You are on page 1of 82

ŚW.

ANTONI MARIA ZACCARIA


ŚW. ANTONI MARIA ZACCARIA

tłumaczył i opracował
o. dr Robert B. M. Kosek, CRSP

Warszawa 2019
Tytuł oryginału:
Lettere sermoni costituzioni

Copyright © 1996 S. Ordine dei barnabiti, 1996

Tłumaczenie: Robert Kosek CRSP


Projekt okładki i skład: Robert Kosek CRSP

Copyright © for this translation and edition by Prowincja Polska Zgromadzenia Księży Regularnych Św.
Pawła – Barnabici, Warszawa 2019

ISBN 978-83-964848-2-6

Prowincja Polska Zgromadzenia Księży Regularnych


Św. Pawła – Barnabici
02-679 Warszawa, ul. M. Smoluchowskiego 1
e-mail: barnabitepublications@gmail.com
SPIS TREŚCI

Życie św. Antoniego Marii Zaccarii / 1


List 1 - Pokładaj ufność w Panu / 5
List 2 - Porady dla niezdecydowanych /16
List 3 - O nieustannej modlitwie /26
List 4 - Ufność wobec Boga w obliczu niepowodzeń /31
List 5 - Duchowa odnowa i postęp /35
List 6 - Postęp duchowy i chrześcijańska posługa /42
List 7 - Wola Chrystusa vis-à-vis własnej woli /48
List 8 - Ufność w Panu /47
List 9 - Święci prawdziwi naśladowcy Jezusa /49
List 10 - Jak nieustannie wzrastać w doskonałości / 55
List 11 - O duchowym wzrastaniu /61
list 12 - O Duchowych wątpliwościach /68
Życie Św. Antoniego Marii Zaccarii
Antoni Maria Zaccaria urodził się w 1502 r. w Cremonie, 70 km na południowy - wschód
od Mediolanu. Jego szlachecka rodzina przypuszczalnie pochodziła z Genui. Ojciec -
Lazzaro- zmarł, gdy Antoni Maria miał zalewie dwa lata. Matka -Antonina Pescaroli -
osiemnastoletnia wówczas wdowa, całkowicie poświęciła się wychowaniu syna.

Mało wiemy o dzieciństwie Antoniego Marii. Jego biografowie dostarczyli pewien zna-
czący epizod. Pewnego dnia w drodze ze szkoły, chłopiec dał swoją pelerynę człowiekowi
bez środków do życia.

Nie jest jasne, gdzie święty studiował nauki humanistyczne: w Cremonie czy w Pavii. Pew-
nym jest, że w 15 czerwca 1520 roku (był to rok Exsurge Domine, kiedy papież swoją bullą
potępił Marcina Lutra) udał się do Padwy, by studiować filozofię i medycynę. Przed wy-
ruszeniem do Padwy zrzekł się swojego całego dziedzictwa na korzyść matki.

Po otrzymaniu stopnia naukowego wrócił do Cremony, ale nigdy nie praktykował medy-
cyny. 22-letni Antoni Maria, absolwent uniwersytetu, rozważał możliwość bezkompromi-
sowego i aktywnego chrześcijańskiego stylu życia. Rezydencja rodziny Zaccarii znajdowała
się w pobliżu małego kościoła św. Vitalisa. Tu Antoni Maria, jeszcze jako człowiek
świecki, zaczął gromadzić najpierw dzieci, by uczyć je katechizmu, a następnie dorosłych,
by czytać i rozważać Pismo Święte. Pod kierownictwem Dominikanów zaczął studiować
teologię, Biblię, pisma Ojców i Doktorów Kościoła, szczególnie św. Tomasza z Akwinu.
W styczniu 1529 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Otoczony nielicznymi bliskimi,
krewnymi i przyjaciółmi, bez specjalnego patosu, odprawił pierwszą Mszę św. w kościele
św. Vitalisa w Cremonie.

Kapłaństwo udoskonaliło wcześniejszą pracę Antoniego Marii w tym kościele. Zaccaria


kierował swe Kazania do grupy zorganizowanej w Oratorium, prawdopodobnie stylizo-
wanej na "Amicizia" (Przyjaźń - zob. List III). Jedną z jego duchowych uczennic była Va-
leria degli Alieri, dalsza krewna i członkini Oratorium. Pod jego kierownictwem zgroma-
dziła ona w swoim domu grupę młodych kobiet, a Antoni M. Zaccaria stał się ich ducho-
wym kierownikiem. Po jego śmierci otrzymały one odpowiednie zezwolenie, by stać się
Zgromadzeniem Sióstr Anielanek.
Strona |2

Oprócz kierownictwa duchowego i formacji, Antoni Maria zaangażował się aktywnie w


apostolstwo wśród biednych i chorych, szczególnie podczas zarazy w 1528 roku. W uzna-
niu jego zasług mieszkańcy Cremony uhonorowali go tytułem "ojca miasta".

W tym czasie Antoni Maria wybrał sobie nowego kierownika duchowego z klasztoru Do-
minikanów pod wezwaniem św. Marii Łaskawej w Mediolanie - Fra Battistę Carioni da
Crema (1460- 1534), ucznia Sebastiana Magii, kolegę Gerolamo Savonaroli.

Kilka lat wcześniej, Fra Battista da Crema przekonał Kajetana Thiene, by ten opuścił Vi-
cenzę, udał się do Rzymu i by angażował się w pracę nad reformą Kościoła. W tym właśnie
czasie Dominikanin był spowiednikiem Ludovici Torelli (1500 - 1569) - hrabiny Guastalli.
Jest całkiem prawdopodobne, że to dzięki jego ponagleniu, Ludovica wybrała Antoniego
Marię na swojego kapelana. Objął on rezydencję w domu hrabiny.

W roku 1531 Ludovica, Antoni Maria i Fra Battista udali się do Mediolanu, gdzie dołączyli
do Oratorium "Wieczna Mądrość". Tutaj Antoni Maria spotkał dwóch mediolańskich
przedstawicieli szlachty: Giacomo Antoniego Morigię (1497-1546) i Bartolomeo Ferra-
riego (1499-1544). Pod koniec 1532 roku dojrzał w nich projekt utworzenia nowej orygi-
nalnej wspólnoty religijnej, składającej się z księży, sióstr zakonnych i laikatu.

Rodzina księży - to synowie św. Pawła. 18 -ego lutego 1533 roku została ona zatwier-
dzona dokumentem "Vota per quae" przez papieża Klemensa VII. Było czymś abso-
lutnie niezwykłym mieć nową rodzinę zakonną, nim zaczęła ona funkcjonować. 24- ego
lipca 1535 roku bullą "Dudum felicis recordafianis", papież Paweł III po raz drugi za-
twierdził nową nazwę - Księży Regularnych (Congregatio Clericorum Regularium Sancti Pauli).
Od nazwy pierwszego ich kościoła, św. Barnaby w Mediolanie (1545 r.) zostali popularnie
nazwani Barnabitami.

W Mediolanie hrabina Torelli zaczęła gromadzić w swoim domu młode kobiety, skłonne
do życia duchowego. Antoni Maria został ich spowiednikiem i kierownikiem duchowym.
Jego pragnieniem było, by stały się one żeńską rodziną jego przyszłego zgromadzenia. 15
stycznia 1535 roku papież Paweł III bullą "Debitum postoralis" zezwolił im na powstanie
Kongregacji według zasad św. Augustyna. Nowe zakonnice były prowadzone przez siostry
dominikanki i przyjęły ich habit. Wybrały nazwę " Anielanki", do której Antoni Maria
dodał: "świętego Pawła". Ta formuła została zaaprobowana przez papieża Pawła III w
dniu 6-ego sierpnia 1545 roku. W październiku 1535 r. Anielanki założyły swój pierwszy
klasztor pw. św. Pawła w Mediolanie. W tym czasie dołączyły one do apostolatu Barnabi-
tów.
Strona |3

Trzecią rodziną Antoniego Marii była rodzina osób świeckich uważana za stowarzyszenie
małżeńskie św. Pawła. Podzielali oni tę samą duchowość, co Ojcowie Barnabici i Siostry
Anielanki.

Te trzy rodziny stały się wkrótce znane w Mediolanie ze względu na ich styl życia, ich
praktyki aktów pokutnych, ich sposób ubierania się i modlitwy, które w tamtym czasie
były prowokująco skromne. Niektóre ich inicjatywy stały się w późniejszym okresie w
Mediolanie zwyczajem, jak na przykład: bicie dzwonów o godzinie trzeciej po południu w
piątek - dla wspomnienia śmierci Pana na krzyżu; uroczyście celebrowali również wysta-
wienia Najświętszego Sakramentu w różnych kościołach miasta (tak zwane Czterdziesto-
godzinne nabożeństwo).

Nie wszyscy w Mediolanie byli zadowoleni z gorliwości nowej rodziny duchowej, grożono
nawet jej członkom. Byli oskarżani o pelagianizm i naśladownictwo kontrowersyjnego Fra
Battisty (zm. 1 stycznia, 1534 r. ). Interweniowały władze kościelne i cywilne. Doszło do
dwóch rozpraw. Pierwsza, przeciw Synom św. Pawła miała miejsce 5-go października
1534 r. bez orzeczenia werdyktu. Druga rozprawa przeciw Synom św. Pawła i Anielankom
św. Pawła rozpoczęła się w czerwcu 1536 r. a zakończyła - 21 sierpnia 1537 r. pełnym
uniewinnieniem.

4 października 1534 roku, co mogło być ostatnią jego godziną, w wigilię pierwszego pro-
cesu, Antoni Maria skierował do swych współbraci płomienną mowę - były to najpięk-
niejsze chwile świętego. Ten dzień będzie później znany jako Pięćdziesiątnica (wł. Pen-
tecoste) Zgromadzenia ojców Barnabitów. "Tutaj my jesteśmy, szaleńcy dla sprawy Chrystusa,
który może być dumnym z naszych cierpień, ponieważ ci, o których świat myśli, że są zwyczajni i zasłu-
gują na pogardę - są tymi, których Bóg wybrał, aby wywyższyć tych, którzy są wszystkim. Nie straćmy z
oczu Jezusa, ponieważ On przecierpiał krzyż, nie zważając na doznane poniżenia. Uświadomimy sobie
wówczas, że jesteśmy sługami Boga dzięki wielkiej sile podczas cierpienia, gotowi na honor lub niełaskę,
uważani za szalbierzy, choć jesteśmy prawdziwymi."

Po tym bolesnym doświadczeniu, latem 1534 roku, Synowie św. Pawła zaczęli życie wspól-
notowe, bez wahania przyjmując ślub ubóstwa, dotychczas ich nieobowiązujący. W 1537
roku, jeszcze w trakcie trwania drugiego procesu, Antoni Maria bez wahania przyjął pole-
cenie biskupa Vicenzy, Kardynała Nicola Ridolfiego, i wysłał tam grupę swych księży,
sióstr i małżeństw, by zreformować klasztory tego miasta.

W maju 1539 roku Antoni Maria był znów w Guastalli. Przyczyna jego powrotu jest
sporna. Pewnym jest, że bardzo podupadł na zdrowiu, a praca w tym mieście oraz gorący
Strona |4

i wilgotny klimat doliny rzeki Po, pogorszyły je jeszcze bardziej. W ostatnim tygodniu
czerwca był tak chory, że poprosił, aby zabrano go do domu swojej matki w Cremonie.

Otoczony rodziną i najbliższymi przyjaciółmi, pocieszony sakramentami Kościoła, zmarł


- tak, jak przepowiedział - w oktawie świętych Piotra i Pawła, 5 lipca 1539 r. Pobożna
tradycja utrzymuje, że przed zgonem Antoni Maria miał wizję świętego Pawła.

Po pogrzebie w Cremonie jego ciało zostało przewiezione do Mediolanu i pochowane w


klasztorze Anielanek św. Pawła. Jego świętość była niezwłocznie rozpoznana i aż do roku
1634 był czczony jako błogosławiony. Zabrakło 5 lat, by Antoni Maria mógł być kanoni-
zowanym. Zanim Urban VIII w 1634 roku ogłosił nowe zasady kanonizacji, Antoni Maria
utracił popularny tytuł błogosławionego. W 1802 roku sprawa kanonizacji Antoniego Ma-
rii Zaccarii znów stała się otwarta. Do 1888 roku trzy cuda zostały wstępnie uznane do
procesu jego oficjalnej beatyfikacji. Czujny barnabicki kardynał, Giuseppe Granniello,
bliski współpracownik papieża Leona XIII, uzyskał decyzję o przyznaniu tytułu błogo-
sławionego, na skutek poprzednich 95 lat kultu ludowego (1539-1634). Ostatecznie, trzy
cuda zostały uznane w lutym 1897 r. i w konsekwencji doprowadziły do kanonizacji An-
toniego Marii Zaccarii w dniu 27 maja 1897 r.
__________________________
o. dr Giovanni M. Scalese, CRSP
o. Antoni M. Bianco CRSP, M.A
o. Gabriel M. Patil CRSP, S.T.L, S.S.L, M.A.
Strona |5

LIST 1 ~ POKŁADAJ UFNOŚĆ W PANU ~


.
Do Przewielebnego Ojca Fra Battisty da Crema
z zakonu Braci Kaznodziejów św. Dominika,
mojego Czcigodnego Ojca w Chrystusie.
W Mediolanie.

Wstęp1

Wstęp
Gian Battista Carioni (ok. 1460-1534), bardziej znany jako Fra Battista da Crema od
miejsca swego urodzenia, należał do Kongregacji Obserwantów Dominikanów z Lom-
bardii (północna Italia). Był utalentowanym kaznodzieją i autorem wielu prac z dzie-
dziny duchowości, żarliwym propagatorem odnowy i reformy kościelnej i społecznej,
zwalczającym pogańskie cechy włoskiego renesansu. Jego zasługą jest zapoczątkowa-
nie a zarazem przekazanie duchowego zapału trzem reformatorom, a mianowicie: św.
Kajetanowi z Tieny (1480-1547), wiodącemu założycielowi pierwszego Zakonu Księży
Regularnych (Teatyni), Ludovice Torelli (1500-1569), hrabinie z Guastalli, historycz-
nej twórczyni Sióstr Anielanek św. Pawła i św. Antoniemu Marii Zaccarii (1502-1539),
głównemu założycielowi Zgromadzenia Księży Regularnych św. Pawła – Barnabitów,
jak również Siostrom Anielankom i Wspólnocie Świeckich św. Pawła (wł. Maritati di
s. Paolo). Jest sprawą dyskusyjną, czy Antoni Maria najwięcej skorzystał z doświad-
czenia duchowego Fra Battisty da Crema2.

1
Wstępy do Listów zostały opracowane na podstawie prac ojców: o. Giovanniego M. Scalesego CRSP,

o. Antoniego M. Bianco CRSP, i o.Gabriela M. Patila CRSP, S.T.L, S.S.L.


2
Por. Antonio M. Gentili, „S. Antonio M. Zaccaria. Appunti per una Lettura Spirituale degli Scritti”, Quaderni di Vita
Barnabitica 4 (1980) rozdz. I; s. 6 (1983), rozdz. II.
Strona |6

Nie ma wątpliwości, że Antoni Maria darzył Fra Battistę da Crema najwyższym uzna-
niem, na co może wskazywać sposób, w jaki A.M. Zaccaria zwracał się do niego jako
do „świętego patrona przed Bogiem” (List I i IV). Podziwiał go za jego charyzma-
tyczne, pełne dynamiki przewodnictwo i za to, że „zawsze był niezadowolony z osób
niedbałych, opieszałych i tych, którzy sami sobie nie chcieli pomoc”(List IV). Antoni w
liście adresowanym do Anielanek nie wahał się dołączyć Fra Battistę do św. Pawła,
jako grona błogosławionych Ojców: „św. Paweł i Fra Battista pozostawili nam tak
wielki przykład szlachetnej i głębokiej miłości do Jezusa Ukrzyżowanego, umiłowania
swoich cierpień, poniżeń i miłości dla całkowitego pozyskania innych [dla Chrystusa]”
(List V). Aby dać bodziec swoim towarzyszom do pracy nad odnową duchową, Antoni
Maria przypomniał wysokie oczekiwania Fra Battisty da Crema: „odpowiedzcie na
życzenia naszego świętego Ojca, który by chciał - jak sobie przypominacie - abyśmy
byli fundamentem i filarami w odnowie chrześcijańskiej żarliwości” (List VII).

Kolejne świadectwo szacunku Antoniego Marii dla duchowego kierownictwa Fra Bat-
tisty odnajdujemy w dość interesująco sformułowanych Konstytucjach autorstwa An-
toniego Marii - zgodnie z łacińskim zarysem nakreślonym przez samego Fra Battistę w
rozdziale 8 Konstytucji na temat Studium, Antoni Maria wraz z Ojcami i Doktorami
Kościoła i innymi dobrze znanymi teologami takimi jak: św. Jan Kasjan, św. Bonawen-
tura, św. Katarzyna ze Sieny, wymienia również „książki naszego Fra Battisty da
Crema.”3 W dodatku, istniejący jeszcze rękopis „Aktów Wspólnoty”4 z tego okresu
jasno potwierdza, że pisma Fra Battisty da Crema były duchowym pokarmem pierwszej
generacji Barnabitów.

Podobnie jak św. Paweł - wzór i mistrz - Antoni Maria rozpoczyna swój list dziękczy-
nieniem Bogu. Następnie manifestuje swoje rozczarowanie brakiem jakiejkolwiek ko-
respondencji od ojca duchowego, ale natychmiast mu to wybacza, świadom tego, że
Fra Battista jest nie tylko 70-cio letnim człowiekiem, ale również obiektem kontrower-
sji pomiędzy władzami dominikańskimi i pewnymi autorytetami kościelnymi a hrabiną
Torelli. Stąd też można znaleźć w tym liście podnoszące na duchu nawoływania

3
Via de aperta verità (Droga otwartej prawdy, 1523); Cognitione et vittoria de se stesso (O poznaniu czyli o
przezwyciężaniu samego siebie, 1531); Philosophia divina (Boża filozofia, 1531); Specchio interiore (Wewnętrzne
zwierciadło, opublikowane pośmiertnie przez Ludovikę Torelli w 1540 r.); Sentenze spirituali (Duchowe powiedzenia,
opublikowane pośmiertnie w 1583 r. przez Giovan Paolo Folperto pod tytułem Detti notabili [Słynne powiedzenia]).
4
Były to zapisy ze spotkań wspólnoty św. Barnaby w Mediolanie, jedynej istniejącej wspólnoty oo. Barnabitów, aż do
1557 r.
Strona |7

pokornego, młodego ucznia do mistrza: „Wielebny Ojcze, poddaj się woli Bożej, po-
dobnie jak ja zamierzam się jej poddać, na przekór wszelkim napotykanym trudno-
ściom” (List I). Przedmiotem tego listu jest bliżej nieokreślone zajście pomiędzy Zac-
carią a niejakim panem Gerolamo. Antoni Maria apeluje do Fra Battisty o „korzystne
rozwiązanie sprawy”, a kończy pokornym, ale i zdecydowanym stwierdzeniem: „Moje
sprawy posuwają się powoli, a moja niedbałość opóźnia je jeszcze bardziej, lecz nie
ustaję w ich wykonywaniu” (List I).

Oryginalny podpis Antoniego Marii zamieszczony w liście został odkryty przez ojca
Enrico Barelliego (1724-1817) w archiwach Kolegium Guastalli w Mediolanie w roku
1780. Zrobiwszy kopię listu, o. Barelli wysłał go do ojca Angelo Cortenovis (1721-
1801), renomowanego kolekcjonera historycznych dokumentów barnabickich5. Nie-
pewny autentyczności, o. Cortenovis osobiście zrobił dokładną kopię podpisu Anto-
niego Marii, biorąc pod uwagę zewnętrzne okoliczności, np. pieczęć z zielonego wosku,
odtwarzającą lilię rodziny Zaccaria. Kopia tego podpisu przechowywana jest w archi-
wum wspólnoty oo. Barnabitów w sanktuarium św. Barnaby w Mediolanie (Aneks
Q.IV.1).

Autentyczność podpisu, potwierdzona w 1836 r. przez o. Luigi Ungarelliego (1779-


1845) nie jest kwestionowana przez ostatnie badania, choć podpis oryginalny jest już
niedostępny. Druga kopia podpisu Antoniego Marii wykonana przez o. Francesco Cac-
cia (1806-1875) jest dostępna w Archiwum Generalnym oo. Barnabitów w Rzymie.
Była ona użyta przez o. Luigi Fontana (1750-1822) w dossier beatyfikacyjnym ówcze-
śnie bł. Antoniego Marii, skierowanym do Kardynała Giacinto Sigismondo Gerdil,
Barnabity (listopad 1796 r.). Oba egzemplarze są identyczne6.

5
Por. Angelo Cortenovis, Lettere Familiari (Mediolan, 1862) s. 252-253.
6
Informacje odnośnie autografu i jego kopii były możliwe dzięki uprzejmości o. Giuseppe M. Cagni, archiwisty Archi-
wum Generalnego oo. Barnabitów (1998).
Strona |8

Wielebny Ojcze w Chrystusie,

Składam dzięki Bogu za Jego miłosierdzie7, gdyż nie traktuje mnie tak, jak na to za-
sługuję i jeśli karze, to tylko częściowo, tak że wskutek mojej niegodziwej nieczułości nie
zdaję sobie z tego sprawy - jak to zwykła mawiać nasza Donna8 Francesca9 gdy jeździliśmy
konno.

Mówię tak, gdyż sprawiłoby mi wielką radość, gdybym otrzymał od Ciebie jakikolwiek list,
ale rozumiem, że albo zły stan zdrowia, albo też jakiś inny ważny powód uniemożliwił Ci
napisanie choćby jednego słowa. Wielebny Ojcze, poddaj się woli Bożej, podobnie jak ja
zamierzam się jej poddać, na przekór wszelkim napotykanym trudnościom.

Odnośnie mojej sprawy z Panem Gerolamo,10 to sam Pan Benedetto Romani11, posłaniec li-
stu, osobiście Cię o niej poinformuje. Nie będę o niej wspominał, gdyż jest ona dość złożona
i wymagałaby wielu wyjaśnień, a Pan Romani przedstawi Ci ją ustnie. Doprawdy, drogi Oj-
cze, byłoby moim życzeniem, abyś rozwiązał tę sprawę w sposób jak najbardziej korzystny.
Proszę o informację w tej lub innej sprawie, jeżeli tylko uznasz to za stosowne.

