You are on page 1of 8

Rok I. Poznań, 15 Lipca 1885. No. !4.

Dodatek
do
„Łiititi Polski^jw
poświęcony kwestyom dotyczącym polskiego śpiewu
ludowego.
Wychodzi co Igo i 15go każdego miesiąca.

K i l k a uwag
o naszym śpiewie narodowym.
IV.
Środki podniesienia śpiewu.
Jak powinniśmy zawięzywać towarzystwa i kółka
śpiewackie?
W Nr. 10 pisma naszego zaznaczyliśmy obo­
jętność naszą, do śpiewu narodowego jako jedne
z głównych przyczyn wewnętrznych niepowodze­
nia naszych stowarzyszeń śpiewackich; dziś po­
mówimy o innym czynniku, równie silnie wpły­
w ającym na byt i rozwój w mowie będących
tow arzystw ; jest nim sposób itili zaw iązyw ania.
Człowiek przyszedłszy na świat z zarodem
choroby zabójczej, długo żyć nie może, a jeżeli
czas jak iś pożyje, prowadzi żywot słaby tylko
i chorobliwy; — każde towarzystwo jakiegokol­
wiek ono je st rodzaju, powołane do życia w spo­
sób niewłaściwy, — zawiązane bez dostatecznego
ze strony inicyatorów jego zrozumienia sprawy,
— 98 —

nosi od razu w łonie swem zarodek choroby,


która tamuje normalny rozwój jego, paraliżuje
jego prace i wiedzie je ostatecznie do upadku.
Ztąd też sposób zawiezywania. towarzystw wiel­
kiej jest dla nas wagi; on to bowiem naprzód
już decyduje częstokroć o ich istnieniu i po­
wodzeniu.
Każde towarzystwo zawięzuje się wtenczas
tylko w sposób właściwy, gdy podstawa zawiązku
jego wypłynie z jasnego zrozumienia pracy, dla
której towarzystwo się organizuje. Im dokładniej
osoby, zawiązujące towarzystwo jak ieś, istotę
i sposób pracy tej zrozumiały, tem więcej jest
pewności, że towarzystwo zawiąże się w sposób
właściwy, że stanie na zasadach racyonalnycli
i że, jeżeli nie będzie miało do walczenia z innemi
niekorzystnemi a nieprzewidzianemi okoliczno­
ściami, istnieć i rozwijać się może.
Ja k u wszystkich innych towarzystw tak
i u każdego śpiewackiego towarzystwa sposób
zawiązania go nazwać możua o tyle mniej lub
więcej właściwym, o ile towarzystwa odnośne
mniej lub więcej w myśl zdrowego pojmowania
pracy swej przyszłej się zawiązało. Każde to­
warzystwo śpiewackie, noszące na sobie charakter
korporacyi publicznej; (a o takich tylko tow a­
rzystw ach mówimy,) winno mieć za cel gracy
swej; u p ra w ia n ie śp iew u n aro d o w eg o . — Śpiew
gaś narodowy nie jest przywilejem osób pewnego
stanu lub wykształcenia, ani pewnego wieku, lub
piwnej płci, at >jest (że się tak wyrazimy,) w ł a ­
sn o ścią całego n a r o d u ; ztąd też: uprawa
jego nie powinna być zadaniem osób pewnego za­
- 99 —

,
wodu lub wykształcenia ani pewnego wieku lub pe-
v nej płci, ale powinna być o b o w ią zk ie m i p r a c ą
ca łeg o n a r o d u . — Oto, zdaniem naszem, jedynie
zdrowe i prawdziwe pojmowanie sposobu upraw y
śpiewu narodowego; — a upraw a ta śpiewu na­
rodowego w ten sposób pojmowana, oto jedyny
racjonalny cel pracy naszych towarzystw śpiewu.
— Każdy, ktohy chciał powołać do życia towa­
rzystwo śpiewu, a zakreślić mu pracę inną, od
tej, jakąśm y powyżej zaznaczyli, postąpiłby, zda­
niem naszem, nielogicznie i mylnie.
W szystkie towarzystwa nasze śpiewackie, za­
wiązane na podstawie powyżej przez nas w yra­
żonej zasady, powinny mieć następujące warunki
organizacyi:
1) p o w in n y o b ejm ow ać c z ło n k ó w ze w szy st­
k ic h stan ó w sp o łe c z e ń stw a , b ez w z g lę d u
n a wiek,*) s ta n lu b w y k s z ta łc e n ie p o je­
d y n czy ch osób, bo wszyscy będąc dziećmi
jednego narodu, równe mamy obowiązki
pracy;
2) p o w in n y u p ra w ia ć g łó w n ie śpiew Indow y,
bo on sam jeden jest własnością całego
narodu;
3) p o w in n y s ta ć n ie p rz e rw a n ie w śc isły m
ze soba. zw ią zk u , bo tylko tak a praca
może być nazw aną pracą narodu.
____________ (Ciąg flalszy nastąpi.)

*) Oczywiście z wyłączeniem dzieci i uczniów szkół,


którzy członkami towarzystw, w mowie będących być nie
mogą. —
— 100

Życiorysy znakomitych muzyków polskich.


