si i migotaa
w odblasku ognia, pobyskujc lawend.
-Pearl.
Palec Adri zawirowa, a jej starsza crka zakrcia si
wok, prezentujc na plecach pionowy rzd perowych gu
ziczkw. Jej sukienka miaa rwnie obcisy stan i falbaniast spdnic jak sukienka Peony, ale wygldaa, jakby zo
staa zrobiona ze szczerego zota.
- Zbierzmy j jeszcze mocniej w pasie.

Przypinajc szpilk rbek dekoltu Peony, nieznajoma


spostrzega Cinder stojc w drzwiach i szybko odwrcia
wzrok. Zrobia krok w ty, wyja kilka ostrych szpilek spo
midzy warg i przechylia gow na bok.
- J u jest bardzo obcisa - powiedziaa. - Chcemy prze
cie, eby moga w niej zataczy?
- Chcemy, eby znalaza ma - powiedziaa Adri.
- Nie, nie. - Krawcowa chichotaa jeszcze, kiedy spina
a materia w talii Pearl. Cinder widziaa, e Pearl wciga
brzuch tak bardzo, jak tylko moe. Pod tkanin wystaway
jej ebra. - Jest o wiele za moda na zampjcie.
- Mam siedemnacie lat - powiedziaa Pearl, przeszy
wajc kobiet ostrym spojrzeniem.
- Siedemnacie! Widzi pani? To jeszcze dziecko. Teraz
chodzi o to, eby dobrze si bawi, prawda, dziewczynki?
- Kosztuje mnie zbyt wiele, eby si bawi - powiedziaa
Adri. - Po tej sukni spodziewam si konkretnych efektw.
-

N i e obawiaj si, Linh-jie. Bdzie rwnie urocza jak

poranna rosa.
Kobieta wetkna sobie szpilki do ust i skupia si na de
kolcie Peony.
Adri uniosa brod i w kocu zauwaya obecno Cin
der, omiatajc wzrokiem jej brudne buty i robocze spodnie.
- Dlaczego nie jeste na rynku?
- Dzisiaj zamknli wczeniej - powiedziaa Cinder, zna
czco patrzc na ekran, ale Adri nie podya za jej spojrze
niem. Udajc nonszalancj, Cinder pokazaa kciukiem
w stron korytarza. - To ja si tylko szybko umyj i bd go
towa na przymiark sukienki.

Krawcowa zamara.
- J e s z c z e jedna sukienka, Linh-jie? Nie przyniosam
materiau na jeszcze...
- Zmienia pasek magnetyczny w awiarze?
Umiech Cinder zgas jak zdmuchnita wieczka.
- Nie, jeszcze nie.
- No c, adna z nas nie pojedzie na bal, jeli tego nie
naprawisz, prawda?
Cinder stumia irytacj. Odbyy t rozmow ju dwu
krotnie w cigu ostatniego tygodnia.
- Potrzebuj pienidzy, eby kupi nowy pasek. Co naj
mniej 800 uniww. Gdyby przychody z rynku nie byy prze
lewane bezporednio na twoje konto, ju bym go kupia.
- Mam uwierzy, e nie wydaaby wszystkiego na swo
je bezsensowne zabawki? - Przy sowie zabawki Adri zna
czco spojrzaa na Iko i cigna usta, chocia Iko nalea
a do niej. - Poza tym nie mog sobie pozwoli na pasek
magnetyczny i now sukienk, ktr woysz tylko raz. B
dziesz musiaa wymyli inny sposb na naprawienie awiara albo znale sobie wasn sukienk na bal.
Cinder poczua, jak jej irytacja zmienia si w zimn
wcieko. Chciaa zauway, e Pearl i Peony mogy do
sta gotowe, a nie szyte na zamwienie sukienki, dziki
czemu pienidzy wystarczyoby rwnie na sukienk dla
niej. Chciaa powiedzie, e one rwnie miay woy te
sukienki tylko ten jeden, jedyny raz. Moga si te upiera,
e pienidze za jej prac powinny nalee do niej i pozosta
wa do jej dyspozycji. Wszystkie te argumenty jednak trafi
yby w prni. Z prawnego punktu widzenia Cinder nale-

aa do Adri w takim samym stopniu jak domowy android,


podobnie jak jej pienidze i nieliczne nalece do niej
przedmioty, wcznie z now stop, ktr niedawno przy
mocowaa. Adri uwielbiaa jej o tym przypomina.
Opanowaa wic zo, zanim Adri dostrzega zapo
wied buntu.
- By moe uda mi si wymieni pasek na co innego.
Sprawdz u miejscowych sprzedawcw.
Adri pocigna nosem.
- Dlaczego nie wymienimy za pasek tego bezwartocio
wego androida?
Iko schowaa si za nog Cinder.
- Nie dostaybymy za ni wiele - powiedziaa Cinder.
- Nikt nie bdzie zainteresowany takim starym modelem.
- Nie. Nikt, prawda? Moe bd musiaa sprzeda was
obie na czci zamienne. - Adri wycigna rk i zacza
si bawi niewykoczonym rbkiem rkawa Pearl. - Nie
obchodzi mnie, w jaki sposb to naprawisz. Po prostu na
praw to przed balem, i to tanio. Niepotrzebna mi kupa
szmelcu zajmujca cenne miejsce parkingowe.
Cinder zatkna donie w tylnych kieszeniach spodni.
- Chcesz powiedzie, e jeli naprawi awiar i zaatwi
sobie sukienk, to bd moga naprawd w tym roku poje
cha na bal?
Adri nieznacznie zacisna kciki ust.
- To byby cud, gdyby zdoaa znale co nadajcego
si na t okazj, co ukryoby twoje - jej wzrok powdrowa
w kierunku butw Cinder - dziwactwa. Ale tak. Jeli zdo
asz naprawi awiar, bdziesz moga pojecha na bal.

Peony posaa Cinder blady pumiech, a jej starsza


siostra zwrcia si ostro do matki:
- Chyba artujesz?! Ona? Z nami?
Cinder wcisna rami we framug drzwi, prbujc nie
okazywa Peony swojego rozczarowania. Wybuch Pearl
by zbdny. Na skraju pola widzenia Cinder byskaa po
maraczowa lampka - Adri nie miaa zamiaru dotrzyma
obietnicy.
- No c - powiedziaa, prbujc sprawia wraenie
wesoej. - W takim razie pjd poszuka paska.
Adri machna na ni rk, ponownie kierujc uwag na
sukienk Pearl. Odprawia pasierbic bez sowa.
Cinder rzucia ostatnie spojrzenie na wspaniae suknie
swoich przybranych sistr i wycofaa si z pokoju. Ledwie
odwrcia si w stron korytarza, kiedy Peony zapiszczaa:
- Ksi Kai!
Cinder zastyga i spojrzaa na ekran. Komunikaty o za
razie ustpiy miejsca relacji na ywo z kancelarii prasowej
paacu. Ksi Kai przemawia do tumu dziennikarzy - lu
dzi i androidw.
- Goniej - powiedziaa Pearl, odpdzajc krawcow.
- ...badania nadal maj dla nas priorytetowe znaczenie
- mwi ksi Kai, opierajc si domi o krawdzie po
dium. - Nasz zesp badawczy jest zdecydowany znale
szczepionk na t chorob, ktra zabraa moj matk i za
graa mojemu ojcu podobnie jak dziesitkom tysicy na
szych obywateli. Sytuacja staa si jeszcze bardziej naglca
w obliczu wybuchu nowego ogniska zarazy w samym cen
trum miasta. Nie moemy ju utrzymywa, e udao si

zepchn j na obszar zamieszkany przez biedn, rolnicz


ludno naszego kraju. Letumosis zagraa nam wszystkim
i znajdziemy sposb, by j powstrzyma. Tylko wwczas
bdziemy mogli rozpocz odbudow naszej gospodarki
i przywrci Wsplnocie Wschodniej jej niegdysiejsz
wietno.
Tum zaklaska bez entuzjazmu. Badania nad epidemi
letumosis prowadzono od pierwszego wybuchu zarazy
w maym miecie Unii Afrykaskiej kilkanacie lat temu.
Od tego czasu nie osignito adnych znaczcych post
pw, a tymczasem choroba pojawia si w dziesitkach po
zornie niezwizanych ze sob spoecznoci na obszarze
caego wiata. Setki tysicy ludzi chorowao, cierpiao
i umierao. Zachorowa rwnie m Adri w czasie podry
do Europy - tej samej podry, podczas ktrej zgodzi si
roztoczy opiek nad 11-letnim, osieroconym cyborgiem.
Cinder miaa niewiele wspomnie dotyczcych tego czo
wieka, ale pamitaa, jak wywoono go na kwarantann,
a Adri wrzeszczaa, e nie moe jej zostawi z tym czym.
Adri nigdy nie wspominaa o swoim mu i w mieszka
niu pozostao niewiele ladw jego obecnoci. O tym, e
kiedykolwiek istnia, przypomina jedynie rzd holograficz
nych odznak i grawerowanych medali ustawiony na gzym
sie kominka - nagrody zdobywane na midzynarodowych
targach technologicznych przez trzy lata z rzdu. Cinder
nie miaa bladego pojcia, co udao mu si wynale. Co
kolwiek to byo, najwyraniej nie zyskao popularnoci, bo
gdy umar, pozostawi rodzin w zasadzie bez rodkw do
ycia.

Widoczne na ekranie wystpienie ksicia zostao prze


rwane wkroczeniem na podium nieznajomego mczyzny
ktry wrczy ksiciu Kaiowi notatk. Oczy ksicia zaszy
mg. Transmisj przerwano.
Kancelari prasow zastpio biurko przed niebieskim
ekranem, za ktrym siedziaa kobieta o twarzy bez wyrazu.
Emocje zdradzay jedynie pobielae kostki jej doni opar
tych na blacie.
- Przerywamy konferencj prasow Jego Cesarskiej Wy
sokoci najnowsz informacj na temat stanu zdrowia Jego
Cesarskiej Moci Cesarza Rikana. Cesarski lekarz poinfor
mowa nas, e Jego Cesarska Mo wszed wanie w trze
cie stadium letumosis.
Krawcow zatchno. Gwatownie wyja z ust wszyst
kie szpilki.
Cinder opara si o framug. Nie pomylaa nawet
o tym, by przekaza ksiciu Kaiowi wyrazy wspczucia albo
yczenia powrotu do zdrowia dla cesarza. Musia uzna, e
jest pozbawiona jakiejkolwiek wraliwoci. Albo po prostu
niewiadoma.
- Dokada si wszelkich stara, by w tym momencie za
pewni komfort Jego Cesarskiej Moci. Urzdnicy dworscy
przekazali nam, e naukowcy nie ustaj w pracach nad
szczepionk. Nadal pilnie poszukiwani s ochotnicy do te
stw antidotum, a jednoczenie trwa pobr cyborgw.
- Ze wzgldu na stan zdrowia cesarza naroso wiele kon
trowersji wok 126. Dorocznego Festiwalu Pokoju, ale
ksi Kaito przekaza przedstawicielom prasy, e festiwal
bdzie przebiega zgodnie z planem. Ksi ma nadziej, e

festiwal przyniesie rado obywatelom w tych tragicznych


czasach. - Spikerka zawahaa si, cho przed oczami miaa
z pewnoci prompter. Twarz jej zagodniaa, a w bezbarw
nym gosie pojawia si melodyjna nuta. - Niech yje cesarz.
Krawcowa wymamrotaa zwyczajow odpowied. Ekran
zgas ponownie, po czym podjto przerwan transmisj
konferencji prasowej, ale ksi Kai opuci ju podium,
a rozemocjonowani dziennikarze zdawali relacje przed ka
merami swoich stacji.
- Znam cyborga, ktry mgby na ochotnika zgosi si
do testowania szczepionek - powiedziaa Pearl. - Po co
czeka na pobr?
Cinder posaa piorunujce spojrzenie Pearl, ktra bya
prawie o pitnacie centymetrw od niej nisza, chocia
niemal o rok starsza.
- wietny pomys - skomentowaa. - Mogaby dosta
prac, dziki ktrej opaciaby swoj liczn sukienk.
Pearl prychna.
-

T o rodziny ochotnikw dostaj refundacj, drucia

ny bie.
Pobr cyborgw zosta uruchomiony przez zesp cesar
skich badaczy rok temu. Kadego ranka losowano spord
tysicy mieszkajcych we Wsplnocie Wschodniej cyborgw
nowy numer I D . Wylosowanych zwoono z miast tak odle
gych jak Bombaj i Singapur, aby suyli za krliki dowiad
czalne w testach antidotum. Utrzymywano, e jest to za
szczyt, honorowe powicenie ycia dla dobra ludzkoci,
ale byo to jedynie przypomnienie, e cyborgw nie obej
moway ludzkie prawa. Wielu z nich otrzymao z hojnych

rk naukowcw drugie ycie i z tego powodu zawdziczali


swoje istnienie tym, ktrzy ich stworzyli. Byli szczciarza
mi, ktrzy wywinli si mierci, a przynajmniej tak po
wszechnie sdzono. Powicenie ich w pierwszej kolejnoci
na otarzu bada nad lekiem wydawao si decyzj ze
wszech miar suszn.
-

N i e moemy zgosi Cinder na ochotnika - powie

dziaa Peony mnc spdnic w rkach. - Potrzebuj jej, e


by naprawia mj mobilny ekran.
Pearl pocigna nosem i odwrcia si do nich plecami,
a Peony wykrzywia twarz w zoliwym grymasie.
- Przestacie si sprzecza - powiedziaa Adri. - Peony,
gnieciesz swoj sukni.
Cinder cofna si do holu, a krawcowa wrcia do pra
cy. Iko bya ju dwa kroki przed ni, z ochot porzucajc
towarzystwo Adri.
Oczywicie Cinder doceniaa to, e Peony stana w jej
obronie, ale wiedziaa, e i tak nie bdzie to miao adnego
znaczenia. Adri nigdy nie zgosiaby jej do testw, ponie
wa w ten sposb pozbawiaby si jedynego rda docho
dw, a Cinder nie miaa wtpliwoci, e jej macocha nie
przepracowaa w swoim yciu ani jednego dnia.
Gdyby jednak zostaa wylosowana, nie byoby odwoa
nia. A ostatnimi czasy nieproporcjonalnie wysoka liczba
wylosowanych pochodzia z Nowego Pekinu i otaczajcych
miasto przedmie.
Za kadym razem, kiedy ofiar poboru okazywaa si
nastoletnia dziewczyna, Cinder wyobraaa sobie zegar ty
kajcy w jej gowie.

ROZDZIA 3

- Jedziesz na bal! - Iko splota swoje chwytaki, jakby kla


skaa. - Musimy ci znale sukienk i buty. Nie pozwol,
eby posza w tych okropnych butach. Zdobdziemy no
we rkawiczki i...
- Czy moesz mi tu powieci? - zapytaa Cinder, wyszarpujc najwysz szuflad z szafki z narzdziami.
Przetrzsna j, pobrzkujc zapasowymi rubkami
i gniazdkami, a Iko szybciutko podjechaa bliej. Strumie
niebieskawego wiata rozproszy mrok panujcy w maga
zynku.
-

W y o b r a sobie, jakie tam bdzie jedzenie - powie

dziaa Iko. - Jakie suknie! Muzyka!


Cinder zlekcewaya j, wybierajc narzdzia i ukada
jc je na magnetycznej piersi Iko.
-

W i e l k i e nieba! Pomyl o ksiciu! Mogaby zataczy

z ksiciem Kaiem!
Cinder zamara i zerkna na olepiajce wiato Iko.
- Dlaczego ksi miaby ze mn taczy?

Wentylator Iko zaszumia, kiedy ona sama w swoich z


czach poszukiwaa odpowiedzi.
- Bo tym razem nie bdziesz miaa na twarzy smaru.
Cinder stumia miech. Prostota rozumowania andro
idw bywaa zaskakujca.
- Przykro mi, e musz ci rozczarowa, Iko - powie
dziaa, zatrzaskujc szuflad i przechodzc do nastpnej ale nie wybieram si na bal.
Wentylator Iko momentalnie ucich, po czym ponownie
zaszumia.
- Nie przetwarzam.
- Spdziam poow ycia, oszczdzajc na now stop.
Gdybym jednak nawet zdobya pienidze, dlaczego miaa
bym wydawa je na sukni, buty albo rkawiczki? Co za
marnotrawstwo.
-

A na co innego mogaby je wyda?

- Kompletny zestaw kluczy? Szafk na narzdzia z szufla


dami, ktre si nie zacinaj? - Zatrzasna drug szuflad ra
mieniem, by dobitnie zaakcentowa swoj uwag. - Kaucj
na wasne mieszkanie, w ktrym nie byabym suc Adri?
-

A d r i nie podpisaaby dokumentw zwracajcych ci

wolno.
Cinder otworzya trzeci szuflad.
- W i e m . A na pewno kosztowaoby to znacznie wicej
ni gupia sukienka. - Chwycia mechanizm zapadkowy
i gar kluczy i uoya je na blacie szafki z narzdziami. Moe zafundowaabym sobie przeszczep skry.
- Twoja skra jest w porzdku.
Cinder spojrzaa na Iko ktem oka.

- Och. Chodzi ci o czci mechaniczne.


Cinder zatrzasna trzeci szuflad, chwycia z blatu ro
boczego swoj torb i wrzucia do niej narzdzia.
- J a k mylisz, czego jeszcze moemy... Ach, lewarek.
Gdzie ja go pooyam?
- J e s t e nierozsdna - powiedziaa Iko. - Moe dostaa
by sukienk w barterze albo mogaby wzi j w komis.
Marz o tym, eby wybra si do tego sklepu z sukienkami
retro. Wiesz, o ktry mi chodzi?
Cinder buszowaa wrd przypadkowych narzdzi zgro
madzonych pod stoem.
- To bez znaczenia. Nie id.
- A l e to ma znaczenie! To bal! I ksi!
- Iko, naprawiam dla niego androida. Nie stalimy si
z dnia na dzie przyjacimi. - Wzmianka o androidzie
ksicia przywoaa inne wspomnienie i chwil pniej Cin
der wycigna lewarek spod zapasowego bienika. - A po
za tym nie ma sensu w ogle tego rozwaa, bo Adri nigdy
nie pozwoliaby mi pj na bal.
- P o w i e d z i a a , e jeli naprawisz awiar...
- J a s n e . A po tym, jak naprawi awiar? A co z mobilnym
ekranem Peony ktry cigle si psuje? Co z... - Omiota
spojrzeniem pomieszczenie i zatrzymaa wzrok na zardze
wiaym androidzie upchnitym w rogu. - Co ze starym
Gard 7.3?
-

A czego Adri moe oczekiwa od tego starocia? Nie

ma ju ogrdka. Nie ma nawet balkonu.


- Chc tylko powiedzie, e ona tak naprawd nie ma
zamiaru puci mnie na bal. Tak dugo, jak bdzie w stanie

wymyla dla mnie nowe rzeczy do naprawy, tak dugo za


wsze bd miaa jaki obowizek" do spenienia.
Cinder wrzucia do torby lewarek, wmawiajc sobie, e
w ogle jej to nie obchodzi. Wcale.
I tak nie pasowaaby do ksicego balu. Nawet gdyby
udao jej si znale rkawiczki i pantofelki ukrywajce jej
metalowe protezy, na jej mysich wosach nie utrzymayby
si loki, a na twarzy makija. Skoczyoby si na tym, e
siedziaaby gdzie obok parkietu tanecznego, namiewaa
z dziewczyn walczcych o uwag ksicia Kaia i udawaa, e
wcale nie jest zazdrosna i e nic a nic jej to nie obchodzi.
Bya jednak bardzo ciekawa, jakie podaliby tam jedzenie.
A ksi przecie j zna. Tak jakby. Na rynku by dla
niej miy. Moe poprosiby j do taca. Z uprzejmoci.
Z grzecznoci, gdyby zobaczy, e stoi tam sama.
Niemiae marzenia prysy rwnie szybko, jak zaczy
kiekowa. To niemoliwe. Nie warto nawet o tym myle.
Bya cyborgiem i nigdy nie pjdzie na bal.
- Myl, e to wszystko - rzucia, maskujc swoje roz
czarowanie dopasowywaniem paska torby na ramieniu. Jestem gotowa.
- Nie przetwarzam - powiedziaa Iko. - Jeli naprawa
awiara nie przekona Adri, eby pucia ci na bal, to po co
idziemy na to zomowisko? Jeli tak bardzo zaley jej na
pasku magnetycznym, to dlaczego sama nie pjdzie po
grzeba w tym elastwie?
- Bo - pomijajc kwesti balu - jestem przekonana, e
sprzeda ci za gar drobniakw, jeli tylko dam jej powd.
Poza tym, jak ju pojad na bal, bdziemy miay przez

chwil cae mieszkanie tylko dla siebie. Nie cieszy ci ta


perspektywa?
- J a s n e , e cieszy!
Cinder odwrcia si i zobaczya, e Peony przeciska
si przez drzwi. Nadal miaa na sobie srebrn balow suk
ni, ale teraz dekolt i rkawy byy ju ostatecznie wyko
czone. Na dekolcie pojawia si odrobina koronki pod
krelajca fakt, e w wieku czternastu lat Peony miaa ju
krgoci, o ktrych Cinder nie moga nawet marzy. Jeli
doskonale patykowate ciao Cinder kiedykolwiek miao
kobiece cechy, chirurdzy skutecznie si ich pozbyli. Teraz
byo zbyt kanciaste. Zbyt chopice. Zbyt dziwaczne z t
cik sztuczn nog.
- Udusz mam - zapowiedziaa Peony. - Doprowadza
mnie do szalestwa. Pearl musi znale ma". Moje
dziewczta tyle mnie kosztuj". adna z nich nie docenia
tego, co dla nich robi". Bla, bla, bla".
Potrzsna palcami w powietrzu, naladujc swoj
matk.
- Co ty tutaj robisz?
- Ukrywam si. Ach, i chciaam zapyta, czy zerkniesz
na mj mobilny ekran.
Wycigna zza plecw niewielkie urzdzenie i podaa je
Cinder.
Cinder wzia je, nie spuszczajc wzroku ze skrzcego
si rbka sukni Peony zmiatajcego kurz z podogi maga
zynku.
-

Z n i s z c z y s z t sukienk, a wtedy Adri z pewnoci

wpadnie w sza.

Peony pokazaa jej jzyk, ale posusznie zebraa d su


kienki, podcigajc jej rbek a do kolan.
- No i co sdzisz? - zapytaa, podskakujc na palcach
goych stp.
- Wygldasz przelicznie.
Peony rozkwita i zmia materia w palcach. Nagle jej
umiech zgas.
- Mama powinna dla ciebie rwnie zamwi sukienk.
To nie w porzdku.
- Tak naprawd wcale nie chc pj na bal.
Cinder wzruszya ramionami. Gos Peony mia w sobie
tyle wspczucia, e nie zawracaa sobie gowy tumacze
niem jej czegokolwiek. Zazwyczaj umiaa stumi za
zdro o swoje przybrane siostry - o to, e Adri nie wi
dziaa wiata poza nimi, o mikko ich doni - zwaszcza
e Peony bya jedynym czowiekiem, ktrego moga na
zwa swoim prawdziwym przyjacielem. Czua jednak wy
ranie ukucie zazdroci, gdy patrzya na Peony paraduj
c w tej sukience.
Zmienia temat.
- Co jest nie w porzdku z tym urzdzeniem?
- Znowu co mu si pomieszao.
Peony zepchna narzdzia ze stosu pustych puszek
po farbie i wybraa moliwie najczystsze miejsce, po czym
usiada, a spdnica zafalowaa wok niej. Dziewczyna
zamajtaa nogami, uderzajc pitami o plastik.
- Znowu cigaa te gupie aplikacje z celebrytami?
-N i e .
Cinder uniosa brew.

- J e d e n program jzykowy. To wszystko. Potrzebowa


am go na zajcia. Och, zanim zapomn: Iko, przyniosam
ci co.
Iko podtoczya si do Peony, a ta wycigna zza stanika
aksamitn wstk, cinek pozostawiony przez krawcow.
Kiedy tylko Iko j dostrzega, w pomieszczeniu a poja
niao.
- Dzikuj - powiedzia android, kiedy Peony zawiza
a mu wstk wok szczupego nadgarstka. - Jest urocza.
Cinder uoya mobilny ekran na blacie roboczym,
w pobliu androida ksicia Kaia.
-

P r z y j r z mu si jutro. Idziemy szuka paska magne

tycznego dla jej krlewskiej moci.


- A c h . . . Dokd idziecie?
- Na zomowisko.
- Bdzie superzabawa - zapowiedziaa Iko, nie spusz
czajc sensora z namiastki bransoletki.
- Naprawd? Mog i z wami?
Cinder si rozemiaa.
- Ona artuje. Iko wiczy si w sarkazmie.
- Mam to w nosie. Wszystko jest lepsze ni to duszne
mieszkanie.
Peony powachlowaa si doni i bezwiednie opara si
plecami o metalowe regay.
Cinder wycigna rk i przycigna j ku sobie.
- Ostronie, pamitaj o sukience.
Peony przyjrzaa si sukience, usmarowanym pkom,
a potem lekcewaco machna doni.
-

A l e naprawd mogabym? Zapowiada si obiecujco.

- Zapowiada si brud i smrd - podsumowaa Iko.


- Skd wiesz? - zapytaa Cinder. - Nie masz recepto
rw zapachowych.
- Mam niewiarygodn wyobrani.
Cinder umiechna si pgbkiem i prawie si wy
pchna swoj przybran siostr za drzwi.
- Niech bdzie, id si przebra. Ale pospiesz si. Mam
ci co ciekawego do opowiedzenia.

ROZDZIA 4

Peony uderzya Cinder w rami tak mocno, e nieomal po


pchna j na stos ysych bienikw androidw.
-

J a k moga czeka tak dugo, eby mi o tym powie

dzie? Och, w kocu jeste w domu zaledwie od - momen


cik - czterech godzin?
-

W i e m , wiem, przepraszam - kajaa si Cinder, rozma-

sowujc sobie rami. - Nie byo odpowiedniej chwili, a nie


chciaam, eby Adri si o tym dowiedziaa. Nie chciaabym,
eby to wykorzystaa.
- Kogo to obchodzi, co sobie myli mama? Ja chc to
wykorzysta. Wielkie nieba, ksi! W twojej budce! Nie
mog uwierzy, e mnie tam nie byo. Dlaczego mnie tam
nie byo?
- Bya zajta przymierzaniem jedwabi i brokatw.
- Uch. - Peony kopna poamany reflektor lecy na
ciece. - Powinna mnie powiadomi. Byabym u ciebie
w dwie sekundy, w tej niedopasowanej sukni balowej.
Uch! Nienawidz ci. Mwi powanie, nienawidz ci.

Zobaczysz go znowu? Co ja mwi, na pewno, prawda?


Moe przestan ci nienawidzi, jeli mi obiecasz, e za
bierzesz mnie ze sob. W porzdku? Umowa stoi?
- Znalazam! - krzykna Iko, ktra wyprzedzia je o po
nad dziesi metrw.
J e j reflektor wskazywa korpus przerdzewiaego awiara,
w ktrego cieniu zalega stos mieci.
- No wic? Jaki on jest? - dopytywaa si Peony, z tru
dem dotrzymujc kroku przybranej siostrze, ktra ruszya
w kierunku uziemionego pojazdu.
Peony zachowywaa si tak, jakby ju samo przebywanie
w pobliu Cinder rwnao si przebywaniu w pobliu Jego
Cesarskiej Wysokoci.
-

N i e wiem - powiedziaa Cinder, podnoszc mask

pojazdu i opierajc j na podprce. - Ha, rewelacja, nikt


go do tej pory nie wypatroszy.
Iko umkna Cinder z drogi.
- By na tyle uprzejmy, e nie zwrci uwagi na gigan
tyczn plam smaru na jej czole.
Peony zatchno ze zgrozy.
- O nie!
- No i o co chodzi? Jestem mechanikiem, a mechanicy
si brudz. Jeliby chcia mnie zobaczy odpicowan, to
mgby wczeniej wysa wiadomo. Iko, przydaoby mi
si tutaj troch wiata.
Iko pochylia gow, owietlajc komor silnika. Po dru
giej stronie Cinder Peony cmokna ze wspczuciem.
- Moe uzna, e to znami?
- Dziki, ta myl sprawia, e teraz czuj si lepiej.

Cinder wycigna z torby obcgi. Noc bya bezchmur


na i chocia una bijca od miasta nie pozwalaa dostrzec
gwiazd, ostry sierp ksiyca majaczy na horyzoncie. Wygl
da jak pice oko zezujce przez mg.
-

C z y w rzeczywistoci jest rwnie przystojny jak na

ekranie?
-

T a k - odpowiedziaa Iko. - A nawet bardziej. I jest

niesamowicie wysoki.
-

D l a ciebie wszyscy s wysocy. - Peony opara si

o przedni zderzak i wspara rce na biodrach. - A poza tym


chciaabym pozna zdanie Cinder.
Cinder przestaa grzeba obcgami w silniku, owadnita
wspomnieniem beztroskiego umiechu ksicia. Chocia Kai
od dawna by jednym z ulubionych tematw Peony - nale
aa prawdopodobnie do jego wszystkich fanklubw - Cin
der nigdy nie przyszoby do gowy, e bdzie podziela jej
zachwyty. Tak naprawd zawsze sdzia, e sabo Peony do
celebrytw bya do gupiutka i raczej dziecinna. Ksi
Kai to, ksi Kai tamto". Niespenialne marzenia.
Ale teraz...
Wyraz twarzy Cinder musia by bardzo wymowny, bo
Peony nagle pisna, przysuna si do niej, obja j w talii
i zacza podskakiwa.
- W i e d z i a a m ! Wiedziaam, e tobie te si spodoba!
Nie mog uwierzy w to, e go spotkaa! To nie w porzd
ku! Czy ju mwiam, jak bardzo ci nienawidz?
- Tak, tak, syszaam to ju - powiedziaa Cinder, wyswobadzajc si z obj Peony. - A teraz id si ekscytowa
gdzie indziej. Prbuj pracowa.

Peony wykrzywia twarz w nieuprzejmym grymasie i od


biega na bok, wirujc wrd stert mieci.
- No i co jeszcze? Opowiedz mi wszystko ze szczega
mi. Co powiedzia? Co zrobi?
- Nic - odrzeka Cinder. - Poprosi mnie tylko, ebym
mu naprawia androida. - Zdja pajczyny z czego, co
kiedy stanowio panel soneczny awiara, ale teraz byo ju
tylko plastikow pokryw. Cinder wzbia sobie przed twa
rz tuman kurzu i cofna si gwatownie, tumic kaszel.
- Zapadka?
Iko odczepia zapadk od swojej piersi i podaa j Cinder.
- Co to za android? - zapytaa Peony.
Cinder wydobya alternator i postawia go na ziemi
obok awiara.
- Stary.
- Tutor 8.6 - powiedziaa Iko. - Starszy ode mnie. Ksi
powiedzia, e przyjdzie na rynek w przyszym tygodniu,
eby go odebra.
Peony kopna przerdzewia puszk oleju lec na jej
drodze, a potem pochylia si nad silnikiem.
- W wiadomociach mwili, e rynek bdzie zamknity
przez cay nastpny tydzie z powodu wybuchu zarazy.
-

O c h . . . Nie syszaam o tym. - Cinder wytara rce

o spodnie i zajrzaa do dolnej czci komory silnika. - No


to chyba bdziemy musiay podrzuci go do paacu.
- Tak! - Peony podskoczya w miejscu. - Pjdziemy ra
zem i bdziesz mnie moga przedstawi, i...
-

H a ! - Cinder si rozpromienia, widzc, co znalaza

w rodku. - Pasek magnetyczny.

Peony opara policzek na doni i powiedziaa gono:


- A potem on mnie rozpozna na balu i zataczy ze mn,
a Pearl zsinieje z zazdroci.
Rozemiaa si, jakby doprowadzanie starszej siostry do
szau byo jej najwikszym yciowym osigniciem.
-

J e l i uda nam si naprawi androida przed balem -

dodaa Cinder.
Wybraa klucz z paska narzdzi zapitego na biodrach.
Nie chciaa mwi Peony, e ksi Kai prawdopodobnie
nie kwituje osobicie odbiorw przesyek w paacu.
Peony machna rk.
- W s z y s t k o jedno, kiedykolwiek.
- Chciaabym pj na bal - powiedziaa Iko, wpatrujc
si w horyzont. - Niewpuszczanie androidw to dyskrymi
nacja.
- Skieruj zatem petycj do rzdu. Jestem pewna, e Pe
ony z radoci przedstawi twoj spraw bezporednio same
mu ksiciu. - Cinder zacisna do na kulistej gowie Iko
i si skierowaa jej reflektor z powrotem na mask pojazdu.
- A teraz si nie ruszaj. Prawie mi si udao odczepi z tej
strony. - Przyczepia klucz do piersi Iko, a potem wyszarp
na pasek z ramki, pozwalajc mu z brzkiem spa na zie
mi. - Z jednej strony si udao, jeszcze druga.
Obesza awiar z drugiej strony, usuwajc z drogi mieci,
eby Iko nie zatkay bienikw.
Peony posza za ni i wspia si na baganik awiara, sia
dajc na podkulonych nogach.
- Wiesz, niektrzy mwi, e na balu ksi bdzie szu
ka narzeczonej.

- Narzeczonej! - westchna Iko. - Jakie to romantyczne.


Cinder pooya si na boku za tylnym zderzakiem awiara i odpia niewielk latark od paska z narzdziami za
pitego na biodrach.
- Czy moesz mi jeszcze raz poda ten klucz?
- Syszaa, co powiedziaam? Narzeczonej, Cinder. Ju
widz sowo: ksiniczka.
-

A ja widz sowo: niemoliwe. Ile on ma lat? Dzie

witnacie?
Cinder wetkna latark w zby i wzia klucz od Iko.
ruby z tyu, lepiej chronione przez nadwieszon kabin,
nie byy tak przerdzewiae i poluzowanie ich wymagao za
ledwie kilku obrotw.
- Osiemnacie i p - doprecyzowaa Peony. - I to jest
prawda. Wszystkie rda przeciekw zaprzeczaj.
Cinder prychna.
- Polubiabym ksicia Kaia bez zastanowienia.
- J a te - powiedziaa Iko.
Cinder wyplua latark i przesuna si do czwartego rogu.
- Podobnie jak caa reszta dziewczyn we Wsplnocie.
- A ty nie, akurat - achna si Peony.
Cinder nie odpowiedziaa, luzujc ostatni rub trzyma
jc pasek. W kocu puci i z brzkiem spad na ziemi.
- No, mam ci. - Cinder wysuna si zza samochodu
i wetkna klucz oraz latark do kieszeni na ydce, zanim
wreszcie si wyprostowaa. - Widzicie jakie inne awiary
warte rozgrzebania, skoro ju tu jestemy?
Wycigna pasek spod awiara, zoya go na zaamaniach,
tworzc w ten sposb bardziej porczny metalowy prt.

- Rzeczywicie, co tam widziaam. - Iko szperaa re


flektorem po otaczajcych je hadach zomu. - Nie jestem
pewna, co to by za model.
- Doskonale. Prowad.
Cinder ponaglia androida paskiem. Iko ruszya, mru
czc co o utkniciu na zomowisku, kiedy Adri siedzi so
bie w czystym i przytulnym domu.
- Poza tym - powiedziaa Peony, zeskakujc z bagani
ka - plotka, e bdzie szuka narzeczonej na balu, jest
znacznie lepsza ni te pozostae plotki.
- Niech zgadn: e ksi Kai jest tak naprawd Mar
sjaninem? Czy te, wiem, wiem, e ma dziecko z nieprawe
go oa z kim ze stray, prawda?
- A n d r o i d y ze stray mog mie dzieci?
-N i e .
Peony fukna, zdmuchujc sobie loczek z policzka.
- No c, jest jeszcze gorzej. Mwi si, e negocjowano
jego maestwo z... - jej gos przeszed w przenikliwy
szept - krlow Levan.
-

K r l o w . . . - Cinder zmartwiaa i zakrya usta rk,

rozgldajc si wok, jakby kto ukryty w zwaach mieci


mg ich podsuchiwa. Odja rk od ust, ale nie podnio
sa gosu. - Peony, naprawd. Te brukowce robi ci wod
z mzgu.
- Te wolaabym w to nie wierzy, ale wszyscy to powta
rzaj. To dlatego ta diabelna ambasador krlowej rezyduje
w paacu, eby trzyma rk na pulsie i doprowadzi do za
warcia tego zwizku. To wszystko czysta polityka.
- Nie sdz. Ksi Kai nigdy by si z ni nie oeni.

- Skd moesz to wiedzie?


Jednak Cinder wiedziaa. Moe nie znaa si na midzygalaktycznej polityce, ale wiedziaa wystarczajco duo, by
nie mie wtpliwoci, e ksi Kai byby gupcem, gdyby
oeni si z krlow Levan.
Spojrzaa na nieporuszony Ksiyc i ramiona pokrya jej
gsia skrka. Ksiyc zawsze wpdza j w stan lekkiej pa
ranoi, jakby jego mieszkacy mogli j obserwowa i wystar
czyo wpatrywa si w niego wystarczajco dugo, by zwr
ci na siebie ich uwag. Nonsensowne przesdy, ale wszyst
ko, co dotyczyo Lunarw, przenikaa aura niesamowitoci
i zabobonu.
Lunarzy byli potomkami Ziemian, ktrzy zaoyli na
Ksiycu koloni setki lat wczeniej, ale nie byli ju ludmi.
Ludzie utrzymywali, e Lunarzy potrafi wpywa na bieg
myli - sprawia, e czowiek widzi i odczuwa rzeczy nieist
niejce, postpuje w sposb sprzeczny ze swoimi zamiara
mi. Ich nadnaturalne moce uczyniy z nich ras chciw i bru
taln, a krlowa Levana bya z nich wszystkich najgorsza.
Mwiono, e wiedziaa, kiedy wspominano jej imi na
wet tysice kilometrw dalej. Nawet na Ziemi.
Mwiono, e zamordowaa swoj starsz siostr, krlo
w Channary, aby obj po niej tron. Mwiono, e zlecia
zabjstwo wasnego ma, by zyska swobod zawarcia ko
rzystniejszego zwizku. Mwiono, e zmusia swoj pasier
bic do samookaleczenia, bo uroda tej sodkiej trzynasto
latki przekroczya granice tolerancji zazdrosnej krlowej.
Mwiono, e zabia swoj siostrzenic bdc jedyn
pretendentk do tronu. Ksiniczka Selena miaa zaledwie

trzy lata, gdy w pokoju dziecicym wybuch poar, w kt


rym zginy ona i jej piastunka.
Niektrzy zwolennicy teorii spiskowych byli przeko
nani, e ksiniczka przeya i teraz gdzie si ukrywa,
czekajc na odpowiedni chwil, by upomnie si o koro
n i zakoczy tyrani Levany, ale Cinder wiedziaa, e
przez ludzi powtarzajcych takie plotki przemawiaa je
dynie rozpacz. W popioach odnaleziono resztki ciaa
dziecka.
- Tutaj. - Iko uniosa rk i zastukaa w metalow pyt
wystajc z ogromnej sterty mieci, co wprawio Cinder
w konsternacj.
Odepchna drczce j myli. Ksi Kai nigdy nie oe
niby si z t wiedm. Nigdy nie polubiby Lunarki.
Cinder odsuna na bok kilka przerdzewiaych puszek
po aerozolach i stary materac, spod ktrego wyoni si
przd awiara.
- Nieze oko. - Wsplnie odgarny wystarczajco duo
mieci, by odsoni cay przd pojazdu. - Nigdy nie widzia
am czego takiego - powiedziaa Cinder, przesuwajc do
ni po podziurawionych chromowanych zdobieniach.
- Ohydne - skrzywia si Peony. - Obrzydliwy kolor.
- Musi by naprawd stary.
Cinder znalaza zasuwk i otworzya mask. A si cof
na i zamrugaa, kiedy zobaczya pltanin kabli i plastiku.
Naprawd stary". Zerkna na przedni cz silnika, ale
podwozie skrywao klamry paska magnetycznego przed jej
wzrokiem.
- Ciekawe. Czy moesz skierowa wiato tutaj?

Cinder pochylia si nad znaleziskiem. Mocniej cign


a koski ogon, zanim wlizna si pod awiar, odsuwajc
na bok stert starych czci, ktre rdzewiay w chaszczach
poniej.
-

W i e l k i e nieba - zamruczaa, kiedy ju moga zajrze

mu w trzewia. wiato reflektora Iko przesczao si na d


przez kable i druty, przewody i kolektory, ruby i nakrtki.
- To zabytek.
- W kocu to zomowisko - powiedziaa Peony.
-

M w i powanie. Nigdy czego takiego nie widzia

am.
Cinder przecigna doni po gumowym kablu.
wiato przesuwao si w przd i w ty, kiedy sensor Iko
przyglda si silnikowi z gry.
- J a k i e uyteczne czci?
- Dobre pytanie. - Obraz widziany przez Cinder przy
bra niebieski odcie, kiedy wczya swoje poczenie sie
ciowe. - Czy moesz poda mi numer VIN widoczny na
przedniej szybie?
Wyszukaa numer podany jej przez Peony i w cigu kil
ku minut zaadowaa plany awiara. Na obserwowany przez
ni silnik naoy si obraz projektu technicznego.
- W y d a j e si nienaruszony - wymamrotaa, przesuwajc
koniuszkami palcw po wizkach kabli biegncych nad jej
gow. Podya za nimi wzrokiem i przechylia gow, pr
bujc przeledzi drog wiodc przez we, wielokrki
i osie i rozszyfrowa mechanizm dziaania tego wszystkie
go. - Niesamowite.
- Nudzi mi si - ziewna Peony.

Cinder westchna, poszukaa na modelu paska magne


tycznego, ale w polu widzenia pulsowaa tylko zielona infor
macja o bdzie. Sprbowaa tylko magnetyczny", potem
tylko pasek", wreszcie trafia. Na modelu podwietlono gu
mowy pasek przechodzcy przez szereg przekadni, zamkni
ty w metalowej obudowie - co, co nosio nazw paska roz
rzdu. Cinder zmarszczya brwi, signa w gr i wymacaa
ruby oraz podkadki mocujce pokryw do bloku silnika.
Bya przekonana, e paskw rozrzdu nie wykorzysty
wano od czasu uznania silnikw spalinowych za przeytek.
Z wysikiem przekrzywia szyj na bok. W gbokim cie
niu pod pojazdem moga wyodrbni obok siebie ksztat
czego okrgego poczonego z poprzeczkami powyej. To
byo koo.
-

To nie awiar. To samochd. Samochd z silnikiem

benzynowym.
- Naprawd? - zdziwia si Peony. - Sdziam, e samo
chody s... bo ja wiem... prestiowe.
Cinder wybucha witym oburzeniem.
-

M a j charakter - orzeka, przesuwajc domi po

bieniku opony.
- A zatem - powiedziaa Iko sekund pniej - to ozna
cza, e nie moemy wykorzysta adnej z jego czci.
Cakowicie ignorujc androida, Cinder z zapaem bada
a stojc nad ni maszyn. Miska olejowa, wtrysk paliwa,
rury wydechowe.
- Pochodzi z drugiej ery.
- F a s c y n u j c e . Nie... - zacza Peony, zapiszczaa nagle
i zeskoczya z samochodu do tyu.

Cinder rzucia si w jej stron tak szybko, e uderzya


gow w przedni amortyzator.
- Peony, co si stao?
- Z okna przed sekund wyskoczy szczur! Wielki, gru
by i wochaty! Ohyda!
Cinder jkna i ponownie uoya si na ziemi, masujc
sobie czoo. Dwa obraenia gowy w cigu jednego dnia.
J a k tak dalej pjdzie, niedugo bdzie musiaa kupi sobie
nowy panel sterowania.
-

M u s i a uwi sobie gniazdo w tapicerce. Pewnie go

przestraszyymy.
- My przestraszyymy jego? - Gos Peony dra. - Czy
mogybymy si ju std zabra?
Cinder westchna.
- Dobra.
Pozbya si planw samochodu z pola widzenia i wyli
zna spod samochodu, apic za wycignite w jej stron
chwytaki Iko.
- Sdziam, e wszystkie samochody z silnikami spali
nowymi s w muzeach - westchna w zamyleniu, wyczesujc sobie z wosw pajczyny.
- Nie jestem pewna, czy ten egzemplarz by tam pasowa
- powiedziaa Iko, a jej sensor pociemnia z obrzydzenia.
- Przywouje skojarzenia z gnijc dyni.
Cinder z brzkiem zamkna mask, a ogromna chmu
ra pyu spowia androida.
-

A co z twoj niesamowit wyobrani? Odrobina tro

ski i porzdne czyszczenie mogyby przywrci mu jego


chwa.

Pieszczotliwie dotkna maski. Kopulasta karoseria sa


mochodu miaa topomaraczowy odcie, ktry w wiet
le reflektora Iko sprawia do mde wraenie - wspcze
nie nikt nie wybraby takiego koloru - ale jeli wzi pod
uwag zabytkow form samochodu, to wydawa si nie
mal czarujcy. Z pustki potrzaskanych wiate wyzieraa
rdza, a jej pasmo cigno si wzdu podziurawionego
zderzaka. Brakowao jednego z tylnych okien, ale siedze
nia byy w niezym stanie, cho podziurawione, pokryte
pleni i prawdopodobnie zamieszkane przez wicej zwie
rzt ni ten jeden szczur. Na kierownicy i desce rozdziel
czej czas odcisn swoje nieznaczne pitno.
- Moe mogybymy nim uciec.
Peony zerkna przez okno pasaera.
- Uciec? Od czego?
- A d r i . Nowego Pekinu. Wyjecha ze Wsplnoty. Mo
gybymy pojecha do Europy!
Cinder przesza na stron kierowcy i rkawiczk stara
brud z okna. Przy pododze zamajaczyy trzy peday. Cho
cia awiary byy sterowane komputerowo, przeczytaa wy
starczajco duo o starych technologiach, eby mie pojcie,
jak dziaa sprzgo, a nawet o tym, jak si nim posugiwa.
- Tym zomem nie dojechaybymy nawet do granic mia
sta - prychna Peony.
Cinder cofna si i otrzepaa donie. Prawdopodobnie
miay racj. Moe to nie by pojazd jak z bajki, moe to nie
by klucz do wolnoci, ale pewnego dnia uda jej si wyrwa
z Nowego Pekinu. Znajdzie miejsce, gdzie nikt nie bdzie
jej zna ani wiedzia, czym jest.

Do tego nie byoby nas sta na benzyn - cigna

Iko. - Nawet za twoj now stop nie dostaybymy tyle


pienidzy, eby std wyjecha. Do tego dochodz opaty za
zanieczyszczanie rodowiska. Nie mwic o tym, e ja bym
do tego nie wsiada. Pod tymi siedzeniami szczury zosta
wiay odchody zapewne przez cae dziesiciolecia.
Peony skrcio z obrzydzenia, a Cinder si rozemiaa.
- Dobra, api. Nie bd was zmusza, ebycie go do
pchay do domu.
- Uff, ju si baam - powiedziaa Peony.
Umiechna si, bo tak naprawd wcale si nie baa,
i strzepna wosy z ramienia.
Cinder uchwycia co spojrzeniem - ciemn plamk po
niej obojczyka Peony, widoczn tu powyej konierzyka
jej koszulki.
- Nie ruszaj si - powiedziaa i wycigna rk.
Peony zrobia co dokadnie przeciwnego, w panice tu
kc wyimaginowane stworzenia na swojej klatce piersiowej.
- Co? Co to jest? Jaki robal? Pajk?
- Mwiam, eby si nie ruszaa! - Cinder zapaa Pe
ony za nadgarstek, potara plamk i zmartwiaa.
Pucia rami Peony i cofna si, potykajc.
- Co? Co to jest? - Peony zacza si cign za koszul
k, prbujc dostrzec to co, i w tym momencie zauwaya
drug plamk na grzbiecie doni.
Zblada jak ciana i spojrzaa na Cinder.
-

W y . . . wysypka? - wyjkaa. - Od samochodu?

Cinder przekna lin i zbliya si do niej z waha


niem, wstrzymujc oddech. Signa ponownie do konie-

rzyka Peony i odcigna tkanin w d. Plamka bya teraz


doskonale widoczna w wietle ksiyca. Czerwie otoczo
na sin purpur. Palce jej dray. Odsuna si, napotykajc
spojrzeniem wzrok Peony.
Dziewczyna krzykna.

ROZDZIA 5

Przenikliwe wrzaski Peony niosy si po zomowisku,


wsikajc w szczeliny popsutych maszyn i przestarzaych
komputerw, a interfejs suchowy Cinder nie by w sta
nie ich wyciszy. Gos Peony zaama si nagle w ataku hi
sterii.
Cinder draa i nie moga ruszy si z miejsca. Chciaa
pocieszy Peony i jednoczenie uciec.
Jak to si mogo sta? Peony bya moda i zdrowa. Nie
moga zachorowa.
Peony pakaa, nieustannie pocierajc plamki na skrze.
Poczenie sieciowe Cinder uaktywnio si samoczyn
nie, jak zawsze gdy Cinder nie potrafia myle samodziel
nie. czyo si, wyszukiwao i przekazywao informacje,
ktrych Cinder nie chciaa zna.
Letumosis. Bkitna gorczka. wiatowa pandemia.
Setki tysicy zmarych. Nieznana przyczyna, brak skutecz
nych metod leczenia.
- Peony...

Ostronie wycigna rk w jej stron, ale Peony cof


na si, wycierajc mokre policzki i nos.
- Nie podchod do mnie! Zarazisz si. Obie si zarazicie.
Cinder cofna do. Usyszaa pracujcy obok wentyla
tor Iko. Zobaczya wiateko bdzce po Peony, po zomo
wisku, ktre migao zowieszczo. Bya przeraona.
- Powiedziaam, cofnij si!
Peony pada na kolana, trzymajc si za brzuch.
Cinder cofna si o dwa kroki i zatrzymaa, patrzc, jak
Peony koysze si w ty i w przd w wietle rzucanym przez
niewielki reflektorek Iko.
-

M u s z . . . musz wezwa awiar ratunkowy. eby...

eby przyjecha i ci zabra".


Peony nie odpowiedziaa. Trzsa si na caym ciele.
Cinder syszaa, jak wrd ka szczkaj jej zby.
Cinder zadraa. Potara ramiona, szukajc na nich la
dw plamek. Cho nie dostrzega ani jednej, nieufnie spoj
rzaa na praw rkawiczk, nie majc odwagi jej zdj
i sprawdzi.
Zrobia jeszcze jeden krok w ty, kryjc si w cieniu rzu
canym przez stojce na zomowisku maszyny. Zaraza. Bya
tutaj. W powietrzu. W mieciach. Ile czasu mija od mo
mentu zaraenia do pojawienia si pierwszych objaww?
A moe...
Pomylaa o Chang Sachy na rynku. Przeraony tum
uciekajcy spod jej budki. Wycie syren.
cisno j w odku.
Czy to bya jej wina? Czy przywloka zaraz z rynku do
domu?

Ponownie zbadaa ramiona, cierajc niewidoczne ro


baczki pezajce po skrze. Potkna si, robic kolejny
krok w ty. Czaszka pkaa jej od ka Peony i Cinder mia
a wraenie, e za chwil si udusi.
Na siatkwce byska czerwony sygna alarmowy, infor
mujc j o wzrocie poziomu adrenaliny. Cinder mrugna
i usuna go z pola widzenia, a potem z blem wywoaa
poczenie i nie zastanawiajc si duej, wysaa prost
wiadomo:
SYTUACJA AWARYJNA. ZOMOWISKO DZIELNICY TAIHANG.
LETUMOSIS.
Zacisna szczki, czujc bolesne pieczenie oczu. Rw
cy bl gowy by sygnaem, e powinna zanosi si paczem
razem ze swoj siostr.
- Dlaczego? - wyjkaa Peony. - Co takiego zrobiam?
- Nic nie zrobia - odpowiedziaa Cinder. - To nie two
ja wina.
Ale by moe moja".
- Co mam teraz zrobi? - zapytaa Iko niemal bezgonie.
-

N i e wiem - powiedziaa Cinder. - Awiar jest ju

w drodze.
Peony wytara nos ramieniem i podniosa czerwone od
paczu oczy.
- Musicie i. Zarazicie si.
Cinder zakrcio si w gowie i zorientowaa si, e od
dycha zbyt pytko. Zanim zaczerpna gboki oddech, cof
na si jeszcze o krok.

- Moe ju to zapaam. Moe to moja wina, e ty to za


paa. Wybuch zarazy dzi na rynku... Nie sdziam, e mo
gam by na tyle blisko, ale... Peony, przepraszam.
Peony zacisna powieki i ukrya twarz w doniach. J e j
brzowe wosy byy teraz bezadn pltanin kosmykw
spywajcych na ramiona i odcinajcych si ostro od bladej
skry. Dostaa czkawki i zaszlochaa bezradnie.
- Nie chc z nimi i.
-Wiem.
Cinder nie wymylia nic innego. Nie bj si"? Wszyst
ko bdzie dobrze"? Nie potrafia kama, zwaszcza gdy
kamstwo byo tak oczywiste.
- C h c i a a b y m mc co... - urwaa. Usyszaa syreny, za
nim ich dwik dotar do Peony. - Tak mi przykro.
Peony wytara nos rkawem, rozmazujc na nim gile. Nie
przestawaa paka. Dopiero wtedy, gdy dobiego j wycie
syren, poderwaa gow. Wbia wzrok w odlegy wjazd na
zomowisko widoczny midzy kupami mieci. Oczy rozsze
rzyy si jej z przeraenia, usta zadray, twarz zblada.
Serce Cinder niemal przestao bi.
Nie moga cofn czasu. Jeli miaa si zarazi, to si ju
zarazia.
Upada na kolana i chwycia Peony w ramiona. Pasek z na
rzdziami wbi si jej w biodro, ale nie zwrcia na niego uwa
gi. Peony zapaa j za koszulk i rozszlochaa si na nowo.
- Tak mi przykro.
- Co powiesz mamie i Pearl?
Cinder przygryza wargi.
- Nie wiem... Chyba prawd.

Czua, e zbiera jej si na wymioty. Moe to by znak.


Moe ble odka to jeden z objaww. Spojrzaa na przed
rami, ktrym przytulaa do siebie Peony. Nadal adnych
ladw plam.
Peony odepchna j od siebie i osuna si na ziemi.
- Trzymaj si ode mnie z daleka. Moe jeszcze nie jeste
chora. Ale jeli ci tu znajd, zabior ci razem ze mn.
Musisz si std wydosta.
Cinder si zawahaa. Usyszaa zgrzyt bienikw na
odamkach plastiku i aluminium. Nie chciaa zostawia Pe
ony, ale jeli jeszcze si nie zarazia?
Usiada na pitach, a potem powoli wstaa. Spomidzy
cieni wypezy te wiata.
Prawa rka Cinder pocia si w rkawiczce. Jej oddech
ponownie si spyci.
- Peony...
- I d ! Id std!
Cinder zrobia krok w ty. I jeszcze jeden. Jakie mgliste
wspomnienie kazao jej si zatrzyma i podnie zwinity
pas magnetyczny. Ruszya do wyjcia, czujc, e jej ludzka
noga jest rwnie odrtwiaa jak proteza. cigay j rozpacz
liwe kania Peony.
Natkna si na trzy biae androidy tu za rogiem. Mia
y te sensory i czerwone krzye wymalowane na go
wach. Dwa z nich pchay przed sob lekko unoszce si
nad ziemi nosze.
-

C z y to pani jest ofiar letumosis? - zapyta jeden

z nich bezbarwnym gosem, unoszc skaner tosamoci.


Cinder nie uniosa nadgarstka.

N i e , moja siostra Linh Peony. Ona... ona jest tam,

na lewo.
Droidy medyczne z noszami odjechay ciek wiodc
w lewo.
- Czy miaa pani bezporedni kontakt z ofiar w cigu
ostatnich dwunastu godzin? - zapyta pozostay na miejscu
android.
Cinder otworzya usta i si zawahaa. odek cisn jej
si ze strachu i poczucia winy.
Moga skama. Nie byo adnych dowodw na to, e
zostaa ju zaraona, jeli jednak zabior j na kwarantan
n, bdzie bez szans.
A jeli wrci do domu, moe wszystkich zarazi. Adri.
Pearl. Te rozemiane, piszczce dzieciaki ganiajce si po
korytarzach.
Prawie nie usyszaa wasnego gosu.
-Tak.
- Czy ma pani objawy?
- N... nie. Nie wiem. Troch krci mi si w gowie, ale
nie... - urwaa.
Droid medyczny podjecha do niej, skrzypic bienika
mi po gruntowej drodze. Cinder odsuna si od niego
chwiejnie, ale nic nie powiedzia, tylko powoli zbliy si do
niej, a ydki Cinder przywary do rdzewiejcego kontene
ra. Wycign w jednym z chwytakw skaner tosamoci,
a potem z jego korpusu wyonia si trzecia rka ze strzy
kawk w miejsce chwytakw.
Cinder zadraa, ale nie opieraa si, kiedy chwyci j za
prawy nadgarstek i wbi ig. Wzdrygna si, patrzc, jak

ciemny pyn, prawie czarny w tym wietle rzucanym


przez reflektor androida, zosta wcignity do strzykawki.
Nie baa si igie, ale wiat nagle niebezpiecznie si zakoysa. Android wyj ig w chwili, w ktrej osuna si na
kontener.
- Co robisz? - wyszeptaa.
- Rozpoczynam badanie krwi pod ktem patogenw letumosis.
Cinder usyszaa silniczek uruchamiajcy si wewntrz
androida, a ledwo syszalne piski sygnalizoway rozpocz
cie kolejnych etapw. wiateko androida przygaso, kiedy
zasoby jego mocy obliczeniowej zostay skierowane do in
nych zada.
Wstrzymywaa oddech tak dugo, a w kocu wczy si
jej panel sterowania, ktry zmusi j do zaczerpnicia po
wietrza.
- ID - powiedzia android, wycigajc ku niej skaner.
Czerwone wiato przesuno si nad jej nadgarstkiem
i skaner zapiszcza. Android schowa go w swoim pustym
korpusie.
Zacza si zastanawia, ile czasu zabierze stwierdzenie,
czy jest nosicielem, co potwierdzioby, e nie miaa racji.
Pod kadym wzgldem.
Dobieg j odgos zbliajcych si bienikw. Odwr
cia gow i zobaczya dwa androidy z Peony na noszach.
Siedziaa, obejmujc kolana ramionami, i niespokojnym
wzrokiem ogarniaa cae zomowisko, jak gdyby szuka
jc drogi ucieczki. Jakby znalaza si w koszmarnym
nie.

Nie prbowaa ucieka. Nikt z zabieranych na kwaran


tann nigdy nie stawia oporu.
Ich spojrzenia spotkay si i Cinder otworzya usta, ale
nie zdoaa wykrztusi sowa. Wzrokiem bagaa o wyba
czenie.
Na ustach Peony pojawi si wty umiech. Uniosa
do i pomachaa samymi palcami.
Cinder odwzajemnia gest ze wiadomoci, e to ona
powinna by ofiar choroby.
Raz ju przechytrzya los. To j powinni teraz odwozi
na kwarantann. To ona powinna umrze. Ona.
By moe przeznaczenie jeszcze miao j dopa.
Prbowaa co powiedzie, wyjani Peony, e zapewne
za chwil pody za ni i bd razem, ale w tym momencie
android zapiszcza.
-

B a d a n i e zakoczone. Nie wykryto patogenw prze

noszcych letumosis. Prosz si cofn na odlego piciu


metrw od zaraonego pacjenta.
Cinder zamrugaa oczami, czujc jednoczenie przy
pyw ulgi i strachu.
Nie bya chora. mier przesza blisko, ale tym razem
nie zamierzaa zabra jej ze sob.
Nie czeka jej ten sam los co Peony.
- Powiadomimy pani, kiedy Linh Peony bdzie wcho
dzi w kolejne stadia choroby. Dzikujemy za wspprac.
Cinder obja si ramionami i patrzya ju tylko, jak Pe
ony pooya si i skulia na wiozcych j noszach jak ma
lekie dziecko.

ROZDZIA 6

Cinder brna przez cich ciep noc, szurajc butami na


betonie, jakby obie nogi miaa ze stali. Pusta ulica roz
brzmiewaa w jej gowie chrem dwikw: skrzypienie
bienikw Iko na piasku, trzeszczenie lamp ulicznych nad
ich gowami, nieustajcy szum magnetycznych superprzewodnikw pod ulic. Kady krok podkrela brzk klucza
wewntrz ydki Cinder. Wszystko to nie miao adnego
znaczenia w zestawieniu z filmem nieprzerwanie odtwa
rzanym przez jej umys.
Jej interfejs czasami tak si zachowywa - zapisywa mo
menty, ktrym towarzyszyy silne emocje, i nieustannie od
twarza je od nowa. To byo jak dj vu albo ostatnie sowa
rozmowy wiszce w powietrzu jeszcze dugo po jej zako
czeniu. Zazwyczaj umiaa powstrzyma swoj pami, za
nim ta doprowadzia j do szalestwa, ale dzi nie miaa na
to siy.
Sina plama na skrze Peony. Jej przeraliwy krzyk.
Strzykawka robota medycznego wycigajca krew Cinder

z naczynia w jej okciu. Peony, drobna i drca na noszach.


Ju umierajca.
Dziewczyna zatrzymaa si i zapaa za brzuch. Poczua,
jak ogarnia j fala mdoci. Iko stana kilka krokw przed
ni i owietlia jej twarz.
- W s z y s t k o w porzdku?
wiato popezo w d ciaa Cinder. Bya pewna, e Iko
szuka ladw podobnych do sinych plam, cho roboty me
dyczne orzeky, e jednak nie zostaa zainfekowana.
Cinder nie odpowiedziaa. Zdja rkawiczki i wsuna je
do tylnej kieszeni. Poczua, e osabienie mija. Opara si ra
mieniem o uliczn lamp i wcigna w puca wilgotne po
wietrze. Prawie udao im si dotrze do domu. Masyw Phoe
nix Tower wznosi si tu za rogiem. Tylko ostatnie pitro
owietlao sabe ksiycowe wiato, a reszta budynku ton
a w cieniu. wiecio si tylko w kilku oknach, w niektrych
migoczce ekrany rzucay bkitn powiat. Cinder policzy
a pitra i wypatrzya okno kuchenne i okno sypialni Adri.
W mieszkaniu wiecio si sabe wiato. Adri nie bya
nocnym markiem, ale by moe odkrya ju, e Peony nie
wrcia jeszcze do domu. A moe to Pearl nie spaa, pracu
jc nad jakim szkolnym projektem albo do pnej nocy
komunikujc si z przyjacimi.
Tak byo pewnie lepiej. Cinder nie chciaa jeszcze ich
budzi z nowin, ktr niosa.
- Co ja im powiem?
Sensor Iko przez moment skierowany by na budynek
mieszkalny, a potem na ziemi, wydobywajc z ciemnoci
mieci walajce si po chodniku.

Cinder wytara spocone donie o spodnie i zmusia si


do zrobienia kroku. Chocia bardzo si staraa, nie przy
chodziy jej do gowy adne odpowiednie sowa. adne wy
janienia ani usprawiedliwienia. Jak powiedzie matce, e
jej crka umiera?
Machna swoim ID i wesza do budynku, tym razem
gwnymi drzwiami. Szare lobby zdobiy jedynie ekrany
z ogoszeniami dla mieszkacw - podwyki czynszu, pe
tycje o nowy skaner ID do drzwi wejciowych, informacje
o zaginionym kocie. Ruszya gono pracujca ze staroci
winda. Korytarz by pusty, jeli nie liczy mieszkaca nu
meru 1807 drzemicego pod drzwiami. Cinder musiaa mu
przesun lece w poprzek korytarza rami, by Iko go nie
rozjechaa. W powietrzu unis si ciki, sodki zapach wi
na ryowego, ktremu towarzyszy oddech jego amatora.
Cinder zatrzymaa si z bijcym sercem przed tabliczk
z numerem 1820. Nie moga sobie przypomnie, kiedy
przestao jej si odtwarza nagranie z Peony, wyparte w jej
umyle przez obecne zdenerwowanie.
Co miaa im powiedzie?
Przygryza wargi i uniosa nadgarstek do skanera. Nie
wielkie wiateko zmienio kolor na zielony. Otworzya
drzwi tak cicho, jak tylko potrafia.
wiato z pokoju dziennego rozlao si w ciemnym kory
tarzu. Cinder uchwycia spojrzeniem ekran nadal pokazu
jcy nagrania z rynku z poprzedniego dnia, budk piekarki
ponownie stajc w pomieniach. Dwik wyciszono.
Cinder wesza do pokoju, ale zatrzymaa si w p kro
ku. Iko wpada na jej nog.

Na rodku pokoju stay twarz do niej trzy androidy


z czerwonymi krzyami wymalowanymi na kulistych go
wach. Medyczne androidy ratunkowe.
Za nimi Adri w swoim jedwabnym szlafroku opieraa si
o gzyms kominka, chocia holograficzny ogie zosta wy
czony. Pearl, nadal ubrana, siedziaa na kanapie z kolanami
podcignitymi pod brod. Obie zakryway nosy suchymi
ciereczkami i patrzyy na Cinder z mieszanin strachu
i obrzydzenia.
Cinder poczua si tak, jakby kto uderzy j w odek.
Zrobia p kroku w ty do holu, zastanawiajc si, ktra
z nich jest chora, ale szybko zdaa sobie spraw, e to nie
moga by adna z nich. Androidy natychmiast zabrayby je
ze sob. A one nie starayby si chroni przed infekcj. Ca
y budynek zostaby zamknity.
Zauwaya niewielki opatrunek na okciu Adri. Ju je
przebadano.
Cinder przesuna torb na ramieniu i postawia j
na pododze, ale nie wypucia z rk paska magnetycz
nego.
Adri chrzkna i przyoya ciereczk do klatki piersio
wej. W zimnym wietle wygldaa jak szkielet - blada cera
i sterczce koci. Bez makijau wida byo jej podkrone,
przekrwione oczy. Pakaa, ale teraz jej wargi byy mocno
zacinite.
-

D o s t a a m wiadomo godzin temu - powiedziaa,

kiedy cisza w pomieszczeniu zacza by niemal namacal


na. - Poinformowano mnie, e Peony zabrano ze zomowi
ska w dzielnicy Taihang i... - gos jej si zaama. Spucia

wzrok, a kiedy go ponownie podniosa, jej oczy miotay


pomienie. - Ale ty ju o tym wiesz, prawda?
Cinder przestpia z nogi na nog, starajc si nie pa
trze na droidy medyczne.
Nie czekajc na odpowied, Adri powiedziaa:
- Iko, moesz si zabra do wyrzucania rzeczy Peony.
Wszystko, co nosia w ostatnim tygodniu, idzie do mieci
- ale wyrzu to do mieci sama, nie chc, eby zatykao
zsyp. Wydaje mi si, e ca reszt bdzie mona sprzeda
na rynku.
J e j gos by zdecydowany i wyprany z emocji, jakby uka
daa sobie to polecenie w gowie od chwili otrzymania wia
domoci.
- Tak, Linh-jie - powiedziaa Iko, wyjedajc z powro
tem na korytarz.
Cinder staa bez ruchu, trzymajc obiema rkami pas ma
gnetyczny jak tarcz. Chocia android nie mg zignorowa
polecenia Adri, wida byo, jak powoli i niechtnie opuszcza
Cinder, z oporem zostawiajc j w towarzystwie droidw
medycznych obserwujcych j pustymi tymi sensorami.
- Dlaczego - powiedziaa Adri - moja najmodsza crka
bya tego wieczoru na zomowisku w dzielnicy Taihang?
Cinder wycigna przed siebie pas magnetyczny, ktry
zawis midzy jej ramieniem a palcami stp. Wykonany
z tego samego rodzaju stali co jej rka i rwnie zmatowiay
wyglda jak jej przeduenie.
- Posza razem ze mn, eby poszuka paska. - Z tru
dem wcigna powietrze. Wydawao jej si, e jzyk ma
nienaturalnie opuchnity, a gardo - cinite. - Tak mi

przykro. Ja nie... Zobaczyam plamki i wezwaam awiar ra


tunkowy. Nie wiedziaam, co robi.
Oczy Adri na moment wezbray zami, ale szybko mrug
na powiekami. Opucia gow i wbia wzrok w powykr
can szmatk. Opara si ciko na gzymsie kominka.
- Nie byam pewna, czy w ogle tu wrcisz, Cinder.
Spodziewaam si, e w kadej chwili mog otrzyma ko
lejn wiadomo i dowiem si, e moja podopieczna rw
nie zachorowaa. - Adri wyprostowaa si i podniosa
wzrok. Chwila saboci jednak szybko mina, a jej ciem
ne spojrzenie ponownie stwardniao. - Droidy medyczne
przebaday ju Pearl i mnie. adna z nas jeszcze si nie
zarazia.
Cinder skina gow z ulg, ale Adri jeszcze nie sko
czya.
- Powiedz mi, Cinder, jeli ja i Pearl nie jestemy nosi
cielkami wirusa, gdzie Peony go zapaa?
- Nie wiem.
- Nie wiesz? Ale wiedziaa o wybuchu zarazy dzi na
rynku.
Cinder otworzya usta. Oczywicie. Szmatki. Droidy
medyczne. Sdzili, e jest zaraona.
- Nie rozumiem ci, Cinder. Jak moga by tak samo
lubna?
Potrzsna przeczco gow.
- Mnie te ju przebadano, na zomowisku. Nie jestem
nosicielem. Nie wiem, gdzie Peony to zapaa.
Wycigna rami, pokazujc siniak na wewntrznej
czci okcia.

- Mog mnie zbada jeszcze raz, jeli chc.


Jeden z droidw medycznych wykrzesa z siebie w kocu
oznaki aktywnoci i rzuci snop wiata na niewielk czerwo
n kropk znaczc lad po wkuciu. Nie poruszy si jed
nak, a Adri go do tego nie zachcia. Skierowaa uwag na
niewielki mobilny ekran lecy na gzymsie kominka i zacz
a przerzuca zdjcia Pearl i Peony z dziecistwa. Zdjcia
zrobione w ich starym domu z ogrodem. Zdjcia, na ktrych
byy z Adri, kiedy si jeszcze umiechaa. Zdjcia z ich ojcem.
- Bardzo mi przykro - powiedziaa Cinder. - Ja te j
kocham.
Adri cisna ramk w palcach.
- Nie obraaj mnie - powiedziaa, przysuwajc ramk
do siebie. - Czy istoty twojego pokroju wiedz, czym jest
mio? Czy ty w ogle co odczuwasz, czy to jedynie kwe
stia... oprogramowania?
Adri mwia do siebie, ale sowa raniy bolenie. Cinder
zaryzykowaa szybkie spojrzenie na Pearl, ktra nadal sie
dziaa na kanapie z twarz czciowo zakryt kolanami, ale
nieprzysonit ju kawakiem tkaniny. Kiedy zorientowaa
si, e Cinder na ni patrzy, spucia wzrok.
Cinder zacisna palce na pasku magnetycznym.
- Oczywicie, e wiem, czym jest mio.
I smutek. Chciaaby mc rozpaka si, by tego dowie.
- Znakomicie. Zrozumiesz zatem, e robi tylko to, co
zrobiaby kada matka, by chroni swoje dzieci.
Adri pooya ramk obrazem w d na gzymsie komin
ka. Siedzca na kanapie Pearl odwrcia twarz, przyciska
jc policzek do kolan.

Strach skurczy odek Cinder.


-Adri?
- Zamieszkaa z nami pi lat temu, Cinder. Pi lat te
mu Garan pozostawi mi ciebie. Nadal nie wiem, co go do
tego skonio, nie mam pojcia, dlaczego czu si zobowi
zany pojecha do Europy, by znale jakiego... mutanta,
ktrego postanowi otoczy opiek. Nigdy mi tego nie wy
jani. Moe nawet zrobiby to ktrego dnia, ale nigdy nie
chciaam tego sucha. Wiesz o tym doskonale.
Cinder zacisna usta. Roboty medyczne o twarzach bez
wyrazu chciwie skieroway na ni sensory.
Wiedziaa o tym, ale Adri nigdy wczeniej nie powie
dziaa tego tak otwarcie.
- Garan chcia, eby si tob zaj, wic zrobiam, co
w mojej mocy. Nawet gdy zmar, gdy skoczyy si pieni
dze, kiedy wszystko... wszystko si rozpado.
Gos jej si zaama, mocno przycisna do do ust.
Cinder patrzya na drce ramiona Adri i suchaa krtkie
go, urywanego oddechu, gdy przybrana matka prbowaa
zdawi szloch.
- Garan zgodziby si jednak ze mn. Peony ma pierw
szestwo. Nasze dziewczynki maj pierwszestwo.
Cinder wzdrygna si. W gosie Adri byo usprawiedli
wienie. I zdecydowanie.
Nie zostawiaj mnie z tym czym".
Zadraa.
- Adri...
- Gdyby nie ty, Garan nadal by y. A Peony...
- Nie, to nie moja wina.

Cinder dostrzega plam bieli i zobaczya Iko krcc


si niepewnie i bez celu po przedpokoju. Jej sensor niemal
zgas.
Cinder staraa si wydoby z siebie gos. Serce walio jej
jak motem, a przed oczami pojawiy si biae plamki. Czer
wone ostrzeenie migotao na obrzeach pola widzenia bya to sugestia, by si uspokoia.
- Nie prosiam, by zrobiono mi to wszystko. Nie prosi
am o adopcj ani przez ciebie, ani przez kogo innego. To
nie moja wina!
- Moja te nie! - wybuchna Adri, jednym ruchem wy
pychajc ekran z ramki. Upad na podog i roztrzaska si,
zabierajc ze sob dwie z nagrd jej ma. Odamki plasti
ku rozprysy si na wytartym dywanie.
Cinder odskoczya, ale sza min rwnie szybko, jak si
pojawi. Przyspieszony oddech Adri ju zwalnia. Zawsze
bardzo si staraa nie niepokoi ssiadw. Nie zwraca na
siebie uwagi. Nie budzi poruszenia. Nie robi niczego, co
mogoby zszarga jej opini. Nawet teraz.
- Cinder - powiedziaa Adri, wycierajc palce cierk,
jakby moga w ten sposb wymaza lady utraty panowania
nas sob. - Pjdziesz z tymi droidami medycznymi. Nie
rb scen.
Ziemia usuna si jej spod ng.
- Co? Dlaczego?
- Poniewa wszyscy mamy obowizek zrobi, co w na
szej mocy, a ty wiesz doskonale, jak due jest zapotrzebo
wanie na... istoty twojego rodzaju. Zwaszcza teraz.
Przerwaa. J e j twarz pokrya si rowymi plamami.

- Nadal moemy pomc Peony. Potrzebuj cyborgw,


by znale antidotum.
- Zgaszasz mnie na ochotnika do bada epidemiolo
gicznych?
Wypowiedziaa te sowa z najwyszym trudem.
-

A co innego mog zrobi?

Cinder otworzya usta. Oniemiaa potrzsna gow,


a wszystkie trzy sensory skieroway si na ni.
- A l e . . . nikt jeszcze nie przey testw... Jak moesz...
- Nikt jeszcze nie przey choroby. Jeli naprawd zale
y ci na Peony tak bardzo, jak twierdzisz, zrobisz, co m
wi. Gdyby nie bya tak samolubna, sama zgosiaby si
na ochotnika po tym, jak wysza dzi z rynku, zanim przy
sza tu i zniszczya moj rodzin. Nie po raz pierwszy.
-Ale...
- Zabierzcie j. Jest wasza.
Cinder bya zbyt oszoomiona, by si poruszy, kiedy
najbliszy droid przysun skaner do jej nadgarstka. Skaner
pikn. Cofna si.
- Linh Cinder - powiedzia android metalicznym go
sem - wszyscy obywatele Wsplnoty Wschodniej doceniaj
i podziwiaj twoje dobrowolne powicenie. Twoi najblisi
zostan hojnie wynagrodzeni za twj udzia w naszych nie
ustajcych badaniach.
Zacisna mocniej donie na pasku magnetycznym.
- O to wanie chodzi, prawda? Nie martwisz si o Peo
ny, nie dbasz o mnie, zaley ci tylko na tej gupiej wypacie!
Adri otworzya oczy szerzej, a yy zaczy jej pulsowa
na skroniach.

Dwoma krokami pokonaa przestrze pokoju i grzbie


tem doni uderzya Cinder w twarz. Cinder wpada na fra
mug drzwi i przycisna do do policzka.
- Zabierzcie j - powiedziaa Adri. - Zabierzcie j z mo
ich oczu.
- Nie zgosiam si dobrowolnie. Nie moecie mnie za
bra wbrew mojej woli!
Androidy pozostay nieporuszone.
- Zostaymy uprawomocnione przez twojego opiekuna
prawnego do przejcia nad tob opieki nawet si, gdyby
zasza taka potrzeba.
Cinder zwina palce, przyciskajc pi do skroni.
- Nie moesz mnie zmusi do poddania si testom.
- Owszem - powiedziaa Adri, oddychajc z wysikiem.
- Mog. J a k dugo pozostajesz pod moj opiek.
-

P r z e c i e wiesz, e nie ocalisz w ten sposb Peony,

wic przesta udawa, e chodzi o ni. Zostao jej kilka dni


ycia. Szanse, e znajd antidotum, zanim...
-

A zatem mj bd polega na tym, e zbyt dugo zwle

kaam z pozbyciem si ciebie - powiedziaa Adri, ponow


nie wycierajc palce cierk. - Uwierz mi, Cinder. Jeste
ofiar, ktrej zoenia nigdy nie bd aowa.
Bieniki jednego z droidw zaszuray na dywanie.
- Czy jeste gotowa uda si z nami?
Cinder zacisna usta i podniosa do na wysoko twa
rzy. Spojrzaa na Adri, ale na twarzy macochy nie dostrze
ga nawet ladu wspczucia. Poczua przypyw nienawici.
W polu widzenia zamigotao ostrzegawcze wiateko.
- Nie. Nie jestem.

