You are on page 1of 28

Jesień – Helena Bechler

Chodzi po lesie
pogodna jesień,
rozchyla niskie gałęzie.

Liczy na ścieżkach
spadłe orzeszki,
liczy na dębach żołędzie.

I na mchu siada,
z klonami gada,
gdzie jest orzeszków najwięcej.

Patrzy ciekawie,
ile na trawie
spadłych się liści ściele.

Ile rydzyków
niosą w koszyku
Kasieńka i Marcelek.

Wiewiórka – Władysław Broniewski

Ruda wiewiórka, ruda wiewiórka


skacze wesoło z drzewa na drzewo.
Z chwiejnej gałązki w zieleń da nurka,
machnie ogonkiem w prawo i w lewo.
Zeszła na ziemię, nic się nie boi,
wie, że orzeszki mamy w kieszonkach.
O, z ręki bierze! O, przy mnie stoi
chwiejąc puszystym końcem ogonka.
Nikt jej nie skrzywdzi, nikt jej nie spłoszy
taka jest śliczna, zręczna i żywa!
Zjadła orzeszków za kilka groszy,
na pożegnanie ogonkiem kiwa.

Zbieramy kasztany – Władysław Broniewski

Zbieramy kasztany,
robimy w nich dziurki,
a wtedy je można
nawlekać na sznurki.
Tak robi się lejce,
naszyjnik z korali.
Kasztany, kasztany
będziemy zbierali.

Deszcz – Elżbieta Burakowa 

Szaro po szybach szemrze deszcz...


Sypią się krople sennie jak mak...
Snuje się cichy, tajemniczy szept -
- Pierwszy jesienny deszcz.
Jeszcze będą czerwone liście.
Jeszcze będzie kwitło babie lato.
Jeszcze słońce przez nagie gałęzie zaświeci,
ale to już... ale to już czas...
Szaro po szybach szemrze deszcz.

Jesień – Józef Czechowicz

 Szumiał las, śpiewał las,


 gubił złote liście,
 świeciło się jasne słonko
 chłodno a złociście...
 Rano mgła w polu szła,
 wiatr ją rwał i ziębił:
 opadały ciężkie grona
 kalin i jarzębin...

 Każdy zmierzch moczył deszcz,


 płakał, drżał na szybkach...
 I tak ładnie mówił tatuś:
 - Jesień gra na skrzypkach...

Pani Jesień – Zofia Dąbrowska

Przeszedł sobie dawno


śliczny, złoty wrzesień...
Teraz nam październik
Dała pani jesień...

Słono takie śpiące,


coraz później wstaje,
Ptaszki odlatują,
hen, w dalekie kraje.

W cieniu, pod drzewami


cicho śpią kasztany,
każdy błyszczy pięknie,
niby malowany.

Lecą liście z drzewa


różnokolorowe,
te są żółto – złote,
a tamte – brązowe.

Jeszcze niby ciepło,


słonko świeci, grzeje...
aż tu nagle skądejś
wichrzysko zawieje.

Chmur wielkich deszczowych


nazbiera, napędzi...
tak się pan listopad
nauwija wszędzie.

Liście – Tadeusz Droń

Czerwone, złote, brązowe,


liście jak z bajki kolorowe,
płyną na wietrze jesiennym,
a za oknem świat taki senny.

Ptaki w dalekie lecą kraje,


jabłoń owoce swoje nam daje.
Deszcz kropelkami na ziemię kapie,
pola już puste, spichrze bogate.

Jesienny pociąg – Dorota Gellner

Stoi pociąg
na peronie -
żółte liście ma w wagonie
i kasztany, i żołędzie-
dokąd z nimi jechać będzie?

Rusza pociąg
sapiąc głośno.
Już w przedziałach
grzyby rosną,
a na półce,
wśród bagaży,
leży sobie bukiet z jarzyn.