Moniuszko.
(Dokończenie.)
Kierunek twórczości Moniuszki był poważny,
uezuciowy, głęboki i religijny. Pisał on opery,
pieśni, msze i inne śpiewy kościelne. Pomiędzy
operami jego zajm uje „Halka“ miejsce pierwszo­
rzędne; jest też ona arcydziełem pełnem bogactwa
i świeżości melodyi, której żadna inna z jego
oper nie przedstawia. W r. 1860 poraź pierwszy
w W arszawie wystawiona opera jego semi — serio
H r a b i n a (we trzech aktach, słowa W. Ł. Wol­
skiego) odznaeza się wyborną,, lekką i pryskającą
w wielu miejseac i instrumentacyą. W tymże roku
ukazała się także na scenie, dawniej już w Wilnie
napisana sielanka J a w n u t a , z Kniaźnina opery
C y g a n i e przerobiona, na początku zaś r. 1861
opera V e r b u m n o b i l e (w 1 akcie, słowa Jana
Chęcińskiego), dzieło nader trafnie i udatnie oby-
ezaje staro-szlacheckie malujące, a pełne dzielnej
i charakterystycznej muzyki. W tymże samym
staro-szlacheckim rodzaju, lubo daleko szerzej
rozw inięta, jest opera Moniuszki S t r a s z n y
d w ó r (we 4 aktach, słowa Chęcińskiego), napisana
po drugiej podróży' do Paryża, w ciągu czteresh
zimowych miesięcy r. 1862, zawiera ona mnóstwo
pierwszorzędnych piękności, podniesionych dosko­
nałą instrumentacyą. W ogóle, pod tym ostatnim
względem zdradza Moniuszko w dziele tym wiel­
kie postępy; dawniejsze bowiem jego utwory nie
dość potoczystą, owszem, częstokroć jaskraw ą
101 —

i przygniecioną przez masę tomów (jak w Halce)


m iewały instrumentacyą.
Poczet wskazanych wyżej oper, powiększają
jeszcze: R o k i c z a n a (J. Korzeniowskiego) i P a -
r J J a (Chęcińskiego), z których wyjątki wykonane
były w koncercie danym dla autora w Grudniu
1860 r. Prócz tego ułożył on z towarzyszeniem
orkiestry muzykę do D z i a d ó w Mickiewicza,
części II, na orkiestrę fantazyę B a ś ń z i m o w a .
Z ^utworów kościelnych napisał i w ydał: L i t a ­
ni' j ę do N. Panny Ostrobramskiej, M s z ę na
3 głosy, I n t e n d e v o c i , duet na sopran i alt;
O j e z e n a s z na 4 głosy, wszystkie te dzieła,
z towarzyszeniem organów. Napisał prócz tego
kilka innych mszy (Odyńca) i żałobną. Najob­
fitszą atoli gałęzią działalności muzykalnej Mo­
niuszki, która pierwsza szeroko imię jego roznio­
sła, były pieśni i śpiewy z towarzyszeniem forte­
pianu. Rozmiary ich są najrozmaitsze, począwszy
od ucinkowej, krótkiej piosneczki w duchu "ludo­
wym napisanej, aż do szeroko rozwiniętego śpiewu,
wkraczającego niekiedy w dziedzinę dramatyczną,
lub opowieściową, nie bez recy taty wów, chórów, itd.
Pisane do słów znakomitych naszych wieszczów,
mieszczą się one już to w 6 Ś p i e w n i k a c h
d o m o w y c h , wydanych w Wilnie, lub W arsza­
wie, ju ż w osobnych zeszytach. Cztery pierwsze
śpiewniki wyszły w r. 1842 w Wilnie, dwa dru­
gie w Warszawie, (niektóre miały po dw a wy­
dania); ostatni w r. 1859. Do najszerzej i z wielką
miłością opracowanych w nich śpiewów, należą*:
Treny Jan a Kochanowskiego i ballady Mickie­
wicza, których poczet rozpoczyna Świtezianka,
— 102 —