Zamachna si paskiem magnetycznym i z caej siy


walna nim w czaszk androida. Robot pad na ziemi,
a jego bieniki zaczy si bezradnie obraca w powietrzu.
- Nie pjd! Naukowcy ju si na mnie wyyli!
W jej stron potoczy si drugi droid.
- R o z p o c z c i e procedury 2 4 0 B : usunicie si cyborga
zgoszonego do poboru.
Cinder umiechna si szyderczo i cisna kocwk
paska magnetycznego w sensor androida, roztrzaskujc so
czewk i rzucajc go w ty.
Obrcia si w miejscu, by zmierzy si z ostatnim an
droidem, jednoczenie zastanawiajc si gorczkowo, jak
uciec z mieszkania. Rozwaaa, czy wezwanie awiara byo
by zbyt ryzykowne. Zastanawiaa si, skd wzi n, ktry
posuy jej do wycicia czipu tosamoci z nadgarstka, bo
przecie inaczej z pewnoci j namierz. Zastanawiaa si,
czy Iko za ni nady. Zastanawiaa si, czy jej nogi wytrzy
maj drog do Europy.
Droid medyczny zbliy si do niej zbyt szybko. Za
chwiaa si, zmienia trajektori paska, ale chwytaki andro
ida szybciej chwyciy j za nadgarstek. Elektrody zapony
prdem, ktry porazi system nerwowy Cinder i cakowicie
j obezwadni. Otworzya usta, ale krzyk zamar jej na war
gach.
Pucia pasek i osuna si na ziemi. W polu widzenia
coraz intensywniej mrugao czerwone ostrzeenie, a
wreszcie jej umys, kierowany instynktem samozachowaw
czym cyborgw, wyczy si.

ROZDZIA 7

Doktor Dmitrij Erland przecign palcem po przeno


nym ekranie, przegldajc dane pacjentw. Mczyzna.
Trzydziestodwulatek. Mia dziecko, ale ani sowa na temat
ony. Bezrobotny. Przeksztacony w cyborga po fatalnym
wypadku w miejscu pracy trzy lata temu, niewtpliwie wy
da na operacje wikszo swoich oszczdnoci. Przyjecha
a z Tokio.
Tak wiele przemawiao przeciwko niemu, a doktor Er
land nie umia nikomu tego wyjani. cisn jzyk zbami
i skwitowa swoje rozczarowanie prychniciem.
-

I co pan o nim sdzi, doktorze? - zapytaa asystentka,

ciemnoskra dziewczyna, ktrej imienia nie mg zapami


ta, wysza od niego co najmniej o dziesi centymetrw.
Lubi dawa jej zadania zmuszajce do siedzenia podczas
pracy.
Doktor Erland powoli napeni puca powietrzem, a po
tem zrobi szybki wydech, zmieniajc widok na bardziej
adekwatny diagram ciaa pacjenta. Poprawiono jedynie

6,4 procent - prawa stopa, troch kabli, panel kontrolny


wielkoci kciuka wszyty w udo.
-

Za stary - powiedzia, rzucajc przenony ekran na

parapet pod lustrem weneckim.


Po drugiej stronie szyby na stole laboratoryjnym lea
pacjent. Wyglda na spokojnego, cho przeczyy temu pal
ce wystukujce wcieky rytm na plastikowych poduszkach.
Mia goe stopy, ale protez pokrywaa przeszczepiona
tkanka skrna.
- Za stary? - zapytaa asystentka. Wstaa i podesza do
okna, machajc w jego stron wasnym przenonym ekra
nem. - Od kiedy trzydziestodwulatek jest za stary?
- J e s t dla nas bezuyteczny.
Wykrzywia usta.
- Panie doktorze, to szsty poborowy, ktrego odrzuci
pan w tym miesicu. Nie moemy sobie pozwoli na dalsze
dziaania tego rodzaju.
- Ma dziecko. Syna. Taka informacja znalaza si w wy
wiadzie.
- Owszem, dziecko, ktre dzi bdzie sobie mogo po
zwoli na zjedzenie obiadu, poniewa jego tata mia szcz
cie pasowa do poszukiwanego przez nas profilu.
- Pasowa do naszego profilu? Przy wspczynniku 6,4?
- Lepsze to, ni prowadzi testy na ludziach. - Asystent
ka pooya przenony ekran obok tacy z wystygym jedze
niem. - Naprawd ma pan zamiar go puci?
Doktor Erland spojrza na pomieszczenie kwarantanny,
z trudem powstrzymujc wcieke warknicie. Wyprosto
wa si i wygadzi laboratoryjny fartuch.

- Prosz mu poda placebo.


- Pla... Ale on nie jest chory!
- I s t o t n i e , ale jeli niczego mu nie podamy, departa
ment skarbu zacznie si zastanawia, czym my si tu wa
ciwie zajmujemy. A teraz prosz poda mu placebo i do
starczy mi odpowiedni raport.
Dziewczyna fukna i zdja z regau oznaczon ampuk.
- A zatem czym my si tutaj zajmujemy?
Doktor Erland unis palec, ale dziewczyna spojrzaa na
niego z tak zoci, e zapomnia, co mia powiedzie.
- Moesz mi przypomnie, jak si nazywasz?
Przewrcia oczami.
-

No naprawd. W kocu jestem pana asystentk co

poniedziaek zaledwie od czterech miesicy.


Odwrcia si do niego plecami, a dugi czarny warkocz
zakoysa si na jej biodrze. Doktor Erland zmarszczy
brwi, obserwujc warkocz, ktry unis si i skrci sam
z siebie. Czarny, byszczcy w z uniesion gow, syczcy
wciekle i gotw zaatakowa.
Zamkn oczy i policzy do dziesiciu. Kiedy je ponow
nie otworzy, warkocz znw by tylko warkoczem: niegro
nym splotem czarnych, byszczcych wosw.
Doktor Erland zdj czapk i przez chwil burzy wasn
czupryn siwych i przerzedzonych wosw.
Omamy staway si coraz bardziej dotkliwe.
W tej samej chwili drzwi do laboratorium si otworzyy.
- Panie doktorze?
Wzdrygn si i z powrotem wcisn czapk na gow.
-T a k ?

Wzi z parapetu swj przenony ekran. Li, jego drugi


asystent, zastyg z rk na klamce. Doktor Erland od za
wsze darzy go sympati. Rwnie by do wysoki, ale nie
tak jak tamta dziewczyna.
- Ochotniczka czeka w 6D - powiedzia Li. - Przywie
li j ubiegej nocy.
- Ochotniczka? - zapytaa dziewczyna. - Od dawna nie
mielimy tu adnych ochotnikw.
Li wycign przenony ekran z kieszeni na piersiach.
- J e s t moda, to nastolatka. Nie zdiagnozowalimy jej
jeszcze, ale myl, e bdzie miaa do wysoki wspczyn
nik. Nie ma przeszczepw skrnych.
Doktor Erland oywi si i podrapa w skro kantem
wasnego przenonego urzdzenia.
- Nastolatka, mwisz? Och, to...
Przez chwil prbowa znale odpowiednie okrelenie.
Niecodzienne zdarzenie? Przypadek? Szczcie?
- Podejrzane - dokoczya dziewczyna cicho.
Doktor Erland odwrci si i pochwyci jej cikie spoj
rzenie.
- Podejrzane? Co masz na myli?
Przysiada na krawdzi blatu, przez co przez chwil wy
dawaa si nisza ni zazwyczaj, cho jej zaoone na piersi
rce i chmurny wyraz twarzy budziy oniemielenie.
- Tylko to, e z najwiksz ochot przepisuje pan place
bo mskim cyborgom, ktre do nas docieraj, ale oywia
si pan na najmniejsz wzmiank o dziewczynach, zwasz
cza modych.
Otworzy usta, zamkn je i sprbowa jeszcze raz.

- Im modsza, tym zdrowsza - powiedzia. - Im zdrow


sza, tym mniej powika. I to nie moja wina, e z poboru
trafiaj do nas gwnie dziewczyny.
- Mniej powika. Akurat. I tak wszyscy umieraj.
- No c, dzikuj za t szczypt optymizmu. - Gestem
wskaza czowieka po drugiej stronie szyby. - Placebo, bar
dzo prosz. Przyjd do nas, kiedy skoczysz.
Wyszed z laboratorium z Li u boku i przysoni rk
usta.
- Przypomnij mi, jak ona si nazywa.
- Fateen?
- Fateen! Nigdy nie zapamitam. Ktrego dnia zapo
mn, jak sam mam na imi.
Li zachichota, a doktor Erland ucieszy si, e art mu
si uda. Ludzie z wikszym pobaaniem traktowali star
szego pana traccego zmysy, jeli od czasu do czasu rzuca
jaki dowcip.
Na korytarzu nie byo nikogo z wyjtkiem dwch robo
tw medycznych, ktre zatrzymay si przy schodach
w oczekiwaniu na rozkazy. Od sali laboratoryjnej 6D dzie
lia ich niewielka odlego.
Doktor Erland wycign rysik zza ucha i zastuka o po
wierzchni swojego przenonego ekranu, pobierajc infor
macje przesane mu przez Li. Wywietli si profil nowego
pacjenta.
LINH CINDER
LICENCJONOWANY MECHANIK
ID #0097917305

URODZONA 29 LISTOPADA 109 T.E.


BRAK WZMIANEK W MEDIACH
MIESZKANKA NOWEGO PEKINU, WSPLNOTA WSCHODNIA.
PODOPIECZNA LINH ADRI.
Li otworzy drzwi do laboratorium. Doktor Erland po
nownie zatkn rysik za uchem i wyamujc palce, wszed
do pomieszczenia.
Dziewczyna leaa na stole po drugiej stronie lustra we
neckiego. Sterylny pokj kwarantanny by tak jasny, e
mczyzna musia zmruy oczy. Droid medyczny zamyka
wanie plastikow ampuk wypenion krwi, ktr poo
y na pasie transmisyjnym biegncym do laboratorium he
matologicznego.
Donie i nadgarstki dziewczyny opinay metalowe ta
my. Jej lewa do zrobiona bya ze stali, zmatowiaej
i ciemnej w zgiciach, jakby przydao jej si dobre czysz
czenie. Nogawki spodni zostay podwinite, co odsonio
jedn ludzk ydk i jedn protez.
- Czy ju j podczono? - zapyta, wsuwajc przenony
ekran do kieszeni fartucha.
- J e s z c z e nie - odpowiedzia Li. - Ale niech pan na ni
popatrzy.
Doktor Erland odchrzkn, tumic rozczarowanie.
-

T a k , jej wspczynnik powinien robi wraenie. Ale

nie jest to najwysza jako, nieprawda?


- Z zewntrz moe na to nie wyglda, ale powinien pan
zobaczy jej okablowanie. Autokontrola i system nerwowy
czwartego stopnia.

Doktor Erland unis brwi i rwnie szybko je opuci.


- Czy sprawiaa kopoty?
-

R o b o t y medyczne miay problem z jej zatrzyma

niem. Obezwadnia dwa z nich czym w rodzaju paska,


zanim udao im si j unieruchomi. Bya wyczona przez
ca noc.
- Zgosia si na ochotnika?
-

Z g o s i a j jej opiekunka prawna. Podejrzewaa, e

miaa kontakt z osob zaraon. Jej siostr... zabrano na


kwarantann wczoraj.
Doktor Erland przycign sobie mikrofon przez ca
szeroko blatu.
- Obud si, pica krlewno - zaintonowa piewnie,
pukajc w szyb.
-

O s z o o m i l i j napiciem 2 0 0 woltw - powie

dzia Li. - Myl jednak, e w kadej chwili moe doj


do siebie.
Doktor Erland zatkn kciuki w kieszenie fartucha.
- No c. J e j wiadomo nie jest nam do niczego po
trzebna. Myl, e moemy zacz.
- Uff, nareszcie - powiedziaa Fateen, stajc w drzwiach.
J e j obcasy zastukay o terakot na pododze, kiedy prze
mierzaa pomieszczenie laboratorium. - Ciesz si, e
w kocu znalaz si kto w pana typie.
Doktor Erland przycisn palec do szyby.
- Moda - powiedzia, przelizgujc wzrokiem po lni
cych srebrzycie koczynach dziewczyny. - Zdrowa.
Fateen umiechna si szyderczo i zaja miejsce przed
ekranem pokazujcym dane na temat cyborga.

- J e l i trzydzieci dwa lata oznaczaj niedono i po


deszy wiek, to co powiedzie o tobie, staruszku?
- Dua warto zabytkowa. - Doktor Erland przysun
usta do mikrofonu. - Suby medyczne? Prosz o odczyt
z detektora wspczynnika.

ROZDZIA 8
Leaa na poncym stosie pogrzebowym, a gorce wgle
paliy si pod jej plecami. Pomienie, wszdzie pomienie.
Dym. Pcherze wykwitajce na skrze. Nie miaa rki i no
gi, pozostay kikuty, do ktrych lekarze zamocowali prote
zy. Bezwadnie zwisay z nich kable. Prbowaa si czoga,
ale bya rwnie bezradna jak przewrcony na plecy w.
Signa przed siebie ocala doni, prbujc wydosta si
z ognia, ale warstwa rozarzonych wgli cigna si a po
horyzont.
nia ten sen wczeniej wielokrotnie, setki razy. Tym ra
zem by inny.
Nie bya jak zwykle sama, lecz otaczay j inne ofiary,
ktre wiy si wrd wgli, jczay i bagay o wod. Wszyst
kim brakowao koczyn. Niektre skaday si wycznie
z korpusu, gowy i bagajcych o lito ust. Cinder cofaa
si przed nimi, zauwaajc niebieskawe plamki na ich sk
rze. Ich szyje, kikuty ud, uschnite nadgarstki.
Dostrzega Peony. Krzyczaa. Oskaraa Cinder. Ona jej
to zrobia. Przywloka epidemi do ich domu. To wszystko
bya jej wina.

Cinder otworzya usta, by baga o przebaczenie, ale


umilka, gdy spojrzaa na wasn do i skr pokryt nie
bieskimi plamkami.
Ogie zacz trawi chor tkank, odkrywajc lecy
pod ni metal i kable.
Ponownie napotkaa wzrok Peony. Przybrana siostra
otworzya usta, ale jej gos wydawa si dziwnie niski.
- Prosz o odczyt z detektora wspczynnika.
Sowa zabrzczay w uszach Cinder jak pszczoy. Szarp
na si, ale nie moga si poruszy. J e j koczyny wydawa
y si zbyt cikie. Poczua zapach dymu, ale ar pomieni
przygas, pozostawiajc jej obolae, poparzone plecy. Ob
raz Peony zblad i si rozwia. Kratery wypenione wglem
wtopiy si w ziemi.
W dolnym rogu pola widzenia Cinder zamigota na zie
lono tekst.
W ciemnociach usyszaa znajomy odgos bienikw
androida. Iko?
BADANIE DIAGNOSTYCZNE ZAKOCZONE. WSZYSTKIE
SYSTEMY USTABILIZOWANE. RESTART W CIGU 3... 2... 1...
Co zabrzczao nad jej gow. Szum elektrycznoci.
Cinder poczua, e jej palce drgny. Jej ciao sta byo tyl
ko na parodi ruchu.
Ciemno ustpia ciepej, subtelnej, karmazynowej po
wiacie pod powiekami.
Dziewczyna zmusia si do otwarcia oczu i wbia wzrok
w nieprzyjazne fluorescencyjne wiato.

- Och! Nasza Julia si obudzia.


Cinder ponownie zamkna oczy i pozwolia im przystoso
wa si do nowych warunkw. Sprbowaa podnie rk, e
by je przysoni, ale co nie pozwalao jej ruszy si z miejsca.
Ogarna j fala paniki. Ponownie otworzya oczy i prze
krcia gow, usiujc zobaczy, do kogo naley gos, kt
ry przed chwil usyszaa.
cian pokrywao lustro, z ktrego wyzieraa jej przera
ona twarz. Kucyk by w totalnym nieadzie: potargany,
przetuszczony i spltany. J e j skra wydawaa si jasna, nie
mal przezroczysta, jakby wysokie napicie pozbawio jej
nie tylko energii.
Zdjto jej rkawiczki i buty, podwinito nogawki spodni.
Cinder nie patrzya na dziewczyn w lustrze. Patrzya na
maszyn.
- J a k si pani czuje, panno... eee... panno Linh? - zapy
ta odcieleniony gos, ktrego akcentu nie potrafia ziden
tyfikowa. Amerykanin? Europejczyk?
Zwilya wyschnite usta i wygia szyj, by spojrze na sto
jcego za ni androida. Majstrowa co przy niewielkiej ma
szynie stojcej na blacie wrd tuzina innych maszyn. Urz
dzenia medyczne. Zabawki chirurgw. Kroplwki. Igy. Cin
der zorientowaa si, e poczono j z jedn z tych maszyn
sieci czujnikw przymocowanych do czoa i klatki piersiowej.
Na cianie po prawej stronie wisia ekran wywietlajcy
jej imi i numer identyfikacyjny. Pokj by pusty.
- J e l i zachowa pani spokj i okae gotowo do wsp
pracy, nie zabierzemy pani zbyt duo cennego czasu - ode
zwa si ponownie ten sam gos.

Cinder spochmurniaa.
- Bardzo mieszne - powiedziaa, walczc z opasujcy
mi j metalowymi tamami. - Nie pisaam si na to. Nie
zgosiam si na ochotnika do waszych gupich testw.
Cisza. Co za ni zapiszczao. Zerkna przez gow
i dostrzega androida wycigajcego z maszyny dwa prty
przymocowane do cienkich kabli.
- Nie zbliaj si z tym do mnie.
- Zapewniam, e nie bdzie bolao, panno Linh.
- Nie obchodzi mnie to. Trzymaj si z daleka od mojej
gowy. Nie jestem jednym z waszych bezwolnych lemingw.
Gos zacmoka z dezaprobat.
- Mam tutaj podpis pani Linh Adri. Zapewne pani j zna?
-

O n a nie jest moj matk! Ona jest tylko... - Serce

Cinder zabio gwatownie.


- Opiekunk prawn?
Cinder uderzya gow o wycieany st laboratoryjny.
Jednorazowy papierowy podkad zaszeleci pod ni.
- To nie w porzdku.
-

P r o s z si nie zoci, panno Linh. Poprzez swoj

obecno tutaj oddaje pani ogromne zasugi swoim wsp


obywatelom.
Wbia wzrok w lustro, majc nadziej, e patrzy wanie
na palanta stojcego po drugiej stronie.
- Tak? A czy oni dla mnie kiedykolwiek co zrobili?
Gos nie odpowiedzia, tylko wyda polecenie:
- Robot medyczny, prosz kontynuowa.
Usyszaa podjedajce do niej bieniki. Szarpna si
i wykrcia szyj, prbujc unikn kontaktu z zimnymi

prtami, ale android z mechaniczn sil chwyci j za gow


i przycisn jej prawy policzek do papierowego podkadu.
Prbowaa zapiera si rkami i nogami, ale opr by bez
celowy.
Moe gdyby walczya bardziej zaciekle, znw by j wy
czyli. Nie bya pewna, czy tak byoby lepiej, czy gorzej, ale
wspomnienie o zagbieniu wypenionym arem powstrzy
mao j od podejmowania dalszych prb.
Serce walio jej jak motem, kiedy android otworzy klap
k w tylnej czci jej gowy. Zamkna oczy i prbowaa wy
obrazi sobie, e jest gdziekolwiek indziej, byle nie w tym
pokoju. Nie chciaa myle o tym, e te dwa metalowe pr
ty zostan woone w jej panel sterowania - w jej mzg - ale
odsunicie od siebie tej myli przekraczao jej moliwoci,
skoro syszaa, jak trafiaj w odpowiednie miejsca.
Mdoci. Przekna napywajc do ust .
Usyszaa kliknicie prtw. Niczego nie czua - nie by
o tam adnych zakocze nerwowych. Wstrzsn ni
jednak dreszcz, ktry pokry ramiona gsi skrk. Wywietlacz na siatkwce poinformowa j, e zostaa pod
czona do WYKRYWACZA WSPCZYNNIKA 2.3. SKANOWANIE...
2%... 7%... 16%...
Maszyna szumiaa cicho na stole za jej gow. Cinder
wyobrazia sobie delikatne ukucie elektrycznoci przepy
wajcej przez okablowanie. Odczucie byo najbardziej in
tensywne w miejscach, w ktrych skra czya si z meta
lem. W miejscach, w ktrych naczynia krwionone zostay
przecite.
63%...

Cinder zacisna szczki. Kto by tam wczeniej - w jej


gowie. Nie potrafia o tym zapomnie, cho staraa si
ignorowa t myl. Jaki chirurg, jaki obcy, otworzy jej
czaszk i woy do rodka przygotowany wczeniej system
kabli i przewodnikw, kiedy ona leaa bezradnie na stole.
Kto zmodyfikowa jej umys. Kto j zmieni.
78%...
Zdawia krzyk, ktry chcia wydosta si z jej garda. To
nie bolao. Nie bolao. Ale kto by w jej gowie. Wewntrz
niej. Inwazja. Gwat. Prbowaa si odsun, ale android
nie zwalnia ucisku.
- Zostawcie mnie! - krzyk odbi si echem od zimnych
cian.
SKANOWANIE ZAKOCZONE.
Robot medyczny odczy prty. Cinder leaa, drc,
a serce niespokojnie tuko si jej w piersi.
Android nie zada sobie nawet trudu zamknicia klapki
z tyu jej gowy.
Cinder poczua nienawi. Nienawi do Adri. Niena
wi do szaleca za lustrem. Nienawi do bezimiennych
ludzi, ktrzy zmienili j w to co.
- Dzikuj za znakomit wspprac - powiedzia odcieleniony gos. - Zajmie nam dosownie minut zapisanie
pani cybernetycznego profilu, a potem przejdziemy do na
stpnej czci bada. Prosz si czu jak u siebie.
Cinder zignorowaa gos i odwrcia twarz od lustra. To by
jeden z tych rzadkich momentw, kiedy cieszya si, e nie ma

kanalikw zowych. Nie miaa wtpliwoci, e gdyby je zosta


wiono, zamieniaby si w pochlipujcego mazgaja, przez co
poczuaby do siebie jeszcze wiksz nienawi ni wczeniej.
Nadal syszaa gosy dobiegajce do niej przez goniki,
ale sowa ukaday si w bekotliwy naukowy slang, ktrego
nie rozumiaa. Robot medyczny krzta si za ni, odkada
jc na miejsce wykrywacz wspczynnika. Przygotowywa
kolejne narzdzia tortur.
Cinder otworzya oczy. Ekran na cianie zmieni si i nie
pokazywa ju jej danych osobowych. Jej numer ID nadal
by umieszczony w grnej czci, stanowic tytu hologra
ficznego diagramu.
Dziewczyny.
Dziewczyny wypenionej kablami.
Wygldao to tak, jakby kto przeci j na p, oddzie
lajc przedni poow od tylnej, a nastpnie umieci ry
sunkowy schemat jej ciaa przypominajcy te zamieszczane
w podrcznikach medycznych. Serce, mzg, wntrznoci,
minie, bkitne yki. Panel kontrolny, proteza rki i no
gi, kable, ktre prowadziy od podstawy czaszki wzdu
krgosupa

do

sztucznych

koczyn.

Zbliznowacenia

w miejscach, w ktrych ciao czyo si z metalem. Nie


wielki, ciemny kwadrat w nadgarstku: czip identyfikacyjny.
O tym wszystkim wiedziaa. Tego si spodziewaa.
Nie wiedziaa jednak, e w jej krgosupie znajduj si
metalowe krgi. Nie miaa pojcia o czterech metalowych
ebrach ani o syntetycznej tkance osaniajcej serce, ani
o metalowych szynach wzdu koci prawej nogi.
Na dole ekranu pojawi si napis:

WSPCZYNNIK: 36,28%
36,28 procent. W takim stopniu nie bya czowiekiem.
- Dzikuj ci bardzo za cierpliwo. - Gos wyrwa j
z odrtwienia. - Jak niewtpliwie zauwaya, jeste wzor
cowym przykadem moliwoci wspczesnej nauki, moda
damo.
- Zostawcie mnie w spokoju - wyszeptaa.
- Za chwil robot medyczny wstrzyknie ci roztwr 1:10
drobnoustrojw letumosis. Magnetycznie je oznakowano
i dlatego na diagramie holograficznym pojawi si w czasie
rzeczywistym w kolorze jaskrawej zieleni. Kiedy twoje cia
o wejdzie w pierwsze stadium choroby, wczy si twj sys
tem odpornociowy, ktry dokona prby zniszczenia tych
mikroorganizmw. Nieudanej prby. Twoje ciao wejdzie
nastpnie w drugie stadium choroby, kiedy to zobaczymy
podobne do siniakw plamy na twojej skrze. W tym mo
mencie podamy ci doylnie nasze najnowsze przeciwciaa,
ktre - jeli nam si uda - doprowadz do trwaego uszko
dzenia patogenw. Czary-mary i jeszcze zdysz do domu
na kolacj. Gotowa?
Cinder wbia wzrok w hologram i wyobrazia sobie ob
serwacj wasnej mierci. W czasie rzeczywistym.
- Ile rnych partii przeciwcia zostao ju przetestowa
nych?
- Robot medyczny?
- Dwadziecia siedem - odpowiedzia robot medyczny.
- Ale - wtrci si obcy gos - za kadym razem pacjen
ci umieraj troch wolniej.

Cinder zmia w palcach papierowy podkad.


- Wszyscy jestemy gotowi. Prosz kontynuowa proce
dur, strzykawka A.
Co brzkno o st, a po chwili android znalaz si
obok Cinder. Z otwartego panelu na jego piersi wystawao
trzecie rami ze strzykawk, takie samo jak to, ktre wi
dziaa wczeniej u androidw medycznych.
Cinder prbowaa si odsun, ale nie miaa dokd.
Wyobrazia sobie bezgowy gos po drugiej stronie lu
stra. Wyobrazia sobie, jak ten czowiek patrzy na ni
i mieje si z jej daremnych wysikw. Zamara i skupia si
na tym, by lee nieruchomo. Musi by silna. Nie moe
myle o tym, co jej robi.
Poczua zimne chwytaki androida na swoim okciu,
w ktrego zgiciu cay czas widoczne byy siniaki po dwu
krotnym tego dnia pobieraniu krwi. Skrzywia usta i napi
a minie.
- atwiej jest znale y, gdy minie rki s rozlu
nione - powiedzia android mechanicznym gosem.
Cinder napia minie ramienia tak mocno, a zaczy
dre. Z gonikw dobiego j parsknicie, jakby odcieleniony gos bawiy jej nieme protesty.
Androida dobrze zaprogramowano. Mimo jej buntu iga
trafia w naczynie za pierwszym razem. Cinder gwatownie
wcigna powietrze.
Uszczypnicie. To tylko uszczypnicie. Przestaa wal
czy, kiedy zawarto strzykawki zacza wypenia jej yy.

KSIGA

DRUGA

Wieczorem, gdy bya ju zupenie


wyczerpana prac, zabray jej ko
i zmusiy, by pooya si w popiele
przy palenisku.

ROZDZIA 9

- Wstrzyknicie drobnoustrojw letumosis do krwiobiegu


przebiego prawidowo - zameldowa Li. - Wszystkie reak
cje wydaj si normalne. Cinienie krwi si stabilizuje. Ob
jawy drugiego stadium powinny wystpi okoo godziny
1:00 jutro nad ranem. - Klasn w rce i obrci si na krze
le twarz do doktora Erlanda i Fateen. - Moemy wszyscy
pj do domu i uci sobie drzemk, prawda?
Doktor Erland pocign nosem. Powid palcem po
ekranie przed sob, powoli obracajc holograficzny obraz
pacjentki. Dwadziecia malekich zielonych wiateek mi
gotao w jej yach, rozprzestrzeniajc si powoli w uka
dzie krwiononym. Wdzia to ju wczeniej, dziesitki ra
zy. Teraz interesowao go co innego.
-

W d z i a pan kiedy co podobnego? - zapytaa Fateen,

stajc obok niego. - Przychd ze sprzeday samego tylko


panelu kontrolnego pokryje koszt wypaty dla rodziny.
Naukowiec prbowa spojrze na asystentk z dezapro
bat, ale udao mu si to rednio, jeli wzi pod uwag, e

aby popatrze na ni, musia zadrze gow do gry. Zamru


cza gniewnie, odsun si od niej i wrci do analizy holo
gramu. Stukn w grn cz byszczcego krgosupa,
gdzie czyy si dwa metalowe krgi, i powikszy obraz.
To, co wczeniej byo jedynie niewielkim cieniem, teraz za
czo si wydawa zbyt materialne, zbyt geometryczne.
Fateen splota rce na piersi i pochylia si do przodu.
- Co to jest?
- Nie jestem pewien - odpowiedzia Erland, obracajc
obraz, by uzyska lepszy widok.
-

W y g l d a jak czip - powiedzia Li i wsta, by przyjrze

si dokadniej.
- Na krgosupie? - Fateen pokrcia gow. - Jak mia
aby z tego korzy?
- Mwi tylko, jak to wyglda. A moe schrzanili prac
nad krgiem i musieli jeszcze raz go zespawa czy co.
Fateen wskazaa palcem regularny ksztat.
- To jest co wicej ni spaw. Tutaj wida krawdzie, jak
by to byo podczone do...
Zawahaa si.
Oboje spojrzeli na doktora Erlanda podajcego wzro
kiem za ma zielon kropk, ktra wanie znalaza si
w powikszonym fragmencie hologramu.
-

J a k morderczy zielony wietlik - zamrucza sam do

siebie.
- Doktorze - powiedziaa Fateen, koncentrujc jego uwa
g na sobie - po co tej dziewczynie czip poczony z syste
mem nerwowym?
Odchrzkn.

- Moe - zacz, wycigajc okulary z kieszeni na pier


siach i wsuwajc je na nos - jej system nerwowy dozna zbyt
duych uszkodze.
- Wypadek lotniczy? - zapyta Li.
- Urazy krgosupa wystpoway czsto przed wprowa
dzeniem sterowanych komputerowo systemw nawigacji.
Naukowiec przejecha paznokciem po ekranie, ponow
nie oddalajc obraz holograficzny, by obj spojrzeniem
cay tuw. Zerkn przez okulary, a jego palce zawisy wy
czekujco nad hologramem.
- Czego pan szuka? - zapytaa Fateen.
Doktor Erland opuci do i spojrza na nieruchom
dziewczyn po drugiej stronie lustra weneckiego.
- Czego brakuje.
Zbliznowacenie wok jej nadgarstka. Matowy poysk
sztucznej stopy. Resztki smaru za paznokciami.
- Czego? - zapyta Li. - Czego brakuje?
Doktor Erland podszed do lustra weneckiego i opar
si spocon doni o blat.
- Maego zielonego wietlika.
Li i Fateen wymienili za jego plecami porozumiewawcze
spojrzenia i pochylili si nad hologramem. Oboje zaczli li
czy, on cicho, ona na gos, ale Fateen, zaskoczona, urwaa
po doliczeniu do dwunastu.
- J e d e n znikn - powiedziaa, wskazujc na puste miej
sce na prawym udzie dziewczyny. - By tutaj, przed chwil
na niego patrzyam, a teraz go nie ma.
Kiedy wpatrywali si w ekran, dwie kolejne kropki za
migotay i zgasy jak przepalone arwki.

Li zapa przenony ekran z biurka i uderzy w niego palcami.


- J e j system immunologiczny si wciek.
Doktor Erland pochyli si do mikrofonu.
- Robot medyczny prosz pobra kolejn prbk krwi.
Natychmiast.
Na dwik jego gosu dziewczyna nadstawia uszu.
Fateen podesza do niego, stajc przy lustrze.
- Nie podalimy jej jeszcze antidotum.
-N i e .
- W i c jak...
Doktor Erland zacisn zby na paznokciu kciuka, pr
bujc powstrzyma zawroty gowy.
- Musz dosta t pierwsz prbk krwi - powiedzia
i cofn si, bojc si niemal spuci wzrok z cyborga. Kiedy wszystkie mikroby znikn, prosz j przenie do la
boratorium numer cztery.
- Laboratorium numer cztery nie nadaje si do kwaran
tanny - powiedzia Li.
- Mimo wszystko. Nie bdzie zaraa. - Doktor Erland
strzeli palcami w polowie drogi do wyjcia. -

I powiedzcie

robotowi medycznemu, eby j rozwiza.


-

Rozwiza... - Twarz Fateen skrzywia si z niedowie

rzaniem. - Czy jest pan pewien, e to dobry pomys? Sta


wiaa opr, pamita pan?
Li zaplt rce na piersi.
- Ona ma racj. Nie chciabym sta si jej celem, jak si
wcieknie.
- A zatem nie musisz si niczego obawia - uspokoi go
doktor Erland. - Spotkam si z ni na osobnoci.

ROZDZIA 10

Cinder wzdrygna si, kiedy tajemniczy gos ponownie


wypeni pokj, domagajc si kolejnej prbki krwi od
owieczki zoonej w ofierze. Utkwia wzrok w lustrze, igno
rujc robota medycznego, ktry z mechaniczn precyzj
przygotowywa now ig.
Z wysikiem przekna lin, by zwalczy sucho
w gardle.
- Kiedy otrzymam to rzekome antidotum?
Nie doczekaa si odpowiedzi. Android zacisn swoje
metalowe szczypce wok jej ramienia. Wzdrygna si,
kiedy poczua chd na skrze, a po chwili jeszcze raz, kie
dy iga wbia si w jej obolay okie.
Przez kilka dni bdzie miaa siniak.
Potem jednak przypomniaa sobie, e jutro bdzie mar
twa. Albo umierajca.
J a k Peony.
Poczua gwatowny skurcz odka. Moe Adri miaa ra
cj. Moe tak byo najlepiej.

Dreszcz wstrzsn jej ciaem. Metalowa noga szczkn


a dononie o opasujc j metalow tam.
A moe jednak nie. Moe antidotum zadziaa.
Wcigna gboko w puca chodne laboratoryjne po
wietrze i patrzya, jak hologram widoczny na cianie powie
la jej ruch. Dwie zielone kropki unosiy si w pobliu jej le
wej stopy.
Robot medyczny wycign ig i przyoy baweniany
wacik do miejsca ukucia. Probwka wypeniona jej krwi
trafia do metalowego pudeka przyczepionego do ciany.
Cinder uderzya gow o st laboratoryjny.
- Zadaam ci pytanie. Antidotum? Niedugo? Sprbuje
cie przynajmniej mnie uratowa, prawda?
-

R o b o t medyczny - zadysponowa nowy eski gos.

Cinder przekrcia gow, by ponownie spojrze na siebie


w lustrze. - Prosz odczy pacjentk od maszyn monito
rujcych i zaprowadzi j do pokoju laboratoryjnego 4 D .
Cinder wbia paznokcie w lecy pod ni papierowy
podkad. Pokj 4 D . Czy tam wanie wysyaj zaraonych,
eby mogli patrze, jak umieraj?
Android zamkn panel sterowania w jej czaszce i usun
elektrody z piersi. Krzywa elektrokardiograficzna spaszczy
a si momentalnie.
- Halo? - zawoaa Cinder. - Czy kto mgby mi wyja
ni, co si dzieje?
Cisza. Zielona lampka zamrugaa obok sensora andro
ida i drzwi otworzyy si na wykadany kafelkami korytarz.
Droid medyczny wytoczy st z Cinder z laboratorium, mi
jajc lustro. Korytarz by pusty i pachnia chlorem, a jedno

z kek stou popiskiwao w rytm przesuwania si bieni


kw androida.
Cinder wygia szyj, ale nie daa rady spotka si wzro
kiem z sensorem androida.
- Myl, e mam w ydce troch oleju, gdyby chcia na
prawi to kko.
Android milcza.
Cinder zacisna usta. Mijali kolejne numerowane
drzwi.
- Co jest w pokoju 4 D ?
Cisza.
Cinder zabbnia palcami, wsuchaa si w szelest pa
pierowego podkadu i nieodmienny pisk kka. Uchwycia
odlege gosy dobiegajce z innego korytarza. Spodziewaa
si lada moment usysze krzyki umierajcych zza zamkni
tych drzwi. A potem jedne z drzwi otworzyy si i android
popchn j obok napisu 4 D . Pokj by niemal idealn ko
pi poprzedniego, ale nie byo w nim lustra.
St z Cinder zosta ustawiony obok innego, na ktrym
staa znajoma para butw i leay doskonale jej znane rka
wiczki. Kilka sekund pniej ku zdumieniu Cinder klamry
rozpiy si, czemu towarzyszy syk powietrza.
Dziewczyna wyrwaa donie i stopy z otwartych metalo
wych obejm, zanim android zdy si zorientowa, e po
peni bd, i ponownie j unieruchomi, ale robot nie zare
agowa. Bez komentarza wycofa si na korytarz. Drzwi
zamkny si za nim ze szczkiem.
Cinder usiada i rozejrzaa si po pokoju w poszukiwa
niu ukrytych kamer, ale na pierwszy rzut oka nie zauwaya

niczego podejrzanego. Na blacie cigncym si wzdu jed


nej ze cian znajdoway si te same maszyny do pomiaru
ttna i detektory wspczynnika co w poprzednim labora
torium. Jeden ekran po jej prawej stronie by wyczony.
Drzwi. Dwa stoy laboratoryjne. I ona.
Zwiesia nogi po jednej stronie stou i zapaa buty i r
kawiczki. Kiedy sznurowaa lewy but, przypomniaa sobie
o narzdziach, ktre upchna w nodze przed opuszcze
niem zomowiska. Od tej chwili wydaway si dzieli j ca
e eony. Otworzya schowek i z ulg stwierdzia, e nie zo
sta spldrowany. Uspokoia oddech i zapaa najwiksze
i najcisze narzdzie, ktrym dysponowaa - klucz fran
cuski - po czym zamkna przegrdk.
Gdy ju okrya swoje protezy i uzbroia si w klucz, po
czua si lepiej. Nadal bya niespokojna, ale przynajmniej
nie tak bezbronna jak wczeniej, cho znacznie bardziej
zdezorientowana.
Dlaczego oddali jej rzeczy, skoro zamierzali j zabi?
Dlaczego zabrali j do tego nowego laboratorium?
Potara zimnym kluczem siniak w zgiciu okcia.

Wygl

da niemal jak plama bdca objawem letumosis. Przycis


na go kciukiem, szczliwa, e czuje tpy bl bdcy do
wodem na to, e to jeszcze nie choroba daje o sobie zna.
Ponownie rozejrzaa si po pomieszczeniu, szukajc
ukrytych kamer i spodziewajc si w kadej chwili wkro
czenia niewielkiej armii robotw medycznych, ktrych za
daniem byoby powstrzymanie jej od zniszczenia sprztu
laboratoryjnego, ale nikt si nie pojawi. Z korytarza nie
dobieg odgos krokw.

Cinder zsuna si ze stou laboratoryjnego, podesza


do drzwi i nacisna klamk. Zamknite. We framudze
znajdowa si skaner tosamoci, ale czerwone wiateko
nawet nie mrugno, kiedy przesuna przed nim nadgar
stek. Musia zosta zaprogramowany tak, by przepuszcza
wycznie upowaniony personel.
Podesza do szafek i bezskutecznie prbowaa otworzy
wszystkie szuflady po kolei.
Popukujc kluczem o udo, wczya ekran. Rozbysn
i zaprezentowa jej trjwymiarowy hologram. To bya zno
wu ona, jej medyczny przekrj.
Przesuna kluczem przez doln cz hologramu. Za
migota, ale po chwili wrci do normalnoci.
Za jej plecami otworzyy si drzwi.
Cinder obrcia si w miejscu, przyciskajc klucz do boku.
Przed ni sta stary mczyzna w szarym kaszkiecie,
trzymajcy w lewej rce przenony ekran, a w prawej - dwie
wypenione krwi fiolki. By niszy od Cinder. Biay labora
toryjny fartuch wisia na nim jak na manekinie. Zmarszcz
ki wyobione w jego twarzy nie pozostawiay wtpliwoci,
e wiele lat spdzi na wytonych rozmylaniach o bardzo
trudnych problemach, lecz jego oczy byy bardziej bkitne
ni niebo i w tym momencie umiechay si do niej.
Przypomina jej dziecko, ktremu na widok sodkiej bu
eczki cieknie linka.
Drzwi zamkny si za jego plecami.
- Witam, panno Linh.
Zacisna palce na kluczu. Dziwny akcent. Pozbawiony
emocji gos.

- Nazywam si doktor Erland, jako gwny naukowiec


kieruj cesarskim zespoem prowadzcym badania nad letumosis.
Zmusia si do rozlunienia ramion.
- Czy nie powinien pan nosi maseczki na twarzy?
Unis szare brwi w wyrazie zdumienia.
-

A l e po co? Czy jeste chora? - zapyta, a Cinder zacis

na zby i przycisna klucz do uda. - Moe mogaby


usi? Mamy do omwienia kilka wanych spraw.
- No tak, teraz ma pan ochot ze mn rozmawia - po
wiedziaa, powolutku zbliajc si do niego. - Wydawao
mi si, e nie obchodz pana szczeglnie opinie krlikw
dowiadczalnych.
- J e s t e troch inna ni ochotnicy, z ktrymi zazwyczaj
mamy do czynienia.
Cinder spojrzaa na niego z ukosa, czujc, jak metalowe
narzdzie ogrzewa si w jej doni.
- Moe dlatego, e ja nie zgosiam si na ochotnika.
Pynnym ruchem uniosa rami, celujc w jego skro
i wyobraajc sobie, jak pada nieprzytomny na podog.
Zamara i poczua, jak obraz rozmazuje si jej przed
oczami. Serce zwolnio, a poziom adrenaliny spad, zanim
wywietlacz na siatkwce zdy j poinformowa o jego
wzrocie.
W zmconym umyle Cinder pojawia si nagle wyrana
myl. By przecie tylko starym czowiekiem. Kruchym,
bezradnym starym czowiekiem o najsodszych, najbardziej
niewinnych oczach, jakie kiedykolwiek widziaa. Nie chcia
a go skrzywdzi.

Rka jej zadraa.


Mae pomaraczowe wiateko zamigotao przed ocza
mi Cinder. Zaskoczona upucia klucz. Z brzkiem spad
na terakot, ktr wyoona bya podoga, ale dziewczyna
bya zbyt oszoomiona, by si tym przejmowa.
Nic nie powiedzia. Jak zatem mg kama?
Lekarz nawet nie drgn, ale oczy rozbysy mu zadowo
leniem na widok reakcji Cinder.
- Prosz - powiedzia, wskazujc doni na laboratoryj
ny st. - Czy mogaby usi?

ROZDZIA 1 1
Cinder zamrugaa, prbujc pozby si mgy spowijajcej
jej umys. Pomaraczowe wiateko na granicy pola widze
nia znikno, a ona nadal nie miaa pojcia, dlaczego roz
byso.
Moe poprzedni wstrzs, ktrego dozna jej system,
spowodowa pojawienie si bdw w oprogramowaniu.
Lekarz przeszed obok niej i wskaza hologram wyania
jcy si z ekranu.
- Z pewnoci to rozpoznajesz - powiedzia, przesuwa
jc palcem po ekranie i sprawiajc, e widoczne na nim cia
o powoli si obrcio. - Pozwl, e ci wyjani, co jest
w tym osobliwego.
Cinder podcigna mankiet rkawiczki powyej zbliznowacenia i podesza do niego. Po drodze kopna klucz
pod st.
- Powiedziaabym, e 36,28 procent tego obrazu zasu
guje na miano osobliwoci.
Kiedy doktor Erland nie patrzy na ni, schylia si i pod
niosa klucz. Wydawa si znacznie ciszy ni wczeniej.
Wszystko wydawao si bardzo cikie. Jej rka. Noga. Gowa.

Lekarz wskaza na prawe rami hologramu.


- Tutaj zrobilimy ci zastrzyk z drobnoustrojw przeno
szcych letumosis. Zostay oznakowane, ebymy mogli
obserwowa ich przemieszczanie si w twoim ciele. - Cof
n palec i pooy go na ustach. - Rozumiesz teraz, co si
tutaj nie zgadza?
- To, e nie jestem martwa, a pan nie wydaje si zaniepo
kojony przebywaniem ze mn w jednym pomieszczeniu?
- Tak, w pewnym sensie. - Zwrci twarz w jej stron
i podrapa si w gow przez wenian czapk. - J a k wi
dzisz, drobnoustrojw ju nie ma.
Cinder poskrobaa si kluczem w rami.
- Co ma pan na myli?
- Mam na myli to, e ich nie ma. Znikny. Puf.
Wykona rkoma gest przypominajcy wybuch fajer
werkw.
- To znaczy, e... nie jestem chora?
- Ot to, panno Linh. Nie jeste chora.
- I nie umr.
- Suszna uwaga.
- I nie zaraam?
-

T a k , wanie tak. Bardzo przyjemne uczucie, nie

prawda?
Opara si o cian. Poczua ulg, spod ktrej wypeza
podejrzliwo. Zarazili j t chorob, ale teraz jest zdrowa?
Bez adnego antidotum?
Wszya podstp, ale pomaraczowe wiateko si nie
pojawiao. Cho wydawao si to niewiarygodne, lekarz
mwi jej prawd.

- Czy kiedykolwiek wczeniej zdarzyo si co podob


nego?
Zmczon twarz lekarza rozjani obuzerski umieszek.
- J e s t e pierwsza. Mam pewne teorie mogce wyjania
przyczyny takiego rozwoju wypadkw, ale oczywicie bd
musia przeprowadzi jeszcze dalsze badania. - Porzuci ho
logram, podszed do parapetu i pooy na nim dwie fiolki.
- To s prbki twojej krwi. Jedna zostaa pobrana przed za
strzykiem, a druga po nim. Jestem niesychanie podekscyto
wany moliwoci poznania kryjcych si w nich sekretw.
Jej wzrok powdrowa ku drzwiom, a nastpnie ponow
nie spocz na lekarzu.
- Czy uwaa pan zatem, e jestem odporna?
- Tak! Na to wyglda. Bardzo interesujce. I niezwyke.
- Zczy donie. - Moliwe, e masz wrodzon odporno.
Jaki element twojego kodu DNA predysponuje twj system
odpornociowy do zwalczania tej konkretnej choroby. A mo
e miaa okazj zetkn si z bardzo niewielk dawk mi
krobw powodujcych letumosis w przeszoci, moe w dzie
cistwie, i twoje ciao miao szans je zwalczy, budujc w ten
sposb odporno, ktra dzi okazaa si tak uyteczna.
Cinder cofna si, czujc si bardzo niezrcznie pod je
go natarczywym spojrzeniem.
- Czy przypominasz sobie z dziecistwa co, co mogo
by mie z tym zwizek? - cign. - Jak potworn przy
pado? Otarcie si o mier?
- Nie. No c... - Zawahaa si i wsuna klucz do bocz
nej kieszeni. - Moe... Mj przybrany ojciec zmar na letu
mosis. Pi lat temu.

- Twj przybrany ojciec. Czy wiesz, gdzie mg to zapa?


Wzruszya ramionami.
-

N i e wiem. Moja przybrana mat... Moja prawna opie

kunka Adri zawsze podejrzewaa, e zarazi si w Europie.


Kiedy mnie adoptowa.
Rce lekarza zadray, jakby tylko splecione palce po
wstrzymyway go od wybuchu.
- Pochodzisz z Europy.
Niepewnie skina gow. Dziwnie byo myle, e po
chodzi z miejsca, z ktrego nie pozostay jej adne wspo
mnienia.
- Czy pamitasz z Europy wielu chorych ludzi? Jakie
potne wybuchy zarazy w prowincji, w ktrej mieszkaa?
- Nie wiem. Nie pamitam nic sprzed operacji.
Erland unis brwi, a w jego bkitnych oczach zamigo
tao wiato rozwietlajce pokj.
- Operacji cybernetycznej?
- Nie, zmiany pci.
Umiech lekarza zgas jak zdmuchnita wieczka.
- artowaam.
Mczyzna odzyska panowanie nad sob.
- Co masz na myli, gdy mwisz, e nic nie pamitasz?
Cinder zdmuchna z twarzy kosmyk wosw.
-

W a n i e to. Kiedy zainstalowali mi interfejs mzgowy,

uszkodzili mi... no wie pan... wszystko jedno. T cz m


zgu, ktra odpowiada za pami.
- Hipokamp.
- Pewnie tak.
- De miaa wtedy lat?

- Jedenacie.
- J e d e n a c i e . - Gwatownie wypuci powietrze z puc.
Chaotycznie bdzi wzrokiem po pododze, jakby zostaa
na niej wypisana przyczyna jej odpornoci. - Jedenacie.
Wypadek awiara, prawda?
-Tak.
- Dzi to si w zasadzie nie zdarza.
- O ile jaki idiota nie usunie czujnikw kolizji, prbu
jc obej ograniczenia prdkoci.
- Mimo wszystko nie wydaje mi si, eby kilka stucze
i siniakw uzasadniao rozmiary napraw, jakim ci poddano.
Cinder zabbnia palcami na biodrze. Napraw" - do
prawdy bardzo cyborgiczny termin.
- No c, w wypadku zginli moi rodzice, a ja wypa
dam przez okno. Sia zderzenia zepchna awiar z pasa
magnetycznego. Przetoczy si kilka razy i przygwodzi
mnie do ziemi. Po tym zdarzeniu cz koci w mojej no
dze miaa konsystencj trocin. - Urwaa, bawic si rka
wiczk. - Tak mi przynajmniej powiedziano. Tak jak mwi
am, nic z tego nie pamitam.
Z trudem przypominaa sobie niejasne myli z okresu
piczki farmakologicznej. Bl. Kady misie pali j y
wym ogniem. Kady staw baga o lito. Bunt ciaa, gdy ju
odkryo, co mu zrobiono.
-

C z y od tego czasu miaa problemy z zapamitywa

niem i przywoywaniem nowych wspomnie? - zapyta na


ukowiec.
- Nie, w kadym razie nic o tym nie wiem. - Przyjrzaa
mu si uwanie. - Czy to ma jakie znaczenie?

- To fascynujce - powiedzia doktor Erland, uchylajc


si od odpowiedzi na zadane przez ni pytanie. Wycign
przenony ekran i co zanotowa. - Jedenacie lat - zamru
cza - a zatem wielokrotnie musieli ci zmienia protezy, by
dostosowa je do wzrostu ciaa.
Cinder skrzywia usta. Powinna mie je wielokrotnie
zmieniane, ale Adri odmwia finansowania nowych czci
adoptowanej crki. Nie odpowiedziaa, tylko obrzucia
wzrokiem drzwi, a potem wypenione krwi fiolki.
- Czy to znaczy, e... mog odej?
Oczy Erlanda bysny, jakby Cinder urazia go tym py
taniem.
- Odej? Panno Linh, musi pani uwiadomi sobie, jak
cenna staa si pani dla naszych dalszych bada.
Napia minie i powioda palcami po twardym zarysie
klucza spoczywajcego w kieszeni jej spodni.
- A zatem nadal jestem winiem. Tylko cenniejszym.
Twarz mu zagodniaa. Usun przenony ekran z jej po
la widzenia.
- Nie moesz sobie wyobrazi, jak wysoka jest stawka.
Nie masz pojcia, jak wane... nie masz pojcia, ile jeste
warta.
-

I co teraz? Wstrzykniecie mi wiksz dawk tych

mierciononych mikrobw, eby zobaczy, jak tym razem


poradzi sobie z nimi moje ciao?
-

W i e l k i e nieba, nie. Jeste zbyt cenna, by ryzykowa

twoje ycie.
- J e s z c z e godzin temu twierdzi pan co zupenie in
nego.

Spojrzenie naukowca przeskoczyo na hologram, a brwi


zmarszczyy si, jakby rozwaa jej sowa.
-

W tej chwili sytuacja wyglda zupenie inaczej ni go

dzin temu, panno Linh. Z twoj pomoc moemy ocali


setki tysicy ludzkich istnie. Jeli jeste tym, kim sdz, e
jeste, moglibymy - no c, moglibymy na pocztek za
koczy akcj naboru cyborgw. - Opar brod na pici.
- I oczywicie moglibymy ci dobrze zapaci.
Cinder zatkna kciuki za szlufki spodni i opara si
o parapet, na ktrym stay wszystkie maszyny sprawiajce
wczeniej wraenie tak gronych.
Bya odporna.
Bya wana.
Pienidze oczywicie kusiy. Gdyby zdoaa udowodni
swoj samowystarczalno, mogaby doprowadzi do ode
brania Adri prawnej opieki nad sob. Mogaby kupi sobie
wolno.
Nawet ten wniosek zblad jednak, gdy tylko pomylaa
o Peony.
- Naprawd sdzi pan, e mogabym by pomocna?
- Naprawd. Sdz, e wkrtce kady mieszkaniec Zie
mi moe by ci bezgranicznie wdziczny.
Cinder przekna lin i podcigna si na st labora
toryjny, siadajc na podkulonych nogach.
- ebymy wic mieli jasno - teraz jestem tutaj z wa
snej woli, co oznacza, e mog odej w kadej chwili, jeli
tylko zechc. Bez awantur i zadawania pyta.
Twarz lekarza rozjania si, a oczy rozbysy spod po
marszczonych powiek.

- Tak. Bez dwch zda.


- Oczekuj zatem wynagrodzenia, tak jak pan powie
dzia, ale potrzebne mi oddzielne konto, do ktrego nie
bdzie miaa dostpu moja prawna opiekunka. Nie chc,
by dowiedziaa si, e zgodziam si na to, i nie chc, by
miaa dostp do tych pienidzy.
Ku jej zaskoczeniu naukowiec nie zawaha si ani przez
chwil.
- Oczywicie.
Cinder odetchna nieco spokojniej.
-

I jeszcze co. Moja siostra. Wczoraj zabrano j do za

kadu kwarantanny. Jeli znajdziecie antidotum albo cokol


wiek, co pozwala mie jakkolwiek nadziej, chc, by
otrzymaa to pierwsza.
Tym razem spojrzenie lekarza ulego zmianie. Odwrci
si i podszed do hologramu, pocierajc rkami o laborato
ryjny fartuch.
- Obawiam si, e nie mog ci tego obieca.
Zacisna donie w pici.
- Dlaczego nie?
- Poniewa pierwsz osob, ktra musi otrzyma anti
dotum, jest cesarz. - Figlarnie zmruy oczy. - Ale obiecu
j, e twoja siostra bdzie druga.

ROZDZIA 1 2

Ksi Kai obserwowa przez lustro, jak droid medyczny wbi


ja ig kroplwki w rami jego ojca. Mino zaledwie pi dni
od wystpienia pierwszych objaww bkitnej gorczki u ce
sarza, ale wydawao si, e mina caa wieczno. Rok niepo
koju i udrki skompresowany w niewiele ponad sto godzin.
Doktor Erland powiedzia mu kiedy o starym przes
dzie, e nieszczcia chodz trjkami.
Najpierw jego android Nainsi przesta dziaa, zanim
zdoa przekaza mu swoje odkrycia.
A teraz jego ojciec by miertelnie chory.
Czego mg jeszcze oczekiwa? Co mogo by gorsze
ni to?
Moe Lunarzy wypowiedz nam wojn?
Skuli si w sobie, marzc o tym, by cofn t nieszcz
sn myl.
Konn Torin, doradca jego ojca i jedyny czowiek, ktre
mu wolno byo zobaczy cesarza w takim stanie, pooy r
k na ramieniu ksicia.

W s z y s t k o bdzie dobrze - powiedzia bez emocji, ko

rzystajc z osobliwego daru odczytywania ludzkich myli.


Ojciec Kaia jkn i otworzy spuchnite oczy. Pokj zo
sta odizolowany na sidmym pitrze skrzyda badawczego
paacu, ale cesarzowi zapewniono wszelkie moliwe wygody.
Na cianach znajdowa si szereg ekranw pozwalajcych
mu cieszy si muzyk i rozrywk, sucha ksiek i wiado
moci. Z ogrodu przyniesiono cae narcza jego ulubionych
kwiatw - pusty pokj wypeniay lilie i chryzantemy. Pociel
powleczona bya najdelikatniejszym jedwabiem, jaki mona
byo znale we Wsplnocie Wschodniej.
adna z tych rzeczy nie miaa jednak znaczenia. Nadal
by to pokj, ktry mia odizolowa ywych od umiera
jcych.
Czysta szyba oddzielaa ksicia Kaia od ojca, ktry pa
trzy teraz na syna pustym, szklanym wzrokiem.
- Wasza Cesarska Mo - powiedzia Torin. - Jak samo
poczucie?
Skra w kcikach oczu cesarza si zmarszczya. Nie by
jeszcze stary, ale choroba odcisna na nim swoje pitno.
Mia taw blad skr, a jego szyj znaczyy czarne
i czerwone plamy.
Unis palce z kodry w niezbyt udanej prbie pozdro
wienia.
- Czy Waszej Wysokoci czegokolwiek potrzeba? - za
pyta Torin. - Szklanki wody? Czego do jedzenia?
- Escorta 5.3? - podrzuci Kai.
Torin spojrza na ksicia z dezaprobat, ale cesarz zachi
chota.

Kai poczu, e oczy zachodz mu zami. Odwrci wzrok


i skupi go na czubkach palcw wcinitych w parapet.
- De jeszcze? - zapyta tak cicho, by ojciec nie mg go
usysze.
Torin potrzsn gow.
- To kwestia kilku dni. Moe.
Kai czu na sobie wyrozumiay, ale jednoczenie surowy
wzrok Torina.
- Powiniene by wdziczny za czas, ktry wam daro
wano. Wikszo ludzi nie dostaje szansy zobaczenia si
z bliskimi, ktrzy zostali im odebrani.
- Kto chciaby oglda swoich bliskich w takim stanie?
- Kai podnis wzrok. Jego ojciec prbowa zachowa przy
tomno, a powieki mu dray. - Robot medyczny, prosz
poda mu wod.
Android podjecha do ka cesarza i unis oparcie, pod
noszc do ust chorego szklank wody i wycierajc spywaj
c struk bia ciereczk. Cesarz nie wypi duo, ale wyda
wa si orzewiony, kiedy z powrotem opad na poduszki.
-Kai...
- J e s t e m tutaj - powiedzia ksi, a jego oddech zapa
rowa szyb.
- Bd silny. Wierz... - Sowa utony w napadzie kaszlu.
Robot medyczny podoy pod usta cesarza ciereczk.
Kai zobaczy, jak bawena pokrywa si krwi. Zamkn
oczy, prbujc uspokoi oddech.
Kiedy ponownie je otworzy, robot medyczny napenia
kroplwk bezbarwnym pynem, zapewne czym umie
rzajcym bl. Kai i Torin obserwowali, jak cesarz zapada

w sen. Kai mia wraenie, e przyglda si komu zupenie


nieznanemu. Kocha swojego ojca, ale nie potrafi poczy
obrazu chorego starca, ktrego mia przed sob, z tryskaj
cym energi mczyzn, z ktrym rozmawia jeszcze ty
dzie temu.
Zaledwie tydzie.
Po plecach przeszed mu dreszcz. Torin cisn jego ra
mi. Kai zapomnia, e cay czas do cesarskiego doradcy
spoczywaa na jego ramieniu.
- W a s z a Wysoko.
Kai nic nie powiedzia, wpatrujc si w milczeniu we
wznoszc si i opadajc pier ojca.
- Zostaniesz cesarzem, Wasza Wysoko. Musimy roz
pocz przygotowania. Odkadalimy to ju zbyt dugo.
Zbyt dugo. Zaledwie tydzie.
Kai uda, e go nie syszy.
- J a k powiedzia Jego Cesarska Mo, musisz by silny.
Wiesz, e zawsze moesz liczy na moj pomoc. - Torin
urwa. - Bdziesz znakomitym przywdc.
- Nie. Nie bd.
Kai przeczesa palcami wosy.
Mia zosta cesarzem.
W tych sowach pobrzmiewaa tylko pustka.
Prawdziwy cesarz lea tam, w tym ku. On by jedy
nie uzurpatorem.
-

P j d porozmawia z doktorem Erlandem - powie

dzia, odsuwajc si od szyby.


- Doktor jest zajty, Wasza Wysoko. Nie powiniene
mu przeszkadza.

- Chc tylko zapyta, czy nastpi jaki postp w bada


niach.
- J e s t e m przekonany, e natychmiast by ci poinformo
wano, gdyby tak si stao.
Kai zacisn szczki i utkwi wzrok w Torinie, czowieku,
ktry by doradc jego ojca od chwili narodzin Kaia. Nawet
teraz, kiedy sta z Torinem w jednym pomieszczeniu, czu
si jak dziecko i odczuwa nieprzepart ch amania za
sad. Zacz si zastanawia, czy to si kiedykolwiek zmieni.
- Potrzebuj poczucia, e co robi - powiedzia. - Nie
mog tak po prostu sta tutaj i patrze, jak on umiera.
Torin spuci wzrok.
- Wiem, Wasza Wysoko. To trudne dla nas wszystkich.
To nie to samo" - chcia powiedzie Kai, ale si po
wstrzyma.
Torin odwrci si od niego, stan twarz do okna
i skoni gow.
- Niech yje cesarz.
Kai powtrzy cicho jego sowa, walczc z suchoci
w gardle.
- Niech yje cesarz.
Cicho opucili pokj odwiedzin i poszli do wind.
Czekaa na nich kobieta. Kai mg si tego spodziewa
- w ostatnich dniach nieustannie krcia si w pobliu. By
a ostatni osob na Ziemi, ktr Kai mia ochot oglda.
Sybil Mira. Najwysza cudotwrczym Krlestwa Lunarw. Wyjtkowo pikna, z czarnymi wosami do pasa i skr
w ciepym, oliwkowym kolorze. Miaa na sobie szat stosow
n do jej rangi i tytuu: dugi biay paszcz z wysokim konie-

rzem i rozszerzajcymi si rkawami, ktrych mankiety wy


szywane byy niezrozumiaymi dla Kaia runami i hieroglifami.
Pi krokw za ni sta jej nieodczny milczcy stra
nik. By modym czowiekiem rwnie przystojnym, jak uro
dziwa bya Sybil, z jasnymi wosami cignitymi na karku
i o ostrych rysach twarzy, na ktrej Kai nie dostrzeg do tej
pory nawet cienia emocji.
Sybil umiechna si, kiedy Kai i Torin podeszli do niej,
ale jej szare oczy pozostay zimne.
- Wasza Cesarska Wysoko - powiedziaa, wdzicznie
skaniajc gow. - J a k si czuje czcigodny cesarz Rikan?
Kai milcza, wic Torin odpowiedzia:
- Niezbyt dobrze. Dzikujemy za trosk.
- Przykro mi to sysze. - Wygldaa na rwnie zmar
twion jak kot, ktry zagoni mysz do kta. - Moja pani
przesya najgbsze wyrazy wspczucia i yczenia szybkie
go powrotu do zdrowia.
Skupia wzrok na ksiciu, a jej obraz wydawa si drga
przed nim jak mira. W gowie Kai usysza szepty i gosy.
Szacunek i podziw, wspczucie i troska.
Ksi oderwa wzrok od Sybil i uciszy gosy. Dusz
chwil zajo mu uspokojenie rozszalaego ttna.
-

W czym mog pomc? - zapyta.

Sybil gestem wskazaa wind.


-

C h c i a a b y m prosi na swko czowieka, ktry za

chwil zostanie cesarzem... jeli los tak zechce.


Kai rzuci okiem na Torina, ale twarz, ktra zwrcia si
ku niemu, nie wyraaa wspczucia. Takt. Dyplomacja.
Zawsze. Zwaszcza gdy chodzio o przekltych Lunarw.

Z westchnieniem obrci si do czekajcego na polece


nia androida.
- Trzecie pitro.
Sensor rozbys.
- Prosz uda si do windy C, Wasza Wysoko.
Wsiedli do windy, Sybil lekka niczym pirko na wietrze.
Jej stranik wszed ostatni i stan przy drzwiach twarz do
ich trjki, jakby cudotwrczyni znalaza si w miertelnym
niebezpieczestwie. Jego lodowaty wzrok niepokoi Kaia,
ale Sybil wydawaa si wrcz nie pamita o jego obecnoci.
- To fatalny moment na chorob Jego Cesarskiej Moci
- powiedziaa.
Kai chwyci porcz i stan twarz do kobiety, wciskajc
swoj nienawi w wypolerowane drewno.
- Czy nastpny miesic byby bardziej odpowiedni?
Nie zdoa wytrci jej z rwnowagi.
-

M w i oczywicie o negocjacjach zmierzajcych do

zawarcia sojuszu, ktre prowadzili moja pani i cesarz Rikan. Z niecierpliwoci oczekujemy przymierza korzystne
go zarwno dla Wsplnoty Wschodniej, jak i dla Luny.
Spogldajc na Sybil, Kai mia zawroty gowy i kopoty
z utrzymaniem rwnowagi, wic odwrci wzrok i zaj si
obserwacj zmniejszajcych si numerw nad drzwiami
windy.
-

M j ojciec prbowa zawrze przymierze z krlow

Levan, odkd obj tron. To ona zawsze odmawiaa.


- Nie zdoa do tej pory speni jej uzasadnionych ocze
kiwa.
Kai zacisn zby.

- Mam nadziej - cigna Sybil - e jako cesarz wyka


esz si, Wasza Wysoko, wikszym rozsdkiem.
Kai nie odzywa si, kiedy winda mijaa szste, pite,
czwarte pitro.
- Mj ojciec jest mdrym czowiekiem. Nie mam zamia
ru zmienia jakichkolwiek podjtych przez niego decyzji.
Ja rwnie mam nadziej, e uda nam si doj do porozu
mienia, ale obawiam si, e twoja pani bdzie musiaa zre
zygnowa przynajmniej z czci swoich bardzo uzasadnio
nych oczekiwa.
Twarz Sybil zastyga w umiechu.
- No c - powiedziaa, kiedy drzwi otworzyy si na
trzecim pitrze - jeste mody.
Skin gow, udajc, e obdarzya go komplementem,
a potem zwrci si w stron Torina.
- J e l i masz woln chwil, moe mgby podej ze
mn do gabinetu doktora Erlanda? By moe przyjd ci do
gowy pytania, o ktrych ja nie pomylaem?
- Oczywicie, Wasza Wysoko.
aden z nich nie zwrci ju uwagi na cudotwrczyni
i jej stranika opuszczajcych wind, ale Kai usysza za so
b jej sodki gos - Niech yje cesarz" - zanim drzwi si
zamkny.
Warkn cicho.
- Powinnimy j uwizi.
-

A m b a s a d o r a Lunarw? Trudno to byoby uzna za

pokojowy gest.
- Z pewnoci nie potraktowaliby nas lepiej. - Przecze
sa wosy rk. - Lunarzy, ech...

Gdy zda sobie spraw, e Torin nie idzie ju za nim, Kai


opuci do i si odwrci. Spojrzenie Torina byo cikie
i niespokojne.
- O co chodzi?
- Wiem, e to dla ciebie bardzo trudny czas.
Kai poczu, e traci kontrol nad sob, i stumi irytacj.
- To trudny czas dla wszystkich.
-

W kocu, Wasza Wysoko, bdziemy musieli poroz

mawia o krlowej Levanie i twoich zamiarach wobec niej.


Mdrze byoby opracowa jaki plan.
Kai podszed do Torina, ignorujc grup technikw la
boratoryjnych, ktrzy byli zmuszeni ich obej.
- Mam plan. Mj plan polega na tym, by si z ni nie e
ni. Chrzani dyplomacj. Koniec dyskusji.
Torinowi drgna szczka.
- Nie patrz tak na mnie. Ona by nas zniszczya. - Kai
ciszy gos. - Zrobiaby z nas niewolnikw.
- W i e m , Wasza Wysoko. - Rosncy gniew Kaia zela,
kiedy spojrza Torinowi w oczy. - Prosz mi wierzy, e nie
oczekiwabym tego od ciebie. Podobnie jak nigdy nie ocze
kiwaem tego od twojego ojca.
Kai cofn si i opar o cian korytarza. Mijali ich ubra
ni w biae fartuchy naukowcy, bieniki androidw skrzypia
y na linoleum, jeli jednak ktokolwiek dostrzeg ksicia
i jego doradc, nikt nie da tego po sobie pozna.
- W porzdku, sucham - powiedzia. - Jaki mamy plan?
-

W a s z a Wysoko, to nie jest odpowiednie miejsce...

- Nie, nie, sucham ci uwanie. Prosz, daj mi co, co


oderwie moje myli od tej choroby.

Torin w namyle wcign powietrze.


- Nie sdz, bymy musieli zmienia nasz polityk za
graniczn. Pjdziemy za przykadem twojego ojca. Na ra
zie zaoferujemy Lunarom ukad pokojowy. Traktat.
-

A jeli ona go nie podpisze? Jeli zmczya si ju cze

kaniem i postanowi zrealizowa swoje pogrki? Czy mo


esz sobie wyobrazi wojn wanie teraz, jeli wemiemy
pod uwag zaraz, stan gospodarki i... Zniszczyoby nas to.
I Levana jest tego wiadoma.
-

G d y b y chciaa nam wypowiedzie wojn, ju by to

zrobia.
- A moe gra na zwok i czeka, a staniemy si tak sa
bi, e bdziemy musieli si podda.
Kai podrapa si po karku, obserwujc krztanin prze
chodzcych korytarzem ludzi. Wszyscy byli tak zajci, tak
zdeterminowani w swoich wysikach zmierzajcych do zna
lezienia antidotum.
O ile antidotum istniao.
Ksi westchn.
- Powinienem si oeni. Gdybym by ju onaty, krlo
wa Levana przestaaby mie znaczenie. Musiaaby podpi
sa traktat pokojowy... gdyby naprawd chciaa pokoju.
Nie doczekawszy si odpowiedzi Torina, zmusi si, by
spojrze na doradc i zaskoczony odnalaz w jego twarzy
lady dawno niewidzianego ciepa.
-

M o e spotkasz odpowiedni dziewczyn na uroczy

stociach - powiedzia Torin. - Ekspresowy romans, yli


dugo i szczliwie i przez reszt swych dni nie dowiadczy
li trosk.

Kai prbowa spiorunowa go wzrokiem, ale nie da ra


dy. Torin tak rzadko stroi sobie arty.
- Znakomity pomys. Dlaczego o tym nie pomylaem?
- Odwrci si, opar barkiem o cian i splt ramiona na
klatce piersiowej. - W sumie by moe istnieje jeszcze jed
na moliwo, ktrej nie wzilicie pod uwag ani ty, ani
mj ojciec. Co, co ostatnio chodzi mi po gowie.
- Zamieniam si w such, Wasza Wysoko.
ciszy gos.
- Ostatnio przeprowadziem pewne badania... - Urwa,
by po chwili podj: - ...dotyczce nastpczyni tronu Lunarw.
Torin szeroko otworzy oczy.
- Wasza Wysoko...
-

Po prostu mnie wysuchaj - powiedzia Kai, unoszc

do, by uciszy Torina i uprzedzi jego nagan. Wiedzia, co


powie Torin: ksiniczka Selena, siostrzenica krlowej Levany, nie ya. Zgina w poarze trzynacie lat temu. Tron Lunarw nie mia nastpczyni. - Kadego dnia pojawiaj si no
we plotki - cign Kai. - Znajduj si ludzie, ktrzy twierdz,
e j widzieli, udzielili jej pomocy, rodz si nowe teorie...
- Tak, wszyscy je znamy. Wiesz rwnie dobrze jak ja, e
nie maj adnych podstaw.
- A jeli kryj ziarno prawdy? - Kai skrzyowa ramiona,
pochyli si w stron Torina i ciszy gos do szeptu. - A je
li istnieje dziewczyna, ktra mogaby rzuci wyzwanie Levanie? Kto silniejszy od niej?
- Czy syszysz, co mwisz? Kto silniejszy ni Levana?
Masz na myli kogo podobnego do jej siostry, ktra kaza-

a obci stopy swojej ulubionej krawcowej, eby ta nie


miaa ju nic lepszego do roboty oprcz szykowania jej no
wych sukienek?
- Nie mwimy o krlowej Channary.
- Nie, mwimy o jej crce. Kai, caa linia skadaa si
z osobnikw chciwych, gwatownych i zdemoralizowanych
wadz. Maj to we krwi. Uwierz mi, e ksiniczka Selena, gdyby przeya, nie byaby ani odrobin lepsza od nich.
Kai poczu, e od nacisku bol go ramiona, a skra na
kocach palcw zaczyna mu biele.
- Naprawd trudno o to, eby bya gorsza - powiedzia.
- A zreszt, kto wie? Jeli plotka nie kamie i przez cay ten
czas bya na Ziemi, moe okazaaby si inna? Moe darzy
aby nas sympati i wspczuciem?
- Opierasz te pobone yczenia na plotkach.
- Nigdy nie odnaleziono jej ciaa...
Torin zacisn usta w cienk lini.
- Znaleziono to, co z niego pozostao.
- Nie zaszkodzioby przeprowadzi ledztwa, niepraw
da? - zasugerowa Kai, czujc, e zaczyna ogarnia go roz
pacz.
Tak dugo przyzwyczaja si do tej koncepcji, tak mocno
zaangaowa si w ni emocjonalnie. Nie mg znie my
li, e wszystko to tylko pobone yczenia, cho zawsze
w cichoci ducha bra t moliwo pod uwag.
- Owszem, mogoby zaszkodzi - powiedzia Torin. Gdyby Levana si dowiedziaa, o czym rozmylasz, szanse
na zawarcie traktatu zostayby pogrzebane. Nie powinni
my nawet wspomina o tym tutaj - to niebezpieczne.

- No i kto tu daje wiar plotkom?


- W a s z a Wysoko, skoczmy t dyskusj. Twoim celem
musi by w tej chwili zapobieenie wojnie, a nie troszcze
nie si o zmar lunarsk ksiniczk.
-

A jeli nie mog jej zapobiec?

Torin rozoy rce. Wyglda na zmczonego t wymia


n zda.
- Wwczas Unia bdzie walczy.
- Znakomicie. Doskonay plan. Po tej rozmowie czuj
si znacznie lepiej.
Odwrci si na picie i pomaszerowa w stron labora
toriw.
Jasne, Unia Ziemska bdzie walczy. Tylko e w starciu
z Lunarami przegra.

ROZDZIA 1 3

T w j panel kontrolny jest niesamowicie zoony. To

przejaw najbardziej wyrafinowanej technologii, jak kie


dykolwiek widziaem u cyborgw. - Doktor Erland obr
ci hologram w jedn, a pniej w drug stron. - Spjrz
na okablowanie wzdu krgosupa. Prawie idealnie sta
pia si z twoim centralnym systemem nerwowym. Znako
mite rzemioso. Och, popatrz tutaj! - Wskaza na mied
nic na hologramie. - Twj ukad rozrodczy wyglda na
prawie nienaruszony. No wiesz, wiele kobiet cyborgw
jest bezpodnych ze wzgldu na inwazyjne zabiegi, ale s
dzc z tego, co widz, nie powinna mie adnych pro
blemw.
Cinder usiada na jednym z laboratoryjnych stow
i opara brod na doniach.
- Szczciara ze mnie.
Lekarz pokiwa palcem z dezaprobat.
-

P o w i n n a by wdziczna, e twoi chirurdzy tak si

o ciebie troszczyli.

- Z pewnoci poczuj gbok wdziczno, jak ju


znajd faceta, ktry uzna, e zoone okablowanie jest bar
dzo podniecajce. - Kopna pitami w metalow podsta
w stou. - Czy to wszystko ma jaki zwizek z moj odpor
noci?
- Moe. Moe nie.
Wyj z kieszeni okulary i wsun je na nos, nie odrywa
jc wzroku od hologramu.
Cinder przekrzywia gow.
- Nie pac panu wystarczajco dobrze, eby mg pan
sobie operacyjnie skorygowa wzrok?
-

L u b i t moj przypado. - Doktor Erland poci

gn hologram w d, robic zblienie na wntrze gowy


Cinder. - Skoro ju jestemy przy operacji oczu, czy wiesz,
e brakuje ci kanalikw zowych?
- Czego? Naprawd? A mylaam, e jestem po prostu
emocjonalnie upoledzona. - Podcigna stopy do gry
i obja kolana ramionami. - Nie potrafi rwnie si zaru
mieni, jeli to miao by pana kolejne byskotliwe spo
strzeenie.
Naukowiec odwrci si i spojrza na ni zza powiksza
jcych oczy soczewek.
- Niezdolna do zarumienienia si? Jak to moliwe?
-

M j mzg monitoruje temperatur ciaa i zmusza

mnie do ochonicia, jeli zbyt mocno i zbyt szybko si roz


grzej. Wyglda na to, e spocenie si jak normalny czo
wiek nie okazao si wystarczajce.
Doktor Erland wycign swj przenony ekran i wstu
ka jakie dane.

- To naprawd sprytne - wymamrota. - Musieli oba


wia si moliwoci przegrzania systemu.
Cinder wycigna szyj, ale nie moga dostrzec zawar
toci niewielkiego ekranu.
- Czy to wane?
Zlekceway jej pytanie.
- Spjrz na swoje serce - powiedzia, wskazujc na ho
logram. - Te dwie komory s wykonane gwnie z silikonu
poczonego z tkank biologiczn. Niesamowite.
Cinder przycisna do do klatki piersiowej. Jej serce.
Jej mzg. Jej system nerwowy. Czy istniao co, co pozosta
o nietknite?
Podniosa do do szyi i powioda ni po wypukoci
krgosupa, ledzc jednoczenie wzrokiem metalowe kr
gi, metalowych najedcw.
- Co to jest? - zapytaa, pochylajc si i wskazujc pal
cem widoczny na diagramie cie.
-

A c h , tak. Mj asystent i ja omawialimy to wczeniej.