Pędzi pociąg
lasem, polem
pod ogromnym parasolem.
Zamiast kół kalosze ma,
za oknami deszcz mu gra.
O, zatrzymał się na chwilę!
Ktoś w wagonie drzwi uchylił
potoczył w naszą stronę
jabłko duże
i czerwone.

Jesień u fryzjera – Danuta Gellnerowa


 
Przyszła jesień
 do fryzjera:
 - Proszę mną się zająć teraz!
 Lato miało włosy złote,
 ja na rude mam ochotę.
 No, bo niech pan
 spojrzy sam,
 rudo tu i rudo tam...
 Mówi fryzjer:
 - Rzeczywiście!
 Dookoła rude liście,
 ruda trawa, rude krzaki,
 chyba modny kolor taki.
 Szczotka,
 grzebień,
 farby fura,
 już gotowa jest fryzura.
 Woła jesień: - W samą porę!
 Płacę panu muchomorem!

Liście – M. Gerson – Dąbrowska

Wietrzyk chodzi po ogródku,


strąca złote liście,
wietrzyk gra, a one tańczą,
raźno, zamaszyście,

Szur, szur, szur, szur,


szu, szu, szu!

Lecą, lecą liście z drzewa


żółte i czerwone,
kręcą, kręcą się w powietrzu,
w tę i w tamtą stronę.

Szur, szur, szur, szur,


szu, szu, szu!

Wietrzyk chodzi po ogródku,


do tańca je prosi,
"Tańczcie! Tańczcie!" Słonko świeci,
wiatr listki roznosi.

Szur, szur, szur, szur,


szu, szu, szu!

To podlecą, to opadną,
spłoszoną gromadą,
aż bezsilne i omdlałe
pokotem się kładą.
Listopad – W. Grodzieńska

Wyszedł sobie do ogrodu


stary, siwy pan Listopad.
Grube palto wdział od chłodu
i kalosze ma na stopach.

Deszcz zacina, wiatr dokucza,


pustka, smutek dziś w ogrodzie.
Pan Listopad cicho mruczy
"Nic nie szkodzi, nic nie szkodzi".

Po listowiu kroczy sypkim


na ławeczce sobie siada:
"Chłód i zimno, mam dziś chrypkę.
Trudna rada! Trudna rada!"

List jesieni – J. Hockuba

 Przybywaj zimo,
 siwa damo,
 dawno już spadły
 wszystkie liście.
 Wdziej swoje futro,
 czapkę włóż,
 bo tu, w kałużach
 błyszczy mróz
 i wiatr w gałęziach świszcze.

 I tak tu pusto,
 jakby las
 pogubił gdzieś
 wesołe ptaki...
 Przybywaj zimo,
 bo Twój czas -
 grudzień cię woła,
 daje znaki.

 Moja walizka
 już spakowana
 pełna kasztanów
 i suchych traw.
 Gdy ty się zjawisz,
 odejdę sama,
 zanim opadnie
 poranna mgła.

Smutne drzewa – J. Hockuba

Jesień odchodzi
 liść na liściem,
 w lesie jest jaśniej
 uroczyściej...

 I w górze coraz więcej nieba.

 A na gałęziach
 zamiast ptaków
 usiadły rzędem
 zimne gwiazdy.

 Więc smutne teraz stoją drzewa.

Jesień – Czesław Janczarski

Bure chmury w dal płyną


nad doliną, niziną...
Rankiem słońce na wrzosie
w brylantowej lśni rosie.
koniec skwarów i lata,
przyszła jesień bogata,
zaorane już pole,
dzieci uczą się w szkole.
Idą co dzień z książkami
ścieżynami, dróżkami...
A jabłonka za płotem,
spójrzcie, jabłka ma złote
gałązkami się kłania,
wola Florka i Frania
i tak szumi jej listek:
"Spróbuj ,jabłko soczyste"

Hafciarka jesienna (frag.) – Hanna Januszewska 

Tu – złoty liść. Tam rudy blask


 i srebrny mech na śliwie.
 Otwieraj oczy i patrz! Patrz!
 Barwami cię zadziwię.