Co się zaś tyczy naszych szlachetnych Hrabiny i Donny Francesci, to całkowicie je usprawie-
dliwiam za brak korespondencji ze mną, gdyż przypuszczam - muszą być bardzo zajęte. One
zaś, ze swej strony, wybaczą mi, gdyż również i ja natknąłem się na trudności. Proszę mnie
polecić ich modlitwom.

Tenże sam posłaniec podzielił się ze mną swoimi rozważaniami, przywołując na pamięć zna-
jomość z Wielebnym Ojcem. Całym sercem polecam go Ojcu, bo moim zdaniem, wydaje się
być dobrym, prostym, prawym i bogobojnym człowiekiem12, uczyni wszystko dla Ojca, nie
zawiedzie się na nim Ojciec, gdyż poznałem go jako posłusznego i jako tego, o którym jest

7Na początku listów św. Antoni M. Zaccaria na wzór listów św. Pawła lubił wielbić Boga za Jego dobre czyny (por.
Rzym 1,8; 1Kor 1,4; 2 Kor 1,2; Ef 1,3; Flp 1,3).
8
Tytuł udzielany kobiecie we Włoszech.
9
Osoba świecka z Vicenzy, która była nazywana „Marescalca” (kowal). Imię to otrzymała po swoim ojcu, kowalu.
Była pierwszą członkinią pierwszej misji w Vicenzy (1537 r.). Jedna z wdów (podobnie jak Porzia Negri i Giulia Sfon-
drati) współpracująca z Siostrami Anielankami.
10
Pan Gerolamo nie jest nam znany inaczej.
11
Nie posiadamy o Panu Benedetto bardziej precyzyjnych informacji.
12
Por. Job 2, 3.
Strona |9

powiedziane, że (…)13 tak w czynach jak i w słowach. Poznasz go Ojcze lepiej, niż ja jestem
w stanie to opisać. Na miłość Boga, niechaj on stanie Ci się drogi - a nie wątpię, że tak będzie.
Moje sprawy posuwają się powoli, a moja niedbałość opóźnia je jeszcze bardziej, lecz nie
ustaję w ich wykonywaniu.

Matka14 moja poleca się modlitwom Pani Hrabinie15 i Donnie Francesce, a przede wszystkim
Twoim modlitwom, podobnie jak [ojca] Fra Bono16. Syn Pana Francesco17 również poleca
się Tobie.

Z łaski swojej, drogi Ojcze, nie zapominaj o mnie i bądź moim „świętym patronem przed
Bogiem” po to, by mnie wyzwolił z moich niedoskonałości, z mojej małoduszności i z mojej
pychy.

Cremona, 31 maja 1530 r.

O poznaniu czyli o przezwyciężaniu samego siebie18 powinna być napisana moimi czynami
a nie piórem.

Wasz Syn w Chrystusie,

Antoni M. Zaccaria, kapłan

13
W kontekście słowa nieczytelne, w manuskrypcie mogą oznaczać „jest godnym zaufania”.

14
Pobożna matka św. Antoniego, Antonietta Pescaroli, wdowa po Lazzaro Zaccaria. Przeżyła swojego syna. Zmarła w
1544 r w Cremonie.

15
Harbina Ludovica Torelli.

16
Ojciec Fra Bono Lizzari, pustelnik z Cremony, wraz z Antonim Marią był jednym z pierwszych promotorów 40-to
godzinnego nabożeństwa. Choć uzyskał zgodę na nie w 1534 r., to de facto zostało ono wprowadzone 3 lata później w
1537 r. w Mediolanie.

17
Ojciec i syn – prawdopodobnie z Cremony.

18
Najważniejsza praca Fra Battisty da Crema, dominikanina, która ukazała się w Mediolanie 31 marca 1531r. Prawdo-
podobnie o. Fra Battista da Crema zaprosił Antoniego Marię do współpracy nad książką, ale później święty zrezygno-
wał. Być może odmowa byłą podyktowana jego pokorą.
S t r o n a | 10

LIST 2 ~ PORADY DLA NIEZDECYDOWANYCH ~


.
Do Wielce Szanownego
Pana Bartolomeo Ferrariego
i Pana Giacomo Antoniego Morigii,
moich Czcigodnych Braci w Chrystusie.
W Mediolanie.

Wstęp
Bartolomeo Maria Ferrari (1499-1544) i Giacomo Maria Antonio Morigia (1497-
1546) byli mediolańskimi szlachcicami, którzy po różnych doświadczeniach życiowych
dołączyli do Antoniego Marii Zaccarii pomagając mu w zorganizowaniu nowej rodziny
zakonnej różnie nazywanej: Synowie św. Pawła, Księża św. Pawła lub po prostu Barna-
bici.

W wieku dwóch lat Bartolomeo stracił obydwoje rodziców, a wkrótce potem starszego
brata. Pełna miłości troska drugiego brata Basilio, jego prawdziwego opiekuna, umoż-
liwiła Bartolomeo przejście przez bolesną serię strat najbliższych. Z pewnością, zadanie
Basiliego było ułatwione słodką i miłą osobowością Bartolomeo, który z natury lubił po-
święcać się nauce, chętnie poddając się wymaganiom życia chrześcijańskiego. Basilio do-
kładał wszelkich starań, aby jego młodszy brat otrzymał dobre wykształcenie. W wieku
18 lat Bartolomeo rozpoczął studia na uniwersytecie w Pawii na wydziale prawa. Jed-
nakże, świadom tego, że jego chrześcijańskie życie mogłoby być wystawione na niebezpie-
czeństwo przez świecki charakter środowiska uniwersyteckiego, zdecydował się przerwać
studia i powrócić do Mediolanu z tytułem notariusza. Wiemy, że praktykował w tym
zawodzie od 1521 do 1531 r. Pod przewodnictwem augustianina Giovanniego Bellottiego,
założyciela Oratorio dell’Eterna Sapienza (Oratorium Wiecznej Mądrości), Bartolomeo
wiódł ściśle ascetyczne życie i rozpoczął posługę w kościele jako kleryk; nauczał dzieci
katechizmu, przyczyniając się do przywrócenia nauk, które od dawna wyszły z użytku w
wielu parafiach. Podczas zarazy w 1524 r. i głodu, który dotknął mieszkańców Medio-
lanu, Bartolomeo poświecił się całym sercem posłudze poszkodowanym, nie skąpiąc przy
tym własnych i to znacznych źródeł finansowych.
S t r o n a | 11

Giacomo Maria Antonio Morigia (1497-1546) był również w wieku dziecięcym osie-
rocony przez ojca, Simone. Na nieszczęście jego matka, Orsina Barzi, była tylko czę-
ściowo zainteresowana rozwojem religijnym, moralnym i intelektualnym swojego syna.
Po niezbyt długiej edukacji, Giacomo M. Antonio Morigia został szybko wprowadzony
przez swoją matkę, kochającą życie i zabawy, do elit Mediolanu. Dosyć szybko głównymi
zajęciami Giacomo stały się: jazda konna, polowania, muzyka i teatr. Wysoki i przystojny
zyskał reputację najlepiej ubranego mężczyzny w Mediolanie i przydomek „Morigia ele-
gant”. Jego reputacja doszła do dworu Francesco Sforzy. Jednakże – co stawało się stop-
niowo widoczne - młodemu człowiekowi tak do końca nie odpowiadał styl życia jego
matki. W życiu Giacomo coraz bardziej przejawiały się oznaki zdecydowania, powagi i
niezależności, przypuszczalnie odziedziczone po ojcu. I tak, z własnej woli, z powodze-
niem zaczął studiować matematykę oraz architekturę. Co więcej, bez wątpienia, ku zmar-
twieniu matki, zrezygnował z wielkich korzyści płynących ze związków z Opactwem San
Vittore al Corpo, które było mu oferowane przez jego wpływowych przyjaciół. On nato-
miast wstąpił w szeregi Oratorion della Santa Corona (Oratorium Świętej Korony), któ-
rego głównym celem było bezpłatne rozdzielanie leków biednym.

W wieku 25 lat niespokojny Giacomo wciąż poszukiwał celu swojego życia. W roku 1522
spotkał benedyktyna, o. Giovanniego Buono z klasztoru św. Piotra w Gessate. Świętość
tego starszego zakonnika zaimponowała Giacomo do tego stopnia, że nie tylko nie ugiął
się pod naciskami niezadowolonej matki i protestami swoich przyjaciół, ale zaczął kro-
czyć drogą większej doskonałości chrześcijańskiej. Idąc za radą o. Buono, Giacomo został
członkiem Oratorio dell’Eterna Sapienza (Oratorium Wiecznej Mądrości).

Antoni Maria Zaccaria spotkał Bartolomeo M. Ferrari i Giacomo M. Morigia w wyżej


wspomnianym Oratorium w drugiej połowie 1531 r. To im Antoni Maria przedstawił
swoje podglądy na temat pilnej potrzeby odnowy chrześcijańskiej. W 1532 r. Ferrariego,
Morigię i Zaccaria w obecności Arcybiskupa Mediolanu lub jego Wikariusza wnieśli pe-
tycję do Stolicy Apostolskiej o zezwolenie na złożenie profesji rad ewangelicznych, tj.:
ślubu posłuszeństwa, czystości i ubóstwa, jako zaczątku życia wspólnotowego „w celu od-
dania się w sposób bardziej energiczny i nieograniczony celom Bożym, aby zgłębiać
sprawy należące do Boga”. Ponieważ towarzysze Zaccarii wydawali się wahać w swoim
zaangażowaniu, Antoni Maria skierował do nich ten list, który jest prawdziwym wypo-
wiedzeniem wojny niezdecydowaniu, a jednocześnie ostrym sygnałem do działania od
początku do końca.

Rękopis Listu II (pośmiertnie retuszowany tu i ówdzie) jest przechowywany w Archiwum


Generalnym oo. Barnabitów w Rzymie.
S t r o n a | 12

Moi najmilsi, niemalże jak Bracia,

Niechaj Bóg, który jest niezmienny i zawsze gotowy do czynienia wszelkiego


dobra, zachowa Was i uczyni niezłomnymi i stanowczymi we wszystkich działaniach
i pragnieniach, co jest życzeniem mojej duszy.

Bez wątpienia, moi najmilsi, musimy stwierdzić, iż Bóg stworzył ducha ludzkiego jako
niestałego i zmiennego, aby człowiek nie trwał w czynieniu zła i raz będąc w posiada-
niu dobra, nie zatrzymał się, lecz dążył do coraz to większego dobra i, aby z jednej
cnoty przechodził do innej i mógł w ten sposób osiągnąć szczyt doskonałości. Z tego
wynika, że człowiek jest też niestały w złym, bez wytchnienia nie umiałby w nim wy-
trwać. W ten sposób, zamiast nadal czynić źle, zwraca się ku dobru i nie zadowalając
się tym, co stworzone, powraca do Boga.

Można by wskazać inną przyczynę ludzkiej niestałości, ale nam to wystarczy.

Och, jacy jesteśmy żałośni! Zamierzając czynić dobro, dopuszczamy się wielkiej nie-
stałości i wahania, czego nie powinniśmy czynić, by unikać zła. Ilekroć uświadamiam
sobie od wielu lat panujący w mej duszy chaos - popadam w zadumę.

Najdrożsi, gdybym przemyślał poważnie to zło, które bierze początek z niezdecydo-


wania, to dawno - jestem pewien - wypleniłbym go z mej duszy. Przede wszystkim
niezdecydowanie przeszkadza człowiekowi czynić postępy, to tak, jakby znajdował się
on pomiędzy biegunami magnesu i nie był przyciągany ani przez jeden, ani przez w
drugi. Innymi słowy, jeśli człowiek ogląda się za przeszłością - lekceważy teraźniej-
szość; jeśli przywiązuje się do teraźniejszości - traci z pola widzenia przyszłość. Czy
wiecie, do kogo jest podobny? Przypomina tego, który równocześnie chce kochać [ i
pożądać] dwie sprzeczne rzeczy i nie otrzymuje żadnej, i (jak mówi przysłowie) tego,
który poluje jednocześnie na dwa zające, obserwując jak jeden ucieka, a drugi się
S t r o n a | 13

wymyka. Jak długo człowiek pozostaje niezdecydowany i wątpiący, tak długo nie jest
w stanie uczynić niczego dobrego. Życie dostarcza na to dosyć dowodów. Nie muszę
nic dodawać.

Co więcej, człowiek niestały zmienia się jak księżyc. Denerwuje się i jest ciągle nie-
spokojny, nie potrafi być szczęśliwy, nawet gdy wszystko idzie ku lepszemu. Martwi
się i wpada w gniew z byle powodu, łatwo szuka pocieszenia. Tak naprawdę, chwast
niezdecydowania rodzi się tam, gdzie brak Boskiego światła, ponieważ Duch Święty
przenika do głębi19, nie powierzchownie; człowiek, przeciwnie, nie widzi sedna sprawy
- nie wie, na co się zdecydować. To niezdecydowanie jest równocześnie przyczyną i
efektem letniości. Jeśli poprosimy o radę [duchową] w jakiejś sprawie człowieka let-
niego, to udzieli on wielu rad, ale nie zdecyduje, które z nich są dobre. On nigdy nie
powie Ci, co robić a czego unikać. W rezultacie, jeśli na początku byłeś niezdecydo-
wany, to teraz będziesz tkwić w całkowitej niepewności. Niezdecydowana osoba traci
zapał i staje się letnią.

Cały rok nie wystarczyłby, aby wyliczyć wszystkie złe rezultaty i przyczyny niezde-
cydowania. Prawdą jest to, iż nie dosyć, że niezdecydowanie, które do tej pory oma-
wialiśmy, jest złem, to jeszcze człowiek trwający w niepewności pozostaje bierny.

Odkryto dwie drogi lub metody prowadzące do Boga, aby pozbyć się tej wady. Pierw-
sza pomaga nam, gdy niespodziewanie zmuszeni jesteśmy wybrać, czynić coś czy nie.
Polega ona na wznoszeniu myśli do Boga z błaganiem, aby On udzielił daru rady. Po-
zwólcie mi to wyjaśnić. Jeśli spotka Cię coś nieprzewidzianego i niespodziewanego,
to [sytuacja ta] wymaga, by dokonać wyboru, wówczas wznośmy nasze umysły do
Boga prosząc Go, aby nas natchnął, co mamy czynić. Idąc za natchnieniem Ducha
świętego - nie zbłądzimy. Druga droga, polega na poszukiwaniu kierownika ducho-
wego – oczywiście wtedy, kiedy dysponujemy czasem i możliwościami - by prosić go
o radę i postępować według jego zaleceń.

Jeżeli my, najdrożsi, nie podejmiemy dobrych działań przeciwko złemu chwastowi, to
on zrodzi w nas zgubne efekty, to znaczy niedbałość, która jest całkowitym zaprzecze-
niem Bożej drogi. Dlatego też, kiedy człowiek musi uczynić coś ważnego, to powinien
to dogłębnie przemyśleć i po tak poważnej refleksji i po wyborze odpowiedniej rady

19
Por. 1 Kor 2,10.
S t r o n a | 14

nie zwlekać z wykonaniem swego planu, gdyż najważniejszym wymaganiem na Bożej


drodze jest bystrość i gorliwość.

To dlatego prorok Micheasz mawiał: „Powiedziano ci, człowiecze, co jest dobre. I


czego żąda Pan od ciebie, jeśli nie pełnienia sprawiedliwości, umiłowania życzliwości
i pokornego obcowania z Bogiem twoim” 20. Paweł powie: „Sollicitudine non pigri
etc.” [„starajcie się nie opuszczać się w gorliwości”]21, a Piotr: ‘satagite ut per bona
opera etc.” [„czyńcie wszelkie dobro”]22. Sagite [„Weźcie się do dzieła”]. Pismo
Święte pełne jest wezwań do zalecanej i zachwalanej gorliwości.

Moi najmilsi, muszę powiedzieć Wam prawdę. Niezdecydowanie w mojej duszy lub
jakaś inna wada spowodowała we mnie to tak wielkie, godne potępienia niedbalstwo,
że nigdy od razu niczego nie rozpoczynam, a jeśli już rozpocznę, to nigdy nie kończę.
Rozważcie uważnie [przypadek] tych braci, dzieci jednego ojca, który zmarł (usły-
szawszy radę Chrystusową, by pozostawić zmarłym grzebanie ich zmarłych)23. Przy-
pomnijcie sobie też Chrystusową radę, aby „pozostawić umarłym grzebanie umarłych
i pójść za Nim”24. [Dzieci] usłyszawszy tę radę natychmiast poszły za Jezusem. Piotr,
Jakub i Jan - wezwani, natychmiast poszli za Chrystusem25. Jeśli dobrze się zastano-
wicie, to zrozumiecie, że Ci, którzy prawdziwie pokochali Chrystusa, zawsze byli żar-
liwi, gotowi, a nigdy opieszali, zawstydzając nas w ten sposób.

Śmiało, Moi Bracia, powstańcie teraz i chodźcie ze mną, gdyż chcę abyśmy razem
wyrywali szkodliwe chwasty, które, być może przypadkiem, znajdują się w Waszych
duszach. A jeśli nie ma ich w Was - przybądźcie, aby mi pomóc, ponieważ są w
moim sercu i - na miłość Boską - pracujcie ze mną, abym mógł je wykorzenić i naśla-
dować naszego Zbawcę, który przez posłuszeństwo aż do samej śmierci, powstawał
przeciw niezdecydowaniu 26 i nie odrzucił hańby krzyża, aby znieść wszelki nie-
porządek27. Jeśli chwilowo nie możecie pomóc mi inaczej, wspomagajcie mnie przy-
najmniej Waszymi modlitwami. Ale kochani, do kogo odważam się pisać? Doprawdy
do tych, którzy, podobnie jak ja, nie zaspokajają się tylko słowami, ale i działają.

20
Por. Mich 6, 8.
21
Rz 12, 11.
22
2 P 1, 10. wlg. „przez dobre uczynki”.
23
Por. Łk 9,60.
24
Łk 9,60.
25
Por. Mt 4, 18.
26
Por. Flp 2, 8.
27
Por. Hbr 12, 2.
S t r o n a | 15

Jeśli jest tak w istocie - przynajmniej jeśli chodzi o mnie – mogę Was zapewnić, że
tylko moja miłość do Was zmusza mnie, że piszę tych parę słów .

Muszę Wam jeszcze coś powiedzieć. Jestem bardzo zaniepokojony, że obydwaj bar-
dzo zaniedbaliście prace związane z finalizowaniem publikacji książki28. Co więcej,
od wielu dni czekam bez skutku na odpowiedź lub informacje, o które prosiłem, a
zwłaszcza te, dotyczące Pana Bartolomeo [Ferrariego] w sprawie biednego Giovanni
Hyeronima29. Nie napisaliście też ani jednego słowa o tym, co robicie. Ja zaś, jestem
gotów wybaczyć Wam, ale zbadajcie Wasze sumienie, czy zasługujecie na usprawie-
dliwienie czy na naganę.

Odwagi, moi Bracia! Jeśli było w Was jakiekolwiek niezdecydowanie, wyzwólcie się
z niego, jak też i z zaniedbania i biegnijmy jak szaleńcy nie tylko do Boga, ale i do
bliźniego, który jest pośrednikiem otrzymującym to, czego my nie możemy dać Bogu,
albowiem On nie potrzebuje naszych dóbr.

Pozdrówcie wielebnego Pana Don Giovanniego30. Fra Bono31 prosi go i Was obu o
modlitwę za Niego. Módlcie się również za mnie.

Cremona, 4 styczeń 1531 r.

Wasz oddany brat w Jezusie Chrystusie,

Antoni M. Zaccaria, kapłan

28
Do zidentyfikowania tytułu wspomnianej książki mogą posłużyć trzy następujące okoliczności. 1) 31 maja 1530 roku
Antoni Maria prawdopodobnie zrezygnował ze współpracy redakcyjnej z Fra Battistą da Crema nad książką pt. „O po-
znaniu, czyli o przezwyciężaniu samego siebie” „Della cognizione e vittoria di se stesso”; 2) Była ona opublikowana
blisko rok później w Mediolanie, 31 marca 1531 roku; 3) W liście opublikowanym blisko trzy miesiące przed jej wyda-
niem, Antoni Maria narzekał na swoich adresatów (Ferrariego i Morigię, mieszkających w Mediolanie), że bardzo zanie-
dbali prace redakcyjne związane z publikacją książki. Tak więc, najprawdopodobniej wspominaną w liście publikacją
jest książka „O poznaniu, czyli o przezwyciężaniu samego siebie”.
29
Nieznany.
30
Ksiądz z Cremony.
31
Zob. nota. 16 z Listu I
S t r o n a | 16

LIST 3 ~ O NIEUSTANNEJ MODLITWIE ~


.
Do Wielce Dostojnego Pana Carlo Magni,
Uczciwego Adwokata, którego szanuję jak ojca.
W kościele św. Antoniego.
W Cremonie.

Wstęp
Carlo Magni, szczęśliwy adresat tego listu, szanowany prawnik w Cremonie (jak
wynika z treści tego listu i co potwierdzają inne źródła32) był chrześcijaninem letniej
wiary. Jednakże, z biegiem czasu doświadczył głębokiej przemiany serca, której po-
czątkiem było ostrzeżenie przekazane mu przez Antoniego Marię: „Działając inaczej,
będziesz uczciwym człowiekiem, ale nie będziesz dobrym chrześcijaninem, jakiego
Chrystus sobie życzy i wzywa Cię, abyś się takim stawał” (List III). Antoni zachęcał
go, by takim był: „Stanie się to zrozumiałe dla Ciebie, jeśli przemyślisz sposób, w jaki
On próbuje złączyć Cię z sobą” (List III).

Nie wiemy, czy św. Antoni M. Zaccaria dokonał duchowego podboju czy nie, ale fak-
tem jest, że Carlo Magni stał się członkiem Amicizia (Przyjaźń) - Oratorium stworzo-
nego przez Antoniego Marię w Cremonie. Był jednym z jego wybitnych członków, czego
dowodzi powierzenie mu w tym liście pewnego zadania dotyczącego działalności Ora-
torium. Od 1527 roku Carlo Magni był członkiem trzeciej rodziny Antoniego Marii -
Wspólnoty Świeckich Św. Pawła.

