You are on page 1of 435

When Summer Ends

Isabelle Rae

Tłumaczenie: amas_la_mondon

Korekta: dagasiaa & mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Spis treści:

Rozdział 1 str. 4
Rozdział 2 str. 18
Rozdział 3 str. 31
Rozdział 4 str. 47
Rozdział 5 str. 58
Rozdział 6 str. 64
Rozdział 7 str. 72
Rozdział 8 str. 80
Rozdział 9 str. 92
Rozdział 10 str. 100
Rozdział 11 str. 109
Rozdział 12 str. 118
Rozdział 13 str. 126
Rozdział 14 str. 137
Rozdział 15 str. 147
Rozdział 16 str. 154
Rozdział 17 str. 159
Rozdział 18 str. 171
Rozdział 19 str. 182
Rozdział 20 str. 186
Rozdział 21 str. 198
Rozdział 22 str. 209
Rozdział 23 str. 219
Rozdział 24 str. 233
Rozdział 25 str. 244

Tłumaczenie: amas_la_mondon 2 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 26 str. 249


Rozdział 27 str. 258
Rozdział 28 str. 265
Rozdział 29 str. 271
Rozdział 30 str. 283
Rozdział 31 str. 295
Rozdział 32 str. 304
Rozdział 33 str. 313
Rozdział 34 str. 328
Rozdział 35 str. 342
Rozdział 36 str. 354
Rozdział 37 str. 366
Rozdział 38 str. 376
Rozdział 39 str. 385
Rozdział 40 str. 401
Rozdział 41 str. 414
Epilog str. 424

Tłumaczenie: amas_la_mondon 3 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 1

Moje widzenie było trochę niewyraźne, kiedy tańczyłam. Alkohol


sprawił, że mój umysł był mglisty. Nogi były jak z gumy, przez co czułam się
trochę poza kontrolą.
- Powinniśmy się jeszcze napić?- moja najlepsza przyjaciółka Amy
wydarła się do mnie poprzez muzykę. Potrząsnęłam głową.
- Nie jestem w stanie wypić więcej. Będę chora.- Odpowiedziałam,
wiedząc, że więcej alkoholu będzie dla mnie zabójcze.
- Ale wypiłaś tylko cztery drinki.- Amy mnie drażni śmiejąc się
histerycznie.
Zawsze myślała, że jestem żałosna, ponieważ w ogóle nie umiałam
utrzymać drinków.- Ty możesz wziąć jeszcze jednego. Pójdę z tobą do baru.-
Odkrzyknęłam, biorąc ją za rękę, abyśmy nie zostały rozdzielone w tym
tłumie. Moich dwóch innych przyjaciół nie chciało drinka, więc zostawiłyśmy
ich tańczących.
Amy zaprowadziła mnie do baru. Stanęłam za nią, kiedy czekała aż
barman ją zauważy. Po jakiś pięciu minutach nadal nie była obsłużona.
Odwróciła się do mnie ze skruszonym uśmiechem.- Desperacko potrzebuję się
wysikać. Możesz mnie zastąpić? Ten facet nawet jeszcze nie spojrzał na nasz
koniec baru.- Mówi, wskazując głową na barmana, który obsługiwał drugi
koniec przepełnionego ludźmi baru, stojąc do nas plecami. Miejsce było
zatłoczone, a on sam, więc musiał być już trochę zdenerwowany.
- Okej.- Zgodziłam się, szybko wchodząc na jej miejsce. Pochyliłam się
nad ladą tak, aby widzieć, czy barman zbliża się do nas. Obserwowałam jego
plecy. Nosił świetnie dopasowane jeansy i czarny T-shirt z nazwą pubu z tyłu.
Z tego, co zauważyłam, był naprawdę umięśniony, a jego tyłek do schrupania.
Byłam szczęśliwa, gapiąc się na jego tyłek, kiedy on odwrócił się, a moje oczy
przez przypadek wylądowały na jego kroczu. Zaczerwieniłam się i szybko
odwróciłam wzrok, wdzięczna za to, że mnie nie przyłapał.
Nagle szedł do mnie. Przerażona, szybko spojrzałam na jego twarz. Był
tak przystojny, że moja szczęka zaczęła mi opadać. Jego brązowe włosy były
nieporządne i ułożone na jedną stronę, usta wykrzywiły się w uśmiechu, kiedy
podszedł i stanął przede mną. Był wysoki, miał może 185 cm wzrostu.
Poczułam, że wstrzymałam oddech, kiedy wejrzałam w jego oczy. Nie byłam w
stanie odgadnąć koloru, ponieważ w klubie panował mrok, ale były dosyć
jasne, na pewno nie brązowe. Patrzył na mnie bardzo uważnie, przez co moje
serce zaczęło galopować.- Cześć. Chcesz drinka czy podziwiasz widok?-
Zapytał, szczerząc się do mnie.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 4 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Do diabła, ma nawet seksowny głos. Zaśmiałam się.- Cóż, widok jest


całkiem świetny w tym klubie.- Odpowiedziałam, kiwając głową i podnosząc
brew tak, bym wglądała gorąco. Nie miałam pojęcia, dlaczego z nim
flirtowałam. Jeśli tu pracował, to musiał mieć ponad 21 lat i założył, że ja też,
zważywszy na to, że użyłam fałszywego dowodu osobistego, by się tu dostać.
Uśmiechnął się.- Mój widok też jest niezły.- Podjął flirt, powoli mnie
studiując. Wyszczerzyłam się i z gracją odchyliłam się, by mógł zobaczyć dół
mojej sukienki. Była dosyć krótka, w ogóle nie w moim typie, ale pomyślałam,
że dzisiaj mogę ubrać coś innego.
- Hej, czy możemy zamówić? Czekamy już 10 minut.- Jakiś koleś
krzyknął, gniewnie wymachując rekami.
Barman spojrzał na mnie przepraszająco.- Za chwilę przyjdę.- Poszedł
obsłużyć wkurzonego gościa. Nie mogłam się powstrzymać, by jeszcze raz
napawać się widokiem jego tyłka. Nie żartowałam, to był naprawdę cudowny
widok.
Po obsłużeniu Pana Wkurzonego wrócił do mnie.- Więc zdecydowałaś
się już, co chcesz?- Zapytał, mierzwiąc rozczochrane włosy.
- Um, tak. Mogę dostać rum z colą?- Zapytałam, próbując wymyślić, co
chciałaby Amy. Nalał drinka i postawił go na ladę przede mną, przy tym
uśmiechając się i odchodząc, bu przyjąć zamówienia od innych ludzi.
Patrzyłam za nim, zdezorientowana. Ile kosztował drink? Odszedł za nim
mogłam zapłacić za niego.- Hej, nie wziąłeś ode mnie pieniędzy.- Zawołałam
do jego pleców.
- Drink jest na mój koszt.- Odpowiedział, nie patrząc na mnie. Obok
mnie ludzie wykrzykiwali swoje zamówienia, a on starał się nadążyć za
wszystkimi.
Facet przy mnie uderzył w ladę i zawarczał gniewnie.- Serio, jak
cholernie długo trzeba czekać tu na drinka?- Wykrzyczał wściekle.
Wow, wygląda na to, że wkrótce wywiąże się tu jakaś bójka. Czemu
nie ma kogoś innego, by pomóc barmanowi prowadzić bar?- Dlaczego jesteś
sam?- Krzyczę, machając do niego, by zdobyć jego uwagę.
- Dzisiaj brakuje nam osób, więc jestem sam, dopóki Kane nie wróci ze
swojej przerwy.- Wzrusza ramionami, ciągle przyjmując zamówienia. To nie
jest wcale sprawiedliwe, ludzie są dla niego wredni, a on musi ich
obsługiwać, co nie jest jego winą! Odwróciłam się, wspięłam na ladę,
wymachując nogami po drugiej stronie i opuszczając się w dół.- Hej! Co ty, do
diabła, wyprawiasz? Wróć za ladę, żaden klient nie ma prawa tu być!-
Powiadomił mnie, gniewnie marszcząc brwi na mnie.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 5 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Lekceważącą odmachałam mu ręką i odwróciłam się do najbliższego


faceta, który wykrzykiwał przekleństwa.- Co mogę ci podać, przystojniaku?-
Zapytałam się, słodko uśmiechając.
- Cztery butelki Budweisera i cztery kieliszki wódki.- Odpowiedział,
opierając się na barze i uśmiechając.
- Jasne.- Posłałam mu flirciarski uśmiech zanim odwróciłam się do
barmana, który gapił się na mnie z szokującym wyrazem twarzy.- Nie gap się
tak na mnie, do roboty!- Podrażniłam go.- I ile zamówienie wynosi?-
Zapytałam się, łapiąc za cztery butelki piwa z lodówki za mną.
- Ee, Budweiser z wódką to specjał przez następną godzinę. Za każdy 4
dolary, więc 16 razem. Większość ludzi będzie to zamawiała.- Stwierdził, wciąż
patrząc się na mnie wstrząśnięty.
Pokiwałam głową i sięgnęłam po cztery kieliszki, szukając wzrokiem
wódki. Wskazał palcem na ścianę, gdzie wisiały butelki.- Dzięki.
- Dzięki za to. Jestem Will, tak à propos.- Powiedział, odchodząc do
następnego klienta.
- Chloe.- Skończyłam obsługiwać faceta i wzięłam jego pieniądze.
Chociaż nie wiedziałam, jak obsługuje się kasę. Stałam i spoglądałam na nią
zdezorientowana, to jedna z tych elektronicznych, z dotykowym ekranem. Nie
miałam pojęcia, co zrobić, by ją otworzyć. Skrzywiłam się i uniosłam
niezdecydowanie dłoń, wybierając na chybił trafił przyciski.
W chwili, kiedy zamierzałam wystukać długą litanię, w nadziei, że coś
się wydarzy, uwięziły mnie dwa ramiona, sprawiając, że podskoczyłam. Will
wziął moją dłoń, kierując ją na ekran.- Dotknij tutaj.- Poinstruował mnie,
stukając moją dłonią w górnym rogu ekranu. Pojawiło się menu z małymi
ramkami nazw drinków. Czułam pojawiający się rumieniec, spowodowany
naszą bliskością. Jego twarde, umięśnione ciało dociskało moje plecy, jego
oddech dmuchał na mój policzek, drażniąc mnie.- Po prostu wciśnij drink,
który przygotowałaś. Zrobiłaś cztery specjały.- Kontynuował, naciskając moją
dłonią ikonę „specjał” cztery razy.- Potem wciśnij wszystko. Później gotówka.-
Oznajmił, ciągnąc moją dłonią do odpowiednich miejsc. Szuflada z kasą
szybko wyskoczyła. Jego drugie ramię złapało mnie w talii, przyciskając moje
ciało do niego tak, aby nie uderzyła mnie w brzuch.- Mogłabyś być trochę
uważna, takie malutkie stworzonka jak ty mogą zostać zranione przez wielkie,
złe kasy.- Wyszeptał słowa do mojego ucha, przez co przeszedł przez mnie
dreszcz. Nagle go nie było, zostawił mnie, a całe moje ciało mrowiło, buzia
otwarła się, a ja nierówno oddychałam. W moim umyśle kłębiły się tysiące
myśli na temat jego seksowności.
Po odzyskaniu spokoju obsłużyłam kilku innych ludzi, kiedy nagle

Tłumaczenie: amas_la_mondon 6 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

zauważyłam Amy, która szukała mnie wzrokiem.- Amy!- Krzyknęłam. Nie


usłyszała mnie i dalej zaniepokojona oglądała się za mną.- Amy!- Złapałam za
kostkę lodu i rzuciłam nią w Amy. Uniosła głowę, kiedy lód trafił ją w ramię.
Wzięłam głęboki wdech i spojrzała na mnie zdezorientowana. Pokręciła
głową i podeszła do mnie, szyderczo się uśmiechając .- Co ty robisz?-
Zapytała, śmiejąc się.
Zrobiłam lekki obrót.- Nowa praca. Czy wyglądam na przekonywującą
barmankę?- Zapytałam, puszczając jej oko.
Zaśmiała się jeszcze bardziej.- Poważnie, Chloe, co ty wyprawiasz za
barem?
Podeszłam do kolesia stojącego obok Amy, by go obsłużyć, tak, aby móc
z nią rozmawiać.- Will był sam, ludzie robili się coraz bardziej irytujący, więc
pomyślałam, że mu pomogę.- Wzruszyłam ramionami.
- A kim jest Will?- Zadała pytanie, podnosząc na mnie brew. Wskazałam
głową przez ramię na jego tył. Amy spojrzała na niego.- Wow, świetny tyłek.-
Skomplementowała go, chichocząc.
- Zamierzam tu zostać, pomóc do chwili, kiedy wróci jakiś koleś z
przerwy. Potem wrócę i cię znajdę.- Zawołałam przez ramię, kiedy poszłam
przyjąć zamówienia od innych ludzi.
- Jasne, miłej zabawy.- Odpowiedziała, mrugając na mnie.
Właściwie świetnie się bawiłam, faceci jak szaleni flirtowali ze mną.
Odmówiłam obsługi tych klientów, którzy wpierw nie zaśpiewali i nie
zatańczyli, więc ludzie dobrze spędzali czas, czekając na drinki, a to
rozśmieszało Willa.
Wiele razy mówiono mi bym zatrzymała resztę, więc w szklance pod
barem zdołałam uzbierać jakieś 40 dolców. Chociaż i tak ich nie zatrzymam,
należą do Willa. Nie miałam specjalnie okazji, by porozmawiać z nim,
ponieważ było zbyt dużo ludzi, ale mijając go kilkakrotnie, udało mi się posłać
mu flirciarski uśmiech. Choć starałam się nie robić tego – był dla mnie za
stary i pewnie myślał, że mam dwadzieścia jeden, zamiast siedemnastu, więc
nie powinnam go pożądać.
Po około pół godziny tłum zaczął rzednąć, ponieważ kończyła się
specjalna oferta. Will podszedł i stanął przy mnie.- Dzięki za to, naprawdę
doceniam twoją pomoc.- Powiedział, wręczając mi szklankę z jakimś
kremowym, białym drinkiem.
- Co to jest?- Zmarszczyłam na to brwi. Nie wyglądało to zbyt
zachęcająco.
Uśmiechnął się.- Nazywa się Screaming Orgasm. Pomyślałem, że w

Tłumaczenie: amas_la_mondon 7 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

ramach podziękowań zrobię go dla ciebie.- Oznajmił, szczerząc zęby w


uśmiechu.
Mocno się zaczerwieniłam, po czym zachichotałam.- Wcale się tak nie
nazywa.
- Wcale tak. Nigdy go nie miałaś?- Zapytał się, niewinnie podnosząc
brew, udając zamyślenie, chociaż jego uśmiech ewidentnie pokazywał, że nie
było tu żadnej niewinności.
Dobrze, zgaduję, że ja też mogę z nim flirtować, to jest przecież
niegroźne.- Taki z krzykami?- Zadałam pytanie, zwężając oczy i udając, że się
zastanawiam.- Nie, właściwie myślę, że nie miałam, ty będziesz moim
pierwszym.- Stwierdziłam, starając się nie zarumienić.
- Więc jestem zaszczycony.- Dał mi pstryczka w nos i odszedł, by
obsłużyć innych. Wzięłam spory łyk drinka i prawie się zadławiłam. Było
obleśne i zawierało tak dużo alkoholu, że pewnie mam już spalone gardło.-
Nie smakuje ci?- Zapytał, udając zranionego.
- Przykro mi. Zgaduję, że masz zbyt dużo wiary w swoje możliwości.-
Odpowiedziałam, wręczając mu drink z powrotem, dalej grymasząc, kiedy
zatkałam usta moją dłonią.
Zaśmiał się i odstawił drink na bar, patrząc na mnie. Zaczęło lecieć
„Dynamite” Taio Cruz, a ja pisnęłam podekscytowana.- Kocham tą piosenkę!-
Zaćwierkałam, zaczynając tańczyć i śpiewać.
On po prostu patrzył się na mnie, rozśmieszony.- Wow, jesteś straszną
wokalistką.- Zaśmiał się.
Przewracam oczami i biorę go za rękę, stawiając go naprzeciw mnie.-
Zatańcz ze mną, to będzie spłata twojego orgazmu, który mnie zawiódł.-
Dokuczyłam mu.
Zaśmiał się, położył swoje ręce na moich biodrach, przybliżając mnie do
niego i zaczęliśmy tańczyć. Złożyłam jedną dłoń na jego twardej klatce
piersiowej, sprawiając, że moje ciało stanęło w ogniu pożądania. Cholera, on
jest taki seksowny. Mój oddech zaczął przyspieszać. Desperacko pragnęłam,
by mnie pocałował, choć wiedziałam, że jestem dla niego zbyt młoda.
- Kończę za jakąś godzinę, kiedy przyjdą inni dwaj pracownicy, więc co
ty na to, żebym w ramach prawdziwych podziękowań postawił ci drinka lub
coś do zjedzenia.- Zaproponował, delikatnie odgarniając włosy z mojej twarzy
swoimi palcami.
Nie chciałam już więcej drinków, ale byłam dosyć głodna i chętna na
pizzę lub coś na teraz.- Jestem dosyć głodna.- Przyznałam, podgryzając wargę
i myśląc. Naprawdę nie powinnam z nim nigdzie wychodzić, powinnam po

Tłumaczenie: amas_la_mondon 8 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

prostu zostać z przyjaciółmi...


- Świetnie.- Posłał mi uroczy uśmiech, a jego oczy zabłyszczały. Bardzo
chciałam, żeby włączono światła, bym mogła zobaczyć ich kolor. Muszą być
zielone lub niebieskie, ponieważ były zbyt jasne na brązowe.
Wtedy właśnie facet z taką samą czarną koszulką, jaką nosił Will,
przeskoczył przez ladę i spojrzał na mnie zszokowany.- Co ty, do diabła,
wyprawiasz, pozwalając klientce być tutaj?- Zapytał się, kręcąc głową, lecz
uśmiechając. Najwyraźniej myślał, że zmierzamy do czegoś.
- Chloe pomagała mi obsłużyć ten tłum.- Will wyjaśnił, lekko wzruszając
ramionami, a jego oczy nie opuściły moich.- Więc, dasz mi swój numer, bym
mógł zadzwonił do ciebie, kiedy skończę?- Zadał pytanie, patrząc na mnie z
nadzieją i wyciągając telefon i wręczając go mnie. Pokiwałam głową na tak i z
podnieceniem wystukałam numer.- Więc zadzwonię za godzinę.- Powiedział,
prowadząc mnie do przerwy między ladami. W chwili, kiedy zamierzałam
odejść, złapał za moją dłoń, zatrzymując mnie.- Poczekaj, zapomniałem ci coś
dać.- Podszedł do mnie bliżej z uśmiechem w kącikach jego ust.
Spojrzałam na niego zaciekawiona. O czym zapomniałam?
Szybko opuścił swoją głowę i delikatnie pocałował. Jego miękkie usta
wydawały się idealnie pasować do moich. Byłam zbyt wstrząśnięta, by oddać
pocałunek. Kiedy odsunął się, na twarzy miał szeroki uśmiech, więc na pewno
musiałam wyglądać na zszokowaną. Moje całe ciało błagało o więcej, a ja
pragnęłam chwycić go, zedrzeć z niego wszystkie ubrania i wziąć go na środku
baru.
- Ee... racja... cóż... będę... um... no...- Jąkałam się, czując powracający
rumieniec.
Will znów dał mi pstryczka w nos.- Szczerze, jesteś zbyt słodka.- Zaśmiał
się i odwrócił w stronę baru, zamykając ladę za sobą i odchodząc bez żadnego
spojrzenia na mnie. Westchnęłam zadowolona i poszłam do moich przyjaciół,
którzy nadal tańczyli. Zauważyłam plecy Amy. Obmacywała się z jakimś
nieznajomym. Przewróciłam oczami i podeszłam do moich dwóch innych
przyjaciółek, Emily i Catherine.
- Gdzie byłaś? Amy mówiła, że pomagałaś za barem.- Emily zapytała
mnie, wyglądając na zagubioną, jakby myślała, że Amy się spiła.
- Tak, pomagałam. Mieli za mało personelu.- Potwierdziłam słowa Amy,
kiwając głową.- A teraz mam randkę z niesamowicie przystojnym barmanem
za godzinę.- Dodałam, poruszając brwiami.
Emily i Catherine zaśmiały się.- Ale z ciebie dziwka.- Emily drażniła
mnie.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 9 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Wiem.- Zażartowałam. Chociaż to nie była prawda, obie o tym wiemy.


Do tej pory randkowałam tylko z dwoma kolesiami, a każdy z nich był
poważnym chłopakiem. Cóż wtedy byłam z nimi na poważnie, ale nic z tego
nie wyszło. Na początku lata zerwałam z Nickiem, z którym byłam sześć
miesięcy i od tego czasu nie miałam żadnej randki, ponieważ nie byłam nikim
zainteresowana.
Tańcząc, opowiedziałam im każdy szczegół o Willu, pocałunku i flircie.
Po krótkiej chwili telefon zadzwonił w mojej małej kopertówce. Nerwowo go
odebrałam, wiedząc, że to on, ponieważ wyświetlił się nieznany numer.
- Hej, Chloe, już skończyłem. Nadal chcesz wyjść coś zjeść?- Will zapytał
się
- Tak.- Zgodziłam się, połykając nerwowe podekscytowanie.
- Więc spotkajmy się przy frontowych drzwiach.
- Dobrze.- Odwróciłam się do moich przyjaciółek. Amy dosłownie z
podekscytowania skakała w górę i w dół, prawdopodobnie myślała o
wszystkich plotkach, które może jutro rozpuścić.- Więc ludziska, gdybym
zginęła, powiedzcie moim rodzicom, że ich kocham, a wy, dziewczyny,
możecie pobić się o mojego iPoda.- Zażartowałam.
Amy wciągnęła mnie w mocny uścisk.- Upewnij się, że powiesz mu, że
wiemy, że jesteś z nim, tak, aby niczego nie próbował. Powiedz mu też, że
wiemy, że z nim ostatnim cię widziano, abyśmy mogły powiedzieć o tym
glinom, gdyby cię zamordował.
Huh, może to nie jest taki dobry pomysł.- Um, Amy, nie mów takich
rzeczy, straszysz mnie.- Może powinnam do niego zadzwonić, że się
rozmyśliłam.
Amy pijacko zachichotała.- Po prostu idź. Mówiłaś, że jest gorący.
Wszystko, co zdołałam zobaczyć, to był tyłek, który był bajeczny.-
Poinstruowała mnie, lekko popychając w kierunku drzwi.- Zadzwoń do mnie
albo napisz smsa, kiedy wrócisz do domu, bym wiedziała, że jesteś bezpieczna.
I nie zapomnij go poinformować o tym, co ci powiedziałam.- Zażądała,
brzmiąc jak matka kura, mimo tego, że jest pijana.
- Będę i wy też bądźcie.- Posłałam im wszystkim całusy, kiedy
kierowałam się do wyjścia.
Will stał tam, swobodnie opierając się o ścianę, wyglądał tak
przystojnie, że moje serce zaczęło mocniej bić.- Hej, masz kurtkę?- Zapytał,
wskazując na szatnię. W odpowiedzi pokręciłam głową. Przyjechałyśmy tutaj
taksówką, więc nie myślałam wcześniej o kurtce, choć pewnie powinnam ją
wziąć, zważywszy na to, że była już prawie północ, a wyglądało na to, że na

Tłumaczenie: amas_la_mondon 10 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

zewnątrz jest dosyć wietrznie.- Proszę, możesz wziąć mój sweter.-


Zaproponował, okrywając moje ramiona niebieską bluzą.
- Ale wtedy ty zmarzniesz.- Zaprotestowałam, kręcąc głową i oddając
bluzę Willowi. Wziął ją z moich rąk i przewrócił oczami. Nagle przeciągnął ją
przez moją głowę. Pachniała bosko, tak jak on. Uśmiechnęłam się i wsunęłam
ręce w rękawy. Zaśmiał się.
- Jest trochę za duża, ale podrośniesz jeszcze.- Zażartował. Podwinęłam
rękawy, a on wskazał na drzwi, pokazując, byśmy już wyszli.
Złapałam jego dłoń, zatrzymując go.- Poczekaj, moje przyjaciółki
wymusiły na mnie obietnicę, że coś ci powiem.- Wymamrotałam trochę
zażenowana. Popatrzył na mnie zaciekawiony, czekając na moje słowa.-
Wiedzą, że jestem z tobą i jeśli mnie zamordujesz, powiadomią policję, że ty
byłeś ze mną ostatni.- Szybko wydukałam, czerwieniąc się na to, jak głupio to
zabrzmiało. Cholera, Amy, właśnie zrobiłam z siebie idiotkę.
Wybuchł śmiechem i znów pociągnął mnie do drzwi.- Więc zrobię, co w
mojej mocy, by cię nie zamordować. Nie chciałbym mieć problemów z
glinami.- Odparł, wyśmiewając się z moich słów. Zachichotałam, gryząc
wargę.
Zaprowadził mnie do srebrnego dżipa, nie miałam żadnego pojęcia o
samochodach, więc nie wiedziałam, co to za model. Nacisnął przycisk na
kluczach, otwierając auto. Po tym jak kliknęło, Will otworzył dla mnie drzwi.
Spojrzałam do środka i zaśmiałam się. Pełno było śmieci, w miejscu
przeznaczonym na nogi i na wszystkich siedzeniach. Gazety, papierki po
cukierkach, puste butelki po wodzie były niedbale rozrzucone po całym
wnętrzu.
- Cholera. Najpierw powinienem był posprzątać samochód i dopiero
potem zadzwonić do ciebie. Ups.- Wymamrotał, uśmiechając się z
zakłopotaniem, kiedy wyrzucał śmieci na tylne siedzenie.
- Dzięki.- Wsiadając, zaśmiewałam się z Willa. Obserwowałam jego
spacer wokół auta, zauważając jego mięśnie ramion i to, jak wiatr zwiewał
jego koszulkę, podkreślając szczupłą sylwetkę. Założę się, że bez koszulki
wygląda niesamowicie.
Wsiadł, przerywając moje oględziny.- Więc co byś chciała zjeść?-
Zapytał, odpalając silnik.
- Wszystko jedno. Cokolwiek chcesz, zjem to.- Nonszalancko
wzruszyłam ramionami.
- Pizza?- Zasugerował. Posłałam mu uśmiech i pokiwałam głową. Po
cichu na to liczyłam.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 11 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Uśmiechnął się i pojechaliśmy w dół drogi, po czym nie tak daleko


zatrzymaliśmy się na późnonocną pizzę. Wysiadłam i podeszłam do jego boku.
Mijając hałaśliwą grupę kolesi, siedzących na zewnątrz i głośno śmiejących
się, Will w jakiś sposób przyciągnął mnie do siebie. Do diabła, jest uroczy.
- Jakieś życzenia?- Zadał pytanie, gdy przeglądaliśmy menu.
- Wszystko za wyjątkiem anchois. Jestem na nią uczulona.
- A pepperoni?- Zaproponował, głaszcząc moje plecy, przez co dostałam
dreszczy. Pokiwałam głową, gryząc wargę, starając się ukryć, co jego
nieformalny dotyk robi z moim ciałem.
Zamówił jedzenie i dwie puszki coli. Po jednej stronie pizzerii stały
plastikowe stoły i krzesła, więc usiedliśmy na nich, czekając na nasze
zamówienie. Spojrzałam na niego i po raz pierwszy zobaczyłam dobrze jego
oczy. Były przepiękne. Mieszanka słabego szarego z domieszką jasnego
błękitu. Były obezwładniające. Nie mogłam odwrócić od nich wzroku. Moje
całe ciało zaczęło mrowić. Nie potrafiłam prosto usiedzieć. Wyszczerzył do
mnie zęby i spojrzał w dół na swój napój, uwalniając mnie ze swojego
intensywnego wzroku i wspaniałych oczu. Westchnęłam z ulgi.
- Pracowałaś kiedyś jako barmanka? Wydawałaś się być obeznana z tym,
co robiłaś.- Zapytał, pochylając się nad stołem.
- Mój wujek ma bar. Pracowałam tam kilka razy, ale tak naprawdę nie
obsługiwałam ludzi, tak jak dzisiejszego wieczoru.- Wzruszyłam ramionami.
- Byłaś przyzwoita, klienci polubili cię. Swoją drogą, wziąłem twoje
napiwki.- Sięgnął do kieszeni, wyciągając plik pieniędzy i dając go mi.
- Nie chcę ich, zatrzymaj je, to twoja praca, nie moja.- Odmówiłam,
kręcąc głową.
- Chloe, zasłużyłaś na nie, przyzwyczajaj się zatrzymywać napiwki.
Zarobiłaś jakieś 52 dolary w niecałą godzinę, więc wyobraź sobie, ile miałabyś
po całonocnej pracy.- Podniósł brew, wyglądając na pod wrażeniem.
- Więc powinieneś załatwić mi pracę u siebie.- Zażartowałam.
- Mogę szepnąć o tobie dobre słowo, jeśli mówisz na serio.-
Zaproponował, dając głowę na bok, a przez to jego włosy odkryły oczy.
Zaśmiałam się i pokręciłam głową.- Nie sądzę, bym mogła wytrzymać to
każdego weekendu. Założę się, że musi cię to nudzić.- Zasugerowałam. Dzisiaj
było zabawnie, ale bycie barmanem cały czas robi się męczące, patrzenie na
ludzi wokół upijających się, kiedy ty pracujesz, na pewno staje się irytujące po
jakimś czasie.
- Tak. Po kilku razach dziewczyny rzucające się na ciebie stają się

Tłumaczenie: amas_la_mondon 12 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

denerwujące.- Powiedział, śmiejąc się. Racja, jest kobieciarzem i korzysta z


pubu jako miejsca podrywu. Świetne posunięcie, Chloe, właśnie zostałaś
wybrana na jego dzisiejszą łatwą zdobycz.
- Tak, wyobrażam sobie, że tak jest.- Wymamrotałam z ironią. Byłam na
siebie zła za myślenie, że jest inaczej. Co, do diabła, facet taki jak on mógłby
we mnie zobaczyć? Czemu, na Boga, w ogóle się na to zgodziłam? Pewnie
myśli, że jestem typem dziewczyny na jednonocną przygodę. Świetnie,
cudownie.
- No, spędziłaś tylko godzinę z kolesiami śliniącymi się na ciebie, więc
wyobraź sobie coś takiego w każdy weekend przez ostatni rok.- Stwierdził,
kręcąc na ten widok nosem. Czekaj, czy on mówił serio, że irytującym jest
ciągły flirt? Kurde, teraz jestem po prostu zdezorientowana.
Na szczęście przyniesiono pizzę, co przerwało naszą rozmowę.
- Zamykamy, ludziska.- Powiedział jakiś facet, stawiając pudło na stole.
- Myślałem, że możemy tu zjeść.- Odpowiedział Will, patrząc na niego
zmieszanym wzrokiem.
- Przeważnie tak, ale muszę wcześniej wyjść do domu. Na drzwiach wisi
tabliczka.
- W porządku, dzięki.- Will wstał, biorąc karton pizzy i odwrócił się do
mnie.- Przepraszam, sądziłem, że możemy zjeść w środku. Jeśli chcesz
możemy wziąć pizzę do mnie, to tuż za rogiem.- Zaproponował, kiedy szliśmy
do drzwi.
- Jest czyściej niż w twoim samochodzie?- Podrażniłam go.
Zaśmiał się i wstydliwie pokręcił głową.- Właściwie to nie.
- Dobrze, więc przypuszczam, że muszę to ścierpieć, bym mogła zjeść
moją pizzę.- Żartobliwie przewróciłam oczami. Will zaśmiał się i otworzył
drzwi pasażera dla mnie, czekając, aż się usadowię, by móc położyć pizzę na
moich kolanach.
Pojechaliśmy w dół drogi przez kilka minut, po czym zatrzymał się przed
kamienicą. Wziął pudło z moich kolan i wysiadł, a ja za nim. Wspięłam się za
Willem na drugie piętro, gdzie stanęliśmy przed drzwiami do jego mieszkania.
Szperał przy kluczach, kiedy ja zdejmowałam buty. Szpilki, które nosiłam
przez całą noc, zabijały moje stopy i bez wątpienia zrobiły mi się odciski.
Otworzył drzwi i spojrzał na mnie przepraszająco. Weszłam i zatrzymałam się,
a moja szczęka opadła w szoku. Jego mieszkanie to śmietnik. Wszędzie walały
się opakowania jedzenia na wynos i puste puszki po wodzie. Ze zlewu
wynurzały się brudne naczynia, a na podłodze leżały przypadkowe ubrania.
Wow, Will jest flejtuchem!- Cholera, obrabowano cię?- Zażartowałam,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 13 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

starając się nie zaśmiać.


- Ha ha.- Odpowiedział, wchodząc dalej. Chwycił moją dłoń i
wprowadził bardziej do środka mieszkania. Spojrzałam na kanapę – była
zapełniona magazynami i ubraniami, w jednym z kubków stała chyba
tygodniowa kawa.
Wybuchłam śmiechem.- Will, tu jest obrzydliwie! Może powinniśmy po
prostu usiąść na ulicy – byłoby o wiele zdrowiej.
- Przestań jęczeć i przytrzymaj to.- Rozkazał, biorąc kubek i zmiatając
wszystko z kanapy na podłogę, jeszcze bardziej mnie rozśmieszając. Wow,
jego idea sprzątania była katastrofalna.- Siadaj i jedz.- Zarządził.
Usiadłam na kanapie, która była zaskakująco wygodna. Położył pudło
pizzy na moje kolana, po czym wyszedł do innego pokoju. Wyjęłam kawałek
pizzy i zaczęłam go przeżuwać. Kiedy spojrzałam w dół, zorientowałam się, że
trzymam stopy na kupie papierów, więc włożyłam je pod siebie.
Wrócił minutę później z puszkami pepsi.- Nie miałem nic innego. Mogę
ci zaoferować sok, ale musiałabyś go pić prosto z kartonu, ponieważ nie mam
już czystych szklanek.- Powiedział, śmiejąc się wstydliwie.
- Jesteś obleśny. Założę się, że w sypialni jest gorzej.- Zastanowiłam się,
kręcąc głową i śmiejąc się.
- Chcesz sprawdzić?- Zapytał się, podnosząc jedną brew i wyglądając
niewiarygodnie seksownie. Jedzenie zatrzymało się w połowie mojego gardła,
więc się zakrztusiłam. O Boże, czy on myśli, że jestem tu po to, by się z nim
przespać? Zaśmiał się i poklepał mnie po plecach, wręczając puszkę pepsi.-
Żartowałem... a może to robiłem.- Zażartował, szczerząc zęby.
- Jeśli sądzisz, że zamierzam być blisko twojego łóżka, to grubo się
mylisz. Kiedy ostatni raz zmieniałeś prześcieradła?- Podrażniłam go.
- Trzeba zmieniać prześcieradła?- Zapytał, wyglądając na zszokowanego.
O mój Boże, czy on tak naprawdę? Fuj! Spojrzałam na niego zdegustowana i
wstrząśnięta. Wybuchł śmiechem.- Chloe, jesteś taka zabawna.- Pokręcił
głową, śmiejąc się tak mocno, że w oczach pojawiły mu się łzy. Dołączyłam do
niego, ale mój brzmiał jak wyraz ulgi. Nie mogę uwierzyć, że uwierzyłam w
jego żarty. Do diabła, jestem zbyt naiwna.
- Powiedz mi coś więcej o sobie.- Poprosił, biorąc swój piąty kawałek
pizzy.
- Co chcesz wiedzieć?
- Czy masz rodzeństwo, hobby, gdzie pracujesz. Takie typu rzeczy.-
Odpowiedział, wzruszając ramionami.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 14 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Ok, cóż, nie pracuję, chodzę do szkoły. Właściwie to nie mam jakiegoś
hobby, ale lubię pływać i czytać i jestem jedynaczką. Co z tobą?-
Powiedziałam, patrząc na jego reakcję na moje odpowiedzi.
Uśmiechnął się, co mnie zrelaksowało. Widocznie nie martwił go fakt, że
jestem jeszcze uczennicą, więc musiał wiedzieć, że mam mniej niż 18 lat.-
Wiesz, gdzie pracuję. Lubię grać w bilard, ale to tylko dla przyjemności z
kolegami i mam starszą siostrę i młodszego brata.
- Tak? Jak starą?- Zadałam pytanie, kończąc mój napój i szukając wokół
oczami kosza lub czegoś, gdzie mogłam wrzucić puszkę.
Uśmiechnął się i wziął ją ode mnie, stawiając puszkę na podłogę.
Przewróciłam oczami.- Mój brat, Sam, ma 19, a moja siostra, Kaitlin 25. Um,
to może być za wcześnie, więc możesz odmówić...- Wydawał się być
zażenowany. Spojrzałam na niego zaciekawiona, czekając na niego, by
kontynuował.- Cóż... ee... moja siostra wychodzi jutro za mąż. Planowałem iść
samemu, ale zastanawiałem się, czy chcesz iść ze mną?- Zapytał się, patrząc
na mnie z nadzieją.
Jasny gwint, Will chce mnie zabrać na randkę na rodzinne wesele? To
trochę niezręczne!
- Umm...- Wymamrotałam, gryząc wargę i myśląc. Z jednej strony
chciałabym spędzić z nim więcej czasu. Wydaje się być bardzo uroczy. Jednak
z drugiej strony, co jeśli byłoby niezręcznie? Nie mogłabym właściwie wyjść,
gdybym była znudzona. To był ślub, co oznaczało obiad i przyjęcie –
całodniowa rzecz.
Uśmiechnął się niezgrabnie.- Zastanów się. Ślub zaczyna się o
czternastej, jeśli chcesz iść, to zadzwoń do mnie. Chodzi mi o to, że to tylko
pomysł, powiedziałem im, że przyjdę sam, ponieważ nie mam dziewczyny,
więc miejsce dla mojej osoby towarzyszącej jest wolne. Moja siostra
wspominała coś o tym, że ustawi mi randkę z jedną z jej przyjaciółek.- Zrobił
grymas, który mnie rozśmieszył.
- Racja, a nie chcesz tego, ponieważ masz już dość z powodu dziewczyn
flirtujących z tobą w pracy.- Podrażniłam go.
- Właśnie! Wow, jesteś świetnym słuchaczem. Może źle oceniłem.-
Zastanowił się, uśmiechając.
- Tak? Myślałeś, że jestem jakimś przygłupem?- Zapytałam się,
wystawiając język na niego. Nic nie powiedział, po prostu pochylił się i
pocałował mnie delikatnie. Już drugi raz byłam zbyt zszokowana, by coś
zrobić.
Odsunął się zanim mogłam się ocknąć.- Wcale nie myślałem o tobie

Tłumaczenie: amas_la_mondon 15 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

„przygłup”.
- Ale myślałeś, że wyjawię twoje wszystkie brudy.- Dodałam
sarkastycznie.
- Zaśmiał się niegodziwie.- No już, zawiózłbym cię do domy gdybyś
skończyła obrażać moje mieszkanie.- Zasugerował, wstając i wyciągając dłoń,
by mi pomóc podnieść się. Wstałam i podałam mu pudełko z pizzy. Zaśmiał
się i rzucił je na kanapę, machając protekcjonalnie ręką.- Potem to
posprzątam.
- Naprawdę jesteś ohydny.
Zrobił mały ukłon jakby moje słowa byłe komplementem i porwał moje
buty z podłogi.- No dalej, słodziutka, zawieźmy cie do domu.- Powiedział,
ruszając do drzwi. Odstawił buty i czekał, aż założę je na moje obolałe stopy.
W trakcie powrotu do mojego domu miło gawędziliśmy, zaskakująco dobrze
nam się rozmawiało. Kiedy zatrzymaliśmy się przed moim domem, wyskoczył
z auta i obszedł go, by otworzyć mi drzwi. Sama zamierzałam to zrobić, więc
na nagły podmuch powietrza prawie wypadłam z samochodu. Zaśmiał się, lecz
natychmiastowo przestał, gdy obdarzyłam go spojrzeniem.
- Przepraszam.- Wymamrotał, próbując zdusić chichot. Uderzyłam go w
klatę, kiedy wychodziłam z auta. Była tak twarda, że natychmiastowo
pomyślałam o wszystkich niegrzecznych rzeczach. Zarumieniłam się i
odwróciłam wzrok od jego uśmieszku. Wyglądał tak, jakby wiedział o czym
myślałam. Podążył za mną i odprowadził do drzwi.- Więc tak, masz mój
numer i jeśli chcesz jutro pójść ze mną, to zadzwoń. Najpóźniej mogę odebrać
cię o pierwszej trzydzieści, więc...- Wyglądał na niepewnego siebie.
Kurczę, on jest naprawdę uroczy. Wzięłam w garść jego koszulkę,
przybliżając go do siebie i wspinając na palce u stóp, by go pocałować . Nie był
zszokowany, tak jak ja, kiedy on mnie całował. Will natychmiastowo oddał
pocałunek, jedną rękę umieszczając na mojej szyi. Odsunął się, a ja dostałam
lekkich zawrotów głowy. Pocałunek był tak słodki i delikatny, że poruszył coś
w moim wnętrzu. Will, patrząc na mnie, polizał swoje wargi, a jego oczy
jeszcze bardziej mnie rozproszyły.
- Lepiej już pójdę. Jeszcze raz dziękuję za pomoc.- Powiedział,
puszczając mnie i odwracając się, by odejść.
Kiedy obserwowała go idącego do swojego samochodu, zrozumiałam, że
nie chcę, by odchodził. Zdecydowanie pragnęłam jeszcze raz go zobaczyć i
pocałować, pozwolić mu się przytulić.- Will?- Zawołałam, zatrzymując go w
połowie drogi.- Odbierz mnie o 13.30.
Uśmiechnął się.- Świetne. Do zobaczenia jutro, Chloe.- Wyglądał na tak
szczęśliwego, że moje serce przyspieszyło.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 16 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Cicho weszłam do domu, po czym skradałam się po schodach. Gdy


byłam już w pokoju, opadłam na łóżko i lekko westchnęłam. Wysłałam
wiadomość do Amy, pisząc, że jestem bezpieczna w domu. Zmusiłam się do
wstania i przebrania w piżamę. Zdjęłam jego bluzę i spojrzałam na nią z
niedowierzaniem, ponieważ zapomniałam mu ją oddać. Zamiast tego muszę
to zrobić jutro. Uśmiechnęłam się na myśl, że zobaczę go ponownie – nie
mogłam się doczekać. Założyłam piżamę i wśliznęłam się do łóżka. Nie
umiałam zetrzeć zadowolonego uśmiechu z twarzy, kiedy zasypiałam.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 17 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 2

Kiedy się obudziłam od razu przypomniałam sobie ostatnią noc. Obrazy


spotkania Willa i nas flirtujących obudziły w moim podbrzuszu miłe sensacje.
Uśmiechnęłam się na myśl, że zobaczę go dzisiaj. Byłam naprawdę
podekscytowana na to spotkanie, nawet jeśli oznaczało to poznanie jego
rodziny. Przewróciłam się, by zobaczyć, która godzina i aż sapnęłam. Jasny
gwint, jest po dwunastej, będzie tu mniej niż za półtorej godziny!
Wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam w dół po schodach, by poszukać mamy. Nie
miałam żadnego pojęcia, co włożyć na siebie na wesele. Zakładałam, że dżinsy
i bokserka były nie do przyjęcia.
- Mamo, idę na wesele dziś popołudniu, co powinnam ubrać?-
Zapłakałam, kiedy wtargnęłam do kuchni jak huragan.
Moi rodzice uśmiechnęli się i spojrzeli na mnie zmieszani.- Tobie
również dzień dobry, kwiatuszku.- Mój tata zaśmiał się.
- Przepraszam, ranne ptaszęta. Mamo, co mam założyć?- Powtórzyłam,
patrząc na nią błagalnie.
- Idziesz na wesele? Czyje? Nie znam nikogo, kto teraz bierze ślub.-
Zmarszczyła brwi i spojrzała na mnie, jakbym straciła rozum.
- Siostra przyjaciela wychodzi za mąż. Jego randka wycofała się w
ostatniej chwili, więc poprosił mnie, bym z nim poszła.- Skłamałam,
wzruszając ramionami. Nie mogłam im przecież powiedzieć prawdy – że to
tak naprawdę barman, którego poznałam w klubie, do którego wymknęłam się
zeszłej nocy, choć oni myśleli, że jestem na filmowym maratonie u Amy.
- Oh, no dobrze. Cóż, może pożyczysz moją suknię bez ramiączek, z
różowymi różami, którą miałam na sobie u Kary Christening.-
Zaproponowała.
Sapnęłam i spojrzałam na nią wielkimi oczami. Wow, ta suknia jest
piękna.
- Naprawdę? Z miłą chęcią.- Wybuchłam, starając się nie skakać na
widoku. Byłam całkiem pewna, że mam najlepszych rodziców na świecie.
Zmysł mojej mamy, co do sukien, był niesamowity. Podziękowałam mojemu
szczęściu, że mamy tan sam rozmiar. Częściej noszę jej ciuchy niż swoje
własne.
- Leć przygotować się. Przygotuję dla ciebie wszystko. O której
wychodzisz?- Zapytała się, wstając od stołu. Mój tata również wstał i nalał do
szklanki soku pomarańczowego i wręczył ją mi, kiedy przechodził obok dając
całusa w czoło.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 18 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Dzięki tato.- Odwróciłam się z powrotem do mamy.- Will przyjeżdża


mnie odebrać o 13:30.- Szybko wypiłam sok, chętna by iść i wziąć prysznic,
bym miała czas zrobić coś ładnego z moimi włosami.
Popędziłam pod prysznic, szybko się umyłam i wysuszyłam włosy.
Ułożyłam je w elegancki kok, prostując grzywkę i wolne kosmyki naokoło
twarzy. Kiedy wreszcie zrobiłam się na bóstwo, założyłam suknię i spojrzałam
w lustro. Uśmiechnęłam się, zadowolona z rezultatu. Moje ciemnoblond włosy
wyglądały lepiej niż się spodziewałam, a moje brązowe oczy aż jaśniały z
podekscytowania. Lekki makijaż, który nałożyłam, idealnie skomponował mój
wygląd. Suknia była piękna i przylegała do mojego ciała we wszystkich
odpowiednich miejscach, pokazując odpowiednią część dekoltu. Westchnęłam
szczęśliwa. Złapałam za buty i torebkę i ruszyłam w dół schodów, zakładając
je. Moi rodzice już wyszli – byli umówieni z jakimś starym przyjacielem i nie
mieli prędko wrócić.
Nerwowo krążyłam po kuchni, aż zadzwonił dzwonek do drzwi.
Praktycznie w podskokach dostałam się do drzwi, ale zanim je otworzyłam,
wygładziłam suknię i wzięłam głęboki oddech. Lecz za chwilę uwiązł mi w
gardle, gdy go zobaczyłam. Will wyglądał niesamowicie w czarnym garniturze,
białej koszuli i z bladoniebieskim krawatem.
Wolno przebiegłam oczami po jego ciele, zapamiętując każdy szczegół
zanim powróciłam spojrzeniem do jego twarzy. Jego fryzura była
wystylizowana, ale jednak wyglądała jak bałagan, jakby Will przebiegał
palcami przez nią. Jego oczy nadal ogarniały mój wygląd, a jego usta
otworzyły się. Uśmiechnęłam się do siebie. Spodobało mu się to, co widzi!
Dramatycznie oczyściłam gardło, by przyciągnąć jego uwagę. Jego oczy
strzeliły do moich, jego szare oczy po raz kolejny wciągnęły moje.
- Skończyłeś rozbierać mnie wzrokiem czy potrzebujesz jeszcze trochę
czasu?- Podrażniłam go, opierając się o futrynę i starając się wyglądać
seksownie.
- Przepraszam, po prostu starałem się wykombinować jak mam, do
diabła, utrzymać moje ręce z dala od ciebie na oczach mojej rodziny.-
Odpowiedział, kręcąc głową i znów ogarniając mnie spojrzeniem.
Zachichotałam i złapałam w garść jego krawat, wciągając go do domu i
zamykając za nim drzwi.- Jestem pewna, że jakoś dasz radę to zrobić.-
Stwierdziłam, przewracając oczami i wygładzając jego krawat, tak, by leżał jak
należy, dyskretnie kochając uczucie jego twardej klaty pod moją dłonią.
Właściwie to ja też nie wiem, jak poradzę sobie z trzymaniem rąk z dala od
niego. Wyglądał tak przystojnie, że aż palce lizać.
- Chyba będę musiał.- Powiedział, wypuszczając oddech i zarzucając

Tłumaczenie: amas_la_mondon 19 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

głową, by odsunąć włosy z oczu. Wow, to takie gorący, kiedy on to robi.


- Wezmę tylko torebkę i będę gotowa.- Poszłam do kuchni i sprawdziłam
czy mam klucze, komórkę i pieniądze. Odwracając się, nie zdawałam sobie
sprawy, że Will podążył za mną, więc wpadłam prosto na jego klatkę, prawie
upadając. Jego ręce wystrzeliły, by mnie podtrzymać, mocno trzymając mnie
w talii.
- Whoa, spokojnie, wiem, że wyglądam bosko w garniturze, ale nie
musisz upadać do mych stóp.- Zażartował, pochylając się trochę, bo spojrzeć
mi w oczy. Czułam rozlewające się po policzkach gorąco, ponieważ zrobiłam z
siebie idiotkę przed jego oczami. Will nie puścił mnie. Po prostu patrzyliśmy
sobie w oczy, sprawiając, że mój oddech przyspieszył. Nie umiałam odciągnąć
wzroku od niego. Po chwili, która wydawała się nieskończenie długa, pierwszy
odwrócił wzrok i odsunął się.- Wyglądasz przepięknie, Chloe.- Uśmiechnął się
swoim małym seksownym uśmieszkiem, który sprawił, że jeszcze bardziej się
zarumieniłam.
- Dzięki, ty wyglądasz dobrze.- Zażartowałam, protekcjonalnie machając
na niego ręką. Zachichotał na moją uwagę. Pokazałam mu język i ominęłam
go, zmierzając o drzwi wyjściowych, czekając na niego zanim je zamknęłam.
Kiedy dotarliśmy do jego samochodu, zaśmiałam się w niedowierzaniu.
Wyczyścił je ze wszystkich śmieci i pustych kartonów po jedzeniu na wynos.
W środku nawet ładnie pachniało.
- Wow, czy zrobiłeś to dla mnie?- Zapytałam się zaskoczona.
Uśmiechnął się i wzruszył ramionami.- Cóż, nie chciałem, żebyś myślała,
że jestem jakimś flejtuchem, który nie umie po sobie posprzątać.
Moje kąciki wygięły się ku górze, ponieważ bardzo się postarał.- Tak? Ile
ci to zajęło?
Uśmiechnął się bezczelnie.- Nie mam pojęcia. Zapłaciłem dzieciakowi
moich sąsiadów pięć dolców, by zrobił to za mnie.
Sapnęłam.- Pięć dolców? Jeny, Will, to jest okrutne, to jak niewolnictwo
- ten samochód był ohydny. Mam nadzieję, że ten dzieciak zaszczepił się na
gruźlicę przed dotknięciem czegoś.- Zaśmiałam się.
- Tak, sprawdziłem to z jego mamą i upewniłem się, że był zapisany na
szczepienia, kiedy puściłem go na wolność.- Zażartował, posyłając mi oczko.
Jadąc do kościoła, Will objaśnił mi wszystko, co musiałam wiedzieć o
jego rodzinie przed spotkaniem z nią. Jego rodzice nazywali się William i
Angela, jego siostra wychodziła za mąż za Andrew, a ja miałam trzymać się z
dala od jego zboczonego wujka Chrisa, któremu bez wątpienia spodobałaby
się „ładniutka malutka rzecz”. Do czasu zaparkowania przed kościołem już

Tłumaczenie: amas_la_mondon 20 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

nerwowo wykręcałam palce. To naprawdę okropny pomysł. Chodzi mi o to,


że kto, na Boga, idzie na pierwszej randce na rodzinne wesele? Wyskoczył z
auta i obszedł go, by pomóc mi wyjść.
Kiedy już wyszłam, pochylił się i wyciągnął coś ze schowka na
rękawiczki. Odwrócił się do mnie i pokazał mi mały bukiecik.- To dla ciebie.
Oo, to takie ładne.- Dzięki, Will.- Wzięłam go i spojrzałam na niego. To
jeden z tych, które przypina się do sukni. W środku miał białe kwiatki z
zielonymi listkami. Bukiecik był uroczy.
- Chcesz, żebym ci go przypiął?- Zapytał się, arogancko podnosząc jedną
brew.
Zaśmiałam się i pokręciłam głową.- Myślę, że sama to zrobię,
zbereźniku.- Odpowiedziałam, chichocząc i przypinając bukiecik na przedzie
sukni, kiedy zmierzaliśmy do kościoła.
Kiedy dotarliśmy do drzwi, Will wziął mnie za rękę i zatrzymał mnie.-
Dzięki za przyjście, Chloe. Jeśli w którymś momencie będziesz chciał iść, to
powiedz mi, a ja zawiozę cię do domu. Chodzi mi o to, że to katastrofalna
pierwsza randka.- Spojrzał na mnie skruszony, jakby spodziewał się po mnie,
że w każdej chwili mogę uciec.
- Kurde, myślisz, że to randka? Will, przyszłam tylko dla darmowego
jedzenia.- Zażartowałam, ciągnąc go do kościoła. Śmiał się, kiedy do niego
wchodziliśmy. Ludzie siedzący z tyłu spojrzeli na nas, widocznie zastanawiając
się, co to za zamieszanie. Zaczerwieniłam się i opuściłam oczy na kościelną
posadzkę, pozwalając Willowi zaprowadzić się do przedniej ławki. Pozdrawiał
wszystkich. Uśmiechałam się fałszywie i podążyłam za nim zakłopotana.
Kiedy dotarliśmy do drugiego rzędu, pokazał mi, bym usiadła pierwsza.
Uśmiechnęłam się i usiadłam obok faceta, który wyglądał jak Will, ale był
trochę młodszy i nie tak przystojny. Jego oczy zamiast szarych były brązowe.
Zupełnie mnie obczajał, nie starając się nawet zrobić to dyskretnie. To na
pewno młodszy brat Willa.
- Jesteś Sam, tak?- Zapytałam, posyłając mu uśmiech.
Odpowiedział uśmiechem, a jego oczy błyszczały złośliwie.- Ta, a ty
jesteś tą dziewczyną, z którą się jutro obudzę.
Cicho zachichotałam.- Wow, zarozumiałość jest u was rodzina?
Will pochylił się i uderzył brata w ramię, sprawiając, że zaśmiałam się
mocniej.- Powstrzymaj się, smarkaczu, to moja randka.- Zawarczał.
- Szszy, nie możesz przeklinać w kościele!- Zasyczałam, znowu
chichotając.
Will przewrócił oczami, kiedy pani z przedniej ławki odwróciła się. Była

Tłumaczenie: amas_la_mondon 21 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

naprawdę piękna i miała te same niebiesko-szare oczy, co Will.- Chłopcy, nie


możecie wstrzymać się chociaż na jeden dzień?- Zbeształa Willa i Sam, kręcąc
głową, wyraźnie próbując zachować srogi wyraz twarzy, ale jej uśmiech zepsuł
to. Jej spojrzenie spoczęło na mnie, a jej uśmiech jeszcze bardziej powiększył
się.- Will, czy zamierzasz nas sobie przedstawić?- Zagruchała
podekscytowana. Usiadłam prościej. To jego mama, a ja chichoczę w kościele.
Wow, świetne pierwsze wrażenie, Chloe.
Will pokiwał głową.- Mamo, to Chloe. Chloe, to moja mama, Angela.-
Przedstawił nas sobie.- A to mój tata.- Dodał, pokazując na mężczyznę
rozmawiającego z parą ludzi z przodu nawy.
- Bardzo się cieszę, że cię poznałam.- Angela wybuchła, wyciągając do
mnie dłoń.
Uścisnęłam ją, czując, że oblewam się rumieńcem, czując się
niekomfortowo.- Ja też, Angela. Spodobał mi się twój kapelusz.-
Powiedziałam, uśmiechając się. Wyglądała wyjątkowo uroczo w kremowej
garsonce i pasującym kapeluszu z małą siateczką. Moja mam też sobie taki
kupiła.
- Dziękuje, słodziutka.- Uśmiechnęła się szczęśliwie, dotykając przodu
kapelusika.
Mężczyzna, którego Will wskazał jako swojego ojca, podszedł i usiadł,
zanim odwrócił się do nas, by z nami porozmawiać. Potrząsnął dłonią Willa w
bardzo dojrzałym stylu. Mogłam zauważyć, że byli blisko ze sobą – jego
rodzice pałali do swojego syna miłością.
- William, to dziewczyna Willa, Chloe.- Angela zaćwierkała, patrząc na
mnie z dumą.
Dziewczyna? Wow, wstrzymaj się, Angela. Jeszcze nie czas na to.
Spojrzałam na Willa, czekając, aż coś powie, ale on tylko położył ramiona
wzdłuż oparcia ławki, jedno kładąc za mną, co wywołało we mnie dreszcze.
- Tak? Miło cię poznać, Chloe.- Jego tata przywitał się ze mną,
uśmiechając się i patrząc z dumą na syna.
- Ciebie też.- Wymamrotałam, zażenowana tą całą uwagą.
- Więc, jak razi sobie Andrew?- Will zapytał się, spoglądając na
zdenerwowanego mężczyznę, stojącego na przedzie kościoła. Wyglądał
wyjątkowo słodko w garniturze, ale wygląd psuły wykręcane przez niego palce,
kiedy obserwował wejście.
William cicho zachichotał.- Z nim dobrze. Myślę, że poczuje się o wiele
lepiej, gdy Kaitlin wreszcie się pojawi. Jakoś ubzdurał sobie, że ma ona zamiar
zostawić go przed ołtarzem.- Odparł, śmiejąc się.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 22 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Dlaczego tak myśli?- Zapytałam, marszcząc brwi w lekkim


zaniepokojeniu. To będzie okropne, jeśli ona się nie zjawi. Biedak.
William zaśmiał się jeszcze bardziej, przez co zarobił od Angeli
kuksańca.- Tak mu powiedziałem. Dziś rano po prostu sobie żartowałem, ale
sądzę, że ten biedak wziął sobie to do serca.- Odpowiedział szelmowsko. Will i
Sam zaczęli się śmiać.- Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie specjalista od
planowania ślubów nie zaciągnął Kaitlin do garderoby, by rozwiązać problem
z jej suknią. Kiedy zobaczył, że jestem sam, chyba pomyślał, że ona nie ma
zamiaru przyjść.
Angela pokręciła swoją głową i spojrzała na nich wszystkich z
dezaprobatą.- Wy trzej! Serio, jaki ojciec, tacy synowie, wszyscy macie
pokręcone poczucie humoru.- Zbeształa ich.- Chloe, na twoim miejscu
pomyślałabym trzy razy na temat posiadania dzieci z Willem. Powinnaś
przyjrzeć się jego ojcu i zobaczysz, jaki Will będzie za dwadzieścia lat.-
Żartobliwie przewróciła oczami.
Zaczerwieniłam się jak idiotka i zachichotałam, spoglądając na Willa i
czekając, aż wspomni swojej mamie, że to nasza pierwsza randka. Jednak tego
nie zrobił. Zamiast tego uśmiechnął się do mnie i pochylił, całując moje
rozpalone policzki.- Jesteś zbyt urocza.- Wyszeptał do mojego ucha, kiedy
jego ręka wyznaczała ścieżkę na moim odkrytym ramieniu.
Tam, gdzie mnie dotknął, moja skóra mrowiła.- A ty jesteś zbyt pewny
siebie.- Wyszeptałam, sprawiając, że się zaśmiał.
Kilka długich chwil później ładna kobieta w biznesowej garsonce zabrała
Williama i oboje znikli. Minęło kilka minut i organista zaczął grać. Ludzie
wstali, obracając się, by spojrzeć na wejście panny młodej. Will wziął mnie za
rękę, splatając nasze place ze sobą i musiałam przyznać, że to mi się naprawdę
spodobało. Jego ręka wydawała się perfekcyjna w stosunku do mojej, co
ogrzało moje serce.
Spojrzałam do tyłu, by zobaczyć jego siostrę i tatę, idących przez główną
nawę do ołtarza, ale szybko zauważyłam, że niczego nie zobaczę przez morze
ludzkich głów, więc odwróciłam się ku przodowi kościoła i obserwowałam za
to pana młodego. Patrzył na tył kościoła, a wszystkie znaki podenerwowania
wyparowały. Wielki, dumny uśmiech pojawił się na jego twarzy. Poczułam, że
moje serce przyspieszyło. Pokochałabym kogoś, kto spoglądałby na mnie tak
pewnego dnia i mogę mieć tylko nadzieję o taki rodzaj oddania, wypisanego
na twarzy Andrew. Obserwował jej wejście, jakby była jedyną dziewczyną na
świecie i najpiękniejszą rzeczą, którą kiedykolwiek widział. To było tak
romantyczne, że moje oczy wypełniły się łzami, co było idiotyczne, ponieważ
nawet nie znałam Kaitlin i Andrew.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 23 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Po ceremonii skierowaliśmy się na kościelny dziedziniec, by zrobić


zdjęcia. Stałam z Willem i Samem, kiedy ich siostra była przez całą rodzinę
obfotografowana we wszystkich pozycjach i z każdą osobą. Obaj bracia mieli
zrobione zdjęcie z Kaitlin. Była naprawdę piękna, a jej suknia cudowna. Miała
ten sam kolor włosów, co reszta rodziny, ale brązowe oczy jak jej tata i Sam.
Byli też wszyscy atrakcyjni – zdjęcia na pewno wyszły ładnie.
Will podszedł i objął mnie, kierując mnie do fotografa.
- Co my robimy? Skończyłeś już?- Zapytałam, kiedy on owijał swoje
ramię o moją talię.
- Nie, najwidoczniej muszę mieć zdjęcie ze swoją randką.- Wyjaśnił,
obracając mój policzek w stronę fotografa.- Uśmiechnij się.- Wyszeptał. Nie
cierpię mieć robionych zdjęć!- Uśmiechnij się, Chloe. I przestań panikować.-
Zażądał, cicho się śmiejąc. Wzięłam głęboki wdech i uśmiechnęłam się i
słysząc dźwięk robionego zdjęcia, czerwieniłam się i próbował nie mrugać.
- Dziękuję wam, możecie już iść. Dobrze, czy mogę prosić ciocie i
wujków do zdjęcia z para młodą?- Fotograf wywrzeszczał, w kółko machając.
Wypuściłam oddech ulgi, kiedy Will odprowadzał mnie na bok. Kiedy
szliśmy, zauważyłam, że nie zabrał z powrotem swojej ręki z mojej talii i że nie
chciałam, by to zrobił.
- Nie było tak źle?- Zażartował, zginając się, bu spojrzeć mi w oczy.
Uśmiechał się.
- Tak długo, dopóki się tak nie szczerzysz.- Odparłam, przykrywając mu
usta dłonią. Zaśmiał się i ugryzł mnie w nią delikatnie, sprawiając, że
zachichotałam i szybko odsunęłam rękę, po czym złapałam za jego koszulę.
Po kolejnych kilku minutach flirtowania i żartowania oboje nie
chcieliśmy iść na przyjęcie.- Mam nadzieję, że to twoje buty do tańczenia.-
Will zaszczebiotał, śmiejąc się szczęśliwie, kiedy jechaliśmy do hotelu, gdzie
było ono organizowane.
- A co, chcesz wyskoczyć z jakimiś ruchami?
- Jak przyjdzie czas.- Zaśmiał się ze mnie, na co ja też się zaśmiałam.
Kiedy dotarliśmy do hotelu, znów wziął mnie za rękę, prowadząc do sali
z tyłu. Była pięknie urządzona. Okrągłe stoły były rozsiane po sali, a każdy
okryty niebieskim obrusem i pasującymi serwetkami. Na środku każdego stoły
była ustawiona dekoracja z niebieskimi i białymi kwiatuszkami. Było idealnie.
- Spójrz, chyba jesteśmy za wcześnie.- Will zastanowił się.- Lepiej
chodźmy zobaczyć, gdzie siedzimy. I oby nasze miejsca nie były blisko wujka
Chrisa.- Spojrzał na mnie, kpiąc sobie. Poprowadził nas do planu miejsc.
Stanął za mną blisko, kiedy przeglądaliśmy listę za naszymi imionami. Jego

Tłumaczenie: amas_la_mondon 24 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

oddech owiewał moje ramę, sprawiając, że niemal trzęsłam się z


podekscytowania.- Cholera, siedzimy z ciocią Lucy i wujkiem Ronaldem.-
Mruknął pod nosem.
Odwróciłam się do niego, uśmiechając- Więcej zboczeńców?
Uśmiechnął się i pokręcił głową.- Nie, ale jeśli chcesz posłuchać historii
o moim dzieciństwie i zobaczyć moje nagie zdjęcia z tego okresu, to będziemy
siedzieć w odpowiednim miejscu.- Zamknął oczy i znów pokręcił głową, przez
co wyglądał, jakby cierpiał. Wybuchłam śmiechem. Ten wieczór będzie
fantastyczny.
Will był cały czas niesamowicie zabawny. Jego ciocia była jedną z tych,
które szczypią cię w policzki i pokazują ci zdjęcia, wyciągnięte z jej torebki.
Przez trzy główne dania usłyszałam wszystkie rodzaje historii o Willu i jego
bracie, gdy byli mali. Niektóre dobre, niektóre złe. Will za dziecka był dość
niegrzecznym chłopcem.
Kiedy był młodszy ostrzygł kota cioci Lucy maszynką do golenia,
pomalował jej meble z salonu połyskliwą farbą, którą znalazł w jej szopie,
rozbił szyby piłkami do nogi i nawet dowiedziałam się, że moczył łóżko do
piątego roku życia. Kiedy podrósł, rozbił jej auto o latarnię uliczną, raz upił
się, będąc u niej i wysikał się do jej szafy, ponieważ myślał, że to łazienka. Raz
nawet zrobił smażone jajko, lecz poszedł oglądać piłkę w telewizji i spalił
połowę jej kuchni.
Chociaż każdą opowieść o nim ciocia Lucy mówiła z wielkim
uśmiechem. Ona absolutnie uwielbiała Willa, co były bardzo widoczne. On po
prostu siedział sobie przez cały wieczór, mimo moich żartów.
Kiedy wreszcie zaczęto grać muzykę, Will natychmiastowo wyskoczył ze
swojego siedzenie i zaciągnął mnie na parkiet.- Do diabła, to było żenujące.
Czy jest szansa, że kiedykolwiek to zapomnisz?- Błagał, przyciągając mnie do
siebie, kiedy zaczął się pierwszy wolny taniec.
Uśmiechnęłam się i pokręciłam spokojnie głową.- Na pewno nie, nie
zapomnę tych historii.- Zażartowałam. Zaśmiał się przygnębiony i skulił w
sobie.
DJ wywołał na pakiet parę młodą, by zatańczyli swój pierwszy taniec, a
ja ściągnęłam Willa z niego, ku jego widocznemu rozczarowaniu.
Obserwowałam ich szczęśliwie tańczących. Byli tak słodcy i zakochani w sobie,
że byłam trochę zazdrosna o ich związek.
Nagle Will owinął wokół mnie swoje ramię, przyciągając mnie do siebie
blisko, kiedy przechodził jakiś facet. Miał chyba jakieś 45 lat. Zmierzył mnie
powoli wzrokiem z przebiegłym uśmiechem na twarzy. Nerwowo
odpowiedziałam uśmiechem, zastanawiając się, o co tu chodziło. Will

Tłumaczenie: amas_la_mondon 25 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

wyciągnął do niego rękę.- Cześć, co u ciebie? Dawno się nie widzieliśmy.-


Powiedział grzecznie, kiedy uściskali sobie dłonie.
- U mnie świetnie, synu, ale ty też dobrze sobie radzisz.- Facet
odpowiedział, wskazując na mnie głową, a jego oczy znów wędrowały po
moim ciele.
- Taa, Chris, to Chloe, moja dziewczyna. Chloe, to mój wujek Chris.- Will
przedstawił nas sobie, spoglądając na mnie z podniesioną brwią. Moje serce
bębniło w klatce piersiowej, kiedy powiedział słowo na D. Dziewczyna? Już
łapię – to ten zboczony wujek, od którego mam się trzymać z daleka.
- Część, Chris. Miło cię poznać.- Potrząsnęłam jego szeroką dłonią, a on
złożył na mojej delikatny pocałunek. Ramiona Willa wzmogły uścisk, bardziej
mnie do niego przyciągając, co wywołało mój chichot na jego zaborczość.
Inna ręka owinęła się wokół mojej.- Zatańcz ze mną, Chloe.- Sam
poprosił, mrugając swojemu bratu. Will natychmiastowo mnie wypuścił i
uśmiechnął się do Sama wdzięczny. Spojrzałam na Willa, by upewnić się, że to
w porządku, a on kiwnął zachęcająco głową, odsuwając się. Właściwie nie
chciałam tańczyć z Samem, ale wyglądało na to, że Will odetchnął z ulgą, że
odchodzę. Więcej ludzi tańczyło teraz. Kiczowate piosenki z lat '80 i '90 były
głośno grane, by wyciągnąć ludzi na parkiet.
- O co chodziło z tym facetem? Will wydawał się go nie lubić.-
Zauważyłam, robiąc grymas na rozmowę Willa i Chrisa. Will wyglądał na
rozeźlonego i skrępowanego.
Sam parsknął, spoglądając w tamtym kierunku z obrzydzeniem.- Chris
to dupek. Uderza do każdej, która się rusza. To obrzydliwe. Will chyba nie
lubi, gdy tak na ciebie patrzy. Poprosił mnie, bym miał cię też na oku.- Sam
odpowiedział, pochylając się, by mówić mi do ucha.
- Fuj, on ma chyba z czterdziestkę, to ohydne. Czekaj... kiedy Will cię o
to poprosił?- Zapytałam zmieszana. Prawie w ogóle nie odstępował mnie.
- Kiedy robiono nam zdjęcia.- Odpowiedział, wzruszając ramionami.-
Will nigdy o tobie nie wspominał. Właściwie to nie wiedziałem, że się z kimś
spotyka. Jak długo jesteście ze sobą?- Zadał pytanie, przysuwając się do mnie.
Uśmiechnęłam się.- Nie jesteśmy razem, spotkaliśmy się wczorajszego
wieczoru.
Zaśmiał się i położył ręce na moich biodrach, przyciągając mnie do
siebie.- Naprawdę? Więc jeśli ze sobą nie chodzicie, to czy mogę zaprosić cię
na randkę?- Sam flirtował, sugestywnie posyłając mi oczko.
Przewróciłam oczami i ułożyłam dłoń na jego klacie, odpychając go.-
Serio, wy dwaj jesteście do siebie tacy podobni, zarozumiali i pewni siebie.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 26 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Może nie jestem zainteresowana kolejnym spotkaniem z którymkolwiek z was


po poznaniu waszego wujka.- Zażartowałam.
- Mnie jeszcze zobaczysz.- Will zamruczał pewnie do mojego ucha.
Podskoczyłam, a jego ramię owinęło się wokół mojej talii, przyciągając mnie
do jego twardego ciała, jakbyśmy tańczyli.- Dzięki, Sam.- Przybił z nim
żółwika.
- Wow, wy dwaj jesteście dziwni.- Zażartowałam, obu rozśmieszając.
Reszta wieczoru minęła bez żadnych przygód. Śmialiśmy się i
tańczyliśmy. Łatwo rozmawiało mi się z jego rodziną, poza jego wujkiem
wszyscy wydawali się być mili. Za każdym razem, kiedy jego mama patrzyła na
nas flirtujących lub tańczących, mogłam zobaczyć zadowolony uśmiech na jej
twarzy.
Podczas przytulańców pod koniec wieczoru Will nie wypuścił mnie ani
razu. Jedna z jego dłoni spoczywała w dole moich pleców, druga na karku.
Jego oczy ciągle patrzyły w moje, przez co moje ciało mrowiło, a w brzuchu
poczułam motyle. Był tak blisko, że między nami pozostał ledwie cal
przestrzeni, co wywołało przyspieszone bicie mojego serca. Choć mnie nie
pocałował, wyglądał, jakby chciał, a ja mogłam wyobrazić sobie, że wyglądam
tak samo, ponieważ z pewnością chciałam, by mnie pocałował.
O 23:30 muzyka się skończyła i włączono światła. Pożegnaliśmy się z
jego rodziną i poprowadził mnie do swojego auta. Zawiózł mnie do domu w
komfortowej ciszy. Świetnie się bawiłam i miałam nadzieję, że Will również.
Bardzo życzyłam sobie, że będzie jeszcze chciał mnie zobaczyć.
Kiedy zatrzymaliśmy się przed moim domem, odprowadził mnie do
drzwi. Zauważyłam, że samochodu moich rodziców nie było jeszcze na
podjeździe. Opierając się na wcześniejszych doświadczeniach, miesięczne
spotkania z ich przyjaciółmi trwały przeważnie do drugiej w nocy, więc jeszcze
przez chwilę będę sama.- Chcesz wejść na kawę lub coś innego?- Zapytałam
Willa.
Od razu spoliczkowałam się mentalnie za dodanie „lub coś innego” na
końcu. Wow, to coś innego zabrzmiało jak seks! Do diabła, Chloe!
- Tak? Twoi rodzice nie będą mieli nic przeciwko?- Zadał pytanie,
patrząc na mnie z nadzieją. Pokręciłam głową. Otworzyłam drzwi i weszłam.
Zdjęłam buty, skierowałam się do kuchni i wlałam do czajnika wodę.
- Ładnie tutaj.- Will skompletował, rozglądając się wokoło i opierając się
o kuchenną wyspę.
- Ta, żyjemy tu od zawsze, a ja kocham ten dom.- Odpowiedziałam,
chwytając za jakieś kubki i robią kawę. Wiedziałam, jaką lubi – widziałam go

Tłumaczenie: amas_la_mondon 27 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

po posiłku, jak robił sobie kawę. Opierał się na ladzie, obserwując mnie
uśmiechnięty.- Twoja rodzina jest urocza.
Zaśmiał się niekomfortowo.- Ta, większość z nich. Moja mama czasem
jest wrzodem na tyłku. Przepraszam, że cały wieczór spoglądała na ciebie w
ten sposób. Przedtem nie przedstawiłem im żadnej dziewczyny, więc, jak
sądzę, zbytnio się podekscytowała.- Wyjaśnił, wzruszając ramionami.
- Naprawdę? Nigdy? Dlaczego?- Zapytałam go, wlewając kawę do
kubków.
- Nigdy nie miałem na tyle prawdziwej dziewczyny, bym chciał ją
przedstawić rodzicom.
- Tak? Więc jesteś playboyem?- Zażartowałam.
- A co ty myślisz?- Zapytał się, posyłając mi uśmiech. Wyglądał tak
seksownie, że nabrałam na niego apetytu.
Jest niezaprzeczalnie graczem – jest zbyt gorący, by się nie puszczać.-
Oczywiście.- Chwyciłam kubki z kawą i ruszyłam do salonu, stawiając je na
stoliku.- Więc, Will, tak właśnie wygląda dywan.- Zażartowałam, wskazując na
czystą podłogę.
Uśmiechnął się.- Wow, od czasy wyprowadzki z rodzinnego domu nigdy
tego nie widziałem.- Odpowiedział, udając zszokowanego. Wybuchnęłam
śmiechem i usiadłam na kanapie, spoglądając na niego wyczekująco.
Usiadł przy mnie. Był tak blisko, że ledwo umiałam wysiedzieć prosto.-
Dzięki za zaproszenie, bym dzisiaj z tobą poszła. Świetnie się bawiłam.-
Powiedziałam szczerze.
- Cóż, dzięki, że ze mną poszłaś.- Wyszeptał, przybliżając bliżej głowę do
mnie. Wstrzymałam oddech, wiedząc, że znów zamierza mnie pocałować.
Moje serce waliło w piersi, a ja dostałam gęsiej skórki z podekscytowania.
Jego wargi dotknęły moje czwarty raz w ciągu dwóch dni, a ja czułam
się, jakbym stanęła w płomieniach. Owinęłam jego szyję swoimi ramionami,
przyciągając go bliżej. Jego język przejechał po mojej dolne wardze, a ja
ochoczo otworzyłam usta. Wsunął go do mojej buzi, masując mój. Pocałunek
był cudowny, nawet idealny. Sprawił, że całe moje ciało mrowiło. Will
przybliżył się jeszcze bardziej, układając mnie na kanapie pod sobą. Unosił się
nade mną, głęboko mnie całując. Jego dłonie badały moje ciało, przyciskając
się do mnie jeszcze bardziej. Przerwał pocałunek w chwili, kiedy zaczynało
kręcić mi się w głowie. Will rozpoczął całowanie mojej szyi i wzdłuż moich
nagich ramion. Przebiegłam dłońmi po jego ramionach, ściskając go.
Poczekaj, to dzieje się zbyt szybko.
- Will, zatrzymaj się.- Wymamrotałam bez tchu. Byłam tak podniecona,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 28 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

że ledwo wypowiedziałam te słowa.


Natychmiastowo przestał i odsunął się, składając czoło na moje.-
Przepraszam, dałem się ponieść.- Przeprosił.
- Wszystko w porządku. Po prostu nie jestem taką dziewczyną, która
puszcza się na pierwszej randce.- Oznajmiłam, rumieniąc się.
Zaśmiał się i sięgnął za plecy, łapiąc za moje ręce i podtrzymując je nad
moją głową.- A czemu ty sądzisz, że to ja jestem takim typem faceta, który od
razu się puszcza?- Zapytał się, posyłając mi uśmiech.
Zachichotałam, patrząc na niego wyzywająco.- Czuję to.
Will zaśmiał się i pokręcił głową.- Źle mnie oceniłaś. Wcale taki nie
jestem.- Oznajmił szczerze.
Ta, jasne, nie wierzyłam mu nawet przez chwilę.- Nie jesteś, co? Więc
gdybym poprosiła cię, byś zaniósł mnie na górę do sypialni rodziców i
przeleciał na ich łóżku, to powiedziałbyś nie?- Wyzwałam go, złośliwie
podnosząc brew.
Jęknął i pokręcił głową.- Nie, nie odmówiłbym.- Przyznał, znów mnie
całując. Zaplątałam dłonie w jego włosy. Odsunął się minutę później.-
Powinienem iść, zanim zacznę błagać cię o seks.- Powiedział, uśmiechając się i
sprawiając, że znów się zarumieniłam.
Wybuchłam śmiechem i pokiwałam, zgadzając się z nim.- Dobry
pomysł.
Natychmiastowo zszedł ze mnie. Również wstałam – nawet nie
zdążyliśmy napić się kawy, która była już zimna.- Czy mogę cię wziąć na
kolejną randkę?- Zapytał się, posyłając mi swój seksowny uśmiech.
- Nie, bo ten pocałunek był beznadziejny. Przykro mi.- Zażartowała.
Jego oczy ściemniały, a ciało stężało.- Jasne. No dobrze.- Wymamrotał
nieswój.
Wybuchłam śmiechem i przybliżyłam się do niego, znów go całując. Jęk
wydobył się z jego ust, kiedy odsunęłam się.- Pocałunek był wspaniały. Nie
przejmuj się. I z przyjemnością jeszcze się z tobą spotkam.- Oznajmiłam,
delikatnie ciągnąc za jego krawat.
Jego ciało od razu zrelaksowało się.- To było okrutne.- Skarcił mnie.
- Wiem, jestem wredna. Dowiesz się o tym, im dłużej będziesz mnie
znał. A teraz zjeżdżaj z mojego domu.- Zażądałam, uśmiechając się do niego.
- Tak jest, proszę pani.- Znów mnie pocałował i skierował się do
wyjściowych drzwi. Podążyłam za nim do holu i oparłam się o framugę drzwi.-

Tłumaczenie: amas_la_mondon 29 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Jutro podjadę po ciebie o siódmej.- Zanim wyszedł, dał mi całusa.


- A co jeśli mam już plany na jutrzejszy wieczór?- Zadałam pytanie,
śmiejąc się.
Lekceważąco pomachał ręką.- Więc je odwołasz.- Zawołał prze ramię,
kiedy szedł do auta, śmiejąc się. Znów był nadto zarozumiały. Cicho
zaśmiałam się. Ma rację – odwołałabym plany, gdybym je w ogóle miała.
Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie, dotykając palcami warg. Wciąż jeszcze
mrowiły po jego pocałunkach. Wiedziałam, że Will będzie mi się śnił tej nocy

Tłumaczenie: amas_la_mondon 30 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 3

- Gdzie ty się wybierasz?- Amy zapytała się, leżąc na moim łóżku, kiedy
ja przeglądałam moją szafę.
- Nie mam pojęcia. On mi nic nie powiedział.- Spojrzałam na nią
bezradnie przez moje ramię. Przez ostatnią godzinę Amy i ja próbowałyśmy
wybrać dla mnie coś do założenia - z każdą mijającą minutą robiłam się
bardziej poddenerwowana.
- Cóż, wesele jako pierwsza randka, to może druga będzie w operze?-
Zasugerowała, śmiejąc się.
- Wcale mi nie pomagasz! Amy, serio, jeśli zamierzasz tylko tutaj
siedzieć i rzucać idiotyczne komentarze, to po co przyszłaś mi pomóc?-
Powiedziałam płaczliwym głosem, rzucając w nią parą skarpetek.
Złapała je i odrzuciła do mnie.- Przestań się denerwować, to tylko facet.-
Odpowiedziała, przewracając oczami.
Westchnęłam i przymknęłam oczy. Amy ma rację. Zaczynałam się
stresować niczym ważnym. Jasne, Will wydaje się być miły i oczywiście jest
cholernie seksowny, ale ja właściwie nic o nim nie wiem. Wzięłam głęboki
wdech i opadłam na boku na moim łóżku.- Masz rację, po prostu włożę czarne
spodnie i czerwoną koszulkę.- Zadecydowałam, ponieważ miałam po dziurki
w nosie myślenia o tym. Ledwo co spałam tej nocy, gdyż byłam zbyt
podekscytowana myślą o randce, a każda mijająca sekunda wlokła się
niemiłosiernie. Nadal pozostało mi półtorej godziny czekania na przyjazd
Willa.
Amy kiwnęła głową.- Świetny pomysł. Załóż bluzkę odkrywającą pępek,
żeby miał pełny widok na twój kolczyk w nim.- Poinstruowała mnie,
puszczając mi oczko.- Wiesz, że faceci nie umieją się temu oprzeć.
Pokiwałam głową i ruszyłam pod prysznic. Kiedy już się umyłam, Amy
pomogła mi wyprostować włosy. Będąc wreszcie ubraną, spojrzałam na nią i
zakręciłam się, czekając na jej zgodę.- Co o tym myślisz?- Zapytałam się jej,
gryząc wargę.
- Jestem twoja1.- Odpowiedziała, żartobliwie spoglądając na mnie.-
1 W org. jest “ I’d do you” i przetłumaczyłam to w taki sposób, że gdyby Amy była lesbijką , to
pożądałaby Chloe w tym stroju :D

Tłumaczenie: amas_la_mondon 31 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Czekaj, jeszcze jeden guzik.- Pochyliła się do przodu, rozpinając kolejny guzik,
tak, że miałam dosłownie zapięte dwa guziki, które ledwo co okrywały moje
piersi.
Zakpiłam i odtrąciłam jej ręce. - Amy, serio, nie chcę, żeby wysunął
jakieś błędne przemyślenia. Will już pewnie myśli, że zamierzam zaciągnąć go
do łóżka, a ja nie chcę się mu narzucać.- Zaprotestowałam, zapinając guziki z
powrotem.
Amy westchnęła.- Dobrze, choć nie wiem, dlaczego tak nalegasz na
nieprzespanie się z nim dzisiaj. Musisz zaliczyć. Rozluźniłabyś się i wreszcie
uśmiechnęła.- Zanim mogłam odpowiedzieć, zadzwonił dzwonek do drzwi.
Spojrzałam na Amy zestresowana, a moje serce waliło mi w piersi.
Wyszczerzyła zęby i wcisnęła mi do ręki torebkę i czarną kurtkę.- Idź. Zabaw
się i nie rób niczego, co ja bym nie zrobiła.- Zachęciła, mrugając na mnie.
- Czy jest coś, czego byś nie zrobiła?- Zażartowałam.
- Nie, nie ma.- Amy odpowiedziała, śmiejąc się i podchodząc do mojego
okna.- Zamierzam obserwować z okna. Nie może być tak gorący, jak ty go
opisujesz.- Pokręciła swoją głową i odciągnęła firanę, próbując wypatrzeć
Willa. Uśmiechnęłam się, wiedząc, że nie będzie w stanie go teraz zobaczyć –
Will stoi na ganku, czekając przed drzwiami.
- W porządku. Zamknij za sobą drzwi, jak będziesz wychodzić, dobrze?-
Zawołałam, zbiegając po schodach na dół, do frontowych drzwi. Moich
rodziców znów nie było, co potajemnie mnie cieszyło. Już poznałam rodziców
Willa, ale nie byłam jeszcze gotowa na jego spotkanie z moim tatą. Mój tata
był żenująco opiekuńczy, jeśli chodziło o facetów i nie krył się wcale z
groźbami wykastrowania, jeśli zostałabym wykorzystana czy zraniona.
Zazwyczaj tą rozmowę przeprowadzał, kiedy ja też byłam w pokoju i była ona
bez wątpienia przerażająca dla wszystkich stron.
Otworzyłam drzwi, a za nimi stał Will, wyglądając niemożliwie
seksownie w podartych dżinsach i białej, dopasowanej koszulce, na którą
narzucił niebieską koszulę w kratę. Miał ją rozpiętą, tak, że widać było, jak
biała koszulka przylegała do jego umięśnionego ciała. Ledwo mogłam
oddychać – byłam tak podniecona, że przestępowałam z jednej nogi na drugą,
nie wiedząc, co powiedzieć.
- Wow, wyglądasz niesamowicie.- Skomplementował mnie, powoli

Tłumaczenie: amas_la_mondon 32 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

taksując mnie wzrokiem.- Przyniosłem ci to.- Wyciągnął w moją stronę bukiet


kwiatów we wszystkich kolorach.
Kwiaty? To już najlepsza randka w ogóle.- Dziękuję, Will. To bardzo
słodkie, ale nie musiałeś ich przynosić.- Wzięłam je od niego, wąchając i
uśmiechając się wdzięczna.
- Nie znam twoich ulubionych kwiatów ani koloru, więc kupiłem
jednego z każdego.- Przyznał, śmiejąc się.
Och, czy może być jeszcze bardziej idealny?- Dziękuję ci. Pozwól mi
tylko dać je do wazonu i możemy iść.- Szerzej otworzyłam drzwi, gestem
zapraszając Willa do środka. Skierowałam się do kuchni i wzięłam wazon,
nalałam do niego wody i włożyłam kwiaty. Jak wrócę do domu, odpowiednio
je ułożę. Will opierał się o ladę, obserwując mnie.- Więc gdzie dzisiaj idziemy?
- Cóż, pomyślałem, że możemy iść na kolację i potem, jeślibyś chciała,
zrobilibyśmy to, co uważam za najlepsze na świecie.- Odpowiedział,
uśmiechając się do mnie.
Sapnęłam, patrząc na niego zszokowana, że byłby aż tak tępy- Nie
zamierzam uprawiać z tobą seksu po kolacji!
Uśmiechnął się i podszedł do mnie bliżej, kładąc dłonie na blacie po obu
stronach mojego ciała, pochylając się i dociskając swoje ciało do mojego. Mój
oddech uwiązł mi w gardle, kiedy zbliżył swoją głowę do mojej. Mogłam
poczuć zapach jego wody po goleniu. Ostry i męski wypełnił moje płuca,
sprawiając, że nieświadomie pochyliłam się ku niemu. Moje całe ciało drżało
z podniecenia, czekając na jego pocałunek. Zamknęłam oczy, kiedy jego usta
były oddalone od moich o cal. Jego miętowy oddech dmuchnął na moje usta.
Czas wydawał się być zamrożony, kiedy wciąż czekałam na połączenie naszych
ust.
Wreszcie jego usta dotknęły moich, tak delikatnie, że ledwo je
poczułam.- Ty naprawdę masz brudne myśli, Chloe. Dlaczego ciągle myślisz o
seksie?- Wyszeptał, szybko cofając się i dając mi prztyczka w nos.
Moje oczy nagle otwarły się, kiedy Will odsuwał się, dziko zaśmiewając.
Mocno się zaczerwieniłam i uderzyłam go w klatę.- Drażniłeś się ze mną.-
Zrobiłam grymas i wydęłam wargi.
Uśmiechnął się, wzruszając ramionami.- Przepraszam, ale nie mogłem
się oprzeć. Choć, szczerze, jesteś super zboczona, twój umysł od razu

Tłumaczenie: amas_la_mondon 33 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

przechodzi do rzeczy. Założę się, że nawet śniłaś o mnie dzisiejszej nocy, czyż
nie?- Dociekał.
Właściwie, tak jest, ale nie zamierzam się do tego przyznać, draniu!
Prychnęłam i pokręciłam głową.- Will, chcesz dzisiaj w ogóle wyjść czy nie? W
tym momencie myślę o zmianie zdania.- Wyzywająco podniosłam jedną brew,
mając nadzieję, że to szybko zmieni temat rozmowy, zanim zorientuje się, że
doszedł do sedna sprawy.
- Dobry sposób na wykręcenie się od odpowiedzi, Chloe.- Will podrażnił
mnie.- I tak, chcę iść dzisiaj z tobą na randkę. A teraz, wiedząc, jakie masz
brudne myśli, niecierpliwie czekam na koniec wieczoru.- Dodał, mrugając na
mnie.
Sapnęłam i zachichotałam.- Teraz powiem ci, że nie jestem taką
dziewczyną, która puszcza się na drugiej randce.
- Co za zbieg okoliczności, ja też nie jestem takim typem dziewczyny.-
Uśmiechnął się, a jego czy błyszczały z radości. Zaśmiałam się i przewróciłam
oczami.- A propos, chodź, zboczeńcu, zanim oddadzą nasz stolik komuś
innemu.- Zasugerował, wyciągając do mnie dłoń, bym ją ujęła.
Odtrąciłam ją i wyszczerzyłam zęby.- Najpierw musisz zarobić u mnie
plusy, zanim dojdzie do jakiegokolwiek kontaktu fizycznego. Kara za
dokuczanie mi.- Odmówiłam mu, idąc do drzwi i śmiejąc się z jego kwaśnej
miny.
Will poszedł za mną i czekał, aż zamknę drzwi. Poszliśmy do jego
samochodu w ciszy. Spojrzałam na niego ukradkiem, ale zobaczyłam, że on i
tak na mnie spogląda. Kiedy nasze oczy się spotkały, Will uśmiechnął się
swoim pięknym uśmiechem, sprawiając, że moje serce przyspieszyło.
Zbliżyliśmy się do auta, więc otworzył mi drzwi.- Moja pani.- Powiedział z
fałszywym brytyjskim akcentem, delikatnie się kłaniając.
Uśmiechnęłam się i zaśmiałam, wspinając na siedzenie. Kiedy Will
okrążał samochód, ja pomachałam do Amy, która obserwowała nas z okna
mojej sypialni. Nie odmachała mi, więc założyłam, że nie mogła nas dobrze
widzieć w ciemnościach.
Will wspiął się na siedzenie kierowcy i zapiął pas.- Lubisz meksykańskie
jedzenie? Jeśli nie, możemy iść gdzieś indziej.- Zaproponował, zapalając silnik
i patrząc na mnie z niepokojem.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 34 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Serio? Uwielbiam meksykańskie żarcie!- Wykrzyknęłam. Byłam nawet


jeszcze bardziej podekscytowana. Meksykańskie jedzenie od zawsze było
moim ulubionym.
Podjechaliśmy pod restaurację, którą wybrał. To było wyjątkowo urocze,
lekko rustykalne miejsce. W środku była tylko jedna para.- To moja ulubiona
restauracja.- Powiadomił mnie, kiedy przeglądaliśmy menu.
- Tak? Więc to dobre miejsce?- Zapytałam go, badając menu. Na samą
myśl o enchiladzie i tortilli z kwaśnym, kremowym sosem napłynęła mi ślinka.
- Wszystko, co tu mają, jest przepyszne, więc zamów, co będziesz
chciała.- Odpowiedział, uśmiechając się i odkładając menu, zanim mógł mu
się dokładnie przyjrzeć.
- Co bierzesz?- Zapytałam parę minut później, nadal niezdecydowana.
- Quesadillas z serem i pomidorami na początek, a potem fajitas z
kurczakiem.- Powiedział, uśmiechając się radośnie.
Wreszcie przyszedł kelner, by wziąć nasze zamówienia. Był dość młody.
Cały czas flirtował ze mną bezwstydnie. W pewnym momencie Will musiał
dramatycznie oczyścić gardło, by odciągnąć jego uwagę z mojego dekoltu.
Facet w końcu odszedł. Śmiałam się złośliwie.
- Czy to było naprawdę potrzebne?- Will zapytał, uśmiechając się.
- Co było takie potrzebne?- Zadałam pytanie, udając zdezorientowaną.
Will westchnął i pokręcił głową.- Widzę, że ciężko tobą rządzić. Będę
musiał się z tobą bardzo napracować 2, co nie?- Stwierdził, odchylając się na
swoim krześle i krzyżując swój wzrok z moim.
- Poderwać mnie? Czy ty używasz jakiegoś perwersyjnego slangu,
którego jeszcze nie słyszałam?- Zapytałam, zmieszana.
Zaśmiał się i pokręcił głową.- Nie, zboczeńcu, nie poderwać. To oznacza,
że trudno mi będzie ciebie rozkochać w sobie.- Wyjaśnił, szczerząc zęby.
Uśmiechnęłam się, biorąc małego łyka mojej coli.- Więc jeśli to oznacza
trudną do zdobycia, to pasuje mi.
- Lubię wyzwania. Kiedy widzę coś, co pragnę mieć, nie poddam się,
dopóki tego nie zdobędę.- Ostrzegł mnie.
2 Will używa tu (ciekawego) określenia "to bag sb" i oznacza, wg yahoo: poderwać, nawiązać z
kimś stosunki intymne/seksualne :D

Tłumaczenie: amas_la_mondon 35 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Pochyliłam się do przodu, spoglądając na niego zaciekawiona.- Nie


jesteś typem faceta: zalicz i porzuć, tak jak o tobie myślałam?
- Chcesz mojej szczerej odpowiedzi?- Zapytał się, podnosząc jedną brew.
Pokiwałam głową. Autentycznie chciałam wiedzieć czy jest kobieciarzem, czy
nie, ponieważ czasem tak myślałam, lecz niekiedy wydawał się być bardzo
uroczy i szczery.- Nigdy nie miałem prawdziwej dziewczyny i tak, czasem
wyrywałem. Po prostu nigdy jeszcze nie spotkałem takiej, z którą chciałbym
być na wyłączność.- Wydawał się wyczekiwać mojej reakcji na jego słowa.
Jego odpowiedź trochę mnie zaskoczyła. Nigdy nie spodziewałam się, że
przyzna mi się do tego. Musiał wiedzieć, że nie ułatwił tym sobie sprawy- I tą
małą przemową ciężej ci będzie mnie rozkochać, mówiąc za tobą.-
powiedziałam ufnie. Wszystkie myśli o seksie uleciały mi teraz z głowy. Na
pewno rozkażę mu tu jakoś zrekompensować.
Uśmiechnął się nonszalancko.- Wiedziałem, że tak będzie, ale chciałaś,
żebym był z tobą szczery, więc nie skłamałem, tak, jakbym zwyczajnie to robię,
kiedy jakaś dziewczyna zadaje mi to pytanie.- Pochylił się do przodu i dał
głowę na bok, najwidoczniej czekając na moją reakcję.
Lecz ja nie wiedziałam jak zareagować. Tak, właśnie przyznał, że jest
kobieciarzem, ale, patrząc z drugiej strony, wyznał prawdę, wiedząc, że źle to
przyjmę. Więc co to właściwie oznaczało? Do diabła, jak on umie
zdezorientować!
- Cóż, sądzę, że dowiemy się, jak bardzo jesteś skłonny do pracy.-
Powiedziałam, szczerząc zęby. Wydawał się trochę zrelaksować, kiedy to
rzekłam, być może spodziewał się, że powiem mu do widzenia i będę kazać
odwieźć mnie.- Zresztą jestem ciekawa tej twojej ulubionej rzeczy do
zrobienia, wiedząc już, że to nie kobieta.- Dodałam, posyłając mu uśmiech.
Will zaśmiał się.- Miejmy nadzieję, że spodoba ci się. Jeśli nie, możemy
obejrzeć film lub coś innego.
Na szczęście jedzenie przyszło, co dało nam okazję do zmiany tematu.
Przez całą kolację rozmawialiśmy i flirtowaliśmy. Mówiliśmy o filmach,
muzyce i przypadkowych upodobaniach i antypatiach. W rzeczywistości
wspaniale się z nim bawiłam. Dodatkowo jedzenie było przepyszne – na
pewno jeszcze tu wrócę.
Kiedy skończyliśmy jeść, Will zaprowadził mnie do swojego samochodu

Tłumaczenie: amas_la_mondon 36 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

i odjechał z parkingu z wielkim uśmiechem na twarzy. Oczywiście cieszył się


na to, co mamy teraz zrobić. Kiedy zatrzymał auto, spojrzałam zszokowana na
budynek.- Kryty stok narciarski?- Zastanowiłam się, nerwowo spoglądając na
to. Byłam więcej niż trochę onieśmielona przez ogrom tego miejsca, a to był
tylko zewnętrzny widok.
Will zaśmiał się i wysiadł z samochodu, okrążając go i otwierając dla
mnie drzwi, zanim podszedł do bagażnika. Wyciągnął gruby, czarny polar i
podał mi go.- Jest tam trochę chłodniej niż tu.- Powiedział, wskazując głową
na budynek. Wzięłam go i założyłam na siebie, głośno połykając ślinę. Chyba
złamię sobie nogę, już mogę to sobie wyobrazić. W duchu podziękowałam
Amy za propozycję ubrania płaskich butów, w razie jakiegoś spaceru.
Obserwowałam go, jak zakładał sweter. Wyciągnął do mnie dłoń.
Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się.- O nie, nadal jeszcze się nie
zrewanżowałeś za drażnienie mnie.- Odmówiłam mu, krzyżując ramiona.
Zaśmiał się i położył mi dłoń na ramieniu, popychając mnie w stronę
budynku. Moje zdenerwowanie rosło zdecydowanie z każdym krokiem.
Będąc już w środku, poprowadził nas obok kasy.- Hej, Mac, wejdziemy
na jakiś czas.- Zawołał, kierując mnie przez drzwi: „tylko dla personelu”.
Spojrzałam na niego zdezorientowana.- Pracujesz tutaj?- Zapytałam się,
nerwowo się oglądając. Nikt nie zamierzał krzyczeć na nas, żebyśmy wyszli
stąd, więc chyba musiał tu pracować.
Pokiwał głową.- Ta, daję lekcje.
Lekcje?- Naprawdę? Jakiego rodzaju?- Zapytałam, kiedy prowadził nas
obok wielkich stojaków na deski snowboardowe.
Niedbale wzruszył ramionami.- Jak jeździć na nartach i snowboardzie
oraz nadzoruję zjazdy na dmuchanym kole, co będziemy robić dzisiaj.-
Poruszył brwiami do mnie. Okey, czym jest, do diaska, dmuchane koło?
Brzmi na coś bolesnego. Will uśmiechnął się na moje widoczne
zdezorientowanie.- Nie bój się, słodziutka, będę się tobą opiekował.- Obiecał,
szczerząc do mnie zęby, kiedy dał mi prztyczka w nos. Odwrócił się i podszedł
do wielkich półek na czarne, gumowe, dmuchane koła.
- O ludziska, serio?- Wymamrotałam, kręcąc na nie nosem.
Zaśmiał się i złapał za dwa koła, wskazując głową na inne drzwi.
Otworzyłam je i przeszłam prze nie – chłód natychmiastowo uderzył we mnie,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 37 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

sprawiając, że nierówno odetchnęłam i przyciągnęłam łokcie do siebie, kuląc


się w sobie. Wzrokiem podziękowałam Willowi za danie mi polaru.
Pokiwał w kierunku rogu, więc poszłam w tamtym kierunku. Kiedy
wyszłam za rogu, znów się zatrzymałam, a moja szczęka opadła. Był tu
ogromny stok narciarski, a ludzie zjeżdżali po nim na nartach i desce
snowboardowej. Śnieżny dmuchawiec wypluwał z siebie śnieg, co wyglądało,
jakby padał tam prawdziwy opad. To było piękne.
- Jasna cholera. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że mamy tu coś
takiego.- Zajęczałam podekscytowana.- To naprawdę śnieg?- Natychmiastowo
schyliłam się i wzięłam śnieg w garść, sądząc, że okaże się plastikowy, tak jak
to, co używają w filmach. Nie był sztuczny, ale prawdziwy i od razu zmarzły mi
od niego dłonie. Zaśmiałam się i ścisnęłam w kulkę, rzucając ją w plecy Willa,
kiedy przechodził obok mnie.
- O nie, Chloe, żadnego rzucania śnieżkami, bo będę cię musiał
wyprosić.- Skarcił mnie, wskazując głową na wielki znak, który wisiał na
ścianie. Był na nim rysunek wszystkich zabronionych rzeczy. W prawym
górnym rogu była mowa o rzucaniu śnieżkami, a drugie były śnieżne anioły.
- Serio, nie można nawet zrobić anioła?- Zrobiłam kwaśną minę.
Kurczę, a chciałam to teraz zrobić!
Stanowczo pokręcił głową.- Przepisy. No chodź.- Uśmiechnął się i
delikatnie usiadł na wyciągu, który powoli wędrował w górę stoku.
Wskoczyłam za nim, ściskając śnieg w dłoni i opierając się pokusie, by rzucić
śnieżkę w jego przepyszny tyłeczek.
Kiedy wjechaliśmy na stok, Will ustawił koła. Spojrzałam w dół i
natychmiast dostałam zawrotów głowy. Byliśmy tak wysoko, że mój żołądek
wydawał się zacisnąć. Byłam taką osobą, która mogła zrobić sobie krzywdę w
najbardziej nieprawdopodobnych sytuacjach, jak tańczenie, więc bałam się
kusić losu.- Um, tu jest naprawdę wysoko, chyba nie dam rady.-
Wyszeptałam, odchodząc od krawędzi i kręcąc głową.
- Chloe, obiecuję, że to pokochasz, musisz po prostu spróbować. Jeśli ci
się nie spodoba, wtedy pójdziemy.- Will nakłaniał, podchodząc do mnie i
pochylając się, by spojrzeć mi w oczy. Jego przepiękne szare oczy wwiercały
się w moje, jakby próbował mnie zahipnotyzować.
- Nie umiem.- Wyszeptałam, spoglądając w kierunku stoku. Nie mogę

Tłumaczenie: amas_la_mondon 38 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

siedzieć w nadmuchanym kole i odepchnąć się, by zjechać w dół. Nie ma


mowy.
Uśmiechnął się uspokajająca.- Daję lekcje dzieciakom w wieku od 6 lat.
Każdy kocha zjeżdżanie na dmuchanym kole. No dalej, obiecuję, że nic ci się
nie stanie. Musisz mi najzwyklej zaufać.- Wziął mnie za rękę i przyciągnął do
swojej piersi. Co najdziwniejsze, jego zapach działał na mnie kojąco.- Możesz
mi zaufać.- Wyszeptał, pokrywając moje policzki dłońmi.
Kurde, Chloe, robisz z siebie mięczaka!- Dzieci naprawdę to robią?-
Zapytałam się, obserwując jego twarz, sprawdzając czy nie kłamie.
Pokiwał głową.- Dzieci robią to cały czas.- Przybliżył się do mnie jeszcze
bardziej. Jego oczy spadły na moje usta, czyniąc jego chęci jasnymi. W chwili,
kiedy jago wargi miały dotknąć moich, odchyliłam głowę w bok, tak, że Will
pocałował mój policzek.- Nadal jeszcze mi nie wolno, co?
- Żebyś wiedział!
- No dalej, słodziutka, spróbuj. Chcesz, żebyśmy zrobili to razem?
Możesz siedzieć mi na kolanach, jeśli nie chcesz spróbować samej.-
Zaproponował, podnosząc jedną brew. Wyglądał tak seksownie, że moje
wnętrze zadrżało.
- Nie przeciągaj struny, Will.- Zaszydziłam z niego.- Chodźmy, miejmy
to za sobą, zanim zmienię zdanie. Jeśli mi się nie spodoba, to wtedy
pójdziemy na film, może być?- Zasugerowałam.
Pokiwał głową i przytrzymał jedną z mniejszych obręczy dla mnie.- Stań
z przodu, rozłóż nogi, zrelaksuj się, a potem usiądź tyłkiem na to.-
Poinstruował mnie.
Złośliwie się zaśmiałam.- Racja, założę się, że mówisz to wszystkim
dziewczynom.
Will wybuchł śmiechem.- Tylko tym pięknym.- Odpowiedział, figlarnie
posyłając mi oczko.
Opadłam na koło, kurczowo łapiąc za uchwyty.- Cholera.- Cały czas
mamrotałam. Próbowałam ignorować Willa, który zaśmiewał się ze mnie. Już
miał mnie zepchnąć, gdy krzyknęłam i złapałam za nogawkę jego dżinsów.-
Nie! A ty?- Zapiszczałam, posyłając mu minę szczeniaczka.
- Do diabła, ależ jesteś urocza.- Powiedział, śmiejąc się i kręcąc głową na

Tłumaczenie: amas_la_mondon 39 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

mnie.
- Proszę! Możemy jednocześnie?- Błagałam go, starając się wyjść z tego.
Zmarszczyłam brwi. Wow, wydostanie się z jednej z tych rzeczy nie jest jedną
z najłatwiejszych rzeczy na świecie.
Will położył mi na ramionach swoje dłonie, popychaj mnie w dół na
koło. Pochylił się do mnie, złośliwie się śmiejąc.- To będzie cię kosztowało.-
Wyszeptał. Jego twarz była cale od moich, na ułamek sekundy jego wzrok
zawędrował na moje usta. Szybko pokiwałam głową i chwyciłam za przód jego
swetra, przyciągając go do pocałunku. Uśmiechnął się przy moich ustach i
odsunął z głupim wyszczerzem na twarzy.- Myślałem o jakiś pięciu dolcach,
ale hej, to też zadziała.- Zażartował. Znów przycisnął swoje wargi do moich na
chwilę, a potem wstał.
Obserwowałam, jak usadził się na swoim kole, używając swoich stóp
jako hamulców. Złapał mnie za dłoń, splatając ze sobą nasze palce.- Gotowa?-
Zapytał się. Pokiwałam głową. Natychmiastowo podniósł stopy. Jego ręka
szarpnęła moją i nagle oboje zjeżdżaliśmy w dół stoku. Pędziliśmy tak szybko,
że ledwo mogłam oddychać, ale nie umiałam przestać się śmiać, jakbym była
na rollercoasterze. Prawdopodobnie zraniłam go w dłoń, gdyż mocno ją
ściskałam, ale Will nie narzekał.
W ciągu kilku sekund byliśmy już na dole. Nie umiałam się powstrzymać
od śmiechu. To było niesamowite! Niezręcznie wydostałam się z mojego koła i
skakałam w górę i w dół, piszcząc podekscytowana.- O Boże, chcę jeszcze raz!
Możemy jeszcze raz?- Zapytałam się, chichocząc i odwracając się do niego.
Tak szybko jak się odwróciłam, śnieżka trafiła mnie prosto w nogę. Pisnęłam
zaskoczona i spojrzałam w górę na Willa, zmieszana. Czy on właśnie rzucił
śnieżką we mnie?- Myślałam, że to jest zabronione.- Tak szybko, jak to
powiedziałam, druga śnieżka pędziła w moją stronę. Ledwo, co miałam czas
odwrócić się i osłonić twarz, zanim kulka trafiła mnie w plecy.- O, a więc
wojna!- Zawołałam, zgarniając śnieg i rzucając śnieżkę w Willa.
Stoczyliśmy wielką bitwę na śnieżki u podnóża stoku. Jedna z moich
kulek przeleciała obok Willa i trafiła w dzieciaka na nartach. Dzieciak
podniósł wzrok zaskoczony – zachichotałam i wskazałam palcem na Willa,
strasznie się czerwieniąc i próbując grać niewinną. Will śmiał się do rozpuku.
Dzieciak też się zaśmiał, odpiął narty i dołączył do naszej wojny. Po tym chyba
każdy na stoku ściągnął narty i dołączył do nas, biegając wokoło i próbując

Tłumaczenie: amas_la_mondon 40 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

bombardować innych śnieżkami.


Szybko podzieliliśmy się na dwie drużyny, chłopcy przeciw dziewczynom
i muszę powiedzieć, że był to podział sprawiedliwy, zważając, że facetów było
dwa razy więcej. Rzuciłam kilka śnieżek w chłopców i ojców, ale moja uwaga
głównie skupiona była na Willu – który aktualnie cieszył się z trafiania
każdego, dziewczynę czy chłopaka.
Zakradłam się zza niego i poklepałam go po ramionach. Odwrócił się do
mnie, śmiejąc.- Hej.- Wyszeptałam, podgryzając wargę i próbując zgrywać
gorącą. Mój plan chyba się powiódł, ponieważ jego oczy opadły na moje usta.
Podniosłam jedną brew, a on uśmiechnął się, zanim pochylił i delikatnie
pocałował. Prawie zapomniałam, co chciałam zrobić, ponieważ ten całus był
taki słodki.
Kiedy odzyskałam koncentrację, uśmiechnęłam się i szybko odsunęłam,
rozbijając śnieżkę na jego głowie. Chichotałam niepohamowanie, kiedy śnieg
wsypywał się pod jego polar. Sapnął i szarpnął się do przodu. Jego szeroko
otwarte oczy były wypełnione oskarżeniem i radością. Jego zszokowana mina
sprawiła, że śmiałam się tak długo, że ledwo mogłam złapać oddech.
Szybko zebrał się w sobie i delikatnie popchnął mnie na ziemię. Jego
ciało przycisnęło się do mojego, dociskając mnie swoją wagą do podłoża.
Próbowałam wykręcić się spod niego, ale Will łatwo mnie przytrzymał,
chwytając moje ręce i przygważdżając je nad moją głową. Uwolnił jedną ze
swoich dłoni i zgarnął w nią śnieg. Nadal trzymając moje ręce nad głową
jedną swoją ręką, opuścił swoją głowę i zębami podciągnął polar, obnażając
mój brzuch.
Zapiszczałam i zaśmiałam się jak świrnięta, kiedy jego dłoń wtarła
zimny śnieg w mój brzuch.- Przestań! Przestań!- Kwiczałam bez tchu.
Will zaprzestał, ale nie dlatego, że poprosiłam go o to. Jego ręka
zatrzymała się i poczułam jak dotykał mój pępek, a jego twarz wyrażała szok.-
Masz kolczyk?- Zapytał się i puścił moje ręce, lecz nadal trzymał moje nogi
przyparte do lodowatego podłoża. Mogłam poczuć jak moje ubrania
przemaka, ale nie obchodziło mnie to. Jedyne co mnie obchodziło to jego
zmysłowy wyraz twarzy, kiedy podciągał wyżej moją koszulkę, aby mieć widok
na platynowy kolczyk w moim pępku. Z pewnością spodobało mu się to, a
mnie to, że jemu się spodobało3. Moje całe ciało zaczynało się rozgrzewać, a do
3 Chyba jedno z najgłupszych (masło maślane) zdań w tej książce, ach :/

Tłumaczenie: amas_la_mondon 41 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

moich ust napłynęła ślinka. Nadal nie zdjął z kolczyka ani oczu, ani palców.
Skorzystałam z okazji, kiedy był zdekoncentrowany i przekręciłam się,
zrzucając go ze mnie. Zapiszczałam i podskoczyłam, uciekając tak szybko, jak
mogłam, do małej grupy dziewczyn. Mogłam usłyszeć jego śmiech za mną.
Po jakiejś półtorej godzinie moje dłonie zamarzały. Zobaczyłam Willa,
który przykucnął z grupą synów i ojców po drugiej stronie areny. Przygotowali
jakieś pięćdziesiąt śnieżek, gotowych do wyrzucenia.
Cholera, już miałam dość. Moje całe ciało drżało zziębnięte, moje ciuchy
były przemoknięte, a moje idealnie wyprostowane włosy ociekały wodą i
wyglądały jak szczurze ogony. Muszę wyglądać wyjątkowo atrakcyjnie!
- Will, już mam dość!- Krzyknęłam. Celowo zostałam w moim
bezpiecznym miejscu, gdzie przykucnęłam za jednym z ogrodzeń
- Dobrze, więc chodź.- Will odkrzyknął. Jego głos był rozbawiony, lecz
coś kryło się za nim.
W ogóle nie chciał iść. Po prostu chciał mnie wywabić z mojej
kryjówki. Cholerny konkurencyjny chłoptaś.- Serio. Naprawdę mam dość,
jest mi zimno.- Wychyliłam się i wyglądałam za jego kryjówką. Zdołałam
jeszcze schować swoją głowę na czas. Kurde, szybki jest.
- Will, proszę, możemy iść? Przyrzekam, że mam dość.- Błagałam.
- Czy to jakiś podstęp?
- Nie, obiecuję.- Przysięgłam.- Teraz wychodzę.- Zmusiłam się do
wyjścia z kryjówki, z podniesionymi rękami w geście poddania. Niemal
natychmiast jakieś dziesięć śnieżek poleciało w moim kierunku. Krzyknęłam i
przeskoczyłam za płot. Zajęczałam. Nie chcę tu przesiedzieć całej nocy!- Will,
muszę siku!- Zamachałam.
Mogłam usłyszeć jego śmiech i rozmowę z jego drużyną.- W porządku,
więc chodź, wyjdź i pójdziemy stąd.- Zawołał, brzmiąc tym razem na bardziej
szczerego. Miałam szansę wyjrzeć zza płotu. Nic nie leciało w moim kierunku,
więc powoli wstawałam. Odetchnęłam z ulgą, kiedy nic się nie stało i
uśmiechnęłam się, kiedy podchodziłam do Willa. Stał już z boku, czekając na
mnie przy drzwiach dla personelu.
Byłam w połowie drogi, kiedy drużyna chłopców wyrwała się. Nie
miałam się, gdzie schować. Jedyne, co mi pozostało, to odwrócenie się do nich

Tłumaczenie: amas_la_mondon 42 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

tyłem i zakrycie głowy przed pędzącymi śnieżkami. Nagle jakieś ramiona


owinęły się wokół mnie, obracając mnie do ciała. Podniosłam głowę, by
zobaczyć Willa, który owinął się wokół mnie i to w niego trafiały śnieżki. Śmiał
się, przez co jego pierś wibrowała przy moich plecach, kiedy przycisnął swój
policzek do czubka mojej głowy, całkowicie mnie osłaniając.
- Za chwilę skończą, kiedy zabraknie im śnieżek, to my uciekniemy.-
Zapewnił mnie, nadal śmiejąc się.
- To był twój plan? Wywabić mnie na odsłonięte miejsce?- Oskarżyłam
go żartobliwie, mocniej dociskając się do niego i kochając uczucie jego gorąca
przy moim zimnym ciele.
- Nie, powiedziałem im, że teraz zaprzestaniemy. Zgodzili się, ale potem
zaczęli rzucać w ciebie śnieżkami.- Odpowiedział, kręcąc głową.- Już
zwalniają. Przygotuj się do biegu do drzwi dla personelu.- Po kilku kolejnych
sekundach odsunął się i złapał mnie za rękę, ciągnąc mnie szybko do wyjścia.-
Za tydzień o tej samej porze, chłopcy.- Krzyknął, kiedy dostaliśmy się do
drzwi. Popchnął mnie pierwszą i zamknął drzwi, w które za chwilę uderzyły
śnieżki, powodując głośny huk.
Wybuchłam śmiechem.- To była świetna zabawa.- Przyznałam,
pocierając dłońmi, w celu rozgrzania ich.
Will podszedł do mnie i ujął moje policzki w swoje chłodne dłonie.-
Wyglądasz, jakbyś miała odmrożenia.
- Czuję się, jakbym miała odmrożenia. Palce mi ścierpły.- Zajęczałam.
Uśmiechnął się i wziął jedną z moich zaczerwienionych dłoni, podniósł
ją do ust i wciągnął do nich moje dwa palce. Były tak ciepłe, że sapnęłam w
szoku. Jego oczy nigdy nie opuściły moich, kiedy wyciągał moje palce i
zastąpił kolejnymi dwoma. Jedak ja miałam inny pomysł na rozgrzanie rąk,
więc włożyłam jedną dłoń pod jego koszulkę, na jego brzuchu, desperacko
próbując zachować kamienną twarz, by nie ukazać jak oddziałuje na mnie
uczucie jego mięśni. Will jęknął, jego ciało usztywniło się, a oczy poszerzyły,
kiedy ja ogrzewała dłoń na jego brzuchu, a on ssał moje palce. Mogłam poczuć
jak moje ciało rozgrzewa się, a dreszcze trochę zelżały.
Odciągnął moją rękę ze swojej buzi.- Lepiej?- Zapytał się. Jego głos był
ochrypnięty i seksowny, na co moje ciało natychmiast odpowiedziało
drżeniem, ale tym razem nie z powodu zimna.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 43 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Pokiwałam głową.- Moje usta są jeszcze zziębnięte.- Podrażniłam go.


Will uśmiechnął się.- Naprawdę? Moje też.- Wyszeptał, pochylając
głowę i przykładając swoje wargi do moich. Owinęłam swoje ramiona o jego
szyję, a palce wplotłam w mokre i oszronione włosy, dociskając swoje ciało do
jego. Delikatnie popchnął mnie na ścianę, głęboko mnie całując. Jego
pocałunek była tak wspaniały, że prawie się w nim zatraciłam. Jedna z jego
zimnych dłoni znalazła drogę pod moją bluzkę, a jego palce znów bawiły się
moim pępkiem.
Uśmiechnęłam się przy jego ustach, a on odsunął się, kładąc swoje czoło
na moim. Jego oczy żarzyły się pasją i pożądaniem. Zdałam sobie sprawę, że
ciężko mu było się zatrzymać, ale Will chyba starał się mnie nie naciskać, po
tym, jak powiedziałam o nim jako kobieciarzu.- Powinienem już zawieźć cię
do domu, zanim dostaniesz zapalenia płuc, ponieważ twoje ciuchy są
kompletnie przemoczone.- Zasugerował, powoli mnie oglądając.
- Ty też jesteś mokry.- Skomentowałam, strzepując trochę lodu z jego
barków.
- I tako rzekła4.
Przewróciłam oczami i starałam się nie uśmiechnąć.- Nienawidzę tych
żartów.
- Ta, jak ja, nawet nie umiem uwierzyć, że właśnie to powiedziałem.-
Pokręcił głową, śmiejąc się. Kiedy odsunął się ode mnie, znów wyciągnął do
mnie dłoń, spoglądając na mnie z nadzieją. Uśmiechnęłam się i włożyłam
swoją dłoń w jego.- Więc już wybaczyłaś mi moje dokuczanie?- Zapytał się,
kiedy wychodziliśmy z budynku na zimną noc.
Żartobliwie na nie spojrzałam.- Nie za bardzo, jeszcze musisz mi coś
wynagrodzić.
- Świetnie. Liczyłem, że to powiesz.- Odpowiedział i uśmiechnął się,
otwierając dla mnie drzwi samochodu.
- Tak? Co to znaczy?
- To znaczy, że jeszcze będziesz musiała mnie zobaczyć.- Jego
zarozumiały uśmieszek powrócił z pełną mocą, kiedy rozpalał silnik, włączając

4 Kolejna fraza, która nie występuje w języku polskim. That's what she said używane jest jako
riposta, odpowiedź na jakieś stwierdzenie, najczęściej ma podtekst seksualny i użyta jest po to,
by rozśmieszyć nadawcę.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 44 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

ogrzewanie na maksa i ustawiając oba nawiewniki na mnie. Żułam jedną z


moich warg, ponieważ to był taki słodki uczynek z jego strony. Podczas drogi
do domu ogrzałam swoje dłonie, a kryształki lodu w moich włosach stopniały
się.
Zaparkował przed moim domem i zgasił silnik.- Zaprosisz mnie do
środka, abym mógł się ogrzać?- Will flirtował.
- Jasne, czemu nie. Moi rodzice są już w domu i jeśli nie masz nic
przeciwko ich towarzystwu podczas rozgrzewania, to zaprasza.- Zgodziłam się,
wskazując głową na ich samochód na podjeździe.
Will uśmiechnął się odpiął pas i sięgnął do klamki. Czekaj, co? Czy on
tak na poważnie? Zaczęłam panikować. Jeszcze nie mogłam pozwolić tacie na
odstraszenie Willa.- Hej, nie za wcześnie na poznanie mojego taty?- Szybko
powiedziałam.
Zaśmiał się z niedowierzaniem.- Ty poznałaś moich wczoraj.-
Odparował, wzruszył ramionami i wcale nie wyglądał na poruszonego
poznaniem moich rodziców.
Przełknęłam i pokiwałam głową.- Taa, ale twoi rodzice nie grozili
pozbawieniem genitaliów, tak, jak zrobi to mój tata.- Oznajmiłam, obserwując
jak Will zamarł.
Jego dłoń cofnęła się z klamki, a na jego twarzy pojawił się zakłopotany
uśmiech.- Dobrze, więc przełóżmy spotkanie.
Zachichotała.- Mięczak.- Podrażniłam go, pochylając się ku niemu i
znów go całując. Will zaplątał swoją dłoń w moje włosy, przez co moje całe
ciało rozpaliło się i zadrżało z podniecenia. Kurde, jak, do diabła, on mi to
robi? Jak on mógł po prostu wedrzeć się w moje życie i sprawić, że tak się
czuję? To nie jest sprawiedliwe.
- Więc... do jutra?- Zapytał się z nadzieją w głosie, kiedy zbierałam się.
Pokiwałam głową, uśmiechając się, kiedy wyskakiwałam z jego dżipa i
praktycznie w podskokach dotarłam do drzwi. Odwróciłam się przy nich i
pomachałam, zanim weszłam do domu. Westchnęłam z zadowoleniem, kiedy
usłyszałam jego odjeżdżający samochód. Szczęśliwy uśmiech pojawił się na
mojej twarzy, kiedy zerwałam się do kuchni, zaaranżować moje kwiaty.
Moja mama weszła do kuchni, kiedy ja robiłam ostatnie poprawki przy

Tłumaczenie: amas_la_mondon 45 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

bukiecie.- Co, u licha, ci się stało?- Zapytała się z rozszerzonymi oczami,


mając na uwadze moje przemoknięte ubrania i rozczochrane włosy.
Rozmarzona westchnęłam.- Miałam najlepszą randkę na świecie.-
Wybuchnęłam, uśmiechając się. Podniosłam wazę i skierowałam się do
swojego pokoju, a przechodząc obok niej, ucałowałam jej policzek.- Dobranoc.
Kocham cię, mamo.- Powiedziałam, zanim tanecznym krokiem udałam się po
schodach.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 46 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 4

W ciągu półtorej tygodnia spotykałam się z Willem każdej nocy, oprócz


piątku i soboty, ponieważ pracował w tych dniach w pubie. W obu tych dniach
poszliśmy na lunch, gdyż Will oznajmił, że nadal chce mnie zobaczyć.
Szczerze, te wszystkie dni były najlepszymi dziesięcioma dniami w
moim życiu. Każda randka, na którą mnie zabrał, była inna od poprzedniej.
Były i tradycyjne jak kino i kolacja lub piknik w parku. Will przedstawił mnie
swoim przyjaciołom podczas imprezy w domu – byli naprawdę mili i
przyjaźni, mimo tego, że wszyscy byli facetami i którzy, byłam pewna,
flirtowali ze mną.
Ale były też i niekonwencjonalne randki. Zabrał mnie na mecz futbolu.
Na ogrodzone boisku do baseballu, ale osobiście myślę, że na tej randce miał
po prostu powód do mocnego obejmowania mnie, kiedy mnie uczył
prawidłowo odbijać. Poszliśmy na spacer po plaży. Wybraliśmy się nawet na
prawdziwy wyścig samochodowy. Jednak najlepszą randką do tej pory była ta,
podczas której zabrał mnie na opuszczone pole, zostawił włączone reflektory,
pogłośnił radio na jakąś stację z kiczowatymi balladami, kiedy my tańczyliśmy
pod gwiazdami. Ta randka była naszą ostatnią i była tak romantyczna, że
chciało mi się płakać.
Will był naprawdę niesamowity i ani razu nie zmuszał mnie do
przespania się z nim, przez co jeszcze bardziej oszalałam na jego punkcie.
Dzisiaj był czwartek, więc miał się zjawić w każdej minucie. Ubrałam
króciutką dżinsową spódniczkę i zwykłą czarną bluzkę z V-dekoltem,
upewniając się, że założyłam moją najseksowniejszą bieliznę. Na pewno
kazałam czekać mu i sobie wystarczająco długo. Za każdym razem, kiedy mnie
całował, moje ciało błagało o więcej i więcej, więc wiedziałam, że dzisiejsza
noc będzie tą nocą.
Kiedy zaparkował przed moim domem, w podskokach dostałam się do
niego, zanim miał czas całkowicie wyjść z samochodu.- Hej, przystojniaku.-
Flirtowałam, kiedy wspinałam się na siedzenie pasażera.
Jego szczęka opadła i dało się słyszeć charakterystyczne trzaśnięciem.-
Cholera, wyglądasz tak seksownie.- Skomplementował, powoli mnie
oglądając.
Rumieniec pojawił się na mojej twarzy, kiedy usadawiałam się na
fotelu.- To było miłe przywitanie.- Drażniłam się z nim.
Will uśmiechnął się skromnie.- Racja, przepraszam. Cześć, słodziutka.-
Poprawił się, pochylając się, by mnie pocałować. Wplotłam palce w jego włosy
i pożądliwie go pocałowałam. Mały jęk, który Will wydał z głębi swojego

Tłumaczenie: amas_la_mondon 47 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

gardła, sprawił, że moja skóra ożyła.- Gdzie dzisiaj? Mówiłaś, że ty dzisiaj


wybierasz.- Zapytał się, kiedy zapalał silnik.
Wzruszyłam ramionami.- Pizza na wynos.
Zmarszczył brwi, wyjeżdżając samochodem spod mojego domu.- Cóż, to
nie zbyt romantycznie. Gdzie zjemy? W parku czy coś?
- Nie.- Złośliwie uśmiechnęłam się. Will spojrzał na mnie wyczekująco,
ale pokręciłam głową.- Po prostu zawieź nas do okienka przy pizzerii i potem
ci powiem.- Nerwowe podekscytowanie budowało się we mnie, a ja już
miałam wygadać się.
Will zawiózł nas do tej samej restauracji, do której poszliśmy po naszym
pierwszym spotkaniu w klubie. Kiedy przygotowywano pizzę, wziął mnie za
rękę i całował po szyi, wywołując gęsią skórkę na całym moim ciele.
Kiedy miałam mu powiedzieć: do diabła z pizzą, wreszcie została
zrobiona. Will wziął pudełko i zaprowadził mnie do samochodu.- Więc gdzie?-
Znów zapytał.
- Twoje mieszkanie.- Odpowiedziałam, wzruszając ramionami.
Spoglądał na mnie szeroko otwartymi oczami, wyglądając na zaskoczonego.
Wzruszyłam ramionami.- Myślałam, że możemy mieć rankę w mieszkaniu z
filmem, tak dla odmiany.- Skłamałam. Pokiwał głową, marszczą brwi i
wyglądając na przestraszonego. Czekaj, czy on nie chce się ze mną przespać,
czy co? Czy on nie rozumie, co ja proponuję, czy naprawdę sądzi, że chcę
oglądać film?- Nie chcesz?- Zapytałam z niepokojem.
Jego mina natychmiastowo łagodnieje.- To nie o to chodzi. Po prostu
chciałbym, żebyś mi powiedziała., to wszystko. Mogłem zapłacić dzieciakowi
moich sąsiadów, żeby przyszedł i posprzątał.- Odpowiedział, uśmiechając się.
Wybuchnęłam śmiechem, kręcąc głową z rozbawieniem.- Moja miejscówa to
bajzel, Chloe.- Mrugnął i spojrzał na mnie, a w jego oczach jawiła się skrucha.
- Nic się nie stało, ale mógłbyś zacząć sprzątać swoje mieszkanie, w
przypadkach, gdybyś miał towarzystwo.- Podrażniłam go.
Po kilku minutach zaparkował przed budynkiem. Wysiadłam i
podeszłam do miejsca, w którym czekał. Jego ramię mocno mnie oplotło, a on
pocałował mnie w skroń. Moje nerwy znikły, kiedy przypomniałam sobie, jak
łatwo czuję się w jego towarzystwie. To było tak, jakbym nie musiała nawet
myśleć, wszystko po prostu było naturalne z Willem. Wsadziłam dłoń do
tylnej kieszeni jego dżinsów, delikatnie ściskając jego tyłek, kiedy
wchodziliśmy w górę po schodach do jego mieszkania.
Kiedy weszłam do niego, stłumiłam śmiech. Nie było tak okropnie jak
ostatnim razem, ale nadal panował tutaj bałagan. Posłał mi skruszone

Tłumaczenie: amas_la_mondon 48 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

spojrzenie i obserwował mnie, kiedy wchodziłam do salonu, siadając na


kanapie i skopując buty. Poszedł do kuchni i wrócił z dwoma butelkami wody
smakowej.- Może być? Albo Pepsi?- Zaproponował, wzruszając ramionami.
Uśmiechnęłam się i wzięłam z jego ręki butelkę.- Dla mnie może być,
dzięki.
Jedząc, rozmawialiśmy, a potem Will puścił film. Nie miał zbyt dużego
wyboru, a większość filmów była typową ofertą dla faceta – przemoc, krew i
broń. Wreszcie wybraliśmy „Szklaną pułapkę 4.0”5 i usiedliśmy wygodnie na
kanapie, by ją obejrzeć.
Przytuliłam się do niego, splatając swoje nogi z jego i praktycznie
siedząc mu na kolanach. Jego dłoń spoczęła trochę powyżej mojego kolana,
podgrzewając moje ciało o kilka stopni. Ledwo mogłam skupić się na filmie.
Po jakiejś godzinie odwróciłam głowę i przycisnęłam twarz do zgięcia
jego szyi, oddychając jego przepysznym zapachem. Dosłownie pachniał tak, że
można go było schrupać. Przycisnęłam swoje wargi do jego skóry. Jego uścisk
wzmocnił się, kiedy delikatnie zajęczał, przez co jeszcze bardziej się
podnieciłam.
Powoli całowałam go w górę szyi i wzdłuż szczęki, lekko go podgryzając.
Dobrze, czas na pierwszy ruch, Chloe! Przesunęłam swoje nogi i uniosłam się
tak, że siedziałam na nim okrakiem i złapałam jego włosy z tyłu głowy w ręce.
Jego oczy wypalały mnie, sprawiając, że całe moje ciało mrowiło, a serce biło
nieregularnie. Will przesunął swoje ręce i umieścił je nad moim pośladkami,
lekko przyciskając tak, że moja pierś docisnęła się do jego.
Całowałam go długo i głęboko, kochając uczucie jego miękkich warg na
moich. Jego dłonie złapały w garść moją bluzkę na plecach, kiedy całował
mnie tak namiętnie, że czułam się, jakby mój świat kręcił się zbyt szybko.
Odsunął się w chwili, kiedy zaczynało kręcić mi się w głowie. Drobne
pocałunki, które umieścił w dół mojej szyi, sprawiły, że przymknęłam oczy i po
prostu cieszyłam się doznaniami. Czułam, że wszystko jest w porządku i ledwo
mogłam powstrzymać zachwycony uśmiech. Kiedy Will dłońmi podciągał tył
mojej bluzki, łaskotał mnie, a jego język śledził V-wycięcie w moim dekolcie.
Sapnęłam, dalej trzymając jego włosy w garści.
Nie umiałam się nie poruszać, chciałam więcej, ale nie chciałam, żeby to
zdarzyło się na kanapie. Szybko zeszłam z niego. Jego oczy natychmiast
znalazły się na moich, a skrucha pojawiła się mu na twarzy.- Przepraszam,
znów mnie poniosło.- Wymamrotał. Pokręciłam głową i wzięłam go za rękę,
delikatnie pociągając. Zmarszczył brwi, patrząc na mnie zdezorientowany.-
Chloe?

5 Uwielbiam polskie tłumaczenia filmów, a tej serii szczególnie :D ach, te polskie tytuły :]

Tłumaczenie: amas_la_mondon 49 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Uśmiechnęłam się, pociągając go na nogi.- Szsz, to czas, żebyśmy


przestali gadać.- Szarpnęłam go lekko w kierunku, który podejrzewałam, był
jego sypialnią, ponieważ to były ostatnie nieznane mi drzwi w jego
mieszkaniu.
Will jęknął i podążył za mną, wyglądając na niedorzecznie chętnego.
Kiedy już weszliśmy do jego sypialni, zatrzasnął za nami drzwi. Szybko
spojrzałam wokół, zauważając czysty brązowy dywan, dobrze wykonane łóżko
i świetnie zorganizowaną komodę. Hmm, może jednak nie lubi spać pośród
bałaganu.
Jego wargi rozbiły się o moje, a on dalej kontynuował drogę naprzód,
sprawiając, że szłam tyłem do łóżka. Kiedy moje nogi uderzyły o jego ramę,
obniżyłam się na niego. On nie. Zamiast tego po prostu stał i obserwował
mnie. Jego spojrzenie był tak pożądliwe, że ledwo mogłam je znieść.- Chloe,
jesteś taka piękna.- Zagruchał, taksując mnie wzrokiem z góry na dół i z
powrotem. Szybko usiadłam i złapałam w garść jego koszulkę, ciągnąc go z
grubsza na mnie. Will nikczemnie zaśmiał się.- A chciałaś posuwać się
powoli.- Wymamrotał w moje usta.
Zachichotałam winna i odpięłam guzik jego T-shirta, ściągając go z
niego i rzucając na podłogę. Ledwo się poruszył, a moje ciału już bolało z
oczekiwania.- Will, proszę, jeśli wkrótce mnie nie weźmiesz, to zamierzam
umrzeć.- Jęknęłam.
Will uśmiechnął się, a jego szare oczy błyszczały, kiedy delikatnie
odgarnął moje włosy z twarzy.- Cóż, z pewnością tego bym nie chciał.-
Wyszeptał, pochylając głowę i całując mnie. Ale to nie był namiętny
pocałunek, w stylu „Zamierzam się z tobą kochać” - to był niewinny całus,
który trwał przez sekundę, zanim odsunął się i znów spojrzał w dół na mnie.-
Chcę coś zrobić, zanim dojdzie do tego.- Powiedział, tak kierując ciężar
swojego ciała, że ledwo mnie dotykał.
- Co to takiego?- Zapytałam się bez tchu, trzymając jego biodra moimi
nogami, aby nie mógł się już dalej odsuwać.
Ciężko odetchnął, a jego brwi połączyły się.- Chcę cię zapytać, zanim
prześpimy się ze sobą, więc będziesz wiedzieć, że nie pytam o to tylko, dlatego
że muszę czy coś. I tak dzisiaj zamierzałem zapytać cię o to.- Ciągnął.
Uśmiechnęłam się pocieszająco, kiwając głową zachęcająco, a w duchu
zastanawiając się, o co chodzi.- Dobrze, cóż, wiem, że to może trochę za
szybko i znamy się nie tak długo. Możesz się nie zgodzić, jeśli to dla ciebie zbyt
szybko i to jest w porządku.- Zacisnął powieki i pokręcił głową, wyglądając na
sfrustrowanego, kiedy walczył z myślami.
Co uczyniło go takim zdenerwowanym i roztrzęsionym? Przeważnie

Tłumaczenie: amas_la_mondon 50 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

taki nie jest. - Will, co jest?


Jęknął i otworzył oczy, patrząc na mnie z błaganiem w oczach.- Czy
będziesz ze mną na wyłączność? Czy będziesz moją?- Zapytał cicho. Szczęka
opadła mi w szoku. Uśmiechnął się blado.- Naprawdę szaleję za tobą. Każda
sekunda, którą z tobą spędzam, jest lepsza od ostatniej, ale nie wiem
właściwie jak to działa, ponieważ jak, do diabła, można poprawić
doskonałość? Ale ty tak właśnie robisz cały czas. Ty mnie zadziwiasz.-
Delikatny rumieniec zabarwił jego policzki, kiedy mówił.
Żułam wargę, kiedy moje wnętrze roztapiało się w budyń z powodu jego
małej, przeuroczej przemowy i jego niepewności. Och życie, Will chce być ze
mną na wyłączność? Nigdy jeszcze nie miał wcześniej dziewczyny, ale chce
mnie? Moje oczy błyszczały łzami szczęścia. Czułam się tak wyjątkowo tylko,
dlatego że ten niewiarygodny facet chciał mnie i uważał nasz czas za idealny.
Miałam tak sucho w buzi, że wiedziałam, że nie będę w stanie mówić, więc
zamiast tego po prostu pokiwałam głową na znak zgody.
Jego oczy rozszerzyły się, a uśmiech rozciągnął kąciki jego pełnych,
różowych ust.- To oznacza tak?- Nadzieja zabarwiła jego głos, kiedy mówił.
- Tak.- Zaskrzeczałam.
Wydał delikatny pomruk zwycięstwa i znów zgniótł moje wargi swoimi.
Teraz pocałunek był inny. Może dlatego, że byłam oficjalnie jego dziewczyną
lub dlatego, że oboje leżeliśmy na łóżku i wiedzieliśmy, co ma się stać.
Jakikolwiek był tego powód pocałunek był pełen pasji i ognia, ale przy tym
nadal słodki i intymny, wprawiając moje wnętrze w szczęśliwe drżenie.

Potem leżeliśmy zaplątani w prześcieradła, a nasze ciała dopasowały się


do siebie. Z zadowoleniem zamknęłam oczy, po prostu odpoczywając w jego
ramionach, a moja głowa spoczywała na jego piersi. To przeżycie było
przepiękne. Will był niesamowity, cierpliwy, namiętny, troskliwy i przy tym
nadal tak cholernie-wstrząsająco dobry, że nawet teraz, po kilku minutach,
dalej próbowałam uspokoić oddech i ciało. To nie był mój pierwszy raz,
przespałam się z moim byłym chłopakiem, Nickiem, ale tylko dlatego, że
emocje i uczucia, które się pojawiły, sprawiły, że czułam jakby to miał być ten
pierwszy. To doświadczenie zmieniło moje życie i wiedziałam, że gdyby przez
jakikolwiek powód nam nie wyszło, zawsze byłby tym, do którego
porównywałabym innych. Zawsze byłby tym jedynym, który wstrząsnął moim
światem.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 51 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Myśl o tym, że nam nie wyjdzie, sprawiła, że brzuch mnie bolał. Kiedy
nasłuchiwałam jego serce, które powoli wracało do normy, w duchu modliłam
się o to, żebym nadal go interesowała. Will ciężko odetchnął, więc spojrzałam
na niego, kładąc policzek na jego piersi. Uśmiechnął się do mnie, jednym
palcem śledząc moją twarz, w dół krzywizny mojego nosa i wzdłuż moich
kości policzkowych. Nie byłam pewna, jak wyglądała moja twarz, ale mogłam
się założyć, że odzwierciedlała jego. Wyglądał na zafascynowanego,
zaspokojonego i zadowolonego.
- Więc tak to jest. Powiedział cicho, łapiąc mnie w talii i podciągając
mnie tak, że moja twarz była na poziomie jego.
Spojrzałam na niego pytająco. Podniósł swoją głowę, zasypując moją
twarz małymi pocałunkami, gdzie przed chwilą były jego palce. Zamknęłam
oczy, szczęśliwie uśmiechając się, kiedy przycisnął mnie do siebie.- Co jak jest
co?- Zapytałam bez tchu, zdając sobie sprawę, że nie zrozumiałam, o co mu
chodzi.
Obniżył głowę na poduszkę. Jego dłoń pojawiła się na tyle mojej głowy i
wplótł swoje palce w moje włosy.- Kochając się ze swoją dziewczyną.-
Odpowiedział, kierując z powrotem moje wargi na jego i kradnąc mi oddech.

Will, szczerze, był najlepszym chłopakiem, jakiego kiedykolwiek


miałam. Był niesamowicie słodki i troskliwy, kupując mi drobiazgi, dzwoniąc i
pisząc przez cały czas. Poważnie się w nim zakochiwałam. Minęły już prawie
dwa tygodnie od czasu jego pytania o wyłączność, a każdy dzień wydawał się
lepszy. Spędziłam kilka nocy w jego mieszkaniu, które nawet wysprzątał dla
mnie, prawdziwie wysprzątał, a nie tylko wrzucił brud pod dywan. Nie zapłacił
dzieciakowi sąsiadów, by przyszedł i zrobił to za niego, zrobił to sam.
Kontynuował zabieranie mnie na randki do niekonwencjonalnych miejsc, a
każda z nich rozbawiała mnie. Namiętność między nami była nie z tego świata
i była po prostu wisienką na dobrze zmrożonym torcie.
Dzisiaj byłam faktycznie smutna. Szkoła zaczynała się dzisiaj i to był mój
pierwszy dzień w ostatniej klasie. Nie chciałam iść i choć to lato było
niesamowite, nie chciałam wrócić do normalnego życia, siedzenia w klasie
cały dzień i odrabiania lekcji wieczorami. Chciałam spędzić czas z Willem.
Zanim jeszcze wyszłam z łóżka, chwyciłam telefon i zobaczyłam, że miałam
jakąś nową wiadomość od niego: „Cześć, słodziutka, tęskniłem za tobą
ostatniej nocy”.
Uśmiechnęłam się i odpisałam mu, że ja też tęskniłam za nim. Wczoraj

Tłumaczenie: amas_la_mondon 52 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

niewiele rozmawialiśmy, właściwie spędziliśmy całe popołudnie w jego łóżku,


ledwo mówiąc coś do drugiego.
Zmusiłam się do wyjścia z łóżka i wzięłam długi prysznic. Dzień robił się
jeszcze bardziej ponury, kiedy przypomniałam sobie, że nie będę mogła go
dzisiaj w ogóle zobaczyć, ponieważ spotykał się dzisiaj ze swoim bratem, więc
będę musiała czekać całe 36 godzin, by zobaczyć go jutrzejszej nocy.
Westchnęłam i ubrałam dżinsy Miss Sixty z wysoką talią oraz krótką czarną
bluzkę z rękawami, które podwinęłam. Włożyłam też czerwone buty za kostkę
z otworem na palce i obejrzałam siebie w lustrze, uśmiechając się na mój
wybór. Nie była taką dziewczyną, która bardzo drobiazgowo podchodzi do
swojego wyglądu, więc nie przejmowałam się żadnym makijażem. Zostawiłam
włosy opuszczone, a grzywkę uczesałam na bok. Kiedy już byłam
usatysfakcjonowana wyglądem, udałam się na dół, na śniadanie. Moja mama
pichciła gofry z bekonem, robiła tak każdego dnia nowego roku szkolnego.
- Cześć, kochanie, och, wyglądasz pięknie.- Rozpłynęła się nad moim
wyglądem, uśmiechając się do mnie szczęśliwie.
Zaśmiałam się niekomfortowo. „Piękno” nie jest tym słowem, którego
użyłabym, by siebie określić – chociaż ostatnio zaczęłam czuć się
atrakcyjniejszą i to za sprawą Will i jego spoglądania na mnie. Kiedy na mnie
patrzy tym adorującym wzrokiem ciężko nie czuć się wyjątkowo. Z pewnością
sprawił, że moja samoocena podskoczyła o kilka stopni.
- Masz taki obowiązek, ponieważ jesteś moją mamą.- Odpowiedziałam.
Uśmiechnęła się i położyła na stole talerz gofrów.- Nie, nie musiałam.-
Nie zgodziła się ze mną.- Zresztą, chodź tu, zrobiłam gofry, jak każe tradycja.
Wymusiłam uśmiech, wyciągając spod blatu krzesło i siadając na nim.
Starałam się nie jęczeć, kiedy spoglądałam na górę jedzenia. Nie byłam nawet
głodna. Powstrzymałam swoje ciężkie westchnienie i wzięłam do ręki nóż i
widelec. Oparłam się pokusie dąsania, kiedy przesuwałam jedzenie po talerzu
jak zakochany kundel, tęskniąc za swoim chłopakiem, którego nie zobaczę
prze półtorej dnia. Nie brzmiało to tak źle, ale to był aktualnie najdłuższy czas,
od naszego poznania się, który nie spędziłam z nim.
Moja mam usiadła obok mnie ze śniadaniem.- Więc, nadal masz zamiar
przyprowadzić Willa w sobotę?- Zapytała się, uśmiechając się szczęśliwie.
Czułam lekkie drżenie, które przeszło przeze mnie, na sam dźwięk jego
imienia. Pokiwałam głową, uśmiechając się. Will wreszcie zdobył odwagę, by
spotkać się z moim ojcem, więc zaprosiliśmy go na sobotniego grilla. Moi
przyjaciele też mieli zamiar przyjść – jeszcze nie mieli okazji poznać Willa,
ponieważ chciałam go zatrzymać tylko dla siebie na trochę dłużej, zanim
wciągnę go do relacji z moimi przyjaciółmi. Również nie chciałam, żeby mnie

Tłumaczenie: amas_la_mondon 53 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

zawstydzili i powiedzieli coś, co wystraszy Willa, który ucieknie z krzykiem.


Na zewnątrz zabrzmiał klakson. Uśmiechnęłam się, wdzięczna za fakt,
że nie będę zmuszona zjeść wszystkich moich gofrów. Szybko wyskoczyłam,
wyrzucając talerz do śmieci, zanim dałam mamie całusa w policzek.- Do
zobaczenia po szkole.- Zawołałam przez ramię, chwytając za torbę i uciekając
z domu do już czekającego samochodu Amy.
Tak szybko jak wsiadłam, zaczęła mówić. Była śmiesznie chętna na
rozpoczęcie szkoły – chciała znaleźć sobie nowego faceta.- Więc, myślisz, że
przybędzie nam w szkole nowego, przystojnego ucznia?- Zapytała się
podekscytowana, kiedy jechała piętnastominutową drogą do szkoły.
Wzruszyłam ramionami.- Nie wiem, może. Jeśli to sprawi, że szybciej
zaliczysz go niż ja to zrobię.- Zażartowałam, posyłając jej oczko.
Posłała mi uśmiech.- A co powiedziałby Pan Perfekcyjny, gdyby usłyszał,
jak mówisz?
Uśmiechnęłam się, nawet nie musiałam zastanawiać się, jakbym
odpowiedziała na to pytanie, już wiedziałam, jak byłaby jego odpowiedź.-
Powiedziałby: „cholera, słodziutka, muszę zintensyfikować moją grę, jeśli
spoglądasz na innych facetów” lub coś w tym stylu.- Powiedziałam,
uśmiechając się, kiedy próbowałam zabrzmieć jak on.
Amy zaśmiała się i pokręciła głową.- Nie mogę doczekać się spotkania
go. Uwielbiam, kiedy mówi na ciebie słodziutka, to takie urocze.- Westchnęła
dramatycznie.- Chcę mojego własnego Pana Perfekcyjnego.
- Może poznasz swojego dzisiaj.- Zasugerowałam, kiedy Amy
zatrzymywała samochód na szkolnym parkingu.
- Mam nadzieję.- Zgasiła silnik, złapała za torbą z tylnego siedzenia i
wydostała swoje długie nogi na zewnątrz auta. Tak szybko jak wysiadłyśmy,
zostałyśmy obie zaatakowane uściskami naszych przyjaciół i ludzi, których nie
widziałyśmy od tygodni. Podekscytowane pogaduszki zaczęły się, kiedy każdy
opisywał swoje letnie przygody.
Po kilku minutach Amy i ja przeprosiłyśmy ich i udałyśmy się po nasze
plany zajęć do sekretariatu. Rzuciłam szybkie spojrzenie na swój. Wszystko
wyglądało w porządku, oprócz tego, że miałam pierwszy wf i ostatni rachunek
różniczkowy, co było do bani. Nienawidziłam rachunku różniczkowego i
praktycznie miałam go oblać, do chwili, w której musiałam załatwić sobie
korepetytora. Mówienie o tym, że to było żenujące doświadczenie, byłoby
ogromnym niedopowiedzeniem. Niektórzy ludzi nie zostali stworzeni, by
rozumieć matematyki, a ja bez wątpienia byłam jednym z nich.
Szybkie spojrzenie na plan Amy powiedział mi, że miała taki sam jak ja.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 54 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Zapiszczałam z podekscytowaniem – przynajmniej miałam ją przy sobie.


Hmm, może pomogłaby mi z tą głupią matematyką.- Mamy ten sam plan
zajęć!- Zapłakałam.
Amy uśmiechnęła się.- Świetnie! Zobacz, nasz ostatni rok będzie
superowy, czuję to.- Wzięła mnie za ramię i udałyśmy się na salę
gimnastyczną.
Na szczęście to był pierwszy dzień i nikt nie miał swojego stroju, więc
mieliśmy rozmawiać na temat: „jakie są nasze oczekiwania i co chcemy
osiągnąć tego roku na zajęciach wychowania fizycznego”, lecz oznacza to
wolną godzinę do przegadania i nadgonienia plotek z całego lata.

