You are on page 1of 927

N.G.L.

HAMMOND
Przekład
Anny Swiderkówny
T ytuł oryginału
A H IST O R Y OF GREECE
to 322 B. C.
w yd. II 1967 r.

Przekład niniejszy zostaje w yd an y w porozum ieniu z w ydaw nictw


THE C L A R E N D O N PRESS O X F O R D

Ilustracje na w kładkach dobrał


Z B IG N IE W B O R K O W S K I

Indeks osób zestawiła


M A R T A P IĄ T K O W S K A

Indeks nazw geograficznych zestawił


J A N K R Z Y S Z T O F W IN N IC K I

Okładkę, obw olutę i strony tytułow e p rojek tow ał:


r y s z a r d Św i ę t o c h o w s k i
SPIS TREŚCI

OD T Ł U M A C Z K I ............................................................................................................................. 19
OD A U T O R A ........................................................................................................................................... 24
WSTĘP — GEOGRAFIA PÓŁWYSPU I WYSP G R E C K IC H ............................................26
1. Charakterystyka ogólna (26) — 2. Krainy i wyspy
(36) — 3. Zmiany, jakie zaszły od czasów starożyt­
nych (44)

K S IĘ G A P IE R W S Z A

W C Z E S N E K U L T U R Y GRECJI I W IE L K A W Ę D R Ó W K A (6000— 850 r. p.n.e.)

Ź r ó d ł a ................................................................................................................................................. 49

R O Z D Z I A Ł ^ — W YSPY EGEJSKIE I ŚW IAT MINOJSKI . . . . . . . 54


1. Początki kultury minojskiej (54) — 2. Kultura mi­
no jska (57) — 3. Knossos w latach 4450—1400 (62)

ROZDZIAŁ 2 — PÓŁWYSEP B AŁKAŃSKI I KU LTU RA M YK EŃSKA . . . 66


1. Zasiedlenie Półwyspu (66) —:JŁiRo,zkwit kultury my-
keńskiej (74) — 3. Świat mykeński w latach 1400—
1200 (79) — Ju Język i tradycje świata mykeńskiego
(90) — 5. Poematy Homera i ich tło mykeńskie (96)

ROZDZIAŁ 3 — W IE LK A W Ę D R Ó W K A .........................................................................109
Najazd Dorów (109) — 2. Charakterystyka najeźdź­
ców (116) — 3. Wędrówki Eolów i Jonów (119) — 4. Jo­
nowie i poematy Homera (125)

K S IĘ G A D R U G A

O D R O D ZE N IE GRECJI (OKOŁO 850— 546 r. p.n.e.)

Ź r ó d ł a ................................................................................................................................................. 131

ROZDZIAŁ 1 — OKRES ODRODZENIA KULTURALNEGO I POLITYCZNEGO


(850— 730 r.) ................................................................................................................................... 133
1. Wpływ Wschodu i religia Hezjoda (133) — 2. Powsta­
nie miast-państw (138) — 3. Ekspansja Sparty (146) —
4. Inne doryckie miasta-państwa (148)
6 Spis treści

ROZDZIAŁ 2 — EKSPANSJA KOLONIZACYJNA GRECKICH


M IAST- PANST W ...................................................................................................... 150
1. Zasoby Grecji (150) — 2. Charakterystyka kolonii
(152) — 3. Kolonie >na północnym wschodzie (155) —
4. Kolonie-"na zachodzie i południu (157) — 5. Cele,
""przyczyny i skutki kolonizacji (162)

ROZDZIAŁ 3 — ROZWÓJ HANDLU W PAŃSTW ACH GRECKICH


(około 750— 550 r . ) .............................................................................................. 166
1. Handel ze Wschodem (166) — 2. Wyspy w roli po­
średników (169) — 3. Rynki Istmu (170) — 4. Ośrodki
wymiany (172) — 5. Powstanie systemu monetarnego
i jego rozpowszechnienie (173)

ROZDZIAŁ 4 ■— W OJNY W LATACH 750— 550 .................................... 178


L Wojny graniczne i wojny o hegemonię (178) • —
2^ Układ sił militarnych w środkowej Grecji (180) —
3. Charakterystyka archaicznej sztuki wojennej (181)

R O ZD ZIA Ł 5 — PRZEM IANY USTROJOWE (POZA ATENAMI) . 184


1. Upadek monarchii (184) — 2. Arystokracja (186) —
3. Tyrania na kontynencie (189) — 4. Tyrania na Za­
chodzie i Wschodzie (195)

ROZDZIAŁ 6 — PRZEM IANY USTROJOWE ATEN


I SYM M ACH IA S P A R T A Ń S K A ......................................................................... 198
1. Państwo ateńskie przed r. 600 (198) — 2. Prawne
i gospodarcze reformy Solona (203) — 3. Reformy
ustrojowe Solona (206) — 4. Zasady Solona i kariera
Pizystrata (210) — 5. Symmachia Spartańska (213)

ROZDZIAŁ 7 — RELIGIA I KULTURA (850— 546 r . ) ............................. 216

K S IĘ G A T R Z E C IA

T R Y U M F GRECJI (546— 4*86 r. p.n.e.)

R O Z D Z IA Ł 'l \ EKSPANSJA PERSJI I WZROST ATEN . . . 227


1. Potęga Persji (227) — 2. Tyrani w Atenach (230) —
3. Reformy Klejstenesa (238) — 4. Sukcesy Aten (244)

ROZDZIAŁ 2 — SYM M ACH IA SPARTAŃSKA I NIEPOKOJE


W PAŃSTW ACH G R E C K I C H ......................................................................... 246
1. Polityka Sparty (246) —• 2. Początki federalizmu
(248) — 3. Wyspy egejskie i Persja (250) — 4. Wojny
na Zachodzie (252) — 5. Rozwój sztuki wojennej (254)

ROZDZIAł^fL — POWSTANIE JONSKIE I PERSKA W Y P R A W A N A ATENY


I ERETRIĘ ............................................................................................................................257
(jy P o w sta n ie jońskie (257) — 2. Następstwa powstania
Spis treści 7

(260) — 3. Sytuacja w Grecji (263) — 4. Wyprawa prze­


ciw Eretrii i Atenom (266)

ROZDZIAŁ^4 NAJAZD KSERKSESA N A G R E C J Ę ............................................ 273


1. Ateny przygotowują się do wojny (273) — 2. Sparta
i Związek Hellenów (277) — 3. Zdobycie Termopil
(283) — 4. Bitwa pod Salaminą (292) — 5. Zwycięstwa
greckie pod Piątej ami i Myknie (300)

ROZDZIAŁ 5 — POWSTANIE I ROZWÓJ ZW IĄ ZK U ATEŃSKIEGO . . . 311


1. Stosunki Aten ze Spartą (311) — 2. Organizacja
i pierwsze sukcesy Związku Ateńskiego (313) — 3. Kło­
poty Sparty (317) — 4. Polityka Aten w latach 4791—
466 (321)

ROZDZIAŁ 6 — GRECY ZACHODNI W LATACH 490— 466 .................................... 325


1. Najazd kartaglński i (bitwa pod Himerą (325) —
2. Skutki tyranii na Sycylii (328) — 3. Miasta greckie
w Italii (330)

ROZDZIAŁ 7 — LITERATURA, FILOZOFIA I SZTUK A (546— 466 r.) . . . 332


1. Przeciwstawienie: Pindar — Ksenofanes (332) —
2... Ajschylos, Pitagoras i (filozofowie jońscy (335) —
3. Historia, geografia, medycyna, komedia i sztuka (340)

K S IĘ G A C Z W A R T A

W IE L K IE W O J N Y M IĘ D Z Y A T E N A M I A S P A R T Ą (około 466-^04 r. p.n.e.)

ROZDZIAĘ 1>— ATEN Y W WOJNIE Z PERSJĄ I S P A R T Ą ............................. 351


1. Reformy demokratyczne i zerwanie ze Spartą (351)
— 2. Ofensywa Aten na dwóch frontach (356) — 3. Pe-
rykles u władzy i imperium ateńskie (363)

ROZDZIAŁ 2 — PIĘTNAŚCIE LAT P O K O J U .......................................................... 376


1. Umacnianie imperium (376) — 2. Zatargi między
Atenami a niektórymi sprzymierzeńcami Sparty (383)
— 3. Pertraktacje, które doprowadziły do wojny (387)
— 4. Ateny i ich imperium w czasach Peryklesa (390)

ROZDZIAŁ 3 — SZTUKA, LITERATURA, FILOZOFIA (466— 431 r.) 399

ROZDZIA
O- PIERWSZA CZĘŚĆ W OJNY PELOPONESKIEJ (431— 421 r.)
1. Niepowodzenia Aten w latach 431— 429 (413) —
413

2. Ateny bliskie zwycięstwa (428— 424 r.) (426) —


3. Klęski Aten i pokój Nikiasza (424— 421 r.) (441) —
4. Grecy zachodni w latach 466— 421 i interwencja
ateńska (448)
8 Spis treści

R O Z D Z IA Ł ^ )— DRUGA CZĘŚĆ W OJNY PELOPONESKIEJ (421— 404 r.) . . 451


1. Niepewny pokój (421— 416 r.) (451) — 2. Wyprawa
sycylijska (460) — 3. Persja przystępuje do wojny (474)
— 4. Oligarchia w Atenach (478)— 5. Walka o pano­
wanie na morzu (483)

ROZDZIAŁ 6 — PRZEŁOM KU LTU R A LN Y W CZASIE


WOJNY P E L O P O N E S K IE J....................................................................................... ....... . 495

K S IĘ G A P IĄ T A

O K R ES Z M IE N N Y C H H E G E M O N II (404—354 r. p .n.e.)

ROZDZIAŁ 1 — HEGEMONIA SPARTY (404— 386 r . ) ............................................517


1. Problemy polityczne (517) — 2. Problemy i możliwo­
ści Sparty (518) — 3. Oligarchia i wojna domowa w
Atenach (523) — 4. Sparta w wojnie z Persją (530) —
5. Wojna koryncka i pokój królewski (538)

ROZDZIAŁ 2 — DWÓCH A U TO K R A T Ó W : DJONIZJOS I SPARTA (386— 368 r.) 548


1. Sparta u szczytu potęgi (548) — 2. Kariera Dionizjo-
sa I (553) — 3. Wojna wyzwoleńcza w latach 379—-374
(566) — 4. Porażka Sparty (575)

ROZDZIAŁ 3 — UPADEK WIELKICH PAŃSTW G R E C K IC H ............................. 583


1. Eeocja u szczytu potęgi (583) — 2. Zmierzch Związ­
ku Beockiego i Związek Ateński (596) — 3. Tendencje
anarchiczne na Sycylii (602)

ROZDZIAŁ 4 — SPOŁECZNE I GOSPODARCZE TŁO ZAMĘTU W GRECJI . 607

K S IĘ G A S Z Ó S T A

W Z R O S T I E K S P A N S J A M A C E D O N II

ROZDZIAŁ 1 — MACEDONIA ZD O B YW A MIEJSCE W SWIECIE GRECKIM 623


1. Odbudowa /państwa macedońskiego (623) — 2. Filip
w Tessalii i Tracji (632) — 3. Konflikt macedońsko-
ateński na Chalkidyce (638) — 4. Filip doprowadza do
zakończenia wojny świętej ,(643)

ROZDZIAŁ 2 — MACEDONIA ZD O B YW A HEGEMONIĘ W GRECJI . . . 648


1. Zabiegi dyplomatyczne (648) — 2. Najazd na Grecję
(656) — 3. Porozumienie z państwami greckimi i śmierć
Filipa (663) — 4. Zachodni Grecy w latach 345— 322
(669)

ROZDZIAŁ 3 — INTELEKTUALNE TŁO IV WIEKU . 676


Spis treści 9

ROZDZIAŁ 4 — ALEKSANDER WSPÓLNIE Z GREKAMI ZW YCIĘ ŻA PERSJĘ


(336— 330 r . ) ...................................................................................................................................692
1. Aleksander utwierdza swą władzę w Europie (692)
— 2. Wojna w Azji Mniejszej (698) — 3. Podbój Syrii
i Egiptu (705) — 4. Klęski Persji (712)

ROZDZIAŁ 5 ................................................................................ ........................................... 720


1. Wschodnie podboje Aleksandra (330— 323 r.) (720) —
Wyprawa do Indii (726) — 3. Powrót i śmierć Aleksan­
dra (733) — 4. Dzieło Aleksandra (740)

ROZDZIAŁ 6 — ROZPAD IMPERIUM. ANTYPATER W GRECJI (323— 321 r.) 744


1. Pierwsza wojna diadochów (744) — 2. Wojna lamij-
ska (746) — 3. Różne koncepcje wolności (751)

ANEKS 1 CHRONOLOGIA X III i X IV W I E K U .................................................................757


ANEKS 2 KOLONIE ZAŁOŻONE W VIII, VII i VI W I E K U ............................. 760
ANEKS 3 DATOW ANIE NAJWCZEŚNIEJSZYCH M O N E T ........................................... 766
ANEKS 4 DATA A T A K U NA PLATEJE W R. 431 ................................................... 768
ANEKS 5 STAN LICZEBNY WOJSK SPARTY, BEOCJI I ATEN W IV W IEKU 769
ANEKS 6 CHRONOLOGIA LA T 370— 362 ......................................................................... 771
ANEKS 7 B ITW Y POD ISSOS I G AUGAM ELĄ A NAJEMNICY GRECCY
W SŁUŻBIE PERSKIEJ . ...................................................................................... 773

P r z y p i s y ................................................................................................................................................ 775
Wykaz skrótów , v .................................................................................................................... 812
Indeks o s ó b ......................................................................................................................................... 819
Indeks nazw geograficznych .............................................................................................................836
SPIS ILUSTRACJI NA W K Ł A D K A C H

między str. 64— 65

1. Bogini z wężami. Figurka fajansowa z Knossos, ok. 1500 r. p.n.e. Muzeum w He-
r akie jonie.
2. Młodzieniec (tzw. książę z Knossos) wśród lilii, malowany relief stiukowy, M u­
zeum w Heraklejonie.
3. Pałac w Knossos, wejście północne. Fot. L. A. Benaki.
4. Pałac w Fajstos, ogólny widok ruin,
5. Złota maska z grobu w Mykenach, X V I w. p.n.e. Ateny, Muzeum Narodowe.
6. Mykeński sztylet brązowy inkrustowany złotem i srebrem. Okolice Fajstos,
ok. 1500 r, p.n.e. Ateny, Muzeum Narodowe.
7. Wnętrze królewskiego grobu kopułowego (tzw. Skarbiec Atreusa). Mykeny,
X IV w. p.n.e.
8. Tabliczka gliniana z pismem linearnym B. Pylos. Ateny, Muzeum Narodowe.
9. „Waza wojowników”, naczynie gliniane z Myken, ok. 1200 r. p.n.e. Ateny, Mu­
zeum Narodowe.
10. Wojownik mykeński z włócznią i tarczą, na głowie hełm z kłów dzika. Delos,
1400—4200 r. p.n.e. Delos, Muzeum Archeologiczne.

między str. 104— 105

11. Mykeny, okrąg grobowy, X IV — X III w. p.n.e.


12. Mury obronne Myken, X IV w. p.n.e. Fot. L. A. Benaki
13. Brama Lwic w murach Myken, X IV w. p.n.e. Fot. L. A. Benaki
44. Chodnik wewnątrz muru obronnego. Tiryns, X III w. p.n.e.

między str. 120— 121

15. Ceramika stylu protogeometrycznego. Krater attycki, X w. p.n.e. Ateny, Muzeum


Keramejkos.
16. Amfora nagrobna w stylu geometrycznym. Ateny, cmentarz Dipyloński, VIII w.
p.n.e. Ateny, Muzeum Narodowe.
17. Archaiczny napis na naczyniu geometrycznym. Ateny, 1 poł. VIII w. p.n.e. Ateny,
Muzeum Narodowe.
18. Oślepienie Polifema przez towarzyszy Odyseusza, scena świadczy o znajomości
pieśni IX Odysei. Fragment krateru, VII w. p.n.e. Muzeum w Argos.
Spis ilustracji 11

między str. 144— 145

19. Okręt ,z okresu kolonizacji, uzbrojeni wioślarze i sternik. Malowana płytka gli­
niana z Sunion, ok. 700 r. p.n.e. Ateny, Muzeum Narodowe.
20. Okręt grecki z VI w. p.n.e. Tezeusz z towarzyszami przybija do Delos. Attycki
krater czarnofigurowy zw. „Wazą François”, ok. 570 r. p.n.e. Florencja, Museo
Archeologico.
21. Hoplita w pełnym uzbrojeniu. Brązowy posążek z Dodony, koniec VI w. p.n.e.
Berlin, Staatliche Museen.
22. Hełm koryncki z Olimpii, połowa V II w. p.n.e. Muzeum w Olimpii.
23. Brązowa nagolenica, VI w. p.n.e. Muzeum w Olimpii.
24. Pancerz brązowy z Argos, koniec VIII w. p.n.e. Muzeum w Argos.
25. Lidia, złoty stater króla Krezusa, 560— 548 r. p.n.e. Paryż, Cabinet des Médailles.
26. Egina, stater srebrny, ok. 670 r. p.n.e. Paryż, Gabinet des Médailles.
27. Korynt, stater srebrny, 338— 300 r. p.n.e. Paryż, Cabinet des Médailles.
28. Ateny, srebrna tetradrachma, VI w. p.n.e. Paryż, Cabinet des Médailles.
29. Efez, srebrna tetradrachma, VI w. p.n.e. Paryż, Cabinet des Médailles.
30. Olbia, brązowa moneta w kształcie delfina, V— IV w. p.n.e. Leningrad, Ermitaż,
31. Pentekontoros — okręt o pięćdziesięciu wiosłach. Przedstawienie na attyckim na­
czyniu czarnofigurowym, koniec VI w. p.n.e. Rzym, Villa Giulia.
32. Statek kupiecki (z lewej) i okręt wojenny. Naczynie czarnofigurowe, ok. 540 r. p.n.e,
Londyn, British Museum.
33. Diolkos — droga dla przeciągania statków przez Przesmyk Koryncki.
34. Kupcy ważący towary. Attycka amfora czarnofigurowa, ok. 540 r. p.n.e. N. Jork.
Metropolitan Museum of Art.
35. Naczynie korynckie w stylu orientalizującym, ok. 590 r. p.n.e. Paryż, Louvre.

między str. 208— 209

36. Archaiczny posąg drewniany — ksoanon, 2 poł. VII w. p.n.e. Syrakuzy, Muzeum.
37. Godła, zapewne rodowa, na tarczach hoplitów. Attycka amfora czarnofigurowa,,
koniec VI w. p.n.e. Paryż, Louvre.
38. Tyranobójcy — Harmodios i Aristogejton. Grupa dłuta Kritiosa i Nesiotesa wy­
stawiona na ateńskiej agorze w 477 r. p.n.e. na miejsce pierwotnej rzeźby Ante­
nom zrabowanej przez Persów. Nowa rekonstrukcja na podstawie marmurowych
replik rzymskich.
39. Ostracyzm w 484 r. p.n.e. Skorupka z imieniem Ksanthipposa, głos za skazaniem,
go na wygnanie. Ateny, Muzeum Narodowe.
40. Areopag ateński, schody prowadzące na miejsce obrad.
41. Dariusz I. Płaskorzeźba z pałacu w Persepolis, koniec VI w. p.n.e. Teheran, Mu­
zeum Archeologiczne.
42. Persepolis, pałac królów perskich. Wielkie schody, koniec VI w. p.n.e.
43. Żołnierz perski i medyjski z przybocznej gwardii króla. Relief z Persepolis, pocz.
V w. p.n.e.
12 Spis ilustracji

44. Złota moneta — darejek — Dariusza III, IV w. p.n.e. Paryż, Cabinet des Mé­
dailles.
45. Powalony żołnierz perski i hoplita. Postać Greka rekonstruowana. Przedstawienie
współczesne wojnom perskim. Attyckie naczynie czerwonofigurowe, ok. 490 r. p.n.e.
Paryż, Louvre.
46. Zdobyczny hełm perski złożony jako wotum w Olimpii. Muzeum w Olimpii.

między str. 320— 321

47. Kolumna wężowa, stanowiła podstawę pod złoty trójnóg wotywny ofiarowany
w Delfach przez miasta greckie za zwycięstwo pod Platejami (479 r. p.n.e.).' Od­
lew brązowy. Przeniesiona przez Konstantyna W. do Konstantynopola. Stan
obecny.
48. Jak wyżej, rysunek z r. 1574.
49. Równina maratońska.
50. Temistokles. Herma portretowa wykonana za życia Temistoklesa. Marmurowa
kopia rzymska, Muzeum w Ostii.
51. Zeus z przylądka Artemizjon. Posąg wystawiony w pobliżu miejsca bitwy mor­
skiej Greków z flotą perską w 480 r. p.n.e. Brąz, ok. 460 r. p.n.e. Ateny, Muzeum
Narodowe.
52. Tzw. „gruz perski” na Akropolu. Szczątki rzeźb i architektury zniszczonych przez
Persów a zagrzebanych w czasie odbudowy. Fragment przyczółka nieznanej świą­
tyni, tuf polichromowany, ' ok. 560 p.n.e. Ateny, Muzeum Akropolu.
53. Punicka stela wotywna z Kartaginy, wapień, II w. p.n.e. Paryż, Louvre.
54. Punicki sarkofag z Sycylii, okolice Palermo, poł. V w. p.n.e. Muzeum w Palermo.
55. Krajobraz sycylijski, okolice Akragas.

między str. 448— 449

56. Scena z tragedii antycznej (Aischylos Eumenidy, scena 1). Krater południowo-
italski, czerwonofigurowy, IV w. p.n.e. Paryż, Louvre.
57. Chór komedii — jeźdźcy na koniach. Attycka amfora czarnofigurowa, koniec
VI w. p.n.e. Berlin, Staatliche Museen.
58. Świątynia Afai na Eginie, styl dorycki, wapień, 500— 490 r. p.n.e. Fot. L. A. Benaki.
59. Herakles strzelający z łuku. Rzeźba z przyczółka świątyni Afai na Eginie.
60. Wschodni przyczółek świątyni Afai, drugi z prawej Herakles (por. nr 59). Re­
konstrukcja A. Furtwanglera. Monachium, Gliptoteka.
61. Fryz dorycki świątyni C w Selinuncie, wapień, połowa V w. p.n.e. Muzeum
w Palermo.
62. Fryz Skarbca Sif ne jeżyków w Delfach. Gigańtomachia, marmur, ok. 525 r. p.n.e.
Muzeum w Delfach.
63. Delfy, Święta Droga.
64. Posąg brązowy, kuros lub Apollo znaleziony w Pireusie. Ateny, ok. 520 r. p.n.e,
Ateny, Muzeum Narodowe.
Spis ilustracji 13

65. Kora — posąg dziewczyny z Akropolu ateńskiego, marmur, 520— 510 r. p.n.e.
Ateny, Muzeum Akropolu.
66. Delos, Aleja Lwów.
87. Delfy, stadion.
68. Eleusis, ruiny Telesterionu, budynku, gdzie odbywały się misteria.

między str. 512— 513

69. Perykles, portret dłuta Kresilasa. Kopia rzymska, marmur. Londyn, British Mu-
seum.
70. Tabliczka sędziego — heliasty. Ateny, prawdopodobnie IV w. p.n.e. Znaleziona
w grobie w Pireusie. Berlin, Staatliche Museen.
71. Lista danin wpłacanych do kasy Związku Morskiego. Marmurowa stela z Akro­
polu, 440— 439 r. p.n.e. Ateny, Muzeum Narodowe.
72. Partenon, dzieło architektów Iktinosa i Kallikratesa, marmur pentelicki, 447—
436 r. p.n.e.
73. Propyłeje — monumentalne wTejście na ateński Akropol. Dzieło Mnesiklesa,
437— 432 p.n.e.
74. Procesja panatenajska, jeźdźcy. Fryz zachodni Partenonu, dzieło Fidiasza, ok.
440 r. p.n.e. Londyn. British Museurn.
75. Sofokles. Marmurowa kopia rzymska. Rzym, Muzeum Laterańskie.
76. Doryforos — niosący włócznię. Rzeźba Polikleta, ok. 445 r. p.n.e. Marmurowa
kopia rzymska. Neapol, Muzeum Narodowe.
77. Apollo, rzeźba z zachodniego przyczółka świątyni Zeusa w Olimpii, marmur,
ok. 460 r. p.n.e. Muzeum w Olimpii.
78. Sfakteria, widok z lądu -stałego przez Zatokę Pilijską.

między str. 576— 577

79. Herma, Hermes Propylajos dłuta Alkamenesa, ok. 430 r. p.n.e. O zniszczenie takich
posągów ustawianych na ulicach i placach oskarżono w r. 415 p.n.e. Alkibiadesa.
Marmurowa kopia rzymska z Pergamonu. Stambuł, Muzeum Starożytności.
80. Fortyfikacje Syrakuz, mury obronne i fosa, 402— 397 r. p.n.e.
81. Kamieniołomy Syrakuz, miejsce uwięzienia jeńców pojmanych po klęsce ateńskiej
wyprawy na Sycylię w 413 r. p.n.e.
82. Świątynia Ateny Nike {Nike Apteros) na Akropolu ateńskim, ok. 410 r. p.n.e.
83. Erechtejcn, portyk kariatyd, koniec V w. p.n.e. Ateny, Akropol.
84. Teatr w Epidauros, IV w. p.n.e.
85. Moneta Związku Beockiego, srebrny stater. Teby, 398— 379 r. p.n.e. Paryż, Louvre.
86. Peltasta — żołnierz lekkozbrojny z włócznią i charakterystyczną tarczą. Naczynie
czerwonofigurowe. Württemberg, Landesmuseum.
87. Równina tessalska nad Penejosem.
88. Panakton, twierdza ateńska na granicy attycko-beockiej. Mury obronne wznie­
sione ok. ,346 r. p.n.e.
14 Spis ilustracji

między str. 656— 657

89. Sparta, w głębi masyw Tajgetu.


90. Mausolos, posąg z grobowca (Mauzoleum) w Halikarnasie, marmur, ok. 350 p.n.e.
Londyn, British Muséum.
91. Platon, portret marmurowy, IV w. p.n.e. Sztokholm, Muzeum Narodowe.
92. Demostenes, kopia marmurowa brązowego oryginału dłuta Polyeuktosa, ok.
280 r. p.n.e. Monachium, Gliptoteka.
93. Filip II, tretradrachma srebrna z 356 r. p.n.e. upamiętniająca zwycięstwo konia
Filipa na Igrzyskach w Olimpii. Paryż, Cabinet des Médailles.
94. Lew cheronejski, pomnik na grobie Greków padłych w bitwie z wojskami Fi­
lipa II w 338 r. p.n.e.
95. Hermes z Dionizosem, dzieło Praksytelesa, marmur, 350— 330 r. p.n.e. Muzeum
w Olimpii.
96.. Apoksyomenes — atleta oczyszczający ciało, rzeźba dłuta Lizypa. 2 poł. IV w.
p.n.e. Rzymska kopia marmurowa z oryginału brązowego. Rzym, Muzeum W a­
tykańskie.
97. Tholos — świątynia na planie okrągłym, IV w. p.n.e. Delfy.
98. Aleksander Wielki, głowa z Akropolu. Kopia oryginału z IV w. p.n.e. Ateny,
Muzeum Akropolu.
SPIS ILUSTRACJI W TEKŚCIE

Rys. 1Grecja północno-zachodnia................................................................................................28


Rys. 2 Grecja p ó łn o c n o -w s c h o d n ia ........................................................................................ 29
Rys. 3 Grecja połu dn iow o-zach odn ia........................................................................................ 32
Rys. 4 Grecja południow o-w schodnia.........................................................................................33
Rys. 5 a) Dom kreteński z okresu średniominojskiego II; płytka fajansowa
z przedstawieniem fasady
b) Dom kreteński należący do zamożnego właściciela, ok. 1600 r. p.n.e.
c) Świątynia grobowa w Knossos, ok. 1600 r. p.n.e.
d) Dom w Tsangli, Tessalia, średnia epoka neolitu
e) Dom typu megaronowego w Dbimini, średnia epoka neolitu
f) Duży dom w Lerne, Argolida, wczesna epoka brązu
g) Dom typu megaronowego w Eutresis, Beocja, średnia epoka brązu
h) Sala tronowa, przedsionek i portyk w centrum pałacu w Pylos, ok.
1200 r. p.n.e........................................................................................................... 58— 59
Rys. 6 Tumulus w Vodhine, północny E p i r .......................................................................... 73
Rys. 7 Plan części reprezentacyjnej pałacu w Knossos, ok. 1550— 1400 r. p.n.e. 81
Rys. 8 Akropol w M y k e n a c h ....................................................................................................... 82
Rys. 9 Grób kopułowy zwany Skarbcem Atreusa (lub Grobem Agamemnona),
zbudowany w Mykenach ok. 1330 r. p.n.e............................................................. 84
Rys. 10 Niektóre znaki obrazkowego pisma minojskiego, linearnego pisma mi-
nojskiego i mykeńskiego oraz alfabetu moabickiego i chalkidyckiego 87
Rys. 11 Dialekty na półwyspie greckim w okresie k la s y c z n y m ......................................91
Rys. 12 Morze Czarne i wschodnia część basenu Morza Śródziemnego . . . 159
Rys. 13 Grecki Z a c h ó d .................................................................................................................... 151
Rys. 14 A t t y k a ............................................................................................................................231
Rys. 15 Plan agory w IV w. p.n.e................................................................................................. 237
Rys. 16 Basen Morza E g e j s k i e g o ..............................................................................................240
Rys. 17 Teren bitwy pod M a r a t o n e m ...................................................................................... 269
Rys. 18 T e r m o p i l e ........................................................................................................................... 289
Rys. 19 Bitwa pod S a l a m i n ą ..................................................................................................... 297
Rys. 20 Drogi z Megary do Beocji i A t t y k i ........................................................................ 303
Rys. 21 Sycylia i Wielka Grecja .............................................................................................. 327
Rys. 22 Plan świątyni d o r y e k i e j ..............................................................................................345
Rys. 23 Walki pod Rhion w r. 429 ....................................................................................... 423
Rys. 24 Działania w Amfilochii w r. 426 ................................................................................ 433
Rys. 25 Pylos w r. 425 435
Rys. 26 S y r a k u z y .................................................................................................................................. 466
Rys. 27 H e l l e s p o n t ........................................................................................................................... 484
16 Spis ilustracji

Rys. 28 Pireus i Długie M u r y ...............................................................................................527


Rys. 29 Bitwa pod M a n t i n e j ą ..................................................................................................... 593
Rys. 30 Bitwa pod C h e r o n e j ą ..................................................................................................... 661
Rys. 31 Państwo Aleksandra W i e l k i e g o .........................................................................699
Rys. 32 Bitwa pod I s s o s .................................................................................................................... 706
Rys. 33 Bitwa pod Gaugamelą .............................................................................................. 714
Rys. 34 Jak Grecy wyobrażali sobie świat zam ieszk a ły ................................................... 727
Rys. 35 Bitwa nad H ydaspesem ..................................................................................................... 731
MOIM RODZICOM
OD TŁUMACZKI

ddając do rąk polskiego czytelnika przekład Dziejów Grecji wybitne­


O go historyka angielskiego N. G. L. Hammonda tłumaczka pozwala
sobie wyrazić nadzieję, że i u nas w kraju książka ta spotka się z równie
przychylnym przyjęciem, jakiego jej oba wydania (I — r. 1959, II —
r. 1967) doznały za granicą nie tylko w świecie naukowców, ale i wśród
szerokiej a ciekawej antyku publiczności. Dzieło profesora Hammonda speł­
nia bowiem podwójne zadanie: z jednej strony daje specjaliście do ręki
wygodne, szczegółowe i aktualne kompendium naszej wiedzy o dziejach
starożytnej Grecji od samych początków aż do roku 322 p.n.e., z drugiej
zaś — przynosi laikowi łatwą w czytaniu i porywającą opowieść o Hella­
dzie — kolebce kultury europejskiej. Autorowi udało się dokonać rzadkiej
sztuki: napisać pracę, która nie tracąc nic ze swej naukowości jest zara­
zem świetną popularyzacją. Złożyły się na nią jego własna doskonała zna­
jomość przedmiotu, talent popularyzatorski i literacki, a także osobiste
zaangażowanie w przedstawiane w tej książce dzieje. Profesor Hammond
jest głęboko przekonany, że bez poznania przeszłości nie można zrozumieć,
a zatem i właściwie kształtować teraźniejszości. Zjawiska i procesy histo­
ryczne oglądane z perspektywy wieków pozwalają nam nieraz lepiej pojąć
to, co dzieje się tuż koło nas i w nas samych. I nie chodzi tu wcale ani
przede wszystkim o tak często zwodnicze analogie, różnice pozostają bo­
wiem zawsze nader istotne. Niemniej jednak na przykład sytuacja, w ja­
kiej znalazło się w IV wieku p.n.e. miasto-państwo, ta ,,tradycyjna twier­
dza kultury greckiej’’, pozwala Autorowi Dziejów Grecji na pewne re­
fleksje dotyczące także losów „tradycyjnej twierdzy kultury europejskiej,
niepodległego państwa narodowego” . Są to zaś refleksje optymistyczne.
„Kulturze wieku IV zawdzięcza swój początek wiele najbardziej płodnych
idei w dziejach ludzkości” (s. 518). Jedną z tych właśnie idei jest „odmien­
na koncepcja wolności, wTedług której państwa powinny posiadać swobodę
współdziałania ze sobą i załatwiania swoich własnych spraw nie uciekając
się przy tym do narzucania innym ani nie będąc zmuszane same do przyjmo­
wania marionetkowych rządów, garnizonów i płacenia danin. Ideę tę reali­
zowały w znacznej mierze większe organizmy federalne — Drugi Zwią­
zek Ateński na początku swego istnienia oraz Związek Miast-Państw
20 Od Tłumaczki

w r. 382/361. Rozwinął ją jeszcze Filip po zwycięstwie pod Cheroneją. Wy­


tyczył on państwom greckim zasady wolności i samostanowienia uwarunko­
wane przez obowiązek współpracy i poszanowanie innych, Aleksander zaś
w r. 336 poszedł za jego przykładem.” Jakże daleko odeszliśmy od tra­
dycyjnego obrazu dziejów Hellady oglądanego wyłącznie z punktu wi­
dzenia Demostenesa, dla którego bitwa pod Cheroneją stanowi tragiczny
kres „niepodległości Grecji” ! Wprawdzie nasze własne doświadczenia hi­
storyczne każą nam nieco bardziej sceptycznie zapatrywać się na wzajemny
stosunek wolności i siły, zwłaszcza gdy czytamy dalej, że choć Aleksan­
der (po zburzeniu Teb) osadził „garnizony w kilku twierdzach” , posunięcie
to „uzyskało aprobatę Rady Związku Hellenów jako organu decydującego
0 samostanowieniu całości” (s. 751). Nieodparcie nasuwa się bowiem py­
tanie, czy Rada Związku Hellenów mogła w tej sytuacji odmówić zwy­
cięskiemu królowi swej aprobaty. Zastrzeżenie to nie umniejsza jednak
w niczym zasługi Autora, który tak pięknie potrafił ukazać właściwą rolę
1 pozycję Macedonii, jak również ciągłość dziejów Grecji przed i po bitwie
pod Cheroneją. Niewątpliwie profesor Hammond, podobnie jak wielki hi­
storyk ateński, Tukidydes, wierzy w człowieka i w jego odpowiedzialność
za bieg dziejów, wierzy, „że inteligencja ludzka może kierować historią
i uczynić cały świat «bezpiecznym i czystym»” (por. s. 508). Ale żaden
uważny czytelnik jego książki nie oskarży go zapewne o łatwy optymizm.
Są to tylko niektóre uwagi, jakie nasuwały się tłumaczce na marginesie
przekładu Dziejów Grecji. Nie stanowią one bynajmniej merytorycznej
oceny i nie tu jest zresztą na nią miejsce. Przedstawili ją już liczni recen­
zenci w wielu fachowych czasopismach różnych krajów.

Sam przekład przysparzał niemało trudności dotyczących w pierwszym


rzędzie polskiej transkrypcji greckich nazw geograficznych i imion wła­
snych.
Zasadą naczelną powinno być, jak sądzę, utrzymanie brzmienia orygi­
nalnego wszędzie tam, gdzie jest to możliwe. Również w językach za­
chodnich, jak np. w języku francuskim czy angielskim, gdzie do niedawna
przyjmowano powszechnie formy zlatynizowane, zaczyna obecnie zwycię­
żać tendencja zachowania pierwotnej formy greckiej.
Pewne nazwy geograficzne i imiona własne zyskały jednak już prawa
obywatelskie w języku polskim w postaci zasymilowanej, a nieraz nawet
znacznie zmienionej. Tych, które wrosły mocno w nasze tradycje, na pew­
no nie należy sprowadzać z powrotem do brzmienia oryginalnego. Przy­
padków zupełnie niewątpliwych, takich jak np. Ateny czy Teby, nie ma
zbyt dużo. Listę ich można jeszcze nieco powiększyć dorzucając te imiona
i nazwy, których formy tradycyjne używane w języku polskim pozwalają
uniknąć znacznych trudności fleksyjnych czy fonetycznych.
Od Tłumaczki 21

Zachowanie formy oryginalnej w większości przypadków nie sprawia


w języku polskim większych kłopotów. Samogłoski greckie — abstrahując
od długości i krótkości, której nie potrafimy praktycznie wyróżnić w wy­
mowie (jak też różnych typów akcentu greckiego) — znajdują u nas swoje
dokładne odpowiedniki. Tak więc alfa długa i krótka = a, epsilon i eta =
= e? omikron i omega = o. Pewne wątpliwości mogą budzić jedynie ypsi-
lon i iota. Dwugłoski z ypsilonem odpowiadają dokładnie w wymowie
polskim any en (jak „auto” , „Europa” — nic zresztą dziwnego, bo są to
również słowa pochodzenia greckiego) Dwugłoskę grecką ou (omikron
ypsilon), wymawianą „u” , transkrybujemy oczywiście jako u. Ypsilon sa­
mogłoskowe transkrybujemy normalnie jako y\ dla Polaka jednak niektóre
połączenia spółgłoska + y są bardzo niewygodne w wymowie, wśród nich
przede wszystkim ly, które też piszemy li we wszystkich częściej spotyka­
nych imionach i nazwach (jak np. Poliklet, Likurg, liliria itp.), pozosta­
wiając ly tylko w nazwach pojawiających się zupełnie sporadycznie
(np. Lilybajon). Wreszcie greckie i (iota) jest z zasady samogłoską, transkry­
bujemy je też zawsze jako i niezgłoskotwórcze występuje w języku
greckim tylko w dwugłoskach w połączeniu z samogłoskami a, e, o; w tych
więc przypadkach piszemy j (aj, ej, oj), np. Ajgaj (zamiast transliteracji
Aigai, co mogłoby razić nie wtajemniczonego czytelnika polskiego). W pew­
nych przypadkach uświęconych tradycją i formach spolonizowanych trans­
krybujemy iotę przez y (np. Perykles zamiast Perikles), a grupę si po
samogłosce jako zj (np. Dionizjos), podobnie jak ypsilon oddajemy przez
i także w połączeniu z innymi, oprócz Z, spółgłoskami (np. wymieniony
już wyżej Dionizjos zamiast Dionysios).
Spółgłoski: beta = b, gamma — g, delta = d, kappa = k, lambda = l,
my = m, ny — n, pi — p, tan = t; sigmę zasadniczo transkrybujemy
zawsze jako s, tylko w tradycyjnych formach spolonizowanych sigmę mię-
dzysamogłoskową piszemy czasem jako 2 (np. Lizander zamiast Lysandros),
a w końcówce -ias niektórych bardzo znanych imion własnych jako sz
(np. Hippiasz, Pauzaniasz). Zbitki psi i ksi piszemy odpowiednio ps i ks,
natomiast dzetę jako z, ponieważ jest to — zapewne dzięki pośrednictwu
łaciny — transkrypcja tradycyjna (np. Zeus, nie Dzeus).
Więcej nieco trudności sprawiają obce polskiemu językowi aspiraty:
khi, phi i theta. Dwie pierwsze, khi i phi, zgodnie z tradycją transkry­
bujemy odpowiednio przez ch i f, a choć jest to transkrypcja niedokładna,
jako całkowicie jednoznaczna nie budzi żadnych zastrzeżeń. Nie tak łatwo
jest natomiast z thetą: chcąc zachować rozróżnienie od tan = t, musimy
ją pisać th; grupa ta jednak razi swą obcością i dlatego w imionach
i nazwach od dawna przyswojonych zastąpiona została mimo wszystko
przez t (np. Temistokles), a przywracanie jej w tych przypadkach wydaje
się niecelowe. Analogicznie przedstawia się sprawa z rho, które na po-
22 Od Tłumaczki

ezątku nazw mniej spotykanych transkrybujemy przez rh, a w nazwach


spolszczonych przez r (np. Rodos, ale Rhion); w środku słowa zawsze przez
r, gdyż nawet w pisowni greckiej nie zachowuje się tu całkowitej konse­
kwencji (nie zawsze przy zdwojeniu rho wewnątrz wyrazu zaznacza się
przy dech).
W wielu greckich imionach własnych i nazwach geograficznych wy­
stępuje zdwojenie spółgłoski (np. Apollonios, Apolion, Messenia, Knossos).
Zdwojenie to zostało zachowane, gdyż jest charakterystyczne dla brzmie­
nia oryginalnego, a jednocześnie nietrudne dla nas do wymówienia; nie
występuje ono wprawdzie w słowach rdzennie polskich, nie jest jednak
obce naszej kulturze przynajmniej od czasów Władysława Jagiełły i dy­
nastii Jagiellonów.
Odrębnym zagadnieniem jest traktowanie końcówek, zwłaszcza w przy­
padkach zależnych. Przy niektórych nazwach, a szczególnie imionach wła­
snych, dość niezręcznie wygląda w odmianie polskiej zachowana końcówka
męska -os (np. takie formy jak Seleukosa, Seleukosowi, co ma odpowiadać
greckiemu Seleukou, Seleukd); dlatego też w imionach od dawna spoloni­
zowanych utrzymano tradycyjną formę krótką bez greckiej końcówki
(np. Antygon), dla imion typu Seleukos (gdzie forma „Seleuk” wydaje
się niemożliwa do zachowania) przyjmując ją tylko w przypadkach zależ­
nych (a więc: Seleuka, Seleukowi, ale Seleukos). Bardziej znane imiona
i nazwy na - tros, -dros zostały przyswojone językowi polskiemu w formie
zlatynizowanej z końcówką -ter, -der, znacznie lepiej poddającą się na­
szej deklinacji (np. Antypater, Periander, Menander); oryginalną, a czę­
sto niewygodną formę na -tros, -dros zachowano zatem tylko w tych
nazwach i imionach, które nie żyją w naszej tradycji w postaci spoloni­
zowanej.
Trzeba jeszcze wspomnieć o trzech grupach nazw i imion własnych,
których brzmienie przyjmowane zazwyczaj w języku polskim odbiega od
brzmienia formy oryginalnej w pierwszym przypadku. Są to imiona i na­
zwy typu Ksenofont (gr. Ksenofon), Selinunt (gr. Selinus), Aulida (gr. Au-
lis). Polskie formy zostały tu utworzone z tematu nazwy czy imienia, który
pojawia się w całości dopiero w drugim przypadku odmiany greckiej (Kse-
nofont-os, Selinunt-os, Aulid-os). Jeżeli przyjmiemy formę greckiego
pierwszego przypadku dla nazw typu Selinus czy Aulis, musimy je trakto­
wać nieodmiennie, przy nazwach częściej używanych bardziej uzasadniona
wydaje się zatem forma odmienna utworzona od dopełniacza greckiego
(a więc Selinunt i Aulida). W przypadku imion typu Ksenofon (gen. Kse-
nofontos) trzeba przyjąć w całej odmianie formę Ksenofont lub Ksenofon.
Dla większości imion — poza wrośniętym już w nasze tradycje ,,Kseno-
fontem” — słuszniejsze wydaje się zachowanie formy greckiego mianow­
nika, pisać będziemy zatem: Antifon, Anakreon, Bellerofon itp.
Od Tłumaczki 23

Sporo kłopotów przysparza rodzaj gramatyczny i odmiana nazw geo­


graficznych. Zasadniczo staramy się zachować rodzaj gramatyczny nazwy
oryginalnej, dlatego też wszystkie nazwy wysp są rodzaju żeńskiego,
a wszystkie nazwy rzek rodzaju męskiego. Nazwy miast w liczbie poje­
dynczej na -a i na -e są rodzaju żeńskiego; w liczbie mnogiej: na -a —
rodzaju nijakiego (jak „okna” ), na -aj — rodzaju żeńskiego, na -oj —
rodzaju męskiego; nazwy miast na -os są w oryginale albo rodzaju nija­
kiego (jak Argos), albo rodzaju żeńskiego (jak Knossos, Pylos, Knidos itd.) —
dla ujednolicenia przyjęto zatem w przekładzie zasadę, że wszystkie nazwy
miast na -os (jak również na -as) są rodzaju nijakiego (t o miasto).
Nazwy miast rodzaju żeńskiego na -a odmieniają się według polskiej
deklinacji żeńskiej, nazwy miast w liczbie mnogiej rodzaju nijakiego na
-a — według liczby mnogiej deklinacji nijakiej (jak „okna” ), nazwy rzek
według deklinacji męskiej; wszystkie inne nazwy geograficzne są nieod­
mienne.
Zasady te nie dotyczą oczywiście nazw całkowicie spolszczonych, takich
jak np. Korynt, Efez, Teby, Ateny itp.*
Przyjęte w przekładzie zasady polskiej transkrypcji greckich imion wła­
snych i nazw geograficznych nie są całkowicie jednolite ani konsekwentne.
Absolutna jednolitość jest jednak dziś już niemożliwa, prowadziłaby bo­
wiem do niedorzeczności: trzeba by albo wszystkie nazwy konsekwentnie
spolszczać lub latynizować (np. Eschyl, Eurypid, Alceusz), albo pisać rów­
nież Athenai i Thukydides. W wielu również przypadkach uznanie jakiegoś
imienia lub nazwy za powszechnie znane i dostatecznie zasymilowane
w polskim języku musi być z konieczności wynikiem oceny subiektywnej
(np. Theramenes czy Teramenes? Thera czy Tera? Theopompos czy Teo-
pomp? Thasos czy Tazos? Kały don czy Kalidon? itp.).

Przytoczone w tekście cytaty z autorów starożytnych zaczerpnięto z następujących


przekładów:
Arystoteles, Ustrój Aten, przeł. Piotrowicz, Biblia Tysiącolecia, Poznań 1965.
Eurypides, Tragedie, przeł. J. Łanowski, Warszawa 1967 (Hipolit).
Eurypides, Elektra, przeł. J. Łanowski, Wrocław 1969.
Herodot, Dzieje, przeł. S. Hammer, Warszawa 1954.
Homer, Odyseja, przeł. J. Parandowski, Warszawa 1953.
Tukidydes, Wojna peloponeska, przeł. K. Kumaniecki, Warszawa 1953.
Za inne przekłady, o ile przy cytacie nie podano źródła, ponosi odpowiedzialność
tłumaczka książki.

Anna Swiderkówna
* Patrz: A. Swiderkówna Starogreckie imiona własne i nazwy geograficzne w ję ­
zyku polskim, „Poradnik Językowy” 1972, nr 4, s. 192— 195.
OD AUTORA

siążka ta została napisana po dokładnym przebadaniu oryginalnych


K źródeł, na których opiera się nasza znajomość dziejów Grecji. Postano­
wiłem zatem podać w przypisach odnośniki do najbardziej podstawowych
antycznych źródeł w nadziei, że niejeden czytelnik zechce zajrzeć sam do
starożytnych autorów, w przekładzie lub w oryginale, by wyrobić sobie
własne zdanie. Brak miejsca nie pozwolił mi powoływać się na prace nowo­
żytnych uczonych, będące dla mnie natchnieniem i przewodnikiem w inter­
pretacji zarówno wydarzeń, jak i tendencji, lecz odpowiednią literaturę
można bez trudu znaleźć w komentarzach do poszczególnych autorów
i w ogólniejszych dziełach historycznych. W dziejach Grecji niemało jest
jeszcze spraw spornych. Początkowo zamierzałem zebrać moje studia, do­
tyczące tych właśnie spraw nie wyjaśnionych, w drugim tomie, doszedłem
jednak do wniosku, że lepiej będzie opublikować je tutaj w postaci krótkich
aneksów, a także jako odrębne artykuły w czasopismach poświęconych
starożytności klasycznej, na które powołuję się w przypisach. Czytelnik
przekona się łatwo, że lektura tej książki nie wymaga od niego żadnych
specjalistycznych wiadomości.
Duże znaczenie miało dla mnie poznanie Grecji dzisiejszej. Zdobywałem
je przez wiele miesięcy studiów i podróży po greckich krainach, jak rów­
nież w czasie wojny przez dwa lata służby wojskowej na kontynencie i na
Krecie. Zachętę do napisania tej książki zawdzięczam inicjatywie Delega­
tów Clarendon Press; oni sami i cały personel okazali wiele cierpliwości
i staranności przy doprowadzeniu tego dzieła do końca. W czasie, gdy nad
nim pracowałem, Master i Fellows z Cłare-College udzielili mi rocznego
urlopu, a Rada Clifton College przyznała daleko idące ułatwienia. Jestem
Im wszystkim głęboko wdzięczny. Idealne warunki do pracy w Princeton
i w Atenach stworzyła dla mnie hojność Institute for Advanced Study,
Managing Committee of the British School of Archaeology at Athens, Ma­
nagers of the Leverhulme Research Fellowships oraz Fullbright Trustees.
Pomagało mi tak wielu naukowców i moich uczniów, że nie jestem w sta­
nie wymienić ich wszystkich z nazwiska. Niektórym z nich pragnę jednak
wyrazić moją wdzięczność, a są to: Sir Frank Adcock, nieżyjący już Profe­
Od Autora 25

sor A. J. B. Wace i Profesor H. A. Thompson, którzy zawsze gotowi byli


do zachęty i pomocy; jak również wymienieni poniżej uczeni, którzy ze­
chcieli poświęcić swój czas na lekturę i krytykę poszczególnych części
książki: Profesor A. Andrewes, Profesor H. F. Cherniss, Profesor J. M. Cook,
R. M. Cook, nieżyjący już T. J. Dunbabin, Profesor C. F. Edson, G. T. Grif-
fith, G. S, Kirk, Dr A. H. McDonald, R. Meiggs, Profesor B. D. Meritt,
Profesor D. L. Page, Profesor A. E. Raubitschek, Dr F. H. Stubbings, Pro­
fesor H. D. Westlake. Moja żona pomagała mi ułożyć indeks, a H. J. Craw-
furd z Clifton College czytał i poprawiał korekty tak świetnie i fachowo,
że za wszystkie błędy, które jeszcze pozostały, tylko ja jeden ponoszę od­
powiedzialność.

Główne zmiany poczynione w drugim wydaniu są następujące: Napisa­


łem całkowicie na nowo początkową partię rozdziału 1 oraz dwa pierwsze
podrozdziały rozdziału 2 księgi I, opierając się przy tym na ostatnich wy­
kopaliskach i dotyczących ich pracach, z którymi stykałem się jako wy­
dawca pierwszego i drugiego tomu uaktualnionej Cambridge Ancient Hi-
story. Dodałem także wzmiankę o tumulusowych cmentarzyskach w Al­
banii; uczeni zachodni nie zwrócili dotychczas uwagi na sprawozdania
z tych wykopalisk, ja zaś omawiam je dokładniej w przygotowywanej
obecnie pracy Epirus. Pomogła mi w tym moja znajomość języka albań­
skiego i koleżeństwo po piórze z jednym z archeologów prowadzących wy­
kopaliska, profesorem Franco Prendim. Wprowadziłem też pewne zmiany
w przedstawieniu początków Związku Ateńskiego w podrozdziałach 1 i 2
rozdziału 2 w księdze III, a uzasadnienie ich znajdzie się w artykule, który
ukaże się w „Journal of Hellenie Studies” 86. Nowy ustęp dodałem w anek­
sie 1; dotyczy on pieczęci cylindrycznych odkrytych w Tebach. Pozostałe
zmiany są całkiem nieznaczne.

The University N.G.L.H.


Bristol
W STĘP

GEOGRAFIA PÓŁWYSPU I WYSP GRECKICH

1. C H ARAKTER YSTYKA OGÓLNA

limat krajów śródziemnomorskich jest umiarkowany, nie znający su­


K rowej zimy europejskiej ani upalnego lata Afryki. Charakter ten za­
wdzięcza on morzu, które w zimie ściąga łagodne atlantyckie wiatry nio­
sące z zachodu deszcze, w lecie zaś wiatry północno-wschodnie, w staro­
żytności zwane etezyjskimi, suche i łagodzące upały. Pełnię klimatu
śródziemnomorskiego znajdujemy tylko tam, gdzie wpływ morza jest naj­
silniejszy: na wyspach, półwyspach i niskich wybrzeżach. W miarę po­
suwania się od morza w głąb lądu klimat zatraca swe cechy śródziemno­
morskie, upodabniając się stopniowo coraz bardziej do kontynentalnych
klimatów Europy i Afryki. Na przykład w Grecji taki półwysep jak Attyka
przypomina klimatem raczej Chalkidykę czy Argolidę niż najbliższego
sąsiada w głębi lądu — Beocję. Podobnie, jeśli wziąć pod uwagę cały basen
Morza Śródziemnego, wybrzeża Hiszpanii, Francji, Italii i Grecji mają
więcej wspólnego z wybrzeżem Azji Mniejszej, Syrii, Palestyny i Karta­
giny niż z terenami bezpośrednio do nich przylegającymi na zapleczu.
Taki właśnie zasięg klimatu śródziemnomorskiego decydował o rozprze­
strzenieniu kultury mykeńskiej, a później także kolonizacji fenickiej i grec­
kiej, gdyż skierowywał je, zarazem ograniczając, raczej do nadmorskich
obszarów basenu Morza Śródziemnego niż do bardziej kontynentalnych
rejonów Macedonii czy Syrii. A działo się tak dlatego, że na tych wszyst­
kich nadmorskich terenach można żyć w sposób podobny. Susza letnia,
przychodząca po zimowych deszczach i zimowych dniach słonecznych, za­
pewnia długi okres wegetacji, konieczny, by mogły dojrzewać oliwki, wino­
grona i figi, a ułatwia także uprawę zboża. Duże nasłonecznienie w po­
łączeniu z łagodną zimą i suchym, ciepłym latem pobudza energię miesz­
kańców i sprzyja życiu pod gołym niebem. Ludzie nawykli do takich
warunków na nizinach Krety, Grecji czy Fenicji, zmuszeni do porzuce­
nia starych siedzib, nowych szukali, oczywiście, w krainach również obda­
rzonych klimatem śródziemnomorskim.
Większą część greckiego półwyspu zajmują obszary górskie. Wyższe
z nich, z których najdalej na południe sięga płaskowyż arkadyjski na Pelo­
ponezie, należą do strefy klimatu kontynentalnego. Tereny te, zwykle po-
Charakterystyka ogólna 27

kryte lasem lub zaroślami, a gdzieniegdzie zamienione przez erozję w ja­


łowe usypiska wapienia lub marmuru, są słabo zaludnione, odgrywają
jednak poważną rolę w gospodarce Grecji. Tu przede wszystkim znajdują
się pastwiska, które na nizinach wypala długotrwała susza letnia. Corocz­
nie w kwietniu i w maju wielkie stada owiec wędrują z nizin w góry, by
jesienią powrócić znowu na niziny. Okolice górskie karmią również bydło,
kozy i świnie. Tak więc dostarczają one mięsa i produktów mlecznych, co
wraz ze zbożem, oliwkami, owocami, roślinami strączkowymi i warzywami
rosnącymi na nizinach zapewnia pełne zaopatrzenie w żywność. Z gór po­
chodzi jeszcze drewno na opał i na budulec, w tym sosna, cedr i cyprys
do budowy okrętów, jak również dąb koziooki, z którego otrzymuje się
barwnik, paszę dla trzody i ekstrakt używany w garbarstwie. Górale miesz­
kający w z rzadka rozsianych wsiach i wioskach zachowują fizyczną wy­
trzymałość i hart ducha, które to cechy łatwiej zatracają ich pobratymcy
z nizin, żyjący w dogodniejszych warunkach i w łagodniejszym klimacie.
Ogromna większość ludności osiadła na nizinach w dużych wsiach i mia­
stach. Ludzie ci trudnili się rolnictwem, rybołówstwem i handlem. Żyznych
równin nie brak, przeważnie nie są one jednak zbyt rozległe, tak że całko­
wity areał gruntów uprawnych w Grecji stanowi dziś zaledwie 18% po­
wierzchni kraju, a w dawnych czasach był nawet mniejszy. Dlatego też
na ziemię orną jest i był zawsze duży popyt, gdyż ziarno, które ona rodzi,
jest niezbędne do życia. Niziny w porównaniu z greckimi górami sdc bo­
gate w płody rolne i gęsto zamieszkane, cieszą się klimatem umiarkowa­
nym i mają łatwy dostęp do morza. Tutaj cywilizacja kwitła już wtedy,
kiedy mieszkańcy gór byli jeszcze na bardzo niskim stopniu rozwoju. Ile­
kroć jednak wśród ludów nizinnych pojawiały się znamiona upadku, ple­
miona góralskie z Arkadii, Achai, Etolii i Grecji północnej wykazywały
znacznie większą wytrzymałość i żywotność.
Przez całą historię Grecji mieszkańcy nizin byli pod stałym naporem
mieszkańców gór. Nadmiar ludności z wyżynnych terenów poszukiwał
ciągle zajęcia i środków do życia na nizinach. Od czasu do czasu uboższe
ludy z północy ciągnęły na południe, znęcone bardziej słonecznym klima­
tem i rolniczym bogactwem nizin. Ponieważ jednak niziny te nie były zbyt
rozległe, łatwo i na nich także występowało przeludnienie. Ludzie, dla
których brakło tu miejsca, przyzwyczajeni do śródziemnomorskiego kli­
matu i odpowiedniego trybu życia, szukali za morzem nowych siedzib o po­
dobnych warunkach. Te cykliczne ruchy ludności występowały w czasach
historycznych prawie zawsze, choć z pewnymi przerwami. Podobnie jak
w starożytności możemy je obserwować jeszcze i dzisiaj.
W basenie Morza Śródziemnego najbardziej uprzywilejowane pod
względem klimatu i położenia są kraje egejskie. Umiarkowane lato trwa
tu najdłużej, a zimowe miesiące są najłagodniejsze. W morzu żyje mnóstwo
28 Geografia półwyspu i wysp greckich

k ilo m e tr y
0 20 40 60 80

W ysok ość szczy tó u j i p o z io m ic to m e tra c h

Rys. 1 Grecja północno-zachodnia


Charakterystyka ogólna 29

Rys. 2. Grecja północno-wschodnia


30 Geografia półwyspu i wysp greckich

różnego rodzaju ryb, z których najcenniejszy dla człowieka jest tuńczyk.


Morze Egejskie zamknięte jest dookoła lądem, a tylko na południu łańcuch
wysp oddziela je od otwartego libijskiego morza. Wody jego szczególnie
sprzyjają żegludze w miesiącach letnich, gdy rano i wieczorem wzdłuż
brzegów wieją wiatry od lądu i ku lądowi, a na pełnym morzu spotkać
można zawsze północno-wschodnie wiatry etezyjskie. W obszarze archi­
pelagu wysp rzadko traci się ląd z oczu. Widoczność jest dobra w dzień,
a gwiazdy bardzo jasne nocą, niezliczone zaś wyspy i zatoczki udzielają
schronienia przed burzą. Przypływy i odpływy są słabe, silne prądy rzad­
kie, a mały statek można bezpiecznie wyciągnąć na opadającą ku wodzie
plażę. Tak więc latem Morze Egejskie było przygotowaną przez samą na­
turę kolebką wczesnej sztuki żeglarskiej. Grecy jednak słusznie widzieli
w nim płochą i kapryśną kochankę, gdyż w basenie śródlądowym kata-
batyczne szkwały spadają całkiem niespodziewanie, a brzegi, od których
oczekuje się schronienia, mogą okazać się skaliste i niedostępne. W mie­
siącach zimowych, kiedy burze są częste, żegluga staje się bardzo niebez­
pieczna. Nawet nowoczesny kaik, choć zaopatrzony w pomoce nawigacyjne
i zdolny do lawirowania pod umiarkowany wiatr, rzadko opuszcza port
w zimie.
Morze Jońskie, omywające zachodnie brzegi półwyspu greckiego, ma nie­
które zalety Morza Egejskiego. Na lądzie stałym schronienie zapewniają
statkom zatoki Koryncka, Ambrakijska i Orikońska, a równoległy do brze­
gu łańcuch wysp obfituje w przystanie. I tu również podczas miesięcy
letnich wiatry wiejące od lądu i ku lądowi sprzyjają żegludze przybrzeżnej
aż do samego ujścia Adriatyku. Niebezpiecznie może być jednak wypływać
na to morze lub przeprawiać się z Korkyry i Orikonu na piętę półwyspu
italskiego, kiedy północno-wschodnie wiatry etezyjskie pędzą przed sobą
ryczące fale w wąski lej Adriatyku. Lecz bezpośrednią przeprawę z Zatoki
Korynckiej na Sycylię lub do Italii żeglarze antyczni uważali za jeszcze
bardziej niebezpieczną. Ku południowi na morzu otwartym i pozbawionym
wysp burze są równie groźne jak cisza. Starożytne statki rzadko płynęły
tędy do Afryki. Wybierały raczej drogę wzdłuż łańcucha wysp do Azji,
by stamtąd dopiero wzdłuż brzegów Syrii i Palestyny dotrzeć do Egiptu.
Skoro tylko rozwinęła się sztuka żeglarska, wszelkie kontakty między
krajami śródziemnomorskimi nawiązywano odtąd i utrzymywano głównie
drogą morską. Drogi lądowe były przeważnie okrężne i uciążliwe. Przy
prymitywnych warunkach żeglugi główne szlaki łączące wschód z zacho­
dem i północ z południem musiały we wschodniej części Morza Śródziem­
nego prowadzić przez morza Jońskie i Egejskie, gdzie łańcuchy wysp i roz­
winięta linia brzegów zapewniały podróż bezpieczniejszą niż na otwartych
wodach południa. W samym basenie Morza Egejskiego w różnych okre­
sach historycznych coraz to nowe ośrodki wysuwały się po kolei na plan
Charakterystyka ogólna 31

pierwszy, a każdy z nich zawdzięczał swoją świetność nie tyle własnej


korzystnej sytuacji, ile zmieniającym się szlakom wymiany handlowej.
Kiedy Egipt był najbogatszym z państw śródziemnomorskich, główną rolę
odgrywały Cypr, Kreta i południowa Argolida, gdy zaś strefa handlu roz­
szerzyła się, obejmując zarówno zachodnią część Morza Śródziemnego, jak
i Morze Czarne, pomostem łączącym wschód z zachodem stał się Istm Ko­
ry ncki, a sąsiadujące z nim państwa, Egina, Korynt i Ateny, były naj­
ważniejszymi ośrodkami wymiany. W czasach hellenistycznych i rzym­
skich, gdy chodziło o eksploatację zasobów Dalekiego Wschodu, przodowały
Aleksandria, Cypr i Rodos. Pod jarzmem tureckim miejsce to zajęły wyspy
środkowego Morza Egejskiego. Tak więc aż do pojawienia się statków
parowych właśnie na Morzu Egejskim przecinały się wszystkie drogi wy­
miany między Europą, Azją a Egiptem.
Główne lądowe szlaki komunikacyjne w Europie omijały Półwysep Bał­
kański. Nawet przeznaczone do eksportu za Morze Śródziemne i w tym
celu przywożone na południe produkty krain północno- i środkowoeuropej­
skich znajdowały sobie zawsze dogodniejsze porty w Marsylii i Wenecji
albo na Morzu Czarnym czy Propontycłzie. Na samym Półwyspie Bałkań­
skim główna droga z Europy środkowej, idąca dolinami rzek Morawy
i Aksios, dochodzi do Morza Egejskiego nad Zatoką Thermajską w Mace­
donii i nie dociera dalej na ziemie greckie. Najlepsza droga lądowa łącząca
wschodnie brzegi Adriatyku z Propontydą, po przejściu przez Bałkany
v/ pobliżu jeziora Lychnidos, schodzi do Macedonii i biegnie stąd trackim
wybrzeżem do Bizancjum. Dzięki temu Macedonia była panią wszystkich
szlaków lądowych prowadzących przez Bałkany, a także głównego punktu
wywozowego z Półwyspu. Z możliwości, jakie stwarzało to położenie kraju,
zdawali sobie sprawę jego wielcy królowie, zaś później także rzymscy zdo­
bywcy. Macedonia stała na drodze wszystkich szlaków wiodących w głąb
Grecji. Ponieważ zaś państwom greckim nie udało się nigdy zdobyć pełnej
kontroli nad Macedonią, żadne z nich nie stało się potęgą militarną zdolną
do zawładnięcia Półwyspem Bałkańskim. Zamiast tego zwróciły się one
w innym kierunku, szukając za morzem siły i dobrobytu.
Na półwyspie greckim największą przeszkodę w lądowej komunikacji
stanowi południowa odnoga głównego pasma Bałkanów. Podczas gdy po­
jedynczy łańcuch gór tworzy dział wodny między Macedonią a Albanią,
Grecję wschodnią od zachodniej oddziela szeroki pas równoległych łańcu­
chów górskich. Ciągnąc się od gór Pindus ku południowi do Orei na za­
chodzie a do Parnasu-Helikonu na wschodzie, posiada on własny system
rzeczny. Na południe od Zatoki Korynckiej należą jeszcze do niego wyso­
kie szczyty arkadyjskie (Erymanthos i Kyllene), kończą go zaś trzy pasma
Ajgaleos, Tajget i Parnon. Przeprawa przez ten pas grzbietów górskich
jest niezmiernie uciążliwa. Przełęcze są wysokie i nieliczne. Wędrowiec
32 Geografia półwyspu i wysp greckich

Rys. 3 Grecja południowo-zachodnia


Charakterystyka ogólna 33

<HII.>ra,on-f^p
N I>^k
¿¿V od cH
aos
łt'
3* ¡rr.i
^ '(f^ i-H A M -J A k
•S„kioi. ;^> v
■' T iíem j
/ •j

tyP aH ę n e
i ') '; ! « VVÍÍ- m
-_ V £ > v ^

t; ° ,l,nt y ./^sid u s 0il^p^Ú


vw / v ,I„JOV*V#'tys__
F a le r o u V ,*B rau r
h c n c h r c a j;* ^ / •r s A LA M IA /■'■'

l!u ,s K lc o n a j
ty^o- \ Fonią' ■
. / V A , I\ V -
^Thorikos
t i . ( W / h i -l e x i
Epidaurosj
C. A H A C iW A J O K k \ *»■; ■■/■ t i ,
" ' • v \120ü ''
Jr ^c>riru ns_7r . *■ uta -/-í
~ «— .S u ’i¡jtynia.\„ * ■ •
...........Troj/.ena < SY H O S j t y M Y K(>’.\ Ó s O
/ ; ihyrea
' ' ™ 0I wb).
}\jy. Haliej
. .. M , ■ ; o v
' , V 7'ty\ \
íu;v>v , cv

“ “ '" ¡ O

v t y h lM O L O S

p id a tiro s l im e r a '
ylsfo!
"r ./, /
M IJO S

■ M U iA

W y sok ość szczytóu; i p oziom ic u: metrach

c I)

Rys. 4 Grecja południowo-wschodnia


34 Geografia półwyspu i wysp grecki-ch

idący ze wschodniego wybrzeża na zachodnie napotyka nie jeden, lecz


kilka działów wodnych. Dlatego szlaki lądowe wiodące ze wschodu na
zachód służą tylko ruchowi lokalnemu i celom wojskowym. Wymiana to­
warów odbywa się znacznie łatwiej drogą morską.
Wszystkie drogi lądowe z północnej do południowej Grecji zbiegają się
na Istmie, ciasnym przesmyku zawężonym jeszcze masywem górskim Ge-
ranei. Wyruszywszy z doliny Eurotasu na Peloponezie przez góry Parnon
docieramy na równinę argiwską, a potem niską przełęczą w pobliżu Nemei
ido Koryntu i Istmu. Stąd dwie główne drogi prowadzą na północ. Jedna
z nich wiedzie przez zachodnią Grecję, gdzie łańcuch górski biegnie rów­
nolegle do wybrzeża przez dosyć łatwe przejście z Ojniadaj do Orikonu.
Wędrowiec idzie brzegiem długiej zapadliny (w której leżą jeziora akar-
nańskie) do Limnai i do Argos Amfilochijskiego, a dalej wzdłuż wąskiego
pasma górskiego nad Zatoką Ambrakijską do Ambrakii w Epirze; stamtąd
szeregiem długich, równoległych do brzegu dolin albo ich zboczami, przez
Dodonę i Atintanię, schodzi wreszcie do doliny rzeki Aoos ku Apollonii;
może też skierować się na zachód do Zatoki Orikońskiej. Druga droga na
północ rozpoczyna się na Istmie i wiedzie wschodnim wybrzeżem Pół­
wyspu, gdzie mniejsze pasma górskie biegną nie równolegle, lecz prosto­
padle do głównego masywu. Pasma te dzielą wschodnią Grecję na szereg
okręgów, kierują rzeki na wschód do Morza Egejskiego i piętrzą liczne
przeszkody przed wędrowcem, który zdąża na północ od Istmu do Mace­
donii.
Z tych dwóch dróg bardziej uciążliwa jest wschodnia. Odgrywa ona
jednak dużo większą rolę od zachodniej, ponieważ łączy dwa punkty o zna­
czeniu strategicznym — Istm i Macedonię. Żadna nie jest dogodna do
transportu towarów. Na ogół grunt jest tu wszędzie kamienisty, a wzgórza
skaliste, tak że w strożytności konie, których wówczas nie podkuwano,
łatwo się męczyły. Jako zwierząt jucznych używano kuców i mułów, do
pługa zaś zaprzęgano raczej woły niż konie. Również w dzisiejszej Grecji
pojazdy kołowe spotyka się częściej jedynie na drogach bitych i na nizi­
nach. W czasach antycznych tylko niektóre kraje, jak na przykład Argo-
lida, Attyka czy Macedonia, miały rozbudowany system dróg, a główny
trakt biegł przez Istm Koryncki. Gdzie indziej towary podróżowały przede
wszystkim na grzbietach zwierząt jucznych, a przy większych odległościach
wszelka wymiana odbywała się szybciej i taniej drogą morską.
Przedstawiona wyżej charakterystyka Grecji dotyczy wszystkich prawie
krain greckiego półwyspu i wielu spośród wysp. Można powiedzieć, że
w każdej krainie znajdujemy jakby Grecję w miniaturze, z jej wzgórzami,
niziną i wybrzeżem. Na przykład zarówno w Lakonii, jak w Attyce
i w Akarnanii mamy z jednej strony uprawne równiny, niziny, na których
rosną gaje oliwne, z drugiej — letnie pastwiska i góry pokryte lasami. To
Charakterystyka ogólna 35

samo odnajdziemy na takich wyspach, jak Kefallenia, Kreta czy Rodos.


W wielu okolicach Półwyspu i na wielu wyspach spotykamy nieraz kilka
małych równin, z których każda otoczona jest swoim własnym pierście­
niem wzgórz i dolin. Poszczególne krainy i wyspy, a nawet mniejsze okręgi,
na które dzieli się w sposób naturalny ich terytorium, są samowystarczalne,
gdyż posiadają wszystko, co konieczne do życia. Ta cecha szczególnie sprzy­
jała powstawaniu licznych państewek, z których każde posiadało podsta­
wowe elementy samowystarczalności.
Nie ma tam jednak bynajmniej monotonii, a każda kraina jest całkiem
odrębna w swym charakterze i krajobrazie. Wynika to częściowo z warun­
ków klimatycznych. Większość opadów przynoszonych przez wiatry za­
chodnie spada po zachodniej stronie centralnego łańcucha górskiego, który
stanowi główny dział wodny Półwyspu, tak że Ambrakia otrzymuje
1080 mm opadów rocznie, Pagasaj 550 mm, Patraj 670 mm, Ateny 400 mm,
Elida 860 mm, a Tiryns 510 mm. Dlatego w zachodniej Grecji jest więcej
lasów, lepsze pastwiska, a światło słoneczne mniej intensywne niż na
wschodzie. Ponadto, posuwając się z północy na południe, znajdujemy ni­
ziny coraz lepiej nagrzane, aż do najcieplejszych, otwartych ku południowi
równin Messenii, Krety i Cypru. Wreszcie, w okolicach przybrzeżnych i na
wyspach bliskość morza nadaje ¡klimatowi łagodność nie znaną innym krai­
nom Grecji.
Również geologiczna struktura Grecji nie jest jednolita. Wysoki dział
wodny Półwyspu to częściowo skały wapienne, częściowo wulkaniczne,
wśród nich zwłaszcza ciemnozielony serpentyn, który pojawia się też spo­
radycznie na niektórych wyspach Morza Egejskiego, na przykład na Eginie,
Melos, Therze i Nisyros. Boczne pasma górskie zachodniej Grecji są wa­
pienne i ta formacja sięga półkolem poprzez zewnętrzne wyspy Morza
Egejskiego, wzdłuż Krety i Rodos, aż do brzegów Azji Mniejszej. Boczne
pasma gór wschodniej Grecji są częściowo również wapienne, częściowo
zaś krystaliczne; w tych ostatnich spotyka się marmur i inne minerały.
Dalszym ciągiem owych pasm górskich są środkowe wyspy Morza Egej­
skiego i przeciwległe wybrzeże Azji Mniejszej. Między tymi pasmami a alu-
wialnymi równinami występują pokłady fliszu. Złoża fliszu, pagórkowate
i obfitujące w urodzajny detrytus, rozleglejsze są w Grecji wschodniej niż
w zachodniej, a niektóre wyspy egejskie im właśnie zawdzięczają swoją
żyzną glebę. Jakie jest działanie i wpływ tych wszystkich czynników, prze­
konamy się przyglądając się kolejno różnym krainom Grecji.
36 Geografia półwyspu i wysp greckich

2. K R A IN Y I W YSP Y

E p i r leży w dorzeczu rzek Aoos i Arachthos, biorących początek w cen­


tralnym węźle gór Pindus,*pod górą Lakmon. W głębi kraju klimat jest
kontynentalny, a ludność krzepka. Znaczna wysokość nad poziomem mo­
rza i obfite opady sprawiają, że nie brak tu pastwisk ani drewna, mało
jest natomiast ziemi uprawnej. W starożytności Epir słynął z hodowli
bydła, owiec, kóz i koni. W samym centrum kraju leży płaskowyż Dodony.
Tutaj główny szlak z Ambrakii do Orikonu przecina drogę wiodącą ku
wschodowi przez górę Lakmon do Tessalii. Po zachodniej stronie gór Pin-
dus cztery wysokie pasma wapienne biegną równolegle do linii brzegu,
odcinając głąb kraju od Morza dońskiego. Bezpośredni dostęp do morza
mają tylko urodzajne równiny otaczające Buthroton, dolny bieg Acheronu
i niewielka dolina rzeki Thyamis. Równiny te, obdarzone klimatem śród­
ziemnomorskim, obfitują w zboża i oliwki. Produkty ich znajdują łatwy
rynek zbytu na zapleczu i dlatego mieszkańcy tych okolic rzadko trudnili
się handlem morskim. Najbogatszą częścią Epiru są tereny leżące na pół­
noc od Zatoki Ambrakijskiej. Dzięki obfitym opadom i łagodnej zimie nie
brak tu zboża, oliwek, owoców, pastwisk ani rybnych stawów. Okolica ta
jest zarazem naturalnym rynkiem zbytu dla produktów Epiru środkowego,
a porty jej są najruchliwsze ze wszystkich na wybrzeżu zachodnim.
Na wschodnim brzegu Zatoki Ambrakijskiej leży A m f i l o c h i a ze
swą niewielką nadbrzeżną równiną i piaskowcowymi wzgórzami porośnię­
tymi gęstym zamieszkałym przez dziki lasem, który dostarcza drewna.
Znaczenie strategiczne nadaje tej krainie fakt, że przez nią wiedzie droga
z Epiru na południe.
A k a r n a n i a , mająca charakter półwyspu, łączy klimat śródziemno­
morski z obfitością opadów; w okolicach miast Stratos i Ojniadaj znajdują
się bogate pastwiska i urodzajne równiny. Układ wapiennych pasm gór­
skich przypomina tu Epir, toteż cały ruch kieruje się ku południowi do
Zatoki Korynckiej. Akarnańczycy nie są ludem żeglarskim. Podobnie jak
Epiroci, pozostawali oni nieraz w tyle w swoim rozwoju politycznym i kul­
turalnym.
Granicami górnej M a c e d o n i i są wysokie łańcuchy górskie. Jej roz­
ległe płaskowyże z fliszu oddzielone są od siebie nieco niższymi górami,
a wody z tych płaskowyżów spływają bądź do jezior, bądź do trzech rzek;
Aksios, Lydias i Haliakmon, które przebiwszy się przez pierścień górski
otaczający żyzną równinę dolnej Macedonii wpadają do Zatoki Thermaj-
skiej. Macedonia ma klimat kontynentalny; charakteryzują go przejmujące
wiatry północne zimą, a latem uciążliwe upały. Tak pod względem klimatu,
jak i układu terenu kraj ten przypomina raczej północne Bałkany niż pół­
wysep grecki. Zasobny w drewno, bydło, konie, owce, zboża i winnice,
Krainy i wyspy 37

zamieszkały gęściej niż jakakolwiek inna okolica Grecji, jest ojczyzną wie­
śniaków śmiałych i krzepkich. Drogi handlowe z głębi kraju zbiegają się
na przybrzeżnej równinie. Najdogodniejsze przystanie na brzegach zatoki
znajdują się na przylądkach Chalkidyki, gdzie klimat jest śródziemnomor­
ski, a nie brak oliwek, owoców ani drewna na budowę statków.
Do T e s s a l i i , oddzielonej od Macedonii nie tylko przez wyniosłe
szczyty Olimpu, ale i przez niższe pasmo gór Kambunia, wchodzimy od pół­
nocy albo ocienioną platanami doliną Tempe, albo przełęczami po zachod­
niej stronie Olimpu. Rozległe równiny Tessalii zamknięte są pierścieniem
górskim; najniższe pasmo odgradza równiny od morza, co wystarcza do
skierowania całego spływu wód ku północy, gdzie rzeka Pen ej os przepływa
przez dolinę Tempe. Zima jest tutaj łagodniejsza niż w Macedonii, choć
klimat również kontynentalny, bo góry Ossa i Pelion osłaniają kraj od
wpływów morza. Pokryte głęboką warstwą urodzajnej gleby równiny tes-
salskie rodzą zboża w nadmiarze i są w stanie wyżywić wspaniałe stada
koni, bydła i owiec, które w lecie pasą się głównie na fliszowych wzgórzach
i stokach górskich w północno-zachodniej części kraju. Wzgórza dzielą
równiny na cztery okręgi z ośrodkami w Larisie, Trikce, Arne i Tebach.
Krystaliczne góry M a g n e z j i dostarczają drewna, oliwek, owoców,
orzechów, jak też i pastwisk dla hodowanych zwierząt. Żyzne nabrzeżne
rówminy F t h i o t i s mają zarówno klimat, jak roślinność śródziemno­
morską, otwierają się one na śródlądową Zatokę Pagazów i Cieśninę Eu-
bejską. Chociaż góry rodziły im drewno odpowiednie do budowy okrętów,
Tessalowie okresu klasycznego byli ludem rolniczym, a płody ich ziemi
przewoziły obce statki.
Najkrótsza droga na południe pnie się wysoką przełęczą przez górę
Othrys. Dłuższa, która zaczyna się w Halos, biegnie wzdłuż wybrzeża. Obie
schodzą na aluwialną równinę M a 1 i s, urodzajną i o łagodnym klimacie.
Długa dolina rzeki Sperchejos opanowana jest przez pasterskie ludy ze
wzgórz Ajnianii i Ojtai, a od źródeł rzeki prowadzi uciążliwa droga poprzez
pas gór ku zachodowi do Amfilochii.
Dostępu do środkowej Grecji bronią góry Ojte i Knemis. Najłatwiej jest
przejść wybrzeżem, lecz tu drogę zwęża wąwóz, czyli „brama” Termopil;
za nią wkraczamy do L o k r y d y , która jest wąskim skrawkiem wzgórz
z urodzajnymi równinami pod Thronion i Opus, tuż nad Cieśniną Eubejską.
Droga śródlądowa wspina się stąd wysokim zboczem Ojte na niewielki pła­
skowyż D o r y d y , gdzie znajdują się źródła rzeki Kefissos. Z tego wietrz­
nego i chłodnego płaskowyżu dwa szlaki wiodą na południe — jeden przez
Amfissę do Zatoki Korynckiej, a drugi w dół, doliną Kefissosu, do F o k i-
d y. Ta kraina leży w cieniu Parnasu. Wznosi się on od zachodu nad wąską
doliną Amfissy, od wschodu — nad rozległą żyzną doliną Kefissosu. Zbocza
Parnasu porastają w górze drzewa iglaste. Znajdują się tu również letnie
38 Geografia póiwyispu i wysp greckich

pastwiska; w dole są one jałowe i pokryte kolczastymi krzewami. Od po­


łudnia Parnas spada prostopadłymi ścianami do rozpadliny ciągnącej się
ze wschodu na zachód, którą biegnie droga z Lebadei do Zatoki Koryn-
ckiej. Z północnej strony rozpadliny, u stóp stromych skał świątynia del-
ficka stoi na straży zachodniego wylotu drogi, która dalej, przez bujne
gaje oliwne Krisy, schodzi do Itei. Między rozpadliną a Zatoką zalegają
połacie wyrobisk wapiennych, jałowych i bezużytecznych. Najbogatszą czę­
ścią Fokidy jest dobrze nawodniona dolina Kefissosu, gdzie znajdują się
pola uprawne i dobre pastwiska, a także miasta pobudowane na najniższych
stokach Parnasu.
Do B e o c j i, zamkniętej górami ze wszystkich stron prócz południowo-
-wschodniej, wchodzimy zwężającą się tutaj doliną Kefissosu. Na rozległych
i żyznych płaszczyznach, przypominających Tessalię, lata bywają upalne,
a zimy surowe. Są tu dwie główne równiny przedzielone niskim pasmem
wzgórz stanowiącym przedłużenie Helikonu. Na tych właśnie wzgórzach
leżą Teby, Orchomenos natomiast jest punktem centralnym bogatej rów­
niny północnej, otaczającej jezioro Kopais, do którego wpada Kefissos.
W wapiennym dnie jeziora tworzą się leje i one to, jeśli tylko nie są za­
tkane, zapewniają swobodny odpływ wody. Południową równinę o cięż­
kiej, urodzajnej glebie przecina Asopos, który płynie dalej przez Attykę
i wpada do morza koło Oropos. Beocja słynęła w starożytności z uprawy
zbóż, hodowli koni, bydła i owiec. Nie była natomiast krajem żeglarzy, choć
miała przecież dostęp do morza, zarówno od strony Cieśniny Eubejskiej,
jak i Zatoki Korynckiej.
Przeszedłszy przez góry Kithajron i Parnes znajdujemy się od razu
w pełnym klimacie śródziemnomorskim na półwyspie A 11 y k i. Jej skąpa
i uboga gleba nadaje się najlepiej pod oliwki, winorośl i figi mają tu drugo­
rzędne znaczenie. Centralną równinę wokół Aten zamykają trzy samotne
góry: Parnes, na którego wapiennych szczytach wśród lasów iglastych
można znaleźć także letnie pastwiska, Pentelikon okaleczony przez kamie­
niołomy marmuru i Hymettos o jałowych stokach zachodnich porosłych
jedynie macierzanką i innymi miododajnymi ziołami. Z równiny central­
nej łatwe drogi wiodą na mniejsze równiny Eleusis, Maratonu i Mesogei;
pierwsza z nich rodzi pszenicę, dwie pozostałe — jęczmień. Niższe zbocza
gór oraz pagórkowate okolice nadbrzeżne pokrywają wiecznie zielone lasy,
w których przeważa karłowata sosna śródziemnomorska, dostarczająca po
nacięciu żywicy. Bogactwem Attyki, ubogiej w produkty rolne i bydło, są
kopalnie srebra w Laurion oraz naturalne przystanie otwierające się na
Zatokę Sarońską i Cyklady.
Nadbrzeżna droga prowadzi z Eleusis do M e g a r y d y . Niewielka nad­
morska równina poniżej Megary (zbudowanej na nagich skałach wapien­
nych) rodzi warzywa i zboże. Śródlądowa, również równinna, część tej
Krainy i wyspy 39

krainy, obfituje w winnice i gaje oliwne, wzgórza zaś zapewniają skąpe


pastwiska i nieco drewna. Megaryda ma duże znaczenie strategiczne: przez
jej terytorium biegnie główny szlak z Beocji na Peloponez, a niezbyt duże
statki mogą znaleźć schronienie w jej portach w obu zatokach, Sarońskiej
i Korynckiej.
Opisane dotychczas krainy posiadają granice naturalne. Na dwie grupy,
wschodnią i zachodnią, dzieli je obszar górski, którego centralnym węzłem
jest góra Lakmon. Na północ od tego punktu wysokie góry, głównie z ser­
pentynu, pokryte są glebą i bogate w źródła. Porośnięte dziewiczymi lasami
buków, drzew iglastych, dębów i jadalnych kasztanów, lasami, w których
żyją niedźwiedzie i polują wielkie stada wilków, dostarczają one w lecie
rozległych górskich pastwisk dla tysięcy owiec z Epiru, Macedonii i Tes-
salii. Na południe od góry Lakmon ciągnie się pas wapienny, na który
składa się szereg pasm górskich o znacznej wysokości. Przez nie ku Zatoce
Korynckiej żłobią sobie drogę szeregiem przełomów rzeki Acheloos, Euenos
i Dafnos. Wsie rozsiane w tej dzikiej i lesistej krainie żyły z uprawy zbóż
jarych (głównie kukurydzy), warzyw, zbierania orzechów i hodowli, a owce
z nizin położonych dalej na wschód i zachód znajdowały letnie pastwiska
na tutejszych wyżynach. Śmiali górale, gdy robiło' się im za ciasno na
wzgórzach, nieraz schodzili z nich na niziny. Z dawien dawna mieli orga­
nizację plemienną, a okolice, w których mieszkali, to Athamania, Dolopia,
Eurytania, Aperantia i Agraja. Na południu ten pas górskich łańcuchów
przerywa Zatoka Koryncka, a na jej brzegach leżą Etolia i Lokryda Ozol-
ska. Dalej od morza znajdujemy tu znów pastwiska o klimacie kontynen­
talnym, nadbrzeżne zaś niziny mają klimat śródziemnomorski i takąż florę.
Najżyźniejsze ziemie występują na zachód od Thermon, w Etolii, i na po­
łudnie od Amfissy, w Lokrydzie. Obie te krainy są jednak tak poprzeci­
nane przez pasma górskie, że droga z zachodu na wschód jest niezmiernie
uciążliwa.
Centralny obszar górski' Peloponezu, A r k a d i a , leży w dorzeczu Alfę-
josu, który toruje sobie tędy drogę na zachód ku morzu. Wzniesiona znacz­
nie nad poziom morza i dość od niego odległa, kraina ta ma klimat konty­
nentalny; dostarcza raczej bydła, owiec, koni, osłów i nierogacizny niż
zboża; najlepsze grunty orne a także pastwiska można znaleźć w kotlinach,
Tegei, Mantinei, Feneos i Stymfalos.
Północne zbocza gór Erymanthos i Kyllene, spadające stromo ku Zatoce
Korynckiej, tworzą krainę zwaną A c h a j ą . Ptosną tu bujnie winnice,
oliwki i drzewa owocowe, lecz w ściśniętych, wąskich dolinach nie ma zbyt
wiele ziemi ornej. Piękne iglaste i dębowe lasy porastają wyższe partie
zboczy, a na długim wybrzeżu, nieco na zachód od cieśniny, leży dogodny
port Patraj. Trzy równolegle pasma górskie wybiegają z Arkadii w kie­
runku południowym tworząc przylądki Akritas, Tajnaron i Malea. Śród-
40 Geografia półwyspu i wysp greckich

kowe pasmo, zwane Tajgetem, razem z górami arkadyjskimi dzielą Pelo­


ponez na dwie połowy. W zachodniej połowie i na południowym brzegu
Zatoki Korynckiej opadów jest prawie dwa razy więcej niż w części
wschodniej, toteż właśnie na zachodzie spotykamy lepsze pastwiska i roz­
leglej sze lasy, a nad samą Zatoką rodzą się szczególnie dobre winogrona
na rodzynki.
M e s s e n i a dzięki znacznym opadom i swemu południowemu położe­
niu słynie z winogron, oliwek, fig i pastwisk, zboża zaś rosną tylko na
aluwialnych równinach zachodniego wybrzeża i w dolinie rzeki Pamisos.
Komunikacja lądowa w tym kraju jest jednak trudna, a wartość jego po­
łudniowych portów obniżają niebezpieczne przylądki strzegące wejścia do
Zatoki Messeńskiej. Na zachodnim wybrzeżu Pylos posiada dobrze osło­
nięty port z piaszczystymi plażami; jest to ważna przystań dla statków
opływających Peloponez.
Dalej na północy E l i d a , jedyna spośród krain zachodniej części pół­
wyspu, otwiera się na morze rozległą równiną zwaną Kojle Elis. Nisko
położona i bagnista, równina ta zapewnia bujne pastwiska dla wielkich
stad koni, bydła i owiec, jak również nadaje się pod uprawę zboża. Na pod­
górzu ciągną się rozległe winnice, wyżej zaś zbocza góry Erymanthos po­
kryte są lasami iglastymi i dębowymi. Między Elidą a Messenią nad dolnym
Alfejosem, nad którym znajdował się święty okrąg Olimpii, leży P i s a t i s,
nieco zaś dalej T r i f y l i a , cała górzysta poza wąską równiną nadmorską.
Te zachodnie krainy Peloponezu zarośnięte są dość gęsto przez krzaczaste,
wiecznie zielone lasy (laur, mirt, mącznik, wiecznie zielony dąb i jałowiec),
co nadaje górskiemu krajobrazowi świeżość i miękkość nie spotykaną gdzie
indziej w Grecji. Szlaki lądowe wiodące stąd na wschód są marne. Najszyb­
ciej można przebyć centralny pas gór wspinając się z równiny messeńskiej
przez Tajgct, aby dojść do Sparty; na drogę tę wystarczy jeden dzień, lecz
nie jest ona łatwa dla zwierząt jucznych. Mniej uciążliwe, za to dłuższe
drogi prowadzą z Messenii i Elidy na płaskowyż Megalopolis, a dalej na
południe do Sparty lub przez Tegeę do Argos.
Na Peloponezie wschodnim K o r y n t i a zajmuje Istm i okolice przy­
legające doń od południa. Panuje zatem nie tylko nad jedynym lądowym
dostępem do Peloponezu, lecz również nad najkrótszą drogą służącą do
przeciągania ładunków okrętowych i samych statków z jednej zatoki do
drugiej (przeciąganie to ułatwiano sobie w starożytności podkładając drew­
niane bale). Żyzna równina zachodniej Koryntii rodzi pszenicę i jęczmień,
a przede wszystkim winogrona do ‘^onałe na rodzynki, jednakże znaczna
część tej krainy to słabo zalesione ska!v wapienne. Własne porty, Lechajon
i Kenchreaj, na obu zatokach, i panowanie nad Istmem zapewniają Ko­
ryntii wyjątkową pozycję w handlu morskim i lądowym. Nieco na zachód,
między nią a Achają, leży niewielka S y k i o n i a ze swym żyznym wy­
Krainy i wyspy 41

brzeżem i lesistymi wzgórzami, na południu natomiast mała wyżynna


F 1 i a s i a.
Półwysep Argolidy przypomina Attykę kształtem i klimatem. Góra
Arachnajos dzieli go na dwie wyraźne części, E p i d a u r i a , T r o j z e -
n i a i H e r m i o n i s , które produkują warzywa, oliwki i owoce, prowa­
dzą handel raczej z Eginą i Attyką niż z Argos. Urodzajna równina i wzgó­
rza A r g o l i d y stanowią bardziej samowystarczalną jednostkę. Na rów­
ninie uprawia się zboża ozime, na podgórzu rosną oliwki, winorośl i figi,
letnie jarzyny zaś i kukurydza na bagnistych gruntach koło Lerny i Ti-
rynsu, gdzie są również pastwiska dla koni i bydła. Porty równinnej Argo­
lidy, Nauplia i Asine, spoglądają ku Morzu Kreteńskiemu. Nadbrzeżna
droga prowadząca na południe biegnie przez górskie krainy T h y r e a t i s
i K y n u r i ę do Sellasii, gdzie spotyka się ze szlakiem wiodącym z Tegei
i stamtąd schodzi na centralną równinę L a k o n i i , do „niskiego Lacede-
monu” , który leży między ciemnym urwiskiem Tajgetu a jałowymi sto­
kami gór Parnon. W czasie upalnego lata równina ta, zraszana potokami
spływającymi z gór Tajgetu, otoczona gajami oliwnymi, żyzna i pełna
uroku, sprawia wrażenie oazy. Szerokie pasmo wapiennych skał oddziela
ją od bagnistej delty Eurotasu, gdzie są wprawdzie pastwiska dla koni, ale
brak dobrych portów. W południowo-zachodniej części Lakonii rodzą się
wspaniałe oliwki, we wschodniej — stoki Parnonu są nagie i jałowe,
tylko od strony morza wybrzeże porastają lasy sosen śródziemnomorskich,
a w niewielkich kotlinach wystarcza ziemi pod uprawę fig i zboża. Nie­
bezpieczne przylądki, Tajnaron i Malea, utrudniają statkom wejście do
Zatoki Lakońskiej, toteż Lakonia, podobnie jak Messenia, jest przede
wszystkim krajem rolniczym.
Wyspy jońskie są szczytami zatopionego łańcucha gór wapiennych, bie­
gnącego równolegle do zachodnich brzegów Grecji. Obfite opady łączą się
tu z umiarkowanym klimatem śródziemnomorskim. Rozporządzając por­
tami lepszymi niż na wybrzeżu kontynentu, wyspy te przyciągają ku sobie
przeważającą część handlu idącego morzem i pośredniczą w wymianie
z lądem stałym. K o r k y r a, która panuje nad wejściem na wody greckie,
ma najwyższy opad roczny i jest najgęściej zamieszkana ze wszystkich
terenów wiejskich w Grecji. Jej bogata gleba rodzi w nadmiarze oliwki,
winogrona i owoce na eksport, a zalesione wzgórza zapewniają owcom pod
dostatkiem paszy w lecie. Aby wykarmić swoich licznych mieszkańców,
importuje ona nieco zboża, a także paszę zimową dla zwierząt. Port Kor-
kyry, położony na wschodnim brzegu wyspy, panuje nad cieśniną i ściąga
handel z Epiru. P a k s o s i A n t i p a k s o s , ubogie w wodę, a bogate
w oliwki, wystają z morza niby kamienie rzucone w wodę, by ułatwić
drogę na L e u k a s , którą oddziela od Akarnanii wąska cieśnina łatwo
ulegająca zamuleniu, a wtedy niedostępna dla żeglugi. Przepływa się tędy
42 Geografia półwyspu i wysp greckich

zazwyczaj przy sztormowej pogodzie, gdy niebezpiecznie byłoby okrążać


białe skały przylądka Leukate. Leukas produkuje dość zboża na własne
potrzeby, wywozi zaś oliwki, wino, sól i ryby.
I t a k a , którą tworzą dwa szczyty połączone niskim przesmykiem, ma
mało ziemi ornej i pastwisk, produkuje za to na eksport oliwki. Ludność
wyspy zajmuje się głównie żeglarstwem. Dzięki swemu portowi na wschod­
nim wybrzeżu i centralnemu położeniu wśród innych wysp, stoi ona nie­
jako na straży wejścia do Zatoki Korynckiej. K e f a l l e n i a , 'leżąca za
Itaką, jeszcze dalej od lądu, jest przede wszystkim krainą rolniczą; upra­
wia się tu winorośl, zboża, oliwki i drzewa owocowe, hoduje owce, krowy
i nierogaciznę. Na eksport idą przede wszystkim wina i rodzynki. Niewiele
pozostało obecnie z lasów ,,kefalleńskiej sosny” i krzaczastych zarośli, które
niegdyś pokrywały jej góry.
Na południe od Kefallenii znajduje się wyspa Z a k y n t h o s , skalista,
lecz dobrze nawodniona. Jej porty otwierają się w stronę Elidy, którą wyspa
ta przypomina tak krajobrazem, jak i swymi płodami; rodzi się tu pszenica
i winogrona, pasą się owce i kozy, oglądamy też jeszcze resztki rozległych
lasów.
Wśród wysp egejskich Egina i Eubeja, dzięki swojemu położeniu, mogą
łatwo przechwycić cały handel z kontynentu. E g i n a , leżąca pośrodku
Zatoki Sarońskiej, panuje nad dostępem do lądu. Posiada ona niewielki za­
ciszny port od strony zachodniej. Hoduje się Tu świnie, uprawia winorośl
i zboża. Odmienny obraz przedstawia skalista S a 1 a m i n a, dobrze wi­
doczna z portów Megarydy i Attyki. Skibo zaludniona, jest ona ściśle uza­
leżniona od kontynentu. Eubeja, gęsto porośnięta sosną i kasztanem jadal­
nym, obfitująca także w pastwiska, produkuje zboża, wina i oliwki. Naj­
bogatsza jej okolica, równina lelantyńska, leży nad samą cieśniną Euripos,
którą statki żeglugi przybrzeżnej wybierają, aby ominąć niebezpieczne
skały zachodniego wybrzeża długiej wyspy. Na południowym przylądku
znajdują się złoża marmuru, ołowiu i cynku.
Na północ od Eubei przedłużenie przylądka Magnezji stanowią p ó ł-
n o c n e S p o r a d y, nagie skały wapienne, na których mało jest urodzaj­
nej gleby, rośnie trochę oliwek i od wieków mieszkają żeglarze; Skiathos,
Peparethos i Skyros posiadają wspaniałe porty. Między nimi a wejściem
do Hellespontu leżą wyspy L e m n o s , I m b r o s i T e n e d o s . Lemnos
i Imbros utworzone są głównie z żyznego piaskowcowego fliszu. Pierwsza
z nich produkuje zboża i wino, druga dostarcza drewna i bydła. Najlepszy
port w tej grupie wysp znajduje się na Lemnos. T a z o s i S a m o t r a k a
leżą bliżej wybrzeża trackiego. Tazos jest bogatą wyspą z klimatem umiar­
kowanym i znacznymi opadami deszczu; jej produktami są wino, owoce,
oliwki, miód i drewno, rozwinięta jest hodowla owiec; posiada również
kopalnie srebra. Naturalne przystanie i położenie wyspy sprzyjają rozwo­
Krainy i wyspy 43

jowi handlu z Tracją. Samo traka, ze swym granitowym szczytem i stro­


mym brzegiem, jest gęsto zalesiona i eksportuje drewno, a także sery
i owoce.
Archipelag C y k l a d , kończący się na południowym wschodzie wy­
spami Anafe i Amorgos, stanowi przedłużenie gór Eubei i Attyki. Zapew­
nia on przystanie, do których mogą zawijać statki w krótkiej drodze
z Grecji na Samos i do Azji Mniejszej. Grupa wysp od Andros do Naksos
posiada złoża marmuru, południowe wyspy są w części wulkaniczne, po­
dobnie jak południowa Egina. W starożytności na Sifnos znajdowały się
kopalnie złota i srebra. Wszystkie Cyklady są górzyste i przypominają
Attykę swoim klimatem, uprawą oliwek i winorośli, a także niedostatkiem
zboża. Jedynie Naksos i Melos mają dosyć pastwisk, aby eksportować sery.
W centrum grupy leżą Delos i Syros, rynki wymiany handlowej w różnych
okresach historycznych. Bardziej na południe Melos i Thera były ważnymi
etapami na bezpośredniej drodze łączącej południowy Peloponez z połud­
niowo-wschodnim Morzem Egejskim. Zewnętrzne wyspy egejskie są prze­
dłużeniem zachodniogreckich wapiennych pasm górskich i wielkim lukiem
sięgają poprzez morze do karyjskiego wybrzeża Azji Mniejszej.
K y t h e r a i A n t i k y t h e r a wiodą nas od Lakonii ku K r e c i e ,
największej wyspie greckiej. Kretę przedziela w poprzek jej długości wy­
sokie pasmo górskie, które w starożytności pokrywały gęstym lasem cy­
prysy, cedry, sosny i dęby. Północne jej brzegi szczycą się lepszymi por­
tami, dlatego też Kreta zwraca się raczej ku wyępom egejskim niźli ku
otwartemu libijskiemu morzu. Ze względu na różnorodność terenu i pro­
duktów jest ona samowystarczalna i do dzisiaj posiada dodatni bilans han­
dlowy, przy czym eksportuje głównie rodzynki, wino, oliwki, owoce, orze­
chy, skóry i drewno. Najbogatsze ziemie uprawne znajdują się na ciepłej
równinie Gortyny i Fajstos; na północ od niej szczerba w grzbiecie górskim
otwiera drogę do portu Heraklejon i na faliste wzgórza, na których leżało
Knossos. Szlaki lądowe są uciążliwe, zarówno te wiodące w głąb wyspy
na płaskowyż, gdzie produkuje się sery i uprawia zboże, jak i te, które
prowadzą na zachodnią równinę Kydonii czy też na wschodnią, w okolice
Sitii. Na wschód od Krety leżą wyspy K a s o s i K a r p a t h o s , a za
nimi R o d o s . Grupa ta ma bardzo korzystny klimat, gdyż wiatry
zachodnie łagodzą tu upały długiego lata. Mieszkańcy Kasos odczuwają
brak wody i żyją z rybołówstwa, z Karpathos natomiast eksportuje się
oliwki, wino i, owoce, sprowadza jednak zboże. Na Rodos uprawia się
dużo zboża, eksportuje oliwki, wino, owoce, miód i jarzyny. Góra Ata-
byris, wspaniały punkt orientacyjny dla żeglarzy, była w przeszłości po­
kryta lasem cyprysów i drzew iglastych, które służyły do budowy okrę­
tów. Porty Rodos, leżące na wschodnim wybrzeżu, nie tylko sprawują
kontrolę nad wejściem na Morze Egejskie, ale są również miejscem, do
44 Geografia półwyspu i wysp greckich

którego zbiegają się szlaki morskie prowadzące z półwyspu i wysp greckich,


z Fenicji i z południowego wschodu, a także z Hellespontu wzdłuż brzegów
Azji Mniejszej.
Ta ostatnia droga wiedzie wzdłuż łańcucha wysp wieńczących wybrzeże
azjatyckie. Najbogatsze z nich to L e s b o s i C h i os; pierwsza słynie
z oliwek, wina, fig i drewna, druga — z wina, fig i mastyksu; obie upra­
wiają znaczne ilości zbóż, a ich góry dostarczają drewna i pastwisk. S a-
m o s produkuje wino, oliwki i owoce, I k a r o s — miód i bydło, nato­
miast mieszkańcy małych wysepek otaczających K o s żyją głównie z mo­
rza. Na południowym wschodzie, już poza granicami Morza Egejskiego,
leży C y p r . Niewielkie jego porty stanowią ważne etapy na drodze
z Egiptu do krajów egejskich, a przy tym panują nad dostępem do wybrze­
ży Cylicji i Fenicji. Takie właśnie położenie Cypru znajduje swoje odbicie
w składzie jego ludności, która częściowo pochodzi z Grecji, częściowo zaś
z pobliskiego wybrzeża Azji. Naturalne zasoby wyspy zawsze przyciągały
osadników. Bogata w miedź i drewno odpowiednie do budowy statków
(zwłaszcza cedr, cyprys i sosna), uprawiała dość zboża, by móc je eksporto­
wać; była też sławna w starożytności ze swoich fig i owoców. Leżąca w głębi
wyspy równina Salaminy, gdzie — podobnie jak na równinie Fajstos na
Krecie — miesiące letnie są bardzo upalne, przypomina klimatem gorące
wybrzeże libijskie.

3. ZM IA N Y, JAKIE ZA SZŁ Y OD CZASÓW STAROŻYTNYCH

Dzisiejszym podróżnym Grecja wydaje się krajem o skąpej szacie ro­


ślinnej i glebie raczej jałowej. W starożytności było tu znacznie więcej
lasów niż obecnie. Woda pochodząca z opadów parowała wówczas wolniej
dzięki pokrywie lasów, a jednocześnie zręczne tarasowanie pod uprawę
zboczy wzgórz zapewniało lepsze jej wykorzystanie. Za czasów mykeńskich
jadano dużo mięsa, a zwierzyny na Peloponezie było pod dostatkiem także
i w czasach późniejszych. Kiedy zaś zaczynało jej tam już braknąć, nadal
hodowano wielkie stada bydła i koni w północnej Grecji. W całym świecie
greckim szeroko rozpowszechniona była uprawa oliwki i winorośli. Poczy­
nając od V wieku p.n.e., gdy na równinach rozwinęła się intensywna go­
spodarka rolna, nawadnianie przeprowadzano prawdopodobnie umiejętniej
niż obecnie, a ludność niektórych krain, na przykład Beocji, była wówczas
liczniejsza. Znaczny spadek produktywności rozpoczął się w późnym okre­
sie rzymskim, przybrał zaś rozmiary katastrofalne pod panowaniem turec­
kim, gdy lasy wycinano bez żadnych ograniczeń, stada kóz obgryzały
młode drzewka, a ziemię uprawiano za pomocą metod całkiem prymityw­
nych. Erozja gleby postępowała szybko. Zachodnia Grecja, wystawiona na
Zmiany, jakie zaszły od czasów starożytnych 45

przynoszące deszcz wiatry, ucierpiała najwięcej, gdyż żyzną glebę wymy­


wała woda, odsłaniając jałowy szkielet skał wapiennych. Na przykład znacz­
na część zachodniego Epiru i zachodniej Megarydy, krain ongiś kwitnących,
jest obecnie niemal nie zamieszkana. Podobne zjawiska obserwuje się także
we wschodniej Grecji, między innymi na południu Eubei i na górze Hy-
mettos.
Gwałtowna erozja zmieniła również częściowo linię brzegów. Delty, wy­
pychane przez szybko płynące rzeki, rozrosły się kosztem Zatok Thermaj-
skiej i Malijskiej, a ziemia wymywana stopniowo z gór poszerzyła skrawki
wybrzeża w Termopilach i Pegaj. Rzeki, niegdyś spławne, dziś są pełne
głazów, tak że nie można już dopłynąć łodzią ani do Pełli w Macedonii,
ani do Ambrakii w Epirze. Choć od V wieku p.n.e. poziom morza podniósł
się (jeśli to nie ląd stały osiadł) o jakieś półtora metra, skutki tych zmian
zostały wyrównane, prawie wszędzie z nadwyżką, przez narastanie lądu.
Dobrobyt Grecji podkopało przede wszystkim otwarcie Dalekiego Wscho­
du i ,,Nowego Świata” , a wreszcie pojawienie się statków parowych. Morze
Śródziemne przestało być ogniskiem handlu światowego, a na jego wodach
wielkie morskie szlaki biegnące z Aleksandrii do Słupów Heraklesa omijały
teraz półwysep grecki daleko od południa.
Księga piermsza

W C Z E SN E KULTURY GRECJI
I W IELKA W Ę D R Ó W K A
(6000 — 850 r. p.n .e.)
ŹRÓDŁA

aszą wiedzę o okresie przedhistorycznym, od początku cywilizacji mi­


N no jskiej i mykeńskiej do końca wędrówki ludów greckich, zawdzię­
czamy w znacznym stopniu odkryciom archeologicznym, które w znacznym
stopniu potwierdziły mity i legendy przekazywane przez ustną tradycję
grecką. Większość danych dostarczają stanowiska archeologiczne, w któ­
rych natrafiamy na grube pokłady rumowisk i śmieci — materiałów bu­
dowlanych, ceramiki, narzędzi itd. — utworzone przez długie wieki zamie­
szkiwania tych terenów. Pokłady te usuwa się warstwami, a przedmioty
znalezione w jednej warstwie uznajemy za współczesne sobie. W ten spo­
sób z dobrze rozwarstwionego stanowiska otrzymujemy szereg zespołów
znalezisk sobie współczesnych; zespoły te, jak perełki nanizane na nitkę,
układają się w porządku chronologicznym, dostarczając materiału do re­
konstrukcji historii stanowiska. Jeśli np. piąta warstwa zawierała wiele
popiołu, a szósta — nowego rodzaju broń, inaczej budowane domy i inną
ceramikę, można wnioskować, że w osiedlu w tym właśnie czasie zaszła
jakaś radykalna zmiana. Na tej podstawie numeruje się osiedla w jednym
stanowisku, np. Troja I, Troja II itd.
Gdy kilka rozwarstwionych stanowisk dostarczy podobnych znalezisk,
uważa się, że reprezentują one wspólną kulturę. Na przykład, dzięki wy­
kopaliskom w Phylakopi na Melos odkryto kilka kolejnych kultur, a przed­
mioty dla nich charakterystyczne znajdywano również gdzie indziej na
Cykladach. Dzięki temu powstała koncepcja kultury cykladzkiej. Innymi
regionalnymi kulturami były: minojska (na Krecie), helladzka (na konty­
nencie greckim), tessalska, macedońska itd. Historię kultury regionalnej
możemy dzielić na tych samych zasadach, jak historię pojedynczego sta­
nowiska, na okresy i poddziały; na przykład mówimy o kulturze wczesno-
minojskiej I czy późnohelladzkiej III. Gdy przedmioty charakterystyczne
dla jednej z regionalnych kultur odkrywamy w rozwarstwionych stanowi­
skach innej, zaobserwowana w ten sposób zbieżność pozwala stwierdzić
związek chronologiczny, na przykład że okresy późnominojski III i późno-
helladzki III rozpoczęły się w tym samym czasie. Tak ustalono schemat
względnej chronologii regionalnych kultur i ich podokresów. Schemat ten
50 Wczesne kultury Grecji i wielka wędrówka

nie jest wolny od usterek i niekiedy niepewny, gdyż w pewnych przypad­


kach nie istniała możliwość kontaktu między poszczególnymi kulturami,
a czasem wykopaliska nie objęły jeszcze dostatecznej liczby rozwarstwio­
nych stanowisk. W najlepszym nawet wypadku archeologia określa czas
tylko w przybliżeniu, nigdy dokładnie. Ma ona bowiem przeważnie do
czynienia z przedmiotami, które ich właściciele wyrzucili. Narzędzie albo
klejnot znalezione w tej samej warstwie, co potłuczony garnek, są sobie
„współczesne” tylko w tym sensie, że w jednym czasie je pozostawiono,
lecz nie świadczy to wcale, że były również w jednym czasie wytworzone.
Gdy sięgamy poza kultury regionalne do bardziej ogólnych podziałów,
posługujemy się tradycyjnym schematem wyróżniającym epoki neolitu,
brązu i żelaza. Epoki te otrzymały nazwy od materiału, z którego wyra­
biano wówczas głównie broń: był nim kamień, brąz (lub miedź) i żelazo.
Nie można jednak ustalić granic chronologicznych, które byłyby prawdziwe
na wszystkich terenach. Na przykład broń z brązu pojawiła się w różnych
czasach na różnych terenach, a niektóre ludy pozostające na niskim szczeblu
rozwoju do'dziś używają narzędzi kamiennych. Nawet na ziemiach zamie­
szkiwanych przez Greków epoka brązu nie rozpoczęła się jednocześnie we
wszystkich regionach. Nieraz może istnieć różnica zdań co do tego, kiedy
jakaś kultura porzuciła kamień dla miedzi. Tak jest, na przykład, w przy­
padku Tessalii. Niemniej jednak podział na epoki neolitu, brązu i żelaza
jest bardzo wygodny dla określenia miejsca poszczególnych kultur regio­
nalnych, przyjęto go zatem w dalszym wykładzie.
Chcąc przełożyć tę względną chronologię, ustaloną na podstawie odkryć
archeologicznych, na naszą rachubę czasu, musimy oprzeć się na źródłach
pisanych pochodzących z Egiptu, Babilonii i Azji Mniejszej, wśród których
zachowały się listy królów z datami ich panowania, możliwymi do okre­
ślenia według naszej chronologii. Na przykład wiemy, że Amenhotep III
panował w Egipcie w latach 1412— 1376 p.n.e. Pieczęć i skarabeusz jego
małżonki, królowej Ty, znaleziono na Krecie wraz z ceramiką z okresu
późnominojskiego II, a w Mykenach z ceramiką z późnohelladzkiego III.
Na tej podstawie (biorąc pod uwagę również inne dowody) datowano przej­
ście od okresu późnominojskiego II do późnominojskiego III oraz od późno­
helladzkiego II do późnohelladzkiego III w przybliżeniu na r. 1400 p.n.e.
Przeamioty-znaleziska pochodzące z Bliskiego Wschodu oraz ich odpowied­
niki — przedmioty z kręgu kultur egejskich znajdywane w krajach Bli­
skiego Wschodu są niby sworznie w strukturze chronologicznej. Występo­
waniu tych importów na Krecie w okresie minojskim zawdzięczamy
wTzględnie ustaloną chronologię; natomiast rzadkość tychże przedmiotów
na kontynencie greckim, zwłaszcza na północy, utrudnia dokładne dato­
wanie najwcześniejszych okresów. Tam, gdzie ich brak, na przykład w war­
stwach z wczesnej epoki żelaza, pozostaje nam tylko dość luźny układ
Źródła 51

kultur regionalnych pozbawiony skali chronologicznej, którą dostarczyć


może jedynie zewnętrzny wskaźnik. W takich przypadkach posługujemy się
czasem kryterium stylu, zakładając, że jego rozwój można ująć w katego­
riach czasowych. Tutaj margines błędu musi być szeroki. Można zawęzić
go jedynie przez nowe odkrycia. Jednym z nich jest metoda 14C, która po­
lega na pomiarze ilości zawartego na przykład w drewnie izotopu 14C,
z uwzględnieniem znanego tempa jego połowicznego rozpadu. Daje ona
daty bezwzględne, ale z nie znanym jeszcze marginesem błędu. Margines
ten nigdy nie zaniknie całkowicie. Załączona tablica przedstawia schema­
tycznie aktualnie panujące poglądy, przy czym daty mają charakter przy­
bliżony i hipotetyczny, nie są też bynajmniej powszechnie przyjęte.

Epo­ Kreta 6100 Cyklady kontynent grecki Troja


ka wczesna 3500 wcze­ 6200
neo­ epoka sna epoka wczesna ep<Dka neolitu
litu neolitu neolitu
3000 3000
( 9800 neolit w Troja I
wczesno- wczesno- Macedo­
minojiski icykladzki wczesno- nii i Te- Troja
helladzki ssalii II 2400

2000 Troja 2000


średniomi- śr edni o- III— V
1900 nojski I i II cykladzki 1900
Troja
1800 średniołielladzki VI 1800

I 1700 epo­ średniomi- 1700


ka nojski III
1600 brą­ 1600
późnominoj­ \późno- późnohelladzki I
zu
1500 1500
(okre­ ski I i II* cykladzki późnohelladzki II
1400 1400
sy)
późnohelladzki III
1300 1300
późnomi­ Troja
1200 nojski III VII A 1200

i 1125 1125
subminoj- Ateny sub- i Korynt Lakonia
siki mykeński
1075 1075
epo- protogeo-
1000 IIVr aGL metryczny 1000
protogeo- protogeo- protogeo- proto-
żela­
900 metryczny jmetryczny metr. geometr. 900
za
geometry­ geome­
850 czny tryczny 850

* Późnom inojski II jest poddziałem późnom inojskiego I; jest on sp ecyficzn y dla K nossos
i w spółczesny ostatnim 50 latom późnom inojskiego I.
52 Wczesne kultury Grecji i wielka wędrówka

Badania językoznawcze odsłaniają etnologiczne tajemnice Półwyspu. Fi­


lolodzy są w stanie stwierdzić, że przed przybyciem indoeuropejskich ple­
mion mówiących po grecku zamieszkiwały Grecję ludy nieindoeuropejskie.
Archeologia i filologia określiły ogólnie ośrodki, z których nie-Grecy
i Grecy przybyli nad Morze Egejskie: pierwsi przyszli tu prawdopodobnie
z górnej Armenii, drudzy — zapewne z południowo-wschodniej Europy.
W naszych rozważaniach, w których zajmujemy się głównie Półwyspem
Bałkańskim, będziemy określać najeźdźców jako ludy śródziemnomorskie
i nordyckie.
Dokładniejsze wnioski o ruchach ludów w okresie przedhistorycznym
oparte są głównie na interpretacji świadectw archeologicznych, która je­
dnak jest ryzykowna. Trudno jest na przykład rozstrzygnąć, czy przyczyną
rozpowszechniania przedmiotów charakterystycznych dla jednej kultury
regionalnej na terytorium drugiej jest wymiana handlowa, czy przemiesz­
czenie ludności. W czasach historycznych handel przyczynił się do helle-
nizacji Macedonii, a najazdy — do hellenizacji krajów azjatyckich; gdy­
byśmy jednak opierali się wyłącznie na świadectwach archeologicznych,
trudno byłoby przeprowadzić to rozróżnienie. Istnieją jednak pewne kry­
teria wskazujące na zmianę ludności zamieszkującej daną miejscowość czy
region. Są to: nowe zwyczaje grzebalne, nowy typ rozplanowania domów,
archeologiczna warstwa świadcząca o pożarze, a w warstwie następującej
po niej inne narzędzia i broń, oraz ślady pojawienia się ¡nowego typu
fizycznego ludzi. Trzymając się ściśle takich kryteriów, historycy zgadzają
się na ogół, że Kreta nie znała znaczniejszego napływu ludności w okresie
od 2200 do 1330 r., a wschodnia część Grecji w latach 1700-1150. Trudno
jednak ze świadectw archeologicznych odczytać niewielkie przemieszczenia
większych grup ludności, jeśli następowały one w drodze spokojnej pene­
tracji, zwłaszcza kiedy przybysze stali na niskim stopniu rozwoju kultu­
ralnego i szybko przejmowali kulturę kraju, do którego weszli.
Uwzględnienie czynników klimatycznych pozwala nam na ocenę tego,
co jest prawdopodobne. Ludy prymitywne niechętnie decydują się na nagłe
przesiedlanie z jednej strefy klimatycznej do innej, gdyż wprowadza to
zamęt w ich gospodarkę. Jeśli jednak zmieniają miejsce pobytu, prawdo­
podobne jest, że osiedlą się „po drodze” na obszarze o klimacie przejścio­
wym. Tam, gdzie mamy do czynienia z masową wędrówką lub kolonizacją,
wędrowcy czy emigranci dążą do znalezienia kraju o klimacie podobnym
do ich ojczystego. Ilustracją tego była kolonizacja zachodnich wybrzeży
Azji Mniejszej przez mieszkańców kontynentu greckiego. Eolowie wybrali
część północną, Dorowie — południową, Jonowie — centralną; na wybór
ich wpływały wyraźnie klimat i charakter okolic, z których pochodzili.
Z tych samych przyczyn również Minojczycy, Mykeńczycy, Fenicjanie oraz
Grecy kolonizowali tylko przybrzeża Morza Śródziemnego. Dlatego też
Źródła 53

wszelkie sugestie, że ludy śródziemnomorskie mogły osiedlać się również


na obszarach o zimnym klimacie, takich jak zaplecze Macedonii lub Serbii,
rozbijają się o prawdopodobieństwo geograficzne i historyczne doświad­
czenie.
Ustna tradycja ludów greckich sięgała daleiko w przeszłość, lecz nie na­
leży jej z tego powodu podawać w wątpliwość. Jej treść przekazali nam
częściowo wcześni autorzy greccy, zwłaszcza Homer, Hezjod, Herodot i Tu­
kidydes. W pewnych punktach ustna tradycja została całkowicie potwier­
dzona przez odkrycia archeologiczne. Wiadomo dziś, że przedmioty i fakty,
które opisuje Homer, istniały rzeczywiście co najmniej 300 lat przed jego
narodzeniem. Tradycje dotyczące pochodzenia plemion greckich i nie-
greckich okazały się zgodne ze świadectwami archeologicznymi i z wnio­
skami wysnutymi z filologicznych prac nad dialektami, nazwami miejsco­
wości itp. Mamy więc poważne podstawy, aby sądzić, że ustna tradycja
zawiera na ogół jakiś element prawdziwych faktów historycznych.
Oczywiście, rekonstrukcja okresu przedhistorycznego może być doko­
nana tylko w przybliżeniu i zawsze będzie miała charakter dyskusyjny.
Jednakże granice ustalonych faktów precyzują się coraz bardziej, a zakres
przybliżeń w tym obrębie się zacieśnia. Każda rekonstrukcja musi być nie
tylko przedwczesna, ponieważ nowe źródła jeszcze zostaną odkryte, lecz
również subiektywna, gdyż oparta na osobistej ocenie różnych możliwych
wariantów. Autor tej książki przywiązuje do tradycji przekazanych przez
wczesnych greckich autorów ¡szczególną wagę, większą niż wielu innych
specjalistów. O tym należy pamiętać, gdyż w dalszym ciągu świadomie
pominięto wiele zastrzeżeń i mniej lub więcej prawdopodobnych hipotez,
których podanie mogłaby zalecać przezorność.
R O Z D Z IA Ł 1

WYSPY EGEJSKIE I ŚWIAT MINOJSKI

1. POCZĄTKI KULTURY MINOJSKIEJ

ajwcześniejsze neolityczne osiedle na wyspach egejskich znajdowało


N się w Knossos na Krecie; datuje się je za pomocą promieniotwór­
czego izotopu węgla (14C) w przybliżeniu na r. 6100. Osadnicy przynieśli
ze sobą dobrze opanowane rzemiosło garncarskie, a po krótkim okresie
koczowania pobudowali domy z wypalanej cegły. Fundamenty były z ka­
mienia i cegieł, ściany z cegły wypalanej, a płaskie dachy z gliny i leśnego
poszycia; żywność przyrządzano w jamach piecowych lub piecach kopu­
lastych, a do mielenia ziarna używano kamiennych żarn i moździerzy.
Zapasy obsydianu otrzymywano zapewne z Melos; ta szklista lawa, która
jak krzemień łupała się na blaszki, stanowiła ważny materiał do wyrobu
narzędzi. Pierwotni mieszkańcy Knossos wyrabiali również z gliny i ka­
mienia posążki o kształtach ludzkich. Nie znamy pochodzenia tej wczesnej
kultury, wydaje się jednak, że nie była ona pokrewna kulturze kontynentu
greckiego, wobec czego nie pochodziła z Azji Mniejszej. Po pewnym czasie,
być może w związku ze zmniejszeniem się wilgotności klimatu, zaniechano
stosowania cegieł wypalanych, a ich miejsce zajęła ubijana glina. Zaczęto
wówczas budować większe domy, zwykle o dwóch izbach, z zewnętrznym
brukowanym dziedzińcem, a z ostatnich okresów wczesnego neolitu I, któ­
rego koniec przypadał około r. 5100, znaleziono większą liczbę posążków,
a także kilka głowic maczug. Charakterystyczne dla następującego potem
wczesnego neolitu II jest przekształcenie osiedla w miasto o regularnym
planie, jak na to wskazuje układ murów, który pozostał taki sam w środ­
kowym i późnym neolicie. Pod koniec neolitu II duże budynki z wieloma
izbami, brukowanymi dziedzińcami i dużymi paleniskami świadczą o bar­
dzo wysokim, jak na ten okres, stopniu rozwoju, jakiego nie osiągnęli
wówczas mieszkańcy kontynentu ani innych okolic Krety, gdzie z tego
czasu znaleziono zaledwie nieliczne późne i małe osiedla. Również Cyklady
długo nie były zamieszkałe, a dopiero w późnym neolicie na niektórych
z tych wysp znaleziono ślady nielicznych grup osadników. Unikalność neo­
litycznego Knossos przyczynia się w znacznym stopniu do zrozumienia
wyjątkowej istoty późniejszej kultury „minojskiej” , jakiej nigdzie indziej
nie stworzyły ludy przybyłe w epoce brązu z Azji Mniejszej, a która tutaj
Początki kultury minojskiej 55

była wynikiem zlania się nowych przybyszów z osiadłą od dawna, utalen­


towaną, dojrzałą ludnością miejscową.
We wczesnej epoce brązu (3000—2000 rok p.n.e.) rozpoczął się dalszy
napływ ludności z Azji Mniejszej. Przybysze ci osiadali na Cykladach
i w centrum Krety. Tam mieszali się z wcześniejszymi mieszkańcami, z któ­
rymi byli prawdopodobnie spokrewnieni. Szkielety znajdowane na Krecie
wskazują, że byli to ludzie aługogłowi o wąskich twarzach, niskiego wzro­
stu; przeciętna wysokość mężczyzn wynosiła około 157 cm, kobiet —
150 cm. Osiedlali się najchętniej nad morzem i raczej we wschodniej,
cieplejszej części Krety; wkrótce też zarzucili zwyczaj używania stałych
palenisk, który przywieźli ze sobą. Ich duże domy składały się z wielu
pomieszczeń, podobnie jak domy z epoki neolitu. Zmarłych swych chowali
w grobach dwukomorowych, przy czym komory ułożone były jedna za
drugą. Ten typ domów i grobów przetrwał z małymi zmianami w ciągu
długiego okresu lat 3000— 1400 p.n.e. bez widocznej przerwy (występuje
ona, być może, tylko na obszarze Fajstos). Kulturę tę nazwano minojską,
ponieważ Grecy zachowali pamięć o sławnym królu kreteńskim Minosie;
a zatem osadników na Krecie z wczesnej epoki brązu można uznać za
pierwszych Mino jeżyków.
Odmienny lud pojawił się później na równinie Fajstos. Przybysze ci
chowali swych zmarłycłT w kolistych grobowcach o średnicy około 12 m,
krytych prawdopodobnie strzechą. Każdy z takich budynków zawiera kil­
kaset szkieletów; być może były to grobowce rodowe lub rodzinne. Po­
nieważ przypominają one dużo późniejsze mappalia libijskie* wydaje się
prawdopodobne, że osadnicy ci przybyli z wybrzeża afrykańskiego. W każ­
dym razie ich kultura nie wywarła wpływu na cywilizację minojską.
W drugim okresie wczesnej epoki brązu miedź stosowano powszechnie
do wyrobu trójkątnych sztyletów, pił, przyborów toaletowych oraz wo­
tywnych toporów podwójnych, charakterystycznych dla religii minojskiej.
Wówczas po raz pierwszy pojawiają się ślady uprawy oliwek, zaczęto też
sprowadzać długorogie bydło. Biżuteria i pieczęcie ze złota, wyroby z kości
słoniowej, fajansu, steatytu oraz drogich kamieni świadczą o wzrastają­
cym wpływie Egiptu w trzecim okresie wczesnej epoki brązu.
W tym czasie na Cykladach osadnicy wczesnej epoki brązu rozwinęli
odrębną, lecz pokrewną kulturę. Ich wsie składały się z domów bardziej
prymitywnych od minojskich, a zmarłych swoich chowali oni w grobach
skrzynkowych w pozycji skurczonej. Z wielkim artyzmem rzeźbili z mar­
muru i innych kamieni wazy i figurki (przeważnie kobiece). Obsydian
z Melos docierał wszędzie w rejonie basenu Morza Egejskiego. Ludzie ci —
zżyci z morzem — wytwarzali małe ołowiane modele swoich statków, a ich
wizerunkami rytymi w glinie zdobili swą ceramikę. W okresie kultury
minojskiej życie na Cykladach płynęło, jak się zdaje, spokojnie, a jedynym
56 Wyspy egejskie i świat minojsiki

czynnikiem zmiany była ekspansja potęgi kreteńskiej. Wkrótce znaczenia


nabrał Cypr ze wTzględu na złoża miedzi (eksploatowane już około r. 2300)
oraz swe położenie, zapewniające mu rolę pośrednika między krajami egej­
skimi a Wschodem. Pieczęcie cylindryczne, którymi kupcy babilońscy zna­
czyli swoje towary, znaleziono w dużej liczbie na Cyprze w osiedlach
wczesnej epoki brązu.
W okresie od r. 2000 do 1600 kultura minojska osiągnęła pełny rozkwit.
Rozwój rozpoczął się w latach 2000— 1750, kiedy ośrodek potęgi na Krecie
przesunął się ze wschodniej ku środkowej części wyspy, a zwłaszcza na jej
północne wybrzeże. Około r. 1800 założono kolonię na Kytherze, co świad­
czy, że handel kierował się już wówczas ku północy i zachodowi. W tym
samym okresie obserwujemy po raz pierwszy zjawiska charakterystyczne
dla późniejszej kultury minojskiej. Są to: budownictwo pałacowe, system
dróg ze strażnicami usytuowanymi między Knossos a Fajstos, sanktuaria
na szczytach gór i miejsca kultu w grotach, wytapianie brązu (stopu miedzi
z cyną). Pojawia się też pismo obrazkowTe, a wśród innych rodzajów
broni — miecz z żeberkiem biegnącym przez środek głowni, mężczyźni
zaś noszą ściśle przylegające przepaski biodrowe i fartuszki. Wyższa
kultura rozwinęła się w Knossos i Fajstos w latach 1900— 1700. Jest ona
specyficzna dla tych dwóch miast i świadczy, że musiały one wspólnie
władać wyspą. Ich rzemieślnicy czerpali natchnienie z Egiptu, rządzonego
wówczas przez władców XII dynastii, wykazali jednak niezależność i ory­
ginalność w naturalistycznym traktowaniu motywów egipskich, zarówno
we freskach jak ceramice, a także przekształcając pismo obrazkowe. Dwa
silne trzęsienia ziemi miały miejsce około r. 1700 i 1600. Po każdym, z nich
zakładano nowe osiedla na północnym wybrzeżu wyspy, w zasięgu wpły­
wów Knossos.
W okresie między dwoma trzęsieniami ziemi odbudowano i powiększono
pałace w Knossos, Fajstos i Mallia. Broń wojenną ulepszono, tak że miecz
miał teraz blisko metr długości i otrzymał rękojeść, a ostrza włóczni kuto
z blachy brązowej i zaopatrywano w pierścienie, które miały zapobiegać
spłaszczeniu. Pismo obrazkowe zastąpiono linearnym, które rozpowszech­
niło się szeroko na wyspie. Znane jako pismo linearne A było ono praw­
dopodobnie sylabiczne; jego znaki pisano atramentem na ceramice, za­
pewne też na skórze, papirusie, liściach palmowych lub korze, a także ryto
na glinianych tabliczkach i pieczęciach. Mniej więcej jedna trzecia wszyst­
kich znaków wywodzi się z wcześniejszego pisma obrazkowego, pochodze­
nie reszty nie jest znane. Niektóre znaki obu pism przedstawia rys. 10.
Pisano od lewej strony ku prawej. Dotychczas odczytano jedynie symbole
cyfrowe. Dowodzą one używania systemu dziesiętnego, gdyż jednostka to
kreska pionowa, dziesięć — kropka (później kreska pozioma), setka — koło,
tysiąc — koło z czterema krótkimi wystającymi kreskami, a ułamek ozna­
Kultura minojska 57

czano przez znak: L. Na glinianym dysku z Fajstos, pochodzącym z tego


okresu, znajduje się nie odczytane dotychczas pismo, nie wykazujące po­
krewieństwa z minojskim. Wygląd znaków pozwala przypuszczać, że stwo­
rzył je lud wojowników i żeglarzy, gdyż znajdujemy wśród nich okręt,
łuk azjatycki, pióropusz i okrągłą tarczę. Pismo to może pochodzić z wysp
na Morzu Egejskim lub z wybrzeża Azji Mniejszej. Język minojskiego
pisma linearnego, podobnie jak pisma na dysku z Fajstos, nie jest grecki,
lecz najprawdopodobniej należy do przedhelleńskiej grupy śródziemno­
morskiej }
W latach 1700— 1600 Kreta prowadziła ożywiony handel z Byblos i Uga-
rit na wybrzeżu syryjskim, a także z Cykladami. Wśród tych ostatnich
Melos była rynkiem wymiany, przez który towary minojskie docierały na
kontynent grecki i do innych krajów egejskich, a Kreta stała się w tym
czasie centrum kulturalnym całego świata egejskiego.

2. KULTURA MINOJSKA

Szczytowym okresem dobrobytu Krety były lata 1600— 1400. Wspaniały


pałac królował w Zakro na południowym wschodzie Krety; uległ on znisz­
czeniu około r. 1450, prawdopodobnie na skutek wybuchu wulkanu na
Therze. Wykopaliska odsłoniły dwa typowe miasta: Gournia i Pselra.
Pierwsze — handlowe — położone na niskim pagórku — miało bruko­
wane poziome ulice biegnące tarasowato wokół wzgórza, a łączone scho­
dami. Do domów, pnących się rzędami ku górze, wchodziło się z ulic po
kilku stopniach. Schody te prowadziły do pomieszczeń na głównym pię­
trze, pod nimi zaś znajdowały się piwnice. Na szczycie wzgórza stała rezy­
dencja władcy, przed którą leżał otwarty dziedziniec. Była ona zbudowana
z regularnych ciosów kamiennych, podczas gdy inne domy — z małych
kamieni osadzonych w zaprawie glinianej. Pseira, miasto nadmorskie na
wyspie, składało się z rzędów domów na tarasowatych zboczach naprzeciw
małej zatoki; wszystkie te domy były kamienne, a podłogi wykładane łup­
kiem. Oba miasta musiały być tak samo malownicze, jak i dzisiejsze mia­
steczka na wyspach Morza Egejskiego. Najlepsze pojęcie o zwykłym domu
dają przedstawienia na płytkach fajansowych pochodzące z dość wczesnego
okresu. Okna znajdują się przeważnie na wyższej kondygnacji lub kon­
dygnacjach, dachy są płaskie, a górny występ na dachu był prawdopo­
dobnie górną częścią usytuowanego w środku świetlika. Kamienie, często
spajane gliną, wiązane są belkami drewnianymi. W domach zamożniej­
szych wchodziło się przez pomieszczenie pełniące funkcję świetlika do
głównej sali przyjęć na parterze, gdzie znajdowały się również: krypta
z filarem, łazienka, ustęp, sień i wewnętrzna klatka schodowa. Schody te
58 Wyspy egejskie i świat minojski

Rys. 5 a) Dom kreteński.z okresu średniominojskiego II; płytka fajansowa z przed­


stawieniem fasady; b) Dom kreteński należący do zamożnego właściciela, około
1600 r. p.n.e.; c) Świątynia grobowa w Knossos, około 1600 r. p.n.e. (plan dolnej kon­
dygnacji); d) Dom w Tsangli, Tessalia, średnia epoka neolitu; e) Dom typu megaro-
nowego w Dhimini, średnia epoka neolitu; f) Duży dom w Lerne, Argolida, wczesna
epoka brązu; g) Dom typu megaronowego w Eutresis, Beocja, średnia epoka brązu;
h) Sala tronowa, przedsionek i portyk w centrum pałacu w Pylos, około 1200 r. p.n.e.
Kultura minojska 59

Oznaczenia na rys. b : g — w górę, psch — pomieszczenie pod schodami, kk — kryp­


ta z kolumnami, ścw — ściek i wentylacja, m — mur, kś — kanał ściekowy, u — ubi­
kacja, sn — poniżej schowek ze skarbem narzędzi z brązu, sk — sala kolumnowa,
pod którą znajduje się pomieszczenie podziemne, o — okna (prawdopodobnie), sch —
schody do podziemia, pl — pomieszczenie lustralne, pśw — przewód świetlno-wen-
tylacyjny, w — wejście, p — portyk, śdg — ślady drogi wiodącej pod górę, mm — ma­
sywny mur oporowy; na rys. c: p — pawilon, w — wejście, bd — brukowany dziedzi­
niec, schg — schody wiodące pod górę, sw — sala wewnętrzna, kk — krypta z ko­
lumnami, kg — komora grobowa.
60 Wyspy ©gej skie i świat mino jaki

wiodły do suteren, w których znajdowały się izby gospodarcze, oraz na


pierwszą i drugą kondygnację do pomieszczeń mieszkalnych i sypialni.
Domy były skanalizowane za pomocą rur glinianych, połączonych wąskimi
kołnierzami, uszczelnianych gliną.
Mężczyźni golili się, nosili na ogół fartuszki, przepaski biodrowe, a cza­
sem krótkie spódniczki; kobiety ubierały się w spódnice, obcisłe paski,
niekiedy głęboko wycięte staniki odsłaniające piersi. Przedstawiciele obu
płci byli szczupli i zręczni, nosili długie włosy i wspólnie uczestniczyli
w sporcie i w życiu publicznym. Na freskach widzimy akrobatów i akro-
batki, którzy ubrani również w fartuszki i przepaski przeskakują przez
grzbiety atakujących długorogich byków. Gdzie indziej znów pojawiają
się bokserzy w rękawicach, świętujący żniwiarze, tańczące dziewczęta,
ucztujący młodzieńcy lub widzowie przyglądający się zawodom i tańcom.
Obrazki te ukazują nam spokojne życie i zabawTy pod pogodnym niebem.
Wspaniałe w rysunku i świetne w barwie malowidła kwiatów, drzew, ryb
i zwierząt świadczą, jak bardzo Minojczycy umieli się cieszyć otaczającą
ich przyrodą. Tego rodzaju tematy spotykamy najczęściej w sztuce; sceny
wojenne lub przedstawienia postaci ludzkich występują o wiele rzadziej.
Minojczycy byli ludem głęboko pobożnym. Dowodzi tego częste poja­
wianie się przedstawień przedmiotów kultowych, takich jak podwójne rogi
sakralne i trójnożny stół czy ołtarz, na którym składano ofiary. Przedmioty
takie odkryto również w licznych „kapliczkach’', znajdującycł} się zarówno
w domach, jak i w miejscach kultowych pod gołym niebem. Główną po­
stacią kultu minojskiego było bóstwo żeńskie. Liczne, misternie rzeźbione
figurki przedstawiają tę boginię w ludzkiej postaci, nie nagą, lecz w stroju
minojskim. Obok niej występuje przede wszystkim wąż, ale również drze­
wa, ptaki i zwierzęta, wśród których pierwszeństwo mają byk i gołąb.
Towarzyszą jej zwykle kapłanki oraz istoty ludzkie o głowach zwierzęcych;
są to być może ludzie naśladujący zwierzęta związane z kultem w pewnych
rytualnych ceremoniach. Najważniejsza jest jednak zawsze przyroda i jej
piękno, a nie fantazja i groteska. Odpowiednie bóstwo męskie przedsta­
wiano jako młodego chłopca. Obok głównej bogini i młodego boga wystę­
pują inne boginie i bogowie. Ci ostatni trzymają często w rękach włócznie
lub tarcze, lecz w wielu wypadkach trudno jest odróżnić boga od jego
czciciela lub kapłana.
Każda próba rekonstrukcji wewnętrznej treści i znaczenia religii minoj-
skiej nieuchronnie wywodzi się z późniejszych analogii i spekulacji, które
mogą wprowadzać w błąd. Nawet teorie głoszące, że główna bogini jest
Boginią Matlką, Panią Zwierząt i Boginią Płodności, oraz że Bóg młodzie­
niec jest jej synem i jej kochankiem, są oparte głównie na dobrze znanych
kultach z Azji Mniejszej z czasów historycznych. Bez obawy można stwier­
dzić, że religia minojska była antropomorficzna, że raczej w kobiecości niż
Kultura minojska 61

męskości dopatrywała się siły stanowiącej o naturalnym pięknie świata


fizycznego i że Mino jeżyk, który modlił się stojąc ze wzniesionymi w stronę
świątyni ramionami lub ręką, odczuwał raczej cześć i zbożny lęk niż strach
zabobonny. Brak również przekonywających dowodów na to, że na Krecie
istniał kult zmarłych; za nieistnieniem tego kultu zdaje się przemawiać
prostota powszechnie przyjętych zwyczajów grzebalnych: zwłoki krępo­
wano i kładziono do wielkiej glinianej beczki lub glinianej trumny. Jedynie
ludzi zamożniejszych chowano w komorach kutych w skale, prostych gro­
bach szybowych lub w grobach szybowych różnej głębokości.
W okresie największego rozkwitu kultury minojskiej Knossos władało
wyspą. Najpiękniejszym pomnikiem jego potęgi jest wielki pałac o repre­
zentacyjnych wejściach, okazałych sieniach, przestronnych klatkach scho­
dowych i ogromnych magazynach, budzący podziw swymi delikatnymi fre­
skami i wspaniałą robotą kamieniarską. Usytuowanie kolumnowej świą­
tyni na wewnętrznym dziedzińcu wskazuje na rolę, jaką w życiu pałacu
odgrywał kult religijny. Leżąca od strony południowej kunsztowna świą­
tynia grobowa (rys. 5c) z kryptą kolumnową, przez którą wchodzi się do
komnaty grobowej, nasuwa przypuszczenie, że istniał jednak jakiś kult
zmarłych władców Knossos. /Późniejsza grecka tradycja nazwała władcę
Knossos „Minosem” . Miał on być synem Zeusa i Europy, rozmawiał co
dziewięć lat ze swoim ojcem, a jego żoną była Pasifae, córka Słońca. Wy­
daje się prawdopodobne, że panujący król i królowa Knossos używali tych
imion jako tytułów dynastycznych i że oddawano im cześć boską, podobnie
jak współczesnym im faraonom w Egipcie. Płaskorzeźba tzw. „kapłana-
-króla” jest, być może, wizerunkiem jednego z panujących w XV wieku
Minosów. O bogactwie Knossos świadczą drogocenne metale i kamienie,
które w tak ogromnych ilościach obrabiali minojscy rzemieślnicy, a także
magazyny pałacowe, gdzie na glinianych tabliczkach spisywano skarby
Minosa według rodzajów i gatunków. W spisach tych występują bryły
(tzw. baryj) miedziane, które znaleziono gdzie indziej na wyspach. Były
One niewątpliwie ważnym artykułem handlu, a może nawet środkiem wy­
miany; nie ma jednak śladu jakiejś mniejszej jednostki. Dobrobytu Knossos
nie można przypisywać jedynie eksploatacji bogactw naturalnych wyspy.
Pochodził on raczej z handlu zamorskiego.
W okresie 1600— 1400 Kreta utrzymywała bardzo ścisły kontakt z Egip­
tem. Freski w grobowcu Sennemuta w Tebach egipskich przedstawiają
posłów niosących złote i srebrne naczynia roboty minojskiej. Na innym
fresku, w grobowcu wezyra Ptekhmire, widzimy przyjęcie cudzoziemskich
posłów przynoszących dary, przy czym niektórzy z nich — sądząc po stro­
jach i darach — mogą być Minojczykami. Napis na tym fresku głosi: „przy­
chodzący w pokoju od Wielkich z Keftiu i z wysp pośrodku morza” . Uczeni
nie są zgodni co do lokalizacji Keftiu. Może była to Kreta, gdyż władała
62 Wyspy egejskie i świat mino jaki

ona nad wyspami i na pewno utrzymywała dyplomatyczne stosunki z Egip­


tem.
Z drugiej strony również kreteńscy artyści interpretowali po swojemu
i niezależnie motywy powszechnie występujące w sztuce egipskiej, takie
jak przedstawienie małpy czy kota na freskach lub papirusu na wyrobach
ceramicznych. Czarnych żołnierzy, prawdopodobnie najemników z Libii
lub Egiptu, 'spotykamy na fresku w Knossos. Handel 'z Egiptem szedł
głównie z Komo w pobliżu Fajstos do Delty bądź bezpośrednio, bądź przez
Libię, gdzie wzdłuż brzegu płynie prąd wschodni. W samym Egipcie zna­
leziono tylko niewiele kreteńskich dzieł sztuki, a zwłaszcza mało ceramiki,
czy to minojskiej, czy mykeńskiej pochodzącej z tego okresu. Jest więc
prawdopodobne, że Kreta eksportowała do Egiptu raczej skóry, mięso,
owoce, drewno i metale niż oliwę i wino, które transportowano w naczy­
niach. Cypr był zapewne etapem tej drogi, gdyż tabliczka z Enkomi na
Cyprze, datowana na około 1500 r. p.n.e., jest pokryta cypryjskim pismem
linearnym, które, być może, pochodzi od minojskiego pisma linearnego.
Minojskie wpływy w Ugarit i Byblos na wybrzeżu syryjskim były znacz­
nie słabsze w tym okresie niż w latach 1700— 1600.
Handel minojski w basenie Morza Egejskiego rozrastał się w latach
1600— 1400. W Ialysos na Rodos, miejscowości, która strzegła wejścia na
Morze Egejskie, powstała około r. 1600 minojska kolonia, która kwitła do
około 1425 r. W Milecie na wybrzeżu Azji Mniejszej założono osadę mi­
no jską, a drugą prawdopodobnie na Kalymnos. Kolonia na Kytherze
istniała mniej więcej do r. 1450. Tak więc Kreta, dzięki swemu położeniu,
mogła sprawować kontrolę nad drogami morskimi wiodącymi ku południo­
wi z Morza Egejskiego. Cyklady, zwłaszcza Melos i Thera, znalazły się
pod silnym wpływem kultUry minojskiej. Minojskie malarstwo ścienne
pojawiło się teraz w Phylakopi na Melos. Na wschodzie i południu pół­
wyspu greckiego zaznaczył się wyraźny wpływ sztuki minojskiej; wiele
jej cech charakterystycznych i typowych odnajdujemy we freskach w Ti-
rynsie, Mykenach i Tebach. Rzemieślnicy minojscy osiedlali się prawdo­
podobnie na kontynencie, a fakt, że dużo miejscowości nosiło nazwę „Mi-
noa” , nasuwa przypuszczenie, że w wielu punktach na wybrzeżu powstały
minojskie placówki handlowe. Na zachodzie żeglarze minojscy dopłynęli
zapewne do Lipary, gdzie znaleziono ceramikę mino jską z XVI stulecia,
a być może również do Malty i Ischii.