32
Por. Gaetano Bugati, Copia publica Processus auctoritate Apostolica Mediolani constructi super virtutibus et
miraculis Ven. Servi Dei Antonii M. Zaccaria (Rzym: Generalne Archiwa oo. Barnabitów) s. 1070. Por. także Virginio
Colciago, ed., Gli Scritti (Rzym: Editioni dei Padri Barnabiti, 1975) s. 338-9.
S t r o n a | 17

List ten jest odpowiedzią ze strony Człowieka Bożego, „który [jest] nieskazitelnym du-
chem obdarzonym Boskim światłem osądu duchowego”33, na prośbę Carlo Magni o
to, jak żyć w harmonii z Bogiem w aktywnym zawodowym życiu. Antoni Maria poucza
Carlo Magni, jak przez cały dzień z ufnością i stale zwracać się do Jezusa Ukrzyżowa-
nego. Równocześnie Antoni Maria wskazuje, jak wykorzystać modlitwę jako źródło
wiedzy dla eliminacji własnych niepowodzeń. W tym celu Antoni Maria szczerze wy-
mienia moralne wady Carlo Magni i wskazuje na pychę - jako dominującą.

Dwie cechy charakteryzują ten list o duchowym kierownictwie Antoniego Marii: źródło
i styl nauczania. Źródłem jego nauczania jest długość czasu spędzanego na modlitwie
u stóp Jezusa Ukrzyżowanego - jako zwykłej praktyki dobrze znanej duchowym mi-
strzom, na przykład św. Tomaszowi z Akwinu. Jeśli chodzi o styl jego nauczania, to
charakteryzuje się on wyjątkowym ciepłem osobistego zaangażowania w dobro
uczniów.

Rękopis tego listu nie zachował się, a jedynie bardzo wczesna kopia, która przecho-
wywana jest w Archiwum Generalnym oo. Barnabitów w Rzymie.

33
Battista Soresina, Attestationi fatte circa la vita e morte del R.P.D. Antonio Maria Zaccaria. (Rzym: Archiwum Ge-
neralne oo. Barnabitów).
S t r o n a | 18

Najdroższy Ojcze i Bracie w Chrystusie, przyjmij moje pozdrowienia.

Otrzymałem Twój list z 23 tego miesiąca i postanowiłem nań odpowiedzieć do-


piero po długim trwaniu przed Krzyżem w Twoim imieniu, gdyż uważam za nie-
zbędne, aby On mnie nauczył tego, czego później ja będę Ciebie uczył. Gdyby nie
Twoje ciepłe i przyjazne nalegania, raczej wolałbym milczeć, ale poruszony Twoją
usilną prośbą – wyjąkam to, czego nie umiem jasno wyrazić34.

Tak więc, mój drogi Ojcze w Chrystusie, ponieważ Twoja profesja jest tak wielce ab-
sorbująca i pochłaniająca całkowicie Twój czas i energię, jest koniecznym, aby wybrać
właściwą metodę modlitwy. Dlatego też chciałbym, abyś wdrażał w życie - na ile mo-
żesz – trzy poniższe rady.

Po pierwsze: oddaj się modlitwie nie tylko rano i wieczorem, ale także o innych porach
dnia, w chwilach zarówno na nią przeznaczonych jak i na nią niewyznaczonych.

- o każdej porze dnia, w dzień czy w nocy,

- w jakiejkolwiek pozycji, to jest w łóżku czy nie, klęcząc czy siedząc, jak uważasz
za stosowne,

- a przede wszystkim przed rozpoczęciem swojej pracy, bez wyznaczonego po-


rządku. Czyń to przez dłuższą lub krótszą chwilę - jak Bóg Cię natchnie.

Omawiaj z Chrystusem wszystko to, co dotyczy Twego życia – swoje wątpliwości,


trudności, a szczególnie te największe35. Następnie przedstaw Mu dokładnie, ale jak
najkrócej rozwiązanie, które według Ciebie jest słuszne; więcej, zapytaj Go o Jego

34
Por. Rz 8, 26.
35
Por. Flp 4, 6.
S t r o n a | 19

opinię, gdyż On, jeśli będziesz łagodnie nalegał, nie odmówi odpowiedzi. Zapewniam
Cię, że On pozwoli zmusić się ofiarować Ci to, jeśli rzeczywiście tego pragniesz36.

Jestem doprawdy głęboko przekonany, że możemy nauczyć się więcej o prawach ludz-
kich bezpośrednio od Prawodawcy niż od kogokolwiek innego, szczególnie jeśli ów
Prawodawca jest wzorem doskonałym, mającym w sobie cały porządek i wie, jak wy-
jaśnić i rozsupłać sofizmaty szatana. Doprawdy, o ileż bardziej dogłębnie jest On w
stanie rozwiązać te ludzkie! Ktokolwiek tego nie dostrzega, wykazuje jeszcze małą
ufność w Bogu, który wielce się o nas troszczy i który nie pozwala wypaść bez Jego
zgody nawet pojedynczemu włosowi z naszej głowy37. Pan jest tak mądry, że pokaże
mędrcom tego świata, kim są tak naprawdę - szaleńcami i ignorantami38.

Tak więc, jeżeli z korzyścią dla tych, którzy uciekają się do Niego, Bóg unicestwia
wszelkie sofistyczne podstępy współczesnego człowieka, które wydają się oddalać
człowieka od Boga - możesz sobie wyobrazić - z o ile większą łatwością rozproszy On
inne, mniej zawiłe machinacje. Jeśli w pewnym sensie, człowiek może się złączyć z
Bogiem, nawet wśród rozterek tego świata, o ile łatwiej będzie on mógł się zjednoczyć
z Bogiem w sytuacjach o wiele bardziej sprzyjających skupieniu.

Wielce czcigodny Ojcze w Chrystusie, poświęć wszystkie chwile na obcowanie z Je-


zusem Ukrzyżowanym. Mów do Niego tak swobodnie, jak do mnie. Rozmawiaj z Nim
o wszystkim lub o niektórych Twoich sprawach w zależności od czasu, jakim dyspo-
nujesz. Pomów z Nim i pytaj Go o radę we wszystkich Twoich sprawach – jakiekol-
wiek by nie były – czy to duchowe czy doczesne, czy to dla siebie czy dla innych.

Jeśli będziesz tak czynił, zapewniam Cię, że z czasem odczujesz z tego wielką duchową
korzyść i nieporównanie głębszą miłość z Chrystusem. Nie będę dodawał nic ponadto,
gdyż chcę, aby doświadczenie mówiło samo za siebie.

Drugą radą, która pomoże Ci w praktykowaniu pierwszej, a zarazem umożliwi Ci


otrzymanie od Boga większej obfitości łask, jest częste wznoszenie umysłu do Boga.
Takie zachowanie, mój drogi Przyjacielu, jest dla ciebie niezbędne, ponieważ gdzie

36
Por. Mk 11, 23-24.

37
Por. Łk 21, 18.
38
Por. 1 Kor 1,19-25.
S t r o n a | 20

większe niebezpieczeństwo czy ważne sprawy, tam wymagana jest wzmożona sumien-
ność i bardziej przenikliwe spojrzenie.

Człowiek z natury ma trudności w skupieniu, a o wiele bardziej w zjednoczeniu z Bo-


giem, ponieważ jego duch z natury podąża w rożnych kierunkach i nie jest w stanie
skupić się na jednej i tej samej rzeczy. Ćwiczenie wznoszenia swojej duszy do Boga
jest sprawą o wiele trudniejszą dla osoby, która jest rozproszona. Najtrudniejszą rzeczą
dla kogokolwiek jest zajmowanie się sprawami, które same przez się, moim zdaniem,
nie sprzyjają osiąganiu jedności z Bogiem, ale które jednocześnie nie rozpraszają. Któż
mógłby powiedzieć, że możliwym jest stanie w deszczu bez zamoczenia się? To
prawda, ale co jest uważane za niemożliwe, staje się możliwe z Bożą pomocą pod wa-
runkiem39, że nie odmówimy Mu naszej współpracy40, skwapliwości i wysiłków, któ-
rymi On nas obdarzył.

Jeżeli chcemy być zjednoczeni z Bogiem jednocześnie pracując, rozmawiając, czytając


czy też rozwiązując nasze codzienne problemy - wznośmy często nasze umysły ku
Bogu przez dłuższy lub krótszy okres41, tak jakby czynił to ktoś, kto gości przyjaciela.
Jeśli nie jest w stanie poświęcić mu czasu z powodu spraw nie cierpiących zwłoki, na
przykład, z powodu inwentaryzacji towarów, które muszą być wysłane w tym właśnie
momencie, może się zwrócić do niego tymi słowami: „Wybacz mi, że w tej chwili nie
mogę pogawędzić z Tobą, ale mam kilka spraw do ukończenia, jak tylko się z nimi
uporam, będziemy mogli porozmawiać bez pośpiechu”. Następnie, przerywając pisa-
nie na chwilę, od czasu do czasu wzniesie swój wzrok, by spojrzeć na niego; czasem
rzuci słowo lub dwa o tym, co robi; innym razem zaś, pisząc jeszcze, powie: „Już pra-
wie skończyłem”. W ten lub podobny sposób, będzie on podejmował swojego przyja-
ciela, mimo, że nie jest w stanie porozmawiać z nim bez pośpiechu. Jednocześnie czyn-
ności te, nie będą mu przeszkadzały w wykonywaniu zawodu, ani utrudniały jego za-
jęć.

Ty również, mój Przyjacielu, powinieneś postępować w ten sam sposób, a Twoja nauka
i praca nie ucierpią na tym wcale lub prawie wcale.

39
Por. Łk 1, 35,
40
Por. Rz 1, 28.
41
Por. Łk 11, 5-9.
S t r o n a | 21

Przed rozpoczęciem swych czynności zwróć się do Jezusa w paru własnych słowach;
później zaś, podczas pracy, wznoś często do Boga swoje myśli. Czerpać będziesz z tej
praktyki wielkie zyski i nie będzie ona wpływać ujemnie na Twoją pracę.

Pierwsze i najważniejsze - bacznie obserwuj początek spraw dotyczących Ciebie lub


innych, tych planowanych jak i tych nieprzewidzianych, tak podczas rozmowy jak i w
czasie pracy. Na samym początku skieruj je do Boga poprzez cichy lub ustny akt
strzelisty, którym On sam mógł Ciebie natchnąć i który wyraża Twoje myśli i pragnie-
nia, lub w jakiejś innej formie42; następnie pracując, myśląc lub planując, często wznoś
swój umysł do Boga. Jeśli Twoje zajęcia przedłużałyby się, przerwij je na krótką
chwilę, na tyle, ile zabrałoby Ci odmówienie „Zdrowaś Maryjo”, lub na dłuższą chwilę
- według Twojego uznania - ale oczywiście zawsze kierując się Bożym natchnieniem.
W zależności od długości zajęcia, możesz przerwać swoją pracę więcej niż jeden raz.

Jeśli zastosujesz się do moich rad, to łatwo przyzwyczaisz się do modlitwy bez szkody
dla Twoich zajęć i Twojego zdrowia. Dojdziesz w ten sposób do modlenia się nieprze-
rwanie, tak że będziesz się modlić jedząc, pijąc, pisząc etc.,43 a czynności zewnętrzne
nie będą przeszkadzały tym wewnętrznym i odwrotnie. Działając inaczej, będziesz
uczciwym człowiekiem, ale nie będziesz dobrym chrześcijaninem, jakiego Chrystus
sobie życzy i wzywa Cię, abyś się takim stawał.

Stanie się to zrozumiałe dla Ciebie, jeśli przemyślisz sposób, w jaki On próbuje złączyć
Cię z sobą. Przestrzegam Cię, a jednocześnie wskazuję Ci metodę na stanie się takim
chrześcijaninem (jeśli tylko chcesz nim zostać, a jestem głęboko przekonany, że tego
pragniesz), abyś później nie zmienił zdania, gdyż sprawiłoby mi to wielką przykrość.

O, mój drogi Przyjacielu, jeśli moje słowa posiadają u Ciebie jakąś wartość, proszę,
zaklinam Cię w Chrystusie i przez Chrystusa, abyś zechciał otworzyć oczy i wziąć pod
uwagę to, co napisałem i starał się zastosować je w czynach - nie tylko w słowach44.
Obiecuję Ci, że staniesz się zupełnie nowym człowiekiem – jakim powinieneś być - w
świetle zmian, które Bóg nałożył i w różnoraki sposób będzie nakładał na Twoje barki.
Jeśli będziesz postępował inaczej - nie wywiążesz się ze swych zobowiązań ani wobec

42
Por. Ef 6, 18.
43
Por. 1 Kor 10,31.
44
Por. 1Jn 4, 7-8.
S t r o n a | 22

Boga, ani wobec bliźniego; co więcej, nie będzie Ci to wybaczone i będziesz ukarany
jako ten, który sprzeniewierzył się Panu.

Tak więc, zrozum i zabierz się do dzieła i czyń tak, jak Ci dopiero co powiedziałem;
szczególnie, uwzględniając pierwszą radę, weź pod uwagę i trzecią, którą Ci opiszę
jako następną, a bez której cała Twoja praca będzie posiadała niewielką wartość i wia-
rygodność przed Chrystusem.

A oto i trzecia rada. W swoich medytacjach, modlitwach i rozmyślaniach usiłuj roz-


poznać swoje główne wady, a nade wszystko tę najważniejszą, która jest jakby Gene-
rałem i która dominuje nad wszystkimi pozostałymi. Starając się zniszczyć tę główną,
dołóż wszelkich starań, aby wykorzenić również pozostałe wady, które też mogą być
przez Ciebie zaatakowane na wzór żołnierza zamierzającego zgładzić głównodowo-
dzącego przeciwnika znajdującego się wśród swoich oddziałów. Usiłując dotrzeć do
niego, żołnierz z oczyma utkwionymi w niego - jako cel, jednocześnie toruje sobie
drogę do głównodowodzącego zwalczając tych, którzy staną mu na drodze 45. Podob-
nie i Ty postępuj ze swoimi wadami.

Gdybyś mnie zapytał, która z Twoich z wad jest, moim zdaniem, wadą dominującą, to
odpowiedziałbym Ci, że jest to pewnego rodzaju zmysłowość – tak przynajmniej wy-
nika z mojego powierzchownego rozeznania. Tak więc, Twoją główną wadą nie jest
zmysłowość (rozumiesz, co chcę ci powiedzieć, czyż nie?), lecz raczej gniew i gwał-
towne zmiany humoru spowodowane pychą, która z kolei zrodzona jest z Twojej wie-
dzy i Twoich kompetencji, jakie posiadasz, bądź to jako dar naturalny, bądź jako owoc
Twojego długoletniego doświadczenia.

Jeśli dobrze się nad tym zastanowisz, to zobaczysz, że to czyni Ciebie niezadowolo-
nym, niespokojnym i skłonnym do złych manier i niestosownych słów. Co więcej, ów
korzeń pychy rodzi w Tobie jeszcze inne złe owoce.

Zło istniejące w Tobie, które dopiero co Ci ukazałem - jest matką wszystkich Twoich
wad. Zniszcz ją więc, aby więcej nie rozrastała się. Teraz zależy od Ciebie, aby znaleźć
lekarstwo na tę wadę i sposób na jej wykorzenienie.

45
Por. Prz 27, 2.
S t r o n a | 23

Jeśli nie będziesz wiedział jak to uczynić, przy innej okazji, być może, napiszę Ci o
tym lub wytłumaczę Ci to w czasie rozmowy. Jeżeli nie byłaby ona Twoim głównym
brakiem (aczkolwiek, jakoś jestem o tym przekonany, że jest to właśnie ona), znajdź
tę właściwą i zniszcz ją.

Jeśli będziesz pieczołowicie zachowywał rady, których Ci udzieliłem, z łatwością doj-


dziesz do Ukrzyżowanego i do Krzyża. Wszelkie inne drogi będą Cię wiodły z dala od
Niego, czego nie mógłbym znieść, ponieważ Cię kocham i czuję się zobowiązany do
tego, aby Cię kochać i aby widzieć Cię na zawsze zjednoczonym z Ukrzyżowanym.
Amen.

Zakupiłem dobre i zmodernizowane urządzenie do drukowania, które Ci poślę. Kosz-


towało trzy liry i dziesięć groszy.

Mam zamiar wysłać Ci kilka książek na temat życia duchowego, które uważam za
bardziej przydatne niż jakiekolwiek inne, które mógłbyś poczytać. Prześlę Ci je. Staraj
się przekonać Pana A. do ich zakupu, gdyż będą służyły dobrze tym, którzy chcą
czynić postępy w życiu duchowym.

A co z Fra Bono46? No cóż, obydwaj i Ty i ja, straciliśmy z nim kontakt. Trzyma się
z dala ode mnie, albo - jak się wydaje - unika mnie z jakiegoś powodu. Miną trzy lub
cztery dni, nim go spotkam, a kiedy to nastąpi, zamieniam z nim zaledwie parę słów.
Musi się obawiać, że chcę go przekonać, aby dołączył do nas. Podoba mi się list, który
do niego napisałeś, lecz on [Fra Bono] potrzebuje bardziej przekonywujących

46
Por. n. 16 z Listu 1.
S t r o n a | 24

argumentów, a więc przedstaw mu je. Będę pisał do A.47 Pozdrów ode mnie wszystkich
i każdego z osobna. Poleć mnie bardzo mile modlitwom naszego Ojca Primicerio48,
etc.

Mediolan, 28 lipca, 1531 r.

Twój Syn i Brat w Chrystusie


Antoni Maria Zaccaria, kapłan

Skrót “A” występujący w niniejszym liście pojawia się również w Kazaniu 2 Antoniego Marii. Z treści Listu
47

jasno wynika, że „A” reprezentuje grupę ludzi, z którymi Antoni Maria korespondował jako ich kierownik duchowy.
Audytorium słuchającym Kazań była grupa ludzi gotowych prowadzić bardziej żarliwe życie chrześcijańskie („To jest
stan, do którego jesteś prowadzony, powołany i zaproszony w naszych spotkaniach ’A’…” por. Kazania 2).

Istnienie owej grupy potwierdzają dwaj wcześniejsi historycy. Agostino Tornielli (1543-1622) w swojej pracy
zatytułowanej De principiis della Congregationine de’Chierici Regolari di S. Paolo Decollato (1595) (Początki Zakonu
Księży Regularnych św. Pawła ściętego) wyjaśnia, że Antoni Maria za namową swojego kierownika duchowego, Domi-
nikanina Fra Marcello, rozpoczął spotkania środowiska szlacheckiego w małym kościele św. Witalisa w Cremonie. To
właśnie tam, Antoni Maria swoimi żarliwymi naukami, które znajdowały swoją inspirację w Biblii, prowadził ich ku
chrześcijańskiej odnowie. Również Giovanni Antonio Gabuzio (1551-1627) używał określenia „piorum hominum
conventus” w „Historia Congregationis Clericorum Regularium Sancti Pauli ab eiusdem primordiis ad initium saeculi
XVII (Rzym: 1852) 33.

Historia Gabuzia została ukończona w roku 1622, ale nie została opublikowana w okresie sporów o tożsamość
założyciela: czy był nim Antoni Maria, zgodnie z tradycyjnie przyjętym poglądem, czy też Giacomo Antonio Morigia,
jak uważał pierwszy Generał Zakonu, o. Giovannambrogio Mazenta (1565-1635) Kontrowersji położono wreszcie kres
podczas obrad Kapituły Generalnej w 1620 r. kiedy to o. Mazenta zaakceptował tradycyjny pogląd.

Tonielli i Gabuzio pisząc o grupie nie wymieniają jej nazwy. Współczesny historyk barnabita doszedł do wnio-
sku, że „A” znaczy „Amicizia” (Przyjaźń) i „Amici” (Przyjaciele). W 1959 r. Giuseppe M. Cagni i Franco M. Ghilardotti
opublikowali krytyczne wydanie Kazań Antoniego Marii („I sermoni di Sant’Antonio Maria Zaccaria,” Archivio Italiano
per la Storia della Pieta, red. Giuseppe De Lucca [Rzym: Edizioni di Storia e Letteratura, 1959], s. 233-283). Aby poprzeć
swoje wnioski autorzy wskazali na następujące fakty: Po pierwsze, Bartolomeo Bella, inny przedtrydenki reformator,
założył Oratorium Bożej Miłości w północnej Italii, w Brescii w 1520 r. nazywając go „Amicitia” (Przyjaźń), a jego
członków „Amici” (Przyjaciele). Po drugie, w Statutach Oratorium, „Amicitia” jest prawie zawsze oznaczane literą „A”.
(por. ibid. 236-237). Biorąc pod uwagę bliskość Brescii i Cremony (ok. 50 km), wydaje się całkowicie prawdopodobne,
że Antonii Maria był zaznajomiony ze Stella Oratorium i najprawdopodobniej użył tej samej litery dla swojej grupy.
Co się zaś tyczy inicjału „F” w Kazaniu 1 ( w oryginale „F” jest zamazane; mogłoby być czytane jako „A”) i „N” w
Kazaniu 1, to mogłyby z łatwością być odczytane jako „Przyjaźń „ i „Szlachetność”. W każdym bądź razie, czytane w
kontekście są zidentyfikowane jako „A” (‘Przyjaźń”).

48
Nieznany przedstawiciel kościoła.
S t r o n a | 25
S t r o n a | 26

LIST 4 ~ UFNOŚĆ WOBEC BOGA


W OBLICZU NIEPOWODZEŃ ~
.
Do Giovan Giacomo Piccininiego,
Umiłowanego Brata w Chrystusie,
w domu słynnej Pani Hrabiny z Guastalli,
przy kościele św. Ambrożego.
W Mediolanie.

Wstęp
Poza nazwiskiem adresata listu nie posiadamy innych informacji o Panu Giovan Gia-
como Piccininim. Jednakże z treści wynika, że był to człowiek wart wielkiego zaufania.
Najprawdopodobniej Pan Puccinini piastował odpowiedzialną funkcję w domu hra-
biny Torelli przy bazylice św. Ambrożego, której właścicielką już z początkiem roku
1530 była hrabina.

Przywołanie kilku konkretnych zdarzeń i okoliczności towarzyszących omawianemu li-


stowi, winno wyjaśnić jego ton, zauważalnie powściągliwy i niezaprzeczalnie ostrożny
w swojej treści.