Podczas przerwy obiadowej skierowałam się do stołu moich przyjaciół i


spostrzegłam Nicka, mojego byłego chłopaka, który stał tam, rozmawiając z
Mattem, jednym z moich przyjaciół. Nick wyładniał prze lato – jego twarz
zeszczuplała. Wyglądał, jakby wydoroślał. Jego jasnobrązowe włosy były
dłuższe i niechlujne przy szyi, ale wyglądały na stylowo zabałaganione. Jego
brązowe oczy nadal miały tą iskrę, którą dobrze zapamiętałam. Gdybym nie
poznała Willa, pewnie przemyślałabym drugi raz zerwanie z nim na początku
tego lata.
- Cześć, Chloe.- Przywitał się, obejmując mnie.- Wyglądasz dobrze.-
Powiedział, kiedy się odsunął, powili taksując mnie wzrokiem.
Niespokojnie dreptałam w miejscu.- Cześć, Nick. Jak twoje lato?
Wzruszył ramionami, a zmarszczka przecinała jego czoło.- W porządku,
wiesz.- Odpowiedział, wyglądając na lekko zasmuconego.
Wina wypełniła moje ciało, ponieważ widocznie byłam za to
odpowiedzialna. Nick był generalnie miłym facetem, ale po prostu nie był dla
mnie odpowiedni. Przez kilka lat byliśmy przyjaciółmi i potem w zeszłym roku
zaczęliśmy randkować. Związek trwał tylko sześć miesięcy, zanim
zrozumiałam, że mi to nie pasuje i zerwałam z Nickiem na początku lata. Był
tym wtedy bardzo zmartwiony i chyba widocznie nadal.
- Taa.- Przełknęłam ślinę. Człowieku, ale to niezręczne. Błagam, pozwól
nam pominąć tą niekomfortową część!- Możemy razem usiąść, co nie?-
Zapytałam się, mając nadzieję na to, że się zgodzi. Nie chciałam wygonić go z
grupy naszych przyjaciół, a ja sama też nie chciałam odchodzić.
Szybko pokiwał głową, wyciągając dla mnie krzesło i potem siadając
obok mnie.- Jasne.- Odpowiedział. Uśmiechnęłam się i poczułam, że się

Tłumaczenie: amas_la_mondon 55 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

relaksuję.- Po prostu mówiłem Mattowi o moim katastrofalnym poranku.-


Oznajmił, marszcząc nos z niesmakiem.
Usiadłam na krześle, które dla mnie wysunął i odpakowując kanapkę.-
Co było w nim tak złe?- Zapytałam się, szybko jedząc ją.
Nick dramatycznie westchnął.- Mój plan zajęć jest do bani, na maksa.
Poszedłem do sekretariatu, aby go zmienić, co sprawiło, że spóźniłem się na
biologię, więc teraz siedzę w kozie po lekcjach. Zapomniałem mojego kodu do
szafki, więc wziąłem nie te książki na angielski i muszę napisać dzisiaj esej na
temat: „jak ważne jest przynoszenie odpowiednich materiałów na zajęcia”.-
Wybełkotał, krzyżując ramiona sfrustrowany.
Uśmiechnęłam się.- Dostałeś karę na swoich pierwszych zajęciach? To z
pewnością jakiś rekord w tej szkole.- Drażniłam się z nim.- Może twoje
nazwisko pojawi się w księdze delikwentów. Powinieneś być dumny.
Szyderczo prychnął.- Ha ha. Zapomniałem, jak zabawna jesteś...nie
jesteś.- Figlarnie dźgnął mnie w żebra. Pisnęłam i szybko się odsunęłam.-
Przynajmniej rachunek różniczkowy był w porządku, w ogóle nic nie
robiliśmy. Nowy nauczyciel jest całkiem fajny, mimo tego, że wszystkie
dziewczyny wlepiały w niego wzrok, zamiast we mnie.- Powiedział, wyglądając
na trochę zgaszonego.
- Och, czy mówisz o nowym nauczycielu matematyki?- Emily wtrąciła
się. Marzycielski wyraz pojawił się na jej twarzy.- O Mój Boże, jak tak gorący,
że niemal dostałam orgazmu tylko go słuchając.- Wybuchła, teatralnie
wachlując się po twarzy. Praktycznie każdy chłopak nieświadomie wypiął
klaty.
Wybuchłam śmiechem, kiedy reszta dziewczyn dorzucały swoje gorące
komentarze, plotkując, jak matematyka była ich od tej pory ulubionym
przedmiotem. Kilka z puszczalskich dziewczyn planowały jak mogłyby wplątać
się w jakieś kłopoty, aby mogły usłyszeć, jak krzyczy na nie tym swoim
seksownym głosem. Żałosne.
Amy zajęczała.- Ludziska, nie spotkamy go do końca dnia! Też chcę go
zobaczyć.- Zaskomlała, wstając i chwytając swoje puste pudełka po jedzeniu.
Wzięłam ją za ramię.- No dalej, za chwilę zadzwoni dzwonek, a ja muszę
wydostać z szafki podręczniki do hiszpańskiego. Za dwie godziny zobaczysz
tego seksownego nauczyciela.- Nalegałam, przewracając oczami i odciągając
od stołu, wyrzucając butelkę i papier po kanapce do śmieci po drodze.
Reszta popołudnia minęła spokojnie, ludzi plotkowali na korytarzach,
fantazjując o zakochiwaniu się w nowym gorącym, młodym nauczycielu. Nie
dołączyłam do nich, będąc szczerą, to wszystko było dla mnie trochę
niedorzeczne. Ale wtedy znów dołączyłabym do nich, gdybym nie miała już

Tłumaczenie: amas_la_mondon 56 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

idealnego chłopaka. Już miałam zrobione kilka zadań domowych, ale nie tak
dużo, więc będę mogła spędzić godzinę na rozmowie telefonicznej z Willem,
zanim spotka się z Samem.
Poszłam na ostatnią lekcję na dzisiaj i usiadłam z Amy w środkowym
rzędzie. Praktycznie podskakiwała na swoim krześle z podekscytowania.
Spojrzałam na salę, zauważając, że dziewczyny poprawiały fryzury i nakładały
świeżą warstwę pomadki. Westchnęłam, obniżając się na swoim miejscu i
czekałam, aż zacznie się najbardziej bolesna godzina mojego życia. Miałam
nadzieję, że nie wybrałby mnie do odpowiedzi, a potem mogłabym po prostu
porozmawiać z nim po lekcji o tym , jak katastrofalny jest ten przedmiot dla
mnie. Jeśli był miły, to mógłby być trochę wyrozumialszy.
Po kilku minutach drzwi otworzyły się. Natychmiast dziewczyny usiadły
prościej, uśmiechając się jedna do drugiej z szeroko-otwartymi, pożądliwymi
oczami, szepcząc i chichocząc. Amy żartobliwie dała mi kuksańca w bok, przez
co wydałam bolesny pomruk przez zęby.
Spojrzałam w górę na przód klasy, ciekawa zobaczyć, co wszystkim się
tak udziela. Moje zaciekawione spojrzenie wylądowało na Willu. Stał tam,
uśmiechając się i wyglądając na trochę zdenerwowanego. Wyglądał jak zawsze
przystojnie w czarnych spodniach i włożonej do nich białej koszuli z krótkim
rękawem.
Panika budowała się w mojej piersi. Dlaczego, do diabła, tu jest? Czy
coś strasznego stało się moim rodzicom, a on przyszedł po mnie, aby zabrać
do szpitala?
W chwili, w której miałam już wstać, przemówił.- Dobrze, klaso,
usiądźcie i pozwólcie zacząć mi lekcje, byście wszyscy jak najszybciej mogli iść
do domu.- Powiedział swoim seksownym głosem.
Spojrzałam na niego zszokowana. Klaso? Co, do cholery? Prawie
spadłam z krzesła, zamrożona, kiedy zrozumienie nagle oblało mnie jak kubeł
zimnej wody. Nie mogłam oddychać. Jego oczy skanowały salę i spoczęły na
mnie. Widziałam jak jego spokojny uśmiech znikł. Jego oczy otwarły się
szerzej w szoku, a jego całe ciało napięło się.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 57 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 5

Stałam tam, patrząc na niego przez godziny, cóż, czułam, jakby minęły
godziny, ale w rzeczywistości minęło tylko kilka sekund. To musi być jakiś
chory żart lub coś w tym stylu. Jest barmanem i pracuje jako instruktor
narciarski oraz nauczyciel. Zwłaszcza nie może być moim nauczycielem, to
niemożliwe. Jeszcze nie wzięłam ani jednego oddechu, więc moje płuca
zaczęły płonąć.
- Co ty robisz?- Amy wysyczała i chwyciła mnie za dłoń, ciągnąc z
powrotem na krzesło i chichocząc.
Nie mogłam odwrócić od niego wzroku – on gapił się na mnie
rozszerzonymi oczami. Nagle jego twarz stężała, brwi spotkały się, a zęby
zgrzytnęły ze słyszalnym dźwiękiem. Jego wzrok stał się twardy i wwiercił się
we mnie, sprawiając, że moja krew z ognia zmieniła się w lód. Wzdrygnęłam
się. Czy on jest na mnie zły? Czy ma jakikolwiek powód, by być na mnie
wkurzonym? To nie moja wina.
Odzyskał kontrolę o wiele szybciej niż ja. Oderwał ode mnie wzrok i
przesunął się do biurka.- Więc, jestem pan Morris, będę was uczył zamiast
pana Patterson.- Oznajmił pewnie, przypatrując się klasie. Zauważyłam, że
pominął mnie, a w jego oczach nie było już rozpoznania. Przez to moje serce
waliło mi w piersi.
To nie może mi się dziać, wiedziałam, że było zbyt pięknie, wiedziałam,
że coś to zrujnuje.
- Oczywiście, że dzisiaj nie chcemy pracować, skoro jestem tu nowy, a
wy macie pierwszy dzień po powrocie, racja?- Zapytał się, uśmiechając się do
klasy. Każdy energicznie potaknął. Dziewczyny obserwowały go rozmarzonym
wzrokiem, a chłopcy robili piątki.- więc, co wy na to, żebyśmy zagrali w
rozpoznawczą grę? Każdy z was może zadać mi jedno pytanie, a ja wam.-
Zasugerował, siadając na krawędzi biurka i machając głową, by odsunąć włosy
z oczu.- Więc, kto chce być pierwszym? Lub możemy zacząć od początku i
posuwać się do tyłu?- Na jego twarzy pojawił się jego mały seksowny uśmiech,
zyskując w zamian flirciarskie uśmiechy. Pokiwał dziewczynie, która siedziała
w przednim rzędzie i która natychmiastowo zarumieniła się i uśmiechnęła.
Przesunęłam się na swoim krześle, walcząc z przymusem podejścia do niej i
oderwania jej głowy.- Powiedz mi najpierw swoje imię, a potem zadaj pytanie.
- Jestem Jessica Edmunds, um... gdzie wcześniej uczyłeś?- Zapytała się,
żując wargę i patrząc na niego spod swoich rzęs.
Dziwka! Przestań na niego tak patrzeć.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 58 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Will uśmiechnął się.- Nie pracowałem. To moja pierwsza praca jako


nauczyciel. W tym roku skończyłem studia i na tyle mi się poszczęściło, że
natychmiastowo zaproponowano mi tę pracę.- Odpowiedział.- Jaki jest twój
ulubiony film, panno Edmunds?
Nie słuchałam jej odpowiedzi – obserwowałam go tak uważnie, że
rozbolały mnie oczy. Co, do diabła, zrobimy? Może będę musiała przenieść
się do innej szkoły lub coś w tym style albo będzie musiał zrezygnować z tej
pracy. Kurczę, miałby wielkie kłopoty, gdyby ludzie dowiedzieli się, że
chodzi na randki ze swoją uczennicą.
Słuchałam jego odpowiedzi na pytania klasy. Miał dwadzieścia dwa lata,
mieszkał sam, ulubionym czasopismem był „Sport Illustrated” - co klasa
wynagrodziła śmiechem. Ulubionym filmem był „Halloween”, ale w
oryginalnej wersji. Ulubione sporty i hobby. Lista ciągła się i ciągła,
zapełniona błahymi faktami, które już znałam o nim i jego rodzinie. Klasa
wydawała się czekać na jego każde słowo.
Kiedy dotarł do mnie, zauważyłam, że złapał za krawędzie biurka, przez
co mięśnie jego rąk uwypukliły się. Napiął szczękę. Spoglądał na mnie
gniewnie, ale oczywiście próbował to ukryć grzecznym uśmiechem.- Imię?-
Zapytał się.
Przesunęłam się na siedzeniu, wiedząc, że cały czas będę musiała zagrać
– nie-wiem-kim-jesteś.- Chloe Henderson. I ja, um, nie mam żadnego
pytania.- Mruknęłam, kuląc się pod jego intensywnym spojrzeniem.
Podniósł brew.- Dobrze, ale ja mam dla ciebie jedno, panno Henderson.
Lubisz kłamać?- Zadał pytanie. Jego wspaniałe szare oczy były twarde i
wypalały dziurę we mnie.
Czy lubię kłamać? Na temat, czego skłamałam, cholera, że zapytał się
mnie o to?- Nie, nie kłamię.- Odpowiedziałam, kręcąc głową zdezorientowana.
- Naprawdę? Nigdy nie skłamałaś na temat wieku lub coś innego?-
Szybko zripostował. Głos miał opryskliwy i cierpki. Klasa uciszyła się i
obserwowała wymianę, oczywiście zainteresowana, gdzie zmierzało to
badanie.
On myśli, że skłamałam na temat mojego wieku? Nigdy go nie okłamała,
nigdy.- Nie, nigdy nie skłamałam na temat o mojego wieku.- Odpowiedziałam
śmiało, marszcząc na niego brwi. Dlaczego, do diabła, on tak na mnie patrzy?
To nie moja wina! Jego ręce wydawały się stwardnieć swój uchwyt na biurku,
kiedy patrzył na mnie, jakby chciał powiedzieć coś innego. Zamiast tego,
odwrócił ode mnie wzrok, przesuwając uwagę na Amy, która siedziała obok
mnie. Pokiwał na nią, by zadała pytanie.
Pochyliła się do przodu na swoim krześle, najwyraźniej będą

Tłumaczenie: amas_la_mondon 59 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

podekscytowaną swoją kolejką w zadawaniu mu pytań.- Dobrze, jestem Amy


Clarke i zastanawiam się, czy masz dziewczynę.- Wg mnie jej głos był
kokieteryjny.
Jego wzrok stwardniał, a ciało napięło się, a kiedy mówił, nawet na mnie
nie patrzał.- Nie, nie mam. Jaki jest twój ulubiony kolor?
Poczułam, że moje serce pękło na jego słowa. Nie? Jak mógł powiedzieć
nie? Moje oczy błyszczały łzami. Nie mogłam tu być – nie mogłam dłużej tu
siedzieć i udawać, jakbym wewnątrz nie umierała. Szybko wstałam i złapałam
za torbę, leżącą na podłodze, wrzucając gniewnie książki do środka. Lekcja i
tak prawie się skończyła.
- I gdzie dokładnie się wybierasz, panno Henderson?- Zapytał się,
brzmiąc tak bardzo jak nauczyciel, że zabolało mnie w środku.
- Potrzebuję usprawiedliwienia.- Wycharczałam, podchodząc do drzwi.
Mogłam praktycznie poczuć spojrzenia wszystkich w klasie. Zszokowana cisza
wypełniła pomieszczenie.
- Usiądź, panno Henderson.- Will warknął.
Zignorowałam go, kiedy łzy zaczęły płynąć mi po twarzy. Gniewnie je
starłam i mocno otworzyła drzwi. Tak szybko jak znalazłam się na korytarzu,
uciekłam, nie wiedząc, gdzie zmierzałam. Potrzebowałam po prostu być z dala
od niego i sama, zanim całkowicie się rozpłaczę. Nagle palce chwyciły mnie za
dłoń i szarpnęły, tak, że ostro zatrzymałam się. Spojrzałam, by zobaczyć Willa.
Na jego twarzy jawił się wściekły wyraz.
- Gdzie, do diabła, się wybierasz? Nie możesz tak po prostu wybiec z
klasy! Będę musiał dać ci karę za to.- Skrzyczał mnie, kręcąc głową. Puścił
mnie i odsunął się, przebiegając dłonią po włosach.
Nadal cierpiałam po jego odpowiedzi w klasie: „Nie mam dziewczyny”.
Mogłam poczuć łzy, które znów usiłowały wypłynąć. Wiedziałam, że muszę
stąd szybko uciec.- Po prostu zrób, co chcesz.- Wymamrotałam, wzruszając
ramionami i próbując brzmieć obojętnie.
Odwróciłam się, by odejść, ale jego słowa mnie zatrzymały.- Kurwa mać,
Chloe, co ja mam, do diabła, zrobić innego? Pozwolić ci rządzić mną w
klasie?- Splunął jadowicie.
To wszystko, co go niepokoi? Fakt, że zrobiłam z niego popychadło na
oczach klasy, wychodząc z lekcji? Nic, poza tą całą sytuacją, nie działa na
niego?
Odwróciłam się i posłałam mu moje najlepsze śmiercionośne
spojrzenie.- Jeśli jesteś tak przejęty zdaniem twojej cennej klasy, to daj mi
miesiąc kary, zmuś mnie do szorowania tablic do końca roku – zobacz, czy

Tłumaczenie: amas_la_mondon 60 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

mnie to obchodzi. Zrób, cokolwiek chcesz, tylko nigdy się do mnie nie
odzywaj.- Wściekle warknęłam.
Dzwonek zadzwonił, sygnalizując koniec lekcji. Złapał mnie za rękę i
grubiańsko zaciągnął mnie do najbliższej łazienki, zamykając za sobą drzwi.-
Sądzisz, że jedynym, czym się niepokoję to moja reputacja jako miękkiego
nauczyciela? Zaufaj mi, to najmniejsze z moich zmartwień.- Rzucił.-
Przespałem się z pieprzoną małolatą! Czy wiesz, jak duże mam teraz kłopoty?
Czy wiesz, jak długo będę siedział, za to tylko, że mnie okłamałaś?- Jego
dłonie brutalnie chwyciły jego włosy, kiedy patrzał na mnie oskarżycielsko.
- Nie okłamałam cię. Wiedziałeś, ile mam lat.- Przegrałam bitwę z
moimi łzami i osunęłam się na podłogę, szlochając i przytulając do piersi
skulone nogi.
Will gniewnie warknął.- Poznałem cię w klubie, Chloe! Jak niby miałem
z tego wykombinować, że jesteś nieletnią?- Skontrował i sfrustrowany kopnął
ścianę.
Pokręciłam głową.- Tamtej nocy powiedziałam ci, że uczę się w szkole.-
To nie była moja wina, z pewnością go o tym poinformowałam.
- Myślałem, że chodziło ci o studia, nie pieprzone liceum! Musisz mieć
dwadzieścia jeden, by wejść do klubu! Powinnaś była mi powiedzieć. Cholera,
Chloe, od dwóch tygodnie śpię z tobą!- Wściekł się, rzucając mi zdegustowane
spojrzenie.
Przycisnęłam twarz do kolan i szlochałam, dopóki nie umiałam
oddychać. To była moja wina, ma rację. Mogłam go zrozumieć, byłam
nieletnią w klubie i nigdy wprost nie powiedziałam mu, ile mam lat, po prostu
założyłam, że mu to pasuje. Nigdy nie rozmawialiśmy tak naprawdę o szkole
czy o jego pracy, czy o czymś innym, ponieważ zawsze mieliśmy lepsze tematy
do przegadania.
- Przepraszam.- Wycharczałam.- Myślałam, że wiesz, szczerze tak
sądziłam i myślałam, że cię to nie obchodzi.
Will jęknął.- Jak, do diabła, mogło mnie nie obchodzić, że gwałcę
małolatę? Tak o mnie myślisz? Pedofil?- Zapytał się gniewnie. Opadł na ścianę
obok mnie i wsadził głowę między dłonie. Mogłam poczuć ciepło jego ciała
uderzające we mnie, a zapach jego płynu po goleniu wypełnił moje płuca.
- To nie był gwałt.- Poprawiłam go pewnie, kręcą głową i podnosząc na
niego wzrok. Był blady i widocznie zszokowany. Wyglądał na pokonanego i
smutnego. Jego ramiona opadły, a idealna, anielska twarz napięła się w
smutku i zdenerwowaniu.
Westchnął ze smutkiem.- Tak, to był gwałt. Wykorzystałem ciebie.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 61 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Jestem pełnoletni, a ty nieletnia, tak to działa.- Jego głowa spoczęła na


ścianie, a on zamknął oczy.
Wykorzystał? Czy to jakiś żart?- Czy ty się ze mnie nabijasz? Czy masz
jakiekolwiek pojęcie, jak bardzo cię pragnęłam? Jak bardzo nadal cię
pożądam.- Zapytałam się, marszcząc. Byłam niesamowicie wściekła na niego
za obniżanie wartości tego, co stało się między nami – brzmiało to tak
niegodziwie i źle.
- Musisz iść do dyrektora i zgłosić to. Pójdę z tobą.- Wycharczał,
zmuszając się do wstanie i podejścia do drzwi. Jego dłoń miała właśnie
przekręcić zamek, kiedy chwyciłam ją, zatrzymując go.
Mocno pokręciłam głową.- Nikomu nie zamierzam powiedzieć, nie chcę,
żebyś miał kłopoty, ponieważ ja coś zrobiłam źle. To moja wina, masz rację.
Powinnam była się upewnić, że zrozumiałeś. Tak bardzo przepraszam. Nie
jesteś pedofilem, proszę, nie myśl tak o sobie.- Błagałam, podchodząc bliżej do
niego i owijając o jego talie swoje ręce. Zakopałam twarz w jego szyję i
wdychałam go. Drżał, mogłam to poczuć.
- Musisz to zgłosić, Chloe, lub ja to zrobię. Lepiej by dla ciebie
wyglądało, gdybyś ty to zrobiła.- Odpowiedział, odpychając moje ręce i
odsuwając się ode mnie. Wyglądał, jakby cierpiał.
- Nie, nie zrobię tego.- Odmówiłam.- I gdybyś ty to zrobił, powiem im, że
wszystko wymyśliłeś.- Rzuciłam mu ostrzegawcze spojrzenie. Nie pozwalałam
mu wpaść w kłopoty z powodu tego. Przebrnęlibyśmy przez to i
wymyślilibyśmy coś.
Wzruszył ramionami.- Jeśli musisz.
- Nie rób tego, nikt nie musi wiedzieć, proszę, Will.- Błagałam go. Łzy
znów zaczęły płynąć, kiedy przycisnęłam plecy do drzwi, mocno chwytając za
zamek, aby nie mógł wyjść.
Westchnął i odsunął się, ścierając kciukami moje łzy.- Proszę, nie płacz.-
Jego głos załamał się, kiedy mówił, co chwyciło mnie za serce. Byliśmy cicho
przez kilka chwil – jedynym dźwiękiem był mój nierówny oddech, kiedy
walczyłam z moim płaczem. Will po prostu stał tam, gapiąc się na swoje stopy,
będącym bladym i wystraszonym.- Ile masz lat, tak w ogóle?- Cicho zapytał,
nadal nie odwracając wzroku od swoich stóp.
- Siedemnaście. Za osiem miesięcy będę mieć osiemnaście.
Will jęknął i pokiwał głową.- I nie chcesz mnie zgłosić?- Zapytał się.
Mocno pokręciłam głową.- Dziękuję.- Oznajmił wdzięczny.
- Nie musisz mi dziękować. Nie zrobiłeś nic złego.- Wyszeptałam,
podchodząc bliżej do niego i znów oplatając go ramionami. Tym razem mnie

Tłumaczenie: amas_la_mondon 62 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

przytulił, a ja przycisnęłam twarz do jego szyi, kochając uczucie jego ciała przy
moim.
Oddychał w moje włosy, trzymając mnie przy sobie.- Musimy po prostu
udawać, jakby to się nigdy nie zdarzyło, jakbyśmy poznali się dopiero w
klasie.- Cicho powiedział. Jego ramiona wzmocniły uścisk, kiedy szarpałam
się, by spojrzeć na niego.
Co to, do diabła, znaczy? On nie chce być ze mną? Otworzyłam usta, by
błagać go, ale nic z nich nie wypłynęło. Głęboko w środku wiedziałam, że nie
moglibyśmy być razem, nie tylko, dlatego że to było nielegalne, z powodu
mojego wieku, ale również dlatego że był teraz moim nauczycielem, więc
wpadlibyśmy w wielkie kłopoty, gdyby to wyszło na jaw. Straciłby swoją pracę
i prawdopodobnie poszedłby do więzienia, a ja zostałabym wydalona.
- Nie chcę tego.- Wyszeptałam, desperacko pragnąc, by znów się nie
rozpłakać.
- Cóż, nie mamy zbyt dużego wyboru. Dziękuję za to, że mnie nie
wydasz, co masz prawo zrobić, ale nie mogę być kimś innym dla ciebie niż
nauczycielem. Musimy trzymać się z dala od siebie. Mamy szczęście, że to
teraz wyszło na jaw, zamiast toczyć to dalej, kiedy czulibyśmy już coś do
siebie.- Rzekł, odsuwając się ode mnie.
Czulibyśmy coś do siebie? Czy to oznacza, że on nic do mnie nie czuje?
Wow, to tak mocno rani. Wiedziałam, że zakochuję się w nim, a kilka tygodni
więcej byłabym w nim zakochana po uszy. Myślałam, że Will czuje to samo,
ale on chyba musiał mnie cały czas wykorzystywać. Naprawdę źle go
oceniłam.
Pochylił swoją głowę i delikatnie pocałował mnie w czoło, a jego usta
ociągały się z odsunięciem. To był słodki pocałunek – pożegnalny pocałunek.
Odsunął się, przekręcił zamek w drzwiach i szybko wyszedł. Tak szybko jak
zostałam sama, moje serce zdawało się rozbić na milion kawałków. Moja pierś
ścisnęła się, a oddech szarpnął się, zanim wreszcie poddałam się i uległam
zdewastowanym i porzuconym łzom.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 63 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 6

Stałam tam wieki, nie wiedząc, co począć. Czy mogłabym udawać, że nic
nie zaszło, tak jak powiedział? Jasne, że dla niego to łatwe, jeśli nic do mnie
nie czuje, ale ja totalnie za nim szalałam. Jak miałabym siedzieć w jego klasie
każdego dnia, wiedząc o tym? Wzięłam głęboki oddech otarłam twarz wodą.
Moja skóra była napięta po całym tym płaczu, a oczy zaczerwienione i czułam,
że za chwilę dostanę migreny.
Kiedy już się ogarnęłam, wyszłam z łazienki, patrząc głównie na
podłogę, nie chcąc, żeby ludzie zauważyli mnie i to, że płakałam. Nie mogłam
nikomu powiedzieć. W ogóle nie mogłam o tym gadać. Nie miałam nikogo, do
którego bym uciekła po pomoc w naprawieniu mojego złamanego serca,
ponieważ nie mogłam wpędzić Willa w kłopoty. W duchu podziękowałam
moim szczęśliwym gwiazdom, że nie poznał ani jednego mojego przyjaciela,
którzy mogliby rozpoznać go dzisiaj.
Korytarz był nienormalnie cichy jak na koniec lekcji. Podniosłam głowę i
zaryzykowałam spojrzenie na korytarz. Nie było nikogo. Gdzie, do diabła,
każdy się podziewa? Z pewnością ludzie powinni szwendać się po nim, biorąc
rzeczy ze swoich szafek, zanim pójdą do domów.
- Chloe!
Odwróciłam się, żeby zobaczyć Nicka, podchodzącego do mnie z
uśmiechem.
- Cześć.- Wymamrotałam, tak się przesuwając, by nie mógł dobrze
spojrzeć na moją twarz, która na pewno była czerwona i obrzęknięta.
- Co ty tu jeszcze robisz? Amy wcześniej cię szukała, ale już poszła do
domu.- Powiedział, zatrzymując się u mojego boku.
Spojrzałam na jego stopy, pozwalając włosom opaść mi na twarz.
- Już poszła? Która jest godzina?- Zapytałam się, zmieszana.
- Prawie czwarta.
Prawie czwarta? Tak długo siedziałam w łazience?
- Gdzie w ogóle byłaś? Amy powiedziała, że biegiem uciekłaś z klasy,
jakby ktoś cię gonił, a ona nie umiała cię znaleźć.- Położył mi rękę na
ramieniu, delikatnie ściskając. Ciepło jego dłoni przeniknęło moją koszulkę i
dotarło do skóry. Odwróciłam głowę i położyłam na niej policzek, potrzebując
ukojenia, kiedy oczy znów zapełniały się łzami.- Nic ci nie jest?- Cicho zapytał.
W odpowiedzi pokręciłam głową. Wciągnął mnie w uścisk, przyciskając ręce
do tyłu moich pleców, kiedy ja szlochałam mu w ramię. Kiedy wreszcie łzy
wyschły, Nick odsunął się i wziął moją twarz w ręce.- Co się stało?

Tłumaczenie: amas_la_mondon 64 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Głośno pociągnęłam nosem.- Nie chcę o tym gadać. Dziękuję za uścisk, z


pewnością tego potrzebowałam.- Zmuszam się do fałszywego uśmiechu i
odsuwam się.
Nick ciepło się uśmiechnął.- Zawsze będę tu dla ciebie, o dowolnym
czasie.- Naprawdę był bardzo miłą osobą. Przed randkami byliśmy
przyjaciółmi, nie najlepszymi czy coś, ale byliśmy blisko. Zawsze był kimś, z
kim mogłam porozmawiać. Kiedy zarwaliśmy, obiecaliśmy sobie, że
powrócimy do tych czasów i nadal będziemy przyjaciółmi. Miała naprawdę
nadzieję, że tak będzie.- No chodź, zawiozę cię do domu.- Oznajmił,
zakładając rękę na moje ramiona, a drugą ręką zabierając mi torbę i
poprowadził mnie do samochodu.- Wiesz, że teraz wyglądasz bardzo
atrakcyjnie, Chloe. Ten obrzęk naprawdę ci pasuje.- Zażartował, uśmiechając
się do mnie.
Zaśmiałam się uderzyłam go dłonią w klatę. Nick zawsze umiał
rozweselać. Zaśmiał się, wyglądając na samo-zadowolonego z siebie, kiedy
otwierał drzwi samochodu dla mnie, wrzucając moją torbę do tyłu. Wsiadłam,
a kiedy zamykał drzwi, zauważyłam Willa, stojącego przy swoim samochodzie
i obserwującego mnie. Miał na twarzy gniewny grymas. Wsiadł do samochodu
i tak mocno zatrzasnął drzwi, że byłam zdziwiona tym, że szyba się nie zbiła.
Chwilę później odjechał z parkingu, a Nick wspiął się na miejsce kierowcy.
- Czy to był nowy nauczyciel matematyki w tamtym samochodzie?
Cholera, jeździ jak szalony.- Zastanowił się, śmiejąc, kiedy wyjeżdżał w
bardziej rozważny sposób. Skręcił w prawo, kierując się w stronę mojego
domu. O nie! Moi rodzice zauważą, że płakałam, a mama nie odpuści mi,
dopóki nie powiem jej, co się zdarzyło. Jeszcze nie jestem gotowa, by gadać o
zerwaniu!
- Nick, myślisz, że mogę wpaść do ciebie na chwilę?- Poprosiłam go,
wiedząc, że jego dom będzie pusty. Jego tata pracował na późne zmiany i
wracał do domu dopiero po dziesiątej w nocy, a jego mama trzy lata temu
zmarła na raka. Ty było wtedy, gdy się poznaliśmy, znalazłam go płaczącego w
korytarzu po jej śmierci i od tego czasu jesteśmy przyjaciółmi.
Spojrzał na mnie kątem oka.- Niech zgadnę, nie chcesz jeszcze
rozmawiać z mamą. Mam rację?- Nie czekał na moją odpowiedź – po prostu
zawrócił, kierując się w odwrotnym kierunku, do jego domu.
Wdzięczna uśmiechnęłam się. Nick zawsze dobrze mnie znał.- Jeszcze
nie. Muszę po prostu przez chwilę zapomnieć o tym. Jesteś pewny, że mogę
wpaść?
Pokiwał spokojnie głową.- Jasne, możesz mi coś ugotować. Wiesz, że
jestem w tym okropny.- Zapewnił mnie, uśmiechając się. Zaśmiałam się,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 65 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

myśląc o tych wszystkich razach, kiedy gotował dla mnie, ponieważ byłam u
niego po lekcjach. Nie był tylko okropnym kucharzem, był katastrofalnym.
- To chyba mamy umowę.- Wyciągnęłam z kieszeni telefon, zauważając,
że miał włączony cichy tryb. Kiedy spojrzałam na ekran, zobaczyłam, że mam
dziewięć nieodebranych połączeń i dwie nieprzeczytane wiadomości, a
wszystkie są od Amy. Otworzyłam SMS-y: Gdzie, do diabła, jesteś? Czy
wszystko w porządku? Odpowiedz albo zadzwoń do mnie!; Nie mogę cię
znaleźć, więc zakładam, że poszłaś już do domu. Później z tobą
porozmawiam. Zadzwoń do mnie, tak szybko, jak przeczytasz tą
wiadomość!
Westchnęłam i odpisałam, mówiąc jej, że nic mi nie jest i że nie mogę
rozmawiać. Zamiast tego obiecałam, że zadzwonię do niej wieczorem. Potem
napisałam do mamy, że jem obiad u Nicka, ale nie wrócę późno.
Zatrzymaliśmy się przed jego domem. Wysiadłam i obserwowałam, jak
wyciąga nasze torby z tylnego siedzenia.- No to chodź, szefie kuchni, zjedzmy
coś, bo umieram z głodu.- Zażartował, kierując się do drzwi domu.
Uśmiechnęłam się i podążyłam za nim. Kiedy wchodziłam, czułam się
trochę dziwnie. Nie byłam u niego od czasu naszego zerwania. Westchnęłam i
zmusiłam się do niemyślenia o tym. Często u niego bywałam przed naszymi
randkami, więc musimy się do tego najzwyczajniej przyzwyczaić, jeśli nadal
mielibyśmy być przyjaciółmi. Położył torby na podłogę, poprowadził mnie do
kuchni i lekko popchnął w kierunku lodówki, stając za mną i układając swój
policzek na moim ramieniu. Mrugałam oczami na jego prawie pustą lodówkę.
Jednak znalazło się w niej opakowanie mielonej wołowiny, na szczęście
jeszcze ważne.
- Spaghetti bolognaise?- Zaproponowałam, łapiąc za mięso. Mogłam
chyba połączyć to z tym, co miał w szafkach.
- Świetnie!- Zawołał, uśmiechając się szczęśliwie.
Kiedy ja przygotowywałam jedzenie, Nick włączył telewizję na kanał
sportowy. Nasza rozmowa sprowadzała się do grzeczności. Nie zmuszał mnie
do wyjawienia żadnych szczegółów – nie zapytał się, dlaczego płakałam czy o
coś innego i za to byłam wdzięczna. Kiedy posiłek był już gotowy, nałożyłam
na go na talerze, a resztę zostawiłam dla jego taty.
Wzięliśmy talerze do salonu i jedząc, oglądaliśmy jakiś okropny serial w
TV. Po tym zrobiliśmy zadania domowe i gadaliśmy trochę o jego wakacjach.
Nick powiedział mi, że gdy jego tata wziął dwa tygodnie wolnego, udało się im
odwiedzić rodzinę w Kalifornii. Najwidoczniej Nick nauczył się surfować.
Rozmowa była łatwa i komfortowa i pozwoliła mi na trochę zapomnieć o
Willu.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 66 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Po kilku godzinach zawiózł mnie do domu.- Dzięki, że mogłam u ciebie


pobyć, naprawdę to doceniam.- Rzekłam, mocno go ściskając, kiedy
zatrzymaliśmy się przed moim domem.
- Żaden problem, byłam fajnie i dzięki za gotowanie, od naszego
zerwania tak nie jadłem.- Odpowiedział. Jego uśmiechnął zmienił się w trochę
smutny, a ja poczułam się strasznie za zranienie tak przemiłej osoby.
- Tak bardzo mi przykro, Nick, naprawdę przepraszam.- Połknęłam gulę
w moim gardle. Przez lato niewiele rozmawialiśmy, czasem wymieniliśmy
przyjacielskie SMS-y, więc tak naprawdę nie przegadaliśmy naszego zerwania.
Pokiwał głową.- Ta, mi też. Myślisz, że mógłby otrzymać drugą szansę?-
Zapytał się, patrząc na mnie z nadzieją.
- Nick, przepraszam, ja...- Zabrakło mi słów. Chciałam mu powiedzieć,
że mam już chłopaka, ale to już nie było prawdziwe, więc nie mogłam mu tego
oznajmić. Chciałam mu powiedzieć, że szaleję za naszym nowym
nauczycielem matematyki, ale tego również nie mogłam mu rzec. Więc po
prostu siedziałam, patrząc na niego z otwartą buzią, prawdopodobnie
wyglądając jak kompletna kretynka.
Nick uśmiechnął się i podłożył palec pod moją brodę, zamykając mi
usta. Pochylił się i złożył na moim policzku delikatny pocałunek.- Już dobrze,
zapomnij, że to powiedziałem.- Pochylił się jeszcze bardziej i złapał za klamkę
drzwi, otwierając je dla mnie.
Zaśmiałam się na jego widoczną podpowiedź dla mnie, abym już sobie
poszła.- Czaję bazę – już wysiadam. Dzięki jeszcze raz, do jutra.
- Branoc, Chloe.- Zawołał, kiedy ja przechodziłam przez podjazd.
Pomachałam mu, wchodząc do domu.
- Chloe? Czy to ty?- Mama zawołała z salonu.
- Tak.- Zapewniłam ją, rzucając klucze na komodę i wchodząc do salonu.
Rodzice siedzieli na kanapie, oglądając telewizję.
- Jak tam pierwszy dzień, kwiatuszku?- Tata zapytał się.
Wzruszał obojętnie ramionami.- Chyba w porządku.- Odpowiedziałam
wymijająco, nie chcą gadać o tym, ponieważ znów bym się rozpłakała.
Tata przechylił głowę, obserwując mnie zaciekawiony.- Jak to się stało,
że byłaś u Nicka? Myślałem, że jesteś z tym nowym facetem, Willem.- Zapytał
się, marszcząc brwi. Uśmiechnęłam się słabo na wzmiankę o jego imieniu. Nie
miał nic przeciwko Nickowi, lecz obawiał się przed spotkaniem Willa. To
pewnie dlatego tak się marszczył – jeszcze nie miał okazji mu grozić.
- Nick i ja jesteśmy przyjaciółmi.- Odpowiedziałam. Wzięłam głęboki

Tłumaczenie: amas_la_mondon 67 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

wdech, zanim kontynuowałam, wiedząc, że muszę po raz pierwszy powiedzieć


to na głos.- A Will i ja zerwaliśmy ze sobą dzisiaj.- Wzruszyłam ramionami,
próbując udawać, że nic mi nie było, choć mój głos złamał się lekko,
wypowiadając jego imię.
Mama sapnęła, natychmiastowo wstając z kanapy.- Zerwaliście ze
sobą?- Powtórzyła, podchodząc, by mnie uściskać.
Zatrzymałam ją ręką.- Nic mi nie jest, już dobrze.- Skłamałam.- Idę do
łóżka. Do zobaczenia jutro rano.- Okręciłam się na obcasach i szybko poszłam
do pokoju. Kiedy byłam już bezpieczna w swoim pokoju, najpierw opadłam na
twarz na łóżko, znów płacząc niekontrolowanie.
Nie mogłam porozmawiać z Amy, nie chciał znów prze to przechodzić,
więc zamiast tego wysłałam jej wiadomość, mówiąc jej o zerwaniu, ale że nie
chcę o tym gadać i że zobaczymy się jutro rano o tej samej porze.
Wyłączałam swój telefon, wiedząc, że i tak będzie próbowała do mnie
zadzwonić, nawet jeśli powiedziałam, że nie chcę. Jak zombie rozebrałam się z
ubrań i poszłam pod prysznic, pozwalając łzom popłynąć pod natryskiem i
wodzie zrelaksować moje napięte i zestresowane ciało.
Do tego czasu udało mi się wyjść spod prysznica i wrócić do sypialni, a
Amy już siedziała na moim łóżku. Podskoczyłam i krzyknęłam w szoku. Ona
tylko smutno się uśmiechnęła.- Twoja mama mnie wpuściła.- Wyjaśniła,
posyłając mi współczujące spojrzenie. Pokiwałam głową i cicho podeszłam do
łóżka, siadając obok niej – chwyciła za brązową torbę z podłogi i dała mi ją na
kolana. Otworzyłam ją, widząc warte jakieś trzydzieści dolarów słodycze i
lody.
Wyciągnęła w moją stronę łyżeczkę. Uśmiechnęłam się wdzięczna.-
Wiesz, że jesteś najlepszą przyjaciółką w historii najlepszych przyjaciół, co
nie?- Zapytałam się, wyciągając pudełko i podając jej.
Siedziałyśmy na łóżku, zajadając się lodami, aż obie nie poczułyśmy się
chore, potem wreszcie, około północy, Amy zasnęła. Również zamknęłam oczy
i modliłam się o sen, ale nie przeszedł tak łatwo. Jedynym, o czym mogłam
myśleć, był Will i to jak był przystojny. Kiedy już zasnęłam o czwartej nad
ranem ciągle śniłam o nim i o zabawie, jaką mieliśmy, jak mógł mnie
rozśmieszyć i jak przez niego czułam się wyjątkowa.
Do czasu, aż przyszedł ranek, moja głowa bolała, jakby ktoś w nią walił i
czułam się żywe zombie. Amy próbowała mnie rozweselić, robiąc mi fryzurę,
prostując włosy i w połowie je unosząc. Przykleiłam na twarz fałszywy
uśmiech, nawet jeśli wewnątrz czułam się martwa. Już wiedziała, że nie chcę o
tym gadać, więc nie pytała, co w niej kochałam.
Droga do szkoły była straszna. Z każdą mijającą sekundą przybliżałam

Tłumaczenie: amas_la_mondon 68 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

się coraz bardziej do niego. Tylko modliłam się o to, bym wytrzymała w klasie
i nie rozpłakała się przed wszystkimi.
Kiedy zatrzymałyśmy się na szkolnym parkingu, od razu zauważyłam
jego auto. Kiedy je mijałam, miałam silny przymus by je kopnąć labo rzucić
kamień w przednią szybę jako zemstę. Ale za co? Czy on naprawdę zrobił coś
złego, poza tym, że nic do mnie nie czuje? Nic.
Westchnęłam i poszłam do mojej szafki, biorąc książki, jakbym była na
autopilocie. Kiwałam głową w odpowiednich momentach rozmowy, toczącej
się wokół mnie, udając, że słuchałam i byłam zainteresowana.
- Panie Morris!- Emily, która stała z mojej prawej strony, nagle zawołała
podekscytowana.
Oddech uwiązł mi w gardle, kiedy spoglądałam w kierunku, w którym
ona patrzyła. Szedł w naszym kierunku, będąc tak przystojnym, że o mało się
nie popłakałam. Miał na sobie dżinsy i czarną koszulkę, na którą narzucił
niezapiętą kremową koszulę. Tak mocno ugryzłam się w język, że popłynęła
krew. Nie przygotowała siebie na to – tak, oczekiwałam, że zobaczę go na jego
lekcji, ale nie, że nagle wyskoczy przede mną przypadkowo na środku
korytarza.
Zatrzymał się przy nas, posyłając każdemu swój firmowy uśmieszek –
zauważyłam, że nawet na mnie nie spojrzał.- Dzień dobry, dziewczyny.
Połknęłam krew, którą miałam w buzi i zmusiłam się, żeby się nie
rozpłakać. Emily nakręcała na palec pasmo włosów, kiedy na niego patrzyła.-
Wysłuchałam tej piosenki, o której mówiłeś, że jest twoją ulubioną. Nie
słyszałam wcześniej o One Republic, ale ta piosenka jest niesamowita.-
Wybuchła, trzepocząc rzęsami.
Will pokiwał głową.- Ta, to dobra piosenka – powinnaś posłuchać ich
innych utworów.- Uśmiechnął się do niej, a ja nie była pewna, które z nich
chciałam bardziej przyłożyć: Emily za flirtowanie z nim czy Willowi, tylko za
to, że był moim nauczycielem i zrujnowała to wszystko, co było między nami
podczas tego lata.
Spojrzałam w dół, na moje stopy, próbując nie pozwolić tonowi jego
głosy wpłynąć na mnie. Utrzymywali rozmowę, gadając o jakiś głupich
zespołach, o których nigdy nie słyszałam. Nie mogąc się oprzeć patrzeniu,
przesunęłam spojrzenie z podłogi na Emily, która zdążyła się już przybliżyć do
Willa i położyła mu dłoń na ramieniu.
Cholera, to mnie dobija. Dlaczego on nie może po prostu odejść?
Dlaczego stoi tu, gadając z moimi przyjaciółmi o muzyce? Czy on nie wie,
jak bardzo mnie to rani?

Tłumaczenie: amas_la_mondon 69 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Chloe, tu jesteś!- Ktoś zawołał. Moja głowa odwróciła się w kierunku


tego głosu i zobaczyłam Nicka, podchodzącego do nas i uśmiechającego się.-
Cześć.- Wymamrotałam, kiedy zatrzymał się przy mnie.
- Wczoraj wieczorem zostawiłaś u mnie zeszyt.- Powiedział, grzebiąc w
swojej torbie i wyciągając go dla mnie.
Kiedy go zabierałam, zauważyłam, że Will zacisnął przez coś pięści.-
Dzięki. Nie byłoby mądrze z mojej strony pójść na lekcję bez niego, co nie?-
Zażartowałam, wzruszając ramionami i słabo uśmiechając się do Nicka.
- Chcesz wyjść dzisiaj na lunch, gdzieś na miasto?- Zapytał się.
Zastanowiłam się nad tym. Przynajmniej, gdyby mnie tu nie było, nie
wpadałabym ciągle na Willa.- Tak, jasne, brzmi dobrze, ale ty stawiasz.
Przewrócił oczami.- Czy nie zawsze? Pewnie to twoja kolej.
Pokręciłam głową.- Ty kupujesz, ja gotuję, tak się przecież omówiliśmy.-
Zripostowałam, wystawiając na niego język.
- Panno Henderson, nie możesz dzisiaj wyjść na lunch.- Will oznajmił,
patrząc na mnie zirytowany.
Zmarszczyłam brwi.- Dlaczego nie?- Zapytałam, zmieszana. Jestem w
ostatniej klasie, nie potrzebuję pozwolenia, by wyjść na lunch.
- Na czas lunchu masz karę.
Sapnęłam. O co mu, do diabła, chodzi?- Nie ma mowy! Dlaczego? Co ja
niby zrobiłam?- Wyzwałam go, patrząc na niego.
Will uniósł brew, wyglądając na niezrażonego moim gniewnym
spojrzeniem.- Za opuszczenie wczoraj mojej lekcji bez pozwolenia.-
Stwierdził.- I jeśli nadal będziesz utrzymywała tą postawę nie respektowania
mnie, twoja kara zostanie przedłożona na następny tydzień.
O mój Boże, co za dupek! Wie, dlaczego opuściłam wczoraj jego lekcję i
nie może mi dać mi małej taryfy ulgowej? Co ja w ogóle w nim widziałam?
Odwrócił się na pięcie i odszedł.- Sukinsyn! Co za cholerny dupek.-
Złorzeczyłam mu, zrzucając ciężko torbę na podłogę, myśląc, że jest już poza
zasięgiem słuchu.
Will zatrzymał się i spojrzał przez swoje ramię.- Więc cały tydzień,
panno Henderson.- Usłyszałam jego śmiech, kiedy znów od nas odchodził.
Szczęka opadła mi w szoku, kiedy próbowałam i nie powiodło mi się
posłać mu oczami laser, aby stanął w ogniu. Kiedy odwróciłam się do moich
przyjaciół, przywitały mnie zszokowane miny. Nie chcąc o tym rozmawiać,
westchnęłam i wrzuciłam gniewnie resztę moich książek do szafki, ignorując
to, że pogięły się wszystkie strony. Zamknęłam drzwiczki mocniej niż to było

Tłumaczenie: amas_la_mondon 70 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

trzeba.
Kątem oka zobaczyłam Emily, która kręciła głową w dezaprobacie.-
Wow, co to było? Dlaczego mówiłaś tak do niego, Chloe? Serio, nigdy jeszcze
nie widziała, żebyś tak się odzywała do nauczyciela.- Skarciła mnie.
Czy ona go broni? Wkurzyła się na mnie, bo nazwałam go dupkiem?
Wow, mam takich irytujących przyjaciół.
Zignorowałam jej pytanie.- Wygląda na to, że nie mogę iść dzisiaj na
lunch, Nick, przepraszam. Dzięki za zeszyt.- Wymamrotałam, odwracając się
na pięcie i szturmując drogę na salę gimnastyczną.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 71 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 7

Dziś graliśmy w piłkę, więc przebrałam się w dresowe spodnie i


koszulkę, zakładając trampki i wyszłam zresztą uczniów na twarde boiska,
które były usytuowane wokół tyłu szkoły.
Nie lubiłam sportów – mogłam przyciągać wypadki. Nie byłam jakąś
niezdarą czy coś, nie przewracałam się cały czas, ale przeważnie kończyłam,
zostając zranioną, kiedy w grę wchodziła jakakolwiek aktywność fizyczna.
Dzisiejszy dzień nie był wyjątkiem. Zawalczyłam o piłkę jednocześnie z
kolesiem z mojej klasy i skończyłam twarzą na boisku. Na szczęście
skorzystałam z dłoni, więc nie upadłam całkowicie na twarz, ale nieźle
odrapałam sobie obie dłonie. Syknęłam z bólu i odepchnęłam się, żeby usiąść.
Oliver, gość, o którego się obiłam, natychmiastowo przybliżył się do
mnie, kucając.- Cholera! Nic ci nie jest, Chloe?- Pyta się, patrząc na mnie ze
skruchą.
Pokiwałam głową i pozwoliłam mu podnieść mnie na nogi. Ręce mnie
piekły. Obróciłam je, by zobaczyć, że krwawiły z wielu małych rozcięć i
odrapań, piach mieszał się z krwią i wyglądało na to, że w ranach znalazły się
kamyczki.
- Ze mną jest w porządku, Olly, nie przejmuj się, to dla mnie chleb
codzienny.- Mówię lekceważąco, używając koszulki, by wyczyść trochę brudu z
rąk.
Pan Anderson, nauczyciel w-fu, podchodzi i wznawia grę, by ludzie
przestali się na mnie gapić.- Idź przemyć ręce, Chloe, może powinnaś udać się
do pielęgniarki, by zobaczyła te ranki i wyczyściła brud.- Zasugerował,
krzywiąc się na moje dłonie.
Potaknęłam udałam się do pielęgniarki, siedząc u niej, kiedy oczyszczała
moje dłonie wacikami i używała pęsety, by wyciągnąć kamyczki, zanim
wtarłam w skórę rąk jakiś antyseptyk. Jak skończyła, poszłam prosto do
szatni, woląc zmienić ubranie niż wrócić na boisko.
Reszta poranka minęła tak szybko, że ledwo mogłam nadążyć. Dlaczego
tak jest, że kiedy jesteś na coś chętny, to czas się wlecze, ale kiedy nie chcesz
jakiegoś nadejścia, to czas mija jak z bicza strzelił. To tak jakby czas mnie w
jakiś sposób poddawał torturom.
Kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę obiadową, wzięłam swoja torbę i
poszłam do klasy Willa. Drzwi już były otwarte, ale na szczęście jeszcze go nie
było. Wpuściłam się i zawędrowałam do ławek z tyłu klasy. Wybrałam te
blisko okna i wyciągnęłam iPoda. Zmusiłam się do myślenia o wszystkim,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 72 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

tylko nie o nim. Zamknęłam oczy i położyłam dłonie na ławce, wnętrzem do


góry, mając nadzieję, że wreszcie przestaną piec.
Kilka piosenek później muzyka niespodziewanie się skończyła.
Otworzyłam oczy, by zobaczyć Will, unoszącego się nade mną i marszczącego
brwi.
Zakpiłam i wyciągnęłam słuchawki z uszu, gniewnie rzucając je na
ławkę.- Nie mów mi, że nie wolno mi słuchać muzyki podczas twojej kary.-
Wyplułam słowa sarkastycznie.
Uśmiechnął się smutno.- Możesz słuchać muzyki. Chciałem po prostu
wiedzieć, co ci się stało w ręce.- Powiedział miękko, kiwając głową na nie.
Zacisnęłam dłonie w pięści. Dlaczego on nagle jest dla mnie miły? Nie
może mówić „nic się nie zdarzyło” i krzyczeć na mnie w jednej minucie, a w
drugiej znów zachowywać się miło. To nie sprawiedliwe.
- To nie pańska sprawa, panie Morris.- Z powrotem założyłam
słuchawki, trochę zbyt mocno, by było to komfortowe i włączyłam muzykę tak
głośno, że w uszach mi dzwoniło. Patrzyliśmy sobie w oczy przez kilka sekund,
a potem on odwrócił wzrok i coś położył mi na biurku, zanim wrócił na
początek klasy i usiadł na swoim miejscu. Obserwowałam, jak wyciągnął
dokumenty i zaczął coś wpisywać, całkowicie mnie ignorując.
Spojrzałam w dół na to, co dał mi na ławce i była to kanapka z serem i
marynowaną cebulą, butelka soku pomarańczowego i brzoskwinia. Moje
ulubione. Cholera! Dlaczego on mi to robi? Jeśli nie mogę z nim być, to on
musi być dupkiem, żebym mogła o nim zapomnieć. Jeśli będzie dla mnie
dalej miły, nigdy nie będę mogła ruszyć do przodu ze swoim życiem.
Spojrzałam na niego z powrotem, by podziękować, ale Will nawet nie patrzył
w moim kierunku, tylko siedział sztywno, coś tam notując.
Przyciszyłam trochę muzykę i wzięłam jedzenie, szybko je zjadając.
Spojrzałam na brzoskwinię i westchnęłam. Nie mógł ich kupić w stołówce,
więc musiał wziąć ją ze swojego mieszkania. Patrzyłam się na zegar,
obserwując wskazówki, które chodziły tak wolno, że wydawały się cofać. Do
diabła z tym głupim czasem! Poranek minął mi tak szybko, ponieważ nie
chciałam tu przyjść, a teraz czas tak się ciągnie.
Wreszcie zadzwonił dzwonek. Will nadal nie spojrzał na mnie, kiedy
wkładałam iPoda do torby i złapałam za puste opakowanie po kanapce.
Podeszłam do jego biurka i wyrzuciłam je do śmieci. Mocno zacisnął dłoń w
pięść, ale nie podniósł wzroku na mnie, kiedy tam stałam.
- Ile jestem ci winna za jedzenie?- Zapytałam się cicho, kiedy skapnęłam
się, że mnie nie oświeci. Chciałam, żeby na mnie spojrzał – desperacko
pragnęłam zobaczyć jego piękne oczy.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 73 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Nic, zapomnij o tym.- Pokręcił głową i kontynuował pracę z jego


planem lekcji, które wypełniały jego całe biurko. Wow, dwa dni, a on już ma
bałagan na biurku...
- Cóż, to... dzięki.- Wymamrotałam niekomfortowo.- Wiesz, że
powinieneś spróbować utrzymać porządek na biurku, bo w przeciwnym
wypadku ludzie pomyślą, że jesteś flejtuchem. Może mógłbyś zapłacić
pierwszakowi, by sprzątał je za ciebie.- Odwróciłam się, by odejść, słysząc za
sobą jego cichy śmiech. Nie zatrzymałam się – po prostu wyszłam i
skierowałam się na moją następną lekcję.
Kiedy dotarłam na lekcję hiszpańskiego, usiadłam na krześle obok
Amy.- Cześć, jak tam kara z Panem Seksownym?- Zapytała się, patrząc na
mnie z zazdrością.
Wzruszyłam ramionami i osunęłam się na siedzeniu, marząc, by ten
dzień już się skończył. Tego ranka przygotowałam się na spotkanie go tylko
raz, a już zdążyłam spotkać się z nim dwa razy, a została jeszcze cała godzina
mojego najgorszego przedmiotu. Życie jest okrutne.

Dwie godziny później byłam prowadzona ślepo po korytarzu przez


Amy.- No poważnie, chodź ślinić się na nowego gorącego nauczyciela. To
odciągnie twoje myśli od byłego chłopaka.- Nalegała. Westchnęłam, żałując,
że nie mogę jej powiedzieć, by zrozumiała, że to jest właśnie powód, dlaczego
nie chcę iść na lekcję matematyki.
Zatrzymałam się przed wejściem do jego klasy.- Nie, idę na wagary, boli
mnie głowa. Tylko weź dla mnie zadania, dobrze?- Powiedziałam, kręcąc
głową. Nie mogłam poradzić sobie z ponownym jego ujrzeniem – już byłam
wyczerpana psychicznie i fizycznie. Brak snu ostatniej nocy zdążył mnie
dopaść i bolały mnie oczy.
- Nie jesteś chora, po prostu chcesz iść do domu i rozpaczać po dupku,
który i tak na ciebie nie zasługiwał. Niech się pieprzy – możesz mieć lepszego
od jakiegoś barmana. Ociupinka Pana Seksownego od razu cię rozochoci. A
jeśli dźwięk jego seksownego głosu tego nie zrobi, to założę się, że twój ból
głowy zniknie, kiedy obdarzy cię tym swoim gorącym uśmieszkiem.-
Zatrzepotała figlarnie brwiami.
Jęknęłam i pokręciłam głową w proteście.- Na pewno opuszczam.
Ktoś oczyściłam za nami swoje gardło. Podskoczyłam, szybko
spoglądając do tyłu, by zobaczyć Willa, stojącego za nami i z rozbawioną

Tłumaczenie: amas_la_mondon 74 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

miną.- Panie, czy to prywatna dyskusja na temat tego, jak seksowny jestem
czy mogę się dołączyć?- Zapytał się, uśmiechając na to, jak Amy zaczerwieniła
się jak burak i zachichotał.- I żadnego wagarowania, panno Henderson.-
Dodał. Jego piękne oczy spotkały moje, wciągając mnie w pułapkę swoim
spojrzeniem. Nie mogłam odwrócić wzroku, a mój oddech uwiązł mi w gardle.
Wzrok miał ciepły i rozbawiony, tak jak mój Will, a to zraniło mnie.
Amy wzięłam mnie pod ramię i zaciągnęła mnie do sali, zanim mogłam
cokolwiek powiedzieć.- To była takie żenujące, nie mogę uwierzyć, że słyszał
wszystko!- Syknęła mi do ucha. Zaśmiałam się ponuro. Znając Willa, to
pewnie podobało mu się, że ludzie myślą, że jest gorący. Zwróciłam znów na
niego wzrok, by zobaczyć mały uśmieszek, kiedy kierował się do swojego
biurka.
Byłyśmy ostatnie, ponieważ z powodu całej tej dyskusji na zewnątrz sali,
więc ławki były już prawie wszystkie zapełnione. Były dwa wolne miejsca,
jedno w przednim rzędzie, tuż obok Olivera i drugie w tylnym rzędzie, obok
dziewczyny, która, szczerze, nie pachniała zbyt dobrze. Rozważyłam swoje
możliwości i zdecydowałam się, że pójdę na tył, więc nie będę miała tak
dobrego widoku na Willa.
- Idę na tyły.- Amy szybko oznajmiła, prawie ode mnie uciekając, a jej
twarz nadal paliła się z zakłopotania..
Cicho jęknęłam i skierowałam się, by usiąść obok Olivera na przedzie
klasy. Uśmiechnął się do mnie ciepło. Wyciągnęłam zeszyt i długopis, chytrze
przyglądając się Willowi, który usiadł na swoim biurku, wyglądając całkowicie
gorąco i pociągająco, nawet bez jakiś starań.
- Więc, chłopcy i dziewczęta, wczoraj mieliście taryfę ulgową, ale
obawiam się, że dziś będziecie musieli pracować.- Uśmiechnął się
szelmowsko, wstał i podszedł do swojego laptopa na biurku. Po tym jak
wcisnął kilka klawiszy, seria skomplikowanych równań wyskoczyła na
elektronicznej tablicy.
- W porządku, mam oczywiście notatki pana Pattersona o tym, czego
uczyliście się w zeszłym semestrze, ale nie wiem, na jakim wszyscy jesteście
poziomie, ponieważ każdy uczy się inaczej. Na tablicy zobaczycie różne
równania. Chcę byście znaleźli dziedziny funkcji.- Poinstruował.- Macie tyle
czasu, ile potrzebujecie. Choć proszę o to, byście sobie nie pomagali – muszę
wiedzieć o poziomie każdego z was, więc będę mógł wam odpowiednio
pomóc.- Spojrzał surowo po całej klasie.
Jęknęłam i otworzyłam zeszyt, patrząc na tablicę. Muszę znaleźć
dziedzinę czego? Cholera, dlaczego nie słuchałam? Odwróciłam się do Olivera,
który już liczył pierwsze równanie.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 75 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Olly, czego musimy znaleźć dziedzinę?- Wyszeptałam, pokazując mu


moją skołowaną minę.
Zaśmiał się i pochylił się do mnie.- Funkcji, to jak odpowiedź na pytanie.
Więc weź pierwsze, na przykład, w nim musisz znaleźć wartość F. Pomiń
wszystko inne po tym, ważnym jest to, co jest równe F? Potem rozwiąż
równanie odpowiedzią, która ci wyjdzie.- Wzruszył ramionami, jakby to miało
całkowity sens. Bardzo starałam się, żeby się na niego nie gapić i nie zapytać,
czy mówi po angielsku.
Tak, całkowicie się zgubiłam i mam przechlapane.- W porządku, taa,
kapuję, dzięki.- Skłamałam, powoli kiwając głową i odwróciłam się z
powrotem do moich pustych notatek, będąc teraz jeszcze bardziej zmieszaną.
- Żaden problem. A tak w ogóle, jak tam ręce?- Wyszeptał.
Wyciągnęła je do niego, by mu je pokazać.- Naprawdę dobrze, wyglądają
gorzej niż to czuć.
Bardziej się pochylił i wziął mnie za rękę, blisko się jej przyglądając.-
Czuję się naprawdę źle. Hej, wiesz co, może mógłbym wziąć cię gdzieś w
piątkowy wieczór i jakoś ci to zrekompensować.- Zaproponował, wyglądając
na trochę nieswojego.
Wierciłam się na siedzeniu.- Um, Olly, to słodkie, ale, szczerze, moje
dłonie mają się dobrze. Nie musisz mi nic wynagradzać, a poza tym, to był
przecież wypadek.
Zaśmiał się cicho.- Dobrze, więc to nie był prawdziwy powód, dla
którego cię zapytałem, ja po prostu chciałem cię zaprosić cię na randkę i
pomyślałem, że to byłaby dobra wymówka.- Przyznał się, uśmiechając się
skruszony.
O nie! Jak mogę ładnie mu odmówić?- Um... ja...- Wyjąkałam.
- Panie Hawk, może mógłbyś podrywać dziewczyny po moich zajęciach.-
Will warknął przed nami.
Olly szarpnął się do tyłu na swoim miejscu, odtrącając moją dłoń, jakby
była rozgrzany kawałkiem węgla.- Tak, racja, przepraszam.- Chwycił długopis
i znów zaczął pisać.
Spojrzałam w górę na Willa i uśmiechnęłam się wdzięczna. Nie oddał
uśmiechu, po prostu odszedł i usiadł przy swoim biurku, odchylając się w
fotelu i odepchnął się dwoma nogami, z założonymi rękami nad głową. Nagle
ogarnął mnie silny przymus rzucenia czymś w niego, tak, by podskoczył i
spadł z krzesła. To byłoby niesamowicie zabawnie, a ja byłam dość pewna, że
zaśmiałby się – cóż, gdybyśmy byli sami, to by się zaśmiał, ale pewnie nie na
oczach całej klasy.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 76 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Westchnęłam i spojrzałam z powrotem na tablicę, decydując się zacząć.


Równania wyglądały dla mnie jak jakaś gmatwanina i jeszcze bardziej
pogarszając mój ból głowy. Zamknęłam oczy i złapałam się za czoło,
zastanawiając się, czy naprawdę muszę skończyć liceum, czy mogę go olać i
nigdy więcej nie spoglądać na równania. Może znalazłabym pracę jako
sprzątaczka czy coś.
Coś spadło na moje biurku, ciężko uderzając. Szarpnęłam głową do góry,
a serce waliło mi w piersi.- Cholera!- Krzyknęłam, zszokowana.
Spojrzałam w górę, by zobaczyć Willa, stojącego tam i histerycznie się
śmiejącego, z pięściami na biurku. Co do diaska? Mogłam usłyszeć śmiech
innych osób, więc rozejrzałam się, by zobaczyć, że cała klasa śmiała się ze
mnie. O mój Boże, czy ja zasnęłam?
- Czy ja cię nudzę, panno Henderson?- Will zadał pytanie, żartobliwie
podnosząc jedną brew na mnie. Odwrócił się i odszedł, a przechodząc obok
Toma, przybił z nim piąteczkę.- I zważaj na swój język.- Dodał, ciągle się
śmiejąc.
Co za palant!- Ta, śmiejcie się. To ja, histeryczka, dobra robota.-
Rzuciłam sarkastycznie.
Odwrócił się i uśmiechnął się do mnie, tym figlarnym, chłopięcym
uśmiechem, który tak dobrze znałam.- Wiem, czasem zdarzy mi się pęknąć.
Może powinienem rozkręcić swoją grę i sprawić, żeby klasa była bardziej
zainteresowana, byś nie zasnęła.- Zadumał się, posyłając mi uśmiech.
- Zawsze możesz pozbyć się koszulki.- Zawołała dziewczyna z tyłu. Każdy
oprócz mnie zaśmiał się.
- Nieee, ponieważ wtedy żadna z was nie będzie nic robiła.- Will
zażartował, wzruszając arogancko ramionami, zarabiając kolejną piąteczkę od
kolesia obok.
Przewróciłam oczami i spojrzałam w dół na swój zeszyt – nawet nie
zrobiłam pierwszego równania. Jęknęłam i nabazgrałam w nim ciąg liter i
cyfr, tak, bym miała przynajmniej trochę czegoś. Oliver wręczył mi pięć
kartek, najwidoczniej należące do innej osoby w moim rzędzie. Przesunęłam
swoją na środek stosu i położyłam na krawędzi ławki, abym mogła wręczyć je
pod koniec lekcji.
Tak szybko jak zadzwonił dzwonek, ludzie zaczęli się zbierać.- Ludziska,
jeśli wszyscy moglibyście, przeczytajcie na jutro rozdział pierwszy z waszych
podręczników.- Will zawołał, kiedy uczniowie wychodzili z klasy.
Amy podeszła do mojej ławki, chichocząc złośliwie.- Nie mogę uwierzyć,
że zasnęłaś. Jak, do diabła, mogłaś zasnąć w jego klasie? Tylko patrzenie na

Tłumaczenie: amas_la_mondon 77 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

niego z pewnością utrzyma cię przytomną. On jest taki zabawny.- Westchnęła,


patrząc na niego rozmarzony wzrokiem. Zrobiłam grymas. Powoli zabijało
mnie oglądanie wszystkich dziewczyn patrzących na niego tak jak Amy.
Dlaczego, cholera, nie mogą się odwalić?
- Cholernie zabawne.- Wymamrotałam, chwytając zadania i
skierowałam się do biurka Willa, by położyć je na nim.
- Panno Henderson, możemy porozmawiać?- Poprosił.
Spojrzałam na Amy, która posłała mi pocieszające spojrzenie i wyszła z
klasy. Miałam nadzieję, że Amy poczeka na mnie przy mojej szafce i odwiezie
do domu, ponieważ poważnie nie miałam ochoty na
czterdziestopięciominutowy spacer do domu.
Will obserwował, jak wychodzi. Tak szybko jak drzwi zamknęły się za
nią, spojrzał na mnie z troską w oczach.- Dobrze się czujesz?- Zapytał się
cicho.
Pokiwałam i przesunęłam ciężką torbę na moim ramieniu.- Taa, czuję
się doskonale.
- Wyglądasz na zmęczoną.
- Wow, dzięki, przeważnie mówiono mi: „wyglądasz pięknie”, ale teraz
wyglądam na zmęczoną. To naprawdę miłe, dzięki.- Rzuciłam wściekle.
Westchnął i pokręcił głową, wyraźnie zirytowany.- Po prostu się
martwię, nie musisz się być taką jędzą.
- Czy już skończyliśmy z tą troską? Mogę iść?- Spojrzałam z nadzieją na
drzwi.
- Ta, idź.- Odpowiedział, zbywając mnie.
Kiedy odwracałam się do drzwi, złapał mnie w talii, zatrzymując mnie i
przekręcił moją dłoń, spoglądając na jej wnętrze.- Proszę, powiedz, co się
stało.- Oznajmił cicho, patrząc w górę na mnie oczami szczeniaczka, które
zawsze na mnie działały. Jego wzrok przechwycił mój, a ja zaczęłam czuć się
nieważka.
- Upadłam, grając w piłkę, nic wielkiego.- Powiedziałam, wzruszając
ramionami. Moje całe ciało mrowiło od potrzeby, aby wziął mnie w ramiona,
pocałował i powiedział, że wszystko się ułoży, i że mnie pragnie.
Pokiwał głową, trawiąc w myślach tą informację przez kilka sekund.-
Dobrze, dzięki. Powinnaś iść.- Stwierdził, puszczając moją talię. Stałam tam,
patrząc na niego przez kilka sekund, zanim poczułam, że moje oczy wypełniają
się łzami, więc odwróciłam się i niemal wybiegłam z klasy.
Pobiegłam korytarzem do mojej szafki. Amy czekała na mnie,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 78 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

uśmiechając się sympatycznie.- Kolejna kara?- Zapytała się, kręcąc nosem.


Kolejna kara? O co jej chodzi?- Nie, dlaczego miałabym dostać karę?
- Zasnęłaś na jego lekcji, potem sarkastycznie się do niego odezwałaś i
nawet nie przeprosiłaś.- Wyjaśniła, patrząc na mnie, jakbym była idiotką.
Och, Faktycznie, chyba powinnam dostać za to karę. Hmm, może
pomyślał, że kara na pierwszy tydzień semestru podczas przerwy obiadowej
była wystarczająca. Wzruszyłam ramionami.- Dostałam kazanie, ale nie
karę.- Skłamałam.
Skrzyżowała ramię z moim.- Cóż, to nie tak źle – Pokochałabym karę z
nim, to więcej okazji, by się w niego wpatrywać.- Zrobiła dramatyczną minę.
Moja wściekłość natychmiast urosła, ponieważ kolejnej osobie podobał się
mój były chłopak.
- On nie jest tak cholernie gorący!- Rzuciłam wściekle.
Zbolała mina pojawiła się na jej twarzy, więc od razu poczułam się
okropnie. Wiedziałam, że nie powinnam była zwalać tego na nią – Amy to
lojalna przyjaciółka, która próbuje odciągnąć moje myśli od mojego byłego
chłopaka. To nie była jej wina, że ciągle przypominała mi, jak mój były
chłopak to ciacho.
- Przepraszam, Amy, nie powinnam zwalać tego na ciebie. Po prostu nie
chcę wciąż gadać o gorących facetach, to przypomina mi Willa.- Skłamałam,
mając nadzieję, że to ma sens.
Uśmiechnęła się smutno.- Dobrze, to żaden problem.- Stwierdziła.- W
takim razie, panienko, musimy wybrać się na zakupową terapię, wtedy kupię
ci największy, najbardziej niezdrowy kawałek ciasta czekoladowego, jaki uda
mi się znaleźć.- Uśmiechnęła się złowieszczo i wyciągnęła mnie ze szkoły,
prowadząc do auta.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 79 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 8

Po prawie dwóch godzinach skończyłyśmy zakupy i poszłyśmy po jakiś


deser do kawiarni, położonej pośrodku centrum handlowego. Naprawdę
próbowałam nie myśleć o Willu, kiedy przeglądałam sklepy, ale wciąż wracał
do moich myśli. Za każdym razem, kiedy widziałam jakąś ładną bluzkę,
myślałam o kupieniu ją dla niego albo kiedy przechodziłam obok faceta z
brązowymi włosami, to sprawdziłam czy to nie Will. Naprawdę miałam
obsesję.
Akurat kiedy skończyłyśmy jeść nasze ciasto, ktoś klepnął mnie w ramię.
Mój wzrok śmignął do Amy, która patrzyła na kogoś za moim ramieniem z
flirciarskim uśmiechem. Obróciłam się na swoim siedzeniu, patrząc za siebie i
zobaczyłam Sama, brata Willa, uśmiechającego się do mnie.
- Cześć, Chloe.
- Och, am, hej, Sam.- Przywitałam go nieswojo. Moje oczy szybko
wróciły do Amy, kiedy próbowałam ukryć mój niepokój. Czy Sam wie, że ja i
Will zerwaliśmy? Co jeśli powie przypadkiem coś o Willu jako nauczycielu
przed twarzą Amy?
- Co tam u ciebie? Dawnośmy się nie widzieli.- Jego uśmiech był
bezczelny, typu rozpłynę-was-wszystkie-dziewczyny-swoim-uśmiechem. To
tak bardzo przypomniało mi uśmiech Willa, że rozbolał mnie brzuch.
- U mnie w porządku.- Skłamałam.- Ee, Sam, to Amy. Chodzimy razem
do szkoły.- Przedstawiłam, mocno akcentując słowo „szkoła”, w duchu
pragnąc, by nie wypaplał niczego przed Amy.- Amy to Sam, brat Willa.-
Pomachałam między nimi dłonią.
- Witaj, miło mi cię poznać.- Amy powiedziała, uśmiechając się
kokieteryjnie.
Sam przestawił się na zabójczy urok, a jego oczy wydawały się
błyszczeć.- Ciebie również miło poznać.- Odpowiedział, posyłając jej oczko.-
Więc, każecie mi tak stać tu cały dzień czy zaprosicie mnie do swojego stolika?
Zassałam nierówny oddech, chcąc, żeby to spotkanie już dawno się
skończyło. To jak chodzenie po cienkim lodzie.
- Jasne, siadaj.- Zaproponowała Amy, poklepując miejsce obok siebie.
Uśmiechnął się do niej i udał się na to krzesło, zanim odwrócił się do mnie.-
Więc ty i Will zerwaliście, co?- Zamyślił się, przechylając głowę na bok,
ciekawie mnie obserwując.
Przełknęłam ślinę.- Ta.- Potwierdziłam, wzruszając ramionami i
próbując udawać, że nie czułam się, jakby dźgał mnie plastikowym

Tłumaczenie: amas_la_mondon 80 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

widelczykiem.
Skrzywił się.- Szkoda, tworzyliście taką słodką parę.
- Czy możemy o tym nie gadać?- Rzuciłam. Od razu tego pożałowałam. I
znowu wkurzam się na innych!- Przepraszam, cały dzień jestem taką jędzą –
zeszłej nocy nie spałam zbyt dobrze, więc wyżywam się na każdym.
- Tak było? Czy potrzebujesz kogoś na ochotnika, kto utuli cię do snu?
Ponieważ ja z pewnością mogę się zaoferować.- Zażartował, uśmiechając się i
sugestywnie machając na mnie brwiami.
Zaśmiałam się mimo niezręczności sytuacji.- Zamknij jadaczkę,
czarusiu, dopiero co zerwałam z twoim bratem. Nie sądzę, że jestem już
gotowa na kolejnego zarozumiałego, zbyt pewnego siebie i brązowowłosego
zboczeńca.- Pokazałam mu język. Zaśmiał się cicho.
Amy schyliła się, podnosząc swoją torebkę i torby z zakupami, leżące
pod jej stopami na podłodze.- Chloe, lepiej już chodźmy, muszę iść do domu.
Dzisiaj niańczę swojego brata.- Przerwała, posyłając mi skruszone spojrzenie.
Pokiwałam głową i wstałam, też podnosząc torebkę.- Miło było cię znów
zobaczyć, Sam.
Potaknął.- Ta, słuchaj, chcesz czasem gdzieś wyjść? Jako przyjaciele? Na
film albo coś?- Zapytał się, uśmiechając się sympatycznie.
Spojrzałam na Amy po pomoc, ale nie była zbytnio użyteczna, ponieważ
energicznie kiwała głową, bym się zgodziła. Zastanowiłam się nad tym przez
chwilę. Sam to miły chłopak, spotkałam go już kilka razy z Willem i dobrze
nam szło. To niewiele by zmieniło w byciu przyjacielem z nim. Przynajmniej
mogłabym porozmawiać z kimś o tym, że Will to mój nauczyciel. Sam to
jedyna osoba, z którą mogłabym o tym porozmawiać.
- Am, ta jasne. Ale tylko przyjaciele, nie jestem zainteresowana niczym
więcej.-Wyjaśniłam.
Parsknął i przewrócił oczami.- Dlaczego myślisz, że jestem
zainteresowany? Jezu, Will cię cały owszył. Ohyda.- Zadrwił, patrząc na mnie
z udawanym niesmakiem na twarzy i fałszując dreszcz.
Wybuchłam śmiechem. Tak bardzo przypominał mi Willa – mają takie
same poczucie humoru. Sam uśmiechnął się i wyciągnął swój telefon, dając go
mi. Wystukałam swój numer i dałam mu go z powrotem.- No to chodź, Amy.
Do zobaczenia, Sam.
Kiedy odchodziłyśmy, Amy spojrzała na mnie rozszerzonymi oczami.-
Wow, on jest gorący! Naprawdę pyszniusi.- Rozpłynęła się. Potaknęłam i
wzruszyłam ramionami. Sam naprawdę był słodziutki, widziałam to nawet,
jeśli nic do niego nie czułam.- Czy wygląda jak Will?- Zapytała się obojętnie,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 81 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

kiedy omijałyśmy ludzi i szłyśmy w kierunku parkomatów.


Wzięłam głęboki wdech i głośno go wypuściłam.- Ta, troszeczkę, choć
Will lepiej wygląda i przyznanie tego jest denerwujące.- Wzruszyłam
ramionami. Komórka zabrzęczała w mojej torebce. Wyciągnęłam ją i
zobaczyłam, że mam wiadomość od nieznanego numeru: Chcę ci tylko
powiedzieć, że możesz porozmawiać ze mną o Will, jeśli tego potrzebujesz. W
tygodniu do ciebie zadzwonię i możemy iść na film. Sam.
Uśmiechnęłam się i odpisałam mu, że dziękuję. Amy obserwowała mnie
zaciekawiona.- Mama zastanawia się, o której będę w domu.- Skłamałam,
wkładając telefon do kieszeni.
Tej nocy klapnęłam na łóżko i robiłam zadania. Celowo matematykę
zostawiłam na sam koniec, abym mogła mieć czas na przeczytanie rozdziału,
żeby się mógł wryć w pamięć. Trzy razy go przeczytałam, ale nadal nie wiele z
tego rozumiałam. Zasnęłam z książką na piersi.

Następnego dnia nie widziałam Willa przez cały poranek, za co byłam


wdzięczna, ale nadal miałam przed sobą karę podczas przerwy obiadowej.
Miałam nadzieję, że tak jak wczoraj, będzie mnie ignorował, a to wiele by mi
ułatwiło. Wzięłam ze sobą książkę do czytania, abym przynajmniej nie
musiała gapić się na zegar. Kiedy zadzwonił dzwonek pod koniec poranka,
pożegnałam się z przyjaciółmi i niechętnie poczłapałam do jego klasy. Znów
go nie było, więc poszłam na tyły i wyciągnęłam iPoda i książkę.
Chwilę później zobaczyłam poruszenie przed moją twarzą i popatrzyłam
w górę, wtedy, gdy Will przekręcałam krzesło przed moją ławką. Usiadł na
nim i spojrzał na mnie wyczekująco.
Niechętnie wyłączyłam mojego iPoda.- Myślałam, że powiedziałeś, że
mogę słuchać muzyki.- Wymamrotałam, marszcząc brwi.
- Ta, możesz, chciałem po prostu porozmawiać z tobą o wczorajszym
zadaniu, które zrobiłaś.- Wzruszył ramionami, nie spuszczając z mojej twarzy
wzroku.
Jęknęłam.- Spałam – nie zrobiłam żadnego przykładu, więc po prostu
coś tam naskrobałam, żeby nie było, że nic nie zrobiłam.- Powiedziałam
obronnie.- Zgaduję, że wszystkie były błędne.
Pokręcił głową, a oczy mu błyszczały.- Właśnie nie, każdy był zrobione
bezbłędnie, a ja chciałem pogadać z tobą o dołączeniu do kółka
matematycznego.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 82 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Jasna cholera, naprawdę?- Krzyknęłam, zszokowana.


- Nie, wszystkie były źle.- Oznajmił, śmiejąc się.- Jesteś taka naiwna.
Zaśmiałam się i zarumieniłam na swoją głupotę.- To nie jest śmieszne.
- Teraz na poważnie, w zeszłym semestrze byłaś przydzielona do kogoś.
Masz problem z matematyką?- Zapytał się, wracając do roli nauczyciela.
Jęknęłam.- Ta, szczerze nie umiałam tego zrobić. Możesz mnie po
prostu teraz oblać, zaoszczędzimy sił.- Zaproponowałam z nadzieją. Wtedy w
ogóle nie będę musiała przychodzić do jego klasy!
Stanowczo pokręcił głową.- A co ty na to, żebyś dostała korepetytora?
Zaoferowałbym ci moje usługi, ale nie sądzę, żeby to było stosowne.- Skrzywił
się, wydając się myśleć.- Patrząc na wczorajsze prace, to jest taka dziewczyna,
Erika Dennison, która jest całkiem dobra.- Zamachnął się głową, by odgarnąć
włosy z oczu. Żułam wargę, żeby się nie odezwać. Kochałam to, jak to robił, to
był cholernie seksowne.
Po chwili dotarło do mnie, co właśnie powiedział. Erika Dennison jako
mój korepetytor? Nienawidziłam jej. Dokuczała mi i Amy, kiedy zaczęłyśmy
szkołę. Była wiedźmą, która uwielbiała zamieniać życia innych ludzi w piekło.
Nie mogłam jej mieć jako swoją korepetytorkę i żeby wiedziała, w czym jestem
zła – upewniłaby się, że każdy pozna, jak straszna w tym jestem. Celowo by
mnie zawstydziła.
- Tylko nie ona, proszę.- Błagałam.
Wypuścił głęboki oddech.- Cóż, inną osobę z twojej klasy, którą bym
zaproponował, byłby Oliver Hawk, ale nie sądzę, żeby to był dobry pomysł.-
Skrzywił się, wyglądając na zirytowany przez coś.
Dlaczego to nie jest dobry pomysł?- Na pewno wolałabym Olivera, ale
próbował mi to wczoraj wytłumaczyć, a ja nadal tego nie pojęłam.- Fala
upokorzenia uderzyła we mnie. Kurcze, jestem taka głupia! Dlaczego moim
najgorszym przedmiotem musi być ten, który on uczy? Założę się, że
zastanawia się, co on w ogóle we mnie widział... ale potem nic do mnie nie
czuł, więc pewnie byłam dla niego tylko łatwą panienką.
- Cóż, przez ten tydzień kary mogę ci pomóc, a potem zobaczymy, jak to
pójdzie, dobrze?- Zaproponował, miło się uśmiechając.
- Faktycznie, to wolałabym nie zdać.- Pokręciłam głową w odmowie. Nie
mogłabym być tak blisko niego, to było zbyt bolesne.
- Co to ma niby znaczyć?
Westchnęłam.- Muszę po prostu trzymać się z dala od ciebie – nie mogę
przez cały czas rozmawiać z tobą. Zostaw mnie, żebym się do tego

Tłumaczenie: amas_la_mondon 83 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

przyzwyczaiła i jakoś uporam się z tym. Nie potrzebuję twojej pomocy.-


Odpowiedziałam, z powrotem wkładając słuchawki.
Wyglądał trochę na zranionego, kiedy pogłaśniałam muzykę na maksa.
Nie próbując znów ze mną porozmawiać, wstał i położył na mojej ławce małą,
brązową torebkę papierową, zanim wrócił do swojego biurka, nie spoglądając
za siebie.
Wahając się, popatrzałam do torebeczki. W środku znajdowały się: wrap
z kurczakiem, chipsy tortilla i opakowanie kwaśnego sosu kremowego z
nalepką z boku „Old Giuseppe”. Tu była nazwa meksykańskiej restauracji, do
której wziął mnie na naszą prawdziwą pierwszą randkę. Do diabła, on jest
cholernie uroczy! Czy przyniósł to dla mnie? Może to jego lunch. Spojrzałam
w górę, by zobaczyć go, jedzącego swojego wrapa, więc oczywiście to nie było
jego. Dlaczego on taki jest? Nie kupowałby lunch dla innego ucznia, więc
dlaczego robi to dla mnie?
Westchnęłam i otworzyłam wrapa, po prostu żałując, że rzeczy nie mają
się inaczej, że nie byłam starsza lub on młodszy. Cokolwiek. Cokolwiek, co
mogłoby tą bolesną sytuację naprawić. Jedyną rzeczą, którą nie żałowałam, to
spotkanie go. Nigdy bym tego nie żałowała, te lato z nim było idealne, a ja
byłam wdzięczna za każdą jego sekundę.
Moja kieszeń zawibrowała, więc wyciągnęłam komórkę, widząc, że na
ekranie wyświetlił się nieznany numer. Ukradkiem spojrzałam na Willa,
zastanawiając się, czy miałby coś przeciwko, gdybym odebrała. Walić to, co
jeszcze mógłby zrobić?
Szybko odebrałam.- Halo?- Wyszeptałam, obniżając się na swoim
krześle i próbując pozostać niezauważoną.
- Cześć, Chloe. Tu Sam.
- Och, cześć, am, to nie najlepsza pora.- Wyszeptałam, zamykając oczy.
- Naprawdę? Myślałem, że teraz trwa twoja przerwa obiadowa.-
Odpowiedział, brzmiąc na trochę zmieszanego.
- Tak jest, ale mam karę.
Zaśmiał się.- Och, wiedziałem, że jesteś niegrzeczną dziewczynką.-
Zażartował.- Ale czekaj, kto, do diabła, daje karę podczas lunchu na pierwszy
tydzień szkoły? To okrutne.
To prawda!- Twój brat. Mam jedną na każdy dzień tego tygodnia.
Wybuchł śmiechem.- Jesteś teraz z nim? To zbyt zabawne. Wow, a mów
tu o niezręczności.
Grymas pokrył moje czoło.- Pieprz się, w tej sytuacji nie ma niczego

Tłumaczenie: amas_la_mondon 84 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

zabawnego.- Rzuciłam gniewnie.


- Wow, Chloe, spokojnie! Przepraszam, po prostu żartowałem. Słuchaj,
dzwonię, żeby umówić się na film.- Jego głos brzmiał tak przepraszająco, że
irytacja odeszła.
- Jeśli nadal będziesz wysuwał te uwagi dupka-idioty, to nie jestem
nawet pewna, czy chcę gdzieś z tobą iść.- Odpowiedziałam, dąsając się, nawet
jeśli nie mógł mnie widzieć.
- Cóż, to nie dobrze. Odbiorę cie po szkole w piątek. Kończysz o trzeciej,
racja?- Zapytał.
Piątek? Jeszcze nie jestem gotowa na wyjście. Wolałabym raczej
zwinąć się na łóżku i jeść czekoladę cały weekend.- Co? Nie, nie chcę
wychodzić w piątek.
Zaśmiał się ponuro.- Cóż, to musi być piątek, ponieważ w sobotę
zamierzam kogoś zaliczyć.
- Ale z ciebie męska dziwka.- Zażartowałam.
- Ta, ale bycie męską dziwką to tak zabawa. Więc, będę o trzeciej w
piątek.
- Sam, nie.- Syknęłam, kiedy połączenie zerwało się.- Cholera!-
Jęknęłam i mocno opuściłam telefon na ławkę, pragnąc, by ziemia otworzyła
się i pochłonęła mnie, wyciągając mnie z mojego nieszczęścia.
- Czy to był ważny telefon?- Will zapytał, a jego głos brzmiał szorstko.
- Nie, to tylko seks-telefon.- Zażartowałam, spodziewając się, że
zaśmieje się. Jednak tego nie zrobił. Zamiast tego wstał od swojego biurka i
podszedł do mnie, łapiąc za mój telefon z ławki i wsadzając go do kieszeni.
- Żadnych osobistych telefonów w szkole, chyba że to ważny.- Rzucił,
wzruszając i odchodząc do swojego biurka.- Możesz go odzyskać pod koniec
dnia.
- Żartujesz sobie ze mnie? Cieszysz się wkurzaniem mnie? Dlaczego to
robisz, Will? Serio, zmieniłeś się w popieprzonego palanta!- Zapłakałam,
wyskakując ze swojego krzesła i gniewnie wrzucając rzeczy do torby.
Wyciągnęłam z kieszeni dziesięć dolarów, podeszłam do jego biurka i rzuciłam
kasę na niego.- To za lunch.
Gapił się na mnie.- Zostało ci jeszcze półgodziny kary.
- Więc, cholera, naskarż na mnie.- Wyplułam słowa, oddając spojrzenie.
Nic nie powiedział, więc okręciłam się na pięcie i wyszłam, maszerując do
stołówki i zauważyłam swoich przyjaciół, siedzących w niej i gadających nad
jedzeniem.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 85 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Amy spojrzała na mnie zdezorientowana, kiedy podeszłam do nich.- Co


ty tu robisz? Nie powinnaś mieć kary?
- Źle się czuję, idę do domu.- Skłamałam, wzruszając. Nie było mowy, że
znów będę musiała zobaczyć tego dupka, a gdyby tak się stało,
prawdopodobnie trzasnęłabym go w twarz albo to, albo bym go pocałowała.
Jednak nie mogłam zrobić tych rzeczy na oczach całej klasy.
- Źle się czujesz? Nie jesteś chyba w ciąży?- Amy zażartowała, patrząc na
mnie z udawaną zgrozą.
- Ta, jak, do licha, udało ci się to zgadnąć? Jestem w trzecim miesiącu,
więc nie powinno po mnie jeszcze widać.- Zażartowałam, również grając i
pocierając swój brzuch. Zobaczyłam Nicka, jak drgnął na swoim miejscu, a
jego całe ciało stężało, kiedy patrzał na mnie szerokimi oczami. Wybuchłam
śmiechem.- Spokojnie, żartowałam.- Żartobliwie puściłam mu oczko.
Głęboko odetchnął i potarł swój kark.- Wystraszyłaś mnie.
- Przepraszam, Nick.- Zaśmiałam się.- Ame, mogłabyś wziąć mi, co
potrzebuję z dzisiejszego popołudnia? Nie mam swojego telefonu, został
skonfiskowany, więc nie przejmuj się pisaniem do mnie czy coś.- Wzruszyłam
i zmieniłam ciężar mojej torby na ramieniu.
- Kto go skonfiskował?- Emily zapytała, marszcząc brwi i trzymając
swoją komórkę jak coś najcenniejszego. Pewnie dostałaby lekkiego zawału
serca, gdyby nie miała go przez cały czas.
- Nowy nauczyciel.- Wymamrotałam, nie chcą wymawiać jego imienia.
Cały stół się zaśmiał. Emily spojrzała na mnie zmrużonymi oczami.- Co
się z tobą dzieje? Ten facet jest niesamowity, zabawny, mądry i również
sprawiedliwy, ale wydajecie się, że zawsze rozumiecie się pokrętnie. Każdy
inny uwielbia go – on jest najlepszą rzeczą, która zdarzyła się w tej szkole, od
kiedy pozbyli się klopsów w czwartki.- Zasępiła się, potrząsając głową,
wyglądając na trochę zbitą z tropu.
I znów go broni.- Naprawdę? Wow, powiedz mu to, jestem pewna, że
nagrodzi cię tym jestem-cały-seksowny uśmiechem.- Odpowiedziałam
ironicznie, przewracając oczami. Jak mógł tu przyjść i tak szybko sprawić, że
każdy je mu z ręki? To było po prostu irytujące.- Zobaczę się z wami jutro.-
Zawołałam przez ramię, kiedy odwróciłam się, by odejść.
Kiedy już byłam przy wejściu, ktoś złapał mnie za rękę, trochę raniąc z
powodu moich wczorajszych zadrapań. Wkurzona odwróciłam się,
spodziewając ujrzeć Willa, który karz mi wrócić na karę. Jednak to nie był on,
to był Nick.
- Jak zamierzasz dotrzeć do domu?- Zapytał, patrząc na mnie z

Tłumaczenie: amas_la_mondon 86 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

niepokojem.
Odpowiedziałam, wzruszając.- Pójdę pieszo.
Westchnął i zarzucił rękę na moje barki.- Zawiozę cię. Nie możesz iść do
domu, jeśli jesteś chora.- Zaprowadził mnie do swojego samochodu.
Uśmiechnęłam się, nie chcąc przyznać, że udawałam. Nie chciałam iść do
domu. Wiedziałam, że to było samolubne, ale lubię jego towarzystwo, przez
chwilę odciąga moje myśli od Willa, ponieważ nie gada cały czas o
seksowności Willa, tak jak Amy.
Zawiózł mnie do domu w ciszy.. Kiedy zatrzymał się, spojrzał na mnie z
ciekawością.- Naprawdę nie jesteś w ciąży, co nie?- Zapytał się, krzywiąc się.
Uśmiechnęłam się i przewróciłam oczami.- Nick, nie jestem w ciąży, to
był żart, właściwie to nieśmieszny, lecz nadal to kawał. Przestań się
stresować.- Zapewniłam go, uśmiechając się skruszona.- Chcesz wejść i
dotrzymać mi towarzystwa?- Zapytałam z nadzieją. W innym przypadku
musiałabym wejść i znaleźć sobie coś innego do odwrócenia myśli.
- Tak długo jak obiecasz nie wymiotować na mnie, tak jak wtedy.-
Skrzywił swój nos w obrzydzeniu.
Wybuchłam śmiechem. Na naszej trzeciej randce nie czułam się zbytnio
dobrze, ale nie chciałam jej odwołać, więc nadal poszłam i skończyłam,
wymiotując mu na stopy na środku kina samochodowego.
- Och, Nick, jestem zaskoczona, że nadal się do mnie odzywasz.-
Zastanowiłam się, nadal chichocząc.
- Ja też się czasami tak czuję.- Przewrócił oczami i wysiadł z samochodu,
czekając na mnie, aż podejdę do niego, zanim znów zarzucił ramię na moje
ramiona i poprowadził mnie do środka.
Mojej mamy jeszcze nie było. Pracowała do czwartej, więc mieliśmy dom
dla siebie. Nick zaprowadził mnie do kanapy i zmusił, abym na niej usiadła.-
Zrobię ci jakąś herbatę albo coś innego, a potem możemy zobaczyć film.-
Powiedział, uśmiechając się i idąc do kuchni, jakby to miejsce było jego.
Opuściłam głowę na kanapę, w duchu licząc na to, że przestanę myślami
wędrować do Willa. Po kilku minutach Nick wszedł i postawił przede mną
jakieś tosty i herbatę z miętą pieprzową, zanim skierował się do odtwarzacza
DVD.
- Dzięki.- Uśmiechnęłam się.
Opadł na kanapę przy mnie, kiedy ja skubałam tosta, właściwie go nie
chcąc, lecz nie chcąc obrazić Nicka, po tym jak sprawił sobie tyle trudu. Kiedy
film zaczął się, uśmiechnęłam się. To było „To właśnie miłość”, mój ulubiony.
Przytuliłam się do jego boku i westchnęłam. Dlaczego nie mogłabym

Tłumaczenie: amas_la_mondon 87 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

zakochać się w kimś takim jak Nick? Słodki i uroczy facet, który szaleje za
mną i co ważniejsze, w moim wieku.
Po skończonym filmie przez chwilę łatwo rozmawialiśmy. Kiedy
rozmowa zeszła na temat moich zajęć, moje serce opadło, wiedząc, że wkrótce
wspomni Willa.- Więc, jak ci idzie w tym semestrze matematyka? Myślisz, że
znów zostaniesz do kogoś przydzielona?- Zapytał. Wiedział, że nienawidziłam
tego ostatnim razem – wystarczająco ilość razy uskarżałam się u niego.
- Nie sądzę – nowy nauczyciel powiedział, że powinnam dostać
korepetytora. Zaproponował Erikę, możesz w to uwierzyć? Nią ze wszystkich
ludzi.- Biedziłam, znów będąc wkurzoną na jej myśl.
- Jeśli potrzebujesz korepetytora, to ja mogę ci pomóc.- Zaproponował,
od niechcenia wzruszając.
- Chyba sobie żartujesz! Zrobiłbyś to dla mnie?- Zapytałam, patrząc na
niego z nadzieją.
Posłał mi uśmiech, wyciągając jeden palec w górę.- Ale istnieje jeden
warunek.
Wstrzymałam oddech, modląc się, żeby nie zamierzał mnie znów
zaprosić na randkę albo coś. Naprawdę lubiłam to, że jesteśmy znów
przyjaciółmi i nie chciałam, żeby zrobiło się między nami niezręcznie.-
Dobrze, co to takiego?- Zapytałam nerwowo.
Uśmiechnął się do mnie śmiało.- Będziemy robić to w moim domu i jako
zapłatę będziesz gotowała dla mnie w te wieczory. Przynajmniej dwa razy w
tygodniu.
Posłałam mu uśmiech i zarzuciłam mu ramiona na szyję, mocno go
ściskając – gotowałabym dla niego, nawet gdyby poprosił mnie i nie udzielał
korepetycji.- To mamy umowę.- Zgodziłam się szczęśliwa. Oddał uścisk i
nagle ktoś zapukał do drzwi. Spojrzałam na zegar, który pokazywał trzecią.
Kto, do licha, to jest? Nikogo się nie spodziewam.
Podskoczyłam, ale Nick od razu popchnął mnie na kanapę, gilgając moje
boki. Pisnęłam i chichotałam, kiedy próbowałam go z siebie zrzucić. Śmiał się
i wreszcie przestał, zostawiając mnie walczącą o oddech.- Otworzę. Masz być
chora, pamiętasz? Wiedziałem, że udajesz.- Oznajmił, żartobliwie mrużąc na
mnie oczy.
Śmiał się, kiedy dźwignął się i poszedł do drzwi. Oparłam swoją głowę i
słuchałam, by dowiedzieć, kto to był i co chciał.- Och cześć, proszę pana, am...
Co pan tu robi?- Nick zapytał, brzmiąc na zmieszanego.
Proszę pana? O co tu chodzi? Wstałam i podeszłam do drzwi. Kiedy
byłam już na rogu, usłyszałam jego głos.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 88 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Cóż, mam telefon panny Henderson. Powiedziałem, że dostanie go z


powrotem pod koniec dnia, ale jej przyjaciółka powiedziała, że udała się już do
domu, chora. Wiem, jak ważna jest komórka dla dziewczyny.- Odpowiedział
Will. Brzmiał bardzo niekomfortowo i trochę zirytowanego.
O mój Boże, przyszedł do mojego domu? Co on, do licha, wyprawia?
Obeszłam róg, by zobaczyć Nicka, blokującego w połowie drzwi, z ręką na
futrynie, kiedy patrzał na Willa. Jego język ciała nie był zbyt zapraszający.
Patrzyli na siebie dziwnie. Will był zdecydowanie wkurzony – mogłam to
powiedzieć po jego zaciśniętej szczęce.
- Ona jest chora – przekażę jej telefon.- Nick oznajmił, wyciągając rękę
po dłoń.
- Wolałbym raczej sprawdzić, co u niej. Przyszła na karę trochę dziwna.-
Will odpowiedział stanowczo, używając swojego nauczycielskiego tonu, z
którego nawet nie zdawałam sobie istnienie.
Wzięłam głęboki oddech i podeszłam zza Nicka, opuszczając jego ramię i
stając przed jego twarzą. Mina Willa zmiękła, kiedy mnie ujrzał. Nick
przybliżył się do mnie i przycisnął pierś do moich pleców, a dłonie opuścił na
moje barki. Postawa Willa wydawała się od razu zmienić, ramiona znów mu
napięły się. W powietrzu wisiała niezręczność, kiedy rzucaliśmy sobie
spojrzenia, nie odzywając się.
Nick przełamał ciszę.- Pan Morris przyniósł ci z powrotem telefon.
Potaknęłam i wyciągnęłam po niego dłoń.- To bardzo miłe z pana
strony, ale mógł pan zatrzymać ją do jutra.- Próbowałam utrzymać swój głos
gładkim i miłym przed Nickiem.
Will umieścił telefon w mojej dłoni, przekrzywiając głowę, obserwując
mnie uważnie.- Również chciałem sprawdzić, czy wszystko z tobą w porządku.
- Nic mi nie jest.- Odwróciłam się do Nicka.- Am, nie masz nic
przeciwko naparzenia więcej herbaty? Pić mi się chce.- Zapytałam nieswojo.
Zmarszczył brwi i skinął głową, odchodząc. Spojrzałam z powrotem na Willa,
by zobaczyć jego uśmiech na odchodzącego Willa.- Czego tak naprawdę
chcesz?- Zapytałam cicho, przybliżając za sobą drzwi, aby to mogło stłumić
naszą rozmowę przed Nickiem.
- Jak powiedziałem, chciałem ci po prostu oddać telefon i sprawdzić czy
wszystko z tobą w porządku. Wyglądałaś na naprawdę zdenerwowaną, kiedy
wybiegłaś.- Oznajmił cicho, przekrzywiając głowę i patrząc na mnie
namiętnie.
- Nic mi nie jest.- Nonszalancko wzruszyłam.- Jak możesz zobaczyć,
mam towarzystwo, więc dziękuję za oddanie mi telefonu, panie Morris i

Tłumaczenie: amas_la_mondon 89 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

zobaczymy się jutro na mojej karze.- Powiedziałam moim najbardziej


jędzowatym głosem.
Parsknął, a wzrok zaostrzył się.- Ta, zauważyłem twoje towarzystwo. Już
mnie zastąpiłaś?- Zapytał, wyzywająco wznosząc brew na mnie.
Sapnęłam. Człowieku, on coraz bardziej i bardziej zaczyna mnie
wkurzać!- Czy to jakiś żart?- Rzuciłam i zacisnęłam pięści, ignorując pieczenie
z małych zadrapań na moich dłoniach, kiedy skóra lekko rozciągnęła się,
pewnie znów powodując krwawienie.
- To tylko obserwacja.
- Nick i ja jesteśmy przyjaciółmi, i to nie jest nawet twój interes.- Szybko
spojrzałam do tyłu na korytarz, upewniając się, że ni było tam Nicka,
słuchającego tej rozmowy.
- Ta? To nie to, co słyszałem. Słyszałem, że chodziliście ze sobą, ale
zerwaliście na początku lata.- Will odciął się. Jego szczęka zacisnęła się, kiedy
jego przeszywające, szare oczy stwardniały oskarżycielsko.
Dlaczego on, do diabła, tak na mnie patrzyć? To nie jest jego zasrany
interes, nawet gdybym zaczęła znów umawiać się z Nickiem! To on jest tym,
który ze mną zerwał, a nie odwrotnie.- To nie ma nic z tym wspólnego –
byliśmy przyjaciółmi, zanim zeszliśmy się razem. W ogóle to po co to
wyciągasz?- Zapytałam zirytowana.
Wzruszył, a szczęka odprężyła się.- Słyszałem plotki. Nie było cię na
zajęciach, więc ludzie zaczęli spekulować, ponieważ widziano cię wychodzącą
ze szkoły ze swoim byłym chłopakiem.
- Cóż, jak już powiedziałam, to w ogóle nie twój interes. Dzięki za
telefon.- Odsunęłam się, zaczynając zamykać mu drzwi przed twarzą.
Nawet zanim były w połowie, wystawił swoją stopę, zostawiając drzwi
otwarte.- Przykro mi, że cię ranię.- Powiedział cicho, patrząc na swoje ręce.
Zadrwiłam z tego.- W ogóle nie jest ci przykro. Nie rusza cię to. Pewnie
jesteś tylko wkurzony, że musisz się trochę bardziej postarać o seks. Już nie
jestem na zawołanie. Och, i tak przy okazji, rozwiązałam moje problemy z
korepetytorem – Nick zaoferował mi pomoc.- Kopnęłam jego stopę,
sprawiając że odsunął ją. Zatrzasnęłam przed jego nosem drzwi, ignorując
jego zszokowaną minę.
Oparłam się o niej, ledwo będąc w stanie oddychać. Wysyczał
przekleństwa z drugiej strony drzwi, a kilka sekund później drzwi samochodu
trzasnęły. Odepchnęłam się od drzwi i udałam się do kuchni. Nick opierał się
o ladę, czekając, aż woda się zagotuje. Widziałam jego plecy, więc podeszłam i
przycisnęłam twarz między jego łopatki, walcząc z płaczem.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 90 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- W porządku?- Zapytał, obracając się niezgrabnie i wciągając mnie w


uścisk.
Skinęłam głową, mając nadzieję, że głos mnie nie zawiedzie.- Ta, w
porządku. Chcesz zostać dziś na kolację?- Zapytałam z nadzieją.
Uśmiechnął się.- Oczywiście, że tak, twoja mama gotuje lepiej od ciebie,
bez obrazy.- Odpowiedział, odsuwając się i posyłając mi uśmiech. Uderzyłam
go w rękę, udając, że to bolało.- Auć, uważaj z tym prawym sierpowym, Rocky
Balboa.- Zażartował.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 91 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 9

Reszta tygodnia minęła podobnie. Próbowałam unikać Willa, jak tylko


się dało. Gdy widziałam go, jak idzie korytarzem czy coś przepraszałam i
uciekałam do najbliższej łazienki czy klasy. Kary na przerwie obiadowej były w
porządku, nie zwolnił mnie z nich, więc siedziałam po prostu na końcu klasy,
słuchając muzyki i czytając. Całkowicie go ignorowałam, tak jak on mnie. Nie
kupił mi już lunchu – celowo zrobiłam sobie kanapkę, więc mogłabym mu
odmówić, gdyby znów mi kupił.
Jego zajęcia były okropne. Nie miałam pojęcia, co robię. Ledwo
rozumiałam cokolwiek i siedziałam na krawędzi przez ten cały czas, kiedy
wszystkie dziewczyny mizdrzyły się i flirtowały z nim jak szalone. Nie prosił
mnie do tablicy i nie ignorował mnie, traktował mnie po prostu jak każdego
innego studenta w swojej klasie. Może oprócz tego, że dostałam mniej
uśmiechów. Właściwie, jak o tym myślę, żadnych nie dostałam, ale to pewnie
dlatego, że ja sama też się do niego nie uśmiechałam. Nick i ja byliśmy
umówienie na sobotę, żeby mógł mi pomóc.
Dziś był piątek i miałam się spotkać z Samem w każdej chwili. Kiedy
dzwonek zasygnalizował koniec zajęć, spakowałam swoje podręczniki i
stałam, czekając, aż Amy zwiąże włosy w luźny kucyk.
- Więc dzisiaj masz wielką randkę.- Rozpłynęła się podniecona,
poruszając brwiami.
Mogłam praktycznie poczuć wwiercający się w tył mojej głowy wzrok
Willa. Patrząc kątem oka, mogłam go zobaczyć, stojącego i obserwującego
mnie. Jego całe ciało wydawało się napiąć.- To nie żadna randka.-
Odpowiedziałam stanowczo. Moje ręce zaczęły się pocić z powodu bardzo
uważnego wzroku Willa.
- Idziesz do kina z chłopakiem, to jest randka.- Amy odparowała,
lekceważąco machając ręką. Pokręciłam głową i otworzyłam usta, by
zaprotestować, lecz odpowiedziała ponownie, zamykając mi buzię.- I tak
powinna to być randka, ponieważ, cholera, przeleciałabym tego chłopaka bez
drugiej myśli, a ty też powinnaś. To pomogłoby ci zapomnieć o panu
Perfekcyjnym, kiedy zaliczysz jego brata. Nie dąsałabyś się tak.- Podrażniła
mnie.
Sapnęłam.- Amy!- Syknęłam, biorąc ją za rękę i przyciągając ją bliżej
siebie, miną każąc się jej zamknąć. Zbyt późno. Usłyszałam głośny huk ze
strony Willa i spojrzałam na niego, by zobaczyć, że wpadł na biurko,
przewracając krzesło i wypuszczając z rąk wszystkie książki, które w nich miał.
Jego szczęka była zaciśnięta, a w oczach jawiła się wściekła furia.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 92 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Nic panu nie jest, panie Morris? Potrzebuje pan pomocy?- Amy
zaproponowała, uśmiechając się uwodzicielsko.
- Eee.. to... nie, nie trzeba. Dziękuję za propozycję, panno Clarke.-
Odparł grzecznie.
Zdecydowałam, że muszę wyjść, zanim mógłby poprosić mnie na
stronę.- Muszę iść.- Wymamrotałam, patrząc tylko na Amy.- Zadzwonię do
ciebie i spotkamy się w niedzielę.- Szybko uścisnęła ją, zanim odwróciłam się
do drzwi, zostawiając ją pakującą swoje książki.
- Chloe, zaczekaj!- Will zawołał.
Zamarłam w swoich tenisówkach. To był pierwszy raz, kiedy zawołał
mnie po imieniu, od kiedy zorientowaliśmy się, że jest moim nauczycielem.
Dźwięk tego sprawił, że w brzuchu mi się zakotłowało, mimo tego że byłam zła
na siebie, że Will nadal ma nade mną kontrolę. Odwróciłam się, by na niego
spojrzeć, nie chcąc za bardzo znów oglądać jego rozgniewaną twarz.
- Właściwie to potrzebuję jakiejś pomocy. Może ty mi byś pomogła?-
Poprosił, choć jego oczy mówiły co innego.
- Ja panu pomogę, panie Morris.- Amy wtrąciła się.- Chloe ma gorącą
randkę. Popchnęła mnie w stronę drzwi z chytrym uśmiechem i oczkiem. Bez
wątpienia była podekscytowana na kilka sekund samotnie z Willem.
Will zrobił kwaśną minę.- Ale ja... no... w porządku, dzięki, panno
Clarke.
Pomachałam Amy i skierowałam się do drzwi. Czułam się winna, że nie
zostałam i nie wyjaśniłam Willowi, że to nie jest randka i że nie miałam
zamiaru „zaliczyć jego brata”, tak jak wyraziła się Amy. Ale znowuż powinien
wiedzieć lepiej, że nie prześpię się z jego bratem. Powinien wiedzieć, ponieważ
po pierwsze, że nie jestem taką dziewczyną, która idzie do łóżka ze swoją
pierwszą randką i po drugie właśnie co zerwaliśmy, więc z pewnością bym
tego nie zrobiła, a zwłaszcza z jego bratem.
Udałam się do mojej szafki, szybko zabierając resztę podręczników,
których potrzebowałam do zrobienia w weekend zadać domowych. Zwlekałam
przy swojej szafce, tracąc czas. Kiedy nie mogłam już dłużej tego przedłużyć,
wyszłam przez drzwi frontowe, w duchu żałując, że się na to zgodziłam.
Chciałam po prostu ość do domu i przebrać się w dresy. Mam nadzieję, że
Sam się nie pokaże...
Moja nadzieja zbladła tak szybko, jak popatrzyłam w górę i zobaczyłam
czarnego dżipa zaparkowanego tuż przy chodniku. Moje serce zamarło, kiedy
zobaczyłam go, siedzącego za kierownicą. Uśmiechnął się, kiedy mnie
zobaczył i zapalił silnik – nałożyłam fałszywy uśmiech i otworzyłam drzwi.-

Tłumaczenie: amas_la_mondon 93 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Cześć.- Przywitałam go z wymuszoną radością, wrzucając torbę na tylne


siedzenie.
- Cześć, Chloe, dobry dzień? Och-uch, alarm: starszy brat.- Powiedział,
spoglądając przez moje ramię, kiedy miałam już zamiar wsiadać. Odwróciłam
się, by zobaczyć wychodzącego z budynku Willa. Mogłam zobaczyć ledwo
powściąganą furię, rosnącą z każdym krokiem, które brał w naszym kierunku.
Zatrzymał się zaraz za mną.- Chloe, chciałbym zamienić słówko z moim
bratem, proszę.- Zawarczał, nawet na mnie nie patrząc. Patrzył na Sama z
takim gniewem, że zdziwiłam się, że nie umarł już od tego jadu.
Mocno złapałam ramię Willa, by na mnie popatrzył. Jego oczy spotkały
moje. Wzdrygnęłam się nieco od ich twardości.- Zostaw to. Zignoruj, Amy, to
nie randka.- Zapewniłam go. Popatrzałam na około, lecz większość osób już
poszła, więc na szczęście nikogo tu nie było.
Nie odpowiedział – zamiast tego chwycił mnie za ramię i pociągnął mnie
za siebie, kiedy sam postawił siebie między mną, a samochodem, pochylając
się do środka, by przemówić do brata.- Nawet się, cholera, nie waż. Ostrzegam
cię, Sam. Masz zaraz odjechać stąd.- Rzucił wściekle – jego całe ciało napięło
się, czujne.
Sam po prostu się zaśmiał.- Spokojnie. Nie chcę twoich resztek 6.-
Przewrócił oczami.
- Sam.- Will wymówił jego imię jak ostrzeżenie, a dłonie zacisnął w
pięści.
Cholera, czy Will zamierza pobić swojego brata? Łapię go szybko za
nadgarstek, odciągając go od samochodu.- Przestań! Wychodzimy jako
przyjaciele. I tak nie jest to twój pieprzony interes, ale w ogóle się nie
interesuję twoim bratem. Zachowujesz się jak rozwydrzone dziecko, kłócąc się
o zabawkę, którą nawet nie chcesz się już bawić!- Zawahałam się. Mogłam
poczuć jak moje oczy szczypią i wiedziałam, że wkrótce się rozkleję. Musiałam
iść.
Jego mina złagodniała, kiedy spojrzał na mnie przepraszająco.- Chloe.-
Wyszeptał. Jego oczy wwiercały się w moje, sprawiając, że serce zaczęło mi bić
szybciej.
Pokręciłam głową.- Wychodzę z przyjacielem – miłego weekendu, panie
Morris.- Mówię jadowicie, kiedy wsiadam do samochodu.
W chwili, kiedy miałam zatrzasnąć drzwi i zrobić dramatyczne wyjście,
Will złapał je, otwierając je i znów patrząc na Sama ostrzegawczo.- Pamiętaj o

6 Sam używa tutaj bardzo nieeleganckiego, wręcz wulgarnego wyrażenia, która ma za zadanie
wyrazić niechęć do kobiety, która „dopiero co” miała faceta i nadal ma w waginie jego spermę.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 94 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

tym, że ona jest małolatę, Sam.- Ostrzegł.


Sam zaśmiał się.- Tak jak ty pamiętałeś?- Podrażnił go.
Will otworzył usta, pewnie po to, by znów wściekle zripostować, patrząc
na jego minę, lecz wyciągnęłam dłoń i przerwałam mu.- Na litość boską, obaj
musicie się uspokoić albo idę po prostu do domu. Nie mam teraz nastroju na
to. Dorośnijcie, obaj.- Zbeształam ich, krzyżując ręce i gapiąc się przez
przednią szybę.
- W porządku.- Will obruszył się.- Miłego wieczoru, panno Henderson.
Później porozmawiamy, Sam.- Willa tak mocno zamknął drzwi, że samochód
zatrząsł się.
- Wow, ktoś tu jest zazdrosny.- Sam wymamrotał, chichocząc z samego
siebie, kiedy machał złośliwie Willowi.
- On nie jest zazdrosny – po prostu nie lubi myśli, że ktoś dotyka czegoś,
co on miał. Co za dupek! Co ja, do diabła, w ogóle w nim widziałam? On mnie
nie chce, ale nie mogę wyjść i się zabawić? Cholera, on jest taki... taki... ach –
nawet nie mam odpowiedniego słowa! „Irytujący” musi na razie wystarczyć,
dopóki nie wymyślę czegoś mocniejszego.- Złorzeczyłam. Sam zaśmiał się ze
mnie, kiedy odjeżdżał z parkingu, kierując się w stronę kina.
Nie mogłam przestać o nim myśleć przez całą drogę. Reakcja Willa była
taka irytująca. Kiedy, do diabła, skończy mi prawić kazania z kim mogę
wyjść? I ten mały komentarz do Sama, że musi pamiętać o mojej
niepełnoletności, kurcze, czy on naprawdę myśli, że zamierzam się z kimś
przespać? On rzeczywiście w ogóle mnie nie zna. Ta ostatnia myśl zraniła
mnie bardziej niż cokolwiek innego.
- Ziemia do Chloe.- Sam podrażnił mnie, śmiejąc się i machając mi
dłonią przed twarzą.
Powróciłam do rzeczywistości. Ups, czy on do mnie mówił?-
Przepraszam, Sam, ale co?- Zapytałam, uśmiechając się skruszona.
Westchnął i pokręcił głową rozdrażniony.- Powiedziałem: czy
zamierzasz wysiąść z samochodu czy muszę znaleźć jakieś kino
samochodowe?
Rozejrzałam się wokół, by zobaczyć, że zaparkowaliśmy przed kinem.
Zaśmiałam się zakłopotana, ponieważ tak się zamyśliłam, że przejechaliśmy
już całą drogę. Przewróciłam oczami, łapiąc za rączkę od drzwi i wysiadłam z
dżipa.
Sam obszedł go i przewiesił przez moje barki swoje ramię.- No to chodź,
rozweselmy cię. Nie widziałem cię, jak prawdziwie się uśmiechasz od czasu
waszego zerwania.- Zaproponował, wydając się trochę tym zasmucony.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 95 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Kiedy weszliśmy do foyer, zatrzymał się i przeklął pod nosem.


Rozgniewana tleniona blondyna w ciasnej i bardzo krótkiej spódniczce szła w
naszym kierunku, patrząc się na Sama. Hmm, o co tu chodzi?
- Sam Morris! Miałeś zadzwonić do mnie trzy tygodnie temu. Co się
stało? Byłeś zbyt zajęty swoją nową dziwką?- Rzuciła gniewnie. Jej głos był
trochę skrzeczący i skrzywiłam się na jego moc. Jej jadowite spojrzenie
przeniosło się na mnie, więc szybko odstąpiłam od Sama, sprawiając, że jego
ramię opadło z moich barków.
Sam wzruszył.- Zgubiłem twój numer.
- Zgubiłeś mój numer? Zapisałam go w twoim telefonie!- Odparowała, a
jej nozdrza falowały, kiedy jej głos stał się jeszcze bardziej piskliwy.
- Och, cóż, w takim przypadku, to chyba zgubiłem telefon.- Sam
odpowiedział, cicho śmiejąc się.
Co za palant, on naprawdę jest męską dziwką!
Skrzywiła się na niego.- Wcale nie zamierzałeś do mnie zadzwonić, co
nie?
Sam wzruszył, wydając się być obojętnym.- Uprzedzałam cię, że nie
jestem niczym zainteresowany. Ty byłaś tą osobą, która powiedziała, że
zadzwonię, a nie odwrotnie.
Szybko podeszła i zanim mogłam zdać sobie sprawę z tego, co się dzieje,
wymierzyła mu policzek. Głośny trzask przyciągnął spojrzenie każdej osoby w
foyer. Sapnęłam. Nigdy wcześniej nie widziałam nikogo, kto zrobiłby to na
żywo, widziałam to tylko w filmach. Było to właściwie całkiem zabawne i o
wiele głośniejsze niż myślałam, że będzie. Odwróciła się do mnie i znów
podniosła dłoń, zamierzając też mnie uderzyć. Cholera jasna, że nie!
- Jeśli mnie dotkniesz, zamierzam wyrwać gołymi rękami te twoje tanie
doczepy.- Ostrzegłam.
Skrzywiła się na mnie i mogłam praktycznie widzieć, jak jej umysł
pracuje w zwolnionym tempie. Najwidoczniej rozważała swoje opcje, czy
chciała podjąć ryzyko czy nie.- Cokolwiek. On i tak zrani cię bardziej niż ja.-
Rzuciła, szydząc z Sama, zanim wściekle ruszyła do drzwi wyjściowych,
dramatycznie zarzucając włosy za ramię. Kilka dziewczyn szybko wybiegły za
nią, pewnie mówiąc jej, co ze mnie za dziwka, a z Sama strata czasu.
Spojrzałam na Sama z otwartą z szoku buzią. Podniósł dłoń i delikatnie
pocierał nią twarz, a ja wybuchłam śmiechem. Śmiałam się tak mocno, że aż
się popłakałam. On również się śmiał, kiedy kontynuował pocieranie, krzywiąc
się przy tym.
- Wiesz co? To był prawie warte dostania policzka. Rozweseliłem cię,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 96 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

co?- Powiedział, ruszając brwiami, kiedy wreszcie się uspokoiłam.


Sam wziął mnie za rękę, zaciągając mnie do kasy i kupił dwa bilety na
następny puszczany film. Miał rację. To zdecydowanie mnie rozweseliło... tak
jak czerwony ślad na jego policzku.
- Dobrze się czujesz, Sam?- Zapytałam, starając się znów nie zaśmiać.
Skinął i przewrócił oczami.- Dzięki za twoją troskę, lecz być może
powinnaś się była zapytać przed tym histerycznym śmiechem, żeby miało to
jakąś wartość.
Połknęłam kolejny wybuch śmiechu.- Ta, pewnie masz rację. Kim, do
licha, była w ogóle ta dziewczyna? No serio, to takie dziewczyny podrywasz?-
Pokręciłam nosem. Nie była właściwie jakąś dobrą aktorką czy coś. Jej skóra
miała ten okropny pomarańczowy odcień, a jej włosy były tak tlenione, że
silniejszy podmuch wiatru mógłby je zdmuchnąć.
Wzruszył.- Ktoś, kogo poznałem na imprezce.- Odpowiedział.- I nie, to
nie jest przeważnie mój typ, ale miałem wtedy słaby połów. Nie chciałem
wracać do domu sam, to żadna radocha.- Puścił mi żartobliwie oczko,
uśmiechając się głupawo.
- Naprawdę jesteś dziwkarzem.- Zrugałam go.- Mam nadzieję, że
używasz prezerwatyw, ponieważ, poważnie, ona była... ohydna.
- Zazdrosna?- Zapytał, uśmiechając się do mnie.
Kiwnęłam głową i podeszłam do niego bliżej, kładąc dłoń na drugim
policzku, tym, który nie został uderzony.- Oczywiście, że jestem zazdrosna.
Moja dłoń świetnie tu pasuje – zostawiłabym ładny ślad. Założę się, że
spoliczkuję cię mocniej niż ona.- Zostałam pokonana przez kolejny napad
chichotu, kiedy przypomniałam sobie dźwięk i zszokowaną minę Sama, kiedy
jej dłoń połączyła się z jego policzkiem.
Zaśmiał się i poszliśmy po jakiś popcorn i napoje, zanim wejdziemy na
salę. Film nie był za dobry, ale udało mi się nim cieszyć. Sam i ja rzucaliśmy w
siebie popcornem i zachowywaliśmy się jak dzieci, zyskując spojrzenia ludzi,
którzy siedzieli przy nas. Byłam zdecydowanie zadowolona, że zmusił mnie do
pójścia z nim.
Po filmie zjedliśmy pizzę, zanim zawiózł mnie do domu. To było miłe.
Uspokajające i właściwie całkiem fajne. W ogóle nie rozmawialiśmy o Willu,
za co byłam wdzięczna. Mówiliśmy o innych rzeczach, np. o jego collegu i
rodzinie, takie łatwe tematy.
- Więc, może w następnym tygodniu znów się spotkamy?-
Zaproponował, kiedy zatrzymaliśmy się przed moim domem.
Uśmiechnęłam się.- Jasne, jeśli chcesz.- Sam rzeczywiście był

Tłumaczenie: amas_la_mondon 97 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

przemiłym facetem i mogłam z łatwością wyobrazić sobie nas jako świetnych


przyjaciół.
- Dobrze, cóż, może następnym razem zrobimy coś w mniej publicznym
miejscu, wtedy będzie mniejsza szansa na to, że kolejny raz zostanę
spoliczkowany.- Powiedział, uśmiechając się niegodziwie, na co znów się
zaśmiałam.
- Może, kiedy przestaniesz sypiać z kim popadnie i będziesz do nich
oddzwaniał, nie zostaniesz spoliczkowany.- Odparowałam, kiedy wyskoczyłam
z jego dżipa.
- Nieee, dzisiejszy policzek i kolejne są całkowicie tego warte.- Poruszył
brwiami.
- Cokolwiek, szmato, zadzwoń do mnie, dobrze?- Zaśmiałam się.
Skinął na zgodę, więc zamknęłam drzwi, odwracając się w stronę domu.
Otworzył szybę.- Wiesz, to pierwszy raz, kiedy zgodziłem się zadzwonić
do dziewczyny i faktycznie to zrobię.- Zastanowił się, śmiejąc, kiedy szłam
ścieżką do drzwi.
Odwróciłam się, by na niego spojrzeć i obdarowałam go uśmiechem.-
Cóż, jestem zaszczycona.- Odparłam sarkastycznie. Pomachałam mu i
weszłam do środka. Moi rodzice siedzieli na kanapie, oglądając telewizję –
opadłam na sofę tuż przy mamie.
- Cześć, kochanie, miło spędziłaś czas?- Zapytała, uśmiechając się.
Wzruszyłam.- Ta, było fajnie.
Jej uśmiech poszerzył się.- To świetnie, Chloe. To miło widzieć, że znów
się uśmiechasz. Cały ten tydzień miałaś doła.
- Chyba masz rację.- Wymamrotałam, czując się niekomfortowo. Nie
chciałam gadać o Willu, a mogłam poznać, że chciała o nim wspomnieć.
Szybko wstałam.- Jest trochę zmęczona. Idę do łóżka, dobranoc. Och, rankiem
przyjeżdża po mnie Nick i jadę do niego na cały dzień pouczyć się.-
Powiedziałam im, zmieniając temat, zanim wspomniałaby o Willu.
- W porządku, kochanie, więc do zobaczenia jutro.
Pocałowałam rodziców w policzek, zanim ruszyłam na górę. Ubrałam
moją piżamę i położyłam się do łóżka. Włączając cicho muzykę z iPoda,
zdecydowałam się zignorować wiadomość od Amy, naprzykrzającą mi się całą
noc, w której pytała jak poszło mi z „gorącym braciszkiem”. Zadzwonię do niej
jutro – dzisiaj nie mogłam się z nią użerać. Wydawała się zdesperowana, żeby
mnie z kimś spiknąć. To była jej odpowiedź na wszystko, kiedy zerwałeś,
przenosisz się na kogoś innego, by odegnać ból, ale to nie działało tak dla

Tłumaczenie: amas_la_mondon 98 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

mnie. Żałuję, że tak jest, ponieważ wtedy byłoby o wiele łatwiej.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 99 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 10

Kropla czegoś zimnego spadła na mój policzek. Mocniej ścisnęłam


powieki, ścierając ręką twarzą. Kolejna kropla spadła na moje czoło, a inna na
nos. Sapnęłam, nagle wyobrażając sobie, że przecieka sufit czy coś. Usiadłam
tak szybko, że w głowie zaczęło mi się kręcić. Z mojej prawej strony dobiegł
histeryczny śmiech, przez który podskoczyłam i pisnęłam z szoku.
Odwróciłam się, by zobaczyć Nicka, siedzącego na krawędzi mojego łóżka, a w
dłoni trzymał szklankę wody.
- Dzień dobry, śpiąca królewno.- Zaćwierkał wesoło.
Jęknęłam, kiedy powoli to przetwarzałam.- Czy to ty polewałeś mnie
wodą?- Oskarżyłam, wycierając twarz.
Zaśmiał się.- Nie zaczynaj tak dramatyzować, to były tylko pięć kropel
wody.
Przewróciłam oczami.- A co tak w ogóle tu robisz? I jak tu wlazłeś?-
Zapytałam, tłumiąc ziewnięcie.
- Umówiliśmy się na dziesiątą i twoja mama mnie wpuściła.- Wyjaśnił,
wskazując głową na mój budzik. Kilka razy mrugnęłam, a potem sapnęłam,
kiedy skoncentrowałam się na czerwonych, świecących cyfrach. 10:06
- Cholera! Przepraszam.- Powiedziałam, szybko wyskakując z łóżka i
udałam się do mojej komody, by zabrać jakieś ubrania. Spojrzałam do tyłu, by
zobaczyć Nicka patrzącego wszędzie, tylko nie na mnie i siedzącego trochę
nieswojo na moim łóżku. Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, o co mu
chodzi i potem zrozumiałam, że miałam na sobie tylko jego koszulkę, którą
zostawił u mnie, zanim zerwaliśmy. Często w niej spałam, ale zgaduję, że
ledwo co zakrywała mój tyłek.- Nick, nie ma tu niczego, czego byś wcześniej
nie widział.- Rzekłam, kręcąc głową i śmiejąc się.
- Ta, cóż, teraz jest trochę inaczej. Znaczy się, nie powinienem teraz
patrzeć.- Odparował, lekko się rumieniąc.
Przewróciłam oczami, w rękach trzymając ubrania.- Mam jeszcze czas
na prysznic?- Zapytałam, posyłając mu twarz smutnego szczeniaczka.
Dramatycznie westchnął.- Ta, cokolwiek. Wiedziałem, że powinienem
przyjść półgodziny później. Po prostu myślałem, że zmieniłaś się i że choć raz
będziesz w stanie wyrobić się na czas.- Zażartował. Jego spojrzenie
przyciągnęły jego paznokcie, jakby były one najważniejszą rzeczą, którą
kiedykolwiek widział w życiu.
- Nigdy nie wiesz, na wszystko przyjdzie pierwszy raz.- Wzruszyłam i
ruszyłam do łazienki na najszybszy prysznic w historii.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 100 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Piętnaście minut później byłam ubrana i gotowa. Swoje mokre włosy


związałam w niechlujny kok, a potem wyszliśmy. Łatwo nam się rozmawiało,
kiedy Nick prowadził. Zawsze miał coś do powiedzenia i to była jedna z rzeczy,
które w nim kochałam. Zaparkował na parkingu przed supermarketem i
uśmiechnął się do mnie.
Rozejrzałam się, zdezorientowana.- Co my tu robimy? Myślałam, że
mieliśmy się uczyć.
- Tak będzie, ale ty gotujesz. Chcę coś dobrego, więc możesz ze mną
pójść i powiedzieć, co mam kupić.- Wysiadł z samochodu i obszedł go do
mojej strony, otwierając dla mnie drzwi.
Podążyłam za nim do sklepu i chwyciłam sklepowy wózek.- Więc co
chcesz zjeść?- Zapytałam.
- Nie wiem. Może chilli albo coś?- Wzruszył podekscytowany.
Uśmiechnęłam się i skinęłam głową. Zawsze to wybiera, powinnam wiedzieć.
Podążyłam za nim do alejek, kiedy zabierał z półek przypadkowe rzeczy:
szampon, dezodorant, codzienne rzeczy. Byłam kompletnie znudzona.
Następnym razem, kiedy się zatrzymał, uśmiechnęłam się i szybko wlazłam do
wózka. Zazwyczaj robił tak dla mnie, popychał wózek, ścigając się po alejkach,
cóż, dopóki nie zostaliśmy złapani przez ochronę.
- Ale z ciebie dzieciuch.- Zbeształ mnie, śmiejąc się.
Kiwnęłam głową, bezwstydnie się uśmiechając. Nick uśmiechnął się
niegodziwie i popchnął wózek do przodu, sprawiając że pędziliśmy alejką.
Nick wskoczył na tył, a oboje śmialiśmy się histerycznie. Kiedy zbliżaliśmy się
do końca, wysiadł i zatrzymał nas przed końcem, w przypadku gdyby ktoś był
za rogiem. Po pierwsze bezpieczeństwo, jak zawsze mawiał Nick.
Szybko znaleźliśmy resztę składników. Nick mówił, co chce z alejki, a ja
próbowałam jak najszybciej zgarnąć to. Choć w większości przypadków po
prostu rzeczy spadały z półek. Przez cały czas chichotałam jak wariatka.
- Hej wy tam, zatrzymać się!- Ktoś krzyknął rozgniewany.
Nick od razu zatrzymał wózek.- Ups, cóż, zabawa nie trwała długo.-
Wymamrotał, śmiejąc się i kręcąc głową.
Uśmiechnęłam się i stanęłam w wózku, kiedy alejką nadchodziła
ochrona, mierząc nas wzrokiem.- Co, do licha, wy wyprawiacie? Już wam
wcześniej o tym mówiłem.- Oskarżył, wskazując na wózek.
Nick skinął, skruszony spoglądając na niego, kiedy jedną rękę owinął
wokół moich ud, a drugą wokół talii, podnosząc mnie z wózka i stawiając z
powrotem na stopy.- Przepraszam, proszę pana. Już się więcej nie powtórzy.-
Oznajmił, wyglądając na całkowicie skarconego.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 101 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Mina kolesie zmiękła. Nick już tak wyglądał, że nie umiałeś się złościć na
niego. Kiedy chciał, mógł wyglądać na trochę zagubionego chłopaka i ty
dosłownie czułeś, jak twój gniew znika. To by wyglądało jakbyś bił chorego
szczeniaczka. W przeszłości kilka razy wywinął się tym z kłótni ze mną. Był
cholernie dobrym aktorem.
- W porządku, cóż, nie pozwól, żebym jeszcze raz to zobaczył.- Facet
skarcił, kręcąc głową z krytyką.
- Oczywiście, nie zdarzy się, proszę pana.- Nick obiecał, nadal mając tą
minę.
Przygryzłam wargę i spróbowałam skopiować go. Z pewnością mi się nie
udało, ponieważ mina kolesia stwardniała, kiedy spojrzał na mnie.- A ty,
panienko, nie właź do wózka. To niebezpieczne, mogłabyś się zranić lub kogoś
innego.- Skarcił mnie.
Hola, czemu na mnie zrzucono całą winę? Naprawdę muszę nauczyć
się od Nicka tej miny!- Ta, proszę pana, przepraszam.- Powiedziałam. Kiwnął
głową i odszedł, wyglądając na bardzo zadowolonego z siebie, że sam
rozwiązał problem.
Tak szybko, jak minął róg, Nick wybuchnął śmiechem.- Za każdym
razem, kiedy wchodzimy do sklepu, wpędzasz nas w kłopoty.- Oskarżył, dając
mi kuksańca.
Zachichotałam i odepchnęłam go.- Musisz mnie nauczyć tej miny,
przyrzekam, że to najlepsza mina na świecie.- Pokręciłam głową, patrząc na
niego z podziwem.
Zaśmiał się niegodziwie.- O nie. To mój znak firmowy, który wydobywa
nas z kłopotów. Zajęło mi mnóstwo czasu, by stać się mistrzem.- Założył rękę
na moje ramiona, prowadząc nas znów przez sklep, żebyśmy skończyli nasze
zakupy.
Półgodziny później wreszcie zatrzymaliśmy się przed jego domem. Kiedy
nieśliśmy wszystkie zakupy, spostrzegłam jego tatę, siedzącego przy ladzie i
jedzącego śniadanie. Jego twarz rozjaśniła się, kiedy mnie zobaczył.- Hej,
Chloe, długo się nie widzieliśmy, kochaniutka.- Uśmiechnął się szczęśliwie.
Przywitałam go uściskiem.- Cześć, Trevor.- Kochałam tatę Nicka, był
rzeczywiście miłym facetem. Choć rzadko go widziałam, tak naprawdę tylko w
weekendy. Dużo pracował, ponieważ był jedynym żywicielem w tym domu.
- Chloe dzisiaj gotuje.- Nick oświadczył podekscytowany.
Uśmiech pojawił się na twarzy Trevora.- Zawsze byłaś dobrą
dziewczyną.- Żartobliwie poklepał mnie po głowie, kiedy chwycił puszkę
napoju i poszedł do salonu.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 102 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Przewróciłam oczami i sama podsadziłam się na ladę, oglądając jak Nick


opróżniał torby z zakupami. Rzucił na moje kolana paczkę cukru.- Wsyp to do
cukiernicy.
Parsknęłam.- Co to, niewolnik jestem czy co?- Zażartowałam, udając
irytację, jak rzuciłam cukier na blat i teatralnie skrzyżowałam ramiona.
Zobaczyłam, że uśmiech jawi się w kącikach jego ust.- Chcesz
korepetycji czy nie?- Zaszantażował mnie, zarozumiale podnosząc na mnie
brew.
Też podniosłam brew.- Chcesz chilli czy nie?- Zripostowałam.
Zaśmiał się.- Chloe, mógłbym kupić chilli w sklepie na końcu ulicy, jeśli
odmówisz zrobienia jej. Jeśli to ja odmówię pomagania ci, musiałabyś czołgać
się do Eriki.- Pewny siebie uśmiechnął się do mnie.
Do diabła, ma rację! Chyba wygrał tę rundę.- W porządku, ale tak
żebyś wiedział, napluję ci do jedzenia.- Zażartowałam.
Zaśmiał się i wzruszył.- Super, zawsze lepiej smakuje, kiedy to robisz.
Wybuchłam śmiechem i wsypałam cukier do cukiernicy, kiedy on
odkładał resztę zakupów. Wziął dwie szklanki i karton soku, i skinął na
korytarz. Zabrałam dwa jabłka z torby, które dopiero co kupił i zeskoczyłam z
lady.
Kiedy szłam do jego pokoju, zaczęłam czuć się trochę nerwowo.
Wszystko było w porządku z byciem z powrotem w jego domu, ale pójście do
jego sypialni było dla mnie nieco dziwne. Sporo czasu tam spędziliśmy,
ponieważ jego taty prawie nie było w domu. Sypialnia Nicka przyciągała wiele
wspomnień dla każdego z nas.
Udawałam, że nic mnie to nie obchodzi, kiedy wchodziłam do jego
pokoju. Gorąco uderzyło w moją twarz, kiedy spojrzałam na jego podwójne
łóżko. Do diabła, Chloe, przestań się rumienić!
- Chcesz to zrobić na łóżku czy na biurku?- Zapytał, wzruszając
ramionami.
Zachichotałam.- Wszędzie mi pasuje, jak sobie przypominam.-
Zażartowałam, a potem od razu tego pożałowałam.
Wybuchł śmiechem i pokręcił głową.- Ależ nieładnie, Chloe, wstydzę się
powiedzieć, że się z tobą umawiałem.- Pokręcił nosem, przez co jeszcze
bardziej się zaśmiałam.- No chodź na łóżko, żeby tyłek mi nie zdrętwiał, jak
będę cię uczył.
Uśmiechnęłam się i podeszłam do łóżka, usiadłam po turecku, chrupiąc
swoje jabłko, kiedy Nick wyciągnął swoje zeszyty, podręczniki i długopisy.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 103 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Położył się na brzuchu, kartkując swój podręcznik.- Więc z czym masz


problem?- Zapytał, przeglądając strony.
Wzruszyłam.- Rachunek różniczkowy.
Uśmiechnął się.- Wiem o tym, najwidoczniej, ale która jego część?
- Nick, cała ta głupia rzecz. Po prostu tego nie łapię.- Spojrzałam na
niego beznadziejnie.
Westchnął i chwycił mnie za rękę, przyciągając do siebie – zabrał mi z
dłoni jabłko i wyrzucił je do kosza.
- Hej, jeszcze go nie skończyłam!- Jęknęłam, wydymając wargi.
- Chloe, jeśli mamy przebrnąć przez to wszystko, to musimy już zacząć –
w innym razie spędzimy nad tym całą noc.- Wyjaśnił, popychając w moją
stronę ołówek i kartki papieru.

Trzy i półgodziny później przyciskam czoło do ręki.- Nie mogę już zrobić
więcej! Bolą mnie oczy, ręce i mózg!- Złorzeczę.
- No dalej, świetnie ci idzie. Zostały jeszcze dwa.- Nick namawiał mnie,
łokciem szturchając mój bok po raz setny.
- Proszę?- Błagałam, odwracając głowę i spoglądając na niego tymi
oczami szczeniaczka.
- Naprawdę masz dość?- Westchnął, wyglądając na trochę pokonanego.
- Cholera, tak, jak spojrzę na następne równanie, to będę krzyczeć.-
Zapewniłam go, kiwając energicznie głową.
Skrzywił się, ale podniósł się, by usiąść.- W takim razie w porządku,
zostawmy ostatnie dwa. Możesz zrobić je po kolacji. Nadal musimy przebrnąć
przez zadanie domowe – ledwo co tknęliśmy to, co było przerabiane w tym
tygodniu.- Spojrzał na mnie ostrzegawczo, więc wypuściłam długi jęk
frustracji.
- Serio chłopie? Myślałam, że już kończymy.- Płakać mi się chciało. Przy
pomocy Nicka już coś łapałam, ale nie mogłam już sprostać kolejnym. To było
za dużo jak na jeden raz.
Uśmiechnął się przepraszająco.- Wcale nie kończymy. Z pewnością
zejdzie nam jeszcze z kilka godzin.
Westchnęłam.- Bardzo ci dziękuję, że to dla mnie robisz. Poświęciłeś dla

Tłumaczenie: amas_la_mondon 104 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

mnie całą sobotę i naprawdę to doceniam.- Mocno go przytuliłam. Nick


naprawdę był uroczy. Byłam szczęściarą, że był moim przyjacielem. Bardzo mi
ulżyło, że wydawało się, że wróciliśmy do bycia przyjaciółmi po umawianiu się
– w innym razie rzeczywiście by mi go brakowało.
- Jesteś mile widziana. W każdym razie, co powiesz na to, byś teraz się
odpłaciła? Umieram z głodu.- Podniósł się, biorąc mnie za ręce i również mnie
podciągając na nogi.
Zaśmiałam się i podążyłam za nim do kuchni, a każde z nas rozciągało
się w trakcie drogi. Trevor uśmiechnął się do nas, kiedy przechodziliśmy przez
salon.- Za dużo nauki?- Zapytał.
- Ta, właściwie idziemy się załadować. Jeszcze nie skończyliśmy.- Nick
odpowiedział, ignorując oczywiste niedowierzanie taty – najwidoczniej Trevor
nie wierzył, że się uczyliśmy.
- W porządku, to świetnie.- Rzekł, biorąc kolejnego łyka swojego
napoju.- Hej, Chloe, koszulkę masz ubraną na lewą stronę.- Zawołał, kiedy już
byłam w kuchni.
Sapnęłam i spojrzałam w dół, upokorzona, że tak pokazałam się
publicznie. Mogłam usłyszeć głośny śmiech Trevora, kiedy zorientowałam się,
że z koszulką wszystko jest w porządku.- Uczyliście się... jasne.- Zakpił
ironicznie, kręcąc głową i przewracając oczami. Spojrzałam na niego dużymi
oczami, skręcając się od wstydu, kiedy moja twarz płonęła.
Nick pokręcił głową i wziął mnie za rękę, pociągając mnie do kuchni.-
Ignoruj go.
Zarumieniłam się jeszcze bardziej.- Zignorować go? Nick, on myśli, że
uprawialiśmy seks!- Syknęłam, próbując skryć się za rogiem, tak żeby Trevor
mnie nie zobaczył.
Nick wzruszył.- Kilka miesięcy temu by tak było i na tym właśnie się
opiera. Dlaczego, do diabła, tak bardzo się rumienisz? Wtedy, gdy byliśmy ze
sobą, jakoś o to nie dbałaś, co myśli.- Powiedział, śmiejąc się.
- Ta, ale nigdy tego nie wiedział.- Zripostowałam.
- Och, wiedział, zaufaj mi. Miałem prawie każdej nocy wykład na temat
bezpiecznego seksu.- Pokiwał powoli głową, obserwując mnie, jak
przetwarzałam te informacje.
Nie mogę uwierzyć, że przez cały czas, kiedy mówiliśmy Trevorowi, że
słuchamy muzyki, oglądamy telewizję albo odrabiamy lekcje, to on wiedział,
co dokładnie robimy! O Boże, jak będę mogła od teraz spojrzeć mu w oczy?
- Uspokój się, Chloe! Przesadzasz. Przecież teraz się uczyliśmy. Nie masz
powodu do wstydu.- Przewrócił oczami i udał się do lodówki, wyciągając

Tłumaczenie: amas_la_mondon 105 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

mielone mięso i rzucając je mi. Wróciłam do rzeczywistości w chwili, by


zdążyć złapać je, zanim spadłoby na ziemię.- Dobry chwyt. A teraz czas spłacić
swoją część umowy i ugotować dla mnie coś dobrego. Zjadłbym konia z
kopytami.- Potarł swój brzuch, jakby go bolał.
Zaśmiałam się. Czasem jest taki głupiutki.- Racja, jak sądzę. Tylko
upewnij się, że powiesz mu, że nic tam nie robiliśmy, dobrze?
Skinął głową.- Cokolwiek uczyni cię szczęśliwą.

Po kolacji poszliśmy prosto uczyć się. Byłam tak znudzona, że zbierało


mi się na płacz. Jak, do licha, Will mógł uczyć się tego na studiach? Nigdy
nie sądziłam, że jest typem kolesia-matematyka, on jest taki... zabawny.
Kiedy przebrnęliśmy przez zadania domowe, wybiła już prawie północ i oczy
bolało mnie ze zmęczenia.
- Chcesz zostać na noc?- Nick zaoferował, wzruszając i pakując
podręczniki, które używaliśmy.
Uśmiechnęłam się.- Jasne, jeśli to pasuje twojemu tacie.- Umówiliśmy
się, że i tak wyjdziemy rano, ponieważ chciał kupić sobie nową parę trampek,
więc wydawało się idiotycznym, żebym szła, tylko po to, aby kilka godzin
później zostać znów odebraną.
- Pójdę zapytać. Choć i tak nie będzie miał nic przeciwko, wiesz przecież
o tym.- Wzruszył ramionami, kiedy wychodził z pokoju. Wiedziałam, że ma
rację z jego tatą, który nie będzie mu to w ogóle przeszkadzało. Z Trevorem
zawsze łatwo było się dogadać i on uwielbiał Nicka. Całkowicie mu ufał. Kiedy
chodziliśmy na randki, zostawałam tutaj kilka razy – choć moi rodzice
myśleli, że oczywiście spaliśmy osobno.
Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do mamy, by ja o tym powiadomić.
Wiedziałam, że nie będzie jeszcze spała, tylko czekała na mnie, aż wrócę do
domu. W weekendy rodzice byli nocnymi markami. Nick wrócił, kiedy ja
nadal rozmawiałam z mamą i pokiwał głową na tak, sygnalizując, że jego tata
zgodził się. Wyciągnął koszulkę i rzucił mi ją na kolana, bym ją ubrała.
Uśmiechnęłam się wdzięczna i skończyłam rozmawiać z mamą.
Kiedy już się zgodziła i upewniłam ją, że jesteśmy tylko przyjaciółmi,
rozłączyłam się. Uśmiechnęłam się do Nicka.- Dzięki, lecz wiesz, że ci ją nie
oddam, racja?- Zapytałam, machając mu koszulką. Uwielbiałam ubierać do
snu koszulkę, a te kilka, które zostawił u mnie, znosiły się już trochę.
Westchnął, zabrał z moich rąk koszulkę i dał zamiast tego inną.- Co jest złego

Tłumaczenie: amas_la_mondon 106 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

z tą?- Zapytałam, śmiejąc się.


- To moja szczęśliwa koszulka. Nie mogę jej tak po prostu oddać,
pomaga mi poderwać dziewczyny.- Uśmiechnął się do mnie.
Zaśmiałam się i patrzałam jak ją składa i wkłada do komody.- Nie
nosiłeś czasem tej koszulki, kiedy prosiłeś mnie na randkę?- Pytam
zaciekawiona. Na pewno nosił błękit tego dnia, zapamiętam to, ponieważ to
był pierwszy raz, kiedy spojrzałam na niego inaczej niż na przyjaciela. To
wspomnienie zakorzeniło się w moich myślach.
Uśmiechnął się.- Tak. Szczęśliwa koszulka.- Zapewnił.
Pokręciłam głową i poszłam do łazienki przebrać się. Kiedy wróciłam do
jego pokoju, przygotowywał posłanie na podłodze z dodatkowych poduszek i
kołdry. Uśmiechnęłam się winna, ponieważ planował spać na podłodze w
swoim własnym domu. Wiedziałam, że nie pozwoliłby mi spać na niej – to nie
było w jego stylu.- Możesz spać w łóżku razem ze mną, jeśli chcesz, ufam ci.-
Zaoferowałam, śmiejąc się, kiedy wspinałam się do jego zimnego łóżka.
Zmarszczył brwi nieswój.- Umm... nie będzie to trochę dziwaczne?
Wzruszyłam.- Tylko jeśli tak zrobimy. To nie tak, że coś się stanie,
przecież dzielimy tylko łóżko i tyle. Przez cały czas dzielę łóżko z Amy.-
Powiedziałam mimochodem. Wiedziałam, że to co innego, ale nie chciałam,
żeby spał na podłodze. Całkowicie mi to pasowało – to przecież tylko spanie.
- To co innego z dziewczynami dzielącymi jedno łóżko.- Wymamrotał,
podnosząc swoją poduszkę z podłogi, lecz nadal wyglądając na trochę
niezdecydowanego.
- Nie mam nic przeciwko. Jeśli myślisz, że to dziwne, to ja będę spała na
podłodze.- Westchnął i rzucił we mnie poduszką. Zachichotałam, kiedy trafiła
mnie w twarz.
- W porządku, ale nie obmacuj mnie w nocy.- Podrażnił, patrząc na
mnie ostrzegawczo.
Wyszczerzyłam zęby.- Postaram się jak najmocniej.
Zaśmiał się i poszedł zgasić światło – umościłam się na łóżku,
przytulając samą siebie w tę zimną noc. Poczułam, jak łóżko opadło i
wiedziałam, że Nick położył się w nim, ale pozostał po drugiej stronie, nie
czyniąc żadnych ruchów, by zbliżyć się do mnie, tak jak wiedziałam, że zrobi.
Zawsze był taki uroczy, nie jak reszta siedemnastolatków ogarniętych
hormonami zrobiłaby w łóżku razem z dziewczyną.
Lekko drżałam, więc przysunęłam się bliżej niego, przyciskając się do
jego boku i używając jego ciepła, by ogrzać samą siebie. Zaśmiał się.-
Sądziłem, że umówiliśmy się nie obłapiać się.- Powiedział żartobliwie.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 107 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Wybuchłam śmiechem i dotknęłam jego ramię swoim zimnym nosem.- Zimno


ci?- Zapytał, odwracając się i podnosząc rękę, abym mogła się wtulić w niego.
- Ta.- Wymamrotałam.
Owinął wokół mnie rękę i mocno przycisnął do siebie. Ogrzewałam się
już, więc zaczynałam czuć się wygodnie.
- Chloe?- Wyszeptał po kilku minutach.
- Ta?
- W następnym tygodniu jest rocznica śmierci mojej mamy...- Urwał, a
w jego głosie pobrzmiewał smutek.
Mocno go ścisnęłam. Już to wiedziałam, ale nie chciałam tego wyciągać,
zanim on to zrobi. Nie chciałam go zasmucać. Jego całe ciało było napięte i
sztywne.- Wiem o tym.- Rzekłam cicho.
- Zastanawiałem się czy, kiedy będę na cmentarzu, pójdziesz tam ze
mną?- Zapytał z nadzieją.
Uśmiechnęłam się smutno. Nick nie znosił chodzenia na cmentarz.
Denerwował się tam, więc szedł tam tylko na rocznicę jej śmierci albo na jej
urodziny. Za każdym razem towarzyszyłam mu i obejmowałam, kiedy płakał.-
Oczywiście, że pójdę.- Wyszeptałam. Poczułam, jak łzy spadły na mój policzek.
Zasmuciła mnie myśl o jego smutku, serce mi się krajało, kiedy widziałam jak
ten uroczy chłopak cierpiał, ale zrobiłam to, ponieważ mnie potrzebował.
Byłam jedyną osobą, przed którą szczerze otworzył się na temat swojej mamie.
Ciężko grał przed resztą, że wszystko było w porządku i już go to nie ruszało,
nawet przed swoim tatą.
- Dzięki.- Wymamrotał.
- Nie musisz mi dziękować. Jestem tu dla ciebie, wiesz o tym.-
Przytuliłam go mocniej i próbowałam desperacko się nie rozpłakać, kiedy
słyszałam, jak się smucił. Jego ciało lekko zadrżało, kiedy płakał cicho w
moich ramionach.- Szysz, już dobrze.- Zagruchałam, nie wiedząc co innego
powiedzieć.
Trzy lata minęły od jej śmierci, ale on nadal tęsknił za nią jak wariat.
Zawsze żałowałam, że nie poznałam jej przed jej śmiercią. Sądząc po tym, jak
Nick i jego tata mówili o niej, była faktycznie wspaniałą kobietą. Zasnął po
jakiejś chwili i ja też zamknęłam oczy, potrzebując snu.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 108 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 11

Rankiem zdecydowałam się, że muszę przestać irytować się z powodu


Will'a, ostatecznie nie umawialiśmy się tak długo. Czułam się głupio, będąc
tak zdenerwowaną czymś tak trywialnym, po tym jak zobaczyłam płaczącego
nad swoją mamą Nick'a. To była prawdziwa żałoba, to było warte bycia
zdenerwowanym, a nie związek, który ledwo się zaczął. Teraz nie było niczego,
co mogłabym zrobić w sprawie Will'a, jasne, że pokochałabym znów
umawianie się z nim, pocałunki i uściski. Kłamałabym, jeśli powiedziałabym,
że nie chciałam, żeby przyznał się do błędu i że możemy być znów razem.
Zanim to się wszystko stało wariowałam na jego punkcie i mogłam wyobrazić
sobie siebie zakochującą się jeszcze mocniej w nim. Jeśli sprawy dalej szły by
taką koleją rzeczy, byłby miłością mojego życia, ale to się skończyło, a ja
musiałam przestać tak się tego czepiać. Ciężko byłoby widywać go codziennie,
ale musiałam spróbować i zdystansować się od niego choć trochę i zacząć
patrzeć na niego jak na mojego nauczyciela.
Kiedy Amy zaparkowała swoje auto na parkingu w poniedziałkowy
poranek, myślałam o wiele bardziej pozytywnie niż w ostatnich tygodniach.
Kara na przerwie obiadowej dobiegła końca, więc tylko podczas jego zajęć
miałam się z nim uporać, ale nawet wtedy zdecydowałam się skupiać na pracy
niż na słabnięcia o nim. Rocznica śmierci mamy Nick'a niejako dała mi świeży
pogląd na tą sytuację i w jakiś sposób moje problemy wydawały się mniejsze.
Podążyłam za Amy korytarzem i zatrzymałyśmy się przed naszymi
szafkami, zabierając podręczniki na poranne zajęcia. Znikąd ktoś złapał mnie
zza moich pleców. Moje serce zadrżało i pisnęłam z szoku, wyskakując na
metr w górę. Odwróciłam się, by zobaczyć śmiejącego się Nick'a.
- Jesteś przekomiczny.- Wymamrotałam, waląc go w brzuch moich
zeszytem.
Uśmiechał się i przerzucił rękę przez moje ramiona.- Przepraszam, nie
mogłem się oprzeć
Spojrzałam na jego stopy, by ujrzeć, że nosi swoje nowe trampki, które
wczoraj wybraliśmy.- Pasują?- Zapytałam, wskazując głową na nie.
Wczoraj było fajnie. Z Nick'iem tak łatwo się przebywa i nawet jeśli
obudziłam się rano całą sobą leżąc na nim, to nadal nie było między nami
niezręcznie. W duchu chciałam poczuć do niego coś więcej, ale tak się nie
stało. Nie było żadnej iskry. Serdecznie kochałam Nick'a, ale nie w ten sposób,
nie tak jak powinna kochać dziewczyna. Nie byłam pewna czy było tak
kiedykolwiek. Myślałam, że wtedy kochałam go, ale po byciu z Will'em i
zrozumieniu jak to jest czuć się w takim związku, sprawiło, że to, co mieliśmy

Tłumaczenie: amas_la_mondon 109 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

ja i Nick wydawało się dziecinne i poniekąd tylko zabawą.


Pokiwał głową.- Tak.- Zapewnił.- Po szkole mam kilka praktyk w tym
tygodniu, ale pasują mi korepetycje w środy i czwartki.- Przekrzywił głowę na
bok.
- To świetnie.- Uśmiechnęłam się.
Zadzwonił dzwonek, więc odsunął się ode mnie.- Zobaczymy się na
lunchu.- Zawołał, kiedy kierował się w odwrotną stronę od sali, w której ja i
Amy miałyśmy pierwszą lekcję.
Kiedy odbiegał, spojrzałam w górę, by zobaczyć Will'a obserwującego
mnie. Grymas przecinał jego czoło. Wzięłam moje ostatnie podręczniki i
poszłam z Amy na salę gimnastyczną. Kiedy mijałyśmy Will'a, uśmiechnęłam
się, próbując być grzeczną.- Dzień dobry, panie Morris.- Przywitałam się,
próbując brzmieć na pewną, nawet jeśli w brzuchu miałam motyle.
Przestąpił nerwowo z nogi na nogę.- Dzień dobry, dziewczęta. Miałyście
miły weekend?- Uśmiechnął się, ale dla mnie wydawało się to wymuszone, a
nie jak te łatwe uśmieszki, które zazwyczaj gościły na jego twarzy.
Amy zatrzymała się przy mnie, co oznaczało, że ja też musiałam się
zatrzymać. Dziś wyglądał niesamowicie przystojnie w swoich dżinsach i
jasnoniebieskim swetrze. Jego woda kolońska wypełniła moje płuca,
sprawiając że moje serce przyspieszyło swój bieg. Kurcze, pachnie
wystarczająco dobrze, aby móc go zjeść! Wow, udawanie, że nic mi nie jest,
jest trudniejsze niż myślałam.
- Było dobrze, nic specjalnego.- Amy odpowiedziała, wzruszając.
Will skoncentrował się na mnie.- A ty, panno Henderson? Jak tam
poszła randka z bratem byłego chłopaka?- Jego badawcze, szare oczy
wwiercały się w moje.
- To nie była randka.- Wyjaśniłam.- Ale było dobrze, dziękuję.-
Próbował znów się nie rozgniewać. Ostatnim razem widziałam go w piątek na
parkingu i gapił się wkurzony na Sama.
- Skąd wie pan, że to był brat jej byłego chłopaka?- Amy zapytała nagle.
Will wyszczerzył do niej zęby.- Jeśli dobrze pamiętam, to ty tak
powiedziałaś. Coś o zapominaniu o swoim byłym, skupiając się na jego bracie.
Zaśmiała się z zakłopotaniem.- Ta, to nie w stylu Chloe.- Żartobliwie
uderzyła mnie łokciem w bok.- Nawet jeśli byłby przystojny jak diabli.-
Dodała, puszczając mi oczko.
Zrobiłam grymas i chwyciłam jej rękę, chcąc ją odciągnąć.- Dosyć
gadania o moim nieistniejącym życiu seksualnym. Chodźmy do klasy, zanim

Tłumaczenie: amas_la_mondon 110 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

się spóźnimy.
- Panno Henderson, sądzisz, że moglibyśmy zamienić słówko podczas
przerwy obiadowej? Po tym jak zjesz.- Will zawołał, kiedy odchodziłyśmy.
Westchnęłam i kiwnęłam głową.- Jasna sprawa. Świetnie, kolejne
kazanie na temat nie umawiania się z jego bratem. Tego mi właśnie było
trzeba.

Ranek szybko minął. Nawet udało mi się przebrnąć przez cały wf bez
kontuzjowania siebie. Kiedy zadzwonił dzwonek na lunch, poszłam do
stołówki, biorąc kanapkę z tuńczykiem i przeszukując napoje, próbując
znaleźć sok pomarańczowy, ale nie było żadnego. Zmarszczyłam brwi i
zamiast tego wzięłam sok jabłkowy, dąsając się, kiedy dotarłam do kasy. Po
tym jak zapłaciłam, odwróciłam się, tylko po to, by stanąć w twarz z Will'em.
Spojrzał w dół na moją tacę i zrobił grymas.- Myślałem, że lubisz sok
pomarańczowy.- Wymamrotał.
Wzruszyłam ramionami.- Jest tak, ale nie było żadnego.
Uśmiechnął się i przewrócił oczami.- Proszę, słodziutka.- Postawił swój
sok pomarańczowy na mojej tacy i wziął w zamian jabłkowy. Uśmiechnął się i
odwrócił, by odejść, nie mówiąc nic innego i zostawiając mnie, patrzącą za
nim zszokowana.
Słodziutka? Co, do diaska, to miało znaczyć? Dlaczego mnie tak
nazwał? Przez cały tydzień stanowczo nazywał mnie panną Henderson!
Kurcze, czasem ten facet jest cholernie mylący. Może powinnam zapytać go o
to, kiedy pójdę na rozmowę z nim. Westchnęłam, kiedy opadłam na miejsce
przy stole moich przyjaciół. Próbowałam jak najlepiej umiałam przysłuchiwać
się temu, co mówili, ale mój głupi umysł wciąż wracał myślami do Will'a,
nawet jeśli tego nie chciałam.
Ledwo co zjadłam, tylko odwinęłam kanapkę z papieru i podzióbałam.
Zrobiłam kwaśną minę. Jak sądzę, nie mogę już dłużej tego odkładać. Czas na
kolejne kazanie na temat Sama. Westchnęłam i odłożyłam moją kanapkę na
tacę.- Ludziska, lepiej pójdę zobaczyć, co chce pan Morris.
Amy machnęła na mnie brwiami.- Może chce cię zamknąć w swoim
tycim biurze i wykorzystać cię.- Zażartowała.
Zaśmiałam się z niedowierzaniem. Szanse są naprawdę niewielkie.-
Nigdy nie wiesz.- Zażartowałam, przewracając oczami. Wrzuciłam jedzenie do

Tłumaczenie: amas_la_mondon 111 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

śmieci i poszłam do jego sali. Właściwie czułam się trochę podenerwowana.


Nie chciałam się z nim znów kłócić, ale wiedziałam, że miał zamiar wyciągnąć
na wierzch temat Sama i tego, co stało się w piątek po szkole.
Siedział przy swoim biurku, pisząc, kiedy tam dotarłam. Zapukałam w
drzwi, a jego głowa uniosła się, by na mnie spojrzeć.
- Hej.- Uśmiechnął się, tak mile, jak zazwyczaj uśmiechał się do mnie.
Dlaczego on mi to robi? Tego ranka zdecydowałam się, by naprawdę
postarać się zapomnieć o nim i potem zaczyna się uśmiechać do mnie i
nazywać mnie znów słodziutką? Życie jest niesprawiedliwe.
- Cześć, chciał się pan ze mną widzieć?- Rozejrzałam się nerwowo.
Potaknął.- Ta. Zamknij drzwi.- Zmarszczył brwi i rozsiadł się w swoim
fotelu.
Westchnęłam. Wiedziałam, że to ma być jakieś kazanie! Zamknęłam
drzwi i ostrożnie podeszłam do jego biurka, czekając, aż zacznie na mnie
krzyczeć albo kazać mi trzymać się z daleka od Sama.
Zrobił grymas, wydając się patrzeć na wszystko poza mną, kiedy mówił.-
Chciałem tylko przeprosić za to, co zrobiłem w piątek z Samem. Nie
powinienem tego robić i jest mi naprawdę przykro.
Czekaj, przeprasza? To takie słodkie.- Więc dlaczego to zrobiłeś?-
Zapytałam, zdezorientowana. Cały weekend uwierało mnie to. Will to
naprawdę miły facet, więc nie mogłam pojąć, dlaczego nagle zaczął się
zachowywać jak palant przez cały czas.
Westchnął i pokręcił głową.- Bez powodu. Jakoś tak trochę dostałem
świra, ponieważ wiem, jaki jest Sam. Nie sądzę, że dziewczyna taka jak ty
powinna spotykać się z kimś takim jak on.
Usiadłam na brzeżku jego biurka i spojrzałam na sufit.- Dziewczyna taka
jak ja?
- Tak, niewinna, słodka, urocza. Jesteś zbyt dobra dla takich jak Sam.
On wykorzystuje dziewczyny i nie chcę, żeby tak samo stało się z tobą.-
Powiedział spokojnie. Jego noga przypadkiem dotknęła mojej i poczułam
podniecenie pęczniejące we mnie na jego bliskość.
- Nie jestem niewinna.- Uśmiechnęłam się przekornie.
Zaśmiał się.- Och, wiem o tym.- Uśmiechnął się do mnie
porozumiewawczo. Uśmiechnęłam się i zaczerwieniłam, kiedy myśli o tym,
jak dobrze był poinformowany, bombardowały mój umysł.- Znów się
czerwienisz i to jest takie słodkie.- Pokręcił głową, twarz mu zmiękła, kiedy
patrzył na mnie.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 112 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Nie wiedziałam jak na to odpowiedzieć, więc nic nie powiedziałam. Po


prostu siedziałam, patrząc się na niego. Jego piękne szare oczy paliły moje –
tak bardzo chciałam go pocałować, że ledwo mogłam usiedzieć.
Westchnął i odwrócił wzrok.- Więc jak tam idą korepetycje?- Zapytał,
najwidoczniej chcąc zmienić temat z naszych wcześniejszych nawyków
seksualnych.
Wzruszyłam.- Ta, właściwie to dobrze, myślę, że sobie poradzę. Nick
zamierza mi pomagać dwa razy w tygodniu.
- To świetnie. Jeśli potrzebujesz jeszcze jakiekolwiek pomocy lub
czegokolwiek, to mogę ci pomóc, ale musielibyśmy spędzać na to przerwy
obiadowe w bibliotece czy gdzieś indziej.- Zmarszczył brwi, wyglądając na
trochę zirytowanego z jakiegoś powodu.
- Dlaczego w bibliotece?
- Ponieważ nie lubię być z tobą samemu.- Wstał, szorstko zbierając
swoje papiery.
Nie lubi przebywać ze mną sam?- A dlaczego nie?- Zapytałam.
Westchnął i spojrzał na mnie, jakbym była głupia.- Musisz jeszcze
pytać?- Rzucił sarkastycznie.
Włosy na moim karku zjeżyły się na jego ton.- Oczywiście, bo w innym
razie nie zrobiłabym tego!- Zrewanżowałam się.
Westchnął dramatycznie.- Zapomnij. Idź po prostu cieszyć się resztą
twojego wolnego czasu, zanim zadzwoni dzwonek. I tak muszę przepisać te
rzeczy na tablicę.- Wzruszył i skierował się do elektronicznej tablicy za swoim
biurkiem, biorąc długopis i zaczął pisać jakieś równania, które nieco
przypominały te, na którymi pracowałam z Nick'iem.
Odmówiłam pozostawienia tak rzeczy. To był pierwszy raz, kiedy
rozmawialiśmy odpowiednio i chciałam jakiś odpowiedzi. Zasługiwałam na
nie. Po dziurki w nosie miałam zastanawiania się, co dzieje się w głowie tego
głupiego faceta.- Dlaczego nie lubisz być ze mną sam?- Zapytałam, łapiąc go
za rękę i delikatnie pociągnęłam, próbując zmusić go do spojrzenia na mnie
ponownie.
Odwrócił się tak szybko, że podskoczyłam. Jego ramię owinęło się wokół
mojej talii, kiedy przesuwał mnie tak, że przycisnął mnie do tablicy. Naparł na
mnie swoim ciałem – twarz miał tak blisko mojej, że zaskomlałam. Oddychał
w moje usta, które momentalnie zawilgotniały. Ledwo mogłam oddychać.
Jego dłoń uniosła się, ujmując bok mojej twarzy, kiedy powoli zbliżał
swoją twarz do mojej. O mój Boże, zamierza mnie pocałować! Podniecenie
wrzało we mnie, na co w moim brzuchu zatrzepotało.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 113 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Właśnie dlatego.- Wymamrotał. Był tak blisko, że jego usta otarły się o
moje, kiedy mówił. Sapnęłam i zamknęłam oczy, na myśl, że to podniecenie
zabije mnie. Nagle nacisk i gorąco jego ciała znikło. Zmusiłam się do
otworzenia oczu, zdezorientowana tym, co się stało. Will odsunął się ode mnie
na krok z rękami zaplątanymi we włosach. Jego wyraz twarzy był zbolały i
gniewny.- Musisz iść.
- Dlaczego?- Wyszeptałam, czując się trochę zraniona. Nie chciałam iść.
Był tak blisko, a ja go potrzebowałam.
- Ponieważ potrzebuję, żebyś już poszła. Mam robotę do zrobienia.- Ton
jego głosu był stanowczy i ostateczny, kiedy maszerował przez klasę do drzwi i
otworzył je z rozmachem. Nawet na mnie nie patrzył, kiedy w ciszy czekał, aż
wyjdę.
Czułam, że moje oczy znów pieką od łez, więc tupiąc, wyszłam z klasy.
Głupi dupek tak mnie podniecił, a potem tak mnie rozczarował. Naprawdę
muszę o nim zapomnieć i przestać tak o nim myśleć. Nie jest najgorętszym,
najtroskliwszym facetem, którego kiedykolwiek spotkałam. Hmm, może jeśli
dalej tak będę do siebie mówiła, to zacznę w to wierzyć.
Przez resztę moich popołudniowych lekcji mogłam myśleć tylko o Will'u.
Przez jego „właśnie dlatego”. Czy to oznaczało, że chce mnie pocałować czy że
wiedział, co do niego czuję i nie chciał mnie zachęcać? Nie mogłam oderwać
myśli od tego, jak blisko był i jak jego miękkie usta delikatnie ocierały się o
moje. Moje myśli wędrowały do pocałunków, które dzieliliśmy i to jak Will
smakował. Westchnęłam i pokręciłam głową, próbując skoncentrować się na
tym, co mówi nauczyciel hiszpańskiego i na zadaniu, nad którym miałam
właśnie pracować, ale to nie miało sensu. Mój głupi i zdradziecki umysł
odmówił skupienia się na czymś innym niż na Will'u.
Kiedy zadzwonił dzwonek, sygnalizujący koniec lekcji, jęknęłam. Nie
chciałam się znów z nim widzieć. Nie ze wszystkimi wokół, ale sama z chęcią
porozmawiałabym z nim i zmusiłabym do powiedzenia, co, do diabła,
oznaczało to jak mnie chwycił. Czy nadal mógł chcieć być ze mną, mimo że
byłam uczennicą? To właśnie chciał mi przekazać?
- Chloe, idziesz czy nie?- Amy zaśmiała się, podcinając mój łokieć, na
którym wspierałam głowę. Moja głowa szybko spadła. Ledwo zdążyłam zebrać
się na czas, zanim mój policzek spotkał się ze stolikiem. Zaśmiała się
histerycznie i pokręciła głową.- Chora z miłości Chloe jest taka zabawna.
Przewróciłam oczami zirytowana.- No to chodź, sprawdźmy i zobaczmy
czy korepetycyjne umiejętności Nick'a są warte mojego gotowania dla niego.-
Wzięłam ją pod rękę i powoli poszłyśmy na zajęcia.
- Więc nic się między wami nie dzieje? Tylko przyjaciele?- Wyjaśniła,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 114 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

patrząc na mnie z ciekawością.


