You are on page 1of 1

Burza

 MIRON BIAŁOSZEWSKI

Na moim odwrocie
omokły gniot:
las w dechę płaszczony.

Amarant zboża

morderczy
ścigał mi serc moich dwoje.

A dom?... Gdzież...
było lwio.
Ponadto lwiało.

Wyrywałem sobie grzywy


anilinowe
i jak deski do prasowania
z korzeniami
żeby się nie straszyć
a biegnąc
doczekiwałem bitej kulminacji

zastrzeliłem się ja i wieś


w jedno:
huk młyna
drewniana lwica (?)
a - jeszcze nie to

Dopiero ulga
lwia

szpara remizy strażackiej:


piorunującą minią
siekiery, trójzęby
w bukiet - grzywę
burza
lwia róża!

You might also like