Otóż dwa tygodnie wcześniej, Antoni Maria był świadkiem śmierci Fra Battisty da
Crema w domu hr. Torelli w Guastalli. Śmierć Fra Battisty była dla Zaccarii bez wąt-
pienia bolesnym doświadczeniem, a zarazem osobistą stratą mentora i kierownika du-
chowego - „świętego patrona przed Bogiem” (List I).

Co więcej, Antoni Maria był świadom bolesnych doświadczeń, jakie przeżył Fra Bat-
tista w ciągu ostatnich dwóch lat swojego życia ze strony znanego człowieka, biskupa
Gian Pietro Carafa, współzałożyciela Zgromadzenia Teatynów i przyszłego papieża
Pawła IV, jak również od Prowincjała ojców Dominikanów. W pełnym oburzenia liście
zaadresowanym do Fra Battisty z dnia 9 marca 1532 r., biskup Carafa wyraził swoją
opinię o niestosownym zachowaniu Fra Battisty i hrabiny Torelli. Carafa pisał: „…
S t r o n a | 27

był to wielki skandal… widzieć zakonnika w wieku ojca i ojca renomie, po tak wielu
latach życia w ślubach zakonnych, aby przenosił się z domu zakonnego, by żyć jako
[zakonnik] w domu wdowy ze szlacheckiego rodu, młodej, pięknej, dwukrotnie zamęż-
nej, niezależnej, bogatej, niespotykanie zdolnej do czynienia dobra i zła. To nie
wszystko. Towarzyszyła Ci [ojcze] chodząc po mieście, np. Mediolanie, w sposób
ostentacyjny na oczach wszystkich”. Biskup nie poprzestał jedynie na liście, jego obu-
rzenie nabrało jeszcze bardziej bolesnych porównań i komentarzy. Otóż Carafa ocenił
postawę Fra Battisty da Crema nie tylko jako antyświadectwo wobec Pisma Świętego,
czy Ojców Kościoła, ale przeciw samej uczciwości49.

8 listopada 1533 r. Prowincjał, o. Angelo da Faenza, oficjalnie nakazał o. Fra Batti-


ście natychmiastowe opuszczenie posiadłości hrabiny Torelli i powrót do domu za-
konnego w Mediolanie. W tym samym czasie Fra Battista leżał ciężko chory i zdeter-
minowana hrabina Torelli nie ujawniła Fra Battiście listu z nakazem Prowincjała. Co
więcej, wniosła sprawę sądową przeciw Prowincjałowi, uzasadniając, iż nie ma on
żadnej jurysdykcji nad nią czy też nad samym Fra Battistą, albowiem papież Klemens
VII 10 lipca 1531 r. udzielił mu pozwolenia na przebywanie w jej domu i pełnienie
funkcji kierownika duchowego.

Jeszcze tego samego dnia, 8 listopada 1533 r., hrabina Torelli napisała oficjalne od-
wołanie, prosząc Antoniego Marię, jako jej oficjalnego przedstawiciela, o osobiste do-
starczenie odwołania do Prowincjała ojców Dominikanów. Pięć dni później, gdy An-
toni Maria przybył do Mantui, by wypełnić prośbę hrabiny, Prowincjał i jego Wikariusz
byli nieobecni. Kiedy zaś doszło do spotkania pomiędzy Zaccarią a władzami domini-
kańskimi, reprezentujący je Wikariusz odmówił przyjęcia odwołania hrabiny. Zostało
mu one złożone u stóp.

Inne okoliczności bez wątpienia są pomocne w zrozumieniu listu Antoniego Marii do


Pana Giovan Giacomo Piccininiego. Otóż kronikarz, Gian Marco Burigozzo, żyjący
współcześnie z Antonim Marią, wzmiankuje o tym okresie, że grupa młodych mężczyzn
i kobiet w katedrze mediolańskiej i na ulicach miasta czyniła akty pokory i pokuty,
ubierając się jak można najskromniej, stwarzając w ten sposób kontrast z osobami z
wyższych sfer, które z kolei zareagowały na to w sposób kpiący i poniżający. Należy
dodać, że wspomniana grupa związana była duchowo z Antonim Marią i hrabiną To-
relli. Wzmianki o trudnościach Fra Battisty można odnaleźć w pierwszym akapicie

49
Por. Orazio Premoli. Fra Battista da Crema secondo documenti inediti (Rzym: Desclee, 1910) s. 34-35.
S t r o n a | 28

listu. Jednakże, są tam niepodważalne dowody niezachwianej sympatii i szacunku, ja-


kim Antoni Maria darzył Fra Battistę.

Ocalały autograf tego listu był przechowywany w Generalnym Archiwum oo. Barna-
bitów w Rzymie, ale dnia 2 lipca 1911 r. został podarowany przez Ojca Generała, Pie-
tro Vigorelliego, Archiwum św. Barnaby w Mediolanie, „historycznej matce kościoła”
Ojców Barnabitów.
S t r o n a | 29

Najdroższy Bracie w Chrystusie, przyjmij moje pozdrowienia,

Piszę ten list tylko dlatego, aby przesłać Ci50 pozdrowienia i poinformować w
imieniu naszego ojca [Fra Battisty]51, że ani Ty, ani my nie powinniśmy się wcale nie-
pokoić tak bieżącymi, jak i jakimikolwiek przyszłymi trudnościami, gdyż to nie my
dźwigamy ciężary [życia], lecz on.

Wiesz dobrze, jak [nasz ojciec] zawsze był niezadowolony z osób niedbałych, opiesza-
łych i tych, którzy sami sobie nie chcieli pomóc. Starajmy się zatem czynić, co w naszej
mocy, aby nie popełniać tych samych błędów; resztę Ukrzyżowany weźmie na siebie
– sam, albo przez wstawiennictwo naszego ojca. Nie powinniśmy przypisywać zbyt
dużego znaczenia obecnym wydarzeniom, gdyż z Bogiem52 wszystko jest możliwe – a
jest to niezaprzeczalna prawda, którą dotykamy naszymi rękoma53.

To tyle, wkrótce dowiesz się o wszystkim, choć ani Ty, ani my nie powinniśmy się
zbytnio niepokoić znajomością rozwiązania spraw. Co więcej, to wystarczy, dodał-
bym, to dostatecznie dużo kroczyć Drogą Krzyża, [której mądrość] polega na tym,
żeby umieć rozpoznać to, co jest cnotą, a co błędem – by wiedzieć, co czynić, a czego
unikać. A zatem, starajmy się czynić wszystko, aby wyeliminować nieużyteczną cie-
kawość i przyłóżmy się do dzieła. Jestem pewien, że nie ma w Tobie niepotrzebnej
ciekawości - i to jest godne pochwały. Jeśli mówię tak do Ciebie, to po to, byś miał
orientację, co my wszyscy o tym myślimy.

50
W oryginale Antoni M. Zaccaria używał w listach formy drugiej osoby l. mn., jako formy grzecznościowej.
51
Ojcem, o którym tu mowa jest przypuszczalnie Fra Battista da Crema. Kiedy Antoni M. Zaccaria pisał do Pana Pic-
cininiego, Fra Battista dopiero co zmarł.
52
Por. Mt 19,26; Mk 9,23; 10,27; Łk 18, 27.
53
Por. 1J 1, 1.
S t r o n a | 30

Na tym bym kończył, chcę Ci tylko przypomnieć, że list ten jest przeznaczony
wyłącznie dla Ciebie. Proszę Cię, zachowaj go w tajemnicy i nigdy nie pokazuj abso-
lutnie nikomu. Gdyby tak się stało, że Pan Gerolamo – lekarz - powierzyłby Ci list,
dołącz go do swojej korespondencji, a potem wyślij do mnie. Proszę, zadbaj o to, by
oddać list tylko zaufanemu posłańcowi, co do którego będziesz pewien, że dostarczy
list adresatowi. Jeśli nie, zachowaj go do czasu, aż znajdziesz zaufanego posłańca.

Polecam się - podobnie jak my wszyscy - Pani hrabinie [Torelli], Angelice [Negri],
Porzii [Negri] i ich siostrom, Catarinie [Candiani] i innym kobietom z naszej grupy,
Panu Giacomo Antoniemu [Morigii] i Francesco Crippie.

Guastalla, 16 stycznia 1534 r.

Twój brat w Chrystusie,

Antoni M. Zaccaria, kapłan


S t r o n a | 31

LIST 5 ~ DUCHOWA ODNOWA I POSTĘP ~


.
Do moich Anielanek i Bożych Córek w Chrystusie:
Matki Przełożonej, Matki Wikariuszki, Madonny
i Anielanki Paoli Antonii [Negri] oraz
wszystkich innych moich
i Pawła Apostoła Córek w Chrystusie,
w klasztorze św. Pawła Apostoła.
W Mediolanie.

Wstęp
Siostry Anielanki św. Pawła, do których ten triumfujący, entuzjastyczny, czuły i ko-
chający list jest adresowany, zawdzięczają swoje początki hrabinie Torelli. W 1531 roku
z wielu młodych dam, które uczęszczały do Oratorium Wiecznej Mądrości, hr. Torelli
sama jako jego członkini, zdecydowała się wybrać dziesięć mieszkanek swego mediolań-
skiego domu i starannie przyuczyła je, by stały się faktycznie, a nie tylko “de jure” za-
konnicami nowicjuszkami.

Rzeczywistym jej celem było utworzenie nowej Kongregacji Sióstr. Wykonała to z cha-
rakterystyczną dla siebie determinacją, skwapliwością i przy czynnej asyście Antoniego
Marii - jej jedynego duchowego kierownika od śmierci ojca Fra Battisty 1-go stycznia
1534 roku. W tym samym roku petycja o zatwierdzenie Kongregacji Sióstr została przy-
jęta, a 15 stycznia 1535 roku zatwierdzona przez papieża Pawła III dzięki przysłudze
Basilio Ferrariego54. W sierpniu hr. Torelli nabyła znaczny obszar ziemi i natychmiast
zaczęła budować kościół i klasztor, gdzie 5-ego października ona i jej młode podopieczne
wprowadziły się. 25-ego stycznia następnego roku w święto Nawrócenia św. Pawła, ko-
ściół i klasztor otrzymały jego imię. Miesiąc później, 26-ego lutego, pierwsza z sióstr

54
Basilio Ferrari (1491-1574), brat Bartolomeo, zamieszkały w Rzymie od 1521 r., sekretarz papieski Klemensa VII i
Pawła III.
S t r o n a | 32

otrzymała habit od Antoniego Marii, a pod koniec roku liczba zakonnic wzrosła do dwu-
dziestu czterech. 29 czerwca Antoni Maria został oficjalnie wyznaczony na spowiednika
nowej wspólnoty zakonnej. 4-ego sierpnia siostry przyjęły nazwę Anielanek, do czego
Antoni Maria dodał sformułowanie “świętego Pawła”.

W połowie maja Antoni Maria otrzymał z Vicenzy - diecezji oddalonej 100 mil na wschód
od Mediolanu - niespodziewaną i ekscytującą misję.

Mający na sercu odnowę duchową, kardynał Nicola Ridolfi, pragnął, by Antoni Maria
zreformował tam dwa klasztory: Reformowany i Sylwestrynek (patrz list VI) i by ponow-
nie schrystianizował całą jego diecezję. Ponieważ Ridolfi mieszkał w Rzymie, to polece-
nie to wydał w imieniu Kardynała jego Wikariusz Generalny - Roberto Monti.

Mimo trwającego drugiego procesu Barnabitów i Anielanek przed mediolańską Inkwi-


zycją, Antoni Maria odpowiedział entuzjastycznie, jak dowodzi tego ton i treść tego listu.
Co więcej, Synowie św. Pawła i Anielanki po raz pierwszy opuścili metropolię Medio-
lanu, by apostołować poza jej granicami. 2-ego lipca trzy Anielanki: Silvana da Vismara,
Paola Antonia Negri i Francesca “Marescalca” opuściły Mediolan i udały się do Vicenzy
z Antonim Marią i przybyły tam 7-ego lipca. Nie jest jasne, czy cały ten czas zajęła An-
toniemu Marii podroż do Vicenzy, ponieważ 9-ego lipca był już w Mediolanie. Dwie z
sióstr też wkrótce powróciły do Mediolanu. Tak więc, misja Vicenzy, tak entuzjastycznie
głoszona przez Antoniego Marię, miała tak bardzo skromne początki. Jedna z Anielanek,
Silvana da Vismara, objęła obowiązki przeoryszy Klasztoru Reformowanych bez obec-
ności Synów św. Pawła.

Nie trudno jest znaleźć przyczynę. Wyżej wymieniony proces zaczął się w styczniu 1536
roku i wymagał bliskiej obecności wszystkich zainteresowanych stron. 21-ego sierpnia
Barnabici i Anielanki zostali w pełni uniewinnieni. Teraz droga do Vicenzy była szeroko
otwarta i 2-ego września Antoni Maria i siostra przełożona Paola Antonia Negri opuścili
Mediolan, by udać się Vicenzy. Porzia dołączyła do Anielanki Silvany w Klasztorze Re-
formowanych, a Antoni Maria objął rezydencję w pobliżu, w willi, która była zarezer-
wowana dla ojca spowiednika. Antoni Maria miał przebywać tam do końca października
1537 roku. Oczywiście, kiedy Antoni Maria pisał V list, wszystkie szczegóły dotyczące
misji miały być dopiero wypracowane. Stąd list ten jest ogólnym sygnałem, streszczają-
cym nawoływanie: “O, moje ukochane Córki, rozwińcie Wasze sztandary, ponieważ
wkrótce Chrystus pośle Was, byście rozpowszechniały wszędzie żarliwość i poryw Du-
cha” (List V).

Tekst tego listu jest oparty na bardzo wczesnej kopii, która przechowywana jest w Ar-
chiwum Generalnym oo. Barnabitów w Rzymie.
S t r o n a | 33

Moje najmilsze i ukochane Córki, moje jedyne życie i pociecho,

Wy jesteście moją jedyną ulgą i otuchą. Jestem przepełniony radością, kiedy myślę o
powrocie do moich szlachetnych, szczodrych dusz i ukochanych moich Córek, które
są moją koroną i moją chwałą55, a których pewnego dnia będzie mi zazdrościł nasz
święty Paweł. Tak, moje Córki, w istocie, nie macie mniej miłości do Krzyża Chrystu-
sowego czy też pragnienia cierpienia dla Chrystusa niż [duchowe] córki Pawłowe;
Córki moje nie ustępują Pawłowym w pogardzie światem i sobą; Córki moje nie mają
mniej woli niż Pawłowe, by pociągać bliźnich ku odnowie duchowej i Chrystusowi tak
bardzo wzgardzonemu. Powiem więcej. Córki moje - nie jedna, lecz wszystkie -
zrzekają się wszelkich przywilejów swojego dobrego imienia i upodobań wewnętrz-
nych (które w większości każda z nich bardzo kochała), aby w ten sposób stać się Apo-
stołkami, usuwając nie tylko bałwochwalstwo i inne wielkie wady duszy, ale by nade
wszystko zniszczyć tą zaraźliwą i największą nieprzyjaciółkę Chrystusa Ukrzyżowa-
nego, królującą w naszych czasach, a której na imię – letniość56.

O, moje ukochane Córki, rozwińcie Wasze sztandary, ponieważ wkrótce Chrystus po-
śle Was, byście rozpowszechniały wszędzie żarliwość i poryw Ducha. Panie, nieskoń-
czone dzięki Ci za to, żeś mi dał Córki tak wspaniałomyślnie wielkoduszne57.

Tymczasem, moje najdroższe, proszę dołóżcie wszelkich starań, aby zadowolić mo-
jego ducha tak, abym po przyjeździe do Was mógł stwierdzić, że poczyniłyście

55
Te miłe i pochlebne słowa zostały zapożyczone od św. Pawła z listu do Filipian (4,1). Celem świętego jest dodanie
odwagi Siostrom Anielankom w trudnych warunkach, jak też podtrzymanie ich w żarliwości duchowej.
56
Por. Ap 3, 15-16.
57
Por. Mt 11, 25-26.
S t r o n a | 34

[wielkie duchowe] postępy58: I tak, jedna z Was posiadła stałość i żarliwość w ducho-
wych sprawach tak mocną, że nigdy więcej nie stanie się ofiarą zmienności pomiędzy
zapałem a letniością, ale by dążyła do uzyskania świętego zapału, który jest jak źródło
życiodajnej wody, wzbogacające o coraz to nowe siły. Inna zaś, otrzymawszy dar wiel-
kiej wiary, uznała za łatwe rzeczy najtrudniejsze i czuwała, by nie zwiodła ją pewność
siebie lub próżność. Kolejna wykazała się wszelką możliwą doskonałością w pracach
ręcznych, nawet najmniej znaczących. Niech w nie włoży jak największe starania,
niech zwalcza znużenie lub uczucie upokorzenia. Jeszcze inna zatraciła się całkowicie
w służbie dla bliźniego, lekceważąc swoje własne sprawy, by przekonać się, że jest
wielką zdobyczą dla niej nie dbać o samą siebie, ale o innych; jedyną osobistą korzy-
ścią będzie roztropność i ciągła dojrzałość w podejmowaniu decyzji. Inne poskromiły
w sobie bezpodstawny smutek, apatię, wynikającą z braku postępów duchowych lub
zatwardziałości ducha, rozproszenie czy inne wady.

Oby mi było dane, bym rozpoznał, że otrzymałyście Nauczyciela sprawiedliwości,


świętości i doskonałości - Ducha Pocieszyciela59. On oczywiście nie pozwoli, byście
zbłądziły, ale raczej nauczy Was wszystkiego. On nie pozwoli Waszym sercom zasmu-
cić się, ale zawsze będzie z Wami60. Nie doświadczycie żadnego niedostatku, ponieważ
On obdarzy Was stałym duchem zapominania o sobie w nędzy Krzyża61. Spowoduje,
że będziecie wiodły życie wzorowane na Jezusie Chrystusie, które jest naśladownic-
twem wielkich świętych. Poniekąd będziecie mogły powiedzieć wraz z naszym Oj-
cem: bądźcie naszymi naśladowcami, tak jak my naśladujemy Chrystusa62.

Bądźcie świadome jednego, że obaj nasi Błogosławieni Ojcowie: Apostoł Paweł i Fra
Battista pozostawili nam tak wielki przykład szlachetnej i głębokiej miłości do Jezusa
Ukrzyżowanego, umiłowania swoich cierpień, poniżeń i miłości dla całkowitego po-
zyskania innych dla Chrystusa, tak, że gdybyśmy nie pragnęli bezgranicznie tych da-
rów - nie zasługiwalibyśmy na miano ich dzieci. Jestem pewien, że nie chcecie stać
się takimi, zwłaszcza, że Wasze serce pragnie należeć nade wszystko do Chrystusa, że

58
Por. Mt 25, 14-30.

59
Por. J 14, 25-26; 16, 13-20.
60
Por. Hbr 13, 5; Pwt 31, 6.
61
Por. Fil 4, 19.
62
Por. 1Kor 4, 16; 11,1.
S t r o n a | 35

pragniecie sprawić mi radość, że mnie kochacie jak ojca. Nie ma godziny, bym nie
myślał o Was z czułością, w oczekiwaniu na chwilę, kiedy ponownie będę wśród Was.

Polecam Was Jezusowi Ukrzyżowanemu poprzez Waszych przewielebnych Przełożo-


nych, którzy mam nadzieję, nie omieszkają zatroszczyć się o Was, kierując się natu-
ralna chęcią Waszego wzrostu duchowego, ponieważ Was kochają. Ja zaś, polecam
Was w każdym momencie w swojej modlitwie – jak przystało na wiernego sługę. Pro-
szę Was, przekażcie [Siostrom], by uradowały moje serce, tak aby wzrastały One i
abym wzrastał ja. Niech to sprawi Chrystus.

Niech On Was wszystkie błogosławi, byście się stały jednością z Nim – błogosławień-
stwem pełni i doskonałości. Amen.

Moja Matka, Cornelia63 i nasz Battista64 pozdrawiają Was. Specjalne pozdrowienia od


Izabelli65 i Giuditty66. Jeszcze raz, niech Was Jezus błogosławi.

Cremona, 26 maja 1537 r.

P.S. Pozdrówcie serdecznie Giulii 67. Przypominam, byście szczodrze współpracowały


ze świętymi i żarliwymi wysiłkami naszej czcigodnej Paoli [Torelli] i abyście ukon-
tentowały naszego wspólnego świątobliwego Ojca Generała68.

Wasz Ojciec w Chrystusie, a raczej wasz Duch w Chrystusie.

Antoni M. Zaccaria, kapłan

63
Domownik rodziny Zaccarii.
64
O. dominikanin, Fra Battista da Crema, kierownik duchowy św. Antoniego M. Zaccarii. Św. Antoni czcił go zawsze
jak świętego i pragnął, by wszystkie trzy kolegia (oo. Barnabitów, sióstr Anielanek i świeckich św. Pawła) podzielały
ten jego głęboki szacunek.
65
Domownik rodziny Zaccarii.
66
Domownik rodziny Zaccarii.
67
Trudna do zidentyfikowania, aczkolwiek bez wątpienia należała ona do entourage Sióstr Anielanek w Mediolanie.
68
O. Giacomo Morigia, współfundator zakonu Ojców Barnabitów.
S t r o n a | 36
S t r o n a | 37

LIST 6 ~ POSTĘP DUCHOWY I CHRZEŚCIJAŃ-


SKA POSŁUGA ~
.
Do Wielebnego Ojca i Brata w Chrystusie,
Pana Bartolomeo Ferrariego.
Do [Sióstr z Klasztoru] Reformowanych.
W Vicenzy.

Wstęp
Ten wzruszający i serdeczny list adresowany do przygnębionego Bartolomeo Ferrariego
został napisany nieco wcześniej niż rok po opuszczeniu przez Antoniego Marię jego misji
w Vicenzy, której nadrzędnym celem była reforma dwóch klasztorów: Reformowanego i
Sylwestrynek. Antoni Maria żywo wspominał swą krótką, ale intensywną pracę. Przy-
znać trzeba, że jego niesłabnący entuzjastyczny optymizm był w pełni przepełniony wiarą.
Natomiast sytuacja i okoliczności misji były przygnębiające.