3. KNOSSOS W LATAC H 1450— 1400

W okresie największego rozkwitu Krety rozwinęła się w Knossos odrębna


kultura; okres ten, nazywany p ó ź n o m i n o j s k i m II, trwał mniej
Knossos w latach 1450— 1400 63

więcej od 1450 do 1400 r. p.n.e. Kultura ta nie przekroczyła granic Knossos


i nie objęła pozostałej części Krety. Jedną z cech charakterystycznych tej
kulturalnej enklawy był bliższy kontakt z ośrodkami mykeńskimi na
greckim kontynencie. Knossos sprowadzało teraz lub naśladowało mykeń-
skie wazy w stylu „pałacowym” i „efyrejskim” oraz mykeńskie alabastra
(pękate naczynia). Upodobania wojskowe znajdowały swój wyraz w przed­
stawieniach broni, nawet wozów wojennych, także na freskach w Knossos;
w pobliżu tego miasta odkryto grób szybowy i tzw. „groby wojowników” ,
w których znaleziono ciężkie ostrza włóczni i hełm brązowy. Jeszcze bar­
dziej znamienny jest fakt, że w tym okresie w pałacu w Knossos oraz
w niektórych pałacowych osiedlach na kontynencie weszło w użycie nowe
pismo linearne, którego odcyfrowanie potwierdziło przypuszczenie, że kul­
turalna enklawa Knossos znajdowała się pod panowaniem mykeńskim.
Obecnie wiemy, że językiem tego nowego pisma linearnego, nazwanego
p i s m e m l i n e a r n y m B, jest grecki, podczas gdy językiem pisma
linearnego A na pewno grecki nie jest. Ten drugi język można nazwać
„minojskim” , choć język Mino jeżyków pozostaje w dalszym ciągu nieznany.
Przejście od minojskiego pisma linearnego do mykeńskiego pisma linear­
nego (jak będziemy obecnie nazywać pisma linearne A i B) dowodzi, że
władcy Knossos w latach 1450— 1400 mówili po grecku.
Mykeńskie pismo linearne przejęło dwie trzecie znaków sylabicznych
z minojskiego pisma linearnego i wprowadziło nowe znaki dla wy rażenia
sobie tylko właściwych dźwięków. Powstało prawdopodobnie w Knossos,
gdzie od dawna w użyciu było minojskie pismo linearne, a nie na konty­
nencie, który — jak się wydaje — nie znał dotychczas żadnego pisma.
Mykeńczycy zmienili układ symboli liczbowych, a prawdopodobnie także
miar i wag, oraz zastosowali nowe znaki, z których jeden przedstawia, być
może, wóz wojenny. Pismo mykeńskie, podobnie jak poprzedzające je
w Knossos minojskie, używane było głównie do sporządzania spisów w ma­
gazynach pałacowych, gdzie mieścił się również arsenał broni, oraz do no­
towania dochodów wpływających z pozostałej części Krety, która najwi­
doczniej podlegała mykeńskim władcom Knossos. Znaki ryto na wilgotnych
tabliczkach glinianych; zachowały się z nich tylko te, które wypalił gwał­
towny pożar trawiący pałace. Tabliczki gliniane nie wypalone w ten sposób
i inne nietrwałe materiały, jak skóra, papirus, kora, dawno już zniknęły
bez śladu. Warto jednak zwrócić uwagę, że inne przedmioty, które się za­
chowały, na przykład naczynia ceramiczne, kamienie nagrobne, narzędzia
metalowe itp., bardzo rzadko tylko zdobiono napisem. Opierając się na
znanych dotychczas źródłach można wnosić, że pisma mykeńskiego uży­
wano przede wszystkim, a może wyłącznie, do spisywania stanu majątko­
wego lub operacji majątkowych klas panujących, pisarze zaś byli wykształ­
conymi sługami państwa lub arystokracji. Na kontynencie pismem tym
64 Wyspy egejskie i świat minojski

posługiwano się co najmniej do około 1200 r., a jego znaki — w liczbie


dwustu — nie ulegały żadnym zmianom, co wskazuje, że sztuka pisania
była konserwatywna, uprawiana przez ściśle wyspecjalizowanych fachow­
ców.
Mykeńskie pismo linearne nie zostało jeszcze całkowicie odczytane, gdyż
nie znamy nadal wartości niektórych znaków sylabicznych. Istnieje więc
pewna dowolność w transkrypcji i tłumaczeniu tabliczek, tym większa, że
pismo to bardzo nieprecyzyjnie oddaje język grecki. Znaki sylabiczne ozna­
czają zgłoski; istnieje jedna seria znaków na oznaczenie spółgłosek l i r ,
jedna na p i ph oraz b, jedna na k, kh i g, a niektóre spółgłoski są na końcu
sylaby opuszczane; nie można wyrazić iloczasu samogłosek, takich jak epsi-
lon i eta, a dwugłoski są oznaczane tylko przez pierwszą samogłoskę lub
czasem (w au, eu i on) przez drugą. Zależymy od kontekstu, gdyż znaki
sylabiczne dla ka-ko mogą znaczyć albo „zły” , albo „brąz” , a znaki na
Korkyrę można równie dobrze odczytać Krokyleja. Ideogramy (znaki
przedstawiające przedmioty) i symbole liczbowe zawężają w pewnym stop­
niu zakres interpretacji, lecz wiele wątpliwości pozostaje. Zasadniczym w y­
nikiem odczytania mykeńskiego pisma linearnego jest stwierdzenie, że ję­
zyk jego jest grecki, a dialekt — być może — pokrewny arkado-cypryj-
skiemu lub eolskiemu, albo obu. fabliczki z Knossos zawdzięczają prze­
trwanie gwałtownemu pożarowi, który miał miejsce około r. 1400, a mo­
żemy przyjąć, że pismo to musiało rozwijać się co najmniej w ciągu 50 lat
poprzednich. Tabliczki prawdopodobnie podają szereg greckich imion wła­
snych, Knossos wymieniają jako ko-no-so oraz wyliczają nazwy miejsco­
wości na Krecie, skąd przysyłano daninę do pałacu. Nie ma w nich śladu
imienia „Minos” , nie ma też żadnej możliwej do rozpoznania nazwy miej­
scowości zamorskiej, która nasuwałaby myśl o panowaniu nad Morzem
Egejskim. Władca Knossos miał jednak wiele robotnic-niewolnie i ściągał
opłaty z całej wyspy.2
Pmossos zmieniło swych władców może raczej drogą dynastycznego mał­
żeństwa niż skutkiem wojny czy podboju. W każdym razie zmiana ta nie
wywarła wpływu na kulturę pozostałej części Krety, gdzie nadal do r. 1400
używano pisma minojskiego, nie przejmując pisma mykeńskiego ani my-
keńskich stylów w ceramice. Jednak i greccy władcy Knossos na pewno
opierali swe panowanie na Krecie na sile wojskowej, a ich flota kontro­
lowała południowe wody Morza Egejskiego. Nie szli oni za przykładem
greckich władców mykeńskiego świata, którzy budowali potężne twierdze,
a postępowali tak dlatego, że niewątpliwie — podobnie jak wojownicy
klasycznej Sparty — więcej ufali swej broni niż murom obronnym i Kreta
żyła w pokoju pod ich panowaniem. Inna enklawa mykeńską pojawiła się
około r. 1450 na Rodos i istniała tam obok osady minojskiej, która zanikła
mniej więcej około r. 1425. Być może, Mykeńczycy na Rodos uniezależnili
1. Bogini z wężami z Knossos

.y fit
2. Fresk z pałacu w Knassos
3. Pałac w Knossos

hi*.
i Pałac w Faj stos
5. Mykeńska złota maska
6. Sztylet mykeński

7. Wnętrze grobu kopułowego


(Skarbiec Atreusa), Mykeny
8. Pismo linearne B
9. „Waza wojowników” z Myken

10. Wojownik mykeński


Knossos w latach 1450— 1400 65

się od Mykeńczyków w Knossos i otworzyli nową drogę dla statków han­


dlowych i pirackich, wyłamując się w ten sposób spod kontroli, którą
Kreta sprawowała dotychczas na południowym Morzu Egejskim.
W latach 1600— 1400 Kreta zawdzięczała swój dobrobyt nie tylko geniu­
szowi mężów stanu, żeglarzy i rzemieślników. Wyrastał on również z jej
pozycji w wielkim zespole wysoce cywilizowanych państw, które otaczały
od wschodu Morze Śródziemne, wykorzystując zasoby zaplecza Europy,
Azji i Afryki. Z państw tych najbogatszy był Egipt. W tym czasie, jak
również później, w okresie hellenistycznym i rzymskim, przyciągał on
handel morski z krajów śródziemnomorskich. Drogi morskie wiodące z ba­
senu Morza Egejskiego do Egiptu przechodziły przez krąg posiadłości mi­
no jskich, sięgający od Kythery po Rodos. Dopóki Minojczycy panowali
na morzu, dobrobyt Krety był zapewniony.
Pewnego wiosennego dnia u schyłku XV wieku nie otoczony obronny­
mi murami pałac w Knossos został splądrowany i doszczętnie spalony. Może
jednocześnie, a może trochę wcześniej, podobny los spotkał wszystkie głów­
ne miasta Krety. Za morzem koloniści minojscy opuścili prawdopodobnie
lały sos na Rodos. Katastrofa ta złamała potęgę imperium kreteńskiego.
Sama Kreta utrzymała znaczenie i dobrobyt. Zachodnia część wyspy roz­
wijała się wszechstronniej niż w poprzednim okresie, dając dowody swej
żywotności w sztuce, religii i życiu społecznym. Był to jednak koniec po­
litycznej wielkości Krety i coś z jej ducha zniknęło na zawsze. Przyczyna
katastrofy nie jest znana. Niektórzy dopatrują się jej w powstaniu wyspia­
rzy przeciw greckim władcom Knossos, ale przecież nie tylko Knossos zo­
stało zburzone, a zasięg katastrofy wydaje się zbyt wielki, aby można go
było przypisać wojnie domowej bez udziału najeźdźców. Inni uważają, że
była to inwazja Mykeńczyków z kontynentu. Jednakże po katastrofie tej
nie znajdujemy od razu śladów kolonizacji mykeńskiej na Krecie, a grecka
tradycja ludowa nie zachowała wspomnień o takiej inwazji. Bardziej praw­
dopodobne wydaje się inne tłumaczenie. Przyczyną zburzenia Knossos
i innych miast kreteńskich, podobnie jak późniejszego zburzenia Troi, My­
ken i splądrowania Delty Nilu, mógł być wielki najazd ludów pirackich
ze wschodniej części basenu Morza Śródziemnego, które połączyły swe siły,
by obalić kreteńskie panowanie na morzu, splądrować i zrabować wyspę,
a następnie wycofać się z łupem. Jeśli tak jest rzeczywiście, była to pierw­
sza katastrofa zwiastująca schyłek wspaniałej cywilizacji epoki brązu
w świecie śródziemnomorskim.*

* Nowe światło na tę epokę rzucają dokonane już po ukazaniu się drugiego w y­


dania oryginału angielskiego sensacyjne odkrycia na Therze, którą zniszczył wybuch
wulkanu około r. 1450 (patrz s. 57) (przyp. tł.).
R O ZD ZIA Ł 2

PÓŁWYSEP BAŁKAŃSKI I KULTURA MYKEŃSKA

1. ZASIEDLANIE PÓŁWYSPU

ajwcześniejsze znaleziska znane dotychczas na kontynencie dotyczą


N człowieka paleolitycznego; pochodzą one co najmniej z okresu mu-
stierskiego i występują głównie w Tessalii, Epirze i Macedonii. Początki
stałego osadnictwa spotykamy znacznie później w Tessalii, u przedstawi­
cieli kultury neolitycznej, którzy używali narzędzi kamiennych, lecz nie
znali garncarstwa; żyli oni w wioskach złożonych z małych chat z za­
padniętą lub „jamowatą” podłogą, zajmowali się rolnictwem, pasterstwem,
rybołówstwem i myślistwem, a obsydian na wyrób narzędzi otrzymywali
z wyspy Melos. Prawdopodobnie bezpośrednio po nich w Sesklo zjawiły
się ludy używające ceramiki; między latami 6000— 5500 p.n.e. osiadły one
na wschodnim wybrzeżu kontynentu w osadach dostępnych od strony mo­
rza. Stanowiskiem, które dostarczyło najwcześniejszej daty, określonej za
pomocą 14C (około r. 6200 p.n.e.) jest Nea Nikomedea na północ od rzeki
Haliakmon, na przybrzeżnej równinie Macedonii. Mieszkańcy jej żyli w do­
mach jedno- i dwuizbowych, o ścianach -z cegieł z mułu na drewnianym
szkielecie z kilkoma wewnętrznymi podporami zgrupowanymi wokół bu­
dowli głównej, założonej na kwadracie o boku około 12 m, w której zna­
leziono opasłe gliniane figurki żeńskie, topory z serpentynu i gliny, ostrza
krzenąienne oraz baniaste naczynia gliniane. Posążki tu i gdzie indziej
przedstawiały Boginię Matkę. Zajęcia tych ludzi były takie same, jak ich
poprzedników nie znających garncarstwa; szczątki znalezione w miejscach
grzebalnych w jamach pozwalają nam wnioskować, że niektórzy z nich
byli wysocy i dolichocefaliczni, nie mieli oni zwyczaju chować niczego
razem ze zmarłymi, a tylko dzieciom wkładano do grobu mięso. Celowali
w obróbce kamienia, szczególnie zielonych skał zasadowych z północnego
Pindusu i wytwarzali piękne celty *, topory, młoty, naczynia i figurki
(np. żaby). Ceramika ich, chociaż początkowo prymitywna, rozwinęła wiele
kształtów, a niektóre naczynia były pięknie malowane; gliny używano
również na inne wyroby, jak na przykład pieczęcie. Ta wczesna kultura
neolityczna trwała około 1000 lat — był to okres stabilizacji, pokoju i po­

Celty — prymitywne narzędzia kamienne (przyp. red.)


Zasiedlanie półwyspu 67

stępu, podczas którego utrzymywano łączność drogą morską. Pochodziła


ona od starszych cywilizacji wschodniej Anatolii i zachowała z nimi kon­
takty. Pod koniec tego okresu w północnej Tessalii i w zachodniej Grecji
na Leukas pojawiła się nowa obca kultura z ceramiką „barbotine” , w któ­
rej wzory na glinie odciskano paznokciem; prawdopodobne jest, że po­
chodziła ona z terenów Macedonii i Jugosławii. Była to w północnej Grecji
pierwsza z wielu oznak wzajemnego oddziaływania między środkowymi
Bałkanami a Anątolią.
W średniej epoce neolitycznej, która trwała przez całe V tysiąclecie, za­
nikł element obcy w północnej Tessalii, a nowe ludy osiedlały się spora­
dycznie w Tessalii, we wschodniej części Grecji środkowej i na wschodnim
Peloponezie. Kultury ich pochodziły z różnych terenów Turcji, północnej
Syrii i Mezopotamii, a jak to widać z faktu używania obsydianu — utrzy­
mywały one ze sobą łączność morską. Domy były na ogół prostokątne,
budowane z cegły z mułu, na kamiennym fundamencie, często z wewnętrz­
nymi podporami, jak w Tsangli (rys. 5 d), a dom typu megaronowego, długi
i wąski z zewnętrznym przedsionkiem budowano około r. 4500; pierwo­
wzór tego ostatniego znaleziono w Turcji na równinie Konya. Rozwinęły
się regionalne style ceramiki, a w pokojowych warunkach rolnictwo i ho­
dowla utrzymywały się na dobrym poziomie. W późnej epoce neolitycznej,
obejmującej IV tysiąclecie, rozprzestrzeniły się wyroby ceramiczne malo­
wane matowo oraz wielobarwne, pokrewne pod względem wykonania
i zdobienia wyrobom Ubaid z Cylicji i północnej Syrii; taką właśnie cera­
mikę znaleziono w nadmorskich osiedlach w Astakos, na Leukas oraz na
zapleczu Zatoki Orikońskiej w północnym Epirze; osadnicy przybyli tu
prawdopodobnie z Koryntii i prowadzili handel z południową Italią. Naj­
wcześniejsze osiedla na Eginie, Keos i kilku Cykladach powstały w końcu
tego okresu. Ceramika ich sięgała aż do Servii nad rzeką Haliakmon, Ma­
cedonię zaś i Trację zajęły ludy o odrębnej kulturze, która — sądząc z rytej
i polewanej ceramiki oraz stosowania spiralnego ornamentu — była po­
krewna kulturze środkowych Bałkanów. Sąsiedztwo tych ludów mogłoby
tłumaczyć pojawienie się w północno-wschodniej Tessalii szsczególnej kul­
tury, którą odkryto na małym akropolu w Dhimini; jest on umocniony pier­
ścieniami murów i zawiera budynki typu megaronowego (rys. 5 e). Świa­
dectwem tej samej kultury jest również spiralny ornament wyciskany lub
malowany na ceramice. Natomiast znajdowane tam marmurowe posążki po­
chodzą, jak się zdaje, z Cyklad. Kultura Dhimini powstała prawdopodobnie
ze zlania różnych składowych pochodzących pierwotnie z Anatolii i z Euro­
py. Tak więc długą epokę neolitu, trwającą 3000— 4000 lat, charakteryzo­
wały prawie wyłącznie wpływy Wschodu. Był to okres pokoju, uprawy
roli i ^żeglarstwa, a także rozwoju rzemiosła, ośrodkiem zaś wierzeń reli­
gijnych, jeśli wolno nam sformułować opinię na podstawie opasłych figurek
68 Półwysep Bałkański i kultura mykeńska

kobiecych, była tam wówczas Bogini Matka. Łączyło się to, być może,
z ustrojem matriarchalnym lub co najmniej takim, który nie był zdecydo­
wanie patriarchalny. W ramach tej ogólnej charakterystyki spotykamy jed­
nak wiele zróżnicowań, gdyż przy końcu epoki neolitu ludność Grecji sta­
nowiła w dużej mierze zlepek rozmaitych plemion. Poza strefą klimatu
śródziemnomorskiego, na przykład w Macedonii i północnym Epirze, po­
jawiły się surowsze kultury, których pewne cechy przypominały — po­
dobnie jak klimat — tereny Jugosławii.
Wczesna epoka brązu obejmowała III tysiąclecie. Podczas dwóch pierw­
szych z trzech jej okresów (znanych jako wczesnohelladzki I, II i III), które
za pomocą 14C datuje się z grubsza na lata 2800—2500, 2500—2200 i 2200—
1900 (w niektórych okolicach okresy te częściowo zachodzą na siebie) kilka
fal przybyszów z obszarów Turcji, zwłaszcza z północno-zachodniej Azji
Mniejszej, osiadło na wyspach i po wschodniej stronie Półwyspu Bałkań­
skiego, na południe od góry Othrys. W Eutresis, w Beocji, odkryto typowe
wczesne osiedle, którego mieszkańcy w okresie wczesnohelladzkim I rozpo­
rządzali bronią i narzędziami z miedzi, czerwoną polerowaną ceramiką i na­
czyniami o nowym kształcie przypominającym sosjerkę. Domy na wsi były
większe w okresie wczesnohelladzkim II; jeden z nich, trzyizbowy, zawierał
jamy na zapasy (bothroi) oraz wydrążenie kanałowe w podłodze, co mogło­
by świadczyć o kulcie bóstw chtonicznych *. W okresie wczesnohelladz­
kim III zniknęły sosjerki, a pojawiły się nowe kształty naczyń i nowe typy
ornamentu; okres ten skończył się zburzeniem osiedla przez ludy, które
przybyły zapewne raczej z zachodu niż z północy. W typowej osadzie,
w Lernie na Peloponezie wczesna epoka brązu rozpoczęła się w okresie
wczesnohelladzkim II, kiedy nowi przybysze umocnili wysoki pagórek jako
akropol i na nim pobudowali obszerne domy: wśród ich ceramiki wystę­
puje sosjerka, a wyrabiali także piękne pieczęcie gliniane. Pod koniec
okresu wczesnohelladzkiego II pałac na akropolu — „Dom Dachówek’’ —
został zniszczony przez ogień, a w okresie wczesnohelladzkim III całko­
wicie inne miasto, zawierające wiele domów absydalnych, wyrosło wokół
pagórka, który, obniżony do poziomu nieznacznie wzniesionego okrągłego
kopca (tumulus) o średnicy 19 metrów i obramowany pierścieniem kamie­
ni, pozostawiono jako święty okrąg. Ci mieszkańcy Lerny wykazywali
pewne cechy, które gdzie indziej pojawiają się dopiero w średniej epoce
brązu.
Równocześnie w Tessalii neolityczna kultura Dhimini utrzymywała się
jeszcze także w okresie wczesnohelladzkim, przypuszczalnie dlatego, że jej
nosiciele byli bardziej wojowniczy i odporni niż ich sąsiedzi na południu,
a Macedonia pozostawała na etapie rozwoju neolitycznego i wpływy z po­

* Bóstwa związane ze światem podziemnym; gr. chthon — ziemia (przyp. red.)


Zasiedlanie półwyspu 69

łudnia przenikały w głąb kontynentu jedynie z placówek handlowych przy


nadbrzeżnej drodze do Troi, na przykład z Kritsanä na Chalkidyce, gdzie
wioski złożonej z około dwunastu domów bronił wał obronny od strony
lądu. Rodzima kultura środkowej Macedonii była zacofana, lecz odznaczała
się charakterystycznymi cechami, jak uchwyt obojczykowy czy topór wo­
jenny z wywierconym otworem; koń pojawił się tu około r. 2200, wcześniej
niż w Troi i Syrii. W ostatniej fazie epoki brązu charakterystyczna prymi­
tywna ceramika macedońska rozprzestrzeniła się w głąb Epiru, gdzie prze­
niosły ją prawdopodobnie rodziny pasterzy. W tym czasie ludy epoki brązu
z półwyspu greckiego, biorące udział w handlu morskim, osiadły na Ke-
fallenii, Itace i Leukas, a ich wpływ sięgał do Dodony w południowym Epi-
rze. Zaznaczało się też pośrednie oddziaływanie południowo-wschodniej
Italii, gdzie znajdujemy postępową kulturę neolityczną, w Molfetta
w Apulii; należące do niej ludy żeglarskie zakładały przejściowo osiedla
w Aphiona na północno-zachodnim wybrzeżu Korkyry i na Leukas w Ayios
Sotira.
W ten sposób w końcu wczesnej epoki brązu narastające fale osadników
ze Wschodu zajęły półwysep grecki na południe od góry Othrys; zaintere­
sowanie morzem skłoniło niektórych do osiadania na północnym zachodzie
i w takich miejscach, jak Kritsanä, gdzie zetknęli się z sąsiadami nie przy­
byłymi ze Wschodu. W średniej i późnej epoce brązu fala tego przypływu
zmieniła kierunek i z północnych terenów rozlała się na kontynent grecki.
Ten to zwrot przyniósł na Półwysep Bałkański pierwszych ludzi mówią­
cych po grecku, w języku należącym do grupy indoeuropejskiej, podczas
gdy mieszkańcy Grecji z epoki neolitu i wczesnego brązu używali języków
nieindoeuropejskich. Ślady tych języków zachowały się w nazwach geogra­
ficznych o nieindoeuropejskich końcówkach: -ssos lub -ttos, -inthos czy
-indos, w liczbie mnogiej -enai (np. Parnassos, Hymettos, Knossos, Ko-
rinthos, Tiryns; Athenai i Mykenai) oraz w nazwach roślin i zwierząt śród­
ziemnomorskich (np. kissos, by ssos, melissa; olynthos, terebinthos). Nazwy
miejscowości z tymi końcówkami spotykamy najczęściej w zachodniej i po­
łudniowej Azji Mniejszej, na wyspach egejskich oraz na wschodzie Grecji
kontynentalnej, rzadko zaś w Macedonii i Epirze. Możliwe, że ten ukłąd
stanowi wskazówkę zasiedlania. W Epirze na przykład takie nazwy wy­
stępują na zapleczu Zatoki Orikońskiej, łącznie z nazwami rzek Polianthes
i Kelidnos, gdzie osiadły ludy neolityczne, oraz w południowym Epirze
(Assos i góra Perranthes), dokąd przeniknęły ludy wczesnego brązu. Od­
wrotnie, indoeuropejskie nazwy miejscowości najczęściej występują w pół­
nocnej Grecji (np. rzeki Aj as, Aoos, Acheron, Acheloos, Inachos, Afas,
Apsos, Aksios, Haliakmon), rzadziej we wschodniej części półwyspu grec­
kiego i na wyspacłr egejskich. Być może, takie rozmieszczenie nazw miej­
scowości istniało już przy końcu wczesnej epoki brązu.
70 Półwysep Bałkański i kultura mykeńska

Gdziekolwiek by była pierwotna ojczyzna języków indoeuropejskieh,


oczywiste jest na podstawie obecnie dostępnych świadectw, że wielkie
grupy ludów indoeuropejskieh wyruszyły z okolic Pontu 3 w latach 2500—-
2000. Ludzie ci żyli w ustroju patriarchalnym, jak na to wskazują liczne
słowa na określenie pokrewieństw w linii męskiej; byli zorganizowani
w plemiona złożone ze spokrewnionych rodów, z których każde miało króla,
Radę i Zgromadzenie wolnych mężów, cechy wspólne dla Hetytów, Gre­
ków, Macedończyków i Rzymian; zajmowali się hodowlą bydła i rolnic­
twem, lecz nie byli obeznani z morzem, a czcili męskich bogów nieba, nie
bóstwa żeńskie, takie jak Bogini Matka i Władczyni Zwierząt. Ci, którzy
wyruszyli z terenów dzisiejszej Ukrainy, używali w bitwach topora wo­
jennego i konia, swych wodzów grzebali w kurhanach, zwykłych zaś ludzi
w grobach jamowych. Najwcześniejsze ślady pojawienia się tych ludów na
pograniczu półwyspu greckiego znajdujemy w środkowej Macedonii; są
to topory wojenne z wyborowanym otworem i kości końskie; te ostatnie
z początku okresu wczesnohelladzkiego III około r. 2200. Zauważyliśmy
już, że kultura środkowej Macedonii zaczęła przenikać w głąb Epiru w okre­
sie wczesnohelladzkim III. Kraj ten, oprócz pasa nadbrzeżnego, został późno
zasiedlony, ponieważ pokrywały go dziewicze lasy, rosnące bujnie w wil­
gotnym klimacie, i brakowało ziemi nadającej się do uprawy; przyciągać
mógł on jedynie koczownicze plemiona pasterskie.
Grecka tradycja ludowa (tak jak ukształtował ją Hezjod) ma postać ge­
nealogii. Deukalion i Pyrra, którzy panowali nad Tessalią, zrodzili Hellena
i Thuję. Hellen był eponymem, protoplastą Greków. „A synami Hellena,
kochającego wojnę króla, byli Doros, Ksuthos i Ajolos, miłośnik koni, Thuja
zaś zrodziła Magnesa i Makedona, miłośnika koni, którzy mieszkali w Pierii
i koło Olimpu.” Również bogowie greccy, zwłaszcza Zeus, bóg nieba, czuli
się jak u siebie na górze Olimp i w Pierii 4, a Zeus z Dodony był wielkim
bóstwem już w epoce brązu, kiedy to w kulcie zajął miejsce Bogini Matki,
utożsamionej następnie z Afrodytą, córką Zeusa i Dione.5 Tradycje i loka­
lizacja kultów greckich wskazują, że odlegli przodkowie ich wyznawców
żyli przez długi okres czasu w Macedonii i Epirze, gdzie klimat jest jeszcze
kontynentalny, a tryb życia przeważnie pasterski. Zgodnie z obecnym
stanem naszej wiedzy działo się to przed końcem wczesnej epoki brązu.
W następnym tysiącleciu trzy odłamy ludów mówiących po grecku, zwane
potomkami Jona (syna Ksuthosa), Ajolosa i Dorosa, a posługujące się od­
rębnymi dialektami — jońskim, eolskim i zachodniogreckim ( = dorycki
i północno-zachodni grecki), zdobyły sobie ziemie na półwyspie greckim.
Dialekty te zapewne jęły się już wyodrębniać, zanim w ostatniej fazie
wczesnej epoki brązu, rozpoczął się ruch ku południowi z Macedonii i pół­
nocnej Tessalii.
Na początku średniej epoki brązu (1900— 1600) wiele osiedli we wschód-
Zasiedlanie półwyspu 71

niej części Grecji, na południe od Malis, uległo wojennym zniszczeniom


lub zostało opuszczone. Kulturę, która się następnie pojawiła, charaktery­
zowały nowe typy domów, małe groby skrzynkowe oraz odmienny rodzaj
ceramiki, nazywanej minijską, gdyż znaleziono ją po raz pierwszy w Orcho-
menos, mieście Minio w. Dobrym przykładem nowego typu domów jest
znalezisko koło Eutresis w Beocji. Ciasno zabudowana wieś z wczesnej
epoki brązu, składająca się z kwadratowych domów z płaskimi dachami,
została spalona i zastąpiona przez wieś otwartą, o luźniejszej zabudowie.
Wieś ta obejmowała pewną liczbę domów absydainych i prostokątnych
typu megaronowego (rys. 5 g), przy czym domy z absydami były wcze­
śniejsze. Znajdowały się w nich koliste paleniska i płytkie, wypełnione po­
piołem jamy (bothroi), używane do pieczenia. W prostokątnych domach,
które pojawiły się później, spotykamy koliste palenisko i podwyższone kle­
pisko z ubitej ziemi. Klepisko było prawdopodobnie podstawą pieca. Wcze­
śniej już, w okresie wczesnohelladzkim III, takie absydalne domy, a także
minijską ceramika i kamienne topory bojowe pojawiły się w Lernie, gdzie
znaleziono również kości koni z okresu średniohelladzkiego. Domy podobne
do znalezionych w Eutresis odkryto we współczesnych osiedlach w Tiryn-
sie i Korakou (w pobliżu Lechajon) we wschodniej Grecji oraz w Thermon
i Olimpii w zachodniej Grecji.
W średniej epoce brązu panowały dwa główne style ceramiki: minijską
i malowana matowa, przy czym ten drugi styl mógł się rozwinąć w sposób
naturalny ze stylu wczesnej epoki brązu. Ceramika minijską świadczy
0 zastosowaniu nowej techniki: naczynia robione były na kole garncar­
skim, a kształtem wyraźnie naśladują wazy metalowe. Różnorodna szara
ceramika minijską jest charakterystyczna dla warstwy znajdującej się bez­
pośrednio na warstwie spalonej, jak na przykład w Eutresis. Jest ona rów­
nież charakterystyczna dla początków Troi VI, gdzie występuje równo­
cześnie z nadejściem nowych osadników. Szara i żółta ceramika minijską
pojawiła się prawie na całym półwyspie greckim w czasie średniej epoki
brązu. Używano jej także w nadbrzeżnych osiedlach Chalkidyki i ze szcze­
gólnym upodobaniem w Troi VI. W Macedonii natomiast znaleziono cera­
mikę z końca wczesnej epoki brązu mogącą być prototypem, z którego roz­
winęła się następnie ceramika minijską.
Chociaż niektóre nowe elementy kultury średniohelladzkiej można przy­
pisać mówiącym po grecku przybyszom z północy, trzeba pamiętać, że byli
oni tylko panującą mniejszością i że ludność, w którą weszli, była już
bardzo mieszana. Tak więc cechy swe kultura średniohelladzka zawdzię­
czała nie tylko greckim panom, lecz również zdolnościom wcześniejszych
1 bardziej cywilizowanych ludów tubylczych. Z biegiem czasu wzbogaciła
się ona jeszcze przez wzrost handlu zamorskiego. Handel z Cykladami roz­
wijał się szybko, a wyspy stały się ośrodkami wymiany między wscho­
72 Półwysep Bałkański i kultura mykeńska

dnim kontynentem a Krętą. Szczególnie kwitł handel z Troją ożywiając


przybrzeżne okolice Tessalii i Macedonii, zwłaszcza Chalkidykę. O wymia­
nie z północnym zachodem świadczą głównie znaleziska broni typu średnio-
minojskiego i średniohelladzkiego na przylądku Plemmyrion w pobliżu
Syrakuz, w południowo-wschodniej Italii, w Albanii w dolinach Mati i De-
voli, na wyspie Vajze w Zatoce Orikońskiej oraz na wyspach jońskich.
Podczas gdy cywilizacja w środkowej i południowej Grecji rozkwitała, Ma­
cedonia i zaplecze Tessalii pozostawały w tyle, a Epir, Akarnanię, Etolię
i prawdopodobnie Korkyrę zajmowały ludy pasterskie, które — rozprze­
strzeniając się na zachód i południe — zachowały najprymitywniejsze for­
my kultury macedońskiej z charakterystycznym dla niej uchwytem oboj­
czykowym. Przypływ i odpływ ludów niósł ze sobą i pozostawiał zwyczaje
miejscowe, specjalnie zaś interesujące są niektóre zwyczaje grzebalne.
Wspominaliśmy już o wznoszeniu niskich kopców o średnicy około 19 m,
otoczonych kamieniami, takich jak święty okrąg w Lernie z początku
okresu wczesnohelladzkiego III, założony po gwałtownym zburzeniu osiedla
przez przybyszów. Jedyny wcześniejszy przykład takiej praktyki spoty­
kamy na Leukas. Są to tzw. ,,groby królewskie” z okresu wczesnohelladz­
kiego II, stanowiące mniejsze kopce o średnicach od 2,7 do 9,6 m, usypane
na platformie z kamieni. Jednakże w średniej epoce brązu podobne kopce
pojawiają się w wielu miejscach w Grecji. ,,Groby rodzinne” na Leukas
to koliste kopce, z których jeden, o średnicy 12,1 m, otoczony jest murem
kamiennym i zawiera jedenaście wyłożonych kamieniem grobów skrzyn­
kowych (podobnych do pudeł) oraz dwa groby jamowe; w kopcach tych,
jak i w ,,grobach królewskich” , chowano razem ze zmarłymi naczynia
ceramiczne, broń i biżuterię. Kopce z okresu średniohelladzkiego odkryto
w Malthi i innych miejscowościach w zachodniej Messenii oraz w Achai,
lecz groby były tam przeważnie pithosowe * i nie znaleziono w nich darów.
Również na wschodzie Grecji znamy dwa wielkie kopce średniohelladzkie:
jeden w Elatei w Fokidzie z wartościowymi darami, drugi w Afidnie
w Attyce, bez darów. Czas, z którego pochodzą, i rozmieszczenie tych kop­
ców wskazują na związek z obszarem północno-zachodnim i nasuwają myśl
o łączności morzem wzdłuż zachodniego wybrzeża; istotnie, ostatnio zna­
leziono w północnym Epirze i w Albanii wielką liczbę takich właśnie kop­
ców grzebalnych.6 Najliczniej występują one w dolinie rzeki Mati, gdzie
w latach 1952— 1960 zbadano trzydzieści pięć; tutaj średnice ich wynosiły
od 12 do 30 m, wysokość dochodziła do 3 m, a niektóre były otoczone
pierścieniem z kamieni. Ze zmarłymi chowano wiele przedmiotów; prak­
tykowano zarówno grzebanie, jak kremację. Większość znalezionych przed­
miotów pochodzi z wczesnej epoki żelaza, a tylko niewiele broni jest typu
* Groby, w których składano zwłoki przykryte glinianą beczułką-pithosem (przyp.
red.).
Zasiedlanie półwyspu 73

p d -t u s c h

p n -z a c h .

P r z e k r ó j ( A - B ) tu k i e r u n k u p ó łn o c n o -w s c h o d n im

X P ochów ek ii' w ,u k o p i e

Rys. 6 Tumulus w Vodhine, północny Epir.


74 Półwysep Bałkański i kultura mykeńska

średniohelladzkiego. Dalej na południe, nad rzeką Devoli w pobliżu Elba-


san, odkryto dwadzieścia pięć kopców wysokich na 5 m i o średnicy 45 m.
Środkowe miejsca grzebalne w tych kopcach zawierały wiele broni i da­
rów średniohelladzkich; w innych częściach kopców znaleziono broń i ce­
ramikę późnohelladzką. Na wyspie Yajze na Zatoce Orikońskiej zbadano
cztery kopce o średnicach między 18 a 20 m i o wysokości 2,3 m; jeden
z nich zawierał broń typu średniohelladzkiego i średniominojskiego oraz
średniohelladzką ceramikę, ułożone na stosie kamieni, gdzie odbywała się
kremacja. W dolinie górnego Drinu i w głębi Epiru otwarto kopce w Ka-
kavi, Bodrishte i Vodhine. Jeden z nich (z Vodhine, rys. 6) miał średnicę
17 m, wysokość ponad 3 m i zawierał średniohelladzką i średniominojską
broń i średniohelladzką ceramikę oraz środkowe miejsca grzebalne łączące
się ze stosem kamieni. Poza centralnym stosem kamieni znajdował się tam
pierścień z kamieni w pobliżu krańców kopca i sklepienie z kamieni co­
kolwiek poniżej obecnego jego wierzchołka. Inne miejsca grzebalne po­
chodzą z okresu późnohelladzkiego. Jasne jest więc, że ci, którzy budowali
kopce na Leukas, w Achai i Messenii, przybyli tam morzem z okolic dzi­
siejszej Albanii i z północnego Epiru, a także możliwe jest, że pokrewny
lud, przybywszy lądem, zajął Elateję, gdzie w kopcu oprócz zmarłego zna­
leziono również broń. Kopce w Lernie z okresu wczesnohelladzkiego III
oraz w Afidnie w Attyce wzniesiono prawdopodobnie jako groby wodzów
podobnego pochodzenia. O tym, że kopce te zawierały groby rodzin kró­
lewskich, a nie zwykłych ludzi, świadczą nie tylko dary i fakt poświęcenia
ziemi, lecz również Homerowy opis kopca wzniesionego dla Patroklosa.2 *7

2. ROZKW IT KULTURY MYKEŃSKIEJ

Określenie ,,mykeński” pochodzi od nazwy Myken, ponieważ Schlie­


mann, pionier wykopalisk, odkrył tę kulturę po raz pierwszy w Myke­
nach; jest to jednak także termin właściwy, gdyż Mykeny stworzyły wiele
elementów nowej kultury i stały się jej ośrodkiem. Chociaż na kulturę tę
złożyły się idee i talenty zarówno ludności miejscowej, jak mówiących po
grecku najeźdźców, nie ma wątpliwości, że przywódcy rekrutowali się
spośród tych ostatnich i odznaczali się wyjątkowymi zdolnościami nie tylko
militarnymi, lecz również administracyjnymi. Cmentarzyska władców
z Myken ze swą ekstrawagancką i prawie barbarzyńską wspaniałością
(opisaną poniżej) wzbudziły też wiele zainteresowania. Sposób grzebania
jest podobny w obu kręgach grobowych: wcześniejszym B, znajdującym
się na zewnątrz późniejszej twierdzy, oraz późniejszym A, leżącym we­
wnątrz niej. Teren nad kręgiem grobowym B został w późniejszym okresie
wyrównany, i prowadzący wykopaliska przypuszczał, że każdy z dwudzie-
Rozkwit kultury mykeńskiej 75

stu czterech grobów wewnątrz kręgu o średnicy 27,5 m miał pierwotnie


nad sobą mały kopiec; bardziej prawdopodobne jest jednak, że wszystkie
razem pokrywał jeden wielki kopiec. Krąg był zaznaczony pierścieniem
z nieociosanych kamieni, szerokim na około 2 m, podobnym do odkrytego
w Yodhine w głębi Epiru. Krąg grobowy A, również o średnicy około
27 m, został przebudowany do swej obecnej monumentalnej formy około
r. 1300 a, być może, w swojej pierwotnej postaci przypominał krąg gro­
bowy B. Najwcześniejszych pochówków w obu kręgach dokonano w końcu
okresu średniohelladzkiego, inne pochodzą z XVI wieku. Niektórzy zmarli
umieszczani byli w grobach skrzynkowych wyciętych w skale, inni —
w grobach szybowych sięgających do głębokości 1— 5 m poniżej obecnej
powierzchni ziemi, czasem zaznaczonych w pobliżu powierzchni kamien­
nymi stelami. Groby skrzynkowe spotykamy często w kopcach z okresu
wczesnohelladzkiego II i średniohelladzkiego na Leukas, a późnohelladz-
kiego — w głębi Epiru; jest oczywiste, że pierwotne groby szybowe były
wgłębione w kopcach o wysokości 3— 5 m, a następnie oznaczane drew­
nianą lub kamienną stelą. W Lernie dwa groby szybowe średniohelladzkie
właśnie w ten sposób były wpuszczone do kopca, jeden obok drugiego.
Groby tholosowe w Mykenach, budowane po r. 1500, przykrywano nie­
kiedy kopcem usypanym na pierścieniowym wale o średnicy 20— 25 m,
a nawet znajdowane w nich sklepienie nad grobem oparte było na tej
samej koncepcji, co kamienne sklepienie w Voclhine w Epirze. Interesu­
jąca jest również zawartość grobów skrzynkowych. Jakkolwiek są one
znacznie bogatsze od spotykanych w Albanii i północnym Epirze, które
były terenami oddalonymi i zacofanymi, istnieje osobliwie bliskie podo­
bieństwo w mieszaninie broni średniominojskiej ze średniohelladzką, znaj­
dywanej na przykład w Vajze i Vodhine, gdzie znaleziono rapiery, sztylety
oraz głowice włóczni i oszczepów. O ile więc wolno wnioskować na pod­
stawie dostępnych nam obecnie danych, władcy Myken, a zapewne także
Lerny i Elatei, przybyli pierwotnie z obszarów leżących dziś w środkowej
Albanii, obszarów, na których — jak widzieliśmy — ludy indoeuropejskie,
prawdopodobnie mówiące po grecku, żyły w okresach wczesnohelladzkim
i średniohelladzkim.
Niektóre groby szybowe we wcześniejszym kręgu grobowym B są zu­
pełnie małe i każdy z nich zawiera jeden szkielet. Inne — drążone w mięk­
kiej skale — dochodzą do 3 m głębokości; grób na spodzie szybu pokryty
był dachem z drewna, trzciny i gliny, a w jednym przypadku — z kamieni
brukowych. Wraz ze zmarłymi chowano noże, sztylety i miecze (niektóre
z gałkami z kości słoniowej i złotymi rękojeściami), ozdoby ze złota, srebra
i eiektrum, srebrne dzbany oraz brązowe i gliniane wazy; maskę pośmiert­
ną z eiektrum znaleziono w grobie rodzinnym z -czterema szkieletami. Wy-'
konanie przedmiotów metalowych jest znakomite i przewyższa znacznie
76 Półwysep Bałkański i kultura mykeńska

wszystko z wcześniejszego okresu znalezione na kontynencie. Nad nie­


którymi grobami umieszczano kamienne stele ustawione pionowo na pro­
stokątnej kamiennej podstawie, na których były wyryte sceny z wojny
i polowania. Na jednej z nich, użytej ponownie jako podstawa, znajdował
się wizerunek ,,woj ownika potrząsającego szerokim mieczem nad leżącym
przeciwnikiem i dwóch lwów stojących, jak się wydaje, na tylnych łapach” .
Groby szybowe i ich zawartość różnią się całkowicie od wszystkiego, co
znamy z tego okresu na Krecie, a szkielety ludzi, wzrostu 1,7— 1,8 m, należą
do znacznie postawniejszej rasy niż Minojczycy.
Krąg grobowy A został najwidoczniej założony dla nowej dynastii, która
doszła do władzy w Mykenach około r. 1600. Członków jej pochowano
w sześciu głębokich grobach szybowych. Najwcześniejszy grób z tej grupy
pochodzi prawdopodobnie z okresu, jaki nastąpił zaraz po ostatnim po­
chówku w kręgu B (albo nawet jest nieco wcześniejszy), a ostatni można
datować na około 1500 r. Groby oznaczano rzeźbionymi stelami, a na nie­
których z tych stel znajdujemy przedstawienie wozów ciągnionych przez
konie. Zmarłych grzebano w pozycji skurczonej. Wraz z mężczyznami cho­
wano maski i napierśniki ze złota, miecze, sztylety, złote i srebrne czary,
złote sygnety, naczynia metalowe, kamienne i gliniane; kobietom wkładano
do grobu złote przepaski, pudełka toaletowe, krążki i biżuterię, znaleziono
też dwoje dzieci zawiniętych w złotą blachę. Subtelny artyzm i doskonałość
wyrobu tych przedmiotów świadczą o wpływie, a może nawet udziale
w ich wykonaniu minojskich mistrzów. Jednakże wizerunki konnych wo­
zów, uprzywilejowanie scen wojennych i myśliwskich na inkrustacjach,
wąsy złotych masek, zamiłowanie do bursztynu w biżuterii oraz obecność
kłów dzika na hełmach przemawiają za tym, że tutejsi władcy, podobnie
jak ich poprzednicy, pochodzili z kontynentu. Cechy te bowiem nie wy­
stępują współcześnie na Krecie. Bursztyn pochodzi z Morza Bałtyckiego,
a najwcześniej odkryty dotychczas hełm z kłami dzika znaleziono w osie­
dlu ze średniej epoki brązu w Eutresis. Królowie drugiej dynastii w My­
kenach byli prawdopodobnie potomkami ludów ze średniej epoki brązu,
które podbiły Koryntię i Argolidę, zdobywając władzę w Mykenach i Ler-
nie. Rezydencją nowych władców był obronny pałac — akropol Myken,
a panowali nad całą Argolidą i Koryntią. Podstawę ich bogactwa stanowił
prawdopodobnie handel. Port w Korakou, w pobliżu Lechajon — nad Za­
toką Koryncką, ściągał handel z zachodu i północy, podczas gdy porty
Tiryns i Asine utrzymywały bezpośrednie stosunki z Krętą. Ponadto kon­
trolowali oni drogę lądową łączącą Peloponez z środkową Grecją. Podobne
dynastie rządziły w Tebach, Goulas i Orchomenos. Także tam zaznaczały,
się silne wpływy sztuki minojskiej; na fresku w Tebach widzimy, na przy­
kład, kobiety w minojskich strojach. Władza owych dynastii rozciągała się
na Beocję i równinę lelantyńską na Eubei, a bogactwo ich wywodziło się
Rozkwit kultury mykeńskiej 77

z handlu, który szedł na północny wschód drogą lądową przez Beocję,


a morską — przez cieśninę Euripos.
Po drugiej dynastii grobów szybowych w Mykenach nastąpił pierwszy
okres dynastii grobów tholosowych (około r. 1500— 1400). Do tego typu
grobów wchodziło się przez wycięty w skale lub obmurowany, lecz pozba­
wiony dachu korytarz (dromos), który kończył się masywną bramą wsta­
wioną w ścianę tholosu; grób wewnątrz miał plan kolisty, a sklepienie
stożkowe; był on wykopany w zboczu wzgórza, wyłożony kamieniami
i przykryty ziemnym kopcem. Bloki tworzące grube ściany sklepienia
umiejętnie spajano i wyważano, aby mogły utrzymać ciężar ziemi wraz
z kamieniami. W ciągu XV stulecia zbudowano w Mykenach dwie grupy
grobów tholosowych, różniące się techniką budowlaną. Prototyp grobu tho-
losowego z dromosem, odkryty ostatnio koło Pylos w Messenii, można da­
tować na koniec średniej epoki brązu; pojawia się on na jednym z nielicz­
nych terenów, na których spotykamy groby kurhanowe.
Kultura mykeńska w tym okresie rozlała się daleko i szeroko. Liczne
groby tholosowe odkryto także w innych miejscach w Argolidzie i Ko-
ryntii, a dalej — w Messenii, Trifylii oraz ku zachodowi na wyspach joń-
skich, w kierunku południowym — w Lakonii, a ku północy — w Attyce,
na Eubei i w Tessalii. Rozprzestrzeniający się na półwyspie greckim dobro­
byt miał swoje główne źródło w Knossos, które rządziło wówczas handlem
na obszarze Morza Egejskiego. Bogactwo władców kontynentalnych znaj­
duje swój wyraz we wspaniałości naczyń z Vaphió w Lakonii i w tzw. pa­
łacowym stylu ceramiki ze śmiałą i bogatą dekoracją. Groby komorowe ich
poddanych mieszkających u stóp twierdzy, np. w Mykenach, odzwiercie­
dlają również wzrastający dobrobyt epoki. W grobach tych, wykutych
w skale, do których wchodziło się przez otwarty dromos, chowano kolejne
pokolenia członków rodziny razem z najcenniejszym dobytkiem.
Dynastia grecka, zdobywszy władzę w Knossos około r. 1450, panowała
nad Krętą, gdzie to zapewne wówczas minojscy pisarze wynaleźli mykeń-
skie pismo linearne, przystosowując minojskie do potrzeb języka grec­
kiego.8 Pismem tym szybko zaczęto posługiwać się w pałacach na konty­
nencie, używając go do tych samych ograniczonych celów: do spisywania
inwentarzy i notowania transakcji handlowych. Królowie Myken i Teb
władali widocznie rozległymi włościami, ściągając dziesięciny od podda­
nych i organizując działającą sprawnie administrację. Wyposażenie ich
grobów wskazuje, że prowadzili oni również handel morski, a w latach
1450— 1400 zaczynali rywalizować na tym polu z władcami Knossos i Krętą
minojską. Greckie osiedle założono na Rodos około r. 1450, drugie zaś praw­
dopodobnie na Kos około r. 1425. Kupcy handlujący towarami mykeńskimi
osiedlali się w Milecie obok Minojczyków; również w Egipcie odkryto z tego
okresu więcej przedmiotów pochodzenia mykeńskiego niż minojskiego. Na
78 Półwysep Bałkański i kultura mykeńska

zachodzie na Liparze znaleziono ceramikę mykeńską razem ze współczesną


jej minojską. Tak więc państwa na półwyspie greckim usamodzielniły się
zajmując niezależne miejsce w kręgu rozwijających się pomyślnie potęg we
wschodnim basenie Morza Śródziemnego.
Kreta i kontynent grecki w wieku XV zawdzięczały w znacznym stopniu
swój dobrobyt ogólnemu rozwojowi handlu, który charakteryzuje okres
świetności cywilizacji na Bliskim Wschodzie. Metal odgrywał wówczas
w tym handlu wybitną rolę, zarówno jako surowiec, jak i w postaci wy­
robów: broni, narzędzi lub biżuterii. Egipt bogaty był zwłaszcza w nubij­
skie złoto, które eksportowano na przykład do Babilonii, importując sre­
bro, głównie z Azji Mniejszej. Miedź wydobywano na Półwyspie Synaj-
skim, a także importowano z Cypru i Syrii. Położone dalej na wschód
ośrodki kulturalne Mezopotamii czerpały miedź z Półwyspu Arabskiego,
krajów zakaukaskich i Azji Mniejszej. Od najdawniejszych czasów Kreta
odgrywała ważną rolę w rozwoju broni miedzianej. Trójgraniasty sztylet,
wynaleziony tam we wczesnej epoce brązu, dotarł do Hiszpanii, Italii oraz
w dorzecze Dunaju; tam z kolei przerabiano rudę miedzianą z Hiszpanii,
znad Łaby, Etrurii, z terenów Węgier i Siedmiogrodu. W ten sposób ro­
zwinęła się wymiana metalu i broni między Europą, Afryką a Azją;
stąd też pochodziła obfitość złota, srebra i miedzi na Krecie minojskiej
i w Troi.
Brąz — stop miedzi i cyny — wszedł w powszechne użycie, być może,
najpierw w Syrii lub Azji Mniejszej. Kiedy przyjęto go również gdzie
indziej, wzrosło znaczenie krajów europejskich, gdyż najbogatsze złoża
cyny znajdowały się na terenach Kornwalii, Hiszpanii, Etrurii i Węgier.
Najwcześniejszą broń brązową przywożono do Europy ze wschodnich krań­
ców Morza Śródziemnego trzema drogami: przez Troję do dolnego dorzecza
Dunaju, przez Półwysep Bałkański do Italii i Europy środkowej oraz przez
Hiszpanię do północno-zachodniej Europy. Na przykład wąski miecz brą­
zowy, po raz pierwszy zrobiony na Krecie około r. 2000, zawędrował przez
Grecję i Italię do środkowego dorzecza Dunaju. Po kilku stuleciach z ra-
pieru tego rozwinął się na terenie Węgier szeroki miecz sieczny, który
przyjął się stopniowo w Italii, a w Grecji ukazał się po raz pierwszy wkrót­
ce po r. 1375. Chociaż tempo wymiany było powolne, objęty przez nią
obszar ciągnął się od obfitujących w bursztyn wybrzeży Bałtyku po niziny
Mezopotamii. Najbogatsze ośrodki wymiany leżały w Egipcie, Syrii i Azji
Mniejszej. Co więcej, w XV wieku Egipt stał u szczytu swej potęgi poli­
tycznej, panując nad Palestyną i Syrią, a sprzymierzony z Babilonią i pań­
stwem Mitanni w Syrii północno-wschodniej. Zwierzchność Egiptu uzna­
wał Cypr, a także królestwo Hetytów w środkowej Azji Mniejszej czuło
respekt przed jego potęgą militarną. W tym stuleciu Egipt stał się centrum
cywilizowanego świata. Egipska flota i armia kontrolowały drogi handlowe
Świat mykeński w latach 1400— 1200 79

rozchodzące się promieniście do Abisynii i w głąb Afryki, do Morza Czer­


wonego i Oceanu Indyjskiego, ku południowym krajom śródziemnomorskim
i na zaplecze Palestyny i Syrii.
Kreta i półwysep grecki nie zawdzięczały w XV wieku swego dobrobytu
bogactwom mineralnym. Być może kopano cynę w Kirra koło Delf, lecz
prawdopodobnie nie eksploatowano rud miedzi na Krecie ani złóż srebra
w Attyce. Minojczycy i Mykeńczycy byli raczej pośrednikami i korzystali
z handlu, który szedł przez Morze Śródziemne ku Egiptowi i Bliskiemu
Wschodowi, a ich rodzimi rzemieślnicy celowali w produkcji broni i biżu­
terii. Eksportowali oni również do Egiptu skóry, drewno, wino, oliwę
i barwnik purpurowy, w zamian za drogie metale, płótno, papirus i liny.
W owym czasie, gdy Egipt i Syria były głównymi ośrodkami wymiany,
Kreta zajmowała specjalnie korzystną pozycję na szlakach handlowych
Morza Śródziemnego. Ona i podległe jej kraje panowały nad wejściem na
południowe wody Morza Egejskiego i drogami wiodącymi na zachód z Syrii,
Cypru, i Rodos aż do czasów, gdy Mykeny wzrosły w potęgę i około r. 1450
upomniały się o swe prawa. Wkrótce, około r. 1400 morska hegemonia
Knossos została nagle złamana. Pałace i skarby Krety splądrowano, a jej
organizacja polityczna uległa rozbiciu. Katastrofa ta nie zniszczyła wpraw­
dzie źródeł, z których płynął dobrobyt wyspy, ale inni potrafili ją wyko­
rzystać, by zagarnąć dla siebie tę centralną pozycję, która należała do Krety
przez długie stulecia.

3. ŚW IA T MYKEŃSKI W LATACH 1400— 1200

Władcy greckiego półwyspu mieli wszelkie dane, by przejąć po Knossos


panowanie na południowych wodach Morza Egejskiego. Przez dwa wieki
stałego kontaktu z kulturą minojską wytworzyli piękny mykeński styl ce­
ramiki, w którym tradycyjne kontynentalne motywy zdobnicze i zręczność
techniczna łączyły się z minojskim wyczuciem dekoracji i kształtu. Cera­
mikę tę eksportowano w znacznych ilościach jeszcze przed splądrowaniem
Knossos, potem zaś eksport mykeński wzrósł znacznie i płynął szeroką falą
przez Melos, Therę i Rodos ku Bliskiemu Wschodowi. Rodos — wzmoc­
niona przez dalsze osadnictwo greckie — stała się poważnym ośrodkiem
wymiany. Osiedla greckie powstały także na południowym i wschodnim
wybrzeżu Cypru, a następnie w innych częściach tej wyspy. W Cylicji zna­
leziono ślady Mykeńczyków w Tarsos, Kazanli i Mersin. Ugarit w Syrii
odwiedzali greccy kupcy i rzemieślnicy, a towary ich podróżowały w górę
doliny Orontesu, do miast na płaskowyżu syryjskim; ostatnio przedmioty
mykeńskie znaleziono w Posejdion w Syrii. Ceramika mykeńska wędro­
80 Półwysep Bałkański i kultura mykeńska

wała również w głąb kraju z Askalonu do południowej Palestyny, a rza­


dziej z Haify do Palestyny północnej. W wielkich ilościach importowano
ją do Tell el-Amarna, które w okresie 1374— 1362 było, w miejsce Teb,
stolicą Egiptu, a później w mniejszych ilościach — do Gurob leżącego bli­
żej Delty. W ciągu XIV wieku ceramika mykeńska odznaczała się na ogół
jednolitością, nie miała wyraźnych cech lokalnych. Rodos i Cypr cieszyły
się ogromnym dobrobytem jako główne ośrodki wymiany, a prawdopodob­
nie także wyrobu tej ceramiki. W drugiej połowie tegoż stulecia na Krecie
osiedli liczni przybysze z kontynentu. Budowali oni domy z megaronem,
a zmarłych swych chowali w grobach kopułowych posiadających dromos.
Prawdopodobnie uzależnili od siebie minojskich mieszkańców wyspy, która
odzyskała w znacznym stopniu dobrobyt, czemu sprzyjało położenie ko­
rzystne dla handlu z Egiptem.
W północnej części Morza Egejskiego państwa greckie rozwijały w dal­
szym ciągu wcześniej rozpoczęty handel z bogatą Troją. Troję VI zburzyło
w końcu XIV wieku trzęsienie ziemi, lecz jej spadkobierczyni — Tro­
ja VII A — była równie bogata i nastawiona na handel z półwyspem grec­
kim. Szedł on prawdopodobnie drogą nadmorską wzdłuż Tessalii, Mace­
donii i Tracji, i przyczynił się do szerokiego rozprzestrzenienia kultury
mykeńskiej w Tessalii i dolnej Macedonii. Na Cykladach (poza Melos i The-
rą) oraz na północnych Sporadach znaleziono niewielkie ilości ceramiki
mykeńskiej, z czego większość na Delos; prawdopodobnie wyspy te, jak
i wybrzeża Azji Mniejszej (z wyjątkiem Miletu), leżały już poza główną
strefą handlu i kultury mykeńskiej.
Chociaż ceramika minojska i mykeńska docierały do Lipary i Ischii,
a liparyt przywożono na Kretę z Wysp Liparyjskich, pierwsze ślady osad­
nictwa na zachodzie pochodzą dopiero z XIV wieku. Ceramikę mykeńską
z tego okresu i groby tholosowe znaleziono w Akragas i w Syrakuzach na
Sycylii, a samą ceramikę w znacznych ilościach — w Orii i Tarencie w po­
łudniowej Italii. Najwidoczniej greccy osadnicy na obu tych terenach,
dążąc szlakami handlowymi ku Liparze i Ischii, osiadali w dogodnych
punktach, podobnie jak to uczynili ich spadkobiercy w jakieś 600 lat
później.
Rozszerzanie się świata mykeńskiego i nawiązanie bezpośrednich kon­
taktów z Egiptem, Syrią, Troją, Italią i Sycylią przyniosły wzrost dobro­
bytu ludom greckiego półwyspu. W latach 1600— 1400 wyższa kultura,
której dowody znajdujemy w stanowiskach pałacowych, jedynie bardzo po­
woli przenikała do rządzonych z tych pałaców krajów, natomiast po r. 1400
jednolita kultura mykeńska rozprzestrzeniła się szybko, obejmując cały
kontynent, poza Epirem i środkową Macedonią, docierając na wyspy joń-
skie (z wyjątkiem Korkyry) oraz na niektóre wyspy Morza Egejskiego.
Zahamowanie nastąpiło około r. 1300, gdy handel grecki z Egiptem nagle
Świat mykeński w latach 1400— 1200 81

Rys. 7 Plan części reprezentacyjnej pałacu w Knossos, około 1550— 1400 r. p.n.e.

6 H am m ond
Rys. 8 Akropol w Mykenach: A — Lwia Brama; B — prehistoryczna nekropola na
zewnątrz murów; C — spichlerz; D — krąg grobowy; E — pochylnia; F — dom „Wazy
wojowników” ; G — dom „Przy pochylni” ; H — dom południowy; J — komnaty z epoki
hellenistycznej; K — dom Tsountasa; L ‘— pałac; M — fundamenty świątyni; N — dom
z. kolumniami; O — najstarszy mur północno-wschodni; P — brama wypadowa;
Q — ściek; R — cysterna z epoki hellenistycznej; S — cysterna ukryta; T — brama
tylna; U — ściana tarasu z czasów mykeńskich.

podupadł. Cypr stał się niezależnym ośrodkiem, który wywoził własne


towary do Syrii i Palestyny, a w jego stolicy, Enkomi, wzniesiono umoc­
nienia mające bronić warsztatów wyrabiających przedmioty z miedzi. Rów­
nież jedność kulturalna świata egejskiego zaczęła się załamywać i np. Cypr
wykształcił swój własny styl ceramiki mykeńskiej. W ten sposób półwysep
grecki stracił wiele rynków na wschodzie, być może na rzecz Fenicjan
z Byblos, którzy od XV wieku nie sprowadzali w ogóle ceramiki z Grecji,
a rywalizowali prawdopodobnie z Grekami w transporcie handlowym.
W XII wieku także Troja importowała już mniej ceramiki mykeńskiej,
a na zachodzie około r. 1300 zerwano kontakty z Sycylią, Liparą i Ischią
(lecz utrzymano je z greckimi osiedlami południowej Italii). Stopniowo,
w miarę pogarszania się warunków dla morskiego handlu greckiego, zaczął
upadać dobrobyt na Półwyspie Bałkańskim, a po czasach względnego spo­
kój u, który musiał towarzyszyć pełnemu rozkwitowi kultury mykeńskiej,
nadchodził okres niespokojny, w którym dla ochrony władców i pałaców
wznoszono teraz twierdze jeszcze potężniejsze niźli dawniej.
Świat mykeński w latach 1400—1200 83

Pałace są bardzo charakterystyczne dla całego okresu kultury mykeń-


skiej, a najwspanialszy z nich wszystkich jest pałac w Mykenach. Wkrótce
po r. 1350 zwiększono powierzchnię terenu akropolu i zamknięto ją ma­
sywnymi „cyklopowymi’" murami o grubości około 6,5 m, zbudowanymi
z potężnych bloków z wapienia i zlepieńca. Dostępu do głównej bramy
bronił silny bastion. Wchodziło się przez bramę o szerokości 3 m utworzoną
z czterech wielkich monolitów. Trójkątna płaskorzeźba ponad nadprożem
przedstawiała heraldyczne i religijne godło Myken: dwie lwice z przednimi
łapami opartymi na bazie świętej kolumny. Mała boczna brama o podwój­
nych drzwiach pozwalała na wejście od północnej strony. Wewnątrz mu­
rów szeroka pochylnia prowadziła od Lwiej Bramy do pałacu królew­
skiego.
Centrum pałacu zajmował otwarty i obszerny dziedziniec (rys. 8). We
wschodniej stronie dziedzińca przez portyk kolumnowy wyłożony płytami
alabastrowymi dochodziło się przez przedsionek do głównej sali recepcyj­
nej, tzw. megaronu, gdzie podłogę z malowidłami na stiuku obramowano
szeregiem płyt alabastrowych. Pośrodku megaronu cztery drewniane ko­
lumny o trzonach obłożonych blachą brązową otaczały umieszczone na pod­
wyższeniu okrągłe palenisko (por. rys. 5 h). Ściany komnaty zdobiły freski
przedstawiające wozy bojowe w walce, konie ze stajennymi i damy przed
pałacem. W zachodniej części dziedzińca znajdowały się drzwi do przed­
sionka oddzielającego salę tronową od wielkiego hallu z klatką schodową,
do którego wiodło wejście dla dostojnych gości. Mieszkalna część pałacu le­
żała po północnej stronie dziedzińca i miała również górne piętro; wchodziło
się do niej prawdopodobnie z przedsionka przed megaronem. Komnaty
w tej części otwierały się na długie korytarze biegnące równolegle do pół­
nocnych i południowych ścian dziedzińca. W północnej, najwyższej części
pałacu, w pomieszczeniu sakralnym, znajdowały się okrągłe ołtarze z ma­
lowidłami na stiuku; w pobliżu nich odkryto grupę z kości słoniowej przed­
stawiającą dwie boginie z dzieckiem. Płaski gliniany dach pałacu, wzmoc­
niony trzciną i ułożony na krokwiach, podtrzymywały poziome belki. Z da­
chu roztaczał się widok przez rozległą płaszczyznę aż do wód Zatoki Argiw-
skiej i poza nią, na góry Arkadii i Lakonii.
Poniżej akropolu leżało obszerne miasto otwarte, gdzie mieszkali bogaci
kupcy; były tam tholosowe grobowce królów, drogi z „cyklopowymi”
mostami i inne wiodące do twierdz na równinie argiwskiej i ku północy
w kierunku Koryntu. Z grobów tholosowych najwspanialszy, zwany Skarb­
cem Atreusa (rys. 9), ma sklepienie o wysokości około 12,5 m i zachwyca
swym dostojeństwem i proporcjami. Zbudowano go około r. 1330 jako miej­
sce wiecznego spoczynku króla, za którego umocniono akropol i teren dzie­
dzińca oraz zbudowano megaron i salę tronową. Ostatni z wielkich grobów
tholosowych wzniesiono około <r. 1300. W ciągu XIII stulecia przebudowano
84 P ó łw y s e p B a łk a ń s k i i k u ltu ra m y k e ń sk a

Rys. 9 Grólb kopułowy zwany Skarbcem Atreusa (lub Grobem Agamemnona), zbudo­
wany w Mykenach około ¡1330 r. p.n.e.

wielkie schody, krąg „cyklopowych” murów rozszerzono w kierunku pół­


nocno-wschodnim i zbudowano przejście podziemne wiodące w dół do
podziemnego zbiornika wody zasilanego ze źródła leżącego zewnątrz
murów. Również w XIII wieku ukończono budowę masywnych fortyfi­
kacji, w Tirynsie, a w bardzo grubych murach umieszczono komory —
magazyny.
Poza granicami Argolidy najsilniejsze ośrodki państwowe w okresie my-
keńskim leżały w Beocji. Żyzna aluwialna równina wokół jeziora Kopais,
odwodniona przez ludy mykeńskie, pozostawała tam pod władzą potęż­
nego zamczyska w Goulas. Akropol Teb — Kadmea — wznosił się na wzgó­
rzu, które rozdziela dwie główne równiny Beocji, a władców Orchomenos
chowano we wspaniałym grobowcu tholosowym, nazywanym „Skarbcem
Miniasa” . Mniejszą rolę odgrywała Attyka. „Cyklopowe” umocnienia ateń­
skiego Akropolu zostały ukończone w latach 1250— 1200, kiedy to również
zbudowano podziemne schody wiodące 30 m w głąb ku wodzie. O istnieniu
innych wielkich ośrodków państwowych w tym okresie świadczyły groby
tholosowe, akropole lub bogate miasta, takie jak te, które odkryto w Iolkos
w Tessalii, Las i Amyklaj w Lakonii, Pylos w Messenii, Kakovatos w Tri-
fylii i Thermon w Etolii; podobne ośrodki znajdowały się również na wy­
spach: Eginie, Kefallenii i Leukas.
Obronność pałaców mykeńskich i zamiłowanie do scen wojennych i my­
śliwskich świadczą, że Grecy tej epoki byli ludem wojowników. Po upadku
Knossos Mykeny i inne tego rodzaju ośrodki zawdzięczały świetność sile
swego oręża; również za morzem ekspansja mykeńska byłaby niemożliwa
Ś w ia t m y k e ń s k i w la ta ch 1400— 1200 85

bez użycia przemocy, gdyż w tych niespokojnych czasach opiekunem handlu


musiał być miecz.
Groźnymi rywalami greckich kupców i osadników byli Sykulowie na za­
chodzie, wyspiarze z Cyklad, nadbrzeżne ludy z Azji Mniejszej oraz Fe­
nicjanie z wybrzeża Syrii. Greckie okręty wojenne, podobnie jak okręty
Krety minojskiej, budowano z przedłużoną stępką belkową, której uży­
wano do taranowania. W sztuce minojskiej i mykeńskiej znajdujemy przed­
stawienia bitew morskich. Aż do tego okresu *uzbrojenie zarówno miesz­
kańców kontynentu, jak i Kreteńczyków, składało się z miecza, włóczni
i tarczy, którą przewieszano przez ramię na skórzanych pasach, pozosta­
wiając obie ręce wolne. Te nieporęczne tarcze, używane w pojedynkach
wręcz, pomyślane były przede wszystkim jako ochrona przeciw pociskom —
oszczepom, strzałom i pociskom z procy.9 Mieszkańcy kontynentu nosili
na ogół tradycyjne stożkowe hełmy z kłami dzika; nieliczne przykłady
ściśle przylegających hełmów brązowych znaleziono na Krecie i na konty­
nencie. U schyłku XIV wieku pojawia się w krajach egejskich miecz siecz­
ny, którego kolebką była środkowa Europa. Ta śmiercionośna broń przy­
czyniła się do wejścia w użycie mniejszej okrągłej tarczy, którą trzymano
ręką, oraz szpiczastego lub rogatego hełmu, z daszkiem z przodu i z tyłu,
mającego osłaniać przed ciosem zadanym z góry. Było to uzbrojenie uży­
wane najczęściej w XIII wieku na całym Bliskim Wschodzie.
W bitwie posługiwano się wówczas powszechnie także wozami bojowy­
mi. Koń już od dawna służył na półwyspie greckim jako zwierzę juczne,
ale w wojnie zaczął odgrywać rolę dopiero w XVI wieku, kiedy do walki
wprowadzono rydwany, przejęte prawdopodobnie z Bliskiego Wschodu.
W Egipcie i Syrii w bitwie ścierały się ze sobą zwarte szyki wozów, nie
wiemy jednak, czy Grecy przejęli tę samą taktykę od razu, czy też po­
czątkowo używali rydwanów jako ruchomych pomostów, z których rzu­
cano pociski.
Grecy z okresu mykeńskiego byli tylko jednym z wielu potężnych ludów
we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego i na pewno stykali się
ze swymi sąsiadami, czy to handlując z nimi, czy to walcząc. Hetyci i Egip­
cjanie, którzy utrwalali na piśmie ważniejsze wydarzenia dyplomatyczne
i wojenne, nie bez powodu tak często wspominają o Grekach, którzy od­
wiedzali Troję i panowali nad południowymi wodami Morza Egejskiego.
We własnych podaniach Grecy z późniejszego okresu wspominając swoich
przodków z okresu mykeńskiego nazywali ich: Akhaioi, Danaoi i Argeioi,
można by więc oczekiwać, że takie właśnie określenia pojawią się w do­
kumentach hetyckich i egipskich. W XIV wieku, kiedy królestwo Hetytów
w Azji Mniejszej kontrolowało przecinające północną Syrię szlaki handlo­
we, które wiodły z Mezopotamii ku wschodnim wybrzeżom Morza Śród­
ziemnego, w państwie Mursilisa II (około 1350— 1320 r.) modlono się do
36 Półwysep Bałkański i kultura mykeńska

bogów hetyckich oraz bogów krain Ahhiyava i Lazpa. W pochodzącym


z okresu panowania tego lub następnego władcy liście zawierającym
prośbę o pomoc przeciw najeźdźcom, „brat” króla Hetytów (tzn. król o po­
dobnej pozycji), którego imię brzmi Tavakavalas, jest nazwany królem
Ayavalash i „bratem” króla Ahhiyava. Późniejszy list (około 1300 r.) mówi
0 królach Ahhiyava, Egiptu, Babilonii i Asyrii.10 Nazwa Ahhiyava (lub
we wcześniejszej formie Ahhayiva) jest najwyraźniej transkrypcją gre­
ckiego słowa Akhaia, podobnie jak Ayavalash jest transkrypcją greckiego
Akhaios, któremu dodano hetycką końcówkę etniczną. We wcześniejszym
liście była więc najwidoczniej mowa o dwóch królach achajskich: jeden
był par excellence królem Achai, podobnie jak ten. którego wymienia list
późniejszy, miał też pozycję podobną do królów Egiptu, Babilonii itd.;
drugi natomiast był lokalnym achajskim władcą w Azji Mniejszej. Pierw­
szy panował oczywiście na półwyspie greckim. Rolę drugiego pozwoli nam
prawdopodobnie zrozumieć Herodot, który wspomina, że mieszkańców
Pamfilii lub Cylicji nazywano ongiś Hyp-Akhaioi.u Lazpa była to nie­
wątpliwie wyspa Lesbos, a* Taroisa (w innym dokumencie hetyckim) —
Troja.
Dokumenty egipskie z XIV i XIII stulecia podają nazwy wielu ludów
egejskich. Ich przedstawiciele pojawiają się bądź jako najemni żołnierze
egipscy, bądź jako sprzymierzeńcy Hetytów. Wymieniane są ludy: Shar-
clana, Luka (lub Lukki), Pidasa, Musa, Kalikisha, Dardenui oraz Iliunna.
Dwa ostatnie to zapewne Dardanoi i Ilioi, nazwy, które Homer nadał miesz­
kańcom Troi. Z dokumentów tych wynika, że w XIII wieku Troja była
sprzymierzeńcem Hetytów w ich wojnach z Egiptem.12
Następna wzmianka o ludach egejskich pochodzi z końca XIII stulecia,
kiedy warunki uległy pogorszeniu. Eksport ceramiki z kontynentu do Syrii,
Palestyny i Egiptu ustał wkrótce po r. 1230 i w tym samym mniej więcej
czasie drogą podboju założono nowe mykeńskie osady w Enkomi na Cyprze
1 w Tarsos w Cylicji. Pojawiają się wiadomości o wielkich najazdach na
Bliskim Wschodzie. Dokumenty hetyckie wspominają, że Karia była wie­
lokrotnie atakowana po r. 1250, a Attarissyas, mąż z Ahhiyava, splądrował
Cypr około 1225 r. W owym zdobywcy Cypru należy zapewne widzieć
Atreusa, króla Myken i ojca Agamemnona, który złupił Troję około r. 1200.
W roku 1221 mrowie najeźdźców wtargnęło z Libii do Delty, gdzie pokonał
ich faraon, którego przemowa po zwycięstwie zawierała następujące zda­
n ia :13 „wielokrotnie przeszli przez pola Egiptu aż do wielkiej rzeki: za­
trzymywali się, spędzali tam cale dnie i miesiące... spędzali czas walcząc
i chodząc po kraju, by napełnić codziennie swoje brzuchy. Przyszli do
Egiptu w poszukiwaniu pożywienia.” Ci „północni najeźdźcy ze wszyst­
kich krajów” nazywają się Shakalsha, Akaiwasha, Tursha, Luka i Shar-
dana. Ponieważ końcówka -sha jest przyrostkiem wyrażającym pochodzę-
Świat mykeński w latach 1400— 1200 87

nie etniczne, możemy odgadywać w najeźdźcach Sagalassów (z Sagalassos


na wybrzeżu palestyńskim), Achaj ów, Tursenów, Licyjczyków i Sardyń-
czyków.
W pierwszym dziesięcioleciu XII wieku potężne siły morskie i lądowe
uderzyły na Deltę od wschodu i zachodu. W roku 1194 Egipcjanie odparli
od strony Libii atak, w którym brali udział: Pelesat albo Pulesat (Filistyni),
Thekel, Denyen (Danaoi), Sherden (Sardyńczycy) Weshesh i Shekelesh
(Sagalassowie). W roku 1192 egipscy łucznicy i najemnicy (włącznie z Tur­
ska i Sherden) pokonali najeźdźców ze wschodu. Ci ostatni, wędrujący
lądem wraz z rodzinami na ciężkich dwukołowych wozach zaprzężonych
w woły i płynący po morzu na licznych statkach, splądrowali już Alasa
(na Cyprze) i wybrzeże syryjskie. Według egipskich dokumentów:14 „ludy,
które przybyły ze swoich wysp pośrodku morza, wyruszyły do Egiptu,
a ich serca ufały w ich broń” . ,,Głównym oparciem dla nich były Peleset,
Thekel, Shekelesh, Denyn i Weshesh.” W roku 1187 odparto nowy atak
z Libii na Deltę. Lecz najazdy z lądu i z morza trwały nadal, aż do czasu,
gdy u schyłku stulecia królestwo egipskie utraciło dostęp do Morza Śród­
ziemnego.
Innym bardzo bogatym ośrodkiem nad Morzem Egejskim była Troja.
Założyciele wielkiej Troi VI (około 1900— 1300 r.) byli prawdopodobnie
spokrewnieni z mówiącym po grecku ludem, który osiadł w środkowej
Grecji; mieszkańcy Troi VI budowali nieco zmodyfikowane domy z mega­
ronem, umocnili akropol i sprowadzili do Azji konia. Kiedy trzęsienie ziemi
zburzyło miasto, przy odbudowie upodobniono je do mykeńskiej twierdzy,
gdzie król i jego otoczenie mieszkali w obrębie masywnych murów obron­
nych. W ostatnim okresie swego istnienia Troja VI była miastem bardzo
bogatym, łączyły ją też bliskie handlowe i zapewne osobiste stosunki z my-
keńską Grecją. Troada ma żyzną glebę, a połów tuńczyka w Propontydzie
jest obfity; lecz Troja VI i Troja VII A zawdzięczały swe bogactwo przede
wszystkim temu, że panowały nad drogą łączącą Azję z Europą. Miasto
leżało nad wejściem do Hellespontu, gdzie żegluga przy ówczesnym stanie
nawigacji była trudna. Prymitywne statki nie były w stanie płynąć w górę
cieśniny przeciw silnym północnym wichrom, wiejącym tu w miesiącach
letnich, i przeciw prądowi, który osiąga szybkość 2,5 węzła. Chcąc dostać
się na Propontydę, trzeba było uciekać się do holowania, a czasem, być
może, przenosić ładunek lądem. Podczas gdy wybrzeże europejskie nie
nadawało się do tego celu, niski brzeg azjatycki z płytkimi wodami przy­
brzeżnymi, na których prąd mniej dawał się we znaki, zapewniał lepsze
warunki holowania i transportu. Jedyną przeszkodą na brzegu azjatyckim
jest urwisko wapienne, w którego sąsiedztwie od strony południowo-za­
chodniej leży Troja. Pozycja miasta zapewniała mu kontrolę nad przejaz­
dem przez Hellespont.
88 Półwysep Bałkański i kultura mykeńska

Najłatwiej było przeprawić się z Azji do Europy przez Propontydę


w punkcie, skąd drogi lądowe prowadziły do doliny Dunaju lub ku zacho­
dowi. Wejście bowiem przez Bosfor na Morze Czarne utrudniały statkom
handlowym z epoki brązu prądy osiągające szybkość do 4 węzłów, a w mie­
siącach letnich — także wiatry północne. Potęga i bogactwo Troi VII na­
suwają przypuszczenie, że panowała ona nad obszarami zarówno Ilelle-
spontu, jak i Propontydy. Drogi handlowe rozchodzące się z tego ogniska
morzem i lądem wiodły do dorzecza dolnego Dunaju, przez wybrzeże
Tracji — do środkowej Grecji, a wzdłuż brzegu Azji do południowej części
basenu Morza Egejskiego i na Cypr, oraz do państwa Hetytów w środko­
wej Azji Mniejszej, gdzie kupcy asyryjscy rozwinęli ożywiony handel.
Wykopaliska wykazały, że Troja VII A i osiedle w Thermi na Lesbos
zostały zburzone około r. 1200. W tym samym mniej więcej czasie podobny
los spotkał Mersin i Tars w południowej Azji Mniejszej, a państwo Hety­
tów zniszczył doszczętnie najazd jakichś potężnych barbarzyńców, których
prawdopodobnie należy identyfikować z plemionami frygijskimi. Następne
miasto, Troja VII B, było zubożałe; jego ruiny zawierają początkowo tro­
chę ceramiki mykeńskiej, a później ceramikę naddunajską, co wskazuje
na zajęcie Troi przez najeźdźców z Europy. Dobrobyt Troi znalazł w ten
sposób kres nie mniej nagły niż świetność państwa Hetytów.
Tabliczki pokryte mykeńskim pismem linearnym, znalezione w spalo­
nych ruinach Myken i Pylos, pochodzą prawdopodobnie z lat poprzedza­
jących bezpośrednio upadek Troi. Chociaż więcej niż połowa słów odczy­
tanych dotychczas to imiona osób, ani jedno z nich nie jest imieniem
bohaterów znanych Homerowi. Nawet w Pylos nie ma śladu Neleusa ani
Nestora. Natomiast zgłoski odczytywane jako pu-ro i identyfikowane jako
,,Pylos” występują tam często na tabliczkach. Budzi jednak zastanowienie,
że nazwa ko-no-so pojawia się na tabliczkach z Knossos dość rzadko,
a zatem i występowanie nazwy ,,Pylos” byłoby bardziej zrozumiałe, gdyby
odnosiła się ona do jakiegoś innego miejsca niż pałac z Ano-Englianós,
który archeolodzy identyfikują z pałacem Nestora. Z tabliczek dowiadu­
jemy się o magazynach broni, o opłatach i daninach, które płacili poddani
żyjący w społeczeństwie wykazującym pewne cechy feudalne, o wielkiej
liczbie niewolnic, a także o daleko posuniętej specjalizacji wśród królew­
skiego otoczenia. Ofiary składa się bogom: Zeusowi, Herze, Posejdonowi,
Hermesowi i Atenie Potnia. Woły używane do orki noszą imiona takie jak
„Ciemny” , a trzydziestu wioślarzy wyrusza na jakąś wyprawę, być może
do Pleuron w Etolii. Wszystko to zgadza się z obrazem społeczeństwa
w poematach Homera, których tematem jest wojna trojańska i powrót
bohaterów. A skoro w Tarsie znaleźliśmy skorupy miejscowej ceramiki
opatrzone napisami zapewne w mykeńskim piśmie linearnym, blisko stąd
już do Licji, gdzie mieszkał król, który — jak mówi Homer — otrzymał
Świat mykeński w latach 1400— 1200 89

O A B O A B O A B ~M Ch

a H N A A V 19 17 4 A
8
t t Y ? r r r <
slz Y Y 4- 4 A A A D
F
A 92t
iTIi TTi \T7rn m Y F
#> 4 f I l V X Y X 3: I
r f T T T fi N 0
U) ¿J 2J A< @ ©
A U
U/ =i- I
1 CP 1 f r f* y. k
+ + ł QYYT Y X l
JW
9 ? ?' A A A 9 ? I 7
/ r*
A 44 0? B ¥ ffl
N tl M % W li 51 H 9 o o
7 p
i Ti ! E E E o O o O ft. MA
> f r > V Y $ t * 4 T ?
A A i i i (Y ¿f 1 P
/ !
W i
© ® ? i ? * Z X T
h h <g € &5 ¿5 V Y

Y r iY A A f 4>
+
P g p <0 ^ 4 't
r i 71
il/i Y h h. *Q Y ?
£ £ ( < ( ( 0 0 f a
? 7 ¥ A
T T C n
E 0 N fi FI ifi nr 7fv

Rys. 10 Niektóre znaki obrazkowego pisma minojskiego (O) oraz linearnego pisma
minojskiego (A) i mykeńskiego (B); zestawienie to uwidacznia centralną pozycję pisma
linearnego A w rozwoju poszczególnych znaków. Alfabet moabicki (M) i chamki-
dycki (Ch) pochodzą z alfabetu fenickiego.
90 Półwysep Bałkański i kultura mykeńska

z Grecji wiadomość wyrażoną znakami wy drapanymi na tabliczce. Jednakże


posiadane przez nas tabliczki są jedynie spisami różnych przedmiotów, spo­
rządzonymi w Pylos i Mykenach. Rejestrują one wpływy i ubytki w skła­
dach i nie można się spodziewać, że okażą się równie ważne jak dokumenty
egipskie i hetyckie, jeśli chodzi o wiadomości dotyczące takich wydarzeń
0 znaczeniu międzynarodowym, jak wojna trojańska lub ruchy ludów.15

4. JĘZYK I TRADYCJE ŚW IA TA MYKEŃSKIEGO

Z rozmieszczenia dialektów greckich w okresie klasycznym (rys. 11)


można wysnuć pewne wnioski o stosunkach panujących w świecie mykeń-
skim. W okresie, gdy miasta mykeńskie uległy zburzeniu, środkową
Grecję i Peloponez zalały ludy mówiące dialektami doryckimi. Jednak
pewne enklawy wcześniejszych dialektów dotrwały do okresu klasycznego
1 te pozwalają nam odtworzyć sytuację, jaka musiała istnieć przed najaz­
dem Dorów.
Dialekt eolski zachował się w części Tessalii i w części Beocji. Jest więc
prawdopodobne, że mieszkańcy środkowej Grecji, od Tessalii do Beocji,
w okresie późnej epoki brązu mówili dialektem eolskim, zanim przybyły
tam ludy mówiące po dorycku. Przypuszczenie to potwierdzają Herodót
i Tukidydes, którzy piszą, że Tessalia i Beocja były pierwotnie „eolskie” .
„Eolskie” były również początkowo Korynt i część Etolii — według Tuki­
dydesa, a Eubeja — według Strabona.16
Dialekt arkadyjski przetrwał w centrum Peloponezu, a formy arkadyj­
skie znajdujemy również w dialektach Elidy i południowo-wschodniej La­
konii. Możemy więc wnioskować, że mieszkańcy Peloponezu z późnego
okresu epoki brązu byli, przynajmniej częściowo, ludźmi mówiącymi po
arkadyjsku, zanim przybyły tu plemiona doryckie. Ponadto na Cyprze
posługiwano się pewną odmianą dialektu arkadyjskiego, a zatem wyspę
musiano zasiedlić wówczas, gdy na wybrzeżu kontynentu panował jeszcze
ten dialekt. Mogło to mieć miejsce tylko w epoce brązu, a odpowiednim
momentem, jak wskazują na to świadectwa archeologiczne, jest późny okres
tej epoki — około r. 1350. W tym więc czasie arkadyjski był dialektem
odrębnym i dojrzałym. Dlatego też jest bardzo prawdopodobne, że część
wschodniego Peloponezu (przynajmniej krainy leżące na południe od
„eolskiej” Koryńtii) była w XIV wieku obszarem zamieszkałym przez ludzi
mówiących po arkadyjsku.
Fakt, że dialekty achajskie rozpadły się na eolski i arkadyjski, nasuwa
przypuszczenie, że dwie grupy plemion achaj skich osiedliły się na terenach
geograficznie zupełnie oddzielnych, utrzymywały jednak ze sobą pewną
łączność w ciągu znacznego okresu czasu. Właściwe warunki dla tego po-
Język i tradycje świata mykeńskiego 91

Rys. 11 Dialekty na półwyspie greckim w okresie klasycznym


92 Półwysep Bałkański i kultura mykeńska

działu dialektów wystąpiły również w późnej epoce brązu. W tym czasie


dwa główne ośrodki kultury mykeńskiej leżały: jeden w Beocji mówiącej
po eolsku, a drugi w Argolidzie, która częściowo sama mówiła dialektem
arkadyjskim, a poza tym sąsiadowała z terenami, gdzie tenże dialekt był
w użyciu. Dialekty te mogły być wówczas bliższe sobie niż później, róż­
niły się jednak, jak to widać z następującego przykładu. W okresie kla­
sycznym w Pamfilii mówiono mieszanym dialektem eolsko-arkadyjskim.
Świadectwa archeologiczne z Mersin i Tarsu w Cylicji nasuwają przypusz­
czenie, że kontakty mykeńskie z południowym wybrzeżem Azji Mniejszej
zostały nawiązane około r. 1230. Koloniści przybyli być może z obszarów,
gdzie posługiwano się obu dialektami: eolskim i arkadyjskim, na przykład
z państwa Myken, które obejmowało mówiącą po eolsku Koryntię i praw­
dopodobnie obszary z dialektem arkadyjskim. Znamienne jest, że połowa
mykeńskiej ceramiki spichlerzowej w Tarsie była prawdopodobnie spro­
wadzona z Argolidy.
Kiedy zestawimy te wnioski ze świadectwami archeologicznymi, wyłania
się obraz następujący. Pierwsze plemiona greckie osiadły w Macedonii,
Tessalii i Epirze po r. 2500 i na tych terenach wykształciły się różne dia­
lekty. Plemiona greckie, które jako pierwsze przyszły do Beocji, Koryntii
i Argolidy po r. 1900, mówiły prawdopodobnie po jońsku. Główna zaś
fala ludów helleńskich, która wtargnęła do Grecji pod koniec średniej
epoki brązu, posługiwała się dialektami grupy achaj skiej. Ci z przybyszów,
którzy mówili po eolsku, zajęli wschodnią Grecję, od Malis do Koryntii,
wypierając wcześniej tu osiadły lud mówiący po jońsku do Attyki. Ci zaś,
których dialektem był arkadyjski, opanowali prawie cały Peloponez, usu­
wając ludy mówiące po jońsku do Achai i Kynurii, a na innych terenach
uzależniając je od siebie.
Można wątpić, czy niezupełne odczytanie mykeńskiego pisma linearnego
dodało wiele do naszej znajomości dialektów greckich. Tabliczki z Knossos
pochodzą z około 1400, z Myken — z około 1230, a z Pylos — z około 1200 r.;
mamy także blisko trzydzieści fragmentów naczyń opatrzonych napisami
pochodzących z Kadmei w Tebach, datowanych na rok mniej więcej 1360.
Zabytki z napisami znaleziono także w Orchomenos, Eleusis, Tirynsie i Tar­
sie. Występujący w nich dialekt nie jest, jak się zdaje, ani północno-za­
chodni grecki, ani dorycki, lecz może być pokrewny arkadyjsko-cypryj-
skiemu lub eolskiemu. Taki jest ogólny wniosek, na który wskazują także
inne przesłanki. Jednakże lokalne różnice w stylu mykeńskiej ceramiki,
analogia do okresu klasycznego, a także język eposu Homerowego (o czym
niżej) nie pozwalają przyjmować, że w latach 1450— 1200 w Knossos, Te­
bach, Mykenach i Pylos mówiono jednolitym dialektem, choćby nawet
miało tu chodzić o dialekt, którym posługiwali się tylko dworscy pisarze.
Jeśli znajdziemy więcej tabliczek, umożliwi to zapewne dokładniejszą
Język i tradycje świata mykeń sikiego 93

transliterację tego pisma, a zatem pozwoli nam również wniknąć lepiej


w naturę mykeńskiego dialektu czy dialektów.
Te wnioski z rozmieszczenia dialektów w okresie klasycznym znajdują
potwierdzenie w badaniach nad formami dialektów najwcześniejszej lite­
ratury greckiej. Eposy Homera i Hezjoda pisane są językiem sztucznym,
który powstał przez zlanie różnych dialektów w ciągu kilku stuleci prze­
kazywania. Najmłodszą warstwą dialektyczną jest attycki, a główną —
joński, gdyż właśnie w Jonii kształtowała się saga epicka w ciągu długich
wieków po upadku świata mykeńskiego. Najstarszą warstwą jest dialekt
eolski albo rzadziej występujący — arkadyjski; te przetrwały głównie
w epitetach i formach imiesłowowych, których wartość metryczna musia­
łaby ulec zmianie przy przekładzie na joński. Tak więc dochodzimy do
wniosku, że początki dialektu epickiego sięgają epoki mykeńskiej, kiedy
to świat grecki mówił przede wszystkim po eolsku i arkadyjsku.
Najstarszym dialektem greckim był joński. W epoce klasycznej mówiono
nim na kontynencie jedynie w Attyce, a w okresie późnohelladzkim III —
w Attyce 17, a-przynajmniej w Achai, Kynurii i B eocji18, gdzie posługiwali
się nim prawdopodobnie potomkowie pierwszych przybyłych na Półwysep
Bałkański plemion mówiących po grecku. Ponadto niektóre języki niegre-
ckie występowały jeszcze w okresie klasycznym na terenie Grecji. Na za­
pleczu góry Athos, na wyspach Lesbos, Imbros i Samo tracę oraz w okolicy
Kyzikos i Troi mówiono po pelazgijsku. Prawdopodobnie językiem tym
posługiwali- się potomkowie ludów przedhelleńskich, które zamieszkiwały
północne tereny nad Morzem Egejskim jeszcze przed przybyciem tu ple­
mion greckich. W poematach Homera Pelazgowie pojawiają się na Krecie
i w Troadzie; nazwa ich występuje także w zwia£zku z Dodoną w Epirze
i z dwoma okręgami w Tessalii: Pelasgiotis i Pelasgikon Argos. Innym
niegreckim językiem mówili Tyrsenowie, których ślady znajdowano w pół­
nocno-zachodniej części basenu Morza Egejskiego. Język ich zachował się
w inskrypcji z VI wieku, odkrytej na Lemnos; jest on spokrewniony
z etruskim. W Prajsos na Krecie na inskrypcjach z IV wieku występuje
inny niegrecki język. Te nie rozszyfrowane dotychczas języki, podobnie
jak minojskie pismo linearne i dysk z Fajstos, trzeba prawdopodobnie
uważać za relikty kultury ludów przedhelleńskich, które osiedlały się na
półwyspie greckim i na wyspach jeszcze w epoce neolitu i wczesnej epoce
brązu.
Odkrycia archeologiczne dostarczają nam obecnie kryterium pozwalają­
cego na ocenę historyczności legend greckich. Okazało się, że mityczne
opowiadania o Knossos, Mykenach i Troi, niegdyś odrzucane jako baśnie,
oparte są na historycznych faktach. Jak dotychczas, zasięg odkryć archeo­
logicznych jest ograniczony, wyniki ich jednak w pewnych przynajmniej
przypadkach potwierdzają założenia Herodota i Tukidydesa, że legenda
94 Półwysep Bałkański i kultura mykeńska

grecka wyrosła nie z poetyckiej fantazji, lecz na gruncie historycznej rze­


czywistości. Jak zauważył Tukidydes19, nie można wierzyć wszystkim
greckim tradycjom. Elementy folkloru wplotły się w ich fakturę u samych
początków, a później dodano racjonalistyczne wyjaśnienia. Kiedy jednak
Homer i Hezjod tworzyli kanon greckiej legendy, nadając jej formę lite­
racką, stali jeszcze blisko źródła ustnej tradycji i chodziło im jak praw­
dziwym Hellenom o prawdę, a nie o fikcję. Tradycja ustna nie wygasła
z rozwojem literatury. W V wieku wyzyskał ją w pełni Herodot, a prze­
konywająca analiza wczesnej historii Grecji, dokonana przez Tukidydesa,
wykazuje, jak wielka może być wartość ustnej tradycji, jeśli traktuje się
ją z wnikliwością historyka.
Pamięć o wędrówce ludów przechowały nie tylko ludy mówiące języ­
kiem greckim, lecz również potomkowie innych plemion, które w epoce
brązu utrzymywały stosunki z krajami egejskimi. Tak więc Tukidydes
mógł twierdzić z pewnością, że Pelazgowie zamieszkiwali niegdyś znaczną
część półwyspu greckiego 20, Tyrsenowie — Ateny i Lemnos 21, a za czasów
,,Miñosa” Karyjczycy i Fenicjanie zajmowali większość wysp egejskich.22
Prawda, że Herodot, usiłując ograniczyć pojęcie ,,Hellena” do doryckich
jedynie plemion, objął nazwą Pelazgów wszystkich innych ludzi mówią­
cych po grecku. Jeśli jednak pominąć ten błąd w metodzie Herodota, to
zachował on wiele tradycji ludowej o ważnym znaczeniu: I tak na przykład
Karyjczycy twierdzili, że pochodzą z południowo-zachodniej Azji Mniej­
szej i stamtąd rozprzestrzenili się na wyspy oraz że są spokrewnieni z My-
zyjeżykami i Lidami z Azji Mniejszej.23 Lelegowie to albo druga nazwa
Karyjczyków, albo ludu, który sąsiadował z nimi na wyspach. Według
późniejszej tradycji greckiej, oba te ludy miały osiąść również na pół­
wyspie greckim. Kaunijczycy utrzymywali, że przybyli do Azji Mniejszej
z Krety, podobnie jak Licyjczycy. Fenicjanie sami uważali się za, przyby­
szów znad Morza Czerwonego (tj. z południowej Arabii) i mówili, że z wy­
brzeża Syrii rozproszyli się następnie po wyspach Morza Egejskiego.24
Wyspa Thera miała do nich należeć w ciągu ośmiu pokoleń, z których
pięć przypadało jeszcze na czasy przed wojną trojańską.
Tradycje te są na pewno zgodne z wnioskami, jakie można wydedukować
ze świadectw archeologicznych. Tak więc w Pelazgach możemy widzieć
przedstawicieli kultury epoki neolitu w Tessalii, w Karyjczykach, Tyrse-
nach i Lelegach — ludy wczesnohelladzkie i cykladzkie, a w Kaunijeży­
kach i Licyjeżykach — diasporę kreteńską po splądrowaniu Knossos. Naj­
nowsze wykopaliska ujawniły w Byblos i Ugarit na wybrzeżu Syrii obec­
ność osiedli o kulturze pokrewnej późniejszej fenickiej. Metodą archeolo­
giczną określono, że Fenicjanie przybyli po raz pierwszy na wybrzeże
Syrii w połowie III tysiąclecia, co zgadza się z fenickim datowaniem przy­
bycia do Tyru na lata około 2700 r. Przybycie Fenicjan na Therę, a Kadmo-
Język i tradycje świata mykeńskiiego 95

sa do Teb około r. 1350 potwierdzają obecnie cylindryczne pieczęcie króla


Burraburriasa II (1367— 1346) znalezione w pałacu w Tebach.25
Zachowane tradycje o wędrówkach ludów greckich dotyczą głównie
okresu po wojnie trojańskiej. U Herodota jednak znajdujemy interesujący
przykład pamięci również o wcześniejszych wędrówkach.26 Dorowie osiedli
najpierw, jak dowiadujemy się, we Fthiotis w południowej Tessalii, na­
stępnie w Histiajotis poniżej gór Ossa i Olimp, a potem pod górami Pindus,
gdzie zwano ich ,,Makednoi” . Stąd dopiero ruszyli do Dryopis między
Malis a Fokidą. Następnie, już po wojnie trojańskiej, wtargnęli na Pelo­
ponez. W okresie bezpośrednio poprzedzającym tę ostatnią fazę, w Dryopis
lub w jej pobliżu, złączyli swe siły z Heraklidami — rodem achajskim,
i na jedno pokolenie przed wojną trojańską usiłowali razem przedostać się
na Peloponez. Próba nie powiodła się, gdyż ich bohater Hyllos zginął w po­
jedynku, zabity przez Echemosa — bohatera Achaj ów, Jończyków i Arka­
dy jeżyków, do których Peloponez wówczas należał.
Takie przedstawienie jest wiarygodne; wskazuje ono, że jedno plemię —
Dorowie w ścisłym tego słowa znaczeniu — opuściło Tessalię i prowadziło
odtąd życie pasterskie w południowo-zachodniej Macedonii, Epirze i Dryo­
pis. Kiedy potęga mykeńska osłabła (na jedno pokolenie przed wojną tro­
jańską), Dorowie zaczęli przeć ku południowi. Ich wczesne wędrówki okre­
ślił Herodot posługując się genealogią w ten sposób: pierwsze migracje
miały miejsce za panowania Deukaliona, drugie — za Dorosa, syna Hellena.
Otóż tradycyjne genealogie zawierają imiona dwojakiego rodzaju: imiona
osobowe właściwe dla jednostek oraz eponymiczne imiona plemion lub
rodów. Te ostatnie były może niegdyś imionami ludzi, wskazują jednak
na moment powstania plemienia i nie dadzą się prawdopodobnie umieścić
w chronologicznych ramach. Tego rodzaju dane genealogiczne są cenne,
dlatego że łączą ze sobą spokrewnione plemiona i ukazują powiązania
geograficzne. W ten sposób zachowana przez Piezj oda tradycja 27, że w Tes­
salii syn Deukaliona, Hellen, spłodził Dorosa, Ksuthosa (ojca Jona) i Eolosa,
umiejscawia kolebkę ludów mówiących po grecku w Tessalii i potwierdza
wewnętrzny związek plemion doryckich, jońskich i eolskich.
Podobnie, jeśli chodzi o Troję, Homer28 przekazał genealogię, według
której Dardanos, Tros i Ilos, eponymowie Dardanów, Trojan i Iliów, żyli
jeszcze przedtem, nim Laomedon zbudował i umocnił Troję (prawdopo­
dobnie jest to Troja VII A, około r. 1300). Genealogia ta kojarzy z Troją
ludy, które występują w dokumentach hetyckich jako Dardenui oraz
Iliunna i które można uważać za mieszkańców Taroisa.
Podczas gdy imię protoplasty eponyma lub boga stojące na początku
genealogii oznacza granicę, poza którą tradycja rodowa już dalej nie sięga,
następujące po nim imiona przedstawicieli rodu lub dynastii mogą być jak
najbardziej historyczne. Najdłuższe genealogie są znane w Argos, Atenach,
96 Półwysep Bałkański i kultura mykeńska

Tebach i Orchomenos, gdzie archeologia ujawniła istnienie bardzo wcze­


snych osiedli greckich. Dwie z tych genealogii wywodzą się od założycieli
przybyłych zza morza: Epafos z Egiptu stał się protoplastą dynastii w Argos
na dziewięć pokoleń przed wojną trojańską, a Kadmos z Fenicji założył
dynastię w Tebach na sześć pokoleń przed tą wojną. Jeśli jako przeciętną
dla pokolenia przyjąć 30 lat, dynastie te powstały — z wielkim przybliże­
niem — około 1470 i 1380 r.; pierwsza w okresie spokoju przed zdobyciem
Knossos, druga po upadku kreteńskiej potęgi morskiej. Chociaż zarówno
Epafos, jak Kadmos byli obcego pochodzenia, nie wydaje się, aby sprowa­
dzili oni obcą ludność do Grecji, sami natomiast się zhellenizowali. Z dy­
nastii argiwskiej pochodzili założyciele Tirynsu i Myken: Proteus około
r. 1350 i Perseusz około r. 1290. Dynastia ateńska była autochtoniczna;
dynastie Orchomenos, Koryntu i Pylos miały przodków tessalskich (Minias
około r. 1380, Syzyf około r. 1320 ,i Neleus około r. 1280). Genealogie te,
tworzące tło poematów Homerowych, zachowały jedynie fragmentaryczne
wspomnienia z okresu przed wojną trojańską, gdyż około r. 1200 stare
rody królewskie przeważnie straciły już władzę.
Z drugiej strony w eposach Homera znajdujemy również krótkie ge­
nealogie dynastii panujących podczas wojny trojańskiej. Dynastie te łączyły
się ze sobą związkami małżeńskimi i genealogie ich tworzą logiczną struk­
turę, która może dowodzić historyczności. Świadczą one, że wiek XIII był
okresem niespokojnym, kiedy to nowe dynastie zdobywały główne ośrodki
kultury mykeńskiej, często zawierając związki małżeńskie z członkami
dynastii poprzednich. Tak Tydeus — przybysz z Etolii — zdobył tron argiw-
ski, Atreus, którego ojciec, Pelops, przywędrował z Azji, zawładnął tronem
w Mykenach, a jego syn Menelaos — w Sparcie. Neleus — rodem z Tes-
salii — zdobył tron w Pylos, a dynastie Achillesa, Aj asa, Idomeneusa i Ody-
seusza sięgały jedynie dwóch pokoleń przed wojną trojańską. Bohaterska
epoka poematów Homerowych zaczyna się właśnie od tych dynastii, za­
kładanych około r. 1280— 1230, których przedstawiciele są dla nas posta­
ciami wyraźnymi i uchwytnymi, podczas gdy ich poprzednicy — Perseusz,
Minos, Syzyf — to sylwetki niejasne i tonące w mgłach folkloru.

5. POEM ATY HOMERA I ICH TŁO M YKEŃSKIE

Hezjod wprowadził między wiek brązu a żelaza ,,boski ród herosów” :


... z nich to jednych zła wojna i bitwa okrutna
u Teb o siedmiu bramach na ziemi Kadmowej
zgubiła, gdy tsię bili o stada Edypa,
a drugich znów pod Troją, gdzie przez przestwór morski
na okrętach płynęli walczyć o Helenę.29 *
* Tłum. S. Srebrny Literatura starożytnej Grecji epoki niepodległości, Wzory I,
Warszawa— Kraków 1927.
Poematy Homera i ich tło myikeńskie 97

Ich czyny, przypadające na okres od 1250 do 1150 r., stanowią temat


zarówno sagi epickiej, która osiągnęła swą ostateczną formę prawdopo­
dobnie w IX i następnych stuleciach, jak i dramatu attyckiego z V wieku.
Epos dzieli się na trzy główne cykle: tebański obejmujący dwa pokolenia
przed wojną trojańską, cykl Heraklesa i cykl trojański, do którego włą­
czono również dzieje najbliższych lat po wojnie trojańskiej. Analogie
z epokami bohaterskimi innych ludów pozwalają twierdzić, że epoki takie
trwają krótko, na ogół trzy lub cztery pokolenia, a początek swój za­
wdzięczają wtargnięciu bardziej prymitywnych, za to dzielnych wojowni­
ków do kraju, w którym panuje wysoka, lecz chyląca się już do upadku
cywilizacja. Są to zazwyczaj okresy nieustannej wojny napastniczej i gra­
bieżczej, a w jej czasie książęta wojownicy zrywają z tradycyjnymi wię­
zami lojalności etnicznych czy plemiennych. W Grecji epoka bohaterska
zamyka okres schyłkowy wielkiej cywilizacji epoki brązu świata egej­
skiego. Dlatego też nie miała ona zapewne wiele wspólnego z poprzedzają­
cymi wiekami świetności, których zabytki ujawniła nam archeologia. Tak
więc bohaterzy Homera mogli być niepiśmienni, chociaż pismem posługi­
wano się przy sporządzaniu inwentarzy w mykeńskich osiedlach pałaco­
wych już wcześniej, a także w czasie epoki bohaterskiej. Podobnie w eposie
pali się zwłoki, podczas gdy ludy osiadłe epoki brązu grzebały swoich zmar­
łych. W pewnych przypadkach bohaterzy Homerowi posługują się jeszcze
bronią, która wyszła z użycia w późnym okresie mykeńskim. Również ich
żywiołowość, brak hamulców społecznych i religijnych znamionują raczej
nowych przybyszów niż przywódców ludu, który z wolna dojrzewając
osiągnął już wysoki stopień cywilizacji.
Studia porównawcze nad epokami bohaterskimi różnych ludów rzuciły
także światło na genezę i rozwój poezji epicznej. Jak się okazuje, rodzi się
ona w zamęcie epoki bohaterskiej, kiedy to pieśniarze układają i prze­
kazują swoje utwory ustnie, nawet jeśli nie zaginęła jeszcze umiejętność
pisania znana wcześniejszej cywilizacji. Starsze pieśni epiczne są zazwy­
czaj krótkie i opiewają czyny jednego lub kilku bohaterów. Późniejsze
pieśni wydłużają się i doskonalą pod względem artystycznym, a recyto­
wane na dworach sławią wybitnych przedstawicieli klasy rządzącej, za­
równo mężczyzn, jak i kobiety. W tym późniejszym stadium eposu poeta
interesuje się coraz więcej nie tyle czynami bohaterów, co ich postawą
i zachowaniem; zaczynają pojawiać się tematy nieheroiczne, takie jak
religia, wieszczbiarstwo, częściej zagadnienia natury ogólnej niż sprawy
osobiste. Z greckiej poezji epicznej krótkie pieśni — z wyjątkiem Tarczy
Heraklesa — znamy tylko z późnych streszczeń. Iliada i Odyseja są kunsz­
townymi poematami późniejszego typu i wieńczą długi okres rozwoju;
większość utworów epicznych ze szkoły hezjodejskiej zajmuje się tema­
tami nieheroicznymi. Chociaż krótkie i długie pieśni, które zachowały się
38 Półwysep Bałkański i kultura mykeńska

w całości lub w streszczeniu, powstały kilka wieków po końcu epoki bo­


haterskiej, wywodzą się one zapewne z podobnych, układanych w tej
właśnie epoce (takich, jakie na przykład w Odysei śpiewa Femios na dwo­
rze królewskim na Itace) 30 — jak widzieliśmy bowiem, nie tylko dialekt
epicki jest w części dziedzictwem epoki mykeńskiej, lecz również tło eposu
odpowiada stosunkom panującym wówczas, a nie w następnych stu­
leciach.
Oczywiście niektóre partie Iliady i Odysei nie mają nic wspólnego z hi­
storią, gdyż poeta wplatał w swe dzieło opowieści o nadludzkich wyczy­
nach, interwencjach bogów, podania ludowe i fantastyczne podróże. Ale
ogólna sytuacja i kultura, znajdujące swe odzwierciedlenie w poematach,
odpowiadają prawdzie historycznej. Odkrycia archeologiczne wykazały, że
pewne przedmioty opisywane w poematach są charakterystyczne dla okre­
su mykeńskiego, nie występują zaś we wczesnej epoce żelaza. Do takich
należy Merionesa hełm z kłami dzika31, metalowa inkrustacja tarczy
Achillesa, puchar Nestora, fryz z błękitnego szkliwa w pałacu Alkinoosa
oraz grot włóczni z kutej blachy brązowej zabezpieczony pierścieniem.32
To samo można powiedzieć o broni z brązu, którą stale posługują się bo­
haterzy Homerowi, o rozkładzie domów i pałaców, obfitości złota i kości
słoniowej, a także używaniu dużych tarcz podłużnych. Choć wiele z przy­
toczonych tu przykładów jest typowe dla późnej epoki brązu, inne realia
eposu odpowiadają lepiej okresowi od 1250 do 1150 .r.: znane już były
narzędzia żelazne i różne metody obróbki tego metalu, nosiło się fibule,
a wojownicy używali najczęściej tarcz okrągłych, chodzili w pancerzach,
walczyli mieczami siecznymi, a także służącymi do pchnięcia. Z drugiej
zaś strony niektóre przedmioty opisane w poematach spotyka się zwykle,,
lecz nie wyłącznie, wśród znalezisk z lat późniejszych niż 1250— 1150;
tu trzeba by wymienić kunsztowną klamrę Odyseusza, węża na pancerzu
przysłanym przez króla Cypru, niedźwiedzia na pendencie Heraklesa
i świątynie budowane przez Chryzesa i Nausitoosa.33 Mogą to być ana­
chronizmy dodane przez poetę; trzeba jednak pamiętać, że uczestnicy
wojny trojańskiej pochodzili z wielu różnych stron świata egejskiego i że
świadectwa archeologiczne są w znacznym stopniu niekompletne. Archeo­
logia nie powiedziała bynajmniej jeszcze ostatniego słowa.
Według wyobrażeń autora Iliady i Odysei ziemia jest ciałem płaskim
pływającym na wodzie. Otacza ją rzeka Okeanos, gdzie słońce wschodzi
i zachodzi. Na północnych krańcach ziemi Kimmeryjczycy żyją w mgle
i mroku, a Lestrygoni pasą swe stada przez długie godziny dzienne; Pigme­
je mieszkają na południu, nad brzegami Okeanu, gdzie żurawie szukają
schronienia przed zimowymi burzami.34 Ta koncepcja świata nie wywo­
dzi się z ograniczonego zasobu wiadomości geograficznych, jakie miesz­
kańcy wschodniej części basenu Morza Śródziemnego mogli uzyskać we
Poematy Homera i ich tło myikeńskie 99

wczesnej epoce żelaza. Świadczy ona raczej o znajomości mórz innych


oprócz Śródziemnego: Atlantyku, Morza Czarnego i Czerwonego; a zna­
jomość tę posiadali zapewne żeglarze minojscy i mykeńscy w szczytowym
okresie epoki brązu.
W Odysei skurczyły się już granice znanego świata. Chociaż znajduje­
my wzmianki o Sykelach i Sykanii (Sycylia), Morze Śródziemne na zachód
od Itaki i Leukas jest strefą fantazji. Na południu Menelaos odwiedzał
Cypr, Fenicję, Sydon, Egipt, Etiopię i Libię, zachowała się też pamięć
o bogactwie Teb egipskich. Grecy pojawiają się jednak na wybrzeżach
Egiptu raczej jako najeźdźcy niż spokojni kupcy, a położenie Faros przy
brzegu jest określone niewłaściwie.35 Ten ograniczony zasób wiedzy i atmo­
sfera niepokoju odpowiadają ściśle sytuacji panującej u schyłku XIII wie­
ku, kiedy to właśnie urwały się kontakty z osiedlami mykeńskimi na Sy­
cylii, a Delta egipska stała się przedmiotem wielokrotnych napadów. Bo­
haterzy Homera byli wojownikami i najeźdźcami; dlatego Odyseusz obraził
się, gdy go porównano do kupca ,,dbałego o swój ładunek i żądnego zy­
sków” .36 Transport morski znajdował się w rękach Fenicjan. Handlowali
oni z Lemnos, żeglowali do Itaki i (przez Kretę) do Libii; ich z kolei od­
wiedzali Tafijczycy — lud z zachodu, który handlował metalami szlachet­
nymi z Temese (w Italii).37 Fenicjan nazywa się najczęściej Sydończykami;
ponieważ Sydon został zburzony około r. 1190, a potem większą od niego
rolę odgrywał Tyr, wydaje się prawdopodobne, że opowieść Homera od­
zwierciedla stosunki sprzed r. 1190.
Chociaż akcja Iliady rozpoczyna się w dziewiątym roku walk pod Troją,
w drugą księgę eposu wmontowano tzw. Katalog okrętów achajskich i wojsk
trojańskich zgromadzonych na samym początku wojny. Umieszczenie ich
w tym miejscu nie ma żadnego uzasadnienia artystycznego. Widocznie
stanowiły one tak ważne dla poety i jego słuchaczy tradycyjne elementy
sagi epickiej, że nie można ich było pominąć. Możemy więc przyjąć, że
widziano w tych katalogach przedstawienie sytuacji historycznej.
Według Katalogu Trojan król Troi, Priam, panuje nad obu brzegami
Hellespontu, a także nad wybrzeżem Azji Mniejszej od góry Idy do po­
łudniowo-wschodniego krańca Propontydy. W Europie sprzymierzeńcy
jego mieszkają nawet w dolinie rzeki Aksios w Macedonii, w Azji są
nimi jeszcze Halizonowie na północnym wschodzie, a na południu — nie­
które ludy z okolic Sardes, Miletu i z Licji. Tak daleko mogła sięgać wła­
dza i przymierza króla panującego w bogatej Troi VII A (około 1300—
1200 r.), ale nie w ubogich osiedlach, które po niej nastąpiły. Co więcej,
w dokumentach hetyckich i egipskich z XIV i XIII wieku powtarzają się
niektóre imiona z Katalogu Trojan, jak: Ilioi (Iliunna), Dardanoi (Dardenui),
Lukie i Lukioi (Luka), Pedasos (Pidasa), Asżos (Asuva), Musoi (Musa), pod­
czas gdy w Iliadzie występują także poza ks. II nazwy Troja (Taroisa),
100 Półwysep Bałkański i kultura mykeńska

Lesbos (Lazpa) i Kilikes (Kilikisza). Nawet odlegli Halizonowie zjawiają


się ponownie w inskrypcji z VII wieku jako Khalitu. Mury Troi wzniósł,
według Homera, ojciec starego Priama, Laomedon, a fakt ten należy od­
nieść do Troi VII A, zbudowanej około r. 1300. Co do historii państwa
trojańskiego, zdobycie Lesbos i późniejsze zburzenie Troi zostały potwier­
dzone przez wykopaliska w Thermi i w Troi, które pozwalają datować te
wydarzenia około 1200 r. Na południu ślady osadnictwa mykeńskiego znaj­
dujemy w Milecie i w stanowiskach archeologicznych w Cylicji, gdzie
osiedla uległy zburzeniu około r. 1200. Bohaterów licyjskich Sarpedona
i Glaukosa uważa Homer za Achaj ów, których dziad, Bellerofon, przybył
z Peloponezu.38 Pozostałością pobytu Achajów w południowej Azji Mniej­
szej był eolsko-arkadyjski dialekt, którym mówiono w Pamfilii; świadczy
0 nim również zachowana przez Herodota tradycja głosząca, że mieszkań­
ców Cylicji zwano niegdyś ,, Hy pachajami” ; zapewne na to samo wska­
zują nazwy Ahhiyava i Akaiwasha występujące w dokumentach hetyckich
1 egipskich z XIV i XIII wieku oraz nazwa Danuna, którą spotykamy
w ośmiowiecznyeh inskrypcjach w Karatepe w Cylicji.
Narzuca się zatem wniosek, że Katalog Trojan przedstawia sytuację hi­
storyczną aktualną w XIII wieku, nie później; innymi słowy — Homer
oparł się w nim na jakimś spisie sporządzonym w czasie wojny trojańskiej
lub bezpośrednio po niej. Jest to autentyczny dokument odzwierciedla­
jący stosunki panujące w epoce brązu.
Nie mniej silne argumenty przemawiają za autentycznością Katalogu
Achajów. Rozkład sił jest zupełnie inny niż był w okresie archaicznym
i klasycznym. Mykeny, Tiryns i Pylos przedstawia Homer jako stolice wiel­
kich państw; później zaś stały się zaledwie wioskami. Katalog Achajów
nie odzwierciedla zatem stosunków panujących w wieku żelaza. Obraz ten
nie jest jednak fikcyjny, bo archeologiczne odkrycia dowiodły ponad wszel­
ką wątpliwość, że odpowiada on tak w zarysach ogólnych, jak i w szczegó­
łach historycznym warunkom w późnej epoce brązu. Szczegółowa analiza
treści Katalogu pozwala nam datować jego pierwotną redakcję na pokole­
nie wojny trojańskiej. Na przykład zamiast Teb, zburzonych przez wy­
prawę Epigonów (jedno pokolenie przed wojną trojańską), wymienione jest
„ dolne miasto Teb” (Hypothebai), a Tlepolemos, który wiedzie swoje okręty
do Troi, jest sam założycielem nowej dynastii na Rodos. Tak więc Katalog
Achajów w Iliadzie pochodzi w całości z wcześniejszej pieśni, ułożonej
podczas wojny trojańskiej lub wkrótce po niej, a przedstawiającej ówczesne
stosunki.
Niektórzy uczeni utrzymywali, że pewne partie Katalogu zostały inter­
polowane lub zmienione przez strony zainteresowane w okresie archaicz­
nym i klasycznym. Powody wprowadzania takich zmian byłyby oczywiste.
Gdy późniejsi greccy mężowie stanu wysuwali roszczenia terytorialne
Poematy Homera i ich tło mykeńskie 101

w stosunku do swoich sąsiadów, powoływali się na Katalog z takim zaufa­


niem, jak gdyby to była Księga Katastralna *. Ale właśnie to zaufanie
świadczy, że Grecy nie obawiali się, aby późniejsze interpolacje mogły
zniekształcić Katalog. Co więcej, zgodność dostarczonych przezeń danych
z odkryciami archeologicznymi wskazuje, że nie uległ on żadnym poważ­
niejszym zmianom. I trudno naprawdę doszukiwać się obszerniejszych
interpolacji w tekście, w którym tak małą rolę grają jońskie Ateny, ludy
doryckie, a nawet Eolowie. Łatwo się zapomina, jak wiele z sagi epickiej
i legend lokalnych epoki brązu żyło jeszcze w pamięci ludzi okresu kla­
sycznego; pamięć ta nie dozwoliła, aby Katalog wcielony do Iliady uległ
przeróbkom interpolatora. Ateny są tu dobrym przykładem. Ze względu
na wybitną pozycję tego miasta w życiu politycznym i literackim, Ateń-
czycy mogli szczególnie łatwo pokusić się o interpolację tekstu. Ale ich
własne lokalne legendy głosiły, że okres wielkości Aten przypadł na po­
kolenie Tezeusza, a nie wojny trojańskiej. Dopiero, gdy legenda straciła
swój autorytet, Eurypides mógł w Ifigenii w Aulidzie synem Tezeusza za­
stąpić Menestheusa, dowodzącego Ateńczykami u Homera, a także wpro­
wadzić inne szczegóły na korzyść Aten; mimo to innowacje te nie weszły
nigdy do Katalogu Homerowego. Miejsca atetowane przez uczonych alek­
sandryjskich nie odnoszą się do ustępów o znaczeniu politycznym, a wier­
sza (dodanego podobno przez Solona lub Pizystrata), w którym okręty Sa­
laminy pojawiają się obok ateńskich 39, nie ma w ogóle w wydaniach alek­
sandryjskich. Wiersz ten jest najwyraźniej późniejszą interpolacją, po­
dobnie jak trzy inne w Katalogu Trojan.40
Jako dokument z późnej epoki brązu, Katalog Achajów zawiera intere­
sujące informacje. Występuje tam wielka różnorodność w organizacji
i wielkości oddziałów, które reprezentują jednostki polityczne tej epoki.
Wojska pochodzące z jedenastu miast, lecz dowodzone przez jednego czło­
wieka, Agamemnona, przyszły ze skonsolidowanego królestwa, natomiast
wojska z Buprasion i Elidy, pod wodzą czterech dowódców, pochodziły
z luźniejszego organizmu politycznego. Ateny dostarczyły pod jednym do­
wództwem 50 okrętów, podczas gdy Tessalia — pod dziewięcioma wodza­
mi — 280. Takiej niewspółmierności siły Aten i Tessalii, nawet pod wzglę­
dem sił lądowych, nie spotykamy ponownie aż do wojny lamijskiej, kiedy
to Ateny utraciły już potęgę, jaką posiadały poprzednio. Nazwy ludów,
które dostarczyły wojska, świadczą o różnym stopniu ich rozwoju poli­
tycznego. Ateńczycy, Kreteńczycy i Rodyjczycy — nazwani od swego mia­
sta lub wyspy, a z biegiem czasu identyfikowani z państwem, które repre­
zentują, występują jako ludy odrębne. Niektóre grupy nie mają nazwy
zbiorowej w ogóle; na przykład ludzie Agamemnona, Diomedesa lub Pro-
* W oryginale: Domesday Book — jest to księga zawierająca opis wszelkiej wła­
sności ziemskiej w Anglii za Wilhelma Zdobywcy (przyp. red.).
102 Półwysep Bałkański i kultura mykeńska

tesilaosa zawdzięczają — jak się wydaje — swój wzajemny związek tylko


osobie władcy i związek ten jest zbyt efemeryczny, aby mogła powstać
wspólna nazwa. Innych jeszcze wymienia się tylko jako plemiona — tych
łączy wspólnota plemienna, a nie miejsce zamieszkania.
Różnice te odzwierciedlają różnorodność świata mykeńskiego, na którą
wskazuje także gdzie indziej w Iliadzie rozmaitość uzbrojenia i genealogii
achajskich wojsk i ich dowódców.
Grupy o najniższej kulturze tworzyły jednostki plemienne. Beoci, Fo-
kijezycy, Lokrowie, Abantowie, Etolowie, Enianowie, Perajbowie, Magneoi,
Mirmidonowie, Hellenowie oraz Achajowie umiejscowili się w Grecji środ­
kowej i północnej; zajmowali oni obszary pagórkowate i górzyste z wy­
jątkiem Beotów, którzy zdobyli równinę beocką. Na Peloponezie Arkadyj-
czycy zawdzięczali swe imię górzystej Arkadii, Epejowie zajmowali Ęlidę
i Dulichion (Leukas), a Kefallenowie — południowe wyspy jońskie z przy­
ległą częścią lądu stałego. Element bardziej cywilizowany osiadł na rów­
ninie tessalskiej i terenach o klimacie całkowicie śródziemnomorskim; tutaj
mieszkańcy przyjmowali nazwy nie od plemion, a od miast lub wysp, jak
np. Ateńczycy, Argejczycy, Pylyjczycy, Kreteńczycy, Rodyjczycy itd.:
wielka liczba miast wymienianych w Katalogu świadczy o bardziej usta­
lonych warunkach życia (23 miasta na równinie Tessalii, 31 — w Beocji,
20 — na północno-wschodnim Peloponezie, 18 — na południowym Pelo­
ponezie, a Kreta jest wyspą o 100 miastach). Jak wykazały wykopaliska.
Attyka miała w czasach mykeńskich również swe miasta, ale wymienia
się tylko Ateny — „gminę wielkodusznego Erechtheusa” , którego datuje
się za pomocą genealogii na lata około 1350. Można zatem przypuszczać,
że Ateny zdobyły zwierzchnictwo nad miastami sąsiednimi w większym
stopniu niż Mykeny lub Argos.
Chociaż oddziały wojowników były różnorodne i odrębne, całą armię
określano trzema ogólnymi nazwami — Aćhajów, Danaów i Argejczy-
ków. Najczęściej słyszymy o Achajach. Jedno z plemion pod wodzą Achil­
lesa (a w Odysei — jedno plemię na Krecie) nazywano Akhaioi41, lecz prze­
cież tak mało znacząca grupa nie mogła dać nazwy całej armii. Termin
Akhaioi wydaje się raczej tradycyjny, sięgający czasów, kiedy królowie
Hetytów mieli stosunki dyplomatyczne z królem Ahhiyava. W Katalogu
pojawia się nazwa Danaoi; pewno wywodzi się ona od eponyma Danaosa,
który w XV wieku założył dynastię w Argos. Termin Argeioi określał,
być może, pierwotnie poddanych tej samej dynastii lub armię, której Adra-
stos z Argos narzucił swoje dowództwo w niedawnej wojnie Epigonów
z Tebami. Porządek, w którym Katalog wymienia poszczególne grupy bo­
jowników, jest prawdopodobnie także tradycyjny. Jest on następujący:
środkowa Grecja (zaczynając od Beocji), Peloponez (zaczynając od Argos),
zachodnie wyspy i Etolia (zaczynając od Dulichion), południowo-wschodnie
Poematy Homera i ich tło mykeńskie 103

wyspy (zaczynając od Krety) oraz południowo-wschodnia Grecja (zaczy­


nając od państwa Achillesa). Ten układ grup i ich wewnętrzna hierarchia
nie odpowiada względnej potędze i znaczeniu terenów wyliczanych w Ka­
talogu; być może, są one odbiciem stopniowego rozprzestrzeniania się kul­
tury mykeńskiej lub znaczenia poszczególnych krain w okresie wcześniej­
szym niż koniec XIII wieku, na przykład w czasach Labdakidów przed
upadkiem Edypa.
Pewnego rodzaju jedność narzucało armii naczelne dowództwo Aga-
memnona. Rościł on sobie prawo do dziedzicznego zwierzchnictwa, do „pa­
nowania nad wieloma wyspami i całym Argos” ; 42 symbolem tego było
boskie berło Pelopsa odziedziczone przez Agamemnona po Thyestesie
i Atreusie. Jeżeli nawet tak rozległe było panowanie Pelopsa, którego imię
przetrwało w nazwie półwyspu ,,Peloponez” , czy Atreusa, który prawdo­
podobnie pojawia się w archiwach hetyckich jako Attarissiyas dowodzący
najazdami na Karię i Cypr, rzeczywiste królestwo Agamemnona obejmo­
wało tylko Mykeny, Korynt i Achaję, gdyż już w poprzednim pokoleniu
Adrastos i Tydeus byli niezależnymi władcami Argos.43 Władzę zawdzię­
czał Agamemnon głównie swym wojskom w Arkadii (dla których dostar­
czył okrętów), a także faktowi, że jego brat Menelaos panował w Lacede-
monie; ale i tak nie mógł on nakazać innym królom przysłania kontyngen­
tów, lecz albo zwracał się do nich osobiście, albo posyłał zaprzyjaźnionych
władców z prośbą o pomoc.44 Tak więc w Grecji, jaką widzimy w Iliadzie,
tendencje do jedności były słabe. Załamała się tradycyjna hegemonia spra­
wowana niegdyś przez Teby, Mykeny czy Argos; nowe i zmieniające się
ciągle dynastie pojawiały się w wielu częściach świata greckiego, a ple­
miona najeźdźców, jak np. Beoci, zdobywały dla siebie bogate krainy na
lądzie stałym. Katalog Achaj ów przedstawia Helladę w chwili zmierzchu,
jaki nastąpił po długim dniu epoki brązu, a poprzedzał wielką noc okresu
wędrówki.
Saga epicka zajmuje się przede wszystkim władcami. Każdy z nich żył
dla siebie i stał ponad wieloma ograniczeniami, które krępowały współ­
czesnych mu ludzi. W walce o władzę dopuszczali się morderstw, nawet
w kręgu własnych rodzin, a wielu z nich lekceważyło sobie prawa fratrii
czy plemienia. Lecz społeczeństwo, w którym żyli, było na pewno zorga­
nizowane według zasad bardziej konserwatywnych. Nestor — przedstawi­
ciel starszej generacji — polecił Agamemnonowi uszykować armię przed
Troją według fratrii i plemion, aby ,,fratria mogła pomagać fratrii, a ple­
mię plemieniu” . Ludzie prości w większym stopniu niż książęta byli lojal­
nymi członkami tych braterstw (fratrii), które opierały się na pokrewień­
stwach i łączyły w plemiona. Każdy, kto nie był członkiem braterstwa
(aphertor), był wyrzutkiem społecznym. Nie mógł on stać się członkiem
plemienia ani brać udziału w Zgromadzeniu.
104 Półwysep Bałkański i kultura mykeńska

Ktokolwiek wchodził z zewnątrz do społeczności, nie miał w niej żadnych


praw ani godności, chyba że był demiourgos — „pracujący dla dobra pu­
blicznego” , jak wróż, lekarz, budowniczy okrętów lub pieśniarz.45 Nie spo­
tykamy wzmianek o klasie poddanych; termin thetes pochodzi od zatrud­
nienia, określał mianowicie tych, którzy prąci*ją za opłatą na cudzej ziemi.
Niewolników natomiast używanych do pracy w gospodarstwie domowym
zdobywano na wojnie lub kupowano na rynku. W pałacu Odyseusza liczba
niewolników i niewolnic znacznie przewyższała pięćdziesiąt osób. Ośrod­
kiem kultu religijnego w rodzinie było ognisko domowe (hestia), zajmu­
jące centralną pozycję w megaronie w Mykenach i gdzie indziej; prawa
rodzinne pozostawały pod opieką starszych, którzy cieszyli się głębokim
poważaniem. Tak więc o człowieku, który stał się wyrzutkiem społecznym,
mówiono, że jest on „bez fratrii, praw i ogniska” .46 W poematach Home­
rowych brak wzmianek o kulcie herosów w łonie rodziny; wydaje się jed­
nak, że królewską dynastię z grobów kopułowych w Mykenach następne
pokolenia otaczały czcią religijną.
Miasto stanowiło jednostkę raczej społeczną niż polityczną. Grupami
miast wraz z ich terytorium obdarzali królowie swych wiernych towarzy­
szy; 47 podobnie w późniejszym okresie wielki król Persji wynagrodził Te-
mistoklesa. Terminem polis określano górne miasto lub akropol, gdzie leżał
pałac, miasto otwarte zwano asty; czasem całość oznaczano potocznie przez
jedno z tych określeń. Cała władza polityczna skupiała się w rękach króla.
Zwoływał on Radę i Zgromadzenie, którym też przewodniczył; mógł za­
sięgać ich opinii, ale decydował sam. W czasie wojny pociągał swych pod­
władnych do służby, sprawował dowództwo i zgarniał lwią część łupów.
W czasie pokoju prezydował przy ofiarach i na uroczystościach, a także
miał prawo do świętej ziemi. Choć od jego wyroku nie było odwołania,
król miał również obowiązki wobec poddanych. Jako pasterz swego ludu
powinien był dbać o jego pomyślność. Jeśli umierał, a jego syn był mało­
letni, następstwo tronu przechodziło przez królową na jej drugiego męża.
Kiedy przewodniczył na uczcie, musiał dawać wino starszym, którzy two­
rzyli jego Radę, a także całej świcie swych towarzyszy, dworzan i herol­
dów.
Członkowie Rady również mieli swoje prawa. Posiadali tytuł „starszych”
lub „królów doradczych” ; gdy zbierali się jako Rada w megaronie królew­
skim, opinie ich przyjmowano z szacunkiem; towarzyszyli także królowi,
kiedy przyjmował poselstwa i zwracał się do Zgromadzenia; ratyfikował
traktaty „przysięgą starszych” . Występowali oni jako rozjemcy w spra­
wach dotyczących zemsty rodowej oraz wymierzali sprawiedliwość na placu
zgromadzeń.48 Zapewne nieraz sprawowali na własną rękę władzę niby
królewską, gdy bywali naczelnikami fratrii lub rodów. Lud (demos) był
zwoływany przez króla jako Zgromadzenie na placu zgromadzeń (agora)
11. Okrąg grobowy w Mykenach
12. Mury obronne Myken
13. Brama Lwic. Mykeny
14. Chodnik w murze obronnym. Tiryns
Poematy Homera i ich tło myikeńskie 105

oraz jako armia w czasie wojny. Zgromadzenie słuchało króla i starszych,


którzy omawiali sprawy aktualne, jak: zarazy, spory, podział łupów, po­
lityka, traktaty itp., lecz nie miało prawa głosu, a wyrażało swe życzenia
tylko milczeniem lub aplauzem.49 Jeśli człowiek z ludu — jak Thersites —
zabierał głos, było to wbrew zwyczajom. Tak więc lud nie miał żadnych
praw i dlatego istniała stała groźba buntu.50 Ten system polityczny spoty­
kamy w armii pod Troją, w Troi, na Itace i w Pylos.
W Odysei znajdujemy bardziej dokładny opis państwa Feaków, które
prawdopodobnie miało przedstawiać idealne państwo jońskie. Królowi to­
warzyszyło dwunastu królów „noszących berło” i „udzielających rady” ;
zbierali się oni w sali tronowej. Na placu zgromadzeń w obecności ludu
zwracał się on do „starszych” , „przywódców i władców ludu feackiego” .
Być może, dwunastu królów „noszących berło” było naczelnikami dwu­
nastu fratrii, na które dzieliły się cztery fyle państwa jońskiego, a „star­
si” stali na czele składających się na owe fyle grup rodowych — gene.
W Iliadzie Ateńczycy skupieni wokół Aten i bogini Ateny tworzyli ściślej­
szą wspólnotę niż ludzie Agamemnona lub Diomedesa. Nazywa się ich
„Iaones w powłóczystych szatach” i są dla nas przykładem państwa joń­
skiego z okresu wojny trojańskiej.51 Co więcej, Ateńczycy w okresie kla­
sycznym zachowali miejscowe tradycje sięgające epoki brązu. Ta trwałość
tradycji jest zrozumiała, gdyż uniknęli oni przesiedlenia, które po zburze­
niu Troi stało się udziałem większości innych ludów epoki brązu. Tukidy­
des twierdzi, że za panowania pierwszych królów w Attyce istniały od­
dzielne osady, a każda z nich miała swą własną Radę i urzędników. Żyły
one samodzielnie, chyba że następował jakiś kryzys, a niekiedy nawet wal­
czyły jedna z drugą. Takie osady z czasów mykeńskich znamy np. w Eleu­
sis, Afidnie, Brauron i Thorikos. Za panowania Tezeusza (tzn. około r. 1250)
zniesiono oddzielne Rady i oddzielnych urzędników, tworząc jeden orga­
nizm polityczny ze wspólną Radą i wspólnymi urzędnikami. Od czasów
Tezeusza na pamiątkę „wspólnego zamieszkania” (synoikismos) obchodzo­
no święto państwowe na cześć bogini Ateny.52 Mimo zjednoczenia Attyki
ludzie nie przenosili się masowo do Aten ze wsi, gdzie zachowali nadal
swoje tradycyjne miejsca kultu, groby i posiadłości; Attyka jednak stała
się jedną polis, tzn. jednym państwem, którego władze były scentralizo­
wane w Atenach, a obywatele również brali swą nazwę od tego miasta.
Pewne stare tradycje attyckie zanotował Arystoteles w swoim Ustroju
Aten:53 Zarówno przed Tezeuszem, jak i po nim mieszkańcy Attyki dzielili
się na cztery fyle, każda pod władzą plemiennego króla; każda z fyl skła­
dała się z trzech fratrii, każda z fratrii z trzydziestu grup rodowych (gene),
których członków nazywano gennetai. Społeczeństwo złożone było z „upra­
wiających ziemię” (georgoi) i „pracujących dla dobra publicznego” (de-
miourgoi) — dwu grup określonych przez swoje zatrudnienie. W istocie
106 Półwysep Bałkański i kultura mykeńska

państwo ateńskie Tezeusza przypominało państwo Feaków; dwunastu fra-


tryjarchów odpowiadało dwunastu królom „noszącym berła” , a naczelnicy
gene — starszym. Tak więc istnieją poważne powody do przyjęcia, że dzie­
dzictwem epoki brązu jest nie tylko kult Ateny na Akropolu ateńskim,
lecz również zjednoczenie Attyki, które upamiętniało święto „wspólnego
zamieszkania” .
Inna tradycja, również bardzo stara, uważa Minosa kreteńskiego za
pierwszego prawodawcę, tj. twórcę pierwszego ustroju państwowego.54
Dawni autorzy widzieli w Minosie, za przykładem Homera, postać histo­
ryczną, założyciela dynastii w Knossos, żyjącego na dwa pokolenia przed
wojną trojańską. Herodot wyraźnie umieszcza Minosa w tym okresie, opo­
wiadając o jego wyprawach i śmierci na Sycylii, a Tukidydes niewątpliwie
ma na myśli tego samego Minosa, kiedy opisuje jego potęgę morską i pod­
boje wyspiarskie.55 Do tego samego okresu, ze względu na udział Tezeusza,
należy odnieść legendę głoszącą, że Ateny posyłały ongiś corocznie Mino-
sowi jako haracz siedmiu młodzieńców i siedem dziewic, a uwolnił je od
tego obowiązku Tezeusz zabijając Minotaura. Niektórzy dopatrują się
w Minosie jednego z królów kreteńskich'z XV wieku, a zabicie Minotaura
uważają za symbol zburzenia Knossos około r. 1400. Jednakże podania
greckie nie zawierają szczegółowych wspomnień z tak odległego okresu,
a wszystko, z czym się wiążą owe tradycje, umieszcza te wydarzenia zde­
cydowanie w XIII wieku. Samo imię mogło być dziedzicznym tytułem wy­
wodzącym się z wcześniejszych jeszcze czasów. Ale Minos Homera, Tuki­
dydesa i Herodota jest królem greckim panującym na Krecie. Brak jego
ludzkich przodków nasuwa wniosek, że przybył spoza tej wyspy, aby za­
łożyć tu dynastię. W Odysei Kreta jest wyspą „pośród ciemnego jako wino
morza” ; „jest tam różnorodność języków; są Achajowie, wielkoduszni
Eteokreci, Kidonowie, Dorowie trikhaikes i boscy Pelazgowie, jest tam
Knossos, wielkie miasto, a królował w nim co dziewięć lat obierany król
Minos, wielkiego Zeusa powiernik, ojciec mojego ojca, wielkodusznego
Deukaliona” .56 Z ludów na Krecie Eteokreci byli zapewne potomkami lud­
ności minojskiej, pochodzenia przedhelleńskiego, podobnie jak Kydono-
wie i Pelazgowie. Achajowie mogli być potomkami pierwszego mówiącego
po grecku ludu, który przybył na wyspę, a Dorowie, być może, przyszli
z Minosem w XIII wieku. Epitet trikhaikes w tym miejscu oznacza według
Hezjoda „troisty” , a chodzi tu, zdaniem jego, o troisty podział ziem i57,
wynikający prawdopodobnie z normalnego podziału Dorów na trzy fyle:
Hyllów, Dynamów i Pamfilów. Inny przykład podziału na trzy fyle spoty­
kamy na Rodos, gdzie Tlepolemos — ulubieniec Zeusa — władał jako He-
raklida58, a jego towarzysze, podobnie jak towarzysze innych Heraklidów,
byli zapewne Dorami, którzy opanowali achaj skie osiedla na Rodos, tak
jak to zrobili na Krecie. Przez cały ciemny okres przejściowy Dorowie
Poematy Homera i ich tło myikeńskie 107

utrzymali swe panowanie na Krecie, podobnie jak Jończycy w Attyce.


