You are on page 1of 3

Zajęcia 2

POGOTOWIE
1 OBRZĘDOWE ROZPOCZĘCIE ZBIÓRKI
2. APEL
3. GAWĘDA

Łatka i Filipionek oglądali bajkę na dobranoc. Szeryf gonił włamywacza i coś do niego wołał, ale dzieci nie usłyszały co, bo za
oknem dał się słyszeć głos syreny, który zagłuszał wszystkie inne dźwięki. „Ejo-ejo” mąciło spokój podmiejskiej dzielnicy. Nie
dało się oglądać bajki, więc rodzeństwo podeszło do okna i zaczęło obserwować co się dzieje.
Ulicą jechało auto. Na dachu miało lampy, które błyskały na niebiesko. Właściwie to tyle dało się zauważyć, bo tak pędziło, no
może jeszcze rzucał się w oczy rozmiar samochodu, bo był całkiem spory. Żadne z dzieci nie zauważyło, że samochód był biało-
czerwono-niebieski i miał różne oznaczenia. Ciężko się obserwuje cokolwiek, gdy słyszy się wciąż „ejo-ejo”
- Ciekawe dokąd się tak spieszy. – powiedział Filipionek, który w myślach już widział policjantów, którzy gonili bandytów, jak
przed chwilą w bajce.
- Zniknął. – zmartwiła się Łatka, gdy błyskające światło skręciło za róg.
- Nie martwcie się – odezwał się nieznajomy głos. – Zaraz wróci. To jest karetka, która przyjechała do wezwania bramę obok.
Dzieci nie zdziwiło nagłe pojawienie się kogoś w pokoju, Były pewne, że to sprawka pierścienia wszystkowiedzenia, który
ostatnio coraz częściej sam z siebie czarował i przysyłał swoich przyjaciół, żeby opowiadali dzieciom o różnych ciekawych
rzeczach. Rodzeństwo było jednak bardzo dobrze wychowane i wiedziało, że należy się przywitać.
- Dzień dobry tajemniczy przyjacielu – pierwszy zawołał chłopiec.
- Witaj! – ucieszyła się dziewczynka.
- Proszę nazywajcie mnie doktor Skalpelek. Jestem mistrzem ziołolecznictwa, lekarzem dziewięciu specjalności i z zamiłowania
bioenergoterapeutą – ukłonił się przybysz.
Był wielkości sporego krasnoludka i sięgał Filipionkowi do uda. Ubrany byłw biały fartuch, który od razu zdradzał jego profesję.
- Bio...denener... co – zapytała Łatka i zrobiła przy tym minę jakby zjadła cytrynę.
- Leczę swoją dobrą energią – odparł Skalpelek.
Może i Łatka chciała jeszcze o coś spytać, ale na ulicy pojawiła się karetka ze swoim „ejo-ejo” i ciężko się rozmawiało.
Samochód wyraźnie zwolnił przejeżdżając pod oknem dzieci.
Dźwięk ucichł nagle, jakby go ktoś uciął. Ambulans się zatrzymał na chodniku prawie nie dbając o przepisy drogowe. Światło
cały czas błyskało na niebiesko i wszyscy w okolicy widzieli, że dzieje się coś nadzwyczajnego. Ze środka karetki wyskoczyły
natychmiast trzy osoby w czerwonych kombinezonach i wbiegły do sąsiedniej bramy tak jak to przewidział Skalpelek.
- Skąd wiedziałeś? – spytał Filipionek.
- Magia... – odpowiedział tajemniczo doktorek.
- To co teraz się stanie? – dopytywała się Łatka.
- Wejdą na drugie piętro. Zbadają chorego, który ma zawroty głowy. Mdleje i odzyskuje przytomność. Tym razem wystarczy
mocno osłodzona herbata, bo to z niedożywienia. – wyrecytował Skalpelek.
- Mi czasem też się tak zdarza, jak zapomnę zjeść śniadanie. – przyznał się Filipionek.
- Tak, ale czasem sprawa jest o wiele poważniejsza i trzeba pacjenta przewieźć do szpitala. Chociaż nie zawsze tak było. Jak
chcecie to wam pokażę pierwsze karetki!
- Pokaż, pokaż! – wołała Łatka
Doktor podkasał rękawy i uniósł dłonie i wyrecytował zaklęcie.
- Hej pierścieniu
nie siedź w cieniu
Przewieź nas prędko
Pierwszą karetką
Zrobiło się całkiem ciemno. Tak ciemno, że nie było widać dłoni przystawionej do twarzy. Ktoś klasnął dwa razy w dłonie i
rozbłysły ognie w lampach wiszących na ścianach w specjalnych uchwytach. Oczom dzieci ukazał się spory dziedziniec, na
którym stało kilka wytwornie ubranych osób. Wśród nich jeden mężczyzna szczególnie przykuwał uwagę. Był ubrany w
wojskowy mundur z pasami skrzyżowanymi na piersi i szablą u boku. To właśnie on przemówił.
- Powiadasz Larrey, że wymysliłeś transport dla rannych żołnierzy na polu bitwy. – zwrócił się do stojącego obok niskiego
mężczyzny w szarym, znoszonym płaszczu i w nakryciu głowy, które pierwotnie stanowiło wojskową czapkę.
- Tak jest panie generale – zapytany wyprężył się jak struna i zdawało się, że urósł 5 centymetrów. – Oto efekt moich
przemyśleń i doświadczeń.
Gwizdnął głośno, aż część osób stojących obok zakryła uszy. Na ten dźwięk z jednej z bram wyjechał wóz. Był podobny do
chłopskiej furmanki, tylko boki miał niższe i proste.
- Jeden koń, żeby szybciej zaprzęgać i żeby zajmował mniej miejsca na drodze. Jedna oś wozu, aby zmniejszyć wagę i
prawdopodobieństwo zakopania się. Załoga składać się będzie z trzech lub czterech ludzi. Jeden tylko powozi, a reszta zajmuje
się opatrywaniem i przygotowaniem rannych do ewakuacji.
- Brawo! – zawołał generał – Zawsze wierzyłem, że w mojej armii są ludzie, którzy myślą. Drodzy państwo mamy rok 1792.
Zapamiętajcie tą datę, bo to wielka chwila dla całej ludzkości.
Łatka szepnęła do Skalpelka.
- Nie zobaczymy karetki w akcji?
- Wierz mi moja droga. – odpowiedział doktorek – Nie chciałabyś widzieć jak w tamtych czasach wyglądały akcje transportu
rannych na polu bitwy żołnierzy. Tylko krzyki, jęki i dużo krwi. Choć i w naszych czasach nie wiele się zmieniło. Nawet 100 lat
później, gdy ambulanse zaczęto używać do przewozu cywilów podczas epidemii ospy, nie wyglądało to tak, żeby mogła to
oglądać młoda dama taka jak ty. Za to pokażę wam, jak przystosowywano transporty sanitarne w zależności od krainy
geograficznej.
Wyciągnął rękę do przodu i machnął nią, jakby chciał kogoś odprawić i na miejscu dziedzińca pojawiła się droga wśród piasków.
Dzieci siedziały na wozie, który na pierwszy rzut oka był podobny do tego jaki widziały przed chwilą tylko miał zdecydowanie
większe koła. Było jeszcze coś co różniło oba pojazdy. Ten ciągnięty był przez wielbłądy.
- To na przykład ambulans w Egipcie. – powiedział doktor i znów machnął ręką. Piaski zamieniły się w śnieg, choć okolica
wyglądała podobnie. Dookoła bezkresna dal i tylko ambulans sunący drogą. Wielbłądy zamieniły się w konie i to nie było nic
nowego, ale ciekawostką był dzwonek, który oznajmiał wszystkich przejazd i nie było żadnych kół. To były sanie!
- Tak radziła sobie armia Napoleona podczas działań wojennych w Rosji.
- A teraz mamy samochody i robią „ejo-ejo”- powiedział filozoficznie Filipionek.
- Nawet teraz karetki różnią się nieco od siebie. – Skalpelek znowu machnął ręką i dzieci przeniosły się na parking, gdzie stało
mnóstwo samochodów pogotowia.
- Są karetki specjalistyczne, w których zawsze jeździ lekarz – ciągnął doktorek pokazując najbliższe auto – oznacza się je literą
„S”. To oznaczenie zastąpiło literę „R” czyli reanimację popularnie nazwaną „erką” i stąd do dziś tak mówi się na ambulanse.
Tam widzicie oznaczenie „P” czyli ambulans podstawowy z dwoma ratownikami medycznymi bez lekarza.
Oprócz tego są POZ i NPL, które służą do przewozu lekarzy na przykład do osób obłożnie chorych. A wiecie po co są te koguty
na dachach karetek?
- Żeby robić „ejo-ejo”! – zawołał Filipionek.
- Żartujesz – uśmiechnął się Skalpelek – Gdy jest włączony to wtedy ambulans staje się pojazdem uprzywilejowanym, czyli
takim, który ma pierwszeństwo.
- Czyli robi „ejo-ejo” – zaśmiał się chłopiec i wszyscy zaczęli się śmiać.
Gdy skończyli byli już z powrotem w pokoju. Dzieci wróciły do patrzenia przez okno na akcję ratunkową i nawet nie zauważyły
jak doktorek pomachał im na do widzenia i zniknął.
4. PIOSENKI I PLĄSY – Pląs NA CEBULKĘ