- Tylko przyjaciele.- Zapewniłam.
Westchnęła, spoglądając na mnie ze smutkiem.- Szkoda, ponieważ
zawsze był dla ciebie taki słodki.
- Wiem, że taki był, ale nam nie wychodziło i nie mogłam go zwodzić,
zdając sobie z tego sprawy.- Przyznałam się. Amy i ja rozmawiałyśmy o tym
dużo, zanim zerwałam z Nick'iem. Sądziła, że nie powinnam zrywać z nim i
powiedziała, że czasem miłość dojrzewa. Myślała, że dalej powinnam się z nim
umawiać i że wreszcie zakocham się w nim. Ale nie byłam w stanie mu tego
zrobić. Nick już miał na moim punkcie fioła i zostanie z nim z powodu szansy,
że się w nim zakocham, w ogóle nie było sprawiedliwe dla niego. Zasługiwał
na więcej.
- A co z tobą? Rozmawiałaś już z Ryan'em?- Zapytałam, wiedząc że jeśli
wspomnę o jej długim zauroczeniu, to zejdzie ze mnie i całkowicie zmienimy
temat naszej rozmowy.
Westchnęła rozmarzona.- Nie, jeszcze nie. Widziałaś go dzisiejszego
poranka? Wow, wygląda gorąco w niebieskim. Sądzę, że moim ulubionym
kolorem jest niebieski.- Powachlowała się przed twarzą, śmiejąc się.
Zaśmiałam się i przewróciłam oczami.- Myślałam, że powiedziałaś, że
najlepiej wygląda w czarnym.
Wyszczerzyła zęby.- Tak było, wczoraj. Muszę przyznać, że ten chłopak
we wszystkim wygląda wspaniale. Jakikolwiek nosi kolor, to zawsze jest to
moim ulubionym kolorem dnia.
Amy oszalała na punkcie Ryan'a Everett'a już w pierwszej klasie, ale
nawet raz do niego nie zagadała. Jakby tego było mało, ilekroć był w pobliżu,
wydawała się topnieć w drżącą kałużę pod jego stopy i jakoś robiła z siebie
idiotkę.
- Nikt nie wygląda wspaniale w każdym kolorze, jesteś po prostu
stronnicza.- Oznajmiłam, przewracając oczami. Właściwie, jak pomyślę o
tym, czekam, aż zobaczę Willa w kolorze, który mu nie pasuje.
Pociągnęłam ją przez drzwi sali i przeskanowałam wzrokiem pomieszczenie.
Byłyśmy trochę później niż zazwyczaj, ale Will'a jeszcze nie było.- Chodź już,
zajmijmy miejsce.- Rozejrzałam się i zauważyłam dwa obok siebie, ale znów
były na samym początku. Cholera, nie chcę każdego dnia siedzieć w
pierwszym rzędzie! Dlaczego, no dlaczego, klasa języka hiszpańskiego musi
być na samym końcu szkoły, tak, że wszystkie porządne miejsca są zajęte,
kiedy ja tu docieram?
- Tam są dwa.- Amy zaćwierkała, ciągnąc mnie do pierwszego rzędu.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 115 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Usiadłam i wyciągnęłam książki, modląc się, że ta godzina minie w mgnieniu


oka. Naprawdę miałam nadzieję, że cały ten sobotni czas, który spędziłam z
Nick'iem na uczeniu się, opłaci się i że przynajmniej ogólnikowo zrozumiem,
co się będzie dzisiaj działo.
Will wkroczył dumnie do klasy kilka minut później. Poczułam, że moja
twarz natychmiastowo zaczerwieniła się na wspomnienie, jak blisko był przy
mnie na przerwie obiadowej. Położył swój laptop na biurku i spojrzał w górę
na klasę. Kiedy jego oczy spotkały moje, zobaczyłam jego uśmieszek. Bez
wątpienia rozbawiły go moje ponowne rumieńce.
- W porządku, klaso, chcę byście sparowali się z osobą siedzącą obok,
ponieważ zamierzamy zrobić projekt o ciśnieniu i jak matematyka może
zostać spożytkowana do dokładnego przewidzenia wyników pewnych sytuacji,
nawet tych naukowych. Matematyka to nie tylko liczby, może zostać
wykorzystana jako podstawa w wielu dziedzinach życia.- Powiedział,
uśmiechając się szczęśliwie. Najwyraźniej cieszył się takimi rzeczami.
Zajęczałam cicho, kiedy zaczął mówić o robieniu rakiety z pustej butelki
po wodzie, balonów i jakiś rzeczy. Omówił jak dokładnie wykonać wzór na
ilość ciśnienia na cal kwadratowy, który sprawi, że butelka poszybuje w
powietrze i wyląduje w celu. Każdej parze zostanie przekazana jakaś tego
wariacja, na przykład krótszy czy dłuższy dystans, który musi pokonać
butelka, tak że każdy wzór będzie inny.
Najwyraźniej, jeśli dobrze to zrobimy, to będzie się to również liczyć
jako projekt naukowy, tak że nie dostaniemy zadań domowych z fizyki na ten
tydzień, kiedy robimy to zadanie. Siedziałam cicho, czując, że moje serce
opada. W ogóle tego nie rozumiałam i miałam przeczucie, że będę musiała
dzwonić do Nick'a o wiele częściej.
Spojrzałam bezradnie na Amy, ale pokręciła głową, sygnalizując że też
tego nie rozumiała. Nie byłoby żadnego pożytku robiąc z nas parę, ponieważ
przypominałoby to prowadzenie ślepego przez drugiego ślepego. Spojrzałam
w moją drugą stronę i skuliłam się. Cholerna Erika Dennison. Wow, czy życie
może być jeszcze bardziej beznadziejne niż w tej chwili?
- Macie kilka zajęć, nad którymi musicie pracować. Pod koniec tygodnia
chcę, żebyście zaprezentowali swoje obserwacje klasie i jak doszliście do tych
wniosków. Nawet wykonamy kilka praktycznych pokazów na zewnątrz.- Will
wybuchnął, pocierając dłonie zadowolony. Tym razem jęknęłam głośno. Cóż,
otrzymałam właśnie odpowiedź na moje głupie pytanie, czy życie może być
jeszcze gorsze i ta odpowiedź jest tak zła jak może być.
- Więc ty i ja, lodowa księżniczko.- Erika oznajmiła, szydząc ze mnie z
nienawiścią, kiedy Amy dołączyła do Jessici, siedzącej po jej drugiej stronie.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 116 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

To był dla niej dobry wybór. Jessica była małą kujonką, ale autentycznie była
miła, więc przynajmniej będą mieć zabawę, pracując nad projektem.
- Świetnie, nie mogę się doczekać.- Skłamałam, zmuszając się, by
brzmieć życzliwie. Mam nadzieję, że jeśli spróbuję, naprawdę, naprawdę
spróbuję być dla niej miła, to ona też się tym odwzajemni.
- Tylko nie zanudzaj mnie mówieniem do mnie, wiem, że jesteś w tym
beznadziejna, więc ja wykonam ten projekt i możesz stanąć ze mną podczas
prezentacji i wyglądać ładnie. Och, czekaj, zapomniałam, że nie będziesz w
stanie tego zrobić, ponieważ będziesz musiała naprawdę byś ładna dla tej
pracy. Hmmm, jak sądzę, że to też będę musiała zrobić.- Zakpiła, taksując
mnie wzrokiem i kręcąc nosem.
Moja dłoń instynktownie zacisnęła się w pięść. Byłam sekundy od
walnięcia ją w twarz, kiedy Will podszedł do nas.- Eriko, potrzebuję, żebyś
pomogła Martinowi.- Skinął głową na tył klasy, gdzie Martin siedział sam.
Wow, biedaczek! Natychmiastowo Erika wstała i wzięła swoje podręczniki,
zanim ruszyła do niego. Wyglądała na zbyt spokojną, że nie będzie musiała
pracować ze mną.
Szybko rozejrzałam się po kogoś innego, ale każdy miał już parę.-
Czekaj, ale ja w takim razie nie będę miała partnera.- Zauważyłam, panikując,
ponieważ nie miałam bladego pojęcia, gdzie zacząć to zadanie.
- Pomogę ci, panno Henderson.- Will uśmiechnął się przyjaźnie. Co, do
diabła? O co chodziło w tym „nie lubię być z tobą samemu”? Odesłał moją
partnerkę, abym z nim mogła pracować?- Trici Marshall nie ma dzisiaj, więc
kiedy wróci, będzie mogła być twoją partnerką – tylko dzisiaj będę ci
pomagać.- Dodał, wzruszając ramionami, jakby to nie była wielka sprawa.
Skinęłam bez tchu. Byłam wdzięczna, że nie będę musiała pracować z
Eriką, ale w tym samym czasie wolałabym raczej pracować z nią niż z nim.
Sprawiał czasami, że przebywanie przy nim z jego zarozumiałą atrakcyjnością
i zabawną osobowością stawało się cholernie trudne. Wow, to będzie
zabawna godzina... nigdy w życiu!

Tłumaczenie: amas_la_mondon 117 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 12

- Chodźmy zatem zabrać nasze rzeczy, ale może chcesz najpierw zająć
się twierdzeniem?- Will zapytał, podnosząc brew, kiedy usiadł na miejscu
Eriki.
- Nie możesz mi po prostu zdradzić równania?- Odparowałam,
wydymając wargi.
Zaśmiał się i pokręcił głową.- Mógłbym, ale wtedy niczego byś się nie
nauczyła, więc jaki w tym cel?
- Cóż, a jaki jest sens w uczeniu, dzięki jakiemu ciśnieniu butelka z
napojem wzleci w powietrze? Z ledwością wykorzystam to w prawdziwym
życiu – jaki cholerny zawód będę miała, który wymaga mojej wiedzy o tych
bzdurach?- Żywo przemówiłam.
Zaśmiał się cicho.- Jesteś taka zabawna, kiedy coś cię porusza, ale
przynajmniej się nie rumienisz.- Podniósł brew i wyszczerzył do mnie zęby –
co od razu oczywiście wywołało moje rumieńce.- Och, tu się schował.- Zaśmiał
się, zanim wstał ze swojego miejsca i poszedł do tablicy, by zabrać wszystkie
potrzebne rzeczy, by wykonać eksperyment.
Godzina minęła dosyć szybko i było całkiem fajnie. Will cały czas
żartował i właściwie zrobił wiele dla mnie, za co byłam wdzięczna.
Obserwowałam go jak to wszystko przyklejał ze sobą i dodał ciecz, mierząc
dokładnie, mówiąc o ciśnieniu w środku butelki i jak skompresowane
powietrze stężeje. Wyglądał jakby cieszył się, kiedy zapisywał liczby i litery, a
na jego twarzy widniał mały uśmiech. Wygląda teraz tak cholernie gorąco!
- W porządku, chodź, zrobimy co nieco.- Pokazał mi, by wzięła butelkę.
Wzięłam ją niezdecydowanie, nie bardzo chcąc robić cokolwiek. Byłam
szczęśliwa pozwalając mu wszystko zrobić, ale jak sądzę chyba musiałam
jakoś się dołożyć.- Dobrze, a teraz chcę, żebyś nalała to powoli i potem na
moje słowo wlejesz szybko resztę cieczy. Te dwie substancje natychmiast
zaczną reagować, więc musisz być szybka z tą cieczą.- Wyszczerzył do mnie
zęby, kiedy stał za mną.
- Natychmiastowa reakcja, co to oznacza?- Zapytałam, kiedy zaczęłam
już nalewać ciecz do butelki.- Co w ogóle jest w środku?- Zapytałam, kręcąc
nosem. Wyglądało to trochę jak mocz.
- Ocet.- Odpowiedział. Potaknęłam i nasypałam resztę proszku za
jednym zamachem, zamiast powoli, tak jak mówił.- Lepiej to przykryj.- Will
zaśmiał się za mną, kiedy szybko zaczęło musować
- Kurcze, co się dzieje?- Zapytałam, kiedy złapałam za zakrętkę... ale nie

Tłumaczenie: amas_la_mondon 118 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

byłam wystarczająco szybka.


Will zaśmiał się i chwycił butelkę, przykrywając górę swoimi dłońmi
właśnie wtedy, gdy wyglądała jakby zaraz miała wybuchnąć. Wylewała się z
niej cuchnąca piana w żółtym kolorze. Przypominało to trochę butelkę
szampana po wstrząśnięciu. Krzyknęłam, kiedy piana wylała się na moją
koszulkę i dżinsy. Ludzie jęczeli i chowali się za swoimi stołami, śmiejąc się,
kiedy z butelki dalej wytryskiwała piana. Była wszędzie – w mojej buzi i we
włosach. Okręciłam się i schowałam twarz w klatce Willa, kiedy wybuchła na
moje plecy. Mogłam usłyszeć jak śmiał się do rozpuku, a ja też nie mogłam
oprzeć się zaśmianiu.
Kiedy wreszcie piana zaprzestała swojej erupcji, odsunęłam się od
bezpieczeństwa jego ciała. Moje włosy ociekały i śmierdziały ohydnie. Will
wyszczerzył do mnie zęby, przewracając oczami.- Której części: „nalewaj to
powoli” nie zrozumiałaś, panno Henderson?
Spojrzałam z powrotem na stół i skrzywiłam się. Wszystko namokło,
notatki, które robiłam, kiedy pracował, podłoga, nawet na suficie była piana.
Spojrzałam w dół na siebie i strzepnęłam ją z moich rak, kiedy kapała
strużkami z moich paznokci. Wyglądałam jakbym wyszła prosto z imprezy
octowo-pianowej.
- Cholera, tak mi przykro.- Wymamrotałam, spoglądając na niego
skruszona.
Przebiegł palcami przez włosy, strosząc je i strzepując z nich krople octu.
Zaśmiała się głupkowato.- Zrobiłem tak samo, kiedy sam się uczyłem i zważaj
na swój język.- Uśmiechnął się do mnie złośliwie, sprawiając że się zaśmiałam.
Zadzwonił dzwonek, więc spojrzał z powrotem na klasę, która cała się
śmiała i łapała za swoje plecaki, gotując się do wyjścia.- Ludziska, upewnijcie
się, że podpiszecie swoje rakiety i połóżcie je w jednym miejscu. Jutro będzie
znów nad nimi pracować. Być może dobrym pomysłem będzie przyniesie
dodatkowych ubrań przez tych, którzy pracuję blisko panny Henderson.- Will
zażartował, szturchając mnie łokciem, zanim odszedł do składzika w swojej
sali.
Przewróciłam oczami na jego obelgę. Amy podeszła do mnie, strącając
pianę z ramienia.- Jestem taka szczęśliwa, że lekko się odsunęłam, więc
dostałam tylko w rękę, ponieważ śmierdzisz cholernie okropnie!- Zaśmiała
się, kręcąc na mnie nosem.
Przyłożyłam dłonie do swojego nosa i skrzywiłam się na gryzący zapach
wypalający jego wnętrze. Wow, ma rację. Ohyda.- Sądzę, że chyba mnie nie
podwieziesz.- Zasępiłam się, ale spojrzałam na nią z nadzieją.
Przewróciła oczami.- Nie byłabym najlepszą przyjaciółką, gdybym

Tłumaczenie: amas_la_mondon 119 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

zostawiła cię taka mokra jak jakaś sierotka, co nie?


Uśmiechnęłam się wdzięczna, lecz Will wystąpił i rzucił mi szmatę.-
Panno Henderson, możesz zostać i pomóc mi posprzątać ten bałagan.
Sprzątaczki nie tkną się tego.- Wskazał dłonią na pianę, brudzącą całe
pomieszczenie.
- Dobrze.- Zrobiłam grymas i odwróciłam się do Amy.- Pójdę pieszo, nie
czekaj na mnie.
- Mogę zawieźć cię do domu, jeśli chcesz.- Will zaproponował, kiedy
wycierał biurko z bałaganu, który narobiłam.
Amy wyszczerzyła zęby.- Wspaniale, zaraz po lekcjach znów muszę robić
za niańkę, więc nie mam czasu, by na ciebie poczekać.- Zauważyłam z
pewnym niezadowoleniem, że Amy taksowała ciało Willa. Zrobiłam grymas,
spoglądając w jego kierunku i widząc, że miał mokrą koszulkę, która trochę
przykleiła się do jego ciała, ukazując jego mięśnie.- Zobaczymy się jutro,
Chloe. Do widzenia, panie Morris.- Amy zawołała, machając za swoim
ramieniem, kiedy odwracała się do wyjścia.
- Do zobaczenia jutro, panno Clarke.- Odpowiedział z roztargnieniem,
wciąż wycierając pianę.
Odwróciłam się plecami do stołu i spojrzałam na Willa skruszona.-
Naprawdę zrobiłeś tak podczas swojego eksperymentu?- Zapytałam
zaciekawiona.
Skinął głową. Psotny uśmiech powoli rozjaśnił jego twarz.- Ta, ale swój
zrobiłem celowo i wycelowałem butelkę w kierunku cheerleaderek.
Zachichotałam.- Zboczeniec.- To był typowy komentarz Willa.-
Wiedziałeś, co mogło mi się tak stać?
Uśmiechnął się i potaknął.- Do diabła, ta, powiedziałem, żebyś nalała to
powoli i żeby trzymać zakrętkę w pogotowiu. Wiedziałem, że nie będziesz
miała cierpliwości, by zrobić to powoli. Dlaczego niby schowałem się za tobą?-
Zażartował, podnosząc na mnie brew.
Zaśmiałam się i pokręciłam głową.- Palant.
Ukłonił się nieznacznie, jakbym powiedziała mu komplement i
zaśmiałam się.- Masz pięć dolarów?- Zapytał nagle, szukając po swoich
kieszeniach.
Pokręciłam głową. Nie miałam dziś przy sobie żadnych pieniędzy.- Nie,
a dlaczego pytasz?
- Możemy zapłacić jakiemuś pierwszakowi, by to zrobił za nas.-
Zażartował.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 120 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Wybuchnęłam śmiechem i podeszłam do zlewu w jego składziku, by


zamoczyć szmatę. Zajęło nam jakieś dwadzieścia minut, by posprzątać całą tą
pianę, ale nawet wtedy całe pomieszczenie śmierdziało octem.
Sprzątaliśmy w ciszy – ukradkiem spoglądałam na jego ciało, kiedy
wycierał stoły. Obserwowałam jak jego bicepsy napinały się i rozluźniały,
sposób w jaki jego koszulka troszeczkę podjechała, ukazując jego brzuch,
kiedy stał na biurku i sięgnął do sufitu, by wytrzeć z niego pianę.
Poczułam jak oddech uwiązł mi w gardle, kiedy wyobraziłam sobie jak
przejeżdżam językiem po jego wyrzeźbionych mięśniach. Tak bardzo
zatraciłam się w swoim świecie, że nawet nie zauważyłam, że stałam jak
wmurowana, gapiąc się na niego jak kompletna idiotka.
- Chloe, nie możesz tak na mnie patrzeć.- Will mruknął, wyglądając,
jakby cierpiał, kiedy wdzięcznie zeskoczył ze stołu na swoje stopy.
Zarumieniłam się, ale nie odwróciłam od niego wzroku. Nie mogłam.
Tak bardzo go pragnęłam.- Dlaczego nie?- Wyzwałam go i zaraz poczułam się
głupio.
Zrobił grymas.- Ponieważ jestem twoim nauczycielem, a ty jesteś
nieletnia. Musimy zapomnieć, co się między nami wydarzyło i zachowywać się
po prostu jak nauczyciel i uczennica.
- A co gdyby uczennica podkochiwała się w swoim nauczycielu?-
Zripostowałam, gryząc wargę, kiedy wydawało się, że moje hormony przejęły
władzę nad moim językiem. Whoops, dlaczego, do licha, właśnie to
powiedziałam?
- Cóż, wtedy uczennica musi to zachować dla siebie.- Pokręcił głową i
dostojnie wymaszerował do składzika.
Westchnęłam i usiadłam na kraju stołu, kiedy odrzucenie ponownie we
mnie uderzyło. Dlaczego postawiłam się w takiej sytuacji, dlaczego właśnie
to powiedziałam? Naprawdę tak bardzo podoba mi się uczucie odrzuconej?
Może jestem masochistką i po prostu lubię ból z bycia upokorzoną?
Wyszedł kilka minut później w czystym i suchym T-shircie. Rzucił mi
sweter. Uśmiechnęłam się wdzięczna. Żułam swoją wargę, kiedy spojrzałam w
dół na siebie, choć byłam przemoczona, nie mogłam tak po prostu go założyć
na siebie, bo zniszczyłabym jego ubranie. Położyłam go na biurku i chwyciłam
za dół mojej koszulki, pociągając ją za głowę, więc byłam tylko w swoim
biustonoszu. Kiedy spojrzałam w górę na Willa, stał po prostu, gapiąc się na
mnie. Na jego twarz wymalowana była tęsknota, na co moje ciało zaczęło
mrowić, a w brzuchu trzepotać.
Uśmiechnęłam się niegodziwie.- Will, nie możesz tak na mnie patrzeć.-

Tłumaczenie: amas_la_mondon 121 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Podrażniłam go, wykorzystując jego słowa, które do mnie wcześniej


wypowiedział.
Kiwnął powoli głową, nie zdejmując z mojego ciała swoich oczu.- Wiem.
Uśmiechnęłam się i założyłam sweter, przerywając jego gorące
spojrzenie. Czułam się troszeczkę lepiej, wiedząc że nie tylko ja czułam te
przyciąganie. Nawet nie było ważne, że jego przyciąganie do mnie miało
naturę tylko seksualną, a nie te połączenie, które do niego czułam. Lubiłam to,
że podoba mu się moje ciało, nawet jeśli to było wszystko we mnie, które
podchodziło pod jego upodobanie.
Westchnął głęboko i oderwał ode mnie wzrok.- Chodź, zawiozę cię do
domu.- Odwrócił się i podszedł do drzwi. Chwyciłam swoją torbę i moje
zniszczone notatki i podążyłam za nim. Kiedy byłam już przy nim, spojrzał w
dół na mój zeszyt i uśmiechnął się.- Będziesz w stanie rozczytać się w nich?
Wzruszyłam.- Nie wiem, mam nadzieję, że wyschną i będę mogła
przepisać je na lepiej pachnący papier.- Pokręciłam nosem na silny odór octu,
podążającego za nami korytarzem.
Wzruszył ramionami.- Jeśli nie będziesz w stanie ich przeczytać, to
wtedy pomogę ci napisać je jeszcze raz.
- W bibliotece na przerwie obiadowej, racja?- Podrażniłam go,
chichocząc.
- Ta, sądzę, że to dobry pomysł.- Uśmiechnął się głupkowato.
Podążyłam za nim do jego samochodu i spojrzałam do jego środka z
uśmiechem na twarzy. Ponownie zrobił w nim bałagan. Widać, że trzymanie
samochodu w czystości trwało dopóki, dopóty się umawialiśmy i teraz
wrócił do swoich starych nawyków.- Świetna robota z autem, flejtuchu.
Zaśmiał się.- Chcesz iść do domu pieszo czy skończyłaś obrażać moje
umiejętności sprzątania?- Uśmiechnął się do mnie wyzywająco.
- Skończyłaś z obelgami – nie chcę iść do domu na piechotę. Chcesz,
żebym zdjęła swoje dżinsy, żebym nie zniszczyła ci siedzenia?-
Zaproponowałam, patrząc w dół na moje nadal mokre spodnie.
Szybko pokręcił głową.- Nie, zdecydowanie zostań w spodniach. Jest w
porządku, po prostu wsiadaj.
Okrążył samochód, idąc w stronę drzwi kierowcy, kiedy ja chwyciłam
kilka puszek napojów z mojego miejsca i rzuciłam je na podłogę, na której już
legły się papierki po cukierkach i inne rzeczy. Torbę rzuciłam na tył i
usiadłam, spoglądając na bałagan na podłodze i śmiejąc się w
niedowierzaniu.- Will, jak do licha jesz tyle śmieciowego jedzenia i nadal
utrzymujesz taką formę?- Zapytałam, wskazując na podłogę. Z łatwością

Tłumaczenie: amas_la_mondon 122 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

mogłam policzyć dziesięć różnych słodyczy, które niedbale porzucił.


Wzruszył nonszalancko ramionami.- Mam dużo czasu, więc wiele
ćwiczę. Nadal prowadzę lekcje na stoku narciarskim, więc to też jest trening
sam w sobie.
Uśmiechnęłam się na to.- Zacząłeś ostatnio jakąś walkę na śnieżki?-
Zapytałam. Uśmiechnęłam się, kiedy przypomniałam sobie naszą pierwszą
prawdziwą randkę. To nadal jedna z najlepszych nocy mojego życia.
Zaśmiał się.- Nie, nie ma tam już buntowniczek, które lubią dostawać
śnieżkami. Oprócz tego, muszę wyrzucać ludzi, którzy wszczynają bitwę na
śnieżki, to jest przeciw zasadom przedsiębiorstwa.
- Więc jeśli przyszłabym tam jednej nocy, kiedy ty byś pracował i
zaczęłabym taką bitwę, wyrzucono by mnie?- Zapytałam, uśmiechając się do
niego.
Wyszczerzył zęby.- Nie, ale możesz zostać przyparta do ziemi.
Zaśmiałam się na wyzwanie w jego głosie. Jeśli dobrze pamiętam, Will
cieszył się tym wieczorem tak bardzo jak ja. Cóż, tak przynajmniej wtedy
myślałam.-Może tak będzie.- Zamachałam na niego brwiami.
Byliśmy już prawie przy moim domu i byłam troszeczkę rozczarowana.
To był pierwszy raz od naszego zerwania, kiedy był właśnie tak przy mnie. Nie
chciałam, żeby to się już skończyło. Miałam tydzień bez jego obecności i nie
chciałam kolejnego. Choć nie z mojej winy – to on był tym, który zerwał ze
mną, a nie odwrotnie, więc nie miałam w tej kwestii wyboru, co bardzo mnie
rozczarowało.
Zatrzymał się przed moim domem i zgasił silnik, odwracając się twarzą
do mnie. Znów miał minę lekko zbolałą. Też nie chce, żeby ta chwila dobiegła
końca? Albo to tylko moje pobożne życzenie?
Pochylił się nad luką miedzę siedzeniami, sięgając po moją torbę. Kiedy
wyprostował się, znajdował się bliżej mnie z powodu jego pochylenia. Swoje
oczy zamknął na moich, sprawiając, że moje całe ciało płonęło
podekscytowaniem. Nagle czułam jakby ktoś wpuścił do mojego brzucha
tysiące motyli. Oddychał w moją twarz, na co moje wargi mrowiło potrzebą
jego ust dociśniętych do moich.
Nie odsunął się, został tak, patrząc się na mnie, a ja na niego. Och Will,
proszę, pocałuj mnie. Nie obchodziło mnie, że był nauczycielem, a ja małolatą.
Kiedy coś jest prawidłowe, to po prostu to czujesz – i ja z pewnością to
czułam, moje ciało to czuło. Był dla mnie stworzony. Will to ten jedyny, który
doprowadzał mnie do szaleństwa i śmiechu, nawet wtedy, kiedy byłam
smutna. Jedyny, którego pragnęłam, by trzymał mnie w ramionach, kiedy

Tłumaczenie: amas_la_mondon 123 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

płakałam. Jedyny, do którego chciałam zadzwonić, by oznajmić mu wspaniałe


wiadomości. To on był właśnie tym jedynym.
Z ledwością mogłam oddychać. Chciałam zarzucić mu na szyję ręce i
mocno go pocałować. Pragnęłam, by mnie trzymał i powiedział, że coś
wymyślimy, że wpadłby na coś, ponieważ pragnął mnie tak bardzo mocno jak
ja jego.
Spoglądał na mnie delikatnie, czule, tak jak robił to kiedyś. Mogłam
poczuć, jak moje serce wali, kiedy jego wzrok na chwilę podążył w dół do
moich warg, by potem znów wrócić do moich oczu. Jego hipnotyzujące szare
oczy złapały moje w jego intensywnym spojrzeniu, kiedy zaczął powoli
przybliżać swoją twarz do mojej. Uśmiechnęłam się i również pochyliłam się
do przodu.
Kiedy nasze ust były centymetry do siebie, zadzwoniła moja komórka.
Will szybko podskoczył na swoim siedzeniu, niemalże przyciskając się do
drzwi, by być jak najdalej ode mnie. Zrobiłam grymas, kiedy moje serce
opadło do moich stóp. Tak blisko, a jednak tak daleko. Jego twarz znów
spoważniała i wiedziałam, że nasza chwila dobiegła końca. Nie dostałabym
następnej szansy, ponieważ nie chciał mnie. To było tylko iskrzące w
powietrzu napięcie seksualne. Tylko tym byłam dla niego, coś czym mógł się
zabawić i uprzyjemnić czas.
- Powinnaś iść już do domu i odebrać to.- Odwrócił się do przedniej
szyby i zapalił silnik zanim chwycił tak mocno kierownicę, że jego kłykcie
zbielały.
Westchnęłam i kiwnęłam głową. Nie pozwolę mu znów mnie
zdenerwować. Musiałam trzymać się świadomości, która olśniła mnie w
weekend – gorsze rzeczy dzieją się ludziom przez cały czas i umieją sobie z
nimi poradzić. Nasze zerwanie nie było tragedią, to był tylko pech, ale tak to
jest w życiu. Złamane serce było czymś, co uleczy czas. Modliłam się tylko, że
szybko o nim zapomnę, ponieważ ból był prawie nie do zniesienia.
- Dzięki za podwózkę.- Chwyciłam swoją torbę i wysiadłam z jego auta,
nie patrząc ponownie na jego głupio przystojną twarz, kiedy skierowałam się
do środka. Nie kłopotałam się odbieraniem, oddzwonię do tego kogoś. Nie
chciałam rozmawiać z osobą, która zrujnowała mój pocałunek z Willem.
Teoretycznie to nie była wina tej persony, ale nie mogłam poradzić małego
zirytowaniu.
Moich rodziców nie było w domu, więc poszłam prosto na górę, pod
prysznic, by zmyć odór octu. Kiedy stałam pod natryskiem, odtwarzałam ta
chwilę w samochodzie. Pocałowałby mnie, gdyby komórka nie zadzwoniła?
Gdyby mnie pocałował, czy to oznaczałoby, że moglibyśmy być razem, czy

Tłumaczenie: amas_la_mondon 124 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

po wszystkim powiedziałby, że pocałunek był pomyłką? Może pocałowałby


mnie i zrozumiał, że on też tego pragnął i poprosiłby mnie o następną
szansę. Stałam pod wodą dobre półgodziny, wciąż rozgrywając w swojej
głowie scenariusze: „co mogłoby się zdarzyć”.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 125 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 13

Ledwo spałam tej nocy. Jedyne o czym mogłam myśleć, to jak blisko
jego wargi znalazły się moich i to jak jego usta obróciły się w seksowny
uśmieszek, który wydawał się obdarowywać tylko mnie. Nigdy nie widziałam,
by uśmiechał się tak do kogokolwiek innego. To musiało coś znaczyć, czyż nie?
W trakcie mojej bezsennej nocy jakoś przekonałam się sama, że to musiało
coś oznaczać. Czuł do mnie coś więcej niż tylko seksualne napięcie, tak
musiało być.
Zdecydowałam się trzymać kurczowo decyzji, którą podjęłam przez
weekend – gorsze rzeczy działy się na świecie każdego dnia i nie powinnam
była pozwalać zasmucać mnie temu jeszcze dłużej. Ale w tym samym czasie
zdecydowałam się, że muszę spróbować i mimo to dalej działać. Jeśli Will coś
do mnie czuł, to warto podjąć ryzyko. Musiałam z nim porozmawiać i
zobaczyć, co się dzieje w tej jego seksownej głowie. Gdyby powiedział mi, że to
tylko seksualne napięcie, to odpuściłabym i ruszyłabym dalej ze swoim
życiem, ale jeśli chciałby mnie dla czegoś więcej, to z pewnością byśmy na coś
wpadli. Odmówiłam sobie być wciąż zdezorientowaną. Albo wóz, albo
przewóz, to musi być koniec. Wiedziałam, że przez noc nie przestanę się o
niego troszczyć, ale jeśli nie chciałby mnie, to zrobię wszystko, by o nim
zapomnieć.
Następnego ranka, po ciężkiej nocy i zastanawianiu się na opcjami,
czułam się i wyglądałam okropnie. Żaden makijaż nie mógł przykryć ciemne
worki pod oczami, więc nawet nie starałam się je ukryć. Założyłam pierwsze
ciuchy, które wpadły mi w ręce i poszłam na dół, by poczekać na Amy, która
miała mnie podwieźć do szkoły.
Kiedy usłyszałam ryk jej klaksonu, podeszłam do auta jak najwolniej
umiałam. Wiedziałam, że da mi kazanie na temat zostawienia Willa i ruszenia
dalej, tak jak robiła to każdego poranka. Wstrzymałam oddech, kiedy
wsiadałam do samochodu. Miałam rację, przez piętnaście minut drogi do
szkoły wciąż i wciąż nawijała, bym z kimś się umówiła. Gadała tyle o Oliverze
Hawku – najwyraźniej podsłuchała, że mnie lubi i chce zaprosić na randkę.
Zasugerowała nawet, żebym znów przespała się z Nickiem, by pomogło mi to
pozbyć się z głowy myśli o moim ex. Tak właśnie powiedziała. Tylko się
uśmiechałam i kiwałam głową, nie chcąc kolejnych kłótni. Nie mogłam podjąć
żadnej stanowczej decyzji, dopóki nie porozmawiam z Willem.
Kiedy dotarłyśmy do szkoły, wpadłam na wymówkę, że muszę iść do
sekretariatu, ale zamiast tego poszłam do jego klasy. Naszedł właśnie ten czas
– raz na zawsze dowiem się, co miała na myśli wczorajszego dnia. Miał tylko
jedną szansę i nie więcej. Jeśli mnie chciał, to musi to przyznać.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 126 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Choć szłam już w kierunku jego klasy, zaczęłam wątpić w siebie. Co w


ogóle taki koleś taki jak Will widziałby w takiej dziewczynie jak ja? Will jest
niesamowity, zabawny, inteligenty, troskliwy i gdy byliśmy razem, był
najlepszym chłopakiem na świecie. Co, do diabła, musiałabym zrobić, by
utrzymać jego zainteresowanie sobą? Nic, taka jest właśnie odpowiedź. Nie
jestem w ogóle dla niego wystarczająca. Zrobię z siebie kompletną idiotkę,
robiąc to – po prostu jak głupiutka uczennica zakochana w swoim
nauczycielu. Wow, jestem do bani! Chciałam się zatrzymać, ale moje głupie
nogi wciąż kroczyły dalej, postępując po swojemu.
Zatrzymałam się na zewnątrz jego klasy i wzięłam głęboki oddech, na
próżno próbując się uspokoić i zebrać się na odwagę, by wykonać ten
kretyński plan. Bądź odważna, Chloe! Właśnie kiedy miałam wejść do sali,
usłyszałam śmiech. Zamarłam i chyłkiem zajrzała do środka, by ujrzeć pannę
Teller, opiekunkę koła teatralnego, stojącą zbyt blisko Willa. Chichotała i
zarzucała włosami, kiedy uśmiechała się do niego uwodzicielsko. Nie mogłam
zobaczyć, co Will robił, ponieważ stał do mnie plecami, ale bez wątpienia to
zainteresowanie mu się podobało.
Panna Teller była wspaniała i też młoda jak na nauczyciela – miała
pewnie jakieś dwadzieścia sześć lat. Większość facetów w szkole kochała się w
niej. Nie to, że ich winiłam. Była wysoka i wysportowana, długie włosy, duże,
niebieskie oczy i większe niż średnia wynosi piersi, z czym nie miała problemu
pokazywać w odsłaniających bluzkach.
Zagotowałam się w środku z zazdrości, kiedy położyła dłoń na jego
przedramieniu.- To było zabawne. Rzeczywiście sprawiłeś, że to miejsce stało
się ciekawsze, Will.- Zamruczała, spoglądając na niego zza swoich rzęs.
- Jestem pewien, że zanim tu przyszedłem, było tu bardzo ciekawie.-
Will odpowiedział, wzruszając ramionami. Zauważyłam, że nie odsunął swojej
ręki od jej dłoni. Dostałam silnego impulsu, by wpaść tam i wyrwać jej
cholerną rękę, z dala od niego.
- Chcesz się spotkać na przerwie obiadowej i pójść gdzieś na miasto coś
zjeść?- Zapytała, uśmiechając się zalotnie.
O Boże, proszę, odmów!
- Nie mogę, mam sporo pracy, przykro mi.- Odpowiedział.
Wypuściłam westchnienie ulgi, ale głęboko w środku zauważyłam, że
właściwie jej nie odmówił – właśnie powiedział, że ma sporo pracy. Nie rzekł
otwarcie: „nie dzięki, nie jestem zainteresowany”.
- Och, no dobrze, nic nie szkodzi. Ale nadal jesteś wolny po szkole?-
Zapytała, patrząc na niego z nadzieją.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 127 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Ta, oczywiście, tak powiedziałem, co nie?


O Jeezez, widzi się z nią po szkole? Odrzucił jej propozycję na lunch,
ale wychodzi z nią popołudniu? Wow, to tak mocno boli. Poczułam, że moje
serce zaczęło mocniej bić mi w piersi. Will naprawdę kończył nasz związek, a
ta wczorajsza scena była tylko pomyłką. Cholera, głupi palant! Specjalnie tak
robi, by mnie zranić? Wzniecając moje nadzieje, by potem po prostu je znów
zniszczyć?
- Świetnie.- Uśmiechnęła się.
- Tylko przyjdź tutaj.- Wzruszył nonszalancko ramionami.
Nagle zrozumiałam, że ich rozmowa pewnie dobiega końca, a ja stałam
sobie w drzwiach, podsłuchując. W tym momencie uwaga panny Teller była
całkowicie skupiona na Willu, ale w chwili, w której obróciłaby się odrobinę w
prawo, na pewno by mnie zobaczyła i zrozumiała, że usłyszałam ich sesyjkę
gruchania.
Odsunęłam się zza róg, próbując nie słuchać niczego innego. Nie
mogłam usłyszeć żadnych kolejnych flirtów, to było zbyt bolesne. Bolało mnie
całe ciało, kiedy byłam taka napięta.
Wyszła z sali i uśmiechnęła się do siebie, kiedy niespiesznie szła w
swojej ołówkowej spódnicy, która świetnie ukazywała jej jędrną pupę. Nagle
poczułam się na zbytnio ubraną w moich dżinsach i luźnym swetrze. Wszyscy
faceci na korytarzu uśmiechali się do niej, kiedy mijała każdego z nich i
odwracali się, by mieć dobry widok na jej tyłek.
Ręce mi drżały z zazdrości i z szoku. Dlaczego, do diabła, byłam tym
tak zaskoczona? Panna Teller jest piękna i właściwie była urocza. Dlaczego
nie miałby chcieć się z nią umawiać? Przez noc wzbudziłam w sobie nadzieje,
że wrócimy do siebie. Teraz jednak wyglądało na to, że nie ma dla nas żadnej
szansy. Will już ruszył do przodu ze swoim życiem, znalazł kogoś lepszego i
bardziej pasującego do niego. Hałas zamykanych drzwi przyciągnął moją
uwagę. Spojrzałam w górę właśnie wtedy, gdy wychodził z klasy. Nie miałam
już czasu, by uciec, zanim mnie ujrzał. Zacisnęłam dłonie w pięści, czując się
zarówno na rozgniewaną i zdradzoną. Z jakiegoś powodu czułam się, jakby
mnie zdradzał, nawet jeśli tak nie było. Chciałam go walnąć i wykrzyczeć mu
w twarz, na oczach wszystkich, to, że poczułam się przez niego jak tani kawał
mięsa.
Na moment patrzał na mnie zszokowany, zanim podszedł do mnie, a na
twarzy widniała obawa.- Wszystko w porządku? Co się stało?- Zapytał,
pochylając się, by na mnie spojrzeć. Jego oczy znalazły moje, kiedy jego ciepło
i zapach otoczyły mnie. Zaczął mnie boleć brzuch.
- Wszystko jest w idealnym porządku.- Wymamrotałam, próbując się

Tłumaczenie: amas_la_mondon 128 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

wydać obojętną, udając że jego mały plan dotyczący gorącej nauczycielki koła
teatralnego wcale mnie nie mierził.
Odwróciłam się, by odejść, ale złapał moją dłoń i zatrzymał mnie. Kiedy
nie puścił mojej pięści, odwróciłam się ponownie, by spojrzeć na niego z
ciekawością. Popatrzyłam w dół na nasze ręce i spróbowałam, jak najlepiej
umiałam, zignorować dreszczyk, który przepłynął przez moje ciało, tylko
dlatego że Will mnie dotykał.
- Wolno panu chwytać uczniów, panie Morris?- Wysyczałam.
Skrzywił twarz w gniewie i szybko puścił moją dłoń.- Co się dzieje?- Głos
miał zirytowany z powodu mojego komentarza.
- A co miałoby się stać?- Zapytałam, przestępując z powodu ciężkiej
torby na ramieniu.
- Wyglądasz na zdenerwowaną, drżą ci ręce, a w oczach tli się ten dziwny
błysk, który pojawia się, zanim płaczesz.- Stwierdził, krzyżując ręce na klatce,
sprawiając, że jego mięśnie na przedramieniu napięły się. Znienawidziłam
siebie od razu za życzenie, by te ramiona owinęły się teraz wokół mnie. Skup
się, Chloe!
- Dziwny błysk?- Trochę poruszył mnie jego komentarz – nie mam
żadnego dziwnego błysku, zanim płaczę.
Potaknął, wzruszając ramionami.- Ta, tak zawsze się dzieje, zanim
zaczniesz płakać.
- Skąd to wiesz?- Zapytałam, czując się idiotycznie i życząc sobie, by w
moich oczach nie było tego błysku, który by mnie wydał.
- Melodramaty.- Wow, Will naprawdę bardzo się na mnie skupiał,
kiedy umawialiśmy się, jeśli zauważył coś tak małego. Uśmiechnął się.
Poczułam, że mój gnie odpływa, więc mocno walczyłam, by go się trzymać.
Odmówiłam sobie, by o tym zapomnieć. Zranił mnie i nie zamierzałam
udawać, że jego szybkie ruszenie do przodu nie rozrywało mojego serca na
kawałki.
- Cóż, nic mi nie jest, nic złego się nie stało. Jestem tylko zmęczona.-
Wymamrotałam, spoglądając tęsknie w kierunku sali gimnastycznej, chętna,
by uciec już na moje pierwsze zajęcia.
- Nie spałaś zbytnio dobrze?- Zamachnął głową, by wyciągnąć włosy z
oczu. Jeezez, kocham jak on to robi! Może powinnam poprosić go, by się
obstrzygł, żeby nie musiał robić takich rzeczy na moich oczach.
Otworzyłam usta, by mu dopowiedzieć, ale nad moją głową głośno
zadzwonił dzwonek. Och, dzięki Boże!- Muszę iść.- Uśmiechnęłam się i
odwróciłam, by odejść. Tym razem mnie nie zatrzymała, za co byłam

Tłumaczenie: amas_la_mondon 129 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

wdzięczna. Jego dotyk wciąż działał na moje ciało i odmówiłam sobie, by


jeszcze dłużej trzymał mnie w swym posiadaniu. Głupi, arogancki,
zarozumiały, nauczyciel-playboy!

Reszta poranka minęła powoli. Mocno próbowałam, by o nim nie


myśleć. Skupiłam się na zajęciach i za każdym razem, kiedy myślałam o nim z
panną Teller, dawałam sobie mentalnie po twarzy i jeszcze mocniej
koncentrowałam się na słowach nauczyciela. Udało mi się nawet przebrnąć
całą lekcję w-fu bez ranienia siebie, co mnie zdumiało. Być może wreszcie
umysł zapanował nad ciałem.
Na przerwie obiadowej usiadłam wraz ze swoimi przyjaciółmi,
przysłuchując się ich planom, byśmy wszyscy wyszli w sobotę do kina.
Całkowicie byłam za. Od zerwania z Willem właściwie niewiele robiłam.
Oprócz piątkowego wieczoru z Samem, tylko się nad sobą użalałam.
Oliver opadł na miejsce obok mnie, uśmiechając się nerwowo.- Cześć,
Olly, miałeś dobry weekend?- Zapytałam, dopijając sok.
- Ta, był dobry, a twój?- Zapytał, proponując mi swoje chipsy.
Wzięłam kilka i wzruszyłam ramionami.- Nie za wiele robiłam ,
uczyłam się i robiłam zakupy. Nic ekscytującego.
- Racja, to świetnie... znaczy się nieświetnie, ponieważ nie robiłaś nic
fajnego, tylko świetnie, gdyż był spokojny...- Przerwał, krzywiąc się. Pokręcił
głową i ponownie na mnie spojrzał.- Zastanawiałem się, czy chcesz wyjść i
porobić coś w piątek?- Zapytał, wyglądając na rzeczywiście niepewnego.
Och, nie! Znów mnie prosi na randkę? To właśnie dlatego patrzył się
na mnie przez całą pierwszą lekcję? Ponieważ chciał się ponownie ze mną
umówić? Zakrztusiłam się, kiedy zdałam sobie sprawę, że cały stół zamilkł i
przysłuchiwał się nam, jak Oliver umawia się ze mną. Wow, kto tu mówi o
niezręczności! Jak uda mi się odmówić mu delikatnie? Szybko zmusiłam się
do wymyślenia wymówki, zanim na jedną wpadłam.- Nie mogę. Już mam
plany, przepraszam.- Odprężyłam się. To nie było kompletne kłamstwo,
ponieważ Sam zaproponował wyjście w piątek, ale nie zrobiliśmy żadnych
szczegółowych planów. Już dwa razy odmówiłam Oliverowi, więc pewnie nie
zaprosi mnie jeszcze raz, co byłoby wielkim ułatwieniem.
- Och, no to w porządku, dobrze, ta. Nic się nie stało.- Skrzywił się,
wydając się patrzeć na wszystko, tylko nie na mnie.
Nagle poczułam się okropnie. Cały stół przyglądał się, jak zdeptałam

Tłumaczenie: amas_la_mondon 130 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

jego ego.- Może mógłbyś pójść z nami do kina w sobotę? Właśnie coś
planowaliśmy.- Zaproponowałam, mając nadzieję, że włączenie go w nasze
wychodne plany jakoś poprawi mu humor.
Cała twarz mu pojaśniała i Oliver uśmiechnął się szeroko.- Tak? Bardzo
chętnie.
O ja cie, czy on myśli, że to jakaś randka? Oliver przecież wie, że
zaprosiłam go jako przyjaciela, co nie?- Chyba idzie nas ośmioro.- Dodałam
szybko, żeby wiedział, że między nami jest tylko przyjaźń.
Pokiwał głową, wciąż uśmiechając się.- Brzmi super.
Zadzwonił dzwonek, więc wszyscy poszliśmy na nasze własne lekcje;
Amy wzięła mnie pod ramię i praktycznie podskakiwała całą drogę.- Jej,
idziesz na randkę z Ollym!- Zaćwierkała.
Skrzywiłam się. To nie była żadna randka.- Amy, wszyscy idziemy, więc
nie ma tu mowy o randce.
Wzruszyła ramionami.- Mi to wygląda na randkę. Może powinnaś
powiedzieć mu, żeby podwiózł cię do domu, jeśli będziesz się dobrze bawiła,
żebyś pod koniec wieczoru była z nim sam na sam.- Poruszyła brwiami.
Przewróciłam oczami, ale nie kłopotałam się odpowiedzią.
Kilka godzin później, nadszedł znów czas na lekcję z Willem.
Błagam, niech dzisiaj będzie Tricia, proszę, proszę, proszę. Powtarzałam to
sobie w głowie na okrągło, kiedy szłam w kierunku jego sali, nawet
skrzyżowałam place i włożyłam dłonie do kieszeni, żeby nikt tego nie
zauważył. Nie chciałam znów z nim dzisiaj pracować, nie po dzisiejszym
poranku – z pewnością nie zachowywałabym się odpowiednio, wiedząc że ma
plany z panną Teller.
- Cześć, Chloe.- Olly zawołał, kiedy Amy i ja weszłyśmy do klasy.
Uśmiechnęłam się i dałam nam znak ręką, byśmy podeszły do jego rzędu,
gdzie siedziała już partnerka Amy, Jessica. Och, świetnie, kolejna niezręczna
godzina! Amy usiadła obok Jess, więc ja musiałam zasiąść po drugiej stronie
Olly'ego i jego partnera, pozostawiając puste miejsce dla Trici, jeśli miała nas
dzisiaj zaszczycić swoją obecnością.
- Hej, wiecie czy Tricia jest dzisiaj?- Zapytałam, patrząc tęsknie na jej
puste krzesło.
- Ta, widziałem ją dzisiejszego ranka.- Odpowiedział Olly. Poczułam się,
jakby kamień spadł mi z serca, ponieważ nie musiałam dzisiaj pracować z
Willem.
Uśmiechnęłam się szeroko, kiedy weszła Tricia i przeciwstawiłam się
impulsowi, by wyskoczyć w górę i wydusić z niej życie uściskiem.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 131 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Podekscytowana pomachałam do niej.- Hej, utknęłaś ze mną, przykro mi.-


Poklepałam szczęśliwa pusty blat obok mnie.
- Tak, a dlaczego?- Zapytała, uśmiechając się i wyglądając na trochę
zdezorientowaną, kiedy siadała obok mnie.
- Głupia matematyka/projekt naukowy w ogóle nam się w życiu nie
przyda.- Odpowiedziałam, wzruszając.
Zaśmiała się, wciąż jednak wyglądając na zakłopotaną.- Brzmi
niesamowicie.
Will podszedł i uśmiechnął się do Trici.- Witaj, jesteś z powrotem.
Panna Henderson powinna być w stanie poinformować cię, co wczoraj
straciłaś, a jeśli będziecie mieć problemy, po prostu dajcie mi znać.-
Uśmiechnął się życzliwie, a Tricia wyglądała, jakby właściwie stopiła się w
kałużę budyniu u jego stóp, kiedy patrzyła się na niego jak w obrazek. Will
położył przede mną kilka kartek papieru.- Zostawiłaś wczoraj swoje notatki,
panno Henderson.- Bez czekania na moją odpowiedź, Will odwrócił się o
odszedł.
Zostawił mi notatki. Co to oznacza? Wcale ich nie zostawiłam – są w
mojej torbie, pewnie zaśmierdzając mi wszystkie książki zapachem octu,
ponieważ nie kłopotałam się ich przepisywaniem na czyste kartki. Spojrzałam
w dół na kartki, które położył na moim biurko, by zobaczyć jego charakter
pisma. Zmarszczyłam brwi i szybko je przejrzałam. Przepisał wszystko, o czym
była wczoraj mowa, dla mnie. Och, to tak cholernie urocze! Westchnęłam i
pchnęłam notatki w kierunku Trici, decydując się że muszę opowiedzieć jej o
teł głupiej rakiecie.
W klasie panował spokój. Nasza rakieta była w połowie zrobiona dzięki
wczorajszej pracy Willa, więc niewiele musiałyśmy zrobić, tylko popracować
nad ilością substancji, zdolną wygenerować wystarczające ciśnienie.
Pracowaliśmy nad tym całą lekcję i pod koniec prawie skończyłyśmy, w
większości dzięki notatkom, które dał mi Will. Kiedy podszedł, by sprawdzić
jak nam idzie, uśmiechnęłam się do niego życzliwie. Puścił mi oczko i dalej
szedł, jakby nic się nie zdarzyło. Serce zadrżało mi w piersi. Głupie,
zdradzieckie serce.
Do końca lekcji zostało jakieś pięć minut, więc Tricia i ja udawałyśmy, że
jesteśmy zajęte. Zrobiłyśmy wszystko, co musiałyśmy zrobić, więc przez resztę
tygodnia będziemy musiały pracować nad prezentacją, która na pewno nie
powinna być trudna, znów dzięki dokładnym notatkom Willa.
Ktoś zapukał i wszedł przez drzwi klasy. W duchu jęknęłam, kiedy
zauważyłam głowę z blond włosami. Fryzura była ułożona, a ona sama
wyglądała idealnie i z klasą, mimo tego że to był już koniec dnia. Panna Teller.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 132 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Każdy chłopak w klasie przestał robić, by móc spojrzeć na nią


pożądliwym wzrokiem. Uśmiechnęła się do Willa i udała się w jego kierunku,
kołysząc biodrami. Jeezez, robi tak celowo czy ta cała seksowność przychodzi
jej naturalnie? Poczułam, że moja zazdrość znów rodzi się we mnie, kiedy
Will uśmiechnął się do niej.
- Witaj, jesteś wcześniej.- Przywitał się, wskazując głową na zegar na
ścianie.
- Ta, miałam okienko – chciałam tylko dać ci znać, że muszę
porozmawiać z nauczycielem od szycia na temat kostiumów do sztuki. Nie
potrwa to długo, ale mogę spóźnić się kilka minut. Może tak być?- Zapytała,
wydymając wargi, oczywiście wyglądając na biedną i potrzebującą. Odejdź,
idiotko! Poczułam, że noga mi zadrżała, ale zmusiłam się do zostania na
swoim miejscu. Jedyne, co chciałam zrobić, to podejść do niej i zrobić ten
mały wybuch z octem przed jej twarzą. To z pewnością starłoby ten
uwodzicielski uśmiech z jej ładniutkiej twarzy...
- Jasne, nie odejdę bez ciebie, nie przejmuj się.- Uśmiechnął się do niej,
wywołując u niej chichot. O mój Boże, ona naprawdę zachichotała! Czy ona
nie ma żadnego wstydu? Flirtuje z nauczycielem, na oczach całej klasy.
- Świetnie, spotkamy się tutaj, jak skończę.- Odwróciła się i zarzuciła
włosami, kiedy wypłynęła z sali, za plecami zostawiając wszystkich
przedstawicieli płci męskiej z otwartymi ustami i rozszerzonymi oczami.
Zadzwonił dzwonek. Spojrzałam na Willa. W ogóle nie ruszało go to, że
umawiał się na moich oczach. Pewnie nawet nie przyszła mu do głowy myśl,
że to mogłoby mnie zmartwić. Jak może w jednej minucie być taki troskliwy
i uroczy, by w następnej zamienić się w kompletnego dupka?
Olly uśmiechnął się do mnie. Wtedy zdecydowałam się, że mogę
wykorzystać go w ramach małego rewanżu. Zobaczmy, jak Willowi spodoba
się rzucanie mu prosto w twarz moich flirtów. Z pewnością nawet go to nie
zdenerwuje – już mi powiedział, że nic do mnie nie czuł. Dupek.
Chwyciłam rakietę, która ja i Tricia postawiłyśmy na biurku i podążyłam
za Olly'm na bok klasy, gdzie je zostawialiśmy. Will stał tam, robiąc dla
wszystkich rakiet miejsce.
Zaczekałam, aż byłam na tyle blisko niego, by mógł usłyszeć, zanim
odwróciłam się do Olly'iego.- Hej, więc zastanawiałam się, czy mógłbyś
odebrać mnie w sobotę przed kinem?- Zapytałam, uśmiechając się słodko.
Czułam się trochę winna, flirtując z nim, kiedy najwyraźniej mnie lubił, ale
szczerze mógłby mi pomóc ruszyć dalej, tak jak sugerowała Amy.
Uśmiechnął się.- Tak, jasne.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 133 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Świetnie. Może pójdziemy też coś zjeść, zanim spotkamy się zresztą, co
o tym myślisz?- Zaproponowałam, nieco się pochylając, kiedy mówiłam.
Jego uśmiech jeszcze bardziej się powiększył.- Z przyjemnością.
Moglibyśmy pójść do tej nowo otwartej meksykańskiej restauracji.
Zaśmiałam się i pokręciłam głową.- Nieee, meksykańska restauracja nie
pasuje na pierwszą randkę.- Wzruszyłam, wiedząc że Will przysłuchiwał się ze
swojego miejsca. Ramiona miał sztywne i cztery razy przesuwał tą samą
rakietę. Stał do mnie plecami i trochę żałowałam, że nie mogłam zobaczyć
jego wyrazu twarzy.
- W takim razie możemy pójść tam innym razem.- Olly odpowiedział,
uśmiechając się chłopięco.
Zaśmiałam się i przewróciłam oczami.- A kto powiedział, że będę chciała
wyjść z tobą ponownie na randkę? Może twoja randka będzie beznadziejna.-
Zażartowałam.
- Mam taką nadzieję.- Sugestywnie poruszył brwiami.
Stłumiłam jęk. Czy on ze mnie teraz sobie żartuje? Seksualny flirt jak
ten wcale nie pomaga.
Otworzyłam usta, by odpowiedzieć jakąś błyskotliwą ripostą w stylu: nie
mów hop, zanim nie przeskoczysz, ale Will obrócił się z miną tak groźną jak
grzmot i niemal wyrwał mi z rąk rakietę. Spojrzał na mnie gniewnie.- Może
moglibyście skończyć waszą pogawędkę na korytarzu,
Udałam zaskoczenie.- O mój Boże, nawet nie zdawałam sobie sprawy z
pańskiej obecności, panie Morris.- Skłamałam, patrząc na niego dużymi
oczami.
Jego grymas stał się bardziej widoczny.- Najwyraźniej, bo w innym
przypadku z pewnością odbyłabyś taką pogawędkę na korytarzu, prawda?-
Odpowiedział ironicznie, krzyżując obronnie ręce na piersi.
Wow, do twarzy mu z wściekłością. Całe to dumanie i grymaszenie
sprawia, że wygląda wyjątkowo gorąco. Desperacko próbowałam nie
wyobrażać sobie, jak przyciskam swoje ciało do jego ciała, liżę jego szyję,
podgryzając krawędź szczęki, tak jak lubił, bym po prostu mogła usłyszeć jak
wyjękuje moje imię. Skup się, Chloe! Ups, znów odleciałam!- Oczywiście.
Przepraszam, panie Morris.- Spojrzałam na niego przepraszająco i
próbowałam się nie uśmiechnąć na widok jego napiętego ciała. Z tego, co
widziałam, wcale nie podobało mu się moje flirtowanie. No cóż, on zaczął.
Olly tylko uśmiechał się bezradnie, więc pacnęłam go żartobliwie w ramię.-
Wpędziłeś nas w kłopoty.- Zganiłam go, uśmiechając się, kiedy spojrzałam na
biurko, przy którym stała Amy, czekając na mnie z uśmiechem na twarzy.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 134 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Olly wyszczerzył zęby.- Przepraszam, mój błąd.


Przewróciłam zaczepnie oczami, rzucając Willowi ostatni uśmieszek,
zanim odeszłam, by spakować swoją torbę. Olly zabrał swoją torbę i wyszedł z
klasy z jednym ze swoich przyjaciół, mrugając do mnie, kiedy przechodził
obok mnie.
Amy zachichotała skoro tylko wyszedł z klasy.- Mam taką nadzieję?-
Zaśmiała się, kręcąc głową.- Kiepski z niego flirciarz.
Wybuchłam śmiechem i włożyłam książki do torby.- Wiem, nie musisz
mi tego mówić. Ale to było super gorące. Naprawdę do mnie dotarł i sprawił,
że chcę z nim być.- Zażartowałam, przewracając oczami.
Amy zachichotała.- Wiem, kto tak w ogóle mówi do dziewczyny? Totalna
wpadka z jego strony.
- Może nigdy wcześniej nie rozmawiał z dziewczyną.- Włożyłam plecak
na ramię i podążyłam za Amy w kierunku drzwi.
- Panno Henderson, na słówko proszę.- Will zawołał, kiedy miałam już
uciec.
Westchnęłam i odwróciłam się do Willa. Nadal stał przy rakietach –
teraz jego normalne zarozumiałe zachowanie wyparowało. Właściwie
wyglądał na nieco zranionego, a ja zaczęłam czuć się głupio za to, co zrobiłam i
sprawienie, że poczuł się źle. Odwróciłam się do Amy.- Spotkamy się przy
samochodzie.
Potaknęła i wyszła z sali – zatrzymałam się i rzuciłam plecak na
najbliższe biurko, zanim odwróciłam się z powrotem do Willa. Hmm, może
powinnam za to przeprosić. Przegięłam pałę. Ale czy wystarczająco? Rzucił
mnie, a nie odwrotnie – nie powinny obchodzić mnie jego uczucia. To on już
zdążył umówić się z gorąco nauczycielką – tylko za nim idę i żyję, jak każdy
mówi mi, by żyć.
- Co, do cholery, to miało oznaczać?- Rzucił, krzywiąc się gniewnie.
Wzięłam głęboki oddech – miałam zamiar przeprosić, kiedy panna
Teller wkroczyła do klasy, uśmiechając się radośnie.- Witaj, Chloe.- Przywitała
się, kiedy mnie zauważyła.
- Cześć. Jak pani się ma?- Zapytałam, udając przyjaźń. Zmusiłam siebie,
by nie zapłakać, kiedy podeszła do boku Willa. Uśmiechnął się do niej, wciąż
wyglądając na napiętego i rozgniewanego, ale najwyraźniej próbując to ukryć.
- Dobrze. Nie przychodzisz tym rokiem na zajęcia teatralne?- Zapytała,
przysiadając seksownie na biurku, sprawiając że jej spódnica podjechała
trochę w górę.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 135 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Tym rokiem nie, chyba że mogę wymienić matematykę.-


Zaproponowałam, wzruszając ramionami. Właściwie wszystko w tej chwili
wymieniałabym za matematykę – szczerze nigdy nie chcę wejść do tej klasy
ponownie.
Wybuchła śmiechem.- Chyba nie wykonują wymiany.
Nie chciałam tu stać i przysłuchiwać się ich flirtom – spojrzałam tęsknie
na drzwi.- Czy już skończyliśmy, panie Morris? Mogę już iść?- Zapytałam z
nadzieją, wiedząc że nie chciał rozmawiać z nią w sali.
Popatrzył na mnie przez kilka sekund, zanim westchnął i skinął głową.-
Ta, skończyliśmy, możesz iść.
Praktycznie wybiegłam z klasy do mojej szafki, by jak najszybciej od
nich uciec. Amy stała tam, czekając na mnie – uważnie przypatrywała mi się.
Dlaczego ona tak na mnie patrzy?- Co?
Wypuściła szydercze parsknięcie i spojrzała na mnie, jakbym była
głupia.- Czego chciał? Znowu wpadłaś w kłopoty czy co?
Ach, co mam na to odpowiedzieć? Pokręciłam głową.- Nie, tylko
proponował pomoc, gdyby ja i Tricia ją potrzebowały, ponieważ wczoraj jej
nie było.- Skłamałam. Skrzywiłam się, nienawidząc tego, że okłamuję
najlepszą przyjaciółkę – ale nie mogłam jej wyznać prawdy, ponieważ nikt nie
mógł dowiedzieć się o Willu. Nie chciałam przysporzyć mu kłopotów.
- To miło z jego strony. Wasza dwójka wydaje się już lepiej radzić, w
porównaniu do waszych ubiegłotygodniowych starć.- Wzruszyła ramionami,
zamykając swoją szafkę.
- Ta, chyba tak.- Westchnęłam i podążyłam za nią do auta. Kolejny
dzień minął, zostało już tylko dziesięć i pół miesiąca, potem opuszczę szkołę i
nie będę musiała nigdy więcej oglądać przystojnej twarzy Willa.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 136 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 14

Reszta tygodnia w szkole przeszła bez echa. Will ledwo na mnie


spoglądał, jedynie oprócz tych chwil, kiedy musiał jako nauczyciel i nawet
wtedy nie zdarzało się to zbyt często. Byłam zadowolona z tego powodu,
ponieważ nie chciałam z nim rozmawiać. Zwłaszcza kiedy połowa szkoły była
świadkiem, jak we wtorkowy poranek przyjechał do szkoły z Panną Teller,
siedzącą obok niego.
Po randce z nim po poniedziałkowych zajęciach jasno można było
zauważyć, że została w jego mieszkaniu po wszystkim. Szczerze, czułam się
przez to chora, ale jak najmocniej starałam się, by to na mnie nie wpłynęło,
cóż, prawdziwsze jest stwierdzenie, że starałam się nie pokazać tego, jak to na
mnie działało.
Od razu zaczęto plotkować. W ciągu paru minut cała szkoła gadała o
gorącej parze nauczycieli. Za każdym razem, kiedy o tym wspominano,
zaczynał boleć mnie brzuch, ale ciężko pracowałam, by tego nie pokazać.
Zamiast tego flirtowałam z Olly'm i udawałam, że czekam niecierpliwie na
sobotnie wyjście z nim.
Dużo zadań i pracy w szkole które miałam przez cały tydzień pomogło
mi oderwać myśli od nauczyciela matematyki. W środę i czwartek poszłam do
domu z Nickiem uczyć się. Choć będąc szczerym, nie musiał mi za bardzo
pomagać dzięki notatkom Willa i jego pomocy w poniedziałek. Pomagało
również to, że Tricia lubiła matematykę, więc prowadziła projekt na zajęciach.
Także, po naszej krótkiej nauce, oglądaliśmy film albo coś innego, zanim
zjedliśmy kolację.
Nick był świetnym kompanem. Całkowicie unikał rozmowy na temat
jego mamy, tak jak i ja. Rocznica jej śmierci wypadała w niedzielę, więc rano
wybieraliśmy się na cmentarz, by złożyć jej wyrazy szacunku, a potem
mieliśmy w planach wspólne wyjście, tak bym mogła mu poprawić humor i
oderwać jego myśli od tego wydarzenia.
W piątkowy wieczór wyszłam na kolację z Samem. Było dobrze – jak
zazwyczaj Samowi udało się mnie rozśmieszyć opowieściami o jego
katastrofalnych randkach i zwycięstwach. Zasugerował, byśmy spotkali się w
sobotnią noc, a nie w piątkową. Jego przyjaciel, ten, którego poznałam dzięki
Willowi, urządzał imprezę i Sam chciał, bym z nim tam poszła. Powiedział, że
Amy też może przyjść, co byłam pewna, że jej się spodoba. Po pięciokrotnym
zmuszeniu go do obietnicy, że Will się nie zjawi, wreszcie się zgodziłam.
Brzmiało to na zabawę, więc impreza pewnie będzie udana.
Dziś była sobota i siedziałam, przypatrując się, jak zegar zbyt szybko

Tłumaczenie: amas_la_mondon 137 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

wybija minuty. Po raz setny spojrzałam na komórkę, chcąc by zadzwoniła i by


był to Olly, odwołujący naszą randkę czy coś w tym stylu. Co bym zrobiła za
przypadek paskudnego zatrucia pokarmowego. Może mogłabym zadzwonić
do niego i poinformować go o tym... Kiedy usłyszałam parkujący na zewnątrz
samochód, wypuściłam długi jęk frustracji. Przybył na czas. Co do minuty –
dziewiętnasta i musiałam mu za to dać punkty. Miałam zamiar naprawdę
zaangażować się w tą randkę. Olly był miłym chłopakiem, również dobrze
wyglądał, więc zamierzałam się postarać.
Powoli zeszłam po schodach, pozwalając tacie otworzyć drzwi. Może
wystraszy Olly'ego, tak że nawet nie będę musiała wychodzić! Podeszłam zza
plecami taty, który stał w drzwiach, mierząc go wzrokiem. Jego postawa nie
była zbytnio zapraszająca, kiedy blokował przejście, zmuszając Olly'ego do
stania na zewnątrz.
- Mówię poważnie, znam twojego ojca i jeśli usłyszę, że źle ją dziś
potraktowano, to najpierw rozmówię się z nim, nim przyjdę do ciebie.-
Ostrzegł tata.
Wow, biedny Olly, nawet nie przeszedł przez drzwi, a już dostaje cięgi.
Uśmiechnęłam się przepraszająco, kiedy poklepałam tatę po ramieniu, dając
mu znać, że tu jestem. Nieco odwrócił się, by na mnie spojrzeć, nadal jednak
marszcząc twarz. Zawsze był względem mnie opiekuńczy – byłam jedynaczką,
więc zawsze przesadzał. Było to poniekąd zabawne w jakże żenujący,
aczkolwiek nadal przeklęty sposób.
- Rozumiem i nawet nie wyobrażam sobie skrzywdzenia jej, obiecuję.-
Olly przyrzekł, wyglądając jakby chciał tylko z krzykiem stąd uciec. No
biegnij, błagam, uciekaj. Jednak nie uciekł. Moje serce opadło, kiedy tata
ręką dał mu znak, by wszedł do domu.
- Cześć, Olly.- Zmusiłam się do uśmiechu i odwróciłam do taty.- My się
już zbieramy, tato, nie przyjdę późno.- Obiecałam, kiedy brałam kurtkę z
wieszaka i szybko skierowałam się do drzwi, by Olly nie musiał się za bardzo
kłopotać.
- W porządku, kwiatuszku, baw się dobrze.- Tato uśmiechnął się, zanim
ponownie odwrócił się do Olly'ego, posyłając mu ostatnie ostrzegające
spojrzenie.
Złapałam Olly'ego za ramię i niemal wypchnęłam za drzwi, zamykając je
za sobą. Wypuścił długi oddech, zanim odwrócił się do mnie z rozszerzonymi
oczami.- Cholera, Chloe, twój tato jest przerażający!- Wymamrotał, kręcąc
głową.
Zaśmiałam się i przewróciłam oczami.- On tylko szczeka, dopóki mnie
nie zranisz, ale jeśli tak się stanie to on cię dopadnie.- Zażartowałam,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 138 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

szczerząc do niego zęby.


Zaśmiał się cicho, z zakłopotaniem pocierając kark.- Tak przy okazji,
wyglądasz wspaniale.- powiedział, powoli mierząc mnie wzrokiem. Czułam się
nieśmiało, mimo tego że nie miałam na sobie nic odkrywczego – tylko czarne
spodnie i zieloną koszulkę. Nic specjalnego, ponieważ nie chciałam, by źle
mnie zrozumiał. Choć pewnie flirtowanie z nim przez cały tydzień mogło dać
mu złe wrażenie. Ale obiecałam sobie naprawdę się dziś postarać. Może
powali mnie na kolana i okaże się, że wcale nie wysyłałam mu złych sygnałów.
Chyba wyjdzie to w praniu.
- Dzięki, ty też.- Wyglądał dobrze, jego blond włosy były ładnie ułożone,
ubrał dżinsy i fajną niebieską koszulę. Ta koszula dziesięć razy lepiej
wyglądałby na Willu. Och, na litość boską, muszę przestać myśleć o moim
głupim nauczycielu!
- Jesteś gotowa?- Zapytał, spoglądając na swój samochód. Potaknęłam i
podążyłam za nim do niego, wsiadając i nienawidząc tego, jak źle się czułam.
Nawet jego ładny, czysty samochód wydawał się w jakiś sposób zły.- Więc
pomyślałem sobie, że moglibyśmy pójść do „U Zaca’?- Zaproponował,
bardziej pytając się niż twierdząc.
- Jasne, uwielbiam to miejsce.- Tak było dobrze, ponieważ nie było to
zbyt romantyczne miejsce, po prostu przytulna miejscówka, gdzie podawano
świetne hamburgery. Olly uśmiechnął się i zapalił silnik, wyjeżdżając z mojego
podjazdu. Jechaliśmy przez większość drogi w niekomfortowej ciszy, albo
gawędząc o szkole i filmie, który zamierzaliśmy dzisiaj obejrzeć. Właściwie
odetchnęłam z ulgą, kiedy zatrzymaliśmy się przed restauracją, ponieważ
przynajmniej teraz mieliśmy coś do roboty, poza niezręcznym siedzeniem w
ciszy.
Czułam się nieswojo i dziwnie przez cały czas spędzony w restauracji.
Szczerze próbowałam dać z siebie wszystko, by go polubić. Był słodki i całkiem
zabawny w ten nerwowy sposób, ale nic nas nie łączyło, więc przez większość
czasu, jedząc, myśleliśmy nad innym temat konwersacji.
Głęboko w środku wiedziałam, ze chociaż starałam się dać mu szansę,
serce odmawiało nawet myślenia o nim w ten sposób. Przez całą randkę wciąż
porównywałam ją do tych, które miałam z Willem, na których śmiałam się,
gdzie rozmowa nam zawsze łatwo przychodziła. Może to dlatego, że Will był
starszy albo coś w tym stylu, bardziej doświadczony, więc wiedział, jak
sprawić, by dziewczyna czuła się komfortowo. Dokładnie nie umiałam
określić, co to takiego było, jednak to z czego zdawałam sobie sprawę, było to,
że między mną, a Olly'm nic nie zaiskrzyło.
Po tym jak skończyliśmy jeść, zdecydowaliśmy się ruszyć do kina, gdzie

Tłumaczenie: amas_la_mondon 139 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

mieliśmy spotkać się z resztą moich przyjaciół. W duchu liczyłam, że będąc w


gronie innych, oboje zrelaksujemy się i może będziemy w stanie uratować
resztę wieczoru.
Olly odmówił, bym zapłaciła za jedzenie. Kiedy szliśmy do samochodu,
poczułam jego dłoń dotykającą moją. Instynktownie szarpnęłam ją i
udawałam, że przeszukuję torebkę, aby znaleźć telefon, w razie gdyby chciał
potrzymać mnie za rękę. Po cichu żałowałam, że zaproponowałam, by ta
kolacyjka sam na sam się odbyła. Zrobiłam to tylko po to, by spróbować i
zmusić Willa do zazdrości oraz jako rewanż, ale nawet to nie poszło po mojej
myśli.
W drodze do kina rozmawialiśmy o muzyce i na szczęście kiedy
zatrzymaliśmy się na parkingu, zostało tylko kilka minut do spotkania z
resztą. Poczułam, że się relaksuję, ponieważ ta prywatna część randki dobiegła
końca, choć pozostała jeszcze droga powrotna do domu.
Amy wyszczerzyła do mnie zęby, kiedy przeszliśmy przez drzwi kina.
Oparłam się pokusie, by przewrócić oczami na jej bycie oczywistym.
Zdawałam sobie sprawę, że natychmiast zaciągnie mnie do łazienki, by
poplotkować o kolacji. Miałam rację. Tak szybko jak dotarliśmy do niej, Nicka
i pięciu naszych przyjaciół, złapała mnie za dłoń i wskazała głową w kierunku
łazienek.
- Chodźmy siku, zanim zacznie się film, Chloe.- Zaćwierkała radośnie.
Westchnęłam bezradnie, wiedząc że nie było sensu kłócić się z nią i po prostu
pozwoliłam jej, by zaprowadziła mnie do damskiej łazienki. Tak szybko jak
drzwi zamknęły się, stanęła do mnie twarzą w twarz, patrząc na mnie
niecierpliwie.- Więc?
Westchnęłam i wzruszyłam ramionami.- Nie wiem, to miły chłopak, ja
tylko...- Urwałam, nie wiedząc co jeszcze powiedzieć.
- Ty tylko wciąż trzymasz się tego dupka.- Dokończyła, kładąc dłoń na
biodrze z widoczną dezaprobatą.
- Amy, staram się, naprawdę, ale przez cały czas wciąż myślę o Willu. To
dla mnie zbyt wcześnie, by wychodzić z kimś innym na randki. Olly to uroczy
chłopak zabawny i gorący, ale przez cały wieczór nie mogłam przestać myśleć
o Willu.- Wydęłam wargi i usiadłam na ladzie, blisko umywalki, czekając aż
zgani mnie za nie zapominanie o nim, ponownie.
Jednak tego nie zrobiła – zamiast tego usiadła obok mnie i objęła mnie
ramieniem.- Wiem, jak to jest czuć coś do kogoś i nie być w stanie nic z tym
zrobić. Tylko spójrz na mnie i na Ryana, od zawsze za nim szalałam i ledwo co
do niego się odezwałam. Wiesz, mogłoby być gorzej, Will każdego dnia
mógłby stawać ci przed oczami, ponieważ zaufaj mi, to masakra!- Spojrzała na

Tłumaczenie: amas_la_mondon 140 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

mnie porozumiewawczo.
Potaknęłam ale nie oznajmiłam, że cały czas miałam Willa przed oczami
– żałowałam, że nie mogłam jej tego po prostu powiedzieć, by mogła mnie
lepiej zrozumieć, dlaczego jestem tak zdenerwowana i wciąż z trudnością o
nim zapominam.
- Daj Olly'emu szansę.- Błagała.- Potrzymaj go za rękę, pocałuj go,
zobacz, czy jest coś na czym możesz zbudować związek. Jedyne co musisz
zrobić, to zauważyć jego atrakcyjność. Reszta może przyjść z czasem. To miły
facet. Założę się, że będzie świetnym materiałem na chłopaka.- Spojrzała na
mnie prosząco, kiedy ściskała moje barki.- Jeśli dasz mu szansę i to nie
wyjdzie, obiecuję, że zjem z tobą lody, dopóki nie wyjdą nam one bokami.-
Położyła dłoń na sercu i pokiwała głową.
Zaśmiałam się z jej uroczystej przysięgi i skinęłam w zgodzie.- Dobrze,
masz rację. Chodźmy zobaczyć film.- Uśmiechnęłam się fałszywie i wstałam.
Muszę tylko bardziej spróbować, to wszystko. Amy uśmiechnęła się i
wyszłyśmy z łazienki, kierując się w stronę przyjaciół, gadających w foyer.
Olly uśmiechnął się do mnie, kiedy podchodziłyśmy, więc też posłałam
mu uśmiech i stanęłam obok niego. Przełknęłam ślinę i pozwoliłam mojej
dłoni otrzeć się o jego celowo. Szybko spojrzał na mnie, uśmiech krzywił jego
kąciki ust, kiedy palcem śledził ścieżkę na mojej dłoni. Wstrzymałam oddech i
popatrzyłam na niego – w jego oczach błyszczała nadzieja, jakby czekał na
moje pozwolenie. Posłałam mu uśmiech i tak obróciłam dłonią, że wnętrze
naszych dłoni dotykały się, dając mu znać, że może zrobić ruch – uśmiechnął
się szeroko i wziął mnie za rękę, mocno ją ściskając.
To niewłaściwe. Tak niewłaściwe. Nie powinnam trzymać go za rękę!
Ale i tak na to pozwoliłam.
- Chcesz popcornu albo coś innego?- Zapytał, uśmiechając się.
Wzruszyłam.- Jasne, jeśli ty też chcesz. Jednak ja stawiam, ponieważ ty
zapłaciłeś za kolację.
Przewrócił na mnie oczami i pociągnął mnie w stronę sklepiku,
wyciągając swój portfel, mimo tego że właśnie powiedziałam, że zapłacę.

Reszta wieczoru przebiegła lepiej niż jego początek. Olly zarzucił ramię
na oparcie mojego fotela, ale nie wykonywał żadnych ruchów, by mnie
dotknąć, za co byłam wdzięczna. Przez cały film ukradkowo na mnie
spoglądał, co kilka razy zauważyłam, patrząc kątem oka.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 141 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Kiedy film się skończył, czułam się źle. Jazda samochodem z nim do
domu oznaczała, że miał zamiar mnie pocałować – dla postronnego widza
randka wydawała się iść w dobrym kierunku. Pewnie przynajmniej
spodziewał się pocałunku przed drzwiami. Amy pokiwała głową zachęcająco,
kiedy żegnaliśmy się na parkingu.
W drodze do jego samochodu gryzłam paznokcie. Wciąż trzymał moją
drugą dłoń – jego kciuk rysował wzorki na mojej dłoni, kiedy cisza wydawała
się przytłaczające. Kiedy otworzył dla mnie drzwi uśmiechnęłam się
wdzięczna. I dodatkowo jest dżentelmenem nad wyraz.
W drodze do domu gadaliśmy na temat filmu, opowiadając sobie
wzajemnie ulubione części. To wydawało się wypełniać niezręczną ciszę,
wiszącą w powietrzu. Kiedy zatrzymaliśmy się przed moim domem, nerwowo
na niego spojrzałam, tylko po to, by zobaczyć, że już wychodzi z auta. Podbiegł
do mojego boku i otworzył dla mnie drzwi, kiedy ja po prostu siedziałam,
zastanawiając się, co mam do licha powiedzieć.
Czy on sądzi, że mam zamiar go zaprosić czy coś? To dlatego właśnie
wysiadł z samochodu? Wow, mało mu kontaktu z moim tatą i chce wejść do
domu i znów go zobaczyć?
- Olly, nie mogę cię zaprosić do środka.- Wymamrotałam, nerwowo
spoglądając to na niego, to na drzwi.
Zaśmiał się i pokręcił głową.- Miałem zamiar tylko zaprowadzić cię do
drzwi.- Wziął moją dłoń i praktycznie zaciągnął mnie ścieżką do przednich
drzwi. Czułam się okropnie. Moje serce zbyt szybko waliło mi w piersi. W tym
tempie szybciej dostanę ataku serce, niż mnie pocałuje.
- Dobrze się bawiłam, dzięki.- Wybąkałam, wciąż czując się, jakby
brakowało mi słów.
Uśmiechnął się i potaknął.- Myślisz, że jutro mógłbym cię gdzieś
zabrać?- Zapytał, spoglądając na mnie z nadzieją.
Choć raz byłam wdzięczna, że już mam wymówkę, tak że nie musiałam
wymyślać kolejnej.- Jutro nie mogę, cały dzień już mam zaplanowany,
przepraszam.
Wyglądał na trochę zawiedzionego, co właściwie było powodem,
dlaczego kończyłam z robieniem tego czego nie chciałam robić, ponieważ nie
potrafiłam odmawiać.
- Och, to nic... chyba zobaczymy się w poniedziałek, w szkole. Może
zjemy razem lunch?- Zaproponował nerwowo.
Och, kurka wodna, kolejna randka. Cóż, tak jakby kolejna randka.
Chciałam odmówić, chciałam popchnąć go z powrotem do samochodu i

Tłumaczenie: amas_la_mondon 142 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

powiedzieć mu, że mam fioła na punkcie mojego nauczyciela. Ale jedyne, co


mogłam zobaczyć, to twarz Amy, kiedy mówiła mi, że muszę ruszyć do przodu
i twarz Panny Teller, kiedy flirtowała z Willem, ich przechadzki do domu i do
szkoły każdego dnia w ostatnim tygodniu.
Wzięłam głęboki oddech i przełknęłam przeogromną wątpliwość, która
siedziała mi w głowie, czy byłam na to gotowa.- Jasne, lunch brzmi świetnie.-
Zgodziłam się, próbując brzmieć na bardziej pewną, niż czułam się w środku.
Uśmiechnął się.- Super!- Zaszczebiotał.- Cóż, to dobranoc i dzięki za
przemiły wieczór.- Zbliżył się o krok. Oparłam się pokusie spoliczkowania go,
kiedy się przybliżał.
Och, cholera, po prostu to zrób, Chloe, rusz do przodu i przestań
porównywa go do Willa. Will już o tobie zapomniał, więc ty też powinnaś!
Wargi Olly'ego przycisnęły się do moich na kilka sekund i w tej chwili
nie czułam niczego. Żadnego gorąca, żadnych iskier, żadnej pasji, która
płynęła przez każdą żyłę. Niczego. To był miły pocałunek, delikatny i słodki,
ale dla mnie nic nie oznaczał. Jednak dla niego coś oznaczał, ponieważ
odsunął się i uśmiechnął, jakby wygrał w totka. W odpowiedzi zmusiłam się
do uśmiechu.
Wskazał na samochód.- Chyba powinienem się już zbierać.
Uśmiechnęłam się i roześmiałam.- Ta, mój tato pewnie obserwuje z
okna, więc przyjdzie tu za minutę czy dwie.- Zażartowałam, śmiejąc się z tego,
jak się skrzywił i rzucił nerwowe spojrzenie na okno.- Żartuję. Do zobaczenia
w poniedziałek.
Zaśmiał się z zakłopotaniem i pokręcił głową.- Ta, narka.- Odwrócił się i
poszedł z powrotem do auta, kiedy ja weszłam do domu. Kiedy byłam już w
środku, oparłam się o drzwi i powstrzymywałam się od płaczu. Właściwie
czułam się, jakbym zdradziła Willa, ale to była irracjonalna myśl, ponieważ on
mnie nie chciał. Westchnęłam i odepchnęłam się od drzwi, ruszając do łóżka.

Następnego poranka przewróciłam się na bok, a ręką uderzyłam w coś


twardego. To coś twardego chrząknęło, więc podskoczyłam, a wrzask chciał
wyrwać mi się z gardła, dopóki nie zobaczyłam Nicka, leżącego w łóżku i
wyglądając jakby mocno spał. Co on do diabła robi w moim łóżku? Mocno
potrząsnęłam jego barkiem. Wczorajszej nocy, gdy zasypiałam, nie było go tu.
- Nick, co ty tu robisz?- Wychrypiałam. Położyłam się obok niego,
wtulając się w jego bok i kładąc głową na jego pierś.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 143 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Głośno ziewnął.- Przyszedłem cię odebrać.- Wymamrotał.


Zmarszczyłam brwi i podniosła głowę, by móc zobaczyć budzik. Nawet
nie było jeszcze ósmej rano. Powinienem był przyjść dopiero o dziewiątej.-
Przyszedłeś mnie odebrać godzinę wcześniej i tak po prostu zdecydowałeś się
wziąć drzemkę?- Zażartowałam, śmiejąc się sennie.
Nick uśmiechnął się smutno.- Nie mogłem spać, więc pomyślałem, że
przyjdę wcześniej, by się z tobą zobaczyć. Twoja mama mnie tu wpuściła.
Wciąż spałaś, więc zdecydowałem się cię nie budzić, byś mogła sobie pospać.
Chyba ja też musiałem zasnąć.- Wybełkotał, mocno pocierając oczy.
Jęknęłam. Nie mógł spać? Założę się, że to szyfr, by powiedzieć: „byłem
smutny z powodu mojej mamy i z tego zdenerwowania leżałem bezsennie
całą noc”. Mocno go ścisnęłam i okryłam nas bardziej kołdrą.- Idź spać,
jeszcze nie musimy iść.- Zagruchałam, ponownie kładąc mu głowę na pierś i
przysłuchując się powolnemu biciu jego serca.
Westchnął, wydając się ponownie odprężać, kiedy przytulał mnie do
siebie, głaszcząc tył mojej głowy. W ciągu kilku minut głęboko oddychał, kiedy
ja tylko leżałam, powstrzymując łzy, ponieważ był taki smutny. Dzisiejszy
dzień był tym dniem, w którym to ja musiałam być tą silną. Dzisiejszy dzień
był tym dniem, w którym to ja musiałam się nim zaopiekować i upewnić, że
nic mu nie jest, w odróżnieniu od tych wszystkich dni, w których to on pełnił
tę rolę. Zamknęłam oczy i wreszcie znów odpłynęłam w sen.
Dwie godziny później byliśmy już na cmentarnym parkingu.
Przełknęłam gulę, która uformowała się w moim gardle w drodze do tego
miejsca. Nienawidziłam tego miejsca tak samo mocno jak Nick, ale za nic nie
mogłam mu pozwolić, by był tu sam. Mocno trzymałam go za rękę, idąc z nim
do lewej tylnej części cmentarza, gdzie pochowana była ona. Kiedy tam
dotarliśmy, zatrzymałam się kilka kroków za nim i pozwoliłam by złożył
kwiaty na jej grobie. Białe lilie – jej ulubione.
Stałam cicho, czekając na to, co Nick chce zrobić. Czasami zostawał tu
chwilę, ale ostatnim razem, w rocznicę jej urodzin gdy tu byliśmy, nie mógł
zostać dłużej niż minutę. Dał jej kwiaty i poszliśmy, bo nie mógł temu
podołać. Nick westchnął głęboko i usiadł na trawie obok jej nagrobka.
Poruszyłam się i usiadłam przy nim, przyciskając się do jego boku, kiedy
brałam go za rękę. Jego uścisk było mocny, kiedy siedzieliśmy, nie mówiąc
nic, patrząc na grób, gdy on w swojej głowie mówił wszystko, co chciał
wyrazić. Po chwili, kiedy położyłam mu głowę na ramieniu, a jego uścisk
zacieśnił się, jego ciało zaczęło drżeć.
- Nie mogę tu dłużej zostać.- Wymamrotał po dziesięciu minutach.
- Dobrze, chodźmy.- Wyszeptałam, nie ufając swojemu głosowi.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 144 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Owinęłam rękę wokół jego talii, mocno go ściskając, kiedy w ciszy szliśmy do
auta.- Chcesz iść gdzieś coś zjeść?- Zaproponowałam, spoglądając w jego
smutną twarz.
Skinął głową i uśmiechnął się fałszywie.- Nie bardzo chce mi się jeść
gdzieś na mieście.- Wzruszył ramionami – cały był smutny i przybity. Dla
niego serce mi krwawiło.
- Więc chodźmy do mnie.- Zasugerowałam, wiedząc że nie chciał iść do
domu i widzieć się z tatą, kiedy był w takim minorowym nastroju – tak jakby
unikali siebie jak plagę w takie dni, samemu zmagając się z bólem, niż razem
w dwójkę. Nick uśmiechnął się wdzięcznie, więc ruszyliśmy do mojego domu.
Kiedy jedliśmy, Amy wpadła przez drzwi – oczywiście nie pukając, jak
zawsze – i praktycznie wykrzyczała moje imię, kiedy wpadła w poślizg tuż
przede mną. Patrzałam między nią, a Nickiem, zszokowana.
O co tu, do licha, chodzi?- Amy, czego?- Wyjęczałam, kiedy niemal
podskakiwała w miejscu. Dłonie miała złożone jak do modlitwy i przeogromny
uśmiech gościł na jej twarzy.
- Tak sobie słuchałam radia i zgadnijcie co usłyszałam?- Zapiszczała,
chwytając moją rękę tak mocno, że aż bolało.
- Au! No co?- Zapytałam, próbując bezskutecznie oderwać jej palce z
mojej ręki.
- Daniel cholerny Masters przyjeżdża tutaj!- Wykrzyczała, aż w uszach
mi zadzwoniło.
- Jasna cholera... nie ma mowy!- Sapnęłam.
Pokiwała głową, wciąż podskakując w miejscu.- Och, ta i będzie robił
prywatny koncert dla pięćdziesięciu osób! Ma być za jakiś miesiąc i można
wygrać bilety w radio. Rozdają podwójne zaproszenia. Jedyne, co musimy
zrobić, to poczekać, aż zagrają jedną z jego piosenek, zadzwonić jako dziesiąte
z rzędu do stacji radiowej i dobrze odpowiedzieć na zadane pytanie. One już
praktycznie są nasze!- Wykrzyczała, klaszcząc w dłonie i biegnąc do radia w
kuchni, maksymalnie pogłaśniając.
Przepraszająco spojrzałam na Nicka, ale on kręcił głową, rozbawiony.
Może widok Amy, dostającej fioła na punkcie gwiazdy pop, oderwał jego myśli
od mamy. To z pewnością była dobra rzecz.- Daniel Masters nie jest aż tak
dobry, jak dla mnie ma dosyć piszczący głos.- Zażartował, zarabiając od nas
dwa zabójcze spojrzenia. Daniel Masters to najprzystojniejszy piosenkarz na
świecie. Amy i ja lekko ze świrowałyśmy na jego punkcie, oczywiście w ten
dobry sposób, bez żadnego śledzenia czy czegoś takiego.
Przez godzinę nasza trójka grała w karty, zanim jedna z jego piosenek

Tłumaczenie: amas_la_mondon 145 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

zabrzmiała w radiu. Instynktownie Amy i ja zanurkowałyśmy po nasze


telefony, dzwoniąc do stacji radiowej. Nick, mimo, że nie mógł znieść Daniela
Mastersa, także wyciągnął swój telefon, próbując dodzwonić się robiąc to dla
nas.
Podekscytowana przyłożyłam telefon do ucha, ale linia była zajęta, więc
rozłączyłam się i próbowałam raz za razem, ale bez żadnego rezultatu.
Spojrzałam na Amy, by zobaczyć na jej twarzy desperację, kiedy wydymała
wargi, robiąc to samo co ja, wciąż na nowo przyciskając: połącz. Kiedy
piosenka skończyła się, na antenie zawitał ktoś, kto, oczywiście, znał datę
urodzin Daniela, które wypadały siódmego lutego, więc zamiast nas jakaś
głupiutka dziewczyna wygrała bilety.
Warknęłam, sfrustrowana i odepchnęłam od siebie telefon, dąsając się.
Nick zaśmiał się i pokręcił głową, patrząc na mnie i na Amy, kiedy obie
siedziałyśmy obrażone.- To nie koniec świata, z pewnością koncert będzie na
YouTube.- Odparł, wzruszając ramionami.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 146 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 15

Moi rodzice pozwolili Nickowi zostać na noc. Oczywiście musieliśmy


zostawić otwarte drzwi, tak by mogli słyszeć, co się dzieje. Nick musiał spać na
podłodze, jednak co było miłe ufali nam obojgu, w końcu byliśmy sami w
jednym pokoju. Wiedzieli, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, a także to, że nadal
nie zapomniałam o Willu, więc pozwolili nam na to z powodu jego mamy.
Rano Nick zawiózł nas do szkoły, a ja zignorowałam fakt, że
zatrzymaliśmy się na parkingu w tym samym czasie, co nowa gorąca para
nauczycieli. Wstrzymałam oddech, kiedy szli do szkoły, gadając radośnie –
widać, że szło im dobrze. Oczy Willa na sekundę spoczęły na mnie, więc
uśmiechnęłam się i udałam, że nie mam nic przeciwko temu. Oddał uśmiech i
przytrzymał drzwi, by jego nowa łóżkowa towarzyszka mogła wejść do
budynku. Kiedy szłam za nimi, Will stanął i dla mnie również przytrzymał
drzwi.
- Za tobą, panno Henderson.- Uśmiechnął się, na co stopniałam. Głupia
ja, po prostu o nim zapomnij! Chciałam siebie spoliczkować i wyzwać za bycie
pod jego urokiem, kiedy już najwyraźniej przeniósł swą uwagę na lepszą i
wyższą wersję mnie – no może nie wyższą, ale z pewnością starszą i
seksowniejszą.
- Dzięki.- Wymamrotałam nieswojo.
- Mogę prosić cię na słówko przed dzwonkiem?- Zapytał, przechylając
głowę na bok, wyglądając super słodko. Głośno przełknęłam i skinęłam,
zastanawiając się, o co może mu chodzić.- Świetnie. Chodź ze mną do mojej
sali.- Wskazał głową w górę korytarza, więc pomachałam Nickowi na do
widzenia, obiecując mu, że zobaczymy się na lunchu i podążyłam za Willem.
Próbowałam nie gapić się na jego tyłek, kiedy szedł, ale przegrałam z
kretesem.
Kiedy dotarliśmy do jego sali, otworzył drzwi kluczem i od razu
skierował się do biurka, grzebiąc w swojej torbie, którą ze sobą przyniósł.
Spoglądałam na niego ciekawa, zastanawiając się czy ma zamiar zapytać jak
poszła moja sobotnia randka. Nie mogłam wymyślić innego powodu, przez
który chciał ze mną porozmawiać. Świetnie mi szło nad projektem cały
tydzień, zarabiając szóstkę po raz pierwszy z matematyki za prezentację, którą
Tricia zrobiła w piątek, więc z pewnością nie mógł mi dawać kazania z tego
powodu.
Odwrócił się i uśmiechnął. Desperacko próbowałam nie oddać
uśmiechu, ale tak trudno było się nie uśmiechnąć do tego idioty.- Słyszałaś, że
Daniel Masters daje koncert w przyszłym miesiącu?- Zapytał, spoglądając na

Tłumaczenie: amas_la_mondon 147 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

mnie ciekawy, kiedy przysiadł na biurku.


Skinęłam głową.- Ta, słyszałam to w radiu w niedzielę.- Westchnęłam
ciężko, ponownie o tym myśleć.
- Nie zdobyłaś biletów?- Kiedy pytał, na jego twarzy pojawił się chytry
uśmieszek.
Smutno pokręciłam głową i pozwoliłam opaść barkom w porażce.- Nie,
zostały wyprzedane. Próbowaliśmy wygrać je przez radio, ponieważ to
ekskluzywny koncert, ale nie mogłyśmy się dodzwonić.
Potaknął, żując dolną wargę i wyglądając, jakby był czymś rozbawiony.-
Co jest w tym facecie, którego tak lubisz? Znaczy się, jego muzyka jest
straszna.
Przewróciłam oczami.- Tak, Will, pamiętam, że go nie lubisz. Czy jest
jakiś cel w odciągnięciu mnie od przyjaciół lub...- Urwałam, krzyżując
ramiona na klatce. Już byłam zirytowana, więc musiał przestać mnie wodzić
za nos.
Zaśmiał się i pokręcił głową.- Proszę.- Wyciągnął w moją stronę kopertę,
a jego oczy były rozbawione.
- Co to?- Zapytałam, marszcząc brwi, kiedy brałam ją z jego rąk.
- Karta do kozy7. Jeezez, po prostu ją otwórz i zobacz, co jest w środku, i
przestań się tak zachowywać.- Powiedział, śmiejąc się.
Przełknęłam moją gniewną ripostę i otworzyłam kopertę, wyciągając
dwa bilety na koncert. Och, mój Boże! Szczęka mi opadła, a serce zaczęło
mocniej bić. Kurcze blade, trzymam właśnie w ręce bilety na koncert!
Zobaczę go na żywo? Pisnęłam i podskakiwałam w miejscu, co sprawiło, że
Will wybuchł śmiechem i kręcił na mnie głową. Spojrzałam na niego z
niedowierzaniem. Zdobył dla mnie te bilety, wiedząc że kocham Daniela
Mastersa? Do diabła, naprawdę jest kimś innym.
- Czy to twoje?- Zapytałam bez tchu. Uśmiechnął się do mnie i powoli
pokręcił głową, ale nie odpowiedział.- Więc czyje są?- Zapytałam, modląc się,
że powie, że mi je sprzedaje.
- Twoje.- Odrzekł, jego głos była cały ochrypły i seksowny, na co w moim
brzuchu pojawiły się motyle.
- Zamierzasz mi je sprzedać?- Zapytałam z nadzieją, ponownie
podskakując w miejscu.
- Są twoje, zdobyłem je dla ciebie. I Ci ich nie sprzedaję.- Przewrócił

7 Taka różowa karteczka, którą widać na filmach, kiedy uczeń zrobi coś, co nie podoba się
nauczycielowi.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 148 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

oczami, jakbym właśnie powiedziała coś idiotycznego.


- Zdobyłeś je dla mnie?- Zapytałam, połykając gulę w moim gardle.
Wzruszył ramionami, jakby to nie była wielka sprawa.- Słyszałem, że
będzie dawał koncert i pomyślałem, że będziesz chciała na niego pójść.
Menedżer klubu, w którym pracowałem, zna kilka osób. Najwyraźniej jego
brat jest tym kolesiem, który organizuje takie wydarzenia, więc poprosiłem go
o zdobycie dla mnie paru biletów. Wiem, że to twój ulubieniec.
Do licha dlaczego to zrobił? Już się nie umawiamy, więc dlaczego tak
się dla mnie postarał?- Dlaczego to zrobiłeś?- Zapytałam, kiedy mówiłam mój
głos nieco drżał.
Uważnie na mnie popatrzył, jego szare oczy porwały moje spojrzenie,
sprawiając, że czułam się, jakbym stanęła w ogniu.- Wiedziałem, że nie
będziesz w stanie zdobyć biletów, a pomyślałem, że będziesz chciała iść.- Tak
po prostu wyjaśnił.
- Dziękuję.- Wyrzuciłam z siebie. Skinął głową, wciąż na mnie patrząc.
Chciałam rzucić mu się do stóp i błagać o danie drugiej szansy, o zmianę
zdania, o zostawienie tej gorącej nauczycielki, która była dziesięć razy lepsza
ode mnie.- Ile jestem ci winna?- Zapytałam, przerywając ciszę, zanim mogłam
zrobić to, co serce krzyczało, bym zrobiła.
- Nic, nie musiałem za nie płacić.- Odwrócił się ode mnie, zajmując ręce
przesuwaniem rzeczy na swoim biurku.- To przysługa – nie wydałem na nie
ani grosza.
Czy naprawdę nic za nie, nie zapłacił? Podeszłam bliżej, wiedząc że
zaraz zadzwoni dzwonek, a jego klasa wkrótce tu będzie. Dotknęłam jego ręki,
obrócił się, stojąc do mnie twarzą, jego oczy zwęziły się, a ciało napięło.
O Boże, mogę go pocałować? Oddałby pocałunek, gdybym go
pocałowała?
- Dziękuję ci.- Wyszeptałam wdzięczna. To była chyba jedna z
najmilszych rzeczy, które ktoś dla mnie zrobił, to było takie troskliwe i urocze.
- Nie ma za co.- Odszeptał. Był tak blisko, że mogłam poczuć ciepło jego
ciała przechodzącego do mojego. Jeezez, tak bardzo go potrzebowałam.
Dlaczego to musiało nam się stać? Dlaczego okazał się być moim głupim
nauczycielem?- Powinnaś iść, zaraz zadzwoni dzwonek.
Zanim mogłam się powstrzymać, podeszłam o krok i przycisnęłam
miękko usta do jego policzka, pozwalając im pozostać na jego skórze przez
kilka sekund, kiedy sama cieszyłam się ponownym uczuciem jego pod moimi
wargami. Jęknął gardłowo i nieco obrócił głowę w moją stronę, tak że moje
usta dotknęły kącika jego ust. Poczułam, że serce mi zamiera, kiedy nadzieja

Tłumaczenie: amas_la_mondon 149 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

zaczęła się we mnie budować. Tak bardzo pragnęłam, by mnie pocałował.


Gdyby ponownie poruszył głową, nasze usta by się spotkały. Odsunęłam twarz
odrobinę, tak że już go nie całowałam, ale byliśmy tak blisko, że mogłam
poczuć, jak oddycha w mój policzek i szyję.
- Proszę, idź, Chloe.- Błagał, zamykając oczy, kiedy dłonie zacisnął w
pięści.
- Dzięki ci za bilety. To naprawdę słodkie, Will.
- Nie ma sprawy, cieszę się, że ci się spodobały.- Odsunął się o krok,
krzyżując ręce na klatce.- Jednak nie jestem pewien, jak to wyjaśnisz Amy, ale
życzę ci powodzenia.- Uśmiechnął się do mnie i zaśmiał ze mnie, kiedy
praktycznie w podskokach wyleciałam z klasy. Kiedy ponownie na niego
spojrzałam, mrugnął, a mój uśmiech stał się niemożliwie wielki.
Nie powiedziałam Amy o biletach. Swędziło mnie, by to zrobić,
zwłaszcza, kiedy jęczała i dąsała się, że nie może iść. Czułam, jakby wypalały
dziurę w mojej kieszeni i przez cały poranek nie mogłam zetrzeć z twarzy
podekscytowanego uśmiechu. Kiedy nadszedł czas lunchu, Olly usiadł na
miejsce obok mnie, uśmiechając się radośnie. Moje serce opadło.
Zapomniałam, że poszliśmy na po części randkę i że zgodziłam się dzisiaj zjeść
z nim lunch.
- Hej, chcesz zjeść na zewnątrz?- Zapytał.
Kurde, zgodziłam się na to, więc chyba nie mogę teraz odmówić!-
Jasne.
Wzięłam swoją kanapkę i napój, i podążyłam za nim na zewnątrz,
ignorując dumny uśmiech Amy. Podszedł do ławek, ustawionych na tyłach
szkoły, usiadł na jednej z nich, uważnie na mnie spoglądając. Przełknęłam
ślinę i usiadłam obok niego z wymuszonym uśmiechem.
- Więc jak minęłam reszta twojego weekendu?- Zapytał, wyciągając
swoją kanapkę z papieru.
Wzruszyłam ramionami.- W porządku. Właściwie nie robiłam za wiele,
spędziłam niedzielę z Nickiem, a po południu wpadła Amy. A co u ciebie?-
Zapytałam, nieco się od niego odsuwając, kiedy moja ręka wciąż ocierała się o
jego, jak jadł kanapkę.
Zmarszczka przecięła jego czoło.- Spędziłaś niedzielę z Nickiem? Więc
wasza dwójka wróciła do siebie czy...- Urwał, już na mnie nie patrząc.
Uśmiechnęłam się i przewróciłam oczami. Ludzie zawsze coś zakładają
w naszej sprawie. To doprowadzało mnie do szaleństwa. Czy dwójka ludzi nie
może być po prostu przyjaciółmi? Dlaczego zawsze musi dziać się coś jeszcze?
- Oczywiście, że nie.- Zapewniłam.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 150 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Uśmiechnął się szczęśliwie, obracając się na ławce, by spojrzeć na mnie.-


Świetnie, myślałem, że chodziło ci... nieważne, chyba nie ma znaczenia to, co
sobie pomyślałem.
- Pomyślałeś, że wróciłam do swojego byłego.- Zgadłam.
Skinął głową.- Ta, przepraszam. To dziwne – wasza dwójka
przyjaciółmi, nie za często się tak zdarza.
Wzruszyłam.- Ta, ale inni zapominają, że ja i Nick byliśmy dobrymi
przyjaciółmi, zanim się zeszliśmy, więc jest nam łatwiej. Chcę go zatrzymać w
swoim życiu, więc tylko troszkę bardziej musimy się postarać, aby to wyszło.
Na początku było odrobinę nienaturalnie, ale teraz wszystko gra.
Uśmiechnął się szczęśliwie i sięgnął ręką, by odsunąć grzywkę z moich
oczu.- Cóż, to super.- Wyszeptał. Jego wzrok przeskoczył do moich ust, kiedy
przysuwał się do mnie.
O nie! Muszę z nim porozmawiać i wyjaśnić kilka spraw związanych z
Willem, zanim zacznie darzyć mnie prawdziwym uczuciem, a wtedy skończy
ze złamanym sercem.
Sięgnęłam i wzięłam jego rękę, która śledziła moje kości policzkowe.
Odsunęłam ją, uśmiechając przepraszająco.- Olly, muszę z tobą o czymś
porozmawiać.
Spojrzał na mnie z ciekawością, kiedy złączył nasze place ze sobą,
trzymając nasze dłonie na moim kolanie.- Dobrze, co tam?
Westchnęłam. Jak, do diabła, mam to powiedzieć bez udzielania
szczegółów i zrobienia z siebie kompletnej idiotki, która ma obsesje nad
swoim byłym?- Cóż, tego lata zaczęłam się z kimś spotykać.- Zmarszczyłam
brwi. Ciężko mi było o tym mówić, więc wolałabym raczej nie robić tego w
ogóle.
Odsunął się jeszcze bardziej, marszcząc się, kiedy puszczał moją dłoń.-
Świetnie, więc się z kimś spotykasz.- Oskarżył, krzywiąc się.
Szybko pokręciłam głową na nie.- Nie, nie spotykam się, naprawdę tak
jest. Tylko ja naprawdę go lubiłam i potem on zerwał ze mną jakieś dwa
tygodnie temu i wciąż myślę, że jeszcze tego nie przebolałam.- Wow, to nawet
nie opisuje ułamka tego, co czuję.
- Ten facet cię rzucił? Co z niego za koleś? Idiota czy co?- Zapytał,
wyglądając na zmieszanego.
Aww, jakie to urocze! Uśmiechnęłam się.- Nie wiem. Chyba po prostu
nam nie wyszło i nie chcę plątać się w coś, jeśli nadal o nim myślę, ponieważ
to nie byłoby sprawiedliwe dla każdego z nas.- Uśmiechnęłam się skruszona.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 151 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Więc nadal czujesz coś do tego kolesia, który cię rzucił. Sądzisz, że do
siebie wrócicie?- Zapytał, na jego twarzy widniała nadzieja, kiedy przyglądał
mi się uważnie.
- Nie, nie sądzę.- Nie było żadnej szansy, że Will nadal mnie pragnął,
kiedy sam umawiał się z panną Teller. Nie zniżyłby się do głupiutkiej
licealistki, po tym jak umawiał się z nauczycielką. Nie wspominając o fakcie,
że uważał, że skłamałam mu w sprawie mojego wieku oraz że jest moim
nauczycielem. Wszystko stawało nam na drodze do bycia razem. Wydaje się
być to rzeczą niemożliwą, więc, mogłabym stwierdzić ze stuprocentową
pewnością, że ja i Will to przeszłość – przynajmniej dla niego.
- Więc... może moglibyśmy zwolnić, dopóki nie zapomnisz o nim.- Olly
zaproponował, przechylając głowę na bok i posyłając mi spojrzenie
szczeniaczka.
Czy mogłabym zrobić to powoli z nim? Jednak czy to cokolwiek by
znaczyło? Wychodzenie na randki, całowanie i trzymanie za ręce. Chyba
mogłabym to robić, dopóki oboje będziemy pamiętać, że to nic poważnego.
Wiedziałam, że nie darzę go silnymi uczuciami, ale był uroczy. Może, jak
zawsze mówi Amy, moje uczucia rozwiną się, kiedy już zapomnę o Willu.
Może pewnego dnia sprawił by, że się w nim zakocham i koło nosa przejdzie
mi okazja, którą powinnam za wszelką cenę złapać. Will i ja to przeszłość.
Musiałam wreszcie to zaakceptować.
- A co jeśli jestem po ciężkim zawodzie miłosnym i oboje skończymy
skrzywdzeni?- Wybadałam go, dając mu szansę, by ode mnie odejść.
Znienawidziłabym siebie, jeśli skończyło by się to zranieniem jego.
Wzruszył ramionami.- Kto wie, ale nigdy się tego nie dowiesz, jeśli nie
dasz temu szansy, a ja chcę dać temu szansę.- Jego błękitne oczy wwiercały się
w moje, żądając ode mnie spróbowania. Mogłam poczuć, jak mój opór kruszy
się. Dlaczego, och dlaczego nigdy nie mogę odmówić innym?
- Jednak musimy działać naprawdę powoli, Olly.- Wyszeptałam, nie
ufając swojemu głosowi. Właśnie to zrobiłam – zrobiłam znaczny krok i
wybrałam zapomnienie o nim. Teraz tylko muszę sprawić, by moje serce też
o nim zapomniało.
Uśmiechnął się i ponownie wziął moją dłoń – oddałam uśmiech i
spojrzałam na nasze złączone ręce. Nadal czułam się źle, ale miło był wiedzieć,
że próbowałam.- W takim razie będziemy działać naprawdę powoli.- Zapewnił
mnie. Zadzwonił dzwonek, sygnalizując koniec przerwy obiadowej i
uśmiechnęłam się na jego rozczarowaną minę.- Chyba musimy iść na zajęcia.
Zobaczymy się na matematyce.
Wstał, zabierając papierki po moim lunchu, wyrzucając je za mnie do

Tłumaczenie: amas_la_mondon 152 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

kosza. Uśmiechnął się i wyciągnął do mnie rękę, więc wsunęłam swoją dłoń w
jego, kiedy szliśmy korytarzem na nasze następne lekcje. Zatrzymał się przed
drzwiami do sali, gdzie odbywał się mój hiszpański i uśmiechnął się.- Więc
zobaczymy się za chwilę.- Wybąkał, zakładając za ucho kilka kosmyków moich
włosów.
- Ta. Dzięki za odprowadzenie mnie do klasy.
- Nie ma sprawy.- Odwrócił się, praktycznie biegnąc na swoje zajęcia,
ponieważ był na nie spóźniony. Kiedy obserwowałam go jak biegnie,
zauważyłam stojącego w pobliżu Willa. Wyglądał jakby zamarł, gapiąc się na
mnie i krzywiąc gniewnie. Cóż, właściwie to było coś więcej niż tylko gapienie
się.
Za co, do licha, jest to spojrzenie? Westchnęłam i poszłam na zajęcia.
Poddałam się w próbowaniu zrozumienia tego, co dzieje się w ten seksownej
głowie.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 153 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 16

Usiadłam obok Amy. Niecierpliwie się do mnie uśmiechała, więc


wiedziałam, że musiała nas widzieć razem na korytarzu, a teraz chciała znać
szczegóły o lunchu. Wyszczerzyłam się psotliwie, co spowodowało to, że
niemal podskakiwała na krześle, kiedy błagająco na mnie patrzyła.
Parsknęłam złowrogo.- Było miło.- Stwierdziłam, wiedząc, że pragnie
szczegółów, a czekanie ją dobije.
- Iiiiiii?- Wyjęczała podekscytowana.
Wzruszyłam obojętnie ramionami.- Nie wiem, było miło. Był uroczy.
Powiedziałam mu o Willu i, że nie jestem jeszcze gotowa na coś innego, a on
rzekł, że możemy działać powoli. Potem trzymaliśmy się za ręce i odprowadził
mnie na zajęcia.- Właśnie tak ma być, bez żadnych soczystych szczegółów.
Westchnęła dramatycznie.- Cóż, jest gorący, więc Ci się poszczęściło.
Chloe mam nadzieję, że dasz mu prawdziwą szansę, ponieważ to miły chłopak.
- Dam mu prawdziwą szansę. Miejmy nadzieję, że to powolne działanie
wyjdzie na dobre.- Zapewniłam, odwracając się do przodu, kiedy wszedł
nauczyciel. Przez całą lekcję ignorowałam spojrzenia Amy i widoczną
frustrację z powodu braku szczegółów.
Kiedy zajęcia się skończyły, wzięła mnie pod ramię i w drodze
podskakiwała przy moim boku.- Więc czy ponownie cię pocałował?- Zapytała,
patrząc się na mnie wielkimi oczami.
Pokręciłam głową.- Nie.
- A myślisz, że cię pocałuje?- Zapytała, szczerząc się.
Przełknęłam. Nadal nie chciałam o tym myśleć.- Pewnie tak.- Niechętnie
przyznałam.
- Ale masz szczęście, że jest seksowny.- Wyrzuciła z siebie.- I już wiesz,
jak wygląda jego ciało z powodu zajęć na basenie. O mój Boże, masz chłopaka
w drużynie pływackiej! Będziesz musiała chodzić na wszystkie starty i inne
takie, by go wspierać. Będziesz mogła bezczelnie się na niego gapić, kiedy
będzie miał na sobie swoje kąpielówki!- Pisnęła.
Wow, to takie złe, że Amy bardziej się cieszy z tego powodu niż ja!
- Uspokój się, Amy. On nie jest moim chłopakiem.- Skrzywiłam się,
kiedy zatrzymałyśmy się przed klasą Willa. Będzie niezręcznie z Willem i z
Olly'm w jednym pomieszczeniu.
- Oficjalnie nie poprosił cię o to?- Zapytała, dąsając się rozczarowana.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 154 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Nie.- Odpowiedziałam.- A teraz chodź zająć miejsce, zanim pan Morris


da nam karę za spóźnienie.- Skierowałam się do klasy, by zobaczyć, że Will już
siedział przy biurku, patrząc, jak wchodzimy. Uśmiechnęłam się, ale on nie
oddał mojego uśmiechu.
Jaki, do diabła, ma teraz problem? Tego ranka przeżyliśmy wspaniały
moment, a teraz ponownie wściekle na mnie patrzy.
Olly uśmiechnął się, kiedy weszłyśmy i wskazał głową na puste krzesła
obok siebie. Na szczęście tym razem miejsca nie były z przodu. Uśmiechnęłam
się i podeszłam do niego, opadając na krzesło obok niego, a Amy obok mnie.
- Hej, długo się nie widzieliśmy.- Zażartował, uśmiechając się, gdy
przysuwał swoje krzesło do mojego. W praktyce jego bok przyciskał się do
mojego, sprawiając że czułam się troszkę niekomfortowo.
- Ta, prawie zapomniałam, jak wyglądasz.- Pokazałam mu język, na co
zaśmiał się, kiedy jego ramię przypadkowo opadło na oparcie mojego krzesła.
Will wstał. Wyglądał na nieco spiętego, kiedy rozglądał się po klasie.-
Mam dzisiaj tylko połowę lekcji, ponieważ dla maturzystów zwołano apel na
korytarzu o 14:30. Nie mamy za bardzo czasu na zaczynanie czegoś nowego,
więc co wy na to, byśmy przejrzeli kilka rzeczy na jutrzejszy sprawdzian.-
Wzruszył, oczami skanując klasę. Kiedy spoczęły na mnie, zmarszczył się i
szybko odwrócił wzrok.
Jaki cholera On ma problem? Szczerze nie mam już pojęcia, jak
pracuje jego mózg. Myślałam, że dobrze go poznałam, ale to wszystko
pokazuje tylko, że nie wiem, kim tak naprawdę jest.
Warknęłam, wyciągnęłam mój podręcznik, przewracając na stronę,
którą wskazał. Wszelkiego rodzaju równania i wzory rzuciły mi się w twarz.
Mój umysł od razu zaczął się wyłączać. Skoncentrowałam się na tym, co mówił
Will na przedzie klasy, próbując zrozumieć, ale wiedziałam, że będę
potrzebować korepetycji. Nigdy nie zrozumiem tego głupiego przedmiotu,
więc podziękowałam moim szczęśliwym gwiazdom, że mam Nicka.
Olly bawił się końcówkami moich włosów, okręcając je wokół palca,
kiedy próbowałam się skoncentrować, ale przegrałam z kretesem, kiedy
ponownie zaczęłam śnić na jawie o Willu. Chodził po klasie i nie mogłam
oprzeć się dyskretnemu patrzeniu na jego świetny tyłek, przygryzając przy tym
wargę. Myśli o przytulaniu się do niego albo o śledzeniu palcami jego
kręgosłupa bombardowały mnie.
Nagle zatrzymał się przede mną, patrząc na mnie uważnie. O Boże, co ja
przegapiłam? Spojrzałam na Amy po pomoc, ale ona tylko obserwowała mnie
wielkimi oczami.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 155 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Eee.- Wymamrotałam, nie wiedząc czego się ode mnie spodziewał.


Zaśmiał się gorzko, minę miał twardą.- Niezła odpowiedź.- Powiedział
sarkastycznie. Odwrócił się do Olly'ego i zwęził oczy.- Może powinieneś jej
pozwolić skoncentrować się, zamiast obmacywać ją na środku klasy.-
Warknął.
Olly'emu opadła szczęka, kiedy szarpnięcie odsunął swoją rękę.- Nie
obmacywałem ją.- Odpowiedział niewinnie.
Will parsknął gardłowo.- Panie Hawk, wiem jak trudno trzymać ręce
przy sobie przy ładnej dziewczynie, kiedy ma się siedemnaście lat, ale spróbuj
powściągnąć się, przynajmniej w szkole. W innym razie będzie grozić za to
koza podczas lunchu na cały miesiąc.- Rzucił, odchodząc z powrotem do
swojego biurka. Obserwowałam jego plecy w oszołomieniu.
Amy chichotała cicho, kryjąc się za swoją dłonią. Szybkie spojrzenie w
kierunku Olly'ego powiedziało mi, że on też się szczerzył, wyglądając jakby
próbował się nie roześmiać. Co, do diabła, jest w tym takiego zabawnego?
Will właśnie sprawił, że wyglądałam jak dziwka na oczach całej klasy, a oni
oboje uważają to za zabawne? Skryłam swoją twarz, rumieniąc się jak burak.
Proszę, proszę, proszę, niech ta lekcja szybko się skończy! Przez resztę czasu
nie spojrzałam w górę, a o wpół do trzeciej Will oznajmił, że mamy skierować
się na apel z dyrektorem.
Szybko spakowałam swoją torbę, nie chcąc być w tej klasie dłużej niż to
potrzebne.- Zobaczymy się na miejscu, muszę iść do łazienki.-
Wymamrotałam, kiedy praktycznie wybiegłam z klasy, próbując się nie
rozpłakać ze wstydu i gniewu. Skierowałam się do najbliższej, zamknęłam się,
waląc ręką w ścianę kabiny, by rozładować frustrację. Jak Will śmiał mi to
zrobić na oczach wszystkich! Po kilku minutach wzięłam kilka
uspokajających oddechów i otwarłam drzwi. Kiedy wyszłam, niemal
krzyknęłam, kiedy zobaczyłam kogoś, opierającego się od niechcenia o ścianę.
Oczy Willa pełne były obawy, ale dzięki napięciu jego szczęki mogłam
stwierdzić, że również był wkurzony.
- Czego chcesz? Nie wiesz, że to damska toaleta?- Rzuciłam gniewnie,
kiedy podeszłam do umywalek, by umyć ręce.
- Muszę z tobą porozmawiać.- Wybąkał, podając mi papierowy ręcznik
do wytarcia rąk.
- Zamierzasz przeprosić za zawstydzenie mnie na oczach całej klasy?-
Wysyczałam, gapiąc się na niego.
- Za zawstydzenie ciebie? A to, do diabła, skąd się wzięło? To ty
pozwałaś mu się obmacywać w klasie.- Zripostował oskarżająco.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 156 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Obmacywać? Czy on teraz sobie jaja ze mnie robi?- Czasami naprawdę


jesteś dupkiem, zdajesz sobie z tego sprawę?- Wzięłam torbę na ramię,
gotując się do wypadnięcia stąd dramatycznie.
Parsknął.- Niby czemu? Dlaczego jestem dupkiem? Ponieważ
powiedziałem dzieciakowi, by trzymał ręce przy sobie przy mojej
dziewczynie?- Krzyknął, wymachując rękami z irytacji, kiedy patrzył na mnie
uważnie, wwiercając we mnie swoje spojrzenie.
Niedowierzająco spojrzałam na niego. Czy on dopiero co nazwał mnie
swoją dziewczyną? O mój Boże, czy jest zazdrosny z powodu Olly'ego? Czy o
to właśnie chodzi w tej scenie? Nie, nie ma mowy, Will nie może być
zazdrosny. Jest z panną Teller. Teraz tylko to mówi, ponieważ... ponieważ...
Ale nie miałam pojęcia, dlaczego to powiedział, nie mogłam wymyślić choć
jednego powodu, by te słowa wyszły z jego ust.
- Nie jestem twoją dziewczyną.- Wyszeptałam, czując jak moje oczy
wypełniają się łzami, kiedy mówiłam te słowa.
Westchnął i odwrócił się ode mnie, uwalniając mnie z uścisku swojego
intensywnego spojrzenia.- Wiem o tym, nie chodziło mi o to, ja tylko
chciałem...- Pokręcił głową, ale nie kontynuował.
- No co?- Zapytałam, potrzebując by skończył.
- Po prostu dziwnie się czuję, widząc to. Powinienem iść. Nawet nie
wiem, dlaczego tu jestem i z tobą rozmawiam. Muszę iść.- Wymamrotał, kiedy
złapał klamkę, gotowy do wyjścia.
Chwyciłam jego ramię, zatrzymując go przed odejściem – odwrócił
ponownie swoją głowę, by na mnie spojrzeć.- Więc dlaczego tu przyszedłeś,
Will?- Spytałam cicho, nie ufając swemu głosowi.
Przełknął i spojrzał na mnie ze skruchą w oczach.- Wyglądałaś na
zdenerwowaną. Chciałem się upewnić, że nic ci nie jest.- Wyszeptał.- Przykro
mi, że zawstydziłem Cię na lekcji, nie chciałem tego. To się już nie zdarzy.-
Zmarszczył się i ciągnąc za drzwi szybko wyszedł, zostawiając mnie za sobą,
bym gapiła się na niego zszokowana.
Stałam w toalecie całą minutę, zastanawiając się czy był zazdrosny,
ponieważ nadal mnie pragnął, czy dlatego że był zirytowany, ponieważ Olly
miał coś, co wcześnie posiadał. Szczerze nie znałam odpowiedzi na to pytanie,
ale nie pozwoliłam sobie na rozpatrywanie tego ponownie. Właśnie miał
doskonałą okazję, by powiedzieć mi, że nadal mnie chce, zresztą wcześniej też
miał mnóstwo okazji, ale każdą zaprzepaścił.
Odkręciłam kran na zimną wodę i obmyłam twarz, próbując spowolnić
oddech, zanim skieruję się na apel, który już się zaczął. Schowałam się z boku

Tłumaczenie: amas_la_mondon 157 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

i przysłuchiwałam się końcówce tego, co wygłaszał dyrektor. Coś o głosowaniu


z komitetem społecznym, a potem o zorganizowaniu przez nich wycieczki.
Przeskanowałam pomieszczenie w poszukiwaniu Amy. Siedziała obok Nicka,
oboje szeroko uśmiechali się, więc cokolwiek, na co mamy głosować,
widocznie musiało być czymś fajnym.
Kiedy wszyscy zaczęli rozchodzić się, poczekałam na boku na Amy. W
radosnych podskokach dotarła do mnie.- To będzie niesamowite, na co
zamierzasz zagłosować? Założę się, że spodobało ci się sanktuarium dla koni?-
Psotliwie przewróciła oczami.
Sanktuarium dla koni? Co mnie właściwie ominęło?- Niczego nie
słyszałam, co to takiego: sanktuarium dla koni?- Zapytałam zdezorientowana.
Pisnęła i podskoczyła w miejscu.- Nie słyszałaś? Ja cie sole, spodoba ci
się!- Chwyciła mnie za ramię i zaczęła prowadzić do naszych szafek. Nawijała
bez przerwy, powtarzając dla mnie słowo po słowie mowę dyrektora, która
mnie ominęła.
Najwyraźniej nasza roczna praca jako wolontariusze w fundacji, w której
sadziliśmy drzewa i zbieraliśmy z ulic śmieci, została nam wynagrodzona
poprzez pieniądze, dzięki którym zostanie sfinansowany nasz jednodniowy
wyjazd. Były do wyboru trzy miejsca, na które możemy głosować. To które
dostanie najwięcej głosów, będzie miejscem sobotniej wycieczki za miesiąc.
Do wyboru mamy: wizytę w sanktuarium dla koni, gdzie będziemy mogli
pojeździć konno i pielęgnować zwierzęta, dzień w parku rozrywki albo
paintball.
Wzbraniałam się przed ekscytowaniem. Uwielbiałam konie, ale
zdawałam sobie sprawę, że nie będzie żadnej szansy, by reszta na to
zagłosowała. Moim drugim wyborem z pewnością byłby park rozrywki –
mimo że troszkę obawiałam się kolejek górskich. Jedyną rzeczą, której bym
nie chciała, to paintball. Nie interesował mnie żaden sport czy aktywność,
która wiązała się z bieganiem, kryciem albo ubrudzeniem.
Nick szczerzył się podekscytowany.- Na 100% będę głosował na
paintball.
Wszyscy chłopcy zawiwatowali i zaczęli żywiołowo obgadywać to, kto
kogo zestrzeli, żartobliwie pokazując swoją ofiarę. Przewróciłam oczami i
poszłam do swojej szafki, w duchu modląc się że jest jakiś sposób, by się z tego
wyplątać i zrobić coś fajnego, co nie wiązałoby się z moim upadkiem,
złamaniem kostki i zrobieniem z siebie kompletnej idiotki.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 158 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 17

Ktoś zarzucił rękę na moje barki. Uśmiechnęłam się, przewróciłam


oczami, sądząc że to Nick, ale kiedy się odwróciłam, zamiast jego twarzy
ujrzałam uśmiechniętą twarz Olly'ego. Zdusiłam impuls, by odsunąć jego
ramię. Inaczej było, kiedy robił to Nick, ponieważ wiedziałam, że to nic nie
znaczyło, ale z Olly'm wiedziałam, że kryje się za tym drugie dno. A to drugie
dno sprawiało, że czułam się nieswojo.
- Chcesz podwózki?- Zaproponował.
Rzuciłam okiem na Amy. Zawsze jechałam do domu z nią, więc może
desperacko zapragnie, bym z nią pojechała, została mi tylko nadzieja. Amy
uśmiechnęła się podekscytowana, a ja w duchu jęknęłam. Powinnam była
wiedzieć, ze nie przyjdzie mi z pomocą!
- Dzięki, Olly, byłoby świetnie.- Skłamałam, oddając uśmiech.
Czekał cierpliwie, rozmawiając z kolegą z drużyny pływackiej, kiedy ja
zabierałam książki z szafki. Kiedy nie mogłam przedłużyć już tego dłużej,
odwróciłam się do niego, nakładając na twarz fałszywy uśmiech, kiedy
ponownie wyciągnął do mnie dłoń. Zmusiłam się do jej wzięcia kiedy
poprowadził nas do swojego auta w niekomfortowej ciszy. Cóż, tak
przynajmniej było dla mnie – wydawało się, że Olly w ogóle tak jej nie
odczuwał.
W drodze do domu gadaliśmy o niczym. Jako typowy przedstawiciel płci
męskiej zamierzał zagłosować na paintball. Powiedziałam mu, że ja zagłosuję
na sanktuarium dla koni oraz o tym, że kiedyś jako mała dziewczynka
jeździłam konno, lecz zrezygnowałam kilka lat temu, ponieważ zajęcia
kolidowały z moim planem lekcji.
W drodze ukradkowo na niego spoglądałam. Musiałam przyznać był
całkiem przystojny. Jego blond czupryna była trochę niechlujna, a włosy
stawiał we wszystkich kierunkach, ale i tak świetnie wyglądał. Nigdy wcześniej
nie umawiałam się z żadnym blondynem - zazwyczaj gustowałam w
brunetach. Chyba na wszystko musi przyjść pierwszy raz.
Kiedy zatrzymaliśmy się przed moim domem, uśmiechnęłam się
wdzięczna, spodziewając się, że to już koniec. Ale ku mojemu ogromnemu
przerażeniu, zgasił silnik i spojrzał na mnie z nadzieją.- Myślisz, że mogę
wejść? Albo może pójdziemy gdzieś na miasto? zobaczymy jakiś film?- Zapytał
nerwowo.
Rzuciłam okiem na dom. Moich rodziców jeszcze nie było – do ich
powrotu z pracy zostało jakieś półtorej godziny. Chyba mogę go zaprosić, tak

Tłumaczenie: amas_la_mondon 159 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

się zazwyczaj robi, kiedy pragnie się kogoś poznać, co nie?


- Jasne, wchodź. Puścimy film.- Otworzyłam drzwi i poszłam do domu,
czując się troszkę źle. Czy zamierza mnie pocałować? Co ja zrobię, kiedy
mnie pocałuje? Tak szybko jak te myśli uformowały się, ponownie
odepchnęłam je od siebie. Powiedział, że będziemy działać wolno, więc nie
powinien spodziewać się wiele po dzisiejszym dniu. Przynajmniej ja miałam
taką nadzieję.
Uśmiechnął się nieśmiało, kiedy przekraczał próg.- Więc, czy twoi
rodzice są w domu...- Urwał, rozglądając się nerwowo.
Parsknęłam. Pewnie bał się mojego taty.- Tato jest na górze, zejdzie za
chwilę.- Zażartowałam, wskazując głową na schody. Wyprostował plecy, kiedy
przełykał ślinę, spoglądając na schody wielkimi oczami. Wybuchnęłam
śmiechem i pokręciłam głową. Tak łatwo można mu dokuczyć!- Żartuję Olly,
jesteś bezpieczny. Oboje są w pracy.
Zaśmiał się niepewnie i potarł kark ręką.- To było wredne.- Zganił mnie,
ale jednocześnie uśmiechnął.

Godzinę później oglądaliśmy film. Nie puściłam niczego zbyt


romantycznego, by nie wysyłać mu błędnych sygnałów, więc zgodziliśmy się
na komedię. Kac Vegas w Bangkoku. Na początku filmu Olly usiadł przy
mnie, a jego ręka spoczęła na oparciu za mną. Przez cały czas moje serce biło
odrobinę zbyt szybko, tylko dlatego że czekałam na jego następny ruch.
Po półgodzinie obróciłam się, zapytać, czy chciałby się czegoś napić,
tylko po to, by przyłapać go patrzącego na mnie. Uśmiechnęłam się nerwowo
gdy jego ręka przesunęła się do moich ramion, palcami bawiąc się
końcówkami moich włosów. Uśmiechnął się, a ja nie mogłam się oprzeć, by
tego nie odwzajemnić. Olly miał naprawdę uroczy uśmiech. Nie sprawiał, że
czułam motyle, tak jak robił to ze mną uśmiech Willa, niemniej wciąż był
słodki.
Jego wzrok opadł na moje usta, a mi oddech uwiązł w gardle.- Więc, czy
działałbym za szybko, gdybym cię pocałował?- Wyszeptał.
O kurczę. Myślę, że prędzej czy później będę musiała podjąć
stanowczą decyzję, więc chyba najlepiej mieć to już za sobą! Pokręciłam
głową, nie za bardzo ufając swemu własnemu głosowi – uśmiechnął się i
błyskawicznie zaczął przybliżać swoje wargi do moich. Wstrzymałam oddech,
kiedy jego usta delikatnie docisnęły się do moich. Nie nienawidziłam tego tak

Tłumaczenie: amas_la_mondon 160 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

bardzo, jak myślałam, że będę. Oddałam jego pocałunek. Odsunął się po kilku
sekundach, czule uśmiechnął, zanim ponownie mnie pocałował.
Kiedy jego język dotknął mojej dolnej wargi, pragnąc pogłębić
pocałunek i posunąć sprawy do przodu, zacisnęłam powieki i otworzyłam
usta, w duchu żałując, że się na to zgodziłam. Właściwie Olly dobrze całował,
ale mój rozum i serce krzyczały na mnie, że wszystko jest nie tak jak ma być,
że muszę go odepchnąć i przeprosić Willa.
Ręce Olly'ego owinęły się wokół mnie, przybliżając mnie do niego,
przyciskając moją klatkę do jego, kiedy całował mnie namiętnie. Jęknął w
moje usta, kiedy moje ręce zawiązały się za jego karkiem. Poruszył się nieco
do przodu, próbując położyć mnie na kanapie, ale mocno opierałam się przed
tym, aby pocałunek stał się czymś poważniejszym. Kiedy jedna z jego dłoni
podążyła w dół moich pleców, kierując się do mojej pupy, zszokowana
otworzyłam oczy i odsunęłam się, łamiąc pocałunek.
Obłapianie mnie nie jest wcale powolnym działaniem, Olly!-
Przepraszam – to dla mnie za szybko.
Uśmiechnął się, ukazując swoje słodkie dołeczki.- W porządku, nic się
nie stało.- Odsunął włosy z mojej twarzy.
Uśmiechnęłam się na to, jak uroczo się zachował.- Dzięki.
- Więc chodziło o pocałunek czy o ręce?- Zapytał, uśmiechając się
nerwowo.
Zaczerwieniłam się i nie mogłam powstrzymać niekomfortowego
uśmiechu.- Ręce.- Przyznałam, gryząc wargę na to, jak idiotycznie i dziecinnie
zabrzmiałam.
- Więc jeśli pocałunek był w porządku, to może powinienem usiąść na
swoich dłoniach?- Zaproponował, śmiejąc się.
Zaśmiałam się nerwowo.- Może po prostu powinniśmy obejrzeć resztę
filmu.- Zasugerowałam.
Uśmiechnął się i potaknął, obracając się na miejscu, biorąc mnie za
rękę, oglądając film, jakby nic się nie stało.
Dziesięć minut później frontowe drzwi się otworzyły. Olly odskoczył ode
mnie, jakby wybuchła bomba, a ja zachichotałam na widok jego
zaniepokojonej twarzy. Moi rodzice weszli do salonu, opowiadając sobie o
swoim dniu. Tato zatrzymał się i zmarszczył złowieszczo brwi na Olly'ego tak
szybko, jak go zauważył. Olly skurczył się na kanapie, jakby wił się pod
oskarżającym spojrzeniem taty.
Hmm, zastanawiam się, czy zdałby test taty. Kilku chłopaków, których
w tamtym roku przyprowadziłam do domu, rzuciło mnie po poznaniu taty,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 161 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

który uwielbiał ich testować i zachowywał się tak przez kilka pierwszych
spotkań, by zobaczyć, czy mieli poważne zamiary. Na szczęście Nick zdał test
celująco, tak że tata go lubił. Olly po prostu musi wytrzymać te spojrzenia, a
tato zacznie traktować go lepiej.
Nerwowo przygryzłam wargę, kiedy patrzyłam na Olly'ego, który
wyglądał jakby starał się zmusić do oddychania.- Tato, pamiętasz Olly'ego z
sobotniego wieczoru?- Zapytałam, starając się nie uśmiechać rozweselona,
kiedy mój tato grał swoją rolę złego gliniarza.
Pokiwał powoli głową.- Jak mógłbym zapomnieć? Miło cię znów
zobaczyć, Olly. Więc co tu tak właściwie robisz, bez nadzoru, z moją córką?-
Zapytał, podnosząc brew.
- Eeee... my właśnie... eee.... oglądaliśmy film?- Olly wyjąkał, brzmiąc
bardziej jakby pytał.
Przewróciłam oczami i wstałam, biorąc go za rękę i pociągając go na
nogi.- Zostaw go w spokoju, tato, tak sobie tylko tu przesiedzieliśmy.
- Ta, cóż, dwoje nastolatków „przesiadujących sobie” może narobić
kłopotów.- Tato odpowiedział.- A jeśli napędzisz mojej córce kłopotów, Olly,
to będziesz miał do czynienia ze mną.
Zaczerwieniłam się jak burak, ponieważ najwyraźniej mówił o seksie i
ciąży.
Olly mocno potrząsnął głową.- Nie, proszę pana, oczywiście, że nigdy
bym nie przysporzył Chloe problemów, znaczy się, działamy powoli i...- Urwał,
głośno przełykając. Westchnęłam. Tato używał właśnie swoich broni. Olly nie
za dobrze to znosił.
Zanim sytuacja mogłaby stać się jeszcze bardziej żenująca, wyszłam z
pokoju, pociągając za sobą Olly'ego, kiedy maszerowałam do frontowych
drzwi. Parsknęłam na jego bladą twarz.- Stara się ciebie dopaść. Po prostu
zignoruj to, wkrótce przestanie.- Obiecałam.
Rzucił okiem na rodziców ponad moim ramieniem, kiedy powoli kiwał
głową.- Cholera, on jest przerażający. Chyba nie jest w mafii?- Zapytał,
nerwowo pocierając szyję.
Zaśmiałam się.- Nie, pracuje dla CIA, ale nie ma pozwolenia torturować
nikogo poniżej osiemnastu lat, więc do urodzin jesteś bezpieczny.-
Zażartowałam.
Zaśmiał się cicho.- Cóż, ale ulga.- Wymamrotał, przewracając oczami.-
Więc chyba lepiej będzie jak już sobie pójdę. Zobaczymy się jutro w szkole.-
Pociągnął mnie za rękę, przybliżając mnie do siebie i na kilka sekund
delikatnie przycisnął usta do moich. Uśmiechnął się, zanim się obrócił

Tłumaczenie: amas_la_mondon 162 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

w stronę drzwi, ale zatrzymał się z ręką na klamce.- Zapomniałem, um,


zastanawiałem się... chciałem cię o to zapytać wcześniej, podczas filmu, ale
stchórzyłem... więc, cóż... wiem, że powiedziałaś, byśmy działali powoli i
możemy poczekać, jeśli chcesz, ale... eee...- Zmarszczył brwi, nieswój.
Uśmiechnęłam się na to, jak uroczo wyglądał, kiedy się denerwował.
Miał wcześniej dziewczyny, przez większość czasu będąc w poważnym
związku, ponieważ ze swoją ostatnią dziewczyną spotykał się przez rok i od
tego czasu nie słyszałam o nikim więcej.
Podeszłam bliżej do niego, żartobliwie podnosząc brew.- Starasz się
zaprosić mnie na randkę, Oliver?- Podrażniła go.
Zmarszczył brwi i skrzywił się.- Ta, przepraszam, chyba nie za dobrze mi
to idzie.
Zaśmiałam się.- Świetnie ci idzie, tylko rozluźnij się, a tak przy okazji,
moja odpowiedź to tak.
Natychmiast jego nerwowość rozpłynęła się, kiedy uśmiech rozjaśnił
jego twarz.- Super!- Zaszczebiotał.- Cóż, myślę, że chyba powinienem już
pójść, zanim twój tata tu przyjdzie i otrzymam od niego więcej gróźb. Napiszę
do ciebie później, ponieważ na piśmie mi lepiej wyjdzie – nie widać, że się
denerwuję.- Zażartował. Byłam wdzięczna, że nie starał się mnie ponownie
pocałować, zanim wyszedł.
Odetchnęłam z ulgi i oprałam się o framugę, w duchu gratulując sobie,
że dałam radę. Pomachałam mu, kiedy odjeżdżał. Uśmiechnęłam się do siebie
smutno i zamknęłam drzwi, opierając się o drewno i myśląc o Willu. Co by o
mnie pomyślał po tym, jak zgodziłam się zostać dziewczyną Olly'ego i co
najważniejsze dlaczego wciąż dbałam o to, co sobie myśli?

Następnego ranka Amy i ja gadałyśmy o koncercie Daniela Mastersa


przy naszych szafkach. Wczorajszej nocy przez telefon powiedziałam jej, że
moim rodzicom udało się zdobyć bilety w ramach niespodzianki. Była tak
szczęśliwa, że naprawdę popłakała się z radości i to tak mocno, że musiała do
mnie oddzwonić po tym, jak się uspokoiła, ponieważ z powodu płaczu nie
mogłam jej zrozumieć.
Nagle ktoś przerzucił ręce przez nasze barki.- Więc, dziewczęta, o kim
dziś tak namiętnie rozmawiamy?- Nick zapytał, dyskretnie rozglądając się po
korytarzu.
- O Danielu Mastersie.- Amy odetchnęła rozmarzona.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 163 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Och, ten przereklamowany homo-piosenkarz.- Odpowiedział, kiwając


głową, jakby chciał się dołączyć do rozmowy. Amy sapnęła i dała mu
kuksańca, sprawiając że się zaśmiał i zabrał rękę z jej ramion.- Ał.- Jęknął,
mocno pocierając żebra.
- Oooch, czy biedny chłopczyk dostał od twardzielki?- Wyśmiała go.
Kątem oka, zobaczyłam kogoś idącego do nas. Zmusiłam się do
uśmiechu, kiedy zrozumiałam, że to Olly. Wczorajszej nocy przez godzinę
pisaliśmy do siebie, na szczęście rodzice sprawili mi taryfę z nielimitowanymi
SMS-ami, bo w innym przypadku kosztowało by mnie to fortunę. Choć miał
rację, lepiej sobie radził na piśmie.
Odwzajemnił uśmiech, ale nie za bardzo dosięgnął jego oczu. Wydawał
się trochę spięty, kiedy zatrzymał się przede mną i wziął mnie za rękę.
Uśmiechnęłam się słabo i splotłam nasze place. Kiedy delikatnie pociągnął
mnie do przodu, sprawiając, że byłam bliżej niego, ręka Nicka opadła z moich
ramion.
- Cześć.- Olly przywitał się ze mną, wydając się bardziej rozluźniony
teraz, kiedy stałam bliżej niego.
- Cześć.- Lekko ścisnęłam jego dłoń, kiedy swoją drugą ręką pogłaskał
łagodnie mój policzek.
- Chcesz coś dzisiaj porobić po szkole?- Zapytał, patrząc na mnie z
nadzieją.
Skrzywiłam się. Dzisiaj uczyłam się z Nickiem. Pasowało mu we wtorki i
w środy, więc nie za bardzo mogłam go poprosić o zmianę planów na inny
wieczór, by mógł pomóc mi w głupich lekcjach. Spojrzałam na Nicka, by
zobaczyć, czy nadal był za pomaganiem mi, ale ponownie gadał z Amy.
- Nie mogę, Olly, dzisiaj miałam uczyć się z Nickiem. Pomaga mi w
matematyce.- Powiedział przepraszająco.
Zmarszczył brwi rozczarowany i nagle poczułam się okropnie.- Ja
mógłbym pomóc ci w nauce, nie mam nic przeciwko. Będzie w tym więcej
sensu dla mnie, skoro jestem twoim chłopakiem.- Zripostował, uśmiechając
się do mnie arogancko.
- Wiem, że tak jest, ale Nick zdążył się już zgodzić mi pomóc. Robiliśmy
to przez kilka ostatnich tygodni i teraz naprawdę to wychodzi. Myślę, że
najlepiej będzie, jeśli nie będę mieszała niczego, gdy wszystko gra.-
Wzruszyłam ramionami. Nick potrafił tłumaczyć wszystko wyjątkowo dobrze i
był dla mnie taki cierpliwy. Nie miał nic przeciwko przechodzeniu w kółko
przez każdą rzecz, dopóki jej nie zrozumiem.- A oprócz tego, byłoby żenująco,
gdyby mój chłopak zorientował się, jak bardzo jestem w czymś kiepska.-

Tłumaczenie: amas_la_mondon 164 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Dodałam z zakłopotaniem.
Westchnął, ale potaknął na zgodę.- W porządku. Uczycie się w bibliotece
czy gdzieś indziej? Może potem spotkamy się?
Pokręciłam głową.- Nie, uczymy się u niego. To część naszej umowy –
on mnie uczy, a ja muszę ugotować kolację. Zostanę u niego do późna, przykro
mi.
Jeszcze bardziej się zmarszczył.- Więc uczycie się ze swoim byłym u
niego w domu, sami, a potem gotujesz dla niego i zostajesz do późna. To
właśnie masz na myśli?- Zapytał, jego głos brzmiał nieco szorstko, kiedy
patrzył na mnie jak na wariatkę.
Ja cie sole, czy jest teraz zazdrosny z powodu Nicka? Co on, do licha,
sobie myśli?- Nie. Uczę się z przyjacielem i gotuję dla niego w ramach
podziękowań. To właśnie mam na myśli.- Poprawiłam go, broniąc się.
Westchnął i pokręcił głową, zmuszając się do słabego uśmiechu.- Racja,
ta, przepraszam. Zapomnij, co powiedziałem. Zamiast tego możemy spotkać
się jutro, jeśli nie masz planów.
Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową. Olly jest zazdrosny? To była
naprawdę dziwna, surrealistyczna rozmowa i to z chłopakiem, z którym
chodzę krócej niż dobę!

Reszta tygodnia minęła powoli, a wieści, że ja i Olly chodzimy ze sobą


rozniosły się po szkole, dzięki czemu zarobiłam od dziewczyn podkochujących
się w nim groźne spojrzenia. Olly wciąż był naprawdę słodki – płacił za
jedzenie i bilety do kina, kiedy wychodziliśmy na randkę, odwoził mnie do
domu, odprowadzał do klasy i bez końca esemesował do mnie nocami.
Jedyną rzeczą, która mi się nie podobała, było to jak on rozumiał
„działanie powoli”. Jego wyobrażenie o tym było o wiele za szybsze od mojego.
Wydawał się wciąż zapominać, a kiedy całowaliśmy się, jego ręce wędrowały
zbyt ochoczo. Kilka razy doszło nawet do tego, że musiałam zepchnąć go z
siebie, ponieważ próbował odpiąć mój biustonosz albo moje spodnie. Tak
szybko jak napomknęłam coś o tym, natychmiast przestawał i przepraszał, ale
mogłam zauważyć, że staje się coraz bardziej sfrustrowany. Jednak nie
dawałam się, minęło dopiero pięć dni, od kiedy zaprosił mnie na randkę i
minęło zbyt mało czasu, by takie rzeczy działy się między nami – cóż,
przynajmniej ja tak uważałam. Miałam przeczucie, że Olly sądził, że „działanie
powoli” oznaczało tylko to, że przez jakiś czas nie będziemy uprawiać seksu.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 165 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Nie sądziłam, że zdawał sobie nawet sprawę z tego, że nie miałam zamiaru
pozwolić mu przejść dalej niż pierwsza baza.
Will przez cały tydzień był taki sam, czułam się przy nim trochę
niezręcznie z powodu jego małego wybuchu w klasie, podczas którego
oskarżył mnie o pozwalanie Olly'emu na „obmacywanie mnie”, używając jego
słów. Sytuacja między nami była trochę napięta, coś jakby wymuszona
przyjaźń między nauczycielem a uczniem. Nie wywoływał mnie do tablicy, ale
też nie całkowicie ignorował, po prostu ignorował wszystko, co nie było
związane z jego lekcjami. Kilka razy widziałam, jak odwracał się sztywno na
pięcie i odchodził w przeciwnym kierunku, kiedy byłam z Olly'm. W te chwile
zawsze się zastanawiałam, czy, tak jak myślałam, był zazdrosny, ale szczerze
nie miałam bladego pojęcia, więc przestałam próbować go zrozumieć.
Po piątkowych lekcjach Olly zaprowadził mnie do ławek za zewnątrz
szkoły, byśmy mogli porozmawiać, zanim odwiezie mnie do domu. Dzisiaj nie
mogłam się z nim widzieć, ponieważ wybierał się na rodzinną kolację do domu
jego wujka, więc chciał spędzić ze mną czas, zanim podrzuci mnie do domu.
Wydawał się niezbyt chętny, by chodzić do mojego domu, po niezręcznej
scenie w poniedziałek z moim tatą. Usiadłam na ławce, wchłaniając słońce z
przymkniętymi oczami, ciesząc się weekendem i z tego, że będę z dala od tego
miejsca i stresu, które ze sobą niesie.
- Więc co porabiamy w weekend?- Olly zapytał, kiedy powoli
przemierzał w górę i w dół moją nogę. Położyłam dłoń na jego dłoni,
trzymając ją nieruchomo, kiedy jak wąż miała owinąć się wokół mojego tyłka.
- Cóż, możemy zobaczyć się w dzień, ale pod wieczór ja i Amy
wybieramy się na imprezę z moim przyjacielem.- Odpowiedziałam,
wzruszając ramionami. Może moglibyśmy pójść na lunch.
Odsunął się, patrząc na mnie z ciekawością.- Wybierasz się na imprezę?
A czyją?
- Przyjaciela mojego przyjaciela, nie za bardzo znam tego gostka.-
Przyznałam się. Tak naprawdę teraz nie bardzo chciało mi się na nią iść, ale
nie mogłam się wycofać z powodu Amy, która była cholernie podekscytowana.
- A kto jest twoim przyjacielem?- Jego wzrok był trochę oskarżający,
twardy i zirytowany.
Uśmiechnęłam się niekomfortowo. Czemu on tak na mnie patrzy?- Tak
właściwie to brat mojego byłego.
Jego ciało napięło się, kiedy spoglądał na mnie, jakbym właśnie
powiedziała coś idiotycznego.- Wybierasz się na imprezę z bratem twojego
byłego? Tego samego byłego, którego jeszcze nie wyrzuciłaś z głowy?- Zapytał,
a jego głos był ostry i oskarżycielski.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 166 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Ta, jesteśmy przyjaciółmi.- Dlaczego, do licha, tak na mnie patrzy?


Wolno mi mieć przecież przyjaciół.
- No ja nie mogę, Chloe, ile przeklętych męskich przyjaciół potrzebuje
jedna dziewczyna?- Rzucił, wstając z ławki i wściekle na mnie patrząc.
Wow!- Jesteś zazdrosny?- Zapytałam zszokowana.
- Mam prawo być zazdrosny, do diabła! Jesteś moją dziewczyną, ale
jednak idziesz na imprezę z innym facetem i to nie takim zwykłym, ale z
bratem kolesia, który cię rzucił!- Warknął, marszcząc się gniewnie.
Co, do diabła? Nie ma mowy, że pozwolę mu na dyktowanie mi, z kim
mogę, z kim nie mogę się spotykać. Nie obchodzi mnie, czy czuje się
zazdrosny, w związku podstawą jest zaufanie. Jeśli nie może zaakceptować
to, że mam przyjaciół-chłopaków, to ma pecha.
- Olly, ogarnij się, on jest moim przyjacielem.- Przewróciłam oczami.
Przez cały tydzień rzucał Nickowi groźne spojrzenia. Za każdym razem, kiedy
Nick dotknął mnie czy zrobił coś podobnego, Olly całował mnie albo odciągał
od niego. Wtedy myślałam sobie, że jest po prostu uroczy, ale co jeśli to coś
innego? Co jeśli Olly jest zaborczy?
- Nie możesz iść z nim na imprezę, Chloe, koniec kropka. Jakbyś się
czuła, gdybym poszedł na imprezkę z siostrą mojej byłej?- Zapytał,
dramatycznie wymachując rękoma.
Zastanowiłam się nad tym. Jakbym się czuła? Nie miałabym nic
przeciwko, ponieważ ufałam mu i on też powinien mi ufać.- Olly, nie
miałabym nic przeciwko. To tylko impreza z przyjacielem, żadna wielka
sprawa.- Wzruszyłam, podnosząc torbę, bym mogła już od niego pójść.
Prychnął.- Dla mnie to wielka sprawa. Cały tydzień musiałem się
powstrzymywać, kiedy Nick wszędzie cię obmacywał, a teraz spodziewasz się,
że pozwolę ci iść samej na imprezę z innym facetem?- Warknął.
- Pozwolisz mi? Nie, nie spodziewam się, że mi pozwolisz – nie
potrzebuję twojej głupiej zgody na to, by pójść. Jeezez, chodzimy ze sobą
mniej niż tydzień. Nie muszę cię pytać o zgodę, by coś zrobić, to idiotyczne.-
Wstałam i założyłam torbę na ramię.
- Więc uważasz, że jestem głupi?- Wyzwał mnie, podchodząc bliżej i
krzywiąc się w złości.
- Teraz jesteś po prostu dziecinny. Nie zamierzam o tym rozmawiać,
zadzwoń do mnie w niedzielę, jeśli chcesz.- Wzruszyłam i minęłam go, idąc do
szkoły. Mam nadzieję, że będę w stanie znaleźć Amy albo Nicka, by mnie
podwieźli do domu – w przeciwnym razie będę zmuszona do spaceru.
Palce Olly'ego owinęły się wokół mojego nadgarstka, zatrzymując mnie.-

Tłumaczenie: amas_la_mondon 167 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Nie odchodź. Nie możemy dopiero co się pokłócić, a potem ty sobie


odchodzisz, nie tak działają związki.- Teraz jego głos był łagodniejszy niż
wcześniej.
Spojrzałam na niego.- Ludzie też nie mówią innym, co mogą, a czego nie
mogą robić, kiedy są parą.
Westchnął.- W porządku, kapuję. Wkurzyłem cię, przepraszam za to.
Doprowadza mnie to do szału, że cały czas kręcą się przy tobie jacyś inni
kolesie.- Z powrotem przygarnął mnie do siebie, owijając ramię wokół mojej
talii.
Uśmiechnęłam się słabo i oddałam jego uścisk.- No już dobrze, ale nie
masz powodu czuć się zazdrosnym. Ja nie zdradzam, obiecuję.-
Wymamrotałam, przyciskając twarz do jego ramienia.
Delikatnie głaskał mnie po plecach.- Ta, wiem. Słuchaj, a co ty na to,
żebyś jutro nie szła na tą imprezę, a wybrała się ze mną na randkę? Możemy
pójść, gdziekolwiek będziesz chciała.- Zaproponował.
Pokręciłam głową i odsunęłam się.- Nie mogę, obiecałam Amy, że
pójdziemy na tą imprezę, ustaliliśmy to już przeszło tydzień temu.
Sapnął dramatycznie i pozwolił swoim rękom opaść z mojej talii.-
Świetnie, więc przekładasz imprezę nad randkę ze swoim chłopakiem.- Rzucił
sarkastycznie.
Zamknęłam oczy. Nie chciałam prowadzić z nim tej rozmowy – nie było
niczego do przegadania.- Zrozum, zdaję sobie sprawę, że czujesz się
zazdrosny, kapuję. Ale to nie oznacza, że możesz się rozgniewać na mnie z
powodu czegoś zaplanowanego wcześniej niż my się zeszliśmy!- Wyjęczałam.
- Wiesz co? Rób, co chcesz, zobaczymy się w poniedziałek.- Porwał
plecak ze stołu i odwrócił się na pięcie, odchodząc w kierunku parkingu.
Obserwowałam jego plecy, jak odchodził. Tyle z tego „nie możemy
dopiero co się pokłócić, a potem ty sobie odchodzisz, nie tak działają
związki”. Super, walić go. To nie ja tu popełniam błąd, nie zrobiłam nic
złego. Mogę zrozumieć, dlaczego był trochę zirytowany, ale musi o tym
zapomnieć i nauczyć się czegoś, jeśli chce, by między nami wyszło. Will nigdy
nie powiedziałby czegoś takiego do mnie - „spodziewasz się, że ci na to
pozwolę”. Nie potrzebuję jego przeklętej zgody, by wyjść!
Szturmem poszłam do szkoły, opierając się pokusie, by kopać wszystko
na swojej drodze. Weszłam do budynku, wzrokiem przeglądając opustoszały
korytarz w poszukiwaniu osoby, która mogłaby podwieźć mnie do domu, ale
wygląda na to, że ja i Olly gadaliśmy zbyt długo i każdy już sobie poszedł.
Westchnęłam i odwróciłam się, decydując się, że przejdę do domu ten

Tłumaczenie: amas_la_mondon 168 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

czterdziestopięciominutowy spacer.
Wyciągnęłam iPod i wcisnęłam słuchawki do uszu, kiedy maszerowałam
drogą, wyzwalając całą nagromadzoną frustrację. Po kilku minutach klakson
jakiegoś samochodu sprawił, że podskoczyłam w powietrze i krzyknęłam
przerażona. Obróciłam się, by zobaczyć srebrnego dżipa Willa wolno
przemierzającego drogę wraz ze mną. Pomachał do mnie, więc skierowałam
się do jego otwartego okna.
- Co cię tak wkurzyło?- Zapytał, patrząc na mnie ciekawie.
Skąd wie, że jestem wkurzona?- A co to ma niby oznaczać?- Zapytałam,
rzucając spojrzenie na miejsce pasażera, by zobaczyć że nie było tam z nim
dzisiaj żadnej panny Teller.
- Maszerujesz, więc najwyraźniej jesteś zirytowana. Choć raz wygląda na
to, że to nie przeze mnie.- Wzruszył ramionami, uśmiechając się karygodnie.
- Nie, to... nic ważnego. Zupełnie nic.- Pokręciłam głową, marszcząc się,
nie próbując ponownie nie myśleć o Olly'm. Głupek.
- Chcesz podwózki?- Will zapytał, zarzucając głową, by pozbyć się
włosów z oczu.
Rzeczywiście wolałabym nie musieć iść pieszo do domu, ale czy tak
naprawdę chcę być uwięziona z nim w jednym samochodzie? Właśnie, kiedy
miałam mu odmówić, kropla wody spadła na moją głowę. Szybko
potaknęłam.- Ta, jeśli mogę.- Uśmiechnął się i sięgnął do drzwi pasażera,
otwierając je dla mnie. Okrążyłam samochód i wskoczyłam do niego, kiedy
deszcz zaczął padać mocniej.- Dzięki, Will.
- Oczywiście.- Ruszył, powoli przemierzając drogę, kiedy deszcz na
dobre się rozpadał.- Więc co cię tak poruszyło?- Zapytał, na chwilę na mnie
spoglądając.
Westchnęłam i głowę oparłam na oparcie.- Olly. Miał czelność, by
powiedzieć mi, że nie mogę pójść jutro na imprezę z Samem. Powiedział, że
już mam wystarczająco dużo męskich przyjaciół i że przekładam tę imprezę
nad randkę z nim. Głupi dupek.- Stwierdziłam gniewnie. Śmiech Willa
sprawił, że otworzyłam oczy i skierowałam wzrok na niego. Szczerzył się
zadowolony, ale przestał, kiedy zobaczył, że na niego patrzę.- Co jest w tym
takiego śmiesznego?- Zapytałam, krzywiąc się. Nie ma w tym w ogóle ani
grama śmieszności.
Wzruszył.- Nic. Więc wy dwoje nie jesteście już razem czy co?- Zapytał,
patrząc na mnie kątem oka.
Teraz ja wzruszyłam, nie wiedząc jak odpowiedzieć na to pytanie.- Nie
wygląda to dobrze. Chodzi o to, że tak się tego nie robi! Nie ma żadnego

Tłumaczenie: amas_la_mondon 169 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

prawa, by się wkurzać na mnie z tego powodu – wiesz co do mnie


powiedział?- Wykrzyczałam.- Powiedział – spodziewasz się, że pozwolę ci iść
samej na imprezę z innym facetem? No proszę cię, pozwoli mi iść? Kim on
teraz niby jest, moim strażnikiem?- Wyrzuciłam ręce do góry, sfrustrowana, a
Will ponownie zaczął się śmiać. Spojrzałam na niego gniewnie, więc przestał
się śmiać, ale wyglądał jakby walczył by to zrobić.
- Przepraszam, to nie jest zabawne. Nie mogę sobie po prostu wyobrazić,
jak każe ci, co masz robić. Raz próbowałem cię powstrzymać przed wyjściem z
Samem – to też nie poszło zbyt dobrze.- Wzruszył ramionami.
- Ale przesadza, co nie? To nie ja tu popełniam błąd, racja?- Zapytałam z
ciekawością. Czy ja po prostu widzę to jako pretekst, by z nim zerwać? Czy
jestem wyjątkowo uparta, ponieważ bez niego będzie łatwiej? Chyba tak nie
jest. Żaden mężczyzna nie może mówić kobiecie, co może, a czego nie może
robić.
Pokręcił głową.- Masz rację, Chloe. Nie powinien był ci mówić, że nie
możesz iść na imprezę. Popełniłem błąd, kiedy ja to zrobiłem, a Oliver robi to
samo.- Zatrzymał się przed moim domem i obróciłam się, by na niego
spojrzeć, uśmiechając się wdzięcznie.
- Dzięki za podwózkę i za uszy, do których mogłam się wygadać.
Uśmiechnął się przyjaźnie, tak jak, według mnie, uśmiecha się tylko do
mnie.- Zawsze do usług. Baw się dobrze jutro z Samem. Ale bądź ostrożna,
dobrze?
- Oczywiście, dzięki. Miłego weekendu.- Otworzyłam drzwi i trzymała
torbę nad głową, kiedy biegłam do domu z uśmiechem na twarzy. Wpadłam
do kuchni, by coś zjeść, rozmyślając o jutrzejszej imprezie. Wcześniej nie
bardzo chciało mi się na nią iść, ale teraz, kiedy Olly zrobił z tego wielką
sprawę, właściwie chciałam iść. Sam był zabawny, a Amy cieszyła się na nią,
więc ja też będę się dobrze bawić.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 170 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 18

Samochód zatrzymał się przed moim domem i sekundę później


zabrzmiał klakson. Szybko wyjrzałam przez okno, by zobaczyć, że to był Sam.
Już wcześniej uzgodniliśmy, że nie powinien pukać do drzwi, ponieważ
opowiedziałam mu o zachowaniu taty. Po wykrzyczeniu krótkiego do widzenia
rodzicom, wyszłam z domu, na ramieniu mając torbę z rzeczami na noc. Po
dzisiejszej imprezie zostawałam u Amy, ponieważ jej rodzice byli mniej
restrykcyjni z godziną policyjną niż moi.
Podekscytowana pobiegłam do samochodu. Od wieków nie byłam na
imprezie, właściwie ostania, na jakiej byłam, urządzał przyjaciel Willa, który
zabrał mnie na nią. Sam wyszczerzył się do mnie, kiedy wsiadłam do auta,
oczywiście mnie obczajając.
- Zdałam inspekcję czy powinnam pójść się przebrać?- Zapytałam
sarkastycznie. Dzisiaj nie wyszykowałam się za bardzo, ale efekt końcowy
nadal mnie cieszył. Miałam na sobie ciasne czarne spodnie, które kończyły się
tuż za kolanami, zabójczą parę czarnych szpilek i złoty, błyszczący top, który
wisiał na moich ramionach, a pod spodem pasującą do niego podkoszulkę.
Amy pomogła mi to wybrać, kiedy byłyśmy na zakupach.
Uśmiechnął się do mnie.- Zdałaś na szóstkę. A co ze mną? Zgaduję, że
też zdałem – do diabła, ja zawsze zdaję.
Westchnęłam i przewróciłam oczami.- Nie potrzebujesz moich
komentarzy, by podbudować już i tak twoje wyolbrzymione ego, więc
pozostanę cicho.- Pokazałam mu język. Zaśmiał się, kierując w stronę domu
Amy, kiedy ja dawałam mu instrukcję, jak tam dojechać.
- Willa na pewno nie będzie, prawda?- Zapytałam zmartwiona, kiedy
wjechaliśmy na ulicę Amy.
- Na pewno, obiecuję.- Pokiwał głową, patrząc na mnie poważnie –
wiedział, że wściekłabym się na niego, gdyby mnie okłamał, więc nie
sądziłam, że tak właśnie było. Uśmiechnęłam się wdzięczna, a Sam zatrzymał
się na podjeździe Amy, znowu trąbiąc.
Amy wyszła z domu, mając na sobie dżinsową miniówę i czarny top i
ładnie ułożone włosy. Uśmiechnęłam się. Była naprawdę piękna i z pewnością
dzisiejszego wieczoru nie zabraknie facetów walczących o nią. Zawsze w
duchu marzyłam o tym, by wyglądać jak ona. Jej włosy zawsze były proste,
nawet rankiem, kiedy się budziła, a ich kolor był wspaniały – nie jak mój
brudny, słomiany blond, moje włosy wydawały się mieć swój własny rozum.
Sam zagwizdał aprobująco, kiedy szła w kierunku samochodu.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 171 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Walnęłam go w brzuch, srogo na niego patrząc.- Jeśli będziesz dzisiaj zarywał


do mojej najlepszej przyjaciółki, Samie Morris, to przyrzekam ci, że nigdy się
już do ciebie nie odezwę i wcale nie jestem melodramatyczna.- Obiecałam.
Wydął wargi.- Jest dużą dziewczyną, więc umie o siebie zadbać.-
Skrzywił się.
- Nie żartuję. Zrób to, jeśli chcesz, ale nie spodziewaj się, że mnie potem
jeszcze zobaczysz. Wezmę stronę mojej przyjaciółki i jako jej najlepsza
przyjaciółka wezmę udział w seansie tortur na laleczce voodoo niezwykle
przypominającej ciebie.- Ostrzegłam go, próbując się nie uśmiechnąć, kiedy
wybuchł śmiechem.
- W porządku, chyba masz rację. Obiecują nie zarywać do niej
dzisiejszego wieczoru.- Zapewnił dosyć niechętnie, kiedy obserwował każdy
ruch Amy, która sadowiła się na tylnym siedzeniu.
Uśmiechnęłam się do niego wdzięczna, zanim odwróciłam się do Amy.
Praktycznie skakała na swoim miejscu z podekscytowania i właściwie
sprawiła, że bardziej się podekscytowałam.