Dzięki tej ciągłości mogły się zachować aż do czasów klasycznych tradycje
z epoki brązu dotyczące prawodawców — Minosa i Tezeusża.
Świat bogów w Iliadzie stanowi odbicie świata ludzkiego. Król Zeus jest
równie niepewny swej władzy nad bogami, jak niepewny jej jest Aga­
memnon wobec swych towarzyszy. Bogowie także mają swoje indywidual­
ne prawa; zasiadają w Radzie i biorą udział w ucztach w wielkiej sali
Zeusa. Podobnie jak bohaterowie z klasy władców, myślą oni kategoriami
międzypaństwowymi, a w każdym razie nie państwowymi. Wymagają, by
ludzie im służyli składając rytualne ofiary, a sami obdarzają ludzi powo­
dzeniem lub niepowodzeniem, tak na zasadzie kaprysu, jak i z poszanowa­
nia sprawiedliwości. Kochają, kłócą się i walczą ze sobą jak ludzie, pło­
dzą dzieci z kobietami i znoszą poniżenia, na jakie narażone jest człowiecze
ciało. Siła ich jest większa od ludzkiej; ich wola kieruje ludzkimi charak­
terami, a interwencja pobudza ludzi do czynu. Lecz działalność bogów nie
jest skoordynowana i nie są oni wszechmocni. Tajemniczy Los rządzi ży^
ciem ludzi i bogów; określa on długość życia człowieka — jego narodziny
i śmierć, której nawet bogowie nie mogą odmienić.
Bohater Homera nie zna żadnych objawionych przez bogów zasad po­
stępowania. Wie on, że musi szanować bogów, własnych rodziców oraz
błagalników i cudzoziemców, których sam Zeus otacza opieką. Poza tym
postępuje zgodnie z własnym pojęciem męskości, według którego naj­
większymi cnotami są odwaga i mądrość, a najwyższą nagrodą jest zdo­
bycie sławy wśród mężów. Achilles, gdy stoi zwycięski nad ciałem Hektora,
woła: „Umieraj — ja natomiast przyjmę mój los, kiedy tylko spodoba się
to Zeusowi i innym bogom nieśmiertelnym.” 59 Śmierć kończy to życie
chwalebnych czynów. Skoro ciało spalono lub pochowano, dusza jako cień
bezsilny odchodzi do Podziemia. Tego rodzaju koncepcja natury boskiej
i ludzkiej wydaje się wypływać z warunków epoki bohaterskiej. Różni się
ona bardzo od późniejszej teorii i praktyki, w których poważną rolę od­
grywają duchy, demony, tabu i kult zmarłych. I jakkolwiek Homer wzbo­
gacił zapewne znacznie epicką sagę, dodając nie znaną jej delikatność uczu­
cia i niezrównany rysunek postaci, przekazał on chyba wiernie zasadnicze
wierzenia epoki bohaterskiej.
Bardzo ryzykowne są wszelkie próby odnalezienia elementów wierzeń
religijnych wcześniejszych niż właściwe cywilizacji przedstawionej w poe­
matach Homerowych. Nawet w epoce bohaterskiej istniały prawdopodobnie
różne praktyki religijne w różnych klasach społeczeństwa i na rozmaitych
terenach świata egejskiego. Chociaż w poematach Homera mogły prze­
trwać również praktyki wcześniejsze, nie sposób wykluczyć możliwości, że
takie nieheroiczne tematy, jak odwiedziny Odyseusza w świecie zmar­
łych, stanowią późniejsze wstawki do całości sagi epickiej. Tym niemniej
108 Półwysep Bałkański i kultura mykeńska

można wysunąć pewne dyskusyjne wnioski. Stałe epitety „sowiooka”


i „krowiooka” nasuwają przypuszczenie, że we wcześniejszych wierzeniach
boginie Atenę i Herę łączono lub utożsamiano z sową i krową; tego rodzaju
identyfikacje występują zupełnie wyraźnie we wczesnej mitologii grec­
kiej, która pochodzi w znacznej mierze ze świata minojskiego i mykeń-
skiego. Dąb Zeusa w Dodonie i w Troi może być wspomnieniem kultu bó­
stwa czczonego w postaci drzewa. Siady kultu słońca mogły przetrwać
w Homerowym opisie wyspy i stad poświęconych Heliosowi-słońcu. Dwu­
krotnie czytamy o ofierze dla Heliosa, Gei i Zeusa; może tu chodzi o pier­
wotny kult słońca, ziemi i nieba.60
Niektórzy bogowie powiązani są z miejscowościami; na przykład Hera
z Argos, Spartą i Mykenami, Atena — z Atenami i Troją, Posejdon —
z Aj gaj, Hefajstos — z Lemnos, Afrodyta — z Pafos na Cyprze, a Ares —
z Trać ją. Spotykamy także wzmianki o kultach lokalnych, takich jak Zeusa
pelazgijskiego w Dodonie, gdzie kapłani, śpiący z nie mytymi nogami na
ziemi, tłumaczyli wyrocznie boga.61 Kulty te wskazują na lokalne pocho­
dzenie bogów, którzy są już czczeni powszechnie w poematach Homero­
wych, a skojarzenie Zeusa z Olimpem i Dodoną w Grecji oraz górą Idą
w Troadzie może nasuwać przypuszczenie, że ojca bogów przynieśli ze sobą
najeźdźcy ze środkowej Europy. Do zwyczajów, które towarzyszą paleniu
zwłok bohaterów Homera, należą: palenie broni, składanie na ofiarę wło­
sów i darów, lamenty, igrzyska i uczty. W poematach Homerowych są to
oznaki czci dla zmarłych, lecz przetrwały one z czasów, kiedy wierzono,
że człowiek zmarły potrzebuje w życiu pozagrobowym środków utrzyma­
nia i że ducha jego należy przebłagać, być może przez ofiary z ludzi, jak
na pogrzebie Patroklosa.62 Te przeżytki przypominają nam, że religia epoki
bohaterskiej, podobnie jak większość religii, jest syntezą wcześniejszych
wierzeń. Dzięki swemu humanizmowi i uniwersalizmowi wzrosła ona po­
nad wcześniejsze wierzenia epoki brązu. A ponieważ była w swej istocie
helleńska duchem, stała się natchnieniem dla ludów greckich, gdy tylko
wynurzyły się one z mroku wczesnej epoki żelaza. Z całego dziedzictwa
epoki brązu saga epicka jest najpiękniejsza i ma największe znaczenie.
R O Z D Z IA Ł 3

WIELKA WĘDRÓWKA

1. NAJAZD DORÓW

R uchy ludów na małą skalę rozpoczęły się na sto lub więcej lat przed
wojną trojańską. Sami Trojanie i Achajowie wtargnęli z zewnątrz do
kręgu cywilizowanych potęg śródziemnomorskich, lecz nie potrafili tu
utrzymać pokoju. Na ich własne tereny przeniknęli z kolei Frygo wie
w obszarze Hellespontu, Dorowie na Krecie i Rodos, a Beoci w środkowej
Grecji. Na lądzie stałym dla okresu wojny trojańskiej charakterystyczny
był gwałt; w tym czasie właśnie spalono zewnętrzne miasto w Mykenach
i zburzono pałac w Pylos. Upadek Troi pociągnął jednak za sobą katastro­
falne i daleko sięgające skutki. Prawdą jest, że nowe, uboższe miasto Troja
wyrosło na popiołach miasta Priama, lecz przymierze wojskowe, które pod
jego dowództwem odparło ongiś Amazonki nad rzeką Sangarios 63, nie od­
żyło nigdy. Nikt nie strzegł już wąskich wrót Europy i Azji i hordy bar­
barzyńców runęły bezzwłocznie naprzód. Nowa fala Frygów idących
z Tracji zburzyła starożytne państwo Hetytów i zalała centralne równiny
Azji Mniejszej.64 W zdobytej Lidii utrwaliła się nowa dynastia wywodząca
swój ród od Heraklesa. Najazd barbarzyńców zmusił mieszkańców wysp
i wybrzeży do opuszczenia swoich siedzib; ludy te pędzone na południe,
łupiły po drodze zamożne miasta, jak: Mersin, Tars, Ugarit i Sydon, one
też splądrowały Cypr. Filistyni zdobyli i zajęli wybrzeże Palestyny. Wielo­
krotnie powtarzały się napady na Deltę Nilu, a u schyłku XII wieku kró­
lestwo egipskie zostało odcięte od wybrzeży Morza Śródziemnego.
Klęski, które spadły na kraje Bliskiego Wschodu po upadku Troi, pogor­
szyły warunki życia na wyspach Morza Egejskiego i na kontynencie grec­
kim. Tu również szerzyły się już gwałty65, zanim jeszcze (około r. 1150)
nowi najeźdźcy wdarli się na półwysep. Wtedy to środkową Macedonię,
uprzednio chronioną przez zachodnich sprzymierzeńców Priama, najechali
barbarzyńcy, przenikając także do Epiru i Tessalii. Inwazja ta stała się po­
czątkiem wielkiej fali wędrówek, które ogarnęły przeważną część Półwyspu
Bałkańskiego wypędzając wielu poprzednich mieszkańców. W ten sposób
na całym obszarze basenu Morza Egejskiego rozpoczął się proces opisany
tak oto trafnie przez Tukidydesa: „Wędrówki występowały często, a różne
plemiona łatwo opuszczały swoje ziemie, ulegając liczebnej przewadze.” 66
110 Wielka wędrówka

Proces ten zburzył cywilizację epoki brązu. Pociągnął on za sobą trzy


wieki zamętu, w czasie których zapewne nawet sztuka pisania uległa za­
pomnieniu na kontynencie greckim.
W okresach wielkich wstrząsów, kiedy załamywał się handel, ludność
wysp egejskich i wąskich skrawków wybrzeża azjatyckiego cierpiała
głód.67 Ludzie żyjący na ziemi pozbawionej bogactw naturalnych, gdzie
tylko handel mógł zapewnić im utrzymanie, uciekali się wówczas do pirac­
twa lub porzucali swe siedziby. Podczas wojny trojańskiej Achaj owie i ich
krewniacy dzierżyli Eubeję, Eginę i najbardziej południowy łańcuch wysp
ciągnący się ku południowo-zachodniemu brzegowi Azji Mniejszej. Inne
wyspy Morza Egejskiego, które nie występują w Katalogu Achaj ów ani
w ogóle we wczesnej greckiej legendzie, zajmowali prawdopodobnie Ka-
ryjczycy, Fenicjanie, Lelegowie, Tursenowie i Pelazgowie. Być może te
same ludy zamieszkiwały częściowo wybrzeże Azji Mniejszej, gdzie żyli
również Licyjczycy, Myzyjczycy, Achaj owie (w Pamfilii) i, być może, Fili­
styni. Wiele z tych ludów pojawia się wśród najeźdźców Delty: lud Tursha
(Tyrsenowie), Luka (Licyjczycy), Peleset (Flistyni), Akaiwasha (Achajo-
wie) i Denyen (Danajowie). Chaos we wschodnim basenie Morza Śród­
ziemnego mógł poruszyć również zachód, gdyż Meshwesh — lud libijski —
wziął udział w najazdach na Deltę.
Najazdy morskie często prowadziły do przesiedleń. Niektórzy Tyrseno­
wie zawędrowali prawdopodobnie do północno-zachodniej Italii68, gdzie
Umbryjczycy nazwali ich Etruskami. Inni, przepłynąwszy cieśninę Gibral­
taru, założyli Tarszisz (Tartessos) na atlantyckim wybrzeżu Hiszpanii. Fe­
nicjanie z Tyru założyli na wybrzeżu afrykańskim Utykę, Hadrymeton
i wreszcie — Kartaginę, a na wybrzeżu Hiszpanii — Gades; nazwy zaś
miejscowości w Afryce sugerują, że Karyjczycy i Myzyjczycy brali rów­
nież udział w tych wędrówkach. Także Trojanie mogli osiąść w Chaonii69,
na Sycylii w Eryks i Segeście 70 oraz na wybrzeżu latyńskim na południu
od Etrurii. Wszystkie te ludy przynosiły ze sobą swoje umiejętności żeglar­
skie i handlowe oraz swoją sztukę. Tam, gdzie w końcu osiadły na stałe,
stawały się pionierami odrodzenia kulturalnego w zachodnim basenie Mo­
rza Śródziemnego.
Epos utrwalił pamięć o powrotach Achaj ów spod Troi. Podczas najazdów
morskich wielu wodzów, za którymi szła różnorodna zbieranina, stworzyło
dla siebie nowe królestwa. Na Cyprze w miastach Pafos, Salaminie, Kurion,
Lapatos i Soloj powstały dynastie, które wywodziły się od najpierwszych
rodów z mykenskiej Arkadii, wyspy Salaminy, Argolidy, Lakonii i Atty-
ki.71 Niedawne odkrycie archeologiczne w Sinda, na środkowym Cyprze,
dowiodły, że w ostatnim okresie epoki brązu miał tu miejsce najazd. Na­
jeźdźcy zmieszali się z wcześniejszymi osadnikami mykeńskimi, nad któ­
rymi w okresie wojny trojańskiej panował król Kinyras; dynastie pocho­
Najazd Dorów 111

dzące z obu fal osiedleńców przetrwały do czasów klasycznych: na przy­


kład Kinyradzi w Pafos i Teukrydzi w Salaminie.72 Na południowe wy­
brzeże Azji Mniejszej przybyli z Troady Achajowie, Cylicyjczycy i Pamfi­
le wie zakładając nowe osiedla. Przywódcy Achaj ów, jak Amfilochos z Ar­
gos, Kalchas z Myken i Mopsos z Teb, założyli osiedla w Faselis, Olbii,
Aspendos, Selge, Soloj, w Tarsie, w Mallos i na syryjskim wybrzeżu w Po­
sejdion.73 Znaleziska archeologiczne wskazują na istnienie w tym czasie cy­
wilizacji mykeńskiej w Tarsie, a panujący w VIII stuleciu w Karatepe król
„Asitawandas” głosił się potomkiem Mopsosa. W Pamfilii, gdzie utrwalił
się już dialekt eolsko-arkadyjski, domieszka dorycka pochodziła zapewne
od doryckich osadników z Rodos przybyłych tu bezpośrednio po wojnie
trojańskiej.74 Inne grupy Achaj ów mogły wy wędrować na zachód, gdzie
późniejsza tradycja znała ich osiedla w Argos Amfilochijskim, w południo­
wej Illirii i w południowej Italii.75
Na kontynencie greckim archeologowie znajdują niejednokrotnie ślady
zniszczeń i gwałtów z epoki najazdów. Osiedla w środkowej Macedonii
zburzyli najeźdźcy, którzy, idąc wzdłuż doliny rzeki Aksios, dotarli aż do
Dodony w Epirze i do stóp góry Ossa w Tessalii. Surowa ceramika, którą
przynieśli ze sobą, wykazuje podobieństwo z ceramiką kultury łużyckiej
w basenie Dunaju.* W tym czasie pojawiła się ona także w Troi. Bez wzglę­
du na to, czy najeźdźcy ci przybyli z Europy, czy z Azji (co jest mniej
prawdopodobne), zburzyli oni północne umocnienia cywilizacji mykeńskiej
i zmusili do wędrówki inne ludy, które z kolei ruszyły na południe. Więk­
szość ośrodków mykeńskich uległa złupieniu i zburzeniu. W Mykenach
splądrowano i spalono wszystkie budowle wewnątrz twierdzy. W Tirynsie
otwarte miasto zrównano z ziemią, a teren zużyto na cmentarzysko. Po­
dobny los spotkał pałac mykeński w Pelikata na Itace.
Najazd ludów kultury łużyckiej i zburzenie wielu mykeńskich ośrod­
ków datujemy na drugą połowę XII wieku ze względu na występowanie
w warstwach spalonych ceramiki stylu ,,spichrzowego” . Przemieszczeń
wędrujących ludów nie można datować na podstawie żadnych świadectw
archeologicznych, widoczne są tylko skutki migracji. Wszędzie, oprócz Aten,
a także południowej Krety i Cypru — samych krańców świata greckiego —
obserwujemy w tym czasie upadek cywilizacji. Zamieszkałe przez wieki
miasta zostały nagle opuszczone. Wyrosły natomiast bardzo szybko małe
osiedla, na przykład na Krecie, a w wielu żyznych okolicach stwierdzamy
lukę w świadectwach archeologicznych. Wzajemna łączność, charaktery­
styczna dla cywilizacji mykeńskiej, przerwała się całkowicie i każda kraina
żyła w odosobnieniu.
* Autor idzie tu z& teorią starą, obecnie już zarzuconą; dziś wiąże ¡się tę ceramikę
z osadnictwem kotliny karpackiej w późnej epoce brązu, którego przedstawiciele
uczestniczyli w wielkiej wędrówce ludów na południe (przyp. tł.)
112 ¡Wielka wędrówka

Archeologia tylko w niewielkim stopniu pomaga zidentyfikować przy­


byszów i określić ich pochodzenie. Podczas mrocznego okresu, który na­
stąpił po pierwszej inwazji, nowe cechy występowały sporadycznie i nie­
synchronicznie. Żelazna broń, zwłaszcza miecz sieczny i włócznia służące
do rzucania, weszła w powszechne użycie najpierw w Atenach i na Kre­
cie. Konnica, nie znana jeszcze eposowi, w którym uważano jazdę konną
za zajęcie pokojowe76, odgrywała ważną rolę w greckiej sztuce wojennej
okresu archaicznego. Najwcześniejsze na ziemiach greckich przedstawie­
nie jeźdźca pochodzi z Krety, prawdopodobnie z X wieku. Palenie zwłok
było rzadkością w Grecji epoki brązu (spotykamy ten zwyczaj np. na
Leukas w średniej epoce brązu, przy śmierci Heraklesa na górze Oj te oraz
przy pogrzebach bohaterów achajskich pod Troją), ale we wczesnej epoce
żelaza w niektórych okolicach palono ciała regularnie, choć w innych nie
zdarzało się to nigdy. Z Aten i z Krety znamy najwcześniejsze przykłady
grobów kremacyjnych.
Pojawiają się także nowe typy zapinek do odzieży.77 Znajdowane w Ate­
nach w dużych ilościach długie szpile służyły do spinania doryckiego
peplos (prostokątny kawał wełnianej tkaniny spowijający ciało i spinany
na ramionach), który według Herodota 78 nosiły w tym czasie kobiety w ca­
łej Grecji, a zwłaszcza w Atenach. Inny typ zapinek, tzw. fibule (które
przyjęły się najpierw w środkowej Europie), wszedł również w użycie we
wczesnej epoce żelaza. W ceramice ornament w postaci rysowanych cyrklem
kół koncentrycznych pojawił się po raz pierwszy wśród pozostałości po
ludach kultury łużyckiej, które najechały Macedonię, oraz w zburzonych
osiedlach na Itace i na Kefallenii.
Z tych zmian nie można wyciągnąć żadnych pozytywnych wniosków,
gdyż znaleziska są fragmentaryczne, a niepewna chronologia dopuszcza
wahania w granicach co najmniej 50 lat. Można natomiast sformułować
pewne wnioski negatywne. Przybysze nie przynieśli ze sobą żadnej cha­
rakterystycznej malowanej ceramiki ani innych oznak rozwiniętej kultury.
Nie dążyli do życia miejskiego. Prawdopodobnie początkowo byli nomada­
mi mieszkającymi w namiotach i szałasach, używali narzędzi drewnianych
i czcili drewniane posągi.79 Ich wczesne osiedla wiejskie były małe. Nie
okazywali poszanowania dla mykeńskiej cywilizacji, pochodzili więc praw­
dopodobnie spoza zasięgu jej wpływów. Musieli być fizycznie odporni
i mieć zdolnych przywódców, skoro udało im się obalić ośrodki potęgi
mykeńskiej. Być może, posiadali oni jakąś doskonalszą broń, lecz w rze­
miośle stali niżej od tych, których pokonali.
Tradycja grecka uważała za głównych przybyszów Dorów, plemię mó­
wiące po grecku; ich przywódcami mieli być Heraklidzi, ród achajski, po­
chodzący od Heraklesa i żyjący na wygnaniu. Pierwsza inwazja skończyła
się niepowodzeniem, gdy Iiylos, syn Heraklesa, poległ w pojedynku na
Najazd Dorów 113

Istmie około r. 1220, lecz Boiotoi z południowo-zachodniej Tessalii za­


jęli Kadmeis. W tym właśnie okresie Dorowie osiedli na Krecie oraz
prawdopodobnie na Rodos i sąsiednich wyspach. Powiedli ich tam
członkowie rodu Heraklidów, mianowicie Tlepolemos, wypędzony z Efyry
(prawdopodobnie w Thesprotii), oraz synowie Tessalosa, od którego pocho­
dzi nazwa Tessalów.80 Sześćdziesiąt lat po zburzeniu Troi, tzn. około r. 1140,
Tessalowie — prowadzeni przez Heraklidów — przywędrowali z Thesprotii
vv południowym Epirze do południowo-zachodniego okręgu Tessalii, zwa­
nego odtąd Tessaliotis. Wyparli oni pewną grupę Boiotoi, którzy pociągnęli
na południe, aby w Kadmeis — odtąd zwanej Beocją — połączyć się z inną
gałęzią tego samego plemienia. Dwadzieścia lat później (około r. 1120) Do­
rowie, pod wodzą Heraklidów, wyruszyli z Driopis — okręgu Dorydy —
i dotarli do północnego wybrzeża Zatoki Korynckiej. Przeprawiwszy się
stąd na okrętach — w porozumieniu z innymi najeźdźcami z leżącej dalej
na zachód Etolii — zdobyli pewne oparcie na północnym brzegu Pelopo­
nezu. Po początkowym sukcesie obie grupy rozdzieliły się, gdyż Dorowie
zaatakowali Argolidę, a ich sprzymierzeńcy — północno-zachodni Pelo­
ponez. Jeszcze później Dorowie skierowali się ku północy, pokonali ludy
Koryntii mówiące po eolsku i zajęli Istm.81 Aż do tego momentu tradycja
jest dokładna i jednolita. Po opanowaniu Peloponezu przez nowych przy­
byszów zatraca ona swój ogólny charakter i dzieli się na tradycje lokalne.
W ten właśnie sposób odzwierciedla się w tradycji przejście od rozległego
świata epoki brązu do miejscowego partykularyzmu epoki żelaza.
Zanim wejdziemy w mroki nadchodzącego okresu, musimy rozważyć
tożsamość i pochodzenie ludów najeźdźczych. Tessalowie i Beoci przynieśli
ze sobą swą nazwę. Pierwsi przyszli z Thesprotii, drudzy — z południowo-
-zachodniej Tessalii. Dorowie, którzy zajęli Peloponez, zostali prawdo­
podobnie tak nazwani przez ofiary inwazji. Poprzednio zwano ich Maked-
noi, które to imię przyjęli podczas pobytu w północnych górach Pindus.82
Teraz określano ich mianem Dorieis, zapewne dlatego, że pierwsze grupy
najeźdźców wyruszyły z Dorydy, okręgu niewielkiego, lecz graniczącego
ze światem mykeńskim. Natomiast zachodnia grupa najeźdźców nie miała
żadnej nazwy ogólnej. Prowadzeni nie przez Heraklidów, lecz przez Eto-
lów z Etolii epoki brązu, później przyjęli nazwy od miejscowości, w których
osiedli. Te i dalsze fale inwazji wyraźnie płynęły z górskich obszarów
północno-zachodniej Grecji, leżącej między Dorydą, Tessaliotis, zachodnią
Macedonią a Thesprotią. Miały one jednak wodzów, którzy byli już dobrze
obeznani z morzem. Wskazuje na to wczesne powstanie ich osiedli na Kre­
cie, Rodos, Nisyros i innych wyspach, a także fakt, że w Katalogu Acha-
jów Beoci mają większe okręty niż Achaj owie. Żeglarstwa mogli nauczyć
się w Zatoce Ambrakijskiej lub na zachodnim wybrzeżu Thesprotii i to
umożliwiło im dokonanie inwazji na Peloponez drogą morską.
114 Wielka wędrówka

W poematach Homera brak ogólnej nazwy dla półwyspu leżącego na


południe od Istmu. Nazwę Peloponez — „wyspa Pelopsa” — nadały mu
prawdopodobnie ludy najeźdźcze. Skoro przybyli morzem, mogli uważać
półwysep za wyspę; ich zaś wodzowie — Heraklidzi — głosili, że przyby­
wają zdobyć królestwo Pelopsa, z którego wypędzili ich Pelopidzi. Nazwą
Hellenes zaczęto określać wszystkie ludy najeźdźców dla odróżnienia od
ich poprzedników. W Katalogu Achaj ów7 tylko trzy plemiona mają nazwy
kończące się na -enes: Enienes — mieszkający w pobliżu Dodony, Kephal-
lenes — na zachodnich wyspach i sąsiednim lądzie stałym, oraz Hellenes —
pod górą Ojte. Te trzy plemiona żyły w północno-zachodniej Grecji lub
w pobliżu, tam gdzie po inwazji rozsiadły się szeroko plemiona o nazwie
z tą właśnie końcówką etniczną. Jest więc prawdopodobne, że Hellenowie
spod góry Ojte, podobnie jak Beoci z Kadmeis, zjawili się w północno-za­
chodniej Grecji przed główną falą najeźdźców i że ich nazwą objęto na­
stępnie wszystkich, którzy po nich przybyli, niezależnie od tego, czy na­
jechali Grecję na południe czy na północ od Istmu. W końcu Hellenes stało
się nazwą określającą wszystkie ludy mówiące po grecku. Słowo Hellas
ma podobną historię. Według Arystotelesa miejscem pochodzenia Helle­
nów była Hellas — okolica Dodony w Epirze. W Iliadzie Hellas jest ojczy­
zną Hellenów Achillesa, w Odysei oznacza Grecję na północ od Istmu, aż
wreszcie objęto tą nazwą cały półwysep grecki.83
Skoro ośrodki kultury mykeńskiej uległy zniszczeniu, przybysze osia­
dali na najlepszych ziemiach rolniczych. Tessalowie rozprzestrzenili się od
Tessaliotis poprzez równinę tessalską. Na miejscu dziewięciu państewek
achajskich utworzyli oni cztery duże okręgi, których ośrodkami były: La-
risa, Krannon, Farsalos i Feraj (jedynie Feraj występowało w Katalogu
Achaj ów). Największym autorytetem cieszyli się później w Tessalii Aleua-
dzi z Larisy, którzy mienili się potomkami Heraklidów, pierwotnych wo­
dzów inwazji.84 Być może Beoci, prąc na południe z Tessaliotis do Beocji,
rozdzielili Lokrów na dwie grupy, zgodnie z czym dw~a oddzielne obszary
nazwano w późniejszym czasie Lokrydą Opuncką i Lokrydą Ozolską.*
W północnej Beocji najeźdźcy najpierw zajęli Cheroneję i Koroneję, przy
czym ta ostatnia stała się ośrodkiem, w którym obchodzono uroczystości
Pamboiotia świętowane wspólnie przez wszystkich Beotów na cześć Ateny
Itońskiej. Zdobycie i zasiedlenie Beocji było procesem powolnym. Piąteje
założono późno, a Orchomenos Minijskie zachowało swe odrębne tradycje
aż do epoki klasycznej.85 Tutaj, podobnie jak w Tessalii, przybyszom prze­
wodziły potężne rody, np. Ofeltiadzi z Cheronei i Ajgeidzi z Teb,
Na Peloponezie zachodnia grupa najeźdźców pod wodzą etolskiego Oksy-
losa zajęła bogate równiny w kotlinie Elidy. Potomkowie Oksylosa —

Czyli W7schodnią i Zachodnią (przyp. red.).


Najazd Dorów 115

Oksylidzi — pozostali rodem panującym w Elidzie; z nich właśnie rekruto­


wali się potem hellanodikai (sędziowie Hellenów) na Igrzyskach w Olimpii,
gdzie znajdował się wielki ośrodek kultu Hery i Zeusa.86 Wschodnia grupa
najeźdźców — Dorowie pod wodzą Heraklidów zajęli najbogatsze obsza­
ry wschodniego i południowego Peloponezu. Tradycja głosi, że około
r. 1120 przywódcy ich, Heraklidzi, losowali dla siebie królestwa, przy czym
najstarszy syn Temenos otrzymał Argolidę, Kresfontes — Messenię, a La-
cedemonię — Aristodemos lub jego synowie bliźniacy: Eurysthenes i Pro-
kles. Na początku prawdopodobnie działali oni łącznie, by zdobyć twierdze
mykeńskie, zdolne do zorganizowanego oporu. Potem jednak trzeba było
jeszcze wysiłku wielu pokoleń, aby podbić i zasiedlić trzy główne krainy
Peloponezu.
Wnukowie Temenosa, odziedziczywszy Argos jako swą rezydencję, uza­
leżnili od siebie miasta na równinie argiwskiej. W Epidauros zięciowi Te­
menosa, Dejfontesowi, udało się przez pewien czas utrzymywać niezależ­
ność od Temenidów. Trojzena i Hermione przyjęły doryckich osadników
z Argos. Eginę w Zatoce Sarońskiej skolonizowali Dorowie z Epidauros.
Nad Zatoką Koryncką jeden z synów Temenosa założył dorycki Sykion,
a z kolei jego syn — dorycki Flius, Koryntię natomiast zajęli Dorowie
pod wodzą innego Heraklidy — Aletesa, który nie był potomkiem Teme­
nosa. Zajęcie Koryntii mogło nastąpić później niż zdobycie Sykionu
i Flius.87 W końcu również Megaryda została zasiedlona przez Dorów, któ­
rzy przybyli z Koryntii, Messenii i innych doryckich obszarów Pelopo­
nezu.88
Na Lacedemon wiedli najeźdźców Eurysthenes i Prokles, a zdobywanie
tej krainy ciągnęło się przez wiele pokoleń. Amyklaj — na południe od
Sparty — uległy dopiero dzięki pomocy Ajgeidów wezwanych z Teb. Za­
mieszanie spowodowane najazdem Dorów trwało dłużej w Lacedemonie niż
na innych obszarach.89 W Messenii Heraklidzi i Dorowie osiedli w Pyłos
na wybrzeżu, lecz w głębi lądu, na równinie Stenyklaros, panowali Aj py­
ty dzi, których niedoryckie pochodzenie późniejsza tradycja interpretowała
błędnie.90 Tak więc po najeździe na Peloponez nastąpił długi okres walk
i zamętu, a w okresie tym niektóre części półwyspu zachowywały jeszcze
przez czas jakiś swą niezależność.
Podczas gdy główne siły Dorów atakowały twierdze mykeńskie w Argo-
iidzie, Lacedemonii i Messenii, inne bandy kierowały się za morze, zaj­
mując wyspy i łącząc się ze swymi poprzednikami na Krecie, Rodos, Nisy-
ros i na innych wyspach. Kitherę, Melos i Therę zajęli Dorowie z Lacede-
monu. Najeźdźcy prowadzeni przez Therasa — członka rodu Ajgeidów —
przybyli na Therę w czasie, gdy żyło pokolenie Eurysthenesa i Proklesa.
Wówczas również, według Tukidydesa91, około r. 1116 zdobyto prawdo­
podobnie Melos leżącą między kontynentem a Therą. Dorowie z Lacede-
116 Wielka wędrówka

monu i Argolidy pod wodzą Ałtajmenesa, wnuka Temenosa, którego akme *


można datować na około r. 1050, zajęli bogate równiny środkowej Krety,
a następnie rozprzestrzenili się na inne części wyspy. Przez Dorów z Argo­
lidy zostały zdobyte wyspy: Anafe, Asty pale ja, Kasos i Karpathos. Inni do­
łączyli do wcześniejszych osadników doryckich na Rodos. Jeszcze w V wie­
ku zachował się tam kult pierwszego założyciela, Tlepolemosa-Heraklidy.
Pod wpływem Argos zaczęto jednak* z czasem uważać, że nie był on, jak
dawniej sądzono, rodem z Efyry (prawdopodobnie w Thesprotii), lecz z Ti-
rynsu w Argolidzie. Osadnicy na Nisyros, Kos i Kalydnaj pochodzili z Epi-
dauros.92 Na sąsiednim wybrzeżu Azji Mniejszej Dorowie i Jonowie z Troj-
zeny założyli Halikarnas, Dorowie z Argolidy — lasos, a z Argolidy i z La-
cedemonu — Knidos. Dalej Dorowie już nie sięgnęli. Czcili oni Apollona
Triopijskiego na cyplu Knidos; do kultu tego dopuszczano tylko Dorów
z Knidos, Halikarnasu, Kos i z trzech miast na Rodos (Lindos, Ialysos i Ka­
rnej ros). W ten sposób Dorowie opanowali wszystkie wyspy wymieniane
w Katalogu Achaj ów, a także Melos, Therę i Kytherę. Dokonali tego prze­
mocą, pokonawszy Achaj ów, Karów, Fenicjan i inne ludy egejskie.93 Zdo­
byte wyspy stanowiły poprzednio wygodną drogę handlu między konty­
nentem greckim a Wschodem, ale w mrocznej epoce handel zamarł.

2. C H ARAKTER YSTYKA NAJEŹDŹCÓW

Najeźdźcy przynieśli ze sobą na teren Grecji dwa blisko ze sobą spokrew­


nione dialekty greckie: dorycki i północno-zachodni grecki. Doryckim mó­
wiono w okresie klasycznym: na Eginie, w Megarydzie oraz na wschod­
nim Peloponezie od Sykionu po Lacedemon, w Messenii, gdzie szerokie
rozpowszechnienie tego dialektu mogło być częściowo wynikiem spartań­
skiego podboju, na południowych wyspach Morza Egejskiego oraz na są­
siednim wybrzeżu Azji Mniejszej z wyjątkiem Halikarnasu, w którym po­
chodzenie osadników było mieszane i przeważał dialekt joński. Fółnocno-
-zachodni dialekt panował w Elidzie i Achai, na Itace, Kefallenii i Zakyn-
thos, a także w całej środkowej Grecji, od Akarnanii i Amfilochii do po­
łudniowej Tessalii i w części Beocji.
Rozpowszechnienie tych dialektów odpowiada osiedleniu najeźdźców, co
znalazło odbicie w tradycji literackiej. Dialekt dorycki występował wszę­
dzie tam, gdzie tradycja mówi o pojawieniu się Dorów, dialekt północno-
-zachodni — w miejscach występowania skromnych tradycji innych ludów
najeźdźczych. Wskazuje to, że Tessalowie, Beoci i towarzysze Oksylosa
mówili tym samym dialektem, a zatem przybyli do południowo-zachodniej
__________
* Akm e — dosłownie „okres rozkwitu”, wiek męski; Grecy na ogół nie podawali
dat narodzin i śmierci, a tylko czas akme (przyp. red.).
Charakterystyka najeźdźców 117

Tessalii, Beocji i Elidy ze wspólnej ojczyzny. Nie mogła ona leżeć gdzie
indziej niż w południowym Epirze. Rozmieszczenie dialektu północno-za­
chodniego dowodzi, że za pierwszymi najeźdźcami Tessalii, Beocji i Elidy
przybyły inne ludy mówiące tym samym dialektem, które osiadły na
innych terenach środkowej Grecji, na południowych wyspach Morza Joń-
skiego oraz w Achai na Peloponezie. Ta następna wędrówka pchnęła Ke-
fallenów na Kefallenię, wiemy bowiem, że wyspa ta otrzymała swą nazwę
w jakiś czas po wojnie trojańskiej. Ścisłe pokrewieństwo dialektów doryc-
ckiego i północno-zachodniego można wytłumaczyć tylko hipotezą, że przed
inwazją ludy mówiące tymi dialektami mieszkały na sąsiadujących ze sobą
terenach. Były to prawdopodobnie zachodnia Macedonia i Epir. Zgodnie
bowiem z tradycją literacką, Dorowie mieszkali uprzednio w południowo­
-zachodniej Macedonii, a potem w Dorydzie, Tessalowie zaś przybyli
z Thesprotii w Epirze.
Dalszy bieg dziejów dowodzi wyraźnie, że Dorowie różnili się od innych
ludów najeźdźczych. Zajęli oni i utrzymali w świecie greckim miejsce
przodujące. Ich państwa już we wczesnym okresie były potężniejsze, a ich
inicjatywa kolonizacyjna ambitniejsza niż innych Greków. Natomiast ludy
mówiące dialektem północno-zachodnim pozostawały w tyle pod wzglę­
dem kulturalnego i politycznego rozwoju; trudniąc się raczej rolnictwem
niż żeglarstwem, odgrywali niewielką (lub żadną) rolę w ruchu koloniza-
cyjnym i w rozwoju kultury helleńskiej.
Jedynie Dorowie dzielili się na trzy plemiona (fyle): Hylleis, Dymanes
i Pamfyloj. Ponieważ taka organizacja plemienna była wspólna dla pierw­
szych osadników doryckich na Krecie i Rodos oraz dla późniejszych państw
doryckich, należy wnioskować, że podział nastąpił przed najazdem Dorów
z około 1120 r. Wywodził się on prawdopodobnie jeszcze z ustroju plemien­
nego, utrzymał się zaś, być może, dzięki systemowi zajęć dziedzicznych
lub kastowych.94 Najeźdźcy doryccy walczyli w poszczególnych oddziałach
plemiennych .i rozdzielali ziemię według plemion. Dorowie z Peloponezu
obchodzili święty miesiąc Karnejos i oddawali cześć Apollonowi Karnej-
skiemu; ponieważ karnos oznacza barana, możliwe jest, że bóg dorycki był
pierwotnie bogiem ludu pasterskiego, a potem utożsamiono go z Apollo-
nem. Kult Apollona Pytyjskiego był wspólny krajom doryckim na Pelo­
ponezie; być może przyjęto go przed najazdem, gdy Dorowie żyli na pół­
noc od Delf, głównej świątyni Apollona. Inne ludy najeźdźców nie dzieliły
go z nimi. Tessalów i Beotów łączył wspólny kult Ateny Itońskiej, istnie­
jący prawdopodobnie od początku inwazji.
Obie grupy najeźdźców miały wewnętrzną organizację plemienną opar­
tą na fratriach, które dzieliły się na rody lub rodziny. Zawładnąwszy naj­
lepszą ziemią na równinach, osiedlali się w małych otwartych wsiach,
zwanych na terenach doryckich komai, a w Elidzie — damoi. Każdą- wieś
118 Wielka wędrówka

zajmowała prawdopodobnie jedna rodzina, a głowa wspólnoty nosiła tytuł


króla (basileus). Każda rodzina miała przydzieloną działkę ziemi (klaros),
która była nieprzenośna, a posiadanie jej dawało prawo członkostwa
w wolnej wspólnocie. Takie działki na terenach niedoryckich różniły się
bardzo wielkością; na przykład w Tessalii, Beocji i Elidzie właściciele
wielkich posiadłości utrzymywali jazdę i odgrywali dominującą rolę w ży­
ciu politycznym. Na terenach zajmowanych przez Dorów różnice w wiel­
kości działek nie były, jak się zdaje, tak znaczne.
W Tessalii i na obszarach doryckich działki obrabiała ludność zależna,
ograniczona w swoich prawach, która stanowiła własność całej wspólnoty;
taki system wprowadzili, być może, Heraklidzi, którzy wiedli Tessalów
i Dorów, gdyż nie spotykamy go ani w Elidzie, ani w Beocji, ani na innych
obszarach dialektu północno-zachodniego. Podział ziemi na działki nie
oznaczał stabilizacji warunków życia, gdyż wieś walczyła z wsią, i męż­
czyźni nie wypuszczali broni z ręki.95
Dorowie i Tessalowie okazali się uciążliwymi panami dla ludów pokona­
nych. Na równinach zamieniali ich w ludność zależną, w górach — w pe-
riojków. W jednym i w drugim przypadku pierwotną ludność uważano za
łup „zdobyty włócznią” , jej dialekt jednak wpływał nieraz na mowę pa­
nów. W ten sposób formy arkadyjskie przetrwały w Pisatis i w południo­
wej Lakonii, a formy eolskie w Elidzie i w niektórych koloniach korynckich
(co jest prawdopodobnie odbiciem stosunków panujących we wczesnym
okresie w Koryncie). W Trojzenie dialekt joński przetrwał dostatecznie
długo, aby mógł się zachować w jej kolonii — Halikarnasie, jednak w Ky-
nurii nie ostał się przed dialektem doryckim. W Achai, gdzie ludność pier­
wotną stanowili prawdopodobnie Achaj owie i Jonowie, w klasycznym
okresie mówiono dialektem północno-zachodnim. Na Krecie utrzymał się
język poprzednich mieszkańców, znanych pod nazwą Eteokretów, na Kar-
pathos — Eteokarpathoj przyjęli dialekt dorycki.
Beoci i inni najeźdźcy środkowej Grecji nie uzależniali od siebie zamiesz­
kującej tu poprzednio ludności ani nie zamieniali jej w poddanych. W re­
zultacie północno-zachodni dialekt w Fokidzie, Lokrydzie Opunckiej,
a w dużym stopniu także i w Beocji ulegał wpływom dialektu eolskiego.
Najeźdźcy dopuszczali czasem również tubylczą ludność do swych wła­
snych wspólnot. Heraklidzi i ich potomkowie, którzy dali początek rodom
panującym w Argos i Sparcie, byli AcKajami; Ajgeidzi — ród kapłanów
Apoilona Karnejskiego w Tebach, Sparcie i na Therze — „Kadmejczyka-
mi” . W niektórych państwach doryckich przywódcy wcześniejszych miesz­
kańców, przyjmowani do uprzywilejowanej wspólnoty, tworzyli czwartą
fylę, zrywając w ten sposób związki ze swym ludem.
Wędrówki Eolów ii Jonów 119

3. WĘDRÓWKI EOLÓW I JONÓW

Najazd Dorów był wstrząsem, który zmusił wiele ludów do opuszczenia


swych siedzib. Eolowie z Tessalii, Fokidy, Lokrydy i Beocji przebyli mo­
rze szukając nowych terytoriów. Pierwsza grupa, pod wodzą Penthilosa,
syna Orestesa, znalazła początkowo oparcie na brzegu trackim, a potomko­
wie ich w ciągu następnych dwóch pokoleń założyli osiedla na północno-
-zachodnim wybrzeżu Azji Mniejszej oraz na sąsiednich wyspach: Tene-
dos i Lesbos. Druga grupa założyła Kyme, a ogólna liczba osad na konty­
nencie wzrosła do dwunastu; Kyme zaś i Lesbos dały początek wielu mia­
stom w Troadzie.
Powolne tempo wędrówki Eolów stanowi miarę oporu, który napotykali.
Osadnicy napływali falą po fali, przeważnie pod wodzą Pentylidów, rodu,
w którym dziedziczny był tytuł „króla” , np. w Mitylenie na Lesbos.96 Przy­
bysze z jednego miasta czy jednej okolicy nie zawsze tworzyli w nowej
ojczyźnie odrębną wspólnotę. Często osadnicy z różnych stron łączyli się,
by założyć razem jedno miasto, na przykład w Methymnie na Lesbos osiedli
ludzie przybyli z Erythraj, Fokidy i Skyros. Zachowywali oni swoje dia­
lekty i wierzenia, i poszukiwali takich warunków, do jakich przywykli —
żyznej ziemi uprawnej, a klimatu surowego w zimie i gorącego latem.
W okresie odrodzenia literatury greckiej ponownie zabłysnął ich geniusz
w poezji i muzyce, lecz w historii politycznej okresu klasycznego odegrali
nieznaczną tylko rolę. Licząc według genealogii Pentylidów, wędrówka
Eolów zaczęła się około r. 1130, a zakończyła około r. 1000 lub nieco póź­
niej.
W ciągu życia kilku pokoleń wTgórzystej części Peloponezu utrzymywał
się opór przeciw przybyszom. Pogmatwane, a częściowo niekonsekwentne
wiadomości z tego okresu, zachowane w ustnej tradycji, a znane nam dzięki
streszczeniu Pauzaniasza, nie są wiarygodne w szczegółach; wskazują one
jednak na zawzięte walki, zbliżone do tych, jakie charakteryzowały wiele
podobnych okresów średniowiecznej i nowożytnej historii Grecji.97 Po na-
jeździe Dorów twierdzą oporu była Arkadia, która zachowała swój dialekt
arkadyjski i nigdy się nie poddała. Górzystą krainę między Elidą a Mes-
senią, tworzącą okręgi: Trifylię i Lepreatis, dzierżyli przez stulecia Arka-
dyjczycy, Kaukonowie i Miniowie. W IV wieku Arkadyjczycy rościli sobie
jeszcze prawa do tych obszarów, które wtedy były pod panowaniem Elidy
i gdzie utrzymywały się miejscowe kulty Posejdona Samijskiego i Kauko-
na.98 Szczyty i doliny gór Tajgetu i ich zbocza zapewniały schronienie
uciekinierom i służyły im jako bazy do wypadów na Dorów w Lacedemo-
nie i Messenii. Typowy obraz wojny tego okresu daje zapewne opowieść
Herodota o ogniach obozowych, które rozpalali na zboczach Tajgetu uchodź­
cy Miniowie.99
120 Wielka wędrówka

Również Achaj a, o górzystej części środkowej i wąskich dolinach, sta­


nowiła jakby wyspę między Dorami Oksylosa w Elidzie a Dorami w Sy-
kionie. Jak podaje tradycja, tutaj znaleźli schronienie Achaj owie z Argo-
lidy i Lacedemonu, i oni to kraj ten nazwali Achają. Osiedlali się tutaj
wypierając poprzednich jońskich mieszkańców^, którzy nazywali kraj swój
Aigialos i czcili Posejdona w Helike. Jonowie ci z kolei uciekli do Attyki,
gdzie wcześniej schronili się już wypędzeni przez doryckich najeźdźców
Neleidzi, królewski ród z Pylos w Messenii.100 Ponieważ dialektem Achai
w okresie klasycznym był dialekt północno-zachodni, możliwe jest, że
w zamęcie przemieszczeń różnych ludów na Peloponezie samych Achaj ów
zaleli nowi przybysze mówiący tym właśnie dialektem. Z drugiej strony
spotykamy nieliczne tylko ślady wędrówek zamorskich ludów niedoryckich
z Peloponezu. Nazwy miejscowości Arkades i Amyklaion w pobliżu Gor-
tyny na Krecie mogą pochodzić od osadników i arkadyjskich, i achajskich,
którzy poprzedzili osadników doryckich bądź im towarzyszyli. Epidauryj-
czycy pochodzenia jońskiego, którzy wyruszyli w czasach Dejfontesa, osie­
dli na Samos, gdzie wprowadzili kult Hery, czczonej przez nich w Argo-
lidzie. Przybysze z Kleonaj i Flius założyli Klazomenaj na wybrzeżu Azji
Mniejszej.101 Samo ubóstwo takich tradycji nasuwa myśl, że najazd Dorów
rozbił główne ośrodki potęgi mykeńskiej i przeszkodził większości tych,
co przeżyli, w zdobywaniu nowych posiadłości za morzem.
We wczesnym okresie najazdu Attyka pozostała nietknięta. Beoci po­
suwali się powoli ku południowi, podczas gdy Dorowie prowadzili podboje
na Peloponezie i za morzem. W ten sposób Attyka stała się schronieniem
dla uciekinierów, wśród których znaleźli się także Neleidzi z Pylos i Jono­
wie z Achai. Tradycja literacka zachowała pamięć o Neleidzie Melanthosie,
królu Pylos, który reprezentował Ateńczyków w walce z Beotami i został
potem królem Aten. Na liście królów ateńskich i w genealogii Neleidów
Melanthos należy do czwartego pokolenia po upadku Troi; wobec tego jego
akme można datować mniej więcej na lata osiemdziesiąte XI stulecia, kiedy
Dorowie zajęli Megarydę i zaatakowali Ateńczyków. Attyki bronił syn
Melanthosa, Kodros, którego akme przypada w wielkim przybliżeniu około
1050 r. Młodszy syn Kodrosa, Neleus, był wodzem tzw. wędrówki Jonów.
W ten sposób jako jej początek można w zaokrągleniu przyjąć rok 1000.
Data ta zgadza się z dwiema innymi tradycjami. Pierwsza z nich głosi, że
wędrówka Jonów rozpoczęła się cztery pokolenia po eolskiej, której po­
czątek według rachunku genealogicznego miał miejsce około r. 1130, druga,
że uczestnicy wyprawy doryckiej, pokonanej przez Kodrosa, przybyli na
Kretę pod wodzą wnuka Temenosa, Ałtajmenesa, którego akme może przy­
padać w przybliżeniu na r. 1050.102
Fakt, że Ateny były w stanie oprzeć się ostatnim falom najeźdźców
i wszcząć ruch na tak wielką skalę, jak wędrówka Jonów, świadczy, że
15. Naczynie protogeometryczne
17. Pismo archaiczne na naczyniu
18. Oślepienie Polifema
A ** '
Wędrówki Eolów ¡i Jonów 121

były one państwem o silnej organizacji wewnętrznej. Tukidydes uznał wę­


drówkę Jonów za koniec okresu anarchii, która panowała na kontynencie
po najeździe Dorów. „Z trudem i dopiero po długim czasie doszła Hellada
do spokoju i ustalonego trybu życia, i nie przeżywając już wędrówek lud­
ności zaczęła wysyłać kolonistów; Ateńczycy skolonizowali Jonię i więk­
szość wysp, a Peloponezyjczycy — większą część Sycylii, Italii i niektóre
inne obszary Hellady.” Tukidydes analizuje również źródła potęgi Aten:
miasto to było wolne od wewnętrznych walk, udzielało swego obywatel­
stwa najzdolniejszym uchodźcom i stale pomnażało swoją ludność.103
Tutaj może nieco pomóc archeologia. Wykopaliska na Keramejku (dziel­
nica garncarzy w Atenach) zapoznały nas z kolejnością stylów ceramiki,
które nauka datuje w przybliżeniu: styl submykeński (1125— 1075 r.), pro-
togeometryczny (1075—950 r.) i geometryczny (950— 710 r.). Przedmioty
znajdowane razem z ceramiką wskazują, że w tym czasie pojawiły się
w Attyce nowe zwyczaje. W warstwie submykeńskiej odkryto trzy groby
kremacyjne i pewną liczbę długich szpil (prawdopodobnie używanych do
spinania doryckiego peplos). Na Saiaminie odkopano także dwa groby i no­
wy typ fibuli — zapewne cokolwiek wcześniejszej. W początkowym okresie
protogeometrycznym kremacja była prawie powszechnie stosowana na
Keramejku. Zwyczaj ten, raz przyjęty, panował mniej więcej do r. 800,
kiedy to powrócono znowu do grzebania ciał. Również we wczesnym
okresie protogeometrycznym grzebano wraz z popiołami żelazne miecze
i sztylety, podczas gdy w poprzedzających okresach zmarłych chowano
w Atenach bez broni. Nowy styl ceramiki, zwany protogeometrycznym, po­
jawił się w Atenach wcześniej (około r. 1075) niż gdziekolwiek indziej na
kontynencie. Najwspanialszy rozkwit tej ceramiki rozpoczął się około
r. 1000. Charakteryzowały go zharmonizowanie dekoracji z kształtem oraz
świetne wyczucie proporcji. W tym samym czasie (około r. 1000) cmentarz
rozrósł się dwukrotnie, z tego też okresu pochodzi wiele ceramiki. Żelaza
używano wtedy powszechnie do wyrobu broni, wśród której występuje
często miecz obosieczny.
Zmiany w zwyczajach grzebalnych, ubiorze i stylu ceramiki są naj­
prawdopodobniej związane z przybyciem do Aten nowej ludności; ponie­
waż zachodziły one stopniowo, możemy przypuszczać, że napływ przyby­
szów nasilał się od 1100 do 1000 r. Ponieważ brak śladów wpływów wscho­
dnich, przybysze musieli być uchodźcami z kontynentu, np. z Pylos czy
Achai. Keramejkos był ich cmentarzem, gdyż rodowici Ateńczycy cho­
wali swoich zmarłych w grobach rodzinnych w okolicy Aten i zwyczaj ten
zachowali aż do wojny peloponeskiej. Uchodźcy natomiast, porzuciwszy
swe tradycyjne cmentarzyska, w obcym kraju palili zmarłych, podobnie
jak to czynili Achaj owie pod Troją, a także później będą robili Ateńczycy
pod Syrakuzami. Wczesne groby kremacyjne, znajdowane w Beocji i Eretrii,
122 Wielka wędrówka

na Krecie, Therze i Rodos, pozostawiły tam zapewne inne ludy wędrowne.


W Atenach największy napływ uchodźców przypadł na lata między 1050
a 1000, kiedy to rozszerzono cmentarzysko na Keramejku i kiedy wyra­
biano tu najwspanialszą ceramikę protogeometryczną. Do rozkwitu tego
stylu musieli bez wątpienia przyczynić się właśnie uchodźcy, podobnie
jak później, w latach 530—490, metojkowie w Koryncie.
W X wieku — prawdopodobnie w jego pierwszych dziesięcioleciach —
styl protogeometryczny, rozwinięty i udoskonalony w Atenach, szybko
objął swym zasięgiem prawie cały świat grecki. Główną tego przyczyną
nie był, jak się zdaje, handel naczyniami ceramicznymi, ani towarami
w nich przywożonymi (gdyż brak niemal całkowicie dowodów świadczą­
cych o wymianie ceramiki między Atenami a innymi ośrodkami), lecz
raczej ponowne nawiązanie kontaktów między różnymi częściami świata
egejskiego. Ono to pozwoliło innym Grekom poznać i docenić sztukę ateń­
skich rzemieślników. Wznowione kontakty obejmowały przede wszystkim
Cyklady, sięgały, jednak — według znalezisk archeologicznych — aż do
północnej Krety, do miejscowości Assarlik w Karii, do Smyrny w Jonii,
Dodekanezu, Lesbos i Skyros oraz do Tessalii. Nie można mieć większych
wątpliwości co do tego, że drogę wskazywali Jonowie, wychodźcy z Aten,
a czasem nawet przywozili naczynia ceramiczne ze sobą. Oni bowiem za­
jęli Cyklady i otworzyli morze greckim, a zwłaszcza ateńskim żeglarzom.
W cokolwiek mniejszym zakresie styl protogeometryczny rozpowszechnił
się także na kontynencie greckim w pobliżu Istmu Kory-nckiego, a dalej
w Fokidzie, Lakonii i na Itace; nie we wszystkich przypadkach musi to
jednak dowodzić istnienia bezpośrednich związków z Attyką. Wymo\vnym
świadectwem poziomu, jaki osiągnęło rzemiosło w Atenach, jest fakt, że
najdoskonalsza ceramika protogeometryczną i geometryczna od XI aż po
schyłek VIII wieku wychodziła z warsztatów ateńskich garncarzy.
Cyklady i wybrzeże Azji Mniejszej, gdzie osiedlali się uchodźcy, były
zamieszkałe przez ludy cywilizowane i nawykłe do wojny. Przodowali
wśród nich Karo wie, sławni żeglarze i wojownicy, oraz ich krewniacy My-
zyjczycy i Lidyjczycy; poza tym byli tam Lelegowie, Pelazgowie, Fenicja­
nie i Tyrsenowie, a także uchodźcy z Półwyspu Bałkańskiego i z Krety,
którzy znaleźli się na wyspach i na wybrzeżu Azji Mniejszej. Niełatwo było
pozbawić te żeglarskie ludy ich posiadłości. Powodzenie towarzyszące swej
wędrówce Jonowie musieli zawdzięczać przede wszystkim potędze morskiej
i dobremu kierownictwu, jakie zapewnić mogły jedynie Ateny. Na podbój
nowych terenów wyruszali wprawdzie nie rodowici Ateńczycy, lecz obda­
rzeni obywatelstwem uchodźcy i ochotnicy z innych części Grecji: Jonowie
z Achai, Abantowie z Eubei, Miniowie z Orchomenos, Kadmejczycy z Beo-
cji, Dryopowie, Fokejczycy, Molossowie, Arkadyj czycy, Dorowie z Epi-
dauros i wielu innych.104 Pewną jedność tej zbieraninie nadawała pomoc
Wędrówki Eolów d Jonów 123

Aten i przywództwo Neleidów. Emigranci szli naprzód powoli; kolejne ich


fale przeprawiały się przez Morze Egejskie w odstępach jednego lub więcej
stuleci. Nastrój osiedleńców doskonale wyraża wiersz Mimnermosa:

Pylos zaś, gród Neleusa wysoki, rzuciwszy ma zawsze,


morzem dotarliśmy wnet na azjatyckich ziem kraj.
Później zaś, pewni swych sił, w Kolofonie osiedliśmy drogim,
początkodawcy złych krzywd, wziąwszy to miasto przez gwałt.
A przeprawiwszy się potem przez ujście Alen tu, eolską
Smyrnę zdołaliśmy wziąć z woli życzliwych nam bóstw.105*

Tradycja Kolofonu trafnie oddaje istotę wędrówki. Pierwsi przybysze —


Jonowie, prowadzeni przez dwóch członków rodu Neleidów, doszli do po­
rozumienia z poprzednimi mieszkańcami — Kreteńczykami i Kadmejczy-
kami, którzy ze swej strony wypędzili Karów. Druga grupa — pod wodzą
Andrajmona z Pylos — zdobyła Kolofon, a następnie przystąpiła do walki
o zdobycie Smyrny, skąd wypędziła eolskich osadników.106 Wyruszając na
ciężkie walki, które poprzedzały założenie ich osiedli, pierwsi jońscy zdo­
bywcy Miletu nie zabierali ze sobą rodzin, lecz woleli szukać żon na miejscu
wśród Karów.107 Ci zaś Karo wie poprzednio sami usunęli już osadników
minojskich i mykeńskich z epoki brązu. Z zamętu X wieku Jonowie wyszli
jako tryumfatorzy, bezpieczni posiadacze dwunastu miast na wybrzeżu
azjatyckim i na sąsiednich wyspach. Była to słynna jońska dodekapolis:
Milet, Myus i Priene, panujące nad ujściem i doliną rzeki Meander, Efez —
nad ujściem rzeki Kaystros, na północy zaś Kolofon, Lebedos, Teos, Klazo-
menaj i Erythraj, Pokaja na wybrzeżu na zachód od dawnego ujścia rzeki
Hermos, oraz wielkie wyspy: Chios i Samos.
Każde miasto czciło swego tzw. założyciela, pod którego wodzą przybyli
pierwsi śmiałkowie; często grób jego otaczano kultem, a potomkowie pia­
stowali dziedziczne urzędy i tytuły. Na przykład w Efezie potomkowie An-
droklesa, syna Kodrosa, jeszcze na początku naszej ery nosili tytuł „króla’’
z wszystkimi insygniami władzy królewskiej, byli kapłanami Demetry Eleu-
zyjskiej i sprawowali przewodnictwo na igrzyskach.108 Ponieważ osadnicy
ściągali często z różnych części kontynentu greckiego, każde miasto zacho­
wywało kulty, dialekt i tradycje właściwe dla oddzielnych grup plemien­
nych, które złożyły się na ogół obywateli. Toteż Milet, w którym osiedli
głównie Jonowie z Attyki, utrzymał nazwy czterech jońskich fyl istnie­
jących w Attyce; osadnicy z innych części Grecji byli zgrupowani w dwie
dodatkowe fyle: Boreis i Ojnopes, których przodkowie-eponymi mieli
powiązania z Tessalią i Beocją. Świątyniami o dużym znaczeniu były
w Milecie: świątynia Ateny w Assesos i wyrocznia Apollona w Didymach,

Przeł. W. Steffen Antologia liryki greckiej, Wrocław 1955.


124 Wielka wędrówka

obsługiwane przez dziedzicznych kapłanów z rodu Branchidów.109 Nato­


miast na Samos osadnicy pochodzili głównie z Epidauros, skąd przybyli pod
wodzą Froklesa, zachowali też kult argiwskiej bogini Hery, podczas gdy
na Chios za osadnikami z Eubei, Beocji i Tessalii zjawili się Jonowie
z Attyki; mówiono zatem na wyspie dialektem jońskim z domieszką eol­
skiego. Jakiegokolwiek jednak pochodzenia byli przybysze, mieli oni wiele
wspólnych instytucji: organizację rodową, która wyrażała się w fylach,
fratriach oraz gene (często pod różnymi nazwami, jak „tysiące” i „setki”
na Samos), dziedziczną władzę królewską i dziedziczne kapłaństwo. Prze­
chowywali oni wszyscy również genealogię, co pozwoliło Hekatajosowi
z Miletu twierdzić, że jego przodkiem w szesnastym pokoleniu był bóg.110
Jonowie zajęli najwspanialsze tereny na wybrzeżu Azji Mniejszej. Roz­
winięta linia brzegu zapewniała im pełnię klimatu śródziemnomorskiego
i doskonałe porty, podczas gdy Chios i Samos panowały nad drogą przy­
brzeżną z północy na południe. Jednocześnie miasta na kontynencie —
zwłaszcza Efez i Milet — kontrolowały wylot głównych dróg handlowych
wiodących z głębi lądu wzdłuż dolin rzek Kaystros i Meander. Miasta joń-
skie nie były naiomiast korzystnie usytuowane z punktu widzenia obrony
przed lądowymi potęgami Azji Mniejszej. Oddzielone jedno od drugiego
pasmami górskimi, nie kontrolowały one nawet najbliższego odcinka wy­
brzeża, nie mówiąc już o jakimkolwiek zapleczu. Wspólne niebezpieczeń­
stwa zachęcały je do zjednoczenia się w kulcie Posejdona Helikońskiego
w Panionion, świątyni położonej na przylądku Mykale. Chociaż różne było
pochodzenie osadników, przyjęli oni jednak wspólną nazwę Iaones (póź­
niej Iones), którą ludy azjatyckie rozciągnęły na wszystkich ludzi mówią­
cych po grecku w formie Javan lub Yawan. Łączność między miastami
jońskimi zapewniała przede wszystkim ich arystokracja. Wyruszywszy
z Attyki pod wodzą Kodrydów, arystokraci przynieśli ze sobą ateńskie
święto Apaturii, podczas którego przyjmowano nowych członków do fra-
trii.m Prawdopodobnie w VIII stuleciu święto to obchodzili wszyscy człon­
kowie jońskiej dodekapolis. Utrzymywało ono nie tylko organizację rodo­
wą społeczeństwa, lecz podkreślało również więzy łączące Jonów z Ate­
nami. Co więcej — jońska Attyka uniknęła inwazji, naturalne więc było,
że Jonowie zamorscy spoglądali na Attykę, jak na swoją ojczyznę i że
Ateny reprezentowały interesy Jonów w Amfiktionii Delfickiej. Więzy te
były jednak głównie uczuciowe i religijne; praktyczny związek — taki
jaki istniał między późniejszymi koloniami greckimi a ich miastami ma­
cierzystymi — między miastami jońskimi a Atenami nigdy się nie wy­
tworzył.
Wędrówka Jonów usunęła również ludy niehelleńskie, zwłaszcza Ka­
rów, z wysp środkowego Morza Egejskiego i zaludniła te wyspy emigran­
tami z kontynentu greckiego. Na Keos, Serifos, Sifnos, Naksos, Teños i An-
Jonowie i poematy Homera 125

dros przybyli głównie Jonowie z Attyki, jednakże nazwy fyl i kulty świad­
czą także o obecności ludzi z Tessalii, Beocji i Lokrydy. Ateny dostarczyły
czterech nazw swoich fyl Jonom z Delos, dwóch przywódców osadzie na
Paros oraz członka rodu Neleidów jako założyciela miasta Mykonos. Kyth-
nos zajęli Dryopowie, którzy pierwotnie przybyli z doliny Sperchejosu.
Wyspiarze, chociaż różni pochodzeniem, wkrótce zaczęli uważać się za
wspólnotę. Poczynając od VIII wieku lub może wcześniej, wraz z żonami
i dziećmi gromadzili się na Delos w okresie świętego miesiąca, kiedy to
oddawano cześć Apollonowi tańcem oraz zawodami muzycznymi, poetycki­
mi i lekkoatletycznymi. Wybierając Delos jako swój ośrodek religijny, wy­
spiarze szli za tradycją ludów epoki brązu. Od nich prawdopodobnie odzie­
dziczyli kult Aniosa, Ejlejthyi, Hekaty i Brizo. Wśród państw kontynentu
zwłaszcza Ateny były powiązane ze świętą wyspą w legendach dotyczą­
cych Tezeusza i tetrapolis maratońskiej, a za czasów Solona, jeśli nie wcze­
śniej, one właśnie jako najstarszy kraj joński wysyłały przedstawicieli na
uroczystości delijskie.112

4. JONOWIE I POEMATY HOMERA

Jonom udało się zdobyć oparcie i utrzymać na wyspach i wybrzeżu Azji


Mniejszej kosztem ciągłych walk trwających przez cały X i IX wiek. Do­
brobyt materialny przyszedł dopiero później. Dlatego też w produkcji
pięknej ceramiki Jonowie pozostawali w tyle za przodującymi ludami kon­
tynentu greckiego. Jednocześnie zaś — przybywszy z różnych krain kon­
tynentu — mieli szczególnie duże możliwości, by przechować i przekazać
bohaterskie pieśni epoki brązu; w istocie okoliczności składały się tak, że
nadal żyli oni jeszcze w warunkach najazdów i wędrówek, wśród których
narodził się epos. Ateny i Cypr zachowały także ciągłość tradycji, lecz
żadne z nich nie było w epoce heroicznej państwem przodującym, a jedno
i drugie osiągnęło stabilizację już w IX wieku. Emigranci eolscy byli rów­
nież spadkobiercami epoki brązu, lecz ich zamiłowanie do rolniczego trybu
życia mogło osłabić zainteresowania sagą epicką. Możliwe zatem, że epos
recytowano w okresie wędrówek właśnie na dworach królów i arystokratów
jońskich, którzy zarówno podczas pobytu w Attyce, jak i kolonizacji w Jo­
nii wspominali zapewne z upodobaniem dni swej minionej świetności.
W takim środowisku powstała Iliada. Pieśni tradycyjne, z których rozwi­
nął się poemat, były śpiewane już w dialekcie jońskim. Za autora Iliady
powszechnie uważano Homera. Jego potomkowie — Homerydzi — żyli
na Chios, choć nie było pewne, czy sam Homer pochodził z tej wyspy, czy
ze Smyrny. Wielce sporny jest czas powstania utworu. Data ustalona przez
Herodota na rok około 850 może być uznana w przybliżeniu za właściwą,
126 Wielka wędrówka

gdyż przypada ona w Jonii na koniec okresu wędrówek, tuż przed świtem
nowej epoki, kiedy to miasta jońskie podjęły inicjatywę kolonizacyjną.113
Uderzający jest ów obiektywny konserwatyzm, z którym Iliada przed­
stawia świat późnej epoki brązu. Anachronizmy są rzeczywiście tak rzad­
kie, że aż wywołują zaskoczenie. Wierność tę zawdzięczamy raczej trwa­
łości tradycji epickiej niż geniuszowi Homera. A jednak Iliada jest dzie­
łem zasadniczo odmiennym od pieśni cyklu epicznego, różni się od nich
zarówno swymi rozmiarami, jak artyzmem i rysunkiem postaci. W niczym
nie ujawnia się wyraźniej osobisty geniusz jej autora niż w zwartości akcji,
która skupia wokół jednego motywu gniewu Achillesa długi poemat wy­
magający pięciu wieczorów na pełną recytację. Nie mniej zręczny od kon­
strukcji jest rysunek postaci. Charaktery bohaterów są nakreślone w sposób
pewny i zdecydowany, a głęboki humanizm poety nadaje specyficzną in­
tensywność światłom i cieniom ich zmiennych nastrojów. Wiersz Homera
nie ma sobie równego, niedościgniony w swej płynności i sile oddziały­
wania; długie stulecia kształtowały wprawdzie heksametr i język eposu, ale
dopiero w Iliadzie osiągnęły one ową doskonałość, której nie odnajdziemy
więcej u żadnego innego epika piszącego po grecku czy w jakimkolwiek
innym języku. Ten niezwykły talent Homera przetworzył dojrzewającą
przez całe wieki tradycję, a zakląwszy ją w język genialnego ludu zrodził
najwspanialszy poemat epicki światowej literatury. Iliada, arcydzieło prze­
pojone bezpośredniością i delikatnością właściwymi w ogóle greckiej poezji,
odznacza się również pewnymi cechami charakterystycznymi, które silniej
rozwinęły się u Jonów niż u innych plemion helleńskich. Należą do nich
przede wszystkim subtelność wyczucia, szczere uzewnętrznienie indywi­
dualizmu i płynność narracji. Były to zapewne raczej cechy samego Ho­
mera i jego jońskiego środowiska niźli epickich poprzedników wielkiego
poety. Jeżeli jakieś sceny w Iliadzie przemawiają do nas wprost głosem
Homera i Jonii, są to przede wszystkim te przedstawione na tarczy Achil­
lesa, które ukazują bezcelową brutalność wojny.
Wpływ poematu sięgnął bardzo daleko. Tak doskonały wyraz helleń­
skiego poglądu na świat stał się natchnieniem dla poetów okresu archaicz­
nego. Od chwili narodzin dramatu attyckiego tragicy uczyli się od Homera
mistrzowskiego prowadzenia akcji i zainteresowania dla realiów życia ludz­
kiego. On także patronował odrodzeniu eposu w okresie hellenistycznym.
Stanowiąc zaś zasadniczą część wykształcenia we wszystkich państwach
greckich, Iliada ustalała kanon ideałów człowieczych i wierzeń religijnych,
który łączył w jedno skłócony świat miast-państw helleńskich. A nawet
wówczas, gdy spekulacje filozoficzne i materializm świecki zmusiły już do
odrzucenia Homerowych wyobrażeń o bogach, postaci bohaterów ciągle
jeszcze wzbudzały szacunek wzywając do współzawodnictwa kolejne po­
kolenia.
Jonowie i poematy Homera 127

Starożytność uważała Homera również za autora Odysei. Przypomina ona


Iliadę wzniosłością koncepcji, zręcznością fabuły, doskonałym rysunkiem
charakterów i wiernością w oddaniu stosunków z późnej epoki brązu. Te­
mat jej jest jednak całkowicie odmienny. Nie ma tam wojny i wojowni­
ków, lecz tylko osobiste przygody i powrót Odyseusza do domu. Taki temat
należał, oczywiście, do starej tradycji epickiej i niewątpliwie tak jeden,
jak i drugi poemat stanowił uwieńczenie długiego okresu ustnego przeka­
zywania pieśni. Ale temat Odysei sam w sobie pozwalał na bardziej po­
nadczasowe traktowanie i nie wymagał tak ścisłego trzymania się tradycji,
dlatego też ten epos nie zawiera niczego, co można by przyrównać do kata­
logów wojskowych, igrzysk pogrzebowych lub aristei * Iliady, i dopuszcza
nawet tak nieheroiczne motywy, jak dalekie wędrówki Odyseusza i jego
zstąpienie do Hadesu. Mimo całego konserwatyzmu w szczegółach, Odyseja
napisana jest w sposób bardziej nowoczesny niż Iliada. Nawet ci, którzy
wierzyli we wspólne autorstwo, uważali ją za późniejszy z dwu poematów,
umieszczając jej powstanie w starości Homera; tak więc krytyk Longi-
nos przyrównywał Homera — autora Odysei do zachodzącego słońca,
które, zachowując jeszcze wspaniałość, traci na sile blasku.114
Chociaż chętnie przypisalibyśmy oba poematy jednemu geniuszowi, to
jednak różnice w szczegółach języka i w poglądzie na świat są tak znaczne,
że musimy uważać Odyseję za dzieło innego autora, należącego do innej
szkoły i żyjącego w innej części świata greckiego. Data powstania Odysei
jest również bardzo sporna. Niektórzy uczeni umieszczają ją w VII stuleciu,
lecz prawdopodobniejsze jest, że powstała w pierwszej połowie VIII wieku,
zanim w Jonii rozkwitła liryka, a na zachodzie wyrosły greckie kolonie.
W Odysei znalazły nieśmiertelny wyraz inne niż w Iliadzie cechy greckiej
mentalności: zdolność do podziwu, szacunek dla wszechstronności, ukocha­
nie przygód, bezpośredniość w stosunkach między ludźmi. Jeśli Iliada była
zapowiedzią wojennych ideałów Spartiaty, Odyseja pozwalała przeczuć
wdzięk klasycznych Aten. Wpływ literacki obu poematów sięgał do He­
redóla, Menandra, Lukiana i do greckiego romansu, podczas gdy
obrazy ciemnego jak wino morza z jego zmiennymi nastrojami, a także
ludzkiej wierności i odwagi nie przestały nigdy pobudzać wyobraźni
potomnych.
Iliada i Odyseja są dwoma arcydziełami sagi epickiej, lecz nie zamknęły
one tradycji. Do obu poematów doczepiano jako dodatek małe pieśni lub
ich części, a liczne niezależne pieśni z tzw. cyklu epicznego przybrały
dopiero później swą ostateczną formę. Prawdopodobnie w VIII wieku po­
wstały Cypria, Etiopida oraz Ilion Per sis, stanowiące niejako prologi i epi­
logi do tematu Iliady, a w VII wieku Ilias Mikra. Nostoi, tematycznie po-

Aristeja — przedstawienie świetnych czynów jakiegoś bohatera (przyp. red.).


L28 Wielka wędrówka

clobna do Odysei, oraz Telegoneia i Thesprotis, stanowiące jej przedłuże­


nie, pochodzą prawdopodobnie z VII i VI wieku. Inne pieśni oparte na
mitach tebańskich stworzono zapewne w VIII i VII stuleciu, a Tebaidę,
Ojdipodeję i Epigonów oraz jeszcze inne, których tematem był Herakles
lub legendy lokalne, również nie później niż w okresie archaicznym. Obfi­
tość tych pieśni odzwierciedla wpływ poematów homeryckich i żywotność
sagi epickiej. Z tej bogatej skarbnicy legend będą czerpać jeszcze greccy
poeci w okresie klasycznym większość swoich tematów oddając w ten
sposób hołd cywilizacjom, które ich poprzedziły.
Księga druga

O DRO DZENIE GRECJI


(o k o ło 850 — 546 r. p .n.e.)
ŹRÓDŁA

*¥ l | latach mniej więcej 800—546 greckie państwa i ośrodki religijne


t

VV zaczęły notować ważniejsze dotyczące ich wydarzenia. Listę zwy­


cięzców olimpijskich prowadzono od r. 776, a listy królów, kapłanów itd.
prawdopodobnie sporządzano już wcześniej. Świątynia delficka zapisywała
swe wyrocznie na zwojach ze skóry, a w Sparcie i w innych państwach
wyrocznie były pod opieką urzędników państwowych. Listy zmieniających
się co rok urzędników miejskich prowadzono na przykład w Sparcie poczy­
nając od r. 757. Nie należy jednak roku tego uważać za pierwszą datę, od
której liczono lata, kalendarz roczny bowiem, zarówno jak jakiś system
podziału roku na części, są nieodzowne dla najprymitywniejszej nawet
formy życia społecznego. Poczynając od r. 750 wiele państw greckich przo­
dowało w handlu śródziemnomorskim, a w państwach tych już około r. 700
pismo było w tak powszechnym użyciu, że ludzie bazgrali nawet na cera­
micznych skorupkach. W roku 660, jeśli nie wcześniej, poczęto gromadzić
archiwa prawnicze i szybko wykształciły się sposoby ogłaszania praw. Li­
teratura tego okresu, z wyjątkiem cyklu epicznego, jest ówczesnym doku­
mentem życia i myśli epoki; wiele z niej przetrwało do końca starożytno­
ści. Zużytkowanie tego materiału do celów historycznych zapoczątkował
Eumełos z Koryntu już około r. 725, a pod koniec VI wieku pisano dzieła
historyczne jeszcze obszerniejsze. W tym czasie w życiu publicznym zaczęto
używać materiałów trwałych. Niektóre świątynie zbudowano z kamienia
już około 750 r. Teksty zaś, takie jak: prawa, uchwały lub napisy wotyw­
ne, pisane uprzednio na skórze lub drewnie, obecnie ryto w brązie lub
kamieniu. Posągi robiono z brązu lub marmuru, a na monetach pojawiły
się godła państwowe. Zmiany te nastąpiły w ciągu VII wieku. Tego rodzaju
źródłom zawdzięczają swe wiadomości nie tylko pisarze starożytni, lecz
również nowożytni archeolodzy i uczeni.
Z tego bogactwa materiału wiele zachowali nam w swoich dziełach He-
rodot, Tukidydes, Arystoteles i inni mniej świetni autorzy. Utwory poetów,
którzy działali w latach 850— 546, oraz dzieła późniejszych historyków do­
szły do nas dzięki akrybii i skrupulatności skrybów i uczonych naszego
średniowiecza, którzy przechowywali spadek świata klasycznego z podob­
132 Odrodzenie Grecji

nym oddaniem, jak czynili to wędrowni pieśniarze w mrocznym okresie


dziejów starożytnych. Zachowane w ten sposób pisma są podstawą naszych
badań nad dziejami Grecji. Dodatkowo, a czasem dla sprawdzenia, korzy­
stamy także z pomocy nowożytnych archeologów, epigrafików, numizma­
tyków, paleografów itd., gdyż dzięki wysoce udoskonalonej technice są oni
zdolni właściwie poznać i zinterpretować przedmioty materialne, które
przetrwały z czasów starożytnych.
R O Z D Z IA Ł 1

OKRES ODRODZENIA
KULTURALNEGO I POLITYCZNEGO (850—730 r.)

1. W P Ł Y W WSCHODU I RELIGIA HEZJODA

okresie wędrówek, które przerwały łączność handlową i przyczy-


niły się do obniżenia poziomu kultury materialnej w całym basenie
Morza Egejskiego, plejada małych państewek na Bliskim Wschodzie zacho­
wała i rozwinęła dziedzictwo kultury epoki brązu. Równowaga sił utrzy­
mała się tutaj aż do VIII wieku, kiedy to wchłonęło je imperium asyryjskie.
Egipt, jakkolwiek pozbawiony swych zamorskich posiadłości, pozostał na­
dal centrum cywilizacji. W Palestynie niezależne królestwo Filistynów
osiągnęło zenit w XI wieku, a królestwo Izraela pod panowaniem Dawida
i Salomona — w X wieku. Fenicja zachowała w tym okresie prymat w że­
gludze i handlu; jej żeglarze pływali nie tylko po wschodnich, lecz i na
dalekich wodach zachodnich Morza Śródziemnego. Na zapleczu Fenicji
kwitły królestwa syryjskie: Hama i Damaszek, a ku północy — w południo­
wo-wschodniej Azji Mniejszej — odżywała kultura neohetycka. Do tej gru­
py małych niezależnych państw należał również Cypr, gdzie osiedli za­
równo Grecy, jak Fenicjanie. Handlował on w dalszym ciągu, podobnie
jak w późnej epoce brązu, z Cylicją, Fenicją i Palestyną.
W tej oazie kulturalnej alfabet fenicki rozwinął się z hieroglifów i pism
linearnych, które były w użyciu w epoce brązu i później. Wynalazek alfa­
betu miał zrewolucjonizować środki porozumienia między ludźmi i umoż­
liwić powstanie sztuki pisania takiej, jak znamy ją dzisiaj, gdyż alfabety
nowoczesnej Europy — rzymski, słowiański i grecki — pochodzą wszystkie
od alfabetu fenickiego. Ludy syryjskie i Fenicjanie celowali również w tka­
niu i barwieniu haftowanych tkanin, obróbce brązu, rzeźbie w kości sło­
niowej oraz wyrobie pieczęci, skarabeuszy i fajansu. Kiedy kultura Bli­
skiego Wschodu zaczęła ponownie promieniować na basen Morza Egej­
skiego, Cypr musiał naturalnie odgrywać ważną rolę pośrednika. Chociaż
podczas mrocznej epoki stosunki z resztą basenu Morza Egejskiego były
w zawieszeniu, element grecki na Cyprze zachował wiele cech cywilizacji
minojskiej i mykeńskiej. Zmodyfikowana forma minojskiego pisma linear­
nego, przyjęta około r. 1500, była jeszcze w użyciu w latach 700—200 (nie
przetrwały przykłady tego pisma z lat 1050—700, prawdopodobnie z po-
134 Okres odrodzenia kulturalnego i politycznego (850— 730 r.)

wodu stosowania łatwo zniszczalnych materiałów piśmiennych). W pięknej


ceramice długo obserwujemy wpływ stylu mykeńskiego; tradycję epicką
zwieńczyło powstanie Cypriów w VIII stuleciu, a także przetrwał tutaj
dialekt arkadyjsko-cypryjski. Ta wysunięta placówka grecka wchłaniała
bogate wpływy sztuki wschodniej, nie tracąc swej własnej indywidualno­
ści. Pod tym względem wyprzedzała inne państwa greckie.
W IX wieku stopniowo zaczęły nawiązywać się ponownie stosunki mię­
dzy Bliskim Wschodem a krajami egejskimi. Główny szlak handlowy wiódł
z Cypru przez Kretę, Therę i Melos ku południowo-wschodnim brzegom
kontynentu greckiego, tą samą drogą, którą kultura Wschodu rozprzestrze­
niała się w średniej epoce brązu. Mniejsze znaczenie miał szlak idący przez
Rodos. Początkowe kontakty nie były regularne ani częste, lecz właśnie
one spowodowały rozpowszechnianie się tych idei, które w następnym
stuleciu doprowadziły do odrodzenia kultury greckiej.
Jednym z pierwszych nabytków był alfabet fenicki, który przystosowano
do potrzeb języka greckiego. Początkowo brakowało znaków: ksi, phi, khi
i psi, a przykłady alfabetu w tym stadium znaleziono na Krecie, Therze
i Melos. Trudno ściśle ustalić, kiedy został on przeniesiony do Grecji. Praw­
dopodobna wydaje się data około r. 825. Terminus post quem to rok około
850, gdy na Cyprze pojawił się w pełni wykształcony alfabet fenicki; ter-
minus ante quem — użycie w Attyce symbolu khi (lata 750— 700) oraz
wystąpienie około r. 720 wykształconego pisma na ostraku z Eginy, a także
długiej inskrypcji na wcześniejszej czarze z Ischii. Pojawienie się alfa­
betu w Grecji należy zatem umieszczać w latach 850—750, i to raczej
bliżej początku tego okresu, ponieważ symbole bardzo podobne do zna­
ków najwcześniejszego alfabetu greckiego były w użyciu w piśmie fenickim
w Moab około 850 r. Znajomość alfabetu szybko się rozpowszechniła. Każde
z państw kolejno wynajdywało własne symbole dla wyrażenia tych samo­
głosek i spółgłosek, których brakło w alfabecie fenickim. W latach 825—
725 powstało wiele alfabetów greckich, a ich cechy specyficzne odnajdu­
jemy również w piśmie używanym w koloniach, prawdopodobnie przywie­
zionym tam zza morza w drugiej połowie VIII wieku i później (rys. 10).
W latach 850— 750 pojawiały się sporadycznie w Grecji przedmioty dro­
gocenne z Bliskiego Wschodu. Szczególnie na Krecie, Rodos, Samos,
w Spareie i Atenach znaleziono wyroby rzemiosła fenickiego i syryjskiego
rzeźbione w kości słoniowej — datowane na IX i VIII wiek. Odmiennego
stylu wyroby z kości słoniowej, pochodzące z zaplecza Azji Mniejszej, do­
cierały za pośrednictwem Jonii do Koryntu. Wpływy fenickie w Spareie
wyraziły się w modelowaniu glinianych masek i używaniu igieł z kości
słoniowej do czernienia powiek proszkiem antymonowym. Przedmioty te
należały jeszcze do rzadkości i docierały tylko do niewielu państw konty­
nentu, lecz był to początek poważnej wymiany handlowej.
Wpływ Wschodu i reliigia Hezjoda 135

Taki rozwój był możliwy, gdyż warunki życia na Krecie, Samos, w Spar-
cie, Koryncie i Atenach stały się spokojniejsze. Najwcześniejsze świątynie,
które przetrwały z epoki żelaza, zostały zbudowane między 850 a 750 r.
w Dreros na Krecie, w Sparcie i w Perachora (w południowo-zachodniej
Megarydzie). W IX wieku wzajemne oddziaływanie państw greckich na
siebie było procesem powolnym. Na przykład ateński geometryczny styl
w ceramice przeniknął do Beocji, Koryntii i Argolidy zaraz po r. 900, lecz
niemało upłynęło czasu, nim pojawił się on w Sparcie, na Krecie i Rodos.
Później każde państwo rozwinęło własną ceramikę geometryczną, na przy­
kład ceramika beocka różniła się od ateńskiej. Najdalej sięgał wpływ Ko­
ryntu — aż do Eginy, a na zachód do Perachora, Antikyry i Itaki. Miasto
to zaczynało już prowadzić handel zamorski i prawdopodobnie pewna liczba
Koryntian osiadła na Itace około r. 800. Argiwska ceramika dotarła do
Tegei w Arkadii, a ceramika spartańska przypominała występującą na
Krecie i Therze.
W drugiej połowie VIII wieku rozszerzyły się znacznie kontakty zamor­
skie, co wywołało rewolucję w greckim rzemiośle ceramicznym. Wspaniałe
tkaniny z Bliskiego Wschodu ze swymi jaskrawymi kolorami i bogatym
rysunkiem stały się natchnieniem garncarzy, którzy stworzyli teraz styl
orientalizujący, zastępując powściągliwy linearny ornament okresu geo­
metrycznego malarstwem wielobarwnym i wyszukanie ozdobnym. Nowa
ceramika pojawiła się najpierw na Krecie, w Koryncie i Lakonii, a po­
tem — w Atenach i Jonii. Odzwierciedla ona nie tylko odrodzenie sztuki
v/ Grecji, lecz również pełną stabilizację stosunków ze Wschodem; pierwszy
okres jej rozkwitu przypada jednocześnie z początkami ekspansji kolonial­
nej, która miała przewyższyć osiągnięcia kolonizacji minojskiej i mykeń-
skiej.
Ten nowy rozwój sztuka grecka zawdzięczała głównie geniuszowi państw
doryckich: Krety, Koryntu i Sparty, nieco później zaś prymat przypadł
Koryntowi. Jonowie mieli teraz wprawdzie mniej doskonałą ceramikę, byli
za to pionierami w literaturze. Iliada i Odyseja są prawdziwie źródłem,
z którego wypłynęły niemal wszystkie formy młodszej poezji greckiej. Ale,
co było jeszcze ważniejsze, w IX i VIII wieku oba te poematy objawiały
ludom kontynentu całe piękno późnej mykeńskiej cywilizacji w jej osią­
gnięciach materialnych, wierzeniach religijnych, etyce i koncepcji wszech­
świata. Ogromny wpływ eposu jońskiego na ludy kontynentu był bardziej
rewolucyjny i trwalszy niż oddziaływanie sztuki orientalizującej. Coś
z różnicy między atmosferą Jonii i państw na kontynencie greckim u schył­
ku IX stulecia odkrywamy w Pracach i dniach Hezjoda, poety beockiego,
którego Herodot uważał za prawie współczesnego Homerowi. Pisząc języ­
kiem Homera i używając heksametru do opisu spraw codziennych, Hez jod
interesował się bezpośrednimi zagadnieniami życia zubożałej wsi Askry.
136 Okres odrodzenia kulturalnego i politycznego (850— 730 r.)

Małorolny ze swym jarzmem wołów i jednym lub dwoma niewolnikami


musi tu ciężko pracować na utrzymanie. Powinien orientować się w po­
rach roku i przestrzegać kalendarza pomyślnych i niepomyślnych dni,
z którymi związane są zabobonne tabu. Powód napisania poematu był oso­
bisty, a cel moralny. Piezjod strofował swego niesprawiedliwego brata,
który miał zamiar, w zmowie z ,,pożerającymi dary królami” , zdobyć lep­
szą część odziedziczonej razem z poetą posiadłości. Hezjod dowodził, że
sprawami ludzkimi rządzi Zeus, dlatego w końcu sprawiedliwość tryumfu­
je i tylko uczciwa praca przynosi trwałe zyski. Tak samo więc wt życiu
społeczności: miasto sprawiedliwe nie cierpi ani od wojny, ani od głodu,
podczas gdy niesprawiedliwe miasto druzgoczą nieszczęścia.1 Na poparcie
tych prawd prostych a głoszonych z głęboką wiarą przytaczał bajkę, mit,
przysłowie, tak drogie sercu wieśniaka, a tak odległe od wyrafinowania
eposu jońskiego.
W Teogonii Hezjod przedstawia kolejne pokolenia bogów i ich małżeń­
stwa z mężczyznami i kobietami (te ostatnie spisane w oddzielnym poema­
cie Eoiai); w Katalogach natomiast wyprowadza genealogię Greków od
ich ludzkich przodków Deukaliona i Pyrry. Obraz bogów i świata Helle­
nów ma w tych poematach charakter powszechny, a nie lokalny. Należy
przypuszczać, że sam Hezjod zbierał informacje o boskich i ludzkich ge­
nealogiach, w które wierzyły różne szczepy greckie, a nie mógłby tego
dokonać, gdyby podróże i. łączność między poszczególnymi krajami w świę­
cie greckim nie stały się już ogólnie dostępne. Prawdopodobnie usystema­
tyzował on lokalne tradycje ludowe tam, gdzie różniły się one między
sobą; lecz jego własna, wzbudzająca zaufanie wiara i autorytet, jakim cie­
szyły się jego dzieła, narzucają wniosek, że tradycje te odtwarzał dokładnie.
W poematach swoich położył podwaliny pod teologię i historię.
Poglądy wyrażone w Teogonii są bardziej prymitywne niż w poematach
Homera (gdyż zawiera ona legendy w bardziej surowej formie i głosi
prostszą wiarę w zwierzchnictwo Zeusa), lecz zawarta w niej kosmogonia
stanowi niezbędne tło do zrozumienia greckiej myśli religijnej. Na po­
czątku był Chaos, z Chaosu wyodrębniły się Ziemia i Tartar, a ich potom­
kowie utworzyli świat materialny. Potem Niebo i Ziemia zrodzili bogów,
Noc natomiast — Śmierć i Przeznaczenie, którego służki Mojry „ścigają
przestępstwa ludzi i bogów” . Następnie bogowie stworzyli ludzkość.2 Zgo­
dnie z tą kosmogonia świat materialny jest pierwotny. Bogowie niebiańscy
i moce Tartaru są wtórne, a żadna z tych dwu grup nie jest silniejsza od
drugiej; poza tym ta druga (np. Śmierć i Przeznaczenie) uosobiają warunki
właściwe dla świata materialnego.
Zasadą podstawową świata materialnego jest szacunek dla porządku.
Gdyby wydzielone elementy wzajemnie naruszały swe prawa, wszechświat
powróciłby do chaosu. Społeczność bogów zachowywała tę samą zasadę:
Wpływ Wschodu i reliigia Hezjoda 137

„podzielili swe bogactwo i dzielili między siebie władzę” , każdy lub każda
otrzymała swoją część (moira), której odtąd Mojry strzegły przed pogwał­
ceniem. Nad bogami niebios panował dziedziczny monarcha, Kronos jako
pierwszy, a po nim Zeus. W okresie ich panowania przeminęły cztery poko­
lenia ludzkie. Piątym było pokolenie współczesne, pokolenie żelaza, któ­
rego „we dnie ni w nocy żal i udręczenie nie przestają gnębić” .3 Sam czło­
wiek podlega warunkom świata materialnego, bogom niebieskim i mocom
Tartaru, a w końcu zostanie zniszczony przez Zeusa za występki przeciw
Zeusowej Sprawiedliwości.
W poematach Hezjoda nie ma dysharmonii między Sprawiedliwością
Zeusa a własnym poczuciem sprawiedliwości człowieka. Piezjod ufa, że
mąż sprawiedliwy w końcu zatryumfuje, a sprawiedliwego miasta nie spot­
ka nieszczęście. Taka — utrzymuje on — jest wola Zeusa, a Zeus panuje
nad biegem życia ludzkiego. Dla późniejszych myślicieli greckich pogląd
ten nie zawsze był do przyjęcia. Kiedy próbowali oni pogodzić Sprawiedli­
wość Zeusa z ludzkim poczuciem sprawiedliwości, musieli modyfikować
kosmogonię Piezjoda.
Poematy Hezjoda i późniejsze dzieła szkoły hezjodyjskiej zawdzięczały
w części swoją treść kapłanom delfickiej świątyni Apollona. Wypowiedzi
Pytii — przemawiającej w imieniu boga — w pewnej mierze opierały się
na nagromadzonej mądrości kapłanów zarówno w sprawach świeckich, jak
i sakralnych. Powaga wyroczni wzrosła dzięki poparciu, którego udzieliła
ona Dorom w czasie ich najazdu, a kult Apollona Pytyjskiego odgrywał
wielką rolę w państwach doryckich. Zwłaszcza Sparta przypisywała dwoi­
stość władzy królewskiej, podbój Amyklaj dokonany z pomocą Ajgeidów
oraz swój ustrój radom boga delfickiego; każdego króla Sparty reprezen­
towali dwaj Spartanie, wybrani jako pythioi, którzy zasięgali zdania wy­
roczni i przechowywali jej odpowiedzi.4 Wyrocznia cieszyła się już w po­
czątku VIII wieku powszechną sławą na kontynencie. Dostarczała ona ogól­
nie uznawanych przepisów religijnych i moralnych oraz sprzyjała nawią­
zaniu stosunków między państwami greckimi, gdy tylko umożliwiała je
bardziej ustabilizowana sytuacja ogólna.
Inny religijny ośrodek powstał na zachodnim Peloponezie w Olimpii,
gdzie znajdowała się główna świątynia Zeusa. Przez pewien czas po na-
jeździe Dorów kult tamtejszy miał znaczenie tylko lokalne, lecz Igrzyska
Olimpijskie, zapoczątkowane w r. 776, zaczęły wkrótce ściągać przedsta­
wicieli wielu państw greckich. Odbywały się one co cztery lata na cześć
Zeusa Olimpijskiego. Rozejm religijny ochraniał uczestników podczas ich
pielgrzymki do świątyni i z powrotem. Lista zwycięzców, prowadzona od
r. 776, jest najwcześniejszym dokumentem o znaczeniu międzypaństwo­
wym na kontynencie greckim. Możliwe, że w tym okresie obchodzono
również święta lokalne, jak na przykład uroczystości w x\n.theli w pobliżu
138 Okres odrodzenia kulturalnego i politycznego (850— 730 r.)

Termopil, na którycłi spotykali się członkowie amfiktionii północnych ple­


mion greckich, Pambojotia odbywające się pod Koronę ją lub święta Po­
sejdona na Kalaurii, w których uczestniczyło kilka państw leżących nad
Zatbką Sarońską, a także Orchomenos.
Za morzem natomiast Jonowie obchodzili święto Apollona na Delos.
Messeńczycy wysłali tam swój chór po raz pierwszy około r. 750, na którą
to okazję hymn ułożył Eumelos z Koryntu. W Hymnie do Apollona widocz­
na jest rywalizacja między Delos a Delfami. Utwór składa się z dwóch
części, początkowo odrębnych, które należy prawdopodobnie datować na
VIII wiek. Obie części hymnu oraz niektóre inne Hymny Homeryckie były
prawdopodobnie układane raczej do śpiewu na zawodach podczas święta
niż jako wstęp do recytacji eposu. W takich zawodach w Chalkis na Eubei
brał udział Hez jod i zdobył nagrodę.5

2. POWSTANIE MI A ST-P AŃ ST W

W miarę nawiązywania wzajemnych stosunków nowy świat polityczny


począł się wyłaniać z chaosu wędrówek. Wielkie państwa okresu mykeń-
skiego, z wyjątkiem Attyki, przestały istnieć. Podczas i po okresie wędró­
wek Eolowie i Jonowie nie byli w stanie odbudować rozległych posiadło­
ści obronnych, obejmujących liczne zamieszkałe ośrodki, ani wielkich
państw plemiennych, które kwitły na kontynencie greckim w czasie wojny
trojańskiej. Na wybrzeżu azjatyckim każda osada była izolowana, tak że
jej mieszkańcy tworzyli pojedynczą i zamkniętą w sobie jednostkę. Stan
swego posiadania mogli utrzymać jedynie skupiwszy się wokół łatwego
do obrony miasta i w ciągłej walce z nieprzyjacielem.
W tych warunkach w Azji Mniejszej pojawiła się pewna liczba małych
miast-państw, które nie były zdolne na początku do połączenia się ze sobą
ani też — jak dowiodły tego dalsze ich dzieje — do zdobycia zaplecza, nie
mogły więc utworzyć większego zjednoczonego państwa. Dla każdego osie­
dla ośrodek obronny — polis sagi epickiej — nabierał nowego znaczenia:
stawał się ogniskiem życia społecznego i politycznego. W tym znaczeniu
widzimy polis na tarczy Achillesa: znajdujemy tam scenę uczty weselnej
z muzyką i tańcami, której przyglądają się kobiety, a także starszyznę są­
dzącą jakąś sprawę w obecności zebranych obywateli. Takie przedstawie­
nie odpowiada bardziej czasom, w których żył sam Homer, niż tym, w któ­
rych władał Achilles. W IX wieku bowiem jońskie i eolskie miasta-państwa
ustaliły się już silnie na wybrzeżu azjatyckim. Wyspy miały również nie­
wielką powierzchnię i większość z nich była siedzibą jednej społeczności.
Na nielicznych tylko występowało kilka jednostek samodzielnych: eolska
Lesbos na przykład obejmowała pięć miast-państw, a jońskie Keos —
Powstanie miast-państw 139

cztery. Przetrwanie tych niezależnych państw do okresu klasycznego jest


świadectwem ducha partykularyzmu, który charakteryzował wszystkich
Hellenów.
Takie było pochodzenie formy eolskiej i jońskiej miasta-państwa. Była
ona pierwotnie wynikiem rozpadu państw mykeńskich, a powstaniu jej
sprzyjały warunki geograficzne w okolicach, w których osiadali przybysze.
Owe miasta-państwa miały jednak wiele wspólnego z epoką mykeńską.
Nie przywiązywały one wagi do czystości krwi, toteż w skład obywateli
każdego z nich wchodzili ludzie różnego pochodzenia. Zachowały też kulty,
dialekty i systemy plemienne, które przodkowie ich rozwinęli na konty­
nencie w późnej epoce brązu. Przy całej przedsiębiorczości i żywotności
brakło im zwartej i ekskluzywnej solidarności, która rozwinęła się w in­
nych warunkach w państwach doryckich Krety i Peloponezu.
Na kontynencie i w południowej części Morza Egejskiego lata 850— 750
charakteryzowało — jak widzieliśmy — odnowienie kontaktów z krajami
Bliskiego Wschodu oraz ożywienie wzajemnych stosunków między pań­
stwami greckimi, wynikające z bardziej ustabilizowanej sytuacji. W tych
sprzyjających okolicznościach państwa doryckie osiągnęły formę politycz­
ną, która zapewniła im przodownictwo w okresie archaicznym i w niektó­
rych wypadkach przetrwała przez cały okres klasyczny. Kreta — pośred­
niczka między Bliskim Wschodem a kontynentem — słynęła w starożytno­
ści z tego, że miała najstarszą politeia, który to termin oznacza jednocze­
śnie społeczność obywateli i formę ustroju. Kreteńczycy utrzymywali, że
doryccy zdobywcy Lyttos przyjęli tam ustrój ustanowiony niegdyś przez
Minosa, a następnie ten ustrój z Lyttos przyswoiły sobie inne społeczności
doryckie na wyspie.6 Podobnie jak gdzie indziej, najeźdźcy doryccy osiedli
tam początkowo we wsiach (komai), uzależnili od siebie wcześniejszą lud­
ność i utrzymali swą własną organizację plemienną — podział na trzy
fyle doryckie, które składały się ze startoi (odpowiednik fratrii), te zaś
z gene. Przy końcu mrocznego okresu zarysy ustroju wspólnego wszystkim
osiedlom doryckim na Krecie były całkiem ustalone i przetrwały bez
zmiany aż do III wieku. Znamienną cechą tego ustroju kreteńskiego było
związanie obywatela nie z jego grupą rodzinną, lecz jedynie z państwem.7
Ukończywszy siedemnaście lat chłopcy wstępowali do oddziałów (agelai)
dowodzonych przez synów przodujących rodów. Oddziały te przechodziły
intensywne ćwiczenia z zakresu wychowania fizycznego, polowania i po­
zorowanych działań wojennych przy akompaniamencie fletu i liry; w każ­
dym oddziale dyscyplinę utrzymywał ojciec chłopca, który werbował człon­
ków swego oddziału. Komu nie udało się uzyskać przyjęcia, był wyłączany
z przywilejów politycznych i miał mniejsze prawa cywilne. Tych, którzy
sprawili się dobrze w oddziałach, przyjmowano w wieku lat dziewiętnastu
do andrejonów lub heterii; członkowie każdego andrejonu jadali razem,.
140 Okres odrodzenia kulturalnego i politycznego (850— 730 r.)

a potem razem wojowali. 3Vlężczyzn zaręczano w wieku lat dziewiętnastu.


Oblubienica przybywała do swego męża po osiągnięciu dojrzałości i za­
kładali wspólny dom; lecz już od wczesnej młodości synowie uczęszczali
do andrejonu, do którego należał ich ojciec, jedli tam posiłki i podlegali
ciężkiemu treningowi, zanim jeszcze przyjęto ich do ageli.
Zarówno agele, jak andrejony utrzymywano na koszt publiczny. Pań­
stwo dostarczało członkom każdego andrejonu wystarczających środków
na wyżywienie rodziny i szkoliło wyłącznie w tym celu, aby służyli mu
v/ polityce i podczas wojny. Życie rodzinne było ograniczone do minimum,
kobiety żyły przeważnie oddzielnie od mężczyzn. Wcześniejszy ustrój ple­
mienny z fylami, fratriami i gene stracił wszelkie znaczenie polityczne
w społeczności obywateli; przetrwał jedynie jako ramy zapewniające dzie­
dziczność praw obywatelskich. Synowie dziedziczyli wspólnie dom w mie­
ście, a córkę — spadkobierczynię, gdy brakło bliskich krewnych, wydawa­
no za członka tej samej co ona fyli. Jednakże wszelkie sprawy rodowe
0 znaczeniu politycznym, jak np. adopcja przez jedną z rodzin uprzywile­
jowanych, musiały być zatwierdzane zarówno w andrejonie, jak i przez
Zgromadzenie.
W przeciwstawieniu do warstwy uprzywilejowanej, określanej jako „kla­
sa wojowników’' (to viachimon), warstwa nie uprzywilejowana, „klasa pra­
cowników rolnych” (to georgoun), obejmowała różnego stopnia poddanych
1 niewolników. Poddani byli przywiązani do ziemi; klarotai prawdopodob­
nie do klaros, tzn. pierwotnej posiadłości uprzywilejowanych rodzin,
mnoitai — do wspólnych lub państwowych gruntów, a aphamiotai — do
posiadłości innych rodzin. Prócz tego byli jeszcze periojkowie (perioikoi)
wywodzący się z pierwotnej, pokonanej przez Dorów ludności; ci płacili
zdobywcom daninę. Mieli oni pewne prawa cywilne, na przykład posiada­
nia i dziedziczenia dóbr. Wszyscy poddani stali na wyższym poziomie niż
kupni niewolnicy (chrysonetoi), którzy stanowili osobistą własność swego
pana.8 Przeciętne państwo liczyło tylko kilkuset obywateli w wieku woj­
skowym, podczas gdy ich poddanych' i niewolników było znacznie więcej.
Dlatego obywatele mieli monopol na broń, wyszkolenie wojskowe i prawa
polityczne, i mieszkali blisko siebie w domach, tworzących jakby serce
miasta. Pozycję ich streścił wspaniale Hybrias w kreteńskiej pieśni bie­
siadnej : „Mym wielkim skarbem jest miecz ten i włócznia, i piękna tarcza,
co mi bok osłania; tym orzę, plony zbieram, tym słodki sok wyciskam
z grona i to mnie czyni mych poddanych panem.” 9
Te małe uprzywilejowane społeczności musiały posiadać trwałe i kon­
serwatywne ustroje. W okresie najazdu poszczególnymi grupami Dorów
rządzili dziedziczni królowie, którzy opierali się na starszyźnie lub gło­
wach rodów tworzących Radę (boule albo gerousia). Po upadku monarchii
obywatele zaczęli wybierać spośród pewnych fratrii (startoi) dziesięciu
Powstanie miast-państw 141

urzędników (kpsmoi), którzy przejęli dowództwo wojskowe i inne obo­


wiązki królewskiej władzy wykonawczej. Urzędników tych wybierano co­
rocznie, nadawali oni swe imiona kolejnym latom, a po upływie roku urzę­
dowania można było pociągać ich do odpowiedzialności. Dziesięciu kosmoi,
tworzący razem z sekretarzem kolegium, dbali o utrzymanie całego syste­
mu agel i andrejonów. Spośród byłych urzędników obywatele wybierali
Radę Trzydziestu Starszych, których urząd był dożywotni i nie podlegał
kontroli. Zgromadzenie, zbierające się w centrum miasta na agorze, wy­
bierało urzędników i członków Rady. Funkcją Zgromadzenia jako ciała
doradczego było po prostu zatwierdzanie postanowień uzgodnionych przez
urzędników i członków Rady; jeśli jednak urzędnicy i członkowie Rady
nie byli zgodni, rozstrzygnięcie między kontrowersyjnymi propozycjami
należało do Zgromadzenia.
W takim ustroju przedstawiciele władzy wykonawczej i Rada mieli wła­
dzę największą. Zgromadzenie pozbawione było prawa inicjatywy poli­
tycznej, a system wyborów miał na celu zapewnić władzę oligarchii wy­
szkolonej w rządzeniu. Utrzymanie się zasady dziedziczności przy wybo­
rze urzędników i członków Rady z niektórych fratrii nasuwa przypuszcze­
nie, że ustrój kształtował się we wczesnym stadium rozwoju politycznego.
Taki sam ustrój i taką samą organizację społeczeństwa miały wszystkie
państwa doryckie na Krecie, a było ich około stu. System ten przyjmo­
wano zapewne stopniowo i co najmniej w jednym państwie monarchia
przetrwała tam aż do ostatnich lat VII wieku. Kreta stała się w ten sposób
zespołem małych niezależnych państewek doryckich, które często wojo­
wały jedno z drugim, lecz nigdy nie buntowały poddanych swych nie­
przyjaciół. Wspólny interes zachował je przed tymi niebezpieczeństwami,
które miały ostatecznie przyczynić się do upadku państw doryckich na
kontynencie.10
Warunkom panującym w ponurym okresie historii Grecji zawdzięcza
zapewne swoje powstanie dorycka polis na Krecie i gdzie indziej. W czasie
podbojów doryccy najeźdźcy mieli szeroką organizację plemienną podobną
do organizacji ludów, które wywłaszczali. W miarę jednak pogarszania
warunków i zaniku stosunków wzajemnych, zacieśniły się ich horyzonty.
Każda grupa zdobywców osiadała jako zespół spokrewnionych rodzin
w jednej wsi (komę) i stawała się niezależną izolowaną jednostką, którą
pochłaniało zagadnienie utrzymania w posłuszeństwie swych poddanych.
Gdy warunki uległy poprawie, wspólne interesy łączyły te niezależne jed­
nostki nie w podobną do poprzedniej organizację plemienną, lecz w małe
grupy sąsiadujących ze sobą wiosek. Taka grupa stawała się pierwotną
polis. Według słów "Arystotelesa: „Połączenie kilku wsi stanowi dojrzałą
polis, która posiada już wymiary zapewniające faktycznie całkowitą samo-
wytarczalność.” 11
142 Okres odrodzenia kulturalnego i politycznego (850— 730 r.)

Pochodzenie polis obdarzyło ją zdecydowanymi cechami charakterystycz­


nymi. Wsie (komai), z których powstała, pozostawiły jej w spadku silne
przekonanie o wartości więzów krwi, tak że prawa obywatelskie posiadali
na ogół tylko ludzie, których oboje rodzice byli również obywatelami.
Polis utrwaliła też rozróżnienie między panem a poddanym i utrzymała
uprzywilejowaną pozycję obywateli w społeczeństwie. Pielęgnowała rol­
nictwo, które było źródłem jej samowystarczalności, a także zapewniała
obywatelom odpowiednią ilość wolnego czasu, aby mogli uprawiać sztuki
pokojowe i wojenne.
Te cechy charakteryzowały wiele miast-państw przez stulecia; zaważyły
one także na politycznych koncepcjach teoretyków IV wieku. Gdy wsie,
wchodzące w skład polis, zlały się z nią ostatecznie, utworzyła się społecz­
ność zadziwiająco zwarta i niemalże nienaruszalna, która w dodatku sta­
wała się źródłem płomiennego patriotyzmu i dynamicznej energii. W po­
równaniu z nie połączonymi i niezależnymi komai z jednej strony, a luź­
niejszą organizacją państw jońskich i arkadyjskich — z drugiej, doryckie
miasto-państwo odznaczało się większą siłą. Najwybitniejszym tego wy­
razem było powstanie i ekspansja państwa spartańskiego.
Spartanie V wieku wierzyli, że ich instytucje wywodzą się z kreteńskiej
politeia. Nie ma powodu w to wątpić, ponieważ podobieństwo jest rzeczy­
wiście duże. Spartański system wychowawczy miał także przywiązać
dziecko raczej do państwa niż do rodziny.12 Od siódmego roku chłopcy żyli
poza domem. Zrzeszeni w oddziałach (ilai, bouai i agelai) pod okiem nad­
zorcy państwowego (paidonomos), dowodzeni przez chłopca-przodownika
(bouagor), byli oni wdrażani do trudów fizycznych i ścisłej dyscypliny,
a ich lojalność w stosunku do własnego oddziału podsycało współzawod­
nictwo z innymi. Od lat osiemnastu do dwudziestu zaprawiano ich do
wojny i używano w służbie bezpieczeństwa (krypteia) przeciw poddanym.
Starsi, objęci także dyscypliną wojskową, mieszkali w barakach aż do lat
trzydziestu, kiedy to ostatecznie kończyli swą edukację (agoge).
Wówczas mianowano ich członkami andrejonu (zwanego także syssition),
przyjmując jednak tylko w wypadku jednomyślnego wyboru. Kandydat,
któremu się powiodło, stawał się pełnoprawnym obywatelem lub „rów­
nym” (homoios); kto nie uzyskał aprobaty, zwany był „niższym” (hypo-
meion), nie miał głosu w sprawach polityki i mniejsze prawa cywilne.
Małżeństwa można było zawierać w dwudziestym roku życia, lecz męż­
czyzna nie zakładał domu, póki nie ukończył lat trzydziestu. Nawet wtedy
w dalszym ciągu jadał w swoim syssition aż do lat sześćdziesięciu.
Dziewczęta również były zorganizowane w oddziały. Chociaż mieszkały
i żywiły się w domu, były podobnie ćwiczone w lekkoatletyce, tańcach
i muzyce; swobodnie obcowały z młodymi ludźmi, dopóki nie włożyły za­
słony w dzień ślubu; odtąd przebywały już tylko w domu. Dzięki takiemu
Powstanie miast-państw 143

trybowi życia osiągano wysoki poziom sprawności fizycznej. Nowo na­


rodzone dzieci oglądała starszyzna fyli, a słabowite porzucano w dolinie
Tajgetu. W każdym stadium długiego okresu edukacji przyszły obywatel
podlegał ścisłemu nadzorowi i ciągłym próbom. Po jej zakończeniu był on
nieodwracalnie ukształtowany na spartańską modłę: dzielny, zdyscyplino­
wany i lojalny.
Poprzednia struktura plemienna (phyle, phratria i genos) przetrwała
w takich kultach jak Apollona Karnejskiego, lecz straciła wszelkie znacze­
nie polityczne. Zasada dziedziczności pozostała warunkiem praw obywa­
telskich, a obywatelami stawać się mogli tylko synowie obywateli. Jednak­
że solidarność rodzinną osłabiły przepisy państwowe, które pozwalały ko­
biecie na przenoszenie prawa własności w testamencie i na swobodne roz­
porządzanie dziedzictwem. Państwo spartańskie nie mogło bowiem tolero­
wać związków rywalizujących z jego prawami. Zadaniem elitarnej grupy
równych było, stojąc ramię przy ramieniu, nadzorować poddanych. Każda
rodzina posiadała majętność dziedziczną (klaros), której nie godziło się
sprzedawać.13 W majątku pracowali wyłącznie heloci, przywiązani do ziemi
jako poddani państwowi, którzy mogli być wyzwoleni lub skazani na
śmierć tylko na podstawie dekretu państwowego. Z płodów rolnych heloci
oddawali rocznie ustaloną ilość właścicielowi, zatrzymując dla siebie resztę.
Los ich był wprawdzie ciężki, a prawa ograniczone, lecz byli brani do
wojska, a zasłużonych nagradzano wolnością. Zawsze jednak istniało nie­
bezpieczeństwo zbrojnego powstania. Dla zapobieżenia temu państwo co­
rocznie wypowiadało helotom wojnę, a służba bezpieczeństwa pozbywała
się podejrzanych bez ściągania na siebie zmazy.
Ten system społeczny nie powstał w okresie najazdu. Wczesną historię
Dorów w Sparcie charakteryzują zaciekłe walki, prawdopodobnie prowa­
dzone między grupami plemiennymi; podczas ich trwania nadano prawa
obywatelskie pewnym ludom niedoryckim w celu wzmocnienia wolnej spo­
łeczności.14 Archeologia rzuca na ten okres trochę światła. W Amyklaj,
gdzie w późnym okresie mykeńskim wzniesiono świętynię Apollona, nie
obserwujemy widocznej przerwy w kulcie, a przejście od ceramiki my-
keńskiej do protogeometrycznej było stopniowe. Natomiast najwcześniej­
sza ceramika znajdowana na obszarze samej Sparty w powstałych tam
nowych osiedlach i świątyniach nie jest jednorodna, a stanowiska te utrzy­
mywały niewątpliwie kontakty z Amyklaj. Jednakże już w połowie IX wie­
ku świątynia Artemidy Orthia stała się ważnym ośrodkiem o jednolitym
stylu ceramiki, wspólnym dla Akropolis, świątyni Ateny Chalkiojkos, He-
roon, Menelajon i Amyklaj. Możliwe jest zatem, że w połowie IX wieku
warunki ustaliły się ostatecznie. W tym czasie również Sparta nawiązała
stosunki z Krętą, a przez nią z Bliskim Wschodem.
Zakończenie walk wewnętrznych i ustanowienie nowego porządku spo­
144 Okres odrodzenia kulturalnego i politycznego (850— 730 r.)

łecznego w Sparcie przypisywano w starożytności powszechnie Likurgowi,


twórcy reform znanych jako Eunomia, obejmujących zarówno system spo­
łeczny, jak ustrój polityczny. Data wprowadzenia tych reform była i jest
sporna. Prawie wszyscy starożytni umieszczali je w X lub IX wieku; zda­
nia uczonych nowożytnych są podzielone: od schyłku IX do VI wieku. Po­
nieważ przyjmowano, że Likurg żył przed wprowadzeniem w r. 757 rocz­
nego systemu datowania, można było określić datę jego wystąpienia tylko
za pomocą lat panowania królów; jednak najwcześniejsze nasze źródła po­
dają różne daty panowania. W tej sprawie pierwszeństwo trzeba przyznać
autorytetowi Tukidydesa: „Przy końcu obecnej wojny upłynęło nieco wię­
cej niż 400 lat odkąd u Lacedemończyków panuje wciąż ten sam ustrój
polityczny” , co według naszego sposobu liczenia lat oznacza, że Likurg żył
w ostatnim ćwierćwieczu IX stulecia.15
Ogólnej istoty reformy nie kwestionowano w starożytności. Dotyczyła
ona systemu społecznego i ustroju politycznego, które — jak wszystko na
to wskazuje — były ze sobą powiązane. Postać Likurga jest równie ta­
jemnicza jak Homera. Wszystko, co o nim wiemy, prócz jego reform, to
fakt, że miał on swój kult religijny w Sparcie oraz że kanonizowała go
wyrocznia delficka. Niektórzy uczeni wątpili, czy kiedyś w ogóle istniał
człowiek imieniem Likurg, lecz sprawa ta jest stosunkowo nieważna. Inni
uważali za mało prawdopodobne, by jeden człowiek zdołał przeprowadzić
takie reformy. Jednakże sławne przykłady: Solona, Klejstenesa, Timoleona
i innych wyraźnie dowodzą, że w małej społeczności zmiany fundamen­
talne mogą być dziełem jednego męża stanu. Na tej podstawie najroz­
sądniejszym rozwiązaniem wydaje się przyjęcie zasadniczych wniosków
autorów starożytnych opierających się na lokalnej tradycji spartańskiej
i uznanie wraz z nimi, że mąż, zwany Likurgiem, przeprowadził w Sparcie
rozległe reformy w latach 825— 800.
Celem reform ustrojowych było: ograniczenie podwójnej władzy kró­
lewskiej (dwaj królowie, zgodnie z tradycją spartańską, pochodzili od bliź­
niaków: Eurysthenesa i Proklesa), zmiana w składzie Rady (gerousia) oraz
zapewnienie praw Zgromadzeniu. Dwaj królowie zachowali nadal dowódz­
two podczas wojny oraz dotychczasową rolę w kulcie religijnym, lecz pod
względem politycznym stali się teraz zwykłymi członkami Rady. Poprzed­
nio członkami Rady mogli być naczelnicy dwudziestu siedmiu fratrii. Obec­
nie ich liczba wzrosła do trzydziestu, włączając w to obu królów. Człon­
ków Rady wybierano na Zgromadzeniu przez aklamację tylko spośród
„ równych” w wieku lat sześćdziesięciu lub więcej i piastowali oni tę god­
ność dożywotnio.16 Jedynie Rada miała prawo stawiania wniosków na
Zgromadzeniu oraz rozwiązywania Zgromadzenia. W Zgromadzeniu brali
udział wszyscy „równi” , a zbierało się ono odtąd w wyznaczonym miejscu
i w określonym czasie. Jego prawa wyborcze były ściśle określone, a de-
19. Okręt z okresu kolonizacji

20. Przybijanie okrętu do brzegu


21. Hoplita
Monety greckie
25. Lidia, król Krezus
26. Egina
27. Korynt
28. Ateny
29. Efez

30. Olbia
31. Pentekontoros
32. Statek kupiecki i okręt wojenny
33. Diolkos
Powstanie miast-państw 145

cyzje w odniesieniu do wniosków przedstawianych przez Radę — wiążące.


Likurg ustanowił także eforat: Zgromadzenie wybierało corocznie przez
aklamację pięciu eforów spośród ,,równych” .1 17 W tym stadium eforowie
nie mieli jeszcze kierowniczego stanowiska w ustroju politycznym. Nad­
zorowali oni działanie systemu społecznego, sprawdzali stan fizyczny chłop­
ców, sądzili w wypadkach nieposłuszeństwa i prowadzili oddziały na Gym-
nopediach (uroczystościach państwowych uświetnianych muzyką i zawo­
dami). Obejmując urząd efor składał ludowi przysięgę, że będzie „golił
wąsy i słuchał praw” — prawdziwe odzwierciedlenie społecznych i obywa­
telskich obowiązków spartańskich.18 Przez swe reformy Likurg obalił
wszystkie bariery przywilejów i przesądów plemiennych wewnątrz spo­
łeczności obywateli. W agoge i na Zgromadzeniu wszyscy Spartanie byli
równi wobec państwa, niezależnie od rodowodu i bogactwa i — jakkolwiek
silna i potężna byłaby geruzja — w tym ustroju ich głos, a nie Rady, decy­
dował o wyniku wyborów i zatwierdzeniu ustaw.
Sumaryczne przedstawienie tych reform ustrojowych zachowało się
w tzw. Wielkiej Retrze, którą przepisał Arystoteles, a Plutarch przekazał.
Retra była wyrocznią udzieloną przez Delfy, które w ten sposób dały swe
błogosławieństwo reformie; podobno przechowywali ją pythioi w Sparcie.
Jeżeli uwzględnimy komentarz Arystotelesa, tak jak go zanotował Plu­
tarch, możemy przetłumaczyć ten najwcześniejszy dokument grecki w spo­
sób następujący: ,,Załóż przybytek Zeusowi Syllańskiemu i Atenie Syllań-
skiej, utwórz fyle i obai, ustanów trzydziestu członków geruzji razem z kró­
lami, od czasu do czasu niech się zbiera Zgromadzenie między Babyka
a Knakion, w tych warunkach [geruzja] będzie przedstawiać wnioski i od­
woływać [Zgromadzenie]; lud ma mieć decydujący głos i władzę.” 19 Dwa
zdania wstępne odnoszą się prawdopodobnie do najważniejszej strony re­
formy. Zeus i Atena w czasach późniejszych byli ściśle związani z pań­
stwem spartańskim. Byli oni na przykład bóstwami, które przewodniczyły
obradom Rady i Zgromadzenia. Nowa świątynia o nazwie kultowej „Syl-
lańska” (Syllanios) była prawdopodobnie poświęcona Zeusowi i Atenie jako
opiekunom nowo utworzonego państwa. Podział na fyle i obai był najwi­
doczniej innowacją, która dla celów politycznych zastąpiła trzy stare ple­
mienne fyle i ich pododdziały. W czasach klasycznych państwo Sparta
składało się z pięciu fyl i pięciu obai, czyli miejscowych dzielnic, którymi
były cztery wsie na równinie i wieś Amyklaj. Ponieważ fyle i obai miały
te same nazwy, wydaje się, że pierwotnymi członkami nowych fyl byli
stali mieszkańcy odpowiednich obai i miejsce zamieszkania decydowało
o ich przynależności. Potomkowie ich byli nadal dziedzicznie członkami
tej samej fyli, bez względu na to, czy mieszkali w pierwotnej oba, czy
nie. Przytoczony tekst Plutarcha zachował prawdopodobnie akt, na za­
sadzie którego powstało państwo spartańskie, przez nadanie praw miesz-
146 Okres odrodzenia kulturalnego i politycznego (850— 730 r.)

kańcom pięciu wsi, zaliczonych jako obywatele Sparty do pięciu fyl, we­
dług miejsca zamieszkania. W oparciu o taki podział rekrutowano pięć od­
działów' spartańskiej armii, stanowiących jednostki terytorialne, oraz —
być może — wybierano pięciu eforów.20
Dzięki tej podstawowej reformie powstała pierwsza na kontynencie
greckim polis, czyli miasto-państwo typu klasycznego. Było to, jak trafnie
określił Arystoteles: „połączenie kilku wsi, które osiągnęło prawie zupełną
samowystarczalność” .21 Połączenie było polityczne — nie fizyczne. Nie
stworzono miasta w urbanistycznym znaczeniu tego słowa, gdyż poszcze­
gólne wsie zachowały swoją odrębność fizyczną. Stworzono jednak nowe,
zapewniające pierwszeństwo prawo obywatelskie, które pochłonęło na zaw­
sze polityczną niezależność poszczególnych wsi. Rezultatem było powsta­
nie w Sparcie silnego i zwartego grona obywateli, zobowiązanych do pełnej
lojalności w stosunku do państwa, a różniących się przywilejami od podle­
głej społeczności poddanych i niewolników. Obywatelstwo było przywile­
jem dziedzicznym. Państwo stanowiło pod tym względem rozszerzoną grupę
rodzinną, dumną i ekskluzywną, która mogła zwiększać swą liczebność
jedynie w drodze przyrostu naturalnego.
Sparta była nie tylko pierwszą tego typu polis na kontynencie. Za jed­
nym zamachem osiągnęła dojrzałość polityczną, do której miały dążyć inne
państwa w wiekach późniejszych. Likurg przeciął plemienne więzy fyli,
fratrii i rodów, ustalając agoge i tworząc nowe fyle oparte na miejscu za­
mieszkania. Inne państwa zachowały nadal te związki plemienne, które
działały jak wirus zatruwający ich politykę wewnętrzną. Musiały one
przejść przez stadia wojen domowych i tyranii, dopóki nie oddały pierw­
szeństwa lojalności wobec państwa przed lojalnością wobec rodu i nie za­
pewniły równych praw wszystkim obywatelom. W ten sposób Sparta
otrzymała w bardzo wczesnym okresie dobrze uporządkowany ustrój. Jemu
zawdzięczała swą potęgę militarną, wolność od tyranii i swoje wpływy
w świecie greckim.22

3. EKSPANSJA SPARTY

Dorycka ludność Lakonii mieszkała w niezależnych wsiach, których miało


być podobno sto, a zrzeszona była w sześciu królestwach.23 Jednakże kró­
lowie Sparty — potomkowie Heraklidów, którzy pierwsi zdobyli Lako­
nię — pretendowali do tradycyjnego zwierzchnictwa nad całą tą ludnością
określaną jako Lakedaimonioi. Gdy pięć wsi połączyło się tworząc pań­
stwo spartańskie, Sparta w latach mniej więcej 800— 730 podbiła inne wsie,
uzależniając ich mieszkańców nazywanych odtąd periojkami (perioikoi).
Nad administracją wewnętrzną zdobytych wsi sprawował nadzór spar-
Ekspansja Sparty 147

tański namiestnik (harmostes); wsie te płaciły dziesięciny z części swej


ziemi królom spartańskim i nie prowadziły własnej polityki zagranicznej.
Ich ludność pozbawiona była praw obywatelskich i politycznego przedsta­
wicielstwa w Sparcie, lecz podlegała poborowi i spartańskim prawom woj­
skowym w czasie wojny. W ten sposób cała Lakonia stała się państwem
lacedemońskim, nad którym zwierzchnictwo było całkowicie w rękach
Sparty. Chronił je teraz pierścień podległych społeczności, a jej armię po­
większały ich oddziały.
Następnym krokiem był podbój Messenii. Trwająca dwadzieścia lat (około
r. 740—720) wojna zakończyła się przyłączeniem kraju prawie równie
wielkiego jak Lakonia. „Rozległa Messenia nadająca się dobrze do uprawy
i zasiewu” została podzielona na działki (klaroi) dla Spartiatów, a wsie
periojków leżały na wzgórzach. Twierdzę messeńską, Ithome, zburzono,
a tych z Messeńczyków, którzy przeżyli, zamieniono w poddanych „haru­
jących jak osły wielce obciążone i oddających połowę płodów rolnych
swym panom pod ciężkim przymusem” . Dzięki temu podbojowi zasoby
rolnicze i siła robocza państwa spartańskiego uległy podwojeniu. Sparta
była obecnie potencjalnie najbogatszym i najpotężniejszym państwem
w Grecji VIII stulecia. Potencjalnie dlatego, że utrwalanie jej podbojów
w Lakonii i Messenii było procesem stopniowym. Pierwsza dorycka polis
na kontynencie wykazała ogromną siłę już w pierwszym wieku swego
istnienia.24
Wysiłek ekspansji przekształcił nieco ustrój Sparty. Za panowania Poły-
dorosa i Teopompa, prawdopodobnie około r. 757, z błogosławieństwem
Delf dorzucono dodatkowe zdanie do Wielkiej Retry: „Lecz jeśli lud zde­
cyduje niesłusznie, starsi i królowie mają być tymi, którzy rozwiążą po­
siedzenie.” Prawo decyzji, które Likurg dał Zgromadzeniu, zostało przez
to zdanie uszczuplone; jeśli poglądy Zgromadzenia nie będą się podobały
geruzji, będzie ono po prostu rozwiązane. Później, podobnie jak na Krecie,
funkcja Zgromadzenia ograniczała się jedynie do zatwierdzania wniosków
geruzji. Jednakże, gdy w geruzji zdania były podzielone, wybór między
sprzecznymi propozycjami jej członków należał do Zgromadzenia, którego
decyzja była wówczas wiążąca.25 Ta modyfikacja ustroju wzmocniła po-
zycję geruzji. Jeśli jej członkowie byli jednomyślni, mogła działać z góry,
antycypując uchwały Zgromadzenia, skutkiem czego podejmowała czasem
tajemne, lecz wiążące decyzje, jak na przykład w okresie poprzedzającym
drugą fazę wojny peloponeskiej.
Osłabienie elementu demokratycznego zostało w pewnym stopniu zrów­
noważone przez wzrost znaczenia eforatu. Jako wybierani przedstawiciele
ludu, ef oro wie przyjmowali co miesiąc przysięgę królów, że będą oni po­
stępować zgodnie z prawami; sami natomiast przysięgali szanować auto­
rytet królów. Dwóch eforów towarzyszyło królowi w wyprawie wojennej
148 Okres odrodzenia kulturalnego i politycznego (850— 730 r.)

i byli oni upoważnieni do ewentualnego aresztowania go i postawienia


przed sądem po powrocie do Sparty. Sądownicze uprawnienia królów, z wy­
jątkiem spraw adopcji i spadkowych, przeniesiono na eforów. Mniejsi
urzędnicy mogli być zawieszani w swych czynnościach i ścigani sądownie
przez eforów, a każdy obywatel spartański mógł z ich rozporządzenia zo­
stać doraźnie ukarany. Oni również corocznie wypowiadali formalnie wojnę
helotom, a gdy uznali za właściwe, zarządzali też aresztowania periojków.
Eforowie mieli prawo brać udział w posiedzeniach geruzji i przewodniczyli
Zgromadzeniu. Potęga ich była istotnie tak wielka, że w czasach później­
szych, gdy obniżył się bardzo autorytet królów, zaczęli władać państwem
,,jak tyrani” .26

4. INNE DORYCKIE M IA STA -P A Ń ST W A

Powodzenie Sparty zachęciło innych Dorów do pójścia w jej ślady. W Me-


garydzie Dorowie, rozdzieleni jak zwykle na trzy plemienne fyle, zamie­
niwszy niedorycką ludność miejscową w poddanych, sami mieszkali w pię­
ciu niezależnych wsiach (komai). W VIII stuleciu, prawdopodobnie około
r. 750, wsie te zjednoczyły się politycznie, choć nie fizycznie, tworząc polis
lub miasto-państwo Megara. Obywatele byli zgrupowani w pięciu fylach,
opartych na pięciu wsiach. Mianowali oni pięciu strategów i pięciu demiur­
gów, a każda fyla dostarczała do państwowej armii określony kontyngent
wojska. Wsie zachowały tylko pewien samorząd lokalny, a ich życie poli­
tyczne zostało wchłonięte przez większe państwo Megäre jeżyków, które
wkrótce wykazało swą potęgę w wojnie z Koryntem i w zamorskiej kolo­
nizacji.27
W Koryntii Dorowie udzielili praw obywatelskich pewnym członkom
arystokracji niedoryckiej, która obok trzech fyl doryckich stworzyła fylę
zwaną Kynofaloj. Na początku Dorowie mieszkali prawdopodobnie w nie­
zależnych wsiach, gdyż na terenie zajmowanym później przez Korynt od­
kopano pozostałości trzech małych wiosek datowanych na IX i VIII wiek.
Dawna tradycja głosiła, że ,,zgodnie z wyrocznią Atetes skłonił Koryn­
tian do wspólnego życia, tworząc osiem fyl obywatelskich i osiem dzielnic
państwa” . Ponieważ Atetes dowodził pierwotnymi najeźdźcami Koryntii,
nie można przypisać mu tego późniejszego osiągnięcia, lecz wolno nam
uważać tę wypowiedź za wskazówkę, że polis, czyli miasto-państwo Ko­
ryntian powstało w drodze politycznego zjednoczenia ośmiu wiejskich
gmin, które dostarczyły ludności dla ośmiu fyl. Stało się to prawdopodobnie
w VIII wieku, przed r. 747, od którego zaczynała się lista urzędników epo-
nymów. Korynt, podobnie jak Sparta, chlubił się swoją Eunomią, a dwaj
Koryntianie zdobyli sławę jako prawodawcy. Jednym z pierwszych w Grecji
Inne doryckie miasta-państwa 149

był, jak sądzono, Fejdon. Wydał on prawa, których celem było utrzyma­
nie stałej liczby domów miejskich (a więc i obywateli) w Koryncie, cho­
ciaż nawet pierwotne działki (klaroi) nie były jednakowych rozmiarów.
Najwidoczniej zajmował się tym samym problemem, który Likurg rozwią­
zał w Sparcie. Filolaos, działający w r. 728, przeniósł się z Koryntu do Teb,
gdzie jego prawa dotyczące adopcji zmierzały do utrzymania stałej liczby
działek (klaroi), a więc i obywateli w Tebach, które, być może, stały się
właśnie teraz miastem-państwem.28
Żywotność nowych państw, Megary i Koryntu, przejawiała się nie tylko
w zakładaniu potężnych kolonii, lecz również w ciągłych walkach wzajem­
nych. Kością niezgody była południowa Megaryda, prawdopodobnie z Pe-
rachora włącznie. Około r. 725 zawładnął nią Korynt i miejscową ludność
zamienił w poddanych, lecz Megarejczyk Orsippos (który w r. 720 zwyciężył
w biegu w Olimpii) odzyskał ową krainę dla swej ojczyzny. Pod koniec
tegoż stulecia Korynt zdobył jednak znowu i tym razem już na dobre pa­
nowanie nad Perachora i południową Megarydą.29
Dorycki typ miasta-państwa, który powstał na Krecie, w Sparcie, Me-
garze, Koryncie i prawdopodobnie Tebach, nie był znany w świecie rny-
keńskim. Stworzyli go Dorowie, a nie Jonowie, Eolowie czy Arkadyjczycy,
którzy byli dziedzicami tradycji mykeńskich. Zapewnił on początkowo prze­
wagę państwom doryckim i miał być znamieniem cywilizacji helleńskiej.
R O Z D Z IA Ł 2

EKSPANSJA KOLONIZACYJNA GRECKICH MIAST-PAÑSTW

1. ZASOBY GRECJI

praktycznych osiągnięć miast-państw greckich żadne nie było bar­


Z dziej dalekosiężne i trwalsze w swych skutkach niż ruch kolonizacyj-
ny. Stworzył on kanał, przez który kultura helleńska dotarła do ludów po­
łudniowej Europy, krajów otaczających Morze Czarne i libijskich wybrzeży
Afryki. Kolonizacja stanowiła decydujący krok w rozwoju cywilizacji nie
tylko helleńskiej, lecz również europejskiej. Miasto-państwo było siłą na­
pędową kolonizacji i miasto-państwo z niej się rodziło. Bez względu na to,
czy Korynt, czy Kolofon był założycielem kolonii, kolonia sama była zawsze
nowym miastem-państwem. Jak widzieliśmy, miasto-państwo było drobną
jednostką w kategorii potęg światowych. Dowiodło jednak swej potęgi
równie znakomicie w działalności kolonizacyjnej, jak i w zwycięstwie nad
Persami.
Kolonizacji greckiej służyło morze. Ograniczały ją rywalizujące z nią
potęgi morskie Fenicji, Etrurii i Egiptu. Kolonizowano wyspy lub przy­
brzeżne skrawki lądu kosztem ludów, które nie były jeszcze zorganizowane
w silne państwa. Gdy kolonie same się rozwijały, zakładały z kolei nowe
kolonie na podobnym terenie, rzadko tylko ryzykując sięganie w głąb lądu.
Powodzenie ich zależało od umiejętności żeglarskich. Statek handlowy był,
podobnie jak w epoce brązu, żaglowcem z szerokim pokładnikiem, o głę­
bokim zanurzeniu, z zaokrąglonym kadłubem, z wysokim dziobem i rufą,
mały, powolny i zdający dobrze egzamin na morzu. Okręt wojenny uległ
jednak ulepszeniu w ostatnich latach IX wieku i w VIII stuleciu. Budowano
go wówczas z długim prostym kadłubem, którego pokładnik stępki został
wydłużony w wąski taran. Jego boczne pokłady służyły żołnierzom pokła­
dowym jako miejsce walki. Zdolny do poruszania się pod żaglem, okręt
był wprawiany w ruch przez wioślarzy siedzących na pojedynczych ław­
kach. U schyłku VIII wieku odmienny typ okrętu wojennego pojawił się
na wazie korynckiej: jest to długi, niski statek ze stożkowym taranem,
z 21 otworami do wioseł w każdym boku, pozbawiony pokładów. Oba typy
okrętów wojennych, ten z częściowym pokładem i ten bez pokładu, były
rozpowszechnione w VII wieku. Ale w VI stuleciu przeważał już typ drugi,
zwłaszcza dwa jego rodzaje: triakontera z 30 wiosłami i dziewięćdziesięcio-
Zasoiby Grecji 151

stopowa pentekontera z 50. Temu postępowi w konstrukcji statków towa­


rzyszyła zmiana taktyki wojennej: abordaż zastąpiono taranowaniem. Tria-
kontera i pentekontera stanowiły bowiem wybitnie szybką i zdolną do
zręcznych manewrów broń przy taranowaniu okrętów nieprzyjacielskich.
W porównaniu z nimi fenicki okręt wojenny z lat 705— 686 ze swą po­
dwójną ławą dla wioślarzy i wystającym taranem był niezdarny i źle
zrównoważony.
Przez większą część VIII wieku przodowały prawdopodobnie państwa
jońskie, gdyż były one w tym czasie pionierami w podróżach odkrywczych
i w kolonizacji. Ale stworzenie nowego typu okrętu wojennego, którego
wzorcowymi przykładami są triakontera i pentekontera (a znacznie póź­
niej — triera) było zasługą doryckiego państwa — Koryntu. Cztery okręty
wojenne tego typu zbudował około r. 705 dla Samos koryncki budowniczy
statków Amejnokles. Również Paros i Milet posiadały pentekontery już
na początku VII stulecia.30 Ten postęp umożliwił Koryntowi i jego koloniom
utrzymanie długotrwałej supremacji na wodach między Grecją a Sycylią.
Supremacja ta nie oznaczała jednak panowania na pełnym morzu. Nowe
okręty, małe i otwarte, wolały przybijać do lądu na noc i złą pogodę zno­
siły gorzej niż statki handlowe, tak że nie można ich było użyć do blokady.
Poza tym miasta-państwa same były niewielkie i ich flota wojenna liczyła
raczej dziesiątki niż setki jednostek, np. około r. 535 pod Alalią Fokajczycy
mieli 60 pentakonter. W ten sposób w okresie kolonizacji żadne państwo
nie posiadało hegemonii na morzach — talassokracji, jak to się będzie
nazywać w V stuleciu.31
Dlatego wątpliwe jest między innymi, czy należy przynajmniej dla tego
wczesnego okresu uznać za autentyczną tzw. ,,Listę talassokracji” , prze­
kazaną nam w tekście Diodora Sycylijskiego. Lista ta wylicza rzekomo
talassokratów i określa czas trwania każdej talassokracji, poczynając od
czasów wkrótce po zburzeniu Troi aż do wyprawy Aleksandra (czasem
poprawianego na Kserksesa).32 Wielka liczba państw, które zakładały na
zachodzie kolonie, świadczy raczej, że flota Koryntu była prima ínter
pares lub tylko nieznacznie od innych potężniejsza.
Aby utwierdzić lub utrzymać swe posiadłości, kolonie wcześniej czy
później musiały walczyć z ludami miejscowymi lub z sąsiadującymi kolo­
niami. Sztuka wojenna i wojenne rzemiosło miały zatem największe zna­
czenie. W połowie VII wieku Jonowie i Karo wie, najemnicy w służbie
faraona Psammetycha I, uważani byli za najlepszą piechotę Bliskiego
Wschodu. Zwano ich „mężami z brązu” , gdyż nosili ochronną zbroję
z brązu — hełm, pancerz i nagolenniki.33 Zbroja ta używana była w walce
wręcz. Piechur atakował włócznią, a chronił narażone części ciała okrągłą
tarczą, noszoną na metalowym pierścieniu, w który wsuwał lewe przed­
ramię. Wynalezienie tego uzbrojenia, a także odwaga i zręczność greckiej
152 Ekspansja kolonizacyjna greckich mdast-państw

ciężkozbrojnej piechoty, czyli hoplitów, jak ich później miano nazwać od


tarczy (hoplon), zapewniły greckiej broni przewagę trwającą aż do wy­
kształcenia się piechoty macedońskiej. Uzbrojenie hoplity zaczyna się po­
jawiać na wazach i figurkach w Spareie, Koryncie, Atenach, na Krecie
i Chios w latach około 700— 675, w Beocji, na Eubei i na Cykladach w la­
tach 700— 650, a w miastach Azji Mniejszej nieco później, i tak też datu­
jemy w przybliżeniu jego przyjęcie. Ponieważ świadectwa archeologiczne
dają jedynie terminus ante quem, prawdopodobne jest, że uzbrojenie to
wykształciło się na kontynencie, przede wszystkim w doryckich miastach-
-państwach na krótko przed r. 700. Na przykład koloniści korynccy zakła­
dając kolonie mieli do swej dyspozycji, oprócz floty wojennej, również
i piechotę. Trzeba jednak pamiętać, że Grecy z okresu kolonizacji słynęli
nie tylko z ciężkiej piechoty, lecz byli także biegli we władaniu mieczem,
w strzelaniu z łuku, procy i w rzucaniu oszczepem.34
Ten postęp w nawigacji i sztuce wojennej nie był jedynym czynnikiem,
który zapewnił powodzenie greckiej kolonizacji. Jak uważa Tukidydes, za­
sadniczą podstawą ruchu kolonizacyjnego była stabilizacja sytuacji na
kontynencie ojczystym. Wówczas to narodziły się miasta-państwa, zwłasz­
cza doryckie, które miały dostateczne zasoby i zdolności organizacyjne, aby
zakładać kolonie kosztem ludów stojących na niższym stopniu rozwoju.
W tym też czasie świat greckich miast-państw nie wplątał się jeszcze w owe
wielkie wojny między rywalizującymi ze sobą koalicjami, które położą
kres kolonizacji na większą skalę i będą nękać cały V i IV wiek. Oczywiście,
wojny między poszczególnymi państwami wybuchały również w VII i VI
stuleciu, lecz zasięg ich był lokalny, a skutki mniej katastrofalne.35

2. C H ARAKTER YSTYKA KOLONII

Grecka kolonia była ,,osadą z dala od domu” (apoikia). Koloniści wyru­


szali pod wodzą „założyciela"" (oikistes) zabierając ze sobą z ogniska swego
miasta święty ogień, który miał zainaugurować założenie nowej polis. Za­
bierali oni również religijne i polityczne instytucje swego miasta, kulty,
ustrój, kalendarz, dialekt, alfabet itd. Nowe państwo stawało się repliką
starego. Dlatego to w koloniach Miletu urzędnikiem eponymem był kapłan
Apollona — stephanephoros, a głównymi urzędnikami miejskimi byli pry-
tanowie (prytaneis). Kyzikos na przykład zachowało specjalny kult Apol­
lona, podział na sześć fyl oraz kalendarz i alfabet Miletu. Lokrami Epize-
fyryjskimi rządziła Rada Tysiąca potomków „stu domów"’, tworzących ary­
stokrację Lokrów Opunckich. Tarent — kolonia Sparty — czciła Apollona
Hyakinthiosa i początkowo była rządzona przez króla. Gdy pierwotne ko­
lonie tworzyły ze swej strony kolonie wtórne, zapraszały one zwykle jako
Charakterystyka kolonii 153

ojkistesa obywatela ze swego ojczystego państwa i przenosiły tam te same


instytucje. Korkyra założyła Epidamnos pod wodzą Heraklidy z Koryntu;
Herakleja — kolonia Tarentu — miała kolegium eforów, a Euesperides —
kolonia Cyreny— zarówno eforów, jak i geruzję. Uczuciowe więc związki
między miastem-założycielem (metropolią) a kolonią były wyjątkowo silne.
Źródłem ich była wdzięczność kolonistów wobec państwa, które organizo­
wało i uruchamiało przedsięwzięcie, a sprzyjało im silne poczucie pokre­
wieństwa wyrażające się w powiązaniach natury rodzinnej, religijnej i po­
litycznej.
Skoro jednak kolonia ustabilizowała się bezpiecznie, zrywała się łączność
między nią a metropolią. Kompletna niezależność kolonii znajdowała wyraz
w fakcie, że czciła ona nie swą metropolię, lecz swego ojkistesa, choćby
on był obcego pochodzenia.36 Na ogół, jak się zdaje, metropolia nie dążyła
do politycznego uzależnienia kolonii. Znamy jednak kilka wyjątków. Ko­
rynt wymagał dla siebie pierwszego miejsca na uroczystościach obchodzo­
nych wspólnie z koloniami i wysyłał rocznych urzędników miejskich do
Potidai; Zankle zachowała polityczną kontrolę nad Mylaj, a Sinope w IV
wieku ściągała od swych kolonii daninę.37 Nie sposób ustalić, czy te wy­
jątki pochodziły z okresu kolonizacji, czy też później dopiero weszły w ży­
cie. Oczywiście, pewne przywileje mogły być przyznawane metropolii do­
browolnie, jak na przykład Olbia zapewniała mieszkającym w niej obywa­
telom Miletu zwolnienie od podatków. Czasem też proszono metropolię
0 rozsądzanie sporu między dwiema jej koloniami. Tego rodzaju przywileje
1 zaproszenia spotykały jednak również inne państwa nie będące metro­
poliami. Arbitraż mógł wyrastać także z kontaktów, które poprzedziły
okres kolonizacji; na przykład Argos rozsądzało spory między Tylissos
a Knossos, założonymi przez przybyszów z Argolidy w okresie wędrówek.38
Biorąc więc rzecz ogólnie, kolonie były całkowicie niepodległe i nieskrę­
powane.
Kolonialne miasto-państwo sprawowało nad swymi obywatelami władzę
równie absolutną jak metropolia. Na Leukas i w Lokrach nie wolno było,
poza zupełnie wyjątkowymi okolicznościami, sprzedawać przydzielonych
przy założeniu kolonii działe"k (kleroi), które były przekazywane wewnątrz
rodziny. Metropolia przedsiębrała również kroki w tym kierunku, aby
koloniści nie opuszczali swej kolonii. Na Therze drogą losowania wyzna­
czono ludzi, którzy musieli udać się do Cyreny, a pozwolenie powrotu do
domu i korzystania tam z praw obywatelskich mogli uzyskać tylko wtedy,
gdyby kolonia przestała istnieć. W Eretrii odpędzono procami powracają­
cych osadników, których Koryntianie wygnali z Korkyry; poszli oni dalej
i założyli Methone w Macedonii. Tego rodzaju zabezpieczenie mogło być
szczególnie potrzebne, gdy wysyłano drugą falę kolonistów (epoikoi). Byli
oni bowiem nieraz werbowani, przynajmniej częściowo, nie w metropolii,
154 Ekspansja kolonizacyjna greckich miast-państw

ale w innych państwach, dlatego też trzeba było nałożyć na nich ścisły
obowiązek pozostania w kolonii.39
Wysłanie kolonii stanowiło przemyślany akt polityki miasta-założyciela.
Nadawano mu charakter uroczysty przez urzędowe badanie woli bogów.
Jonowie z wybrzeża Azji Mniejszej zwracali się do wyroczni Apollona
w Didymach, natomiast mieszkańcy kontynentu — do wyroczni Apollona
w Delfach, a być może także — Zeusa w Dodonie. Samego boga uważano
za boskiego przywódcę (archegetes) kolonii. Tak więc Apollo ze świątyni
w Didymach odgrywał tę rolę w Apollonii Ryndackiej, a Apollo Delficki —
v/ Naksos na Sycylii. Wiernie zachowywano kult Apollona Archegetesa
jako boskiego założyciela oraz ojkistesa — jako założyciela ludzkiego,
a związki ze świątynią utrzymywano mianując w koloniach świętych wy­
słanników (theoroi). Niektóre wyrocznie udzielane przez Apollona Del-
fickiego zachowały się w formie autentycznej. Ojkistes kolonii założonej
przez Paros na wyspie Tazos (około r. 710) otrzymał odpowiedź: ,,0 Tele-
siklesie, oznajmij mieszkańcom Paros, że polecam ci założyć okazałe miasto
na wyspie Eeria.” Oikistai Geli, wspólnej kolonii Krety i Rodos, otrzymali
następujące instrukcje: ,,Entimosie i przebiegły synu sławnego Kratona,
obaj udajcie się na Sycylię i zamieszkajcie ten piękny kraj, gdzie zbudu­
jecie obok ujścia świętej rzeki Geli wspólne miasto Kreteńczyków i Rodyj-
czyków o tej samej nazwie co rzeka.” Z przykładów tych jasno wynika, że
mieszkańcy kolonii pragnęli uzyskać błogosławieństwo boskie dla wyboru
zarówno swoich oikistai, jak i miejsca na kolonię.
Po otrzymaniu boskiej aprobaty, wyruszali, aby założyć nowe państwo.
Czasem osadnicy przybywali kilku falami (późniejszych zwykle nazywano
epoikoi), ponieważ jednak od początku zamierzali utworzyć niezależną
i samowystarczalną społeczność, przyjmowali do swego grona przedsta­
wicieli różnych klas i zawodów. Wielu osadników w Syrakuzach pochodziło
z Tenei w głębi Koiryntii; niewątpliwie częściowo byli to chłopi, którzy
pragnęli uzyskać przydział ziemi (kleros). Na Therze wybierano osadników
z różnych części wyspy i różnych grup społecznych w ten sposób, że
w liczniejszych rodzinach przeprowadzano losowanie między braćmi. Być
może miało to także na celu zaspokojenie głodu ziemi rodzin wielodzietnych
w ojczyźnie.40 Jeśli oczekiwano oporu ze strony tubylców, pierwszą falą
osiedleńców byli wojownicy. W Apollonii Illiryjskiej, na przykład, było
tylko 200 pierwotnych osadników z Koryntii, a dwie pentekontery wysłane
na Plateę przy wybrzeżu libijskim nie mogły przewieźć nawet tylu. Dla
przeciwstawienia się groźniejszej ludności miejscowej Koryntianie wy­
słali 1000 ludzi na Leukas, a Milezyjczycy wyprawili 30 okrętów dla zało­
żenia Milesion Tejchos w Egipcie.41 Liczne kolonie były od początku małe
i nigdy się bardzo nie rozrosły. Anaktorion, na przykład, umieszczone na
małym cyplu, dostarczyło do floty korynckiej w r. 433 tylko jeden okręt.
Kolonie na północnym wschodzie 155

Wybierając miejsce na kolonię, osadnicy pragnęli mieć dostatecznie dużo


ziemi ornej, by zapewnić sobie samowystarczalność, lecz ich wybór ogra­
niczały często takie czynniki, jak zbyt mała ich liczba oraz konieczność
znalezienia miejsca obronnego. Najchętniej zasiedlano małe wyspy, a stam­
tąd dopiero tworzono nowe osiedla. Na zachodzie najwcześniejsi osadnicy
zajęli wyspę Ischię, później zaś Kyme na wybrzeżu italskim; na połu­
dniu — wyspę Plateę, a następnie Cyrenę na wybrzeżu libijskim; na za­
chodnim zaś brzegu Morza Czarnego — wyspę Istros. Inne typowe kolonie,
jak Sinope, Leukas, Mylaj, leżały na przesmyku półwyspu lub, jak Ojnia-
daj, Tyras i Olbia, w wyższych miejscach delty wielkiej rzeki. Tylko silne
grupy osadników, takie jakie wysyłały potężne państwa doryckie — Spar-
ta, Korynt czy Megara, mogły podejmować zakładanie kolonii wielkich
i nieobronnych z natury. Bizancjum z tego powodu właśnie zostało tak
późno zajęte, a nie dlatego, że koloniści z Chalkedonu nie dostrzegli do­
godności tego miejsca.42

3. KOLONIE NA PÓŁNOCNYM WSCHODZIE

Najwcześniejsze kolonie założył Milet w pierwszej połowie VIII stulecia


na południowym brzegu Morza Czarnego: w Sinope, Trapezuncie i Amisos,
tę ostatnią z pomocą Fokai.43 Wykorzystywały one bogaty handel z głębi
kraju, zwłaszcza srebrem, żelazem, realgarem i drewnem służącym do bu­
dowy okrętów. Sinope była poza tym głównym portem dla statków żeglu­
jących na Krym. Sinope i Amisos, małe i narażone na najazdy plemion
nomadów, musiały być dwukrotnie zakładane, a następnie Sinope założyła
ze swej strony kolonie wzdłuż południowego wybrzeża. Inne brzegi Morza
Czarnego wykorzystywał Milet w ciągu VII wieku. Najwcześniej powstały
tam kolonie przy ujściach wielkich rzek: Istros nad Dunajem, Tyras nad
Dniestrem, Olbia nad Bohem i Borysthenes nad Dnieprem *. Rozporzą­
dzały one wspaniałymi terenami rybołówstwa i eksportowały produkty
zaplecza. Dalsze kolonie na tych wybrzeżach, które powstały w ciągu VI
stulecia, to Odessos i Tomis. W tym okresie przedsiębiorczość Milezyjczy-
ków pozwoliła im dotrzeć do Krymu i wschodniego brzegu Morza Czarnego,
gdzie klimat był już surowszy. Pantikapajon i założona przez nią Theodosia
miały tam czerpać swe bogactwo z rybołówstwa, ale nade wszystko z psze­
nicy, którą przewożono przez Bosfor Kimmeryjski; natomiast Fasis i Dio-
skurias stanowiły porty wyjściowe na szlaku handlowym wiodącym znad
Morza Kaspijskiego.
* W starożytnej Grecji nazwy tych rzek brzmiały: Istros (Dunaj), Tyras (Dniestr),
Hypanis (Boh) i Borysthenes (Dniepr). Jak więc widać, nazwa miasta często była taka
sama jak nazwa rzeki (przyp. red.).
156 Ekspansja kolonizacyjna greckich miast-państw

Tym milezyjskim koloniom wraz z ich satelitami, których liczba docho­


dziła zapewne do stu, zawdzięczał swój rozwój handel na Morzu Czarnym.
Inne państwa jońskie zakładały również kolonie na Morzu Czarnym: Fo­
kaja łącznie z Miletem założyła około r. 609 Apollonię Pontyjską; Teos
około r. 540 — Fanagorię naprzeciw Pantikapajon. Boryckie kolonie, za­
łożone przez Megarę w ciągu VI wieku, powstały w Heraklei Pontyjskiej
i Mesembrii, zajmując pozycje strategiczne w pobliżu ujścia Morza Czar­
nego. Później Herakleja Pontyjską wypędziła Jonów, by zasiedlić Kalla-
tis i Chersonez jako swe własne kolonie.
Milet był także pierwszym państwem, które kolonizowało Propontydę —
morze bogate w ryby i punkt przecięcia dróg handlowych wiodących z Azji
do Europy i z Morza Śródziemnego do Czarnego. Kyzikos założone w r. 756
słynęło z elektrum i wełny. Zburzone na początku VII wieku przez na­
jeźdźców kimmeryjśkich, zostało założone na nowo w r. 676. Dorowie
z Megary okazali się wkrótce rywalami Milezyjeżyków. Założyli oni Chal-
kedon w r. 676, Bizancjum w r. 660 oraz Selymbrię w Propontydzie *. Ce­
lem tych kolonii było zdobycie kontroli nad Bosforem, gdzie przeprawa
z Azji do Europy była najdogodniejsza, choć silne prądy utrudniały wjazd
na Morze Czarne. W odpowiedzi na to Jonowie skoncentrowali swe wysiłki
na południowej Propontydzie i na okolicach Hellespontu. Tutaj Paros
i Erythraj założyły w r. 710 Parion, Milet zaś w r. 675 — Abydos, bogate
w kopalnie złota i panujące nad najkrótszą przeprawą przez Hellespont,
oraz szereg innych kolonii w południowej Propontydzie. Fokaja założyła
Lampsakos nad Hellespontem w r. 654. Milet — być może z pomocą Sa­
mos — zajął w r. 675 wyspę Prokonnesos, Samijczycy zaś założyli Perin-
thos i inne kolonie na trackim wybrzeżu Propontydy. Również Kolofon
miał swoją kolonię w Myrlei.
Po europejskiej stronie Hellespontu powstały małe rolnicze kolonie
Eolów z Lesbos; najpoważniejszą z nich było Sestos naprzeciw Abydos.
Milet założył Limnaj na zachodnim wybrzeżu, a Kolofon — Kardię na
przesmyku Chersonezu. Otwarcie Morza Czarnego przyciągnęło handel
z kontynentu greckiego i zwiększyło znaczenie drogi wzdłuż wybrzeża tra­
ckiego. Tutaj najwcześniej powstały kolonie Paryjczyków, którzy osiedli
około r. 710 na Tazos, bogatej w złoto, budulec okrętowy i wino. Kolonii
tej zagrażali wojowniczy Trakowie z kontynentu; około r. 670 wzmocnili
ją dalsi osadnicy z Paros, między którymi jako dowódca oddziału żołnie­
rzy najemnych znalazł się poeta Archiloch. Później sama Tazos rozwinęła
się i zakładała ze swej strony kolonie na sąsiednim lądzie, bogatym w złoto,
srebro i pszenicę.