- Doktor Erland podrapa si w gow przez czapk. - Wy


glda na co zrobionego z innego materiau ni twoje krgi
i znajduje si bezporednio nad centralnym skupiskiem
nerww. Moe ma za zadanie korekcj usterek. Spi.
Cinder zmarszczya nos.
- Genialnie. Teraz si okazuje, e mam spicia.
- Czy kiedykolwiek dokuczaa ci szyja?
- Tylko wtedy, gdy przez cay dzie leaam pod awiarem.
I kiedy niam". W koszmarach ogie zawsze wydawa
si najgortszy pod jej szyj, a odczucie gorca jakby skapywao jej po krgosupie. Wzdrygna si na wspomnienie

Peony we nie ostatniej nocy, ktra pakaa, krzyczaa


i przeklinaa Cinder za to, co z niej zostao.
Naukowiec obserwowa j, postukujc si przenonym
ekranem w usta.
Cinder zacza si wierci.
- Mam pytanie.
- Tak? - zachci lekarz, wkadajc ekran do kieszeni.
- Powiedzia pan wczeniej, e nie zaraam, bo w moim
ciele nie ma ju mierciononych mikrobw.
- Zgadza si.
- J e l i wic naturalnie si zaraziam, powiedzmy, kilka
dni temu... De czasu musiao min, zanim przestaam za
raa?
Doktor Erland zacisn usta.
-

N o c. Mona zaoy, e twoje ciao skuteczniej

zwalcza mikroby przy kadym kolejnym kontakcie z nimi.


Tym razem pokonanie wszystkich zajo mu dwadziecia
minut. No c, myl, e poprzednio zajoby mu to nie
duej ni godzin, najwyej dwie. Oczywicie, trudno
jednoznacznie wyrokowa, biorc pod uwag, e kada
choroba przebiega inaczej i kade ciao inaczej na ni re
aguje.
Cinder zacisna donie w pici. Droga z rynku do do
mu zaja jej nieco ponad godzin.
-

A co z... Czy to si moe przyczepi? Do ubrania na

przykad?
- Na krtko. Patogeny nie przetrwaj zbyt dugo bez y
wiciela. - Spojrza na ni spod zmarszczonych brwi. - Do
brze si czujesz?

Skina gow, bawic si palcami swoich rkawiczek.


- Kiedy zabierzemy si do ratowania ycia innych?
Doktor Erland poprawi czapk.
- Obawiam si, e niewiele moemy zrobi, dopki nie
przeanalizuj prbek pobranej od ciebie krwi i nie wysekwencjonuj twojego DNA. Najpierw jednak chciabym
lepiej zrozumie zmiany, jakich dokonano w twoim ciele,
na wypadek gdyby mogo to mie wpyw na wyniki.
- Przecie sama zmiana w cyborga nie wpywa na DNA?
- To prawda, ale wyniki wielu prac naukowych sugeruj,
e po operacji ludzkie ciao zaczyna wydziela inne hormo
ny, pojawia si pewna nierwnowaga chemiczna, przeciw
ciaa i podobne zjawiska. Oczywicie, im wiksza ingeren
cja chirurgiczna, tym wiksze...
- Myli pan, e ma to jaki zwizek z moj odpornoci.
To, e jestem cyborgiem?
Oczy lekarza bysny figlarnie, wytrcajc Cinder
z rwnowagi.
- Nie do koca - powiedzia. - Ale jak wspomniaem
wczeniej... Mam pewne hipotezy.
-

A czy zamierza pan podzieli si nimi ze mn?

A l e tak. Kiedy zyskam pewno, e mam racj, bd

chcia podzieli si moimi odkryciami z caym wiatem.


Mylaem o tajemniczym cieniu na twoim krgosupie. Po
zwolisz, e sprbuj czego?
Zdj okulary i wsun je z powrotem do kieszeni obok
przenonego ekranu.
- Co ma pan zamiar zrobi?
- Niewielki eksperyment, nie bj si.

Obrcia gow, kiedy doktor Erland obszed st i opar


koniuszki palcw na jej szyi, po czym uszczypn przez
skr krg tu powyej ramion. Zesztywniaa. Mia ciepe
rce, ale i tak nie moga opanowa drenia.
- Powiedz mi, jeli poczujesz co... niezwykego.
Cinder otworzya usta, eby oznajmi, e kady dotyk
czowieka jest dla niej do niezwykym odczuciem, ale
stracia oddech.
Palcy bl rozerwa jej krgosup i rozszed si po caym
ciele.
Krzykna, spada ze stou i zwina si na pododze.

ROZDZIA 1 4

Czerwone wiato przepalao jej powieki. Oszalay wywiet


lacz na siatkwce prezentowa bekotliwe zielone cigi
sw na tle jej powiek. Co byo nie tak z jej okablowaniem
- palce lewej doni dray i pulsoway w niekontrolowany
sposb.
- Prosz si uspokoi, panno Linh. Wszystko jest w po
rzdku.
Gos z obcym akcentem by spokojny i cakowicie po
zbawiony ladw wspczucia. Waciciel drugiego gosu
najwyraniej zacz wpada w panik.
-

W porzdku?! Czy pan oszala? Co jej si stao?

Cinder zajczaa.
- To by tylko may eksperyment. Nic jej nie bdzie, Wa
sza Wysoko. Nie mwiem? Ju dochodzi do siebie.
Zanim zdoaa unie powieki, z jej ust wydar si jeszcze
jeden zdawiony protest. Biel laboratorium, od ktrej odci
nay si jedynie dwa cienie, olepiaby j. Zdoaa skoncen
trowa wzrok na zarysie wenianej czapki doktora Erlanda,

jego bkitnych oczach i sylwetce ksicia Kaia, ktremu


czarne kosmyki rozczochranych wosw spaday na czoo.
Kiedy wywietlacz na siatkwce zacz drugi ju raz te
go dnia prezentowa wyniki podstawowych testw diagno
stycznych, Cinder zamkna ponownie oczy, czujc niewy
rany niepokj, e ksi Kai zauway widoczne przez re
nic zielone wiateko.
Przynajmniej miaa rkawiczki.
-

y j e s z ? - zapyta Kai, odgarniajc jej zmierzwione

wosy z czoa.
Palce ksicia wydaway si na jej skrze gorce i lepkie,
ale po chwili zorientowaa si, e to ona gorczkuje.
Niemoliwe. Nie potrafia si zarumieni, nie moga go
rczkowa.
Nie moga si przegrza.
Co zrobi jej ten lekarz?
- Czy uderzya si w gow? - zapyta Kai.
Drenie ustpio. Cinder przycisna donie do ciaa,
odruchowo prbujc je ukry.
- Och, nic jej nie bdzie - powtrzy doktor Erland. Skoczyo si na strachu. Przepraszam, panno Linh. Nie
przypuszczaem, e okaesz si tak delikatna.
- Co pan mi zrobi? - spytaa, starajc si wyranie wy
powiada sowa.
Kai wsun rami pod jej plecy i pomg jej usi.
Wzdrygna si, czujc jego dotyk, i obcigna nogawki
spodni, na wypadek gdyby metalowy blask jej goleni rzuca
si w oczy.
- Po prostu nastawiaem ci krgosup.

Cinder zerkna na lekarza, nie potrzebujc pomara


czowego wiateka - ktre pojawio si tak czy inaczej - by
zyska pewno, e kamie.
-

A co byo nie tak z jej krgosupem? - Rka Kaia zsu

na si na doln cz jej plecw.


Cinder wcigna powietrze, po skrze przebieg jej
dreszcz. Obawiaa si, e bl wrci, e dotyk ksicia spo
woduje przecienie jej systemu, jak sprawio to dotknicie
doktora Erlanda, ale nic si nie wydarzyo. Po chwili dotyk
Kaia zela.
- Wszystko byo w porzdku - cign doktor Erland. Ale w rejonie krgosupa zbiega si szereg wizek nerwo
wych, ktre przenosz wiadomoci biegnce pniej do
mzgu.
Cinder z obdem w oczach obserwowaa naukowca.
Moga sobie wyobrazi, jak gwatownie ksi Kai odsu
nby si od niej, gdyby lekarz wyjani mu, e pomaga cy
borgowi.
- Panna Linh skarya si na dotkliwe ble w okolicach
szyi...
Zacisna pici tak mocno, e rozbolay j palce.
- ...wic odrobin j nastawiem. To si nazywa chiropraktyka. To bardzo stara, a jednoczenie zdumiewajco
skuteczna metoda terapii. Odchylenia od normy musiay
by znacznie wiksze, ni sdziem, wic gwatowne nasta
wienie krgu spowodowao przejciowy szok dla caego or
ganizmu.
Umiechn si do ksicia, patrzc na niego beztrosko.
Pomaraczowe wiato nie przestawao miga.

Cinder z otwartymi ustami czekaa na dalszy cig wypo


wiedzi lekarza, przekonana, e za chwil skoczy ze swoimi
bzdurnymi kamstwami i wyjawi ksiciu wszystkie jej tajem
nice. Bya cyborgiem, bya odporna na zaraz i zostaa wa
nie jego nowym ulubionym krlikiem dowiadczalnym.
Doktor Erland jednak nic wicej ju nie powiedzia, tyl
ko umiecha si do niej szelmowsko w sposb, ktry bu
dzi jej nieufno.
Czujc na sobie wzrok Kaia, Cinder zwrcia si w jego
stron. Chciaa to skwitowa wzruszeniem ramion, jakby
wyjanienia doktora Erlanda miay dla niej rwnie niewie
le sensu jak dla niego, ale intensywno jego spojrzenia
odebraa jej mow.
- Mam nadziej, e Erland mwi prawd, bo byoby mi
przykro, gdyby umara, skoro dopiero zdylimy si po
zna. - Oczy mu rozbysy, jakby wanie opowiedzia zaka
zany dowcip, a ona zmusia si do najbardziej sztucznego
miechu, jaki kiedykolwiek syszaa we wasnym wykonaniu.
- Dobrze si czujesz? - zapyta, ujmujc jej do, a ramie
niem cay czas podtrzymujc jej plecy. - Czy moesz stan?
- Myl, e tak.
Kai pomg jej stan na nogi. Ani ladu obezwadniaj
cego blu.
- Dzikuj.
Cinder cofna si i otrzepaa, cho podoga lnia nie
skaziteln czystoci. Udem uderzya o st laboratoryjny.
- Co ty tutaj robisz? - zapyta ksi, opuszczajc rce,
ktre na chwil zawisy niezrcznie u jego bokw, zanim
wsun je do kieszeni.

Dziewczyna otworzya usta, ale przerwao jej chrzkni


cie doktora Erlanda.
-

M i e l i c i e ju okazj spotka si wczeniej? - zapyta,

unoszc krzaczaste brwi tak wysoko, e znikny pod czapk.


- Poznalimy si wczoraj na rynku - odpowiedzia Kai.
Cinder wsuna rce do kieszeni, odruchowo naladu
jc Kaia, i odkrya w niej klucz.
- J e s t e m tu, bo... wic...
- J e d e n z robotw medycznych zacz sprawia kopoty,
Wasza Wysoko - przerwa jej Erland. - Poprosiem, eby
Cinder przysza i rzucia na niego okiem. Jako mechanik
cieszy si wietn opini.
Kai ju mia skin gow, ale zatrzyma si i obrzuci
wzrokiem pomieszczenie.
- J a k i robot medyczny?
- Nie ma go ju tutaj, oczywicie - zawierka doktor
Erland, jakby kamanie byo niesychanie zabawne. - Praw
dopodobnie w tej chwili pobiera ju od kogo krew.
- No... wanie - potwierdzia Cinder, zmuszajc si do
zamknicia ust, eby nie wyglda jak kretynka. - Napra
wiam go ju i jest jak nowy.
Wycigna klucz i obrcia go w palcach, jakby stanowi
niepodwaalny dowd.
Cho Kai wydawa si zdezorientowany, kiwn gow,
jakby kwestionowanie prawdziwoci tej historii nie miao
sensu. Cinder bya wdziczna, e lekarz z tak atwoci
wymyli ca t histori, ale wytrcio j to z rwnowagi.
Dlaczego mia tajemnice przed nastpc tronu, zwaszcza
e prawdopodobnie zblia si do przeomu w badaniach

nad epidemi? Czy Kai nie zasugiwa na to, by si o tym


dowiedzie? Czy wszyscy na to nie zasugiwali?
- Zapewne nie miaa okazji rzuci okiem na Nainsi? zapyta Kai.
Cinder przestaa obraca klucz w palcach i chwycia go
w obie donie, eby przesta si nerwowo wierci.
- Nie, jeszcze nie. Przykro mi. To byo... ostatnia doba...
Zby jej sowa machniciem rki, ale nagle wyda jej si
do sztywny.
- Prawdopodobnie masz niekoczc si list klientw.
Nie powinienem oczekiwa cesarskiego traktowania. - Usta
mu drgny. - Cho tego si chyba wanie spodziewaem.
Serce Cinder zabio mocniej, kiedy nieoczekiwanie
umiechn si do niej, w kadym calu tak czarujcy i nie
obliczalny jak na rynku. A potem natkna si wzrokiem na
hologram za plecami Kaia, nadal pokazujcy jej wewntrz
n maszyneri - od metalowych krgw, przez wizki ka
bli, do nietknitych jajnikw. Ponownie wbia wzrok w ksi
cia, czujc, jak gwatownie przyspiesza jej puls.
- Przyrzekam, e przyjrz mu si bliej, kiedy tylko b
d moga. Przed festiwalem. Na pewno.
Kai odwrci si i pody za jej spojrzeniem w stron
hologramu. Cinder zacisna pici, czujc, e odek kur
czy jej si ze zdenerwowania. Kai si wzdrygn.
Dziewczyna. Maszyna. Dziwolg.
Cinder przygryza usta, godzc si z tym, e ju nigdy
nie zostanie adresatk cudownych umiechw ksicia.
Doktor Erland zrobi krok w kierunku hologramu i z klik
niciem wyczy ekran.

B a r d z o przepraszam, Wasza Wysoko, to kwestia

ochrony prywatnoci pacjentw. To hologram jednego


z dzisiejszych poborowych.
Kolejne kamstwo.
Cinder mocniej chwycia klucz, czujc jednoczenie
wdziczno i nieufno.
Kai otrzsn si z zaskoczenia.
-

W a c i w i e wanie dlatego tu przyszedem. Zastana

wiaem si, czy poczynilicie jakie postpy.


- Trudno tak to okreli w tym momencie, Wasza Wyso
ko, ale by moe udao nam si wpa na obiecujcy
trop. Oczywicie bd na bieco informowa o wszelkich
postpach.
Naukowiec umiechn si niewinnie, najpierw do Kaia,
pniej do Cinder. Jego spojrzenie nie pozostawiao wt
pliwoci - nie powiedziaby Kaiowi ani sowa.
Nie moga tylko zrozumie dlaczego.
Cinder odchrzkna i zrobia krok w stron wyjcia.
- Powinnam ju pj, pozwoli panu wrci do pracy
- zwrcia si do lekarza, uderzajc kluczem o wntrze do
ni. - Myl, e... to znaczy... Wrc tu jeszcze upewni si,
e robot funkcjonuje prawidowo. Powiedzmy... jutro?
- Doskonale - powiedzia naukowiec. - Zostawia mi
te swj numer I D , gdybym kiedykolwiek chcia ci odna
le.
Jego umiech przybra delikatnie zowrogi odcie, jakby
chcia przypomnie, e jej status ochotnika przetrwa tylko tak
dugo, jak dugo bdzie tu wraca z wasnej woli. Bya teraz
cenna. Nie mia zamiaru pozwoli jej odej na zawsze.

O d p r o w a d z ci - zaproponowa ksi i machn

nadgarstkiem przed skanerem.


Drzwi otworzyy si momentalnie.
Cinder uniosa do w rkawiczce mocno zacinit na
kluczu.
- Ale nie ma sprawy, znajd drog bez trudu.
- J e s t e pewna? To aden kopot.
- Tak. Zdecydowanie. Jestem pewna, e ma pan niezwy
kle wane... pastwowe... rzdowe... badawcze sprawy. Do
przedyskutowania. Ale bardzo dzikuj, Wasza Wysoko.
Prbowaa niezgrabnie si skoni, szczliwa, e tym
razem przynajmniej pewnie stoi na obu stopach.
-

W porzdku. Mio byo znw ci zobaczy. Co za nie

spodzianka!
Zamiaa si ironicznie, z zaskoczeniem obserwujc, jak
twarz Kaia powanieje. Jego oczy patrzyy na ni ciepo
i z ciekawoci.
- Dla mnie rwnie. - Wycofaa si do drzwi. Umiech
nita. Drca. Modlc si o brak plam smaru na twarzy. Przel wiadomo, kiedy android bdzie ju gotw do od
bioru.
- Dzikuj, Linh-mei.
- Prosz mi mwi Cin... - drzwi midzy nimi zamkn
y si - ...der. Cinder. Tak bdzie dobrze, Wasza Wysoko.
Opara si o cian korytarza, przyciskajc pici do
czoa. Przel wiadomo. Prosz mi mwi Cinder" - za
cza przedrzenia sam siebie, a potem przygryza wargi.
I prosz si nie przejmowa paplajc jakie bzdury dziew
czyn".

Na temat ksicia fantazjoway wszystkie dziewczyny


w tym kraju. By tak oddalony od jej rzeczywistoci, jej
wiata, e powinna przesta o nim myle z chwil za
mknicia drzwi. Powinna natychmiast przesta o nim my
le. Nigdy wicej nie powici mu ani jednej myli, najwy
ej jako klientowi i wadcy.
A jednak wspomnienie dotyku jego palcw na skrze
nie chciao zbledn.

ROZDZIA 1 5

Cinder musiaa cign map skrzyda badawczego paacu,


by znale drog do wyjcia. Bya na granicy utraty panowa
nia nad sob - ksi, Peony, wszystko. Czua si jak oszust
ka, gdy krya po eleganckich biaych korytarzach z pochy
lon gow, unikajc kontaktu wzrokowego z naukowcami
i pokrytymi bia powok androidami. Nawet jeli teraz na
prawd bya ochotniczk. Niezwykle cenn ochotniczk.
Mina poczekalni wyposaon w dwa ekrany i trzy wy
cieane krzesa - i zamara, kiedy jej wzrok pad na okno.
Widok.
Miasto.
Z poziomu ziemi Nowy Pekin by wielkim baaganem
- zbyt wiele budynkw upchnitych na zbyt maej po
wierzchni, niezamiecione ulice, linie energetyczne i sznur
ki z praniem rozpite nad kad przecznic, winorol pn
ca si po kadej betonowej cianie.
Ale std, ze szczytu urwiska i wysokoci trzech piter,
miasto wydawao si pikne. Soce stao wysoko, a jego

promienie odbijay si od szklanych wieowcw i pozaca


nych dachw. Cinder widziaa nieustanne mruganie ekra
nw i awiary przemykajce midzy budynkami. Miasto
ttnio yciem, ale tutaj nie dociera jego technologiczny
jazgot.
Cinder odszukaa wzrokiem skupisko wysmukych bu
dynkw o elewacjach z bkitnego szka i chromu gruj
cych nad placem targowym, a potem prbowaa przele
dzi przebieg drg na pnoc, szukajc bloku Phoenix To
wer, ale dzielio go od niej zbyt wiele budynkw i ich cieni.
J e j zachwyt zgas.
Musiaa tam wrci. Do mieszkania. Do wizienia.
Musiaa naprawi androida ksicia. Chroni Iko, ktra
nie przetrwaaby nawet tygodnia, zanim Adri wpadaby na
pomys rozmontowania jej na czci zamienne lub, co gor
sza, wymiany jej wadliwego" procesora osobowoci. Skar
ya si, e android jest zbyt arogancki i pewny siebie od
dnia, w ktrym Cinder z ni zamieszkaa.
Poza tym Cinder naprawd nie miaa si gdzie podzia.
Do momentu, w ktrym doktor Erland nie znajdzie sposo
bu przekazywania wynagrodzenia na konto Cinder bez
wiedzy Adri, nie miaa ani pienidzy, ani awiara, a jedyna
osoba, ktr uwaaa za przyjacik, bya teraz zamknita
w zakadzie kwarantanny.
Cinder zacisna pici.
Musiaa wrci, ale nie zamierzaa pozosta w mieszka
niu dugo. Adri powiedziaa jasno, e Cinder nie ma dla
niej adnej wartoci i jest tylko ciarem. Przybrana matka
nie miaa skrupuw przed pozbyciem si jej, gdy tylko

znalaza, wystarczajco intratny sposb, a metoda, ktr


wybraa, pozwalaa jej nie odczuwa wyrzutw sumienia,
poniewa w kocu naleao znale antidotum. Peony po
trzebowaa antidotum.
A moe Adri miaa racj, postpujc w ten sposb? Mo
e obowizkiem Cinder jako cyborga byo wanie powi
cenie siebie, aby normalni ludzie mogli wyzdrowie? Moe
wykorzystanie tych, do ktrych lekarze dobrali si ju wcze
niej, miao jaki sens? Cinder wiedziaa jednak, e nigdy nie
wybaczy Adri tego, co zrobia. Ta kobieta powinna j chro
ni, powinna jej pomaga. Jeli Adri i Pearl byy jej jedyn
rodzin, to z pewnoci lepiej jej bdzie w samotnoci.
Cinder musiaa uciec i wiedziaa ju, jak si do tego
zabra.
Wyraz twarzy Adri, kiedy Cinder wesza do mieszkania,
niemale wynagrodzi dziewczynie gehenn, ktr wanie
przesza.
Przybrana matka siedziaa na kanapie, czytajc co na
swoim przenonym ekranie. Pearl siedziaa w drugim ko
cu pokoju, grajc w holograficzn gr planszow, w ktrej
pionki przedstawiay ulubionych celebrytw dziewczyny wczajc w to trzy podobizny ksicia Kaia. Od zawsze by
a to ulubiona gra Pearl i Peony, ale teraz Pearl walczya
z nieznajomymi w sieci. Wygldaa na znudzon i jedno
czenie nieszczliw. Kiedy Cinder wesza do mieszkania,
Pearl i Adri otworzyy usta ze zdumienia, a miniaturowa
wersja ksicia opada na dugi miecz jego wirtualnego prze
ciwnika. Pearl zbyt pno wcisna pauz.

- Cinder - powiedziaa Adri, odkadajc ekran na pod


rczny stolik. - W jaki sposb...?
- Przeprowadzili testy i uznali, e nie jestem tym, czego
oczekiwali. Dlatego mnie odesali. - Cinder wykrzywia
usta w wymuszonym umiechu. - Nie przejmuj si jednak,
jestem pewna, e doceni twoje szlachetne powicenie.
Moe wyl ci depesz z podzikowaniami.
Patrzc na Cinder z niedowierzaniem, Adri wstaa.
- Nie mog odesa ci z powrotem!
Cinder zdja rkawiczki i woya je do kieszeni.
-

W y d a j e mi si, e bdziesz musiaa zoy oficjaln

skarg. Tak mi przykro, e wparowaam tak nieoczekiwa


nie. Widz, e byycie bardzo zajte pracami domowymi.
Wybaczcie, ale teraz si oddal, eby sprbowa zarobi na
swoje utrzymanie, eby nastpnym razem cho przez
chwil si zastanowia, gdy znajdziesz kolejny dogodny
sposb pozbycia si mnie.
Wysza na korytarz. Iko wysuna gow z kuchni, a jej
niebieski sensor mruga ze zdumienia. Cinder zaskoczyo
to, jak szybko gorycz ustpia miejsca uldze. Przez chwil
sdzia, e nigdy wicej nie zobaczy Iko.
Chwilowa rado zgasa, kiedy Adri wpada na korytarz
za ni.
- Cinder, zatrzymaj si.
Chocia kusio j, eby zlekceway polecenie, dziew
czyna zatrzymaa si i zwrcia twarz do swojej prawnej
opiekunki.
Patrzyy na siebie bez sowa. Adri na zmian zaciskaa
i rozluniaa minie szczki, prbujc przekn zaskocze-

nie. Wygldaa na star i zmczon. Znacznie starsz ni


wczeniej.
- Skontaktuj si z zakadem badawczym, eby zweryfi
kowa twoj histori i sprawdzi, czy nie kamiesz - zagro
zia. - J e l i co zrobia... Jeli zaprzepacia jedyn szans
uratowania mojej

crki...

- Adri zacza przeraliwie

wrzeszcze, a Cinder usyszaa midzy sowami jej niewypakane zy. - Nie moesz by tak bardzo bezuyteczna!
Adri chwycia klamk i si wyprostowaa.
- Czego jeszcze ode mnie chcesz?! - odwrzasna Cin
der, machajc rkami. - Skontaktuj si z naukowcami! Nie
zrobiam nic zego! Poszam tam, przeprowadzili testy i od
rzucili mnie. Przykro mi, e nie wysali mnie do domu
w kartonowym pudle, jeli na to wanie liczya.
Adri zacisna usta.
- Twoja pozycja w tym domu nie ulega zmianie i nie b
d tolerowa obraania mnie przez sierot, ktr przyjam
pod swj dach.
- Czyby? - prowokowaa Cinder. - Czy chciaaby, e
bym wymienia ci wszystkie rzeczy, ktre ja musiaam dzi
znosi? Wbijano we mnie igy, wkadano mi w gow meta
lowe prty, zjadliwe mikroby... - Ugryza si w jzyk, nie
chcc, by Adri poznaa prawd, a tym samym jej prawdzi
w warto. - Naprawd mao mnie w tej chwili obchodzi,
co bdziesz tolerowa, a czego nie. Nic ci nie zrobiam, a ty
mnie zdradzia.
-

Wystarczy. Wiesz doskonale, co mi zrobia. Co zrobi

a tej rodzinie.
- mier Garana to nie moja wina.

Odwrcia gow, czujc, e przed oczami zaczynaj jej


miga biae plamy.
- wietnie - powiedziaa Adri z wyszoci. - A zatem
wrcia. Witamy w domu, Cinder. Tak dugo jednak, jak
mieszkasz pod moim dachem, bdziesz sucha moich roz
kazw. Zrozumiaa?
Cinder opara si protez o cian, rozstawiajc szeroko
palce i prbujc zapa rwnowag.
- W y p e n i a twoje rozkazy. Jasne. Takie jak: Wykonaj
swoje obowizki domowe, Cinder. Zdobd prac, ebym
moga zapaci swoje rachunki, Cinder. Posu za krlika
dowiadczalnego tym obkanym naukowcom, Cinder".
Tak, zrozumiaam ci doskonale. - Obejrzaa si przez ra
mi, ale Iko ukrya si ju z powrotem w kuchni. - Podob
nie jak jestem pewna, e ty w kocu zrozumiesz, i wanie
przez ciebie straciam p dnia pracy i byoby lepiej, gdyby
poyczya mi swj Serv 9.2, ebym moga to nadrobi. Nie
widzisz adnych przeszkd, prawda?
Nie czekajc na odpowied, Cinder wpada z impetem
do swojej mikroskopijnej sypialni i zatrzasna drzwi za so
b. Staa oparta o nie plecami, a ostrzegawczy tekst na jej
siatkwce znikn, a rce przestay dre. Kiedy otworzya
oczy, odkrya, e stary ekran, ktry Adri zdja ze ciany,
rzucono na barg, ktry nazywaa kiem. Kawaki plasti
ku rozsypay si na jej poduszce.
Nie zauwaya, czy Adri kupia ju nowy ekran, czy te
ciana w duym pokoju bya pusta.
Westchna i przebraa si, chcc jak najszybciej pozby
si utrzymujcego si na ubraniu ostrego zapachu rodkw

dezynfekujcych. Przed wyjciem z sypialni zmiota kawaki


plastiku do pudeka z narzdziami i wetkna ekran pod ra
mi. Iko nie poruszya si, na wp ukryta za kuchennymi
drzwiami. Cinder uniosa dumnie gow i ruszya w kierun
ku wsplnej czci mieszkania, a android pody za ni.
Nie zajrzaa do duego pokoju, kiedy przechodzia
obok, ale wydawao jej si, e usyszaa zduszony gos ksi
cia Kaia umierajcego w grze Pearl.
Ledwie wyszy na gwny korytarz - do cichy o tej po
rze dnia, gdy dzieci byy w szkole - Iko patykowatymi ra
mionami obja nogi Cinder.
- J a k to moliwe? Byam pewna, e zginiesz. Co si stao?
Cinder wrczya robotowi skrzynk z narzdziami i ru
szya do windy.
- Wszystko ci opowiem, ale mamy robot do wykonania.
Odczekaa do chwili, w ktrej szy ju same do piwnicy,
i opowiedziaa Iko wszystko, pomijajc tylko ten fragment,
w ktrym ksi Kai wszed do sali laboratoryjnej i znalaz
j nieprzytomn na pododze.
-

To znaczy, e bdziesz musiaa tam wrci? - upew

niaa si Iko, kiedy weszy do piwnicy.


- Tak, ale nie ma si czym przejmowa. Lekarz powie
dzia, e teraz nic mi ju nie grozi. A do tego maj mi zapa
ci, nie informujc o tym Adri.
-I l e ?
- Nie wiem, ale pewnie duo.
Iko chwycia Cinder za nadgarstek w chwili, w ktrej
dziewczyna otworzya obcignite siatk drzwi do swojego
roboczego boksu.

- Zdajesz sobie spraw z tego, co to oznacza?


Cinder przytrzymaa otwarte drzwi stop.
-C o ?
-

To oznacza, e bdziesz moga sprawi sobie liczn

sukienk - adniejsz, ni ma Pearl! Pjdziesz na bal, a Adri nie bdzie ci moga zabroni!
Cinder skrzywia usta, jakby ugryza cytryn, i uwolnia
nadgarstek z ucisku Iko.
- Doprawdy, Iko? - westchna, przygldajc si stosom
narzdzi i czci zamiennych. - Naprawd sdzisz, e Adri
pozwoli mi pj na bal tylko dlatego, e mog sobie kupi
sukienk? Prawdopodobnie zdaraby j ze mnie i sprbo
waa odsprzeda guziki.
- No c, to nic, nie powiemy jej o sukience ani o tym,
e wybierasz si na bal. Nie musisz i z nimi. Jeste lepsza
od nich. Jeste cenna. - Wentylator Iko pracowa jak szalo
ny, jakby jej procesor nie nada z przetwarzaniem wszyst
kich tych rewelacji. - Odporna na letumosis. Wielkie nie
ba, ju choby z tego powodu mogaby zosta celebrytk!
Cinder zignorowaa paplanin Iko, schylajc si, by
oprze ekran o rega. Jej wzrok spocz na stosie srebrnej
tkaniny rzuconej w kt, migoczcej sabo w przymionym
wietle.
- Co to jest?
Wentylator Iko pracowa teraz spokojnie z cichym szu
mem.
- S u k n i a balowa Peony. Ja... nie mogam jej wyrzuci.
Nie sdziam, e ktokolwiek tu jeszcze kiedy zajrzy...
Uznaam wic, e j zatrzymam. Dla siebie.

To nie by dobry pomys, Iko. Moga przenosi za

razki.
Cinder zawahaa si przez chwil, po czym podesza do
sukienki i uniosa j za naszywane perekami rkawy. Bya
brudna i pognieciona i istniaa szansa, e miaa kontakt
z mikrobami letumosis, ale lekarz powiedzia, e zarazki na
ubraniu nie utrzymuj si dugo.
Poza tym nikt ju nigdy jej nie woy.
Dziewczyna uoya sukienk na spawarce i odwrcia
si do Iko.
- Nie wydamy tych pienidzy na sukienk - powiedzia
a zdecydowanie Cinder. - Nic si nie zmienio. Nie idzie
my na bal.
- Dlaczego nie? - zaprotestowaa Iko, a w jej gosie za
brzmiaa paczliwa nuta.
Cinder podesza do stou, postawia stop na blacie i za
cza wyadowywa narzdzia z ydki.
- Pamitasz samochd, ktry znalazymy na zomowi
sku? Ten zabytek napdzany benzyn?
Z gonikw Iko wydobyo si guche dudnienie przypo
minajce jk.
- Pamitam. I co?
- Naprawienie go bdzie nas kosztowa mnstwo pie
nidzy i wysiku.
- Nie. Cinder! Powiedz, e to art.
Cinder sporzdzaa ju w gowie list zada. Zamkna
schowek i opucia nogawk spodni. Sowa przewijay si
w polu widzenia. ZDOBD SAMOCHD. OCE JEGO STAN. ZNAJD
CZCI. CIGNIJ PLANY OKABLOWANIA. ZAMW BENZYN.

Spostrzega lecego na stole androida ksicia Kaia. NA


PRAW ANDROIDA.
- Mwi powanie. - Cinder cigna wosy w ciasny
kucyk, dziwnie podekscytowana. Podesza do skrzynki
z narzdziami stojcej w rogu i zacza szuka rzeczy, ktre
mogy si jej przyda - sznurkw i acuchw, szmat i gene
ratorw, wszystkiego, co mogo uatwi oczyszczenie tego
samochodu i przygotowanie go do naprawy. - Wrcimy tam
dzi w nocy. Jeli zdoamy, sprowadzimy go do garau,
w przeciwnym razie bdziemy musiay naprawia go pod
goym niebem. Jutro rano musz wrci do paacu na bada
nia, po poudniu bd musiaa przyjrze si androidowi
ksicia, ale jeli bdziemy ciko pracowa, zdoamy napra
wi ten samochd w cigu kilku tygodni, moe szybciej. To
zaley od tego, jakich bdzie wymaga napraw, oczywicie.
- A l e dlaczego? Dlaczego w ogle mamy go naprawia?
Cinder wrzucia narzdzia do wielkiej torby.
- Poniewa to wanie nim std uciekniemy.

ROZDZIA 16

Pielgniarki pracujce na nocnej zmianie i androidy przy


wieray do cian, kiedy ksi Kai gna korytarzem. Bieg
ca drog ze swojej sypialni na szesnastym pitrze prywat
nego skrzyda paacu, zatrzymujc si i apic oddech tylko
wtedy, gdy czeka na wind. Wpad do pokoju odwiedzin
i stan w miejscu jak zamurowany, nie puszczajc klamki.
Jego oszalay wzrok pad na Torina, ktry ze skrzyowa
nymi ramionami opiera si o przeciwleg cian. Doradca
oderwa spojrzenie od szyby i z rezygnacj popatrzy na
spanikowanego ksicia.
- Syszaem... - zacz Kai, prostujc ramiona.
Zwily wyschnite usta i wszed do pokoju. Drzwi za
mkny si za jego plecami z trzaskiem. Niewielki pokj
rozwietlaa tylko lampka na stole i jasne wiata fluore
scencyjne bijce z izolatki.
Kai zajrza do pokoju chorego w chwili, w ktrej robot
medyczny przykrywa zamknite oczy jego ojca bia tkani
n. Walce jak motem serce ksicia na chwil stano.

- Spniem si.
Torin drgn.
- Odszed zaledwie kilka minut temu - szepn, odpy
chajc si od ciany.
Kai popatrzy na pooran zmarszczkami twarz doradcy,
jego niewyspane oczy i filiank nietknitej herbaty stoj
cej obok przenonego ekranu. Torin pracowa do pna,
nie zawracajc sobie gowy powrotem do wasnego ka
w domu.
Kai poczu, e nogi si pod nim uginaj. Przycisn rozpa
lone czoo do chodnej szyby. On rwnie powinien tu by.
-

Z w o a m konferencj prasow - powiedzia Torin

gucho.
- Konferencj prasow?
- Obywatele musz si dowiedzie. Przeyjemy t ao
b wsplnie.
Przez chwil Torin wydawa si wstrznity, ale prze
zwyciy t sabo, oddychajc rwnomiernie.
Kai zacisn powieki i potar je palcami. Wiedzia, e ten
moment nadejdzie, e jego ojciec zachorowa na nieule
czaln chorob, a jednak nadal nie rozumia. Wszystko, co
utraci... Co zostao mu odebrane tak szybko... Nie chodzi
o jedynie o ojca czy cesarza, ale o jego modo i wolno.
- Bdziesz dobrym cesarzem - rzek Torin. - Podobnie
jak on.
Kai gwatownie odsun si od doradcy. Nie chcia w tej
chwili myle o swoim braku kompetencji. By zbyt mody,
zbyt gupi, zbyt naiwny, zbyt optymistyczny. Nie nadawa
si na cesarza.

Ekran za nimi zapiszcza sodkim, kobiecym gosem.


- W i a d o m o dla ksicia Kaito, nastpcy tronu Wspl
noty Wschodniej, od krlowej Levany wadajcej Lun.
Kai obrci si w stron ekranu, zupenie pustego z wy
jtkiem obracajcego si w rogu globu sygnalizujcego na
dejcie nowej wiadomoci. Potny bl gowy stumi na
pywajce do oczu ksicia zy. Powietrze zgstniao, ale
aden z nich si nie poruszy.
- Skd ona wie? Tak szybko? - zapyta Kai. - Musi mie
szpiegw w paacu.
Ktem oka pochwyci spojrzenie Torina. Byo to ostrze
enie przed snuciem w tej chwili teorii spiskowych.
- Moe cudotwrczym albo jej stranik widzieli, jak bie
ge paacowymi korytarzami w rodku nocy - zasugero
wa. - Jaki mgby mie inny powd?
Kai zacisn szczki i wyprostowa si jak struna, patrzc
na ekran jak na wroga.
-

W y g l d a na to, e nasza aoba si skoczya - wy

mamrota. - Ekran, prosz przyj wiadomo.


Ekran si rozjani. Kai zjey si na widok krlowej Lunarw, ktrej gow i ramiona niczym wiecznej narzeczonej
spowija bogato zdobiony welon w kremowym kolorze.
Zza caunu wida byo jedynie niewyrane pasma ciem
nych wosw i mglisty zarys jej twarzy. Zgodnie z wykadni
Lunarw obcowanie z urod ich krlowej byo przywile
jem, na ktry Ziemianie nie zasugiwali, ale Kai sysza, e
w rzeczywistoci czar krlowej - jej zdolno do utwierdza
nia ludzi w przekonaniu o jej boskiej urodzie poprzez ma
nipulowanie ich falami mzgowymi - nie poddawa si

transmisji przez ekrany i dlatego krlowa nigdy nie pozwa


laa si oglda za ich porednictwem.
Niezalenie od przyczyn Kaia zawsze bolay oczy od
przygldania si spowitej w biel postaci zbyt dugo.
- Drogi regencie - zacza Levana sodkim gosem. Czy mog jako pierwsza przekaza wyrazy najgbszego
wspczucia z powodu straty ojca, dobrego cesarza Rikana? Niech na zawsze spoczywa w pokoju.
Kai chodno popatrzy na Torina. Szpiedzy?".
Torin nie odwzajemni spojrzenia.
- Cho okolicznoci s tragiczne, niecierpliwie wypa
truj moliwoci kontynuowania rozmw na temat soju
szu z tob,

nowym przywdc ziemskiej Wsplnoty

Wschodniej. Poniewa nie widz powodw do odwleka


nia tych rozmw do czasu twojej koronacji, niezalenie
od tego, kiedy miaaby ona nastpi, sdz, e waci
we bdzie ustalenie terminu spotkania w dogodnym ter
minie w okresie aoby. Mj prom jest gotowy. Mog
wystartowa ju o wschodzie soca, by osobicie prze
kaza zarwno kondolencje, jak i gratulacje. Poinformu
j cudotwrczyni, by oczekiwaa mojego przybycia.
Z pewnoci bdzie moga przygotowa dla mnie odpo
wiednie apartamenty. Prosz, by nie troszczy si o mj
komfort. Jestem pewna, e w tym tragicznym okresie b
dziesz mia wiele innych zmartwie. Jednocz si z tob
i Wsplnot.
Zakoczya wiadomo skinieniem gowy i ekran zgas.
Osupiay Kai spojrza na Torina. Przycisn pici do
bokw, zanim zaczy dre.

O n a chce pojawi si tutaj? Teraz? Nie mino nawet

pitnacie minut!
Torin odchrzkn.
- Powinnimy porozmawia o tym rano. Przed konfe
rencj prasow, jak sdz.
Kai odwrci si i opar gow o szyb. Za szkem ciao
jego ojca pokrywao biae przecierado, przywoujc na
myl krlow i jej welon. Cesarz w ostatnich tygodniach
tak bardzo schud, e jego ciao wydawao si nalee do
manekina, a nie do czowieka.
Jego ojca ju tu nie byo. Nie mg ju chroni Kaia, nie
mg mu nic doradzi, nigdy wicej nie pokieruje ju krajem.
- Ona sdzi, e jestem saby - powiedzia Kai. - Bdzie
prbowaa przekona mnie do zawarcia sojuszu przypie
cztowanego zwizkiem maeskim teraz, kiedy wszystko
pogryo si w chaosie. - Kopn w cian i zdawi krzyk,
kiedy bolenie przypomnia sobie, e nie ma na stopach
obuwia. - Czy moemy jej odmwi? Powiedzie, e nie
jest tu mile widziana?
- Nie jestem pewien, czy mona by to uzna za znak po
koju, o ktry walczy twj ojciec.
- To ona grozia wojn przez ostatnie dwanacie lat!
Torin zacisn usta, a troska i zaniepokojenie widoczne
w jego spojrzeniu spowodoway, e z Kaia uleciaa zo.
- Rozmowy musz i w obu kierunkach, Wasza Wyso
ko. Wysuchamy jej oczekiwa, ale ona rwnie musi wy
sucha naszych.
Kai opuci ramiona. Obrci si, odchyli gow i zapa
trzy si w sufit, po ktrym taczyy cienie.

- Co miaa na myli, mwic, e cudotwrczym przygo


tuje dla niej apartamenty?
- Usunicie luster, jak sdz.
Kai zacisn powieki.
- Lustra. No tak. Zapomniaem.
Potar czoo. Czekao go spotkanie z Lunarami. I nie
chodzio o jakich tam Lunarw, ale o krlow Levan. Na
Ziemi. W jego kraju. Jego domu Po plecach przebieg mu
dreszcz.
- Ludziom si to nie spodoba.
- Nie. - Torin westchn. - Jutro nadejdzie czarny dzie
dla caej Wsplnoty.

ROZDZIA 1 7

W gowie Cinder rozleg si wist, a po nim czer snu roz


wietlia wiadomo.
WIADOMO PRZEKAZANA PRZEZ 29. DZIELNIC NOWEGO
PEKINU, ZAKAD KWARANTANNY LETUMOSIS. LINH PEONY
WESZA W TRZECIE STADIUM LETUMOSIS O GODZINIE 4:57
22 SIERPNIA 126 T.E.
Chwil zajo jej otrznicie si ze snu i zrozumienie
rozmazanych sw. Otworzya oczy, obrzucia wzrokiem
swoj sypialni bez okna i usiada. Po nocnej wyprawie na
zomowisko bolay j wszystkie minie. Plecy doskwieray
jej tak bardzo, jakby ten stary grat j przejecha, a nie bez
wolnie dawa si pcha i cign jej i Iko bocznymi droga
mi. Mimo wszystko im si udao. Samochd nalea teraz
do niej, postawiony w ciemnym kcie podziemnego par
kingu mieszkacw bloku, gdzie teraz bdzie moga w ka
dej wolnej chwili doprowadza go do stanu uywalnoci.

Dopki nikomu nie bdzie przeszkadza zapach, samo


chd pozostanie ma tajemnic jej i Iko.
Kiedy w kocu Cinder wrcia do domu, pada, jakby
kto wyczy jej zasilanie. Przynajmniej tym razem nie dr
czyy jej adne koszmary.
W kadym razie do chwili, w ktrej obudzia j nadcho
dzca wiadomo.
Myl o Peony cakowicie opuszczonej w zimnej izolatce
sprawia, e ze zdawionym jkiem wyskoczya ze sterty ko
cw. Nacigna rkawiczki, ukrada zielon brokatow
narzut z bieliniarki w korytarzu i przesza obok Iko usta
wionej w tryb oszczdzania energii i podczonej do ado
warki w pokoju dziennym. Opuszczajc mieszkanie bez
androida, czua si dziwnie, ale w planach miaa rwnie
wizyt w paacu.
W holu mieszkania syszaa niespokojne kroki pitro
wyej i bekot ekranu nadajcego poranne wiadomoci.
Cinder po raz pierwszy w yciu wezwaa awiar, ktry czeka
na ni w chwili, w ktrej zesza na ulic. Zeskanowaa swo
je ID i podaa wsprzdne zakadu kwarantanny, po czym
rozsiada si z tyu. Podczya si do sieci, eby mc le
dzi tras awiara do zakadu. Mapa, ktra pojawia si w jej
polu widzenia, wskazywaa, e orodek kwarantanny mie
ci si w dzielnicy przemysowej, dwadziecia kilometrw
poza granicami miasta.
Miasto skadao si teraz wycznie z szarych, rozmaza
nych, picych blokw mieszkalnych i pustych chodnikw.
W miar jak oddalaa si od centrum, budynki staway si
coraz nisze i coraz bardziej oddalone od siebie. Blade

wiato soneczne pezao ulicami, kadc na chodniku du


gie cienie.
Cinder zorientowaa si, e dotarli do dzielnicy przemy
sowej. Odsuna map z pola widzenia i przygldaa si
zabudowaniom fabrycznym cigncym si wzdu przysa
dzistych betonowych magazynw z gigantycznymi rolowa
nymi drzwiami, przez ktre mg przejecha najwikszy
awiar, a moe nawet statek towarowy.
Cinder zeskanowaa swoje I D , obawiajc si, e awiar
wyczyci do zera jej i tak ju uszczuplone konto, a potem
polecia mu na ni czeka. Skierowaa si do najbliszego
magazynu, przy jego drzwiach staa grupa androidw. Nad
drzwiami byska nowiutki ekran.
ZAKAD KWARANTANNY LETUMOSIS. WSTP WYCZNIE
DLA PACJENTW I ANDROIDW.
Udrapowaa narzut na ramionach i ruszya, prbujc
markowa pewno siebie i zastanawiajc si, co powie, je
li androidy zaczn jej zadawa pytania. Robotw medycz
nych nie zaprogramowano jednak najwyraniej do radzenia
sobie ze zdrowymi, ktrzy chcieliby wej na teren zakadu
kwarantanny; waciwie nie zwrciy na ni uwagi. Miaa
nadziej, e rwnie atwo bdzie jej opuci ten teren. Mo
e powinna poprosi doktora Erlanda o przepustk.
Kiedy tylko wesza do magazynu, owion j odr od
chodw i rozkadu. Zachwiaa si i cofna, osonia nos
doni, powstrzymujc mdoci i marzc o tym, by jej inter
fejs mg rwnie efektywnie filtrowa zapachy jak haasy.

Wcigna powietrze przez rkawiczk, wstrzymaa od


dech i zmusia si do wejcia do magazynu.
W rodku byo chodniej, promienie soca nie muskay
nawet betonowej podogi. Matowy zielony plastik pokry
wa rzd niskich okien pod wysokim sufitem, spowijajc
wntrze budynku brudn powiat. Smtne arwki dyn
dajce nad jej gow w niewielkim tylko stopniu rozprasza
y ciemnoci.
Pod cianami stay setki zacielonych ek przykrytych
niepasujcymi do siebie kodrami pochodzcymi z darw
i mietnikw. Ucieszya si, e przyniosa adn narzut dla
Peony. Wikszo ek bya pusta. Zakad kwarantanny
zorganizowano pospiesznie w cigu ostatnich kilku tygodni,
kiedy epidemia zbliya si do miasta. Jednak ju pojawiy
si muchy wypeniajce pomieszczenie swoim brzczeniem.
Pacjenci, ktrych Cinder mina, spali albo patrzyli tpo
w sufit, a ich skr pokrywaa niebiesko-czarna wysypka.
Ci, ktrzy jeszcze co czuli, kulili si nad przenonymi
ekranami - ostatnim poczeniem ze wiatem ywych.
Szklane spojrzenia podyy za ni, kiedy pospiesznie prze
chodzia obok.
Midzy kami zaroio si od robotw medycznych do
starczajcych jedzenie i wod, ale aden z nich nie zatrzy
ma Cinder.
Peony spaa owinita w dziecicy niebieski kocyk. Cin
der nie bya pewna, czy zdoaaby j rozpozna, gdyby nie
orzechowe loki rozrzucone na poduszce. Ramiona chorej
pokryway purpurowe plamy. Chocia wstrzsay ni dresz
cze, czoo byszczao od potu. Wygldaa jak stara kobieta.

Cinder zdja rkawiczk i pooya do na czole Peony. Byo ciepe i wilgotne. Trzecie stadium letumosis.
Okrya siostr zielon narzut i wyprostowaa si, zasta
nawiajc si, czy powinna j obudzi, czy te byoby lepiej,
gdyby pozwolia jej odpocz. Niezdecydowana rozejrzaa
si wok. ko za ni byo puste. ko po drugiej stro
nie Peony byo zajte przez drobn posta odwrcon do
niej tyem, skulon w pozycji podowej. Dziecko.
Cinder drgna, kiedy poczua, e co szarpno jej lewy
nadgarstek. Peony chwycia jej stalowe palce, ciskajc je
z ca si, ktra jej pozostaa. Przestraszona i pena nabo
nego lku, jakby zobaczya ducha, patrzya bagalnie na
niespodziewanego gocia.
Cinder z trudem przekna lin i usiada na ku. By
o prawie rwnie twarde jak podoga w jej wasnej sypialni.
- Zabierasz mnie do domu? - zapytaa Peony urywa
nym gosem.
Cinder wzdrygna si. Nakrya doni rk Peony.
- Przyniosam ci koc - powiedziaa, jakby to wyjaniao
jej obecno.
Peony oderwaa od niej wzrok. Woln rk powioda po
fakturze brokatu. Przez dusz chwil milczay. Nagle do
ich uszu dobieg przenikliwy krzyk. Peony zacisna mocno
donie, a Cinder obrcia si w miejscu, pewna, e wanie
kogo zamordowano.
Kobieta cztery rzdy dalej miotaa si na swoim ku,
piszczc i bagajc, by zostawiono j w spokoju, a robot
medyczny czeka obok spokojnie, by zrobi jej zastrzyk.
Minut pniej podjechay dwa androidy, by przytrzyma

kobiet, pooy j na ku i wycign jej rami do za


strzyku.
Czujc, e Peony skulia si obok niej, Cinder si od
wrcia. Peony wstrzsay dreszcze.
- To moja kara za co - wyszeptaa Peony i zamkna
oczy.
- Nie bd mieszna - zaprotestowaa Cinder. - Zaraza
to po prostu... To nie w porzdku. Wiem. Ale nie zrobia
nic zego.
Poklepaa uspokajajco do Peony.
- Czy mama i Pearl...?
- S zaamane - powiedziaa Cinder. - Wszystkie bar
dzo za tob tsknimy. Ale one si nie zaraziy.
Peony zamrugaa. Przyjrzaa si badawczo twarzy i szyi
Cinder.
- Gdzie twoja wysypka?
Cinder otworzya usta i niewiadomie potara szyj, ale
Peony nie czekaa na odpowied.
- Moesz tam spa, prawda? - zapytaa, wskazujc na
puste ko. - Nie dadz ci ka zbyt daleko ode mnie?
Cinder cisna do Peony.
-

N i e , Peony, ja nie jestem... - Rozejrzaa si, ale nikt

nie zwraca na nie uwagi. Robot medyczny dwa ka dalej


pomaga pacjentowi napi si wody. - Nie jestem chora.
Peony przechylia gow.
- J e s t e tutaj.
- Wiem. To skomplikowane. Widzisz, wczoraj poszam
do centrum bada nad letumosis, zrobili mi testy i... Peony,
jestem odporna. Nie mog zarazi si letumosis.

Z twarzy Peony opado napicie. Ponownie przyjrzaa


si badawczo twarzy szyi i ramionom Cinder, jakby jej od
porno mona byo zobaczy.
- Odporna?
Cinder potara teraz szybkim ruchem do Peony w oba
wie, e ta zdradzi komu jej sekret.
-

P o p r o s i l i mnie, ebym tam dzi wrcia. Najwaniej

szy lekarz sdzi, e mog odegra istotn rol w poszuki


waniach antidotum. Powiedziaam mu, e jeli cokolwiek
znajdzie, cokolwiek, to ty otrzymasz leki jako pierwsza.
Zmusiam go, eby mi to obieca.
Cinder patrzya ze zdumieniem na zy, ktre zalniy
w oczach Peony.
- Naprawd?
- Naprawd, znajdziemy na to lek.
-Kiedy?
- N-nie wiem.
Druga rka Peony odnalaza jej nadgarstek i mocno go
cisna. Jej dugie paznokcie wbiy si w skr Cinder, ale
zarejestrowanie blu zajo jej dusz chwil. Peony za
cza oddycha szybciej. Jej oczy wypeniy si zami, ale
chwilowa nadzieja zgasa, ustpujc miejsca szalonej roz
paczy.
-

N i e pozwl mi umrze, Cinder. Chciaam pj na

bal, pamitasz? Miaa mnie przedstawi ksiciu...


Odwrcia gow, bezskutecznie prbujc powstrzyma
zy albo je ukry. A moe wypaka je szybciej. Potem z puc
Peony wyrwa si przenikliwy kaszel, ktry pozostawi na
wargach krwawy lad.

Cinder skrzywia si, a potem pochylia do przodu i wy


tara krew z policzka Peony brzegiem brokatowej narzuty.
- Nie poddawaj si, Peony. Jeli ja jestem na to odpor
na, to musi istnie sposb pokonania tej choroby. Znajd
go. Jeszcze pjdziesz na bal.
Zastanawiaa si, czy powiedzie Peony, e Iko zdoaa
ocali jej sukienk, ale zdaa sobie spraw, e przepado
wszystko inne, czego kiedykolwiek dotykaa. Odchrzkn
a i odgarna siostrze wosy ze skroni.
- Czy mogabym co dla ciebie zrobi, eby byo ci wy
godniej?
Peony potrzsna gow opart o wytart poduszk,
trzymajc narzut przy ustach. Potem jednak podniosa
wzrok.
- Mj ekran?
Cinder ukuo poczucie winy.
- Przykro mi. Nadal nie dziaa, ale dzi wieczorem mu
si przyjrz.
-

C h c i a a b y m tylko wysa wiadomo do Pearl. I do

mamy.
- Rozumiem. Przynios ci go tak szybko, jak tylko bd
moga. - Ekran Peony. Android ksicia. Samochd". Strasznie mi przykro, Peony, ale musz ju i.
Maa do siostry zesztywniaa.
- W r c , jak tylko bd moga. Obiecuj.
Peony wzia urywany wdech, pocigna nosem i puci
a rk Cinder. Wsuna kruche donie pod narzut, ktr
nacigna sobie a pod brod.
Cinder stana i palcami rozpltaa chorej wosy.

- Sprbuj zasn. Oszczdzaj siy.


Peony powioda za Cinder szklanym wzrokiem.
- Kocham ci. Ciesz si, e nie jeste chora.
Serce Cinder cisno si z blu. Zacisna usta, schylia
si i pocaowaa Peony w spocone czoo.
- J a te ci kocham.
Z trudem oddychaa, zmuszajc si do odejcia. Prbo
waa wywoa iluzj nadziei. Bya jaka szansa. Jaka.
Nie patrzc ju na innych pacjentw, Cinder zmierzaa
do wyjcia, ale nagle usyszaa swoje imi. Zatrzymaa si,
sdzc, e zgrzytliwy gos by tylko wytworem jej wyobra
ni pobudzonej zbyt du iloci histerycznych krzykw.
- Cin-der?
Odwrcia si i ujrzaa znajom twarz na wp przykry
t wyblak ze staroci kodr.
- Chang-jie?
Stana w nogach ka, marszczc nos z powodu ostre
go zapachu unoszcego si z ka kobiety Z trudem roz
poznaa Chang Sach, piekark z rynku, w twarzy chorej
o napuchych powiekach i ziemistej cerze.
Prbujc oddycha normalnie, Cinder obesza ko.
Kodra przykrywajca nos i usta Sachy unosia si w rytm
jej urywanego oddechu. Cinder nigdy nie widziaa u niej
tak szklistych, tak szeroko otwartych oczu. Nie przypomi
naa sobie, by Sacha kiedykolwiek wczeniej patrzya na
ni bez pogardy - jak teraz.
- T y te? Cinder?
Cinder nie odpowiedziaa, zapytaa tylko niepewnie:
- Czy mog co dla pani zrobi?

To byy najmilsze sowa, jakie kiedykolwiek pady mi


dzy nimi. Koc przesun si, zsuwajc o kilka centymetrw
z twarzy Sachy. Cinder zdawia jk na widok obwiedzio
nych na niebiesko wybroczyn na twarzy i szyi kobiety.
- Mj syn - szepna piekarka, ze wistem wypowiada
jc kade sowo. - Przyprowad Sunto. Musz si z nim
zobaczy.
Cinder nie poruszya si, ale przypomniaa sobie, jak
Sacha kilka dni temu kazaa Sunto odsun si od straga
nu cyborga.
- Przyprowadzi go?
Sacha wysuna rami spod kodry i signa w kierun
ku Cinder, chwytajc j za nadgarstek w miejscu, w ktrym
skra czya si z metalem. Cinder prbowaa si wyrwa,
ale Sacha nie zwalniaa ucisku. Wok jej pokych pa
znokci wida byo niebieskawe obwdki.
Czwarte i ostatnie stadium bkitnej gorczki.
- Sprbuj - obiecaa.
Zawahaa si i poklepaa do Sachy. Niebieskie palce
rozluniy ucisk i do opada na ko.
- Sunto - wymamrotaa Sacha. Nadal nie spuszczaa
wzroku z twarzy Cinder, ale wydawao si, e przestaje j
poznawa. - Sunto.
Cinder cofna si, patrzc, jak sowa trac brzmienie.
Czarne oczy Sachy zgasy.
Dziewczyna zwina si w ataku mdoci i przycisna
rk do brzucha. Rozejrzaa si wok. aden z pacjentw
nie zwraca uwagi na ni ani na kobiet - trupa kobiety u jej boku. Po chwili dostrzega jednak toczcego si w ich

stron androida. Roboty medyczne musiay mie jakie po


czenie z chorymi, pomylaa, eby wiedzie, kiedy kto
umiera.
De czasu zajmowao wysanie wiadomoci rodzinie? Ile
czasu upynie, zanim Sunto dowie si, e jego matka nie
yje?
Cinder chciaa si odwrci i wyj, ale staa w miejscu
jak przymurowana, kiedy android podjecha do ka i uj
swoimi chwytakami bezwadn do Sachy. Kobieta miaa
ziemist cer z wyjtkiem plam w kolorze siniakw na
szczce. Jej oczy nadal byy otwarte, ale teraz patrzyy ju
w sufit.
Moe roboty medyczne zechciayby zada Cinder jakie
pytanie? Moe kto chciaby wiedzie, jak brzmiay ostat
nie sowa zmarej? Moe jej syn chciaby to wiedzie? Cin
der powinna to komu przekaza.
Sensory robotw medycznych nawet nie skieroway si
na ni. W orodku kwarantanny bya niewidzialna.
Cinder oblizaa wargi. Otworzya usta, ale adne sowa
nie przychodziy jej do gowy.
W korpusie robota medycznego otworzy si panel.
Robot sign do wntrza wolnym chwytakiem i wycig
n skalpel. Cinder jak zahipnotyzowana patrzya z obrzy
dzeniem,

jak

android

wciska

ostrze

nadgarstek

Sachy. Po wewntrznej stronie doni Sachy spyna stru


ga krwi.
Cinder otrzsna si z odrtwienia i chwiejnie ruszya
naprzd. Nogi ka wcisny si w jej uda.
- Co robisz? - zapytaa goniej, ni zamierzaa.

Robot medyczny zamar ze skalpelem utkwionym w cie


le Sachy. Jego ty sensor bysn w stron Cinder i przy
gas.
-

W czym mgbym pomc? - zapyta z fabryczn

uprzejmoci.
- Co jej robicie? - ponowia pytanie.
Chciaa sign w jego stron i wytrci robotowi skal
pel z rki, ale obawiaa si, e zostanie le zrozumiana.
Musi by jaki racjonalny powd tego dziaania. Roboty
medyczne kieroway si wycznie logik.
- Usuwam jej czip ID - powiedzia android.
- Dlaczego?
Sensor bysn po raz kolejny, a android ponownie skie
rowa uwag na nadgarstek Sachy.
- Nie bdzie jej ju potrzebny.
Robot zamieni skalpel na pset i Cinder usyszaa
dwik uderzania metalu o metal. Skrzywia si, kiedy an
droid wydoby niewielki czip. Ochronna plastikowa powo
ka byszczaa szkaratem.
- A l e . . . Czy nie jest potrzebny do identyfikacji ciaa?
Android upuci czip na tack, ktra otworzya si w je
go plastikowej pokrywie. Cinder zobaczya, jak spada po
midzy dziesitki innych zakrwawionych czipw.
Nacign podarty koc na nieruchome oczy Sachy. Za
miast odpowiedzie na jej pytanie, powiedzia po prostu:
- Zaprogramowano mnie do wypeniania instrukcji.

ROZDZIA 18

Robot medyczny zajecha drog Cinder, kiedy wychodzia


z magazynu, blokujc j rozkrzyowanymi, rachitycznymi
ramionami.
-

P a c j e n t o m surowo zabrania si opuszczania zakadu

kwarantanny - zaskrzecza mechanicznie, popychajc Cin


der z powrotem do drzwi.
Cinder opanowaa panik i powstrzymaa robota, opie
rajc do na jego gadkim czole.
- Nie jestem pacjentem - powiedziaa. - Nie jestem na
wet chora. Prosz.
Wycigna rami, pokazujc niewielki siniak w zgiciu
okcia bdcy efektem zbyt wielu wku przeprowadzo
nych w cigu ostatnich dwch dni.
Wntrznoci androida zaszumiay, kiedy przetwarza
wypowiedziane przez ni zdania, poszukujc w bazie da
nych logicznej reakcji. Potem w jego korpusie otworzya si
klapka i trzecie rami ze strzykawk wycigno si w stro
n Cinder. Wzdrygna si, czujc, e sztywnieje, ale pr-

bowaa si odpry, kiedy android pobiera wie prbk


jej krwi. Strzykawka znikna w ciele androida. Cinder cze
kaa, opuszczajc rkaw na mankiet rkawiczki.
Wydawao si, e test trwa duej ni na zomowisku,
i Cinder poczua pezncy po krgosupie dreszcz paniki.
A jeli doktor Erland si pomyli? W tej samej chwili usy
szaa jednak ciche piknicie i android cofn si, usuwajc
si z drogi.
Wypucia powietrze i nie patrzc ju na robota ani jego
towarzyszy, szybko pokonaa rozgrzany asfalt. Awiar wci
na ni czeka. Usiada na tylnym siedzeniu i kazaa si za
wie do Paacu Nowego Pekinu.
Kiedy po raz pierwszy trafia do paacu, bya nieprzy
tomna. Teraz siedziaa z nosem przy szybie awiara, ktry
sun krt, strom drog wiodc na szczyt klifw ota
czajcych miasto. Poczenie sieciowe podawao jej kolej
ne informacje, wyjaniajc, e paac zbudowano po IV woj
nie wiatowej, gdy miasto leao w ruinach. Zaprojektowa
no go w stylu starego wiata, a jego architektura stanowia
poczenie nostalgicznego symbolizmu z najnowszymi
osigniciami techniki. Dachy przypominajce dachy pagd pokryto pozacanymi dachwkami i otoczono gargulcami, lecz w rzeczywistoci dachwki z cynkowanej stali
zostay pokryte malekimi ogniwami fotoelektrycznymi,
ktre wytwarzay wystarczajc ilo energii, by zasili ca
y paac wcznie ze skrzydem badawczym, a gargulce wy
posaono w czujniki ruchu, skanery I D , kamery 3 6 0 stop
ni oraz radary wykrywajce zbliajce si awiary i statki
powietrzne w promieniu stu kilometrw. Wszystko to byo

jednak sprytnie ukryte. Wyrafinowane urzdzenia schowa


no w ozdobnie rzebionych belkach i wielopoziomowych
pawilonach.
Spojrzenie Cinder przykua jednak nie wspczesna
technologia, lecz brukowana droga ocieniona kwitncymi
winiami. Bambusowe ekrany otaczay wejcia do ogrodu.
Przez niewielk szybk widziaa szemrzce nieprzerwanie
strumienie.
Awiar nie zatrzyma si przy gwnym wejciu obramo
wanym karmazynowymi pergolami. Okry paac i podje
cha od strony pnocnej, w pobliu skrzyda badawczego.
Chocia ta cz paacu bya bardziej wspczesna i mniej
nostalgiczna, Cinder dostrzega przy drodze rzeb siedz
cego, umiechnitego Buddy. Kiedy zapacia za kurs i po
desza do automatycznych szklanych drzwi, poczua w ko
stce delikatne ukucie - Budda przewietla odwiedzaj
cych pod ktem posiadania broni. Ku jej uldze stal w jej
nodze nie uruchomia adnych alarmw.
W rodku Cinder powita android, ktry poprosi j
o nazwisko i poleci czeka przy windach. Centrum badaw
cze ttnio yciem - dyplomaci i lekarze, ambasadorzy i an
droidy, wszyscy kryli po korytarzach zaabsorbowani was
nymi sprawami.
Drzwi windy otworzyy si i Cinder wesza do rodka,
zadowolona z tego, e jest sama. Drzwi zaczy si zamy
ka, po czym niespodziewanie zatrzymay si i otworzyy
ponownie.
- Prosz poczeka - powiedzia mechaniczny gos ope
ratora windy.

Chwil pniej przez na wp otwarte drzwi wpad ksi


Kai.
-

B a r d z o przepraszam, dzikuj za przytrzy... - Zoba

czy j i zamar. - Linh-mei?


Cinder odkleia si od ciany windy i zoya najbardziej
elegancki ukon, na jaki byo j sta, sprawdzajc jednocze
nie, czy prawa rkawiczka zakrywa jej nadgarstek.
- Wasza Wysoko.
Wypowiedziaa te sowa pospiesznie, waciwie wyplua
je mechanicznie, ale poczua, e powinna powiedzie co
jeszcze, by wypeni pustk windy, ale nic nie przychodzio
jej do gowy.
Drzwi si zamkny i winda pojechaa w gr.
Odchrzkna.
- Mona zwraca si do mnie Cinder. Nie trzeba by a
tak... dyplomatycznym
Kciki ust ksicia drgny, ale ten pumiech nie dotar
do oczu.
-

W porzdku, Cinder. Czy ty mnie ledzisz?

Cinder poczua, e krew uderza jej do gowy, zanim zda


a sobie spraw, e on si z ni po prostu drani.
- Zamierzam tylko sprawdzi stan robota medycznego.
Tego, ktrego naprawiam wczoraj. Chc si upewni, e
nie zostay w nim adne bdy oprogramowania czy co ta
kiego.
Skin gow, ale Cinder zauwaya cienie pod oczami
i now w jego postawie sztywno plecw.
- Wybieraem si wanie do doktora Erlanda, eby po
rozmawia o jego postpach. Doszy mnie suchy, e nast-

pi przeom w poszukiwaniach antidotum dziki jednemu


z uczestnikw bada z ostatniego poboru. Zapewne nic ci
o tym nie wspomina?
Cinder zacza bawi si szlufkami od spodni.
-

N i e , nic mi nie powiedzia. Jestem tylko mechani

kiem.
Winda si zatrzymaa. Kai przepuci j pierwsz gestem
doni, a potem rami w rami podyli do laboratoriw.
Cinder wbia wzrok w bia podog pod stopami.
-

W a s z a Wysoko? - Zatrzymaa ich moda kobieta

o czarnych, zaplecionych w ciasny warkocz wosach.


Utkwia wzrok peen wspczucia w ksiciu. - Tak mi
przykro.
Spojrzenie Cinder powdrowao na ksicia, ktry sko
ni gow.
- Dzikuj ci, Fateen.
I poszed dalej.
Cinder spochmurniaa.
Kilka krokw dalej zatrzyma ich mczyzna nioscy
czyste probwki.
- W y r a z y wspczucia, Wasza Wysoko.
Cinder zadraa i mimowolnie si zatrzymaa.
Kai rwnie stan i spojrza na ni przez rami.
- Nie sprawdzaa dzisiejszych wiadomoci.
Sekund pniej Cinder uzyskaa dostp do sieci, a ko
lejne strony przelatyway jej przed oczami. Strona z wiado
mociami, kilka zdj senatora Rikana, dwa zdjcia Kaia ksicia regenta.
Zakrya usta doni.

Na twarzy Kaia pojawi si wyraz zaskoczenia, ktry po


chwili znikn. Schyli gow, a kosmyki czarnych wosw
wpady mu do oczu.
- Celne przypuszczenie.
- Tak mi przykro. Nie wiedziaam.
Wetkn rce do kieszeni i wbi wzrok w korytarz. Do
piero teraz Cinder zauwaya wok jego oczu cienk czer
won obwdk.
- mier mojego ojca nie jest, niestety, najgorsz rzecz
z tego wszystkiego.
- W a s z a Wysoko?
Cinder nadal szukaa w sieci informacji, ale adna nie
wydawaa si gorsza ni ta o odejciu cesarza Rikana ostat
niej nocy. Jedynym wartym uwagi doniesieniem bya ju tyl
ko wiadomo o koronacji ksicia Kaia zaplanowanej na
ten sam wieczr Festiwalu Pokoju co bal.
Ich spojrzenia si spotkay. Kai wydawa si zaskoczony,
jakby zapomnia, z kim rozmawia. A potem powiedzia:
- Moesz mi mwi Kai.
Cinder zamrugaa z niedowierzaniem.
- Przepraszam?
- Nigdy wicej Waszej Wysokoci. Wystarczajco czsto
mnie tak tytuuj... inni. Ty powinna zwraca si do mnie
po prostu Kai.
- Nie, to nie byoby...
- Nie zmuszaj mnie do tego, abym wyda oficjalny roz
kaz - powiedzia z cieniem umiechu.
Cinder skulia gow w ramionach, nieoczekiwanie za
kopotana.

W porzdku. Mam nadziej.

- Dzikuj. - Unis gow i popatrzy w gb korytarza.


- Chodmy zatem dalej.
Prawie zapomniaa, e znajdowali si w skrzydle badaw
czym, otoczeni przez ludzi, ktrzy starali si dyskretnie nie
zwraca na nich uwagi, jakby wcale ich tam nie byo. Ru
szya korytarzem, zastanawiajc si, czy powiedziaa co
nie tak, i czujc si niezrcznie u boku ksicia, ktry nagle
stal si po prostu Kaiem. Nie wydawao si to waciwe.
- Co si zepsuo w androidzie?
Podrapaa plam od oleju na swojej rkawiczce.
-

T a k mi przykro. Nie skoczyam jeszcze pracy nad

ni. Pracuj nad tym, daj sowo.


- Nie, miaem na myli robota medycznego. Tego, kt
rego naprawiaa dla doktora Erlanda?
- A c h , tego. Hm. Chodzio o... jedno z pocze prze
stao dziaa. Midzy sensorem optycznym a... panelem
kontrolnym.
Kai unis brwi i zacza si obawia, e nie zabrzmiao
to przekonujco. Odchrzkna.
-

W s p o m n i a e , e jest co gorszego. Wczeniej? - Kie

dy milczenie Kaia przecigno si niezrcznie, Cinder


wzruszya ramionami. - Niewane. Nie chciaam wciu
bia nosa w nie swoje sprawy.
- Nie, w porzdku. Dowiesz si szybciej, niby sobie
tego yczya. - ciszy gos i pochyli gow w jej stron.
- Krlowa Lunarw przekazaa nam dzi rano wiado
mo, e przybywa do Wsplnoty z misj dyplomatyczn.
Rzekomo.

Cinder niemal stracia rwnowag, ale Kai szed dalej.


Potykajc si, pospieszya za nim.
- Krlowa Lunarw przyjeda na Ziemi? Nie mwisz
powanie.
- Bybym szczliwy, gdyby tak byo. Wszystkie paaco
we androidy przez cay ranek w skrzydle gocinnym usuwa
y przedmioty odbijajce wiato. To niepowane. Jakby
my nie mieli nic lepszego do roboty.
- Powierzchnie odbijajce wiato? Sdziam, e to tyl
ko przesd.
- Najwyraniej nie. To ma jaki zwizek z ich czarem. Obrysowa palcem kontur swojej twarzy i urwa. - W su
mie to bez znaczenia.
- Kiedy przyjedzie?
- Dzisiaj.
Cinder poczua skurcz odka. Krlowa Lunarw przy
latuje do Nowego Pekinu? Poczua na ramionach gsi
skrk.
- Za p godziny oficjalnie to ogosz.
- Dlaczego przyjeda wanie teraz, kiedy wszyscy je
stemy pogreni w aobie?
Kai umiechn si ponuro.
- Poniewa jestemy pogreni w aobie. - Urwa, ro
zejrza si po korytarzu i zbliy do Cinder, zniajc gos.
- Doceniam twoj pomoc przy naprawie robotw medycz
nych i jestem pewien, e najlepszy mechanik w miecie ma
niekoczc si list prac do wykonania. Ryzykuj, e spra
wi wraenie rozpieszczonego ksicia, ale czy mgbym
prosi ci o to, eby umiecia Nainsi na szczycie swojej

listy priorytetw? Zaczyna mi bardzo zalee na jej odzy


skaniu. Ja... - Zawaha si. - Sdz, e przydaoby mi si
teraz moralne wsparcie nauczyciela z czasw dziecistwa.
Rozumiesz?
Uporczywe spojrzenie ksicia nie prbowao nawet
ukry prawdziwych intencji. Chcia, eby wiedziaa, e ka
mie. To nie miao nic wsplnego z moralnym wsparciem
ani dziecinnymi sentymentami.
Panika wyzierajca z oczu Kaia nie pozostawiaa wt
pliwoci. Jakie informacje o kluczowym znaczeniu mg
zawiera ten android? Co miay wsplnego z krlow Lunarw?
- Oczywicie, Wasza Wysoko. Przepraszam, Kai. Zabio
r si do pracy nad ni natychmiast po powrocie do domu.
Wydawao jej si, e w penych smutku oczach ksicia
dostrzega bysk wdzicznoci. Kai wskaza ruchem doni
na drzwi opatrzone wizytwk DR D M I T R I J E R L A N D .
Otworzy drzwi i wprowadzi Cinder do rodka.
Doktor Erland siedzia przy lakierowanym biurku i po
chyla si nad ekranem wbudowanym w jego blat. Kiedy
dostrzeg Kaia, podnis si pospiesznie, chwyci wenian
czapk i ruszy ku nim wok biurka.
-

W a s z a Wysoko... Bardzo przepraszam. Czy mg

bym w czym pomc?


- Nie, dzikuj - odpowiedzia mechanicznie Kai, a po
tem wyprostowa si i poprawi swoj odpowied. - Znajd
lekarstwo.
- Znajd, Wasza Wysoko. - Lekarz nacign na go
w czapk. - Oczywicie, e znajd.

Wyraz pewnoci na twarzy naukowca by niemal zaska


kujcy, ale jednoczenie pocieszajcy. Cinder zacza si
zastanawia, czy odkry co w cigu kilkunastu godzin, kt
re miny od ich ostatniego spotkania.
Pomylaa o Peony, umierajcej samotnie w zakadzie
kwarantanny. Cho myl bya koszmarna i natychmiast si
za ni surowo skarcia, nie moga si od niej powstrzyma
- skoro cesarz Rikan ju nie y, Peony bya pierwsza w ko
lejce po antidotum.
Kai odchrzkn.
- Znalazem na dole w holu twojego licznego nowego
mechanika, ktry twierdzi, e przyszed ponownie spraw
dzi stan robotw medycznych. Mog zapewni ci rodki
finansowe na nowe, doskonalsze modele, jeli ich potrze
bujesz.
Cinder wzdrygna si przy sowie liczny, ale ani Kai,
ani doktor Erland nie patrzyli w jej stron. Przestpia nie
pewnie z nogi na nog i rozejrzaa si po gabinecie. Z okna
sigajcego od podogi do sufitu rozciga si niesamowity
widok na bujne paacowe ogrody i pooone za nimi mia
sto. Pki regaw zapeniay przedmioty pospolite i nie
zwyke, nowe i niemal zabytkowe. Stosy ksiek - nie prze
nonych ekranw, ale solidnych, papierowych ksiek.
Soiki wypenione limi i suszonymi kwiatami. Opatrzone
eleganckimi etykietami soiki z okazami zanurzonych
w formaldehydzie zwierzt. Skay, metale i rudy, wszystkie
opatrzone eleganckimi etykietami.
W rwnej mierze by to gabinet uznanego cesarskiego
naukowca co czarnoksinika.

- Nie, nie, potrzebny by im tylko szybki przegld - po


wiedzia doktor Erland, a kamstwo przeszo mu przez usta
rwnie gadko jak dzie wczeniej. - Nie ma si czym mar
twi, konieczno programowania nowego modelu byaby
dla mnie utrapieniem. A poza tym, gdyby wszystkie andro
idy byy cakowicie sprawne, stracilibymy pretekst do za
praszania panny Linh od czasu do czasu do paacu.
Cinder zamara i wbia wzrok w lekarza, ale twarz Kaia
rozjania si w umiechu.
- Panie doktorze - powiedzia Kai - dotary do mnie
pogoski, e w cigu kilku ostatnich dni dokonano przeo
mu. Czy to prawda?
Doktor Erland wycign z kieszeni okulary i zabra si
do ich czyszczenia brzegiem laboratoryjnego fartucha.
- Mj ksi, powiniene wiedzie, e nie warto dawa
posuchu takim plotkom. Za nic nie chciabym dawa ci
nadziei, dopki nie zdoam osign konkretnych rezulta
tw. Kiedy jednak bd dysponowa solidn wiedz, b
dziesz pierwsz osob, ktra otrzyma raport z bada.
I wsun okulary na nos.
Kai wetkn rce do kieszeni, najwyraniej usatysfakcjo
nowany.
-

W porzdku. W takim razie mam nadziej, e lada

dzie taki raport trafi na moje biurko.


- To moe nie by takie proste, Wasza Wysoko, jeli
wemiemy pod uwag, e nie masz biurka.
Kai wzruszy ramionami i zwrci si do Cinder. Jego
spojrzenie zagodniao, gdy uprzejmie skoni gow.
- Mam nadziej, e nasze cieki jeszcze si skrzyuj.

- Naprawd? A zatem chyba dalej bd ci ledzi.