Spojrzałam nerwowo na Sama, kiedy weszliśmy w zapchany ludźmi


dom. Impreza była już szalona, mimo tego że była dopiero dziewiąta. Ludzie
byli nawaleni, zataczając się i głośno gadając. Szczerze nie wiedziałam, gdzie
spojrzeć, ponieważ wydawało się, że do każdej ściany ktoś się tulił. Amy
pisnęła i ścisnęła mocno moją rękę.- Zapowiada się dobra zabawa!-
Wypiszczała.
Sam wyszczerzył się i przerzucił rękę przez jej barki.- Pokażę wam,
dziewczęta, co oznacza dobra zabawa.- Mrugnął do niej i pokierował ją w
stronę kuchni, a ja poczłapałam za nimi, modląc się, że dotrzyma swojej
obietnicy i nie będzie zarywał dzisiaj do mojej najlepszej przyjaciółki. Amy nie
potrzebowała, by playboy taki jak on dokleił się do niej – nie wspominając już
o tym, że Sam był bratem Willa.
Kiedy weszłam do kuchni, spostrzegłam grupkę facetów, których
wcześniej spotkałam, a kilku z nich było przyjaciółmi Willa. Jack uśmiechnął
się do mnie zaciekawiony, kiedy weszliśmy. Jego oczy pytająco przeskoczyły
na Sama, zanim wróciły do mnie.- Cześć, Chloe, co ty tu robisz?- Zapytał.
- Jest ze mną.- Sam zaćwierkał, zabierając trzy schłodzone kieliszki
Smirnoffa, a jedno dając mi i Amy.
Jack podniósł brew.- Naprawdę?

Tłumaczenie: amas_la_mondon 172 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Nie „ze mną, ze mną”, tylko jako towarzyszka zabawy. Chloe to


dziewczyna Willa.- Sam wyjaśnił, robiąc znak cytatu przy słowach ze mną.
Skinął głową w stronę Amy.- A to jej przyjaciółka, Amy.
Dziewczyna Willa? Co to, do licha, oznacza? Zmarszczyłam brwi na
Sama, kiedy wypiłam połowę mojego drinka. Planowałam dzisiaj się upić –
miałam nawet nadzieję, że wyrzygam się w jego aucie w drodze do domu w
ramach rewanżu za to wymsknięcie się o Willu.
- A gdzie jest dzisiaj Will?- Amy zapytała.
Wow. Dlaczego, do diabła, o to zapytała? Może ma nadzieję, że go
dzisiaj pozna, by skopać mu tyłek za zranienie mnie. Spojrzałam na nią
zmieszana, kiedy wypiłam do dna resztę mojego drinka. Może ta rozmowa o
nim szybko się skończy i to byłby koniec tego. Najlepiej by teraz pozbyć się
tego raz na zawsze, byśmy mogli cieszyć się nocą.
Jack wzruszył ramionami.- Pracuje w klubie.
Rzuciłam mu spojrzenie, zdezorientowana.- Myślałam, że już tam nie
pracuje.- Dlaczego miałby tam nadal pracować, jeśli jest nauczycielem?
Wiedziałam, że wciąż pracuje na stoku narciarskim – z pewnością nie ma
trzech etatów.
Jack spojrzał na mnie chytrze.- Będzie tam pracował przez każdy
następny weekend, by opłacić te bilety, które zdobył.
Zakrztusiłam się swoim drinkiem i niemal wyplułam go na wszystko
wokół – Amy popędziła do mnie i poklepała mnie po plecach, kiedy ja
próbowałam złapać oddech. Will pracuje w barze, by zapłacić za bilety dla
mnie? Powiedział, że w ogóle nie musiał wybulić za nie kasy! Dlaczego, do
licha, miałby zmarnować cztery weekendy, by kupić komuś bilety? To po
prostu idiotyczne. Niemożliwie urocze, ale nadal głupie.
Sam uśmiechnął się do mnie, a ja tylko spojrzałam na niego
zaciekawiona, próbując wydobyć z jego oczu prawdę. Musiały być jakieś inne
bilety na koncert, które zdobył Will. Nie zmarnowałby na mnie czterech
weekendów, prawda? Sam wzruszył ramionami i wypił swój drink, oczywiście
nie zamierzając nic teraz powiedzieć – musiałam go po prostu przyprzeć
potem do muru, kiedy będzie już nawalony.
- Zatańczmy dziewczęta.- Sam wyszczerzył się, łapiąc Amy za rękę i
ciągnąc ją do salonu, gdzie już bawiła się masa ludzi. Westchnęłam i wlałam w
gardło resztę drinku i zabierając kolejny, podążyłam za nimi.
Dwie godziny później byłam już pijana. Oparłam się ciężko o ścianę,
kiedy śmiałam się niekontrolowanie z czegoś, co powiedział Jack. Amy
uśmiechnęła się i też zachichotała. Ramię owinęła wokół Sama, kiedy oboje

Tłumaczenie: amas_la_mondon 173 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

śpiewali głośno do jakiejś piosenki. Już za wiele wypiłam, ale to i tak nie
powstrzymało mnie przed wzięciem kolejnej kolejki wódki z galaretką. Sam
miał dzisiaj być kierowcą, ale zamiast tego stwierdził, że woli się napić, więc
najwyraźniej miałyśmy zabrać się taksówką do domu Amy.
Jack wyciągnął swój telefon z kieszeni, kiedy rękę owinął wokół mojej
talii, podtrzymując mnie, ponieważ chwiałam się na swoich nogach.
Odepchnęłam się od niego, tańcząc z Amy. Mogłam usłyszeć, jak gada przez
komórkę, ale nie miałam pojęcia, z kim gada.
- Hej, to ja. Ta, twoja dziewczyna jest troszkę pijana. Nie, Sam też jest
nawalony, więc będzie potrzebowała podwózki, zanim zwróci wszystko na
moją podłogę. Ta, będę ją pilnował. Przychodzisz teraz? No to dobrze, narka.-
Taksował mnie ciekawie wzrokiem, kiedy mówił.
Zmarszczyłam brwi, wzrokiem przebiegając po zapchanym pokoju, by
znaleźć tą zalaną dziewczynę, której obawiał się, że zarzyga mu podłogę. Ale
by być szczerą wszędzie były pijane dziewczyny, więc mogło chodzić o każdą.
Amy złapała moją dłoń, by pociągnąć mnie bardziej w głąb pokoju, by
potańczyć. Świetnie się bawiłam i była całkowicie szczęśliwa, że olałam dzisiaj
Olly'ego.
Po kolejnych kolejkach drinków, Amy mocno chwyciła moją rękę. Jej
paznokcie zagłębiły się w moją skórę, sprawiając że zaśmiałam się za kujący
ból, który pewnie by mi przeszkadzał, gdybym była trzeźwa.- No co?-
Zachichotałam z jej wielkich oczu.
- Nigdy, do diabła, nie zgadniesz, kto właśnie wszedł!- Wykrzyczała
podekscytowana.
- Eee, Brad Pitt?- Rzuciłam, śmiejąc się. Pokręciła głową w
rozbawieniu.- Channing Tatum?- Ponownie zgadłam. Ooooch, umarłabym,
gdyby byłby tutaj Channing! Podekscytowana rzuciłam oczy na drzwi,
myśląc, że to musi być ktoś wspaniały... i tak właśnie było. W drzwiach stał
Will, wyglądając niesamowicie w czarnych spodniach i czarnej koszulce z
nazwą klubu na piersi, wymalowaną czerwonymi literami.
Serce mi opadło. Nie miało go być tu dzisiaj. Sam obiecał mi, że nie
będzie go tu dzisiaj i tylko dlatego zgodziłam się, by uczestniczyć w tej
balandze.- No ja nie mogę! Czy wy sobie ze mnie żartujecie? Co on tu, do
diabła, robi?- Wyjęczała gniewnie. Spojrzałam groźnie na Sama.- Obiecałeś
mi!- Oskarżyłam go, krzywiąc się gniewnie.
Wzruszył ramionami, patrząc na mnie niewinnie, kiedy Will podszedł do
grupki, w której staliśmy. Odwróciłam się do niego plecami, nie chcąc z nim
gadać. Chciałam tylko jednej nocy bez potrzeby myślenia o nim, a on musiał
tu wpaść i wszystko zniszczyć.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 174 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Hej.- Przywitał się, kiedy zatrzymał się obok mnie.


- William, jak tam sobie radzisz?- Jack zapytał, dając mu ten typowy
męski uścisk. Coś tam szeptali do siebie, ale nawet nie trudziłam się
słuchaniem, ponieważ nie byłam zainteresowana niczym, co chciał dziś
powiedzieć.
Odsunął się i uśmiechnął się zmartwiony do mnie i do Amy.- Nie
jesteście, dziewczęta, zbyt młode, by być pijane na imprezie?- Zażartował.
Amy zachichotała i zacieśniła uścisk na mojej ręce jeszcze bardziej,
kiedy praktycznie zamieniała się przed nim w kałużę.- Wcale nie jesteśmy
pijane.- Zaprotestowała, kręcąc głową i wylewając trochę alkoholu na swoją
bluzkę. O tak, wspaniale potwierdziłaś swój punkt, Amy. Wylewanie
swojego drinka – świetny ruch!
- Chociaż i tak to nie jest w ogóle twój interes.- Dodałam pod nosem.
Cóż, tak przynajmniej myślałam, ale jestem całkiem pewna, że to usłyszał,
ponieważ jego szczęka nieco stwardniała, a ramiona zgarbiły się.
Will bacznie na mnie spojrzał, a jego wspaniałe szare oczy wwiercały się
w moje, wiążąc mnie w namiętnym spojrzeniu. Zorientowałam się, że próbuję
złapać oddech, kiedy dosłownie nie mogłam odwrócić od niego wzroku. Skup
się, Chloe i przestań tak na niego patrzeć! Ale, kurcze, dzisiaj wygląda tak
cholernie seksownie. Koszulka przylegała do niego, kierując uwagę na
perfekcję, którą wiedziałam, że ukrywa. Tęskniłam za tym, by językiem
przemierzyć jego mięśnie brzucha i ugryźć jego szczękę, tak by wyjęczał moje
imię. Do diabła, przestań się gapić, Chloe! Zmusiłam się do odwrócenia
spojrzenia od niego i odwróciłam się do Amy, która wlepiała w niego oczy,
jakby właśnie tu i teraz chciała go zjeść.
Podeszła do mnie, nachylając się nad moim uchem, by mogła szeptać do
niego konspiracyjnie.- Poza szkołą wygląda jeszcze gorącej.- Wysyczała w
moje ucha odrobinę za głośno.
- Naprawdę? Nie zauważyłam.- Wzruszyłam nonszalancko ramionami,
ignorując jej niedowierzającą minę. Ta, nie wierzy w to bardziej niż ja! Wow,
jestem do bani w kłamaniu, muszę jeszcze poćwiczyć!
- Och, zauważyłaś.- Zażartowała, szczerząc się do mnie chytrze.
Sam wyszedł na przód i uśmiechnął się.- Więc co ty tu robisz?- Zapytał
Willa, oferując mu swojego drinka.
Na sekundę oczy Willa przeskoczyły na mnie, a ja przewróciła oczami,
rozdrażniona. To z nim Jack rozmawiał? Zadzwonił do Willa, by powiedzieć
mu, że byłam nawalona i że musi tu przyjść i zaopiekować się mną?
Rzuciłam Jackowi groźne spojrzenie, a w zamian dostałam uśmieszek, który

Tłumaczenie: amas_la_mondon 175 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

chciałam od razu zetrzeć z jego twarzy, tylko dlatego, że Jack był wścibski.
- Po prostu wcześniej dzisiaj skończyłem. Pomyślałem, że wpadnę.- Will
wzruszył ramionami, a jego spojrzenie skierowane na brata było trochę
zirytowane.- Chyba miałeś być dzisiaj kierowcą, Sam.- Skinął głową na
butelkę piwa w ręce Sama.
Sam nonszalancko wzruszył, najwyraźniej nie wychwytując lodowatego
tonu Willa.- Tak było, ale potem po prostu pomyślałem, że możemy wynająć
na spółę taksówkę. Żadna wielka sprawa.
- To całkiem wielka sprawa, jeśli miałeś opiekować się dwoma
małoletnimi, pijanymi dziewczynami.- Will zripostował, posyłając fałszywy
uśmiech, choć ton jego głosu był nieustępliwy i zirytowany.
Dłużej już nie mogłam tego słuchać. Rujnował mi noc, a ja wcale nie
potrzebowałam go, by tu przychodził i zaczynał coś z Samem, ponieważ bez
niego było super. Jack nie miał żadnego prawa, by zadzwonić do niego.
- Will, po prostu go zostaw, na miłość boską. Weź sobie drinka i
wyluzuj.- Zarządziłam, próbując nie brzmień za surowo, ale straciłam trochę
szacunku, kiedy czknęłam w połowie wypowiedzi.
- Nie chcę żadnego drinka. Może powinienem zawieźć was dwie do
domu.- Skinął głową w stronę Amy, ale ani razu nie odwrócił ode mnie
wzroku.
Skrzyżowałam ramionami na piersi i groźnie na niego spojrzałam.
Nawet się nie skrzywił, tylko oddał mi spojrzenie, będąc oczywiście
zirytowanym.- Jeszcze nie jestem gotowa, by sobie już pójść.- Stwierdziłam
pewnie.
Westchnął i skinął głową.- W porządku, poczekam na ciebie. Choć może
powinnaś przestać już pić.
Wyglądał na naprawdę zmęczonego i poczułam się troszkę winna.
Pewnie po prostu chciał iść już do domu spać czy coś. Pracował w sobotnie
popołudnia na stoku narciarskim, a potem musiał iść też do pracy w klubie.
Serce mnie bolało na myśl, że ponownie musi tam pracować, by opłacić bilety.
A to mi przypomina... Jeszcze nie zapytałam o to Sama. Może mogłam
zapytać o to Willa. Ale czy powiedziałby mi prawdę? Na jaki, do licha,
wpadłby powód, by wyjaśnić, dlaczego robi to dla mnie? Marnować tak po
prostu swój czas tylko po to, by Amy i ja mogłybyśmy iść na koncert. Ależ on
jest cholernie słodkim chłoptasiem. Ale teraz ten cholernie słodki chłoptaś
gniewnie krzywił się na drink w mojej dłoni, jakby to była jakaś trucizna czy
coś. Najwyraźniej nie aprobował tego, patrząc na jego minę. Nie miał nic
przeciwko, bym piła na takiej imprezie, na którą mnie wziął, jeszcze kiedy
chodziliśmy ze sobą, ale wtedy myślał jednak, że jestem wystarczająco stara,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 176 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

by pić alkohol.
Zmarszczyłam brwi i wzniosłam drinka w ramach toastu, a później
wypiłam duszkiem jego zawartość. Od razu tego pożałowałam. Starałam się
coś udowodnić i wygrać podrzędną bitwę, ale nie byłam wprawiona, a już
wypiłam wystarczająco, by być rano chorą. Will zaśmiał się i pokręcił głową,
kiedy skrzywiłam się, a minę musiałam mnie ohydną, wyglądając pewnie jak
idiotka czy coś. Zmarszczyłam się i połknęła ślinę kilka razy, kiedy on tylko
patrzał się na mnie, szczerząc się. Zorientowałam się, że też się uśmiecham,
ponieważ był ot jeden z jego ciepłych uśmiechów.
- Niezła próba, ale cały efekt zrujnował alkohol, który wypalił ci gardło.-
Will zażartował, uśmiechając się mnie.
Zaśmiałam się i pokręciłam głową, żartobliwie uderzając go w ramię.-
Ta, cóż warto było spróbować.- Rzuciłam, pokazując mu język.
Amy chwyciła moją dłoń, a ja odwróciłam się do niej, by zobaczyć jak
odprowadza wzrok w moją stronę i w stronę Willa. Na jej twarzy widniała
ogłupiała mina.
- Co jest?- Zapytałam zmartwiona.
- A co jest z tobą?- Zripostowałam, patrząc na mnie jak na wariatkę.
Nagle zrozumiałam, że właśnie przeprowadziłam z Willem rozmowę, jakbym
go znała, a on miał być nikim więcej niż nauczycielem. Och nie, nawet
nazwałam go Willem tuż pod jej nosem!
- Eee, nic.. um, chcesz jeszcze potańczyć?- Zapytałam nerwowo.
Skinęła głową, wciąż spoglądając to na mnie, to na Willa, jakby
próbowała rozkminić jedno z jego głupich zadań matematycznych. Podążyłam
za nią na środek pokoju, gdzie tańczyli ludzie. Zmarszczyła się, przyciągając
mnie do siebie, tak by nie musiała przekrzykiwać muzyki.
- Co to, do licha, było? Czy wy dwoje flirtowaliście? I skąd znasz jego
imię? Ja go nawet nie znałam!- Skrzywiła się, patrząc na mnie wątpliwie.
Wzruszyłam ramionami i próbowałam desperacko, by zachować
neutralną minę.- Jack nazwał go Williamem – do tej chwili nie znałam jego
imienia. I nie, nie flirtowałam. Jak gdyby.- Skłamałam, lekceważąco machając
dłonią i modląc się, by mi uwierzyła i odpuściła. Kochałam ją do grobowej
deski, ale nie chciałam, by wiedziała o Willu. Nie chciałam, by wpadł w
kłopoty za to, co zrobiliśmy oboje, a nic z tego nie było jego winą i chociaż
nadal mnie to bolało, było warto. Czas, który z nim spędziłam, był właściwie
warty każdej uncji bólu i złamanego serca, które teraz odczuwałam, bo nie
byliśmy już razem. Niczego bym nie zmieniła. Właściwie to było kłamstwo –
może ochroniłabym bardziej moje serce przed nim, ale nigdy nie żałowałabym

Tłumaczenie: amas_la_mondon 177 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

czasu spędzonego z Willem.


Amy skinęła głową, nadal wyglądając na zamyśloną.- O. Mój. Boże.
Kocham tą piosenkę!- Nagle wyjęczała, tańcząc w rytm melodii, której nigdy
wcześniej nie słyszałam. Piosenka miała taneczny bit, który ona uwielbiała,
lecz za którym ja za bardzo nie przepadałam. Przynajmniej na razie nie
gadałyśmy o Willu.
Po kilku piosenkach miałam dość. Moje stopy cierpiały w butach. Gdyby
w moich żyłach nie płynęło tyle alkoholu, pewnie bym płakała z bólu, ale na
szczęście to uczucie tłumiły trochę drinki.
Nagle znikąd podszedł do nas koleś o parszywym wyglądzie i z
przetłuszczonymi włosami.- Cóż, witam, dziewczęta, mogę się przyłączyć?-
Wymruczał, powoli taksując nas obie wzrokiem.
- Właściwie to muszę iść do łazienki.- Amy rzekła przepraszająco.
Spojrzała na mnie i skinęła w stronę tyłu domu, gdzie znajdowała się łazienka.
Otworzyłam usta, by zgodzić się na jej propozycję i by powiedzieć kolesiowi,
że nie mogę z nim zatańczyć, ale Will pojawił się u mojego boku.
- One są ze mną.- Oznajmił, patrząc na kolesia groźnym wzrokiem.
Wow, a po co ten ton? Will wyglądał na rzeczywiście zezłoszczonego,
kiedy podszedł do mnie bliżej, właściwie to stanął przede mną, by być szczerą.
Koleś podniósł w niewinnym geście dłonie.- Spokojnie, facet. Nie
wiedziałem. Nic się nie stało.- Odwrócił się, by odejść, a ja stałam się bardziej
niż zła o tą sprawę. Jaki, do licha, Will ma problem, będąc tak strasznie
zaborczy? Wcale z nim nie byłam, więc mogłam robić cokolwiek, co do
diabła mi się podobało, a on nie miał prawa mówić mi, co mam robić.
Obróciłam się, by groźnie na niego spojrzeć.- Jaki, do licha, masz
problem?- Zapytałam zła.
Przewrócił oczami i spojrzał na mnie troszkę znudzony.- Jest dla ciebie
za stary i nie powinnaś tańczyć z facetami, których nie znasz.- Obronnie
skrzyżował ręce na klatce.
Ja cie sole, ależ on czasami potrafi być wkurzający!- Will, serio,
zapomniałeś już o naszej wczorajszej rozmowie w twoim samochodzie o tym,
że ludzie nie powinni rozkazywać innym, co robić? Albo ta zasada dotyczy się
ciebie tylko wtedy, kiedy tobie tak pasuje?- Zapytałam sarkastycznie.
Zaśmiał się gorzko.- Ta sytuacja jest nieco inna, Chloe. Robię to, byś
była bezpieczna. Nie znasz tego faceta, ja go nie znam – ten koleś mógłby być
kimkolwiek. Więc powtórzę – jest dla ciebie za stary. A oprócz tego widziałaś,
jak na ciebie patrzył?
- Na miłość boską, Will, zostaw mnie już w spokoju. Będę tańczyła z

Tłumaczenie: amas_la_mondon 178 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

kimkolwiek, do diabła, przyjdzie mi do głowy, dobrze?- Warknęłam, a potem


siłą przedzierałam się przez tłum w stronę, w którą udał się ten koleś,
ignorując przy tym zszokowaną Amy, która obserwowała całą scenę z otwartą
buzią. Zdecydowałam się na taniec z tym kolesiem tylko po to, by dopiec
Willowi i pokazać mu, że nie może mną rządzić. Z pewnością lepiej sobie
poradzę, rzucając mu to w twarz niż wcześniejsza akcja z drinkiem!
Zauważyłam kolesia, jak opierał się o ścianę, skanując pokój.
Uśmiechnęłam się, a on wyszczerzył.- Pozbyłaś się swojego ochroniarza?-
Zapytał, kiedy zatrzymałam się u jego boku.
- On wcale nie jest moim ochroniarzem, ale przeklętym nauczycielem.-
Wymamrotałam. Gniew wciąż płynął przez moje żyły na jego impertynencję.
Koleś zaśmiał się i spojrzał na mnie, jakbym sobie żartowała, ale nie byłam w
nastroju na głupoty. Nie chciałam z nim tańczyć, ale wiedziałam, że Will z
pewnością będzie nas obserwował, więc musiałam coś udowodnić.- Tańczymy
czy co?- Zapytałam.
Skinął głową i wyszczerzył się do mnie. W chwili, kiedy przysunął mnie
do siebie, od razu tego pożałowałam. Naprawdę nie chciałam być w pobliżu
tego kolesia. Prawdopodobnie miał ponad dwadzieścia lat, a Will miał rację,
patrzył na mnie jak na kawałek mięsa. O no dobrze, teraz jest już zbyt późno.
Jeden taniec powinien pokazać willowi, że nie ma prawa mną rządzić.
Celowo zostawiłam między nami bezpieczną odległość i nie dałam się za
bardzo ponieść i tańczyć właściwie – ten pokaz był tylko dla Willa. Piosenka
niemal dobiegła już końca. Uśmiechnęłam się szczęśliwa. Musiałam iść sobie
gdzieś usiąść, zdjąć buty i pomasować stopy. Kiedy piosenka wreszcie się
skończyła, nałożyłam na twarz mały uśmiech satysfakcji, wiedząc że wygrałam
tę rundę. A masz, Will!
Koleś nieco się odsunął, uśmiechając się.- Może drinka?- Zapytał,
podnosząc kubek z boku i podając go mi.
Wzruszyłam ramionami i wypiłam do dna coś, co sądziłam, że było
sokiem, ale czuć w nim było też alkohol, więc chyba musiała być tam jeszcze
wódka.- Dzięki.- Wybąkałam.
- Więc, twój chłoptaś wciąż patrzy. Chcesz jeszcze zatańczyć?- Zapytał,
przebiegając dłonią po moim ramieniu. Szarpnęłam swoją rękę poza jego
zasięg, nie bardzo lubiąc uczucie jego dotykającego mnie. Hmm, chyba mogę
jeszcze zatańczyć. Zastanawiam się, jak długo będę musiała tańczyć z tym
kolesiem dopóki Will nie podejdzie i powie mi, że już wychodzimy. Zgaduję,
że wystarczą chyba jeszcze jakieś dwa tańce, zanim podejdzie, powstrzyma to i
zażąda naszego wyjścia.
- Okej, jasne.- Potaknęłam. Po kilku taktach poczułam, że w głowie

Tłumaczenie: amas_la_mondon 179 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

odrobinę mi się kręci. Wypiłam z pewnością za dużo, a powieki mi już ciążyły.


Koleś uśmiechnął się i podszedł do mnie jeszcze bliżej, kładąc dłoń na dole
moich pleców.
Po około pięciu minutach czułam się okropnie. Czułam się jakby drink
nagle mnie dopadł. Moje ciało było nieskładne i byłam tak strasznie
zmęczona, że jedyne, co chciałam zrobić to usiąść. Moja głowa opadła na pierś
tego kolesia, kiedy walczyłam, by tańczyć dalej. Szybko uciekała mi siła.
Potrzebuję chyba świeżego powietrza.
Chwiejnie odepchnęłam się od niego.- Chyba muszę iść na zewnątrz. Nie
czuję się za dobrze.- Wymamrotałam, ale mój głos ledwo działał i nie byłam
nawet pewna czy powiedziałam to na głos.
- Dobrze, to chodź ze mną. Znam tylne wyjście. Możemy posiedzieć
przez chwilę na dworze, zanim nie poczujesz się lepiej.- Wziął moją dłoń i od
razu zaczął ciągnąć mnie przez tłum, kierując się na tyłu domu. Podążyłam za
nim na słabych nogach. Otworzył drzwi, podtrzymując je dla mnie.
Zatrzymałam się i zmarszczyłam brwi. Wcale nie jesteśmy na dworze! To
jakaś sypialnia? Huh?
- Co do?- W głowie mi się kręciło, sprawiając że czułam się odrobinę
niedobrze.
Koleś uśmiechnął się i pociągnął za moją dłoń, sprawiając że
przysunęłam się do łóżka.- Czemu nie poleżysz sobie przez chwilę. Wkrótce
poczujesz się lepiej.- Zagruchał. Usiadłam na brzeżku i włożyłam w dłonie
swoją głowę, w której mi się kręciło, chcąc po prostu nie zwymiotować. Na
moich ramionach pojawiła się siła, kiedy koleś kierował mnie do pozycji
leżącej. Czułam, że moje całe ciało było słabe, więc nawet jeśli chciałam, to nie
miałam nawet sił, by z nim walczyć. Położyłam się na plecach. Może za chwilę
przestanie mi się kręcić w głowie, bym mogła poszukać Willa i poprosić go o
podwózkę do domu. Wow, mam nadzieję, że nie zrzygam się w jego
samochodzie.
Zostałam oderwana od swoich myśli o Willu, kiedy poczułam coś na
mojej szyi. Co to? Zmusiłam swoje ciężkie powieki do otwarcia, by ujrzeć
kolesia wiszącego nade mną. Koleś całował moją szyję, kiedy dłońmi unosił
moją bluzkę. Jęknęłam pijacko i spróbowałam go odepchnąć, ale ledwo
mogłam unieść swoje ręce. Czułam, jakby ważyły tonę.
O Boże, dlaczego moje ręce nie działają? Co on wyprawia?- Przestań, nie
chcę tego.- Wybełkotałam, ale mój głos ledwo było słychać.
Odsunął się i uśmiechnął się do mnie niegodziwie.- No dalej, spodoba ci
się.- jego oczy powoli taksowały moje ciało, sprawiając że się wzdrygnęłam.
Pokręciłam głową i spróbowałam się podeprzeć na łokciach, by móc

Tłumaczenie: amas_la_mondon 180 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

wstać, ale czułam się naprawdę ciężko, że nic właściwie się nie zdarzyło. Kiedy
poruszyłam głową, nagle poczułam się skołowana, jakby wszystkie racjonalne
myśli uciekły mi z głowy. Koleś zaśmiał się, popchnął mnie z powrotem na
materac i dłonią przemierzając moją nogę w górę, chwycił mnie za tyłek, kiedy
swoje usta docisnął do moich.
O mój Boże, czy za chwilę zostanę zgwałcona? Dlaczego, do diabła, jest
na mnie i dlaczego nie czuję się dobrze? Moje ciało było otępiałe, lecz nadal
lekkie. Serce tak mocno waliło mi w piersi, że puls czułam aż w uszach. Byłam
dosłownie przerażona.
Załkałam i spróbowałam odsunąć głowę, ale byłam tak zmęczona, że
ledwo się ruszałam. Za każdym razem, kiedy mrugałam, moje powieki stawały
się coraz cięższe i trudniej było je z powrotem otworzyć. Walczyłam w
przegranej bitwie. Ciemność mnie pochłaniała i wiedziałam, że muszę iść spać
– nic już nie mogłam zrobić. Nie miałam nawet sił, by krzyczeć lub płakać.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 181 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 19

W chwili, kiedy miałam się poddać ciemności, nade mną nie było już
kolesia. Usłyszałam trzask i dźwięki bijatyki. Zmusiłam swoje ciężki powieki
do otwarcia się – obracając głowę w stronę dźwięków, zdołałam zobaczyć
właśnie, jak Will przypiera kolesia do ściany. Odsunął swoją rękę i walnął
kolesia w już krwawiącą twarz.
Will jest tutaj! Serce zadrżało mi w piersi. Moja panika zmalała.
Uśmiechnęłam się słabo, próbując desperacko utrzymać otwarte oczy.
Próbowałam się obrócić, by móc podnieść się z całych sił, ale moje ruchy były
tak nieskoordynowane, że niemal spadłam z łóżka. Will rzucił kolesiem o
podłogę, wykrzykując przekleństwa, kiedy kopał go w brzuch i w klatkę
piersiową. Jego twarz była obrazem furii. Czułam się rzeczywiście trochę
przerażona o kolesia na podłodze, który ochraniał głowę swoimi rękoma i
próbował zwinąć się w kulkę.
Ktoś inny wpadł do pokoju i chwycił Willa, odsuwając go od kolesia na
podłodze. Will wciąż miotał się gwałtownie, próbując uwolnić się z rąk, które
go więziły. Jego mina była maską morderczego gniewu. Mrugałam poprzez
mgłę i zrozumiałam, że Willa trzymał Jack. Mówił mu coś do ucha, mocno go
przytrzymując. Głowa Willa szarpnęła się w moją stronę, a jego mina od razu
złagodniała. Potaknął i natychmiast się uspokoił. Jack puścił go, a Will
podbiegł do mnie, chwytając mnie za ramiona i podciągając mnie do pozycji
siedzącej, kiedy owinął swoje ręce wokół mnie.
- Cholera, Chloe, nic ci nie jest? Czy on...- Urwał, patrząc na mnie
przerażony.
Skryłam twarz w jego szyi i wdychałam jego wspaniały zapach,
jednocześnie zaciskając palce na jego koszulce. Nie mogłam powstrzymać
bezgłośnych łez, płynących po mojej twarzy. Niemal mnie zgwałcono, a Will
mnie uratował. Było tak blisko. Gdyby przybył tylko kilka minut później,
byłoby już za późno.
Ręce Willa zacieśniły na mnie uścisk, sam głaszcząc mnie po plecach,
uspokajająco mnie kołysząc. Zmusiłam jedną ze swoich ociężałych rąk do
objęcia do w szyi, choć i tak zabrało mi to prawie całą moją siłę. Przylgnęłam
do niego tak mocno, na ile mi się udało, kiedy wziął mnie na kolana,
mamrocząc uspokajające słowa, że już tu jest i że jestem bezpieczna. Mogłam
usłyszeć jak mówi coś do Jacka, ale czułam, jakby był kilometry stąd, a nie
dociśnięty do mojej piersi.
- Czy muszę wziąć ją do szpitala? Co mam zrobić?- Will zapytał, brzmiąc
niemal na zdesperowanego.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 182 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Nie, znalazłem w jego kieszeni pigułki. To mocny środek usypiający.


Jeśli jej je dał, to musi po prostu to odespać. Szpital nic na to nie zaradzi i
gdyby miała na nie alergię, to skutki już by było widać. Weź ją po prostu do
łóżka.- Jack odpowiedział. Wiedziałam z wcześniejszych rozmów z Willem, że
Jack miał rezydenturę w szpitalu, więc wiedział, o czym mówił. Will
oczywiście ufał jego słowom.
Jego ramiona zacisnęły się wokół mnie.- Chloe, zabiorę cię do domu,
dobrze? Słyszysz mnie?- Zapytał, kiedy przenosił mnie w swoich ramionach.
Skinęłam głową, ale nawet nie starałam się otworzyć oczu. Zacieśniłam
uścisk na jego szyi, kiedy mnie trącono. Uchyliłam powieki, krzywiąc się na
światło, by zobaczyć, że Will stał i niósł mnie w swoich ramionach. Bez
wysiłku wyniósł mnie z pokoju i udał się przez salon, mijając ludzi,
jednocześnie mamrocząc przeprosiny. Impreza wciąż trwała, nieświadoma
mojego dramatu. Płacz po mojej prawej stronie pochwycił moją uwagę.
Rozejrzałam się, by ujrzeć Amy potykającą się za nami i płaczącą
niekontrolowanie. Próbowałam uspokoić ją uśmiechem, ale byłam zbyt
zmęczona. Chłodne powietrze uderzyło mnie w twarz, uwalniając mój jęk, aż
musiałam docisnąć się jeszcze bardziej do Willa, kiedy na mojej skórze
pojawiła się gęsia skórka.
- Usiądź na tylnym siedzeniu, Amy – położę ją obok ciebie, byś mogła ja
przypilnować. Cholera, jej rodzice wpadną w szał.- Will wymamrotał.
Skrzywiłam się na wzmiankę o moich rodzicach. Nie mogę taka dotrzeć do
domu, do dnia mojej śmierci nie pozwolą mi już nigdzie wyjść!
- Nie chcę iść do domu, nie zmuszaj mnie do tego.- Wyjęczałam w szyję
Willa, chwytając jego włosy w palce, kiedy mnie przesuwał i kładł, a głowę
umieszczając na czymś miękkim. Nie odsunęłam swojej dłoni, nie pozwalając
mu mnie opuścić.- Proszę, Will, rodzice mnie zabiją.- Błagałam go swoim
oczami.
Westchnął i sięgnął za głowę, odciągając moją dłoń ze swoich włosów.
Zmarszczył brwi i wyglądał jakby próbował zdecydować się na coś, zanim
jęknął i skinął głową.- Co ty na to, bym wziął cię do siebie?- Zaproponował,
patrząc na mnie, to na Amy. Obróciłam głowę, by spojrzeć na Amy i zdałam
sobie sprawę, że głowę trzymam na jej kolanie.
- Miała zostać u mnie dzisiejszej nocy.- Amu smutno pokręciła głową,
najwyraźniej rozumiejąc, że oboje byliśmy w niezłych kłopotach.
Will wyprostował się i skinął głową.- Obie możecie u mnie zostać.
Napisz do rodziców i powiedz, że zdecydowałaś się przenocować u Chloe.-
Will rozkazał, kiedy nieco odsunął moje nogi, a potem sam się odsunął,
zamykając drzwi.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 183 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Amy uśmiechnęła się słabo i wyciągnęła telefon. Spojrzałam na nią


przepraszająco, ale ona tylko uśmiechnęła się i delikatnie pogłaskała mnie po
twarzy.- Teraz jest już dobrze, Chloe. Nie martw się. Will już się tym zajął.-
Zagruchała.
Uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy. Wiedziałam, że ma rację, Will
trzymał wszystko pod kontrolą, a bycie po prostu z nim czyniło wszystko
właściwym. Nie musiałam się niczym martwić, kiedy on był w pobliżu.
Byłam mgliście świadoma bycia ponownie przesuwaną, tym razem
jednak nie miałam nawet sił trzymać się go, kiedy niósł mnie Bóg wie gdzie.
Poczułam jak kładł mnie na czymś miękkim, a ja słabo chwyciłam go za
koszulkę, nie puszczając go.
- Gdzie jesteśmy?- Wymamrotałam, zmuszając powieki do otwarcia się,
ale w pokoju było ciemno, więc nic nie mogłam ujrzeć.
- Jesteś u mnie. Teraz wszystko jest już w porządku. Amy będzie z tobą
spała, a ja będę spał na kanapie. Potrzebujesz czegoś jeszcze?- Zapytał,
delikatnie odsuwając włosy z mojej twarzy. Jego palce pozostawiły po sobie
gorącą ścieżkę.
- Potrzebuję ciebie przy sobie.- Przysunęłam go do siebie, kiedy bardziej
wtuliłam się w łóżko. Powinnam była zgadnąć, gdzie byliśmy – jego zapach był
wokół mnie, sprawiając że czułam się bezpieczna i zadowolona.
- Nie mogę, Chloe.- Wyszeptał, powoli kręcąc głową, kiedy jego
spojrzenie przeniosło się na coś za mną. Poczułam jak materac opada, kiedy
Amy znalazła się po mojej drugiej stronie.
Mocniej chwyciłam jego koszulkę – potrzebowałam go przy sobie
dzisiejszej nocy. Nie chciałam, by odchodził.- Proszę?- Błagałam, próbując się
nie rozpłakać.
Westchnął i pokiwał głową.- Zostanę, aż zaśniesz.- Usiadł na podłodze
tuż obok łóżka i wziął moją dłoń, kciukiem kreśląc na niej wzorki.
Uśmiechnęłam się do niego wdzięczna, a Will uśmiechnął się czule, drugą
dłonią łagodnie łaszcząc mnie po włosach.- Idź spać.- Wyszeptał. Skinęłam
głową i ponownie zamknęłam oczy, trzymając jego dłoń jak koła ratunkowego,
bojąc się go puścić, ponieważ wiedziałam, że wstanie i wyjdzie.
Po kilku minutach ciszy poczułam jak puszcza moją rękę. Próbowałam
otworzyć oczy, ale nie umiałam. Musiałam iść teraz spać i nie mogłam już
dłużej z tym walczyć.
- To ty jesteś Willem, prawda? Willem Chloe.- Usłyszałam słowa Amy
zza moich pleców.
- Ta, to ja.- Will opowiedział. Coś miękkiego dotknęło czubka mojej

Tłumaczenie: amas_la_mondon 184 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

głowy. Czy to jego usta? Czy właśnie ucałował mnie tam? Uśmiechnęłam się,
ale nieważne jak mocno się starałam, nie mogłem po prostu otworzyć oczu.-
Porozmawiamy o tym jutro rano. Idź spać, Amy.- Wymamrotał. Usłyszałam,
jak otwiera i zamyka drzwi, ale nic więcej nie umiałam już sobie przypomnieć.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 185 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 20

Rankiem powoli się budziłam. Choć i tak mocno walczyłam, by jeszcze


sobie pospać, gdyż w moim śnie otaczał mnie wspaniały zapach. Nie chciałam
otwierać oczu i obudzić się z tego cudownego snu. Czułam się taka spełniona i
szczęśliwa, że nie chciałam końca tej wspaniałości. Zignorowałam walenie w
mojej głowie i po prostu skupiłam się na zapachu, który mógłby jedynie
oznaczać jednego mężczyznę, za którym szaleję, tego którego potrzebowałam
w swoim życie. Will i wszystko gra.
Mój umysł rozbudzał się, mimo tego że sama nie chciałam się obudzić.
Westchnęłam głęboko, ściskając powieki i w duchu błagając o jeszcze
odrobinę snu. Po kilku minutach uchyliłam powieki, by ujrzeć czerwone cyfry
świecące na budziku, a nie codzienne zielone. Co, do licha? Podniosłam się
troszeczkę i jęknęłam, kiedy pokój zawirował mi przed oczami, sprawiając że
w moim żołądku zakotłowało się. Walenie w głowie wzrosło do siły młota
pneumatycznego, kiedy rozejrzałam się po znajomym pokoju, po pokoju, w
którym nigdy nie spodziewałam się już obudzić.
Chwilunia, czy ja nadal śnię?
Coś za mną poruszyło się na łóżku. Sapnęłam podekscytowana, kiedy
szarpnęłam głowę w tamtą stronę, oczekując zobaczyć Willa. Może kilka
ostatnich tygodni było po prostu strasznym koszmarem. Może nie jest moim
nauczycielem, a to był tylko jakoś pokręcony sen, z którego się zaśmieje,
kiedy mu o nim opowiem.
Jednak moje myśli rozpadły się, kiedy zobaczyłam, kto to był. Zamiast
Willa leżącego obok mnie, przytulającego się do moich pleców, zastałam Amy.
Poczułam nagły przypływ rozczarowania, kiedy przełykałam gulę w gardle.
Wciąż mocno spała. Jej makijaż rozmazał się pod powiekami, sprawiając że
wyglądała jak panda. Zaśmiałam się cicho. Usiadłam powoli, łapiąc za
krawędź materaca i zastanawiając się, czy się nie porzygam. Na pewno
musiałam wyjść z łóżka, ponieważ leżenie na plecach pogarszało mój kiepski
stan.
Dlaczego, do licha, jestem z Amy u Willa? Ostatnią rzeczą, którą
zapamiętałam, było pójście na imprezę z Samem i pojawienie się Willa, z
którym miałam małą utarczkę i tyle. Od tego momentu moją pamięć
zasnuwała lekka mgła. Spuściłam nogi na podłogę i stanęłam pewnie na
nogach. Musiałam znaleźć Willa i zapytać go, co do diabła mamy powiedzieć
Amy, od kiedy obie skończyłyśmy w mieszkaniu naszego nauczyciela.
Zakradłam się do drzwi i na kilka sekund położyłam czoło na zimnym
drewnie, próbując ukoić ból stulecia w mojej głowie, ale wiedziałam że nic

Tłumaczenie: amas_la_mondon 186 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

oprócz tabletek temu nie zaradzi. Cichutko wyszłam, starając się nie obudzić
Amy – musiałam poznać historyjkę, którą jej opowiemy, zanim mnie o nią
przydusi do muru.
Kiedy weszłam do salonu, moje oczy od razu spoczęły na kanapie, ale
jego tam nie było. Choć wyglądało na to, że na niej spał. Śmieci, pochodzące
chyba z jego kanapy, znajdowały się teraz na podłodze, a poduszka i koc były
pomięte. Skierowałam się do pozostałego pokoju w tym mieszkaniu.
Kiedy wchodziłam do kuchni, jego wzrok szybko spoczął na mnie,
samemu wyskakując z krzesła i patrząc na mnie z uwagą. Porwał moją rękę.-
Nic ci nie jest?- Zapytał, pochylając się, by na mnie spojrzeć, kiedy kierował
mnie do drugiego kuchennego krzesła.
Zmarszczyłam się.- Tia, boli mnie głowa, ale nic mi nie jest.- Skinęłam
głową, wyciągając rękę z jego uścisku. Nie lubiłam, jak mnie dotykał, nawet
taki zwykły dotyk sprawiał, że w moim brzuchu robiło się ciepło. Nie
potrzebowałam kolejnej rzeczy, która doprowadzała mnie do mdłości,
ponieważ alkohol już i tak wykonywał świetną robotę.
- Znajdę ci jakieś tabletki. Usiądź.- Podszedł do szafek i nie mogłam
oprzeć się taksowaniu jego opalonych pleców, kiedy sięgał do góry po małą
apteczkę. Dlaczego, do licha, musi być bez koszulki? Czy stara się mnie
zadrażnić na śmierć – małe przypomnienie czegoś, czego już nie mogłam
mieć?
Dał mi szklankę wody i dwie pigułki oraz usiadł naprzeciwko mnie,
wciąż wyglądając na zmartwionego. Połknęłam je wdzięczna, w duchu modląc
się, żeby za pięć minut nie wyrzygać ich z powrotem.
- Dzięki, Will. Więc, ee... dlaczego tu jesteśmy?- Zapytałam nerwowo,
kiedy rozglądałam się po jego kuchni. Wszystko nadal wyglądało tak samo i
tęskniłam za tym tak mocno. Tęskniłam za spędzaniem czasu z nim w jego
mieszkaniu. Tęskniłam za nim ochlapującym mnie wodą, kiedy zmywaliśmy
naczynia i za rzeczami, które mieliśmy w zwyczaju robić – tęskniłam za
zapachem tego miejsca. Tęskniłam nawet za stosami gazet, których jeszcze nie
zdążył dać na recykling, tak jak wciąż mówił, że zrobi. Takie małe rzeczy, ale
tęskniłam za nimi wszystkimi.
Will spojrzał na mnie osobliwie.- Nie pamiętasz tego, co zdarzyło się
wczorajszej nocy?- Zapytał, cofając się.
Coś się wczoraj zdarzyło? Och, nie, proszę, tylko mi nie mów, że
zarzygałam całe mieszkanie Jacka albo zbiłam coś drogiego! Pokręciłam
głową, patrząc na niego zaciekawiona i czekając na niego, aż zrzuci na mnie
bombę.
Westchnął i przebiegł ręką przez już i tak niepoczesane włosy,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 187 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

sprawiając że stanęły we wszystkich kierunkach.- Chloe, ktoś doprawił ci


wczoraj drinka. Nie pamiętasz bycia niemal... zaatakowanej?- Zapytał, a jego
dłoń na stole zamieniła się w pięść.
Zaatakowana? O co tu, do licha, chodzi? Zamknęłam oczy i
zastanowiłam się na tym, a nagle malutkie kawałki wczorajszej nocy zaczęły
do mnie wracać. To było jak sen – im bardziej starałam się o tym myśleć, tym
dalej mi umykały, ale niektóre rzeczy wracały do mnie. To jak tańczyłam z
kolesiem, a on zaprowadził mnie zamiast na zewnątrz, do sypialni. Nie za
bardzo mogłam przypomnieć sobie jego twarzy, ale pamiętałam bycie
przerażoną i to, że nie mogłam się prawidłowo poruszać. Pamiętam, jak Will
uderzył go i wrzeszczał na niego. O Boże, czy wczorajszej nocy niemal mnie
zgwałcono? Sapnęłam i rzuciłam spojrzenie na jego twarz, by zobaczyć, czy
dobrze pamiętałam. Opierając się na ponurym i współczującym wyrazie jego
twarzy, wiedziałam, że wspomnienia były prawdą. Jasna cholerka, za to
jestem mu winna wielką przysługę!
- Dostałem się tam na czas, wszystko jest w porządku. On nie...- Urwał,
wyglądając jakby cierpiał.
- Dziękuję ci.- Wyszeptałam, próbując z tego powodu się nie popłakać.
Uśmiechnął się słabo i pokręcił głową.- Nie musisz mi dziękować, Chloe.
Tylko proszę, nie bierz ponownie od kogoś nieznajomego drinka, nawet nie
mogę myśleć o tym, co mogłoby się stać. Ja tylko- Warknął, ściskając powieki
i mocno zaciskając szczękę.
Odepchnęłam się od krzesła i przysunęłam się do niego, mocno ściskając
go rękami wokół szyi, tuląc go jakby od tego zależało moje życie. Will to
prawdziwy bohater. Nie wiedziałam, co powiedzieć czy jak mu pokazać swoją
wdzięczność za uratowanie mnie. Jego ramiona owinęły się wokół mojej talii i
pociągnął mnie na swoje kolana, mocno mnie przy sobie trzymając. Położyłam
głowę pod jego podbródek. Mogłam usłyszeć, jak jego serce pewnie bije.
Uśmiechnęłam się z powodu jego bliskości. Jego nagi tors był przyciśnięty do
mojego, pachniał tak apetycznie i wspaniale. Delikatnie głaskał mnie po
włosach i tak po prostu siedzieliśmy sobie, żadne z nas się nie odzywało czy
poruszało, dopóki nie usłyszałam, jak drzwi od sypialni ponownie się
otwierają i wiedziałam, że Amy już wstała.
Ręce Willa rozluźniły swój uścisk na mnie, ale zauważyłam z małą dozą
satysfakcji, że nie odepchnął mnie czy coś. Uśmiechnęłam się do siebie i
odepchnęłam się z jego kolan, spoglądając w kierunku kuchennych drzwi i
czekając aż przez nie przyjdzie. Ręce Willa opadły na dół, kiedy spoglądał w
innym kierunku, a jego ramiona zgarbiły się.
Amy niepewnie zatrzymała się w drzwiach, spoglądając to na mnie, to

Tłumaczenie: amas_la_mondon 188 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

na Willa.- Czy ja w czymś przeszkadzam?- Zapytała, rumieniąc się. Chciałam


odpowiedzieć – do diabła, że tak, to był najlepszy uścisk od trzech tygodni, ale
na szczęście oparłam się tej pokusie.
Zmarszczyłam się. To naprawdę dziwna rzecz do zapytania. Dlaczego
niby miała sobie pomyśleć, że może w czymś przeszkadzać? Uśmiechnęłam
się i posłałam jej kpiarskie spojrzenie.- Nie, a niby czemu?- Zapytałam
zmieszana.
Zmarszczyła brwi w dezaprobacie i pokręciła głową.- Możesz już
przestać udawać, Chloe. Dlaczego mi tego nie powiedziałaś?- Zapytała,
wyglądając na troszkę urażoną, kiedy siadała na krześle, które wcześniej
zajmowałam ja.
W porządku, z biegiem czasu ta rozmowa staje się coraz bardziej
dziwniejsza!- O czym niby miałam ci powiedzieć?- Zapytałam, starając się
wyglądać niewinnie. Amy nie może wiedzieć prawdy o Willu, czyż nie?
Wczorajszej nocy była tak pijana jak ja, więc z pewnością nie wyobrażała
sobie niczego o mnie, znającym jego imię i rozmawianiu z nim...
Przewróciła oczami.- O tobie... i Willu.- Wskazała na niego, który
siedział tylko cały napięty i nieswój, wyglądając na strasznie smutnego.
Sapnęłam, kiedy w głowie wykrzykiwała przekleństwa. Jak, do diabła,
na to wpadła? Co, do licha, powiedziałam? Mogę jej o nas powiedzieć? Co
Will chce, bym zrobiła – zaprzeczyła wszystkiemu czy potwierdziła?
Poczułam się chora z powodu zamartwiania się. Mogłam poczuć, jak moje
ręce zaczynają się trząść przez stres, kiedy wszystko kwestionowałam. Co jeśli
Amy będzie widziała to jako gwałt i powie komuś, co jeśli pójdzie z tym na
policję, a Will wpadnie przez to w kłopoty? W najlepszym przypadku straci
pracę, a w najgorszym pójdzie do więzienia.
Otworzyłam usta, ale nic z nich nie wyszło. No dalej, głupi mózgu,
wymyśl coś! Dlaczego nie urodziłam się jako wiedźma z mocą cofania
czasu? Gdyby tak było, na pewno nie poszłabym z Samem na tą idiotyczną
bibę, a potem nie siedziałabym w kuchni Willa, stawiając czoło Amy, która
teraz patrzyła na mnie oskarżająco, czekając na moją odpowiedź.
Zachłysnęłam się i pokręciłam głową, próbując wyglądać niewinnie.-
Amy, o czym ty mówisz? Nadaj jesteś pijana?- Zapytałam, a mój głos nieco
złamał się, tak jak zawsze gdy kłamię.
Podniosła jedną brew i rzuciła mi spojrzenie, które po prostu mówiło -
„jestem twoją najlepszą przyjaciółką i wiem, że kłamiesz”. Znowu sapnęłam i
spojrzałam na Willa po pomoc. No będzie w stanie ją okłamać – nie znała jego
tików tak jak moich.
Westchnął i pochylił się do przodu, kładąc łokcie na stole, kiedy patrzył

Tłumaczenie: amas_la_mondon 189 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

na Amy.- Nie wiedziałem, że ma siedemnaście lat. Poznaliśmy się w klubie i


kiedy Chloe powiedziała, że jest w szkole, pomyślałem, że chodzi jej o studia.
Ona myślała, że ja wiedziałem, a ja myślałem, że ma dwadzieścia jeden lat.
Kolejną niefortunną rzeczą, która się zdarzyła, to taka, że zostałem
zatrudniony w szkole, do której obie uczęszczacie, znaczy się, mowa tu o
przypadku.- Zaśmiał się gorzko.- To nie powinno się stać, ale stało się. Nie
wiem, co jeszcze oprócz tego powiedzieć.- Wzruszył ramionami, spoglądając
na nią smutno, jakby czekał, aż na niego nakrzyczy albo zadzwoni po gliny.
Ja tylko siedziałam, patrząc na niego zszokowana – czy on naprawdę
rzekł to do mojej najlepszej przyjaciółki i swojej uczennicy? Nie mogłam
oddychać. Dosłownie nie mogłam oddychać, a moje płuca zaczęło płonąć. To
jakbym zapomniała jak brać oddechy czy coś. Zaczęłam panikować. Nie
mogłam oderwać od niego oczu, nie chciałam spoglądać w kierunku Amy i
zobaczyć zarzut. Na 100% złamałam kodeks przyjaciółek nie mówiąc jej
prawdy o Willu, ale ona mi to wybaczy, wiedziałam to. Tak, zraniłam ją, ale
wszystko by mi wybaczyła, tak samo, jak ona rozumiała, że zrobiłabym to dla
niej.
Will spojrzał na mnie z lekkim zaniepokojeniem, kiedy nagle złapał
mnie za przedramię i wstał, stając do mnie twarzą.- Nic ci nie jest? Wyglądasz
naprawdę blado.- Rzekł z desperacją. Przełknęłam głośno ślinę i skinęłam
głową, próbując uspokoić moje walące serce, ale po prostu nie umiałam.
Uśmiechnął się uspokajająco i pogłaskał delikatnie moją głowę, odgarniając z
twarzy włosy, a koniuszek jego palca zwlekał na zarumienionym policzku.- Już
dobrze. Amy ma prawo wiedzieć, więc nie za bardzo możemy skłamać. Wezmę
na siebie jakąkolwiek karę, nie ma sprawy, więc przestań się tym denerwować.
Nie mogłam oderwać wzroku z jego oczu. Zrobił tą rzecz ze złapaniem w
sidła mojego spojrzenia, które jednocześnie kochałam i nienawidziłam.
- Dlaczego miałbyś zostać ukarany?- Amy nagle zapytała.
Will westchnął.- Chloe jest nieletnia. To ja jestem za to odpowiedzialny,
jako jej nauczyciel jest moim obowiązkiem. Zakazane dla nas było... cóż,
uznaje się to za gwałt.- Wyjaśnił bez wysiłku, jakbyśmy rozmawiali o
pogodzie.
Wyglądał jakby rozmyślał nad tym już od dłuższego czasu, właściwie,
jakby się nad tym zastanawiając, wyglądał jakby w ogóle nie przespał nocy.
Pod zmęczonymi, zaczerwienionymi oczami widniały ciemne kręgi. Czy całą
noc leżał świadom, martwiąc się z powodu wiedzy Amy i niechętnie przyznał
przed samym sobą, że trafi do więzienia?
- Wcale tak nie było.- Z mocą pokręciłam głową. Nienawidziłam, kiedy
wypowiadał to słowo – to co między nami stawało się przez to tanie i brudne.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 190 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Odmówiłam myślenia w ten sposób. Westchnął, a jego dłoń opadła z mojego


policzka, luźno wisząc u jego boku. W tym momencie dałabym wszystko, by
wróciła na moje ramię lub twarz, dałabym wszystko za jakikolwiek kontakt
fizyczny, ponieważ byłam naprawdę na krawędzi.
- Zostawię was dwie, byście porozmawiały sobie, a ja pójdę pod
prysznic.- Ponownie uśmiechnął się smutno, zanim obrócił i wyszedł z kuchni,
zostawiając mnie w niej z Amy, na którą nadal nie umiałam spojrzeć.
Usłyszałam przesuwane krzesło po kuchennych płytkach i nagle jej
ramiona znalazły się owinięte wokół mnie. Stałam tylko, zszokowana, przez
kilka sekund, zanim oddałam jej uścisk. Spodziewałam się, że będzie na mnie
wściekła, że jej nie powiedziałam, więc nie bardzo się tego spodziewałam.
- Teraz wszystko ma już sens. To, jaka byłaś szczęśliwa, a potem po
prostu zwariowałaś w środku jego lekcji i wybiegłaś, a potem powiedziałaś, że
z tobą zerwał. Och, Chloe, musiało być ci strasznie ciężko słuchać mnie, jak
wciąż ględzę o tym, jak Will jest gorący, kiedy miałaś po nim serce w
strzępach. Tak bardzo mi przykro.- Wyszeptała, głaszcząc mnie po plecach.
Uśmiechnęłam się przy jej barku i uścisnęłam ją jeszcze mocniej.-
Przepraszam, że ci nie powiedziałam. Chciałam tego tak bardzo, ale nie
mogłam ryzykować, ponieważ gdyby ktoś się o tym dowiedział, Will wpadłby
w tarapaty. Gdyby prawda wyszła na jaw, miałby przesrane. Chyba nie
zamierzasz nas zdradzić, co nie?- Odsunęłam się i spojrzałam na nią oczami
szczeniaczka, błagając ją swoim wzrokiem.
Uśmiechnęła się i pokręciła głową.- Oczywiście, że was nie wydam.-
Uśmiechnęłam się wdzięczna i poczułam, jak ostatni gram zdenerwowania
opuszcza mnie.- Nie mogę uwierzyć, że jest nauczycielem, znaczy się, na
miłość boską, znalazłaś swojego mężczyznę idealnego i wychodzi na to, że jest
twoim przeklętym nauczycielem! Jak dużego możesz mieć pecha?-
Zastanowiła się, kręcąc w niedowierzaniu głową.
Zaśmiałam się gorzko i wyszłam z jej uścisku, siadając na krześle Willa.
Położyłam czoło na stole, zamknęłam oczy i westchnęłam z ulgi. Rzeczywiście
poczułam, jakby kamień spadł mi z serca, teraz kiedy mogłam z kimś o tym
porozmawiać. Oczywiście, że miałam Sama, ale ciężko było z nim gadać,
ponieważ po pierwsze jest bratem Willa, więc choćby nie wiem, co zawsze
będzie za nim, skoro to jego rodzina, a po drugie to facet, więc nie miał
pojęcia, o czym mówię, wspominając złamane serce i wszystkie te uczucia.
- Więc zerwał z tobą, kiedy dowiedział się, że jest twoim nauczycielem?-
Amy zapytała delikatnie.
- Mmm hmm.- Wymamrotałam, nie podnosząc głowy znad stołu.
- Cóż, to do bani! Nie mógł chociaż utrzymać wasz związek w tajemnicy

Tłumaczenie: amas_la_mondon 191 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

czy coś?
Wzruszyłam ramionami.- Nie chce umawiać się z małolatą. Myślę, że
wciąż jest na mnie wkurzony, ponieważ okłamałam go co do mojego wieku.
Cóż, technicznie, nie skłamałam, ale tak naprawdę też nie powiedziałam mu,
że mam siedemnaście lat. Oboje tak jakoś założyliśmy coś, zamiast
porozmawiać o tym.- Oznajmiłam smutno, starając się nie rozpłakać. Ciężko
było o tym gadać, nie nawykłam mieć kogoś, znającego prawdę i wydawało
się, że paliło mnie gardło, kiedy wreszcie wypowiedziałam prawdę na głos.
Wybuchła śmiechem.- Chloe, nie patrzy na ciebie, jakbyś była małolatą.
Nadal cię lubi.- Zauważyła pewna siebie.
Podniosłam głowę i położyłam podbródek na ręce, patrząc na nią, jakby
postradała zmysły. O co jej, do licha, chodzi, mówiąc: „nadal cię lubi”. W
ogóle mnie jeszcze dalej nie lubi – na miłość boską, umawia się z opiekunką
koła dramatycznego.
Mocno pokręciłam głową.- Dał jasno do zrozumienia, Amy. Jestem dla
niego tylko kolejną uczennicą, kogoś, kogo miał w łóżku, kolejną kreską na
zagłówku jego łóżka.
Spojrzała na mnie wiedząco.- Kolejną uczennicą? Widziałaś, jak dotykał
moją twarz, tak jak dotykał twoją? Widziałaś, jak tak się o mnie martwi?
Widziałaś, jak dla mnie zajął się kolesiem jak workiem treningowym i zaniósł
mnie do swojego domu? Widziałaś, jak smutny był, kiedy mówił mi o waszej
dwójce?- Wyszczerzyła się do mnie chytrze, ale po prostu nie byłam w
nastroju na to wszystko, a w mojej głowie waliło. Nie mogłam się teraz o to
kłócić.
Westchnęłam i odepchnęłam się od stołu.- Możemy po prostu o tym nie
gadać? Co ty na to, bym zrobiła jakieś śniadanie? Nie za wiele ma u siebie do
jedzenia, ale myślę, że chyba ma jakieś płatki.- Podeszłam do szafek, szukając
czy zostało coś jeszcze z Lucky Charmsów, które dla mnie kupił, kiedy jeszcze
u niego zostawałam. Uśmiechnęłam się, kiedy znalazłam pudełko, tak gdzie je
zostawiłam. Will tylko zawsze się ze mnie naśmiewał, kiedy jadłam takie
rzeczy, ale do diabła z tym – jeśli coś smakowało tak wspaniale, to musi być
dla ciebie dobre.
Potrzęsłam pudełkiem do Amy. Uśmiechnęła się, ochoczo kiwając głową
na tak. Po wykopaniu z szafki ostatnich dwóch czystych miseczek, znalazłam
mleko w lodówce, zanim włożyłam do tostera chleb dla Willa. Nie załączyłam
go jeszcze, tak, że jak Will wróci spod prysznica, będzie mógł sam to zrobić.
Odwróciłam się do Amy. Obserwowała mnie tylko z małym uśmiechem na
twarzy. Rzuciłam jej pytające spojrzenie, które tylko sprawiło, że jej uśmieszek
powiększył się.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 192 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Znasz się na jego kuchni - to takie urocze.- Powiedziała, zakopując


łyżkę w misce pełnej cukrzycy typu II.
Wzruszyłam ramionami, ale nie odpowiedziałam. Próbowała tylko
ponownie zacząć rozmowę na temat Willa, ale ja nadal nie mogłam tego
zrobić, przynajmniej dopóki ból głowy nie stanie się co najmniej ludzki. Po
jakiejś minucie ciszy zmarszczyła się i wydawała się przegrywać bitwę sama ze
sobą, o tym, czy ma nadal poruszać ten temat. Przewróciłam oczami i
popatrzyłam tylko na nią wyczekująco, czekając aż z siebie to wydusi.
Głośno odetchnęła i pokręciła głową.- Dobrze, muszę to powiedzieć.
Cholercia, Chloe, przeleciałaś nauczyciela? I do tego diabelnie seksownego.
Kurcze, ta klata. Gorąca jak maska samochodu w czterdziestostopniowym
upale. Wow, po prostu wow.- Wyrzuciła z siebie.
Wybuchłam śmiechem na jej mały wybuch.- Skończyłaś?-
Zachichotałam.
Skinęła głową i powachlowała swoją twarz.- Ta, chyba że ponownie
wróci bez koszulki, to nie ręczę za siebie.- Zażartowała.
Uśmiechnęłam się. Zostaw to Amy, by poprawić humor. Wiedziałam,
że robiła to tylko po to, bym się uśmiechnęła i kochałam ją za to. Wiedziałam
też, że to nie był koniec – nie przepuści mi tego. W chwili, w której stąd
wyjdziemy i będziemy same, wyciśnie ze mnie wszystkie soczyste szczegóły.
Znała już dużo, ale jak sądzę, chciałaby znać wszystko od czasu naszego
zerwania, ponieważ powiedziałam, że od momentu, w którym mnie rzucił nic
o nim słyszałam ani go nie widziałam. W powietrzu krążyło wiele
niedopowiedzeń i detali, których pożąda.
Kilka minut później Will wrócił do kuchni, wyglądając na nieco nie
swojego. Uśmiechnęłam się uspokajająco i wskazałam głową na toster.-
Włożyłam je dla ciebie albo może już zjadłeś?- Zapytałam, chcąc złamać
troszkę niekomfortową ciszę.
Uśmiechnął się z wdzięcznością.- Nie, jeszcze nie jadłem.- Wyszczerzył
zęby i skinął na moją pustą miseczkę i pudełko Lucky Charmsów na stole.-
Cieszę się, że wcinasz te śmieci, bo cukier w tym zbezczeszczał całe moje
zdrowe jedzenie.- Zażartował.
Uśmiechnęłam się i zaśmiałam.- W tym mieszkaniu nie ma ani grama
zdrowego jedzenia, Panie „Jestem za mikrofalą, ponieważ nie muszę za dużo
zmywać”.- Podrażniłam go, pokazując mu język. Wybuchł śmiechem i załączył
toster, kiedy ja tylko wlepiałam wzrok w jego plecy, zastanawiając się czy
mogłabym zapytać go o te bilety, które dla mnie zdobył.
Obrócił się i skrzyżował ręce na piersi, patrząc ze mnie na Amy.- Więc,
chyba mam coś do wyjaśnienia?- Zapytał nerwowo.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 193 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rzuciłam okiem na Amy, by zobaczyć że kręci głową.- Nie za bardzo,


Chloe wyjaśniła już wszystko i nie martw się nikomu nic nie powiem. Wasza
dwójka tworzy naprawdę słodką parę.- Powiedziała, szczerząc się do nas
obojga, zanim odepchnęła się od stołu i wyszła z kuchni w kierunku sypialni
Willa.
Skuliłam się i spojrzałam na niego zmartwionym wzrokiem, żując wargę.
Dlaczego musiała wyjść z tym tekstem – my słodką parą? Uśmiechnął się do
mnie smutno. Podniosłam moją i Amy miski i włożyłam je do zlewu, kiedy on
tylko patrzył na mnie z ciekawością.- Naprawdę nic ci nie jest, Chloe? Nie
odbija ci z powodu wczorajszej nocy czy coś? Wiesz, że możesz ze mną
porozmawiać o wszystkim, czyż nie?- Zapytał, delikatnie dotykając dołu
moich pleców.
Skinęłam głową. Właściwie czułam się dobrze. Gdybym pamiętała coś
więcej z tej nocy, czułabym się gorzej, ale w tym momencie wszystko owiane
było małą mgłą, jakbym oglądała kogoś poprzez zamrożone szkło czy coś,
wszystko było jakby nieco skrzywione.
- Naprawdę, nic mi nie jest. Tak bardzo ci dziękuję, Will, dużo ci wiszę. I
przepraszam, że cię nie posłuchałam. Nie powinnam była tańczyć z tym
kolesiem, ja tylko chciałam coś ci udowodnić i cię wkurzyć.- Przyznałam się,
czując się idiotycznie i dziecinnie.
Uśmiechnął się i skinął głową.- Wiem, dlaczego to zrobiłaś. Choć to i tak
nie sprawia, że ten bajzel to twoja wina, pewnie ten koleś znalazłby inną,
gdyby z tobą się nie udało – miał przy sobie narkotyki, więc najwyraźniej
planował to. Chyba jakoś tak nam się poszczęściło, że to na ciebie wypadło,
ponieważ miałem cię na oku. Zobaczyłem go jak prowadzi cię korytarzem.
Gdyby to był ktoś inny, jakaś inna dziewczyna, której nikt nie obserwował, to
wtedy mogłoby być o wiele gorzej.- Odpowiedział, uśmiechając się smutno i
łagodnie odgarniając kosmyki włosów za moje ucho.
Zamknęłam oczy i skierowałam twarz w jego dłoń, dociskając do niej
swój policzek i kochając ponowne czucie jego skóry na mojej. Usłyszałam jak
mały jęk opuszcza moje usta i nie chciałam niczego bardziej jak podejść ten
jeden krok bliżej, docisnąć się do niego i trzymać go przy siebie mocno. Nie
poruszył się. Jego kciuk tylko śledził ścieżkę na moim policzku, sprawiając że
moje ciało ogarnęły lekkie dreszcze. Mogłam usłyszeć jego oddech i nic
wcześniej nie brzmiało dla mnie tak istotnie.
Wtedy właśnie zrozumiałam, że go kocham. Już wiedziałam, że szaleję
za nim, ale teraz wszystko uderzyło we mnie jak piorunem czy coś. Byłam
całkowicie i niewątpliwie zakochana w nim i żaden gram chęci zapomnienia o
nim nie pomógłby mi ruszyć dalej z życiem. Chyba tylko czas uleczy rany.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 194 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Toster zabrzęczał, sprawiając że podskoczyłam. Zaśmiałam się na to, jak


zatraciłam się w chwili. Jego dłoń opadła z mojej twarzy, a moje oczy
powędrowały do jego, żałując po prostu, że sprawy nie miały się inaczej.
Żałując, że nie spotkałam go dopiero za rok, kiedy ja miałabym osiemnaście
lat i skończoną szkołę oraz zaczęłabym naukę na studiach. Do ukończenia
szkoły miałam dziewięć i pół miesiąca, tyle czasu, by uciec od jego przystojnej
twarzy. Może dystans pomógłby mi zapomnieć o nim.
Uśmiechnął się smutno i westchnął.- Zawiozę ciebie i Amy do domu, jak
już będziecie gotowe.- Wymamrotał.
- Dzięki.- Czy teraz jest dobry moment, by zapytać go o bilety? Czy
dostałabym kolejną szansę na to, jeśli nie zrobiłabym tego teraz?- Will?-
Zmarszczyłam brwi. Czy to tylko spowoduje, że sprawy będą się miały między
nami jeszcze niezręczniej?
- Mmm?- Wymamrotał, nakładając masło na tosty plecami do mnie.
Wzięłam głęboki oddech.- Dlaczego pracowałeś wczorajszej nocy w
klubie? Myślałam, że teraz kiedy masz pełnoetatową robotę, skończysz tam
pracować.- Zapytałam, chcąc subtelnie nakierować rozmowę.
Włożył masło z powrotem do lodówki i wzruszył.- Miałem kilka godzin
do nadrobienia, zanim odejdę.
- Naprawdę? Ponieważ Jack powiedział, że płacisz za jakieś bilety na
koncert, które zdobyłeś.- Obserwowałam go, czekając na jego reakcję. Jego
oczy minimalnie zwęziły się, ale poza tym miał pokerową twarz. Cholera, jest
świetnym aktorem... chyba że Jack mylił się, a ja tylko zrobiłam z siebie
idiotkę.
- Jack nie ma racji.- Odrzekł, przeżuwając swojego tosta.
- Więc nie pracujesz w klubie, by zapłacić za bilety na koncert Daniela
Mastersa dla mnie?- Zapytałam. Szczerze nie wiedziałam czy mu wierzyć, czy
nie. Może Jack po prostu żartował sobie ze mnie, próbując zmusić mnie do
myślenia, że Will zapłacił za nie, kiedy wcale tak nie było.
- Czy to w ogóle ma znaczenie?- Zapytał, wyglądając na trochę nie
swojego.
Psia kość, naprawdę tam dla mnie pracuje! Poczułam, jak mały dreszcz
przyjemności przebiegł przeze mnie na myśl o nim, tracącym dla mnie czas.
Zgodził się pracować w klubie przez następny miesiąc dla mnie, wiedząc, że z
tego powodu nie będzie w stanie zobaczyć się z panną Teller, więc czy to coś
oznaczało?
- Dla mnie tak.- Wybąkałam bez tchu.
Westchnął i zmarszczył się.- W takim razie tak, pracuję. Nie sprzedałby

Tłumaczenie: amas_la_mondon 195 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

mi ich. Dostałem je, ale w zamian musiałem pracować tam przez następny
miesiąc.- Wzruszył jakby to nie była wielka sprawa, a ja poczułam jak moje
serce zamarło na to, jak uroczy był.
- Dziękuję ci, Will, to naprawdę...- Urwałam, nie wiedząc jak dokończyć
swoją myśl. Wiele słów przyszło mi do głowy, ale nie byłam pewna, które
pasuje mu najlepiej – uroczy, troskliwy, hojny, niesamowity – lista ciągła się i
ciągła.
- To nic wielkiego.- Wzruszył obronnie.
Wow, nic wielkiego, to nieporozumienie stulecia. To dla mnie coś
ogromnego.- Ta, chyba dodatkowa kasa z pewnością się przyda.- Wzruszyłam,
próbując zlekceważyć to. Najwyraźniej niezręcznie czuł się, gadając o tym.
Zaśmiał się i pokręcił głową.- Tak byłoby, ale nie dostaję żadnej.
Sapnęłam i spojrzałam na niego zszokowana – nawet mu za to nie
płacono?- Serio?
Skinął głową i włożył talerz do zlewu, z resztą nieumytych naczyń.- O to
w tym chodzi, Chloe. Nie opłacałoby się mojemu szefowi, gdybym dostawał i
kasę i bilety.- Wybuchł śmiechem, dając mi żartobliwie pstryczka w nos.
Uśmiechnęłam się z wdzięcznością. Dżizas, ten facet staje się coraz to
lepszy.- Bilety na Daniela Mastersa nie kosztują tak dużo, może o tym nie
wiesz. Chyba cię okantowano.- Zażartowałam, łapiąc go za dłoń, kiedy celował
palcem w moje żebra.
Zaśmiał się i owinął wokół mnie ramię, gwożdżąc moje ręce przy moim
boku i dociskając mnie do lodówki, a sam uwolnił jedną rękę, łaskocząc mnie,
na co ja chichotałam i wierciłam się.- Okantowano mnie, naprawdę?
Marnowałem swój czas? Powinienem je zatem oddać?- Zażartował, śmiejąc
się.
Pokręciłam głową, przyciskając twarz do jego piersi, kiedy wiłam się,
próbując uwolnić się z jego uścisku, chichocząc do tego jak wariatka. Wybuchł
śmiechem i docisnął twarz do zgięcia mojej szyi, robiąc malinkę, na co
śmiałam się histerycznie.
- Przestań, przestań.- Pisnęłam bez tchu.
Zaśmiał się i rozluźnił uścisk na mnie, ale nie odsunął się –
uśmiechnęłam się i uniosłam głowę z jego piersi, patrząc mu w twarz.
Szczerzył się szczęśliwy i poczułam jak moje serce waliło na jego bliskość. Jego
pierś była dociśnięta do mojej – nasze nogi zaplątały się, kiedy przyciskał
mnie do lodówki.
Uśmiech powoli schodził z jego twarzy, kiedy obserwował mnie. Był
rozdarty, jakby próbował się na coś zdecydować. Ledwo mogłam oddychać.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 196 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Mogłam poczuć wzrastające napięcie seksualne. Gdyby to stało się miesiąc


temu, już podniósłby mnie na blat i kochałby się ze mną.
Przełknęłam ślinę i powoli przebiegłam dłonią po jego piersi, dopóki nie
sięgnęłam jego szyi. Owinęłam swoją rękę wokół jego karku, zawijając palce w
jego włosy, kiedy serce nieubłaganie waliło w mojej piersi. Jęknął lekko z głębi
swojego gardła, kiedy dociskał się do mnie mocniej, nieco się pochylając, by
nasze twarze znalazły się na tej samej wysokości, a sam tylko na mnie patrzył.
Wyglądał jakby próbował wypalić w swojej pamięci każdy szczegół mojej
twarzy. Patrzył na mnie tak uważnie, że moje nogi stały się nieco miękkie.
Jego gorący oddech opadał na moje wargi, na co napływała mi ślinka do
ust, a całe ciało mrowiło, kiedy miliony motyli wydawały się latać w moim
brzuchu. Chwycił dół mojej koszulki, przyłożył czoło do mojego czoła, nosem
żartobliwie pocierając o mój, sprawiając że wygięłam swoje plecy, bym mogła
się do niego przycisnąć jeszcze bardziej. Byłam całkiem pewna, że jeśli
wkrótce mnie nie pocałuje, zemdleję z powodu braku tlenu, ponieważ
wydawało się, że zapomniałam jak oddychać.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 197 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 21

Jego oczy wwiercały się w moje, a mały uśmiech wykrzywiał kąciki jego
ust. Zacieśniła uścisk na tyle jego włosów, kiedy dłonią delikatnie głaskał mnie
po plecach, sprawiając że drżałam z pożądania. Właśnie kiedy pomyślałam, że
nie zniosę już więcej drażnienia, zaczął centymetr po centymetrze zbliżać
swoją twarz do mojej.
Moje wnętrze podskakiwało z radości na myśl o nim całującym mnie, bo
jeśli by mnie pocałował, oznaczałoby to, że wciąż mnie pragnie i to, co
wszystko dla mnie robił od naszego zerwania coś znaczyło. Czy Amy miała
rację o nim, wciąż pragnącym mnie? Nie mógł patrzeć na mnie jak na
małolatę – ponieważ jego usta były teraz niebezpiecznie blisko moich. Każdy
centymetr jego smukłego, twardego ciała dociskał się do mnie i ledwo mogłam
się powstrzymać od piszczenia z podekscytowania.
Właśnie wtedy, kiedy jego wargi miały zetknąć się z moimi, drzwi do
sypialni ponownie się otworzyły, a kroki Amy zaczęły się do nas zbliżać. Will
jęknął, kiedy odsuwał się ode mnie. Rozczarowanie spłynęło na mnie.
Cholera, Amy, idź sobie! Spojrzałam na niego błagająco. Uśmiechnął się
żałośnie, kiedy odchodził i pozwalał swoim rękom opaść z mojej talii.
Poczułam, jak serce mi opada. Wciąż tak robił i to mnie zabijało. W jednej
chwili wyglądał, jakby zamierzał mnie pocałować, a w następnej wracał do
bycia tylko nauczycielem. Czułam się, jakby chciał wzniecać na nowo moje
nadzieje, tylko po to, by mógł je zgnieść dla zabawy. Jednak wiedziałam, że
nie miał tego na myśli. Prawdopodobnie nie mógł nic na to poradzić,
ostatecznie był przecież kobieciarzem zanim się zeszliśmy, więc pewnie nie był
przyzwyczajony do bycia blisko dziewczyny, która go pragnęła i nie bycia w
stanie nic z tym zrobić. Jeśli chciał jakąś dziewczynę, zdobywał ją. Chyba bycie
blisko mnie było dla niego czasami trudne właśnie z tego powodu. Ja tylko
żałowałam, że byłam dla niego tylko dziewczyną do łóżka, że pragnął tylko
mojego ciała, ponieważ ranił mnie tak bardzo, nawet nie zdając sobie z tego
sprawy.
Westchnęłam i zmusiłam by się nie rozpłakać.- Pójdę poczesać włosy i
umyć zęby, a potem będę gotowa do wyjścia.- Wymamrotałam, kiedy Amy
wchodziła do kuchni. Wyglądała na trochę zakłopotaną – jakby myślała, że w
czemuś przeszkodziła. Oparłam się pokusie posłania jej wściekłego spojrzenia
za zrujnowanie mi mojej chwili z Willem po raz drugi tego poranka. Pierwszy
raz był wtedy, gdy zepsuła mi mój uścisk, a teraz zniszczyła potencjalny
pocałunek i gorącą sesję obściskiwania się. Kochałam swoją najlepszą
przyjaciółkę, ale czasami naprawdę chciałam ją udusić.
- Mam tutaj twoją torbę na noc. Wczorajszej nocy wyciągnąłem ją z

Tłumaczenie: amas_la_mondon 198 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

samochodu Sama.- Will wybąkał, pocierając kark i patrząc na wszystko, tylko


nie na mnie.
- Dzięki, wrócę za kilka minut.- Chwyciłam Amy za rękę i pociągnęłam ją
za sobą do sypialni, nie chcąc by została sama z Willem. Sprawy miały się
wystarczająco niezręczne bez niej, dodającej jakiekolwiek ciśnienie albo
komentarzyki o nas, będącymi „słodką parą” czy coś.
Spojrzała na mnie zaciekawiona, kiedy złapała swoją torbę spod drzwi i
rozebrałam się z moich imprezowych ubrań, w których spałam.- Więc,
zamierzasz powiedzieć mi, dlaczego rzucasz mi zabójcze spojrzenia?-
Zapytała, śmiejąc się, kiedy siadała na brzeżku łóżka.
Westchnęłam i zamknęłam oczy.- Will zamierzał mnie pocałować, ale
wyszłaś z sypialni.- Niechętnie przyznałam. Pisnęła i praktycznie podskoczyła
na łóżku. Uciszyłam ją i skrzywiłam się, mając nadzieję, że Will tego nie
usłyszałam i zastanawiał się, co tu się dzieje.
- Sorki, o Boże, tak mi przykro!- Wyszeptała, posyłając mi minę
szczeniaczka.
Westchnęłam i złapałam parę dżinsów, podkoszulek i sweter z mojej
torby, zakładając je na siebie.- Nie przejmuj się tym. Tak czy inaczej byłoby to
błędem i tylko wznieciło by moje nadzieje. Dobrze się stało, że wyszłaś w
tamtym momencie, ponieważ nie mogę mu wciąż pozwalać wciągać mnie w
czarną dziurę.- Starałam się samej uwierzyć w słowa, które wypowiadałam.
- Chloe, co zamierzasz zrobić? Totalnie za nim szalejesz.- Oznajmiła,
patrząc na mnie współczująco.
Wzruszyłam ramionami.- Nie ma nic, co mogłabym zrobić. Will mnie
nie chce, więc odpuszczam i postaram się ruszyć do przodu, tak jak mi
powiedziałaś.
Przewróciła oczami.- Powiedziałam ci, by ruszyć do przodu, ponieważ
myślałam, że nie ma szans, by was dwoje do siebie wróciło. Do diabła, sama
powiedziałaś mi, że nie ma żadnej szansy, ale uwierz mi – ten facet wciąż cię
pragnie. Nadal istnieje szansa i sądzę, że nie powinnaś się poddawać. Tak cię
uszczęśliwiał, kiedy byliście ze sobą.
Sapnęłam zszokowana. To ona praktycznie zmusiła mnie do
zapomnienia o nim i zainteresowania się kimś innym. Nawet zmusiła mnie do
pójścia na randkę z Olly'm i dania mu szansy. Jasna cholera, Olly!
Kompletnie zapomniałam o nim. Tak bardzo wciągnęłam się w chwilę z
Willem w kuchni, że zrobiłabym z nim cokolwiek, a dopiero teraz Olly wpadł
mi do głowy. Byłam okropną dziewczyną.
- To ty powiedziałaś mi, by odpuścić, Amy. Powiedziałaś: zapomnij.-

Tłumaczenie: amas_la_mondon 199 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Wyrzuciłam ręce w powietrze, zirytowana.- A oprócz tego, nie mam z nim


żadnych szans. Już mnie nie lubi w ten sposób, jednak wciąż sądzę, że pragnie
mojego ciała, ale tak czy inaczej jest teraz z panną Teller. Za chiny nie mam
szans z nią konkurować, znaczy się, czy ty ją widziałaś? Jest idealna.-
Biadoliłam, opadając na miejsce obok niej i starając się nie dąsać jak jakaś
trzylatka.
Pokręciła głową.- Wiesz co? Uważam, że wcale się z nią nie umawia.-
Amy oznajmiła z namysłem. Spojrzałam na nią jak na wariatkę. Oczywiście,
że się z nią umawia – cały tydzień był to najważniejszy temat w szkole.
Zmarszczyła brwi i ponownie pokręciła głową.- Uważam, że w ogóle się nią nie
interesuje. Nikt nie widział, jak się całują czy przytulają, czy pokazują
jakiekolwiek oznaki swojego związku. Każdy po prostu zakłada, że są parą.
Może to jest niewinne, może są tylko przyjaciółmi. Patrzy na ciebie jakby cię
pragnął, więc dlaczego miałby z nią być, jeśli chciałby ciebie?- Zapytała, gryząc
wargę, tak jak wtedy, gdy mocno się nad czymś zastanawiała.
Głęboko westchnęłam.- Amy, każdego dnia przywozi ją do szkoły i
zabiera ze sobą do domu. To całkiem jasne, że ze sobą sypiają. Jest piękna i
miła, i mądra, i wystarczająco dojrzała dla niego. Tworzą doskonałą parę.-
Przyznałam zazdrośnie, mimo tego że każde słowo wydawało się wypalać moje
gardło.
Pokręciła głową.- Może to coś innego. Po prostu w ogóle tego nie kupuję.
Już miałam gadania o tym po dziurki w nosie i nie chciałam wciąż, i
wciąż o tym rozmawiać, ponieważ to bolało. Musiałam, wydostać się z
mieszkania Willa, ponieważ im więcej czasu tu spędzałam, tym bardziej
tęskniłam za dawnymi czasami z nim tutaj.
- Po prostu o tym zapomnijmy.- Rzekłam pewnie, dając jej znać, że to
koniec tej rozmowy. Wydawała się załapać aluzję, kiedy wstawała z łóżka i
skinęła smutno głową, zanim poszła do łazienki Willa.
Złapałam za moją torbę, szukając w niej szczotki do włosów, ale chyba
musiałam zapomnieć ją spakować. Westchnęłam i podeszłam do komody
Willa, gdzie chował grzebień, bym przynajmniej mogła pozbyć się kołtunów.
Kiedy przeszukiwałam górną szufladę, zauważyłam ramkę na zdjęcia na
komodzie. Była zaraz z tyłu, praktycznie ukryta za stertą ubrań. Wygrała we
mnie ciekawość, więc sięgnęłam po nią, zastanawiając się, kto na niej był. Nie
widziałam żadnych zdjęć, kiedy tu bywałam, więc to musiała być nowość.
Chwyciłam ramkę, a oddech uwiązł mi w gardle, kiedy spoglądałam na
parę na obrazku. To byłam ja i Will na weselu jego siostry. Nasza pierwsza
randka. To było zdjęcie zrobione przez profesjonalistę na kościelnym
dziedzińcu. Wyglądaliśmy tak uroczo, uśmiechając się do siebie.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 200 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Uśmiechnęłam się czule na to, jak spoglądał na mnie na zdjęciu.


Dlaczego, do licha, miałby je kupić? Nadal byliśmy razem, kiedy je
zamówił? Ale nawet jeśli tak było, teraz już nie jesteśmy razem, więc dlaczego
miałby mieć to zdjęcie oprawione i postawione na swojej komodzie? Z
pewnością jeśli chciałby je zachować, schowałby je w szufladzie czy gdzieś
indziej, by nikt je nie widział. Co gdyby panna Teller zobaczyła je, kiedy tu
zostawała? Na pewno rozpoznałaby mnie i zapytałaby go o to. Czy powiedział
jej o nas? Tak był nią zainteresowany, że zaryzykował, mówiąc jej o tym, że
sypiał z nieletnią? Między nimi musiało by być bardziej na poważnie, niż
pierwotnie sądziłam, jeśli zaufał jej z naszym sekretem.
Delikatnie pogłaskałam zdjęcie kciukiem, patrząc na niego w garniturze.
Jeśli w jakiś sposób zapomniałam o tym dniu, zdjęcia zawsze miały sposób na
mnie, bym sobie o nich przypomniała. Właściwie bardzo by mi się podobało,
gdybym miała kopię tego zdjęcia. W ogóle nie miałam zdjęcia Willa i
kochałabym każdą chwilę wgapiania się przed snem w jego zdjęcia. Wow,
Chloe, dobrze, że nikt nie może usłyszeć twoich myśli, ponieważ brzmisz
teraz niebezpiecznie jak obłąkana prześladowczyni!
Amy wyszła z łazienki, więc szybko odłożyłam zdjęcie na miejsce i
ponownie przeszukałam szufladę, czesząc potem włosy grzebieniem, by
wyglądać nieco lepiej. Starałam się desperacko udawać, że moje serce wcale
nie próbowało wyrwać się z mojej piersi. Posłałam Amy uśmiech, kiedy
skończyłam i udawałam, że nic się nie działo, ponieważ nie chciałam, by
ponownie na coś wpadła. Dzisiaj nie miałam już sił z tym sobie radzić.
Jazda do domu była monotonna – wszyscy troje siedzieliśmy w
niezręcznej ciszy w drodze do Amy. Will zatrzymał samochód kilka domów
przed jej, tak by jej rodzice nie zauważyli, jak wysiada z obcego auta, kiedy
miała niby zostać u mnie.
Uśmiechnęłam się do Amy, kiedy złapała za swoją torebkę i otworzyła
drzwi.- Dzięki za podwózkę, panie Morris.- Wyszczerzyła się do niego, na co
Will cicho jęknął.
- Nie ma za co, panno Clarke. Do zobaczenia jutro w szkole.
- Przyjadę po ciebie rano, Chloe.- Amy oznajmiła, wychodząc z
samochodu.
Skinęłam głową i uśmiechnęłam się.- Ta, dzięki, do jutra.- Zwołałam,
kiedy zamykała drzwi i szła chodnikiem do swojego domu.
Will ponownie ruszył, kierując się w stronę mojego domu. Spojrzałam
na niego kątem oka. Nie miałam pojęcia, co mu powiedzieć, więc w ogóle się
nie odzywałam. Właściwie wolałabym, gdyby mnie podrzucił pierwszą, abym
nie musiała być sama z nim w jego samochodzie. Ta sytuacja w kuchni

Tłumaczenie: amas_la_mondon 201 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

sprawiła, że poczułam się przy nim nieco niezręcznie, ponieważ cały czas nie
mogłam przestać o tym myśleć. No ale z drugiej strony nie chciałam, by Amy
też była z nim sam na sam, w razie gdyby palnęła coś o mnie, co tylko
pogorszyło by sprawę.
Zatrzymał się kilka domów przed moim i zgasił silnik, obracając się na
siedzeniu, by spojrzeć na mnie z ciekawością.- Myślisz, że Amy nikomu nic nie
powie? Ponieważ jeśli tak będzie, wolałbym, byśmy to my pierwsi o tym
powiedzieli, lepiej będzie, jeśli usłyszą to do nas.
Mocno pokręciłam głową.- Amy nic nie powie, nie musisz się tym
martwić.
Wydawał się trochę zrelaksować.- Dobrze, podziękuj jej ode mnie.
Skinęłam głową, nerwowo podgryzając wargę.- Dzięki za podwózkę i za
wczorajszą noc.- Właściwie nie wiedziałam, jak pokazać mu swoją
wdzięczność za uratowanie mnie i potem pozwolenie, byśmy mogły u niego
przekimać i nie wpaść w kłopoty.
- Nie ma za co, nie musisz mi wciąż dziękować.
- Czy to byłoby całkowicie niestosowne, gdyby cię teraz przytuliła?-
Zapytałam, starając się nie pokazać mu, jak bardzo tego potrzebowałam.
Uśmiechnął się smutno i skinął głową.- Całkowicie niestosowne.-
Zapewnił.
Westchnęłam i złapałam za klamkę, pojmując wreszcie samej, że to był
już naprawdę koniec, że wrócił do bycia moim nauczycielem i niczym więcej.
- Chloe?- Zaśmiał się i pochylił nad siedzeniami, a jedno ramię owinął
wokół moich barków, przyciągając mnie do siebie. Uśmiechnęłam się
wdzięczna i oddałam uścisk, wdychając jego zapach. Naprawdę nie chciałam
wyjść z samochodu i wrócić do szarej rzeczywistości. Bycie blisko niego, nawet
w takich małych sytuacjach jak ta, sprawiało, że moje serce przyspieszało
swoje bicie. Dałabym wszystko, by tak było zawsze, by było nam wolno być ze
sobą bez łamania żadnych zasad. Ale chyba nic w życie nie jest proste,
ponieważ gdzie była by w tym zabawa? Ale w tym momencie nie widziałam w
tym żadnej zabawy.
Uwolniłam się z jego ramion, kiedy poczułam, jak moje oczy napełniają
się łzami – musiałam pójść sobie zanim cała się przy nim popłaczę.- Dzięki i
chyba do zobaczenia jutro w szkole.- Wybąkałam, zmuszając się do uśmiechu.
Pokiwał głową i zmarszczył brwi. Przełknęłam gulę w gardle – czy on też
nie chciał, bym sobie poszła? Will nic nie powiedział, więc otworzyłam drzwi i
poszłam sobie bez patrzenia za siebie i cały czas walcząc ze łzami.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 202 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Następnego ranka Amy podwiozła mnie do szkoły, wypytując mnie całą


drogę o Willa i o tym, co powiedział, kiedy już sobie poszła. Wydawało się,
jakby próbowała poznać każdy szczegół od naszego rozstania. Odmówiłam jej
gadania o tym wczoraj w nocy przez telefon – nie mogłam wydusić z siebie
słów, kiedy rana nadal była świeża. Po całej przespanej nocy czułam się o
wiele lepiej. Tak, mieliśmy kilka momentów, które mogłyby rozwinąć się w
coś większego, gdyby nie wtrącanie się Amy, ale te momenty to przeszłość,
więc musiałam przestać to już rozpamiętywać.
Kiedy podjechałyśmy pod szkołę, niemal natychmiast spostrzegłam
Olly'ego, który stał z grupką swoich przyjaciół, rozmawiając o czymś, a obok
nich stało kilka dziewczyn, które najwyraźniej próbowały swoich szans z
drużyną pływacką. Przełknęłam ślinę i od razu poczułam się źle. Co ja miałam
mu niby dzisiaj powiedzieć? Ostatnim razem, kiedy się widzieliśmy, strasznie
się pokłóciliśmy, a on odszedł jak burza i zostawił mnie samą, nie zawożąc
mnie do domu.
Zdecydowałam się po prostu, by udawać, że w ogóle go nie zauważyłam i
ruszyłam z Amy prosto do mojej szafki. Z pewnością nie miałam nic przeciwko
odkładaniu potencjalnie kolejnej kłótni z nim. Wzięłam ją pod ramię i
nałożyłam fałszywie duży uśmiech, który oczywiście od razu przejrzała.
- Olly jest tam.- Wyszeptała, kiedy przechodziłyśmy przez parking.
- Mm mhm.- Wymamrotałam, podgryzając wargę i spoglądając na
szkołę, praktycznie licząc przy tym kroki do momentu, w którym będziemy
bezpieczne w środku budynku, abym mogła uniknąć prawdopodobnie
bolesnej i żenującej akcji.
- Nie zamierzasz się przywitać? Co zamierzasz z nim dzisiaj począć?-
Zapytała, prowadząc mnie obok grupki dziewczyn, piszczących z powodu
koncertu Justina Biebera, na którym były w zeszłym tygodniu.
Westchnęłam i pokręciłam głową.- Nie mam pojęcia. Nadal próbuję tej
całej rzeczy z ruszeniem do przodu, ale będąc szczerą, Olly nadal jest na mnie
wściekły za pójście na imprezę, a ja jestem wciąż na niego wkurzona za
mówienie mi, że nie mogę spędzać czasu z Samem. Nie jestem pewna, gdzie
się teraz znajdujemy.- Przyznałam, wzruszając ramionami.
Właśnie kiedy znalazłyśmy się w ochronnych ramionach drzwi,
usłyszałam, jak wykrzykuje moje imię. Jęknęłam i od razy zastanowiłam się,
jak źle byłoby po prostu iść dalej i udać tymczasową głuchotę. Mogłam to
zagrać, co nie? Mogłam po prostu spędzić cały poranek, pytając się ludzi:
Przepraszam, co? Rzuciłam okiem na Amy, by zobaczyć, czy wpadła na to
samo, co ja, ale ona tylko spoglądała na mnie współczująco i wiedziałam, że
nie mogłam być wredną. Nie byłam wredną osobą, a taką, która poświęca się

Tłumaczenie: amas_la_mondon 203 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

dla innych cały czas, ponieważ nie chciałam ranić uczuć innych osób czy
mówić im nie.
- Spotkamy się w klasie.- Oznajmiłam Amy, kiedy rozdzielała nasze ręce
i skinęła głową, idąc do naszych szafek, przy których już czekał Nick z
bananem na twarzy. Wzięłam głęboki oddech i zmusiłam się do bycia silną.
Nie zamierzałam cierpliwie znosić bezsensowną zaborczość Olly'ego, więc jeśli
mnie nie przeprosi, zerwę z nim. Od razu jakby zażyczyłam sobie, by mnie nie
przepraszał, bym łatwo się z tego wywinęła.
Kiedy odwracałam się w jego kierunku, udałam, że wcale nie zdawałam
sobie sprawy, że tam był. Szedł do mnie szybko, wyglądając na nieco
bojaźliwego, ale uroczo jak zazwyczaj.- Hej, czekałem na ciebie.- Powiedział,
kiedy dotarł do mnie.
Niezręcznie przeniosłam torbę na ramię.- Ta? Sory, ale cię nie
widziałam.
Skinął głową, a jego oczy szukały czegoś w mojej twarzy.- Jak tam
sobotnia impreza?- Zapytał. Pytająco podniósł jedną brew, ale poza tym jego
twarz nic nie pokazywała.
No dobra, jak mam odpowiedzieć na to pytanie, mam powiedzieć
prawdę? „Właściwie zostałam naćpana i niemal zgwałcona, ale mój były
chłopak, który tak przy okazji jest naszym nauczycielem, wpadł do pokoju i
pobił faceta na miazgę, zanim niósł mnie w ramionach przez dom, biorąc
mnie do siebie i pozwalając mi spać w jego łóżku. O i jeszcze prawie mnie
pocałował następnego ranka.” Ta, chyba prawda nie będzie najlepszym
wyborem! W porządku, zatem skłamię.
- Właściwie to było fajnie – nieźle się upiłam i spędziłam większość
wczorajszego dnia w łóżku.- Odpowiedziałam, próbując nie pokazać mu, że
kłamię. Właściwie to nie było kompletne kłamstwo, jeśli wyjmie się wszystkie
złe rzeczy, taka była moja sobota!
Zmarszczył brwi, ale szybko spoważniał.- To świetnie. A jak tam czas z
bratem byłego?- Zapytał. Ton jego głosu był nazbyt mechaniczny. To nie o to
właściwie mnie pytał, ale chyba to był jego sposób na zmuszenie mnie do
gadania o Samie.
Wzruszyłam ramionami.- Dobrze, to świetny facet.- Nie starałam się
rozwijać mojej wypowiedzi – nadal mnie nie przeprosił, więc nic nie byłam
mu winna.
- Racja, świetny facet, niesamowity.- Wymamrotał ironicznie pod
nosem.
- Cóż, jeśli to tyle, to chyba skończyliśmy rozmawiać. Muszę

Tłumaczenie: amas_la_mondon 204 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

porozmawiać z Amy, zanim zacznie się lekcja...- Urwałam, tęsknię patrząc na


korytarz, gdzie Amy z Nickiem śmiali się razem.
Nie powiedział nic więcej, więc obróciłam się, by odejść – zanim udało
mi się zrobić dwa kroki, złapał mnie za rękę, zatrzymując mnie.- Czekaj,
jeszcze nie skończyliśmy.- Upierał się. Westchnęłam i spojrzałam na niego z
powrotem. Olly wyglądał nieswojo i niezręcznie i mogłam sobie wyobrazić, że
wyglądam tak samo.- Zrozum, przepraszam za mówienie ci, że nie możesz iść
na imprezę. Tak szybko jak dotarłem do samochodu, zrozumiałem, że nie
powinienem tego zrobić. Pobiegłem z powrotem do szkoły, ale nie umiałem
Cię znaleźć. Nie powinienem był próbować tak tobą rządzić i muszę nauczyć
Ci się ufać. Jest to po prostu dla mnie trudne- Skrzywił się, wyglądając na
nieco zbolałego.
Poczułam, jak serce mi się zaciska. Miły Olly wrócił i przeprosił, czego
się nie spodziewałam, więc czy to oznaczało, że możemy zacząć od nowa? Czy
mogłam zacząć z nim od nowa po tym, jak niemal całowałam się z Willem?
Czy muszę mu to powiedzieć czy po prostu o tym zapomnieć, ponieważ
technicznie nic się nie wydarzyło?
Uśmiechnął się i spojrzał na mnie smutno.- Ciężko mi zaufać
dziewczynie po Christinie. Praktycznie wszystko zniszczyła i przeobraziła
mnie w zaborczego faceta z piątku. Jest mi naprawdę przykro.- Lekko ścisnął
moją dłoń, przepraszająco spoglądając w moje oczy.
Christina? Co takiego zrobiła, że taki się stał?- Christina?- Zapytałam,
nieco zdezorientowana. Była jego ostatnią dziewczyną, z którą zerwał jakieś
pięć czy cztery miesiące temu. Chodziła do innej szkoły, ale najwyraźniej byli
ze sobą około rok.
Pokiwał głową i podszedł do mnie bliżej.- Zdradziła mnie.- Przyznał.- I
od tego czasu ciężko mi zbliżyć się do dziewczyny, ponieważ wciąż myślę, że
robią mi to samo.- Spoglądał na mnie, jakbym była wielkim, złym wilkiem
chcącym zjeść jego babcię.
Brzuch zaczął mi boleć z poczucia winy. Stał przede mną, wystawiając
swoje serce na tacy, mówiąc o swojej byłej i dlaczego ma problemy z
zaufaniem, a ja wczoraj prawie popełniłam taki błąd z Willem. Wiedziałam, że
z pewnością nie mogłam teraz powiedzieć o tym Olly'emu, prawdopodobnie
tylko bym upewniła go, jak złe są kobiety. Pewnie już nigdy nie zaufa
dziewczynie!
- Och, nie zdawałam sobie z tego sprawy.- Wybąkałam, podgryzając
wargę i marząc, by ziemia się otworzyła i pochłonęła mnie, bym mogła uciec
od tej bolesnej rozmowy.
- Ta, nikomu o tym nie mówiłem. Chciałem tylko, byś rozumiała,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 205 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

dlaczego jestem taki przy tobie – nie jestem tylko i wyłącznie dupkiem,
obiecuję.- Pogłaskał mnie po twarzy jednym palcem i poczułam, jak uśmiech
wykrzywia kąciki moich ust. Po części znajdowałam sens w tym i wyjaśniało
to, dlaczego miałby się tak głupio zachować, ale nadal mu nie wybaczyłam, a
on nadal musiał wiedzieć, że kolejny raz nie będę z nim wytrzymywała.
- Rozumiem, Olly – zraniła cię, więc sądzisz, że każda dziewczyna zrobi
ci to samo. Ale ja taka nie jestem, obiecuję. Ja nie zdradzam.- Oznajmiłam to,
ale moje myśli od razu skoczyły do pełnych ust Willa zbliżających się do moich
i jak chłód lodówki przyczynił się do mojej gęsiej skórki – a może gęsią skórkę
spowodowało oczekiwanie na pocałunek, nie byłam pewna. Choć jednej rzeczy
byłam pewna – byłam pewna jak diabli, że gdyby Amy nie weszła,
zdradziłabym go.
Skinął głową i ujął mój policzek swoją dłonią.- Wiem i jest mi przykro.
Wybaczysz mi?- Zapytał, posyłając mi minę szczeniaczka. Wyglądał tak
uroczo, kiedy tak robił - wielkie, niebieskie oczy i wydęte usta.
Głośno przełknęłam.- Ta, dobrze, ale nie zrobisz tak kolejny raz,
prawda? Nie będę z tobą wytrzymywała, więc musisz się z tym szybko uporać.
Uśmiechnął się szczęśliwy i potaknął.- Oczywiście, dostałem nauczkę,
przyrzekam.
Żartobliwie przewróciłam oczami i pokiwałam głową.- Więc jak tam
poszła rodzinna kolacja?- Zapytałam, chcąc zmienić temat rozmowy,
ponieważ wina z powodu prawie-pocałunku zżerała mnie żywcem.
Uśmiechnął się i pokręcił głową protekcjonalnie.- Później o tym
porozmawiamy.- Wyszeptał, kiedy przyciskał swoje wargi do moich.
Zakwiliłam, nieco zszokowana, że całował mnie na środku korytarza na oczach
wszystkich obok nas. Olly też się nie odsunął, to nie był tylko krótki całus – to
był pełnowymiarowy, prawdziwy pocałunek. Oddałam jego pocałunek, ale
mogłam poczuć jak gorąc ogarnia moją twarz na myśl o patrzących ludziach.
Nienawidziłam tego, że ludzie obmacują się na środku korytarza, a razem z
Amy często się z tego śmiałyśmy – a teraz sama to robiłam.
Zassał moją dolną wargę, proszą mnie o wejście, więc odepchnęłam go,
nieco bez tchu. Nie było mowy o tym, że całkowicie się zatracę w miejscu
publicznym, za chiny tego nie zrobię. Olly szczerzył się szczęśliwy, a jedno
ramię owinął wokół mojej talii, przyciskając mnie do siebie, kiedy ponownie
miękko docisnął swoje wargi do moich. Jego dłoń śledziła moje plecy w dół,
kierując się do mojego tyłka i wywołując, że się wywinęłam i odchyliłam, tak
że nasz pocałunek został przerwany. Wygląda na to, że musimy
porozmawiać ponownie o regule „działać powoli”.
Ktoś obok nas odchrząknął, na co ja podskoczyłam. Olly nieco

Tłumaczenie: amas_la_mondon 206 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

niechętnie się ode mnie odsunął i oboje się odwróciliśmy, spodziewając się, że
to Amy albo jakiś inny żartowniś. Zamiast tego stał tam Will z burzową miną.
Moje serce wydawało się przestać bić, a moja krew zamarznąć. Szczękę miał
napiętą, spojrzenie twarde i rozwścieczone, kiedy spoglądał na Olly’ego. W
duchu podziękowałam moim szczęśliwym gwiazdom, że to nie ja byłam
adresatką spojrzenia śmierci, ponieważ kiedy Will był rozgniewany, był
przerażający. Zarumieniłam się jak wariatka i szybko uciekłam od Olly'ego.
Dosłownie poczułam się źle, że nauczyciel, który wyszedł zza rogu, był moim
byłym. Chyba to musi być karma za moje kłamstwa Olly'emu w sprawie
imprezy. Weź się w garść, Chloe, ponieważ karma potrafi być niezłą jędzą!
- Już rozmawiałem o tym z tobą, panie Hawk. To wbrew szkolnemu
regulaminowi wyczyniać takie rzeczy na własności szkoły i zdajesz sobie z tego
sprawę. Dlatego też oboje będziecie za to ukarani przez resztę tygodnie.
Przerwa na obiad. Moja klasa.- Will rzucił jadowicie.
Zszokowana otworzyła usta. Tydzień kozy za pocałunek? Czy on
powariował? Nie mogłam powstrzymać złego spojrzenia, które mu posłałam.
Wiedziałam, że był bohaterem i że powinnam być mu wdzięczna, ale
nienawidziłam tej jego namiętnej strony.- Za co?- Zakwestionowałam go.
Ludzie robią gorsze rzeczy na korytarzu i wywijają się z tego tylko z
kazaniem, a my dostajemy cały tydzień kozy? Co za dupek! Spojrzał na mnie,
jakbym powiedziała coś głupiego, kiedy arogancko skrzyżował ręce na piersi.
Mogłam się właśnie spoliczkować za zauważenie tego, jak jego biała koszula
miała trzy rozpięte guziki, co dało widok na górę jego klatki piersiowej. Nie
powinnam zauważać takich rzeczy, kiedy byłam wściekła na niego, właściwie,
przewińmy to, w ogóle nie powinnam niczego u niego zauważać.
- Publiczne okazywanie uczuć, panno Henderson.- Odparł szybko,
szczerząc się do mnie. Czy to sprawia mu przyjemność? Czy nakręca go
rozwścieczanie mnie?
- To był pocałunek.- Wyjęczałam, wymachując rękami z irytacji.
- Co jest zakazane na szkolnym korytarzu.- Zripostował, wyglądając na
równie rozgniewanego co ja.
- To idiotyczne – nikt inny nie daje tygodnia kozy za głupi pocałunek.
Proszę to sprawdzić, popytać, większość nauczycieli dałaby ledwo jeden.-
Odparłam, marszcząc brwi. Mogłam poczuć jak wrzałam z gniewu. Chciałam
w coś walnąć, tylko by się tego pozbyć. Hmm, może powinnam walnąć Willa
w jego przystojną twarz i właściwie zarobić na tą karę!
- Nie obchodzi mnie, co zrobiliby inni nauczyciele, to nie ich decyzja, ale
moja. Tydzień, zaczynając od dzisiaj.- Odwrócił się, by odejść, ale Olly szybko
wyszedł na przód.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 207 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- W tym tygodniu nie mogę, panie Morris, cały tydzień mam spotkania
drużyny pływackiej w czasie obiadu i po szkole w sprawie zawodów.-
Wyjaśnił, spoglądając na niego błagająco.
Uśmiech wykrzywił kąciki ust Willa.- W porządku, więc w następnym
tygodniu.- Odwrócił się w moim kierunku i zauważyłam, że jego uśmiech
zamienił się w ten idiotyczny wyszczerz, przez który w brzuchu mi się
kotłowało.- Panno Henderson, ty nadal możesz odrobić karę w tym
tygodniu.- Odwrócił się i odszedł, a ja chciałam się uderzyć za wgapianie jego
tyłek w dżinsach.
Olly spojrzał na mnie przepraszająco.- Przykro mi, to całkowicie moja
wina.
Zamknęłam oczy i jęknęłam sfrustrowana. Nie chciałam spędzić
tygodnia, zamknięta w klasie razem z Willem. Czemu mi się to dzieje? Co ja
zrobiłam, by na to zasłużyć? To coś więcej niż karma, to jak rewanż za coś, co
narobiłam w zeszłym życiu czy coś, jakieś chore zadośćuczynienie.
- Nie martw się, Olly.- Westchnęłam i przesunęłam torbę z ramienia na
ramię, starając się nie złościć na niego.- Zobaczymy się później.-
Wymamrotałam, kiedy ruszyłam korytarzem w kierunku Amy, która
szczerzyła się od ucha do ucha, patrząc na mnie. Podeszłam do niej, posyłając
jej zaciekawione spojrzenie. Może ominęła ją ta cała scena, którą wywołał
właśnie Will, a może uśmiechała się z kompletnie innego powodu.
Złapała mnie za rękę tak szybko, jak do niej dotarłam.- Chodźmy do
łazienki przed rozpoczęciem lekcji!- Pisnęła podekscytowana.
Skinęłam głową i pozwoliłam jej poprowadzić się, krzycząc po drodze do
Nicka „cześć”. W chwili, w której znalazłyśmy się w łazience, zaklaskała w
dłonie i podskakiwała w górę i w dół, jak pięciolatka, której właśnie
powiedziano, że pojedzie do Disneylandu.
- Co mnie ominęło?- Zapytałam zdezorientowana.
- Kurczeee, Chloe, czy ty nie wiedziałaś, jak cholernie zazdrosny był
Will?- Niemal wykrzyczała.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 208 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 22

Co się dzisiaj, do licha, dzieje z tą dziewczyną? Zazdrość, ta, nie był


wcale zazdrosny, ale po prostu był dupkiem! Spojrzałam na nią, jakby
mówiła po chińsku, a ona przewróciła oczami, wciąż skacząc z
podekscytowania.
- Ale z niego palant.- Zmarszczyłam się gniewnie. Co ja w ogóle w nim
widziałam? Najwyraźniej zadziałał jego wygląd, ale Will nigdy taki nie był,
kiedy byliśmy ze sobą – był uroczy i zabawny, miły i troskliwy. Więc co się
zmieniło, że zaczął się tak zachowywać w stosunku do mnie? Czuł, że musi być
surowy i nieustępliwy w szkole, by brano go poważnie, a mnie wykorzystywał
do tego, bo mnie znał? O to właśnie w tym chodziło?
- Weź się w garść, Chloe, na miłość boską! Dał ci właśnie tydzień kozy za
całowanie na korytarzu! Widziałaś jego minę? Wyglądał, jakby chciał zbić
Olly'ego na miazgę. Zdziwiona jestem, że nie nasikał na ciebie, by oznaczyć cię
swoim zapachem, to było tak oczywiste!- Wykrzyczała, chwytając mnie za rękę
i ściskając ją nieco zbyt mocno.
Nasikać na mnie? Amy chyba się pogubiła – wywiązywał się ze swoich
nauczycielskich obowiązków i trochę nieco – no dobrze, za bardzo – z tym
przesadził.- Amy, widzisz coś, ponieważ to właśnie chcesz widzieć!-
Zaprotestowałam, kręcąc mocno głową, kiedy uwolniłam rękę z jej coraz
mocniejszego uścisku.
Warknęła sfrustrowana i chwyciła mnie za ramiona, potrząsając mną
trochę.- Nie, wcale że nie! Tylko ja tutaj widzę rzeczy takimi, jakimi są. Ty
tego nie widzisz, ponieważ cierpisz, a on się wkurza, ponieważ jest zazdrosny
o twój związek z Olly'm, a tylko ja widzę rzeczy z dwóch perspektyw!
Amy nie może mieć racji. Dlaczego miałby być zazdrosny o Olly'ego,
kiedy sam już z kimś jest? Och, na miłość boską, umysł mnie boli!- Amy,
doceniam twój wysiłek, by polepszyć mi humor, ale serio, musisz już przestać.
Boli mnie wciąż gadanie o tym. Do końca szkoły zostało nieco ponad dziewięć
miesięcy, a wtedy nie chcę już go nigdy więcej widzieć. Tylko dziewięć
miesięcy i będę mogła udawać, jakbym w ogóle go nie poznała.- Powiedziałam
to bardziej do siebie niż do Amy. Chciałam spróbować i uwierzyć, że mogę
udawać, że nigdy nie poznałam Willa, ale dobrze wiedziałam, że nigdy o nim
nie zapomnę. Był moją pierwszą miłością i dużo czasu upłynie, bym się z niego
wyleczyła, ale w końcu tak się stanie. Przynajmniej taką miałam nadzieję.
Amy westchnęła i pokręciła rozczarowana głową.- W porządku, za
każdym razem, kiedy widzę coś, co nie jest złe, zamierzam ci to wykazać, a
potem sama możesz to przemyśleć. Uwierz mi, jeśli chcesz lub nie, cokolwiek.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 209 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Ale mówię ci prawdę, Will był zazdrosny.- Stwierdziła, patrząc na mnie


wszechwiedzącym wzrokiem.
Skinęłam głową i uśmiechnęłam się, udając, że jej wierzę, ale od razu
mnie przejrzała i zaśmiała się. Nigdy nie umiałam okłamać mojej najlepszej
przyjaciółki.- Okej, rób, co chcesz, ale chodźmy już do klasy, dobrze?- Tęsknie
spojrzałam na drzwi, chcąc by ta rozmowa już się skończyła. Potaknęła i
wzięła mnie pod ramię, kiedy szłyśmy w kierunku Nicka, który czekał na nas
przy szafkach.
- Cześć, dobry weekend?- Zapytał, uśmiechając się, kiedy zarzucił na
moje barki jedną rękę.
Otworzyłam usta, by mu odpowiedzieć, ale Amy wtrąciła się.- Och,
miałyśmy wspaniały weekend, zdarzyło się wiele interesujących rzeczy.-
Wyszczerzyła się do mnie, więc starałam się nie pokazać niczego po sobie,
kiedy Nick spoglądał na nią zaciekawiony, najwyraźniej zastanawiając się, co
to miało oznaczać. Popatrzył na mnie, więc wzruszyłam tylko ramionami i
udałam, że też jestem zdezorientowana, kiedy Amy śmiała się do siebie
umyślnie.
Udaliśmy się na nasze zajęcia. Amy i ja poszłyśmy do szatni i
przebrałyśmy się w spodenki i koszulki, ponieważ dzisiaj najwyraźniej
mieliśmy biegać. Westchnęłam, wiążąc włosy w niechlujny kucyk. To musi
być chyba najgorsza lekcja w historii. Miałam tylko nadzieję, że uda mi się
biec w prostej linii i nie potknąć się czy coś. Olly też tam był. Trzymał się z
tyłu ze mną i Amy, powoli truchtając, a nie dając z siebie wszystko jak
niektóre osoby na zajęciach.
Zauważyłam, że Olly rzucił kilku facetom groźne spojrzenia, kiedy mijali
nas i położył zaborczo dłoń na moich plecach, kiedy Spencer zwolnił, by z
nami porozmawiać – cóż, bardziej, by poflirtować z Amy, ale to nie
powstrzymało Olly'ego, by dalej trzymać tam rękę, celowo między nas
wchodząc. Jęknęłam cicho. Nie chciałam być wredna czy coś, ale jeśli
zamierzał dalej być taki zazdrosny, to skończę nasz związek. Rozumiałam, że
wcześniej ktoś go zranił, ale to nie oznaczało, że nie mógł przynajmniej, choć
spróbować mi zaufać. Odmówiłam znoszenia cierpliwie jego ciągłej
zaborczości.
Zmarszczyłam się, ale nic nie powiedziałam w obecności Amy i Spencera
– porozmawiam ponownie o tym z Olly'm, kiedy będziemy sami.- Do
zobaczenie później.- Wymamrotałam pod koniec zajęć, kiedy odprowadził
mnie do kobiecej szatni, bym mogła się umyć i przebrać.
- Ta, ale nie do końca dnia, bo na lunchu mam trening.- Skrzywił się.
Parsknęłam.- Ta, a ja mam karę.- Wyburczałam.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 210 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Uśmiechnął się przepraszająco.- Przepraszam za to. Jesteś na mnie zła?-


Zapytał, posyłając mi to szczenięce spojrzenie, w którym jest tak cholernie
dobry.
W odpowiedzi pokręciłam głową. Byłam trochę na niego zła za
całowanie mnie, ale większość mojego gniewu skierowałam na Willa.- Nie,
jest dobrze. Ale nie rób tego ponownie, okej? Naprawdę nie lubię publicznego
okazywania uczuć czy coś.- Skuliłam się i ponownie zarumieniłam, tylko o tym
myśląc.
Skinął głową i wyglądał na trochę smutnego.- Cóż, spotkamy się pod
koniec dnia. Mam nadzieję, że kara pójdzie dobrze.
- Ta, ja mam nadzieję, że trening pójdzie dobrze.- Odpowiedziałam, a po
przemyśleniu rzekłam,- Dalej drużyno!- Próbując być wspomagająca i
entuzjastyczna. Zaśmiał się i popchnął mnie lekko w kierunku szatni, bym
mogła się przebrać.
Przez resztę poranka myślałam tylko o tym, jak Amy mogła sądzić, że
Will był zazdrosny o Olly'ego. Był zazdrosny? Rozważałam to samo, ale
wiedziałam, że Will już ruszył do przodu. To on mi powiedział, że to koniec, a
jeśli jeszcze by coś do mnie czuł, nie zrobiłby tego. Z jakiego powodu miałby ze
mną zrywać? Chyba, że był przerażony czy coś – może bałby się wpakowania
w kłopoty, gdybyśmy kontynuowali związek. Mogłam to oczywiście zrozumieć,
ale musiał to robić w najgorszy sposób? Mówiąc mi, że mieliśmy szczęście, że
teraz się to wydało, zanim rozwinęliśmy do siebie nawzajem uczucia? To
sugerowało, że nic do mnie w ogóle nie czuł. Więc dlaczego miałby być o mnie
zazdrosny?
- Och, na miłość boską.- Wymamrotałam. Dlaczego nie mogę przestać o
nim myśleć?
- Chloe, chcesz się czymś podzielić z resztą klasy?- Pani Flats zapytała.
O kurcze, powiedziałam to na głos? Szybko pokręciłam głową i
spojrzałam na nią przepraszająco.- Nie, przepraszam.- Skrzywiłam się, mając
nadzieję, że nie nawarzę sobie większego piwa – nie potrzebowałam dodawać
kolejnych godzin kary do tych, które wlepił mi Will. Jedyną dobrą rzeczą,
która wypływała z tych kar, było to, że nie zobaczę Olly'ego na lunchu przez
następne dwa tygodnie, a to dałoby mi czas, by przestać czuć się winną za
niemal-pocałunek z Willem, a wtedy będziemy mogli zrobić między nami
trochę przestrzeni, by Olly cały czas nie robił się taki zaborczy.
- Więc skup się, proszę!- Pani Flats rzuciła, wskazując głową na mój
podręcznik, który leżał na blacie nieotwarty. Wow, jak długo myślałam o
Willu? Westchnęłam i otworzyłam książkę, próbując najmocniej jak mogłam
skupić się.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 211 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Poranek mijał powoli, ponieważ mogłam myśleć tylko o nim i co


zamierzał mi powiedzieć podczas kary. Może nic do mnie nie powie – może
całkowicie mnie zignoruje. Miałam poniekąd taką nadzieję – cisza byłaby
łatwiejsza od gorącej kłótni.
Wlekłam się za Amy do stołówki, kupując kanapkę i ignorując jej
współczujące uśmiechy.- Miłej zabawy.- Zażartowała, ściskając mnie za
ramiona w wspomagającym geście.
- Dzięki, jestem pewna, że będzie zabawy po pachy.- Wymamrotałam.
Wzięłam głęboki oddech i skierowałam się do jego klasy, czując jak serce
ciąży mi z każdym kolejnym krokiem. Kiedy tam dotarłam, jego jeszcze tam
nie było, więc wpuściłam się sama, siadając blisko okna. Miałam nadzieję, że
dzisiaj znajdą się inni, którym Will też wlepił kary, by nie było niezręcznie.
Zaczęłam z roztargnieniem skubać kanapkę.
Wszedł jakieś pięć minut później i uśmiechnął się do mnie smutno.
- Cześć.- Przywitał się bojaźliwie.
- Cześć.- Wybąkałam, wyciągając zadanie z angielskiego, bym mogła
zacząć je robić.
Chwyciłam swój iPod, ale kiedy miałam już go włączyć, zobaczyłam jak
wyciąga krzesło ze stolika przede mną i usiadł na nim okrakiem, twarzą do
mnie.- Spójrz, przykro mi, że wciąż jestem w stosunku do ciebie palantem, ale
musisz przestać odzywać się do mnie, jakbym był kimś więcej niż
nauczycielem. Nie możesz mi odpowiadać i kwestionować moje decyzje na
oczach wszystkich. Wiem, że troszkę przesadziłem z całotygodniową karą, ale
z innym nauczycielem tak byś nie rozmawiała, co nie?- Zapytał, przechylając
głowę na bok i wyglądając uroczo.
Wzruszyłam ramionami. Chyba ma rację w tym, że nigdy nie
wyzywałabym innego nauczyciela tak jak jego, ale Will cały czas mnie
wkurza.- Chyba nie, przepraszam.
- Rozumiem, że cię wkurzam. Zdaję sobie sprawę, że przez większą część
czasu zachowuję się jak palant w stosunku do ciebie, ale nie rozumiałem tego
do czasu, aż przemyślałem to. Naprawdę przepraszam. Zabrnąłem za daleko –
nie musisz zostawać to cały tydzień. Wystarczy dzisiejszy dzień i damy temu
spokój, dobrze?- Zaproponował, uśmiechając się. Nie mogłam nie uśmiechnąć
się w odpowiedzi. Jego uśmiech był piękny. Dlaczego musiał być taki
atrakcyjny, uroczy i czarujący? W duchu żałowałam, że wciąż był dupkiem, bo
tak łatwiej byłoby mi go nienawidzić.
- Naprawdę?- Zapytałam z nadzieją.
Potaknął.- Naprawdę.- Zapewnił.- I przepraszam za bycie dupkiem.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 212 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Ugryzłam wnętrze policzka i starałam się desperacko nie oddać


uśmiechu, kiedy Will wyszczerzył się do mnie, ale po prostu nie mogłam się
powstrzymać.- Jesteś dupkiem.- Zgodziłam się. Czułam jak rumieniec wkrada
się na moje policzki, co sprawiło tylko, że jeszcze bardziej się wyszczerzył.
- Ta, ale dupkiem, który przeprasza Malteasers'a.- Rzucił paczkę
cukierków na stolik, uśmiechając się psotnie.
Wyszczerzyłam się. Wiedział, że to były moje ulubione.- Cóż, więc
wybaczam ci.- Zaszczebiotałam, ochoczo sięgając po paczuszkę.
Zaśmiał się.- Tak łatwo cię przekupić. Paczka tego i jesteś jak masło w
moich rękach.- Zażartował, mrugając do mnie.
Zaśmiałam się i otworzyłam je. Ręką szybko zabrał jedną kuleczkę.- Ej!-
Zaprotestowałam, udając zirytowanie, kiedy capnęłam go lekko po rękach.
Will tylko parsknął i wyrzucił cukierek w górę, starając się go złapać od razu
ustami, ale nie zdążył i kuleczka spadła z powrotem na stolik, wywołując we
mnie chichot.- Chybiłeś!- Zaćwierkałam, śmiejąc się.
- Cholera, daj spróbować jeszcze raz.-Zabrał kolejną kuleczkę i
ponownie spróbował, ale spadła na jego policzek, a potem na podłogę.-
Kurcze, jeszcze raz.- Zaśmiał się, biorąc kolejny cukierek z paczuszki. Tym
razem nawet nie było blisko jego ust i chichotałam histerycznie z niego.
- Dobrze, że nie jesteś nauczycielem w-fu, bo masz kiepskiego cela.-
Podrażniłam go.
- Cóż, to sama spróbuj, Panno Zarozumialska.-Spojrzał na mnie
wyzywająco, krzyżując ręce na piersi. Uśmiechnęłam się i wzięłam jedną z
torebki, próbując wrzucić kuleczkę do ust, ale uderzyłam w zęby i spadła na
blat, wywołując w nim śmiech. Podniósł ją i ponownie postarał się ją złapać,
ale najwyraźniej oboje byliśmy do niczego w tej grze.- Dziesięć punktów dla
pierwszej osoby, której się uda. Pójdę kupić więcej.- Wyszczerzył się i
praktycznie wybiegł z klasy, kierując się do automatu.
Zaśmiałam się, kiedy wrócił z trzema torebeczkami, rzucając je na mój
stolik i uśmiechając się szeroko. Kiedy tak się bawił, tak bardzo przypominało
mi to czas, który spędziliśmy razem, na co moje serce ruszyło galopem. Ten
był właśnie moim Willem, Willem, który wywołał mój uśmiech, rumieniec i
chichot.
Do momentu, kiedy zadzwonił dzwonek, podłogę pokrywały
czekoladowe kuleczki, a w boku mnie kuło z tego, jak dużo się śmiałam. Klasa
wyglądała jakby wkroczyły tu ogromne króliki, które zrobiły ogromny bałagan.
Kiedy wybrzmiał dzwonek, Will zmarszczył brwi.- Nie zdawałem sobie
sprawy, że robimy już to tak długo, a musiałem sprawdzić trochę testów z
następnej klasy.- Skrzywił się nieco, spoglądając do tyłu na swoje biurko, na

Tłumaczenie: amas_la_mondon 213 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

którym piętrzyły się stosy kartek.


Uśmiechnęłam się.- Cóż, może powinieneś był sprawdzić je w weekend,
a nie zostawiać je na przerwę obiadową.- Zażartowałam.
Wzruszył.- Chyba powinienem, ale miałem inne rzeczy na głowie.-
Uśmiechnął się i wyciągnął kolejną paczkę cukierków, dając je mi.- Proszę.
Wiedziałem, że właściwie nie zjemy sobie żadnych, więc kupiłem ci trochę na
drogę.
Uśmiechnęłam się. Ależ to cholernie urocze!- Dzięki.- Ponownie się
zarumieniłam. Wow, Chloe, przestań się czerwienić!- Chcesz, bym pomogła ci
posprzątać ten bałagan?- Zapytałam, spoglądając wokół na to, jak cztery
torebeczki pyszności pokrywały jego podłogę. Z tych czterech Willowi udało
się złapać pięć, a mnie tylko jedną – ale nawet ta znalazła się w mojej buzi
tylko, dlatego że Will wrzucił ją tam z bliskiej odległości, bym poczuła się
lepiej.
- Niee, zajmę się tym. Co powiesz na powtórkę jutro?- Zaproponował –
w jego oczach jaśniała uciecha. W brzuchu zaczęło mi się kotłować.
- Myślałam, że kończysz wcześniej moją karę.- Odpowiedziałam.
Właściwie miałam poniekąd nadzieję, że zmieniłby zdanie i zmusi mnie do
spędzenia z nim tygodnia, ponieważ tak świetnie się z nim bawiłam – miło
było po prostu udawać, że jesteśmy u niego, wygłupiając się, a nie w jego
klasie.
- Tak było. Ale z powodu bałaganu, który narobiłaś w mojej klasie, jakoś
tak czuję, że trzeba cię za to ukarać.- Zażartował, kopiąc kuleczki w stos w
jedno miejsce.
Zaśmiałam się i schowałam swoje nieotwarte książki do torby. Podczas
przerwy nie ruszyłam żadnego zadania i nie mogłam być z tego jeszcze
bardziej szczęśliwa.- Ukarana, tak? Większość tego było twoimi nieudolnymi
próbami!- Odparowałam, szczerząc się do niego.
- Ta, ale nie zapomnijmy, kto na końcu zwyciężył. Twoje umiejętności w
łapaniu są jeszcze gorsze od moich, panno Henderson.- Dał mi delikatnego
prztyczka w nos, na co ja zachichotałam i zaczerwieniłam się jak burak.
Uwielbiam jak mi to robi.
- Dobrze, cóż, więc chyba do zobaczenia jutro o tej samej porze.-
Wzruszyłam i walczyłam, by utrzymać szczęśliwy uśmiech na twarzy na myśl o
spędzeniu kolejnej godziny z nim. Modliłam się tylko, by był jak dziś, a nie jak
palant Will, którego nienawidziłam.
- Tak i do zobaczenia wkrótce na zajęciach.- Odwrócił się i ruszył do
swojego małego kantorka, wracając z miotłą. Obserwowałam go przez kilka

Tłumaczenie: amas_la_mondon 214 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

chwil – z jakiegoś powodu wyglądał przy zamiataniu seksownie. Jego


koszulka podjechała nieco z tyłu do góry, eksponując trochę skóry, kiedy się
pochylał. Nie mogłam oderwać oczu od tego kawałka skóry. Wow, chyba już
naprawdę wariuję, jeśli podniecam się Willem, który zamiata. Rzeczywiście
straciłaś zdrowy rozsądek, Chloe!
Zawiesiłam torbę na ramię i ruszyłam do drzwi.- Więc do zobaczenia na
lekcji.- Oznajmiłam, podgryzając wargę. Skinął głową, uśmiechając się.
Zawahałam się w drzwiach. Nie chciałam opuścić klasy i ponownie wrócić do
rzeczywistości. Wydawało się, jakby za każdym razem, kiedy od niego
odchodziłam, a potem ponownie widziałam, zmieniał się. Nie chciałam, by
dzisiejszy dzień też taki był.
Zmusiłam się do wyjścia i ruszyłam prosto na lekcję hiszpańskiego. Amy
czekała na mnie za drzwiami razem z Olly'm, który patrzył na mnie
przepraszająco, a włosy nadal miał mokre po treningu. Uśmiechnął się, kiedy
do nich podeszłam.- Więc, jak było?- Zapytał, delikatnie głaszcząc mnie po
policzku.
Wzruszyłam i poczułam jak rumieniec wkrada się na moją twarz na myśl
o tym, jak było. „Największy ubaw od lat” było tym, co chciałam powiedzieć,
ale nie za bardzo mogłam mu tak odpowiedzieć.- Dobrze, to była kara, więc...-
Urwałam, nie za bardzo chcąc więcej go okłamywać.
Uśmiechnął się i owinął wokół mojej talii rękę, przysuwając mnie do
siebie bliżej.- Przykro mi. Mogę ci to wynagrodzić po lekcjach? Może gdzieś
cię wezmę? Do czwartej mam trening, ale potem będę mógł po ciebie przyjść
albo mogłabyś poczekać na mnie tutaj, aż zajęcia pływackie skończą się.
Mogłabyś popatrzeć, jeśli chcesz.- Zaproponował, patrząc na mnie z nadzieją.
Patrzeć jak pływa? Hmm, nie za bardzo nazwałabym to zabawą, ale
chyba to robią dziewczyny!- Jasne, popatrzę, a potem gdzieś pójdziemy.-
Wzruszyłam. Wyszczerzył się i pochylił głowę, by mnie pocałować, ale szybko
odwróciłam głowę na bok, wywołując u niego grymas niezadowolenia.- Serio?
Dopiero, co miałam za to karę!- Rzuciłam.
Wybuchł śmiechem i ucałował mój policzek, zanim szybko się odsunął.-
Nie mogłem się oprzeć, przykro mi. Dobrze, muszę iść, spóźnię się na zajęcia.
Do zobaczenia na matematyce.- Zawołał, kiedy pobiegł pędem korytarzem.
Amy opierała się o ścianę, obserwując mnie.- Więc? Jak naprawdę
poszło?- Zapytała, podnosząc jedną brew. Wiedziałam, że jej nie mogłam
okłamać, więc wzięłam ją pod ramię i zaciągnęłam ją na zajęcia, na których
szeptem rozmawiałyśmy, siedząc na tyłach klasy. Do momentu, kiedy
skończyłam z historyjką o karze na lunchu, podniecenie praktycznie z niej
wypływało falami.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 215 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Mówiłam ci!- Wysyczała, szczerząc się jak wariatka.


Przewróciłam oczami.- Ta, ale to tylko oznacza to, że jest zabawny. To
niczego nie dowodzi, Amy.
- Czy ślepota to wada genetyczna w twojej rodzinie?- Zażartowała. Kiedy
przechodził obok Will, obie szybko zaczęłyśmy robić zadanie – czytać i
tłumaczyć.
Po lekcji szybko poszłyśmy na matematykę, wiedząc że ponownie
miejsca będą zajęte. Hmm, zastanawiam się czy Olly kolejny raz zajmie
nam, tak jak ostatnio, jednak mam nadzieję, że nie za blisko przodu,
ponieważ pewnie będę się czerwienić, jeśli Will spojrzy na mnie.
Kiedy weszłyśmy, Olly siedział na środku, pośród swoich przyjaciół, a
obok niego stały dwa puste krzesła. Ruszyłam, by usiąść obok niego.- Zajęte?-
Zapytałam, uśmiechając się.
- Teraz tak.- Wyszczerzył się i poklepał miejsce obok siebie.
Wszedł Will i szybko spuściłam wzrok, udając, że szukam czegoś w
torbie, kiedy rumieniłam się jak burak. Serce zadrżało mi w piersi.
Usłyszałam, jak się zaśmiał, więc spojrzałam w górę, by ujrzeć jak pochyla się,
by coś podnieść – wrzucił czekoladową kuleczkę do śmieci z uśmieszkiem na
twarzy. Najwyraźniej niektóre mu umknęły, kiedy sprzątał, bo kilka jeszcze
zalegało na podłodze. Zawsze był do bani w sprzątaniu! Też się zaśmiałam,
na co Olly spojrzał na mnie jak na wariatkę. Zauważyłam, że dzisiaj siedział
dosyć daleko ode mnie, a ręce trzymał stanowczo na stole. Najwyraźniej małe
kazanie od Willa na temat obmacywania mnie w klasie wywarło pożądany
efekt.
- W porządku, ludziska, dzisiaj jest kolejny apel dla maturzystów, więc
lekcja będzie trwała do wpół do trzeciej. Chciałem dzisiaj zacząć coś nowego,
ale z powodu krótkiej lekcji, co powiecie na niezapowiedziany test?- Will
zaproponował, uśmiechając się.
- Co do?- Zakrakałam zszokowana. Nie ma mowy. Nie jestem
przygotowana na przeklęty niezapowiedziany test! To kompletnie
niesprawiedliwe.
Will zaśmiał się.- Co do... no co, panno Henderson?- Zapytał, szczerząc
się do mnie niegodziwie.
- Niezapowiedziany test, serio? Czasem nie powinno się go
zapowiedzieć, byśmy mieli czas na przygotowanie?- Zawodziłam,
wypróbowując błagające spojrzenie, z którym, jak kiedyś mówił, wyglądam
uroczo.
Will uśmiechnął się i wzruszył.- Cóż, ten jest niezapowiedziany.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 216 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Zobaczymy jak mocno pracowaliście przez te kilka ostatnich tygodni.


Jęknęłam i włożyłam głowę między ręce, starając się desperacko
przypomnieć sobie wszystko, czego nauczył mnie Nick w ciągu tych kilku
tygodniu. Przynajmniej musiałam poradzić sobie lepiej niż podczas ostatniego
testu, kiedy poszło mi kompletnie źle, a Will poradził mi wziąć korepetycje.
Usłyszałam śmiech Willa i zobaczyłam, jak kartka papieru znalazła się przede
mną na biurku, więc podniosłam głowę, by na niego spojrzeć. Posłał mi swój
mały uśmieszek, który jakoś zawsze sprawiał, że czułam się jakbym była
jedyną dziewczyną na świecie. Westchnęłam sennie, myśląc tylko o nim,
ponownie trzymającym mnie w ramionach albo za ręce.
Właściwie test nie był aż taki zły. Nick wykonał świetną robotę, ucząc
mnie i choć zdawałam sobie sprawę, że nie na wszystko odpowiedziałam
prawidłowo, wiedziałam, że nie dałam całkowicie ciała, co mnie
uszczęśliwiało. O wpół do trzeciej wszyscy poszliśmy korytarzem na apel.
Usiadłam na końcu – wiedziałam, o co tu chodziło – o wycieczkę, na
którą wygraliśmy pieniądze. Głosowanie zostało zrobione w piątek, więc
pewnie chcą ogłosić wyniki. Siedziałam, nerwowo żując wargę i słuchając jak
dyrektor Sherman ględził na okrągło o opcjach i o tym, jak dumny był z
naszego wolontariatu i jak cudownie odbiło się to na szkole. Skrzyżowałam
palce i pomodliłam się o wszystko inne, tylko nie o paintball, co w ogóle mi się
nie podobało. Jeśli to wygra, udam, że jestem chora czy coś. Wolałabym raczej
zostać w domu niż uciekać przed nabojami z farbą.
- Dobrze, więc z przeważającą ilością głosów wygrywa z
osiemdziesięciotrzyprocentowym poparciem...- Przerwał dla dramatycznego
efektu i poczułam jak serce ciąży mi coraz bardziej z każdą mijającą sekundą.-
Paintball!
Cały korytarz wybuchł piskami, na co ja tylko warknęłam. Szybkie
spojrzenie wokół powiedział mi, że jedynie ja i grupa cheerleaderek nie
cieszyły się z tego jak wszyscy. Skrzeczały wysokim tonem o swoim manicure’
u i o tym jak farba zniszczy ich całą pracę. Wow, nie mogę być zbytnio
zadowolona z mojego „Nie Znoszę Paintballu” klubiku.
- Założę się, że aż skaczesz z radości, co?- Will wyszeptał mi do ucha.
Podskoczyłam na jego bliskość.
Odwróciłam się i warknęłam.- Nie chcę iść na przeklęty paintball!-
Zawyłam, wydymając wargi.
Zaśmiał się.- Uuu, biedaczka. Nigdy nie wiesz, może ci się spodoba.
Wiem, że ja na pewno będę się cieszył.- Uśmiechnął się radośnie.
Will jedzie?- Ty też się tam wybierasz?

Tłumaczenie: amas_la_mondon 217 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Skinął głową.- Jako opiekun.- Potwierdził.- Też mogłem głosować.


Chyba to mój głos przechylił szalę.- Mrugnął do mnie, zanim wyszczerzył się i
odszedł. Parsknęłam śmiechem, obserwując jak odchodzi.
Nick praktycznie podskakiwał z podekscytowania. Zaśmiałam się, kiedy
podniósł Amy i okręcił nią wokół, wywołując jej krzyk i chichot. Chyba nie
będzie tak źle, jak to sobie wyobrażałam, ale jeśli mi się naprawdę nie
spodoba, mogłam zawsze udać chorobę. Przynajmniej moim przyjaciołom się
spodoba, a ja mogłam siedzieć na uboczu i obserwować. Do tego jeszcze jakieś
dwa tygodnie, by się na to przygotować!

Tłumaczenie: amas_la_mondon 218 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 23

Kiedy apel się skończył, wszyscy sobie poszli, rozmawiając z


podekscytowaniem o wycieczce. Słyszałam tylko jak „wspaniałe” to będzie.
Wspaniałe do dupy, to będzie tortura, ale przynajmniej cieszyła moich
przyjaciół. Amy i Nick wciąż wygłupiali się jak dzieci, śmiejąc się. Nick
wyglądał na tak szczęśliwego, że serce mnie zabolało. Uwielbiałam widoku
jego szczęśliwego. Od śmierci jego mamy ciężko pracowałam, by widzieć na
jego twarzy tak szeroki uśmiech, ale nie działo się to tak często, zwłaszcza w
okolicy dnia rocznicy jej śmierci.
Zarzucono ramię na moje barki, więc odwróciłam się szybko, by ujrzeć
Olly'ego, szczerzącego się od ucha do ucha.- Cześć. Jesteś gotowa popatrzeć
jak pływam?- Zapytał.
O kurde, zapomniałam o tym. Wow, kolejna godzina uciechy!
Nałożyłam fałszywy uśmiech.- Jasne.- Skinęłam głową. Uśmiechnął się i
zaczął prowadzić mnie w odwrotnym kierunku do moich przyjaciół.- Poczekaj
chwilę, muszę powiedzieć Amy, że nie potrzebuję, by mnie odwoziła.-
Wzruszeniem, strąciłam jego rękę i poszłam z powrotem do mojej kliki, z
Olly'm podążającym za mną jak stracony szczeniaczek.
Amy uśmiechnęła się, kiedy do niej dotarłam.- Jesteś wkurzona na
maksa, co nie?- Zaśmiała się niegodziwie.
- Cóż, nie za bardzo cieszy mnie myśl o bieganiu po lesie i ranieniu
siebie samej, a potem oberwaniu farbą, która najwyraźniej zostawia siniaki. -
Przyznałam, marszcząc się i dąsając się jak dziecko.
Nick wybuchł śmiechem.- Zapomniałem, że pewnie złamiesz kostkę przy
tym całym bieganiu i będziemy musieli zawieźć twój tyłek do szpitala!-
Zażartował, chwytając mnie w talii i przerzucając mnie przez ramię.
Kwiknęłam, chichocząc bez tchu.- Postaw mnie!- Wyjęczałam, dając mu
klapsa w tyłek i śmiejąc się jak wariatka.
- Nick, zabierz swoje pieprzone ręce z mojej dziewczyny!- Olly warknął.
Nick poprawił mnie na ramieniu, ale nie postawił mnie z powrotem na
ziemię.- Och, uspokój się, Olly, żyła ci pęknie.- Podrażnił go, śmiejąc się.
Próbowałam odchylić głowę, by spojrzeć na Olly'ego, ale byłam do niego
tyłem i widziałam tylko plecy i stopy Nicka oraz podłogę. Czy Olly mówi
poważnie? Naprawdę jest zazdrosny o Nicka, dotykającego mnie? O mój
Boże, to musi się skończyć. Doprowadzi mnie do szału swoją bezsensowną
zaborczością!
- Postaw ją, teraz!- Olly zarządził.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 219 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Mogłam poczuć, jak zaczynam wrzeć z gniewu. Nie pozwalałam nikomu,


by mną rządził i to też tyczyło się moich przyjaciół. Umawiałam się z nim
dokładnie od tygodnia, ale w weekend nawet nie rozmawialiśmy, więc tak
jakby można liczyć tylko pięć dni, a on uważa, że może tak mówić do moich
przyjaciół? Padło mu na dekiel?
- Postaw mnie, Nick.- Poleciłam, próbując się podźwignąć. Nick
natychmiast postawił mnie na nogi, podtrzymując za ramiona.
Rzuciłam Olly'emu ostrzegawcze spojrzenie. Nie chciałam kłócić się o
tym przed oczami moich przyjaciół i zawstydzić go, więc poczekałam, aż
byliśmy sami, zanim puściłam go. Położyłam mu dłoń na klacie i lekko
popchnęłam do tyłu, bo w moim mniemaniu stał zbyt blisko Nicka. Groźna
mina na jego twarzy trochę mnie przerażała i nie chciałam, by się pobili czy
coś. Zmarszczył brwi i wziął moją rękę z jego piersi, splatając ze sobą nasze
palce i tym samym robiąc krok do tyłu, przyciągając mnie władczo do swego
boku.
Odwróciłam się do Amy, zauważając, że krzywiła się na Olly'ego.-
Zamierzam popatrzeć jak Olly pływa, więc nie potrzebuję, byś mnie odwoziła,
Amy. Zobaczymy się jutro, dobrze?- Uśmiechnęłam się uspokajająco i do niej,
i do Nicka. Nick wyglądał na naprawdę zirytowanego i rzucał wściekłe
spojrzenia Olly'emu. Dyskretnie pokręciłam do niego głową, przekazując, żeby
nic w tej sprawie nie mówił, bo sama musiałam o to zadbać, a nie chciałam, by
się w to angażował.
Westchnął i skinął głową, odwracając wzrok i marszczą brwi.- Ta, do
zobaczenia jutro.- Wymamrotał.
- Jesteś pewna, że nie wolałabyś jechać raczej ze mną?- Amy zapytała,
kładąc ręce na biodrach, kiedy skrzywiła się na Olly'ego jeszcze bardziej.
- Jestem pewna.- Zapewniłam.- Olly i ja mamy coś do przegadania.- W
wyjaśnieniu podniosłam brwi. Uśmiech zakręcił się w kącikach jej ust, więc
najwyraźniej zrozumiała, że chcę mu urządzić piekło za ten mały pokaz.
- Racja, cóż, przyjadę po ciebie rano.- Odpowiedziała.
Skinęłam i uśmiechnęłam się, zanim odwróciłam z powrotem do
Olly'ego i wskazałam głową, że możemy już iść na ten jego głupi trening
pływacki. Kiedy już znaleźli się poza korytarzem i sami, gniewnie zabrałam
rękę z jego uścisku.- O co, do diabła, w tym chodziło?- Wykrzyczałam,
wymachując rękami.
Złączył brwi, skonfundowany.- Co? No proszę cię, obmacywał cię! Mam
mu to puścić płazem?- Zapytał wściekle.
- Do licha, ta, miałeś to puścić płazem! Nick i ja jesteśmy przyjaciółmi,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 220 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

niczym więcej. Na miłość boską, Olly, to żałosne i musisz wydorośleć! Nie


będę tolerowała takich scen cały czas, musisz mi zaufać albo nie ma sensu
niczego zaczynać!- Niemal wykrzyczałam.
Jego zmarszczki pogłębiły się, ale przez kilka chwil nic nie mówił, kiedy
rzucaliśmy sobie wściekłe spojrzenia, a żadne z nas nie chciało odpuścić.
Odmówiłam bycia tą, która przerwie ciszę. Nie zrobiłam nic złego. Musiał
zaakceptować, że przyjaźniłam się z Nickiem, długo zanim staliśmy się parą i
chciałam, by tak było.
Po jakiejś minucie westchnął ciężko i odwrócił wzrok. Dreszcz
zwycięstwa przepłynął przez moje ciało. Zawsze odpuszczałam w takich
sytuacjach – nigdy wcześniej nie wygrałam takiej kłótni, więc byłam bardziej
niż trochę z siebie zadowolona.
- Przepraszam, nie powinienem był niczego takiego mówić.- Przyznał
niechętnie.
Pokręciłam głową. Wciąż byłam na niego zła, więc nie tak łatwo
zamierzam mu to odpuścić.- Nie, nie powinieneś był. Nick i ja jesteśmy
przyjaciółmi. Albo zaakceptujesz to, albo nie – twój wybór.- Wzruszyłam,
obronnie krzyżując ręce na piersi.
Skinął głową i zrobił krok do przodu, nieco się pochylając, by móc
spojrzeć mi w oczy. Ponownie nałożył na twarz minę smutnego szczeniaczka.-
Przepraszam, Chloe, ale ze mnie osioł – nie powinienem był zarzucać na
ciebie swoje niepewności.- Sięgnął ręką i delikatnie wsunął kosmyk włosów za
moje ucho.
- Masz cholerną rację i nie tylko mnie musisz przeprosić.- Oznajmiłam
stanowczo. Nie ustępowałam tak po prostu, ponieważ robił ta minkę, jeśli
chciał spróbować i być ze mną, to musiał rzeczywiście tak postąpić.
Zmarszczył brwi i nieco zacisnął szczękę, ale szybko doprowadził się do
porządku i uśmiechnął się.- Ta, jutro porozmawiam z Nickiem czy coś i
przeproszę.- Chwycił mnie w talii i przysunął mnie do siebie bliżej, wydymając
do mnie wargi.- Nie bądź na mnie zła. Naprawdę mi przykro. Wybaczysz mi?-
Błagał, spoglądając mi w oczy.
Westchnęłam w porażce i skinęłam głową. Cholera, czemu nie
wyhoduję sobie jakieś jaja i od czasu do czasu powiem ludziom nie? Miał
ostatnią szansę i koniec kropka. Tak szybko jak coś zawali, między nami
skończone. Nikt nie mógłby mnie oskarżyć o brak prób w sprawie
zapomnienia o Willu – to pewne, starałam się, jak najmocniej umiałam.
- Olly, ponownie nie odpuszczę. Musisz przestać być taki zaborczy,
mówię poważnie.- Ostrzegłam go. Uśmiechnął się i skinął głową, przybliżając
swoje usta do moich. Sapnęłam, kiedy zrozumiałam, że zamierza mnie

Tłumaczenie: amas_la_mondon 221 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

pocałować na terenie szkoły. Czy on tak, do diabła, na poważnie? Położyłam


mu ręce na piersi i odepchnęłam go od siebie.- Znowu? Na miłość boską,
jesteśmy w szkole i rano wpadłam przez to w kłopoty!- Wykrzyczałam
niedowierzająco.
Przewrócił oczami.- Poza nami nie ma tu nikogo, Chloe – nikt tego nie
zobaczy.- Chwycił moje dłonie i pociągnął mnie w stronę basenu. Wlekłam się
za nim jak rozwydrzone dziecko. Odprowadził mnie do krzesełek obok
basenu, zanim poszedł do szatni przebrać się.
Trening był nudny. Obiecałam sobie, że następnym razem przygotuję się
na to, zabiorę jakąś książkę do poczytania. Byłam tak znudzona, że nawet
rozważałam przejrzenie podręcznika do matematyki w celu przygotowania się
na następne zajęcia.
Pozwoliłam myślom odpłynąć i szczęśliwie marzyłam o Alexie
Pettyfercie, kiedy poczułam, jak coś w moim rzędzie poruszyło się. Spojrzałam
na bok, by ujrzeć, że Will usiadł obok mnie. Jednak na mnie nie patrzył –
obserwował pływaków z kpiącym wyrazem twarzy. Parsknęłam, zastanawiając
się, co tutaj robił. Uśmiech wykrzywiał mu kąciki ust, kiedy wreszcie obrócił
się, by na mnie spojrzeć.
- Co ty tu robisz?- Zapytał.
Wzruszył ramionami.- To samo, co ty.
Zaśmiałam się.- Obserwujesz, jak twój chłopak pływa?- Zażartowałam.-
Który to? Znam go?
Wyszczerzył się i wskazał na jednego z kolesi, który miał właśnie
zanurkować.- Ten o to, ze wspaniałym tyłkiem i z klatą, którą aż chce się
lizać.- Zażartował przesadnym tonem, wywołując u mnie histeryczny chichot.
Siedzieliśmy, śmiejąc się przez kilka minut, czym zarobiliśmy sobie
wściekłe spojrzenie od trenera, pewnie, dlatego że przeszkadzaliśmy mu w
treningu. Próbowałam nie patrzeć na Willa, ponieważ za każdym razem
zaczynał no nowo się śmiać.
Przybliżył się.- Wiesz, te slipki nie zostawiają za bardzo dużo do
wyobraźni. Twój chłopak wygląda, jakby mu było trochę zimno.- Zażartował,
parskając niegodziwie śmiechem. Ponownie wybuchłam i szybko zakryłam
usta dłonią, by zagłuszyć dźwięk, kiedy zarobiłam kolejne spojrzenie od
trenera. Wyszczerzył się do mnie szalony.- Może powinienem mu pożyczyć
moje skarpetki, kiedy kolejny raz będziesz go obserwować, by mógł ci bardziej
zaimponować.- Wyszeptał. Uderzyłam go w rękę, podgryzając wargę i
powstrzymując śmiech. Choć wiedziałam, że tylko się drażnił, Olly jeszcze nie
wyszedł z wody, więc żadne z nas nie wiedziało, jak wygląda, gdy jest mu
„zimno”.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 222 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Przestań – wylecimy stąd przez ciebie!- Wysyczałam, wciąż chichocząc


do siebie.
Uśmiechnął się bezwstydnie i wzruszył ramionami.- Nieważne, zawiozę
cię po prostu do domu, jeśli nas wyrzucą, wtedy nie będziesz musiała czekać i
na śmierć nudzić się.
Czy to źle rzeczywiście mieć nadzieję, by zostać wykopanym, bym
ponownie znalazłam się z nim w samochodzie?- Nie jestem znudzona na
śmierć. Właściwie słuchałam w myślach całej mojej muzyki w porządku
alfabetycznym.- Odparowałam, wzruszając.
Podniósł żartobliwie jedną brew i poczułam, jak serce mi podskakuje.-
Może posortujesz je w świetne, takie sobie i wręcz okropne, a potem wyrzucić
wszystko Daniela Mastersa, kiedy już przy tym jesteś.- Wyszczerzył się do
mnie.
Przewróciłam oczami na jego komentarz. Co jest nie tak z facetami i ich
nienawiścią do biednego Daniela?- Och, ale przecież tak go kochasz.
Skinął głową, wyglądając na nieco zamyślonego.- Ta, jego pierś też jest
całkiem apetyczna.- Odpowiedział przesadnym tonem. Ponownie wybuchłam
śmiechem, ale szybko zamieniłam go w kaszel. Will poklepał mnie po plecach,
popatrzył na mnie z udawaną uwagą, kiedy trener rzucał nam wściekłe
spojrzenia. Gdyby Will nie był nauczycielem, z pewnością już by nas
wyrzucono.
Kiedy już się uspokoiłam, uśmiechnął się i przestał klepać mnie po
plecach.- Więc co dzisiaj porabiasz?- Zapytał, rozsiadając się na swoim
miejscu i kładąc stopy na oparciu krzesła przed sobą.
Wzruszyłam – nie miałam pojęcia, czego chciał Olly. Właściwie chciałam
tylko iść już do domu, ale zgodziłam się dać mu jeszcze ostatnią szansę, więc
chyba musiałam się tego trzymać.- Właściwie nie wiem, może kino albo
kolacja, jeszcze nie jestem pewna. A co z tobą?- Zapytałam, podgryzając wargę
i mając nadzieję, że nie powie, że spotyka się dzisiaj z panną Teller.
Znienawidziłabym te słowa.
- Nic wielkiego, spotykam się z Samem na drinka, a potem idziemy na
kolację do rodziców. Od jakiegoś czasu już ich nie widziałem, więc pewnie
mama będzie chciała mnie podkarmić czy coś.- Wzruszył i nie mogłam oprzeć
się zauważeniu, że z jakiegoś powodu wyglądał smutno. Nie chce iść do domu
swoich rodziców?
- Nie chcesz tam iść?- Zapytałam z ciekawością.
Uśmiechnął się smętnie.- Ta, chcę, tylko, że całą noc będę zasypywany
pytaniami o ciebie, co czasami jest trochę niezręczne.- Wzruszył.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 223 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Ta, chyba tak.- Odpowiedziałam cicho.- Cóż, pozdrów ich ode mnie.-
Tak szybko jak to powiedziałam, zmarszczyłam brwi. Jak, do licha, miałby im
to powiedzieć? Założę się, że pewnie powiedział im, że zerwaliśmy – nie mógł
właściwie przyznać się, że widzi mnie codziennie w szkole.
- Tak zrobię.- Skinął głową i uśmiechnął się. Wstał i spojrzał na mnie z
góry.- Chyba już powinienem sobie pójść. Do zobaczenia jutro.
Potaknęłam – naprawdę nie chciałam, by już odchodził. Rozmawianie z
nim było takie proste, miło było być przy nim ponownie i po prostu cieszyć się
jego towarzystwem, którego nie chciałam końca.- Ta, miłej kolacji. Chyba
zobaczymy się na karze-rewanżu.
Will zaśmiał się i pokiwał głową.- Ta, narka.- Rzeczywiście wyglądał
nieco niechętnego do odejścia, a ja chciałam złapać go za rękę i pociągnąć go z
powrotem na krzesło obok mnie, bym mogła jeszcze usłyszeć jego głos. Albo
może powinnam powiedzieć Olly'emu, że pochorowałam się czy coś, a potem
poprosić Willa, by zabrał mnie do domu, bym mogła mieć jeszcze piętnaście
minut jego życia.
Jednak nie postąpiłam ani tak, ani tak, więc uśmiechnął się i odszedł,
zostawiając mnie, obserwującą jego plecy i z sercem coraz bardziej ciążącym z
każdym jego krokiem.
Czekaj, właściwie, dlaczego tu przyszedł? Był tutaj tylko na kilka
minut, a jedynie gadał ze mną. Chyba miał z kimś innym do pogadania czy
zrobienia, zanim zaczął rozmawiać ze mną. Zbyt zatraciłam się w moich
snach na jawie, że pewnie nawet nie zauważyłabym stada słoni,
wykonującego przede mną taniec, zanim usiadł obok mnie. Z tego, co
mogłam wiedzieć, mógł tam być godzinami.
Zwróciłam swoją uwagę z powrotem na basen i próbowałam jak
najmocniej skupić się na Olly'm, ale nawet nie wiedziałam, który z chłopaków
nim był. Wszyscy mieli na sobie niebieskie czepki i gogle, więc wyglądali tak
samo. Jeezez, jestem dziewczyną do bani – nie umiem nawet rozpoznać
mojego faceta! Zaśmiałam się cicho do siebie i poczekałam cierpliwie na
koniec treningu.