* Nazwa: Propontyda, oznaczająca zasadniczo morze, w szerszym znaczeniu obej­


mowała również otaczające je wybrzeże (przyp. red.).
Kolonie na zachodzie i południu 157

Między Tazos a Chersońezem Chios założyła Maroneję, która, podobnie


jak jej metropolia, słynęła z wina. Kolonia Klazomenaj, Abdera, powstała
w r. 654; zburzyli ją Trakowie, a zasiedliło ponownie Teos. Eolowie nato­
miast założyli Aj nos przy ujściu rzeki Hebros. Na zachód od Tazos na
trójpalczastym Półwyspie Chalkidyckim rosły oliwki, wino, zboża i drzewa
nadające się dc budowy okrętów; na zachodzie wyspa wykorzystywała za­
soby Macedonii, a na wschodzie — doliny Strymonu; oba te obszary obfi­
towały w złoto i srebro.44 Najwcześniejsze kolonie zostały założone około
730 r. przez Eretrię w Mende na Chalkidyce oraz w Methone i Dikai w Ma­
cedonii, a około r. 710 przez Chalkis w Torone na Chalkidyce. Później
Chalkis założyła w tej okolicy około trzydziestu kolonii; były one bardzo
małe i ostatecznie przyjęły do swej społeczności miejscową ludność nie-
grecką. Skione założyli Achaj owie z Pellene na Peloponezie, a koloniści
z Andros — Sanę, Akanthos, Stagejros i Argilos. Najpotężniejsza jednak
kolonia, Potidaja, była miastem doryckim, założył ją bowiem Korynt około
r. 600. Leżała ona na przesmyku zachodniego półwyspu i miała dogodną
pozycję do handlu z Macedonią. W tym samym czasie korynckie kolonie
w Illirii panowały również nad zachodnim wylotem drogi handlowej prze­
chodzącej przez Bałkany z Illirii do Macedonii.

4. KOLONIE N A ZACHODZIE I POŁUDNIU

Najwcześniejsi osadnicy do Italii i na Sycylię przybyli z Chalkis i Eretrii.


W drodze na zachód założyli kolonię na Korkyrze z posiadłościami na po­
bliskim kontynencie, co umożliwiało im panowanie nad cieśninami Kor-
kyry.45 Niektórzy Eretrejczycy usunięci stamtąd później przez przybyszów
z Koryntu, osiedli w Orikon i w okręgu południowej Illirii, zwanym
Abantis, gazie przyłączyli się do nich Lokrowie. Kolonia koryncka, zało­
żona na Korkyrze w r. 733, była pierwszą i największą z kilku, które za­
pewniały Koryntowi kontrolę nad drogą na zachód. Prawdopodobnie około
r. 700 Korynt utworzył kolonie w Molykrion, Makynii i Chalkis (być może
kosztem wcześniejszych chalkidyckich osadników) oraz w Ojniadaj; wszyst­
kie one panowały nad wejściem do Zatoki Korynckiej. Do tego doszły
dalsze kolonie Koryntu na Leukas i w Ambrakii oraz założona około r. 625,
łącznie z Korkyrą, w Anaktorion w pobliżu ujścia Zatoki Ambrakijskiej.
Dalej na północ, w Illirii, Korkyra założyła Epidamnos w r. 627, a Ko­
rynt — Apollonię około r. 600. Ta grupa kolonii świadczyła o geniuszu Ko­
ryntu jako metropolii. Wybrano bowiem punkty o znaczeniu strategicznym,
zapewniając sobie kontrolę nad eksportem srebra, budulca okrętowego oraz
produktów hodowlanych. W porównaniu z tym nie miały większego zna­
czenia kolonie Elidy — Bucheta, Elatria i Pandosia — położone w połu-
158 Ekspansja kolonizacyjna .greckich mdast-państw

dniowym Epirze, których daty założenia nie znamy. W początkach VI


wieku, kiedy fokajskie okręty wojenne wypłynęły na górny Adriatyk, sami
Fokaj czycy nie stworzyli tam wprawdzie kolonii, lecz Knidos z pomocą
Korkyry założyło Korkyrę Czarną.
Najwcześniejszą kolonię na zachodzie założyły Chalkis, Eretria i azja­
tycka Kyme na małej żyznej wysepce Pithekusaj (Ischia), gdzie występo­
wały niewielkie pokłady złota. Później, w 757 r. założono na przyległym
brzegu Kyme lub Cumae, jak ją powszechnie nazywano, w miejscu obron­
nym, z dość dobrą glebą oraz piaszczystą plażą, ułatwiającą wyciąganie na
ląd okrętów wojennych. Pithekusaj i Kyme (Cumae), których położenie
daje się porównać z położeniem eretryjskich kolonii na Korkyrze i na
sąsiednim kontynencie, zajmowały pozycję wygodną do organizowania na­
padów lub ściągania opłat ze statków handlowych żeglujących do Etrurii
z południa i powracających z ładunkiem rudy miedzianej i żelaznej z Elby
i Kampanii. Osadnicy pochodzili z Pithekusaj, Chalkis, Eretrii i azjatyckiej
Kyme; wraz z nimi przybyli, być może, Graioi z Beocji, których nazwa
zachowała się w łacińskiej formie Graeci i nowoczesnej — Grecy. Samos
założyła około r. 531 Dikajarchię, a Cumae nieco później — Neapolis.
Chalkis założyła również w latach 730—720 Rhegion — najwcześniejszą
kolonię na ,,czubku palców” Italii. Wśród osadników byli Messeńczycy,
którzy uciekli podczas wojny messeńskiej, i oni to stworzyli klasę panu­
jącą kolonii. Wczesne były także kolonie Achai: Sybaris, założona przy
udziale Trojzeny w r. 720, oraz Krotona, Metapontion i Kaulonia, które
ze swej strony też zakładały kolonie. Miały one wszystkie urodzajną glebę,
lecz gorsze porty. Najlepszy port w południowej Italii znajdował się w Ta­
rencie, założonym przez Spartę w r. 706. Tarent ze swej strony założył
Kallipolis i Hydruntum na pięcie Italii, i okazał się silniejszy od swoich
sąsiadów achaj skich. Kolofon uzyskał punkt oparcia w zatoce Tarentu,
zakładając Siris około 680— 670 r. Ostatnim portem, w którym zatrzymy­
wały się statki w drodze do Sycylii, były Lokry Epizefiryjskie, założone
w r. 673 przez Lokrów z pomocą Syrakuz.
Na Sycylii najwcześniejszą kolonią powstałą w r. 734 było Naksos —
pierwszy port w drodze z Italii, mający jednak niewiele ziemi ornej. Osad­
nikami byli tu Jonowie z Chalkis, miasta-założycielą, oraz z wysp, szcze­
gólnie z Naksos. Chociaż była to zawsze kolonia niewielka, wszyscy Grecy
sycylijscy opuszczający Sycylię w misjach sakralnych składali tam ofiary
Apollonowi Archegetesowi. Ojkistes miasta Naksos założył Leontinoj i Ka­
tanę, które zawładnęły najbogatszą ziemią na wyspie (r. 729). Podobnie
było przy zakładaniu Zankle, która miała mało ziemi, lecz uzupełniła to
przez utworzenie kolonii w Mylaj. Zankle, położoną nad Cieśniną Messań-
ską od strony Sycylii, zamieszkiwali pierwotnie piraci z Cumae w Italii.
W roku 730 została ona oficjalnie uznana za kolonię Cumae i Chalkis;
Kolonie na zachodzie i południu

Rys. 12 Morze Czarne i wschodnia część basenu Morza Śródziemnego


159
160 Ekspansja kolonizacyjna greckich miast-państw

wówczas przybyli tam osadnicy z Chalkis i innych miast na Eubei. Gdy


Zankle doprowadziła do założenia Rhegion na wybrzeżu Italii, obie kolo­
nie chalkidyjskie sprawowały kontrolę nad cieśniną. W roku 649 Zankle
z pomocą wygnańców z Syrakuz założyła kolonię w Himerze, gdzie była
dobra gleba, i nawiązała stosunki handlowe z osadami fenickimi w za­
chodniej Sycylii.
Podczas gdy osadnicy z Chalkis zabezpieczyli sobie w ten sposób pół­
nocno-wschodnią Sycylię, Dorowie zajęli południowo-wschodni kąt wyspy.
Syrakuzy, założone w r. 733 przez Korynt z udziałem innych Dorów, miały
najwspanialszy port na wschodnim wybrzeżu i były od początku wielką
kolonią, zajmującą wyspę Ortygię i ląd przeciwległy. Do zdobycia takiego
miejsca potrzebna więc była wielka siła, stanowiła ona jednak tylko część
pierwotnej ekspedycji, która po drodze założyła jeszcze Korkyrę wypę­
dzając Eretre jeżyków. Syrakuzy ze swej strony założyły Akraj, Kasmenaj
i Kamarinę.
Przy zakładaniu Syrakuz Koryntianie zaciągnęli do swych szeregów pew­
ną liczbę Dorów, którzy początkowo wchodzili w skład wojsk Megary
i operowali w południowej Italii. Armia ta miała duże trudności w znale­
zieniu stałego punktu oparcia. Po zajęciu Trotilon, wspaniałej bazy pi­
rackiej, Megäre jczycy posunęli się do Leontinoj, skąd ich potem wyparto.
Osiedliwszy się na krótko na małej wyspie Thapsos, zostali następnie zapro­
szeni przez rodowitych Sykulów na pobliski ląd, gdzie w 728 r. założyli
Megarę Hyblaja. Wciśnięci między obszary wpływów chalkidyjskich i sy-
rakuzańskich znaleźli ujście swej ekspansji zakładając w r. 628 kolonię
w Selinuncie, w sąsiedztwie kolonii fenickich na południowym zachodzie.
Między Selinuntem a koloniami syrakuzańskimi Kreteńczycy i Rodyjczycy
założyli w r. 688 inną dorycką kolonię w Geli, zasobnej w grunty orne
i pastwiska. Kolonia Geli — Akragas powstała w r. 580.
Odkrycie Dalekiego Zachodu było przypadkowe. W 638 roku Kolajos
z Samos zawinął do wyspy Platei przy wybrzeżu libijskim swoim statkiem
handlowym, który burza zapędziła aż poza Cieśninę Gibraltarską, do Tar-
tessos na atlantyckim wybrzeżu Hiszpanii. Powrócił on z bajecznie boga­
tym ładunkiem, który podniecił chciwość innych śmiałków.46 Foka jczycy,
prowadzący już handel wzdłuż południowego wybrzeża dzisiejszej Francji,
założyli około r. 600 Massalię, kolonię o dużym znaczeniu, sławną ze swego
portu, oliwek i wina. Massalia ze swej strony zakładała kolonie w wielu
punktach wzdłuż południowych wybrzeży dzisiejszej Francji i Hiszpanii,
które były już odwiedzane przez greckich kupców; koloniami tymi były
Nikaja, Antipolis, Olbia, Emporion i Majnake. Na bezpośredniej drodze
z Cieśniny Messańskiej do Hiszpanii powstała około r. 560 kolonia Fokai
w Alalii na Korsyce; być może przez krótki czas istniały również jakieś
kolonie Fokajczyków na Sardynii, a Rodyjczyków na Wyspach Balearskich.
Kolonie na zachodzie i południu 161

Rys. 13 Grecki Zachód


162 Ekspansja kolonizacyjna (greckich miast-państw

Wreszcie Knidos założyło w latach 580— 576 kolonię zwaną Lipara na ma­
łych wyspach na zachód od Cieśniny Messańskiej. Osadnikami byli tu
pozostali przy życiu uczestnicy ekspedycji Knidyjczyków i Rodyjczyków,
prowadzonej przez Pentatlosa, którą wyparli z zachodniej Sycylii Fenicja­
nie i Elymowie.
W walce z Grekami na zachodzie znaleźli Fenicjanie poparcie Etrusków.
Fokajczycy, zasileni dopływem uchodźców po upadku Fokai, pokonali
około 535 r. pod Alalią połączone floty Kartaginy i Etrurii, lecz ponieśli
sami tak wielkie straty, że opuścili Korsykę i osiedli ostatecznie w Elei,
w południowej Italii. Po utracie Alalii zmniejszył się zasięg handlu gre­
ckiego na zachodzie, Kartagińczycy bowiem wkrótce zamknęli Gibraltar
i zburzyli Tartessos.
Dorowie z Thery otworzyli drogę do wybrzeża libijskiego osiadając na
wyspie Platei, na którą przywiódł ich pewien Kreteńczyk. Zająwszy Aziris
na lądzie afrykańskim, spędzili tam sześć lat i wówczas dopiero zostali
zaprowadzeni przez Libijeżyków do miejsca, gdzie około r. 630 założyli
Cyrenę.47 Jej bogactwa: zboże, wełna, daktyle i lecznicza roślina silfion
przyciągnęły około r. 570 dalszych osadników z Peloponezu i z wysp. Za­
kładano też na tym wybrzeżu kolonie wtórne, z których najbardziej znane
były: Barka i Euesperides. Chociaż Egipt zatrudniał już wcześniej jońskich
najemników, pierwszą grecką kolonię założył Milet w Milesion Tejchos,
w Delcie, dopiero podczas wojny domowej w Egipcie, u schyłku VII
wieku.
Następnie (około r. 610) powstała Naukratis założona nad zachodnią
odnogą Nilu dla kupców greckich; nie była ona kolonią w greckim zna­
czeniu tego słowa, lecz emporion — rynkiem dla prowadzenia handlowych
interesów, gdzie rząd egipski pozwalał zamieszkać cudzoziemcom.48 Po­
dobny 'rynek dla kupców greckich powstał w Syrii, w Posejdion, blisko
ujścia rzeki Orontes. Handel grecki kwitł tam od około r. 750 do 600, po­
tem zamarł, by odrodzić się około r. 520. Na południowym wybrzeżu Azji
Mniejszej, gdzie Grecy osiedli już w okresie wędrówek, Faselis została
zapewne zasilona około r. 690 przez Rodyjczyków, Side zasiedlili Eolowie
z Kyme, być może, około r. 750, a Kelenderis i Nagidos założyła Samos
prawdopodobnie w VI stuleciu. Małą wyspę Amorgos na Morzu Egejskim
zajęli przybysze z Naksos, Samos i Miletu. Osiedle samijskie powstało tu
w końcu VII wieku, a wyspa przez długi czas była zależna od Samos.

5. CELE, P R ZYC ZYN Y I SKUTKI KOLONIZACJI

Cele, które przyświecały greckim miastom-państwom przy zakładaniu


kolonii, zmieniały się zależnie od okoliczności. Na przykład na zachodzie
Cele, przyczyny i skutki kolonizacji 163

produkty greckie dotarły do Sycylii, Etrurii i Galii jeszcze zanim przy­


byli tam pierwsi osiedleńcy. Podróże Kolaj osa i Fokajczyków do Tartessos
w Hiszpanii mogłyby świadczyć, że produkty te były częściowo przewo­
żone greckimi statkami handlowymi. Nie ulega oczywiście wątpliwości, że
kolonie zakładano w celach handlowych, zwłaszcza dla handlu metalami:
w Sinope i Trapezuncie nad Morzem Czarnym, w Ischii i Cumae w Italii
oraz w Naksos i Syrakuzach na Sycylii. W ścisłym związku z handlem
był proceder piracki i zwyczaj nakładania opłat na statki handlowe. Miejsca
wybrane na osiedla na Sycylii przez Megarejeżyków i przez mieszkańców
Knidos w Liparze były korzystne dla rozwoju korsarstwa, a słynne podróże
fokajskich okrętów wojennych po Adriatyku i na zachód miały cele tyleż
pirackie, co odkrywcze. Perspektywa ściągania opłat za handel tranzytowy
skłoniła prawdopodobnie Megarejczyków do osiedlenia się w okolicach
Bosforu, Eretrejczyków, a później Koryntian, do zajęcia Korkyry i nie­
których miejscowości na kontynencie, Chalkidejeżyków zaś do wyboru
Pithekusaj, Cumae, Zankle i Rhegion. W swojej ojczyźnie bowiem Mega­
rej czy cy i Koryntianie czerpali tego rodzaju dochody na Istmie, natomiast
Chalkis i Eretria kontrolowały cieśninę Euripos. Oczywiście, wszystkie
kolonie pragnęły posiadać wystarczającą ilość dobrej ziemi, by zapewnić
sobie utrzymanie. Niektóre państwa dążyły do opanowania tylko wyjąt­
kowo urodzajnych terenów i doskonałych łowisk ryb. Eolowie na Cherso-
nezie, Elejczycy w Epirze i Achaj owie w Italii prowadzili w dalszym ciągu
rolniczy tryb życia. Zachętą dla Miletu i Fokai do założenia mniejszych
kolonii nad Morzem Czarnym, Propontydą i Lwią Zatoką były prawdo­
podobnie bogate tereny połowu tuńczyka.
Czasem do emigracji skłaniała sytuacja ogólna, a niekiedy sprawy oso­
biste. Bieda zagnała Archilocha na Tazos. Kolonizację Cyreny i Rhegion
poprzedziły: posucha na Therze i nieurodzaj w Chalkis.49 We wszystkich
okresach silnie odczuwano niedostatek ziemi ornej, zwłaszcza jednak
wówczas, gdy spokój przyczyniał się do zwiększenia przyrostu naturalnego;
nadwyżka ludności szukała wówczas ujścia nie tylko w kolonizacji, lecz
również w najemnej służbie wojskowej, a później — w służbie u królów
hellenistycznych. Tak więc nadzieja na zdobycie ziemi, stanowiącej cenną
własność, zachęcała nowych osiedleńców do przyłączenia się do założonej
już kolonii.50 Wojny i zamieszki przyczyniały się również do wzmożenia
ruchu kolonizacyjnego. Wojna messeńska zagnała Messeńczyków do Rhe­
gion, a ,,naturalnych synów” (Partheniai) do Tarentu, Fokajczycy zaś po
zburzeniu Fokai zasilili Alalię.51 Były to jednak tylko indywidualne bodźce
kolonizacyjne; w innych stuleciach bodźce te również istniały, lecz nie
powodowały kolonizacji.
Przyczyny wielkiej kolonizacji miały raczej charakter ogólny niż indy­
widualny. Jak widzieliśmy, świat grecki osiągnął jako całość nie tylko
164 Ekspansja kolonizacyjna greckich miast-państw

pewną stabilizację, lecz również ukształtował się politycznie w różnorodne


miasta-państwa, które stały się ogniskami nadzwyczajnej energii i zdol­
ności organizacyjnych. Temu należy przypisać zdumiewającą ekspansję
zarówno Koryntu, Megary, Miletu czy Fokai, jak i spartańskiego miasta-
-państwa na południowym Peloponezie. Miasta te niewątpliwie pociągały
siłę ludzką także z innych państw do zaludniania swych kolonii; one jednak
inicjowały, organizowały i nadzorowały rozwój nowej osady. Toteż miarą
przewagi doryckich miast-państw jest właśnie to, że założyły one najpo­
tężniejsze kolonie, takie jak Syrakuzy, Tarent, Korkyra, Bizancjum i Cy­
rena.
Inny ważny czynnik był niezależny od Greków. W porównaniu z grecki­
mi miastami-państwami, zewnętrzny świat śródziemnomorski był w latach
750— 550 źle zorganizowany. Życie polityczne zachodnich i północnych ple­
mion rodzimych było bardzo prymitywne. Tylko Fenicjan i Etrusków moż­
na porównywać z Grekami, i oni to właśnie połączywszy się zahamowali
postęp greckiej ekspansji. Na wschodzie, w południowej części Azji Mniej­
szej, w Syrii, na Cyprze, w Palestynie i Egipcie, gdzie ciągłość tradycji
epoki brązu uległa mniejszym zakłóceniom, powstało bardzo mało kolonii
greckich. Tutaj Greka zapraszano do osiedlenia się w Naukratis lub w Po-
sejdion, gdyż był on ekspertem w handlu i sztuce wojennej, dwóch dzie­
dzinach, dzięki którym gdzie indziej zdobywał i zakładał niezliczone ko­
lonie.
Czasem pierwsi osadnicy byli chętnie przyjmowani przez tubylców
i żenili się z miejscowymi kobietami. Lecz kolonia, skoro tylko poczuła
się pewnie, powiększała zazwyczaj swoje terytorium siłą oręża i zamykała
się przed ludnością niegrecką. Siłę ludzką ściągano przeważnie z ojczyzny.
Rzadkie były kolonie mieszane, których ludność stanowili Grecy i tubylcy.
Spotykamy je na peryferiach kolonizacji jońskiej, na przykład w Krunoj
i Bizone na północnych wybrzeżach Morza Czarnego i w kilku niewielkich
osiedlach na Chalkidyce. Koloniści doryccy zamieniali często tubylców
w ludność zależną lub periojków; Syrakuzy, Bizancjum i Herakleja Pon-
tyjska posiadały ludność zależną, Rhegion i Cyrena stworzyły system pe­
riojków.52 Wraz ze wzrostem dobrobytu Grecy z kolonii stawali się właści­
cielami większej liczby prywatnych niewolników, którzy częściowo pocho­
dzili z miejscowej ludności. Gdziekolwiek bądź powstawały greckie kolonie,
wywierały one głęboki wpływ na życie i kulturę ludów otaczających.
Grecka sztuka i greckie wynalazki stopniowo przewędrowały południową
Europę od Hiszpanii aż po Morze Czarne i oddziałały nawet na dojrzałą
cywilizację Etrurii. Na przykład plemiona italskie przyjęły chalkidycką
formę alfabetu, zaś plemiona w Galii nauczyły się od Greków uprawy
oliwek i winorośli. Wpływy te przenosiły się drogami handlowymi, które
z greckich kolonii na wybrzeżu rozchodziły się daleko w głąb lądu.
Cele, przyczyny i skutki kolonizacji 165

Sami Grecy niewiele zapożyczyli od ludów tubylczych. Co prawda na


Sycylii i w Italii greccy koloniści przyjęli miejscowy system miar i wag,
a religijne wierzenia Tracji i Scytii wzmocniły, być może, kult Aresa
i Zeusa, na przykład w Tomis i Olbii. Na ogół jednak ściślejsze zaznajo­
mienie się z barbarzyńcami wzmacniało zaufanie, jakie Grecy pokładali
w swych własnych instytucjach, a zaufanie to stworzyło pewne poczucie
jedności między szeroko rozrzuconymi mlastami-państwami. Ważniejsza
była podnieta, której doznała grecka, a specjalnie jońska myśl, dzięki bez­
pośredniemu kontaktowi z wielką różnorodnością kultur. Nigdzie nie od­
zwierciedla się to lepiej niż w Historii Ilerodota, który odziedziczył i prze­
kazał nam doświadczenie okresu kolonizacji. Ale najważniejsza była eks­
pansja handlowa, która położyła podwaliny ekonomiczne pod powtórny
rozkwit cywilizacji w basenie Morza Śródziemnego. Podobnie jak w późnej
epoce brązu, kupcy egejscy prowadzili obecnie handel wymienny cyną
z Brytanii, bursztynem z Morza Bałtyckiego i złotem z Gór Uralskich.53
Zachodziły jednak teraz poważne różnice. Otwarcie Morza Czarnego i do­
tarcie do Galii i Hiszpanii zrównoważyły osłabienie wpływów Egiptu na
południu. Główne nurty handlowe ciągnęły teraz wzdłuż północnych wy­
brzeży i wysp Morza Śródziemnego. Tak więc, aż do grecko-macedońskiego
podboju Wschodu, punkt ciężkości światowego handlu będzie znajdował się
stale na Półwyspie Bałkańskim, a zwłaszcza na wąskim Istmie oddzielają­
cym Zatokę Sarońską od Korynckiej.
R O Z D Z IA Ł 3

ROZWÓJ HANDLU W PAŃSTWACH GRECKICH


(około 750— 550 r.)

1. HANDEL ZE WSCHODEM

espół małych państw leżących między Cylicją a Egiptem zniszczyła


Z ekspansja Asyrii przy końcu VIII stulecia. Następnie, aż do utrwalenia
potęgi Persji po r. 550, powtarzające się wojny i napady zubożyły Syrię
i Palestynę. Fenicjanie ponieśli wielkie straty, kiedy Asy ryj czy cy zdobyli
Sydon w r. 677, a Babilończycy Tyr w r. 573. Cypr podbili w 709 r. Asyryj-
czycy, a za panowania Amasisa (569—526 r.) — opanowali go z kolei Egip­
cjanie. W Syrii od r. 750 do 600 ruchliwym rynkiem wymiennym była
osada grecka w Posejdion; początkowo główny import szedł z Cyklad, póź­
niej — ze „wschodniej Grecji” (obejmującej państwa greckie w Azji Mniej­
szej i pobliskie wyspy), następnie zaś w okresie od 600 do 520 r. rynek ten
przestał być aktywny.
Od późnej epoki brązu Egipt był zamknięty dla inicjatywy Greków.
Stosunki wzajemne wznowiono, gdy Psammetych I (663— 609 r.) wzmocnił
swą armię i flotę najemnikami jońskimi i karyjskimi. Wyznaczono im
wówczas stałe siedziby w Stratopeda we wschodniej Delcie, a służbę od­
bywali w posterunkach granicznych, takich jak Dafnaj. Politykę Psamme-
tycha kontynuował Apries (588— 566 r.), który zgromadził w Sais w za­
chodniej Delcie 30 000 żołnierzy, oraz Amasis rekrutujący swą straż przy­
boczną z tychże najemników.54 Wyprawa greckich najemników do drugiej
katarakty na Nilu, około r. 590, została upamiętniona w inskrypcji „w y­
kutej przez Archona, syna Amojbichosa, i przez Akse, syna Nikogo” na
nodze kolosa Ramzesa II w Abu Simbel.55 W inskrypcji tej znajdujemy
imiona jońskich najemników z Teos, Ialysos i Kolofonu. Za panowania
Psammetycha milezyjskiej flocie złożonej z trzydziestu okrętów udało się
założyć nad zachodnią odnogą Nilu ufortyfikowany posterunek, zwany
Twierdzą Milezyjeżyków (Milesion Teiclnoś). Później, około r. 610, podczas
zamieszek w Egipcie, Milezyjczycy zdobyli miejscowość położoną dalej
w górę rzeki, gdzie założyli Naukratis. Za panowania Nechona (609—593 r.)
rozwinęły się przyjazne stosunki z Miletem, skoro Necho posłał wota świą­
tyni Apollona znajdującej się na terytorium milezyjskim.56
Od samego początku osiedle w Naukratis sprowadzało wielkie ilości
greckiej ceramiki. Apries, całkowicie uzależniony od karyjskich i jońskich
Handel ze Wschodem 167

najemników, przyznał prawdopodobnie Naukratis jako jedynemu portowi


wyłączny monopol na przywozowy handel morski. Amasis (569—526 r.)
przyjął politykę filhelleńską, zapewniając greckim imigrantom możliwość
stałego zamieszkania w Naukratis, a przejeżdżającym kupcom — ziemię
pod budowę greckich świątyń. Za jego panowania Egipt osiągnął znaczny
dobrobyt, uzależnił od siebie Cypr i sprzymierzył się z Cyreną, lecz nie
próbował rozszerzyć swych granic kosztem Palestyny lub Syrii. Stary kraj
faraonów skierował obecnie swój eksport ku wschodniej części Morza
Śródziemnego i nawiązał ścisły kontakt z państwami greckimi. Sam Amasis
ożenił się z Greczynką z Cyreny, stawiał posągi w Cyrenie, na Rodos i Sa­
mos oraz wniósł udział 1000 talentów ałunu na odbudowę świątyni w Del­
fach. Greccy kupcy i Grecy stale mieszkający w Egipcie pochodzili prze­
ważnie ze „wschodniej Grecji” . Herodot podaje, że na budowę ich głównej
świątyni Hellenion złożyły się: Chios, Teos, Fokaja, ¡Klazomenaj, Rodos,
Knidos, Halikarnas, Faselis i Mitylena; oddzielne świątynie wzniosły Sa­
mos i Milet, a z zachodniej części Morza Egejskiego — Egina. Relację
Herodota potwierdza ceramika znaleziona w Egipcie w Naukratis i Tell
Defenneh, które jako siedzibę garnizonu wojskowego należy może identy­
fikować z Dafnaj. Ceramika ta pochodzi przeważnie z greckiego Wschodu,
gdyż szczególnie ścisłe kontakty utrzymywano z Chios, wyspą sławną ze
swego wina. Ponieważ w tym okresie Posejdion na wybrzeżu syryjskim nie
brało udziału w handlu, główna droga handlowa z greckiego Wschodu do
Egiptu prowadziła przez Cypr, Faselis i Rodos. Szlak handlowy o mniej­
szym znaczeniu szedł przez Cyrenę ku Therze, Lakonii i Zatoce Sarońskiej,
gdyż w Naukratis znaleziono ceramikę attycką i koryncką datowaną na
r. 610, i lakońską datowaną na lata 590 i następne, w Tell Defenneh zaś —
ceramikę attycką z czasu po r. 560. Tym ożywionym stosunkom z Egiptem
zawdzięczali Grecy podstawy geometrii i chemii oraz pewne elementy
religii orfickiej.57
W VIII wieku ośrodek politycznej potęgi w Azji Mniejszej leżał daleko
w głębi lądu. Mniej więcej jednak od r. 705, kiedy kimmeryjscy najeźdźcy
pokonali Midasa i państwo frygijskie, królestwo Lidii stało się potężnym
i bezpośrednim sąsiadem państw greckich. Po zamordowaniu lidyjskiego
Kandaulesa, Gyges założył nową dynastię, która okazała się agresywna
w stosunku do państw greckich. Podczas swego panowania (około r. 687—
652) Gyges atakował poszczególne państwa, jak Smyrnę, Kolofon i Milet,
oraz dokonywał najazdów na greckie terytoria. Podobne najazdy jego na­
stępców, a także napady koczowniczych Kimmeryjeżyków powtarzały się
aż do roku mniej więcej 590. Wówczas to Alyattes zawarł przymierze z Mi-
letem, co dało początek okresowi pokojowych stosunków z państwami gre­
ckimi. Przed rokiem 590 Lidia zaciągała jońskich najemników, a grecki
handel docierał do Sardes. Po roku 590 handel grecki przeniknął daleko
168 Rozwój handlu w państwach greckich (około 750— 550 r.)

w głąb lądu i państwa greckiego Wschodu cieszyły się wielkim dobroby­


tem. Chociaż Krezus, następca Alyattesa, pozbawił azjatyckich Greków nie­
zawisłości politycznej, okres dobrobytu trwał do czasu, gdy Persja w 546 r.
podbiła Lidię.
W VIII i VII stuleciu wschodnie państwa greckie wykorzystywały zasoby
Propontydy i Morza Czarnego, gdzie coraz większą aktywność przejawiały
miasta jońskie, z Miletem na czele. Gdzie indziej handel greckiego Wschodu
rozwijał się powoli. W Posejdion w Syrii towary wschodniogreckie aż do
VII wieku nie wyrugowały cykladzkich, a Egipt uczestniczył w handlu
w stopniu tylko niewielkim, chociaż zatrudniał najemników jońskich. Rów­
nież na zachodzie jedynie Kolofon i Rodos założyły kolonie przed koń­
cem VII stulecia. Tak więc do roku mniej więcej 610 grecki Wschód
nie zajmował już centralnej pozycji w greckim handlu w krajach śród­
ziemnomorskich, a jego wpływy na Półwyspie Bałkańskim były nie­
znaczne.
Po roku 610 sytuacja zmieniła się radykalnie. Przed Grekami wschod­
nimi otworzyły się nowe rynki w Egipcie, Lidii i na zachodzie aż po Tar-
tessos. Państwa jońskie, a szczególnie Milet, znalazły się teraz na skrzyżo­
waniu ważnych dróg handlowych. Zapoczątkowało to erę bardzo wielkiego
dobrobytu. Zasięg handlu, z którego korzystała większość jońskich państw
greckiego Wschodu, ilustrować może, na przykład, rozpowszechnienie to­
warów pochodzących z Chios. Znajdujemy je w znacznych ilościach w Nau-
kratis, w krajach nadczarnomorskich i w Massalii, lecz rzadko tylko na Pół­
wyspie Bałkańskim (poza Eginą, która uczestniczyła w handlu egipskim),
a także na Sycylii i w Italii. Milet i Kolofon łączyły szczególnie ścisłe sto­
sunki handlowe z Sybaris i Siris, najbogatszymi miastami południowej
Italii. Fokaja była blisko powiązana z Rhegion, które panowało nad Cieśniną
Messańską. Dzięki tym kontaktom zwykłe przedmioty domowego użytku,
wyrabiane na greckim Wschodzie, dostawały się w VI wieku na miejscowe
rynki w Italii i na Sycylii, a żeglarze jońscy rozwinęli handel z Etrurią,
Galią i Hiszpanią. Zachodni rynek skurczył się znacznie po stratach, jakie
Fokajczycy ponieśli pod Alalią w r. 535 i po zburzeniu Sybaris w r. 510,
kiedy to obywatele Miletu przywdziali żałobę. Tak więc w latach 610—540
Jonia osiągnęła najwyższy dobrobyt. Najemnicy jońscy znajdowali wszę­
dzie służbę, a okręty jońskie, zwłaszcza floty Fokai, Miletu i Samos, pano­
wały nad wodami przybrzeżnymi Azji Mniejszej i południowo-wschodnie­
go Morza Śródziemnego, gdzie Amasis udzielił im specjalnych przywilejów.
Równolegle z handlową ekspansją rozwijały się polityka, poezja i filozo­
fia, rozpowszechniała się gospodarka pieniężna, a Attyka — ojczyzna
wszystkich Jonów — i dorycka wyspa Rodos ulegały w coraz silniejszym
stopniu wpływom potężnych miast wybrzeża Azji Mniejszej.58
Wyspy w roli pośredników 169

2. W Y S P Y W ROLI POŚREDNIKÓW

Państwa doryckie na greckim Wschodzie miały zapewnioną podwójną


przewagę. Panowały one nad wejściem na Morze Egejskie z południowego
wschodu oraz nad punktem końcowym drogi wiodącej z zachodu przez
wyspy doryckie. Początkowo największe znaczenie miała wśród nich Kreta.
Wchłaniając wpływ Bliskiego Wschodu poprzez Cypr i Rodos, Kreta wy­
kształciła najwcześniej w ceramice wspaniały styl orientalizujący i zainau­
gurowała okres „dedalowy” , co uczyniło ją ważnym ośrodkiem sztuki od
r. 750 do 650. Później obserwujemy stopniowe obniżanie poziomu, a po
r. 600 następuje gwałtowny upadek. Wtedy na czoło wysuwają się Korynt
i Rodos. Kreta i wyspy doryckie kontrolowały szlak wiodący na południe
od Peloponezu ku zachodniej części Morza Śródziemnego. W tych kra­
jach kreteńską ceramikę sprowadzano do r. 700, kiedy to ceramika ko-
ryncka zastąpiła ją wszędzie, oprócz Geli, wspólnej kolonii Krety i Ro­
dos, założonej w r. 688. Jednocześnie Kreta i Rodos rozszerzały swe wpły­
wy w kierunku południowo-wschodnim, kolonizując Faseiis na drodze do
Syrii.
Po roku 650 Rodos prześcignęła Kretę. Zajęła ona na zachodzie drugie
miejsce po Koryncie, a jej terakoty po r. 610 cieszyły się wielką popu­
larnością w całym świecie greckim. W Akragas, mieście założonym przez
Gelę w r. 580, przeważały wpływy rodyjskie; Rodos założyła także krótko­
trwałe kolonie w Rhode na Wyspach Balearskich i na italskim wybrzeżu
Adriatyku. W tej ekspansji brało udział również Knidos. Pentathlos, He-
rakiida z Knidos, wiódł około r. 580 wyprawę Knidyjczyków i Rodyjczy-
ków na zdobycie południowo-zachodniego cypla Sycylii. Odparci stamtąd
Knidyjczycy założyli Liparę, gdzie utworzyli specyficzną wspólnotę stwa­
rzającą dogodne warunki dla uprawiania piractwa. Władali wspólnie zie­
mią i żyli w syssitiach, połowa z nich trudniła się rolnictwem, a połowa —
piractwem kosztem Etrusków.59 Pływali również po Morzu Adriatyckim,
nad którym z pomocą Korkyry założyli kolonię — Korkyrę Czarną. Jedno­
cześnie wzrastał handel z Południem, gdzie powstały Cyrena i Naukratis.
Handel ten wzbogacił Rodos jako pośredniczkę między Jonią a Egiptem.
Toteż zaczęła ona teraz odgrywać główną rolę na szlakach handlowych
łączących Północ z Południem i Wschód z Zachodem. Prócz tego, mimo że
handel jej z Zachodem nie przechodził przez Istm Koryncki, lecz okrążał
Peloponez od południa, utrzymywała Rodos przyjazne stosunki z Koryn­
tem, skąd sprowadzała w latach 640— 580 ceramikę. Sztuka rodyjska, po­
przednio charakterystycznie dorycka, przesiąkła w VI stuleciu wpływami
jońskimi.
Dorycka droga handlowa wiodąca przez Morze Egejskie ku zachodowi
sprzyjała rozwojowi Sparty i Thery. Ceramikę w pięknym stylu lakoń-
170 Rozwój handlu w państwach grecikich (około 750—550 r.)

skim produkowano w latach 700— 550. Pod pewnymi względami ustępo­


wała ona jedynie korynckiej. Chociaż Sparta założyła Tarent około r. 710,
rozwój handlu lakońskiego rozpoczął się dopiero około r. 630, gdy Thera
założyła Cyrenę, a Rodos osiągnęła wielki dobrobyt. W tym czasie ceramika
lakońska docierała w znacznych ilościach do większości państw Grecji
kontynentalnej, na Samos, Rodos, do Cyreny, Naukratis i do Etrurii. W po­
łudniowej Italii lakońska ceramika, terakoty i brązy zaczęły się pojawiać
w Tarencie po r. 600. W ten sposób Lakonia, a w mniejszym zakresie Thera,
skorzystały na handlu Cyreny i Egiptu oraz na rodyjsko-knidyjskich osiąg­
nięciach na Zachodzie. Poziom sztuki lakońskiej zaczął obniżać się stop­
niowo po r. 550, by spaść gwałtownie — po r. 500.
Znacznie trudniej jest ustalić zakres handlu miasta Chalkis, gdyż archeo­
logia nie jest w stanie zidentyfikować wyrobów produkowanych tu we
wczesnym okresie. Jednakże skoro cykladzką ceramikę z VIII stulecia znaj­
dujemy w Italii i na Sycylii, można, jak się zdaje, przyjąć, że nie tylko
Cyklady, ale także i Eubeja rywalizowała z Krętą w początkach handlu
z Zachodem. Co więcej, Chalkis i Eretria wraz z Naksos, najbogatszą z Cy­
klad, założyły wszystkie swoje ważniejsze kolonie na zachodzie, a Naksyj-
czycy prawdopodobnie zbadali wybrzeże Afryki już przed r. 700. Wów­
czas to ich kolonie panowały nad Cieśniną Messańską i nad dostępem do
ważnego rynku Etrurii. W ciągu VIII wieku Chalkis i Eretria skolonizo­
wały Chalkidykę i Macedonię, a Paros — wyspę Tazos, zakładając również
w Troadzie Parion; ceramika cykladzka pojawiała się coraz liczniej w sy­
ryjskim Posejdion. Tak więc u schyłku VIII wieku główna strefa handlu
Cyklad i Eubei obejmowała północny basen Morza Egejskiego i morza za­
chodnie. W strefie tej punktem centralnym była Eubeja. Po 700 r. wzrósł
handel idący z wybrzeża trackiego, a wyspy Tazos i Andros założyły dal­
sze kolonie. Wazy z lat 550—500, które można uważać za wyroby Chalkis,
znajdujemy w poważnych ilościach na całym Zachodzie, przy czym praw­
dopodobnie Rhegion było centrum ich przeładunku. Również marmur
z Paros eksportowano systematycznie na rynki zachodnie. Zupełnie nie­
zależnie od własnych kontaktów handlowych, żeglarze z Cyklad, zarówno
w tym okresie, jak w innych stuleciach, zajmowali się zapewne także ogól­
nym transportem handlowym na Morzu Egejskim.

3. RYNKI ISTMU

Punktem węzłowym handlu greckiego był Istm Koryncki. Tu na wielkim


rynku w Koryncie cały handel z Morza Egejskiego i Czarnego, idący przez
Zatokę Sarońską, spotykał się z handlem zachodnim, docierającym przez
Rynki Istmu 171

Zatokę Koryncką. Tu wymieniano i stąd rozsyłano te wszystkie towary


dalej lądem i morzem. Okręty wojenne, małe statki handlowe jak również
ładunki holowano po kamiennych pochylniach (diolkos) ułożonych w po­
przek wąskiego przesmyku Istmu. Około r. 735 Korynt był już potężnym
państwem, zdolnym do wysyłania poważnych wypraw koloni żacy jnych.
Wykształcił on najpiękniejszą na kontynencie orientalizującą ceramikę,
a wkrótce zajął pierwsze miejsce wśród Greków także w budowie okrętów.
W latach 725—550 miał absolutną przewagę w handlu zachodnim. Po
pierwszej próbie sił, gdy Koryntianie wypędzili Eretrejczyków z Korkyry,
kolonie założone przez Chalkis w Italii i na Sycylii współpracowały praw­
dopodobnie z Koryntem i jego kolonią — Syrakuzami. W zamian za to
obywatele Chalkis korzystali zapewne z przywilejów przy tranzycie na
Istmie i w portach korynckich kolonii w północno-zachodniej Grecji.
W Koryncie również koncentrowała się wymiana handlowa między Pelo­
ponezem a środkową Grecją, nic też dziwnego, że na obu tych obszarach
znaleziono wiele korynckiej ceramiki importowanej tam po r. 700. Poczy­
nając od tego samego r. 700 ceramikę koryncką sprowadzał grecki Wschód
i Posejdion w Syrii, a po r. 630 także kolonie nad Morzem Czarnym, Syria,
Palestyna i Egipt. Wówczas również zaczęła się systematyczna eksploa­
tacja Epiru i Illirii, a po założeniu Potidai w r. 600 — rozwinął się han­
del z Macedonią. Także Kartagina importowała w VII i VI wieku cera­
mikę koryncką, być może przeładowywaną w Etrurii. W ten sposób Ko­
rynt górował w handlu nad innymi państwami świata greckiego i wyroby
jego trafiały na wszystkie rynki. Nieznacznie tylko zmniejszyły się jego
wpływy, kiedy szlachetna ceramika ateńska przeniknęła na Zachód
i około r. 550 zaczęła tu i ówdzie wypierać koryncką.
Megara — sąsiad Koryntu — posiadała porty na obu zatokach, lecz
miała mniej dogodną niż Korynt drogę do transportu w poprzek Istmu.
Założyła jednak wcześnie kolonie, zarówno na Zachodzie, jak na Wscho­
dzie. Chociaż Megara Hyblaja na Sycylii była wciśnięta między strefy
wpływów Koryntu i Chalkis, jej kolonia w Selinuncie obfitowała w zboże
i miała dobre położenie do handlu z Dalekim Zachodem, Etrurią, Karta­
giną i Rodos. Lecz główny nurt handlu Megary płynął z Morza Czarnego,
gdzie rozrastały się stale jej potężne kolonie kontrolujące Bosfor i dostęp
do niego. Pomimo ubóstwa swego terytorium Megara pozostała niezależna
od Koryntu. W pewnej mierze zawdzięczała to swej silnej pozycji ekono­
micznej, którą zapewniały jej dogodne położenie na Istmie i rozbudowana
sieć kolonii.
Inne państwa leżące nad Zatoką Koryncką i cieśniną Euripos czerpały
również korzyści z wielkiego rozwoju kolonizacji i handlu. Achaj a wysłała
nadmiar swej ludności do południowej Italii i na Chalkidykę, podczas gdy
Elida zakładała kolonie w Epirze. Lokryda Opuncka uczestniczyła w przed-
172 Rozwój handlu w państwach greckich (około 750— 550 r.)

sięwzięciach handlowych Eretrii, a Lokryda Ozolska korzystała z przy­


chylności Koryntu przy zakładaniu Lokrów Epizefyryjskich. Krainy te nie
brały jednak tak żywego udziału w handlu jak Sykion. Wprawdzie nie
zakładał on własnych kolonii, ale dzięki bliskości Koryntu uczestniczył
w handlowych plonach kolonizacji zachodniej. Wpływy patronującej kolo­
nizacji wyroczni Apollona w Delfach sięgały od Dalekiego Zachodu aż po
Cyrenę w Libii i po kolonie paryjskie nad Hellespontem. Świątynię wzbo­
gacali wdzięczni klienci, a miasta Krisa i Delfy ciągnęły zyski z handlu
z pielgrzymami.
Inne państwa Grecji lądowej nie zakładały kolonii, chociaż poszczególne
grupy ich obywateli przyłączały się do osadników udających się za morze.
Ale również te państwa korzystały z rozrastającego się w przyspieszonym
tempie handlu morskiego. Egina stanowiła ośrodek wymiany handlowej
na Zatoce Sarońskiej, a po r. 610 miała własną świątynię w Egipcie. Argo-
lida była ściśle związana z Koryntem, szkoła zaś argiwska wywarła
zapewne wpływ na sztukę niektórych kolonii zachodnich. Rozwój arty­
styczny Attyki nie był taki szybki jak Koryntu. Chociaż produkowano
tu najpiękniejszą ceramikę w stylu późnogeometrycznym, zaledwie kilka
waż attyckich z lat 750— 700 znaleziono na Zachodzie. U schyłku
VII wieku pewne ilości ceramiki attyckiej zaczęły się pojawiać aż
w Etrurii, Syrii i Egipcie; natomiast w attyćkim Sunion wśród wotów
składanych przez żeglarzy trafiają się egipskie skarabeusze. W latach
600—550 wzrastały zasięg i jakość eksportu ateńskiego, aż wreszcie, po
r. 550 już nie ceramika koryncka, ale attycka uchodziła za pierwszą
w świecie greckim. Na Zachodzie szybka ekspansja handlu attyckiego po
r. 580 wynikała ze ścisłych związków łączących Ateny z Koryntem, dzięki
którym garncarzom korynckim pozwalano osiedlać się w Atenach, a towa­
ry ateńskie można było eksportować na rynki zachodnie przez Perachora
nad Zatoką Koryncką. Do Syrakuz wyroby ateńskie dotarły późno, około
r. 530, co wskazuje, że korynckie statki nie przewoziły do tego miasta
waz attyckich, dopóki Ateny nie prześcignęły ostatecznie Koryntu w pro­
dukcji szlachetnej ceramiki.

4. OŚRODKI W Y M IA N Y

Mówiąc ogólnie, w okresie od r. 750 do 550 nastąpiła zdumiewająca


ekspansja handlu morskiego w basenie Morza Śródziemnego. Zarys głów­
nych dróg handlowych można wytyczyć przede wszystkim na podstawie
rozmieszczenia znalezisk szlachetnej ceramiki, którą wyrabiano raczej
w Grecji lądowej, a tylko bardzo rzadko w koloniach. Większości naczyń
Powstanie systemu monetarnego i jego rozpowszechnienie 173

nie przewożono pusto, lecz z tak cenną zawartością, jak maści, olejki, per­
fumy i wina. Koryncki aryballos np. był pojemnikiem na maści lub perfu­
my i prawdopodobnie Korynt miał monopol wywozu tych wyrobów na Za­
chód. Inne produkty ulegające zniszczeniu lub takie, których pochodzenia
nie można obecnie ustalić, eksportowały kraje macierzyste. Korynckie
wyroby z brązu, szczególnie zbroje, były rozchwytywane, a chalkidyjskie
miecze cieszyły się znaczną sławą. Korynccy cieśle okrętowi budowali
prawdopodobnie okręty dla kolonii oraz dla Samos. Milet wywoził wyroby
wełniane, a to samo mogła robić Megara. Na ogół, chociaż świadectwa,
którymi rozporządzamy, są niejednolite, można jednak wnioskować, że
kolonie wywoziły surowce i artykuły żywnościowe — szlachetne metale,
drewno, wełnę, skóry, pszenicę i suszoną rybę — importowały zaś
z ojczyzny gotowe wyroby. Handel, idący głównymi szlakami komunika­
cyjnymi, wykorzystywały te państwa, które rozporządzały ośrodkami wy­
miany. Największe zyski osiągały państwa doryckie i ich kolonie. Ruch
handlowy przez Istm wzbogacił Korynt, Megarę, Eginę i Sykion, a wśród
kolonii: Korkyrę, Syrakuzy, Potidaję, Bizancjum i Chalkedon. Handel na
szlaku południowym przyczynił się do bogactwa Rodos, Krety, Thery
i Lakonii wraz z ich koloniami: Faselis, Gelą, Cyreną i Tarentem. W po­
równaniu z nimi gorzej wiodło się państwom jońskim, mimo inicjatywy,
jaką przejawiały w wyprawach odkrywczych i kolonizacji, mimo ich zdo­
byczy nad Morzem Czarnym, i stan taki trwał aż do VI wieku, kiedy to
otwarcie zaplecza azjatyckiego i Egiptu wyniosło Jonię na szczyt dobro­
bytu. Bogatsze ośrodki wymiany — Korynt, Lakonia, Kreta i Rodos —
wyrabiały także najwspanialszą ceramikę aż do VI wieku, kiedy sztuka
jońska, a zwłaszcza ateńska zaczęła konkurować z dorycką.

5. POWSTANIE SYSTEMU MONETARNEGO 1 JEGO ROZPOWSZECHNIENIE

Handel w epoce brązu i wczesnej epoce żelaza był handlem wymien­


nym, a przy wymianie posługiwano się przede wszystkim drogocennymi
metalami w wielkich sztabach lub małych bryłkach (bryłki w kształcie
fasoli). Z tych to bryłek powstała moneta bita, w której rozwoju można wy­
różnić trzy stadia. Początkowo uderzeniem pręta metalowego robiono na
bryłce głębokie wytłoczenie, które pozwalało stwierdzić, czy jest ona
całkowicie z metalu, czy tylko nim powleczona. Później zaczęto na spodzie
(rewersie) bryłki wytłaczać wąskie rowki, których kanty wskazywały na
stopień jej zużycia. Wreszcie weszło w życie wybijanie godła, które gwa­
rantowało jej wartość i pochodzenie, i w ten sposób bryłka metalu stała
się już pierwszą prawdziwą monetą, tzn. kawałkiem metalu „zatwierdzo-
174 Rozwój handlu w ¡państwach greckich (około 750— 550 r.)

nym przez zwyczaj” (nomisma). Gdy zaczęto bić monety o niższym


nominale, pierwsza moneta została uznana za jednostkę podstawową
0 ustalonym ciężarze (stater). Nastąpiło to w VII wieku w Lidii, gdzie się
zrodziła specjalna tego potrzeba. Były tam wówczas złoża elektrum,
naturalnego stopu złota ze srebrem, w którym zmienny był stosunek
zawartości złota do srebra, przez co zmieniała się jego wartość. Gyges,
król Lidii (około r. 687— 652), znormalizował emisję elektrum w różnych
kategoriach, w zależności od jaśniejszego czy ciemniejszego zabarwienia,
1 zagwarantował wartość swoich monet z tego metalu. Była to oficjalna
emisja państwa lidyjskiego: z głową lwa na większych monetach i łapą
lwa — na mniejszych. Wagę różnych emisji regulowały prawdopodobnie
zarówno stopień zawartości złota, jak i wartość wymienna za sztabki złota
czystego.
Wynalazek Gygesa przyjęły bezzwłocznie Milet i Efez, będące w ści­
słym kontakcie z Lidią: wypuściły one monety z elektrum z wybitymi
emblematami państwowymi: lwem z głową zwróconą ku tyłowi oraz
pszczołą lub jeleniem. Fokaja, Chios i Samos poszły w ich ślady. Chios
i Samos wkrótce wypuściły także monety srebrne. Elektrum, czyli ,,złoto”
Gygesa, jak je nazywa Herodot, stało się sławne na cały świat grecki.
Sławę jego przewyższyły jednak bite w dwóch różnych metalach monety
liclyjskiego Krezusa (r. 561— 546). Emitował on statery z czystego złota
i czystego srebra; złoto na nie było prawdopodobnie ekstrahowane z wy­
dobywanego na miejscu elektrum. Monety te były prototypem perskich
złotych i srebrnych pieniędzy (sigloi), najczystszej i najpiękniejszej mo­
nety obiegowej świata starożytnego aż do czasów Filipa Macedońskiego.
Półwysep grecki nie miał ani pokładów złota, ani elektrum. Żelazo wy­
dobywano w różnych miejscach, zwłaszcza na Eubei i w Lakonii, miedź —
na Eubei, a srebro — w Attyce. Twórcą systemu monetarnego na pół­
wyspie był Fejdon, król Argos, którego pieniądze bite w srebrze pojawiły
się jednocześnie z nowym systemem miar i wag, wkrótce przyjętym przez
większość państw na kontynencie. Wartość nowych monet ustalano w sto­
sunku do żelaza, gdyż dla mieszkańców kontynentu przed Fejdonem,
a prawdopodobnie i po nim, normalnym środkiem wymiany było żelazo
w postaci prętów (oboloi), garści prętów (drakhmai) i dużych sztab. StąH
nowe monety przyjęły stare nazwy: oboli i drachm, przy czym jedna
drachma odpowiadała sześciu obolom. Stworzenie systemu monetarnego
było w Argos, podobnie jak w Lidii, oficjalnym aktem państwowym.
Dlatego Fejdon poświęcił pręty żelazne Herze, bogini opiekunce państwa,
i takie właśnie pręty żelazne razem ze sztabą żelazną znaleziono w czasie
prac wykopaliskowych w argiwskim Herajonie. Na Eginie, gdzie znajdo­
wał się ważny ośrodek wymiany, założono mennicę monet srebrnych;
srebro na nie było importowane, być może z Sifnos. Same monety bito
Powstanie systemu monetarnego i jego rozpowszechnienie 175

z emblematem w postaci żółwia morskiego i głębokim wytłoczeniem. Nie


występowały tu stadia pośrednie, które obserwowaliśmy przy obiegu mo­
netarnym w Lidii. Egineckie monety były zatem kopią lidyjskich i uka­
zały się po raz pierwszy w okresie późniejszym, prawdopodobnie około
r. 670— 660. Przez przeszło dwa wieki żółwie egineckie pozostawały stan­
dardową monetą na Peloponezie (z wyjątkiem Olimpii), a były jeszcze
w obiegu dużo później. Tak więc znane słowa Arystotelesa odnoszą się
do początków systemu monetarnego w Lidii i na Eginie: „Do celów w y­
miany ludzie ugodzili się ze sobą, że będą dawać i przyjmować materiały
pożyteczne same w sobie i łatwe do zastosowania w życiu codziennym,
takie jak żelazo, srebro i inne metale; początkowo określały je tylko
wymiary i waga, lecz później zaczęto je stemplować, by uniknąć po­
trzeby mierzenia, ponieważ stempel wskazywał odtąd ilość zużytego me­
talu.” 60
Monety lidyjskie i egineckie były oparte na różnych systemach miar
i wag, i ustalone w relacji do różnych metali. Stworzono między nimi
pomost wypuszczając monetę o ciężarze srebra związanym zarówno z sy­
stemem lidyjskim, jak i egineckim. Pierwsza zrobiła to Samos, a także
Korynt, prawdopodobnie za panowania Kypselosa (657— 625 r.). W Pera-
chora, w świątyni Hery Limenia, znaleziono inskrypcję, która może do­
tyczyć tej innowacji: „O białoramienna Hero, ja drachma [zostałam zło­
żona na Twoim przednim dziedzińcu].” Nową stopą wagi była stopa
eubejska. Statery korynckie według stopy eubejskiej były szeroko w obie­
gu, tak na Zachodzie, jak na kontynencie i w basenie Morza Egejskiego;
Korynt bowiem stanowił największy ośrodek wymiany na terenach śród­
ziemnomorskich.61 Gdy inne państwa zaczęły bić monetę, każde z nich
opracowało swoją własną stopę zgodnie z miejscowymi warunkami, wszy­
stkie bowiem monety oceniano na zasadzie rzeczywistej wartości zawar­
tego w nich srebra, elektrum lub złota, a koszt srebra np. był zmienny
w zależności od miejsca i czasu. Tak np. w Lidii i w Persji stosunek war­
tości złota do srebra pozostawał niezmienny i wynosił 13 j : 1, a w Tracji,
gdzie były kopalnie złota i srebra, stosunek ten wahał się od 15 : 1 do
10 : 1. Podobnie musiał on kształtować się w państwach, które nie rozpo­
rządzały miejscowymi zasobami tych metali. W rezultacie dokładna waga
monet ulegała zmianom w różnych państwach.
Niemniej jednak aż do r. 550 przeważały dwa systemy: eginecki i eubej-
ski. Do pierwszego z nich należała Egina, obsługując Peloponez, Megarę,
Ateny do około 593 r., Beocję (która po raz pierwszy zaczęła bić monety
około 550 r.) oraz południowe wyspy na Morzu Egejskim między Eginą
na zachodzie a Rodos na wschodzie, razem z Knidos i Kaunos na sąsia­
dującym wybrzeżu azjatyckim. Do systemu eubejskiego należał Korynt,
Ateny po około 593 r., Chalkis (rozpoczęła bić monety około r. 550), Samos
176 Rozwój handlu w państwach greckich (około 750— 550 r.)

i Cyrena (biła monety od około r. 560); do niego też raczej niż do eginec-
kiego zbliżały się systemy Lidii, Miletu, Efezu, Fokai i Chios. Istnienie
dwóch podstawowych systemów odpowiadało istnieniu różnych stref
handlowych, a przejście Aten około r. 593 z egineckiego systemu na
eubejski wskazuje na zmianę ich polityki finansowej i handlowej.
Na Zachodzie zaczęto bić monety w VI wieku. Uprzednio wystarczał
handel wymienny, przypuszczalnie dlatego, że Korynt monopolizował
niemal całą wymianę, włącznie z eksportem srebra towarowego w szta­
bach. Sytuacja uległa zmianie, kiedy wyprawy Jonów otworzyły przed
Grekami Daleki Zachód i na rynku pojawiło się srebro hiszpańskie, które
zasiliło przede wszystkim mennice Himery, Selinuntu i Zankle. Miasta
te biły monety według odrębnej własnej stopy; później przyłączyła się
do nich Naksos. Około r. 550 Tarent, Sybaris, Metapontion, Kaulonia, Kro-
tona i Rhegion w Italii biły monetę według stopy korynckiej z korync-
kiego srebra. Leżąca na drodze do Italii Korkyra miała własną stopę,
w czym może wyrażała się jej emancypacja spod kontroli Koryntu. Syra-
kuzy jednak i inne miasta południowo-wschodniej Sycylii zaczęły bić
monety dopiero nieco później, prawdopodobnie dlatego, że handlowały
zawsze głównie z Koryntem. Zależność między emisją monet a handlem
morskim widać wyraźnie na Zachodzie. Wczesne monety miały wszystkie
duży nominał. Były one przeznaczone raczej do wielkich transakcji niż
do wewnętrznej drobnej sprzedaży.62
Grecki system monetarny rozwinął się przede wszystkim w głównych
ośrodkach wymiany międzypaństwowej w miastach-państwach, które
ciągnęły dochody z handlu. Miasta te utworzyły trzy grupy: jońską
z Miletem i Efezem na czele, eginecką obejmującą Eginę i jej satelitów
finansowych oraz koryncką pod przewodnictwem Koryntu i Samos (do
tej grupy przyłączyły się później Ateny i Eubeja). W miarę rozpowszech­
niania się pieniądza zaczęły bić monetę także drugorzędne ośrodki han­
dlowe, takie jak: Himera, Tarent i Korkyra około r. 550, a Syrakuzy,
Cyrena, Potidaja i Tazos po 550. Greckie miasta-państwa unikały jedno­
litości, zarówno w systemie monetarnym, jak i pod innymi względami,
od początku też poszczególne stopy i typy monet konkurowały ze sobą.
Podstawową funkcją pieniądza było przyspieszenie wymiany handlowej
i wzbogacenie miast-państw przez akumulację kapitału obrotowego,
a wprowadzenie systemu monetarnego miało również skutki dalekosiężne,
gdyż pobudzało rozwój drobnego handlu wewnętrznego i nowej formy
własności w poszczególnych miastach-państwach. Niektóre państwa, jak
Sparta, Kreta i Bizancjum, nie zgodziły się na wprowadzenie pieniądza.
Zachowały one swe socjalne i polityczne instytucje kosztem pozostania
w tyle w wyścigu o potęgę finansową.
Monety greckie należą do najwspanialszych zabytków sztuki Hellady.
Powstanie systemu monetarnego i jego rozpowszechnienie 177

Nawet bardzo wczesne cechuje już szczególna czystość linii i precyzja


szczegółów, czy będą to „ pszczoły” efeskie, ,,żółwie” egineckie, „źrebaki”
korynckie, czy też „sówki” ateńskie. Emblematy ich były oficjalnymi
symbolami państwa, czasem wywodzącymi się z kultu religijnego (np.
pszczoły efeskie), czasem zaś od produktu handlowego (np. ateńska amfora
do oliwy). Niekiedy umieszczano na monetach emblematy heraldyczne
władcy lub rodu panującego, a czasem — początkowe litery imienia króla
lub nazwy państwa (np. imienia Alyattesa w Lidii lub nazw Aten i Chal-
kis), ale aż do czasów hellenistycznych nie było w Grecji zwyczaju bicia
monet z wizerunkami władców.
R O Z D Z IA Ł 4

WOJNY W LATACH 750— 550

1. W OJNY GRANICZNE I W OJNY O HEGEMONIĘ

ukidydes był zdania, że wojny toczone na lądzie w okresie archaicz­


T nym były to wojny lokalne między sąsiadami i na ogół nie prowadziły
do powstawania potężnych ugrupowań politycznych w rodzaju koalicji
czy imperium.63 Opinia ta jest słuszna, lecz nie wyczerpuje całego zagad­
nienia. W miarę jak nowe państwa wzrastały na kontynencie i powsta­
wały za morzem, zaczynały one także walczyć o swoją pozycję, wykorzy­
stując we wzajemnych wojnach swe wciąż rozwijające się zasoby. Wojny
te decydowały niekiedy ostatecznie o przynależności spornego terytorium,
ale z rzadka tylko przynosiły zagładę jednej stronie, a potęgę drugiej.
Zarysowały one granice miast-państw i określały ich możliwości na przy­
szłość.
Największe i najbardziej niszczycielskie z tych wojen lądowych zostały
już powyżej przedstawione. Sparta, pierwsze doryckie miasto-państwo
na kontynencie, po dwudziestoletniej wojnie (około r. 740—720) podbiła
Messenię i umocniła podstawy własnej potęgi, przywłaszczając sobie jej
terytorium, a ludność zmieniając w poddanych. Korynt, przodujący
w ekspansji handlowej i z niej czerpiący w pierwszym rzędzie korzyści,
pozbawił Megarę terenów południowych w wojnie, zakończonej prawdo­
podobnie około r. 700, która upamiętniła się bohaterskim wyczynem Me-
garejczyka Orsipposa, zwycięzcy olimpijskiego z r. 720.64 Ona to rozstrzy­
gnęła o przyszłości Koryntu jako centralnego rynku wymiany handlowej
w świecie greckim, zapewniła mu bowiem kontrolę nad dostępem od
lądu i morza do najkrótszej przeprawy przez Istm. Megara, której w y­
darto obszary obfitujące w pastwiska i drewno, broniła się przed prze­
ludnieniem zakładając zamorskie kolonie, a następnie podbijając wyspę
Salaminę, gdzie około r. 600 osiedliła swoich osadników. Obecność tych
ostatnich zagrażała dostępowi od morza do Eleusis i do Aten. Ateńczycy
więc, natchnieni bojowymi elegiami Solona, wyparli Megarejczyków
i sami zajęli wyspę. Wojna między obu państwami przeciągała się, lecz
około r. 560 Pizystrat zapewnił Atenom trwałe posiadanie Salaminy,
która była nie mniej niezbędna dla przyszłości tego miasta niż południowa
Megaryda dla Koryntu.65 Od tej chwili Megara będzie już zawsze tylko
Wojny graniczne i wojny o hegemonię 179

małym, choć dzielnym państwem, którego istnienie zależy od zręcznej


dyplomacji.
Podobne wojny między sąsiadującymi państwami toczono również na
wybrzeżu Azji Mniejszej, między miastami jońskimi i eolskimi. Ofiarą
ich padały czasem poszczególne miasta, jak np. Smyrna lub Arisbe.66 Na
obszarach kolonialnych, gdzie miasta były mniej stłoczone i mogły się
rozwijać kosztem słabszych ludów miejscowych, zdarzały się wprawdzie
konflikty, lecz nie katastrofy. Zawsze bowiem istniała możliwość wyszu­
kania nowego miejsca na osiedle; znaleźli je na przykład bez trudu Mi-
lezyjczycy wyparci przez kolonistów megarejskich z Heraklei Pontyjskiej
około r. 560. Większe znaczenie dla przyszłości miały walki o panowanie
na morzu i zdobycze handlowe; toczyły się one na wodach zachodnich,
gdzie Korynt starł się z Korkyrą około r. 660, a Korkyra z Ambrakią około
r. 620.67 Ostatecznie Korynt zapewnił sobie kontrolę nad swymi koloniami,
stało się to jednak kosztem trwałej nieprzyjaźni z Korkyrą.
Przymierza tworzyły się tam, gdzie wchodziły w grę szersze interesy.
Tak na przykład wojna leiantyńska, toczona przed i po roku 700, rozpo­
częła się jako lokalny spór między Chalkis a Eretrią o posiadanie leżącej
między tymi miastami równiny lelantyńskiej. Wynik jej natomiast był już
sprawą ogólnej wagi dla handlowych i kolonialnych potęg basenu Morza
Egejskiego, Eretria bowiem władała nad Andros, Keos, Tenos i innymi
wyspami, a Chalkis kontrolowała cieśninę Euripos, obie zaś dzieliły pano­
wanie nad Chalkidyką i terenami, przez które wiodła droga do Etrurii.
Tukidydes pisze, że w wojnie lelantyńskiej brała udział większość państw
greckich. Wiemy tylko, że Samos stanęła po stronie Chalkis, a Milet po
stronie Eretrii, możemy zaś przypuszczać, że z pierwszą z nich sprzymie­
rzył się Korynt, a z drugą — Megara. Decydująca była bitwa lądowa,
w której konnica tessalska wywalczyła zwycięstwo dla Chalkis. Eretria,
szczycąca się armią złożoną z 3000 piechoty, 600 jazdy i 60 wozów, prze­
stała być przodującą potęgą. Andros uczciła swą niepodległość zakładając
około r. 655 kolonie na Chalkidyce, gdzie dominowała odtąd Chalkis. Rów­
nież w handlu zachodnim Chalkis stała się teraz partnerem Koryntu.68
Na Peloponezie rozpoczęła się walka o supremację militarną. Pretensje
Argos wywodziły się jeszcze z okresu podboju, a symbolizowało je star­
szeństwo królewskiego rodu Temenidów. Miasto to odegrało główną rolę
przy zakładaniu Sykionu, Eginy i Megary, a tej ostatniej pomagało w po­
myślnej wojnie przeciw Koryntowi. Sparta rzuciła mu wyzwanie osiedla­
jąc na wybrzeżu Messenii uchodźców z Asine (miasta w Argolidzie zagar­
niętego przez Argos), Argos wyzwanie to podjęło i pokonało ostatecznie
Spartę pod Hysiaj w r. 669.69 Osłabienie prestiżu Sparty i powodzenie
Argos zachęciły zapewne Pisę, która w r. 668 zbuntowała się przeciwko
Elidzie, a w r. 660 uzyskała kontrolę nad świętym okręgiem w Olimpii.
180 Wojny w latach 750— 550

W rok później mieszkańcy Figalii, arkadyjskiego okręgu graniczącego


z Messenią, wraz ze swymi sąsiadami z arkadyjskiego Oresthasion, odparli
zwycięsko atak Sparty. Następnie około r. 640 zbuntowali się Messeń-
czycy wspierani przez Pisę, Arkadię, Argos i Sykion; Sparta przez dziewięt­
naście lat walczyła o swe istnienie otrzymując pewną pomoc od Koryntu,
Samos i Lepreatis.70 Zwycięstwo jej było rozstrzygające. Zapewniło ono
Sparcie panowanie nad Messenią, wykazało zdatność jej instytucji i do­
wiodło sprawności bojowej. Wreszcie, w r. 546 Sparta pokonała Argos
w bitwie, która miała być początkowo jedynie walką między trzystu Spar-
tanami a trzystu Argejczykami. Dzięki temu z kolei zwycięstwu Sparta
przyłączyła do swego terytorium Tyreatis i stała się największą potęgą
militarną wśród państw Peloponezu.71

2. UKŁAD SIŁ M ILITARNYCH W ŚRODKOWEJ GRECJI

Na północ od Peloponezu lokalny zatarg między tokijskimi miastami


Delfami i Krisą przekształcił się w pierwszą wojnę świętą (r. 595—586).
Delfy, na których terytorium znajdowała się świątynia Apollona, stały się
już poprzednio ośrodkiem tzw. Amfiktionii Delfickiej. Amfiktionami, czyli
,,mieszkającymi wokoło” , było dwanaście plemion północno-wschodniej
Grecji: Thessaloi, Perrhaiboi, Magnetes, Phthiotai, Dolopes, Malioi, Ainia-
nes (lub Oitaioi), Lokroi, Dorieis, Phokeeis, Iones, Boiotoi — a pierwotny
ośrodek Amfiktionii znajdował się w Termopilach, blisko świątyni Dem eter
w Antheli. Każde plemię miało dwa głosy w Radzie Amfiktionii, która
przede wszystkim zajmowała się obrzędami religijnymi, lecz mogła być wy­
korzystana w sprawach politycznych. Krisa panowała nad dostępem do
Delf od północy i od wybrzeża; była ona potężniejsza od Delf i — być mo­
że — ciągnęła nie zawsze uczciwe zyski z pielgrzymów. Jakikolwiek był
naprawdę powód zatargu, Delfy zaapelowały do Amfiktionii. Rada otrzy­
mała błogosławieństwo wyroczni delfickiej i ogłosiła świętą wojnę przeciw
Krisie, którą formalnie wyklęto i skazano na zagładę. Świeckim ramieniem
Rady była zapewne Tessalia, wówczas już zjednoczona dla celów wojen­
nych i dążąca do rozszerzenia swoich wpływów. Pod naczelnym dowódz­
twem Tessalezyka Eurylochosa siły Amfiktionii, z pomocą Sykionu i Aten,
pokonały Krisę w r. 591. Zwyciężonych, którzy klęskę przeżyli, zamieniono
w niewolników, a terytorium miasta poświęcono Apollonowi, zwycięstwo
zaś uczczono przez pierwsze Igrzyska Pytyjskie, które odbyły się w 582 r.72
Na igrzyskach tych przewodniczył Eurylochos i odtąd Tessalowie zajmo­
wali zawsze pierwsze miejsce w Amfiktionii. Wszechmoc gniewu bożego
i siła świeckiego ramienia wyroczni zostały udowodnione. Krisa przestała
istnieć. Mieszkańcy Delf służyli okręgowi świętemu, a kapłani delficcy
Charakterystyka archaicznej sztuki wojennej 181

kierowali obrzędami w świątyni. Rada Amfiktionii wzięła na siebie ciężar


opieki nad świątynią, nadzoru nad jej finansami i nad zachowaniem się
własnych członków w sprawie przestrzegania przepisów religijnych. Wojna
święta podniosła prestiż Apollona i Delf, ujawniła możność przystosowa­
nia Amfiktionii do celów politycznych i uwydatniła militarną przewagę
Tessalii wśród państw leżących na północ od Istmu. Przewagę tę wykorzy­
stała Tessalia wkrótce po wojnie świętej. Wojska jej ujarzmiły Fokidę i Lo-
krydę i wtargnęły w głąb Reocji, zanim poniosły klęskę mniej więcej około
r. 575. Nieco później, ale w tym jeszcze stuleciu, Fokejczycy zbuntowali
się i wywalczyli sobie niepodległość, pokonawszy w nocnym ataku tessalską
piechotę, a tessalską konnicę zwabiwszy do zamaskowanej pułapki, w któ­
rej znajdowały się dzbany po winie.73 Tak więc jeszcze przed wojnami
perskimi potęga Tessalii zaczęła chylić się do upadku.

3. CH AR A K TER YSTYK A ARCHAICZNEJ SZTUKI WOJENNEJ

W okresie archaicznym za największą zaletę obywatela uważano jego


sprawność bojową. Tyrtajos i Solon, jako poeci i mężowie stanu, wzywali
współobywateli do mężnej walki dźwięcznym rytmem swych pieśni bo­
jowych.

W pierwszych walcząc szeregach, ojczyzny miłej od wroga


bronić mężnie i paść — piękny zaiste to los.
Gród zaś rodzinny rzuciwszy i żyzne pola ojczyste,
w nędzy żebrany jeść chleb — gdzież taki ¡bój jako ten?

Na Salaminę, rodacy! O wyspę bój upragnioną


stoczyć nam trzeba i z bark zrzucić gniotący nas w styd!*

W większości wojen chodziło o byt lub niebyt. Messenia, Krisa, Smyrna


i Arisbe przestały istnieć jako państwa, a niedobitki pokonanej ludności
zazwyczaj zamieniano w niewolników. Niektórych z nich sprzedawano za
granicę, niektórzy stawali się na zawsze własnością zwycięskiego miasta.
Spartanie i Koryntianie zażądali od Messeńczyków i Megarejeżyków, by
ich kobiety i mężczyźni brali udział w żałobie na pogrzebach swoich pa­
nów, a Spartanie oprócz tego zmusili jeszcze Messeńczyków do składania
uroczystej przysięgi, że zaniechają wszelkich buntów, gdyż w ten sposób
zbuntowani tracili prawo do sakralnego azylu. Jeśli nie udawało się przy­
łączyć zdobytego terytorium, obmyślano inne metody. Nie względy huma­
nitarne, lecz cele imperialistyczne skłaniały Tessalów do osadzania
urzędników i tyranów w miastach fokejskich. Zabezpieczali się również

♦ Przeł. S. Srebrny, Antologia liryki greckiej, Wrocław 1955, ¡s. 9, 23.


132 Wojny w latach 750— 550

przed buntami, gdyż brali zakładników spośród ludności cywilnej, a bun­


townikom grozili bezwzględną wojną (aspondos polemos), która mogła za­
kończyć się nie sprzedaniem do niewoli, ale rzezią.74
W bardzo wczesnym okresie wojny bywały pewnie czasem rozstrzygane
przez pojedynek przedstawicieli obu stron walczących. Obowiązywały też,
być może, jakieś prawa rycerskie, słyszymy o nich np. w czasie walk
w Megarydzie. Później również członkowie Amfiktionii Delfickiej zobo­
wiązali się prawdopodobnie, że nie będą wzajemnie burzyć swych miast
ani odcinać dopływu wody w czasie wojny świeckiej (w przeciwstawieniu
do wojny świętej).75 Ale w okresie archaicznym wojna była bardziej total­
na, a uznawano mniej umów czy konwencji. Rannych i rozbrojonych
v/ bitwie dobijano, pokonani odzyskiwali jedynie zwłoki odarte ze zbroi
przez zwycięzców. Stopniowo jednak zaczęto przyjmować pewne zasady
obwarowane sankcjami sakralnymi i wywodzące się zapewne z przepisów
kultowych. Heroldowie i posłowie stali się nietykalni, zabitych nie kale-,
czono i nie pozbawiano pogrzebu, rozejm związany z pogrzebem poległych
był święty, przysięgi traktatowe obowiązywały, a ołtarze bogów zapew­
niały azyl błagalnikom. W okresie archaicznym zasady te były już, jak się
zdaje, ogólnie przestrzegane.
Konnica stanowiła elitę armii państwowej. Rydwanu znanego nam
z epoki bohaterskiej używano prawdopodobnie jeszcze w wojnie lelantyń-
skiej, lecz poza tym pojawiał się on w Grecji tylko w procesjach i wyści­
gach. Jazda była siłą uderzeniową w wojnie lelantyńskiej, ona też zadecy­
dowała o jej wyniku, Konnica miała również nadal duże znaczenie w Jonii,
w miastach greckich i w Lidii.76 Na Peloponezie zachowała wprawdzie
nadal swój prestiż, tu jednak rozstrzygającą bronią stała się teraz piechota,
a decydujące bitwy po r. 700 staczały zawsze zwarte szeregi piechurów,
których nie mógł przełamać żaden atak konnicy. Hoplita powinien być
doskonale wyćwiczony. Walczył on w pojedynkę z przeciwnikiem lub
przeciwnikami, posługując się studwudziestocentymetrową włócznią, mu­
siał za wszelką cenę utrzymać swoją pozycję w szeregu i jednocześnie
chronić.nie okryty tarczą bok sąsiada; za nim stały dalsze szeregi, które
zapewniały mu oparcie swą mocą i stalą. Walka tego typu wymagała siły,
umiejętności władania włócznią i dyscypliny; w tym wszystkim celowali
najpierw Argejczycy, a potem Spartanie. Uznanie, jakim cieszyło się Argos,
znalazło odbicie w wyroczni udzielonej przez Delfy prawdopodobnie na
początku VII stulecia. Ludzie z Ajgion zdobywszy pentekonterę etolską
zapytali boga, kto jest od nich lepszy, Apollo zaś odpowiedział: „Lepsze
są pola pelazgijskiego Argos, klacze tessalskie, kobiety spartańskie i mężo­
wie, co piją wodę jasnej Aretuzy 77, lecz jeszcze lepsi od nich ci, którzy
mieszkają między Tirynsem a owce rodzącą Arkadią, Argejczycy w lnia­
nych pancerzach, ościenie wojny.”
Charakterystyka archaicznej sztuki wojennej IBS

Elitę w każdym państwie stanowili ci, których stać było na wyekwipo­


wanie się w hełm, pancerz, nagolenniki, włócznię i miecz oraz na wyćwi­
czenie w walce. Kiedy użycie hoplitów przyjęło się powszechnie, wzrosło
znaczenie tej elity, gdyż wojnę rozstrzygało często jedno decydujące star­
cie dwóch oddziałów hoplitów, którego wyniku zazwyczaj nie kwestiono­
wano, jeśli chodziło o sprawy mniejszej wagi, np. o zatarg graniczny. Ale
w okresie archaicznym tego rodzaju bitwy były, jak się zdaje, rzadkie,
z wyjątkiem wojen między Argos a Spartą. Mało państw miało dosyć
hoplitów, a przy tym najczęściej chodziło o sprawy bardziej zasadnicze.
„ Bitwa nad Dużym Kanałem” w czasie wojny messeńskej i zdobycie Krisy
nie położyły kresu działaniom wojennym; walki partyzanckie trwały jesz­
cze potem jedenaście lat w Messenii, a pięć — na Parnasie. W ten sposób
^ojny przeciągały się nieraz długo, wyrządzając znaczne szkody w ludziach
i dobytku, gdyż każdy zdolny do walki mężczyzna mógł w niej wziąć udział
jako lekkozbrojny; wystarczyło mieć tylko miecz, oszczep, łuk lub procę.
Ta broń także odgrywała ważną rolę i niektóre państwa celowały w jej
użyciu. Wojny, choć krwawe i niszczycielskie, wyrobiły jednak w Grekach
ową sprawność bojową, która pozwoliła im zdobyć zamorskie kolonie.,
a później pokonać perskich najeźdźców.
R O Z D Z IA Ł 5

PRZEMIANY USTROJOWE (POZA ATENAMI)

1. UPADEK MONARCHII

onarchia, która dominowała w okresie archaicznym i w czasie wędró­


wek, była szczególnego typu. Przypominała ona monarchię konsty­
tucyjną w tym, że przywileje królewskie były ściśle określone, autorytet
króla sankcjonowała religia i obyczaje, a syn królewski miał prawo do
następstwa tronu. Przypominała absolutyzm w tym, że władza królewska
była niemal nieograniczona w sprawach wojny, religii, wymiaru sprawie­
dliwości i polityki.78 Właśnie tego rodzaju monarchia odpowiadała prak­
tycznym potrzebom ludów wojowniczych i wędrownych. Zadaniem króla
(basileus) było utrzymywanie w jedności pewnej liczby grup plemiennych,
7 których każdą łączyło wewnętrzne plemienne pokrewieństwo, choć po­
szczególne grupy niekoniecznie były między sobą spokrewnione. Król mu­
siał je jednoczyć zarówno siłą swoich cech osobistych, jak i na mocy
uprawnień ustrojowych. Wymagania stawiane królom były zatem wyso­
kie, a ich użyteczność odpowiadała potrzebom tych czasów. Takie domy
królewskie, jak Heraklidzi, Pentylidzi czy Kodrydzi, pozostawiły po sobie
tradycję, która przez długie wieki miała kształtować myśl grecką.
Gdy warunki się zmieniły, monarchia stała się rzadkością. Nowe pań­
stwa egejskiego Wschodu okrzepły wewnętrznie i wkrótce mogły się już
obywać bez króla. Kiedy Ateńczycy zabezpieczyli swe granice przeciw
Dorom, a swych krewniaków Jonów skłonili do wędrówki zamorskiej,
obalili u siebie monarchię tworząc republikę. Na reszcie kontynentu po
inwazji Dorów nastąpił okres rozdrobnienia. Wielkie grupy najeźdźców,
każda pod jednym królem, podzieliły się teraz na swe części składowe —
bardzo małe plemienne jednostki, które osiadały w gminach wiejskich.
W ten sposób zamiast rozległych królestw potworzyły się drobne ośrodki
lokalne, a tradycyjna władza panującego rzadko sięgała poza granice byłej
stolicy. Gdyby w końcu mrocznego okresu wsie zjednoczyły się ponownie
w dawne królestwa, monarchia mogłaby się utrzymać. Na ogół jednak
wioski łączyły się w mniejsze grupy — miasta-państwa (poleis), które np.
na Krecie zastąpiły królestwo Idomeneusa z jego setką centrów politycz­
nych. Proces ten oznaczał kres monarchii, gdyż doryckie poleis miały nie
mniejszą jedność wewnętrzną od jońskich i eolskich miast-państw zamor-
Upadek monarchii 185

skich. Już kiedy zakładano Eginę i Megarę ani założycielem (oikistes), ani
przywódcą (archegetes) nie był król, lecz bóg Apollo. Również przy zakła­
daniu kolonii oikistes na ogół nie był królem.
Władza królewska przetrwała najdłużej albo tam, gdzie jej tradycja była
głęboko zakorzeniona (w Argos, Sparcie, na Therze i w ich koloniach: Ta­
rencie i Cyrenie), albo też tam, gdzie utrzymywały się nadal prymitywne
warunki sprzyjające monarchii (np. w północno-zachodniej Grecji i w Ma­
cedonii). Starsza gałąź Heraklidów, synowie Temenosa, rządzili początkowo
z Argos Argolidą i założyli stąd Sykion, Flius i Epidauros. W mrocznym
okresie nastąpiło rozdrobnienie. Powstały nowe państwa, takie jak Tiryns,
Nauplia i Asine, które zwalczały zawzięcie wszelkie próby Temenidów
zmierzające do ponownego narzucenia im władzy królewskiej. Powiodło
się to jedynie Fejdonowi. Prawdopodobnie w pierwszej połowie VII wieku
wskrzesił on tradycyjne królestwo Temenidów, a podniósł jego znaczenie
pokonawszy Spartę pod Hysiaj w r. 669 i obejmując przewodnictwo na
Igrzyskach Olimpijskich za zgodą Pisy.79 Jedynym jego trwałym dziełem
było wypuszczenie pierwszej na Półwyspie Bałkańskim monety obiegowej
i znormalizowanie systemu miar i wag (system Fejdona). Po jego śmierci
bowiem królestwo Temenidów upadło, a u schyłku stulecia monarchia
v/ Argos zanika. Ani jako królestwo, ani jako republika Argos nie było
zdolne do zjednoczenia innych miast-państw Argolidy w ścisłą i trwałą
całość. Posiadały one już ustalony i nienaruszalny kształt polityczny.
W Sparcie władza królewska przetrwała bez zmiany, gdyż miała tam
funkcję zasadniczą. Sparta, jak widzieliśmy, była pierwszym miastem-pań-
stwem na kontynencie utworzonym z kilku wsi, a poza tym, podobnie jak
Argos, była tradycyjną stolicą królestwa Heraklidów. Miała więc ona za­
równo pretekst, jak i siłę, aby podbijać stopniowo poszczególne wsie
i ponownie utrwalić władzę królów Heraklidów nad całą Lakonią. Królo­
wie spartańscy byli fons et origo nowego państwa lacedemońskiego, które
obejmowało Spartiatów, periojków i helotów z Lakonii, a później również
z Messenii. W uroczystym pogrzebie króla spartańskiego musieli brać
udział mężczyźni i kobiety reprezentujący wszystkie odłamy ludności
lacedemońskiej : Spartiaci, periojkowie i heloci, a dziesięciodniowy okres
żałoby oficjalnej zachowywano w całym kraju. Królowie wypowiadali
wojnę w imieniu państwa lacedemońskiego, dowodzili siłami zbrojnymi,
w których służyli Spartiaci, periojkowie i heloci, oraz składali ofiary na
granicach Lakonii przed wyruszeniem z armią na obce tereny. Byli oni też
kapłanami Zeusa Lacedemońskiego i Zeusa Uraniosa, przewodniczyli wszel­
kim ofiarom składanym w imieniu ludu i mianowali wysłanników pań­
stwowych zasięgających rad wyroczni Apollona w Delfach. Imiona ich
otwierały dokumenty państwa lacedemońskiego, zajmowali oni pierwsze
miejsce na wszystkich państwowych uroczystościach i ceremoniach, a to-
186 Przemiany ustrojowe (poza Atenami)

warzyszyła im konna straż przyboczna.80 Monarchia spartańska łączyła


w jedno królestwo Spartę oraz jego posiadłości — Lakonię i Messenię.
Sparta sama była miastem-państwem utworzonym przez polityczne zjedno­
czenie wiejskich gmin, a w ustroju miasta-państwa władza królów była
ograniczona, tak że np. w geruzji byli oni zrównani z innymi jej członkami.
Wewnątrz państwa lacedemońskiego miasto-państwo Sparta dominowało
i miało wyłączną kontrolę nad sprawami politycznymi. Również władza
królów w granicach państwa lacedemońskiego była nieograniczona, gdyż
tworzyli oni pomost między państwem Spartą a państwem lacedemońskim
jako królowie jednego i drugiego.
W Tessalii odżyła władza królewska w osobie najwyższego dowódcy
wojskowego (tagos), który — podobnie jak pierwotni królowie Heraklidzi
z czasów podboju — rościł sobie prawo do panowania nad całą Tessalią.
Pierwszym był prawdopodobnie Aleuas, głowa rodu Heraklidów z Larisy
w końcu VII wieku, który ściągał kontyngent czterdziestu konnych i osiem­
dziesięciu pieszych z każdej dużej posiadłości (kler os).81 Całkowitą jego
armię obliczano później na 6000 jazdy i około 10 000 piechoty; liczby te
nie są niemożliwe, jeśli wziąć pod uwagę armię Eretrii w wojnie lelantyń-
skiej. Konnica była pierwszorzędna, lecz piechota, wyekwipowana w lek­
kie tarcze ze skóry koźlej lub owczej (pelte), nie mogła stawić czoła hopli­
tom. Wskrzeszenie królewskiej potęgi militarnej uczyniło Tessalię na okres
około stulecia państwem przodującym wśród krajów położonych na północ
od Istmu. Potem tarcia wewnętrzne osłabiły sprawność jednostek wojsko­
wych, a żaden dom magnacki nie mógł długo utrzymać urzędu tagosa
wobec intryg innych rodów.

2. ARYSTOKRACJA

Na ogół nie obalano monarchii gwałtem, lecz władzę przejmowała naj­


bliższa królowi warstwa — arystokracja przywódców rodów, którzy od
dawna tworzyli Radę królewską i królewski dwór. Zwykle tytuł zachowy­
wano; „król” stał się urzędnikiem w Argos, Atenach i Koryncie, a kapła­
nem w Efezie, Milecie i na Naksos, lecz Rada Starszych była teraz zwierz­
chnością „króla” jako archonta basileusa, jednego z kilku urzędników.
Władza Rady arystokratycznej tkwiła głębiej w strukturze socjalnej mia­
sta-państwa niż władza króla, ponieważ arystokraci byli przywódcami grup
plemiennych, fyl, fratrii i rodów, które zlały się, by utworzyć miasto-pań­
stwo. W krainach o niższym stopniu rozwoju, takich jak Elida, gdzie małe
gminy (damoi) jeszcze się nie zjednoczyły, następcami królów była eksklu­
zywna arystokracja przywódców fratrii i rodów (patriai i geneai).82 Ich
Arystokracja 187

prawa w życiu religijnym, w sądownictwie i polityce były bezsporne, gdyż


uświęcone przez wieki tradycji.
Centralnym organem rządów arystokracji w miastach-państwach była
Rada (boule lub gerousia). Na jej członków wybierano mężczyzn dojrza­
łych, np. w wieku lat 60 w Sparcie, 50 — w Chalkis; byli oni członkami
Rady dożywotnio i nie musieli zdawać sprawy ze swej działalności. Sama.
Rada opierała się na strukturze fratrii i rodów, które prowadziły swoje
sprawy tym samym systemem i wyznawały te same zasady. Urzędnicy
miejscy, jako władza wykonawcza Rady, podlegali jej ścisłej kontroli.
W niektórych państwach na przykład tylko członkowie określonych rodów
mogli być wybierani na urząd, w innych Rada miała prawo do zbadania
(dokimasia) kandydata i prawo odrzucenia go. Okres sprawowania urzędu
normalnie ograniczał się do jednego roku, po którego upływie postępo­
wanie urzędnika oceniała Rada. W wielu wypadkach uprawnienia urzędu
były dzielone między kilku urzędników miejskich, którzy tworzyli kole­
gium podejmujące decyzje większością głosów.
Rządy arystokracji były zawsze oligarchiczne, władza należała do nie­
licznych, chociaż stopień oligarchii bywał różny. W najskrajniejszej ary­
stokracji urzędy monopolizowała rodzina, do której uprzednio należała
dziedziczna władza królewska. Na przykład w Koryncie Bakchiadzi wywo­
dzili się z królewskiego domu Heraklidów, a właściwie od znakomitego
króla Koryntu — Bakchisa. Bezpośrednimi następcami Bakchisa byli kró­
lowie, lecz od około r. 747 Bakchiadzi sprawowali władzę kolektywnie,
wybierając spośród siebie urzędnika eponyma roku, który miał prawdo­
podobnie tytuł basileusa; małżeństwa zawierali oni wyłącznie wewnątrz
własnego rodu.83 W takim rodzie liczba mężczyzn pięćdziesięcioletnich
i starszych mogła wynosić około 200. Pentilidzi w Mitylenie, a Bazylidzi
w Erythraj i Efezie w podobny sposób monopolizowali władzę.84 Mniej
skrajną formą oligarchii była taka, przy której władzę sprawowały pewne
fratrie (np. w miastach kreteńskich i w Lokrydzie, gdzie panowali człon­
kowie 100 rodzin) lub pewne grupy, których uprzywilejowanie pochodziło
z czasów podboju i założenia państwa, jak np. Hippobotaj z Chalkis oraz
Gamoroj z Samos i Syrakuz.85
Władza arystokracji opierała się nie tylko na tradycjach religijnych
i społecznych, lecz również na potędze ekonomicznej i militarnej. Jak to
sugerują imiona rodowe Hippobotaj (hodowcy koni) i Gamoroj (właściciele
ziemscy), do arystokratów należały najlepsze ziemie; czerpali oni wielkie
bogactwa ze swych dóbr dziedzicznych (kleroi) wówczas, gdy jeszcze han­
del morski był w powijakach, a zyski z niego niewielkie. Również podczas
wojny tylko arystokraci byli w stanie wystawić konnicę, która w przodu­
jących miastach-państwach odgrywała ważną rolę do r. 700, a na obsza­
rach mniej rozwiniętych — również i później.86 Autorytet i potęga arysto-
188 Przemiany ustrojowe (poza Atenami)

kracji zapewniała jej także bezsporne kierownictwo w dziedzinie koloni­


zacji, gdyż ona organizowała ekspedycje i zakładała kolonie, i z jej też
szeregów wychodzili założyciele, tacy jak Archias w Syrakuzach czy Cher-
sikrates na Korkyrze, członkowie rodu Bakchiadów. Nie można zaprzeczyć,
że arystokraci służyli dobrze swej ojczyźnie. Im należy przypisać wielkie
osiągnięcia okresu archaicznego: utworzenie miast-państw, rozkwit sztuki
greckiej i ekspansję kolonialną.
W większości państw rządy arystokratyczne były bardzo trwałe. Akcep­
tował je ogół obywateli, którzy byli również zorganizowani systemem
plemiennym i wyznawali te same zasady społeczne i religijne. Chociaż
zarówno inicjatywa polityczna, jak władza wykonawcza były w rękach
arystokratów, nic nie wskazuje na to, aby Zgromadzenie Ludowe przestało
istnieć. Prawdopodobnie wyrażało ono jedynie swoją opinię w ważnych
sprawach dotyczących stosunków międzypaństwowych, polityki kolonial­
nej, własności ziemi itd. oraz wybierało kandydatów wyznaczonych uprze­
dnio spośród ograniczonej grupy. W tych kwestiach jednak poważny kon­
flikt był nieprawdopodobny. W państwach doryckich bowiem Zgromadze­
nie było na równi z arystokracją zainteresowane utrzymaniem przywilejów
obywateli wobec poddanych i periojków, a w państwach zamorskich —
wobec niewolników i barbarzyńców. Tam, gdzie arystokracja zachowała
solidarność i dostosowywała się do zmieniających się powoli warunków,
przetrwała ona do V lub IV stulecia.
Wcześni prawodawcy przyczynili się często do przedłużenia trwałości
rządów arystokracji. Fejdon i Filolaos, prawodawcy korynccy, utrzymali
liczebność klasy uprzywilejowanej i system własności ziemskiej w Koryn­
cie i Tebach przez zmianę praw dziedziczenia i adopcji.87 W Lokrach Epi-
zefyryjskich około r. 660 Zaleukos ustalił kary za przestępstwa i uporządko­
wał postępowanie sądowe, a być może, wydał także prawo zabraniające
sprzedaży pierwotnych kleroi i utrudnił sprzedaż dóbr wtórnych. W Kata­
nie Charondas zreformował wymiar sprawiedliwości, a w Chalkidyce
Androdamas z Rhegion, pewno pod wpływem Charondasa, udoskonalił pra­
wa dotyczące procesów o zabójstwo i spadek.88 Prawodawcom tym chodziło
głównie o trzy zagadnienia. Ponieważ prawa obywatelskie zależały od po­
siadania ziemi (kleros), przeniesienie własności przez sprzedaż lub spadek
zmniejszało liczbę obywateli, zwiększało zaś własność ziemską bogaczy.
Aby zapobiec tej tendencji, utrzymywano stałą liczbę majątków i wyda­
wano prawa pozwalające na adopcję oraz chroniące kobiety — spadkobier­
czynie. Drugi problem nasuwał wymiar sprawiedliwości w sądach fratrii
i rodów. Powszechne było niezadowolenie z „niesprawiedliwych wyroków
przekupnych królów’ ’ 89, tzn. arystokratów, którzy przewodniczyli tym
sądom, toteż trzeba było powściągnąć ich władzę. Po trzecie — morderstwo
lub zabójstwo prowadziło do krwawej zemsty ze strony rodu ofiary i przy-
Tyrania na kontynencie 189

nosiło zmazę państwu; ograniczyć te skutki mogło tylko wprowadzenie


sądu państwowego. Tam, gdzie prawodawcy rozwiązali takie problemy, za-
pobieżono niebezpieczeństwu krwawego przewrotu.
Liczne państwa rządzone przez arystokrację przekształciły swoje insty­
tucje pokojowo. Na przykład w Heraklei Pontyjskiej i w Massalii, o ile
ojciec był członkiem Rady, nie mógł stać się nim starszy syn, i podobnie,
jeśli starszy brat był członkiem, nie mógł nim być młodszy. Później zakazy
te straciły ważność i Rada wzrosła w Haraklei Pontyjskiej do 600 członków,
a prawdopodobnie tak samo w Massalii.90 W innych wypadkach o udziale
w rządach zaczęło decydować nie urodzenie, lecz bogactwo lub zasługi woj­
skowe. Taka zmiana przekształcała arystokrację w oligarchię, jeśli użyć
takiego terminu dla uniknięcia określeń: „oligarchia arystokratyczna”
i „oligarchia plutokratyczna” . Na przykład w Rhegion klasą rządzącą byli
potomkowie osadników messeńskich; pierwotnie wybierano ich na urzędy
na podstawie pochodzenia, lecz później byli obierani ze względu na kwa­
lifikacje majątkowe.91 Rada w Rhegion liczyła 1000 członków tak jak
w Lokrach Epizefyryjskich, Katanie, Krotonie i w Opus w Lokrydzie
Epiknemidyjskiej. Chodziło tu prawdopodobnie o Zgromadzenie całej lud­
ności, którego władza była równie ograniczona, jak pod rządami arysto­
kracji. W eolskiej Kyme i w jońskim Kolofonie, gdzie ciało rządzące li­
czyło 1000 członków, nie było prawdopodobnie w ogóle Zgromadzenia.92
W innych państwach rządziła skrajna oligarchia, bez odwoływania się do
prawa i Zgromadzenia obywateli. Taka oligarchia (dynasteia) panowała
w Tebach, w Larisie, Farsalos i Krannon, gdzie pojedyncze rodziny wyż­
szej arystokracji nagromadziły wielkie bogactwa.93

3. TY R A N IA N A KONTYNENCIE

W państwach, które nie potrafiły rozwiązać omawianych problemów,


zdarzało się często, że władzę zagarniali poszczególni ludzie. Ich absolutne
rządy określano greckim słowem monarchia (jedynowładztwo) lub lidyj-
skim tyrannis, które przyjęło się powszechnie. Pochodzenie tyranii za­
ciemniają różnorodne czynniki. Sami tyrani swe dojście do władzy starali
się przedstawić w jak najlepszym, a ich przeciwnicy w jak najgorszym
świetle. Gdy tyrani byli u władzy, ich działalność uwydatniała wewnętrzny
rozłam w państwie i krańcowo zaostrzała rozbieżności w sądach ich zwo­
lenników i przeciwników. W IV wieku nowe pokolenie tyranów pojawi
się z odmiennych przyczyn, które polityczni myśliciele tego stulecia będą
skłonni przenosić wstecz do VI wieku. Uznają oni przede wszystkim, że
również wcześni tyrani wyrośli z zawodowych demagogów (demagogos),
przywódców stronnictw demokratycznych. Jednakże, aby właściwie zro-
190 Przemiany ustrojowe (poza Atenami)

zumieć przyczyny powstania tyranii, należałoby raczej oprzeć się na do­


świadczeniu tych państw, które uniknęły jej w VII i VI wieku, oraz na
poglądach takich autorów, jak Solon, Teognis, Herodot i Tukidydes.
,,Kiedy tak potężniała Hellada — pisze Tukidydes — i więcej jeszcze
niż poprzednio zdobywała zasobów pieniężnych, wraz z zwiększaniem się
dochodów w miastach często pojawiały się tyranie.” 94 To zdanie znajduje
potwierdzenie w fakcie, że najwcześniej powstały tyranie w Sykionie, Ko­
ryncie i Megarze, wówczas wielkich ośrodkach handlowych. Szybki wzrost
bogactwa zaostrzał problemy, które nękały wiele państw w VII stuleciu.
Konkurencja między bogactwami pochodzącymi z handlu a własnością
ziemską mogła podważyć system kleroi, który miał znaczenie zarówno dla
arystokracji, jak i dla doryckiego ludu. Prowadziła ona do pogłębienia
przepaści między bogatym a biednym i obywatelem a nie-obywatelem
oraz wprowadzała w życie polis nowy czynnik; bogactwo zaczynało rywa­
lizować z dobrym urodzeniem. Do tego właśnie nawiązują Alka jos i Teognis
w swoich wierszach: „Pieniądz to człowiek i żaden biedak nie jest szla­
chetny ni godny szacunku.” „Bogactwo zatarło urodzenie.” 95 Co więcej,
bogactwo nabyte stworzyło nową drogę do władzy, umożliwiając kupno
politycznego poparcia i zaciągnięcie wojsk najemnych. Wśród ludności było
na pewno wielu niezadowolonych, których zbrojne poparcie mógł sobie
zapewnić zwycięski tyran. Należeli do nich: zbiednieli obywatele, obywa­
tele niepełnoprawni, periojkowie, poddani i niewolnicy. Nie byli oni jed­
nak zorganizowani ani zdolni do obalenia arystokracji zjednoczonej w swych
własnych szeregach. Jak to zauważył Arystoteles, a wykazali prawodawcy
arystokratyczni, „zgodna oligarchia niełatwo powoduje własne zniszcze­
nie” .96 Okazja do uchwycenia tyranii zjawiała się zwykle wówczas, kiedy
dochodziło do rozłamu wewnątrz oligarchii arystokratycznej i wykorzy­
stywano nowe sposoby dojścia do władzy. Wyraził to zwięźle Herodot,
który — opisawszy animozje i rywalizacje w łonie oligarchii — mówi dalej:
„Z tego powstaje rozłam wewnętrzny, z rozłamu rozlew krwi, a z krwi
rozlewu wyrasta jedynowładztwo.” Solon i Teognis w podobny sposób
przedstawiają genezę współczesnej im tyranii: „Mężowie wielcy miastu
przynoszą nieszczęście, lud w niewolę monarchy wpada przez głupotę.”
Z przekupnych sądów wyrastają „niezgody i wojny domowe, i samowład-
cy” .97
W Koryncie Kypselos wydarł władzę Bakchiadom około r. 657. Matka
jego pochodziła z Bakchiadów, a ojciec z innego szlachetnego domu ko-
rynckiego. Sam Kypselos, zostawszy prawdopodobnie wodzem armii oby­
watelskiej (polemarchos), zabił głowę rodu Bakchiadów i wygnał innych
jego członków, rozdając ich ziemie swoim poplecznikom. Panując w Koryn­
cie około trzydziestu lat składał bogate dary w Delfach i Olimpii dla uzy­
skania błogosławieństwa bogów. Wyrocznia delficka uznała go zapewne za
Tyrania na kontynencie 191

„króla” Koryntu, nadając tytuł, który dawniej nosili przywódcy Bakchia-


dów. O jego polityce wewnętrznej wiadomo tylko tyle, że wprowadził
piękne monety korynckie, oparte na stopie pokrewnej samijskiej, różnej
zaś od argiwskiej i egineckiej. Co do jego polityki zewnętrznej, to za­
mknął Bakchiadów na Korkyrze, na której się schronili, a uczynił to zakła­
dając pod przywództwem swoich trzech nieprawych synów trzy ważne
kolonie: na Leukas, w Anaktorion i w Ambrakii. W Syrakuzach, być może
pod jego wpływem, doszło do wygnania rządzącego rodu Myletydów. Pod
koniec swego panowania doszedł on prawdopodobnie do porozumienia
z Rakchiadami na Korkyrze.98
Następcą Kypselosa był jego syn z prawego łoża, Periander, który po­
służył się strażą przyboczną, by umocnić swą pozycję. Starał się usankcjo­
nować swoje rządy, składając bogate ofiary w Delfach i Olimpii, wprowa­
dzając kult Dionizosa, budując świątynie oraz organizując na wielką skalę
Igrzyska Istmijskie. Dochody jego pochodziły z opłat nakładanych na han­
del w rozwijających się portach i na rynkach Koryntii. Wydawał prawa
zmierzające do hamowania ucieczki ludności do miast, kontroli nad miej­
scowymi wydatkami, ograniczania zbytku, rozpusty i kupna niewolników.99
W okresie jego tyranii (ok. 627— 586 r.) Korynt osiągnął zenit swego do­
brobytu i potęgi. Periander zbudował drogę (znaną jako diolkos) do holo­
wania okrętów poprzez Istm i planował także przekopanie kanału.100 Okręty
korynckie pływały po dwu morzach. Do potęgi kolonialnej Koryntu przy­
czyniło się podbicie Korkyry i założenie Apollonii w Illirii oraz Potidai.
Periander związał się przez małżeństwo z tyranem Epidauros, Proklesem,
sprzymierzył z Thrazybulosem, tyranem Miletu, utrzymywał przyjaźń
z Atenami, Lidią i prawdopodobnie z Egiptem. Poeta Arion był ozdobą
jego dworu, a wytwory rzemiosła korynckiego zyskały powodzenie w ca­
łym świecie greckim. Z biegiem czasu jednak Periander nabrał przysło­
wiowych ujemnych cech tyrana. Zabił swą żonę i wygnał syna Likofrona.
Kiedy zaś Korkyrejczycy zabili Likofrona, usiłował zemścić się, posyłając
300 młodzieńców z arystokratycznych rodów korkyrejskich do Lidii na
dwór Alyattesa, by służyli tam za eunuchów.101
Jego siostrzeniec i następca, Psammetych, został zamordowany około
r. 582. Ciało Psammetycha i kości jego przodków wyrzucono poza granice
Koryntii, a domy Kypselidów zrównano z ziemią.102 Nie pozostało śladu
znienawidzonej tyranii, która zniosła prawa jednostki i wolność polityczną.
Nawet kapłani delficcy rozpowszechniali vaticinium post eventum *, we­
dług którego wyrocznia miała ostrzec Bakchiadów, że każdy syn wydany
na świat przez rodziców Kypselosa stanie się przyczyną nieszczęścia.
W Ambrakii, gdzie sprawował rządy brat Psammetycha, lud zbuntował się

Dosłownie: przepowiednia po wydarzeniu (przyp. red.).


192 Przemiany ustrojowe (poza Atenami)

i ustanowił demokrację.103 W Koryncie do władzy doszła oligarchia. O jej


ustroju brak dokładnych wiadomości. Było tam prawdopodobnie małe ko­
legium urzędników o rozległych pełnomocnictwach (probouloi), Rada (być
może gerousia) i Zgromadzenie (halia). Osiem okręgów państwa miało re­
prezentantów w kolegium i Radzie, być może każdy z nich wybierał ko­
lejno członków kolegium, podczas gdy inne — członków Rady.104 Intere­
sującą cechą historii Koryntu jest fakt, że po tyranii nie nastąpiła demo­
kracja. Tyrani nie popierali nadmiernego napływu obywateli do miasta
ani nadawania praw periojkom.105 Rzemiosłem i handlem detalicznym zaj­
mowali się prawdopodobnie cudzoziemcy, których pociągały rozwijające
się pomyślnie porty i rynki Koryntii. Bogaci obywatele na pewno posia­
dali okręty 106, a żeglarze korynccy stanowili załogi zarówno statków han­
dlowych, jak wojennych, lecz większość obywateli czerpała dochody z po­
siadłości ziemskich, zachowując tradycyjną ekskluzywność państwa doryc-
kiego, które oddawało pierwszeństwo uporządkowanej oligarchii. Później
Pindar będzie opiewał Korynt jako miasto, w którym mieszka Porządek,
Sprawiedliwość i Pokój wraz z Muzą o słodkim głosie i bogiem wojny, sil­
nym włóczniami zbrojnych młodzieńców.107
W sąsiadującym z Koryntem Sykionie w r. 655 tyranem został Orthago-
ras, a dynastia jego przetrwała stulecie. Tyrani ci usiłowali uzyskać apro­
batę sakralną dla swych rządów składając bogate ofiary w Olimpii i po­
pierając Amfiktionię Delficką w wojnie świętej. Jednakże po ich upadku
kapłani delficcy ogłosili wyrocznię, według której bóg miał ostrzec Sykioń-
czyków, że będą oni „dręczeni” przez sto lat; wysnutego z tej przepowiedni
szczegółu, że ojciec Orthagorasa był kucharzem, nie trzeba brać poważnie.
Orthagoras zdobył władzę, gdy odznaczywszy się w wojnie przygranicznej
został mianowany wodzem.108 Początkowo tyrania w Sykionie była umiar­
kowana, lecz stała się uciążliwa za czasów Myrona II, którego zamordował
jego brat Isodamos, a także za Klejstenesa (około 600—570 r.) i Ajschinesa.
Tyrani piastowali stanowisko najwyższego kapłana (basileus) i składali
ofiary w imieniu państwa. Myron I, który wygrał w r. 648 wyścig rydwa­
nów w Olimpii, poświęcił tam skarbiec od ,,Myrona i ludu sykiońskiego” .
W ten sposób tyrani próbowali nadać swym rządom pozory demokracji.109
Wewnątrz państwa nie wprowadzili zasadniczych zmian społecznych, gdyż
w czasie ich rządów miasto, w którym mieszkali doryccy panowie, pozo­
stało zamknięte dla jednej klasy poddanych (katonakophoroi).110 Na dwór
Klejstenesa ściągali artyści. Szczególnie Dipojnos i Skyllis, rodem z Krety,
stworzyli tu wybitną szkołę rzeźby w paryjskim marmurze, a w pierwszej
połowie VI wieku z sykiońskimi malarzami i garncarzami rywalizować
mogli tylko korynccy. Klejstenes zbudował także portyk, który nazwano
jego imieniem, i ustanowił w Sykionie igrzyska na cześć Apollona Pytyj-
skiego, które dodały blasku jego domowi, a świetności państwu.111
Tyrania na kontynencie 193

Również w polityce zewnętrznej Klejstenes wyróżniał się wśród innych


tyranów sykiońskich. Rozporządzając znaczną armią, zdobył sprzymierzeń­
ców przez obietnice pomocy i odegrał wybitną rolę w wojnie świętej. Był
hojny w wydatkach. Ustanowił własne Igrzyska Pytyjskie, zwyciężał w wy­
ścigach rydwanów w Olimpii i w Delfach, a także urządził zawody zalot­
ników o rękę swej córki Agariste. Pod koniec Igrzysk Olimpijskich,
w r. 576, zaprosił mianowicie zalotników ze wszystkich stron Grecji do
Sykionu. Konkurencja była duża. Przybyli przedstawiciele zarówno państw
italskich, jak i z kontynentu greckiego. Agariste otrzymał za żonę Mega-
kles, później głowa rodu Alkmeonidów w Atenach; synem ich był ateński
mąż stanu, Klejstenes, a wnuczką — Agariste, matka Perykiesa. Jedynym
miastem, z którym Klejstenes toczył wojnę, było Argos. Dlatego też, by
pomniejszyć świetność kultu argiwskiego herosa Adrastosa w Sykionie,
sprowadził relikwie rywalizującego z nim tebańskiego herosa Melanippo-
sa, a chóry czczące Adrastosa powiązał z nowym świętem Dionizosa. Praw­
dopodobnie właśnie w związku z ograniczeniem kultu Adrastosa, a nie
z podziałem politycznym w Sykionie, Klejstenes utworzył dla fyl prze­
zwiska: Hyatai (ludzie-świnie), Oneatai (ludzie-osły) i Choireatai (ludzie-
-prosięta) zamiast tradycyjnych nazw: Hylleis, Dymanes i Pamphyloi. Prze­
zwiska te przetrwały przez sześćdziesiąt lat po śmierci Klejstenesa; utrzy­
manie ich świadczy, że podział polityczny w Sykionie nie odpowiadał już
starym plemiennym fylom: Hylleis, Dymanes i Pamphyloi, wraz z nie-
dorycką fylą Aigialeis, którą Klejstenes przezwał „władcami” .112
Mimo całej swej energii tyran ten nie pozyskał trwałej życzliwości ka­
płanów delfickich. Kiedy poprosił boga o aprobatę zniesienia kultu Adra­
stosa, otrzymał cierpką odpowiedź, że Adrastos był królem Sykionu, a Klej­
stenes tylko procarzem strzelającym kamykami. Dni tyranów w państwach
doryckich były już policzone. Periander obalił tyrana Epidauros, a następ­
ca Periandra został wygnany z Koryntu. Przed r. 555 wypędzono tyrana
Ajschinesa i innych członków Klejstenesowej rodziny. Sykion odzyskał
wolność, a Delfy ogłosiły całe „plemię” tyranów zakałą państw.
Ponieważ Prokles, tyran Epidauros, był teściem Periandra, jego rządy
musiały przypadać na okres przed i po r. 625. Wiadomości, które posiada­
my o ustroju Epidauros, odnoszą się prawdopodobnie do okresu po, a nie
przed tą wczesną tyranią. Władzę wykonawczą sprawowała tu wówczas
skrajna oligarchia 180 mężów. Najwidoczniej oni tworzyli Radę, spośród
której obywatele wybierali „kierowników” (artynoi), tzw. urzędników w y­
konawczych, analogicznych do artynai w Argos. Prosty lud mieszkał prze­
ważnie na wsi poza miastem, a nazywano go „zakurzononodzy” (konipo-
des).113 Można ich utożsamiać z pozbawionymi przywilejów potomkami
periojków lub poddanych, analogicznymi do periojków i gymnesioi w A r-
194 Przemiany ustrojowe (poza Atenami)

gos. Wydaje się, że również w Epidauros tyrania nie zmieniła organizacji


społeczeństwa.
W Megarze, północnej sąsiadce Koryntu, w drugiej połowie VII wieku
tyranem został Theagenes. Udało mu się otrzymać straż przyboczną, wy­
rżnął bydło bogaczy (zapewne tylko swych przeciwników, gdyż całkowite
zniszczenie stad byłoby absurdem), zbudował słynny akwedukt i wydał
swą córkę za wpływowego arystokratę, Kylona z Aten. Ten ostatni pró­
bował bez powodzenia, z pomocą wojsk megaryjskich, zdobyć władzę tyra­
na we własnej ojczyźnie.114 Podczas spowodowanych tym zamieszek w Ate­
nach M ogar ej czy cy zajęli Salaminę, a potem wypędzili Theagenesa. Do
władzy powróciła arystokratyczna oligarchia, którą jednak wkrótce obaliły
biedniejsze warstwy w państwie. Pod ich demokratycznymi rządami w y­
dano prawo, że wierzyciele mają zwracać dłużnikom procenty, które były
już zapłacone od kapitału; prawo to niewątpliwie zmierzało do zniesienia
długów i uchylenia ustawy chroniącej wierzycieli. Nowe władze megaryj-
skie popadły w zatarg z Radą Amfiktionii Delfickiej, gdyż zaniedbały uka­
rania swoich obywateli, którzy napadli na grupę pielgrzymów udających
się do Delf. Amfiktionowie zmusili do stracenia kilku przestępców oraz
do wygnania pozostałych.115
W ciągu półwiecza kończącego się mniej więcej w r. 555 wojna domowa
między arystokratami a demokratami przekształciła się w walkę między
bogatymi a biednymi. Pewne światło na tę walkę wewnętrzną rzuca zbiór
elegii przypisanych Teognisowi z Megary, lecz zawierający również wier­
sze innych autorów. Tendencja jest tu arystokratyczna i oligarchiczna.
Poeci ubolewają nad klęską poniesioną na arenie politycznej przez wysoko-
urodzonych; nienawidzą bogatego parweniusza równie serdecznie, jak
uwłaszczonego poddanego, który w przeszłości żył jak parobek poza mu-
rami miasta, a teraz włada ziemiami arystokraty. Fakt, że wiersze nie
wspominają o tyranii Theagenesa, świadczy o tym, że nie naruszył on
arystokratycznych przywilejów społeczności doryckiej. Rewolucja przy­
szła z przewrotem demokratycznym. W elegiach przypisywanych Teogni­
sowi widzimy po raz pierwszy prawdziwe zło wypływające z wojny domo­
wej między bogatymi a biednymi.

Poszła więc Wierność, potężna bogini, i poszedł Rozsądek,


poszły Charyty w ich ślad, druhu, i nie masz ich tu.
Szczere przysięgi nie mają u ludzi żadnego uznania,
a nieśmiertelnych dziś nikt bogów nie myśli już czcić,
Bo pokolenie pobożnych wymarło, a ludzie dzisiejsi
nie chcą odwiecznych znać praw i mieć szacunku dla bóstw.*

* Przeł. W. Steffen, A n to lo g ia lir y k i g re c k ie j , Wrocław 1955, s. 74.


Tyrania na Zachodzie i na Wschodzie 195

Nienawiść, zdrada i bieda zwyciężają; człowiek jest zdany na łaskę bo­


gów, których woli nie może odgadnąć.116
Rządy tyranów w Koryncie, Sykionie, Megarze i Epidauros przypadły
na stulecie wielkiej ekspansji handlowej. Tyrani byli ludźmi zdolnymi,
którzy wprawdzie na pierwszym miejscu stawiali bezpieczeństwo swojej
rodziny, lecz we własnym interesie uprawiali światłą politykę.117 Kiedy
raz przełamali krąg skrajnej arystokracji, nie burzyli porządku społecz­
nego, lecz pozyskiwali sobie dorycką ludność, na której opierała się ich
potęga militarna. Popierali rzemiosło i handel, z których czerpali dochody,
a Kypselidzi rozszerzyli system kolonialny Bakchiadów. Stosowali arysto­
kratyczne metody: popierali religię, brali udział w igrzyskach lekkoatle­
tycznych i sami je organizowali, a także starali się zawierać małżeństwa
z dobrze urodzonymi. Nie byli demokratami: nie wyzwalali periojków ani
poddanych i nie dążyli do przygotowania ludu do władzy. Rządy tyranów
były raczej etapem przejściowym w ewolucji od arystokracji do oligarchii,
która rzeczywiście zapanowała po ich upadku w Koryncie, Sykionie, Me­
garze i Epidauros. Trudno jest oddzielić ich osiągnięcia od tła dobrobytu
handlowego, którego nie stworzyli, lecz również nie zniszczyli. Dzięki pro­
cesowi ,,doboru naturalnego” tyranami zostawali najzdolniejsi spośród
arystokratów oraz ci, którzy mieli najmniej skrupułów. W Koryncie i Sy­
kionie tyrani zapewnili swoim miastom długi okres władzy ustabilizowa­
nej w ciągu stulecia zmian i ekspansji. Lecz na tym kończyły się ich za­
sługi, a szkody wyrządzone przez nich były większe. Zabrali oni bowiem
wolność ludowi, który tę wolność kochał; rozbiło to państwo na dwa od­
łamy: współpracowników tyrana i bojowników o wolność, a sprzyjało po­
wstawaniu tzw. heterii — podziemnych stowarzyszeń politycznych dojrza­
łych do przewrotu. Następstwa tyranii uwidoczniły się w pełni w Megarze,
skąd Kylon wprowadził heterie do Attyki.118 Skutki tyranii były takie, że
nazwa ta poczęła budzić odrazę w świecie greckim.

4. TY R A N IA N A ZACHODZIE I NA WSCHODZIE

W greckich koloniach na Sycylii i w Italii panowały arystokratyczne


oligarchie utrzymując silne rządy do końca VI wieku. Tylko dwaj tyrani
pojawili się przed rokiem 550. Byli oni prawdopodobnie arystokratami i po
ich rządach nastąpiło wznowienie oligarchii arystokratycznej. Panajtios
z Leontinoj wykorzystał swe stanowisko dowódcy w wojnie przeciw Me­
garze Hyblaja i około r. 609 ogłosił się tyranem. Falaris z Akragas uprawiał
rzemiosło przysłowiowego tyrana. Wymordował wybitnych obywateli pod­
czas święta Tesmoforii, zdobył akropol przy pomocy najemników i roz­
broił lud; na zewnątrz prowadził zwycięskie wojny z Sykanami i Fenicja-
196 Przemiany ustrojowe (poza Atenami)

nami, a u siebie gnębił opozycję terrorem. Brązowy byk, w którym Fa-


laris palił żywcem swoje ofiary, był sławny jeszcze za życia Pindara. Ża­
den z tych dwóch tyranów nie zburzył porządku społecznego. Rządy ich
stanowiły raczej etap przejściowy w okresie panowania arystokracji, która
rozbudowywała kolonie osiągając wielki dobrobyt.119
Schyłek VII wieku przyniósł przodującym państwom we wschodniej
części basenu Morza Egejskiego wzrastający dobrobyt i wstrząsy politycz­
ne. Skrajne arystokracje były obalane bądź przez pojedynczych arysto­
kratów, wyzyskujących możliwości, których dostarczały im wysokie urzędy,
bądź przez zorganizowane bunty grup wojskowych, bądź też przez po­
wszechne powstania ludu.120 Niektórzy wyzwoliciele zostawali później ty­
ranami. Na przykład w Efezie Pitagoras ograbiał bogatych, pomagał bied­
nym, a także gwałcił prawa sakralne i świeckie. Na próżno starał się o bło­
gosławieństwo Delf. Po nim tyranem został Melas ożeniony z córką Alyat-
tesa, a jego syn i następca Pindar ocalił Efez przed podbojem Krezusa
za cenę własnego ustąpienia.121 W innych państwach nadawano pewnym
ludziom uprawnienia dyktatorskie, czyniąc z nich rozjemców między
stronnictwami. Do takich należeli: Tynnondas na Eubei i Pittakos w Mi­
ty lenie. Pittakos został mianowany rozjemcą (aisymnetes) w celu zakoń­
czenia wojny domowej, która wybuchła, kiedy zabił on tyrana Melanchro-
sa. Walka toczyła się między trzema stronnictwami: grupą arystokratów,
grupą demokratyczną, na czele której stał Myrsilos, oraz trzecią pod prze­
wodem rodu Kleanaktydów. Pittakos zakończył wojnę wypędzając pierw­
szą grupę, której członkiem był poeta Alkajos. Jego wiersze odzwiercie­
dlają zawziętość walki. Podczas gdy Teognis wyciąga wnioski ogólne,
Alkajos głosi swą nienawiść do poszczególnych ludzi. ,,Człeka z podłego
rodu, Pittakosa, zrobili tyranem w mieście tchórzliwym i nieszczęsnym,
a wszyscy wychwalali go jeden przez drugiego.” „Dzisiaj pić trzeba, niech
więc każdy z was, czy chce czy nie chce, pije, bo Myrsilos padł.” 122 W Mi-
lecie, po upadku uciążliwej tyranii Thrasybulosa, w ciągu dwóch pokoleń
(być może w okresie 580— 520 r.) miasto szarpała wojna domowa. Prawdo­
podobnie w tym czasie powstały dwie ekstremistyczne heterie nazwane
odpowiednio od bogatych i od rzemieślników: Hetaireia Ploutis i Hetaireia
Cheiromacha, co pozwala zrozumieć okrzyk milezyjskiego poety Fokyli-
desa: „Lepsze małe miasto w porządku rządzone na skale od szalonej Ni-
niwy.” 123
Ogólnie biorąc jońscy tyrani zburzyli stary porządek, lecz nie udało im
się wprowadzić trwałego systemu rządów i w tej mierze wyrządzili więcej
szkody niż tyrani państw doryćkich na kontynencie greckim. Następstwa
tyranii były tu też gorsze, gdyż Jonom brakowało powściągliwości wła­
ściwej Dorom i nie potrzebowali wystrzegać się buntu licznej ludności nie-
uprzywilejowanej. Lojalność plemienna była słaba, a indywidualizm sil-
Tyrania na Zachodzie i na Wschodzie 197

niejszy niż na lądzie stałym, tak że walka toczyła się bardziej bezpośrednio
w kategoriach oligarchii i demokracji, bogactwa i biedy. Rozłam osłabił
państwa politycznie; dostawały się one kolejno pod panowanie Lidii, a po­
tem Persji. Jednakże ich dobrobyt gospodarczy nie ucierpiał wiele. Z jed­
nej strony Jonia zajmowała i wykorzystywała uprzywilejowane stanowisko
w stale zwiększającym swój zasięg handlu greckim, z drugiej zaś — walka
polityczna ograniczała się zapewne do członków heterii. Dopiero pod wpły­
wem pogarszających się warunków gospodarczych uwidocznią się w pełni
skutki rozłamu wewnątrz państw greckich, ale na razie dni te były jeszcze
odległe.
Szybki rozkwit dobrobytu wzmocnił klasy średnie i niższe zwłaszcza
w tych państwach jońskich, które brały znaczny udział w handlu morskim.
Na początku VI wieku takim państwem była Chios. Tutaj obalono skrajną
arystokrację i wprowadzono rządy umiarkowane o pewnych cechach de­
mokratycznych. Lud, prawdopodobnie głosując wspólnie na Zgromadzeniu,
wydawał uchwały państwowe. Obywatele mieli prawo odwoływania się
do Rady ludowej, rekrutowanej przez wybór 50 członków z każdej fyli.
Rada ta zbierała się co miesiąc na plenarnym posiedzeniu; załatwiała spra­
wy ludu i wysłuchiwała apelacji. Władzę wykonawczą sprawowali urzęd­
nicy ludowi — demarchowie. Oprócz demarchów, Rady i Zgromadzenia
byli jeszcze urzędnicy państwowi (basileis) i zapewne druga, starsza Rada.
Zarówno basileis, jak i druga Rada stanowili spadek po rządach arysto­
kracji i wywodzili się z systemu plemiennego. Wiadomości nasze pochodzą
z inskrypcji na kamieniu (znalezionym przy drodze w pobliżu dzisiejszego
miasta Chios), która zawiera uchwały ludu dotyczące wymiaru sprawie­
dliwości. Inskrypcja ta pokazuje nam wyrywkowo po raz pierwszy takie
rozwiązanie trudności ustrojowych, które specjalnie odpowiadało geniuszo­
wi ludów jońskich.124
R O Z D Z IA Ł 6

PRZEMIANY USTROJOWE ATEN


I SYMMACHIA SPARTAŃSKA

1. PAŃSTW O ATEŃSKIE PRZED r. 600

dziesiątym stuleciu Ateny były najsilniejszym państwem na kon­


W tynencie. Odparły one zorganizowany atak Dorów z Peloponezu,
a następnie dały początek jońskiej kolonizacji Azji Mniejszej. Ich cera­
mika z późnego okresu protogeometrycznego była najwspanialsza w Grecji
i wywierała szeroki wpływ na inne. Żadne państwo doryckie nie mogło
rywalizować z tymi osiągnięciami. Później jednak Ateny straciły to przo­
dujące stanowisko, a ceramika ich, choć nadal artystyczna, w latach 735—
625 docierała jedynie na sąsiednie tereny.125 Wyprzedziły je teraz znacz­
nie państwa doryckie: Korynt, Sparta, a nawet Megara. Był to raczej
wynik rozwoju tych ostatnich niż upadek Aten. Dorowie przodowali za­
równo w budowie okrętów, jak i w sztuce wojennej hoplitów, w wielkich
przedsięwzięciach kolonizatorskich, w ekspansji handlowej, biciu monet,
a nawet w ceramice w stylu orientalizującym. Źródła tej wyższości należy
upatrywać w ich organizacji politycznej. Państwa doryckie przekształciły
się z rozczłonkowanych królestw plemiennych X wieku w nowe miasta-
-państwa, co prawda mniejsze, lecz bardziej zwarte pod względem orga­
nizacji i bardziej dynamiczne. Ateny zasadniczo pozostały państwem ple­
miennym o znacznie większej liczbie obywateli niż Korynt czy Teby, ale
o luźniejszej strukturze i mniejszej zdolności działania. Dziełem dwóch
ateńskich mężów stanu, Solona i Klejstenesa, było właśnie odpowiednie
ukształtowanie Aten pod względem politycznym i stworzenie im możli­
wości wykorzystania własnego geniuszu.
Attyka pod względem obszaru zbliżona jest do Beocji. Podczas gdy
w Beocji powstawały dziesiątki miast-państw, Ateny od wieków były i po­
zostały jednym państwem. Megaryda, mniejsza obszarem, miała znacznie
mniej obywateli, gdyż Megarejczycy opierali się na klasie zależnej, pod­
czas gdy w Attyce, podobnie jak w Beocji, nie było poddanych. Attyka
składała się z trzech okręgów: równiny (pediake) leżącej w okolicach Aten
i Eleusis, wybrzeża (paralia) — oblanego morzem przylądka, którego cypel
stanowiło Sunion, oraz podgórza (diakria) rozciągającego się na północy
u stóp gór Parnesu i Pentelikonu.126 Cała ludność zapisana była w czterech
fylach, które nosiły nazwy spotykane również w wielu państwach jońskich
Państwo ateńskie przed r. 600 199

za morzem. Każda jońska fyla dzieliła się na trzy fratrie, ponieważ zaś
ziemia należąca do członków jednej fratrii była ściśle wytyczona i nie-
przekazywalna, nadano fratrii terytorialną nazwę trittys (,,jedna trzecia” ).
Tak więc było w Attyce dwanaście fratrii i dwanaście trittyes. Na nich
opierał się ustrój państwa dopóki Klejstenes nie przeprowadził swoich
reform w r. 508. Do fratrii należeli tylko gennetai (członkowie rodów —
gene) albo orgeones — członkowie specjalnych stowarzyszeń. Zasadniczo
różnili się oni rodzajem zajęcia: genetai władali ziemią i uprawiali ją,
a orgeones zajmowali się handlem i rzemiosłem.127
Ród obejmował wiele spokrewnionych ze sobą rodzin, wśród których
pewne domy (oikoi) były bardziej znakomite od innych. Temistokles, na
przykład, pochodził z rodu Likomedów, lecz nie z najświetniejszego domu,
Perykles natomiast był ze strony ojca członkiem znakomitego domu z rodu
Buzygów, a ze strony matki z rodu Alkmeonidów.128 Kiedy kształtowało
się pierwotne państwo plemienne, ustalono liczbę rodów, potem — po­
nieważ przynależność do nich była dziedziczna — liczba ta nie wzrastała.
Do czasów Solona majątek rodziny był jej nienaruszalną własnością, a jeśli
rodzina wymarła, przechodził na własność rodu.129 Tak więc ziemi, tej naj­
ważniejszej formy własności, nie można było przekazywać. Stowarzysze­
nia orgeonów powstały wtórnie. Obcy wygnańcy przybywając do Attyki
otrzymywali tu często prawa obywatelskie. Początkowo przyjmowano ich
do rodów. Później, prawdopodobnie jeszcze przed jońską kolonizacją, za­
częto z nich tworzyć stowarzyszenia, a dalszych członków przyjmowano
bądź do już istniejących, bądź też tworzono dla nich nowe.130 Stowarzysze­
nia orgeonów nie wyrosły z systemu rodowego i nie miały związku z na­
daną pierwotnie rodzinom ziemią, toteż należy przypuszczać, że ich człon­
kowie mogli pozbywać się własności przez sprzedaż lub zapis.
Kiedy Ateńczyk osiągnął pełnoletność, uzyskiwał prawa obywatelskie
przez przyjęcie do fratrii jako orgeon lub jako członek rodu; wciągano go
wówczas na listę fratrii oraz rodu lub stowarzyszenia. Z nich to właśnie
powoływano świadków, jeśli już po przyjęciu zakwestionowano prawa no­
wego członka.131 Cele rodów i stowarzyszeń nie były wyłącznie społeczne
i polityczne. Organizacje te głęboko tkwiły korzeniami w państwowym
życiu religijnym. Ceremonia przyjęcia była uroczystością religijną i po­
ciągała za sobą religijne zobowiązania. Członkowie fratrii i orgeonowie
uczestniczyli w zbiorowych aktach kultu. Członków rodu łączyły nawet
jeszcze ściślejsze więzy religijne. Mieli oni swe własne świątynie i gro­
bowce w Attyce, gdzie dopełniali obrzędów pogrzebowych, tak często
przedstawianych na wazach attyckich z początku VII wieku. Przywiąza­
nie do okolic, gdzie leżały ich odwieczne miejsca kultu i groby, było
wśród nich silniejsze od przywiązania do samych Aten. W życiu politycz­
nym i społecznym rody odgrywały większą rolę niż stowarzyszenia orgeo-
200 Przemiany ustrojowe Aten i Symmachia ¡Spartańska

nów. Stanowiły one elitę plemienną, liczebną większość i w ich rękach


znajdowała się cała urodzajna ziemia Attyki. Spośród rodów państwo
rekrutowało swych dziedzicznych kapłanów, takich jak: Eumolpidzi, Ke-
rykes i Eteobutadzi. Wewnątrz fratrii prawdopodobnie właściwi gennetai,
starsi rodu, rządzili sprawami religijnymi, wymiarem sprawiedliwości
i przyjmowaniem nowych członków, gdyż każda fratria i każdy ród sta­
nowiły ,,państwo w państwie” .132
Po upadku monarchii obowiązki religijne króla przypadły archontowi-
-królowi (archon basileus), wojskowe obowiązki — archontowi wojskowe­
mu (polemarchos), a administrację cywilną sprawował archont-eponym
(iarchon eponymos), którego imieniem nazwany został po raz pierwszy rok
683, kiedy to okres sprawowania urzędu przez trzech archontów ograni­
czył się do roku. W czasach późniejszych archont-król nadal przewodni­
czył na uroczystościach i religijnych ceremoniach państwowych, rozstrzy­
gał spory między poszczególnymi rodami oraz między kapłanami i sądził
niektóre sprawy o zabójstwo. Polemarch miał uprawnienia wojskowe i re­
ligijne, a w stosunku do obcych rezydentów — sądownicze. Archont-epo­
nym ogranizował ludzi i środki finansowe na uroczystości państwowe oraz
rozstrzygał sprawy spadkowe i dotyczące prawa rodzinnego.133 W postę­
powaniu sądowym archonci wydawali wyroki ostateczne, nie wstępne.
W sprawach świeckich występowali przede wszystkim jako rozjemcy mię­
dzy poszczególnymi rodami oraz między kapłanami. Później stworzono
kolegium sześciu tesmotetów (thesmothetai), którzy zapisywali prawa, lecz
ich nie ogłaszali. W ten sposób było razem dziewięciu wysokich urzędni­
ków zwanych archontami. Po zakończeniu urzędowania archont stawał się
dożywotnim członkiem Rady zasiadającej na wzgórzu Areopagu.
Rada areopagu badała urzędników obejmujących funkcje, dozorowała
ich postępowanie oraz przeprowadzała rewizje ich działalności przy opusz­
czaniu stanowiska. Kontrolowała ona również zarząd sprawami państwo­
wymi, strzegła ustroju i praw, nakładała kary, od których nie było ape­
lacji, i przekazywała grzywny do skarbu państwa. Tak więc była ona
ośrodkiem i niby osią ustroju. Zgromadzenie obywateli (ekklesia) miało
uprawnienia podstawowe, lecz ważne. Wybierało ono urzędników, a tym
samym i przyszłych członków Rady areopagu. Kandydatów do wyboru
określało jednak ,,urodzenie” i „bogactwo” , obie zaś te kwalifikacje wy­
kluczały orgeonów. Niewątpliwie Zgromadzenie obradowało i podejmo­
wało decyzje w pewnych sprawach państwowych, lecz prawdopodobnie
jego kompetencje były ograniczone, a inicjatywa w tych sprawach leżała
wyłącznie w gestii areopagu. Każdemu obywatelowi wolno było apelować
do Rady areopagu, jeśli potrafił wykazać prawo, którego pogwałcenie stało
się przyczyną jego krzywdy.134
Ten ustrój uświęciła tradycja stuleci. W VII wieku miał on tyleż zalet
Państwo ateńskie przed r. 600 201

I wad co ustroje innych państw, lecz choć przed rządem ateńskim stały
podobne do spotykanych gdzie indziej problemy, zadanie jego było trud­
niejsze, ponieważ władał wielkim państwem plemiennym, w którym potęga
rodów była nienaruszona. W roku 632 młody arystokrata Kylon z pomocą
grupy Ateńczyków oraz wojsk megaryjakich zdobył Akropol zamierzając
ogłosić się tyranem. Lud stanął po stronie swych urzędników i obiegł Akro­
pol. Gdy Kylon zbiegł, ludzie jego szukali schronienia przy ołtarzu Ateny,
lecz wielu zabito na miejscu. Odpowiedzialnością za to świętokradztwo
obarczono Alkmeonidów. Przywódca ich, Megakles, jako archront roku do­
wodził oblężeniem, do którego użył prawdopodobnie głównie członków wła­
snego rodu. Świętokradztwo ściągnęło zmazę na całe państwo. W niespo­
kojnych czasach, które po tym wydarzeniu nastąpiły, poczucie winy ciążyło
na sumieniu ludu. U schyłku wieku ustanowiono sąd do rozpatrzenia tej
sprawy, wybierając 300 sędziów tylko na podstawie urodzenia. Alkmeoni­
dów uznano za winnych; żyjący zostali wygnani na zawsze, a zmarłych
ekshumowano i wyrzucono poza granice Attyki.135 Na tym przykładzie
widzimy, jak wielka była potęga wyobrażeń religijnych, strach przed
zmazą spadającą na państwo i poczucie odpowiedzialności rodu za czyny
swoich członków, jak niewzruszona zasada wyboru sędziów jedynie spo­
śród arystokracji.
W roku 621, jeszcze przed procesem Alkmeonidów, Ateńczycy miano­
wali Drakona tesmotetą, obdarzając go specjalnym pełnomocnictwem do
ogłoszenia praw. Podobnie jak Zaleukos i Charondas, nie zajmował się
on sprawami ustrojowymi136, lecz tylko wymiarem sprawiedliwości. Jego
prawa stały się dla potomnych synonimem surowości. Na przykład prawo
0 długach w pewnych przypadkach upoważniało wierzyciela do wzięcia
lub sprzedania w niewolę niewypłacalnego dłużnika i jego rodziny. Naj­
pilniejszym problemem uregulowanym przez Drakona było postępowa­
nie sądowe w sprawach dotyczących przelewu krwi. Takie sprawy roz­
patrywano dotychczas zapewne w sądach fratrii lub fyli, do której strony
należały, albo też w sądach międzyfylowych, o ile strony pochodziły z fyl
różnych. Sąd międzyfylowy otrzymał nazwę od Prytanejon, gdzie się
zbierał, a sędziami byli „królowie,,J tj. czterech królów fyl (phylobasileis),
1 prawdopodobnie archont-król. Rozlew krwi mógł jednak przynieść
zmazę państwu jako całości. Drakon wzmocnił zatem stanowisko pań­
stwa ustanawiając sąd apelacyjny, do którego można było odwołać się od
wyroku sądu fyli lub fratrii. Jego pięćdziesięciu jeden członków, zwa­
nych sędziami apelacyjnymi (ephetai), wybierano ad hoc jedynie na pod­
stawie urodzenia.
Sąd w Prytanejon i sąd apelacyjny rozpatrywały tylko sprawy zwią­
zane z rozlewem krwi. Najwyższy sąd areopagu zajmował się przestęp­
stwami przeciw państwu, zwłaszcza zdradą. Do tych sądów nawiązuje
202 Przemiany ustrojowe Aten i Symmachia Spartańska

Solon w swoim prawie o amnestii: „Przywraca się prawa obywatelskie


tym wszystkim, którzy je utracili, zanim Solon został archontem. Amne­
stia ta nie obejmuje jedynie ludzi znajdujących się w chwili jej ogłoszenia
na wygnaniu, a skazanych na nie bądź za zabójstwo, bądź za rzeź, bądź
za zdradę wyrokiem sądu areopagu, sądu apelacyjnego lub sądu w Pry-
tanejon, w którym zasiadają królowie.” 137
Prawo Drakona dotyczące zabójstwa zachowało się częściowo w do­
kładnym odpisie, sporządzonym pod koniec V wieku, a zawierającym
szczegóły już wtedy niezrozumiałe. Bardzo interesujący jest ten pierwszy
dokument prawny, który dotrwał do naszych czasów: Człowiek, który za­
bije drugiego nieumyślnie, musi iść na wygnanie. Sprawę badają „.królo­
wie” , a pięćdziesięciu jeden sędziów apelacyjnych wydaje wyrok wstępny.
Prawo zastrzega możliwość darowania kary winowajcy w wypadku jedno­
myślnej zgody jednej z następujących grup: (1) najbliższych krewnych
męskich ofiary, (2) w braku tych, męskich krewnych skuzynowanych, (3)
w braku tych, o ile według orzeczenia sądu apelacyjnego było to zabój­
stwo, dziesięciu członków fratrii, wybranych przez sędziów na podstawie
urodzenia.
To zastrzeżenie dotyczące darowania kary dowodzi siły organizacji ro­
dzinnej i rodowej, która, przemawiając jednogłośnie za winowajcą, unie­
ważniała wyrok skazujący go na dożywotnie wygnanie. Grupa (3) zajmo­
wała się także sprawami, w których zabity był nie członkiem rodu, lecz
orgeonem. W tym wypadku jego interesy reprezentowali nie orgeones,
lecz gennetai z tej samej fratrii, gdyż przedstawicieli fratrii wybierało
się jedynie na podstawie urodzenia. W dalszym ciągu dokumentu prawo
zajmuje się ściganiem sądowym, które również leży w kompetencji po­
dobnych grup — i na tym inskrypcja się urywa.138
Zarówno tutaj, jak w procesie Alkmeonidów najważniejsze znaczenie
miała zasada arystokratyczna. W obu sądach sędziowie oraz reprezentanci
fratrii byli wybierani wyraźnie na podstawie urodzenia (aristinden), co
wyklucza orgeonów, gdyż oni mogliby być wybrani jedynie na podstawie
bogactwa (ploutinden). Prawo ścigania sądowego i prawo łaski były zare­
zerwowane dla grup plemiennych — rodzin, rodów lub spokrewnionych
ze sobą członków fratrii. Kontrola sprawowana przez państwo była do­
piero w zalążku. Ustanowiło ono wprawdzie procedurę, a sąd rozstrzygał,
czy chodzi o zabójstwo, czy morderstwo. Państwo nie przywłaszczyło sobie
jednak jeszcze prawa ścigania sądowego, wyrokowania ani łaski (tak jak
to robi dzisiaj). Uznawało ono raczej niż ograniczało przywileje i władzę
jednostek plemiennych, które się nań składały. Orgeonowie zaś, choć byli
również obywatelami państwa, nie mieli udziału w procedurze świeżo przez
to państwo ustanowionej.
Prawne i gospodarcze reformy (Solona 203

2. PRAWNE I GOSPODARCZE REFORMY SOLONA

Pomimo prawodawstwa Drakona i wygnania Alkmeonidów, wrzenie cią­


gle narastało, a wojna domowa groziła państwu zagładą. Napięcia i tarcia
wewnętrzne były różnorodne:139 rywalizacja między znakomitymi rodami,
kolizja interesów poszczególnych okręgów, ambicje polityczne oligarchów
i demokratów, przedział między bogatymi a biednymi oraz między człon­
kami rodów a orgeonami. Najbardziej zgubne skutki przyniosły prawa
Drakona o długach. Ścisłe sprecyzowanie istoty tych praw i ich stosowa­
nia było długo przedmiotem dyskusji. Podane tu wyjaśnienie opiera się
na poematach Solona i na najlepszym komentarzu do nich, jakim jest Plu-
tarchowy Żywot tego męża stanu. Prawa Drakona inaczej traktowały człon­
ka rodu, którego posiadłości należały do rodu i były nieprzekazywalne,
inaczej zaś orgeona, którego majątek był dobrem osobistym i przekazy-
walnym. Członek rodu, zaciągając dług, nie dawał zabezpieczenia na swo­
jej ziemi, której nie mógł przenieść na osobę trzecią, lecz na produktach tej
ziemi. Jeśli stawał się niewypłacalny, prawo przywiązywało go wraz z ro­
dziną do ziemi i zmuszało do płacenia wierzycielowi jednej szóstej docho­
dów sine die. Takich zubożałych członków rodu zwano hektemoroi140
(określenie utworzone od ,.szóstej części” ), a ich ziemię oznaczano kamie­
niem rejestrowym (horos). Nie przechodziła ona jednak na własność wie­
rzyciela, lecz była przez niego „wzięta w niewolę” w tym sensie, że za­
równo ziemia, jak i przywiązana do niej rodzina traciły wolność, oznaką
zaś tej niewoli był właśnie kamień rejestrowy. Z drugiej strony orgeon
mógł zastawić swą własność, a także swą rodzinę, bo żadna ustawa nie
broniła sprzedaży żony lub dziecka; jeśli on stał się niewypłacalny, prawo
dawało wierzycielowi możliwość sprzedania do niewoli dłużnika i jego ro­
dziny czy to w kraju, czy za granicą, jak zechciał.
Te surowe prawa o długach były wykorzystywane zwłaszcza przez klasę
panującą. Pojawienie się ruchomego bogactwa, ekspansja handlowa, a także
wewnętrzne niepokoje sprzyjały uprawianiu lichwy i zachęcały przedsię­
biorcze jednostki do bogacenia się zarówno kosztem członków rodów, jak
i orgeonów. W krótkim czasie „wszyscy biedni byli dłużnikami bogatych.
Albo uprawiali swą ziemię oddając wierzycielom jedną szóstą jej plonów
i wówczas nazywano ich hektemoroi lub thetes, albo zaciągnąwszy po­
życzkę pod zastaw własnej osoby oddawali się w ręce wierzycieli i jedni
służyli im jako niewolnicy na miejscu, innych zaś sprzedawano za granicę.”
Solon sam tak opisuje tę sytuację:
Na całe miasto straszne zwala się nieszczęście,
tylko patrzeć, jak w srogiej znajdzie się niewoli.
Niewola wnet domową wojnę ze snu zbudzi
i ginąć będzie w walkach znów najlepsza młodzież.
204 Przemiany ustrojowe Aten i Symmachia Spartańska

Tak lud cierpi w ojczyźnie. A wielu biedaków


sprzedanych do niewoli, daleko wśród obcych
tułać się musi w 'ciężkie zakutych łańcuchy.141

Dla uporania się z tym kryzysem wyznaczono Solona, archonta-epo-


nyma z r. 594/593, rozjemcą z pełnomocnictwami prawodawczymi. Mógł
on liczyć napewno na poparcie warstwy średniej, wszyscy zaś ekstremiści
mieli nadzieję coś skorzystać; bogaci spodziewali się większych zysków,
biedni — ziemi i wolności.142 Później, gdy obie grupy się rozczarowały.,
Solon bronił się wierszem:

Na wieków sądzie wiernie świadczyć będzie mi


czcigodna, wielka macierz olimpijskich bóstw,
ta ziemia nasza czarna, jakom pęta z niej
kamieni zdjął granicznych, co ją wszerz i wzdłuż
obsiadły — niewolnica ongi, wolna dziś!
Jam wielu mej ojczyźnie z obcych wrócił stron
w niewolę zaprzedanych synów — prawu wbrew,
czy z prawem zgodnie srogi ich pognębił los —
i tych, co z musu ojców porzuciwszy dom,
attyckiej zapomnieli mowy, wiele lat
po obcych się tułając grodach. Kto zaś tu
w ojczyźnie nędzny żywot niewolnika wiódł,
przed panem drżący, tegom też wyzwolił z pęt.143 *

W słowach tych odnajdujemy zasadniczy zarys reform Solona. Obalił on


system hektemoroi, usuwając kamienie, które wskazywały na zobowiąza­
nie oddawania jednej szóstej produktów wierzycielowi, a usunąwszy je
uwolnił zarówno ziemię, jak i tych, którzy byli do niej przywiązani. Przy­
wrócił wolność dłużnikom sprzedanym w niewolę w kraju i za granicę.
A przy tym nie tylko unieważnił dawne umowy czyniące z ludzi hekte­
moroi lub niewolników, lecz zniósł także długi aktualne.
Reforma ta znana jest jako seisachtheia (strząśnięcie ciężarów), odciążo­
nych nazwano ,,obcinającymi długi” (chreokopidai); w niektórych wypad­
kach wierzyciele ponosili nawet znaczne straty.144 Wprowadzenie w życie
reform Solona wymagało czasu. Trzeba było odnaleźć i wykupić Ateńczy-
ków sprzedanych za granicę, przywrócić im prawa, a wreszcie zarejestro­
wać unieważnienie umów i długów. Na przyszłość Solon wydał nowe pra­
wa o długach, zakazując zaciągania pożyczek na warunkach, które wytwo­
rzyły hektemoroi, a także brania zabezpieczenia na osobie dłużnika. Odtąd
członkowie rodów i orgeonowie byli zrównani wobec prawa o długach.
Jedni i drudzy mieli zapewnioną wolność osobistą.