Przez uamek sekundy aowaa swojego artu, ale Kai
si rozemia. To by prawdziwy miech i Cinder poczua
ciepo rozchodzce si od serca.
A potem ksi sign po jej do. Protez jej doni.
Cinder zesztywniaa przeraona, e Kai wyczuje twardy
metal nawet przez rkawiczk. Baa si jednak jeszcze bar
dziej, e cofnicie doni uzna za podejrzane. Mentalnie po
lecia swojej robotycznej koczynie, by staa si mikka,
elastyczna i ludzka, a jednoczenie patrzya, jak Kai unosi
j i skada na niej pocaunek. Wstrzymaa oddech, przyto
czona i zakopotana.
Ksi uwolni jej do i skoni si, a kosmyki wosw
ponownie wpady mu do oczu, po czym opuci pokj.
Cinder staa jak sup soli, czujc, e jej robotyczne ner
wy pracuj pen par.
Usyszaa, jak doktor Erland chrzkn z zaciekawienia,
ale drzwi niemal natychmiast ponownie si otworzyy.
-

W i e l k i e nieba - wymrucza naukowiec, kiedy Kai

wszed ponownie do rodka.


- Bardzo przepraszam, ale czy mgbym zamieni jesz
cze swko z Linh-mei?
Doktor Erland skin doni w jej kierunku.
- A l e oczywicie.
Kai zwrci si w jej stron, nadal w drzwiach.
- Wiem, e to bardzo zy moment, ale wierz mi, e mo
im postpowaniem kieruje tylko instynkt samozachowaw
czy. - Gwatownie wcign powietrze. - Czy zechciaaby
pojawi si na balu jako mj osobisty go?

Ziemia usuna si Cinder spod ng, a wiat wok za


wirowa. Musiaa co le usysze.
Ksi jednak sta tam dalej, cierpliwie czekajc na jej
odpowied, a po chwili unis brwi, milczco j ponaglajc.
- Prze-przepraszam?
Kai chrzkn.
- W y b i e r a s z si na bal, prawda?
- J a . . . nie wiem. To znaczy... nie. Nie, bardzo przepra
szam. Nie wybieram si na bal.
Kai wycofa si skonsternowany.
- Och. No c... ale... moe jeszcze si zastanowisz? Bo
ja si wybieram.
- Ksi.
- Nie przechwalam si - powiedzia szybko. - Takie s fakty.
-Wiem.
Cinder z trudem przekna lin. Bal. Ksi Kai zapra
sza j na bal. Ale tej wanie nocy ona i Iko uciekn, jeli
tylko uda im si naprawi samochd na czas.
Poza tym Kai nie wiedzia, kogo, a waciwie co zapra
sza. Gdyby zna prawd... jak bardzo byby upokorzony,
gdyby ktokolwiek j odkry.
Kai przestpi z nogi na nog i rzuci niespokojne spoj
rzenie na lekarza.
- J a . . . ja przepraszam - wyjkaa. - Bardzo dzikuj, ja...
Bardzo dzikuj, Wasza Wysoko. Z caym szacunkiem
musz jednak odmwi.
Zamruga z niedowierzaniem, po czym spuci wzrok,
przetrawiajc jej odpowied. A potem unis gow i wysili
si na niemal bolenie ponury umiech.

- Nie ma o czym mwi. Rozumiem.


Doktor Erland opar si o biurko.
- Najszczersze wyrazy wspczucia, Wasza Wysoko.
Najwyraniej powodw jest wicej ni jeden.
Cinder zmrozia go wzrokiem, ale on ponownie skupi
si na czyszczeniu swoich okularw.
Kai podrapa si w kark.
- Mio byo ci ponownie zobaczy, Linh-mei.
Wzdrygna si, syszc ten formalny zwrot, i gotowa
bya powtrzy przeprosiny i wyjanienia, ale ksi ju ich
nie oczekiwa, a drzwi za nim zamkny si na dobre.
Zacisna szczki, czujc uderzenie krwi do gowy. Dok
tor Erland zacmoka i Cinder gotowa bya ju zasypa go
tymi niewypowiedzianymi wobec ksicia przeprosinami,
ale naukowiec odwrci si, zanim zacza mwi, i ruszy
w stron swojego fotela.
- J a k a szkoda, e nie potrafisz si zarumieni, panno
Linh.

ROZDZIA 19

Doktor Erland obiema rkami wskaza gociowi krzeso po


drugiej stronie biurka.
- U s i d , prosz. Musz tylko skoczy par notatek,
a potem opowiem ci o kilku rzeczach, ktrych dowiedzia
em si od wczorajszego popoudnia.
Cinder usiada z ulg, bo nogi i tak si pod ni ugi
nay.
- Ksi po prostu...
- Tak. Byem przy tym, jakby nie zauwaya.
Doktor Erland zaj wasne miejsce i postuka w ekran
osadzony w blacie biurka.
Cinder opara si o krzeso i obja si ramionami, by
opanowa dreszcze. Jej umys odtwarza ponownie cao
rozmowy, a wywietlacz na siatkwce poinformowa j, e
jej ciao produkuje due iloci endorfin. Powinna sprbo
wa si uspokoi.
- J a k pan sdzi, co on mia na myli, gdy mwi, e kie
ruje nim instynkt samozachowawczy?

- Prawdopodobnie nie chce by nagabywany w tym ro


ku przez wszystkie te mode damy obecne na balu. Wiesz,
e kilka lat temu niemal go stratowano.
Cinder

przygryza

wargi.

Ze

wszystkich

dziewczt

w miecie bya... najbardziej wygodna.


Sowa odezway si echem w jej gowie i zostay dobrze
zapamitane. Bya pod rk, wydawaa si pozostawa przy
zdrowych zmysach i mona byo zakada, e zaproszenie
jej na bal jest dziaaniem nieobarczonym nadmiernym ry
zykiem. Tylko o to mogo chodzi.
A poza tym przeywa aob. Nie by do koca sob.
- Cesarz Rikan nie yje - powiedziaa, prbujc uchwy
ci si innego tematu.
-

W rzeczy samej. Ksicia Kaia czyy z ojcem bliskie

relacje, jak wiesz.


Spucia wzrok na ekran, nad ktrym pochyla si le
karz. Widziaa jedynie niewielki diagram ludzkiego korpu
su otoczony szpaltami gstego tekstu. Nie wygldao to jak
jej ciao.
- Skamabym - cign doktor Erland - gdybym po
wiedzia, e nie ywiem nadziei na znalezienie antidotum
na czas, by ocali Jego Cesarsk Mo, cho wiedziaem od
chwili postawienia diagnozy, e szanse na to s nike. Mimo
wszystko musimy kontynuowa nasz prac.
Cinder skina gow, mylc o drobnej rczce Peony
zacinitej na jej nadgarstku.
-

D o k t o r z e , dlaczego nie powiedzia pan ksiciu

o mnie? Czy nie chce pan, eby wiedzia, e znalaz pan ko


go, kto jest odporny? Czy to nie ma znaczenia?

Naukowiec zacisn wargi, ale nie spojrza na ni.


- Moe powinienem. Jego obowizkiem byoby jednak
podzielenie si t wiadomoci z obywatelami, a nie sdz,
bymy byli gotowi na nagy wybuch zainteresowania. Kiedy
bdziemy mieli niepodwaalne dowody, e jeste... tak cen
na, jak mam nadziej, e jeste, podzielimy si t wiedz
z ksiciem. I z caym wiatem.
Dziewczyna podniosa rysik, ktry lea porzucony na
biurku, i przyjrzaa mu si, jakby stanowi jak naukow
zagadk. Obrcia go w palcach jak dziecicy wiatraczek
i wymamrotaa:
- Nie powiedzia mu pan rwnie, e jestem cyborgiem.
Tym razem lekarz podnis na ni wzrok.
-

A h a . Tym si najbardziej przejmujesz. - Zanim moga

potwierdzi lub zaprzeczy, doktor Erland machn do


ni, zbywajc jej wyjanienia. - Mylisz, e powinienem po
wiedzie mu, e jeste cyborgiem? Powiem mu, jeli chcesz.
Szczerze mwic, nie widz powodu, dla ktrego miaoby
go to interesowa.
Cinder opucia rysik na kolana.
- Nie, nie chodzi o... Ja po prostu...
Lekarz parskn miechem. mia si z niej.
Cinder fukna zirytowana i zapatrzya si w okno. Mia
sto skpane byo w olepiajcym porannym socu.
-

W sumie to nie ma adnego znaczenia. W kocu i tak

si dowie.
-

T a k , prawdopodobnie tak. Zwaszcza jeli nadal b

dzie okazywa, hm, zainteresowanie tob. - Doktor Erland


odepchn swj fotel od biurka. - Prosz. Sekwencjonowa-

nie twojego D N A zostao ukoczone. Czy moemy przej


do laboratorium?
Dziewczyna posza za naukowcem sterylnym koryta
rzem. Do laboratorium byo blisko, tym razem weszli do
pokoju 11D, ktry wyglda tak samo jak pokj 4 D : ekra
ny, wbudowane szafki, jedna kozetka. adnego lustra.
Cinder bez zaproszenia usiada na kozetce.
-

P o s z a m dzi do zakadu kwarantanny... eby odwie

dzi moj siostr.


Doktor znieruchomia z doni na wczniku ekranu.
- To byo do ryzykowne. Zdajesz sobie spraw z tego,
e ludziom, ktrzy tam weszli, nie wolno stamtd wyj,
prawda?
- W i e m , ale musiaam j zobaczy. - Machna nogami,
obijajc je o nki kozetki. - Jeden z robotw medycznych
zrobi mi test z krwi i okazao si, e jestem zdrowa.
Lekarz manewrowa kontrolkami ekranu.
- W rzeczy samej.
- Pomylaam, e powinien pan wiedzie, na wypadek
gdyby mogo to mie na co wpyw.
- Nie ma.
Wysun jzyk w kciku ust. Sekund pniej ekran roz
bysn wiatem. Lekarz przejecha palcem po ekranie,
otwierajc dokumentacj Cinder. Dzi bya ona bardziej
zoona, wypeniay j informacje, ktrych nie znaa nawet
sama zainteresowana.
- W orodku kwarantanny zobaczyam co dziwnego powiedziaa, a lekarz co zaburcza, bardziej skupiony na
ekranie ni na niej. - Jeden z robotw medycznych pobra

czip ID od ofiary po jej mierci. Robot medyczny powie


dzia, e zaprogramowano go do ich pobierania. Mia ich
ju dziesitki.
Doktor Erland odwrci si do Cinder z wyrazem umiar
kowanego zainteresowania na twarzy. Wydawao si, e
rozwaa to przez moment, ale po chwili jego twarz zagod
niaa.
- No c.
- Co c? Dlaczego to robi?
Naukowiec podrapa si w zwidy policzek, ktry za
czynaa porasta solidna broda.
- To powszechna praktyka w wiejskich regionach wia
ta, gdzie letumosis zbiera swoje niwo znacznie duej ni
na obszarach miast. Czipy s wydobywane z cia zmarych
i sprzedawane. Nielegalnie, oczywicie, ale domylam si,
e mona uzyska za nie wysok cen.
- Dlaczego kto kupuje czip nalecy do kogo innego?
- Bo trudno y bez czipa - rachunki bankowe, podatki,
licencje, wszystko to wymaga potwierdzenia tosamoci. Skuba przez chwil brew. - Cho poruszya przy tej okazji
ciekaw kwesti. Gdyby wzi pod uwag wszystkie przy
padki miertelne zwizane z letumosis w cigu kilku ostat
nich lat, mona by uzna, e rynek jest nasycony niepotrzeb
nymi ju czipami I D . Ciekawe, e wci istnieje na nie popyt.
- W i e m , ale jak ju masz jeden... - Cinder urwaa, za
stanawiajc si nad tym, co powiedzia lekarz.
Czy rzeczywicie tak atwo jest ukra czyj tosamo?
-

C h y b a e chcesz sta si kim innym - powiedzia

doktor Erland, odczytujc jej myli. - Zodzieje. Ludzie

stojcy poza prawem. - Lekarz podrapa si w gow przez


czapk. - Sporadycznie Lunarzy. Oni oczywicie nigdy nie
mieli czipw.
- Na Ziemi nie ma adnych Lunarw. Oprcz ambasa
dorw, jak sdz.
Doktor Erland spojrza na dziewczyn z politowaniem,
jakby bya naiwnym dzieckiem.
- Ale tak. Ku bezgranicznej konsternacji krlowej Levany
nie wszyscy Lunarzy popadli z atwoci w bezmylne samo
zadowolenie i wielu zaryzykowao wasne ycie, by uciec z Lu
ny i osiedli si tutaj. Trudno jest opuci Ksiyc i jestem
pewien, e znacznie wicej Lunarw umiera, ni dociera na
Ziemi, zwaszcza e na porty Luny nakadane s coraz to
nowe ograniczenia, ale jestem pewien, e to si nadal zdarza.
- A l e . . . To jest nielegalne. Ich w ogle nie powinno tutaj
by. Dlaczego ich nie powstrzymalimy?
Przez chwil wydawao si, e doktor Erland wybuchnie
miechem.
- Ucieczka z Luny jest trudna, dotarcie na Ziemi to ju
drobnostka. Lunarzy znaj metody ukrywania swoich stat
kw kosmicznych i mog niepostrzeenie wkracza w at
mosfer ziemsk.
Magia". Cinder zakrcia si niespokojnie.
- Kiedy mwi pan o tym w ten sposb, wydaje si, jak
by uciekali z wizienia.
Doktor Erland unis brwi.
- Owszem. Trafnie to podsumowaa.
Cinder kopna butami o nki kozetki. Na myl o przy
jedzie krlowej Levany do Nowego Pekinu czua ucisk

w odku. Na myl o dziesitkach, moe nawet setkach


Lunarw mieszkajcych na Ziemi i podszywajcych si pod
Ziemian ze strachu niemal rzucia si w stron zlewu. Te
dzikusy - z zaprogramowanymi czipami ID i zdolnoci
wywierania wpywu na ludzkie umysy - mogy by wsz
dzie i mogy podszy si pod kadego.
Biedni Ziemianie nawet by si nie zorientowali, e ule
gaj manipulacji.
- Niech ci to nie przeraa, panno Linh. Trzymaj si na
uboczu, yj na wsi, gdzie ich obecno moe pozosta nie
zauwaona.

Prawdopodobiestwo, e kiedy spotkaa

ktrego z nich, jest bardzo mae.


Umiechn si nieszczerze, nie rozchylajc ust.
- Wyglda na to, e sporo pan o nich wie.
- J e s t e m starym czowiekiem, panno Linh. Wiem sporo
o wielu sprawach.
-

No dobrze, zadam wic panu pytanie: o co chodzi

z Lunarami i lustrami? Zawsze uwaaam za mit to, e si


ich boj, ale... czy to prawda?
Lekarz zmarszczy brwi.
-

J e s t w tym ziarno prawdy. Czy wiesz, w jaki sposb

Lunarzy uywaj swojego czaru?


- Nie do koca.
- Och, rozumiem - powiedzia i odchyli si w ty. - No
c... Dar Lunarw to umiejtno manipulowania energi
bioelektryczn - energi wytwarzan przez wszystkie yj
ce istoty. Dla przykadu - jest to taka sama energia, z jakiej
korzystaj rekiny, by wyledzi swoj ofiar.
- Mog sobie wyobrazi Lunarw w tej roli.

Kciki ust lekarza drgny z rozbawienia.


- Lunarzy dysponuj unikatowymi zdolnociami nie tyl
ko wykrywania bioelektrycznoci u innych, lecz take jej
kontrolowania. Mog j modyfikowa tak, by inni ludzie
widzieli to, co Lunarzy chc im pokaza, a nawet czuli to,
co Lunarzy chcieliby da im odczu. Ich czar to iluzja ich
samych, ktrej projekcji dokonuj na umysy innych.
- Sprawiajc, e ludziom wydaje si, i Lunarzy s pik
niejsi ni w rzeczywistoci?
- Wanie. Lub... - wskaza na rce Cinder - sprawiajc,
e ludzie widz skr tam, gdzie w rzeczywistoci jest tylko
metal.
Cinder z zakopotaniem potara protez doni przez r
kawiczk.
- To dlatego krlowa Levana robi tak piorunujce wra
enie na wszystkich, ktrzy j zobacz. Niektrzy utalento
wani Lunarzy - jak krlowa - potrafi utrzymywa swj
czar przez cay czas. Nie umiej jednak oszuka ekranw.
I luster.
-

N i e lubi luster, bo nie chc przyglda si samym

sobie?
- Prno na pewno odgrywa w tym pewn rol, ale
chodzi raczej o kwesti kontroli. atwiej jest przekona
innych o swojej urodzie, jeli samemu nie ma si co do
niej wtpliwoci. Lustra maj jednak nieprzyjemny zwy
czaj przekazywania prawdy. - Doktor Erland zerkn na
dziewczyn z rozbawieniem. - A teraz pytanie do ciebie,
panno Cinder. Dlaczego tak nagle zainteresowaa si
Lunarami?

Cinder spucia wzrok na donie i zdaa sobie spraw, e


cay czas trzyma w nich rysik, ktry wzia z biurka.
- To ma zwizek z czym, co powiedzia Kai.
- J e g o Wysoko?
Skina gow.
- Zdradzi mi, e krlowa Levana przybywa do Nowego
Pekinu.
Lekarz cofn si zaskoczony. Rozdziawi usta i unis
wysoko brwi, ktre teraz dotykay niemal rbka jego kasz
kietu, a potem cofn si jeszcze o krok i opar o przeszklo
n szaf. Po raz pierwszy tego dnia skupi na Cinder ca
swoj uwag.
-Kiedy?
- Ma przyby dzisiaj.
-Dzisiaj?
Dziewczyna podskoczya. Wczeniej nie potrafia wy
obrazi sobie doktora Erlanda mwicego podniesionym
gosem. Odwrci si do niej tyem, drapic si po gowie
przez kaszkiet i mylc intensywnie.
- Czy dobrze si pan czuje?
Zlekceway jej pytanie.
- Podejrzewam, e czekaa na to. - Zdj kapelusz, spod
ktrego wychyna niewielka ysina otoczona cienkimi po
targanymi woskami. Przeczesa je kilka razy doni, wbija
jc wzrok w podog. - Ma nadziej, e Kai atwo padnie
jej ofiar. Ze wzgldu na swj wiek i brak dowiadczenia.
Prychn ze zoci i ponownie nasadzi czapk na gow.
Cinder rozczapierzya palce na kolanach.
- Dlaczego Kai ma pa ofiar Levany?

Lekarz odwrci si twarz do niej. Patrzy na ni z nie


pokojem. Wzrok, ktry wbi w Cinder, sprawi, e skurczy
a si w sobie.
- Nie powinna si obawia o ksicia, panno Linh.
- Nie powinnam?
- Ona przyjeda dzi? To wanie ci powiedzia?
Skina gow.
-

M u s i s z ucieka. Jak najszybciej. Nie moe ci tu by

w chwili jej przybycia.


Zgoni j z kozetki. Cinder zeskoczya, ale nie ruszya
do drzwi.
- Co to wszystko ma wsplnego ze mn?
- Mamy prbki twojej krwi, twoje DNA. Na razie mo
emy pracowa bez ciebie. Po prostu nie zbliaj si do pa
acu, dopki ona nie odjedzie, rozumiesz?
Cinder staa jak wmurowana.
- Nie, nie rozumiem.
Lekarz zerkn na ekran cay czas pokazujcy zwizane
z Cinder dane statystyczne. Wydawa si skonsternowany,
stary i zmczony.
- Ekran, prosz pokaza wiadomoci.
Znikny statystyki, a pojawiy si tematy najnowszych
doniesie. Napis na grze ekranu obwieszcza mier cesa
rza Rikana.
...Wysoko przygotowuje si do wygoszenia za kilka
minut przemwienia na temat mierci Jego Cesarskiej
Moci i zbliajcej si koronacji. Bdzie transmitowa je
na ywo...".
- Wycisz.

Cinder zaplota rce.


- Doktorze?
Spojrza na ni bagalnie.
- Musisz mnie wysucha bardzo uwanie.
-

M a k s y m a l n i e podkrc sobie gono na poziomie

interfejsu suchowego - zapewnia go Cinder.


Opara si o szafk nieco rozczarowana, e doktor Erland nawet nie mrugn okiem na tak wyrany sarkazm.
Zamiast tego prychn z niezadowoleniem.
-

N i e wiem, jak ci to powiedzie. Sdziem, e bd

mia wicej czasu. - Potar nerwowo donie, zrobi kilka


krokw w stron drzwi, skuli ramiona i ponownie stan
twarz do Cinder. - Miaa jedenacie lat, kiedy przesza
operacj, prawda?
Zada pytanie, ktrego si nie spodziewaa.
-Tak...
- Nie pamitasz nic z wczeniejszego okresu?
- Nic. Ale co to ma wsplnego z...
-

A twoi przybrani rodzice? Z pewnoci opowiadali ci

historie z twojego dziecistwa? Co o twoich korzeniach?


Cinder poczua, e prawa do zaczyna si jej poci.
- Mj ojczym zmar stosunkowo niedugo po moim wy
padku, a Adri nie lubia o tym mwi, cho nie wiem, czy
w ogle cokolwiek wiedziaa. Przysposobienie mnie nie by
o z pewnoci jej pomysem.
- Czy wiesz co o swoich biologicznych rodzicach?
Cinder potrzsna gow.
- T y l k o imiona i daty urodzenia... to, co byo w moich
dokumentach.

- Plikach wgranych na twj czip I D .


- C... - Ta rozmowa zaczynaa j irytowa. - Do cze
go pan zmierza?
Spojrzenie mczyzny zagodniao, ale to tylko wzmo
go jej irytacj.
- Panno Linh, z prbki twojej krwi wywnioskowaem,
e jeste Lunark.
Sowa spyny po Cinder, jakby zostay wypowiedziane
w nieznanym jej jzyku. Maszyna w jej mzgu pracowaa
nieprzerwanie, jakby prbowaa rozwiza rwnanie niemajce rozwizania.
-

L u n a r k ? - Przeraajce sowo spyno z jej jzyka

i rozmyo si w powietrzu.
-Tak.
- Lunark?
- W rzeczy samej.
Cinder cofna si. Obja wzrokiem ciany, kozetk
i wyciszone wiadomoci widoczne na ekranie.
-

N i e potrafi posugiwa si magi - powiedziaa,

obronnym ruchem krzyujc rce na piersiach.


- No c. Nie wszyscy Lunarzy rodz si z tym da
rem. Nazywa si ich skorupami, co na Lunie jest okre
leniem do pejoratywnym, wic... no c, w sumie
upoledzeni

bioelektrycznie

nie

brzmi

duo

lepiej,

prawda?
Naukowiec zamia si niezrcznie.
Metalowa do Cinder zacisna si w pi. Przez chwi
l aowaa, e nie moe uy magii, by cisn w gow le
karza piorunem.

- Nie jestem Lunark. - cigna rkawiczk i poma


chaa mu przed nosem metalow protez. - Jestem cybor
giem. Nie uwaa pan, e to i tak wystarczajco kiepsko?
- Lunarzy mog stawa si cyborgami rwnie atwo jak
ludzie. To rzadkie, oczywicie, jeli wzi pod uwag ich
zdecydowany opr wobec inynierii biomedycznej i inter
fejsw mzg-maszyna...
Cinder udaa zaskoczenie.
-

N i e m o l i w e ? A dlaczego mieliby si temu sprze

ciwia?
- J e d n a k bycie Lunarem i jednoczenie cyborgiem wza
jemnie si nie wyklucza. I nie jest te takie dziwne, e tra
fia tutaj. Od czasu wprowadzenia dyrektywy o eliminacji
nieobdarzonych zdolnociami przez krlow Channary
wielu lunarskich rodzicw prbowao ocali swoje dzieci,
przywoc je na Ziemi. Oczywicie wikszo z nich zgi
na lub zostaa stracona podczas tej prby, jednak... J e
stem przekonany, e tak si wanie stao w twoim przypad
ku. Mam na myli ocalenie, nie egzekucj.
W polu widzenia Cinder zamigotaa pomaraczowa
lampka. Cinder zmruya oczy.
- Kamie pan, doktorze.
- Nie kami, panno Linh.
Otworzya usta, by si z nim spiera - ale ktra cz
wywodu bya kamstwem? Co takiego powiedzia lekarz,
e zostaa wyzwolona reakcja wykrywacza kamstw?
wiateko zgaso, gdy podj przerwany wtek.
- To rwnie wyjania twoj odporno. Kiedy wczoraj
twj organizm zwalczy patogeny, zaczem si zastanawia

nad tym, czy to moliwe, e jeste Lunark, nie chciaem


jednak o niczym przesdza do uzyskania wynikw bada.
Cinder przycisna donie do oczu, odcinajc dopyw
wiata emitowanego przez jaskrawe wietlwki.
- Co to ma wsplnego z odpornoci?
- Lunarzy oczywicie si nie zaraaj.
- Nie! Nie oczywicie. To nie jest powszechnie dostp
na wiedza.
Zaplota donie na swoim kucyku.
- Och. No c, ale atwo to wydedukowa, kiedy pa
mita si co nieco z historii. - Wykrci sobie palce. - Cho
wikszo ludzi, obawiam si, pamita niewiele.
Cinder ukrya twarz w doniach, z trudem chwytajc po
wietrze. Moe wystarczyo zaoy, e ten czowiek zwario
wa, i nie traktowa wszystkiego, co mwi, powanie?
-

W i d z i s z - powiedzia doktor Erland. - Lunarzy s

podstawowymi ywicielami wirusw letumosis. Ich migra


cja na obszary wiejskie Ziemi, gwnie podczas rzdw
krlowej Channary, staa si pierwotn przyczyn zaraenia
ludzi t chorob. Historycznie rzecz ujmujc, to do typo
wa sytuacja. Szczury, ktre przywloky dum dymienicz
do Europy, konkwistadorzy, ktrzy przewieli osp rdzen
nym Amerykanom. Wydaje si to takie typowe dla drugiej
ery, e Ziemianie uznaj dzi swoj odporno za pewnik,
ale z chwil, gdy Lunarzy zaczli si przemieszcza... Ziem
skie ukady odpornociowe nie byy na to przygotowane.
Kiedy pojawia si garstka Lunarw, ktrzy przywieli cho
rob ze sob, zacza si rozprzestrzenia nieopanowanie
jak poar lasu w lecie.

- Sdziam, e nie zaraam.


- Nie zaraasz teraz, bo twoje ciao opanowao metody
pozbywania si zarazkw, ale moga zaraa wczeniej.
Poza tym podejrzewam, e Lunarzy maj rne poziomy
odpornoci - kiedy cz z nich moe cakowicie wyelimi
nowa zarazki ze swojego organizmu, inni mog je przeno
si, nie wyksztacajc nigdy objaww choroby, rozsiewajc
j wszdzie, dokd si udaj, zupenie niewiadomi doko
nywanego spustoszenia.
Cinder pomachaa mu domi przed oczami.
- Nie. Nie ma pan racji. Na pewno jest inne wyjanie
nie. Ja nie mog by...
- Rozumiem, e przyjcie tego do wiadomoci nie jest
atwe. Musisz jednak zrozumie, dlaczego nie moesz by
obecna w paacu podczas wizyty krlowej Levany. To zbyt
niebezpieczne.
- Nie, nie rozumie pan. Nie jestem jedn z nich!
By cyborgiem i Lunarem. Ju jedno z tych okrele
wystarczao, by uczyni z niej mutanta, wyrzutka, ale oba?
Cinder wstrzsn dreszcz. Lunarzy byli ludmi okrutny
mi i brutalnymi. Mordowali dzieci, ktre nie miay po
danych uzdolnie. Kamali, szachrowali i prali sobie m
zgi, bo mogli. Nie troszczyli si o to, kogo krzywdz, o ile
przynosio im to korzy. Z pewnoci nie bya jedn
z nich.
- Panno Linh, musisz mnie posucha. Przywieziono ci
tu z jakiego powodu.
- Z jakiego? By pomc panu znale lekarstwo? Myli
pan, e to jakie pokrtne zrzdzenie losu?

- Nie mwi o losie ani o przeznaczeniu. Mwi o prze


trwaniu. Nie moesz dopuci do tego, by krlowa ci zo
baczya.
Cinder skulia si pod szafk, a jej konsternacja pog
biaa si z kad chwil.
- Dlaczego? Dlaczego miaabym j obchodzi?
-

O b c h o d z i s z j z pewnoci, i to bardzo. - Zawaha

si, a w jego bkitnych oczach bysna panika. - Ona...


ona nienawidzi dzieci bez talentu, rozumiesz? Na nie nie
dziaaj czary Lunarw. - Prbowa podkreli gestem
swoje sowa, znale waciwe, lecz do bezradnie zawisa
w powietrzu. - Pranie mzgu. Krlowa Levana nie moe
sterowa skorupami i dlatego prowadzi ich systematyczn
eksterminacj. - Zacisn wargi. - Krlowa Levana nie cof
nie si przed niczym, by zapewni sobie wadz i zdawi
kady opr. To oznacza mordowanie tych, ktrzy si jej
sprzeciwiaj - ludzi takich jak ty. Czy teraz mnie rozu
miesz, panno Linh? Jeli ci zobaczy, zabije ci.
Cinder przekna lin z wysikiem i przycisna kciuk
do lewego nadgarstka. Nie wyczuwaa swojego czipa iden
tyfikacyjnego, ale wiedziaa, e tam jest.
Wydobyty z ciaa trupa.
Jeli doktor Erland mia racj, wszystko, co wiedziaa
o sobie, swoich rodzicach i dziecistwie, byo kamstwem.
Zmylona historia. Zmylona dziewczyna.
Pomys, e Lunarzy byli zbiegami, nie wydawa si ju
tak dziwaczny.
Zwrcia si ku ekranowi. Pojawi si na nim teraz Kai,
stojcy na podium w gabinecie prasowym.

- Panno Linh, kto zada sobie wiele trudu, by ci tutaj


sprowadzi, a teraz znalaza si w skrajnym niebezpie
czestwie. Nie moesz si naraa.
Cinder nie suchaa lekarza, obserwowaa z uwag tekst,
ktry zacz przesuwa si w dolnej czci ekranu.
WIADOMO Z OSTATNIEJ CHWILI. KRLOWA LEVANA
PRZYBYWA DO WSPLNOTY WSCHODNIEJ, BY PROWADZI
ROZMOWY NA TEMAT ZAWARCIA SOJUSZU. WIADOMO
Z OSTATNIEJ CHWILI: KRLOWA LEVANA...
- Panno Linh? Czy ty mnie w ogle suchasz?
-

T a k - odpowiedziaa. - Skrajne niebezpieczestwo.

Syszaam.

ROZDZIA 20

Statek kosmiczny Lunarw nie rni si zbytnio od


ziemskich statkw kosmicznych, cho jego kadub skrzy
si, jakby by inkrustowany diamentami, a cig zotych
run otacza go nieprzerwan lini. Statek wieci zbyt ja
sno w popoudniowym socu i Kai musia zmruy oczy
przed blaskiem. Nie wiedzia, czy runy byy magiczne,
czy tylko miay sprawia takie wraenie. Nie wiedzia,
czy statek zbudowano z jakiego wymylnego, skrzcego
si materiau, czy tylko go w ten sposb wymalowano.
Wiedzia natomiast, e od patrzenia na niego bolay
oczy.
Statek by wikszy ni osobisty prom, ktrym gwna
cudotwrczym krlowej Sybil przybya na Ziemi, a jedno
czenie stosunkowo niewielki jak na wag misji, ktr wiz
na pokadzie: mniejszy ni wikszo statkw pasaerskich
i mniejszy ni jakikolwiek statek towarowy, ktry widzia
Kai. By to prywatny statek przeznaczony wycznie dla
krlowej Lunarw i jej dworu.

Statek wyldowa agodnie. Znad betonowej pyty unio


sa si fala gorca. Jedwabna koszula Kaia przylgna mu do
plecw, a strumyczek potu zacz pyn po szyi - wieczo
rem pyt ldowiska ocieniayby kamienne ciany paacu,
ale teraz owietlay je promienie sierpniowego soca.
Czekali.
Torin u boku Kaia sta nieporuszony. Na twarzy dorad
cy malowao si beznamitne oczekiwanie. Jego spokj
jeszcze bardziej rozdrania Kaia.
Po drugiej stronie Kaia staa Sybil Mira ubrana w ofi
cjaln bia sukni wyszywan runami podobnymi do tych
na statku. Materia wydawa si lekki, lecz pokrywa j od
wysoko zapitego konierza do poowy doni, a rozszerza
ne poy sigay poniej kolan. Z pewnoci dusia si z go
rca, ale wygldaa na opanowan.
Kilka krokw za ni sta jasnowosy stranik z domi
splecionymi na plecach.
Dwch cesarskich stranikw Kaia stao po dwch stro
nach platformy.
Nie byo nikogo innego, bo Levana nalegaa, by nikt
oprcz nich nie wita jej na ldowisku.
Kai wbi paznokcie w donie, prbujc powstrzyma
szyderczy umiech wypezajcy mu na twarz, i czeka, czu
jc na czole kolejne uderzenia gorca.
W kocu, kiedy krlowa zmczya si ich cierpieniem,
rampa statku zostaa opuszczona, odsaniajc posrebrzane
schody.
Najpierw wysiado dwch mczyzn, wysokich i umi
nionych. Jeden z nich mia blad cer, rude, rozczochrane

wosy i taki sam pancerz oraz uzbrojenie wojownika, jakie


nosi stranik Sybil. Drugi mczyzna by ciemny jak nocne
niebo, zupenie ysy i mia na sobie szat przypominajc
szat Sybil, z rozszerzajcymi si rkawami i ozdobnym
haftem. Jego ubranie byo jednak w kolorze karmazynowej
czerwieni, co symbolizowao cudotwrc niszego rang.
Kaia ucieszyo to, e wie przynajmniej tyle na temat dworu
Lunarw, by zdawa sobie z tego spraw.
Ksi patrzy w milczeniu, jak dwch mczyzn z wyra
zem stoickiego spokoju na twarzach ocenia ldowisko, ota
czajce je mury i zgromadzonych ludzi, a nastpnie staje
po dwch stronach rampy.
Sybil przemkna do przodu. Kai wcign w puca du
szce powietrze.
Na szczycie schodw pojawia si krlowa Levana. Tym
razem rwnie spowija j dugi welon, olepiajco jasny
w promieniach soca. Jej biaa suknia zaszemraa na bio
drach, kiedy krlowa spyna po schodach i przyja do
podan jej przez Sybil.
Sybil przyklka na jedno kolano i dotkna czoem do
ni krlowej.
- Rozka bya trudna do zniesienia. Jestem szczliwa,
e ponownie mog ci suy, o pani.
Wstaa i wdzicznym ruchem uniosa welon okrywajcy
twarz Levany.
Kai poczu, e gorce powietrze zapiera mu dech w pier
siach. Krlowa staa bez ruchu przez chwil na tyle krtk,
e mona byo uzna, i stara si przyzwyczai wzrok do
panujcej na Ziemi jasnoci, ksi podejrzewa jednak, e

chodzi przede wszystkim o to, by mg waciwie oceni jej


urod.
Bya uosobieniem pikna, sprawiaa wraenie, jakby
kto odmierzy w idealnych proporcjach skadniki dosko
naoci i ulepi z nich idealnego przedstawiciela gatunku.
Jej twarz lekko zwaa si ku doowi, a wysokie koci po
liczkowe pokrywa delikatny rumieniec. Kasztanowe wosy
spyway jedwabistymi lokami a do pasa, a nieskazitelna
skra koloru koci soniowej lnia w promieniach soca
jak najdoskonalsza pera. Oszaamiajco czerwone usta
krlowej sprawiay wraenie, jakby wypia wanie kielich
krwi.
Kaiem wstrzsn dreszcz. Lunarka bya nienaturalna.
Zerkn na Torina, ktry bez emocji wytrzymywa wzrok
Levany. Widzc opanowanie doradcy, Kai poczu przypyw
determinacji. Przypominajc sobie, e to tylko zudzenie,
zmusi si do ponownego popatrzenia na krlow.
J e j onyksowe oczy rozbysy, kiedy obrzucia go spojrze
niem.
-

W a s z a Krlewska Mo - powiedzia Kai, kadc na

sercu zwinit w pi do - moliwo powitania ci w mo


im kraju, na mojej planecie, to dla mnie najwyszy zaszczyt.
Levana umiechna si, roztaczajc sodycz i niewin
no umiechu rozjaniajcego twarz dziecka. Ksi po
czu niepokj. Krlowa nie skonia si przed nim, nie ski
na nawet gow, wycigna tylko do w jego stron.
Kai zawaha si, patrzc na blad, niemal przezroczyst
skr i zastanawiajc si, czy sam jej dotyk potrafi dopro
wadzi czowieka do utraty zmysw.

Opanowa si jednak, uj do Levany i zoy na niej


przelotny pocaunek. Nic si nie wydarzyo.
-

W a s z a Wysoko - powiedziaa melodyjnym gosem.

- Twoje serdeczne powitanie jest dla mnie zaszczytem. Po


zwl mi ponownie zoy wyrazy najszczerszego wspczu
cia z powodu straty ojca, wielkiego cesarza Rikana.
Kai wiedzia, e nie byo jej przykro z powodu mierci jego
ojca, ale wyraz jej twarzy i ton gosu na to nie wskazyway.
- Dzikuj - odrzek. - Mam nadziej, e wizyta prze
biegnie zgodnie z twoimi oczekiwaniami, pani.
- Gocinno Wsplnoty Wschodniej z pewnoci nie
zawiedzie moich oczekiwa.
Sybil wystpia naprzd, z szacunkiem odwracajc spoj
rzenie od krlowej Levany.
- Osobicie dokonaam inspekcji twoich apartamentw,
pani. Nie dorwnuj twoim komnatom na Lunie, ale s
dz, e oka si odpowiednie.
Levana nie zareagowaa na obecno Sybil, ale jej spoj
rzenie zagodniao i wiat uleg pewnej zmianie. Kai po
czu, e ziemia usuwa mu si spod ng, a z ziemskiej at
mosfery znikn cay tlen. Soce pociemniao, a eteryczna
krlowa staa si jedynym rdem wiata w galaktyce.
Oczy zaszkliy mu si zami.
Kocha j. Potrzebowa jej. By gotw na wszystko, byle
tylko j zadowoli.
Mocno wbi paznokcie w donie i niemal krzykn z b
lu, ale osign oczekiwany efekt. Czar rzucany przez kr
low osab, pozostawiajc jedynie pikn kobiet, a nie
rozpaczliwe uwielbienie dla niej.

Kai wiedzia, e Levana jest wiadoma wraenia, jakie


na nim zrobia, bo z trudem opanowa przyspieszony od
dech, i chocia szuka w jej czarnych oczach ladw zimnej
wyniosoci, nie znalaz w nich niczego. Niczego.
- J e l i pjdziesz za mn, pani - rzek lekko drcym go
sem - zaprowadz ci do twoich apartamentw.
- Nie ma takiej potrzeby - powiedziaa Sybil. - Znam
doskonale skrzydo gocinne i sama mog zaprowadzi Jej
Krlewsk Mo. Chciaybymy przez chwil porozmawia
na osobnoci.
- Oczywicie - zgodzi si Kai z nadziej, e ulga wi
doczna na jego twarzy nie rzuca si w oczy.
Sybil ruszya przodem, drugi cudotwrca i dwch stra
nikw poszo w jej lady. Nie zwrcili najmniejszej uwagi
na Kaia i Torina, gdy ich mijali, ale Kai nie mia wtpliwo
ci, e gdyby tylko wykona jaki podejrzany ruch, w uam
ku sekundy skrciliby mu kark.
Kiedy odeszli, ksi gwatownie wypuci powietrze.
- Poczue to co ja? - zapyta nieomal szeptem.
-

O c z y w i c i e - odpowiedzia Torin. Patrzy na statek,

ale mia tak nieobecne spojrzenie, e rwnie dobrze mg


patrze na Marsa. - Doskonale stawie jej opr, Wasza
Wysoko. Wiem, e nie byo to atwe.
Kai odgarn wosy z czoa z nadziej na jeden chodny
powiew, ktry jednak nie nadszed.
- To nie byo takie trudne. Trwao tylko chwil.
Ich spojrzenia si spotkay. Kai zauway w oczach Tori
na bardzo rzadki wyraz prawdziwego wspczucia.
- B d z i e znacznie trudniej.

KSIGA TRZECIA
Nie mog pozwoli ci pj z na
mi! Nie masz strojnych sukien i nie
potrafisz taczy! Przyniosaby nam
wstyd!

ROZDZIA 21

Cinder zgarbia si nad blatem roboczym. Cieszya si, e


w kocu ucieka z dusznego mieszkania. Zawioda klimaty
zacja - znowu - a serwisantw ani widu, ani sychu. Napi
cie midzy ni a Adri stao si nie do zniesienia. Staray si
nie wchodzi sobie w drog, odkd Cinder dwa dni wcze
niej wrcia do domu z laboratorium, ale Adri dya do
odzyskania swojej pozycji, kac przybranej crce zdefragmentowa system mainframe ich mieszkania i zaktualizo
wa cao oprogramowania, z ktrego w ogle ju nie ko
rzystay. Jednoczenie prbowaa si nie rzuca w oczy, jak
by byo jej wstyd za to, co zrobia Cinder.
To ostatnie jednak Cinder sobie prawdopodobnie tylko
uroia.
Pearl nie byo przez cay dzie i pokazywaa si tylko
wtedy, kiedy Cinder i Iko oddalay si, eby popracowa
przy samochodzie.
Miny kolejny dugi dzie i kolejna zarwana noc. Sa
mochd wymaga wicej pracy, ni sdzia - trzeba byo

wymieni cay ukad wydechowy, co rwnao si koniecz


noci samodzielnego wyprodukowania serii czci zamien
nych bdcych potencjalnym rdem mnstwa nowych
problemw. Miaa poczucie, e nie uda jej si przyzwoicie
wyspa, jeli do nocy, na ktr zaplanowany zosta bal, ma
j przygotowa samochd do drogi.
Westchna. Bal.
Nie aowaa, e odmwia, kiedy ksi j zaprosi, bo
wiedziaa, jak fatalnie by si to skoczyo. Mnstwo rzeczy
poszoby nie tak - od potknicia na schodach i olnienia
ksicia seksownym metalowym udem do wpadnicia na
Adri, Pearl albo kogokolwiek z rynku. Ludzie wziliby j na
jzyki. Plotkarze zapewne nie darowaliby sobie przewiet
lenia jej przeszoci i wkrtce cay wiat dowiedziaby si
o tym, e ksi na swj bal koronacyjny zaprosi cyborga.
I dla niego, i dla niej byoby to enujce i upokarzajce.
Cinder nie byo jednak ani odrobin lej, kiedy zaczynaa
si zastanawia, czy nie popenia bdu. A gdyby ksicia
Kaia to nie obchodzio? Gdyby wiat by inny i nikt nie zwra
caby uwagi na to, e ona jest cyborgiem? A do tego Lunark?
Pobone yczenia.
Na dywanie dostrzega poamany ekran, zsuna si
z krzesa i uklka przed nim. Martwy ekran odbija wiato
na tyle, by zobaczya zarys swojej twarzy i ciaa, opalon
skr ramion kontrastujc z ciemn stal doni.
Dugo staraa si nie przyjmowa tego do wiadomoci,
ale teraz nie miaa ju gdzie si cofn. Bya Lunark.
Nie obawiaa si jednak powierzchni odbijajcych wiat
o, nie baa si wasnego odbicia. Nie rozumiaa, dlaczego

dla Levany i jej podobnych lustra byy tak niepokojce. Je


dynym niepokojcym elementem odbicia Cinder byy jej
metalowe czci, a to zrobiono jej na Ziemi.
Lunarka. I cyborg.
Do tego uciekinierka.
Czy Adri wiedziaa? Nie, Adri nigdy nie przyjaby pod
swj dach Lunarki. Gdyby wiedziaa, sama doniosaby na
Cinder, prawdopodobnie oczekujc za to sowitej zapaty.
Czy wiedzia m Adri?
Odpowiedzi na to pytanie Cinder miaa prawdopodob
nie nigdy nie pozna.
Mimo wszystko bya pewna, e o ile doktor Erland jej
nie zdradzi, tajemnica pozostanie bezpieczna. Musiaa po
prostu y dalej, jakby nic si nie zmienio.
Pod wieloma wzgldami rzeczywicie nic si nie zmieni
o. Podobnie jak wczeniej bya stuprocentowym wyrzut
kiem.
Na powierzchni ekranu pojawio si odbicie biaej buy
- androida Kaia patrzcego na ni martwym sensorem ze
szczytu jej biurka. Jego gruszkowata brya bya najjaniej
szym i prawdopodobnie najczystszym przedmiotem w po
koju. Przypomina Cinder sterylne roboty medyczne w la
boratorium i zakadzie kwarantanny, cho nie mia ukry
tych w kadubie skalpeli i strzykawek.
Praca. Mechanika. Potrzebowaa czego, co oderwie jej
umys od ponurych myli.
Wrcia do biurka i nastawia w interfejsie suchowym
spokojn, nieangaujc uwagi muzyk. Zrzucia buty
z ng, chwycia androida z obu stron i przycigna go do

siebie. Po szybkim zbadaniu zewntrznego plateru odwr


cia go na drug stron i uoya poziomo, tak e chwia si
teraz na krawdzi swoich bienikw.
Otworzya tylny panel i przyjrzaa si okablowaniu przez
cylindryczn ram. Nie by to skomplikowany android.
Wntrze w duej mierze pozostawao puste, tworzc sko
rup, ktrej zadaniem byo przechowa moliwie du licz
b twardych dyskw, kabli i procesorw. Potrzeby robotw
nauczycielskich nie wykraczay znaczco poza centraln
jednostk obliczeniow. Cinder podejrzewaa, e androida
trzeba bdzie wyczyci i przeprogramowa, ale jednocze
nie czua, e ta opcja nie wchodzi w gr. Pomimo nonsza
lancji Kaia byo jasne, e ten android zawiera niezwykle
istotne informacje, a po rozmowie w korytarzu skrzyda
badawczego Cinder nabraa przekonania, e ma to co
wsplnego z Lunarami.
Plany strategiczne na wypadek konfliktu zbrojnego?
cile tajne informacje? Dowody bdce podstaw szanta
u? Cokolwiek to byo, Kai wierzy, e moe mu pomc,
i mia nadziej, e Cinder zdoa to ocali i zabezpieczy.
- adnej presji ani nic takiego - wymruczaa i chwycia
latark w zby, eby obejrze wntrze androida.
Wzia do rki kombinerki i przytrzymaa kable po jed
nej stronie mzgoczaszki androida. Konfiguracja przypo
minaa konfiguracj Iko, wic Cinder miaa poczucie, e
dobrze zna te czci i wie doskonale, gdzie szuka istot
nych pocze. Sprawdzia, e poczenia przewodz po
prawnie, akumulator si nie wyczerpa, nie brakowao ad
nych istotnych elementw i wszystko wydawao si dziaa

bez zarzutu. Wyczycia tumik szumw i wyregulowaa we


wntrzny wentylator, ale Nainsi nadal nie dawaa znaku y
cia, pozostajc martw rzeb z plastiku i aluminium.
-

W y s t r o j o n a jak na bal, tylko i nie ma dokd - rzucia

Iko od drzwi.
Cinder ze miechem wyplua latark i rzucia okiem na
swoje poplamione olejem robocze spodnie.
- No jasne. Tylko diademu mi brakuje.
- Mwiam o sobie.
Obrcia krzeso w stron Iko, ktra owina sobie bul
wiast gow sznurem pere Adri i wymalowaa poniej sen
sora winiow szmink koszmarn imitacj ust.
Cinder wybuchna miechem.
- a. W tym kolorze wygldasz niesamowicie.
-

T a k mylisz? - Iko wjechaa do pomieszczenia i za

trzymaa si przy blacie, nad ktrym pracowaa Cinder,


prbujc uchwyci swoje odbicie w ekranie. - Wyobrazi
am sobie, e jestem na balu i tacz z ksiciem.
Cinder potara brod rk i niewiadomie zabbnia
palcami drugiej po blacie.
- Z a b a w n e , ostatnio wyobraaam sobie dokadnie to
samo.
- Wiedziaam, e ksi ci si spodoba. Udajesz, e nie
robi na tobie wraenia, ale widziaam, jak na niego patrzy
a na rynku.
Iko roztara sobie szmink po gadkim biaym policzku.
- No tak, c. - Cinder uszczypna si w metalowy pa
lec czubkiem kombinerek. - Wszyscy mamy jakie saboci.
- W i e m - westchna Iko. - Moj s buty.

Cinder rzucia kombinerki na st. Kiedy Iko przebywa


a w pobliu, narastao w niej poczucie winy. Wiedziaa, e
powinna powiedzie Iko o tym, e jest Lunark, e Iko jak
nikt inny zrozumiaaby, jak to jest, kiedy jest si kim in
nym i niepodanym. Nie moga jednak wypowiedzie te
go na gos. A przy okazji, Iko, okazuje si, e jestem Lu
nark. Nie przeszkadza ci to, prawda?".
- Co ty tutaj robisz? - zapytaa zamiast tego.
- Sprawdzam, czy nie potrzebujesz pomocy. Mam od
kurzy kanay powietrzne, ale Adri wanie si kpie.
-W i c ?
- Syszaam, jak pakaa.
Cinder zamrugaa oczami.
-O c h .
- Czuam si niepotrzebna.
- Rozumiem.
Iko nie bya zwykym androidem penicym sub
w domu, ale zachowaa jedn z podstawowych cech robo
tw tego rodzaju - bezuyteczno bya najgorszym zna
nym jej uczuciem.
-

No c, jasne, moesz mi pomc - zaproponowaa

Cinder, zacierajc rce. - Zatroszcz si o to, eby Adri nie


zapaa ci z tymi perami.
Iko uniosa korale chwytakami, a Cinder zauwaya, e
nosi wstk, ktr podarowaa jej Peony. Odsuna si,
jakby co j ukuo.
- Mogaby mi tu troch powieci?
Niebieski sensor rozjani si i rzuci strumie wiata na
wntrze Nainsi.

Cinder skrzywia usta.


- Mylisz, e to moe by kwestia wirusa?
-

M o e zawiesia si z powodu nieprawdopodobnego

czaru ksicia?
- Czy mogybymy przesta ju mwi o ksiciu?
- Nie sdz, by byo to moliwe. W kocu pracujemy
nad jego androidem. Pomyl tylko o rzeczach, ktre ona
wie, o rzeczach, ktre widziaa, i... - Iko zawiesia gos. Mylisz, e widziaa go nago?
- Och, na lito bosk! - Cinder zdara rkawiczki i rzu
cia je na st. - Nie pomagasz mi.
- Zabawiam ci rozmow.
- No to przesta. - Skrzyowaa rce na klatce piersio
wej, odepchna krzeso od stou i opara nogi na blacie. To musi by jaki problem z oprogramowaniem.
Umiechna si ponuro do siebie. Problemy z oprogra
mowaniem sprowadzay si zazwyczaj do reinstalacji, ale
w ten sposb Cinder przeksztaciaby androida w niezapisan kartk. Nie miaa pojcia, czy Kai przykada wag do
jej czipa osobowociowego, ktry prawdopodobnie po
dwudziestu latach suby znacznie zyska na zoonoci, ale
za to wiedziaa, e ksicia interesuj dane zapisane na twar
dym dysku androida, i nie zamierzaa ryzykowa utraty te
go czego, niezalenie od tego, czym byo.
Jedyn metod okrelenia, na czym polega problem
i czy rebootowanie okazaoby si konieczne, byo prze
prowadzenie wewntrznej analizy androida, a to wymaga
o podpicia si do jego systemu. Cinder nienawidzia te
go. czenie wasnego okablowania z nieznanym przed-

miotem zawsze wydawao jej si niebezpieczne. Miaa po


czucie, e jeli nie zachowa ostronoci, moe pa ofiar
ataku.
Skarcia si za przewraliwienie i signa do klapki z ty
u gowy. Paznokciem podwaya niewielki zatrzask, ktry
natychmiast si otworzy.
- Co to jest?
Cinder spojrzaa na wycignity chwytak Iko.
-C o ?
- Ten czip.
Cinder opucia stopy na podog i pochylia si do
przodu. Zmruya oczy i przyjrzaa si androidowi, gdzie
w dolnej czci jego panelu malekie procesory ustawione
byy w rwnym rzdzie jak onierze. Znajdowao si tu
dwadziecia slotw, ale tylko trzynacie byo zajtych. Pro
ducenci zostawiali zazwyczaj mnstwo miejsca na rne
dodatki i aktualizacje.
Iko wypatrzya trzynasty czip i miaa racj. Rni si od
pozostaych. Wsadzony na tyle daleko za innymi, e atwo
go byo przeoczy, ale kiedy Cinder skierowaa na niego
wiato latarki, zalni niczym wypolerowane srebro.
Cinder zamkna panel z tyu gowy Nainsi i przywoaa
na siatkwk cyfrowy schemat modelu androida. Wedug
oryginalnych projektw producenta model ten wyposao
ny by fabrycznie jedynie w dwanacie czipw. Z pewnoci
jednak po dwudziestu latach android otrzyma przynaj
mniej jedno rozszerzenie. Paac mia dostp do najnow
szych i najdoskonalszych programw. Jednak Cinder nigdy
wczeniej nie widziaa niczego podobnego.

Przycisna

paznokciem

zatrzask

zwalniajcy

czip

i uchwycia jego srebrny brzeg kombinerkami. Wylizgn


si ze swojego slotu, jakby kto wymaza go smarem.
Cinder uniosa go wyej, by dokadniej mu si przyjrze.
Pomijajc perowe, migoczce wykoczenie, wyglda jak
kady inny czip. Obrcia go i zobaczya wygrawerowane
po drugiej stronie litery D - C O M M .
- Czyby?
Opucia rami.
- O co chodzi? - zapytaa Iko.
- Czip komunikacji bezporedniej.
Cinder zmarszczya brwi. Prawie caa komunikacja
przechodzia przez sie. Komunikacja bezporednia, ktra
obchodzia sie, w zasadzie przestaa by stosowana, bo
bya powolna i zdarzao si, e poczenie si zrywao. Po
dejrzewaa, e paranoicy wszdzie wietrzcy spiski i wyma
gajcy absolutnej prywatnoci uznaliby komunikacj bez
poredni za atrakcyjn, ale nawet wwczas skorzystaliby
z urzdzenia przenonego albo ekranu - urzdze, ktre
do tego zostay przeznaczone. Wykorzystanie androida do
nawizywania poczenia nie miao sensu.
wiateko Iko przygaso.
- Moja baza danych informuje, e od 89 roku T.E. an
droidy nie maj instalowanej funkcji bezporedniej komu
nikacji.
-

To moe wyjania, dlaczego to nie wspgrao z jej

oprogramowaniem. - Cinder wycigna czip w stron Iko.


- Czy moesz zbada to urzdzenie pod ktem materiau,
z jakiego je wykonano?

Iko cofna si z piskiem bienika.


-

N i e . Postradanie zmysw nie znajduje si na mojej

dzisiejszej licie rzeczy do zrobienia.


- Nie wydaje si, eby to spowodowao nieprawidowe
dziaanie Nainsi. Czy system nie powinien tego po prostu
odrzuci? - Cinder przygldaa si czipowi pod rnymi
ktami, zahipnotyzowana refleksami, jakie rzuca, odbija
jc wiato emitowane przez sensor Iko. - O ile android nie
prbowa przesa informacji, wykorzystujc poczenie
bezporednie. cze mogo si zapcha.
Cinder wstaa i pokonaa przestrze magazynku, pod
chodzc do ekranu. Chocia ram strzaskano, ekran i wszyst
kie kontrolki wydaway si nienaruszone. Wsuna czip i na
cisna przycisk zasilania. Musiaa wcisn mocniej ni
zazwyczaj, by obok dysku zawiecia si bladozielona lamp
ka, a ekran rozbysn jaskrawym bkitem. Spirala w rogu
informowaa, e ekran odczytuje nowy czip. Cinder ode
tchna i usiada na podwinitych nogach.
Sekund pniej spiralka znikna i zastpi j tekst:
NAWIZYWANIE POCZENIA BEZPOREDNIEGO
Z NIEZNANYM UYTKOWNIKIEM, PROSZ CZEKA...
NAWIZYWANIE POCZENIA BEZPOREDNIEGO
Z NIEZNANYM UYTKOWNIKIEM, PROSZ CZEKA...
NAWIZYWANIE POCZENIA BEZPOREDNIEGO
Z NIEZNANYM UYTKOWNIKIEM, PROSZ CZEKA...
Cinder czekaa. Wiercia si i czekaa. Bbnia palcami
o kolano i czekaa. Zacza si zastanawia, czy nie traci

czasu. Nigdy wczeniej nie syszaa, by czip komunikacyjny


kogo skrzywdzi, nawet jeli sama technologia bya prze
starzaa. Nie pomagao jej to jednak rozwiza problemu.
-

W y g l d a na to, e nikogo nie ma w domu - powie

dziaa Iko, ktra pojawia si cicho za jej plecami. J e j wen


tylator wczy si, dmuchajc Cinder w szyj ciepym po
wietrzem. - A niech to! Adri mnie wzywa. Chyba wysza
z wanny.
Cinder odchylia gow.
- Dzikuj ci za pomoc. Nie zapomnij zdj pere, za
nim stawisz si przed Adri.
Iko schylia si i przycisna chodn gow do czoa
Cinder, niewtpliwie pozostawiajc na nim smug szminki.
Cinder si rozemiaa.
- Na pewno uda ci si rozpracowa androida Jego Wy
sokoci. Nie mam co do tego wtpliwoci.
- Dziki.
Cinder wytara lepk do o spodnie, wsuchujc si
w oddalajcy si odgos bienikw Iko. Na ekranie cay
czas pojawia si ten sam tekst. Wygldao na to, e ktokol
wiek znajdowa si po drugiej stronie, nie mia zamiaru od
powiedzie.
Poderwaa j seria piskw, po ktrych nastpio charak
terystyczne buczenie. Odwrcia si, wbijajc kostki doni
w nierwn podog.
Panel kontrolny androida rozbys, a system zainicjowa
rutynow diagnostyk. Wczy si z powrotem. Sam.
Cinder staa, otrzepujc rce z kurzu, kiedy z gonikw
androida zacz si wydobywa spokojny kobiecy gos,

jakby kontynuujc wypowiedz, ktra zostaa niegrzecznie


przerwana.
- ...rzewa, e mczyzna o nazwisku Logan Tanner, lunarski lekarz pracujcy za rzdw krlowej Channary przy
wiz ksiniczk Selen na Ziemi mniej wicej cztery
miesice po jej rzekomej mierci. - Cinder zamara. Ksi
niczka Selena? - Niestety, Tannera skierowano do szpitala
psychiatrycznego Xu Ming 8 maja 125 T.E., gdzie popeni
wywoane bioelektrycznie samobjstwo 17 stycznia 126
T.E. Cho wedug niektrych rde ksiniczka Selena
zostaa przekazana pod kuratel innego opiekuna wiele lat
przed mierci Tannera, do tej pory nie zweryfikowaam
tosamoci tego opiekuna. Jednym z podejrzanych jest by
y pilot wojskowy Federacji Europejskiej, dowdca skrzy
da Michelle Benoit, ktry...
- Przesta - powiedziaa Cinder. - Przesta mwi.
Gos ucich. Gowa androida obrcia si o 180 stopni.
Sensor rozbys jaskrawym bkitem, kiedy Nainsi przygl
daa si Cinder. J e j wewntrzny panel kontrolny przygas,
za to uruchomi si wentylator w korpusie.
- Kim jeste? - zapyta android. - Wedug wskaza mo
jego systemu lokalizacyjnego jestemy w 76. sektorze No
wego Pekinu. Nie pamitam chwili opuszczenia paacu.
Cinder usiada okrakiem na krzele i pooya przedra
miona na jego oparciu.
- Witam w apartamentach mechanika Nowego Pekinu.
Ksi Kai zleci mi naprawienie ciebie.
Gony szum w korpusie androida zamar i nawet w ci
chym pokoju sta si ledwo syszalny.

Bulwiasta gowa obracaa si to w jedn, to w drug


stron, badajc nieznane otoczenie, a potem skoncentro
waa si ponownie na Cinder.
-

Z g o d n i e ze wskazaniami mojego kalendarza byam

nieprzytomna przez ponad dwanacie dni i pitnacie go


dzin. Czy miaam zapa systemow?
- Niezupenie - powiedziaa Cinder, rzucajc przez ra
mi okiem na ekran. Nadal pojawia si na nim ten sam
tekst, potwierdzajc niemono nawizania bezpored
niego poczenia. - Wyglda na to, e kto zainstalowa ci
czip komunikacyjny nieodpowiadajcy twojemu oprogra
mowaniu.
-

M a m preinstalowane funkcjonalnoci tekstowe i wi

deo. Nowy czip komunikacyjny nie jest mi potrzebny


- Ten suy do pocze bezporednich. - Cinder opar
a brod na nadgarstku. - Czy wiesz, czy zrobi to ksi
Kai? Moe chcia nawizywa z tob bezporednie po
czenia z pominiciem sieci?
- Nie byam wiadoma obecnoci czipu bezporedniej
komunikacji w moim oprogramowaniu.
Cinder przygryza wargi. Najwyraniej za nag niedyspo
zycj androida odpowiedzialno ponosi czip komunikacyj
ny, ale dlaczego? I jeli nie zainstalowa go Kai, to kto?
- Kiedy si obudzia, przed chwil - powiedziaa - m
wia o... masz informacje na temat nastpczyni tronu Lunarw.
- To informacja cile tajna. Nie powinna jej usysze.
- Wiem. Sdz jednak, e komu j przekazywaa, kie
dy zostaa unieszkodliwiona. - Cinder modlia si, aby to

by Kai albo kto mu oddany. Wtpia, by krlow Levan


uszczliwia informacja, e przyszy cesarz szuka prawo
witej dziedziczki jej tronu. - Stj spokojnie - powiedziaa,
sigajc po rubokrt. - Zao ci z powrotem klapk,
a potem zabior ci do paacu. Powinna sobie te zaado
wa doniesienia z kilku ostatnich dni. Wiele si wydarzyo
od czasu, gdy zostaa wyczona.

ROZDZIA 22

Cinder syszaa w gowie ostrzeenie doktora Erlanda


odtwarzajce si w nieskoczono jak zepsute nagranie
przez cae dziesi kilometrw dzielcych j od paacu.
Krlowa Levana nie cofnie si przed niczym, by zapew
ni sobie wadz i zdawi kady opr. To oznacza mordo
wanie tych, ktrzy jej si sprzeciwiaj - ludzi takich jak ty.
J e l i ci zobaczy, zabije ci".
A jednak gdyby midzy jej mieszkaniem a paacem co
si stao temu androidowi, ktry dysponowa informacjami
na temat zaginionej lunarskiej ksiniczki, Cinder nigdy by
sobie nie wybaczya. Dostarczenie androida zdrowego i ca
ego z powrotem ksiciu byo jej obowizkiem.
Poza tym paac by ogromny. Jakie byo prawdopodo
biestwo, e wpadnie na krlow Lunarw, ktra zapewne
tak czy inaczej nie zamierzaa powica zbyt wiele czasu
na bratanie si z posplstwem?
Nainsi poruszaa si znacznie szybciej ni Iko i Cinder
musiaa dobrze wyciga nogi, by za ni nady. Zwolniy

jednak, kiedy zorientoway si, e tego popoudnia nie tyl


ko one zmierzay do paacu. Gwna droga prowadzca
u podna urwiska zostaa zablokowana w miejscu, w kt
rym wychodzia z miasta, i stawaa si prywatn drog do
paacu, ocienion poskrcanymi sosnami i wierzbami pa
czcymi. Krt drog posuwa si powoli w gr tum pie
szych. Niektrzy szli sami, inni w duych grupach, wciekle
gestykulujc. Do uszu Cinder dotary urywane fragmenty
ich rozmw, w ktrych pobrzmieway wzburzenie i deter
minacja. Nie chcemy jej tutaj. Co Jego Wysoko sobie
wyobraa?". Ryk tumu przetoczy si po drodze jak
grzmot. Setki, moe tysice wciekych gosw skandoway
jednoczenie: Precz z lunarsk krlow! Precz z lunarsk
krlow! Precz z lunarsk krlow!".
Cinder mina ostatni zakrt i jej wzrok pad na poprze
dzajcy j tum, ktry wypenia dziedziniec przed kaszta
nowymi wrotami paacu i rozlewa si a do ulicy. Napr
tumu z trudem powstrzymywa kordon podenerwowanych
stranikw.
Zgromadzeni ludzie wznieli ponad gowami transpa
renty. W O L I M Y W O J N NI N I E W O L ! T R Z E B A
NAM C E S A R Z O W E J , A N I E DYKTATORKI! AD
N Y C H P A K T W Z D I A B E M ! Na wielu widnia wizeru
nek owinitej welonem krlowej przekrelony czerwonym
znakiem X.
Na niebie zawiso kilka awiarw agencji prasowych trans
mitujcych na ywo na cay wiat materia z zamieszek.
Cinder okrya tum, torujc sobie drog do gwnego
wejcia i jednoczenie prbujc wasnym ciaem osania

krpy korpus Nainsi. Kiedy jednak dotara do drzwi, oka


zao si, e s zamknite i pilnuje ich zwarty kordon ludzi
i androidw.
-

P r z e p r a s z a m - powiedziaa do stranika stojcego

najbliej - musz si dosta do paacu.


Mczyzna wycign rk i odepchn j krok dalej.
- Dzi nie wpuszczamy nikogo.
- Ale ja nie jestem z nimi. - Pooya do na gowie Nainsi. - Ten android jest wasnoci Jego Ksicej Moci.
Otrzymaam zlecenie naprawienia go i teraz go oddaj. To
bardzo wane, by trafi do niego tak szybko, jak jest to
moliwe.
Stranik zerkn z gry na androida.
- Czy Jego Ksica Mo da ci przepustk?
- No c, nie, ale...
- Czy android moe poda swoje dane identyfikacyjne?
- Mog. - Nainsi obrcia si i przekazaa swj kod ID
stranikowi.
Stranik skin gow.
- Moesz wej. - Drzwi zostay lekko uchylone i tum
natychmiast na nie napar. Cinder krzykna, kiedy wciek
e gosy zaatakoway jej uszy, a napr cia rzuci j na stra
nika. Nainsi bez wahania wjechaa do rodka, ale kiedy
Cinder ruszya, by wsun si za ni, stranik zastpi jej
drog, powstrzymujc jednoczenie napierajcy tum. Tylko android.
-

A l e my jestemy razem! - prbowaa przekrzycze

skandujcych.
- Bez przepustki nikogo nie wpuszczamy.

A l e ja j naprawiam! Musz j dostarczy! Musz...

odebra zapat.
Poczua, e j sam odstrcza bagalny ton jej gosu.
-

W y l i j rachunek do departamentu skarbu jak wszyscy

inni - brzmiaa odpowied. - Nikt nie zostanie wpuszczo


ny bez przepustki.
- Linh-mei - odezwaa si Nainsi z drugiej strony ela
znych wrt - poinformuj ksicia Kaia, e chciaaby si
z nim zobaczy. Jestem przekonana, e przele ci odpo
wiedni przepustk.
Cinder poczua si jak idiotka. Oczywicie, e nie chodzi
o o to, eby zobaczy si z ksiciem. Dostarczya androida.
Wykonaa swoj prac. Wcale nie zamierzaa wystawia mu
rachunku. Nainsi jednak ju si odwrcia i odjechaa w stro
n gwnego wejcia do paacu, zanim Cinder zdoaa zapro
testowa. Cinder tymczasem prbowaa wymyli rozsdn
wymwk uzasadniajc konieczno zobaczenia si z Kaiem, co lepszego ni gupie, dziecinne powody, ktre wcze
niej wpady jej do gowy. Po prostu chciaa go zobaczy.
Tum nagle przesta skandowa. Cinder a podskoczya.
Cisza stworzya na drodze pustk, ktra domagaa si
wypenienia oddechem, dwikiem czy czymkolwiek in
nym. Cinder rozejrzaa si, napotykajc jedynie zahipnoty
zowane twarze patrzce w stron paacu. Transparenty
opady w osabych nagle doniach. Dziewczyn przeszy
dreszcz przeraenia.
Podya za wzrokiem zebranych w kierunku balkonu
wystajcego ze ciany paacu na poziomie jednego z naj
wyszych piter.

Staa tam krlowa Lunarw, oparszy jedn rk na bio


drze, a drug na balustradzie. Surowy, zawzity wyraz jej
twarzy nie mg ukry niezwykej urody. Nawet z daleka
Cinder dostrzegaa cudowne lnienie jej jasnej skry i rubi
now barw ust. Ciemnymi oczami spogldaa badawczo na
oniemiay tum i Cinder z dreniem odsuna si od wrt
paacu, pragn skry si za pustymi twarzami zebranych.
Szok i przeraenie nie trway dugo. Ta kobieta nie bu
dzia lku, nie bya niebezpieczna.
Bya ciepa. Serdeczna. Hojna. Powinna zosta ich kr
low. Powinna nimi wada, prowadzi ich, chroni...
Wywietlacz na siatkwce Cinder bysn pomaraczo
wym ostrzeeniem. Na prno staraa si je odsun i zlek
ceway, zirytowana, e odwraca jej uwag. Chciaa ju za
wsze patrze tylko na krlow. Marzya o tym, by ta prze
mwia. By obiecaa im pokj i bezpieczestwo, bogactwo
i dobrobyt.
Pomaraczowe wiateko byskao nieprzerwanie w po
lu jej widzenia. Cinder zajo dusz chwil zorientowanie
si, czym byo i jak informacj ze sob nioso. Wiedziaa,
e to nie ma sensu, e to si nie zgadza.
Kamstwa
Zacisna powieki. Kiedy ponownie spojrzaa w gr,
iluzja si rozwiaa. Sodki umiech krlowej okaza si
wadczy i wyrachowany. Cinder zesztywniaa ze strachu.
Ona robia im pranie mzgu.
Robia pranie mzgu jej.
Cinder cofna si o krok i wpada na oszoomionego
mczyzn w rednim wieku.

Krlowa zerkna w ich stron i skupia wzrok na Cinder. Na jej piknej twarzy odmalowao si zaskoczenie.
Nienawi. I obrzydzenie.
Cinder zadraa, bezskutecznie prbujc zej krlowej
z oczu. Poczua, jak zimna, ciasna obrcz oplata jej klatk
piersiow. Chciaa rzuci si do ucieczki, ale nogi odmwi
y jej posuszestwa. Wywietlacz na siatkwce emitowa
rozedrgane linie, jakby nie by w stanie ani minuty duej
znosi czaru rzucanego przez krlow.
Cinder czua si naga i krucha, samotna w zahipnotyzo
wanym tumie. Czekaa, by ziemia rozstpia si pod jej
stopami i w mgnieniu oka j pochona. Pod spojrzeniem
krlowej dziewczyna zmieniaa si w kupk dymicych po
piow na wybrukowanej drodze.
Wilcze oczy krlowej pociemniay. Cinder poczua, e
cho nie ma kanalikw zowych, za chwil wybuchnie
paczem.
W tym samym momencie krlowa odwrcia si pleca
mi do zgromadzonych i jak burza wpada do paacu.
Cinder spodziewaa si, e po znikniciu krlowej tum
podejmie przerwany protest, jeszcze bardziej rozwcieczony
tym, e krlowa omielia si pojawi na balkonie. Nic takie
go si nie wydarzao. Powoli, jakby we nie, uczestnicy zgro
madzenia zaczli si rozchodzi. Ci, ktrzy nieli transpa
renty upucili je na ziemi, gdzie je podeptano i natych
miast o nich zapomniano. Cinder wycofaa si pod mur ota
czajcy paac, schodzc z drogi idcym powoli ludziom.
Tak dziaay lunarskie czary, zaklcia, ktre rzucay urok,
zwodziy, zwracay ludzkie serca ku sobie i obracay je prze-

ciwko wrogom. Spord tych wszystkich ludzi pogardzaj


cych lunarsk krlow tylko jedna Cinder zdoaa stawi jej
opr.
Jednak nie zdoaa oprze si jej cakowicie. W kadym
razie nie od razu. Ramiona pokrya jej gsia skrka. Skra
bolaa j w miejscach, w ktrych stykaa si z metalem.
Cinder nie bya zupenie odporna na czary Lunarw,
cho skorupy powinny by na nie niewraliwe.
Co gorsza, krlowa j dostrzega.

ROZDZIA 23

Kai wbi paznokcie w kolana, kiedy protestujcy przestali


skandowa swoje hasa. Torin popatrzy na ksicia. Obaj
mieli jednakowy wyraz zaskoczenia na twarzy, cho Torinowi szybciej udao si go ukry. Krlowej zbyt atwo poszo
uspokojenie tumu. Kai mia nadziej, e jego poddani sta
wi choby saby opr.
Ksi przekn lin i przywoa na twarz wyraz opano
wania.
- To niezwykle uyteczna sztuczka - powiedziaa Sybil
siedzca na brzegu szezlonga przy holograficznym ogniu.
- Zwaszcza w przypadku niepokornych obywateli, ktrych
na Lunie nie zwyklimy tolerowa.
- Mwiono mi, e protesty niepokornych obywateli ma
j zazwyczaj swoje uzasadnienie - powiedzia Kai. Torin
rzuci mu ostrzegawcze spojrzenie, ale ksi nie zwrci
na nie uwagi. - Pranie im mzgw nie wydaje si waci
wym rozwizaniem.
Sybil uprzejmie zoya donie na kolanach.

- Waciwe" to takie subiektywne sowo. To rozwiza


nie jest skuteczne, a z tym ciko dyskutowa.
Levana z zacinitymi piciami wpada do salonu. Ser
ce Kaia zaczo bi w szaleczym tempie, kiedy rozwcie
czona krlowa spojrzaa na niego. Przebywanie w jej obec
noci przypominao siedzenie w zamknitym pomieszcze
niu, w ktrym szybko ubywa tlenu.
- Wyglda na to - wycedzia, starannie wymawiajc ka
de sowo - e amiecie artyku 17 Porozumienia Midzy
planetarnego z 54 roku T E .
Kai stara si zachowa spokj w obliczu jej oskare,
ale nie zapanowa nad nerwowym dreniem prawej po
wieki.
- Obawiam si, e nie pamitam Porozumienia Midzy
planetarnego w jego penym brzmieniu. Moe mogaby
owieci mnie co do treci cytowanego artykuu, pani?
Levana powoli wcigna powietrze przez rozedrgane
nozdrza. Nawet teraz - gdy na jej twarzy maloway si nie
nawi i wcieko - robia oszaamiajce wraenie.
- Zgodnie z artykuem 17 adna ze stron porozumienia
nie moe wiadomie udziela schronienia uciekinierom
z Luny.
- Uciekinierom z Luny? - Kai spojrza na Torina, ale
twarz jego doradcy nie wyraaa niczego. - Dlaczego s
dzisz, e wiadomie udzielamy schronienia uciekinierom
z Luny?
- Bo wanie widziaam jednego z nich na twoim dzie
dzicu, razem z tymi bezczelnymi demonstrantami. Nie
bd tego tolerowa.

Kai wsta i skrzyowa rce na piersiach.


- Pierwszy raz sysz o zbiegych Lunarach w moim kra
ju. Nie liczc oczywicie obecnych tutaj.
- Dochodz zatem do wniosku, e uznae za stosowne
wzorem swojego ojca przymyka oko na ten problem.
- J a k mog przymyka oko na co, o czym nigdy nie sy
szaem?
Torin odchrzkn.
-

Z caym szacunkiem, Wasza Krlewska Mo, mog

zapewni, e monitorujemy cao ruchu lotniczego z i do


Wsplnoty Wschodniej. Cho nie mog zaprzeczy, e ist
nieje pewne prawdopodobiestwo pojedynczych przypad
kw szmuglowania Lunarw na terytorium Wsplnoty mi
mo wprowadzonych rodkw, to jednak zapewniam, e
zrobilimy wszystko, co w naszej mocy, by wypenia posta
nowienia Porozumienia Midzyplanetarnego. Poza tym,
nawet gdyby uciekinierzy z Luny postanowili szuka schro
nienia we Wsplnocie, wydaje si skrajnie nieprawdopo
dobne, by ryzykowali zdemaskowanie podczas demonstra
cji, majc wiadomo twojej obecnoci w paacu. Moe
dokonaa nietrafnej oceny.
Oczy krlowej rozpali gniew.
-

R o z p o z n a j swoich pobratymcw, kiedy ich widz,

i jestem pewna, e w tym miecie przebywa w tej chwili co


najmniej jeden z nich. - Oskarycielsko wycelowaa palec
w okno balkonowe. - Chc, by j znaleziono i przyprowa
dzono do mnie.
- Oczywicie - powiedzia Kai. - Zapewne w miecie li
czcym dwa i p miliona mieszkacw nie nastrczy to

adnych problemw. Znajd tylko mj specjalny wykry


wacz Lunarw i zaraz zrobi z tym porzdek.
Levana odchylia gow, by spojrze na ksicia z gry,
cho by wyszy od niej.
- Nie wystawiaj mojej cierpliwoci na prb swoim sar
kazmem, mody ksi.
Kai zacisn szczki, prbujc si opanowa.
- J e l i odnalezienie jej przekracza wasze moliwoci,
wyl na Ziemi regiment moich wojsk i one z pewnoci
nie bd miay najmniejszych problemw z jej znalezieniem.
- To nie bdzie konieczne - powiedzia Torin. - Przepra
szamy za wyraanie wtpliwoci co do trafnoci twojej oceny,
Wasza Wysoko. W kadej chwili jestemy gotowi wypeni
zobowizania naszego kraju naoone przez Porozumienie
Midzyplanetarne. Prosz da nam troch czasu na przygo
towanie koronacji i Festiwalu Pokoju. Kiedy tylko pozwol
nam na to dostpne rodki, rozpoczniemy poszukiwania.
Levana zmruya oczy i spojrzaa na Kaia.
- Czy zawsze bdziesz pozwala swojemu doradcy po
dejmowa decyzje za siebie?
- Nie - odpar Kai, posyajc jej zimny umiech. - Nie
dugo bd mia od tego cesarzow.
Spojrzenie krlowej zagodniao i Kai ugryz si w jzyk,
niemal wypowiadajc kolejne cisnce mu si na usta sowa.
Ale nie bdziesz ni ty".
- W porzdku - powiedziaa Levana, odwracajc si i sia
dajc obok swojej cudotwrczym. - Oczekuj zatem, e do
starczysz j na Lun wraz ze wszystkimi innymi odnaleziony
mi uciekinierami jeden cykl ksiyca od twojej koronacji.