Kiedy Olly wreszcie skończył i ubrał się, udaliśmy się do małej


restauracji, w której według jego słów serwowano najlepsze krewetki. Ja tylko
się uśmiechnęłam i zgodziłam się, nie za bardzo dbając, gdzie idziemy. Kiedy
zajechaliśmy na parking, zaśmiałam się do siebie samej – był to bar z małą

Tłumaczenie: amas_la_mondon 224 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

restauracją obok, byłam tu właściwie kiedyś z Willem. Uśmiechnęłam się na


wspomnienie nas, wygłupiających się na tyłach i zmusiłam się do wyjścia z
auta i podążenia za Olly'm do środka.
Kiedy weszliśmy, powiedziano nam, że na stolik trzeba trochę poczekać,
najwyraźniej był dzisiaj ruch, więc poczekaliśmy na uboczu. Sączyłam swoją
colę, a Olly gadał o swoich treningach pływackich i o zawodach przeciw
wszystkim okolicznym szkołom. Próbowałam jak najmocniej umiałam, skupić
się na jego słowach, ale sport nie był moim hobby, więc wpadało mi to jednym
uchem i wypadało drugim.
Nagle ktoś chwycił mnie z tyłu. Pisnęłam i wylałam połowę mojego
napoju na podłogę, kiedy strwożona podskoczyłam. Serce zaczęło mi walić,
kiedy przez głowę przychodziły mi myśli, że jestem właśnie ofiarą rabunku czy
coś. Osoba, której ramiona właśnie trzymały mnie w talii, zaśmiała się do
mojego ucha. Olly podszedł o krok, wyglądając za moje ramię, a na twarzy
widniał morderczy wyraz.
Pisnęłam i szybko spojrzałam do tyłu, tylko po to by ujrzeć szczerzącego
się do mnie Sama. Uspokoiłam się od razu, jak zrozumiałam, że nie jestem
atakowana. Dałam mu kuksańca w żebra. Na nieszczęście nie dało to żadnego
efektu, tylko wywołując w nim mocniejszą salwę śmiechu, jednak puścił mnie.
- Co, do diabła, Sam? To nie było wcale śmieszne!- Oskarżyłam go,
uderzając w klatę, ale jednocześnie zaśmiałam się, czując ulgę. Moje serce
powoli wracało do swego normalnego rytmu, a on tylko miał ubaw po pachy.
- Hej, seksbombo. Sorki, nie mogłem się oprzeć. Chyba powinienem ci
kupić nową colę, co?- Podrażnił mnie, wskazując głową na mokrą plamę na
dywanie wokół moich stóp.
Przewróciłam oczami i spojrzałam na szklankę w swojej ręce, w której
zostało już tylko dwa centymetry. Głupi idiota!- A może ja powinnam
chlusnąć resztę tego w twoją twarz za przestraszenie mnie.- Zasugerowałam
żartobliwie, szczerząc się do niego.
Wzruszył.- To nie tak przecież, że wcześniej mi się to nie zdarzyło, ale
nie staraj się rzucać mi to w oczy, dobrze? Cula swędzi.- Zażartował.
- Cóż, zasługujesz, żeby ci swędziało, palancie!- Zaśmiałam się,
ponownie uderzając go w klatę. Wyszczerzył się, a ja oddałam mu jego
uśmieszek. Naprawdę lubiłam Sama – był świetnym facetem, na którego
właściwie nie mogłam się złościć.
Olly chwycił mój nadgarstek i odciągnął mnie od Sama, którego starał
się zabić swoimi oczami. Ja cie sole, serio? Znowu ta zaborczość?
- Można? Przeszkadzasz nam.- Olly warknął.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 225 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Sam uśmiechnął się i wzruszył ramionami.- Nie mam nic przeciwko.-


Stwierdził pewien siebie, krzyżując ręce na klacie. Walczyłam z uśmiechem na
to, jak Sam mógł być bezczelny. Właściwie była to jedna z ulubionych cech w
nim, a Will był taki sam.
Chwilunia, jasna cholercia, Will też tu jest? Powiedział, że spotyka się z
Samem na drinka, więc siedzą tutaj? Rzuciłam wzrokiem na bar i ujrzałam
Willa, wychodzącego właśnie z tyłu, najwyraźniej z łazienek. Swoje spojrzenie
zatrzymał na mnie i połowiczny uśmiech pojawił się na jego twarzy, zanim
zmarszczył brwi i zaczął do nas podchodzić, klucząc poprzez tłum. Nie
mogłam oprzeć się zauważeniu, jak gorąco wyglądał. Nie różnił się od siebie
samego sprzed godziny w szkole, ale bycie z dala stamtąd zrobiło z jego
wyglądem różnicę. Młodszy, słodszy i z pewnością przystojniejszy.
Oderwałam od niego wzrok i spojrzałam z powrotem na Olly'ego,
którego uścisk na mojej talii zacieśnił się.- Może powinniśmy pójść gdzieś
indziej, by coś zjeść, Chloe. Tu wciąż wygląda trochę tłoczno.- Olly
zaproponował głosem surowym i kontrolowanym.
Sam wyszczerzył zęby.- Niee, chodź brachu, za chwilę będą mieli dla was
stolik. Co ty na to, bym kupił ci nowy drink, seksbombo?- Sam uśmiechnął się
do mnie, a w jego oczach błyszczała uciecha. Odwrócił się, by popatrzeć na
Olly'ego.- Czy twoja odskocznia też chce jednego?- Zapytał miłym głosem,
który nie pasował do wypowiedzianych przez niego słów.
Jasna cholercia!- Sam!- Wykrzyczałam, marszcząc się. Co on, u licha,
wyprawia? Celowo stara się uprzykrzyć Olly'emu?
Spojrzał na mnie wielkimi oczami, dając mi znać, że nie wie, o co tu
chodzi?- Co? Jestem tylko miły i oferuję postawienie mu drinka.- Oznajmił
niewinnie, ale wzrok miał dokuczliwy i figlarny.
Olly zrobił krok do przodu, brutalnie ciągnąc mnie za swoje plecy.-
Czemu, do diabła, się nie odczepisz?- Rzucił.
Sam tylko się zaśmiał i przewrócił oczami.- Wiesz, nie masz jej na
własność. Myślę, że zostanę tu na chwilę i porozmawiam ze swoją
przyjaciółką.- Wzruszył ramionami.
- Lepiej sobie idź, zanim cię do tego zmuszę!- Olly ostrzegł, ponownie
podchodząc bliżej do Sama.
Spoglądałam na jego plecy w niedowierzaniu. Jaki, u licha, ma
przeklęty problem? Szarpnięciem, uwolniłam swój nadgarstek z jego
zaciskającego się uścisku i odeszłam od niego o krok. Wiem, że Sam naciska
na niego, ale chyba oszalał, jeśli sądzi, że pozwolę mu trzymać się z dala od
jednego z moich przyjaciół, tylko, dlatego że jest facetem.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 226 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Olly, przestań.- Ostrzegłam, marszcząc się. Zauważyłam, jak Will


podszedł do Sama, ale nie oderwałam wzrok od Olly'ego, który krzywił się na
mnie wściekły, a cały był napięty i zły.
- Po prostu chodźmy gdzieś indziej.- Podszedł do mnie i ponownie
sięgnął po moją dłoń. Właściwie wyglądało na to, że celowo stanął między
mną, a Samem – a to tylko bardziej podburzyło mój gniew. Na szczęście nie
zauważył Willa. Gdyby dowiedział się, że Will jest bratem Sama, mogłoby mu
rozjaśnić się w głowie, że to właśnie Will jest moim byłym chłopakiem.
W odmowie pokręciłam głową.- Nie. Zjedzmy tutaj i miło się bawmy.-
Zasugerowałam, chcąc ujrzeć, co zrobi. Musi spróbować i odpuścić. Wolno mi
mieć przyjaciół-facetów, a on musi to zaakceptować. Albo wóz, albo przewóz
– jeśli dalej będzie trzymał się tej zazdrości, z nami i z jego szansą koniec.
- Na miłość boską, Chloe. Czy to jakiś cholerny żart? Kolejny przyjaciel,
z którym muszę wytrzymać, a który cały cię obmacuje?- Wysyczał, patrząc na
mnie niedowierzająco.
W duchu warknęłam. Nie zdał testu.- Wiesz co, Olly? Po prostu wsadź to
sobie do tyłka.- Rzuciłam, odwracając się i wychodząc jak burza przez drzwi.
Zignorowałam, dochodzący zza moich pleców, śmiech Sama i stek
przekleństw Olly'ego, które wymamrotał pod nosem. Nie miałam pojęcia, jak
dotrę do domu, ale nie było mowy, że będę siedziała z nim w samochodzie,
więc miałam tylko nadzieję, że po drodze znajdę jakiś autobus.
Kiedy już dotarłam do połowy parkingu, Olly chwycił moją rękę.-
Wsadzić to sobie w tyłek? Co to miało niby znaczyć?- Zapytał, krzywiąc się i
szarpnięciem zatrzymując mnie.
Westchnęłam i pokręciłam głową. Nie mogłam powiedzieć tego jeszcze
jaśniej?- To znaczy, że zmarnowałeś swoją ostatnią szansę. Powiedziałam ci,
że nie będę cierpliwie znosić twoją zaborczość, a ty znowu taki byłeś.
Obiecałeś, że tak nie będzie.- Wzruszyłam.
Wyglądał na zranionego, podchodząc do mnie bliżej i biorąc moją twarz
w dłonie.- Chloe, przepraszam. Po prostu nie lubię trzymających się przy tobie
cały czas różnych kolesi. Jestem twoim chłopakiem i wolno mi być
zazdrosnym!- Oznajmił z siłą.
Oderwałam jego ręce z mojej twarzy.- Jest duża różnica między byciem
zazdrosnym, a byciem świrniętym, Olly. Powiedziałam ci, że nie masz żadnego
powodu, by taki być, ale mnie nie posłuchałeś. Tak nie może być i nienawidzę
tego. Przykro mi.
Rzuciłam wzrokiem z powrotem na restaurację i ujrzałam stojącego
przed nią Willa, krzywiącego się gniewnie w moją stronę. Sam powstrzymywał
go jedną ręką i jednocześnie coś do niego mówiąc, ale byłam zbyt daleko, by to

Tłumaczenie: amas_la_mondon 227 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

usłyszeć.
- Więc to koniec? Tak po prostu?- Olly zapytał, rzucając w górę rękami.
- Przykro mi, ale nie mogę tego zrobić. Żadna dziewczyna nie lubi, jak
się jej rozkazuje. Musisz popracować nad swoimi problemami, serio, nie
każda dziewczyna jest Christiną, ale ty odepchnąłeś mnie, ponieważ nie
umiesz mi zaufać. W związku potrzebne jest zaufanie, bo inaczej nie ma sensu
w byciu razem.- Wzruszyłam ramionami. Większa część mnie skakała teraz z
radości, że to już wreszcie koniec, próbowałam, ale nie wyszło. Teraz było mi
wolno ponownie pławić się w użalaniu nad sobą z powodu Willa.
Warknął i zacisnął palce między włosy, patrząc na mnie rozpaczliwie.
Poczułam się winna z powodu tego, że kogoś ranię, ale będąc szczerą, to nie
była moja wina. Umawialiśmy się dopiero od tygodnia, ale teraz zachowywał
się, jakbyśmy się rozwodzili. To nie był koniec świata, więc musiał przestać
wyolbrzymiać sprawy. To nie była moja wina.
- Naprawdę cię lubię, Chloe.- Oznajmił, nieco się pochylając i dając mi
widok na minę, którą tak cholernie dobrze dopracował.
Poczułam się źle, że w ogóle mnie to nie obchodziło. Dzisiaj
przeholował, najpierw Nick, a teraz Sam, przesadził, a obiecał, że tego nie
zrobi.- Przykro mi, ale to między nami nie wychodzi.- Odpowiedziałam,
starając się trzymać gardę, której tak bardzo nie czułam.
Zmarszczył się gniewnie na mnie.- W porządku. Cokolwiek. Chodź,
zawiozę cię do domu.- Oznajmił nieczułym tonem, odwracając przy tym
wzrok.
Naprawdę nie chciałam ponownie być w nim w jednym samochodzie, bo
miałam przeczucie, że całą drogę do domu próbowałby błagać mnie o danie
mu kolejnej szansy, a naprawdę nienawidziłam odmawiania ludziom i
ranienia ich. Nie chciałam wsiąść do jego auta, bo bałam się, że ulegnę jego
prośbom. Ale z drugiej strony właściwie nie miałam pojęcia, jak stąd mam
dotrzeć do domu i pewnie nie miałam wystarczająco dużo pieniędzy na
taksówkę. Zdecydowałam się zadzwonić do Amy i poprosić ją o podjechanie
tutaj i zabranie mnie, ponieważ nie miałaby nic przeciwko.
- Nie trzeba, zadzwonię do Amy, by po mnie przyjechała.- Wzruszyłam.
Westchnął i nie powiedział nic więcej, tylko odwrócił się i powlekł się do
swojego auta, ramiona miał sztywne, a plecy zgarbione. Cóż, Amy teraz będzie
skakała z radości. Od kiedy, dowiedziała się prawdy o Willu, przekonała siebie
samą, że on nadal mnie lubił, więc chciała, bym dała nam kolejną szansę. Ta
dziewczyna cholernie szybko zmieniała swoje zdanie. Poczułam jak ręka owija
się wokół mojej talii, więc odwróciłam się i zobaczyłam szczerzącego się do
mnie Sama.- Później możesz mi podziękować.- Podrażnił mnie.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 228 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Jęknęłam i położyłam głowę na jego piersi. Przez kilka dni w szkole


będzie trochę niezręcznie – mieliśmy razem dwie lekcje, więc będzie do bani.
Przynajmniej nie dzieliliśmy tak naprawdę wspólnych przyjaciół, więc on
wróci po prostu do swej grupy, a ja będę spędzała czas z moimi ludźmi, tak jak
kiedyś.
- Ale z ciebie dupek, Sam.- Wymamrotałam w jego pierś. Zaśmiał się i
mogłam poczuć drżenie tego w moich uszach.
- Och, no proszę cię, wyświadczyłem ci przysługę. Ten facet w ogóle nie
był dla ciebie odpowiedni, potrzebujesz kogoś starszego. A blondyni wcale do
ciebie nie pasuję.- Podrażnił mnie.
Słabo parsknęłam śmiechem.- Ktoś taki jak ty, czyż nie?- Zażartowałam,
przewracając oczami i odsuwając się, by na niego spojrzeć. Głupi flirciarz.
Otaksował mnie wzrokiem pełnym fałszywej odrazy.- Nie ma mowy,
Will cię całą owszył, już ci to mówiłem. Mój brat, z drugiej strony, pasuje do
ciebie idealnie.- Lekko ścisnął moją dłoń i zaczął prowadzić mnie do miejsca,
gdzie stał Will. Zaśmiałam się gorzko z powodu jego komentarza o nim, ale
nie powiedział już nic więcej. Nie chciałam myśleć, jak idealnie do mnie
pasował.
Will wyglądał na nieco zażenowanego, ale spostrzegłam mały uśmiech
na jego twarzy, który najwyraźniej próbował zamaskować.- Wszystko w
porządku?- Zapytał, kiedy do niego doszliśmy.
Skinęłam głową i wzruszyłam ramionami. Poczułam się trochę winna, że
z powodu zerwania nie byłam nawet, choć ociupinę zdenerwowana, ale nie
mogłam zmusić się do czucia czegokolwiek dla kogoś po jednym tygodniu
związku, więc tak naprawdę nie powinnam była czuć się z tego powodu źle.
Will uśmiechnął się bezwstydnie.- Cóż, przynajmniej wiesz, że niczego
nie tracisz, znaczy się, widziałaś go w tych slipkach, więc to żadna wielka
strata.
Wybuchłam śmiechem i pokręciłam głową.- Nie bądź wredny.-
Zganiłam go żartobliwie.
Uśmiechnął się radośnie i włożył dłoń do kieszeni, szukając kluczy.-
Chodź, zawiozę cię do domu.
Uuu, ale z niego cholerny słodziak!- Ta? Dzięki, byłoby super. Właśnie
myślałam nad poszukaniem autobusu.- Uśmiechnęłam się wdzięczna.
Odwrócił się do Sama.- Do zobaczenia u mamy.
Sam skinął głową i wziął mnie w ramiona, ściskając.- Teraz, bawcie się
grzecznie. Nie chcę już słyszeć, jak jęczy mi nad uchem o tobie, wywołując w
nim jego złą stronę.- Wyszeptał do mojego ucha.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 229 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Odsunęłam się i spojrzałam na niego, zdezorientowana. Will powiedział


mu, że wywołuję w nim jego złą stronę? Do niczego go nie zmuszałam, a
zwłaszcza do bycia dupkiem – to on cały czas wskakuje na mnie z byle
powodu. Westchnęłam i przewróciłam oczami. Sam pewnie po prostu
próbował mnie wytrącić z równowagi.
- Cokolwiek, Sam, zadzwoń do mnie i gdzieś razem wyjdziemy.
- Trzymaj piątek zaklepany dla mnie.- Zawołał do moich pleców, kiedy
ja poszłam z Willem do jego dżipa.
Pomachałam nad ramieniem, pokazując, że go usłyszałam.
Uśmiechnęłam się wdzięczna, kiedy Will otwierał dla mnie drzwi. Zawsze był
dżentelmenem, kiedy byliśmy na mieście – jakoś już zapomniałam, że lubił
zachowywać się właśnie tak.
W drodze do domu ukradkiem na mnie spoglądał – po dziesiątym razie,
na którym go przyłapałam, uśmiechnęłam się.- O co chodzi, Will? Po prostu
powiedz, co ci tam chodzi po głowie.- Oświadczyłam, uważnie go obserwując.
Zmarszczył się i otworzył usta, by coś powiedzieć, ale potem i tak je
zamknął i spojrzał z powrotem na drogę.- Wcale nie chciałem nic powiedzieć.-
Przewróciłam oczami. Sądzi, że w ogóle go nie znam? Podniosłam brwi i tylko
na niego patrzyłam, czekając, aż nabierze odwagi i powie to, o czym myślał. Po
jakiejś minucie westchnął w porażce.- W porządku, chciałem powiedzieć, że
cieszę się, że z nim zerwałaś. Nie był wystarczająco dobry dla ciebie i nie
powinnaś pozwalać facetowi dyktować, co masz robić.
Pokiwałam, zgadzając się.- Ta, wiem.
- I pokochałem to, jak powiedziałaś: „ Po prostu wsadź to sobie w tyłek”.
To było niesamowite.- Zaśmiał się. Też do niego dołączyłam i zaczerwieniłam
się, zażenowana, że powiedziałam to na oczach jego i Sama. Z perspektywy
czasu naprawdę powinnam zabrać Olly'ego na stronę i zerwać z nim, zamiast
zrobić to w obecności dwóch innych kolesi.
- Cieszę się, że ci zaimponowałam.- Odpowiedziałam, podgryzając wargę
i myśląc tylko o tym, jak uśmiech rozjaśniał całą jego twarz i rzeczywiście
sprawiał, że według mnie był piękny. Droga do mojego domu była zbyt krótka
i kiedy się już zatrzymał, skrzywiłam się rozczarowana.- Cóż, dzięki za
podwiezienie mnie do domu.
Uśmiechnął się.- Kiedykolwiek.
Niechętnie otworzyłam drzwi samochodu i zmusiłam się do wyjścia.-
Miłej kolacji.
Jęknął.- Ta, jestem pewien, że będzie super.- Oznajmił ironicznie.- Do
zobaczenia jutro.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 230 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Skinęłam głową i zamknęłam drzwi, machając za sobą i tym samym idąc


podjazdem do domu. Kiedy już byłam w środku, wyciągnęłam komórkę i
zadzwoniłam do Amy, wyjaśniając wszystko to, co wydarzyło się z Olly'm, do
ostatniego krwistego szczegółu.

Kiedy Amy i ja weszłyśmy do szkoły następnego dnia, czułam się tak


niezręcznie, że jedyne, co chciałam, to uciec. Olly rozmawiał z jednym ze
swoich przyjaciół na parkingu. Nie wiedziałam, co zrobić, więc tylko się
zarumieniłam i spuściłam oczy na ziemię. O kurcze, to jest straszne.
Przynajmniej, kiedy Nick i ja zerwaliśmy, to wciąż obiecaliśmy sobie być
przyjaciółmi, ale z Olly'm przez chwilę będzie masakrycznie niezręcznie,
ponieważ zerwaliśmy, kłócąc się, a nie na neutralnej stopie.
Przez całą pierwszą lekcję wydawał się mnie unikać. Za każdym razem,
kiedy na niego spoglądałam, odwracał spojrzenie albo zaczynał rozmawiać z
kimś innym, bym nie mogła do niego podejść, nie to, że i tak to planowałam,
ale chyba po prostu nie ryzykował. Może dla niego było łatwiej po prostu
zerwać ze mną stosunki i udawać, jakby nic się nie wydarzyło, ale ja
przynajmniej wolałam, byśmy zostali przyjaciółmi.
Byłam rzeczywiście podekscytowana obiadową karą, że ledwo mogłam
myśleć o czymś innym, a przez to poranek minął mi w okamgnieniu.
Chwyciłam kanapkę i skierowałam się do klasy Willa z wielkim uśmiechem na
twarzy, tylko, dlatego że przez kolejną godzinę będę mogła z nim spędzić czas.
Kiedy dotarłam do drzwi, skrzyżowałam place, byśmy dzisiaj też byli sami.
Nagle dotarła do mnie pewna myśl – co jeśli komuś innemu też wlepi karę i
rzeczywiście będę musiała siedzieć przez godzinę, odrabiając zadania? To
byłoby na maksa do bani.
Zawahałam się z dłonią uniesioną do zapukania w drzwi. Technicznie
zakończył mi karę, więc jeśli ktoś był w środku, mogłam się po prostu
odwrócić i odejść, właściwie nie musiałam zostawać i pracować.
Kiedy już miałam zatracić się w swoich myślach, dwie dłonie opadły na
moje barki, wywołując u mnie nieco spanikowany podskok i krzyk. Okręciłam
się, by ujrzeć Willa, stojącego za mną i śmiejącego się cicho.- Powinnaś
widzieć swoją minę. Co za widok.- Podrażnił mnie. Wskazał głową na drzwi, w
które nadal nie zapukałam ani których nie otworzyłam.- Zamierzasz nas
wpuścić czy dzisiejszy rewanż odbędzie się na korytarzu?- Zapytał, szczerząc
się bezczelnie.
Podgryzłam wargę, kiedy motyle zaczęły krążyć mi w brzuchu. Słowo

Tłumaczenie: amas_la_mondon 231 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

„rewanż” musiał oznaczać, że będziemy sami, bo w innym razie nie


powiedziałby tego. Wyszczerzyłam się i otworzyłam jego drzwi – niemal w
podskokach wchodząc tam, ponieważ byłam taka szczęśliwa.
Odwróciłam się do niego z powrotem, a on zaśmiał się.- Uważam, że
dzisiaj lepiej rzucajmy piłkami do kosza zamiast cukierkami, łatwiej potem
posprzątać.- Wzruszył ramionami.
Wybuchłam śmiechem.- Nie jestem pewna czy piłka do kosza
zmieściłaby ci się w ustach, Will. Ale chyba nie miałeś wystarczająco
Maltearsersów w buzi.- Zażartowałam.
Wyszczerzył się i wyciągnął stos popisanych papierów, rolując je w kulki
i kładąc je na biurku obok mnie. Wskazał głową na małą obręcz powieszoną
na ścianie, dokładnie nad koszem na śmieci.- Osoba, której jako pierwszej uda
się zdobyć dziesięć punktów, wygrywa.- Uśmiechnął się radośnie i zaczął
celować za trzy punkty, a ja tylko się śmiałam. Czasami wychodził z niego taki
dzieciuch, ale właściwie to w nim kochałam.
Dwa następne tygodnie minęły tak samo jak ten pierwszy dzień, Olly
wciąż odwracał wzrok ze zbolałą miną za każdym razem, kiedy byłam blisko
niego – za co oczywiście zarobiłam od jego małego fanklubu złe spojrzenia,
ponieważ ich cenny Olly był smutny. Ale patrząc z boku, nie tracił czasu,
zastępując mnie. Cały czas miał przy swoim boku różne dziewczyny, błagające
o jego uwagę. Będąc szczerą, pewnie był zadowolony z naszego zerwania –
przynajmniej z kilkoma z nich przejdzie przez pierwszą bazę.
Will wciąż był dla mnie miły – dziwnie było mieć z nim normalną
rozmowę o czymś nieważnym i swobodnym. Za każdym razem, kiedy posyłał
mi uśmiech, moje serce zaczynało mocniej bić, a ręce pocić. Naprawdę
cieszyłam się być w stanie niekiedy z nim porozmawiać. Na jego zajęciach był
nauczycielem, ale kiedy widziałam go na korytarzu czy coś, to był bardziej
moim dawnym Willem.
Skończyliśmy na tym, że odbyłam dwie kary, zamiast całego tygodnia,
ponieważ po drugim dniu został wplątany w pomoc w nadchodzącej sztuce
panny Teller. Nie mógł za bardzo odmówić swojej dziewczynie, więc często
zauważałam go, noszącego kostiumy i malującego scenę dla niej podczas
przerw obiadowej. Nie mogłam przestać czuć z tego powodu zazdrości. Za
każdym razem, kiedy ją widziałam, chciałam po prostu walnąć ją prosto w
twarz za bycie tak cholernie idealną. Była absolutnie bez skazy, ale przy tym
również miła. To naprawdę nie był sprawiedliwe.
Te dwa tygodnie minęły tak szybko, że ledwo wiedziałam, co się dzieje i
zanim mogłam zdać sobie z tego sprawę, nadeszła sobota, a tym samym
koszmar w postaci paintballu.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 232 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 24

Podążyłam za Amy i Nickiem, czując się trochę niedobrze z powodu


nerwów. Co jeśli potknę się pośrodku lasu i zranię się, a nikt tego nie
zauważy? Co jeśli będę leżała tam godzinami, krzycząc o pomoc? Wiedziałam,
że robię się trochę bardziej niż żałosna, ale takie rzeczy mi się przydarzały –
typowa Chloe.
Po wyjściu od razu zostaliśmy skierowani po kombinezony. Wzięłam
jeden w swoim rozmiarze i założyłam go, czując jak serce ciąży mi z każdą
mijającą sekundą. To nie był mój pomysł na spędzenie sobotniego
przedpołudnia.
Proszę, proszę, proszę, daj mi przejść przez to bez żadnej szkody.
Każdemu wręczono kask bezpieczeństwa, broń i dodatkowy magazynek
kul z farbą i pogoniona nas na małe pole, gdzie instruktor, stojący na
platformie, miał się nami zająć. Zaczął od wszystkich zasad – jak
przeładowywać, gdzie były ustawione flagi, co trzeba zrobić, jeśli się ktoś zrani
i wszystkie inne rzeczy, które w ogóle mnie nie interesowały. Właściwie
wolałabym być wszędzie, tylko nie tutaj, zwłaszcza, kiedy spojrzałam w górę i
zauważyłam Willa i pannę Teller, stojących dokładnie przede mną i
przysłuchujących się instruktorowi. Wyglądali jak idealna para, oboje
seksowni i to tylko pogorszyło mój stan.
Dyskretnie obserwowałam, jak panna Teller położyła mu dłoń na
ramieniu, uśmiechając się uwodzicielsko. Czułam się, jakbym umierała.
Zaśmiała się z czegoś, co Will powiedział – cóż, raczej zachichotała.
Natychmiastowo zaczęłam wyobrażać sobie podejście tam, chwycenie ją za te
jej idealne, naturalne blond włosy i wepchanie jej pięknej twarzyczki w błoto u
jej stóp. Westchnęłam. Dlaczego w ogóle tu byłam? Powinnam była po prostu
odmówić. Skończę dzisiaj z jakąś kontuzją, więc dlaczego w ogóle się na to
zgodziłam, wiedząc, że najświeższa i najgorętsza para tam będzie, razem.
Jedną rzeczą było słuchanie tego w szkole i widza o tym, ale widok ich razem
wyrywało mi serce z piersi.
Dlaczego po prostu nie mogłam zapomnieć o nim? Co w ogóle było w
nim takiego specjalnego? Jasne, że był wyjątkowo seksowny, ale to wcale
mnie nie obchodziło. Był mądry i zabawny, uroczy i troskliwy... ale był
nauczycielem! Musiałam po prostu przestać tak na niego spoglądać. Musiałam
tylko zainteresować się kimś innym i wycałować go na śmierć, i mieć nadzieję,
że będę odczuwała motyle w brzuchu tak jak wtedy, gdy całowałam Willa.
Może Olly nie był po prostu odpowiednim kolesiem, może, kiedy spróbuję z
kimś innym, to wtedy coś wreszcie poczuję, cokolwiek, po prostu po to by

Tłumaczenie: amas_la_mondon 233 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

odegnać ból i poczuć się lepiej.


Przez ostatnie tygodnie z Willem byliśmy w tak dobrych stosunkach, że
jakoś tak wypchnęłam z głowy myśl o nim, spotykającym się z kimś innym, ale
widok tego był jak tortura. Od naszego zerwania minęło już ponad sześć
tygodni, a ja nadal nie mogłam ruszyć do przodu ze swoim życiem. Chyba
byłam już na skraju obsesji. Może powinnam zapisać się na jakąś terapię.
Panna Teller zarzuciła swoje długie, idealne loki na ramię i uderzyła
Willa w bark, śmiejąc się. Will wyszczerzył się i pokręcił głową. Zmarszczyłam
brwi. Co on jej takiego mówi, że tak się śmieje? Nie jest aż tak cholernie
zabawny! Oboje się odwrócili i spojrzeli na kolesia, stojącego na początku
grupy. Obserwowałam jak przybliża się do niego, sprawiając, że jeszcze
bardziej zacisnęłam pięści. Naprawdę musiałam w coś walną, najlepiej w jakąś
blondynkę.
- Ziemia do Chloe.- Amy zaśmiała się, delikatnie dając mi kuksańca w
bok.
Podskoczyłam i spojrzałam na nią.- Co?- Zapytałam, rumieniąc się.
Kurcze, gdyby inni wiedzieli, o czym myślałam?
- Ponownie myślałaś o niebieskich migdałach. Instruktor powiedział, że
musimy sprawdzić naszą broń. Naciśnij spust i jeśli będziesz czuła, że jest zbyt
ciężko ci go nacisnąć, mogą go dostosować pod ciebie, zanim zacznie się gra.-
Wyjaśniła, przewracając oczami i naciskając spust. Bez wątpienia wiedziała,
że ponownie marzyłam na jawie o Willu, zawsze wiedziała – cholerna
najlepsza przyjaciółka z psychiczną mocą.
- Och, w porządku.- Wymamrotałam. Podniosłam broń i nacisnęłam
spust. Zamiast kliknięcia, tak jak zrobił to karabin Amy, moja broń szarpnęła
się trochę w mojej dłoni.
- Au! Co, do diabła?- Will wrzasnął przede mną.
Podniosłam wzrok, by zobaczyć, że na jego ramieniu miał wielką,
pomarańczową plamę. O mój Boże, czy ja to zrobiłam? Patrzyłam na to,
zszokowana.
- Powinnaś była najpierw ją zabezpieczyć!- Instruktor wykrzyknął
gniewnie, rzucając mi wrogie spojrzenie.
Co? Zabezpieczyć ją, co to, u licha, oznacza?- Nikt mi nie powiedział, by
ją zabezpieczyć! Po prostu nacisnęłam spust!- Sapnęłam, nadal zszokowana
tym, że postrzeliłam Willa w ramię. Mogłam usłyszeć, jak wszyscy wokół mnie
śmieją się cicho, ale najwyraźniej próbowali się powstrzymywać. Spojrzałam
na Willa przepraszająco. Panna Teller krzątała się obok niego z widocznym
niepokojem, ale Will patrzył na mnie z małym uśmieszkiem na twarzy.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 234 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Przykro mi, wymsknęło mi się. Nie wiedziałam, że musiałam ją


zabezpieczyć.- Przeprosiłam, rumieniąc się jak burak.
Pokręcił głową i przewrócił oczami.- Nie martw się tym, panno
Henderson, wypadki się zdarzają.
Odwróciłam się do kolesia na początku grupy, który wreszcie przestał
rzucać mi wrogie spojrzenia, jakbym była jakimś seryjnym zabójcą. Dawał
nam instrukcje, co zrobić, gdy pochwyci się flagę drużyny przeciwnej i co,
kiedy zostaniemy postrzeleni. Mieliśmy na ramieniu trzy żółte taśmy, a kiedy
zostajesz postrzelony, zdejmujesz jedną, zanim zaczynasz ponownie się bawić.
Najwyraźniej w czasie przyjazdu zdążono nas podzielić na dwie drużyny,
więc dlatego też niektórzy z nas mieli na sobie czarne, a drudzy zielone
kombinezony. Rozejrzałam się, by zobaczyć, kto był w mojej drużynie –
szczęściara ze mnie, bo ze mną byli Amy i Nick. Zauważyłam, że Will i panna
Teller byli w czarnej. Wydęłam wargi. Dlaczego ten idiota nie mógł ich
rozdzielić?
Kiedy już z nami skończono, Nick i Amy poszli, by dostosowano ich
spusty, więc podniosłam kask, kręcąc go w rękach i podchodząc na linię
startu. Kiedy szłam, coś walnęło mnie w tyłek, i to mocno. Krzyknęłam z
powodu nagłego bólu i obróciłam się na pięcie, by ujrzeć, co mnie walnęło.
Potarłam pupę, krzywiąc się. Mokra ciecz zabarwiła moje palce.
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na mój tyłek, by ujrzeć, że cały tył i rękę
miałam umazane niebieską farbą. Miękkie parsknięcie uchwyciło moją uwagę,
więc podniosłam wzrok, by ujrzeć szczerzącego się do mnie Willa.
- Przykro mi, wymsknęło mi się.- Wybuchł śmiechem, wzruszając
ramionami.
O ja cie sole, czy on właśnie celowo mnie postrzelił?- Ale z ciebie głupi
dzieciuch!- Wykrzyczałam, śmiejąc się.
Podszedł do mnie bliżej i posłał mi ten chłopięcy uśmieszek, w którym
zakochałam się do szaleństwa. Każdy zdążył już odbiec, ukryć się lub stanąć
na linii startu, więc byliśmy sami.- Zemsta to zołza, czyż nie?- Wyszeptał do
mojego ucha, wywołując u mnie mały dreszcz.
- Aleś się wkopałeś! Ja postrzeliłam cię przypadkowo.- Odpowiedziałam
bez tchu. Mogłam poczuć jego wodę do golenia i szampon do włosów. Mój
Boże, ależ on dzisiaj cudnie pachnie. Zapomniałam już, jak potrafił być
upojny z tak bliska. Serce waliło mi w piersi – biło tak mocno, że dziwiłam się,
że nie mógł tego usłyszeć.
- Och, dajesz, słodziutka.- Wyzwał mnie, śmiejąc się, kiedy odsuwał i
odbiegał w kierunku lasu, zostawiając mnie samą.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 235 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Co to, u licha, miało być? Jest z kimś innym, a jednak dzisiaj ponownie
nazywa mnie „słodziutką”? Od ponad miesiąca tak mnie nie nazwał i tak
nagle wyskakuje z tym? Cholera, ależ z niego dezorientujący chłopak!
Podeszłam na linię startu, wpadając tam na połowę mojej drużyny,
którzy zgromadzili się, planując strategię.- Gdzie byłaś?- Zapytał Nick. Jego
wzrok opadł na mój tyłek.- Już zdążono cię postrzelić? Nawet nie zaczęliśmy.-
Zaśmiał się, kręcąc głową.
- Wiem, wiem. Jestem waszą kulą u nogi, więc nie licz na mnie, bym ci
pomogła czy coś.- Oznajmiłam, przewracając oczami.
Wysłuchałam ich planu. Rozdzieliliśmy się w pary, by spróbować jak
najbliżej dostać się flagi. Jeśli wystarczająco blisko się znajdziemy, jedno z
pary będzie osłaniać i przyciągnie na siebie obstrzał, pozwalając partnerowi
pobiec i przejąć flagę. Brzmiało to na wybitnie łatwe, kiedy gadali o tym
chłopcy, ale w rzeczywistości wiedziałam, że wcale tak nie będzie.
- Dobrze, Chloe, jesteś ze mną.- Nick wyszczerzył się.
Och, nie! To oznacza, że zmusi mnie do biegania i grania jak należy, i
zaangażowania się! Dlaczego nie mogłam być sparowana z inną
dziewczyną, która też nie chce za bardzo w to grać?- Czemu nie mogę być z
Amy?- Wyjęczałam, kiedy chwycił mój kombinezon i przyciągnął mnie do
siebie.
Wyszczerzył się i skinął na Amy. Rozmawiała z Ryanem, który flirtował
na całego i patrząc z boku, ona też dawała z siebie wszystko. Z pewnością facet
był zainteresowany.- Ponieważ Amy jest w parze z Ryanem, na jej żądanie.-
Nick wyjaśnił, ruszając na mnie brwiami.- Tak źle ci przy mnie?- Dąsał się
żartobliwie.
Uśmiechnęłam się i skinęłam głową.- U diaska, ta, zmusisz mnie do
biegania i w ogóle, a wiesz, co się dzieje, gdy próbuję grać. Zranię się!-
Skrzywiłam się i posłałam mu minę szczeniaczka.
- Dobrze, w porządku, nie zaszalejemy i możesz mnie osłaniać, jeśli
będziemy musieli iść po flagę, co ty na to?- Zaproponował. Uśmiechnęłam się
wdzięczna i otworzyłam usta, by mu podziękować, kiedy ostry dźwięk
klaksonu wybrzmiał w powietrzu, sygnalizując początek rozgrywki.
Nick chwycił moją dłoń i pobiegliśmy przez las, oboje ubierając kaski.
Właściwie to całkiem świetna zabawa, tak się chować za drzewami i
wyskakiwać, próbując kogoś postrzelić. Jednak i tak nie byłam w tym za
dobra. W ciągu godziny zmarnowałam swoje dwa życia. Nicka ani razu nikt
nie postrzelił.
Skrzywiłam się i potarłam brzuch, gdzie ostatni raz trafiła mnie kula z

Tłumaczenie: amas_la_mondon 236 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

farbą, nie dalej niż dziesięć minut temu. Nick nagle się zatrzymał, zmuszając
mnie do wpadnięcia na niego.- Au, cholera.- Wymamrotałam, kiedy mój nos
zderzył się z kaskiem.
- Cicho, ktoś idzie. Kryj się.- Wysyczał.- Natychmiast pobiegł między
drzewa, zostawiając mnie samą.
Kurcze, co do diabła? Przykucnęłam i spojrzałam tęsknie na drzewa,
kiedy obok przebiegła para kolesi. O nie, powinna pobiec za nim, a ni
przykucnąć. Jestem w tym na maksa do bani!
- Przyrzekam, że coś usłyszałem.- Jeden z nich oznajmił, podnosząc kask
i uważnie się rozglądając.
-Wcale nie! No chodź, nikogo tu nie ma.- Drugi odrzucił podejrzenia.
Wstrzymałam oddech, kiedy przechodzili obok. Nie chciałam stracić swojego
ostatniego życia, ponieważ wtedy będę musiała wrócić do bazy i czekać na
koniec gry przez następną godzinę. To będzie kompletnie nudne, ponieważ
pewnie będę tam sama.
Po kilku minutach niepewnie wstałam na nogi. Nic mnie nie uderzyło,
więc poszłam w kierunku Nicka, by go znaleźć i powiedzieć mu, że jesteśmy
bezpieczni. Po kilku minutach szukania, nie znalazłam swojego partnera.
- Nick!- Wyszeptałam głośno, rozglądając się uważnie, kiedy ściągałam
kask, by móc lepiej słyszeć.
Przez całe dziesięć minut szukałam go, ale właściwie nikogo nie
znalazłam. Cholera, głupi paintball! Dlaczego ludziska nie mogli zagłosować
na inną opcję, bo każda inna byłaby lepsza od tego. Do licha, nawet
ściąganie paznokci rdzawymi obcęgami byłoby lepsze niż to.
Jęknęłam i po prostu zdecydowałam się poddać – i tak samej nie
wskóram już nic. Nagle znikąd ktoś chwycił mnie z tyłu i zaciągnął mnie za
wielkie drzewo. Krzyknęłam, ale ręka zacisnęła się na mojej buzi.- Szsz,
słodziutka.- Will wysyczał do mojego ucha.
Serce zaczęło walić mi w piersi, kiedy zrozumiałam, że moje plecy
dociśnięte były do twardej piersi Willa, do piersi, którą dotykałam i całowałam
wiele razy. Usłyszałam głosy kierujące się w drugą stronę. Po minucie ciszy
puścił mnie i poczułam jak rumieniec wspina mi się na twarz.
Obróciłam się, by na niego spojrzeć. Will też zdjął kask – niedbale wisiał
na jego ramieniu. Jego fryzura była niechlujna, włosy spłaszczone i spocone z
powodu noszenia hełmu. Jednak i tak wyglądał świetnie, jak zawsze.
Natychmiast zastanowiłam się, jak u licha wyglądały moje włosy. Przechyliłam
głowę na bok, zdezorientowana tym, że wcale nie próbował mnie postrzelić,
mimo tego, że rażąco miał mnie w garści.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 237 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Co ty robisz? Zapomniałeś, że jesteśmy w różnych drużynach?-


Zapytałam, patrząc się na niego, jakby postradał zmysły.
Uśmiechnął się i pokręcił głową.- Nie, nie zapomniałem, ale zobaczyłem,
że masz ostatnie życie. Myślałem, że jeszcze nie chcesz wypaść z gry.-
Wzruszył.
Spojrzałam w dół na siebie, by ujrzeć, że wokół ramienia została mi tylko
jedna tasiemka, sygnalizująca jedno życie.- Och, cóż... dzięki.- Uśmiechnęłam
się wdzięczna.
- Nie ma za co. A gdzie twój partner? Twoja drużyna podchodzi nas
parami.- Drążył, uważnie skanując drzewa.
- Nie mam pojęcia.- Przyznałam.- Nick odbiegł jakieś dziesięć minut
temu i nie mogę go znaleźć.- Usiadłam na powalonym pniu, stawiając na
ziemi swój kask i broń.- A jaka jest strategia twojej drużyny? Oczarować
przeciwnika fałszywą osłoną, a potem postrzelić go, kiedy najmniej się tego
spodziewa?- Zapytałam, śmiejąc się.
Uśmiechnął się skromnie.- Niee, też nas sparowano, ale porzuciłem
Caroline.
A kto to Caroline?- Kto to?- Zapytałam, marszcząc się.
- Caroline... och, racja, ta, dla ciebie panna Teller.- Wyjaśnił,
przewracając oczami.
Poczułam, jak grymas krzywi moje czoło. Też z nią został sparowany?
Założę się, że o to poprosił, by mógł ją ochraniać przed tym, by nie dostała
farbą w swoją idealną fryzurę. Głupia, cholerna kobieta.
- A po co ta mina?- Zapytał, patrząc na mnie z ciekawością.
O kurcze!- Jaka mina?- Zapytałam, udając, że nie wiem, o czym mówi,
mimo tego, że pewnie ślepy by widział, że paruję nienawiścią do opiekunki
koła teatralnego.
- Ta mina.- Machnął mi przed twarzą swoją dłonią.- Ta zirytowana –
„myślę-nad-czymś-naprawdę-ciężkim” mina.
Wzruszyłam nonszalancko ramionami.- Nie robię żadnej miny. Ale
dlaczego chciałeś w ogóle ją porzucić? Nie powinniście oboje ze sobą
pracować?- Zapytałam, próbując odciągnąć jego uwagę od mojej zazdrości.
- Doprowadza mnie do szału, cały czas ze mną flirtując.- Will wzruszył.
Wybuchłam śmiechem i pokręciłam głową. On jest naprawdę dziwny.-
Myślałam, że to właśnie jej zadanie, flirtując z tobą cały czas, wydawałeś się
nigdy nie mieć nic przeciwko temu, gdy my wychodziliśmy na randkę.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 238 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Wyszczerzył się do mnie, a jego przepiękne, szare oczy wwiercały się w


moje.- Między nami było nieco inaczej, po pierwszy chodziliśmy ze sobą, więc
chciałem, byś ze mną flirtowała.- Odpowiedział. To, jak na mnie patrzył,
wywoływało u mnie mrowienie. Jego spojrzenie było czułe i intymne i tak
bardzo podobne do tego, które posyłał mi kiedyś i że aż bolało mnie w środku.
- Cóż, więc dlaczego z nią jest inaczej? Nie powinieneś chcieć, by też z
tobą flirtowała?- Zapytałam, próbując bez sukcesu spojrzeć na wszystko inne,
tylko nie na jego twarz.
Pokręcił głową.- Nie lubię tego, ponieważ nie interesuję się nią.- Jego
mina wyglądała na trochę zbolałą – wzrok miał nieco twardy.
Nie interesował się nią? Wow, więc był z nią tylko dla seksu, pięknie.
Więc wrócił do bycia kobieciarzem, wykorzystując ładną, blondwłosą
nauczycielkę. Jestem pewna, że umawianie się i wykorzystywanie koleżanki
z pracy nie wybuchnie mu w twarz!
- Jeśli nie jesteś nią zainteresowany, to czemu się z nią umawiasz?-
Zapytałam. Część mnie była zirytowana, że kogoś wykorzystywał, ale drugiej
części mnie w duchu ulżyło, że mu się nie podobała. Wiedziałam, że w końcu
kiedyś się ustatkuje, ale po cichu marzyłam, że poczekam, dopóki nie pójdę na
studia, bym nie musiał tego codziennie widywać.
- Umawiam się z nią? Ja się wcale z nią nie umawiam?- Oświadczył,
patrząc na mnie, jakbym zgłupiała.
Nie umawia się z nią? Co, do diaska?- Serio? Wszyscy w szkole o tym
wiedzą. Wy oboje jesteście najnowszą, najseksowniejszą parą i w danej chwili
najgorętszą sensacją.- Obserwowałam jak jego mina zmienia się z
zdezorientowanej do zszokowanej.
- Nie umawiam się z Caroline, z nikim się nie umawiam.- Nalegał,
marszcząc się.- Nikt inny mi się nie podoba.- Dodał, patrząc na mnie uważnie,
jakby próbował mi coś powiedzieć.
- Więc po prostu z nią sypiasz?- Drążyłam. Każde słowo czułam jakby
wypalało mnie po drodze. Właściwie z jakiegoś powodu nie chciałam, by
odpowiadał na to pytanie, ale potrzebowałam tego.
Zmarszczył brwi i spojrzał na mnie, jakbym właśnie zaproponowała mu
dzień na chodzeniu na wyprzedaże.- Serio? Skąd, do licha, to ci do głowy
przyszło? Nie sypiam z nią.
- Wy dwoje chodzicie razem do domu i przychodzicie z niego każdego
dnia.- Wybąkałam, trochę zmieszana tym, gdzie ta rozmowa prowadziła. Przez
ostatni miesiąc widziałam i słyszałam wszystko o ich małym romansie, a teraz
zaprzeczał temu... Czy Amy mogła mieć rację, a każdy inny wyolbrzymiał coś

Tłumaczenie: amas_la_mondon 239 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

niewinnego? Nie chciałam rozniecać swoich nadziei, ale przeciw swojemu


zdrowemu rozsądkowi, mogłam już to poczuć.
- Chloe, Caroline mieszka na mojej ulicy. Podwożę ją i odwożę ze szkoły,
ponieważ nie ma samochodu. Nie interesuję się nią!- Pokręcił głową, wydając
się z tego powodu zezłoszczony.
Uśmiechnęłam się. Amy miała rację. Byłam zazdrosna i widziałam coś,
czego nie było – jednak nie sypia z gorącą opiekunką koła teatralnego.
Poczułam, jak się odprężam. Do końca roku szkolnego zostało tylko dziewięć
miesięcy. Pójdę potem na studia, a jego zostawię w liceum. Mam nadzieję, że
do tego czasu zostanie przy „nie interesowaniu się nikim”, a wtedy nie będę
już musiała tego widzieć.
Jego rozgniewana mina rozpłynęła się i również się uśmiechnął. Jego
ręka podniosła się w stronę mojej twarzy. Oddech uwiązł mi w gardle, bo
myślałam, że zamierza mnie dotknąć - zamiast tego wyciągnął liścia z moich
włosów, rzucając je na ziemię.
Nagle z naszej prawej strony coś chrusnęło pośród drzew. Will
podskoczył, chwycił mnie i okręcił, jedną rękę owijając wokół mnie i
przyciągając do swojego ciała.- Au, cholera.- Wysyczał, a ja usłyszałam czyiś
śmiech.
- Panie Morris, czemu ją przesunąłeś? Miałem idealny strzał!- Ktoś
zawył. Will puścił mnie, więc odsunęłam się od jego twardego ciała,
rozglądając się wokół, zdezorientowana. Jimmy wyglądał na nieco
rozczarowanego.
- Już wypadła z gry, nie ma sensu niepotrzebnie strzelać. Dopiero, co
odebrałem jej ostatnie życie.- Will odpowiedział, wzruszając ramionami.
- Och, no to w porządku, cóż, idziemy po flagę. Idzie pan?- Jimmy
zapytał, już odbiegając w las i nie czekając na jego odpowiedź.
Spojrzałam na Willa zdezorientowana.- Co się stało?
Will obrócił się i pokazał mi swoje plecy, na których widniała niebieska
farba.- Wziąłem na siebie twoją kulkę. Jesteś mi teraz winna, słodziutka.-
Wyszczerzył się do mnie.
Dał się za mnie postrzelić? Kurcze, ale to słodkie!- Czemu to zrobiłeś?-
Zapytałam zszokowana.
Wzruszył ramionami.- Chciałem odebrać ci twoje ostatnie życie, bo twój
tyłek wygląda za czysto.- Odpowiedział, podnosząc na mnie brew.
- Czy spogląda pan na mój tyłek, panie Morris?- Zażartowałam,
zmuszając się, by nie zarumienić, mówiąc to.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 240 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Wiesz, że muszę odpowiedzieć nie na to pytanie, panno Henderson.-


Odrzekł, wzdychając.- Tak czy inaczej dam ci minutę forów, więc lepiej
biegnij.- Zamachnął na mnie brwiami, wskazując głową na jedną stronę.
- Serio?- Chyba nie chce mnie gonić poprzez las, by strzelić we mnie,
czyż nie?
- Pięćdziesiąt cztery sekundy.
- Żartujesz sobie? Mamy zdobyć flagę.- Powiedziałam nerwowo.
- Czterdzieści sześć sekund.
Jasny gwint, mówi poważnie! Chwyciłam swój kask i broń, obróciłam się
i pobiegłam w las, zaśmiewając się jak szalona.
- Czas minął.- Usłyszałam, jak zawołał.
Zachichotałam i dalej biegłam. Na widoku pojawiła się wielka skała,
więc sprintem podbiegłam do niej, kryjąc się za nią. Rozejrzałam się, szukając
go wzrokiem, ale nigdzie nie umiałam go zobaczyć. Zdałam sobie sprawę, że
skała, za którą stałam, miała sąsiadkę, a obie tworzyły zaułek. Skryłam się za
nimi, nieco się podkulając i będąc osłonięta ze wszystkich stron, oprócz tej z
przodu. Mogłam usłyszeć, jak biegnie i miażdży pod stopami suche liście.
Rozważnie kładąc na ziemi broń, zacisnęłam dłonie na ustach, bym nie mogła
się zaśmiać.
- Wyjdź, wyjdź, gdziekolwiek jesteś.- Zaśpiewał, śmiejąc się.
Zachichotałam przy ręce i bardziej docisnęłam się do skały. Był tak, blisko, że
mogłam usłyszeć jego oddech... może był z drugiej strony skały.- Chloeeeee.-
Zawołał złośliwie. Podgryzłam wargę, starając się desperacko by się nie wydać.
Dzisiejszy dzień chciałam zakończyć z jednym nietkniętym życiem – Amy
założyła się ze mną, że pierwsza odpadnę i naprawdę chciałam wygrać ten
zakład.
Usłyszałam jak odbiega w przeciwnym kierunku, więc odetchnęłam,
czując ulgę. Przeczołgałam się do krawędzi szczeliny i wyjrzałam, sprawdzając
czy jest czysto. Kiedy niepewnie wyjrzałam bardziej zza skał, wyskoczył zza
rogu. Mimowolny krzyk opuścił moje usta.
- Znalazłem cię! Obróć się.- Wyszczerzył się, podnosząc brew i
wskazując nią na moje krocze, najwyraźniej chcąc postrzelić mnie w tyłek.
Zaśmiałam się i zrobiłam krok do tyłu.- Nie ma mowy, będziesz musiał
mnie zmusić.- Zażartowałam.
Wybuchł śmiechem i podszedł bliżej. Kiedy on robił kroki do przodu, ja
robiłam do tyłu. Dopasowałam swój krok do jego, obserwując uciechę na jego
twarzy, kiedy wabiłam go głębiej i kierując się do miejsca, gdzie zostawiłam
swoją broń.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 241 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Zamierzam postrzelić cię w tyłek.- Nalegał, figlarnie podnosząc brew.


Stopą dotknęłam swojego kasku, więc szybko się schyliłam i chwyciłam
karabin z ziemi, celując go w Willa. W tym samym czasie skoczył do przodu,
owijając wokół mnie jedną rękę i docisnął mnie do skały. W dłoń chwycił moją
broń i przesunął ją tak, że już nią w niego nie mierzyłam. Jego twarde ciało
pewnie dociskało się do mojego. Byłam przyciśnięta do kamiennej ściany i
nawet, jeśli chciałam się poruszyć, nie mogłam.
Jego spojrzenie zamknęło się na moim, jego twarz ledwo była
centymetry od mojej i mogłam poczuć jak jego oddech spoczywa na moich
wargach. Nie poruszył się, tylko patrzył się na mnie z lekko zbolałą miną.
Serce mi wariowało, mogłam tylko myśleć o jego bliskości.
Podniosłam moją wolną dłoń, chwytając w nią jego kombinezon i
przyciągając go niemożliwie bliżej. Całe jego ciało było przyciśnięte do
mojego.- Chloe.- Warknął, patrząc na mnie błagająco. Na ułamek sekundy
jego wzrok opadł na moje wargi.
Och, błagam pocałuj mnie, Will, błagam. Proszę, nie odsuwaj się tak
jak ostatnim razem. Tym razem nie ma nikogo do przeszkodzenia nam,
proszę, po prostu pocałuj mnie, zanim spontanicznie wybuchnę!
- Pocałuj mnie.- Wyszeptałam błagalnie.
Zacisnął powieki, wyglądając jakbym właśnie ugodziłam go nożem w
brzuch. Jakbym go torturowałam. Otworzył oczy i zachłysnął się.- Zamknij
oczy.- Wyszeptał.
Natychmiast go posłuchałam – ledwo mogłam oddychać z
podekscytowania. Poczułam, jak jego ręką dotyka mojej twarzy i głaszczę
policzek, powoli kierując się w stronę szczęki. Kciukiem pogłaskał moją dolną
wargę, na co ja rozdzieliłam usta i jęknęłam bez tchu. Całe moje ciało drżało z
podniecenia. To było tak erotyczne i seksowne, i niemal zbyt słodkie do
wytrzymania.
Jego dłoń przesunęła się na moją szyję, delikatnie ją ujmując. Zmienił
ustawienie swojego ciała i wtedy jego miękkie wargi przycisnęły się do mojego
czoła. Zacieśniłam na nim uścisk, podnosząc do góry głowę i czekając, by jego
usta spotkały się z moimi.
Ledwo się odsunął, a jego dłoń opadła z mojej szyi. Otworzyłam oczy, by
zobaczyć, że patrzy na mnie, zaciskając mocno szczękę. W jego oczach lśniły
iskierki podniecenia, ale minę miał surową. Przybliżyłam twarz do jego
twarzy, potrzebując poczuć jego usta na moich.
Pokręcił głową.- Nie mogę.- Wyszeptał, patrząc na mnie przepraszająco.
Chyba musisz sobie ze mnie żartować! Wciąż był do mnie przyciśnięty,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 242 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

podniecając mnie. Zignorowałam jego odmowę i ponownie przybliżyłam


swoje usta.
- Proszę, Chloe, nie mogę tego zrobić. Jesteś nieletnia, proszę nie
utrudniaj mi tego.- Błagał.
Moje oczy zaczęły zapełniać się łzami.- Do niczego cię nie zmuszam.- Był
tak blisko, bliżej niż przez ostatnie sześć tygodni, ale i tak niewystarczająco
blisko.
- Chloe, możesz tak uważasz, ale zaufaj mi, zwykłego dnia jest mi ciężko,
ale teraz to po prostu tortura. Nie chcę cały czas czuć się jak pedofil, ale nie
mogę na to nic poradzić, kiedy jestem przy tobie.- Jego dłoń powoli zjechała
po moim boku, wywołując we mnie dreszcz.
- Nie jesteś pedofilem, Will.- Zaprotestowałam.
Pochylił głowę do przodu i scałował moje łzy, które spływały po moich
policzkach.- Technicznie jestem, ponieważ nie powinienem tak na ciebie
spoglądać. Nie powinienem chcieć cię pocałować i trzymać cię w ramionach.
Nie powinienem chcieć być blisko ciebie i być ostatnią rzeczą, którą widzisz
przed snem. Nie powinienem, ale po prostu nie mogę przestać. Próbowałem,
naprawdę, tak mocno się starałem, ale po prostu nie umiem.- Zmarszczył się i
mocniej zacisnął szczękę.
Wciąż tak na mnie patrzy? Wciąż mnie pragnie? O kurcze, on tak na
poważnie? Czy Amy miała rację, a ja po prostu byłam zbyt zraniona, by
ujrzeć, że wciąż mnie chce?
- Serio... ty... nadal mnie lubisz?- Zapytał. Nadziej we mnie zakwitła.
Mocno pokręcił głową i poczułam, jakby po raz kolejny wyrwał mi serce
z piersi.- Nie lubię cię, Chloe. Jestem do szaleństwa w tobie zakochany.-
Odpowiedział cicho, wyglądając na niemal tym zawstydzonego.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 243 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 25

Kocha mnie? Naprawdę mnie kocha?


Nie wiedziałam, co powiedzieć. Ledwo mogłam oddychać. Czy on
właśnie przyznał się do tego, że jest we mnie zakochany? Nadzieja i szczęście
próbowało mnie pochłonąć, ale nie pozwoliłam na to. Tyle razy wcześniej
wzniecał moje nadzieje... co jeśli to kolejny taki raz? Co jeśli nagle zmieni
zdanie i cofnie swoje słowa?
Nie byłam wystarczająco dobra dla niego, Will był niesamowity i tak
niezwykły, że zasługiwał na o wiele więcej, niż mogę mu dać, zasługiwał na
wszystko. Zasługiwał na kogoś takiego jak panna Teller, która była idealna i
miała klasę i nie była głupią uczennicą, która ledwo mogła na niego spojrzeć
bez rumieńca.
Spojrzał na mnie z ciekawością. Właściwie wyglądał na trochę
przestraszonego, a chciałam go upewnić. Chciałam krzyczeć, że też go mocno
kocham i że tak bardzo go pragnę, ale nic nie wychodziło z moich ust.
Z powodu mojej ciszy jego mina stężała.- Przepraszam, nie powinienem
był tego mówić. Tak mi przykro.- Powiedział, rzucając mi smutne i zranione
spojrzenie.- Nie powinienem był ci tego mówić, jestem przecież twoim
nauczycielem i powinienem być odpowiedzialny i starać się mocniej. Może
rzucę pracę czy coś, bym mógł się trzymać z dala od ciebie.- Wybąkał,
połykając słowa, bo mówił tak szybko.
Myśli nad rzuceniem pracy? Chwyciłam jego kombinezon, kiedy
odsuwał się ode mnie.- Naprawdę mnie kochasz?- Wyszeptałam, nie ufając
swojemu głosowi.
Przełknął i skinął głową.- Ta, ale nie powinienem był ci tego mówić,
muszę trzymać to dla siebie i radzić sobie z tym, tak jak robiłem to przez
ostatnie kilka tygodni.
Uśmiechnęłam się. Już dłużej nie mogłam walczyć z tym uczuciem, a
całe moje ciało ogarnęła gęsia skórka. Poczułam jak moje oczy wypełniając łzy
szczęścia, kiedy zrozumiałam, że nie mogłam nie postarać się być z nim, jeśli
tego chciał. Pewnie ponownie złamie mi serce, kiedy zmieni zdanie, ale nie
mogłam poradzić, tylko pójść za głosem serca.
- Też cię kocham, Will.- Odpowiedziałam szczerze.
Jego całe ciało wydawało się napiąć. Jego oczy wybałuszyły się
zszokowane, zanim łamiący serce uśmiech rozjaśnił jego twarz.- Tak?-
Wyszeptał, mocniej dociskając mnie do skały.
Ugryzłam wargę i skinęłam głową. Z pewnością oczywiste jest to, że

Tłumaczenie: amas_la_mondon 244 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

jestem w nim beznadziejnie zakochana – musiał to wiedzieć, nim to


powiedziałam. Jak, do licha, mogło mu to umknąć? Nawet napis na czole
„kocham Willa Morrisa” nie byłby bardziej oczywisty.
Westchnął, a jego ramię zacisnęło się na mojej talii.- Myślałem, że
straciłem swoją szansę, szczerze sądziłem, że cię straciłem, Chloe. Byłem
przerażony na śmierć. Przez te ostatni tygodnie bez ciebie byłem wrakiem
człowieka.- Jego szare oczy wwiercały się we mnie, sprawiając, że czułam się
nieważka.
Już dłużej nie mogłam z nim rozmawiać – potrzebowałam jego usta na
moich. Moje ciało niemal rozpaczliwie go potrzebowało.- Cicho, już skończył
się czas na gadanie.- Wyszeptałam, powtarzając swoje słowa z dawien dawna.
Przebiegłam rękami po jego piersi, wiążąc je za jego szyją, a jedną dłoń
zaplatając w jego włosy. Jęknął gardłowo i poczułam się jakbym stanęła w
ogniu.
Jego usta tak powoli przybliżały się do mnie, że czułam, że samo
oczekiwanie skończy ze mną, ale ta chwila była taka doskonała, intymna i
romantyczna, że chciałam, by trwała wiecznie. W końcu jego usta znalazły
moje, lekko przyciskając się i poczułam, że znów mogę oddychać.
O Boże, znów się z nim całuję! Zapomniałam już, jak to jest, gdy mnie
całuje, jak niesamowite to jest. Całe moje ciało trawił płomień pożądania i nie
mogłam być niego wystarczająco blisko, a Will wydawał się też to czuć,
dociskając mnie bardziej do skały i powoli przebiegając dłońmi po moich
bokach, sprawiając, że włoski na moim karku podniosły się.
Jego język prześledził moją wargę, więc otworzyłam usta, chętna na
więcej. Wsunął język między moje usta, łagodnie masując mój. Jęknęłam w
jego wargi, na sensacje, które wywołał jego boski smak na moich kubkach
smakowych. Ucałował mnie głęboko, kiedy zacieśniłam swój uścisk na jego
szyi, nie pozwalając mu nigdzie odejść, nie to, że w ogóle próbował to zrobić,
ale musiałam się upewnić.
Przerwał pocałunek w chwili, kiedy czułam, że robi mi się lekko w
głowie. Myślałam, że się odsuwa, ale nie, bo ucałował w dół moją szyję, lekko
podgryzając skórę i naprawdę sprawiając, że zmiękły mi kolana. Jęknęłam bez
tchu, kiedy z powrotem zmierzał pocałunkami w stronę mojego ucha.
- Kocham cię, słodziutka.- Wyszeptał.
Wyszczerzyłam się radośnie i zacieśniłam dłoń na jego włosach.- Też cię
kocham.- Wymamrotałam, ledwo będąc w stanie rozmawiać z powodu całej
tej burzy uczuć i wrażeń, pulsujących w moim ciele.
Odsunął się, szczerząc się od ucha do ucha i delikatnie odgarniając
włosy z mojej twarzy.- Przepraszam, że cię zraniłem, ale przyrzekam, że

Tłumaczenie: amas_la_mondon 245 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

starałem się robić to, co dla nas obojga było najlepsze. Niemal umarłem, kiedy
musiałem powiedzieć, że nie możemy być razem. Widok ciebie zranionej,
przyrzekam, codziennie mnie prześladował. Tak bardzo przepraszam,
słodziutka – możesz mi wybaczyć i dać mi kolejną szansę? Nigdy więcej cię już
nie zranię, obiecuję. Proszę?- Błagał, kładąc czoło na moim. Jego oczy
wwiercały się w moje, ukazując mi jego żal i boleść.
Uśmiechnęłam się i na kilka sekund przycisnęłam usta do jego ust.-
Oczywiście, że tak.- Zapewniłam, chichocząc i rumieniąc się. Czułam się taka
szczęśliwa, że mogłam przysiąc, że unoszę się nad ziemią.
Wyszczerzył się i warknął zwycięsko, kiedy ciasno owinął swoje ręce
wokół mnie i podniósł mnie całą z ziemi, kręcąc mną na około i wywołując
mój wariacki śmiech. Zaśmiał się i pozwolił mi ześliznąć się po nim, dopóki
moje stopy ponownie dotknęły ziemi. Szczerzył się szeroko i jeszcze raz
przycisnął usta do moich – całując mnie tak namiętnie, że niemal nie mogłam
znieść tej słodyczy. Kiedy się odsunął, nie mogłam powstrzymać radosnego
uśmiechu. Ten wspaniały mężczyzna pragnął mnie – kochał mnie i chciał być
ze mną.
- Will, proszę, nie rań mnie więcej.- Błagałam przy jego ustach.
Sapnął i mocno pokręcił głową.- Nie zranię, obiecuję. Szczerze
uważałem, że już o mnie zapomniałaś. Nie sądziłem, że jest szansa na to, byś
czuła do mnie to, co ja do ciebie czułem. Myślałem, że będziesz w stanie ruszyć
do przodu i być szczęśliwą. Miałem nadzieję, że tak się stanie, ponieważ
zasługujesz na bycie szczęśliwą. Ale kiedy próbowałaś ruszyć do przodu, nie
mogłem nic zaradzić tej zazdrości, którą wewnątrz czułem i z tego powodu
byłem dla ciebie taki okropny. Tak bardzo przepraszam, słodziutka.
Powinienem być w stanie wyłączyć te uczucie i zignorować je, odejść od ciebie,
ale nie umiem. Nawet nie wolno mi teraz rozmawiać tak z tobą, ale i tak nie
umiem trzymać się od ciebie z dala. Po prostu zasługujesz na kogoś lepszego
niż ja.
Zmarszczyłam brwi.- Dla mnie nie ma nikogo lepszego od ciebie.
Uśmiechnął się do mnie szczęśliwy, zanim ponownie złączył nasze usta,
tym samym kończąc rozmowę. Naprawdę zaczęłam angażować się w ten
pocałunek, a całe moje ciało drżało, potrzebując więcej, ale Will tylko powoli
głaskał w górę i w dół moje plecy. Głośny, przenikliwy dźwięk wybrzmiał w
powietrzu, wywołując we mnie zszokowany pisk. Will odskoczył ode mnie,
jakby właśnie wybuchła bomba.
Rozejrzałam się zszokowana, a on zaczął się śmiać.- Koniec gry.-
Wyjaśnił, kręcąc rozbawiony głową.
Och, czy to był koniec paintballa? Zapomniałam już, że po to tu

Tłumaczenie: amas_la_mondon 246 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

jesteśmy. Tak byłam zaangażowana w tym pocałunku, że ziemia mogłaby się


trząść, a ja nie miałabym nic przeciwko, tak długo, jak miękkie usta Willa
znajdowały się na moich.
Spojrzałam na niego rozczarowana, jeszcze nie chciałam iść, bo wciąż
mieliśmy mnóstwo do przegadania. Wyciągnął w moja stronę swoją dłoń,
uśmiechając się radośnie. Wyszczerzyłam się i wsunęłam swoją dłoń w jego,
wzdychając usatysfakcjonowana na to uczucie. Czułam się niemal jak w domu.
Podniósł oba nasze karabiny i kaski drugą ręką, i pociągnął mnie delikatnie w
kierunku szczeliny. Przycisnęłam się do jego boku, kiedy szliśmy i nie mogłam
powstrzymać uradowanego uśmiechu. Puścił moją dłoń, ale zamiast tego
owinął rękę wokół mojej talii, przyciągając mnie bliżej do swojego ciała i czule
całując bok mojej głowy.
- Chcesz spędzić dzisiejszy wieczór ze mną?- Zapytał.
Wyszczerzyłam się i skinęłam głową.- Jasne. A co masz na myśli?-
Zapytałam, dusząc impuls do podskakiwania.
Wzruszył ramionami.- Cokolwiek chcesz, ale myślę, że jeszcze
powinniśmy pogadać. Jest wiele spraw do przedyskutowania.- Zmarszczył się,
zamyślony.
Powoli skinęłam głową.- Ta, chyba tak.
Szarpnięciem, zatrzymał mnie. Wokół wciąż nikogo nie było, ale
musieliśmy się zbliżać do bazy, ponieważ drzewa się przerzedzały.- Dzisiaj
musimy zachowywać się jak gdyby nigdy nic, słodziutka. Później
porozmawiamy i wymyślimy, co mamy zrobić, ale teraz po prostu udajmy, że
nic się tam nie wydarzyło, dobrze?- Oświadczył, patrząc na mnie z nadzieją.
Skinęłam, zgadzając się. Tak, że nie potrzeba było słów. Uśmiechnął się
radośnie i ponownie wskazał głową na ścieżkę. Wyszczerzyłam się i obróciłam
się, by odejść, – kiedy się odwracałam, coś uderzyło mnie w tyłek, ponownie
wywołując mój wrzask. Will bezwstydnie się zaśmiewał. Okręciłam się, by
znaleźć go, wciąż mierzącego do mnie z karabinu.
Posłałam mu niedowierzające spojrzenie. Dopiero, co postrzelił mnie w
tyłek, drugi raz tego dnia.- Co, do diabła?- Wykrzyczałam, wywołując w nim
jeszcze głośniejszy śmiech.
Podszedł do mnie i chwycił moje przedramię. Jego oczy wwiercały się w
moje, kiedy zsuwał moją ostatnią, żółtą tasiemkę i chowając ją do kieszeni.-
Powiedziałem ci, że odbiorę ci ostatnie twoje życie.- Wyszeptał seksownie.
Ponownie przycisnął usta do moich, dzięki czemu zapomniałam o małym,
piekącym bólu z miejsca, w którym strzelił do mnie z bliskiej odległości.
Dyskretnie potarłam świeżą plamę, biorąc na palec trochę farby.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 247 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Kiedy łamał pocałunek, szybko potarłam jego policzek, śmiejąc się.-


Teraz jest seksownie.- Odrzekłam, chichocząc na jego zszokowaną minę.
Wybuchł śmiechem i ciasno owinął mnie swoimi rękoma.- Ty jesteś
seksowna.- Zripostował, ponownie kładąc na moich ustach słodki całus.
Zarumieniłam się jak burak, a jego uśmiech stał się jeszcze szerszy, kiedy
śledził mój rozpalony policzek swoimi palcami.- Kocham, kiedy się przez mnie
rumienisz, to takie urocze.
Przewróciłam oczami i odepchnęłam go od siebie. Musieliśmy już iść i
spotkać się zresztą, zanim zaczną się zastanawiać, gdzie jesteśmy.- Chodź,
flirciarzu. Później możesz sprawić, bym się rumieniła.- Zaproponowałam,
biorąc swoją broń i kask z jego dłoni i wskazując głową na ścieżkę. Nie ufałam
mu, że ponownie mnie nie postrzeli, kiedy szłam przed nim.
- Och, z pewnością tak zrobię.- Wyszczerzył się do mnie figlarnie,
kolejny raz wywołując mój rumieniec, mimo tego, że starałam się jak
najmocniej, by się mu nie dać. Ale miał na mnie taki efekt i nie mogłam nic na
to poradzić przy nim, a Will cholernie dobrze o tym wiedział.
Mrugnął do mnie i poszedł ścieżką. Dopasowałam swoje kroki do jego i
nie mogłam powstrzymać rzucanych mu ukradkowych spojrzeń. Celowo
głaskał swoją dłonią moją dłoń, kiedy szliśmy do bazy, a jego mały palec
związał się z moim, na co moje serce przyspieszyło.
Doszliśmy do bazy i zauważyłam Amy i Nicka stojących przy Ryanie, a
wszyscy gadali radośnie. Uśmiechnęłam się na to, jak szczęśliwa wydawała się
być Amy – bezgranicznie cieszyłam się z jej powodu, ponieważ wreszcie
porozmawiała z Ryanem.
- Porozmawiamy później, słodziutka.- Will wyszeptał, odchodząc w
przeciwnym do mojego kierunku. Obserwowałam jak szedł i usilnie walczyłam
z chęcią tańczenia kankana pośrodku bazy. Kochał mnie, naprawdę mnie
kochał. Nic się nie liczyło, tylko te dwa słowa. Relacja uczeń-nauczyciel,
sprawa wieku, nic z tego się nie liczyło, bo wiedziałam, że możemy to
wypracować. Będzie ciężko, ale razem przejdziemy przez wszystko.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 248 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 26

Niechętnie oderwałam od niego wzrok i ruszyłam do grupy moich


przyjaciół. Mocno walczyłam ze sobą, by zetrzeć szczęśliwy uśmiech z twarzy,
ale pewnie poszło mi kiepsko. Miałam przeczucie, że dzisiejszej nocy zasnę z
uśmiechem. Przebiegłam językiem po moich wciąż mrowiących ustach,
smakując jego smak na nich. W brzuchu mi zadrżało i ponownie rzuciłam na
niego spojrzenie. Opierał się po prostu o drzewo, obserwując zbierających się
uczniów.
- Tu jest ta znikająca kobieta!- Nick zażartował, kiedy do nich dotarłam.
Zaśmiałam się i pokręciłam głową.- Wcale nie zniknęłam – to ty uciekłeś
i mnie zostawiłeś!- Zgromiłam go figlarnie, uderzając jego rękę.
Przewrócił oczami.- Nie uciekłem. Pobiegłem między drzewa,
spodziewając się, że za mną podążysz, ale ty ukucnęłaś, co tak przy okazji było
kompletną głupotą. Potem obserwowałem, jak idziesz w złym kierunku,
szukając mnie, ale w okolica była inna para, więc nie mogłem do ciebie
krzyknąć czy coś. Założyłem, że cię złapano i już odpadłaś, bo zostało ci już
jedno życie.- Wyjaśnił, śmiejąc się do siebie samego z mojego oczywistego
braku umiejętności strzeleckich. Rzucił okiem na moje przedramię.- I miałem
najwyraźniej rację, bo odpadłaś. A gdzie tak w ogóle się podziewałaś? Amy i
Ryan też zostali wyeliminowani i powiedzieli, że nie wróciłaś do bazy.
Och, nie, co ja mam teraz powiedzieć? Wzruszyłam ramionami.-
Zgubiłam się?- Zasugerowałam, mając nadzieję, że to kupi. Kupił.
Jego oczy otaksowały mój zaplamiony farbą tyłek, najwyraźniej szukając
jakiś szkód. Wybuchł śmiechem, kiedy obracał mnie, by móc spojrzeć na mój
tył.- Ponownie oberwałaś w tyłek? To takie zabawne. Tylko ty, Chloe, tylko ty!-
Zażartował.
Zaśmiałam się i odepchnęłam go, wydymając wargi.- Najwyraźniej nie
„tylko ja”, ponieważ Amy i Ryan też odpadli!
Spojrzałam na Amy, której ręka znalazła się na barku Ryana, a sama
chichotała z jego słów i spoglądała na niego spod rzęs. Taka z niej byłam
dumna, że ze szczęścia mogłabym wybuchnąć – od wieków się w nim
podkochiwała. Osobiście nie mogłam dostrzec w nim atrakcyjności. Był
uroczy, ale nie za bardzo w moim typie. Był z niego 100% atleta, miał szerokie
ramiona i grubą, umięśniona szyję. Nie jak smukła, lecz nie za bardzo,
muskularność Willa.
Jak tylko pomyślałam o Willu, rzuciłam na niego okiem. Panna Teller
stała przy nim, na jej twarzy błyszczał kuszący uśmiech, kiedy ściągała swoje

Tłumaczenie: amas_la_mondon 249 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

naturalne blond włosy z gumki i strzepując je jak jedna z tych bogiń z


telewizji. Ja cie sole, jak może być mną zainteresowany, kiedy ona tak się
zachowuje przed jego twarzą? W ogóle nie dorastałam tej kobiecie do pięt.
Gdybym była facetem, ślinka już dawno leciałaby mi z ust.
Spojrzałam w bok, kiedy zaczęłam czuć się trochę zazdrosna. Co zrobię,
jeśli mnie zdradzi? Nigdy wcześniej nie miał dziewczyny – czy on nawet wie,
co oznacza bycie wiernym? Czy nie znudzi się mną po kilku tygodniach i
zapoluje na kogoś bardziej wartego jego uwagi? Chwila, chwila, czy ja
ponownie wszystko analizuję, tak jak to robiłam wcześniej?
Ponownie spojrzałam na Willa dokładnie w momencie, w którym on
popatrzył na mnie. Posłałam mu uśmiech i w odpowiedzi dostałam ten
łamiący serce, nim z powrotem skierował wzrok na pannę Teller.
Westchnęłam i zdecydowałam się, że muszę po prostu spokojnie to rozegrać.
Musiałam przestać zbytnio wszystko analizować, ponieważ przez większą
część czasu dochodziłam do kompletnie błędnych wniosków, co do Willa.
Ledwo mogłam doczekać się dzisiejszego wieczoru. Doczekać się po
prostu bycia przy nim, rozmowy z nim i na chwilę utulić go w ramionach, co
będzie naprawdę niebem na ziemi. A jego ciało... teraz, kiedy o nim myślałam,
nie mogłam oprzeć się, by nie pragnąć jego ciała, bo wiedziałam, jak gorące i
niesamowite było kochanie się z nim. Zadrżałam z pożądania i poczułam, jak
ktoś ściska moją rękę.
- Chloe?- Szybko spojrzałam w górę, kręcąc głową, by oczyścić myśli.
Nick pstrykał palcami przed moją twarzą, najwyraźniej chcąc przyciągnąć
moją uwagę?
Och, nie, śniłam na jawie?- Sorki, co?- Uśmiechnęłam się
przepraszająco, na co on wybuchł śmiechem i przewrócił oczami. Ryan
odszedł, rzucając Amy ostatni uśmiech, który ona oddała, szczerząc się i
gryząc wargę. W podskokach znalazła się przy mnie i chwyciła moją rękę,
wciskając place w moją skórę i patrząc na mnie wybałuszonymi oczami.
- Zaprosił mnie na randkę! O kurcze, naprawdę zaprosił mnie na
randkę!- Pisnęła podniecona, prawie mną potrząsając, bo tak była
podekscytowana.
Zaśmiałam się i przytuliłam ja.- Jestem z ciebie taka dumna! Nie mogę
uwierzyć, że w końcu zdobyłaś się na rozmowę z nim.- Pogratulowałam jej,
szczerząc się szczęśliwa. Wygląda na to, że dzisiejszy dzień w naszym życiu
miłosnym był wspaniały. Westchnęłam uszczęśliwiona i zaryzykowałam, by
ponownie spojrzeć na Willa – rozmawiał z panem Youngiem, a potem poszedł
oprzeć się swobodnie o drzwi pierwszego autobusu.
- Wiem! Dzięki Ci Boże za paintball.- Wysapała, wzdychając

Tłumaczenie: amas_la_mondon 250 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

półprzytomnie. Nigdy nie myślałam, że się z nią zgodzę, ale w duchu też Mu za
to podziękowałam, ponieważ był to jeden z najlepszych dni, które miałam od
długiego czasu.
- Więc kiedy ta randka? Co powiedział? Opowiedz mi wszystko.-
Rozkazałam, biorąc ją pod rękę i ciągnąc ja w stronę pana Younga, byśmy
mogły wsiąść do autobusu, a ja bym wyciągnęła z niej wszystko o Ryanie.
Strasznie mnie korciło, by opowiedzieć jej o Willu, ale najpierw musiałam
porozmawiać z nim, by się upewnić, że nie ma nic przeciwko temu. Ostatnią
rzeczą, którą chciałam, to zdenerwowanie go albo zniszczenie wszystkiego, co
dopiero udało nam się poskładać.
Amy westchnęła półprzytomnie i zaczęła opowieść od tego, że z Nickiem
zaaranżowała dzielenie par, by móc wylądować z Ryanem. Stanęłyśmy w
kolejce do autobusu i zatraciłam się w tym, co Amy mówiła. Przysłuchiwałam
się jej wielkimi oczami i z ogromnym uśmiechem. Z podekscytowaniem
mówiła o tym, że mają mnóstwo wspólnego, jak flirtowali i jak choć raz nie
zrobiła z siebie przed nim idiotki. Podążyłam za osobami w kolejce, dopóki nie
dotarłam do drzwi, gotowa wspiąć się na pokład.
Podniosłam nogę, by położyć ją na stopień, ale wejście zablokowała mi
czyjaś ręka. Spojrzałam w górę, by ujrzeć opierającego się swobodnie Willa, z
jedną ręką wyprostowaną i uniemożliwiającą mi wejście do autobusu. Jego
usta wykrzywiał seksowny uśmieszek, więc chciałam tylko zetrzeć go swoim
własnym językiem. Amy chyba też się zatraciła w swojej opowieści, ponieważ
wpadła na moje plecy, nie wiedząc, że się zatrzymałam. Zarumieniłam się jak
burak, a uśmieszek Willa tylko się powiększył.
- Chyba będę miał siniaka na ręce, tam, gdzie mnie postrzeliłaś, panno
Henderson. Myślę, że powinienem wlepić ci za to kozę.- Podrażnił, śmiejąc się
cicho.
Zaśmiałam się nieśmiało.- Nie może mi pan wlepić kozy, panie Morris –
nie jesteśmy w szkole. Oprócz tego to był wypadek i już pana przeprosiłam.-
Odpowiedziałam, grając rolę uczennicy.
Spojrzał na mnie zamyślony.- Hmm, chyba masz rację. Ale krok na
szkolnej ziemi i twój tyłek ląduje w kozie.
Przewróciłam na niego oczami – najwyraźniej uwielbiał mieć nade mną
taką moc.- Zapamiętam to sobie.- Wyszczerzył się i odsunął rękę z przejścia,
wskazując głową, bym weszła. Poczułam, jak drżę przez to jak na mnie
spoglądał – żartobliwie, figlarnie. Mój Will wrócił z pełną mocą. Kochałam to,
kochałam jego.
Ugryzłam wargę, by nie powiedzieć nic nieodpowiedniego i wspięłam się
do autobusu, z Amy depczącą mi po piętach. Opadła na miejsce obok mnie,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 251 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

ale najwyraźniej dalej znajdowała się w Ryanolandzie, bo w ogóle nie


zauważyła sceny z Willem przed drzwiami i tylko dalej ciągnęła swoją
opowieść. Kilka minut później Will wszedł i usiadł na samym początku.
Po półgodzinie plotkowania o Ryanie i planowaniu jej jutrzejszej randki,
wreszcie zaczęliśmy zbliżać się do szkoły. Telefon zabrzęczał mi w kieszeni,
więc wyciągnęłam go, zastanawiając się, kto to – kiedy przeczytałam imię, od
razu moja twarz rozgorzała. To była wiadomość od Willa.
„Muszę zawieźć Caroline do domu. Odebrać cię z domu o czwartej?”
Na myśl o zobaczeniu się z nim moje serce podskoczyło. Ledwo mogłam
usiedzieć na miejscu, bo byłam taka podekscytowana. Chwila, szesnasta?
Powiedział, że chce coś dziś porobić, więc miałam nadzieję, że będę mieć czas
na prysznic i zrobienie fryzury – by lepiej dla niego wyglądać. Ale chyba nie za
bardzo mogłam mu odmówić, a jeśli odbierze mnie o czwartej, spędzę z nim
więcej czasu, co do czego z pewnością nie miałam nic przeciwko.
„Aleś ty chętny.” Odpisałam.
Amy patrzyła na mnie z ciekawością, ale nie wiedziałam, co mam jej
powiedzieć. Chciałam jej powiedzieć. Wiedziałam, że strasznie się
podekscytuje, ale najpierw musiałam obgadać to z Willem, gdyby miał coś
przeciwko. Powiedział, bym zachowywała się, jak gdyby nigdy nic i to
naprawdę nie była rozmowa, którą mogłam przeprowadzić na oczach innych
uczniów.
- To moja mama.- Skłamałam, wzruszając ramionami i zmuszając się do
nie zarumienienia, by się nie wydać.
Mój telefon zabrzęczał z powodu jego odpowiedzi, więc z
podekscytowaniem ją otworzyłam. „Oczywiście, że tak! Czwarta pasuje?”
Westchnęłam sennie i spojrzałam na godzinę na ekranie – ledwo minęła
trzecia, więc przynajmniej będę miała trochę czasu, by zmienić moje workowe
dżinsy i koszulkę, które ubrałam na paintball. „Jasne, do zobaczenia.”
Odpisałam mu, ledwo mogąc wystukiwać litery, bo tak drżały mi dłonie.
Zatrzymaliśmy się przed szkołą i Will wyszedł pierwszy, stając na boku i
obserwując jak wszyscy wychodzą. Nick już czekał na nas za drzwiami, z
euforycznym uśmiechem z typu: udało-mi-się-postrzelić-ludzi-farbą, takim,
który każdy chłopak miał na twarzy.
W podskokach podążyłam za nimi do samochodu Amy – dosłownie
odliczałam minuty do szesnastej, do godziny, w której ponownie zobaczę się z
Willem. Czułam się, jakbym śniła, jakbym nie była w stanie całkowicie
panować nad sytuacją, jakbym po prostu poruszała się w błogim transie.
Amy zaparkowała przed moim domem i spojrzała na mnie błagalnym

Tłumaczenie: amas_la_mondon 252 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

wzrokiem.- Więc wpadniesz jutro do mnie i pomożesz mi z ubraniem,


prawda?- Zapytała, żując wargę albo ze zdenerwowania, albo z
podekscytowania, a może z mieszanki obu.
Skinęłam głową.- Oczywiście, że tak, nigdy w życiu bym nie przegapiła
szansy, by wypindrować cię na spotkanie z Ryanem!- Zażartowałam, tuląc ją,
kiedy wychodziłam z samochodu i machając, kiedy odjeżdżała.
Obróciłam się i praktycznie pobiegłam do domu. Rodzice posłali mi
dziwne spojrzenia, kiedy minęłam ich pędem, kierując się do swojej sypialni.-
Cześć, mamo! Cześć, tato!- Wykrzyczałam po drodze.
- Cześć, kwiatuszku. Fajnie było?- Tato zawołał do moich pleców, kiedy
brałam po dwa schodki.
- Super fajnie!- Odkrzyknęłam z góry, już się rozbierając, by mieć kilka
cennych sekund więcej pod prysznicem.
Umyłam się tak szybko, jak tylko człowiek umie, ale nie moczyłam
włosów. Potem ruszyłam do sypialni, wybierając wąskie dżinsy, które, jak
wiedziałam, Will uwielbiał, ponieważ ostatnim razem, kiedy miałam je na
sobie, ledwo mógł utrzymać ręce z dala od mojego tyłka. Chwyciłam czarną
bokserkę i szary, luźny, dziergany sweter na górę. Przebiegłam szczotką po
włosach i nałożyłam świeży makijaż, ale będąc szczerą, nie potrzebowałam go
za dużo. Moja twarz już jaśniała z podniecenia, a oczy się tliły. Westchnęłam
błogo i poszłam na dół, by powiedzieć rodzicom, że wychodzę.
Do szesnastej zostało tylko dwadzieścia minut, więc udało mi się
przygotować w rekordowym czasie. Właściwie byłam z siebie troszkę dumna.
Weszłam do kuchni – tato siedział w niej, czytając gazetę, kiedy mama zaczęła
robić obiad.
- Hej.- Zaszczebiotałam, siadając na wolnym krześle obok taty i mając
nadzieję, że nie zapytają mnie o powód mojego podniecenia.
- Więc dobrze się bawiłaś na paintballu? Spodziewałem się
rozgniewanego telefonu od Amy, mówiącej mi, że muszę przyjechać po was
dwie do szpitala czy coś.- Tato zażartował, uderzając barkiem o mój.
Wybuchłam śmiechem i pokręciłam głową.- Zaskakująco udało mi się
przetrwać całe przedpołudnie w nietkniętym stanie. Może mój pech zamienia
się w szczęście?- Zasugerowałam. Mój los z pewnością wydawał się zmieniać
na dobre. Miałam mojego wymarzonego faceta, który był we mnie zakochany,
świetnych przyjaciół i w następny weekend wybierałam się na koncert Daniela
Mastersa. Czego siedemnastolatka mogłaby jeszcze chcieć?
Mama uśmiechnęła się radośnie.- Zawsze będziesz fajtłapą, Chloe, taka
się urodziłaś i taka umrzesz.- Odpowiedziała, pokazując mi język.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 253 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Zaśmiałam się i pokiwałam głową, zgadzając. Obserwowałam, jak kroi


ziemniaki i nagle zdałam sobie sprawę, że pewnie gotuje też dla mnie.- Mamo,
dzisiaj nie będzie mnie na obiedzie, dobrze?- Zapytałam, modląc się, by
powiedziała tak. Moi rodzice byli całkiem fajnie i przez większą część czasu
świetnie się z nimi dogadywałam – miałam tylko nadzieję, że tym razem nie
zajdzie wyjątek.
Wzruszyła ramionami.- Jasne. Z Amy wychodzicie w jakieś miłe
miejsce?- Zapytała.
No dobrze, nie chcę ich okłamać, ale prawdy też nie mogę powiedzieć.
O kurcze, co ja mam odpowiedzieć?- Eee... nie jestem pewna.- Skrzywiłam
się, mając nadzieję, że zaakceptują moje słowa. Najwyraźniej tak było, bo
uśmiechnęła się i skinęła głową, dalej siekając warzywa.
Kilka minut później mój telefon zaczął dzwonić w torebce. Podniecona,
chwyciłam ją, wiedząc że to był Will. Wyskoczyłam z miejsca, odbierając jego
połączenie i nie chcąc być blisko rodziców, w razie gdyby coś z mojej miny
wydało mnie, że mam zakazanym związek z nauczycielem.
- Cześć.- Odpowiedziałam. Ugryzłam wargę, kiedy zrozumiałam, jak
szczęśliwy i podekscytowany był mój głos. Wystraszę go przez moje zbyt duże
zaangażowanie? Raz spojrzy na moje zarumienione policzki i w końcu zda
sobie sprawę, że jestem tylko nastoletnią uczennicą?
- Cześć, słodziutka. Jestem na zewnątrz, powinienem przyjść i zapukać
czy...- Urwał i poczułam, jak serce zaczyna mi nieregularnie rozbijać się w
piersi na dźwięk jego głosu. Nagle pojęłam jego słowa. Chce zapukać do
drzwi? Psia kość, mój tato dosłownie go zabije!
- Nie, nie rób tego, za chwilę będę.- Powiedziałam szybko. Moje oczy
skupione były na tyle głowy mojego taty, gdyby zdecydował się, w tym właśnie
momencie, by wyjść na dwór, a znajdzie tam Willa, siedzącego w swoim wozie
i czekającego na mnie. Rozłączyłam się i ruszyłam do lady w kuchni, na której
zostawiłam swoją torebkę – wrzuciłam do niej komórkę i złożyłam pocałunek
na policzku taty.- Do zobaczenie później.
- Wróć do domu przed dziesiątą trzydzieści.- Tato odpowiedział
stanowczo.
Rzuciła mu moją najlepszą minkę szczeniaczka – chciałam spędzić z
Willem jak najwięcej czasu. Właściwie rozmyślałam na tym, by powiedzieć
rodzicom, że dzisiaj przenocuję u Amy, bym mogła zostać z Willem, ale nie za
bardzo mogłam coś takiego rzucić rodzicom. Najlepiej było trzymać ich nie do
informowanych i prawdopodobne było to, że nie urządzą mi sceny, gdybym
rzuciła to mimochodem już w drodze do drzwi.
- Eee, nie mogę później? Jedenasta trzydzieści, proszę?- Błagałam go,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 254 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

wydymając wargi.- Jutro nie ma szkoły.- Dodałam. Westchnął i skinął głową,


więc ponownie ucałowałam jego policzek, zanim w podskokach znalazłam się
przed drzwiami.- Jesteście najlepsi, narka!- Zawołałam przez ramię.
Jak tylko otworzyłam przednie drzwi, przejęła nade mną kontrolę fala
szczęścia. Po prostu widok srebrnego dżipa Willa zaparkowanego przed
domem sprawił, że poczułam się, jakbym stanęła w ogniu i całe moje ciało
zaczęło mrowić z nerwowego podniecenia. Obserwował, jak idę chodnikiem, a
oczy miał nieco wybałuszone, kiedy mnie taksował wzrokiem. Wyszczerzyłam
się arogancko. Ktoś na pewno dalej lubi te dżinsy!
Wśliznęłam się na miejsce obok Willa, uśmiechając się. Wciąż
pożądliwie mierzył oczami moje ciało. Serce tak głośno mi waliło, że
zdziwiłam się, że jeszcze go nie słyszał. Wciąż miał na sobie te same ubrania,
ale on po prostu zawsze wyglądał na seksowniejszego, kiedy nie byliśmy w
szkole.
- Cześć.- Wyszeptałam, wiedząc że mój głos nie wyrobi na głośniejszych
tonach.
Jego oczy w końcu opuściły moje ciało i spojrzały do góry, spotykając
moje.- Cześć.- Odszeptał, szczerząc się do mnie. Jego mina wydawała się
pasować do mojej – szczęśliwa, przejęta i nieco zszokowana. Odchylił się,
sięgając na tylne siedzenie i zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, co robił –
dopóki jego ręka nie wróciła na przód, trzymając bukiet czerwonych
tulipanów.- Dla ciebie.
Ależ. To. Cholernie. Urocze! Zapomniałam, jak słodki był, jaki z niego
troskliwy chłopak, jak zawsze mnie rozpieszczał i wydawał się pamiętać każdą
najmniejszą rzecz, którą powiedziałam.- Och, Will, są piękne. Dziękuję ci.-
Wybąkałam, walcząc z napływem łez szczęścia, ponieważ to było prawdziwe i
naprawdę mnie pragnął i ból z ostatnich sześciu tygodni w końcu minął.
Miałam nadzieję, że już na dobre.
- Nie ma za co, słodziutka.- Uśmiechnął się radośnie, a serce mi zmiękło,
kiedy przezwał mnie słodziutką.
Był bliżej mnie, jego kuszące usta niebezpiecznie zbliżały się do moich i
z ledwością mogłam oddychać. Teraz właśnie obudzę się przez budzik i
zrozumiem, że zaspałam i spóźniłam się na lekcje...
Ale ja wcale nie śniłam.
Jego usta dotknęły moich, a ja wydałam z siebie kwik podniecenia,
łapiąc w garście jego włosy z tyłu głowy i nie pozwalając tym samym, by się
odsunął. Tak bardzo go pragnęłam, nie, to nie było pragnienie, to była
potrzeba. Potrzebowałam go. Chciwie go spijałam, oddając jego pocałunek tak
mocno, jak on całował mnie i czując, jak przepływają przeze mnie iskierki

Tłumaczenie: amas_la_mondon 255 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

prądu, które były dziełem tylko jego. Przybliżyłam się do Willa, dociskając do
siebie nasze klatki i całując go namiętnie, pokazując mu wszystkie uczucie,
które do niego darzyłam.
Zbyt szybko się odsunął. Walczyłam, by złapać oddech, ale wciąż
potrzebowałam więcej. Wydęłam na niego wargi, dając mu znać, że jeszcze nie
skończyłam. Uśmiechnął się, dając mi ponownie szybkiego całusa w usta,
zanim odsunął się całkowicie i uruchomił silnik.
Westchnęłam błogo i też rozsiadłam się z powrotem na swoim miejscu,
próbując uspokoić sensacje w moim ciele, zanim dosłownie stanę w
płomieniach – nie chciałam przecież zniszczyć jego skórzanych siedzeń.
Zapięłam pas bezpieczeństwa, kiedy odjeżdżał spod mojego domu.
- Więc co chcesz zrobić? Jeśli chcesz iść gdzieś na obiad czy coś, to
będziemy musieli wyjechać poza miasto, żeby nikt nas nie przyuważył.-
Zaproponował, marszcząc się.
Wzruszyłam ramionami – nic mnie nie obchodziło, poza tym, że spędzę
z nim czas. W uśmiechem na twarzy przekopywałabym gnój, jak tylko będę
robiła to z nim.- Cokolwiek chcesz.- Wybąkałam, śledząc palcem płatki
jednego z tulipanów, zachwycając się ich pięknem. Tylko Will mógł kupić
moje ulubione kwiaty.
- Cóż, musimy porozmawiać, więc co ty na to, byśmy pojechali do mnie i
zamówili coś przez telefon?
Cholercia, ta, chcę do niego! Kochałam jego mieszkanie i oczywiście
wizyta w jego łóżku byłaby cudowna.- Chińszczyznę?- Zaproponowałam,
starając się nie pokazać na twarzy moich brudnych myśli.
- Brzmi świetnie.- Trzymał moją dłoń w drodze do jego mieszkania i nie
mogłam oprzeć się, by co chwila nie spoglądać na niego ukradkiem. Był taki
przystojny, a serce biło mi zbyt szybko. Przez całą podróż moje ciało było na
krawędzi, dłonie mi się pociły, a w brzuchu drżało mi z podniecenia.
Mocno trzymałam jego dłoń, bojąc się ją puścić, gdyby zmienił zdanie
albo nie chciał już ze mną być. To by mnie zniszczyło. Kiedy ostatnim razem
zerwaliśmy, było ciężko, ale tym razem byłoby jeszcze trudniej, ponieważ
podzieliliśmy się słowem na „M”. Uśmiechnęłam się i cicho do siebie
zaśmiałam na myśl o nim, mówiącym mi, że mnie kocha – wychodzące z jego
ust słowa te stały się najpiękniejszymi, które kiedykolwiek słyszałam.
- Co?- Zapytał, spoglądając na mnie kątek oka, kiedy zatrzymywał się na
swoim miejscu parkingowym przed kamienicą.
Wzruszyłam.- Po prostu sobie myślałam.
Uśmiechnął się i złożył pocałunek na czubku mojej głowy, nim się

Tłumaczenie: amas_la_mondon 256 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

odsunął i wysiadł, okrążając samochód, by dostać się na moją stronę.


Wysiadłam, zanim mógł dla mnie otworzyć drzwi, wiedząc że to mu się nie
spodoba, ponieważ lubił zachowywać się jak dżentelmen i robić takie małe
rzeczy, jak otwieranie dla mnie drzwi.
Westchnął i spojrzał na mnie umyślnie, kiedy owijał rękę wokół mojej
talii, ciągnąc mnie do jego ciała.- Znowuż musimy przeprowadzić rozmowę o
tym, byś pozwoliła mi zachowywać się jak porządny chłopak?- Wyszeptał,
pochylając się i składając na mym czole miękki pocałunek. Serce mi zamarło,
a potem ruszyło biegiem, kiedy powiedział słowo „chłopak” i nie mogłam
oprzeć się malutkiemu podekscytowanemu piskowi, kiedy chwyciłam jego
koszulkę i przyciągnęłam go niemożliwie blisko.
- Tym właśnie jesteś?- Drażniłam go.
Wyszczerzył się.- Chyba że wolisz, by zachowywał się jak twój
nauczyciel.- Zaproponował, wzruszając i odsuwając się, kiedy żartobliwie
zwęził na mnie oczy.
- Myślisz, że możesz mnie nauczyć kilku rzeczy na górze, w twoim
mieszkaniu?- Flirtowałam, gryząc wargę i starając się wyglądać seksownie, ale
pewnie mój rumieniec wszystko zniszczył.
- Jasne, wzięłaś podręcznik?- Odpowiedział, szczerząc się, ale
jednocześnie wyglądając na nieco nieswojego.
- Cholera, zapomniałam ją przynieść. Wygląda na to, że musimy
poćwiczyć praktycznie.- Zamruczałam sugestywnie, obserwując jak przełknął
ślinę, jego oczy rozszerzyły się, zanim zgniótł swoje usta o moje, kończąc moje
godne pożałowania próby uwodzenia.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 257 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 27

Mocno mnie pocałował, popychając mnie na samochód i przyciskając


swoje ciało do mojego. Natychmiast mocno oplotłam go ramionami, bym nie
mógł się ode mnie odsunąć. Jego pocałunki był niemal zdesperowane, jakby
był teraz zdeterminowany nadrobić całe sześć tygodni nie bycia ze mną. Nie to
że miałam coś przeciwko. Też byłam całkiem za nadrobieniem czasu, moje
ciało powoli ogarnęły płomienie, a pomóc mi wydostać się z tego małego stanu
frustracji tylko mógł Will.
Jednakże nie było to mądre migdalić się przed jego budynkiem.
Powiedział mi, że panna Teller mieszka na jego ulicy. Gdyby nas zobaczyła,
oboje wpadlibyśmy w wielkie kłopoty.
Kiedy zassał moją dolną wargę, prosząc o wejście, niechętnie odsunęłam
swoje usta. Ale najwyraźniej nie był tym ruchem szczęśliwy, ponieważ gdy
odsunęłam swoją głowę, swoją po prostu przybliżył do mojej i ponownie mnie
pocałował. Zachichotałam przy jego wargach i w końcu westchnął, i odsunął
się, żartobliwie wydymając usta.
- Lekcja pierwsza – robisz wszystko, czego życzy sobie nauczyciel, w to
włącza się całowanie na rozkaz. Więc precz z tym bezsensownym odsuwaniem
się.- Zażartował, szczerząc się do mnie.
Ponownie zachichotałam i przewróciłam oczami.- Po prostu
pomyślałam, że powinniśmy przenieść to do środka, gdyby ktoś nas
zauważył.- Wyjaśniłam, wzruszając ramionami.
Przycisnął czoło do mojego.- Chyba tak. I naprawdę, naprawdę musimy
porozmawiać.- Rzekł bez tchu, odsuwając się ode mnie i biorąc moją dłoń.
Uśmiechnęłam się i złączyłam nasze palce, pozwalając mu zaprowadzić
się do jego mieszkania. Z każdym krokiem coraz bardziej się ekscytowałam,
ponieważ już na wieki chciałabym pozostać w jego ramionach.
Zatrzymał się przed drzwiami swojego mieszkania i spojrzał na mnie
przepraszająco. Oświeciło mnie, co mogło kryć się za tym uśmiechem.- Twoje
mieszkanie to burdel, prawda?- Zapytałam, próbując się nie zaśmiać.
- W mojej obronie, nie wiedziałem, że przyjdziesz.- Odpowiedział,
krzywiąc się.
Podeszłam do niego bliżej i łagodnie potarłam nasze nosy o siebie.- Will,
wiem, że jesteś flejtuchem. Właściwie to lubię – to dowodzi, że jesteś
człowiekiem, a nie jakimś ekstra gorącym kosmitą bez wad. Każdy ma wady, a
radość z życia jak świnia w chlewie jest najwyraźniej twoją.
Wyszczerzył się do mnie.- Uważasz, że jestem ekstra gorący?

Tłumaczenie: amas_la_mondon 258 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Oddałam jego uśmiech.- Najgorętszy nauczyciel, jakiekolwiek


widziałam.
Zaśmiał się i otworzył drzwi, biorąc moją dłoń i wciągając mnie do
środka. Jego mieszkanie było takie jak je zapamiętałam: zabałaganione,
brudne i zagracone. Ale i tak je kochałam. Uśmiechnęłam się i podeszłam do
niego bliżej, wiążąc ręce za jego karkiem i patrząc wprost w jego oczy, kiedy
szczęście płynęło moimi żyłami.
- Kocham twoje mieszkanie.- Przyznałam się.
Uśmiechnął się.- A ja kocham, że tu jesteś.
Przyciągnęłam jego usta do moich, chętna by zacząć tam, gdzie
skończyliśmy. Oddał mój pocałunek na kilka sekund, ale potem odsunął się,
uśmiechając się nieco trwożliwie.- Chloe, może porozmawiajmy.- Skierował
mnie do kanapy i usiadł na niej. Zmartwiona zmarszczka przecięła jego czoło.
Posłałam mu uśmiech i skinęłam głową, siadając przy nim i mocno
trzymając jego dłoń. Bawił się moimi palcami, wyglądając na nieco
nieswojego.- Will, wyrzuć to z siebie!- Zaśmiałam się, przewracając oczami.
- Dobrze, więc chcę być z tobą.- Zaczął.
Wyszczerzyłam się, kiedy moje podskoczyło.- Cóż, to całkiem świetnie,
zważając na to, że też chcę z tobą być.
Pochylił głowę i delikatnie mnie pocałował, wwiercając swoje spojrzenie
w moje oczy.- Oboje możemy wpaść za to w wielkie kłopoty. Jest dla nas kilka
opcji i to, jak z tego wyjdziemy.- Zmarszczył się i pokiwałam głową, by mówił
dalej.- Albo możemy być razem w ukryciu, albo poczekać, aż skończysz szkołę.
Uśmiechnęłam się i przesunęłam się do niego bliżej.- Poczekałbyś na
mnie?- Drażniłam go, bawiąc się kołnierzykiem jego koszulki.
Owinął ręce wokół mojej talii i uśmiechnął się smutno.- Miałem w
planach zaproszenie cię na randkę w dniu zakończenia przez ciebie szkoły.
Wpadłem na wielki pomysł na zasypanie cię tulipanami i uklęknięcie,
trzymając w rękach torbę z jedzeniem meksykańskim i błagając o jeszcze
jedną szansę.- Przyznał się, głaszcząc moją twarz.
Żułam swoją wargę. Był to właściwie niezwykle uroczy plan. Nie
wyglądał, jakby sobie żartował, więc chyba naprawdę by to zrobił.- A czy w
torbie byłyby chipsy do tortilli?- Zapytałam, starając się zachować poważną
minę.
Uśmiechnął się.- Oczywiście i kremowy sos o kwaśnym smaku.
- W takim razie na pewno dałabym ci kolejną szansę.- Zachichotałam,
kiedy się do mnie wyszczerzył. Serce tak mocno mi waliło, że ledwo mogłam

Tłumaczenie: amas_la_mondon 259 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

usiedzieć. Tęskniłam za tym, za prostą rutyną, flirtem i uśmiechami. Wszystko


zawsze było takie łatwe z Willem.
- Więc w takim razie poczekamy, aż skończysz szkołę. Wtedy wszystko
będzie łatwiejsze, a dziewięć miesięcy miną jak z bicza strzelił. Cóż, mam
przynajmniej taką nadzieję.- Oznajmił, śmiejąc się gorzko.
Chce poczekać? Ale ja w ogóle tego nie chcę. Teraz, kiedy ponownie go
pocałowałam, już ani sekundy nie chciałam spędzić bez niego.- Will, nie chcę
czekać. Naprawdę chcesz poczekać?- Zapytałam, błagając go oczami, by
powiedział, że też nie może wytrzymać beze mnie ani sekundy.
Zmarszczył się.- Oczywiście, że też nie chcę czekać, Chloe. Boże, w ogóle
nie chcę czekać. Ale jak powiedzia…- Zaczął, ale przerwałam, przykrywając
jego usta swoją dłonią.
- Żadnych więcej niedomówień. Chcę być z tobą, teraz, Will. Mam na
twoim punkcie fioła, a te ostatnie sześć tygodni było okropne. Będziemy
razem, ale nie będziemy się wychylać. Tego właśnie chcę.- Rzekłam
stanowczo, choć raz podejmując ryzyko.
Wybuchł śmiechem.- Skąd nadszedł ten nagły wybuch pewności siebie?
Podoba mi się.- Drażnił mnie, machając na mnie brwiami. Zaczerwieniłam się
jak zawsze i przebiegł palcem po moim policzku, wyglądając na niezwykle z
siebie dumnego.- W porządku, świetnie. Więc nie będziemy się wychylać.
Myślę, że musisz powiedzieć o tym Amy, tak czy inaczej wpadnie na to.
Skinęłam głową i podgryzłam wargę. Amy zwariuje, kiedy się o tym
dowie.- Amy wciąż mi mówiła, że nadal mnie lubisz, ale nie wierzyłam jej. Na
pewno powie mi: a nie mówiłam, kiedy jej o tym opowiem.
- Mądra z niej dziewczyna. Myślałem, że odwalam niezłą robotę, kryjąc
moje uczucia. Cóż, dobrze mi szło, póki ten gówniarz Oliver nie zaczął cię
dotykać...- Urwał, marszcząc się.
Wierciłam się na swoim miejscu.- Will, nie chciałam być z Olly'm, wiesz
o tym, prawda? Byłam smutna naszym zerwaniem, a wtedy zacząłeś spotykać
się z panną Teller, więc próbowałam po prostu ruszyć do przodu. I, przyznaję,
zaczęło się to, ponieważ chciałam się na ciebie odegrać za zaczęcie randek z
nią tak szybko.
Westchnął.- Wiem, że byłaś smutna i to jest w porządku. Choć nie
widywałem się z panną Teller, przyrzekam. Nigdy nic z nią nie zrobiłem albo z
kimkolwiek innym i nigdy tak nie będzie, bo jestem zakochany w kimś
innym.- Jego oczy wwiercały się w moje, sprawiając, że stawałam w
płomieniach. Czy tu jest coraz gorącej, czy to tylko ja?
Pocałowałam go, nie wiedząc, co na to odpowiedzieć. Myliłam się co do

Tłumaczenie: amas_la_mondon 260 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

niego i panny Teller cały czas i z tego powodu umówiłam się z Olly'm. Jasne, i
tak trwało to dziesięć dni, ale zrobiłam to i nie mogłam poczuć się z tego
powodu jeszcze gorzej. Oddał mój pocałunek, wydając mały jęk z tyłu swojego
gardła, który z pewnością podniósł temperaturę w pokoju o kolejne stopnie.
Powoli położyłam się na plecach, ciągnąc go ze sobą i całując go
namiętnie. Przebiegłam dłonią po jego piersi, wkładając ją pod jego koszulkę i
dotykając twardych mięśni brzucha. Szybko się odsunął i położył na mojej
ręce swoją, zatrzymując ją przed pójściem jeszcze dalej.
- Chloe, doprowadzasz mnie do szaleństwa.- Wyszeptał, powoli taksując
oczami moje ciało. Przewrócił się na bok, schodząc ze mnie i kładąc się przy
mnie. Uśmiechnęłam się. Przez cały czas czułam się dzięki niemu taka piękna.
Nie miałam pojęcia, dlaczego ktoś taki jak Will widział coś w kimś takim jak
ja, ale najwyraźniej widział coś, co mu się podobało i na tą myśl serce spuchło
mi w piersi. Poruszyłam się, by ponownie go pocałować, ale pokręcił głową.-
Musimy postawić jakieś granice i musimy zrobić to szybko, nim utracę moje
opanowanie.- Oznajmił szybko.
Spojrzałam na niego zmieszana.- Co?
Posłał mi nieco zbolałe spojrzenie.- Cały jestem za byciem razem i w
ukrywaniu się, ponieważ oszalałbym, tęskniąc za tobą, gdybyśmy poczekali.
Ale... jestem dorosły i jestem twoim nauczycielem, więc muszą być między
nami jakieś granice, których po prostu nie przekroczymy.
Granice, których nie przekroczymy? Proszę, niech nie mówi tego, co
myślę, że mówi. Nagle stałam się bardzo świadoma, że ledwo mnie dotknął, a
za każdym razem, kiedy ja dotykałam jego, odsuwał się. Za każdym razem,
kiedy sprawy się rozwijały, on zatrzymywał je.
- Znaczy się?- Szybko zapytałam, modląc się, że nie powie tego.
Will spojrzał na mnie umyślnie.- Wiesz, o czym mówię, słodziutka.
Mówię o twoich zboczonych ruchach.- Drażnił mnie, delikatnie dając mi
prztyczka w nos.
Przewróciłam oczami. Świetnie, po prostu znakomicie, zostawi mnie
sfrustrowaną na dziewięć miesięcy. Idealnie. Westchnęłam i posłałam mu
pytające spojrzenie. Naprawdę będzie w stanie czekać dziewięć miesięcy do
skończenia przeze mnie szkoły? Błysk w jego oczach, kiedy na mnie spoglądał
i to jak mnie całował, z pewnością nie mówił o tym, że chce poczekać z
fizycznym aspektem naszego związku.
- Więc jakie rzeczy akceptujesz?- Zapytałam, opierając się pokusie
dąsania się i strzelania fochów jak mała dziewczynka. Naprawdę nie
rozumiałam, dlaczego chciał poczekać, nikt przecież by nie wiedział,
gdybyśmy posunęli się dalej.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 261 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Westchnął i pogłaskał moją twarz.- Cóż, nie potrafię cię nie całować,
więc pocałunki są z pewnością akceptowalne.- Wymamrotał, na chwilę
dociskając miękko usta do moich.- Nie chcę po prostu cię obmacywać czy coś.
Gdybyśmy tak tylko trzymali się, mając na sobie ubrania, żadnej skóry.
Sapnęłam.- Żartujesz sobie ze mnie?- Robi z igły widły – nie musimy
zapędzać się tak daleko!
Westchnął.- Chloe, no proszę cię, jest mi ciężko. Jestem dorosły, a ty
technicznie jeszcze nie. Nawet nie powinienem leżeć tu z tobą czy całować cię.
Dotykanie jest nieco napięte.- Wyjaśnił, patrząc na mnie przepraszająco.
- Will, nikt się nie dowie, jak daleko zajdziemy. Będziemy kryć się przed
każdym – nic nie powiem Amy. Tylko my będziemy wiedzieć. Nie ma żadnego
powodu, byśmy się wstrzymywali i czuli frustrację przez następne dziewięć
miesięcy.- Posłałam mu błagalne spojrzenie.
- Słodziutka, ja będę wiedział i ty będziesz wiedziała. Nie mogę
ponownie przespać się z nieletnią i inaczej było, kiedy o tym nie wiedziałem,
ale nie umiem świadomie popełnić gwałtu na mojej uczennicy. Proszę,
zrozum, po prostu nie chcę.- Spojrzał na mnie przepraszająco, mówiąc dalej.-
Dziewięć miesięcy minie naprawdę szybko, obiecuję...- Urwał, wwiercając we
mnie swoje spojrzenie i błagając mnie o zrozumienie.
Niechętnie skinęłam głową. Chyba czas minie tak szybko – wciąż będę
mogła spędzać z nim czas i całować go. Może na dłuższą perspektywę to
czekanie tylko polepszy sytuację – mogłam powiedzieć, że czuł się nieswojo ze
mną, tak blisko niego.- Dobrze, ta, chyba tak, jeśli tego właśnie chcesz, zgodzę
się na to.- Zgodziłam się opornie.
Uśmiechnął się wdzięczny.- Dziękuję ci. Szczerze cię kocham,
słodziutka. Jak tylko będziesz wystarczająco dorosła i skończysz liceum,
przyrzekam, że nic mnie nie powstrzyma przed byciem z tobą wciąż i na
okrągło. Obiecuję, że czekanie będzie wartościowe... jeśli wtedy nadal będziesz
mnie chciała.- Zażartował, śledząc palcem moją dolną wargę.
Nawet się nie trudziłam odpowiadaniem na jego komentarz o tym, „czy
wciąż będę go chciała”, bo w ogóle nie zasługiwało na to, by coś na to
powiedzieć, to było takie niedorzeczne. Dobrze, więc powiedział „żadnej
skóry”, czy to oznacza, że mogę dotknąć go przez ubrania?- Will?
- Hmm?- Wymamrotał, składając na mojej szyi delikatne całusy, na co ja
wygięłam ją, by dać mu lepszy dostęp.
- Powiedziałeś „żadnej skóry”, prawda? Więc przez ubrania może być?-
Wyszeptałam ochryple.
Warknął przy mojej skórze.- Nie wiem, słodziutka, chyba tak.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 262 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Przewróciłam go na plecy, siadając na nim. Mogłam poczuć tam na dole,


jak podniecony był, na co moje ciało zabolało.- Myślę, że przez ubrania jest
niezłym kompromisem.- Wyszeptałam, całując go namiętnie.
Jęknął gardłowo, a na ten dźwięk moje serce zaczęło walić. Rękami
przebiegł po moich plecach, ale zatrzymał się tuż nad moim tyłkiem i nie
mogłam nic poradzić na uczucie frustracji. Oddawał moje pocałunki tak
mocno, jak sama go całowałam. Nieświadomie pocierałam swoje biodra o
jego, na co w moim ciele wybuchł mały płomień przyjemności. Jęknął w moje
usta i chwycił moje biodra, trzymając je nieruchomo, kiedy próbował zrobić to
ponownie.
Odepchnęłam jego ręce, łącząc nasze palce.- Przecież mamy ubrania.-
Wyszeptałam, ponownie pocierając nasze biodra, kochając jak intymna była ta
sytuacja.
Jęknął.- Chloe, seks na sucho nie jest właściwie czymś- Zaczął, ale
mocniej docisnęłam biodra do jego, na co on przestał gadać i spojrzał na mnie
pożądliwie. O taaak, na pewno to lubi!- My... to nie... ja...- Jąkał się,
wyglądając na rozdartego.
- Są lepsze rzeczy, które możesz robić swoimi ustami, niż gadanie, Will.-
Wyszeptałam, delikatnie głaszcząc ustami jego usta.
Jego dłonie opuściły moje ręce, jedną zaplątując w moich włosach,
brutalnie łącząc nasze usta. Uśmiechnęłam się, kiedy owinął drugie ramię
wokół mnie, przewracając mnie na plecy i całując mnie, jakby to była ostatni
rzecz na świecie, którą zrobi. Jego pocałunki były wspaniałe – każdy nerw
wydawał się płonąć, a moje ciało mrowić. Dzięki niemu czułam się niezwykle,
tylko z powodu tego, jak mocno mnie pragnął. Ten niesamowity facet pragnął
mnie, mógł wybrać każdą, a wybrał mnie. Nigdy nie wzięłabym jego miłości za
pewnik, nigdy.
- Kocham cię, Will.- Wymamrotałam zdyszana.
Odsunął się i wyszczerzył.- Też cię kocham.- Wyszeptał. Jego oddech jak
mój był urywany.
Nasze migdalenie się z każdą sekundą robiło się gorętsze, ale ani razu
nie starał się przekroczyć niewidzialnej granicy, którą narysował. Jednak ja
tak. Moje ręce wydawały się mieć swój własny rozum. Kiedy jedną rękę
wepchnęłam w tył jego dżinsów, by móc ścisnąć jego pośladek, szybko ją
zabrał, dociskając twarz do mojej szyi i pocierając nosem moją skórę.- To było
nieprzyzwoite, panno Henderson.- Wyszeptał, delikatnie podgryzając moją
szyję.
- Więc proszę wlepić mi karę, panie Morris.- Drażniłam go, chichocząc.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 263 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Wybuchł śmiechem i lekko się odsunął, unosząc nade mną, kiedy


miękko odgarnął włosy z mojej twarzy.- Serio, przez ubrania, proszę?- Błagał.
Ulżyło mi, że wyglądał jakby tak samo jak ja nienawidził naszej umowy.
Skinęłam głową.- Przez ubrania.- Zgodziłam się, podnosząc głowę i
dając mu całusa.
Pokiwał i ucałował czubek mojego nosa, nim wstał ze mnie, biorąc moją
rękę i ciągnąc mnie do pozycji siedzącej.- Zamówię jedzenie.- Oznajmił.
Uśmiechnęłam się i potaknęłam.- Zrób tak, a ja wybiorę film.
Patrzył na mnie tak łagodnie, tak czule, że serce waliło mi na to w
piersi.- Wolałbym po prostu patrzeć na ciebie.
Zachichotałam pod jego intensywnym spojrzeniem.- To możesz na mnie
patrzeć, a ja będę patrzyła na film.- Drażniłam go, dając mu prztyczka w nos,
tak jak on mi. Stał tylko, wlepiając we mnie spojrzenie z
usatysfakcjonowanym uśmieszkiem na twarzy.- Na co czekasz? No idź,
zamawiaj to jedzenie!- Rozkazałam mu, żartobliwie machając na drzwi.
- Kocham cię, słodziutka.- Oświadczył od tak sobie, nim obrócił się i
poszedł do kuchni po ulotkę.
Moje serce zamieniło się w budyń. Poważnie nie byłam przyzwyczajona
do słuchania tego, jak mówi mi, że mnie kocha, a za każdym razem kiedy tak
robił, chciałam skakać z radości. Westchnęłam rada, opadając na kanapę z
głupkowatym wyszczerzem na twarzy. Dziewięć miesięcy wydawały się jak
wieczność, ale byłam całkiem pewna, że w pewnym momencie się złamie. Ktoś
taki jak Will nie dałby rady czekać tak długo na seks. Przynajmniej miałam
nadzieję, że nie da rady czekać, ponieważ sama, u licha, nie chciałam czekać.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 264 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 28

Ten wieczór szybko minął. W sobotę czułam się najszczęśliwiej od


bardzo długiego czasu. Po prostu relaksowanie się w mieszkaniu Willa,
trzymanie go za rękę i rozmawianie z nim jak kiedyś było niesamowite.
Wróciliśmy do naszej starej rutyny tak łatwo, że wydawało się to mieć coś
wspólnego z magią. Jedynym problemem było to, że godziny, które z nim
spędzałam, wydawały się być niewystarczające – ten wieczór skończył się zbyt
szybko. Podrzucił mnie do domu, dając mi całusy i swoje piękne uśmiechy. Tej
nocy zajęło mi godziny, by zasnąć, bo jedyne, co mogłam usłyszeć to to, że
mnie kocha.
W niedzielę musiałam wyjść i spotkać się z Amy, byśmy mogły pójść na
zakupy z powodu jej randki z Ryanem. Byłam niedorzecznie tym tak
podekscytowana, tak szczęśliwa, że prawie przez godzinę nie udało mi się
wtrącić ani jednego słowa, kiedy pędziłyśmy przez centrum handlowe,
przymierzając każdą uroczę sukienkę, którą mieli. Ja tylko uśmiechałam się
wiedząco i pozwalałam jej tworzyć na jego temat poematy – lubiła go od tak
długiego czasu, że nie chciałam jej przeszkadzać moimi dobrymi wieściami.
Po odebraniu dwunastej wiadomości od Willa, Amy zmarszczyła brwi i
spojrzała na mój telefon.- Z kim tak piszesz? Z Nickiem?- Zapytała, podnosząc
krótką, niebieską spódniczkę, badając jej każdy centymetr, nim odstawiłam ją
z powrotem na półkę, kręcąc głową.
Uśmiechnęłam się i wzięłam głęboki oddech.- Z Willem.- Poprawiłam ją,
obserwując jak jej szczęka opada.
Chwyciła moją rękę i szarpnęła mną do siebie.- Z Willem? Tak jak z
Willem, Panem Najgorętszym Nauczycielem, z którym kiedyś chodziłaś?-
Pisnęła w wybałuszonymi oczami.
Zaśmiałam się.- A znasz jakiś innych Willów?
Jej paznokcie wbiły się w moje przedramię, na co ja skrzywiłam się.- O
mój Boże, ty... on... co?
Uśmiechnęłam się i wyrwałam z jej śmiertelnego uścisku.- Wróciliśmy
do siebie. Ale nikomu nic nie możesz powiedzieć!- Oznajmiłam stanowczo.
Otwierała i zamykała usta kilka razy, i zaśmiałam się na to, jak głupio
wyglądała. Zarumieniłam się i szybko rozejrzałam się po sklepie, by upewnić
się, że nie było w nim żadnego znajomego, ponieważ zacznie piszczeć za
dokładnie pięć... cztery... trzy... dwa...
- O MÓJ BOŻE, CHLOE!- Wywrzeszczała, chwytając mnie za ramiona i
potrząsając mną lekko z podekscytowania.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 265 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Zachichotałam i pokręciłam głową, przykrywając usta jednym palcem.-


Cicho!- Rozkazałam.- Musisz się uspokoić, Amy! Musimy to zachować w
sekrecie, więc cicho bądź!- Skrzywiłam się, kiedy pani obok nas rzuciła nam
zaciekawione spojrzenie, nim odwróciła się i wyszła ze sklepu, mamrocząc pod
nosem coś, co brzmiało jak: „one to same kłopoty”.
Amy przykryła usta dłonią, wciąż wyglądając niezwykle pobudzoną,
kiedy kiwała głową.- No mów!- Wymamrotała, a słowa ledwo było słychać
przez jej dłoń.
Westchnęłam półprzytomnie i sprawdziłam czy nikt ponownie się na
mnie nie przysłuchuje, nim wszystko wyśpiewałam. Powiedziałam jej o
paintballu i o tym, jak mnie gonił, ponieważ chciał postrzelić mnie w tyłek.
Przekazałam jej jego słowa o tym, że starał się trzymać ode mnie z daleka, że
mnie kocha i potem, że mnie pocałował. Powiedziałam jej, że wczoraj byłam u
niego w mieszkaniu, gdzie gadaliśmy i oglądaliśmy film. Podzieliłam się z nią
informacją o tym, że oboje zgodziliśmy się na to, by dalej się umawiać, ale
trzymać nasz związek w ukryciu do czasu ukończenia przeze mnie liceum.
Przez cały czas, przez który mówiłam, Amy tylko słuchała, wybałuszając
oczy i mocno zaciskając dłoń na swoich ustach, co chwila robiąc jakieś piski.
Kiedy wreszcie opowiedziałam jej wszystko, poczułam się, jakby kamień spadł
mi z serca. Nawet nie zdawałam sobie sprawę, jak dobrze będę się czuć,
mówiąc to komuś innemu, mieć kogoś innego, by wiedział, że Will mnie
kocha, co sprawiło, że ta sytuacja wydała się być odrobinę prawdziwsza.
Powoli zdjęła rękę z ust, wyglądając z mojego powodu na tak szczęśliwą,
że jej cała twarz jaśniała.- Och, Chloe, powiedziałam ci, że on nadal cię lubi!
Cholera, a nie mówiłam! Mówiłam ci, co nie?- Pisnęła podniecona.
Wybuchłam śmiechem i skinęłam głową.- Ta, no pozwalam, ciesz się
swoim zwycięstwem i wyrzuć z siebie teraz wszystkie „a nie mówiłam”!-
Zażartowałam, śmiejąc się.
Zaśmiała się i wciągnęła mnie w swoje ramiona.- Tak się cieszę z
twojego powodu, ale dziewczyno, musisz być ostrożna! Jeśli ktokolwiek się
dowie...- Urwała, kuląc ramiona. Skrzywiłam się, zastanawiając w jak wielkich
kłopotach Will się znajdzie, nawet mnie wywalą ze szkoły, nie żeby mnie to
martwiło, ponieważ nasz związek jest całkowicie warty tych problemów, ale
nie mogłam znieść myśli, że przeze mnie wpadłby w tarapaty.
- Wiem. Proszę, nie wypaplaj niczego, dobrze?- Zapytałam, posyłając jej
błagalną minę.
- Oczywiście, że nie wypaplam, naprawdę musiałaś pytać?- Zganiła
mnie, lekceważąco machając ręką.
Zaśmiałam się i wzięłam ją pod rękę.- No to chodź, znajdźmy ci zabójczą

Tłumaczenie: amas_la_mondon 266 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

sukienkę na twoją randkę i wtedy obie będziemy miały naszych wymarzonych


facetów.
Przez resztę popołudnia robiłyśmy zakupy, rozmawiając
podekscytowanym szeptem o Willu, o tym, jak jest gorący i uroczy i jak słodko
się wczoraj zachował, kupując mi kwiaty. Wyszczerzyła się do mnie, kiedy
powiedziałam jej, że nic się nie dzieje między nim a panną Teller i kiedy
wspomniałam jej o tym, jak zazdrosny był o Olly'ego, rzuciła mi ponownie jej
minę pt. „a nie mówiłam”.
Do czasu, kiedy znalazłyśmy idealną sukienkę, wybiła już prawie
siedemnasta, więc pojechałyśmy do Amy, by przygotować ją na randkę. Kiedy
już po nią przyjechał, wróciłam do domu i znalazłam Nicka, siedzącego na
mojej kanapie i gadającego z łatwością z moimi rodzicami.
Opadłam na miejsce obok niego i uśmiechnęłam się.- Wiesz, że tu nie
mieszkasz, prawda?- Zażartowałam, szturchając go łokciem.
- Ta, ale dzisiaj twoja mama dla mnie gotuje.- Zaćwierkał, szczerząc się
radośnie.- Przyniosłem ze sobą podręcznik do matematyki, pomyślałem, że
moglibyśmy przygotować się na przyszłe zajęcia?
Jęknęłam głośno. Szło mi łatwiej z tym przedmiotem, ale myśl o uczeniu
się nad nim w niedzielnym wieczór nie była zbytnio dla mnie atrakcyjna. Już
wiedziałam, że dzisiaj nie spotykałam się z Willem – pracował w klubie, by
opłacić za bilety, które dla mnie zdobył.
Westchnęłam i skinęłam głową.- Ta, chyba tak. Chcesz iść posłuchać
jakieś muzyki? Możemy pouczyć się po kolacji.- Zaproponowałam, wskazując
głową na schody.
Tata odchrząknął.- Wy dwoje wciąż nie jesteście parą?- Wybadał,
patrząc stanowczo na Nicka.
Wybuchłam śmiechem i skinęłam głową.- Tak, tato. Jesteśmy tylko
przyjaciółmi, nadal możesz lubić Nicka, więc nie bój żaby.- Odpowiedziałam,
dając mu buziaka w czoło, kiedy go mijałam.
- No dobrze, dobrze. Daj mi znać czy muszę przełączyć się z powrotem w
nadopiekuńczego tatę, kwiatuszku.- Zawołał, szczerząc się i puszczając mi
oczko.
Przewróciłam oczami – tak bardzo chciałam mu opowiedzieć o Willu.
Bardzo by mi się spodobało to, gdybym mogła przyprowadzić go do domu, by
poznał moich rodziców, ale prawdopodobnym byłby scenariusz, w którym to
tato odstrasza ode mnie Willa – robił się całkiem spięty, kiedy poznawał
nowych chłopaków. Lubił ich testować, by dowiedzieć się, jak bardzo mnie
lubili, więc popychał ich do ich granic. Gdyby zdali egzamin, był dla nich miły

Tłumaczenie: amas_la_mondon 267 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

– tak jak dla Nicka. Gdyby nie poszłoby im za dobrze, dawałby mi do wiwatu,
do czasu, aż uciekną – tak jak w końcu pewnie zrobiłby Olly, gdybyśmy już nie
zerwali.
Chwyciłam Nicka za rękę i pociągnęłam go w stronę schodów, po prostu
chcąc porozmawiać o czymś normalnym, a nie o Willu i randkowaniu. Im
więcej myślałam o Willu, tym mocniej za nim tęskniłam. Potrzebowałam
rozproszenia, a Nick nadawałby się na to idealnie.
Wskoczył na moje łóżko, kiedy ja podeszłam do mojej kolekcji DVD.-
Może zamiast słuchania muzyki, obejrzymy film?- Zapytałam, oglądając
tytuły, ale nie szukając niczego romantycznego, bym ponownie nie marzyła o
Willu.
Wybrałam Transformersów, bo Nick lubił te filmy. Cóż, lubił Megan
Fox, a mi wcale nie przeszkadzał Shia LeBeouf, więc wybór był idealny.
Usadowiłam się na łóżko obok niego, kładąc mu na piersi głowę i używając go
jak poduszki, kiedy film się zaczął. W połowie mój telefon zaczął dzwonić.
Leniwie pokazałam mu go Nickowi.- Odbierzesz go za mnie?- Zapytałam.
Prawie zasypiałam z powodu myślenia tak długo wczorajszej nocy o Willu i
dawało mi się to już w kość.- Powiedz, że oddzwonię, nieważne, kto to.-
Wymamrotałam, lekceważąco machając dłonią.
Nick uśmiechnął się i podniósł wibrujący telefon, odbierając go za
mnie.- Halo? Eee, może do ciebie oddzwonić? Teraz jest troszkę zajęta... ta,
dobrze, przekażę to jej.- Nick zakończył połączenie i odłożył go na bok.
Ziewnęłam i okryłam swoje nogi kocem, decydując się wziąć małą drzemkę
przed kolacją, kiedy Nick ponownie się odezwał.- To był jakiś koleś, Will,
brzmiał na nieźle wkurzonego z jakiegoś powodu. Powiedziałem, że
oddzwonisz.
Gwałtownie wstałam. Will? Czemu on do mnie dzwoni, powinien
pracować! Wkurzony? Dlaczego miałby brzmieć na zirytowanego?
Chwyciłam telefon, wywołując w Nicku wybuch śmiechu z powodu mojego
zapału. Serce mi za chwilę wyskoczy z piersi. Stało się coś złego? Nie pracował
i chciał się ze mną spotkać? Ostatnia myśl wykrzywiła moje usta w górę, kiedy
wybierałam jego numer i ignorowałam Nicka, posyłającego mi zaciekawione
spojrzenia. Najwyraźniej chciał wiedzieć, kim jest Will, a że nie znałam
żadnych innych Willów, więc on pewnie też.
Will niemal natychmiast odebrał. Nick miał rację, brzmiał na nieco
wkurzonego, kiedy warknął.- Cześć.
- Cześć tobie, co tam? Myślałam, że dzisiaj pracujesz.- Ugryzłam wargę.
- Pracuję, po prostu pomyślałem sobie, że do ciebie zadzwonię i się
przywitam. Cały dzień z tobą nie gadałem, ale chyba najwyraźniej jesteś zbyt

Tłumaczenie: amas_la_mondon 268 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

zajęta na rozmowę ze mną, więc wporzo.- Odpowiedział nieco za szybko.


- Nie jestem zajęta – Nick i ja tylko oglądaliśmy film przed nauką. Tak
właściwie nie chciało mi się z nikim gadać. Ale nie sądziłam, że to ty – inaczej
na pewno sama bym odebrała.- Oznajmiłam, nieco się krzywiąc. Był
zazdrosny o Nicka? Modliłam się każdą swoją cząstką, by tak nie było, bo nie
mogłam znieść kolesi zaborczych czy z manią kontroli i nienawidziłabym,
gdyby Will taki się okazał.
- Och. No dobrze, w porządku. Myślałem tylko, że po prostu nie chciałaś
ze mną rozmawiać.- Will wybąkał. Mogłam sobie z łatwością wyobrazić, jaką
robi teraz minę – tą pt. „ jestem chłopczykiem, który się zgubił” z domieszką
lekko wydętych warg.
Uśmiechnęłam się.- Oczywiście, że chcę z tobą rozmawiać, głuptasie. Po
prostu myślałam, że to nie ty. Nie pracujesz?- Zapytałam, opierając się z
powrotem o zagłówek.
- Ta, pracuję. Tylko za tobą tęsknię. Mam przerwę, więc chciałem
powiedzieć „cześć”.- Odpowiedział, brzmiąc teraz szczęśliwiej. Odetchnęłam z
ulgą, że nie był zazdrosny, a tylko zły, ponieważ sądził, że nie chciałam z nim
rozmawiać.
- Więc cześć.- Odpowiedziałam, teraz szczerząc się radośnie. Wybuchł
śmiechem. Westchnęłam ukontentowana na ten dźwięk, zamykając oczy,
kiedy rozmawiałam z nim cicho przez jakieś dziesięć minut, rozbawiając go
podczas jego przerwy. Nick tylko siedział, oglądając film i pisząc smsy na
swoim telefonie, dopóki się nie rozłączyłam.
Kiedy odłożyłam telefon, spojrzał na mnie zaciekawiony.- Nowy
chłopak?
Skinęłam głową i podgryzłam wargę.- Tak. Jednak na razie jest to zbyt
świeże, więc nie chcę o tym gadać i niczego zapeszyć.- Skłamałam, wiercąc się
i czując nieco niekomfortowo. Nie chciałam okłamywać Nicka, ale kolejna
postronna osoba nie mogła znać prawdy.
Potaknął, wydając się usatysfakcjonowany moją odpowiedzią –
wróciliśmy do oglądania filmu, póki moja mama nie zawołała nas na kolację.

Następne kilka tygodni minęły za szybko, że ledwo mogłam za nimi


nadążyć. Z Amy poszłam na koncert Daniela Mastersa. Wciąż tygodnie po nim
zachwycałyśmy się nad nim. Byłam winna Willowi wielkie dzięki za to –
jednak ochoczo odpłacałam się mu pocałunkami, tak jak się na to zgodziliśmy.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 269 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Był najbardziej uroczym chłopakiem, jaki kiedykolwiek istniał. Czasami


tak słodki, że dziwiłam się, że jeszcze zęby mi nie powypadały. Spotykałam się
z nim w każdą sobotę i niedzielę. Wrócił do wymyślnych randek, tak jak
wcześniej, ale teraz byliśmy bardziej ostrożni z miejscem naszych randek.
Najlepsza, na której ostatnio byliśmy, to, według słów Willa, „ślepy krokiet 8” -
graliśmy na boisku, a każdy miał latarkę. Prawie niemożliwością było grania w
ciemności, ale od dawien dawna tak się nie śmiałam, a zwłaszcza, kiedy się
potknął, ciągnąc mnie ze sobą na ziemię, a potem tak jakby całowaliśmy się
gorąco w błocie. W ciągu tygodnia też czasami się z nim spotykałam, ale wtedy
zazwyczaj ograniczaliśmy się do jedzenia na wynos i filmu w jego mieszkaniu.
Z powodu obowiązkowej godziny policyjnej nałożonej na mnie przez
rodziców, nie mieliśmy czasu na podróż do innego miasta, by tam obejrzeć
film i zjeść, i jeszcze wrócić przed dwudziestą trzecią.
Wszystko idealnie szło. Podczas lekcji był dla mnie tylko i wyłącznie
nauczycielem, w ogóle nie prosząc mnie do tablicy, może uśmiechając się do
mnie za często, ale ten przeklęty chłoptaś nie przestał zasypywać mnie
zadaniami, co było prawdziwą załamką. Miałam przynajmniej nadzieję na
ulgowe traktowanie, ale jasno dał mi do zrozumienia, że tak się nie stanie.
Will i ta jego cholerna etyka!
Fizycznie nie pozwalał nam na nic więcej niż pocałunki i okazjonalne
pieszczoty przez ubrania. Mogłam zauważyć, jak mocno go bolało, że musiał
mnie powstrzymywać, kiedy za bardzo się zapędziłam, więc naprawdę mocno
starałam się trzymać jego granic, ale było ciężko. Jakoś nam się udawało, ale
pod koniec każdego dnia czułam się troszkę lepiej, ponieważ z każdym
mijającym dniem, czytaj jeden dzień mniej musiałam czekać na to, by dostać
w swoje łapki jego ciało.
Każdego dnia poczułam jak moja miłość do Willa rośnie jeszcze troszkę
bardziej. Im więcej czasu z nim spędzałam, tym więcej chciałam. Czułam się
jakbym nie mogła mieć dość jego czasu i uwagi – na szczęście wydawało się,
że Will czuł to samo. Często łapałam go na tym, jak po prostu gapił się na
mnie, kiedy ja oglądałam film i myślał, że tego nie widzę. Czasami tylko
leżeliśmy przy sobie, nie odzywając się, a Will bawił się moim włosami,
uśmiechając się usatysfakcjonowany. Było słodko, prosto i tak cholernie
romantycznie, że serce mi waliło w piersi.
Nie mogłam być bardziej szczęśliwa z tego, że Will był mój. Jasne, że
ciężko było być z nim, lecz trzymając nasz związek w tajemnicy przed każdym,
kiedy jedyne, co chciałam zrobić, to wykrzyczeć z dachu o mojej miłości do
niego, ale czas mijał, powoli, lecz mijał.

8 Nie mylić ani z daniem, ani z krykietem. Taki sport staroświecki.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 270 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 29

W czwartkowy poranek Will zabrał mnie do szkoły. Robił tak każdego


dnia od pięciu tygodni – wcisnął pannie Teller jakąś wymówkę o tym, że musi
podwozić mamę do pracy, więc już nie będzie mógł ją podwozić. Wciąż
zawoził ją do domu, ale poranki było moje – przynajmniej przez
piętnastominutową przejażdżkę. Każdego dnia mnie zabierał, a potem
podrzucał mnie na koniec ulicy tuż przed szkołą, byśmy przed zajęciami mogli
po prostu spędzić ze sobą kilka minut.
Kiedy wspięłam się do jego dżipa, jęknął i spojrzał na mnie błagalnie.-
Słodziutka, proszę, przestań nosić spódniczki do szkoły.- Błagał, a oczami
taksował moje nogi i na jego twarzy malowała się zbolała mina.
Zachichotałam i przewróciłam oczami. Ledwo, kiedy nosiłam
spódniczki, ale w dni, w które wiedziałam, że spotkam się z nim po szkole,
ubierałam jedną z nadzieją, że będę w stanie bardziej niż zazwyczaj go uwieść.
Nie żeby to kiedykolwiek zadziałało, ale nigdy nie wiadomo, może pewnego
dnia odrobina skóry zepchnie go z krawędzi.
- Och, weź się w garść, Will. Będę ubierała, cokolwiek mi się podoba.-
Odpowiedziałam, szczerząc się do niego.
Westchnął i zapalił silnik, dłońmi nieco za mocno ściskając kierownicę,
by było to komfortowe. Próbowałam jak najmocniej nie zarumienić się, kiedy
przyłapałam go na ukradkowym spoglądaniu na moje nogi. Zachichotałam –
nawet nie miałam na sobie jakiejś zdzirowatej spódniczki. To była zwykła
dżinsowa spódnica, kończąca się tuż przed kolanami – moim zdaniem była
właściwie całkiem odpowiednia.
- Wciąż zamierzasz wyjść jutro z Samem?- Will zapytał.
Skinęłam, potwierdzając.- Tak.- Odpowiedziałam, akcentując „k”.
niemal usłyszałam, jak przewraca oczami, ale trzymał stanowczo wzrok na
drodze.
- Gdzie tym razem cię zabiera?- Zapytał.
Zachichotałam i położyłam na jego nodze dłoń, lekko ściskając jego
kolano i sprawiając, że jeszcze mocniej zacisnął ręce na kierownicy.- Przestań
zachowywać się tak dziecinnie z powodu mnie, spotykającą się z twoim
braciszkiem. Jesteśmy przyjaciółmi i choć nie wierzysz mi, kiedy to mówię,
wcale nie spędzamy całego wieczoru paplając o tobie!- Oznajmiłam, walcząc z
uśmiechem.
Will nienawidził tego, że skumałam się z jego bratem i wciąż
wychodziłam z nim w piątkowe wieczory. Nie żeby był zazdrosny o Sama czy

Tłumaczenie: amas_la_mondon 271 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

coś w ten deseń, ale bardziej tak, że uważał, że jego brat wyjawiał mi wszystkie
jego brudne sekreciki i rzeczy z dzieciństwa, pogrążając go tym samym w
moich oczach. Oczywiście nie pomógł temu Sam, który powiedział Willowi, że
tak się właśnie dzieje, tylko pogarszając jego paranoję.
Will wyszczerzył się do mnie zarozumiale.- Och, słodziutka, wiem, że tak
jest, ponieważ nie możesz nic poradzić na to, że wciąż o mnie myślisz i
rozmawiasz przez cały czas.
Zaśmiałam się i pochyliłam nad środkiem, wyginając się w pasie
bezpieczeństwa, bym mogła mu dać buziaka w policzek.- Właściwie to tak
właśnie jest, ale po prostu nie chciałam, być martwił się tym, co Sam mi mówi.
Byłeś całkiem zabawnym dzieckiem, a to, co zrobiłeś z roślinami
doniczkowymi twojej mamy...- Urwałam, śmiejąc się. Jego twarz szarpnęła się
w moją stronę, ukazując zszokowaną minę i wydając się, że kompletnie
zapomniał, że jest za kierownicą.- Patrz na drogę!- Rozkazałam, chichocząc
niekontrolowanie.
To była jedna z niewielu rzeczy, które Sam mi powiedział, bo właściwie o
Willu prawie w ogóle nie gadaliśmy. Przeważnie rozmawialiśmy o szkole, jego
dawnych podbojach, porażkach albo po prostu oglądaliśmy film. Nigdy nie
zdarzyło się nic ekscytującego.
Will zmarszczył brwi i z powrotem spojrzał na drogę.- Chloe, sądzę, że
nie powinnaś już więcej spędzać czasu z moim bratem, ma na ciebie zły
wpływ.- Stwierdził, brzmiąc nieco gburowato.
- Phi, nieważne.- Odpowiedziałam, lekceważąco machając rękami.
Jęknął i spojrzał na mnie pokonanym wzrokiem, ale mały uśmiech
wyginał kąciki jego ust. Uważałam, ze lubi, kiedy mu się stawiałam i
odmawiałam, ale nie za bardzo byłam pewna, dlaczego tak jest, choć wyglądał
jakby był ze mnie troszkę dumny.
Zatrzymaliśmy się na tyłach sklepiku na rogu na końcu ulicy, przy której
była szkoła, skąd szłam do szkoły już na nogach. Jego oczy ponownie podążyły
w dół moich nóg, kiedy gasił silnik.
- Naprawdę nienawidzę tej spódniczki.- Warknął, kręcąc lekko głową.
Wydęłam wargi.- Naprawdę? Powinnam ją zdjąć?- Zapytałam, dłonie
kładąc na jej guziki, odpinając go.
- Wow, cholera! Nie!- Prawie wywrzeszczał, rękami nurkując po moje
dłonie i wiążąc je do mojego brzucha.- Chloe, proszę? Wiesz, jak ciężko mi jest
– tak długo minęło, od kiedy my... i ja.. ja po prostu... kurcze, ta spódniczka,
no...- Urwał i ucałował moją szyję, na co całe moje ciało zamrowiło. Jęknęłam
na uczucie jego warg na mojej skórze i przechyliłam głowę na bok, kiedy

Tłumaczenie: amas_la_mondon 272 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

delikatnie podgryzł moją szyję.- Chcę ci zrobić malinkę.- Wymamrotał.


Wyszczerzyłam się i skinęłam głową. To byłoby super! To jakbym miała
małą willową odznakę, którą mogłabym nosić kilka dni. Nikt nie wiedział, że
się z kimś spotykam, więc miło byłoby mieć małą pamiątkę po nim.- Dobrze.-
Zachichotałam, wyrywając ręce z jego uścisku i wiążąc je za jego karkiem.
Obróciłam się na swoim siedzeniu, by być twarzą do niego.
Rzucił mi uśmieszek, kiedy odsuwał mój pas bezpieczeństwa, uwalniając
mnie z jego więzi. W oczach miał błysk niegodziwości, którego nie za bardzo
rozumiałam.- Właściwie nie mogę, ludzie by ją zobaczyli i pytaliby cię o nią.-
Wyszeptał, przyciągając mnie do swojego ciała, kiedy sam nieco się przesuwał
na siedzeniu.
Poczułam, że zaczynam wydymać wargę – Will uśmiechnął się i
ucałował ją, wciągając ją między swoje, nim podgryzł ją, na co ja jęknęłam bez
tchu.
- Nie obchodzi mnie to, skłamię.- Wyszeptałam, łapiąc mocniej jego
kark i kierując go ponownie na moją szyję.
Zaśmiał się przy mojej skórze, a jego gorący oddech wywołał u mnie
gęsią skórkę.- Co powiesz na taką, której nikt nie zobaczy?- Zaproponował.
Jego usta zawędrowały nieco niżej, nosem potarł mój obojczyk. Sapnęłam,
kiedy przycisnął do mnie swoją pierś, zanim położył mnie na siedzeniach,
sadowiąc siebie na mnie. Kiedy nie dopowiedziałam, ścisnął lekko moją talię,
chcąc ode mnie odpowiedzi.
Skinęłam głową.- Tak, gdziekolwiek chcesz.- Wychrypiałam.
Uśmiechnął się do mnie bezwstydnie. Sapnęłam, kiedy poczułam jak
przemierza moją łydkę, kierując się w górę, nim dotknął dołu mojej
spódniczki. Kiedy jego dłoń nie zatrzymała się tam, wcisnęłam palce w jego
plecy i podgryzłam wargę. Pogłaskał moją pupę, tylko raz, a płomień, który po
sobie pozostawił, wypalił drogę przez moje ciało. Cały czas patrzył się prosto w
moje oczy, ciężko oddychając i spinając całe ciało.
Potem znikł znade mnie. Chciałam już zaprotestować i sięgnąć po niego
z powrotem, kiedy poczułam, jak podnosi moją spódniczkę aż do bioder.
Głośno przełknął ślinę, wzrok mu spoważniał, a ramiona napięły się. Ja tylko
go obserwowałam, nie mogąc oddychać, nie mogą się ruszyć, kiedy wwiercał
we mnie swoje spojrzenie. Co, u licha, w niego weszło? Otworzyłam usta, by
zadać mu to pytanie, ale odsunął moją nogę, pochylił się i przycisnął wargi do
wnętrza mojego uda.
Sapnęłam i w połowie szarpnęłam się w górę, by ujrzeć, co robił, kiedy
poczułam, jak mocniej zasysa skórę między wargi. Wybuchłam salwą chichotu
i Will zacisnął dłoń na moim udzie, oczami wracając do moich, kiedy ssał

Tłumaczenie: amas_la_mondon 273 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

nieco mocniej. Po kilku sekundach skończył, więc odsunął się i spojrzał na


malinkę, kiwając usatysfakcjonowany. Przesunął się w górę, tak, że ponownie
wisiał nade mną, szczerząc się seksownie, na co ja zarumieniłam się jak burak.
- Zrób też na drugiej.- Wyszeptałam, wiążąc ręce wokół jego szyi.
Uśmiechnął się i pokręcił głową, całując mnie miękko.- Jutro tak zrobię.
Ale pod jednym warunkiem.- Targował się.
Owinęłam nogi wokół jego talii i przyciągnęłam go do siebie. To była z
pewnością jedna z najseksowniejszych rzeczy w moim życiu od długiego czasu,
ale chciałam więcej.- Jakim?- Drążyłam, mocniej ściskając nogi.
Ponownie mnie pocałował, nim odpowiedział. Dłońmi nadal trzymał
moje uda, jednym palcem rysował kontury moich majtek.- Przestań nosić te
cholerne spódniczki do szkoły.- Wyszeptał do mojego ucha, lekko podgryzając
moją małżowinę. Wybuchłam śmiechem i odsunął się, by spojrzeć mi w oczy.
- Właściwie lubię je nosić. Jeśli dzisiaj bym jej nie ubrała, to to
oczywiście by się nie zdarzyło.- Nieco przesunęłam swoje nogi, pocierając
łydkami jego pośladki.
Pokręcił na mnie głową, a uśmieszek na jego twarzy dawał mi znać, że
jednocześnie kocha i nie znosi tej spódniczki. Gdybym nie była jego
uczennicą i małolatą, założę się, że poprosiłby mnie, bym nosiła je d końca
moje życia!
- Wypad z mojego samochodu, panno Henderson.- Warknął, ocierając
nosem mój policzek.
Westchnęłam dramatycznie.- No dobrze. Do zobaczenia później, panie
Morris.
Też westchnął i usiadł, przesuwając się, bym mogła puścić jego talię.
Zabrał z tylnego siedzenia moją torbę i dał mi ją. Wzięłam ją od niego i
uśmiechnęłam się wdzięczna, poprawiając spódniczkę i wyszłam z
samochodu.
Uśmiechnęłam się i zamknęłam za sobą drzwi, biorąc na ramię plecak.
Miałam już odchodzić, kiedy otworzyło się okno pasażera.- Kocham cię,
Chloe. Zostało już tylko siedem miesięcy.- Zawołał.
Uśmiechnęłam się i podgryzłam wargę, kiwając głową.- Wiem. Też cię
kocham.
Wyszczerzył się do mnie i zapalił silnik.- Lepiej już idź. Jeśli się
spóźnisz, trawisz do kozy.- Puścił mi oczko i wycofał samochód, zostawiając
mnie, śmiejącą się i przewracającą oczami.
Poszłam do szkoły, od razu zauważając Amy obściskującą się z Ryanem

Tłumaczenie: amas_la_mondon 274 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

przy jej szafce. Uśmiechnęłam się, kiedy szybko otwierałam swoją i


wyciągałam książki, które potrzebowałam na poranne lekcje, próbując im nie
przeszkodzić. Tak świetnie się rozumieli w ciągu tych ostatnich pięciu tygodni.
Ich związek też robił się poważny – czekał na nią i odprowadzał na lekcje,
nosząc jej książki. To było słodkie. Amy była z tego powodu naprawdę
szczęśliwa, przez co ja cieszyłam się bardziej, widząc jak też spotyka się ze
swoim wymarzonym mężczyzną. Jedynym, który nadal nikogo nie miał, był
Nick.
Rozejrzałam się po korytarzu, by zobaczyć jak stoi w grupce kilku
chłopaków i dziewczyn. Wpasował się w każdą klikę tak łatwo, był takim
uroczym facetem i wiedziałam, że wielu dziewczynom wpadł w oko. Po prostu
wydawał się nigdy nie być przez żadną obleganą. Musiałam mu tylko znaleźć
jedną, która się nim zaopiekuje i doceni go, ponieważ Nick naprawdę był
wspaniały.
Podeszłam do niego i dałam mu kuksańca między żebra, na co
podskoczył. Wybuchł śmiechem i zarzucił rękę na moje barki, wciągając mnie
w grupę i wznawiając ich rozmowę na temat zadania z biologii, sprawiając, że
wolałam być świadkiem wymiany płynów ustrojowych przez Amy i Ryana, niż
być tutaj. Wreszcie, po jak się wydawało godzinach przysłuchiwania się jak
gadają o krojeniu mózgu owcy, zadzwonił dzwonek, ratując mnie przed
zwróceniem śniadania.
Amy i Ryan podeszli do mnie, ręka w rękę i nagle poczułam się o nich
zazdrosna. Jasne, że miałam Willa i w ogóle, ale nigdy nie mogliśmy chodzić,
trzymając się za ręce, co było właściwie trochę smutne. Przez długi czas nie
będziemy mogli tak robić, nawet wtedy, kiedy skończę szkołę, sprawy nadal
przez jakiś czas będą napięte.
Odrzuciłam zazdrość, myśląc o gorącej chwili z rana. Dzisiaj wieczorem
też się z nim zobaczę. Zawsze odwoził do domu pannę Teller, a potem od razu
przyjeżdżał pod mój dom, by mnie odebrać. Hmm, może mogłabym
przekonać go, by dał mi dzisiaj tą malinkę, bym nie musiała czekać na nią
do jutra. Potem przypomniałam sobie, że jutro w ogóle nie spotkam się z nim,
bo umówiłam się z Samem. Pewnie, dlatego tak powiedział – byłabym tak
zapalona na to, że odwołam wieczór z jego bratem. Bardzo szczwane, Will,
bardzo szczwane. Uśmiechnęłam się do siebie i podążyłam za papużkami,
udając odruch wymiotny, kiedy całowali się na do widzenia przez szatniami.
Kiedy Ryan pobiegł na swoje zajęcia, Amy obróciła się do mnie z błogą
miną, na co ja przewróciłam oczami i wyszczerzyłam się, biorąc ją pod pachę i
ciągnąc za sobą na nasze zajęcia w-fu.
Do chwili, kiedy wybiła godzina na przerwę obiadową, byłam głodna jak
wilk. Dzisiaj nie zjadłam śniadania, ponieważ przygotowanie się zabrało mi

Tłumaczenie: amas_la_mondon 275 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

kilka dodatkowych minut – proces „wybierania spódniczki” trwał zbyt długo.


Chwyciłam tacę i stanęłam w kolejce.
Kiedy wybierałam kanapkę, ktoś podszedł i stanął obok mnie, nieco za
blisko, by było to komfortowe. Zmarszczyłam brwi i przesunęłam się nieco do
przodu, by było między nami trochę dodatkowej przestrzeni, ale ten ktoś
przesunął się wraz ze mną, przyciskając swój bok do mojego. Skrzywiłam się i
rozejrzałam, by odnaleźć przystojną twarz Willa. Przełknęłam ślinę, próbując
mocno przemóc te niedorzeczne szczęście, które poczułam tylko, dlatego że
był w tym samym pokoju, co ja.
- Witam, panno Henderson, jak się dzisiaj miewasz?- Zapytał, szczerząc
się do mnie, pewnie, dlatego że wiedział dokładnie, co mi robił.
Ugryzłam wargę i zobaczyłam za plecami Willa pana Younga.- W
porządku, dziękuję, proszę pana. A pan?- Niechętnie oderwałam od niego
wzrok i spróbowałam wybrać kanapkę, ale nie mogłam ustać na nogach, z nim
dociskającym się do mnie.
- Dzisiaj świetnie. Niecierpliwie czekam na wieczór, mam plany. A ty
masz coś na dzisiaj zaplanowane?- Zapytał, przechylając głowę na bok i udając
zainteresowanie, kiedy chwycił butelkę wody.
Zaśmiałam się, czując nieco nieswojo.- To zależy od tego, jak dużo zadań
dzisiaj dostanę. Planuje pan zasypać nimi nas, panie Morris?- Odparowałam.
Wybrałam kanapkę na chybił trafił i przesunęłam w górę kolejki, wybierając
bez spoglądania na nie paczkę pomidorowych chipsów.
Zaśmiał się i zarzucił głową, by odsunąć włosy z oczu i próbował nić po
sobie nie pokazać, mimo tego, że ten mały ruch przyspieszył dwukrotnie bicie
mojego serca.- Jak tylko skończycie wszystko na lekcji, nie powinno ich być
wcale tak dużo.- Odpowiedział, biorąc swoje jedzenie.
Uśmiechnęłam się. Pan Young zagadał do Willa, więc uciekłam do kasy,
by zapłacić. Brałam kilka serwetek z ostatniego stołu, kiedy Will zatrzymał się
tuż przy mnie. Jęknęłam cicho. Właściwie chciałam, by zostawił mnie samą w
szkole – torturą było nie być w stanie rozmawiać z nim tak, jak chciałam albo
dotknąć go w jakiś sposób.
- Słodziutka, dlaczego kupiłaś kanapkę z sałatą i szynką?- Wyszeptał,
wskazują głową na moją tacę, kiedy dla siebie też brał kilka serwetek.
Zmarszczyłam się i spojrzałam na tacę. Wcale nie kupiłam, prawda?
Przeczytałam nalepkę i skrzywiłam się, od razu się cofając. Nienawidziłam
szynki. To był jego wina, bo mi przeszkadzał i wprawiał w niekomfortowe
uczucie, kiedy wybierałam. Zaśmiał się i położył na mojej tacy swoją kanapkę
z serem, biorąc w zamian moją. Mrugnął do mnie i odszedł, nim miałam
nawet szansy otworzyć buzię, by zapytać, co robi. Kurcze, ależ on jest słodki!