Najtrudniejsza sytuacja była w Klasztorze Reformowanych. Około 20 członkiń, to byłe


dawne bezdomne prostytutki, bez pieniędzy, często słabego zdrowia, odrzucone przez ro-
dzinę i przyjaciół. Niektóre z nich uczestniczyły w życiu obozowym z żołnierzami i zatra-
ciły kobiece cechy. Stały się wyzywającymi, zuchwałymi i kłótliwymi osobami.

Klasztor albo raczej ta dobroczynna instytucja została stworzona około 1530 roku przez
Maddalenę Valmarana, wdowę po Giacomo Thiene, krewną św. Kajetana Thiene. W
1537 roku, gdy Antoni Maria tam przybył, dom był bardzo mały i niewygodny, a kościół
pusty.

Kiedy wrócił do Mediolanu pod koniec października 1537 roku, posłał tam Bartolomeo
Ferrariego, by objął jego miejsce z księdzem postulantem - kandydatem do zakonu -Lo-
renzo Davidico i ojcem Fra Bono. Aby dodać otuchy Ferrariemu, Antoni Maria zwraca
uwagę na potęgę Ukrzyżowanego i daje przykład św. Pawła, ponadto ofiarowuje mu stałe
i ciepłe poparcie. Nie ma powodu, by się czuć przygnębionym, ponadto „św. Paweł nie był
na początku tym, kim się stał potem” (List VI). Przeorysza, która zajęła miejsce Anielanki
Silvany Vismary, nazywała się Dominika Battista da Sesto i została pierwszą przeoryszą
Anielanką w Mediolanie. Była kobietą wybitną, piękną jak anioł, całkiem młodą, a
S t r o n a | 38

jednak w pełni dojrzałą w swych sądach. Wikariuszką była matka Porzia Negri, siostra
Anielanki Paoli Antonii i Barnabity o. Camilliego, zaś przełożoną nowicjuszek - France-
schina Conforti Adriana, która sama była swojego rodzaju klasztorem, jak zostało to po-
twierdzone w tym liście „(…) zło dla Ciebie przemieniło się w dobro”.

Sylwestrynki były drugim klasztorem, który miał był objęty misją reformy. Były one be-
nedyktyńską gałęzią sióstr, założoną w 1523 roku przez Domitillę Thiene, krewną św.
Kajetana Thiene. Ona i trzy inne siostry opuściły klasztor benedyktyński św. Piotra, rów-
nież znajdujący się w Vicenzy, aby prowadzić życie według ścisłej reguły. Zostały na-
zwane Sylwestrynkami, ponieważ ich klasztor znajdował się blisko kościoła św. Sylwe-
stra. Dopiero 12 lat później Antoni Maria był zaproszony, by zreformować Sylwestrynki,
ponieważ utraciły one swą pierwotną żarliwość. Siostry ubierały się w jedwabne koronki,
a brakowało im solidnej formacji duchowej, wykazywały skłonności do lekceważenia sa-
kramentów Pokuty i Eucharystii i nie zwracały uwagi na ścisły porządek dnia życia
klasztornego. Jednakże wydaje się, że wszystkie potrzebowały właściwego kierownictwa.
Przez natchnioną żarliwość Antoni Maria szybko zmienił wszystko. Podczas gdy w liście
tym żadna z sióstr z klasztoru Reformowanych nie jest traktowana czule, to czułość ta
obfituje w odniesieniu do Sylwestrynek. “Moja słodka Paolina, (…) nasza wierna Donna
Lucrezia, (…) nasza droga Doyenne, (…) droga Donna Faustina (...) proszę zapewnić
wszystkie, że jestem im całkowicie oddany, i że Jezus Ukrzyżowany zmusza mnie, bym je
bardzo kochał, ponieważ są szlachetne” (List VI). Sława o sukcesie Antoniego Marii do-
tarła aż do Bolonii. Tutaj jego długoletni przyjaciel, Serafino Acalli da Fermo (1496-
1540) dedykował Sylwestrynkom nabożną książkę i gratulował im ich “duchowego po-
stępu”, za sprawą kierownictwa “mojego i Waszego Ojca, Antoniego Marii, którego obec-
ność teraz zdobi niebo, jak przedtem zdobiła ziemię”1. Intensywne, osobiste zaangażowa-
nie Antoniego Marii w Vicenzy jest ukazane przez wszystkich ludzi, jakich rok później z
największym uczuciem wspomina, zaczynając od Ojca Bono i księdza Castellino aż po
fryzjera i jego żonę. Misja w Vicenzy była także sukcesem na innym polu, a mianowicie
we wzroście i jakości powołań barnabickich – do Zgromadzenia wstąpiło kilku prawni-
ków. Ci, co stawali się Barnabitami, zapraszali przyjaciół, by dołączyli do nich.

Pełny rękopis tego listu przechowywany jest w Generalnym Archiwum oo. Barnabitów w
Rzymie.

1
Por. Cagni „In missione col S. Fondatore,” s. 127.
S t r o n a | 39

Mój wielce umiłowany w Chrystusie,

Co jest powodem Twoich wątpliwości? Czy nie sprostałeś zadaniu? Czy nie od-
czuwałeś nigdy potrzeby niesienia pomocy tym, którzy jej wymagają? Nic, tak jak do-
świadczenie życiowe nie natchnie nas wiarą. Ci, którzy Cię kochają, z pewnością nie
mają bogactw ducha Pawła czy Magdaleny, ale mają ufność wobec Tego, który ich
oboje wzbogaca i który przez Twoją i ich wiarę przyjdzie z pomocą tym wszystkim,
którymi kierujesz.

Tak, bądź pewny, że nim zaczniesz mówić i kiedy będziesz mówić - Ukrzyżowany jest
z Tobą i kieruje nie tylko Twoimi słowami, ale i Twoimi świętymi intencjami. [Św.]
Paweł mówił, że doszedł aż do granicy, którą Chrystus mu wyznaczył 69, a jaka jest
Twoja miara? Tę granicę wyznaczył Ci Jezus, gdy przyrzekł, że przenikniesz serca
ludzi na wskroś, aż do szpiku kości. Czy nie wiesz, że On własnymi rękami otworzył
Ci drzwi? Któż więc mógłby Ci przeszkodzić wejść do ludzkich serc i przemienić je,
wzbogacić i ozdobić świętymi cnotami? Absolutnie nikt, ani szatan, ani ktokolwiek
inny70.

Nie daj się zwieść trudnościom, jakie możesz napotkać mówiąc i czyniąc. Tak jak na-
uka w szkole eliminuje ignorancję, a żelazo, gdy się go często używa, staje się bardziej
błyszczące, tak też dzieje się i z praktyką chrześcijańską. Święty Paweł nie był na po-
czątku tym, kim stał się potem. Tak można powiedzieć i o innych. Miej więc pełną
ufność i oprzyj się na św. Pawle - będziesz budował nie w słomie, nie w drewnie, ale w

69
Por. 2 Kor 10,13.
70 Por. Rz 8,39.
S t r o n a | 40

złocie i drogocennych kamieniach71, a niebiosa i ich skarby będą otwarte dla Ciebie i
dla dusz Tobie powierzonych72.

O, mój Bracie kochany, obejmuję Cię. Jestem pewien, że będziesz wzrastał w we-
wnętrznej doskonałości. Och, gdybym był blisko, nic by mi nie przeszkodziło przytulić
Cię i nie szczędzić Ci wszelkich oznak mego przywiązania.

O drogi Jezu, obdarz go nimi zamiast mnie. Mój święty Synu, to brzemię, które dźwi-
gasz, ja dźwigam razem z Tobą i być może to spostrzegłeś. Nie mogę przeszkodzić
sobie być stale z Tobą, ponieważ moje serce nie umiałoby być gdzie indziej, jak tylko
tam, gdzie Twoje. Trzeba iść naprzód bez lęku o popełnienie błędu. Ta wielka wolność,
którą zostałeś obdarowany, winna być pełną gwarancją sukcesu Twoich zmagań, z ko-
rzyścią dla wszystkich.

Kochana Matko Przeoryszo, nie trać czasu na własne sprawy. Gdyby nawet sądzono,
że jesteś demonem, nawet gdybyś była przeświadczona, że jesteś nie tylko w wodzie
czy bagnie, ale w cuchnących ściekach - nie zamartwiaj się, ale oddaj się w pełni służ-
bie nad dobrem dusz, które zostały Ci powierzone lub które będą Ci w przyszłości
powierzone przez Jezusa Ukrzyżowanego.

O, Ty, co nosisz w sobie obraz Tego, który jest naszym życiem i którego Ciałem się
karmisz, pamiętaj, by być wspaniałomyślną. Pamiętaj, że Jezus Ukrzyżowany był zaw-
sze hojny wobec Ciebie. Jak więc mogą ci, którzy Cię kochają jak samych siebie, nie
być z Tobą i nie pomóc Ci.

A Ty, Franceschino, czyż nie konstatujesz, że zło dla Ciebie przemieniło się w dobro -
oczywiście, nie ze względu na Twe własne siły - ale ze względu na cnotę tych, którzy
czynią wszystko, by dać Ci życie w Jezusie Chrystusie. Bądź świadoma, że jesteś ich
dłużniczką. Mam na myśli Twoją gorliwość w sprawianiu im radości przez służbę,
która została Ci przez nich powierzona. Wytęż siły, by czynić postępy i pomagać in-
nym w doskonaleniu się. Te same rady kieruję do Was wszystkich.

Nie polecam Wam naszych Sylwestrynek, ponieważ są już Wam tak bardzo bliskie,
jakby były z Wami. Proszę powiedzieć im ode mnie, wszystkim i każdej z osobna, co
uznacie za stosowne i w odpowiednim - Waszym zdaniem - momencie. Jeśli chodzi o

71
Por. 1 Kor 3,12.
72
Por. Dz 7,55.
S t r o n a | 41

te, które żyją z dala od Was, to możecie do nich napisać w moim imieniu, jeśli uznacie
to za właściwe, ponieważ Wy wiecie lepiej niż ja, co im powiedzieć. Ponadto obciąże-
nie masą obowiązków często przeszkadza nam czynić to, co powinniśmy 73 i nie jeste-
śmy w stanie usatysfakcjonować tych, których powinniśmy i w stosunku do których
czujemy się zobowiązani.

Chciałbym teraz skierować parę słów do naszej słodkiej Paoliny, ale nie znajduję
czasu. Podobnie chciałbym uczynić w stosunku do naszej wiernej Donny Lucrezii, ale
nie mogę. Proszę jej ode mnie powiedzieć, że jest moim pragnieniem, by podobnie jak
ja, starała się nie tylko sama doskonalić - to byłoby zbyt mało - ale i innych do tego
nakłaniać.

Powiedzcie także naszej drogiej Doyenne74, że pamiętam o niej i o jej siostrze. Drogiej
Donnie Faustinie przekażcie moje zapewnienie, że nie zapominam o niej i nie potrafił-
bym zapomnieć i, że może liczyć na moją obietnicę. Proszę zapewnić wszystkie, że
jestem im całkowicie oddany i że Jezus Ukrzyżowany zmusza mnie, bym je bardzo
kochał, ponieważ są szlachetne.

Proszę przekazać moc przyjacielskich pozdrowień naszemu [ojcu] Fra Bono i wiel-
możnemu księdzu Castellino i ucałować ich ode mnie. Chętnie napisałbym do nich, ale
to niemożliwe, proszę ich przeprosić w moim imieniu. Naszemu dostojnemu księdzu
opatowi proszę powiedzieć, by był pewny, że jest wśród braci, a zakusy szatana chcą
go oddzielić od nich. Szatan boi się, że stanie się rzeczywistością to, w czym nie ma
upodobania i wie z doświadczenia, że prostota ojca opata wydaje owoce, a on sam
nigdy nie ściąga sieci, zanim nie złowi dobrych i dużych ryb.

O ile chodzi o świętego księdza Castellino, to życzyłbym sobie go widzieć i nie chciał-
bym, by już dłużej pozbawiał mnie swojej obecności, gdyż zamyślam rozpocząć nego-
cjacje w sprawie [kościoła] św. Barnaby i zależy mi, by go nie brakowało na naszym
inauguracyjnym poświęceniu. Nigdy nie dokonałbym tego bez niego. Chciałbym po-
nadto, abyś go wysłał - jako swego delegata - do sfinalizowania tej transakcji. Wiem,
że będziecie tęsknić, kiedy wyjedzie, ale wiem też, że zawsze przedkładaliście dobro

73 Chodzi o jeden z klasztorów, które biskup Wenecji polecił zreformować oo. Barnabitom.

74 Prawdopodobnie jest to Felicita Muzzani, siostra Paoliny lub Fosci, obydwie Sylwestrynki z Vicenzy.
S t r o n a | 42

innych nad wszelką satysfakcję osobistą, dlatego błagam75, byście pogodzili się z jego
nieobecnością i pozwolili mu przyjechać do mnie. Bądź łaskawy polecić go mnie i
poprosić w moim imieniu, by niezwłocznie przybył, abyśmy mogli razem służyć tej
sprawie.

Poleć mnie naszym kochanym: panu Lodovicowi76 i Antoniemu77, wiernej Franceschi-


nie78, naszemu gospodarzowi - panu Andrei79 i wszystkim innym. Ucałuj ich ode mnie.

Pozdrów również księcia Brunoro80, Giulio81, fryzjera i jego żonę oraz księży Alessan-
dro, Luigi i Antoniego82. Chciałbym, by wszyscy znali dobroć naszego [ojca] Fra Bono
- wówczas Czterdziestogodzinna adoracja i inne przedsięwzięcia powiodą się. Powiedz
Madonnie Maddalenie 83 , by go poznała. Poleć mnie jej. Jeżeli oddalisz Donnę
Giovannę84, to daj mi znać. Nie wiem, co powiedzieć o Gerolamo85 - nie jest to moją
sprawą.

Mój drogi Przyjacielu, gdyby się zdarzyło, że w wyniku przemęczenia zapomniałem o


kimś lub o czymś - uzupełnij ten brak. Oby Chrystus pobłogosławił Wasze serca, każde
z osobna i wszystkie razem i by dał Wam swego ducha.

Cremona, 8 października 1538 r.

75
Antoni Maria uczynił pierwsze kroki dla pozyskania kościoła św. Barnaby, ale umarł przed zakończeniem tych prac. Prace ukoń-
czono 9 lat później w 1547 r.

76 Członek Trzeciej Wspólnoty z Vicenzy.


77 Członek Trzeciej Wspólnoty z Vicenzy.
78 Członek Trzeciej Wspólnoty z Vicenzy.
79 Prawdopodobnie z Werony. Gościł Antoniego Marię wraz z jego misjonarzami w Vicenzy.
80Brunoro Da Porto, członek arystokratycznej i wpływowej rodziny z Vicenzy, dowódca wojskowy na usługach Republiki Wenec-
kiej.
81 Giulio Da Porto, brat Brunora.
82
Księża z Vicenzy.
83
Maddalena Valmarana (zm. 1569r.). Por. wstęp do Listu VI.
84
Jedna z Sylwestrynek.
85
Nieznany.
S t r o n a | 43

P.S. Jeśli Madonna86 nie zadośćuczyniła [odpowiedziała] Twemu bratu87, to nie


trap się, ponieważ dzisiaj lub jutro będę w Guastalli i razem z Matką Paolą Antonią,
która już pisała, zajmę się tą sprawą.

Niech Bóg Was uświęca.

Wasz w Chrystusie,

Ojciec Antoni Maria, kapłan

i Matka A [ngelica] P[aola] A[ntonia Negri].

Jeśli podobają Ci się listy, o napisanie których prosiłem pana Camillo [Negri]88,
to przekażcie ich adresatom.

86
Hrabina Ludovica Paola Torelli.

87
Basilio Ferrari (1493-1573), brat Bartolomeo, zamieszkały w Rzymie od 1521 r., sekretarz papieża Klemensa VII i
Pawła III. Był on w stanie zapewnić papieskie zatwierdzenie dla zakonów Barnabitów i Anielanek (por. List V, wstęp).
W kościele św. Barnaby w Mediolanie polecił wykonanie kaplicy św. Bartolomeo i Francesco. Imię Basilio znajduje się
na ósmym miejscu na 45-cio osobowej liście pierwszych dobroczyńców, a raczej de facto afiliowanych (Affiliato) do
Zgromadzenia oo. Barnabitów. Aby użyć słów o. Gerolamo Marta, czwartego ojca Generał (1551-54, 1556-58, 1559-
66), dusza Basilio była „ sklejona Bożą Opatrznością, niczym dusza Jonatana z duszą Dawida”.

88
Camillo Negri (1509-1544); brat Angelii Porzii i Virginii (Paoli Antonii) Negri. Jeden z pierwszych ośmiu współpra-
cowników Antoniego Marii Zaccarii.
S t r o n a | 44

LIST 7 ~ WOLA CHRYSTUSA


VIS-À-VIS WŁASNEJ WOLI ~
.
Do dzieci św. Pawła, które są także naszymi.
Do Pana Giacomo [Morigii].
Do Pana Battisty [Soresiny] i innych
przy kościele św. Ambrożego.
W Mediolanie.

Wstęp
Dom przy kościele św. Ambrożego był własnością hrabiny Torelli (patrz, wstęp
do Listu IV). Tutaj zebrała ona swoje zakonne nowicjuszki, pierwsze Anielanki, które
mieszkały tu, dopóki nie przeniosły się do klasztoru zbudowanego przez hrabiny Torelli
w październiku 1535 roku (patrz, wstęp do Listu V). Niezamieszkały dom został szybko
podarowany przez hrabinę Antoniemu Marii i stał się drugą rezydencją Barnabitów.
Zlokalizowany był w odległości jednej przecznicy od ich pierwszej rezydencji i składał
się z zespołu 3-ech domków przy małym kościele św. Katarzyny. Gdy ten list był pisany,
w domu przy kościele św. Ambrożego mieszkało 18-cie zakonnic, w większości młodych
nowicjuszek.

Chęć napisania tego listu wyraził Antoni Maria, gdyż „(…) w naszym domu panuje
całkowity nieład (…) Nic nie przebiega w sposób uporządkowany” (List VII).

Antoni Maria i jego współbracia dwukrotnie byli oskarżani przez Inkwizycję: w 1534
roku i w latach 1536-1537. Teraz pojawił się kłopot z niesubordynacją. “Wydaje mi
się - pisze Antoni Maria - że niektórzy pośród Was są jakby uśpieni i zbyt mało przej-
mują się intencjami przełożonych” (List VII). Wśród tych przełożonych nie są wymie-
nieni ci najwybitniejsi, a mianowicie: Antoni Maria, Bartlomeo Ferrari i Giacomo An-
tonio Morigia. Antoni Maria jako prawny doradca Torelli był jeszcze w Guastalli –
zajęty finalizacją sprzedaży jej hrabstwa gubernatorowi Mediolanu. Ferrari byon ł w
S t r o n a | 45

Vicenzy (patrz List VI). Jeśli chodzi o Morigię, wymienionego w adresie listu, to był
faktycznym przełożonym wspólnoty, ale nie mógł spędzać tam dużo czasu, ponieważ
zastępował Antoniego Marię jako kierownika duchowego 40-tu Anielanek w klasztorze
Św. Pawła. Następnym adresatem listu jest Battista Soresina. 24-letni Soresina był zbyt
młody i nie posiadał jeszcze doświadczenia i autorytetu na to, by piastować to stano-
wisko.

Już w wieku 36 lat Antoni Maria zademonstrował dojrzałość duchową i choć nie pia-
stował żadnej kanonicznej godności, to udzielał wskazówek Morigii czy Soresinie. Jed-
nakże, jako główny założyciel i w związku tym, że był bezdyskusyjnie wybitną osobo-
wością z cechami świętego - był dumą tego miejsca. Był człowiekiem z autorytetem,
powszechnie szanowanym kapłanem. Ponieważ list jest adresowany do wszystkich
członków wspólnoty i “do dzieci św. Pawła Apostoła, które są także naszymi” (List
VII) - może być zatem uznawany jako pierwszy list do całego zakonu Barnabitów89.

Antoni Maria mówi dyplomatycznie: “pragnę otworzyć me serce przed Wami” (List
VII). Ponieważ widocznie były skargi odnośnie braku pisemnych reguł i zasad – Antoni
Maria zapewnia, że “Wiecie, moi najdrożsi, jak dobrze jest mieć na piśmie obowiązki
i polecenia przełożonych, ale nie ma z tego zbyt wiele korzyści, jeśli reguły te nie są
wcześniej zapisane w Waszych umysłach” (List VII). Antoni Maria w sposób funda-
mentalny i otwarcie wskazuje na właściwą postawę i dojrzałość osobistą opartą na
duchowych motywacjach. Stwierdza, że każdy musi być gotowy do poszukiwań nie tyle
własnej woli, co woli samego Chrystusa. “W ten sposób, z łatwością, przyobleczecie
się w Chrystusa”. Następnie przywołuje pamięć Fra Battisty i dodaje: „(…) odpo-
wiedzcie na życzenia naszego świętego ojca [Fra Battisty da Crema]. On by chciał -
jak sobie przypominacie - abyśmy byli fundamentem i filarami w odnowie chrześcijań-
skiej żarliwości” (List VII).

Antoni Maria przypomina adresatom, że są duchowymi dziećmi św. Pawła. “O, dzieci
i latorośle św. Pawła - rozszerzcie Wasze serca, ponieważ serca, które nas zasadziły i
uprawiają, są większe niż ocean!” (List VII). Bez wątpienia, Antoni Maria jest pierw-
szym z nich, więc nie waha się rozgrywać najwyższą kartą osobistego autorytetu. “Pa-
miętajcie, że podczas naszej nieobecności jesteście dłużnikami w sprawianiu mi

89
Antonio M. Gentili, I Barnabiti (Rzym: Padri Barnabiti, 1967) 93, no. 64
S t r o n a | 46

radości” (List VII). Istniejący rękopis listu jest przechowywany w Archiwum General-
nym oo. Barnabitów w Rzymie.
S t r o n a | 47

Moje najsłodsze dzieci w Chrystusie,

Wydaje mi się, że szatan zasiewa we mnie wątpliwości na temat tego, co dzieje


się wśród Was. Tak, szatan sugeruje mi, że podczas naszej nieobecności we wspólno-
cie, pośród zła, które on już zasiał i wciąż zasiewa w Waszych sercach, rzeczywiście,
w naszym domu panuje całkowity nieład. Nic nie przebiega w sposób uporządkowany.
Oczywiście, wolałbym w to nie wierzyć, tym nie mniej pragnę otworzyć me serce
przed Wami. Nie wierzcie, że doświadczam jako mej naturalnej potrzeby - jakby się to
Wam wydawało - kierowania do Was srogich listów. Jeśli to się zdarza, to tylko ze
względu na moją wielką miłość do Was, która sprawia, iż stale jestem zatroskany.