- Zgadzam si - odrzek Kai, majc nadziej, e Levana


zapomni o tej rozmowie przed upywem wyznaczonego
terminu.
Lunarzy w Nowym Pekinie - nigdy nie sysza czego
rwnie absurdalnego.
Zo tak szybko ustpia z twarzy Levany, e teraz wy
dawao si, jakby kilka ostatnich minut byo tylko snem.
Zaoya nog na nog, odsaniajc w rozciciu pprzezro
czystej sukni fragment mlecznobiaej skry. Kai zacisn
zby i wyjrza przez okno, niepewny, czy ten widok przy
prawia go o mdoci, czy o rumieniec.
- Skoro mwimy o twojej koronacji - powiedziaa kr
lowa - przywiozam ci prezent.
- C za uprzejmo - wycedzi z kamienn twarz.
- Nie byam pewna, czy zachowa dar na uroczysty wie
czr, uznaam jednak, e wwczas mgby odnie wrae
nie, e zamierzaam zachowa dar dla siebie.
Kai spojrza szybko na krlow. Nie umia ukry zainte
resowania, jakie w nim wzbudzia.
- Doprawdy?
Levana pochylia gow, pozwalajc, by kasztanowe loki
spyny kaskad na jej biust, po czym wycigna do do
drugiego cudotwrcy, mczyzny w czerwonym paszczu.
Wyj z rkawa szklan fiolk, nie wiksz od maego palca
Kaia, i pooy j na doni krlowej.
- Chciaabym, eby wiedzia - powiedziaa Levana - e
dobro Wsplnoty ley mi na sercu. Obserwowanie waszych
zmaga z letumosis to dla nas prawdziwa udrka. - Kai
wbi paznokcie we wntrze doni. - Prawdopodobnie o tym

nie wiecie - cigna krlowa - ale od kilku lat grupa na


szych naukowcw prowadzi badania nad rozpoznaniem
przyczyn choroby i wyglda na to, e moim badaczom uda
o si w kocu opracowa antidotum.
Kaiowi krew uderzya do gowy.
- Co takiego?
Levana cisna fiolk midzy kciukiem a palcem wska
zujcym i wycigna j do ksicia.
- To powinno wystarczy, by uleczy jednego dorosego
mczyzn - powiedziaa i cmokna z udawan trosk. Fatalny moment, prawda?
wiat zawirowa. Kaia tak bardzo wierzbiy palce, by
chwyci krlow i po prostu j udusi, e z trudem po
wstrzymywa dygot ramion.
- miao - zachcaa go Levana, wpatrujc si w ksicia
z pozorowan serdecznoci. - We to.
Kai wyrwa jej fiolk.
- Od jak dawna to masz?
Krlowa uniosa brwi.
-

A l e . . . wyniki bada potwierdzajcych, e rzeczywi

cie jest to skuteczne antidotum, otrzymalimy kilka go


dzin przed moim odlotem.
Kamaa. Nie prbowaa tego nawet ukry.
Wiedma".
-

W a s z a Wysoko - powiedzia cicho Torin, kadc

do na ramieniu Kaia.
Jego dotyk by delikatny, ale ucisk nie pozostawia wt
pliwoci - ostrzeenie. Kai z trudem odsun od siebie
mordercze myli.

Levana zoya rce na kolanach.


- Ta fiolka to prezent dla ciebie. Mam nadziej, e przy
da ci si, mody ksi. Jestem przekonana, e w interesie
nas obojga ley uwolnienie twojej planety od zarazy. Moi
naukowcy do koca miesica mog przygotowa kilka ty
sicy dawek. To przedsiwzicie jednak w poczeniu z sze
cioletnim wysikiem wymagajcym znacznego nakadu si
i rodkw nadweryo do mocno mj kraj, z pewnoci
wic zrozumiesz, e ten wysiek musi zosta zrekompenso
wany. A to bdzie wymaga dalszych negocjacji.
Kai mia wraenie, e zaraz si udusi.
- Zatrzymaaby to lekarstwo dla siebie? Gdy tak wielu
ludzi umiera?
To byo gupie pytanie. Levana zatrzymaa to ju dla sie
bie tak dugo - jakie zatem miao dla niej znaczenie, czy
jeszcze wicej Ziemian bdzie umiera w mczarniach?
- Musisz si sporo nauczy o polityce. Myl, e wkrt
ce odkryjesz, i w tej grze nieustannie daje si i odbiera,
mj miy, przystojny ksi.
Krew zattnia Kaiowi w skroniach. Poczerwienia, a je
go wcieko znakomicie wpisywaa si w rozgrywk Levany, ale mao go to obchodzio. J a k miaa uywa antido
tum jako karty przetargowej? J a k miaa?
Sybil wstaa.
- Mamy gocia.
Kai wypuci wstrzymywane w pucach powietrze i po
dy za wzrokiem Sybil w stron drzwi. Zadowolony z te
go, e moe oderwa wzrok od krlowej, a zachysn si
ze zdumienia.

- Nainsi!
Sensor Nainsi bysn.
- W a s z a Wysoko, przepraszam, e niepokoj.
Kai potrzsn gow, prbujc ukry zdumienie.
- J a k . . . ? Kiedy...?
- O d z y s k a a m przytomno godzin i czterdzieci sie
dem minut temu - powiedzia android. - Melduj si na
subie. Prosz przyj najszczersze wyrazy wspczucia
z powodu przedwczesnej mierci cesarza Rikana. Przyj
am t wiadomo z rozpacz.
Kai usysza za plecami parsknicie krlowej Levany.
- Myl, e kupa zomu moe odczuwa emocje, jest obraliwa. Odelij to szkaradziestwo.
Kai zacisn usta i powstrzyma sowa o bezdusznoci.
Zamiast tego odwrci si do Torina.
-

W rzeczy samej, uwolni Jej Wysoko od obecnoci

tego szkaradziestwa i przywrc je do suby.


Spodziewa si, e Torin skarci go za aosny plan uciecz
ki, ale doradca wydawa si zbyt uszczliwiony zakocze
niem sprzeczki. Kai zauway jednak, e Torin zblad, i za
cz si zastanawia, ile go kosztowao panowanie nad wa
snym temperamentem.
- Oczywicie. Moe Jej Krlewska Mo pozwoliaby
oprowadzi si po ogrodach?
Kai wbi spojrzenie w krlow Levan, starajc si po
mieci w nim ca odraz, jak do niej czu, i stukn ob
casami.
- Dzikuj za przemylany prezent - powiedzia, ska
dajc krtki ukon.

- Caa przyjemno po mojej stronie, Wasza Wysoko.


Kai wyszed z pokoju z Nainsi u boku. Kiedy doszli do
gwnego korytarza, ksi zaskowycza z wciekoci
i z caej siy uderzy pici w najblisz cian, a potem
opar si o ni, przyciskajc czoo do chodnego tynku.
Kiedy ju wyrwna oddech, odwrci si. Chcia roz
paka si - ze zoci, z rozpaczy i z ulgi. Nainsi wrcia.
- Nie moesz sobie wyobrazi, jak bardzo uszczliwi
mnie twj powrt.
- Na to wyglda, Wasza Wysoko.
Kai zamkn oczy.
- Nie masz pojcia. Kilka ostatnich dni to jaki kosz
mar. Byem przekonany, e stracilimy wszystkie wyniki na
szych bada.
- Wydaje si, e dane s kompletne, Wasza Wysoko.
- Dobrze. Musimy natychmiast podj badania - ma to
w tej chwili wiksze znaczenie ni kiedykolwiek.
Z trudem opanowywa panik. Do koronacji pozostao
tylko dziewi dni. Krlowa Levana gocia na Ziemi nie
ca dob i ju wywrcia do gry nogami wszystkie dotych
czasowe negocjacje dotyczce sojuszu. Jakie inne sekrety
ujawni przed jego koronacj, kiedy to spadnie na niego za
danie obrony mieszkacw jego kraju?
Huczao mu w gowie. Gardzi ni za wszystko, czym
bya i co zrobia. Za przeksztacenie cierpienia Ziemian
w rozgrywk polityczn.
Mylia si jednak, jeli sdzia, e Kai stanie si marionet
k w jej rkach. Zamierza opiera si jej tak dugo, jak b
dzie to moliwe, wszelkimi dostpnymi rodkami. Znajdzie

ksiniczk Selen. Doktor Erland wyprodukuje wiksz


ilo antidotum. Nie zataczy nawet z Levan na tym gu
pim balu, jeli tylko zdoa si od tego wymiga - do diaba
z dyplomacj.
Myl o balu przywoaa chmurne myli. Otworzy jedno
oko i zerkn na androida.
- Dlaczego mechanik nie przysza razem z tob?
- Przysza - powiedziaa Nainsi. - Rozstaam si z ni
przed paacem. Nie wpuszczono jej do rodka, bo nie mia
a oficjalnej przepustki.
- Przed paacem? Czy ona wci tam jest?
- Myl, e tak, Wasza Wysoko.
Kai cisn fiolk spoczywajc w jego kieszeni.
- Nie mwia nic o balu? Moe zmienia zdanie?
- Nie wspominaa o balu.
- Tak. No c. - Przekn lin, wyj rce z kieszeni
i wytar donie o spodnie, zdajc sobie spraw, jak spoci
si z tumionej wciekoci. - A jednak naprawd mam na
dziej, e zmienia zdanie.

ROZDZIA 24

Cinder przykucna pod murem otaczajcym paac, czujc


na plecach kamienny chd wsczajcy si pod koszulk.
Tum si rozszed, a o jego niedawnej obecnoci przypomi
nay ju tylko podeptane transparenty. Nawet stranicy
opucili ju dziedziniec, cho kunsztownie zdobione ela
zne wrota pozostay zamknite. Dwa kamienne gargulce
wystaway nad gow Cinder, od czasu do czasu wysyajc
impuls magnetyczny, ktry dwicza jej w uszach.
Do przestaa jej w kocu dre. Ostrzegawcze napisy
pojawiajce si na siatkwce znikny. Nigdy wczeniej nie
czua si rwnie zdezorientowana.
Pochodzia z Luny. W porzdku.
Co wicej, bya rzadko spotykanym typem Lunarki,
skorup, ktra nie potrafia modyfikowa myli i zachowa
innych i sama bya odporna na manipulacj.
To jasne.
Dlaczego wic czar rzucany przez Levan mia na ni
taki sam wpyw jak na innych?

Albo doktor Erland si pomyli, albo letumosis kama.


Moe w ogle nie bya Lunark, a on popeni bd. Moe
jej odporno na letumosis miaa inne przyczyny.
Cinder skrzywia si i jkna, czujc potrzeb rozado
wania narastajcej frustracji. Nigdy wczeniej nie bya rw
nie ciekawa swojej historii, swojego pochodzenia. Musiaa
pozna prawd.
Zdumia j cichy szum wrt do paacu przesuwajcych
si w ukrytych prowadnicach. Podniosa wzrok i zauwaya
nieskazitelnie biaego androida toczcego si w jej stron
po bruku.
- Linh Cinder?
Android wycign skaner.
Mrugajc oczami, podniosa si spod muru, opierajc
si o niego dla rwnowagi.
-T a k ?
Wycigna nadgarstek.
Skaner zapiszcza i android, nie zatrzymawszy si na
wet, obrci swj korpus o 180 stopni i zacz toczy si
z powrotem do paacu.
- Prosz za mn.
- P o c z e k a j . . . Co?
Powioda przeraonym wzrokiem w kierunku balkonu,
na ktrym jeszcze niedawno staa krlowa Lunarw.
- J e g o Cesarska Mo pragnie zamieni z tob kilka
sw.
Cinder sprawdzia, czy ma na doniach rkawiczki, i zerk
na na drog, ktr mogaby umkn z paacu i wrci do
swojego bezpiecznego ycia nieznanej nikomu dziewczyny

w wielkim miecie. Powoli wypucia powietrze z puc, od


wrcia si i podya za androidem.
Kunsztownie pozacane, niezwykle wysokie drzwi do
paacu lniy olepiajco w socu. Otwierajce si za nimi
lobby byo rozkosznie chodne, wypenione wysokimi jadeitowymi rzebami, egzotycznymi kwiatami, gosami i kro
kami przemykajcych spiesznie dyplomatw i pracowni
kw rzdu. Wszystko to zlewao si z szumem pyncej wo
dy, ale Cinder prawie nie zwrcia na to uwagi. Przeraona
perspektyw spotkania twarz w twarz z krlow Levan
stana przed Kaiem. Czeka pod rzebionym filarem.
Wyprostowa si na jej widok i lekko umiechn, ale nie
by to jeden z tych olniewajcych, beztroskich umiechw.
Ksi wyglda na skrajnie wyczerpanego.
Cinder pochylia gow.
- W a s z a Wysoko.
- Linh-mei. Nainsi powiedziaa mi, e na mnie czekasz.
- Nie wpuszczali nikogo do paacu. Chciaam si tylko
upewni, e Nainsi dotara bez problemw. - Schowaa
donie za sob. - Mam rwnie nadziej, e kwestie bez
pieczestwa narodowego doczekaj si wkrtce pomylne
go wyjanienia.
Cinder staraa si, by jej gos brzmia beztrosko, ale od
niosa wraenie, e Kai spochmurnia.
Ksi popatrzy na androida.
- Dzikuj, to wszystko - powiedzia Kai i odczeka, a
android zniknie we wnce przy wejciu, po czym zwrci
si do Cinder: - Przepraszam, e zajmuj ci czas, ale chcia
em ci osobicie podzikowa za zreperowanie Nainsi.

Dziewczyna wzruszya ramionami.


-

To by dla mnie zaszczyt. Mam nadziej... e znaj

dziesz to, czego szukasz.


Kai zerkn na ni podejrzliwie i obejrza si przez ra
mi, kiedy mijay ich dwie dobrze ubrane kobiety, z kt
rych jedna prowadzia oywiony monolog, a druga jej
przytakiwaa, przy czym adna z nich nie zwracaa naj
mniejszej uwagi na ksicia i Cinder. Kiedy si oddali
y, Kai uwolni wstrzymywany oddech i odwrci si do
dziewczyny.
- Pojawiy si pewne nowe okolicznoci. Musz poroz
mawia z doktorem Erlandem.
Cinder ze zrozumieniem skina gow.
- Oczywicie - powiedziaa, odwracajc wzrok. - Skoro
Nainsi ju wrcia, ja po prostu...
-

C z y chciaaby pj do doktora Erlanda razem ze

mn?
Dziewczyna zatrzymaa si w p kroku.
- Przepraszam?
- Bdziesz mi moga opowiedzie, czego si dowiedzia
a, dlaczego Nainsi przestaa dziaa.
Cinder wykrcia palce, niepewna, czy mrowienie na
skrze oznacza podniecenie, czy raczej przeraenie. Obec
no krlowej nie pozwalaa o sobie zapomnie, a jednak
z trudem udao jej si opanowa gupawy umiech.
- Ale tak. Oczywicie.
Wydao jej si, e na twarzy Kaia dostrzega ulg.
-

A wic... co jej si stao? - zapyta, kiedy szli przez im

ponujce lobby.

- Czip - odpowiedziaa. - Sdz, e to czip komunika


cji bezporedniej spowodowa przerw w zasilaniu. Wystar
czyo go usun, eby si uruchomia.
- Czip komunikacji bezporedniej?
Cinder rzucia okiem na krccych si w pobliu ludzi.
Nikt nie wykazywa zainteresowania osob ksicia. Mimo
to odpowiedzi udzielia niemal szeptem.
- Dokadnie czip D - C O M M . Czy to nie ty go zainstalo
wae?
Potrzsn gow.
- Nie. Uywamy komunikacji bezporedniej tylko pod
czas konferencji midzynarodowych, ale pomijajc ten
przypadek, nigdy si z tym nie spotkaem. Dlaczego kto
miaby instalowa taki czip androidowi?
Cinder zagryza wargi, mylc o tym, co mwia Nainsi,
kiedy si uruchomia. Nainsi zapewne nadawaa te tajne
informacje i robia to przez bezporednie cze komunika
cyjne, kiedy stracia przytomno.
Tylko kto by adresatem?
- Cinder?
Podcigna wyej mankiet rkawiczki. Chciaa powie
dzie Kaiowi, e wie o jego badaniach i e ich cel zna naj
prawdopodobniej kto jeszcze, ale nie uwaaa za rozsdne
przekazywanie mu tego rodzaju informacji na zatoczo
nych korytarzach paacu.
- Kto musia mie do niej dostp tu przed tym, jak prze
staa dziaa. Kto musia mie okazj zainstalowa czip.
- Dlaczego kto w ogle miaby instalowa Nainsi wad
liwy czip?

- Nie sdz, by by wadliwy. Wydaje mi si, e zanim an


droid przesta dziaa, pewne informacje z jego dysku zo
stay przesane za porednictwem tego czipa.
- Co...? - Kai nie zrozumia. Cinder uchwycia jego ner
wowe spojrzenie. Pochyli gow w jej stron i lekko zwol
ni. - Jakie informacje mona przesa czem bezpored
nim?
- W s z y s t k i e , ktre mona przesa normaln sieci.
-

A l e jeli kto uzyska zdalny dostp do Nainsi, nie

mg... Chodzi mi o to, e ona musiaaby wyrazi zgod na


dostp do informacji, ktre ten kto chciaby otrzyma,
prawda?
Cinder otworzya usta, zawahaa si i z powrotem je
zamkna.
- Nie wiem. Nie jestem pewna, jak funkcjonuj mikro
procesory

komunikacji

bezporedniej

androidach,

zwaszcza w takich, ktre nie zostay w nie fabrycznie wy


posaone. Trzeba jednak bra pod uwag, e ten, kto zain
stalowa jej ten czip, zrobi to z nadziej na uzyskanie infor
macji. By moe... konkretnych tajnych informacji.
Kai utkwi wzrok w odlegym punkcie, gdy krytym szkla
nym cznikiem przechodzili do skrzyda badawczego.
- J a k mam si dowiedzie, kto jej to zainstalowa i cze
go si dowiedzia?
Cinder przekna lin.
- Prbowaam nawiza poczenie, ale chyba zostao wy
czone. Bd prbowa dalej, ale nie przychodzi mi do go
wy adna inna metoda sprawdzenia, kto by po drugiej stro
nie. A jeli chodzi o to, czego ten kto mg si dowiedzie...

Kai zrozumia sugesti, zatrzyma si i spojrza Cinder


prosto w oczy.
Ona za ciszya gos i powiedziaa jednym tchem:
-

W i e m , czego szukasz. Usyszaam cz informacji,

ktre zgromadzia Nainsi.


-

N a w e t ja nie wiem wszystkiego, czego si dowie

dziaa.
Skina gow.
- To bardzo interesujce.
Twarz Kaia si rozjania. Przysun si do Cinder i po
chyli gow.
- Ona yje, prawda? Czy Nainsi wie, gdzie jej szuka?
Cinder potrzsna gow, czujc, e dawi j strach py
ncy ze wiadomoci obecnoci Levany w kompleksie bu
dynkw, w ktrych wanie przebywali.
- To nie jest waciwe miejsce na rozmowy na ten temat.
Tak czy inaczej, Nainsi wie wicej ni ja.
Kai spochmurnia i cofn si o krok, ale Cinder widzia
a, e nadal myla intensywnie o tym, co powiedziaa, kie
dy podeszli do wind i wyda instrukcje czekajcemu tam
androidowi.
-

A zatem - powiedzia, zakadajc rce na piersiach,

kiedy czekali na wind - chcesz powiedzie, e Nainsi zna


wane informacje, ale moga je pozna rwnie jaka inna
osoba?
- Obawiam si, e tak - przyznaa Cinder. - Poza tym
sam czip by do nietypowy. Nie by wykonany z krzemu
ani z wgla. Nigdy wczeniej nie widziaam takiego mikro
procesora.

Kai spojrza na ni badawczo, marszczc brwi.


- J a k to?
Cinder uniosa do, udajc, e trzyma midzy palcami
niewielkie urzdzenie.
- J e l i chodzi o ksztat i rozmiar, to nie rni si niczym
od normalnego procesora. Ale by byszczcy, poyskliwy.
Przypomina... kamienie szlachetne. By jakby perowy.
Kai zblad i po chwili zacisn powieki.
- Lunarzy.
- Co? Jeste pewien?
- Z tego samego materiau buduj swoje statki kosmicz
ne. Nie wiem, co to jest, ale... - Zakl i potar skro kciu
kiem. - To musiaa by Sybil albo jej stranik. Przybyli kil
ka dni przed tym, jak Nainsi przestaa dziaa.
- Sybil?
- Cudotwrczym Levany. J e j suca od brudnej ro
boty.
Cinder zabrako tchu w piersiach. Jeli informacja trafi
a do Sybil, prawie na pewno dotara do krlowej.
- Winda B dla Jego Cesarskiej Moci - powiedzia an
droid, kiedy otworzyy si drzwi drugiej windy.
Cinder wesza do rodka za Kaiem, niezdolna powstrzy
ma nerwowego spojrzenia na kamer pod sufitem. Jeli
Lunarom udao si przechwyci tajemnice ksicego
androida, mogli monitorowa rwnie cao paacowego
ruchu.
Zaoya za ucho niesforny kosmyk wosw, czujc, e
narastajca paranoja zmusza j do moliwie normalnego
zachowania.

- Sprawy z krlow nie ukadaj si najlepiej?


Kai skrzywi si, jakby by to najbardziej bolesny z mo
liwych do poruszenia tematw, i opar si o cian. Cinder
stano serce, gdy zobaczya, jak opada z niego ksicy
splendor. Spucia wzrok na czubki butw.
- Nigdy nie sdziem, e mona nienawidzi kogo tak
mocno, jak ja nienawidz jej. Jest wcielonym zem.
Cinder drgna.
- Czy sdzisz, e to bezpieczne... Chodzi mi o to, e je
li wmontowaa ten czip w twojego androida...
Przez twarz Kaia przemkno zrozumienie. Podnis
wzrok na kamer, a po chwili wzruszy ramionami.
- Nie obchodzi mnie to. Wie o tym, e jej nienawidz.
I uwierz mi, nie stara si nawet tego zmieni.
Cinder oblizaa wargi.
- Widziaam, co zrobia demonstrantom.
Kai skin gow.
- Nie powinienem by pozwoli, by do nich wysza. Kie
dy w mediach znajdzie si informacja o tym, jak szybko
przeja nad nimi kontrol, miasto pogry si w chaosie.
- Zaoy rce na piersiach i spuci gow. - Do tego ona
jest przekonana, e wiadomie udzielamy schronienia zbie
gom z Luny.
Cinder zabrako tchu.
- Naprawd?
- Wiem, e to obd. Ostatni rzecz, na ktrej mi zale
y, jest zwikszenie liczby dnych wadzy Lunarw rozpezajcych si po moim kraju. Dlaczego miabym...? To takie
frustrujce.

Cinder potara ramiona, nie mogc opanowa nerww.


To przez ni Levana zyskaa pewno, e Kai udziela schro
nienia zbiegym Lunarom. Nie przewidziaa, e jeli Leva
na j zauway, ksi rwnie znajdzie si w niebezpie
czestwie.
Kiedy Kai zamilk, Cinder ostronie na niego zerkna.
Przyglda si jej doniom. Uniosa je gwatownie, spraw
dzajc, jak le na nich rkawiczki, ale wszystko byo w po
rzdku.
- Czy kiedykolwiek je zdejmujesz? - zapyta Kai.
-N i e .
Ksi przechyli gow, przygldajc si jej tak, jakby
chcia przejrze j na wylot a do metalowej pytki w jej
gowie, a jego spojrzenie z kad chwil zyskiwao na inten
sywnoci.
- Myl, e powinna pj ze mn na bal.
Zacisna kurczowo donie. Na twarzy Kaia malowaa
si zbytnia szczero, zbyt wielka pewno. Ciarki przeszy
jej po plecach.
- Wielkie nieba - wymruczaa. - Czy ty mnie czasem ju
o to nie prosie?
-

T y m razem liczyem na przychylniejsz odpowied.

Z kad minut bardziej mi na niej zaley.


- Czarujce.
Kciki ust Kaia drgny.
- Prosz?
- Dlaczego?
- Dlaczego nie?
- Dlaczego ja?

Kai zatkn kciuki w kieszenie spodni.


- Moe gdy awiar, ktrym uciekn, nawali, to bd mia
pod rk kogo, kto go naprawi?
Przewrcia oczami, ale nie omielia si spojrze na nie
go ponownie. Wbia wzrok w czerwony przycisk awaryjny
przy drzwiach.
- Powanie. Nie mog pj sam. I naprawd nie mog
pj z Levan.
-

No c, w tym miecie mieszka dwiecie tysicy sa

motnych dziewczyn, ktre stanyby na gowie, by dostpi


tego zaszczytu.
Przestrze midzy nimi wypenia niemal namacalna ci
sza. Kai nie dotyka jej, ale Cinder miaa wiadomo jego
ciepej, obezwadniajcej obecnoci. Odniosa wraenie, e
powietrze w windzie staje si coraz gortsze, cho jej
wskanik temperatury nawet nie drgn.
- Cinder.
Nie mogc si powstrzyma, popatrzya na niego. Jej
opr stopnia odrobin, gdy napotkaa otwarte spojrzenie
brzowych oczu, a jego pewno siebie ustpia miejsca
niepokojowi i niepewnoci.
- Dwiecie tysicy samotnych dziewczyn - powtrzy. Dlaczego nie ty?
Cyborg. Lunarka. Mechanik. Bya ostatni osob, kt
rej mg pragn.
Otworzya usta. Winda si zatrzymaa.
- Uwierz mi, prosz - nie chcesz i ze mn.
Drzwi otworzyy si bezszelestnie, a Cinder poczua, e
napicie ustpuje. Ze spuszczon gow pospiesznie opu-

cia wind, starajc si nie patrze na niewielk grup sto


jcych pod jej drzwiami ludzi.
- Pjd ze mn na bal.
Zmartwiaa. Wszyscy w holu znieruchomieli.
Odwrcia si i zobaczya, e Kai nadal stoi w windzie B,
jedn rk przytrzymujc otwarte drzwi.
Wszystkie emocje minionych kilku godzin stopiy si
w jedno przemone uczucie rozdranienia. Korytarz wype
niali lekarze, pielgniarki, androidy, urzdnicy i technicy.
Wrd nich wszystkich nagle zapada przejmujca cisza. Sze
roko otwartymi oczami wpatrywali si w ksicia i dziewczy
n w workowatych spodniach roboczych, z ktr flirtowa.
Flirtowa.
Wyprostowaa si, cofna do windy i wepchna go do
rodka, nie przejmujc si nawet, e uywa do tego meta
lowej doni.
- Przytrzymaj wind - rozkaza androidowi, kiedy drzwi
zatrzasny si za nimi, i umiechn si. - Zdoaem wresz
cie przyku twoj uwag.
- Posuchaj - zacza - przykro mi. Naprawd mi przy
kro. Ale nie mog pj z tob na bal. Musisz mi zaufa.
Spojrza na jej do w rkawiczce spoczywajc na jego
piersi. Cinder cofna j i skrzyowaa rce w obronnym
gecie.
- Dlaczego? Dlaczego nie chcesz ze mn i?
- To nie tak, e nie chc i z tob - ofukna go. - Ja
w ogle nie id.
-

A zatem chcesz pj ze mn.

Cinder wyprostowaa si.

- To nie ma znaczenia. Nie mog.


- A l e ja ci potrzebuj.
- Potrzebujesz mnie?
- T a k . Nie rozumiesz? Jeli bd cay czas z tob, kr
lowa Levana nie zdoa wcign mnie w adn rozmow
ani... - Wzruszy ramionami. - Nie zacignie mnie na
parkiet.
Cinder zachwiaa si, patrzc na niego szklanym wzro
kiem. Krlowa Levana. Oczywicie, e od pocztku cho
dzio o krlow Levan. Co powiedziaa Peony cae wieki
wczeniej? Plotki o strategicznym mariau?
- Nie chodzi o to, e nie lubi taczy. Potrafi taczy.
Jeli zechcesz.
Zerkna na niego ktem oka.
-C o ?
-

A l b o nie, jeli nie zechcesz. Albo nie potrafisz. To a

den powd do wstydu.


Potara czoo, czujc narastajcy bl gowy, ale przesta
a, kiedy zdaa sobie spraw, e ma brudne rkawiczki.
-

N a p r a w d nie mog i - powiedziaa. - Widzisz... -

Nie mam sukienki. Adri si nie zgodzi. Krlowa Levana


mnie zabije". - Chodzi o moj siostr.
- Twoj siostr?
Przekna lin i spucia wzrok na wypolerowan ma
honiow podog. W paacu nawet windy byy niezwykle
ozdobne.
- T a k , moj modsz siostr. Jest zaraona. Bez niej to
nie bdzie to samo, wic nie mog i. I nie pjd. Przy
kro mi.

Cinder z zaskoczeniem skonstatowaa, e jej sowa


brzmi prawdziwie nawet w jej wasnych uszach. Zacza
si zastanawia, czy jej wasny detektor kamstw wykryby
to, gdyby mg j w tym momencie zobaczy.
Kai opar si o cian, a grzywka opada mu na oczy.
- Nie, to ja przepraszam. Nie wiedziaem.
- Skd moge wiedzie? - Cinder wytara rce o kie
szenie spodni i poczua, jak bardzo spocia jej si do
okryta rkawiczk. - Tak naprawd jest co... Chciaabym
ci o czym powiedzie. Jeli nie masz nic przeciwko temu.
- Zaintrygowany pochyli gow. - Myl, e ona chciaaby,
eby o niej wiedzia. Hm... Na imi ma Peony. Ma czter
nacie lat i jest w tobie szaleczo zakochana. - Unis brwi.
- Pomylaam sobie... Gdyby ona jakim cudem przeya,
czy mgby mi obieca, e na balu poprosisz j do taca?
Gos uwiz Cinder w gardle, bo wiedziaa, e cuda si
nie zdarzaj. Musiaa jednak zapyta.
Kai, nie spuszczajc z niej poncego wzroku, powoli
i zdecydowanie skin gow.
- Z najwiksz przyjemnoci.
Pochylia gow.
- Powiem jej o tym, eby moga si przygotowa. - K
tem oka zauwaya, jak Kai wsuwa do do kieszeni i zwija
j w pi. - Ludzie pewnie zaczynaj co podejrzewa powiedziaa. - Za chwil bdziemy na jzykach caego mia
sta. - Zakoczya zdanie niezrcznym chichotem, ale Kai
jej nie zawtrowa. Kiedy omielia si podnie na niego
wzrok, ciko pochylony wpatrywa si pustym wzrokiem
w cian za jej plecami. - Dobrze si czujesz?

Ju mia skin gow, gdy nagle zamar.


- Levana sdzi, e moe mn sterowa jak marionetk.
- Zmarszczy brwi. - I dotaro do mnie wanie, e moe
mie racj. - Cinder nerwowo zacza bawi si rkawicz
kami. Jak atwo byo zapomnie, z kim rozmawiaa. Jak a
two byo zapomnie o wszystkich sprawach, ktre musiay
zaprzta jego gow, sprawach o wiele waniejszych od
niej. Waniejszych nawet ni Peony. - Mam poczucie, e
mog wszystko zniszczy - powiedzia.
- Nie. - W ostatniej chwili cofna do, ktr miaa ju
wycign w jego stron, i zacza nerwowo wyamywa so
bie palce. - Bdziesz jednym z tych cesarzy, ktrych lud
kocha i wielbi.
- Och tak. Z pewnoci.
-

N a p r a w d . Zobacz, jak bardzo si przejmujesz tym

wszystkim, jak usilnie prbujesz podoa obowizkom,


a jeszcze nawet nie jeste cesarzem. Poza tym - skrzyowa
a rce, ukrywajc donie - nie jeste sam. Masz doradcw,
zarzdcw prowincji, sekretarzy, skarbnikw i... No na
prawd, ile za moe uczyni jeden jedyny czowiek?
Kai zamia si gorzko.
- Nie poprawiasz mi samopoczucia, ale doceniam two
je starania. - Unis wzrok do sufitu. - Tak czy inaczej, nie
powinienem ci tego wszystkiego mwi. To nie twoje zmar
twienia. Po prostu... dobrze si z tob rozmawia.
Przestpia z nogi na nog.
- W pewnym sensie to rwnie mj problem. W kocu
wszyscy musimy tu y.
- Mogaby przenie si do Europy.

- Wiesz, e ostatnio si nad tym zastanawiaam?


Kai zamia si znw, ale tym razem ciepo i serdecznie.
- J e l i nie jest to wotum zaufania, to nie wiem, co nim
jest.
Schylia gow.
-

W i e m , e jeste ksiciem i tak dalej, ale ludzie, ktrzy

czekaj na t wind, pewnie zaczynaj si niecierpli...


Zabrako jej oddechu, gdy Kai pochyli si do przodu,
tak bardzo zbliajc twarz do jej ust, e przez uamek se
kundy bya przekonana, e j pocauje. Zastyga, z trudem
zmuszajc si do uniesienia oczu.
Nie pocaowa jej, lecz wyszepta:
-

W y o b r a sobie, e istnieje antidotum, lecz musisz za

paci za nie najwysz cen, pozwoli, by twoje ycie lego


w gruzach. Co by zrobia?
Znajdowa si tak blisko, e moga uchwyci ulotny za
pach myda bijcy od jego ciaa. Nie spuszcza z niej zabar
wionego rozpacz spojrzenia. I czeka.
Cinder oblizaa wargi.
-

Z r u j n o w a wasne ycie, by ocali miliony innych?

Trudno tu o wybr.
Rozchyli wargi, a ona popatrzya na nie bezwolnie, po
czym natychmiast spojrzaa mu w oczy. Moga niemal poli
czy otaczajce je czarne rzsy. Po chwili wzrok ksicia
Kaia zamgli smutek.
- Masz racj. Trudno tu o wybr.
Marzya o tym, by pokona dzielc ich przepa, a jed
noczenie odepchn go od siebie. Rozgrzane oczekiwa
niem ciao uniemoliwiao jej i jedno, i drugie.

- W a s z a Wysoko?
Najdelikatniejszym moliwym ruchem pochylia twarz
w jego stron. Wsuchaa si w jego niepewny oddech i tym
razem to jego spojrzenie opado na jej wargi.
- Przepraszam - powiedzia. - Z pewnoci jest to kosz
marnie niewaciwe, ale... wyglda na to, e za chwil moje
ycie legnie w gruzach.
Zmarszczya pytajco brwi, ale nie rozwin ju rozpo
cztego wtku. Lekko jak wiatr musn palcami jej rami.
Pochyli gow. Cinder staa jak skamieniaa. Zanim za
mkna oczy, zdya tylko lekko zwily usta.
Eksplozja blu rozsadzia jej czaszk i spyna po kr
gosupie.
Zachysna si powietrzem i zgia wp, apic si za
brzuch. wiat zadra, a w jej ustach pojawi si kwany
smak. Zachwiaa si, a on krzykn i zapa j, pomagajc jej
usi na pododze windy.
Wstrzsana drgawkami,

zamroczona i oszoomiona

opara si o niego.
Bl znikn rwnie nieoczekiwanie, jak si pojawi.
Leaa na pododze, dyszc ciko, skulona na ramieniu
Kaia. Jego gos zacz si przescza przez bbenki jej uszu
- syszaa jej nieustannie powracajce imi. Stumione sowa.
- Czy wszystko w porzdku? Co si stao? Co ja zrobi
em?
Byo jej za gorco. Do pocia si w rkawiczce, twarz
pona. Tak jak wtedy, gdy dotkn jej doktor Erland. Co
si z ni dziao?
Oblizaa usta. Miaa zupenie drewniany jzyk.

- Nic mi nie jest - powiedziaa, zastanawiajc si, czy to


prawda. - Ju mi przeszo. Nic mi nie jest.
Zacisna powieki i czekaa w obawie, e najlejszy ruch
sprowokuje now fal blu.
Palce Kaia badawczo przesuny si po jej czole i wo
sach.
- J e s t e pewna? Czy moesz si rusza?
Prbowaa przytakn skinieniem gowy i zmusia si,
by spojrze mu w oczy.
Kai gwatownie wcign powietrze i si wzdrygn. Jego
do zawisa w powietrzu kilka centymetrw od czoa Cin
der. Strach chwyci j za gardo. Czy wywietlacz na jej siat
kwce sta si nagle widoczny?
- Co? - zapytaa, ukrywajc twarz w doniach i nerwowo
przecigajc palcami po skrze i wosach. - Co si stao?
- N-nic.
Kiedy omielia si ponownie podnie wzrok na Kaia,
gwatownie mruga powiekami i sprawia wraenie kogo
cakowicie zdezorientowanego.
- Wasza Wysoko?
- Nie, nic si nie stao. - Umiechn si niepewnie. Co mi si zdawao.
-C o ?
Potrzsn gow.
- Nic. Prosz. - Wsta i pomg jej stan na nogi. Chyba powinnimy sprawdzi, czy doktor zdoa ci wcis
n w swj napity grafik.

ROZDZIA 25

W czasie, ktry min od opuszczenia przez nich windy do


dotarcia do gabinetu doktora Erlanda, Kai otrzyma dwie
wiadomoci - Cinder wiedziaa o tym, bo syszaa sygna
dobiegajcy z jego paska - ale nie odpowiedzia na nie.
Upiera si, e pomoe jej pokona korytarz, cho prote
stowaa, e nie potrzebuje pomocy przy chodzeniu, a prze
chodzcy obok ludzie obrzucali ich zaciekawionymi spoj
rzeniami. Wydawao si, e nie jest to dla ksicia nawet
w poowie tak krpujce jak dla Cinder.
Nie zapuka, kiedy dotarli do gabinetu, a doktor Erland
nie wydawa si zaskoczony, rozpoznajc w szturmujcym
gabinet osobniku ksicia.
- To si powtrzyo - wyrzuci z siebie Kai. - Znw za
saba, cho nie mam pojcia, z jakiego powodu.
Doktor Erland utkwi bkitne oczy w Cinder.
- J u mi przeszo - zapewnia ich obu. - Nic mi nie jest.
- Ale nie - zaprotesowa Kai. - Dlaczego tak si dzie
je? J a k moemy temu zaradzi?

- Zaraz j zbadam - powiedzia doktor Erland. - Spraw


dzimy, co moemy zrobi, by nie dopuci do ponownych
incydentw.
Wydawao si, e Kai uzna t odpowied za zaledwie
czciowo zadowalajc.
- J e l i potrzebuje pan, doktorze, dodatkowych fundu
szy, by przeprowadzi odpowiednie badania... specjalnego
sprztu czy czegokolwiek w tym rodzaju...
- Nie uprzedzajmy wypadkw - odrzek lekarz. - Praw
dopodobnie naley jej po prostu po raz kolejny odpowied
nio nastawi krgi.
Cinder zacisna szczki, kiedy detektor kamstw po
nownie rozbysn pomaraczowym wiatem. Znw serwo
wa ksiciu - i jej - kamstwo. Kai nie zaprotestowa jednak
i nie zada ju kolejnego pytania. Wzi gboki oddech i od
wrci si twarz do Cinder. Jego mina rozstroia j - patrzy
na ni tak, jakby bya kruch porcelanow lalk.
Wydawao jej si, e w powietrzu unosi si cie rozcza
rowania.
- Naprawd nic mi nie jest.
Widziaa, e Kai nie jest przekonany, ale nie mia argu
mentw, by si z ni spiera. Ponownie odezwa si sygna
jego komunikatora. W kocu zerkn na niego, zmarszczy
brwi i wyczy go.
- Musz i.
- Oczywicie.
- Premier Afryki zwoa spotkanie wiatowych liderw.
Bardzo nudne dyplomatyczne sprawy. Mj doradca za
chwil straci panowanie nad sob.

Uniosa brwi z nadziej, e jej twarz wyraa aprobat


dla faktu, e j opuszcza. W kocu by ksiciem. Wzywali
go najpotniejsi ludzie wadajcy Ziemi. Rozumiaa to
doskonale.
A jednak nadal by tutaj. Z ni.
- Czuj si wietnie. Id ju.
Wyraz niepokoju w jego oczach ustpi miejsca uldze.
Odwrci si do doktora Erlanda, wycign co z kieszeni
i wcisn lekarzowi w do.
- Przyszedem rwnie, by wrczy panu to.
Naukowiec wsun okulary na nos i podnis fiolk do
wiata. Wypenia j przezroczysty pyn.
- Co to jest?
-

P r e z e n t od krlowej Levany. Twierdzi, e to antido

tum na letumosis.
Serce Cinder zabio gwatownie. Skoncentrowaa wzrok
na fiolce.
Antidotum?
Peony.
Lekarz zblad i otworzy szeroko oczy za szkami oku
larw.
-Naprawd?
- Moe to jaka perfidna lunarska puapka. Nie wiem.
Podobno jest to dawka lekarstwa pozwalajca uratowa
dorosego mczyzn.
- Rozumiem.
- Czy myli pan, e jest w stanie to powieli? Jeli rze
czywicie jest to lek?
Doktor Erland zacisn wargi i opuci fiolk.

To zaley od wielu rzeczy, Wasza Wysoko - powie

dzia po duszej chwili. - Zrobi, co w mojej mocy.


- Dzikuj. Prosz mnie powiadomi, kiedy bdzie ju
co wiadomo.
- Oczywicie.
Na twarzy Kaia odmalowaa si ulga. Odwrci si do
Cinder.
-

A ty dasz mi zna, jeli cokolwiek...

-Tak.
- ...sprawi, e zmienisz zdanie w sprawie balu.
Cinder zacisna wargi.
Kai umiechn si nieznacznie, skoni si lekarzowi
i wyszed. Cinder nie spuszczaa wzroku z fiolki zamkni
tej w pici doktora. Ogarna j dza posiadania, ale do
strzega bielejce kostki jego doni i podniosa wzrok. Przy
gwodzio j wcieke spojrzenie lekarza.
- Moesz mi wyjani, co tutaj robisz? - zapyta, opiera
jc si woln rk o biurko. Wzdrygna si zaskoczona je
go wzburzeniem. - Czy zdajesz sobie spraw z tego, e
krlowa Levana znajduje si w tym paacu? Nie zrozumia
a, kiedy kazaem ci trzyma si z daleka?
- Musiaam przyprowadzi z powrotem androida ksi
cia. To cz mojej pracy.
- Mwisz o swoim rdle utrzymania, a ja mwi o two
im yciu. Nie jeste tu bezpieczna!
-

D o s t a r c z e n i e tego androida rwnie byo kwesti

ycia i mierci. - Zacisna zby i ugryza si w jzyk, eby


nie powiedzie wicej. Z cikim westchnieniem cign
a z doni ograniczajce ruchy rkawiczki i wsuna je do

kieszeni. - W porzdku, przepraszam. Ale teraz jestem


przecie tutaj.
- Musisz i. Teraz. A jeli ona zechce obejrze labora
toria badawcze?
- Dlaczego krlow miayby obchodzi pana laborato
ria badawcze? - Zaja miejsce naprzeciwko doktora Erlanda, ktry wci sta. - A poza tym ju za pno. Widzia
a mnie.
Oczekiwaa, e po tej deklaracji doktor wybuchnie
wciekoci, ale wyraz niepokoju na jego twarzy szybko
ustpi miejsca przeraeniu. Wysoko uniesione brwi znik
ny pod otokiem czapki. Powoli opad na krzeso.
- W i d z i a a ci? Jeste pewna?
Cinder skina gow.
- Byam na dziedzicu, kiedy rozpocza si demon
stracja. Krlowa Levana wysza na grny balkon i... co
zrobia. Ludziom w tumie. Oczarowaa ich, wypraa im
mzgi, jakkolwiek to zwa. Wszyscy si uspokoili i prze
stali protestowa. To byo upiorne. Jakby zupenie zapo
mnieli, po co tam przyszli i e jej nienawidzili Potem po
prostu sobie poszli.
- Tak. - Doktor Erland pooy fiolk na blacie. - Nagle
staje si jasne, jak powstrzymuje wasnych obywateli od
rozptania wymierzonej w ni rewolty, nieprawda?
Cinder pochylia si naprzd, bbnic metalowymi pal
cami o blat.
- A jednak co si tu nie zgadza. Powiedzia pan wcze
niej, e skorupy s niewraliwe na lunarskie czary. I dlate
go z jej rozkazu s zabijane. Jestemy zabijani?

- To prawda.
-

A l e mnie oczarowaa. Byam skonna zaufa jej jak

jeszcze nigdy nikomu. Przynajmniej dopki nie wczy mi


si system i nie przej kontroli. - Patrzya, jak lekarz zdej
muje czapk, wygadza otok i naciga j z powrotem na
swoje nieporzdne siwe wosy. - To nie powinno si zda
rzy, prawda? Jestem przecie skorup?
- Nie - powiedzia bez przekonania. - To nie powinno
si zdarzy.
Wsta z krzesa i stan przed sigajcym od podogi do
sufitu oknem.
Cinder opanowaa przemon ch signicia po lec
na biurku fiolk. Antidotum - jeli rzeczywicie byo to an
tidotum - przeznaczone byo dla wszystkich.
Przekna lin i odchylia si do tyu.
- Doktorze? Nie wydaje si pan zaskoczony.
Unis do i przez chwil bbni palcami po brodzie,
zanim wreszcie powoli zwrci si w jej stron.
- By moe niewaciwie odczytaem wyniki pomiarw.
Kamstwo.
Zacisna spoczywajce na kolanach donie.
-

A l b o nie powiedzia mi pan prawdy. - Zmarszczy

brwi, ale nie zaprzeczy. Cinder wykrcia sobie palce. A zatem nie jestem Lunark.
-

A l e nie, bez wtpienia ni jeste. - Prawda Rozcza

rowana osuna si na krzele. - Przeprowadziem pewne


badania na temat twojej rodziny, panno Linh. - Najwyra
niej dostrzeg jej nagle szeroko otwarte oczy, bo w obron
nym gecie unis donie. - Miaem na myli twoj rodzin

zastpcz. Czy wiedziaa, e twj nieyjcy ju opiekun


Linh Garan projektowa systemy androidw?
- Owszem. - Cinder pomylaa o medalach i nagrodach
stojcych na gzymsie kominka w pokoju dziennym Adri. Brzmi znajomo.
- No c. Rok przed twoj operacj pokaza na tar
gach naukowych w Nowym Pekinie pewien wynalazek.
Prototyp. Nazwa go systemem bezpieczestwa bioelek
trycznego.
Cinder wytrzeszczya oczy.
-J a k ?
Doktor Erland wsta i tak dugo majstrowa przy ekra
nie, a rozbysn przed nimi znajomy hologram. Zrobi
zblienie na szyj Cinder, pokazujc ma ciemn plamk
w grnej czci krgosupa.
- To. - Cinder odruchowo rozmasowaa sobie kark. To urzdzenie czy si z centralnym systemem nerwowym.
Dziaa na dwa sposoby. W przypadku Ziemian uniemoli
wia manipulowanie ich osobist bioelektrycznoci, a wic
uodparnia ich na czar Lunarw. Zupenie odmienne dzia
anie ma w przypadku Lunarw, ktrym uniemoliwia ma
nipulowanie bioelektrycznoci innych. Niejako instaluje
blokad uniemoliwiajc im korzystanie z ich wyjtko
wych zdolnoci.
Cinder potrzsna gow, nadal pocierajc kark.
- Blokada? Na magi? Czy to w ogle moliwe?
Doktor Erland unis karcco palec.
-

To nie jest magia. Utrzymywanie, e to magia, tylko

ich umacnia.

- Niech bdzie. Bioelektryczne co tam. Czy to mo


liwe?
- Najwyraniej. Dar Lunarw to zdolno zaprzenia
wasnego umysu do kontrolowania energii elektromagne
tycznej. Zablokowanie tej zdolnoci wymaga przeksztace
nia rdzenia krgowego w punkcie styku z pniem mzgu.
Dokonanie tego przy zachowaniu penego spektrum ruchu
i odczuwania byoby... jest znaczcym osigniciem. Powie
dziabym nawet, owocem geniuszu.
Cinder otworzya szeroko usta i wbia wzrok w lekarza,
ktry opad z powrotem na krzeso.
- Byby bogaczem.
- Gdyby przey, prawdopodobnie tak. - Lekarz wy
czy ekran. - Kiedy pokaza swj wynalazek na targach,
prototyp nie przeszed jeszcze testw, a inni naukowcy od
nieli si do niego bardzo sceptycznie - i susznie. Naj
pierw musia go przetestowa.
- A do tego potrzebowa Lunara.
- W gruncie rzeczy potrzebowa i Lunara, i Ziemianina,
by przetestowa oba rodzaje dziaania. Nie mam pojcia,
czy znalaz jakiego Ziemianina, ale najwyraniej znalaz
ciebie i zainstalowa ci swj wynalazek, by uchroni ci
przed uywaniem twojego daru. To wyjania, dlaczego od
czasu operacji z niego nie korzystaa.
Niespokojnie machna nog.
- Nie odczyta pan nieprawidowo wynikw pomiarw.
Wiedzia to pan od pocztku. Od momentu, gdy wszed pan
do pokoju laboratoryjnego, wiedzia pan, e jestem Lunark
i e mam t zwariowan blokad... Wiedzia pan. - Doktor

Erland zaama rce. Po raz pierwszy Cinder dostrzega na


jego palcu zot obrczk. - Co pan mi zrobi? - zapytaa,
wstajc z krzesa i pewnie stajc na nogach. - Kiedy mnie
pan dotkn, sprawiajc mi taki straszny bl, e zemdlaam
- i dzi znw. Dlaczego tak si dzieje? Co mi si stao?
- Prosz si uspokoi, panno Linh.
- Dlaczego? eby mg mnie pan uraczy nowymi kam
stwami? Jak ksicia?
- J e l i kamaem, to tylko po to, by ci chroni.
- Chroni mnie przed czym?
Doktor Erland unis donie w obronnym gecie.
- Rozumiem, e jeste zdezorientowana...
-

N i e , nic pan nie rozumie! Tydzie temu wiedziaam

dokadnie, kim jestem, czym jestem, i moe byam bezwar


tociowym cyborgiem, ale przynajmniej miaam tego wia
domo. A teraz... teraz jestem Lunark, jestem Lunark,
ktra rzekomo ma zdolnoci magiczne, ale nie moe z nich
korzysta, i jest jeszcze ta szalona krlowa, ktra z jakiego
powodu chce mnie zabi.
ROSNCY POZIOM ADRENALINY, ostrzeg j panel kontrolny.
ZALECANE DZIAANIA: POWOLNE, MIAROWE ODDECHY, LICZENIE
DO TRZECH...
- Prosz si uspokoi, panno Linh. Doskonale si zoy
o, e otrzymaa pani t blokad.
- Z pewnoci ma pan racj. Uwielbiam suy za krli
ka dowiadczalnego, jak pan zapewne wie.
- Niezalenie od tego, czy ci si to podoba, czy nie, blo
kada bya dla ciebie korzystna.
- W jaki sposb?

- J e l i przestaniesz krzycze, wyjani ci.


Zagryza wargi i poczua, jak jej oddech stabilizuje si
niemal wbrew jej woli.
-

A l e tym razem prosz powiedzie mi prawd.

Splota rce na piersiach i usiada.


- Czasem bywasz denerwujca, panno Linh. - Doktor
Erland westchn i podrapa si w skro. - Widzisz, mani
pulacja bioelektrycznoci przychodzi Lunarom tak natu
ralnie, e powstrzymanie si od tego jest niemoliwe,
zwaszcza w modym wieku. Gdyby ci zostawiono sam
sobie, cignaby na siebie uwag. Rwnie dobrze moga
by wytatuowa sobie na czole Lunarka". A nawet gdyby
zdoaa nauczy si to kontrolowa, dar jest tak fundamen
talnym elementem naszej wewntrznej konstrukcji, e jego
ograniczanie mogoby mie niszczcy wpyw na twoj psy
chik - halucynacje, depresja... nawet szalestwo. - Z
czy palce i czeka. - Widzisz zatem, e zablokowanie two
ich zdolnoci ochronio ci pod wieloma wzgldami przed
tob sam. - Cinder wpatrywaa si w niego szeroko otwar
tymi oczami. - Czy nie rozumiesz, e by to ukad korzyst
ny dla obu stron? - cign lekarz. - Linh Garan znalaz
osob, ktr mg bada, ale ty dostaa szans przystoso
wania si do ycia na Ziemi bez utraty zmysw.
Cinder powoli pochylia si do przodu.
-Naszej?
- Przepraszam?
-

N a s z e j . Powiedzia pan, e dar jest fundamentalnym

elementem naszej wewntrznej konstrukcji.


Lekarz wyprostowa si i poprawi klapy marynarki.

- Och. Doprawdy?
- J e s t pan Lunarem.
Zdj czapk i rzuci j na biurko. Bez niej wyglda na
drobniejszego. Starszego.
- Prosz nie kama.
-

N i e miaem zamiaru, panno Linh. Zastanawiam si

tylko, jak ci to wyjani w taki sposb, by nie patrzya na


mnie tak oskarycielsko.
Cinder zacisna szczki, ponownie zeskoczya z krzesa
i cofna si od biurka. Wbia w niego nieustpliwe spoj
rzenie, jakby na jego czole mia si pojawi tatua Lunar".
-

J a k mam wierzy w cokolwiek, co pan do tej pory po

wiedzia? Skd mam wiedzie, e wanie teraz nie robi mi


pan prania mzgu?
Wzruszy ramionami.
- Gdybym nieustannie czarowa otaczajcych mnie lu
dzi, to przynajmniej sprawibym, eby postrzegano mnie
jako wyszego, nieprawda?
Spochmurniaa, ignorujc jego uwag. Pomylaa o krlo
wej na balkonie, o tym, jak jej ukad optobioniczny ostrzeg j
przed kamstwem, cho nie pado ani jedno sowo. Jej mzg
odrnia rzeczywisto od iluzji nawet wtedy, gdy wzrok j
zawodzi.
Zmruya oczy i oskarycielsko wycelowaa palec w le
karza.
- Uy pan swoich zdolnoci, by nade mn zapanowa,
kiedy si spotkalimy. Zrobi mi pan pranie mzgu. Tak samo
jak krlowa. Skoni mnie pan do tego, bym panu zaufaa.
- Bd uczciwa. Zaatakowaa mnie kluczem.

Jej wcieko zelaa.


Doktor Erland wycign w jej stron otwarte donie.
- Panno Linh, w cigu dwunastu lat, ktre spdziem na
Ziemi, nigdy nie naduyem mojego daru. Kadego dnia
pac wysok cen za swoj decyzj. Naraam na szwank
wasne zdrowie psychiczne i z trudem pozostaj przy zdro
wych zmysach, bo powstrzymuj si od manipulacji myla
mi i uczuciami otaczajcych mnie ludzi. Nie wszystkim Lunarom mona zaufa - nikt nie jest tego wiadom bardziej
ni ja - ale ty moesz zaufa mi.
Cinder przekna lin i opada na oparcie krzesa.
- Czy Kai wie?
- Oczywicie, e nie. Nikt nie moe si dowiedzie.
-

A l e pracuje pan w tym paacu. Nieustannie widuje si

pan z Kaiem. I cesarz Rikan!


Niebieskie oczy naukowca rozbysy irytacj.
- Dlaczego to ci tak denerwuje?
- Bo jest pan Lunarem!
- Tak jak ty. Czy powinienem uzna, e bezpieczestwo
ksicia jest zagroone, bo zaprosi ci na bal?
- T o c o innego!
- Nie bd obudna, panno Linh. Rozumiem, czym s
uprzedzenia wobec Lunarw. Pod wieloma wzgldami
s zrozumiae, nawet uzasadnione, jeli wemiemy pod
uwag histori kontaktw Ziemi z Lun. Nie oznacza to
jednak, e wszyscy jestemy chciwymi i egoistycznymi de
monami. Wierz mi, nikt na tej planecie nie pragnie pozba
wienia Levany tronu rwnie mocno jak ja. Gdyby tylko by
o to w mojej mocy, zabibym j wasnymi rkami.

Doktor Erland poczerwienia, a oczy zapony mu


gniewem.
-

W porzdku. - Cinder tak dugo skubaa pokrycie

krzesa, e w kocu zrobia w nim metalowymi palcami


dziur. - Przyjam to do wiadomoci. Nie wszyscy Lunarzy to demony i nie wszystkim daje si rwnie skutecznie
wypra mzgi, by bezkrytycznie poszli za Levan. Ale ilu
zaryzykuje ycie, by uciec? Nawet spord tych, ktrzy
chc si jej przeciwstawi? - Urwaa i spojrzaa na lekarza.
- Dlaczego pan to zrobi?
Doktor Erland zrobi taki ruch, jakby zamierza wsta,
ale po chwili wahania zrezygnowany opad na krzeso.
- Zabia moj crk.
Brak pomaraczowego wiateka. Prawda.
Cinder odwrcia wzrok.
- Najgorsze jest to - cign lekarz - e gdyby byo to
inne dziecko, miabym poczucie, e postpia susznie.
- Co? Dlaczego?
- Bo bya skorup. - Podnis lec na biurku czapk
i przyjrza si jej. Wodzc palcami po jodece, cign opo
wie. - Kiedy zgadzaem si z obowizujcym prawem.
Sdziem, e skorupy s niebezpieczne. e nasze spoe
czestwo si rozpadnie, jeli pozwolimy im y. Ale prze
cie nie mogo to dotyczy mojej maej dziewczynki. Usta wykrzywi mu ironiczny grymas. - Kiedy si urodzia,
chciaem ucieka, zabra j na Ziemi, ale moja ona bya
jeszcze bardziej oddana krlowej ni ja. Nie chciaa mie
nic wsplnego z naszym dzieckiem. Zabrali wic mj ma
y Pksiyc jak wszystkie pozostae dzieci. - Naoy

czapk na gow i spojrza na Cinder. - Byaby teraz


w twoim wieku.
Dziewczyna przycupna na krawdzi krzesa.
- Przykro mi.
-

To stare sprawy. Musisz jednak zrozumie, panno

Linh, przez co musia przej kto, kto sprowadzi ci na


Ziemi. Kto, kto posun si a do tego, by ukry twoje
zdolnoci, by ci chroni.
Cinder skulia si w sobie.
- Ale dlaczego ja? Nie jestem skorup. Nie byam w nie
bezpieczestwie. To nie ma sensu.
- Odnajdziemy go, obiecuj. Suchaj uwanie, bo mo
esz by zszokowana tym, co usyszysz.
- Zszokowana? A zatem wszystko do tej pory byo jedy
nie wstpem?
Spojrzenie lekarza zagodniao.
-

T w j dar powraca, panno Linh. Dokonaem takiej

manipulacji

twoj

bioelektryczoci,

by

zrwnoway

przejciowo dziaanie prototypu Linh Garana. To wanie


zrobiem pierwszego dnia, gdy tu trafia. Wtedy, kiedy
stracia przytomno. Nieodwracalnie zniszczyem bloka
d. Z czasem zyskasz dowiadczenie i nauczysz si samo
dzielnie usuwa bezpieczniki, a w kocu staniesz si
zdolna cakowicie wada swoim darem. Rozumiem, e to
boli, kiedy zdolnoci ujawniaj si tak nieoczekiwanie jak
dzi, ale te przypadki powinny by coraz rzadsze i wyst
powa tylko w stanach silnego pobudzenia emocjonalne
go. Czy przychodzi ci do gowy, co mogo wywoa dzisiej
sze sensacje?

Cinder poczua skurcz odka na wspomnienie blisko


ci Kaia w windzie. Odchrzkna.
- Chce pan powiedzie, e naprawd staj si Lunark.
Z ca t magi i tak dalej.
Doktor Erland skrzywi si, ale jej nie poprawi.
- Tak. To troch potrwa, ale w kocu odzyskasz wszyst
kie naturalne zdolnoci, z ktrymi przysza na wiat. Czy
chciaaby sprbowa od razu? Moe ci si uda. Nie je
stem pewien, oczywicie.
Cinder wyobrazia sobie iskr przeskakujc na jej oka
blowaniu, co trzeszczcego u podstawy krgosupa. Wie
dziaa, e prawdopodobnie to tylko jej wyobrania, panika,
ktr sama wywoaa, ale nie miaa pewnoci. Jak to jest
by Lunark? Rozporzdza tak moc?
Potrzsna gow.
- Nie, na razie dzikuj. Nie jestem na to gotowa.
Lekarz umiechn si blado, jakby rozczarowany jej
odpowiedzi.
- Oczywicie, gdy bdziesz gotowa.
Obja si ramionami i zrobia pytki, urywany wdech.
-Doktorze?
-T a k ?
- Czy pan te jest odporny na letumosis? J a k ja?
Doktor Erland wytrzyma jej intensywne spojrzenie.
- Tak. Jestem.
- To dlaczego nie wykorzysta pan prbek wasnej krwi,
by znale antidotum? Tylu ludzi umaro... I ten pobr cy
borgw...
Zmarszczki na jego twarzy si wygadziy.

- Wykorzystaem, panno Linh. J a k mylisz, skd pocho


dzio dwadziecia siedem badanych lekarstw, ktre testo
walimy do tej pory?
-

A l e adne z nich nie zadziaao. - Wetkna nogi pod

krzeso, czujc si nagle bardzo maa. Nieznaczca. Zno


wu. - A zatem moja odporno nie jest adnym cudem, jak
pan dotd utrzymywa.
Jej wzrok spocz na fiolce. Antidotum krlowej.
-

P a n n o Linh. - Cinder podniosa wzrok, napotkaa

spojrzenie lekarza i dostrzega bysk w jego oczach. Z tru


dem opanowaa zawroty gowy, zupenie jak przy ich pierw
szym spotkaniu. - Jeste cudem, ktrego szukaem - po
wiedzia. - Ale masz racj. Nie chodzi o twoj odporno.
Cinder wbia w niego nieustpliwe spojrzenie, czekajc
na wyjanienia. Co jeszcze mogo by w niej takiego wyjt
kowego? Czy tak naprawd Lunar szuka pomysowej blo
kady magii - genialnego wynalazku Linh Garana?
Zanim zdy pospieszy z wyjanieniami, pisna wia
domo, ktr otrzymaa wewntrzn sieci. Poderwaa si
i odwrcia gow od lekarza, kiedy w polu jej widzenia po
jawi si zielony tekst.
WIADOMO OTRZYMANA OD DZIELNICY 29. NOWEGO
PEKINU, ZAKAD KWARANTANNY. LINH PEONY WESZA
W CZWARTE STADIUM LETUMOSIS 0 GODZINIE 17:24
18 SIERPNIA 126 TE.
- Panno Linh?
Donie Cinder zadray.

- Moja siostra wesza w czwarte stadium.


Jej wzrok spocz na fiolce lecej na biurku.
Naukowiec pody wzrokiem za jej spojrzeniem.
- Rozumiem - powiedzia. - Czwarte stadium ma szyb
ki przebieg. Nie mamy czasu do stracenia. - Chwyci fiol
k palcami wskazujcymi. - Sowo si rzeko.
Cinder miaa wraenie, e serce rozsadzi jej klatk pier
siow.
-

A l e czy pan tego nie potrzebuje? Do zrobienia kolej

nych dawek?
Doktor wsta, podszed do pki z ksikami i przysun
sobie zlewk.
- De ona ma lat?
- Czternacie.
- Sdz zatem, e to wystarczy. - Przela jedn czwart
antidotum do zlewki. Zakorkowa fiolk i odwrci si do
Cinder. - Pamitaj, to dar krlowej Levany. Nie mam poj
cia, co ona planuje, jestem jednak przekonany, e nie chodzi
o wietlan przyszo Ziemian. To moe by podstp.
- Moja siostra i tak umiera.
Skin gow i wycign fiolk w jej stron.
- Tak wanie mylaem.
Cinder wstaa, wzia fiolk i ukrya j w doni.
- Czy jest pan pewien?
- Tak, ale stawiam jeden warunek, panno Linh. - Prze
kna lin i przycisna fiolk do piersi. - Musisz mi obie
ca, e nie zbliysz si do paacu, dopki przebywa tu kr
lowa Levana.

ROZDZIA 26

Ksi Kai spni si na spotkanie siedemnacie minut.


Powitay go niezadowolone miny Torina i czterech innych
rzdowych oficjeli siedzcych przy dugim stole oraz kilka
nacie twarzy widocznych na ekranach zamocowanych
w cianie przed nim. Ambasadorzy kadego kraju na Zie
mi: Zjednoczonego Krlestwa, Federacji Europejskiej,
Unii Afrykaskiej, Republiki Amerykaskiej i Australii.
Jedna krlowa, dwch premierw, jeden prezydent, jeden
gubernator

generalny,

trzech

reprezentantw

pastw

i dwch reprezentantw prowincji. Pod kadym ekranem


widniao imi, nazwisko, piastowane stanowisko i nazwa
reprezentowanego kraju.
- J a k to mio, e mody ksi zaszczyci nas swoj obec
noci - powiedzia Torin, kiedy urzdnicy siedzcy wok
stou wstali, by powita Kaia.
Kai lekcewacym gestem zby komentarz Torina.
- Sdziem, e wemiesz sobie do serca moje wska
zwki.

Na cianie ekranw afrykaska premier Kamin chrzk


na w zdecydowanie niekobiecy sposb. Wszyscy pozosta
li zachowali milczenie.
Ksi ruszy, chcc zaj swoje zwyczajowe miejsce, ale
Torin zatrzyma go i wskaza mu miejsce u szczytu stou.
Fotel cesarza. Kai zacisn szczki i zaj wskazane miejsce.
Spojrza na mozaik twarzy. Chocia liderw wiatowych
mocarstw dzieliy tysice kilometrw, a kady z nich wpa
trywa si w tym momencie we wasn cian ekranw wy
wietlajcych twarze jego partnerw, Kai mia wraenie, e
wszyscy koncentruj na nim niechtne spojrzenia.
Odchrzkn, prbujc si nie wierci.
- Czy poczenie konferencyjne jest bezpieczne? - za
pyta, a jego pytanie odzwierciedlao niepokj wywoany
znalezieniem przez Cinder w Nainsi mikroprocesora ko
munikacji bezporedniej.
Ekrany w sali konferencyjnej wyposaono w system ko
munikacji bezporedniej, by mona byo przeprowadza za
ich

porednictwem

konferencje

midzynarodowe

bez

obaw o przechwycenie treci konferencji przez sie. Czy


by czip Nainsi zosta umieszczony w niej przez jednego
z kompanw Levany z tego samego powodu - w celu za
chowania poufnoci danych? Jeli tak, czego konkretnie
ten kto si dowiedzia?
- Oczywicie - zapewni Torin. - Poczenia s monito
rowane od dwudziestu minut, Wasza Wysoko. Omawia
limy wanie zwizki czce Ziemi z Lun, gdy bye a
skaw do nas doczy.
Kai klasn w donie.

D o s k o n a l e . Czy mwilicie zatem o tym zwizku,

w ktrym dominujca krlowa wpada we wcieko i gro


zi wojn za kadym razem, kiedy nie uda jej si postawi na
swoim? Czy o tym zwizku mwimy?
Nikt si nie rozemia. Torin skupi wzrok na Kaiu.
- Czy pora tego spotkania jest nieodpowiednia, Wasza
Wysoko?
Ksi odchrzkn.
- Przepraszam. To nie byo waciwe.
Spojrza na ziemskich przywdcw obserwujcych go
z odlegoci tysicy kilometrw. Zacisn donie pod sto
em, czujc si jak dziecko przysuchujce si spotkaniu
ojca.
- Oczywicie - powiedzia prezydent Vargas z Ameryki
- relacja czca Ziemi z Lun jest napita od wielu lat,
a pod rzdami krlowej Levany sytuacja ulega znaczne
mu pogorszeniu. Nie moemy obcia nikogo win, ale
istotne jest, bymy doprowadzili do poprawy stosunkw,
zanim...
- Zanim ona rozpta wojn - dokoczy reprezentant
prowincji z Ameryki Poudniowej - jak ju zauway mody
ksi.
- J e l i jednak dostpne w sieci raporty nie zawieraj b
dw - powiedzia gubernator generalny Australii - relacje
midzy Ziemi a Lun zostay ponownie nawizane. Czy to
prawda, e krlowa Levana goci na Ziemi? Z trudem
przyszo mi danie wiary tym doniesieniom.
- Tak - potwierdzi Torin, kiedy wszystkie oczy skupiy
si na nim. - Krlowa przybya wczoraj po poudniu, a jej

gwna cudotwrczym Sybil Mira gocia na naszym dwo


rze przez ostatnie dwa tygodnie.
- Czy Levana podaa cel swojej wizyty? - zapytaa pre
mier Kamin.
-

Twierdzi, e chce podpisania porozumienia pokojo

wego.
Jeden z reprezentantw Republiki Amerykaskiej wy
buchn miechem.
- Nie uwierz, dopki nie zobacz go na wasne oczy.
Prezydent Vargas zignorowa ten komentarz.
- Podejrzany moment, nieprawda? Tak niewiele czasu
mino od...
Nie skoczy. Nikt nie patrzy na Kaia.
- Zgadzamy si, e to dziwny zbieg okolicznoci - po
wiedzia Torin. - Nie moglimy jednak odrzuci wniosku
krlowej Levany.
-

W y g l d a na to, e ona zawsze bya bardziej skonna

rozmawia o sojuszu ze Wsplnot Wschodni ni z kt


rymkolwiek z nas - podsumowa prezydent Vargas. - Jej
dania byy jednak zawsze nieakceptowalne. Czy to ule
go zmianie?
Kai obserwowa ktem oka reakcje Torina.
- Nie - powiedzia. - Zgodnie z nasz wiedz dania
Levany nie ulegy zmianie. J e j celem pozostaje sojusz po
przez zwizek maeski z cesarzem Wsplnoty.
Cho osoby przebywajce w pokoju i biorce udzia
w konferencji zdalnie staray si zachowa spokj, na ich
twarzach odmalowao si zaenowanie. Kai tak mocno za
cisn donie, e jego paznokcie pozostawiy na skrze p-

koliste lady. Zawsze pogardza zasadami dyplomacji wy


znaczajcymi ramy tych spotka. Wszyscy myleli o tym sa
mym, ale brakowao odwanego, eby to wyartykuowa.
Oczywicie wszyscy wspczuli Kaiowi jego losu, a jed
noczenie cieszyli si po cichu, e nie pado na nikogo
z nich. To, e krlowa Levana omielaa si rozciga swo
j dyktatur na jakikolwiek ziemski kraj, wywoywao ich
wcieko, jednak czuli pewn ulg, e nie zaczyna od wy
sania wojsk.
- Stanowisko Wsplnoty - cign Torin - rwnie nie
ulego zmianie.
To wzbudzio poruszenie.
- Nie oenisz si z ni? - zapytaa krlowa Camilla ze
Zjednoczonego Krlestwa, a zmarszczki na jej czole si po
gbiy.
Kai wyprostowa si, szykujc si do obrony swoich
racji.
- Mj ojciec unika zawarcia tego rodzaju sojuszu, a ja
jestem przekonany, e takie postpowanie jest rwnie
suszne dzi jak tydzie temu, rok temu czy dziesi lat te
mu. Musz bra pod uwag to, co jest najlepsze dla moje
go kraju.
- Czy powiedziae o tym Levanie?
- Nie okamywaem jej.
- J a k i bdzie jej nastpny ruch? - zapyta europejski
premier Bromstad, jasnowosy mczyzna o uprzejmym
spojrzeniu.
-

A jaki ma by? - zapyta Kai. - Bdzie si staraa rzu

ca na st kolejne atuty, a w kocu ustpimy.

Uczestnicy konferencji nie spuszczali z niego wzroku.


Usta Torina pobielay, a jego spojrzenie nakazywao Kaiowi postpowa ostronie. Kai domyla si, e Torin nie
zamierza wspomina o antidotum, przynajmniej dopki
nie zastanowi si nad nastpnym ruchem - ale pandemia
letumosis dotyczya wszystkich Ziemian. Mieli przynaj
mniej prawo wiedzie, e pojawia si szansa na opraco
wanie antidotum. Przy zaoeniu, e Levana go nie oka
maa.
Kai wzi gboki oddech i rozpostar donie na stole.
- Levana utrzymuje, e odkrya lek na letumosis.
Wydawao si, e ekrany a zatrzeszczay ze zdumienia,
cho zgromadzeni przywdcy byli zbyt zaskoczeni, by ode
zwa si choby sowem.
- P r z y w i o z a ze sob jedn dawk, ktr przekazaem
naszemu zespoowi badawczemu. Nie bdziemy mieli
pewnoci, e jest to prawdziwe antidotum, dopki nasi na
ukowcy go nie zbadaj. Jeli jest prawdziwe, to musimy
sprawdzi, czy potrafimy je powieli.
-

A jeli nie zdoamy go powieli?

Kai spojrza na gubernatora generalnego Australii. By


znacznie starszy ni ojciec Kaia. Wszyscy byli znacznie star
si od niego.
- Nie wiem - odpowiedzia. - Zrobi jednak to, co do
mnie naley, dla dobra Wsplnoty.
Bardzo starannie wyartykuowa sowo Wsplnota. Sta
nowili sojusz szeciu krajw i jednej planety. Wszyscy jed
nak dochowywali wiernoci wasnym krajom, a on nie za
mierza zapomina o swoim.

- Nawet wwczas - wtrci Torin - moemy mie jed


nak nadziej na to, e zdoamy przemwi Levanie do roz
sdku i przekona j do podpisania traktatu z Bremy bez
koniecznoci zawierania sojuszu poprzez maestwo.
- Odmwi - powiedzia reprezentant jednego z pastw
Federacji Europejskiej. - Nie moemy si udzi. Jest
upart...
- Oczywicie, rodzina cesarska Wsplnoty nie jest je
dyn lini krlewsk, w ktr Levana moe chcie si
weni - powiedzia reprezentant jednego z pastw afry
kaskich ze wiadomoci, e jego kraju nie mona bra
pod uwag, gdy nie jest monarchi. Jakiekolwiek wizy
maeskie byyby zbyt sztuczne, zbyt nietrwae. Przed
stawiciel pastwa afrykaskiego cign: - Myl, e po
winnimy zbada wszystkie moliwoci,

ebymy byli

pewni, e mamy dla niej odpowiedni ofert niezalenie


od tego, co ona postanowi z ni zrobi. Ofert, ktra
w odczuciu naszej grupy najlepiej zabezpieczy interesy
obywateli caej planety.
Kai tak jak pozostali zwrci oczy na krlow Camill ze
Zjednoczonego Krlestwa, ktrej nieonaty syn niedawno
skoczy trzydzieci lat, bdc rwienikiem raczej Levany
ni Kaia. Zauway, jak bardzo Camilla staraa si nie zwra
ca na siebie uwagi, i z trudem powstrzyma si od okaza
nia satysfakcji. Mio byo odwrci role.
Jednak nie byo wtpliwoci, e ze wzgldw politycz
nych najlepsz parti w oczach Levany by wanie Kai.
Ksi Zjednoczonego Krlestwa by najmodszy z trjki
rodzestwa i byo mao prawdopodobne, by kiedykolwiek

zasiad na tronie. Kai natomiast mia zosta koronowany


w nastpnym tygodniu.
-

A jeli odrzuci kogokolwiek innego? - zapytaa krlo

wa Camilla, unoszc brwi, nad ktrych ukiem pracowao


w ostatnich latach zbyt wielu chirurgw plastycznych. Kie
dy nikt nie udzieli odpowiedzi na jej pytanie, cigna: Nie chciaabym niepotrzebnie wywoywa paniki, ale czy
wzilicie pod uwag, e powodem, dla ktrego Levana
moga przyby na Ziemi, jest doprowadzenie do zawarcia
sojuszu si? By moe chce rzuci czar na modego ksi
cia, by zgodzi si j polubi?
Kaiem targn niepokj i dostrzeg ten sam niepokj na
twarzach pozostaych dyplomatw.
- Czy moe to zrobi? - zapyta.
Kiedy stao si jasne, e nikt nie spieszy si z udziele
niem odpowiedzi, zwrci si do Torina.
Torin dugo waha si, zanim potrzsn gow, sprawia
jc wraenie przeraajco niepewnego.
- Nie - powiedzia w kocu. - Teoretycznie jest to mo
liwe, ale nie. Aby ten podstp si uda, musiaaby nie od
stpowa ci ani na krok. Gdyby tylko przesta by pod jej
wpywem, mgby sprbowa dowie niewanoci ma
estwa. Nie podjaby takiego ryzyka.
- Mamy nadziej, e nie podjaby takiego ryzyka - po
prawi go Kai z poczuciem, e to niewielka pociecha.
- A co z crk Levany, ksiniczk Winter? - spyta pre
zydent Vargas. - Czy brano j pod uwag?
- To jej pasierbica, nie crka - sprostowa Torin. - W ja
kim sensie mielibymy bra lunarsk ksiniczk pod uwag?

D l a c z e g o nie moglibymy zawrze sojuszu poprzez

maestwo z ni? - zapytaa krlowa Camilla. - Nie moe


by gorsza ni Levana.
Torin zaplt palce lecych na stole doni.
- Ksiniczka Winter jest crk innej kobiety, a jej oj
cem jest zwyky paacowy stranik. Nie pynie w niej kr
lewska krew.
- By moe jednak Luna uznaaby sojusz poprzez ma
estwo z ni? - zasugerowa Kai. - Nie?
Torin westchn z tak min, jakby marzy o tym, by Kai
przesta si odzywa.
- Politycznie by moe tak, ale nie zmienia to faktu, e
krlowa Levana jest w trudnej sytuacji. Musi wyj za m
i urodzi nastpc, przeduajc w ten sposb lini kr
lewsk. Nie sdz, by zgodzia si na lub swojej pasierbi
cy, dopki nie zaaranuje odpowiedniego maestwa dla
siebie.
- A nie ma nadziei - zapytaa afrykaska premier - by
Lunarzy uznali za prawowit nastpczyni tronu Luny
ksiniczk Winter?
-

B y o b y to moliwe tylko wwczas, gdyby kto ich

przekona do porzucenia ich przesdw - powiedzia Torin


- a wszyscy wiemy doskonale, jak gboko s wpisane w ich
kultur. W przeciwnym razie zawsze bd obstawali przy
wadcy z linii krlewskiej.
-

A jeli Levana nigdy nie doczeka si potomka? Co

zrobi wwczas?
Kai zawiesi spojrzenie na swoim doradcy i unis
brwi.