 W złotym szeleście stoi klon


 i szumi jak muzyka.
 A złoto, poszum czyjeż są?
 Toć pana Października.

Jesień – Małgorzata Karolewska

Jesień – paleta farb rozrzucona


pośród kwiatu przyrody.
Błyszcząca w promieniach słońca,
złocistymi barwami świata.
Tonąca w kroplach deszczu,
ukrywająca się w porannej mgle.
Znikająca w pochmurnych nocach jesieni.
Walcząca z wiatrami – pokonana
wtula się w ramiona matki ziemi. 

Jesień – Z. Konic

Jesień, jesień idzie,


czas już na porządki:
Pozagrabiać liście
i przekopać grządki.
 
Idzie jesień, idzie,
za jesienią zima,
Ale nasz ogródek
każdy mróz przetrzyma.
 
Prześpią się rośliny
pod pierzynką śniegu.
A więc do roboty!

Dzieci, do szeregu! 

Jesienią – Maria Konopnicka

Jesienią, jesienią
sady się rumienią:
czerwone jabłuszka
pomiędzy zielenią.
Czerwone jabłuszka,
złociste gruszeczki,
świecą się jak gwiazdy
pomiędzy listeczki.
- Pójdę ja się, pójdę
pokłonić jabłoni,
może mi jabłuszko
w czapeczkę uroni!
- Pójdę ja do gruszy,
nastawię fartuszka,
może w niego spadnie
jaka śliczna gruszka!
Jesienią, jesienią
sady się rumienią;
czerwone jabłuszka
pomiędzy zielenią.

W lesie – Maria Konopnicka

Zawitał nam dzionek


i pogodny czas,
pójdziemy, pójdziemy
na jagody w las.
Na jagody, na maliny,
na czerniawe te jeżyny.
Pójdziem, pójdziem w las!
A ty ciemny lesie,
a ty lesie nasz!
A skądże ty tyle
tych jagódek masz?
I poziomki, i maliny,
i czernice, i jeżyny,
a skądże je masz?
Uderzyły deszcze,
przyszło słonko wraz;
zarodziła ziemia
w dobry błogi czas:
te jagody, te maliny,
te czernice, te jeżyny,
w dobry, błogi czas.

Stary zegar od pradziada – Maria Konopnicka

Wicher wieje, deszcz zacina,


jesień, jesień już!
Świerka świerszczyk zza komina,
naszej chatki stróż.
Świerka świerszczyk co wieczora
i nagania nas:
- Spać już, dzieci, spać już pora,
wielki na was czas!
- Mój świerszczyku, bądźże cicho,
nie dokuczaj nam...
To uparte jakieś licho,
śpijże sobie sam!
A my komin obsiądziemy
dokolutka wnet,
Słuchać będziem tego dziadka,
co był w świecie – het!
Siwy dziadek wiąże sieci,
prawi nam – aż strach!
Aż tu wicher wskroś zamieci
bije o nasz dach!
Dziadek dziwy przypomina,
prędko płynie czas;
Próżno świerszczyk zza komina
do snu woła nas!

Bukieciki – Lucyna Krzemieniecka

Posypały się listeczki dookoła,


to już jesień te listeczki
z wiatrem woła:
Opadnijcie moje złote i czerwone,
jestem jesień przyszłam tutaj,
w waszą stronę.

Lecą listki, lecą z klonu i kasztana.


Będą z listków bukieciki
złote dla nas.

Nazbieramy, nastawiamy na stoliku


tych jesiennych, tych pachnących
bukiecików.

O dębie, co żołędzie rozdawał – Lucyna Krzemieniecka

Przyszła pod dąb wiewiórka:


- Dębie, dębie mocarny,
daj żołędzie do spiżarni. –
I dąb dał.