Ta troska powoduje, abym nie czuł się pewnie, lecz podejrzewał, że szatan mówi
prawdę. Wydaje mi się, że niektórzy pośród Was są jakby uśpieni i zbyt mało przej-
mują się intencjami przełożonych. Wiecie, moi najdrożsi, jak dobrze jest mieć na pi-
śmie obowiązki i polecenia przełożonych, ale nie ma z tego zbyt wiele korzyści, jeśli
reguły te nie są wcześniej zapisane w Waszych umysłach. Pozwólcie, że posłużę się
przykładem. Jeśli byłby ktoś, kto nie jest naszym uczniem, ale znajdowałby upodoba-
nie w dokładnym wypełnianiu tych intencji i zawsze miałby je przed oczyma - ten
doprawdy byłby o wiele bardziej prawdziwym uczniem niż ten, kto ma intencje wypi-
sane na papierze, ale nie ma ich w swoim sercu, nawet gdyby wierzył, że jest naszym
uczniem.

Nie sądźcie, że jest czymś nieistotnym zapomnieć o intencjach naszych przełożonych,


bo tak niweczy się nasze pierwotne zamierzenia. Czyż nie tak? Nie słuchano by prze-
łożonych, gdyby zmarli lub byli nieobecni, wówczas szybko porzucilibyśmy ich zale-
cenia. Czyż jest możliwe, aby Ci, którzy posiadają większy zapał niż ich nauczyciele
byli skłonni do obalania fundamentów przez nich [nauczycieli] ustanowionych? Czyż
S t r o n a | 48

nie byłoby przeciwnie - będąc jak najdalej od chęci zniszczenia nie udoskonalaliby i
nie umacnialiby ich? Bogu niech będą dzięki za to, że uczynił nas niewidomymi, aby-
śmy mogli widzieć lepiej i za to, że stworzył nas jako dzieci z prawego łoża, nawet
jeśli nasi rodzice zrodzili nas jako bękartów. Gdyby Wasze oko było ślepe lub
grzeszne, to - pozostawiam Waszej wyobraźni - co stałoby się z resztą ciała?90 Wierz-
cie mi, że nie jest moją intencją zawstydzić Was91, pragnę tylko, abyście byli tak wierni
swoim przełożonym, jak oni Wam.

Czy cnota Waszych serc nie powinna podtrzymywać Waszej wewnętrznej dojrzałości
bez potrzeby posiadania ich [poleceń] na piśmie? Jeśli będziecie wspaniałomyślni, to
nauczycie się kierować sobą prawami wyrytymi w Waszych sercach a nie prawami na
piśmie92.

Niech Wasze postępowanie będzie nie tyle literalnym wypełnieniem prawa, co jego
ducha. Jeżeli więc, chcecie być posłuszni nie jak niewolnicy, ale jak dzieci, tak czyńcie.
Tak więc, jeśli macie przełożonego - bez względu na to kim by nie był - pozwólcie mu
kierować sobą tak, jakby to był anioł, który Was prowadzi. Jeśli zaś, Wasz przełożony
będzie nieobecny, wtedy pozostanie Wam sumienie, które będzie Waszym przewodni-
kiem. Czy będzie on [przełożony] daleko czy blisko, to zawsze będziecie chcieli, aby
ciało było zjednoczone z głową i nigdy nie powodowało rozdziału.

Uważajcie, by w przyszłości nie trzymać się rygorystycznie reguł przełożonych, ale w


każdej sytuacji elastycznie je interpretować i najlepiej jak można odczytywać ich in-
tencje.

I znów. Nie pozwólcie sobie na bezmyślne naśladowanie innych w ich zachowaniu i


sposobie mówienia. Jeśli jest to właściwe dla osoby niedojrzałej, jak dziecko 93, które
mówi „mamusiu”, „tatusiu” - to nie jest to stosowne dla osoby dojrzałej. To samo do-
tyczy spraw duchowych.

Przypuśćmy, że ktoś włączył się do sprawy, wcześniej przez kogoś innego podjętej, to
niech ten drugi nie czuje się urażony. Dokąd w ten sposób dojdziemy? Czy my czasem

90
Por. Mt 6, 23.
91
Por. 1 Kor 4,14.
92
Por. 2 Kor 3,2-3.
93
Por. 1 Kor 13,11.
S t r o n a | 49

nie próbujemy zmienić sposobu myślenia na wzór wielkich panów i władców tego
świata i raczej zamiast pomagać sobie wzajemnie w dokonywaniu postępu - powinni-
śmy stawać się coraz bardziej pokornymi. Jeżeli jest tak w rzeczywistości, to dlaczego
jedni burzą to, co inni zbudowali. Proszę, niech pochwały nie macą Wam umysłu; pra-
cujmy raczej nad formowaniem samych siebie i innych w Chrystusie.

Niech nikt z Was nie pozwoli sobie na niewypełnienie zaleceń przełożonych, a jeśli
ktoś je narusza, inny powinien je jeszcze bardziej wypełniać. Podczas nieobecności
przełożonych każdy niech będzie przełożonym sobie i niech pracuje nad przezwycię-
żaniem samego siebie. Wyprzedzajcie się więc w stałej pokorze, by stawać się jeszcze
bardziej prostymi i otwartymi synami i wypełniać nie swoją wolę, lecz wolę Chrystusa,
która jest w Was. W ten sposób z łatwością, przyobleczecie się w Chrystusa 94. Nie
będziecie tego czynić rutynowo i czynem odpowiecie na życzenia naszego świętego
ojca [Fra Battisty da Crema]. On by chciał - jak sobie przypominacie - abyśmy byli
fundamentem i filarami95 w odnowie chrześcijańskiej żarliwości. Gdybyście wiedzieli,
ile tej błogosławionej odnowy było przyobiecanej wielkim świętym, przekonalibyście
się, że wszystkie one wypełniły się w synach i córkach naszego świętego ojca [ Fra
Battisty da Crema]. Chrystus nigdy nie chciał ich zawieść, to jest niemożliwe. On jest
zawsze wierny swym obietnicom.

Ojcze kochany, Ty w pocie czoła znosiłeś swoje życie, które było jednym pasmem
cierpień i my zbieramy tego owoce. Twój był krzyż - nasz obfity dostatek. Innymi
słowy - stale niosąc i karmiąc się krzyżami, wydajemy owoce - Wasze i nasze.

O, dzieci i latorośle św. Pawła - rozszerzcie Wasze serca96, ponieważ serca, które was
zasadziły i uprawiają, są większe niż ocean! Nie pomniejszajcie powołania, które zo-
stało Wam dane97. Jeśli tego bardzo pragniecie, będziecie dziedzicami i prawdziwymi
dziećmi naszego świętego Ojca i wielkich świętych, a Chrystus rozpostrze nad Wami
swoje dłonie. Nie kłamię, ani nie ma nikogo wśród nas, kto byłby zdolny do kłamstwa.
Troszczcie się, aby mnie ukontentować.

94
Por. Rz 13,14.
95
Por. 1 Tm 3,15; Ef 3,17; 4,23.
96
Por. 2 Kor 6,11-13; 7,2-4.
97
Por. Ef 4,1.
S t r o n a | 50

Pamiętajcie, że podczas naszej nieobecności jesteście dłużnikami w sprawianiu mi ra-


dości. Nie dodam już niczego więcej. Oby sam Chrystus zapisał w Waszych sercach
nasze pozdrowienia.

Guastalla, 3 listopada 1538 r.

Ojcowie i Przewodnicy

Antoni Maria, kapłan,

Kapłan Pawła Apostoła

i Anielanka P[aola] A[ntonia Negri].


S t r o n a | 51

LIST 8 ~ UFNOŚĆ W PANU ~


.
Do naszego serdecznego
i drogiego Syna w Chrystusie,
Pana Battisty [Soresiny].

Wstęp
Adresatem tego krótkiego listu jest Battista Soresina98. List nie jest opatrzony ani
datą ,ani miejscem nadania, ponieważ Antoni Maria dołączył go do siódmego Listu. Tak
naprawdę, Listy VI, VII i VIII tworzą swojego rodzaju trylogię napisaną w tym samym
okresie, pomiędzy październikiem a listopadem 1538 r., gdy Antoni Maria wraz z Paolą
Antonią Negri udali się najpierw do Cremony, a później do Guastalli. Potwierdzeniem
tego faktu jest nota, zamieszczona przez Antoniego Marię na końcu VI Listu, następującej
treści: „… dzisiaj lub jutro będę w Guastalli … razem z Matką Paolą Antonią”, co w
rzeczywistości miało miejsce. Co więcej, Antoni Maria wraz z Paolą Antonią byli nie
tylko konsygnatariuszami Listu VI, napisanego w Cremonie, ale również Listów VII i
VIII. Obydwaj - Giacomo Antoni Morigia i Battista Soresina - napisali do Antoniego
Marii, a odpowiedzią był List VII. Aczkolwiek napisany do całej wspólnoty przy kościele
św. Ambrożego w Mediolanie, to głównymi adresatami listu byli wspomniani Morigia i
Soresina. Jednakże, po głębszym zastanowieniu się, Antoni Maria zdecydował się dołą-
czyć krótką notę do Soresiny w celu dodania mu odwagi w dążeniu ku duchowej dojrza-
łości poprzez głębszy związek z Jezusem Chrystusem. Oczywiście, Antoni Maria i Paola
Antonia ofiarowali swoje modlitwy i swoje poparcie, jednakże Battista winien pokładać
więcej ufności w Panu i być bardziej otwartym na Jego bezpośrednie działanie.

98
Battista Soresina (ok. 1512-1601), jeden z pierwszych ośmiu współpracowników Antoniego Marii Zaccarii. Otrzymał
święcenia kapłańskie 16 grudnia 1538 r.
S t r o n a | 52

Najdroższy99 Synu w Chrystusie,

Dlaczego jesteś człowiekiem tak małego ducha, tak przepojony lękiem? Czyż nie
wiesz, że nie możemy Cię opuścić? Bądź świadom pomocy, której od nas doświadczy-
łeś.

Modliliśmy się do Ukrzyżowanego. Nie chcemy od Niego niczego innego, jeżeli tym
samym nie obdaruje Ciebie i Twojego ducha.

Nie dodamy nic więcej. Pewny bądź, że dotrzymamy słowa. Przyjmij nasze pozdro-
wienia od Chrystusa. Polecamy się Tobie.

Niech Cię Chrystus błogosławi.

Twój Ojciec w Chrystusie,

Antoni Maria Zaccaria, kapłan

i ja, Matka, P[aola] A[ntonia Negri]

99
W wersji oryginalnej jest użyty zwrot wł. dolce „słodki ”.
S t r o n a | 53

LIST 9 ~ ŚWIĘCI, AUTENTYCZNYMI


NAŚLADOWCAMI JEZUSA ~
.
List Wielebnego Ojca Antoniego Marii Zaccarii
do jego duchowej przywódczyni –
Matki Przełożonej Sióstr Anielanek,
Paoli Antonii [Negri] o inicjatywie Barnaby

Wstęp
Mamy jedynie kopię tego listu i żadna z nich nie zawiera adresu. Jednakże jeden
egzemplarz ma notatkę Ojca Angelo Cortenovis (1727-1801): „List Wielebnego Ojca An-
toniego Marii Zaccarii do jego duchowej przywódczyni - Matki Przełożonej Sióstr Anie-
lanek, Paoli Antonii [Negri] o inicjatywie Barnaby”. Dokładność tego adresu znajduje
potwierdzenie w liście Ojca Giovan Pietro Besozziego do Giovan Battisti Fontany dei
Conti - autora znakomitej biografii hagiograficznej Siostry Paoli Antonii. Po zganieniu
jej z powodu kilku poważnych błędów, Besozzi dodaje: „i inne podobne wspomnienia w
liście Ojca Antoniego Marii”.

Poznaliśmy już tę Siostrę Anielankę. W marcu 1538 r. w wieku 30 lat została wybrana
na mistrzynię nowicjatu; wtedy też uzyskała nadzwyczajną regulację jako osoba obdaro-
wana przez Stwórcę wielką duchowością. Uzyskiwała podziw każdego, kogo spotykała,
w tym kardynałów, biskupów i innych prominentnych osób. Wśród Barnabitów wpływ
jej rósł bardzo szybko. Była członkinią misji w Vicenzy, Weronie i Wenecji, a jej niezwykłe
walory duchowe spowodowały tam oszałamiające ożywienie religijne. Jej nagły upadek
był spowodowany dwoma powiązanymi ze sobą zdarzeniami. W roku 1551 głównie z po-
wodów politycznych i prawdopodobnie oburzającego zachowania, Republika Wenecka
skazała na banicję Ojców Barnabitów i Siostry Anielanki. Następnie w 1552 r. nastąpił
proces Rzymskiej Inkwizycji zakończony drastycznymi nakazami. Kontakty między Bar-
nabitami i Anielankami miały być ograniczone do minimum, Anielanki miały być za-
mknięte w klasztorze, a nauczanie ojca Battisty zostało ograniczone. Jeśli chodzi o siostrę
Paolę Antonię, to pozbawiona ona została wszelkiej władzy, nakazano jej opuścić zakon
S t r o n a | 54

Anielanek i zamknąć się w klasztorze św. Klary w Mediolanie, skąd jakiś czas później
albo uciekła albo opuściła ze względu na zły stan zdrowia i zmarła 4 kwietnia 1555 r.

Zwraca uwagę fakt, że list ten jest dość enigmatyczny i pełen niedopowiedzeń. Przyczyną
tego jest sama adresatka listu - osoba niejednoznaczna i zagadkowa, Paola Antonia Ne-
gri.

Niejasności sprowadzają się do tego, czy była ona autentyczna czy fałszywa? Była świętą,
czy grzesznicą?. Według o. Giovan Battisty Bezzoziego, jej duchowy upadek zaczął się po
śmierci Antoniego Marii - jej wybitnego duchowego nauczyciela.

Czy pisząc ten list 25 dni przed śmiercią, Antonii Maria był do końca świadom, że coś
niedobrego działo się z jego ukochaną Anielanką Paolą? Tradycyjne poglądy różnych
uczonych z XVI wieku mówią, że Antoni Maria był w pełni świadom zmian na gorsze w
Paoli Antonii i w tym liście otwarcie ją skrytykował, przewidując jej końcowy upadek -
pewny znak od Boga - dany wnikliwie i przewidująco. Krytycy tej interpretacji wykazują,
że poglądy takie są oparte nie tyle na obiektywnym odczytaniu listu, lecz raczej są wyni-
kiem podbarwienia dramatycznego obrotu wydarzeń w życiu Paoli Antonii Negri po
śmierci Antoniego Marii.

Jeśliby Antoni Maria nie był w pełni świadomy złych postępków Paoli Antonii, list ten
mógłby sugerować najwyżej częściową czujność. W każdym razie, jego główne zaintereso-
wanie wydaje się być ostrzeżeniem dla Nowicjatu, by czuwać nad skłonnościami do na-
śladowania czyjegoś nieodpowiedniego zachowania. Kim był ten ktoś? Antoni Maria nic
na ten temat nie mówi. Jest zbyt dyskretny, aby niepokoić kogokolwiek, używa nadal
aluzji i napomknień. Wyprowadzając swój subtelny punkt widzenia, nawiązuje do na-
stępnego dnia, 11-tego czerwca, tj. do dnia poświęconego św. Barnabie - „cnotliwemu to-
warzyszowi naszego wspólnego patrona - Pawła” (List IX). Przywołuje pomysłową i bar-
dzo zręczną analogię. Barnaba przedstawił podejrzliwym słuchaczom Pawła, wcześniej
Szawła, który w rzeczywistości był już innym człowiekiem. W podobny sposób Antoni
Maria sugeruje nowicjuszkom, że być może ich Matka jest zaangażowana w błędne dzia-
łania – to powinna być ona zdolna dostrzec w tym liście upomnienie skierowane do niej.

Tekst tego listu został wzięty z odpisu, dokonanego przez o. Angelo Costenovis
dla archiwum św. Barnaby i skonfrontowany z kopiami znajdującymi się w Archiwum
Generalnym oo. Barnabitów w Rzymie.
S t r o n a | 55

Mojej jedynej i kochanej Matce i mojej posłusznej Córce

w Chrystusie przesyłam pozdrowienia.

Jutro uczcimy wspomnienie św. Barnaby - cnotliwego towarzysza naszego


wspólnego patrona - Pawła. Nie mogę się powstrzymać, by nie wykorzystać przy tej
okazji sposobu postępowania Barnaby wobec wielkiego Pawła, który chciał być ży-
wym przykładem cierpiącego Chrystusa, zarówno w rzeczywistości, jak i w ocenie
innych.

Musisz oczywiście wiedzieć, że św. Paweł zaraz po swoim nawróceniu, po raz pierw-
szy udał się do Jerozolimy. Na każdy możliwy sposób próbował dołączyć do innych
chrześcijan, poznać ich i być uznanym przez nich jako chrześcijanin, jednak oni byli
lękliwi i podejrzliwi, i sądzili, że jest jeszcze tym samym prześladowcą, i nie mieli
odwagi dotrzymywać mu towarzystwa.

To Barnaba, prowadząc za rękę Pawła, przedstawił go Apostołom i powiedział im: „To


jest ten, który był” etc, „a następnie Chrystus ukazał mu się”etc., „i on uczynił to i
tamto” etc.100 W tym czasie Paweł utrzymywał w sekrecie własne zasługi, własną z
siebie satysfakcję, nie chlubił się kierowanymi pod jego adresem pochwałami. W ten
sposób, osobiście przedstawiając Pawła, Barnaba uczynił go znanym wszystkim i uka-
zał jako tego, który jest filarem Kościoła, i jako tego, który osiągnął prawie prymat w
misji apostolskiej.

W ten sposób, droga Matko, jeśli uznasz to za właściwe, chciałbym pokazać Ci, z jaką
wolnością zachowywali się wielcy święci. Tak chciałbym sprawić, byś dostrzegła, że

100
Por. Dz 9, 26-27.
S t r o n a | 56

to, co przez ich wzniosłą doskonałość jest doświadczeniem i pewnym znakiem wypeł-
nionej świętości, może być i naszym udziałem; natomiast okazja możliwego upadku
lub pewnego znaku nie wyeliminowania naszych pierwotnie zakorzenionych złych na-
wyków [może zdarzyć się i nam], tak jak to zostało ukazane w historii opowiedzianej
przez św. Jana Klimaka na temat pewnego świętego, który czuł się tak dalece pewny,
że jest wolny od obżarstwa, że próbował kusić diabła gronem winogron, by sprawdzić,
czy ten ostatni będzie go kusić w ten sam sposób101. Innym przykładem jest ten, kto
chce być całkowicie pewnym, do jakich granic można poskromić namiętność własną
lub innych. Człowiek taki wzbudza namiętność słowami, gestami i upodobaniami, a
następnie wszystko bardzo uważnie obserwuje i oczekuje na rezultaty, a na ich podsta-
wie diagnozuje własny stan wewnętrzny i stan wewnętrzny innych.

Nie będę tu wspominał o pewnych sprawach, które tylko Ty możesz zrozumieć, napo-
mknę o tych, które nasze Anielanki powinny pojąć, te inne sprawy pozostawiam pod
Twoją duchową rozwagę.

Barnaba mówi: „Oto Szaweł” - to jest prawdziwe oblicze naszego starego człowieka -
zwierciadło naszych pierwotnych złych skłonności i namiętności.

Spójrz, wytłumaczę Ci, czy byłby świętym ten, kto prowadzi rozmowy na ten lub ów
temat: ona szczebiocze bezustannie jak skowronek lub małpa, rzadko widziana jest na
modlitwie, zawsze zajęta zewnętrznymi sprawami, lubi dużo spać, a nawet leżeć leni-
wie w łóżku. Czy nie jest to twarz Szawła - obraz naszego grzesznego starego czło-
wieka?

To jeszcze nie wszystko. Ona chce być obsługiwana, jej cela jest komfortowo wypo-
sażona, ona sama przemawia zawsze z wymówkami, nigdy nikogo nie pocieszy, lecz
pokazuje, że nikogo nie szanuje. Więc jak myślisz, co te zachowania mogą oznaczać,
jeżeli nie to, że złe nawyki dawnego człowieka mają w dalszym ciągu władzę nad nią?
Ponadto, ona nigdy nie jest zadowolona, zawsze narażona na pokusy, a jej wiedza du-
chowa jest mglista i wątpliwa. Jednym słowem, daje wyraźne znaki, że jest tą samą
osobą, jaką była, nim założyła habit lub co najmniej, jest wciąż tylko niedoskonała bez
najmniejszej przemiany. Jej żołądkowi sprawia przyjemność tylko to, co najlepsze. Co

101
Prawdopodobnie cytowany z pamięci. Wersja tej historii przedstawiona przez św. Antoniego jest zasadniczo taka
sama jak ta u św. Jana Klimaka w „Drabinie do nieba”.
S t r o n a | 57

więcej, to wskazuje, że jest niesamowitym żarłokiem. Z trudem może opanować wyraz


gniewu na swej twarzy, nie umie uklęknąć bez oparcia się na krawędzi krzesła, jest tak
wrażliwa, że z łatwością podnosi się jej ciśnienie. Czy to wszystko nie ukazuje tylko
jej wielkiej słabości moralnej?

Zobacz sama, czyż to nie jest prawdą: ona łatwo się męczy, cierpi na bóle głowy, kiedy
ma siedzieć na służbie [w rozmównicy] przy kracie, nie może znieść kłopotów bliź-
niego - można w niej widzieć wszystko, tylko nie portret osoby dojrzałej.

Te i podobne zachowania ukazują Szawła – postać człowieka niedoskonałego. „Ale


zamilczcie!” - mówi Barnaba - „nie zapominajmy, że właśnie takiej osobie ukazał się
Chrystus” itd. Jeśli popatrzysz głębiej, to odkryjesz, że masz przed sobą świętą w in-
tencjach i czynach.

Jeśli zadasz sobie trud, by zrozumieć ją w każdym wymiarze, w jakim przedstawiam


to biedne stworzenie - jestem całkowicie pewny - ona zarumieni się i pochyli głowę,
by ukryć swe prawdziwe oblicze.