* Przeł. S. Srebrny, Literatura starożytnej Grecji epoki niepodległości, Wzory I„


Warszawa— Kraków 1927, s. 107.
Prawne i ¡gospodarcze reformy Solona 205

Jam równe wszystkim nadał prawa, aby człek


tak zacny, jak i podły sprawiedliwość miał
jednaką.145 *

Przygotowując się do tych doniosłych reform, Solon oczyścił państwo


od zmazy z pomocą kreteńskiego wieszcza Epimenidesa. Zwrócił się rów­
nież o radę do wyroczni w Delfach, która odpowiedziała:

Zasiądź po środku okrętu i mocno dzierżyj ster w dłoni,


wielu rodaków zaś chętnie pomoże ci.

Aby uspokoić wrzenie, wydał prawo o amnestii, przywracając prawa


obywatelskie wszystkim, którzy byli tych praw pozbawieni, prócz wygna­
nych ,,za rozlew krwi, rzeź lub próby zdobycia władzy tyrana” .146 W ten
sposób oddał on pierwszeństwo interesom państwa przed interesami stron­
nictw, co miało stać się dla Aten natchnieniem w ponurych dniach roku
403. Na razie Alkmeonidzi byli wykluczeni z amnestii, gdyż wygnano ich
właśnie „za rzeź” , chociaż uczynił to sąd specjalny, a nie żaden z wymie­
nionych w zachowanym fragmencie prawa. Aby zmniejszyć trudności spo­
wodowane unieważnieniem umów i powrotem do kraju wyzwolonych nie­
wolników, Solon wydał czasowy zakaz eksportu wszelkich produktów rol­
nych poza oliwą, której było w nadmiarze nawet w tym krytycznym okre­
sie. Ogłosił on również prawa dotyczące zabójstw oraz zaopatrzenia wdów
i sierot: kończąca się bowiem wojna domowa wysuwała te zagadnienia na
plan pierwszy. Sprawy o morderstwo z premedytacją przeniesiono obecnie
z sądu apelacyjnego do sądu areopagu. Można mniemać, że oznaczało to
również wzmocnienie władzy państwowej kosztem uprawnień fyl i fra-
trii.147
Co się tyczy długów, Solon przywrócił w państwie jak gdyby sytuację
z okresu przed Drakonem; nie zrobił jednak niczego, aby zapobiec paupe­
ryzacji, która czyniła zaciąganie pożyczek koniecznością. Uwzględniając
te trudności rozmyślnie przekształcił gospodarczą politykę Aten z czysto
rolniczej na przede wszystkim handlową. W tym czasie Ateny należały do
f ej dońskiej strefy miar i wag, z czym związany był także ich system mo­
netarny; monety zaczęto bić u schyłku VII wieku. W strefie fejdońskiej
głównym importerem i eksporterem była Egina, która pozycją swoją
w Zatoce Sarońskiej górowała nad Atenami. Wobec tego Solon przeszedł
na system eubejski, wprowadzając Ateny do strefy Samos i Koryntu.
Zmiana ta otworzyła przed eksportem ateńskim dalekie rynki Wschodu
i Zachodu, podczas gdy dotychczas ograniczał się on przede wszystkim do

* Przeł. S. Srebrny, Literatura starożytnej Grecji epoki niepodległości, Wzory I,


Warszawa— Kraków 1927, s. 107.
206 Przemiany ustrojowe Aten i iSymmachia Spartańska

Eginy, Beocji, Megary i Argolidy. Ponieważ państwo posiadało kopalnię


srebra w Laurion, rozporządzało ono srebrem na bicie monet według nowej
stopy; stare zostały wycofane i wymienione w określonym stosunku na
nowe.148 Na monetach Solona w miejsce poprzedniego godła — wołu zna­
lazło się przedstawienie ateńskiej amfory na oliwę; pieniądze te, dzięki
wysokiej zawartości srebra, zapewniły ateńskim kupcom wstęp na liczne
rynki. Bito również drobne monety, aby zachęcić do ich używania w we­
wnętrznym handlu detalicznym. Solon mógł mieć nadzieję, że ten rozwój
handlu zdoła zapewnić utrzymanie repatriowanym orgeonom. Wierzył on
tak bardzo w przyszłość Aten, że jeśli nie od razu, to przynajmniej w roku
592/591 nie tylko zaczął nakłaniać Ateńczyków, aby zajmowali się rze­
miosłem i uczyli go swych synów, lecz również ofiarował obywatelstwo
wszystkim cudzoziemcom, o ile chcieliby osiedlić się z rodzinami w Attyce
i uprawiać tu handel czy rzemiosło, a także ludziom wygnanym na stałe ze
swojej własnej ojczyzny.149 Ofiarowanie obywatelstwa było krokiem śmia­
łym. Dzięki niemu Atenom udało się niewątpliwie ściągnąć z Koryntu
i Eginy wielu rzemieślników, którym ekskluzywność ustroju doryckiego
odmawiała praw obywatelskich. Tymi właśnie reformami położył Solon
podwaliny pod przyszły dobrobyt Aten.

3. REFORMY USTROJOWE SOLONA

W okresie, kiedy wprowadzano w życie reformy Solona dotyczące dłu­


gów, praw i obiegu monetarnego, spotykały się one zarówno z ostrą kry­
tyką, jak i z uznaniem. Prawdopodobnie w r. 592/591 Ateńczycy miano­
wali swego wielkiego męża stanu „reformatorem ustroju” z szerokimi peł­
nomocnictwami prawodawczymi.150 Pierwszym jego krokiem była zmiana
kwalifikacji wymaganych od kandydatów na urzędy; dotychczas decydo­
wało o tym „urodzenie i bogactwo” , odtąd — jedynie „bogactwo” .. Po­
przednio zamożni dzielili się na podstawie posiadanego majątku na „ryce­
rzy” (hippeis) i „mających zaprzęg wołów” (zeugitai); do tych klas Solon
dodał teraz dwie dalsze: najbogatsi stali się „posiadaczami 500 medim-
nów” (pentakosiomedimnoi), a najbiedniejsi — „wyrobnikami” (thetes).
Cenzus ten był oparty nie na kapitale, lecz na rocznym dochodzie oblicza­
nym w płodach rolnych — zbożu, oliwie i winie, do których dodawano
również dochody innego rodzaju. Dalsze granice dochodów w trzech wyż­
szych klasach stanowiły: 300 i 200 miar (medimnów). Solon nałożył za­
pewne na te trzy klasy specjalny podatek (eisphora), być może w stosunku
8 : 3 : 1 , wynoszący maksymalnie odpowiednio jeden talent, pół talentu
i 10 min; podatek ten szedł na wydatki państwowe związane z reformami.
Czwarta klasa nie płaciła podatku; było to sprawiedliwe, gdyż roczne wy-
Reformy ustrojowe Solona 207

nagrodzenie ubogiego tety stanowiło w przybliżeniu 1/60 dochodu posia­


dacza 500 medimnów.
Należący do najwyższej klasy mogli być wybierani na urząd skarbnika
państwa (tamias), członkowie klasy pierwszej i drugiej — na archontów
i inne wyższe urzędy; na niższe urzędy kandydowały klasy pierwsza, dru­
ga i trzecia. Tetów nie wybierano na żadne urzędy.151 Zmiana klasyfikacji
wyborczych była w założeniu rewolucyjna, gdyż orgeonów stawiała na
równi z członkami rodu, ale praktyczne jej znaczenie ograniczał za czasów
Solona fakt, że właśnie arystokratyczni właściciele ziemscy byli na ogół
najbogatszymi ludźmi w Attyce.
Sposób przeprowadzania wyborów nie uległ zmianie: nadal były to wy­
bory bezpośrednie większością głosów obywateli obecnych na Zgromadze­
niu. Dziewięciu archontów zbierało się teraz jako kolegium w urzędzie
tesmotetów dla koordynacji swych posunięć wykonawczych. Uprawnienia
ich zostały zmodyfikowane tylko w dziedzinie doraźnego wymiaru spra­
wiedliwości; Solon bowiem przyznał prawo apelacji od wyroku urzędni­
ków sądowi ludowemu, o którym jeszcze będziemy mówić. Niższe urzędy,
te przynajmniej, które znamy z tego okresu, istniały już prawdopodobnie
poprzednio; byli to : naukraroi — urzędnicy skarbowi w czterdziestu ośmiu
podokręgach, na które dzieliło się dwanaście trittyes; poletai, którzy za­
wierali umowy państwowe i sprzedawali skonfiskowane mienie; ,,jedena­
stu’’ — urzędnicy kierujący policją państwową; oraz kolakretai, którzy
zajmowali się w pierwszym rzędzie składaniem ofiar państwowych.152
Rada areopagu rekrutowała się w dalszym ciągu spośród eks-archontów
i stanowiła centralny organ w państwie. Stała na straży praw i ustroju,
miała nadzór nad władzą wykonawczą i kontrolowała generalnie admini­
strację spraw państwowych. Do jej kompetencji należało również wymie­
rzanie kar doraźnych, od których nie było apelacji. Sąd areopagu rozpatry­
wał obecnie wypadki zabójstwa z premedytacją, a postępowanie w spra­
wach o zdradę uległo pewnej modernizacji.
Obok areopagu Solon powołał do życia Radę Czterystu, do której wyzna­
czył po 100 członków z każdej fyli, prawdopodobnie dożywotnio. Główną
funkcją tej nowej Rady było przygotowywanie materiału dla Zgromadze­
nia. Nie tylko analizowano tu z góry każdą sprawę, która miała być przed­
stawiona na Zgromadzeniu, lecz również protokołowano dotyczące jej za­
lecenie. Zalecenie to było nieodzowne, tak więc wstrzymując je Rada
mogła teoretycznie uniemożliwić rozpatrzenie sprawy. Stosunek obu Rad
do Zgromadzenia znalazł wyraz w zdaniu pochodzącym prawdopodobnie
z poematu Solona: „Nawa państwa, płynąc z dwiema kotwicami, będzie się
mniej kołysać na fali przybrzeżnej i lud utrzyma w większym spokoju.” 15a
Solon wzmocnił już uprzednio pozycję klas najniższych, stanął bowiem
na straży ich praw do wolności osobistej, podkreślił ich miejsce w gospo-
208 Przemiany ustrojowe Aten i Symmachia Spartańska

darce państwowej, a także udzielał obywatelstwa przybywającym z innych


miast rzemieślnikom i uchodźcom. Nie chciał on jednak, aby Zgromadze­
nie, w którym prawdopodobnie najniższa klasa miała zdecydowaną wię­
kszość, wstrząsało nawą państwową. A zatem kompetencje Zgromadzenia
jako ciała opiniodawczego były ograniczone. Rada areopagu interpretowała
ustrój i prawa. Rada Czterystu selekcjonowała porządek dzienny debaty
1 do każdego punktu dołączała projekt uchwały. Zgromadzenie decydowało
głosując za lub przeciw uchwale, nowej nie mogło jednak sformułować,
to bowiem było prerogatywą Rady Czterystu. Nawet gdyby Zgromadzenie
uchwaliło jakąś rewolucyjną rezolucję, Rada areopagu mogła łatwo uchwałę
tę anulować dowiódłszy, że jest ona sprzeczna z obowiązującymi prawami.
Tak więc Zgromadzenie było nadzorowane dwustronnie. Ale w tych ściśle
wytyczonych granicach cieszyło się pełną niezależnością, a zasiadali w nim
na równi wszyscy obywatele, bez względu na swój stan majątkowy czy
urodzenie. Jako organ wyborczy Zgromadzenie wybierało urzędników
z listy kandydatów, zakwalifikowanych na podstawie majątkowej oraz pod­
legających prawdopodobnie weryfikacji przez Radę areopagu.
Solon uczynił Zgromadzenie organem sprawiedliwości pod nazwą he-
liaia. Była to poważna innowacja. Po raz pierwszy lud, lub pewien zespół
wybrany przez losowanie spośród ludu, działał w charakterze przysięgłych
czy sędziów. Początkowo heliaja sądziła prawdopodobnie tylko sprawy ape­
lacyjne i nakładała kary dodatkowe. Wysłuchiwała ona jednak zażaleń na
urzędników, a później zaczęła również przeprowadzać rewizję ich dzia­
łalności przy końcu roku urzędowania. Za czasów Solona kontrolowała ich
wprawdzie jeszcze zapewne również Rada areopagu, ale raz na zawsze
przyjęła się już zasada, że urzędnicy są odpowiedzialni przed ludem.154
Sam areopag nie podlegał jednak na razie ingerencji heliai. Jego człon­
kowie nie potrzebowali zdawać sprawy ze swojej działalności, a od ich
doraźnego wymiaru sprawiedliwości i wyroków sądowych nie było ape­
lacji.
Ustrój Solona oligarchowie nazywali później oligarchicznym, demo­
kraci — demokratycznym, a Arystoteles określił go jako „mieszany” , uzna­
jąc Radę areopagu za element oligarchiczny, wybór na urzędy — za ary­
stokratyczny, a heliaję — za zdobycz demokratyczną.155 W porównaniu
z poprzednim ustrój ten wnosił niewiele nowego, ale były to zmiany ważne.
Ustanowienie Rady Czterystu i heliai przełamało arystokratyczny krąg
areopagu i wyższych urzędników, do których należała ostateczna kontrola
nad wszystkimi działami administracji państwowej, nad władzą wykonaw­
czą i wymiarem sprawiedliwości. Jeśliby instytucje te działały sprawnie,
nigdy już nie udałoby się arystokracji obezwładnić Zgromadzenia ani
wtrącić ludności ubogiej w zależność ekonomiczną i osobistą. Do tego wła­
śnie dążył Solon. Nie był on ani rewolucjonistą, ani doktrynerem, lecz bez-
36. Posąg drewniany — ksoanon
37. Godła na tarczach
38. Tyranobójcy
39. Skorupka z ostracyzmu
40. Areopag
41. Dariusz I
42. Pałac w Persepolis
43. Gwardia króla perskiego

44. Złota moneta Dariusza III


46. Zdobyczny hełm perski
Reformy ustrojowe Solona 209

stronnym rozjemcą w okresie zaciętych walk politycznych. Osiągnięcia swe


sam przedstawił w sposób następujący:

Tylem bowiem ludowi dał władzy, ile mu trzeba,


anim nie ujął mu praw, ani nie schlebiał mu zbyt.
Tym zaś, co wielką potęgę i bogactw mieli bez liku,
takżem swawoli się strzec kazał i zbrzydził im gwałt.
Tarczą i tamtych i tych osłaniając, jam stanął po środku —
prawdzie zwyciężać wbrew, aby nie ważył się n ik t!156*

W swoich reformach Solon dążył do ustalenia równowagi takiej, jaką


uważał za odpowiednią do uzdolnień i doświadczenia różnych klas w pań­
stwie ateńskim. Wśród nich nie wolno nam zapominać o klasie średniej,
której zapewnił on właściwe miejsce w urzędach, w Radzie Czterystu,
w Zgromadzeniu i w heliai. Z nią to wiązała się głównie nadzieja na sta­
bilizację w przyszłości.
Solon po raz pierwszy zapewnił każdemu obywatelowi prawo osobistego
ścigania sądowego w imieniu własnym lub osoby pokrzywdzonej. W ten
sposób uwolnił — przynajmniej w tej dziedzinie — wszystkich na równi
spod kontroli rodu lub stowarzyszenia orgeonów. Prawo apelacji do sądu
ludowego obejmowało apelację od sądu fyli, fratrii lub rodu, a dodatkowa
kara mogła być wyznaczona przez sąd ludowy. Na przykład jedno z praw
Solona głosi: „Jeśli heliaja wyda dodatkowy wyrok, skazany powinien mieć
nogę w dybach przez pięć dni.” Solon przerobił również gruntownie pań­
stwowy kodeks prawny. Obalił on wszystkie prawa Drakona, prócz tych,
które dotyczyły spraw o zabójstwo. Z jego nowego kodeksu znamy tylko
nieliczne prawa, cytowane przez prawników i innych autorów w czasach
późniejszych.157 Wydawał on prawa w interesie rodów, chroniąc spadko­
bierczynie i sieroty, podobnie jak zabezpieczał ich ziemię uwalniając hek-
ternoroi. Uregulował sposób postępowania i wydatki związane z posagami
i pogrzebami, i pozwalał na legaty na rzecz osób spoza rodu tylko w spe­
cjalnych okolicznościach i pod warunkiem przyjęcia tych osób do rodu.
W interesie orgeonów zapewnił ich umowom ważność prawną, o ile nie
kolidowały one z interesami państwa; nie ustalił stopy procentowej,
a grzywny przewidywał płacone zarówno w pieniądzach, jak i w naturze.
Znamy również wiele praw społecznych, takich np. które zabraniały sprze­
daży kobiet, z wyjątkiem sprzedaży za nierząd, lub zniesławiania zmarłych.
Kodeks ten wyryto na kolumnach kamiennych ustawionych w Królewskim
Portyku.

* Przeł. S. Srebrny, Literatura starożytnej Grecji epoki niepodległości, Wzory I,


Warszawa— Kraków 1927.
210 Przemiany ustrojowe Aten i Symimachia Spartańska

4. ZA SA D Y SOLONA I KARIERA PIZYSTRATA

Od tych szczegółów ważniejsze są zasady, które znalazły wyraz w re­


formach Solona. Postawił on potrzeby państwa ponad potrzebami jednej
grupy czy rodu i wymagał od wszystkich obywateli udziału w sprawach
państwowych. Wydał nawet prawo, że podczas zamieszek każdy musi zająć
stanowisko po jednej lub drugiej stronie. Prawa jego były obwarowane
sankcjami religijnymi: wszyscy obywatele przysięgali posłuszeństwo,
a archonci i radni ślubowali ofiarować złoty posążek w Delfach, jeśli je
złamią.158 Każdą klasę w państwie Solon obciążył odpowiedzialnością we
właściwej mierze i głosił ideał zachowania sprawiedliwości społecznej mię­
dzy poszczególnymi klasami. Apelował do rozumu, poczucia wolności,
umiarkowania i ludzkich uczuć. Ateny często nie dorastały do tego pro­
gramu, widziały w nim jednak swoje dziedzictwo po wszystkie czasy.
Niemały był też udział Solona w kształtowaniu myśli religijnej jego
epoki. Wierzył on w wielką moc bogów i sprawiedliwość najwyższego
boga — Zeusa, z którego wyroku pycha rodzi karę. Rozumiał jednak, że
sprawiedliwość boska różni się od ludzkiej. Jak wiosenna burza gniew
Zeusa spada na całą grupę ludzi, tak że w rodzinie cierpią niewinne dzieci,
a w państwie — niewinni obywatele.159 Człowiek jest panem tylko swych
spraw wewnętrznych. Jednostka kieruje własnym postępowaniem, a zespół
ludzi — swymi wzajemnymi stosunkami. Odpowiedzialność indywidualna
wymaga, by człowiek rozumiał samego siebie, odpowiedzialność zbioro­
wa — by członkowie zespołu rozumieli, na czym polega utrzymanie we­
wnętrznej harmonii między nimi. I właśnie ta harmonia jest ową spra­
wiedliwością, o której myślimy mówiąc o „sprawiedliwości społecznej” .
Jeśli społeczeństwo naruszy tę wewnętrzną sprawiedliwość, powstaje
zgodnie z wolą Zeusa chaos, którego skutki ponosi każdy członek społe­
czeństwa.160 Żadne państwo ani żadna jednostka nie panuje nad okolicz­
nościami zewnętrznymi, takimi jak zdrowie czy zaraza, powodzenie czy
klęska. Wbrew wszelkim nadziejom zasługi i wysiłki nie zapewniają powo­
dzenia, często nie wiedzie się dobremu pracownikowi, podczas gdy zły
osiąga sukces. Zasługa jest swą własną nagrodą, a powodzenie niemożliwe
do przewidzenia. Kpiono przecież także z Solona, że nie umie wykorzystać
swego stanowiska i nie zatroszczył się o własny majątek. Odpowiadał:

Źli się często bogacą, gdy dobrzy (porają się z nędzą,


ale nie chciałbym ich dóbr z nimi zamienić na skarb
cnoty, bo wiem, że jedynie się ona ostoi na zawsze,
ludzki majątek zaś wciąż z ręki przechodzi do rąk.161 *

Sam żył zgodnie z tym, co głosił, w świetle swoich prawd i ideałów.

* Przeł. W. Steffen, A n to lo g ia lir y k i g re c k ie j , Wrocław 1955, s. 27.


Zasady Solona i kariera Pizystrata 211

Dostrzegał zarówno wspaniałość, jak i nędzę życia ludzkiego. Wraz z Iliadą


i Odyseją poematy Solona stały się natchnieniem jońskich Aten i na to
zasługiwały.
Zastrzegłszy swym prawom ważność na sto lat i zobowiązawszy wszy­
stkich ateńskich obywateli do ich zachowania, Solon wyjechał na dziesięć
lat z Attyki. Wówczas zamieszki wybuchły na nowo. Alkmeonidzi powró­
cili do Aten, Alkmeon zaś dowodził oddziałem ateńskim przy zdobyciu
Krisy. W latach 590 i 586 zabrakło przewidzianej prawami władzy,
a w r. 581 archont-eponym Damasias przedłużył bezprawnie okres swo­
jego urzędowania. Po jego usunięciu w r. 580 wybrano 10 archontów, któ­
rzy mieli reprezentować poszczególne odłamy w państwie i sami przejąć
władzę. Pięciu z nich wybierali arystokraci (eupatridai), którzy stali na
czele najpotężniejszych rodów, posiadających majątki na równinie i domy
w Atenach, trzech — mieszkający na podgórzu „wieśniacy” (agroikoi), na­
zywani tak w przeciwstawieniu do pochodzących z równiny (georgoi),
a wreszcie dwóch pozostałych archontów wybierali rzemieślnicy (demiour-
goi), których podstawą utrzymania — odmiennie od poprzednich grup —
nie było rolnictwo. Były to niewątpliwie te same grupy, na które dzieliło
się państwo przed dojściem Solona do władzy. Ogólnie biorąc, pokrywały
się one z geograficznym podziałem na „równinę” , „podgórze” i „wybrzeże” .
Arystokratów popierały bogate rody, „wieśniaków” — częściowo rody
biedniejsze, częściowo poszczególni „wyrobnicy” (thetes), rzemieślników
zaś stowarzyszenia orgeonów. Arystokraci dążyli do oligarchii, w której
mogliby rządzić według zasad ustrojowych sprzed Solona, „wieśniacy”
wyznawali demokrację, która pociągałaby za sobą rozdział ziemi i wzbo­
gacenie biednych, „rzemieślnicy” byli zwolennikami „środka” , czyli ustroju
Solona, zabezpieczającego obywatelstwo i prawa orgeonów.162 Grupom tym
przewodzili prawdopodobnie arystokraci pragnący zdobyć i wyzyskać dla
siebie urząd archonta-eponyma.
Damasiasa, któremu tylko na krótko udało się pochwycić władzę, naśla­
dował w r. 561 Pizystrat. Pochodził on z arystokratycznej rodziny mającej
posiadłości w Filaidaj na „wybrzeżu” . Odznaczył się w wojnie z Megarą
i został wybrany polemarchem. Według przyjętej powszechnie wersji miał
sam poranić siebie i swoje muły i tak zjawić się na agorze ateńskiej; tu
oświadczył, że właśnie uszedł swym politycznym przeciwnikom. Lud na
Zgromadzeniu uchwalił dlań straż przyboczną, a wtedy Pizystrat opanował
Akropol. Stronnictwo demokratyczne zorganizował już poprzednio i spo­
śród niego właśnie sformował straż przyboczną „noszących pałki” (koryne-
phoroi). Zwolennikami jego byli przeważnie wieśniacy z podgórza (diakria),
do nich zaś przyłączyły się dwie dalsze grupy: zubożali wskutek znie­
sienia długów i ci, którzy dopiero niedawno otrzymali prawa obywatelskie
na podstawie praw Solona. Przeciwnicy Pizystrata — ludzie z równiny,
212 Przemiany ustrojowe Aten i Symmachia Spartańska

pod wodzą Likurga, głowy rodu Eteobutadów, oraz ludzie z „wybrzeża” ,


którym przewodził Megakles, głowa Alkmeonidów, połączyli się, aby go wy­
gnać, lecz wtedy poróżnili się ze sobą, Przy współudziale Megaklesa Pizy-
strat zaaranżował swój powrót do Attyki na wozie, na którym stała wysoka
i piękna dziewczyna przebrana za boginię Atenę. Ateńczycy oddali jej
cześć i wpuścili Pizystrata na Akropol bogini. Węzłem przymierza między
Megaklesem a Pizystratem było małżeństwo tego ostatniego z córką Mega­
klesa; Pizystrat jednak nie dopełnił małżeństwa, zerwał z Megaklesem
i ogłosił się tyranem. Po paru miesiącach opuścił Ateny w początku r. 555
i osiadł w Tracji, gdzie przygotowywał nowy zamach stanu.163
Podczas tych walk wewnętrznych Solon powrócił do Aten i zganił oby­
wateli za „lisie sposoby i brak rozumu” .
Z chmur zgromadzonych powstają i grady, i śniegu zawieja,
z błyskawicowej zaś skry głośny wyradza się grom.
Także od mężów zbyt wielkich poczyna się grodu upadek,
w władzę monarchów nie raz lud przez nierozum swój wpadł.
Gdyś za wysoko go wyniósł, niełatwo go później powstrzymać,
ale o wszystko już wpierw troskać się trzeba i bać.*

Fakt, że reformy ustrojowe Solona nie uśmierzyły wrzenia politycznego,


nie jest bynajmniej dziwny. Arystokratów i rody, na których opierała się
ich potęga, można było złamać tylko siłami rewolucji, a do tego Solon nie
chciał się uciekać. Powszechne doświadczenie innych państw na kontynen­
cie wykazało, że rozłamy wśród arystokracji prowadzą do wojny domowej
i do tyranii, co powinno być przestrogą dla Ateńczyków. Jednak Ateny
z lat 600— 550 wiele zawdzięczały Solonowi, tak pośrednio, jak i bezpośre­
dnio. Zdobył on Salaminę od Megary i był przykładem dla amfiktionów
w wojnie świętej; również nad Hellespontem Ateny pierwszy raz stanęły
mocno w Sigejon około 590 r.164
W roku 566 autorytet państwa podniosło ustanowienie świąt panatenaj-
skich na cześć Ateny i — mniej więcej w tym samym czasie — igrzysk
w Eleusis.165 Także gospodarcze reformy Solona przynosiły owoce, mimo
przeciągających się walk politycznych. Około r. 550 ceramika ateńska zdo­
była pierwszeństwo w świecie greckim, należące dotychczas bezspornie do
korynckiej, i tym samym ułatwiła eksport produktów ateńskich. Moneta
utrzymała swój wysoki normatyw czystości, a chociaż wybite na niej godło
reprezentowało nie państwo, lecz tylko ród, który był w danym okresie
u władzy, nie wpływało to jednak ujemnie na jej obieg. Rzemieślnicy,
przyciągani do Aten perspektywą uzyskania obywatelstwa, wzmacniali siłę
roboczą oraz zasoby państwa. W połowie wieku Ateny w rozszerzającym
się świecie handlu greckiego zdobyły już pozycję proporcjonalną do swojej
wielkości i swych tradycji.
* Przeł. W. Klinger, A n to lo g ia lir y k i g re c k ie j, Wrocław, 1955, s. 29— 8.
Symmachia Spartańska 213

5. SYM M ACH IA SPARTAŃSKA

Stosunki międzypaństwowe rozwinęły się przede wszystkim na płasz­


czyźnie religijnej. Wyrocznie, świątynie, święta i igrzyska, pielgrzymki
i amfiktionie cieszyły się powszechnym uznaniem i bezpieczeństwem od
wszelkiego ataku. W początku VI wieku zaznaczył się w tej dziedzinie
postęp. Igrzyska Istmijskie obchodzono teraz na wielką skalę, ustanowiono
Igrzyska Pytyjskie i Nemejskie. Amfiktionia Delficka prowadziła wojnę
religijną, a amfiktionia, która skupiała się prawdopodobnie wokół argiw-
skiego Herajon, ustaliła warunki i osądziła wynik walki pomiędzy trzystu
przedstawicielami Argos i Sparty.166 Również w handlu rozwijały się sto­
sunki międzypaństwowe. W Naukratis dziewięć miast eolskich, doryckich
i jońskich założyło wspólnie Hellenion, a tamtejszy rynek kontrolowali ich
handlowi przedstawiciele (prostatai).1G7
W Atenach, a niewątpliwie i gdzie indziej, troszczono się o cudzoziem­
ców zamieszkałych na stałe czy przebywających czasowo, a także miano­
wano „protektorów’' (proxenoi), których zadaniem była reprezentacja
innych państw i przyjmowanie ich przedstawicieli. Na płaszczyźnie poli­
tycznej spotykamy się z arbitrażem międzypaństwowym około r. 650 na
Chalkidyce, gdzie zatarg między Andros i Chalkis załagodzili rozjemcy
z Erythraj, Paros i Samos. Periander rozstrzygnął spór między Atenami
a Mityleną o posiadanie Sigejon. Sparta wyznaczyła pięciu Spartiatów do
zdecydowania, czy Ateny, czy Megara mają władać Salaminą, a Demonaks
z Mantinei pośredniczył w wewnętrznych sprawach Cyreny. Trwała ugoda
między dwoma państwami była przedmiotem traktatu między Elidą a He-
rają zawartego na początku VI wieku: „przez sto lat... mają się popierać
wzajemnie we wszystkich sprawach, a szczególnie podczas wojny".168
Gdy Sparta wygrała drugą wojnę messeńską (około r. 640— 620), dobro­
byt jej i wpływy zaczęły stale wzrastać. Sztuka przeżywała tu wówczas
największy rozkwit. Wspaniałe były bojowe elegie Tyrtajosa i pieśni chó­
ralne Alkmana, lakońska zaś ceramika, statuetki i maski osiągnęły wysoki
poziom artystyczny w latach 625—550. Około r. 600 zbudowano świątynię
Artemidy Orthia, Theodoros z Samos ozdobił swymi rzeźbami Skias około
r. 576, a Bathykles z Magnezji po r. 550 — tron Apollona w Amyklaj.
Sparta prowadziła handel zamorski, zwłaszcza z Cyreną i Tarentem. Żąda­
nia ponownego podziału ziemi podnoszone podczas wojny messeńskiej zo­
stały teraz skutecznie zdławione i ustrój Sparty utwierdził się w swym
bezpiecznym konserwatyzmie. Sparta kontynuowała walkę z tyranami
obalając ostatniego w Koryncie około r. 582, ona też prawdopodobnie dopo­
mogła Elidzie w zdobyciu przewodnictwa na Igrzyskach Olimpijskich około
r. 570. Wojny graniczne prowadziła zwycięsko, wyjątkiem była wojna z Te-
geą arkadyjską. Po doznanych niepowodzeniach Spartanie zwrócili się do
214 Przemiany ustrojowe Aten i Symmachia Spartańska

wyroczni w Delfach, która im poradziła, aby zdobyli kości Orestesa, a wte­


dy pokonają Tegeę. Jednemu z nich udało się dokonać tego czynu w czasie
rozejmu. Wykradł on kości jakiegoś olbrzyma, które właśnie wykopano
w Tegei, i oświadczył, że są to kości Orestesa. Po tym wydarzeniu Sparta
zwyciężyła Tegeę, lecz zamiast przyłączyć jej terytorium, zawarła z nią
trwałe porozumienie na zasadzie przymierza obronnego. Układ zawierał
prawdopodobnie klauzulę, w której Tegea zobowiązywała się do wygnania
ze swoich ziem wszystkich Messeńczyków.169
Przymierze to, zawarte wkrótce po r. 560, oznaczało przejście do nowej
polityki, której celami były — według oświadczeń spartańskich — wyzwa­
lanie miast od tyranii i wspólna obrona przed Argos. Cele te, mile widziane
w państwach greckich, zostały ogłoszone we właściwym czasie. Tyrani,
oskarżani przez Delfy, czuli się już niepewnie, Argos zaś wzbudzało nie­
pokój swymi posunięciami, np. przez zburzenie Nauplii.170 Z drugiej strony
Sparta cieszyła się przychylnością Delf. Uwolniła Korynt od tyranii.
W przeciwieństwie do argiwskiej polityki dominacji doryckiej, zawarła
trwałe przymierze z Arkadyjczykami w Tegei i ogłosiła się obrońcą ludów
niedoryckich, składając cześć ich herosowi — Orestesowi. Dążyła do zawie­
rania trwałych przymierzy, które miały przeciwstawiać się agresji Argos
lub jakiegokolwiek innego państwa. Takie przymierze zapewniało wielkie
korzyści, a potęga militarna Sparty była olbrzymia.
Polityka Sparty, której inicjatorem był prawdopodobnie sławny mąż
stanu Chilon, przynosiła jej wspaniałe sukcesy. Liczne państwa środko­
wego i północnego Peloponezu przyjęły zaofiarowane sojusze. Wiosną r. 555
król spartański Anaksandridas i efor Chilon uwolnili Sykion, a być może
również Flius i Megarę od tyranii, a obecność ich armii na Istmie przy­
spieszyła, zapewne, ucieczkę z Aten tyrana Pizystrata.171 W taki sposób
Sparta stworzyła potężną koalicję militarną, zwaną po grecku symmachią.
Starożytne określenie ,,Lacedemończycy i ich sprzymierzeńcy” było po­
prawne formalnie i merytorycznie. Uczeni nowożytni nadali tej koalicji
nie najszczęśliwszą nazwę ,,Związku Peloponeskiego” , my jednak uży­
wać będziemy bardziej właściwego określenia: Symmachia Spartańska.*
Opierała się ona na odrębnych sojuszach obronnych, zawieranych każdo­
razowo między Spartą a poszczególnymi państwami, i dlatego też miała
zapewnione wyłącznie spartańskie kierownictwo. Chociaż formalnie były
to wrszystko czysto wojskowe przymierza, które wchodziły w życie jedynie
podczas wojny, istnienie ich miało znamienne skutki polityczne. Usuwając
tyranów w pewnych miastach, oraz wywierając stały wpływ na inne,
* W polskiej literaturze przyjęta jest powszechnie nazwa „Związek Peloponeski” ;
wojska Symmachii Spartańskiej nazywamy też często „Peloponezyjczykami”, dlatego
też wydawało mi się konieczne pozostawienie w tekście książki również tego trady­
cyjnego określenia (przyp. tł.).
Symmachia Spartańska 215

Sparta „porządkowała” sprawy państw peloponeskich w ten sposób, że do


władzy dochodziły wszędzie prospartańskie oligarchie.172 W państwach do-
ryckich oligarchie te utrzymały się długo zapewniając swym ojczyznom
okres wewnętrznego spokoju. Ogólnie biorąc, polityka oligarchów polegała
na popieraniu interesów Sparty; zamknęli oni przed Messeńczykami cały
Peloponez oprócz Argolidy. Za pomocą swego systemu przymierzy Sparta
osłoniła własne terytoria przed wszelką interwencją zewnętrzną i stwo­
rzyła kordon militarny na Peloponezie.
W roku 555 Krezus, król Lidii, wyprawił posłów, aby zasięgnęli wyroczni
w Delfach, a po ich powrocie dowiedział się, że Sparta jest panią większości
Peloponezu. Za radą Delf Krezus zwrócił się do Sparty, uprzedzonej już
przez wyrocznię, z następującym poselstwem: „Bóg mi polecił zawrzeć
przyjaźń z Grekami. Wobec tego zapraszam was, abyście stali się mymi
najszczerszymi przyjaciółmi i sprzymierzeńcami, gdyż dowiedziałem się,
że wy przewodzicie w Grecji.” 173 Wówczas Sparta i Lidia zawarły pakt
przyjaźni i przymierze. Kierownicze stanowisko Sparty nie było jednak
pewne, póki nie dowiodła swej przewagi nad Argos. W roku 546 wojska
jej wtargnęły do Argolidy. Dzięki pośrednictwu amfiktionów z argiwskiego
Herajon bitwę dwóch armii miała zastąpić walka 300 Argejczyków z 300
Spartanami. Gdy noc zapadła, przy życiu pozostało dwóch Argejczyków;
powrócili oni do Argos, aby oznajmić o swym zwycięstwie. Ale jeden Spar-
tanin ocalał również. Dotarł on do spartańskiego obozu przynosząc zbroje
zdarte z poległych wrogów. Obie strony głosiły teraz swoje zwycięstwo,
doszło więc do ogólnej bitwy, która przyniosła ciężkie straty zarówno
jednemu, jak i drugiemu miastu. Ostatecznie zwyciężyła Sparta. Umocniło
to jej przewagę wojskową i zapewniło trwałe posiadanie Thyreatis i Ky-
thery. Dla upamiętnienia tego wydarzenia Spartanie zaczęli nosić długie
włosy na znak tryumfu, a Argejczycy obcięli swoje krótko na znak żało­
by.174 Była to decydująca bitwa w dziejach Grecji. Odtąd „Lacedemończycy
i ich sprzymierzeńcy” mieli odgrywać przodującą rolę w sprawach gre­
ckich, a niemały będzie też ich udział w pokonaniu wielkiego przeciwnika,
który, obaliwszy w tym samym roku lidyjskiego Krezusa, rzucał już cień
na cały świat egejski.
R O Z D Z IA Ł 7

RELIGIA I KULTURA (850— 546 r.)

W
całym tym okresie istniał wyjątkowo ścisły związek między życiem
społecznym a wierzeniami religijnymi. Każda rodzina czciła Hestię,
boginię domowego ogniska, Zeusa Herkejosa — opiekuna obejścia, a także
swoich własnych bogów i herosów. Jeśli członkowie rodziny zachowywali
między sobą właściwe stosunki, np. synowie dbali o swych sędziwych ro­
dziców, doznawali oni opieki ze strony bogów; jeśli te stosunki gwałcili,
kara boska spadała na całą rodzinę. W podobny sposób również każde pań­
stwo czciło Hestię oraz swego boskiego założyciela (Atenę w Atenach, Zeusa
w Sparcie, Apollona w Megarze itd.)175, jak również bogów i herosów
właściwych swoim dziejom i krajowi. Jeśli obywatele państwa żyli w zgo­
dzie, bogowie im pomagali, lecz w razie wojny domowej lub świętokra­
dztwa wszystkich dotykała zmaza i kara. Ważne zdarzenia w życiu rodziny,
takie jak narodziny czy śmierć, były uświęcane przez obrządki religijne,
a każde wzrastające pokolenie uznawało obowiązek grzebania swoich
zmarłych, zemsty za rozlaną krew oraz utrzymywania kultu przodków.
Podobnie w Ż3rciu państwa każde posiedzenie Rady czy Zgromadzenia roz­
poczynało się religijnym obrządkiem, reformy zaś, takie jak Eunomia
w Sparcie i Seisachtheia w Atenach, stawały się okazją do publicznego
nabożeństwa i dziękczynienia.176 Grupy pośrednie między rodziną a pań­
stwem — mianowicie: fyle, fratrie, rody i stowarzyszenia orgeonów —
stanowiły jednostki religijne i spełniały swe własne akty kultu. Kiedy
Ateńczyk kandydował na stanowisko państwowe, musiał przedstawić
Apollonowi swych przodków, Zeusa swojego obejścia, wskazać miejsce,
w którym znajdowały się miejsca kultu tych bogów oraz groby rodzinne,
wreszcie zdać sprawę ze swego stosunku do rodziców. Jedynie bowiem
człowiek zachowujący rodzinne zobowiązania religijne był godny podjąć
religijne obowiązki urzędu państwowego.177
Jednocząc wewnętrznie tak rodzinę jak i państwo, religia tworzyła także
więzi — nieco wprawdzie luźniejsze — między poszczególnymi państwami.
Regionalnym amfiktioniom zawdzięczały swe powstanie wspólne ośrodki
kultu w Delfach, Argos, na Delos, Triopion i gdzie indziej. Na cały świat
grecki promieniowały wpływy wyroczni w Delfach, Dodonie czy Didy-
Religia i kultura (850— 546 r.) 217

mach, jak również igrzysk urządzanych w Olimpii, Delfach, na Istrnie


i w Nemei. Im bardziej świat ten się rozszerzał, tym powszechniej uzna­
wano wyrocznie za źródła wszelkiej mądrości religijnej i politycznej,
a igrzyska stawały się okazją do wzajemnych spotkań. Wszystko to jednak
wpływało tylko nieznacznie na stosunki międzypaństwowe, każde bowiem
państwo zachowywało suwerenność w sprawach religijnych i świeckich.
Elida i Heraja zawierając ze sobą przymierze zgodziły się płacić Zeusowi
Olimpijskiemu' przewidzianą grzywnę za każde naruszenie jego punktów,
chociaż przymierza tego nie zapoczątkowali ani nie nadzorowali kapłani
z Olimpii. Myśl religijną natomiast kształtował w poważnej mierze wła­
śnie wpływ wielkich wyroczni. Udzielały one rad w sprawach kultów
lokalnych, podkreślając przy tym zwłaszcza te elementy, które były
wspólne religijnym wierzeniom w poszczególnych państwach. W ten spo­
sób państwa greckie doszły do uznania swego rodzaju arystokracji wśród
bogów. Było to zazwyczaj „dwunastu bogów’’, którym oddawano cześć
państwową i publiczną, np. w Olimpii.178 Nie istniał jednak żaden kanon
owych „dwunastu” , każde państwo dokonywało własnego wyboru.
Na wielkich uroczystościach religijnych narodził się nowy rodzaj po­
ezji — hymny heksametryczne, przypisywane w starożytności wczesnym
rapsodom, takim jak Olen, Homer czy Musajos.179 Układano je na cześć
boga, którego święto właśnie obchodzono, a najsławniejsze z nich, śpie­
wane wielokrotnie na powtarzających się okresowo uroczystościach, były
znane bardzo szeroko. Hymn na Apollona, prawdopodobnie ułożony przez
Kynajthosa z Chios w końcu VIII lub na początku VII wieku, głosił pow­
szechny kult tego boga „wszędzie na lądzie żywiącym cielęta i wszędzie
na wyspach” , lecz głównie zajmował się dwoma tematami: narodzinami
boga na Delos i jego przybyciem do Delf, gdzie „nad głową zwisa skała,
a spod nóg ucieka dolina przepaścista” . W hymnie tym, jak również
w Hymnach na Hermesa, Afrodytę i Dioskurów, które powstały być może
w VII stuleciu, lokalny mit o narodzinach bóstwa jest już częścią kultu
ogólnogreckiego. Wszystkie zadziwiają subtelnością opisu i prostotą myśli,
a są przy tym dokumentem wierzeń religijnych całkowicie antropomor-
ficznych i całkowitych w swym antropomorfizmie: kąpanie i przewijanie
niemowlęcego Apollona, humory i kaprysy złotej Afrodyty czy przebiegłość
i kunszt złodziejski Hermesa należą do życia tych bogów równie nieroz­
łącznie, jak analogiczne cechy czy stany należą do życia ludzkiego. W hy­
mnach tych, układanych prawdopodobnie przez poetów jońskich, odzwier­
ciedla się impulsywna miłość życia i gorące przywiązanie -do świata na­
tury, czego modlitewnym wyrazem jest dziękczynienie bogom światła
i piękna.
Obok wspólnej religii rodzinnej i państwowej, obok powszechnego na­
bożeństwa do bogów olimpijskich, rozwinęła się religia osobista z kultu
218 Religia i kultura (850— 546 r.)

oddawanego Demetrze i Dionizosowi. Ośrodkiem kultu Demetry była


Eleusis; powstał on tam w epoce brązu, a rozwinął się silnie w końcu VIII
i w VII wieku, kiedy odbudowano świątynię bogini wraz z jej świętym
okręgiem. Hymn na Demetrę, ułożony prawdopodobnie w VII stuleciu,
przepięknie opowiada świętą historię władczyni pór roku. Jej dziewiczą
córkę, Persefonę, porwał Hades, „przyjmujący wszystko” bóg śmierci,
a Demeter żyła w swym żalu wśród ludzi, piła z symbolicznej czary smutku
i pocieszała się wychowując ludzkie dziecko. Wreszcie żal jej przebrał
miarę. Zesłała na ziemię głód, który trwał aż do wiosny, kiedy to Zeus
uwolnił Persefonę z podziemia. Persefona jednak skosztowała granatu,
którym poczęstował ją Hades. Dlatego odtąd musiała spędzać trzecią
część każdego roku w świecie podziemnym. Ta święta historia głosiła ta­
jemnice zmiennych pór roku, urodzaju i głodu, narodzin i śmierci. Stano­
wiły one istotę wspólnych uroczystości obchodzonych przez kobiety attyc-
kie, a także osobistej religii, której odbicie znajdujemy w Hymnie na De­
metrę:

Szczęsny, kto to oglądał z szerokiej ziemi mieszkańców!


Kto zaś nie zaznał święceń, nie ujrzał rzeczy tajemnych,
ten i w umarłych dziedzinie nie zazna równej z nim doli.180 *

Sekretu tej osobistej religii wtajemniczeni nie zdradzili. Nie znamy


szczegółów, jasne jest jednak, że w Misteriach Eleuzyjskich wyobrażenia
o życiu pozagrobowym człowieka odbiegają daleko od tych mglistych obra­
zów, które spotykamy w poematach homeryckich i powszechnie przyjętych
wierzeniach.
Początki innej religii misteryjnej — orf izmu — są jeszcze bardziej nie­
jasne. Być może, rozwinęła się ona z ekstatycznego szału, tak żywo przed­
stawionego później przez Eurypidesa w Bakchantkach; szału, w którym
gromada kobiet, upojona dziką swobodą życia na łonie natury, rozszarpuje
zwierzęta i pożera ich mięso na surowo. Dionizos, który był źródłem tego
szału, sam został pożarty. Legenda ta w swym charakterze nie jest grecka,
lecz z drugiej strony Dionizos miał wiele cech, które zgadzają się z ogól­
nymi wyobrażeniami greckiej religii. Był on bogiem dzikiej fauny i flory,
bogiem płodnej natury, a w pochodach ku jego czci satyrowie i syleni obno­
sili fallusy.181 Kult Dionizosa przyszedł do Grecji z Tracji, prawdopo­
dobnie podczas mrocznej epoki, a przyswoili go kapłani delficcy, modyfi­
kując jego cechy ekstatyczne. Został on jednak również włączony do kultu
Orfeusza, którego — podobnie jak Dionizosa — miały rozszarpać trackie
kobiety. W micie orfickim tytani pożerają członki boga Dionizosa i giną

* Przeł. S. Srebrny Literatura starożytnej Grecji epoki niepodległości, Wzory I,


Warszawa— Kraków 1927, s. 56.
Religia i kultura (850—546 r.) 219

od błyskawicy Zeusa. Z popiołów tytanów rodzi się ludzkość, która, ska­


żona przez ich czyn, nosi jednak w sobie element boski pochodzący od po­
żartego Dionizosa. Dlatego dzielono człowieka na nieczyste ciało i boską
duszę. Jedynie życie zgodne z przepisami kultowej czystości mogło prze­
zwyciężyć odziedziczoną nieczystość i tylko śmierć wyzwalała żyjącą du­
szę z grobu ciała. Po śmierci dusze dobrych żyją w szczęściu, lecz dusze
ludzi nie oczyszczonych cierpią srogie kary. Kult ten miał również swe
własne przepisy i częściowo upodobnił się do Misteriów Eleuzyjskich.182
Poważną rolę w kulcie bogów odgrywała muzyka i taniec. Głównymi in­
strumentami były obój lub flet (aulos) oraz lira lub kitara, której ojczyzną
była zapewne Azja Mniejsza, choć Grecy uważali ją za wynalazek Apollo-
na i Hermesa.183 Tonacje muzyczne (nomoi) kojarzyły się z cechami mo­
ralnymi, np. dorycka — z odwagą, lidyjska — z miękkością. Zawody mu­
zyczne, z towarzyszeniem śpiewu lub bez niego, odbywały się na Igrzyskach
Pytyjskich i w czasie uroczystości państwowych. Taniec łączył się ściśle
z muzyką, a rytmy taneczne również odzwierciedlały cechy moralne. Istot­
ną rolę w obrzędach i kulcie odgrywały zwłaszcza tańce chórów, być może
pokrewne tańcom ludowj^m nowożytnej Grecji. Tancerze przedstawiali
mimicznie treść świętej historii i odtwarzali wywoływane przez nią na­
stroje. Muzyka i taniec towarzyszyły poezji, a związek ten był szczególnie
bliski w tym wielkim wieku liryki.184
Na kontynencie ośrodkami rozwoju muzyki, tańca i poezji były w tym
okresie Korynt i Sparta. Śpiewy procesyjne (prosodia) układał E u m e l o s
z Koryntu, a artystyczną formę chóralnym pieśniom na cześć Dionizosa
(clithyramboi) nadał A r i o n z Lesbos, żyjący na dworze Periandra.185
W Sparcie działalność muzyków i poetów eolskich, doryckich i jońskich.
takich jak: T e r p a n d e r z Lesbos, T h a l e t a s z Gortyny i P o l y m -
n e s t o s z Kolofonu, uwieńczyła liryka chóralna A 1 k m a n a. Jedyny
znaczniejszy fragment, który posiadamy, pochodzi z ,,pieśni dziewic”
(partheneion), napisanej prawdopodobnie dla chóru dziesięciu dziewcząt,
niosących świętą szatę do świątyni Artemidy Orthia o świcie, po zachodzie
księżyca, a przed wschodem słońca. Rytm wiersza, wdzięk słowa i czar na­
stroju tej pieśni pozwalają nam odczuć dziś jeszcze całe piękno spartańskiej
ceremonii religijnej. Alkman używał także form wprowadzonych przez
swych poprzedników, pisał więc pieśni taneczne (hyporchemata), pieśni
triumfalne (paianes), pieśni biesiadne (skolia) i hymny. Za morzem, w Hi-
merze, S t e s i c h o r o s n a początku VI wieku rozwinął sztukę liryki chó­
ralnej. Historie zaczerpnięte z eposu, zwłaszcza z hezjodejskiej szkoły, opo­
wiadał on w poematach lirycznych, słynących ze swej fantastycznej barw­
ności i dostojeństwa stylu. Jego Oresteja przeznaczona była do wykonania
prawdopodobnie w Sparcie, ośrodku szkoły doryckiej, której Stesichoros
zawdzięczał bardzo wiele.
220 Religia i kultura (850— 548 r.)

W Jonii i na Lesbos narodziła się liryka indywidualna. Najstarsza jej


forma — elegia śpiewana przy akompaniamencie fletu była bardzo różno­
rodna tematycznie: znamy elegie biesiadne, bojowe, miłosne i polityczne.
Później pojawiły się jeszcze narracyjne, wotywne i nagrobne. W VII wieku
dystychem elegijnym pisali A r c h i l o c h z Paros, K a l l i n o s z Efezu
i M i m n e r m o s ze Smyrny. Ściśle spokrewniona z elegią była poezja
jambiczna, przypominająca swą miarą rytm potocznej mowy. Jambu uży­
wał Archiloch, a później S i m o n i d e s z Amorgos w wyszydzaniu i na­
paści osobistej. Niezrównany jest Archiloch w nienawiści i goryczy:

Niech go schwytają czubaci Trakowie


gdzieś w Salmidesie!
Niechaj tam zazna wszelkich krzywd do syta,
je chleb niewoli!
Skostniały z zimna, w morskie wodorosty
wplątany, nagi,
niech pluje solą i szczęka zębami,
twarzą do ziemi
jak pies upadłszy tuż przy brzegu morza!
To chciałbym widzieć!
Skrzywdził mnie bowiem, podeptał przysięgi,
choć był mi druhem.186

Szkoła eolska, założona przez Terpandra i Ariona na Lesbos na przełomie


VIII i VII wieku, znalazła swój pełny rozkwit w liryce indywidualnej Alka-
josa i Safony. A 1 k a j o s pisał wiersze o polityce, miłości i winie z całą
bezpośredniością Archilocha, lecz piękniej od niego. Swoją arystokratycz­
ną dumę i namiętności epoki walk wewnętrznych zaklął w barwny lokalny
dialekt Lesbos. S a f o n a czerpała natchnienie z kultu Afrodyty i towa­
rzyszących jej bóstw — Muz i Charyt. Z tym właśnie kultem związana
była również kierowana przez poetkę grupa dziewcząt lesbijskich. Safona
podziwiała urodę swych wychowanek z tą samą namiętnością, z którą od­
dawała się mistycznej i pełnej uczucia adoracji Afrodyty. W uczuciowości
i prostocie Safona nie znalazła sobie równej w poezji lirycznej jej czasów,
a także nigdy później. Kiedy ukochana Anaktoria opuściła ją, wychodząc
za mąż, Safona tak wyraziła swój żal:

Do Anaktorii

Tym się konnica zdaje najpiękniejsza


na czarnej ziemi, tamtym znów piechota,
innym okręty. Ja to nazwę pięknym,
co zachwyt budzi.

Wszyscy tę prawdę pojmą. I Helena,


chociaż ze wszystkich kobiet najpiękniejsza,
Religia i kultura (850— 546 r.) 221

dla niej rzuciła małżonka, wśród ludzi


najzacniejszego,

tego, co Troję przywiódł do upadku.


Na córkę i rodziców nae zważała,
lecz dała się prowadzić swej miłości
w daleką drogę.

Kobiety łatwo ogarnia uczucie,


gdy myślą o tym, co w nich zachwyt budzi.
I mnie dziś czułość piękną Anaktorię
wspominać każe,

której chód lekki ujrzeć bym pragnęła


i twarz tak jasną, piękniejszą niż wszystkie
rydwany Lidii, niż jej świetne wojska
wspaniale zbrojne.

Wiem, że nie można zakosztować w życiu


wszelkiego dobra. Trzeba raczej wybrać
rzecz upragnioną niż tę, którą łatwiej
przyjdzie zapomnieć.187 *

Z poezji tego okresu zachowały się tylko fragmenty. Wystarczają one


jednak, aby należycie ocenić geniusz poetycki tak Eolów, jak Jonów i Do­
rów, który rozkwitał w wielu miastach, od Sycylii po Jonię. Poezja lirycz­
na czerpała natchnienie ze wspaniałości życia, odciągającej myśl ludzką od
heroicznej przeszłości ku radosnemu teraz. Wierzenia i praktyki religijne
sprzyjały raczej uczuciom wdzięczności niż strachu, a piękno antropomor-
ficznej mitologii odpowiadało potrzebom psychiki Alkmanów i Safon. Na
tym ogólnym tle rozkwitu poezji własny wyraz znalazły indywidualne ce­
chy miast greckich. W poezji Archilocha i Alkajosa widzimy już rodzący
się indywidualizm greckiego Wschodu. Duch solidarności i religijna po­
waga, właściwe Grekom kontynentu, nadają inny dźwięk elegiom czy jam-
bom takiego Solona, Tyrtajosa i Teognisa. Choć różni poeci greccy mieli
różne temperamenty i odmienny pogląd na świat, jedno ich łączyło: wszys­
cy byli arystokratami. Okresowi rządów arystokracji poezja zawdzięcza nie
mniej niż sztuka wojenna i polityka.
Również w sztukach plastycznych Grecy zabłysnęli nieporównaną róż­
norodnością talentów. Bogaty ornament ceramiki orientalizującej osiągnął
dojrzałą świetność w Koryncie, Sparcie, Atenach, Beocji, na Rodos, na
Chios — żeby wymienić tylko najsławniejsze ośrodki. Szybkim opanowa­
niem techniki i doskonałym smakiem odznaczali się rytownicy matryc uży­
wanych do bicia różnych monet w miastach greckich. Przed końcem tego

* Przeł. J. Brzostowska, Pieśni, Warszawa 1969.


222 Religia i kultura (850— 546 r.)

okresu wiele z państw wyrabiało arcydzieła modelowane w drzewie, kamie­


niu i brązie. Posągi rzeźbione w drzewie i malowane posłużyły za modele
malowanych posągów z kamienia, które zaczęto rzeźbić dopiero w połowie
VII wieku. Styl panujący na kontynencie, Krecie i Cykladach uderza swą
śmiałością w próbach odtwarzania wybitnych cech charakterystycznych
ludzkich i zwierzęcych kształtów. Wspaniałe przykłady tej sztuki znaleziono
na Korkyrze, w Perachora, w Delfach, w świątyni na górze Ptoos w Beocji,
w Tegei, na Delos, Therze i w Prinias na Krecie. W Atenach spotykamy tę
samą siłę wyrazu, lecz więcej subtelności w szczegółach. Na greckim
Wschodzie styl odznaczał się mniej zdecydowaną koncepcją i większą
miękkością linii.188 Około r. 550 kanoniczna sztywność wcześniejszych po­
sągów ustąpiła miejsca lepszemu zrozumieniu anatomii i bardziej natural­
nemu przedstawieniu kształtów.189 Stanowiska archeologiczne od Selinun-
tu aż po Milet przynoszą nam zabytki świadczące o sile twórczej i smaku
artystycznym, które, charakterystyczne dla sztuki wszystkich państw
archaicznych, w każdym z nich łączyły się z indywidualnymi cechami lo­
kalnymi. W tematyce znajdujemy również wiele motywów wspólnych.
W malarstwie i rytownictwie przeważały sceny mitologiczne i zwierzęce,
posągi zaś poświęcano najczęściej bogom, zarówno wielkie, jak i małe, mo­
delowane w terakocie, marmurze, brązie lub złocie czy kości słoniowej.
Antropomorficzna koncepcja bóstwa stała się dla sztuki najpotężniejszym
natchnieniem.
Sposób myślenia epoki był zasadniczo religijny, gdyż wszelkie ludzkie
wysiłki zmierzały przede wszystkim do zrozumienia boskiej siły, nadającej
sens światu. Solon i Safona, a w nie mniejszym od nich stopniu także
argiwski rzeźbiarz Polymedes, zgłębiali wewnętrzną istotę państwa, miłości
i piękna. Te same dążenia intelektualne znamionowały początki filozofii
w Milecie, gdzie Tales przepowiedział190 całkowite zaćmienie słońca
w r. 585, a Anaksymander około r. 546 napisał pierwsze, o którym wiemy,
dzieło prozaiczne. Chociaż astronomiczna wiedza Talesa wywodziła się za­
pewne z Egiptu i Babilonu, w swoich dociekaniach istoty Wszechświata
wyszedł on z założeń greckiej myśli religijnej.
Kosmogonię Hezj oda, według której z pierwotnego Chaosu wydzieliła się
grupa elementów zachowujących wewnętrzną równowagę czy harmonię,
adaptował do własnych celów ruch orficki. Jego przedstawiciele głosili, co
następuje: Na początku woda i ciała stałe zmieszały się ze sobą tworząc
rodzaj mułu, z którego narodził się Czas jako istota żywa. Czas spłodził
Powietrze, Chaos i Ciemność, a potem w Powietrzu stworzył jajo, które
dzieląc się na dwoje wydało na świat Fanesa — boga dwupłciowego. Fanes
przy pomocy swej córki — Nocy wyłonił z siebie Wszechświat i był też
jego pierwszym władcą. Po nim rządy nad Wszechświatem objęła Noc.
Kiedy szósty z kolei władca, Zeus, połknął Fanesa, nastąpił drugi akt stwo-
Religia i kultura (850— 546 r.) 223

rżenia. Wówczas to Zeus stworzył od nowa cały świat, a zwłaszcza tyta­


nów, z których popiołów narodził się człowiek.
Nasze wiadomości o filozofii Talesa są bardzo skromne. Wiemy tylko,
że uważał on wodę za pramaterię Wszechświata — za substancję zawiera­
jącą w sobie ruch i życie. Anaksymander natomiast umieszczał na po­
czątku „nieokreślone” (to apeiron), tzn. jakąś substancję nieograniczoną,
nie zróżnicowaną pod względem ilości i jakości składników. Z „nieokreślo­
nego” wyłonił się świat lub światy i do tegoż „nieokreślonego” powrócą,
gdy rozpadną się zgodnie z prawem czasu.191 Świat lub światy zostały
stworzone przez działanie przeciwieństw wewnątrz „nieokreślonego” : cie­
pła i zimna, wilgoci i suchości. Elementy zimne i wilgotne zlały się two­
rząc ziemię okrytą mgłą, podczas gdy ciepłe i suche ukształtowały ze­
wnętrzną sferę ognistą, która wirując rozpadła się na kręgi ognia widoczne
przez mgłę jako słońce, księżyc i gwiazdy. Ten ogień zewnętrzny wysuszył
masę ziemską, tak że ląd wyodrębnił się z wody, a życie powstało z na­
grzanego mułu. Pierwsze istoty żyjące były podobne do ryb, z nich do­
piero rozwinęły się zwierzęta i człowiek. Wewnątrz obracającej się sfery
ziemia o kształcie walcowatym zajmuje pozycję centralną, tak że trwa
nieruchomo w równowadze.
System Anaksymandra był tryumfem ludzkiego rozumu, który w swym
poszukiwaniu pierwszej zasady oparł się na obserwacjach geograficznych,
biologicznych i fizycznych. O dalszy poważny krok naprzód posunął jego
teorię Anaksymenes, który uznał powietrze za początek wszystkiego;
z niego to powstały przez zagęszczanie mgła, woda i ciała stałe, a para
i ogień przez rozrzedzenie. Powietrze w swej najczystszej postaci jest do­
słownie tchnieniem życia. Cząstka jego uwięziona w ciele zwierzęcia lub
człowieka uwalnia się ostatecznie w chwili śmierci.192 Tak więc dla filo­
zofii jońskiej Wszechświat stanowił zespół rządzony przez swą własną
immanentną zasadę lub substancję pierwotną, podobnie jak dla Solona
państwo było zespołem posłusznym własnej immanentnej zasadzie —
Eunomii.
Księga trzecia

TRYUMF GRECJI
(5 4 6 —466 r. p.n.e.)
R O ZD ZIA Ł I

EKSPANSJA PERSJI I WZROST ATEN

1. POTĘGA PERSJI

imą roku 546 król perski Cyrus (r. 559— 529) zwyciężył i obalił lidyj-
Z skiego Krezusa, sprzymierzeńca Sparty, Babilonu i Egiptu i pana wielu
miast greckich w Azji Mniejszej. Miasta te, które poprzednio odmówiły
współdziałania z Cyrusem przeciw Krezusowi, zaproponowały teraz, że
uznają zwierzchnictwo perskie na tych samych warunkach, na jakich pod­
legały Lidii. Cyrus nie zgodził się, czyniąc wyjątek tylko dla Miletu. Inne
miasta jońskie, a wraz z nimi eolskie w Azji Mniejszej zwróciły się o po­
moc do Sparty. Sparta naraziła się już wcześniej Persji przez swe przy­
mierze z Krezusem, obecnie zaś wyprawiła poselstwo mające stwierdzić
jej prawa do obrony wolności wszystkich państw greckich i ostrzec Cyrusa,
aby nie interweniował; wojsk spartańskich nie wysłano jednak do Azji.
Równocześnie, wobec braku jakiejkolwiek zgodnej akcji, podwładnym Cy­
rusa szybko udało się uzależnić greckie miasta, a także ludność tubylczą
Azji Mniejszej i przyłączyć do państwa perskiego niektóre sąsiednie wys­
py. Grecy azjatyccy mieli do wyboru poddać się lub emigrować. To ostatnie
wyjście doradzał Jonom Bias z Priene, a wybrali je mieszkańcy Fokai
i Teos, którzy spuścili na morze swoje pentekontery, by osiedlić się na
nowych terenach. Państwa greckie, które poddały się Persji, zostały zo­
bowiązane do płacenia daniny i dostarczania żołnierzy, osadzono w nich
properskich tyranów a na pewien czas straciły także prawo bicia monety.
Gdy Persowie wkroczyli do Licji i Karii, w zwycięskiej armii były już
oddziały jońskie i eolskie. W roku 539 padł Babilon; nadbrzeżne miasta
fenickie znalazły się również w granicach państwa perskiego. Związał się
z nim także Cypr, który podlegał Egiptowi. W roku 525 Kambyzes, na­
stępca Cyrusa, podbił Egipt. Tutaj Grek walczył z Grekiem, gdyż Egipt
opierał się częściowo na najemnikach greckich i karyjskich, a w skład
morskich i lądowych sił Kambyzesa wchodziły okręty i oddziały żołnierzy
pochodzące zarówno z Jonii i Cypru, jak też z Karii i Fenicji. Poza Egip­
tem zwierzchnictwo Kambyzesa uznały Cyrena i Barka, które odtąd za­
częły płacić Persji daninę.1
Zdobycze Cyrusa i Kambyzesa utrwalił Dariusz (r. 522—486). Jego im­
perium rozciągało się od Cyrenajki po Indus i od Kaukazu do Zatoki Per­
228 Ekspansja Persji i wzrost Aten

skiej. Ośrodkiem administracyjnym była Suza, stolica dynastii Achemeni-


dów; tu znajdował się dwór Wielkiego Króla, ,,króla krajów wszystkich
ludów” . Państwo Dariusza dzieliło się na dwadzieścia prowincji. Każdą
z nich rządził perski satrapa posiadający pełną władzę cywilną i wojsko­
wą, każda także płaciła królowi daninę w pieniądzach i naturze. Siły w oj­
skowe składały się z dwóch zasadniczych części: jedną z nich stanowiła
arystokratyczna konnica i ciężka piechota perska, drugą — kontyngenty
ludów podbitych dowodzone przez perskich satrapów lub miejscowych
książąt. W celu zapewnienia tej olbrzymiej armii większej ruchliwości,
Dariusz zbudował sieć dróg rozchodzących się promieniście u Suzy. Jedna
z nich — „droga królewska” — dochodziła do wybrzeża Morza Egejskiego
w Efezie. Floty na Morzu Śródziemnym dostarczały ludy podbite, przede
wszystkim Fenicjanie, którzy odegrali główną rolę w zdobyciu Egiptu.
W swej polityce finansowej Dariusz przyjął system monetarny Krezusa
i bił złote dar ej ki i srebrne sykle opatrzone wizerunkiem Wielkiego Króla
uzbrojonego w łuk i włócznię. Monety te, bite według stopy babilońskiej
znanej odtąd jako perska, ceniono za ich czystość, służyły też jako środek
wymiany od Indii po Sycylię. Skarbiec królewski zgromadził wielką re­
zerwę drogocennych metali, gdyż wpływały doń nadwyżki dochodów z ca­
łego imperium. Persowie sami nie zajmowali się handlem, lecz do rozwoju
handlu morskiego przyczynił się w znacznym stopniu Dariusz, połączyw­
szy kanałem Deltę Nilu z Morzem Czerwonym i wysyłając ekspedycję,
której zadaniem było przepłynąć do tegoż morza od ujścia Indusu. Rządy
nad tym ogromnym państwem sprawował Wielki Król, dziedziczny mo­
narcha Persji, Medii i wszystkich krajów, wyposażony we wszelką świecką
władzę i zasiadający na tronie z woli bogów — król Persji z łaski Ahura-
Mazdy, król Babilonii jako wybraniec Mar duka i król Egiptu jako przy­
brany syn Re. W oczach Greków był on „królem” par excellence, władcą
absolutnym w sprawach religii, polityki i wojny, antytezą liberalizmu
miasta-państwa i uosobieniem zła w świecie greckich wyobrażeń religij­
nych.2
Ekspansja imperium perskiego wywarła decydujący wpływ na życie
miast greckich zarówno tych, które zostały podbite, jak i tych, które mogło
to jeszcze spotkać. Podczas wojen Cyrusa i Kambyzesa azjatyccy Grecy
ponieśli znaczne straty gospodarcze i dopiero od r. 520 zaczynali stopnio­
wo odzyskiwać pewien dobrobyt. Nie powrócił jednak złoty wiek wschod-
niogreckiego handlu. Za Krezusa i Amasisa, którzy korzystali z handlu
greckiego, z greckich najemników i wyroczni, nad Morze Egejskie płynęło
obficie złoto Lidii i Egiptu. Za Cyrusa i Dariusza, zajętych ekspansją
i utrwalaniem perskiego panowania, potęga finansowa imperium ugrun­
towała się w Persji i Babilonii. Stamtąd prowadziły drogi karawan do
wybrzeża syryjskiego, gdzie około r. 520 odżyła grecka placówka handlo­
Potęga Persji 229

wa w Posejdion, chociaż główne porty były nadal w rękach Fenicjan.


Cypr miał lepsze położenie do wykorzystywania tego handlu niż jakie­
kolwiek inne państwo wschodniogreckie i król Salaminy cypryjskiej bił
monetę według stopy perskiej. W Egipcie Persowie cofnęli przywileje
przyznane przez Amasisa Grekom z Naukratis i Cyreny, handel grecki
zaczął więc podupadać. Greków jednak obchodziły więcej polityczne niż
ekonomiczne aspekty panowania perskiego. Miasta zależne od Persji nie
mogły się uskarżać na brak tolerancji. Na ogół Persowie nie mieszali się
do miejscowych kultów, zwyczajów czy handlu, a wkrótce pozwolili nawet
niektórym państwom greckim wznowić bicie własnej monety. Ale Persja
była tolerancyjna tylko wówczas, gdy uznawano jej władzę. Ludność miast
nielojalnych i nieposłusznych, jak np. Priene, brano w niewolę i wywożo­
no. W istocie panowanie perskie oznaczało dla greckiego miasta-państwa
utratę tego, co było dlań najcenniejsze — niezależności politycznej. Co
więcej, niejednokrotnie pociągało też za sobą utratę wolności wewnętrz­
nej, gdyż Persja popierała przychylnych sobie tyranów. Nic też dziwnego,
że wolne państwTa obawiały się jej dalszej ekspansji. Zanim jednak jeszcze
ekspansja ta rozpoczęła się na dobre, niektóre jednostki i grupy, nie­
pomne na los Barki i Samos, próbowały wyzyskać ten nowy czynnik w grze
politycznej. W Cyrenajce zatarg między kolonią Cyreny, Barką, a królową
Cyreny, Feretimą, doprowadził do zaproszenia Persji, w wyniku czego
Barka została całkowicie zniszczona, a Cyrena i Euesperiides weszły w skład
perskiej satrapii (około r. 518). Na Samos Persowie, wezwani na pomoc
przez niejakiego Sylosona, uczynili go najpierw tyranem wyspy, którą na­
stępnie — po wielkiej rzezi około r. 518 — wcielili do satrapii Otanesa.3
Persowie byli nie tylko zdobywcami, lecz prowadzili także wyprawy
odkrywcze. Opłynięcie Arabii od Indii do Morza Czerwonego okazało się
krokiem wstępnym do jej przyłączenia. Następnym celem Dariusza była
Europa. Wysłał on ekspedycję, złożoną z dwóch trier i jednego statku han­
dlowego, wyekwipowanych w Sydonie. Całą ekspedycją dowodził grecki
lekarz Demokedes z Krotony, zadaniem zaś jej było zbadanie wybrzeży
Grecji i Italii. Jednocześnie król rozkazał satrapie Kappadocji, by prze­
prawiwszy się przez Morze Czarne uderzył na europejskich Scytów.4 Za­
mierzał bowiem sam ich następnie zaatakować. W Scytach spokrewnio­
nych z plemionami nomadów, które napierały na jego azjatyckie impe­
rium, widział Dariusz bardziej bezpośrednie niebezpieczeństwo, niż mogli
je stanowić europejscy Grecy. W czasie gdy przed wyprawą dokonywał
przeglądu wojsk wszystkich swych poddanych, od Saków do Greków azja­
tyckich, pewien inżynier samijski przerzucił most pontonowy przez Bosfor,
a flota — w większości grecka — zapuściła się na dwa dni w górę Dunaju
i zbudowała również most na rzece. Wojska Dariusza, po pobiciu Getów
i pokonaniu wschodnich Traków, przeprawiły się przez Dunaj w r. 513
230 Ekspansja Persji i wzrost Aten

i ścigały koczowniczych Scytów w głąb Ukrainy. Tam nie udało mu się


zmusić wroga do decydującej bitwy. Scytowie niszczyli kraj przed armią
Dariusza, a ich konnica nękała jego żołnierzy dniem i nocą, aż skończyła mu
się żywność i musiał zawrócić, porzucając swych chorych i rannych. Od­
wrót był pełen niebezpieczeństw aż do samego Dunaju. Przeprawa armii
do Trać j i odbyła się tutaj pod osłoną oddziałów greckich, których dowódcy
wcześniej już odrzucili propozycje Scytów, zachęcających ich do buntu.
Jednakże niektóre greckie miasta nad Bosforem i Hellespontem powstały
teraz przeciw Persom, zamykając drogę do Azji. Dariusz rozprawił się
z buntownikami prędko i surowo, paląc Chalkedon i Abydos, po czym udał
się do swojej stolicy Suzy.5
Klęska poniesiona w Scytii nie zmusiła Dariusza do zaniechania planów
podboju Europy, opóźniła je tylko. Należało najpierw wzmocnić kontrolę
nad cieśninami i rozszerzyć perską satrapię w Europie, a dopiero wówczas
można było myśleć o postawieniu na nogi nowej wielkiej wyprawy. Dla­
tego Dariusz pozostawił w Europie silną armię pod dowództwem Mega-
bazosa i jego następcy — Otanesa. Scytowie zrozumieli niebezpieczeństwo,
zjednoczyli się, wystąpili do Sparty, jako do przodującego państwa grec­
kiego w Europie, z propozycją przymierza i prawdopodobnie w r. 511
wtargnęli do perskiej satrapii, docierając aż do Chersonezu. W porozumie­
niu z nimi niektóre państwa greckie nad cieśninami, z Bizancjum i Chal-
kedonem na czele, zbuntowały się przeciw Persom, lecz Sparta ani jej
sprzymierzeńcy nie podjęli żadnego działania. Dowódcy perscy utwierdzili
swą władzę nad cieśninami, karząc greckich buntowników i zdobywając
Imbros i Lemnos około r. 509; granice satrapii rozszerzyli aż po dolinę
Strymonu, iskąd deportowali do Azji oporne plamię Pajonów. Po drugiej
stronie Strymonu podporządkował się Dariuszowi Amyntas, król Mace­
donii, który wydał swą córkę za syna Megabazosa. Wyciągnięte ramię
imperium perskiego groziło teraz półwyspowi greckiemu i południowej
Scytii, a perska flota panowała nad przybrzeżnymi wodami Libii i we
wschodniej części Morza Egejskiego. W roku 500, kiedy wygnańcy z Nak-
sos, jednej z Cyklad, poprosili Persów o interwencję w sprawy wewnętrz­
ne swojej wyspy, wydawało się, że nadszedł właściwy czas do ataku na
Grecję lądową, gdzie, jak to było powszechnie wiadomo, poszczególne pań­
stwa, nie umiały się nigdy zjednoczyć.6

2. TYRANI W ATENACH

Pizystrat opuszczając Ateny zabrał ze sobą wszystko, co posiadał, jak


również swych stronników, i osiedlił się na żyznych terenach między Ma­
cedonią a Tracją, początkowo w Rhajkełos (w pobliżu Ajneja), które sam
założył, a potem u stóp góry Pangajon. Dzięki eksploatacji miejscowych
Tyrani w Atenach 231

zasobów srebra i drewna udało mu się zgromadzić wielki majątek, po­


dobnie jak uczynił to arystokrata ateński Miltiades, od roku mniej więcej
556 władca Chersońezu, czy tyran Miletu Histiajos, który po r. 510 za­
łożył Myrkinos w dolinie Strymonu.7 W Tracji bił Pizystrat attyckie tetra-
drachmy z sową Ateny (podobne wypuszczał w latach 561 i 556), budował
232 Ekspansja Persji i wzrost Aten

także okręty i statki transportowe niezbędne do zrealizowania swych pla­


nów. Był już teraz w stanie kupić sobie stronników politycznych i za­
ciągać najemników. Otrzymywał pieniądze od państw zaprzyjaźnionych,
zwłaszcza od skrajnej oligarchii w Tebach, liczył na poparcie oligarchii
w Eretrii, najął 1000 żołnierzy w Argos, gdzie miał powiązanie dzięki mał­
żeństwu, a dostał też pieniądze i ludzi od Lygdamisa, awanturnika z Nak-
sos. Zaplanował mądrze swój atak na jesień r. 546, w tym czasie bowiem
sprzymierzone z nim Argos pochłaniało całkowicie uwagę wrogiej wszyst­
kim tyranom Sparty, a wielki zatarg między Lidią a Persją przyczyniał
się do niepewności jutra. Wylądowawszy w Maratonie, gdzie przyłączyli
się doń jego stronnicy z miasta i wiosek, Pizystrat pobił siły ateńskie pod
Pallene i zmusił zwyciężonych do wycofania się do swoich posiadłości.
Wówczas zajął Akropol, rozbroił lud, wziął na zakładników synów pierw­
szych rodzin i utwierdził swoją tyranię w oparciu o pieniądze, najemni­
ków i przymierza.8 W istocie Pizystrat odkrył nową drogę do władzy. Pod­
czas gdy Kypselos, Orthagoras czy Theagenes wyzyskiwali wewnętrzną
sytuację miasta, Pizystrat dokonał zamachu stanu przy pomocy obcych
wojsk i najemników. Jeśli Sparta mogła usuwać tyranów, inne państwa
mogły pomagać w ich osadzaniu, a Pizystrat nie miał skrupułów, by użyć
ich pomocy.
Aż do swej śmierci około r. 528/527 Pizystrat z niezwykłą zręcznością
utrzymywał się przy władzy. Ponieważ obłożył dziesięciną całą wytwór­
czość Attyki i prawdopodobnie opodatkował też cały wwóz i wywóz, jego
osobiste bogactwo wzrastało proporcjonalnie do produktywności państwa.
Szczęśliwie dla niego Ateny właśnie zdystansowały Korynt w ceramice
artystycznej i obrót handlowy wzrastał szybko i stale. Wzrostowi temu
sprzyjała polityka zagraniczna Pizystrata. Na północno-wschodnim szlaku
wiodącym ku Hellespontowi otworzyły się teraz dla Ateńczyków przyjazne
porty: Eretria na Eubei, Rhajkelos nad Zatoką Thermajską, własna baza
Pizystrata w pobliżu góry Pangajon, a także cały Chersonez, gdzie pano­
wał Miltiades jako lokalny dynasta. Pizystrat dodał do tego jeszcze Sige-
jon w Troadzie, skąd usunął Mityleńczyków i gdzie osadził jako tyrana
swego syna Hegesistratosa, niewątpliwie uzyskawszy na to aprobatę per­
skiego satrapy. Silnych sprzymierzeńców pozyskał również w środkowej
części Morza Egejskiego. Na Naksos uczynił tyranem Lygdamisa, powie­
rzając mu opiekę nad swymi ateńskimi zakładnikami, Lygdamis zaś okołc
r. 533 uczynił Polikratesa tyranem Samos. Na polecenie wyroczni Pizy­
strat oczyścił także Delos, spodziewając się, że w ten sposób zdobędzie
uznanie jako patron Amfiktionii Delijskiej.9 Poczynania te niewątpliwie
ułatwiały rozwój handlu ateńskiego. Ceramika attycka docierała do no­
wych odbiorców na północnym wschodzie, w Jonii, na Cyprze i w Syrii;
według stopy eubejskiej, przyjętej w Atenach, Koryncie i na Samos, w la­
Tyrani w Atenach 233

lach 550—540 zaczęły bić pierwsze swoje monety Potidaja, Chalkis i De­
los. Atenom w rywalizacji z innymi państwami dopomagał na Morzu
Egejskim fakt, że ekspansja perska osłabiła wiele wschodnich miast grec­
kich. I tak jednak Polikrates z Samos przewyższył Pizystrata zdobywając
szereg wysp i poświęcając wyspę Rheneję Apollonowi Delijskiemu, pod­
czas gdy Lygdamis kładł już fundamenty pod przyszłą potęgę Naksos. Rów­
nież Egina na Morzu Egejskim była silniejsza od Aten, jej stopę fejdońską
przyjęto w Beocji, na większej części Peloponezu, na Naksos, Paros, Tenos
i na południowych wyspach egejskich. Ateny jednak, dzięki dobrym sto­
sunkom z Koryntem, miały tę przewagę, że mogły wywozić swoją cera­
mikę w wielkich ilościach na Zachód aż do Hiszpanii.10 Poza tym — jako
,,najstarszy kraj joński” — stawały się ojczyzną dla wielu utalentowanych
uchodźców ze zniszczonych miast w Azji Mniejszej.
Hippiasz i inni synowie Pizystrata, których nazywamy łącznie Pizystra-
tydami, w latach 528—510 musieli zmagać się z coraz pogarszającymi się
warunkami, w miarę jak wzrastała potęga Sparty i rozszerzały się perskie
podboje. Około r. 522 obalono tyranów Naksos i Samos, a w r. 519 władzę
na Samos sprawował już perski zarządca — tyran Syloson.11 W roku 514/
/513 Persja zajęła północne wybrzeże Morza Egejskiego, po czym wojenne
operacje Megabazosa, jak również najazdy scytyjskie musiały osłabić prze­
pływ handlu przez Hellespont i Bosfor. Kiedy tak chmury gromadziły się
nad ich głowami, Pizystratydzi podjęli ryzykowną próbę. Miltiades I i jego
następcy na Chersonezie byli uważani za prawowitych władców tubyl­
czych Dolonków. Gdy Miltiades, syn Kimona, wyruszył około r. 516, by
objąć następstwo po swym bracie, Pizystratydzi zaopatrzyli go w niewiel­
ką, lecz dobrze uzbrojoną armię. Dzięki zdradzie pojmał on miejscowych
wodzów, zaciągnął 500 najemników, zdobył Chersonez i osadził tam w wie­
lu punktach swoich rodaków. Następnie wraz z siłami ateńskimi przy­
stąpił do zdobywania Lemnos. Próbę tę jednak, pierwszą wśród wielu
zmierzających do zapewnienia Atenom dostępu do Morza Czarnego, uda­
remniły postępy Persów w Europie w latach 514— 513. W roku 511 lub
około tego czasu Miltiades wyjechał z Chersonezu, a wielu osadników ateń­
skich prawdopodobnie już wcześniej opuściło Chersonez i Lemnos.12
Na kontynencie Pizystratydzi odziedziczyli dobre stosunki z Tebami,
Argos, Tessalią, Eretrią i Spartą. Ten układ jednak okazał się nietrwały.
Piąteje, małe miasto w Beocji w pobliżu granicy Attyki, znalazło się pod
silnym naciskiem Teb żądających jego przyłączenia do potężnego Związku
Beockiego. W roku 519, gdy armia spartańska operowała w środkowej
Grecji, Platejczycy poprosili Spartę o pomoc. Spartanie poradzili im zwró­
cić się do Aten, które też szybko zawarły przymierze. Cel Sparty — po-
różnienie Aten z Tebami — został osiągnięty. Doszło między obu państwa­
mi do bitwy, którą wygrali Ateńczycy, po czym przesunęli granicę Pla-
234 Ekspansja Persji i wzrost Aten

tej ów, a także sąsiedniego miasta, Hysiaj.13 Zwycięstwo to przyniosło Pi-


zystratydom wrogość Teb, które dotychczas były z nimi w przyjaźni. Wy­
rocznia delficka zaczęła nakłaniać i tak chętną Spartę do obalenia tyranów,
a za wyrocznią stali przywódcy Alkmeonidów, którzy w r. 511 byli, po­
dobnie jak Pizystrat w r. 546, gotowi do wywalczenia z obcą pomocą
swego powrotu. Pizystratydzi mogli spodziewać się poparcia tylko od
Argos, Tessalii, Platejów i Hysiaj; w rezultacie otrzymali je w pewnej
mierze tylko od Tessalii.
Pizystrat dzierżył w swym ręku wszystko, co mogło zapewnić władzę:
rozporządzał najemnikami, bronią, flotą, wysokimi stanowiskami urzędni­
czymi i regularnymi dochodami, a był także panem Akropolu. Wielu jego
przeciwników zginęło pod Pallene. Niektórzy pojechali z Mlltiadesem na
Chersonez w r. 556, inni uciekli z Alkmeonidami w r. 546. Pizystrat do­
radzał tym, którzy przeżyli, powrót do ich posiadłości; majątków wygnań­
ców bowiem nie konfiskował, lecz traktował jako rękojmię dobrego za­
chowania właścicieli14, a w niektórych przypadkach zatrzymywał też sy­
nów wygnańców jako zakładników. Być może, że przed swą śmiercią
w r. 528/527 doszedł do porozumienia z niektórymi ateńskimi emigranta­
mi, takimi jak Filaida Kimon, który powrócił na zasadzie umowy. Głów­
nym celem Pizystrata było zdobycie życzliwości ogółu obywateli. Dlatego
też starał się szanować ustrój i prawo cywilne swego kraju, podporządko­
wując się nawet wyrokom sądu areopagu.15 Wszystkim jednak kierował
zza kulis tyran. Nie tolerował żadnego stronnictwa ani polityki prócz swych
własnych, sam wyznaczał kandydatów na wyższe urzędy, wybrani zaś
sprawowali swoje funkcje po jego myśli, stając się następnie we właści­
wym trybie członkami areopagu.
Ludowi okazywał Pizystrat łaskawość. Dążył do poprawy jego położe­
nia, udzielając rolnych pożyczek niezamożnym, stojąc na straży praw
orgeonów i zapewniając pełne zatrudnienie wszystkim obywatelom.
Uświetnieniu jego panowania służyły wielkie budowy publiczne — drogi,
świątynie, zaopatrzenie w wodę itd.16 Patronat Pizystrata przyciągał do
Aten artystów, zwłaszcza z miast ujarzmionych przez Persję. Wpływ joń-
ski zaznaczył się w ubiorze i sztuce, a na pięknej czerwonofigurowej cera­
mice attyckiej poczynając od r. 535 spotyka się często sceny z jońskiej mi­
tologii. Święta państwowe — Panatenaje, Dionizje i Eleuzynie — zyskały
na wspaniałości, a około r. 534 na Dionizjach wystawiono pierwszą tra­
gedię.17 Tymi środkami Pizystrat wzmacniał oddziaływanie religii pań­
stwowej na wszystkie klasy społeczne, rezerwując przy tym dla siebie
i swych popleczników tradycyjne stanowiska kapłańskie. W dziedzinie są­
downictwa ustanowił sędziów dla okręgów wiejskich, którzy prawdopodo­
bnie rozpatrywali drobniejsze sprawy i, być może, przyjmowali apelacje
od wyroków sądów rodowych. Panowanie jego zapewniło państwu ateń­
Tyrani w Atenach 235

skiemu pokój, dobrobyt i znaczenie w świecie greckim. Zdobył on miłość


klasy, która w przyszłości miała rządzić miastem, i wielu wspominało jego
czasy jako wiek złoty, „wiek Kronosa” .
Synowie Pizystrata, jak pisze Tukidydes, „przez długi czas rządzili uczci­
wie i mądrze; [...] upiększali miasto, prowadzili wojny i składali w świąty­
niach ofiary” . Jest to pochwała względna, którą trzeba odczytywać pamię­
tając, co mówiono o innych tyranach. Ogólnie biorąc synowie kontynuowali
politykę ojca. Opierali się na wojskach najemnych i dozorowali zaopatrze­
nia w broń. Ich rezerwy finansowe były tak wielkie, że zmniejszyli do
jednej dwudziestej podatki bezpośrednie od produkcji rolnej w Atenach.
Sztuką opiekował się specjalnie Hipparch.18 Sam układał wiersze i krótkie
epigramy, które umieszczano na tzw. hermach, czyli kamieniach milowych
ustawianych na jego rozkaz w całej Attyce. On też prawdopodobnie po­
starał się o przeniesienie do Aten ze zdobytej przez Persów Chios ręko­
pisów Homera, którego poematy dawno już zostały spisane i były prze­
chowywane przez Homerydów.
Recytację Iliady i Odysei uczynił Hipparch integralną częścią Panate-
najów. Pewnemu Onomakritosowi powierzył pieczę nad wyroczniami prze­
chowywanymi na Akropolu, a na swój dwór zaprosił poetów Anakreona
i Simonidesa.19 Tyrani utrzymywali fikcję praworządności na przykład
w ten sposób, że Hippiasz był archontem-eponymem w r. 526, a jego syn,
Pizystrat — w r. 522. Młody Pizystrat jako archont poświęcił ołtarze dwu­
nastu bogom i Apollonowi, a na Panatenajach w r. 514 przewodniczyli
Hippiasz i Hipparch. Pizystratydzi, a może już ich ojciec, odwołali z w y­
gnania niektórych członków przodujących rodów. Klejstenes, jeden z czo­
łowych Alkmeonidów, był archontem-eponymem w r. 525, a Filaida
Miltiades — w r. 524.20 Porozumienie z tymi potężnymi domami nie było
najwidoczniej trwałe, gdyż Klejstenes znalazł się wkrótce na wygnaniu
i powrócił do Delf, a w r. 524, kiedy ojciec Miltiadesa, Kimon, odniósł
trzecie kolejne zwycięstwo w wyścigach rydwanów w Olimpii, Pizystraty­
dzi — obawiając się jego popularności — kazali go zamordować.21 Ich
udział w morderstwie był dobrze ukryty; w r. 516 wysłali Miltiadesa, aby
zdobył Chersonez, a potem Lemnos; realizacja tych planów otworzyła przed
Ateńczykami nowe tereny, ale już w roku 514/513 wielu kolonistów mu­
siało powrócić do Attyki. Ateny utraciły oparcie w północnej części Morza
Egejskiego, co razem z przybyciem uchodźców skomplikowało zagadnie­
nie utrzymania porządku w Atenach. W tym też prawdopodobnie czasie
wprowadzono przepisy ograniczające ruch ludności ze wsi do miasta.22
Pizystratydzi obawiali się arystokratycznych rodów, kosztem których
ich ojciec zdobył tyranię, takich jak: Alkmeonidzi, Eteobutadzi i inni; bali
się również swoich własnych krewniaków, Filaidów. Jest rzeczą uderzającą,
że żaden z autorów starożytnych nie przypisuje Pizystratowi ani jego sy-
236 Ekspansja Persji i wzrost Aten

nom konfiskaty majątków, które należały do ich nieprzyjaciół. Istotnie


Kimon, odwołany z wygnania, „powrócił na mocy układu do własnych
dóbr”, co każe się domyślać, że nie był wywłaszczony.23 Podobnie jak
w późniejszym okresie polityk skazany ostracyzmem na wygnanie nie
tracił swego majątku, tak zapewne i w VI wieku arystokraci będący u wła­
dzy szanowali nieprzenośny charakter posiadłości rodowych i unikali po­
działu majątków swoich rywali. Jakkolwiek bądź było, rody arystokratycz­
ne na wygnaniu zachowywały swe bogactwa, jak widzieliśmy, że zachował
je także Pizystrat. Alkmeonidzi uczynili z Delf swoją kryjówkę. Skupia­
jąc wokół siebie innych wygnańców próbowali oni kilkakrotnie powrócić
siłą. W tym celu przede wszystkim założyli twierdzę w Lejpsydrion, blisko
attyckiej granicy, i tu zbiegali się do nich ich stronnicy z miasta. Tyra­
nom jednak udało się ponownie wypędzić Alkmeonidów z Attyki. W klu­
bach politycznych miasta uczczono ten wypadek piosenką biesiadną: „Bia­
da, Lejpsydrion zdradzające druhów, zgubiłeś mężów dzielnych w boju,
szlachetnie zrodzonych, którzy w dniu tym dowiedli, z jakich rodów wy­
szli.” Macki tej potężnej opozycji sięgały nie tylko w głąb Attyki, lecz
również do innych miast-państw. W szczególności Alkmeonidzi uzyskali
umowę na odbudowę świątyni w Delfach, co zapewniło im nie tylko korzy­
ści materialne, lecz także przychylność kapłanów, którzy jęli namawiać
wszystkich Spartan zwracających się do wyroczni do obalenia Pizystra-
tydów.24
Już po powrocie Alkmeonidów z Lejpsydrion, a przed zawarciem umowy
w Delfach, w r. 514 na Panatenajach zaszedł sensacyjny wypadek — Hip-
parch został zamordowany przez Harmodiosa i Aristogejtona, którzy uczy­
nili to zresztą z pobudek osobistych, a bynajmniej nie politycznych. Ci
dwaj tyranobójcy stali się odtąd symbolem wolności dla ludu ateńskiego,
który wolał przypisywać swoje wyzwolenie raczej im niż arystokratom
przewodzonym przez Alkmeonidów i sprzymierzonej z nimi Sparcie. Prze­
ciwnicy arystokracji śpiewali przy ucztach piosenki na cześć tyranobój-
ców: „Miecz w gałęzi mirtowej nosić będę, jak Harmodios i jak Aristogej-
ton, gdy tyrana krew przelał ich miecz i gdy w Pallady gród równość wró­
ciła praw.” 25 *
Po zabójstwie Hipparcha Pizy straty dzi kazali stracić wielu przeciwni­
ków, a rządy ich stały się bardziej surowe. Hippiasz zdawał sobie sprawę
ze swojej niebezpiecznej sytuacji, wydał więc córkę za syna tyrana Lam-
psakos, który miał wpływy na dworze perskim. W roku 511/510 wojnę roz­
poczęła Sparta, gdzie polityka popierana przez Delfy, a inspirowana przez
Alkmeonidów znajdowała podatny grunt. Za pierwszym razem Spartanie
próbowali działać przez zaskoczenie, lądując na wybrzeżu falerońskim.

* Przeł. S. Srebrny, A n to lo g ia lir y k i g re c k ie j, Wrocław 1955, s. 78.


Tyrani w Atenach 237

Rys. 15 Plan agory w IV wieku p.n.e.: 1 — świątynia Afrodyty Niebiańskiej; 2 — san­


ktuarium Demosu i Charyt; 3 — Stoa Herm; 4 — Stoa Pojkile; 5 — Stoa Zeusa;
6 — ołtarz Dwunastu Bogów; 7 — Eschara; 8 — Leokorion; 9 — świątynia Hefajstosa;
10 — świątynia Apollona Patroos; 11 — Buleuterion; 12 — stare Buleuterion; 13 — po­
sągi dziesięciu herosów-eponymów; 14 — Droga Panatenajska; 15 — Tholos; 16 — Stra-
tegejon; 17 — studnia południowo-zachodnia; 18 — Tezejon; 19 — Enneakrunos;
20 — mennica.

Pizystratydzi jednak, uprzedzeni o tym ataku, pokonali Spartan z pomocą


1000 konnicy tessalskiej. Druga ekspedycja spartańska, pod dowództwem
króla Kleomenesa, a wspomagana przez wygnanych arystokratów i ich
popleczników w Attyce, rozbiła konnicę tessalską i zmusiła Pizystratydów
do zamknięcia się na Akropolu. Jednakże szczególnym zbiegiem okoliczno­
ści synowie ich dostali się do niewoli. Do kapitulacji doszło w lipcu r. 510.
240 Ekspansja Persji i wzrost Aten

których leżały jego posiadłości. Ponieważ cztery fyle attyckie były fy-
lami plemiennymi, a każda z nich składała się z fratrii spokrewnionych
ze sobą, wpływ takiego domu sięgał jednostek plemiennych tworzących ra­
zem państwo. Tak więc domy arystokratyczne nadawały w pewnym stop­
niu własny kierunek i tendencje całym rozszerzającym się grupom, zarów­
no plemiennym, jak i geograficznym, ściśle ze sobą spokrewnionym, które
też zawdzięczały swą siłę raczej czynnikom plemiennym niż doczepionym
później stowarzyszeniom orgeonów. Klejstenes postanowił pozbawić rody
wpływów w wyborach lokalnych i ogólnopaństwowych oraz zrównać orge­
onów z członkami rodu. Osiągnął to wprowadzając w Attyce nowy system
podziału na okręgi wyborcze.
Za podstawową jednostkę Klejstenes przyjął dem (demos), niewielki
obszar, analogiczny do dzisiejszej gminy. Wiele demów już istniało; zwię­
kszył on teraz ich liczbę, dzieląc gęsto zaludnione, każdy na dwa lub wię­
cej, zwłaszcza w samym mieście Atenach. Wszystkich demów było praw­
dopodobnie około 170, a więc trzykrotnie więcej niż dawnych naukrarii.
Obywatelstwo ustalono w roku reformy na zasadzie miejsca zamieszkania
w demie i odtąd każdy obywatel był zapisany jako „członek demu X ” .
Członków rodów i orgeonów zapisywano jednakowo i nic w spisie nie
wskazywało, czy obywatelstwo jest odziedziczone po przodkach, czy świeżo
nadane. Członkowie demu byli zatem wymieszani bez żadnego rozróżnie­
nia, a kwalifikacja według miejsca zamieszkania umożliwiła pewno Klej-
stenesowi ponowne nadanie obywatelstwa tym także, którzy zostali go
pozbawieni i w których jego przeciwnicy widzieli „cudzoziemców” lub
„niewolników” .29
Dem zastąpił obecnie naukrarię jako jednostka administracji lokalnej
dla celów finansowych, wyborczych i kultowych. Demarcha (demarchos)
stał na czele nowej jednostki, tak jak naukraros — na czele dawnej, a de-
moci mieli swe własne zgromadzenia i obrzędy. Pragnąc wytworzyć w de­
mach poczucie wspólnoty Klejstenes zdecydował, że po r. 507 przynależ­
ność do nich będzie dziedziczna, a nie związana z miejscem zamieszkania.
A zatem, jeśli rodzina przeprowadzała się gdzie indziej, zachowywała
członkostwo demu, w którym w latach 508—507 mieszkała.30
Klejstenes podzielił Attykę na trzy okręgi: miasto wraz z najbliższym
sąsiedztwem (asty), obszar nadbrzeżny zakończony przylądkiem Sunion
(■paralia) i tereny w głębi kraju (mesogeion), tak że każdy z okręgów miał
w przybliżeniu tę samą liczbę mieszkańców. Rejony te reprezentowały
z grubsza różne gałęzie gospodarki attyckiej: rzemiosło i kapitał, rybołów­
stwo i górnictwo, hodowlę i lasy, ale we wszystkich trzech podstawę sta­
nowiło rolnictwo. Nowy ten podział nie odpowiadał dawnemu na równinę,
wybrzeże i podgórze, gdyż przeciwstawienie: równina-podgórze zostało
zastąpione przeciwstawieniem: miasto-głąb kraju. Następnie Klejstenes,
P IZ Y D IA
Rys. 16 Basen Morza Egejskiego.
Reformy Klejstenesa 241

dzieląc każdy okręg na dziesięć trittyes, zgrupował demy w taki sposób, że


należące do jednej trittys nie graniczyły na ogół ze sobą; trittys stano­
wiła więc zespół demów, a nie — jak dotychczas — ciągły kawałek ziemi.
Wreszcie wybrał drogą losowania po jednej trittys z każdego okręgu i trzy
takie trittyes (czyli „trzecie części” ) połączył w jedną fylę. Tak powstało
dziesięć fyl, do których przynależność wynikała z przynależności do demu
i trittys Klejstenesowskiej, a nie członkostwa fratrii i odpowiadającej
jej jednostce geograficznej, dawnej trittys. Jeśli Ateńczyk zajrzał do spisu
fyl z r. 507, to znajdował tam notatkę: „A członek demu X, trittys Y, fyli
Z” ,31 a notatka ta nie dawała mu żadnej wskazówki, czy A jest członkiem
rodu, czy też orgeonem.
W każdej fyli trzy okręgi Attyki były reprezentowane w równym stop­
niu; nie było żadnego większego bloku geograficznego, wewnątrz którego
mogłyby decydować lokalne wpływy. Tak więc, jeśli dawniej w jakiejś
naukrarii głos rozstrzygający miał jeden dom arystokratyczny, teraz było
bardzo prawdopodobne, że demy stanowiące tę naukrarię trafią do kilku
fyl nowych. Okazuje się, na przykład, że w czasach późniejszych członko­
wie rodu Eumolpidów należeli do co najmniej dziesięciu demów i kilku
różnych fyl. Przynależność do fyli po r. 507 stała się dziedziczna. Fyla
miała swoje własne Zgromadzenie i urzędników' wykonawczych z funkcja­
mi wyborczymi, kultowymi, finansowymi i wojskowymi. Herosów-epo-
nymów (archegetai) dziesięciu fyl wskazała Pytia spośród 100 imion wy­
branych przez same fyle. W ten sposób nowy system otrzymał błogosła­
wieństwo Delf, a założyciele fyl byli również „wylosowywani spośród w y­
branych” (klerotoi ek prokriton), gdyż zdanie kapłanki odgrywało rolę
analogiczną do losowania (kleros), które decydowało w innych przypad­
kach.32 Fyle Klejstenesowskie stanowiły jakby poprzeczny przekrój przez
dawne plemienne fyle z ich poddziałami — dwunastoma plemiennymi fra-
triami i dwunastoma geograficznymi trittyes.
Sposób działania nowego systemu wyborczego widać najlepiej na przy­
kładzie Rady Pięciuset. Każdy dem wybierał najpierw określoną liczbę
członków, którzy musieli mieć ponad 30 lat i należeć do klasy majątkowej
zeugitów lub wyższej; liczba ta była proporcjonalna do liczby ludności
każdego demu, a zatem zmieniała się w zależności od niej. Spośród wybra­
nych tą drogą członków demów każda fyla wyznaczała przez losowanie
50 swoich przedstawicieli. Tak więc 500 przedstawicieli „wylosowywano
spośród wybranych” w sposób, który umożliwiał wyeliminowanie wpły­
wów tej czy innej grupy. Tych 500 podlegało następnie dokładnemu bada­
niu, a jedno z pytań stawianych wówczas kandydatowi brzmiało: „Z ja­
kiego jesteś demu?” Badanie rozpoczynało się pod przewodnictwem tesmo-
tetów, a o jego wyniku decydowała Rada urzędująca; odrzuconemu kandy­
datowi nie przysługiwało prawo odwołania, a miejsce jego zajmował jeden
242 Ekspansja Persji i wzrost Aten

z tych. których nie wylosowano. Gdy zaakceptowano już wszystkich pię­


ciuset, składali oni przysięgę, że będą „doradzać to, co jest najlepsze dla
państwa” i rozpoczynali urzędowanie jako członkowie Rady na początku
roku attyckiego. W roku 507 uczyniła to pierwsza Rada Pięciuset, a przy­
sięgę w formie, która przetrwała wieki, składano po raz pierwszy w r. 503.
Na czele dziesięciu dostarczanych przez fyie wojskowych kontyngentów
stali teraz taksjarchowie. W roku 501 dziesięciu strategów (po jednym na
fylę), wybieranych przez lud, przejęło prawdopodobnie dowództwo armii
w czasie działań wojennych, należące dotychczas do archonta polemarcha,
który pozostał nadal honorowym wodzem naczelnym (hegemon). Nowe
fyle obarczono, być może, również odpowiedzialnością za utrzymanie okre­
ślonej liczby okrętów floty wojennej.33
System wyborczy zapewnił wszystkim Ateńczykom, niezależnie od uro­
dzenia i stanu majątkowego, równe prawa polityczne w wyborach urzędni­
ków lokalnych i państwowych, bez względu na to, czy chodziło o demar-
chę, stratega danej fyli czy członków ogólnopaństwowej Rady. Reformy
Klejstenesa przekształciły system wyborczy w duchu tej samej równości
praw (\isonomia), którą Solon wprowadził w sprawach dotyczących wolności
osobistej w postępowaniu sądowym. Obywatele ateńscy byli odtąd równi,
czy to głosując, czy przemawiając (isonomoi). W odróżnieniu od tyranii
lub ścisłej oligarchii (dynasteia), o państwie ateńskim mówiono, że jest ono
równością praw, głosu i władzy (isonomia, isegoria lub isokratia).u
Ten krok zasadniczy był ważniejszy niż wszelkie inne zmiany ustro­
jowe dokonane przez Klejstenesa. Zapewnił on bowiem indywidualnemu
obywatelowi prawo głosowania jako jednostce wolnej od jakichkolwiek
nacisków zewnętrznych. W państwie areopag pozostał nadal najpotężniej­
szym organem władzy. Członkowie jego w dalszym ciągu rekrutowali się
z eks-archontów, a tych, podobnie jak poprzednio, wybierał cały lud, a nie
według nowego systemu wyborczego. Areopag i wybory archontów za­
chowały charakter arystokratyczny i faktycznie prawie zawsze wybierano
arystokratów. Rada Pięciuset przejęła funkcje, które sprawowała niegdyś
Solonowa Rada Czterystu. W celu utrzymania ciągłości obrad i kontroli
nad zwykłym biegiem administracji, Rada została podzielona na dziesięć
zespołów po pięćdziesięciu członków z każdej fyli, z których jeden po
drugim kolejno wyznaczany przez losowanie urzędował bez przerwy przez
dziesiątą część roku (prytaneia). Spośród pry tanów (pry tañéis) wy loso wy-
wano codziennie nowego przewodniczącego (epistates), a sekretarza (gram-
mateus) wybierano na cały okres trwania prytanii. Prytanowie decydowali
np. o zwołaniu nadzwyczajnego posiedzenia Rady. Urzędując bez przerwy
rezydowali oni w budynku państwowym zwanym Thelos i otrzymywali od
państwa wyżywienie.35 W ten sposób Klejstenes przygotował Radę do
zajęcia poważniejszej pozycji w ustroju. Ponieważ każdy między trzy­
Reformy Klejstenesa 243

dziestym a sześćdziesiątym rokiem życia mógł być tylko dwukrotnie człon­


kiem Rady, a tylko raz epistatesem, już w następnym pokoleniu wyszko­
lenie administracyjne i poczucie odpowiedzialności społecznej stało się
udziałem znacznie większej liczby obywateli, tak że lud jako całość zyskał
doświadczenie i zrozumienie spraw państwowych. Ale dopiero od r. 462
Rada miała odgrywać donioślejszą rolę. W gruncie rzeczy Klejstenes po­
zostawił ustrój taki, jakim zastał go Pizystrat. Obdarzył jednak Radę pełną
odpowiedzialnością, a Zgromadzenie — samodzielnością w przeprowadza­
niu wyborów. Umożliwiło to później rządy większości w państwie (demo-
kratia).
Klejstenes ogłosił również inne prawa, o których niewiele wiemy. Być
może zreformował kalendarz Solona, by go dostosować do systemu rotacji
prytanii. Prawdopodobnie też wydał zakaz dwukrotnego piastowania urzę­
du archonta-eponyma, chcąc zażegnać w ten sposób niebezpieczeństwo ty­
ranii, a niektórzy autorzy antyczni uważali, że w dążeniu do tego samego
celu ustanowił ostracyzm. W starożytności przyczepiano ustrojowi Klejste­
nesa najróżniejsze etykietki. Nazywano go „arystokratycznym” w r. 462,
a w r. 411 — „niedemokratycznym, lecz podobnym do ustroju Solona” .
Dla Herodota i Isokratesa była to „demokracja” , ale „demokracja prawie
idealna” .36 W oczach bezstronnego obserwatora jest to ustrój zrównowa­
żony, w którym uprawnienia dane areopagowi, urzędnikom, Radzie i Zgro­
madzeniu odpowiadały doświadczeniu różnych klas w państwie po długim
okresie tyranii. Klejstenes zasługuje na porównanie z Solonem dlatego, że
przez sprawiedliwy rozdział uprawnień zjednoczył różne warstwy społecz­
ne i stworzył właściwą koncepcję jednolitego państwa, które domaga się
odpowiedzialnej współpracy każdego poszczególnego obywatela. „Ustrój
len” , jak powiada Plutarch, „był wspaniale dostosowany do wykształcenia
jednomyślności i zachowania całości państwa.” Lecz wzrok Klejstenesa
sięgał także w przyszłość. Doceniał on zdolności ludu ateńskiego. Przez swe
reformy wyborcze i ustanowienie Rady i prytanii wyznaczył z góry rolę,
jaką miał grać lud (demos) w polityce Aten.37 Jednocześnie nie tknął ani
nie naruszył religijnej i moralnej struktury społeczeństwa, od której osta­
tecznie zależała wewnętrzna zwartość miasta-państwa. Cztery fyle plemien­
ne, dwanaście irittyes, fratrie, rody i kapłani — wszystko to nadal speł­
niało swoje zadania w życiu religijnym, moralnym i społecznym rozwija­
jąc poczucie wspólnoty i lojalne oddanie jej sprawom. One to właśnie,
znajdując swój wyraz polityczny w warunkach liberalnego i postępowego
ustroju, umożliwiły Atenom Klejstenesa przeciwstawienie jednolitego
frontu Sparcie i Persji.
244 Ekspansja Persji i wzrost Aten

4. SUKCESY ATEN

Za Pizystratydów Ateny uzależniły od siebie Eleutheraj, Plateje i Hy-


siaj, małe państewka na pograniczu z Tebami. Nie chcąc przyłączyć się do
Związku Beockiego, oddały się one pod opiekę Aten. Te zaś zawarły z nimi
przymierze wojskowe, udzielając nawet jakiejś formy obywatelstwa, być
może ograniczoną „izopoliteję” , która polega na wzajemnym przyznaniu
pewnych praw obywatelskich.38 Eleutheraj zostało zapewne pozyskane
jeszcze przed r. 519, a Plateje i Hysiaj właśnie w tymże roku. Ponieważ
żadne z tych miast nie należało do systemu wyborczego Attyki, nie sta­
nowiły one części pełnoprawnego społeczeństwa ateńskiego. Podobna była
sytuacja miejscowej ludności na Salaminie lub (później) mieszkańców Oro-
pos, tworzących gminy poległe.30
W roku 506 Kleomenes zorganizował atak na Ateny jednocześnie z trzech
stron. Na czele wojsk Związku Peloponeskiego wkroczył sam do Eleusis,
armia beocka zajęła Ojnoe i Hysiaj, a oddziały Chalkis pustoszyły pół­
nocną Attykę. Ateńczycy uderzyli wszystkimi siłami na Eleusis. Gdy Pe-
loponezyjczycy się wycofali, wojska ateńskie zwróciły się przeciw Beotom
pokonując ich ostatecznie i tego samego dnia rozgromiły na Eubei armię
Chalkis. Licznych jeńców wykupiły Beocja i Chalkis. Ich pęta i brązowy
rydwan zostały poświęcone bogom na Akropolu na pamiątkę podwójnego
zwycięstwa.40 Odwaga Ateńczyków wywalczyła im wspaniały sukces, a co
więcej, Peloponezyjczycy nie wznowili ataku. Ocalenie Aten utwierdziło
ustrój Klejstenesa, a wojskom ateńskim dało wielką pewność siebie. Od
razu też doprowadziło do dalszych posunięć. Zająwszy część terytorium
Chalkis i osadziwszy tam swój garnizon, Ateny zagroziły oskrzydleniem
Beocji i z obu stron na nią napierały. Teby w odpowiedzi zawarły przy­
mierze z Eginą, która wprawdzie otwarcie nie wypowiedziała wojny, lecz
posiadając lepszą flotę plądrowała Faleron i wybrzeże attyckie. Ateny
miały teraz przeciw sobie Beocję, Eginę i Spartę. Zwróciły się zatem po­
nownie do Persji o przymierze. Gdy jednak Persja postawiła za warunek
przywrócenie do władzy Hippiasza, Ateny zerwały rokowania.41 Miasto
Klejstenesa wyrastało na niezależnego partnera w międzypaństwowej grze
politycznej w basenie Morza Egejskiego.
Na najżyźniejszej ziemi Chalkis Ateny osadziły 4000 zdolnych do służby
wojskowej mężów jako drobnych właścicieli ziemskich — kieruchów (kle-
roukhoi). Kleruchowie ci pozostawali nadal pełnoprawnymi obywatelami
ateńskimi, płacili podatki, głosowali jako członkowie demów i służyli
w kontyngentach fyl. Byli jednak związani zakazem sprzedawania, a nawet
poddzierżawiania (z wyjątkiem specjalnych okoliczności) swoich działek, tak
że w rezultacie stali się stałym garnizonem na Eubei, Było to konieczne,,
gdyż mieszkańców Chalkis, podobnie jak Beotów ze zdobytego Oropos, zmu­
Sukcesy Aten 245

szono niewątpliwie do płacenia podatków Atenom i do podporządkowania


się ich celom politycznym. Tak więc Ateny stworzyły kleruchię jako prze­
dłużenie własnego państwa, a nie jako odrębną jednostkę. Był to przede
wszystkim oręż w służbie imperialistycznej polityki. Wtórną jego warto­
ścią była możliwość przeciwdziałania przeludnieniu; np. uciekinierzy
z Chersonezu i Lemnos mogli w ten sposób dostać nowe ziemie. Każdemu
z nich zapewniano dzięki temu pozycję zeugity, a państwo zyskało rezerwę
hoplitów.42 Kleruchia na Eubei nie była najwcześniejsza. System ten na­
rodził się zapewne na Salaminie. Tam w ciągu VI wieku zarówno Ateny,
jak i Megara osadzały kleruchów wśród miejscowej ludności; będąc tak
blisko ojczyzny kleruchowie oczywiście pozostali aktywnymi obywatelami
własnego państwa. Fragmentaryczna inskrypcja, pochodząca być może
z okresu Pizy straty dó w lub nieco późniejszego, wymienia warunki zwią­
zane z posiadaniem działki i obowiązki wojskowe klerucha. Na Salaminie
Ateny utrzymywały stałego urzędnika (archonta), pewno dla regulowania
stosunków między kleruchami a ludnością miejscową.43 Wydaje się praw­
dopodobne, że na Chersonezie i Lemnos w latach 516—513 zakładano ko­
lonie, a nie kleruchie.44 Uzależnianie państw sąsiednich i narzucanie im
kleruchii były pierwszymi oznakami ateńskiego imperializmu.
R O Z D Z IA Ł 2

SYMMACHIA SPARTAŃSKA
I NIEPOKOJE W PAŃSTWACH GRECKICH

1. POLITYKA SPARTY

S parta była konsekwentnie nieprzyjazna Persji. Łączyła się z jej wro­


gami — Krezusem, Amasisem, Scytami, atakowała zaś przyjaciół, np.
tyranów Samos i Aten. Ponieważ Persja popierała tyranów w państwach
greckich pozostających pod jej władzą, wrogość Sparty wobec tyranów
szła w parze z jej wrogością wobec Persji. Celem Sparty było zatrzymanie
ekspansji Persji i wzmocnienie własnej Symmachii w Grecji. Około r. 524
podjęła ona inicjatywę atakując properskiego tyrana Samos, Polikratesa,
który posiadał flotę najpotężniejszą na wschodnich wodach Morza Egej­
skiego i zamierzał dopomóc Persji w podboju Egiptu. Siły morskie Sparty
w przymierzu z Koryntem uzyskały przewagę na Morzu Egejskim. Dopro­
wadziły też — od razu czy może nieco później — do upadku tyranów na
Naksos i Tazos, lecz mimo miesięcznego oblężenia nie udało się im obalić
Polikratesa. Chociaż ta akcja Sparty była krótkotrwała, ona to pewno
przyczyniła się do decyzji Kambyzesa nie posuwania się dalej na zachód.
Gdy około r. 518 Polikrates wreszcie upadł, a flotę samijską pojmali Per­
sowie, Sparta odmówiła pomocy wygnanemu tyranowi Majandriosowi.45
W środkowej Grecji wojska spartańskie działały w r. 511, kiedy to Pla-
tejom poradzono zwrócić się o pomoc do Aten, później, w r. 511/510, gdy
wysłano dwie ekspedycje w celu usunięcia properskich Pizystratydów,
i ponownie w r. 508 i 506 przy próbach obalenia Klejstenesa i jego rządu,
który wówczas również prowadził pertraktacje z Persją. Być może w r. 519
lub 510 Sparta obaliła tyrana Fokidy, Aulisa, a klęska zadana tessalskiej
konnicy w r. 510 wzmocniła jej autorytet w środkowej Grecji. Około
r. 510 Symmachia Spartańska objęła także prawdopodobnie Beocję, Fokiclę,
Ateny i pewno Chalkis, a w Delfach wpływy Sparty osiągnęły swój zenit.
Również na samym Peloponezie Symmachia utrzymała przewagę aż do
ostatniego dziesięciolecia VI wieku.
Tę energiczną politykę zawdzięczała Sparta geruzji, najbardziej doświad­
czonemu i potężnemu organowi swego ustroju. Eforowie i królowie byli
tylko realizatorami jej woli. Królowie jednak, którzy mieli na wojnie pełną
władzę, mogli w czasie kampanii w znacznym stopniu oddziaływać na po­
litykę. Około r. 520 następcą Anaksandridasa został Kleomenes, król ambi­
Polityka Sparty 247

tny i gwałtowny, którego geniusz jak się okazało, graniczył z szaleństwem.46


Jego zdolności dyplomatyczne ujawniły się w r. 519, kiedy to z powodu
Platejów poróżnił Ateny z Tebami, a wyzwalając Ateny w r. 510 dowiódł,
że posiada zarówno talent wojskowy, jak i takt polityczny. W roku 508,
jako przyjaciel Isagorasa, skłonił być może geruzję do podjęcia interwencji
w Atenach. Ówczesne posunięcia Kleomenesa — a mianowicie decyzja
ogłoszona przez herolda, masowe banicje, rozwiązanie Rady ateńskiej —
wszystkie były w tej sytuacji niemądre i nieprzezorne; nie rozumiał on
bowiem najwyraźniej, jak bardzo Ateńczycy przywiązani są do swobody,
a także nie miał właściwego rozeznania sytuacji wojskowej. W roku 506
Sparta starała się odbudować swój zachwiany autorytet i ujarzmić Ateny.
Obaj królowie, Kleomenes i Demaratos, dowodzili siłami ekspedycyjnymi,
rekrutującymi się ze wszystkich miast Peloponezu, z wyjątkiem Argos.
Kleomenes jednak trzymał w tajemnicy cel wyprawy, dopóki armia nie
doszła do Eleusis. Kiedy Koryntianie zorientowali się, że Kleomenes za­
mierza zrobić Isagorasa tyranem, opuścili pole bitwy. Wtedy Demaratos
wycofał z linii swoje siły, za nim poszły kontyngenty sprzymierzeńców
i cała armia cofnęła się w zamieszaniu. Nie wiemy, kogo obciążono od­
powiedzialnością w Sparcie, lecz od tego czasu nie wolno było, aby w jednej
wyprawie uczestniczyli dwaj królowie jako równouprawnieni dowódcy.47
Groźniejsze dla Sparty było zachwianie jej Symmachii. Na samym po­
czątku tej wyprawy, a być może również wcześniejszych, Sparta zapewne
odwołała się po prostu do przymierzy obronnych, które łączyły ją z każ­
dym członkiem Symmachii, a nie zasięgała opinii Symmachii jako całości.
W roku 506 ten sposób postępowania doprowadził do niepowodzenia, do
którego przyczyniła się także bezwzględność Kleomenesa. Prawdopodob­
nie w r. 505 wprowadzono nową procedurę, a zmiana ta była bardzo do­
niosła. ¡Sparta zwołała u siebie zebranie przedstawicieli miast sprzymie­
rzonych, na którym przedstawiciele Sparty zabrali głos w sprawach poli­
tyki. Na zebraniu tym Spartanie niewątpliwie utrzymywali, że mieli prawo
odwołać się do swoich przymierzy obronnych, ponieważ Ateny wypędziły
w r. 508 Kleomenesa, a w r. 506 zaatakowały Beocję i Chalkis; proponowali
więc teraz, by uzależnić Ateny i przywrócić rządy Hippiasza. Przedsta­
wiciel Koryntu przeciwstawił się temu wnioskowi, protestując przeciw
tak zasadniczej zmianie polityki spartańskiej, która dotąd zmierzała zawsze
do wyzwolenia miast od tyranii, a inni sprzymierzeńcy poparli go jedno­
myślnie.48 Wówczas Sparta zaniechała swoich planów, a uczyniła to nie
tylko jako przywódca Symmachii, lecz również w imieniu własnym, Beocji
i Eginy, których zjednoczone siły mogłyby pokonać Ateny.
Zebranie to dało początek procedurze, która stała się normalną w Sym­
machii Spartańskiej. Od tego czasu polityka „Lacedemończyków i ich
sprzymierzeńców” zależała od decyzji dwóch równych i niezależnych or­
248 Symmachia Spartańska i niepokoje w państwach greckich

ganów: Zgromadzenia Sparftiatów, reprezentującego państwo laeedemoń-


skie jako głowę Symmachii, oraz Zgromadzenia Sprzymierzonych, na które
każde państwo posyłało jednego lub więcej delegatów rozporządzających
jednak tylko jednym głosem. Na każdym z tych dwóch zgromadzeń decyzje
zapadały większością głosów wszystkich członków. Jeśli oba głosowały
jednakowo, polityka tak uchwalona obowiązywała całą Symmachię. Jeśli
jednak jedno zgromadzenie odmawiało poparcia, uchwała stawała się nie­
ważna. Mechanizm ten był praktyczny i realistyczny. Opierał się na dwóch
stwierdzeniach: 1) bez przewodnictwa Sparty Symmachia nie może egzy­
stować, 2) nieroztropnie byłoby ze strony Sparty działać bez poparcia
sprzymierzeńców. Sparta podporządkowując się w r. 505 zdaniu Zgroma­
dzenia Sprzymierzonych dała dowód dobrej woli, co utwierdziło Symma­
chię. Co więcej, w chwili, gdy Grecji zagrażała perska agresja, Sparta zna­
lazła dobrą metodę umożliwiającą jej porozumienie z większością greckich
państw kontynentu, a zatem i realizowanie wspólnej z nimi polityki. Z po­
siewu rzuconego w r. 505 wyrośnie w r. 481 Kongres Hellenów.
W ostatnim dziesięcioleciu VI wieku odżyła potęga Argos. Sykion ska­
sował przydomki swoich fyl, które były obraźliwe dla tego miasta.49 Argos
nie odczuwało już skutków klęski z r. 546, a nowe ambicje obudziła tu
wiadomość, że Symmachia Spartańska odmówiła wystąpienia przeciw Ate­
nom. Można było również liczyć na pomoc Persji. Około r. 495, kiedy
Persja była zajęta uśmierzaniem powstania jońskiego, inicjatywę przejęła
Sparta. Bądź perswazją, bądź siłą uzyskała od Eginy i Sykionu okręty
z załogami, i na wybrzeżu argiwskim w pobliżu Tirynsu wysadziła armię
lacedemońską pod dowództwem Kleomenesa. W bitwie, do której doszło
pod Sepeją, padło 6000 Argejczyków. Była to najkrwawsza i najbardziej
decydująca z licznych bitew między Spartą a Argos. Utrwaliła ona supre­
mację Sparty i przyczyniła się do neutralności Argos podczas wojen per­
skich. Na pewien okres z powodu braku mężczyzn w państwie przyznano
prawa obywatelskie periojkom i poddanym, odebrali im je wszakże młodzi
Argejczycy, skoro tylko doszli do lat męskich.50 Tiryns, zajęty przez w y­
gnańców, a także Mykeny zrzuciły zwierzchność Argos, a niezależności
swej dowiodły, biorąc udział w r. 479 w bitwie pod Piątejami.

2. POCZĄTKI FEDERALIZMU

Zjednoczenie sił tessalskich pod rozkazami tagosa miało raczej cele mi­
litarne niż polityczne i dochodziło do niego tylko podczas wojny. Począ­
tków federacji politycznej należy szukać w środkowej Grecji, gdzie krainy
były jednolite geograficznie, a mieszana ludność składała się z północno-
-zachodnich Greków i Eolów. W Fokidzie powstało państwo federalne zło-
Początki federalizmu 249

żonę z indywidualnych miast-państw i z tych plemion, które nie osiadły


w innych niezależnych miastach. Było to państwo „Fokejczyków” ; podej­
mowali oni wspólne działania wojskowe, a w drugiej połowie VI wieku
bili federalną monetę z głową byka jako godłem. Jedność ta stanowiła siłę
broniącą ich przed sąsiadami, a także przed Tessalią.51 Pionierem federa­
lizmu była jednak Beocja. Federalne państwo „Beotów” tworzyły wyłącz­
nie miasta-państwa. Już przed r. 550 Związek ten bił monety z przedsta­
wieniem tarczy, która była symbolem nie tylko gotowości obronnej, lecz
również — religijnej jedności, gdyż wiązała się z kultem Ateny Itonia,
patronującej uroczystościom Pambojotiów w Koronei. Około r. 550 poja­
wiły się na monetach federalnych litery BOI, początek nazwy federalnego
państwa Beotów, a na niektórych emisjach dodano jeszcze THEBA, aby
podkreślić znaczenie Teb jako ośrodka administracyjnego Związku. Oprócz
monet federalnych siedem miast-państw członkowskich biło także własne,
opatrzone godłem federalnym oraz początkowymi literami nazwy danego
miasta. Wszystkie te monety, oparte na stopie Fejdona, odzwierciedlały
i krzewiły zarazem wspólnotę interesów ekonomicznych. Związek Beocki
wyrósł jednak nie tylko ze wspólnoty interesów ekonomicznych, politycz­
nych i religijnych, lecz również z potrzeby wzajemnej obrony przed Tes­
salią i Atenami. Każdy członek Związku dostarczał kontyngent żołnierzy
z własnym dowódcą, który stawał się wtedy urzędnikiem federalnym, zwa­
nym beotarchą. Kiedy Związek w r. 507 sprzymierzył się z Chalkis przeciw
Atenom, upamiętniono ten fakt przez wybicie monet z tarczą beocką
i kołem miasta Chalkis jako godłami oraz literami BOI wyrytymi wewnątrz
koła.52
Od samego początku w Związku Beockim dominowały Teby. Rozporzą­
dzały one większym terytorium i większą siłą ludzką niż każde inne pań­
stwo członkowskie. Ongiś przyłączyły one do państwa tebańskiego na
równych prawach niektóre z drobnych państewek sąsiednich, jak np. Sko-
los, lecz na krótko przed wojnami perskimi uzależniły je od siebie.53 Po­
stępowanie Teb z bezpośrednimi sąsiadami nie wzbudzało na ogół zaufania
wśród innych miast Beocji. Na przykład Orchomenos trzymało się z dala
od Związku i biło swą własną monetę. W roku 519 Piąteje i Hysiaj wolały
połączyć się z Atenami, niż ulec przemocy Teb i przystąpić do Związku.
Jednakże, chociaż dominacja Teb ograniczała terytorialny wzrost Związku,
zapewniała mu ona równocześnie silne kierownictwo, aż wreszcie uczyniła
Beotów na krótki czas pierwszą potęgą w Grecji. Miara wielkości Teb oka­
zała się miarą Związku Beockiego.
Na krańcach świata greckiego nowe państwa tworzyły się przez łączenie
małych gmin wokół wspólnego ośrodka politycznego. Czasem powstawały
tak miasta, jak np. Rhajkelos założony przez Pizystrata czy Myrkinos —
przez Histiajosa 54, a czasem chodziło tylko o wprowadzenie nadzoru poli­
250 Symmachia Spartańska i niepokoje w państwach greckich

tycznego, który sprawował np. na Chersonezie miejscowy władca grecki.


Proces ten świadczy wymownie o pionierskiej roli Greków i o dynamice
ich koncepcji; ludzie, którzy często nie byli nawet Grekami, łączyli się
w małe, lecz potężne państwa, zdolne do ekspansji terytorialnej i obrony
przed większymi grupami, takimi jak np. plemienne królestwa Tracji. Na
Chersonezie Miltiades II stworzył państwo „Chersonezytów” , które obej­
mowało tubylcze plemię Dolonków, jońskie i eolskie kolonie — miasta-
-państwa, jak również kolonie założone przez Miltiadesa I. Nad tym kon­
glomeratem panowali Miltiades II i jego spadkobiercy-następcy, królowie
albo tyrani, zależnie od tego, z jakiego punktu widzenia na nich spojrzeć.
Państwo ich było dostatecznie potężne, by obronić się przed sąsiadami, jego
dochody wzbogacały władców, którzy wygrywali wyścigi rydwanów
w Olimpii i zdobywali wpływy polityczne w Atenach. Miltiadesowi II
Chersonezyci złożyli hołd pośmiertny, ustanawiając na jego cześć zawody
lekkoatletyczne i wyścigi konne. W państwie tym większość stanowili
prawdopodobnie Dolonkowie, gdyż oni to zaprosili w r. 496 Miltiadesa III,
syna Kimona, do powrotu na Chersonez.55

3. W YSPY EGEJSKIE I PERSJA

Pizy strat dał przykład, jak można zdobyć władzę przy pomocy najem­
ników i pieniędzy. Lygdamis na Naksos, Polikrates na Samos i Miltiades III
na Chersonezie stosowali te same środki, a pozycję swą utwierdzali skazu­
jąc na więzienie, wygnanie lub mordując najwybitniejszych mężów w pań­
stwie i konfiskując ich mienie. Na Naksos, gdzie rządziła oligarchia, ary­
stokrata Lygdamis, który w czasie walk politycznych stał na czele stron­
nictwa cieszącego się dużą popularnością, wybrany następnie strategiem,
dzięki poparciu Pizy strata zagarnął władzę i wygnał swych rywali.56 Jego
tyrania (około r. 545— 524) zburzyła na wyspie podstawy rządów arysto­
kratycznych. Demokraci byli tam u władzy już około r. 500, a bogaci ary­
stokraci znajdowali się w tym czasie na wygnaniu. Polikrates, wymordo­
wawszy wielu obywateli z klasy hoplitów, z pomocą najemników Lygda-
misa został tyranem około r. 535; wówczas dodawszy do tysiąca łuczników
samijskich jeszcze świeżo zaciągnięte wojska najemne, podbił kilka sąsied­
nich państw i wystawił flotę, która liczyła około 100 pentekonter i 40 trier.
W czasie, gdy małoazjatyckie miasta greckie i królestwo Egiptu były
wchłaniane przez Persję, flota wojenna i handlowa Polikratesa panowała
na wschodnich wodach Morza Egejskiego i zbierała tu łatwo żniwo, upra­
wiając piractwo i napadając na wszystkich bez różnicy. Tyran Samos
uderzył na Milet i rozbił flotę lesbijską, utrzymywał dobre stosunki z Egip­
tem, a potem i z Persją, zdołał też odeprzeć atak połączonych sił Sparty
Wyspy egejskie i Persja 251

i Koryntu. Podobnie jak Pizystrat, występował jako przywódca Jonów,


kiedy poświęcił Delijskiemu Apollonowi Rheneję i ściągał na swój dwór
poetów jońskich.57 Zbudował sławny akwedukt, falochron dla osłony portu
i dokończył budowy świątyni Hery — wszystko to na skalę znacznie bar­
dziej imponującą niż inne podobne poczynania w Grecji. Wznosili mu zaś
zapewne i te, i inne jeszcze budowle niewolnicy, jeńcy wojenni, a także
ludność pociągana do prac przymusowych.58
Polikrates stosował bezwzględne metody, by utrzymać się przy władzy.
Zabił jednego brata, a drugiego, który miał na imię Syloson, wygnał. Kiedy
wysłał czterdzieści trier jako posiłki dla Kambyzesa, załogi skompletował
z ludzi niezadowolonych z jego rządów i prosił Kambyzesa, aby ich zatrzy­
mał u siebie. Gdy ci jednak wrócili i gotowi byli uderzyć na tyrana, Poli­
krates zmusił Sami jeżyków do posłuchu, umieszczając ich żony i dzieci
w szopach na łodziach, grożąc ich podpaleniem w razie powstania. Ambicje
miał nieograniczone. Przy pomocy satrapy Orojtesa zamierzał stworzyć
imperium morskie, które by objęło zarówno wyspy, jak i Jonię. Lecz wła­
śnie te ambicje stały się przyczyną jego zguby. Orojtes zwabił Polikratesa
na swój dwór, tam go okaleczył, a ciało ukrzyżował.59
W oczach Herodota Polikrates był mężem „nie mającym równego w swej
wspaniałości wśród innych greckich tyranów” . Jego kariera jest dowodem,
co mogła osiągnąć pozbawiona skrupułów jednostka wykorzystując nagro­
madzone zasoby dostatniego państwa morskiego. Powodzenie swoje zaw­
dzięczał w znacznym stopniu wyeliminowaniu wielu rywali przez przemoc
perską, która ostatecznie i jego zgubiła. Bogacił się piractwem, a jego ofiary
również szukały odwetu w piractwie. W swej polityce zagranicznej był
burzycielem, a nie udało mu się zbudować nowego państwa na ruinach
starych. Zabiwszy lub wygnawszy wielu Samijczyków, Polikrates ściągał
do siebie pomocników wszelkiego pokroju — najemnych żołnierzy, wol­
nych obywateli, cudzoziemców, niewolników — chciał bowiem otoczyć się
ludźmi, którzy byliby nie tyle przywiązani do państwa, ile do płacącego
za ich pracę tyrana. Na wygnaniu przebywało niemało Samijczyków, wśród
nich załogi owych 40 trier posłanych do Kambyzesa. Gdziekolwiek się
zjawiali, spadali jak szarańcza. Splądrowali Sifnos, wymusili od niej
sto talentów, kupili wyspę Hydreę koło wybrzeża Argolidy i zajęli siłą
Kydonię na północno-zachodniej Krecie. Po pięciu latach takiego pirackie­
go życia ulegli oni zjednoczonym siłom Eginetów i Kreteńczyków i dostali
się do niewoli.00
Potęga Samos upadła wraz ze śmiercią Polikratesa. Majandrios mający
sprawować władzę w czasie nieobecności tyrana ogłosił „równość praw”
(isonomia) i zaprosił najgodniejszych spośród Samijczyków, by sprawdzili
rachunki, które prowadził jeszcze jako skarbnik Polikratesa. Tych, którzy
przyjęli zaproszenie, zakuł w łańcuchy, później zaś brat Majandriosa, Ly-
252 Syrrimachia Spartańska i niepokoje w państwach ¡greckich

karetos, z zimną krwią ich zamordował. Wówczas to właśnie perski satrapa


przywrócił do władzy Sylosona, wygnanego brata Polikratesa, a Sam ij-
czycy przyjęli go bez oporu. Majandriosowi pozwolono odpłynąć cało do
Sparty, pozostawił on jednak brata na czele najemników, którzy mieli za­
atakować Persów i spowodować rzeź na wyspie. W tym punkcie plan M a-
jandriosa powiódł się doskonale, lecz władze spartańskie wypędziły go
z Lakonii. Rzeź na Samos i twarde rządy Sylosona dały początek złośli­
wemu powiedzonku „wiele miejsca dzięki Sylosonowi” . Na rozkaz per­
skiego satrapy Otanesa wyspę ponownie zaludniono nadając w tym celu
prawa obywatelskie niewolnikom. Pelazgijskich mieszkańców Lemnos
wytępił Lykaretos, którego Persowie osadzili tam około r. 509 jako ty ­
rana.61
Kiedy ustaliło się już panowanie perskie i stosunki handlowe nawiązały
się na nowo, mniej więcej w ostatnim dziesięcioleciu VI wieku, powrócił
dobrobyt we wschodniej części basenu Morza Egejskiego, a zwłaszcza
w Milecie i na Naksos. Milet skorzystał na tym, że zawarł wcześnie umowę
z Cyrusem, później zaś do jego świetności przyczynili się rozjemcy zapro­
szeni spośród pierwszych obywateli Paros, którzy położyli kres wewnętrz­
nym walkom w mieście ograniczając pełne prawa polityczne do kręgu
wielkich i małych posiadaczy ziemskich.62 Naksos pod rządami demokra­
tycznymi zajęła pozycję niegdyś należącą do Samos. Przy końcu stulecia
siły Naksos i jej satelitów składały się z 8000 hoplitów i licznej floty, a w y ­
spa była także bardzo bogata w pieniądze i niewolników. Nic więc dziw­
nego, że Naksos stała się przedmiotem pożądania zarówno dla Persji, jak
i Miletu. W roku 500 wygnańcy z Naksos zwrócili się o pomoc do Arista-
gorasa, tyrana Miletu. Ten zapewnił sobie przychylność satrapy perskiego
i wsparcie floty złożonej z 200 trier, którą dowodził członek rodziny kró­
lewskiej, Megabates. W roku 499 siłom milezyjskim i perskim nie udało
się zdobyć Naksos przez zaskoczenie. Po daremnym oblężeniu, które cią­
gnęło się przez cztery miesiące, flota perska wycofała się, Aristagoras zaś,
zamiast zostać z ramienia Persów zarządcą Naksos, popadł u nich w nie­
łaskę.63 Niepowodzenie perskiej wyprawy i niezadowolenie Aristagorasa
miały przyczynić się także w pewnej mierze do wybuchu powstania joń-
skiego.

4. W OJNY N A ZACHODZIE

Na Zachodzie Grecy spotykali się stale z coraz silniejszym oporem. K ar-


tagińczycy władali zachodnią Sycylią, Sardynią i Wyspami Balearskimi.
Etruskowie po bitwie pod Alalią około r. 535 uzależnili Korsykę. Na kon­
tynencie Etruskowie i miejscowe ludy italskie zaatakowały w r. 524 Cumae
Wojny na Zachodzie 253

siłami, które mimo znacznej przewagi liczebnej nie dorównywały wojskom


greckim. Mieszkańcy Cumae, zająwszy wąską pozycję obronną, zdołali
zadać poważną klęskę swoim wrogom. W roku 509 Rzym, uniezależniony
już od Etrurii, zawarł przymierze z Kartaginą, a około r. 505 Cumae wraz
z Aricją uderzyły na Etrusków w Kampanii.64 Na wybrzeżu afrykańskim
Dorieus, przyrodni brat króla spartańskiego Kleomenesa, około r. 514 za­
łożył z pomocą Thery i Cyreny kolonię w Kinyps w Trypolitanii, ale K ar-
tagińczycy razem z ludnością miejscową wypędzili osadników. Wówczas
to, w r. 511, Dorieus powiódł swą armię na Sycylię, gdzie Delfy obiecy­
wały mu powodzenie. Próbował założyć kolonię pod górą Eryks na zacho­
dzie Sycylii, Fenicjanie jednak wspólnie z mieszkańcami Segesty pokonali
go i zabili, a wraz z nim prawie wszystkich jego towarzyszy.65 Te sukcesy
Kartaginy nie skłoniły jednak Greków do zjednoczenia. Raczej, podobnie
jak to było na Wschodzie w stosunkach z Persją, poszczególne stronnictwa,
a nawet państwa wzywały bez skrupułów na pomoc Kartagińczyków, Etru­
sków albo Kampańczyków.
W miarę wzrostu kolonii greckich, zbliżały się one coraz bardziej do
siebie, a ambicje ich ścierały się często. Około r. 550 Syrakuzy zniszczyły
swą własną kolonię Kamarinę. W Italii około r. 530 sprzymierzone ze sobą
Krotona, Sybaris i Metapontion zburzyły Siris, z kolei Krotona poniosła
srogą porażkę ze strony Lokrów i Rhegion, a około r. 510 sama zburzył Sy­
baris, najbogatsze miasto Zachodu, którego liczba mieszkańców wynosiła,
być może, 500 000. Rozmiar tych klęsk nie powstrzymywał państw greckich
od dalszych konfliktów lokalnych. Ciągłe niepokoje przyczyniły się do po­
jawienia na schyłku stulecia wielu nowych tyranów. Około r. 505 oligar­
chię panującą w Geli obalił Kleandros, po którym około r. 498 przejął wła­
dzę tyrana jego brat Hippokrates; on to pozbawił wolności Naksos, K alli-
polis, Zankle i Leontinoj. Prowadząc wojny przy pomocy wielkich wojsk
najemnych i osadzając tyranów jako swoich zarządców, Hippokrates zbu­
dował pierwsze wielkie państwo lądowe, w którego skład wchodziły grec­
kie miasta. Odznaczał się dużą bezwzględnością w działaniu. W roku 493,
kiedy wygnańcy z Samos zdobyli Zankle podczas nieobecności tyrana
Skythesa, który był właśnie na wyprawie, Hippokrates zaaprobował ten
zamach, a następnie uwięził Skythesa; pozwolił też Sami jeżykom stracić
ponad 300 wybitnych obywateli, a resztę ludności wziąć do niewoli. Po­
konał Syrakuzy w bitwie, a na terytorium im odebranym założył na nowo
Kamarinę. Same Syrakuzy ocalały jedynie za wstawiennictwem Koryntu
i Korkyry. Był już najpotężniejszym władcą Zachodu, gdy padł około r. 491
w bitwie z tubylczymi Sykulami.66
Tymczasem na Sycylii i w Italii pojawili się inni jeszcze tyrani. Około
r. 505 Euryleon, jeden z dowódców Dorieusa, ogłosił się tyranem w Seli-
nuncie, Anaksilas zaś, arystokrata messeński, zagarnął władzę w Rhegion
254 Symmachia Spartańska i niepokoje w państwach greckich

około r. 494; on to właśnie dopomógł Samijczykom zdobyć Zankle, a po


śmierci Hippokratesa wypędził ich i założył na nowo miasto, nadając mu
teraz nazwę Messana. W ten sposób zdobył panowanie nad cieśniną.67
W Cumae około r. 505 tyranem został Aristodemos; kiedy wspomagając
Aricję pokonał Etrusków w Kampanii, udało mu się z pomocą własnych
żołnierzy i jeńców wojennych zdobyć władzę i wymordować arystokra­
tów. Zyskał sobie poparcie ludu obiecując wprowadzić rządy demokra­
tyczne i równość praw, ale, skoro tylko go rozbroił, utwierdził własne pa­
nowanie, wzmacniając straż przyboczną wyzwolonymi niewolnikami i bar­
barzyńskimi żołnierzami najemnymi, a zarazem przy podchlebiając się
Etruskom. Udzielił azylu Tarkwiniuszowi Pysznemu i zatrzymał okręty
rzymskie głosząc, że jako spadkobierca Tarkwiniuszów jest panem Rzy­
mu. Ale wkrótce po r. 490 zarówno samego Aristodemosa, jak i jego ro­
dzinę zgładzili wygnani arystokraci, którzy z pomocą kampańskich najem­
ników przywrócili rządy oligarchiczne.68 Ci zachodni tyrani przypomi­
nali Polikratesa i innych tyranów na greckim Wschodzie. Jedni i drudzy
nie stronili od gwałtu, polegali na wielkich armiach najemników i mieli
dążenia imperialistyczne. W porównaniu z nimi ateńscy tyrani wydają się
naprawdę ludźmi umiarkowanymi.