5. GRY I ĆWICZENIA Zawody karetek:


✓ która ekipa karetki będzie pierwsza gotowa na wezwanie. Każdemu przydzielamy numer, który musi zapamiętać.
Prowadzący wymienia losowo numery a zuchy muszą się ustawić w ww kolejności.
Np. 1,4,6,2,5,3,7 3,5,1,6,2,7,4 4,2,5,7,3,1,6 7,4,1,6,2,5,3
✓ dobieramy się w 3, robimy krzesełko i przenosimy z jednego miejsca na drugie, która szóstka szybciej
✓ odmierzanie kropli kroplomierzem z jednej szklanki do drugiej, która szóstka szybciej ( kroplomierz, kubki z wodą)

6. PIOSENKI I PLĄSY – Pląs BOLI, BOLI

7. GRY I ĆWICZENIA Zawody karetek:


✓ która para i najlepiej i najszybciej zroluje bandaż (bandaże)
✓ ułożyć z puzzli numer 999 (puzzle z numerem 999)
✓ czy potrafisz nabrać odpowiednią dawkę leku? ( strzykawka, kubki z wodą)
✓ dojedź najkrótszą drogą na miejsce wypadku (mapki terenu, pisadła)
8. PIOSENKI I PLĄSY –Piosenka DOKTOR SKALPELEK

7. MAJSTERKA Wykonujemy atrapy karetek


(z dużego plakatu robimy bok, pierwsza i przedostatnia osoba będzie go trzymać, oprócz tego ostatnia osoba na sznurku ciągnie
pudełko po butach lub podobne, do którego będą składani pacjenci)
8. KRĄG RADY
• PODSUMOWAĆ ZBIÓRKĘ
9. OBRZĘDOWE ZAKOŃCZENIE ZBIÓRKI – okrzyk Doktora

You might also like