Przyszedł do dębu borsuk:


- Dębie, dębie mój miły,
już żołędzie mi się śniły.
Daj żołędzi!
I dąb dał.

Przyszła do dębu myszka:


- Dębie, dębie znajomku,
daj żołędzi do domku! –
I dąb dał.

Przyszły do dębu świnki:


- Dębie, dębie bogaczu,
świnki z głodu aż płaczą.
Daj żołędzi! –
I dąb dał.

Przyszła do dębu babcia:


- Dębie, dębie łaskawy,
daj żołędzi na kawę. –
I dąb dał.

Chociaż dawał niemało,


jeszcze pięć mu zostało!
A te w ziemi się skryły,
by z nich nowe dęby były

Wiatr mnie niesie – Tadeusz Kubiak

Wietrzyk? – wieje.
Deszczyk? – pada.
A śnieg? – prószy.

Krawiec palto,
a szewc buty
pięknie uszył.

Co mi wietrzyk,
deszcz i śniegi...
Idę śmiało!

Wiatr mnie niesie


w deszcz – srebrzyście
przez śnieg – biało!

 
Odlot bocianów – Tadeusz Kubiak

 Mówi bocian do bociana:


 - Jutro lecę, proszę pana.
 - I ja także. Lecz wrócimy
 gdy stopnieją śniegi zimy.

Październik – A. Nosalski

Październik chodził drogą


w wyrudziałym kaftanie,
drzewom włosy malował
jesiennymi farbami.
 
Dobierał im kolory
odpowiednio twarzowe
jaskrawo-żółte klonom
osikom - malinowe.
 
Wystroił je paradnie
ale w tym cały kłopot,
że im wkrótce rozkradnie
wszystkie barwy listopad. 

Odlatują ptaki – Artur Oppman


 
Liść pożółkły spada z drzewa
 chłodny wietrzyk wieje
 chór ptaszęcy już nie śpiewa
 ścichły lasy, knieje.

 Słonko bladsze rankiem wstaje


 na niebieskie szlaki.
 Posmutniały nasze gaje -
 - odlatują ptaki.
 Już gromadką mkną bociany
 w niebieskie przestworze.
 Lecą kędyś w kraj nieznany
 za dziesiąte morze.

 Puste gniazda zostawiły


 nad wieśniaczą strzechą.
 Ich znajomy klekot miły
 niesie z wiatrem echo.

Jesienny wiatr – Hanna Ożogowska

Wiatr jesienią ma robotę


w nocy i za dnia.
Ciągle strąca liście złote
i przed siebie gna.
I nasiona drzew bez liku
nosi tu i tam.
Kiedy spoczniesz już, wietrzyku?
Powiedz, powiedz nam!
Po zielonym wielkim lesie
wiatr piosenki dzieci niesie.
Aż się dziwią stare drzewa:
Kto was tak nauczył śpiewać?

Odlot szpaków – Stanisław Pagaczewski 

Halo, czy biuro LOT-u?


 Kasa biletów do samolotów?
 Tu mówi szpak.
 Proszę? Ach tak, prawdziwy szpak!
 Nie człowiek,
 lecz ptak.
 Chodzi o to,
 że zbliża się koniec lata,
 a o tej porze
 ochotę mamy na podróże do ciepłych części świata,
 za jakieś ciepłe morze...
 Ile będą kosztować bilety?
 Co pani mówi? O RETY!
 To przecież fura pieniędzy!
 Prawdę mówiąc, nie mamy ani złotówki,
 bo skąd by szpaki miały wziąć tak wielką ilość gotówki?
 Jeśli się jednak zgodzicie, to zapewnić was mogę,
 że będziemy pięknie śpiewały, i to przez całą drogę.
 To będzie nasza zapłata
 za bilety lotnicze do ciepłej części świata.
 Zgoda?

 Dziękuję bardzo w imieniu szpaczego stada.