5. ROZWÓJ SZTUKI WOJENNEJ

Greccy najemnicy, zaciągani ongiś przez Egipt, Babilon i Lidię, stracili


zatrudnienie, kiedy imperium perskie sięgnęło do wybrzeży Morza Śród­
ziemnego. Zwrócili się wtedy do tyranów i dynastów bądź niezależnych
jak Polikrates i Miltiades, bądź panujących z łaski Persów, jak Histiajos
czy Lykaretos. Najemnicy ci przynieśli na kontynent dokładną znajomość
perskiej piechoty, konnicy i sztuki oblężniczej. Kampania scytyjska Dariu­
sza uświadomiła greckim mężom stanu wagę operacji ziemno-wodnych
i prawdziwe rozmiary perskiej potęgi. Na Zachodzie na razie Grecy nie­
wiele mogli się nauczyć, gdyż żołnierze italscy nie dorównywali hoplitom.
A w wojnach na półwyspie greckim hoplita dowiódł swojej wyższości nad
wszystkimi rodzajami broni, hoplita zaś lacedemoński — nad każdym swo­
im przeciwnikiem. Zwycięstwo pod Sepeją około r. 495 osiągnął Kleom e-
nes niespodzianym natarciem, a nie w tradycyjnej bitwie zwartych sze­
regów piechoty, Fokejczycy zaś w śmiałym nocnym ataku wyrżnęli Tessa-
lów.69 Tak więc Grecy zaczynali powoli prowadzić wojnę w sposób mniej
konwencjonalny, bardziej dostosowując się do okoliczności. Popisem świe­
tnej strategii było np. zsynchronizowanie przez Kleomenesa jednoczesne­
go uderzenia z trzech stron na Attykę w r. 506. Strony wojujące miały
teraz także mniej skrupułów. W roku 506 Egineci rozpoczęli wojnę „bez
Rozwój sztuki wojennej 255

heroldów” , tzn. bez żadnych układów, a Kleomenes spalił żołnierzy argiw-


skich w świętym gaju pod Sepeją.
Sztuka budowania murów obronnych rozwinęła się szybko w Grecji.
Miltiades I wzniósł około r. 555 mur w poprzek Chersonezu w jego naj­
węższym miejscu, aby powstrzymać w ten sposób łupieżczych Apsyntiów,
a Polikrates przed oblężeniem około r. 524 otoczył swoją twierdzę fosą
i zaopatrzył wieżami. Na ogół lepiej umiano bronić niż zdobywać. Nawet
po zwycięstwie pod Sepeją około r. 495 Spartanie nie byli w stanie zdobyć
obronnego Argos. Persowie, którzy celowali w podkopach i budowie ramp
ułatwiających szturmy, nie zdołali przecież w r. 499 przełamać umocnień
Naksos, a gdy się wycofali, garstka wygnańców utrzymała się jeszcze długo
w małych pobudowanych przez Persów fortach.70 Mury miast i twierdz
miały zwykle grubość ponad 2 m, były licowane z obu stron szlifowanym
kamieniem, a wypełniane tłuczniem kamiennym; nie używano zaprawy,
a poszczególne bloki ciosano na sposób bardzo archaiczny przystosowując
je do siebie bokami, a czasem opatrując wypukłościami i wklęsłościami, tak
by pasowały dokładnie jeden do drugiego. Sw oją okazałością i techniką
budowy umocnienia greckie przypominały lewantyńskie zamki krzyżow­
ców.
Na morzu zaostrzyła się rywalizacja między flotą grecką a fenicką, od­
kąd ta ostatnia stała się podstawą sił morskich króla perskiego. W budo­
wie okrętów, poza krótkotrwałą próbą z „dierami” , statkami o dwóch ław­
kach, w których jeden rząd wioślarzy siedział nad drugim, lata 550— 500
to jeden wielki wyścig w udoskonalaniu triery. Na tym okręcie trójki
wioślarzy siedziały w taki sposób, że trzy ich wiosła przechodziły przez
jeden otwór. W porównaniu z pentekonterą o pięćdziesięciu wioślarzach,
triera zaopatrzona w 150 lub więcej wioseł była znacznie szybsza i miała
większą siłę wiosłowania. Ponieważ budowa triery wymagała wprawnych
rzemieślników, a załogi musiały dopiero nabyć doświadczenia, w V I wieku
na morzu królowała jeszcze pentekonterą jako normalny typ greckiego
okrętu wojennego. Około r. 525 flota Polikratesa liczyła 100 pentekonter
i 40 trier, a drugorzędne potęgi morskie, np. Ateny za czasów Pizystrata,
posiadały zaledwie kilka trier. Na Wschodzie w r. 499 Fenicjanie wyekwi­
powali 200 trier na wyprawę przeciw Naksos, a na Zachodzie Korkyra
i tyrani sycylijscy rozporządzali wielkimi eskadrami trier.71 Ten nowy typ
okrętu szybciej niż na kontynencie przyjął się, jak się zdaje, w państwach,
które bardziej z bliska oglądały flotę perską lub kartagińską.
W ojska piesze silnego militarnie państwa liczyły w tym okresie jakieś
10 000 hoplitów, jak to można wnosić na podstawie wyjątkowo wielkich
strat ponoszonych w bitwach: 7000 hoplitów z Cyreny zginęło w Libii,
(i()00 argiwskich — pod Sepeją, 4000 tessalskich — w Fokidzie. Całkowita
liczba piechoty wraz z lekkozbrojnymi mogła być wyższa. Na przykład
256 Symmachia Spartańska i niepokoje w państwach greckich

miasto Cumae w Italii zebrało w 524 r. 13 000 piechoty i 1800 konnicy,


a Sybaris w r. 510 — prawdopodobnie jeszcze więcej. Liczba hoplitów
była raczej wykładnikiem dobrobytu niż liczby ludności. Gdy Naksos wraz
ze swymi satelitami stała u szczytu pomyślności, rozporządzała 8000 hop­
litów i poważną flotą; w późniejszych czasach Naksos nigdy już nie wysta­
wiła takiej armii. Potężne państwo morskie, jakim była w r. 525 Samos
Polikratesa ze swymi 100 pentekonterami i 40 trierami, potrzebowało załóg
liczących mniej więcej 10 000 ludzi, podczas gdy Fokajczycy pod Alalią
na 60 pentekonterach mieli prawdopodobnie jakieś 4000 wioślarzy i żoł­
nierzy. Ateny w r. 500 szczyciły się posiadaniem 30 000 dorosłych obywa­
teli — mężczyzn, w Sparcie zaś pełnoprawnych obywateli starczało na
niewiele więcej niż 5000 hoplitów.72 W porównaniu z liczbą wojsk, który­
mi rozporządzało imperium perskie lub choćby jedna jego satrapia, nawet
najpotężniejsze państwa greckie zdawały się maleńkimi. Ale były to po­
zory zwodnicze. Falanga bowiem greckich hoplitów i grecki okręt wo­
jenny, wspaniale wyszkolone i w rękach dobrego wodza, stanowiły w y­
borny oręż wojenny.
R O Z D Z IA Ł 3

c
PO W STAN IE JOŃSKIE
I PER SKA W Y P R A W A N A A T E N Y I ERETRIĘ

1. POWSTANIE JOŃSKIE

yran Miletu, Histiajos, zrażony do króla perskiego, który przetrzymał


T go na swoim dworze, zdecydował się wywołać w Jonii powstanie.73
Ogolił on głowę zaufanemu niewolnikowi, wytatuował mu na niej swoje
rozkazy i wysłał go do Miletu. Tam rozkazy te przeczytał zięć Histiajosa,
rządzący jako tyran w jego zastępstwie w Milecie, Aristagoras, który wła­
śnie powrócił z nieudanej wyprawy przeciw Naksos. Rozkazy Histiajosa
odpowiadały życzeniom Aristagorasa, wiedział on bowiem, że dni jego jako
zaufanego człowieka Persów są już policzone. Obaj, teść i zięć, mieli na
oku korzyść własną. Histiajos liczyć że może Dariusz jemu właśnie poleci
stłumienie powstania, Aristagoras natomiast widział w powstaniu środek
do utrzymania swej pozycji, a w razie konieczności do zagarnięcia dla sie­
bie posiadłości gdzie indziej.
W Milecie Aristagoras zorganizował grupę spiskowców. Jeden z nich,
historyk Hekatajos, któremu leżały na sercu interesy Jonii, był przeciwny
powstaniu. Radził jednak spiskowcom, jeśli już zdecydują się walczyć, by
starali się przede wszystkim zdobyć przewagę na morzu.74 Rada ta miała
głębokie uzasadnienie. Jońskie miasta na kontynencie łatwo stałyby się
celem ataku wszystkich sił perskich, a pozbawione zaplecza nie były w sta­
nie dokonać żadnych zabezpieczających manewrów. Gdyby udało się im
uzyskać pomoc morskich potęg Morza Egejskiego, ich połączone floty prze­
wyższałyby flotę perską, której główną składową była eskadra fenicka.
Zwycięstwo na morzu mogłoby odciąć wojska perskie w Europie i unie­
możliwić Persom w ogóle dalsze posuwanie się na zachód, mogłoby nawet
skłonić Dariusza do rokowań i uznania wolności jońskich miast nadbrzeż­
nych. A by jednak prowadzić wojnę morską na taką skalę, potrzeba było
zjednoczonego działania państw greckich i dużych rezerw finansowych.
Ostatecznie do zjednoczenia nie doszło. Odrzucono zaś radę Hekatajosa,
który proponował sięgnąć dla sprawy wyzwolenia Greków do skarbca
świątyni Apollona w Didymach.
Spiskowcy zaczęli od tego, że pojmali jońskich kapitanów okrętów, które
wróciły z Nak^fe i wypędzili properskich tyranów z miast jońskich. Arista­
goras dał przykład w Milecie, ogłaszając „równość praw” (isonomia) jako

17 lln m m on d
258 Powstanie jońskie i perska wyprawa na Ateny i Eretrię

demokratyczną formę rządu; inni przywódcy naśladowali go i w ten spo­


sób zdobyli poparcie ludu dla powstania.75 Ogólne powstanie małych pań­
stewek jońskich przeciwko całej potędze Persji to godny uwagi dowód
tego ofiarnego umiłowania wolności, które było jedną z najpiękniejszych
cech charakterystycznych miasta-państwa. Bierność bowiem zapewniała
miastom dobrobyt gospodarczy, podczas gdy wojna przy tak wielkiej dys­
proporcji sił musiała pociągnąć za sobą ciężkie straty materialne i straty
w ludziach, a klęska mogła łatwo przynieść rzeź lub przesiedlenia.
W zimie r. 499/498 Aristagoras popłynął do Grecji. Najpierw szukał po­
mocy w Sparcie, państwie, które wezwało Cyrusa do szanowania wolności
miast jońskich i do którego niedawno zwróciła się Scytia z propozycją
przymierza przeciw Persji. Nie udało mu się jednak namówić króla K leo-
menesa do poparcia sprawy miast jońskich. Według Herodota przyczyną
niepowodzenia były informacje Aristagorasa, który powiedział Kleomene-
sowi, że stolica imperium perskiego odległa jest o trzy miesiące marszu
od wybrzeża.76 Opowiadanie to ujawnia logiczne uzasadnienie odmowy
Sparty. Kleomenes widział jaśniej niż Agesilaos sto lat po nim, że Sparta
jest przede wszystkim potęgą militarną. Na wielkich obszarach A zji armia
jej uległaby rozproszeniu.
Zawiódłszy się w Sparcie Aristagoras odwiedził następnie kraj macie­
rzysty miast jońskich — Ateny.. Były one i tak już poróżnione z Persją,
ponieważ najpierw zdezawuowały akt poddania, który ich właśni posło­
wie złożyli Dariuszowi w r. 508/507, później zaś jeszcze zaostrzyły niechęć
Persów nie zgadzając się około r. 505 na przywrócenie do władzy Hippia-
sza. Teraz Zgromadzenie ateńskie postanowiło wysłać do Jonii eskadrę
z 20 okrętów, poważną część całej swej floty wystawionej przeciw wro­
giej potędze Eginy. Ta odważna decyzja pchnęła Ateny do wojny z Per­
sją, a na razie zyskała im popularność wśród Jonów. Również Eretria,
która miała dług wdzięczności wobec Miletu, przysłała pięć trier jako
posiłki.77
Oprócz uwolnienia przesiedlonych przez Megabazosa do' Frygii Pajo-
nów, których odesłano teraz z powrotem do Traćj i, Jonowie nie wszczynali
żadnych działań aż do przybycia okrętów z Grecji. Wówczas zjednoczone
siły, wykorzystując swą ruchliwość na morzu, popłynęły do Efezu, prze­
mierzyły dolinę Kaystrosu i uderzyły znienacka na Sardes. Całe miasto,
wraz ze słynną świątynią lidyjskiej bogini Kybele, spalono doszczętnie,
lecz perskiemu garnizonowi twierdzy pod komendą satrapy Artafernesa
i lidyjskim mieszkańcom miasta udało się Jonów odeprzeć. Jesienią r. 498
Persowie, ściągnąwszy wojska ze wszystkich stron A zji Mniejszej, zadali
pod Efezem srogą klęskę armii jońskiej, która potem rozproszyła się na
zimę. Postępowanie Jonów w tej kampanii było usprawiedliwione, jeśli
nie ze strategicznego, to z politycznego punktu widzenia. Spalenie Sardes,
Powstanie jońskie 259

chociaż zraziło jeszcze bardziej Lidów, przyniosło godne uwagi plony gdzie
indziej. Powstanie rozszerzyło się teraz na państwa greckie nad Bosforem
i Hellespontem, co zagroziło łączności z wojskami perskimi w Traćji, a jed­
nocześnie zapewniało niezbędny dla walczących dowóz zboża znad Morza
Czarnego. Do powstania przystąpiła również prawie cała Karia, sławna
ze swej piechoty, doryckie miasto Kaunos na jej wybrzeżu, a także greckie
państwa na Cyprze, które rozpoczęły oblężenie Amathos, największego
fenickiego miasta na wyspie.78
Zasięg powstania był już poważny. Dariusz wysłał przebiegłego Histia-
josa na wybrzeże, gdzie jego chytrość nie zwiodła jednak Artafem esa.79
Ponadto król przygotował trzy armie, którymi dowodzili Daurises, H y -
meas i Artybios. Tymczasem Ateny wycofały swą pomoc, a Eretria poszła
prawdopodobnie za ich przykładem. Jonowie nie zdołali zjednoczyć swoich
sprzymierzeńców ani przejąć inicjatywy na morzu. Nie przedsięwzięli
np. żadnych kroków dla zabezpieczenia Cypru, który jako wysunięta baza
mógłby zamknąć fenickiej flocie drogę na Morze Egejskie. Wczesnym la­
tem r. 497 Daurises i Hymeas zdobyli i splądrowali niektóre z miast joń-
skich na wybrzeżu A zji Mniejszej.80 W połowie lata główną ofensywę skie­
rowano przeciw Cyprowi; brała w niej udział armia pod dowództwem
Artybiosa i flota fenicka. Tam flota jońska była już na stanowisku, nie
przeszkodziła jednak przeprawie nieprzyjaciela z Cylicji na północny
Cypr. Armia perska przystąpiła do ataku na Salaminę, a flota fenicka
okrążyła cypel północno-wschodni, aby dopomóc w oblężeniu. Tu Grecy
podjęli walkę na lądzie i morzu. Jonowie dowiedli swej wyższości nad Feni­
cjanami. Kiedy jednak żołnierze z Kurion i wozy wojenne Salaminy prze­
szły na stronę Persów, wojska cypryjskie zostały rozgromione. Zdobycie
Cypru było już tylko kwestią czasu; na początku r. 496, w piątym miesiącu
oblężenia, poddała się ostatnia twierdza — Soloj.81
W czasie gdy Artybios walczył na Cyprze, Daurises rozpoczynał podbój
miast greckich na azjatyckim brzegu Hellespontu, Hymeas zaś zdobywał
Kios nad Propontydą. Pod jesień r. 497 Daurises wyruszył na południe
do Karii, gdzie pokonał Kary jeżyków w dwóch bitwach; w drugiej z nich
brali udział Jonowie, którzy ponieśli tam ciężkie straty. Nad Hellespon­
tem Hymeas przejął tereny opuszczone przez Daurisesa i ujarzmił Troadę.
W roku 496 zaczynał się zaciskać krąg wokół nadmorskiej Jonii, bo wojska
operujące z Troady zdobyły Kym e i Klazomenaj. W tedy to jednak właśnie
Karyjczycy wciągnęli armię Daurisesa podczas marszu nocnego w zasadzkę
i unicestwili ją całkowicie; ten sukces skierował ofensywę perską ku po­
łudniowi.82 Dla Jonów nadszedł okres wytchnienia. Aristagoras, przewi­
dując prawdopodobny koniec powstania, odpłynął do Tracji, gdzie został
zabity w pobliżu Myrkinos.83 Histiajos uciekł tymczasem od Artafernesa.
Próbował on na próżno odzyskać władzę w Milecie, a potem z ośmioma
260 Powstanie jońskie i perska wyprawa na Ateny i Eretrię

libijskimi trierami zabawiał się piractwem na wodach Hellespontu.84 W po­


bliżu osiadł właśnie wtedy inny jeszcze duch niespokojny, Miltiades III,
syn Kimona, który w r. 496 powrócił jako tyran na Chersonez.85
W ostatniej fazie operacji w A zji Mniejszej dowództwo perskie użyło
floty fenickiej, cypryjskiej i egipskiej, a wojska swe skierowało na Milet,
przywódcę powstania. Świadome tych przygotowań państwa jońskie po­
słały ¡swoich przedstawicieli (probouloi) na naradę, która odbyła się w Pa-
nionion. Postanowiono tam nie wystawiać nowych wojsk, lecz pozostawić
obronę Miletu jego własnemu garnizonowi, obsadzić natomiast ludźmi
wszystkie okręty, a flocie wyznaczyć stanowiska niedaleko Miletu pod Ladę.
Flota jońska, ściągnięta z dziewięciu państw, liczyła 353 triery, z których
najwięcej dostarczyły Chios, Milet, Lesbos i Samos. Perska flota była licz­
niejsza, lecz nierównej jakości, a porty dla niej ubezpieczała armia perska
obozująca na wybrzeżu pod Miletem. W czasie, gdy gromadzono wojska,
wodzowie perscy wysłali greckich wygnańców i uciekinierów do miast
jońskich, ofiarując im przebaczenie, jeśli się poddadzą, a grożąc niewolą
i zesłaniem za wszelki dalszy opór. Ale miasta jońskie się nie ugięły. K a­
pitanowie floty oddali się pod komendę Fokajczyka Dionizjosa. Musztro­
wał on żeglarzy i piechotę morską w upale słonecznym, a flotę ćwiczył
w manewrach stosowanych przy taktyce taranowania. Po tygodniu żegla­
rze odmówili wykonywania rozkazów i niezadowolenie ogarnęło całą flotę
sprzymierzonych. Wkrótce potem okręty perskie ruszyły do ataku. Kiedy
flota jońska stanęła w szyku, by przyjąć bitwę, większość okrętów z Sa­
mos podniosła żagle i uciekła, a za ich przykładem poszły statki z Lesbos
i inne. Pozostałe, a zwłaszcza sto okrętów z Chios, walczyły dobrze, lecz
daremnie. Straciwszy połowę swej eskadry, reszta floty Chios również
uciekła. Foka jeżyk Dioniz j os, zdobywszy trzy okręty nieprzyjacielskie, po­
płynął na wody fenickie, gdzie zatopił sporo statków handlowych, a stam­
tąd później skierował się ku Sycylii.86 Bitwa pod Ladę, stoczona w lecie
r. 496, przypieczętowała losy powstania jońskiego. Milet, otoczony w oj­
skiem i dławiony blokadą, padł po krótkim oblężeniu w r. 494, a miasta
w Karii zdobyto bądź szturmem, bądź w drodze układów.87 Latem r. 493
wszystkie miasta greckie na wybrzeżu A zji Mniejszej na południe od Hel­
lespontu były już ujarzmione. Histiajosa, po nieudanym ataku na Tazos,
pojmano podczas najazdu na terytorium perskie. Artafernes wbił inicja­
tora powstania na pal, a jego głowę posłał Dariuszowi.88

2. NASTĘPSTW A POW STANIA

Do upadku powstania przyczyniła się potęga militarna Persji i zręcz­


ność, z jaką Persowie rozwijali swe wojska, zamykając pierścień wokół
Następstwa powstania 261

Miletu. Flotę fenicką, która bez tej pomocy mogłaby łatwo ulec jońskiej,
wspierały stale silne armie lądowe, a zdobycie Cypru — wysuniętej bazy
morskiej — potraktowano jako najważniejszą operację. Jonowie dowiedli
w walce siły swego charakteru; byli na ogół lojalni i dotrzymywali swych
zobowiązań wobec sprzymierzeńców na Cyprze i w Karii. Brakło im jed­
nak kierownictwa, a także dyscypliny, którą to kierownictwo mogło za­
pewnić. Dlatego np. stracili inicjatywę po spaleniu Sardes. Nie udało im
się także pozyskać współdziałania państw greckich nad Bosforem i H el-
lespontem w decydujących bitwach pod Salaminą cypryjską i pod Ladę.
Były wprawdzie próby stworzenia jednolitego dowództwa wybranego spo­
śród przedstawicieli samych miast jońskieh. Aristagoras dowodził pierwszą
wyprawą, lecz osoba jego nie wzbudzała zaufania. Dionizjosowi powie­
rzono komendę nad flotą przed bitwą pod Ladę, zrobiono to jednak za
późno. O strategii decydowali przedstawiciele miast jońskieh, zbierających
się na narady w świątyni Panionion i, być może, właśnie wielka liczba
obradujących spowodowała przyjęcie nazbyt ostrożnej polityki, co umożli­
wiało perskiemu dowództwu dyktowanie przebiegu wojny.
Nie można jednak nie doceniać stopnia zjednoczenia, jaki udało się osią­
gnąć niezależnym miastom jońskim. „Jonowie” tworzyli jedność politycz­
ną, ukutą pod naciskiem wojny. Państwa członkowskie dostarczały okrę­
tów, ludzi i prawdopodobnie pieniędzy wspólnej Radzie Jonów (to koinon
ton Jonon). Reprezentowanie swoich interesów powierzyli oni delegatom
Rady (probouloi), a dowództwo nad swymi armiami — strategom (stra­
tegoi), którzy Radzie tej podlegali.89 Za wiążące przyjmowano uchwały
Rady powzięte większością głosów, a żadne z państw nie splamiło się „m e-
dyzmem ” * — zdradą na rzecz Persów — póki nie przegrano bitwy pod
Ladę. Po tej politycznej jedności Jonów pozostał trwały pomnik — mo­
neta z elektrum 90 bita na cele wojenne w oparciu o stopę lidyjsko-mile-
zyjską, a także piękny przykład dla państw Grecji właściwej.
Persowie ukarali swych zbuntowanych poddanych burząc i #paląc ich
miasta i świątynie, a kwiat młodzieży jońskiej posłali na dwór Dariusza,
gdzie z chłopców zrobiono eunuchów, a z dziewcząt służebnice. Dla Miletu
wyznaczono karę sroższą. W ielu mężczyzn wyrżnięto, kobiety i dzieci za­
mieniono w niewolników, a resztę wywieziono na wybrzeże Zatoki Per­
skiej.91 Jedynie Samos ocalała, gdyż jej flota uciekła spod Ladę, a sama
wyspa bez oporu przyjęła z powrotem properskiego tyrana Ajakesa; ci
bowiem spośród Sami jeżyków, którzy dochowali wierności, przeważnie lu­
dzie zamożni, odpłynęli już wcześniej na Sycylię na zaproszenie Zankle.92
Po ukaraniu winnych, podyktowano na przyszłość mądrze obmyślone wa­
runki. Artafernes wezwał na swój dwór przedstawicieli miast jońskieh

M e d is m o s — po grecku znaczyło: sprzyjanie Persom (przyp. red.).


262 Powstanie jońskie i perska wyprawa na Ateny i Eretrię

i zmusił ich do podpisania między sobą wzajemnych paktów nieagresji;


wszelkie zatargi międzypaństwowe miały być odtąd rozstrzygane w dro­
dze arbitrażu. Dokonano też oceny zasobów poszczególnych państw
i ustalono na nowo wysokość danin mniej więcej w tym samym stosun­
ku, jak przed powstaniem. Latem r. 492 Persja porzuciła politykę po­
pierania tyranów, w miastach wprowadzano natomiast rządy demokra­
tyczne.93
Podczas porządkowania spraw w Jonii armia perska i flota fenicka zdo­
bywały wyspy przy wybrzeżach Azji Mniejszej i państwa greckie w oko­
licy Chersonezu; Propontydy i Bosforu. Miltiades w r. 493 uciekł przed
zbliżającą się flotą fenicką. W czasie swej krótkotrwałej tyranii na Cher-
sonezie wypuścił on monetę z wizerunkiem lwa — godła Miletu, dla wy­
rażenia swej solidarności z miastem — przywódcą powstania jońskiego.94
Dariusz mianował na r. 492 nowym wodzem swego zięcia Mardoniosa, któ­
remu dano flotę i armię lądową. Bezpośrednim jego zadaniem miała być
rekonstrukcja satrapii europejskiej. Jedyną potęgą morską na jego drodze
była Tazos, która — ucierpiawszy od najazdu Histiajosa w r. 494 — całą
nadwyżkę dochodów ze swoich kopalni złota przeznaczała na budowę okrę­
tów wojennych. Tazyjczycy jednak poddali się zanim na nich uderzono,
a flota perska dotarła w r. 492 do Akanthos. Tu przy opływaniu stromych
urwisk góry Athos spotkała ją katastrofa: gwałtowny wiatr północny rzu­
cił okręty wraz z ludźmi na nadbrzeżne skały, a ci, którzy przeżyli, nie
byli zdolni do dalszej drogi. W tym samym czasie trackie plemię Brygów
zaatakowało nocą skutecznie lądową armię perską. Ale Mardonios nie
stracił odwagi. Pokonał Brygów i aż do Macedonii, z nią samą włącznie,
narzucił ludom nadmorskim zwierzchność Persji. Osiągnąwszy swój cel,
wycofał w r. 491 główne siły do Azji.95
Zabezpieczywszy tak satrapię europejską, Dariusz przygotowywał się
do zdobycia Grecji. Wstępną fazą miało być ukaranie Aten i Eretrii za ich
udział w powstaniu jońskim. Latem r. 491 rozkazał podległym sobie pań­
stwom na wybrzeżach Morza Śródziemnego wystawić flotę wojenną i przy­
gotować środki transportu dla piechoty i konnicy; wodzami wyprawy mia­
nował Datisa i Artafernesa, syna satrapy Artafernesa. Ponieważ zaś pla­
nowano wyprawę morską, trzeba było unieszkodliwić floty tych wszystkich
państw greckich, w których dało się to uczynić. Tazyjeżykom polecono
zburzyć wszelkie umocnienia, a flotę wysłać do Abdery na wybrzeżu trac­
kim. Rozkaz ten został spełniony bez zwłoki.
Do państw na wyspach Morza Egejskiego i na kontynencie greckim przy­
bywali posłowie króla z żądaniem ,,ziemi i wody” jako znaku poddania.
Wiele państw się zgodziło; najważniejsza była zgoda państw wyspiarskich,
nie mniej istotna — potężnej na morzu Eginy, która aktualnie znajdowała
się w stanie wojny z Atenami.96 W miesiącach letnich r. 491 stało się już
Sytuacja w Grecji 263

oczywiste dla Aten i Eretrii, że flota perska, wzmocniona przez świeżo


pozyskanych sprzymierzeńców ze świata egejskiego, spadnie na nie w roku
następnym i zaatakuje wykorzystując ich osamotnienie.

3. SYTUACJA W GRECJI

W roku 498 Ateńczycy zaangażowali się całkowicie w poparcie dla po­


wstania jońskiego, a wojska ich brały udział w spaleniu Sardes. Ich póź­
niejsze wycofanie się, jakiekolwiek bądź przyczyny je spowodowały,
wskazuje na radykalną zmianę polityki. Archontem-eponymem został
w r. 496/495 Hipparchos. Być może, był on spokrewniony z Pizystratyda-
mi, a więc w łaskach na dworze Dariusza, a jego wybór mógł być wyrazem
chęci przejednania Persji. Gdy latem r. 494 padł Milet, Ateńczycy byli
głęboko wstrząśnięci losem swych współbraci Jonów. Zdobycie Miietu po­
służyło Frynichosowi za temat tragedii wystawionej na Dionizj ach, praw­
dopodobnie w r. 493. Wzruszyła ona tak bardzo widzów, że zakazano po­
wtórnego jej wystawienia, autora zaś ukarano grzywną. W lecie r. 493 Mil-
tiades powrócił z Chersonezu. Jego nieprzyjaciele postawili go w stan
oskarżenia. Jawne oskarżenie dotyczyło tyranii, którą piastował na Cher-
sonezie, lecz w procesie politycznym tego rodzaju nie bez znaczenia była
jego wrogość w stosunku do Persji i poparcie, którego udzielał zbunto­
wanym miastom jońskim. Kompletne uniewinnienie Miltiadesa stało się
tryumfem dla tych, którzy chcieli przeciwstawić się Persji. Archontem-
-eponymem był w r. 493/492 Temistokles. W czasie swego urzędowania
zaczął on umacniać Pireus, który ze swymi trzema naturalnymi przysta­
niami stanowił o wiele lepszą bazę dla floty niż otwarty brzeg Faleronu.
Uporczywość, z jaką Temistokles podkreślał wagę polityki morskiej dla
Aten, miała mieć w przyszłości duże znaczenie; na razie uzbrajał w ten
sposób miasto do wojny z Eginą i na możliwą wojnę z Persją. Te fragmen­
taryczne wiadomości 97 dają nam niewielkie tylko pojęcie o wewnętrznej
polityce Aten w tym dziesięcioleciu, wystarczają jednak, aby wykazać,
że chociaż podczas powstania jońskiego stosunek do Persji ulegał pewnym
wahaniom, lud ateński był zdecydowany odpowiedzieć na perskie zagro­
żenie nie ustępstwami, lecz wojną.
Na kontynencie greckim Ateny krępowało jeszcze dziedzictwo z po­
przedniego dziesięciolecia. Miasta beockie, zwłaszcza Teby, były im nie­
przyjazne. Na Eubei, gdzie kleruchia w Chalkis zapewniała Atenom po­
słuch, lecz nie przychylność, Eretrię sprzymierzył z nimi tylko udział w po­
wstaniu jońskim, nie dobrowolna decyzja. Egina pozostawała nieubłaga­
nym wrogiem i chociaż od r. 505 nie było prawdopodobnie żadnych więk­
szych działań wojennych, nie wypowiedziana wojna tliła się stale zawzię­
264 Powstanie jońskie i perska wyprawa na Ateny i Eretrię

tą nienawiścią i każdej chwili mogła rozgorzeć wielkim płomieniem. Spar-


ta i jej energiczny król, Kleomenes, upokorzeni przez wyzwolone od tyra­
nów Ateny, patrzyli z niechęcią na zachodzące tam przemiany ustrojowe.
Jednakże zagrożenie ze strony Persji przyczyniło się teraz do zbliżenia
między Spartą a Atenami, mimo tak bardzo odmiennych ich tradycji i po­
glądów. Już od r. 546 Sparta konsekwentnie i bezkompromisowo przeciw­
stawiała się Persji. Wzrastające w ostatnich latach niebezpieczeństwo
wzmocniło jedynie jej zdecydowanie, a poczynania posłów perskich
w Grecji mogły łatwo podkopać jej kierownicze stanowisko w Symmachii
Spartańskiej. Latem r. 491, gdy Egina uznała zwierzchność Dariusza i mil­
cząco wycofała się z Symmachii (gdyż nie można było służyć dwom pa­
nom), Ateny natychmiast zaapelowały do Sparty w imieniu wolności Gre­
ków. Odpowiedź Sparty była godna uznania. Kleomenes udał się osobiście,
by uwięzić winnych tej zdrady przywódców oligarchii rządzącej na Egi-
nie; odprawiony z niczym przez Eginetów, powrócił prawdopodobnie we
wrześniu na czele wojska razem z Leotychidasem, pojmał dziesięciu pono­
szących całą odpowiedzialność przywódców i oddał ich pod straż Ateńczy-
kom.98 Szybka akcja Kleomenesa nie tylko wsparła i unieszkodliwiła chwi­
lowo Eginę. Wzmocniła ona także pozycję Sparty w Symmachii i stała się
zbawiennym ostrzeżeniem dla innych państw w cźasie, gdy perscy w y­
słannicy działali jeszcze w Grecji.
Tymczasem w Sparcie wynikł poważny kryzys polityczny. Dwaj królo­
wie, Kleomenes i Demaratos, byli w niezgodzie od czasu nieudanej w y­
prawy na Attykę w r. 506. Zniesiono już wprawdzie stare prawo, które
wymagało, by siłami lacedemońskimi poza granicami kraju dowodzili obaj
królowie na równi i wspólnie, lecz wrogość między Kleomenesem a Dem a-
ratosem dezorganizowała inne dziedziny życia państwowego. W geruzji
i na Zgromadzeniu królowie zajmowali odmienne stanowiska w ważnych
zagadnieniach politycznych; Demaratos na przykład przeciwstawił się
Kleomenesowi w sprawie Eginy, a także w ogóle w sprawie stosunków
z Persją. Niezgoda ich była przeszkodą nawet przy wprowadzaniu w czyn
urzędowych postanowień. Gdy Kleomenes sam udał się na Eginę, odpra­
wiono go z niczym, uzasadniając legalność tego postępku powszechnie przy­
jętą zasadą, że interwencja dyplomatyczna jest ważna tylko przy obec­
ności obu królów. Sparta musiała od razu rozwiązać ten wewnętrzny kry­
zys, by nie dopuścić do dalszych niepowodzeń, które mogłyby podkopać
całą jej politykę wobec Persji. Po powrocie z Eginy Kleomenes nakłonił
Leotychidasa, którego popierał jako rywalizującego z Demaratosem pre­
tendenta do tronu, aby oskarżył tego ostatniego, że pochodzi z nieprawego
łoża, a zatem nie może być prawowitym królem. Gdy w Sparcie rozgorzały
namiętności, na propozycję Kleomenesa zwrócono się o rozstrzygnięcie do
Apollona Pytyjskiego. Zanim sakralni posłowie dotarli do Delf, Kleom ene-
Sytuacja w Grecji 265

sowi udało się już za pośrednictwem pewnego delfickiego przyjaciela za­


inspirować pożądaną odpowiedź Pytii. Demaratos, ogłoszony urodzonym
z nieprawego łoża, został bezzwłocznie pozbawiony tronu. Kleomenes
i Leotychidas, który zajął jako król miejsce Demaratosa, pospieszyli razem
do Eginy i'tam osiągnęli swój c e l." Później jednak wyszły na jaw tajemne
intrygi Kleomenesa w Delfach. Wobec tego musiał on uciec do Tessalii,
a stamtąd udał się do Arkadii, gdzie zaczął tworzyć koalicję ludów arka­
dyjskich przeciw Sparcie. W tedy Spartanie zaprosili go z powrotem. Kleo­
menes powrócił do ojczyzny jako król prawdopodobnie w listopadzie r. 491.
Ale psychika jego nie wytrzymała długotrwałego napięcia. Zakuty w dyby
przez własną rodzinę, namówił strażnika, by mu dał nóż i poranił się nim
śmiertelnie. Następcą jego został brat, Leonidas.100
Katastrofa Kleomenesa rzuciła cień także na reputację Leotychidasa
i na reprezentowaną przez nich obu politykę przeciwstawiania się Persji.
Skoro tylko rozeszła się wiadomość o śmierci Kleomenesa, Egineci wysłali
posłów do Sparty i złożyli skargę na Leotychidasa za uwięzienie ich dzie­
sięciu przywódców. Stawiono go przed sądem, udzielono nagany i wysłano
wraz z Eginetami do Aten z żądaniem uwolnienia tych ludzi. Ateńczycy,
posługując się argumentem tak niedawno użytym właśnie przez Eginetów,
odmówili wydania więźniów uzasadniając swą decyzję nieobecnością dru­
giego króla. Leotychidas powrócił do Sparty, aby zdać sprawę ze swej
klęski i upokorzenia.101 Jednakże, jakkolwiek niskie było o nim mniema­
nie w Sparcie, polityka przeciwstawiania się Persji brała tu górę. W lipcu
r. 490 podczas uroczystości państwowych Leotychidas obsypał obelgami
Demaratosa, który uciekłszy z kraju znalazł schronienie na dworze Dariu­
sza.102 Tak więc Leotychidas wprowadzał w życie dalekowzroczną politykę
Kleomenesa.
W czasie gdy Leotychidas wracał z Aten, Egineci zrobili fałszywy krok.
Na przylądku Sunion odbywały się uroczystości na cześć Posejdona. Egi­
neci urządzili zasadżkę na święty statek i uprowadzili wielu dostojnych
Ateńczyków. Złamanie ogólnogreckiego zwyczaju ośmieliło do działania
Ateny, przekonane, że Sparta nie będzie teraz interweniowała na rzecz
Eginy. Po wywołaniu na Eginie nieudanego powstania stronnictwa demo­
kratycznego, Ateny wynajęły od Koryntu za symboliczną opłatą dwadzie­
ścia okrętów, a wystawiwszy razem siedemdziesiąt okrętów pokonały Eginę
na morzu. Następnie walki przeniosły się na wyspę, gdzie Ateńczycy pobili
ochotników z Argos, państwa już wówczas medyzującego. Wiosną lub wcze­
snym latem r. 490 wycofali się jednak, straciwszy cztery okręty w bitwie
morskiej.103 Ta faza owej wojny „bez heroldów’', toczona w przededniu
inwazji perskiej, miała skutek zbawienny. Dodała ona ducha Atenom, skła­
niając zarazem Korynt i Spartę do jawnej dla nich sympatii. Odstraszyła
też Eginę od oddania swej floty i portu Persom do dyspozycji. Nieznani
266 Powstanie jońskie i perska wyprawa na Ateny i Eretrię

przywódcy państwa ateńskiego w owym roku 491/490 dali dowód inteli­


gencji, odwagi i zdecydowania.

4. W Y P R A W A PRZECIW ERETRII I ATENOM

Siły ekspedycyjne pod wodzą Datisa i Artafernesa odpłynęły z wybrzeży


Cylicji wczesnym latem r. 490. Flota składała się z eskadr dostarczonych
przez ludy podbite, włącznie z Jonami i Eolami. Liczba okrętów wojen­
nych, jakkolwiek mniejsza od konwencjonalnej liczby 600, podawanej przez
Herodota nie tylko przy tej okazji, lecz również przy opisie ataków na
Scytię i Milet, stanowiła na pewno dostateczną eskortę dla transportu pie­
choty i konnicy, przewyższała też połączone floty Aten i Eretrii. Armia,
według Herodota, była ,,liczna i dobrze uzbrojona” . Były to elitarne siły
jazdy i piechoty, rekrutowane z ludów mieszkających w głębi imperium,
a wyszkolone przez ćwiczenia i nabyte doświadczenie. Herodot nie podaje
żadnej liczby, a te, które przytaczają autorzy późniejsi, są zupełnie fan­
tastyczne; prawdopodobnie jednak konięęgność transportu ograniczyła
liczbę wojsk walczących do najwyżej 25 000. ¡Ekspedycji towarzyszył Hip-
piasz, przywódca Pizystratydów, który liczył, że znajdzie poparcie w Ate­
nach i Attyce.104
JDariusz zamierzał przede wszystkim opanować Cyklady^_a także ukarać
Ateny i Eretrię za ich udział w powstaniu jońskim. Jednakże jego celem
ostatecznym, ujawnionym już przez żądanie ,,ziemi i wody” , było podbicie
i przyłączenie całego kontynentu greckiego, gdyż bez tego Persja nigdy
nie mogła być pewna swego panowania nad Traćją, Macedonią i Cyklada­
mi, a nawet nad miastami greckimi w Azji Mniejszej. W Dariuszowych
planach podboju ekspedycja Datisa i Artafernesa odgrywała poważną rolę.-
Jej powodzenie musiałoby osłabić wolę oporu i zachęcić do poddania te
państwa i grupy, które i tak już się do niego skłaniały. Od wyniku wy­
prawy zależał los nie tylko Aten i Eretrii, lecz całego świata greckiego.
Flota perska tryumfalnie płynęła przez Morze Egejskie od Samos do
Eubei. Naksos, która tak walecznie broniła się w r. 499, ukarano paląc
miasto i świątynie oraz wywożąc wszystkich, którym nie udało się uciec
w góry. Na innych wyspach Persowie zaciągnęli mężczyzn do wojska,
a dzieci zabrali jako zakładników. Na Delos Datis złożył ofiarę na ołtarzu
Apollona i wezwał Deli jeżyków do powrotu z Tenos, gdzie się schronili;
miał on nadzieję, że w ten sposób zaspokoi uczucia religijne tych wyspia­
rzy, którzy poddali się już Persji. Dotarłszy do południowego krańca Eubei,
Persowie zażądali od Karystos żołnierzy i zakładników. Z niezwykłą od­
wagą mieszkańcy Karystos odmówili. Kraj ich złupiono, a miasto oblegano,
dopóki się nie poddali. W czasie trwania oblężenia flota perska stała przy
Wyprawa przeciw Eretrii i Atenom 267

wejściu do Cieśniny Eubejskiej między Eretrią a Atenami. Zwłoka ta po­


zwoliła Eretrii zwrócić się o pomoc do Aten, które szybko poleciły swym
4000 kleruchom w Chalkis wesprzeć zagrożone miasto. Ci jednak stwier­
dziwszy na miejscu, że nie wszyscy Eretrejczycy chcą walczyć z Persami,
za radą jednego z eretrejskich przywódców przeprawili się do Aten. Wów­
czas flota perska zarzuciła kotwice opodal wybrzeża Eretrii, po czym bez
przeszkód wysadziła na ląd piechotę. Eretrejczycy zdecydowali się bronić
w murach. Sześć dni odpierali gwałtowne szturmy, lecz siódmego miasto
zostało wydane wrogom wskutek zdrady dwóch obywateli. Świątynie splą­
drowano i spalono, a ludność wywieziono zgodnie z rozkazami Dariusza.105
W parę dni później flota perska wyruszyła do Attyki. Ateńczycy mogli
się spodziewać, że Persowie wylądują w zatoce Faleronu, lecz dowództwo
perskie zdawało sobie sprawę z trudności lądowania małymi statkami na
otwartym wybrzeżu bronionym przez ludzi i okręty. Persowie zatem w y­
sadzili swe wojska, nie napotykając przy tym żadnego oporu, w zatoce
/Mamtonu.. Było to blisko ich bazy zaopatrzenia na Eubei, ą tereny nada­
wały się tu szczególnie dobrze dla akcji konnicy. Być może, Hippiasz ode­
grał pewną rolę w tej decyzji, gdyż sam kiedyś udaremnił lądowanie
Spartan w zatoce Faleronu, natomiast ojciec jego w r. 546 wylądował
w Maratonie i zdobył Ateny. Persowie liczyli teraz, że równina będzie
sprzyjała it?h konnicy, jeśli wojska ateńskie wyjdą im na spotkanie z Aten.
Jeśliby jednak Ateńczycy wybrali obronę miasta — a tego dowództwo per­
skie po doświadczeniu z Eretrią mogło oczekiwać — wówczas Persowie
pomaszerowaliby w głąb równiny attyckiej, a flota, zwolniona od obo­
wiązków transportowych, byłaby w stanie opłynąć przylądek Sunion i na­
wiązać kontakt bojowy z każdym przeciwnikiem, który by ją spotkał w Za­
toce Sarońskiej. W Atenach zwołano Zgromadzenie, które uchwaliło bez­
zwłoczny wymarsz do Maratonu. Jednocześnie wysłano do Sparty gońca,
Filippidesa. Przebywszy około 230 km, już następnego dnia przedstawił
on Spartanom prośbę o pomoc. Ci jednak obchodzili właśnie święta Apol-
lona Karnejskiego, w czasie których prawo sakralne zabraniało im podej­
mowania wszelkich operacji wojskowych aż do najbliższej pełni księżyca,
a do niej brakowało jeszcze sześciu dni. Odpowiedzieli zatem, że wtedy
przyjdą z pomocą, ale wcześniej nie mogą wyruszyć z Lakonii.100
Wojska ateńskie, schodząc ze stoków Pentelikonu ku równinie maratoń­
skiej, ujrzały flotę perską stojącą na kotwicy tuż przy brzegu, wzdłuż niego
zaś rozłożone obozem oddziały lądowe. Od południa chroniły je tu tereny
bagniste, od północy — łożysko potoku, suche w bezdeszczowym wrześniu.
Potężna konnica perska panowała nad całą równiną. Jej obecność sprawiła,
że żadna piechota, nawet najbardziej zdecydowana, nie mogła marzyć
o przejściu otwartej równiny, gdzie byłaby narażona na natychmiastowy
atak z tyłu i z flanek zmasowanych oddziałów konnych. Perskie wojska
268 Powstanie jońskie i perska wyprawa na Ateny i Eretrię

piesze ustawiły się już w szyku. Długość ich frontu świadczyła o przewa­
żającej liczbie, a poza tym wspierały je liczne oddziały dobrze wyćwiczo­
nych łuczników. Ateńczycy rozłożyli się obozem na najniższych zboczach
górskich, w okręgu poświęconym Heraklesowi, gdzie nierówny teren za­
bezpieczał ich przed konnicą perską. Było ich mniej więcej 10 000 hopli­
tów; żywność przenieśli ze sobą; dalszym zaopatrzeniem w7 razie potrzeby
zajęliby się lekkozbrojni. Hoplitom nie towarzyszyła jazda ani łucznicy,
w tych bowiem rodzajach broni Persowie mieli zapewnioną przewmgę. Tak
więc armia ateńska była po prostu wielkim oddziałem uderzeniowym
ciężkozbrojnej piechoty. Przed jej dowództwem stanęło teraz pytanie, jak
najlepiej zaatakować.107
Ateńczycy jednakże nie mieli jednego naczelnego wodza. Rozstrzygało
o wszystkim dziesięciu strategów obradujących wspólnie jako kolegium.
W tym przypadku głosy ich podzieliły się równo. Pięciu nie chciało przy­
spieszać bitwy. Brali zapewne pod uwagę przewagę liczebną Persów i mieli
nadzieję, że zwłoka pozwoli doczekać się Spartan; poza tym — miejsce
ewentualnej bitwy wybrali Persowie, a konnica perska była groźna. Po­
zostałych pięciu strategów pragnęło rozpocząć walkę jak najszybciej. Na
ich czele stał Miltiades, na którego to właśnie wniosek ateńskie Zgroma­
dzenie uchwaliło wymarsz do Maratonu| Znał on Persów z własnego do­
świadczenia, zetknął się bowiem z ich wojskami w czasie kampanii scy­
tyjskiej i następnie w obu okresach swoich rządów na Chersonezie, a [był
przy tym człowiekiem silnym i zdecydowanym. Do jego popleczników na­
leżał Arystydes, mąż szanowany za prawość i odwagę. Ponieważ głosy
strategów były równo podzielone, postanowiono wezwać archonta-polemar-
cha, Kallimacha, który oczywiście nie był obecny na naradzie. Przyznano
mu także prawo głosu, które dawniej polemarch zawsze posiadał. Miltia-
desowi udało się wcześniej porozumieć z Kallimachem i przekonać go. Głos
polemarcha przeważył i uchwalono bitwy nie odkładać. Otóż strategowie
sprawowali nad wojskiem dowództwo kolejno, każdy przez jeden dzień.
Teraz Arystydes ustąpił Miltiadesowi, a trzej inni popierający go strate­
gowie zrobili to samo. Tak więc Miltiades został w rezultacie naczelnym
wodzem, tyle tylko, że dowodził wojskiem przez pięć dni z dziesięciu. Na
razie czekał, mając nadzieję, że konnica perska zrobi jakieś fałszywe posu­
nięcie lub zdarzy się coś innego, co umożliwi mu natarcie. Gdy sposobność
taka wreszcie nadeszła, stało się to w dniu jego dowodzenia. W tym cza­
sie armia ateńska została wzmocniona przybyciem Piątej czyków, których
było około tysiąca ludzi różnych rodzajów broni.108
Persowie tymczasem nie zmieniali swoich pozycji. Mogli sobie na to
pozwolić, gdyż zaopatrzenie dowożono im bez trudu z Eubei, konie zaś
można było paść i pławić w nocy na północnej części równiny o podmo­
kłych gruntach bogatych w wodę. W ciągu dnia konnica, piechota i łucz-
Wyprawa przeciw Eretrii i Atenom 269

nicy stali w gotowości odparcia wszelkich ataków, które odważyliby się


zaryzykować zapalczywi Grecy na terenie dogodnym dla Persów. Gdy oni
tak czekali, Grecy, ścinając drzewa i wznosząc z nich na równinie budo­
wane naprędce palisady, przybliżyli swe pozycje na odległość około półtora
kilometra do linii perskich. Pewnej nocy, tuż przed świtem, kilku żoł­
nierzy jońskich służących w armii perskiej podeszło do greckiej palisady
i przekazało Ateńczykom wiadomość: ,,nie ma konnicy” .109
Miltiades natychmiast przystąpił do akcji. Armia grecka biwakowała
nocą w szyku bitewnym, Ateńczycy na prawym skrzydle i w centrum,
Piątej czycy na lewym. Gdy wojska ustawiły się do bitwy, Miltiades roz­
ciągnął linię tak, aby dorównać długości armii perskiej i wzmocnić oba
skrzydła dodatkowymi szeregami, osłabiając tym samym środek. Kallimach
złożył ofiarę bogom. Wróżby były pomyślne. O samym świcie linia wojsk
greckich szybko ruszyła naprzód przez równinę. Znalazłszy się w zasięgu
strzału wroga, żołnierze zdwoili kroku i runęli na perską piechotę. Na
skrzydłach ludzie walczący w gęstszych szeregach, mający lepszą broń
defensywną i włócznie dłuższe niż Persowie, zmusili nieprzyjaciela do
ucieczki. Słabsze centrum natomiast zostało przełamane i zepchnięte w tył
przez Persów, którzy wykorzystując przewagę parli przed siebie. Jednakże
270 Powstanie jońskie i perska wyprawa na Ateny i Eretrię

oba skrzydła armii greckiej zawróciły i uformowawszy się na nowo ude­


rzyły na centrum Persów od tyłu. W bezładnej walce, która teraz się
■wywiązała, perska konnica nie mogła skutecznie interweniować^Bitwa sża1^
lała długo, lecz w końcu Persowie uciekli ku Wielkim Błotom, ścigani przez
postępujących tuż za nimi Greków. Utraciwszy siedem okrętów załadowali
na resztę ocalałych ludzi i wypłynęli na morze. Tam zabrali jeszcze jeńców
eretrejskich, których dotąd trzymano na wyspie Ajgilii, i skierowali się
na południe ku przylądkowi Sunion i Atenom.110
Gdy flota perska wypłynęła już na morze, Ateńczycy spostrzegli z pola
bitwy, że gdzieś z głębi lądu ktoś daje Persom znaki za pomocą tarczy
odbijającej promienie wczesnego słońca. Taki sygnał świadczył o zdradzie
w Atenach. Pozostawiwszy część swych ludzi na polu bitwy dla pilnowania
łupów, Miltiades poprowadził armię forsownym marszem do Aten.111 Gdy
flota perska pojawiła się na redzie Faleronu, zastała już wojska ateńskie,
rozłożone obozem w świętym okręgu Heraklesa w Kynosarges, na zewnątrz
murów. Nie można było teraz lądować i zdobywać miasta przez zaskocze­
nie. Okręty perskie po krótkim postoju odpłynęły w stronę Azji. Następ­
nego dnia przybyła straż przednia armii lacedemońskiej w sile 2000; prze­
maszerowali oni około 230 km w ciągu trzech dni, opuściwszy Spartę na­
tychmiast po pełni księżyca. Poszli do Maratonu, aby obejrzeć pole bitwy.
Ujrzeli tam poległych: 192 Ateńczyków i 6400 Persów. Zwrócili też uwagę
na krótsze włócznie i wiklinowe tarcze perskiej piechoty, ubranej nie
w brązowe hełmy, pancerze i nagolenniki jak greccy hoplici, lecz w czapki,
tuniki (czasem chronione łuską żelazną) i ściśle dopasowane spodnie. Spar-
tanie badali również położenie terenu i taktykę Miltiadesa. Powrócili po­
tem do Aten, złożyli gratulacje Ateńczykom z powodu zwycięstwa i odeszli
na południe do Lakonii. W starożytności nikt nie wątpił w szczerość skru­
pułów religijnych, które przeszkodziły Spartanom wziąć udział w bi­
twie.112
Dla historyków starożytnych bitew pewne problemy na zawsze pozo­
staną nie rozwiązane. Bitwa pod Maratonem nie stanowi wyjątku. Nasze
źródła nie podają, na przykład, przyczyny nieobecności konnicy perskiej,
Która — gdyby jej nie zabrakło — na pewno uniemożliwiłaby Ateńczy­
kom przebycie równiny. Jedno ze źródeł twierdzi, że nie było ani Datisa,
ani jeg o konnicy, drugie — że brał on udział w bitwie przypuszczalnie
w jej końcowej fazie, kiedy i tak była już przegrana.113 Mimo wszystko
wiemy jednak dosyć, aby stwierdzić, że Miltiades okazał się świetnym
wodzem, i ¡to w każdej kolejnej sytuacji; świadczą o tym jego postanowie­
nie marszu do Maratonu, decyzja podjęcia ataku, uchwycenie właściwej
sposobności, taktyczne rozmieszczenie linii piechoty. Natarcie piechotą na
nierozerwaną linię nieprzyjaciela i zawrócenie skrzydeł dla podtrzymania
centrum dowodzą doskonałego wyszkolenia i dyscypliny hoplitów ateń­
Wyprawa przeciw Eretrii i Atenom 271

skich. Zwycięstwo w walce wręcz nad znacznie liczniejszym przeciwni­


kiem zawdzięczali oni swej odwadze, umiejętności posługiwania się włócz­
nią i zbroi ochronnej. W tym krytycznym dla siebie momencie Ateny
posiadały najzdolniejszego wodza i piechotę najlepszą w całej swej hi­
storii.
Klęska Persów pod Maratonem została upamiętniona publicznie w pięk­
nym dziele sztuki. Fresk w Stoa Pojkile (Malowany Portyk) odtwarzał
trzy fazy bitwy: atak pędzących biegiem Platejczyków i Ateńczyków oraz
pierwsze starcie wręcz, dalej — wroga uciekającego w rozsypce w mo­
czary, a w końcu Greków wycinających w pień Persów, którzy usiłują
schronić się na statkach fenickich. Po stronie greckiej malarz przedstawił
Kailimacha padającego na polu bitwy, Miltiadesa dodającego otuchy swym
ludziom, Kynegejrosa, któremu odrąbano ramię w chwili, gdy chwytał za
rufę okrętu nieprzyjacielskiego, Epizelosa, który oślepł w czasie bitwy,
wreszcie wielkiego tragika — Ajschylosa. Po stronie perskiej można było
znaleźć portrety Datisa i Artafernesa. Honorowe miejsca zajmowali tu
jednak bogowie i herosi, którzy — jak wiadomo — pojawili się na placu
boju osobiście: Maraton, Tezeusz, Atena i Herakles.114
Zwycięstwo pod Maratonem nie odwróciło niebezpieczeństwa najazdu
perskiego na Grecję. Rozpaliło ono chęć walki w Atenach w wielki pożar.
Sparcie ukazało warunki, w których piechota grecka może pokonać per­
ską. Natchnęło także inne państwa greckie wolą oporu. Wszystko to było
niezbędne, jeżeli Grecja miała ocaleć. W tym sensie bitwa pod Maratonem
jest wydarzeniem rozstrzygającym w historii świata.
Wojska perskie przywiozły ze sobą jeńców z Naksos i Eretrii. Eretrej-
czyków Dariusz osiedlił w pobliżu Suzy, gdzie zachowali oni swój język
i zwyczaje. Król otrzymał od wodzów perskich sprawozdanie z klęski pod
Maratonem. Stało się teraz jasne, że podboju Grecji nie można dokonać
drogą wyłącznie morską. Dariusz planował zatem inwazję na wielką skalę
lądem i morzem. W tym celu wydał rozkazy, by ćwiczono konnicę, pie­
chotę i żeglarzy, zaciąganych z różnych ludów imperium, zabezpieczano
okręty wojenne i transportowa, a także gromadzono potrzebne zaopatrze­
nie. Planowania i przygotowania trwały trzy lata, ale inwazję odroczono,
gdyż w r. 487 wybuchło powstanie w Egipcie. Dariusz miał zamiar rzucić
do wralki wielkie siły, które gromadził przeciw Egiptowi i Grecji, umarł
jednak już w następnym roku.115 Jego następcę, Kserksesa,] przynaglali
Pizystratydzi do wszczęcia inwazji na Grecję, a w Europie obiecywali mu
swą pomoc tessalscy Aleuadzi. Na razie jednak król zwrócił się przeciw
Egiptowi, który zmusił do posłuszeństwa w r. 485. W następnych latach
Kserkses przygotowywał najazd na Grecję. Miał już w swej władzy wiele
wysp greckich i całe północne wybrzeże Morza Egejskiego, wzdłuż któ­
rego zamierzał powieść swoje wojska. Pamiętając o katastrofie jaka
272 Powstanie jońskie i perska wyprawa na Ateny i Eretrię

w r. 492 spotkała flotę perską koło przylądka Athos, król polecił przebić
przesmyk przylądka kanałem szerokości około 2 km, wznoszącym się
w najwyższym miejscu mniej więcej 15 m ponad poziom morza. Kanał
kopali w latach 483—481 ludzie pociągani do prac przymusowych, a flota
perska, działając ze swej bazy w Elajos na Chersonezie, zapewniała im
ochronę przed atakiem od strony morza. W latach tych państwa greckie
orientowały się już dobrze w zamiarach Kserksesa.116
R O Z D Z IA Ł 4

NAJAZD KSERKSESA NA GRECJĘ

1. ATENY PRZYGOTOWUJĄ SIĘ DO WOJNY

rawdopodobnie już w r. 489 Miltiades otrzymał dowództwo nad flotą


P ateńską liczącą siedemdziesiąt okrętów i prowadził operacje na Cykla­
dach. Wśród wysp tych wiodła od Samos droga Datisa i Artafernesa; wię­
kszość z nich poddała się Persji i chcąc nie chcąc brała udział w atakach
na Karystos, Eretrię i Ateny. Zgromadzenie ateńskie zamierzało niewąt­
pliwie ukarać wyspy medyzujące, być może przez ściągnięcie grzywny,
a także pozbawić Persję morskich baz w środkowej części basenu Morza
Egejskiego. Paros, która po zniszczeniu sąsiedniej Naksos była teraz naj­
bogatszą i najpotężniejszą z Cyklad, stawiła opór flocie ateńskiej i została
oblężona. Miltiades zaofiarował pokój pod warunkiem zapłacenia 100 ta­
lentów, ale mieszkańcy wyspy odmówili. W dwudziestym szóstym dniu
oblężenia odstąpił więc od niego i powrócił do Aten. Tam wytoczono mu
proces i uznano winnym. Wkrótce potem umarł na skutek rany odniesio­
nej na Paros.117 Wydaje się, że właśnie Miltiadesowi można przypisywać
tę śmiałą politykę dążącą do pełnego wykorzystania zwycięstwa pod Ma­
ratonem, pomimo tego, że flota perska pozostawała nietknięta i panowała
nadal na Morzu Egejskim. W każdym bądź razie polityka ta umarła z nim
razem. Potem Ateny pozwoliły Persji przejąć z powrotem inicjatywę.
Proces Miltiadesa miał charakter polityczny. W Atenach wewnętrzna
walka o władzę była prowadzona nie przez polityczne odpowiednio zorga­
nizowane partie, jak to się dzieje w państwie nowoczesnym, lecz przez
kierownicze osobistości, których wzajemny stosunek zmieniał się nieraz
w zależności od sprawy, o jaką w danej chwili chodziło. Osobistości te
należały do bogatych i arystokratycznych rodów kształtujących politykę
ateńską w ciągu VI stulecia 118, co tylko w przypadku tak wybitnych jed­
nostek jak Temistokles mogło nie odgrywać większej roli. Jakkolwiek
reformy wyborcze Klejstenesa wyjęły spod wpływu rodów wiele dziedzin
administracji państwowej, archontów i strategów wyznaczano jednak na­
dal drogą bezpośrednich wyborów: archontów — przez ogólne głosowanie
całego ludu, każdego zaś z dziesięciu strategów — przez głosowanie jednej
fyli. Tam, gdzie wyborców było bardzo wielu, nacisk rodu łatwo stawał
się skuteczny, tak że urzędnikami często zostawali przywódcy tych właśnie
274 Najazd Kserksesa na Grecję

rodów. Samo w sobie nie przynosiło to szkody, bo arystokraci ateńscy


mieli odpowiednie zdolności i doświadczenie. Ich przywództwo w poli­
tyce i wojnie wzbudzało szacunek, odpowiedzialni zaś byli nie tylko przed
równymi sobie — Radą areopagu, lecz również i przed ludem. Szkodliwe
skutki wynikały jednak z faktu, że przywódcy arystokratyczni walczyli
między sobą o władzę. Rywalizujące grupy, w które się skupiali, były nie­
trwałe, a polityka jednostek zmienna. Znakomitym tego przykładem jest
sam Klejstenes. Alkmeonidzi, ród do którego należał, związani przez mał­
żeństwo z Pizystratem, poparli go w r. 556. Potem jednak wystąpili prze­
ciw niemu, po czym wygnano ich w r. 546. Klejstenes następnie przyłączył
się do Pizystratydów i został archontem w r. 525. Gdy go wygnali, zapewnił
sobie pomoc Sparty. Wyrugowany przez Isagorasa przeciwstawił się Spar-
cie i rozpoczął rokowania z Persją. W roku 510 starał się zdobyć wpływy
w arystokratycznych heteriach, a porażka, którą tam poniósł, kazała mu
w r. 508 zwrócić się do ludu. Tego rodzaju wahania nie były korzystne
dla państwa, stale też groziło niebezpieczeństwo zamachu stanu ze strony
jakiegoś ambitnego arystokraty. Po reformach Klejstenesa walka o władzę
trwała nadal. Ale zasady gry uległy zmianie. Chociaż bowiem gracze o naj­
wyższą stawkę pozostawali ci sami, sędzią silnym i decydującym, zdolnym
do nakładania najsroższych kar, był teraz lud zasiadający na Zgromadze­
niu lub w heliai.
Kariera Miltiadesa była prawie równie urozmaicona jak Klejstenesowa.
Miltiades sprawował urząd archonta w r. 524 za Pizystratydów, wystąpił
jednak przeciw nim później, gdy opinia publiczna obarczyła ich odpowie­
dzialnością za śmierć jego ojca, Kimona. Sam był dwukrotnie tyranem na
Chersonezie; służył Persji i walczył przeciw Persji. Teraz, gdy mu się nie
powiodło na Paros, rywale zaatakowali go na Zgromadzeniu Ludowym.
Zarzucono mu wprowadzenie w błąd ludu, jedną z form zdrady. Oskarże­
nie domagało się kary śmierci, a lud sądził i wydawał wyrok. Głównym
oskarżycielem był Ksanthippos z arystokratycznego rodu Buzygów, oże­
niony z Agariste pochodzącą z Alkmeonidów. Buzygowie i Alkmeonidzi
przeciwstawiali się prawdopodobnie rodowi Miltiadesa, Filaidom, zarówno
przed, jak i w czasie trwania kampanii maratońskiej. Proces wytoczony
Miltiadesowi w r. 491/492 o tyranię był pewno sprowokowany przez ro­
dzinę Klejstenesa, wroga tyranów. Kiedy głosy strategów pod Maratonem
podzieliły się równo, Miltiades usiłując przeprowadzić swoje zdanie do­
wodził, że zwłoka może wywołać zamieszki w Atenach. Ten jego argument
znalazł później potwierdzenie w powszechnym przekonaniu, że znaki tar­
czą dawali jego rywale — Alkmeonidzi.119 Jak było naprawdę, nie możemy
dzisiaj powiedzieć; charakteryzuje to jednak dobrze nastroje polityczne
w przededniu procesu Miltiadesa.
Oskarżony leżał na noszach, niezdolny do prowadzenia własnej obrony.
Ateny przygotowują się do wojny 275

Bronili go przyjaciele, prawdopodobnie przywódcy jego własnego, a także


innych rodów arystokratycznych. Miltiades bowiem był znany jako „przy­
wódca możnych” w przeciwieństwie do Ksanthipposa — „przywódcy stron­
nictwa ludowego” . Obrona podkreślała zasługi Miltiadesa, zdobywcy Lem-
nos i zwycięzcy spod Maratonu. Zapewne w uznaniu tych właśnie zasług
skazano go nie na śmierć, lecz na grzywnę pięćdziesięciu talentów, ogromną
sumę, którą uiścił później jego syn, Kimon.120 Miltiades był pierwszym
z wielu wielkich mężów stanu skazanych wyrokiem ludu ateńskiego na
hańbę, śmierć lub wygnanie.
Teraz, kiedy zabrakło władczej postaci Miltiadesa, politycy ateńscy mieli
przed sobą otwarte pole do walki. Groźba najazdu, najpierw Dariusza, po­
tem Kserksesa, postawiła jednak lud przed koniecznością zdecydowanego
wyboru. W roku 488 posłużono się procedurą selektywną---- ostracyzmem.
Lud głosował przeciw dowolnemu politykowi, którego chciał skazać na
wygnanie, wypisując jego imię na skorupce glinianej (ostrakon), a człowiek,
którego imię pojawiło się na większości ostraków, musiał udać się na wy­
gnanie na lat dziesięć. Czy ostracyzm wynalazł Klejstenes już około r. 507,
czy też jakiś nieznany mąż stanu dopiero w r. 488 — nie wiadomo. Za
drugim przypuszczeniem przemawiają poważniejsze świadectwa i odpo- *
wiada ono lepiej okolicznościom, w których system ten został zastosowany.
W każdym razie cele i znaczenie ostracyzmu w latach 488—481 są zupeł­
nie wyraźne. Ktokolwiek był inicjatorem tej procedury, dążył niewątpli­
wie do wygnania przywódców stronnictwa iPizystratydów i rodów spo­
krewnionych lub spowinowaconych przez małżeństwo z Pizystratydami.
Pierwszymi bowiem ofiarami ostracyzmu w latach 488 i 486 byli: Hippar-
chos, syn Charmosa, stojący na czele ateńskich Pizystratydów, a także Me-
gakles, syn Hippokratesa, oraz prawdopodobnie Kalliksenos, syn Aristony-
mosa, przywódcy rodu Alkmeonidów. Potem zasięg ostracyzmu ulegał roz­
szerzeniu. Ksanthippos, prześladowca Miltiadesa, został nim dotknięty w
r. 485, a Arystydes, towarzysz Miltiadesa spod Maratonu — w r. 483 lub 482.
W czasie prac wykopaliskowych w Atenach znaleziono setki ostraków
pochodzących z tego właśnie dziesięciolecia. Pojawiają się na nich wszyst­
kie wymienione przez nas imiona, a prócz tego niektóre ostraka godzą
w Hippokratesa, syna Anaksilaosa, i Kalliksenosa, syna Klejstenesa (obaj
prawdopodobnie byli Alkmeonidami), a także w Butaliona z Maratonu
i Temistoklesa z Frearroj. Drogą takiej eliminacji lud ateński wybrał
wreszcie swoim wodzem na wojnę z Persami Temistoklesa z Frearroj.
Skoro wybór ten stał się już oczywisty a nadciągała inwazja, ogłoszono
amnestię, odwołując z wygnania wszystkie ofiary ostracyzmu.121 W roku
480 Ateny były bardziej zwarte niż dziesięć lat wcześniej, a ich wódz, Te-
mistokles, miał się okazać nie mniej zdolny od Miltiadesa.
W roku 487 zreformowano metodę wyboru dziewięciu archontów. Do­
276 Najazd Kserksesa na Grecję

tychczas wybierał ich lud. Teraz zaczęto wyznaczać ich drogą losowania
spośród 500 kandydatów przedstawionych przez demy, przy czym liczba
kandydatów z każdego demu odpowiadała jego wielkości.122 Warunki kan­
dydowania nie uległy zmianie, kandydaci musieli w dalszym ciągu należeć
do jednej z dwóch najwyższych klas majątkowych, a dziewięciu wskaza7
nych losem badała następnie Rada Pięciuset. Reforma ta miała szereg
skutków. Podważała ona wpływy wielkich rodów, gdyż losy decydujące
o wyborze były bezstronne; obniżała polityczne znaczenie urzędu archonta,
za którym dawniej stało publicznie mu udzielone poparcie poważnej części
całego ludu, a który teraz miał za sobą tylko głosy jednego demu; zwię­
kszała wreszcie polityczną wagę strategii, gdyż urząd ten pozostał elekcyj­
ny. Ludzie ambitni, pragnący zyskać sobie publiczne poparcie, które za­
pewniało wpływy polityczne, zgłaszali teraz swe kandydatury nie na
archontów, lecz na strategów. W rezultacie strategowie stali się również
politycznymi, nie tylko wojskowymi przywódcami. Z biegiem czasu nowy
sposób wyboru archontów wpłynął także na skład i autorytet Rady areo-
pagu, jako że rekrutowała się ona właśnie z eks-archontów. Archonci po­
zostali wprawdzie nadal kompetentnymi i doświadczonymi przedstawicie­
lami dwóch najbogatszych klas. Nie byli oni już jednak, jak to przeważnie
bywało w przeszłości, przywódcami wielkich rodów, zajmującymi czołową
pozycję nie tylko w politycznym, lecz również religijnym życiu państwa.
W roku 487 bezpośredni cel, dla którego wprowadzono reformę, przypo­
minał cele ostracyzmu. Tu także chodziło o ograniczenie rywalizacji wiel­
kich rodów i o podkreślenie dodatkowo prawdy, że jeśli Ateny mają prze­
trwać inwazję perską, muszą się skoncentrować na wyborze naczelnego
wodza.
W roku 483 Persowie zaczęli kopać kanał przez przesmyk przylądka
Athos. Było to dowodem, że armii inwazyjnej towarzyszyć ma wielka
flota perska. Przy końcu 483 lub na początku 482 r. w państwowych
kopalniach w Laurion natrafiono na bogatą żyłę srebra, tak że Ateny roz­
porządzały teraz sumą 100 talentów. W Zgromadzeniu naradzano się nad
zużytkowaniem tego bogactwa. Podczas gdy niektórzy proponowali po­
dział między obywateli, Temistokles nalegał, by pieniądze te obrócić na
zwiększenie floty do 200 okrętów wojennych. Ateńczyków poruszył głów­
nie ten argument, że ze swą przestarzałą i niewielką flotą nie zdołają po­
konać Eginy. Chociaż bowiem Egina nie podejmowała kroków nieprzyjaz­
nych podczas wyprawy Datisa i Artafernesa, oba państwa pozostawały
w stanie wojny i niewątpliwie starały się szkodzić sobie wzajemnie na
morzu. Nienawiść Aten do sąsiedniej Eginy była silniejsza od strachu
przed inwazją perską, która, uległszy już raz zwłoce przez śmierć Dariu­
sza, mogła odwlec się jeszcze i teraz. Jednocześnie jednak niebezpieczeń­
stwo najazdu perskiego musieli uświadamiać sobie zarówno mówcy, jak
Sparta i Związek Hellenów 277

i cały lud na Zgromadzeniu. Czy Ateny będą odpierać atak od strony lądu,
czy od strony morza, czy też przyjdzie im i tu, i tam walczyć, tego nie
można było przewidzieć. Ale, gdyby najeźdźca przybył od południa, Egina
zaś sprzyjała Persom, Ateny byłyby bezsilne na morzu, mając flotę słabszą
od egineckiej.
W tej sytuacji Ateńczycy uchwalili wniosek Temistoklesa. Stępki 100
trier położono w r. 482/481. Być może drewna dostarczył król Macedonii,
Aleksander, który łączył nominalne poddanie się Persom z przyjaźnią dla
Aten. Dostawom bowiem drewna z Tracji lub z Tazos przeszkodziłaby
flota perska, operująca między przylądkiem Athos a Chersonezem. Za­
pewne w tychże latach zaczęło się również szkolenie załóg dla floty wię­
kszej od tej, którą Ateny dotychczas rozporządzały. Wniosek Temisto­
klesa wypływał z analogicznych pobudek jak prace nad umacnianiem
Pireusu prowadzone przez niego w owym roku 493/492, w którypi był
archontem. W swej polityce dążył on konsekwentnie do przekształcenia
Aten w potęgę tak morską, jak i lądową. Spotkał się tu z opozycją kie­
rowaną, hydjmoże, przez Arystydesa. Ale mniej więcej właśnie w tym
czasie^ Arystydes] padł ofiarą ostracyzmu, co utwierdziło jeszcze przewagę
Temistoklesa. Okazała się ona tym razem zbawienna dla Grecji.123

2. SPARTA I ZW IĄ ZE K HELLENÓW

Chociaż greckie państwa na kontynencie podziwiały Ateny za ich zwy­


cięstwo pod Maratonem, przewodnictwa oczekiwały nie od nich, lecz od
Sparty. Ateny nie miały zwolenników, a ich sąsiedzi byli do nich wrogo
usposobieni. Sparta stała na czele wielkiej Symmachii; do swych zwo­
lenników zaliczała sąsiadów Aten: Megarę, Eginę i Teby, sama zaś była
praktycznie, a prawdopodobnie i formalnie w przymierzu z Atenami.
Wpływy więc jej wśród państw greckich były przeważające. Jednocześnie
autorytet Sparty jako potęgi militarnej i przywódcy wojskowej symma­
chii stał bardzo wysoko od czasu miażdżącej klęski, którą zadała Argejeży­
kom pod Sepeją. Jeśli chodzi o państwa kontynentu, militarna potęga lą­
dowa znaczyła dla nich zawsze więcej niż mórska, a jeśliby inwazja perska
miała przyjść od strony lądu, wydawało się prawdopodobne, że tylko przy­
mierze z lądową potęgą może ocalić ich terytorium przed najazdem. Dla­
tego też cała organizacja oporu przeciw Persom koncentrowała się w Spar-
cie. Jej własne stanowisko było w tej sprawie jasno określone. Przeciw­
stawiała się Persji zawsze i konsekwentnie. W roku 490 naprawdę pragnęła
Atenom przyjść z pomocą, bo nikt nie wątpił w szczerość ówczesnych reli­
gijnych jej skrupułów. Kiedy Kserkses żądał od państw greckich symbo­
278 Najazd Kserksesa na Grecję

licznych dowodów uległości, nie zwracał się z tym ani do Sparty, ani do
Aten. Miały one być celem jego ataku.124
Duchowego kierownictwa państwa greckie wyglądały od wyroczni
Apollona w Delfach. Nie uzyskały tam jednak żadnej zachęty. Sparcie
wprost oświadczono, że Zeus jest po stronie Persów i albo Sparta zostanie
zdobyta, albo jej król polegnie. Zaledwie posłowie Aten weszli do świą­
tyni, kiedy Pytia kazała im uciekać na koniec świata: „Dola wasza żałosna:
całe miasto strawi pożar i srogi Ares na syryjskim rydwanie.” Bojąc się
wracać z tą straszliwą przepowiednią, posłowie przyszli ponownie do
świątyni jako błagalnicy i otrzymali drugą odpowiedź, która również opi­
sywała upadek miasta, lecz której ciąg dalszy był mniej odstraszający
w swej zagadkowości:

Mur drewniany swej córze Zeus daruje wszechwidny,


Mur ten jeden zostanie, was i dzieci ocali,
Lecz nie czekaj spokojnie, aż zatętni konnica,
Aż nadciągnie od lądu wielkie wojsko. Uciekaj!
Jeszcze kiedyś dzień przyjdzie, że z twym wrogiem się zmierzysz
Salamino ty boska! Zgubisz z niewiast zrodzonych,
Kiedy zboże siać będą lub gdy będą je zbierać.

Wszystkie te wyrocznie wskazywały w jednym kierunku. Ateny zostaną


zburzone, Ateńczycy zaś, jeśli posłuchają pierwszej wyroczni, wy wędrują
na zachód, podobnie jak to ongiś zrobili Fokajczycy. Zburzona zostanie
także Sparta, albo przynajmniej poniesie ciężkie straty w bitwie. Ponieważ
Kserkses tylko te dwa państwa wybrał za cel swego ataku, Argejeżykom
poradzono w Delfach, by zachowali neutralność.125 Już na podstawie prze­
kupienia Pytii przez Kleomenesa niektórzy ludzie doszli do wniosku, że
wielka wyrocznia powoduje się czasem motywami całkiem świeckimi; te­
raz musiało dla nich być jasne, że Delfy pragną pozostać neutralne.
A w tym wypadku trudno było ustalić granicę między neutralnością
a medyzmem.
Jesienią r. 481 przedstawiciele państw zdecydowanych na walkę z Per­
sami spotkali się w Sparcie w miejscu, zwanym później Hellenion. Przybyli
oni zapewne na zaproszenie Sparty poparte przez Ateny^ Tam zobowiązali
się solennie do wojny z Persją i do zawarcia przeciw niej wzajemnego
przymierza. Omawiali problemy militarne i postanowili powierzyć Sparcie
dowództwo na lądzie i morzu. Brano wprawdzie pod uwagę także życzenie
Aten, Tśtore pragnęły objąć dowództwo na morzu, lecz sprzymierzeńcy od­
mówili służby pod ich rozkazami.126 Zebrani zgodzili się także zakończyć
wszelkie spory i wojny między sobą. W ten sposób położono wreszcie kres
wojnie między Atenami a Eginą. Wysłano następnie szpiegów do Azji
Sparta i Związek Hellenów 279

Mniejszej, z których kilku Persowie złapali. Na polecenie Kserksesa po­


kazano wówczas schwytanym całą jego potęgę, po czym odesłano z po­
wrotem do Grecji. Sprzymierzeni zdecydowali również wyprawić posłów
do Argos, na Kretę i do Syrakuz „w nadziei, że świat helleński stanie się
całością i wszyscy w zgodzie wspólnie będą działać, gdyż niebezpieczeń­
stwo grozi wszystkim Hellenom na równi” .127
W Argos posłów przyjęła Rada. Wbrew wyroczni, której udzieliły już
Delfy, Argejczycy ofiarowali się przystąpić do sojuszu pod dwoma wa­
runkami: że Sparta zawrze z nimi rozejm na lat trzydzieści i podzieli na
równych prawach dowództwo nad wojskami sprzymierzonych. Ci z posłów,
którzy reprezentowali Spartę, zgodzili się poddać sprawę rozejmu pod
głosowanie na Zgromadzeniu Spartiatów, a także, ponieważ przewidziano
żądanie Argejeżyków, zaproponowali, że odstąpią im jedną trzecią do­
wództwa. Tę propozycję Rada odrzuciła i poleciła posłom opuścić granice
Argos jeszcze przed zachodem słońca. Czy Argos nawiązało potem przy­
jazne stosunki z Persją, było już w starożytności sprawą sporną; w każ­
dym jednak razie sprzymierzeni wiedzieli, że gdyby Kserkses przekroczył
Istm, wojska argiwskie przyłączyłyby się zapewne do niego. Państwa na
Krecie ustosunkowały się życzliwie, ale najpierw zasięgnęły rady w Del­
fach. Odpowiedź wyroczni była taka, że natychmiast odmówili Grekom
z kontynentu wszelkiej pomocy. Na Korkyrze uzyskali posłowie obietnicę
posiłków. Gdy jednak nadszedł moment krytyczny, jej flota z 60 okrętów
nie zdążyła na czas opłynąć Peloponezu, a opóźnienie to wzbudziło po­
dejrzenie, że Korkyrejczycy zwlekali umyślnie, aby nie angażować się
przeciw Persji.
Z Korkyry posłowie pojechali dalej prosić o pomoc Gelona, władcę Sy­
rakuz. Ten ofiarował się przysłać potężną armię, ale pod warunkiem, że
Sparta ustąpi mu dowództwo. Kiedy przedstawiciel Sparty odmówił, Ge-
lon ograniczył się do żądania dowództwa na morzu; temu jednak sprzeci­
wił się przedstawiciel Aten mówiąc, że gdyby Sparta zrzekła się dowódz­
twa na morzu, należałoby się ono Atenom. Wówczas Gelon wycofał swą
propozycję, a posłowie odjechali z niczym. Gelon, zachowując neutralność,
wysłał swego własnego obserwatora, Kadmosa, z wielką sumą pieniędzy
do tego ogniska neutralności, jakim stały się Delfy. Tam, gdyby Persowie
zwyciężyli, Kadmos miał okupić się Kserksesowi i złożyć mu „ziemię
i wodę” jako znaki poddania.128
Wiosną r. 480 greccy sprzymierzeńcy spotkali się na Istmie. Mieli już
teraz własną, określoną organizację. Ośrodkiem władzy, wokół którego
organizacja ta narastała, była Symmachia Spartańska, „Lacedemończycy
i ich sprzymierzeńcy” . Ową rolę Symmachii Herodot podkreśla dwukrotnie:
raz, gdy posłowie odwiedzają Gelona i omawiają z nim sprawę dowództwa
nad sprzymierzeńcami, i po raz drugi — kiedy Ateny otrzymały propo­
280 Najazd Kserksesa na Grecję

zycję zawarcia odrębnego pokoju, a Sparta w imieniu Symmachii obie­


cuje im azyl dla ludności cywilnej.129
Ponieważ inicjatywa była z pewnością w rękach Sparty, mogła ona mieć
pokusę wykorzystania istniejącej już struktury swej Symmachii. Tego
jednak nie uczyniła. Ów związek greckich sprzymierzeńców, w którym
Sparta odgrywała rolę przodującą, miał odmienną strukturę i inny zasięg.
Podczas gdy Symmachia Spartańska posiadała dwa organy opiniodawcze:
państwo Spartę i Zgromadzenie jej sprzymierzeńców, Grecy sprzymierzeni
obecnie przeciw Persji mieli tylko jeden Kongres. Na Kongresie tym każde
państwo sprzymierzone, włącznie ze Spartą, było reprezentowane przez
wybranych przez siebie delegatów (probouloi), każde rozporządzało jednym
głosem i musiało się podporządkować decyzjom większości. Poza pierwszym
razem, Kongres zbierał się zawsze nie w Sparcie, lecz na Istmie. Dowódz­
twa nie przejęła Sparta automatycznie, chociaż sprawowała je w swojej
Symmachii, ale było ono przedmiotem dyskusji delegatów na Kongresie.130
Fakt, że Sparta nie dążyła do rozszerzenia własnej Symmachii i utwier­
dzenia swojej supremacji, lecz wolała rozmawiać z innymi państwami jak
z równymi, pozwalając im, by same wybrały sobie wodza, jest godnym
uwagi dowodem jej dalekowzrocznej polityki. Występując zawsze jako
szermierz wolności, szanowała teraz pełną swobodę swoich sojuszników
we wspólnej sprawie wszystkich Greków.
Nazwa nowej organizacji brzmiała „Helleni” .131 Był to już teraz Zwią­
zek — właśnie Związek Hellenów, zwany także Związkiem Helleńskim,
a Kongres stanowił jego organ administracyjny. Potencjalnie wszyscy,
Grecy byli członkami, realnie — tylko ci, którzy przysięgli bronić Grecji
przeciw Persom. Kongres miał szerokie uprawnienia. Ustalał on w ogól­
nym zarysie plany strategiczne Greków, wyznaczał wodzów oraz określał,
ile poszczególne miasta mają dostarczyć wojska i pieniędzy.132 Potępił
uroczyście państwa medyzujące, nakładał na nie kary, wzywając niektóre
do stawienia się na rozprawę. Wyznaczał posłów do rokowań z innymi pań­
stwami, a łupy zdobyte na wrogu poświęcał bogom w imieniu „Hellenów” .
Tak więc Związek rozwijał działalność militarną, dyplomatyczną, sądow­
niczą, nie pomijając także finansów i życia religijnego. Gdyby świat grecki
miał się kiedyś zjednoczyć, Związek Helleński ze swoim Kongresem mógłby
posłużyć za wzór wyrażenia jego jedności.133
Po bitwie pod Piątej ami uznano za członków Związku 31 państw, a na­
zwy ich pod nagłówkiem „ci brali udział w wojnie” wyryto na brązowym
piedestale splecionym z trzech wężów, który postawiono w Delfach.
Umieszczony na nim złoty trójnóg ofiarowali Apollonowi Grecy jako pier­
wociny z łupów zdobytych na Persach.134 Porządek przyjęty w tym spisie
członków Związku Helleńskiego odpowiada prawdopodobnie kolejności,
w jakiej poszczególne państwa do niego przystępowały.135 Wymienione są
Sparta i Związek Hellenów 281

tutaj kolejno: Lacedemon, Ateny, Korynt, Tegea, Sykion, Egina, Megara,


Epidauros, Orchomenos, Flius, Trojzena, Hermione, Tiryns, Plateje, Te-
spie, Mykeny, Keos, Melos, Tenos, Naksos, Eretria, Chalkis, Styra, Elida,
Potidaja, Leukas, Anaktorion, Kythnos, Sifnos, Ambrakia, Lepreon. Nie­
które z tych państw późno dopiero przyłączyły się do wojny, inne brały
w niej wprawdzie udział, ale w r. 479 nie były jeszcze uznanymi człon­
kami Związku.
Najbardziej wpływowymi państwami były: Sparta na czele swej własnej
SymmacHii, Ateny ze swymi kleruchami z Chalkis i najbliższymi poplecz­
nikami — Platejami i Tespiami, wreszcie Korynt, za którym poszły nie­
które z jego kolonii: Potidaja, Leukas, Anaktorion i Ambrakia. Przeważa­
jąca część armii lądowej pochodziła z Peloponezu, największą zaś część
floty dostarczyły państwa nad Zatoką Sarońską. Ten stan rzeczy kształto­
wał w pewnej mierze strategię miast greckich w miarę rozwoju sytuacji
wojennej. Najpotężniejsza armia lądowa, którą Grecy wystawili, liczyła
niewiele mniej niż 40 000 ciężkozbrojnej i 70 000 lekkozbrojnej piechoty,
konnicy natomiast nie mieli prawie wcale, odkąd Tessalia opowiedziała
się po stronie Persów. Na flotę grecką składało się blisko 400 trier i nieco
mniej pentekonter. Od początku Grecy wiedzieli, że będą mieć do czynie­
nia z wielką przewagą liczebną, zarówno na lądzie, jak i na morzu. Za­
mierzali więc zajmować stanowiska w cieśninach i wąwozach, w których
nieprzyjaciel nie będzie w stanie wykorzystać swych przeważających sił
w bezpośredniej akcji, a musieli także wybierać takie pozycje na lądzie,
by w razie zajścia tyłów silne oddziały konnicy perskiej nie mogły okrążyć
ich armii.
Organizując Związek Helleński, Kongres jego korzystał ze świeżych do­
świadczeń. Ustanawiając system dowodzenia dowiódł, że nie zapomniał
lekcji powstania jońskiego i bitwy pod Maratonem. Naczelne dowództwo
na lądzie i morzu sprawowała obecnie Sparta, przy czym dwóch Spartan
stało na czele, jeden — całej floty, drugi — całej armii lądowej. W ramach
ogólnych planów strategicznych, dyktowanych przez Kongres Hellenów,
każdy z tych dwóch wodzów decydował o wszystkich działaniach wojen­
nych i wydawał rozkazy oddziałom sprzymierzonych. Każdy oddział wy­
stawiony przez państwo-członka Związku miał tylko jednego własnego do­
wódcę, nie tolerowano bowiem takich lokalnych zwyczajów, jak np. ko­
lejne piastowanie dowództwa przez dziesięciu zmieniających się strategów
w Atenach. Spartański wódz naczelny, czy to armii lądowej, czy floty,
przeważnie zasięgał zdania dowódców oddziałów sprzymierzonych, którzy
odbywali z nim narady, nie potrzebował jednak uzyskiwać aprobaty wię­
kszości dla swoich postanowień taktycznych.136 Taki system dowodzenia
zapewniał w praktyce duże korzyści. Umożliwiał on koordynację operacji
ziemno-wodnych, prowadzenie strategii konsekwentnej, a także podejmo­
282 Najazd Kserksesa na Grecję

wanie szybkich decyzji. Fakt, że trzydzieści państw zgodziło się oddać bez
zastrzeżeń swoje wojska pod rozkazy naczelnego wodza spartańskiego, sta­
nowi pewną miarę tak ich własnej mądrości, jak i autorytetu Sparty.
Podczas gdy Kongres obradował w Koryncie, Kserkses szedł od Sardes
ku Hellespontowi. Tessalskie miasta, którym nie podobała się jnedyżująca
polityka Aleuadów z Larysy, przysłały posłów do Kongresu, prosząc sprzy­
mierzonych o obronę doliny Tempe, przez którą wiodła droga z Macedonii
do Tessalii. Tessalowie ofiarowali swój udział w obronie, oświadczyli jed­
nak, że jeśli na północ nie zostanie przysłana silna armia, nie zdołają się
utrzymać sami i z konieczności będą musieli dojść do porozumienia z Per­
sami. Kongres przychylił się do prośby Tessalów. Do Halos, w południowej
Tessalii, wysłano morzem 10 000 hoplitów pod wodzą Spartanina Euajne-
tosa (pod jego rozkazami oddziałem ateńskim dowodził Temistokles).
Z Halos hoplici wyruszyli przez równinę, aby zająć wąską dolinę Tempe,
gdzie połączyła się z nimi jazda tessalska, najsilniejsza konnica w całej
Grecji. Tu przekonali się jednak, że dolinę Tempe można obejść przez kraj
Perrajbów. Również wybrzeże nie pozwalało na żadne operacje floty dla
poparcia armii lądowej, gdyż wody były otwarte, a brzeg ku południowi
najeżony skałami i pozbawiony przystani. Zjawili się też posłowie od króla
macedońskiego Aleksandra, który ostrzegał Greków, aby się wycofali, za­
nim ich otoczy i zmiażdży olbrzymia perska armia i flota. Po kilku więc
dniach greccy hoplici powrócili na Istm.137
Decyzja ta była mądra strategicznie. Grecy nie mieli dostatecznie licz­
nego wojska, aby utrzymać trzy czy cztery przejścia, które mógł wykorzy­
stać nieprzyjaciel, a flota ich nie zdołałaby zapobiec lądowaniu wojsk per­
skich na południe od Tempe. Równiny Tessalii były idealne dla konnicy
wroga, która znacznie przewyższała tessalską i łatwo odcięłaby odwrót w oj­
skom greckim. Politycznie decyzja była niefortunna. Gdy Kserkses dotarł
do południowej Macedonii, jego wysłannicy donieśli mu o poddaniu się
Tessalii i jej sąsiadów (Dolopów, Enianów, Perrajbów, Magnetów, Acha-
jów, Ftiotów i Maliów), a także mieszkańców Lokrydy i Beotów (z wyjąt­
kiem Platejów i Tespii). Jedynym krajem na północ od Attyki, który nie
poddał się Persom, była Fokida. Tak więc, pierwsze posunięcie Greków
okazało się błędem. Gdyby na samym początku zajęli tę pozycję w Termo-
pilach, którą obsadzili dopiero później, zachowaliby pewno poparcie przy­
najmniej części Grecji środkowej i uniknęli zniechęcającego odwrotu bez
próby jakiejkolwiek akcji. Jedyne, co sprzymierzeńcy mogli teraz uczynić,
to złożyć przysięgę, że poświęcą delfickiemu bogu każdego dziesiątego męża
z tych państw greckich, które — nie przymuszone siłą — poddały się
Persji.138
Zdobycie Termopil 283

3. ZDOBYCIE TERMOPIL

Olbrzymia armia^kjó^^ ,wiódł do Grecji, miała według Hero-


dota liczyć 5 milionów dusz i w konsekwencji wypić wiele rzek. do^jdna.
Faktycznie nie mogła ona być aż tak wielka. Jednakże ogółem liczba wo­
jowników i ludzi nie biorących bezpośredniego udziału w walce zbliżała
się prawdopodobnie do 500 000. Problem zaopatrzenia takiej armii był po­
ważny. Żywność składowano z góry w określonych miejscach w Tracji
i Macedonii, a dalsze zapasy dowożono statkami z Azji Mniejszej.139 W cza­
sie gdy wojska docierały do Attyki, wielu żołnierzy musiano już przezna­
czyć do zapewnienia łączności i do dalszego transportu zapasów dla ludzi
i koni-. W tej służbie flota również miała swoją rolę. Pod ochroną okrętów
wojennych konwoje statków handlowych przewoziły zapasy szybciej, niż
to mogły zrobić tabory bagażowe posuwające się po skalistych traktach.
Ponieważ armia lądowa uzależniona była od floty, najczęściej przesuwały
się one razem z jednej głównej pozycji na drugą. Nie mniej poważny był
problem przemieszczania wojsk. W czasie powstania Jonów trzy armie
perskie poruszały się szybko i niezależnie od siebie, a nieprzeliczona ćma
wojsk Kserksesa — zarówno armia lądowa, jak i flota — płynęła naprzód
jedną wielką rzeką. Ponieważ ruchomości przenosili ludzie i zwierzęta jucz­
ne, szybkość posuwania się równała się szybkości tego z nich, które szło
najwolniej. Chociaż przez Hellespont i Strymon przerzucono mosty, armię
zaś poganiano w marszu batami, od chwili opuszczenia Abydos do najazdu
na Attykę upłynęło całe pięć miesięcy. W okresie tym były tylko trzy dni
walki. Sam ogrom i powolność wielkiej armii perskiej przyczynił się do
jej klęski; Kiedy bowiem nadszedł wrzesień i zbliżała się wietrzna pogoda,
stało się jasne, że tak wielka chmara ludzi nie będzie mogła się długo
wyżywić ze skromnych zasobów środkowej Grecji.140
Herodot przy dwóch okazjach przedstawia skład armii perskiej.141
W pierwszym wypadku, kiedy armia opuszcza Sardes, opowiadanie jego
może pochodzić pierwotnie od wiarygodnego naocznego świadka. Tabory
szły przodem, za nimi pstra horda różnych ludów. Potem, po pewnej
przerwie, maszerowała elita wojsk perskich, a oddziały jej otaczały rydwa­
ny najwyższego boga, Ahura-Mazdy, i Kserksesa, Króla Królów. Na wy­
borowe te wojska składało się 2000 konnicy i 2000 włóczników. Za nimi
podążało dalsze 10 000 konnicy i 10 000 piechoty, ci ostatni znani jako
„nieśmiertelni” . Wszyscy ci żołnierze byli Persami. Po przerwie szła w bez­
ładzie reszta armii. Wśród „hordy różnych ludów” byli zapewne dobrzy
wojownicy z Medii, Baktrii, Indii i stepów kaspijskich, a także z innych
części imperium. W drugim wypadku, gdy Herodot przedstawia przegląd
armii Kserksesa pod Doriskos, czerpie on swe wiadomości prawdopodob­
nie z ogólnego spisu wojsk perskich, który dotyczył nie armii biorącej
234 Najazd Kserksesa na Grecję

udział w wyprawie na Grecję, lecz wszystkich sił lądowych imperium per­


skiego. Opis Herodota może nam zatem posłużyć jedynie do wyrobienia
sobie pojęcia o uzbrojeniu Persów. Lekka jazda miała przeważnie oszczepy
i łuki, co pozwalało jej nękać nieprzyjacielską piechotę z odległości. Ciężka
jazda była zbrojna we włócznie przeznaczone do walki z bliska; nosiła
ona brązowe lub żelazne hełmy i łuskowate napierśniki, które wytrzymy­
wały większość ciosów. Konnica lekka dosiadała zapewne małych koni,
podobnych do hodowanych w Grecji. Natomiast wielkie konie wojskowe
ciężkiej jazdy, pochodzące z Medii, prześcigały najszybsze konie greckie.
Jazda ta była w stanie nawiązać z hoplitami greckimi kontakt bojowy
wręcz 142. Piechota liniowa, uzbrojona w krótkie włócznie i sztylety oraz
wiklinowe tarcze, nosiła zwykle miękkie czapy lub turbany, pikowane lub
kryte łuską tuniki, i spodnie. Miała też łuki większe od tych, którymi
zazwyczaj posługiwali się na wojnie Grecy. Swoją wyższość nad taką pie­
chotą w walce wręcz wykazali już greccy hoplici pod Maratonem. Kserkses
jednak sprowadził teraz również piechotę z Azji Mniejszej, a dalsze od­
działy zaciągał w środkowej i północnej Grecji; ten żołnierz był wyposa­
żony w dłuższą włócznię i miecz greckiego hoplity, a także w jego ochronne
uzbrojenie, na które składały się: metalowa tarcza, hełm, pancerz i nago­
lenniki. Inne oddziały piesze, jak np. Sakowie, walczyły wręcz posługując
się siekierą wojenną lub zakrzywioną szablą. Było też wiele pieszych wojsk
lekkozbrojnych — łuczników, oszczepników i procarzy. Siły bojowe wspie­
rali saperzy i pionierzy, wyszkoleni w budowie mostów pontonowych
i dróg, a także sprawnie zorganizowane oddziały pomocnicze.
W swym opisie floty 143 Herodot przedstawia prawdopodobnie tę właśnie,
której przegląd odbywał się na morzu pod Doriskos. Było tam 1200 trier,
z których najszybsze, czy to pod żaglem, czy na wiosła, były fenickie.
Największe eskadry pochodziły z Fenicji, Egiptu i Cypru; około 300 okrę­
tów dostarczyły jednak miasta greckie ujarzmione po powstaniu jońskim.
Załogi były przygotowane do walki pokładowej, niektóre uzbrojono na
sposób grecki, ale Fenicjanie, Egipcjanie i Cypryjczycy mieli ekwipunek
mniej ochronny. Każda triera wiozła swój oddział piechoty morskiej, uzbro­
jonej podobnie jak lądowa; żołnierzami byli tu Persowie, Medowie i Sa­
kowie. Fenickie triery były prawdopodobnie większe i szybsze od najlep­
szych greckich, mniej jednak zwrotne i nie tak wytrzymałe przy tarano­
waniu. Budowano je i wyposażano raczej z myślą o abordażu 144. Trierom
towarzyszyły mniejsze okręty bojowe służące również do operacji desan­
towych — pentekontery, triakontery oraz lekkie łodzie, a także liczne
statki transportowe i zaopatrzeniowe. Razem wszystkich okrętów w Dori­
skos, nie licząc trier, mogło być około 3000. Było ich w istocie tak wiele,
że trudność sprawiało nieraz znalezienie dla nich odpowiedniej przystani,
a na morzu — utrzymanie dyscypliny we flocie.
Zdobycie Termopil 285

Naczelne dowództwo nad morskimi i lądowymi siłami perskimi należało


do króla. On kierował strategią i nadzorował poszczególne operacje. Do
jego sztabu na lądzie należało sześciu dowódców różnych ugrupowań pie­
choty, HyHarnes — stojący na czele 10 000 „nieśmiertelnych’’ — oraz trzech
dowódców trzech ugrupowań konnicy, do sztabu morskiego — czterech
wodzów, z których każdy miał pod swymi rozkazami jedną eskadrę.
Wszyscy ci oficerowie byli dobrze urodzonymi Persami, niektórzy nawet
członkami rodziny królewskiej. Kontyngentami piechoty różnych narodo­
wości dowodzili Persowie, lecz morskie kontyngenty miały własnych do­
wódców. Przy takim systemie dowodzenia bardzo wiele zależało od umie­
jętności króla jako wodza naczelnego i od zdolności członków jego sztabu.
Sztab wojsk lądowych posiadał duże doświadczenie w prowadzeniu wojny
z wielu różnymi ludami, a z piechotą grecką zapoznał się już w Jonii i pod
Maratonem. Perscy dowódcy floty nie znali wód przybrzeżnych Półwyspu
Bałkańskiego i mieli stosunkowo mało doświadczenia w wojnie morskiej,
polegali więc w znacznym stopniu na cudzoziemcach, stojących na czele
kontyngentów floty wojennej wystawionych przez ich rodzinne miasta
i państwa.145
Z Doriskos armia perska dotarła lądem i morzem bez żadnej przeszkody
do Therme (dzisiaj Saloniki) u końca Zatoki Thermajskiej. Spoglądając stąd
poprzez wody zatoki, Kserkses musiał widzieć wyniosłe grzbiety Olimpu
i Ossy, milczące bastiony Hellady. Wyruszywszy na rekonesans z wszystki­
mi siłami, zbadał ujście rzeki Penejos i dolinę Tempe od strony morza. Cho­
ciaż Grecy znacznie już wcześniej wycofali się z Tessalii, a posłowie Kser-
ksesa donieśli o poddaniu się Tessalów i ich sąsiadów, król postanowił
wejść do Grecji nie przez dolinę Tempe, lecz przez przełęcze po zachodniej
stronie Olimpu. Decyzja ta spowodowała około dziesięciodniową zwłokę,
w którym to czasie wycięto drogę przez las, a flota stała bezczynnie koło
Therme.146 Być może, Kserkses chciał w ten sposób otworzyć sobie szlak
komunikacyjny mniej narażony na ataki niż dolina Tempe, zastanawiające
jest jednak, że opóźnił w tym celu marsz całej armii. Łatwo przecież było
wysłać przodem dobrze uzbrojone, a zwrotne oddziały, które zabezpieczy­
łyby dalsze punkty kluczowe na drogach wiodących ku południowi.
Podczas gdy Kserkses odwlekał wymarsz z Macedonii, Kongres Hellenów
na Istmie rozważał plany strategiczne. Większość wypowiadała się za za­
jęciem wąwozu w Termopilach, który był węższy od doliny Tempe^ oraz
za stacjonowaniem floty koło przylądka Artemizjon, gdzie broniłaby ona
wejścia jdoJCieśniny Eubejskiej (rys. 18). .O bie pozycje były dostatecznie
bliskie sobie, aby armia i flota mogły się wzajemnie p ojozu m ie^ ć sygna­
łami dymnymi lub za pomocą łodzi łącznikowej. Każda z tych pozycji
miała duże zalety. Panowało przekonanie, że Termopil nie. można obejść
żadną krótką drogą. Gdyby zostały zdobyte w ataku frontalnym, wojska
286 Najazd Kserksesa na Grecję

greckie ..zdążyłyby się wycofać drogami niedostępnymi dla konnicy per­


skiej, Gdyby zaś zrezygnowawszy z ich zdobywania Kserkses przeprowa­
dził swą armię przełęczą do Kytinion w Dorydzie, byłby zmuszony prze­
łamać opór w Fokidzie i Beocji, zanim zdołałby się połączyć ze swoją flotą.
Flota grecka pod Artemizjon miała przyjazną bazę na Eubei i otwartą, bez­
pieczną drogę przez Cieśninę Eubejską. Jeśliby musiała się wycofać, bę­
dzie mogła płynąć między przyjaznymi brzegami. Natomiast perska flota,
chcąc okrążyć grecką, nie zdoła tego uczynić inaczej, niż opływając Eubeję
i zrywając tym samym łączność z armią lądową. Tak więc póki te dwie
pozycje będą, jedna i druga, w rękach Greków, siły perskie muszą się
podzielić, lecz kiedy jedna z nich padnie, trzeba będzie opuścić obie.
Decyzja zajęcia Tgrmopil z jednoczesnym posłaniem floty pod Artemi­
zjon była bardzo mądra, lecz powzięto ją niebezpiecznie późno. Wyzna­
czone w tym celu siły wyrusz^Ty^ pośpiesznie lądem i morzem, aby zająć
swehśtanowiska. Gdy Kserkses rozbijał obóz na równinie trachińskiej. Ter-
mopile były bronione przez 6000— 7000 hoplitów. Całym wojskiem dowo­
dził król spartański Leonidas. JSkładało się ono z 4100 Peloponezyjczyków
(w tym 300 Spartiatów i 1000 Lacedemończyków), 700 ludzi z Tespii, 400
Tebańczyków, a także z kontyngentu Fokę jeżyków i Lokrów z Opus,
którzy przyszli z pomocą na wezwanie Leonidasa. Miałą_to, być straż
przednia głównej arm ii147, której przybycia oczekiwano zaraz po uroczy­
stościach religijnych obchodzonych właśnie w Sparcie i Olimpii. Jednakże,
choć Kserkses swój marsz opóźnił, greccy sprzymierzeńcy okazali się jesz­
cze od niego powolniejsi. Straży przedniej pisane było walczyć samotnie
w tym pierwszym, a w rezultacie, jedynym starciu w 480 roku.
Flota grecka przybyła prędzej na swe stanowiska. Spartanin Eurybiades
miał pod swymi rozkazami 271 trier i nieliczne pentekontery. Załogi 147
trier pochodziły z Aten, Piątej ów i ateńskiej kleruchii w Chalkis, toteż
ateński dowódca Temistokles był najbardziej wpływowym członkiem szta­
bu Eurybiadesa. Gdy flota grecka płynęła pod Artemizjon, lud delficki za­
pytał o radę wyroczni i wysłał Grekom jej nader aktualną odpowiedź:
„Módlcie się do wiatrów, gdyż będą one wiernymi sprzymierzeńcami Hel­
lenów.7’ Flota perska, jeszcze ze swej bazy pod Therme, wysłała naprzód
dziesięć szybkich trier na rekonesans. Obok wyspy Skiathos stały na cza­
tach trzy greckie triery. Gdy zobaczyły nieprzyjaciela, uciekły, lecz mimo
to Persowie doścignęli i pojmali dwa okręty z Trojzeny i z Eginy; okręt
ateński wymknął się na północ, a przy ujściu rzeki Penejos załoga go po­
rzuciła i powróciła do domu lądem. Persowie postawili wówczas kamienny
słup dla zaznaczenia skały podwodnej znajdującej się między Skiathos
a przylądkiem Sepias, i dali znać głównej flocie, że droga jest wolna. Sy­
gnałami ogniowymi ze Skiathos powiadomiono tymczasem flotę grecką
o pierwszym kontakcie z nieprzyjacielem. Wtedy obsadziła ona punkty
Zdobycie Termopil 287

obserwacyjne na wzgórzach północnej Eubei, a sama wycofała się do naj­


węższej części cieśniny koło CHalkTsTiVtaneWr Ten otworzył perskiej flocie
drogę do Zatoki Pegzów. Co więcej, gdyby flota grecka pozostała koło
Chalkis, wojska lądowe nie byłyby w stanie utrzymać Termopil, gdyż nie­
przyjacielskie okręty mogłyby wysadzić żołnierzy na ich tyłach.148
W tym krytycznym momencie modlitwa do wiatrów została wysłucha­
na. Flotę perską, odpływającą wraz z wojskami posiłkowymi z Therme,
zaskoczyła noc opodal skalistego wybrzeża Magnezji. Podczas spokojnej
nocy okręty stały w ośmiu szeregach tuż przy brzegu, obok krótkiej plaży,
gdzie tylko nieliczne z nich mogły znaleźć miejsce do cumowania. O świ­
cie wiatr wschodni, zwany przez miejscowych mieszkańców Hellespontias,
uderzył nagle z siłą sztormu i rozproszył flotę, którą szalejące morze po­
gnało w stronę zawietrzną na niegościnne wybrzeże. Czwartego dnia, kiedy
sztorm ucichł, Persowie ocenili swe strafylia 400 okrętów wojennych i jesz­
cze większą liczbę pomocniczych. W tym czasie flota grecka stała na osło­
niętych wodach koło Chalkis. Dowiedziawszy się o stratach perskich, Ateń-
czycy złożyli ofiarę Boreaszowi — bogu północnego wiatru, a wszyscy
Grecy razem bogu mórz — Posejdonowi Zbawcy. Flota grecka powróciła
wówczas pod Artemizjon. Kiedy morze się uspokoiło, Persowie, zebraw­
szy ponownie swą flotę, okrążyli przylądek Sepias i wpłynęli do Zatoki
Pagazów. Grecy pod Artemizjon obserwowali przepływających obok nie­
przyjaciół i ogarnęło ich przerażenie na widok takiego mnóstwa okrętów.
Otuchy dodał im szczęśliwy przypadek. Piętnaście okrętów perskich, które
później okrążały przylądek Sepias, pomyliło się biorąc flotę z drugiej stro­
ny HcTesniny za swoją i popłynęło wprost w ręce Greków. Po przesłucha­
niu jeńców odesłano ich w łańcuchach greckiemu dowództwu na Istmie.149
Wrogowie stali teraz naprzeciw siebie. Według planów Kserksesa jego
armia i flota powinny były przybyć jednocześnie. Ale burza, a potem ko­
nieczność przeprowadzenia napraw w Zatoce Pegazów, opóźniły przypły­
nięcie floty o cztery dni,150 W tym czasie armia perska leżała bezczynnie
na równinie trachińskiej, gdyż Kserkses, choć uważał wojska greckie
w Termopilach za śmiesznie małą garstkę, ataku jednak nie wszczynał.
Dopiero rozkazy, które wydał dnia piątego, ujawniły jego zamiary. Dwie­
ście trier miało o płynąć od północy Skiathos, potem okrążyć niespostrze-
żenie Eubeję od strony morza, aby dnia następnego zamknąć południowy
kraniec Cieśniny Eubejskiej. Musiały one zmylić greckie posterunki obser­
wacyjne na północy Eubei i o świcie drugiego dnia zakończyć przy przy­
lądku Gerajstos swój rejs przebywszy około 130 mil morskich*; dlatego
też wyruszyły jeszcze po ciemku. Głównym siłom floty rozkazano pod­
płynąć wczesnym popołudniem do Afetaj, naprzeciw przylądka Artemizjon,

* Około 240 km (przyp. red.).


238 Najazd Kserksesa na Grecję

lecz nie rozpoczynać żadnych działań. Na ten sam. dzień przewidziano atak
armii perskiej na Termopile. Następnego dnia, gdy można się było spo­
dziewać, że wysłane uprzednio 200 trier zajmie już swoje stanowisko,
główne siły floty perskiej miały rozpocząć bitwę z flotą grecką, podczas
gdy wojska lądowe kontynuowałyby atak na Termopile. Król zamierzał
zamknąć wszystkie okręty Greków między Afetaj a cieśniną Euripos, prze­
bić się przez Termopile, zająć wybrzeże morskie, a całą flotę grecką znisz­
czyć tak kompletnie, aby nie ocalał ani jeden żeglarz. Pomyślne przepro­
wadzenie tego planu zdecydowałoby o losach wojny. Zwycięska flota per­
ska byłaby w stanie zaatakować z flanki lub od tyłów każdą pozycję obron­
ną, jaką w czasie dalszych działań mogłyby zająć jeszcze wojska greckie.151
W tych dniach zwłoki oddziały helleńskie w Termopilach i flota pod
Artemizjon utrzymywały ze sobą ścisłą łączność drogą morską. Widok całej
armii i floty perskiej tak zatrwożyły Greków, że większość uważała za
wskazane natychmiastowe wycofanie się z obu pozycji. Nie ugięlLsię jed­
nak Leonidas i Eurybiades, tego ostatniego zaś popierał umiejętnie Temi-
stokles, o którym potem opowiadano, że dał się nawet przekupić dla dobra
sprawy Hellenów i swej własnej kieszeni. Piątego dnia nurek Skyllias ze
Skione przedostał się na stronę grecką: później przypisywano mu nawet
nieprawdopodobny wyczyn przepłynięcia 16 km pod wodą. To, czego do­
konał, miało w każdym razie wielkie znaczenie. Doniósł on bowiem
o wszystkich szkodach, które poniosła flota perska^ a także o odłączeniu
się 200 trier, które były już w drodze i opływały właśnie Eubeję od strony
morza. Na naradzie greckich dowódców floty wysunięto najpierw propo­
zycję, by pozostać na miejscu tylko do_północy, a następnie przepłynąć
na południe cieśniną i na drugi dzień koło Euripos stoczyć bitwę z owymi
200 trierami. Przyjęcie tego planu odsłoniłoby pozycję wojsk greckich
w Termopilach, umożliwiając głównej flocie perskiej jej opłynięcie. Póź­
niej jednak już w ciągu dnia, kiedy okręty perskie pod Afetaj pozosta­
wały ciągle bezczynne, Grecy;;.zdecydowali się pod wieczór na nie ude­
rzyć.152
W tym samym czasie rozpoczął się atak na Termopile. Leonidas zajmo­
wał wąski, mający zaledwie 15 m szerokości, pas lądu między urwiskiem
a morzem. Dla ochrony obozu armia wzmocniła ^stojący tutaj stary mur
z kamienia..Przed murem przejście rozszerzało się najpierw, a potem po­
nownie zwężało do niecałych 2 nT szerokości. Leonidas zamierzał walczyć
międzyjnurem a miejscem najwęższymylmzporządzał tu skrawkiem ziemi
długości 1,5 km lub nieco więcej, na którym jego ludzie mogli się cofać
lub iść naprzód. Poza murem i w tej samej mniej więcej odległości przej­
ście zwężało się znowu w pobliżu wsi Alpenoj, stanowiącej bazę zaopa­
trzeniową Greków.153 Po przybyciu na miejsce Leonidas dowiedział się
o ścieżce, którą można było obejść jego pozycję. Posłał więc tam Fokej-
Zdobycie Termopil 289

Rys. 18 Termopile.

19 Ham m ond
290 Najazd Kserksesa na Grecję

czykQWr-bo wyrazili oni gotowość obrony tego stanowiska. Kserkses tym­


czasem zaczął od wyprawienia konnego wywiadowcy. Ten przebywszy nap"
węższe miejsce w Termopilach ujrzał ze swojej strony muru tylko 300
Spartiatów. Jedni Afże sali włosy, które nosili długie od czasu zwycięstwa
pod Sepeją, inni zabawiali się ćwiczeniami gimnastvcznvmk"Ńie zwróciffi
w ogóle uwagi na jeźdźca, on zaś powrócił do króla, by zawiadomić go
0 tym, co widział. Kserkses podzielił się swym zdziwieniem z Demarato-
sem, wygnanym królem spartańskim, który w odpowiedzi ostrzegł go, że
są to najdzielniejsi mężowie świata.
Ostrzeżenie było uzasadnione, W ciągu dnia fale piechoty medyjskiej,
kassyjskiej, a nawet samych perskich „nieśmiertelnych” przepływały przez
wąską gardziel i padały pokotem w ciasnych szeregach. Nie byli oni w sta­
nie pokonać mających dłuższe włócznie i cięższe zbroje greckich hopli­
tów, a zwłaszcza Spartan, którzy cofali się, zawracali i nacierali powtór­
nie z nieomylną precyzją. Kserkses nie mógł w ogóle wprowadzić do akcji
swej konnicy, miał jednak nadzieję znużyć obrońców ciągłymi atakami
piechoty. Przez cały dzień następny Persowie kontynuowali natarcie bez
powodzenia, a greckie oddziały zmieniały się kolejno na linii frontu. Wie­
czorem Efialtes, Grek z Malis, doniósł Kserksesowi o ścieżce górskiej. Z nim
jako przewodnikiem wyruszył z perskiego obozu Hydarnes, dowódca „nie­
śmiertelnych” , mniej więcej w czasie, gdy zapalano pierwsze światła.154
W ciągu tych dwóch dni walczono również na morzu. Kiedy pod wie­
czór okręty greckie odbiły od brzegu, flota perska popłynęła ku środkowi
cieśniny. W obliczu przeważających sił, okręty greckie ustawiły się w koło,
zwracając rufy ku środkowi, a dzioby na zewnątrz, tak aby nie można ich
było zaatakować od tyłu. Otoczeni ze wszystkich stron przez perską flotę
Grecy ruszyli ku przodowi, taranując okręty nieprzyjaciela i zwierając
się z nimi w walce. Zawrzała zacięta bitwa, a wynik był jeszcze wątpliwy,
kiedy zapadła noc zmuszając ludzi do zaprzestania walki i powrotu na
uprzednie pozycje. Jeszcze wieczorem nad Pelionem rozszalała się burza
z piorunami, błyskawicami i ulewnym deszczem. Wicher wiał od południa
gnając ciała poległych i potopionych, a także wraki statków ze środka
cieśniny ku miejscu, gdzie stała na kotwicy flota Persów. Ta sama burza
zniszczyła całkowicie perską eskadrę 200 trier, która okrążyła właśnie przy­
lądek Gerajstos i wpłynęła między ląd stały a Eubeję. W ciemnościach
1 potokach deszczu nawałnica pędziła statki na skaliste brzegi wyspy, roz­
bijając je doszczętnie. Wieść o katastrofie perskiej dotarła na drugi dzień
do greckiej floty razem z posiłkami — pięćdziesięciu trzema okrętami ateń­
skimi, których załogi stanowiły prawdopodobnie ostatnie rezerwy Ateń-
czyków. Okręty te wpłynęły do Cieśniny Eubejskiej nie wiedząc nic o zbli­
żającej się eskadrze Persów, a na noc schroniły się w pobliżu Chalkis.
Wieczorem flota grecka ruszyła ponownie do ataku i jeszcze nocą udało
Zdobycie Termopil 291

się jej zatopić sporo okrętów cylicyjskich. Persowie mieli jednak nadal
“znaczną przewagę liczebną i następnego dnia Kserkses zarządził nowe na­
tarcie o południu.155
Trzeciego dnia świt właśnie wstawał nad ścieżką górską wiodącą ponad
Termopilami, kiedy Fokejczycy usłyszeli szelest liści dębowych pod sto­
pami idących i porwali .się.d.o bronLJNękani gradem strzał cofnęli się nieco
wyżej na zbocze góry i szykowali do walki do ostatka. Ale Hydarnes i jego
,,nieśmiertelni” wyminęli ich i szybko zeszli ku Alpenoj. W dole Leonidas
jeszcze przed wschodem słońca dowiedział się od dezerterów, że Persowie
wchodzą na ścieżkę górską. Gdy. zwoływał na naradę dowódców poszcze­
gólnych oddziałów, wiadomość tę potwierdzili żołnierze z wysuniętych pla­
cówek, którzy zbiegli do wąwozu o świcie. Na naradzie niełatwo przyszło
pod jąć decyzję. Leonidas rozkazał wycofać się innym oddziałom, bo Ter-
mopile były już bezpowrotnie stracone; tylko Spartanie i Tebańczycy mieli
pozostać na miejscu. Nie posłuchali jednak rozkazu wieszczek Megistias
z Akarnanii i hoplici z Tespiów. Zostali i zginęli razem z Leonidasem.
Innym udało się wycofać przez górskie zbocze.156
Zdając sobie sprawę, że „nieśmiertelni” mogą mu zaatakować tyły, Leo­
nidas poprowadził swych ludzi do najwęższego miejsca wąwozu. Na go­
dzinę lub dwie przed południem, gdy oddziały piesze Kserksesa groma­
dziły się do ataku, Leonidas rozwinął kolumnę swych ludzi przed wąwo­
zem na miejscu otwartym i zaatakował nieprzyjaciela, którego wojsko
dowódcy poganiali do bitwy batami, Tych, których od razu nie zabili Grecy,
tratowały na śmierć dalsze szeregi i tak ginęli jedni po drugich^ Wkrótce
pokruszyły się włócznie Greków, walczyli więc dalej mieczami. Kiedy "padł
Leonidas, nad jego martwym ciałem przetaczała się bitwa trzykrotnie, aż
wreszcie unieśli je Grecy. Teraz jednak nadszedł Hydarnes z „nieśmier­
telnymi” . Grecy w porządku wycofali się przez najwęższe miejsce wą­
wozu i potem za mur, by zająć swą ostatnią pozycję na pagórku. Tam
Tebańczycy odeszli i z podniesionymi rękoma poddali się Persom, zapew­
niając ich solennie o swej dobrej woli. .Pozostali „walczyli do końca, oto­
czeni ze wszystkich stron i zasypywani gradem pocisków.
Kserkses rozkazał obciąć głowę ciału Leonidasa, a potem je ukrzyżować.
Resztę zwłok spalono, a Tebańczyków napiętnowano królewskim znamie­
niem. Gdy dni grozy minęły, amfiktioni delficcy postawili Spartanom
jw _T era^^ ch''pom nik, na którym napis głosił: „Przechodniu, idź i po­
wiedz Lacedemończykom, żeśmy tu wszyscy legli posłuszni ich pra-
w o rn T ^ /
W południe tegoż dnia flota perska rozpoczęła natarcie. Ponieważ okręty
greckie stały nieruchomo opodal Artemizjon, Persowie uszykowali się
w kształcie półksiężyca, zamierzając w ten sposób okrążyć skrzydła nie­
przyjaciela. Wówczas grecka flota ruszyła naprzód do ataku. Z powodu
292 Najazd Kserksesa na Grecję

wielkiego tłoku na morzu okręty Persów często wpadały jedne na drugie,


a"zawzięta walka przyniosła” obu stronom ciężkie straty w ludziach i stat­
kach. We flocie perskiej wyróżnili się Egipcjanie, w greckiej — Ateńczycy,
a wśród tych ostatnich h^JwięT^zym zawadiaką oka^ł się bogaty Klinias,
kiJcrec^^lkibiadęŁa^Wieczorem, kiedy przerwano bitwę, a połowa statków
afeńsklćh nie była już zdolna d o ’walkirprzyniesiono Eurybiadesowi wia­
domość o zdobyciu Termopil. Dowódcy floty spotkali się na wybrzeżu. Za­
padła decyzja odwrotu. Ogniska zapalono wprawdzie jak zwykle, przy
nich jednak załogi piekły bydło ze stad wieśniaków eubejskich. Pod osłoną
ciemności cała flota odpłynęła, pierwsi Koryntianie, Ateńczycy zaś ostatni.
O wschodzie słońca zjawili się Persowie, lecz nie znaleźli już Greków
koło Artemizjon. Płynąc na południe cieśniną i rabując wsie na wy­
brzeżu trafiali na liczne napisy, które Temistokles kazał wycinać na ska­
łach'.' Wzywały one Jonów i Karyjczyków do dezercji lub, gdyby tego nie
mogli uczynić, do opieszałości w walce..dla sprawy perskiej. Przez taką
zręczną propagandę Temistokles przygotowywał grunt do następnego star­
cia z nieprzyjacielem.158
Kiedy Kserkses ruszył ponownie naprzód, na polu walki pozostawił około
20 000 swojej najlepszej piechoty. W gwałtownych burzach i trzech bitwach
morskich połowa jego floty wojennej uległa uszkodzeniu lub zatopieniu.
Helleni dowiedli swej wyższości w walce człowieka z człowiekiem i okrętu
z okrętem. Pod Termopilami legło ich 4000, z czego prawdopodobnie po­
łowę stanowili heloci obsługujący spartańskich hoplitów. Spod Artemizjon
Grecy odholowali swoje uszkodzone okręty i kadłuby statków nieprzyja­
cielskich, z których trzydzieści zdobyto zaraz pierwszego dnia. Byli dobrej
myśli. Wiedzieli teraz bowiem, że bogowie morza i wiatrów są po ich
stronie i że z częścią tylko swoich sił morskich oparli się całej flocie per­
skiej. Za najdzielniejszych uznano Ateńczyków, którzy pod Artemizjon —
mówiąc słowami Pindara — ,,święty kamień węgielny położyli pod gmach
wolności” .159

4. BITW A POD SA LA M IN Ą

Armia perska szła naprzód drogą śródlądową przez Dorydę i stąd do Fo-
kidy. Kraj ten pustoszono wzdłuż i wszerz, a mieszkańcy jego uciekli
w góry Parnas. Persów schodzących w dół do Beocji powitały przyjaźnie
państwa medyzujące. Piątej czy kom udało się uciec, gdyż zostali w porę
ostrzeżeni przez swoich własnych ludzi z floty, którzy wylądowali w Chal-
kis i dalej przeszli lądem. Ale same Plateje, a także Tespie spalono. Spe­
cjalny oddział wojsk perskich zmierzał teraz do Delf. Wobec palenia
i plądrowania świątyń w Fokidzie, Delfijczycy zwrócili się o radę do boga,
Bitwa pod Salaminą 293

który im odpowiedział, że sam potrafi się obronić. Ledwo się rozeszli, gdy
nadciągnęły wojska perskie. Prawdopodobnie miały one rozkaz uszanowa­
nia świątyni, gdyż z perskiego punktu widzenia wyrocznia była neutralna,
a może nawet więcej niż neutralna, Persowie zaś w swej polityce, jak tego
dowiódł Datis na Delos, dążyli do zjednywania sobie głównych ośrodków
kultu Apollona. Wojska perskie przechodziły właśnie pod stromymi urwi­
skami i zbliżały się do milczącej świątyni, gdy nad ich głowami zerwała
się niespodzianie burza. Grom odbijał się echem od turni do turni, błyska­
wice rozświetlały mrok jaskrawymi smugami, a dwa głazy odłupane od
skał na górze stoczyły się między Persów i kilku z nich zabiły. Reszta
uciekła.160 Byli oni bowiem wszyscy przekonani, podobnie jak Grecy, że
sprawą bogów były owe burze, które tyle ich okrętów i tak wielu ludzi
posłały na dno morza.
JTymczasem flota grecka zarzuciła kotwice w zatoce Salaminą.-.Kongres
Hellenów postanowił nie bronić ani w Parapotamioj, ani w Cheuonei
przejść wiodących do Beocji, która opowiedziała się za Persami, nie bro­
nić także dróg prowadzących do Attyki, bo tu wrogowie mogli wszędzie
wysadzić desant i zajść tyły obrońcom. Zdecydowano zatem zbudować mur
w poprzek wąskiej części Istmu i starać się go utrzymać wszystkimi siłami.
Zadanie to powierzono mieszkańcom Lacedemonu, Arkadii, Elidy, Koryn­
tu, Sykionu, Epidauros, Flius, Trojzeny i Hermione, bo Argolida i Achaja
zachowywały nadal swą wątpliwą neutralność. Decydując się na obronę
Istmu, Kongres postanowił jednocześnie umieścić całą flotę w zatoce Sa-
laminy (rys. 19). Pod jednym względem pozycja ta była nawet lepsza od
tej, którą Grecy zajmowali pod Artemizjon: wejścia do zatoki były tak
wąskie, że Persowie — jeśliby tu uderzyli — nie mogliby wykorzystać
z pełnym skutkiem liczebnej przewagi swojej floty. Poza tym sytuacja
przypominała Artemizjon: okręty miały swą bazę lądową na wyspie, która
była w rękach Greków, a przy tym flota stała przed Istmem, broniąc wojsk
greckich przed ewentualnym desantem nieprzyjaciela od strony morza.
Okręty rezerwowe, które zbierały się pod Trojzeną, połączyły się teraz
z flotą główną w zatoce Salaminy. Na Istmie dowodził Kleombrotos, brat
Leonidasa, a pod Salaminą — Spartanin Eurybiades. Ten ostatni zachował
swoje stanowisko, przewidywano bowiem, że wodzowi pod Salaminą będą
potrzebne te same zalety, co pod Artemizjon;: śmiałość w atakowaniu nie­
przyjaciela i umiejętność kierowania ludźmi stojącymi na czele poszcze­
gólnych eskadr.161
JTemistokles był jednym z przedstawicieli Aten na Kongresie. Niewątpli­
wie uznawał on konieczność ewakuacji Aten i nalegał na zgromadzenie
floty greckiej pod Salaminą. Wcześniej już przecież starał się przygotować
swych rodaków na taką ewentualność, kiedy twierdził, że wyrocznia udzie­
lona przez Delfy, a nawołująca Ateńczyków do odejścia i zaufania „drew­
294 Najazd Kserksesa na Grecję

nianemu murowi” , odnosiła się do floty i do bitwy pod Salaminą. Teraz


czas ten nadszedł. Temistokles przeprowadził na Zgromadzeniu swój wnio­
sek: powierzyć Ateny ich patronce Atenie,zaokrętować wszystkich oby­
wateli zdolnych do noszenia broni, a resztę ludności ewakuować. Rada
areopagu czuwała nad wszystkim w tej krytycznej sytuacji. Organizowała
zbiórkę ludności ateńskiej ewakuowanej na Eginę, Salaminę i do Trojzeny,
a także znajdowała pieniądze na zaopatrzenie tych, którzy pozostawali na
utrzymaniu walczących teraz żołnierzy. Ewakuowanych przewoziła flota
ateńska z portów nad Zatoką Sarońską.162
Najgłębszym smutkiem i lękiem napełniała Ateńczyków konieczność po­
rzucenia własnych świątyń i domów; zarówno bowiem względy religijne
jak emocjonalne łączyły ich nierozerwalnie z okolicami Aten. Religijny
autorytet areopagu łagodził nieco ich obawy. A stała za nim nie tylko rada
wyroczni delfickiej, lecz również słowa kapłanki Ateny, która oświadczyła,
że święty wąż bogini na Akropolu nie przyszedł zjeść swego ciastka z mio­
dem, co oznacza, że sama Atena opuściła miasto. Jak wizerunki Tyndary-
dów i Ajakidów towarzyszą Spartanom i Eginetom w ich dalekich wy­
prawach, podobnie teraz Atena we własnej osobie przyjdzie z pomocą Ateń-
czykom w zatoce Salaminy.
Kiedy Kserkses wkroczył do Attyki i w dziewięć dni po bitwie pod
Artemizjon połączyła się z nim jego flota, kraj był całkiem opustoszały.
Akropolu natomiast bronili skarbnicy świątyni z nielicznymi towarzysza­
mi. Wznieśli oni drewnianą barykadę jako „drewniany mur” wyroczni.
Persowie rozłożyli się obozem na wzgórzu Areopagu i podpalili barykady
ognistymi strzałami. Potem wysłali jakichś Pizystratydów proponując wa­
runki poddania. Obrońcy jednak nie chcieli słuchać o żadnych warunkach.
Walczyli dalej, aż grupa perskich żołnierzy wdarła się na urwisko i zja­
wiła na szczycie Akropolu. Wówczas kilku popełniło samobójstwo skacząc
w dół z muru, inni szukali schronienia w świątyni, skąd ich wyciągnięto
i pomordowano. Świątynię złupiono, a twierdzę spalono. Teraz Kserkses
wysłał posła do Suzy, by oznajmił tam jego tryumf.163
Helladę trzeba było jednak jeszcze zdobyć mieczem, i to bez zwłoki. Był
już bowiem wrzesień, a burze występujące zazwyczaj w okresie zrówna­
nia dnia z nocą mogły łatwo uwięzić flotę w portach i zagrozić zaopatrze­
niu całej perskiej armii. Ale szybko działać było niebezpiecznie, Kserkses
doceniał siłę pozycji nieprzyjaciela. Jeśli uderzy na lądzie, będzie musiał
sforsować przejście przez wiodącą nad przepaścią drogę skirońską, na
wschód od góry Geranei, lub przez trudną do przebycia okolicę po jej za­
chodniej stronie, a dopiero wtedy przyjdzie mu się zmierzyć z głównymi
siłami Greków na Istmie. Z drugiej strony, jeśli zaatakuje flotę w cieśni­
nie pod Salaminą, nie będzie mógł na tych wąskich wodach wykorzystać
swojej liczebnej przewagi. W obliczu tego dylematu Kserkses wybrał atak
Bitwa pod Salaminą 295

na morzu, sądząc, że w ten sposób łatwiej będzie osiągnąć szybki sukces.


Decyzję tę poparł cały jego sztab morski, z wyjątkiem Artemizji, królo­
wej Halikarnasu. Przede wszystkim jednak musiał doprowadzić do po­
rządku swą flotę i wyrównać straty ściągając ludzi i okręty z tych wysp
greckich, które mu się poddały. Mógł mieć pewne nadzieje, że podczas tej
zwłoki sprzymierzeńcy greccy poróżnią się między sobą.164
Słup dymu wznoszący się nad Akropolem widzieli Grecy pod Salaminą.
Przerażenie ogarnęło flotę. Na naradzie dowódców większość pragnęła wy­
cofać się na Istm, a niektórzy opuścili nawet naradę przed ostateczną de­
cyzją, aby od razu podnieść żagle na swoich okrętach. Eurybiades poczuł
się w końcu pokonany i wydał rozkaz odwrotu. Jednak zanim zdołano go
wykonać, zapadł zmrok. Nocą Temistokles namówił Eurybiadesa, aby zwo­
łał jeszcze drugą naradę. Na niej wielki Ateńczyk tłumaczył korzyści,
jakie greckiej flocie i sprawie Hellenów mogłaby przynieść bitwa pod Sa­
laminą, a gdy dowódca koryncki nazwał go obelżywie „mężem bez mia­
sta” , Temistokles zagroził, że odpłynie z całą ateńską flotą liczącą 200 okrę­
tów i założy kolonię na Zachodzie. Argumenty jego przekonały wreszcie
opozycję. Eurybiades cofnął rozkaz. Świt zastał flotę grecką na tych sa­
mych pozycjach w Cieśninie Salamińskiej. Później, mniej więcej przez
trzy tygodnie nic się nie działo. Flota perska wzrastała w siły przy prze­
ciwległym brzegu w Faleronie, a Greków zatruwało rosnące niezadowo­
lenie.165
Pewnego dnia, pod koniec września, flota perska wyruszyła na morze
z Faleronu i ustawiła się w szyku bojowym między Pireusem a Salaminą.
Ponieważ nieprzyjaciel nie zrobił żadnego ruchu, Persowie późnym po­
południem wycofali się w stronę lądu. Tymczasem niezadowolenie we flo-
cie^reckief"osiągnęło swój szczyt. Grecy.-bali się, że zostaną odcięci na
wyspie, a strach ich wzrósł pod wieczór, kiedy ujrzano wojsko perskie
idące wybrzeżem w kierunku Peloponezu. Peloponezyjczycy chcieli się
natychmiast wycofać i iść z pomocą swoim towarzyszom na Istmie, Ateń-
czycy zaś, Egineci i Megarejczycy pragnęli pozostać na miejscu. EurybiaP"
dhs“ zwoł'ał”naradę. Wiedząc, że wódz spartański może być znowu zmajo-
ryzowany przez Peloponezy jeżyków, Temistokles wysłał zaufanego nie­
wolnika, Sikinnosa, do floty perskiej, by powiadomił jej dowództwo, że
Grecy są zupełnie zdemoralizowani i nazajutrz odpłyną, a sam Temistokles.
zamierza odtąd pomagać, Persom.166 Wodzowie floty perskiej uwierzyli S i-,
kinnosówT.Tej jeszcze nocy przewieźli znaczny oddział piechoty z attyc-
kiego wybrzeża na wyspę Psyttaleję leżącą w środkowej części cieśniny,
a około północy cała flota wypłynęła ponownie na morze i cichaczem w y­
dłużyła swe prawe skrzydło tak, aby zamknąć wschodnie wyjście z Zatoki
Salamińskiej. Jednocześnie wysłano eskadrę, która miała opłynąć wyspę
i zablokować zachodnie wyjście między Salaminą a Megarą.167
296 Najazd Kserksesa na Grecję

Wiadomość, że się Sikinnosowi powiodło, przyniósł Arystydes. Prze-


prawiając się z Eginy na Salaminę mijał z bliska eskadrę nieprzyjacielską
przepływającą w ciemności koło Megary. Wywołał Temistoklesa z narady,
gdzie nadął jeszcze już przed samym świtem toczyła się ożywiona i zjadli-
w\faT^yskusjama sposób grecki. Temistokles posłał Arystydesa na naradę,
aby zdał tam sprawę z tego, co widział. Wszystkie wątpliwości zniknęły
ostatecznie, kiedy triera z Tenos, uciekłszy pod osłoną ciemności, przy­
wiozła dokładne informacje o perskich ruchach. Bitwa była teraz nie­
unikniona. Triery przygotowywano do akcji. Żołnierzy piechoty morskiej
zgromadzono na plaży, gdzie przemawiali do nich ich dowódcy, a •szczegół-^
nie Temistokles, po czym w blaskach wstającego dnia wsiadali na okrętyJS
Flota grecka liczyła 380 okrętów. Z tych jedną eskadrę, prowadzoną przez
Koryntian, odkomenderowano do obrony cieśniny przed atakiem z pół­
nocy. W czasie bitwy połączyła się ona później z główną flotą. Załogi 310
trier, na które miały runąć siły więcej niż trzykrotnie liczniejsze 169, celo­
wały w sztuce wiosłowania, jak również w manewrach taktycznych tara­
nowania i abordażu. Niskie triery greckie były solidnej budowy, tak że
wytrzymywały dobrze wstrząs zderzenia z okrętem nieprzyjaciela, a cięż­
kozbrojna piechota stała na ich bocznych pokładach, gotowa w każdej
chwili przeskoczyć na uszkodzony okręt i dokończyć egzekucji włócznią
i mieczem. Taranowanie wymagało jednak ataku na burtę nieprzyjaciel­
skiego okrętu. Zadaniem dowództwa greckiego było zatem stworzenie takiej
sytuacji, aby okrętom własnym zapewnić konieczną przestrzeń do manew­
rowania, a jednocześnie skłonić nieprzyjaciela do odsłonięcia burty. Pro­
blem ten rozwiązał szczęśliwie, jak się zdaje, Temistokles.
Wraz ze świtem cała flota grecka odpłynęła do północnej części cieśniny
i zniknęła z oczu nieprzyjaciół. Tutaj statki zwrócone na południe uszy­
kowano w kilka rzędów, z 10 najszybszymi okrętami floty (były to okręty
~egineckie) na czele. Za nimi szły statki lacedemońskie, megarejskie oraz
inne pod dowództwem Eurybiadesa, potem zaś okręty z Chalkis i ateńskie,
razem 200 statków pod rozkazami Temistoklesa. Porządek ten przyjęto,
znając dokładnie plan Kserksesa i szyk bojowy jego floty.
Flota perska liczyła około 1200 okrętów, z których jedną eskadrę po­
słano, by blokowała wyjście z cieśniny od strony Megary. Najdoskonalsze
były triery fenickie, szybsze, większe i wyższe od greckich. Przystosowane
do taranowania, budowę miały jednak mniej solidną. Załogi ich, ze swoich
wyższych pokładów górując nad przeciwnikiem, wolały obrzucać strzała­
mi czy oszczepami bardziej otwarte triery greckie. Pozostałe eskadry floty
perskiej były przeważnie wyposażone w sposób podobny, a okręty jońskie
zbliżały się najbardziej do greckich tak pod względem budowy, jak i uzbro­
jenia. Kserkses, sądząc że flota grecka jest zdemoralizowana, tak jak pod
Ladę, miał plan bardzo prosty. Gdyby Grecy schronili się do zatoki Eleusis,
Bitwa pod Salaminą 297

• T h ria mmmmmm F lo ta p erska


E le u s is ,
li n ia fr o n tu p e r s k ie j flo ty u' d n iu

p o p r z e d z a ją c y m b it m ę

lin ia fr o n t u p e r s k ie j flo t y o p ó łn o c y

C — lin ia fr o n tu p e r s k ie j flo tu

o k . g o d z . 8 00 r a n o

[77|_ l i n i a fr o n tu g re c k ie j flo ty
KYRADHES o k . g o d z . 8 00 r a n o
FARMAhLSSAJ
flT )- e s k a d r a k o r y n c k a o k . g o d z . 8 00 r a n o

S — s t a n o w is k o g r e c k ie j flo ty

k ilo m e tr y
P R Z Y I . AR AP IS
ï/.isiejsza baza morska TVs"

P a lo u k ia
H erak tejo n

SA LAMINA"

A m b e la k i

H EOS1
ATALANTE

Arapis PRZYL.FI LATOUR! E lo ta greck a

F lo ta p ersk a

Pozycje flot tuż przed bitwą


/b a z a ^
morska
k tlo m e tr y

w y b rzeże A m fia le

\ P ig a d h a k i

Palcuj* ia
tr o n K serkses;

H e r a k le jo ń
AYIOS YEORYIOS
P SYTTALEJA

K a m a te ro

S A L A M IN A
P RZYI. TROP A JA

ZAT. AMBELAKI
A m b e la k i

PRZYL. VARVARI
PRZYL. K Y N O S IR A

Rys. 19 Bitwa pod Salaminą.