Tłumaczenie: amas_la_mondon 276 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Westchnęłam błogo i obserwowałam, jak czekał na pana Younga, by zapłacić


za swój lunch, zanim obaj wyszli z stołówki.
Czułam się, jakbym chodziła z głową w chmurach, kiedy w podskokach
znalazłam się przy stole przyjaciół. Próbowałam się skoncentrować na tym, co
mówili - ktoś planował za kilka tygodni imprezę - ale mogłam myśleć tylko o
Willu. Myślami wróciłam do naszej chwili w samochodzie i ścisnęłam uda na
wspomnienie jego ust na mojej skórze. Tysiące fantazji zaczęło odgrywać się w
mojej głowie – rzeczy, które chciałam mu zrobić albo, które on robiłby mnie.
Zostało już tylko siedem miesięcy i potem wszystko będzie łatwiejsze. Tylko
siedem, dam radę!
Zadzwonił pierwszy dzwonek i podskoczyłam. Zjadłam tylko połowę
jedzenia, ponieważ myślałam o niebieskich migdałach, więc szybko
pochłonęłam resztę, podążając za przyjaciółmi do szafek, by zabrać książki na
popołudniowe lekcje.
Do czasu, kiedy nadeszła lekcja Willa, szczerzyłam się jak idiotka, tak jak
zazwyczaj. Śmiałam się, kiedy dziewczyny poprawiały fryzury, sprawdzały
makijaż i rozpinały bluzki, zanim poszłam do jego klasy. Wciąż krążyły plotki
o nim i o pannie Teller, ale ostatnio zaczęto gadać o tym, że Will jest gejem.
Niektóre cheerleaderki rozpowszechniły tą plotę, kiedy nie mrugnął nawet
okiem, podczas kiedy one umizgiwały się do niego w swoich sportowych
uniformach. Nie byłam pewna czy Will słyszał tą plotkę, ale zgadywałam, że
nie, ponieważ nic o tym mi nie wspomniał, a nie było mowy, że ja mu to
uświadomię.
Jednak plotki nie powstrzymały dziewczyny przed flirtowaniem z nim.
Niektóre ich próby były żałosne. Niemal było mi ich żal, kiedy Will wzruszał
tylko ramionami albo ignorował je. Nie czułam się zazdrosna. Myślałam, że
tak będzie, widząc, jak umizgują się do mojego chłopaka, ale z jakiegoś
powodu wiedziałam, że nie muszę czuć z ich powodu zazdrości. To mnie
pragnął, mógł wybrać każdą, ale wybrał mnie, więc nie musiałam się martwić
o zdzirę, próbującą do niego zagadać.
Kiedy weszłam do jego klasy, światła już zgaszono, a pośrodku
ustawiono rzutnik. Zmarszczyłam brwi i usiadłam obok Amy. Kiedy schyliłam
się, by wyciągnąć coś z plecaka, ktoś wpadł na moje krzesło, sprawiając, że
uderzyłam klatką piersiową w krawędź stołu, odbierając mi dech.
Skrzywiłam się na tą osobę, tylko po to by ujrzeć Erikę Dennison i kilka
dziewczyn szczerzących się, kiedy ponownie celowo wpadła na moje krzesło,
kiedy przesuwała się w moim rzędzie. Ugh, co za cholerna wiedźma!
- Ups, mój błąd.- Erika zamruczała ironicznie.
Nic na to nie odpowiedziałam, tylko spojrzałam w bok. Nie

Tłumaczenie: amas_la_mondon 277 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

potrzebowałam kolejnego z nią sporu. Erika od razu znielubiła Amy, kiedy


zaczęłyśmy liceum, a dlatego że jesteśmy przyjaciółkami, najwyraźniej nie
lubiła też mnie. Dzięki niej nasz pierwszy rok był piekłem. Im starsza, tym
coraz to ładniejsza, a z jej wyglądem w górę szła też jej sukowatość. Gorąco jej
nienawidziłam, ale wydawało się, że tym rokiem trzyma się ode mnie z dala,
ponieważ z Amy ignorowałyśmy jej codzienne próby irytowania nas. Nie było
mowy, bym ponownie dała się wciągnąć w jej zagrywki.
Złapałam wzrok Amy i bezgłośnie oznajmiła do mnie „suka”, dyskretnie
wskazując głową na Erikę. Pokiwałam tylko, zgadzając się i przewróciłam
oczami.
- No dobrze, chłopcy i dziewczęta, dzisiaj będziemy rozpatrywać rozwój
szeregu nieskończonego i historię tej teorii. Dzięki rzutnikowi krótko to
omówię, ponieważ znalazłem wspaniałe slajdy z tyłu podręcznika i nie można
ich zmarnować!- Will zaćwierkał radośnie, kiedy w podekscytowaniu pocierał
o siebie dłonie.
Oparłam się pokucie kaszlnięcia i nazwania go pod nosem „kujon” -
zamiast tego tylko się wyszczerzyłam i otworzyłam zeszyt. Jak tak wspaniały
facet może tak bardzo ekscytować się liczbami? To było naprawdę
niemożliwe. Może jednak powinnam trochę martwić się, że zakochałam się
w matematycznym frajerze. Cicho zachichotałam pod nosem i Will spojrzał
na mnie, podnosząc jedną brew.
- Wszystko w porządku, panno Henderson?- Zapytał.
Szybko pokiwałam głową.- W jak najlepszym, czekam tylko na naukę o
szeregu niewiernym.- Odpowiedziałam.
Wybuchł śmiechem, kręcąc głową.- Szereg nieskończony, a nie
niewierny.
Też się zaśmiałam.- Och. Chyba po prostu się teraz zamknę i pozwolę
panu na prowadzenie lekcji.- Oświadczyłam, szczerząc się do niego.
Skinął głową, oddając mój uśmieszek.- Myślę, że tak byłoby najlepiej.
Cicho zachichotałam i chwyciłam podręcznik, kiedy Will zmieniał slajdy,
wyglądając jak dziecko w cukierni. Nie zaczęło się wcale tak źle, najpierw
poznaliśmy jakiegoś faceta z Indii, żyjącego w XIV wieku, który jako pierwszy
stworzył tą teorię. Ale im więcej podawał nam informacji, tym bardziej się
gubiłam. Jak tylko figury i liczby zaczęły się pojawiać, mój mózg wydawał się
po prostu odmówić współpracy. Nie miało to nic wspólnego z darem Willa do
nauczania, ale całą winę ponosiłam ja i moja niezdolność do zrozumienia
matematyki. Po prostu nie byłam umysłem ścisłym. Byłam bardziej w typie
humanistki i artystki.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 278 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Nie ruszało mnie to, że nie rozumiem takich rzeczy, jak tylko ukończę
szkołę, bo wtedy już nigdy więcej nie spojrzę na żadne równanie. Cóż, chyba,
że Will pokazuje mi je lub coś innego na przyszłe lekcje, kiedy z nim jestem.
Jak tylko o tym pomyślałam, myślami powędrowała do nas lata w przód... on
poprawia sprawdziany, a ja po prostu go obserwuję. Westchnęłam
półprzytomnie i potem skapnęłam się, że rzutnik wyłączono, a Will ponownie
przemawia.
Przełknęłam i spróbowałam skoncentrować się na tym, co mówi, a nie
na tym jak poruszał rękami, kiedy mówił albo jak wyglądał jego tyłek w
dżinsach, kiedy pisał coś na tablicy. Hmm, może to jednak jego wina, że tak
kiepsko idzie mi z matematyką. Najwyraźniej blisko niego nie jestem w
stanie się skoncentrować.
Dał nam zadania, a to, czego nie skończymy na lekcji, mieliśmy
dokończyć w domu, jako zadanie domowe. Zmarszczyłam brwi i zbliżyłam do
siebie podręcznik, próbując przeczytać zadania, ale od razu poległam. Byłam
całkiem pewna, że przeczytałam ten sam akapit cztery razy i nadal wydawało
mi się, że napisano go po chińsku.
Will zatrzymał się przede mną, kładąc dłoń na stole obok mojej, palcem
dotykając mój, kiedy pochylił się, by ujrzeć, jak mi idzie.- W porządku? Mogę
ponownie to objaśnić.- Zaproponował mi cicho.
Pokręciłam głową.- W porządku. Później jeszcze raz to przeczytam i jeśli
będę miała problem, dam ci znać.- Odpowiedziałam, rumieniąc się i nie za
bardzo pragnąc tej dodatkowej uwagi na oczach całej klasy.
- Dobrze, cóż, wiesz, że zawsze jestem tu dla ciebie, panno Henderson.-
Posłał mi uśmieszek, akcentując podwójne znaczenie. Uśmiechnęłam się i
skinęłam głową, nie ważąc się spotkać jego wzrok, ponieważ wiedziałam, że z
pewnością bym się zaczerwieniłam. Na szczęście dla mnie ktoś poprosił go o
pomoc, więc choć raz nie zrobiłam z siebie idiotki.
Kiedy zadzwonił dzwonek, każdy podskoczył, pakując książki. Włożyłam
swoje do torby, zamierzając już podążyć za Amy do drzwi, kiedy Will zawołał
do mnie.- Panno Henderson, można prosić na słówko?
Amy posłała mi uśmiech.- Poczekam przy szafkach.- Zasugerowała.
- Dobrze, dzięki.- Uśmiechnęłam się do niej wdzięczna. Will zazwyczaj
nie prosił mnie o zostanie po lekcji, więc pewnie chciał tylko pogadać o
dzisiejszym wieczorze. Nagle zaczęłam martwić się, że odwoła nasze spotkani
czy coś. Od poniedziałku porządnie się z nim nie widziałam, więc miałam
szczerą nadzieję, że niczego dzisiaj nie odwoła.
Amy wyszła i zamknęła za sobą drzwi, więc odwróciłam się do Willa,
który przekładał papiery.- Co tam?- Zapytałam, podchodząc do niego, siadając

Tłumaczenie: amas_la_mondon 279 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

na krawędzi jego biurka i krzyżując kostki.


Westchnął, podchodząc do mnie bliżej.- Cholera, cały dzień miałem w
głowie tylko te nogi.- Wymruczał, przebiegając dłonią od uda po nodze, aż
natrafił na dół spódniczki, palcami głaszcząc skórę tuż nad kolanem.
Przełknęłam ślinę i chwyciłam jego koszulę, przyciągając go jeszcze
bliżej.- A ja cały dzień miałam tylko w głowie jak całujesz te nogi.-
Odpowiedziałam, ledwo szepcząc, ponieważ była tak pobudzona przez jego
dotyk.
Uśmiechnął się i przycisnął do mnie, twarz mając tylko centymetry ode
mnie.- Ależ ten twój język jest seksowny, słodziutka.- Wyjęczał. Na ułamek
sekundy jego wzrok opadł na moje usta, sprawiając, że zassałam oddech, a
moje ciało pokryła gęsia skórka. Uśmiechnął się i jedną dłonią ujmując mój
policzek, kiedy pocierał o siebie nasze nosy.
Co, u licha, dzisiaj w niego wstąpiło? Najpierw samochód i teraz robić
coś takiego w szkole? Kilka razy całował mnie tutaj, ale poza kilkoma
uchybieniami, oboje staraliśmy się bardzo pilnować, by nasz związek nie
wchodził na szkolny teren.
- Moja mam zadzwoniła do mnie na lunchu.- Wyszeptał, kiedy miękko
cmoknął moje wargi.
Jego mama? Świetnie, sądząc jak zaczęła się ta rozmowa, pewnie
odwołuje nasze dzisiejsze plany! Jego mama na pewno poprosiła go, by coś
zrobił. Zmarszczyłam się i ponownie przycisnęłam usta do jego warg, na co
przesunął dłoń na mój kark, palce plątając w moich włosach.
Odsunął się po kilku sekundach i przyłożył czoło do mojego, a ja tylko
czekałam, by mówił dalej, by odwołał nasze spotkanie i oznajmił, że zamiast
tego zobaczymy się w sobotę.
- Planuje obiad niespodziankę dla mojego taty w sobotni wieczór. To ich
rocznica i chce, byśmy wyszli całą rodziną.- Wyszeptał, ponownie mnie
całując.
Potaknęłam, nie łamiąc pocałunku. Więc odwołuje naszą sobotę, a nie
dzisiejszy wieczór. Chwyciłam jego koszulę, przyciskając się do niego.
Ponownie odsunął się, dając nam czas na oddech, a ja uśmiechnęłam się.-
Dobrze, ale nadal zobaczymy się w niedzielę, prawda? Nie odwołujesz całego
weekendu?- Zapytałam, próbując się nie dąsać, ponieważ traciłam dzień z jego
towarzystwem. Hmm, może powinnam odwołać jutrzejszy wieczór z Samem,
bym mogła posiedzieć z Willem.
Zaśmiał się cicho.- Nie dałaś mi dokończyć.- Podrażnił mnie, dając mi
buziaka w nos.- Mama chce, byś ty też przyszła.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 280 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Przełknęłam. Nagle zrobiłam się jednocześnie podekscytowana i


przerażona. Powiedział wszystko swoim rodzicom, o mnie będącej jego
uczennicą i o tym, że się spotykamy. Najwyraźniej wyjawił im wszystko, kiedy
zerwaliśmy, ponieważ cały czas pytali się o mnie. Wydawali się nie mieć nic
przeciwko, według Willa – po prostu chcieliby był szczęśliwy. Spotkałam ich
tylko raz, na ślubie jego siostry i wtedy wydawali się szczerze mili. Musieli być
dwójką świetnych ludzi, by mieć takich dwóch wspaniałych synów jak Will i
Sam. Z tego, co słyszałam o Kaitlin, była tak samo serdeczna, ale w dniu jej
ślubu wymieniłam z nią tylko kilka słów, więc właściwie nie za wiele o niej
wiedziałam.
Spojrzałam na Willa nieco niepewna, co powiedzieć. Było to troszkę
dziwne, zostać zaproszoną do jego domu, by poznać jego rodzinę, kiedy on nie
miał żadnej szansy, by poznać moją w moim domu, przynajmniej przez te
kilka następnych miesięcy.
- Naprawdę?- Wybąkałam.
Uśmiechnął się uspokajająco.- Zamówiła stolik w restauracji trochę poza
miastem, więc nikt nie zobaczy nas razem. Będziemy tylko my, moi rodzice,
siostra i jej mąż oraz Sam. Nic ci nie będzie. Jeśli chcesz, cały wieczór będę
trzymał twoją dłoń w ramach moralnego wsparcia.- Zaproponował, podnosząc
brew i wyglądając tak seksownie, że odebrał mi dech.
- Będzie trochę niezręcznie, kiedy chciałabym pokroić jedzenie.-
Zażartowałam, na co wybuchł śmiechem.- Will, naprawdę mnie tam chcą?-
Zapytałam, patrząc na niego sceptycznie.
Uśmiechnął się i ponownie słodko mnie pocałował.- Oczywiście, że chcą,
słodziutka. Jesteś moją dziewczyną. Teraz gdzie ja tam ty, koniec kropka.-
Jego oczy wwiercały się w moje i mogłam ujrzeć, jak wiele znaczyło dla niego
moje pójście z nim na rodzinną kolację.
Odepchnęłam od siebie wszystkie moje zmartwienia i skinęłam głową,
podgryzając wargę.- No dobrze, z przyjemnością ponownie spotkałabym się z
twoją rodziną.- Oznajmiłam mu, próbując nie pokazać mu, jak przerażona
tym byłam. Nie przerażałam się spotkaniem z jego rodziną – to było po prostu
trochę dziwne, że wiedzieli o tym, że byłam nieletnia i do tego jeszcze jego
uczennicą, a nadal chcieli mnie na kolacji z rocznicy ich ślubu.
Will wyszczerzył się do mnie szczęśliwie, ponownie mnie całując.
Owinęłam ręce wokół jego szyi i tym razem nie dałam mu się odsunąć. Kiedy
jego język polizał moje dolną wargę, ochoczo udzieliłam mu dostępu,
poddając się jego prośbie i mocno dociskając swoje ciało do jego. Jęknął
gardłowo i nim mogłam zorientować się, co się dzieje, przycisnął mnie do
ściany, dłońmi przebiegając w dół mojego ciała, kiedy całował mnie niemal

Tłumaczenie: amas_la_mondon 281 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

desperacko.
Czułam się jakbym umarła i poszła prosto do nieba, kiedy podniósł
nieco moja spódniczkę, dłońmi masując moje nagie uda. Sapnęłam na jego
pocałunki na mojej szyi, lekko podgryzając skórę, nim wrócił do moich ust.
Pocałunek był tak namiętny, że kolana mi zmiękły. Mocniej zgniótł mnie o
ścianę, podnosząc mnie do góry i wiążąc moje nogi wokół swoich bioder,
kiedy całował mnie, jakby mógł pochłonąć moją duszę.
Od tak dawna już mnie tak nie całował. Wydawało się, że kompletnie
stracił swoje opanowanie. Takim właśnie rzeczom nie pozwalał na zdarzenie
się, nieważne jak bardzo go błagałam. Moje serce waliło jak oszalałe i mała
część mnie wiedziała, że powinniśmy się powstrzymać. Pożałowałby tego,
gdybym na to pozwoliła... ale nie mogłam zmusić się do powiedzenia mu, by
przestał. Potrzebowałam tego, oboje tego potrzebowaliśmy, bo inaczej oboje
oszalejemy.
Chwyciłam w garście jego włosy i odsunęłam jego usta z moich warg,
bym mogła odetchnąć, ale jego usta nie zostawiły w spokoju mojej skóry,
powędrowały w dół mojej szyi, pozostawiając za sobą płomienie. Wyjęczałam
jego imię i odsunął nas od ściany, kierując się z powrotem na jego biurko.
Położył mnie na papierach, które wcześniej układał – docisnęłam się do niego
mocniej, kiedy nieco się odsunął.
Otworzył usta, by powiedzieć coś i poczułam, jak moje serce opada.
Odzyskał swoje opanowanie – powie mi, że musimy przestać. Jego oczy były
tak podekscytowane, że oddech uwiązł mi w gardle. Mogłam poczuć całe jego
ciało dociśnięte do mojego i wiedziałam, że fizycznie nie chciał tego
zatrzymywać, bo mogłam wyczuć tego dowód.
- Kocham cię, słodziutka.- Wyszeptał, ponownie mnie całując. Jego ręce
ponownie powędrowały po moim ciele, jedną kierując pod moją bluzkę, a
drugą chwycił mój tyłek, kiedy docisnął swoje krocze do mojego.
Chwila, czemu się nie zatrzymuje?
Czułam, jak szczęście się we mnie gotuje, bo wreszcie jego ręce znalazły
się na mojej skórze po długich pięciu tygodniach zachowywania się
przyzwoicie. Jego palce drżały, kiedy zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli,
zdejmując ją z jego ramion i całując jego odkrytą skórę na klacie.
Nagle usłyszałam sapnięcie.- O mój Boże!- Dziewczęcy głos wykrzyczał.
Zachłysnęłam się i oboje z Willem obróciliśmy się, by ujrzeć Erikę
Dennison stojącą w drzwiach, z opadniętą szczęką i gapiącą się na nas, kiedy
jak króliki atakujemy siebie na jego biurku.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 282 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 30

Czułam, jak krew mi odpływa, kiedy na nią spoglądałam. Czemu ona?


Kompletnie mnie nienawidziła. Jeśli mieliśmy zostać przyłapani przez kogoś,
czemu musiała to być ona? Serce mi się ścisnęło, kiedy uśmieszek zaczął
rozciągać jej usta. O Boże, proszę, niech to będzie tylko sen! Proszę, powiedz,
że jego lekcja była tak nudna, że po prostu zasnęłam i teraz przeżywam
koszmar, błagam!
- Co, u diabła?- Pokręciła głową, marszcząc brwi, jakby próbowała coś
wykombinować.
Will nie poruszył się, wciąż dociskał się do mnie, przygważdżając mnie
do biurka i trzymając ręce dokładnie tam, gdzie były jeszcze dwie sekundy
przed jej wejściem. Co, u licha, teraz zrobimy? Will wpadnie w tak wielkie
kłopoty, ja zostanę wydalona ze szkoły, nasz życia zostaną zrujnowane i to
wszystko z mojej winy! Czemu musiałam ubrać głupią spódniczkę i drażnić
go? Czemu pragnęłam jego uwagi i uwodzić go w szkole? Ale jestem głupia i
cała ta sytuacja to moja wina!
Ponownie przełknęłam i otworzyłam usta, by coś powiedzieć. Nie
miałam pojęcia, co powiedzieć, więc miałam po prostu nadzieję, że coś
odpowiedniego z nich wyjdzie. Zamiast tego wyszło coś takiego.- Ja... my...
nie... to nie tak... nie ma mowy...- Chciałam się uderzyć. Will wciąż się nie
poruszył, jakby zamienił się w słup soli. Nawet nie wiedziałam, czy oddychał,
ale jedno wiedziałam na pewno, musiał ze mnie zejść i zacząć wymyślać
wymówki, czemu mnie całował i czemu był prawie półnagi!
Pchnęłam jego pierś, sprawiając, że wyprostował się, ale wciąż był
między moimi nogami, stojąc z otwartą buzią. Jego oczy były wybałuszone, a
ciało napięte. Kurcze, ocknij się, Will! Szybko usiadłam, poprawiając
spódniczkę i bluzkę i rumieniąc się jak burak.
- Panno Dennison, to nie tak jak na to wygląda.- Will bronił się, kręcąc
głową, kiedy ocknął się i zaczął zapinać koszulę.
Zaśmiała się cicho.- Och, to jest bezcenne. Wróciłam po mój podręcznik
i widzę to. To jest zbyt dobrze.- Erika odrzekła, szczerząc się do mnie.- Ale
naprawdę uważam, że mogłeś wybrać lepiej, panie Morris. Chodzi mi o to,
spójrz na nią, to Chloe, a litość boską!- Wolno mnie otaksowała, na jej twarzy
widniało obrzydzenie i poczułam jak moje oczy wypełniają się łzami, ale nie
było mowy, bym pozwoliła im popłynąć na jej oczach.
Złość wykrzywiła twarz Willa.- Dość!- Rzucił.
Uśmiechnęła się słodko i odwróciła się, by zabrać książkę z stolika. Nie

Tłumaczenie: amas_la_mondon 283 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

miałam pojęcia, co zrobić czy powiedzieć – mogłam myśleć tylko o tym, że to


wszystko było moją winą. Will pójdzie do więzienia przeze mnie.
Wzięła podręcznik i obróciła się do drzwi.- Cóż, miło było was znać.-
Zaćwierkała, śmiejąc się do siebie cicho.
Przełknęłam gulę, która gwałtownie rosła w moim gardle. Zamierzała
komuś o tym powiedzieć, zamierzała przysporzyć nam wielki kłopoty! Szybko
przemyślałam swoje opcje. Mogłam ją puścić i udawalibyśmy, że po prostu
kłamie. Mogłam ją chwycić, zbić ją na miazgę, potem pokroić i ukryć gdzieś
ciało. Mogłam błagać ją, by nic nie mówiła. Albo mogłam po prostu
potwierdzić prawdę i mogliśmy po prostu udawać, że to był jednorazowy
wypadek, pod wpływem chwili.
Osobiście nie podobała mi się żadna z tych opcji. Chyliłam się ku opcji z
pokrojeniem ją na kawałeczki, ale nie sądziłam, że Will zgodzi się na to. Więc
zdecydowałam się błagać i wzbudzić w niej jej empatyczną stronę, jeśli
jakąkolwiek miała.
- Erika, błagam!- Wykrzyczałam desperacko. Zatrzymała się i spojrzała
na mnie, podnosząc brew, kiedy mówiłam dalej.- Proszę, nie mów nic – to
moja wina, to wszystko moja wina.
Will pokręcił głową.- Nie, Chloe, to ja- Zaczął, ale udałam, że w ogóle się
nie odezwał i mówiłam dalej.
- Ja to zaczęłam, tylko go pocałowałam. To była moja wina.- Skłamałam,
błagając ją moim wzrokiem.
- Powiedz to dyrektorowi.- Erika wzruszyła i szarpnęła drzwiami,
wychodząc jak burza.
Odwróciłam się do Willa – serce miałam w przełyku, a oczy pełne łez.
Ujął moją twarz w swoje dłonie.- Nie waż się brać winy za to na siebie –
przyrzekam na Boga, Chloe, jeśli obwinisz siebie, cholernie się na ciebie
wścieknę. Jeśli ktoś za to beknie, to ja!- Oznajmił stanowczo.
Przełknęłam i zepchnęłam jego ręce z siebie. Jeszcze się nie
poddawałam – może mogłam ją przekonać, by nic nie mówiła. Odepchnęłam
Willa i wybiegła przez drzwi, ignorując go, jak wykrzykiwał moje imię.
Wiedziała, że nie od razu za mną pobiegnie – wciąż musiał pozapinać koszulę.
Gnałam korytarzem i zauważyłam Erikę, dumnie spacerującą. Nie
spieszyła się – głowę trzymała wysoko w górze, idąc do gabinetu dyrektora.
Podbiegłam do niej i chwyciła jej rękę, zatrzymując ją i spoglądając na
nią desperacko.- Proszę? Błagam, nie wpędź go w kłopoty! To była cała moja
wina, rzuciłam się na niego, jest czysty jak łza. Błagam, nie spraw, by cierpiał
przez coś, co zrobiłam ja, błagam!- Prosiłam ją. Czułam się paskudnie, moje

Tłumaczenie: amas_la_mondon 284 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

ręce drżały, a ciało zimne jak lód.


Posłała mi uśmieszek.- To twoja wina?
Pokiwałam prędko głową i starłam zdradziecką łzę.- Tak.- Wyszeptałam.
Postukała palcem o podbródek, jej długi, czerwony paznokieć dotykał jej
ust, kiedy zamknęła ją, myśląc.- Ile to jest dla ciebie warte?- Zapytała,
przechylając głowę na bok.
Ile to jest dla mnie warte? Chciała pieniędzy czy czegoś, by siedzieć
cicho? W głowie policzyłam moje oszczędności i pieniądze na koncie
bankowym.- Ja... nie wiem. Chyba mogłabym wyłożyć kilka setek?-
Zaproponowałam, wzruszając niezręcznie ramionami. Zawsze Will mógł
wyłożyć pieniądze – miał więcej niż ja.
Wybuchła śmiechem.- Nie chcę twoich pieniędzy, lodowa księżniczko.
Co innego możesz mi zaoferować?- Wysyczała, drwiąc ze mnie.
Zmarszczyłam brwi i pokręciłam głową. Co jeszcze mogę jej
zaoferować?- Ja... nie wiem. A czego chcesz?- Zapytałam cicho. Rozejrzałam
się. Na szczęście korytarz był pusty, bo ludzie już poszli do domów. Amy
czekałaby na mnie zza rogiem. Może krzyknę do niej, założę się, że pomoże mi
w moim planie posiekania Eriki na kawałki!
Erika powoli mnie obejrzała.- Cóż, na pewno nie chcę tych szmat, które
nazywasz ubraniami.- Zakpiła, na jej twarzy widniał niesmak.- Nie jestem
jeszcze dokładnie pewna. Co ty na to, bym to przemyślała?- Zaproponowała.
W głowie odtańczyłam ze szczęścia, że nie wydała nas od razu, teraz
przynajmniej miałam więcej czasu, by skombinować więcej pieniędzy.-
Proszę, nie mów o tym nikomu, Eriko. Zrobię, cokolwiek chcesz, tylko nie
wpędź go w kłopoty, proszę?- Wyszeptałam, starając się ponownie nie
rozpłakać.
Uśmiechnęła się słodko, ale wzrok miała poważny.- Zrobisz cokolwiek?-
W jej głosie był niegodziwy, nieprzyjemny ton, sprawiając, że zadrżałam.
Przełknęłam i pokiwałam, zgadzając się. Jakoś wiedziałam, że pożałuję swoich
słów.- Na początek wezmę pieniądze, które zaproponowałaś, przynieś je jutro
do szkoły.- Sięgnęła go plecaka, wyciągając swoje podręczniki z historii i
angielskiego i wepchnęła mi je.- Odrób za mnie zadania domowe, termin jest
na jutro i nie chcę dostać gorszą ocenę od piątki, więc nie bądź przemądrzała i
nie zrób ze mnie idiotki przed klasą!- Wysyczała, machając lekceważąco ręką.
Kasa i zadania, dobrze, to mogę zrobić.
- Nic nie powiem, bo właściwie lubią pana Morrisa, to dobry nauczyciel.
Ale wiedz to, Chloe – naprawdę cię nie lubię i twój przemądrzały, empatyczny
wygląd, który przyciąga uwagę popularnych kolesi. Choć jeden krok za dużo,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 285 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

choć raz mi odmówisz, idę od razu do dyrektora, by na was donieść.


Przełknęłam i pokiwałam głową.- Dobrze, proszę tylko, nie mów
nikomu, nawet przyjaciółkom, proszę?- Błagałam ją, patrząc na nią z nadzieją.
Uśmiechnęła się na coś za moimi plecami. Odwróciłam się, by ujrzeć
idącego korytarzem Willa, minę miał poważną, ale najwyraźniej starał się
zachować kamienną twarz. Przybliżyła się do mnie.- Jest gorący. A jak całuje?
Może dam mu skosztować.- Wyszeptała, wciąż mając wzrok przyklejony do
Willa.
Poczułam, jak zaciskam dłonie na jej książkach. Sama myśl o niej blisko
niego sprawiła, że moja krew się zagotowała się. Co, u licha, zrobię, jeśli
zaszantażuje Willa i zmusi go do całowania jej? Nie zrobi tak, prawda?
Will zatrzymał się przy mnie.- Możemy po prostu to obgadać?- Zapytał,
patrząc na Erikę z nadzieją.
Uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami.- Już wszystko załatwione.
Pogadałyśmy sobie o tym z Chloe i zdecydowałam się nie mówić o tym
nikomu.... na razie.- Złośliwy błysk w jej oczach pokazał, że cieszy się z
posiadania nad nami władzy.
Will spoglądał to na mnie, to na nią, zszokowany wiadomościami.
Wyglądał, jakby właściwie pogodził się ze swoim losem i z tym, że miał
kłopoty. Patrzył na nią, jakby powiedziała, że dopiero, co świnia przeleciała
nad naszymi głowami.
- Naprawdę?- Przełknął.
Skinęła głową.- Tak. Tak dla pana wiadomości, panie Morris, od teraz
dostaję celujące oceny na pańskich zajęciach i nie muszę dostawać zadań
domowych.- Powiedziała, wyzywająco podnosząc brew.
Zmarszczył brwi i spojrzał na mnie oskarżycielsko, jakbym się na to
zgodziła – najwyraźniej nie podobał mój się cały ten pomysł. Pokiwałam
zachęcająco głową, błagając go swoim wzrokiem, by zgodził się na to.
Westchnął ciężko i potarł kark, wyglądając na naprawdę wściekłego.- W
porządku.- Wreszcie wyburczał.
- Will?
Wszyscy obróciliśmy się, by ujrzeć pannę Teller idącą z gracją
korytarzem, jej idealne loki poruszały się wraz z jej ruchami. Erika pochyliła
się nad moim uchem.- Myślę, że jego dziewczyna byłaby bardzo wkurzona,
gdyby dowiedziała się, co wasza dwójka wyprawiała na biurku, prawda?-
Wyszeptała.
Odsunęłam się od niej, krzywiąc i próbując zabić ją wzrokiem. Jedyną
dobrą rzeczą w tym, co właśnie powiedziała, było to, że uwierzyła mi, kiedy

Tłumaczenie: amas_la_mondon 286 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

mówiłam, że to ja sprowokowałam pocałunek. Byłam za to bardzo wdzięczna.


- Eee... cześć.- Will wymamrotał, kiedy panna Teller zatrzymała się przy
nas, uśmiechając się uroczo.
- Cześć, dziewczęta, co wy tu jeszcze robicie? Nie mdli was jeszcze od
tego miejsca?- Panna Teller zapytała, uśmiechając się.
Wzruszyłam i otworzyłam usta, by odpowiedzieć, ale Erika odezwała się
pierwsza.- Właśnie rozmawialiśmy o dodatkowych korepetycjach, które pan
Morris udzielał Chloe po lekcjach. Zastanawiałam się, czy sama mogłabym się
na nie dostać, wie pani, by poprawić oceny i w ogóle.- Erika powiedziała,
okręcając włosy na palec i świadomie się uśmiechając.
Will zmarszczył na nią brwi – uśmiechnęłam się w środku na jego
nienawiść na sugestię Eriki.- Nie sądzę, byś potrzebowała dodatkowej
pomocy, panno Dennison, już i tak dostajesz u mnie same szóstki, jak sama
przecież wiesz.- Udał niekomfortowo.
Panna Teller uśmiechnęła się, odwracając do Willa.- Możemy już iść?
Wiem, że masz coś ważnego w planach, powiedziałeś przecież, że musisz wyjść
jak najszybciej się da.
Ugryzłam wargę. „Coś ważnego w planach”, czyli ja. Will
niezdecydowany spoglądał między mną a Eriką, niemo pytając, co powinien
zrobić.- Nie jestem pewien czy skończyliśmy naszą rozmowę. Może zaczekaj w
samochodzie, Caroline?- Zaproponował, kopiąc w kieszeni i dając jej kluczyki.
Erika zmieniła ciężar ciała.- Już skończyliśmy. I tak już muszę iść. Do
zobaczenia jutro, panie Morris, panno Teller.- Oznajmiła, chwytając moją
rękę i szybko mną obracając. Uśmiechnęłam się, pokiwałam Willowi na do
widzenia i pozwoliłam Erice zaprowadzić się korytarzem.- Soboty masz mieć
wolne. Mam dla ciebie robotę. Trzeba zająć się moim samochodem i znajdę
jakieś buty, które trzeba wyczyścić.- Wzruszyła ramionami i puściła mnie,
patrząc na swoją rękę z niesmakiem, jakby dotknęła czegoś brudnego.
Niemal zakrztusiłam się własnym niedowierzaniem. Czyszczenie jej
samochodu i wykonując jej zadania? Czy to jakiś żart?- Naprawdę?-
Zapytałam, modląc się, by po prostu zbyła to śmiechem i powiedziała, że sobie
żartuje. Jednak wcale nie żartowała.
- Oczywiście.
Co za wiedźma!- W porządku, ale to wszystko, racja?- Zapytałam.
Zaśmiała się.- Och, nie, lodowa księżniczko, teraz jesteś moja. Chcesz,
bym zachowała twój sekrecik, to będziesz robić, co ci każę i kiedy ci każę.
Jesteś teraz moją osobistą dziwką.
Zacisnęłam dłoń w pięść i mogłam poczuć, jak mój temperament

Tłumaczenie: amas_la_mondon 287 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

pobudza się. Zazwyczaj nie byłam agresywną osobą. Chwyciłam jej włosy i
wbiłam jej twarz w szafki tak mocno, jak tylko umiałam, słysząc
satysfakcjonujący dźwięk łamiącego się nosa, kiedy wrzeszczała i chwyciła się
za niego. Krew pokryła jej dłoń i zniszczyła dziwkarski top.
- Chloe?
Zamrugałam kilka razy i popatrzyłam na Erikę – gapiła się na mnie,
jakby czekała na moją odpowiedź. Ha, czy ja śniłam? Zamachała ręką przed
moją twarzą, z każdą sekundą wyglądając na coraz wścieklejszą.
- Powiedziałam, daj mi swoją komórkę, a rano wyślę ci smsem moje
zamówienie na śniadanie!- Warknęła, niecierpliwie potrząsając przed moją
twarzą swoim telefonem. Wzięłam jej telefon i wpisałam jej swój numer.
Naprawdę powinnam zachować się jak w moim śnie i uderzyć jej twarz.
Oddałam jej komórkę. Niecierpliwie obróciła się na swoich drogich
szpilkach i odeszła, zostawiając mnie za swoimi plecami ze skrzywioną miną.
Nigdy w życiu nie życzyłam nikomu niczego złego, ale gdyby teraz wyszła z
budynku i bezpańskie stado bydła stratowało ją, śmiałabym się do rozpuku.
Westchnęłam i pokręciłam głową. W co, u licha, się wpakowałam? Od
teraz zamieni moje życie w piekło, a do końca szkoły zostało sześć miesięcy.
Ale chyba jednak to się nie liczy – zrobiłabym wszystko, by ochronić Willa,
nawet, jeśli oznacza to całowanie jej stóp przez kilka miesięcy. Wszystko
będzie w porządku, a sprawy uspokoją się, kiedy znudzi się jej bawienie się
mną. Jednak mała część mnie wiedziała, że to nie jest prawdą.
Poprawiłam jej podręczniki w moim ramionach i okrążyłam róg, za
którym wiedziałam, że będzie na mnie czekać Amy. Kiedy ujrzałam, jak opiera
się o szafki, niecierpliwie bawiąc się paznokciami, westchnęłam. Kiedy
podeszłam do niej, rzuciłam wszystkie podręczniki Eriki na podłogę, nie
dbając o to, czy kartki się pogną. Wzięłam swoją najlepszą przyjaciółkę w
ramiona, potrzebując po prostu jej pociechy.
Zajęło jej kilka sekund, by ocknąć się z szoku i wtedy przytuliła mnie.-
Co się stało?- Zapytała prędko. Jęknęłam i pokręciłam głową.- Powiem ci w
samochodzie.- Nie mogłam właściwie mówić o tym w szkole, od teraz nie
podejmę żadnego ryzyka.
Skinęła głową, marszcząc brwi i patrząc na mnie z niepokojem, kiedy
schyliła się, by pomóc mi pozbierać książki z podłogi.- Czemu masz książki
Eriki?- Zapytała, krzywiąc się na podręcznik z historii, na którego okładce
widniało jej imię.
- Amy, porozmawiamy o tym w samochodzie.- Jęknęłam, zamykając
oczy i po prostu życząc sobie, by obudzić się, a wszystko to by było okropnym
koszmarem. Skinęłam głową i razem w ciszy poszłyśmy do samochodu. Ledwo

Tłumaczenie: amas_la_mondon 288 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

wsiadłam, kiedy odwróciła się do mnie, oczywiście pragnąc wyjaśnień.


Włożyłam głowę między dłonie.- Erika weszła, kiedy byłam w klasie z
Willem.- Wyjaśniłam, ponownie siebie nienawidząc za ubranie tej idiotycznej
spódniczki i naciskając na niego. Dlaczego po prostu go nie powstrzymałam?
Dlaczego żadne z nas nie pomyślało, by zamknąć drzwi na klucz, zanim do
tego doszło? Wszystko miałoby się świetnie, gdybyśmy się po prostu
uspokoili i oderwali od siebie, na tyle by zamknąć cholerne drzwi!
Amy spojrzała na mnie wybałuszonymi oczami.- Co robiliście?-
Zapytała, ledwo szepcząc.
Ponownie jęknęłam. O kurcze, ależ wpadłam w kłopoty! Gdzie była ta
olbrzymia dziura, w którą mogłabym wpaść, kiedy wreszcie jej potrzebuję?-
Obściskiwaliśmy się na całego.- Przyznałam.
Sapnęła.- Jasna cholera, Chloe. Co zamierzasz zrobić? Oboje będziecie w
dużych kłopotach!- Wykrzyczała, patrząc na mnie z przerażeniem w oczach.-
Zostaniesz wydalona, a on zwolniony... i, o mój Boże, co jeśli wyślą go do
więzienia?
Pokręciłam głową – nigdy bym na to nie pozwoliła. Jeśli wszystko
wyjdzie na jaw, powiem po prostu, że go pocałowałam, a on tylko
odpowiedział, żadne z nas nie przyzna się do czegoś więcej niż pocałunku.
Najgorszy scenariusz to on bez pracy. Nigdy nie pozwoliłabym, by poszedł
przeze mnie do więzienia, nigdy.
- Zrobiłam coś naprawdę głupiego.- Zajęczałam, kręcąc z
niedowierzaniem głową na bezterminową umowę, którą zawarłam z Eriką.
- Co takiego?- Amy zapytała, biorąc moją dłoń i delikatnie ją ściskając.
- Zawarłam pakt z diabłem.
Zawiozła nas prędko do domu, ale szczerze byłam wdzięczna, że nie
jechała za szybko, ponieważ ledwo, co patrzyła na drogę. Opowiedziałam jej o
wszystkim. O tym, że z Willem obściskiwaliśmy się na biurku, o Erice
nakrywającej nas, kiedy niemal zdjęłam już jego koszulę. Powiedziałam jej o
umowie, którą z nią zawiązałam. Cały czas tylko jechała i patrzyła na mnie z
opadniętą szczęką, pokazując szok i niedowierzanie.
Kiedy zatrzymałyśmy się przed moim domem, nagle na mnie napadła.-
Cholernie nienawidzę przeklętej Eriki Dennison! Wiesz, co powinniśmy
zrobić? Powinniśmy włamać się do jej domu, porwać jej kota i posyłać jej listy
z pogróżkami!- Warknęła, waląc dłonią w kierownicę.
Zaśmiałam się z jej w połowie kozackiego planu.- Czy ona w ogóle ma
kota?- Zapytałam, kręcąc głową.
Amy zmarszczyła brwi.- Nie wiem.- Przyznała.- Cóż, to znajdziemy coś

Tłumaczenie: amas_la_mondon 289 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

innego na okup. A może powinniśmy ukraść jej telefon i wysłać masę


wrednych wiadomości do jej przyjaciół?
Przewróciłam oczami. Jak dokładnie najpierw będziemy w posiadaniu
jej telefonu?- Amy, lepiej może zachowujmy się grzecznie i zobaczmy, do
czego to doprowadzi. Mam nadzieję, że po kilku tygodniach znudzi się jej
bawienie się mną i zacznie torturować kogoś innego.- Zasugerowałam,
jednocześnie przekonując siebie samą.
Zmarszczyła brwi, najwyraźniej nie lubiąc pomysłu na pozwolenie na jej
maltretowanie.- Nienawidzę jej.- Wyburczała.
Skinęłam głową i ponownie ją uściskałam.- Ja też. Lepiej, żebym już
poszła, muszę się wysikać, nim przyjedzie po mnie Will.- Powiedziałam cicho.
Czy Will w ogóle po mnie przyjedzie po całej tej sytuacji? Czy obwiniłby mnie
za noszenie tej spódniczki, a teraz, kiedy zostaliśmy przyłapani, nie będzie
chciał mieć ze mną nic wspólnego? Jak zniosłabym to, gdyby ze mną zerwał?
Wierzyłam, że wcale bym sobie z tym nie poradziła. Był pewnie teraz na mnie
naprawdę wściekły za sprowokowanie całej tej sytuacji. Pewnie mnie
nienawidził i nie chciał ponownie widzieć mnie na oczy.
- Dobrze, cóż, jeśli będziesz potrzebowała pomocy z jej zadaniem,
zadzwoń do mnie, w porządku?- Zaproponowała, wskazując głową na
podręczniki, leżące na tylnym siedzeniu.
Jęknęłam sfrustrowana. Jak, u licha, uda mi się dzisiaj odrobić jej
zadania z angielskiego i historii, potem zrobić swoje własne i zobaczyć się z
Willem? Na to wszystko nie starczyłby cały dzień!- Dzięki, Amy, naprawdę z
ciebie najlepsza przyjaciółką, o jaką kiedykolwiek dziewczyna mogłaby prosić,
wiesz to?- Wyrzuciłam z siebie, patrząc na nią z wdzięcznością.
Skinęła głową, odgarniając kosmyk długich włosów ze swojej twarzy.-
Wiem. Ty też.
Westchnęłam i wyszłam z jej auta, idąc do domu. Jak tylko znalazłam się
w zaciszu mojej sypialni, natychmiast zdjęłam tą głupią spódniczkę, rzucając
ją z wściekłością do kosza. Ubrałam workowate dresowe spodnie i usiadłam
na krawędzi łóżka, bawiąc się telefonem. Will miał przyjść za chwilę. Czy do
mnie zadzwoni i powie, że nie przyjdzie albo w ogóle się nie pokaże?
Czułam, że za chwilę się rozpłaczę. To wszystko spieprzyło sprawę,
zdecyduje się, że głupia licealistka nie była warta ryzykowania swojej kariery i
teraz na pewno zerwie ze mną już definitywnie. Spojrzałam na podręczniki
Eriki, decydując się, by zacząć od jej zadania z angielskiego.
Opadłam na łóżko i wyciągnęłam iPod, zakładając słuchawki i
pogłaśniając na tyle, na ile potrafiłam wytrzymać, czytając to, co musiała
zrobić. Nie wyglądało to zbyt źle, na szczęście pokrywało się to z moją wiedzą z

Tłumaczenie: amas_la_mondon 290 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

zeszłego semestru, a byłam w zaawansowanej klasie, więc jej zadanie powinno


pójść mi jak z płatka. Chwyciłam swój zeszyt i zaczęłam interpretować wiersz,
wypisując każde ukryte znaczenie i akcentując symbolizm, tak jak powinna
była to zrobić.
Nagle coś docisnęło się do moich pleców, wciskając mój brzuch w
materac. Podskoczyłam i wypuściłam krzyk, kiedy próbowałam wstać, ale ktoś
dociskał mnie do łóżka, przygważdżając mnie swoim ciężarem. Mogłam
usłyszeć wibracje śmiechu, klatka tej osoby dociskała się do moich pleców, ale
nic nie mogłam usłyszeć, oprócz walącej muzyki.
Zaprzestałam prób ściągnięcia tej osoby, kiedy zaczęłam panikować, ale
ten ktoś wyciągnął jedną moją słuchawkę i mogłam usłyszeć znajomy śmiech.
Przełknęłam i spojrzałam przez ramię, a serce wróciło do normalnego bicia,
kiedy zrozumiałam, że to tylko Will. Szczerzył się od ucha do ucha, wciąż leżąc
na mnie i dociskając mnie do materaca.
Co on, u licha, tu robił? I czemu się do mnie uśmiechał? Nie powinien
mnie nienawidzić za możliwe zniszczenie jego życia?
- Co ty tu robisz? I jak w ogóle dostałeś się do mojego domu?-
Zapytałam, marszcząc brwi i nie pozwalając emocjom brać nade mną górę.
Delikatnie pocałował mój policzek, zsuwając się ze mnie i kładąc się u
mojego boku. Jedną dłonią bawił się moimi włosami, kiedy na mnie
spoglądał.- Przecież przyszedłem po ciebie.- Odpowiedział, jakby to było
oczywistością.- Zadzwoniłem na twoją komórkę, ale w ogóle nie odbierałaś i
odzywała się poczta głosowa. A co do tego, jak tu się dostałem, wiedziałem, że
twoich rodziców nie będzie jeszcze w domu, a zostawiłaś za sobą niezamknięte
na klucz frontowe drzwi.
Obróciłam się do niego twarzą. Przyjechał po mnie? Po tym wszystkim,
co się stało, wciąż chciał mnie dzisiaj widzieć?- Przyjechałeś po mnie?
Dlaczego?- Zapytałam, a głos łamał mi się, bo byłam bliska łez.
Zmarszczył brwi, wyglądając na nieco zdezorientowanego.- Cóż,
myślałem, że dzisiaj mamy randkę.- Odpowiedział, wyglądając na
zmartwionego. Już dłużej nie mogłam kryć swoich emocji. Wybuchłam łzami.
Sapnął i przyciągnął mnie do siebie, uspokajającą głaszcząc mnie po plecach.-
Słodziutka, co się stało?- Wyszeptał.
Zapłakałam mocniej na dźwięk jego przezwiska dla mnie. Jak zniosę to,
kiedy zerwie ze mną po raz drugi? Czułam już taki ból, a nie powiedział
jeszcze tych słów, których spodziewałam się usłyszeć lada chwila.
- Chloe?- Nieco mnie od siebie odsunął, ujmując moją twarz, by móc
spojrzeć mi w oczy.- Czemu płaczesz?

Tłumaczenie: amas_la_mondon 291 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Przełknęłam i kciukami starłam łzy z mojej twarzy.- Myślałam, że nie


będziesz chciał mnie już więcej widzieć. Myślałam, że mnie znienawidziłeś z
powodu tego, co się stało. To była moja wina. Tak bardzo przepraszam, Will.-
Wyszeptałam, kręcąc głową i patrząc na niego przepraszająco.
Zmarszczył się, wyglądając na jeszcze bardziej zmieszanego.- Nigdy bym
nie umiał cię znienawidzić, Chloe. I to nie była twoja wina, ale moja. To ja cię
pocałowałem – to ja przesunąłem nas na biurko. To ja jestem tym dorosłym –
powinienem był lepiej wiedzieć i mieć więcej samokontroli.- Scałował łzę,
która spadła na mój policzek.
- To była moja wina.. spódniczka... a teraz jeszcze Erika!-
Lamentowałam, ponownie tracąc kontrolę.
Westchnął i ponownie przyciągnął mnie do swojej piersi, delikatnie mną
huśtając.- Wszystko w porządku. Przepuszczę ją, jak to powiedziała i wszystko
będzie świetnie. A co do spódniczki i jej winy... to jedna bardzo seksowna
spódniczka, słodziutka, ale traciłem już dawno swoją kontrolę, nim ty
założyłaś ją dzisiaj. Stało by to się prędzej czy później, każdego dnia coraz
trudniej było mi trzymać ręce przy sobie.- Powiedział, patrząc na mnie
przepraszająco.
Sapnęłam.- Nie winisz mnie?
Mocno pokręcił głową.- To ja jestem winien, słodziutka. Wszystko to
moja wina i to będziemy wszystkim mówić, kiedy prawda o nas wyjdzie na
jaw. Dobrze?- Oświadczył stanowczo.
Zmarszczyłam brwi i otworzyłam usta, by zaprotestować, ale musiał
chyba wiedzieć, że zamierzałam się z nim kłócić, ponieważ uśmiechnął się i
przycisnął usta do moich, uciszając mnie, nim mogłam coś powiedzieć.
Przewrócił mnie na plecy, w połowie unosząc się nade mną i całując mnie
namiętnie, kiedy ja łapałam się go jak koła ratunkowego. Kiedy się odsunął,
brakowało mi tchu.
Uśmiechnął się i ucałował czubek mojego nosa.- No to chodź, gotowa?-
Zapytał, podnosząc się i wyciągając do mnie dłoń, by pomóc mi zejść z łóżka.
Spojrzałam z powrotem na zadania Eriki skrzywiłam się. Naprawdę
musiałam je skończyć, co oznaczało, że nie będę miała czasu pobyć dzisiaj u
niego w domu.- Chyba nie mogę. Muszę odrobić jej zadania na jutro i jeszcze
muszę zrobić swoje...- Urwałam, wydymając wargi.
- Czyje zadania masz zrobić?- Zapytał, marszcząc się na zeszyty na moim
łóżku.
Westchnęłam ciężko. Chyba nie znał całego mojego paktu z diabłem.
Wiedział tylko, że jeżeli ją przepuści, ona będzie siedzieć cicho.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 292 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Usiadłam i zmarszczyłam brwi. Usiadł obok mnie, biorąc moją dłoń.-


Powiedziała, że muszę odrabiać jej zadania, muszę też wyczyścić jej samochód
w sobotę i wykonać przydzielone jej zadania.- Powiedziałam mu, wzruszając
ramionami.
- Co u licha?- Wykrzyczał, ponownie zeskakując z łóżka, a twarz miał
srogą i zagniewaną.
Przełknęłam.- Powiedziałam, że zrobię wszystko i tak będzie. Nie
pozwolę jej wpakować cię w kłopoty, za kilka tygodnie znudzi się jej to i wtedy
zostawi nas w spokoju. Muszę pożyczyć trochę pieniędzy od ciebie, ale zwrócę
ci je.- Przyznałam się cicho.
- Szantażuje cię? Co za mała suka!- Wysyczał.
Wybuchłam śmiechem.- Język, panie Morris! Nie możesz tak mówić o
uczennicy!- Drażniłam go, próbując rozjaśnić atmosferę.
Podniósł brew.- Jestem całkiem pewien, że nie mogę też zakochać się w
jednej, więc chyba po prostu jestem do bani nauczycielem.- Zripostował,
szczerząc się do mnie.
Serce mi nieco spuchło, kiedy usłyszałam, że jest we mnie zakochany.-
Wcale nie jesteś do bani nauczycielem – jesteś po prostu młody i nie umiesz
panować nad swoimi hormonami.- Pobłażliwie poklepałam go po głowie,
szczerząc się.- Nie martw się, malutki, wkrótce dorośniesz.
Zaśmiał się i owinął ręce wokół mnie – popychając mnie na łóżko i
przygważdżając mnie do niego, całował moją szyję, gilgotał mnie, na co ja
kwiczałam i wierciłam się pod nim.
Po kilku minutach odsunął się i przycisnął czoło do mojego czoła.-
Przepraszam za to wszystko, słodziutka. Mam nadzieję, że uważasz, że jestem
tego warty. Żałujesz tego, że masz ze mną cokolwiek wspólnego?- Zapytał
cicho, wyglądając na niepewnego.
Pokręciłam głową i owinęłam nogi wokół jego talii, przyciągając go do
siebie i łapiąc w garści włosy z tyłu jego głowy.- Will, kocham cię. Nigdy nie
pożałuję niczego, co wiąże się z tobą w moim życiu. Wkrótce wszystko na
powrót się uspokoi, a życie wróci do normy. Musimy po prostu przestać
cokolwiek robić w szkole, już nigdy więcej.- Spojrzałam na niego stanowczo.
Skinął głową.- Oczywiście.- Pocałował mnie ponownie, przebiegając
dłonią po moim boku i chwytając pasek dresów, które miałam na sobie.- Może
też przestałabyś nosić w szkole te spódniczki, bym nie musiał walczyć z
impulsem, by skoczyć na ciebie za każdym razem, kiedy jestem w pobliżu
ciebie?
Zachichotałam i zarumieniałam się jak burak, kiedy przyciskałam twarz

Tłumaczenie: amas_la_mondon 293 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

w zgięcie jego szyi i skinęłam głową.- Ta, wyrzucę je.- Zapewniłam.


Odsunął się i wyszczerzył, kręcąc głową.- Nie wyrzucaj ich, podobają mi
się. Tylko nie ubieraj ich do szkoły, dobrze?
Pokiwałam głową i ponownie przyciągnęłam do swoich ust jego wargi,
całując go miękko.- Dobrze.- Wymamrotałam.
Całował mnie jeszcze przez kilka chwil, nim odsunął się i usiadł obok
mnie, pociągając ze sobą do góry. Spojrzał w dół na zeszyty, które
porozrzucałam na łóżku.- Naprawdę masz zrobić jej zadania?- Zapytał,
krzywiąc się na nie gniewnie.
Westchnęłam i pokiwałam głową.- No, więc chyba nie będę miała czasu
pójść do ciebie. Mam do zrobienia jej dwa zadania, a potem jeszcze muszę
odrobić swoje.- Uśmiechnęłam się do niego skruszona.
Pokręcił głową i chwycił wszystkie zeszyty i podręczniki, zgarniając je.-
Idziesz ze mną – nie pozwolę jej niczego nam zniszczyć. Pomogę ci zrobić jej i
twoje zadania, a potem może znajdziemy czas na pobycie ze sobą i zjedzenie
czegoś na wynos.
Spojrzałam na niego wdzięczna. Nie mogłam oprzeć się malutkiemu
och, które uciekło z moich ust. To takie urocze!
Przewrócił oczami, jakby wiedział, o czym myślałam i chwycił moją dłoń,
pociągając mnie na nogi.- Chodźmy, nim twoi rodzice pojawiają się w domu.-
Zaproponował.
Skinęłam i spojrzałam na moje workowate dresy. Wow, wyglądam
okropnie!- Muszę się tylko przebrać.- Oświadczyłam, podchodząc do szafy.
Wybuchł śmiechem i pociągnął za moją dłoń, zatrzymując mnie.- Nie
przebieraj się, podobają mi się te dresy.- Powiedział, machając brwiami, kiedy
je sobie oglądał.
Uderzyłam go w ramię.- Ale z ciebie dziwak, Will!- Zganiłam go
żartobliwie.
- No, ale kochasz mnie.- Zripostował, patrząc na mnie z pewnością.
Przewróciłam oczami.- Ta, kocham.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 294 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 31

- Przypomnij mi jeszcze raz, dlaczego kupujemy jej śniadanie?- Will


wyjęczał, kiedy zatrzymaliśmy się przez Starbucksem po drugiej stronie
miasta.
Westchnęłam.- Byś nie stracił pracy albo gorzej. A ja bym nie została
wydalona.- Odpowiedziałam, przewracając oczami. Wciąż to przerabialiśmy.
Chciał z nią porozmawiać i powiedzieć jej: „wsadź to sobie do tyłka”,
dokładnie tak. Najwyraźniej chciał usłyszeć je jeszcze raz, ponieważ tak
właśnie powiedziałam Olly'emy, kiedy zrywaliśmy ze sobą.
Will był przekonany, że tak czy siak dyrektor nie uwierzy jej.
Zasugerował, byśmy powiedzieli, że mi zazdrości i wścieka się, ponieważ
spiknęłam się z kolesiem, którego Erika chciała. Pod koniec zdecydowaliśmy
się po prostu grać na razie według jej zasad i mieć nadzieję, że po kilku
tygodniach zbudzi się jej to. Nie byłam o tym przekonana, ale nie chciałam
ryzykować sytuacją, w której dyrektor mógł uwierzyć jej słowom.
Wyskoczyłam z jego samochodu i pobiegłam do Starbucksa, by kupić jej
„dużą, w połowie z chudym mlekiem i w połowie z mlekiem z 1% tłuszczu,
poczwórną latte ze śmietanką” i batonik energetyczny.
Kiedy już kupiłam jej zamówienie, westchnęłam i wspięłam się
ponownie do jego samochodu. Bez wątpienia dzisiejszy dzień będzie długi. Już
zdążyłam wysłać mi smsem jej zamówienie na śniadanie i przykazała mi, żeby
kawa nie ostygła. Potem miałam spotkać się z nią przy szafce dokładnie o
8:40, by dać jej odrobione zadanie i oczywiście dwieście dolców, które jej
obiecałam. Głupia, diaboliczna kobieta.
Kiedy jechaliśmy drogą, zaczęła dzwonić moja komórka. Wyciągnęłam
ją z kieszeni i uśmiechnęłam się, bo dzwonił Sam. Rzuciłam Willowi
uśmieszek – wciąż dąsał się, że spotykam się dzisiaj nie z nim, a z jego bratem.
- Cześć, Sam.- Zaćwierkałam, szczerząc się, kiedy Will warknął.
- Cześć, seksbombo. Wciąż się dzisiaj spotykamy?
- Tak. Nadal zamierzasz mi dokończysz historię Willa z czasów, kiedy
był w szkole?- Zażartowałam, próbując się nie roześmiać, kiedy Will
zmarszczył się w moją stronę.
Sam wybuchł śmiechem.- Jest z tobą teraz?
- Oczy-cholernie-wiście.- Zapewniłam go, śmiejąc się do siebie cicho.
- Wspomnij coś o letnim obozie.- Zaproponował.
Uśmiechnęłam się niegodziwie.- Letni obóz? Nie, co on takiego zrobił na

Tłumaczenie: amas_la_mondon 295 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

letnim obozie?- Zapytałam, grając.


Will sapnął i chciał chwycił mój telefon, krzycząc w tym samym czasie
do Sama.- Przestań opowiadać jej o mnie! Przyrzekam, Sam, dostanie ci się,
kiedy cię zobaczę!
Wybuchłam śmiechem i przytrzymałam komórkę, odpychając jego
dłoń.- Prowadź samochód, panie Morris!- Drażniłam go, szczerząc się.
Odchyliłam się i wróciłam do rozmowy z Samem.- Przyjedziesz po mnie pod
szkołę?
- No, nie będę musiał czekać. Pomyślałem, że możemy zjeść jakiś obiad,
a potem iść na kręgle. Co ty na to?- Zapytał.
- Jasne. Hej, wiesz, zrób mi przysługę, kiedy będziesz w mojej szkole.-
Powiedziałam, poprawiając kawę diabolicznej kobiety.
- Jaką, seksbombo?
- Uwiedź uczennicę i rozkochaj ją w sobie, by zostawiła mnie w spokoju.-
Oświadczyłam, tylko w połowie sobie żartując.
- Uwieść uczennicę? Dobra!- Zaśmiał się. Uśmiechnęłam się i
zamknęłam oczy, opierając głowę o zagłówek, kiedy zbliżaliśmy się do miejsca,
w którym Will by mnie wyrzucił. W duchu żałowałam, że to nie jest takie
proste i że Sam nie mógł rozwiązać tego problemu dla mnie, ale nic nigdy w
życiu nie jest takie łatwe. Erikę będę miała na karku przez resztę roku
szkolnego i nic nie mogłam na to począć.- Ale tak na serio, coś się dzieje? Ktoś
się ciebie czepia czy coś?- Zapytał, brzmiąc na zmartwionego.
Żułam wargę i opowiedziałam Samowi całą historię, jak to Erika ujrzała
nas razem całujących się i teraz szantażowała mnie. Kiedy mówiłam, cały czas
siedział cicho – zauważyłam, że Will tak mocno trzymał kierownicę, że jego
kostki zbielały. Naprawdę nienawidził grać według jej zasad, ale nie mogłam
ryzykować tym, gdyby ktoś uwierzył jej słowom.
Kiedy skończyłam, Sam wypuścił głęboki oddech.- Wow, macie
przesrane. Chyba musisz po prostu poczekać, co wyniknie z dzisiejszego dnia.
Pomyślę i zobaczę, czy jest coś, w czym mogę pomóc, dobrze? Może włamiesz
się do jej domu, ukradniesz jej pamiętnik i znajdziesz jakieś brudy, by się jej
odwdzięczyć?- Zaproponował.
Zaśmiałam się.- Brzmisz jak Amy – chciała porwać jej kota.
- A ma kota? Jestem za małym porwaniem. Moglibyśmy ubrać go w
dziwne stroje i zrobić zdjęcia, by potem grozić ją, że rozwiesimy je po całym
mieście, jeśli nie zostawi was w spokoju.- Parsknął mrocznie śmiechem,
pewnie planując już przeszukać internet, by znaleźć kocie ubranka.
Przewróciłam oczami na jego kiepski plan i zauważyłam, że

Tłumaczenie: amas_la_mondon 296 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

zatrzymaliśmy się już na parkingu przed sklepem. Zmarszczyłam się.- Muszę


spadać, Sam. Do zobaczenia po szkole.- Pożegnaliśmy się i wsadziłam z
powrotem telefon do kieszeni. Obróciłam się, by spojrzeć na Willa – krzywił
się, patrząc przez przednią szybę.- Więc, chyba zobaczymy się na
matematyce.- Wybąkałam, nie za bardzo chcąc wysiadać z jego auta.
Westchnął i zarzucił mi rękę na moje barki, a drugą ręką głaszcząc moją
twarz.- Jeśli zabrnie za daleko i się wściekniesz, to po prostu każemy jej się
odczepić, dobrze?- Oznajmił, patrząc na mnie stanowczo.
Potaknęłam.- Kazać jej wsadzić to sobie do tyłka, pamiętam.-
Zażartowałam, wywołując u niego wybuch śmiechu. Delikatnie mnie
pocałował. Zamknęłam oczy i cieszyłam się jego bliskością, czuciem jego warg
na moich, i tym, jak drżało mi w brzuchu. Całowanie Willa było nie z tej ziemi
i nie byłam pewna, czy kiedykolwiek przyzwyczaję się do intymności zwykłego
całusa.
Odsunął się po kilku sekundach i przyłożył czoło do mojego.- Kocham
cię. Pamiętaj o tym. Nieważne, co się zdarzy, kocham cię. Jeśli dojdziemy do
takiego momentu, że będziemy zmuszeni do zrobienia czegoś drastycznego,
rzucę pracę.- Oznajmił, delikatnie głaszcząc moją twarz kciukiem.
Skrzywiłam się na tą propozycję. O tym też wczoraj gadaliśmy,
przechodziliśmy przez kilka różnych scenariuszy, a żadne mi się za bardzo nie
podobały. Ostatni, który był planem awaryjnym, to Will znajdujący pracę w
innej szkole. Jednak nie chciałam, by się tak stało, poszczęściło mu się, że
dostał pracę w naszej szkole z powodu swojego wieku. Dyrektor chyba
desperacko potrzebował nauczyciela, że zatrudnił go zaraz po studiach i bez
doświadczenia. Nie miałam żadnej wątpliwości, że ciężko byłoby mu znaleźć
etat nauczyciela blisko naszych domów.
Odsunęłam się i zamknęłam dłoń na klamce, żonglując wszystkim w
rękach, kiedy zarzuciłam plecak na ramię, gotując się na krótki spacer do
szkoły.- Chloe.- Will zawołał, kiedy miałam już wychodzić. Odwróciłam się, by
na niego spojrzeć. Wyciągał w moją stronę plik pieniędzy. Westchnęłam i
wzięłam je, rzucając mu wdzięczny uśmiech, ponieważ nalegał na zapłaceniu
jej.
- Dzięki, oddam ci.- Obiecałam.
Pokręcił głową i ponownie pocałował mnie miękko, nim powiedział w
moje usta.- Nie, nie oddasz.
Uśmiechnęłam się słabo i zamknęłam oczy, żałując, że sprawy nie mają
się łatwo, a zakochanie się nie było czymś złym. Czemu wszystko musiało być
takie trudne? Kiedy ktoś się zakochuje, życie powinno być usłane różami,
pełne uśmiechu, flirtu i zabaw, a nie pełne ukrywania się i skradzionych chwil

Tłumaczenie: amas_la_mondon 297 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

na opuszczonym parkingu. Dałabym wszystko, by móc po prostu pójść ulicą,


trzymając Willa za rękę, wziąć go do domu i przedstawić go rodzicom, jako
mojego chłopaka.
- Will?- Potarłam nosem o jego nos, kiedy bawił się moimi włosami.
- No?- Wymamrotał, usta wciąż trzymając tuż przy moich, drażniąco
mnie.
- Po kolacji z twoimi rodzicami w sobotę, mogę zostać u ciebie na noc?-
Zapytałam. Zacisnął rękę na moich włosach, więc szybko mówiłam dalej.- Nie
po to, by coś zrobić. Chcę tylko obudzić się w twoich ramionach, nic więcej.
Proszę? Naprawdę tego potrzebuję, proszę?- Błagałam. Ledwo szeptałam.
Westchnął, a jego ciepły oddech pieścił moją twarz, wywołując we mnie
gęsią skórkę.- Też tego naprawdę potrzebuję.- Przyznał się, ponownie miękko
mnie całując.
Poczułam, jak moje serce zaczęło bić coraz szybciej za myśl o zaśnięciu
w jego ramionach. Mogłam poradzić sobie z tym nie kochaniem się, ale
potrzebowałam po prostu troszkę intymności, trochę więcej czasu sam na sam
z nim, kiedy nie byliśmy zestresowani i nie rozmawialiśmy poważnie o
ukrywaniu naszego związku i o tym, co zrobimy, kiedy prawda wyjdzie na jaw.
Potrzebowałam po prostu jednej nocy, gdzie bylibyśmy tylko ja i on, razem i
sami.
- Lepiej zaniosę jej tę kawę, nim ostygnie.- Powiedziałam jakoś tak
niechętnie.
- Napiszę do ciebie.- Uśmiechnął się smutno i odchylił się na miejscu,
obserwując jak wychodzę z samochodu i macham do niego słabo.
Mocniej opatuliłam się kurtką i skuliłam ramiona, by chronić się przed
zimnym wiatrem. Szybkie spojrzenie na zegarek powiedziało mi, że zostało mi
tylko kilka minut przed spotkaniem z nią, ale i tak poszłam od razu do jej
szafki, chcąc mieć to już za sobą tak szybko jak to tylko możliwe. Opierała się
o swoją szafkę, a obok niej jakiś koleś, najwyraźniej flirtując z nią, kiedy Erika
śmiała się i uderzyła jego ramię, w tym samym uwodząc go wzrokiem.
Łachudra!
Odchrząknęłam, kiedy zatrzymałam się obok niej, nie chcąc by zajęło to,
choć jedną sekundę dłużej niż to potrzebne. Spojrzała na mnie z odrazą na
twarzy, zanim poprawiła się i wyszczerzyła do mnie niegodziwie.- Kevinie, to
zajmie chwilkę. Zobaczymy się w klasie, dobrze?- Powiedziała do niego, ale
nie spuszczała ze mnie wzroku.
Koleś zmarszczył na mnie brwi, nim odszedł, najwyraźniej jego duma
została nieco urażona, bo został odesłany. Jak tylko zostałyśmy same, dałam

Tłumaczenie: amas_la_mondon 298 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

jej kawę i batonik energetyczny. Zmarszczyła się, biorąc ją.- Wzięłaś


prawidłowe zamówienie? Jeśli to zła kawa, opuścisz pierwszą lekcję, by pójść
dla mnie po dobrą.- Ostrzegła, taksując mnie sceptycznie.
Zmarszczyłam brwi i ugryzłam język, by nie rzucić wściekłej riposty.-
Tak, jest taka, o jaką prosiłaś.- Wysyczałam, uśmiechając się fałszywie, kiedy
ktoś przechodził obok, posyłając nam zaciekawione spojrzenia.
- A moje zadania?- Drążyła, niecierpliwie pstrykając palcami i
rozglądając się, jakby była znudzona. Westchnęłam i dałam jej notatki, które
zdołałam dla niej zrobić, nim z Willem zjedliśmy chińszczyznę.- Jeśli napisane
są gorzej niż na piątkę, to będziesz musiała pożegnać się z gorącym
nauczycielem.- Wyszczerzyła się do mnie, kiedy je przeglądała. W duchu
cieszyłam się, że nie poszłam za radą Willa i nie użyłam przekleństwa, co
drugie słowo, ponieważ uważał, że się nie skapnie.
Wyciągnęłam pieniądze z tylnej kieszeni i wepchnęłam je w jej klatkę.-
Od teraz trzymaj się ode mnie z daleka.- Rzuciłam, starając się brzmieć ostrzej
niż taką się czułam.
Uśmiechnęła się do mnie perfidnie.- Jutro masz przyjść do mnie po
lunchu – odrobisz moje prace domowe, kiedy moich rodziców nie będzie.
Lepiej ubierz coś starego, bo mam kilka koni, które wymagają oporządzenia.-
Oświadczyła, śmiejąc się do siebie.
Konie, co u licha? Poczułam jak czerwienię się z gniewu, a ręce mi
drżały, by uderzyć ją w jej arogancką twarz.- Chyba nie spodziewasz się, że
będę opróżniała gów- Nagle przerwałam, kiedy pani Halston mijała nas.
Wow, było blisko, niemal zarobiłam pewną kozę!
Erika zaśmiała się i zarzuciła tlenionymi włosami.- Oczywiście, że tak.
Chyba ze wolisz po prostu odejść z umowy? Jeśli nie zamierzasz dotrzymać
swojej części umowy, to ja nie zamierzam wywiązać się ze swojej.
Zastanawiam się czy dyrektor ma teraz wolną chwilkę.- Spojrzała korytarzem
w kierunku jego gabinetu z udawanym zainteresowaniem.
Nie mogłam powstrzymać wściekłego warknięcia, które opuściło moje
usta.- W porządku! Musisz mi dać swój adres czy coś.- Wymamrotałam,
kręcąc w niedowierzaniu głową. Co za mała wiedźma!
- Och, nie przejmuj się, dużo dzisiaj sobie pogadamy.- Oświadczyła.
Machnęła ręką, jakby odganiała muchę.- Idź już sobie, pieseczku. Tylko
pamiętaj, by przyjść, kiedy cię zawołam.- Wyszydziła mnie po raz ostatni, nim
odwróciłam się na pięcie i odeszłam, kierując się do miejsca, gdzie o tej porze
była zwykle Amy.
Dzień minął niemożliwie wolno. Erika miała rację, widziałam ją dużo
razy w ciągu dnia. Musiałam kupić jej lunch, pożyczyć jej strój i przynieść jej

Tłumaczenie: amas_la_mondon 299 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

książki, by mogła wykorzystać kilka cennych sekund, by poprawić już


przesadzony makijaż. Musiałam dostarczać wiadomości do jej przyjaciół i raz
nawet musiałam zdjąć gumę z jej buta, ponieważ nadepnęła na nią. Myślałam,
że radziłam sobie całkiem nieźle, kiedy nie rzuciłam nią w jej włosy, jako
rewanż, ale jak siebie od tego powstrzymałam, to nie miałam pojęcia. Kiedy
nadeszła matematyka, byłam zmęczona fizycznie i psychicznie. Chciałam tylko
zawinąć się w kulkę na kolanach Willa i zasnąć.
Amy próbował pomóc mi, kiedy tylko mogła, wypełniając ze mną jej
komendy, również spóźniając się na swoje zajęcia. Cały czas knuła plany
zemsty. Je dotychczas ulubiony nie był zbyt łatwy w wykonaniu, bo jak można
znaleźć Batmobila i karłów z rogami?
Poszłyśmy do tylnego rzędu w klasie Willa. Zignorowałam Olly'ego,
który rzucił mi pochmurne spojrzenie, kiedy przechodziłyśmy obok niego.
Wciąż ze mną nie rozmawiał, ale nie mogłam wzbudzić w sobie z tego powodu
winy, bo to on zmusił mnie do zerwania z nim z powodu bycia zaborczym
palantem.
Will uśmiechnął się, kiedy zadzwonił dzwonek, sygnalizujący początek
lekcji. Jego oczy przeskanowały klasę, wyglądając przy tym na zmieszanego i
to zaciekawiło mnie. Rozejrzałam się po uczniach, próbując zobaczyć źródło
jego stanu, tylko po to, by ujrzeć, że nie było Eriki. Słabo się do siebie
uśmiechnęłam. Może koniec końców Bóg jednak istnieje i zostawi Willa w
spokoju, opuści jego zajęcia, a nadal je zaliczy. Można mieć tylko nadzieję.
Wszystko szło jak po maśle. Próbowałam jak najmocniej skupić się na
tym, co mówił, a nie na tym, jak to robił. Robiłam notatki – nawet
rozumiałam część tego, o czym mówił, co niezmiernie ucieszyłoby Nicka.
Piętnaście minut po dzwonku na lekcję drzwi otworzyły się i każdy obrócił się,
by ujrzeć leniwie wchodzącą przez nie Erikę z uśmieszkiem na twarzy.
Jęknęłam. Może Willowi nie będzie jednak tak łatwo!
- Panno Dennison, spóźniłaś się! Masz wymówkę?- Will zapytał,
krzywiąc się na nią ze złością. Zrobiłam grymas. Muszę mu powiedzieć, by
zelżał z tymi groźnymi spojrzeniami, bo inaczej ludzie nabiorą podejrzeń –
naprawdę nie powinien tak patrzeć na ucznia.
Erika uśmiechnęła się i lekceważąco pomachała ręką, ignorując jego
pytanie i idąc od razu do wolnego miejsca, natychmiast wyciągając swojego
iPoda i odgrywając przedstawienie włączając go. Opadła mi szczęka.
Will pomaszerował do jej biurka i wyciągnął rękę.- Konfiskuję to.
Możesz odebrać go z sekretariatu pod koniec następnego tygodnia.- Warknął.
Wow, naprawdę musi zelżeć z tą wściekłością!
Zaśmiała się, wcale go nie wyłączając i podnosząc niewinnie na niego

Tłumaczenie: amas_la_mondon 300 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

brew.- Nie sądzę, a pan, panie Morris?- Wymruczała, trzepocząc rzęsami.


- Wyłącz to!- Will rozkazał, ponownie wyciągając po iPoda dłoń. Cała
klasa obserwowała scenę, a ja czułam się źle. Czemu ona to robiła? Zaliczał jej
matematykę, ja biegałam wszędzie na jej polecenie, a wciąż odczuwała
potrzebę popychania go na oczach uczniów?
Uśmiechnęła się i powoli wyciągnęła słuchawki z uszu i robiąc show z
zwijaniem kabelków, wiedząc, że wszyscy na nią patrzą.- Możesz wziąć je na tą
lekcję, ale chcę je z powrotem na weekend. Nie sądzę, by było to sprawiedliwe,
że możesz konfiskować coś na weekend. Może powinnam to wyjaśnić z
dyrektorem?- Zasugerowała, uśmiechając się do niego słodko.
Napiął ramiona i rzucił na mnie okiem. Skinęłam szybko głową,
zachęcając go to pogodzenia się i oddania jej iPoda pod koniec lekcji, by nie
mogła narobić jeszcze większych kłopotów. Jego zmarszczki pogłębiły się i
zacisnął szczękę, kiedy spojrzeniem wrócił do Eriki.- W porządku, dostaniesz
go z powrotem pod koniec lekcji. Chyba jednak jest to trochę niesprawiedliwe,
że pozbawiam cię radości z weekendu.- Wyrzucił z siebie słowa, mówiąc przez
zęby.
Zrelaksowałam się. Tylko pół godziny i zajęcia skończą się, i potem będę
wolna od niej i jej niedorzecznych żądań. Cóż, dopóki będę musiała iść
oporządzić jej konie.
Odwrócił się i podszedł z powrotem do swojego biurka, wrzucając iPoda
do jednej z szuflad i z trzaskiem ją zamykając.- Wróćmy do lekcji.- Rzucił
gniewnie. Połowa klasy jęknęła, ponieważ był teraz w złym humorze, co
pewnie oznaczało więcej zadań domowych.
Reszta lekcji minęła bez żadnych scen. Erika nie naciskała na niego ani
nie mówiła czegoś złego, ale cały czas siedziała tylko, piłując paznokcie i nawet
nie udając, że słucha. Mogłam powiedzieć z wściekłej miny Willa, że nie
zamierzał cierpliwie znosić jej gówniane zachowanie, co nie wróżyło dobrze
naszej sytuacji.
Kiedy zadzwonił dzwonek, rozmyślnie wolno pakowałam swoje książki,
upewniając się, że Erika wyjdzie przede mną. Nie mogłam wyrzucić z głowy jej
komentarzu o „daniu mu szansy”. Co jeśli zdecyduje się na szantażowanie go,
by ją pocałował czy coś? Wiedziałam, że zachowywałam się bardziej niż trochę
żałośnie, bo wiedziałam, że Will z pewnością by tego nie zrobił. Wolałby rzucić
pracę. Jednak wciąż ociągałam się za nią, upewniając się, że będzie trzymała
się z dala od mojego mężczyzny.
Leniwie podeszła do niego, wyciągając wymanikiurowaną dłoń po jej
iPod i uśmiechając się z satysfakcją. Will nic nie powiedział, tylko rzucił go na
jej rękę, a cały był napięty i zestresowany. Tęskniłam za tym, by pogłaskać

Tłumaczenie: amas_la_mondon 301 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

jego ramiona i wymasować część stresu. Jednak na to musiałam poczekać do


soboty.
Jak tylko wyszła z sali, Amy i ja też wyszłyśmy, lecz mijając biurko Willa
zrzuciłam na nie karteczkę. Nic na niej nie napisałam, lecz narysowałam
uśmiechniętą buźkę, mając nadzieję, że poprawię mu trochę humor.
Uśmiechnął się do mnie słabo i zrobiłam w głowie notatkę, by zadzwonić do
niego jak tylko wyjdziemy ze szkoły, by mógł pozbyć się wściekłości ze swojego
systemu. Najwyraźniej potrzebował wykrzyczeć się.
Wzięłam Amy pod ramię, kiedy szłyśmy do szafek.- Więc, widzisz się w
ten weekend z Ryanem?- Zapytałam, chcąc na odmianę trochę normalności,
bo dzisiejszy dzień był szalony.
Potaknęła, szczerząc się radośnie.- No, zaprosiłam go do swojego domu,
by poznał rodziców.- Powiedziała z podekscytowaniem.
Fałszywie się uśmiechnęłam, by ukryć zazdrość, ponieważ ja nie mogłam
tak uczynić z moim chłopakiem. Nie zdawałam sobie nawet sprawy, jak będę
tęsknić za takim aspektem naszego związku.- To super. Świetnie mu pójdzie z
twoimi rodzicami. Twojej mamie naprawdę się spodoba.- Oznajmiłam,
kiwając entuzjastycznie głową.
Westchnęła błogo i pokiwała.- Ze wszystkim idzie mu świetnie.
Kątek oka ujrzałam, jak idzie do nas korytarzem.- O wilku mowa.-
Powiedziałam, wskazując na niego głową. Pisnęła i rzuciła mu się w ramiona,
jak tylko znalazł się wystarczająco blisko. Zaśmiałam się i przewróciłam
oczami.- Do zobaczenia papużki. Zadzwoń do mnie i daj mi znać, jak poszło.-
Powiedziałam, pośpiesznie obracając się do wyjściowych drzwi, nim zaczęli się
obściskiwać na moich oczach jak chore z miłości szczeniaczki.
Kiedy wychodziłam z budynku, zobaczyłam zaparkowany w zakazanym
miejscu samochód Sama. Opierał się o bok swojego wozu, twarz wzniósł do
nieba, zamknął oczy, najwyraźniej ciesząc się słońcem. W takich chwilach
żałowałam, że nie mam przy sobie szklanki wody czy czegoś innego, by móc w
niego rzucić.
Podeszłam do niego i dałam mu kuksańca w żebra, na co podskoczył i
spojrzał na mnie zszokowany.- Och, cześć.- Zaćwierkał, szczerząc się radośnie.
- Cześć, Sam-bo.- Odpowiedziałam, śmiejąc się, kiedy próbował mnie
złapać. Nienawidził tego nowego przezwiska. Wybuchłam śmiechem i
uniknęłam jego rąk, odpychając je od siebie i zaśmiewając się.- Sorry! Sorry!
Przestań tylko!- Pisnęłam.
Uśmiechnął się i przewrócił oczami.- Przestań mówić do mnie Sam-bo,
Chloe-blow.- Powiedział, szczerząc się do mnie. Pokazałam mu język, a Sam

Tłumaczenie: amas_la_mondon 302 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

tylko się zaśmiał, biorąc mnie w ramiona. Kiedy mnie puścił, szybko
przeskanował opustoszały parking szkolny.- Więc, gdzie ta dziewczyna, którą
mam uwieść?- Zapytał, podnosząc brew, najwidoczniej spodobało mu się to
wyzwanie.
Uśmiechnęłam się smutno.- Chyba już sobie poszła. Ale jest w porządku,
i tak by to nie zadziałało.- Wzruszyłam ramionami.
Zacisnął usta i skinął głową.- To dobrze, bo mam lepszy plan.-
Poinformował mnie, machając na mnie brwiami.
Poczułam, jak podekscytowanie rośnie we mnie, ponieważ wpadł na
pomysł. W duchu pomodliłam się, by nie był w stylu Amy – wykopmy dziurę,
wrzućmy ją tam i wpuśćmy stado rozwścieczonych psów.- Aha, tak?-
Drążyłam, patrząc na niego bacznie i czekając, by podzielił się ze mną swoimi
błyskotliwym planem, który miał nas uratować.
Skinął głową.- Musimy tylko poczekać na odpowiedni moment i wtedy
naprawię wszystko dla ciebie i mojego brata.- Oznajmił pewny siebie. Oczami
wciąż rozglądał się po parkingu i terenie szkoły. Cicho stałam u jego boku,
czekając po prostu na coś, czego spodziewał się zobaczyć i nie za bardzo
wiedząc, co chodziło mu po głowie. Sam czasami bywał naprawdę dziwny.
Po kilku minutach jego oczy rozjaśniły się i wyprostował się.- Kim oni
są?- Zapytał, wskazując głową na budynek szkoły.
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam w tamtą stronę. Zmieszałam się jeszcze
bardziej, kiedy ujrzałam, o kim mówił.- To pan Young i pan Bentley. Czemu
pytasz?
Wyszczerzył się do mnie bezwstydnie, a w oczach błyszczała uciecha.-
Podziękujesz mi później.- Oznajmił cicho.
Podziękować mu? Co, u licha...
Chwycił mnie, pociągając szorstko ku sobie. Nim mogłam zrozumieć, co
zamierzał zrobić, przycisnął swoje usta do moich warg, namiętnie mnie
całując.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 303 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 32

Zakwiliłam w jego usta i położyłam ręce na jego klacie, próbując go od


siebie odepchnąć. Szybko mną obrócił, tak, że to on stał plecami do
nadchodzących nauczycieli. Jego usta oderwały się od moich, a ja otworzyłam
buzię, by na niego nakrzyczeć, ale przemówił pierwszy.- Szzz, ratuję ci tyłek!-
Wyszeptał, ponownie mnie całując, nim mogłam mu odpowiedzieć.
Przysunął mnie do siebie bliżej i nie miałam pojęcia, co, u licha, Sam
wyprawiał. Przyszpilił mnie do swojej piersi, kiedy dalej całował mnie gorąco.
Lekko pokręciłam głową i odsunął się, w oczach nadal błyszczała uciecha, a
usta wyginał uśmieszek.
- Och, więc to w tobie widzi.- Wymamrotał. Nadepnęłam na jego stopę,
przez co tylko się roześmiał. Wreszcie mnie puścił i kiedy miałam już na niego
nawrzeszczeć i walnąć go w ramię, obrócił się do dwóch nauczycieli, którzy
znajdowali się teraz tylko kilka metrów od nas. Och, super, na dodatek jeszcze
dostanę teraz kozę za publiczne okazywanie uczuć na terenie szkoły! Sam
uśmiechnął się do nich i zarzucił mi rękę na ramiona.- Ups, sorki. Mój błąd.
Chyba nie dacie mojej dziewczynie kary, prawda?- Zapytał, rzucając
zirytowanym nauczycielom uroczą, nadąsaną minkę.
Dziewczyna? Co, u diabła, dzieje się w jego móżdżku?
Pan Young zmarszczył brwi.- Nie powinnaś zachowywać się tak na
terenie szkoły, Chloe. Proponuję, byś zachowała takie sprawy na bardziej
prywatne miejsca.
Przełknęłam i skinęłam głową. Zamorduję za to Sama, ale i tak moja
złość nie miała równych do wściekłości, którą będzie czuł Will, kiedy dowie
się, że jego brat mnie pocałował. Poczułam uśmieszek satysfakcji krzywiący
moje usta, kiedy o tym pomyślałam. A masz za swoje, palancie!
- Tak, proszę pana. Przepraszam.- Wybąkałam skruszona.
Sam uśmiechnął się i zrobił krok do przodu.- Mam rację, że jest pan
nauczycielem w szkole mojej dziewczyny?- Zapytał, uśmiechając się grzecznie.
Pan Young skinął głową.- Tak, jestem.
Uśmiech Sama powiększył się, a ja tylko bardziej się zmieszałam. Z
jakiegoś powodu był z siebie taki dumny, ale i tak dalej tego nie kapowałam.
-Dobrze, świetnie. Zastanawiałem się czy mogę wejść i porozmawiać ze swoim
bratem. Wiem, że nie jestem uczniem tej szkoły, więc czy potrzebuję jakiejś
naklejki gościa czy czegoś podobnego, bym mógł pójść do jego klasy? To
bardzo ważne.- Sam oznajmił, rzucając mu spojrzenie zagubionego
chłopczyka.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 304 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Pan Young zmarszczył brwi, wyglądając na tak samo jak ja


zdezorientowanego.- Twój brat? Czy się tutaj uczy? Jestem pewien, że za
chwilę wyjdzie.- Odpowiedział, kręcąc głową.
Sam pokręcił głową.- Nie, moim bratem jest tutejszy nauczyciel. To Will
Morris. Naprawdę muszę z nim szybko o czymś porozmawiać. Sądzi pan, że
moje dziewczyna może wskazać mi drogę do jego klasy? Możemy zatrzymać
się w sekretariacie i dostać pozwolenie, jeśli takowe potrzebujemy...- Urwał,
wyglądając na zamyślonego.
Pan Young rzucił na mnie okiem i mocno starałam się, by nie widać było
na mojej twarzy zdezorientowania. Sam dopiero, co skłamał i powiedział
nauczycielowi, że umawiam się z bratem Willa. Jak to właściwie ma nam
pomóc? Czy Sam kompletnie stracił rozum?
Pan Young spojrzał z powrotem na Sama.- Jesteś bratem Willa?-
Zapytał, wyglądając na zaskoczonego.
Sam skinął głową.- Tak, on odziedziczył mózg, a ja wygląd.
Parsknęłam na ten komentarz – Will bez wątpienia według mnie dostał
oba.
Pan Young uśmiechnął się na jego słowa.- Nie zdawałem sobie sprawy,
że Will w ogóle ma brata. I jeszcze umawiasz się z jedną z jego uczennic? Musi
być naprawdę niezręcznie.- Wymamrotał.
Sam wzruszył ramionami.- To nie mój problem. Jednak wydają się
radzić z tym całkiem nieźle. Dobrze się dogadujesz z moim bratem, prawda,
Chloe-blow? spotykamy się już od kilku miesięcy, więc chyba mieli czas się do
tego przyzwyczaić. Co nie, seksbombo?- Sam skłamał, szczerząc się do mnie.
- Tak, Sam-bo.- Odpowiedziałam, szczerząc się, kiedy jego ramię
zacisnęło się na moich barkach, dociskając mnie do siebie. Naprawdę
nienawidził, kiedy tak go nazywałam.
Pan Young potaknął, wyglądając na zaskoczonego.- Nie widzę problemu
w tym, gdybyś wszedł do szkoły. Jednak goście mają się wpisać, więc gdybyś
mógł najpierw wpaść do sekretariatu i wpisać się na listę. Powiedz im, że pan
Young zgodził się, byś wszedł na kilka minut.
Sam szczerzył się dumnie, ale wciąż nie mogłam zrozumieć, w czym
miałoby to pomóc. Może jestem po prostu głupia?- Świetnie i miło było pana
poznać, panie Young. Will wspominał o panu.- Oznajmił, kiwając głową i
włączając swój urok.- Tak przy okazji jestem Sam.
Pan Young uśmiechnął się i skinął głową.- Mi też było miło. Wchodźcie.-
Zaproponował, wskazując na wejściowe drzwi. Ręka Sama zacieśniła się na
moich barkach, kiedy prowadził mnie do szkoły.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 305 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Szturchnęłam go łokciem w żebra, jak tylko znaleźliśmy się poza zasięg


uszu.- Co, u diabła, to było? Wiesz, że brat skopie ci tyłek za całowanie się ze
mną!- Wysyczałam.
Sam wybuchł śmiechem i pokręcił głową.- Wcale nie, bo właśnie
uratowałem wasze tyłki. Teraz macie dwóch nauczycieli jak świadków, że
umawiasz się z bratem swojego nauczyciela. Kto, do diabła, przełoży słowa
głupiutkiej uczennicy na te od trzech nauczycieli? Nikt.- Wyszczerzył się do
mnie.- Teraz możesz mi podziękować.
Przełknęłam. Miał rację, jeśli Erika pójdzie do dyrektora, nie będzie
miała żadnego dowodu, bo teraz Will i ja mieliśmy dwóch szanowanych
nauczycieli, którzy widzieli, że całuję się z jego bratem! Ja cie sole, to jest
niesamowite! Czemu od razu na to nie wpadłam?
- Sam, jesteś cholernym geniuszem!- Niemal wykrzyczałam, rzucając mu
się na szyję i wyduszając z niego życie.
Poklepał mnie po plecach.- Ta, wiem. Tylko powiedz Willowi, żeby nie
skopał mi tyłka czy coś za to, dobrze? Poprzyj mnie trochę? Powiedz mu, że
ani razu nie próbowałem pocałować cię z języczkiem.- Oznajmił, śmiejąc się.
Zaśmiałam się i lekko uderzyłam go w ramię. Nie mogę w to uwierzyć!
Kurcze, tak bardzo kocham Sama!- Jesteś najlepszy, wiesz o tym, prawda?-
Zapytałam, patrząc na niego z wdzięcznością. Will miał tak strasznie
wspaniałą rodzinę – był szczęściarzem.
Sam skinął głową, uśmiechając się arogancko.- Więc powiedz mi,
seksbombo. Kto lepiej całuje?- Zapytał, ponownie zarzucając mi rękę na
ramiona i wskazał na korytarz, byśmy już szli.
Posłałam mu sarkastyczne spojrzenie.- Ty, no przecież!- Przewróciłam
oczami i zignorowałam jego flirciarską minę. Zaprowadziłam go do
sekretariatu i zatrzymałam się.- Naprawdę zamierzasz też tam wejść?-
Zapytałam, nerwowo gryząc wargę.
Potaknął entuzjastycznie.- Tak, napiszę moje pełne imię i nazwisko w
księdze gości, by każdy wiedział, że byłem tu dzisiaj z tobą. Dodatkowy
dowód.- Wyjaśnił, puszczając mi oczko i biorąc moją rękę, zaplatając nasze
palce.
Wybuchłam śmiechem, kiedy wciągał mnie do sekretariatu –
uśmiechnął się uroczo do sekretarki, siedzącej za ladą.- Przepraszam, właśnie
rozmawiałem z panem Youngiem i powiedział, że muszę wpisać się w księgę
gości.- Powiedział jej.
Spoglądała między mną, a nim z ciekawością.- Co właściwie mogę dla
ciebie zrobić?- Zapytała, poprawiając okulary na nosie.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 306 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Sam uśmiechnął się.- Właściwie muszę tylko porozmawiać ze swoim


bratem, jest tutaj nauczycielem. To Will Morris.
Jej twarz rozjaśniła się na wzmiankę o Willu. Ooo, ktoś najwyraźniej
duży się w moim chłopaku!- Naprawdę jesteś bratem Willa?- Zapytała,
uśmiechając się radośnie i wyciągając księgę gości.
- No, nie widzi pani rodzinnego podobieństwa? Wiem, że lepiej od niego
wyglądam.- Sam zażartował, przebiegając dłonią przez włosy.
Zaśmiała się, cóż, raczej zachichotała, a ja uśmiechnęłam się na to, jak
Sam umiał być czarujący. Nie dziwota, że jest kobieciarzem, nawet nie
próbował, a gdyby chciał, miałby owiniętą wokół palca tę kobietę w
średnim wieku.- Przypuszczam, że jest między wami jakieś podobieństwo.-
Przyznała, potakując.- Więc, jeśli się teraz tylko wpiszesz. Zadzwonię do niego
i powiem mu, że tu jesteś.- Poinstruowała, dając mu długopis.
Sam pokręcił głową.- Niech się pani nie kłopocze. Moja dziewczyna
pokaże mi drogę, prawda, seksbombo?- Zapytał, mrugając do mnie.
Wyszczerzyłam się i skinęłam głową, spuszczając wzrok na podłogę, bym
nie musiała mu kłamać prosto w twarz.- Ta, zaprowadzę go do jego klasy.
Skończył wpisywać się i podał księgę sekretarce. Uśmiechnęła się
uwodzicielsko.- Jeśli tylko byś mógł wrócić i wpisać się, kiedy będziesz
wychodził. To tylko formalność, gdyby był pożar czy coś, musimy wiedzieć,
kto jest w budynku.- Oznajmiła, lekceważąco machając ręką na księgę.
- Jasne.- Sam zgodził się.- Czy Chloe też musi się wpisać, żeby pokazać,
że nadal jest ze mną, w razie pożaru?- Zapytał, przechylając głowę na bok i
wyglądając cholernie słodko. Wow, Will też perfekcyjnie opanował tą minkę!
Sekretarka zmarszczyła brwi.- Chyba nie. Jesteś tu uczennicą, prawda,
Chloe?- Zapytała, patrząc na mnie.
Skinęłam głową i otworzyłam usta, by odpowiedzieć jej, ale Sam wtrącił
się.- Uważam, że powinien być jakiś dowód, że Chloe też tu jest. Inaczej
można by pomyśleć, że poszła do domu, jak reszta uczniów, a nie, że była to ze
mną.- Sam powiedział, zaciskając umyślnie usta. Był znakomitym kłamcą –
dałabym mu punkty za bycie przekonywującym.
Sekretarka pokiwała, wciąż jednak wyglądając na niepewną, kiedy
podawała mi księgę.- Może powinnaś tak zrobić, nie ma niczego złego w byciu
przezornym.
Sam zaśmiał się.- Tam, ma pani rację, imię Chloe w księdze każdemu
zapewni trochę więcej bezpieczeństwa.- Zgodził się, spoglądając na mnie
chytrze.
Jasna cholera, czysty geniusz! Teraz mam nie tylko dwóch nauczycieli

Tłumaczenie: amas_la_mondon 307 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

i sekretarkę, potwierdzających, że jestem dziewczyną Sama – wpisuję się też


obok niego w księdze gości! Jesteśmy mu za to dużo winni.
Kiedy skończyliśmy, trzymał moją dłoń i machałam nią radośnie, kiedy
szliśmy korytarzem w stronę klasy Willa. Kiedy dopiero, co dotarliśmy do jego
drzwi, Will wyszedł przez nie. Zatrzymał się, nieco podskakując, ponieważ
najwyraźniej nie spodziewał się zastać kogoś za drzwiami jego klasy.
- Wow, przestraszyliście mnie. Co wy tu robicie?- Zapytał, uśmiechając
się, lecz wyglądając na zmieszanego.
Sam skrzywił się i podniósł do niego nasze splecione ręce, kiedy ja
rumieniłam się jak burak. Will rzucił na mnie okiem. Uśmiechnęłam się
skruszona, modląc się, by nie wściekał się za to na mnie.- Może wejdźmy do
twojej klasy?- Zaproponowałam słabo.
Zmarszczył brwi, a oczami wrócił do naszych splecionych dłoni.- Ta?-
Powiedział, ale zabrzmiało to bardziej jak pytanie, kiedy wracał do swojej
klasy i przytrzymując dla nas drzwi. Zabrałam swoją dłoń z uścisku Sama, jak
tylko przeszliśmy przez drzwi i podeszłam do Willa. Natychmiast jego ręka
znalazła się na dole moich pleców. Chyba było to jeden z podświadomych,
zaborczych gestów.
- Nie gniewaj się na swojego brata, dopiero, co naprawił sytuację z
Eriką.- Błagałam Willa, zamykając drzwi na klucz. Nie było mowy, że dam się
po raz kolejny złapać.
Jego zmarszczki powiększyły się, kiedy pokręcił głową.- Naprawił
sytuację? O czym ty mówisz i czemu trzymaliście się za ręce?- Zapytał,
wyglądając na naprawdę zdezorientowanego i wciąż zestresowanego z powodu
wcześniejszego incydentu na zajęciach.
Spojrzałam na Sama, czekając, aż to wyjaśni. Zbliżyłam się do Willa,
uwielbiając, jak jego ramię owinęło się wokół mojej talii, jakby w ogóle nie
zdawał sobie z tego sprawy.- Więc pocałowałem twoją dziewczynę na oczach
kilku nauczycieli.- Sam oświadczył, wzruszając ramionami, jakby robił tak
codziennie.
Dobrze, ja bym na pewno tak nie zaczęła!
Szczęka Willa zacisnęła się. Podniósł na niego brew, już wyglądając na
naprawdę wkurzonego.- To musi być jakiś żart.- Ostrzegł.
Przełknęłam, a Sam pokręcił głową.- Nie, żaden żart. Właśnie
uratowałem twój tyłek i powiedziałem kilku dokładnie dwóm nauczycielom, że
umawiam się z Chloe. Teraz, kiedy ta dziewczyna pójdzie na skargę na was do
dyrektora, masz innych ludzi do poświadczenia, że Chloe naprawdę umawia
się z twoim bratem.- Uśmiechnął się dumny z siebie, najwyraźniej

Tłumaczenie: amas_la_mondon 308 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

zachwycony swoim planem. Ja na pewno cieszyłam się z jego planu. Ale Will...
- Cholera, pocałowałeś moją dziewczynę? Sam, co, u diabła, jest z tobą
nie tak?- Warknął, a jego ramię zacisnęło się na mojej talii.
Położyłam mu dłoń na piersi.- Uważam, że to doskonały plan. Serio,
pomyśl o tym. Dwóch nauczycieli wierzy teraz, że jestem z Samem, więc to
wyjaśnia, dlaczego nasza relacja wydaje się być nieco bliższa niż ta nauczyciela
z uczennicą. Sam też wpisał nas oboje, jako gości. Mamy podważalny dowód,
że Sam i ja byliśmy tu razem. To genialny plan.- Wyjaśniłam, patrząc na niego
błagalnie. Nie chciałam, by wściekał się na Sama – naprawdę byliśmy mu za
to winni życie.
Will przełknął głośno ślinę, a zmarszczka przecięła jego czoło.- Nie mam
prawa złościć się na mojego braciszka, który dopiero, co pocałował moją
dziewczynę?
Sam roześmiał się.- Nawet nie pocałowałem jej z języczkiem. Prawda,
seksbombo? Poprzyj mnie.- Zaćwierkał, szczerząc się i siadając na ławce,
wyglądając jak aniołek.
Grymas Willa pogłębił się.- Czasami jesteś strasznie wkurzającym
kurduplem, Sam. Wiesz o tym?- Zganił go, patrząc na brata z dezaprobatą.
Sam lekceważąco pomachał ręką.- Spokojnie, przecież nie przyznała
właśnie, że całuję lepiej od ciebie... och, chwila, potwierdziła!- Drażnił go,
szczerząc się do mnie.
Poczułam, jak się rumienię, kiedy mocno kręciłam głową.- Żartowałam
– nie usłyszałeś ironii w moim głosie?- Zapytałam, przewracając na niego
oczami.
Sam nadąsał się.- Nie słyszałem ironii, seksbombo, twój głos był za
bardzo zadyszany po sesji obściskiwania się.- Odpowiedział, machając na
mnie brwiami. Will uderzył go w ramię, na co Sam skrzywił się, lecz
jednocześnie wybuchł śmiechem. Niewinnie podniósł ręce.- Żartowałem.
Kurcze, spokojnie, bracie. Teraz powinienem wysłuchiwać podziękowań, a nie
obelg!
Wzięłam Willa za rękę i lekko ją ścisnęłam, by zwrócić jego uwagę.-
Przestań i pomyśl o tym. Sam dopiero, co nam pomógł. Teraz możemy
powiedzieć Erice, by się odwaliła.- Powiedziałam, szczerząc się.
Mały uśmiech wygiął kąciki jego warg, kiedy patrzył na mnie miękko.-
Gdzie sobie wsadziła?- Przysunął mnie do siebie, przyciskając do siebie nasze
ciała.
Zaśmiałam się cicho i zarzuciłam mu ręce na szyję, wiedząc, że tym
razem drzwi były zamknięte.- Wsadziła sobie to do tyłka.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 309 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Will roześmiał się.- Czy to źle, że kocham, jak to mówisz, słodziutka?-


Zapytał, śledząc palcem moją dolną wargę.
Potaknęłam.- Tak, staje się pan przez to trochę dziwny, panie Morris.-
Zaśmiał się i pocałował łagodnie, nim przyłożył do mojego czoła swoje i
spojrzał mi w oczy.
Sam odchrząknął.- Dobrze, więc wyjaśnimy sobie raz i na zawsze, Chloe,
kto lepiej całuje?- Zapytał. Will tak szybko się poruszył, że ledwo zauważyłam
jego ruch. Odwrócił się i chwycił książkę ze swojego biurka, rzucając nią w
Sama. Sam tylko się zaśmiał i złapał ją, szczerząc się radośnie, kiedy zaczął
przerzucać kartki.- Wiesz, nie wiem, co ty w nim widzisz, seksbombo. Znaczy
się, to matematyczny frajer.- Stwierdził, patrząc ze wstrętem na kartki.
Roześmiałam się i wzruszyłam ramionami.- W taki sposób łatwo zdam
na sześć.- Zażartowałam.
Will wybuchł śmiechem.- Mam dla ciebie wiadomość, panno
Henderson, ledwo zaliczasz moje zajęcia na cztery.- Wyszydził, śmiejąc się,
kiedy delikatnie walnęłam jego klatę.
- To chyba powinnam postarać się nieco bardziej, by zaimponować
nauczycielowi.- Flirtowałam, chwytając jego koszulę i bardziej się do niego
przyciskając.
Will potaknął, wyglądając na zamyślonego.- Tylko nie zaczynaj znów
nosić te spódniczki.- Oboje z Willem zaśmialiśmy się, a Sam popatrzył na nas
jak na wariatów, najwyraźniej nie rozumiejąc żartu.
Klamka w drzwiach poruszyła się, na co ja i Will odskoczyliśmy od
siebie. Zmartwiona spojrzałam na Sama, ale on tylko od niechcenia wzruszył
ramionami i podszedł do mnie. Ktoś zapukał do drzwi, kiedy nie dały się
otworzyć. Will spojrzał to na mnie, to na Sama.- To chyba musi być Caroline.-
Wymamrotał, poprawiając koszulę. Podszedł do drzwi, przekręcając klucz i
otwierając je, a na twarzy widniał fałszywy uśmiech.- Och, cześć.- Powiedział
do kogoś.
- Wszystko w porządku? Czemu drzwi były zamknięte?- Uwodzicielski,
kobiecy głos wymruczał.
Will skinął głową i otworzył szerzej drzwi, pokazując jej by weszła. Will
miał rację, to była panna Teller. Rzuciła okiem na mnie i na Sama i poczułam,
jak porusza się przy moim boku.- Jasna cholercia, jest suuuuper.- Sam
wysyczał do mojego ucha. Parsknęłam śmiechem, kiwając głową. Wydaje się,
że tylko mój chłopak nie pożąda panny Teller.
- Cześć, Chloe.- Zaćwierkała, uśmiechając się i kładąc torebkę na biurku,
a na chwilę jej oczy skierowały się na Sama.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 310 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Cześć.- Odpowiedziałam, uśmiechając się nieswojo, ponieważ sekundy


wcześniej z Willem byłam tak blisko.
Spojrzała na niego z ciekawością, najwidoczniej zastanawiając się, kim
był Sam. Will wysunął się na przód i uśmiechnął.- Och, przepraszam, to mój
braciszek, Sam. Samie, to Caroline Teller, też tutaj uczy.- Przedstawił ich
sobie, wzruszając ramionami.
Ujrzałam uśmieszek na twarzy Sama, kiedy potrząsał jej dłonią.- Miło
mi cię poznać.- Zarzucił rękę na moje ramiona, przyciągając do swojego boku.
Bawił się moimi włosami i zobaczyłam, jak na ten ruch panna Teller podniosła
brew.
- Mi też miło ciebie poznać.- Odpowiedziała wolno.- Więc ty i Chloe...-
Urwała, patrząc na mnie i szukając potwierdzenia.
Przełknęłam i rzuciłam okiem na Willa, który krzywił się i wyglądał na
trochę zestresowanego. Chyba muszę grać dalej, byśmy mieli kolejne
wsparcie. Potaknęłam i otworzyłam usta, by przemówić, ale Sam odezwał się
pierwszy.- O, cholera, ta, bzykam jedną z uczennic mojego starszego brata.
Niezręcznie, prawda?- Powiedział, śmiejąc się, kiedy dałam mu kuksańca
między żebra.
Grymas Willa pogłębił się – na szczęście stał nieco za panną Teller, więc
nie mogła zauważyć jego grobowego nastroju.- Nie sądzę, by słowo „bzykać”
było odpowiednie, Sam.- Warknął. Najwyraźniej też próbował grać i
zachowywać się spokojnie, ale nie za bardzo mu to wychodziło.
Sam rzucił mu uśmieszek, nim odwrócił się do mnie.- Ach, racja,
przepraszam, seksbombo. Kocham się z nią.- Poprawił się, posyłając mi
flirciarskie oczko.
O mój Boże, Will będzie się śmiał, odrywając mu głowę!
Uśmiechnęłam się żałośnie, próbując się nie wyszarpać z jego uścisku,
kiedy przybliżył mnie do siebie. Panna Teller roześmiała się.- To trochę
niezręczne.- Przyznała, nim odwróciła się do Willa i uśmiechnęła.- Mam
nadzieję, że nie dajesz wycisku dziewczynie swojego brata, bo tak rodzinne
spotkania mogą stać się nerwowe.
Will pokręcił głową, patrząc na podłogę, kiedy Sam złożył pocałunek na
mojej szyi. Skorzystałam z okazji, by nastąpić mu na stopę, kiedy panna Teller
odwróciła wzrok.
- Auć! Kurde, uważaj, seksbombo.- Sam sapnął, krzywiąc się i
przesuwając wagę na drugą stopę.
- Sorki, Sam-bo.- Uśmiechnęłam się słodko.
Rzucił mi ostrzegawcze spojrzenie, nim chwycił moją twarz i pocałował

Tłumaczenie: amas_la_mondon 311 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

mnie wprost w usta. Nim mogłam zareagować, już go nie było – poderwałam
wzrok, by ujrzeć, jak Will chwycił go za tył koszulki i odciągnął ode mnie.
- Żadnego okazywania uczuć w szkole, braciszku. A ty.- Wskazał na
mnie.- W poniedziałek, na przerwie obiadowej odbywasz u mnie karę.
Walczyłam z uśmiechem. Nie była to właściwie kara – spędzanie z nim
czasu. Skinęłam głową, starając się wyglądać na odpowiednio zawstydzoną.-
Cokolwiek pan powie.
Panna Teller roześmiała się.- Już po lekcjach – nie możesz spuścić z
tonu? Koniec końców to twój brat i to była jego wina, a nie Chloe.-
Przekonywała go, puszczając do mnie oczko, najwidoczniej myśląc, że mi
pomaga, kiedy właściwie godzina z Willem w poniedziałek byłaby wspaniała.
Uśmiech wykrzywił kąciki ust Willa.- Gdybym mógł temu bachorowi
wlepić kozę, zrobiłbym to.- Powiedział, waląc Sama w ramię nieco za mocno,
by był to żart.
Sam wzruszył ramionami.- Zbieramy się już. Więc, mama powiedziała,
że przyjdziesz jutro do restauracji na ósmą. Właśnie, dlatego tu przyszedłem.-
Powiedział.
- Ta, dzięki.- Will wzruszył, patrząc na drzwi i pokazując nam, byśmy już
poszli.
Sam ponownie zarzucił na moje barki swoją rękę.- To do zobaczenia
jutro, Will. Miło było cię poznać, Caroline.- Sam rzucił jej kolejny uśmieszek i
wiedziałam, że dzisiaj będzie gadał tylko o gorącej nauczycielce. Kiedy już
byliśmy przy drzwiach, zatrzymał się i spojrzał z powrotem na Willa.- Nie
masz może dodatkowych prezerwatyw, prawda?
Natychmiast twarz Willa spoważniała. Sapnęłam i ponownie dałam
Samowi kuksańca. To było kompletnie niepotrzebne. Próbował tylko
specjalnie zdenerwować Willa.- Mogę powiedzieć ci z całkowitą pewnością, że
dzisiaj nici z niczego, Samie Morris.- Warknęłam. Świnia.
Wybuchł śmiechem i pocałował mój policzek.- Cokolwiek powiesz,
seksbombo.- Pomachał ręką za plecami i wyciągnął mnie z sali.- Do
zobaczenie, starszy bracie.- Zawołał, śmiejąc się do siebie bezwstydnie.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 312 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 33

Kiedy obudziłam się rano, nie mogłam przestać się szczęśliwie


uśmiechać. Sam ostatniego wieczoru był przezabawny i w pewnym momencie
z jego powodu brzuch rozbolał mnie ze śmiechu. Naprawdę był wspaniałym
przyjacielem i byłam szczęściarą, że miałam go w swoim życiu. Ledwo
dotarliśmy na kręgielnie, kiedy Will zadzwonił do niego. Ja siedziałam,
starając się nie podsłuchiwać tego, jak krzyczał na niego przez telefon, ale Will
wrzeszczał tak mocno, że mogłam usłyszeć prawie każde słowo. Nie mogłam
oprzeć się chichotaniu z niego, zwłaszcza, kiedy Sam odsunął telefon od ucha i
położył go po prostu na stoliku, wracając do zamawiania naszych butów, kiedy
jego brat wykrzykiwał wszystko przez telefon, nie będąc świadomym, że Sam
wcale go nie słuchał. Był poważnie wkurzony, że pocałował mnie, z tego, co
mogłam zrozumieć z jego tyrady, nie spodobał mu się też żarcik o
prezerwatywach, ale sądzę, że najbardziej zalazło mu za skórę całe to
całowanie jego dziewczyny na jego oczach.
Ostatniej nocy wyśmienicie spałam. Wszystko miało się ułożyć. Plan
Sama był genialny i choć z Williem musieliśmy być super ostrożni w swoim
towarzystwie, to, jeśli komuś wydawałaby się dziwna nasza przyjaźń, mieliśmy
wymówkę, że byłam w poważnym związku z jego bratem. Idealnie.
Przewróciłam się na bok i spojrzałam na budzik. Było już po dziesiątej, a
miałam być u Eriki o wpół do trzynastej, by zrobić jej prace domowe.
Dzisiejszy dzień miał być zabawny, mogłam to wyczuć. Gdy przed snem
rozmawiałam z Willem, chciał, bym nie kłopotała się pokazywać u Eriki albo
wysłać jej „wypchaj się” wiadomość. Ale Sam i ja wpadliśmy na coś lepszego
wczorajszego wieczoru, więc na pewno szłam dzisiaj do Eriki... i będę robiła jej
prace domowe z uśmiechem na twarzy.
Zjadłam szybkie śniadanie, nim poszłam na górę i spakowałam moje
ubrania i makijaż na dzisiejszą kolację, i na jutro. „przypadkowo”
zapomniałam spakować piżamy na dzisiejszą noc, wolałabym raczej spać w
koszulce Willa. Zostawiłam rzeczy w pokoju i ubrałam swoją największą
kurtkę, bym mogła pod nią schować swoje przyrządy bez bycia nakrytą, a
potem niemal w podskokach znalazłam się pod domem Eriki. Kiedy dotarłam
pod adres, który mi dała, sapnęłam i spojrzałam na olbrzymi dom przed
moimi oczami. Podjazd był tak długi, że nogi mnie rozbolały, kiedy znalazłam
się już przed drzwiami.
Cała szczerzyłam się z uciechy, kiedy podniosłam dłoń i przycisnęłam
duży dzwonek. Spokojnie, Chloe. Wow, mam do bani pokerową twarz!
Zachichotałam do siebie, a potem ugryzłam wargę, starając się wyluzować i
nie dać niczego po sobie poznać. Otworzyła drzwi z grymasem na twarzy i jak

Tłumaczenie: amas_la_mondon 313 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

zawsze obrzuciła mnie pełnym odrazy spojrzeniem.


- Cóż, cieszę się, że przyszłaś w starych ciuchach, bo dzisiaj się
ubrudzisz.- Oznajmiła, rzucając mi uśmieszek, kiedy pokazała mi, bym weszła.
Skinęłam głową, wciąż próbując się nie szczerzyć.- Więc, co mam tak
właściwie zrobić?- Zapytałam, modląc się, że mam do zrobienia tylko to, o
czym już mi mówiła.
Uśmiechnęła się złowieszczo.- Niektóre moje buty potrzebują
wypastowania. Moje ubrania należy wyprasować, a w samochodzie jest
bałagan, trzeba go wyczyścić w wewnątrz i na zewnątrz. Kiedy zrobisz już to
wszystko, konie w stajni potrzebują oporządzenia.- Poinstruowała mnie,
wskazując głową na tył swojego domu. Środek jej domu był wspaniały.
Wszędzie wysokie sufity, profesjonalnie udekorowane ściany i prawdziwe
dębowe deski podłogowe. Wiedziałam, że jej rodzice byli bardzo bogaci, ale
nie zdawałam sobie sprawy, że w ogrodzie mieli aż tyle koni. Nie dziwota, że
cały czas zachowuje się jak rozpuszczony bachor.
Skinęłam głową, starając się wyglądać na zirytowaną, kiedy właściwie
cieszyłam się na dwoje z tych obowiązków. Wszystko wychodziło idealnie.
Kurcze, bardzo kochałam Sama za bycie geniuszem zła! Trochę przypominał
mi Amy i jej całkowicie zwariowane knowania. W duchu cieszyłam się, że był
męską dziwką i to, że była zakochana w Ryanie, ponieważ jeśli tych dwoje
kiedykolwiek się zejdzie, ich dzieci będą niebezpieczne.
Wskazała palcem na stos skórzanych pantofli i butów, które położyła u
stóp schodów, a obok zestaw do pastowania.- Zacznij od tego, lodowa
księżniczko.- Rozkazała, szczerząc się arogancko.
Uśmiechnęłam się słodko i podeszłam do nich, usiadłam na podłodze,
polerując jej buty, tak ja mi to rozkazała. Obserwowała mnie tylko przez pięć
minut, nim znudziła się i poszła zrobić sobie coś do jedzenia. Zachichotałam,
kiedy wyszła z pomieszczenia i sięgnęłam do kieszeni, wyciągając paczuszkę
swędzącego proszku, które z Samem wczoraj kupiłam. Wsypałam go do
wszystkich butów, robiąc im zdjęcie i wysyłając je od razu do Sama, wiedząc,
że będzie się śmiał do rozpuku. Potrząsnęłam nimi, by rozprowadzić proszek i
by nie był widoczny i wróciłam do pastowania z wielkim uśmieszkiem na
twarzy. Zemsta numer jeden - zrobiona.
Kiedy każdy but błyszczał, poszłam tam, dokąd udała się Erika, węsząc
po domu. Czułam się trochę jak prześladowca, ale Sam rozkazał mi być
uważną na wszystko, co mogłoby być obciążające. Właściwie nie wiedziałam,
czego miałam według niego znaleźć, może jej zdjęcie, jako grubaski albo list, w
którym pisze, że tak naprawdę urodziła się facetem. Powiedział mi, bym
szukała jej pamiętnika. Miałam przeczucie, że wyrzucono go za czytanie

Tłumaczenie: amas_la_mondon 314 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

pamiętnika jakiejś dziewczyny. „zakazana przyjemność” - jego słowa. Byłam


całkiem pewna, że Erika nie była na tyle głupia, by zostawić go na wierzchu,
kiedy wiedziała, że miałam do niej przyjść.
Znalazłam ją siedzącą przy kuchennym stole i dzióbiącą w sałatce, bez
żadnego sosu, tylko sama sałata.- Eriko, skończyłam z butami.- Powiedziałam
cicho.
Oderwała oczy od powtórki „Wzgórz” i rzuciła mi nienawistne
spojrzenie. Autentycznie nie miałam bladego pojęcia, co takiego wyrządziłam
tej dziewczynie, że tak bardzo mnie nie znosi. Też nienawidziła Amy, ale poza
tym, że była diaboliczną wiedźmą, nie było żadnego na to wyjaśnienia.- Mam
kilka ubrań, które trzeba wyprasować, nim pójdę dzisiaj na imprezę.-
Poinformowała mnie, odpychając od siebie w połowie zjedzone żarcie dla
królika i ruszyła do drzwi. Założyłam, że miałam za nią podążyć, więc tak
zrobiłam.
Zaprowadziła mnie do oddzielnej pralni i otworzyła szafę, z której od
razu wyskoczyła deska do prasowania. Wow, mama pokochałaby taką szafę.
Nie mogłam sobie nawet wyobrazić takiej ilości pieniędzy, by od tak kupić
sobie taką wypasioną szafę z deską do prasowania. Och, tak właśnie żyła ta
druga część społeczeństwa.
Wyprasowanie stroju na imprezę nie zajmuje dużo czasu, więc ta jedna
robota nie zajmie mi długo. Ale wyszło na to, że Erika nie była pewna, co
chciała założyć. Wskazała palcem na stos ubrań wysokości ponad pół metra.-
Nie zaginaj rękawów, wyglądają wtedy tak tanio.- Wyszydziła, rzucając okiem
na moje ramiona, jakby sugerując, że ja miałam zagięte rękawy.- Czemu wciąż
masz na sobie kurtkę? Nie jest ci gorąco?- Zapytała, patrząc na mnie jak na
idiotkę.
Pokręciłam głową, próbując się nie szczerzyć.- Nic mi nie jest.
Przewróciła oczami i pomachała na inną szafę.- Rzeczy są tam, użyj
wody perfumowanej.- Znikła z pralni i w duchu przeklęłam siebie za
zmarnowanie całego swędzącego proszku, bo nie mogłam obsypać też jej
ubrań. Ale też nie chciałam, by skapnęła się za szybko – chciałam, by wolno
zorientowała się, że nie gram już więcej według jej zasad. Im więcej zadawała
mi do roboty, tym bardziej mogłam napaskudzić.
Gdybym mogła, poszłabym za bezczelną radą Sama, by kupić jej nowe
ubrania, ale w mniejszym rozmiarze, tak, że gdyby je ubrała, pomyślałaby, że
przybrała na wadze. Zajęło mi dużo czasy, by wyjaśnić mu, że nie było to za
bardzo praktyczne, bo po pierwsze nie miałam tyle pieniędzy i po drugie jak w
ogóle wiedziałabym, w co się ubiera? Dąsał się przez to przez ponad
półgodziny.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 315 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Kiedy skończyłam z prasowaniem, byłam z siebie całkiem dumna, że nie


wypaliłam dziur w jej ubraniach. Właściwie nie chciałam zniszczyć żadnej z jej
rzeczy – wiedziałam, że gdyby tak się stało, zapłaciłabym za nie, więc byłam
nadzwyczaj uważna.
Zaniosłam ubrania z powrotem do kuchni, znajdując Erikę, wciąż
przyklejoną do „Wzgórz”. Jak może jej nie irytować ten serial? Ledwo
mogłam wytrzymać jeden odcinek, ale wydaje się, że ogląda jakiś maraton!
- Chcesz, bym powiesiła je do twojej szafy?- Zaoferowałam się,
podnosząc brew i starając się wyglądać niewinnie. W rzeczywistości chciałam
znaleźć jej łazienkę – miałam nadzieję, że ma swoją własną, w której
mogłabym spędzić kilka minut.
Skinęła głową i wyszła, ponownie się do mnie nie odzywając. Podążyłam
za nią w górę po schodach, do olbrzymiej sypialni, która wyglądała tak, jak się
spodziewałam. Cała wyglądała jakby księżniczka z Disneya wyrzygała się w
niej – jej sypialnia była różowa, pełna puchu, dziewczęca i z białym
baldachimem nad łóżkiem. Wow, ile ona ma lat, pięć?
- Ładny pokój.- Wybąkałam, szczerząc się. Chciałam zrobić jej sypialni
zdjęcie, by Sam mógł je zobaczyć. Posikałby się ze śmiechu.
Uśmiechnęła się radośnie.- Ta, zatrudniłam dekoratora kilka miesięcy
temu. Tatuś dużo zapłacił, ale jestem zadowolona z rezultatu.- Wysapała,
przebiegając ręką po górze różowych poduszek na łóżku. Najwyraźniej nie
wychwyciła oczywistego sarkazmu w moim głosie.
Opadła na łóżko, wskazując na szafę.- Włóż je tam. Użyj drewnianych
wieszaków, a nie tych metalowych.- Rozkazała, krzywiąc się z niesmakiem.
Ukłoniłam się nieznacznie i poszłam do szafy, po drodze zauważając jej
łazienkę. Szóstka w totka! Szybko powiesiłam jej ubrania, a potem wyszłam.-
Masz coś przeciwko, bym skorzystała z twojej łazienki? Naprawdę chce mi się
sikać.- Skłamałam, patrząc na nią z nadzieją.
Zmarszczyła brwi, ale zgodziła się, kiwając głową. Powstrzymałam
śmiech, który próbował się uwolnić i poszłam do łazienki. Od razu poszłam do
jej szafki i wyciągnęłam jej szampon i odżywkę, wylewając z każdego trochę
płynu do zlewu, by zrobić nieco wolnego miejsca w butelce. Potem
wyciągnęłam brązową farbę do włosów, którą kupiłam wczoraj. Wlałam nieco
do każdej butelki i mocno potrząsnęłam, by wymieszało się z zawartością. Nie
byłam pewna czy to się uda, ale plan był taki, że z każdym użyciem swoich
kosmetyków, jej naturalny platynowy kolor włosów, z których była tak dumna,
ściemnieje. Znienawidzi tego. Ale ja byłam z siebie dumna. Zemsta numer
dwa – zrobiona. Teraz tylko muszę dorwać się do jej samochodu!
Kiedy wyszłam z łazienki, Eriki nie było. Zauważyłam jej komórkę i

Tłumaczenie: amas_la_mondon 316 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

sapnęłam z podekscytowaniem. Do diabła, taaak! Wyciągnęłam swój telefon i


zadzwoniłam do Sama, mając nadzieję, że szybko odbierze.
- Cześć, seksbombo. Jak tam idzie ci z zemstą?- Zapytał, śmiejąc się.
- Super. Słuchaj, znalazłam jej telefon, więc potrzebuję, byś dał mi jakiś
numer do sekstelefonu, np. Cycate Ślicznotki, Napalone dziecinki, cokolwiek,
tylko daj mi ten numer!- Zachichotałam z podekscytowaniem. Natychmiast
podyktował mi numer. Zmarszczyłam brwi i zrobiłam grymas.- Powinnam się
martwić, że znasz je na pamięć.- Zapytałam, nieco o niego zmartwiona.
Wybuchł śmiechem.- Nie, seksbombo, wszystko jest w porządku – nie
jestem uzależniony od sekstelefonu. Te tylko wypalił mi się w pamięci, bo tam
właśnie pracuje twoja mama.- Zażartował.
Przewróciłam oczami na jego kiepski żarcik o mojej mamie.- Dobrze,
lepiej już pójdę. Porozmawiamy wieczorem.- Rozłączyłam się i wybrałam
numer od Sama na komórce Eriki, potem odłożyłam go z powrotem tam,
gdzie go znalazłam. Pokrótce zastanowiłam się, jak długo będzie się łączyło,
miałam nadzieję, że wystarczająco długo, że będzie musiała zapłacić rodzicom
dwieście dolców od Willa, które kazała już nam dać.
Ostatnią pozycją na mojej zabójczej liście był jej samochód. Mogłam
wyczuć paczkę w kieszeni mojej kurtki i skrzywiłam się na wspomnienie o
tym. Po przyjściu do domu muszę od razu wsadzić ją do pralki.- Erika?-
Zawołałam, wychodząc z jej sypialni. Wyszła z jakiegoś innego pokoju,
rozmawiając przez telefon domowy i flirtując bez zahamowań.
- Następny jest samochód, wszystko, czego będziesz potrzebowała,
znajdziesz w garażu. Samochód już otwarłam.- Wskazała głową na przednie
drzwi, pokazując, gdzie został zaparkowany jej Mercedes. Zasalutowałam i
poszłam w tamtą stronę, w podskokach udając się do jej garażu i chwytając
wszystko, czego potrzebowałam.
Dużo czasu spędziłam przy jej samochodzie – chciałam, by wyszło
idealnie, by nie miała żadnego powodu, że nie wykonałam świetnej roboty.
Umyłam i nadałam połysk jej Mercedesowi, póki nie ujrzałam swojego
odbicia. Wszystko odkurzyłam, wytarłam siedzenia i opróżniłam śmietnik z
papierków po cukierkach. Najwyraźniej „miss króliczego żarcia” ma słabość
do czekolady.
Kiedy skończyłam czyścić jej samochód, wyciągnęłam gwóźdź programu
z kieszeni i wybuchłam śmiechem. Chwyciłam taśmę klejącą, którą ze sobą
przyniosłam i urwałam kilka kawałków, przyklejając nimi surowe mięso
wołowe do spodniej części jej deski rozdzielczej. Chwilkę zajmie, by zaczęło się
psuć, ale nie będzie miała o tym pojęcia i cały czas będzie jeździła,
zastanawiając się, skąd pochodzi wstrętny zapach. Była to kolejna część

Tłumaczenie: amas_la_mondon 317 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

genialnego planu Sama.


I tak właśnie zemsta numer trzy została ukończona!
Nie paskudziłam niczego przy koniach. Sam chciał, bym wypuściła je,
aby Erika musiała je łapać, ale nie chciałam tego robić, gdyby miały zostać
zranione. Absolutnie uwielbiałam konie, więc zaskakująco cieszyłam się
spędzonym z nimi czasem. Wzięłam na klatę moją robotę przy gównie i po
prostu wykonałam ją, pozbywając się wszystkiego. Zajęło mi to o wiele dłużej,
niż sądziłam, ale robiłam to tylko raz, więc upewniłam się, by wykonać to
porządnie, by koniom było wygodnie.
Kiedy już z tym skończyłam, myłam ręce przez całe pięć minut i w końcu
mnie zwolniła. Wręczyła mi swoje zadania z angielskiego, historii i biologii,
które zostały zadane na poniedziałek, ponownie każąc napisać mi je na nie
mniej niż piątkę. Niech się wypcha tą piątką, dostanie kozę za wszystkie trzy
zadania, jeśli Will ma coś do gadania! Obiecał mi, że pomoże mi przy jej
zadaniach, jeśli mi je da. Miałam przeczucie, że będzie nalegał na kilka
dodatkowych słów, które nie znajdują się w słowniku.
Zadzwoniłam do niego w drodze do domu i powiedziałam mu, by
przyjechał po mnie za godzinę, bym miała czas się wykąpać. Czułam się
ohydnie po całym tym sprzątaniu. Kiedy byłam już czysta i ponownie
pachniałam jak dawniej, poszłam na dół, by spędzić kilka chwil z rodzicami,
nim pokaże się Will.

- Jesteś pewna, że wyglądam w porządku?- Zapytałam po raz setne.


Właśnie zatrzymaliśmy się przed restauracją i ledwo mogłam ustać na nogach,
ponieważ z nerwów trzęsły mi się nogi.
Will uśmiechnął się i pokręcił głową, najwyraźniej rozbawiony moim
zachowaniem. Przez ostatnią godzinę pytałam go o to samo, ale ani razu nie
wydawał się przez to wkurzony. Zamiast szydzenia sobie ze mnie z tego
powodu, uśmiechał się uspokajająco i powiedział mi, że wyglądam pięknie,
idealnie, niesamowicie, wspaniale i użył jeszcze kilka innych superlatywów,
które wpadły mu do głowy.
Wziął teraz moją dłoń, spychając ostrożnie loki na moje ramię i palcami
głaszcząc moją skórę, na co na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.- Będę
miał przy sobie najpiękniejszą dziewczynę w całej restauracji.- Zagruchał,
całując mnie delikatnie.
Uśmiechnęłam się.- Cóż, myślisz, że mógłbyś odwieźć mnie najpierw do

Tłumaczenie: amas_la_mondon 318 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

domu, nim oszalejesz na jej punkcie, bo przecież przywiozłeś mnie tutaj.-


Zażartowałam, próbując uspokoić się przez kolejne poprawienie swojej
czarnej sukienki.
Zaśmiał się i owinął rękę wokół mojej talii.- Jeśli w którymś momencie
poczujesz się nieswojo i będziesz chciała wyjść, to powinniśmy ustalić jakieś
słowo-kod, byśmy mogli uciec.- Zaproponował, wyglądając na poważnego.
- Na przykład jeż albo kijanka?- Zasugerowałam, śmiejąc się na to, jak
głupiutki był.
- Kijanka, podoba mi się, to będzie nasz kod.- Zgodził się, najwyraźniej
sądząc, że mówiłam na serio. Roześmiałam się mocniej, kiedy prowadził mnie
do drzwi restauracji. Mój uśmiech znikł, kiedy ujrzałam wszystkich, jak stali
przy barze, najwyraźniej czekając już tylko na nas.
- O, cholercia.- Wymamrotałam pod nosem.
- Spokojnie, słodziutka, będzie świetnie i pod koniec wieczoru pokochają
cię mocno, jak ja kocham ciebie. Do diabła, moja mama już cię kocha.- Lekko
mnie ścisnął, kiedy zbliżaliśmy się do jego rodziny. Nałożyłam uśmiech i
miałam nadzieję, że ukryje on moją nerwową minę, którą nieświadomie
pokazywałam.
Jak tylko dotarliśmy do jego rodziny, Sam wyszedł na przód i uderzył
Willa w tył głowy, krzywiąc się na niego.- Ile razy mam ci jeszcze powtarzać,
byś trzymał swoje ręce z dala od mojej dziewczyny!- Zganił go.
Spojrzałam na Sama i wybuchłam śmiechem. Will, z drugiej strony, nie
zaśmiał się. Miałam przeczucie, że w ogóle nie będzie cieszył się z wieczoru.
Wyglądał, jakby naprawdę chciał okaleczyć własnego brata – najwyraźniej
nadal nie zapomniał wczorajszego żarciku o prezerwatywach.
Will odwrócił się i spojrzał mi prosto w oczy.- Kijanka?- Zapytał niemal
błagalnie.
Zachichotałam, pewnie robiąc z siebie kompletną idiotkę przed jego
rodziną. Nie było to właściwie takie wrażenie, które chciałam na nich
wywrzeć. Z pewnością zachowywałam się jak uczennica, którą byłam. Will też
się roześmiał i przycisnął swoje czoło do mojego, zaciskając ramię na mojej
talii.
Spojrzałam na jego rodziców, rzucając im przepraszający uśmiech, ale
oni tylko się do nas szczerzyli, a Angela, jego mama, spoglądała na nas,
jakbyśmy byli najsłodszą rzeczą na świecie. Will westchnął i odsunął się.-
Ludzie, to moja dziewczyna, Chloe. Chloe, to moja zwariowana rodzinka.
Znasz ich imiona, prawda?- Zapytał.
Skinęłam głową i uśmiechnęłam się, grzecznie wyciągając do nich swoją

Tłumaczenie: amas_la_mondon 319 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

dłoń.- Oczywiście, dobrze was znowu widzieć.


Angela wydała się mały „och”, kiedy potrząsnęła moją ręką, szczerząc się
radośnie.- Tak się cieszę, że tu jesteś, Chloe. Dręczyliśmy Willa, by
przyprowadził cię do domu, ale nalegał mieć cię tylko dla siebie.- Powiedziała,
rzucając mu fałszywie groźne spojrzenie.
Will roześmiał się.- Nie lubię się dzielić.- Zażartował, głaszcząc moje
plecy.
Wymieniłam uściski dłoni zresztą jego rodziny, grzecznie z nimi
rozmawiając przez kilka minut, nim nie poproszono nas do stolika. Kiedy
szliśmy do niego, Sam chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie, pochylając
się do mojego ucha i szepcząc.
- Jak poszło ci z tym, o czym mówiliśmy?- Zapytał, najwyraźniej chcąc
znać wszystko w sprawie Eriki, ale starał się zrobić to subtelnie z powodu
swojej rodziny.
Wyszczerzyłam się.- Poszło jak z płatka.- Oznajmiłam mu, kiwając
energicznie głową. Wyciągnął do mnie swoją pięść, najwidoczniej chcąc, by
przybiła z nim żółwika. Spojrzałam na nią i podniosłam brew.- Dorośnij, Sam.
Wy, Morrisowie, jesteście tacy dziecinni.- Stwierdziłam, kręcąc głową z
udawaną dezaprobatą.
Rzucił mi uśmieszek i chwycił moją dłoń, zawijając ją w pięść i
przybijając do swojej własnej.- Ale kochasz to.- Drażnił mnie, puszczając mi
oczko.- Tak przy okazji, miała pamiętnik?- Spojrzał na mnie z wielką nadzieją.
- Nie, Sam-bo. Szukałam, ale niczego nie znalazłam.- Zapewniłam go,
obserwując, jak się marszczy. Był naprawdę dziwny, jeśli tak ekscytował się
pamiętnikiem jakiejś dziewczyny.- Skąd w ogóle to zainteresowanie?
Uśmiechnął się tęsknie.- Jeśli mógłbym zrozumieć wewnętrzne
działanie mózgu kobiety, to na świecie nie będzie istniała, choć jedna
dziewczyna, która potrafiłaby mi się oprzeć.- Oświadczył, przebiegając ręką po
włosach i starając się wyglądać poważnie, ale uśmiech krzywił jego usta.
Wybuchłam śmiechem. Dotarliśmy do naszego stolika i Will wysunął dla
mnie krzesło, bo tak robił wspaniały chłopak.- Może dam ci poczytać swój
pamiętnik.- Zażartowałam do Sama. Nie miałam żadnego pamiętnika, ale
mogłam wymyślić jakieś głupoty i dać mu je do przeczytania, jako kawał.
Zmarszczył twarz i energicznie pokręcił głową.- Myślisz, że pragnę
przeczytać szczegóły waszego życia intymnego? Człowieku, nawet nie mogę
wyobrazić sobie was nagich i mających…- Zaczął, ale przerwała mu Angela.
- Samie Morris! Starczy tego.- Zganiła go, patrząc na niego zszokowana.
Mlasnęłam na niego językiem i dramatycznie pokręciłam na niego

Tłumaczenie: amas_la_mondon 320 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

głową.- Posłuchaj swojej mamy, Sam-bo, robisz się niegrzeczny.- Udałam,


rzucając mu uśmieszek.
Posłał mi oczko i chwycił menu, przeglądają je z udawanym
zainteresowaniem. Spojrzałam z powrotem na Willa. Uśmiechnął się i zbliżył
swoją twarz do mojej, całując mnie miękko i trzymając mój kark, bym nie
mogła się odsunąć. Zarumieniłam się, myśląc o tym, że widzą to jego rodzice,
ale miło było zachowywać się przed ludźmi jak para. To, jak mógł się przyznać
do mnie na oczach swojej rodziny tak jak teraz, sprawiło, że poczułam się
niezwykle.
Sam odchrząknął.- Wiecie, zapłaciłbym, by to oglądać, gdybyś nie był
moim bratem, Will.- Oświadczył, wywołując u wszystkich śmiech, a umie
jeszcze gorętszy rumieniec.
Will nieznacznie się odsunął, zostawiając swoją dłoń na moim karku,
kiedy wpatrywał się w moje oczy, a uśmiech wykrzywiał kąciki jego ust.-
Uwielbiam móc się tobą popisać.- Wyszeptał.
Usłyszałam, jak Angela ponownie robi „och”, ale tym razem je
zignorowałam i po prostu skupiłam się na Willu i na tym, jak sprawiał, że
czułam się, jak jedyna dziewczyna w tej restauracji.- Czuję to samo, panie
Morris.- Drażniłam go.
Uśmiechnął się i ucałował czubek mojego nosa, nim odsunął się i mnie
puścił.- Więc, co kto bierze?- Zapytał głośno, zmieniając temat, kiedy sam
spoglądał w menu.
Sam delikatnie szturchnął mnie łokciem.- Seksbomba i ja zamawiamy
spaghetti, byśmy mogli zjeść je tak jak Lady i Tramp9.- Oświadczył.
Zaśmiałam się i pokręciłam głową, kiedy Will westchnął i rzucił mu
nienawistne spojrzenie. Zapowiada się świetna zabawa. Wyglądało na to, że
Sam zamierzał irytować brata, jak tylko się da.

Wyszło tak, jak się spodziewałam – wieczór był niezwykle zabawny.


Rodzina Willa powitała mnie z otwartymi ramionami. Jego rodzice byli
wspaniali, tak jak wtedy, gdy poznałam ich na weselu Kaitlin. Martwiłam się,
że nie polubią mnie z powodu moje wieku i przez to, że ich syn w każdym
momencie może trafić do więzienia, ale ani razu nie wspomnieli o tym, że
jestem niepełnoletnia albo, że jestem jego uczennicą. Rozmowa była tym, co
lubiłam najbardziej – jaka jest moja rodzina i ogólne rzeczy o sobie.
9 Psy z filmu Disney'a „Zakochany kundel”.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 321 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Jego mama wydawała się po prostu cieszyć faktem, że Will jest


szczęśliwy. Była niesamowicie urocza. Jej mąż, William, był taki jak jego
synowie: zabawny, błyskotliwy i bez zahamowań flirtował ze swoją żoną.
Najwyraźniej była to ich dwudziesta ósma rocznica ślubu, ale wciąż spoglądali
na siebie z ta młodzieńczą miłością. Za każdym razem, kiedy owijał rękę wokół
niej albo dzielili się intymnymi uśmiechami, spoglądałam na Willa i nie
mogłam oprzeć się myśleniu, czy nadal będzie tak na mnie patrzył, gdybyśmy
wytrwali ze sobą tak długo.
Kaitlin, siostra Willa, również była urocza. Była taka sama jak Angela,
miła, słodka i bardzo, bardzo rozgadana. Jej mąż, Andrew, był silnym, cichym
typem, ale kiedy dodawał coś do rozmowy, był niezwykle błyskotliwy. Idealnie
siebie równoważyli – ona lubiła mnóstwo gadać, a on wydawał się cieszyć tym,
że może wysłuchiwać tego, co chce powiedzieć. Najwidoczniej wciąż byli na
etapie „miodowego miesiąca”, ponieważ nie mógł trzymać swoich rąk z dal od
swojej żony – co bardzo nie podobało się Samowi i Willowi, którzy wciąż
wspominali im, wy wynajęli sobie pokój.
Podsumowując, pokochałam ten czas, a ich też pokochałam. Naprawdę
nie powinnam była spodziewać się po nich niczego złego. Przy takich dwóch
synach jak Will i Sam, musieli być wspaniałymi ludźmi. Jednak jakoś tak
spotkanie ich sprawiło, że poczułam się trochę źle. Tęskniłam za tym, by
zrobić tak samo z Willem i moją rodziną. Pokochałabym przyprowadzenie go
do mojego domu, by wymienił uścisk dłoni z tatą i dostał jego
błogosławieństwo. Wielbiłam mojego tatę, a jego błogosławieństwo dla
miłości mojego życia znaczyłoby dla mnie dużo. Zostało już tylko sześć
miesięcy i wtedy będę w stanie to zrobić. Nie mogłam doczekać się
paradowania z nim dumnie, tak jak robił to ze mną teraz.
Jak tylko pożegnaliśmy się z każdym, tuląc i obiecaliśmy, że przyjdziemy
w następną niedzielę do jego rodziców na wspólny obiad, wreszcie
pojechaliśmy do jego mieszkania. Nie mogłam doczekać się bycia po prostu w
jego ramionach – czułam się, jakby minęły od ostatniego razu wieki.
- Więc jak mi poszło?- Zapytałam, krzywiąc się nerwowo i czekając na
jego odpowiedź.
Uśmiechnął się i wziął moją dłoń, dalej prowadząc, na swoje kolana i
łącząc nasze palce.- Świetnie, słodziutka. Pokochali cię.- Zapewnił mnie.
Podgryzłam wargę i opadłam niżej na siedzeniu, nie mogąc
powstrzymać usatysfakcjonowanego uśmiechu.- Nie mogę uwierzyć, że w
ogóle ich to nie obchodzi. Jak mogą mnie akceptować, wiedząc, że mam
siedemnaście lat i jestem twoją uczennicą?- Zapytałam, kręcąc nad ich
zachowaniem z niedowierzaniem głową.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 322 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Uśmiechnął się i wzruszył ramionami.- Chcą po prostu, bym był


szczęśliwy, a ty.- Podniósł moją dłoń do swoich ust i miękko ucałował jej
wnętrze.- A ty mnie uszczęśliwiasz.
Westchnęłam ukontentowana i zamknęłam oczy.- Ty też mnie bardzo
uszczęśliwiasz.- Zapewniłam go, szczerząc się jak idiotka.
Kiedy dotarliśmy do jego mieszkania, Will wyglądał na
zdenerwowanego. Czułam, że martwił się tym, że jeśli tu przenocuję, nagnie to
trochę nasze granice. Uspokajająco ścisnęłam jego talię i mocniej się do niego
przycisnęłam. Uśmiechnął się do mnie i złączył nasze usta. Wkładając klucz
do zamka, odsunął się i przycisnął swoje czoło do mojego.- Kocham cię.-
Wyszeptał, potarł nosem mój w słodkim eskimoskim pocałunku.
- Też cię kocham.- Natychmiast mu odpowiedziałam. Wyszczerzył się i
odsunął, biorąc moją dłoń i wciągając mnie do swojego mieszkania,
zamykając za nami drzwi. Obserwowałam, jak przekręcał w nich klucz, choć
raz to mnie zamykając u siebie. Pokochałam ten dźwięk. Sygnalizował on, że
zostaję tutaj na noc, sprawił, że oddech uwiązł mi w gardle, a kolana
nieznacznie zadrżały z podekscytowania.
- Chcesz coś do picia? Jest dopiero po dziesiątej, możemy puścić jakiś
film.- Zaproponował, patrząc na swój zegarek.
Pokręciłam głową i podeszłam do niego, wiążąc ręce za jego karkiem.-
Chcę tylko pójść z tobą do łóżka.
- Ale tylko będziemy się przytulać, dobrze?- Upewnił się, pochylając, by
zajrzeć mi w oczy.
Skinęłam głową. Znałam zasady, szanowałam je, po prostu ich nie
lubiłam.- Chcę tylko, byś mnie tulił, tyle.- Zapewniłam.
Uśmiechnął się i prześledził dłońmi po moich ramionach, a kiedy dotarł
do moich dłoni, splótł nasze palce i zaczął iść tyłem do swojej sypialni, ciągnąc
mnie wraz ze sobą. Czułam się taka szczęśliwa i spełniona. Potrzebowałam
tylko jego ramion, owiniętych wokół mnie, by jego zapach wypełnił moje
płuca, bym mogła zasnąć, wiedząc, że obudzę się obok niego. Czułam się jak w
niebie.
Kiedy wszedł do sypialni, podniósł moją torbę na noc, którą przyniosłam
ze sobą i rzucił ją na łóżko. Poszłam do niej i otworzyłam, wiedząc, że nie
spakowałam żadnej piżamy.
- Do diaska, zapomniałam wziąć piżamy!- Wyjęczałam, krzywiąc się
dramatycznie, udając, że szukam jej w mojej torbie.
Westchnął.- Bez wątpienia celowo.- Spojrzał na mnie wiedząco, a ja
zaśmiałam się winna, wzruszając ramionami. Uśmiechnął się.- Wygląda na to,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 323 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

że dzisiaj będziesz spała nago.- Zażartował. Powoli otaksował moje ciało,


jakby sobie to wyobrażał.
Poczułam, jak oddech uwiązł mi w gardle. Mówi poważnie? Będę w jego
łóżku naga? Och, do diabła, ta, kocham ten pomysł!- Naprawdę?- Zapytałam,
patrząc na niego z podekscytowaniem.
Roześmiał się.- Naprawdę jesteś zboczona. Nie, słodziutka, żartowałem
sobie. Jak ostatni raz sprawdzałam, wciąż byłaś niepełnoletnia.- Drażnił się,
puszczając mi oczko, kiedy ściągał przez głowę swoją niebieską koszulę i rzucił
ją mi.- Śpij w tym.- Uśmiechnęłam się z wdzięcznością i ugryzłam wargę,
patrząc na niego. Widok jego ciała sprawiał, że ślinka zaczęła mi cieknąć, a
kolana drżały. Przesunęłam dłonie na tył mojej sukienki i miałam właśnie ją
rozpiąć, by móc się przebrać, kiedy Will jęknął.- Możesz przebrać się w
łazience.- Wymamrotał, wskazując głową na drzwi.
Wydęłam wargi, kierując się do niej. Wygląda na to, że dzisiaj
będziemy się tylko tulić. Właściwie nie spodziewałam się niczego więcej,
wiedziałam, jak poważnie odnosił się do mojego wieku – naprawdę chciał
czekać, więc czekaliśmy. A dzisiejszej nocy bardziej chodziło o bycie blisko
niego, o tulenie mnie przez niego, tak jak kiedyś i nie patrzenie przy tym na
zegarek, by zobaczyć czy przegapię godzinę policyjną. Relaksowanie się jak
Will i Chloe, a nie jak nauczyciel i jego uczennica.
Zdjęłam swoją sukienkę i biustonosz, zostawiając majtki, kiedy
ubierałam przez głowę jego koszulę. Kiedy minęła moją twarz, odetchnęłam.
Jego zapach zadziwiał mnie. Wzniecał moje zmysły, jak jakiś narkotyk i od
razu czułam się jak na haju. Dzisiaj będę spała, cała otoczona jego zapachem –
chciałabym, by ta noc mogła trwać wiecznie.
Kiedy wyszłam z łazienki, Will jęknął.- Zapomniałem już, jak seksownie
wyglądasz w moich ubraniach.- Niemal warknął. Szybko rzuciłam na niego
okiem. Leżał w łóżku, a klatę miał nagą. Pościel przykrywała jego ciało do jego
podbrzusza. W brzuchu mi drżało na jego niesamowity widok. Pewnie nigdy
nie przyzwyczaję się do pociągu, który do niego czułam, dosłownie wyglądał
jak najpiękniejszy mężczyzna na świecie. Nikt i nic nie mogło dorównać
Willowi.
Wstrzymałam oddech, próbując ukryć moje pożądanie do niego, kiedy
szłam do drugiej strony jego łóżka i powoli wspięłam się do niego,
zastanawiając się, czy powstrzymam siebie przed błaganiem go o jakiś dotyk.
Czułam, jak słowa chcą się uwolnić – tak bardzo go pragnęłam, że czułam
niemal prawdziwy ból.
Uśmiechnął się, powoli taksując moje ciało, tak jak ja zrobiłam to samo
jemu.- Chodź, połóż się przy mnie, słodziutka.- Wymruczał uwodzicielsko.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 324 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Przełknęłam i zbliżyłam się do niego, kiedy sam przewracał się na bok i


wśliznął jedną rękę pod moją szyję. Przybliżyłam się jeszcze możliwie bardziej,
kładąc głowę na jego ramieniu i unosząc twarz, by móc spojrzeć w oczy
mojego ukochanego. Włożyłam między jego nogi moją własną, splatając nas w
intymnym uścisku.
Powoli potarł nasze nosy, patrząc wprost w moje oczy. Mogłam ujrzeć w
nich walkę, którą staczał sam ze sobą, jego mina dokładnie pokazywała, że
mnie pragnie, ale starał się trzymać swoje pożądanie na wodzy. Drugą rękę
powoli ześlizgiwał po moich plecach, dotykając moich pośladków i
przyciągając mnie jeszcze bardziej do siebie.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo tęskniłem za tobą w moim łóżku.-
Wyszeptał, składając malutkie pocałunki na krawędzi moich ust, na
policzkach i na uchu. Ucałował czułe miejsce pod moich uchem i poczułam,
jak drżę w jego uścisku, na co mocniej ścisnął moją pupę i przyciągając mnie
jeszcze bliżej. Wypuścił mały jęk – nie byłam pewna, czy to był ten dobry,
zadowolony czy to był jęk frustracji. Tak czy siak piorun pożądania przebiegł
przez moje ciało.
Widząc, że mnie dotykał, pomyślałam, że ja też mogę dotknąć jego.
Schyliłam głowę i ucałował górę jego klatki piersiowej, przebiegając palcami
po jego skórze i po liniach jego mięśni, wielbiąc swoim dotykiem jego piękno.
Jego dłonie też wędrowały po moim ciele. Sapnęłam, kiedy jego jedna dłoń
zostawiła mój tyłek i wśliznęła się pod koszulę, którą miałam na sobie i
podrażniłam skórę na moim brzuchu, palcami znajdując mój kolczyk w
pępku.
Ponownie jęknął, kiedy bawił się nim, a jego twarz wróciła do mojej,
całując moje usta delikatnie, wolno i czule. Pocałunek był tak łagodny, że
ledwo mogłam go poczuć, ale w tym samym czasie miał w sobie tyle
pożądania, że chciało mi się płakać. Potrzebowałam więcej, potrzebowałam
jego, więc wiedziałam, że muszę go powstrzymać. Nie chciał tego i byłby na
siebie wściekły, gdyby tak się zdarzyło – nie chciałam, by się denerwował,
myśląc, że mnie wykorzystał. Tak mocno jak mnie to bolało, tak musiałam go
powstrzymać.
- Will, myślałam, że mamy zasadę przez ubrania.- Wymamrotałam,
nienawidząc siebie za wypowiedzenie tych słów.
Westchnął i odsunął twarz, wpatrując się w moje oczy.- Nie mogę tego
zrobić, słodziutka... po prostu.... ja po prostu potrzebuję cię zobaczyć, dotknąć
cię.- Wyszeptał, patrząc na mnie, jakby prosił o moją zgodę. Poczułam, jakby
ziemia przestała się obracać albo jakby przyspieszyła, nie byłam pewna.
Uczucia, które płynęły przez moje naczynia krwionośne, sprawiały, że czułam,
jakby mogła latać.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 325 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- O Boże.- Wymamrotałam, nie wiedząc, co jeszcze powiedzieć.


Przyciągnęłam z powrotem jego usta do moich i Will jęknął gardłowo. Ten
dźwięk doprowadził mnie do szału i wcisnęłam palce w jego plecy, ale nie
wydawał się w ogóle mieć coś przeciw temu.
Jego ręce ścisnęły mnie i przewrócił się na plecy, ciągnąc mnie na górę i
ani razu nie przerywając pocałunku. Wrażenia przejmowały kontrolę – nie
mogłam myśleć o niczym innym, byłam tylko ciałem stworzonym tylko po to,
by czuć. Każde miejsce, które dotknął, wydawało się stanąć w płomieniach,
pozostawiając po sobie tylko chaos. Kiedy jego place zaczęły rozpinać guziki
jego koszuli, nagle stałam się świadoma, że jeśli ją zdejmie, zostanę tylko w
koronkowych majtkach. Czy zdaje sobie z tego sprawę? Może myśli, że mam
też na sobie biustonosz...
- Will, nie mam nic pod nią.- Sapnęłam, kiedy całował moje gardło.
- Dobrze.- Wymruczał, gwałtowniej rozpinając guziki.
Serce waliło mi w piersi – byłam tak podniecona, że myślałam, że mnie
to zabije. Powoli ściągnął koszulę z moich ramion, paznokciami drażniąc moją
skórę i sprawiając, że podgryzłam wargę i jęknęłam cicho. Cały czas wpatrywał
się w moje oczy. Jego mina nadal wyrażała rozdarcie, tak jakby wciąż uważał,
że to jest w jakiś sposób złe, ale nie mógł po prostu siebie powstrzymać.
Uśmiechnęłam się zachęcająco – jego pełne usta wygięły się w zapierający
dech uśmiech, kiedy ściągał koszulę do końca i rzucał ją na podłogę.
Ponownie nami przewrócił, tak, że z powrotem byłam pod nim, a potem
usiadł okrakiem na moich biodrach. Zaczęłam już panikować, że zmienił
zdanie i że powie, byśmy się zatrzymali albo, że spędzi tę noc na kanapie.
Jednak tak się nie stało. Zamiast tego jego oczy powoli objęły moje całe ciało,
od czubka głowy, w dół po szyi, ociągając się na piersiach, nim zwrócił je na
brzuch i potem z powrotem do góry tak samo powoli jak wcześniej, póki
ponownie nie spojrzał mi w moje oczy.
Obniżył się z powrotem na mnie, po każdej stronie mojej głowy złożył
swoje przedramiona, na nich stawiając większość swojej wagi. Patrzył mi
wprost w oczy. Niemal mogłam ujrzeć w nich miłość, którą mnie darzył, a
głębia tego uczucia sprawiła, że roztopiłam się, a we wnętrzu skakałam z
radości.
- Jesteś taka piękna, słodziutka. Czasami po prostu nie zrozumiem, co
we mnie widzisz, ale ciszę się, że to widzisz.- Wyszeptał. Oddychał w moje
usta, na co nieświadomie je otwarłam.- Nowa zasada. Skóra jest dozwolona,
ale bielizna zostaje, a ręce i usta mogą robić, co chcą. Zgoda?- Zapytał, patrząc
na mnie z nadzieją.
Och, do diabła, tak, kocham ten pomysł! Ochoczo pokiwałam głową.-

Tłumaczenie: amas_la_mondon 326 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Zgoda, oczywiście, że tak!- Zgodziłam się może nieco za szybo.


Roześmiał się, delikatnie odgarniając włosy z mojej twarzy.- Kochasz
mnie tylko z powodu mojego ciała.- Drażnił mnie, zmieniając wagę i
sprawiając, że ocieraliśmy się o siebie w intymnych miejscach. Minęło już tak
dużo czasu, że niemal zastanawiałam się czy to nie sen, może po prostu
miałam ponownie o nim zboczony sen – jeśli tak, nigdy nie chciałam się już
budzić.
Wyszczerzyłam się i pokręciłam głową.- To nie prawda. Kocham cię też,
dlatego, że kupujesz mi na śniadanie Lucky Charmsy.- Zażartowałam.
Wybuchł śmiechem i skinął głową, przyciskając swoje usta do moich i
skutecznie kończąc naszą rozmowę.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 327 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 34

Kiedy powoli zaczęłam budzić się ze snu, pierwszą rzeczą, którą


zauważyłam, był to, że byłam gorąca, jakby w gorączce, praktycznie pociłam
się. Wypuściłam głęboki oddech i spróbowałam się ruszyć, ale na nic, byłam
cała przykryta, owinięta jak w kokon i ciężko mi było oddychać. Jęknęłam i
spróbowałam zrzucić z siebie to okrycie, ale ani drgnęło, więc zaczęłam robić
się coraz gorętsza.
Muszę wstać i wziąć zimny prysznic. Która w ogóle jest godzina?
Pewnie czas wybierać się już do szkoły czy...
Uchyliłam powieki, by spojrzeć na zegar i znalazłam się twarzą w twarz z
Willem, który wciąż spał ledwo centymetry ode mnie. Nagle zrozumiałam, że
to właśnie jego ciało mnie przykrywało, a nie jak wcześniej sądziłam kołdra.
Sapnęłam zszokowana, bo obudziłam się obok kogoś innego i potem wszystko
zaczęło wracać do mnie jak powódź, sprawiając, że zarumieniłam się, a piorun
tęsknoty uderzył w moje południe na wspomnienie niektórych intymnych
szczegółów, które wydarzyły się do wczesnych godzin porannych.
Wyszczerzyłam się i dosłownie rzuciłam się na niego, sprawiając, że
stęknął i otworzył oczy. Szybko usiadł, przyszpilając mnie do swoich kolan i
rozglądając się po pokoju, jakby spodziewał się, że atakuje go jakiś morderca z
siekierą. Zaśmiałam się jeszcze bardziej i zarzuciłam mu ręce na szyję, mocno
go tuląc.
- Co, u licha, Chloe? Co to było?- Zapytał, kręcąc głową i wciąż
wyglądając na oszołomionego.
Podgryzłam wargę, bo dźwięk jego ochrypłego głosu od razu z rana
sprawił, że całe moje ciało zapulsowało podnieceniem. Jak, u diaska, udało
mi się zapomnieć, że wczorajszą noc spędziłam z nim? Zamiast odpowiadając
słowami, pocałowałam go. Natychmiast oddał go, ramionami przyciągając
mnie do siebie bliżej, tak, że owinięta była wokół jego piersi. Jego smak o
poranku był nie z tej ziemi. Ten niesamowity facet budził się z oddechem tak
świeżym jak z reklamy pasty do zębów, kiedy mój, jak zakładałam, mógłby
obudzić zmarłego.
Złamałam pocałunek i przycisnęłam swoje czoło do jego, uśmiechając
się jak idiotka. Ostatnia noc była niezwykła. Nowe zasady były według mnie
wspaniałe.
Technicznie nie uprawialiśmy seksu, ale nowe zasady pozwalały
praktycznie na wszystko inne. Po raz pierwszy od trzech miesięcy, byłam
fizycznie usatysfakcjonowana, właściwie to bardzo usatysfakcjonowana.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 328 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Dzień dobry.- Zaćwierkałam. Byłam tak szczęśliwa, że całe moje ciało


mrowiło.
Wyszczerzył się.- Z pewnością jest.- Odpowiedział, zgarniając moje
skołtunione włosy z twarzy. Wciąż byliśmy tylko w bieliźnie, więc moja klatka
ocierała się o jego, na co mały jęk uciekł z moich ust. Dłońmi pogłaskał moje
plecy, sięgając, by chwycić mój tyłek – zmienił mój ciężar na swoich kolanach,
najwyraźniej sprawiając, by było wygodniej.
Uśmiechnęłam się, ale żadne z nas nie odezwało się, tak naprawdę nie
potrzebowaliśmy słów. Will trzymał mnie tylko mocno na swoich kolanach,
dłonią głaszcząc moje plecy, kiedy jego szare oczy wwiercały się w moje, a
piękny uśmiech wyginał jego usta. Wreszcie, po cieszeniu się jego bliskością,
nie mogłam już dłużej wytrzymać. Przycisnęłam usta do jego warg, biorąc
zębami w posiadanie tą dolną i delikatnie ją gryząc, na co jego palce lekko
wgniotły się w moje plecy.
Podniecenie i pożądanie z ostatniej nocy ponownie rozwijało się we
mnie i najwyraźniej też je mógł poczuć, ponieważ odwrócił się i położył nas na
łóżku, bok w bok. Podążył dłonią po moim boku, przez biodro, udo, aż, kiedy
dotarł do mojego kolana, delikatnie za nie pociągnął, zaczepiając je o swoje
biodro.
Uśmiechnął się.- Tak bardzo cię kocham, słodziutka. Uwielbiam budzić
się rano przy tobie, powinniśmy robić to o wiele częściej.- Wyszeptał,
przebiegając palcami przez moje włosy, łagodnie rozplatając za mnie kołtuny.
Zgodziłam się, kiwając głową i mocniej się w niego wtuliłam, wciskając
twarz w jego szyję, po prostu nim oddychając, kiedy palcami dotykałam jego
pierś i brzuch. Fakt, że ten facet był mój, wciąż dosłownie doprowadzał mnie
do szału. Czułam się, jak najszczęśliwsza dziewczyna na świecie, ponieważ
kochał mnie i nie mogłam prosić o nic więcej.
- Też cię kocham, Will.- Mój głos był pewny i niezachwiany, kiedy
wypowiadałam te słowa. Ucałowałam jego szyję i mocniej ścisnęłam jego
barki.- Nowe zasady obowiązują też w dzień, prawda?- Zapytałam, odsuwając
się i rzucając mu uwodzicielski uśmiech.
Wyszczerzył się i energicznie pokiwał głową.- Cholera, no przecież.-
Wymamrotał, rzucając mnie na łóżko, na plecy i uniósł się nade mną.
Zaśmiałam się z jego zapału.- Kochasz mnie tylko z powodu mojego
ciała.- Drażniłam go, powtarzając za nim.
Pokręcił głową.- Nie, to nie prawda, kocham cię też, dlatego, że robisz
dla mnie przepyszny grillowany ser.- Zażartował.
Wybuchłam śmiechem i przewróciłam oczami, chwytając tył jego głowy i

Tłumaczenie: amas_la_mondon 329 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

przyciągając jego usta do moich. Spędziliśmy kilka następnych godzin w jego


łóżku, zatraceni w ciałach ukochanej osoby, rozmowach, uśmiechach i
wygłupach. Był to najlepszy poranek mojego życia.

