You are on page 1of 1

Lurie Duskvale

pseudonim: “Uriel”
(z pochodzenia: Andromel Laurezac)

Ród Laurezac bywał wybitnie poważany i ceniony za dokonania na polu pomnażania swoich
dóbr. Wielu przyjaciołom rodziny i jej sługom opłacała się lojalność oraz ciężka praca dla
swoich panów, którzy zawsze chętnie dzielili się zyskami ze swojej działalności. Bywał
poważany, bo jak w każdej rodzinie zdarzają się przysłowiowe czarne owce, które zamiast
dbać o interesy rozpiżały cały dobytek w wiecznych ucztach, polowaniach i kiepskich
inwestycjach. Cień legendarnej przedsiębiorczości można wciąż odnaleźć w starych, nieco
już nieaktualnych księgach o ekonomii i teorii pieniądza, gdzie wspomniano o jego historii,
najważniejszych i najbardziej intratnych inwestycjach, wkładzie rodziny w rozwój
wynalazków i sztuk metalurgicznych. Pominięto w nich powody zaniku popularności rodziny
jak, ostatnich trzynastu lat nagłego i niewyjaśnionego dobrobytu* i późniejszego
kompletnego upadku majątku.

Obecnie została tylko nazwa wioski, powstała naturalnie wokół ówczesnego pałacu, obecnie
otaczająca pałacowy park i ruiny, których historii nikt już nie pamięta.

W jednej z rodzin mieszkającej w tej właśnie wiosce urodziło się dziecko. Z niewyjaśnionych
powodów rodzina momentalnie przeprowadziła się na skraj osady, nie pozwalała gościom
odwiedzać noworodka ani nie pokazała dziecka, aż to nie skończyło kilku lat i wyszło z
matką za rękę na wioskowy rynek, chowając oczy pod szerokim słomkowym kapeluszem.
Wszyscy mieszkańcy wioski zachwycali się wyjątkowymi jasnymi jak promienie słońca
włosami dziewczynki i z zachwytem przyjmowali podarowane z uśmiechem świecące
kamyczki, które mała rozdawała nowo poznanym osobom.

Sielanka skończyła się wraz z napaścią na jej rodzinny dom. Strzechę spalono, rodziców
wybito, a ją zabrano. Pamięta jak przez mgłę dawne życie, bieganie po łąkach z kobietą w
prostej sukience pasącej krowy, ale jej twarz jej kompletnie zamazana. Pamięta silne dłonie,
grubą skórę, której dotyk dawał jej bezpieczeństwo. Twarzy też nie pamięta. Zasnuł ją dym z
palącego się domu, gdy została zaciągnięta na wóz i wywieziona nie wiadomo gdzie, przez
grupę rozbójników, nazywających się poszukiwaczami przygód. Nie rozumiała dlaczego, co
się stało, ale domyślała się i ta myśl dojrzewała wraz z nią, gdy była wystawiana na pokaz
na jarmarkach przez nowych wujków i ciotki. Z wiekiem przyszły nowe umiejętności, nowe
sztuczki i nowe obowiązki, które nie podobały się jej już ani trochę. Drobny fortel przyczynił
się do pojmania przez straże złodziejaszków z jej złodziejskiej rodziny, a ona sama zdobyła
nową, której misja życia nie uprzykszała życia innym mieszkańcom okolicznych miast. Ta
nowa rodzina, tak szczerze, nie ma żadnej misji.
I to jej też się podoba.

*Pominięto pakt, zawarty z niewiadomo kim, przez jednego z praprzodków Andromel.

You might also like