 Aha, czy będziemy miały w drodze co jeść?
 Mówi pani, że wszystko w porządku?
 To ślicznie,
 raz jeszcze serdecznie dziękuję. A więc do jutra!
 CZEŚĆ!

Pani Jesień – W. Przeczek


 
Pasterze na ścierniskach
 rozpalili ogniska.
 Wietrzysko liście czesze.
 To przyszła pani jesień.

 Ile wszędzie kolorów,


 od barw aż oczy bolą!
 Wietrzysko liście niesie.
 Już przyszła pani Jesień.

Jesień na wsi – Anna Przemyska

Świeci dobre słoneczko


nad drewniana, nad chatką,.
wietrzyk goni nad rzeczką
wesołe babie lato.

Pachną dymy na łąkach,


płyną z wiatrem obłoki,.
jesień polem się błąka,
maluje wierzby, głogi.

Czasem plucha się skrada,


ma parasol dziurawy.
Lubi siadać na kwiatach,
w pióreczka dmucha trawy.

Dzikie gęsi – Ewa Szelburg – Zarembina

Idą chłody, idą słoty jesienne.


Dzionki krótkie, noce długie i ciemne.
Idą słoty, idą psoty i głody
zziębnie rola, zziębną lasy i wody.

Oj, już pora, oj pora


Odlatywać dzikim gęsiom z jeziora.
Hej, wy gąski, dzikie gąski żałosne,
a powróćcie do nas tutaj na wiosnę
Jesienne liście – Ewa Szelburg – Zarembina

Z tym jesiennym wiatrem


tańczą sobie liście,
tańczą sobie tańczą
czerwone złociście.

Z tym jesiennym wiatrem


odtańczą daleko,
i nie skończą tańczyć,
aż za siódmą rzeką.

Aż za siódmą rzeką,
Aż za siódma górą,
Aż je śnieg przykryje
Grubą, białą chmurą

Dzikie gęsi – Ewa Szelburg – Zarembina

Idą chłody, idą słoty jesienne.


Dzionki krótkie, noce długie i ciemne.
Idą słoty, idą psoty i głody
zziębnie rola, zziębną lasy i wody.

Oj, już pora, oj pora


Odlatywać dzikim gęsiom z jeziora.
Hej, wy gąski, dzikie gąski żałosne,
a powróćcie do nas tutaj na wiosnę.

Odloty – Stefania Szuchowa 

- Ptaszki, ptaki wędrowniki! Gdzie lecicie?


- Do Afryki!
 Lecimy całą gromadą
 dalej, niż pociągi jadą!
 Będziemy machać skrzydłami
 nad górami, okrętami...
 I jaskółki, muchołówki,
 skowronki, kretogłówki,
 dudki, kukułki i jerzyki
 poleciały do Afryki.

Jestem jesień – Maria Terlikowska

Jestem jesień z pełnym koszem


z pełnym koszem
Dobre rzeczy wam przynoszę
wam przynoszę.
Jabłka, śliwki, gruszki bery, pomidory i selery,
pomidory i selery.

Przyszła jesień do gosposi


do gosposi.
Czy gosposia o coś prosi,
o cos prosi.
Mam kapustę do kwaszenia,
dobre grzyby do suszenia, dobre grzyby do suszenia.

Idzie jesień z wielkim koszem,


z wielkim koszem.
Zajadajcie! Bardzo proszę! Bardzo proszę!
Ludzie biorą te podarki i chowają do spiżarki
i chowają do spiżarki.

Kapuśniaczek – Julian Tuwim

Jak wesoły milion drobnych wilgnych muszek,


jakby z worków szarych mokry, mżący maczek,
sypie się i skacze dżdżu wodnisty puszek,
rośny pył jesienny, siwy kapuśniaczek.

Słabe to, maleńkie, ledwo samo kropi,


nawet w blachy bębnić nie potrafi jeszcze,
ot, młodziutki deszczyk, fruwające kropki,
co by strasznie chciały być dorosłym deszczem.