298 N a ja z d K jserksesa n a G r e c ję

zamierzał zamknąć ją z dwóch stron, następnie wysadzić wojska w mieście


Salamina, zdobyć lądową bazę nieprzyjaciela i zmusić go do poddania.
Gdyby zaś flota grecka chciała walczyć, to — skoro eskadra ateńska miała
być tej walce niechętna — zadanie perskiej admiralicji wydawało się zu­
pełnie łatwe. Wielka flota już uszykowana w zwarte szeregi runie cieśniną
jak fala przypływu i po prostu zaleje mniejsze greckie statki. Okręty pro­
wadzące utworzą solidny front, trzymając się jeden tuż przy drugim,
wszystkie dziobem do nieprzyjaciela, a więc dzięki temu zabezpieczone
przed taranowaniem, perscy zaś łucznicy i oszczepnicy swymi pociskami
złamią opór wroga. Kserkses był przekonany, że cała bitwa, jeśli w ogóle
do niej dojdzie, rozegra się w północnej części cieśniny. W takim nastroju
kazał zająć Psyttaleję i polecił swojej świcie, by ustawiono dla niego złoty
tron dość wysoko na wybrzeżu attyckim, naprzeciwko tej wyspy.170
O świcie Kserkses zasiadł na swym tronie jak widz w teatrze. Na wschod­
nim krańcu cieśniny zwarty mur jego okrętów sięgał przez szklaną taflę
morza od cypla przylądka Kynosura aż do brzegów Attyki. Na linii frontu
stało być może 90 okrętów w ścisłym rzędzie: feniekie z prawej strony,
jońskie z lewej, inne w środku. Za nimi hen w dal ciągnęły się wspiera­
jące szeregi okrętów różnych narodowości, a w każdym szeregu było ich
około 10. Określana przez uczestniczące w niej narodowości armada skła­
dała się z trzech głównych grup w kolumnach ściśle stłoczonych jedna
obok drugiej, każda grupa pod wodzą perskiego admirała.171 Gdy zaczęto
wiosłować naprzód, na lewym skrzydle powstało zamieszanie, bo między
Atalante a Kynosurą, przy okrążaniu cypla przylądka, formacja uległa stło­
czeniu i statki najeżdżały jeden na drugi.172 Skutkiem tego Fenicjanie na
prawym skrzydle posuwali się prędzej niż Jonowie na lewym.
Nie widząc śladu nieprzyjaciela Fenicjanie spokojnie płynęli naprzód,
kiedy — ku ich przerażeniu — ze skał Salaminy odezwała się trąba i za­
wtórował jej okrzyk wojenny. Z północnej części cieśniny wyłoniła się
flota grecka w kilku kolumnach, z Egińefami na czele i Ateńczykami na
tyłach.173 Egineci z pełną szybkością wzięli kurs na przylądek Tropaja.
Tam długie kolumny zawróciły w lewo i stanęły w szyku bojowym, kie­
rując dzioby swych okrętów ku flocie perskiej. Podczas gdy eskadra fenic-
ka, świadoma oczu króla, wiosłowała szybko dalej, okręty ateńskie zaczęły
się z wolna cofać, wciągając Fenicjan coraz głębiej do cieśniny między
Psyttaleją a lądem stałym.174
Tym śmiałym manewrem Ateńczycy narzucili swą taktykę całej bitwie.
Szyk grecki rozciągnął się teraz w kształt półksiężyca. Głębokość jego w y­
nosiła zapewne cztery rzędy, front tworzyło mniej więcej 75 okrętów,
a lewe skrzydło miało przed sobą wolne morze, co pozwalało na manewro­
wanie. Z drugiej strony eksadrę fenicką wciągnięto ku przodowi na-zwę­
żające się wody, tak że całe szeregi wspierające prawego skrzydła i na
Bitwa pod Salaminą 299

prawo od centrum nie mogły w ogóle wejść do akcji. Przeważająca część


floty perskiej, co najmniej 1000 okrętów, była teraz tak stłoczona, że jeden
okręt zderzał się z drugim.175 Wydawało się, że nadszedł dla Greków wła­
ściwy moment do ataku. Ale Temistokles, dowodzący ateńską eskadrą 180
okrętów, ciągle jeszcze zwlekał, aż zerwała się w cieśninie bryza, która
zaczęła spychać wysokopokładowe galery fenickie z ich kursu. Gdy zwró­
ciły się burtami do nieprzyjaciela, triery ateńskie, niższe i dlatego mniej
ulegające bryzie^ ruszyJ^jdo ataku ze swymi taranami, łamiąc wiosła prze-
ciwnikom i dziurawiąc im burty.176 Skoro statki sczepiały się ze sobą, od­
działy ciężkozbrojnej piechoty ateńskiej przystępowały dó abordażu, .zmia­
tając swych lekkozbrojnych nieprzyjaciół do luk odpływowych lub do mo­
rza. Było tosy gnałem dla całej floty greckiej, która ruszyła teraz z zapałem
do bitwy.
Podczas zaciętej walki na lewym skrzydle Grecy na brzegu Salaminy
zauważyli po raz pierwszy, że Psyttaleję zajęła piechota perska. Arysty-
des natychmiast zebrał oddział hoplitów pod miastem Salaminą, przepra­
wił się na statkach pomocniczych, zdobył Psyttaleję i utrzymał ją udzie­
lając schronienia uszkodzonym okrętom.177 Eskadra fenicka walczyła za­
ciekle, lecz wreszcie uciekła w nieładzie. Wiele statków rozbiło się na wy­
brzeżu attyckim. Kilku dowódców fenickich pospieszyło z meldunkiem do
Kserksesa, który ich kazał ściąć w nagrodę. Innych, usiłujących wymknąć
się w dół cieśniny, zablokowały statki własnej floty. Eskadra ateńska za­
wróciwszy pospieszyła teraz z pomocą centrum i prawemu skrzydłu Gre­
ków, którzy mieli przed sobą znacznie liczniejszego wroga. Ale i tu rów­
nież złamali w końcu opór nieprzyjaciół. Kiedy rozbita flota perska za­
częła się cofać, zerwał się wzdłuż cieśniny wiatr zachodni, Persowie pod­
nieśli więc żagle, by uciec z nim na otwarte wody i do Faleronu. Egineci
na prawym skrzydle greckim właśnie wpływali do cieśniny, taranując osta­
tnie szeregi uciekinierów — niedobitki fenickiej eskadry.178
To wielkie zwycięstwo zawdzięczali Grecy swej zręczności taktycznej,
sztuce taranowania i zaletom bojowym swojej morskiej piechoty. Za naj­
dzielniejszych uznano Eginetów, którym przypadła najbardziej ekspono­
wana pozycja na prawym skrzydle, drugie miejsce po nich zajęli Ateńczy-
cy, bo oni pierwsi przyczynili się do zwycięstwa. Dla upamiętnienia miejsca
walki postawiono jeden pomnik zwycięstwa w mieście Salaminie, drugi —
na Psyttalei.
Niebezpieczeństwo jednak nie minęło. Flota grecka srodze ucierpiała.
Ludzi zginęło prawdopodobnie tylko niewielu, gdyż załogi zatopionych
statków przepływały wpław na Salaminę, lecz niemało uszkodzonych okrę­
tów nie nadawało się już do naprawy. Rozbite statki nieprzyjaciela wiatr
zachodni zniósł przeważnie gdzieś bardzo daleko, tak że Grecy nie mogli
wyrównać nimi swoich strat w okrętach. Osłabiona flota zebrała się w go­
300 Najazd Kserksesa na Grecję

towości do dalszej walki. Flota perska nadal przewyższała ją znacznie licz­


bą. Kserkses jednak miał już zupełnie dosyć tej bitwy. Powrócił do swego
wcześniejszego planu zbudowania przez cieśninę grobli, którą miał osła­
niać falochron utworzony z powiązanych ze sobą statków handlowych. Pod­
jęto już nawet przygotowania do tej trudnej sztuki technicznej, gdy stało
się oczywiste, że pora roku jest na to zbyt późna. Król wydał więc rozkaz
swej flocie, aby wycofała się pod osłoną ciemności i popłynęła do Helles-
pontu. Sam z całą armią lądową wyruszył do Tessalii, gdzie pozostawił
na zimę znaczne siły pod dowództwem Mardoniosa. Z częścią armii, którą
sobie zatrzymał (a była to część większa), Kserkses szedł dalej do Helles-
pontu przez 45 dni, w czasie których jego ludzie cierpieli bardzo od głodu,
chorób i zimna. Ponieważ burza zerwała most na Hellesponcie, wojska
trzeba było przewieźć przez cieśninę, po czym pozwolono im odpoczywać
przez jakiś czas w Abydos. Stąd resztki olbrzymiej armii weszły uroczy­
ście do Sardes. Kserkses jechał z pompą i przepychem, ale w paradzie
zabrakło świętego rydwanu Ahura-Mazdy, najwyższego boga Persji. Ten
również stracono w Europie.179
Flota grecka dopłynęła aż do Andros nie widząc nigdzie nieprzyjaciela.
Eurybiades i dowódcy peloponescy postanowili nie posuwać się już dalej,
a Temistokles powiedział wprawTdzie, że zdaniem dowódców ateńskich na­
leżałoby płynąć do Hellespontu i zniszczyć tam most Kserksesa, ustąpił
jednak Peloponezyjczykom. Ale wykorzystał sytuację jak mógł najlepiej.
Wysłał mianowicie Sikinnosa i innych jeszcze swych ludzi, aby zawiado­
mili Kserksesa, że wódz ateński, Temistokles, powstrzymał Greków przed
zniszczeniem mostu na Hellesponcie. Flota grecka zażądała odszkodowań
pieniężnych od Andros i innych wysp, które pomagały Persji. Andros od­
mówiła, oblegano ją zatem, lecz bez powodzenia. Inne wyspy wyraziły
zgodę, a niektóre miały podobno płacić Temistoklesowi za ochronę swoich
interesów. Zgromadziwszy się na nowo pod Salaminą, zwycięzcy złożyli
należny hołd bogom Hellady. Z łupów ufundowali w Delfach olbrzymi po­
sąg Apollona trzymającego w ręku dziób triery, a trzy zdobyte triery fe-
nickie poświęcili: Ajasowi na Salaminie, Atenie w Sunion i Posejdonowi
na Istmie.180

5. ZW Y CIĘSTW A GRECKIE POD PLATEJAMI I M YKALE

Kampania z roku 480 nie była w żadnym razie decydująca. Armia perska
nie została rozbita. Mardonios miał pod swymi rozkazami w Tessalii naj­
przedniejszą konnicę i piechotę perskiego imperium, a powróciły do niego
również te oddziały, które eskortowały Kserksesa do Hellespontu., Armia
Mardoniosa była w istocie bardziej niebezpieczna od armii Kserksesa, gdyż
Zwycięstwa greckie pod Piątej ami i Mykale 301

odciążona od wielkiego mnóstwa pośledniejszych wojsk, zyskała na ruch­


liwości i łatwości zaopatrzenia. Macedonia, Tessalia i Beocja dostarczały
nie tylko paszy i żywności, lecz również wojowników, a zwłaszcza konni­
cy. Armia grecka jako całość nie zmierzyła się jeszcze z perską, a była
prawie pozbawiona jazdy. Dowódcy peloponescy woleliby, oczywiście,
utrzymać już przygotowaną pozycję na Istmie, gdzie konnica perska nie
mogła operować. Z drugiej strony flota perska poniosła druzgocącą klęskę
pod Salaminą. Straty w ludziach były bardzo ciężkie, gdyż większość wojsk
azjatyckich nie umiała pływać. Za to straty w okrętach obniżały tylko nie­
znacznie i tak wielką przewagę liczebną, a podczas zimy można było za­
ciągnąć nowe załogi i przygotować nowe statki. Niemniej jednak Kserkses
zwlekał w Sardes aż do lata, a jego flota pod Kyme i Samos stała bez­
czynnie i w przygnębieniu. W ten sposób inicjatywa na morzu przeszła
w ręce Greków. Ponieważ jednak główną ich troską była armia Mardonio-
sa, wiosną r. 479 zgromadzili tylko 110 okrętów pod Eginą i nie wypływali
dalej niż do Delos.181 Tak więc los Grecji miał się rozstrzygnąć na lądzie.
Zimą Persowie pokazali, jak postępują z buntownikami. Gdy Potidaja
odmówiła Persji posłuszeństwa i nie dała się złamać nawet trzymiesięcz­
nym oblężeniem, Artabazos zawładnął Olintem, który podejrzewał o nie­
lojalność, i wyrżnął wszystkich jego mieszkańców na błotach w pobliżu
miasta. Ten akt terroru powstrzymał innych od buntu. Opór ograniczył
się teraz do Fokę jeżyków, którzy wśród skał Parnasu uprawiali party­
zantkę. Na wiosnę r. 479 Mardonios próbował przede wszystkim oderwać
Ateny od sprawy greckiej. Jego wysłannik — Aleksander, król Mace­
donii — ofiarował w imieniu Persji przymierze, niezależność i odszkodo­
wanie, lecz propozycję tę odrzucono.182 Na początku lipca, po żniwach, gdy
łatwiej było o zaopatrzenie, Mardonios najechał Attykę. Wysłał wówczas
z taką samą propozycją innego posła do Ateńczyków, którzy ponownie
wycofali się na Salaminę pod ochronę swej floty. Nawet otrzymawszy
po raz drugi odmowę nie podejmował na razie żadnych działań w nadziei,
że mogą jeszcze zmienić zdanie. Dopiero, kiedy Argejczycy donieśli mu,
że Grecy wyruszają z Peloponezu, Mardonios zrównał z ziemią i spalił
wszystkie budynki, które stały jeszcze w Atenach, i pustosząc kraj wy­
cofywał się przez Dekeleję do Beocji, gdzie tereny nadawały się lepiej dla
konnicy, a ludność była lojalna wobec Persji.183 Choć nie przełamał uporu
Aten, zmusił jednak Peloponezy jeżyków do opuszczenia ich obronnej po­
zycji na Istmie, wywołał pewien rozdźwięk wśród sprzymierzeńców grec­
kich, a spodziewał się także wymusić przyjęcie decydującej bitwy w wa­
runkach, które sam wybierze.
Niebezpieczeństwo rozłamu w łonie Związku Hellenów ujawniło się przed
bitwą pod Salaminą, kiedy Temistokles groził wycofaniem Ateńczyków,
jeśli Peloponezyjczycy będą nalegać na obronę Istmu. Po zwycięstwie
302 Najazd Kserksesa na Grecję

Spartanie ustosunkowali się życzliwie do Temistoklesa, ofiarując mu wie­


niec z liści oliwki, rydwan i eskortę.184 Ateńczycy obrali jednak teraz na
swych przywódców Arystydesa i Ksanthipposa. Kiedy Spartan doszła wieść
0 misji Aleksandra z Macedonii, wysłali oni posłów do Aten i zapropo­
nowali, że przyjmą u siebie cywilną ludność ateńską i zapewnią jej utrzy­
manie, a propozycja ta wskazywała wyraźnie, że Sparta nie ma zamiaru
bronić Attyki. W obecności wysłannika perskiego i posłów spartańskich
Ateny dokonały wyboru. Arystydes oświadczył, że dopóki słońce świeci
nad ziemią, dopóty Ateńczycy będą walczyć z Persami z pomocą bogów
1 herosów, których świątynie ciż Persowie znieważyli. Od swych sprzy­
mierzeńców oczekują zaś nie pomocy dla ludności cywilnej, lecz wysłania
do Beocji wojsk greckich, które by broniły granic Attyki. Kiedy drugi
poseł perski przybył do Rady ateńskiej, urzędującej wówczas na Salami-
nie, jedyny członek Rady, który zaproponował, by przedstawić ludowi
propozycje wroga, został za to ukamienowany. Na wniosek Arystydesa
Ateńczycy wysłali poselstwo do Sparty. Grozili powzięciem kroków se­
paratystycznych, jeśli Spartanie nie przybędą z pomocą Atenom. Posłowie
z Megary i Piątej ów poparli Ateńczyków. Spartanie tymczasem obchodzili
nadal uroczyście święta Hyakinthia, które właśnie wtedy wypadły. Wresz­
cie, kiedy zrozpaczeni posłowie zagrozili, że opuszczą Spartę i powrócą
do niej z armią perską jako jej sprzymierzeńcy, eforowie odpowiedzieli,
że hoplici spartańscy już są o całą noc marszu w drodze do Aten. Ta długa
zwłoka ze strony Sparty była zapewne umyślna. Kiedy wojska jej w koń­
cu wyruszyły w ostatnich dniach lipca, umocnienia obronne na Istmie zo­
stały już ukończone i w razie klęski w polu można je było utrzymać. Ceną
jednak tej zwłoki stała się powtórna dewastacja Attyki i wzrastające obu­
rzenie ludu ateńskiego.185
Mardonios rozłożył obóz na południowej równinie Beocji, nad rzeką Aso-
pos, naprzeciw podgórza Kithajronu (rys. 20). Teren oczyścił z drzew,
a wTokół obozu zbudował drewnianą palisadę. Konnica jego mogła teraz
swobodnie przeszukiwać równinę i osłaniać dostawy żywności z Teb. Jego
armię^Grecy oceniali na jakieś 300 000 ludzi. Konnica obejmowała ciężko­
zbrojnych kirasjerów pod komendą Masistiosa, 1000 żołnierzy gwardii,
uprzednio towarzyszącej królowi, lekko zbrojną jazdę z Persji, Medii, Scytii
(Saków), Baktrii i Indii, a także greckie konne oddziały z Beocji, Tessalii
i Macedonii. W skład piechoty wchodziło 10 000 „nieśmiertelnych” , naj­
lepsze wojska, które Kserkses zaciągał w całym imperium, oraz hoplici
z środkowej Grecji. Fokejczycy nie posłali swoich wojsk do Attyki, lecz
teraz pod przymusem dostarczyli 1000 hoplitów. Ich przybycie dało Mar-
doniosowi okazję do wykazania sprawności swej konnicy na równinie.
Otoczeni znienacka chmarą konnicy, hoplici zatrzymali się w miejscu
i stając w kwadracie, wszyscy twarzą na zewnątrz, oczekiwali ulewy per-
Rys. 20 Drogi z Megary do Boocji i Attyki.

skich strzał i oszczepów. Wtedy Mardonios przysłał herolda, który powitał


Fokęjeżyków w imieniu wodza i ostrzegł ich, by gorliwie służyli sprawie
perskiej. Mardonios spodziewał się teraz, że Grecy zaatakują go na wybra­
nym przez niego samego terenie lub też, gdyby nie chcieli atakować —
że armia ich rozpadnie się sama pod naporem wewnętrznych animozji.
Zarówno bowiem jego greccy sprzymierzeńcy, jak i wyrocznie, do których
się zwracał o radę, powtarzali zawsze, że w końcu właśnie brak zgody
podminuje opór grecki.186
Wojskami Związku Hellenów dowodził Pauzaniasz, siostrzeniec Leoni­
dasa, regent sprawujący władzę w imieniu nieletniego króla Sparty,.Plej-
starchosa.jNajlepsze i najliczniejsze oddziały przybyły z Lakonii:..5000
Spartiatów, 5000 lacedemońskich periojków i 35 000 helotów, ci ostatni
doskonale wyekwipowani lekkozbrojni. Następne pod względem wielkości
kontyngenty to 8000 Ateńczyków pod rozkazami Arystydesa, któremu
304 Najazd Kserksesa na Grecję

w szyku bojowym wyznaczono miejsce na lewym skrzydle armii, oraz 5000


Koryntian umieszczonych na prawym skrzydle obok 1500 Tegejczyków
i Spartan. Centrum tworzyły kontyngenty wystawione przez inne pań­
stwa. Ramię w ramię z Ateńczykami z ich lewej strony stało 600 Platej-
czyków, 3000 Megarejczyków i 500 Eginetów. Wszystkich hoplitów razem
zebranych z 24 państw było 38 700, a cała piechota lekkozbrojna liczyła
70 000, z czego połowę stanowili heloci. Jazdy brakło niemal całkowicie.
Kiedy ta wielka armia zebrała się pod Piątejami/ bardzo szybko wystąpiły
trudności z zaopatrzeniem, gdyż całą żywność trzeba było dowozić przez
przełęcze Kithajronu. Stało się jeszcze ciężej, kiedy — w osiem dni po
przybyciu Greków — konnica perska na jednej z przełęczy napadła na
konwój 500 zwierząt jucznych i wyrżnęła wszystkie wraz z ich strażnikami.
Później trzeba było używać okrężnych dróg. To jedno wystarczało, by
Pauzaniasz i jego sztab dążyli do natychmiastowej bitwy. Znajdowali się
jednak w takiej samej sytuacji, jak Miltiades pod Maratonem — sytuacji
zanalizowanej przez Spartan już po bitwie. I teraz też greckie w oj­
ska piesze nie były w stanie stawić czoła perskiej konnicy, a zatem nie-
mogły również zaatakować piechoty perskiej. Toteż Pauzaniasz ustawił
swą armię w szyku bojowym wzdłuż podgórza i czekał w pozycji obron­
nej.187
Obaj wodzowie grali teraz na zwłokę. Greków nękała ustawicznie kon­
nica perska, a cierpieli także z powodu braku wody i nieregularnego za­
opatrzenia. Na dzień lub dwa podniósł ich nieco na duchu sukces wybo­
rowego oddziału 300 Ateńczyków, którym przy wsparciu łuczników udało
się zabić Masistiosa i odeprzeć jego ciężką jazdę. Ciało zabitego złożone na
wózku obwożono wzdłuż linii greckich, nocą zaś cała równina rozbrzmie­
wała żałosnym wyciem Azjatów, którzy na znak żałoby obcięli grzywy
swym wierzchowcom i jucznym zwierzętom. Skutek sukcesu był jednak
krótkotrwały. Trzy tygodnie powtarzały się ataki konnicy, w czasie tym
obaj wodzowie próbowali daremnie zmienić rozmieszczenie swych armii,
a wróżby wypadały ciągle niepomyślnie. Aż wreszcie raz, późną nocą, jakiś
jeździec zbliżył się do przedniej straży Ateńczyków. Zaprowadzono go do
ateńskich dowódców. Był to Aleksander, król Macedończyków. Przynosił
wiadomość, że Mardonios zamierza przystąpić o świcie do ataku. Od niego
też zapewne pochodziła informacja o przesunięciu najlepszej piechoty
perskiej z dawnego stanowiska naprzeciwko Spartan na nowe na wprost
Ateńczyków. Później Aleksander odjechał z powrotem. O świcie Pauza­
niasz zmienił odpowiednio stanowiska Spartan i Ateńczyków. Wówczas
Mardonios porzucił swój plan i obie strony wróciły do porzedniego roz­
mieszczenia swych oddziałów. Później konnica perska zaatakowała i ode­
pchnęła Spartan od ich głównego zasobu wody — źródła Gargafii, które
Persowie całkowicie zatkali i zanieczyścili. W rezultacie pozycje Greków
Zwycięstwa greckie pod Piątejami i Mykale 305

stały się niemal nie do utrzymania. Pauzaniasz zwołał więc naradę, na któ­
rej uzgodniono, że w czasie nadchodzącej nocy cała armia przesunie się
na nową pozycję, nieco bliżej Platejów.188
O zmroku, kiedy nowy dzień nieustannych ataków konnicy perskiej
wzmógł jeszcze napięcie wśród greckich wojsk pieszych, wielka armia
rozpoczęła marsz nocny. Oddziały znajdujące się w centrum szyku były
już w pewnym stopniu zdemoralizowane. W strachu przed perską konnicą
przepchnęły się naprzód aż do samych Platejów. W tym czasie Pauzaniasz
miał trudności z pewnym upartym oficerem spartańskim, Amomfaretosem,
który nie był na naradzie, a teraz odmówił wykonania rozkazu, uważając
odwrót za równoznaczny z ucieczką w obliczu nieprzyjaciela. Ateńczycy,
dowiedziawszy się od Pauzaniasza, że Spartanie i Tegejczycy nie ruszyli
się z miejsca, sami również pozostali na swej pozycji. O świcie wódz dał
rozkaz wymarszu, polecając zostawić Amomfaretosa razem z jego odzia­
łem. Podczas gdy Ateńczycy szli równiną, Pauzaniasz powiódł swoją armię
przez wzgórza, ale gdy wreszcie Amomfaretos i jego ludzie zdecydowali
się ruszyć za nimi wolnym krokiem, wódz spartański zatrzymał się i czekał
na opóźnionych.
Konnica perska, która o świcie ruszyła cwałem do ataku i nie zastała
Greków na ich dawnych pozycjach, teraz uderzyła na połączone wojska
Pauzaniasza i Amomfaretosa uniemożliwiając im dalszy marsz naprzód.
Mardonios sądził, że armia grecka już się rozpadła. Natychmiast też rzucił
biegiem całą swą piechotę do natarcia. Jego greccy sprzymierzeńcy na
prawym skrzydle odcięli Ateńczyków, których Pauzaniaszowi nie udało
się odwołać, a perskie wojska piesze rozpoczęły generalny atak na Lace-
demończyków i Tegejeżyków, osamotnionych teraz i pozbawionych opar­
cia. Persowie jednak nie od razu zwarli się z Grekami. Ze swych wielkich
wiklinowych tarcz utworzyli niby wał ochronny, który osłaniał ich przed
pociskami greckich oddziałów pomocniczych i wypuszczali zza niego grad
strzał na stojących w szyku hoplitów. Pauzaniasz trzymał mocno swoją
piechotę, dopóki w szeregach nieprzyjaciół nie uczyniło się bardzo tłoczno.
Ogłoszono, że wróżby wypadły pomyślnie. Hoplici, wykorzystując dogodną
dla siebie pochyłość terenu, ruszyli do natarcia we właściwym porządku,
zmietli wał z tarcz wiklinowych i zwarli się z nieprzyjacielem. Ich śmier­
cionośne włócznie, mur ich tarcz i ciężar zbroi miażdżyły stopniowo Per­
sów, którzy walczyli dzielnie, chwytając nawet gołymi rękoma za ostrza
włóczni, lecz którym brakło tarcz, napierśników i długiej broni. Bitwa była
szczególnie zażarta tam, gdzie Mardonios na białym rumaku wiódł do ataku
królewską pieszą gwardię w sile 1000 ludzi. Ale i ci zostali pokonani, a sam
Mardonios zginął. Wtedy załamała się piechota perska i rzuciła do bez­
ładnej ucieczki, a za nią poszły masy Medów, Baktryjczyków i wszystkich
innych ludów. Pościg był tak zapalczywy, że konnica nie zdołała odciąć
306 Najazd Kserksesa na Grecję

Greków od zbiegów perskich uciekających do swego umocnionego pali-


sadąjobozu.
Gdy walka była jeszcze wyrównana, oddziały greckie centralne, któje
dotarły już do Piątej ów, popędziły teraz co tchu na pole bitwy, jedni wzgó­
rzami, inni przez-równinę. Tych ostatnich zaatakował oddział konnicy
tebańśkiej i zabiwszy 600 wyparł resztę na zbocza Kithajronu. Na lewym
skrzydle Ateńczycy toczyli zawziętą walkę z Beotami; gdy wreszcie rozbili
w puch oddział ,,trzystu” — a byli to najlepsi wojownicy tebańscy —
Beoci wycofali się do Teb. Spośród Persów trochę wojsk pieszych, walczą­
cych w centrum pod wodzą Artabazosa, i nieco konnicy umknęło w dobrym
porządku na północ. Ateńczycy przyłączyli się wówczas do Lacedemoń—
czyków? którym nie udało się dotąd zdobyć obozowej palisady. Zdecydo­
wanymi i zręcznymi atakami Ateńczycy otworzyli wyłom, a Grecy wdarli
się tłumnie do środka wyxzynąjąc__Azjatów jak owce w zagrodzie*- Pauza-
niasz bowiem, przerażony liczebnością wroga i, być •może, pomny rzezi
dokonywanych przez Persów, rozkazał nie brać jeńców. Po tej masakrze
główne siły piechoty perskiej przestały istnieć. Rozwiała się groźba pod­
boju perskiego, a miało się okazać, że rozwiała się na zawsze, dokonała
zaś tego wspaniała odwaga i zręczność hoplitów spartańskich, którzy-do­
wiedli, że są najlepszą piechotą nie tylko w całej Grecji, lecz i w całym
cywilizowanym świecie.189
Kampania zakończona bitwą pod Piątejami była najdoskonalszym owo­
cem jedności Hellenów. Przez trzy tygodnie ponad 100 000 Greków stało
ramię przy ramieniu odpierając wspólnie ataki perskiej konnicy. Zostali
oni wierni Zeusowi Helleniosowi, bogu Hellenów, do którego odwołali się
niegdyś Ateńczycy w sprawie sprzymierzonych. Dotrzymali przysięgi,
którą związali się solennie przed przejściem Kithajronu: ,,Będę walczyć
aż do śmierci, będę przekładać wolność nad życie, nie opuszczę wyższego
ani niższego dowódcy żywy czy umarły, będę wykonywał rozkazy główno­
dowodzących i grzebał moich towarzyszy broni tam, gdzie polegną, nie
zostawiając żadnego z nich bez pogrzebu.” 190 Podczas przemieszczeń po­
szczególnych oddziałów przed bitwą, Piątejczycy usunęli kamienie wyty­
czające ich granice z Attyką, aby dostosować się w ten sposób do wyroczni
udzielonej przez Delfy, która przyrzekła Grekom zwycięstwo na attyckiej
ziemi. Po bitwie zwycięzcy oddali specjalne honory Platejom, na których
terytorium pochowano poległych Greków. Państwa-członkowie Związku
Hellenów podpisały traktat i na jego mocy w każdą rocznicę zwycięstwa
pod Platejami przedstawiciele polityczni i sakralni ,,Hellenów” mieli się
tu spotykać, by złożyć dziękczynienie Zeusowi-Wybawcy i przewodniczyć
na igrzyskach odbywających się na cześć Wybawienia. Platejczycy zostali
uznani za lud poświęcony Zeusowi, święty i nietykalny, winien składać
ofiary Zeusowi i Hermesowi za poległych Greków. Uroczystości te utrzy­
Zwycięstwa greckie pod Piątej ami i Mykale 307

mały się przez wiele stuleci, a główny urzędnik miasta Piątej ów kończył
zawsze ofiarę słowami: „Piję na cześć mężów, którzy zginęli za wolność
Hellenów;’ 191
Ponieważ znaczna część Grecji dźwigała jeszcze perskie jarzmo, zwy­
cięzcy zobowiązali się konwencją Związku Helleńskiego ~do kontynuowania
walki i stałego utrzymywania armii greckiej na poziomie 10 000 hoplitów,
1000 konnicy "i 100 okrętów wojennych. Powodzenie zj ednało -ich. sprawie
nowych stronników. Samos powstała już przeciw Persji i przyłączyła się
do Związku. Zanim rok minął, inne wyspy jońskie i eolskie zaprzysięgły
przymierze i wysłały przedstawicieli na Kongres Hellenów. W przysiędze
złożonej przed bitwą pod Piątej ami zawarte było prawdopodobnie również
ponowne zobowiązanie sprzymierzonych „zdziesiątkowania” państw me-
dyzujących. Obecnie postanowiono wyruszyć na Tęby. i.zażądać wydania
zwolenników Persji. Tebańczycy wytrzymali dwudziestodniowe oblężenie,
po czym wydali wszystkich zdrajców sprawy greckiej, którym nie udało
sięuciec. Wzięto ich dogłównej kwatery sprzymierzonych na Istmie, gdzie
mieli stanąć przed sądem Związku Hellenów. Pauzaniasz jednak, rozpu­
ściwlSy~ woj ska ‘sprzymierzonych, polecił ich .stracić- bez -zwłokLli?
Ten sam dzień wrześniowy był świadkiem bitwy pod Piątej ami i zwy­
cięstwa greckiego pod Mykale — przylądkiem u wybrzeży Azji Mniejszej.
To ostatnie wydarzenie otwiera nowy rozdział w Historii stosunków łączą­
cych kontynent grecki z perskim imperium. Grecy bowiem, poza krótko­
trwałą interwencją Aten i Eretrii podczas powstania Jonów, nie przenosili
dotychczas działań wojennych na terytorium Wielkiego Króla. W roku 479
flota grecka podjęła tę ofensywę nie tyle dla uwolnienia Greków w Azji
Mniejszej, ile raczej, aby zapobiec przysłaniu drogą morską posiłków dla
Mardoniosa, a co za tym idzie, by uchronić Grecję od nowej inwazji nie
mniej groźnej od tej z roku ubiegłego. Jeśliby flota grecka zdołała pokonać
perską i przejąć panowanie na Morzu Egejskim, Kserkses nie byłby w sta­
nie utrzymywać w Europie armii większej od pozostawionej tu jesienią
r. 480.
Kiedy flota grecka, złożona ze 110 statków, zgromadziła się pod Eginą
wiosną r. 479, do jej dowódcy Leotychidasa, króla Sparty, przybyło sześciu
wygnańców z Chios. Już po nieudanym zamachu na properskiego tyrana
Chios odwiedzili oni Spartę prosząc ją o wyzwolenie Jonii. Ponowili teraz
swoją prośbę, zwracając się z nią do naczelnego wodza floty greckiej. Ale
i tym razem, podobnie jak poprzednio, pomocy odmówiono. W sierpniu
siły Greków wzrosły do około 250 okrętów wojennych. Wówczas właśnie
zjawiło się trzech ludzi z grupy oporu na Samos, gdzie znajdowała się baza
floty nieprzyjacielskiej. Donieśli oni, że okręty perskie są w złym stanie,
że lud Samos szykuje się do buntu przeciw properskiemu tyranowi, Theo-
mestorowi, a ukazanie się sprzymierzonej floty w pobliżu brzegów Azji
308 Najazd Kserksesa na Grecję

może wywołać ogólne powstanie Jonów. Leotychidas zażądał od posłów,


aby zaprzysięgli szczerość swych intencji, a następnie powiódł flotę grecką
w gotowości bojowej pod Samos. Nieprzyjaciel jednak odprawił szybkie
okręty fenickie, a resztę swej floty skierował do przylądka Mykale na
lądzie stałym, gdzie statki wyciągnięto na brzeg i otoczono palisadą. Tamże
znajdował się już obóz sześćdziesięciotysięcznej armii perskiej, która .stała
w Jonii garnizonem, tak że wszystkie siły Persów pod Mykale, z załogami
okrętów i żołnierzami pokładowymi włącznie, liczyły około 100 000 ludzi.
Z tego poważną część stanowili Grecy i inne ludy podbite, o wątpliwej
lojalności. Flota grecka, przystosowana do walki metodą abordażu, wiozła
oprócz 45 000 żeglarzy około 5000 ciężkozbrojnej piechoty morskiej uzbro­
jonej do walki wręcz. Leotychidas podpłynął zatem do Mykale i ofiarował
bitwę, Persowie jednak nie uczynili żadnego ruchu.193
Leotychidas postanowił wykorzystać wszelkie możliwości wywołania
rozłamu wśród wrogów. Przepływając tuż koło samych brzegów na swym
statku admiralskim, ogłaszał proklamację, w której wzywał Jonów w służ­
bie perskiej, aby nie zapominali o wolności i rozpowszechniali hasło Hera
wśród przyjaciół. Następnie wysadził wszystkie swoje siły na brzeg nieco
dalej na południe. Wódz perski, zaniepokojony — jak tego oczekiwał Leo­
tychidas — proklamacją, rozbroił wojska z Samos, a Milezyjczyków roz­
stawił wzdłuż dróg prowadzących w głąb lądu. Perskie oddziały piesze
utworzyły wał obronny ze swych wysokich wiklinowych tarcz i napięły
łuki gotując się do walki. Kiedy Grecy pod dowództwem Leotychidasa
zajęli swe pozycje, w szeregach ich rozeszła się nie wiadomo skąd pogło­
ska, że ich pobratymcy w Grecji odnieśli wielkie zwycięstwo. Z otuchą
w sercu armia szła naprzód. Ateńczykom, wiodącym po nadmorskiej rów-
ninie jedno skrzydło, udało się przedrzeć przez wał z tarcz wiklinowych.
Wówczas hoplici zwartą kolumną zepchnęli do tyłu piechotę perską i rzu­
cili się w pościg za uciekającymi, a ścigali ich tak zawzięcie, że oddziały
z Aten, Koryntu, Sykionu i Trojzeny włamały się do bronionego palisadą
obozu. Reszta armii z Lacedemończykami na czele, opóźniona z powodu
trudności terenu, przybyła dopiero na ostatni akt, kiedy w czasie ogólnej
rzezi także Jonowie w służbie perskiej uderzyli na swoich panów. Perskie
wojska piesze w małych izolowanych grupach walczyły na śmierć i życie,
podczas gdy większość żołnierzy z ludów podbitych uciekła w głąb lądu,
gdzie wpadła w ręce Milezyjczyków. Gdy walka wreszcie ustała, na pobo­
jowisku leżało 40 000 poległych, a na plażach dopalały się zgliszcza okrę­
tów. To rozstrzygające zwycięstwo zapewniło Grekom niewątpliwe pano­
wanie na Morzu Egejskim. Jeśliby Kserkses chciał ponowić atak, mógłby
liczyć teraz tylko na floty Fenicji, Cypru i Egiptu, Jonowie bowiem i Eolo-
wie byli znowu gotowi do powstania.194
Zwycięstwo postawiło Greków w obliczu problemu politycznego i woj­
Z w y c ię s tw a g reck ie pod P ią te ja m i i M y k a le 309

skowego o dużej doniosłości. Kongres Hellenów w Koryncie na pewno po­


lecił Leotychidasowi powstrzymywać lub atakować flotę perską posługując
się wszelką pomocą, jakiej mogli mu udzielić Jonowie. Być może, Kongres
posiadał w sztabie Leotychidasa swoich pełnomocników upoważnionych
do przyjmowania nowych członków do Związku Hellenów, a także do usta­
lania polityki we wschodniej części Morza Egejskiego. Przed bitwą pod
Mykale Leotychidas prowadził rokowania z wysłannikami Samos i w ja­
kimś przynajmniej stopniu zobowiązał się do obrony ich ojczyzny przed
Persami. Czy należało teraz podjąć te same zobowiązania wobec Jonów
i Eolów na kontynencie azjatyckim? Sparta miała na to pytanie odpowiedź
zawsze gotową i jasną: chętnie użyczała opieki dyplomatycznej bez jakiej­
kolwiek jednak pomocy militarnej. Jako państwo lądowe, nie posiadające
przy tym własnej konnicy, uważała się ona za niezdolną do obrony wy­
brzeża morskiego przeciw siłom wojskowym całego perskiego imperium.
Również obecnie, gdy sztab Leotychidasa rozważał ten problem, takie
właśnie było zdanie Spartan, a podzielali je też inni przedstawiciele Pelo­
ponezu. Poradzono zatem Jonom i Eolom, by opuścili azjatyckie wybrzeże
(to samo rozwiązanie podsuwał już niegdyś Bias z Priene, a niektóre
miasta nawet je przyjęły), proponując im osiedlenie na terenach nad­
morskich dogodnych dla handlu, które miano odebrać państwom medytu­
jącym.
Jednakże przedstawiciele Aten przeciwstawili się gwałtownie tej pro­
pozycji. Nie chcieli oni dopuścić do ewakuacji Jonii. Spartanie i Pelopo-
nezyjczycy ustąpili więc uwzględniając ich życzenie. Sprzymierzeni przy­
jęli wówczas do Związku Hellenów Chios, Lesbos i inne państwa wyspiar­
skie, które współpracowały z Grekami, ale żadnego z miast greckich w Azji
Mniejszej.195 Takie załatwienie sprawy mogło odpowiadać Spareie i Pelo­
ponezy jeżykom, gdyż stwarzałoby pewien modus vivendi z Persją, podobny
do tego, który Sparta ułoży z nią sobie w niecałe sto lat później. Na razie
pozbawiało ono Greków w Azji Mniejszej wszelkiej ochrony, jakiegokol­
wiek traktatu czy przymierza.
Po zwycięstwie pod Mykale flota sprzymierzona popłynęła do Abydos.
Leotychidas zamierzał zburzyć most przerzucony przez Hellespont, lecz
wcześniej już zniosły go fale. Ponieważ pora roku była późna, zawrócił
do domu, aby rozpuścić flotę. Ksanthippos i dowódcy ateńscy postanowili
jednak prowadzić dalej niezależne operacje. Z pomocą tych Jonów i innych
Greków znad Hellespontu, którzy zostali już przyjęci do Związku Helle­
nów, oblężono Sestos, główną bazę perską na Chersonezie. Kiedy oblężenie
przeciągnęło się do zimy, wojska ateńskie zaczęły się niecierpliwić, lecz
ich dowódcy nie chcieli odstąpić, dopóki nie otrzymają odpowiedniego za­
rządzenia od ateńskich władz państwowych, gdyż służyli wprawdzie inte­
resom Związku Hellenów, lecz pod rozkazami Aten. Przed końcem zimy
310 N a ja z d K se rk se sa na G r e c ję

udało się oblężonym wymknąć z Sestos, ale straż tylna, wśród której było
wielu wybitnych Persów, dostała się do niewoli. Dowódcę Artayktesa
i jego syna kazał stracić Ksanthippos, innych wykupili krewni za wysokie
sumy pieniężne. Wiosną r. 478 Ksanthippos popłynął do domu uwożąc
bogate łupy i łańcuchy kotwiczne mostu Kserksesa. Te ostatnie Ateńczycy,
jak się zdaje, poświęcili Apollonowi w Delfach.196
Opisem tych wydarzeń Herodot zamknął swoją historię wojen perskich.
Rzeczywiście, jest coś symbolicznego w tym zdobyciu łańcuchów kotwicz­
nych osławionego mostu, w istocie jednak od zorganizowania drugiej wiel­
kiej inwazji powstrzymało Kserksesa nie co innego, jak bitwy pod Pla-
tejami i Mykale. Wojna z Persją nie zakończyła się wszakże w r. 478.
Garnizony Persów utrzymały się w Europie mniej więcej do r. 465,
a możliwość podjęcia przez nich ofensywy morskiej zarysowywała się nie­
jednokrotnie aż do r. 448, kiedy to Ateny ostatecznie zawarły pokój.
W roku 478 groźba drugiej inwazji wisiała w powietrzu i pod jej presją
niektóre państwa greckie przedsiębrały przeciw Persji dalsze działania
na lądzie i morzu.
R O Z D Z IA Ł 5

POWSTANIE I ROZWÓJ ZWIĄZKU ATEŃSKIEGO

1. STOSUNKI ATEN ZE SPARTĄ

^ihcąc przedstawić, jak Ateny stawały się potęgą, Tukidydes zaczyna


( jsw ój wykład od oblężenia Sestos w zimie r. 479/478. Mimo częstej
różnicy zdań, już od r. 491 Sparta i Ateny działały zgodnie. Ich żołnierze
i żeglarze, walcząc ramię w ramię pod Artemizjon, Salaminą, Piątejami
i Mykale, doprowadzili do zwycięstwa Greków nad Persami. Fakt, że
Sparta sprawowała naczelne dowództwo na lądzie i na morzu, nie budził
żadnych wątpliwości. Pomimo tragicznej utraty swojej ziemi, Ateny po­
zostały lojalne wobec Sparty i Związku Hellenów. Pod Sestos jednak dzia­
łały bez Spartan i Peloponezyjczyków, za to z pomocą Greków z wielu
państw jońskich i znad Hellespontu, których entuzjastyczną wierność
pozyskały teraz dla siebie. Wystąpienie Aten dodało także ducha Eolom
i Jonom z wybrzeży azjatyckich. Zwłaszcza z tymi ostatnimi łączył je
zarówno sentyment, jak i wspólne interesy. Ateny uważały się zawsze
za założyciela i opiekuna jońskich miast w Azji Mniejszej, a współpraca
z nimi wzmacniała ich morską i handlową pozycję na Morzu Egejskim.
Co więcej, wojna dostarczyła Atenom środków do niezależnego działania.
Były one teraz przodującą morską, a drugą militarną potęgą w Grecji.
Odwaga i wytrwałość Ateńczyków natchnęły pewnością siebie własnych
obywateli, a wzbudziły podziw u obcych, wreszcie ich walka o wolność
zbliżała do nich Jonów.
Niezależne wystąpienie Aten było milczącym wyzwaniem rzuconym
hegemonii Sparty*: Leżało ono jednak w granicach interesów sprzymie­
rzonych, bo nic nie mogło przyczynić się walniej do odwrócenia nowej
inwazji lądowej niź energiczna ofensywa morska. Dlatego Sparta nie pró­
bowała przeszkadzać. Ale w tych samych miesiącach zimowych, gdy oble­
gano Sestos, pojawił się nowy powód tarć między Spartą a Atenami. Zwy­
cięstwo pod Platejami umożliwiło Ateńczykom powrót do spustoszonej
ojczyzny i podjęcie odbudowy zburzonych umocnień. Sparta natomiast
zażądała od rządu ateńskiego, by tych prac zaniechał. Jej zdaniem nale­
żało zrównać z ziemią wszelkie forfytikacje w środkowej i północnej
Grecji, tak aby Persowie w razie ponownej inwazji nie znaleźli tu żadnych
umocnionych baz dla swych operacji, podczas gdy Peloponez miał zapew­
nić schronienie i oparcie wszystkim Grekom z kontynentu. W tym żąda-
312 Powstanie i rozwój Związku Ateńskiego

niu Sparty krył się jednak z lekka tylko zamaskowany zamach na nieza­
leżność Aten, wysunięto bowiem to żądanie w momencie, kiedy Ateny —
osłabione finansowo spustoszeniem kraju — były jako miasto otwarte
wystawione na wszelkie ataki. Toteż Ateny zareagowały natychmiast na
to wyzwanie. Poleciły one Ksanthipposowi kontynuować oblężenie Sestos,
a swego najzdolniejszego dyplomatę, Temistoklesa, wysłały do Sparty.
W tej krytycznej dla Aten sytuacji Temistokles był u władzy. On to
zasugerował wydanie odpowiednich rozkazów Ksanthipposowi i tak
wszystko urządził, aby przybyć do Sparty przed innymi członkami posel­
stwa ateńskiego. Tam wykorzystał swoją popularność, by przewlec spra­
wę, a podejrzenie Spartan uśpił uprzejmymi zapewnieniami. Inni posłowie
wyjechali z Aten dopiero wtedy, gdy mury obronne osiągnęły już dosta­
teczną wysokość. Tymczasem pogłoski o odbudowaniu murów doszły do
Sparty. Temistokles wyraził niedowierzanie. Skłonił Spartan, by wypra­
wili własne poselstwo do Aten, a potajemnie polecił Ateńczykom zatrzy­
mać członków tego poselstwa jako zakładników. Tymczasem reszta wy­
słanników ateńskich przybyła wreszcie do Sparty i Temistokles wyłożył
karty na stół. Powiedział on, że Ateny są już zdolne do obrony i że będą
się broniły. Wśród niebezpieczeństw wojny dowiodły, że potrafią wybie­
rać taki sposób postępowania, który uwzględnia zarówno ich własne inte­
resy, jak i ich sprzymierzeńców. Podobnie postąpiły i teraz odbudowując
swe mury, proszą więc Spartę, by zaaprobowała ich decyzję jako powziętą
przez równe jej i suwerenne państwo. Sparta, postawiona przed faktem
dokonanym, wyraziła zgodę i oba poselstwa powróciły do siebie. Później,
gdy Temistokles przystąpił w dalszym ciągu do umacniania Pireusu, uprze­
dził on ewentualny sprzeciw Sparty wydając z góry oświadczenie, że Pi-
reus będzie służył za bazę flocie greckiej w jej działaniach zmierzających
do powstrzymania wszelkich możliwych ataków perskich.197
Wspólne niebezpieczeństwo ze strony Persji przesłoniło na czas jakiś
różnice istniejące między Spartą a Atenami. Latem r. 478, po żniwach na
Peloponezie, Kongres Hellenów wysłał dwie armie ekspedycyjne Związku
Helleńskiego. Pierwsza pod wodzą króla Sparty, Leotychidasa, miała uka­
rać popleczników perskich na północy Grecji, przede wszystkim zaś tes-
salskich Aleuadów, a także zabezpieczyć te tereny przed zakusami Per­
sów. Armia i flota posunęły się aż do Pagasaj, lecz nie udało im się wypę­
dzić Aleuadów z Larisy. Po tym niepowodzeniu Leotychidasa postawiono
przed sąd w Sparcie i uznano winnym korupcji. Zwycięzca spod My kale
został skazany na dożywotnie wygnanie ze Sparty. W tym samym praw­
dopodobnie roku Sparta postawiła na Radzie Amfiktionii wniosek, aby
wykluczyć wszystkich członków, którzy zachowali neutralność podczas
wojny. Do przyjęcia tego wniosku nie dopuścił Temistokles, ostrzegając
inne państwa, że Symmachia Spartańska opanowałaby wtedy Radę.198
Organizacja i pierwsze sukcesy Związku Ateńskiego 313

Druga armia, pod dowództwem Pauzaniasza, spartańskiego regenta i try­


umfatora spod Piątej ów, wykorzystała zwycięstwo pod My kale zdobywając
większą część Cypru i odbierając Persom Bizancjum. Te tak poważne
sukcesy sparaliżowały flotę fenicką i przerwały drugi szlak komunikacyjny
łączący Azję z Europą. W tym jednak momencie Sparta doznała nastę­
pnego upokorzenia. Dyktatorska postawa Pauzaniasza wysoce uraziła
greckich dowódców floty i wówczas to niektórzy Jonowie i Eolowie,
z przedstawicielami Chios, Lesbos i Samos na czele, zwrócili się do Ary-
stydesa i jego sztabu proponując, by Ateny przejęły nad nimi dowództwo
jako miasto-założyciel miast jońskich.
Świadoma tych knowań Sparta odwołała Pauzaniasza i postawiła go
przed sądem. Został on uniewinniony z większości zarzutów dotyczących
nadużycia władzy naczelnego wodza, lecz dowody świadczące o jego kon­
szachtach z Persją wydawały się bezsporne. Władze spartańskie odwołały
go zatem ze stanowiska wodza, wysyłając na jego miejsce Dorkisa, który
zabrał ze sobą własny sztab i nieco wojska. Tymczasem jednak wszyscy
sprzymierzeńcy znad Hellespontu, z wyjątkiem żołnierzy i załóg okręto­
wych z Peloponezu, oddali się pod rozkazy Aten. Pod koniec r. 478 Dor-
kis wycofał się wraz ze swymi towarzyszami, a Sparta tnie czyniła już
żadnych dalszych prób narzucenia flocie swojego dowództwa.199

2. ORGANIZACJA I PIERWSZE SUKCESY Z W IĄ Z K U ATEŃSKIEGO

Podczas zimy r. 478/477 Ateny kształtowały system dowodzenia na


swoją modłę. Miały po swojej stronie państwa wyspiarskie i morskie.
Flota Aten dała już dowody waleczności, a ich postępowanie uzasadniało
pretensję do dumnego miana obrońcy wolności. Wspomniane państwa bar­
dzo potrzebowały obrony, było bowiem oczywiste, że Persja — jeśli tylko'
ponowi atak — w pierwszym rzędzie spróbuje podbić Hellespont, Jonię
i wyspy. Były one zatem w sprawie dowództwa skłonne do ustępstw na
rzecz Aten. Zarazem jednak Ateny nie chciały zrywać ze Spartą ani wystę­
pować ze Związku Hellenów, z którym zarówno je same, jak i niektóre
państwa wyspiarskie wiązała uroczysta przysięga. Tak więc przymierze,
stanowiące podstawę Związku, pozostało nienaruszone, obowiązywało ono
nawet aż do roku 462/461 i nie zostało formalnie rozwiązane przed r. 457.
Tymczasem Ateny zaczęły kształtować wewnątrz Związku Hellenów swój
własny Związek — symmachię, znany później pod określeniem „Ateń-
ezycy i ich Sprzymierzeńcy” , w tym właśnie, a także w swoim ustroju
wykazujący analogie do Symmachii Spartańskiej. Pierwszym krokiem było
przymierze, które Ateny zawarły z „Jonami” . Obie strony związały się
wzajemną przysięgą, „że będą miały tych samych przyjaciół i wrogów” ,
314 P o w sta n ie i rozw ój Z w ią z k u A te ń sk ie g o

przy czym wrzucono do morza bryłki rozżarzonego żelaza jako znak, że


przysięga ta będzie ważna dopóki żelazo nie wypłynie na powierzchnię
wody. Formuła zobowiązująca strony mieć „tych samych przyjaciół i wro­
gów” dowodzi, że było to przymierze zaczepno-obronne, skierowane prze­
ciw wszelkim możliwym agresorom. Później Ateny zawarły jeszcze od­
dzielne sojusze z Mityleną i innymi państwami. Wreszcie Arystydes jako
przedstawiciel Aten i delegaci państw sprzymierzonych zaprzysięgli pakt
przymierza pomiędzy Atenami a „Hellenami” . Jego zasadniczym celem
było wyzwolenie i odwet na Persach.200
Ustrój Związku Ateńskiego * był dwuizbowy, jedną izbę tworzyło
państwo ateńskie, drugą — Zgromadzenie (synodos) sprzymierzonych (po­
czątkowo mówiło się o nich ,,Helleni”). Państwo ateńskie było według okre­
ślenia Greków „hegemonem” ; dowodziło ono sprzymierzoną flotą, wyzna­
czało kontyngenty okrętów i daniny pieniężne, mianowało „skarbników
Hellenów” (hellenotamiai), którzy sprawowali pieczę nad funduszami
sprzymierzonych. Ateny dostarczały poważną część floty, w zamian za co
zabierały połowę wszystkich łupów. Sprzymierzeni zachowywali autono­
mię, a niezależność gwarantowały im Ateny. Każde z państw sprzymierzo­
nych, bez względu na to, czy reprezentował je jeden, czy więcej delega­
tów, miało jeden głos na Zgromadzeniu, a decyzja większości obowiązy­
wała wszystkich członków. Miejscem zebrań była świątynia Apollona i Ar­
temidy na Delos, tradycyjny ośrodek życia religijnego Jonów, i tam też
znajdował się skarbiec sprzymierzonych pod opieką boga i bogini.201 Ateny
nie miały głosu na Zgromadzeniu, lecz przy pewnych okazjach przedsta­
wiciele ich mogli być obecni jako doradcy lub łącznicy. Obie izby — pań­
stwo ateńskie i Zgromadzenie Sprzymierzonych — miały jednakowe
uprawnienia: każda z nich mogła zgłosić lub odrzucić porządek obrad,
a przyjmowano tylko taką linię postępowania, którą obie aprobowały. Or­
ganizacja ta miała mniej cech federacji niż Związek Hellenów, lecz na
wypadek wojny rozporządzała siłą nie mniejszą niż Symmachia Spartań­
ska, a to dlatego, że pozycja hegemona była tu stała i mocna. Związek
Ateński wyrósł po części z doświadczeń poczynionych na kontynencie
greckim, po części zaś z doświadczeń Jonów w czasie powstania w latach
499—493. Stworzyli oni wówczas niby zaczątek „Związku Jonów” z własną
Radą delegatów, wyznaczanymi kontyngentami, a nawet wspólną monetą
obiegową, pozbawiony jednak hegemona, co okazało się jego słabością. Sła­
bość tę teraz właśnie przezwyciężono.
Związek Ateński działał od początku szybko i zdecydowanie. Państwu
ateńskiemu nie brakło inicjatywy i odwagi, Jonom zaś — doświadczenia
we wspólnych obradach za pośrednictwem wyznaczonych delegatów. Do
pierwotnie nielicznych sprzymierzeńców przyłączały się stopniowo inne
* Zwanego także czasem Związkiem Morskim (przyp. tł.).
Organizacja i pierwsze sukcesy Związku Ateńskiego 315

państwa, najpierw eolskie, a potem doryckie, przyjmując te same zobowią­


zania. Pierwszy wymiar danin i kontyngentów floty miał miejsce
w r. 478/477. Zgromadzenie sprzymierzonych zobowiązało się dostarczyć
460 talentów w nadchodzącym roku i zaprosiło Arystydesa, by wyznaczył
udział każdego ze sprzymierzeńców. Uczynił on to tak bezstronnie, że
okrzyczano go „Arystydesem sprawiedliwym” . Ateny decydowały (tylko
przy tej okazji), które państwa mają dostarczyć okrętów, a które pieniędzy.
Tak więc okręty i pieniądze złożyły się razem na pierwszy phoros — słowo,,
które znaczyło „udział” , a dopiero później nabrało znaczenia „danina pie­
niężna” z pewnym odcieniem politycznym. Ateny podjęły się dostarczyć
okrętów, być może połowę całej floty, która łącznie liczyła co najmniej
300 trier, nie wnosiły jednak pieniędzy, ponieważ były wyczerpane wojną,
a kraj spustoszony. Wielu uczonych jest odmiennego zdania, sądzą oni mia­
nowicie, że na owe 460 talentów składały się tylko daniny pieniężne. Prze­
czyć temu zdaje się fakt, że po r. 454 o wiele więcej państw wnosiło nie­
całe 400 talentów rocznie i że — co za tym idzie — ciężar nałożony na
państwa płacące pieniądze w r. 477 musiałby być nadmierny. Fakt ten
nie jest wprawdzie decydujący, gdyż w r. 477 entuzjazm i konieczność
szły ręka w rękę, a same Ateny wydały na swoją flotę 100 talentów już
w r. 483/482, przechyla on jednak szalę na korzyść przyjętej tu interpre­
tacji. W roku 477, a także później każde państwo związkowe było zobowią­
zane do przysyłania oddziałów wojskowych, które służyły pod rozkazami
hegemona, tj. Aten. Oddziały te należy odróżnić od załóg okrętowych, wy­
stawianych przez państwa dostarczające okrętów.202 W ten sposób Związek
Ateński zapewnił sobie posiadanie wielkiej floty, dobrze obsadzonej, odpo­
wiednio finansowanej i pod zdolnym dowództwem Aten, najpotężniejsze­
go państwa morskiego w świecie greckim.
O wczesnych poczynaniach Związku Morskiego wiemy bardzo niewiele.
Tukidydes wspomina najpierw o odbiciu Persom Eion, którego ludność
zamieniono w niewolników, następnie zaś o zdobyciu Skyros, skąd pira­
ckich mieszkańców, Dolopów, wypędzono i sprzedano do niewoli. Na Sky­
ros znaleziono kości Tezeusza, wielkiego herosa ateńskiego i jońskiego,
które przewieziono uroczyście do Aten. Podobnie bowiem jak Sparta po
zdobyciu świętych szczątków Orestesa pretendowała do przewodniczenia
wszystkim Peloponezyjczykom, tak Ateny wzmacniały w ten sposób swoje
prawa do dowodzenia Jonami. Zarówno Eion jak Skyros — zasiedlono
osadnikami ateńskimi; pierwszą wkrótce stracono, ale druga pozostała kle-
ruchią ateńską. Te operacje w północno-zachodniej części Morza Egejskiego
przypadły na rok archoncki 476/475. Poprzedziło je zapewne powtórne zdo­
bycie Bizancjum, tym razem przez Pauzaniasza, który przybył tam ze
Sparty jako człowiek prywatny i ogłosił się tyranem, zamierzając prowa­
dzić dalsze konszachty z Persją. Również Sestos udało się prawdopodobnie
316 Powstanie i rozwój Związku Ateńskiego

odbić ponownie Persom, którzy nie szczędzili wszakże wysiłków, by od­


zyskać łączność ze swymi siłami w Europie. W jakiś czas po r. 476/475
miasto Karystos na Eubei zostało zmuszone do przystąpienia do Związku,
a Naksos, która się odeń odłączyła, oblężona i pokonana, wróciła wreszcie
wbrew własnej woli i na mniej korzystnych warunkach.203 W przeszłości
oba te państwa to walczyły z Persją, to jej pomagały. Trudno powiedzieć,
czy w tym momencie interwencja ateńska była usprawiedliwiona.
Opisując wydarzenia w Eion, Skyros, Naksos i pod Karystos, Tukidydes
nie zamierzał przedstawiać sukcesów Związku Ateńskiego, lecz etapy
wzrostu potęgi Aten. Świadom imperialistycznej polityki, którą później
przyjęły Ateny, ujarzmiając swych sprzymierzeńców i zakładając kleru-
chie, nadał tym incydentom znaczenie, które w owym czasie bynajmniej
nie było oczywiste. W oczach współczesnych postępowanie Aten leżało za­
równo w ich własnym interesie, jak i w interesie sprzymierzonych, przy
czym można było powiedzieć, że używają one tylko, a nie nadużywają
przyznanej im władzy hegemona. Podczas wojny bowiem neutralność mało
różniła się od medyzmu i mogła okazać się zaraźliwa, a w przypadku Na­
ksos wystąpienie jej ze Związku było prawdopodobnie złamaniem zaprzy­
siężonego przymierza. Przeciwstawić tym incydentom musimy dużą
liczbę sukcesów Związku Ateńskiego, których szczegółów nie znamy, ale
które tłumaczą wielkie zwycięstwo odniesione przy ujściu Eurymedonu
około r. 467.
W tym to czasie Persowie zgromadzili w Pamfilii wielką armię i flotę
złożoną z około 350 okrętów, zamierzając prawdopodobnie wyruszyć na
Morze Egejskie. Uprzedził ich jednak ateński wódz Kimon, przystępując
do akcji z siłami Związku Ateńskiego. Jego flota wojenna liczyła 300 okrę­
tów, z których 200 trier wraz z załogą dostarczyły Ateny; triery te wy­
różniały się zdolnością do szybkich manewrów, co odegrało tak ważną rolę
pod Salaminą, miały jednak szersze pokładniki, a pokłady boczne łączyły
się w kilku punktach, aby zapewnić żołnierzom pokładowym możność
przejścia z parapetu na parapet. Ta zmiana w konstrukcji statku, która
zaszła między czasem Temistoklesa a czasem Kimona, odpowiadała przej­
ściu od obrony do natarcia. Pod Salaminą wielką rolę odegrało taranowa­
nie, lecz Kimon dowodził teraz armią inwazyjną, którą okoliczności mogły
zmusić do walki zarówno na lądzie, jak i na morzu, była więc przystoso­
wana do transportu znacznej liczby żołnierzy pokładowych. Jego eskadra
ateńska wiozła prawdopodobnie około 5000 hoplitów. Na 100 trierach
sprzymierzeńców jechała również piechota morska i nieco łuczników.
Flota Kimona zebrała się pod Knidos i potem popłynęła wzdłuż wybrze­
ża, jednając sobie dyplomacją lub zdobywając siłą miasta nadmorskie. Pod
Faselis, naprzeciw bazy perskiej na rzece Eurymedon, Kimon zaatakował
początkowo umocnienia, lecz jego sprzymierzeńcy z Chios przekonali
K ło p o ty S p arty 317

mieszkańców tego miasta, aby zapłacili 10 talentów i dostarczyli żołnierzy.


Ustaliwszy swą bazę operacyjną w Faselis, Kimon przystąpił do ataku.
Flota perska nie była jeszcze w komplecie, oczekiwano bowiem przybycia
z Cypru 80 statków fenickich. Mimo to Persowie mieli więcej okrętów
i wielką armię wspierającą. Wycofali jednak swą flotę w głąb ujścia Eury-
medonu, aby uniknąć bitwy na morzu. Kimon wszakże wpłynął w koryto
rzeki. Wówczas Persowie rozwinęli szyk bojowy, ale trzymali się ciągle
blisko brzegu. Przy pierwszym starciu okręty perskie rzuciły się do
ucieczki w stronę lądu. Niektóre zatopiono, inne zdobyto, jeszcze inne
roztrzaskały swoje wręgi na plaży. Całkowita demoralizacja ogarnęła flotę
perską. W bitwie tej i w następnej, pod Cyprem, w której wzięła udział
oczekiwana eskadra fenicka, zatopiono lub zdobyto w stanie nie uszkodzo­
nym łącznie 200 okrętów perskich.
Kiedy armia perska zeszła na plażę, aby ochraniać uciekających, Kimon
śmiało wymusił lądowanie, po czym jego hoplici zaatakowali piechotę per­
ską. Walka była zaciekła i wielu znaczniejszych Ateńczyków padło, zanim
zgnębiono wroga i zdobyto jego obóz. Wówczas Kimon od razu odpłynął,
aby zaskoczyć i zniszczyć eskadrę fenicką pod Cyprem. Te znamienne
zwycięstwa potwierdziły wniosek spod Mykale, że okręty greckie i grecka
piechota morska mają zdecydowaną wyższość nad siłami imperium per­
skiego, a usprawiedliwiły także śmiałą decyzję Aten, które w r. 479/478
namawiały Jonów do pozostania w Azji Mniejszej. Teraz właśnie oni, ateń­
scy żołnierze i żeglarze, siły czołowe Związku Ateńskiego, których było
na wyprawie dwakroć więcej niż wojsk sprzymierzonych, obronili istotnie
wolność Greków wschodnich przed przemocą Persji. Wkrótce po bitwie
Kimon usunął pewną liczbę Persów z Chersonezu, a półwysep zdobył dla
Aten. Położyło to zapewne kres istnieniu satrapii perskiej, którą utworzył
tu Dariusz w r. 513. Triumf Europy nad Azją, małych państw greckich nad
wielkim państwem perskim, był kompletny. Ci, którzy padli nad Euryme-
donem, poręczyli swą śmiercią wolność Hellenów. Dostojne w swym pa>-
tosie epitafium odpowiada doniosłości chwili:

Tu nad Eurymedonem młodość swą złożyli


w walce z wojskami Medów włócznicy wspaniali,
ścierając się na lądzie i na statkach szybkich.
Zginęli, ale pamięć ich męstwa została.204

3. KŁOPOTY SPARTY

Wojna perska podniosła autorytet Sparty, lecz nadwerężyła jej ustrój


wewnętrzny. Spartiaci, periojkowie i heloci na równi, wszyscy byli w walce
wspaniali i niewzruszeni; wodzowie spartańscy sprawujący naczelne do­
318 Powstanie i rozwój Związku Ateńskiego

wództwo nad grecką armią i flotą — Leonidas, Eurybiades, Pauzaniasz


i Leotychidas — dowiedli, że umieją świetnie kierować oficerami bardzo
różnorodnego pochodzenia i przygotowywać zwycięskie bitwy. Zdecydo­
wanie Sparty było natchnieniem dla innych, nawet jej powolność czasem
uspokajała, a jej siły wojskowe pod Platejami, liczące 45 000 mężów, były
o wiele większe niż jakiegokolwiek innego z państw greckich. Z drugiej
strony jednak straty wojenne Sparty przewyższały straty innych państw,
poza Atenami, a groźniejsze mogły się okazać straty poniesione przez Spar-
tiatów (prawdopodobnie 500 zabitych w akcji, a wielu rannych), ponieważ
tę uprzywilejowaną klasę i tak już znacznie przewyższali liczbą nieuprzy-
wilejowani. Ustrój Sparty był doskonale dostosowany do utrzymywania
tradycyjnego porządku na terytorium Lakonii i Messenii, a poza ich gra­
nice tutejsi mieszkańcy rzadko wyruszali. Natomiast w czasie wojen per­
skich Spartiaci, periojkowie i heloci brali udział w dalekich wyprawach,
na których stykali się z Grekami o różnych poglądach i doświadczeniu;
tu czyhały na nich pokusy bogactwa i luksusu, zwłaszcza przy podziale
łupów między wojska zwycięskie, a na wyższych rangą — także pokusa
zapewnienia sobie takiego dowództwa nad wojskiem, które by nie pod­
legało stałej kontroli ze strony władz administracyjnych. Skutki tego wi­
dzimy szczególnie wyraźnie w dwóch rodzinach królewskich. Kleomenes,
Demaratos, Leotychidos i Pauzaniasz zaszli tak daleko na drodze korupcji
czy ambicji, że nie cofnęli się nawet przed zdradą i medyzmem, ich przy­
kład zaś musiał wywrzeć zgubny wpływ na lojalność wielu Spartiatów.
Nieobliczalne wybryki i arogancja tych wodzów zraziły wielu sprzymie­
rzonych, a przede wszystkim Jonów; Sparta zapłaciła za nie utratą swej
hegemonii na morzu w r. 478, z której dlatego właśnie zrezygnowała bez
walki.205
Wszystko to naruszało wewnętrzną równowagę Sparty i jej kierownicze
stanowisko w Związku Peloponeskim. W ustroju Sparty przeciwwagą po­
dwójnej władzy królewskiej byli normalnie eforowie. Skoro jednak obni­
żył się teraz autorytet rodzin królewskich, a oba trony przypadły dwóm
nieletnim chłopcom — Plejstarchosowi i Archidamosowi — władza eforów
wzrosła, co pociągnęło za sobą z kolei przestawienie całej polityki na me­
tody mniej awanturnicze. Jednocześnie geruzja wyemancypowała się spod
wpływu królów i przejęła kierownictwo państwa. Jej członkowie,
wszyscy — prócz dwóch młodocianych królów — już po sześćdziesiątce,
patrzyli na ustrój Sparty okiem konserwatywnym i dążyli do zdławienia
wszelkiego indywidualizmu, który mogła rozbudzić służba poza granicami
kraju. W rezultacie ustrój spartański uległ dalszemu zacieśnieniu, co pocią­
gnęło za sobą większy jeszcze ucisk periojków i helotów, a także szczelne
zamknięcie kraju przed liberalnymi tendencjami w handlu i w sztuce.
Jako przywódca swojej Symmachii Sparta okazywała się znacznie bardziej
K ło p o ty S p a rty 319

autorytatywnym hegemonem, niźli była nim w Związku Hellenów. W cza­


sie wojny członkowie Symmachii Spartańskiej stanowili większość
w Związku Hellenów, mieli zatem więcej sposobności do wpływania na
decyzję Sparty, a zarazem do obserwacji niedostatków jej kierownictwa.
Sądząc z pozorów, Sparta została zmuszona przez Ateny zarówno do bitwy
pod Salaminą, jak i do wyprawy pod Piąteje, podczas gdy peloponescy
członkowie Symmachii Spartańskiej woleli raczej bronić Peloponezu. Wo­
dzowie Sparty zhańbili się, jej władze Temistokles wywiódł w pole, jedno­
cześnie zaś wyrastała nowa, a groźna potęga — Ateny ze swoim Związ­
kiem. Nawet sukcesy odnoszone przez Spartę w sprawie greckiej za­
szkodziły interesom Eginy, Koryntu i Teb, wzbudzając także opozycję
w Elidzie i Mantinei, których oddziały spóźniły się na bitwę pod Plate-
jami.206
W roku 478 Sparta pogodziła się już z porażką, jakiej doznała od Aten
w północnej Grecji i na Morzu Egejskim. Być może, w r. 475 geruzja i Zgro­
madzenie debatowały, jak ułożyć stosunki z Atenami na przyszłość. I tu,
i tam wiele głosów padło za wojną, która usuwając Ateny przywróciłaby
Sparcie kierownicze stanowisko w Związku Hellenów na morzu. Ale wów­
czas jeden z członków geruzji, Hetojmaridas, wyperswadował Spartanom
tę politykę dowodząc, że utrzymywanie wielkiej potęgi morskiej nie by­
łoby korzystne dla Sparty.207 Miał on na pewno rację w tym sensie, że nie
dałoby się tego pogodzić z tradycyjnym ustrojem Sparty. Dlatego też naj­
bliższe lata to okres swego rodzaju dwoistej hegemonii, w czasie którego
Sparta i Ateny, każde na czele własnej Symmachii, pozostawały ze sobą
w przymierzu (homaikhmia), a w świecie państw greckich panowała rów­
nowaga.
Przymierze Sparty z Atenami rozwijało się wraz ze Związkiem Helle­
nów i jego założeniom oba te państwa dochowały wierności. Kiedy Pau-
zaniasz, zbiegłszy z Bizancjum do Kolonaj w Troadzie, prowadził tam kon­
szachty z Persją, prawdopodobnie właśnie Ateny doniosły o jego poczy­
naniach Sparcie, a wówczas eforowie odwołali go i uwięzili. Pauzaniaszowi
udało się uzyskać uwolnienie, potem zaś zgłosił się sam na rozprawę, ale
eforom brakło bezspornych dowodów, choć donosiciele nawet zeznali, że
eks-król przygotowuje powstanie helotów. W końcu sługa Pauzaniasza, któ­
remu ten powierzył swój list do Wielkiego Króla, przyszedł z owym listem
do eforów. Wtedy zwabiono podstępem Pauzaniasza na rozmowę ze sługą,
a rozmowa ta, podsłuchana przez eforów, dostarczyła wystarczających do­
wodów jego winy. Kiedy przyszli go uwięzić, schronił się do świątyni
Ateny Miedzianolitej, gdzie go zamurowano i pozostawiono na śmierć gło­
dową. Dopiero przed samą śmiercią eforowie wynieśli go ze świątyni. Za
to świętokradztwo wyrocznia delficka rzuciła klątwę na Spartę. Równocze­
śnie Sparta zażądała od Aten, by solidaryzując się z nią uwięziły Temisto-
320 Powstanie i rozwój Związku Ateńskiego

kiesa, którego obciążał przechwycony list Pauzaniasza. Ateny wyraziły


zgodę. W roku tym (a był to prawdopodobnie r. 471) Temistokles, skazany
już ostracyzmem na wygnanie, przebywał w Argos. Udało mu się stąd
zbiec przed wysłannikami Sparty i Aten, zanim ci mogli stawić go przed
sądem Związku Hellenów.208
Sparta, zachowując przymierze z Atenami, starała się jednocześnie na
wszelki sposób utrzymać przywództwo we własnej Symmachii. Prawdo­
podobnie za jej namową Elida i Mantineja skazały na wygnanie swoich
dowódców, kiedy oddziały ich wróciły spod Piątej ów. Państwa te docho­
wały wierności Sparcie również w czasie następnej próby sił z Argos, która
miała miejsce zapewne w r. 472. Podczas gdy Sparta poniosła duże straty
w wojnach perskich, Argos podniosło się już po swojej klęsce pod Sepeją
z r. 495. Zjednało ono sobie teraz pomoc Tegei, której hoplici słynęli
z dzielności. Rozstrzygająca bitwa stoczona pod Tegeą zakończyła się zwy­
cięstwem Spartan. W roku 471, być może pod wpływem Temistoklesa,
który działał na Peloponezie, małe gminy Elidy (damoi) połączyły się w je­
dno miasto (synoikismos), które stało się stolicą bardziej scentralizowanego
państwa i prawdopodobnie przyjęło demokratyczną formę rządów. Sparta,
zawsze popierająca oligarchię na Peloponezie, nieufnie patrzyła na te wy­
darzenia.209
W roku 469 w Messenii wybuchło powstanie. W górzystej krainie Ithome
walki trwały do r. 460. W pierwszych latach tej tzw. trzeciej wojny messeń-
skiej duże przygnębienie wywołały w Sparcie powtarzające się trzęsienia
ziemi. Widziano w nich karę Posejdona, gdyż niedawno na przylądku Taj-
naron eforowie spartańscy oderwali od ołtarza Posejdona błagalników,
których następnie stracono. Kłopoty Sparty były na rękę jej nieprzyjacio­
łom. W roku 468 Argos, Kleonaj i Tegea zrównały z ziemią słynne miasto
Mykeny. Tegea przy poparciu wszystkich, prócz Mantinei, państw Arka­
dii wystąpiła nawet ze Związku Peloponeskiego. Rozstrzygająca bitwa
miała miejsce pod Dipają zapewne w r. 466. Spartanie, którzy wszystkie
swoje rezerwy rzucili przeciwko Messeńczykom na Ithome, spotkali się tu
z taką przewagą liczebną Arkady jeżyków, że zmuszeni byli walczyć
w płytkim, a rozciągniętym szyku. Raz jeszcze zwyciężyła dzielność hopli­
tów spartańskich. W trudnych latach, jakie miały teraz nadejść, Arkadyj-
czycy zachowali lojalność wobec Sparty, a Argos — które nie wsparło ich
w porę, zaczęło już tracić swoje wpływy. Wypadki te potwierdziły słusz­
ność rady Hetojmaridasa, by pozostawić Atenom hegemonię na morzu.
Sparta potrzebowała bowiem całej swej potęgi, aby utrzymać własną po­
zycję na lądzie, wbrew powstańcom messeńskim i państwom pelopone-
skim.210
47— 48. Podstawa trójnogu platejskiego

sto
49. Maraton
!>() Temistokleí
51. Zeus z przylądka Artemizjon

52. „Gruz perski” z Akropolu


54. Punicki sarkofag z Sycylii
55. Okolice Akragas. Sycylia
Polityka Aten w latach 479— 466 321

4. POLITYK A ATEN W LATACH 479— 466

Ateny wyszły z wojen perskich jeszcze bardziej ufne w swój własny


ustrój. Równość praw (isonomia), wprowadzona przez Klejstenesa, nadała
państwu jedność i spoistość, które zostały teraz wzmocnione przez ciężkie
doświadczenia ewakuacji i znalazły swe potwierdzenie w zwycięstwach
odniesionych przez wojska ateńskie. W zwycięstwach tych miały udział
wszystkie klasy majątkowe państwa: hoplici pod Maratonem i Piątejami,
a teci jako żeglarze pod Artemizjon, Salaminą i Mykale. Jak dotychczas,
niewielka była różnica między zasługami dla państwa hoplitów i tetów,
gdyż również w wojnie morskiej hoplici odgrywali ważną rolę jako żołnie­
rze pokładowi, czy to przy abordażu okrętów nieprzyjacielskich, czy to
uderzając na wroga na brzegu. Tak więc jednym i drugim przybyło pew­
ności siebie. W pierwszych latach po wojnach perskich nie mieli jeszcze
także sprzecznych interesów. Pracowali razem nad odbudową umocnień
w Attyce, walczyli ramię przy ramieniu o wielkość Związku Ateńskiego
i VvTspólnie zwyciężali nad Eurymedonem. Niemniej jednak przyszły we­
wnętrzny rozłam w państwie ateńskim sięga swymi korzeniami tego wła­
śnie okresu. Klasy majątkowe wyższe i średnie na ogół posiadały ziemie
w Attyce i w ich to obronie zamożni Ateńczycy walczyli konno lub w sze­
regach hoplitów, a także odpowiednio kierowali polityką zagraniczną pań­
stwa; dla nich stosunki ze Spartą i jej Symmachią były równie ważne, jak
konflikt z Persją. Ludzie z klasy najniższej nie mieli ziemi. Znaleźli za to
teraz nowe i odpowiadające im zatrudnienie we flocie, bo budowali triery
i na nich wiosłowafi. Przyszłość ich zależała od morskiej ekspansji Aten
i ich morskiej Symmachii. Do tych właśnie ludzi apelował Temistokles,
kiedy zachęcał swych rodaków do rozbudowy potęgi morskiej i, gdyby za­
szła tego potrzeba, do posłużenia się Pireusem i okrętami w walce z każdym
najeźdźcą.
W krytycznej sytuacji urzędnikom wykonawczym przyznano większe
uprawnienia. Po roku 487 dziesięciu strategów miało poważniejsze wpły­
wy w państwie niż kolegium archontów, a wśród strategów najwyższą
władzę sprawował dowódca delegowany przez państwo do sztabu Związku
Hellenów. Wodzowie, tacy jak Miltiades, Temistokles, Arystydes, Ksanthip-
pos i Kimon, zawdzięczali swe wysokie stanowiska nie tylko militarnym,
ale i politycznym zdolnościom; pod tym względem byli oni poprzednikami
Perykiesa i Alkibiadesa. Im większa jednak była ich władza, tym ściślej­
szy nadzór rozciągało nad nimi Zgromadzenie Ludowe. Ostracyzm był bro­
nią znacznie bezwzględniejszą niż corocznie przeprowadzana kontrola
ustępujących urzędników (euthyne), ponieważ jego ofiara nie miała prawa
bronić się przed sądem. Każdego roku w styczniu Zgromadzenie decydo­
wało przez głosowanie, czy ma się odbyć „rzucanie ostraków” (ostrakopho-

21 H am m ond
322 Powstanie i rozwój Związku Ateńskiego

ria). Jeśli decyzja była pozytywna, na następnym posiedzeniu bez dyskusji


,,rzucano ostraka’ ', a gdy zebrało się 6000 lub więcej głosów, obywatel
ateński padał ofiarą ostracyzmu. Szedł on na 10 lat na wygnanie, nie tracąc
swego majątku, jeśliby jednak wrócił przed upływem tego czasu, można
go było zgładzić bezkarnie. Po roku 480 człowiek taki musiał przebywać na
terenach zawartych między wysuniętymi najdalej na północ i najdalej na
południe krańcami Zatoki Sarońskiej (nie mógł tu knować z zamorskimi
wrogami Aten), inaczej stawał się banitą pozbawionym wszelkich praw.
Takimi środkami Zgromadzenie zapewniało sobie władzę nad wybitnymi
mężami stanu, a wśród jego ofiar znaleźli się: Temistokles, Arystydes,
Ksanthippos i Kimon.211
W ciągu dziesięciu miesięcy, a może nieco dłużej, w latach 480—479,
kiedy Attyka całkowicie lub przynajmniej częściowo opustoszała, a męska
jej ludność znajdowała się pod bronią, Rada areopagu, która zorganizowała
pierwszą ewakuację, była najpotężniejszym organem w państwie. Sprawo­
wała ona władzę według własnego uznania z taką umiejętnością i zdobyła
taki autorytet w sprawach politycznych i religijnych, że później — aż do
roku mniej więcej 463 — utrzymywała centralną pozycję w administracji
państwowej. Jej wpływom możemy przypisać zdecydowaną politykę pań­
stwa ateńskiego. Kiedy ludność powróciła do Attyki w r. 479, roztrząsano
początkowo możliwości poprawy położenia klasy biedniejszej. Arystydes
np. proponował skasowanie cenzusu majątkowego przy wyborze na urzę­
dy, tak aby każdy obywatel mógł kandydować. Temistokles był orędowni­
kiem rozwoju handlu morskiego i wystąpił z projektem zniesienia podatku,
który nakładano na cudzoziemców zamieszkałych w Attyce, miał bowiem
nadzieję przyciągnąć w ten sposób do Pireusu rzemieślników, co stworzy­
łoby ekonomiczne podstawy morskiej potęgi Aten. Żadnej z tych propo­
zycji nie przyjęto. W pewnej mierze obie wiązały się z polityką zagranicz­
ną, gdyż tak jeden, jak i drugi mąż stanu pragnął dla Aten hegemonii na
Morzu Egejskim, a Temistokles gotów był nawet zerwać ze Spartą. Talenty
dyplomatyczne obu oddały państwu wielkie usługi. Temistokles bowiem
umożliwił Atenom odbudowę umocnień bez wiedzy Sparty, a także prze­
ciwstawił się jej wpływom w Radzie Amfiktionii, Arystydes natomiast
pozyskał zaufanie Jonów i zainicjował Związek Ateński. Jednakże lud
ateński nie akceptował polityki Temistoklesa, która zmierzała do przeciw­
stawienia się Sparcie i uderzenia na Persję, gdyż stawiała ona Ateny
w obliczu wojny na dwóch frontach. Przymierze ze Spartą zostało utrzy­
mane, a około r. 475 Sparta powzięła decyzję nieinterweniowania na Morzu
Egejskim. Wówczas to właśnie lub nieco później, w r. 472, ostracyzmem
skazano Temistoklesa na wygnanie. Następnie, zamieszany w sprawę Pau-
zaniasza, zbiegł z Argos.212
Ścigany przez wysłanników Aten i Sparty Temistokles przeprawił się
Polityka Aten w latach 479— 466 323

z Korkyry do Epiru, gdzie jako błagalnik znalazł schronienie u króla Mo-


lossów, Admetosa, potem zaś u Aleksandra, króla Macedonii. Kiedy pły­
nął Morzem Egejskim na statku handlowym, burza zapędziła go na Naksos,
gdzie flota ateńska oblegała właśnie miasto. Ujawnił wtedy kapitanowi
swego statku, kim jest naprawdę, obiecując mu nagrodę, jeśli dotrze cało
do Azji; zagroził jednocześnie, że zdradzony przez kapitana powie, iż go
przekupił, by uzyskać wstęp na statek. Kapitan wybrał nagrodę i Temi­
stokles dotarł ostatecznie około r. 465 na dwór następcy Kserksesa, Arta-
kserksesa, gdzie za dobrą służbę królowi przyznano mu później dochody
z Magnezji, Lampsakos i Myus. Umarł śmiercią naturalną. Kości jego prze­
wieziono do Aten i pochowano potajemnie, gdyż jego własne miasto po­
zbawiło go praw pod zarzutem zdrady.213
Temistoklesowi brakło zasad moralnych, a przynajmniej taką właśnie
miał opinię, a tego lud ateński wówczas jeszcze nie wybaczał swoim wiel­
kim mężom stanu. Imię jego pojawiało się w różnych opowieściach o prze­
kupstwie.spod Artemizjon, Paros, Karystos czy Ialysos; wybujałe ambicje
kazały lękać się możliwości zamachu stanu, a tajemnicze pertraktacje z nie­
przyjacielem budziły podejrzenie o nieszczerość, spotęgowane jeszcze zdra­
dą jego przyjaciela Pauzaniasza. Talenty intelektualne Temistoklesa ocenił
Tukidydes niesłychanie wysoko. Niezrównana była jego zaradność, zdol­
ność przewidywania i szybkość orientacji we wszystkich sprawach tyczą-
ęyqh strategii, taktyki czy polityki. Potrafił narzucić swą wolę Atenom
przed i podczas inwazji Kserksesa, narzucił ją także pod Salaminą, i to
zarówno greckim, jak i perskim wodzom, a wreszcie eforom w Sparcie
w r.,.479. Dostrzegał potencjalne możliwości i słabości Aten jako mocarstwa,
przewidział rolę, jaką mogli odegrać ich właśni obywatele, obcy rezydenci,
a także porty ateńskie w utrzymaniu supremacji morskiej i handlowej
W. świecie egejskim, doceniał znaczenie, jakie autorytet Aten u Jonów
ipiał dla zdobycia hegemonii i stworzenia symmachii, jak również niebez­
pieczeństwo okrążenia na lądzie i ataku ze strony Sparty. Za życia Tukidy­
desa okazało się, że Temistokles miał rację.214 Rozwój Aten poszedł po
linii przez niego przewidzianej. W rezultacie znalazły się one jednocze­
śnie w stanie wojny ze Spartą i Persją, i to nie jeden raz tylko, lecz trzy­
krotnie. Kierowane przez innych mężów stanu Ateny zmierzały do kata­
strofy. Gdyby Temistokles był u ‘ władzy, mogłoby stać się inaczej.
Zaufaniem, którego odmówiły Temistoklesowi, obdarzyły Ateny Kimona,
syna Miltiadesa, niegdyś tyrana na Chersonezie, później zwycięzcy spod
Maratonu, który umarł w Atenach niesławnie, uwięziony i zrujnowany.
Kimon zapłacił grzywnę nałożoną na jego ojca, by zaś wzmocnić własną
pozycję, wydał swą siostrę za Kalliasa, głowę bogatego rodu Keryksów,
sam zaś pojął żonę z rodu Alkmeonidów. Dojście do władzy zawdzięczał
jednak w mniejszym stopniu poparciu, którego mogły mu udzielić te dwa
324 Powstanie i rozwój Związku Ateńskiego

rody, niż własnym zdolnościom i osobowości. Był odważny, bezpośredni


i pogodny. Kiedy ludzie wahali się porzucić Ateny, by przenieść się na
Salaminę, Kimon dał przykład, wesoło poświęcając Atenie uprząż swego
konia, a biorąc ze świątyni tarczę hoplity. Zdobył zaufanie Ateńczyków
i ich sprzymierzeńców. Głosił politykę prostolinijną: wojna z Persją i przy­
jaźń ze Spartą. Stał na czele odłamu konserwatywnego w państwie i pra­
gnął utrzymać umiarkowany ustrój Klejstenesa, którego w tym czasie
strzegła zdecydowanie Rada areopagu. Zdolny dyplomata i śmiały żołnierz,
mianowany wodzem wielu poczynań sprzymierzonych, wzmocnił pozycję
Aten jako hegemona Związku Ateńskiego, skłaniając sprzymierzonych do
zamiany dostaw okrętów na daniny pieniężne. Około r. 466 inspirowana
przez niego polityka zapewniła Atenom największe sukcesy, jakie osiągnę­
ły, dopóki w świecie greckim trwała podwójna hegemonia, ich własna
i Sparty.215
W historii Grecji pojawia się w ten sposób nowy czynnik — kompletna
i nie kwestionowana talassokracja na Morzu Egejskim. Początkowo spra­
wowała ją symmachia państw greckich. Tępiła piratów, chroniła swych
członków i rozwijała handel morski. Usunięto osadzonych przez Persów
zarządców, przywrócono państwom wolność wewnętrzną i swobodę w dzia­
łaniach na zewnątrz, a do miast spalonych i splądrowanych powracał do­
brobyt. Jednakże około r. 466 talassokracja w praktyce skoncentrowała się
wyłącznie w rękach Aten, które w ciągu życia jednego pokolenia przerosły
znacznie swoich sprzymierzeńców. Przed Atenami stały teraz dwie dro­
gi — polityka Kimona i ta, której rzecznikiem był dawniej Temistokles.
Jeśliby równowaga sił ze Spartą utrzymała się nadal, Ateny i ich sprzy­
mierzeńcy wraz z sąsiednimi państwami greckimi cieszyłyby się pokojem
j dobrobytem, lecz trudno byłoby myśleć o dalszych podbojach kosztem
Persów, gdyż flota fenicka, ciągle bardzo groźna, otrzymywała silne po­
parcie od Persji. Jeśliby Ateny zerwały ze Spartą i dążyły do ekspansji
kosztem państw greckich, musiałyby skierować swój Związek ku innym
celom i zmienić tym samym założenia pierwotnego przymierza.216
R O Z D Z IA Ł 6

GRECY ZACHODNI W LATACH 490—466

1. NAJAZD K A RTAGIŃSKI I B ITW A POD HIMERĄ

P otęga, której podwaliny położył Hippokrates, została następnie rozbu­


dowana przez Gelona, zdolnego wodza z arystokratycznej rodziny. Usu­
nął on nieletnich synów Hippokratesa i sam został tyranem Geli. Między
r. 490 a 485 sprzymierzył się z Theronem, tyranem Akragas, żeniąc się
z jego córką, Demarate, a własną siostrzenicę oddając mu za żonę. Jego
władzy podlegała teraz większa część południowego wybrzeża Sycylii, do­
szło też do starcia z Kartagińczykami na zachodzie wyspy. O pomoc prze­
ciw Kartaginie zwrócił się do Greków z kontynentu. Zapewne prosił o nią
przede wszystkim Spartę i, podobnie jak Dorieus, miał nadzieję rozszerzyć
posiadłości greckie w Afryce Północnej aż po Emporia. Ale pomocy nie
otrzymał. Wobec tego około r. 485 zaatakował Syrakuzy z pomocą arysto­
kratycznych gamoroi, których wygnali zbuntowani demokraci. Lud w Sy-
rakuzach nadał prawa poddanym, zwanym kyllyrioi, następnie jednak do­
szło tu do rozłamu, tak że Gelon nie napotkał oporu. Zostawiwszy zatem
Gelę swemu bratu, Hieronowi, przeniósł się wraz z dworem do Syrakuz,
gdzie port był znacznie lepszy niż w Geli.
Gelon przekształcił Syrakuzy w najludniejsze miasto greckie świata,
przesiedlając tam połowę mieszkańców Geli, całą ludność Kamariny oraz
wyższe warstwy z Megary Hyblaja i Eubei sycylijskiej. Niższe warstwy
z tych dwóch miast sprzedał Gelon w niewolę za morze, gdyż żywił po­
gardę dla biedaków. Syrakuzy ufortyfikowano tak umiejętnie, że opierały
się one wszelkim próbom zdobycia ich szturmem przez blisko trzy stule­
cia. Siły Gelona wzrosły do 200 trier, 20 000 hoplitów oraz potężnych od­
działów ciężkiej konnicy, lekkiej konnicy, łuczników i procarzy, z których
każdy liczył 2000 ludzi. Lojalność jego floty, do której wioślarzy zaciąg­
nięto z ludu syrakuzańskiego, mogła być wątpliwa, lecz armia jego była
bardzo potężna. W konnicy służyli bogaci arystokraci, których Gelon fa­
woryzował. Dosiadali oni wspaniałych koni, hodowanych na Sycylii,
a zwłaszcza w Geli. Piechotę wzmacniały wojska najemne, których liczba
dochodziła czasem do 10 000. Tak wielką armię i flotę utrzymywał Gelon
dzięki łupom zdobytym w Megarze Hyblaja i Eubei, jak również dzięki
podatkom nakładanym na Syrakuzy, najbogatsze miasto handlowe Sy­
cylii.
326 Grecy zachodni w latach 490— 466

W tym czasie wpływy Therona z Akragas sięgały na północy do Hi-


mery, skąd wypędził tyrana Terillosa, który zbiegł do swego zięcia Ana-
ksilasa, tyrana Rhegion. Terillos był jednak w przyjaźni z Kartaginą, Ana-
ksilas zaś czuł się zagrożony ambicjami Gelona w swym panowaniu nad
cieśniną dzielącą Messanę od Rhegion. W rezultacie obaj zwrócili się do
Kartaginy zapraszając ją na Sycylię.217
W końcu r. 481 wysłannicy Kongresu Hellenów wezwali Gelona, by
wziął udział w ich wojnie przeciw Persom. Żądając dla siebie naczelnego
dowództwa, Gelon pragnął zapewne sprowokować odmowę, musiał bowiem
wiedzieć, że Kartagińczycy przygotowują wielkie siły i że nie może zosta­
wić Syrakuz bez obrony. Posyłając Kadmosa do Delf, zamierzał zabezpie­
czyć sobie tyły, ale w taki sposób, by nie narazić się na zarzut medyzmu.
Kartagińczycy wiedzieli o przygotowaniach Kserksesa od Fenicjan, którzy
byli założycielami ich miasta, w r. 480 uznali zatem, że nadszedł czas wła­
ściwy do najazdu na Sycylię w odpowiedzi na apele Terillosa i Anaksi-
iasa. Późniejsze pokolenia wierzyły, że Persja i Kartagina działały w poro­
zumieniu, wydaje się jednak nieprawdopodobne, aby Persja obawiała się
jakiegokolwiek poparcia Grecji przez Sycylię ani też, by Kartagina pra­
gnęła ułatwić podbój Grecji Persom, którzy dokonawszy tego doszliby
może nawet aż na Sycylię.218
Flota kartagińska, złożona z 200 okrętów wojennych i licznych transpor­
towców, ucierpiawszy od burzy podczas przeprawy z Afryki, zebrała się
pod Panormos przy północnym wybrzeżu Sycylii. Następnie armia i flota
podążyły razem do Himery, skąd wysłano statki transportowe po dalsze
zaopatrzenia z Sardynii i Libii. Wódz kartagiński, Hamilkar, miał zamiar
przejść wzdłuż północnego wybrzeża i pod Messaną połączyć się z siłami
Anaksilasa, by wspólnie z nim zaatakować Syrakuzy. Wszystkie wojska
Hamilkara liczyły razem prawdopodobnie ponad 100 000 ludzi. Fenicjanom
z Kartaginy i zachodniej Sycylii towarzyszyły roje najemników zaciągnię­
tych w posiadłościach kartagińskich w Libii, Iberii, Ligurii, na Sardynii
i Korsyce. Była to armia typowa dla zachodniej części basenu Morza Śród­
ziemnego, z olbrzymią przewagą piechoty i bardzo słabą konnicą. Hamil­
kar wiódł największe siły, jakie kiedykolwiek dokonały najazdu na Sy­
cylię, a zmierzał do podboju całej wyspy.219
Pod Himerą, której bronił Theron ze swoim wojskiem z Akragas, Hamil­
kar rozbił obóz i przygotowywał się do oblężenia. Wyciągnął na brzeg
swoje okręty i zabezpieczył je palisadą oraz zbudował dla swej armii wa­
rowny obóz po zachodniej stronie miasta. Gelon zdecydował mądrze, że
trzeba zaatakować Hamilkara pod Himerą, zanim zdąży on połączyć swe
siły z Anaksilasem z Rhegion. Przeszedł zatem lądem prowadząc 5000 kon­
nicy i 50 000 piechoty różnych rodzajów broni, przedarł się pod Himerę
i po wschodniej stronie miasta założyć obronny obóz. Rozporządzając sil-
Najazd kartagińsiki i bitwa pod Himerą 327

k ilo m e tr y
/
f • 0 40 80 120 160

f '.

c _L D

Rys. 21 Sycylia i Wielka Grecja.


328 Grecy zachodni w latach 490— 466

niejszą konnicą, mógł odciąć zaopatrzenie wojskom kartagińskim i narzucić


Hamilkarowi blokadę. Dzięki pomyślnemu przypadkowi udało mu się na­
stępnie wejść do warowni wroga. Selinunt, kolonia megarejska w połu­
dniowo-zachodniej Sycylii, która sprzymierzyła się z Kartaginą, dostała
rozkaz posłania Hamilkarowi określonego dnia posiłków konnych. Kuriera
wyprawionego z wiadomością o otrzymaniu tego rozkazu przechwycili lu­
dzie Gelona. Tak więc o samym świcie w dniu wyznaczonym zjawiła się pod
palisadą Gelonowa konnica, a Kartagińczycy, czekający na posiłki z Seli-
nuntu, wpuścili przybyłych do obozu. Konni podpalili od razu okręty na
plaży. W zamieszaniu, które się wywiązało, Hamilkar został zabity. Pie­
chota Gelona ruszyła do natarcia. Bitwa była zażarta, żadna ze stron nie
brała jeńców. W końcu wyparto Kartagińczyków do fortu, gdzie brak wody
zmusił ich do poddania się przed zapadnięciem nocy. Całą armię wybito
bądź wzięto w niewolę. Kartagina była tak osłabiona, że dążąc za wszelką
cenę do pokoju zapłaciła 2000 talentów odszkodowania, a żonie Gelona,
Demarete, ofiarowała złoty wieniec. Siedemdziesiąt lat miało upłynąć, za­
nim Kartagina ponownie popróbuje dobywać Sycylii.220

2. SKUTKI TYRANII NA SYCYLII

Bitwa pod Himerą była tak decydująca, że zapewniła Gelonowi sławę


w całym świecie greckim, a popularność w Syrakuzach. Zwycięzcy zbudo­
wali świątynie w Himerze, Akragas i Syrakuzach, a Zeusowi poświęcili
posąg w Olimpii. Być może, nie chcąc okazać się gorszym od fundatorów
trójnogu upamiętniającego zwycięstwo pod Piątejami, Gelon ofiarował oso­
biście Apollonowi w Delfach złoty trójnóg i posąg Nike z napisem: „Po­
święcił Apollonowi Gelon, syn Dejnomenesa, Syrakuzanin, wykonał zaś
trójnóg i posąg Nike Bion, syn Diodora, Milezyjczyk.” Wdzięczność wobec
bogów znalazła również swój wyraz w pięknych monetach bitych przez
miasta Leontinoj i Syrakuzy; wielkie srebrne syrakuzańskie dekadrachmy
nazwano demareteia, na cześć Demarete. W wyniku zwycięstwa Akragas
rozszerzyła swe wpływy na miasta fenickie Motye i Eryks, które na swo­
ich monetach umieściły teraz orła i kraba akragaskiego. Samych Fenicjan
pozostawiono jednak na Sycylii, pośredniczyli oni w handlu z imperium
kartagińskim. Selinunt i Rhegion zawarły pokój ze zwycięzcami; Anaksi-
las wydał swą córkę za Hierona, a system monetarny w Rhegion oparł
na przyjętej z Syrakuz stopie attyckiej. Gelon zmarł w r. 478 u szczytu
sławy, na samym progu okresu największej świetności, którą miasta sycy­
lijskie zawdzięczały jego zwycięstwu i mądrej polityce pokojowej.221
Jakkolwiek wielka była jego popularność w chwili śmierci, Gelon zdobył
władzę i utrzymał się przy niej jako tyran, burząc z pomocą wojsk najem-
Skutki tyranii na Sycylii 329

nych miasta i obracając ludność w niewolników. W nowych Syrakuzach,


które stworzył, władza jego nie miała podstaw legalnych, bez względu na
to, jakie urzędy przyznawano jemu czy też członkom jego rodziny. Dwo­
rzanie mogli go mianować królem Syrakuz lub panem Sycylii, on sam
mógł się nazywać po prostu ,,mężem z Syrakuz” , tym niemniej Dejnome-
nidzi, tak jak Pizystratydzi, byli uzurpatorami, którzy pozbawili swych
poddanych politycznej wolności, toteż jedni i drudzy musieli stawić czoło
wzrastającej fali opozycji. Hieron, brat i następca Gelona, miał wiele z ta­
lentów i ambicji swego poprzednika. Na Sycylii zburzył on Naksos i Ka­
tanę, a ludność ich przesiedlił po części do Leontinoj, po części zaś do
założonej przez siebie Etny. Miasto to, leżące na południe od góry Etny,
miało strzec północnej części żyznej równiny. Władcą jego był syn Hie-
rona, Dejnomenes, a pierwszymi osadnikami — 5000 wychodźców z Pelo­
ponezu i 5000 Syrakuzan. Hieron utrzymywał ścisłe przymierze z The-
ronem, władcą Akragas, Himery i większej części zachodniej Sycylii, aż
do samej jego śmierci w r. 472. Teraz, kiedy teść Hierona, Anaksilas, nie
był już w stanie sprawować tak ścisłej kontroli nad cieśniną Messany, Hie­
ron miał możność ekspansji w kierunku północnym, a znalazł też wiernych
sprzymierzeńców w Lokrach i Cumae. Właśnie na wezwanie tych ostat­
nich jego flota około r. 474 wyruszyła na północ i odniosła wielkie zwy­
cięstwo nad Etruskami w Zatoce Neapolitańskiej. Część łupów złożono jako
wota w Olimpii. Wśród nich znajdował się brązowy hełm z napisem: „Hie­
ron, syn Dejnomenesa, Syrakuzanin, ofiaruje Zeusowi łupy zdobyte na
Etruskach pod Cumae.” Założył on kolonię Syrakuzan na wyspie Pitheku-
saj, lecz osadnicy uciekli przestraszeni trzęsieniem ziemi. W swoim dąże­
niu do utrwalenia wpływów Greków sycylijskich w Italii Hieron był po­
przednikiem Dionizjosa.222
Pierwsze powstanie przeciwko tyranom wybuchło w Himerze około
r. 476. Rządził tu w sposób bezwzględny syn Therona z Akragas, Thrasy-
dajos, lud więc zwrócił się o pomoc do Hierona. Ale Hieron doniósł o tym
Theronowi, który kazał wyrżnąć swych przeciwników w Himerze, a lud­
ność miasta uzupełnił przesiedleńcami doryckimi. Po śmierci Therona
w r. 472 Thrasydajos napadł na Hierona i poniósł klęskę, przy czym straty
po obu stronach wyniosły ogółem 6000 ludzi. Wówczas Akragas zawarła
przymierze z Hieronem, którego władza sięgała teraz od Cumae po za­
chodnią Sycylię. Hieron umarł w r. 467. Następcą jego był brat Thrasy-
bulos. Usiłował on stłumić opozycję bezwzględnymi metodami. W roku 466
zbuntowali się Syrakuzanie. Pomocy udzielili im ci wszyscy, którzy byli
ofiarami tyranów w Geli, Akragas, Himerze i Selinuncie, jak również
autochtoni Sykulowie. We wschodniej części Syrakuz Thrasybulos zgro­
madził swych najemników, a także swoich stronników z Etny i skądinąd.
Nadal w jego ręku znajdowały się Achradina i Ortygia i z nich to właśnie
330 Grecy zachodni w latach 490— 466

dokonywał wypadów. Pokonany jednak na lądzie i morzu wycofał się


w końcu do Lokrów w południowej Italii. Wolność i demokracja zapano­
wały w Syrakuzach i na całej Sycylii, z wyjątkiem Messany, gdzie syno­
wie Anaksilasa utrzymali się przy władzy aż do 461 roku.223
Czterdziestoletnie rządy tyranów na Sycylii wzmocniły element grecki
na Zachodzie. Agresywna polityka i zdolności organizacyjne tych wład­
ców doprowadziły do pokonania Sykulów, Kartagińczyków i Etrusków, kła­
dąc zarazem podwaliny pod grecką ekspansję handlową. Zawierane przez
nich przymierza i sojusze zapewniły państwom greckim jednolite kierow­
nictwo, które nie mogło istnieć w normalnych warunkach przy separatyz­
mie, tak charakterystycznym dla miasta-państwa. Najwięksi z tyranów,
Gelon, Hieron i Theron, dlatego właśnie zasłużyli sobie na pochwały Pin-
dara, Bakchylidesa i Simonidesa i na cześć pośmiertną, którą oddawali im
obywatele jako „założycielom” . Przyczynili się oni do rozkwitu handlu,
zapewniając trwały pokój, popierając urbanizację i bijąc wspaniałe mo­
nety. W czasie ich panowania utwierdziła się ostatecznie dominacja Syra-
kuz w życiu gospodarczym Sycylii, a stopę attycką monet syrakuzańskich
przyjęto na całym Zachodzie. Z pochodzenia i z przekonań tyrani byli ary­
stokratami, sprzyjali swej własnej klasie i przeciwstawiali się dążeniom
demokratycznym, a nawet posuwali się do sprzedawania najuboższych
w niewolę. Typowe dla ich poglądów jest powiedzenie Gelona: „Lud pro­
sty to naj nie wdzięczniejszy współmieszkaniec.” Ponieważ byli Dorami,
sprowadzali doryckich osadników z Grecji, zburzyli też szereg miast zało­
żonych przez Chalkis na Sycylii. Metody ich przypieczętowały jednak los
arystokracji. Przesiedlając masowo ludność i nadając prawa obywatelskie
niezliczonym najemnikom (Gelon na przykład nadał w Syrakuzach obywa­
telstwo 10 tysiącom ludzi) tyrani przecięli wszystkie więzy tradycji miej­
scowej, które łączyły lud z arystokracją. W okresie tym dokonał się prze­
wrót społeczny i gospodarczy, który wyemancypował klasy biedniejsze
i umożliwił im ostatecznie zdobycie władzy.

3. M IASTA GRECKIE W ITALII

W Italii miasta greckie nie utworzyły wspólnego frontu przeciw ludom


italskim. Rozdzielała je wzajemna rywalizacja. Po zburzeniu Sybaris
w r. 510 Krotona panowała mniej więcej około trzydziestu lat nad obsza­
rem między Kaulonią a Metapontion. Rhegion wyglądało pomocy od Ta­
rentu, a Lokry — od Syrakuz, podczas gdy kolonie achaj skie, sprzymie­
rzone ze sobą, lecz osłabione utratą Sybaris, zachowały wątpliwą nieza­
leżność. Kiedy Cumae poczuły się zagrożone potęgą morską Etrusków,
zwróciły się nie do swoich sąsiadów, lecz do Hierona z Syrakuz. Państwa-
Miasta greckie w Italii 331

mi tymi rządzili arystokraci, którym sprzyjały wpływy Pitagorasa i jego


uczniów. Kiedy Polikrates został tyranem na Samos, Pitagoras zbiegł do
Krotony (około r. 530) i tu połączył swą działalność filozoficzną i religijną
z aktywnością polityczną; on i jego uczniowie odegrali poważną rolę
w wyprawie, która zakończyła się zburzeniem Sybaris. Uczniowie Pitago­
rasa byli arystokratami zorganizowanymi we fratriach lub klubach (hatai-
reiai) i w okresie przewagi Krotony mieli stronników w wielu państwach
italskich. Pierwszym miastem, w którym utrwaliła się już na dobre demo­
kracja, był Tarent. Japygowie i ich sąsiedzi, wystąpiwszy wspólnie prze­
ciw niemu i sprzymierzonemu z nim Rhegion, odnieśli wielkie zwycięstwo
w bitwie, w której polegli prawie wszyscy arystokraci z Tarentu. Wów­
czas lud wystąpił w obronie swego miasta, a odparłszy wrogów, przejął
w nim władzę około 473 roku.224
Chociaż miasta greckie nie rozszerzyły zasięgu swego panowania, grecki
handel i greckie zwyczaje przenikały daleko w głąb kraju, zwłaszcza do
Kampanii. Etruria zaczęła bić monetę o stopie zbliżonej do stopy Cumae
i Syrakuz, a miasta etruskie na wybrzeżu Adriatyku przyjęły stopę ana­
logiczną jak Korkyra. Zwycięstwa Greków nad Etruskami ułatwiły wzrost
Rzymu w Lacjum. Jedność polityczna, jakiej zabrakło miastom greckim
w Italii, zapoczątkowało tu około r. 493 tzw. foedus Cassianum, przymierze
zawarte między Rzymem a Związkiem Latynów.
R O Z D Z IA Ł 7

LITERATURA, FILOZOFIA I SZTUKA (546— 466 r.)

1. PRZECIWSTAWIENIE: PINDAR — KSENOFANES

iatach 546—466 świat państw greckich okrzepł w siłę, dojrzał ma­


W terialnie i kulturalnie. Aż do tego okresu pojedyncze państwa zwy­
ciężały samotnie źle zorganizowanych przeciwników. Teraz koalicje złożone
z wielu państw pod wrodzą Sparty, Gelona, Hierona i Aten stawiły czoło
świetnie zorganizowanym mocarstwom — Persji, Kartaginie i Etrurii. Ich
wewnętrzna zwartość oparła się zwycięsko naciskowi z zewnątrz. Sojusze
te nie tylko zrównoważyły zasadniczą słabość miasta-państwra, która wy­
nikała z jego ograniczonych rozmiarów, lecz także stworzyły bardziej
ustabilizowaną sytuację najpierw na Peloponezie i Sycylii, a później rów­
nież w basenie Morza Egejskiego. Dzięki sprzyjającym okolicznościom
ostatnie lata tego okresu charakteryzowała równowaga czy wyrównanie
sił w łonie świata greckiego. Poszczególne koalicje były siebie wzajemnie
godne: Ateny wraz z Jonami, Sparta z Peloponezy jeżykami, Korynt i jego
kolonie, Syrakuzy i Akragas. W każdej z tych koalicji jej przywódca nie
przewyższał siłą swych sojuszników. W takich warunkach szybko wzrastał
dobrobyt. Poza południowym Peloponezem i północno-zachodnią częścią
kontynentu, wszędzie wprowadzono już gospodarkę pieniężną; przyspie­
szała ona rozwój handlu i ułatwiała akumulację kapitału. Wzrost Syrakuz,
Korkyry, Aten i Chios oraz ich możliwości wystawienia wielkiej floty
były symptomatyczne dla ogólnego zwiększenia zasobów państw greckich,
W rozwoju tym państwa morskie wyprzedzały rolnicze. Monety Aten,
Koryntu czy Eginy, wypuszczane w dużych nominałach, miały szeroki
obieg, podczas gdy państwa peloponeskie biły tylko małe jednostki mo­
netarne używane w handlu miejscowym. Siła i dobrobyt dają pewność
siebie. Zwycięstwa tego stulecia rozumiano słusznie jako zwycięstwa tak
greckiej kultury, jak i greckiego oręża. Setki suwerennych państw, które
składały się na świat grecki, stały się bardziej świadome wspólnego dzie­
dzictwa i bardziej ufne we własne instytucje.
W tym wzrastającym dobrobycie arystokracja ciągle jeszcze grała pierw­
szą rolę, ale już swego pierwszeństwa niepewna. Ona również podjęła
wyzwanie czasów. W wielu państwach rządziła, w innych zaś przewodziła
w życiu państwowym i religijnym. Niemal we wszystkim jej ideologia
Przeciwstawienie: Pindar — Ksenofanes 333

stała się wzorcem zasad religijnych i społecznych. Arystokraci swobodniej


niż ich następcy — demokraci — poruszali się poza kręgiem własnego
miasta-państwa, wszędzie bowiem spotykali te same tradycje arystokra­
tyczne, do których odwoływały się niezmiennie nauki Pitagorasa i napom­
nienia Pindara. W polityce służyli oni, oczywiście, swemu miastu, lecz
dostrzegali wspólne interesy Hellenów. Na przykład Kleomenes, Gelon
i Kimon byli w pewnej mierze wyznawcami panhellenizmu, rzecz bardzo
rzadka u późniejszych mężów stanu. Arystokraci pielęgnowali kult nie
tylko bogów własnego miasta-państwa, lecz również bogów greckich
w ogóle, na których cześć odbywały się wielkie igrzyska w Olimpii, Del­
fach, Koryncie i Nemei. Przybywali tu ze wszystkich stron świata gre­
ckiego, aby uczestniczyć w uroczystościach i brać udział w zawodach.
Ośrodkiem ich wspólnego kultu był Zeus Olimpijski, król bogów i strażnik
wolności.
Wyrazicielem ideałów arystokracji był największy geniusz greckiej
liryki chóralnej —- P i n d a r, którego zachowane pieśni pochodzą z okresu
od 498 do 446 r. Dla niego i jego współczesnych przeszłość mityczna jest
rzeczywistością. Bogowie i herosi nie są wytworami fantazji poetów. Po­
ruszają się oni w świecie żyjących. Bogów i ludzi wydała na świat jedna
matka — Ziemia; bogowie wyróżniają się swą potęgą, ludzi jednak zbliża
do bogów talent i siła intelektu. Herosi z zamierzchłych czasów biorą
udział w poczynaniach ludzkich. Tezeusz walczy pod Maratonem, Fylakos
i Autonoos bronią Delf przeciw Persom, wizerunki Ajakidów i Tyndary-
dów, które wiodą do boju wojska Eginy i Sparty, są widzialnymi symbo­
lami niewidzialnej obecności.225 Pamięć o herosach-protoplastach wielkich
rodów arystokratycznych skłania ich potomków do bohaterstwa. W każ­
dym pokoleniu, a w nie mniejszym stopniu w tym, które żyło za czasów
wojen perskich, bliskość człowieka z bóstwem znajduje wciąż nowe po­
twierdzenie w najszlachetniejszych czynach ludzkich. Talenty jednostki —•
sprawność fizyczna, wyczucie poetyckie czy świetność wymowy — są da­
rem bogów i dziedzictwem po przodkach, które należy wykorzystać w pełni
w dążeniu do doskonałości (arete). Bogowie jednak karzą także zbytnie
zadufanie. Człowiek musi znać samego siebie i własne możliwości, niech
nie próbuje sięgać do jasnego nieba. Jego ambicje powinna hamować zdol­
ność opanowania się (sophrosyne), która nie oznacza bierności ani ostroż­
ności, lecz zrównoważenie i umiejętność właściwego rozeznania. Jego naj­
większe wysiłki mają na celu dobro tej grupy, do której sam należy. Zwy­
cięstwa w zawodach lub na wojnie odnosi się w imię własnego rodu lub
państwa. A jeśli zasługi będą tak wielkie, że dorównają zasługom przod­
ków, wdzięczny ród lub ojczyzna zechce może swego syna czcić po śmierci
jako herosa. Na te] zasadzie istniał kult herosa Miltiadesa na Chersonezie,
334 Literatura, filozofia i sztuka (546— 466 r.)

Gelona w Syrakuzaeh, Hierona w Etnie, a na polu bitwy pod Piątejami


kult wszystkich Greków, którzy tu polegli.
Ideały te były najżywsze w państwach doryckich. Sam Pindar był Do-
rem z Teb, a większość swToich epinikiów napisał dla doryckich zwycięz­
ców na igrzyskach. Jego poprzedniczka, Korynna, poetka z Tanagry,
z podobnym szacunkiem traktowała miejscowe mity beockie. Jonowie
z wysp i Azji Mniejszej mieli spojrzenie na świat mniej proste i bardziej
zindywidualizowane. Kontynuowali oni tradycję liryki indywidualnej.
Cenili legendy przeszłości za tkwiące w nich piękno, a nie za treść reli­
gijną. Simonides z Keos, na przykład, z wdziękiem i ciepłą tkliwością
przedstawiał Danae i jej dzieciątko, a poległych pod Termopilami uczcił
wierszem niezrównanej mocy. Jeśli Simonides głosił jakąś filozofię, to tę,
że okoliczności szybko się zmieniają i odpowiednio kształtują charakter
człowieka, toteż ludzie stają się źli, jeśli spada na nich nieszczęście. On
i jego rodak Bakchylides tworzyli epinikia, którym — choć w nie wplatali
pełne uroku, łatwo snujące się opowieści — brakowało jednak moralnej
i religijnej siły ód Pindara. Anakręon z Teos był szczerym indywiduali­
stą. „Przynieś, chłopcze, wodę, wino, przynieś nam też z kwiatów wieńce,
tu je podaj, bo z Erosem zmierzyć się w zapasach myślę.” Śmiał się on
z życia, starości i śmierci z odwagą kompletnego agnostyka. Nowicjuszem
w szkole liryki indywidualnej był Ibykos z Rhegion, który na Zachodzie
pisał pieśni chóralne. Na Samos przyjechał na dwór tyrana Polikratesa.
Jego wiersze miłosne były żywe i piękne, on też zapoczątkował poezję
dworską, tworząc odę, która Polikratesa, jeszcze za jego życia, stawiała na
równi z herosami wojny trojańskiej.226
Najzuchwalszym myślicielem wśród poetów jońskich był K s e n o f a-
n e s, który uciekł z Kolofonu około r. 545, włóczył się tu i tam po świecie
greckim, aż wreszcie umarł na Zachodzie w Elei. W pełnych siły elegiach
atakował powszechnie przyjęte poglądy swoich czasów. Zwycięstwa na
Igrzyskach Olimpijskich nie przynoszą korzyści państwu, a ci, którzy je
odnoszą, nie zasługują na zaszczyty publiczne. Legendy przeszłości są
fikcją wymyśloną przez człowieka; bogów stworzył człowiek na swe wła­
sne podobieństwo, a Homer i Hezjod przypisali im czyny, które zhańbiłyby
ludzi: kradzieże, cudzołóstwa, oszustwa; gdyby krowy umiały rysować,
przedstawiłyby bogów jako krowy. Odrzuciwszy z pogardą wierzenia tra­
dycyjne, Ksenofanes nauczał, że Bóg jest jeden, niezmienny, niewzru­
szony, bezcielesny, niepodobny do człowieka z kształtu ani umysłu, że
widzi, słyszy i rozumie całym swym jestestwem i rządzi wszystkimi rze­
czami materialnymi bez wysiłku, potęgą swej myśli. W przeciwstawieniu
do Boga, wszelka materia została stworzona z ziemi i wody, np. chmury,
wiatry i rzeki powstały z wielkiego morza; a człowiek jako istota mate­
rialna nie może mieć żadnej pewnej wiedzy, a tylko mniemanie o boskiej
Ajschylos, Pitagoras i filozofowie jońscy 335

naturze. Na współczesnych Ksenofanesa większy wpływ wywarła jego


ostra krytyka niż pozytywna nauka, która — jak się wydawało — zrywała
wszelki osobisty kontakt między bóstwem a człowiekiem.227

2. AJSCHYLOS, PITAGORAS I FILOZOFOWIE JOŃSCY

Tak więc istniała znaczna różnica między poglądami Dorów a Jonów.


Konserwatyzm religijny raził bowiem wolnomyślicieli, a zasada odpowie­
dzialności zbiorowej — budzący się indywidualizm. Między tymi dwoma
stanowiskami Ateny zajmowały pośrednie. W przeszłości wydały one tylko
jednego wielkiego poetę, Solona, który był orędownikiem zarówno praw
jednostki, jak i potrzeb państwa. W roku 534 wystawiono pierwszą tra­
gedię attycką i wkrótce już Ateny stały się ośrodkiem poezji greckiej.
Dramat attycki wyrasta z kultu. Sztuki wystawiano podczas uroczystości
państwowych na cześć boga Dionizosa, a tematy wiązały się ściśle z ży­
ciem religijnym człowieka i państwa. Początkowo chór odgrywał rolę do­
minującą. Przez jego usta przemawiały wspólne przekonania religijne
całego ludu, a formą wypowiedzi była przeważnie pieśń chóralną, która
rozwinęła się pod wpływem poezji doryckiej. W miarę jak wspólne prze­
konania religijne traciły na sile, a ostrzej zarysowywały się problemy
osobiste jednostek, aktorzy stawali się ważniejsi od chóru, przy czym
silniej zaznaczały się wpływy jońskie. Ewolucją tragedii attyckiej może
nam wiele powiedzieć o wewnętrznej historii życia i myśli Aten. Tragicy
sami byli Ateńczykami, a lud oceniał sztuki i przyznawał nagrody. W ten
sposób zachowane dramaty ukazują nam największych poetów ateńskich
i świadczą o upodobaniach ateńskiego ludu.
Życie A j s c h y l o s a (około 525—456) przypada na pokolenie wojen
perskich, on sam zaś walczył pod Maratonem i Salaminą. Doświadczenie
to wywarło głęboki wpływ na jego poglądy religijne. W Persach, wysta­
wionych w r. 472, Ajschylos przypisuje klęskę Persji nie dzielności Gre­
ków, lecz działaniu woli boskiej. Kserkses popełnił dwa przestępstwa.
Przede wszystkim usiłował narzucić Grecji jarzmo perskie, przez co
sprzeciwił się przeznaczeniu rozdzielającemu potęgę (moira) pomiędzy ro­
dzinę narodów. Po drugie — jego własna buta wzbudziła gniew Zeusa,
boga sprawiedliwości. Przestępstwo pierwsze przyczyniło cierpień całej
rodzinie narodów, a drugie przyniosło klęskę tym, nad którymi władał
Kserkses — Persji i krajom jej podległym. W ten sposób wypadki współ­
czesne ujawniły dwie zasady, według których moce nadludzkie kształtują
historię człowieka: zasadę porządku, wywodzącego się z właściwego roz­
działu potęgi, i zasadę sprawiedliwości, wymierzanej przez Zeusa. Po­
gwałcenie tych zasad pociąga za sobą cierpienie dla wszystkich członków
336 Literatura, filozofia i sztuka (546— 466 r.)

winnej grupy.228 Te same poglądy głoszą inne zachowane dramaty przed­


stawiające dawną historię ludzi i bogów tak, jak przekazała ją legendarna
tradycja.
W dwóch wielkich trylogiach (wystawiano zawsze trzy tragedie razem),
przedstawiających dzieje paru pokoleń, Ajschylos zajął się zasadą porząd­
ku wewnątrz grupy rodowej, a ponieważ każdy z tych rodów rządził pań­
stwem — również wewnątrz państwa. W domu Labdakidów, kiedy Edyp
zabił swego ojca, a poślubił matkę, naruszenie porządku ściągnęło nieszczę­
ście na rodzinę i zmazę na państwo. W domu Atrydów Atreus zabił synów
swego brata Thyestesa, i tu skutki były podobne. Cierpienia spowodowane
przez te zbrodnie spadały na sprawiedliwych i niesprawiedliwych, zarów­
no na Eteoklesa i Orestesa, jak i na Polinejkesa i Agamemnona, a także
na poddanych w ich państwach. Nie tak jasny jest sens trzeciej trylogii,
z której zachowała się tylko jedna tragedia Blagalnice. Kiedy pięćdziesiąt
dziewic ucieka przed małżeństwem, a pięćdziesięciu zalotników grozi gwał­
tem, chór służebnic rozważa los przeznaczony każdej kobiecie — małżeń­
stwo i macierzyństwo.229 Tu również rządzi zasada porządku i każde jej
naruszenie przynosi cierpienie tak winnym, jak i niewinnym. W trylogiach
tych zasada porządku nie utożsamiała się z zasadą sprawiedliwości, a cza­
sem nawet pojawiała się między nimi sprzeczność. Dlatego też Ajschylos
wprowadzał na scenę moce nadludzkie. Usiłował wyjaśnić odrębność tych
dwóch zasad, a wreszcie uzgodnić ich działanie wśród ludzi.
Zasadę porządku zakładało już wcześniejsze stadium greckiej myśli re­
ligijnej. Była ona na początku, kiedy powstawał uporządkowany wszech­
świat i wyznaczone zostały granice ziemi, świata podziemnego i nieba.
Była pierwotna i bezosobowa. Przestrzegała jej i broniła sama Ziemia i jej
potomstwo, bóstwa świata podziemnego. Istniała już przed stworzeniem
bogów i nieba, a działała zarówno w społeczności bogów, jak i w społecz­
ności ludzkiej. Winnych pogwałcenia zasady porządku spotykała pomsta
z rąk Ziemi i jej potomstwa. Mściciele ci byli bezosobowi, nie widzący,
wiecznotrwali, a woli ich nie mógł się przeciwstawić ani bóg, ani człowiek.
W Prometeuszu skowanym Ajschylos przedstawił dzieje bogów nieba, któ­
rzy byli osobowi, widzący i nieśmiertelni. Istnienie ich miało początek,
a życie zamykało się w granicach Czasu — „wielkiego nauczyciela” . Zeus,
trzeci z kolei władca bogów, był pierwotnie okrutnym tyranem, lecz póź­
niej poznał wartość umiarkowania i ustanowił rządy sprawiedliwości. Pro­
meteusz, powodowany współczuciem, próbował podnieść człowieka powy-
żej wyznaczonego mu miejsca w porządku wszechświata; za błąd ten za­
płacili cierpieniem tak człowiek, jak i Prometeusz. Następnie Prometeusz
i Zeus pogodzili się ze sobą, a Zeus posłał Heraklesa, by stał się dobro­
czyńcą ludzkości. Odtąd Zeus był sprawiedliwy i łaskawy dla bogów i lu­
dzi. Nie był jednak wszechpotężny. Nie mógł pozbawić nieśmiertelności
Ajschylos, Pitagoras i filozofowie jońscy 337

Prometeusza ani zmienić miejsca człowieka w porządku wszechświata,


gdyż wszystko to zostało wyznaczone zrządzeniem mocy pierwotnych.
Pełną dojrzałość swej myśli religijnej osiągnął Ajschylos w ostatniej
trylogii, Orestei, którą wystawił w r. 458. Wcześniejsza trylogia, z której
ocalało tylko Siedmiu przeciw Tebom, ukazywała konsekwencje zabój­
stwa spadające na ród Labdakidów, dom królewski w Tebach. Gdy śmierć
szła za śmiercią, chór dziewcząt tebańskich drżał w przerażeniu przed po­
tęgą Erynii, burzycielki rodu, bogini niepodobnej do innych bogów.230
Erynia była bowiem bóstwem świata podziemnego, bezwolnym ramieniem
prawa pierwotnego, obcym zasadzie dobroczynnej sprawiedliwości, którą
kierował się Zeus. Druga i trzecia tragedia Orestei przedstawiały konflikt
między wolą Erynii a wolą Zeusa. Na rozkaz Apollona Orestes pomścił
śmierć swego ojca Agamemnona, zabijając własną matkę. W tej sytuacji
wyrokiem prawa pierwotnego Orestes musiał cierpieć, cierpienie było jego
losem w każdym wypadku, bo albo nie pomści ojca, albo zabije matkę.
Zasada Zeusa była inna. Według miary sprawiedliwości Orestes nie był
winny, nie zawinił ani intencją, ani czynem; czynu bowiem kazał mu do­
konać Apollo, syn Zeusa. Sprawę Orestesa rozpatrywał sąd areopagu, któ­
remu przewodniczyła Atena, i Orestes został uniewinniony. Nie rozwiązało
to konfliktu, gdyż wola Ateny nie mogła przekreślić woli Erynii. Zeus
jednak za pośrednictwem Ateny przekonał Erynie, by zgodziły się na wy­
rok uniewinniający i same przejęły jego dobroczynne zamysły. Stały się
wówczas Eumenidami, ,,boginiami dobrotliwymi” , strzegącymi prawa pier­
wotnego w duchu dobroczynnej sprawiedliwości. Odtąd Przeznaczenie
(Moira) i Zeus działają zgodnie wobec rodzaju ludzkiego.231
W tragediach tych Ajschylos przedstawił swoje poglądy na podstawowe
problemy istnienia ludzkiego, takie jak miejsce cierpienia, szaleństwa czy
wojny w planie boskim, a także zagadnienie boskiej interwencji w sprawy
ludzi. Widział on, że gwałt popełniony wewnątrz pewnej grupy odbija się
na wszystkich jej członkach i że grzechy ojców spadają na dzieci. Taka jest
nieunikniona rzeczywistość życia, wypływająca z pierwotnego prawa na­
tury. Wierzył natomiast, że rzeczywistością tą kieruje bóstwo dobroczyn­
ne, którego sprawiedliwość objawia się w życiu nie jednostek, ale — rodu,
państwa, wreszcie ludzkości. Tego rodzaju poglądy były do przyjęcia
w społeczeństwie, które wyżej stawiało los zbiorowości niż los jednostki.
Jednocześnie Ajsychlos nie zamykał oczu na sprawy jednostki. Był on
zdania, że w bardzo wielu sytuacjach człowiek może sam wybrać sposób
postępowania, lecz nie panuje nad konsekwencjami swego czynu. Tak więc
zarówno Kserkses, jak Agamemnon mieli wolną wolę, lecz pełni buty wy­
brali takie postępowanie, które pociągnęło za sobą ruinę ich samych, ich
rodzin i państw.232 Człowiek, któremu uda się przetrwać cierpienie, przej­
dzie dzięki niemu przez szkołę umiarkowania i wyrozumiałości. Istnieją

22 H am m ond
338 Literatura, filozofia i sztuka (546— 466 r.)

jednak sytuacje, w których jednostka staje przed wyborem jednej z dwóch


jednakowo zgubnych możliwości, tak że nie ma praktycznie żadnej drogi
ocalenia. W takim właśnie położeniu znaleźli się i Kassandra, i Eteokles,
i Orestes. Mogli oni wówczas zachować jedynie czystość intencji, honor
i poczucie własnej godności. Eteokles idąc na śmierć woła: „Coś o nas za­
pomnieli bogowie!” 233 Orestes, uniewinniony za sprawą bogów, składa
dzięki Atenie i światłemu miastu, Atenom, którego sąd zasłużył na to, by
jego wyrokom podporządkowali się bogowie. W latach późniejszych nie
zawsze tak bywało. Okrzyk Eteoklesa rozbrzmiewał coraz głośniej, a w tra­
gediach Eurypidesa opanował scenę attycką. Dla tego poety bowiem i dla
wielu jemu współczesnych jednostka była ważniejsza od zbiorowości.
Myśl religijna Ajschylosa jest tak głęboka, że na pierwszy rzut oka zdaje
się daleko wyprzedzać formy wierzeń współczesnych. Tak jednak nie było.
Wierzył i on w przepowiednie, znaki wróżebne, sny, które miały odsłaniać
wolę bogów, w przekleństwa i zmazę zmuszające bogów do interwencji oraz
w zalecenia wyroczni, natchnione mimo swej dwuznaczności. Bogowie
świata naziemnego byli antropomorficzni i bardzo liczni, bóstwa świata
podziemnego — równie potworne i przerażające jak wszystkie średnio­
wieczne demony piekielne, z tą różnicą, że były one nie złe, ale nieubła­
gane. W tej atmosferze wierzeń współczesnych, opierających się na uczu­
ciu, a nie na intelekcie, Ajschylos doszedł do koncepcji bóstwa najwyższego
i dobrotliwego, które rządzi innymi bogami świata, zmusza do posłuszeń­
stwa potęgi ciemności i wiedzie ludzkość wzwyż, do pełni cywilizacji
i oświecenia.
Podczas gdy Ajschylos doszukiwał się głębszego sensu w tradycyjnych
wierzeniach, inni szli za przykładem Ksenofanesa odrzucając je i formułu­
jąc nową filozofię religii. Pierwszym wśród tych pionierów był P i t a g o ­
ras, który około r. 530—510 założył w Krotonie bractwo religijne i po­
zostawał pod wpływem doktryn orfickich. Treść jego nauk jest do dzisiaj
sporna, gdyż nie zostawił on żadnych pism, a idee, które głosił, przetrwały
tylko w pracach jego uczniów. Pitagorejczycy uważali wszechświat za kulę;
w jej środku znajduje się ogień, wokół którego obraca się ziemia. Ogień
był nasieniem, z którego wyrósł wszechświat — skorupa ziemska stwar­
dniała wokół ognia, a ziemia czerpie oddech z powietrza zewnętrznego, tak
więc cały wszechświat jest organizmem żywym, jak zwierzę czy roślina.
Ogniste nasienie jest jednostką elementarną, oddychającą powietrzem
i stanowiącą cząstkę niepodzielną, czyli „atom” . Z tej jednostki powstało
wszystko, tak jak z liczby „jeden” powstają liczby bez końca; i ona to
nadaje wszechświatowi trwałość, gdyż jedną rzecz od drugiej oddziela po­
wietrze.
Pitagorejeżyków w ramach tej kosmogonii przede wszystkim intereso­
wała dusza jako harmonizująca zasada w człowieku (harmonia). Odpowia-
Ajschyłos, Pitagoras i filozofowie jońscy 339

da ona duszy żyjącego wszechświata, a jej najgodniejszą funkcją w życiu


na ziemi jest kontemplacja porządku, który objawia się we wszechświecie,
a zwłaszcza w ruchach ciał niebieskich. Kontemplacyjne bowiem pozna­
wanie prawdy (philosophia) uczy człowieka obcować z tym, co boskie. Du­
sza żyje po śmierci. Przechodzi ona do innego ciała ludzkiego lub zwie­
rzęcego. W kolejnych wcieleniach wikła się w dobro i zło, ale z biegiem
czasu może się oczyścić i powrócić do źródła, z którego ongiś wyszła, aby
tam spocząć wreszcie w jedności. Wiara, że dusza jest zasadą harmonizu­
jącą, opierała się na badaniach arytmetycznych, geometrycznych i muzycz­
nych, a także na przekonaniu, że dusza, liczba i kształt są substancjami
fizycznymi, a nie pojęciami abstrakcyjnymi.
W taki więc sposób Pitagoras traktował w swej filozofii realia fizyczne.
Sformułował on na użytek uczniów również zasady postępowania, w któ­
rych wstrzemięźliwość i kontemplacja odgrywały rolę ważną, ale nie roz­
strzygały o wszystkim. Pożądanym bowiem stanem człowieka jest harmo­
nijne, czyli zachowujące właściwy stosunek, zestrojenie jego wszystkich
cech fizycznych i duchowych. Zestrojenie to odpowiadało klasycznemu
ideałowi umiarkowania (sophrosyne). Uczniowie Pitagorasa tworzyli za­
mknięte zgromadzenie. Przechodzili oni wtajemniczenie, byli zobowiązani
do milczenia i brali udział w życiu politycznym popierając oligarchię ary­
stokratyczną. Pitagorejeżyk, mistyk i filozof, powinien również być czło­
wiekiem czynu.
W pierwszych latach V wieku pitagoreizm został potępiony przez H e-
r a k l i t a z Efezu, który odrzucił dawniejsze koncepcje spoczynku i jed­
ności. Jedyną rzeczą stałą był dla niego brak stałości. Podobnie jak pory
roku, tak wszystko na świecie płynie podlegając cyklicznym zmianom
w miarę przemijania czasu; jak lato przechodzi w zimę, tak życie prze­
mienia się w śmierć, śmierć w życie, ogień w powietrze, powietrze w wodę
i tak bez końca. Ale jedność trwa w tej rewolucji ciągłych zmian, gdyż
równoważą się one wzajemnie. Świat to continuum przeciwności, które
w istocie są jednością. W tym znaczeniu Bóg jest dniem i nocą, latem i zimą,
wojną i pokojem, sytością i głodem, a wszechświat — wiecznotrwałym
ogniem, który sam się pożera, sam się uwiecznia i sam się przemienia. Tam,
gdzie filozofia Heraklita dotykała wcześniejszych wierzeń, odrzucała na
równi Homera i Pitagorasa. Rozróżnienie dobra od zła wprowadzili ludzie;
zasada powściągliwości nie ma podstaw realnych, a dusza nie jest nieśmier­
telna. Heraklit, arystokrata i dogmatyk, twierdził, że zdobył prawdę osta­
teczną badając swój własny umysł; odnalazł w nim bowiem zasadę rzą­
dzącą, która kierowała wszystkim przez ciągłą zmianę wszystkiego. Do­
szedł do swego obrazu wszechświata wyciągając logiczne wnioski ze świa­
dectwa zmysłów. W ten sposób zlały się w jedno wszystkie wcześniejsze
koncepcje filozoficzne. Z drugiej strony, całkowicie własną i subiektywną
340 Literatura, filozofia i sztuka (546— 466 r.)

ideą Heraklita była boskość owego prawa czy planu (logos), który łączył
wszystko, co istnieje, w jeden wszechświat.234
Poglądy Heraklita zaatakował z kolei (w latach około 485—450) P a r -
m e n i d e s z Elei, który nie zgadzał się również z wieloma naukami Pita­
gorasa. Odrzucał on śmiało świadectwo zmysłów jako mylące i nierzeczy­
wiste. Sprawdzianem rzeczywistości stało się dlań natomiast rozumowanie
abstrakcyjne (noema), głosił też, że doznał jej objawienia. Prawda jest kulą,
stałą, nieruchomą, kompletną, nie znającą ruchu, życia, mnogości, bez-
czasową i ciągłą. By ujrzeć prawdę, musiał Parmenides przekroczyć bramy
Dnia i Nocy, to jest wyjść z granic świata. Prawdę bowiem może zobaczyć
tylko rozum, nigdy zaś zmysły. Świat postrzegany zmysłami jest światem
pozornym, któremu brak rzeczywistości. Niemniej jednak Parmenides po­
wrócił przez bramy Dnia i Nocy i opisał świat pozorny. Kula prawdy stała
się teraz kulą wszechświata. Poczęła się ona obracać i pojawiły się w niej
pary przeciwieństw, takich jak: światło i ciemność, gorąco i zimno, mięk­
kość i twardość, to, co męskie, i to, co żeńskie. Pary te zestrajał ze sobą
Eros — siła rozrodcza. W ten sposób powstała pozorna mnogość i różnorod­
ność w świecie fizycznym. W nauce Parmenidesa prawda i pozorność w y­
kluczały się wzajemnie i były nie do pogodzenia. Późniejsi filozofowie
będą starali się pogodzić rozumowanie z obserwacją.235

3. HISTORIA, GEOGRAFIA. MEDYCYNA, KOMEDIA I SZTUK A

Wszyscy ci trzej wielcy filozofowie, podobnie jak ich poprzednicy z Mi-


letu i Ksenofanes z Kolofonu, byli Jonami i żyli na terenie kolonii, które
bardziej niż Grecy na kontynencie wyemancypowały się spod wpływu tra­
dycyjnych wierzeń i miejscowych zwyczajów. Myśl ich była wolna od
zahamowań religijnych, choć posługiwali się pojęciami z religii zapoży­
czonymi. Polem ich dociekań, tak jak i Ajschylosa, był wszechświat i ludz­
kość, nie znajdowali jednak w swych spekulacjach miejsca dla państwa
i rodziny. Anaksymander, Anaksymenes i Heraklit pisali prozą, w której
coraz częściej już wypowiadał się racjonalizm. Jonowie zwrócili swe kry­
tyczne i dociekliwe umysły także w kierunku badań historycznych, a wnio­
ski z nich formułowali prozą. Wydarzenia minione (zwłaszcza historie za­
kładania miast) lub wypadki współczesne upamiętniali wierszem tacy poeci,
jak Homer, Eumelos, Kallinos, Mimnermos, Tyrtajos i Solon. Tradycję tę
kontynuowali w swych poetyckich utworach Ksenofanes i wuj Herodota,
Panyassis, który jako temat obrał sobie zakładanie miast jońskich. Wyda­
rzenia przeszłe i współczesne spisywali prozą w latach 546—466 dwaj Jono­
wie: Kadmos z Miletu i Ferekydes z Leros, osiadły później w Atenach,
Historia, geografia, medycyna, komedia i sztuka 341

a także Akusilaos z Argos. Wojny perskie dostarczały tematu również kilku


innym prozaikom, których dzieła zaginęły.
Wielu z tych autorów kompilowało swoje kroniki bez krytycznej oceny
materiału. Inni mieli już nastawienie bardziej krytyczne. Pierwsze miejsce
wśród nich zajmuje H e k a t a j o s z Miletu, który takim oto zdaniem roz­
poczyna swoje Historie (lub Genealogie, jak je również nazywano): „He­
katajos z Miletu tak mówi: to piszę, co mi się wydaje prawdą, bo opowieści
Hellenów są wielorakie i, moim zdaniem, śmieszne.” Zainteresowanie
wszystkich skupiało się głównie, choć nie wyłącznie, na odległej przeszło­
ści, która obfitowała w genealogie wielkich ludzi i podania o herosach
i heroinach. Pisarzy tych zwiemy „logografami” — „spisującymi opowieści”
i jest to najsłuszniejsze określenie ich działalności.236
W ciągu VI stulecia ludy śródziemnomorskie rozszerzyły swoją wiedzę
0 świecie zamieszkałym. Najśmielszymi odkrywcami byli żeglarze feniccy.
Około r. 600 opłynęli oni Afrykę zużywając na to trzy lata. Wyruszyli
z Suezu, a wrócili przez Gibraltar i donieśli, że gdy skręcili na zachód,
mieli słońce po prawej ręce.237 Niektórzy uczeni, zarówno w starożytności,
jak i w czasach nowożytnych, odrzucali możliwość opłynięcia Afryki, ale
bez dostatecznych podstaw. Na początku V wieku Fenicjanie i Kartagiń-
czycy płynąc wzdłuż wybrzeża Atlantyku docierali aż do Kornwalii i Sierra
Leone. Z żeglarzy greckich Euthymenes z Massalii oglądał około r. 550
ujście rzeki Senegal w Afryce Zachodniej, Fokajczycy zjawili się na za­
chodnim wybrzeżu Hiszpanii, podczas gdy S k y l a k s z Karyandy po­
płynął około r. 510 w dół rzeki Indus, a później wzdłuż brzegów Persji
1 Arabii do Suezu. O zapleczu kraju, nawet na Półwyspie Bałkańskim, wie­
dziano niewiele. Badano jednak spławne rzeki, płynąc Rodanem do jego
źródeł i Dunajem do Wrót Żelaznych, kursowały też dość niejasne opo­
wieści o Afryce Środkowej i Europie, o wschodnioeuropejskich stepach,
Kaukazie, Morzu Kaspijskim, jak również o wschodnich prowincjach im­
perium perskiego. Na podstawie takich wiadomości A n a k s y m a n d e r
z Miletu sporządził mapę „świata zamieszkałego” ilustrującą jego hipote­
zę, według której ziemia była walcem, a ludzie żyli na jej kolistej po­
wierzchni. Kiedy A r i s t a g o r a s w r. 499 odwiedził Spartę, przy­
wiózł ze sobą mapę świata wyrytą na brązowej tablicy. Widniały na niej
lądy Europy, Azji i Libii ze wszystkimi wielkimi rzekami, jeziorami i ota­
czającym je oceanem, Aristagoras zaś umiał opisać mieszkańców i bogactwa
różnych części Azji.
Pewne dane z dziedziny geografii i etnografii przekazały już podania
epickie, których źródła sięgały epoki brązu; dane te zbierały państwa wy­
syłające kolonie, a zwłaszcza Delfy. Formę literacką nadano im w poema­
tach epickich, odpowiedziach wyroczni delfickiej i w lokalnych kronikach
pisanych wierszem lub prozą. Pojawiły się również swego rodzaju pod-
342 Literatura, filozofia i sztuka (546— 466 r.)

ręczniki dla podróżnych przedstawiające zazwyczaj drogę od portu do por­


tu i dlatego zwane periplous (upłynięcie). Najwcześniejszy ogólny opis
świata sporządził H e k a t a j o s z Miletu (około r. 500). Opisywał on kraje
i ludy, faunę i florę, produkty i porty, dodając notatki dotyczące starych
legend lokalnych oraz nazw miejscowości, narysował także mapę podobną
do mapy Anaksymandra z otaczającym ziemię oceanem. Z punktu widze­
nia dzisiejszych wymagań Hekatajos nie był, oczywiście, dokładny, od­
ległości mierzył długością dziennej żeglugi lub marszu, a mapę orientował
w stosunku do słońca. Niemniej jednak położył on podwaliny pod geogra­
fię i jego dzieło stało się przewodnikiem Aleksandra Wielkiego w wypra­
wie do Indii.238
Teoria i praktyka medyczna rozwijały się szybko w tym stuleciu. W teorii
medycyny ważną rolę odgrywały idee filozoficzne i społeczne. Według filo­
zofów ze szkoły Pitagorasa ciało wyrastało z nasienia, a rządziła nim dusza
lub zasada harmonizująca. A 1 k m a j o n z Krotony, współczesny Pitago­
rasowi, choć nieco od niego młodszy, uważał zdrowie za właściwą równo­
wagę (isonomia) między ciepłem a zimnem, suchością a wilgotnością itd.
Alkmajon robił sekcje zwierząt i zdobył w ten sposób najbardziej ele­
mentarne pojęcia z dziedziny embriologii i fizjologii. Doszedł on do wnio­
sku, że ośrodkiem myśli jest mózg, a nie serce, że postrzeżenia doprowa­
dzane są do mózgu przewodami i tu stają się przedmiotem refleksji i pa­
mięci, a także, że refleksja i pamięć, w czasie gdy mózg nie pracuje, kon-
densują się jako „wiedza” , która jest zatem pochodzenia fizycznego, a nie
metafizycznego. D e m o k e d e s , lekarz z Krotony, był tak biegły, że za
jego usługi płaciły państwa takie jak Ateny czy Egina, a korzystali z nich
także Polikrates z Samos i król Dariusz. Inne sławne szkoły medyczne
znajdowały się w Cyrenie i na wyspie Kos. Lekarze i trenerzy przygoto­
wujący zawodników na igrzyska ogólnogreckie znali wspaniale układ
mięśni, nie przeprowadzono jednak nigdy sekcji ciała ludzkiego, ponieważ
względy religijne zabraniały kaleczenia zmarłych.239
Zachód grecki, dojrzewając intelektualnie, nadał artystyczną formę ko­
medii. Od najdawniejszych czasów we wsiach doryckich i attyckich do
kultu bóstw urodzaju i płodności, a zwłaszcza do kultu Dionizosa, należały
tańce mimiczne, zabawy i biesiady w fantastycznych strojach. Powstanie
konwencji dramatycznej komedii i pierwsze jej intrygi zawdzięczamy
E p i c h a r m o w i , ,który urodził się prawdopodobnie w Megarze Hyblaja,
następnie zaś osiadł w Syrakuzach, wielkim mieście o mieszanej ludności,
pod rządami tyranów Gelona i Hierona. Tytuły i fragmenty jego komedii
świadczą, że wyśmiewał on bogów i ludzi, a także parodiował Homera
i filozofów ze swobodą, którą mogła ocenić jedynie publiczność kulturalną
i wykształcona. Sam Epicharm był w pewnej mierze filozofem, a w jego
powiedzeniach pobrzmiewają echa zarówno Heraklita, jak i Parmenidesa.
Historia, geografia, medycyna, komedia i sztuka 343

Pierwszą swą sztukę, w literackim dialekcie doryckim, wystawił około


r. 486, ostatnie zaś pisał już w czasach demokracji w Syrakuzach. Na Pół­
wyspie Bałkańskim Ateny wyprzedziły państwa doryckie w urbanizacji
i demokracji. Tutaj komedię wystawiono po raz pierwszy na styczniowym
państwowym święcie Dionizosa, być może w r. 486. Podczas gdy komedia
syrakuzańska była głównie komedią obyczajów i poglądów, komedię
attycką, zapewne od samego początku, charakteryzowały ataki osobiste
i polityczne, które w tak wielkim stopniu będą nadawać jej ton w później­
szym okresie.240
Malarstwo wazowe doskonaliło się pod wpływem współzawodnictwa mię­
dzy Koryntem, Atenami, Lakonią, wschodnią Grecją i innymi terenami.
Odkąd Ateny stały się bogatym centrum handlowym, zaczęli do nich ścią­
gać z innych miast garncarze i malarze. Około połowy VI wieku wytwa­
rzano już takie arcydzieła, jak słynna waza François, która wyszła z war­
sztatu K l i t i a s a , a w ciągu najbliższych lat pięćdziesięciu ateńscy rze­
mieślnicy prześcignęli wszystkich rywali. Zaraz po r. 530 wprowadzili oni
nową technikę. Malarze pracujący w stylu tradycyjnym, który my nazy­
wamy czarnofigurowym, rysowali na nie malowanej jasnoczerwonej glinie
postacie i ornamenty w ciemnych kolorach, a sylwetki i szczegóły uwy­
datniali liniami rytymi. Nowy styl czerwono!igurowy polegał na odwró­
ceniu tego postępowania. Postacie i ornamenty pozostawiano teraz nie
malowane, tyle tylko, że czasem używano trochę bieli dla podkreślenia
detali i sylwetek, a resztę powierzchni pokrywano lśniącą czernią; w ten
sposób postacie na czarnym tle zachowywały naturalny kolor gliny. Około
r. 500 przeważał już styl czerwonofigurowy, inaczej malowano jeszcze tyl­
ko amfory przyznawane jako nagrody zawodnikom na Panatenajach, Ateny
zaś stały się głównym wytwórcą i eksporterem ozdobnej ceramiki.
W okresie walki o pierwszeństwo powstało wiele arcydzieł o śmiałym
i pełnym fantazji rysunku, a pochodziły one od takich ateńskich malarzy,
jak E k s e k i a s czy A m a s i s . Grecka legenda dostarczała tematów,
które przedstawiano w narracyjnych sekwencjach lub pojedynczych stu­
diach. Akcję bohaterską czy pełną namiętności odtwarzano z żywością
i wielką siłą uczucia, a nową subtelność linii osiągnięto rysując lekkie fałdy
jońskich ubiorów, które przyjęły się w Atenach w czasie tyranii. Po roku
500, gdy rozkwitł w pełni styl czerwonofigurowy, artyści poczęli częściej
szukać tematów w życiu codziennym (taniec, uczty, zapasy itd.), a trady­
cyjne postacie mityczne traktowali z większym realizmem i humorem.
Pełna opanowania siła wyrazu, będąca spadkiem po stylu czarnofigurowym,
wraz z subtelniejszym już wyczuciem perspektywy i układu postaci dopro­
wadziły w pierwszej połowie V wieku greckie malarstwo wazowe do szczy­
tów artyzmu. W tym samym czasie malarstwo ścienne stawało się już
dojrzałą sztuką, a dawało ono artystom szersze możliwości odtwarzania
344 Literatura, filozofia i sztuka (546— 466 r.)

wielkich scen z tradycji heroicznej i dziejów własnego państwa. Być może


to właśnie, jeśli nie przede wszystkim brak konkurencji ze strony innych
ośrodków, przyczyniło się w drugiej połowie V wieku do schyłku ateń­
skiego malarstwa wazowego, które będzie cechować teraz raczej wdzięk
i sentymentalizm niż siła i oryginalność.