Później tegoż popołudnia siedzieliśmy w jego salonie, odrabiając


zadania Eriki. Było ich trzy, a jedno z nich Will chciał zrobić po swojemu, bez
mojej pomocy. Wciąż śmiał się do siebie, pisząc oryginalny wiersz na jej
zajęcia z angielskiego. Nie pytałam nawet, co robił – powiedział, że powie mi,
jak skończy, więc zamiast tego skupiłam się po prostu na jej zadaniach z
historii i biologii. Upewniłam się, że wszystko zrobiłam kompletnie źle. W jej
zadaniu z historii powiązałam wszystkie fakty ze złym okresem i użyłam
wiadomości ze źródeł, które wiedziałam, że były nierzetelne i dowiedziono, że
kłamią. Nie było szans, żeby za to zadanie dostała piątkę, będzie miała
szczęście, jeśli w ogóle ich nie obleje.
Przy jej zadaniu z biologii poszłam za radą Willa i w każdym zdaniu
dopisywałam kilka przekleństw, na chybił trafił i pisałam dalej, jak gdyby
nigdy nic. Śmiałam się do siebie, czytając je – dosłownie mnie za to zabije.
Kiedy skończyłam rozsiadłam się i obserwowałam Willa, gryzącego
długopis, wciąż wściekle pracującego nad wierszem, który Erika miała
napisać. Wreszcie, po kolejnych dziesięciu minutach, skończył i wyglądał na
niezwykle z siebie dumnego. Uśmiechnęłam się i z ciekawością podniosłam
brew, zastanawiając się, co mu przyszło do głowy.
Wyszczerzył się i podał mi kartkę. Na początku w ogóle tego nie
kapowałam. Właściwie wykonał świetną robotę – wiersz był dobry.
Spojrzałam na niego z ciekawością, czekając na wyjaśnienie. Roześmiał się
niegodziwie.- Symbolizm.- Tylko tyle powiedział.
Przeczytałam go ponownie i zauważyłam, że napisał wiersz o penisie.
Każdy wers odnosił się do niego, ale ani razu o nim nie wspomniał i jeśli
nauczycielka przeczyta ten wiersz właściwie, tak jak powinna, Erika znajdzie
się po uszy w kłopotach. Roześmiałam się z jego umiejętności – był oczywiście
jak brat geniuszem zła.
- Chyba minąłeś się z powołaniem, powinieneś był tworzyć
penisopoezję.- Zażartowałam.
Zaśmiał się.- To też akrostych10.
10 Wiersz, w którym pierwsza litera każdego wersu tworzy osobne zdanie lub wyraz. Ciekawostka:
akrostychem jest hymn Holandii albo ichtys, które po grecku oznacza znak chrześcijan – rybę – i
które pochodzi od pierwszych liter greckich imion Jezusa.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 330 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Akrostych? Czy to wiersz, w którym każda pierwsza litera kolejnego


wersu tworzy słowo albo wyrażenie? Wskazał na pierwsze litery każdego z
wersów i wybuchłam śmiechem, kiedy zauważyłam, że z pierwszych liter
każdego wersu utworzył „Czytam erotyki dla zabawy”.
Pokręciłam głową na jego kreatywność i mocno go przytuliłam.- Pan,
panie Morris, jest bardzo utalentowanym poetą.- Drażniłam się z nim.
Uśmiechnął się i skinął głową, kładąc mnie na plecy i unosząc się nade
mną.- A ty, panno Henderson, jesteś najpiękniejszą dziewczyną, jaką
kiedykolwiek widziałem.- Odparł, całując mnie miękko.

Do chwili, kiedy nadszedł poniedziałkowy poranek byłam tak


podekscytowana, ze ledwo mogłam wytrzymać. Will podrzucił mnie obok
sklepu, jak zazwyczaj. Dzisiaj będę widziała się z Nickiem na korepetycjach,
więc do jutrzejszego poranka nie zobaczę się z Willem, więc nim opuściłam
jego samochód, gorąco się obściskiwaliśmy.
Kiedy weszłam do szkoły, wyobraziłam sobie brązowowłosą Erikę,
jeżdżącą do szkoły swoim samochodzie, otoczona zapachem rozkładu. Cicho
się do siebie zaśmiałam, choć wiedziałam, że jeszcze nie będzie śmierdziało –
minie dopiero kilka dni, kiedy będzie czuć efekt.
Kiedy doszłam do swojej szafki, nieco się rozczarowałam, kiedy ujrzałam
Erikę w swoim zwyczajnym, idealnym blond. Stała w ledwo istniejącej
spódniczce i w nisko wyciętej bluzce, flirtując z kolejnym piłkarzem – Kevin
najwyraźniej był już passe, a na ten tydzień zainteresowała się kolejnym
chłopakiem.
Obserwowałam ją z ciekawością. Czy jej włosy delikatnie ściemniały czy
to było tylko moje pobożne życzenie? Nie sądziłam, by moja zemsta z farbą do
włosów udała się, ponieważ byłam całkiem pewna, że szampon od razu zmyje
ją przy myciu. Tak czy siak, i tak było warto! Erika zaciekle flirtowała z
biednym biegaczem11, rękę trzymając na jego przedramieniu i zaśmiewając się
głośno na coś, co powiedział. Nagle zmieniła ciężar ciała, a jedna z jej stóp
zadrżała nieco, jakby było jej niekomfortowo.
Czułam, jak uśmieszek wykrzywia moje usta, a oczy wybałuszyły się.
Rzuciłam okien na jej buty. To były jedne z tych, które wyczyściłam dla niej w
sobotę. Przełknęłam swój śmiech i przykryłam usta dłonią, by zdławić ten
dźwięk, kiedy jej stopa ponownie drgnęła. O Boże, Sam jest zbyt zabawny!

11 Org. running back (RB) - biegacz, zawodnik z linii ataku w futbolu amerykańskim.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 331 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Naprawdę mam nadzieję, że nie ma dodatkowej pary butów i w tych będzie


musiała chodzić cały dzień. Ależ byłabym szczęśliwa!
Nick i Amy przyczłapali do mnie.- Dzieńdoberek, ludziska!-
Zaćwierkałam radośnie.
Nick zmarszczył brwi i zarzucił rękę na moje ramiona, przyciągając mnie
do siebie.- Co wprawiło się w taki dobry humor?- Drążył.
Hmm, pozwól mi pomyśleć, albo to, że mój chłopak jest niesamowity,
albo to, że mój zaprzysięgły wróg ma problemy ze swędzącym proszkiem,
który posypałam jej buty! Jednak nie mogłam mu żadnej tej rzeczy
powiedzieć, więc tylko wzruszyłam ramionami.- Wstałam z łóżka prawą
nogą?- Zaproponowałam. Nie była to właściwie cała prawda, bo wstałam
dzisiaj ze swojego łóżka, a nie z Willa, ale chyba nie mogło tak być dwa dni
pod rząd.
Nick spojrzał na mnie z ciekawością, najwyraźniej podejrzewając, że
dzieje się coś innego, ale i tak nie drążył.- Okej, nieważne. Nadal przychodzisz
do mnie dzisiaj? Mam smaka na enchiladę.- Oznajmił, rzucając mi minkę
szczeniaczka.
- Przestań robić tą minę, wiesz, że ugotuję ci, cokolwiek chcesz.-
Drażniłam się z nim, szturchając go między żebra jednym palcem, na co
podskoczył i roześmiał się. Nick miał dużo łaskotek, co odkryłam, kiedy się
spotykaliśmy.
Westchnął.- Wiecie, że będę strasznie za wami tęsknił, dziewczyny,
kiedy skończymy liceum i wszyscy pójdziemy na studia.- Każdą z nas objął
ramieniem i mocno nas przytulił, całując czubek mojej głowy.
Zmarszczyłam brwi. Nawet nie chciałam myśleć o studiach, mimo tego,
że do ukończenia szkoły zostało już tylko kilka miesięcy. Właściwie wkrótce
będę musiała zacząć wysyłać listy aplikacyjne. Przed Willem wszystko był
takie proste. Z Amy planowałyśmy pójść do tej samej szkoły, to było coś, o
czym zawsze marzyłyśmy – wspólna przeprowadzka do Nowego Jorku i
współdzielenie mieszkania. Teraz chyba tak się nie stanie. Nie było mowy,
bym przeprowadzała się tak daleko od Willa, za Chiny tego nie zrobię. Będę po
prostu musiała wybrać coś w okolicy, by każdego dnia się z nim widywać.
Wiedziałam, że ludzie będą uważali mnie za idiotkę, ponieważ dla
chłopaka rezygnowałam ze swojego marzenia, ale pod koniec i tak będę uczyła
się tego, co chciałam, i tak otrzymam te same kwalifikacje, tylko, że w innej
szkole. Nie miałam jednak pojęcia, jak powiem o tym Amy, ale to mogłam
zrobić innego dnia, jeszcze nie chciałam o tym myśleć. Może to ona pierwsza
zrezygnuje, może to ona powie mi, że nie chce się przeprowadzać do Nowego
Jorku z powodu Ryana i wtedy nie byłoby żadnego problemu. Można mieć

Tłumaczenie: amas_la_mondon 332 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

tylko nadzieję.
- Został nam jeszcze miesiąc.- Powiedziałam Nickowi, starając się
objawić, jako nieporuszoną osobę.
Westchnął i skinął głową. Nick chciał tu zostać i iść na studia w okolicy –
nie chciał zostawiać tatę samego, więc planował tkwić tu dla niego. Myślał, że
obie, ja i Amy, opuścimy go, więc chyba się ucieszy, kiedy powiem mu o mojej
zmianie planów.
- Za kilka tygodni spotkamy się z naszym doradcą zawodowym, by
porozmawiać o naszych opcjach.- Amy dodała, wzruszając ramionami.
Otworzyłam buzię, by odezwać się, ale przerwał mi ktoś, kto głośno
odchrząknął. Poderwałam wzrok, by ujrzeć Erikę, robiącą w moją stronę
grymas.- Przepraszam, że przerywam tą rozmowę w dziwnym trójkącie.-
Oznajmiła, powoli taksując nas wzrokiem.
- Idź gdzieś indziej marnować, więc swoich szarych komórek.- Nick
zadrwił, lekceważąco machając ręką.
Uśmiechnęłam się i zacieśniłam uścisk na jego talii. Kochałam Nicka –
zawsze opiekował się mną i Amy. Chyba był jedynym facetem w szkole, który
nienawidził Eriki Dennison. Reszta padała jej do stóp, ale nie Nick, nie znosił
tego, jak nas traktowała.
Erika zmarszczyła brwi, na ułamek sekundy wyglądając na zranioną,
nim nie zamieniła swojej miny w swoją jędzowatą.- Zamknij się, Nick!-
Zripostowała.
Roześmiał się.- Uuu, ależ to bolało, kochaniutka.- Zaszydził, puszczając
do niej oczko.
Jej twarz zarumieniła się, a wzrok stwardniał, kiedy zaciskała dłonie w
pięści – ale zamiast skierować swój gniew za jego komentarz na niego,
skierowała go na mnie.- Na słówko, lodowa księżniczko.- Wysyczała, kiwając
głową na jedną stronę.
Nick zacieśnił na mnie uścisk, trzymając mnie w miejscu.- Idź już
obcować ze swoim własnym gatunkiem, Eriko. Pustogłowy stoją tam.-
Stwierdził, wskazując palcem na grupkę jej przyjaciół, którzy histerycznie się
zaśmiewali.
Wydała z siebie przypominający warknięcie dźwięk i zarzuciła włosy na
ramię. Mogłam ujrzeć wściekłą odpowiedź, mającą zaraz spłynąć z jej ust. Nie
chciałam, by powiedziała coś o mnie i Willu, i o naszej „umowie”, więc szybko
odepchnęłam rękę Nicka z siebie i pokręciłam głową, pokazując, że już dobrze.
- W porządku – i tak muszę porozmawiać z Eriką o naszym projekcie z
historii. Sparowano nas w piątek.- Skłamałam, uspokajająco uśmiechając się

Tłumaczenie: amas_la_mondon 333 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

do Nicka. Zmarszczył się, ale skinął głową, pozwalając ręce opaść do swojego
boku.
Erika odwróciła się i odeszła, nie mówiąc już nic więcej, więc chwyciłam
plecak i podążyłam za nią korytarzem. Zatrzymała się po chwili i obróciła się
do mnie, rzucając okiem za moje plecy i wiedziałam, że pewnie patrzy na
Nicka i Amy, którzy bez wątpienia obserwowali naszą rozmowę.- Czemu on
się mnie tak czepia?- Zapytała, krzywiąc się gniewnie.
Wzruszyłam ramionami.- Pewnie, dlatego że zawsze zachowywałaś się w
stosunku do mnie i do Amy jak jędza.- Odpowiedziałam mimochodem.
Jej grymas pogłębił się, kiedy ponownie na mnie spojrzała.- Moje
zadania?- Zażądała lodowato, wyciągając po nie dłoń i najwyraźniej decydując
się zignorować mój komentarz o Nicku.
Nagle zastanowiłam się, dlaczego tak martwiła się o Nicka. Chyba się w
nim nie podkochuje, prawda? Przez kilka sekund studiowałam jej twarz,
próbując coś w niej wypatrzeć. Nie, nie ma mowy. Erika Dennison, córeczka
tatusia, rozwydrzony dzieciuch i kapitan cheerleaderek, nie mogła
podkochiwać się w jednym z moich najlepszych przyjaciół...
Jednak Nick był bardzo uroczy, był świetnym facetem, bez wątpienia był
atrakcyjny i wiele dziewcząt w tej szkole tak uważało, ale nie był jednym z
popularnych, bo sam tego nie chciał. Nie był też w ogóle w typie Eriki. Po
pierwsze był sportowcem, jasne, że grał w szkole w koszykówkę, ale nie za
bardzo się w nią angażował i nie był typowym sportowcem, który był w typie
Eriki. Hmm, jeśli naprawdę go lubi, to wyjaśniałoby jej wielką nienawiść do
mnie i do Amy. Zdecydowałam się nie rozważać dłużej tego zwariowanego
pomysłu. Myliłam się – nie było szans, żeby lubiła Nicka. A oprócz tego,
nawet, jeśli tak było, nie miała z nim żadnych szans. Nienawidził jej tak
mocno jak ja.
Dałam jej zadania i modliłam się, by nie za bardzo się nim przyglądała.
Szybko je przejrzała i wrzuciła je do torebki, nawet nie zauważając moich
„dodatków”. Zdławiłam śmiech, myśląc o wręczaniu jej ich. Miałam nadzieję,
że wpadnie przez nie w kłopoty, a za kilka dni bez wątpienia się o tym
dowiem.
- Więc dzisiaj możesz mi kupić lunch. Chcę ładnie upieczony ziemniak i
jakąś sałatkę.- Dłubała w swoich paznokciach, kiedy dawała mi swoje
zamówienie na dzisiejszy obiad. Uśmiechnęłam się i skinęłam głową, kiedy
mówiła dalej.- Spotkamy się tutaj pod koniec lekcji i dam ci swoje zadania z
dzisiaj, więc nie spóźnij się.
Potaknęłam i otaksował jej włosy, próbując wypatrzeć delikatną zmianę
w ich odcieniu. Wciąż wyglądały tak samo, więc albo to nie działało, albo

Tłumaczenie: amas_la_mondon 334 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

trzeba było poczekać, by efekt wreszcie dał znać.


Zauważyłam Willa, idącego korytarzem i rozmawiającego z jakimś
pierwszakiem na temat zagadnienia z matematyki, które nawet nie
próbowałam zrozumieć. Uśmiechnął się do mnie poufale i nie mogłam oprzeć
się, by nie oddać jego uśmiechu, to był po prostu jakiś automatyczny odruch,
moje ciało odpowiadało na jego nawet nie myśląc o tym.
- Tak czy inaczej musisz przyjść do mnie w środę na szóstą i zawieźć
mnie na wizytę do kręgarza, a potem odwieźć mnie do domu.- Oznajmiła.
Wyrwałam się z oszołomienia, w którym się znalazłam i pokręciłam głową,
starając się skupić na tym, o czym mówiła Erika, a nie na wspominaniu mojej
sobotniej nocy z Willem i całej niedzieli.
- Eee... Eriko, nie mogę cię zawieźć, nie mam samochodu.- Przyznałam
się.
Spojrzała na mnie, jak na wariatkę.- Nie masz samochodu? Jak możesz
go nie mieć? To niedorzeczne!
Wzruszyłam ramionami. Moich rodziców nie stać było na auto dla mnie,
ale i tak mnie to nie martwiło, ponieważ zazwyczaj byłam z Amy, a ona miała
samochód, co oznaczało, że ja nie potrzebowałam.
Parsknęła i przewróciła oczami.- W porządku, powiem komuś innemu,
by mnie zawiózł.
Obróciła się na pięcie, zarzucając włosy na ramię, właściwie jak bat
uderzając nimi w moją twarz. Zrobiła to celowo? Głupia zołza!
Obserwowałam ją, jak idzie korytarzem do swoich przyjaciół i
zatrzymuje się przy nich. Wciąż nerwowo przestępowała z nogi na nogę.
Zachichotałam niegodziwie. W podskokach wróciłam do Amy i Nicka,
owijając rękę wokół talii Nicka, kiedy on zarzucił swoją rękę na moje ramiona.
- Sparowano cię z nią? Do bani!- Narzekał, z odrazą spoglądając na
Erikę. Uwielbiałam to, że Nick przejrzał jej oczywistą urodę, która zaślepiała
każdego innego faceta w tej szkole.
Wzruszyłam ramionami.- Wiem, ale przynajmniej już prawie
skończyłyśmy, bo projekt kończy się za kilka dni.- Skłamałam, mając nadzieję,
że mój głos mnie nie zdradzi. Byłam pewna, że za kilka dni Erika odkryje, że
już więcej nie grałam według jej zasad. Jak już to zrobi, nigdy więcej nie będę
miała z nim do czynienia.
Skinął głową, najwyraźniej kupując moja bajkę i zaczął rozmawiać z
Ryanem, który podszedł do nas, pobyć z Amy przed lekcjami. Zrelaksowałam
się. Jeszcze tylko kilka dni na rozkazach Eriki i wtedy przestanę być jej
„osobistą dziwką”. W międzyczasie zepsuję wszystko, co mi da do zrobienia.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 335 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Dziwnie, ale właściwie niecierpliwie czekałam na to.

Kilka następnych dni minęło niemożliwie szybko. Zgodnie z moim


planem psułam wszystko, co mi dawała. Jeśli miałam kupić jej kawę, prosiłam
o taką z pełnym mlekiem, jeśli miałam jej przynieść lunch, to przypadkowo
doprawiałam go pieprzem czy czymś innym. Jeśli miałam zanieść wiadomość
jej przyjaciołom, to pomijałam kilka szczegółów – co właściwie nieźle
poskutkowało, ponieważ wyszło na to, że zostawiła w szkole jedną
przyjaciółkę, którą miała zawieźć do domu. Kocia kłótnia następnego dnia w
korytarzu była, co najmniej zabawna.
Jej włosy traciły ze swojej blond perfekcji, jednak tylko trochę, ale Amy i
ja mogłyśmy wypatrzeć różnicę. Przez dwa wieczory pozwoliłam Willowi
dodać do jej zadań poprawki i zmiany. Najwyraźniej jeszcze nie otrzymała
żadnej odpowiedzi, ponieważ nic mi o tym nie powiedziała. Wiedziała tylko, że
byłam jej idealną niewolnicą. Robiłam wszystko, co mi kazała i ani razu się nie
skarżyłam.
Ale trzy dni później w końcu bomba wybuchła i Erika miała przesrane.
Najpierw ją usłyszałam, dopiero potem widziałam. Szłam korytarzem i
mogłam usłyszeć sfrustrowane krzyki dochodzące zza moich pleców. Amy i ja
odwróciłyśmy się, jak każdy inny na korytarzu, po to tylko by ujrzeć Erikę
drącą kartkę, jej twarz obrazowała furię, kiedy prawie warczała z irytacji.
Ludzie zbierali się wokół niej, starając się ją uspokoić, ale to wcale nie
pomagało.
Poderwała wzrok i jej spojrzenie spotkało moje. Naprawdę drgnęłam na
gniew, który ujrzałam. Zrobiła grymas i szturmem podeszła do mnie, każdy
krok robiła z determinacją i pewnością siebie. Stanęła wprost przede mną,
rzucając mi nienawistne spojrzenie.
- Ty mała zdziro!- Wyrzuciła z siebie jadowicie.
Przełknęłam. Zamierza mnie uderzyć? Wyglądała, jakby chciała
oderwać moją głowę. To, jak na mnie patrzyła, sprawiło, że zimny dreszcz
przebiegł po moich plecach. Zastanawiałam się, co odkryła, chyba musiały to
być zadania, które za nią robiłam, a nic więcej, co uczyniłam, nie mogło
wzbudzić w niej takiego gniewu.
- Czego?- Zapytałam, mój głos nieco drżał. Na tą część wcale nie
czekałam – tej części się obawiałam. Dobrze było robić te wszystkie rzeczy i
żartować sobie z niej, kiedy nie zdawała sobie z tego sprawy, ale to, jak na

Tłumaczenie: amas_la_mondon 336 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

mnie patrzyła, przyprawiało mnie o mdłości. Po trochę żałowałam, że nie


trzymałam się pierwotnego planu i nie robiłam jej przeklętych zadań.
- Czego?- Powtórzyła sarkastycznie.- Czego?- Ponownie ze mnie
wyszydziła.- Mówisz poważnie? To zadanie z angielskiego, które zrobiłaś dla
mnie na poniedziałek, sprawiło, że dostałam dwa dni kozy! Teraz nie mogę
trenować z drużyną, a nasze ćwiczenia cheerleaderek zostaną zrujnowane na
piątkowy mecz! Naprawdę masz czelność, by jeszcze mówić, czego?- Rzuciła.
Wzruszyłam ramionami.- Zakładam, że przyjęłaś moją rezygnację ze
stanowiska twojej osobistej dziwki?- Zaproponowałam, podnosząc brew i
starając się ukazać siebie, jaką pewniejszą, niż w rzeczywistości się czułam.
Podeszła do mnie bliżej.- W jaką przeklętą grę grasz? Wiesz, że trzymam
ciebie i pana Morrisa za jaja. Jak się poczuję, kiedy straci pracę z powodu
takiej taniej zdziry jak ty?- Zapytała cicho i byłam pewna, że nikt inny tego nie
usłyszał.
Spojrzałam jej wprost w oczy i udałam zdezorientowanie.- Nie jestem
całkiem pewna, o czym mówisz, Eriko. Czy pan Morris ma coś ze mną
wspólnego?- Zapytałam, udając niewinność.
Posłała mi grymas niezadowolenia.- Naprawdę chcesz się w to
zagłębiać?- Zapytała, a jej głos był ostrzegawczy i zimny.
Wzruszyłam ramionami.- Nie mam zielonego pojęcia, o czym mówisz,
Eriko.- Skłamałam, decydując się być niezrażoną i zdystansowaną. Nie byłam
pewna, czy mi się to udawało, a Amy wlepiała w Erikę wściekłe spojrzenie,
jakby chciała zabić ją na oczach każdego na korytarzu.
Erika zaśmiała się, teatralnie zarzuciła włosami i rzuciła mi słodki
uśmieszek.- Pożegnaj się z nauką w tej szkole, Chloe. Ty i Pan Gorący
wylecicie stąd na pysk.- Powiedziała łagodnie, jakbyśmy rozmawiały o
pogodzie. Obróciła się na pięcie i jak burza poszła korytarzem. Rzuciłam
okiem na Amy i zmusiłam się do nie rozpłakania. Co jeśli coś powie?
Zamierzała komuś o tym powiedzieć, wiedziałam, jaką jest osobą i z
pewnością tak zrobi.
Amy zarzuciła rękę na moje ramiona, przyciągając mnie do siebie, kiedy
każdy zaczął szeptać i plotkować o małym wybuchu Eriki.- Już dobrze, Chloe.
Wszystko będzie w porządku, nie ma nic na ciebie, a plan Sama jest genialny.
Po prostu się uspokój.- Wyszeptała, uspokajająco pocierając moje przedramię.
Poszłyśmy do stołówki, ale nie byłam głodna. Było mi niedobrze.
Mogłam myśleć tylko o tym, że Will wpadnie w kłopoty przeze mnie.
Musiałam powiedzieć mu, co się wydarzyło, ale nie chciałam teraz iść do
niego, gdyby ktoś mnie ujrzał i dodał oliwy do ognia. Spojrzałam na Amy i
zmusiłam się do uśmiechu. Ludzie patrzyli się na mnie ze zmartwieniem w

Tłumaczenie: amas_la_mondon 337 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

oczach, a Nick marszczył w moją stronę brwi.


- Czujesz się dobrze?- Zapytał, przykładając swoją dłoń do mojego czoła
i sprawdzając moją temperaturę.
Skinęłam głową i odepchnęłam jego dłoń.- Ta, świetnie.- Skłamałam.
Popatrzyłam na Amy.- Muszę powiedzieć ee...- Urwałam, mając nadzieję, że
zrozumie, co miałam na myśli.
Potaknęłam.- Chcesz, bym ja to zrobiła?- Zapytała, podnosząc jedną
brew.
Uśmiechnęłam się z wdzięcznością. Naprawdę mam najlepszą
przyjaciółkę na całym świecie. Szybko pokiwałam głową.- Mogłabyś?
Potaknęła i zabrała resztę swojej kanapki.- Oczywiście, że tak.-
Odwróciła się i słodko ucałowała Ryana.- Zobaczymy się po lekcjach, dobrze?
Muszę tylko iść do pana Morrisa i porozmawiać z nim o moim zadaniu z
matematyki.- Skłamała z łatwością. Pocałował ją, a jego ręka podążała w dół
po jej plecach, by, kiedy przechodziła obok, lekko capnąć ją po tyłku.
Siedziała tylko, dziobiąc w swojej kanapce i starając się dołączyć do
rozmowy obok mnie, ale po prostu nie mogłam się skoncentrować. Mogłam
myśleć tylko o tym, że Will będzie miał z mojego powodu problemy, że mnie
znienawidzi i już nigdy nie będzie chciał się ze mną zobaczyć, ponieważ byłam
dla niego wielką udręką. Od teraz musieliśmy być dosłownie dziesięć razy
bardziej uważni. To pewnie oznaczało, że w ogóle nie będziemy mogli
wychodzić razem w żadne publiczne miejsce, póki nie skończy się szkoła i
pewnie nawet nie będziemy mogli zaryzykować wyjazdu do sąsiedniego
miasta, bo ktoś mógłby nas tam zobaczyć.
Modliłam się tylko, by genialny plan Sama odniósł sukces, gdyby Erika
zdecydowała się iść do dyrektora. Może nawet tego nie zrobi, może, choć raz
postanowi być tą lepszą osobą i wszystko ujdzie mi płazem. Może po prostu
znajdzie sobie nową ofiarę i wszystko się ułoży. Wow, dużo tych może!
Dźwięk dzwonka mojego telefonu wyrwał mnie z moich smutnych myśli.
Wyciągnęłam ją i spojrzałam na ekran, by ujrzeć imię Amy. Przełknęłam i
odebrałam, nie będąc pewną, czy chciałam usłyszeć, co miała mi do
powiedzenia. Co jeśli powiedziała Willowi o Erice, a on oszalał i znienawidził
mnie?
- Cześć.- Powiedziałam do telefonu, ledwo szepcząc.
- Cześć, słodziutka.- To, że zamiast głosu Amy usłyszałam głos Willa,
sprawiło, że moje serce zaczęło mocniej bić. Poczułam, jak moje oczy
wypełniają się łzami i szybko spojrzałam na sufit, by nie popłynęły.
- Cześć. Słyszałeś, co się stało?- Zapytałam, starając się brzmieć na

Tłumaczenie: amas_la_mondon 338 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

niezmartwioną, by ludzie nie domyślili się, o czym gadałam.


Westchnął w słuchawkę.- Ta, Amy mi właśnie powiedziała. Jest dobrze,
słodziutka. Spodziewaliśmy się tego, więc to nie jest wielki szok. Tylko niczym
się nie zamartwiaj – wszystko się ułoży, obiecuję. Ufasz mi, prawda?- Zapytał
miękko i uspokajająco. Uśmiechnęłam się i przymknęłam powieki. Naprawdę
nie zasługuję na tego mężczyznę – wszystko w nim jest spoza mojej klasy.
Był taki czuły i troskliwy, mimo tego, że miał przed oczami obraz więzienia i że
w najlepszym przypadku zniszczyłby sobie karierę, na którą tak ciężko
pracował. A nadal mnie pocieszał. Zdumiewał mnie.
- Oczywiście, że ci ufam.- Wyszeptałam.
- Lepiej będę już kończył. Po prostu trzymaj się naszej historii – nikt jej
nie uwierzy. Jest dobrze, słodziutka, obiecuję, że wszystko się ułoży. Tylko się
nie martw i postaraj się zrelaksować.- Rozkazał.
Skinęłam głową i wzięłam kilka głębokich oddechów.- W porządku.
- Kocham cię, Chloe.
Uśmiechnęłam się na te słowa, wciąż się do nich nie przyzwyczaiłam i
chyba nigdy się nie przyzwyczaję.- Ja ciebie też.- Odpowiedziałam.
Rozłączył się, więc wsunęłam telefon z powrotem do kieszeni. Brzmiał
na tak pewnego siebie, że ja też poczułam się pewna. Ufałam mu i jeśli
powiedział, że wszystko będzie w porządku, to mu wierzyłam. Modliłam się
tylko, by jego wiara była uzasadniona.
Przez resztę dnia czułam się jak na krawędzi. Za każdym razem, kiedy
mijałam Erikę, szczerzyła się do mnie umyślnie. Amy była wielka – ani na
chwilę mnie nie zostawiła, wspierała mnie i mówiła, że wszystko się ułoży.
Kiedy dotarłyśmy na matematykę, Willa nie było. Usiadłam i
wyciągnęłam swój podręcznik, ignorując Erikę, szepczącą ze swoimi
przyjaciółmi, rzucającą mi wrogie spojrzenia, kiedy cicho się zaśmiewali. Kilka
minut później, przyszła pani French – zatrzymała się przed biurkiem Willa i
odchrząknęła, by przyciągnąć uwagę klasy. Każdy ucichł i poczułam, jak serce
mi opada. Gdzie jest Will?
- Klaso, pan Morris nie będzie dzisiaj w stanie zrobić lekcji. Zastępuję
go, ponieważ w ostatniej chwili go zawołano. Gdybyście mogli po prostu
otworzyć podręczniki na następnym rozdziale i zacząć czytać go,
przygotowując się na kolejną lekcję matematyki. Proszę o ciszę. Mam
sprawdziany do ocenienia, więc gdybyście się tym zajęli, byłoby
fantastycznie.- Poprosiła, rzucając torbę na biurko Willa i siadając na jego
krześle, zaczynając swoją pracę.
Ludzie zaczęli szeptać. Rzuciłam okiem na Erikę – szczerzyła się od ucha

Tłumaczenie: amas_la_mondon 339 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

do ucha i mrugnęła do mnie. Cała zamarłam, a włoski na moim karku uniosły


się. Najwyraźniej mi nie odpuszczała. Czy Will miał teraz kłopoty? Nim
miałam szansę wpaść na nowe pytanie i zacząć panikować, ktoś zapukał do
drzwi. Wszedł uczeń i podszedł do pani French, dając jej karteczkę.
Przeczytała ją, a potem spojrzała na nas.
- Chloe Henderson?- Zawołała, a oczami skanowała klasę, szukając
mnie.
O mój Boże!
Przełknęłam i podniosłam rękę, wiedząc, że mój głos nie da rady,
gdybym chciała teraz się odezwać. Amy chwyciła moją wolną rękę pod stołem
i ścisnęła ją tak mocno, że gdybym rzeczywiście mogła wyczuć swoje ciało, to
by mnie to zabolało, ale tak nie było, czułam odrętwienie.
- Pan dyrektor chciałby zobaczyć się z tobą w swoim gabinecie.- Pani
French powiedział mi, wskazując ręką na drzwi, bym poszła.
Nie mogłam oddychać. Nie martwiłam się sobą, ale jeśli Will będzie miał
problemy, to zraniłoby mnie to jak nic innego. Przełknęłam i zmusiłam się do
uspokojenia. Moje kolana chwiały się, kiedy wstałam, nie patrząc na nikogo.
Ludzie szeptali, wszyscy zastanawiając się, co narobiłam i dlaczego dyrektor
wzywał mnie do siebie. Nic nie powiedziałam – spakowałam tylko książki do
swojej torby, starając się zrobić to możliwie jak najwolniej, bym mogła się
uspokoić.
Kiedy dłużej już zwlekać nie mogłam, przeszłam przez klasę. Kiedy
mijałam Erikę, wyłożyła nogę między ławki, podstawiając mi ją. Na szczęście
chwyciłam się ławki przede mną, nim spadłam na twarz, ale ludzi i tak się
zaśmiali i nazwali mnie fajtłapą. Poczułam, że się rumienię, ale nie z
zażenowania, ale z gniewu. Chciał walnąć ją w twarz, urwać jej głowę i
posiekać ją na kawałki, które nakarmiłabym jej konie. Nie chciałam dać jej
satysfakcji z ujrzenia mnie zrażoną i chorą z nerwów. Zamiast tego
odepchnęłam się od ławki, na której ciężko się opierałam i posłałam jej słodki
uśmiech.
- Może chciałabyś uważać, gdzie dajesz swoje nogi, Eriko, mogłoby stać
się coś gorszego. Ale nic mi nie jest, dziękuję, że pytasz.- Powiedziałam do niej
przyjaźnie i pogodnie.
Wyszczerzyła się do mnie i wskazała głową na drzwi.- Lepiej idź już do
dyrektora, lodowa księżniczko.- Zaćwierkała.
Skinęłam głową i poprawiłam bluzkę, wychodząc z klasy z wysoko
podniesioną głową. Musiałam się uspokoić i być pewną siebie. Nie
zamierzałam pozwolić, by Will przeze mnie wpakował się w kłopoty, nie było
mowy, bym to spieprzyła. Kiedy dotarłam do sekretariatu, kazano mi wejść go

Tłumaczenie: amas_la_mondon 340 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

gabinetu dyrektora.
Kiedy popchnęłam drzwi do tego pokoju, ujrzałam siedzącego w nim
Willa, jedną nogę zarzucił na drugą, a twarz miał poważną. Nie uśmiechnął się
do mnie, ale też i nie zmarszczył. Oderwałam od niego wzrok i spojrzałam na
dyrektora, który siedział za swoim biurkiem z marsową miną. Poczułam, jak
moje serce ruszyło z kopyta na jego oskarżycielskie spojrzenie – jego
przenikliwe brązowe oczy wwiercały się w moje, jakby chciał odkryć prawdę,
nawet o nią nie pytając.
Błagam, nie pozwól mi tego spieprzyć!

Tłumaczenie: amas_la_mondon 341 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 35

- Chloe, usiądź.- Dyrektor Sherman poinstruował mnie, wskazując


głową na puste krzesło obok Willa.
Nałożyłam fałszywy uśmiech i potaknęłam, siadając.- Czy mam jakieś
problemy? Zapomniałam o jakimś zadaniu z matematyki?- Zapytałam,
patrząc na Willa. O kurcze, trzymaj się, Chloe!
- Chciałbym zadać ci tylko kilka pytań.- Dyrektor Sherman powiedział,
uśmiechając się uspokajająco, ale ten uśmiech wcale nie dotarł do jego oczu.
Przełknęłam i starałam się nic po sobie nie pokazać, kiedy kiwałam głową,
udając jakbym w ogóle nie wiedziała, co mnie tu sprowadziło.- Dobrze, więc
ktoś dzisiaj powiadomił mnie o czymś, co jest bardzo martwiące i to mój
obowiązek, by zbadać to oskarżenie.
Zmarszczyłam brwi, kiedy moja dłoń zacisnęła się w pięść na mojej
nodze. Następnym razem, kiedy zobaczę Erikę, na pewno ją walnę.-
Oskarżenie? Nie rozumiem.- Odpowiedziałam, udając niewinność.
Will i ja wiele razy przez to przechodziliśmy – wiedzieliśmy, że to może
się zdarzy, kiedy Erika już zda sobie sprawę, że już nie gramy w jej gierkę.
Głęboko w sobie wierzyłam jeszcze, że gdzieś tam w niej kryje się miła osoba –
ale chyba się myliłam. Zrobiliśmy próbę tego, co musiałam powiedzieć.
Musiałam trzymać się planu, że umawiam się z bratem Willa. Wszystko się
ułoży... gdybym tylko mogła powstrzymać pocenie się moich dłoni.
- Tak, bardzo poważne oskarżenie w stosunku do ciebie i pana Morrisa.-
Dyrektor Sherman zacisnął wargi i rozsiadł się na swoim fotelu, uważnie mi
się przyglądając.
- Ja i pan Morris? Nie rozumiem.- Skłamałam, patrząc na Willa, jakbym
prosiła o wyjaśnienie.
Will uśmiechnął się do mnie smutno i spojrzał na łysiejącego,
niewielkiego mężczyznę po drugiej stronie biurka.
- Cóż, Chloe, jeden z uczniów twierdzi, że był świadkiem
kompromitującej sytuacji z udziałem pana Morrisa i ciebie pod koniec
czwartkowych lekcji.- Dyrektor Sherman mówił dalej.- Skarży się, że widział
was, jak całowaliście się i dotykaliście, w klasie pana Morrisa.
Parsknęłam i spojrzałam na Willa z udawaną odrazą.- Ale jak? Jest
stary!- Skarżyłam się, kręcąc na niego nosem.
Will wybuchł śmiechem i pokręcił głową.- Dzięki, Chloe, poprawiłaś mi
humor.- Powiedział, wciąż parskając śmiechem.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 342 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Uśmiechnęłam się.- Nieważne.- Lekceważąco pomachałam dłonią.


Spojrzałam z powrotem na dyrektora, który wyglądał jakby walczył z
uśmiechem.- Tak czy siak umawiam się z kimś innym. Właściwie to z bratem
pana Morrisa, Samem. Chodzimy ze sobą już prawie od czterech miesięcy,
cóż, zerwaliśmy na kilka tygodni, ale potem wzbudziłam w nim zazdrość,
umawiając się z Oliverem Hawkiem, byśmy do siebie wrócili. Ale czemu ktoś
miałby powiedzieć, że całowałam Willa? To jest po prostu...- Urwałam, udając
zdezorientowanie i odrazę.- obrzydliwe.- Dokończyłam.
Dyrektor Sherman pochylił się do przodu, kładąc łokcie na biurku i
wyglądając na poważnego.- Mam obowiązki wobec szkoły i moich uczniów, by
dokładnie zbadać jakąkolwiek skargę czy oskarżenie, które napływa do
mojego gabinetu. Muszę przyznać, że nieco się zdziwiłem, kiedy o tym
usłyszałem, przed tym spotkaniem nie słyszałem nawet ani jednej pogłoski,
więc nie wiem za bardzo, co mam o tym myśleć.- Powiedział, kiwając, jakby
mówiąc o tym, jednocześnie myślał.
Zmarszczyłam brwi.- Co ma pan myśleć, o czym? Nie łapię. Czy ma
kłopoty, bo umawiam się z bratem Willa?- Zapytałam, wciąż udając, że po
prostu nie rozumiałam oskarżenia.
Dyrektor pokręcił głową.- Nie, Chloe. Oskarżono cię, że tworzysz ze
swoim nauczycielem zakazany związek.- Oznajmił, patrząc na mnie jak na
idiotkę. Właśnie tak chciałam, by o mnie myślał, chciałam, by uważał, że
jestem głupia i niewystarczająco bystra, by w sekrecie umawiać się z Willem,
że nie byłam wystarczająco mądra, by kryć się przed wszystkimi. Chciałam, by
mnie nie docenił.
Sapnęłam i wstałam, kręcąc głową.- To niedorzeczne! Ja i Will? Nie chcę
być okropna, ale będąc szczerą, gdyby nie Sam, wcale bym z nim nie
rozmawiała, jakoś tak muszę to robić, po umawiam się z jego bratem.
Właściwie nie mamy nic wspólnego ze sobą, znaczy się, jest matematycznym
frajerem na litość boską!- Wyrzuciłam z siebie, wskazując na Willa.
Usłyszałam jak w proteście parska, ale zignorowałam to, przeproszę później.
Już i tak nazwałam go starym, więc pomyślałam, że mogę pójść na całość i
nazwać go też frajerem.
- Usiądź, Chloe. Jak już wspomniałem, to moja praca, by przypatrzeć się
takim sprawom. To tylko nieformalne spotkanie, by poznać obie wersje
historii. Żadne z was nie ma teraz kłopotów. Oprócz słów jednej uczennicy, nie
ma żadnych innych dowodów i z tego, co pan Morris zdążył mi już powiedzieć
o tobie i swoim bracie, wydaje się, że problem nie istnieje. Po prostu nie
rozumiem, dlaczego uczeń przyszedłby do mnie i wymyślił takie poważne
oskarżenie, gdyby było nieprawdziwe.- Dyrektor Sherman ponownie wskazał
na krzesło, pokazując mi, bym usiadła.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 343 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Opadłam na krzesło i zmarszczyłam się.- Cóż, to po prostu jakaś


głupota! Kto to w ogóle powiedział? Kto miałby coś takiego wymyślić? To
chore! Może chcą po prostu, bym miała kłopoty czy coś.- Zasugerowałam,
udając ból i zdenerwowanie. W takich chwilach żałowałam, że nie byłam
aktorką i nie mogłam na zawołanie zmusić się do płaczu. Byłoby
niesamowicie, gdybym umiałam po prostu wybuchnąć płaczem i rzucić się na
podłogę, lamentując, że niesprawiedliwością było to, że ktoś na tyle mnie
nienawidził, by życzyć mi źle.
Dyrektor Sherman powoli pokręcił głową.- Nie mam prawa ujawnić imię
osoby, który wystosowała oskarżenie.- Odwrócił się do Willa i przechylił głowę
na bok.- Jaki jest twój związek z Chloe, poza szkołą?
Will wzruszył nonszalancko ramionami.- Umawia się z moim bratem –
poza szkołą widziałem się z nią kilka razy, ale tylko w towarzystwie Sama. Nie
byłem świadom, że to przeciw regułom.- Stwierdził, marszcząc się. Wyglądało
na to, że jego taktyka polegała na bycie wkurzonym, jakby irytowało go
oskarżenie o robienie coś złego.
- Ale nigdy nie byłeś sam z Chloe?- Dyrektor wyjaśnił.
Zmarszczki Willa pogłębiły się.- Cóż, byłem z nią sam w pokoju, jeśli o to
ci chodzi, ale nie za długo. Jest dziewczyną mojego braciszka. Jeśli byliśmy
jednocześnie u moich rodziców albo szliśmy na tą samą imprezę, to ją
widywałem, ale to nie tak, że spędzaliśmy ze sobą czas. Właściwie nie za dużo
czasu spędzam ze swoim bratem.- Skłamał, wzruszając ramionami. Nie
mogłam oprzeć się byciu zaimponowaną przez niego i jego aktorskie
umiejętności. Poważnie, szło mu świetnie, najwyraźniej o wiele lepiej radził
sobie w nerwowej sytuacji niż ja. Dyskretnie otarłam moje spocone dłonie o
swoje nogi i starałam się utrzymać normalne bicie serca.
Dyrektor Sherman zwrócił swój wzrok z niego na mnie.- Opowiedz mi,
jak poznałaś brata pana Morrisa, Chloe.
Przełknęłam. Dobrze, tutaj może troszkę podwinąć mi się noga.
Wszyscy zgodziliśmy się trzymać prawdziwej historii jak to tylko było
możliwe, by nie pomylić szczegółów, więc właściwie to, co robiłam z Willem,
udawałam, że robiłam z Samem. Więc zaraz miałam zostać skrzyczana za
wkręcenie się do klubu, będąc nieletnią.
- Cóż, był to początek lata, zakradłam się do klubu, używając fałszywego
dowodu, razem z- Urwałam i używałam swoich słów uważnie, nie chcąc
wpędzić resztę dziewczyn w kłopoty.- kilkoma przyjaciółmi. Tam poznałam
Sama i razem wyszliśmy i tyle. Przez miesiąc chodziliśmy ze sobą, a potem
mnie rzucił. Skrzywdził mnie, więc zaczęłam spotykać się z chłopakiem z tej
szkoły, by wzbudzić w Samie zazdrość. Mój plan zadziałał, wróciliśmy do

Tłumaczenie: amas_la_mondon 344 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

siebie i od ostatnich ośmiu tygodni jesteśmy ze sobą.- Ciągnęłam jak


niedojrzała siedemnastolatka, mając nadzieję, że to tylko jeszcze bardziej
uwierzytelni mój wygląd głupiutkiej osoby, by dyrektor Sherman po prostu
mnie oddalił, ponieważ byłam zbyt głupia, by umawiać się z nauczycielem.
Dyrektor podniósł jedną brew.- Zakradłaś się do klubu?- Zapytał, nie
wyglądając, jakbym mu zaimponowała.
Skinęłam głową.- No, ale to było w lato i nie w czasie roku szkolnego,
więc nie może mi pan wlepić za to kozy, prawda?- Zapytałam, starając się
wyglądać na przerażoną.
Pokręcił głową.- Nie, nie mogę, ale nie powinnaś tego robić, Chloe.
Niebezpieczne rzeczy zdarzają się w takich miejscach, kiedy nie jesteś
odpowiednio pilnowana. Po coś są zasady, wiesz o tym. Mam nadzieję, że
ponownie się tak nie zachowasz.- Skarcił mnie, przyglądając mi się stanowczo.
Szybko pokręciłam głową.- Nie, Sam i tak nie lubi, jak chodzę do takich
miejsc.- Skłamałam.
Potaknął, wydając się usatysfakcjonowany moją odpowiedzią.- Dobrze,
w porządku. Więc, trzymając się tematu, kiedy pierwszy raz poznałaś pana
Morrisa?
Uwięziłam wargę między zęby i żułam ją, udając, że się zastanawiam.-
Poznałam go na imprezie, na którą poszłam z Samem kilka tygodni po tym,
jak się zeszliśmy.- Skłamałam. Potem pstryknęłam placami i potrzęsłam
głową, jakby dopiero, co sobie coś przypomniała i odwróciła się do Willa, by
na niego spojrzeć.- Czekaj, właściwie poznałam cię wcześniej, na ślubie
Kaitlin. To było następnego dnia po tym, jak poznałam Sama w klubie. Była to
właściwie nasza pierwsza randka – nie za dobra, by wziąć na nią dziewczynę –
rodzinne wesele – ale i tak się świetnie bawiłam. Sam jest przezabawny.-
Westchnęłam tęsknie, kiedy rozmyślałam o weselu i tańczeniu z Willem całą
noc. Dyrektor Sherman wydawał się spisywać wszystko, co zostało
powiedziane, szybciutko notował w swoim zeszycie.
Z każdą sekundą czułam się coraz pewniejsza. Ramiona dyrektora
Shermana wydawały się zrelaksować, a jego postawa nie była już taka napięta
i oskarżycielska, jak to było wcześniej, całkowicie kupował moje kłamstwo.
- Kiedy po raz pierwszy dowiedziałaś się, że pan Morris będzie twoim
nauczycielem?- Zapytał, przekręcając głowę, pewnie próbując pozbyć się
trochę napięcia.
Wzruszyłam ramionami.- Dopiero, kiedy ujrzałam go w klasie. Nie za
wiele przed tym gadaliśmy, więc nie zdawałam sobie sprawę, że będzie uczył w
mojej szkole. Na początku było dosyć niezręcznie, ale teraz jest już spoko.-
Oznajmiłam, uśmiechając się do Willa, ale tylko w przyjazny sposób.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 345 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Czy jest ktoś, kto może poświadczyć twój związek z Samem?- Dyrektor
zapytał, patrząc na mnie z nadzieją.
Zmarszczyłam brwi.- Oczywiście. Amy go poznała. Ee... z powodu
mojego taty nie poznał jeszcze moich rodziców, cóż, potrafi być czasami
nadopiekuńczy, więc nie chciałam by odstraszył Sama czy coś.- Stwierdziłam,
krzywiąc się. Tu sprawa trochę się komplikowała, ta część z poświadczeniem,
ponieważ reszta moich przyjaciół albo nawet nie słyszałam o Samie albo w
ogóle go nie poznała.- Jednego dnia przyjechał pod szkołę, by mnie odebrać i
rozmawiał z panem Youngiem i panem Bentleyem.- Dodałam, udając, jakby to
nie była wielka sprawa.
Dyrektor Sherman wydawał się westchnąć z ulgą, kiedy wspomniałam o
nauczycielach. Według mnie chyba teraz o wiele łatwiej można było to
udowodnić i jego robota stałaby się prostsza. Z pewnością wyglądał teraz o
wiele szczęśliwiej.- I kiedy to było?- Zapytał, ponownie coś pisząc.
Wzruszyłam ramionami.- Nie wiem. Ee, jakoś tak w zeszłym tygodniu.
Czy to w ogóle jest ważne?- Zapytała. Ja cie sole, idzie po prostu cholernie
świetnie! Muszę coś kupić Samowi, by mu za to podziękować!
Dyrektor teraz z łatwością się uśmiechał.- Łatwiej byłoby dla mnie to
wiedzieć, bym mógł sprawdzić to z innymi nauczycielami.
Zmarszczyłam brwi i skinęłam głową, udając, że rozmyślam.- Nie
umiem sobie przypomnieć, który to był dzień. Jeśli jest pan, aż tak
zdesperowany, by wiedzieć, niech pan sprawdzi po prostu w księdze gości,
tam będzie data, prawda?- Zaproponowałam.
Nieco otworzył buzię, a kolejny uśmiech krzywił kąciki jego ust.- Księga
gości, co oznacza, że właściwie wszedł do szkoły?
Skinęłam głową.- No tak. Poszliśmy do Willa, by porozmawiać z nim o
rocznicy ich rodziców w sobotni wieczór, a potem panna Teller weszła na
chwilę, kiedy o tym gadaliśmy, a potem poszliśmy na kręgle.- Wyjaśniłam,
wzruszając.
Dyrektor popatrzył na Willa.- Panna Teller też jest świadkiem?- Zapytał,
wyglądając jakby dziesięciotonowy kamień spadł mu z serca.
Will skinął głową.- No tak. Każdego dnia po lekcjach odwożę Carolina
do domu. Rozmawiała z Samem i Chloe, kiedy przyszła po mnie.- Zgodził się
prosto.
Chciałam odtańczyć w tym gabinecie mały taniec szczęścia, bo wszystko
świetnie się układało. Całkowicie to kupował, a Will nie wpadnie w kłopoty, ja
nie zostanę wydalona, a Erika dostanie cios prosto w twarz, kiedy następnym
razem ją zobaczę. Wszystko jest na swoim porządku!

Tłumaczenie: amas_la_mondon 346 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Mam nadzieję, że wy dwoje rozumiecie, że musiałem to przebadać.


Koniec końców to mój obowiązek, by zapewnić dobrobyt każdego ucznia w
mojej szkole. Muszę sprawdzić to, co powiedzieliście, ale jeśli historia się
zgadza, to jedyne, co będę mógł zrobić, to przeprosić was za kazanie wam tu
przyjść.- Dyrektor oznajmił, wyglądając na nieswojego.
Nic nie powiedziałam, starałam się tylko nie uśmiechać zadowolona z
siebie. Will siedział prosto na swoim krześle.- Rozumiem, Richardzie, wiem,
jak to działa. Mam tylko nadzieję, że w moich papierach nie będzie żadna
wzmianka o tym spotkaniu. Fałszywe oskarżenie takiej wielkości mogłoby
mieć szkodliwy efekt na mojej nauczycielskiej karierze.- Powiedział.
Poczułam, jak moje oczy wybałuszając się. Jeszcze nigdy wcześniej nie
słyszałam, by Will tak mówił, zawsze coś mówiąc brzmiał tak młodo, ale kiedy
teraz przemawiał, używając takich długich słów, byłam całkiem zaskoczona,
jak bardzo brzmiał na nauczyciela matematyki.
Dyrektor energicznie pokręcił głową.- To tylko przyjacielskie spotkanie
w sprawie sprawdzenia niektórych szczegółów, nic nie będzie wpisane w
jakiekolwiek akta, możesz być tego pewien. I jeśli to oskarżenie zostanie
udowodnione, jako fałszywe, to osoba oskarżająca została odpowiednio
ukarana za powodowanie problemów.- Powiedziała poważnie.
Poczułam jak serce staje mi w przełyku – Erika będzie miała kłopoty za
kłamanie? Właściwie poczułam się z tego powodu troszkę winna, ponieważ,
choć technicznie była najgorszą zołzą, nie kłamałam tak po prostu, by
nawarzyć nam piwa.
Will skinął głową i uśmiechnął się z wdzięcznością.- To dobrze.
Cóż, opierając się na jego uśmiechu, najwyraźniej nie czuje się winny
za wpędzenie tej szantażującej wiedźmy w kłopoty!
Dyrektor Sherman odchrząknął.- Choć nie mogę szczerze powiedzieć, że
jestem szczęśliwy z powodu całej tej sytuacji. Uczennica umawiająca się z
bratem swojego nauczyciela zawsze pozostawia coś, co może pójść źle. Na
przykład.- Podniósł teczkę, na której widniało moje imię i przekartkował ją.-
Twoje oceny z matematyki znacznie się poprawiły w tym roku, Chloe.
Niektórzy mogliby się wykłócać, że pan Morris daje ci fory, ponieważ
umawiasz się z jego bratem.- Zasugerował, podnosząc brew i patrząc między
mną i Willem.
Zmarszczyłam się gniewnie. Byłam niezwykle urażona jego słowami.- To
niemożliwe. Ciężko pracowałam, by osiągnąć taką średnią! Szczerze mówiąc
jest oburzona oskarżeniem, że daje mi fory. Mam korepetytora – uczę się z
nim, co najmniej dwa razy w tygodniu. Zasługuję na takie oceny i myślę, że
jest pan niemiły, sugerując, że mi odpuszcza z powodu Sama!- Wykrzyczałam

Tłumaczenie: amas_la_mondon 347 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

wściekle.
Dyrektor uniósł w niewinnym geście swoje ręce.- Nie sugeruję tego,
tylko potwierdzam, co właśnie powiedziałem o tym, że istnieje możliwość, by
ludzie wymyślali pewne rzeczy, kiedy masz bliski związek z nauczycielem.
Zawsze znajdzie się ktoś, kto zasugeruje faworyzowanie. Pytam tylko po to, by
móc udowodnić błąd, nim jeszcze zostanie zasugerowany, kto jest twoim
korepetytorem?- Zapytał, patrząc na mnie, a długopis uniósł tuż na kartką,
będąc gotowym ponownie pisać.
Skrzyżowałam ręce na piersi, wciąż czując urazę. Cholernie ciężko
pracowałam nad matematyką i nie zamierzam pozwolić, by jakiś tyci, łysiejący
facecik mówił mi, że dostaję fory.- To Nick Golding.- Warknęłam.
Dyrektor spisał to. Teraz miał niemal całą teczkę tego, co się stało.
Skinął głową.- Myślę, że to już wszystko. Za chwilę zadzwoni dzwonek. Szybko
to prześledzę, bo nie chcę, żeby coś takiego wisiało nam nad głowami. Jak
tylko skończę rozmawiać z resztą nauczycieli, dam wam znać. W międzyczasie
proszę, spróbujcie trzymać się od siebie z daleka, wiem, że to będzie trudne z
powodu natury związku, ale mam nadzieję, że do jutra wszystko to przerobię.-
Poprosił, uśmiechając się prawie przepraszająco, kiedy wstał, pokazując, że to
już koniec spotkania.
Will wstał i potrząsnął jego dłonią, a ja zabrałam plecak z podłogi. Było o
wiele łatwiej, niż myślałam. Właściwie świetnie kłamałam – byłam więcej niż
dumna z siebie i Willa. Wyszłam za drzwi, nie czekając na Willa – nie mogłam
właściwie czekać na niego, teraz, kiedy dopiero, co poinstruowano nas, by
trzymać się na dystans.
Zamiast iść z powrotem na jego lekcję, poszłam do swojej szafki, biorąc
podręczniki, które będę potrzebowała na dzisiejszą sesję nauki z Nickiem.
Hmm, powinnam mu powiedzieć o Willu, byśmy mieli kogoś innego do
poparcia naszej historii? Mogę poprosić Nicka, by skłamał i udawał, że też
słyszałam o Samie i go poznał... To właściwie świetny pomysł. Szczerze
kochałam Nicka i wiedziałam, że na początku będzie zły, ale przejdzie mu i mi
pomoże. Był taki właśnie uroczy i zawsze mogłam na nim polegać w ciężkich
sytuacjach.
Kiedy już wzięłam książki, wyszłam za zewnątrz szkoły, przeczekując
ostatnie pięć minut lekcji. Usiadłam na jednej z ławek i wyciągnęłam telefon,
decydując się napisać do Sama i powiedzieć mu, co się wydarzyło.
Wymieniliśmy kilka smsów – wysłał mi kilka na podryw i kazał mi je zostawić
w pamięci, by mieć kolejny dowód naszego związku. Kiedy o tym
rozmyślałam, szybko skasowałam wszystko, co kiedykolwiek posłał mi Will.
Troszkę bolało mnie skasować te wszystkie „kocham cię” i resztę, które mi
wysłał, ale byłam pewna, że otrzymam o tysiąckroć więcej, kiedy to wszystko

Tłumaczenie: amas_la_mondon 348 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

się już skończy.


Jak tylko zadzwonił dzwonek Amy zadzwoniła do mnie, by wiedzieć,
gdzie jestem. Mniej niż minutę później pędziła do mnie i wzięła mnie w
ramiona, mówiąc tak szybko, że ledwo mogłam to zrozumieć.- Tak-się-bałam-
o-ciebie! Powiedz-mi-wszystko-co-wydarzyło-się-u-dyrektora-wpakowałaś-
się-w-kłopoty?- Powiedziała to wszystko na jednym wdechu. Zaśmiałam się z
niej, ciągnąc ją na ławkę i szeptem omówiłyśmy wszystko, co się stało.
Wydawała się uspokoić, kiedy doszłam do połowy opowieści – pewnie też
uważała, że dobrze nam pójdzie.
- Wiesz, teraz, kiedy nie jesteś nic winna Erice, powinniśmy jej coś
zrobić. Może owińmy jej dom papierem toaletowym albo wymalujmy jej
samochód.- Oznajmiła, pocierając o siebie dłonie z niegodziwym błyskiem w
oku.
Uśmiechnęłam się na myśl zrobienia tego. Właściwie bardzo by mi się to
spodobało, ale miałam przeczucie, że i tak będzie w niezłym gównie.- Lepiej
poczekajmy czy zostanie ukarana za kłamanie.- Poinstruowałam,
przewracając oczami na złośliwość krzywiącą jej twarz. Och, tak, na pewno
muszę trzymać z dala od siebie Sama i Amy. Dwoje geniuszów zła razem
sprowadziłoby katastrofę!
Moje komórka zapiszczała, więc wyciągnęłam ją. Jedna nowa
wiadomość od Willa.
„Świetnie ci tam poszło. Jestem z ciebie taki dumny, słodziutka.
Zadzwoń do mnie, kiedy wrócisz do domu od Nicka. Kocham cię.”
Uśmiechnęłam się i wcisnęłam odpowiedz: „Dzięki, też ci świetnie
poszło. Powinieneś przejrzeć swój telefon i skasować wszystko, co ci
kiedykolwiek wysłałam, tak dmuchać na zimne. Też cię kocham, później
pogadamy, x”
Mój telefon niemal od razu ponownie zabrzęczał: „Dobrze myślisz, x”
Siedziałam z Amy nieco dłużej, kiedy zjawił się Nick, szukając mnie.
Poszłyśmy do jego samochodu i podgryzłam wargę, wszystko ponownie w
głowie układając. Czy też powinnam powiedzieć o wszystkim Nickowi i
poprosić go o pomoc? Kurcze, powinnam byłam zapytać Amy o zdanie,
wiedziałaby czy powinnam, czy nie.
Nick zmarszczył brwi i spojrzał na mnie kątem oka.- Wszystko w
porządku, Chloe? Jest taka cicha.- Zaobserwował, brzmiąc na zmartwionego.
Uśmiechnęłam się. Pewnie nie wiedział, że zostałam zaciągnięta w środku
klasy do gabinetu dyrektora – nie miał ze mną matematyki.
- Ta, ee, wszystko w porządku.- Skrzywiłam się, ponieważ moje słowa po

Tłumaczenie: amas_la_mondon 349 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

prostu nie brzmiały wiarygodnie, nawet w moich uszach. Najwyraźniej też mi


nie uwierzył. Patrzył na mnie z jedną brwią uniesioną, czekając, aż mu
powiem prawdę. Nick zawsze świetnie wiedział, kiedy kłamię – znałam go już
wystarczająco długo.
- Och, naprawdę?- Zapytałam sarkastycznie.
Westchnęłam i zatrzymaliśmy się przed jego domem. Pokręciłam głową
i ignorowałam jego wzrok, nie za bardzo chcąc to robić, ale czułam po prostu,
że muszę, by zdobyć dodatkowe wsparcie. Gdybym była taka zakochana w
Samie, to czy nie ględziłabym o nim z więcej niż tylko jednym przyjacielem?
Jeśli dyrektor przyjrzy się temu tak, jak powinien, to dowiedziałby się, że to
troszkę dziwne, że nie rozmawiałam z nikim innym o Samie.
- Właściwie to muszę z tobą o czymś porozmawiać.- Wymamrotałam,
chcąc, by ziemia się otwarła i mnie pochłonęła. Obrócił się na siedzeniu i
spojrzał na mnie z ciekawością, czekając na moje dalsze słowa.- Ale nie tutaj,
lepiej wejdźmy, dobrze?- Wskazałam głową na jego dom. Nic nie powiedział,
tylko wysiadł, biorąc z tylnego siedzenia obie nasze szkolne torby i idąc do
domu, czekając na mnie przy drzwiach.
Wzięłam głęboki oddech i podążyłam za nim do domu, modląc się, że
robiłam dobrą rzecz. Rzucił obok drzwi nasze plecaki i posłał mi niecierpliwy
wzrok. Skierowałam się do salonu i usiadłam na kanapie, wkładając głowę
między ręce. Dobrze, to trudniejsze niż myślałam. Czy pomyśli sobie, że Will
zrobił coś złego, będąc ze mną? Co jeśli pomyśli, że Will jest pedofilem lub
kimś innym i odmówi mi pomocy? Co jeśli rozkaże, bym zerwała z Willem,
bo inaczej powiem moim rodzicom? Kurcze, czy tak bardzo potrzebuję jego
pomocy?
Ukucnął przede mną i wziął moje dłonie, patrząc na mnie z niepokojem,
wymalowanym na jego twarzy. Moja troska zaczęła odpływać, kiedy na niego
patrzyłam. To był Nick, słodki, kochający, niezawodny Nick. Był jednym z
moich najlepszych przyjaciół, a ja wariowałam, mając mu opowiedzieć o
miłości mojego życia. Zachowywałam się teraz po prostu idiotycznie.
- Wiesz, że widuję się z takim jednym?- Zaczęłam, marszcząc się i
zastanawiając, jak wypowiedzieć: „hej, sypiam z naszym nauczycielem”. Nie
mogłam od tak sobie czegoś takiego wyznać.
Skinął głową.- No, z Willem, prawda?
Skrzywiłam się. Wow, szczęściara ze nie, że rozmawiam z nim o tym,
ponieważ, gdybym nie gadała, a dyrektor Sherman zapytał go o imię
mojego chłopaka, to z Willem mielibyśmy od razu przesrane!
- Ee... no.- Westchnęłam i zamknęłam oczy, decydując się iść na całość.-
Mam kłopoty.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 350 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Sapnął, a jego uścisk zacisnął się na moich dłoniach, stając się bolesny.-
Co u diabła? Jesteś w ciąży? Czy ten dupek cię zaciążył? Jezu, Chloe! Co
zamierzasz zrobić? Zostaje z tobą, prawda? Nie zostawia cię samej, byś żyła z
tym wszystkim na własną rękę, co nie? Jeśli tak, zamierzam...- Urwał,
mamrocząc pod nosem stek przekleństw, kiedy skoczył na nogi, ciągnąc mnie
ze sobą, ponieważ wciąż trzymał moje ręce.
Poczułam, jak szczęka opada mi w szoku na jego małą tyradę. Skąd, u
diabła, przyszło mu do głowy, że jestem w ciąży? Wow, ależ ten chłopak ma
wyobraźnię.- Nick, jestem- Zaczęłam, ale przerwał mi, ujmując moją twarz w
swoje dłonie, patrząc na mnie zaciekle.
- Nie musisz się martwić. Nic ci nie będzie, upewnię się, co do tego,
obiecuję. Wszystko się ułoży. Będę się tobą opiekował. Zawsze tu będę dla
ciebie, nie ucieknę jak ten dupek.- Oświadczył, wciągając mnie w łamiący
kości uścisk.
Poczułam, że moje oczy wypełniają się łzami na to, jak uroczy jest –
byłam szczęściarą, mając kogoś takiego jak on w swoim życiu. Nie mogłam
oprzeć się malutkiemu chichotowi na niedorzeczność tej sytuacji. Od miesięcy
nie uprawiałam seksu, a jednak tu byłam, w ciąży, opuszczona i pocieszana
przez byłego chłopaka. To musiała być jedna z najdziwniejszych rzeczy, która
mi się przydarzyła. Odepchnęłam go i pokręciłam głową, szczerząc się,
ponieważ moim przyjacielem był jeden z najmilszych facetów na świecie.
- Nie jestem w ciąży, Nick.- Powiedziałam mu, obserwując, jak marszczy
się i patrzy na mnie zdezorientowany.
- Ale powiedziałaś...
Uśmiechnęłam się i wzięłam jego dłoń.- Powiedziałam, że mam kłopoty,
a nie, że jestem w ciąży.- Zapewniłam go.
Wydawał się odetchnąć z ulgą, opadając na sofę i zamykając oczy.- Cóż,
dzięki Bogu, że nie jesteś. Już sobie wyobrażałem nas, biorących ślub i siebie,
zmieniającego pieluchy o drugiej nad ranem, kiedy pracuję na trzy zmiany, by
utrzymać naszą trójkę.- Wymamrotał, a jego twarz relaksowała się, kiedy
mówił.
Usiadłam obok niego. Dlaczego w ogóle tak myślał?- Ale czemu?
Czemu wyobrażałaś siebie, robiącego to?- Zapytałam, ponownie chichocząc na
jego szaleństwo.
Wzruszył.- Nie pozwoliłbym ci żyć tak samej. Pobralibyśmy się, a ja
zaopiekowałbym się tobą i dzieckiem.- Stwierdził jak gdyby nigdy nic.
Czułam, jak moje wnętrze topi się od emocji – przytłoczyła mnie fala
miłości do niego, lecz nie takiej, jaką czułam do Willa, ale bardziej jak gdyby

Tłumaczenie: amas_la_mondon 351 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

był moim bratem. Szczerze kochałam Nicka i zawsze będę kochać, tyle razem
przeszliśmy i każda ta rzecz tylko nas do siebie zbliżyła. Mocno go ścisnęłam,
wgłębiając palce w jego ramiona, ponieważ starałam się nie rozpłakać.
- Musisz być najsłodszym, najbardziej uroczym chłopakiem na świecie,
Nicku Golding.- Odsunęłam się, a on uśmiechnął się do mnie łagodnie.-
Naprawdę byś to dla mnie zrobił?- Zapytałam, podgryzając wargę na to jak
rozsądny i bezinteresowny był.
Skinął głową.- Jasne, że tak, jesteś moją najlepszą przyjaciółką i zawsze
nią będziesz.- Otarł moje łzy jednym palcem i spojrzał na mnie z ciekawością.-
Dobrze, więc jeśli nie będę ojczymem, to opowiedz mi o tym problemie, który
naprawdę masz.
Odsunęłam się, kiedy rzeczywistość nas dopadła. Wciąż musiałam
zdobyć się, by to powiedzieć.- Dobrze, więc poznałam Willa w wakacje. Kiedy
zaczęłam się szkoła, zerwaliśmy na kilka tygodni, ale dwa miesiące temu
wróciliśmy do siebie. Wiesz już to wszystko.
Potaknął.- No?- Zapewnił, a tonem kazał mi mówić dalej.
Przełknęłam. Teraz już mniej się bałam, ponieważ Nick był w stanie
zmarnować swoje życie, by mi pomóc, gdybym była w ciąży – z pewnością,
gdyby zaszła taka potrzeba, skłamałby dla mnie kilka razy.
- Will jest troszkę starszy ode mnie. Właściwie to ma dwadzieścia dwa
lata i kiedy się poznaliśmy nie zadawał sobie sprawę, ile ja mam lat, a ja nie
powiedziałam mu, ponieważ myślałam, że wiedział. I... i...
- No i?- Drążył.
- Jestem w nim po uszy zakochana, Nick. On też mnie kocha, to nie tylko
jakaś chwilowa przygoda czy coś innego, oboje jesteśmy ze sobą całkowicie na
poważnie. Potrzebuję, byś to wiedział, nim będę mówiła dalej.- Spojrzałam na
niego, błagając go wzrokiem, by nie zwariował.
Skinął głową, wyglądając z jakiegoś powodu na troszkę smutnego.-
Wiem, że go kochasz, Chloe, mogę to zauważyć. Ani razu nie patrzyłaś na
mnie tak, jak wyglądasz, kiedy o nim mówisz – już od jakiegoś czasu wiem, że
kochasz tego faceta.
Wyglądał na nieco skrzywdzonego, a mnie nagle uderzyła fala żalu, że
nie mogłam kochać Nicka tak, jak najwyraźniej chciał, bym go kochała.
Żałowałam, że nie umiałam. Chciałam go uszczęśliwić i dać mu to, czego
pragnął, ponieważ Bóg wie, że na to zasługuje. Uśmiechnął się, ale uśmiech
wcale nie sięgnął jego oczu. Sądzę, że to był wymuszony uśmiech, bym nie
wiedziała, jak bardzo go zraniłam, ale było już za późno, już to zauważyłam i
od teraz nie mógł przede mną tego kryć. Zrozumiałam właśnie w tym

Tłumaczenie: amas_la_mondon 352 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

momencie, że Nick nie przestał mnie kochać, co pewnie było powodem, przez
który nie spotykał się z żadną dziewczyną. Ta myśl złamała mi serce, ponieważ
nigdy nie chciałam go zranić, nigdy. Pragnęłam, by był szczęśliwy, ale nie
przeznaczono nam być razem. Głęboko w sobie każde z nas o tym wiedziało,
ale chyba wciąż chciał czegoś innego.
- Więc?- Podskoczyłam, kiedy jego głos odciągnął mnie od moich myśli.
Pokręciłam głową, by je trochę uporządkować i spojrzałam na niego –
najwyraźniej dalej chciał, bym ujawniła mój „problem”.
- Will jest, no cóż, on jest.- Wzięłam głęboki oddech.- Jest naszym
nauczycielem matematyki.- Wyrzuciłam z siebie słabo.
Nick poderwał się z kanapy, patrząc na mnie jak na wariatkę, a
oskarżycielki błysk w jego oczach powiedział mi, że uwierzył mi. Przełknęłam i
czekałam na jego reakcję.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 353 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 36

- Kim jest?- Wykrzyczał, kręcąc niedowierzająco głową.- Pan Morris?


Żartujesz sobie ze mnie? Nauczyciel? Powiedz mi, że to kawał, Chloe, na litość
boską, to szaleństwo!
Przełknęłam, od razu żałując decyzji o powiedzeniu mu. Oprócz gniewu,
który widziałam na jego twarzy, mogłam również wypatrzeć trochę bólu.
Nienawidziłam tego, że go zraniłam. Nick nigdy nie zasługiwał na ból.
- Nick, uspokój się.- Błagałam, rzucając mu moją najbardziej
przekonywującą minę.
Zmarszczył się i ponownie pokręcił głową, a rękoma złapał się za włosy.-
Mówisz poważnie? Nie żartujesz sobie, mówiąc że umawiasz się z cholernym
nauczycielem?
Pokiwałam na zgodę.- Ta, kocham go.- Wyszeptałam, patrząc na niego
skruszona.
Rzucił mi sceptyczne spojrzenie.- Kochasz go? Jak możesz kochać
faceta, który umawia się z niepełnoletnią? Nie jesteś tylko cholerną
niepełnoletnią, ale on ma obowiązek chronienia cię i dbania o twoje dobro.
Wykorzystuje cię!- Wywrzeszczał, patrząc na mnie jak na idiotkę.
Czułam, jak w środku gotuję się z wściekłości, kiedy wstałam.- Nie
wykorzystuje mnie! Weźmiesz się w garść i pozwolisz mi wyjaśnić?-
Wyjęczałam, rzucając wokół rękami z irytacji.
Zaśmiał się gorzko.- Jasne, no proszę, powiedz coś, co sprawi, że
uwierzę, że ten facet wcale nie jest pieprzonym zboczeńcem, wykorzystującym
swoją pozycję w szkole, by polować na niepełnoletnie dziewczyny.- Warknął
ironicznie.
Ręka mnie swędziała, by dać mu policzek, ponieważ znieważał Willa, ale
trzymałam na wodzy swój gniew. Wiedziałam, że Nick mówi te wszystkie
rzeczy tylko, dlatego że martwił się o mnie. Tylko mnie bronił. Nie znał Willa
tak, jak ja go znałam. Większość ludzi też patrzyłaby na nasz związek tak, jak
Nick, a musiałam pamiętać, że po prostu starał się mną opiekować.
- Kiedy poznałam go w wakacje, nie powiedziałam mu, ile mam lat.
Zaczęliśmy chodzić na randki, a on uważał, że jestem starsza. Kiedy
dowiedział się, że jest moim nauczycielem i że mam tylko siedemnaście lat,
natychmiast ze mną zerwał – powiedział dokładnie to samo, co przed chwilą
powiedziałeś ty. Will nie jest złym facetem, Nick. Proszę, po prostu się
uspokój i wysłuchaj mnie przez chwilkę.- Błagałam.
Jego mina delikatnie zmiękła. Wiedziałam, że nie będzie się na mnie

Tłumaczenie: amas_la_mondon 354 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

gniewał przez wieki, zawsze mogłam być pewna, że będzie mnie ubezpieczał i
uspokoi się, kiedy wreszcie przejdzie mu szok.
- Jeśli nie jest wcale złym facetem, to czemu umawia się z jedną ze
swoich uczennic? Jest chory, cała ta sytuacja jest chora i zakazana.-
Zripostował, krzyżując ręce na piersi w defensywny sposób.
Czułam, jak mój podbródek drży, kiedy łzy zaczęły napływać mi do oczu.
Nienawidziłam tego, że ludzie myśleliby tak o Willu. Zamknęłam oczy i
pokręciłam głową.- Nie możesz nic począć na to, w kim się zakochujesz.-
Wyszeptałam żałośnie.
Łza spłynęła po moim policzku. Nick jęknął.- Nie płacz, wiesz, że nie
znoszę, kiedy płaczesz.- Narzekał, owijając ręce wokół mnie i przytulając
mnie. Schowałam twarz w zgięciu jego szyi i wzięłam kilka głębokich
oddechów, próbując się uspokoić, kiedy głaskał po moich plecach. Mogłam
poczuć, jak wszystkie jego mięśnie napinają się, pewnie z powodu całej
sytuacji i tego, gdzie doprowadziła nas rozmowa.
- Nick, proszę, nie myśl o nim źle. Jest takim świetnym facetem, bardzo
mnie uszczęśliwia. A wiek koniec końców to tylko liczba. Za kilka lat ta
pięcioletnia różnica nic nie będzie znaczyła. Proszę tylko o to, byś spojrzał na
to z mojej strony widzenia, proszę?- Błagałam go, wciąż wtulona w jego szyję.
Westchnął.- Chloe, ta sytuacja w ogóle mi się nie podoba. Jeśli
naprawdę jest takim świetnym facetem, to powinien był poczekać, aż
skończysz szkołę, powinien był czekać, aż nadejdzie czas, kiedy wasz związek
nie będzie nielegalny. Tak nie można.- Wyszeptał, ściskając mnie mocniej,
kiedy chciałam się od niego odsunąć.
Pokręciłam głową.- Chciał poczekać. Ja nie.- Powiedziałam mu,
wgłębiając place w jego plecy, chcąc by zrozumiał.- Nick, proszę, jesteś
jednym z moich najlepszych przyjaciół i potrzebuję, byś zrozumiał.
Westchnął i odsunął się, ujmując w dłonie moją twarz. Patrzył się tylko
na mnie, jego wzrok jak zazwyczaj był miękki i troskliwy, ale szczęka mocno
się zaciskała. Najwyraźniej wcale mu się to nie podobało. Cisza była
ogłuszająca, kiedy tylko się we mnie wpatrywał, wyglądając jakby ostrożnie
dobierał słowa. Zdecydowałam się przerwać to napięcie i przemówić jak
pierwsza.
- Proszę? To nie tylko przygoda, kocham go. Naprawdę chcę, by wasza
dwójka się dogadała, ponieważ jesteś dla mnie ważny, zależy mi na twoim
zdaniu i naprawdę chcę, byś go polubił. Proszę?- Wyszeptałam, dając mu
moją błagalną minkę. Zawsze na niego działała, był taki delikatny, że nigdy
nie umiał się długo na mnie złościć albo czegoś mi odmówić.
Westchnął i zamknął oczy.- Czy on czuje to samo?- Zapytał cicho.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 355 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Poczuła, że moje napięte ciało zaczynać się relaksować, kiedy kiwałam


energicznie głową.- Ta, czuje to samo co ja.- Zapewniłam go.
Skinął, ale minę miał całkowicie smutną.- Wiesz, że dlatego że jest już
stary, to wkrótce posiwieje, prawda?- Zażartował, a uśmiech wykręcał kąciki
jego ust.
Zaśmiałam się, czując ulgę. Ta nerwowa sytuacja dobiegła końca – Nick
„słodki jak ciasteczko” wrócił. Pokiwałam głową.- No, każę mu się farbować.-
Zgodziłam się, również żartując.
Wybuchł śmiechem i otworzył swoje oczy, rzucając mi nieco
rozdrażnione spojrzenie.- Musisz się pakować w jakieś gówniane sytuacje, co
nie? Nie interesuje cię nudne życie, prawda?- Drażnił mnie, dając mi
kuksańca między żebra.
Roześmiałam się i odczołgałam się od niego, siadając na kanapie i
ciągnąc go ze sobą.- Jeszcze nie słyszałeś najgorszej części, temu daleko do
wierzchołka góry lodowej.- Powiedziała mu.
Zmarszczył się, wyglądając na nieco zmartwionego, kiedy czekał na moje
dalsze słowa. Powiedziałam mu wszystko – jak z Willem wróciliśmy do siebie,
o Erice dowiadującej się prawdy, o szantażu – co wywołało w nim ponowy
stek przekleństw. Opowiedziałam mu plan Sama, prace podszyte zemstą,
które zrobiłam i moje spotkanie z dyrektorem. Cały czas siedział tylko,
słuchając i uważnie mi się przyglądając. Kiedy skończyłam, wypuścił z siebie
głęboki oddech i opadł na oparcie.
- Wow, nie żartowałaś, mówiąc, że masz kłopoty. Choć cały ten plan
wydaje się niezawodny, to ten Sam jest rzeczywiście geniuszem zła, jak
mówiłaś.- Zgodził się, kiwając głową.
Uśmiechnęłam się na wspomnienie o Samie. Nadal byłam mu super
winna.- No, ale jest coś, co trzeba uzupełnić.- Skrzywiłam się, zastanawiając
czy mi pomoże. Wydawał się pogodzony ze mną, widującą się z Willem, cóż,
„pogodzony” nie było właściwie dobrym słowem, ale przestał krzywić się,
kiedy wspominałam jego imię, co wzięłam za dobry znak.
- Co takiego?- Zapytał.
Wzięłam głęboki oddech.- Świadków?
Podniósł brew.- Nie łapię, Chloe. No wyrzuć to z siebie.- Rozkazał,
śmiejąc się z własnego żartu.
Uśmiechnęłam się słabo.- Miałam poniekąd nadzieję, że troszkę byś
mnie krył i powiedział dyrektorowi, że słyszałeś o Samie. Nie musisz mówić,
że go poznałeś czy coś, tylko tyle, że wiesz, że się spotykamy i że jest bratem
Willa.- Skrzywiłam się, czekając na jego reakcję.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 356 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Zmarszczył brwi.- Spójrz, Chloe, rozumiem, że chcesz umawiać się z tym


facetem, to twój wybór, ale jak mam ci pomóc kryć się z nielegalnym
związkiem, jeśli go nie popieram?- Odpowiedział, patrząc na mnie
przepraszająco.
Moje serce opadło. Naprawdę wierzyłam, że mi pomoże.- Nick, mniej
niż dziesięć minut temu chciałeś mnie poślubić, ponieważ myślałeś, że ktoś
mnie zaciążył, ale nie chcesz zgodzić się na kłamstwo, którego pomogłoby mi i
Willowi wywinąć się od kłopotów?- Zapytała cicho.
Jęknął i zamknął oczy – nie odzywał się przez dłuższą chwilę,
najwyraźniej myśląc nad moim słowami. Wreszcie się odezwał.- Ta, masz
rację, byłbym hipokrytą, gdybym ci nie pomógł. Poślubiłbym cię,
poświęciłbym całe moje życie tobie i dziecku, które nawet nie byłoby moje,
więc myślę, że przynajmniej mogę opowiedzieć małe kłamstwo.- Zgodził się.
Szczęście wybuchło we mnie. Pisnęłam i rzuciłam się na niego, mocno
go ściskając.- Dziękuję ci!- Ćwierkałam podekscytowana. Wszystko już było
załatwione – jeśli teraz dyrektor zapyta się dwójki moich najlepszych
przyjaciół, to oboje odpowiedzą, że znają Sama.
Nick zaśmiał się, wydając się nieco zszokowany, kiedy klepał mnie po
plecach.- Spokojnie, Chloe. To nie tak przecież, że daję moje
błogosławieństwo temu staremu prykowi, by zarywał do mojej psiapsióły.
Musi zapracować na moją zgodę.- Oznajmił, śmiejąc się.
Wyszczerzyłam się i odsunęłam, by na niego spojrzeć. Will zdobędzie
jego błogosławieństwo, kiedy wreszcie Nick pozna go dobrze – pewnie będą
nawet przyjaciółmi, ponieważ obaj byli wspaniałymi ludźmi. Ucałowałam go
czule w policzek.- Wiesz, że jesteś niezwykłym przyjacielem, prawda?-
Wyrzuciłam z siebie, uśmiechając się z wdzięcznością.
Potaknął i przewrócił oczami.- Ta, no przecież. Co ty na to, by pokazać
mi, jak bardzo jesteś mi wdzięczna, robiąc mi kolację? Jestem głodny jak
wilk!- Zażartował, odpychając mnie od siebie i wskazując głową na kuchnię.
- Ty zawsze jesteś głodny jak wilk, chyba masz kilka tasiemców.-
Drażniłam go, puszczając do niego oczko, kiedy wstawałam.
- Ej, wcale nie mam tasiemców!- Wyjęczał z udawanym przerażeniem.-
To węże.- Dodał, poklepując się po brzuchu i szczerząc. Wybuchłam
śmiechem i chwyciłam jego dłoń, ciągnąc go do kuchni, by powiedział mi, co
chciał zjeść. Naprawdę miałam kilku wspaniałych ludzi w swoim życiu – no
poważnie, ale ze mnie szczęściara.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 357 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Tej nocy nie zmrużyłam oka. Po uczeniu się z Nickiem, zawiózł mnie do
domu i od razu zadzwoniłam do Willa, rozmawiając z nim przeszło do po
północy. Byłam zmęczona, ale nie na tyle zrelaksowana, by odpłynąć w sen. Po
prostu nie mogłam przestać się zamartwiać, myśląc czy w naszym planie są
jakieś luki. Byłam całkiem pewna, że wszystkim się zajęliśmy – w klasach nie
ma żadnej kamery, więc nikt nie zobaczyłby, jak się całowaliśmy. Na
korytarzach nic nigdy nie robiliśmy, bo tam były kamery – nikt nic nie
wiedział ani nic nie podejrzewał.
Martwiłam się pracami, które dla Eriki wykonałam. Co jeśli ma mnie na
nagraniu, jak przychodzę do jej domu? Mogłaby to pokazać dyrektorowi i
potem zapytałby mnie, czemu byłam u Eriki, wykonując jej prace domowe.
Jednak byłam całkiem pewna, że nie zrobi tego – nie miałaby większych
kłopotów za szantażowanie mnie, gdyby to przyznała? Tak czy siak jeśli
jednak tak zrobi, zdecydowałam się powiedzieć, że zapłaciła mi za tą robotę.
Wtedy jej słowo byłoby przeciw mojemu, a już wyglądała źle w oczach
dyrektora, ponieważ, miałam nadzieję, że nauczyciele nas poprą.
Wyłączyłam mój budzik, nim jeszcze zapikał i siedziałam tylko na
krawędzi łóżka, pocierając rękoma moją bolącą głowę. Byłam wykończona, ale
jednocześnie zestresowana i podekscytowana, jakbym była na jakimś
adrenalinowym haju. Był to niby oksymoron, ta dwa uczucia zderzały się we
mnie, część mnie chciała opaść na łóżko i przespać wieczność, a druga część
chciała pobiec do szkoły i ujrzeć, jaka sytuacja się miała.
Ubrałam się powoli, chcąc zabić trochę czasu, a potem przesuwałam
jedzenie widelcem, nie będąc za bardzo głodną z powodu perspektywy
przyszłych nudności. W brzuchu miała już pełno motyli – nie za wiele mogłam
tam jeszcze coś wsadzić. Komórka zadzwoniła mi w plecaku, więc
wyciągnęłam ją, spodziewając się, że to Amy, ale nie, to był Will.
Uśmiechnęłam się z wymęczeniem i odebrałam.
- Cześć, słodziutka. Naprawdę mi ciebie bardzo brakowało i
zastanawiałem się, czy mógłbym cię dzisiaj odebrać troszkę wcześniej?-
Zapytał.
Uśmiechnęłam się uszczęśliwiona. Pięknie byłoby, gdybym spędziła
dzisiaj rano z nim te kilka dodatkowych minut. Potrzebowałam, by przytulił
mnie do siebie i powiedział osobiście, że mnie kocha, a nie przez telefon.- O
jakiej godzinie mówisz?- Zapytałam, spoglądając na swój zegarek. Było krótko
po ósmej, przeważnie odbierał mnie dopiero gdzieś wpół do dziewiątej.
- Zaparkowałem na zewnątrz. Poczekam, aż będziesz gotowa.-
Odpowiedział.
Roześmiałam się.- Ileż masz zapału.- Drażniłam go, szczerząc się jak

Tłumaczenie: amas_la_mondon 358 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

idiotka i rzucając moje nietknięte płatki do kosza.


- Zawsze.- Zapewnił, śmiejąc się.
Chwyciłam torbę i krzyknęłam do mamy, że wcześniej wychodzę, a
potem szybko ruszyłam do drzwi. Praktycznie pobiegłam do jego dżipa, tak
podekscytowana jego widokiem, że cała mrowiłam i drżałam. Wspięłam się do
jego wozu i westchnęłam błogo, kiedy uśmiechnął się do mnie. Jego
przepiękny uśmiech rozjaśnił mój dzień i dzięki niemu zapomniałam, jak
bardzo byłam zmęczona. Jego uśmiech wszystko naprawiał w moim świecie.
Zrobiłabym wszystko dla tego uśmiechu. To wszystko to tylko jedna
przeszkoda na naszej drodze, coś, z czego w przyszłości będziemy się śmiać –
przynajmniej miałam taką nadzieję.
- Dzień dobry.- Wyszeptał, oczami badając moją twarz.- Wyglądasz,
jakbyś nie spała za dobrze.
Roześmiałam się i przysunęłam się do niego bliżej, owijając ręce wokół
jego szyi.- Czy to był twój grzeczny sposób na powiedzenie mi, że wyglądam
dzisiaj okropnie?- Zapytałam, udając, że jestem urażona.
Uśmiechnął się i z rozmysłem pokręcił głową, śledząc delikatnie palcem
mój policzek.- Dla mnie nigdy nie wyglądasz okropnie, nigdy. Wyglądasz po
prostu, jakbyś potrzebowała kilku godzin snu – może powinnaś dzisiaj spać u
mnie. Zawsze wydajesz się u mnie spać dobrze.- Wyszeptał, łagodnie
pocierając o siebie nasze nosy.
W duchu tańczyłam ze szczęścia na myśl o spędzeniu z nim nocy.
Ugryzłam wargę i skinęłam głową.- Twoje łóżko jest o wiele wygodniejsze od
mojego.- Wybąkałam, również się drażniąc.
Potaknął.- No to jesteśmy umówieni. Przyjadę po ciebie tak po wpół do
czwartej.- Zaproponował.
Uśmiechnęłam się na to.- Will, po prostu przestań gadać i mnie
pocałuj!- Rozkazałam, próbując wyglądać stanowczo.
Wyszczerzył się.- Tak, panno Henderson.- Oznajmił, zamykając moje
usta swoimi. Uśmiechnęłam się i przycisnęłam ciało do jego, czując jak
wszystko jest na swoim miejscu. Wszystko to, co działo się teraz, wszystko to,
co mnie stresowało i nie dawało mi spać, wszystko to było całkowicie tego
warte. On był tego całkowicie wart.
Odsunął się i spojrzał na mnie z ciekawością.- Zjadłaś śniadanie?-
Zapytał. Pokręciłam głową, żując wargę. Uśmiechnął się.- To dobrze. Jedźmy
do tej kawiarni, gdzie sprzedają twoje ulubione ciastka.- Zaproponował
radośnie.
Potaknęłam, zgadzając się.- Dobrze, ale pobiegnę po nie i zjemy w

Tłumaczenie: amas_la_mondon 359 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

samochodzie.- Poszłam na kompromis. To miejsce znajdowało się trochę poza


miastem i było dosyć wcześnie, więc nikogo nie powinno tam być, ale nie
warto było ryzykować, nie kiedy już i tak byliśmy po uszy w gównie.
Zapalił silnik, ruszył, a potem wziął moją dłoń.- Cokolwiek chcesz,
słodziutka.

Poranek był prawie bolesny. Każda sekunda ciągła się jak godzina, a
każda godzina jak dzień. Mogłam myśleć tylko o tym, że dyrektor prowadzi
śledztwo i pyta wszystkich naokoło. Erika szczerzyła się, kiedy za każdym
razem mnie widziała, rzucała w moją stronę kilka komentarzy w stylu „miło
było cię znać”, ale ja po prostu ją ignorowałam. Nick, błogosław Boże jego
serduszko, trwał przy moim boku i kilka razy nieźle się jej zripostował, co
wydawało się ją dość niezwykle obrazić. W duchu zastanawiałam się czy
miałam rację, czy Erika leciała na Nicka? Nawet jeśli tak, to nigdy go nie
zdobędzie. Naprawdę jej nienawidził, a teraz jeszcze bardziej niż
kiedykolwiek.
W środku mojej lekcji hiszpańskiego ktoś wszedł z notatką i dał ją
nauczycielce. Od razu podeszła do mojego biurka i rzuciła mi zaciekawione
spojrzenie.- Pan dyrektor chciałby się z tobą widzieć, Chloe.- Powiedziała,
wskazując głową na drzwi.
O Boże, proszę, niech wszystko będzie dobrze!
Potaknęłam, połykając swój strach i włożyłam książki do plecaka. Amy
na okrągło szeptała do mnie, że wszystko było w porządku, że wszystko się
idealnie ułoży. Dyrektor podszedł dzisiejszego ranka do Amy, pytając o Sama.
Wszystko potwierdziła, nawet kablując na siebie samą, mówiąc dyrektorowi,
że była ze mną w klubie i że wtedy też poznała Sama. Zachęciła dyrektora
Shermana do porozmawiania również z Nickiem i z tego, co mi powiedział, to
spotkanie również dobrze poszło. Nick przyznał mu, że cały czas ględzę tylko o
Samie i że po uszy się w nim zakochałam, ale że jeszcze osobiście go nie
poznał.
Kiedy już się spakowałam, poszłam do jego gabinetu i wzięłam kilka
głębokich oddechów, gromadząc swoją odwagę. Kiedy podeszła do jego drzwi i
uniosłam dłoń, by w nie zapukać, otworzyły się, nim moja dłoń moja je nawet
dotknąć. Will wychodził z gabinetu, za nim znajdował się dyrektor Sherman,
najwyraźniej odprowadzając go z powodu szacunku. Obaj się uśmiechali.
Przełknęłam. Tak, oni się uśmiechają! To świetny znak. Proszę, niech
wszystko będzie w porządku.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 360 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Och, Chloe, świetne wyczucie czasu. Wchodź.- Dyrektor radował się.


Spojrzałam na Willa z ciekawością właśnie wtedy, kiedy odwrócił się od
łysiejącego ludzika.- Dzięki za rozwiązanie tego tak szybko, Richard. Miło
wiedzieć, że są tutaj w szkole tacy wspierający ludzie, coś takiego jak to
mogłoby mieć katastrofalne skutki, gdyby nie zajęto się tym odpowiednio
wcześnie i w profesjonalny sposób, tak jak zrobiłeś to ty.- Oświadczył.
Wow, kolejny raz ujawnia się profesjonalny Will, który używa
poważnych słów.
Dyrektor Sherman uśmiechnął się przyjaźnie i Will odwrócił się do
drzwi, odsuwając się na bok, bym mogła go minąć.- Lizus.- Wyszeptałam tak
cicho, by starzejący się dyrektor nie mógł tego usłyszeć.
Usłyszałam, jak parska śmiechem, zamykając za mną drzwi i zostawiając
mnie samą w gabinecie, bym broniła się przed dyrektorem. Chciałam błagać
go, by wrócił i trzymał moją dłoń, ale zamiast tego włożyłam portki dużej
dziewczyny i podeszłam pewnym krokiem do wolnego krzesła, siadając na
nim i patrząc niecierpliwie na dyrektora Shermana.
Uśmiechnął się.- Dobrze, Chloe, spodziewam się, że wiesz, czemu tu
jesteś. Powiedziałem wam, że przebadam skargę, która została złożona u mnie
i tak się stało. Tak, jak pewnie się spodziewasz, dowiodłem, że oskarżenie jest
fałszywe.- Oznajmił, uśmiechając się niemal ze skruchą.
Poczułam, że moja noga drgnęła. Przycisnęłam do siebie moje stopy, by
powstrzymać się od skoczenia na jego biurko i odtańczenia makareny.
Próbowałam, jak najmocniej umiałam, by utrzymać spokojną minę, kiedy
kiwałam z rozmysłem głową.- Oczywiście, że było fałszywe, od razu można
nazwać je było nazwać niedorzecznym.- Zadrwiłam, dla lepszego efektu
przewracając oczami.
Skinął głową.- Bardzo mi przykro, że zostałaś w to wciągnięta. Nie wiem
do końca czy to bezbolesny żart, czy oskarżenie wystosowano z osobistych
pobudek, ale bądź pewna, że odpowiednio się tym zajmę. Nie traktuję ulgowo
tych, którzy marnują mój czas, zwłaszcza tych, którzy kłamią na temat
jednego z moich najbardziej obiecujących młodych nauczycieli.- Skrzywił się
gniewnie i poczułam falę żalu do Eriki. Patrząc na jego twarz, była po uszy w
gównie.
- Co to oznacza?- Zapytałam, chcąc wiedzieć, jaka będzie jej kara, ale
jednocześnie jednak woląc nie wiedzieć.
Westchnął i podniósł długopis, nieświadomie uderzając nim o biurko.
Dźwięk rytmicznego uderzania niemal od razu doprowadził mnie do szału.-
Już została ukarana tygodniowym zawieszeniem. Zostanie jej odebrana rola
kapitan cheerleaderek, ale będę musiał pozwolić jej zostać jako część drużyny,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 361 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

ponieważ nie chcę by drużyna cierpiała. Pan Morris zgodził się, że ta kara jest
wystarczająca. Był bardzo wyrozumiały i łaskawy w całej tej sprawie. Masz
szczęście, że masz takiego utalentowanego i bystrego nauczyciela.- Oznajmił,
uśmiechając się czule.
Wow, Will świetnie sobie radzi w tej szkole!
Uśmiechnęłam się i wzruszyłam.- Mam większe szczęście, że ma takiego
wspaniałego brata.- Zripostowałam, szczerząc się na wspomnienie o Samie.
To stwierdzenie miało w sobie więcej, niż sądził dyrektor.
Posłał mi uśmiech i popatrzyłam na niego ogłupiona, jakbym ponownie
zachowała się jak głupiutka uczennica, która nie zdawała sobie sprawy, że
dopiero co uratowała swoją skórę. Ale wiedzcie, dobrze sobie z tego zdaję
sprawę.- Racja, cóż, dziękuję ci za twój czas i powinnaś zbierać się na lekcję.
Potrzebujesz kartki, wyjaśniającej, że się spóźnisz?- Zapytał, otwierając po
kolei swoje szuflady, najwyraźniej poszukując kartki.
Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się.- Nie, spoko – mam teraz lekcję z
panem Morrisem. Myślę, że zrozumie moje spóźnienie.- Zaśmiałam się.
Dyrektor Sherman też się roześmiał.- Pewnie masz rację.- Wstał,
sygnalizując koniec spotkania, więc chwyciłam plecak i też wstałam.- Dzięki
jeszcze raz za taką współpracę, wiem, że to śledztwo nie mogło być dla ciebie
łatwe.- Powiedział, uśmiechając się przyjaźnie.
Wzruszyłam.- Wporzo. Właściwie to było całkiem zabawnie. Sam śmiał
się godzinami, kiedy powiedziałam mu o tym, że ludzie myślą, że lecę na jego
brata kujona.- Skłamałam, udając pod koniec odrazę. Roześmiał się i
ponownie rzucił mi uśmiech w stylu: „ależ z ciebie głuptasek”.- Och, chwila!
Powiedział pan, że tą osobę pozbawiono rolę kapitan cheerleaderek. Czy to
oznacza, że to Erika Dennison próbowała wpędzić mnie w kłopoty?-
Zapytałam, już znając na to pytanie odpowiedź.
Uśmiechnął się smutno.- Tak, ale doceniłbym, gdybyś zostawiła to.
Wymierzono jej karę i porozmawiano z nią. Jeśli będziesz miała z nią jakieś
problemy po tym, jak wróci ze swojego zawieszenia, to proszę, przyjdź do
mnie, nie próbuj sama wymierzać prawa. Jeśli obie spowodujecie kłopoty,
będę musiał potraktować to jako osobny przypadek i obie będziecie ukarane,
zrozumiano?- Zapytał, patrząc na mnie stanowczo.
Potaknęłam. I tak idzie do kosza moje marzenie o daniu jej w twarz.-
Tak.- Zgodziłam się niechętnie. Zarzuciłam plecak na ramię i praktycznie w
podskokach udałam się na matematykę. Poczułam, jakby kamień spadł mi z
serca. Teraz, kiedy wszystko było w porządku, czułam, jakbym ponownie
mogła poprawnie oddychać. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo
mnie to stresowało.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 362 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Will uśmiechnął się do mnie, kiedy weszła na jego zajęcia. Złapałam


spojrzenie Amy i skinęłam głową. Uśmiech też rozjaśnił jej twarz, kiedy
wydawała się zrelaksować. Kluczyłam między rzędami ławek i wybrałam puste
miejsce, próbując desperacko nie szczerzyć się jak idiotka, która dopiero co
wygrała na loterii.
Kiedy zabrzmiał ostatni dzwonek, po prostu się spakowałam i wyszłam,
nic nie mówiąc do Willa. Nie musiałam – już umówiliśmy się na dzisiejszy
wieczór. Za półgodziny miał mnie odebrać spod mojego domu. To chyba
dzisiaj będziemy świętować!
Kiedy dotarłam do szafki, komórka zawibrowała mi w kieszeni.
Wyciągnęłam ją, spodziewając się, że to Will, więc nawet nie trudziłam się
spoglądaniem na ekran, kiedy odbierałam połączenie.
- Cześć, mój chłopaku.- Zaćwierkałam, szczerząc się jak wariatka.
Usłyszałam po drugiej stronie śmiech.
- Hej, moja dziewczyno.- Odpowiedział Sam.
Zarumieniłam się i przewróciłam oczami. Założę się, że wkrótce o tym
nie zapomni.- Cześć, Sam-bo.
- Seksbombo.- Powiedział ostrzegawczo. Roześmiałam się. Nienawidził,
jak go tak nazywałam. Będąc szczerą, gdyby tak bardzo nie znosił tego
pseudonimu, to wcale bym go nie używała. Jego reakcja na to była zbyt dobra,
by odpuścić.- Jestem na zewnątrz, przyjdź do mnie.- Rozkazał leniwie.
Zmarszczyłam brwi, zdezorientowana. Jest na zewnątrz?- Co?-
Wzruszyłam do Amy, która spoglądała na mnie z ciekawością. Bezgłośnie
powiedziałam jej, że Sam jest na zewnątrz.- Dobrze, pozwól mi tylko wziąć
podręczniki. Ale co ty tu w ogóle robisz?
Roześmiał się.- Przestań już mnie wypytywać i przynieś tu swój piękny
tyłeczek. Już mi się znudziło czekanie i kilka licealistek zaczęło rozbierać mnie
oczami, a wiesz, że kiedy ludzie zaczynają się na mnie gapić, jak bardzo staję
się nieśmiały.- Zażartował.
Zaśmiałam się i zabrałam książki z szafki. Biorąc Amy pod rękę, w
podskokach wyszłam przez frontowe drzwi i rozłączyłam się. Sam stał przed
nimi, opierając się o bok swojego samochodu, wyglądając seksownie jak
zawsze. Naprawdę nie kłamał, kiedy mówił, że kilka dziewczyn wlepiało w
niego wzrok. Za bardzo nie mogłam je za to winić – chłopcy z rodzin Morrisów
wpadali w oko.
Uśmiechnęłam się, podchodząc i Sam odsunął się, wyciągając zza
pleców w moją stronę ogromny bukiet czerwonych tulipanów. Sapnęłam i
rzuciłam mu zszokowane spojrzenie. Dlaczego kupił mi wiaty? I skąd

Tłumaczenie: amas_la_mondon 363 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

wiedział, że to moje ulubione? Zmarszczyłam brwi, nieco ogłupiała, kiedy


podchodziłam do niego. Ludzie zatrzymywali się, by się gapić. Seksowny facet
parkujący nie tam, gdzie wolno i trzymający bukiet kwiatów, nie był codzienny
obrazkiem w naszej szkole.
Kiedy dotarłam do niego, uśmiechnął się i dał mi kwiaty.- Od Willa.-
Wyszeptał, podchodząc do mnie bliżej.
Poczułam, jak moje serce trochę przyspiesza, ponieważ Will poprosił
brata, by dał mi je. Ooooch, ależ on cholernie uroczy. Nagle zrozumiałam,
czemu Sam był tutaj – więcej świadków dla naszego udawanego związku.
Żałowałam tylko, że Will nic mi o tym nie powiedział, bym nie była
zaskoczona.
- To bardzo słodkie, dzięki, Sam.- Wyrzuciłam z siebie, przebiegając
palcami po płatkach, a w środku topniejąc, jak cudowny był mój chłopak.
Nagle Sam owinął rękę wokół mojej talii i przysunął mnie do siebie.
Wydałam z siebie małe, zszokowane sapnięcie, kiedy szarpnięto mną do
przodu i dociśnięto do jego klaty, ledwo zdążając, by odsunąć na bok bukiet.
Rzucił mi uśmieszek i przycisnął swoje usta do mojego, całując mnie po raz
czwarty.
Zakwiliłam w jego usta, ale nie próbowałam się odsunąć. Jeśli to był
plan Willa, to musiałam grać. Ufałam Willowi całkowicie, więc jeśli poprosił
Sama, by mnie pocałował na oczach tłumu uczniów, to musiałam mu na to
pozwolić.
Kiedy w końcu się odsunął, uśmiechnęłam się niezręcznie.- Wolałabym,
by ten prezent Will dał mi osobiście.- Zażartowałam cicho, wiedząc, że nie ma
nikogo w pobliżu, by móc podsłuchać naszą rozmowę.
Sam roześmiał się.- Nie, ten prezent był ode mnie.- Odpowiedział,
wzruszając ramionami.
Co, u licha? Will nie powiedział mu, by mnie pocałował? Uderzyłam go
w przedramię i sapnęłam.- Sam!- Zajęczałam, kręcąc w szoku głową, że
dopiero co ponownie mnie pocałował.
Wybuchł śmiechem i wyszczerzył się do mnie bezwstydnie.- Wiesz, że
uwielbiam wkurzać mojego brata! Robi się wtedy cały czerwony, to
zjawiskowe.- Oświadczył,, śmiejąc się, kiedy ponownie go uderzyłam.-
Spokojnie, seksbombo, to nie tak przecież że chcę cię pocałować. Znaczy się,
kurcze, teraz potrzebuję jakieś mocnej pasty do zębów, by zabić wszystkie
bakterie Willa, które teraz przeszły na mnie.- Udał dreszcz dla lepszego
efektu.
Zamknęłam oczy i cicho się zaśmiałam, kiedy zaprowadził mnie do

Tłumaczenie: amas_la_mondon 364 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

swojego samochodu. Sam rzeczywiście był zbyt zabawny i nie mógł minąć
okazji, by zadrażnić swojego brata do śmierci.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 365 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 37

Następny tydzień był z tych zwykłych. Właściwie to wydawał się dziwny,


ponieważ moje życie od tak długiego czasu nie było normalne, więc
spodziewałam się czegoś złego, wyskakującego zza rogu jakiejś zazdrosnej
byłej Willa, mówiącej mu, że nosi w brzuchu jego dziecko albo innej osoby
nakrywającej nas i skarżącej do dyrektora. Czekałam nawet na Nicka, by zbił
Willa na miazgę za jego „wykorzystywanie swojej pozycji w szkole w celu
polowania na młode dziewczęta”, ale nic z tego się nie zdarzyło.
Jednak Nick rozmawiał z Willem, w odosobnieniu, co powiedział mi
Will. Najwyraźniej Nick oznajmił mu, jak bardzo byłam dla niego ważna, że
nie chce widzieć mnie zranionej, jak bardzo nie lubi tej sytuacji, ale podobało
mu się to, że byłam szczęśliwa. Mogłam sobie wyobrazić, że z pewnością w tej
rozmowie znalazło się kilka gróźb, ale Will nie wdawał się przy mnie w
szczegóły. Podsumowując, Nick wydawał się zachowywać przy nim o wiele
swobodniej – zgadywałam, że kwestią czasu była ich przyjaźń. Obaj byli
wspaniałymi ludźmi i mieli świetne charaktery, skończy się na tym, że pewnie
zostaną kolegami od piwa czy coś – cóż, przynajmniej kiedy Nick będzie na
tyle dorosły, by pić.
Ludzie bez końca plotkowali o Erice. Dzień po jej zawieszeniu nie
znalazłbyś na korytarzu osoby nie gadającej o tym. Natychmiast zaczęły się
spekulacje, czemu została zawieszona i odebrano jej rolę kapitan. Will
powiedział mi tamtego wieczoru, że Erice nie wolno było podzielić się z nikim
prawdziwymi powodami, ponieważ to dodałoby paliwa do „fałszywych
plotek”. Jeśli zdecydowałaby się szerzyć po szkole plotki na mój i Willa temat,
to byłaby jeszcze w większych kłopotach, a dyrektor jasno dał jej to znać.
Ponieważ nikt nie znał prawdy w sprawie jej zawieszenia, plotki stawały
się całkiem zwariowane. Niektóre z nich były naprawdę niedorzeczne.
Słyszałam, jak jedna dziewczyna głosiła, że Erika miała załamanie nerwowe,
że zjadła cały słoik majonezu, a potem rozebrała się do naga i zatańczyła na
biurku dyrektora. Inna mówiła, że operacja plastyczna jej nosa poszła źle, a to
wszystko było ukartowane, że tak naprawdę wcale nie jest zawieszona i po
prostu czekała, aż opuchlizna zejdzie.
A inną plotką krążącą po szkolnych korytarzach to mój gorący chłopak.
Ten sam, który przyjechał po mnie po lekcjach z ogromnym bukietem
kwiatów. Wszyscy chcieli znać każdy szczegół o Samie. Kiedy wyszło na jaw, że
jest bratem nauczyciela – i nie byle jakiego, ale najgorętszego, jakiego ta
szkoła kiedykolwiek gościła – ludzie dosłownie oszaleli.
Prześladowano mnie o informacje na temat Willa – chcieli wiedzieć

Tłumaczenie: amas_la_mondon 366 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

każdy szczegół o nim. Czy poznałam jego dziewczynę, czy spotykał się z panną
Teller, czy był gejem, czy poznałam już jego rodziców, gdzie żył. Pytania były
nieskończone i właściwie nieco na granicy prawa. Will z pewnością miał wiele
fanek w szkole.
Miałam świetny tydzień, ale kwestią czasu był „jej” powrót. Lękałam się
tego. Nie miałam pojęcia, co zrobi lub powie. Teraz z pewnością będzie
nienawidziła mnie jeszcze mocniej – na 100% będę ponownie na jej radarze.
Wyczułam, że moje życie ponownie stanie się trudne, tak jak to było kiedyś.
Karteczki przyklejone do moich pleców, błoto w mojej szafce, znikanie moich
książek. Już wcześniej spotykało mnie to z jej strony – chyba ponownie będę
musiała stawić temu czoła.
Kiedy nadszedł ten przerażający poniedziałek, niepewnie weszłam do
szkoły. Nick stanowczo mnie do siebie tulił, by zapewnić mi swoje wsparcie.
To on podrzucił mnie do szkoły, a nie Will, ponieważ nie chciał, bym sama
weszła do szkoły w dniu powrotu Eriki. Żułam wargę, bezzwłocznie skanując
przestrzeń, ale nie wypatrzyłam żadnego zamieszania. Czy jeśli już tu była, to
czy ludzie nie nagabywali by jej, pytając o szczegóły i wyjaśnienia?
Spojrzałam na Nicka.- Myślisz może czy jej bogaci rodzice byli tak
zawstydzeni jej zachowaniem, że wysłali ją do zagranicznej szkoły z
internatem, gdzieś naprawdę daleko stąd, by tam skończyła swój ostatni rok?-
Zapytałam, uśmiechając się do niego z nadzieją.
Roześmiał się i pokręcił głową.- Od kiedy to masz takie szczęście?
Westchnęłam i zamknęłam oczy, pozwalając mu zaprowadzić się do
mojej szafki. Przekręciłam kłódkę i z wahaniem ją otworzyłam, odsuwając się
o krok, spodziewając się że na moje stopy spadnie kupa gnoju. Ale nic w niej
nie było, nic rzucającego się w oczy. Czy dzisiaj nie przychodzi? Może
pomyliły mi się dni i ma wróci dopiero jutro? Może jest chora?
Odetchnęłam z ulgą, ale najwyraźniej zrobiłam to za wcześnie.
Wokół mnie wybuchły szepty, ludzie zarzucili to, co robili i poderwali
wzrok na grupkę dziesięciu osób, które idąc korytarzem, jedno przed
drugiego wystrzeliwało z siebie pytania do dziewczyny pośrodku ich grupy.
Przełknęłam, kiedy jej spojrzenie spotkało moje. W jej oczach jawiła się zimna
kalkulacja, przez co przebiegł mi dreszcz po plecach. Wow i to ona nazywa
mnie lodową księżniczką!
Zacisnęła szczękę, a serce stanęło mi w przełyku. Jej długie nogi niemal
przyfrunęły ją w moją stronę. Było to jak wyjęte z filmu – bandzior wchodzi, a
wszyscy schodzą mu z drogi, kiedy wlepiają wzrok w jego biedną ofiarę. Tak,
tą biedną ofiarą byłam ja i byłam bardziej niż trochę zastraszona jej wejściem
– może to właśnie był jej zamiar, choć nie byłam pewna.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 367 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

O Boże, proszę, nie pozwól jej oskarżyć mnie o to na oczach wszystkich


na korytarzu i wszczęcia tego ponownie. Proszę, nie pozwól, by Will miał
jeszcze jakieś problemy. Mogłam stawić czoła wszystkiemu, co mi zarzuci,
tak długo jak nie będzie mieszała Willa.
Ignorowała wszystkich wokół siebie, kiedy zarzucali ją pytaniami, gdzie
się podziewała i czy którakolwiek plotka była prawdziwa. Spostrzegłam z
pewną satysfakcją, że jej włosy straciły ten piękny połysk – teraz był to mysi
blond. Powstrzymałam śmiech i zastanowiłam się, ile jeszcze zostało jej
szamponu z farbą do włosów i kiedy jej włosy wrócą do swojej zwyczajowej
doskonałości.
Nick stanął przy moim boku i pochylił się, by wyszeptać mi do ucha.
Poczułam, że jego oddech gilgocze mój policzek, ale nie usłyszałam jego słów.
Było tak jakby wszystko inne spłynęło w cień i byłam tylko ja i ona. Nie
słyszałam zamieszania, dziejącego się pewnie wokół mnie. Jedyne, na czym
mogłam się skupić, była jej diaboliczna mina, kiedy wwiercała we mnie wzrok.
Zatrzymała się przede mną i skorzystałam z okazji, by odezwać się jako
pierwsza, nim ona mogła dostać na to szansę.- O cześć, Eriko, gdzieś ty się
podziewała? Ludzie mówili, że wyjechałaś na wakacje.- Zaćwierkałam, udając
pewność siebie. Otaksowałam ją wzrokiem.- Ale wcale się nie opaliłaś – cały
czas padało?
Zadrwiła ze mnie i nie kłopotała się odpowiedzią na mój komentarz –
zarzuciła tylko włosami w lekceważący sposób do gromadki dziewczyn,
trzymającej się z tyłu i błagającej o jej uwagę. Mgliście zarejestrowałam, że
wszystkie odsunęły się na lewo. Wiedziałam, że nie odejdą za daleko – będą
czekały, jak tylko skończy wycierać podłogę moją twarzą. Obróciła głowę i
spojrzała na lewo ode mnie, zaciskając szczękę. Jej oczy zrobiły najmniejszy
ruch i na sekundę zmiękły, nim poczułam rękę owijającą się wokół moich
ramion, a spojrzenie Eriki od razu stało się na powrót miażdżące.
- Zostaw nas, Nick. Chcę porozmawiać z nią na osobności, mamy
niedokończone sprawy.- Erika rozkazała, patrząc na Nicka, który jak
ochroniarz tkwił przy mnie.
Roześmiał się.- Sądzisz, że odejdę, ponieważ zrobiłaś swój ohydny ruch
dłonią? Ta, no dobrze, cokolwiek powiesz, złociutka.- Wyśmiał ją,
przewracając oczami. Odwrócił się do mnie.- Chcesz iść stąd? Wciąż tu
śmierdzi.
Wydała z siebie sfrustrowane warknięcie i chwyciła moją rękę.- Chcę z
tobą porozmawiać, teraz!- Wysyczała, a ton jej głosu był groźny i surowy.
Strzęsłam jej dłoń. Zacisnęłam swoją w pięść, kiedy desperacko
chciałam ponieść się mojej dawnej fantazji o zgnieceniu jej twarzy o szafki.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 368 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Wyprostowałam się do maksimum moich możliwości i wypięłam pierś,


mówiąc.- Nie mamy nic sobie do powiedzenia.
Prychnęła i spojrzała na mnie z wymalowanym na twarzy
niedowierzaniem. Sądząc po jej szoku, najwyraźniej spodziewała się, że
przeproszę ją albo będę błagać, płaszczyć się, by uzyskać jej przebaczenie za
to, że wpakowałam ją w kłopoty. Będzie czekała jeszcze bardzo długo, jeśli
właśnie tego się spodziewała.
Pochyliła się nade mną – usta wykrzywiła w groźny grymas, ukazując jej
idealnie proste, białe zęby, które wierzę, że kosztowały jej tatusia majątek.-
Och, ja sądzę, że jednak mamy. A teraz, mamy to zrobić na osobności czy
pośrodku korytarza?- Rzuciła.
Przełknęłam. Jad w jej głosie był szczerze przerażający, ale jeśli choć
położy na mnie palec, dam z siebie wszystko. Przeszukiwałam swój umysł,
próbując przypomnieć sobie lekcje samoobrony, które kilka lat temu dał mi
Nick. Nie chciałam złamać kości, kiedy przywalała bym jej w twarz, jak jakaś
Bella Swan. Może powinnam była zmusić Nicka, by dał mi odświeżający
pamięć kurs.
Wskazałam głową na łazienki. Jeśli miała już zamiar to zrobić, to
wolałabym zrobić to na osobności. Może nie obchodziło ją to, że wpakuje się w
większe kłopoty, może po prostu chciała poznać prawdę. Nawet jedna plotka
mogłaby zrujnować karierę Willa, a takie oskarżenie z pewnością nie zostanie
szybko zapomniane.
- W ubikacji?- Zaproponowałam.
Potaknęła i obróciła się na swoich dziesięciocentymetrowych obcasach,
maszerując w stronę łazienki i zarzucając włosami. Skrzywiłam się i
spojrzałam na Nicka, szukając wsparcia. Pewnie miałam szczęście, że Amy tu
nie było, bo z pewnością jako pierwsza wzięła zamach – większa była z niej niż
ze mnie gorącą głowa.
Nick uśmiechnął się uspokajająco.- Chcesz, bym z tobą poszedł?-
Zaproponował, wyglądając jakby naprawdę chciał to zrobić.
Zaśmiałam się.- Zawsze cię kręciły damskie łazienki.- Zażartowałam.
Roześmiał się i pokiwał głową.- To magiczne miejsce.- Nachylił się i
ucałował mój policzek, zbliżając do mojego ucha.- Po prostu powiedz jej, by
się odwaliła, a potem zapytaj, w jakie kłopoty wpadła za kłamanie.- Wyszeptał.
Uśmiechnęłam się i wyszłam poza zasięg jego ramion. Nie mogłam
oprzeć się żałowaniu, że nie ma przy mnie Willa. Potrzebowałam, by mnie
przytulił, by dotknął mnie, cokolwiek. Zawsze roztaczał wokół siebie
uspokajająco atmosferę, którą teraz bardzo by mi się przydała. Wzięłam

Tłumaczenie: amas_la_mondon 369 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

głęboki wdech i podążyłam za Eriką do damskiej ubikacji.


Kiedy tam dotarłam, natychmiast przekręciła zamek w drzwiach, by nikt
nie mógł nam przeszkodzić. Obserwowałam, jak kładzie swoją torebkę Gucci
na ladzie, przesuwając ją lekko, aż ucieszył ją efekt końcowy. Pewnie martwiła
się, że się uszkodzi – założę się, że kosztowała wystarczająco tyle, by za te
same pieniądze wyremontować stare szkolne ubikacje.
- Więc, masz mi coś do powiedzenia?- Rzuciła, a spojrzenie miała ciężkie
i oskarżające.
Uniosłam brew.- Pewnie, że mam, ale nic z tego nie jest kulturalne.-
Zasugerowałam, wzruszając i uśmiechając się do niej słodko. Nie było mowy,
bym to ja sprawiała kłopoty. Naciska na mnie, próbując zmusić do uderzenia
jej czy coś w ten deseń, by móc na mnie naskarżyć. Głupia wiedźma!
Zmarszczyła brwi.- Nie mogę uwierzyć, że ci się upiekło! To ty robisz coś
nielegalnego, ale to ja zostałam zawieszona.- Perorowała, rzucając gniewnie
rękami. Krótko zrobiło mi się jej żal, miała rację, mówiła przecież tylko
prawdę, ale wpadła przez to w kłopoty. Ale winna odpłynęła, kiedy zadrwiła ze
mnie i mówiła dalej.- Co taki facet widzie w dziewczynie takiej jak ty? No
proszę cię, spójrz na siebie.- Wysyczała, powoli taksując mnie wzrokiem, a na
jej twarzy widniał grymas ohydy.- Wcale nie jesteś kimś specjalnym, ale i tak
cię pocałował.
Skrzywiłam się pod jej lustracją. Czy naprawdę wyglądam tak źle, że
musi patrzeć na mnie z taką nienawiścią i obrzydzeniem? Wiem, że nie
jestem wcale najładniejszą dziewczyną, ale nie jest ze mną tak źle,
oczywiście. Zawsze byłam szczęśliwa, będąc po prostu sobą, czy to nie
powinno być wystarczające? Will z pewnością też tak uważał.
- Czemu tak bardzo mnie nienawidzisz?- Zapytałam ją, kręcąc
niedowierzająco głową. Nie miałam pojęcia czy kiedykolwiek zrobiłam jej coś,
by zmusić ją do takiej antypatii do mnie – ja i Amy zawsze się jej nie
podobałyśmy.
- Ponieważ masz wszystko!- Wykrzyczała, patrząc na mnie wściekle.
Zrobiłam krok w tył na jad w jej głosie – naprawdę brzmiała strasznie,
krzycząc tak. Rzuciłam jej zaciekawione spojrzenie, próbując zrozumieć jej
słowa. Mam wszystko? To ona ma bogatego tatusia, który daje jej wszystko,
o co go poprosi: markowe ciuchy, najnowsza technologia, konie, błyszczące
samochody – mimo tego że w tym pewnie teraz śmierdzi zepsutym mięsem.
Co mogłam mieć ja, czego ona nie ma? Ona to cholerna Erika Dennison.
Żyje jak księżniczka.
- Ja... co?- Zmarszczyłam brwi – chyba jakoś straciła rozum.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 370 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Odwróciła się ode mnie, kuląc ramiona, kiedy podchodziła do zlewu i


mocno chwyciła jego krawędź.- Masz wszystko i nawet tego nie widzisz.
Zawsze ci zazdrościłam, tobie i tej głupiej Amy Clarke! Ach, w każdej klasie
byłyście razem, z każdym krokiem bardziej się przyjaźniłyście, a ja tylko
dostałam fałszywe przyjaciółki, które chciały wykorzystać mnie z powodu
mojej popularności i statusu moich rodziców. Twoi rodzice przychodzą na
szkolne występy, interesują się tobą, troszczą o ciebie, a moi wolą od
spędzenia ze mną choć jednej minuty rzucić mi pieniądze.- Wymamrotała tak
cicho, że siliłam się, by ją usłyszeć.
Chwila, zazdrościła mi? Mi i Amy?
Zaśmiała się, ale gorzko. Chwyciła papierowy ręcznik i włożyła go pod
kran, mocząc go, nim przyłożyła go pod oczy, sprawdzając makijaż. Grzebała
w torebce, ponownie ją przesuwając, pewnie bojąc się, by taka droga rzecz
zniszczyła się.
Obróciła się do mnie i pokręciła głową. Jej uśmiech wydawał się
trochę... smutny?- Zaprzyjaźniłyście się już pierwszego dnia szkoły.
Pamiętam, jak jednego razu w piątej klasie patrzyłam tylko jak śmiejecie się
obie z jakiegoś waszego żarciku, kiedy mi ciężko było zaprzyjaźnić się z kimś,
kto za chwilę nie zamieni się w Brutusa albo rzuci mnie, jak ujrzy jakieś
ciacho.- Głośno pociągnęła nosem, a ja stałam tylko jak jakaś idiotka, nie
wiedząc co powiedzieć.- Wszyscy chłopcy trzymali się was, ponieważ byłaś
taka zabawna. A kiedy dorośli, podobały im się twoje głupie włosy w kolorze
miodu i twoje brązowe oczy. Nienawidziłam tego, że nigdy nie miałam tego, co
ty. A potem pojawił się... Nick.- Powiedziała, a jej podbródek zadrżał, kiedy
wymówiła jego imię. W tym momencie zrozumiałam, że miałam rację – czuła
do niego mięte.
- Lubisz Nicka?- Zapytałam słabo.
Prychnęła i pokręciła głową nieco za szybko.- Nie ma mowy! Phi! On jest
po prostu, ach, jest taki irytujący i... nie!- Oznajmiła, w obronny sposób
krzyżując ręce na piersi.
Powstrzymałam śmiech. Cytując za królową Gertrudą w „Hamlecie”
Szekspira: „Zdaje mi się, że ta dama przyrzeka za wiele12”.
Skinęłam głową.- Tylko sprawdzam, myślałam po prostu, że to za wiele.
Znaczy się, Nick przecież nie dorasta ci do pięt, prawda? Jest po prostu
zwykłym, nudnym Nickiem Goldingiem, nikim specjalnym.- Skłamałam,
obserwując jej reakcję na moje zlekceważenie jego.

12 Słowa Królowej użyte w mowie oznaczają, że ktoś zaprzeczając, przyznaje się swoimi słowami i
czynami do tego, co mu się zarzuca – w tym wypadku Erika zaprzeczając, że podoba się jej Nick,
właśnie się do tego przyznała.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 371 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Zrobiła grymas i na sekundę wyglądała na nieco rozgniewaną tym, co


powiedziałam. Miałam silne przeczucie, że nie zgodzi się ze mną, ale potem ta
mina znikła na rzecz sławnego już grymasu Eriki. Ponownie rzuciła okiem na
swoją torebkę, mówiąc.- Nieważne, nie jestem tutaj, by o nim ględzić.-
Rzuciła, lekceważąco machając dłonią, nim zarzuciła włosy za ramię.-
Chciałam porozmawiać z tobą o tym, w jak wielkie kłopoty wpadłam za
mówienie prawdy o twoim zakazanym romansiku z panem Gorącym Ciałem
Nauczycielskim.
Nagła myśl trafiła we mnie. Próbowała wkręcić mnie w przyznanie się?
Nie zaskoczyłoby mnie to, gdyby okazało się, że w tej drogiej torebce, którą
wciąż przesuwa, znajduje się dyktafon.
Ta podstępna, mała...
Przechyliłam głowę i uśmiechnęłam się. Dobrze, dwoje może grać w tą
grę!- Serio? Czemu próbujesz wpędzić mnie i jego w kłopoty? Nie kapuję czy
kiedykolwiek ci coś zrobiłam, byś chciała okłamywać pana dyrektora i wpędzić
też Willa w kłopoty.- Odpowiedziałam, podnosząc na nią brew.
Zmarszczyła brwi.- Wcale nie kłamałam i obie o tym wiemy!
Pokręciłam głową i westchnęłam.- Zrozum, nic bardziej by mi się nie
spodobało niż złamanie tego po pewnie drogiej operacji plastycznej nosa za
zmyślenie tych niedorzecznych kłamstw o mnie i nauczycielu. Eriko, to jest
chore.- Powiedziałam, grając.
Mam nadzieję, że ma ten cholerny dyktafon, by nagrać to wszystko,
jeśli uważa, że się potknę i wypaplam coś. Nie było mowy, żebym pozwoliła,
by miłość mojego życia miała problemy, ponieważ jakaś snobistyczna bogata
dziewczynka była zazdrosna, że ja miałam świetnych przyjaciół, kiedy ona
miała samych sługusów. U licha, jeśli chciała siedzieć z nami w piątej klasie, to
z Amy byśmy jej na to pozwoliły, musiała tylko pokazać trochę
zainteresowania. Myślę nawet, że raz zaprosiłyśmy ją na lunch z nami, a ona
odpowiedziała, że wolałaby raczej czyścić klasowego królika, niż być widzianą
z takimi frajerkami jak my.
- Chore? CHORE? Ty jesteś cholernie chora za spotykanie się z
nauczycielem!- Wykrzyczała.
Zaśmiałam się z niej. Frustrowała się, ponieważ ten jej plan nie działa, a
to mogłam zobaczyć w jej oczach.- Nie spotykam się z cholernym
nauczycielem. Spotykam się z jego młodszym bratem! Nie słyszałaś tego? Och,
czekaj, oczywiście, że nie, zostałaś zawieszona za wymyślanie złośliwych
kłamstw!- Zripostowałam, szczerząc się.
Podeszła do mnie, a mina miała groźną.- Suka.- Rzuciła. Jej spojrzenie
było dzikie, jak u oszalałego zwierzęcia i rzeczywiście trochę przerażające.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 372 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Jednak stałam wyprostowana, nie było mowy, że dam się jej zastraszyć,
jeśli chciała mnie uderzyć, to oddam jej jak tylko będę umiała, tego byłam
pewna.- Jeśli mnie dotkniesz, to wyrwę ci z głowy twoje blond kudły.-
Oświadczyłam. Jej oczy zabłysły, kiedy jej ręka natychmiastowo poleciała do
włosów, głaszcząc je.- Tak przy okazji, farbowałaś je, kiedy cię tu nie było?
Jeśli tak, to nie jestem pewna czy ten kolor ci pasuje.- Drażniłam się z nią,
próbując się nie roześmiać.
Podeszła do mnie bliżej, aż nasze twarzy dzieliły tylko centymetry.-
Dostajesz za swoje, lodowa księżniczko. Lepiej pilnuj swoich pleców,
ponieważ wyrównam z tobą rachunki za napędzenie mi zawieszenia,
przyrzekam.- Warknęła.
Odwróciła się i pomaszerowała do swojej torebki, którą zostawiła na
ladzie. Wyciągnęłam telefon z kieszeni, modląc się, by mój blef zadział.- Eriko,
mam nadzieję, że wiesz, że właśnie nagrałam całą tę rozmowę. Jeśli choć
jeden włos spadnie z głowy mi, moim przyjaciołom czy nawet bratu mojego
chłopaka, to wezmę ze sobą twoją groźbę do dyrektora. Nie sądzę, by
cieszyłaby go wiadomość, że wciąż trzymasz się swoich złośliwych oskarżeń w
stosunku do mnie.- Skłamałam.- Już mi powiedział, że jeśli przysporzysz mi
choć jednego problemu po swoim powrocie, to mam pójść prosto do niego.
O kurcze, proszę, nie proś mnie, bym puściła to nagranie, proszę, nie
proś mnie o to! Pokerowa twarz, Chloe. Możesz to zrobić, nie tchórz!
Szczęka jej opadła, kiedy spoglądała na telefon w mojej ręce.
Przełknęłam, modląc się, by mi uwierzyła. Wyglądała, jakby ważyła swoje
opcje, zastanawiając się, co zrobić, mogłam ujrzeć frustrację i gniew
wymalowany na jej twarzy. Wyglądała, jakby chciała mi urwać głowę i spłukać
ją w toalecie.
- Ty mała- Zaczęła, ale urwałam jej, machając dłonią.
- No, no, no, zważaj na słowa. Nie chcesz, bym nagrała też, jak
przeklinasz, prawda?- Drażniłam się z nią, kiedy wsunęłam telefon z
powrotem do kieszeni. Uśmiechnęłam się do niej z zadowoleniem. To jest
niesamowite – całkowicie dała się na to nabrać. Podeszłam do niej bliżej.-
Mówię poważnie. Jeśli ponownie zaczniesz przysparzać mi problemów,
zaczniesz ponownie się mnie czepiać jak kiedyś albo męczyć Willa czy moich
przyjaciół, to biorę tę groźbę do dyrektora. Wtedy też będziesz mogła
pożegnać się z edukacją w tej szkole.- Oświadczyłam, używając jej słów, które
kiedyś sama do mnie powiedziała.
Zatrzasnęła buzię i napięła barki, patrząc się na mnie z wściekłością.-
Nienawidzę cię.- Warknęła.
Potaknęłam.- Wiem, ale może powinnaś spróbować nie odgrywać cały

Tłumaczenie: amas_la_mondon 373 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

czas ofiary, Eriko, niezbyt ci służy. Wiesz, może gdybyś postarała się być dla
ludzi odrobinę milsza, twoje życie by się zmieniło. Jeśli będziesz żyła,
nienawidząc ludzi, to zrewanżują ci się tym samym. Od czasu do czasu pokaż
ludzką stronę, a będziesz zaskoczona, ile ci to da.- Miałam na myśli każde
słowo – nie drażniłam się z nią. Sama sprawiła, że jej życie tak wyglądało – to
ona wyrzuciła ze swojego życia każdą miłą osobę poprzez znęcanie się nad nią
albo będąc zazdrosną i wredną zołzą. Gdyby była milsza dla innych, to
mogłaby mieć sympatycznych przyjaciół, a nie pasożytów, którzy cały czas
teraz za nią podążają.
Zabrała torebkę i pomaszerowała do drzwi, trącając mnie barkiem,
kiedy przechodziła obok, niemal mnie przewracając.- Do diabła, po prostu
zostaw mnie w spokoju!- Rozkazała, najwyraźniej wybierając zignorowanie
mojej rady.
Wzruszyłam.- Bardzo chętnie.- Zgodziłam się.
Nie mówiąc nic więcej, otworzyła drzwi i wypadła przez nie. Nie minęła
nawet sekunda, a drzwi ponownie się otworzyły i weszli przez nie Amy i Nick,
oboje zmartwieni. Uśmiechnęłam się słabo i wzruszyłam.- W porządku.-
Uspokoiłam ich. Amy uśmiechnęła się i przytuliła mnie. Znad jej ramienia
spojrzałam na Nicka – stał z uśmiechem na twarzy, a oczami śledził ubikację.
Roześmiałam się i przewróciłam oczami.- Tak dobra, jak zapamiętałeś?-
Zapytałam go.
Zaśmiał się i niezręcznie potarł kark.- Ostatni raz, kiedy tu byłem, był na
pewno całkiem magiczny.- Oznajmił, puszczając mi figlarnie oczko.
Zarumieniłam się i pokręciłam głową, wiedząc, ze ostatnim razem, kiedy był
tu ze mną, odbyliśmy całkiem gorącą sesję obściskiwania. Nie było to tak
długo przed naszym zerwaniem. Wyszczerzył się i wskazał głową na drzwi.-
Chodźcie, lepiej stąd wyjdźmy, nim dostanę od Will i Ryana za bycie w
ubikacji z ich suczkami.- Zażartował, złośliwie mrugając.
Wszyscy troje wybuchliśmy śmiechem na jego słowa – Nick zawsze
wiedział jak polepszyć mi humor. Amy uderzyła go w potylicę, kiedy
wychodziliśmy przez drzwi – zignorowałam ludzi, patrzących się na mnie z
ciekawością. Zmartwiona, podgryzłam wargę. Czy Erika powiedziała coś,
kiedy wychodziła? Och, proszę, nie pozwól jej nic wygadać!
Odwróciłam się do Donny, najbliżej stojącej dziewczyny patrzącej na
mnie.- Co się wam stało?- Zapytałam, modląc się, by było to wszystko, tylko
nie ja i Will.
Wzruszyła.- Powiedziała ci, czemu ją zawieszono? Czego chciała?-
Zapytała, podnosząc brew, zaciekawiona.
Odetchnęłam z ulgą i uśmiechnęłam się. Nic nie wypaplała – byliśmy

Tłumaczenie: amas_la_mondon 374 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

bezpieczni.- Rozmawiałyśmy tylko o naszym zadaniu z historii. Chciała


wiedzieć, jak nam z nim idzie, a ponieważ nie było jej w zeszłym tygodniu, to
nie wiedziała, gdzie skończyłyśmy. I nie, nie powiedziała, za co została
zawieszona.- Skłamałam, krzyżując place, bym brzmiała wiarygodnie.
Donna wydawała się to kupić – zmarszczyła brwi, wyglądając na nieco
rozczarowaną, kiedy kiwała głową.- Och, no cóż, chyba dowiemy się prędzej
niż później.- Powiedziała pewnie, obracając się i idąc do swoich przyjaciółek,
które też zapalone czekały na plotki o Erice.
Przełknęłam, w duchu mając nadzieję, że nikt się nie dowie. Z groźbą
dyrektora wiszącą nad jej głową, nie było jej wolno nikomu nic powiedzieć,
więc tak długo, jak Will i ja nie potkniemy się i do niczego się nie przyznamy,
to praktycznie byliśmy całkowicie bezpieczni. Jeszcze tylko kilka miesięcy i
wtedy moja szkolna kariera dobiegnie końca, i będziemy mogli włożyć ten cały
bałagan do szuflady: „przeszłość”. Jedyne, czym musiałam się teraz martwić,
to to, że będę zmuszona powiedzieć Amy, że nasze plany wyjazdu na studia w
Nowym Jorku nie są już aktualne.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 375 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 38

- Słodziutka, no wyślij już to podanie na twoje wymarzone studia!- Will


rozkazał, patrząc na mnie stanowczo i korzystając ze swojego nauczycielskiego
tonu.
Westchnęłam i włożyłam głowę między dłonie. Obecnie leżeliśmy na
jego łóżku, a wokół piętrzyły się moje aplikacje na studia. Byliśmy dokładnie w
środku bolesnej rozmowy na temat szkoły, którą wybiorę. To wcale nie była
łatwa rozmowa. Will poważnie wkurzał się na mnie.
Pokręciłam głową, nie patrząc na niego i schowałam twarz w jego
kołdrę.- Nie.- Wybąkałam.
Jęknął sfrustrowany.- Chloe, na litość boską, nie rób tego! Zawsze
marzyłaś o tej szkole, sama mówiłaś, więc po prostu złóż podanie! Co złego z
tego przyjdzie?- Zapytał, owijając rękę wokół mojej talii i przyciągając mnie
do siebie.
Westchnęłam dramatycznie – wcale mnie nie słuchał. Jaki był sens w
składaniu tam podania, jeśli w ogóle potem nie miałam zamiaru zaakceptować
miejsce, kiedy się dostanę? Za chiny nie zamierzałam wyjechać na studia do
Nowego Jorku, zostawiając jego. Bylibyśmy godziny drogi od siebie i po
prostu nie mogłam być z daleka od niego tak długo. Ledwo mogłabym go
widywać – weekendy to dla mnie za mało.
- A jaki ma to sens? Już nie chcę tam iść – chcę tu zostać, bym mogła
być bliżej ciebie!- Wyjęczałam, kryjąc twarz w jego piersi. Nie chciałam na
niego patrzeć – wiedziałam, jaką teraz robił minę, minę smutnego
szczeniaczka z błagalnym spojrzeniem i nie mogłam tego widzieć, ponieważ
musiałam być silna. Jasne, wcześniej ta szkoła była dla mnie ważna, ale teraz,
kiedy miałam Willa, wszystko po prostu wydawało się mniej ważne. Dlaczego
miałabym tak jechać i się unieszczęśliwiać? Ale on po prostu nie kapował.
- Chloe, po prostu zapisz się tam, jeśli to jest coś, czego pragniesz, to-
Zaczął, ale urwałam mu, nim mógł dokończyć.
- Nie jest.- Oświadczyłam pewnie.
Delikatnie pogłaskał moją głowę, a ciało miał strasznie napięte.
Najwyraźniej też nie lubił tej rozmowy.- Słodziutka, spojrzysz na mnie?-
Zapytał cicho.
- Nie.
Zaśmiał się.- A czemu nie?
Westchnęłam.- Ponieważ spojrzysz na mnie tymi swoimi oczami i

Tłumaczenie: amas_la_mondon 376 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

przekonasz mnie do zrobienia czegoś, czego wcale robić nie chcę.-


Narzekałam, a mój głos był przytłumiony, ponieważ wciąż wciskałam twarz w
jego pierś.
- Słodziutka, no spójrz na mnie! Nie chcę rozmawiać z czubkiem twojej
głowy!- Wykrzyczał, ciągnąc moje ramiona, by mnie przesunąć.
Jęknęłam sfrustrowana i usiadłam obok niego, niechętnie spoglądając
na jego twarz i widząc minę, której się spodziewałam.- Widzisz, to ta mina.
Wiedziałam!- Oznajmiłam, machając przed jego twarzą ręką w ramach
potwierdzenia.
Uśmiechnął się do mnie i oboje wybuchliśmy śmiechem.- Czasem jesteś
taka głupiutka, panno Henderson.- Drażnił mnie, łapiąc mnie w talii i
pociągając mnie w dół, tak że leżałam na nim.
Oparłam ręce po obu stronach jego głowy i uśmiechnęłam się. Był taki
niesamowity i kochałam go tak mocno – małe poświęcenie w decyzji o moich
studiach było niczym, jeśli rozważy się to, że w zamian będę miała Willa. Przez
ostatnie dwa miesiące rozmyślałam nad tym i byłam całkowicie pewna, że
tego właśnie pragnęłam. Pójdę do lokalnej szkoły, ale wciąż będę chodziła na
te same zajęcia. Jasne, będę strasznie tęskniła za Amy, ale cały czas będę
mogła widywać się z Nickiem, więc nadal będę miała przy sobie najlepszego
przyjaciela. I oczywiście każdego dnia będę mogła widzieć się z mężczyzną
moich snów, co było decydujące.
Przez ostatnie dwa miesiące wszystko było idealne. Erika całkowicie się
od nas odwaliła – nawet się do mnie nie odzywała. Jasne, wciąż mnie
nienawidziła, to było oczywiste po jej spojrzeniach w moją stronę, ale nic
nikomu nie wygadała. Z Samem udawaliśmy wciąż, że jesteśmy razem. Kilka
razy w tygodniu przyjeżdżał po mnie po szkole i zawoził do Willa, a wtedy albo
przesiadywał z nami, albo zostawiał nas samych. Sam był wspaniały, wciąż
trochę puszczalski, ale to tylko sprawiło, że w moich oczach stał się kimś
bardziej ważnym.
Will był po prostu sobą: słodki, troskliwy, hojny, kochający, był po
prostu niesamowitym chłopakiem, którym zawsze był. Nie za wiele
wychodziliśmy, nawet do sąsiedniego miasta, ponieważ nie chcieliśmy w ogóle
ryzykować. W jedyne miejsca, w które chodziliśmy, to jego mieszkanie, dom
jego rodziców albo na imprezę jednego z jego przyjaciół, ale tylko wtedy, kiedy
szedł też Sam, więc gdyby ktoś nas widział, udawałabym po prostu, że to
właśnie z nim przyszłam. Ale po prostu spędzanie czasu z Willem wznosiło
mnie trzy metry nad niebem13. Nie obchodziło mnie to, co robiliśmy czy gdzie
wychodziliśmy, ponieważ kochałam każdą sekundę bycia z moim chłopakiem.
W szkole unikaliśmy siebie jak dżumę, nawet się do siebie nie odzywaliśmy,
13 I przypomniała mi się inna książka, którą swoją drogą uwielbiam (m)

Tłumaczenie: amas_la_mondon 377 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

chyba że na jego zajęciach i jeśli ktoś był obok. Nic nie zostawialiśmy
przypadkowi i to się opłacało. Od wypadku z Eriką minęły dwa miesiące i od
tego czasu dyrektor wcale nam się nie przyglądał.
Mieliśmy teraz z górki. Zostały tylko trzy miesiące do końca liceum i
potem nie będzie już dla nas zakazane umawianie się. Za kilka tygodni
kończyłam nawet osiemnaście lat, więc nie będzie się już musiał zamartwiać,
że jestem niepełnoletnią. Najwyraźniej niecierpliwie na to czekał.
Została już tylko jedna przeszkoda – dokończenie tej idiotycznej
rozmowy na temat związków na odległość.
Przez ostatnie półgodziny słuchałam jego rozwiązań, że zawsze jest
Skype, smsy, rozmowy telefoniczne, maile i wszystko inne, o czym mówił i
czym próbował mnie przekonać. Jednak żadna z tych opcji nie była dla mnie
wystarczająca – chciałam być w stanie dotknąć go, kiedykolwiek przyjdzie mi
na to ochota. Chciałam być w stanie zasnąć w jego ramionach i mocno
przytulić po ciężkim dniu. Chciałam patrzeć ukochanemu w oczy, a nie przez
głupią internetową kamerę.
- Możemy już przestać o ty rozmawiać?- Błagałam, wydymając wargi.
Zmarszczył brwi i pokręcił głową.- No złóż po prostu to podanie. Zrób to
dla mnie. Jeśli się dostaniesz, to wtedy bardziej to przegadamy. Po prostu nie
decydujmy się już teraz, dobrze? Jeśli złożysz podanie, to daje ci to kilka
dodatkowych opcji. Za kilka miesięcy może zdecydujesz się, że masz już mnie
dość i wtedy straciłabyś szansę na wymarzone studia.- Oświadczył, patrząc mi
wprost w oczy i ujmując moją twarz, bym nie mogłam odwrócić wzroku.
Poczułam, jak bicie mojego serca przyspiesza. Zmuszał mnie do złożenia
tam podania, bo chciał się mnie pozbyć? Miał nadzieję, że wyjadę, by był sam?
Może chciał ze mną zerwać i po prostu pomyślał, że łatwiej będzie, jak
rozdzieli nas odległość.
- Will, o to naprawdę ci chodzi? Nie chcesz po prostu, bym tam szła,
prawda? Bo... no wiesz.- Wzruszyłam, nie za bardzo chcąc znać odpowiedź.
Rzucił mi zaciekawione spojrzenie.- Wiem, co?
Westchnęłam.- Ponieważ chcesz, bym tam poszła, byśmy nie byli cały
czas razem. Przytłaczam cię czy co? Czy to subtelny sposób, by powiedzieć mi-
Urwał mi, całując mi. Oddałam jego pocałunek, przyciskając się do niego i
uwielbiając dotyk jego ust na moich.
Przerwał pocałunek i zmarszczył brwi, kręcąc głową.- Czyś ty
powariowała, słodziutka? Powinienem się martwić, że postradałaś rozum?-
Drażnił się ze mną żartobliwie, nie wiedząc, o czym mówił. Zaśmiał się i
pogłaskał mnie po policzku.- Natychmiast przestań tak myśleć, dobrze? Jeśli

Tłumaczenie: amas_la_mondon 378 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

wyjedziesz, będę cholernie tęsknił, nie jestem nawet pewien, jak bym sobie
poradził. Pewnie będę musiał ponownie dorabiać w klubie, by zapłacić za
rachunki telefoniczne, bo cały czas będę do ciebie wydzwaniał. Po prostu chcę,
byś poszła na swoją wymarzone studia – nie chcę ci tego odbierać. Gdybyś
mnie nie poznała, poszłabyś tam i robiłaś to wszystko, co planowałaś robić ze
swoją najlepszą przyjaciółką.
Odprężyłam się. Ponownie był swoją słodką i zmartwioną wersją siebie
– wcale nie chciał się mnie pozbyć. Potarłam o siebie nasze nosy.- Gdybym cię
wtedy nie poznała, wciąż szukałabym swojego mężczyzny ze snów.-
Wyszeptałam, ponownie go całując.
Poczułam, jak się uśmiecha, więc odsunęłam się i usiadłam na nim
okrakiem, siadając na jego brzuchu.- Uważasz, że jestem ze snów?- Zapytał,
patrząc na mnie zarozumiale i palcem powoli podążając w górę mojej nogi,
rozpalając moje hormony.
Roześmiałam się i pokręciłam głową.- Właściwie nie. Jesteś
matematycznym kujonem-bałaganiarzem.- Odpowiedziałam, szczerząc się na
jego zgaszoną minę.- Chrapiesz, zostawiasz podniesioną deskę klozetową i nie
umiesz gotować. Nie, panie Morris, wcale nie jest panem ze snów.- Drażniłam
go, pokazując mu język.
Rzucił mi uśmieszek i złapał w talii, popychając mnie na łóżko i
pociągając się na mnie, zgniatając pod naszymi ciałami wszystkie podania na
studia.- Cóż, a ty jesteś zbyt porządna. Zawsze spuszczasz deskę klozetową,
więc za każdym razem muszę ją podnosić. Jesz na śniadanie ohydne płatki i
jesteś beznadziejna w matematyce.- Zripostował, mocniej się do mnie
przyciskając.- Ale wszystkie te rzeczy sprawiają, że dla mnie jesteś ze snów,
słodziutka.- Dokończył.
- Ooooch, Will, to takie słodkie.- Jęknęłam.
Uśmiechnął się.- Kocham wszystkie te rzeczy. Kocham w tobie każdą
rzecz, nawet to złe.- Zagruchał.- Chwila, właściwie jest jedna rzecz, której w
tobie nie kocham.- Powiedział, marszcząc się rozmyślnie. Skrzywiłam się i
czekałam, aż powie mi, że za dużo narzekam albo że jestem niedojrzała czy
coś. Wwiercał we mnie swoje spojrzenie, ponownie mówiąc.- Zawsze nosisz
zbyt dużo cholernych ubrań.
Wybuchłam śmiechem, kiedy skrzywił się na bluzkę, którą miałam na
sobie.- Ależ z ciebie zboczeniec! Może powinniśmy jeden dzień w tygodniu nie
nosić wcale ubrań. Cały dzień chodzić kompletnie nago. Moglibyśmy nazwać
to Sobota z Gołym Tyłkiem czy coś.- Zaproponowałam, mocno owijając ręce
wokół jego szyi.
- Lepsze są Weekendy z Nagim Tyłkiem.- Zaćwierkał, szczerząc się

Tłumaczenie: amas_la_mondon 379 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

podekscytowany.
Uśmiechnęłam się i pokiwałam.- Oczywiście, że tak. Sprawdzę w swoim
kalendarzu i zobaczę, czy wcisnę to w następny weekend.- Zażartowałam,
chwytają w garść włosy na jego karku.
- Świetnie.- Wyszeptał, całując mnie delikatnie. Westchnęłam błogo i
zamknęłam oczy, rozkoszując się luksusem bycia w tych męskich ramionach.
Wciąż do tego nie przywykłam i sądziłam, że nigdy nie przywyknę, miałam
nadzieję, że nigdy nie wezmę go za pewnik. Przerwał pocałunek i przycisnął
swoje czoło do mojego.- Złóż podanie na twoje wymarzone studia.- Błagał,
pocierając o siebie nasze nosy.- Po prostu złóż, to wszystko. Wtedy, jeśli
zostaniesz przyjęta i nadal nie będziesz chciała tam iść, to nie pójdziesz. Po
prostu nie odrzucaj tej szansy tak łatwo. Proszę?
Niechętnie na to przystałam. Nie miałam żadnej wątpliwości, że jeśli
zostanę przyjęta, to na pewno odrzucę te studia. Nie przeprowadzałam się do
Nowego Jorku i koniec kropka. Nie obchodziło mnie, ile będzie rzucał mi
minek smutnego szczeniaczka. Ale aby zakończyć już tą rozmowę, to złożę to
podanie. Nie stanie się nic złego. Jeśli wypełnienie kilku rubryczek i napisanie
kilku esejów, zakończy tą naszą rozmowę na ten temat, to byłam 100% za.
Fizycznie odprężył się nade mną, jego ramiona zrelaksowały się, a
piękny uśmiech pojawił się na jego twarzy.- Dziękuję, słodziutka.- Wyszeptał,
ponownie mnie całując. Mocno ścisnęłam jego talię swoimi nogami,
przyciskając do siebie nasze ciała. Moje podniecenie wzrosło, kiedy swoim
ciężarem wgniótł mnie w miękki materac.
Rękami śledziłam jego ciało, wsuwając je pod koszulkę i palcami
przemierzając jego plecy, kiedy całował mnie, jakby mógł posiąść moją duszę.
Dosłownie każdy jego pocałunek sprawiał, że place u nóg zwijały mi się z
rozkoszy. To było wspaniałe. Jego pocałunki były niemal poetyckie. Naprawdę
była ze mnie szczęściara.
- Więc, w sprawie tych nagich weekendów...- Urwał, ujmując w dłonie
moją twarz i całując czubek nosa.
Uśmiechnęłam się. Mówił poważnie? Żartowałam, kiedy to
proponowałam! Założę się, że ten przeklęty zboczeniec zmusi mnie do tego
teraz! W co ja się wpakowałam?- Co z nimi?- Zapytałam, ledwo mówiąc,
kiedy myślami krążyłam już przy jego ciele, jego doskonałości wystawionej na
pokaz na całe 48 błogich godzin. Właściwie, miałam nadzieję, że mnie do
tego zmusi.
Westchnął.- Boję się, że muszą się zacząć od sobotniej nocy. Mam plany
na dzień, więc nie będę mógł się z tobą zobaczyć.- Powiedział, wzruszając,
kiedy podnosił się ze mnie i siadał na łóżku obok mnie.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 380 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Zmarszczyłam brwi na jego słowa. Zawsze spędzaliśmy razem soboty. Co


miał w planach, co oznaczało, że nie będę mogła go zobaczyć?- Och,
naprawdę? A co to takiego?- Zapytałam, starając się nie brzmieć jak
infantylna dziewczyna z obsesją, ponieważ zbywał mnie na cały dzień.
Uśmiechnął się i wzruszył.- Mam do zrobienia takie tam zakupy. Taka
jedna moja znajoma ma wkrótce urodziny, więc muszę kupić jej prezent.
Chwila, zbywał mnie, by mógł mi kupić prezent urodzinowy? Cóż, to
do bani! Wydęłam wargi i również się podniosłam, siadając na jego kolanie,
twarzą do niego.- Co jeśli ta znajoma nie chce niczego na urodziny?-
Zripostowałam, wiążą ręce za jego karkiem.
Roześmiał się i dał mi prztyczka w nos, żartobliwie przewracając
oczami.- No to kiepsko dla niej.
Westchnęłam teatralnie.- Will, niczego mi nie kupuj. Nie chcę, byś
wydawał na mnie pieniądze.- Nalegałam, ponownie wydymając wargi.
Naprawdę nie chciałam od niego prezentu, bo jego czas i towarzystwo było
wszystkim, co pragnęłam.
Pogłaskał moje plecy, zatrzymując dłonie na mojej pupie, jedną
spychając w dół materiał dżinsów i placem śledząc kontury majtek, na co całe
moje ciało zabolało potrzebą.- Kupuję ci prezent, słodziutka. Nie każdego dnia
twoja dziewczyna kończy osiemnastkę. To specjalne urodziny, takie, które
powinnaś zapamiętać na zawsze. Chcę dać ci coś, co mogłabyś zatrzymać i
zawsze wspominać.- Wyjaśnił, wzruszając.- Czy jest coś rzeczywiście, co
chciałabyś dostać? Znaczy się, mam już coś na oku, ale jeśli pragniesz coś ode
mnie, to dam ci to.- Rzucił mi zaciekawione spojrzenie.
Cała jego przemowa o tym, że moje urodziny mają być specjalne i to, że
powinnam je zapamiętać do końca życia, sprawiła, że zachciałam tylko
jednego. Jeśli istniała ta jedna rzecz, która uczyniłaby moje urodziny
specjalne, to był nim on. Cały on.
Prześledziłam palcem linię jego szczęki, kiedy zastanawiałam się, jak
ubrać to w słowa, nie brzmiąc przy tym jak jakaś nimfomanka.- Rzeczywiście
jest jedna taka rzecz. I tylko ty mi ją możesz dać.- Kusiłam, całując jego
gardło.
- I co to takiego?- Wydusił z siebie ochryple. Przesunęłam się w górę i
podgryzałam jego szczękę. Jego uścisk na mnie zacieśnił się.- Chloe, cholera,
uwielbiam, kiedy to robisz.- Wyjęczał bez tchu. Uśmiechnęłam się dumna z
siebie i ucałował drogę do jego ucha, delikatnie gryząc jego małżowinę, nim
przemówiłam.
- Chcę spędzić swoje urodziny z tobą. Pragnę jednej nocy, podczas której
zapomnimy o wszystkich – pragnę nocy, podczas której odsuniemy wszystkie

Tłumaczenie: amas_la_mondon 381 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

troski i będziemy po prostu Willem i Chloe. Pragnę jednej nocy, bez żadnych
zasad i granic. Tego właśnie chcę na swoje urodziny.- Wyszeptałam.
Jęknął i odsunęłam się, by rzucić mu zaciekawione spojrzenie, modląc
się, by się na to zgodził. Jeśli istniała ta jedna rzecz, która jak najmożliwiej
uczyniłaby z moich urodzin doskonałość, to każda część Willa, jego ciało,
umysł i dusza.
- To- Zaczął, marszcząc się i wyglądając, jakby ostrożnie dobierał swoje
słowa.
Rozczarowanie zagnieździło się w moim brzuchu, ponieważ zamierzał
mi odmówić. Tak naprawdę wcale go nie obwiniałam, to nie na to się
zgodziliśmy. Dopiero co rozciągnęliśmy zasady o wiele bardziej, niż Will tego
chciał, a jednak, proszę bardzo, naciskałam jeszcze mocniej. Zachowywałam
się samolubnie. Powinnam pomyśleć, o co go prosiłam. Nie chciał ponownie
dokonywać takiego kompromisu, więc naprawdę nie powinnam była prosić,
wiedziałam o tym.
Pokręciłam winna głową.- Przepraszam, zapomnij o tym. Nie powinnam
była pytać.- Wybąkałam, rumieniąc się z zażenowania, ponieważ właśnie
ponownie się narzucałam.
Westchnął i złożył pod mój podbródek palec, unosząc moją głowę, bym
na niego spojrzała. Jego szare oczy przeszukiwały moje i żadne z nas nie
odzywało się przez kilka minut. Zatraciłam się w ich pięknym kolorze, były
takie hipnotyzujące.- Dobrze.- W końcu wyszeptał, powoli potakując.
Sapnęłam, robiąc wielkie oczy. Co, u licha? Czy dobrze go usłyszałam?
Czy właśnie się zgodził, by kochać się ze mną? Wow, to naprawdę złe, że
musiałam zmusić swojego chłopaka do uprawiania ze mną seksu. Ta
sytuacja była nieco przedziwna. Stereotypowo jest właśnie przeciwnie, to facet
przekonuje dziewczynę, by nagiąć jeszcze bardziej zasady. Chyba my jesteśmy
wyjątkowi... albo jestem po prostu zboczona, tak jak zawsze to powtarzał.
Roześmiałam się na to, w jakiej byliśmy niedorzecznej sytuacji, a potem żułam
wargę, próbując się powstrzymać – pewnie robiłam z siebie wariatkę. Wciąż
mu nie odpowiedziałam i Will wyglądał teraz na trochę zdezorientowanego.
Pokręciłam głową i poczułam, jak moja twarz czerwieni się.- Już dobrze,
przepraszam, nie powinnam była pytać. Poczekamy, aż skończy się liceum.-
Oznajmiłam nieśmiało.
Uśmiechnął się, powoli przeglądając moją twarz, jakby starał się ją
wypalić w pamięci.- Myślisz, że nie chcę? Chloe, oczywiście, że chcę. Bycie z
tobą doprowadza mnie do szału – czasami tak bardzo chcę się z tobą kochać,
że aż odczuwam ból. Jesteś zbyt piękna dla mojego dobra.- Gruchał, głaszcząc
moje policzki swoimi kciukami.- Chcę sprawić, by twoje urodziny były

Tłumaczenie: amas_la_mondon 382 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

wyjątkowe – jeśli tego właśnie pragniesz, to właśnie to zrobimy.- Ponownie


mnie pogłaskał, nim docisnął swoje wargi do moich tak lekko, że ledwo to
poczułam.
Szczęście próbowało zawładnąć mną, kiedy myśli o kochaniu się z nim
zaczęły napływać mi do głowy. Ale moje przeklęte urodziny są dopiero za trzy
tygodnie! Wow, kurcze, teraz to wydaje się wiecznością, kiedy wiem, co
mnie czeka.- Naprawdę?- Zapytałam, po prostu ponownie potrzebując
zapewnienia, po to by upewnić się, że to nie kolejna moja fantazja na jego
temat.
Skinął głową.- No, słodziutka. Chcę ci dać na urodziny wszystko, a jeśli
chcesz mnie, to właśnie mnie dostaniesz.- Wyszeptał, w jego oczach lśniła
miłość i uwielbienie, na co serce waliło mi w piersi.
Pocałowałam go z wdzięcznością.- Tego właśnie pragnę. Tylko ciebie.-
Potwierdziłam.
Rzucił mi uśmieszek.- Ale i tak mam zajętą sobotę.- Stwierdził,
ponownie kładąc nas na materacu, kiedy mocno mnie do siebie przytulał.-
Jednak mam warunek.- Dodał.- Jeśli mamy mieć tę jedną noc, to pragnę też
całego dnia. Chcę spędzić z tobą cały dzień. Twoje urodziny wypadają w
sobotę, więc zostań ze mną w piątkową noc, bym mógł się przy tobie obudzić.
O kurcze, to niemożliwe, rodzice nie pozwolą mi na to i będą chcieli
zobaczyć się ze mną w moje urodziny.- Will, nie mogę. Moi rodzice, będę
musiała spędzić też z nimi czas.
Zmarszczył brwi.- No to dziesiąta. Możesz zjeść z nimi śniadanie, a
potem resztę dnia spędzisz ze mną.
Jęknęłam i pokręciłam głową.- Will, zazwyczaj moja mama
przygotowuje specjalny lunch, robi stertę ciast i deserów, i jemy to wszystko.
To taka tradycja.- Wyjaśniłam, posyłając mu skruszone spojrzenie. Nie
mogłam za bardzo złamać tradycji, moi rodzice będą źli i smutni, nie mogłam
im tego zrobić. Gdybym mogła, zaprosiłabym Willa na lunch, ale jego głupia
praca ponownie nam to uniemożliwiła.
Westchnął i przycisnął swoje czoło do mojego.- No to w porządku,
przyjadę po ciebie po lunchu, ale nie później.- Odpowiedział, rzucając mi
swoje najbardziej poważne spojrzenie, więc wiedziałam, że nie osiągniemy już
żadnego kompromisu. Potaknęłam i wzruszyłam ramionami. Będę w stanie
przekonać rodziców do puszczenia mnie na popołudnie i noc, jak tylko nie
złamię lunchowej tradycji, miałam to jak w banku.
- Powiem im po prostu, że Amy bierze mnie na zakupy i zabiera gdzieś
pod wieczór, więc zastanę na noc u niej.-Will uśmiechnął się.- Świetnie. Ale
tak dla jasności, to ostatnie urodziny, kiedy nie budzę się przy tobie. Zgoda?