Chciałyby ulewą lunąć w gromkiej burzy,


miasto siec na ukos chlustającą chłostą,
w rynnach się rozpluskać, rozlać się w kałuży,
szyby dziobać łzawą i zawiłą ospą...

Tak to sobie marzy kapanina biedna,


sił ostatkiem pusząc się w ostatnim deszczu...
Lecz cóż? Spójrz: na drucie jeździ kropla jedna,
już ją wróbel strząsnął. Już po całym deszczu.

Dwa wiatry – Julian Tuwim

Jeden wiatr - w polu wiał,


drugi wiatr - w sadzie grał:
Cichuteńko, leciuteńko,
liście pieścił i szeleścił,
mdlał...

Jeden wiatr – pędziwiatr!


Fiknął kozła, plackiem spadł,
skoczył, zawiał, zaszybował,
świdrem w górę zakołował
i przewrócił się, i wpadł
na szumiący senny sad,
gdzie cichutko i leciutko
liście pieścił i szeleścił
drugi wiatr...

Sfrunął śniegiem z wiśni kwiat,


parsknął śmiechem cały sad,
wziął wiatr brata za kamrata,
teraz z nim po polu lata,
gonią obaj chmury, ptaki,

mkną, wplątują się w wiatraki,


głupkowate mylą śmigi,
w prawo, w lewo, świst, podrygi,
dmą płucami ile sił,
łobuzują, pal je licho!...

A w sadzie cicho, cicho...

Jesień chodzi po lesie (fragm.) – Anna Warecka

Jesienią, jesienią
lecą liście na ziemię,
lecą jabłka czerwone,
liście żółtozielone.
Jesienią, jesienią
lecą z drzewa na ziemię
wielkie, twarde kasztany,
w liściach leżą schowane.
Jesień chodzi po lesie,
zbiera grzyby brązowe,
wiatr koszyki jej niesie
i orzechy w nie chowa.
Przyszła jesień do ogródka – Ludwik Wiszniewski

Przyszła Jesień do ogródka. Przywołała Jagusię:


- Marchew zbierz,
rzepkę zbierz,
do piwniczki
wszystko znieś!

Znosi Jagusia do piwniczki jarzynki, znosi i znosi.


Jeden wór,
drugi wór -
do wieczora
trwał ten zbiór.

Wieczorem przybiegł do ogródka szary zajączek.


Chodził między zagonkami powolutku, powolutku.
- Marchwi brak,
rzepki brak!
Czemu tak?
Czemu tak?

Zauważyła zajączka jesień. Pogroziła mu paluszkiem.


- Coś tu chciał?
Tyś marchewkę,
rzepkę siał?
Uciekł zajączek do lasu.
Rad nierad
na mchu siadł,
zwiędły listek
brzozy zjadł...

Co zrobię z kasztanami? – Hanna Zdzitowiecka

Z tych trzech będą grzybki.


Ładnie je wygładzę,
w kępkę mchu zieloną
jak w lesie posadzę.

Nad czwartym kasztankiem


potrudzę się chwilę
i zrobię dla mamy
koszyczek do szpilek.

Piątemu dam rączki


i nóżki z patyka.
Będę miał zgrabnego
kasztanka – ludzika.

Jeż – H. Zdzitowiecka

Krótkie nóżki, długi ryjek,


ostre kolce ciało kryją.
Ach, cóż to za groźny zwierz?
To jest jeż, malutki jeż.
Węszy noskiem w lewo, w prawo,
to pod listkiem, to pod trawą,
gdzie się kryje dobry łup.
Drepcze mały jeż – tup, tup.
Drepcze poprzez lasu gąszcze,
łapie myszy, węże, chrząszcze...
Gdy zimowe przyjdą dni,
zagrzebany w liściach śpi.

Braterska rywalizacja – autor nieznany


 
Trzech synów ma księżna Jesień,
 trzech w ogień za matką skoczy.
 I każdy skarb nowy niesie,
 by cieszyć matczyne oczy.