a kończy Czaty (najczęściej w koncertach wyko­


nywane.) Wielce charakterystycznemu są, śpiewy
z W itoloraudy Kraszewskiego, ja k pieśni Romussy
i Raudy pogrzebowe. Żywa humorystyka bije
z pieśni takich ja k : Dziad i baba Kraszewskiego,
Kum i kum a Czeczota i t. p. N ader trafnie
schwycony ton ludowy w pieśniach wieśniaczych
Czeczota, sielskich Syrokomli i Witwickiego,
i w wielu pojedyńczo wydanych pieśniach. Inne
odznaczają, się pieszczotą, i lubością w ujm ującą
obleczoną szatę ja k : Tryolet Zana, Prząśniczka
i Słowiczek Czeczota, Nawrócona Brodzińskiego,
Znasz-li ten kraj z Goethe’go, Przy kądzieli Pru­
sinowskiego i t. d. Słowem każda niemal piosnka
ma w sobie coś niepospolitego; a wspiera je
wszystkie towarzyszenie odpowiednie, nieraz bar­
dzo suto przystrojone; w ogóle bogactwo prze-
grywki, jest jedną z cech głównych myślącego
tego kompozytora. Szósty z tych śpiewników
zawiera po większej części muzykę do pieśni
Mickiewicza, nad któremi mianowicie góruje
pieśń do Niemna. Z pomiędzy pieśni oddzielnie
(niekiedy po kilka zbiorowo) wydanych, wspom­
nimy tu tylko Lirnika wioskowego (sielankę
Syrokomli), K rakow iaki Wasilewskiego, Sześć
pieśni do śpiewów historycznych Unickiej, kilka
pieśni Lenartowicza i t. d. Prócz tych w ydał
Moniuszko i kilka rzeczy czysto instrumentalnych
na fortepian ja k : Yilanella, walce, polki i sześć
polonezów (ofiarowanych Miładowskiemu). Lubo
w Jwielu kompozycyjach z korzyścią używa formy
i rytmu mazura, krakow iaka, dumki, ze [szcze­
gólnemu jednakże upodobaniem zdaje się on sma­
— 103 —

kować w formie poloneza. W każdej z jego


oper wyborne są polonezy, to czule, to zama­
szyste, to posuwiste; polonez z 3 aktu Hrabiny
stał się popularnym.
Dzieła te, ja k w ogóle wszystkie pomysły tego
kompozytora, cechuje prostota, bynajmniej nie wy­
łączająca namiętności ni zapału, obok opracowania
bogatego szczegółów, zawsze siłę i głębokość,
a gdzie potrzeba szumnośe i rubaszność im nada­
jącego. Przymioty te składają się na całość udatną,
skończoną, a przesiąknięte m elodyją i harmoniją
swojską, działają wybitnie na umysł i serce ka­
żdego myślącego i czującego człowieka. Lekko­
myślnością więc i lekceważeniem tchnie rada
czyjaś, by ich twórca jeździł po melodyją do
Włoch (ob Biblijoteka warsz., 1861 r. za Maj),
dla tego tylko, by utraciwszy tam swobodę na­
tchnienia, świeżość i oryginalność pomysłów, przy­
wiózł do nas czczą choć błyskotliwą paplaninę
tonów i niewolnicze naśladownictwo, ku zadowo­
leniu pewnej liczby niedowarzonyeh dylettantów.
A rtysta krajow y zapatrując się na otaczającą go
społeczność i naturę, w duszy swej ze zbiorowych
jej uczuć i obrazów snuje i tworzy ideały, którym
wierny pozostać winien pod k arą utraty samo­
dzielności, a ztąd i miłości w narodzie. Nie prze­
szkodzi mu to wcale, przyswoić sobie zalet innego
narodu, które ja k tu, polegają jedynie na prak-
tycznem obeznaniu się z mechanizmem głosu, do
ezego i w domu nie braknie sposobności.
Kozumie się, że i mnóstwo innych pereł roz­
siał w swej twórczości ten człowiek, którego pióro
nie spoczęło nigdy, że we wszystkich rodzajach
— 104 —

stworzył cudowne rzeczy; ale my kładziem y głó­


wnie przycisk na to, co w nim jest wyłącznem,
zdaje się nam bowiem, że potomność tak samo
gO OCeili. ---------- Podług O. Kolberga.
Od R e d a k c ji.
Tym wszystkim Prenumeratorom naszym,
którzy nadeślą nam przedpłatę na „Lutnię.
Polską11 za następne półrocze, to jest, za czas od
1 Lipca do 31 Grudnia r. b. w kwocie 3 marek,
= 1 fl. 80 et., ofiarujemy
za X markę książek gratis,
które sobie, po zniżonych cenach, wybrać mogą
ze spisu podanego na czwartej stronie okładki
dzisiejszego zeszytu. Kto z Szan. Abonentów na­
szych zapisał „Lutnią11 na kw artał trzeci, odebrać
może ofiarowane przez nas książki za dopłaceniem
1,50 m. = 95 et., abonamentu na czwarty kw artał.
Przy tej sposobności polecamy Szan. Czytel­
nikom naszym, którzy są organistami: K ró tk ą
s z k o lę n a o rg a n y , ułożouą przez Ks. Mikołaja
Couturier, organistę przy kościele katedralnym
w Langres, we Francy i Objaśnienia do szkoły
tej napisał Ks. dr. Sarzyński, dyrygent chóru przy
archikatedrze w Poznaniu. Obejmuje ona dwie
części, w pierwszej są ćwiczenia tak gry palcami
jako i na p ed ale; druga część zawiera preludye
melodyjne i pięknie harmonizowane. Szkoła ta
wyjdzie na początku Sierpnia r. b., nakładem
Księgarni Katolickiej w Poznaniu. Cena w prenu­
meracie, do 1 Września, wynosi 2 m, = lfl, 25 ct.
Przedpłatę przyjm uje Ekspedycya pisma naszego.
Odpowiedzialny za redakcyą: Stefan Surzyćski, w Poznam,
Czcionkami M erzbacha, w P oznaniu.

You might also like