Tłumaczenie: amas_la_mondon 383 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Ja cie sole, uwielbiam jego słowa!- Do licha, jasne, że tak.-


Wydyszałam. Mocniej się w niego wcisnęłam i westchnęłam błogo.- Kocham
cię.
Ucałował czubek mojej głowy, a podania na studia wciąż były przez nas
gniecione, jednak ani mnie, ani Willa to nie obchodziło.- Też cię kocham,
Chloe. Ponad życie.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 384 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 39

- Więc, dziewczęta, chcecie dzisiaj dużo wydać?- Moja mama zapytała,


dając mi na talerz kolejny kawałek ciasta czekoladowego i patrząc to na mnie,
to na Amy z ciekawością.
Jęknęłam i pokręciłam głową, pocierając mój zapchany żołądek.- Mamo,
już nie mogę zjeść więcej!- Biadoliłam, rzucając jej błagalne spojrzenie.
Zjadłam już dwa kawałki ciasta czekoladowego, miseczkę wisien, bezy z
jagodami i domowe brownie. Zjadłam już tyle, że z łatwością mogłam zapaść
w cukrową śpiączkę.
Amy wyszczerzyła się i przysunęła do siebie mój talerz. Uwielbiała moją
rodzinną tradycję i nigdy żadnej nie przepuściła.- Dają, to bierz.- Zaćwierkała,
biorąc już gryz.
Przewróciłam oczami i rozsiadłam się na krześle, pocierając mój
opuchnięty brzuch. Mam nadzieję, że nie będę czuła się wzdęta cały dzień z
Willem. Jak tylko moje myśli odpłynęły w jego stronę, uśmiech pojawił się na
mojej twarzy, a dłonie zaczęły się lekko pocić. Dzisiaj były moje urodziny,
byłam według prawa dorosła i naprawdę, naprawdę nie mogłam się doczekać
dostania prezentu, który mi obiecał. Noc z nim, bez granic, bez zasad, po
prostu czysta, nieskrępowana rozkosz. Zapowiadało się bosko.
Wzruszyłam i posłałam mamie uśmiech. Jeśli chodzi o nią, z Amy
wychodziłyśmy po lunchu, a ja miałam wrócić do domu dopiero jutro.
Wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Powiedziałyśmy rodzicom, że z
Amy szłam na zakupy na miasto, potem na przedstawienie i w końcu spałam u
niej w domu. Nick też zjawił się dzisiaj wczesnym rankiem, by móc wziąć
udział w zawodach o tytułu mistrza w kategorii: „kto zje najwięcej cukru, nie
wymiotując przy tym”.
- Jeśli coś wpadnie mi w oko, to może to kupię.- Skłamałam, wiedząc, że
wcale nie miałam zamiaru iść na zakupy.
- Bierzesz ze sobą swoje pieniądze z urodzin? Może wpadnie ci coś w oko
potrzebne na studia?- Mama zaproponowała, uśmiechając się nieco smutno,
kiedy mówiła: „studia”. Już się przyznała, że wcale nie czekała z radością, aż
wyjadę z domu.
Potaknęłam, ale wiedziałam, że nie wydam ani grosza z 150 dolców,
które uzbierałam od krewnych.- Jasne, wezmę je, nigdy nie wiadomo.-
Wzruszyłam, mając nadzieję, że mój rumieniec mnie nie zdradzi.
Tato jęknął i odsunął talerz, kładąc czoła na blacie, lecz jednocześnie
chwytając bark Nicka, delikatnie go ściskając.- Wygrałeś, Nick. Wygrałeś.-

Tłumaczenie: amas_la_mondon 385 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Wymamrotał, a głos tłumił stół.


Wszyscy wybuchliśmy śmiechem, kiedy Nick wstał i lekko się ukłonił,
uśmiechając się dumny z siebie. Uważałam, że ten chłopina głodował się sam
przez ostatni dzień, by upewnić się, że w tym roku pokona mojego tatę i zje
najwięcej.- Wiedziałem, że wygram, choć w jednym roku!- Nick zaćwierkał,
szczerząc się jak idiota.
Tato podniósł głowę znad stołu i spojrzał na niego.- W przyszłym roku
rekord wróci do mnie. Nie ustanowisz rekordu dwóch lat pod rząd.-
Oświadczył, ale jego głos nie był wcale przekonywający – ledwo szeptał.
Wyszczerzyłam się i przewróciłam oczami, spoglądając na ścienny zegar.
Im szybciej skończymy ten lunch, tym szybciej będę mogła się spotkać z moim
wspaniałym chłopakiem. Powiedziałam Willowi, że do niego zadzwonię, kiedy
skończymy, ale nalegał, że będzie czekał w samochodzie na parkingu przed
sklepem, gdzie zazwyczaj rano się zatrzymywaliśmy. Amy zawoziła mnie tam,
by wyglądało na to, że zamiast z Willem, jestem z nią.
Minęła już godzina od chwili, kiedy mi o tym powiedział. Wiedziałam, że
dotrze tam już i wpół do pierwszej, a był już kwadrans po pierwszej. Bezradna
spojrzałam na Amy, która dalej wcinała kawałek ciasta, a jej twarz wykrzywiał
grymas mdłości, kiedy była dwa gryzy od wymiotowania.
- Chyba już czas iść na zakupy, prawda, Amy?- Zapytałam, niemal
błagając ją swoim spojrzeniem.
Zmarszczyła brwi i spojrzała na swoje ciasto, wszamając ostatnie trzy
gryzy, jako jeden – ledwo umiała zamknąć buzię, kiedy kiwała głową.- Wtótce
póbdziemy.- Wymamrotała, prawie dławiąc się ciastem, kiedy mówiła z pełną
gębą.
Mama zamlaskała językiem.- Amy Clarke, a gdzie twoje maniery?-
Zganiła ją, ale jednocześnie zaśmiała się.
Amy wyszczerzyła się nieśmiało, wciąż przeżuwając. Wstałam od stołu i
zaczęłam zbierać od każdego talerze. Zatrzymała mnie czyjaś dłoń na mojej –
poderwałam wzrok, by ujrzeć uśmiech mamy.- No idźcie, sama to
posprzątam. Miłego dnia.- Powiedziała łagodnie.
Uśmiechnęłam się z wdzięcznością i mocno ją uściskałam.- Dzięki,
mamo. Kocham cię.
- Ja ciebie też. A teraz idź. Zachowuj się dzisiaj, żadnych imprez tylko,
dlatego że dzisiaj masz urodziny.- Ostrzegła. Ale wtedy uśmiechnęła się i
puściła mi oczko.- Przynajmniej nie pozwól swojemu tacie poznać prawdę i
upewnij się, że jesteś ostrożna.
Zaśmiałam się i zarumieniłam, kiwając głową. Ucałowałam tatę w

Tłumaczenie: amas_la_mondon 386 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

policzek i chwyciłam moją torbę na noc. Nick odprowadził nas do auta Amy,
mocno mnie przytulając.- Do zobaczenia w poniedziałek.- Wyrzucił z siebie
radośnie.
Skinęłam i uśmiechnęłam się szeroko. Czułam się praktycznie, jakbym
stała na czubku świata i pewnie było to widać po mojej twarzy.- Narka, Nick.
Dzięki za płytę i gratuluję, że wreszcie pokonałeś mojego tatę w jedzeniu
ciasta.- Zażartowałam.
Roześmiał się i sięgnął do swoich kieszeni, ukazując w każdej z nich
kawałki ciasta.- Trochę oszukiwałem.- Wybuchłam śmiechem, a on wzruszył,
jakby to nie była wielka rzecz.- Ej, musiałem tym rokiem wygrać, w przyszłym
roku nie będzie na to okazji, ponieważ zostawiasz mnie i wyjedziesz do
Wielkiego Jabłka14.- Oznajmił, wyrzucając ciasto do kosza na śmieci tuż przy
samochodzie.
Przygryzłam wargę. Chciałam mu powiedzieć, że wcale nie wyjeżdżałam.
Wyglądał na tak smutnego, ale oczywiście próbował to ukrywać. Ale musiałam
wytrzymać jeszcze troszkę – najpierw musiałam powiedzieć o tym Amy, a
dopiero potem Nickowi.
- Nie przejmuj się, nie powiem mu.- Obiecałam, przytulając go.
Mocno mnie uściskał, nim zrobił krok w tył i otworzył dla mnie drzwi
pasażera.- Romeo czeka na ciebie.- Drażnił mnie, żartobliwie przewracając
oczami.
Stanęłam na palcach i ucałowałam jego policzek, nim wsiadłam do auta,
niemal podskakując z podekscytowania. Ledwo mogłam usiedzieć na miejscu,
kiedy Amy wiozła nas na miejsce spotkania z Willem. Wlepiałam wzrok w
zegarek. Co jeśli pomyśli, że czekał już wystarczająco długo i pójdzie do
domu. Naprawdę czekałby na mnie przez godzinę?
Droga wydawała się trwać wieki. Próbowałam zając myśli gadaniem z
Amy o jej weekendowych planach, ale nie mogłam skupić się na jej słowach, a
umysł wciąż wracał do Willa.
Will. Will. Will. Jakby był teraz jedyną ważną rzeczą na świecie.
Kiedy przejechałyśmy zakręt na parking, od razu go spostrzegłam.
Siedział w swoim samochodzie, jego głowa spoczywała na zagłówku, a stopy
położył na desce rozdzielczej. Najwyraźniej czekał na mnie cały ten czas.
Żułam wargę, kiedy poderwał oczy i ujrzał auto. Powoli uśmiech zagościł na
jego twarzy, na które moje serce przyspieszyło.
Cały ranek z nim nie rozmawiałam. Powiedziałam mu, by do mnie nie
dzwonił w razie gdybym nie była sama, a w pobliżu był ktoś z rodziny, bo moi

14 Potoczna nazwa Nowego Jorku.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 387 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

krewni mieli zwyczaj dotrzymywania jubilatowi towarzystwa. Jednak


oczywiście nie był w stanie oprzeć się wysłania mi sms-u z życzeniami, który
czekał już na mnie od razu po przebudzeniu.
Wyszedł z auta i zaczął iść w moją stronę, otwierając drzwi, nim Amy do
końca mogła zatrzymać samochód. Odpięłam pas bezpieczeństwa właśnie w
chwili, kiedy wyciągał mnie z auta, przyciskając mnie do siebie i całując
namiętnie.
Roześmiałam się w jego usta. Ktoś tu czuł się dzisiaj samotnie! Albo
może po prostu cieszył się tak samo jak ja na dzisiejszy wieczór. Kiedy się
odsunął, przyłożył swoje czoło do mojego, a w jego oczach błyszczała radość.-
Wszystkiego najlepszego, słodziutka.- Wyszeptał.
Westchnęłam i owinęłam rękoma jego szyję, przyciągając go do siebie
bliżej.- Dzięki. Długo czekałeś?- Zapytałam, uśmiechając się przepraszająco.-
Przykro mi. Cały ten lunch trwał dłużej niż normalnie. Mówiłam ci, że
powinnam była najpierw zadzwonić, kiedy będziemy wychodzić.
Uśmiechnął się i pokręcił głową.- Ale wtedy dotarłabyś tu szybciej niż ja,
ponieważ masz bliżej niż ja. Nie można pozwolić dziewczynie czekać w jej
urodziny, prawda? A oprócz tego wcale nie czekałem tak długo.- Oświadczył,
żartobliwie dając mi prztyczka w nos.
- Godzina to „nie długo”?- Rozważyłam, przewracając oczami.
- Nie, kiedy czekam na ciebie. Jesteś warta, by na ciebie zaczekać.-
Odpowiedział, wwiercając we mnie spojrzenie, na co moje nogi zmiękły.
Amy wydała z siebie głośny fałszywy odruch wymiotny, będąc wciąż w
aucie, więc Will zrobił krok w tył i pochylił się, spoglądając do środka.- Cześć,
Amy, wszystko w porządku? Mogę dać ci reklamówkę, jeśli zjadłaś za dużo
ciasta.- Drażnił ją.
Rozśmiała się.- To ta ckliwa gadka, która mnie trochę mdli.- Mogłam
praktycznie usłyszeć psotny ton w jej głosie.
Zaśmiałam się i przysunęłam Willa z powrotem do siebie.- Zignoruj ją,
po prostu jest zazdrosna.- Zażartowałam, lekceważąco machając ręką.-
Możemy już iść?- Z podekscytowaniem gryzłam wargę.
Skinął głową i otworzył tylne drzwi, biorąc moją torbę na noc. Wybuchł
śmiechem, kiedy wyciągnął ją na zewnątrz i patrząc na mnie z podniesioną
brwią.- Chcesz się wprowadzić czy co?- Zapytał, jakby udawał, że moja torba
jest ciężka.
Hmm, chyba jednak trochę przesadziłam, kiedy się pakowałam.
Odmówił mi powiedzenia, gdzie się dzisiaj wybieraliśmy, powiedział tylko
tyle, że wychodziliśmy dzisiaj na kolację, więc wzięłam ze sobą do wyboru trzy

Tłumaczenie: amas_la_mondon 388 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

stroje. Pierwszy z nich był bardzo elegancki – czarna sukienka z cekinami


wokół dekoltu, kończąca się tuż za kolanami. Ta nadawała się, gdybyśmy
wybierali się w jakieś szykowne i ekskluzywne miejsce. Drugim strojem była
kolejna sukienka, ale była bardziej dopasowana i kończyła się w połowie ud.
Amy powiedziała, że ta będzie mi potrzebna, gdybyśmy szli w jakiś bardziej
„dziwkarskie” miejsce – jej słowa, nie moje. A trzecim z nich był komplet
czarnej spódniczki i niebieskiej bluzki, w razie gdybyśmy szli w jakieś bardziej
luzackie miejsce. Miałam jeszcze ze sobą moją zupełnie nową, seksowną
bieliznę, zestaw do makijażu i ubrania na jutro.
Wzruszyłam.- Nie powiedziałeś mi, gdzie się wybieramy, no to
musiałam spakować więcej ubrań.- Zripostowałam.
Amy mlasnęła językiem w udawanej dezaprobacie.- Mężczyźnie po
prostu nie rozumieją powagi ubrania się na właściwą okazję. Powinieneś był
jej powiedzieć, co ma założyć, Will.- Zganiła go żartobliwie.
Roześmiał się i owinął wokół mnie drugą rękę, przyciągając do swojego
boku.-Uuu, a już się ekscytowałem, że moja dziewczyna chce się do mnie
wprowadzić, a teraz czuję tylko rozczarowanie.- Żartował, puszczając do mnie
oczko, kiedy dałam mu kuksańca między żebra.
Posłałam Amy uśmiech.- Dzięki za podwózkę. Do zobaczenia w
poniedziałek, a jeśli moi rodzice zadzwonią, to powiedz im tylko, że jestem w
łazience i że do nich oddzwonię.- Poinstruowałam. Nie musiałam ponownie
wykładać jej planu, bo rodzice myśleli, że jak zazwyczaj w każdy weekend
zostawałam u niej albo u Nicka, a w rzeczywistości byłam z moim seksownym
nauczycielem w jego mieszkaniu. Wszyscy znaliśmy ryzyko i wiedzieliśmy, jak
uniknąć kłopotów.
- Miłego dnia, nocy i poranka!- Zawołała, szczerząc się do mnie
umyślnie. Jakoś wpadła na to, że to wielka okazja, pewnie dzięki moim
nerwom i temu jak pieczołowicie wybrałam na tą randkę swoją bieliznę.
- Tak będzie i dzięki za sweter.- Uśmiechnęłam się z wdzięcznością i
odsuwałam się, machając jej, kiedy wyjeżdżała z parkingu. Odwróciłam się do
Willa, który z jakiegoś powodu uśmiechał się troszkę nerwowo. Hmm,
zastanawiam się czy denerwuje się nasz wspólną nocą, ponieważ od
naszego ostatniego razu minął już długi czas.- Gotowy?
Westchnął i podszedł do mnie, biorąc mnie za rękę, na co po moim ciele
rozszedł się znajomy gorąc.- Nie mogę uwierzyć, że wreszcie masz
osiemnaście lat. Dzięki Bogu za drobne dary.- Oznajmił, śmiejąc się.- Więc,
chciałbym ci dać prezent później, jeśli mogę?
Uśmiechnęłam się i podniosłam na niego sugestywnie jedną brew.- Nie
spodziewałam się, że dasz mi go pośrodku parkingu, Will.- Wymruczałam,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 389 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

przebiegając wolną dłonią po jego klatce piersiowej. Przymknął powieki i


wydał z siebie mały jęk, na co moje ciało zamrowiło podekscytowaniem. Nie
odpowiedział, tylko wypuścił głęboki oddech, a potem obrócił się i poszedł do
swojego samochodu, ciągnąc mnie ze sobą. Uśmiechnęłam się i wcisnęłam
wolną dłonią w tylną kieszeń jego dżinsów. Westchnęłam błogo.
Kiedy dotarliśmy do jego dżipa, otworzył dla mnie drzwi i rzucił
uśmiech.- Więc, mam obowiązek zabrać cię na chwilę do moich rodziców,
chcą cię zobaczyć w twoje urodziny. Nie masz nic przeciwko?- Zapytał, patrząc
na mnie ze skruchą.
Skinęłam głową i wzruszyłam, rozsiadając się na fotelu.- Ani trochę. Nie
obchodzi mnie, co dziś zrobimy. Jak tylko jestem z tobą, to będą najlepsze
urodziny na świecie.- Zapewniłam go.
Roześmiał się i przycisnął do moich swoje usta.- Ach, ależ
osiemnastolatki są ckliwe.- Drażnił mnie, szczerząc się do mnie.
Przewróciłam oczami i chwyciłam przód jego koszuli, szorstko go ku
sobie pociągając.- Zamknij się już i mnie pocałuj.- Rozkazałam, zwężając na
niego oczy i starając się patrzeć władczo. Chyba jednak mi się to nie udało, bo
to Will rządził w naszym związku, oboje o tym wiedzieliśmy, ale i tak
doceniałam to, że udawał wraz ze mną.
- Czego tylko zażyczy sobie solenizantka.- Wyszeptał, całując mnie
zapamiętale.

Spędziliśmy u jego rodziców prawie trzy godziny. Mogłam ujrzeć na


twarzy Willa zbolały grymas. Desperacko pragnął już iść, ale cieszyłam się w
domu jego rodziców, tak jak za każdym razem, kiedy u nich bywałam. Sam jak
zawsze był przezabawny, rozśmieszając mnie i strasznie drażniąc się z Willem,
kiedy tylko nadarzyła się na to okazja. Byłam świadkiem więcej niż jednej
udawanej walki między braćmi Morris, a każda z nich zakończyła się tym, że
oboje zostali zrugani przez swoją matkę, jakby mieli po trzy lata, a ja
wszystkiemu temu przypatrywałam się, chichocząc.
Angela była kochana. Z obojgiem jego rodziców całkiem szybko się
dogadałam, ale była mi jak druga mama. Czułam się, jakbym ją znała i
zachowywałam się przy niej tak swobodnie, że nie musiałam nikogo udawać.
Czułam się tak samo dobrze relaksując się z Willem na ich sofie, jakby robiła
to samo u siebie w domu. Byłam po prostu częścią ich rodziny.
Kiedy w końcu poszliśmy, była już niemal siedemnasta. W rękach

Tłumaczenie: amas_la_mondon 390 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

miałam pełno prezentów, począwszy od zeszytów na studia, po kolczyki i


aparat cyfrowy. Sam, będąc sobą, kupił mi pamiętnik i poprosił o zapełnienie
go wszystkim, co „nie tyczy się Willa” i danie mu potem do przeczytania.
Westchnęłam ukontentowana, kiedy odjeżdżaliśmy spod domu jego
rodziców. Dzisiejsze urodziny musiały być tymi najlepszymi na świecie. Nie za
wiele zrobiliśmy, ale po prostu bycie z Willem było niesamowite. Jedyną
rzeczą, która mogłaby jeszcze to polepszyć, to obecność Willa podczas lunchu.
Założę się, że skopały mojemu tacie tyłek w konkursie jedzenia i nie musiałby
oszukiwać. W przyszłym roku zobaczymy czy miałam rację.
Kiedy jechaliśmy drogą, Will nagle zatrzymał się na poboczu i zgasił
silnik. Rozejrzałam się z ciekawością, zastanawiając się, co robił, ale nie
miałam pojęcia, gdzie byliśmy. Dla mnie była to jakaś nieznana ulica.
- Co my tu robimy?- Zapytałam.
Uśmiechnął się.- Chcę cię gdzieś zabrać, ale chcę, by to była
niespodzianka, więc musisz ubrać to.- Sięgnął na tylne siedzenie, nim obrócił
się do mnie z powrotem i dał mi szary szalik.
Zaśmiałam się, nieco zaskoczona.- Naprawdę? Myślałam, że wybieramy
się dzisiaj na kolację.- Drążyłam, lekko zagubiona tym, co działo się w jego
głowie.
Roześmiał się.- I tak jest.
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na zegar na desce rozdzielczej. 17:42.-
Więc, gdzie teraz idziemy? Znaczy się, o której wychodzimy na kolację,
ponieważ chcę się najpierw przebrać. Nie mogę iść tak ubrana na kolację.-
Powiedziałam, machając dłonią na dżinsy i prostą czarną koszulkę, które
miałam na sobie.
Wybuchł śmiechem.- Słodziutka, nie martw się. Na wszystko mamy
mnóstwo czasu. Jednak nie mam pojęcia, czemu musiałabyś się przebierać, to
przecież moje ulubione dżinsy.- Skomentował. Pochylił się i szedł ustami w
górę mojej szyi, składając słodkie pocałunki, ręką gładząc moją nogę od
kolana po udo, na co moje ciało zaczęło mrowić, a powieki nieświadomie
zamknęły się.
W duchu życzyłam sobie, by czas mijał szybciej. Nawet nie chciałam iść
w ogóle na kolację – chciałam tylko tego, co miało się dziać po niej, kiedy
będziemy w jego mieszkaniu. Pragnęłam tej intymności i tej bliskości –
chciałam odnowić więź, której brakowało nam przez ostatnie sześć miesięcy.
- Wszystkie moje wąskie dżinsy ci się podobają.- Wymamrotałam,
zdyszana, kiedy skubał mój obojczyk.
Roześmiał się, jego oddech pieścił moją skórę, drażniąc zakończenia

Tłumaczenie: amas_la_mondon 391 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

moich nerwów.- Szczera prawda.- Potwierdził. Jeszcze raz ucałował moją


szyję, nim odsunął się i rozciągnął szalik w swoich dłoniach, uśmiechając się
do mnie uspokajająco.- Obróć głowę i chodźmy już. Nie martw się, słodziutka,
na jedzenie i resztę mamy mnóstwo czasu.
Westchnęłam i żułam wargę, nim obróciłam się na siedzeniu,
pozwalając mu nałożyć na moje oczy szalik. Mocno związał go z tyłu mojej
głowy. Uśmiechnęłam się i dotknęłam opuszkami palców miękkiej tkaniny,
poprawiając ją na nosie, by móc dobrze oddychać. Will złapał moje ramiona i
obrócił twarzą do siebie, poprawiając samemu szalik, póki efekt go nie
zadowolił.- Idealnie.- Oświadczył, nim zawładnął moimi ustami w łagodnym
pocałunku.
Uśmiechnęłam się i rozsiadłam się, bawiąc się placami i wymyślając w
głowie możliwe miejsca, gdzie mógłby mnie zabrać w ramach niespodzianki.
Miejsce to musiało być gdzieś na osobności, ponieważ wcale nie
ryzykowaliśmy, będąc ze sobą w publicznym miejscu. Więc byłam pewna, że
nie idziemy do sklepów, na mecz czy coś w ten deseń. Do głowy przychodziło
mi tylko jedno miejsce – boisko, na które zabrał mnie na naszą randkę, a była
to jedna z najlepszych nocy w moim życiu, kiedy tańczyliśmy w ciemności,
rozświetlaną tylko światłami samochodu. Właściwie to miałam na to nadzieję,
że będziemy leżeć na masce jego dżipa i słuchać tandetnych ballad, przytulając
się do siebie mocno.
Do chwili, kiedy samochód zatrzymał się, byłam taka napięta, że prawie
czułam mdłości. Od momentu, kiedy nalegał, by zawiązać mi szalik na oczach,
minęło już czterdzieści minut. Dokąd, u licha, mnie zabiera? To nie może być
nasze boisko, prawda? W godzinach szczytu dojeżdżaliśmy tak w dziesięć
minut. Chyba, że jechał w kółko kilka razy, by mnie zmylić czy coś.
Żułam wargę, kiedy usłyszałam, jak otwiera drzwi i walczy z czymś na
tylnym siedzeniu, może wyciągając coś z bagażnika albo wręcz odwrotnie.
Kiedy minutę później otworzył moje drzwi, byłam strzępkiem nerwów, a
Will roześmiał się cicho.- Proszę, weź mnie za rękę, słodziutka.- Jego dłoń
uścisnęła moją. Zmarszczyłam brwi. Wciąż nie chciał, bym coś widziała?
Gdzie, u diabła, byliśmy?
- Czemu nie mogę już po prostu zdjąć tego szalika?- Zrzędziłam,
wydymając wargi.
Coś delikatnie otarło się o moje usta, ledwo zdążyłam spostrzec, że mnie
pocałował, nim ponownie się odsunął.- Bo chcę widzieć całkowity efekt
niespodzianki. Ma być romantyczna.- odpowiedział, lekko ciągnąc moją rękę i
pokazując, że chciał, bym wysiadła z samochodu.
Wysiadłam i pozwoliłam mu prowadzić się jak ślepca tam, gdzie miało

Tłumaczenie: amas_la_mondon 392 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

być według niego „romantycznie”. Wiatr bawił się moimi włosami, na co


skuliłam ramiona, chroniąc się przed zimnem. Hmm, chyba powinnam była
wziąć ze sobą kurtkę. Will zatrzymał się i puścił moją dłoń. Uśmiechnęłam
się, myśląc, że już dotarliśmy na miejsce, ale zamiast zdjąć mi szalik, owinął
coś wokół moich ramion. Przycisnęłam do siebie miękki materiał i mocniej się
nim owinęłam, czując znajomy, piękny, acz męski zapach, który należał do
mojego chłopaka. Najwyraźniej dał mi swoją bluzę. Wyszczerzyłam się i
przycisnęłam ją do twarzy, wdychając jej zapach.
Zaśmiał się i ponownie wziął mnie za rękę.- Prześladowczyni.- Drażnił
mnie, kolejny raz delikatnie zmuszając mnie do ruszenia.
Szliśmy przez kolejnych kilka minut. Ziemia pod moimi stopami była
troszkę ruchoma, miałam na nogach tenisówki, więc nie miałam pojęcia, czy
szliśmy po trawie czy po glebie, ale zapadała się pod stopami, więc na pewno
zeszliśmy z asfaltu. Ponownie się zatrzymał, na co ja prawie wpadłam w jego
plecy.
Puścił moją dłoń i chwycił ramiona.- Zostań właśnie tutaj. Nie ruszaj
się.- Rozkazał stanowczo.
- Czy ty właśnie użyłeś na mnie swojego nauczycielskiego tonu?-
Zażartowałam, pokazując mu język jak jakaś pięciolatka.
Roześmiał się i przycisnął swoje usta do moich, całując mnie namiętnie,
nim odsunął się ode mnie, zostawiając samą i przyciskającą do siebie jego
bluzę. Mogłam usłyszeć jego ruchy. Cierpliwie stałam, czekając, aż powie mi,
że mogę się już ruszyć. Będąc całkowicie szczerą, miałam poniekąd takie
życzenie, by ta chwila trwała wiecznie, do tej pory moje urodziny były
niesamowite i chciałam, by trwały wiecznie, by mógł robić wszystko, co
wpadło mu do głowy.
Coś zimnego otarło się o moje usta, zmuszając je do otwarcia, a zapach
truskawek uderzył we mnie. Poczułam, jak napływa mi ślinka i usłyszałam, że
wydaję mały jęk.
- Otwórz.- Wyszeptał, delikatnie całując mój policzek.
Otworzyłam usta i chłodna truskawka wpadła mi do buzi. Instynktownie
ugryzłam ją, a słodki sok rozpalił moje kubki smakowe. Jego wargi przykryły
moje, jak tylko połknęłam owoc, a jego smak z ustami Willa był prawie
przyprawiający o zawrót głowy. Polizał kącik moich ust, gdzie pewnie ostała
się kropla soku. Moje zmysły dzięki zawiązanym oczom wydawały się
zwielokrotnieć. Eksperci zawsze tak uważali, że kiedy zabierze ci się jeden ze
zmysłów, reszta wzmocni się. Z pewnością dzięki temu smak był mocniejszy –
nigdy wcześniej nie smakowałam niczego tak pysznego.
Kiedy mnie całował, czułam, jak walczy z węzłem z tyłu mojej głowy.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 393 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Całowałam go żarliwie, chwytając palcami pasek jego dżinsów, by nie mógł się
ode mnie odsunąć. Poczułam, jak miękki materiał znika z moich oczu, ale
zamiast się odsunąć i otworzyć oczy, przycisnęłam się do niego jeszcze
mocniej, rozkoszując się ostatnimi sekundami pocałunku. Przechowywałam
jak skarb w pamięci każdy pocałunek Willa – każdy z nich traktowałam jakby
był tym ostatnim, w razie gdyby nie podarował mi już kolejnych.
Odsunął się i ucałował czubek mojego nosa.- Możesz teraz otworzyć
oczy, słodziutka.- Wyszeptał.
Uśmiechnęłam się, kiedy uchyliłam powieki, krzywiąc się nieco na nagłą
jasność po byciu tak długo w ciemności. Pierwszą rzeczą, którą ujrzałam, była
jego twarz, centymetry od mojej i jego piękny uśmiech. Jego szare oczy
wwiercały się w moje i miały w sobie tyle pasji, że nogi niemal się pode mną
ugięły. Niechętnie oderwałam od niego wzrok, by spojrzeć na moje otoczenie.
Uczucia przytłoczyły mnie, kiedy moje serce dosłownie bolało, a w
brzuchu mi się kręciło. Oczy wypełniły się łzami, kiedy patrzyłam na to, co
zrobił. Słowo „romantycznie” nie oddawało tej scenerii, bardziej pasowało
„idealnie”. Było to streszczenie wszystkiego, co jest romantyczne i
spektakularne.
Byliśmy w punkcie widokowym, najwyżej położonym miejscu w naszym
mieście. Staliśmy na krawędzi klifu, a obok Will rozłożył koc i kilka poduszek.
Na krawędzi koca znajdował się już w wodzie bukiet tulipanów. Kosz
piknikowy leżał już otwarty pośrodku, a na wierzchu widać było pudełko z
truskawkami. Mogłam też ujrzeć resztę mojego ulubionego jedzenia. Gryzłam
wargę, kiedy łza popłynęła mi po policzku, ponieważ ten niezwykły mężczyzna
tak się narobił i to tylko dla mnie.
- Chcesz usiąść?- Zapytał, odsuwając się ode mnie i podchodząc do koca,
pokazując głową, bym usiadła pierwsza. Gdyby było tam krzesło, już by je dla
mnie wystawił, bo Will był troszkę staromodny, a z tego, co zaobserwowałam,
jego tata był taki sam. Powiedzenie: „niedaleko pada jabłko od jabłoni” w jego
rodzicie było prawdą.
Usiadłam na jednym krańcu i spojrzałam na spektakularny widok na
miasto. Było pięknie, właściwie nigdy wcześniej jeszcze tu nie byłam i to tylko
sprawiło, że ta chwila stała się bardziej niezwykła, bo byłam tu z Willem.
Przyglądałam się, jak wyciąga pudełko z jedzeniem za pudełkiem, szklanki,
talerze i sztućce. Pomyślał o wszystkim.
Kiedy wyciągnął butelkę szampana, podniosłam na niego brew.- Zdajesz
sobie sprawę, że jeszcze nie jestem na tyle dorosła, by pić.- Drażniłam go.
Roześmiał się.- Ta, ale urodziny to wyjątek. Po prostu pomyślałem, że
moglibyśmy wypić po lampce, patrząc na zachodzące słońce. Ale nie musisz,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 394 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

jeśli nie chcesz. Wziąłem coś innego...- Odchylił kosz, bym zobaczyła, co
zostało w środku i wybuchłam śmiechem, kiedy ujrzałam bananowy shake,
oczywiście ten mój ulubiony i oranżadę.
- Na razie wybieram coś innego. Może później napiję się szampana, jeśli
zostaniemy tu na zachód słońca.- Zamyśliłam się, wzruszając ramionami. Jak
mogło mi się tak poszczęścić, że miała przy sobie kogoś takiego jak Will?
Naprawdę, ale to naprawdę na niego nie zasługiwałam.
Uśmiechnął się i nalał mi do szklanki bananowego shake'a, a dla siebie
wziął Pepsi. Pomogłam mu otworzyć wszystkie pudełka z jedzeniem, dziwując
się, jak udało mu się skolekcjonować każdy mój ulubiony przysmak.- Zrobiłeś
to wszystko sam?- Zapytałam z ciekawością, patrząc z bojaźnią na sałatkę.
Will nie był właściwie dobrym kucharzem.
Roześmiał się i wbił widelec w sałatkę, biorąc mały kęs i wyciągając go w
moją stronę. Kiedy otworzyłam usta, w duchu modliłam się, że nie przyprawi
mnie o roztrój żołądka. Z przyjemnością zostałam zaskoczona smakiem
sałatki, była przepyszna.- Oszukiwałem i zmusiłem mamę do zrobienia
większości. Pomyślałem sobie, że lepiej dmuchać na zimne, niż później
żałować, kiedy oboje byśmy wymiotowali.- Przyznał się, śmiejąc się nieśmiało.
Uklękłam i przesunęłam się, by móc go pocałować, uśmiechając się z
wdzięcznością.- Dziękuję ci.- Tylko tyle powiedziałam, tylko tyle należało
powiedzieć, przynajmniej miałam nadzieję, że wiedział, jak bardzo byłam
wdzięczna, ponieważ nie umiałam znaleźć lepszych słów, by wyrazić swoje
uczucia. Dosłownie zaniemówiłam dzięki niemu i jego troskliwości.
Jedliśmy i śmialiśmy się, rozmawialiśmy i flirtowaliśmy. Wszystko było
doskonałe. Kiedy wiatr wzmógł się, wyciągnął kolejny koc i owinął go wokół
moich ramion. Kiedy nie mogłam wcisnąć już ani kęsa więcej, spakował
wszystko do kosza piknikowego, nim odwrócił się do mnie z wielkim
wyszczerzem na twarzy.
Rzuciłam mu zaciekawione spojrzenie, zastanawiając się, co go
wywołało. Wyciągał w moją stronę jedną rękę, otwierając dłoń i odkrywając
czarne pudełeczko, wielkości wnętrza jego dłoni. Na jego górze zawiązana była
czerwona wstążka.
Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się, kręcąc na niego głową.- Naprawdę
nie powinieneś był mi nic kupować.
Przewrócił oczami.- Chciałem, więc po prostu się zamknij.- Oświadczył,
przybliżając do mnie bardziej swoją dłoń i gestem mówiąc mi, bym wzięła
prezent i otworzyła go.
Wzięłam pudełeczko z jego ręki, ciesząc się miękkim, aksamitnym
pokryciem. Podekscytowana podgryzłam wargę, wiedząc, że zawiera biżuterię

Tłumaczenie: amas_la_mondon 395 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

i że wyznał mi, że chce dać mi coś, co będę mogła zatrzymać. Byłam taka
podniecona, że ledwo pamiętałam, by oddychać. Będę to nosiła, cokolwiek to
jest, każdego dnia, myśląc przy tym o Willu.
- Wcale nie młodniejesz.- Drażnił mnie, śmiejąc się i przysuwając się
bliżej, że każda z jego nóg była po obu moich stronach. Umieścił ręce pod
moimi łydkami i tak ustawił moje nogi, że były niemalże owinięte wokół jego
talii. Jego oczy badały każdy centymetr mojej twarzy, jego dłonie spoczywały
na moich udach, lekko je ściskając jak zachętę.
Uśmiechnęłam się i otworzyłam wieko pudełeczka. Oddech uwiązł mi w
gardle. W środku znajdowała się krucha złota bransoletka z zawieszką.
Łączenia były delikatne i zawiłe. Sięgnęłam po nią drżącą ręką i pogłaskałam
biżuterię palcem, obracając ją, by lepiej widzieć. Nagle zrozumiałam, czym
była zawieszka. Było to symbol liczby Pi. Podgryzłam wargę i spojrzałam na
Willa z zastanowieniem. Zgaduję, że zawieszka była dla niego czymś
osobistym, symbolizującego coś, co jest mu drogie, więc w niewielki sposób
nosiłabym jego znak. Była piękna.
- To jest niesamowite, bardzo ci dziękuję.- Wydusiłam z siebie. Łzy
wypełniły moje oczy, ale walczyłam z nimi, by nie dać im spłynąć.
Uśmiechnął się i przechylił głowę na bok.- Podoba ci się?
Pochyliłam się do przodu i przycisnęłam swoje wargi do jego, całując go
w ramach podzięki i smakując słone łzy, z którymi najwyraźniej przegrałam
walkę.- Bardzo.- Wyszeptałam w jego usta. Mocniej chwyciłam pudełeczko w
swojej dłoni, bym go nie wypuściła. Już zakochałam się w tej małej
bransoletce i jak znajdzie się na moim nadgarstku, to nigdy jej nie zdejmę.
Posłał mi uszczęśliwiony uśmiech.- Dobrze. Chciałem dać ci coś, co
mogłabyś zatrzymać. Naprawdę się cieszę, że ci się podoba.- Pogłaskał mnie
po twarzy, łagodnie ścierając moje łzy, nim ucałował moje czoło.- Kocham cię,
Chloe.
Zamknęłam oczy i chwyciłam w garść jego koszulę, przyciskając się do
niego i zaciskając nogi na jego talii, kiedy dziwiłam się, jak ten mężczyzna
mógł należeć do mnie. Jest dla mnie zbyt niezwykły, to pewne.- Też cię
kocham. Tak bardzo cię dziękuję, Will. To takie piękne.- Westchnęłam,
całując jego szyję. Odchyliłam się i podniosłam ku niemu pudełeczko.-
Założysz mi ją?- Poprosiłam, chcąc jak najszybciej mieć na przegubie tą
wspaniałą rzecz.
Wyszczerzył się i wziął bransoletkę, otwierając zapięcie i zakładając ją na
mój wyciągnięty nadgarstek. Uśmiechnęłam się na uczucie chłodnego złota na
mojej skórze. Malutki symbol Pi zwisał w dół, łapiąc ostatnie przebłyski
słońca.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 396 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Will ponownie mnie pocałował, dopóki praktycznie czułam, że moje


wnętrze zamienia się w papkę. Byłam drżącym nieładem i jedyną rzeczą, która
trzymała mnie w pionie, były jego ramiona, owinięte wokół mojej talii.
Zakończył pocałunek i uśmiechnął się. Chwycił mój nadgarstek i uniósł
go, badając moją bransoletkę i bawiąc się troszkę nerwowo z małą zawieszką.-
Ta zawieszka wygląda na trochę samotną.- Wymamrotał, całując wnętrze
mojego przegubu, tam gdzie bił puls. Moja skóra mrowiła przyjemnością na
ten mały pokaz uwielbienia.
Uśmiechnęłam się i pogłaskałam wolną dłonią jego czoło, odgarniając z
oczu jego włosy, bym mogła widzieć je lepiej.- Podoba mi się tak jak jest. Jest
idealny. Symbol matematyczny, od mojego chłopaka-matematycznego
kujona.- Drażniłam go, śmiejąc się, kiedy ugryzł mój nadgarstek.
Położył moją dłoń na swoim kolanie i wyprostował się, patrząc na mnie
miękko.- Właściwie kupiłem ci jeszcze jedną zawieszkę.- Wyszeptał, lekko
śledząc moją skórę na ręce swoimi placami, na co w moim brzuchu odezwały
się motyle.
Kupił mi coś jeszcze?- Naprawdę? Will, wcale nie powinieneś był mi nic
kupować, to wszystko to już przesada.- Zaprotestowałam, kręcąc głową. Wcale
nie chciałam, by wydawał na mnie pieniądze. Nie to, że bransoletka mi się nie
podobała, bo podobała, ale nie potrzebowałam od niego drogich prezentów.
Westchnął i odsunął się, sięgając do kieszeni dżinsów. Wyciągnął coś,
spoglądając na to z małą obawą. Rzuciłam okiem na aksamitny woreczek,
który trzymał w dłoni i próbował odwiązać sznurek. Usłyszałam, że przełknął
ślinę i zaczęłam się denerwować. Will nigdy taki nie był, zawsze zachowywał
się z pewnością siebie, więc dlaczego tak nagle jest taki sfrustrowany?
Miałam właśnie zapytać go, co złego się stało, kiedy wziął moją dłoń i
okręcił ją, wnętrzem do góry. Rozwiązał tasiemkę, a środek woreczka wysypał
na moją dłoń.
Z jego wnętrza wypadł mały, złoty pierścionek z diamentem, zawieszka
na moją bransoletkę, ale był to pierścionek.
Opadła mi szczęka. Był cudny.- Will, to...- Urwałam, a moje oczy
ponownie wypełniły się łzami.
Wydawał się wziąć głęboki oddech, kiedy podniósł malutką zawieszkę,
bawiąc się z jej małym zapięciem.- Chciałem ci to dać, ponieważ... no cóż, to
tak jakby pierścień obietnicy i zastanawiałem się czy nosiłabyś go?- Zapytał, a
jego głos był nieco ochrypły i niepewny. Patrzył na zawieszkę, wydając się
unikać mojego spojrzenia.
Pierścień obietnicy? Co to ma niby oznaczać?- Co?- Żułam wargę i

Tłumaczenie: amas_la_mondon 397 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

nieco schyliłam głowę, by móc lepiej widzieć jego twarz. Kiedy ujrzałam minę
Willa, poczułam jeszcze większe zdezorientowane. Wyglądał na przerażonego,
prawdziwie przestraszonego z jakiegoś powodu. Co mi umyka?
Ponownie przełknął ślinę, podnosząc oczy, by wlepić w moje.- Pierścień
obietnicy. W sensie, obiecuję, że pewnego dnia zamienię ten pierścionek na
taki prawdziwy. To tak jakby zobowiązanie, ale bez całej otoczki.- Wyjaśnił.-
Kocham cię, słodziutka, zawsze będę cię kochał i jeśli rzeczy miałyby się
inaczej, gdybyś była starsza i nie była moją uczennicą, a życie byłoby
łatwiejsze, to wtedy nie byłoby pierścienia obietnicy, ale byłby ten prawdziwy.-
Jego wspaniałe niebieskie oczy przeszukiwały moje, wyglądając za jakąś
reakcją.
Chwila, czy Will mówi o pierścionku zaręczynowym? Gdyby sprawy
miałyby się inaczej, dałby mi pierścionek zaręczynowy? O kurcze, co, u
licha, mam na to odpowiedzieć? To takie cholernie romantyczne!-
Naprawdę?- Wybąkałam, patrząc z niego na mały, diamentowy pierścionek,
który położył na wnętrzu mojej dłoni.
Skinął głową.- Naprawdę.- Potwierdził.- Czy będziesz nosiła mój
pierścień, słodziutka? Musisz wiedzieć, jak bardzo poważne mam, co do ciebie
zamiary. Chcę spędzić z tobą resztę życia, Chloe i pewnego dnia, kiedy
będziesz się tego spodziewała najmniej, zamienię tą malutką zawieszkę na taki
pierścionek, który trafi na twój palec. Jedyne, czego dzisiaj od ciebie pragnę,
to powiedzenie mi, że kiedy zapytam cię kiedyś w naszej przyszłości, to
pomyślisz nad zrobieniem ze mnie największego szczęściarza na świecie.
Jasna cholercia, Will naprawdę poważnie myśli nad naszym
małżeństwem! Powiedział: „nasza przyszłość” - ależ te dwa słowa są piękne.
Nie moja przyszłość czy jego przyszłość, ale nasza. W głowie lekko mi się
kręciło, a serce waliło mi w piersi. Całe moje ciało buzowało podnieceniem,
kiedy kiwałam głową, szczerząc się jak idiotka.- Całym sercem będę nosiła ten
pierścień.- Zgodziłam się, starając się nie pozwolić tej niedorzecznej radości
wybuchnąć ze mnie.
Nim mogłam zorientować się, co się dzieje, skoczył na nogi i wyrzucił
pięści w górę.- Taaaaaaaaaak! Gol! No, jestem mistrzem!- Wywrzeszczał
szczęśliwie, jakby to był jakiś mecz. Prawie spodziewałam się po nim, że
zerwie z siebie koszulkę i będzie biegał wokoło, śpiewając piosenkę Queen.
Wybuchłam salwą śmiechu na widok mojego niby dojrzałego
nauczyciela, niemal tańczącego w miejscu i szczerzącego się jak wariat. Nawet
się nie wstydził bycia przyłapanym.
- Ale z ciebie pajac.- Drażniłam go, chichocząc.
Wyszczerzył się i pokiwał głową, ponownie opadając na koc obok mnie,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 398 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

a w jego oczach wciąż błyszczała radość.- No, ale ten frajerowaty kujon
matematyczny właśnie wygrał dziewczynę swoich marzeń.- Odpowiedział,
rzucając mi uśmieszek.
Dosłownie rzuciłam się na niego, mocno owijając ręce wokół jego szyi i
przyciskając swoje czoło do jego. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Jakie słowa
mogłabym użyć, by opisać, co czułam? Nie znałam wystarczająco dużo
przymiotników, by je wyznać. Więc wybrałam te dwa, małe słowa, mając
nadzieję, że pokażą mu to, co czuję.
-Kocham cię.
Pocałował mnie łagodnie, w dłonie ujmując moją twarz.- Też cię
kocham.- Wyszeptał w moje usta. Zadrżałam, ale nie z powodu chłodnego
powietrza czy wiatru, tarmoszącego moje włosy.
Odsunęłam się i otworzyłam dłoń, wyciągając w stronę Willa małą
zawieszkę.- No to założysz mi ją?- Zapytałam cicho.
Jego uśmiech jeszcze się poszerzył, kiedy zapiął ją po przeciwnej stronie
bransoletki.- Teraz jesteś moja.- Przechwalał się, szczerząc się do mnie.
Zaśmiałam się, kradnąc cytat z filmu.- Will, wystarczyło mi twoje
„cześć”15. Bo zawsze byłam twoja.
Westchnął uszczęśliwiony.- A ja zawsze będę twój.
Siedzieliśmy na klifie jeszcze przez jakiś czas, po prostu rozmawiając i
popijając szampana. Przysłuchując się muzyce z odtwarzacza, który Will
przywiózł tutaj. A kiedy słońce zaczęło zniżać się nad horyzontem,
wniebowzięta przyglądałam się, jak kolory barwiły niebo, czyniąc wszystko
pięknym. Żałowałam po trochu, że nie wzięłam ze sobą z samochodu nowego
aparatu.
Will wciąż był twarzą do mnie, plecami do zachodzącego słońca.- Czemu
nie usiądziesz obok mnie, omija cię widok.- Zaproponowałam, poklepując koc
obok mnie.
Uśmiechnął się.- Patrzę właśnie na najpiękniejszą rzecz tutaj. Widok nie
może być od tego jeszcze lepszy.- Odpowiedział, powoli wędrując oczami po
mojej twarzy.
Ja cie sole, ależ to było wspaniałe!- Tandeciarz.- Wydyszałam. Moje
serce biło o wiele za szybko, by było to dla mnie zdrowe.
- Prawdomówny.- Zripostował, powoli się do mnie zbliżając. Był tak
blisko, że musiałam położyć się na plecach. Zawisł nade mną, ale nie dotknął
mnie.
15 Org. You had me at hello. Cytat z filmu pt. Jerry Maguire, z Renée Zellweger i Tomem Cruisem,
który główna bohaterka mówi do Jerry'ego.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 399 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Przełknęłam głośno ślinę. Jego bliskość pozbawiała mnie wszystkich


spójnych myśli.- Banalny.
Uśmiech wykrzywił kąciki jego ust, które pragnęłam obrysować
palcami.- Romantyczny.
Był teraz tak blisko, że mogłam wyczuć ciepło promieniujące z niego, w
głowie lekko mi szumiało i nie mogłam wymyślić nic, co mogłabym
powiedzieć. Owinęłam ręce wokół jego szyi, kiedy zbliżył usta do moich. Był
tak blisko, że niemal mogła posmakować szampana w jego oddechu, który
opadał na moje wargi. Unosił się nade mną, po prostu patrząc mi w oczy,
jakbyśmy byli jedynymi ludźmi na całym świecie.
- Wygrałeś.- Wyszeptałam, kierując jego wargi bliżej moich.
Roześmiał się cicho.- Zawsze, bo mam ciebie. Z tego powodu zawsze
będę zwycięzcą.
Kurcze, czy ten facet umie jeszcze bardzie zmieść mnie z nóg? Jednak
znałam już odpowiedź na to pytanie, a było nią: do licha, oczywiście, że tak.
Zacieśniłam uścisk na jego szyi.- Will, kochaj się ze mną teraz.- Mój głos był
zdyszany i ochrypły z powodu szturmujących moje ciało doznać i emocji.
Uśmiechnął się i delikatnie pogłaskał mój policzek opuszkami palców.
Skapnęłam się, że śledził linie mojego rumieńca – wydawał się zawsze
odczuwać dumę, kiedy wywołał we mnie taką reakcję.- Z przyjemnością.-
Drażnił się.
Posłał mi uśmiech, nim schylił głowę i zawładnął moimi ustami w
najpiękniejszym pocałunku, który kiedykolwiek mi się przydarzył. Ten jeden
pocałunek zawierał w sobie tyle uczuć, tyle miłości i tyle niewypowiedzianych
słów, z którymi ledwo umiałam sobie poradzić. Moc tego pocałunku niemal
ponownie doprowadziła mnie do łez. Ale Will nie zatrzymał się w tym
momencie, za tym pocałunkiem podążyły kolejne i kolejne, kiedy kochał się ze
mną. Żadne z nas nie zwracało uwagi na to, co działo się za naszymi plecami, a
co na pewno musiało być niezwykłym zachodem słońca.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 400 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 40

Jak tylko zadzwonił dzwonek u drzwi, Amy skoczyła na nogi, szczerząc


się jak głupiec. Była niedorzecznie chętna na dzisiejszy wieczór. Miała na
sobie seksowną, jednak klasyczną, czerwoną sukienkę, która doskonale do
niej przylegała i ukazywała oczom jej długie nogi. Jej twarz jaśniała
podekscytowaniem, a oczy błyszczały uciechą. Też się uśmiechnęłam, ale nie
dlatego że niecierpliwie wyczekiwałam wieczoru, ale dlatego że wyglądała na
tak szczęśliwą. Dzisiejsza noc będzie dla mnie długa. Bo dzisiaj był bal
maturalny. Powinna być to noc świętowania, powinnam tak jak Amy skakać z
radości, ale zamiast tego obawiałam się jej. A powód? Ponieważ nie mogłam
iść z tym, z którym pragnęłam pójść. Nie było żadnej szansy, bym mogła iść na
tańce z Willem. Więc zamiast tego szłam z jego bratem. Wcale nie chciałam
iść, bo nie mogłam iść z nim, ale oboje, Will i Amy, nalegali, że jest to kolejny
przystanek do kobiecości czy coś, więc dosłownie zmuszali mnie do wybrania
się.
Will zgłosił siebie, jako opiekuna podczas balu. Najwyraźniej powiedział,
że chce być tam dla mnie, nawet, jeśli tak naprawdę nie może „tam dla mnie
być”. Powiedział, że chce być tego częścią, nawet, jeśli miałby stać przy
ścianie. A dodatkowo nie mógł ominąć szansy, by zobaczyć mnie w sukience
na bal.
Zmusiłam się do uśmiechu i też wstałam, wygładzając moją do kolan, w
kolorze indygo sukienkę bez ramiączek. Czarny tiul będący na górze był
miękki pod moimi palcami. W duchu zastanawiałam się, co Will pomyśli o tej
sukience i czy się mu spodoba. Pewnie mu się spodoba, tak samo jak czarny,
cienki pasek zawiązany pod moim biustem. Przyciągał wzrok do tej strefy
mojego ciała.
- To pewnie Ryan i Nick.- Amy zaćwierkała, z podnieceniem klaszcząc w
dłonie.
Pokiwałam głową i obie wyszłyśmy z salonu, w kierunku wejściowych
drzwi. Oczywiście mój tata już przy nich był, rozmawiając szeptem z dwoma
chłopakami. Skrzywiłam się na Amy, modląc się, by tato nie odstraszył Ryana
przez grożeniem mu wypatroszeniem go, gdyby ją zranił. Nick oczywiście był
już do takich rzeczy przyzwyczajony, więc uśmiechał się tylko cierpliwie do
mojego taty.
Dyskretnie machnęłam ręką nad ramieniem taty, spoglądając na Nicka
w smokingu. Dzisiejszej nocy wyglądał niezwykle przystojnie. Jego randka to
szczęściara. Wcale nie chciał dzisiaj tu przychodzić, ale z Amy praktycznie
zmusiłyśmy go do tego – jeśli i ja miałam zostać zatargana na szkolne tańce,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 401 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

to on też. Umówiłyśmy go z Jasmine, słodką, niewysoką brunetką, która była


w trzeciej klasie, a nie w ostatniej. Była urocza, cichy typ artystki.
Technicznie moją randką na dzisiaj był Sam, ale wszyscy zgodziliśmy się
na to, że to Nick odbierze mnie z domu, a nie on, udając przy tym, że to on ma
mi towarzyszyć, ponieważ nie chcieliśmy, by Sam poznał moich rodziców. Will
dał zielone światło, bo najwyraźniej nie chciał, by Sam poznał jego przyszłych
„teściów” przed nim i by nie mógł „splamić nazwisko Morris”. Genialną
odpowiedzią Sama było powiedzenie, że nazwisko Morrisów będzie już
splamione, kiedy dowiedzą się, że „pukam swojego nauczyciela od kilku
miesięcy”16. Uśmiechnęłam się, przypominając sobie tą rozmowę – był to
właściwie całkiem śmieszny dzień, a rozmowa miała miejsce przed ich
rodzicami, których cała sytuacja bardzo rozbawiła.
Kiedy tato zrobił krok w tył i wskazał ręką chłopcom, by weszli, Nick
wyszczerzył się.- Hej, wow, obie wyglądacie świetnie.- Wydusił z siebie.
Uśmiechnęłam się i nim mogłam odpowiedzieć, wyciągnął w moją stronę
wielki bukiet czerwonych tulipanów. Sapnęłam, robiąc na niego wielkie oczy.
Są od niego? Co u licha...
- Eee, dzięki.- Wybąkałam, biorąc je z jego ręki i rzucając Amy
niespokojne spojrzenie. Była zbyt zajęta posyłaniem Ryanowi wzroku łani, by
zauważyć moje zdenerwowanie. Nick podszedł do mnie bliżej, uśmiechając się
radośnie, wyciągając w moją stronę małe pudełko, zawierający biały bukiecik
na nadgarstek. Tato znikł, by znaleźć aparat, więc skorzystałam z okazji, by
wypytać Nicka.- Są od ciebie?
Szybko pokręcił głową.- Nie. Will poprosił mnie, bym ci je dał. I mam
też powiedzieć ci, że wyglądasz pięknie i że ma nadzieję, że będziesz się
świetnie bawiła.- Odpowiedział.
Serce spuchło mi w piersi. Ależ troskliwy! Westchnęłam rozmarzona,
ale nim mogłam odrzec coś, tato wrócił, a mama deptała mu po piętach, kiedy
sapała i ochała, jak uroczo wszyscy wyglądaliśmy. Zrobili nam kilka zdjęć i w
końcu uciekliśmy w chłodną noc.
Było nieco zbyt wcześnie na podwózkę, było krótko po dziewiętnastej,
ale najwyraźniej najpierw chyba szliśmy na kolację. Kiedy wyszliśmy przez
drzwi, zrobiłam wielkie oczy na drogę. Na niej zaparkowana była super lśniąca
i długa, czarna limuzyna. Rzuciłam okiem na Nicka, zszokowana. Powiedziano
mi, że dzisiaj kierowcą będzie Ryan, ale nie spodziewałam się limuzyny.-
Serio? Limuzyna?- Sapnęłam. Amy pisnęła, kiedy też ją zobaczyła.
Nick uśmiechnął się i zbliżył do mojego ucha.- Zamówił ją Will.-
Wyszeptał.

16 Padłam teksty Sama są niezawodne i zawsze sprawiają ze padam ze śmiechu (m)

Tłumaczenie: amas_la_mondon 402 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Ja cie sole, on jest niesamowity! W oczach zabłysły mi łzy z powodu


tego, jak bardzo się dzisiaj postarał – a jednak to nie on mnie zabierał na bal.
Amy chwyciła moją rękę i obie pobiegłyśmy po trawie w kierunku limuzyny.
Mężczyzna w czarny mundurze otwarł dla nas drzwi, uśmiechając się
radośnie. Kiedy wsiadałam, pierwszym, co zauważyłam, był Sam. Rozparł się
na tylnym siedzeniu, przedstawiając obraz luzaka, kiedy popijał sok
pomarańczowy z kieliszka do szampana. Rzucił mi wyszczerz, oczami taksując
moje ciało, kiedy nieporadnie wspięłam się do samochodu i opadłam na
miejsce obok niego.
- Cholercia, seksbomba z imienia, seksbomba z natury.- Gwizdnął.- No
spójrz na siebie.
Zaśmiałam się i ukradłam jego drink, biorąc łyk i rozsiadając się obok
niego.- Ty też nie wyglądasz źle.- Odpowiedziałam, patrząc na niego w jego
czarnym smokingu.
Amy i Ryan wpadli do środka za mną, śmiejąc się do siebie. Ryan
pokręcił głową i walnął Sama w ramię.- Cholernie się nie dziwię, że posłałeś
Nicka, by ją zabrał – jej tata jest pieprzonym psycholem!- Wyrzucił z siebie,
nim obrócił się do mnie i uśmiechnął przepraszająco.- Bez obrazy.
Uśmiechnęłam się i machnęłam lekceważąco ręką.- Sam jest zbyt
przerażony, by go poznać.- Skłamałam. Ryan oczywiście nie wiedział o Willu,
więc oczywiście powiedzieli mu, że Sam za bardzo się boi, by zapukać do drzwi
i zamiast tego posłał Nicka, by mnie odebrał.
- Wcale nie jestem zaskoczony. Kurde.- Ryan wymamrotał, uwalniając
wielki oddech, nim obrócił się, by uśmiechnąć się słodko do Amy.- Chyba mi
się poszczęściło z twoimi rodzicami, co nie?- Wyszczerzyła się do niego i
skinęła głową, poruszając się i całując go delikatnie, kończąc rozmowę.
Nick też wsiadł i wtedy ruszyliśmy pod dom Jasmine, by ją też mógł
zabrać.

Półtorej godziny później zjedliśmy i mieliśmy zamiar wyjść z restauracji,


by udać się na bal. Już byliśmy modnie spóźnieni, ale Sam wciąż nalegał, że
musi iść do łazienki, by „poprawić” swój wygląd, nim wyjdziemy.
Skorzystałam z okazji, by też się udać do ubikacji i sprawdzić makijaż przed
tym, jak pojedziemy do szkoły, gdzie na sali gimnastycznej mieścił się bal.
Chciałam wyglądać jak najlepiej, kiedy Will mnie ujrzy. Reszta chłopaków
powiedziała, że poczeka w limuzynie, więc podążyłam za Samem, marszcząc

Tłumaczenie: amas_la_mondon 403 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

się, kiedy na drzwiach do damskiej łazienki ujrzałam znak „nieczynna”.


Sam uśmiechnął się i chwycił moją dłoń.- Choć do męskiej, nikt się nie
dowie.-Nalegał, ciągnąc mnie tam, nim mogłam zaprotestować. Pisnęłam i
zamknęłam szybko powieki, myśląc, że ujrzę bandę facetów oddającą mocz
czy coś. Sam zaśmiał się niegodziwie.- Jest pusta, jesteś bezpieczna.
Uchyliłam powieki, ryzykując rzut okiem na wnętrze, by ujrzeć tylko, że
mówił prawdę, ubikacja była pusta. Uderzyłam go moją małą, niebieską
kopertówką i zmarszczyłam brwi, nim podeszłam do lustra.- Mogłeś
przynajmniej najpierw sprawdzić, czy była pusta!- Marudziłam, kręcąc w
niedowierzaniu głową.
Wydał z siebie prychnięcie.- Jakbyś nigdy wcześniej nie widziałam
męskiego interesu.- Skomentował. Zamknęłam oczu i pokręciłam głową,
decydując się nie dopowiadać, co tylko sprawiło, że Sam śmiał się za mną
bezwstydnie. Kiedy usłyszałam dźwięk odpinanego rozporka, skuliłam się i
zaczęłam gwizdać jakąś melodię, by zagłuszyć sikającego za moimi plecami
Sama. Ohyda! Kiedy skończył, podszedł do mojego boku.- Wiesz, Will jest
zazdrosny, że nie mógł zabrać cię na bal.- Sam rzekł mimochodem, myjąc
ręce.
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na jego odbicie w lustrze.- Jest
zazdrosny? Jak super zazdrosny?- Skrzywiłam się. Może nie powinnam iść.
Może powinnam po prostu zostać w domu i udawać, że jestem chora, jeśli
nie chce, bym tam szła.
Sam szybko pokręcił głową.- Nie tak zazdrosny, tylko to, że to on chce
być tym, który zabierze cię na bal. Nie mówił za wiele, ale myślę, że czuję się
trochę pominięty. Upewnij się, że w nocy mu to wynagrodzisz.-
Zaproponował, machając na mnie brwiami.
Uderzyłam go w ramie za bycie grubiańskim.- Zamknij mordę.-
Wymamrotałam, nakładając kolejną warstwę szminki przed jej
rozsmarowaniem.
- Dobrze, chcesz wiedzieć coś, na co powiesz tylko „ooooch”?- Uderzył
mnie swoim biodrem, by zepchnąć mnie spod lustra, by sam mógł bawić się
swoimi włosami. Skinęłam głową, czekając, aż mi to powie.- Powiedziałem
mu, że dopilnuję, byś przeżyła noc swojego życia i wiesz, co mi powiedział?-
Sam zapytał, wciąż majstrując przy swojej fryzurze.
- Przestań bawić się włosami, dziewuszko?- Zgadłam, szczerząc się do
niego.
Przewrócił oczami i wyrzucił z siebie dramatyczne westchnięcie.- Nie
jesteś w połowie tak zabawna, za jaką się uważasz.- Zripostował.- Nie, tak nie
powiedział, tylko: „Nie chcę, byś dał jej noc jej życia, to moja robota”.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 404 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Pomyślałem sobie, że docenisz to.


Moje serce roztopiło się i jedyne, co chciałam zrobić, to zadzwonienie do
Willa i powiedzeniu mu, że zawsze dawał mi noc mojego życia.- Ooooch.-
Wyrzuciłam z siebie.
Sam wyszczerzył się arogancko.- Powiedziałem, że to zrobisz.
Westchnęłam rozmarzona, po prostu chcąc go teraz ujrzeć, rzucić ręce
na jego szyję i oddychać jego zapachem, który był jedyny w swoim rodzaju.

Do czasu, kiedy dotarliśmy do szkoły, byłam niedorzecznie niecierpliwa,


by zobaczyć Willa. Wcześniej tylko raz widziałam go tak ubranego, na ślubie
jego siostry i nie mogłam się doczekać, aż ponownie ujrzę go w tak
odpicowanego i wymuskanego. Moim zdaniem będzie wyglądał niesamowicie.
Pozwoliłam Samowi zaprowadzić się na salę gimnastyczną. Bit muzyki już
płynął do nas przez ściany, kiedy zespół na żywo coverował jedną z piosenek
Maroon 5. ludzie żywo ze sobą rozmawiali, kiedy czekaliśmy w krzywej kolejce
na korytarzu do wejścia na salę. Wszystkie dziewczyny wyglądały elegancko i
pięknie w swoich balowych sukniach, o przeróżnych kolorach, z ułożonymi
włosami i nałożonym makijażem. Zapach wielorakich perfum zmieszany w
jedno był niemal przyprawiający o zawrót głowy, kiedy czekaliśmy, aż zostanie
nam zrobione zdjęcie. Chłopcy wyglądali prawie tak samo, mieli czarne
smokingi, białe koszule, ale każdy miał krawat w innym kolorze.
Kolejka posuwała się w miarę szybko i nie minęło dużo czasu, kiedy z
Samem dotarłam na początek. Owinął rękę wokół mojej talii, przyciągając
mnie do siebie, nim fotograf cyknął nam kilka zdjęć i machnął na nas, byśmy
odeszli, by mógł sportretować kolejną parę. Nick i Jasmine śmiali się i
rozmawiali na boku, więc Sam zaprowadził mnie do nich, wciąż trzymając
rękę na mojej talii. Rzuciłam podniecona okiem na pomieszczenie, zauważając
wszędzie złote i srebrne balony oraz dekorujące wnętrze banery. Wokół sali
ustawiono niewielki okrągłe stoły z białymi i srebrnymi obrusami. Światło
było przytłumione i na każdym stole stała świeczka oraz ładny bukiecik. Sala
wyglądała uroczo – ale i tak nie mogła na długo przyciągnąć mojej uwagi.
Oczami śledziłam morze ludzi, szukając w szczególności tej jednej twarzy.
Kiedy moje spojrzenie wreszcie go znalazło, poczułam się, jak moje
wnętrze się rozpływa. Opierał się o ścianę naprzeciwko mnie, jedną nogę
leniwie skrzyżował nad drugą, przedstawiając obraz luzaka. Włosy miał
ułożone, choć wciąż były niechlujne jak zawsze, a garnitur... stać mnie było
tylko na „wow”. Obserwował mnie – na jego pełnych ustach zagościł mały

Tłumaczenie: amas_la_mondon 405 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

uśmiech, kiedy oczami powoli taksował moje ciało, jakby nie chciał ominąć
ani jednego centymetra.
Nim mogła skapnąć się, co wyprawiam, opuściłam przyjaciół i szłam
przez salę do niego. Moje nogi miały najwyraźniej swój umysł, kiedy mijałam
tańczących, pijących i jedzących ludzi. Musiałam się do niego dostać i
przywitać się.
Kiedy do niego podchodziłam, jego wzrok zdawał się zintensyfikować, a
postawa zmieniła się, kiedy wyprostował się. Wyglądał, jakby mnie podziwiał.
Właśnie w tej chwili zrozumiałam, że pochwalał mój wybór sukienki. Panna
Teller rozmawiała z jednym z uczniów nie tak daleko od Willa, więc
wiedziałam, że musimy być ostrożni.
Kiedy stanęłam przed nim, posłał mi swój zapierający dech uśmiech.
Oddech uwiązł mi w gardle, kiedy jego ręka drgnęła i uniosła, kierując się do
mojej twarzy. Gorąc ogarnęło moje policzki na to, jak intymnie taksował mnie
spojrzeniem. Mogłam praktycznie poczuć jego miłość płynącą z jego wzroku.
Wydawał się szybko ogarnąć – jego ręka opadła do boku. Nie mogłam się
oprzeć poczuciu rozczarowania, ponieważ jedyne, co chciałam zrobić, to
przycisnąć się do niego i spędzić tę noc, tańcząc w jego ramionach. To, jak na
mnie patrzył, sprawiało, że moje serce unosiło się do nieba. Kochałam to, jak
na mnie spoglądał, jego spojrzenie pokazywało mi, że uczucia, które do niego
żywiłam, były odwzajemnione, że to wszystko, co czułam, czułam też Will.
Przynajmniej miałam na to taką nadzieję, bo jeśli nie, to miałam wielkie
problemy.
- Dobry wieczór, panno Henderson. Wyglądasz dzisiaj pięknie. Mój brat
to z pewnością szczęściarz, że może dzisiaj przetańczyć z tobą całą noc.-
Skomplementował mnie.
Uśmiechnęłam się na jego słodkie słowa. Najwyraźniej sam też wiedział,
że trzeba być ostrożnym.- Dziękuję panu, panie Morris. Widział pan kwiaty,
które Sam mi dał? Są wspaniałe, bardzo mi się podobają.- Odpowiedziałam,
dyskretnie dziękując mu za moje tulipany.
Skinął głową, potwierdzając, a uśmiech wykrzywiał kąciki jego ust.-
Widziałem je. Cieszę się, że ci się podobają.- Zapewnił, również grając.
Ciężkie ramię opadło na moje barki i szybko poderwałam wzrok, by
ujrzeć, że należy ono do Sama.- Cóż, lepiej nie stójmy tutaj całą noc, gadając z
nauczycielami, seksbombo. Chodźmy się napić ponczu. Nie wiem czy nie ma
już w sobie procenty, ale i tak dla przezorności sam kupiłem wódkę.-
Przechwalał się, poklepując kieszeń.
Parsknęłam śmiechem, kiedy Will warknął, kręcąc głową w
dezaprobacie.- Serio? Jestem tutaj opiekunem, Sam. Nie mogę ci na to

Tłumaczenie: amas_la_mondon 406 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

pozwolić, dawaj mi tą butelkę.- Will rozkazał, wyciągając po nią swoją rękę.


Sam sapnął i zmarszczył brwi.- Co? Nie ma mowy!- Zrzędził.
Will potrząsnął niecierpliwie ręką.- Bawi się tutaj też kilka
trzecioklasistów. No dalej, żadnego alkoholu.- Powiedział stanowczo.
Sam jęknął i wyciągnął butelkę wódki, wciskając ją w wyciągniętą dłoń
Willa, warcząc przy tym z frustracją. Jego druga ręka zacieśniła na mnie
uścisk, kiedy obrócił się i pociągnął mnie ze sobą. Zachichotałam na jego
cierpienie i wkurzoną minę. Rzuciłam okiem na Willa. Mam nadzieję, że
później dostanę szansę porozmawiania z nim dłużej.
- Uuuu, brachu, ależ on jest do dupy!- Sam jęczał.- Sam totalnie się
nawalił na swoim balu, ale innym nie pozwoli się zabawić?- Westchnął
teatralnie.- Cóż, jeśli nie możemy doprawić ponczu, to chodźmy zatańczyć
seksbombo, a potem możemy sprawdzić, co podają do jedzenia.- Sam
zaproponował, prowadząc mnie do zapchanego parkietu.

Godziny szybko mijały. Mimo tego, że nie byłam w stanie ani razu
porozmawiać z Willem, wciąż dobrze się bawiłam. Sam, jak zawsze, był w
szczytowej formie i zabawiał każdego. Tańczyłam, jadłam, śmiałam się i po
prostu cieszyłam się. W ciągu nocy moje oczy wciąż szukały mojego chłopaka.
Doskonale wypełniał swoją robotę – włóczył się po sali, upewniając się, że
wszystko jest w najlepszym porządku, rozmawiał z ludźmi. Kilka razy złapał
moje spojrzenie i w ciągu tych kilku sekund, kiedy nasze oczy wpatrywały się
w siebie nawzajem, czułam się, jakbyśmy byli sami, jakbyśmy byli jedyną parą
na sali, ponieważ po prostu nie widziałam nikogo innego.
Około godziny dwudziestej drugiej trzydzieści rozejrzałam się po
zaludnionej sali gimnastycznej, próbując wypatrzeć jego brązowe włosy, ale
nigdzie nie mogłam go zobaczyć. Już długo go nie widziałam, ostatni raz,
kiedy rozmawiał z dyrektorem Shermanem, mówiąc mu, że idzie sprawdzić
korytarze czy wszystko jest jak należy. Gdzie on się podział? W duchu
chciałam już, by ta noc dobiegła końca, bym mogła porozmawiać z nim przez
telefon czy coś. Nienawidziłam bycia tak blisko niego, a jednak tak daleko.
Sam przycisnął mnie mocniej do swej piersi, kiedy dalej poruszaliśmy się w
wolnym tańcu. Wieczór już się kończył – zespół przed chwilą ogłosił, że do
końca zostały już tylko dwie piosenki. Westchnęłam żałośnie. Wciąż nie
porozmawiałam z Willem na osobności i nie podziękowałam mu jak należy za
limuzynę oraz kwiaty. Tak bardzo się dzisiaj postarał, a nie byłam nawet w
stanie powiedzieć mu, jak przystojnie wyglądał w swoim smokingu.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 407 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Zacisnęłam sfrustrowana zęby. Nie mogę się doczekać zakończenia


roku. Wszystko będzie już w porządku, kiedy będziemy mieli to za sobą.
Kiedy już skończę liceum, będę mogła podejść do niego i porozmawiać z nim
kiedykolwiek przyjdzie mi na to ochota, bez wzbudzania u innych podejrzeń.
Będę mogła złączyć z nim dłonie, idąc ulicą. Będę mogła zaprosić go do
mojego domu, by przedstawić go moim rodzicom, jako miłość mojego życia.
Po prostu nie mogłam doczekać się tych rzeczy. Jeszcze tylko kilka tygodni.
- Sam, gdzie poszedł Will? Chyba wieczność już go nie widziałam.-
Wyszeptałam, dyskretnie szukając go oczami.
Jego odpowiedzią było wzruszenie ramion.- Nie mam pojęcia. Chcesz
kolejnego drinka?- Zaproponował, wskazując głową na stół, na którym
znajdowały się napoje.
Westchnęłam i pokiwałam, przystając na jego propozycję i pozwalając
zaprowadzić się tam. Zauważyłam Nicka tańczącego z Jasmine – szczerzył się,
kiedy rozmawiali i śmiali się, jednocześnie wirując na parkiecie. Czułam, jak
uśmieszek pojawia się na mojej twarzy, ponieważ wyglądał na tak
szczęśliwego. Wcale nie chciał przychodzić na bal, ale oceniając teraz jego
minę, pewnie cieszył się, że przyszedł. Wyglądał, jakby świetnie się bawił i
właściwie tworzyli naprawdę uroczą parę.
Kiedy dotarliśmy do stołu z napojami, zauważyłam, że Sam wciąż rzucał
okiem na zegarek i często spoglądał przez swoje ramię.- Co tam, Sam-bo?
Dodałeś procentów czy co? Czemu jesteś taki nerwowy?- Zapytałam, biorąc od
niego kubeczek.
Westchnął i pokręcił głową.- Po prostu czekam na coś.- Odpowiedział,
wciąż się rozglądając.
Zaśmiałam się. Ależ on jest czasami cholernie dziwny!- A na co
czekasz?-Drążyłam, biorąc gryza kanapki z serem i z niesmakiem ją
przeżuwając, ponieważ straciły swoją świeżość, będąc tak na widoku cały
wieczór.
Jego komórka odezwała się i wyciągnął ją z uśmiechem na twarzy.
Spojrzał na numer dzwoniącego, ale nie odebrał, tylko zignorował i schował z
powrotem do kieszeni, wciąż szczerząc się.- Muszę iść do łazienki. No chodź,
możesz mi pokazać, gdzie jest.- Oświadczył, zabierając mi kubeczek i stawiając
go na stole, nim mogłam wziąć łyka.
- Sam, co, u licha? Wiesz, gdzie są ubikacje, już tam byłeś!-
Zaprotestowałam, śmiejąc się, kiedy ciągnął mnie do drzwi i na korytarz.
Pokiwał głową.- Ta, ale te zawsze są pełne. Pokaż mi drogę do jakiś
innych.- Zaproponował, wskazując na korytarz.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 408 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Sam, po co?- Jęknęłam, kiedy wziął moją dłoń i zaczął odchodzić,


delikatnie pociągając mnie za sobą.
- No proszę, seksbombo. Jestem zdesperowany.- Jęczał, wydymając do
mnie wargi. Przewróciłam oczami i podążyłam za nim, kierując go do innej
ubikacji. Uśmiechnął się i przechylił głowę na bok.- To nie tam mieści się
klasa Willa?- Zapytał, wskazując w górę korytarza swoim podbródkiem.
Pokiwałam, potwierdzając.- Tia.
Uśmiechnął się.- Idź, poczekaj tam na mnie, kiedy będę się odlewał.
Zmarszczyłam brwi.- Poczekam tutaj. Nie zajmie ci to długo, prawda?-
Zapytałam z ironią.
Rzucił mi obrzydzoną minę.- Nie mogę iść, jeśli wiem, że czekasz na
mnie na zewnątrz, zniechęci mnie to.
- Wcześniej wcale nie wydawałeś się mieć problemu, sikając, kiedy ja
byłam z tobą w ubikacji!- Zganiłam go, kręcąc głową na to wspomnienie.
Parsknął niegodziwie śmiechem.- Hmm, masz rację, może ponownie
powinnaś ze mną pójść. Właściwie podoba mi się sikać w obecności
dziewczyny własnego brata, to takie perwersyjne.- Przyznał, podnosząc
porozumiewawczo na mnie brew.
Roześmiałam się i przewróciłam oczami. Co za dziwak.- Nigdy,
przenigdy więcej. Wciąż odczuwam dreszcze. Po prostu poczekam na ciebie w
sali gimnastycznej. Pójdę poszukać Amy i Ryana.- Zasugerowałam,
odwracając się, by wrócić na imprezę.
Chwycił moją rękę i pokręcił głową.- Nie chcę wracać samemu, może nie
będę mógł cię znaleźć i wtedy ominie nas ostatni taniec. Nie można dopuścić,
by dziewczynę ominął ostatni taniec jej balu, prawda?- Drażnił.
- No dobra, poczekam tutaj.
Westchnął i twardo pokręcił głową.- Po prostu idź poczekać w klasie
Willa, zrób to dla mnie. Jeśli zostaniesz tutaj, odpłyniesz myśli tym swoim
roztrzepanym umysłem złotej rybki i gdzieś poleziesz.
- Umysł złotej rybki?- Sapnęłam, waląc go w ramię, ale jednocześnie się
śmiejąc.
Wyszczerzył się bezczelnie.- No idź!- Zażądał, lekko popychając mnie jak
zachętę w kierunku klasy Willa.- Zaraz będę i potem możemy iść potańczyć.
Westchnęłam teatralnie i jak burza ruszyłam tam, nie mając za bardzo
energii, by się z nim o to kłócić. Jedyne, co chciałam teraz zrobić, to iść do
domu – miałam już dzisiaj dość. Ta noc powinna być jedną z najbardziej
wyjątkowych w moich życiu, tańcząc w ramionach faceta moich marzeń –

Tłumaczenie: amas_la_mondon 409 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

zamiast tego dostałam szansę spędzenia tej nocy z jego bratem i szukania go
cały wieczór. Nie takiego obrotu spraw spodziewałam się po tym wieczorze
przed tą całą sytuacją z Willem.
Chwyciłam klamkę i otworzyłam drzwi, po to tylko by ujrzeć kogoś
siedzącego na ławce przede mną. Wydałam z siebie niewielki krzyk, nim
zrozumiałam, że to Will. Czułam, jak idiotyczny uśmiech rozciąga moje usta,
kiedy wstał z biurka i ruszył do mnie, biorąc moją dłoń i wciągając mnie do
sali. Zamknął drzwi i pchnął mnie na nie, całując mnie namiętnie. Jęknęłam w
jego usta na jego smak, jego zapach przytłaczał mnie, na co moje wnętrze
mrowiło szczęściem. Odsunął się i przyłożył swoje czoło do mojego, a
wspaniały uśmiech zagościł na jego twarzy.
- Cześć.- Wyszeptał.
Owinęłam ręce wokół jego szyi, unosząc głowę i ponownie całując go na
sekundę.- Cześć.- Zamknęłam oczy i przyciągnęłam go do siebie bliżej,
kochając uczucie ciężaru jego ciała na moim, zamykając mnie jak w pułapce
przy drzwiach.- Czemu tu się chowasz?- Wymamrotałam, wciąż mając
zamknięte oczy, po prostu nim oddychając i ciesząc się chwilą.
Zaśmiał się cicho.- Nie mogłem dopuścić, by ta noc minęła, kiedy nawet,
choć raz nie zatańczyłem ze swoją dziewczyną. Zastanawiałem się czy
mógłbym prosić o twój ostatni taniec.- Zagruchał, nosem pocierając o mój.
Mój ostatni taniec? Jak miałoby to się stać?- Co?- Było moją genialną
odpowiedzią, kiedy otworzyłam oczy, by rzucić mu pytające spojrzenie.
Roześmiał się i odsunął, biorąc moją rękę i robiąc krok w tył. Kiedy to
zrobił, zrozumiałam, że w sali nie było zapalonych świateł. Zamiast tego na
ławkach i w kilku innych miejscach stały pozapalane świeczki, rzucając na
ściany cienie. Na stoliku najbliższym mi, leżał pojedynczy tulipan i dwa
kubeczki. W zachwycie spojrzałam z powrotem na Willa. Czasami jest
cholernie romantyczny. Naprawdę nie zasługuje na tak troskliwego
chłopaka. Zaplanował to wszystko, byśmy mogli zatańczyć ze sobą mój
ostatni taniec? Czy to, dlatego Sam był taki nerwowy i nalegał, że musimy
iść do tych właśnie ubikacji? Od początku mieli to wszystko zaplanowane?
Moje serce zamieniło się w budyń i popatrzyłam z powrotem na Willa, który
uważnie mi się przyglądał.
- Czasami jesteś zbyt słodki.- Wyrzuciłam z siebie, podchodząc do niego.
Uśmiechnął się.- A ty jesteś tak piękna w tej sukience, że nie jestem
nawet pewien, jak udaje mi się mówić logicznie.- Wymamrotał, rękoma
wędrując w dół mojego ciała, palcami śledząc kontury mojej sukienki.-
Jeszcze nigdy wcześniej nie wiedziałem w swoim życiu nic bardziej
niebiańskiego – jesteś zjawiskowa.- Jego oddech owiewał moją twarz i szyję,

Tłumaczenie: amas_la_mondon 410 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

na co zakończenia moich nerwów wybuchły.


- Cholera, Will, przestań sprawiać, że coraz bardziej się w tobie
zakochuję!- Zrzędziłam żartobliwie.
Wyszczerzył się i ukłonił się lekko, wyciągając dłoń.- Czy zechciałaby
pani ofiarować mi swój ostatni taniec?- Zapytał z fałszywym brytyjskim
akcentem.
Rzuciłam mu uśmieszek i ukłoniłam się, podtrzymując sukienkę.-
Byłabym zaszczycona.- Zgodziłam się, biorąc jego dłoń.
Uśmiechnął się szeroko i przyciągnął mnie do swej piersi, mocno
owijając wokół mojego ciała swoje ręce. Muzyka z sali gimnastycznej płynęła
korytarzami do jego klasy – nie była głośna, ale na tyle, by było idealnie.
Mocno uścisnęłam jego szyję, przylegając swoim ciałem do jego, kiedy
ruszaliśmy się w rytm piosenki. Świeczki mrugały, rzucając na ściany i sufit
nastrojowe cienie. W ich świetle Will wyglądał tak atrakcyjnie, poświata
świeczek otaczająca jego figurę sprawiała, że wyglądał niezwykle pięknie. I
choć to niemożliwe naprawdę poczułam, że zakochuję się w nim jeszcze
bardziej.
Kiedy piosenka się skończyła, odsunął się i pocałował mnie. Jego usta
zawładnęły moimi w pocałunku, który był czuły i delikatny, aż niemal
hipnotyczny. Ponownie przycisnął czoło do mojego, wwiercając swoje oczy w
moje, sprawiając, że czułam się nieważka i jakbyśmy tańczyli pośród chmur.-
Tak bardzo cię kocham, słodziutka.- Wymamrotał, wargami pocierając o
moje, kiedy mówił.- Ja tylko westchnęłam błogo, na co zaśmiał się cicho.-
Dziękuję ci za taniec.- Wyszeptał.
- Nie, to ja dziękuję.- Odpowiedziałam, patrząc na niego zachwycona.
Uśmiechnął się i odsunął jeszcze bardziej, pozwalając swoim rękom
opaść z moich boków, kiedy wcisnął jedną dłoń do kieszeni spodni.- Więc, nie
mogłem pozwolić, by nie odznaczyć jakoś taką wyjątkową okazję.-
Wymamrotał, wyciągając dłoń, na której leżał aksamitny woreczek, taki sam
jak ten, który mieścił w sobie zawieszkę-pierścionek, które dał mi w moje
urodziny.
Przełknęłam i wydałam z siebie malutkie, podekscytowane „oooch”,
kiedy zrozumiałam, że kupił mi kolejną zawieszkę na moją bransoletkę.- Nie
musiałeś.- Wyszeptałam, biorąc z jego ręki woreczek i pociągając za sznurek.
- Wiem, ale chciałem. Chcę ofiarować ci zawieszkę na każdą znaczącą
chwilę w naszym życiu, to może wtedy, kiedy nadejdzie nasz czas, będziesz
mogła przekazać je naszym dzieciom albo jeśli będziemy naprawdę, naprawdę
starzy i będziemy mieć pra-pra-prawnuki, to dasz ją jednemu z nich, będzie to
jakby scheda.- Drażnił mnie.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 411 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Zaśmiałam się.- Planujesz żyć naprawdę długo.- Zażartowałam, czując,


jak moje oczy wypełniają się łzami na słodkość podobną do miodu, płynącego
z jego ust. Uśmiechnął się i przyglądał się, jak delikatnie wytrząsnęłam z
woreczka na własną dłoń małą, złotą zawieszkę w kształcie tulipana. Była
piękna, a płatki były czerwone.- Will.- Westchnęłam, nie wiedząc za bardzo co
rzec. Jak mu się udaje sprawiać, że wciąż czuję się tak wyjątkowo? Wydaje
się wiedzieć po prostu każdą idealną rzecz do kupienia, coś tak
przemyślanego, że aż moje serce się ściska.
- Proszę, założę ci ją i potem lepiej idź znaleźć Sama. Bal już się kończy i
muszę pomóc sprzątać.- Zasugerował, podchodząc bliżej i biorąc zawieszkę z
mojej dłoni. Uśmiechnęłam się i uniosłam do niego swój nadgarstek. Zapiął ją
na mojej bransoletce, której jeszcze nie zdjęłam w ciągu tych dwóch miesięcy i
ucałował skórę nadgarstka tam, gdzie bił puls. Zassałam oddech przez zęby,
kiedy to zrobił, kochałam ten jeden mały ruch i byłam całkiem pewna, że o
tym wiedział, ponieważ wydawał się robić to, by wprawić mnie w odpowiedni
nastrój. Ten przeklęty facet wiedział, że to doprowadza mnie do szału.
Zamknęłam oczy i chwyciłam klapy jego marynarki, przyciągając go do
siebie bliżej i zgniatając swoje piersi o jego klatę.- Wiesz, że to mnie podnieca i
to niesprawiedliwe, kiedy nie będę mogła widzieć cię całą noc.- Wyszeptałam,
kręcąc głową w fałszywej dezaprobacie.
Roześmiał się i owinął ręce wokół mojej talii.- Cóż, to może będziesz
musiała do mnie zadzwonić i jeśli jesteś tak podniecona, to zaradzimy coś z
tym przez telefon.- Drażnił mnie, dając mi prztyczka w nos.
Zachichotałam i zarumieniłam, wiedząc, co ma na myśli.- Może tak
zrobię.- Odpowiedziałam, podnosząc na niego sugestywnie jedną brew.
Przełknął głośno. Uśmiech znikł z jego twarzy – najwyraźniej sądził, że
inaczej zareaguję na tą małą sugestię.- Naprawdę?- Zapytał zszokowanym
tonem.
Skinęłam głową i wzruszyłam beztrosko ramionami. Byłam na tak na
wszystko, co chciał spróbować, a mała seks-rozmowa powinna być całkiem w
porządku, i tak nie będzie w stanie widzieć mojej rozpalonej twarzy, będąc po
przeciwnej stronie łącza i kto wie, może po prostu nam się to spodoba.-
Jasne.- Wydyszałam, widząc, jak robi wielkie oczy. Wyszczerzyłam się,
wiedząc, że wygrałam – był niezaprzeczalnie bardziej zszokowany ode mnie.-
Lepiej już pójdę. Dziękuję ci bardzo za sprawienie, że ta noc była dla mnie
taka wyjątkowa. Kocham cię.- Przyrzekłam, plącząc dłoń we włosach z tyłu
jego głowy i przyciągając ponownie jego usta do moich. Całował mnie przez
kilka minut. Pocałunek był piekielnie gorący i praktycznie dyszałam
podniecona. Gdybyśmy nie byli teraz w szkole, to na pewno zdzierałabym
już z niego jego ubrania!

Tłumaczenie: amas_la_mondon 412 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Głośne i nieustępliwe walenie w drzwi sprawiło, że odskoczył ode mnie,


jakbym była zadżumiona. Oboje spojrzeliśmy na drzwi wielkimi oczami,
zastanawiając się, kto to może być.- Nie obchodzi mnie czy jesteście w środku
czegoś paskudnego – jeśli nie pozwolisz ubrać się Chloe i nie wypuścisz jej
stamtąd w ciągu dziesięciu sekund, to wchodzę się przyłączyć!- Sam
wykrzyknął, śmiejąc się z drugiej strony drzwi.
Wybuchłam salwą chichotów, kiedy Will wypuścił z siebie głęboki
oddech i zamknął oczy, dłonią przebiegając po włosach. Ponownie lekko
pocałowałam go w usta.- Chcesz, bym pomogła ci posprzątać świeczki?
Możemy na ciebie poczekać i będziesz mógł pójść z nami na pizzę.-
Zaproponowałam, patrząc na więcej niż dwadzieścia świeczek, które
poustawiał po klasie.
Pokręcił głową.- Niee, dam sobie radę. Powinnaś iść, a i tak muszę
zresetować alarmy przeciwpożarowe, a potem sprzątam salę gimnastyczną.
Zadzwonisz do mnie jutro?- Zapytał, głaszcząc mnie po policzku.
Dałam mu klapsa w tyłek i podeszłam do drzwi.- Przecież dzwonię do
ciebie dzisiaj, pamiętasz?- Rzuciłam mu oczko i zaśmiałam się, otwierając
drzwi i wychodząc na korytarz, by ujrzeć Sama, opierającego się o ścianę i
czekającego na mnie.
- Masz sukienkę tył na przód, seksbombo.- Drażnił mnie, rzucając mi
uśmieszek.
- Ha-ha. No chodź, zjedzmy coś, nim odwieziesz mnie do domu.
Zakładam, że to ja stawiam, ponieważ pomogłeś to wszystko zorganizować.-
Nalegałam, biorąc go pod ramię i prowadząc na zewnątrz, do czekających
limuzyn. Spojrzałam w dół na drobną zawieszkę na mojej bransoletce i
westchnęłam rozmarzona. Naprawdę była ze mnie szczęściara.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 413 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Rozdział 41

Stałam, a w żołądku kłębiło mi się ciężkim podekscytowaniem. Nadszedł


ten czas – dzisiaj nadszedł ten dzień, którego tak wyczekiwaliśmy. Dzisiaj był
tym dniem, do którego dążyłam przez wszystkie lata mojej edukacji.
Zakończenie roku.
Dzisiaj opuszczę tą szkołę, ukończę ją z czerwonym paskiem i w końcu
skończę z całym tym kryciem się, byciem ostrożną, martwieniem się. Will i ja
będziemy razem bez spoglądania cały czas przez swoje ramiona. Kiedy już ta
uroczystość dobiegnie końca nie będzie to wbrew prawu kochać się w swoim
nauczycielu. Jasne, pewnie przez jeszcze jakiś czas nie będzie to mile
widziane, ale ludzie w końcu o tym zapomną, a mnie i tak to nie obchodziło.
Uśmiechnęłam się, kiedy mierzyłam wzrokiem tłum ludzi. Widziałam
siedzących w pobliżu moich rodziców – mama roniła łzy szczęścia, a jej twarz
rozświetlał wielki uśmiech. Kilka rzędów za nimi siedzieli Sam, Angela i
William. Nalegali, że też chcą dzisiaj przybyć i patrzeć, jak kończę szkołę, choć
na razie będą się trzymać z daleka od moich rodziców. Przyjdzie czas, aby się
poznali, ale on jeszcze nie nadszedł.
Zauważyłam nauczycieli siedzących po jednej stronie. Will obserwował
mnie, dumnie się uśmiechając – czułam idiotyczny uśmiech rozciągający się
na mojej twarzy, więc szybko odwróciłam wzrok, nim dałam coś komuś do
myślenia. Zmarszczyłam się nieco. Ostatnio nie za wiele czasu z nim
spędzałam – uczyłam się i ciężko pracowałam, bym mogła ukończyć liceum,
więc nie widzieliśmy się tak dużo.
Ponadto, nawet, kiedy spędzałam z nim czas, ostatnio był nieco
zdystansowany, wciąż wydzwaniał, pisał maile, a rozmawiając z Samem,
przestawał, kiedy wchodziłam do pokoju. Nie wiedziałam, o co chodziło, ale
miałam nadzieję, że to nic poważnego, coś w stylu prezentu na zakończenie.
Myślami zaczęłam podążać do strasznych scenariuszy, np. może nie chciał już
ze mną być – być może teraz, kiedy minęło podekscytowanie zakazanym
związkiem, już mnie nie pragnął. Przez ostatnie kilka tygodni tym się właśnie
zamartwiałam, a jego spędzanie weekendów z Samem i wyłączanie telefonu,
bym nie mogła do niego zadzwonić też nie pomogło. Mówił, że to nic, że Sam
potrzebował trochę luzu i po prostu spędzali razem czas w celu „zawiązania
braterskich więzi”. Więc mu na to pozwoliłam, tylko modląc się przy tym, by
mnie nie zdradzał czy coś.
Zmusiłam się do zaprzestania zastanawiania się nad tym. Nie o to
chodziło w dzisiejszym dniu – dzisiaj wreszcie mieliśmy zostać uznani jak
ludzie dorośli. Z Willem porozmawiam później i dowiem się, co się dzieje, ale

Tłumaczenie: amas_la_mondon 414 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

na razie musiałam martwić tylko tym, by nie potknąć się o krawędź mojej togi
i nie upaść na twarz na oczach każdego zebranego. A Samowi by się to
spodobało.
Z roztargnieniem dotykałam palcem mojego nadgarstka, bawiąc się
bransoletką i jej zawieszkami, uspokajając przy tym swoje nerwy. Ostatnio
moja bransoletka powiększyła się: o tulipan, który podarował mi na balu,
podkowę, kiedy miałam egzaminy i o tą, którą dał mi dzisiejszego poranka –
srebrny mały zwój na moje zakończenie liceum.
Żując wargę, czekałam, aż zostanę wywołana. Patrzyłam, jak Amy w
podskokach ruszyła po swój dyplom, kłaniając się teatralnie, na co ludzie
zaklaskali i nagrodzili okrzykami. Zaśmiałam się i ponownie rzuciłam okiem
na Willa, obserwując jak bije brawo i szczerzy się. Amy i Will świetnie się
dogadywali, właściwie dogadywał się z wszystkimi moimi przyjaciółmi, często
spędzaliśmy razem czas. Wszystko było teraz łatwiej, kiedy ludzie myśleli, że
jestem z Samem. Mogliśmy spędzać czas jak grupa, a nikt nie zastanawiał się,
czemu z nami jest nauczyciel, ponieważ ludzie uważali, że przesiaduje ze
swoim bratem, więc nikt nie poruszał już tego tematu.
Kiedy Erika z gracją weszła na scenę, wszyscy chłopcy wydali z siebie
krzyki i gwizdy, kiedy szła dalej, kręcąc tyłkiem i zarzucając włosy na plecy,
przedstawiając obraz supermodelki. Była jedyną tutaj dziewczyną, która miała
na sobie słonecznie żółtą togę i wyglądała przy tym jak bogini. Uśmiechnęłam
się. Od czasu, kiedy okłamałam ją nagraniem, ani razu mnie niepokoiła.
Schodziła mi z drogi, a ja z jej. Jasne, wciąż zachowywała się w stosunku do
mnie i Amy jak jędza, byłam całkiem pewna, że to się już nigdy nie zmieni –
taki był jej charakter. Jednak z tego, co słyszałam, za kilka tygodni Erika
przeprowadzi się do Anglii. Jej rodzina tam zamieszka z powodu biznesu jej
taty, więc z końcem dzisiejszego dnia nie będę miała z nią już żadnego
kontaktu.
Nick też miał swoją kolej na scenie – najpierw pięść w górę, na co jego
tata wydał okrzyk radości i wstał, by zrobić to samo. Ktoś pchnął mnie
łokciem w plecy i spojrzałam w tył, by ujrzeć dziewczynę z mojego rocznika,
marszczącą brwi i patrzącą na mnie jak na idiotkę.- No idziesz?- Zapytała,
wskazując na scenę.
Rzuciłam jej pytające spojrzenie, kiedy skapnęłam się, o czym mówiła.
Była moja kolej po odebranie dyplomu. Przełknęłam ślinę i mocno chwyciłam
bransoletkę, kiedy wchodziłam na scenę, starając się pokazać po sobie większą
pewność siebie, mimo tego, że w głowie liczyłam kroki i modliłam się, by nie
upaść i nie narobić sobie wstydu. Gdzieś z tyłu umysłu rejestrowałam krzyki
taty przypominające: „Właśnie, do boju kwiatuszku!”. Zaczerwieniłam się i
wlepiałam oczy w dyrektora, który uśmiechał się do mnie i obserwował, jak do

Tłumaczenie: amas_la_mondon 415 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

niego podchodzę.
Kiedy zatrzymałam się przed nim, rzucił mi wielki uśmiech i wyciągnął
dłoń.- Gratulacje.- Oświadczył. Zaśmiałam się i uścisnęłam jego rękę, drugą
zabierając mały zwój i czując, jak dotarłam do celu. Udało mi się.
Ukończyłam liceum. Teraz nic mnie nie zatrzyma przed życiem swoim
życiem, życiem z Willem.
- Dzięki, dyrektorze Sherman.- Odpowiedziałam, praktycznie w
podskokach schodząc ze sceny, kiedy Sam gwizdał i na okrągło skandował:
„Do boju, seksbombo!”. Rzuciłam mu ostrzegawcze spojrzenie, na co tylko
zaśmiał się i mrugnął do mnie.
Kiedy dotarłam na drugi kraniec sceny, chwyciłam Amy i mocno
przytuliłam, nim rzuciłam się na Nicka, który okręcił mnie w około, śmiejąc
się. Obserwowaliśmy, jak reszta naszego rocznika odbiera swoje dyplomy, a
potem, zgodnie z tradycją, wszyscy wyrzuciliśmy w górę nasze czapki
absolwenta. Po tym zostałam wciągnięta w żenującą scenę okazywania uczuć
przez moich rodziców. Zachwycali się moją togą, czapką, dyplomem, mówiąc,
jak byli ze mnie dumni. Pozowałam do tysiąca zdjęć – cudem widziałam
jeszcze dobrze po tylu błyskach flesza.
Pomachałam do Sama, Angeli i Williama. Od razu po uroczystości
dyskretnie się ulotnili. Moi rodzice wciąż nie poznali Sama i nie chciałam, by
poznali. Nie mogłam właściwie im go przedstawić, a potem powiedzieć, że
umawiam się z jego bratem, nauczycielem. Więc trzymaliśmy ich wszyscy
przez jakiś czas z dala od siebie.
Poczułam, jak moja komórka wibruje w kieszeni, więc wyciągnęłam ją,
by ujrzeć nową wiadomość od Willa.
„Spotkajmy się na tyłach sali gimnastycznej.”
Nie kłopotałam się odpowiedzią. Wiedział, że pójdę do niego, nie
musiałam dawać mu potwierdzenia. Posłałam rodzicom uśmiech, którzy z
radością gadali z tatą Nicka i rodzicami Amy. Szliśmy wszyscy na uroczysty
obiad, będzie fajnie, bo nasi rodzice świetnie się dogadywali.
- Ludziska, muszę iść tylko do łazienki, zanim ruszymy.- Skłamałam.
Tato złożył na mojej głowie całusa, uśmiechając się do mnie z dumą.-
Dobrze, kwiatuszku, poczekamy tutaj.- Uśmiechnęłam się i w podskokach
poszłam do Willa, by dostać od niego uroczystego przytulasa.
Kiedy mijałam jeden róg sali gimnastycznej, nikogo tam nie było.
Zmarszczyłam brwi i poszłam jeszcze bardziej w głąb, decydując się, by na
niego zaczekać. Może ktoś zajął mu chwilkę rozmową.
Nim mogłam zrozumieć, co się dzieje, ktoś złapał mnie od tyłu i

Tłumaczenie: amas_la_mondon 416 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

zaciągnął w krzaki za następnym zakrętem, by nie być na widoku. Pisnęłam


zszokowana, ale po śmiechu poznałam, że to Will.
Obróciłam się w jego ramionach i uśmiechnęłam się.- Cześć.-
Wyrzuciłam z siebie.
Wyszczerzył się i przycisnął mnie do ściany.- Cześć.- Odpowiedział,
całując mnie delikatnie. Jęknęłam w jego usta, tylko modląc się, by nie być
widocznym, ponieważ naprawdę nie powinniśmy byli tego tutaj robić.
Najwyraźniej był rzeczywiście podekscytowany tym, że skończyłam szkołę.
Przerwał pocałunek, lecz złożył ścieżkę całusów od mojego policzka po ucho.-
Jestem z ciebie taki dumny, słodziutka.
- Will, naprawdę powinniśmy pójść w bardziej odosobnione miejsce.-
Zasugerowałam, będąc bez tchu, kiedy całował moją szyję.
Westchnął dramatycznie i odsunął się ode mnie, biorąc moją rękę, a
swoją drugą ujął mój policzek.- Muszę z tobą o czymś porozmawiać.-
Wyszeptał, ponownie kładąc na mych wargach miękki pocałunek.- Możemy
gdzieś pójść? Nie chcę zabierać cię twojej rodzinie czy coś, ale to jest ważne.
Przełknęłam zdenerwowana ślinę. Czy to coś złego? Czemu wygląda
tak poważnie?- Umm.... no dobrze. Mamy iść na kolację, ale mogę to
odwołać.- Oświadczyłam, krzywiąc się. Moi rodzice będą na mnie źli, ale jeśli
to coś ważnego, to muszę to zrobić.
Pokręcił głową, nie zgadzając się.- Nie odwołuj. To może poczekać, ale
muszę z tobą dzisiaj porozmawiać, to może spotkamy się po obiedzie?-
Zaproponował, przechylając głowę na bok i patrząc na mnie z nadzieją.
Skinęłam głową i chwyciłam poły jego koszuli, przyciągając go do siebie
bliżej. Nie chciałam go puścić, byłam właściwie lekko przerażona. Czy
zamierza ze mną zerwać? Czy powie mi, że pragnie kogoś innego? Albo chce
przestrzeni? Czy ja go przytłaczam?
Uśmiechnął się i pogłaskał kciukiem moje kości policzkowe.- Wyglądasz
pięknie w swojej todze, zupełnie jak anioł.- Skomplementował mnie, całując
mnie łagodnie.
Poczułam, jak moje oczy wypełniają łzy – nie chciałam, by mój czas z
Willem dobiegł końca. Nigdy o nim nie zapomnę – nigdy w moim życiu nie
uda mi się znaleźć mężczyznę, który uszczęśliwi mnie tak samo jak on. Był
moim jedynym i nigdy go nie przeboleję, jeśli zerwie ze mną. Jak mogłam
pozwolić, by ten facet miał nade mną taką władzę? Jak mogłam pozwolić mu
zagłębić się w moje serce tak bardzo, że czystą agonią będzie patrzenie, jak
ode mnie odchodzi?
- Czy zrobiłam coś złego?- Wyszeptałam, desperacko starając się

Tłumaczenie: amas_la_mondon 417 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

powstrzymać łzy.
Zmarszczył brwi i spojrzał na mnie jak na wariatkę.- Coś złego? Nie,
czemu o tym pomyślałaś?
- Ostatnio byłeś taki zdystansowany, zajęty i właściwie nie widzieliśmy
się za bardzo. Wątpisz w nasz związek? Chcesz... chcesz...- Nie mogłam wyrzec
słów, nie umiałam wypuścić z ust tych słów. Był tak gorzkie, tak odrażające, że
nie chciałam ich wypowiadać.
- Myślisz, że zamierzam z tobą zerwać?- Zapytał z niedowierzaniem.
Potaknęłam, żując wargę i czekając, aż to powie i aż mój świat zawali się.
Skrzywił się gniewnie i pokręcił głową.- Słodziutka, czemu zawsze zakładasz
najgorsze? Czemu cały czas wątpisz w moją miłość?- Zapytał, ze smutkiem
kręcąc głową.
- Nie jestem wystarczająco dobra dla ciebie. Pewnego dnia uświadomisz
to sobie.- Wybąkałam.
Zamknął oczy i wypuścił głęboki oddech, przyciskając swoje ciało do
mojego.- Słodziutka, to ja na ciebie nie zasługuję, a nie odwrotnie. Kocham
cię. Kocham cię ponad wszystko na świecie i zawsze będę cię kochał. Musisz
przestać wątpić w siebie i przestać wątpić we mnie. Utknęłaś już ze mną. Na
miłość boską, nosisz mój pierścień obietnicy, czy to nie mówi ci, że moje
uczucia do ciebie nie zmienią się?- Zapytał, dotykając swoim czołem moje.
Głośno przełknęłam.- Wiec, co to za sprawa, którą musisz ze mną
obgadać?- Zapytałam, owijając ręce wokół jego szyi, przyciągając go do siebie
bliżej i pozwalając jego słodkim słowom zawładnąć mną. Czułam, jak moje
ciało uspokaja się i relaksuje. Byłam głupia, a Will miał rację, naprawdę
musiałam w niego wątpić. Powinnam była wiedzieć, że mnie kocha, nie
powinnam była poddawać tego w wątpliwość. Byłam po prostu wciąż bardzo
niepewna, ponieważ nigdy nie czułam się godna jego uwagi.
Uśmiechnął się.- Porozmawiamy o tym później. To ważne, ale nie złe.
Nie zaczynaj kłopotać tej swojej pięknej główki, dobrze?- Potaknęłam i
przyciągnęłam jego usta do moich, całując go żarliwie i dając mu znać tym
pocałunkiem, jak bardzo go kocham, potrzebuję i doceniam. Odsunął się po
jakiejś minucie.- Powinnaś się zbierać – twoi rodzice pewnie cię szukając.
Zadzwoń potem do mnie i gdzieś się spotkamy.
Westchnęłam – nie chciałam zostawiać go tutaj w szkole. Chciałam
wziąć go ze sobą, przedstawić go moim rodzicom i by mógł pójść z nami
wszystkimi na obiad. Czułam, że to niewłaściwe, by taka wielka chwila
ominęła miłość mojego życia.
- Dobrze. Kocham cię, Will.- Ponownie lekko go pocałowałam, nim
odwróciłam się i odeszłam od niego. Zdążyłam zrobić tylko jeden krok, nim

Tłumaczenie: amas_la_mondon 418 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

dał mi klapsa w tyłek, kiedy go mijałam.


- Wymiatasz w tej todze, słodziutka.- Skomplementował, puszczając do
mnie oczko. Zaczerwieniłam się i dygnęłam przed nim nieznacznie, nim
szybko udałam się w kierunku moich rodziców, którzy czekając na mnie,
rozmawiali z tatą Nicka, Trevorem.

Obiad był niezły. Nasi rodzice dzielili się z nami o historiach z naszego
dzieciństwa, mówiąc o tym, jak czas mija jak z bicza strzelił i nim się
zorientujesz twoje dzieciątko, które dopiero, co się urodziło, kończy liceum.
Nick, Amy i ja śmialiśmy się z nich, wspominających stare czasy. Było fajnie,
ale gdzieś z tyłu głowy wciąż tłukła mi się myśl o Willu. Nieprzerwanie
żałowałam, że go tu nie było i że nie był tego częścią. Tylko jego brakowało do
całości.
Kiedy skończyliśmy obiad, napisałam do Willa, mówiąc mu, że już
skończyłam i umówiliśmy się na spotkanie za półgodziny. W podskokach
udałam się do domu, by się przebrać. Kiedy wreszcie nadeszła ta chwila,
dałam rodzicom jakąś wymówkę i wyszłam z domu, by znaleźć Willa i poznać
w końcu, co to za „ważna sprawa”, którą chciał ze mną przegadać.
Podbiegłam do jego samochodu, który zaparkował na mojej ulicy.
Desperacko starałam się nie denerwować tą całą sytuacją, ale chyba musiałam
być większą pesymistką, niż, za jaką się uważałam, ponieważ nerwy zjadały
mnie żywcem.
Kiedy wsunęłam się na siedzenie pasażera, uśmiechnął się szczęśliwie.-
Witam, dawnośmy się nie widzieli.- Zaszczebiotał.
Uśmiechnęłam się i żartobliwie przewróciłam oczami. Dla mnie
wydawało się, że naprawdę minęło dużo czasu, mimo tego, że minęło tylko
kilka godzin.- No, minęły wieki. Co tam u ciebie? Wszystko dobrze?-
Odpowiedziałam, również udając. Otaksowałam go oczami – wyglądał tak
przystojnie w czarnych dżinsach i białej koszulce.
- Ta, dobrze, dzięki. Ty też nieźle wyglądasz.- Odpowiedział.
Wyszczerzyłam się i przesunęłam się na siedzeniu, przyciskając usta do
jego i ściszając go.- Starczy już tej zabawy. Chodźmy gdzieś i porozmawiajmy,
ponieważ czekanie na to za chwilę naprawdę mnie dobije.- Żaliłam się,
wydymając do niego wargi.
Uśmiechnął się i zapalił silnik, ruszając w stronę placu zabaw, nie tak
daleko od mojego domu. Oboje wysiedliśmy i wkroczyliśmy na opustoszały

Tłumaczenie: amas_la_mondon 419 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

plac. Udał się do ławki i usiadł na niej, więc podążyłam za jego śladem i
opadłam na miejsce obok niego, czekając, aż wszystko z siebie wydusi.
Odwrócił się do mnie, wyglądając na nieco zdenerwowanego.- Więc, po
prostu to powiem.- Zaczął.- Jesteś na 100% pewna, uczyć się na tutejszym
collegu, prawda? Serio nie chcesz iść na swoją wymarzoną uczelnię w Nowym
Jorku?
W porządku, w ogóle nie spodziewałam się, że ta rozmowa tak
przebiegnie! Skinęłam, potwierdzając jego słowa. Znał odpowiedzi na te
pytania – przez ostatnie kilka tygodnie przerabialiśmy temat związków na
odległość. Nie wyjeżdżałam stąd, by udać się tam - zostawałam tutaj z nim,
ponieważ nie chciałam go opuszczać. Razem podjęliśmy tę decyzję, jako para,
co dla naszej dwójki było najlepsze. Oboje zgodziliśmy się z tym, że pozostanie
razem jest ważne – tam, gdzie będziemy żyli, nie jest ważne, dopóki jestem z
nim. Już powiadomiłam o tym moich rodziców i przyjaciół. Powiedziałam
Amy, że nie pojadę z nią, odmówiłam inne miejsca na reszcie uczelni.
Zostawałam tutaj, przy Willu. Więc czemu mnie teraz o to pytał?
Skinął głową.- Dobrze, więc powiedziałaś, że byłem ostatnio zajęty i
zdystansowany, więc pomyślałem sobie, że muszę powiedzieć ci, co robię.
Serce zadrżało mi w piersi. Wiedziałam, że coś się z nim ostatnio działo.
Wydawał się zdenerwowany i wciąż zajęty czymś w internecie.- W porządku,
okej.- Powiedziałam z trudem, myśląc, że zamierza mi powiedzieć o tym, że
spotyka się z kimś innym.
Wziął głęboki oddech.- Dostałem nową pracę.
Sapnęłam, zszokowana.- Naprawdę? A jaką?- Zapytałam, patrząc na
niego z ciekawością. Wciąż nie wiedziałam czy to dobra rzecz, czy zła.
Potaknął.- Ta, dostałem. To inny etat nauczyciela, ale nie tutaj.-
Odpowiedział, podnosząc jedną brew i obserwując moją reakcję.
Wyprowadza się?- Och.
Uśmiechnął się.- Już ją przyjąłem. Muszę tam przybyć za kilka tygodni,
więc będę się stąd wyprowadzał.
Czułam, jak przerażenie buduje się w mojej piersi – histeria miała mnie
pochłonąć. Will opuszcza mnie? Odrzuciłam wszystkie miejsca na innych
uczelniach, by z nim zostać, ale on i tak przyjął pracę gdzie indziej? Jak
mógł mi to zrobić? Czemu?
Pokiwał głową, wydając się być nieświadom mojego wewnętrznego
napadu histerii.- Ta, rozmowy kwalifikacyjne i cała reszta zajmowała mi
ostatnio trochę czasu. Ale zaproponowano mi naprawdę świetną ofertę, którą
nie mogłem odrzucić.- Kontynuował.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 420 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

- Och.- Ponownie wybąkałam, nie będąc właściwie w stanie pomyśleć o


jakiejkolwiek składnej rzeczy, oprócz tej mówiącej, że Will zostawia mnie. To
był koniec.
Przechylił głowę na bok, patrząc na mnie uważnie.- Nie zapytasz mnie,
gdzie to?
Umiem mówić? Czy jeśli otworzę usta, to czy nie zacznę po prostu
krzyczeć? Czy jakiekolwiek słowa rzeczywiście z nich wyjdą, jeśli spróbuje
ułożyć zdanie? Moje usta były tak wyschnięte, że ledwo mogłam przełknąć
ślinę. Zwilżyłam wargi.- Gdzie?- Wyszeptałam, walcząc ze smutkiem, który
chciał mnie pochłonąć. Ten dzień zaczął się, jako jeden z najszczęśliwszych w
moim życiu, a miał zakończyć się, jako ten najgorszy.
Uśmiech krzywił kąciki jego ust.- No znowuż, ponownie wątpisz w moją
miłość do ciebie.- Wyszeptał, całując mnie lekko. Nie wiedziałam, jak
odpowiedzieć. Oczywiście, że wątpię w twoją miłość do mnie, idioto!
Zrezygnowałam z mojego marzenia o studiach, by zostać z tobą, a ty od tak
sobie mnie zostawiasz? Jak cholernie bardzo jest to egoistyczne?
- Will... to po prostu- Nie wiedziałam, co chciałam powiedzieć. Część
mnie chciała płakać, inna chciała na niego krzyczeć, a jeszcze inna chciała
trzymać go mocno i nigdy już nie puścić.
- Ta praca jest w Nowym Jorku.- Oznajmił, odsuwając się i patrząc na
mnie, czekając na reakcję.
Nowy Jork? Przenosi się do Nowego Jorku?- Czy to jakiś chory żart?-
Zapytałam, kręcąc głową i po prostu nie rozumiejąc poczucia humoru tego
faceta. Wiedział, że chcę tam iść, a jednak pozwolił mi odrzucić moje miejsce
na tamtejszej uczelni, ale teraz to on się tam przenosi? O co, tu u diabła,
chodzi? Skoczyłam na nogi, patrząc na niego ze złością.
Zaśmiał się, pociągając mnie z powrotem na ławkę.- Ta, przenoszę się do
Nowego Jorku. Dostałem tam niezłą robotę, właściwie to jest całkiem blisko
twojej wymarzonej uczelni.- Powiadomił mnie, patrząc na mnie szczęśliwym
wzrokiem.
Wściekła odepchnęłam go od siebie.- Co, u diabła? Zrezygnowałam z
miejsca tam! Czemu to zrobiłeś? Will, na miłość boską, to jest po prostu-
Jęknęłam sfrustrowana i pokręciłam na niego głową.
Wyszczerzył się.- Właściwie to wcale nie zrezygnowałaś z miejsca tam.
Zaakceptowałaś je. Cóż, to właściwie nie jest prawdą, Amy je zaakceptowała,
udając ciebie.- Powiedział, wzruszając ramionami.
Co?- Co zrobiła?- Wybąkałam, nagle popadając w jeszcze większe
zdezorientowanie z obrotu tej rozmowy.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 421 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Westchnął błogo.- Przestań się na mnie wściekać, widzę, że jesteś zła po


twojej minie. To coś dobrego, przyrzekam.- Wziął moją rękę i tak się obrócił
na ławce, że siedział do mnie twarzą.- Nim porozmawiałaś z Amy i
powiedziałaś jej, że zostajesz tutaj i nie wybierasz się do Nowego Jorku, sam z
nią porozmawiałem. Powiedziałem jej to, co zamierzałaś jej przekazać.-
Wyjaśnił.- Przez ostatnie miesiące trudziłem się znalezieniem etatu gdzieś
blisko twojej wymarzonej szkoły. Było ciężko, ponieważ jestem młody i
większość szkół nie chce zaryzykować z zatrudnieniem nauczyciela z tylko
jednorocznym stażem. Ale w końcu taką pracę znalazłem. W zeszłym tygodniu
mi dopiero ją zaproponowano. Jest tylko półgodziny drogi samochodem od
twojej uczelni.- Powiedział.
Cholercia, w ogóle się tego nie spodziewałam! Czy on mówi
poważnie?- Więc, dostałeś pracę w Nowym Jorku, a Amy przyjęła za mnie
moje miejsce, kiedy ja myślałam, że je odrzuciłam?- Zapytałam, szukając
potwierdzenia.
Skinął głową.- No, było całkiem łatwo, zrobiła to przez internet,
używając twojego laptopa i troszkę mogłem zmienić coś w twoim liście
odmownym, który wysłałaś mailem.- Potwierdził, szczerząc się nieśmiało.
Zamknęłam oczy, wciąż niepewna, co myśleć.- Przeprowadziłbyś się ze
mną do NY?- Wyszeptałam.
Roześmiał się.- Zamieszkałbym z tobą nawet na Antarktyce, słodziutka.
- Jedziemy do Nowego Jorku?- Sapnęłam, kiedy rzeczywistość tego
uderzyła we mnie.
Potaknął. Uśmiech rozjaśnił jego twarz.- Tak. Ja, ty i Amy.
Jak, u diabła, zdobyłam tego faceta? Naprawdę na niego nie
zasługuję. Jest skłonny opuścić swoją rodzinę i przejechać połowę kraju,
tylko dla mnie?- Will, co u licha? Serio?- Wykrzyczałam, zeskakując z ławki i
zakrywając usta, kiedy zaczęłam się śmiać.
Pokiwał głową, rozkładając ręce na oparciu ławki i przedstawiając obraz
luzaka, kiedy posyłał mi uśmiech.- Serio.- Zapewnił, wzruszając lekceważąco
ramionami, jakby to nie była wielka rzecz.
Pisnęłam i skoczyłam na jego kolana, na co stęknął, nim ponownie się
roześmiał.- Rany, dziękuję ci. Dzięki! Jesteś po prostu... nie znam słów, by cię
opisać. Jesteś po prostu idealny.- Wyrzuciłam z siebie, wpatrując się w niego
jak w obrazek.
Pokręcił głową.- Żaden ze mnie ideał, jestem przecież matematycznym
kujono-flejtuchem.- Zażartował.
- Poprawka: jesteś moim matematycznym kujono-flejtuchem.-

Tłumaczenie: amas_la_mondon 422 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Zripostowałam, szczerząc się do niego.


Rzucił mi uśmieszek i położył rękę na tyle mojej głowy, przyciągając
moje usta do jego.- A ty moim luckycharmsowym obżartuchem, słodziutka.-
Wyszeptał, nim zetknął ze sobą nasze wargi i pocałował czule.
Uśmiechnęłam się przy jego ustach, czując się tak bardzo szczęśliwa, że
w każdej chwili mogłam zacząć śpiewać. Wtedy też to do mnie dotarło.
Odsunęłam się i skrzywiłam.- Powiedziałam rodzicom, że teraz tutaj zostaję.
Jak mam im powiedzieć, że wcale tego nie robię?
Uśmiechnął się.- Pomyślałem sobie, że moglibyśmy zrobić to razem.-
Wyglądał na nieco zdenerwowanego, kiedy powoli głaskał mnie po głowie.
- W końcu nabrałeś odwagi, by poznać mojego tatę?- Drażniłam go,
wiedząc, że już od miesięcy chciał to zrobić, ale nie mógł, nie dopóki byłam
wciąż w liceum.
Skinął głową.- Ta, w końcu.- Zgodził się, udając.- Nie tylko go poznaję,
ale mam mu również do przekazania, że zabieram mu jego córkę, by żyła ze
mną w grzechu, tysiące kilometrów od domu. Już widzę, jak tragicznie
skończy się ta noc.
Zaśmiałam się i przycisnęłam swoje usta do jego, całując go namiętnie.-
Nie bój żaby, razem nam się uda.- Obiecałam.
Potaknął.- Właśnie, dlatego nie wariuję. Cokolwiek się po tym stanie,
wiem, że wszystko się ułoży, ponieważ mam ciebie.- Ponownie mnie
pocałował, kończąc tym samym rozmowę.
Rozpłynęłam się przy nim, a serce waliło mi w piersi, kiedy
zastanawiałam się, jak cholernie mi się poszczęściło. Teraz miałam przy sobie
swojego wymarzonego mężczyznę i mamy zamiar razem zamieszkać, bym
mogła uczyć się na swojej wymarzonej uczelni. Życie nie mogło być już lepsze.
Nieważne jak moi rodzice zareagują, to nie będzie miało żadnego znaczenia,
ponieważ Will i ja wszystko pokonamy, cokolwiek stanie na naszej drodze.
Razem.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 423 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Epilog

- Jestem tak zdenerwowany, że aż mnie mdli.- Will wymamrotał, kręcąc


głową i mocno trzymając moją rękę.
Uśmiechnęłam się i starałam się udawać pewność siebie, że wszystko się
ułoży, kiedy w rzeczywistości wiedziałam, że to nie prawda. Mieliśmy zamiar
powiedzieć moim rodzicom, że Will był moim nauczycielem, że staliśmy się
parą w zeszłe lato i że razem przeprowadzamy się do Nowego Jorku. To wcale
nie miało się dobrze zakończyć.
- Wolałbyś, bym sama im to przekazała i jutro cię przedstawiła? Może to
lepszy pomysł.- Zaproponowałam, krzywiąc się. Może nie wściekną się tak
bardzo, jeśli nie rzuci ich się tak od razu na głęboką wodę. Wiedziałam, że
tato się wścieknie. Będzie naprawdę wkurzony, że trzymałam to w sekrecie –
jeszcze bardziej wkurzy go to, że Will jest starszy, a kipiał gniewem będzie
wtedy, kiedy dowie się, że był jeszcze moim nauczycielem.
Will pokręcił głową i zmarszczył brwi.- Nie pozwolę ci zrobić tego
samej.- Zaprotestował. Wskazał głową na drzwi.- No dalej, słodziutka.
Zróbmy to.
Wzięłam głęboki oddech i włożyłam klucz do zamka, otwierając drzwi i
czując, jak serce mi ciąży, kiedy usłyszałam znajomy dźwięk. W salonie
telewizor był włączony, a rodzice śmiali się z czegoś, co oglądali. Pociągnęłam
Willa do środka i cicho zamknęłam za nami drzwi. Nieśmiało się do niego
uśmiechnęłam, nim stanęłam na paluszkach i pocałowałam go delikatnie.
- Kocham cię. Jeśli mnie wyrzucą, mogę zamieszkać u ciebie?-
Wyszeptałam, patrząc na niego z nadzieją.
Uśmiechnął się.- Oczywiście, że możesz. Czy to naprawdę złe, że mam
nadzieję, że cię wyrzucą?- Zripostował, mrugając do mnie. Zachichotałam i
dłonią uderzyłam go w pierś, wskazując na salon. Uśmiechnął się i złożył na
moim czole miękki całus.- Tak przy okazji, też cię kocham.
Zamknęłam oczy i wzięłam kilka głębokich oddechów, nim ruszyłam do
salonu, a moim oczom ukazał się widok moich rodziców, skulonych na
kanapie, oglądających telewizję i dzielących między siebie miskę popcornu.
Najpierw zauważyła nas mama. Uśmiechnęła się szeroko, ale wtedy jej oczy
napotkały Willa, który stał nieco za mną, wciąż trzymając moją dłoń w
śmiertelnym uścisku. Jej uśmiech zmienił się w ten bardziej ugrzeczniony, a
zmieszana mina pojawiła się na jej twarzy, kiedy patrzyła na niego z
ciekawością, jakby próbowała przypomnieć sobie, czy go skądś pamięta.
- Eee, cześć wam.- Wybąkałam, zauważając jak głos mi się trząsł z

Tłumaczenie: amas_la_mondon 424 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

nerwów.
Tato oderwał wzrok od telewizora i zmarszczył brwi, a jego mina
zmieniła się w tą złego gliniarza, tą, która pojawiała się za każdym razem,
kiedy przyprowadzałam do domu nowego chłopaka.- Cześć, kwiatuszku.-
Odpowiedział napiętym głosem, wwiercając spojrzenie w Willa.
Pociłam się. Mogłam poczuć, jak krople potu zbierają się nad moją
górną wargą, ponieważ była taka zdenerwowana.- Eee, dobrze, więc przyszłam
z kimś, kogo chciałabym wam przedstawić.- Zaczęłam, niepewna, jak
rozpocząć tą rozmowę.- To Will Morris.- Pociągnęłam go lekko do przodu,
wskazując głową w jego kierunku.- Will, to moi rodzice.
Will uśmiechnął się i zrobił krok w przód, wyciągając rękę. Moi rodzice
wstali, a zmartwiony wzrok mamy podążył w stronę taty. Oczywiście
wiedziała, jaki bywał mój tata.- Miło mi państwa poznać, panie i pani
Harrison. Wiele o was słyszałem.- Will oświadczył z pewnością siebie.
Tato podniósł brew, kiedy uścisnął zaoferowaną rękę Willa.- Naprawdę?
Cóż, a my o tobie nie słyszeliśmy ani jednego słowa.- Odpowiedział surowym
tonem.
O rany, proszę, niech ziemia się otworzy i mnie pochłonie!
Will zaśmiał się nerwowo.- Ta, wiem. Przykro mi z tego powodu,
nastąpiła mała komplikacja.- Uścisnął również dłoń mamy – rzucała mi
zaintrygowane spojrzenie, pewnie zastanawiając się, czemu stałam, zaciskając
zęby i dłonie.- Chloe i ja mamy kilka rzeczy, który musimy wam wyjaśnić.
Choć nie wiem za bardzo, jak to powiedzieć.- Mówił dalej.
Kurcze, czy nie jest świadom zabójczego wzroku rzucanego mu przez
mojego tatę? Czy po prostu nie obchodzi go to, że tato wyglądała, jakby z
rozkoszą oderwałby mu głowę?
Ciężki spojrzenie taty przeniosło się na mnie.- Kto to, Chloe?- Zapytał.
Skrzywiłam się – wiedziała, że był już wściekły, ponieważ rzadko nazywał
mnie po imieniu, zawsze używał „kwiatuszku”.
Odchrząknęłam.- To mój chłopak.- Odpowiedziałam, starając się
brzmieć na pewną siebie.
Brwi taty jeszcze wyżej się uniosły.- Nieco nie za stary dla ciebie?-
Zripostował, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Moim zdaniem nie, ale wiem, że ty tak uważasz.- Zgodziłam się,
ponownie biorąc Willa za rękę i ściskając ją delikatnie.- Musimy o czymś
jeszcze porozmawiać. Jestem pewna, że wam się to nie spodoba, ale po prostu
nas wysłuchajcie, proszę.- Powiedziałam, patrząc na niego błagalnie.
- Czemu wszyscy nie usiądziemy?- Mama zasugerowała radośnie.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 425 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Uśmiechnęłam się wdzięczna. Najwyraźniej starała się mi pomóc i uspokajać


temperament taty.
Potaknęłam i pociągnęłam Willa do drugiej kanapy. Usiadłam na niej, a
Will obok mnie. Wcisnęłam się w jego bok, marząc, by móc się za nim
schować. Rodzice patrzyli się na mnie z ciekawością, więc wiedziałam, że
muszę rozpocząć rozmowę i wyjaśnić im wszystko.
Przełknęłam głośno ślinę.- Dobrze, więc, pamiętacie, jak wspominałam
wam o tym, że spotykałam się z takim jednym w zeszłe lato, ale zerwaliśmy ze
sobą?- Zaczęłam, krzywiąc się.
Tato potaknął.- No, raz zadzwonił.- Rzucił okiem na miłość mojego
życia.- Will.- Zakończył. Zrozumienie pojawiło się na jego twarzy, nim
zmrużył oczy.- Rok? Serio, spotykacie się już prawie rok i dopiero teraz
przyprowadzasz go do domu?- Wykrzyczał, kręcąc z gniewem głową.
- Stało temu na przeszkodzie kilka rzeczy, nie mogłam.-
Odpowiedziałam. Wcale nie idzie dobrze.
- Jakie znowu rzeczy? Wiesz, że chcę poznać twoich chłopaków, Chloe.
Czemu dopiero teraz go poznajemy?- Tato zapytał, ponownie mierząc Willa
wrogim spojrzeniem. Will zaczął wiercić się na kanapie i wiedziałam, że ma
zamiar wtrącić się. Miałam nadzieję, że moja rola w tej rozmowie dobiegła
końca i od czasu do czasu będę musiała tylko coś dodać. Will zajmie się
wszystkim i naprawi, tak jak zawsze.
- Panie Henderson, poznałem pańską córkę w ostatnie lato i nie
wiedziałem, ile ma lat. Sądziłem, że jest starsza. Zaczęliśmy umawiać się na
randki i świetnie się dogadywaliśmy. Ale potem, pod koniec lata, Chloe
wróciła do szkoły i... cóż, dowiedzieliśmy się, że Chloe jest właściwie moją.-
Wziął głęboki oddech, nim dokończył zdanie.- Uczennicą.
Grymas skrzywił twarz taty, kiedy dotarły do niego słowa Willa.- Twoją
uczennicą? Co to znaczy? Nie rozumiem. Jaką uczennicą?
Will poruszył się na kanapie, zaciskając uścisk na mojej dłoni.-
Skończyłem studia i zaproponowano mi pracę w jej szkole. Jestem jej
nauczycielem matematyki. Cóż, byłem, ponieważ teraz oczywiście skończyła
liceum.- Wyjaśnił.
Mama zrobiła wielkie oczy, ale tato nadal wyglądał na zmieszanego.
Ponownie rzucił na mnie okiem.- O czym on mówi, Chloe?- Zapytał.
Skrzywiłam się i wypuściłam długi oddech, który nawet nie wiedziała, że
wstrzymuję.- Kiedy poznałam Willa w zeszłe lato, nie powiedziałam mu, ile
mam lat i założył, że miałam więcej niż siedemnaście. Kiedy wróciłam po
wakacjach do szkoły, Will też w niej był, ale jako mój nauczyciel matematyki.-

Tłumaczenie: amas_la_mondon 426 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Wyjaśniłam, po prostu powtarzając słowa Willa. Jednak tym razem tato


zrozumiał.
Jego miana z rozgniewanej zmieniła się w morderczą furię, kiedy
skoczył na nogi. Spojrzenie miał twarde i oskarżycielskie, i skierowane w
Willa.- Zdejmij swoje cholerne ręce z mojej córki!- Wykrzyknął ostrzegawczo.
Will skinął głową i od razu puścił moją dłoń, niewinnie wyciągając swoje
do góry.- Panie Henderson, nie jest tak źle, jak to wygląda. Bardzo kocham
pańską córkę, ponad wszystko.- Oznajmił szybko, najwyraźniej chcąc
udobruchać mojego tatę.
- Wykorzystywałeś swoją pozycję w szkole, by umawiać się z moją córką
jak jakiś chory pedofil?- Tato rzucił. Wskazał palcem na kanapę, na której
siedziała mama, z szeroko otwartymi ustami i oczami, wyglądając jakby była w
szoku.- Usiądź przy swojej matce, Chloe. Z tobą porozmawiam później!
Przełknęłam i pokręciłam głową.- Nie. Tato, serio, uspokój się! Kocham
Willa, to wcale nie tak! To nie żadna zła rzecz.- Wykrzyczałam, patrząc na
niego zaskoczona. Spodziewałam się wybuchu złości, ale wyglądał, że jeśli
wyprowadziłabym się z Willem, to rozerwałby go na strzępy.
- Już do swojej matki!- Tato powtórzył, wciąż wwiercając spojrzenie w
Willa.
Wstałam i pokręciłam głową. Nie chciałam zamienić to w kłótnię, jasne,
mogłam zrozumieć, że jest zły, ale nie zamierzałam pozwolić mu tak odzywać
się do Willa.- Nie masz prawa patrzeć tak na niego. Jest wspaniałą osobą, a
jednak patrzysz na niego jakby był śmieciem!- Wykrzyczałam z gniewem.
Tato zacisnął szczękę, a jego twarz poczerwieniała o jeszcze jeden ton.-
On jest śmieciem! Proszę, powiedz mi, że wy nie...- Urwał, a jego grymas
pogłębił się.
O Boże.
- Czekaliśmy do mojej osiemnastki.- Skłamałam, krzywiąc się i mając
nadzieję, że mnie nie przejrzy. Byłam beznadziejną kłamczuchą. Mama
niewygodnie wierciła się i wiedziałam, że wyczuła moje kłamstwo. Tato,
jednakże, skinął głową i wydawał się usatysfakcjonowany moją odpowiedzią.
Błagałam mamę oczami, by nic nie mówiła – jeśli teraz się wtrąci, nic nie
stanie na drodze pieści taty, by spotkała twarz Willa.
- Cóż, to chyba jedna dobra rzecz.- Tato przyznał jakoś niechętnie.
- Tak chciał Will.- Dodałam szybko, starają się dotrzeć do taty poprzez
powiedzeniu mu, że Will to dobry chłopak. Wszyscy staliśmy już na nogach.
Wiedziałam, że muszę wspomnieć o innych rzeczach, o studiach, wszystko
wyłożyć na ławę.- Will i ja zdecydowaliśmy się, że powinnam pójść na

Tłumaczenie: amas_la_mondon 427 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

uczelnię, na którą zawsze chciałam się udać, tą w Nowym Jorku.-


Oświadczyłam.
Uśmiech wykrzywił kąciki ust mojego taty.- Sądzę, że to świetny pomysł.
Niech oddzieli was kawał drogi i jeśli wciąż będziecie chcieli być ze sobą, to
wtedy różnica wieku nie będzie wydawał się taka zła. A tak przy okazji, ile
masz lat, wyglądasz jakbyś miał dwadzieścia cztery.- Tato zapytała Willa,
patrząc na niego z uwagą.
- Mam dwadzieścia dwa lata, proszę pana. W następnym miesiącu
skończę dwadzieścia trzy.- Will odpowiedział.- Um, panie Harrison, chyba
błędnie pan zrozumiał sprawę ze szkołą Chloe.- Dodał nieswojo.
Zmarszczyłam brwi. Może nie powinniśmy im wcale tego mówić. Mogę
po prostu udawać, że wyjeżdżam z Amy, a Will zostaje tutaj. Kiedy przyjadą
mnie odwiedzić w Nowym Jorku, mogłabym zmusić go, by poszedł do hotelu
czy coś, nie zauważyliby żadnej różnicy. Przynajmniej wtedy nie będziemy
zmagać się z tym przez następne cztery lata, mając nadzieję, że do tego
czasu tato przeboleję tą sprawę.
- Co masz na myśli?- Mama zapytała, spoglądając między naszą dwójką,
szukając potwierdzenia, kiedy zbliżyła się do boku mojego taty. Objął ją jedną
ręką i patrzył na nas z ciekawością.
- Wyjeżdżam do NY z Chloe. Mam już załatwiony inny etat nauczyciela
w lokalnym liceum. Będziemy żyć razem.- Will wyjaśnił.
Barki taty napięły się.- Po moim trupie!- Wrzasnął, a w uszach mi
dzwoniło na siłę jego ryku.
Dałam Willowi kuksańca w żebra. Czemu się po prostu nie zamknął i
nie zostawił tego tak, by wyglądało, że mam sama wyjechać? Raaany,
powinniśmy wcześniej w parku przedyskutować nasz plan! Owinął rękę
wokół mojej talii, przyciągając mnie do siebie bliżej.- Proszę pana.- Will
zaczął, ale tato przerwał mu.
- Nie ma mowy, Chloe. Nie pozwalam ci żyć po drugiej stronie kraju z
jakimś zboczeńcem!- Wykrzyczał.
Furia zagotowała się w moim wnętrzu.- Will to żaden cholerny
zboczeniec!- Wykrzyczałam wściekła.- Nie pozwolę ci tak o nim mówić.
Kocham go. Jeśli nie umiesz zobaczyć, jak bardzo mnie uszczęśliwia, to twój
problem, nie mój. Wyjeżdżam z nim do NY i koniec kropka!- Wyrzuciłam z
siebie, a dłonie zaciskałam w pięści. Chciałam coś uderzyć. Gdzie się
podziewa Erika, kiedy jej potrzebuję? Z przyjemnością, bym się na niej
wyżyła.
Tato popatrzył na mnie z niedowierzaniem.- Więc wybierasz jego ponad

Tłumaczenie: amas_la_mondon 428 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

nas?- Wykrzyczał, sprawiając, że mama skrzywiła się, ponieważ pewnie


wrzasnął jej wprost do ucha.
Przełknęłam ciężko ślinę. Naprawdę nie chciałam odpowiadać na to
pytanie.- Naprawdę mam nadzieję, że nie zmusisz mnie do wybierania.
Kocham Willa, zamierzam z nim być, czy ci się do podoba, czy nie. Nie chcę
wybierać pomiędzy ukochanym, a swoją rodziną, proszę, nie zmuszaj mnie,
tato, proszę.- Błagałam, zaczynając łkać i czując, jak moja warga drży.
Ramię Willa zacieśniło się na mojej talii w geście wsparcia.
Przyglądałam się, jak tata walczy, by się uspokoić, by zaakceptować to, co mu
mówimy. Ja tylko modliłam się, by dał Willowi szansę. Nie chciałam, by tak to
się zdarzyło, ale wiedziałam każdą kością w moim ciele, że jeśli zmuszą mnie
do wybierania, to na pewno nie wybiorę ich.
- Więc mówisz, że masz zamiar z nim być i przeprowadzić się z nim,
nieważne co?- Tato zapytał, a głos mu się trząsł, kiedy na mnie patrzył. Po jego
minie widać było to, co czuje, mimo tego, że najwyraźniej starał się trzymać w
garści.
- Tak.- Wyszeptałam.
Zamknął oczy i odezwał się.- Mogę sprawić, by go aresztowano – to
wbrew prawu, by nauczyciel spotykał się z uczennicą. Nieważne, że już
ukończyłaś szkołę, wciąż mogę na niego donieść.- Oświadczył, nadal mając
zamknięte oczy.
Sapnęłam.- Nie.- Błagałam.
- Panie Henderson, mam pan do tego absolutne prawo. Jeśli tego pan
właśnie chce, to z Chloe uszanujemy pańską decyzję.- Will oznajmił,
wzruszając ramionami.
Popatrzyłam na niego i zmarszczyłam brwi.- Co, u diabła? Wcale tego
nie uszanuję! Będę naprawdę wkurzona.- Rzuciłam. Odwróciłam się do taty i
rzuciłam mu wrogie spojrzenie.- Nawet się nie waż!
Will uśmiechnął się żałośnie.- Słodziutka, oboje wiemy, że to złe. Jeśli
twój tato czuje, że musi tak zrobić, to droga prosta. Oboje uszanujemy jego
wybór.- Powiedział, patrząc na mnie stanowczo.
- Co się stanie, jeśli trafisz do więzienia?- Tato zapytał.
Czułam, jak napinam się na słowo „więzienie” i w garście złapałam poły
koszuli Willa, jakbym tak miała zatrzymać go przy sobie. Will wzruszył.- To
wtedy będę miał nadzieję, że Chloe nadal będzie chciała być ze mną, kiedy
wyjdę.- Odpowiedział.
- Więc jeśli zagrożę telefonem na policję, kiedy nie zostawisz jej samej,
to czy wciąż będziesz tu stał, jak dorwę się już do telefonu?- Tata zapytała z

Tłumaczenie: amas_la_mondon 429 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

niedowierzaniem.
Will wyprostował się, pewien siebie, kiwając głową.- Tak, proszę pana,
kocham pańską córkę. To, jak się poznaliśmy, było niefortunne, ale za nic w
świecie, bym tego nie oddał. Jestem tu tak długo, jak długo będzie mnie tu
chciała.- Zripostował, wwiercając wzrok w mojego tatę, a szczerość przebijała
się w tonie jego głosu.
Tato spojrzał na mamę, która energicznie pokręciła głową. Widziałam,
jak zaciska szczękę, kiedy wydawał się podjąć decyzję.- Jeśli ją zranisz, klnę
się na Boga, że tak się tobą zajmę, że kiedy skończę, będziesz żałował dnia, w
którym usłyszałeś jej imię.- Ostrzegł, a głos miał groźny i poważny.
Will uśmiechnął się.- Proszę pana, nigdy tego nie pożałuję, jest najlepszą
rzeczą, która mi się w życiu przydarzyła. Daję panu moje słowo, że nigdy jej
nie zranię.- Przysiągł, wyciągając rękę do mojego taty w geście pokoju.
Tato spojrzał na jego wyciągniętą dłoń.- Za grosz nie ufam twojemu
słowu. Nawet cię nie znam.
- I mam mnóstwo czasu, by to zmienić, proszę pana. Planuję zostać tutaj
naprawdę długo. W końcu uda mi się zdobyć pańskie zaufanie.- Will odrzekł.

- Słodziutka?- Ledwo to słyszałam, umysł miałam przesłonięty jakby


mgłą, nie miałam pojęcia, co się dzieje.- Słodziutka?- Will rzekł nieco głośniej.
Jego głos przedarł się przez mgłę, powoli sprowadzając mnie z powrotem do
rzeczywistości. Jęknęłam i uchyliłam moje piekące powieki, kierując je w
stronę jego głosu.- Słodziutka, musisz się obudzić, mamy gości.- Will
zagruchał, głaszcząc mnie po policzku.
- Ale jestem nadal zmęczona.- Zrzędziłam, ziewając. Ponownie
zamknęłam oczy – chciałam tylko jeszcze jednej godziny snu, być może
starczyłoby nawet dziesięć minut. Czułam, jak przyciska do moich ust swoje –
uśmiechnęłam się i zmęczona oddałam jego pocałunek. Nie byłam, jednakże,
na tyle zmęczona, by nie poczuć małego dreszczu, który przebiegł mi po
plecach albo mrowienia w moim brzuchu, albo to jak włoski na moim karku
stanęły dęba. Jego pocałunki nigdy nie przestały mnie zachwycać, choć do
teraz powinnam się już do nich przyzwyczaić.
Owinęłam ręce wokół jego szyi i przycisnęłam go do siebie bliżej, na co
prawie opadł na łóżko obok mnie. Zaśmiał się i nieco odsunął, kiedy sama
wsunęłam dłonie pod jego koszulkę, wgniatając palce w jego plecy.- Ale na to
już nie taka zmęczona, co?- Drażnił mnie, ponownie lekko mnie całując.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 430 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Zachichotałam i pokręciłam głową.- Na to nigdy nie jestem zbyt


zmęczona, wiesz o tym.- Mrugnęłam do niego sugestywnie i rzucił mi
uśmieszek. Nigdy nie przyzwyczaiłam się do tego szczęścia, do podniecenia,
które czułam w jego obecności. Will był i zawsze będzie najlepszą rzeczą, która
kiedykolwiek mi się przydarzyła. Cóż, właściwie, może był drugą z kolei
najlepszą rzeczą...
- Śniłam o tobie.- Wymamrotałam, wciskając twarz w jego szyję, kiedy
mocniej się w niego wtulałam.
Roześmiał się.- Och, naprawdę i co to robiliśmy? Coś wyuzdanego?-
Zapytał, delikatnie mnie gilgocząc.
Wyszczerzyłam się i odsunęłam, by na niego spojrzeć.- Właściwie to nie,
po prostu śniłam o dniu, w którym powiedzieliśmy moim rodzicom prawdę o
nas.- Odpowiedziałam.
Skrzywił się i zassał powietrze przez zaciśnięte zęby.- Więc był to
koszmar.- Powiedział, ujmując moje policzki.
Zaśmiałam się i chwyciłam jego koszulkę, przewracając się na plecy i
ciągnąc go na siebie, ale Will od razu uniósł się na łokciach i zawisł nade
mną.- Ta, miałam koszmar, chcesz polepszyć mi humor?- Wymruczałam
sugestywnie.
Jęknął.- Słodziutka, mamy gości. Ale później to na pewno.-
Odpowiedział, schylając się i całując moją twarz. Zacisnęłam palce na włosach
z tyłu jego głowy, kiedy jego usta wędrowały po mojej skórze, wywołując u
mnie cichy jęk. Jego dłoń zsunęła się w dół mojego ciała, na co ugryzłam
wargę i wygięłam się w jego stronę.
Nagle drzwi sypialni otworzyły się i usłyszałam malutkie kroki po
podłodze, poczułam, jak materac ugina się i do moich uszu dobiegł chichot.
Uśmiechnęłam się, kiedy Will westchnął i zszedł ze mnie, robiąc to z
ociąganiem – według mnie wypadło mu z głowy, że mieliśmy gości.
Uśmiechnęłam się i usiadłam. Posłałam wyszczerz małemu
czterolatkowi, który skakał w nogach łóżkach jak na trampolinie. Był taki
przystojny, taki sam jak swój tata, miał brązowe włosy i oczy.- Loganie Morris,
przestań skakać na moim łóżku i chodź tutaj mnie uściskać.- Rozkazałam,
wskazując na siebie i wydymając wargi.
Pisnął i opadł na tyłek, na co sprężyny w materacu zajęczały w proteście.
Uśmiechnął się i przyczołgał się do mnie, owijając wokół mojej szyi swoje
drobne ramiona i mocno mnie tuląc.- Ciociu seksbombo 17, tęskniłem!-
Zaćwierkał.

17 Dziewczyny padłam takie słowa z ust czterolatka, od razu widać, że to syn Sam-bo (m)

Tłumaczenie: amas_la_mondon 431 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Przewróciłam oczami. Ten gizd wciąż nie powiedział swojemu synowi,


by przestał mnie tak nazywać!
- Ja też, Loganie. A gdzie twój tata?- Zapytałam, całując go w czoło, na
co zaczął się wiercić i szybko starł całusa ręką.
Nie lubił, jak dziewczyny go całowały. Zupełnie nie jak jego tata...-
Tatuś jest w kuchni i już wcina ciasto.- Odpowiedział.
Sapnęłam i spojrzałam na Willa, który od razu zeskoczył z łóżka i ruszył
pędem do drzwi, krzycząc do Sama, by zostawił w spokoju urodzinowy tort,
dopóki reszta tu nie dotrze. Uśmiechnęłam się do mojego bratanka – wyglądał
dzisiaj naprawdę słodko w swojej koszulce Generatora Rexa 18, którą kupiłam
mu w zeszłym tygodniu.- To koszulka pasuje?- Drażniłam go, bawiąc się jej
rękawem.
Wyszczerzył się i skinął głową.- Widziałaś wczorajszy odcinek? Był taki
fajny, Rex był...- Uśmiechnęłam się i kiwałam, kiedy kontynuował opowieść o
tym, co stało się we wczorajszym odcinku jego ulubionej bajki. Ten dzieciak
tyle gadał, że wydawało się to zmyślone, ale i tak mocno go kochałam.
Wstałam z łóżka i jęknęłam. Wczorajszej nocy ponownie dobrze nie
spałam. Ledwo godzinę temu położyłam się na małą drzemkę, nim wszyscy się
zjawią. Mogłam właściwie przespać cały dzisiejszy dzień, by zrekompensować
sobie nieprzespaną noc. Zmieniłam koszulkę, kiedy Logan skakał na moim
łóżku, mówiąc mi o nowej zabawce, które widział i którą desperacko chciał
dostać pod choinkę. Byliśmy z Loganem blisko, pewnie z powodu ostatniego
roku, opiekowałam się nim, kiedy Sam był w pracy. Jakoś tak czułam, że jest
też moim dzieckiem, a z pewnością kochałam go, jakby był mój.
- No to chodź, kurczaczku, powitajmy się z wszystkimi.-
Zaproponowałam, wyciągając w jego stronę rękę, kiedy już się uczesałam i
ubrałam. Wziął ją i w podskokach szedł przy mnie, kiedy wychodziłam z
sypialni i schodziłam po schodach, w stronę głosów. Wielu głosów. Słychać,
jakby już przyszli wszyscy.
Jak tylko weszłam do kuchni, zostałam wciągnięta w ramiona Angeli.-
Chloe! Czujesz się dobrze? Will mówił, że źle spałaś.- Zapytała, patrząc na
mnie zmartwiona.
Lekceważąco machnęłam ręką.- Nic mi nie jest, nie przejmuj się.-
Odwróciłam się, by ujrzeć rodziców, rozmawiających i śmiejących się z
Williamem i Samem.
Świetnie się dogadywali – Hendersonowie i Morrisowie tworzyli wielką
rodzinę. Wszystko ułożyło się dosyć szybko między moim tatą i mamą, a
18 Amerykański serial animowany, stworzony na podstawie komiksu i wyświetlany na Cartoon
Network.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 432 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Willem. Ujrzeli, jak dobry był dla mnie i co dla mnie robił, przeprowadzając
się do NY i pozwalając mi uczęszczać na moją wymarzoną uczelnię. Właściwie
teraz traktowali go jak syna, którego nigdy nie mieli. Zabawnie było oglądać,
jak krążyli nad jego głową i żartowali sobie z niego. Will z moim tatą grali
nawet w badmintona w każdą sobotę. Było fajnie.
Kiedy cztery lata moich studiów dobiegły końca, przeprowadziliśmy się
tu z powrotem, by być bliżej naszych rodzin. To też nieźle zgrało się w czasie,
zważając na to, że Sam zaciążył jedną dziewczyną podczas jednego numerku.
Powiedziała mu, ze zamierza podjąć się aborcji, ponieważ nie chciała ugrząźć z
dzieckiem, ale udało mu się przekonać ją, by tego nie robiła. Jak tylko
urodziła, przepisała na Sama wszystkie prawa rodzicielskie, nawet w ciągu
tych czterech lat ani razu nie wróciła, by się z nim zobaczyć. To było takie
straszne, ponieważ Logan był niesamowity – przegapiała szansę życia ze
wspaniałym dzieckiem.
Sam był całkiem inny, niż to sobie wyobrażałam. Nigdy bym nie
wyobraziła go sobie, jako samotnego ojca, ale szło mu bardzo dobrze. Miałam
nadzieję, że pewnego dnia spotka miłą dziewczynę. Logan przyznał mi się w
zeszłym tygodniu, że jego tatusiowi spodobała się mama innego dziecka z
przedszkola. Sam odmówił komentarza, ale byłam całkiem pewna, że Logan
miał rację, z pewnością wpadła mu w oko. Jeśli też była samotną mamą, to
pewnie będą do siebie pasować. Sam też zasługiwał na szczęśliwe zakończenie,
więc miałam szczerą nadzieję, że takiego doczeka. Każda dziewczyna będzie
szczęściarą, jeśli go zdobędzie, więc byłaby wariatką, jeśli nie da mu szansy.
Ktoś chwycił moje barki i okręcił mnie tak szybko, że w głowie mi się
naprawdę zakręciło. Poderwałam wzrok, by ujrzeć Nicka i jego żonę, Julię.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam go mocno.- Hej, wam, dzięki, że przyszliście!-
Zaćwierkałam.
Nick uśmiechnął się i spojrzał na mnie jak na wariatkę.- Za nic w
świecie, bym tego nie przegapił, to przecież tradycja.- Odpowiedział.
Zaśmiałam się i przytuliłam też Julię. Była wspaniała. Poznali się na studiach i
byli ze sobą naprawdę szczęśliwi. Pobrali się jakieś trzy miesiące temu – oczy
się radowały, kiedy widziały tak szczęśliwego Nicka.
Amy nie była w stanie dzisiaj przybyć – w tej chwili podróżowała po
świecie. Jej związek z Ryanem nie przetrwał. Długi dystans nie pomógł w
niczym, ale wszystko wyszło na dobre, ponieważ poznała niesamowitego
faceta, który pisał o podróżach. Płacono mu, by podróżował po świecie i
recenzował hotele, miejsca, atrakcje turystyczne i podobne do tego rzeczy.
Oczywiście nie wyjechałby bez niej, więc właściwie wyjechała z nim w podróż
na długie miesiące. Wciąż dostaje od niej maile z informacjami, gdzie jest i jak
dobrze się bawi.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 433 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Krzyk szczęścia wybuchł obok mnie, więc odwróciłam się do drzwi, by


ujrzeć wchodzącego przez nie Willa. Uśmiechnęłam się radośnie, a moje serce
biło miłością do niego i malutkiej osóbki w jego ramionach.
- Maama-maaama!- Wydawała z siebie, wyciągając w moją stronę swoje
pulchniutkie rączki.
Uśmiechnęłam się i wzięłam ją na ręce, szczerząc się. Moje dzieciątko.
Była taka piękna. Miała po Willu szare oczy, ale włosy miała po mnie – ciemny
blond. Była zjawiskowa i była moim Słońcem. Zrobiłabym dla mojej córeczki
wszystko, bez pytania. Zostałabym na nogach całą noc, gdyby miała kaszel i
ani razu bym nie narzekała.
- Cześć, pięknisiu.- Zagruchałam, głaszcząc ją po włoskach. Też udała się
na drzemkę, co było powodem mojej, ponieważ obie byłyśmy na nogach całą
noc, więc położyłam ją spać i sama też udałam się do łóżka przez przyjazdem
wszystkich.
Nie planowaliśmy Elise – była kompletną wpadką, ale była to najlepsza,
do cholery, wpadka, która mi się kiedykolwiek zdarzyła. Dzisiaj kończyła
roczek i w ramach tradycji Hendersonów, robiliśmy dla niej lunch w naszym
domu. Jasne, nie byliśmy właściwie już Hendersonami, z Willem pobraliśmy
się długo przed tym, kiedy Elise przyszła na świat, ale tradycja wciąż żyła.
Will zjawił się przy moim boku, przytulając mnie do siebie i całując
czubek mojej głowy, a Eilse skryła twarz w moich włosach, zaciskając swoje
pulchne rączki wokół mojej szyi, kiedy wszyscy zaczęliśmy śpiewać jej „100
lat”.
Uśmiechnęłam się i ucałował ją w główkę. Nie za bardzo rozumiała, co
się dzisiaj dzieje, była na to zbyt mała, ale to nie powstrzymało dorosłych - i
Logana – od jedzenia tak dużo słodyczy, ile mogli zjeść na jej cześć.
Posadziłam ją do jej krzesła, kiedy mama i Angela zaczęły zdejmować
przykrywki z pojemników z deserami, podając każdemu miseczki i łyżki.
Każdy coś ze sobą przyniósł, byśmy z Willem nie musieli wszystkiego
przygotowywać. Zauważyłam trochę przypalone ciasto, którego lukier zdobiły
cukrowe przedmioty z Generatora Rexa – gdzieniegdzie widać było już ślady
palców, w miejscach, gdzie ktoś już zaczął jeść tort.
Uśmiechnęłam się do Logana, kiedy Will podniósł go i posadził na
barowym krześle i dał mu miseczkę.- Zrobiłeś dla Elise tort urodzinowy?-
Zapytałam, rzucając mu uśmiech wdzięczności. Był z niego taki słodki brzdąc.
Sam zaśmiał się nieśmiało.- No, zrobiliśmy, ale nie mieliśmy tyle cukru,
ile przepis podawał, więc nie wiem, jak będzie smakował. Choć lukier jest
pyszny.- Oświadczył, jeżdżąc po górze ciasta swoim palcem i zjadając kolejną
porcję lukru.

Tłumaczenie: amas_la_mondon 434 Korekta: dagasiaa&mementox


„When Summer Ends” Isabelle Rae

Logan sapnął, odpychając rękę Sama znad tortu, kiedy sięgał po kolejną
porcję lukru.- Tatusiu, przestań tykać mój tort, opalcowałeś go!- Zrugał go,
kręcąc głową. Sam tylko zaśmiał się jeszcze bardziej i kolejny raz przejechał po
cieście, mażąc nos syna lukrem i pokazując mu język. Zawsze tak się
zachowywali – byli dobraną parą.
- No dobrze, zamierzam wygrać trzeci raz z rzędu!- Will oznajmił,
szczerząc się dumnie, kiedy rzucił uśmieszek mojemu tacie. Z każdym rokiem
zawody stawały się coraz bardziej zacięte. Will przejął pałeczkę mistrza. Tylko
on i Nick byli sobie równi. Choć Will cierpiałby z tego powodu całe
popołudnie, leżąc na kanapie, jęcząc i narzekając, ale to i tak nie
powstrzymywało go od jedzenia w następne urodziny Hendersona.
Nick parsknął z niesmakiem.- W twoich snach, kujonie.
Sam roześmiał się i przybił piątkę z Loganem.- W tym roku walczymy,
jako drużyna.- Oznajmił, szczerząc się arogancko.
Tato zdecydował się wtrącić w tym samym czasie, co William.- Nie ma
mowy, tym razem wygra wiek.- William powiedział, poklepując się po
brzuchu, kiedy jednocześnie tato oświadczył.- Wy, chłopcy, nie dacie rady, ja
nie jadłem już od dwóch dni!
Wyciągnęłam w górę ręce, by wszystkich uciszyć.- Ludzie, ej, przestańcie
z tymi przechwałkami. Chyba wszyscy o czymś zapominacie.- Powiedziałam.
Każdy rzucił mi zaciekawione spojrzenie. Wyszczerzyłam się i zsunęłam ręce
na mój wzdęty brzuch.- Jestem w szóstym miesiącu ciąży, jem za dwoje. Tym
rokiem zmiotę was na kolana!

Tłumaczenie: amas_la_mondon 435 Korekta: dagasiaa&mementox

You might also like