Ale zważ, kiedy ona mówi, nie wzrusza Cię i nie pobudza głęboko; kiedy mówi bez
sensu, jest całkowicie świadoma Twojej sytuacji i odpowiednio pracuje nad tym; patrz,
czy w swoim niepokoju nie osiąga czegoś nowego dla siebie i innych; zważ, że gdy
żegna się z Tobą, nigdy nie przeoczy podnoszącego na duchu słowa czy gestu; zważ,
że przy jej pozornym roztargnieniu, jest w pełni świadoma każdej Twojej reakcji i in-
spiruje Cię dobrymi myślami i ekscytującymi sugestiami.

Milcz i słuchaj, albowiem mam Ci coś więcej do ukazania. Gdy ona zaniedbuje modli-
twę, właśnie wtedy manifestuje swe bogate życie wewnętrzne. Kiedy widzisz ją udrę-
czoną i w bólu, jakby chętną do uczenia się od ludzi prostych, ona tylko ukazuje własne
poniżenie i chęć, by wydawać się niewykształconą. Gdy widzisz ją pięknie urządza-
jącą swą celę, ona próbuje być obiektem śmieszności i chce ukryć pocieszenie otrzy-
mane od Jezusa Ukrzyżowanego, jak również nauki udzielone przez św. Pawła. Gdyby
ująć to jednym słowem, to ona przynosi: śmierć i życie, jednocześnie zadaje rany i
leczy je.

Wystarczy! Ktokolwiek chciałby zbadać dokładnie jej czyny - doprawdy, rozpozna w


niej portret Szawła, ale Barnaba zapewnia nas, że nie jest taką, jaką wydaje się być
teraz i jaką wydawała się być w przeszłości .
S t r o n a | 58

Moja droga Matko, mógłbym tak mówić jeszcze dużo, ale nie chciałbym wzbudzać
złych uczuć przeciwko samemu sobie. Sama możesz dopowiedzieć sobie resztę.

Jedno, co chciałbym dodać, to powiedz swoim Anielankom, by nie nadużywały w taki


sposób wolności. Chcę je zapewnić, że mogłyby osiągnąć rezultaty zupełnie prze-
ciwne do rezultatów osiągniętych przez tę osobę i zamiast kroczyć wielkimi krokami
ku doskonałości - mogłyby upaść na samo dno piekła całkowitej niedoskonałości.

A więc, bez zbędnych słów i bez rozgłosu, celowym jest uczynić coś dla nich. Działa-
nie, mówienie i myślenie - bez kontroli wewnętrznej i zewnętrznej - staje się dla nich
niekorzystne. Błędem byłoby wyparcie się ich, gdy będą podążały za własnymi za-
chciankami - to mogłoby ich śmiertelnie zatruć, zwłaszcza, że ich pragnienia są świa-
towe. Gdyby zajmowały ważne stanowiska - stałyby się zarozumiałe, gdyby były wy-
kształcone - stałyby się pyszne, gdyby ich duch był rozproszony - stałyby się opieszałe,
gdyby z niechęcią rezygnowały z własnej woli, nawet w dobrych intencjach - stałyby
się nie tylko szorstkie, ale i zniechęcone wobec nauczania Pawła - jego drogi i życia.

Zastanów się i zobacz, jaką wielką a szkodę czyni im chęć szukania własnych wygód,
upatrywanie zbytnich przyjemności - jeżeli właśnie nie wino i tym podobne potrawy -
to przynajmniej trochę roztropności duchowej w poskromieniu własnych przyjemności
i w ograniczeniu dogadzania sobie. Jeśli nie są one zamknięte na to, co powiedziałem,
to niech dostrzegą, jak wielką szkodę duchową mogą ponieść.

Na zakończenie dodam, że ten Paweł głosił im Chrystusa Ukrzyżowanego w każdym


aspekcie: Ukrzyżowanego nie tylko w swoim ciele, ale również w nich. Błagaj je, by
dogłębnie przemyślały to jedno słowo. Gdyby jednak nie do końca pojęły to, o czym
mówię, to poproś moją nauczycielkę Paolę102, aby im to wyjaśniła, gdyż - jestem pe-
wien, że ten język tak zapalony i ostry - da im to, co chciałbym im powiedzieć.

To wszystko, droga Matko.


[Guastalla], 10 czerwca, 1539 r.
Twój Ojciec i Syn,
Antoni Maria, kapłan.

102
Przypuszczalnie mowa tu o Ludovice (Paoli) Torelli.
S t r o n a | 59

LIST 10 ~ JAK NIEUSTANNIE


WZRASTAĆ W DOSKONALENIU SIĘ ~
.
Do mego serdecznego Syna
Pana Battisty [Soresiny]

Wstęp
Wszyscy uczeni zgodni są co do tego, że adresat listu Pana Battisty Soresiny jest
o. Battista Soresina. Wystarczy tu wymienić głównego historyka Barnabickiego o. Ora-
zio Premoliego (1864 - 1928): „w liście zasługuje na uwagę styl, jakim posługuje się
Antoni Maria w stosunku do swego adresata. Sposób, w jaki pisze jest dokładnie taki,
jakim posługiwałby się pisząc do współbrata, a nie do przełożonego mającego władzę,
i raczej jako ten, który wita i prowadzi go od samego początku”103.

Dwudziestodwuletni Soresina był najmłodszym i ostatnim, który 25 lutego 1535 r. ofi-


cjalnie dołączył do ośmiu współbraci Antoniego Marii. Od Antoniego Zaccarii otrzy-
mał habit w dniu 2 lutego. Warto odnotować, że 5 miesięcy wcześniej w życiu młodego
Soresiny miało miejsce bardzo dramatyczne wydarzenie, które później będzie znane
jako Pięćdziesiątnica (wł. Pentecoste) Zgromadzenia OO. Barnabitów.

W przeddzień pierwszego przesłuchania przez Świętą Inkwizycję, 4 października 1534


r., Antoni Maria zebrał swych ośmiu zalęknionych współbraci w swej pierwszej rezy-
dencji przy małym kościele św. Katarzyny i wygłosił tam płomienną mowę, którą potem
Soresina umieścił w swych bezcennych kronikach. Były to niewątpliwie najlepsze
chwile Antoniego Marii. Jego słowa wzruszyły słuchaczy do łez. Gruntownie

103
Orazio Premoli, Le Lettere e lo Spirito religioso di S. Antonio M. Zaccaria (Rzym, 1909) s. 54.
S t r o n a | 60

podniesieni na duchu, podekscytowani, obejmowali się wzajemnie, ślubowali wytrzy-


mać, byli gotowi nawet przelać krew za Chrystusa i braci104.

Gdy Antoni Maria pisał ten list - Soresina miał 27 lat, księdzem był od siedmiu mie-
sięcy, a 15 lat przed złożeniem wieczystych ślubów zakonnych105. Synowska bliskość
Soresiny z Antonim Marią w sposób widoczny przerodziła się w nadmierną podległość,
aż do hipokryzji w stosunku do aktualnego przełożonego- o. Giacomo Antoniego Mo-
rigii.

Jest bardzo prawdopodobne, że Soresina był przygnębiony z powodu tęsknoty za An-


tonim Marią, który od jesieni 1538 r. przebywał jeszcze w Guastalli, dokąd Soresina
napisał list, by przypuszczalnie pożalić się na swe kłopotliwe położenie. List X jest od-
powiedzią Antoniego Marii i mocnym wołaniem o przebudzenie się. Z charaktery-
styczną dla siebie troską, przepojoną miłością, ale i szorstkością, Antoni Maria spieszy
zwrócić uwagę i dodać odwagi swemu duchownemu synowi. Otwarcie używa jako
„dźwigni” jedynego w swoim rodzaju ojcowsko - synowskiego związku z Soresiną:
„Pozwól mi powiedzieć i zapewnić Cię w obliczu Chrystusa, że jeśli chcesz, możesz
uczynić mnie szczęśliwym i sprawisz mi radość, gdy będę wiedział, że zachowujesz się
szczerze i z prostotą wobec każdego. Jaką masz korzyść, zadając mi cierpienia? Co
uzyskasz szkodząc sobie i dręcząc mnie? Co zyskasz spadając z wyżyn, które już osią-
gnąłeś? Obiecuję Ci, że Jezus Ukrzyżowany wyniesie Cię do takiego stopnia doskona-
łości, że inni synowie św. Pawła będą patrzeć na Ciebie ze świętą zazdrością. Stanie
się tak pod warunkiem, że zawsze - co będzie dla mnie zaszczytem - w każdym człowieku
będziesz widział, tak, moją prawdziwą twarz.” (List X).

Rzeczywiście, przez dalsze 62 lata ojciec Soresina dał dowód na to, że był doskonałym
„synem św. Pawła”, zarówno we Wspólnocie jak i w działalności duszpasterskiej. Był
pierwszym pasterzem zakonu Barnabitów, co w owym czasie oznaczało zarządzanie
dobrami Wspólnoty i odpowiedzialność za zabezpieczenie potrzeb materialnych współ-
braci i Domu. Był głównym animatorem misji w Weronie (1545 - 1552). Ze względu
na swe długie życie stał się niezrównanym źródłem informacji dla pierwszych

104
Cagni, Attestationi, s.72.

105
Soresina otrzymał święcenia kapłańskie 16 grudnia 1538r. Mszę prymicyjną celebrował w Boże Narodzenie 1538 r.,
a śluby wieczyste złożył w Boże Narodzenie 1554 r.
S t r o n a | 61

historyków barnabickich: Karola Bascapé (1550-1616), Augustyna Tornielliego (1543


-1622), Antoniego

Gabuzio (1551-1627). Sam autoryzował niektóre z wcześniejszych kronik barnabic-


kich106 oprócz dobrze znanych Poświadczeń (wł. Attestationi)107.

Tekst tego listu został zaczerpnięty z kolekcji kopii przechowywanych w archiwum św.
Barnaby w Mediolanie i Archiwum Generalnym oo. Barnabitów w Rzymie.

106
Znane jako Cronachetta A i Cronachetta C. Porównaj Cagni, „Attestationi,” 36-37, nota 134, s. 140.

107
Pełny tytuł brzmi: Poświadczenia Ojca Battisty Soresiny o życiu i śmierci Wielebnego Ojca Antoniego Marii Zac-
carii. Niedawno o. Giuseppe Cagni zidentyfikował o. Soresinę jako autora pracy. Porównaj Cagni, „Attestationi,” s. 7-
57.
S t r o n a | 62

Drogi Synu w Chrystusie, przyjmij moje pozdrowienia

Otrzymałem Twój list i nie mogę zaniedbać, aby nie odpowiedzieć Ci co najmniej
pozdrowieniami i paroma słowami.

Było moim pragnieniem widzieć, jak stale wzrastasz w doskonaleniu się. Dlatego też
było dla mnie jakby pchnięciem sztyletem w serce, kiedy przypadkowo dowiedziałem
się, że choć nieświadomie lub po prostu bez złego zamiaru i nie złośliwie - nie zreali-
zowałeś w pełni moich oczekiwań tak, jak tego pragnąłem.

Mój ból był znacznie większy, ponieważ Twoje niedociągnięcia powodowały smutek
innych i raniły mnie bardziej niż te, które dotyczyły mnie osobiście. Ja natomiast czer-
pię większą satysfakcję z Twoich cnotliwych czynów względem innych, niż raczej z
tych, które odnosiłyby się do mnie. Postępując w ten sposób będziesz widziany jako
ten, który posiada większą cnotę kierując się szlachetnym posłuszeństwem, zachowu-
jąc identyczny zapał w stosunku do przełożonych tak podczas ich obecności, jak i pod-
czas ich nieobecności, co więcej, zachowując się wobec innych dokładnie tak, jakbyś
zachowywał się wobec Twoich przełożonych.

Wielką radością dla św. Pawła było stwierdzić, iż Koryntianie odkryli, że on świadczył
prawdziwie o nich przez Tymoteusza i Tytusa108. Podobnie, jeśli inni odkryją w Tobie
prostolinijnego, gorliwego człowieka, całkowicie oddanego apostołowaniu w pozyska-
niu innych dla Chrystusa, nie przestraszonego głosem namiętności lub pokus, ale raczej
prowadzącego cnotliwe i zrównoważone życie tak w tumulcie [życia] jak i w chwilach
pogodnych i przyjaznych - jeśli zobaczą w Tobie przychylny portret, jaki Ci nakreśli-
łem, wówczas możesz być pewien, że staniesz się przyczyną mojej doskonałej radości.
Jeśli zaś postąpisz inaczej, zadasz mi śmiertelny ból.

Chcę Ci coś powiedzieć, drogi Panie Battista. Doszły mnie niepokojące wiadomości,
że w stosunku do Ojca Przełożonego nie zachowujesz się z całą prostotą, tak jak to
czyniłeś w stosunku do mnie, ale, że jesteś dwulicowy, gdy masz z nim do czynienia.

108
2 Kor 7, 13-14.
S t r o n a | 63

To oczywiście, złamało moje serce i gdybym do końca wierzył tym wiadomościom, to


sprawiłyby mi one o wiele większe cierpienie.

Niestety! Cóż powinienem myśleć o Tobie, gdybyś tak zachowywał się naprawdę?
Kimże mógłbym się szczycić, gdybyś rzeczywiście popełnił taki błąd? Zaprawdę, je-
steś jedynym, którego noszę w mym sercu jako źródło wszelkiej radości. Biada mi,
jeśli wszystkie moje dzieci tak mało dbają o moje szczęście! Czy nie byłoby lepiej dla
mnie, gdybym ich nigdy nie zrodził, niż raczej patrzeć, jak upadają?

Co czyniłeś, Ty Dionizosie, Ty Tymoteuszu i Ty Tytusie ze swoim Pawłem? Zawsze


mieliście w Waszych sercach miłość i prawdziwą obecność Waszego Ojca [Pawła] i
nie mieliście żadnej innej myśli, jak tylko ukontentować Go. Niestety! Biada mi. Nie
jest tak wcale w moim przypadku.

Jeśliby ktoś inny mnie zwodził w ten sposób. Ale jeżeli byłby to Pan Battista, któremu
powierzyłem wszystko najlepsze, co posiadam, gdyby to właśnie on uczynił, byłoby to
dla mnie zbyt ciężkie do przyjęcia.

Pozwól mi powiedzieć i zapewnić Cię w obliczu Chrystusa, że jeśli chcesz, możesz


uczynić mnie szczęśliwym i sprawisz mi radość, gdy będę wiedział, że zachowujesz
się szczerze i z prostotą wobec każdego.

Jaką masz korzyść, zadając mi cierpienia? Co uzyskasz szkodząc sobie i dręcząc mnie?
Co zyskasz spadając z wyżyn, które już osiągnąłeś? Obiecuję Ci, że Jezus Ukrzyżo-
wany wyniesie Cię do takiego stopnia doskonałości, że inni synowie św. Pawła będą
patrzeć na Ciebie ze świętą zazdrością. Stanie się tak pod warunkiem, że zawsze - co
będzie dla mnie zaszczytem - w każdym człowieku będziesz widział, tak, moją praw-
dziwą twarz.

Jeśli od tego momentu nie spostrzegę w Tobie radykalnej zmiany i jeśli nie pójdziesz
w tym kierunku, abyś widząc innych przełożonych, mógł zawsze widzieć mnie (i wi-
dząc mnie lub tych, którzy mnie reprezentują, tak we mnie, jak i w innych, będziesz
widzieć prawdziwą osobę Jezusa Chrystusa - pasterza Twej duszy) i jeśli nie będziesz
usiłował być szczerym, pokornym i cnotliwym w stosunku do mnie i do innych tak,
jak wobec Jezusa Chrystusa - nie będę zadowolony z Ciebie i będę błagał Jezusa
Ukrzyżowanego, aby mnie zabrał z tego świata, bym nigdy więcej nie doznał podobnej
udręki.

Jeśli nadal będziesz trwał w błędzie, spowodujesz, że uwierzę, iż byłeś odpowiedzialny


za swe dawne błędy. Doprawdy, Twoje przeszłe, obecne i przyszłe zachowania
S t r o n a | 64

sprawią, że uwierzę, iż Jezus Chrystus chce, abym umarł zostawiając upadłe i mniej
niż prawe dzieci.

Tak, wystarczy, jestem pewien, że choć popełniałeś błędy, i to złośliwie, nie będziesz
zbaczał już nigdy więcej [z drogi Pana], ale staniesz się otwarty i szczery zarówno w
stosunku do Pana Giacomo Antonio [Morigii] jak i wszystkich innych. Błagam Cię,
całe moje szczęście spoczywa w Tobie.

Bądź pokorny wobec wszystkich!109 Nie ustawaj w pomaganiu innym czynienia postę-
pów i nie izoluj się od innych, jeśli chcesz, bym uwierzył, że Twoja pokora jest rezul-
tatem Twojej miłości i posłuszeństwa wobec mnie, niż raczej wewnętrznego gniewu.

Przypomnij mnie mojemu ukochanemu Panu Dionisio [de Sesto], wiernemu Giovan-
niemu Giacomo [de Caseis], pokornemu Panu Francesco [Crippa], miłującemu cier-
pienia Giovanniemu Antonio [Berna], mojemu serdecznemu Giovanniemu Antonio i
Tommaso [Dati], schorowanemu Panu Camillo [Negri], porywczemu Righetto [Ulde-
rigo Groppelli] i prostemu człowiekowi - Panu Corrado [Bobbia]

Przekaż moje pozdrowienia także Panu Fillipo i Panu Janico, Panu Modesto i jego
żonie, Panu Bernardo [Omodei] i jego dzieciom, bratankowi Pana Giovanniego Anto-
nio [Berna] i mojemu miłemu Panu Baldassarre [Medici], Panu Giovanniemu Pietra
[Besozzi] i wszystkim innym. W moim imieniu poproś moich Czcigodnych Ojca Prze-
łożonego i Ojca Bartolomeo [Ferrari], aby Cię pobłogosławili.

Nie mam zamiaru pisać do nich, gdyż sam Chrystus napisze w ich sercach, niczego im
nie zalecam, gdyż od tej chwili oni sami są odpowiedzialni za wszystko.

Oby mi Chrystus zapewnił zadowolenie w Tobie.

Guastalla, 11 czerwca 1539 r.

Twój Ojciec w Chrystusie,

Antoni Maria, kapłan

109
Por. Ef 5, 21.
S t r o n a | 65

LIST 11 ~ O DUCHOWYM WZRASTANIU ~


.
Do Szanownego
Pana Bernarda Omodei
i Madonny Laury [Rossi] -
obojga godnych wielkiego uznania w Chrystusie.

Wstęp
List jedenasty jest odpowiedzią na list Pana Bernarda Omodei i Madonny Laury
Rossi, mediolańskiego małżeństwa, należącego do Wspólnoty Świeckich św. Pawła.
Zamyka on trylogię, w skład której wchodzą: list adresowany do Sióstr Anielanek i
nowicjuszek (List IX) oraz list do Barnabity, Pana Battisty Soresiny (List X). Niepo-
wtarzalność trylogii św. Antoniego M. Zaccarii, zawierającej łączne 2200 słów, prze-
jawia się w tym, że została ona napisana w dziesięciodniowym odstępie czasu, na mie-
siąc przed jego śmiercią, stając się w ten sposób jakby niezamierzonym testamentem
duchowym dla jego trzech Rodzin.

Nauka o duchowości była zawsze największą troską Antoniego Marii, bez względu na
okoliczności. Wszystkie trzy listy zostały napisane w Guastalli. Jednym z powodów, dla
których Antoni Maria przyjechał do Guastalli w maju 1539 r. był niespodziewany i
kontrowersyjny spór pomiędzy Stolicą Apostolską a wpływowymi członkami dawnego
hrabstwa Torelli. Z pomocą rzymskich przyjaciół hrabia Paolo Torelli z Montechiaru-
golo zabezpieczył sobie prawo pobierania podatku od żeglugi po rzece Po, co potwier-
dzone zostało papieskim pismem. Jednakże, niektórzy z wpływowych przedstawicieli
Guastalli woleli, ażeby hrabia Marcantonio Torelli posiadał to prawo, toteż odrzucili
decyzję papieską w tej sprawie, nie uznawszy jej za prawomocną. Odpowiedź Rzymu
była natychmiastowa: hrabstwo zostało objęte interdyktem, wstrzymującym wszystkie
czynności religijne, z wyjątkiem głoszenia kazań i udzielania Sakramentu Pojednania.
S t r o n a | 66

Przez cały okres tego sporu tylko niektórzy księża posiadali przywilej „przenośnego
ołtarza”, który uprawniał ich do celebrowania Mszy św. w dowolnym miejscu, również
na obszarze objętym interdyktem. Św. Antoni Maria posiadał ten przywilej. Dla niego,
jako kilkuletniego kapelana Guastalli, obowiązki były jasne: musi bezzwłocznie opu-
ścić Mediolan, aby służyć opuszczonej społeczności w Guastalli, która nie należała do
żadnej diecezji.

Już po napisaniu omawianego listu, Antoni Maria najprawdopodobniej był świadom,


że jest u kresu swojego życia. Chociaż w żadnym z trzech listów nie zamieszcza naj-
mniejszej wzmianki o swoim wyczerpującym duszpasterstwie, to w liście do mediolań-
skiego małżeństwa przyznaje, iż nie będzie w stanie przyjąć zaproszenia Madonny
Laury „ze względu na – jak to określił - swoje wyczerpanie” (wł. per la stanchezza del
corpo). Antoni Maria poczuł się tak chory, że pod koniec czerwca poprosił, aby go
przewieziono do domu matki w Cremonie, gdzie zmarł 5 lipca 1539 r.

Jego słabe zdrowie, pogarszające się na skutek parnego i dusznego klimatu niziny rzeki
Po, nie było w stanie ugasić jego duchowego zapału i przyjaźni.