- Nie ma pewnoci - odrzek Torin. - Jestem przekona


ny, e w rodzinie krlewskiej jest wielu dalszych kuzynw,
ktrzy chtnie udowodniliby swoje roszczenia do tronu.
- J e l i wic Levana musi wyj za m - powiedzia re
prezentant Ameryki Poudniowej - i skonna jest wyj je
dynie za cesarza Wsplnoty, a cesarz Wsplnoty odmwi
polubienia jej, to co wtedy? Martwy punkt.
- By moe wtedy speni swoje groby - wyrazi obaw
gubernator generalny Williams.
Torin potrzsn gow.
- Gdyby chciaa wywoa wojn, to miaa ju ku temu
wiele sposobnoci.
- Wydaje si jasne - odparowa gubernator generalny e pragnie zosta cesarzow. Nie wiemy jednak, jak wygl
da jej scenariusz alternatywny, jeli nie...
-

M a m y na ten temat pewne wyobraenie - przerwa

Williamsowi prezydent Vargas grobowym gosem. - Oba


wiam si, e nie musimy ju snu domysw, czy Levana za
mierza wypowiedzie wojn Ziemi. Wedug doniesie
przekazywanych nam przez naszych informatorw wojna
jest nie tyle prawdopodobna, ile nieuchronna. - Wrd
uczestnikw konferencji rozszed si niespokojny szmer. O ile nasze informacje nie s bdne - powiedzia prezy
dent Vargas - krlowa wypowie wojn Ziemi w cigu naj
bliszych szeciu miesicy.
Kai pochyli si naprzd, bawic si konierzykiem
koszuli.
- J a k i e informacje?
-

W y g l d a na to, e krlowa Levana gromadzi armi.

W sali dao si wyczu dezorientacj.


- Oczywicie Luna od jakiego czasu ma armi - powie
dzia premier Bromstad. - Nie jest to informacja ani nowa,
ani kontrowersyjna. Nie moemy oczekiwa od Lunarw,
e nie bd utrzymywa adnych si zbrojnych, chobymy
sobie tego yczyli.
- To nie jest zwyka armia Lunarw zoona z onierzy
i cudotwrcw - oznajmi Vargas - ani nie jest to armia po
dobna do jakiegokolwiek wojska utrzymywanego przez nas
na Ziemi. Oto zdjcia uzyskane przez nasz wywiad pracu
jcy na orbicie.
Obraz twarzy prezydenta zblad. Zastpio go zamaza
ne zdjcie wygldajce na zrobione z bardzo duej odleg
oci bez dostpu wiata sonecznego. Mimo wszystko na
ziarnistym niezbyt wyranym obrazie Kai rozpozna nie
koczce si rzdy ludzi. Zmruy oczy, a na ekranie poja
wio si nastpne zdjcie, zblienie pokazujce plecy
czwrki ludzi od pasa w gr. Kai z zaskoczeniem skonsta
towa, e to nie byli ludzie. Byli zbyt szerocy w ramionach
i zbyt przygarbieni. Z trudem rozrnialne rysy twarzy wy
daway si zbyt napite. Ich plecy pokrywao co, co przy
pominao futro.
Na ekranie pojawio si kolejne zdjcie, na ktrym wi
da byo kilka tych stworze z przodu. Nie wyglday na
w peni ludzkie ani cakowicie zwierzce. Nosy i szczki
odstaway kuriozalnie od czaszek, twarze wykrzywia gry
mas. Kai widzia w ich ustach niewyrane biae punkty, kt
re przypominay ky.
- Co to za stworzenia? - zapytaa krlowa Camilla.

- Mutanty - odrzek prezydent Vargas. - Uwaamy, e


to genetycznie zmodyfikowani Lunarzy. Sdzimy, e pro
jekt ten prowadzony jest od kilkudziesiciu lat. Szacujemy
ich liczb na szeset tylko w tych koszarach, ale sdzimy,
e jest ich wicej, zapewne w rozlegej sieci tuneli pod po
wierzchni Ksiyca. Z tego, co nam wiadomo, mog ich
by tysice, dziesitki tysicy.
- Czy dysponuj zdolnociami magicznymi? - To pyta
nie zada z wahaniem reprezentant prowincji kanadyjskiej.
Zdjcie znikno, a na ekranie ponownie pojawi si
prezydent.
-

N i e wiemy. Nie widzielimy ich podczas szkolenia,

lecz wycznie stojcych w szyku lub dokonujcych wymar


szu z jaski i maszerujcych z powrotem.
- To Lunarzy - rzeka krlowa Camilla. - Jeli nie s
martwi, to maj zdolnoci magiczne.
- Nie mamy pewnoci co do tego, e zabijaj wszystkie
dzieci niewadajce magi - przerwa Torin. - Chocia przy
gldanie si tym zdjciom i snucie najbardziej fantastycz
nych domysw jest z pewnoci bardzo ekscytujce, musi
my pamita o tym, e krlowa Levana nie zaatakowaa
jeszcze Ziemi, i nie mamy dowodw na to, e te stworzenia
powoano do ycia po to, by taki atak przeprowadzi.
- A do czego innego mogyby posuy? - zdziwi si gu
bernator generalny Williams.
- Do pracy fizycznej? - rzuci Torin wyzywajco. Guber
nator generalny prychn, ale nie odpowiedzia. - Musimy
si oczywicie przygotowa na ewentualny wybuch wojny.
Jednak naszym priorytetem powinno by zawarcie sojuszu

z Lun, a nie zraanie jej do siebie paranoicznymi domysa


mi i brakiem zaufania.
- Nie - zaprotestowa Kai, opierajc brod na pici. Myl, e to idealny moment na okazanie paranoi i braku
zaufania.
Torin zmarszczy brwi z niezadowoleniem.
- Wasza Wysoko.
- W y d a j e mi si, e wszystkim umkn najbardziej oczy
wisty cel tych zdj.
Prezydent Vargas gono wypuci powietrze z puc.
- Co masz na myli?
- Mwicie, e oni prawdopodobnie budowali armi od
kilkudziesiciu lat? Doskonalc technologi wykorzysty
wan do powoywania do ycia tych... stworze?
- Na to wyglda.
- Dlaczego wic zobaczylimy je dopiero teraz? - Mach
n doni w kierunku ekranu, na ktrym chwil wczeniej
widoczne byo zdjcie lunarskiej armii. - Setki stworze
stojcych na otwartej przestrzeni, jakby nie miay nic lep
szego do roboty. Czekajcych tylko na to, by zrobiono im
zdjcie. - Kai pooy rce na stole, przygldajc si zwr
conym ku niemu twarzom. - Krlowa Levana chciaa, e
bymy zobaczyli jej armi odmiecw. Chciaa, ebymy
zwrcili na ni uwag.
-

M y l i s z , e ona nam grozi? - domylia si premier

Kamin.
Kai zamkn oczy.
- Nie. Myl, e ona grozi mnie.

ROZDZIA 27

Awiar wyldowa z oskotem przed zakadem kwarantanny.


Cinder wyskoczya przez boczne drzwi i natychmiast zato
czya si z powrotem, zakrywajc nos okciem. Ohydny
smrd rozkadajcego si misa spotgowany upaem wil
gotnego popoudnia wywraca jej wntrznoci na drug
stron. Tu przed wejciem do magazynu grupa robotw
medycznych adowaa na awiar trupy do wywiezienia. Ich
ciaa byy napuchnite i poszarzae, a kady mia na nad
garstku czerwone nacicie. Cinder odwrcia wzrok. Min
a ich i wsuna si do budynku, wstrzymujc oddech i nie
patrzc w ich stron.
Olepiajce soce zastpi pmrok. Soneczne promie
nie z trudem przesczay si przez zasonite zielonymi
pachtami okienka pod sufitem. Wczeniej pomieszczenie
byo prawie puste, teraz toczyli si w nim chorzy w kadym
wieku. Klimatyzatory wirujce pod sufitem ani nie agodziy
duszcego skwaru, ani nie rozpraszay panujcego zaduchu
mierci. Powietrze byo przesycone zapachem rozkadu.

Roboty medyczne uwijay si midzy kami, ale nie


byo ich wystarczajco duo, by mogy zaopiekowa si
wszystkimi cierpicymi.
Cinder przelizgiwaa si przejciem midzy kami,
pytko oddychajc przez zasonity rkawem nos. Dostrze
ga zielon brokatow narzut na ku Peony i podbiega
do jej ng.
- Peony!
Kiedy Peony nie zareagowaa na jej woanie, wycigna
do i pooya j na jej ramieniu. Narzuta bya mikka
i ciepa, ale lece pod ni ciao si nie poruszyo.
Cinder drcymi rkami odcigna brzeg koca.
Peony zaskomlaa, a jej saby protest przeszed Cinder
dreszczem ulgi.
- Na lito bosk, Peony. Przybiegam, gdy tylko si do
wiedziaam.
Peony spojrzaa na siostr zamglonym wzrokiem i ob
lizaa uszczce si wargi. Ciemne plamy na jej szyi za
czy ju blednc i przybiera kolor lawendy tu pod
powierzchni upiornie popielatej skry. Patrzc na Cin
der, wycigna rami spod koca i rozczapierzya palce
o pokych paznokciach i ciemnogranatowych opusz
kach.
-

W i e m , ale wszystko bdzie dobrze.

Dyszc jeszcze, Cinder odpia kiesze na boku robo


czych spodni i wycigna rkawiczk, ktra normalnie
krya jej praw do. Fiolka spoczywaa bezpiecznie w jed
nym z palcw.
- Przyniosam ci co. Czy moesz usi?

Peony niezgrabnie zwina do w pi i znw wsuna


j pod koc. Miaa szklane, puste spojrzenie. Cinder nie
usyszaa jej odpowiedzi.
- Peony?
Gdzie w gowie usyszaa piknicie. Wywietlacz poka
za jej wiadomo przychodzc od Adri, a znajomy niepo
kj, ktry zawsze jej towarzyszy, chwyci j za gardo.
Odrzucia wiadomo.
- P e o n y , posuchaj. Musisz usi. Czy moesz to dla
mnie zrobi?
- Mamo? - wyszeptaa Peony, a w kciku jej ust zacza
gromadzi si lina.
- J e s t w domu. Nie wie... e umierasz.
Adri wiedziaa. Ona rwnie otrzymaa wiadomo z za
kadu kwarantanny.
Cinder czua, e serce bije jej jak oszalae. Pochylia si
nad Peony i wsuna rk pod jej plecy.
- Chod, pomog ci.
Wyraz twarzy Peony si nie zmieni - byo to puste, tru
pie spojrzenie - ale jkna z blu, kiedy Cinder j uniosa.
- Przepraszam - powiedziaa - ale musisz to wypi.
Przeszkodzio jej kolejne piknicie, kolejna wiadomo
od Adri. Irytacja wzia gr i Cinder przerwaa poczenie
sieciowe, blokujc wszystkie wiadomoci przychodzce.
- To lekarstwo z paacu. Moe ci pomc. Rozumiesz mnie?
Staraa si mwi cicho, obawiajc si, e inni pacjenci
mog j usysze. Spojrzenie Peony nadal nic nie wyraao.
- To lekarstwo, Peony - wyszeptaa jej do ucha. - Anti
dotum.

Dziewczyna nie odpowiedziaa, a jej gowa opada na


rami Cinder. Jej ciao stao si bezwadne, a jednoczenie
lekkie jak ciao drewnianego pajacyka.
Cinder spojrzaa w jej puste oczy i poczua, e zasycha
jej w gardle. Te oczy nie patrzyy ju na ni, lecz przez ni.
- Nie... Peony, czy ty mnie syszysz? - Cinder opara cia
o Peony o siebie i odkorkowaa fiolk. - Musisz to wypi.
Przytrzymaa fiolk przy ustach Peony, ale jej przybrana
siostra nawet nie drgna. Cinder drcymi domi odchy
lia gow Peony do tyu. Zbielae wargi rozchyliy si bez
wiednie.
Cinder uspokoia do unoszc fiolk, obawiajc si
uroni choby kropl. Przyoya szko do ust Peony
i wstrzymaa oddech. Zastyga. Serce walio jej w piersiach.
Miaa wraenie, e gowa jej pknie od niewypakanych
ez. Gwatownie ni potrzsna.
- Peony, prosz.
Kiedy z ust Peony nie wydoby si ani dwik, ani naj
lejszy choby ruch powietrza, Cinder opucia fiolk.
Skrya twarz w zagbieniu szyi chorej, zagryzajc zby tak
mocno, a rozbolay j szczki. Kady oddech wypeniony
odraajcym smrodem przepala jej gardo, ale nawet teraz
wyczuwaa lady zapachu szamponu Peony, ktrego jej
przybrana siostra uywaa wiele dni wczeniej.
Zamkna fiolk w doni, delikatnie uwolnia Peony ze
swoich obj i pozwolia jej opa na poduszki. Oczy dziew
czyny byy nadal otwarte.
Cinder uderzya pici w materac. Odrobina antido
tum rozlaa si na jej kciuk. Zacisna powieki tak moc-

297

no, a ujrzaa gwiazdy, opada na koc i ukrya w nim


twarz.
- Cholera jasna! Cholera jasna! Peony!
Odchylia si do tyu, wzia gboki, urywany oddech
i spojrzaa w drobn twarz swojej przybranej siostry i jej
martwe oczy.
- Dotrzymaam sowa. Przyniosam ci lekarstwo. - Cinder z trudem powstrzymaa si od roztrzaskania fiolki, kt
r zaciskaa w doniach. -

I do tego rozmawiaam z Kaiem.

Peony, on z tob zataczy. Obieca mi, e zataczy. Nie ro


zumiesz? Nie moesz umrze. Jestem tutaj i...
Potworny bl rozsadzi jej czaszk. Chwycia si brzegu
materaca i opucia gow, pozwalajc, by opada jej na
pier. rdem blu by grny odcinek krgosupa, ale tym
razem nie odebra jej cakowicie panowania nas sob jak
wczeniej. Czua tylko nieprzyjemne gorco, jak oparzenia
soneczne od rodka.
Uczucie mino, pozostawiajc po sobie tylko tpe pul
sowanie i myl o pustym spojrzeniu Peony. Cinder uniosa
gow i zakorkowaa osabymi nagle palcami fiolk, wsu
wajc j do kieszeni. Wycigna rk i zamkna oczy Pe
ony.
Usyszaa znajomy skrzyp bienikw na brudnym beto
nie i dostrzega zbliajcego si do nich robota medyczne
go, ktry nie mia w chwytakach wody ani mokrych rczni
kw. Zatrzyma si po drugiej stronie ka Peony, otworzy
swj korpus i wysun skalpel.
Cinder signa przez ko i zacisna do w rka
wiczce na nadgarstku Peony.

- Nie - powiedziaa goniej, ni zamierzaa.


Pacjenci znajdujcy si najbliej odwrcili gowy.
Sensor androida unis si w jej stron, ale padajce
z niego wiato nie zmienio natenia.
Zodzieje. Skazacy. Uciekinierzy.
- Nie moesz tego zabra.
Android sta przed ni z pask bia twarz i z wystaj
cym z korpusu skalpelem. Na krawdzi ostrza mona byo
dostrzec kropelki zaschnitej krwi.
Robot wycign jedno z wolnych ramion i uczepi si
okcia Peony.
- Zostaem zaprogramowany...
- Nie obchodzi mnie, do czego zostae zaprogramowa
ny. Nie dostaniesz go.
Cinder wyszarpna rami Peony z uchwytu androida.
Chwytaki zostawiy gbokie szramy na skrze.
- Musz usun i zabezpieczy jej czip identyfikacyjny
- oznajmi android, ponownie sigajc przed siebie.
Cinder signa przez szeroko ka i pooya do
na sensorze androida, trzymajc go na dystans.
- Powiedziaam, e go nie dostaniesz. Zostaw j w spo
koju.
Android machn skalpelem na olep, zatapiajc jego
czubek w rkawiczce Cinder. Rozleg si dwik metalu
uderzajcego o metal. Cinder zatoczya si w ty zasko
czona. Ostrze utkwio w grubej tkaninie jej roboczych r
kawiczek.
Zagryza zby, wyrwaa skalpel z rkawiczki i wbia go
w sensor androida. Rozleg si brzk tuczonego szka.

Rozbyso te wiato. Android odjecha w ty, machajc


bezadnie metalowymi ramionami, a ukryte goniki zacz
y emitowa gone piski i komunikaty o bdach.
Cinder przetoczya si przez ko i uderzya androida
pici w gow. Run na ziemi, nie wydajc ju adnych
dwikw, cho jego ramiona nadal spazmatycznie drgay.
Cinder, dyszc ciko z emocji, rozejrzaa si wok.
Cz pacjentw w lepszym stanie usiada na kach, mru
gajc wodnistymi oczami. Robot medyczny cztery alejki od
niej porzuci swojego pacjenta i ruszy w jej stron.
Cinder wcigna powietrze. Przykucna, wetkna
do w potrzaskany sensor androida i wycigna skalpel.
Odwrcia si do Peony, spojrzaa na koce, szramy na ra
mionach i granatowe opuszki palcw zwisajcych z kraw
dzi ka. Uklka obok siostry i poprosia j o wybaczenie,
chwytajc jednoczenie jej delikatny nadgarstek.
Przecia skalpelem mikk tkank. Krew wypywajca
z rany zacza kapa na jej rkawiczk, mieszajc si z nara
stajc latami warstw brudu. Trafia na cigno, a palce Pe
ony drgny, przyprawiajc j niemal o zatrzymanie serca.
Kiedy cicie byo ju wystarczajco dugie, rozchylia ra
n kciukiem, odkrywajc jaskrawoczerwone minie. Krew.
Zbierao jej si na wymioty, ale mimo wszystko delikatnie
wsuna do rodka kocwk ostrza i wyuskaa kwadrato
wy czip.
-

T a k mi przykro - wyszeptaa, ukadajc okaleczony

nadgarstek na brzuchu Peony i wstajc.


Skrzypienie bienikw robota medycznego narastao.
- P o p i o y , popioy...

Odwrcia si w stron pozbawionego emocji, melodyj


nego gosu, w jednej rce mocno ciskajc skalpel, a w dru
giej - chronic czip Peony.
May chopiec w ssiedniej alejce skuli si, kiedy do
strzeg bro. Urwana dziecica rymowanka zawisa w po
wietrzu. Dwie sekundy pniej Cinder rozpoznaa go. By
to Chang Sunto z rynku. Syn Sachy. Jego skra byszczaa
teraz od potu, a czarne wosy przyklejone byy z jednej
strony do czaszki od leenia.
Popioy, popioy, wszyscy zginiemy.
Wszyscy wystarczajco silni, by mogli usi, patrzyli na ni.
Cinder wzia gboki wdech i podesza do Sunto. Wy
owia z kieszeni fiolk i wcisna j w jego lepk do.
- Wypij to.
Robot medyczny dojecha ju do ka, a Cinder ode
pchna go na bok. Przewrci si na ziemi jak zbity pio
nek. Wodniste oczy Sunto powiody za ni bez zrozumienia.
- Wypij to! - rozkazaa, wycigajc korek i si przytyka
jc fiolk do jego ust. Poczekaa, a jego wargi zamkn si
wok niej, i ucieka.
Kiedy wybiega na ulic, olepio j jasne soce. Od jej
awiara oddziela j kordon robotw medycznych i dwie pa
ry noszy z nieboszczykami, wic odwrcia si i pobiega
w drug stron.
Wypada zza rogu i przebiega cztery kolejne przecznice,
zanim nad gow usyszaa inny awiar. Pomruk magnesw
rezonowa z pytami chodnika, o ktre uderzay jej stopy.
- Linh Cinder - zagrzmia gos pyncy z gonikw zatrzymaj si i nie stawiaj oporu.

Zakla. Zamierzali j aresztowa?


Zatrzymaa si gwatownie i zdyszana odwrcia w stron
biaego awiara. By to pojazd policyjny obsadzony zaog an
droidw. Jak to moliwe, e dopadli j tak szybko?
- Nie ukradam tego! - krzykna, unoszc pi, w kt
rej zamknity by czip Peony. - To naley do jej rodziny,
a nie do was czy kogokolwiek innego!
Awiar opad na ziemi, nie przerywajc pracy silnikw.
Z rampy zszed android i zbliy si do Cinder, skanujc j
tym wiatem. W chwytakach trzyma taser.
Dziewczyna cofna si, potykajc o mieci zacieajce
opuszczon ulic.
- Nie zrobiam nic zego - powiedziaa, wycigajc rce
w stron androida. - Ten robot medyczny mnie zaatako
wa. Dziaaam w samoobronie.
- Linh Cinder - zaskrzeczaa maszyna mechanicznym
gosem - skontaktowa si z nami twj opiekun prawny
w zwizku z twoim bezprawnym oddaleniem si. Zamaa
niniejszym Ustaw o ochronie cyborgw i zostaa uznana
za zbiegego cyborga. Mamy rozkaz dostarczy ci - si,
jeli zajdzie taka konieczno - do twojego opiekuna praw
nego. Jeli nie bdziesz stawia oporu, informacja o tym
wykroczeniu nie trafi do twoich akt.
Cinder zmruya oczy. Krople potu spyway jej z czoa.
Przeniosa wzrok z androida stojcego przed ni na drugie
go, ktry wanie zjeda z rampy.
- Chwileczk - powiedziaa, opuszczajc rce. - Wysa
a was Adri?

ROZDZIA 28

Panujc w jadalni niezrczn cisz przerywa jedynie deli


katny stukot paeczek o porcelan i szuranie stp suby.
Jedzcych obsugiwali wycznie ludzie, co byo ustp
stwem na rzecz Levany bdcej zagorza przeciwniczk
androidw. Utrzymywaa, e obdarzanie sztucznymi myla
mi i uczuciami maszyn stworzonych przez ludzi jest wykro
czeniem przeciwko prawom natury i zasadom etycznym
wyznawanym przez jej poddanych.
Kai wiedzia jednak, e nie cierpiaa androidw tylko
dlatego, e nie moga ich omami.
Siedzia naprzeciwko krlowej i z trudem przychodzio
mu omijanie jej wzrokiem - bya jednoczenie kuszca i od
raajca. Ta zabjcza mieszanka szalenie go mczya. Torin
siedzia u jego boku, po bokach Levany siedzieli za Sybil
i drugi cudotwrca. Dwaj lunarscy stranicy stali pod ciana
mi. Kai zastanawia si, czy oni w ogle kiedykolwiek jedli.
Fotel cesarza u szczytu stou mia pozosta pusty a do
koronacji. W tamt stron Kai rwnie stara si nie patrze.

Levana zamaszystym, wielkopaskim gestem cigna


na siebie uwag wszystkich obecnych, cho chodzio jej je
dynie o yk herbaty. Odstawiajc filiank, umiechna si
i spotykaa si wzrokiem z Kaiem.
- Sybil wyjania mi, e to wasze mae wito obchodzo
ne jest kadego roku - powiedziaa agodnym, melodyjnym
gosem przywodzcym na myl koysank.
- Tak - odrzek Kai, unoszc w paeczkach krewetko
wy pieroek wonton - przypada podczas dziewitej peni
ksiyca.
-

O c h , jak uroczo, e kalendarz waszych wit opiera

si na cyklach mojej planety.


Kai chcia zadrwi ze sowa planeta w odniesieniu do
Ksiyca, ale ugryz si w jzyk.
- witujemy koniec IV wojny wiatowej.
Levana cmokna z udawanym wspczuciem.
- To jest wanie problem z istnieniem tylu niewielkich
krajw na jednym globie. Tyle wojen.
Co chlapno na talerz Kaia. Spojrza w d i zobaczy,
e nadzienie pieroka wyskoczyo ze rodka.
- Moe powinnimy by szczliwi, e doszo do wojny,
co zmusio kraje do poczenia si w unie i federacje.
- Myl, e obywatele na tym nie ucierpieli - powiedzia
a Levana.
Kaiowi krew uderzya do gowy. W IV wojnie wiato
wej zgino wiele milionw ludzi. Doszo do zniszczenia
caych cywilizacji, dziesitki miast, wcznie z oryginal
nym Pekinem, zrwnano z ziemi. Ogromne iloci zaso
bw naturalnych zniszczono broni chemiczn i nuklear-

n. Tak, nie mia wtpliwoci, e obywatele na tym odro


bin ucierpieli.
- Herbaty, Wasza Wysoko? - zapyta Torin.
Kai drgn. Uwiadomi sobie, e trzyma paeczki jak
narzdzie zbrodni.
Zdawi przeklestwo i odchyli si w ty, pozwalajc
subie napeni swoj filiank.
- Z pewnoci wojnie zawdziczamy Traktat z Bremy,
ktry okaza si tak korzystny dla wszystkich krajw Unii
Ziemskiej. Mamy oczywicie nadziej, e na traktacie
wkrtce pojawi si rwnie twj podpis, Wasza Wysoko.
Krlowa zacisna usta.
- Doprawdy? Korzyci pynce z traktatu omawiane s
szczegowo w waszych podrcznikach historii. Nie mog
jednak pozby si wraenia, e Luna - jeden kraj wada
ny przez jeden rzd - jest rozwizaniem bliszym ideao
wi. Sprawiedliwym i korzystnym dla wszystkich miesz
kacw.
- Zakadajc oczywicie, e rzd jest sprawiedliwy.
W oczach krlowej migna pogarda, ale natychmiast jej
miejsce zaj czarujcy umiech.
- To jest oczywiste w przypadku Luny, czego dowodz
setki lat bez choby jednego powstania. Nie odnotowano
najmniejszych protestw. Nasza literatura historyczna nie
pozostawia co do tego wtpliwoci.
Szokujce". Kai ju mia zripostowa, gdy poczu na
sobie cikie spojrzenie Torina.
-

K a d y wadca marzyby o pozostawieniu po sobie ta

kiego wiadectwa - uprzejmie skomentowa Torin.

Pojawia si suba, ktra byskawicznie zebraa talerze


z pierwszym daniem, zastpujc je srebrnymi tacami na
krytymi kopulastymi przykrywami.
- Mojej krlowej w rwnej mierze zaley na zawarciu
przymierza midzy Lun a Ziemi jak wam - powiedziaa
Sybil. - Wielka szkoda, e do porozumienia nie doszo za
czasw rzdw twojego ojca, ale mamy nadziej, e ty, Wa
sza Wysoko, okaesz si nam bardziej przychylny i skon
ny do spenienia naszych oczekiwa.
Kai z trudem rozluni chwyt, na wypadek gdyby przy
padkowo rzuci si przez st i wetkn paeczk w oko
wiedmy. Jego ojciec ucieka si do wszelkich moliwych
sposobw, by zawrze przymierze z Lun, z wyjtkiem te
go, na co nie mg si zgodzi. Jednej rzeczy, ktra - by te
go pewien - oznaczaaby koniec wolnoci jego poddanych.
Maestwa z krlow Levan.
Nikt nie zaprotestowa jednak przeciwko uwagom Sy
bil. Nawet on sam. Nie mg wyrzuci z pamici obrazu
z dzisiejszego spotkania. Armii zwierzcych lunarskich mu
tantw czekajcych na rozkaz.
Zmrozio go nie tylko to, co zobaczy, lecz take to,
czego nie zobaczy, a co mg sobie wyobrazi. Jeli mia
racj, Levana wystawia swoj armi na pokaz - jako gro
b. Wiedzia jednak, e nie oddaaby z tak atwoci swo
jej rki.
Co jeszcze ukrywaa?
Czy by zdecydowany podj ryzyko zdobycia tej wie
dzy?
Maestwo. Wojna. Maestwo. Wojna.

Sucy jednoczenie unieli z tac srebrne pokrywy,


spod ktrych buchny kby pary pachncej czosnkiem
i olejem sezamowym.
Kai wymamrota przez rami podzikowanie do suce
go, ale jego sowa przerwa okrzyk krlowej. Gwatownie od
suna krzeso od stou. Nki mebla zaszuray po pododze.
Zdumiony Kai spojrza za Levan na jej talerz. Zamiast
cienko pokrojonej poldwicy woowej i makaronu ryowe
go na talerzu spoczywao kieszonkowe lusterko w bysz
czcej, srebrzystobiaej oprawie.
- J a k miesz? - Levana zwrcia ponce oczy na su
c, ktra przyniosa jej talerz - kobiet w rednim wieku
o cienkich siwych wosach.
Suca cofna si, potykajc o wasne nogi, z oczami
okrgymi jak lece na talerzu lusterko.
Levana wstaa tak szybko, e jej krzeso przewrcio si
z oskotem na podog. Wszyscy obecni rwnie wstali przy
akompaniamencie ng krzese szurajcych po pododze.
-

M w , ty odraajca Ziemianko! J a k miesz mnie ob

raa?
Suca bez sowa potrzsna gow.
- W a s z a Wysoko... - zacz Kai.
-Sybil!
- Moja pani.
- Ta kobieta okazaa brak szacunku. Nie zamierzam te
go tolerowa.
-

W a s z a Wysoko! - powiedzia Torin. - Prosz, uspo

kj si. Nie wiemy, czy t kobiet naley obarczy win.


Nie moemy pochopnie wyciga wnioskw.

A zatem jej los stanie si nauczk dla innych - sykn

a Sybil chodno - a prawdziwy winowajca bdzie cierpia


katusze wyrzutw sumienia, ktre czsto okazuj si znacz
nie gorsz kar.
- Nasz system prawny nie dziaa w ten sposb - zapro
testowa Torin, czerwieniejc na twarzy. - Dopki przeby
wasz na terenie Wsplnoty, musisz przestrzega naszych
praw.
- Nie zamierzam stosowa si do waszych praw, dopki
pozwalaj, by kwito nieposuszestwo - warkna Levana.
- Sybil!
Sybil obesza przewrcone krzeso krlowej. Suca
cofaa si, kaniajc si gboko i mamroczc przeprosiny.
Pprzytomnie bagaa o lito i niemal tracia zmysy.
-

P r z e s t a ! Zostaw j w spokoju! - krzykn Kai, po

spiesznie ruszajc w stron sucej.


Sybil chwycia n ze stou i wrczya go kobiecie rcz
k w jej stron. Ta, paczc i jczc, wzia od niej n.
Kai otworzy usta. Z odraz i fascynacj jednoczenie
przyglda si, jak suca odwrcia n ostrzem do siebie,
chwytajc rczk obiema rkami.
Z piknej twarzy Sybil nie spywa umiech.
Drce donie sucej powoli uniosy n, a lnice
ostrze skierowao si ku kcikowi jej oka.
- Nie - zaskomlaa. - Prosz.
Dreszcz przebieg cae ciao Kaia, gdy zorientowa si,
do czego Sybil zamierza zmusi kobiet. Z bijcym sercem
rozoy ramiona.
- Ja to zrobiem!

W pokoju zapada cisza przerywana tylko szlochem nie


szczsnej kobiety.
Wszyscy spojrzeli na Kaia. Krlowa, Torin, suca z nie
wielkim zadrapaniem na powiece, nadal trzymajca w r
kach n.
- J a t o zrobiem - powtrzy.
Popatrzy na Sybil, ktrej twarz nie wyraaa niczego,
a pniej na krlow Levan.
Krlowa podpara si pod boki zacinitymi piciami,
obrzucajc go wciekym spojrzeniem ciemnych oczu. Jej
skra skrzya si gniewem. Ze swoim chrapliwym odde
chem i szyderczo wykrzywionymi ustami przez krtk,
ulotn chwil bya naprawd szkaradna.
Kai przecign suchym jzykiem po podniebieniu.
- Kazaem subie kuchennej pooy to lusterko na two
jej tacy. - Przycisn rce do bokw, eby opanowa ich dre
nie. - To mia by tylko niewinny art. Rozumiem teraz, e
podjem t decyzj pochopnie, nie biorc pod uwag rnic
kulturowych. Mog jedynie przeprosi i prosi o wybacze
nie. - Spojrza na Levan. - Jeli jednak nie potrafisz wyba
czy, to przynajmniej skieruj ostrze swojego gniewu na mnie,
a nie na niewinn suc, ktra nie miaa pojcia, e pod po
kryw znajduje si lusterko. Kara powinna spa na mnie.
Sdzi, e napicie signo zenitu ju przy przystaw
kach, ale teraz odbierao dech w piersiach.
Levana rozwaaa wszelkie dostpne moliwoci, gdy
jej oddech sta si bardziej miarowy. Nie uwierzya mu byo to oczywiste kamstwo i wiedzieli o tym wszyscy obec
ni. Ksi przyzna si jednak do winy.

Rozlunia donie, rozpocierajc palce na materiale su


kienki.
- Uwolnij suc.
Energia skierowana na kobiet ulega rozproszeniu. Kai
poczu zmian napicia bony bbenkowej w uszach, jakby
zmienio si cinienie w pokoju.
N z brzkiem upad na podog, a kobieta zatoczya
si w ty, upadajc na cian. Drcymi domi zakrya
oczy, twarz i osonia gow.
- Dzikuj za szczero, Wasza Wysoko - powiedzia
a Levana pustym gosem bez wyrazu. - Twoje przeprosiny
zostay przyjte.
Paczc kobiet wyprowadzono z jadalni. Torin sign
przez st, podnis srebrn kopu i nakry tac z luster
kiem.
- Prosz przynie naszemu najznamienitszemu gocio
wi jej danie.
- To nie bdzie konieczne - powiedziaa Levana. - Stra
ciam apetyt.
- W a s z a Wysoko... - zacz Torin.
-

O d d a l si do moich komnat - oznajmia krlowa.

Nadal mierzya Kaia wciekym spojrzeniem, ale jej oczy


byy ju zimne i wyrachowane, a on nie mg odwrci
wzroku. - Tego wieczoru dowiedziaam si wielu cieka
wych rzeczy na twj temat, mj mody ksi. Mam na
dziej, e ty rwnie dowiedziae si czego o mnie.
- Ze przedkadasz rzdy strachu nad rzdy sprawiedli
woci? Tak mi przykro, Wasza Wysoko, obawiam si, e
to wiedziaem ju wczeniej.

- Nie, nie o to mi chodzio. Mam nadziej, e zauway


e, e wiem, kiedy si wycofa. - Umiechna si, a jej
uroda powrcia z ca moc. - Jeli tego wanie trzeba, by
wygra wojn.
Wyfruna z pokoju jak pirko, jakby nic si nie zdarzy
o, a jej dwr pody za ni. Dopiero kiedy tupot ng
stranikw ucich w korytarzu, Kai opad na najblisze
krzeso i zwiesi gow midzy nogami. Mia mdoci i dra
na caym ciele.
Usysza, e kto podnosi krzeso. Obok niego z ci
kim westchnieniem usiad Torin.
- Musimy si dowiedzie, kto sta za t histori z lu
sterkiem. Jeli to kto ze suby, to powinien zosta za
wieszony w obowizkach na czas pobytu krlowej w pa
acu.
Kai unis gow na tyle, by zerkn ponad krawdzi
stou na srebrn kopu grujc nad blatem przed opusz
czonym krzesem krlowej. Wzi gboki oddech, sign
do przodu i odsoni lusterko, a potem uj jego wsk
rczk. Bya gadka jak szko, ale rozbysa jak diamenty,
gdy obrci j w pmroku. Tylko raz w yciu widzia mate
ria podobny do tego. Na statku kosmicznym.
Skierowa lusterko powierzchni refleksyjn w stron
Torina i zdegustowany potrzsn gow.
- Zagadka rozwizana - westchn i obrci lusterko, by
jego doradca mg zobaczy dziwne lunarskie runy wygra
werowane na tylnej powierzchni oprawy.
Torin otworzy szeroko oczy ze zdumienia.
- Chciaa ci przetestowa.

Kai opar lusterko o blat stou. Potar czoo drcymi


jeszcze palcami.
-

W a s z a Wysoko. - W drzwiach pomieszczenia stan

posaniec i stukn obcasami. - Mam piln wiadomo od


ministra bezpieczestwa i zdrowia publicznego.
Kai przekrzywi gow i spojrza na posaca zza zasony
wosw.
- Nie mg wysa wiadomoci sieci? - zdziwi si, si
gajc woln rk do paska, zanim przypomnia sobie, e
Levana zayczya sobie, by uczestnicy obiadu pozostawili
za drzwiami jadalni przenone ekrany. Burkn co niezro
zumiale i usiad. - Co to za wiadomo?
Posaniec z roziskrzonym wzrokiem wszed do jadalni.
-

W zakadzie kwarantanny dzielnicy 2 9 . doszo do za

kcenia porzdku. Niezidentyfikowana osoba zaatakowa


a dwa roboty medyczne, obezwadnia jednego z nich,
a nastpnie ucieka.
Kai spochmurnia i wsta.
- Pacjent?
- Nie ma pewnoci. Jedynym androidem, ktry mgby
udostpni nagrania wideo dobrej jakoci, by ten, ktry
zosta unieszkodliwiony przez napastnika. Drugi android
nagra zdarzenia ze zbyt duej odlegoci i do tego zareje
strowa jedynie plecy napastnika. Nie bylimy w stanie do
kona jednoznacznej identyfikacji. Sprawca nie wydawa
si jednak chory.
- Wszyscy w zakadzie kwarantanny s chorzy.
Posaniec zawaha si przez chwil.
Kai chwyci oparcie krzesa.

- Musimy go znale. Jeli jest chory...


-

To prawdopodobnie kobieta, Wasza Wysoko. Jest

co jeszcze. Na nagraniach, ktre mamy, wida, jak rozma


wia z innym pacjentem, kilka chwil po tym, jak zaatakowa
a pierwszego androida medycznego. To dzieciak, nazywa
si Chang Sunto. Przyjto go do orodka kwarantanny
w drugim stadium letumosis.
-I ?
Posaniec odchrzkn.
-

W y g l d a na to, e wraca do zdrowia.

- Po ataku?
- Nie, Wasza Wysoko. Choroba zacza si cofa.

ROZDZIA 29

Cinder zatrzasna drzwi do mieszkania i wesza do poko


ju dziennego. Adri siedziaa sztywno obok paleniska i pa
trzya na adoptowanego cyborga ze zoci w oczach.
Dziewczyna zacisna pici.
- J a k miesz nasya na mnie policj, jakbym bya po
spolitym przestpc? Nie przyszo ci do gowy, e moe
wanie jestem zajta?
- Chodzi ci o to, e omielam si traktowa ci jak zwy
kego cyborga? - Adri zoya rce na kolanach. - Jeste tyl
ko cyborgiem, ponadto zgodnie z prawem sprawuj nad
tob opiek. Moim obowizkiem jest dbanie o to, by nie
stanowia zagroenia dla bezpieczestwa publicznego. Wy
dawao si jasne, e naduya przywilejw, ktre zagwa
rantowaam ci w przeszoci.
- J a k i c h przywilejw?
- Zawsze pozostawiaam ci, Cinder, swobod porusza
nia si i dziaania zgodnie z wasnym widzimisi. Uwiado
miam sobie jednak, e nie przestrzegasz ogranicze i nie

bierzesz na siebie odpowiedzialnoci, ktr pociga za so


b taka swoboda.
Cinder zmarszczya brwi i cofna si o krok. Przez ca
drog do domu przygotowywaa sobie w gowie gniewn
przemow i nie bya przygotowana na przejcie inicjatywy
przez Adri.
- Chodzi ci o to, e nie odpowiedziaam na kilka wiado
moci?
Adri podniosa gow.
- Co robia dzi w paacu?
Cinder zadraa.
- W paacu?
Adri spokojnie uniosa brwi.
- Kazaa ledzi mj identyfikator?
- T w o j e zachowanie uzasadniao podjcie takich rod
kw ostronoci.
- Nic nie zrobiam
- Nie odpowiedziaa na moje pytanie.
Wczyy si wewntrzne systemy ostrzegawcze Cinder.
Wzrasta poziom adrenaliny. Ze wistem wcigna powie
trze.
- D o c z y a m do grupy demonstrantw, jasne? Chyba
nie jest to przestpstwo?
- Miaam wraenie, e jeste w piwnicy i pracujesz, bo
tym wanie powinna si zajmowa. Wymykanie si z do
mu bez pozwolenia, bez poinformowania mnie nawet
o tym, by wzi udzia w bezsensownym przemarszu, i to
wanie wtedy, gdy Peony... - Gos Adri si zaama, spuci
a wzrok. Opanowaa si, ale podja przerwany wtek

gosem stumionym od emocji. - Wedug dzisiejszych reje


strw zamwia awiar i pojechaa na przedmiecia do sta
rej dzielnicy magazynowej. Jestem pewna, e prbowaa
uciec.
- Uciec? Nie. Tam jest... Tam wanie... - Zawahaa si.
- W tamtej okolicy znajduje si skad starych czci. Poje
chaam po czci.
- Czyby? Powiedz mi zatem, prosz, skd wzia pie
nidze na awiar?
Cinder przygryza wargi i wbia wzrok w podog.
- Nie bd tego tolerowa - powiedziaa Adri. - Nie
bd tolerowa takiego zachowania z twojej strony.
Cinder usyszaa szuranie w przedpokoju. Zerkna za
drzwi i zobaczya Pearl wygldajc ze swojej sypialni, kt
r sprowadzi podniesiony gos matki. Odwrcia si po
nownie do Adri.
- Po wszystkim, co dla ciebie zrobiam - cigna Adri
- po wszystkich ofiarach, ktre dla ciebie poniosam, masz
czelno mnie okrada.
Cinder achna si.
- Nie okradam ci.
-

N i e ? - Zacinite palce Adri pobielay. - Mogam

przeoczy, Cinder, kilka uniww wydanych na awiar, ale


powiedz mi, skd wzia 6 0 0 uniww, by zapaci za swo
j... - jej wzrok pad na buty Cinder, a usta wykrzywiy si
szyderczo - ...now koczyn? Czy zaprzeczysz, e te pie
nidze przeznaczone byy na czynsz, jedzenie i inne domo
we wydatki?
Cinder zdrtwiaa.

- Przeszukaam pami Iko. 6 0 0 uniww w cigu zaled


wie jednego tygodnia, nie wspominajc o zabawianiu si
perami, ktre Garan da mi na nasz rocznic. Robi mi si
niedobrze na myl o tym, co jeszcze moga przede mn
ukry.
Cinder przycisna drce pici do ud, cieszc si, e
nigdy nie powiedziaa Iko o tym, e jest Lunark.
- T o nie byo...
- Nie mam ochoty tego sucha. - Adri wyda wargi. Gdyby cay dzie nie wczya si po miecie, wiedziaa
by - zacza mwi podniesionym gosem, jakby tylko
wcieko moga powstrzyma napywajce zy - e musz
pokry koszty pogrzebu. Za 6 0 0 uniww bd moga kupi
mojej crce eleganck tablic nagrobn i zamierzam odzy
ska te pienidze. Sprzedamy cz rzeczy osobistych, by
mc sobie na to pozwoli, a od ciebie oczekuj, e we
miesz na siebie swoj cz wydatkw.
Cinder uchwycia si klamki. Chciaa powiedzie Adri,
e nawet najbardziej elegancka tablica nie przywrci Peony
ycia, ale zabrako jej siy. Zamkna oczy i opara si czo
em o chodn drewnian framug.
- Nie stj tam tak, udajc, e wiesz, przez co przecho
dz. Nie jeste czci tej rodziny. Nie jeste ju nawet
czowiekiem.
- J e s t e m czowiekiem - powiedziaa Cinder cicho i bez
gniewu.
Chciaa ju tylko, by Adri zamilka, by ona moga wrci
do swojego pokoju i w samotnoci pogry si w mylach
o Peony. O antidotum. O ucieczce.

- Nie, Cinder. Ludzie pacz.


Cinder skulia si i obja rkami w obronnym ge
cie.
- Dalej. Uro chocia jedn z za swoj ma siostr. Ja
wypakaam ju tego wieczoru wszystkie zy, wic dlaczego
nie pomoesz mi dwiga tego brzemienia?
- To nieuczciwe.
- Nieuczciwe? - warkna Adri. - Nieuczciwe jest to, e
ty nadal yjesz, a ona ju nie. To jest nieuczciwe! Powinna
zgin w tym wypadku. Powinni pozwoli ci umrze i zo
stawi moj rodzin w spokoju!
Cinder tupna nog.
- Przesta mnie oskara! Nie prosiam o to, by pozwo
lono mi y. Nie prosiam o to, by kto mnie przygarn.
Nie prosiam o to, by zrobiono ze mnie cyborga. To nie
moja wina! Nie ponosz te winy za mier Peony. Ani Garana. Nie przywlokam tu tej zarazy, nie...
Urwaa, gdy przypomniaa sobie sowa doktora Erlanda.
Chorob przywlekli na ziemi Lunarzy. To oni ponosili wi
n. Lunarzy.
- Zawiesia si czy co?
Cinder odsuna od siebie t niepokojc myl i spoj
rzaa na Pearl, po czym odwrcia si do Adri.
- Mog odzyska te pienidze - powiedziaa. - Wystar
czy na to, by kupi Peony najpikniejsz tablic albo nawet
prawdziwy nagrobek.
- Za pno. Udowodnia, e nie ma dla ciebie miejsca
w tej rodzinie. Dowioda, e nie mona ci ufa. - Adri wy
gadzia spdnic na kolanach. - Postanowiam, e w ra-

mach kary za zodziejstwo i prb ucieczki tego popou


dnia nie otrzymasz mojej zgody na udzia w tegorocznym
balu.
Cinder zdawia pusty miech. Czy Adri uwaaa j za
idiotk?
- Do odwoania - cigna Adri - bdziesz moga w ci
gu tygodnia oddala si najwyej do swojej piwnicy, a pod
czas festiwalu bdziesz moga pj tylko na swj stragan,
by zacz spaca sum, ktr mi ukrada.
Cinder wbia paznokcie w uda, zbyt rozwcieczona, by
si kci. Czua drenie kadego nerwu, kadego minia,
kadego obwodu.
- Oddasz mi rwnie swoj stop.
Dziewczyna drgna gwatownie.
- Sucham?
- Myl, e to uczciwe rozwizanie. W kocu kupia j
za moje pienidze, a zatem mog ni rozporzdza, jak mi
si podoba. W niektrych kulturach ucito by ci rk, Cin
der. Uznaj si za szczciar.
- A l e to moja stopa!
- Bdziesz zatem musiaa poradzi sobie bez niej, do
pki nie znajdziesz taszego zamiennika. - Spojrzaa na
stopy Cinder z pogard. - Nie jeste czowiekiem, Cinder.
Najwysza pora, eby to do ciebie dotaro.
Cinder zacisna zby, prbujc znale cit ripost.
Z prawnego punktu widzenia pienidze naleay jednak do
Adri. Z prawnego punktu widzenia sama Cinder naleaa
do Adri. Nie miaa adnych praw i adnej osobistej wasno
ci. Bya tylko cyborgiem.

M o e s z odej - zezwolia Adri, obrzucajc spojrze

niem pusty gzyms nad kominkiem. - Nie zapomnij tylko


zostawi swojej stopy w korytarzu, zanim pooysz si spa.
Z zacinitymi piciami Cinder wycofaa si na kory
tarz. Pearl rozpaszczya si na cianie, patrzc na przybra
n siostr z odraz. Na policzkach zastygy jej zy.
- Poczekaj! Jeszcze jedno.
Zamara.
-

Z a u w a y s z zapewne, e zaczam ju sprzedawa

cz niepotrzebnych przedmiotw. Wadliwe czci, ktre


uznano za bezwartociowe, zoyam w twoim pokoju. Mo
e ci si do czego przydadz.
Kiedy byo ju jasne, e Adri skoczya, Cinder wybiega
na korytarz, nie odwracajc si wicej. Ogarna j fala
gniewu. Pragna niczym trba powietrzna spustoszy cae
mieszkanie, ale cichy gos w jej gowie uspokoi j. Tylko te
go wanie by chciaa. Adri szukaa pretekstu, by kaza j
aresztowa i pozby si jej raz na zawsze.
Cinder potrzebowaa jedynie czasu. Jeszcze tydzie,
najwyej dwa i samochd bdzie gotowy.
Wtedy naprawd zostanie zbiegym cyborgiem, ale tym
razem Adri nie zdoa jej namierzy.
Wpada do swojej sypialni i zatrzasna drzwi za sob.
Rozpalona opara si o nie, prbujc wyrwna oddech.
Zacisna powieki. Jeszcze tydzie. Jeszcze tylko tydzie
Kiedy jej oddech si uspokoi, a ostrzegawcze napisy na
wywietlaczu znikny, Cinder otworzya oczy. W jej poko
ju jak zawsze panowa baagan. Stare narzdzia i czci
poniewieray si na zaplamionych smarem kocach su-

cych jej za ko, ale od razu wyowia wzrokiem nowe ele


menty.
Poczua gwatowny ucisk w odku.
Uklka przy stercie bezwartociowych czci, ktre zo
stawia dla niej Adri. Zuyte bieniki, w ktrych peno byo
kamykw i mieci. Przestarzay wentylator ze skrzywion
opatk. Dwa aluminiowe ramiona. Na nadgarstku jedne
go z nich nadal zawizana bya aksamitna wstka Peony.
Cinder zacisna zby i zacza gorczkowo przeszuki
wa lec na ziemi stert. Ostronie. Jedna cz po dru
giej. Rce jej dray przy kadej poharatanej rubce. Ka
dym odamku stopionego plastiku. Potrzsna gow, ci
cho modlc si o to, by udao jej si znale to, czego szu
kaa.
W kocu znalaza.
Zachysna si ze szczcia, pada na kolana i przycis
na do piersi bezcenny mikroprocesor osobowoci Iko.

KSIGA CZWARTA
Kiedy Kopciuszek zbiega ze scho
dw, lewy pantofelek zsun si z jej
stopy.

ROZDZIA 30

Cinder usiada na swoim straganie, opara brod na do


niach i zapatrzya si w ogromny ekran widoczny po dru
giej stronie zatoczonej ulicy. W otaczajcym j chaosie nie
syszaa sw reportera, ale nie musiaa - opisywa Festiwal
Pokoju, w ktrego samym rodku tkwia wanie w tym
momencie. Wygldao na to, e reporter bawi si znacznie
lepiej ni ona - entuzjastycznie wskazywa przepywajcych
sprzedawcw ywnoci, onglerw, akrobatw na miniatu
rowych platformach i ogon przepywajcego latawca smo
ka szczcia. Sdzc z wrzawy, reporter znajdowa si zale
dwie przecznic od jej straganu, gdzie tego dnia odbywaa
si wikszo uroczystoci. Byo tam znacznie weselej ni
na uliczce handlowej, ale Cinder cieszya si, e przynaj
mniej moe siedzie w cieniu.
Dzie byby bardzo owocny w porwnaniu z normalnymi
dniami handlowymi - mnstwo klientw szukao po okazyj
nych cenach zepsutych przenonych ekranw albo czci do
androidw - ale bya zmuszona odesa ich wszystkich

z kwitkiem. Nie zamierzaa przyjmowa ju w Nowym Peki


nie adnych nowych zlece. W ogle by jej tu nie byo, gdy
by Adri nie zmusia jej do przyjcia na targ, wysadzajc j
z awiara, kiedy ona i Pearl poszy zapolowa na ostatnie po
trzebne przed balem drobiazgi. Cinder podejrzewaa, e Ad
ri chciaa jedynie nasyci wzrok widokiem kulejcej dziew
czyny bez nogi, na ktr gapili si wszyscy przechodnie.
Nie moga powiedzie swojej przybranej matce, e Linh
Cinder, sawny mechanik, nie zamierzaa ju wiadczy tu
wicej adnych usug.
Nie moga bowiem powiedzie Adri, e wyjeda.
Westchna, zdmuchujc z twarzy zabkany kosmyk.
Upa by koszmarny. Skra Cinder lepia si od potu, a ko
szula przykleia si jej do plecw. W poczeniu z chmura
mi kbicymi si na horyzoncie zwiastowao to deszcz.
Ulewny deszcz.
Nie byy to idealne warunki do jazdy samochodem.
Nie mogo to jednak powstrzyma Cinder. Za dwana
cie godzin od miasta bdzie j dzielio wiele kilometrw
i z kad godzin ta odlego bdzie rosa. W tym tygo
dniu kadego wieczoru po tym, jak Adri i Pearl zasny, wy
mykaa si do garau, kutykajc na samodzielnie skleco
nych kulach, by popracowa nad samochodem. Tej nocy
po raz pierwszy udao jej si odpali silnik.
No c, moe to za due sowo. Silnik zaparska i wy
rzuci z ukadu wydechowego trujce spaliny, od ktrych
dostaa napadu nieopanowanego kaszlu. Wydaa prawie
poow pienidzy z funduszu badawczego, ktre doktor
Erland przela jej na konto, na wielki kanister benzyny, kt-

ry - jeli dopisze jej szczcie - pozwoli jej dojecha przy


najmniej do nastpnej prowincji. Wiedziaa, e droga, kt
ra miaa doprowadzi j jak najdalej od Nowego Pekinu,
bdzie wyboista. I mierdzca.
Poprowadzi j jednak ku wolnoci.
Nie - poprowadzi je ku wolnoci. J , czip osobowoci
Iko i czip identyfikacyjny Peony. Uciekn razem, tak jak
obiecaa.
Cho wiedziaa, e nie zdoa przywrci ycia Peony,
miaa nadziej, e pewnego dnia znajdzie przynajmniej no
we ciao dla Iko. Moe skorup jakiego innego androida,
moe nawet straniczk o groteskowo idealnych kobiecych
ksztatach. Bya pewna, e Iko spodobaby si ten pomys.
Obraz na ekranie si zmieni. Wywietlano teraz infor
macj, ktra staa si w tym tygodniu prawdziwym hitem.
Chang Sunto, cudowne dziecko. Ten, ktry przey letumosis. Na temat jego niewiarygodnego ozdrowienia prze
prowadzono ju z nim setki wywiadw i za kadym razem
w silikonowym sercu Cinder rozpalaa si ciepa iskra.
Na ekranach odtwarzano rwnie czsto nagranie jej
szalonej ucieczki z zakadu kwarantanny, ale nigdy nie by
o wida jej twarzy, a Adri bya zbyt zajta - balem i pogrze
bem, na ktry Cinder nie zaproszono - by zda sobie spra
w z tego, e tajemnicza dziewczyna mieszkaa pod jej da
chem. Moliwe te, i Adri obdarzaa j tak znikom uwa
g, e tak czy inaczej by jej nie rozpoznaa.
Kryo wiele plotek o dziewczynie i cudownym ozdrowieniu Sunto. Cho niektrzy przebkiwali co o antidotum,
nikt nawet nie zbliy si do prawdy. Chopiec znajdowa si

teraz pod obserwacj paacowego zespou badawczego, co


oznaczao, e doktor Erland dosta nowego krlika do
wiadczalnego do zabawy. Cinder miaa nadziej, e to wy
starczy, zwaszcza e jej udzia w badaniach by ju zamk
nitym rozdziaem. Nie miaa serca powiedzie tego leka
rzowi i kadego dnia, gdy widziaa na koncie nowy przelew,
dopadao j poczucie winy. Doktor Erland dotrzyma sowa
- zaoy jej konto powizane z jej czipem identyfikacyj
nym i tylko Cinder, nie Adri, miaa do niego dostp. Prawie
codziennie przelewa jej pienidze z funduszu bada i roz
woju. Na razie nie prosi o nic w zamian. Przesya jej wia
domoci tylko po to, by da jej zna, e nadal korzysta
z prbek jej krwi, i by przypomnie jej, by nie waya si
pokazywa w paacu, dopki krlowa nie wyjedzie.
Cinder spochmurniaa i podrapaa si po policzku. Dok
tor Erland nigdy nie mia okazji wyjani jej, dlaczego uwa
a j za tak niezwyk, skoro on rwnie by odporny na
letumosis. To pytanie stale towarzyszyo jej gdzie z tyu
gowy, ale nie byo rwnie natarczywe jak ch ucieczki.
Niektre zagadki musiay pozosta nierozwizane.
Cinder przysuna do siebie skrzynk z narzdziami
i zacza w niej czego szuka, gwnie po to, by zaj
czym rce. Nuda ostatnich piciu dni skaniaa j do kompulsywnego ukadania w pedantycznym porzdku wszyst
kich rubek. Teraz zabraa si do ich przeliczania, tworzc
w gowie cyfrow baz danych.
Po drugiej stronie jej stou roboczego pojawia si nagle
dziewczynka, ktrej jedwabicie czarne woski zwizane
byy w dwa pdzelki nad uszami.

B a r d z o przepraszam - powiedziaa, przesuwajc po

blacie przenony ekran - czy moesz to naprawi?


Cinder przeniosa znudzone spojrzenie z dziecka na
ekran. By na tyle may, e zmieciby si w jej doni. Pokry
waa go byszczca rowa obudowa. Mechanik westchn
a, podniosa ekran i obrcia go w doniach. Nacisna
wcznik, ale na monitorze pojawiy si jakie niezrozumia
e znaki. Skrzywia usta i dwukrotnie uderzya rogiem urz
dzenia w st. Dziewczynka odskoczya.
Jeszcze raz sprbowaa z wcznikiem. Ekran rozbysn
powitaniem.
- Sprbuj teraz - polecia, rzucajc dziecku urzdzenie,
a ono, potykajc si o wasne nogi, rzucio si je apa.
Oczy dziewczynki rozbysy. Pokazaa w umiechu dwie
szpary po brakujcych zbach mlecznych i wtopia si
w tum.
Cinder zgarbia si i opara brod na doniach, po raz ty
siczny aujc, e Iko tkwi uwiziona w niewielkim skraw
ku metalu. Wymieniayby teraz arciki na temat spoco
nych, czerwonych twarzy handlarzy, wachlujcych si pod
okapami swoich budek. Rozmawiayby o wszystkich tych
miejscach, ktre pewnego dnia miay nadziej zobaczy Tad Mahal, Morze rdziemne, transatlantycka magne
tyczna napowietrzna linia kolejowa. Iko marzya o tym, e
by pojecha na zakupy do Parya.
Cinder wstrzsn dreszcz. Ukrya twarz w zgiciu ra
mienia. Jak dugo jeszcze te bolesne wspomnienia bd si
za ni cign?
- Czy wszystko w porzdku?

Podskoczya i spojrzaa w gr. Kai opiera si o naro


nik jej budki, jedn rk napierajc na prowadnic drzwi,
a drug chowajc za sob. Znw mia na sobie swj kamu
fla - szar bluz, ktrej kaptur nacign na gow - ale
nawet w tym upiornym upale wydawa si idealnie pano
wa nad sob. Potargane wosy, soce wiecce tu nad je
go gow - Cinder poczua w sercu wybuch radoci, ktry
szybko zdawia.
Nie prbowaa wsta, ale pwiadomie obcigna no
gawk spodni, pragnc ukry jak najwicej kabli i po raz
kolejny mylc z rozczuleniem o cienkim obrusie, ktry
skry jej kostk przed wzrokiem Kaia.
- W a s z a Wysoko.
- No c, nie chciabym ci poucza, jak masz prowa
dzi interesy ani nic w tym stylu - powiedzia - ale czy my
laa moe o pobieraniu opat od klientw?
Cinder miaa wraenie, e na moment si zawiesia, za
nim dotaro do niej, e ksi mwi o dziewczynce, ktrej
urzdzenie naprawia przed chwil. Odchrzkna i rozej
rzaa si wok. Dziewczynka siedziaa na chodniku z su
kienk podcignit powyej kolan, nucc do muzyki wy
dobywajcej si z niewielkich gonikw. W obie strony
pyny strumienie kupujcych wymachujcych torbami
i pogryzajcych jajka na twardo ugotowane w herbacie i so
sie sojowym. Spoceni sklepikarze byli zaabsorbowani swo
imi sprawami i nikt nie zwraca na nich najmniejszej uwagi.
- Nie chciaabym ci poucza, jak by ksiciem, ale czy
nie powiniene przechadza si w eskorcie jakiego stra
nika?

- Stranika? Kto chciaby skrzywdzi takiego czarujce


go kolesia jak ja?
Spojrzaa na niego zdumiona, a on umiechn si
i machn jej przed oczami nadgarstkiem.
-

U w i e r z mi, oni zawsze doskonale wiedz, gdzie je

stem, ale staram si o tym nie myle.


Wyja z pudeka z narzdziami rubokrt z pask gw
k i zacza obraca go w palcach, eby tylko zaj czym
rce.
- No wic co tutaj robisz? Nie powiniene przygotowy
wa si do koronacji?
- Moesz si mia, ale wyglda na to, e znw mam
problemy techniczne. - Odczepi od paska przenone
urzdzenie i zerkn na nie. - Chyba nie jest moliwe, e
najlepszy mechanik Nowego Pekinu ma zepsute wasne
urzdzenie przenone, wic uznaem, e co musi by nie
tak z moim. - Skrzywi usta, stukn rogiem swojego urz
dzenia w st, a potem spojrza na ekran z cikim wes
tchnieniem. - Nie, nic z tego. Moe ona celowo ignorowa
a moje wiadomoci.
- Moe bya zajta?
- No tak, wygldasz na zawalon robot.
Cinder przewrcia oczami.
- Prosz, co ci przyniosem.
Kai odsun ekran i wycign zza plecw dugie, paskie
pudeko owinite zot foli i bia wstk. Papier by
przepikny, cho sposb opakowania ju zdecydowanie
mniej.
Cinder z brzkiem upucia rubokrt.

- A to po co?
Kai skrzywi si chodno.
- Nie mog ju nawet kupi ci prezentu? - zapyta ta
kim tonem, e jej okablowanie niemal przestao przewo
dzi prd.
- Nie. Nie po tym, jak zignorowaam sze twoich wia
domoci w cigu ostatniego tygodnia. Co musz zrobi, e
by do ciebie dotaro?
- A wic je dostaa?
Opara okcie na stole i podpara brod na doniach.
- Oczywicie, e je dostaam.
- To dlaczego mnie ignorujesz? Zrobiem co nie tak?
- N i e . Tak.
Zacisna oczy i rozmasowaa sobie skronie. Sdzia, e
najtrudniejsze ma ju za sob. Ona zniknie, a on bdzie y
sobie dalej, jakby nic si nie stao. Ona przez reszt ycia
bdzie obserwowa, jak ksi - nie, cesarz Kai - przema
wia do poddanych i wydaje kolejne rozporzdzenia. J a k
udaje si w podre dyplomatyczne po caym wiecie. ci
ska donie i cauje dzieci. Bdzie patrzya, jak si eni, jak
jego ona obdarowuje go dziemi - bo bdzie obserwowa
to cay wiat.
Zapomni o niej. Tak wanie musi si sta.
J a k bya naiwna, gdy sdzia, e to bdzie takie proste.
- N i e ? Tak?
Nie moga wykrztusi sowa, mylc jednoczenie, e a
two byoby zrzuci win za jej milczenie na Adri, okrutn
przybran matk, ktra odmwia Cinder prawa do opusz
czania domu, to jednak wcale nie okazao si takie proste.

Nie moga dawa mu nadziei ani ryzykowa, e co skoni


j do zmiany zdania.
- Chodzi tylko o to, e ja...
Wycofaa si ze wiadomoci, e powinna wyzna praw
d. Kai sdzi, e Cinder jest zwykym mechanikiem, i chcia
by moe przekroczy t barier spoeczn. Ale czy chcia
mie do czynienia z cyborgiem i Lunark w jednym?
Z

przedstawicielk

istot

znienawidzonych

pogardza

nych we wszystkich cywilizacjach galaktyki? Zrozumiaby


w mgnieniu oka, dlaczego musi o niej zapomnie.
Co wicej, prawdopodobnie zapomniaby o niej bardzo
szybko.
Metalowe palce dziewczyny zadray gwatownie. Do
zapona ywym ogniem pod rkawiczk.
Zdejmij j i poka mu".
Niewiadomie signa do mankietu rkawiczki, prze
suna palcami po pokrytej smarem tkaninie.
Nie moga. On nie wiedzia, a ona nie chciaa go uwia
damia.
- Bo ty wci mwisz o tym gupim balu - powiedziaa
tylko, skrcajc si z zakopotania na dwik wasnych
sw.
Rzuci okiem na pudeko, ktre trzyma w rkach, i opu
ci rce. Napicie zelao.
- Na lito bosk, Cinder, gdybym wiedzia, e oboysz
mnie embargo za prb zaproszenia ci na randk, nie
omielibym si nawet zapyta.
Wzniosa oczy ku niebu, aujc, e jej odpowied ani
troch nie wytrcia go z rwnowagi.

- W porzdku, nie chcesz i na bal. Zrozumiaem. Wi


cej o tym nie wspomn.
Skubaa palce swoich rkawiczek.
- Dziki.
Pooy pudeko na stole.
Poruszya si niespokojnie, nie zdobywajc si na to, e
by po nie sign.
- Nie masz do roboty nic istotnego? Na przykad rz
dzenia krajem?
- Pewnie tak.
Pochyli si, pooy jedn rk na stole i przechyli
si przez blat, starajc si spojrze na kolana Cinder.
Zdrtwiaa i byskawicznie przysuna si do stou, od
suwajc moliwie daleko swoj kostk z zasigu jego
wzroku.
- Co robisz? - zapytaa.
- Dobrze si czujesz?
- Dobrze, bo co?
- Zazwyczaj twoje zachowanie jest wzorcowym przyka
dem dworskiej etykiety, a tym razem nawet nie wstaa.
A ja byem przygotowany na to, by okaza si dentelme
nem i poprosi ci, by usiada.
- Tak mi przykro, e nie pozwoliam ci pokaza, jaki je
ste szarmancki - powiedziaa, osuwajc si na krzele. Ale siedz tu od witu i jestem ju zmczona.
- Od witu! A ktra jest godzina?
Sign po swj ekran.
-I 3 : 0 4 .
Urwa z rk na gadecie przyczepionym do paska.

- No c, a zatem czas na przerw, nieprawda? - Roz


promieni si. - Czy mog liczy na zaszczyt towarzyszenia
ci podczas lunchu?
Cinder wpada w panik.
- Oczywicie, e nie.
- Dlaczego?
- Bo pracuj. Nie mog tak po prostu wyj.
Ksi unis brwi, z powtpiewaniem przygldajc si
stosikom pieczoowicie uporzdkowanych rubek.
- Nad czym pracujesz?
- Spodziewam si duej dostawy czci i musz by tu
taj, by mc j odebra.
Bya dumna z tego, e jej kamstwo brzmiao cakiem
wiarygodnie.
- Gdzie jest twj android?
Zajkna si.
- Nie... nie ma jej tu.
Kai zrobi krok w ty od stou i ostentacyjnie si ro
zejrza.
- Popro jednego ze sklepikarzy, eby rzuci okiem na
twj stragan.
- To niemoliwe. Pac za jego wynajem. Nie zostawi
interesu tylko dlatego, e zjawi si jaki ksi.
Kai ponownie przysun si do stou.
- Daj spokj. Nie mog zaprosi ci na... to sowo na
b", nie mog zabra ci na lunch. Chyba usun mikropro
cesor jednemu z moich androidw, bo inaczej si ju nie
zobaczymy.
- Wyobra sobie, e ju si z tym pogodziam.

Kai opar okcie na stole i tak nisko pochyli gow, e


kaptur opad mu na oczy. Odnalaz palcami jak rubk
i zacz si ni bawi.
- Bdziesz chocia oglda koronacj?
Zawahaa si, ale po chwili wzruszya ramionami.
- Oczywicie.
Skin gow i zacz kocwk rubki czyci sobie pa
znokie, cho Cinder nie moga si tam dopatrzy ladu
brudu.
- Dzi mam co ogosi. Nie podczas koronacji, ale pod
czas balu. Na temat negocjacji pokojowych, ktre miay
miejsce w ostatnim tygodniu. Obwieszczenie to nie zostanie
nagrane, bo Levana nie toleruje obecnoci kamer, co jest zu
penie absurdalne, ale chciaem po prostu, eby wiedziaa.
Cinder zesztywniaa.
- Doszlicie do porozumienia?
- Myl, e mona tak to nazwa. - Podnis oczy na
ni, ale nie wytrzyma jej dugiego spojrzenia. Przenis
wzrok na porzucone czci. - Wiem, e to gupie, ale sdzi
em, e jeli przyjd tu dzi i przekonam ci, eby posza
ze mn na bal, to moe bd mg jeszcze co zmieni. To
gupie, wiem. Levany, oczywicie, zupenie nie interesuje,
czy ja co, no wiesz, czuj do kogo.
Wycign szyj i rzuci rubk z powrotem na stos.
Cinder na te sowa ciarki przeszy po plecach, ale prze
kna szybko lin i odzyskaa panowanie nad sob. Przy
pomniaa sobie, e widzi go po raz ostatni w yciu.
-

M a s z na myli, e jeste... - Zabrako jej sw. Zniya

gos. - A co z Nainsi? Co ze sprawami... o ktrych wiedziaa?

Kai wsun rce do kieszeni, a twarz mu si wypogo


dzia.
- Za pno. Nawet gdybym j odnalaz. To nie zdarzyo
by si przecie dzisiaj... Poza tym jest antidotum i ja... Nie
mog duej czeka. Zbyt wielu ludzi umiera.
- Czy doktor Erland czego si dowiedzia?
Kai powoli skin gow.
-

P o t w i e r d z i , e antidotum rzeczywicie dziaa, ale

twierdzi, e nie moemy go powieli.


- Co? Dlaczego?
- Wyglda na to, e jeden ze skadnikw wystpuje tyl
ko na Ksiycu. Ironia losu, prawda? Ten chopiec, ktry
wyzdrowia w zeszym tygodniu... Przez ostatnie dni dok
tor Erland bada go na szereg sposobw, ale nic to nie da
o. Powiedzia, e nie powinienem sobie robi nadziei, e
przypadek tego chopca doprowadzi do przeomowego od
krycia. Nie powiedzia tego wprost, ale... Mam wraenie,
e doktor straci nadziej na znalezienie antidotum w ja
kim dajcym si przewidzie terminie. Antidotum innego
ni to przywiezione przez Levan. By moe dopiero za
kilka lat uda nam si znaczco posun prace naprzd,
a do tego czasu... - Zawaha si, a na jego twarzy pojawi
si wyraz udrki. - Nie wyobraam sobie, bym mg duej
patrze na umierajcych ludzi.
Cinder spucia wzrok.
- Tak mi przykro. auj, e nie mog w aden sposb
pomc.
Kai odepchn si od stou i wyprostowa si.
- Wci mylisz o wyjedzie do Europy?

T a k , waciwie tak. Tak jakby. - Wzia gboki od

dech. - Masz ochot si przyczy?


Rozemia si krtko, z rezygnacj, i odgarn wosy
z twarzy.
- J a s n e . To najlepsza propozycja, jak kiedykolwiek
otrzymaem.
Umiechna si do niego, ale to rozkoszne udawanie
nie mogo trwa dugo.
- Musz wraca - powiedzia, zerkajc na pokryte zo
tym papierem pudeko. Cinder prawie o nim zapomniaa.
Przesun je po stole, popychajc wraz z nim rwniutki rz
dek rubek.
- Nie. Nie mog...
-

A l e moesz. - Wzruszy ramionami, sprawiajc wra

enie, e czuje si niezrcznie, co tylko dodawao mu uro


ku. - Chciaem ci to podarowa z myl o balu, ale... no
c, moe na inn okazj.
Ciekawo j zeraa, ale zmusia si, by odepchn pu
deko w stron ksicia.
- Prosz, nie.
Stanowczo przykry jej donie swoimi - nawet przez
grub rkawiczk czua ciepo jego ciaa.
- Przyjmij to - powiedzia i pozornie niezraony obda
rzy j swoim wyprbowanym umiechem ksicia z bajki.
-

I pomyl o mnie czasem.


- C i n d e r , trzymaj!
Cinder podskoczya na gos Pearl i wyrwaa rk z uci

sku Kaia. Pearl zamaszystym gestem zsuna z roboczego


stou wszystkie rubki i skrawki metalu, ktre z brzkiem

poleciay na chodnik, a na ich miejsce cisna stos opako


wanych w papier pude.
- Postaw je gdzie z tyu, gdzie nikt ich nie ukradnie sykna Pearl, wskazujc tyln cz budki. - W jakim czy
stym miejscu. Jeli takie w ogle tu gdzie jest.
Z bijcym mocno sercem Cinder signa po pudeka
i przycigna je do siebie. Przez gow przelatyway jej my
li o pozbawionej stopy nodze. Jeli bdzie musiaa poku
tyka na zaplecze, nie zdoa ukry swojego kalectwa.
- Zatem jak? Prosz, nie? Czy dzikuj?
Cinder drgna. aowaa, e Kai nie odszed wcze
niej, zanim Pearl zdoaa zniszczy ich ostatnie wsplne
chwile.
Pearl si zjeya. Przerzucia dugie wosy przez rami
i odwrcia si do ksicia, obrzucajc go mrocznym spoj
rzeniem.
-

A kim ty jeste, eby...

Odjo jej mow, zastyga z wykrzywionymi zaskocze


niem ustami.
Kai wsun rce do kieszeni i spojrza na ni z ledwo
skrywan pogard.
Cinder okrcia sobie palce sznurkiem, ktrym obwi
zane byy przyniesione przez Pearl pudeka.
-

W a s z a Wysoko, przedstawiam moj przybran sio

str - Linh Pearl.


Pearl otworzya usta, a ksi zoy krtki i sztywny
ukon.
- Mio mi - powiedzia zdecydowanie zbyt ostro.
Cinder chrzkna.

- Dzikuj raz jeszcze za hojn zapat, Wasza Wyso


ko. I... ycz powodzenia na koronacji.
Spojrzenie Kaia zagodniao, kiedy przenis wzrok
z Pearl na Cinder. Kciki jego ust uniosy si lekko, jakby
bawi go ten cichy spisek, ale wyraz jego twarzy by tak nie
dwuznaczny, e nie uszo to uwagi Pearl. Skoni gow ku
Cinder.
- A zatem do zobaczenia. Przy okazji, moja oferta wci
jest aktualna, gdyby zmienia zdanie.
Nie kontynuowa ju jednak tego tematu, tylko odwr
ci si i znikn w tumie.
Pearl powioda za nim wzrokiem. Cinder chciaa zrobi
to samo, ale zmusia si do przyjrzenia si stercie pude.
- Tak, oczywicie - powiedziaa, jakby ich rozmowy nie
przerwao wystpienie ksicia. - Poo je po prostu na re
gale z tyu.
Pearl gwatownie przycisna doni rk Cinder, za
trzymujc j. Oczy miaa szeroko otwarte ze zdumienia
i niedowierzania.
- To by ksi.
Cinder udaa obojtno.
-

W zeszym tygodniu naprawiam jeden z krlewskich

androidw. Przyszed, eby mi zapaci.


Pearl zmarszczya brwi i zacisna usta. Podejrzliwym
spojrzeniem obrzucia cienkie, zote pudeko pozostawio
ne przez Kaia. Bez wahania chwycia je ze stou.
Cinder zatchno. Signa po pudeko, ale Pearl bya
ju poza jej zasigiem. Cinder opara si kolanem o st,
gotowa rzuci si za prezentem, kiedy zorientowaa si, jak

katastrofalne byoby to w skutkach. Z walcym sercem za


styga i przygldaa si, jak Pearl zrywa wstk i pozwala
jej opa na brudny chodnik, a potem zdziera zoty papier.
Pod nim znajdowao si proste, biae pudeko bez adnych
napisw. Uniosa grn cz.
Cinder przekrzywia gow, prbujc dostrzec prezent,
na ktry wytrzeszczaa oczy Pearl. Widziaa pogniecion
bibu i co biaego i jedwabistego. Przyjrzaa si twarzy
Pearl, prbujc odgadn zawarto pudeka z jej reakcji,
ale na twarzy przybranej siostry malowaa si gwnie dez
orientacja.
- Czy to jaki art?
Cinder powoli i bez sowa wycofaa si, zsuwajc kolano
ze stou, a Pearl przekrzywia pudeko tak, eby Cinder
moga zobaczy jego zawarto.
Wewntrz znajdowaa si para najwykwintniejszych r
kawiczek, jakie moga sobie wyobrazi. Czysty jedwab
i lnica srebrzycie biel. Byy na tyle dugie, e cakowicie
zakryyby jej okcie. Rzd drobniutkich pereek, ktrymi
obszyty by ich brzeg, dopenia wraenia prostoty i elegan
cji. Byy to rkawiczki, ktrych nie powstydziaby si praw
dziwa ksiniczka.
Rzeczywicie wygldao to na art.
Pearl wybuchna ordynarnym miechem.
-

On nie wie, prawda? On nie wie o twoich... o tobie.

- Wyszarpna rkawiczki z mikkiej wyciki pudeka,


ktre wypuszczone z jej rk potoczyo si po chodniku. Co ty sobie wyobraaa? e co si stanie? - Pomachaa r
kawiczkami w stron Cinder, ktra bezradnie wycigna

donie. - Mylaa, e ksi moe ci tak naprawd polu


bi? Sdzia, e pjdziesz na bal w swoich licznych no
wych rkawiczkach i twoim... - Obrzucia wzrokiem ubra
nia Cinder, brudne robocze spodnie, poplamiony T-shirt,
pasek z narzdziami zapity na biodrach, i ponownie si
rozemiaa.
- Oczywicie, e nie - odrzeka Cinder. - Nie id na bal.
- Na co zatem to moe si przyda cyborgowi?
- Nie wiem. Ja nie... On po prostu...
-

A moe sdzia, e to nie bdzie miao znaczenia? -

szydzia Pearl, cmokajc. - O to chodzi? Sdzia, e ksi


... Nie, cesarz bdzie mia dla ciebie tyle uczu, by nie
zwraca uwagi na wszystkie twoje - z wdzikiem zakrcia
palcami - uomnoci?
Cinder zacisna donie w pici, prbujc nie zareago
wa na te zoliwe docinki.
- J e s t zwykym klientem.
Drwina znikna z oczu Pearl.
- Nie. Jest ksiciem. Gdyby wiedzia, kim naprawd je
ste, nie zaszczyciby ci nawet przelotnym spojrzeniem.
Cinder poczua narastajce gdzie w piersiach rozale
nie. Zmierzya si z Pearl wzrokiem.
- Ciebie nie zaszczyci niczym wicej, prawda?
Natychmiast poaowaa wypowiedzianych pochopnie
sw, ale wcieko na twarzy Pearl bya tego warta.
Pearl rzucia rkawiczki na ziemi, chwycia ze stou
skrzynk z narzdziami i cisna j na nie. Cinder krzykn
a w tym samym momencie, w ktrym skrzynka uderzya
o ziemi, a wszystkie rubki i nakrtki rozsypay si po

chodniku. Przechodnie zwolnili, gapic si na nie i cay ten


baagan.
Pearl nachylia si do Cinder, prawie nie rozchylajc ust.
- Lepiej to posprztaj, zanim festiwal si skoczy. Wie
czorem potrzebna mi bdzie twoja pomoc. W kocu id na
cesarski bal.
Cinder trzsa si jeszcze ze zdenerwowania, kiedy Pearl
zapaa swoje pudeka z zakupami i odmaszerowaa, ale nie
tracc czasu, przeskoczya przez st i przykucna obok
przewrconej skrzynki. Podniosa j, ale zamiast zbiera
rozrzucone czci, signa po lece pod stert rubek r
kawiczki.
Byy zabrudzone i zakurzone, ale najbardziej zmartwiy
j plamy smaru. Cinder rozoya prezent na kolanach
i prbowaa rozprostowa pomity jedwab, ale tylko roz
mazaa smar jeszcze bardziej. Rkawiczki byy pikne. By
y najpikniejsz rzecz, jak kiedykolwiek miaa.
Lata pracy w charakterze mechanika nauczyy j jednak
jednego - niektre plamy nie daway si usun.