 Brat Wrzesień chełpi się żartem:


 "Spiżarnię napełniam mamie!"
 To dla niej buszuje w sadach,
 rumiane jabłka jej zrywa,
 bukiety z wrzosu układa,
 suknie astrami obszywa.

 Październik chce sny jej ziścić:


 - Ja mamie tkam cudne szale
 z płomiennych, bukowych liści
 i na jej cześć wydam bale.

 Listopad, co lica ma blade


 chryzantem dźwiga jej pęki:
 - Piszę do mamy balladę
 i deszczowe wplatam w nią dźwięki.

Listeczki – autor nieznany

Posypały się listeczki dookoła.


To już jesień te listeczki z wiatrem woła.
Opadnijcie moje złote i czerwone.
Jestem jesień, przyszłam tutaj w waszą stronę.
Lecą listki, lecą z klonu i z kasztana.
Będą z listków bukieciki złote dla nas.

Kolorowe liście – autor nieznany

W naszym parku na jesieni,


od kolorów aż się mieni.
Gubią liście lipy, klony,
tu liść żółty, tam czerwony.
Lekki wietrzyk dmucha wieje,
miecie liście przez aleje.
- Co tam niesiesz powiedz Marku?
- Kolorowe liście z parku.

Liście – autor nieznany

Klon ma złote liście,


świecą się ogniście.
Jesion ma brązowe,
zgubił ich połowę.

Dęby się czerwienią,


pół na pół z zielenią.
Olcha żółto – siwa,
wiatr jej liście zrywa.

Miesza je z innymi,
pędzi het, po ziemi,
Z najładniejszych liści,
cały las oczyści.

Jesień – autor nieznany

Jesień jabłka zbiera w sadzie,


zboże młóci na klepisku.
A gdy słońce spać się kładzie,
z wiatrem tańczy na ściernisku.
Jesień grzybów szuka w lesie,
na liliowych wrzosowiskach
a gdy pełny kosz przyniesie,
odpoczywa przy ognisku.
Chłopcy dziś ziemniaki pieką,
na skopanym kartoflisku.
Jesień szary dym rozwleka,
i w płomyków patrzy błyski…
Nad szerokim polem pustym,
ciemne chmury płyną nisko…
Jesień rudą wkłada chustę,
czas jej w drogę zima blisko…

Stoją w naszej klasie – autor nieznany

Stoją w naszej klasie:


szyszkowy dziadek
i szyszkowa babcia
w szyszkowych ubraniach
i w żołędziowych kapciach.

Stoją i patrzą przez szyby.


Może wybierają się na grzyby?

Na rydze lub borowiki,


bo przecież mają
z kasztanów koszyki.

Sałatka – autor nieznany

Już się jesień rozminęła z latem.


Przyszła pora na kolacje pstrokate.
Synowie i córki!
Siekajcie ogórki,
selery i pory,
marchew, pomidory
w drobniusieńką kratkę.
Zrobimy sałatkę.
Jesień – autor nieznany

Rano mgła świat przykrywa,


a w południe wiatr się zrywa.
Wieje wietrzyk wju, wju, wju,
aż brakuje wszystkim tchu.

Z drzew spadają złote liście


to już jesień oczywiście.
Lecą liście szu, szu, szu,
w całym świecie pełno dżdżu.

Chmury rozsiewają deszcze


z parasolką chodzą świerszcze.
Pada deszczyk kap, kap, kap,
smutny ten jesienny świat.

Kolorowa  jesień 

Dzikie wino na ganeczku


liściem się rumieni,
drży w powietrzu babie lato
w jesieni, w jesieni!
 
Jarzębiny, krzaki głogu
stoją też w czerwieni,
w sznur korali przystrojone
w jesieni, w jesieni!
 
Z drzew spadają złote liście,
aż się w oczach mieni,
tyle złota i korali
w jesieni, w jesieni! 

You might also like