Bernard i Laura wraz z całą rodziną byli bardzo zaprzyjaźnieni z Antonim Marią i
Barnabitami. Imię Bernarda widnieje jako dziewiąte na liście pierwszych 45 dobro-
czyńców, a raczej de facto, afiliowanych do Zakonu oo. Barnabitów 110 . Madonna
Laura najprawdopodobniej była jedną z aktywniejszych matron misji w Wenecji. Bar-
dziej przekonujący jest fakt, że jedno z ich dzieci, szesnastoletni Fabrizio, 29 czerwca
1539 r., tydzień przed śmiercią Antoniego Marii Zaccarii, wstąpił do zakonu oo. Bar-
nabitów, zmieniając swoje imię na Paolo Maria. W 1570 r. został wybrany na siód-
mego Generała Zakonu, a 1574 r. ponownie dostąpił tego zaszczytu. Imiona pozosta-
łych dwóch synów, Giovanni Battista i Paolo Antonio, są zapisane w księdze dobro-
czyńców w sanktuarium św. Barnaby (1562 r.). To wszystko wieńczy fakt, że zasłużona
para, Bernard i Laura, spoczywają w sanktuarium św. Barnaby w Mediolanie.

W liście Antoni Maria przedstawił Bernardowi i Laurze wzór chrześcijańskiego życia,


jakiego wymaga od swoich duchowych synów Barnabitów i córek Anielanek. Do-
prawdy, ten ostatni list jest kwintesencją charakteru Antoniego: surowego nauczania,
delikatnych uczuć, a osobista przyjaźń jest użyta jako dźwignia do przekazania swojego

110
Premoli, Storia, s. 538-39
S t r o n a | 67

punktu widzenia. Antoni Maria oczekuje, aby „droga Madonna Laura i miły Pan Ber-
nard - nie byli - tylko małymi świętymi”. I dodaje: „ze względu na moją głęboką i
czułą miłość do Was, błagam Was, byście stosowali się do moich zaleceń … Zajrzyjcie
do mego serca – otwieram je dla Was (por. 2 Kor 6, 11-12). Jestem gotów przelać moją
krew za Was - pod warunkiem, że będziecie postępowali według moich rad” (por. 1
Kor 4,16).

Wartość tego listu została już bardzo wcześnie doceniona, gdyż był on pierwszym i
najczęściej publikowanym listem spośród wszystkich pozostałych listów Antoniego Ma-
rii (Mediolan, 1672 r.; Florencja, 1697 r. i Bolonia, 1703 r.).

Tekst listu XI wraz z kopiami przechowywany jest w Archiwum Generalnym oo. Bar-
nabitów w Rzymie.
S t r o n a | 68

Szanowny Bracie, albo jeśli wolisz tak być nazwany,


Drogi Synu, przyjmij moje pozdrowienia w Chrystusie

Otrzymałem Twój list i oto jestem, aby Ci odpowiedzieć albo raczej porozmawiać z
Tobą i Twoją najmilszą Panią Laurą. Chcecie oddać się Chrystusowi, czyż nie? Dobrze
więc, spróbuję Wam pomóc. Nie chciałbym, abyście się stali ofiarami chłodnej obojętno-
ści, ale raczej, byście byli coraz bardziej żarliwi w wierze. Jeśli pozwolicie, by obojętność
zniewoliła Was, to nie staniecie się uczniami Ducha, lecz ciała, i aby użyć innego słowa,
będziecie raczej faryzeuszami niż chrześcijanami. Teraz wyjaśnię Wam, jak obojętny jest
faryzeusz i jak się zachowuje.

Porzuciwszy swoje dawne zachowania, nie popełnia on więcej śmiertelnych grze-


chów, ale ma upodobanie w powszednich i nie ma z tego powodu wyrzutów sumienia. Na
przykład: przestaje bluźnić i obrażać swojego sąsiada, ale nie zadaje sobie trudu, by zro-
zumieć jego racje. Oczernianie nie jest już dłużej jego złym zwyczajem, ale z pobłaża-
niem patrzy na częste i bezużyteczne plotkarstwo w ciągu dnia. Wyzwolił się od nadmier-
nego jedzenia i picia, jakie cechuje żarłoków i opojów, ale lubi podjadać tu i tam, bez
potrzeby, między posiłkami. Rozpusta to przeszłość dla niego, ale znajduje upodobanie w
rozmowach i rozrywkach, które nie są zbyt czyste. Lubi spędzać czas na modlitwie, ale
przez resztę dnia jego duch błądzi bez celu. On nie szuka zaszczytów, ale jeśli są mu one
dane - napawa się nimi.

Jak rzekłem, chcę Wam pokazać więcej przykładów, odnoszących się do stanu ducha,
abyście sami zauważyli, że faryzeusz lub człowiek obojętny pracuje nad wyzwoleniem się
tylko ze śmiertelnych grzechów, a pozwala sobie na popełnianie powszednich. Eliminuje
wszystkie rzeczy zabronione, ale pragnie wszystkiego, co jest uważane za dopuszczalne.
Trzyma w cuglach czyny, ale ma upodobanie w zmysłowych obrazach. Chce czynić do-
brze, ale tylko w ramach pewnych granic. Kontroluje się, ale nie całkowicie.
S t r o n a | 69

Nie twierdzę oczywiście, że człowiek pragnący oddać się Chrystusowi powinien zmienić
się całkowicie i natychmiast. Przeciwnie, każdy kto chce stać się osobą uduchowioną,
zaczyna serię chirurgicznych zabiegów w swojej duszy. Jednego dnia usuwa jedno, innego
dnia pozbywa się czegoś innego i konsekwentnie postępuje naprzód, aż stanie się nową
osobą. Pozwólcie mi to wyjaśnić.

Przede wszystkim, człowiek taki eliminuje ze swych wypowiedzi słowa zajadłe, następnie
słowa niepotrzebne tak, że kiedy w końcu coś mówi, to jest w tym myśl pozytywna i
twórcza. Wykorzenia złe słowa i gesty, przyjmując w zamian łagodne i pogodne maniery.
Unikając okropności, odczuwa wewnętrzną przyjemność, ale zarazem nie stroni od tych,
którzy go obrażają, a nawet cieszy się nimi. On nie tylko wie, jak powstrzymać się od
małżeńskiego aktu, ale dążąc do wewnętrznego wzrastania w pięknie i zasługach czysto-
ści, rezygnuje także z posmaku jakiejkolwiek zmysłowości. Nie znajduje zadowolenia w
spędzaniu jednej lub dwóch godzin na modlitwie, ale kocha częste unoszenie swego umy-
słu do Chrystusa. Teraz zachęcam Was abyście, naśladując mój przykład, łączyli się w
modlitwie z innymi.

Miła Pani Lauro i Ty Panie Bernardo, przyjmijcie moje słowa i rozważcie je z tymi sa-
mymi uczuciami, o jakich Wam mówiłem. Nie mówię oczywiście, że powinniście zmienić
wszystko jednego dnia. To, co mówię oznacza, że chciałbym, abyście mieli intencję czy-
nienia więcej każdego dnia i byście codziennie eliminowali nawet dozwolone upodobania
zmysłowe. Wszystko to, doprawdy, ma na celu wzrastanie w cnocie, zmniejszanie letnio-
ści i unikanie niebezpieczeństwa stania się łupem chłodnej obojętności.

Nie myślcie, że moja miłość do Was albo cnoty, którymi jesteście obdarzeni, pozwalają
mi życzyć sobie, abyście byli tylko małymi świętymi. Nie. Bardzo pragnę, jeśli tylko
chcecie, abyście się stali wielkimi świętymi, ponieważ jesteście hojnie obdarzeni, aby
osiągnąć ten cel. Faktycznie jedynym warunkiem jest to, byście rzeczywiście myśleli o
rozwoju i oddawaniu się Jezusowi Ukrzyżowanemu w bardziej wysublimowanej formie
zalet i łask, jakie On Wam dał. Ze względu na moją głęboką i czułą miłość do Was, błagam
Was, byście stosowali się do moich zaleceń w tej sprawie, ponieważ wiem, że Jezus
Ukrzyżowany życzy sobie osiągnięcia Waszej wysokiej doskonałości. Owoce, które On
chce zebrać w Was - to świętość.

Droga Pani Lauro i miły Panie Bernardo, nie zwracajcie uwagi na osobę, która czyni te
wywody – rozważcie raczej jej miłość do Was. Zobaczcie, jak tęsknię do Waszej dosko-
nałości111. Zajrzyjcie do mego serca – otwieram je dla Was112. Jestem gotów przelać moją

111
Por. Fil 1,9-11.
112
Por. 2 Kor 6,11-12.
S t r o n a | 70

krew za Was - pod warunkiem, że będziecie postępowali według moich rad113. Niech
Wam będzie wiadome, że byłbym bardzo zraniony, gdyby się okazało, że nie jesteście
zdolni do czynów tak wielkich jak święci, a nawet do czynów ich przerastających.

W pełni przekonany, co do Waszego pragnienia wierności Jezusowi Ukrzyżowanemu, na-


pisałem ten list do Was – nie piórem, lecz moim sercem. Błagam Was, byście to docenili
i czytali go często – nawet raz w tygodniu. Obiecuję, że jeśli sięgniecie do niego, dacie
mu baczenie - w razie braku jakichkolwiek innych zajęć - to stanie się on książką, która
przypomina słodką pamięć Krzyża Chrystusowego. Nie napisałem ani jednego słowa,
które byłoby pozbawione specjalnego znaczenia. Jeśli to odkryjecie, będziecie mogli czer-
pać z nich nieprzebrane korzyści.

Skoro nie mogę pisać do Was tak często, jakbym tego pragnął, byłoby mi miło, gdybyście
zadbali o to, aby nic nie uronić z tego listu. Rzeczywiście, mam nadzieję, że przez potęgę
Chrystusa, kiedykolwiek będziecie go czytać – będzie on dla Was jak nowy i dzięki temu
będziecie mogli zawsze napisać Wasz własny.

Droga Pani Lauro, proszę mi wybaczyć, jeśli ze względu na moje wyczerpanie nie
mogę odpowiedzieć na wszystkie Wasze żądania tak, jakbym tego pragnął. Wam samym,
Pani Lauro i Panie Bernardo, powierzam dbałość o Wasze doskonalenie. Jestem Waszym
dłużnikiem114 - i jeśli o mnie chodzi – nie będę nigdy wolny od tego długu. Polecajcie
mnie swoim drogim synom i Waszym córkom.

Niech Chrystus Wam błogosławi.

Guastalla, 20 czerwca 1539 r.

Wasz Brat w Chrystusie

i będący częścią Was,

Antoni Maria, kapłan

113
Por. 1 Kor 4,16.
114
Por. Rz 1,4.
S t r o n a | 71

LIST 12 ~ O DUCHOWYCH WĄTPLIWOŚCIACH


.
Do Szanownego
Pana Franciszka Cappellego.
W Weronie.

Wstęp

List XII charakteryzuje się dwiema cechami: po pierwsze, jest to tylko szkic z
wieloma skreśleniami i poprawkami; po drugie, aczkolwiek pisany ręcznie przez Anto-
niego Marię, to podpisany jest inicjałami Anielanki Paoli Antonii [Negri] - A.P.A.
Można wnioskować, że albo list był napisany przez Antoniego Marię, zgodnie ze zwy-
czajami tamtych czasów w imieniu niezbyt wykształconej Paoli Antonii, albo ona sama
dyktowała świętemu, co może wyjaśniać liczne poprawki i skreślenia.

Tak czy inaczej, list jest cennym świadectwem, jak dojrzali chrześcijanie, czy to ka-
płani, zakonnicy, czy też świeccy w sposób swobodny korespondowali ze sobą i radzili
się wzajemnie w czasach świeckiego włoskiego Renesansu w swobodniejszym, niery-
gorystycznym, przedtrydenckim katolickim kręgu ówczesnego świata115.

Francesco Cappelli - świecki adresat tego listu, mający zdolności rozpoznawania du-
chowego - doradzał uprzednio Paoli Antonii, by nie zgubiła bardzo ważnego przewo-
dzącego światła wiary, które umożliwia rozpoznanie prawdziwej i fałszywej pokory,
prawdziwej pokory i samozwątpienia, prawdziwej pokory i bezczynności. W liście tym
Paola Antonia odwzajemnia się pisząc: „…Ty też, słodki Ojcze, staraj się, żebyś nie
popełnił tego samego błędu, jaki ja popełniłem, gdyż jest godne ubolewania stracić
wewnętrzną światłość, która zawsze dawała nam życie” (List XII).

115
Por. Friedrich von Hǜgel, The Mystical Elements of Religion (2 wyd.; Londyn: J.M. Dent, 1923), 1.XXI.
S t r o n a | 72

Francesco Cappelli, szlachcic z Werony był istotnie wybitnym chrześcijaninem. Był


bliskim przyjacielem św. Kajetana z Tieny (zm. 1547 r.) i Teatynów, a także bardzo
bliskim przyjacielem Barnabitów. W roku 1537, podczas ich misji w Weronie, on i jego
żona dołączyli do Wspólnoty Świeckich św. Pawła (wł. Maritati). Chociaż w liście brak
jest daty, to najprawdopodobniej został on napisany pomiędzy 1537 r. a końcem 1538
r., kiedy Antoni Maria był pochłonięty sprawami Guastalli. Później w Rzymie, gdy był
powiernikiem szpitala św. Ducha, Francesco poparł Barnabitów wplątanych w kon-
trowersje związane z osobą samej Paoli Antonii, Anielanek oraz Fra Battistą da
Crema.

List podpisany własnoręcznie, przechowywany w Generalnych Archiwach oo. Barna-


bitów w Rzymie ukazuje, jak bardzo Antoni Maria kochał Barnabitów i jak był nieza-
dowolony ze swoich adwersarzy116.

Jest dość zrozumiałe, że list ten podpisany tylko przez Paolę Antonię był na samym
początku przechowywany wśród jej dokumentów. Pod koniec XIX wieku został słusznie
umieszczony wśród innych pism świętego. List po raz pierwszy wspomniany przez o.
Premoli 117 , został opublikowany w Rivivere 118 , a następnie był włączony do Le
Lettere119. 21 sierpnia 1968 roku list został podarowany przez o. Giovanni M. Berna-
sconiego - Generała oo. Barnabitów (1964-1970) - siostrom Anielankom.

List ten jest na czele zbioru 133 listów, z których 71 było opublikowanych, a 62 - nie.
Podobnie jak list dwunasty - pozostałe 132 listy były podpisane tylko przez Paolę An-
tonię. Jest jednak niemalże pewne, że są one autorstwa o. Giovanni Petro Besozziego.

116
Por. Premoli, Storia 127, n. 2.
117
Storia 93, n. 9.
118
Por. Rivivere 3 (1949) 109-114. Rivivere jest zbiorem zawierającym dokumenty i prace seminarzystów we Floren-
cji.
119
Giuseppe M. Cagni, red. Le Lettere (Collana «Spiritualitá Barnabitica» 1; Bolonia, 1952), s. 133-141.
S t r o n a | 73

Najserdeczniejszy Ojcze w Chrystusie, przyjmij pozdrowienia

Wielokrotnie chciałam przesłać Ci moje pozdrowienia, ale moje słabe zdrowie


nie pozwoliło mi tego uczynić.

Musisz wiedzieć, najsłodszy Ojcze, że wielokrotnie rozważałam Twe pełne troski


słowa. Doszłam do wniosku, że są one mi tak przydatne, że zdecydowałam się wyjść
z letargicznego stanu mego ducha. Rzeczywiście, przekonałam się co do jednej rzeczy,
że pod pozorem posiadania fałszywej pokory i pozorem braku jakichkolwiek ducho-
wych łask, osłabłam i prawie złamałam moje zobowiązanie pomagania innym. Po-
nadto, moje skrupuły pogorszyły sytuację poprzez sugestię, że cokolwiek zamierzałam
powiedzieć lub uczynić, wypływało z próżności oślepiającej mój umysł, warunkując
w ten sposób moje zachowanie i moje słowa. Sugestie te wydawały mi się realne, po-
nieważ zajęta byłam głównie pomaganiem innym i nie dokonywałam żadnego osobi-
stego postępu.

W ten sposób pogrzebałam mój talent pomagania bliźniemu. Stopniowo zatraciłam po-
czątkowy zapał zdobywania ludzi dla Chrystusa. W rezultacie straciłam także wyraźną
wizję stanu duchowego mojej własnej duszy. Dawniej, gdy dokonywałam wglądu w
duchowość innych - prowadziło mnie to do odnowienia mojego ducha, a gdy próbo-
wałam wzmocnić innych na ich duchowej drodze, sama czułam się umocniona. Teraz
przeciwnie - lęk o życie duchowe innych ludzi uderzył we mnie takimi wątpliwościami
co do mojego własnego życia duchowego, że poczułam się sparaliżowana.

Tak więc, bojąc się mojego własnego cienia, trwam w letniości, ponieważ - jak to już
powiedziałam - straciłam moją duchową nieskazitelną światłość. Cierpiałabym mniej-
sze zło - gdybym zabiegając o innych - była częściowo pokryta kurzem, ale zachowała
ową nieskazitelną światłość. Natomiast zostawiając innych, doświadczałam większego
S t r o n a | 74

zła - i tak straciłam tę światłość. Była to światłość, która ożywiała moją duchową świa-
tłość i która mogłaby w końcu usunąć ten kurz.

Zobacz, drogi Ojcze, co potężny lęk czyni z wrażliwym temperamentem. Z jednej


strony i nie lękać się go, i nie pozwolić niepokoić się, i denerwować się czasami przez
innych - to zawsze przyczynia się do naszej nadwrażliwości. Z drugiej zaś, bojąc się
własnego cienia przy próbie uniknięcia upadku - upadamy jeszcze bardziej.

Ponadto, jeśli chcemy stać się całkowicie mocni wewnętrznie, to musimy walczyć i
pozwolić kontrolować się po dłuższej walce - my nie możemy zostawić wielkich bo-
jów, by podążać za mniejszymi. Tak więc, Ty też, słodki Ojcze, staraj się, żebyś nie
popełnił tego samego błędu, jaki ja popełniłam, gdyż jest godne ubolewania stracić
wewnętrzną światłość, która zawsze dawała nam życie.

Jestem pewna, że rozważywszy moje smutne doświadczenie, nie popełnisz tego sa-
mego błędu. Jeśli chodzi o mnie, to przez Twoje ojcowskie słowa, postanowiłam po-
święcić się zadbaniu o duchowe dobro mojego bliźniego. Czyniąc to, mam nadzieję
wzrastać w Jezusowej miłości, a dobry Pan Ukrzyżowany przywróci mi zapał i swoją
duchową światłość, która utrzymywała mnie przy życiu120. W końcu, będę żyła w pew-
ności, a nie w śmiertelnych wątpliwościach, które czyniły mnie podejrzliwą w sto-
sunku do każdego natchnienia, jakie otrzymywałam. Jestem przekonana, że z pomocą
Chrystusa i Twoich modlitw ponownie będę mogła rozpoznać, co jest prawdą, a co
fałszem, co pewnością, a co wątpliwością.

Widzisz więc teraz, mój drogi Ojcze, jaką wielką korzyść będę czerpać z Twoich słów.
Obym mogła częściej rozmawiać z Tobą.

Teraz jednak, do momentu aż będę miała sposobność zobaczyć Cię ponownie, bądź
tak dobry i napisz do mnie czasem, albowiem, gdy czytam Twoje listy, wydaje mi się,
jakbym rozmawiała z Tobą, a duch mój był nimi ukojony do tego stopnia, że jest zdolny
odczuwać pokój nawet na otwartym morzu. To tyle na teraz. Moje szczere życzenia i
ukłony dla Madonny Anny121, Cecylii122 i Ojca123, który przy innej okazji napiszę do

120
Por. J 1,4-5.
121
Nieznana.
122
Nieznana.
123
Antoni Maria Zaccaria .
S t r o n a | 75

Ciebie. Ojciec poleca się Twoim modlitwom, a także modlitwom Pana Agostino 124,
Pana Gerardo125 i wszystkim innym.

A[nielanka] P[aola] A[ntonia Negri

124
Najprawdopodobniej Agostino da Mola – dostawca wojskowy, który uwolnił Kajetana podczas napadu na Rzym
przed ród Colonnów (tzw. Sacco di Roma, 1527 r.). Uczciwy religijny człowiek, który przez dobre uczynki poświęcił
swoje życie pracy charytatywnej. Współpracował w zakładaniu szpitali dla nieuleczalnie chorych w Wenecji. Razem z
F. Cappellim współpracowali ze św. Kajetanem z Tieny w jego duchowych i charytatywnych działaniach (Oratorium
Boskiej Miłości).

125
Nieznany.
Strona |1

Antoni Maria Zaccaria urodził się w 1502 r. w


Cremonie, 70 km na południowy - wschód od
Mediolanu. Jego szlachecka rodzina przypusz-
czalnie pochodziła z Genui. Ojciec -Lazzaro-
zmarł, gdy Antoni Maria miał zalewie dwa lata.
Matka -Antonina Pescaroli - osiemnastoletnia
wówczas wdowa, całkowicie poświęciła się wy-
chowaniu syna.

Mało wiemy o dzieciństwie Antoniego Marii.


Jego biografowie dostarczyli pewien znaczący
epizod. Pewnego dnia w drodze ze szkoły, chło-
piec dał swoją pelerynę człowiekowi bez środ-
ków do życia.

Nie jest jasne, gdzie święty studiował nauki humanistyczne: w Cremonie czy w Pavii. Pew-
nym jest, że w 15 czerwca 1520 roku (był to rok Exsurge Domine, kiedy papież swoją bullą
potępił Marcina Lutra) udał się do Padwy, by studiować filozofię i medycynę. Przed wy-
ruszeniem do Padwy zrzekł się swojego całego dziedzictwa na korzyść matki.

Po otrzymaniu stopnia naukowego wrócił do Cremony, ale nigdy nie praktykował medy-
cyny. 22-letni Antoni Maria, absolwent uniwersytetu, rozważał możliwość bezkompromi-
sowego i aktywnego chrześcijańskiego stylu życia. Rezydencja rodziny Zaccarii znajdowała
się w pobliżu małego kościoła św. Vitalisa. Tu Antoni Maria, jeszcze jako człowiek
świecki, zaczął gromadzić najpierw dzieci, by uczyć je katechizmu, a następnie dorosłych,
by czytać i rozważać Pismo Święte. Pod kierownictwem Dominikanów zaczął studiować
teologię, Biblię, pisma Ojców i Doktorów Kościoła, szczególnie św. Tomasza z Akwinu.
W styczniu 1529 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Otoczony nielicznymi bliskimi,
krewnymi i przyjaciółmi, bez specjalnego patosu, odprawił pierwszą Mszę św. w kościele
św. Vitalisa w Cremonie.

You might also like