ROZDZIA 31

Droga do domu duya si w nieskoczono. Adri i Pearl


opuciy rynek bez Cinder, zdenerwowane przygotowania
mi do zbliajcego si balu, co na pocztku byo dla niej
pewn ulg, ale po kilometrze kutykania do domu na za
improwizowanych kulach wbijajcych si w pachy, z torb
obijajc si o biodra, przy kadym kroku przeklinaa swo
j opiekunk najgorszymi sowy.
Nie spieszyo si jej do domu. Nie wiedziaa, w jakich
przygotowaniach miaaby pomc Pearl, bya jednak prze
konana, e przybrana siostra dooy wszelkich stara, by
sprawi jej jak najwicej blu. Jeszcze jeden wieczr nie
woli. Jeden wieczr.
Te sowa dodaway jej si.
Kiedy w kocu dotara na swoje pitro w bloku, odkry
a, e w korytarzu panuje upiorna cisza. Wszyscy bawili si
na festiwalu lub byli zajli przygotowaniami do zbliajce
go si balu. Krzyki, ktre zazwyczaj byo sycha zza zamk
nitych drzwi, zastpiy dziewczce chichoty.

Cinder wetkna kule pod obolae ramiona i opierajc


si o cian, zacza przesuwa si do drzwi.
Mieszkanie wydawao si puste, ale syszaa skrzypienie
podg, kiedy Pearl i Adri kryy po swoich sypialniach.
Z nadziej, e zdoa tego wieczoru nie natkn si na ad
n z nich, Cinder pokutykaa do swojego maego pokoju
i zamkna za sob drzwi. Zacza wanie myle o tym,
eby zacz si pakowa, kiedy kto zastuka.
Westchna i otworzya. W korytarzu staa Pearl w zo
tej, jedwabnej, ozdobionej perekami sukni z dekoltem tak
gbokim, jak yczya sobie tego Adri.
- J u wolniej nie moga i? - powiedziaa z wyrzutem.
- Wychodzimy zaraz po zakoczeniu koronacji.
- No c, myl, e mogabym i szybciej, gdyby kto
nie zabra mi stopy.
Pearl rzucia jej szybkie spojrzenie, a potem cofna si
na korytarz i zrobia pobrt, a suknia zawirowaa wok
jej ng.
- No i co, Cinder? Mylisz, e ksi mnie w tym za
uway?
Cinder z trudem powstrzymaa si od przecignicia
brudnymi rkami po sukience. Zamiast tego zdja swoje
robocze rkawiczki i wetkna je do tylnej kieszeni spodni.
- Potrzebujesz czego?
- Tak. Chc pozna twoje zdanie.
Pearl uniosa sukienk, ukazujc na drobnych stopach
dwa buty nie do pary. Na lewej nodze miaa may aksamit
ny kozaczek koloru wieego mleka zasznurowany powy
ej kostki. Na prawej za - zoty sandaek ozdobiony

migoczcymi wsteczkami i malekimi wisiorkami w kszta


cie serduszek.
- Poniewa dobrze znasz ksicia, uznaam, e warto ci
zapyta, czy twoim zdaniem bardziej spodobaj mu si zo
te pantofelki, czy biae?
Cinder udaa, e si zastanawia.
- Kozaczki pogrubiaj twoje kostki.
Pearl umiechna si zoliwie.
- Twoje kostki wygldaj grubo z powodu metalowego
pokrycia. Jeste zazdrosna, e mam takie liczne stpki. Westchna z udawanym wspczuciem. - Jaka szkoda, e
nigdy nie zaznasz tej przyjemnoci.
-

C i e s z si, e znalaza w sobie przynajmniej jedn

urocz cech.
Pearl odrzucia wosy i umiechna si z zadowoleniem.
Wiedziaa, e drwina cyborga nie ma uzasadnienia, a Cin
der zirytowaa si, e ta prymitywna obelga nie sprawia jej
przyjemnoci.
- wiczyam rozmow z ksiciem Kaiem - zakomuni
kowaa Pearl. - Oczywicie, zamierzam mu wszystko po
wiedzie. - Zakoysaa si tak, by jej sukienka zamigotaa
wietlnymi refleksami. - Najpierw opowiem mu o twoich
okropnych metalowych koczynach i ile wstydu nam przy
nosisz, w jakie odstrczajce stworzenie ci zamienili. Do
o rwnie wszelkich stara, by zda sobie spraw, o ile
bardziej ja sama godna jestem podania.
Cinder opara si o framug drzwi.
- auj, e wczeniej nie wiedziaam, i podkochujesz
si w ksiciu, Pearl. Bo wiesz, zanim Peony odesza, udao

mi si uzyska od Jego Wysokoci obietnic, e dzi z ni


zataczy. Mogam poprosi o to samo dla ciebie, ale teraz
ju chyba na to za pno. Jaka szkoda.
Pearl poczerwieniaa.
- Nie powinna nawet wymawia jej imienia - wyszep
taa.
Cinder zamrugaa oczami.
- Peony?
Oczy Pearl rozbysy z wciekoci i nie byo ju w nich
miejsca na infantylne drwiny.
-

W i e m , e j zabia. Wszyscy wiedz, e to bya twoja

wina.
Cinder zesztywniaa wytrcona z rwnowagi tym na
gym przejciem od dziecinnych przekomarzanek do po
wanych oskare.
- To nieprawda. Nigdy nie zachorowaam.
- To twoja wina, e ona posza na zomowisko. To wa
nie tam zapaa to wistwo.
Cinder otworzya usta, ale nie moga wykrztusi ani
sowa.
- Gdyby nie ty, ona poszaby dzisiaj na bal, wic nie pr
buj udawa, e mogaby ci cokolwiek zawdzicza. Naj
wiksz przysug, jak moga odda Peony, byoby zosta
wienie jej w spokoju. Moe wtedy wci by tu bya. - Do
oczu Pearl napyny zy. - A ty udajesz, e ci na niej zale
ao, jakby bya twoj siostr, i to nie jest w porzdku. Ona
bya chora, a ty... spotykaa si z ksiciem, prbowaa
przycign jego uwag, wiedzc, co ona do niego czuje.
To chore.

Cinder w obronnym gecie splota rce na piersiach.


- Wiem, e mi nie wierzysz, ale kochaam Peony. Nadal
j kocham.
Cinder gono pocigna nosem, chcc powstrzyma
szloch.
-

M a s z racj. Nie wierz ci. Jeste kamczuch i zo

dziejk i nie zaley ci na nikim oprcz siebie. - Urwaa na


moment. - I zadbam o to, eby ksi si o tym dowie
dzia.
Drzwi do sypialni Adri otworzyy si i wysza z niej opie
kunka Cinder ubrana w purpurowo-biae kimono z wyhaf
towanymi urawiami.
- O co wy si znowu sprzeczacie? Pearl, jeste gotowa?
- Obrzucia Pearl wnikliwym spojrzeniem, sprawdzajc,
czy co nie wymaga jeszcze poprawek.
- Nie do wiary, e wybieracie si na bal - powiedziaa
Cinder. - Co powiedz ludzie, skoro trwa jeszcze aoba?
Wiedziaa, e nie powinna porusza tej kwestii, wiedzia
a, e oskara je niesusznie, bo syszaa przez cienkie cia
ny w nocy pacz ich obu, ale bya w takim nastroju, e przy
zwoito przestaa mie znaczenie. Nawet gdyby moga,
nigdzie by nie posza. Nie bez Peony.
Adri zacisna wargi i spojrzaa na ni zimno.
- Koronacja wanie si zaczyna. Id umy awiar. Chc,
eby lni jak nowy.
Zadowolona, e nie bdzie zmuszona przesiedzie caej
transmisji koronacji razem z nimi, Cinder nie kcia si
ju, tylko zapaa swoje kule i ruszya do drzwi.
Jeszcze jeden wieczr".

Poczya si z sieci, kiedy tylko dotara do windy, prze


noszc transmisj koronacji w rg pola widzenia. Trway
jeszcze przygotowania do gwnej ceremonii. Do paacu
wkroczya

delegacja

urzdnikw

rzdowych

otoczona

chmar kamer i dziennikarzy.


Cinder wzia ze schowka wiadro i mydo, a potem po
kutykaa w stron krytego parkingu, jednym uchem wsu
chujc si w sowa komentatora wyjaniajcego symbolik
poszczeglnych elementw koronacji. Haft na szatach Kaia, wzr klejnotw koronnych, ktre zostan wniesione po
zoeniu przysigi, liczba uderze gongu, kiedy wejdzie na
podium, wszystkie te rytuay praktykowane od wiekw, wy
wodzce si z wielu kultur, ktrych zlepkiem bya Wspl
nota Wschodnia.
W wiadomociach nieustannie skakano od festiwalu
w centrum miasta do przypadkowych zdj Kaia zrobio
nych podczas przygotowa. Tylko te ostatnie odwracay
uwag Cinder od wiadra z pienic si wod. Nie moga
si powstrzyma od wyobraania sobie, e jest z nim w pa
acu, a nie w tym zimnym, mrocznym garau. Kai ciskaj
cy donie nieznanych nikomu delegatw. Kai pozdrawiaj
cy tumy. Kai prbujcy porozmawia na osobnoci ze swo
im doradc. Kai odwracajcy si do niej, szczliwy, e to
ona stoi u jego boku.
Te przypadkowe ujcia Kaia uspokajay j, zamiast ra
ni. Przypominay jej, e na wiecie dziej si rzeczy znacz
nie bardziej doniose i jej wasna tsknota za wolnoci,
drwiny Pearl, zachcianki Adri, a nawet mie zaczepki Kaia
w tej perspektywie nie miay znaczenia.

Wsplnota Wschodnia koronowaa swojego nowego ce


sarza i wydarzenie to obserwowa cay wiat.
Strj Kaia by poczeniem starej i nowej tradycji. Turkawki wyszyte na mandaryskim konierzu symbolizoway
mio i pokj. Sze srebrnych gwiazd na udrapowanym
na ramionach granatowym paszczu oznaczao pokj i jed
no szeciu ziemskich krlestw, a dwanacie chryzantem
- dwanacie prowincji Wsplnoty i ich rozkwit pod rzda
mi nowego cesarza.
Krlewski doradca sta na platformie obok Kaia.
Pierwszy rzd publicznoci zarezerwowano dla urzdni
kw rzdowych z kadej dziedziny i prowincji. To jednak
Kai nieustannie niczym magnes przyciga spojrzenie
Cinder.
Jedn z alejek przeszed niewielki orszak, ktrego
uczestnicy zajli miejsca jako ostatni - krlowa Levana
oraz jej dwch cudotwrcw. Krlowa miaa na sobie deli
katny biay welon, ktry siga jej a do okci, skrywajc
twarz i sprawiajc, e przypominaa raczej zjaw ni kr
lewskiego gocia.
Cinder wstrzsn dreszcz. Bya pewna, e nigdy aden
Lunar nie by obecny podczas ceremonii koronacji we
Wsplnocie Wschodniej. Ten obraz nie napeni jej nadzie
j na przyszo, lecz wzbudzi niepokj. Wyniosa postawa
Levany sugerowaa, e honorowe miejsce na koronacji na
ley jej si bardziej ni jakiemukolwiek obywatelowi Ziemi.
Tak jakby to ona miaa zosta koronowana.
Krlowie i czonkowie jej wity zajli zarezerwowane
dla nich miejsca w pierwszym rzdzie. Osoby siedzce

obok nich prboway bez powodzenia ukry niesmak py


ncy ze zblienia si na tak niewielk odlego do Lunara.
Cinder wycigna z wiadra ociekajc wod szmat
i prbowaa zaguszy swoje obawy prac fizyczn, poleru
jc awiar Adri do poysku.
Przy akompaniamencie werbli rozpocza si cere
monia.
Ksi Kai uklk na pokrytej jedwabiem platformie.
Wolno poruszajcy si korowd kobiet i mczyzn przesu
n si przed nim, a kada przechodzca osoba zawieszaa
mu na szyi wstk, medalion lub klejnot. Kady z tych po
darunkw by symbolem ycze - dugiego ycia, mdro
ci, dobroci, hojnoci, cierpliwoci i radoci. Kiedy na jego
szyi zawisy ju wszystkie naszyjniki, operator kamery zro
bi zblienie na jego twarz. Kai wydawa si zdumiewajco
spokojny i pogodny. Wzrok mia spuszczony, ale gow
trzyma wysoko.
Jak byo w zwyczaju, reprezentant jednego z piciu po
zostaych ziemskich krlestw peni obowizki gospodarza
uroczystoci, co miao zademonstrowa uznanie przez po
zostae ziemskie pastwa rzdw nowego wadcy. Do pe
nienia tej funkcji wybrano premiera Federacji Europejskiej
Bromstada, wysokiego, szerokiego w ramionach blondyna.
Cinder zawsze uwaaa, e przypomina bardziej rolnika
ni polityka. Wycign staromodny zwj papieru zawiera
jcy wszystkie obietnice, ktre Kai jako cesarz obejmujcy
tron skada swoim poddanym.
Premier uchwyci oba koce zwoju, rozwin go i odczy
ta tekst przysigi, a Kai powtarza po nim kade zdanie.

- Przyrzekam uroczycie rzdzi obywatelami Wsplno


ty Wschodniej zgodnie z prawem i zwyczajem ustanowio
nym przez pokolenia poprzednich wadcw - recytowa. Powierzon mi wadz wykorzystam w subie sprawiedli
woci, miosierdzia, przyrodzonych praw wszystkich ludzi
i pokoju midzy narodami, rzdzc cierpliwie, wyrozumia
le i uciekajc si do mdroci i rady moich blinich. Przy
rzekam wypenia te sowa dzi i po kres moich rzdw,
biorc na wiadkw mieszkacw nieba i Ziemi.
Cinder szorowaa mask i czua, e serce jej ronie. Kai
nigdy wczeniej nie wydawa si jej rwnie powany i rw
nie przystojny. Obawiaa si o niego, wyobraajc sobie, ile
musi go ta caa sytuacja kosztowa, lecz w tym momencie
nie by ksiciem, ktry przynis jej zepsutego androida na
rynek, ani tym, ktry niemal pocaowa j w windzie.
By jej cesarzem.
Premier Bromstad unis gow.
- O t o cesarz Wsplnoty Wschodniej Kaito. Niech yje
cesarz!
Kiedy odwrci si twarz do zgromadzonych, tum za
cz wiwatowa i skandowa Niech yje cesarz!".
Nie sposb byo powiedzie, czy Kaia uszczliwia obj
cie najwyszego urzdu w pastwie. Twarz mia spokojn
i zdystansowan, kiedy tak sta na podium oklaskiwany
przez tum.
Kiedy mina ju dusza chwila, a tum nie przestawa
wiwatowa, podium zostao zaniesione na scen, z ktrej
cesarz mia wygosi swoj pierwsz przemow. Tum ucich.
Cinder chlusna wod na myty wanie pojazd.

Twarz Kaia przez chwil nie wyraaa adnych emocji.


Sta ze wzrokiem wbitym w brzegi platformy, zaciskajc
palce na bokach podium.
-

To dla mnie zaszczyt - zacz - e moja koronacja

zbiega si w czasie z naszym najhuczniej obchodzonym


witem. 126 lat temu koszmar, jakim bya IV wojna wia
towa, zakoczy si i narodzia si Wsplnota Wschodnia.
Wsplnota wyrosa z poczenia wielu ludzi, wielu kultur,
wielu systemw wartoci. Wzmocnio j podzielane przez
wszystkich przekonanie, e razem, jako jeden nard, jeste
my silni. Potrafimy darzy si mioci mimo dzielcych
nas rnic. Pomaga sobie, bez wzgldu na wasne sabo
ci. Przedkadamy pokj nad wojn. ycie nad mier. Ko
ronujemy jednego czowieka na cesarza, lecz nie po to, by
rzdzi, lecz po to, by suy, prowadzi nas i wspiera.
Umilk na chwil.
Cinder przerwaa obserwacj transmisji koronacji, by
przeprowadzi szybk inspekcj pojazdu. Byo zbyt ciem
no, by stwierdzi, czy przyzwoicie wykonaa swoj prac, ale
stracia zainteresowanie deniem do perfekcji.
Zadowolona wrzucia mokr szmat do wiadra i usiada
pod betonow cian za rzdem zaparkowanych awiarw,
ponownie ca swoj uwag powicajc wywietlanej na
siatkwce relacji.
- J e s t e m prapraprawnukiem pierwszego cesarza Wspl
noty - cign Kai. - Od czasu jego rzdw nasz wiat bar
dzo si zmieni. Napotykamy nowe problemy, nasza roz
pacz ma nowe przyczyny. Od 125 lat Ziemianie nie tocz
ze sob wojen, ale musielimy stan do nowej bitwy. Mj

ojciec toczy wojn z letumosis, zaraz, ktra od kilkunastu


lat dziesitkuje mieszkacw naszej planety. Wraz z t cho
rob wtargny do naszych domw mier i cierpienie.
Dobrym obywatelom Wsplnoty i naszym ziemskim towa
rzyszom zabraa przyjaci, rodziny, bliskich i ssiadw.
Pocigna za sob kopoty gospodarcze, kryzys ekono
miczny, pogorszenie warunkw yciowych. Zaczyna brako
wa nam jedzenia, bo zbyt mao rolnikw pozostao do
obrabiania ziemi. Trapi nas zimno, bo zasoby energii top
niej. Tak wanie wyglda wojna, ktr dzi toczymy. T
wojn mj ojciec zdecydowany by zakoczy, a ja przysi
gam przej od niego to zadanie. Razem znajdziemy lekar
stwo. Pokonamy t chorob. Przywrcimy naszemu wspa
niaemu krajowi jego niegdysiejsz wietno.
Zgromadzeni zaczli klaska, ale Kai nie okaza cienia
radoci. Jego twarz miaa mroczny, zrezygnowany wyraz.
- Bybym naiwny - powiedzia, gdy tum ucich - gdy
bym nie wspomnia o drugim rodzaju konfliktu. Zbieraj
cym rwnie miertelne niwo.
Tum zaszemra. Cinder opara gow o chodn cian.
- J a k zapewne wiecie, relacje pomidzy Lun a sprzy
mierzonymi narodami zamieszkujcymi Ziemi przez wiele
pokole byy bardzo napite. Wadczyni Luny, Jej Krlew
ska Mo krlowa Levana, zaszczycia nas w ostatnim tygo
dniu swoj obecnoci. Jest pierwsz wadczyni Luny, kt
ra od prawie wieku postawia stop na Ziemi, a jej przybycie
daje nadziej na szybkie zawarcie pokoju midzy nami.
Na ekranie ukazao si ujcie panoramiczne z krlow
Levan w pierwszym rzdzie. Mleczne donie zoya

skromnie na podoku, jakby zawstydzio j przywoanie jej


imienia. Cinder bya pewna, e nikogo to nie zwiodo.
- Mj ojciec spdzi ostatnie lata ycia na rozmowach
z Jej Krlewsk Moci z nadziej na doprowadzenie do
sojuszu. Nie doy owocw tych dyskusji, ale jestem zdecy
dowany doprowadzi jego wysiki do finau. To prawda, e
na drodze do pokoju napotkalimy wiele przeszkd. Mieli
my problemy z wypracowaniem rozwizania satysfakcjo
nujcego dla obu stron. Nie porzuciem jednak nadziei, e
takie rozwizanie jest moliwe.
Wzi oddech, a potem przerwa przemow. Jego wzrok
spocz na podium, palce zacisny si na jego kraw
dziach.
Cinder pochylia si do przodu, jakby w ten sposb mo
ga lepiej zobaczy ksicia, ktry z trudem dobiera sowa.
- Bd... - urwa znw, wyprostowa si i skoncentrowa
wzrok w odlegym, niewidocznym punkcie. - Zrobi to, co
konieczne, by zapewni dobrobyt mojemu krajowi. Zrobi
to, co konieczne, by wam wszystkim zapewni bezpiecze
stwo. Przyrzekam.
Oderwa donie od podium i zszed z niego, zanim tum
mg pomyle o wzniesieniu okrzykw, a jego odejciu to
warzyszyy skpe, dyplomatyczne oklaski.
Cinder poczua w sercu ukucie, gdy kamera pokazaa
Lunarw siedzcych w pierwszym rzdzie. Welon mg
skrywa zadowolenie krlowej, ale trudno byo nie zauwa
y zadowolonych umiechw dwjki jej towarzyszy. Byli
przekonani, e wygrali.

ROZDZIA 32

Cinder odczekaa p godziny i wreszcie pokutykaa z po


wrotem do mieszkania. Budynek mieszkalny ponownie zattni yciem. Przywara do ciany, chowajc za plecami ku
le, a jej ssiedzi przepywali obok niej w wytwornych kre
acjach. Kiedy usuwaa si z drogi, starajc si nie pobrudzi
licznych sukienek, kilka przechodzcych osb obrzucio j
spojrzeniami penymi wspczucia, ale wikszo cakowi
cie j zignorowaa.
Dotara do mieszkania, zatrzasna za sob drzwi i przez
chwil wsuchiwaa si w rozkoszn cisz panujc w pustym
pokoju dziennym. Przejrzaa jeszcze raz w mylach list rze
czy, ktre chciaa ze sob zabra, a zielony tekst przewija si
w jej polu widzenia. Kiedy ju znalaza si we wasnym poko
ju, rozoya koc i uoya na nim nieliczne rzeczy osobiste poplamione smarem ubrania, narzdzia, ktre nigdy nie trafi
y z powrotem do skrzynki z narzdziami, drobne gupiutkie
prezenciki, ktre Iko naznosia jej w cigu kilku lat, takie jak
zoty piercionek", ktry okaza si zardzewia podkadk.

Zarwno czip osobowoci Iko, jak i czip identyfikacyjny


Peony Cinder umiecia w schowku znajdujcym si w jej
ydce, gdzie miay pozosta, dopki nie znajdzie dla nich
nowego domu.
Zacisna powieki. Nagle dopado j zmczenie. J a k to
moliwe, e gdy wolno majaczya ju na horyzoncie, j
ogarno nieprzeparte pragnienie snu? Nieoczekiwanie da
y zna o sobie wszystkie te nieprzespane noce, podczas
ktrych naprawiaa samochd.
Otrzsna si i dokoczya pakowanie tak szybko, jak
byo to moliwe, starajc si nie myle o ryzyku, jakie zde
cydowaa si podj. Tym razem naprawd zostanie uznana
za zbiegego cyborga. Jeli kiedykolwiek j zapi, Adri b
dzie moga wtrci j do wizienia.
Cinder zatroszczya si o to, by zapewni swoim do
niom zajcie, prbujc nie myle o Iko, ktra powinna by
teraz u jej boku, o Peony, przez ktr nie chciaaby odje
da, i o ksiciu Kaiu.
Cesarzu.
Ju nigdy go nie zobaczy.
Wciekym szarpniciem zwizaa rogi koca. Za duo
mylaa. Musiaa po prostu odej. Wkrtce znajdzie si
w samochodzie, zostawiajc to wszystko za sob. Zarzucia
sobie na rami zaimprowizowan torb, pokutykaa na
korytarz i po chwili zagbia si w labiryncie podziemnych
schowkw. Utykajc, wesza do magazynu i pooya worek
na pododze.
Zatrzymaa si na chwil, by zapa oddech, po czym
podniosa pokryw przenonej skrzynki z narzdziami

i zgarna do rodka wszystko, co leao na blacie. Czas na


segregowanie przyjdzie pniej. Szafka, ktra sigaa jej a
do klatki piersiowej, bya zbyt dua, by zmieci si w sa
mochodzie, i Cinder musiaa j zostawi. Tak czy inaczej,
spaliaby zbyt wiele benzyny, gdyby wsadzia j na ty.
Obrzucia wzrokiem pomieszczenie, w ktrym spdzia
wiksz cz ostatnich piciu lat. Nie dane jej byo pozna
lepszej namiastki domu. Ze smutkiem patrzya na siatk
do grodzenia drobiu, przez ktr czua si tu jak w klatce,
i boksy zalatujce pleni. Z pewnoci nie zatskni za tym
miejscem.
Pomita suknia balowa Peony leaa na spawarce. Ona
rwnie podobnie jak szafka z narzdziami miaa tu zosta.
Cinder przesuna si do regaw pod przeciwleg cia
n i zacza w nich grzeba w poszukiwaniu czci przydat
nych w razie awarii samochodu lub ktrej czci jej
wasnego ciaa, wywalajc rozmaite mieci na wielki stos na
rodku podogi. Zamara, natrafiwszy doni na co, czego
miaa nadziej ju nigdy nie oglda.
Maa, sponiewierana stopa jedenastoletniego cyborga.
Zdja j z pki, na ktr zostaa wepchnita. Najwyra
niej schowaa j tu Iko, cho Cinder kazaa jej j wyrzuci.
By moe Iko uznaa j za przedmiot najbardziej przy
pominajcy but androida, o ktrym marzya. Cinder przy
cisna stop do serca. Nienawidzia jej. I nie moga opa
nowa radoci na jej widok.
Z ironicznym umiechem po raz ostatni opada na swo
je drewniane krzeso. Zdja rkawiczki i wbia wzrok w le
wy nadgarstek, prbujc wyobrazi sobie niewielki czip tu

pod powierzchni skry. Oczami duszy ujrzaa Peony. Gra


natowe opuszki jej palcw. Skalpel rozcinajcy blad, bia
jak papier skr.
Cinder zamkna oczy i odegnaa natrtne myli. Mu
siaa to zrobi.
Signa po roboczy n lecy na rogu stou i zanurzy
a ostrze w puszce wypenionej alkoholem. Otrzsna go,
wzia gboki oddech i opara protez doni wntrzem do
gry na stole. Przypomniaa sobie obraz czipa na hologra
mie doktora Erlanda, zaledwie dwa centymetry od miejsca,
w ktrym skra stykaa si z metalem. Trudno tej opera
cji polegaa na tym, by wykona j na tyle precyzyjnie, by
nie przeci przypadkowo adnych wanych pocze.
Cinder uspokoia myli i donie, a nastpnie zdecydo
wanie wcisna ostrze w nadgarstek. Bl napyn potn
fal, ale nawet nie drgna.
Spokojnie. Spokojnie".
Gony mechaniczny pisk cakowicie j zaskoczy. Pod
skoczya, wycigna z rany ostrze i odwrcia si twarz do
regau. Serce walio jej szaleczo, kiedy przeczesywaa
wzrokiem wszystkie czci i narzdzia, ktre zamierzaa
pozostawi.
Kolejny pisk. Wzrok Cinder opad na stary ekran opar
ty nadal o pki. Wiedziaa, e nie by podczony do sieci,
a jednak w rogu miga jasnoniebieski kwadracik. Kolejny
pisk.
Cinder odoya n, zsuna si z krzesa i uklka
przed ekranem.
Na niebieskim ekranie pojawi si napis:

DANIE POCZENIA BEZPOREDNIEGO OD NIEZNANEGO


UYTKOWNIKA. ZAAKCEPTOWA?
Cinder przekrzywia gow i dostrzega czip komunikacji
bezporedniej cay czas wsunity w slot komunikacyjny ekra
nu. Obok niego pobyskiwaa maa zielona dioda. W cieniu
ekranu wyglda jak kady inny czip, ale Cinder zapamitaa
reakcj Kaia, kiedy opisaa migoczcy srebrzycie materia,
z ktrego czip zosta wyprodukowany. Czip Lunarw.
Chwycia brudn cierk z kupy mieci i przycisna ni
sabo krwawic ran.
- Ekran, prosz zaakceptowa poczenie.
Pisk ucich. Niebieska plansza znikna. Na ekranie po
jawia si spirala.
-H a l o ?
Cinder podskoczya.
- Halo? Jest tam kto?
Kimkolwiek bya nieznana osoba, jej gos brzmia tak,
jakby znajdowaa si na skraju zaamania nerwowego.
- Prosz, niech kto mi odpowie. Gdzie jest ten gupi
android? Halo!
- Halo...? - Cinder pochylia si w stron ekranu.
Dziewczyna zachysna si i zamilka na chwil.
- Halo? Czy mnie syszysz? Czy kto...
- Tak, sysz ci. Poczekaj, co jest nie w porzdku z ka
blem wideo.
- Och, nareszcie - odezwa si nieznajomy gos, kiedy
Cinder odkadaa szmat na bok. Pooya ekran monito
rem do ziemi na betonie i otworzya klapk panelu kon-

trolnego. - Zaczam si ju zastanawia, czy czip nie uleg


zniszczeniu albo moe zaprogramowaam go ze zym ID
poczenia. Czy jeste teraz w paacu?
Cinder znalaza kabel wideo wycignity z gniazda. Mu
sia wypa, kiedy Adri zrzucia ekran ze ciany. Cinder
przykrcia go i po pododze rozlaa si niebieska powiata.
- No prosz - powiedziaa, stawiajc ekran z powrotem
do pionu.
Odskoczya, kiedy zobaczya na nim dziewczyn. Mu
siaa by mniej wicej w wieku Cinder i miaa niewyobra
alnie dug, falujc, rozczochran i spltan czupryn
blond wosw. Zocista szopa zwizana bya w wielki wze
i wia si wok jednego z ramion dziewczyny, spywajc
w d ekranu, gdzie znikaa z pola widzenia. Dziewczyna
bawia si nerwowo kocwkami wosw, zapltujc w nie
palce i odpltujc je na przemian.
Gdyby nie ten nieopisany baagan na gowie, byaby na
wet adna. Miaa drobn, zwajc si ku doowi twarz,
ogromne bkitne oczy i nos usiany piegami.
Cinder nie spodziewaa si kogo takiego.
Dziewczyna wydawaa si rwnie zaskoczona widokiem
Cinder, protezy jej rki i znoszonej koszulki.
-

K i m jeste? - zapytaa nieznajoma. Obrzucia uwa

nym spojrzeniem otoczenie Cinder, rzucajce mroczne


wiato arwki i siatk do grodzenia drobiu. - Dlaczego
nie jeste w paacu?
- Nie pozwolono mi tam pj - powiedziaa Cinder.
Zmruya oczy i przyjrzaa si pomieszczeniu widoczne
mu za plecami dziewczyny, zastanawiajc si, czy patrzy

wanie na dom na Ksiycu... ale to w ogle nie przypomi


nao domu. Dziewczyn otaczay metalowe ciany, maszy
ny, ekrany, komputery i wiksza liczba kontrolek i diod, ni
pomieciby kokpit towarowego statku kosmicznego.
Cinder usiada po turecku, zakadajc sobie ydk bez
stopy na udo drugiej nogi.
- Czy jeste Lunark?
Dziewczyna zamrugaa, jakby pytanie j zaskoczyo.
Nie odpowiedziaa, tylko konspiracyjnie nachylia si do
przodu.
- Musz natychmiast porozmawia z kim, kto znajduje
si w paacu Nowego Pekinu.
- Dlaczego zatem nie przelesz wiadomoci do biura in
formacji paacu?
- Nie mog! - Krzyk dziewczyny by tak nieoczekiwany
i tak rozpaczliwy, e Cinder prawie si przewrcia. - Nie
mam czipu globalnej komunikacji. To jedyne poczenie
bezporednie, ktre byam w stanie nawiza z Ziemi!
-

A zatem jeste Lunark.

Oczy dziewczyny przybray ksztat niemal idealnych k.


- T o nie...
- Kim jeste? - Cinder podniosa gos. - Czy pracujesz
dla krlowej? Czy to ty zainstalowaa czip w tym andro
idzie? To ty, prawda?
Dziewczyna zmarszczya brwi, ale wydawaa si nie tyle
poirytowana pytaniami Cinder, ile przestraszona. A nawet
zawstydzona.
Cinder zacisna szczki, powstrzymujc lawin pyta,
i wzia gboki oddech, po czym zapytaa ju spokojnie:

- Czy szpiegujesz dla Lunarw?


-

N i e ! Oczywicie, e nie! To znaczy... no c... tak

jakby.
- Tak jakby? Co masz na myli?
-

P r o s z , wysuchaj mnie! - Lunarka splota nerwowo

donie, jakby toczya wewntrzn walk. - Tak, to ja zapro


gramowaam czip i pracuj dla krlowej, ale to nie jest tak,
jak mylisz. Zaprogramowaam cao oprogramowania
szpiegowskiego wykorzystywanego przez Levan w minio
nych miesicach do obserwowania cesarza Rikana, ale nie
miaam wyboru. Pani zabiaby mnie, gdyby... niebiosa, ona
mnie naprawd zabije, jak si o tym dowie.
- J a k a pani? Masz na myli krlow Levan?
Dziewczyna zacisna powieki, a jej twarz wykrzywi
bl. Kiedy otworzya oczy, lniy.
- Nie. Pani Sybil. Jest gwn cudotwrczyni Jej Kr
lewskiej Moci... i moj opiekunk prawn.
Cinder nagle zrozumiaa. Kai podejrzewa, e to wanie
cudotwrczym krlowej zamontowaa czip w Nainsi.
-

T a k naprawd to waciwie mnie wizi - cigna

dziewczyna. - Nie jestem dla niej niczym wicej ni wi


niem i nie... niewolnic. - Zajkna si na ostatnim sowie
i ukrya twarz w doniach, po czym zaniosa si szlochem.
- Tak mi przykro. Jestem z, bezwartociow, wstrtn
dziewuch.
Cinder wspczua nieznajomej. Dobrze wiedziaa, co
to znaczy czu si jak niewolnik swojego opiekuna", cho
nie moga sobie przypomnie, by kiedykolwiek obawiaa
si, e Adri naprawd j zabije. No c, z wyjtkiem tego

przypadku, kiedy sprzedaa j jako materia do bada nad


letumosis.
Zacisna szczki, dawic narastajce wspczucie
i przypominajc sobie, e dziewczyna jest Lunark. Poma
gaa krlowej Levanie szpiegowa cesarza Rikana i Kaia.
Zacza si zastanawia, czy dziewczyna nie manipuluje
w tym momencie jej uczuciami, ale po chwili zdaa sobie
spraw, e Lunarzy nie potrafi wywiera wpywu na in
nych za porednictwem ekranw sieciowych.
Cinder zdmuchna wosy z twarzy, pochylia si do
przodu i krzykna:
- P r z e s t a ! Przesta paka!
kanie ustao. Lunarka podniosa swoje wielkie, mokre
oczy.
- Dlaczego chciaa skontaktowa si z kim z paacu?
Dziewczyna skulia si i zakaa, ale wydawao si, e za
skoczenie wysuszyo jej zy.
- Musz przekaza wiadomo ksiciu Kaiowi. Musz
go ostrzec. Jest w niebezpieczestwie, wszyscy Ziemianie...
Krlowa Levana... I wszystko to moja wina. Nie doszoby
do tego, gdybym tylko bya silniejsza, gdybym prbowaa
walczy... To wszystko moja wina.
- Na lito bosk, przestaniesz paka czy nie? - prze
rwaa jej Cinder, zanim dziewczyna dostaa kolejnego ata
ku histerii. - We si w gar. O co chodzi, z tym niebezpie
czestwem, ktre grozi ksiciu Kaiowi? Co zrobia?
Dziewczyna otoczya si ramionami i wlepia bagalne
spojrzenie w Cinder, jakby ta moga udzieli jej rozgrze
szenia.

- J a k ju mwiam, jestem programistk krlowej. J e


stem dobra. Potrafi si wamywa do sieci, ama zabez
pieczenia i tak dalej. - Powiedziaa to bez cienia arogancji
w drcym gosie. - Przez kilka ostatnich lat pani daa
ode mnie przekazywania informacji pochodzcych od
wadcw pastw Ziemi do paacu Jej Krlewskiej Moci.
Na pocztku byy to tylko rozmowy toczce si na dworze,
spotkania, dokumenty, nic specjalnie interesujcego. Jej
Krlewska Mo nie dowiadywaa si niczego, czego cesarz
by jej ju wczeniej nie powiedzia, wic uwaaam, e mo
ja dziaalno nie jest szkodliwa. - Dziewczyna okrcia
sobie palce wosami. - Potem jednak zadaa ode mnie,
ebym zaprogramowaa czip komunikacji bezporedniej,
ktry mogaby zainstalowa w jednym z krlewskich an
droidw, uwaajc, e w ten sposb zdoa szpiegowa cesa
rza poza normaln sieci. - Podniosa oczy na Cinder, a jej
twarz wykrzywia si w poczuciu winy. - Gdyby tylko by to
inny android, ona nadal nic by nie wiedziaa. Ale teraz ju
wie! I to wszystko moja wina!
Zachlipaa i woya sobie pasmo wosw do ust jak knebel.
- P o c z e k a j ! - Cinder uniosa do, prbujc spowolni
nieco bezadny potok sw. - Co konkretnie Levana wie?
Dziewczyna wyszarpna wosy z ust, a zy zaczy spy
wa jej po policzkach.
-

W i e wszystko to, co wiedzia android, zna wszystkie

informacje, ktre zdoby. Wie, e ksiniczka Selena yje,


a ksi - przepraszam - cesarz Kai jej szuka. W e , e ce
sarz chcia odnale ksiniczk i osadzi j na tronie Luny
jako prawdziw krlow.

Cinder przerazio to, co usyszaa.


-

Z n a nazwiska lekarzy, ktrzy pomogli Selenie

w ucieczce, i tej biednej kobiety z Federacji Europejskiej,


ktra tak dugo udzielaa jej schronienia... Jej Krlewska
Mo wysaa ju ludzi, by j schwytali, posugujc si in
formacjami, ktre zdoby Kai. A kiedy j znajd...
-

A l e co ona ma zamiar zrobi cesarzowi? - przerwaa

niecierpliwie Cinder. - Levana ju wygraa. Kai powiedzia


wanie, e speni jej dania, wic jakie to ma teraz zna
czenie?
- P r b o w a j obali! Nie znasz krlowej, nie wiesz, jak
dugo chowa uraz. Nigdy mu tego nie wybaczy. Musz mu
przekaza wiadomo, przekaza wiadomo komu w pa
acu. On musi si dowiedzie, e to puapka.
- Puapka? Jaka puapka?
- eby zosta cesarzow! Kiedy ju bdzie sprawowa
wadz we Wsplnocie Wschodniej, uyje swojej armii, by
wypowiedzie wojn reszcie wiata! I moe to zrobi. Jej
armia... ta armia...
Zadraa i uchylia si, jakby kto si na ni zamachn.
Cinder potrzsna gow.
- Kai by do tego nie dopuci.
- To nie ma znaczenia. Kiedy tylko Levana zostanie ce
sarzow, Kai nie bdzie jej potrzebny.
Cinder krew zattnia w uszach.
- Mylisz... Ale byaby idiotk, gdyby prbowaa go za
bi. Wszyscy by wiedzieli, e to ona.
-

L u n a r z y podejrzewaj, e zabia krlow Channary

i ksiniczk Selen, ale co mog zrobi? Mog marzy

o buncie, ale gdy tylko znajd si w jej obecnoci, ona znw


robi im takie pranie mzgu, e wszystkie myli o powstaniu
wietrzej im z gowy.
Cinder gorczkowo potara czoo palcami.
- On mia to ogosi dzi na balu - wymamrotaa do sie
bie. - Ogosi zamiar polubienia jej.
Serce walio jej jak szalone, myli galopoway.
Levana wiedziaa, e szuka ksiniczki Seleny. Zabije
go. Przejmie wadz we Wsplnocie. Wypowie wojn... ca
ej planecie.
Miaa wraenie, e wiat zawirowa wok niej, i chwyci
a si za gow.
Musiaa go ostrzec. Nie moga pozwoli, by ogosi za
miar polubienia Levany.
Moga mu wysa wiadomo, ale czy bya jaka szansa
na to, e odczyta j podczas balu?
Bal.
Obrzucia spojrzeniem swoje brudne ubranie. Kostk,
ktrej brakowao stopy.
Suknia Peony. Stara stopa, ktr schowaa Iko. Jedwab
ne rkawiczki.
Skina gow, zanim zdaa sobie spraw, na co si de
cyduje. Podcigna si o rega.
- Pjd - wymamrotaa. - Znajd go.
-

W e ze sob czip - poprosia Lunarka. - Na wypadek

gdybymy musiay si skontaktowa. I prosz, nie mw im


o mnie. Gdyby moja pani si dowiedziaa...
Nie czekajc, a dziewczyna skoczy, Cinder pochylia
si i wycigna czip z gniazda. Ekran zgas.

ROZDZIA 33

Sukienka Peony owina si wok Cinder jak bluszcz.


Dziewczyna przygldaa si srebrzystemu gorsetowi wyko
czonemu delikatn koronk, spdnicy wycitej z koa, drob
niutkim perekom. Chciaa skurczy si w tej sukni i znik
n. Ta sukienka nie naleaa do niej. Cinder bya oszustk.
Podrbk.
To, e suknia bya pomita i pomarszczona jak twarz
starego czowieka, sprawio, e poczua si lepiej.
Chwycia z pki star stop - niewielk, zardzewia
rzecz, z ktr si obudzia po operacji, gdy bya zdezorien
towan, niekochan jedenastolatk. Obiecaa sobie nie za
kada jej nigdy ponownie, ale teraz obchodzia si z ni
z tak ostronoci, jakby wykonano j ze szka. Do tego
stopa bya na tyle drobna, e miecia si w kozaczki Pearl.
Cinder opada na krzeso i wycigna rubokrt. Nigdy
nie przykrcaa niczego rwnie szybko, cho stopa bya
jeszcze mniejsza i bardziej niewygodna, ni to zapamitaa,
po chwili jednak stana pewnie na obu nogach.

Jedwabne rkawiczki wydaway si zbyt delikatne i zbyt


cienkie. Zacza si obawia, e rozedrze je o jak sabo
dokrcon rubk. One rwnie pokryte byy smugami
smaru, co dopeniao jej aosnego wizerunku.
Wygldaa katastrofalnie i zdawaa sobie z tego spraw.
Bdzie miaa szczcie, jeli w ogle wpuszcz j na bal.
Zacznie si tym martwi dopiero wtedy, gdy ju tam
dotrze.
Pust wind zjechaa do garau. Ruszya do odremonto
wanego samochodu, a kozaczki postukiway niezgrabnie
o betonow podog, kiedy prbowaa nie przewrci si
na zbyt maej stopie i nie skrci sobie kostki. Czua, jak
kruche jest poczenie kostki ze stop. Nie miaa czasu, by
dokadnie poczy wszystkie elementy okablowania z was
nym systemem nerwowym, wic czua si tak, jakby cign
a za sob ogromny przycisk do papieru. Prbowaa to
zlekceway i myle tylko o Kaiu. O tym, co zamierza
ogosi tego wieczoru.
Spywajc potem, dotara do ciemnego kta parkingu.
Nie miaa wtpliwoci, e bdzie jeszcze gorzej, kiedy ze
tknie si z bezlitosn wilgoci miasta. Samochd sta przed
ni, wcinity midzy dwa lnice, chromowane awiary. Je
go obrzydliwy pomaraczowy lakier wydawa si ciemniej
szy w migoczcych wiatach owietlajcych gara. Nie pa
sowa tu.
Cinder wiedziaa, jak to jest.
Wsuna si na siedzenie kierowcy i w jednej chwili
owion j zaduch pleni i starych mieci. Dobrze, e wy
mienia wypenienie foteli i pokrya je wygrzebanym ze

mietnika kocem, eby si nie przejmowa, e siada na


szczurzych odchodach. Mimo wszystko moga sobie wy
obrazi, jakie kolejne plamy pojawiy si na sukience Peony
w zetkniciu z ram i podog samochodu.
Odsuna te myli od siebie, signa pod kierownic
i chwycia przewd prdowy i przewd zaponu, ktre
wczeniej pozbawia izolacji. Palcami wyczua przewd
rozrusznika.
Wstrzymaa oddech i zetkna kable.
Nic.
Kropla potu spyna jej po karku. Zetkna je ponow
nie. Znw nic.
- Prosz, prosz. Prosz.
Na kocach kabli pojawia si iskra, a po chwili rozleg
si ponury warkot silnika.
-Tak!
Cinder wcisna peda gazu, podgazowaa silnik i po
czua, jak samochd zamrucza i si zatrzs.
Pozwolia sobie na jedno potne westchnienie ulgi,
a potem wcisna sprzgo i wrzucia bieg, recytujc in
strukcje, ktre zaadowaa do pamici ponad tydzie temu
i ktre od tego czasu pilnie studiowaa. Poradnik kierowcy.
Wyprowadzenie samochodu z garau okazao si naj
trudniejsze. Kiedy ju znalaza si na ulicy, drog owietliy
jej miejskie lampy i bladote wiata padajce z okien
mieszka. Owietlenie miasta okazao si bogosawie
stwem, bo reflektory samochodu nie dziaay. Cinder bya
zaskoczona, jak wyboista okazaa si ulica i ile mieci po
niewierao si na chodnikach - awiary nie wymagay gad-

kiej nawierzchni. Droga bya nierwna i nieprzyjemna, ale


Cinder z kadym obrotem k czua przypyw mocy. Silnik
przyspiesza, skrzynia biegw trzeszczaa, gumowe opony
skrzypiay na asfalcie.
Ciepa bryza wpyna przez wybit tyln szyb i potar
gaa wosy Cinder. Nad miejskimi wieowcami gronie za
wisy chmury, ktre po chwili spowiy budynki szarym cau
nem. Niebo na horyzoncie byo jeszcze bezchmurne, a na
nim unosi si dumnie ksiyc w dziewitej tego roku pe
ni. Idealna kula na pociemniaym niebie. Biae, wszechwie
dzce, utkwione w niej oko. Cinder zignorowaa je, docis
na gaz i zmusia samochd do szybszej jazdy, niemal do
lotu.
I polecia. Nie tak gadko i wdzicznie jak awiar, ale
z rykiem i moc dumnej bestii. Nie moga si powstrzyma
od szerokiego umiechu, uwiadomiwszy sobie, e poje
cha dziki niej. To ona podarowaa temu staremu potwo
rowi nowe ycie. By jej co duny i jakby mia tego wia
domo.
Zrobiabym to - mylaa, kiedy paac pojawi si w po
lu widzenia, grujcy nad miastem z poszarpanego urwi
ska. - Zbliaabym si teraz do granic miasta. Nabieraa
prdkoci. Patrzyabym, jak wiata zlewaj si w rozmyte
wstgi. cigaabym horyzont, nie ogldajc si za siebie".
Kropla deszczu rozprysa na pknitej przedniej szybie
auta.
Cinder mocniej zacisna donie na kierownicy, po czym
wjechaa na krt drog prowadzc do wejcia do paacu.
Wjazd by pusty - miaa by ostatnim gociem na balu.

Pia si na grzbiet wzgrza, rozkoszujc popiechem


swojej ucieczki, wolnoci, moc - i wtedy zaczo la. Po
toki deszczu luny na samochd, rozmywajc wiata paa
cu. Krople bbniy o metal i szko. Bez reflektorw wiat
przed przedni szyb znikn z jej pola widzenia.
Wcisna peda hamulca do podogi.
Bez efektu.
Spanikowana raz za razem naciskaa oporny peda. Za
cian deszczu zarysowa si jaki cie. Cinder krzykna
i zakrya twarz.
Samochd uderzy w pie wini, rzucajc Cinder na kie
rownic. Wok niej trzaska metal. Silnik zarzzi i zgas.
Pas bezpieczestwa ywym ogniem war si w jej klatk
piersiow.
Drca Cinder wbia wzrok w ulew szalejc za szyba
mi samochodu. Mokre, brzowe licie spaday z gazi nad
jej gow i przylepiay si do szka. Przypomniaa sobie
o rwnym oddychaniu, czujc, jak adrenalina kry w jej
yach. Panel kontroli zaleci jej normalne w takich wypad
kach postpowanie: powolne, miarowe wdechy. apaa
jednak powietrze z trudem, majc wraenie, e pas dusi j
z kadym oddechem, a w kocu signa drc doni do
zapicia i uwolnia si z jego ucisku.
Uszczelka w drzwiach okazaa si nieszczelna i woda za
cza skapywa jej na rami.
Cinder opara gow na zagwku, zastanawiajc si, czy
ma do sil, by wyj z samochodu. Moe powinna po pro
stu przeczeka monsunow ulew. Letnie burze nigdy nie
trway dugo, w mgnieniu oka stajc si niegron mawk.

Podcigna przemoczone rkawiczki i zacza si za


stanawia, na co w gruncie rzeczy czeka. Nie chodzio
o dum. Ani o szacunek. Przemoczenie mogoby zadziaa
na jej korzy.
Wzia gboki oddech, chwycia klamk i kopniakiem
obutej w kozaczek stopy otworzya drzwi na ocie. Wysza
na deszcz, a chodne krople spyny odwieajco po jej
skrze. Zatrzasna drzwi, obrcia si, eby sprawdzi
szkody, i odgarna wosy z czoa.
Przd samochodu by owinity wok pnia drzewa. Ma
ska po stronie pasaera zoya si jak harmonijka. Cinder
poczua bolesne ukucie w sercu - wystarczya chwila, by
zmarnowa tyle godzin cikiej pracy.
Sekund pniej pojawia si myl, e w taki oto sposb
przepada jej szansa ucieczki.
Trzsc si na deszczu, dziewczyna odsuna j od sie
bie. Bd inne samochody. Teraz musiaa znale Kaia.
Nagle deszcz przesta po niej spywa. Uniosa gow
i spojrzaa na rozpostarty nad ni parasol, a potem si odwr
cia. Lokaj witajcy goci osupiaym wzrokiem wpatrywa si
we wrak samochodu, zaciskajc do na rczce parasola.
- Och, witam - wyjkaa.
Mczyzna przenis wzrok na ni i w jego oczach poja
wio si niedowierzanie. Jej wosy, jej sukienka. Z kad
chwil na jego twarzy malowaa si coraz wiksza odraza.
Cinder chwycia parasol i bysna zbami w umiechu.
- Dzikuj - powiedziaa i popdzia przez dziedziniec
w kierunku szeroko otwartych drzwi paacu, upuszczajc
parasol na schodach.

Stranicy ubrani w purpurowe mundury stali po obu


stronach korytarza, odsyajc goci od platformy z winda
mi w kierunku sali balowej znajdujcej si w poudniowym
skrzydle paacu, jakby brzk szka i dwiki orkiestry nie
byy wystarczajc wskazwk. Droga do sali balowej bya
duga i nuca. Cinder nie wiedziaa, czy stranicy spogl
dali na ni, gdy tak przechodzia przed nimi, zgrzytajc na
parkiecie mokrymi kozakami, i nie miaa miaoci pod
nie wzroku na wypadek, gdyby jednak na ni patrzyli.
Cay jej system nerwowy koncentrowa si na poczeniu
z niezgrabn, zbyt ma protez.
Poruszaj si z wdzikiem. Poruszaj si z wdzikiem".
Muzyka staa si goniejsza. Hol zdobiy dziesitki ka
miennych posgw - dawno zapomnianych bogi i bogw
Ukryte kamery. Zamaskowane skanery I D . W przebysku
paranoi przypomniaa sobie, e nadal ma przy sobie czip Peony ukryty w schowku w protezie nogi. Wyobrazia sobie
wyjce alarmy i byskajce wiata, kiedy ju zorientuj si,
e ma dwa czipy - co byoby bardzo podejrzane, jeli nie po
prostu nielegalne - ale nic takiego si nie wydarzyo.
Przesza przez hol i znalaza si na szczycie ogromnych
schodw prowadzcych do sali balowej. Przy balustradach
w rzdach stali na baczno stranicy i sucy o twarzach
bez wyrazu. Pod wysokim sufitem zawieszono setki purpu
rowych papierowych lampionw, a kady z nich migota
zotym wiatem. Na przeciwlegej cianie znajdowa si
rzd sigajcych od podogi do sufitu okien z widokiem na
ogrd. Po szybach spyway strugi wody, a szum deszczu
niemal zagusza orkiestr.

Parkiet do taca zaaranowano na rodku pomieszcze


nia, a otaczay go okrge stoliki. Kady z nich wystawnie
przyozdobiono kompozycj ze storczykw i jadeitowymi
rzebami. ciany sali pokryway skadane jedwabne ekrany,
na ktrych wymalowano obrazy przedstawiajce urawie,
wie i bambus, staroytne symbole dugowiecznoci, kt
re skaday si na przekaz: Niech yje cesarz".
Ze swojego punktu obserwacyjnego Cinder widziaa ca
sal, szeleszczc od jedwabi i krynolin, imitacji diamen
tw i strusich pir. Wypatrzya Kaia.
Nietrudno byo go dostrzec, kiedy taczy. Tum rozstpowa si przed nim i jego partnerk, najpikniejsz, najwdziczniejsz, najbardziej bosk kobiet w tej sali. Krlo
w Lunarw. Na jej widok Cinder nie zdoaa powstrzyma
westchnienia zachwytu.
Poczua skurcz odka i chwilowa fascynacja zmienia
si w odraz. Krlowa miaa na twarzy zowieszczy umiech,
ale Kai zachowa kamienn twarz, kiedy taczyli walca na
marmurowej posadzce.
Cinder odsuna si w bok, zanim krlowa zdya j
dostrzec. Uwanie przyjrzaa si tumowi, przekonana, e
Kai nie ogosi jeszcze nowiny, gdy inaczej w sali nie pa
nowaaby tak radosna atmosfera. Kaiowi nic nie grozio.
By bezpieczny. Musiaa tylko znale sposb, by z nim
porozmawia na osobnoci i powiedzie mu o planach
krlowej. Powiedzie mu, e krlowa wiedziaa o pr
bach Kaia odnalezienia jej siostrzenicy. Ze powinien odo
y na jaki czas przyjcie warunkw krlowej do mo
mentu, gdy...

No c, Cinder wiedziaa, e nic zbyt dugo nie po


wstrzyma krlowej Levany przed wypowiedzeniem wojny
Ziemi, czym grozia od tak dawna.
Ale moe istniaa szansa odnalezienia ksiniczki Sele
ny, zanim do tego dojdzie.
Cinder odetchna gboko, przesza przez masywne
drzwi i schowaa si za najbliszym filarem, chwiejc si
niebezpiecznie na swojej malekiej stopie. Zagryza zby,
rozejrzaa si, ale stojcy w pobliu stranicy i sucy byli
rwnie mao zainteresowani jej osob jak betonowe ciany.
Cinder przywara do kolumny, prbujc przygadzi
wosy, by mc choby udawa, e mieci si w konwencji
balu.
Muzyka ucicha i tum zacz klaska.
Omielia si zerkn na parkiet i dostrzega, jak Kai
i Levana rozdzielaj si - on ze sztywnym ukonem, ona
z wdzikiem gejszy. Kiedy orkiestra ponownie zacza gra,
wszyscy zgromadzeni zaczli taczy.
Potargana i przemoknita dziewczyna podya wzro
kiem za ciemnymi lokami krlowej zmierzajcej ku scho
dom po przeciwnej stronie sali. Tum wawo rozstpowa
si przed wadczyni Lunarw.
Cinder ponownie odszukaa wzrokiem Kaia i zobaczya,
e kieruje si w jej stron. Wstrzymaa oddech i odsuna
si o centymetr od kolumny. To bya jej szansa. Gdyby tyl
ko podnis wzrok i spojrza na ni. Gdyby tylko do niej
podszed. Mogaby powiedzie mu o wszystkim, a potem
odpyn w noc i nikt nigdy by si nie dowiedzia, e w og
le tu bya.

Zmia srebrzyst tkanin w doniach, wwiercajc si


wzrokiem w czaszk ksicia i zaklinajc go w mylach, by
na ni spojrza.
Spjrz w gr. Spjrz w gr".
Kai zastyg zdezorientowany i Cinder sdzia przez
chwil, e jej si udao - czyby wanie zdoaa posuy
si lunarskimi uzdolnieniami?
W tym momencie dostrzega obok Kaia zocist plam,
a marszczony rkaw znalaz si tu koo jego okcia. Za
mara.
To bya Pearl, muskajca opuszkami palcw rkaw ksi
cia. Rozpywajc si w umiechach i trzepoczc rzsami,
dygna z wdzikiem.
Ze cinitym odkiem Cinder opara si o filar.
Pearl zacza mwi, a Cinder ledzia wyraz twarzy Ka
ia, czujc, jak krew uderza jej do gowy. Na pocztku na je
go obliczu wykwit tylko zmczony umiech, ale wkrtce
jego miejsce zajo zakopotanie. Zaskoczenie. Niech.
Prbowaa wyobrazi sobie to, co mwia wanie Pearl.
Tak, to ja jestem dziewczyn z festiwalu, ktr widzia
e dzi po poudniu. Nie, Cinder nie przyjdzie. Nie po
zwolilibymy sobie na okazanie takiego braku szacunku,
przyprowadzajc na bal moj przybran siostr, ktra jest
cyborgiem. Och, nie wiedziae, e ona jest cyborgiem?".
Cinder wstrzsn dreszcz, ale nie odrywaa wzroku od
tej dwjki. Pearl zamierzaa powiedzie Kaiowi wszystko,
a ona moga tylko sta i czeka na ten koszmarny moment,
kiedy Kai uwiadomi sobie, e podrywa cyborga. Nie b
dzie chcia mie z ni nic wsplnego. Nie zechce wysucha

jej wyjanie. A ona, kulejc, pody za nim, by zdradzi


mu powd, dla ktrego przysza, i czujc, jaki wstyd mu
przynosi.
Kto odchrzkn tu obok niej i Cinder podskoczya
nerwowo, niemal skrcajc nog. Jednego ze sucych
zmczyo najwyraniej nieruchome i bierne stanie pod cia
n i teraz patrzy na dziwado z ledwo skrywan odraz.
- Bardzo przepraszam - powiedzia z wyranie syszal
nym w gosie napiciem - musz odczyta pani I D .
Cinder instynktownie odsuna od niego rk, przycis
kajc nadgarstek do brzucha.
- Dlaczego?
Strzeli oczami w kierunku stranikw, gotw w kadej
chwili rozkaza im odprowadzi j do drzwi.
-

A b y upewni si, e znajduje si pani na licie goci,

oczywicie - powiedzia, unoszc may przenony skaner.


Cinder przycisna si plecami do kolumny, mylc go
rczkowo.
-

A l e . . . sdziam, e zaproszeni s wszyscy mieszkacy

miasta.
-

W rzeczy samej. - Mczyzna umiechn si niemal

radonie na myl o niezapraszaniu stojcej przed nim


dziewczyny. - Musimy jednak upewni si, e gocimy tyl
ko tych, ktrzy odpowiedzieli na zaproszenie. To kwestia
bezpieczestwa.
Cinder przekna lin i zerkna na parkiet. Pearl na
dal molestowaa Kaia i teraz Cinder dostrzega rwnie
krcc si w pobliu Adri, ktra wygldaa na gotow
w kadym momencie wczy si do rozmowy, gdyby tylko

jej crka powiedziaa co, co mogoby przynie im wstyd.


Pearl nada czarowaa Kaia niemia kokieteri. Staa
z przechylon na bok gow, opierajc delikatnie jedn
do na obojczyku.
Kai wyglda na zakopotanego.
Czujc, e na ramionach pojawia jej si gsia skrka,
Cinder zwrcia si do sucego i prbowaa zastosowa
strategi radosnej niewinnoci Peony.
- Oczywicie - powiedziaa, po czym wstrzymaa od
dech i wycigna rk.
Prbowaa naprdce wymyli seri wymwek i uspra
wiedliwie - jej odpowied musiaa zosta pomylona z od
powiedzi kogo innego, a moe nieporozumienie wyniko
z tego, e jej matka i siostra przybyy bez niej, albo...
-

A c h ! - Mczyzna podskoczy, wpatrujc si rozsze

rzonymi oczami w niewielki ekran.


Cinder zesztywniaa, zastanawiajc si, jakie ma szanse
zwalenia go z ng szybkim uderzeniem w gow tak, by nie
zauwayli tego pozostali stranicy.
Zdumionym wzrokiem otaksowa jeszcze jej sukienk
i wosy, po czym przenis spojrzenie z powrotem na
ekran. Widziaa wewntrzn walk, ktr toczy ze sob.
Przywoa na twarz sztuczny umiech i zmusi si do
uprzejmoci.
- Linh-mei, caa przyjemno po naszej stronie. Jeste
my zaszczyceni twoim przybyciem.
Cinder wytrzeszczya na niego oczy.
-Jestecie?
Mczyzna ukoni si jej sztywno.

- P r o s z wybaczy moj niewiedz. Jestem pewien, e


Jego Cesarsk Mo uszczliwi twoja obecno. Prosz t
dy, zaraz pann zapowiem.
Zamrugaa oczami, tpo podajc za jego ramieniem,
gdy skierowa si w stron schodw.
- Z a . . . zapowiesz?
Wystuka co na swoim ekranie, po czym przenis
wzrok z powrotem na Cinder. Jego spojrzenie przelizgn
o si jeszcze raz po jej postaci, jakby nie mg uwierzy
w to, co wanie zamierza zrobi, ale uprzejmy umiech
nie znikn z jego twarzy.
- Wszyscy gocie zaproszeni osobicie przez Jego Cesar
sk Mo s odpowiednio zapowiadani. Oczywicie, za
zwyczaj nie przybywaj tak... pno.
- P o c z e k a j . Gocie osobicie... och. Och! Nie, nie, nie
musisz...
Uciszy j dwik nagranych trb emitowany przez nie
widzialne, znajdujce si gdzie nad gow goniki. Pod
skoczya z szeroko otwartymi oczami. Kurant powoli ucich.
Po ostatnich dwikach rogw w sali balowej rozbrzmia
majestatyczny gos:
- Powitajmy, prosz, na 126. dorocznym balu Wsplno
ty Wschodniej osobistego gocia Jego Cesarskiej Moci Linh Cinder z Nowego Pekinu.

ROZDZIA 34

Temperatura w sali balowej wyranie podskoczya, kiedy


setki twarzy zwrciy si w stron Cinder.
By moe tum straciby zainteresowanie chwil p
niej, gdyby nie okazao si, e osobisty go Jego Cesarskiej
Moci to dziewczyna z mokrymi wosami i rbkiem pomi
tej srebrnej sukni ochlapanym botem. Spojrzenia zgroma
dzonych przyszpiliy Cinder u szczytu schodw. Swoimi
niedopasowanymi stopami wrosa w podest, jakby stward
nia nagle wicy je beton.
Spojrzaa na Kaia, ktry wpatrywa si w ni z otwarty
mi ustami.
Wci mia nadziej, e przyjdzie. Zarezerwowa dla niej
miejsce jako dla swojego osobistego gocia. Moga sobie
tylko wyobraa, jak bardzo aowa teraz swojej decyzji.
Stojca obok niego Pearl spurpurowiaa. Cinder spoj
rzaa na swoj przybran siostr, na oniemia Adri, napa
wajc si przez chwil ich upokorzeniem, po czym przypo
mniaa sobie o koniecznoci oddychania.

Dla niej to wszystko nie miao ju znaczenia.


Pearl niemal na pewno powiedziaa ju Kaiowi, e jej
adoptowana siostra jest cyborgiem.
Wkrtce dostrzee j rwnie krlowa Levana i zorien
tuje si, e Cinder to zbiega Lunarka. Uwizi j i prawdo
podobnie zabije.
Cinder podja jednak ryzyko. Zdecydowaa si tu przy
jecha.
Nie zmarnuje tego.
Wyprostowaa si i uniosa gow.
Zebraa swoj jedwabn sukni, utkwia wzrok w Kaiu
i zacza powoli schodzi po schodach.
Jego spojrzenie zagodniao, a w oczach zaigrao rozba
wienie, jakby trudno byo oczekiwa od mechanika czego
innego ni ubocona, pomita sukienka i mokre wosy.
Tum zaszemra i kiedy obcas Cinder uderzy o marmu
row podog z wymuszon precyzj, morze sukien zacz
o si rozstpowa. Kobiety szeptay, zasaniajc usta do
mi. Mczyni wycigali szyje i nadstawiali uszy do plotek.
Nawet sucy stanli na chwil, by na ni popatrze,
trzymajc wysoko w grze tace z przysmakami. Wok nich
unosi si zapach czosnku i imbiru, od ktrego Cinder o
dek skrca si w supe. Nagle zdaa sobie spraw z tego,
jaka jest godna. Wszystkie poranne przygotowania do
ucieczki nie pozostawiy jej czasu na zjedzenie czegokol
wiek. Spotgowany zdenerwowaniem gd doprowadzi j
na krawd utraty przytomnoci. Staraa si nie zwraca na
to uwagi, ale z kadym krokiem jej ciao sztywniao z ner
ww. Krew pulsowaa jej w skroniach.

Gocie obrzucali j drwicymi spojrzeniami. Sala wibro


waa od szeptw i plotek. Cinder a szumiao w uszach od
urywkw rozmw: Osobisty go? Ale kim ona jest? Co
ona ma na sukni?", zanim interfejs suchowy ustawia tak,
by nie sysze wypowiadanych za jej plecami sw.
Nigdy wczeniej nie cieszya si z tego, e nie moe si
nawet zarumieni.
Usta Kaia drgny i cho nadal wydawa si zmieszany,
nie wyglda na wciekego ani zniesmaczonego. Cinder
przekna lin. Kiedy podesza bliej, zapragna zakry
brudn, pomit, przemoczon sukienk. To by nic nie da
o, a Kaia nie obchodzia jej kreacja.
Tak naprawd prbowa pewnie wydedukowa, jaki
procent jej ciaa stanowiy metalowe i silikonowe protezy.
Nadal trzymaa gow wysoko, cho oczy j pieky,
a ogarniajca panika generowaa na wywietlaczu na siat
kwce ostrzegawcze napisy.
To nie jej wina, e ksi j polubi.
To nie jej wina, e jest cyborgiem.
Nie zamierzaa przeprasza.
Skupia si na tym, by i, gono uderzajc obcasami
o podog, a tum rozstpowa si przed ni i zbija ponow
nie po jej przejciu.
Zanim dotara do cesarza, jaka posta wypchna si
z tumu i stana na jej drodze. Cinder zamara pod gniew
nym spojrzeniem swojej opiekunki.
Oniemiaa mrugaa oczami, jakby w tej krtkiej chwili
rzeczywisto ulega zawieszeniu. Zapomniaa, e na sali
byy Pearl i Adri.

Pod biaym makijaem Adri wykwity krwistoczerwo


ne rumiece, a jej piersi faloway pod skromnym dekol
tem kimona. Ucichy zakopotane chichoty, a ci, ktrzy
stali na tyle daleko, e nie widzieli przebiegu wypad
kw, ale wyczuwali narastajce napicie, zaszemrali ner
wowo.
Adri wycigna rk i chwycia sukienk Cinder. Po
trzsna materiaem.
- Skd to masz? - wysyczaa cicho, jakby obawiaa si
eskalacji nieprzyjemnej sytuacji, w ktrej postawia j pod
opieczna.
Cinder zacisna zby i cofna si o krok, wyrywajc
materia z rki przybranej matki.
- Iko j ocalia. Peony chciaaby, ebym j woya.
Stojca za matk Pearl gwatownie apaa powietrze
i zasonia usta domi. Cinder spojrzaa na ni i zobaczya,
e Pearl z przeraeniem patrzy na jej stopy.
Cinder zadraa, wyobraajc sobie, e wszyscy widz
jej sztuczn nog, ale Pearl wskazaa na jej stopy i zapisz
czaa:
- M o j e kozaczki! To s moje kozaczki! Na niej!
Oczy Adri zwziy si w szparki.
- Ty maa zodziejko. Jak miesz tu przychodzi i upoka
rza moj rodzin? - Wycigna palec wskazujcy ponad
ramieniem Cinder w stron schodw. - Rozkazuj ci na
tychmiast i do domu, zanim przyniesiesz mi jeszcze wi
cej wstydu.
- Nie - powiedziaa, zaciskajc pici. - Mam takie sa
mo prawo by tutaj jak ty.

- Co? Ty? - Adri uniosa gos. - Ale ty jeste tylko... Ugryza si w jzyk, nawet teraz niezdolna wyjawi enuj
cej tajemnicy swojej podopiecznej.
Uniosa do do uderzenia.
Gocie wstrzymali oddech. Cinder drgna, ale cios nie
spad na jej twarz.
Kai sta obok jej opiekunki, zaciskajc do na jej nad
garstku. Adri odwrcia si w jego stron z twarz ponc
gniewem, ktra momentalnie zmienia wyraz.
Adri skulia si i zajkna.
- W a s z a Cesarska Mo!
-

W y s t a r c z y - powiedzia uprzejmie, ale zdecydowanie,

i uwolni jej nadgarstek z ucisku.


Adri dygna aonie, potrzsajc gow.
- Ogromnie przepraszam, Wasza Cesarska Mo. Moje
emocje... charakter... Ta dziewczyna jest... Tak mi przykro,
e przerwaa... Jestem jej opiekunk prawn... Ona nie po
winna si tu znale...
- Oczywicie, e powinna. - Jego sowa zabrzmiay lek
ko, jakby wierzy w to, e sama jego obecno moe odmie
ni wrogie nastawienie Adri. Utkwi wzrok w Cinder. - Jest
moim osobistym gociem.
Potoczy wzrokiem nad gowami zdezorientowanych
goci i spojrza na podest orkiestry, ktra przestaa
gra.
- Tej nocy powinnimy witowa i si radowa - powie
dzia gono. - Prosz, nie przerywajcie taca.
Orkiestra zagraa niepewnie i sala wypenia si muzyk.
Cinder nie moga sobie przypomnie, kiedy muzyka ucicha,

ale przecie jej such by nieco przytpiony, by nie docieray


do niej szepty goci.
Kai znw na ni spojrza. Przekna lin i zorientowa
a si, e dry z wciekoci, przeraenia, zdenerwowania
i uczucia, ktre budzio w niej spojrzenie jego brzowych
oczu. Nie mylaa o niczym, niepewna, czy chce mu po
dzikowa, czy odwrci si i nawrzeszcze na Adri. Ce
sarz nie da jej okazji zrobienia ani jednego, ani drugiego.
Uj jej do i zanim zdaa sobie spraw z tego, co si
dzieje, odcign j od jej opiekunki i przybranej siostry
i wzi w ramiona.
Taczyli.
Z bijcym sercem Cinder oderwaa wzrok od jego twa
rzy i spojrzaa ponad jego ramieniem.
Nikt inny nie taczy.
Kai musia to rwnie zauway, bo zdj na chwil do
z jej talii, skin na osupiay tum i powiedzia gosem wy
raajcym jednoczenie zacht i rozkaz:
- Prosz, jestecie moimi gomi. Ta muzyka jest dla was.
Stojcy najbliej wymienili niezrczne spojrzenia z part
nerami i po chwili na parkiecie zaszeleciy falujce suknie
i powiewajce poy frakw. Cinder zaryzykowaa spojrzenie
w stron miejsca, w ktrym pozostawili Pearl i Adri - stay
nadal nieporuszone w falujcym tumie, patrzc, jak Kai
z wpraw prowadzi Cinder coraz dalej od nich.
Kai odchrzkn i wymamrota:
- Nie masz pojcia o tacu, prawda?
Cinder spojrzaa na niego, nie mogc opanowa zawro
tw gowy.

- J e s t e m mechanikiem.
Drwico unis brwi.
-

W i e r z mi, zauwayem. Czy to plamy od smaru? Na

tych rkawiczkach, ktre ci podarowaem?


Z zaenowaniem spojrzaa na ich splecione palce i czar
ne smugi na biaym jedwabiu. Zanim zdya przeprosi,
odepchn j delikatnie od siebie i obrci pod swoim ra
mieniem. Zachysna si powietrzem, czujc si przez
chwil lekka jak pirko, zanim potkna si na swojej zbyt
maej stopie i znw wpada w jego objcia.
Kai umiechn si, odsuwajc j ponownie na dugo
ramienia, ale nie zakpi z niej.
-

A zatem to jest twoja macocha?

- Opiekunka prawna.
- Oczywicie, mj bd. Wyglda na prawdziwy skarb.
Cinder zatrzsa si tumionym miechem i poczua, e
jej ciao si rozlunia. Bez wszystkich pocze nerwowych
w stopie czua si tak, jakby prbowaa taczy ze stalow
kul przylutowan do kostki. Od tego ciaru zaczynaa j
bole noga, ale powstrzymaa ch utykania, wyobraajc
sobie emanujc wdzikiem Pearl w jej zotej sukni i na ob
casikach. Zmusia swoje ciao do posuszestwa.
Wydawao si zapamitywa kroki taneczne. Kady jej
ruch by nieco bardziej pynny od poprzedniego, a w ko
cu poczua, e niemal wie ju, co robi. Oczywicie, czuy
nacisk doni Kaia na jej tali nie sprawia jej przykroci.
- Przepraszam za to - powiedziaa. - Za ni i moj przy
bran siostr. Uwierzysz w to, e one s przekonane, e to
ja przynosz im wstyd?

Staraa si, by zabrzmiao to jak art, ale nie moga si po


wstrzyma od czujnego wyczekiwania na jego odpowied,
szykujc si na chwil, w ktrej on zapyta j, czy to prawda.
Czy naprawd jest cyborgiem.
Kiedy jego umiech zacz bledn, zdaa sobie spraw,
e ta chwila nadesza zdecydowanie zbyt szybko, i poao
waa, e pozwolia sobie na ten komentarz. Marzya o tym,
by mogli po wsze czasy udawa, e jej sekret pozosta
w ukryciu, a on go nie zna.
I nadal chce, by bya jego osobistym gociem.
- Dlaczego mi nie powiedziaa? - powiedzia Kai, ci
szajc gos, chocia nic nie mogo si przebi przez otacza
jc ich barier miechw i postukujcych obcasw.
Cinder otworzya usta, ale sowa uwizy jej w gardle.
Chciaa odeprze zarzuty Pearl, nazwa j kamczuch. Ale
dokd by j to zaprowadzio? Do kolejnych kamstw
i zdrad. J e j metalowe palce zacisny si na jego ramieniu.
Twarde, surowe wyznanie jej koczyny. Nie drgn, czeka.
Chciaa poczu ulg, ktr przyniosoby wyznanie
wszystkich sekretw. Cho nie do koca. Kai nadal nie
wiedziaby, e jest Lunark.
Znw otworzya usta, niepewna, co powiedzie, gdy so
wa same wypyny jej z ust.
- Nie wiedziaam jak.
Spojrzenie Kaia zagodniao, a w kcikach oczu pojawi
y si drobne zmarszczki.
- Zrozumiabym.
Niemal niezauwaalnie przysun si do niej, a Cinder
poczua, e jej okie wdruje w gr jego ramienia, jakby

byo to co zupenie naturalnego. Nadal si nie cofa. Nie


wzdrygn si, nie czua napicia.
Wiedzia i nie czu odrazy? Nie odstrcza go jej dotyk?
Niewiarygodne, ale moe wci... j lubi?
Czua, e mogaby si rozpaka, gdyby tylko potrafia.
Niepewnie przesuna czubkami palcw po wosach na
jego karku i poczua, e dry, pewna, e lada moment on
odepchnie j od siebie. Nie zrobi tego jednak. Nie odsu
n si. Nie skrzywi.
Delikatnie rozchyli wargi i Cinder pomylaa przelot
nie, e moe nie tylko ona ma problem ze zapaniem odde
chu.
- Po prostu - zacza, przesuwajc jzykiem po wargach
- nie lubi o tym mwi. Nie powiedziaam jeszcze niko
mu, kto... kto...
- Kto jej nie zna?
Cinder zabrako sw. Jej?
Uwolnia zesztywniae nagle palce spomidzy jego wo
sw i pooya do na jego ramieniu.
Intensywne spojrzenie cesarza stopniao w wyrazie
wspczucia.
-

R o z u m i e m , dlaczego nic nie powiedziaa. Ale teraz

czuj si jak egoista. - Poruszy szczk i unis brwi w wy


razie zakopotania. - Wiem, e sam powinienem si domy
li po tym, jak powiedziaa, e jest chora, ale przez koro
nacj, wizyt krlowej Levany i bal po prostu... Chyba zapo
mniaem. Wiem, e jestem najwikszym dupkiem na wie
cie, i powinienem si zorientowa, e twoja siostra... i dla
czego ignorowaa wiadomoci ode mnie. Teraz rozumiem.

- Przycign j do siebie, a moga pooy gow na jego


ramieniu, ale nie zrobia tego. Zesztywniaa ponownie, my
lc kroki taca. - auj, e mi nie powiedziaa.
Jej spojrzenie przelizno si ponad jego ramieniem
i zawiso w prni.
- Wiem - wymamrotaa. - Powinnam ci powiedzie.
Czua, jakby wszystkie sztuczne czci cisny si gdzie
wewntrz niej, miadc j w mechanicznym ucisku.
Kai nie wiedzia.
Jednak konieczno ponownego utrzymywania tajemni
cy po tym, jak poczua ju pocieszajc akceptacj, bya
jeszcze trudniejsza do zniesienia ni pocztkowe kam
stwa.
- Kai - zacza, drc z przeraenia na myl o tym, w ja
kiej sytuacji chce si sama postawi. Odsuna si od niego
na odlego ramienia, powracajc do bezpiecznego dy
stansu nieznanych sobie ludzi - lub mechanika taczcego
ze swoim cesarzem. Po raz pierwszy to Kai pomyli kroki,
z zaskoczeniem mrugajc oczami. Cinder zignorowaa dra
pice j w gardle poczucie winy. - Przyszam tutaj, eby co
ci powiedzie. To bardzo wane. - Rozejrzaa si, by upew
ni si, e nikt ich nie podsuchuje. Chocia pochwycia
kilka chmurnych, zazdrosnych spojrze, nikt nie znajdowa
si na tyle blisko nich, by usysze ich rozmow, a krlowej
Lunarw nie byo w pobliu. - Posuchaj. Nie moesz po
lubi Levany. Niezalenie od tego, czego chce i czym ci
grozi.
Kai zaczerwieni si na dwik imienia krlowej.
- O co ci chodzi?

- Ona nie pragnie tylko Wsplnoty Wschodniej. Tak czy


inaczej rozpta wojn ze wszystkimi ziemskimi pastwami.
Rola cesarzowej utoruje jej tylko drog.
Cesarz rozejrza si wok, jednoczenie starajc si po
kry panik na twarzy chodn obojtnoci, cho z bliska
Cinder widziaa niepokj w jego oczach.
- J e s t co jeszcze. Ona wie o Nainsi... O tym, czego do
wiedziaa si Nainsi. Wie o tym, e chciae odnale ksi
niczk Selen. Posuya si informacjami, ktre zdobye,
i teraz prbuje j dopa. Wysaa ludzi, eby j znaleli...
o ile ju tego nie zrobili.
Kai przyjrza si jej uwanie szeroko otwartymi oczami.
-

Ty wiesz - cigna, nie pozwalajc mu przerwa -

wiesz, e ona nie wybaczy ci prby odnalezienia ksinicz


ki. - Przekna lin. - Kai, kiedy tylko j polubisz, a ona
dostanie to, czego chce... zabije ci.
Zblad jak papier.
- Skd to wszystko wiesz?
Wzia gboki oddech, wyczerpana wyrzuceniem z sie
bie wszystkich tych informacji, jakby wystarczyo jej si na
dotarcie tylko do tego punktu.
-

To ten czip komunikacji bezporedniej, ktry znala

zam w Nainsi. Rozmawiaam z tak dziewczyn... programistk... Och, to do skomplikowane.


Cinder zawahaa si, zastanawiajc si nad tym, czy po
winna przekaza czip Kaiowi, kiedy miaa ku temu okazj.
On mgby wydoby z dziewczyny wicej danych, ale w po
piechu, wychodzc ju na bal, wsuna czip do schowka
w ydce. cisno j w odku. Gdyby teraz sprbowaa

go wyj, zdemaskowaaby si przed Kaiem i wszystkimi


innymi.
Przekna lin, odsuwajc na bok niepokojce myli.
Czy ochrona wasnej godnoci miaa dla niej wiksze zna
czenie?
- Czy moglibymy std wyj? - zapytaa. - Oddali si
od tego tumu? Wszystko ci opowiem.
Rozejrza si. W tacu pokonali niemal ca dugo sa
li, a teraz stali przed rzdem masywnych drzwi, ktre otwie
ray si na cesarskie ogrody. Poniej schodw wierzba pa
czca ociekaa cikimi kroplami deszczu, a staw z ozdob
nymi karpiami grozi niemal przelaniem. Deszcz przybiera
na sile falami, zaguszajc niemal dwiki orkiestry.
- Ogrody? - zapyta, ale zanim zdy si poruszy, pad
na niego cie.
Cinder podniosa wzrok i dostrzega niezadowolone ob
licze jednego z cesarskich urzdnikw, ktry patrzy na
Kaia surowo, z ustami zacinitymi tak mocno, e a zbie
lay. Nie obdarzy Cinder cieniem uwagi.
- Wasza Cesarska Mo - powiedzia. - Ju czas.

ROZDZIA 35

Cinder spojrzaa na mczyzn, a poczenie sieciowe pod


suno jej informacj, e to Konn Torin, cesarski doradca.
- Czas? - zapytaa, odwracajc si do Kaia. - Czas na
co?
Kai spojrza na ni, a jego twarz wyraaa jednoczenie
al i strach. Przeszed j dreszcz.
Czas przypiecztowa los Wsplnoty Wschodniej.
- Nie - wyszeptaa. - Kai, nie moesz...
- W a s z a Cesarska Mo - powiedzia Konn Torin, nadal
unikajc spojrzenia Cinder. - Nie przeszkadzaem do tej
pory, ale czas z tym skoczy. Twoje zachowanie przynosi ci
wstyd.
Kai spuci wzrok, po czym zamkn oczy. Potar czoo.
- J e s z c z e chwila. Potrzebuj chwili do namysu.
- Nie mamy tej chwili. Rozmawialimy o tym ju wielo
krotnie...
- Przekazano mi pewne nowe informacje - przerwa mu
Kai ostro.

Twarz Konna Torina spochmurniaa. Obrzuci Cinder


podejrzliwym i niechtnym spojrzeniem. Zadygotaa - po
raz pierwszy spotkaa si z nienawici skierowan w swoj
stron nie dlatego, e bya cyborgiem, ale dlatego, e bya
normaln dziewczyn, niegodn uwagi cesarza.
Trudno jej byo si z tym nie zgodzi.
Jeli na jej twarzy pojawi si wyraz zrozumienia, dorad
ca go zignorowa.
-

W a s z a Cesarska Mo, z caym szacunkiem, nie mo

esz ju pozwala sobie na luksus nastoletnich oczarowa.


Musisz wypenia zobowizania wobec swojego ludu.
Kai opuci do i pustym wzrokiem popatrzy w surowe
oczy Torina.
- Wiem - powiedzia. - Zrobi to, co dla niego najlepsze.
Cinder z nadziej zebraa w doniach sukienk. Zrozu
mia jej ostrzeenie. Zrozumia, jaki bd by popeni, gdy
by zgodzi si polubi Levan. Udao jej si.
Kiedy jednak odwrci si do niej, nadzieja prysa. Zo
baczya bezradno odmalowan w gbokich zmarszcz
kach na jego czole.
- Dzikuj ci, e mnie ostrzega, Cinder. Przynajmniej
bd wiadom tego, na co si decyduj.
Potrzsna gow.
- Kai, nie moesz.
- Nie mam wyboru. Ona dysponuje armi, ktra moga
by nas zniszczy. Antidotum, ktrego potrzebujemy... Mu
sz zaryzykowa.
Cinder cofna si i potkna, jakby spad na ni cios, od
ktrego j wczeniej uchroni. Zamierza polubi Levan.

Krlowa Lunarw zostanie cesarzow.


- Przykro mi.
Wyglda na rwnie zaamanego jak Cinder, lecz kiedy
ona zrozumiaa, e nie jest w stanie poruszy swojego bez
wadnego nagle ciaa, Kai znalaz w sobie si, by odwrci
si z uniesion gow i pj w stron podestu na drugim
kocu sali balowej, skd zamierza ogosi swoj decyzj
zgromadzonym.
Gorczkowo zacza zastanawia si nad tym, co mo
gaby zrobi, by zmieni jego decyzj. Czy cokolwiek mo
ga jeszcze zrobi?
Wiedzia, e Levana mimo wszystko doprowadzi do wy
buchu wojny. Wiedzia, e prawdopodobnie zabije go po
lubie. Zapewne zna wicej przykadw jej okruciestwa
ni ona, a jednak nie miao to znaczenia. Nadal zachowy
wa naiwne przekonanie, e sojusz moe przynie wicej
dobrego ni zego. Nie zamierza temu zapobiec.
Jedyn osob, ktra moga doprowadzi do zerwania
rozmw na temat sojuszu, bya sama krlowa.
Cinder cisno si serce.
Zanim zdaa sobie spraw z tego, co robi, ruszya przez
ca sal za Kaiem. Chwycia go za rami i obrcia w miej
scu, ponownie stajc z nim twarz w twarz.
Bez wahania obja go ramionami za szyj i pocaowaa.
Kai zesztywnia, rwnie spity jak android, ale jego usta
byy mikkie i ciepe. Cho Cinder zamierzaa zoy na
nich jedynie krtki pocaunek, niemal wbrew sobie przy
wara do niego na dusz chwil. Ciarki przeszy jej po
plecach, zaskakujce i przeraajce, ale nie nieprzyjemne,

pynce jak prd przez jej okablowanie. Tym razem nie


zwaliy jej z ng, nie groziy spaleniem jej od rodka.
Rozpacz ulotnia si nagle i przez mgnienie oka jej ukry
te pobudki przestay mie znaczenie. Caowaa go, bo tego
wanie pragna, i chciaa, by Kai wiedzia, e ona tego
wanie pragnie.
Nie zdawaa sobie sprawy, jak rozpaczliwie marzy o tym,
by Kai odwzajemni jej pocaunek, dopki nie stao si ja
sne, e tego nie zrobi.
Oderwaa usta od jego ust, cho nie zdja rk z jego
ramion, drc nadal od nadmiaru skumulowanej w niej
energii.
Kai patrzy na ni osupiay, z otwartymi ustami. Cinder
w pierwszym odruchu zamierzaa si wycofa, przeprasza
jc wylewnie, ale si opanowaa.
-

M o e . . . - zacza, sprawdzajc brzmienie swojego

gosu, zanim podniosa go na tyle, e zyskaa pewno, i


sysz j wszyscy zgromadzeni. - Moe krlowa nie przyj
mie twoich owiadczyn, kiedy dowie si, e mnie kochasz!
Kai unis brwi jeszcze wyej.
-Co...?
Stojcy obok niego doradca ze wistem wcign powie
trze, a tum zachysn si i zafalowa niespokojnie. Do
Cinder dotaro, e muzyka znw przestaa gra, a muzycy
wstali i wycigali szyje, by dostrzec przyczyn powszechne
go poruszenia.
W zdezorientowanym tumie kto wybuchn perlistym,
serdecznym miechem. Ten dwik, cho pobrzmiewaa
w nim sodycz dziecicej radoci, zmrozi Cinder.

Zsuna donie z szyi Kaia i powoli si odwrcia. Wszy


scy gocie zwrcili si jednoczenie w jedn stron jak ma
rionetki na sznurkach, szukajc wzrokiem rda nieocze
kiwanego dwiku.
To bya krlowa Levana.
Opieraa si o jedn z kolumn przy wyjciu do ogrodw,
trzymajc w jednej doni kieliszek zotego wina i przyciska
jc palce drugiej do rozemianych, czerwonych ust. Jej fi
gura bya ucielenieniem ideau. Nie zdoaaby sta z wik
sz godnoci nawet wwczas, gdyby wyciosano j z tego
samego kamienia co filar, o ktry si opieraa. Miaa na so
bie krlewsk bkitn sukni, ktra lnia diamentami do
zudzenia przypominajcymi gwiazdy byszczce na nie
skoczonym letnim niebie.
W polu widzenia Cinder rozbyso pomaraczowe wia
teko. Czar krlowej. Niekoczce si kamstwo.
W drzwiach sta lunarski stranik. Jego rude wosy scze
sane z czoa ku grze przypominay pomie wiecy. W po
bliu stanli mczyzna i kobieta ubrani w charakterystycz
ne szaty krlewskich cudotwrcw, czekajc na rozkazy
swojej krlowej. Wszyscy wyrniali si nadzwyczajn uro
d, lecz w przeciwiestwie do doskonaego pikna krlo
wej nie wydawao si to produktem iluzji. Cinder zastana
wiaa si, czy tego wanie oczekiwano od osb ubiegaj
cych si o krlewsk sub, czy te moe to ona bya jedy
n Lunark w galaktyce, ktra nie urodzia si z byszcz
cymi jak brylanty oczami i skr bez skazy.
- C za urocza naiwno - rzeka krlowa, po czym po
nownie wybuchna miechem. - Najwyraniej nie zrozu-

miaa mojej kultury. Na Lunie uznajemy monogami za


sentymentalny przeytek. C mnie obchodzi, czy mj przy
szy m jest zakochany w innej... - urwaa, pociemniaym
nagle spojrzeniem obrzucajc sukienk Cinder - kobiecie?
Przeraenie chwycio dziewczyn za gardo, kiedy oczy
krlowej zdaway si przewierca j na wylot. Krlowa wie
dziaa, e ona bya Lunark. Wiedziaa o tym.
- C mnie obchodzi - cigna Levana gosem agod
nym jak koysanka, przybierajc nagle ostre tony - e mj
narzeczony wydaje si zakochany w bezwartociowej sko
rupie. Czy si myl?
Cudotwrcy, z oczami utkwionymi w Cinder, skinli
gowami.
- Niewtpliwie tak wanie pachnie - powiedziaa ko
bieta.
Cinder zmarszczya nos. Wedug doktora Erlanda nie
bya skorup i zastanawiaa si, czy Lunarka obraa j
w ten sposb, by z niej zadrwi. A moe wyczuwaa opary
benzyny z samochodu?
Nagle Cinder dziki poczeniu sieciowemu rozpoznaa
kobiet i zapomniaa o upokorzeniu. To ona bya dyplo
matk przebywajc w Nowym Pekinie od tygodni. To jej
zdjcie pojawiao si we wszystkich mediach, cho do tej
pory nie zwracaa na nie uwagi.
Sybil Mira, gwna cudotwrczym krlowej Lunarw.
Pani Sybil", powiedziaa dziewczyna, z ktr Cinder
rozmawiaa przez czip komunikacji bezporedniej. To ta
kobieta zmusia j do opracowania sprztu szpiegowskiego
i zainstalowaa czip Nainsi.

Cinder prbowaa si rozluni, zaskoczona, jeli wzi


pod uwag poziom adrenaliny krcej w jej yach, e jej
panel sterowania nie zaliczy jeszcze krtkiego spicia. Da
aby wszystko za jakkolwiek bro, choby marny rubo
krt, cokolwiek bardziej przydatnego do walki ni bezuy
teczna stopa i rkawiczki z gadkiego jedwabiu.
| Kai porzuci Cinder i ruszy w stron krlowej.
-

W a s z a Krlewska Mo, przepraszam za ten incydent

- przemwi, a Cinder uchwycia jego sowa tylko dziki


zwikszeniu wraliwoci swojego interfejsu suchowego ale powinnimy oszczdzi moim gociom tej awantury.
Ciemnoszare oczy krlowej bysny ciepym wiatem
sali balowej.
-

W y g l d a na to, e potrafisz si doskonale awanturo

wa i bez mojej pomocy. - Nie przestajc si umiecha,


wyda wargi, a jej twarz przybraa wyraz artobliwego nadsania. - Och, twoja niestao zrania mnie bardziej, ni
sdziam. Wydawao mi si, e dzi wieczr to ja jestem
twoim osobistym gociem. - Pieszczotliwie przesuna
wzrokiem po twarzy Kaia. - Nie moesz przecie uwaa
jej za adniejsz ode mnie. - Wycigna palec i przesuna
nim po szczce Kaia. - Nie do wiary, czyby si rumieni?
Kai odepchn do Levany, ale zanim zdy odpowie
dzie, krlowa odwrcia si do Cinder i spojrzaa na ni
z odraz.
- J a k si nazywasz, dziecko?
Dziewczyna z wysikiem przekna lin i z trudem wy
krztusia:
- Cinder.

- Cinder. - Levana zamiaa si protekcjonalnie. - Pa


suje idealnie. Popi. Brud. Plugastwo.
-

W y s t a r c z y - zacz Kai, ale Levana jak burza przesza

obok niego, a byszczca suknia zakoysaa si na jej bio


drach. Uniosa wysoko swj kieliszek, jakby chciaa po
dzikowa ksiciu za przemie poobiednie przyjcie.
-

P o w i e d z mi, Cinder - powiedziaa - jakiej biednej,

modej Ziemiance ukrada to imi?


Do Cinder powdrowaa do nadgarstka i obja je
dwabn rkawiczk i ciao, w ktrym ukrywa si jej czip,
obolae nieco od maego nacicia. odek podszed jej do
garda.
Krlowa pocigna nosem.
-

A c h , wy, skorupy... - westchna, a jej gos wznis si

ponad tumem. - Mylisz, e jeste taka mdra. A zatem


ukrada czip zmarej Ziemiance. I nawet udao ci si prze
nikn do sfer rzdowych. Mylisz, e przelizgniesz si tu
taj jako czowiek, e uda ci si y tutaj bez adnych kon
sekwencji. Wszystkie jestecie takie gupie.
Cinder zacisna zby. Chciaa wyjani, e nie pamita
niczego innego oprcz bycia Ziemiank. Cyborgiem. Do
kogo jednak moga si zwrci? Przecie nie do krlowej.
A Kai... Kai patrzy to na Cinder, to na krlow, prbujc
zrozumie wypowiadane przez Levane sowa.
Krlowa zwrcia si do cesarza.
- Nie tylko ukrywasz Lunarw, ale jeszcze si z nimi za
bawiasz. Jestem tob rozczarowana, Wasza Cesarska Mo.
- Cmokna z dezaprobat. - To, e ta dziewczyna znajduje
si w granicach twojego pastwa, oznacza zamanie zasad

Porozumienia Midzyplanetarnego. Tak race naruszenie


porozumienia traktuj bardzo powanie, cesarzu Kaito. Na
tyle powanie, e uznaabym je za wystarczajce uzasadnie
nie wypowiedzenia wojny. Nalegam, by ta zdrajczyni zostaa
natychmiast pojmana i przewieziona na Lun. Jacin?
Drugi lunarski stranik, ktrego urod podkrelay du
gie jasne wosy i powane, zimne jak ld niebieskie oczy,
wystpi z tumu. Bez ostrzeenia chwyci Cinder za nad
garstki i wykrci jej rce. Zachysna si, spogldajc na
zgromadzonych goci, wrd ktrych rozlegy si okrzyki
przeraenia.
- Przesta! - Kai rzuci si do Cinder i chwyci j za okie.
Pocign j do siebie tak mocno, e si potkna, ale
uchwyt stranika nie zela.
Stranik szarpn Cinder znw ku sobie i jej liskie rami
w jedwabnej rkawiczce wylizno si z uchwytu Kaia. Lunar przyciska j teraz do siebie tak mocno, e czua za sob
jego masywn klatk piersiow. W gowie delikatnie jej za
szumiao, jakby mocno naelektryzoway jej si wosy.
Zrozumiaa, e to jeden z objaww ich magii. Buzowaa
w nim bioelektryczno. Czy z tak bliska mg usysze j
kady, czy by to tylko jeden z objaww jej budzcego si
daru?
-

P u j! - rozkaza Kai, zwracajc si do krlowej. -

To absurdalne. Ona nie jest zbiegiem. Nie jest nawet Lunark. Jest po prostu mechanikiem!
Levana uniosa brew. J e j byszczce oczy przesuny si
po Kaiu i spoczy na Cinder. Spojrzenie wadczyni byo
pikne i jednoczenie okrutne.

Cinder poczua, jak po jej ciele zaczyna si rozchodzi


ciepo promieniejce od krgosupa. Zacza si obawia,
e po raz kolejny nadejdzie po nim fala blu, ktry zwali j
z ng i odbierze zdolno do dziaania.
-

No c, Cinder? - powiedziaa krlowa, bawic si

kieliszkiem. - Skrywaa przed swoim cesarzem nie lada


tajemnice. Czy chciaaby odeprze moje zarzuty?
Kai odwrci si do Cinder. Wyczuwaa jego rozpacz, ale
nie moga si zdoby na to, by na niego spojrze. Skupia
wzrok na krlowej, zaciskajc zby z nienawici tak moc
no, e rozbolaa j szczka.
Cieszya si, e zy nie mog zdradzi jej upokorzenia.
e rumieniec nie zdradzi jej gniewu. e jej znienawidzone
ciao cyborga przydao si przynajmniej do jednego.
Uchwycia si resztek swojej podeptanej godnoci. Skrzy
owaa spojrzenia z krlow.
Wywietlacz na siatkwce oszala, zasypujc j ostrze
gawczymi komunikatami o wzrastajcym poziomie adrena
liny i niebezpiecznie rosncym pulsie. Zignorowaa ostrze
enia, zdumiewajco spokojna.
- Gdyby nie przywieziono mnie na Ziemi - powiedzia
a - byabym niewolnikiem pod twoimi rzdami. Nie bd
przeprasza za swoj ucieczk.
Ktem oka zobaczya Kaia szeroko otwierajcego oczy
i usta ze zdumienia. Nie mg duej zaprzecza prawdzie.
Goci na swoim dworze Lunark.
W rozdygotanym tumie rozlegy si okrzyki odbijajce
si echem od cian sali. Guchy oskot towarzyszy upadko
wi ciaa na posadzk. Adri zemdlaa.

Cinder przekna lin i wyprostowaa si z dum.


- Nie chc przeprosin - powiedziaa Levana i bysna
zbami w okrutnym umiechu. - Chc tylko, by pomyk
twojego ycia naprawiono szybko i bez dalszych deliberacji.
- Chcesz mi je odebra.
- A l e jeste inteligentna. Tak, chc. Nie tylko tobie, ale
wszystkim podobnym do ciebie. Wy, skorupy, jestecie za
groeniem dla spoeczestwa, zagroeniem dla naszej ide
alnej cywilizacji.
- Bo nie mona zafundowa nam prania mzgu, bymy
czcili ci tak jak caa reszta?
Spojrzenie krlowej stwardniao. Zniya gos i w sali
powiao chodem. Deszcz przybra nagle na sile, a jego fale
wstrzsny oknami.
- Nie chodzi jedynie o moich obywateli, lecz rwnie
o wszystkich Ziemian. Wy, skorupy, jestecie zaraz. Urwaa, a w jej gosie pojawiy si znw lekkie, rozbawione
nuty, jakby za chwil miaa si rozemia. - I to cakiem do
sownie.
- Moja pani - powiedziaa kobieta o ciemnych wosach
- mwi o waszej tak zwanej bkitnej gorczce, ktra zbie
ra miertelne niwo wrd waszych obywateli. Oczywicie,
rwnie w rodzinie cesarskiej... Niech cesarz Rikan spo
czywa w...
- J a k i to ma zwizek z Lunarami? - przerwa jej Kai.
Kobieta wsuna rce w rozszerzane rkawy swojej sza
ty w kolorze koci soniowej.
- Czy wasi byskotliwi naukowcy nie odkryli jeszcze te
go? Wielu pozbawionych daru magii Lunarw to nosiciele

letumosis. Przywlekli t chorob na Ziemi. Nadal j roz


nosz, nie przejmujc si yciem tych, ktrym je odbieraj.
Cinder potrzsna gow.
- Nie - zaprotestowaa, a Kai zerkn na ni, niewiado
mie cofajc si o krok. Gwatowniej potrzsna gow. Nie wiedz o tym, e to robi. Skd mieliby wiedzie?
Oczywicie, e naukowcy to odkryli, ale c mog zrobi?
Mog tylko stara si znale antidotum.
Krlowa zamiaa si nieprzyjemnie.
-

B r o n i s z si niewiedz? Jakie to banalne. Przecie

znasz prawd. Przecie wiesz, e powinna ju nie y. By


oby znacznie lepiej dla wszystkich, gdyby tak si wanie
stao.
- Chciaabym co wyjani - powiedziaa Cinder, pod
noszc gos. - Nie jestem skorup.
Krlowa umiechna si pogardliwie i bez przeko
nania.
- Wystarczy - przerwa jej wypowied Kai. - Nie obcho
dzi mnie, gdzie urodzia si Cinder. Jest obywatelk Wspl
noty. Nie zgodz si na jej aresztowanie.
Levana nie odrywaa wzroku od Cinder.
- Udzielanie schronienia zbiegom jest podstaw do wy
powiedzenia wojny, mody cesarzu. I doskonale o tym
wiesz.
Cinder stracia na chwil ostro widzenia, bo jej siat
kwka wywietlia bezsensowny diagram. Zacisna powie
ki i przekla w duchu. Doskonay moment na awari.
- Moe jednak - powiedziaa krlowa - zdoamy osig
n kompromis.

Cinder otworzya oczy. Nadal widziaa wszystko w nie


co ciemniejszych barwach ni wczeniej, ale pokrcony
diagram

znikn.

Skoncentrowaa wzrok

na krlowej

w chwili, gdy jej usta wygi okrutny umiech.


- Ta dziewczyna wydaje si sdzi, e j kochasz. Teraz
masz okazj tego dowie. - Kokieteryjnie zatrzepotaa
rzsami. - Powiedz mi zatem, Wasza Cesarska Mo, czy
jeste gotw dobi targu?

ROZDZIA 36

- Targu? - zapyta Kai. - Za jej ycie?


- Witamy w wiecie polityki.
Levana pocigna yk wina z kieliszka. Chocia jej usta
byy krwicie czerwone, nie pozostawiy ladu na szkle.
- To nie jest odpowiednia pora ani waciwe miejsce na
prowadzenie tego rodzaju dyskusji - powiedzia Kai, z tru
dem panujc nad gosem.
- Nie? Mam wraenie, e ta dyskusja dotyczy wszyst
kich zgromadzonych w tej sali. W kocu chcesz pokoju,
prawda? Chcesz bezpieczestwa dla swoich obywateli. To
bardzo szlachetne pobudki. - Przelizna si wzrokiem po
Cinder. - A jednoczenie chcesz ocali to nieszczsne
stworzenie. Niech tak si zatem stanie.
Cinder zamara i z bijcym sercem skupia wzrok na
Kaiu.
-

A ty czego chcesz? - zapyta Kai.

- J a chc by cesarzow.
Cinder skulia si w ucisku stranika.

- Kai, nie. Nie moesz tego zrobi.


Cesarz odwrci si ku niej i obrzuci j wzburzonym
spojrzeniem.
- Niczego w ten sposb nie zmienisz - powtrzya Cinder. - Wiesz o tym.
- Ucisz j - rozkazaa Levana.
Stranik zacisn do na jej ustach i przycign j moc
no do swojej klatki piersiowej, lecz ona nada bagaa wzro
kiem.
Nie rb tego. Nie jestem tego warta. W e s z o tym".
Kai podszed do drzwi. Przez chwil patrzy na szalej
c burz, a jego ramiona dray. Odwrci si i powid
wzrokiem po sali balowej. Ocean koloru, jedwab i tafta,
zoto i pery. Przeraone, zdezorientowane twarze.
Doroczny bal. 126 lat pokoju na wiecie.
Odetchn gboko i wyprostowa si.
-

S d z , e wystarczajco jasno zakomunikowaem

swoj decyzj. Zaledwie kilka godzin temu zoyem oby


watelom mojego kraju przysig, e zrobi wszystko dla ich
bezpieczestwa. Wszystko. - Bagalnie rozoy rce. Przyznaj, e Luna jest potniejsza ni wszystkie ziemskie
krlestwa razem wzite, i nie pragn sprawdza siy twoich
wojsk w starciu z naszymi. Przyznaj rwnie, e nie znam
twojej cywilizacji i twoich ludzi i nie mog potpia ci za
sposb, w jaki nimi rzdzisz. Wierz, e zawsze leao ci na
sercu dobro twoich poddanych. - Spojrzenia cesarza i Cinder si spotkay. - Nie w taki jednak sposb rzdzimy
Wsplnot Wschodni. Dymy do pokoju, ale nie za cen
wolnoci. Nie mog... Nie polubi ci.

Wydawao si, e w sali zabrako powietrza. Tum zaszemra. Cinder poczua ulg, ktra znikna w chwili, gdy
spojrzenia jej i Kaia ponownie si spotkay. Nigdy nie wy
glda rwnie aonie. Powiedzia tylko:
- Przepraszam.
Chciaa mu wyzna, e wszystko jest w porzdku, e ro
zumie, e od pocztku chciaa, by podj tak wanie de
cyzj, i nic by tego nie zmienio.
Nie bya warta tego, by przez ni wywoywa wojn.
Usta Levany byy zacinite, a jej twarz nieporuszona.
Niemal niezauwaalnie krlowa zacisna zby. Wywiet
lacz Cinder rozbyskiwa szaleczo w rogu jej pola widze
nia, podajc jej chaotycznie jakie liczby i odpryski danych,
ale zlekcewaya go tak, jak lekceway si irytujcego ko
mara.
- Podje decyzj?
- Tak - powiedzia Kai. - Dziewczyna - zbieg z Luny pozostanie w naszym wizieniu do waszego wyjazdu. Unis brod, jakby godzc si z podjt wanie decyzj.
- Nie miaem zamiaru ci obrazi, Wasza Krlewska Mo.
Caym sercem pragn kontynuowa rozmowy na temat so
juszu, ktry bdzie akceptowalny dla obu stron.
- To niemoliwe - odrzeka Levana. Kieliszek w jej rku
pk, a odamki krysztau roztrzaskay si na pododze.
Cinder podskoczya, tum wybuchn okrzykami przerae
nia i cofn si, ale lunarski stranik zdawa si nie zwraca
na to uwagi. - Moja propozycja zostaa jasno przedstawio
na zarwno twojemu ojcu, jak i tobie. Jeste gupcem, od
rzucajc j. - Rzucia cienk nk kieliszka o filar. Krople

wina spyway jej po palcach. - Czy upierasz si przy jej od


rzuceniu?
- W a s z a Krlewska Mo...
- Odpowiedz na moje pytanie.
Skaner na siatkwce Cinder rozwietli si, jakby na
krlow pad dodatkowy snop wiata. Zatkao j ze zdu
mienia, kolana ugiy si pod ni i opada na stranika, kt
ry z powrotem poderwa j w gr.
Cinder zamkna oczy, pewna, e ma omamy, a potem
ponownie je otworzya.

Chaotyczny diagram przybra

ksztat. Linie dopasoway si do zarysw twarzy Levany.


Wsprzdne pokazay dokadne umiejscowienie oczu,
dugo nosa, szeroko brwi. Idealna ilustracja naoya
si na wizerunek idealnej kobiety - i wizerunki te do siebie
nie pasoway.
Cinder gapia si na krlow, prbujc zrozumie linie
i krzywe, ktre pokazywa jej skaner, kiedy zdaa sobie
spraw, e awantura ucicha. Jej reakcja bya tak nieoczeki
wana, e zwrcia na siebie uwag wszystkich zgromadzo
nych.
- Wielkie nieba - wyszeptaa. Jej skaner przenikn ilu
zj. Nietknity czarem krlowej rozpozna zarys jest twa
rzy, podkreli wszystkie niedoskonaoci, zdemaskowa
niespjno. - To naprawd zudzenie. Nie jeste pikno
ci.
Krlowa zblada. wiat zmartwia wok diagramw
w polu widzenia Cinder, malekich punktw i wymiarw
ujawniajcych najwikszy sekret krlowej. Nadal widziaa
efekt dziaania czaru, wysokie koci policzkowe i pene

usta, ale efekt ten by ukryty za diagramem. Im duej si


przygldaa, tym wicej danych ukazywao si na wywiet
laczu. Schemat stopniowo przybiera posta prawdziwych
rysw Levany.
Cinder bya tak pochonita obserwacj dopeniajcego
si wizerunku krlowej, e nie zauwaya, jak Levana splo
ta dugie palce. Dopiero kiedy w powietrzu przepyno
co przypominajcego prd elektryczny, Cinder odwrcia
uwag od obrazw na siatkwce.
Krlowa wygia palce. Stranik odsun si, uwalniajc
nadgarstki Cinder.
Dziewczyna z trudem unikna upadku i stana pewnie
na nogach. W tym samym momencie jej do signa w ty,
jakby sterowana wasn myl, i wyszarpna pistolet z ka
bury stranika.
Zesztywniaa, czujc tak nagle i nieoczekiwanie ciar
broni w swojej stalowej doni.
Jej palec przesun si na spust tak gadko, jakby ten by
jej przedueniem. Chwycia bro zrcznie, cho nie po
winna. Nigdy wczeniej nie miaa w rku pistoletu.
Serce zaomotao jej gwatownie.
Uniosa bro i przycisna luf do skroni, wydajc cichy,
drcy okrzyk. Kosmyk zlepionych wosw przyklei si do
wyschnitych nagle warg. Spojrzaa w lewo, nie mogc do
strzec broni ani trzymajcej j zdradzieckiej rki. Popatrzy
a na krlow, na tum, na Kaia.
Caym jej ciaem wstrzsay dreszcze, nieporuszone po
zostao tylko rami trzymajce bro, gotowe zabi j w ka
dej chwili.

- Nie! Zostaw j! - Kai rzuci si w jej stron i chwyci j


za okie. Prbowa szarpn j za rami, ale bya unieru
chomiona, sztywna jak posg. - Zostaw j!
- K... Kai - wyjkaa, czujc, e wpada w panik.
Bezskutecznie staraa si zmusi rk do opuszczenia
pistoletu, odgi palec zacinity na spucie. Zacisna po
wieki. Gowa pulsowaa jej blem. WZRASTAJCY POZIOM AD
RENALINY. KORTYZON. GLUKOZA. PRZYSPIESZONY PULS. ZWIKSZONE
CINIENIE KRWI. OSTRZEENIE, OSTRZEENIE...
Palce jej drgny i ponownie zmartwiay.
Zacza si zastanawia nad tym, jak brzmi wystrza
z pistoletu. Wyobrazia sobie krew. Wyobrazia sobie, jak jej
umys wycza si i przestaje odczuwa cokolwiek. WYKRYTA
MANIPULACJA BIOELEKTRYCZNA. URUCHOMIENIE PROCEDURY OPO
RU. 3... 2...
Palec powoli zacz pociga za spust.
Cinder miaa wraenie, e jej krgosup zapon ywym
ogniem, ktry popyn wzdu nerww i kabli i spyn po
metalowych szynach w jej koczynach.
Krzykna i jednym szarpniciem odsuna pistolet
od gowy. Proste rami, lufa wycelowana w sufit. Przesta
a walczy i pocigna za spust. Nad jej gow roztrzas
ka si yrandol. Krysztaowe odamki posypay si na pod
og.
Tum wrzasn i rzuci si do drzwi.
Cinder pada na kolana i zwina si wp, przyciskajc
pistolet do brzucha. Przeszy j olepiajcy bl, a w go
wie wybuchy fajerwerki. Czua si tak, jakby jej ciao pr
bowao odrzuci wszystkie sztuczne czci, rozrywajc si

wrd eksplozji i wybuchw. Czua niemal zapach spalo


nego misa.
Usyszaa w tumulcie gos Kaia i zrozumiaa, e bl ust
puje. Skra palia j tak, jakby kto wrzuci j do pieca, ale
bl i gorco przeniosy si na zewntrz i nie spalay jej ju
od rodka. Otworzya oczy. W polu widzenia unosi si rj
biaych kropek, wywietlacz pokazywa czerwone napisy
ostrzegawcze. W rogu na jej siatkwce pojawiy si infor
macje diagnostyczne. Zbyt wysoka temperatura, zbyt wy
sokie ttno, zbyt wysokie cinienie krwi. W jej krwi krya
nieznana substancja, ktrej jej system nie rozpozna i nie
by w stanie zneutralizowa.
Co zego si dzieje! - krzyczao do niej jej oprogramo
wanie. - J e s t e chora. Jeste chora. Umierasz".
Nie czua si jednak tak, jakby miaa umrze.
J e j ciao byo tak rozgrzane, e zdumiewao j, i jej de
likatna suknia nie obrcia si jeszcze w popi. Na czoo
wystpiy krople potu. Czua si inaczej. Bya silna, pot
na, rozpalona.
Rozdygotana usiada na pitach i zapatrzya si w swoje
donie. Lewa rkawiczka zacza si topi, pozostawiajc
skrawki mazistej, jedwabistej skry na jej rozgrzanej do
biaoci metalowej doni. Widziaa prd przepywajcy po
stalowej powierzchni, ale nie potrafia powiedzie, czy wi
dzi go oczami czowieka, czy cyborga. A moe ani czowie
ka, ani cyborga.
Lunara.
Uniosa gow. wiat spowijaa zimna, szara mga. Jakby
wszystko zamarzo - z wyjtkiem niej. Jej ciao zaczynao styg-

n, skra blada, metal matowia. Gupio prbowaa ukry


swoj metalow do, jakby Kai jeszcze jej nie zauway.
Uchwycia spojrzenie krlowej. Kiedy spotkay si wzro
kiem, wcieko Levany zgasa jak zdmuchnity pomie.
Krlowa zachysna si i cofna o krok. Przez chwil wy
dawao si, e przerazio j to, co zobaczya.
- To niemoliwe - wyszeptaa.
Cinder zebraa wszystkie siy, wstaa i wycelowaa bro
w krlow. Pocigna za spust.
Rudy stranik by szybszy. Kula trafia go w rami.
Levana nawet nie drgna.
Cinder zrozumiaa, co zrobia, kiedy pancerz stranika
spyn krwi.
Upucia bro i rzucia si do ucieczki. Wiedzc, e nie
przedrze si przez oszalay ze strachu tum, pognaa w kie
runku najbliszych masywnych drzwi wychodzcych na
ogrd. Mina stranika, krlow i jej dwr, a szko pkao
pod jej ukradzionymi kozaczkami.
Puste echo kamiennego dziedzica. Woda z kau pry
skajca na nogi. wiey, chodny zapach deszczu, ktry
zmieni si w mawk.
Pod jej stopami cig schodw. Dwanacie stopni i ogrd
zen, grujcy nad nim mur, brama, miasto - ucieczka.
Na pitym stopniu usyszaa, jak wyskoczy sworze.
Kable pky jak nadmiernie rozcignite cigna. Poczua,
e traci zasilanie na kocu ydki, a ostrzeenie wysane do
mzgu prawie j olepio.
Upada z krzykiem, w obronnym gecie wycigajc
przed siebie lew rk. Rami ogarna fala blu sigajca

a do krgosupa, kiedy metal uderzy o kamienie, a ona


runa na wirow ciek.
Leaa rozcignita na boku. Dziury w rkawiczce zna
czyy miejsca, ktre najbardziej ucierpiay w zderzeniu
z ziemi. Powyej prawego ramienia krew splamia pikny
jedwab w kolorze koci soniowej.
Oddychaa z trudem. Nagle poczua, jak cika jest jej
gowa, i pozwolia jej opa na ziemi, a mae kamyczki
wbiy si w jej skro. Bdnym spojrzeniem ogarna bez
kresne niebo. Mawka zamienia si w gst mg. Krople
wilgoci skleiy wosy i rzsy Cinder, chodzc rozgrzan
skr. Ksiyc w peni prbowa przebi si przez zason
chmur, powoli wypalajc dysk ponad jej gow, jakby chcia
pokn cae niebo.
Jaki ruch kaza jej skupi wzrok na wyjciu z sali balo
wej. Stranik, ktry j trzyma, dopad schodw i zamar.
Sekund pniej za jego plecami pojawi si Kai, chwytajc
si barierki, by si zatrzyma.
Patrzy na ni. Bysk metalowych palcw, kable iskrzce
na kocu sponiewieranej metalowej nogi. Otworzy usta
i przez chwil wydawao si, e zwymiotuje.
Kolejne kroki na schodach. Pojawili si mczyzna i ko
bieta w strojach cudotwrcw, stranik, do ktrego strzeli
a, a ktry zdawa si nie zwraca uwagi na spywajce
krwi rami, doradca Kaia i w kocu sama krlowa Levana. Jej czar powrci ze zdwojon moc, ale nawet zjawi
skowa uroda nie moga zrekompensowa wciekoci wy
krzywiajcej jej rysy. Zebraa w obie donie migoczc suk
ni i zamierzaa ju zej do Cinder, gdy cudotwrczyni po-

wstrzymaa j delikatnym ruchem doni i wskazaa na cia


n paacu.
Cinder podya za jej wzrokiem.
Kamera systemu bezpieczestwa skierowana bya bez
porednio na nie. Na ni. Widziaa wszystko.
Cinder do reszty opada z si. Bya saba i wyczerpana.
Kai ostronie spez ze schodw, jakby zblia si do
rannego zwierzcia. Schyli si i podnis przerdzewia
stop, ktra wypada z zamszowego kozaczka. Zacisn
zby, przygldajc si jej uwanie i by moe przypomina
jc sobie dzie, w ktrym spotkali si na rynku. Nie pa
trzy na ni.
Levana skrzywia usta w umiechu.
- Ohyda - powiedziaa bezpiecznie ukryta poza zasi
giem kamery. Oznajmia to gono i w jaki wymuszony
sposb kontrastujcy z jej zazwyczaj melodyjnym gosem.
- mier bdzie dla ciebie wybawieniem.
- J e d n a k nie bya skorup - domylia si Sybil Mira. Jak zdoaa to ukry?
Levana umiechna si szyderczo.
- Teraz nie ma to ju znaczenia. Wkrtce bdzie mar
twa. Jacin?
Stranik o blond wosach zszed do Cinder. Znw mia
przy sobie bro, ktr upucia podczas ucieczki.
- Poczekaj.
Kai zbieg po schodach i stan na ciece przed Cinder.
Wygldao na to, e zmusza si do spojrzenia na ni, bo a
si wzdrygn. Cinder nie umiaa odczyta wyrazu jego
twarzy, w ktrej odbijay si niedowierzanie, dezorientacja,

rozalenie. Pier cesarza falowaa. Prbowa co powiedzie,


ale sowa uwizy mu w gardle. W kocu wypowiedzia cicho
zdanie, ktrego Cinder miaa nigdy nie zapomnie:
- Czy to wszystko byo tylko zudzeniem?
Bl przeszy jej serce i wyssa powietrze z puc.
-K a i ?
- Czy ja to wszystko sobie wymyliem? To bya taka lunarska sztuczka?
Gwatownie potrzsna gow.
- Nie. - J a k miaa mu wyjani, e nie wadaa wczeniej
magi Lunarw? Ze nie uyaby jej przeciwko niemu? Nigdy bym ci nie oszukaa... - Zabrako jej sw. Oszuka
a go. Wszystko, co wiedzia na jej temat, byo kamstwem.
- Tak mi przykro - zakoczya, a jej sowa zawisy w powie
trzu.
Kai oderwa od niej wzrok i z rezygnacj zawiesi go na
byszczcych od deszczu liciach.
- Twj widok sprawia jeszcze wikszy bl ni jej.
Cinder miaa wraenie, e serce przestao jej bi. Sig
na doni do policzka, czujc na skrze mokry jedwab.
Kai zagryz zby i zwrci si do krlowej. Cinder utkwi
a spojrzenie w wyszytych na konierzu jego purpurowej
koszuli gobkach pokoju. W jednej rce nadal trzyma jej
stop cyborga.
- Zostanie zamknita w miejscu odosobnienia - powie
dzia sabym gosem. - Uwizimy j do chwili, w ktrej
zdecydujemy o jej dalszych losach. Jeli jednak dzi j zabi
jesz, przysigam, e nigdy nie zgodz si na aden sojusz
z Lun.

Oczy krlowej pociemniay Nawet jeli si zgodzi, Cin


der trafi w kocu na Lun. Kiedy tylko znajdzie si w mo
cy Levany, ptla zacinie si na jej szyi.
Kai kupi jej czas. Zapewne niezbyt wiele czasu.
Nie potrafia odgadn, dlaczego to zrobi.
Cinder patrzya, jak krlowa stara si opanowa unie
sienie, wiadoma, e w mgnieniu oka moe zabi Kaia
i Cinder.
- Bdzie moim winiem - zgodzia si wreszcie Levana. - Powrci na Lun i osdzi j nasz system sdowniczy.
To by wyrok mierci.
- Rozumiem - powiedzia Kai. - W zamian przyrzek
niesz nie wypowiada wojny mojemu pastwu ani mojej
planecie.
Levana przechylia gow i spojrzaa na niego z gry.
- Zgoda. Nie wypowiem Ziemi wojny za to pogwacenie
traktatw. Ale stpasz po cienkim lodzie, mody cesarzu.
Tego wieczoru znacznie nadwerye moj cierpliwo.
Kai wzi gboki oddech, skoni si i odsun, kiedy lunarscy stranicy ciko zeszli po schodach i unieli ze wi
rowej cieki sponiewierane ciao Cinder. Robia, co w jej
mocy, by stan, zerkajc na Kaia i marzc o krtkiej cho
by chwili, w ktrej mogaby go przeprosi. O jednym odde
chu, by mc co wyjani.
Jednak nawet na ni nie spojrza, kiedy wleczono j
obok niego. Patrzy na brudn stalow stop trzyman
w obu doniach i ciska j mocno zbielaymi palcami.

ROZDZIA 37

Leaa na plecach, wsuchujc si w bbnienie metalowych


palcw o podog pokryt bia ywic, uwiziona w celi
o biaych, ywicznych cianach. Spord wszystkich wspo
mnie, ktre mogyby zaprzta jej umys, na pierwszy plan
wybijao si jedno, ktre jej system odtwarza w niekocz
cej si ptli.
Dzie targowy. Wilgotne powietrze, zapach sodkich
bueczek Chang Sachy rozchodzcy si po miejskim placu.
Zanim to wszystko si zdarzyo - zanim Peony zachorowa
a, zanim Levana przybya na Ziemi, zanim Kai zaprosi j
na bal. Bya tylko mechanikiem udajcym obojtno na
zainteresowanie czarujcego ksicia. Sta przed ni, kiedy
zataczaa si na jednej nodze i prbowaa uspokoi bijce
szaleczo serce. Z trudem wytrzymywaa jego spojrzenie,
a on z umiechem nachyla si w jej stron i zmusza j, by
na niego spojrzaa.
Tam.
Ten moment. Ten umiech.

Jeszcze raz. I jeszcze raz.


Cinder westchna i zmienia tempo bbnienia palcami
o posadzk.
Sie zalay nagrania z balu. Za porednictwem swojego
cza sieciowego zobaczya dokadnie 4,2 sekundy nagra
nia - przedstawiao j w brudnej sukni balowej schodzc
niezgrabnie po schodach - i natychmiast si rozczya.
Wygldaa jak wariatka. Z pewnoci aden Ziemianin nie
bdzie po niej paka, kiedy krlowa Levana si o ni upo
mni i zabierze j na Lun. Na proces".
Syszaa stumione kroki stranika po drugiej stronie
drzwi celi. Wszystko wok niej tono w bieli. Olepiaj
co biay by nawet baweniany kombinezonem, ktry jej
zaoono, kiedy musiaa zdj zszargan sukni Peony
i strzpy jedwabnej rkawiczki, ktre jeszcze si nie sto
piy. Nie wyczono racych oczy wiate, ktre jeszcze
bardziej mczyy j i wyczerpyway. Cinder zacza si za
stanawia, czy nie poczuje ulgi, kiedy krlowa w kocu
po ni przyjdzie. Moe wtedy wreszcie pozwol jej cho
na chwil zasn.
A trzymano j tu zaledwie od czternastu godzin, trzy
dziestu trzech minut i szesnastu sekund. Siedemnastu se
kund. Osiemnastu.
Drgna, kiedy szczkny drzwi. W niewielkim, okratowanym okienku w stalowych drzwiach dostrzega cie go
wy mczyzny. Tyu gowy. aden ze stranikw jej si nie
przyglda.
- Masz gocia.
Uniosa si na okciach.

- Cesarza?
Stranik prychn.
-Jasne.
Jego cie znikn.
-

B d wdziczny za otwarcie mi drzwi - powiedzia

znajomy gos ze znajomym akcentem. - Musz porozma


wia z ni na osobnoci.
Cinder stana na jednej nodze, opierajc si o gadk
jak szko cian.
-

J e s t pod specjalnym nadzorem - oznajmi stranik. -

Nie mog pana wpuci. Musi pan rozmawia z ni przez


kraty.
- Niech pan nie bdzie mieszny. Czy wygldam na ko
go, kto stwarza zagroenie?
Cinder przyskoczya do okienka i odbia si na palcach.
To by doktor Erland z pcienn torb w rkach. Nadal
mia na sobie laboratoryjny fartuch, delikatne srebrzyste
okulary na nosie i wenian czapk. Chocia musia zadzie
ra gow, by spojrze na stranika, nie zraa si tym.
- J e s t e m gwnym naukowcem cesarskiego zespou
prowadzcego badania nad letumosis - wyjani doktor Er
land - i ta dziewczyna jest naszym najwaniejszym obiek
tem bada. Musz pobra od niej prbk krwi, zanim opu
ci nasz planet.
Z torby wyj strzykawk. Zaskoczony ,stranik cofn
si, po czym skrzyowa rce na piersiach.
-

D o s t a e m rozkazy, prosz pana. Bdzie pan musia

uzyska oficjaln zgod od cesarza, zanim zezwol na wej


cie do rodka.

Doktor Erland opuci ramiona i wetkn strzykawk


z powrotem do torby.
-

W porzdku. Skoro taka jest procedura. - Jednak za

miast odwrci si i odej, pomajstrowa chwil przy man


kietach swoich rkaww, pochmurniejc, po czym wyszcze
rzy zby w umiechu. - Tutaj, widzi pan? - powiedzia,
a jego gos przeszed Cinder dziwnym dreszczem po krzy
u. Doktor mwi, a melodia jego gosu bya dziwnie uspo
kajajca. - Otrzymaem odpowiednie pozwolenie od cesa
rza. - Wskaza na drzwi celi. - Moe mi pan otworzy.
Cinder zamrugaa, jakby chcc si obudzi. Wygldao
na to, e doktor Erland chce, eby jego rwnie aresztowa
no, ale stranik odwrci si do winiarki z dziwnym wy
razem twarzy i przesun swoim identyfikatorem przed
skanerem. Drzwi si otworzyy.
Cinder zatoczya si i opara o cian.
- Bardzo dzikuj - powiedzia lekarz i wszed do celi,
nadal twarz do stranika. - Bd wdziczny za odrobin
prywatnoci. To potrwa tylko chwil.
Stranik bez dyskusji zatrzasn drzwi. Jego kroki odbi
y si echem od cian korytarza.
Doktor Erland obrci si i gwatownie wcign powie
trze, kiedy jego wzrok pad na Cinder. Otworzy usta, a po
tem odwrci gow i zacisn powieki. Kiedy ponownie je
otworzy, na jego twarzy pojawi si agodny wyraz zdumie
nia pomieszanego z rozbawieniem.
- J e l i kiedykolwiek miaem wtpliwoci, wanie si ich
pozbyem. Postpiaby mdrze, uczc si kontrolowa
swj czar.

Cinder przycisna do do policzka.


- Nic nie robi.
Lekarz odchrzkn niezrcznie.
- Nie martw si. Poapiesz si w tym. - Obrzuci wzro
kiem cel. - No to wpakowaa si w nieze tarapaty, co?
Cinder uniosa palec w stron drzwi.
- Musi mnie pan nauczy tej sztuczki.
- To bdzie dla mnie zaszczyt, panno Linh. To napraw
d proste. Skoncentruj myli, cignij na siebie uwag oso
by, na ktr chcesz wpyn, i jasno wyra swj zamiar.
W mylach, oczywicie.
Cinder skrzywia si. To wcale nie wydawao si proste.
Lekarz zby jej min gestem.
- Nie przejmuj si. Zorientujesz si, e ta umiejtno
przychodzi naturalnie, kiedy jej potrzebujesz, ale nie mamy
teraz czasu na szkolenie. Musz dziaa szybko, zanim to,
co robi, wzbudzi podejrzenia.
- Moje podejrzenia ju udao si panu wzbudzi.
Zlekceway jej uwag, przelizgujc si wzrokiem po jej
postaci - biay sweter, zbyt obszerny na jej szczupej syl
wetce, metalowa do podrapana i powgniatana po upad
ku, wielokolorowe kable zwisajce z mankietu nogawki
spodni.
- Stracia stop.
- Tak, zauwayam. Co z Kaiem?
- Co? Nie zapytasz, jak ja si miewam?
- Wyglda pan niele - powiedziaa. - W gruncie rzeczy
lepiej ni zwykle. - To bya prawda - fluorescencyjne lam
py w celi odmodziy go o dziesi lat. A moe raczej, zda-

a sobie spraw, zadziaa czar, ktry rzuci na stranika. Ale jak on si miewa?
- J e s t zdezorientowany, jak sdz. - Lekarz wzruszy ra
mionami. - Zakocha si w tobie. Kiedy si dowiedzia, e
jeste... no c... Zapewne troch czasu zajmie mu przetra
wienie tej wiadomoci.
Cinder przesuna palcami po wosach, spltanych teraz
po czternastu godzinach nerwowego przeczesywania i kr
cenia na palcach.
-

L e v a n a zmusia go do dokonania wyboru. Albo si

z ni oeni, albo mnie jej przekae. Zagrozia mu wypowie


dzeniem

wojny

pod

pretekstem

naruszenia

ukadw

o udzielaniu schronienia Lunarom.


- Podj waciw decyzj. Bdzie znakomitym wadc.
- Nie o to chodzi. Levana nie zadowoli si zbyt dugo
jego decyzj.
- Oczywicie, e nie. Nawet gdyby on zdecydowa si
na lub, nie pozwoliaby ci y zbyt dugo. Nie zdajesz so
bie sprawy, jak gorco pragnie twojej mierci. Dlatego tak
wane jest to, by wierzya, e Kai robi wszystko, co w jego
mocy, by utrzyma ci w zamkniciu, i przekae ci jej, kie
dy tylko ona dotrze na Ksiyc - czyli raczej do szybko,
jak sdz. Jeli ona straci t wiar, konsekwencje dla nie
go... i dla caej Wsplnoty... mog by potworne.
Cinder zerkna na naukowca ktem oka.
-

A l e on naprawd robi wszystko, co w jego mocy, by

mie pewno, e si std nie rusz.


-

W rzeczy samej. - Mczyzna wykrci sobie palce. -

To nieco komplikuje sprawy, nieprawda?

- O co panu...
- Moe usidmy? Stanie na jednej nodze na pewno nie
jest wygodne.
Doktor Erland opad na stojce w celi pojedyncze
ko. Cinder osuna si po przeciwlegej cianie.
- J a k twoja rka?
- W porzdku. - Zgia metalowe palce. - Zepsu si je
den ze staww w maym palcu, ale mogo by gorzej. A do
tego - gestem wskazaa na skro - nie mam dziury w go
wie. Nie posiadam si z radoci z tego powodu.
- T a k , syszaem o ataku krlowej. Ocalio ci twoje
oprogramowanie cyborga, prawda?
Cinder wzruszya ramionami.
- C h y b a tak. Dostaam informacj o manipulacji bio
elektrycznej, tu przed tym, jak... Nigdy wczeniej nie do
staam takiej wiadomoci, nawet gdy pan rzuci swj czar.
- Po raz pierwszy Lunar zmusi ci do tego, eby co
zrobia, a nie tylko uwierzya w co, czy poczua jak emo
cj. I wyglda na to, e twoje oprogramowanie zadziaao
tak, jak miao - kolejna znakomita decyzja twojego chirur
ga, a moe to kwestia prototypu Linh Garana. Tak czy ina
czej, Levana musiaa by na to zupenie nieprzygotowana.
Chocia podejrzewam, e ten pokaz fajerwerkw, ktry za
fundowaa uczestnikom balu, nie zjedna ci sympatii wie
lu Ziemian.
- Nie wiedziaam, jak to kontrolowa. Nie wiedziaam,
co si dzieje. - Podcigna kolana do klatki piersiowej. To chyba dobrze, e si tu znalazam. Ja nigdzie nie pasuj.
Nie po tym wszystkim, co si stao. - Wskazaa jakie nie-

istniejce miejsce poza biaymi cianami. - Dobrze, e Levana pooy kres tej mce.
- Naprawd, panno Linh? Jaka szkoda. Miaem nadzie
j, e odziedziczya po naszych ludziach nieco wicej od
wagi i inicjatywy.
- Przykro mi. Chyba straciam odwag i inicjatyw, kie
dy odpada mi stopa podczas transmisji w sieci na ywo.
Lekarz zmarszczy nos.
- Przejmujesz si takimi gupotami?
- Gupotami?
Lekarz umiechn si z wyszoci.
-

Przywiody mnie tu dzi bardzo istotne powody, jak

si domylasz, i naprawd nie mam czasu do stracenia.


- J a s n e . - Cinder zaburczaa co niezrozumiale i pod
cigna rkaw, wycigajc jednoczenie ku niemu rk. Niech pan sobie wemie tyle krwi, ile panu potrzeba. Mnie
si ju nie przyda.
Doktor Erland poklepa jej okie.
- To by podstp. Nie przyszedem tu po prbki twojej
krwi. J a k bd potrzebowa Lunarw do testw, znajd ich
w Afryce.
Cinder opucia bezwadnie rk na kolano.
- W Afryce?
- T a k , jad do Afryki.
-Kiedy?
- Za jakie trzy minuty. Jest mnstwo pracy do zrobienia,
a trudno byoby mi pracowa w wiziennej celi, wic posta
nowiem pojecha tam, gdzie pojawi si pierwszy udoku
mentowany przypadek letumosis, do maego miasteczka na

wschd od Sahary. - Zakrci palcami w powietrzu, jakby


pokazywa jaki obszar na niewidocznej mapie. - Mam na
dziej, e znajd tam jakich nosicieli i przekonam ich, by
wzili udzia w moich badaniach.
Cinder odwina rkaw z powrotem.
- To po co pan tu przyszed?
- Poprosi ci, eby si do mnie przyczya. W dogod
nym dla ciebie momencie, oczywicie.
Cinder skrzywia si gniewnie.
- O rany, dziki, doktorku. Spojrz tylko w kalendarz,
eby zobaczy, kiedy bd miaa troch czasu.
-

M a m nadziej, e to zrobisz, panno Linh. Mam co

dla ciebie. Tak naprawd mam dla ciebie dwie rzeczy.


Doktor Erland sign do torby i wycign metalow
rk i metalow stop. Obie byszczay w olepiajcym
wietle. Cinder uniosa wysoko brwi ze zdumienia.
- Owoc najnowszych technologii - powiedzia doktor
Erland. - W peni wyposaone. Pokryte czystym tytanem.
I popatrz! - J a k dziecko, ktre dostao now zabawk,
zacz majstrowa przy palcach doni, pokazujc jej ukry
t latark, sztylet, wysuwany pistolet, rubokrt i uniwer
saln zczk. - Niesychanie uyteczna. Strzaki usypia
jce przechowywane s w tym miejscu. - Otworzy scho
wek we wntrzu doni, w ktrym znajdowao si kilkana
cie cienkich strzaek. - J a k ju zsynchronizujesz sobie
poczenia, bdziesz zapewne moga sterowa tym po
prostu myl.
- T o . . . niesamowite. Jak ju mnie zacign na szafot, to
bd moga zabra ze sob na drug stron kilku gapiw.

- W a n i e ! O tak! - zachichota. Cinder skrzywia si


poirytowana, ale naukowiec by zbyt zajty protezami, e
by zwrci na to uwag. - Kazaem je zrobi specjalnie dla
ciebie. Wykorzystaem skan twojego ciaa, eby uzyska
odpowiednie wymiary. Gdybym mia wicej czasu, mg
bym je powlec skr, ale chyba jednak nie mona mie
wszystkiego.
Cinder wzia od niego protezy, ktre jej poda, z obaw
analizujc doskonae rzemioso.
- Nie dopu do tego, eby stranik je zobaczy, bo na
prawd bd mia kopoty - powiedzia.
- Dziki. Naprawd ekscytuje mnie myl o tym, e bd
je moga nosi w cigu dwch ostatnich dni mojego ycia.
Doktor Erland umiechn si szelmowsko i powid
wzrokiem po cianach celi.
- Zabawne, nieprawda? Takie osignicia, taka niesa
mowita technologia. A jednak nawet najbardziej zaawan
sowana technologia nie braa pod uwag istnienia Lunarw bdcych jednoczenie cyborgami. Chyba to dobrze,
e po wiecie nie chodzi zbyt wielu tobie podobnych, bo
nieustannie dochodzioby do ucieczek z wizie.
- Co? Zwariowa pan? - Cinder ciszya gos do ostrego
szeptu. - Sugeruje pan, e powinnam sprbowa uciec?
- Rzeczywicie, ostatnio do gowy przychodz mi szalo
ne pomysy. - Doktor Erland podrapa si po pooranym
zmarszczkami policzku. - Trudno co na to poradzi. Caa
ta bioelektryczno nie znajduje po prostu ujcia ani zasto
sowania. - Westchn dziwnie. - Ale nie, panno Linh, nie
sugeruj, e powinna sprbowa uciec. Mwi, e musisz

uciec. I to szybko. Kiedy ju Levana ci dopadnie, twoje


szanse na przeycie spadn radykalnie.
Cinder opara si o cian, czujc nadchodzcy bl
gowy.
-

N i e c h pan posucha, doceniam pask trosk, na

prawd. Gdybym nawet jednak znalaza jakie wyjcie std,


czy moe pan sobie wyobrazi wcieko Levany? To pan
powiedzia, e jeli nie dostanie tego, czego chce, konse
kwencje bd katastrofalne. Nie jestem warta tego, by
przeze mnie rozptano wojn.
Oczy rozjaniy mu si za okularami. Przez moment wy
dawa si znacznie modszy.
- W a n i e , e jeste.
Przekrzywia gow i spojrzaa na niego ktem oka. Mo
e naprawd by szalony.
- Prbowaem ci to powiedzie, kiedy w zeszym tygo
dniu przysza do mojego gabinetu, ale musiaa wybiec,
eby spotka si z siostr. Och, przy okazji, bardzo mi
przykro z powodu twojej siostry.
Cinder przygryza wargi.
- Tak czy inaczej, widzisz, zsekwencjonowaem twj ge
nom. Dziki temu dowiedziaem si nie tylko tego, e je
ste Lunark, e nie jeste skorup, ale te czego na temat
twojego pochodzenia.
Serce Cinder zabio mocniej.
- Czego na temat mojej rodziny?
-Tak.
-

I? Mam jak? Moi rodzice, czy oni...? - Zawahaa si,

a oczy doktora Erlanda posmutniay. - Nie yj?

Zdj czapk z gowy.


- P r z y k r o mi, Cinder. Powinienem zacz inaczej. Tak,
twoja matka nie yje. Nie wiem, kim jest twj ojciec i czy
yje. Twoja matka bya... jak by to uj... znana z rozwi
zoci.
Cinder poczua, e nadzieja j opuszcza.
-O c h .
- Masz ciotk.
- Ciotk?
Doktor Erland zmi czapk w doniach.
- Tak. To krlowa Levana.
Cinder zamrugaa, nic nie rozumiejc.
- Moje drogie dziecko, jeste ksiniczk Selen.

ROZDZIA 38

W pomieszczeniu zapada cisza, ktra wypenia zmtniay


nagle umys Cinder. Patrzya na doktora Erlanda z wyra
zem cakowitej dezorientacji na twarzy.
-C o ?
Lekarz pooy swoj rk na doni Cinder.
- J e s t e ksiniczk Selen.
Wyrwaa si.
- J a nie... Co?
- W i e m . To wydaje si niewiarygodne.
- Nie, to... to niemoliwe. Dlaczego stroi pan sobie arty?
Umiechn si agodnie i ponownie poklepa jej do.
Wtedy wanie Cinder zauwaya, e pomaraczowe wia
teko nie pojawio si w jej polu widzenia.
Stracia oddech. Jej wzrok pad na wizki kabli wystaj
cych z nogawki spodni.
-

W i e m , e przyjcie tego do wiadomoci zabierze ci

troch czasu - powiedzia doktor Erland - i chciabym by


przy tobie w tym trudnym okresie. I bd. Powiem ci

wszystko, co musisz wiedzie, gdy dotrzesz do Afryki. Te


raz jednak najwaniejsze jest to, by zrozumiaa, dlaczego
nie moesz dopuci do tego, by Levana ci zabraa. Jeste
jedyn osob, ktra moe odebra jej wadz. Rozumiesz?
Oszoomiona potrzsna gow.
- Ksiniczko...
- Nie nazywaj mnie tak.
Doktor Erland wykrci czapk na kolanach.
-

W porzdku. Panno Linh, posuchaj. Szukaem ci

przez wiele lat. Znaem na Lunie czowieka, ktry przy


wiz ci na Ziemi i wykona operacj. ledziem go, pr
bujc ci odnale, ale on wtedy zacz ju traci rozum.
Zdoaem z niego wydoby tylko tyle, e jeste gdzie tu,
we Wsplnocie Wschodniej. Wiedziaem, e szukam cybor
ga, nastolatki. Wielokrotnie mylaem, e sam oszalej, za
nim ci znajd i zdoam powiedzie ci prawd. I nagle po
jawia si w moim laboratorium. To by cud.
Cinder uniosa do i przerwaa mu.
- Dlaczego? Dlaczego zrobili ze mnie cyborga?
- T w o j e ciao niemal spono - powiedzia, jakby odpo
wied bya oczywista. - Koczyn nie mona byo uratowa.
To niesamowite, e w ogle przeya i udao ci si pozo
sta w ukryciu przez wszystkie te...
- Do. Prosz przesta.
Cinder zacisna swoj zmaltretowan sztuczn do,
a potem obja palcami nowiutk koczyn, ktr przy
nis jej lekarz. Rozbieganym wzrokiem wodzia po cia
nach celi, chwytajc krtkie, urywane oddechy. Poczua, e
krci jej si w gowie. Zacisna powieki.

Bya...
- Pobr... - wyszeptaa. - Ogosi pan pobr, eby mnie
znale. Cyborga... we Wsplnocie Wschodniej.
Doktor Erland wzdrygn si, a kiedy omielia si pod
nie wzrok, patrzy na ni z poczuciem winy malujcym
si w oczach.
- Wszyscy musielimy ponie jakie ofiary, jeli jednak
Levana nie zostanie powstrzymana...
Cinder pucia now protez, zakrya uszy domi
i opara twarz na kolanach. Pobr. Te wszystkie cyborgi. Ty
lu ludzi byo przekonanych, e to suszne. Ze lepiej oni ni
ludzie. W kocu chodzio o badania naukowe.
A on po prostu chcia j odnale.
- Cinder?
- Zaraz zwymiotuj.
Doktor Erland pooy rk na jej ramieniu, ale strzsna j.
- To, co si stao, nie jest twoj win - powiedzia agod
nie. - Wreszcie ci znalazem. Teraz bdziemy mogli wszyst
ko naprawi.
- J a k ja mog cokolwiek naprawi? Levana mnie zabije!
- Cinder, dyszc ciko, uniosa gow. - Chwileczk. Czy
ona wie?
Pami podpowiedziaa jej waciw odpowied. Leva
na u szczytu schodw, przeraona. Wcieka. Ponownie
opara twarz na kolanach.
- Wielkie nieba. Oczywicie, e wie.
-

R z u c a s z niepowtarzalny czar, Cinder, podobnie jak

krlowa Channary. Levana natychmiast si zorientowaa,

kim jeste, cho sdz, e nie wie tego jeszcze nikt oprcz
niej, a Levana bdzie si staraa zachowa t wiadomo
w tajemnicy. Oczywicie nie bdzie zwleka z zabiciem ci.
Jestem pewny, e ju w tym momencie planuj swj wyjazd.
Cinder zascho w ustach.
- Spjrz na mnie, Cinder.
Posuchaa. I chocia oczy lekarza byy oszaamiajco
niebieskie, a jego spojrzenie wspczujce i niemal pocie
szajce, wiedziaa, e nie stara si w aden sposb na ni
wpyn. By po prostu starym czowiekiem zdecydowa
nym obali krlow Levan.
Starym czowiekiem, ktry wszystkie swoje nadzieje
wiza z ni.
- Czy Kai wie? - wyszeptaa.
Doktor Erland smutno potrzsn gow.
-

D o p k i Levana przebywa w paacu, nie zdoam si

z nim spotka, a tego rodzaju wiadomoci nie mog mu po


prostu przesa. Ona ci zabierze, zanim zdoam si z nim
zobaczy. A poza tym, co mgby zrobi?
- Gdyby wiedzia, wypuciby mnie.
-

I ryzykowa, e Levana wyaduje swj gniew na caej

Wsplnocie? Krlowa znalazaby sposb, by ci umierci


na dugo przed tym, zanim opracowaaby plan przejcia
wadzy. Kai byby gupcem, postpujc tak pochopnie bez
adnego planu.
-

A l e on zasuguje na to, by si dowiedzie. Szuka jej.

Szuka...
-

W i e l u ludzi ci szukao. Ale odnalezienie ci a mo

liwo osadzenia ci na tronie to dwie zupenie rne

sprawy. Planowaem to wszystko od dawna i mog ci


pomc.
Cinder wytrzeszczya na niego oczy, czujc, jak ogarnia
j panika.
- Osadzi mnie na tronie?
Lekarz odchrzkn.
-

R o z u m i e m , e jeste w tym momencie przeraona

i zdezorientowana. Nie zastanawiaj si nad tym zbyt dugo.


Prosz ci tylko o to, eby ucieka z wizienia. Wiem, e
moesz to zrobi. A potem przyjed do Afryki. Wtedy po
wiem ci, co robi dalej. Prosz. Nie moemy dopuci do
zwycistwa Levany.
Nie znajdowaa odpowiedzi, nie potrafia sobie nawet
wyobrazi, czego waciwie od niej oczekiwa. Ksinicz
ka? Nastpczyni tronu?
Potrzsna gow.
- Nie. Nie mog. Nie mog by krlow ani ksinicz
k, ani... Jestem nikim. Jestem cyborgiem!
Doktor Erland splt palce.
- J e l i nie pozwolisz, abym ci pomg, Cinder, to znaczy,
e Levana ju wygraa, prawda? Wkrtce zabierze ci ze
sob. Znajdzie sposb, by wyj za Kaia i zosta cesarzow.
Wypowie wojn Unii Ziemskiej i niewtpliwie j wygra.
Wielu ludzi zginie, reszta stanie si niewolnikami podobnie
jak Lunarzy. To smutny los, ale nieunikniony, jak sdz, je
li nie pogodzisz si w kocu z tym, kim naprawd jeste.
-

To nie w porzdku! Nie moe pan po prostu zrzuci

na mnie takiego brzemienia i oczekiwa, e co z nim


zrobi!

W c a l e tego nie robi, panno Linh. Oczekuj tylko,

e wydostaniesz si z tego wizienia i spotkasz ze mn


w Afryce.
Cinder wpatrywaa si w niego z rozdziawionymi usta
mi. Powoli docieray do niej jego sowa.
Uciec z wizienia.
Pojecha do Afryki.
Wydawao si to proste. Lekarz musia zauway zmia
n w jej twarzy, bo lekko poklepa j po nadgarstku i wsta,
z trudem rozprostowujc stawy.
- W i e r z w ciebie - powiedzia, po czym podszed do
drzwi i zastuka w kratk. - Kai rwnie bez wzgldu na to,
co dzi o tobie wie.
Drzwi do celi si otworzyy, doktor Erland uchyli czap
ki w jej kierunku i wyszed.
Cinder poczekaa, a kroki ucichy w gbi korytarza,
po czym zadygotaa i opada na kolana, zasaniajc uszy
domi. J e j umys ciga informacje szybciej, ni moga
je przeglda: stare artykuy o znikniciu ksiniczki, wy
wiady ze zwolennikami teorii spiskowych, obrazy wypa
lonych ruin jej dziecicego pokoju, w ktrym znalezio
no spalone ciao. Daty. Statystyki. Zapis koronacji
Levany, ktra jako druga w kolejce do tronu dosza do
wadzy.
Data urodzin ksiniczki Seleny: 21 grudnia 109 T.E.
Cinder bya prawie o miesic modsza, ni zawsze sdzia.
Ten bahy, niemajcy adnego znaczenia fakt sprawi, e
przez moment poczua wyranie, e nie wie ju, kim jest.
I nie ma pojcia, kim miaaby si sta.

A potem informacje o poborze cyborgw. Imiona


wszystkich tych, ktrych zmuszono do udziau w bada
niach, wywietliy si przed jej oczami. Zdjcia, nume
ry identyfikacyjne, daty urodzenia, dzie obwieszczenia
z honorami ich chwalebnej mierci dla dobra Wspl
noty.
Cinder usyszaa w gowie tykanie zegara.
Oddychaa szybko i urywanie, gdy kolejne informacje
zaleway jej umys.
Krlowa Levana przyjdzie po ni i Cinder zostanie stra
cona. Pogodzia si z losem i bya gotowa na mier, a nie
na to, by zosta nastpczyni tronu, krlow, zbawicielk
czy bohaterk.
To byoby takie proste... podda si bez walki biegowi
wydarze.
W zalewie informacji przewalajcych si falami w jej
gowie myli wdroway nieodmiennie ku tej samej, zasty
gej w czasie chwili.
Beztroski umiech Kaia na rynku.
Cinder zwina si w kulk i wyczya poczenie sie
ciowe.
Dwiki ucichy. Obrazy i nagrania znikny.
Jeli nie sprbuje powstrzyma Levany, co stanie si
z Kaiem?
Cho Cinder staraa si odsun to pytanie od siebie,
powracao nieodmiennie jak bumerang,

odbijajc

si

echem w jej gowie.


A jeli doktor Erland mia racj? Moe powinna uciec.
Moe powinna sprbowa.

Odnalaza domi protezy koczyn lece na jej kola


nach i obja je palcami. Uniosa gow i spojrzaa na krat
k w drzwiach celi. Stranik nigdy jej nie zamyka.
Poczua niepokojce mrowienie w krgosupie. Niezna
ny, nowy rodzaj elektrycznoci pyn pod jej skr, sygna
lizujc, e nie jest ju tylko cyborgiem. Bya Lunark zdol
n sprawi, by ludzie dostrzegli co, co nie istnieje. Poczu
li co, czego nie powinni poczu. Zrobili co, czego nie
mieli zamiaru zrobi.
Moga by tym, kim chciaa. Sta si tym, kim chciaa.
Na myl o tym niemal zemdlio j ze strachu, a jedno
czenie w jaki niepojty sposb si uspokoia. Kiedy stra
nik powrci, bdzie gotowa.
Gdy rce przestay jej dre, wysuna sztylet z nowego,
pokrytego tytanem palca sztucznej doni i zacza nim ma
newrowa w okolicach nadgarstka. Cicie w miejscu, z kt
rego prbowaa wczeniej wycign swj czip, byo jesz
cze wiee. Tym razem si nie wahaa.
Wkrtce cay wiat bdzie szuka tylko jej - Linh Cin
der.
Zdeformowanego cyborga bez stopy.
Lunarki ze skradzion tosamoci.
Mechanika, ktry nie ma dokd uciec i nie ma nikogo,
kto mgby go ukry.
Bd jednak ciga widmo.

PODZIKOWANIA

Miaam szczcie by otoczona kochajcymi, wspierajcy


mi mnie ludmi, ktrzy pomogli mi przeksztaci szalony
pomys w ksik, ktr trzymacie dzi w rkach.
Wyrazy

najgbszej

wdzicznoci

przekazuj

mojej

agentce Jill Grinberg. Nie sposb wyrazi, jak bardzo czu


j si zaszczycona i szczliwa, gdy reprezentuje mnie taka
gwiazda. Jestem rwnie ogromnie wdziczna pozostaym
osobom z mojego zespou agencyjnego - Cheryl Pientka
i Katelyn Detweiler - za ich prac, oddanie i entuzjazm.
Najserdeczniejsze podzikowania przekazuj mojej re
daktorce Liz

Szabla,

mojej wydawczyni Jean Feiwel

i wszystkim pracownikom Feiwel and Friends. Ich entu


zjazm dla Cinder by niesamowity. Nie marzyam o bardziej
niezwykej grupie rzecznikw mojego pomysu.
Wyrazy podzikowania nale si moim wirtualnym
znajomym, blogerom i fanom Czarodziejki z Ksiyca, kt
rzy nieustannie podtrzymywali mnie na duchu. W szcze
glnoci chciaabym podzikowa czytelnikom najwcze-

niejszych wersji za ich opinie, sugestie, krytyk, szcze


ro, wsparcie i wyraany od czasu do czasu entuzjazm:
Whitney Faulconer, Tamarze Felsinger, Jennifer Johnson,
Rebecce Kihara i Meghan Stone-Burgess. Dzikuj rw
nie grupie krytycznej Circlet - w tym Naomi Boyd, Do
minique Samancie Dulay, Jelenie Radosavljevic i Steve'owi Tarze - za to, e pomogli mi ujarzmi tak kluczowy
pierwszy rozdzia.
Chciaabym zoy ogromne wyrazy wdzicznoci Ginie
Araner i dr Jennifer D. De Mello za pomoc przy rozwiza
niu kwestii zwizanych z genetyk, mutacjami i bioelektrycznoci oraz poszerzenie mojego sownictwa. Jestem
rwnie ogromnie wdziczna dr. Paulowi Manfrediemu za
pomoc przy ustaleniu chiskich form grzecznociowych.
Moja praca nie powiodaby si oczywicie bez nieustan
nego wsparcia mojej rodziny i najbliszych przyjaci. Ma
mo i tato, dzikuj, e sfinansowalicie w okresie mojego
dorastania zakup wszystkich tych ksiek i pozwolilicie mi
siedzie przez cae letnie wakacje przy komputerze i spisy
wa gupie historyjki, kiedy tak naprawd powinnam pew
nie pieli grzdki. Jeff, starszy bracie, dzikuj za zaszcze
pienie we mnie zdrowej obsesji na punkcie Gwiezdnych
Wojen. Wendy bratowo, dzikuj, e doceniaa moje sar
kastyczne poczucie humoru, zanim zrobi to ktokolwiek
inny. Lucy, kuzynko, dzikuj, e podzielaa moje zamio
wanie do ksiek, i za cae wino, ktre wsplnie wypiymy.
Wujku Bobie, dzikuj za to, e zabierae mnie i cay sa
mochd nastolatek na konwenty anime i zaszczepie w mo
im sercu szacunek dla przebieranek. Moje przyjaciki -

Leilani Adams i Angelo Yohn - dzikuj za kaw i plotki...


hm, za spotkania robocze.
Dzikuj wreszcie mojemu narzeczonemu Jessemu ktry w chwili, gdy to czytacie, jest ju moim mem - za
przynoszenie mi kadego ranka kawy do ka, za wysya
nie mnie do gabinetu, kiedy nie wyrobiam swojej dziennej
normy sw, a przede wszystkim za bezgraniczn wiar we
mnie. Myl, e teraz moecie to ju spokojnie przeczyta.

You might also like