Świątynie budowano od bardzo dawna, a w VI wieku sztuka ta osiągnęła


wysoki poziom. Wykopaliska w Thermon w Etolii ukazały nam ważne sta­
dium pośrednie. Pierwotna budowla, prawdopodobnie świątynia Apollona,
nazwana Megaronem ,,B” (bo zbudowana według mykeńskich założeń),
wokół której leżały kamienne bazy przeznaczone pod drewniane kolumny,
została zastąpiona w wieku VII przez większą świątynię otoczoną kolumna­
dą lub perystylem. Kolumny nadal były drewniane, górna część ścian z ce­
gieł glinianych, a metopy z terakoty, wykształciły się już jednak zasad­
nicze cechy porządku doryckiego. Tych samych materiałów wraz z pod­
stawą kamienną użyto pod koniec VII wieku w Hera jon w Olimpii
i w świątyni Apollona w Cyrenie, ale w połowie VI wieku świątynię
Ateny Polias w Atenach, świątynię ,,C” w Selinuncie i świątynię w Posej-
donii (Paestum) wzniesiono całkowicie z kamienia. Proporcje świątyń
uległy zmianie, poszerzył się stylobat, czyli podstawa kamienna, na której
ustawiano kolumnadę. Porządek joński reprezentowały we wschodniej
Grecji dwie świątynie z podwójnym perystylem — Artemidy w Efezie
i Hery na Samos, prawdopodobnie zbudowane według planów Polikra-
tesa w drugiej połowie VI wieku. Były to olbrzymie budowle, ich stylo-
baty mierzyły w przybliżeniu 54 na 108 m. Stanowiły one nie mniej
wspaniały niż katedry średniowiecznej Europy wyraz wiary człowieka
w moc bożą.
Z tego wieku eksperymentów wyłoniły się dwa klasyczne porządki archi­
tektoniczne. Świątynia Apollona w Koryncie, z której stoi jeszcze 7 kolumn,
jest wczesnym przykładem porządku doryckiego. Miała ona perystyl z 6 ko­
lumn z przodu i z tyłu i 15 kolumn po obu bokach, stylobat o wymiarach
21 na 52,5 m i podwójną cellę z dwoma rzędami kolumn wewnątrz; cella
ta była tzw. distylem in antis, tj. miała 2 dwukolumnowe przedsionki mię­
dzy przedłużonymi bocznymi murami. Kolumny monolitowe o wysokości
ponad 6 m, grube i potężne, wieńczyły u góry proste echinusy doryckich
kapiteli. Podobne wymiary i rozplanowanie miała świątynia Apollona
w Delfach, wykończona około r. 550, a upiększona marmurem przez
Alkmeonidów. Świątynię w całkowicie wykształconym porządku doryckim
zbudowano około r. 490 dla bogini Afai na Eginie. Porządek joński, ze swą
smuklej szą kolumną i pełnym wdzięku kapitelem, narodził się we wscho­
dniej Grecji. Na kontynencie i na Zachodzie rzadko tylko uciekano się do
niego. Świątynia Zeusa Olimpijskiego w Atenach według planów H i p-
p a r c h a , syna Pizystrata, miała mieć podwójny perystyl joński,
Historia, geografia, medycyna, komedia i sztuka 345

Rys. 22 Plan świątyni doryckiej: A — megaron „B” (czarne linie) i świątynia Apollona
zbudowana nad nim w Thermon w Etolii; B — świątynia Apollona w Koryncie;
C — świątynia Afai na Eginie; D — Partenon w Atenach.

a w Skarbcach Knidy jeżyków i Sifnejeżyków w Delfach postawiono ka­


riatydy zamiast kolumn. W końcu VI wieku na tron Apollona w Amyklaj
pod Spartą złożyły się niektóre elementy obu porządków, lecz eksperyment
ten nie znalazł naśladowców. W V wieku porządek dorycki tryumfował na
greckim Zachodzie i na macierzystym kontynencie.
Większość świątyń z tego okresu budowano z wapienia. By otrzymać
gładsze powierzchnie, pokrywano je stiukiem, a fryzy i gzymsy malowano
jaskrawymi kolorami, zwykle czerwonym i niebieskim. Resztki barwy
przetrwały, np. na trzygłowym wapiennym potworze, który przyglądał się
346 Literatura, filozofia i sztuka (546— 466 r.)

zmaganiom Heraklesa z Trytonem na frontonie ateńskiej świątyni Ateny,


zwanej Hekatompedon. Geometryczne kształty świątyni urozmaicano rzeź­
bami pełnymi lub płaskorzeźbami. Początkowo postaci na frontonie były
samotne i posągowe, jak na heraldycznych rysunkach: np. straszliwa Gor-
gona i lwy ze świątyni Artemidy na Korkyrze czy Apollo i Herakles ze
Skarbca Sifnejczyków w Delfach. Później zaczęły one tworzyć razem j.ędno-
lite kompozycje, jak np. w walce bogów z tytanami na frontonie Skarbca
Megarejczyków w Olimpii (około r. 520—510). Układ postaci bogini i wo­
jowników na frontonach piątowiecznej świątyni Afai wywoływał uderza­
jące wrażenie skoordynowanego ruchu. Na metopach znajdujących się po­
niżej frontonu umieszczano początkowo szeregi również dość sztywnych
figur, nie powiązanych wcale ze sobą, ale te, którymi Ateńczycy ozdobili
swój Skarbiec w Delfach (około r. 510—500), są już bardziej urozmaicone
i zaprojektowane jako całość. Całkowitą harmonię osiągnięto w metopach
Świątyni „E” w Selinuncie (z lat 475—450), gdzie pojawili się bogowie i he­
rosi zarówno w ruchu, jak i w spoczynku. Podobne wymagania stawiał
fryz ciągły; spełnia je dobrze fryz Skarbca Sifnejczyków w Delfach przed­
stawiający walkę bogów z tytanami.241
Wolno stojące posągi bogów i ludzi rzeźbiono zwykle w marmurze, któ­
rego używano także sporadycznie do rzeźb na frontonach (np. w świątyni
Afai). Wiele z nich malowano jaskrawymi kolorami, przypominającymi te,
które zachowały się na francuskich średniowiecznych rzeźbach z drewna.
W latach 550— 525 pierwotna sztywność pozy uległa modyfikacji. Swą siłą
ekspresji i wdziękiem zachwycają nas Dzieyjczyna w peplosie z Akropolu
i attycka nagrobna stela młodzieńca, a tzw. Kory („Dziewczęta” ), które
Ateńczycy poświęcili bogom pod koniec tegoż wieku, uderzają bogactwem
wyrazu i wypracowaniem szczegółów dekoracyjnych. Przykłady sztuki do-
ryckiej z tego samego czasu ze Sparty, Beocji i Eginy odznaczają się zde­
cydowaną, raczej surową siłą i formalistycznym traktowaniem detali, co
kontrastuje z bogatszym i bardziej ożywionym stylem Aten i Jonii.242 Naj­
późniejsze Kory ateńskie (z lat 500—480) łącząc zalety tych stylów mają
poważny spokój okresu klasycznego. Posągi bogów, herosów i zwycięzców
w zawodach z wolna tracą swą archaiczną sztywność, stają się naturalniej­
sze ukazując zarysy ciała i mięśni, np. Apollo strangfordzki pochodzący
mniej więcej z lat 510—500, a Młodzieniec z Akropolu (z początku V wieku)
stoi już zupełnie swobodnie, przerzuciwszy cały ciężar na jedną nogę.243
Jednakże rzeźbiarze, choć byli już teraz w stanie przedstawić realistycznie
ciało człowieka, woleli przecież zachowywać doskonałość proporcji i po­
godną dostojność wyidealizowanego piękna ludzkich kształtów.
O tej samej dojrzałości stylu i doskonałości technicznej świadczył gra-
werunek sztanc służących do bicia monet w państwach greckich. Syrakuzy,
które wprowadziły system monetarny po r. 530, wypuściły kilka monet
Historia, geografia, medycyna, komedia i sztuka 347

wyjątkowo pięknych. Obróbka metalu ożywiła się zwłaszcza około r. 550,


kiedy to udoskonalono metodę odlewania brązu. Zarówno małe statuetki,
jak i naturalnej wielkości posągi z tego stopu zachowały się znacznie czę­
ściej w całości niż te, które rzeźbiono w wapieniu czy marmurze, a w y­
kazują one tę samą ewolucję od hieratycznej sztywności do swobodnej po­
stawy. Wojownik z Dodony z początku V wieku stanął w gotowości do
walki, za chwilę uderzy. Posągi tyranobójców, postawione w Atenach
w r. 477, których kamienne kopie posiadamy, przedstawiały Harmodiosa
i Aristogejtona kroczących naprzód. Woźnica w Delfach, który jeden ocalał
z grupy syrakuzańskich rydwanów, stoi pogodny i pełen godności zwy­
cięzcy, a jego długi chiton układa się wdzięcznie w fałdy.244 Najbardziej
typowy dla tego wieku jest Zeus z Artemizjon, niedawno wydobyty z mo­
rza. To bóg najwyższy siłą, urodą i dostojeństwem, dobywający oręż
w obronie Hellady.
Księga czinarta

WIELKIE W O J N Y M IĘDZY
ATENAM I A SPARTĄ
(o k o ło 4 6 6 —404 r. p .n.e.)
R O Z D Z IA Ł 1

ATENY W WOJNIE Z PERSJĄ I SPARTĄ

1. REFORMY DEMOKRATYCZNE I ZERW ANIE ZE SPARTĄ

l roźba inwazji perskiej rozwiała się dzięki zwycięstwu nad Euryme-


C Ifdonem, a także wskutek zamętu, jaki pociągnęło zamordowanie Kser-
ksesa w r. 465; następca jego Artakserkses, zabiwszy starszego brata, mu­
siał uporać się najpierw z buntami w imperium, a zwłaszcza z powstaniem
w Baktrii, później zaś w Egipcie. W przeszłości niebezpieczeństwo perskie
wiązało ze sobą różne elementy w świecie greckim — w Atenach Radę
areopagu ze Zgromadzeniem Ludowym, na wodach Morza Egejskiego Ateny
z ich sprzymierzeńcami, a na kontynencie — dwa filary Związku Helle­
nów: Ateny i Spartę. Obecnie wytworzyła się nowa sytuacja. Inicjatywę
w Atenach przejęli przywódcy demokratyczni. W ciągu paru lat pozbawili
władzy areopag, podporządkowali sprzymierzeńców woli Aten i zerwali
ostatecznie ze Spartą. Oni to wytyczyli kierunek historii państw greckich
na najbliższe lat sześćdziesiąt.
Znaczenie areopagu po bitwie pod Salaminą wypływało nie tyle z przy­
znanych mu uprawnień, ile z dawnego autorytetu i usług, jakie ostatnio
oddał państwu. W miarę upływu lat znaczenie to stopniowo malało. Pa­
mięć jego zasług zbladła, a podupadł też osobisty autorytet jego członków.
Od roku 487 archontów nie wybierał już lud w bezpośrednim głosowaniu,
lecz kandydatów na ten urząd wyznaczano drogą losowania; dwadzieścia
lat później większość eks-archontów wchodzących w skład areopagu za­
wdzięczała swe członkostwo tej właśnie procedurze, toteż mieli oni dużo
mniejsze wpływy od swoich poprzedników. Wyjątkowe uprawnienia areo­
pagu sprzyjały podejrzeniom o korupcję — zarzut powszechnie stawiany
greckim politykom, często zapewne nie bez racji — widziano więc w jego
władzy zagrożenie wolności osobistej obywateli. Opozycją, której poprzed­
nio przewodzili Temistokles i Arystydes, w r. 466 kierowali Efialtes i Pe-
rykles. Mieli oni opinię ludzi nieprzekupnych i nieskazitelnych, co zapew­
niało im zaufanie ludu. Efialtes był inteligentnym zwolennikiem reform
ustrojowych i doskonałym mówcą, Perykles, syn Ksanthipposa — młodym
arystokratą, który zapowiadał się na wielkiego męża stanu. Zaczęli od
ataku na poszczególnych członków areopagu, oskarżając ich przed helia ją
o korupcję lub nadużycie władzy, i w wielu przypadkach uzyskali w y­
roki skazujące. W latach 465—463 jeden i drugi piastował co najmniej raz
352 Ateny w wojnie z Persją i Spartą

urząd stratega, co świadczy o wzrastających wpływach ich stronników. La­


tem r. 462 oskarżyli o przekupstwo najbardziej wpływowego człowieka
w państwie, Kimona. Jego jednak również uważano powszechnie za nie*
przekupnego, został więc uniewinniony.1 Wkrótce potem, podczas nieobec­
ności Kimona w Atenach, Efialtes i Perykles uznawszy, że pozycja areopa-
gu jest dostatecznie zachwiana, przeprowadzili na Zgromadzeniu reformę
demokratyczną.
Szczegółów tej reformy nie znamy, lecz skutki jej są jasne. Radę areo-
pagu pozbawiono wszystkich politycznych uprawnień, przy czym upraw­
nienia te nazywane są „tradycyjnymi” lub „nabytymi” , zależnie od na­
stawienia piszącego. W tym samym czasie ograniczono także jego jurys­
dykcję sądowniczą, zawężoną później jeszcze przez Peryklesa wyłącznie
do spraw, w których wchodziły w grę względy religijne, np. o morderstwo
lub wycięcie świętych oliwek.2 W następstwie tego kroku Zgromadzenie
i helia ja wyzwoliły się spod kontroli, zapewniającej równowagę w izonomii
Klejstenesa, a przed Atenami otworzyła się droga do pełnej demokracji
(clemokratia), tzn. do objęcia władzy w państwie przez większość, tj. lud
(demos). Dotychczasowe uprawnienia areopagu podzielono między Radę
Pięciuset z jednej strony, z drugiej zaś — heliaję i Zgromadzenie. Nadzór
nad urzędnikami, prowadzenie spraw o zdradę stanu (eisangelia), a także
prawo doraźnego aresztowania, nakładania grzywny, jak również — w pew­
nych okolicznościach — egzekucji przyznano Radzie, która stała się teraz
głównym organem wykonawczym. Odtąd wszelkie rozporządzenia państwo­
we były wydawane na mocy uchwały „Rady i ludu” .3 Heliaja przejęła nie­
które sądownicze funkcje areopagu, jak sprawy o bezbożność i przyjmo­
wanie odwołań. Późniejsi badacze ustrojów państwowych, tacy jak Ary­
stoteles, widzieli w heliai sekret dojścia ludu do władzy i zwornik jego po­
tęgi.4 Po zniesieniu nadzorczej i dyskrecjonalnej władzy areopagu, lud krę­
powały już tylko te ograniczenia, które sam sobie nakładał. Wśród nich
szczególnie ważne było poszanowanie istniejących praw, strzeżonych do­
tychczas przez areopag. Prawdopodobnie już od r. 462, jeśli jakiemuś wnio­
skowi lub uchwale zarzucano sprzeczność z prawem, Zgromadzenie je za­
wieszało, a wnioskodawcę można było postawić pod sąd heliai pod zarzutem
,sprzeczności z prawem” (graphe paranomon). Tak oto, mówiąc słowami
komediopisarza Platona, Efialtes „nalał obywatelom mocnego i czystego
wina wolności” .5
Do reform Efialtesa i Peryklesa przyczepiano najróżniejsze etykietki.
Jedni byli zdania, że reformatorzy uwolnili lud od „ucisku i oligarchii”
areopagu, inni (wśród nich Arystoteles) — że schlebiali mu tylko „jako
tyranowi” . Kimon, powróciwszy do kraju, na próżno usiłował unieważnić
reformy i przywrócić to, co Plutarch nazywa „uporządkowanym i arysto­
kratycznym ustrojem” Klejstenesa. Wkrótce potem Efialtes zginął z ręki
Reformy demokratyczne i zerwanie ze Spartą 353

pewnego Beoty z Tanagry; tych, którzy za ten mord zapłacili, nie udało
się nigdy odnaleźć.6 W wystawionej w r. 458 Orestei Ajschylos eksponuje
specjalnie nieskazitelność areopagu i jego autorytet, ostrzegając zarazem
Ateńczyków przed niebezpieczeństwem anarchii i niesnasek.7 Najbliższa
przyszłość miała jednak dowieść, że lud uchwycił już mocno władzę, a pew­
ny swej siły zwrócił się teraz do zagadnień polityki zagranicznej z uderza­
jącą odwagą i energią.
Ateny, jako przywódca Związku Morskiego, wzrosły znacznie w potęgę
od r. 477. Za radą Temistoklesa i Kimona utrzymywały one swą flotę w sile
bojowej 200 trier, budując co rok 20 nowych okrętów. Wielkie łupy zdo­
byte przez Związek wzbogaciły Ateny jako jego hegemona w sposób nie
mający żadnego precedensu, a ponieważ coraz więcej sprzymierzeńców za­
miast przysyłać okręty płaciło daniny pieniężne, utrzymanie floty w coraz
mniejszym stopniu obciążało skarb państwa ateńskiego.8 Gdy zmalało nie­
bezpieczeństwo napaści perskiej, sprzymierzeńców przestał łączyć z Atena­
mi wspólny interes. Państwu ateńskiemu i samym Ateńczykom, a zwłasz­
cza tetom, dalsze istnienie Związku zapewniało potęgę i bogactwo. Sprzy­
mierzeni natomiast czuli się już bezpieczni w swej niezależności od Persji,
a w tym celu właśnie przystąpili przecież do Związku Ateńskiego. Obecnie
cena, jaką musieli płacić za swój udział, dostawy okrętów lub daniny pie­
niężne, zobowiązania militarne i finansowe — wszystko to stawało się dla
nich coraz uciążliwsze. Decyzja należała teraz do Aten. Mogły one bądź
bardziej powiązać interesy sprzymierzonych z własnymi, korygując ich
zobowiązania i dzieląc z nimi zyski zwycięstwa, bądź pogłębić tę przepaść,
utrzymując nadal w mocy pierwotne postanowienia mimo zmienionych
warunków. W roku 465 miał miejsce precedens. Tazos, najbogatsza wyspa
północnego Morza Egejskiego, posiadająca silną flotę, wystąpiła ze Związku
Ateńskiego odrzuciwszy żądania Aten, które domagały się udziału w inte­
resach handlowych i górniczych na należącym do wyspy wybrzeżu trackim.
Przed Atenami stanęła teraz alternatywa: czy pozwolić jednemu państwu
opuścić Związek, czy też zażądać od innych członków poparcia w prywa­
tnym zatargu z Tazos.
Flota ateńska pod dowództwem Kimona zaatakowała i pokonała flotę
Tazos, zdobywając trzydzieści trzy okręty, a potem wysadziła wojska na
wyspie. Mniej więcej w tym samym czasie, pod koniec r. 465, do doliny
rzeki Strymon w Tracji sprowadzono 10 000 osadników ściągniętych z Aten
i państw sprzymierzonych. Zajęli oni dobrze strategicznie położoną miej­
scowość zwaną Ennea Hodoj, czyli ,,Dziewięć Dróg” (później stanie tu
Amfipolis), która panowała nad przeprawą ze wschodniego na zachodni
brzeg Strymonu, a także nad drogą wodną w górę rzeki i w głąb lądu. Było
jasne dla wszystkich, że Ateny dążyły do zapewnienia sobie kontroli nad
wybrzeżem trackim, bogatym w minerały, drewno i produkty żywnościowe.

27 ] inmmond
354 Ateny w wojnie z Persją i Spartą

Jednakże Trakowie, zjednoczywszy się wobec tej groźby, na początku r. 464


wycięli w pień pod Drabeskos armię ateńską, która dotarła aż tutaj, w y­
słana jako osłona dla kolonii zakładanej w Ennea Hodoj. W ten sposób całą
imprezę zakończyła klęska. Trakowie zaatakowali również Chersonez, gdzie
Ateńczycy i ich sprzymierzeńcy ponieśli znaczne straty. Tymczasem na
Tazos wojska ateńskie odnosiły zwycięstwa i obiegły ostatecznie miasto
na początku lata r. 464. Wówczas Tazejczycy zwrócili się potajemnie o po­
moc do Spartan, prosząc by współdziałając z nimi napadli na Attykę.9
Sparty nie wiązały z Tazos żadne zobowiązania ani traktaty. Jako przy­
wódca Związku Peloponeskiego miała jednak powody do obaw, że potęga
i ambicje Aten mogą kiedyś zagrozić morskim państwom jej własnej Sym-
machii. Ponieważ zaś sama mieniła się obrońcą wolności, a co więcej, tak
też zaczęto na nią powszechnie patrzeć w czasie wojen perskich, mogłaby
teraz potępić Ateny za ich akt imperializmu i bronić orężnie wolności Ta­
zos. Ale w Messenii ciągle jeszcze trwało powstanie. Być może dlatego
właśnie sprawy Tazos nie postawiono w ogóle na Zgromadzeniu Spartia-
tów, a tylko władze państwowe zobowiązały się potajemnie do najazdu
na Attykę. Zobowiązanie to utrzymano w tajemnicy przez kilka lat, lecz
inwazji zapobiegła klęska żywiołowa w lecie r. 464. Gwałtowne trzęsie­
nie ziemi zburzyło miasto Spartę i spowodowało śmierć ponad 20 000 osób.
Szczególnie dużo ofiar było wśród Spartiatów, którzy zwykle mieszkali
w mieście, a wielu młodych chłopców, odbywających właśnie ćwiczenia
w budynku, zginęło przygniecionych walącym się dachem. Heloci z równi­
ny Eurotasu zebrali się, by wspólnie uderzyć na swych panów. Król Archi-
damos rozkazał wówczas trębaczowi otrąbić wezwanie do broni; słysząc
je obywatele przestali szukać w ruinach swych bliskich i dobytku, a sku­
piwszy się wokół króla odparli helotów. Wkrótce potem zbuntowali się
wszyscy heloci pochodzenia messeńskiego, uzyskali poparcie dwóch grup
periojków i połączyli się z powstańcami w Messenii, którzy trzymali się
na Ithome już od r. 469. Wspólnymi siłami najechali teraz Lakonię i gro­
zili zburzeniem Sparty.10
W tej krytycznej sytuacji Sparta zwróciła się o pomoc do swych sprzy­
mierzeńców. Spartiata Periklejdas przybył do Aten i jako błagalnik zasiadł
u ołtarzy miasta, bladolicy, w swym szkarłatnym płaszczu.11 Obywatele
zeszli się na Zgromadzenie obradować nad odpowiedzią. Efialtes, który wi­
dział w Sparcie rywala Aten, radził nie słuchać wezwania, lecz dopuścić
do zdeptania spartańskiej dumy. Kimon, zwolennik podwójnej hegemonii,
zaklinał, by nie dali okulawić Grecji i nie pozbawiali Aten współtowarzysza
w odpowiedzialności. Zgromadzenie wybrało drogę wspaniałomyślności
i Kimon wyruszył z Aten z armią obywatelską liczącą 4000 hoplitów. Pla-
teje, wierny sojusznik Aten i Sparty, przesłały trzecią część swego wojska,
a na wezwanie odpowiedziały też Egina, Mantineja i inne miasta. Ich po-
Reformy demokratyczne i zerwanie ze Spartą 355

moc ocaliła Spartę od zagłady. W roku 463 przeszła ona do ofensywy i roz­
poczęła długotrwałą blokadę sił messeńskich w górzystych okolicach
Ithome.12
Klęski Sparty naruszyły równowagę siły w świecie greckim. Argos roz­
ciągnęła władzę nad mniejszymi miastami Argolidy, a Korynt począł wy­
wierać nacisk na swych sąsiadów: Kleonaj i Megarę. Powracającego z La­
konii Kimona Korynt zganił za wtargnięcie bez pozwolenia na jego tery­
torium. Członkowie Związku Ateńskiego zdawali sobie sprawę, że nie mogą
już dłużej oczekiwać ochrony od Sparty i że Ateny będą dążyć do wzmoc­
nienia swej władzy nad nimi. W obu tych sprawach, zarówno w stosun­
kach ze Spartą, jak i w stosunkach z członkami Związku Ateńskiego, areo-
pag i najwybitniejszy z jego wodzów, Kimon, byli za umiarkowaniem.
Przywódcy demokratyczni, Efialtes i Perykles, uważali natomiast Spartę
za wroga, którego należy zniszczyć, a członków Związku — za satelitów
Aten. U schyłku lata 462 Tazos skapitulowała. Zburzono jej mury, skon­
fiskowano flotę, a mennicę zamknięto. Kopalnie złota w Skapte Hyle i inne
swoje posiadłości na kontynencie musiała oddać Atenom, a jej zobowiąza­
nia na rzecz Związku Ateńskiego wyznaczono teraz i na przyszłość całko­
wicie w pieniądzach. Odtąd Tazos, pozbawiona środków oporu, stała się
państwem-poddanym, zależnym od woli Aten. Los jej miał być przestrogą
dla członków Związku.13
Ciężkie warunki, nałożone na Tazos przez Zgromadzenie, inspirowali
zapewne przywódcy demokratyczni. Kiedy Kimon powrócił tryumfalnie
z Tazos, Perykles i inni oskarżyli go (zresztą bez powodzenia), że dał się
przekupić królowi Macedonii, Aleksandrowi, i dlatego nie uderzył na jego
kraj. Oskarżenie to ujawniało jedną z ambicji demokratów, którym marzył
się podbój części terytorium Macedonii. Uniewinnienie Kimona świadczy
0 jego własnych wpływach i nieposzlakowanej opinii, jaką się cieszył. Pro­
ces miał charakter polityczny. W tym bowiem momencie, w końcu lata
r. 462 nacisk przywódców demokratycznych na areopag osiągnął szczyt
1 uniewinnienie Kimona, wiernego poplecznika areopagu, oznaczało dla
nich poważne niepowodzenie. Jesienią r. 462 przyszło ze Sparty ponowne
wezwanie o pomoc, a Zgromadzenie w odpowiedzi wysłało Kimona, zwo­
lennika przymierza ze Spartą, na czele sił ekspedycyjnych. W czasie jego
nieobecności Efialtes i Perykles przeprowadzili reformy, które przekreśliły
znaczenie areopagu, a pełną władzę oddawały Zgromadzeniu.
Spartanie długo już oblegali Ithome, zanim zwrócili się po raz drugi do
swoich sprzymierzeńców, z których pomocą mieli teraz nadzieję zgnieść
osaczonych Messeńczyków. Przybycie wojsk Kimona było specjalnie po­
żądane, gdyż Ateńczycy słynęli ze swojej umiejętności zdobywania sztur­
mem umocnień polowych. Przy tej jednak okazji nie wykazali oni swej
zwykłej dziars kości. Już w Messenii dowiedzieli się o pełnym tryumfie
356 Ateny w ¡wojnie z Persją i Spartą

przywódców demokratycznych w Atenach i uświadomili sobie, że zarówno


ich własny wódz, jak i sprawa, za którą walczą, utraciły poparcie Zgroma­
dzenia. Władze spartańskie były równie dobrze zorientowane. Podejrzewały
one, że tak radykalne reformy w Atenach spowodują zmianę ich polityki
wobec Sparty, a na razie nieufnie patrzyły na przybyłych do Messenii
Ateńczyków, widząc w nich siewców idei wywrotowych, przedstawicieli
Jonów, którzy mogą nawet okazać się zdolni do poparcia sprawy Messeń-
czyków i helotów. Ze szczerością, zdradzającą tę nieufność, Spartanie za­
wiadomili Ateńczyków, że ich usługi nie są już dłużej pożądane i że po­
winni odejść natychmiast. Ateńczycy nie mieli wyboru. Na oczach Spar-
tan i wojsk peloponeskich opuścili obóz i oburzeni wrócili do Aten. Tutaj,
w nowych warunkach pod rządami demokratów, rozgorzała niechęć do
Sparty i do wiernego orędownika przyjaźni z nią — Kimona. Zimą Ateny,
Argos i Tessalia zawarły trój przymierze przeciw Sparcie, a wiosną r. 461
Kimona skazano ostracyzmem na wygnanie. Okres współdziałania dwóch
najpotężniejszych państw Hellady dobiegał końca.14

2. OFENSYW A ATEN NA DWÓCH FRONTACH

Demokracja ateńska podjęła teraz ambitną politykę zagraniczną, zmie­


rzającą do jednoczesnego wykorzystania słabości Sparty i rozprzężenia
w Persji. Latem r. 460 powstańcy na Ithome skapitulowali, otrzymawszy
dla Messeńczyków prawo swobodnego odejścia. Zgodnie ze swą nową po­
lityką Ateny udzieliły im schronienia. Wkrótce potem Megara, pragnąc
wyzwolić się od ucisku Koryntu, wystąpiła z Symmachii Spartańskiej i za­
warła przymierze z Atenami, które osadziły garnizony w Megarze i Pegaj,
a także zbudowały długie mury łączące tę pierwszą z Nisają. W ten sposób
zyskały Ateny port obronny nad Zatoką Koryncką, zapewniając jedno­
cześnie Megarze bezpieczeństwo od strony Zatoki Sarońskiej. Garnizony
ateńskie mogły z łatwością teraz zamknąć przejście z Istmu do środkowej
Grecji. Przymierze Aten z Megarą zrodziło gorzką nienawiść między Ate­
nami a Koryntem. Korynt bowiem, a także Egina i Epidauros, znalazły
się niby w kleszczach między Argos a Związkiem Ateńskim, i to w chwili,
kiedy zbyt wyczerpana Sparta nie mogła bronić członków swojej Sym­
machii.15
Dużo trudniej było wykorzystać słabość Persji, gdyż Ateńczycy i ich
sprzymierzeńcy nie mogli sobie pozwolić na rzucenie wyzwania całej po­
tędze militarnej tego mocarstwa. Mogli jednak zadać ciężkie straty flocie
fenickiej bądź zdobywając jej bazy na Cyprze, bądź przenosząc wojnę na
jej ojczyste wody u wybrzeży Libanu i Palestyny. Pierwszą z tych dróg
Ofensywa Aten na dwóch frontach 357

wybrano w r. 460. Dwieście okrętów Związku Ateńskiego rozpoczęło ope­


rację na Cyprze. Tymczasem w Dolnym Egipcie gorzało wielkie powsta­
nie. Król Libii, Inaros, zebrawszy tu wojska egipskie i najemne, pokonał
Persów na lądzie i morzu. Zwrócił się teraz o pomoc do Aten i ich sprzy­
mierzeńców, obiecując im wielkie przywileje, jeśli wyzwolą Egipt. Flota
Związku Ateńskiego otrzymała rozkaz opuszczenia Cypru. Popłynęła w gó­
rę Nilu i połączywszy się z armią Inarosa odniosła głośne zwycięstwo.
Wódz perski, Achajmenes, syn Dariusza, poległ, a 50 jego okrętów zatopio­
no lub zdobyto. Największą sławę po stronie Greków i Egipcjan zdobył
Charitimides, komendant ateńskiej eskadry 40 okrętów we flocie sprzy­
mierzonej. Samijska eskadra zdobyła 15 okrętów fenickich. Zwycięstwo
było nie mniejsze niż nad Eurymedonem, ale nie tak rozstrzygające. Po­
zostałe siły perskie i ich egipscy poplecznicy utrzymali się w twierdzy
Leukon Tejchos. Wojna w Egipcie ciągnęła się jeszcze przez sześć lat wy­
czerpując zasoby Aten i ich sprzymierzeńców. W roku 458, na przykład,
Ateńczycy ginęli nie tylko w Egipcie, ale i na terenach z nim sąsiadują­
cych wzdłuż wybrzeży Cypru i Fenicji.16
W tym samym roku 458 Ateny wszczęły operacje w Zatoce Sarońskiej.
Korynt i Epidauros pokonały wojska, które wylądowały pod Haliejs;
w działaniach morskich jednak Ateńczycy rozbili flotę peioponeską pod
wyspą Kekryfaleja w pobliżu Eginy. Wówczas to wybuchła wojna między
Atenami a Eginą. W wielkiej bitwie z udziałem sprzymierzeńców każdej
ze stron Ateńczycy zdobyli 70 okrętów, wylądowali na wyspie i obiegli
miasto Eginę. Jako posiłki dla Eginetów Korynt i Epidauros przysłały na
wyspę 300 hoplitów. Jednocześnie armia Koryntu i jego sprzymierzeńców
wkroczyła do Megarydy. Mieli oni nadzieję, że bądź dopomogą Eginie
zmuszając Ateny do wycofania wojsk z wyspy, bądź zdobędą Megarę
i wtargną do Attyki. Jednakże ateński dowódca Myronides, wyruszywszy
na czele rezerwowych oddziałów złożonych z najstarszych i najmłodszych
powołanych pod broń roczników, starł się z wrogiem w nierozstrzygniętej
bitwie w Megarydzie, a dwanaście dni później wypadł z Megary na Ko­
ryntian, którzy, wykpieni po powrocie do domu przez swoich starców,
wkroczyli ponownie do Megarydy, by postawić tu pomnik zwycięstwa
(tropaion). Kiedy Koryntian zmuszono do odwrotu, oddział ich hoplitów
wycofał się na teren otoczony wielkim rowem, a jedyne wejście zamknęli
zaraz ateńscy hoplici. Koryntianie zginęli tu do ostatniego, wybici pociska­
mi lekkozbrojnych Ateńczyków. Również na zachodniej Sycylii Ateny za­
warły przymierze z Segestą w r. 458/457. Prawdopodobnie w marcu r. 457
ogłoszono urzędową listę poległych Ateńczyków, którzy padli na polach
bitew w ciągu ubiegłych dwunastu miesięcy. Zachowała się inskrypcja wy­
liczająca imiona 177 mężów z fyli Erechteis „poległych w walkach na
Cyprze, Eginie, w Egipcie, Fenicji, Haliejs i Megarze w okresie tych sa-
358 Ateny w wojnie z Persją i Spartą

mych 12 miesięcy” . Straty były rzeczywiście ciężkie. A przecież Ateny nie


stawiły jeszcze czoła potędze militarnej Sparty i Persji.17
W roku 457 wojska Symmachii Spartańskiej, w skład których wchodziło
1500 Lacedemończyków i 10 000 sprzymierzonych, rozpoczęły operacje
w środkowej Grecji. Sparta i Ateny nie były jeszcze, jak się zdaje, formal­
nie w stanie wojny. W marszu na północ Spartanie unikali wszelkiego
starcia z wojskami ateńskimi, mając — być może — nadzieję, że sama
obecność tak wielkiej armii w pobliżu Attyki skłoni Ateńczyków do po­
kojowego porozumienia. Wojska spartańskie przeszły zapewne przez Me-
garydę, wkroczyły do Beocji, która zachowała neutralność, i rozstrzygnęły
na korzyść Dorydy wojnę, którą prowadziła ona z Fokidą. W czasie, gdy
Spartanie byli w Beocji, Ateńczycy wysłali eskadrę 50 okrętów wokół Pe­
loponezu, do Pegaj. Miała ona zaatakować statki transportowe i przeszko­
dzić im w zgrupowaniu się w zatoce Kirry, tak aby armia peloponeska nie
miała możności powrotu morzem. Co więcej, ponieważ wojska ateńskie,
które dzierżyły Pegaj i Megarę i strzegły przejść przez górę Geraneję ku
Istmowi, miały teraz oparcie we flocie w Pegaj, także odwrót lądem stawał
się dla Peloponezyjczyków ryzykowny. Wódz spartański, Nikomedes, zde­
cydował się zatrzymać w Beocji. Tutaj mógł on zaciągać beockieh hopli­
tów, a zarazem porozumiewać się z pewnymi Ateńczykami zachęcającymi
go, by obalił demokrację w Atenach i zburzył Długie Mury; kończono bo­
wiem właśnie ostatni etap budowy, a kiedy mury sięgną morza w Fale-
ronie i Pireusie, miasto stanie się praktycznie nie do zdobycia od strony
lądu.
Kiedy było już oczywiste, że Ateny nie zamierzają prowadzić rokowań,
Nikomedes zaczął gotować się do rozstrzygającej bitwy, którą pragnął sto­
czyć, zanim padnie oblężona Egina, przed ukończeniem ateńskich długich
murów. Tymczasem Ateńczycy zgromadzili wszystkich swych hoplitów,
a w skład ich sił weszło jeszcze 1000 Argejczyków, poszczególne oddziały
innych sprzymierzeńców i konnica tessalska. Samych hoplitów było 14 000.
Zaatakowali oni armię spartańską pod Tanagrą, na ziemi beockiej. Zwycię­
stwo odnieśli Spartanie, do których w czasie bitwy przeszła tessalska kon­
nica, lecz straty po obu stronach były ciężkie. Osłabiona armia peloponeska
nie miała już dostatecznych sił do zaatakowania Aten. Wtargnęła więc
do Megarydy, spustoszyła ją i nie napotykając oporu przeszła na Pelopo­
nez. W tej pierwszej — po trzęsieniu ziemi w r. 464 — wojennej wyprawie
poza granice Lakonii i Messenii hoplici Sparty i jej Symmachii odzyskali
raz jeszcze swą dobrą sławę.18
Po upływie jakichś dwóch miesięcy, mniej więcej w sierpniu r. 457, My-
ronides powiódł armię ateńską do Beocji, a rozbiwszy armię beocką pod
Ojnofytami, rozebrał mury Tanagry w pobliżu granicy attyckiej i zawład­
nął większą częścią terytorium Beocji i Fokidy. Poprzednio Nikomedes
Ofensywa Aten na dwóch frontach 359

odnowił Związek Beocki pod przywództwem tebańskiej oligarchii. Myro^


nides Związek rozbił, wypędził przywódców oligarchicznych i ustanowił
rządy demokratyczne we wszystkich miastach oprócz Teb, gdzie demo­
kracja, bez jego interwencji przejęła władzę, wkrótce jednak została oba­
lona. W Fokidzie oraz w Lokrydzie Opunckiej wziął z warstw bogatszych
cywilnych zakładników, przez co wzmocnił pozycję przywódców demokra­
tycznych. Prawdopodobnie w czasie, gdy się to działo, sympatycy ateńscy
z Lokrydy Opunckiej, wydarłszy Naupaktos Lokrydzie Ozolskiej, zajęli je
jako własną kolonię. Jeszcze przed końcem r. 457 ukończono Długie Mury
ateńskie, a Egina skapitulowała. Jej mury zostały rozebrane, flota wydana
zwycięzcom, a mennica zamknięta. Zmuszona do wstąpienia do Związku
Morskiego płaciła odtąd daninę, której wysokość ustalały Ateny. Posłu­
szeństwa jej strzegł zapewne ateński garnizon. Niemal cała środkowa Gre­
cja podlegała teraz Atenom.19
W roku 456 prowadziły one potężną ofensywę na wybrzeżach Pelopo­
nezu. Tolmides, na czele 50 trier i 1000 wybranej piechoty morskiej, spu­
stoszył wyspę Kytherę, a także miasta Bo jaj i Methone na południu Pelo­
ponezu, spalił stocznię floty lacedemońskiej w Gythejon, pozyskał dla
Aten wyspy: Zakynthos i Kefallenię, a następnie wpłynął na Zatokę Ko-
ryncką. Tam zdobył Chalkis, kolonię koryncką po zewnętrznej stronie
cieśniny obok przylądka Rhion, a żołnierzy messeńskich ze swej floty
osiedlił w Naupaktos, leżącym w tejże cieśninie. Osada ta miała odegrać
ważną rolę w planach strategicznych Aten. Na tym wąskim pasku lądu
u stóp schodzących aż do morza gór Messeńczycy i dawni mieszkańcy
Naupaktos utrzymywali swą niezależność, zapewniając flocie ateńskiej
bezpieczną bazę na wodach zachodnich. Płynąc na wschód od Naupaktos,
Tolmides wylądował na wybrzeżu Peloponezu i pokonał tu w bitwie wojska
sykiońskie. Flota jego przezimowała zapewne w Naupaktos i Pegaj.
W roku następnym Tolmides prowadził operacje w Beocji. Dowództwo
nad flotą zachodnią otrzymał Perykles, któremu przydzielono również 1000
żołnierzy pokładowych. Pustoszył on północne wybrzeża Peloponezu i uda­
ło mu się pozyskać dla Aten wszystkie miasta Akarnanii, z wyjątkiem
Ojniadaj przy ujściu rzeki Acheloos, panujących nad wejściem do zatoki
z północnego zachodu. Operacje Tolmidesa i Peryklesa na zachodzie, jak
również fakt, że cała Zatoka Sarońska była obecnie w rękach Ateńczyków,
wszystko to ciążyło bardzo nadbrzeżnym państwom peloponeskim, a zwłasz­
cza Koryntowi i Sykionowi, wzmogło też groźbę powstania helotów w La­
konii i Messenii. Ateny panowały teraz niepodzielnie na wodach greckich,
a flota ich dowiodła już swej wartości również w działaniach ofensyw­
nych.20
W latach tych Związek Ateński utrzymywał znaczne siły w Egipcie.
Prawdopodobnie w r. 459 przybył do Grecji poseł perski, Megabazos. Za-
360 Ateny w wojnie z Persją i Spartą

proponował on Sparcie pokrycie kosztów najazdu na Attykę w nadziei, że


najazd ten spowodowałby wycofanie wojsk ateńskich z Egiptu. Sparta
jednak odmówiła współpracy z Persją. Wówczas Artakserkses przygotował
wielką armię i flotę, które, wkroczywszy wiosną r. 455 do Egiptu, poko­
nały zjednoczone siły Egipcjan i Greków, i uwięziły wojska greckie na
wyspie Prosopitis, leżącej między kanałem a dwiema odnogami Nilu. Po­
łożenie Greków było groźne. Egipcjanie bowiem poza plecami Inarosa za­
warli odrębny pokój, a całe zaopatrzenie na Prosopitis trzeba było do­
wozić statkami płynącymi w górę Nilu. Kosztem olbrzymich wysiłków
wojskom greckim udało się utrzymać przez 18 miesięcy, aż do lata 454 r.,
kiedy to Persowie skierowawszy gdzie indziej wody z kanału ruszyli do
ataku. Tylko nieliczne niedobitki dotarły przez pustynię do Cyreny; 6000
dostało się do niewoli, a reszta poległa. Wtedy właśnie eskadra 50 okrętów,
pod wodzą świeżo wybranych strategów, wioząca wojska, które miały zlu­
zować walczących na Prosopitis — nieświadoma klęski — zawinęła do
ujścia wschodniej odnogi Nilu; tu uderzyła na nią niespodziewanie armia
perska wraz z flotą fenicką. Większość okrętów greckich zniszczono. Stra­
ty w obu klęskach wyniosły prawdopodobnie ponad 100 statków. Tak za­
kończyła się wielka wyprawa Ateńczyków i ich sprzymierzeńców do
Egiptu.21
W tym samym mniej więcej czasie w Grecji armia ateńska, wzmocniona
przez kontyngenty sprzymierzeńców z Beocji i Fokidy, wkroczyła do Tes-
salii, domagając się powrotu popleczników Aten, wygnanych przez Tes-
salów po bitwie pod Tanagrą. Farsalos odrzuciło żądania ateńskie. Ruchy
wojsk ateńskich utrudniała konnica tessalska, tak że nie udało się zdobyć
szturmem opornego miasta. Peryklesa, który właśnie wrócił do Aten, wy­
słano znowu z 1000 żołnierzy pokładowych do Pegaj; tu obsadził on 100
trier floty zachodniej i powiódł je na wody ojczyste. Przepływając Zatokę
Koryncką zademonstrował w sposób wspaniały potęgę Aten. Splądrował
terytorium Sykionu i rozbił jego wojska, następnie zaś przewiózł jakieś
oddziały achajskie do Akarnanii, gdzie spustoszył okolice Ojniadaj. Zimą
r. 454/453, gdy cała flota ateńska zgromadziła się na Morzu Egejskim, Ate­
ny powzięły krok decydujący w swoich stosunkach ze sprzymierzeńcami.
Wielkie sumy, złożone w skarbcu związkowym na Delos, przeniesiono teraz
na Akropol w Atenach, gdzie przeszły pod opiekę Ateny i kontrolę ateń­
skiego Zgromadzenia. Klęska w Egipcie zmusiła Ateny do defensywy22,
potrzebowały zatem pieniędzy, by ponownie przechwycić inicjatywę.
W tym momencie możemy dokonać przeglądu polityki ateńskiej w latach
461—454. Podstawą jej był fakt, że Ateny rozporządzały większymi
środkami niż jakiekolwiek inne państwo greckie. Liczba obywateli, która
w czasie wojen perskich wynosiła 30 000 dorosłych mężczyzn, wzrosła
do 40 000 w tych latach dobrobytu, kiedy państwo wciąż jeszcze hojnie
Ofensywa Aten na dwóch frontach 361

przyznawało prawa obywatelskie. W wojsku służyli również obcy rezy­


denci, a kleruchowie byli gotowi do służby za morzem. W linii bojowej
Ateny mogły postawić 10— 12 tysięcy hoplitów, zapewne trzystuosobowy
oddział konnicy i liczne zastępy lekkozbrojnych, wśród nich łuczników
i procarzy.23 Lekkozbrojnymi, służącymi jako wioślarze i żołnierze pokła­
dowi, Ateny były w stanie obsadzić flotę liczącą niemal 200 trier. Możli­
wość zaś wystawienia tak wielkich sił zawdzięczały temu, że cała ludność
Attyki była wolna. W większości państw doryckich przeważali poddani,
a obywatele brali udział w wojnie tylko jako elita i uprzywilejowana
mniejszość. Dlatego stan liczebny armii i stosunek załóg okrętowych do
hoplitów był tam niższy niż w Atenach. Korynt, bogate miasto handlowe,
przysłał pod Salaminę zaledwie 15 okrętów, a pod Piąteje 5000 hoplitów,
Sykion — także 15 okrętów i 3000 hoplitów, a Sparta — 16 okrętów
i 5000 hoplitów Spartiatów.24 Na morzu Ateny miały zapewnioną całko­
witą przewagę nad państwami peloponeskimi, zarówno co do załóg, jak
i samych okrętów, tak że w r. 460 ich flota wojenna była liczniejsza niż
połączone floty Koryntu, Sykionu i Sparty. Na lądzie górowały liczbą
obywateli hoplitów nad każdym z państw peloponeskich.
Ateńczycy postanowili zniweczyć flotę swoich rywali. Udało im się to
świetnie, gdyż uderzyli, zanim ich przeciwnicy zdołali się połączyć. Tazos
i Egina skapitulowały, a eskadry Koryntu, Sykionu i Sparty zostały spa­
raliżowane, a następnie zniszczone około r. 455. Ateńczycy, czując się
władcami na całej Zatoce Sarońskiej i Korynckiej, urządzali napady na
wybrzeża Peloponezu, uzależniając od siebie Achaję, a prawdopodobnie
także Trojzenę.25 Gdyby utrzymali pokój z Persją, mogliby zapewne roz­
bić Symmachię Spartańską i narzucić swą wolę całemu Peloponezowi.
Zdecydowali jednak równocześnie wszcząć wielką ofensywę przeciw
Persji.
Na morzu Egejskim Ateny dysponowały olbrzymimi siłami morskimi.
Przed bitwą pod Ladę sami Jonowie zgromadzili 350 trier. W roku 460
Ateny miały prócz Jonów wielu innych sprzymierzeńców. Wolały one
wprawdzie ściągać od nich raczej pieniądze, by za nie utrzymywać własną
flotę, ale Chios, Lesbos i Samos uprzednio już wystawiły 230 trier, a inne
państwa dostarczały znacznej liczby wioślarzy.26 W latach 460—455 egej­
ska flota Związku Ateńskiego stawiała czoło całej potędze morskiej wiel­
kiego imperium perskiego, które ściągało swoją flotę z Cylicji, Cypru,
Fenicji i Egiptu. Kiedy Ateńczycy i sprzymierzeni przyjęli zaproszenie
Inarosa, pod Cyprem było już w akcji 200 greckich okrętów, a teraz przy­
łączyła się do nich jeszcze flota egipska. Liczyli więc, że uda im się znisz­
czyć pozostałą flotę perską. Wielki plan wojny morskiej powiódł się
Związkowi Ateńskiemu wspaniale. W roku 455 jego flota panowała nad
wodami przybrzeżnymi Egiptu i w Delcie Nilu. Znajdująca się tutaj
362 Ateny w ¡wojnie z Persją i Spartą

ateńska eskadra liczyła prawdopodobnie około 40 okrętów27, ponieważ


główne siły morskie Aten zajęte były niszczeniem floty peloponeskiej.
Dopóki jednak sprzymierzeńcy pozostawali wierni Atenom, flota perska
nie była w stanie przeciwstawić się w sposób poważny przewadze Greków
na pełnym morzu.
Ofensywę na dwóch frontach podjęły Ateny w momencie, gdy udało
im się zapewnić sobie przymierze trzech państw lądowych: Argos, Tessalii
i Megary, a Spartę sparaliżowało trzęsienie ziemi i jego dalsze skutki.
Niemniej jednak nie próbowano wkroczyć na Peloponez, by wymusić
rozstrzygającą bitwę. Ateńscy hoplici po części służyli we flocie, po części
stali garnizonem w Megarze, Atenom zaś brakło pewności, czy sprzymie­
rzeńcy ich zechcą iść bez zastrzeżeń przeciw Symmachii Spartańskiej.
Na swoją rękę ulepszyły więc tylko umocnienia, budując długie mury
pod własnym miastem i Megarą. Z drugiej strony Sparta również począt­
kowo znajdowała się w defensywie. Spartiatów było zapewnę niewiele
ponad 3000, a w Messenii nadal panowało niezadowolenie. Zwlekała więc
z wypowiedzeniem wojny. Egina, idąc za jej przykładem, dopuściła do
pokonania Koryntu i Epidauros, po czym przyszła kolej i na nią. W roku
457 działania ofensywne Sparty miały charakter mało zdecydowany.
Wojska jej wycofując się pozostawiły siły Aten nienaruszone, Ateńczycy
mogli więc nadal nękać Peloponez. Tak więc odnosili sukcesy w swych
poczynaniach militarnych, chociaż sprzymierzeńcy, jak się okazywało,
niewiele mogli im pomóc na lądzie.
Na wschodzie Ateny walczyły z Persją na razie tylko na morzu. Sy­
tuacja zmieniła się dopiero wtedy, gdy zawarły przymierze wojskowe
z Inarosem; wówczas to jego wojska, współdziałając z flotą grecką i gre­
cką piechotą morską, pokonały wielką armię perską i przez pięć lat były
o włos od kompletnego wyzwolenia Egiptu. W Persach, wystawionych
w r. 470, Ajschylos przedstawił klęskę, która groziła zburzeniem państwa
perskiego. Później zaś zwycięstwo nad Eurymedonem i powstanie w Egip­
cie w r. 460 budziły uzasadnione, jakby się zdawało, nadzieje, że nastąpi
teraz rozpad imperium. Nadzieje te okazały się jednak płonne. W wyniku
ostatecznej próby sił armia egipska poniosła klęskę, a Egipcjanie zawarli
odrębny pokój z Persją. Ateny, przywódca Związku Ateńskiego, nie zapo­
biegły dalszym stratom, bo nie wycofały w porę floty. Podobnie jak póź­
niej w Syrakuzaćh, tak i teraz zapłaciły za ten upór drogo.
Rozpoczynając wojnę Ateny liczyły nie tylko na swoje siły lądowe i mor­
skie. Orężem ich w polityce wojennej była przede wszystkim demokracja,
która miała ułatwić zadzierzgnięcie więzi wspólnych interesów z innymi
państwami greckimi. Na początku tak się właśnie działo. Argos zmieniło
ustrój arystokratyczny na demokratyczny prawdopodobnie w czasie trwa­
nia swego sojuszu z Atenami około r. 461. Argiwskie Zgromadzenie Lu-
Perykles u władzy i imperium ateńskie 363

dowe i Rada (obok dawnej Rady Osiemdziesięciu), sąd ludowy, pięć fyl
topograficznych (obok dawniejszych czterech fyl etnicznych), jak również
wprowadzenie ostracyzmu — wszystko to bardzo dokładnie przypominało
odpowiednie cechy ustroju ateńskiego. Być może i Megara stała się teraz
państwem demokratycznym, bo tam także stosowano ostracyzm. W więk­
szej części Beocji, a zapewne także w Fokidzie i Lokrydzie, demokracja
doszła do władzy nie samorzutnie, lecz skutkiem interwencji armii ateń­
skiej;28 w Tebach również rządy przejęli demokraci. W roku 455, kiedy
Tolmides wyruszał do Beocji, te rządy demokratyczne mogły łatwo stać
się mu kulą u nogi.
W roku 454 Ateny uświadomiły sobie, że nie są w stanie prowadzić
nadal ofensywy na dwóch frontach. Ich własne straty były duże, zwłaszcza
zginęło wielu hoplitów, na których przypadł cały ciężar walki w Grecji
i Egipcie.29 Sytuacja na kontynencie greckim wyglądała niepewnie: Tes-
salia — wroga, Argos — mało aktywne, a tzw. sprzymierzeńcy Aten —
Megara, Beocja i Fokida — niesforni i lękliwi. Na szczęście dla Aten
Symmachia Spartańska pozostawała ciągle jeszcze w defensywie. Groźniej
przedstawiały się sprawy w basenie Morza Egejskiego. Tutaj powody do
niezadowolenia mnożyły się w miarę przewlekania się wojny. Ateny były
wymagającym hegemonem, a żądania stawiane państwom związkowym
stale wzrastały. Państwa te poniosły szczególnie ciężkie straty pod Dra-
beskos i w Egipcie, gdzie dostarczyły przeważającej części floty, a wojska
ich walczyły także na Eginie i pod Tanagrą. Chociaż w napisach na wo­
tach, które ze swoich łupów Ateny i Sparta poświęcały bogom, wojnę
toczoną na kontynencie nazywano wojną ,,Jonów z Peloponezyjczykami” ,
członkowie Związku Ateńskiego nic nie zyskali na zniszczeniu flot Eginy,
Koryntu, Sykionu i Sparty ani na rozszerzeniu wpływów Aten w środko­
wej Grecji.30 Losy Tazos ujawniły charakter zamierzeń ateńskich i sprzy­
mierzeńcy zdawali sobie sprawę, że zwycięskie Ateny zechcą może po­
gwałcić autonomię, dla której zachowania stworzono Związek Morski.
Klęska w Egipcie podważyła autorytet ateńskiego przywództwa, a obec­
ność wielkich i zwycięskich sił perskich na południowym wschodzie Mo­
rza Śródziemnego zachęciła niektórych sprzymierzeńców do podjęcia walki
o wyzwolenie. Zimą r. 454/453 wielu z nich we wschodniej Grecji zbun­
towało się przy poparciu Persji.

3. PERYKLES U W Ł A D Z Y I IMPERIUM ATEŃSKIE

W latach zwycięstw i ekspansji (lata 460—455) wojskami ateńskimi do­


wodzili Myronides, Tolmides, Leokrates, Charitimides i inni. Perykles nie
piastował dotąd poważnego dowództwa, a w r. 455 zapewne zastępował
361 Ateny w wojnie z Persją i Spar tą

tylko Tolmidesa. Po śmierci zaś Efialtesa został jego następcą jako przy­
wódca demokratów. W tym charakterze ograniczył jeszcze bardziej upraw­
nienia areopagu. Sprawował też nadzór nad budową długich murów.
Prawdopodobnie w r. 458 wydał słynny rozkaz „zmiecenia Eginy — za­
kały Pireusu” . Wpływy demokratów stale wzrastały. W roku 458/457 za­
pewnili oni sobie poparcie klasy średniej pozwalając kandydować na
archontów przedstawicielom zeugitów, z których rekrutowali się hoplici.31
W roku 457/456, kiedy oligarchom nie powiodły się próby tajnych ukła­
dów ze Spartą, a demokracja przejmowała władzę coraz szerzej w środko­
wej Grecji, Perykles wystąpił z wnioskiem odwołania Kimona z wygnania
i przeprowadził tę uchwałę na Zgromadzeniu. Może miał nadzieję, że po
powrocie Kimona Sparta będzie skłonna liczyć na pokojowe porozumienie,
sam Kimon natomiast powstrzyma ateńskich ekstremistów. Jakiekolwiek
jednak miał zamierzenia, Perykles był już dostatecznie pewny swojej
przewagi, by zgodzić się na obecność dawnego rywala. Po klęsce w Egip­
cie, gdy poszczególne państwa poczęły występować ze Związku Ateń­
skiego, on to właśnie otrzymał ważne zadanie zademonstrowania potęgi
Aten na Zachodzie, a następnie sprowadzenia głównej ich floty na wody
ojczyste. Peryklesowi też zapewne zawdzięczały Ateny swoją konsekwen­
tną i trafną politykę w latach najbliższych.32
Dobry start zapewniło mu od samego początku arystokratyczne pocho­
dzenie, otwierające przed nim drogę do najwyższych sfer ateńskiej poli­
tyki. Ojciec, Ksanthippos (zapewne z rodu Buzygaj), który dowodził
eskadrą ateńską pod Mykale, zostawił synowi pokaźny majątek; matką
była Agariste, córka Klejstenesa, Alkmeonidy, wroga tyranii i Sparty,
a obrońcy praw ludu. Urodzony około r. 495 Perykles osiągnął wiek męski
w chwili, gdy wraz ze wzrostem Związku Ateńskiego dobiegły już kresu
wielkie dni Związku Hellenów i współdziałania Aten ze Spartą. Przez
całą swą karierę przeciwstawiał się nieustępliwie Sparcie, a w Związku
Ateńskim widział jedynie fundament wielkości Aten. Na pierwszym miej­
scu stawiał zawsze interesy miasta-państwa, a ten porządek zdawał się
słuszny większości ludu. W polityce wewnętrznej rękojmią jego oddania
sprawie demokracji były powtarzające się ataki na areopag, Kimona i na
Spartę. Różny od Temistoklesa, nie wzbudzał podejrzeń, że dąży do tyra­
nii, a jego uczciwość i nieskazitelna opinia, jaką sobie zdobył dysponując
funduszami publicznymi, stawiały go poza zwykłym kręgiem polityków.
Talenty jego były niepoślednie. Dzielny żołnierz, zdolny dowódca i pory­
wający mówca, u którego precyzja wysłowienia łączyła się ze wspania­
łością stylu i głębią myśli, wpływy swe zawdzięczał przede wszystkim
pewności, z jaką umiał osądzić i ocenić czynniki militarne i dyplomatyczne
w każdej sytuacji, a także przewidzieć przyszły rozwój Aten. Sąd jego
kształtowały nauka i doświadczenie. Uczeń lub przyjaciel najwybitniej-
Perykles u władzy i imperium ateńskie 365

szych myślicieli swoich czasów, Damona, Zenona i Anaksagorasa, nie znał


żadnych krępujących intelekt uprzedzeń ani przesądów, świeckich czy
religijnych, doświadczenie zaś obdarzyło go pewnością siebie i spokojem,
które wzbudzały zaufanie jego zwolenników. Zarówno w sprawach pry-
watnych, jak i państwowych można było na nim polegać; jako dowódca
i jako mąż stanu przede wszystkim troszczył się zawsze o bezpieczeństwo
swych współobywateli. On to właśnie wyrobił w Ateńczykach świadomość
ich wielkiego przeznaczenia i sam zdziałał niemało, by przeznaczenie to
urzeczywistnić.33
Na arenie politycznej Perykles spotkał się z silną opozycją, której prze­
wodził najpierw Kimon, a później jego następca, Tukidydes, syn Melesiasa,
ostracyzowany ostatecznie w r. 443. Polityka wewnętrzna i zagraniczna
wiązały się ściśle ze sobą. Jeśliby demokracja miała się dalej pogłębiać,
należało pomyśleć o zasiłkach dla niższych klas majątkowych w państwie.
Pieniądze na ten cel zapewnić mogło jedynie odpowiednie wykorzystanie
kierowniczego stanowiska Aten w jej Związku, ale by stanowisko to wy­
korzystać, trzeba było przeciwstawić się Sparcie, która inaczej ingerowa­
łaby na pewno po stronie niezadowolonych sprzymierzeńców. Jeśliby zaś
demokracja miała ulec pewnym modyfikacjom, powstałaby ponownie
możliwość współdziałania ze sprzymierzeńcami i ze Spartą, co ongiś do­
prowadziło do zwycięstwa nad Eurymedonem.
Alternatywę tę rozstrzygnięto w latach 454—451. Klęska w r. 454
wzmocniła siły Kimona. Wiele przemawiało za jego polityką współpracy
ze sprzymierzeńcami i zbliżenia ze Spartą. Szczodra wspaniałomyślność,
jakiej dał dowód niejednokrotnie podejmując służbę publiczną czy też
wspomagając swych współtowarzyszy z demu, przyczyniła się do wzrostu
jego popularności wśród wszystkich klas w państwie.34 Perykles jednak
przeprowadził dwie reformy, które zdemokratyzowały demokrację: pozba­
wił mianowicie areopag dalszych jeszcze uprawnień, przekazując je —
jako sądownicze — heliai, a także wprowadził płace państwowe dla sę­
dziów, którzy mieli obecnie do czynienia z wzrastającą ciągle liczbą spraw.
Heliaję przekształcono na kilka sądów (dikasteria), do których wyznaczano
sędziów z grona 6000 obywateli, wybieranych corocznie spośród wszy­
stkich chętnych, po służbie wojskowej, po 600 osób z każdej fyli. Wprowa­
dzenie płac państwowych demokraci uznali za wskazane z dwóch powo­
dów: po pierwsze — wszyscy obywatele, biedni i bogaci, mieli teraz
jednakową możliwość zasiadania w sądzie ludowym, po drugie — była to
wygodna forma zasiłku dla wielu członków z klasy najbiedniejszej. Jed­
nocześnie zaś reforma ta wzmacniała pozycję przywódców demokratycz­
nych. Większość bowiem spośród 6000 sędziów, zainteresowana materialnie,
będzie popierała odtąd opłacające ją władze demokratyczne, zwłaszcza
w czasie wojny, kiedy wśród sędziów przeważają ludzie starzy i biedni.
366 Ateny w wojnie z Persją i Spartą

Co więcej, przyj ąwszy raz taką zasadę, państwo zaczęło wynagradzać pie­
niężnie również inne funkcje, tak że stopniowo coraz więcej obywateli
było zainteresowanych w utrzymaniu demokracji. Między r. 454 a 440
liczba tych, którzy korzystali z jakiejś formy państwowego wynagrodze­
nia, doszła w przybliżeniu do 20 tysięcy.35 Być może właśnie reforma
helia! spowodowała w r. 453/452 przywrócenie urzędu Trzydziestu Sę­
dziów, objeżdżających kolejno demy. Wprowadzenie płac państwowych
stało się jedną z przesłanek ważnego prawa, uchwalonego w r. 451/450
na wniosek Peryklesa. Dotychczas syn obywatela ateńskiego i cudzoziemki
mógł również zostać sam obywatelem. Poczynając od r. 451/450 obywa­
telstwo ateńskie ograniczono do ludzi, których oboje rodzice byli obywa­
telami. Odtąd państwo będzie już w stanie kontrolować liczbę tych, któ­
rym może przysługiwać prawo do płacy państwowej.36
Późniejsze pokolenia krytykowały ostro Peryklesa za wprowadzenie
płac państwowych i za ograniczenie obywatelstwa ateńskiego. Platon na
przykład uważał, że pod wpływem płac państwowych Ateńczycy stali się
„gnuśni, tchórzliwi, gadatliwi i chciwi’", a historycy nowocześni wyrazili
przekonanie, że prawo o obywatelstwie przeszkodziło Atenom rozwinąć
się w większe państwo. Za życia Peryklesa ten pierwszy zarzut nie miał
podstaw, drugi był bardziej uzasadniony. Nie można jednak oceniać tych
dwóch praw w oderwaniu od innych czynników. Wiązały się one ściśle
z polityką zagraniczną Aten; państwo bowiem mogło płacić stałe wyna­
grodzenia tylko nakładając daniny na sprzymierzeńców, a dyskryminacja
nieateńskich matek godziła również przede wszystkim w kobiety z miast
związkowych. Perykles zamierzał przekształcić Związek Ateński w ateń­
skie imperium. Dochody z imperium miały służyć dwom celom: zapew­
nieniu sprawnego funkcjonowania demokracji ateńskiej i utrzymaniu
ateńskich sił zbrojnych. W ten sposób Ateny stałyby się miastem-pań-
stwem, które odpowiadałoby raczej doryckiemu niż jońskiemu modelowi.
Obywatele tworzyliby elitę zasilaną finansowo przez mieszkańców
państw podległych, a młodzi i zdrowi mężczyźni, przynajmniej niektórzy
z nich, zwolnieni dzięki temu ze swych normalnych obowiązków, poświę­
ciliby się całkowicie ćwiczeniom i służbie wojskowej, tak że w końcu
Ateny mogłyby się okazać silniejsze od Sparty. Politykę Peryklesa można
także zamknąć w stwierdzeniu, że dążąc do rozbudowy potęgi morskiej
Aten oddał całą władzę w ręce przywódców demokracji. Jego polityka,
jak i każda inna, miała właściwe sobie wady, lecz oceniając rezultaty mu­
simy dojść do wniosku, że udało się jej stworzyć imperium i doprowadzić
Ateny do szczytu świetności, choć nie zdołała zgnieść Sparty, ani zjed­
noczyć Hellady.37
W latach 454—451 Peryklesowi stała już niewątpliwie przed oczami ta
wielka przyszłość Aten, ale na razie miał on przed sobą bezpośrednie cele:
Perykles u władzy i imperium ateńskie 367

pokonanie Kimona, walkę ze Spartą i zmuszenie do posłuszeństwa zbun­


towanych państw związkowych. Pierwszy z nich osiągnął przeprowadzając
swoje demokratyczne reformy. Przez trzy lata Sparta i Ateny nie podej­
mowały działań na lądzie, a potem zawarły rozejm pięcioletni, trwający
od 451 do 446 r. Jednocześnie Argos związało się ze Spartą pokojem
trzydziestoletnim, wycofując się z przymierza z Atenami. Pakty te odro­
czyły rozwiązanie drugiego problemu. Na tym polu Perykles i Kimon
współpracowali zapewne ze sobą, gdyż Kimon prowadził negocjacje
w sprawie rozejmu, a w r. 450 otrzymał dowództwo w wojnie z Persją,
lecz Perykles i jego zwolennicy utrzymali przewagę w wewnętrznej po­
lityce Aten. Siły ateńskie mogły teraz swobodnie przywracać porządek
w basenie Morza Egejskiego. Zrobiły to szybko. Między r. 454 a 449 liczba
sprzymierzeńców płacących daninę wzrosła z 135 do 155, a może nawet
do 173 państw, a w r. 450 flota Aten i sprzymierzonych mogła już podjąć
ofensywę przeciw Persji. Kimon, mając pod swymi rozkazami 200 trier,
zmierzał do ponownego potwierdzenia talassokracji Aten na wschodnich
wodach Morza Śródziemnego. Po swym zwycięstwie w r. 454 Persowie
zajęli Cypr i zepchnęli następcę Inarosa, Amyrtajosa, w błota Delty,
a w r. 450 znaczne siły perskie czuwały na wysuniętych pozycjach w po­
bliżu Cypru i Cylicji. Kimon, odniósłszy wielkie zwycięstwo nad flotą
nieprzyjaciela, wysłał eskadrę 60 okrętów do Delty na pomoc Amyrtajo-
sowi i obiegł bazę fenicką Kition na Cyprze. Zimą zachorował i umarł,
a głód zmusił Ateńczyków do odstąpienia od oblężenia. Siły ich jednak
pokonały znów perską flotę i armię pod Salaminą na Cyprze, i prawdo­
podobnie również na wybrzeżu Cylicji. W końcu r. 499 Persja rozpoczęła
rokowania o pokój, a siły greckie wycofały się z Cypru i Egiptu. Być może
właśnie w czasie tych rokowań powrócili do ojczyzny ostatni pozostali
przy życiu z 6000 Greków pojmanych w r. 454 w Egipcie.38
Pokój, zawarty prawdopodobnie na początku r. 448, nazwano pokojem
Kalliasa, od imienia głównego pełnomocnika Aten, państwa-hegemona
wszystkich sił greckich. W Suzie pomagali Kalliasowi zapewne posłowie
Argos, które odnawiało właśnie swój pakt przyjaźni z Artakserksesem.
Traktat pokojowy podpisały: z jednej strony Persja, z drugiej zaś Ateny
ze swymi sprzymierzeńcami. Jego warunki znamy tylko z parafrazy głów­
nych postanowień: „Wszystkie miasta greckie w Azji mają mieć autono­
mię. Satrapom perskim nie wolno się zbliżać bardziej niż na odległość
trzech dni drogi do wybrzeża i żaden perski okręt wojenny nie ma prawa
pokazać się na morzu między Faselis a wyspami Kyaneaj. Ateńczycy nie
będą napadać na terytorium Wielkiego Króla.” 39 Traktat ten zabezpieczał
Greków w Azji przed Persami i kładł kres wojnie z Persją. Był on wspól­
nym tryumfem Ateńczyków i Jonów, zgodnie z ich paktem z r. 477,
i oznaczał osiągnięcie jawnie deklarowanego celu, dla którego pakt ten
368 Ateny w wojnie z Persją i Spartą

zawarto. Traktat potwierdzał prawa Persów do Cypru i Egiptu i zabez­


pieczał te kraje przed interwencją Aten. Potwierdzał także panowanie
Aten na morzu, gwarantując nienaruszalność ich hegemonii od Faselis
w Pamfilii do wysp Kyaneaj przy wejściu do Bosforu, morza zaś otwierał
handlowym statkom obu krajów, które miały żyć teraz w pokoju. Był to
koniec wielkiej wojny Hellady z Persją i ważny etap w konsolidacji impe­
rium ateńskiego.40
Przekształcanie Związku Ateńskiego w ^imperium ateńskie było proce­
sem powolnym; stopniowo coraz więcej państw traciło swobodę działania
i musiało podporządkować się woli Aten. Losu tego doznały niektóre już
około r. 454; Karystos, Naksos. Tazos, Egina i zapewne jeszcze inne, roz­
brojone, zmuszono do posłuszeństwa rozkazom Aten. Państwa tworzące
drugą grupę, najliczniejszą, pozbawiły się same środków walki, wpłacając
pieniądze do skarbu związkowego zamiast dostarczać okrętów flocie sprzy­
mierzonych; były one już zastraszone i skłonne do głosowania na Zgro­
madzeniu Sprzymierzonych zgodnie z życzeniem Aten. Państwa stanowiące
trzecią grupę, której liczebność stale spadała, miały jeszcze nadal pewne
zabezpieczenie dla swej autonomii w postaci okrętów, które dostarczały
do floty związkowej, i mogły sobie nawet pozwolić na zlekceważenie żą­
dań Aten, chociaż — jak tego dowiódł przykład Tazos — miały niewielkie
tylko szanse uniknięcia kary. Wydarzenia lat 460—454 ukazują istotne
stadium przekształcania Związku w imperium. Nie w interesie sprzymie­
rzonych, ale Aten walczyły oddziały związkowe z Eginą i siłami lądowymi
Tanagry; już sam ich udział w tych działaniach świadczyły że Zgromadze­
niem Sprzymierzonych rządziła wola Aten.\w tych latach wzrosły tównież
ateńskie siły morskie, zmniejszyły się zaś siły państw związkowych. Ateny
niszczyły lub zdobywały okręty Eginetów i Peloponezy jeżyków, a sprzy­
mierzeni tymczasem dźwigali cały ciężar walk w Egipcie i oni też ponieśli
największe straty w ostatecznej klęsce. Mówiąc słowami Tukidydesa,
Ateńczycy „nie brali już we wspólnych wyprawach równego ze sprzy­
mierzonymi udziału, zbuntowanych natomiast było im coraz łatwiej po­
skramiać” .41
Zimą r. 454/453 przeniesiono skarb związkowy spod opieki Apollona na
Delos pod opiekę Ateny do Aten. Na samym początku istnienia Związku
Ateńskiego z propozycją takiego' kroku wystąpiła, być może, Samos na
Zgromadzeniu Sprzymierzeńców, ale tym razem Ateny działały zapewne
samowolnie. Fakt przeniesienia można było wprawdzie usprawiedliwiać
groźbą ataku na Delos, ponieważ flotę fenicką ośmieliły egipskie sukcesy,
a zbuntowane państwa związkowe mogły zapewnić jej wysunięte bazy
operacyjne. Jednakże rzeczywisty sens tych przenosin był polityczny. Od
tej chwili Ateny dysponowały samowładnie skarbem związkowym, a ich
zasoby finansowe stały się nagle wprost olbrzymie w porównaniu z zaso-
Perykles u władzy i imperium ateńskie 369

bami tych paru państw, które można było jeszcze uważać za niezależne.
,,Skarb związkowy” przestał istnieć jako fundusz odrębny, a stał się jed­
nym z działów finansów ateńskich i prawdopodobnie już w r. 450/449
podniesiono z niego okrągłą sumę 5000 talentów, którą następnie użyto
na budowę wspanialszych Aten.42 Zgromadzenie Sprzymierzonych nie
miało po co się zbierać. Odtąd państwo ateńskie wydawało zarządzenia
dotyczące spraw ,,Aten i sprzymierzeńców” . Dzierżąc w swych rękach
całą władzę, Ateny zrezygnowały teraz z czczej formalności zasięgania
piania swoich ongiś sprzymierzeńców.
Kilkuletnia bierność Sparty dawała Atenom okazję ponownego potwier­
dzenia swej hegemonii na wszystkich wodach Morza Egejskiego. Jak już
widzieliśmy, między r. 454 a 449 liczba państw płacących daninę wzrosła
z około 135 do 155, a może nawet 173. Ci nowi płatnicy należeli zapewne
do dwóch kategorii. Pierwsza z nich to państwa, które skłoniono siłą lub
namową (chcąc je pozbawić możliwości wystąpienia ze Związku), żeby
zamiast dostarczać okrętów płaciły swój udział pieniędzmi; druga — takie,
które już wystąpiły i zostały zmuszone do powrotu. Tych pierwszych było
niewiele, prawdopodobnie przede wszystkim miasta eubejskie i niektóre
Cyklady. W roku 448 okrętów dostarczały jeszcze tylkoJChios, JLesbos
i Samos, które na wschodnim Morzu Egejskim odgrywały rolę silnych baz
morskich, Ateny traktowały je zatem w sposób uprzywilejowany.43 Pań­
stwa drugiej grupy, znacznie liczniejsze, leżały przeważnie w południowo-
-wschodniej części Morza Egejskiego, a znajdowały się wśród nich rów­
nież miasta z jońskiego wybrzeża, Milet, Erythraj i, być może, Kolofon.
Metody, jakimi Ateny zapewniły sobie ich posłuszeństwo, zostały uwiecz­
nione w szeregu inskrypcji, datowanych w przybliżeniu na okres od r. 453
do 449.
W Erythraj i w Milecie Ateny osadziły swe garnizony. Obecność ich
w czasie wojny można było usprawiedliwiać potrzebami wojskowymi, ale
służyły one także celom politycznym. W obu miastach, a także w Kolofo-
nie, zjawili się ateńscy „komisarze” (episkopoi), czyli „archonci” , którzy
uprawiali swą działalność właśnie pod ochroną garnizonów wojskowych.
Ich zadaniem było zgodnie z zarządzeniem Aten wprowadzenie marionet­
kowych lub co najmniej uległych rządów. W Erythraj „komisarze” i do­
wódca garnizonu wybrali drogą losowania członków Rady, którzy objęli
urzędowanie w pierwszym roku tej nowej ery, później zaś Rada ustępu­
jąca razem z dowódcą garnizonu wyznaczała swoich następców na dal­
sze lata. Ustrój w tym mieście i w Kolofonie zaszczycono wówczas nazwą
demokracji. Członkowie Rady składali przysięgę — a za krzywoprzysię­
stwo kara śmierci groziła nie tylko winnemu, lecz i jego synom — że
będą zawsze wierni demokracji erythrejskiej, a także Atenom i ich sprzy­
mierzeńcom; że nie zbuntują się przeciw demokratycznym Atenom ani
370 Ateny w wojnie z Persją i Spartą

ich sprzymierzeńcom; że nie skarżą na wygnanie żadnego obywatela ani


nie pozwolą na powrót tym, którzy schronili się iu Persów, bez zgody Aten
i władz demokratycznych Erythraj. Przysięga ta wiązała ze sobą demokra­
cje Aten i Erythraj; Ateny przemawiając w imieniu własnym i sprzymie­
rzeńców dyktowały postępowanie Erythraj w sprawach wygnańców po­
litycznych i odwołań z wygnania. W Milecie kolegium pięciu urzędni­
ków ateńskich „współpracowało” z miejscowymi urzędnikami wykonaw­
czymi. Początkowo władała tu oligarchia, lecz, jak się zdaje, od r. 447
rządy przybrały formę demokratyczną, przy czym wprowadzono rów­
nież podobną do erythrejskiej, wiernopoddańczą przysięgę.44
Garnizony, „komisarze” i rządy zobowiązane przysięgą do wierności
narzucono prawdopodobnie wszystkim państwom, które wystąpiły ze
Związku, a potem zostały siłą zmuszone do posłuszeństwa. Ateńscy „komi-
sarze” , z początku tymczasowi, stawali się niekiedy stałym kolegium nad­
zorców politycznych zwanych „archontami” , a gdzieniegdzie posłuszeństwo
woli Aten kazano zaprzysięgać nie tylko Radzie, lecz także i ludowi. W Mi­
lecie, zapewne na życzenie Aten, dwa rody i ich potomnych pozbawiono
praw za tyranię, a niektóre sprawy sądowe trzeba było przekazywać do
rozstrzygnięcia sądom ateńskim. W Erythraj każdy skazany na wygnanie
za zabójstwo musiał opuścić również terytorium Aten i państw związko­
wych, a każdy winny wydania miasta tyranom podlegał karze śmierci wraz
ze swymi synami. Polecono również, aby na Wielkie Panatenaje, obcho­
dzone co cztery lata w Atenach, Erythraj wysyłały posłów z darami, któ­
rych minimalna wartość była z góry określona.45
Poważną rolę w przekształceniu Związku w imperium ateńskie odegrali
Ateńczycy dzierżący strategicznie ważne punkty w basenie Morza Egej­
skiego. Na przykład osadnicy z Sigejon otrzymali pochwałę za swoje za­
sługi w r. 451/450, obiecano im też pomoc Aten przeciw wszelkim wrogom
w Azji. Inni Ateńczycy mieszkali na Skyros, Imbros, Lemnos i na Cherso-
nezie. Między r. 450 a 446 Ateny osiedliły swych osadników po raz pierw­
szy na terytorium państw związkowych: na Andros, Naksos i prawdopo­
dobnie w Histiai na Eubei, a także wzmocniły, jak się zdaje, kolonie na
Lemnos i Imbros, na pewno zaś — na Chersonezie. Kolonie były także
strażnicami imperium; wszyscy osadnicy wchodzili do klasy hoplitów,
a sama ich obecność odstraszała sąsiadów od buntu i zabezpieczała punkty
oparcia flocie ateńskiej. Kiedy miano zamiar założyć gdzieś kolonię, Ateny
konfiskowały najpierw najlepsze ziemie, następnie zaś dzieliły je na działki
(kleroi), z których jedną dostawał każdy osadnik, stając się w ten sposób
kleruchem (fileroukhos). Takich kleruchów było na Andros 250, na Na­
ksos — 500 i w Histiai prawdopodobnie również 500, a dla ich osadzenia
wywłaszczono trzy- lub czterokrotnie więcej ludności. Wielu wywłaszczo­
nych straciło możliwość utrzymania; w kraju ubogim w urodzajne grunty
Perykles u władzy i imperium ateńskie 371

stawali oni w obliczu głodu lub emigracji. Państwo, któremu zabrano naj­
lepsze ziemie, musiało teraz płacić daninę zgodnie z nowym oszacowaniem
jego zmniejszonych zasobów. Żadne inne poczynania Aten nie wzbudzały
tak głęboko oburzenia ani nie krępowały tak mocno ich poddanych, jak
właśnie owe wśród nich zakładane kleruchie.46
W latach 450—447 srebrne monety ateńskie i ateńskie miary i wagi stały
się obowiązujące na terenie całego Związku. Wszelkie lokalne pieniądze
srebrne miano wycofać z obiegu i stopić; z materiału tego bito następnie
monety ateńskie, przy czym nieznaczne straty przy wymianie obciążały
odbiorców. Mennice bijące srebro w państwach związkowych zostały
zamknięte, a skorzystała na tym mennica ateńska. Wszystko to ułatwiało
ruch handlowy na całym obszarze Morza Egejskiego, a zwłaszcza między
Atenami a państwami im podległymi. Krok ten jednak, podobnie jak inne
podejmowane po r. 454, wyraźnie już naruszał autonomię sprzymierzeń­
ców.47
Mężem stanu, z którego inspiracji powstawało imperium ateńskie, był Pe-
jTykles. Jemu to powierzono nadzór nad skarbem związkowym po przenie­
sieniu go do Aten i na jego wniosek użyto 5000 talentów z tego skarbu na
fundusz budowlany. Perykles popierał zakładanie kleruchii i sam dowo­
dził nawet ekspedycją na Chersonez. On również, jak się zdaje, wywierał
decydujący wpływ na politykę zagraniczną państwa. Póki trwał niebez­
pieczny proces tworzenia imperium, trzeba było za wszelką cenę utrzymać
z dala innych wrogów Aten.
Na Dalekim Zachodzie Ateny zawarły, prawdopodobnie w r. 454/453,
sojusze z Halikyaj, Leontinoj i Rhegion. Sojusze te były politycznym suk­
cesem Aten: czyniły one Ateny na Sycylii potencjalną przeciwwagą syra-
kuzańskiej potęgi morskiej i mogły powstrzymać Syrakuzy od przyjścia
z pomocą Koryntowi. Ale sukces ten przekreśliły wkrótce konsekwencje
klęski w Egipcie. Na Peloponezie Ateny utrzymały punkty oparcia w Achai
i Trój zenie oraz podpisały pakt z Hermione, utraciły jednak główną ostoję,
kiedy Argos zawarło w r. 451 trzydziestoletni pokój ze Spartą, rezygnując
tym samym ze swego przymierza z Atenami.48 W środkowej Grecji Ateny
związały się w r. 454/453 sojuszem z Fokidą, po której można było ocze­
kiwać, że — jako wróg Sparty, Teb i Tessalii — pozostanie im wierna.
Pomogły one Fokidzie przejąć kontrolę nad Delfami, gdyż miały nadzieję
uzyskać dzięki temu poparcie religijnego autorytetu Amfiktionii Delfickiej
dla swoich politycznych wpływów w Beocji i Lokrydzie. Ale jesienią
r. 449 Sparta udaremniła te zabiegi. Ogłosiła ona wojnę świętą i pozbawiła
Fokidę kontroli nad Delfami, obdarzając to małe państewko autonomią.
W ten sposób Sparta wystąpiła jako orędowniczka wolności religijnej i po­
litycznej; wystąpienie jej nie pogwałciło wprawdzie warunków pięciolet­
niego rozejmu z Atenami, podważało jednak pozycję tego państwa w śród-
372 Ateny w wojnie z Persją i Spartą

kowej Grecji. Latem r. 447 Ateny odpowiedziały na wyzwanie, przywra­


cając Fokidzie kontrolę nad Delfami.i umacniając swoje z nią przymierze.
W czasie tych kolejnych, nieudanych prób najpierw Sparta, a potem Ateny
uwieczniły uzyskane dla siebie prawo pierwszeństwa w zasięganiu wyroczni
na brązowym posągu wilka, który stał w świętym okręgu.49
Zapewne w r. 448, już po spartańskiej interwencji w Delfach, lecz jeszcze
przed ripostą ateńską, Perykles wystąpił z wnioskiem ofensywy dyploma­
tycznej przeciw Sparcie. Zaproponował on wysłanie dwudziestu dostojni­
ków ateńskich do wszystkich państw greckich: od Tessalii i Ambrakii na
północy po Spartę na południu, na wyspy egejskie od Lesbos po Rodos, do
miast wybrzeża trackiego i nad Hellespontem aż po Bizancjum, a także
do miast wybrzeża azjatyckiego — zarówno jońskich, jak i doryckich. Mieli
oni zaprosić te państwa na konferencję panhelleńską do Aten, gdzie roz­
ważono by sposoby odbudowy świątyń spalonych przez Persów, złożenia
ofiar ślubowanych w krytycznych momentach wojen perskich, wreszcie
zapewnienia wszystkim wolności żeglugi morskiej i utrwalenia pokoju
w świecie greckim.
Moment wybrano dobrze, jako że Persja właśnie uznała wolność państw
greckich w Azji, a traktat pokojowy dopiero co zakończył wojnę między
Persją a Helladą. Atenom jednak nie bardzo było w tym czasie do twarzy
w roli pojednawcy świata greckiego. Państwa egejskie, które uznały ich
przewodnictwo przy tworzeniu się Związku Morskiego, widziały obecnie
w narzucanych im siłą garnizonach, rządach demokratycznych i kleruchiach
tylko samowolę miasta-tyrana, greckie zaś państwa na kontynencie od
r. 458 ucierpiały niejednokrotnie od ateńskich ataków. Własna polityka Pe-
ryklesa z lat ostatnich stawiała pod znakiem zapytania pozorne cele jego
zaproszenia i należy wątpić, czy on sam oczekiwał szerokiego na nie odzewu.
Istniały oczywiście również ukryte motywy tego kroku. Zapewniał on wła­
ściwy rozgłos wielkim osiągnięciom Aten w walce z Persami, podkreślając
zarazem ich służbę greckim bogom i podnosząc zasługi ich ludu. Potęgę
Aten w całej jej wspaniałości ukazano oczom Hellady. Istotnie one to obda­
rzyły Greków wolnością żeglugi, a dalszy pokój dla większości państw
greckich również zależał od ich woli. Jeśliby przynajmniej niektóre pań­
stwa ,na Peloponezie uległy ich potędze i roszczeniom, Ateny mogłyby
w sposób decydujący rozszerzyć swe wpływy i przypieczętować izolację
Sparty. Jednakże na zaproszenie posłów ateńskich nie nadeszła z Pelopo­
nezu ani jedna odpowiedź. Symmachia Spartańska się nie zachwiała, a za­
proszenia skierowane do innych państw anulowano.50
Jesienią r. 447, na rok przed wygaśnięciem pięcioletniego rozejmu ze
Spartą, Perykles święcił tryumf zarówno nad opozycją w Atenach, jak
i nad Persją na Morzu Egejskim. Stworzył imperium ateńskie, a w strate­
gicznie ważnych punktach umieścił jego strażnice. Na kontynencie greckim
Perykłes u władzy i imperium ateńskie 373

nie utracił żadnego sprzymierzeńca ani posiadłości, a siły Aten były już
w stanie przeciwstawić się Związkowi Peloponeskiemu. Jednakże zimą
r. 447/446 sytuacja zaczęła się zmieniać. Orchomenos, Cheroneję i inne
jeszcze miasta beockie zajęli wygnańcy, którzy musieli opuścić Ateny po
przewrocie demokratycznym. Na początku r. 446 Tolmides, na czele ty­
siąca Ateńczyków i kontyngentów sprzymierzeńców, zdobył Cheroneję,
osadził w mieście garnizon, a mężczyzn deportował, by sprzedać ich jako
niewolników. Podczas odwrotu uderzyły nań pod Koronę ją połączone siły
wygnańców z Beocji, Lokrydy i Eubei. Padł sam Tolmides i wielu żołnie­
rzy ateńskich, reszta dostała się do niewoli. Wówczas Ateny rozpoczęły
układy. Wszyscy Ateńczycy zostali zwolnieni, ale armia ateńska opuściła
Beocję.51 W miastach beockich oligarchowie powrócili do władzy odcinając
Ateny od Fokidy i Lokrydy. Wkrótce potem wszystkie miasta na Eubei
zbuntowały się przeciw Atenom. Perykłes na czele wojsk ateńskich prze­
prawił się na wyspę. Tutaj otrzymał wiadomość, że w Megarze wybuchło
powstanie wspierane przez Korynt, Sykion i Epidauros; wybito wszystkie
ateńskie oddziały garnizonowe oprócz tych, które schroniły się w Nisai,
Peloponezyjczycy zaś szykują się do najazdu na Attykę. Perykłes powiódł
zatem pospiesznie swoje wojska z powrotem, aby bronić Aten przed otacza­
jącymi je ze wszystkich niemal stron nieprzyjaciółmi.
Jesienią r. 446 wojska Symmachii Spartańskiej pod wodzą młodego króla,
Plejstoanaksa, wkroczyły do Megarydy i tu połączyły się zapewne z od­
działami beockimi, następnie zaś zajęły równinę Eleusis. Armia ateńska
znalazła się w trudnej sytuacji. Z dziesięciu jej oddziałów trzy, odcięte pod
Pegaj w Megarydzie, musiały wracać do Attyki okrężną drogą przez Beocję.
Nieprzyjaciel tymczasem pustoszył równinę thriasyjską. Jednakże zamiast
wszcząć bitwę z siłami ateńskimi lub też przeszedłszy grzbiet Ajgaleos
zagrozić miastu, Plejstoanaks nagle się wycofał. Wówczas Perykłes z 5000
hoplitów i 50 okrętami natychmiast przeprawił się na Eubeję i ujarzmił
całą wyspę. Jego szybkie zwycięstwo zapobiegło niebezpieczeństwu dal­
szych powstań w państwach egejskich i wzmocniło pozycję Aten w rokowa­
niach ze Spartą, które pełnomocnicy ateńscy prowadzili zimą 446/445 roku.52
Podpisanie trzydziestoletniego pokoju zakończyło wojnę w samym środ­
ku zimy r. 446/445. Zgodnie z jego warunkami Ateny opuściły Achaję,
Trojzenę i Megarydę, lecz zatrzymały sobie bazę w Naupaktos. Egina po­
została nadal płacącym daninę członkiem Związku Morskiego, lecz Ateny
gwarantowały jej autonomię. Delfy ogłoszono, jak się zdaje, państwem
niezależnym. Traktat ten miał na celu zapewnienie pokoju na lat trzydzie­
ści. Pertraktacje prowadziły z jednej strony Ateny (ich sprzymierzeńcy,
włącznie z Piątejami, zostali wymienieni w traktacie, lecz nie jako ukła­
dające się strony), a z drugiej — Sparta i jej sprzymierzeńcy. Tak więc
Ateny występowały same w imieniu całego bloku państw im podległych,
374 Ateny w wojnie z Persją i Spartą

Sparta natomiast i jej sprzymierzeńcy działały jako państwa suwerenne,


niekiedy nieściśle nazywane „Peloponezyjczykami” , bo obok państw Pe­
loponezu (z wyjątkiem Argos i Achai) należała do nich także Megara i od­
nowiony Związek Beocki. Układające się strony — Ateny i Sparta ze sprzy­
mierzeńcami — zobowiązały się przez lat trzydzieści nie wszczynać żad­
nych działań agresywnych przeciwko sobie. Każde z państw nie wymienio­
nych w traktacie wśród sprzymierzeńców bądź Aten, bądź Sparty miało
swobodę zawierania przymierzy tak z Atenami, jak i ze Spartą; wyjątek
stanowiło jedynie Argos, któremu nie było wolno wiązać się sojuszem
z żadnym, chociaż mogło zachować przyjacielskie stosunki z oboma. Pań­
stwo wchodzące w przymierze z Atenami lub Spartą już po zawarciu trak­
tatów przystępowało tym samym do paktu nieagresji wobec państw dru­
giej strony.
Nie znamy dokładnego brzmienia klauzul tego traktatu, lecz niektóre
z nich możemy wydedukować z dalszego przebiegu wydarzeń. Wszystkim
zapewniono wolność żeglugi w celach handlowych, choć trzeba przypusz­
czać, że mieściło się to raczej w ogólnych, a nie w szczegółowych postano­
wieniach. W razie jakiegoś zatargu co do przestrzegania warunków trak­
tatu, obie strony, tj. Ateny i Sparta wraz ze sprzymierzeńcami, zgodziły
się przedkładać spór sądowi rozjemczemu. Układające się strony zobowią­
zały się przysięgą do zachowania traktatu, a jego kopie wyryte na płytach
kamiennych wystawiono w Olimpii, może w Delfach i na Istmie, jak rów­
nież w Atenach i Sparcie.53
W rezultacie w świecie państw greckich powróciła równowaga sił między
dwoma blokami, którym przewodziły odpowiednio Ateny i Sparta. Była
to sytuacja podobna do tej sprzed r. 461, zanim jeszcze nie przeważyła
z lekka tylko maskowana wrogość. Lata wojny spowodowały jednak wiel­
kie zmiany. Poprzednio na straży równowagi sił stał sojusz między dwoma
wiodącymi państwami (homaikhmia) i ich wspólne zaangażowanie w woj­
nie z Persją. Teraz opierała się ona jedynie na pakcie nieagresji, będącym
owocem powściągnięcia wrogości po obu stronach, gdy stało się jasne, że
żadna z nich nie jest w stanie pokonać drugiej. Brak było zdecydowanie
dobrej woli między Atenami a Spartą, Beocją, Koryntem czy Megarą, nie
mówiąc już o „sprzymierzonych” , za których Ateny traktat ten podpisały,
a gorzkie animozje dni minionych przesądzały o przyszłości.
Pozycje obu przodujących państw zmieniły się radykalnie w porównaniu
z okresem, kiedy wiązało je przymierze. Ateny nie były już przywódcą
chętnych sprzymierzeńców, tworzących z własnej woli koalicję. Stojąc na
iczele swego imperium sprawowały teraz rządy siłą. Miały więcej pienię­
dzy, okrętów i załóg okrętowych, a ich wojska lądowe nie poniosły poważ­
niejszych strat wojennych. Niemniej jednak osłabła już ich zdolność eks­
pansji. Stosowane przez nie metody zraziły państwa lądowe w środkowej
Perykles u władzy i imperium ateńskie 375

Grecji i zburzyły zaufanie sprzymierzeńców na Morzu Egejskim. Autory­


tet moralny, który zdobyły w wojnach perskich, rozwiał się w wojnach
z Grekami, a dobre imię ich demokracji skalały akty imperialistycznej
agresji. W ostatecznym wyniku potęga Związku Ateńskiego była teraz po
prostu potęgą samych Aten.
Sparta straciła wiele ze swego autorytetu, którym cieszyła się od r. 550
jako przywódca swojej Symmachii. Ateny podbiły lub uciążliwie nękały
jej sprzymierzeńców, zwłaszcza Eginę, Beocję i państwa na wybrzeżach
Zatoki Korynckiej, a sukcesy wojsk spartańskich w środkowej Grecji były
mało znaczące. Nieudany najazd na Attykę w r. 446 rozczarował sprzymie­
rzeńców Sparty. Króla Plejstoanaksa ukarano grzywną, a jego doradcę,
Kleandridasa, skazano zaocznie na śmierć pod zarzutem, że zostali obaj
przekupieni przez Ateńczyków. Fakt, że Spartanie później zamiast przy­
gotowywać drugi najazd wybrali rokowania pokojowe, wolno nam inter­
pretować w różny sposób. Może nie ufali sile oddziałów Spartiatów, tak
srodze uszczuplonych przez trzęsienie ziemi i powstanie helotów, może nie
mieli nadziei na przełamanie ateńskich murów obronnych. Nie jest też
wykluczone, że Sparta we własnym interesie wolała nie niszczyć Aten.
Nacisk morskiej potęgi Aten utrzymywał bowiem w jedności Symmachię
Spartańską, a hoplici ateńscy stanowili przewagę każdych sił lądowych,
jakiekolwiek zebrałoby któreś z ambitniejszych państw środkowej Grecji.
Jednakże traktat w niemałym stopniu przyczynił się do przywrócenia
Sparcie jej dobrej sławy. Każde miasto na kontynencie greckim, a także
na Zakynthos i Kefallenii, mogło teraz określić wyraźnie swoje stanowisko
wobec obu wielkich potęg. Niektóre pozostały neutralne, kilka z nich zwią­
zało się ze Spartą od razu lub nieco później, a jedynie Plateje i Naupaktos
zdecydowały utrzymać swoje przymierze z Atenami. W ostatecznym wy­
niku potęga Związku Peloponeskiego nie była potęgą samej tylko Sparty,
lecz wspólną siłą wielu państw, które razem przeciwstawiały się ateńskiej
agresji. Cokolwiek można by zarzucić militarnej hegemonii sprawowanej
przez Spartę, hegemonii tej nie narzucała ona siłą. W polityce popierała
oligarchię, ale nie wprowadzała rządów oligarchicznych wbrew woli swych
sprzymierzeńców, z pomocą garnizonów wojskowych i wydelegowanych
urzędników. W świecie, który tak bardzo cenił niezależność, Sparta, stawia­
jąc czoło Atenom, zyskiwała dla swego kierowniczego stanowiska wielki
autorytet moralny.
K O Z D Z IA Ł 2

PIĘTNAŚCIE LAT POKOJU

1. UM ACNIANIE IMPERIUM

r t p ukidydes, patrząc z perspektywy czasu, przedstawia lata 445— 431 jako


J_ okres, w którym Ateny i Sparta wzmocniły swoje pozycje i przygoto­
wały się do w ojn y54. W roku 445 nie było jeszcze przesądzone, że do wojny
dojść musi. Jeśliby dochowano warunków zawartego właśnie traktatu, pakt
nieagresji mógłby stać się podstawą trwałego pokoju. Warunki te były
realistyczne, a postanowienia dalekowzroczne. Państwo, które, jak się zda­
wało, mogłoby najłatwiej naruszyć równowagę sił, Argos, zostało świado­
mie pozbawione możliwości jej zakłócenia, i to nie tylko przez sam trak­
tat pokojowy, lecz także za pomocą trzydziestoletniego rozejmu, który
zawarła z nim Sparta. Na Morzu Egejskim Ateny miały wolną rękę i mogły
traktować swych sprzymierzeńców liberalnie lub po tyrańsku — jak im
było wygodniej — wszystkich oprócz Eginy, którą chronił traktat. Na lą­
dzie ich możliwości zostały ograniczone, nie było im bowiem wolno, bez
naruszenia traktatu, oderwać żadnego państwa od Związku Peioponeskiego,
a państwa neutralne, które Ateny mogłyby przyciągnąć do swego Związku,
były nieliczne. Na zachodzie pozostała im tylko jedna baza — Naupaktos,
a tutejsze kolonie Koryntu, dzięki swemu strategicznemu położeniu, ścią­
gały do siebie cały handel i gromadziły siły morskie. Atenom i ich sprzy­
mierzeńcom gwarantował jednak traktat swobodną żeglugę na morzach
zachodnich. W podobny sposób chronił on interesy Peloponezyjczyków.
Związek Peloponeski zabezpieczał przed interwencją Aten, a Sparcie da­
wał swobodę wciągnięcia do Symmachii każdego z państw neutralnych.
Stał również na straży handlu zamorskiego państw peloponeskich, i to nie
tylko na zachodzie, lecz i na Morzu Egejskim, tak że np. Korynt mógł han­
dlować z Potidają, a Megara z Bizancjum, Egina zaś wracała do swej po­
przedniej roli ośrodka wymiany z Peloponezem. Nawet jeżeli chodzi o po­
tęgę morską, która okazała się właśnie słabą stroną Peloponezyjczyków
w czasie wojny, nic nie stało teraz na przeszkodzie, by odbudowali swą
flotę i zdobyli na zachodzie talassokrację, która mogłaby ¡rywalizować
z ateńską na wschodzie.
Przez blisko czternaście lat obie strony dotrzymywały wiernie warun­
ków traktatu. Zapewne wkrótce po jego zawarciu, Beocja, Lokryda i Fokida
Umacnianie imperium 377

przystąpiły do Symmachii Spartańskiej, ale Ateny nie próbowały inter­


weniować. Peloponezy]czycy nie interweniowali również na wschodzie,
gdzie Samos i Bizancjum powstały przeciw Atenom, ani na zachodzie, gdy
Akarnania, otrzymawszy pomoc ateńską w swej wojnie z Ambrakią, za­
warła z Atenami przymierze. Lata pokoju przyczyniły się do wzrostu po­
tęgi i dobrobytu po obu stronach. Sparta otrząsnęła się ze skutków trzę­
sienia ziemi i powstania helotów. Korynt, który mógł jeszcze oczekiwać
lojalności od swych kolonii, a z nim razem inne morskie państwa Związku
Peloponeskiego zebrały w krótkim czasie połączoną flotę liczącą — bez
floty Syrakuz — około 300 trier, a przeznaczoną do operacji na zachodzie.
Ateny umocniły swoją władzę w imperium i zdobyły nowych sprzymie­
rzeńców nad Morzem Czarnym. Ich bogactwo, liczebność wojsk i okrętów
wzrastały szybko, a w podobnym tempie mnożyły się wzbogacane nadal
daninami zasoby całego imperium. Na wypadek wojny potencjał militarny
Aten, z jednej strony, a Peloponezy jeżyków — z drugiej był w r. 435
większy niż kiedykolwiek przed r. 461, w dniach kompletnego porozumie­
nia, potęga obu tych państw łącznie.55 Fakt ten sam przez się nie musiał
się jeszcze przyczynić do wybuchu pomiędzy nimi wojny. Równowaga sił,
stanowiąca realną podstawę pokoju, pozostawała nienaruszona, zachwiać
nią mogła tylko świadoma polityka jednego lub obu partnerów.
Chociaż Ateny zyskały wiele w latach wojny, ostatnia jej faza i wa­
runki traktatu pokojowego zburzyły żywione przez niektórych Ateńczyków
nadzieje na zdobycie imperium lądowego w środkowej Grecji i rozszerze­
nie wpływów na zachodzie. Polityka Kimona, głoszona po jego śmierci
przez jego krewniaka, Tukidydesa, syna Melesiasa, odżyła w walce z poli­
tyką Peryklesa i stała się potężną siłą. Podczas gdy Perykles apelował do
ambicji imperialistycznych i interesów materialnych ludu ateńskiego, za­
kładając kleruchie i używając funduszów związkowych na odbudowę świą­
tyń ateńskich, Tukidydes był zwolennikiem pokoju ze Spartą i pojednania
ze sprzymierzeńcami. Odwoływał się do sumienia ludu ateńskiego. Po­
tępiał przeniesienie skarbu związkowego do Aten i zużywanie pieniędzy
sprzymierzeńców na upiększanie miasta, które strojono ,,posągami i świą­
tyniami kosztującymi tysiące talentów jak drogimi kamieniami heterę” .
Potępiał pokój z Persją, bo przez jego zawarcie Ateny straciły prawo do
hegemonii w Zwdązku, a przeniesienie skarbu z Delos — swoje usprawie­
dliwienie. Tukidydes atakował przeciwnika na Zgromadzeniu Ludowym,
gdzie zorganizował swych zwolenników — głównie ludzi arystokratycznego
pochodzenia i znacznej pozycji w społeczeństwie — tak że utworzyli oni
zwartą grupę głoszącą swe poparcie dla jego polityki. Cieszył się dobrą
opinią i szanowano go za jego szczery patriotyzm. Jeśli chodzi o nakazy
sumienia, na zarzuty jego nie było odpowiedzi. Perykles uciekł się do środ­
ków praktycznych, które pozwalały większości Ateńczyków docenić ko-
378 Piętnaście lat pokoju

rzyści płynące z posiadania imperium — a środkami tymi było wznosze­


nie wielkich budowli, wspanialsze uroczystości państwowe, opłacanie załóg
60 trier w ciągu 8 miesięcy w roku, zakładanie kleruchii i kolonii. Aby
uspokoić sumienie Ateńczyków, Perykles utrzymywał, że skoro sprzymie­
rzeńcy płacą za bezpieczeństwo, a to bezpieczeństwo Ateny im zapew­
niają, Atenom właśnie należą się pieniądze z danin — argument, który
sprowadzał etykę stosunków międzypaństwowych na poziom realistycz­
nego materializmu. W roku 443 rozdźwiękowi w polityce państwowej po­
łożył wreszcie kres ostracyzm. Skazano na wygnanie Tukidydesa. Jego
zwolennicy rozproszyli się, a Perykles odtąd władał już niepodzielnie Ate­
nami.56
Polityka zagraniczna Peryklesa zmierzała do umacniania i rozszerzania
imperium przy jednoczesnym utrzymywaniu stałej opozycji wobec Sparty.
W roku 445 przeprowadził on skolonizowanie Eubei. Specjalnie surowo
potraktował Histiaję, gdyż miasto to, jak się zdaje, wypędziło kleruchów
i wymordowało załogę okrętu ateńskiego. Wysiedlono całą ludność, a na
miejscu Histiai założono kolonię z 1000 osadników. Z Chalkis Ateńczycy
wygnali najbogatszych z jej mieszkańców, Hippobotów, a ich ziemie —
najżyźniejsze na Eubei — skonfiskowali i podzielili na 2000 działek. Z tych
część stała się ziemią państwową poświęconą Atenie, część zaś wydzier­
żawiono, zapewne nie-Ateńczykom płacącym czynsz i podatki Atenom.
Z Chalkis, Eretrii i prawdopodobnie z innych jeszcze miast brano mężczyzn
i chłopców na zakładników, których przetrzymywano po kilka lat w Ate­
nach. W Chalkis i Eretrii każdy dorosły obywatel pod karą pozbawienia
obywatelstwa i utraty majątku obowiązany był przysięgać wierność de­
mokracji ateńskiej. Co do Chalkis, to jeśli zachowałaby ona posłuszeństwo
woli Aten, lud ateński zobowiązał się traktować ją jak w warunkach po­
kojowych i zgodnie z procedurą prawną, z tym tylko wyjątkiem, że każdy
obywatel Chalkis skazany w swej ojczyźnie na śmierć, wygnanie lub po­
zbawienie praw obywatelskich będzie mógł odwołać się do sądu w Atenach.
Ponadto, aby zapobiec buntom, strategowie uciekali się do pewnych środ­
ków wojskowych. Istotnie, Eubeję „poddali torturom Perykles i Ateńczy-
cy” .57
W Traćji Ateny zadzierzgnęły przyjazne stosunki z Tereusem, założy­
cielem potężnego królestwa Odrysów, i około r. 445 założyły kleruchię
w Brei, a do opieki nad nią zabowiązały traktatem sąsiednie państwa związ­
kowe. Zapewne w tym samym mniej więcej czasie Perykles osiedlił na
tymże wybrzeżu we wspólnej kolonii 1000 Ateńczyków razem z miejsco­
wym ludem Bisaltów. Na południu Ateny były w przyjaźni z Psammety-
chem, samozwańczym królem Egiptu, który zbuntował się przeciw Persji.
W roku 445/444 otrzymały od niego szczodry dar w zbożu.58 Wkrótce po
zawarciu trzydziestoletniego pokoju pozostali przy życiu mieszkańcy Syba-
Umacnianie imperium 379

ris w południowej Italii zwrócili się do Aten i Sparty z prośbą o pomoc


w ponownym założeniu miasta. Sparta odmówiła, ale Ateny wyraziły zgodę
i wysłały ochotników ze swego miasta i z Peloponezu. W niedługim czasie
wypędzili oni rodowitych Sybarytów i założyli, prawdopodobnie w r. 443,
nowe miasto, 'zwane Thurioj. Do tej kolonii Ateny ściągały ochotników
z całej Grecji. Mieszkańcy Thurioj dzielili się na dziesięć fyl, ludność trzech
z nich pochodziła z Arkadii, Elidy i Achai, trzech — ze wschodnich tere­
nów środkowej Grecji, a na cztery pozostałe złożyli się egejscy Jonowie
wraz z Ateńczykami, do których należeli również sami założyciele miasta:
Lampon i Ksenokritos. Thurioj stało się wkrótce kwitnącym miastem,
przetrwało napady Tarentu, a w r. 433 razem z nim założyło wspólną ko­
lonię w Heraklei. W tym czasie między osadnikami w Thurioj wybuchła
wojna domowa, podczas której kolonia zrzuciła zwierzchnictwo Aten
i obwołała Apollona Delfickiego swym założycielem.
Inicjatorem założenia Thurioj był Perykles. Chodziło przede wszystkim
o wykazanie, że Ateny zdolne są przewodzić Hellenom we wspólnym przed­
sięwzięciu, któremu Sparta odmówiła swego poparcia. Ateny dostarczyły
okrętów eskortujących osadników, jak również środków finansowych.
Przywódcy pionierów byli Ateńczykami, pierwszy rząd — demokratyczny,
a opiekunką miasta — Atena. Myśliciele greccy, którzy planowali tę wzo­
rową fundację, byli przesiąknięci kulturą attycką: Lampon z Aten, sławny
intepretator praw sakralnych, Hippodamos z Miletu, budowniczy miast,
Protagoras z Abdery, twórca kodeksu prawa cywilnego, i Herodot z Hali-
karnasu, którego Historia miała w przyszłości sławić panhellenizm Aten
w wojnach perskich. Dalsze wydarzenia w Thurioj wykazały, że przewod­
nictwo ateńskie było nie do przyjęcia, po części z powodu braku jedno­
myślności wśród Greków, lecz głównie dlatego, że postępowanie Aten na
Morzu Egejskim nie dawało podstaw do wiary w ich panhelleńskie dekla­
racje.59
Pod koniec r. 441 wpływy Aten sięgały bardzo szeroko. Rhegion i Leon-
tinoj były z nimi w przymierzu 60, kolonia w Thurioj rozkwitała, Eubeję
ujarzmiono, a na wybrzeżu Tracji założono kolonie. Ateny żyły w pokoju
z Peloponezyj czy kami, a współpraca z nimi przy założeniu Thurioj przy­
niosła im chlubę. Na wschodzie utrzymywały pokój z Persją, chociaż przy­
jazne stosunki z Psammetychem mogły wzbudzać podejrzenia Wielkiego
Króla. Zimą r. 441/440 wybuchła wojna między Samos a Miletem o leżące
na lądzie istałym między ich terytorium miasto Priene. Milezyjczycy, po­
niósłszy klęskę, wnieśli w Atenach skargę przeciw Samos, w czym poparli
ich pewni Samijczycy, dążący do zmiany ustroju w swej ojczyźnie.
Odpowiedź Aten stała się precedensem dla państw związkowych. Według
postanowień pierwotnego traktatu z r. 478/477 sprzymierzeńcy ateńscy za­
chowywali pełną autonomię; mogli więc toczyć ze sobą wojny, Ateny zaś
380 Piętnaście lat pokoju

nie miały prawa interweniować w charakterze hegemona. Samos słusznie


polegała na przyznanych jej w tym traktacie uprawnieniach, stale zresztą
dostarczała okrętów i występowała jako wierny sojusznik Aten. Gorsza
była sytuacja Miletu, który zmuszono już poprzednio do przysięgi wierno-
poddańczej i wprowadzenia demokracji, lecz w tym okresie był on przy­
najmniej z nazwy niezależny. Ateny jednak w ogóle nie oglądały się na
traktat z r. 478/477. Rozkazały Samos wstrzymać działania wojenne i przy­
stać na ich arbitraż. Przed Samos stanęła perspektywa rezygnacji z auto­
nomii i przyjęcia rozjemcy, w którego bezstronność nie miała podstaw wie­
rzyć. Po bohatersku odmówiła. Ateny były na to niewątpliwie przygoto­
wane. Wiosną r. 440 bunt Samos nie przerażał Peryklesa, ponieważ Atenom
nie groziła wojna ani z Persją, ani z Peloponezyjczykami; momentalnie
przeprowadził swój wniosek wypowiadając Samos wojnę i wyruszył z 40
okrętami. Zdobył wyspę przez zaskoczenie, narzucił jej ateńskich „komi­
sarzy” i ateński garnizon, ustanowił rządy demokratyczne, ściągnął 80 ta­
lentów grzywny, wziął 100 zakładników — mężczyzn i chłopców z wyż­
szych klas — i umieścił ich na Lemnos. Następnie wycofał swą flotę, za­
demonstrowawszy wszem wobec, jaki los musi spotkać państwo, które zbyt
zuchwale upomni się o swoje prawa niezależnego sojusznika Aten.01
Samijczycy nie dali się jednak zastraszyć. Niektórzy z ich przywódców
zbiegli na ląd azjatycki. Tam zapewnili sobie pomoc perskiego satrapy
Pissuthenesa i zwerbowali oddział 700 najemników. Powróciwszy nocą na
Samos, pokonali demokratów, uwolnili zakładników na Lemnos i przygo­
towywali się do ataku na Milet. Pojmanych przez siebie Ateńczyków prze­
kazali Pissuthenesowi.* Jednocześnie zbuntowało się Bizancjum i owład­
nęło Bosforem. Gdyby inne państwa poszły za ich przykładem, a Persja
poparła Pissuthenesa, powstałoby realne niebezpieczeństwo załamania się
ateńskiego imperium na wschodzie. Perykles wypłynął natychmiast z 60
okrętami; 16 z nich posłał osobno, jedne miały strażować opodal brzegów
karyjskich na wypadek, gdyby pojawiła się flota fenicka, inne — ściągnąć
okręty z Chios i z Lesbos, zanim zdążą się zwrócić o nie Samijczycy. Z resztą
statków Perykles pospieszył pod wyspę Tragię, gdzie zaskoczył i pokonał
50 samijskich okrętów wojennych i 20 transportowców, które wracały
właśnie z Miletu. Jego śmiałe poczynania powstrzymały rozszerzanie się
buntu. Kiedy przybyło 40 okrętów z Aten, a 25 z Lesbos i Chios, Perykles
wylądował na Samos, rozbił wroga i obiegł miasto. Otrzymawszy jednak
wiadomość, że zbliża się wezwana przez oblężonych flota fenicka, odpły­
nął na południe, zabierając 60 okrętów. W czasie jego nieobecności Sa­
mijczycy zrobili wypad i zadali klęskę wojskom oblegającym. Przez dwa
tygodnie panowali niepodzielnie na wodach wokół Samos. Wreszcie Pe­
rykles powrócił. Kiedy siły jego wzmocniło jeszcze dalszych 60 okrętów
ateńskich i 30 z Chios i Lesbos, rozgromił flotę Samos, a miasto obiegł
U m a c n ia n ie im p e riu m 381

ponownie. W dziewiątym miesiącu oblężenia, które trwało mniej więcej


od sierpnia r. 440 do maja r. 439, Samijczycy przystali wreszcie na wa­
runki proponowane przez Ateny. Zburzyli swoje mury, dali zakładników,
przekazali całą flotę i zobowiązali się spłacać ratami jako zwrot kosztów
wojennych sumę 1276 talentów. W tymże czasie skapitulowało także Bi­
zancjum powracając do poprzedniego stanu zależności.62
Wojna samijska wywarła silne wrażenie na państwach greckich. Uświa­
domiły one sobie jaśniej niż dotychczas, że imperium ateńskie jest w isto­
cie tyranią i że Ateny gotowe są podjąć wielkie ryzyko (może w tym wy­
padku większe niż oceniał to Perykles) dla zaspokojenia swojej żądzy
władzy. Tak zwani sprzymierzeńcy Aten wiedzieli, że los Samos przypie­
czętował ich własną zależność, bo nawet siły morskie Samos i poparcie
Pissuthenesa nie przydały się na nic przeciw flocie ateńskiej. Tam, gdzie
Samos się nie powiodło, innemu państwu nie mogło się udać. Wojna wstrzą­
snęła również Atenami. Odwaga okazana przez Sami jeżyków na morzu
i w czasie oblężenia, razem z możliwością perskiej interwencji, zagroziły
bardzo poważnie panowaniu Aten na morzu. Te obawy znalazły swój wy­
raz w akcie okrucieństwa, jakim było piętnowanie wziętych do niewoli Sa­
mi jeżyków godłem państwowym Samos, za co Ateńczykom w podobny
sposób odpłacili Samijczycy. Swój sukces zawdzięczały Ateny przede
wszystkim temu, że miały zawsze w pogotowiu eskadrę 60 okrętów, które
Perykles wprowadził do akcji z błyskawiczną szybkością. Zanim Perso­
wie — jeśliby w ogóle mieli interweniować — jak również Peloponezyj-
czycy zdążyli ustalić plan działania, zanim zaczęli gromadzić i obsadzać
flotę, Samijczycy byli już pokonani, a groźny wyłom zamknięty. A i tak
Ateńczycy na ujarzmienie Samos potrzebowali 200 okrętów (licząc w tym
również statki Chios i Lesbos) i zużyli na nie dziewięć miesięcy, mimo
zastosowania nowych machin oblężniczych. W czasie trwania tego oblę­
żenia Peloponezyjczycy mogli zaatakować Ateny na lądzie lub na morzu.
Rzeczywiście, zastanawiali się nad tym, jak postąpić, na Zgromadzeniu
Związku Peloponeskiego. Głosy były podzielone za i przeciw interwencji,
przeważyło jednak zdanie Koryntu, by nie podejmować żadnych kro­
ków.63
W roku 440 Perykles przewidywał możliwość jednoczesnego ataku ze
strony Samos, Bizancjum, Persji i Symmachii Spartańskiej. Usunięcie tego
niebezpieczeństwa zawdzięczały Ateny w części pokojowi z Persją i Pelo­
ponezy jeżykami, w części zaś gotowości Peryklesa i jego talentowi wo-
dzowskiemu. Ale pokój ten mógł się okazać mniej trwały w przyszłości.
Z dwóch wielkich przeciwników za groźniejszego uważał Perykles Spartę
z jej Symmachią. Przez parę najbliższych lat umacniał władzę Aten nad
ich imperium, zwiększał wojenne przygotowania i starał się przechylić na
ich korzyść równowagę sił w świecie greckim rozszerzając sieć przymierzy.
382 P iętn aście la t p o k o ju

Polityka ta cieszyła się pełnym poparciem ludu ateńskiego. Powierzył on


Perykiesowi „daniny z miast i miasta same, by je wiązał i by wyzwalał,
kamienne mury, by jedne burzył, a inne za to wznosił na nowo, traktaty,
całą moc i władzę, pokój, bogactwo i dobrobyt” . Peryklesa wybrano też do
wygłaszania mów pogrzebowych i on to powiedział o poległych, zapewne
na Samos, pod Bizancjum i na Chersonezie, że młodość Aten odeszła jak
wiosna odchodzi z roku. Perykles i jego rodacy mieli teraz w swoich rę­
kach inicjatywę i potrafili odważnie ją wykorzystać.64
W roku 439 zawarto pokój z Samos i Samijczyey, związani przysięgą
wierności wobec Aten, rozpoczęli spłacanie ogromnej sumy 1276 talentów.
W roku 437 lub niewiele później Perykles powiódł wspaniale wyposażoną
flotę na Morze Czarne. Wystąpił on tam jako rzecznik interesów państw
greckich. Zdobył prawdopodobnie dogodny port, Nymfajon, i zawarł han­
dlowe porozumienie ze Spartokosem, założycielem potężnej dynastii na
Krymie, który sprawował kontrolę nad wywozem pszenicy z głębi lądu.
W Sinope, na wybrzeżu południowym, pozostawił 13 okrętów, które po­
mogły miejscowym obywatelom pozbyć się tyrana, potem zaś wystąpił
z wnioskiem, by lud uchwalił nadanie ziemi tyrana 600 ateńskim „ochotni­
kom” . Inną kolonię założono między Sinope a Trapezuntem, w Amisos,
które nazwano teraz Pireusem. W roku 435/434 osadnicy ateńscy zajęli
Astakos, megaryjską kolonię nad Propontydą, osłabioną napadami z za­
plecza. Ta ekspansja ateńskiej talassokracji przynosiła korzyści samym
Atenom i państwom im podległym, a wzmocniła również greckie kolonie
nad Morzem Czarnym. W Sinope i Amisos Ateńczycy naruszyli może
nominalne zwierzchnictwo Persji, lecz na mocy pokoju Kalliasa wody
Morza Czarnego były dla obu stron otwarte. Artakserkses też nie podjął
żadnych kroków.65
W roku 436 Ateny pokonały Edonów pod Ennea Hodoj i założyły ważną
kolonię Amfipolis na wzgórzu otoczonym z trzech stron rzeką Strymon.
Założyciel, Hagnon, umocnił miasto wznosząc mur od strony lądu, a wkrótce
przerzucono też most przez rzekę. Amfipolis szybko stała się kwitnącym
i ludnym miastem. Panowała ona nad drogą z Macedonii do Tracji i kon­
trolowała wywóz z krajów sąsiednich drewna, kopalin i zboża. Ateńczycy
stanowili tu niewielką mniejszość, ale zwierzchnictwo zapewniała Atenom
flota, która miała swą bazę przy ujściu Strymonu w Eion. Założenie tej
kolonii w dużym stopniu wzmocniło kontrolę Aten nad północnymi wodami
Morza Egejskiego, wzbudzając zarazem niepokój ateńskich sprzymierzeń­
ców — Perdikkasa, króla Macedonii, i Potidai, kolonii korynckiej, najpo­
tężniejszego dotychczas miasta greckiego w północno-zachodniej części
Morza Egejskiego.66
Z a ta rg i między Atenami a niektórymi sprzymierzeńcami Sparty 383

2. ZATARG I MIĘDZY A TENAM I


A NIEKTÓRYM I SPRZYMIERZEŃCAMI SPARTY

Gdzieś między r. 439 a 436 Ateny wysłały ekspedycję na wody zachodnie.


Była to odpowiedź na wezwanie Akarnanii i Amfilochii proszących o po­
moc w wyzwoleniu Amfilochijskiego Argos od pewnych Ambrakijeżyków,
którzy — przyjęci życzliwie jako współosiedleńcy — zagarnęli władzę
w mieście. Eskadra pod dowództwem Formiona wpłynęła do Zatoki Ambra-
kijskiej. Argos zdobyto szturmem, po czym zajęła je grupa Amfilochij-
czyków i Akarnańczyków, a pojmanych Ambrakijeżyków zamieniono
w niewolników. Ateny zawarły przymierze z Akarnanią.67 Ponieważ ani
Ambrakia, ani Amfilochia, ani Akarnania nie były sprzymierzeńcami Spar­
ty, te posunięcia ateńskie w niczym nie naruszały postanowień traktatu
pokojowego. Ambrakia była wprawdzie kolonią koryncką, a wszelkie ope­
racje floty ateńskiej na zachodzie musiały wywołać w Koryncie zaniepo­
kojenie. W tym jednak wypadku flota Koryntu i jego kolonii była całko­
wicie pewna swego panowania na wodach Morza dońskiego. Nieco póź­
niej, w r. 435, wytworzyła się zupełnie nowa sytuacja. Wtedy to bowiem
wybuchł konflikt między Koryntem a jego potężną kolonią Korkyrą.
Zatarg między Koryntem a Korkyrą rozwinął się z wojny domowej
w ich wspólnej kolonii Epidamnos, leżącej na wybrzeżu illiryjskim na pół­
noc od Korkyry. Demokraci rządzący miastem, lecz będący pod silnym
naciskiem oligarchów, na próżno prosili Korkyrę o pomoc; ^Korynt nato­
miast przysłał im pewną liczbę osadników wraz z eskortą oddziałów wła­
snych i swoich dwóch kolonii: Leukas i Ambrakii. Korkyrą stanęła wów­
czas po stronie oligarchów i rozpoczęła oblężenie Epidamnos. W odpowie­
dzi na to Korynt zaofiarował miejsce w Epidamnos wszystkim, którzy się
zgłoszą, i poprosił również inne państwa o zapewnienie nowym osadnikom
eskorty, rozszerzając w ten sposób znacznie zasięg zatargu. Obietnice do­
starczenia okrętów, wojsk i pieniędzy napływały nie tylko z Leukas i Am­
brakii, lecz także z Megary, Teb, Epidauros, Hermione, Trojzeny, Flius,
Elidy i Pale na Kefallenii, państw, które nie tyle może obchodził los ochot­
niczych osadników, ile raczej odzyskanie panowania na Morzu Jońskim.
Podczas gdy Korynt czynił przygotowania^ Korkyrą zasięgała rady w Spar-
cie i Sykiońie. Oba te państwa chciały zażegnać konflikt. Poparły więc ini­
cjatywę Korkyry, która zaproponowała Koryntowi, by zatarg przedstawić
sądowi rozjemczemu. Korynt jednak odmówił. Flota, złożona z '75 okrętów
jego własnych i sprzymierzeńców, wypłyńmysz^y w dęcie r. j|35 stoczyła
bitwę z 80 okrętami Korkyry i poniosła zdecydowaną klęskę. Tego samego
dnia skapitulowało Epidauros. Flota Korkyry, której pełny stan wynosił
120 irier, rozpoczęła teraz serię napadów na wybrzeża, zapędzając się na
południe aż do Elidy. Na Korkyrze jeńców korynckieh zakuto w kajdany,
384 Piętnaście lat pokoju

wszystkich innych pojmanych w bitwie morskiej stracono, a osadników,


których Korynt sprowadził do Epidamnos, sprzedano w niewolę. Korkyra
była już w pełni w wojnie z licznymi państwami peloponeskimi.68
Przez dwa lata Korynt zajęty był budową wielkiej floty. W roku 435
dostarczył zaledwie 30 okrętów do floty sprzymierzonej, a w bitwie stracił
z nich 15, tymczasem w sierpniu r. 433 obsadził już 90 okrętów wiośla­
rzami najętymi w państwach peloponeskich i na wyspach egejskich. Kor­
kyra natomiast była osamotniona. Sparta ani Sykion nie zamierzały się
mieszać, a interesy ich wiązały je raczej z państwami peloponeskimi.
W roku 433, prawdopodobnie w czerwcu, Korkyra wysłała do Aten po­
selstwo, prosząc o przymierze, jednocześnie zaś Korynt przez swoich wy­
słanników usiłował odwieść Ateny od wyrażenia zgody. Trzymając się li­
tery traktatu pokojowego można było uważać, że Ateny mają prawo za­
ofiarować Korkyrze przymierze obronne, lecz nie zaczepne. Korkyra nie
była bowiem sprzymierzeńcem Sparty i obronne przymierze zawarte mię­
dzy nią a Atenami nie naruszałoby paktu nieagresji między Atenami a Ko­
ryntem — członkiem Symmachii Spartańskiej. Z drugiej strony Ateny
nie miały zobowiązań wobec Korkyry ani żadnych bezpośrednich intere­
sów, których musiałyby bronić na zachodzie (Akarnania i Naupaktos nie
były w tę sprawę w ogóle wmieszane). Jeśli więc Atenom zależało napraw­
dę na dotrzymaniu warunków pokoju trzydziestoletniego, miały przed sobą
oczywistą drogę: odrzucić prośbę Korkyry. Takie właśnie i inne jeszcze
argumenty przedstawiali posłowie obu walczących stron. Przez dwa dni
Zgromadzenie debatowało nad powzięciem decyzji. Pierwszego dnia prze­
ważały głosy za odmową. W drugim dniu lud, idąc za radą Peryklesa, za­
warł przymierze obronne z Kokryrą.69
Przymierze obronne Aten z Korkyrą otwierało dwie możliwości. Jeśli
Ateny wywiążą się w pełni ze swoich zobowiązań i 120 okrętów Korkyry
wzmocnią swoją wielką flotą, Korynt i jego peloponescy poplecznicy albo
uderzą na Korkyrę i poniosą klęskę, albo poszukają innych sposobów ataku
na Ateny. W tej sytuacji dopomogłaby im zapewne Sparta w swym cha­
rakterze hegemona Związku Peloponeskiego, przestałaby więc już istnieć
równowaga sił na morzu, stanowiąca realną podstawę pokoju trzydziesto­
letniego. Z drugiej strony, gdyby Ateny zadowoliły się posłaniem tylko
nominalnej pomocy, przyglądając się z daleka, jak wyniszczają się wza­
jemnie floty Koryntu i Korkyry, równowaga sił na morzu przechyliłaby się
nieznacznie na korzyść Aten i Sparta jako hegemon Związku Peloponeskie­
go mogłaby nie czuć się bezpośrednio zagrożona. Perykles zdecydował po­
słać 10 okrętów — miały one po prostu być symbolem potęgi Aten. Dowód­
com polecono, by nie podejmowali żadnych działań, dopóki Koryntianie nie
zaczną lądować na Korkyrze lub na należącym do niej terytorium.70
W sierpniu lub wrześniu r. 433 flota złożona z 90 okrętów korynckich
Zatargi między Atenami a niektórymi sprzymierzeńcami Sparty 385

i 60 sprzymierzonych, dostarczonych przez Megarę, Elidę, Leukas, Am-


brakię i Anaktorion, stoczyła pod Sybotami bitwę z flotą 100 okrętów
Korkyry i 70 z nich uszkodziła. Podczas samej bitwy Ateńczycy i Koryn­
tianie nie walczyli ze sobą, kiedy jednak Korkyryjczycy ponieśli druzgo­
cącą klęskę, a Koryntianie mieli lada chwila wylądować na wyspie, doszło
do starcia. Koryntianie następnie wycofali się, by dobić na wodzie Kor-
kyryjeżyków i zabezpieczyć wraki. Dopiero późnym wieczorem powrócili
w szyku bojowym. Mieli się właśnie zetrzeć z pozostałymi statkami Kor­
kyry i ich ateńskimi sprzymierzeńcami, kiedy spostrzegli nadpływające
z południa okręty, które — jak sobie to uświadomili — musiały być ateń­
skimi posiłkami. Wtedy cofnęli się i odpłynęli. Po zapadnięciu nocy przy­
było 20 okrętów ateńskich, które zostały wysłane dodatkowo, a teraz przy­
łączyły się do swych rodaków. Następnego ranka Ateńczycy i Korkyrej-
czycy zaofiarowali bitwę, lecz Koryntianie myśleli już tylko o własnym
ocaleniu. Rozpoczęto rokowania, w czasie których Koryntianie oskarżali
Ateńczyików o agresję, ci zaś zasłaniali się swoim obronnym przymierzem
z Korkyrą; mówili, że Koryntianie mogą sobie pływać wszędzie swobod­
nie i bez przeszkód, byleby nie atakowali sprzymierzeńca Aten. Wreszcie
Koryntianie odpłynęli w rozpaczy. Morze, nad którym niegdyś panowali,
usiane było wrakami 100 trier, tysiącami trupów w wyniku największej
bitwy morskiej, jaką kiedykolwiek Grek toczył z Grekiem, a miasto-zało-
życiel ze swoją kolonią. Na ten świetny sukces polityki Peryklesa złożyła
się zdolność przewidywania i szczęśliwy zbieg okoliczności. Flota ateńska
pozostała nietknięta. Gdyby doszło do wojny, Ateny nie potrzebowały się
lękać żadnego przeciwnika na zachodzie. W Korkyrze zaś miały silną bazę
do operacji przeciw Peloponezowi i pewną przystań w drodze do Italii
i na Sycylię.71
Tryumf Peryklesa trzeba było opłacić groźbą wojny powszechnej. Ewen­
tualność t*ę brały pod uwagę zarówno Korkyra prosząc o przymierze, jak
i Ateny, kiedy je zawierały. Korkyra podkreślała, że jej flota i bazy przy­
datne będą przeciwko Peloponezyjczykom; Perykles zaś oświadczył, praw­
dopodobnie w drugim dniu rozstrzygającej debaty, że widzi chmurę wojny
nadciągającą od strony Peloponezu i lud dał się przekonać, że do wojny
tej dojdzie w każdym razie. Inna była postawa Peloponezyjeżyków. Korynt
wskazywał, że dopóki strony, związane pokojem trzydziestoletnim, respek­
tują wzajemnie swoje strefy wpływów, niebezpieczeństwo wojny jest od­
ległe. Nawet po bitwie, kiedy Ateny wycofały swą flotę z Korkyry, Korynt
i jego sprzymierzeńcy pozostawali bierni. Sparta użyła swego wpływu, by
zapobiec wojnie między Korkyrą a Koryntem. (Nie przedsięwzięła żad­
nych kroków przeciw Atenom i długie miesiące po bitwie nadal zachowy­
wała spokój. Peloponezyjczycy trzymali się jeszcze litery i ducha pokoju
trzydziestoletniego.72
386 P iętn aście lat p o k o ju

W ciągu dwunastu miesięcy po bitwie pod Sybotami Ateny powzięły


dwie uchwały, które przyczyniły się do pogorszenia sytuacji. Inicjatywa
była po stronie Aten, a czas wybrano świadomie. Pierwsza z nich, tzw. usta­
wa megarejska, uchwalona na wniosek Perykiesa latem r. 432, zaostrzała
sankcje ekonomiczne przeciwko Megarze, sprzymierzeńcowi Koryntu
w wojnie z Korkyrą. Prawdopodobnie już pod koniec r. 433 ograniczono
w pewnym stopniu handel z Megarą, teraz jednak zamknięto przed nim
wszystkie porty i rynki, tak samych Aten, jak i państw im podległych.73
Drugą uchwałą było ultimatum skierowane do Potidai, kolonii Koryntu,
której metropolia, zgodnie z długotrwałą tradycją, przysyłała corocznie spe­
cjalnych urzędników. Potidai nakazano zburzyć w ciągu zimy r. 433/432
umocnienia od strony morza, jdać Atenom zakładników, a urzędników ko-
rynckich odprawić i nie przyjmować dalszych w przyszłości Potidaja w y­
prawiła do Aten posłów prosząc o rozważenie sprawy. Debaty ciągnęły się
długo. Kiedy zbliżało się lato, Ateny wydały potajemnie rozkazy Arche-
stratosowi, dowódcy sił morskich wyruszających do Macedonii, aby wziął
siłą zakładników z Potidai i zburzył południowe umocnienia miasta. Poti-
dajczycy tymczasem, przeczuwając zamiary Aten, wysłali posłów na Pelo­
ponez, gdzie przy poparciu Koryntu udało się im otrzymać tajne przyrze­
czenie od geruzji i eforów, że — w razie ataku Aten na Potidaję — Spar-
tańie wkroczą do Attyki.
Podczas tych pertraktacji wydarzenia na zapleczu Potidai rozwijały się
szybko. Król Macedonii, Perdikkas, zrażony już poprzednio do Aten, które
udzieliły poparcia dwóm innym pretendentom do tronu: Filipowi i Der-
dasowi, intrygował przeciw nim szeroko; przynaglał Spartę, by użyła swe­
go Związku do wojny z Atenami, Korynt namawiał do wzniecenia buntu
w Potidai, a mieszkańców Chalkidyki i Bottiai — do połączenia się z Po-
tidają we wspólnym powstaniu. Latem r. 432, gdy Archestratos wpłynął
do Zatoki Thermajskiej, zastał bunt w Potidai, Bottiai i na Chalkidyce, przy
czym mieszkańcy tej ostatniej porzucili swe nadbrzeżne miasta i osiedlili
się w Olincie, niedaleko Potidai. Archestratos, mając pod swą komendą
tylko 30 okrętów i 1000 hoplitów, połączył się z siłami Derdasa i Filipa,
by uderzyć razem na Perdikkasa, którego przy pomocy drugiej armii ateń­
skiej zmusił wreszcie do zawarcia przymierza z Atenami. Do Potidai wkro­
czyło tymczasem 2000 „ochotników” , po części Koryntian, po części pelo-
poneskich najemników. Dowódca ich, Aristeus, zaofiarował w imieniu Ko­
ryntu tajny sojusz państwom Bottiai i Chalkidyki. Zlecono mu wówczas
koordynowanie obrony Potidai i Olintu. W końcu września r. 432 Ateń-
czycy rozbili jego wojska na przesmyku między obu miastami, a następnie
otoczyli Potidaję od północy. Później odcięli ją także murami od południa
i rozpoczęli blokadę na morzu.74
Pertraktacje, które doprowadziły do wojny 387

3. PERTRAKTACJE, KTÓRE DOPROW ADZIŁY DO W OJNY

Skoro tylko ^Koryntianie dowiedzieli się o klęsce pod Potidają, zwrócili


się wraz ze swymi sprzymierzeńcami do Sparty, oskarżając Ateńczyków
o agresję, a tym samym o pogwałcenie pokoju trzydziestoletniego. Również
Egineci wysłali potajemnie posłów ze skargą, że Ateny nie respektują za­
pewnionej im w traktacie autonomii. Wtedy władze spartańskie wezwały
wszystkie państwa, zarówno sprzymierzone, jak i niesprzymierzone — do
składania skarg na postępowanie Aten. Zwołały następnie Zgromadzenie
Spartiatów, na którym przedstawiciele Koryntu, Megary i innych państw
przemawiali oskarżając Ateny o agresję, spodziewali się bowiem skłonić
Spartę do działania, ttfa Zgromadzeniu zabierali głos także ateńscy posło­
wie, którym, choć bawili w Sparcie w innych sprawach, pozwolono teraz
wystąpić; podkreślali oni gotowość i potęgę Aten i nakłaniali Spartan, by
nie łamali traktatu wypowiadając wojnę, a raczej uszanowali jego posta­
nowienia i przekazali wszelkie spory sądowi rozjemczemu. Po odejściu
posłów ateńskich i przedstawicieli innych państw Zgromadzenie Spartia­
tów rozpoczęło debatę nad najwłaściwszym rozwiązaniem^\wielkie wpływy
mieli tu zwłaszcza doświadczony król Archidamos i energiczny efor Sthe-
nelaidas. Pierwszy doradzał ludowi, aby przekazać sprawę sądowi roz­
jemczemu, a jednocześnie usilnie przygotowywać się do wojny, która —
jeśli przyjdzie — będzie na pewno długotrwała. Drugi twierdził, że Ateny
wyraźnie dopuściły się agresji i złamały warunki traktatu, bogowie będą
więc z pewnością po stronie Sparty, uznając jej zobowiązania wobec sprzy­
mierzeńców i walcząc wraz z nią z napastnikiem. Następnie Sthenelaidas
zarządził głosowanie nie w sposób normalny przez okrzyki „tak” lub „nie” ,
lecz każąc przejść zwolennikom swego wniosku na jedną stronę, a prze­
ciwnikom na drugą./Olbrzymia większość Spartiatów uznała, że postano­
wienia traktatu zostały złamane i że Ateny są winne agresji. Obcych przed­
stawicieli powiadomiono o wynikach głosowania i poinformowano ich, że
Sparta zamierza zwołać Zgromadzenie Sprzymierzonych. Przede wszyst­
kim jednak Sparta zasięgnęła rady Delf. Bóg odpowiedział, że energicznie
prowadzona wojna przyniesie zwycięstwo i że on sam będzie po ich stronie,
proszony czy nie proszony.75
Chociaż Spartanie nie uchwalili wypowiedzenia wojny, zdecydowali się
jednak na nią, oczywiście, o ile Zgromadzenie Sprzymierzonych zaapro­
buje ich stanowisko. Doprowadzenie do tej decyzji było sprawą dość deli­
katną. Już kiedy posłowie Potidai prosili o pomoc, geruzja i eforowie po­
stanowili rozpocząć wojnę z Atenami, widząc w nich agresora, którego
trzeba powstrzymać. Nie byli oni jednak samowładcami. Lud spartański,
a także Zgromadzenie Sprzymierzonych głosowały według własnego uzna-
388 Piętnaście lat pokoju

nia. Geruzja i eforowie pozwolili zatem Koryntianom jak również przed­


stawicielom innych miast na przekonywające wystąpienia, tak że w re­
zultacie Spartiaci głosowali za wojną spontanicznie, i to znaczną większo­
ścią. Głównym motywem skłaniającym geruzję, a potem Zgromadzenie do
powzięcia tej właśnie decyzji była obawa przed wzrastającą potęgą Aten,
której wyrazem było nie tylko nagromadzenie zbrojeń, lecz również po­
parcie udzielone Korkyrze, ucisk Megary i ultimatum wystosowane do
Potidai. Te posunięcia Aten naruszyły równowagę sił morskich i zagra­
żały jedności Związku Peloponeskiego, a z niego płynęła siła Sparty w po­
lityce międzynarodowej. Atenom o to właśnie chodziło, co widać było jasno
z ich całej polityki w ciągu ostatniego trzydziestolecia. Do Spartan prze­
mawiały także inne jeszcze motywy, na które powoływał się Sthenelaidas,
jak to ich duma, uraza, oburzenie, poczucie sprawiedliwości i świadomość
zobowiązań wobec sprzymierzeńców, przeważył jednak strach przed osta­
teczną klęską, jeśli wojny sami nie rozpoczną.76
Zgromadzenie Sprzymierzonych zebrało się w październiku lub listopa­
dzie r. 432. Najbardziej zapalczywi byli delegaci Koryntu, którzy z góry
już starali się pozyskać innych. Twierdzili oni, że Ateny spodziewały się
przez swe akty gwałtu złamać pojedynczo poszczególne państwa Pelopo­
nezu, by następnie wszystkim narzucić swoje rządy; trzeba się zatem po­
łączyć w walce z agresorem i spełnić wolę boga delfickiego. Spartanie pod­
dali decyzję pod głosowanie i większość opowiedziała się za wojną. Kiedy
w r. 431 rozpoczęły się działania wojenne, Sparta i państwa jej Symmachii
wystąpiły razem w sprawie, która dla bardzo wielu ludzi była obroną wol­
ności i sprawiedliwości.77
Zimę wykorzystali Peloponezyjczycy na przygotowania wojenne i otwar­
tą ofensywę dyplomatyczną przeciw Atenom. Gdyby się ona powiodła,
można by było jeszcze uniknąć wojny; w przeciwnym wypadku mieliby
lepszy casus belli. Sparta jako hegemon Związku Peloponeskiego zażądała
od Aten wygnania członków rodu Alkmeonidów, którzy ściągnęli na siebie
zmazę obrażając Atenę przy zgnieceniu spisku Kylona. Z rodem tym spo­
krewniony był Perykles. Spartanie nie tyle liczyli na spowodowanie jego
wygnania, ile na podważenie wpływu męża stanu, który we wszystkim
przeciwstawiał się Sparcie. W odpowiedzi Ateny zażądały od Sparty, by
pozbyła się dwóch „zmaz” : inie uszanowała przecież świątyni Posejdona
zabijając kilku helotów, którzy się do niej schronili, ani świątyni Ateny,
w której zginął Pauzaniasz. Wówczas Sparta zaproponowała warunki mo­
gące jej zdaniem zapobiec wojnie: należy tylko odwołać ustawę megarej-
ską, odstąpić od oblężenia Potidai i przywrócić autonomię Eginie. Kiedy
Ateny nie chciały prowadzić układów na tych warunkach, trzej posłowie
Sparty przekazali w imieniu całej Symmachii ultimatum, którego celem
była propaganda raczej niż nawiązanie pertraktacji: „Sparta pragnie, by
Pertraktacje, które doprowadziły do wojny 389

pokój trwał nadal. Jeśli uszanujecie niezależność państw greckich — będzie


pokój” .78
Otrzymawszy to ultimatum Ateńczycy zebrali się na Zgromadzeniu, by
powziąć ostateczną decyzję. Mieli oni również podstawy, by uznać Pelo­
ponezy jeżyków za winnych agresji, a były nimi atak Koryntian pod Sybo-
tami, zachęcanie Potidai do buntu, działalność peloponeskich „ochotników”
w tym mieście, ostatnio zaś schronienie udzielone przez Megarę zbiegłym
niewolnikom. Jednocześnie Ateńczycy byli dość inteligentni, żeby zdawać
sobie sprawę, że tego rodzaju posunięcia były wywoływane przez ich wła­
sne prowokacje. Na Zgromadzeniu niektórzy mówcy radzili ludowi od­
wołać ustawę megarejską, co według napomknięć Spartan mogłoby w y­
starczyć do uniknięcia wojny. Spośród tych, którzy uważali, że czas już
wojnę rozpocząć, najbardziej przekonywający był Perykles. Nie próbował
usprawiedliwiać poprzednich poczynań Aten, dzięki którym umocniły one
swą pozycję bez uciekania się do wojny. Podkreślał tylko władczy ton
aktualnych żądań Sparty i nalegał, tak jak to czynił zawsze, aby nie iść
na żadne ustępstwa wobec Peloponezy jeżyków. Ateny zgodziły się przeka­
zywać wszelkie spory sądowi rozjemczemu i zgadzają się na to nadal; jeśli
Sparta odmawia, odpowiedzialność za wojnę spada na nią. Ulec obecnie
jakimkolwiek żądaniom Sparty, to wywołać dalsze. Odrzucenie ich ozna­
cza wojnę, ale w wojnie Ateny mają wielką przewagę nad Peloponezyj-
czykami.
Ufając mądrości Perykiesa, lud w rezultacie głosował w większości za
wojną. Niektórzy Ateńczycy wierzyli zapewne, że napastnikiem jest Spar­
ta i jej Symmachia. Wielu zaś rozumiało, że Ateny tylko wtedy mogą utrzy­
mać to, co zdobyły, i zwiększyć swój stan posiadania, jeśli rozbiją Związek
Peloponeski, czego nie udało się im dokonać w latach 461—446. Względy
moralne nie odgrywały większej roli w społeczeństwie, które pozbawiło
wolności wiele państw i surowo traktowało opornych. Mniejszość jednak,
mała, lecz wpływowa, wyznawała nadal odrzucone już zasady Kimona
i jego następcy Tukidydesa, syna Melesiasa, a szeregi ich miały wzrosnąć
wśród przeciwności wojny. Od samego początku Ateny były mniej jedno­
myślne niż Sparta, a sprzymierzeńców werbowano raczej siłą niż życzli­
wością.78
Lud ateński odpowiedział na ultimatum spartańskie zgodnie z radą Pe-
ryklesa. Ateny nie przyjmą żadnych rozkazów od Sparty, lecz gotowe są
przedstawić wszelkie skargi sądowi rozjemczemu, zgodnie z procedurą
określoną w traktacie trzydziestoletnim. Obie strony czekały teraz tylko, aż
pierwsze kroki wojenne przerwą niepewny pokój.
390 Piętnaście lat pokoi u

4. A TE N Y I ICH IMPERIUM W CZASACH PERYKLESA

Wraz z przeniesieniem skarbu związkowego z Delos do Aten rozpoczęła


się nowa era w organizacji finansowej Związku Ateńskiego. Poprzednio
skarbem tym dysponowało Zgromadzenie Sprzymierzonych, lecz od zimy
r. 454/453 zarząd nad nim zagarnęły Ateny, Zgromadzenie zaś, utraciwszy
swą niezależność finansową, w ogóle przestało się zbierać. Odtąd Ateny
były finansową stolicą imperium. Ateńskie Zgromadzenie Ludowe, nie py­
tając o zdanie tak zwanych sprzymierzeńców, decydowało, na co należy
wyłożyć pieniądze, z których nieraz też udzielano pożyczek państwu ateń­
skiemu. Rada Pięciuset sprawowała nadzór i przeprowadzała corocznie
kontrolę wpływów skarbowych, a odbywało się to w sposób następujący.
Każde państwo płacące daninę przysyłało pieniądze w zapieczętowanym
pojemniku, do którego specjalny wysłannik przywoził odpowiedni znak
albo pieczęć. W Atenach w obecności Rady pojemnik porównywano z pie­
częcią, a pieniądze przeliczali odbierający je urzędnicy Rady, tzw. apo-
dektai. Całą daninę przekazywano następnie „skarbnikom Hellenów’', hel-
lenotamiai, którzy zachowali swój dawny tytuł szafarzy skarbu związko­
wego; z daniny czerpali oni jedną sześćdziesiątą (jedną minę z każdego ta­
lentu) i wpłacali ją do świętego skarbca Ateny, którego strażników na­
zywano skarbnikami bogini (tamiai). Nad postępowaniem tym sprawowało
nadzór trzydziestu państwowych rewidentów — logistai. Rachunki ogłasza­
no zazwyczaj na drewnianych tabliczkach. Jednakże w latach 454/453—
415/414 wykazy pieniężne ryto na kamieniu; zachowało się z nich wiele
fragmentów; nazywamy je krótko „listami pieniężnymi” lub mniej ściśle
„listami danin” . Być może brak wykazu za jeden rok, 449/448 lub 447/446,
ale i tak jest wysoce nieprawdopodobne, by kiedykolwiek nastąpiła prze­
rwa we wpłacaniu danin. Ateny bowiem nie miały powodu zrzekać się
dochodów, które — niezależnie od tego, jak je księgowano — wpływały
przecież do ich własnych rąk.80
Od roku 454 Rada określała wysokość daniny należnej od każdego pań­
stwa. Dokonywała ona tego na podstawie przeglądu jego zasobów; pierw­
szy taki przegląd przeprowadzono pod kierunkiem Arystydesa.81 Wymiar
ogłaszano zwykle na świętach panatenajskich, na których byli obecni de­
legaci wszystkich państw; obowiązywał on przez cztery lata aż do nastę­
pnych Panatenajów.82 Od wymiaru można było wnieść odwołanie do Aten;
rozpatrywał je tu sąd specjalny lub sąd heliai, a w razie potrzeby kiero­
wał sprawę ponownie do Rady. Daninę ściągały państwa do niej zobowią­
zane albo — jeśli grupa sąsiadujących ze sobą państw była nieliczna —
ściągało ją jedno państwo odpowiedzialne za całość (synteleia). Rada mogła
według własnego uznania wprowadzać różne poprawki. Na przykład w la­
tach 453—449 Chersonez płacił 18 talentów za grupę państw na półwyspie,
Ateny i ich imperium w czasach Peryklesa 391

później jednak, kiedy Perykles założył tutaj kleruchie, sumę obniżono od­
powiednio do zmniejszonych zasobów i każde państwo otrzymało oddzielny
wymiar (apotaksis). Wszelkie sprawy sądowe dotyczące danin, wszczynane
czy to przez ateńskiego urzędnika, czy też na skutek donosu prywatnej
osoby, która mogła być również obywatelem płacącego daninę państwa,
toczyły się zawsze w Atenach, bo stąd rządzono imperium.
Termin płatności danin przypadał corocznie w marcu, kiedy to w Ate­
nach obchodzono Dioniz ja. Sporządzano wówczas wykaz tych państw, które
zapłaciły, i tych, które nie wywiązały się z tego obowiązku. W czasie święta
szedł pochód młodzieńców ateńskich, z których każdy niósł naczynie z jed­
nym talentem srebra, a liczba ich wskazywała sumę pozostałą z danin po
odliczeniu wydatków za rok ubiegły. Za nim postępowali najemni słudzy
niosący zawiadomienia o oszacowaniu zasobów każdego państwa, będącym
podstawą do wymiaru daniny. W ciągu lata po święcie Dionizjów wszelkie
zaległości były ściągane przez ateńskie okręty wojenne, nazywane „pobor­
cami danin” (argyrologoi).83
Ateny ciągnęły również inne zyski z imperium. Otrzymywały one od­
szkodowania od państw zbuntowanych, jak np. od Samos, ściągały grzyw­
ny i spieniężały skonfiskowane majętności, kiedy w ich sądach zapadały
wyroki na sprzymierzeńców. Z wydzierżawianej rolnikom ziemi, np. z po­
siadłości Hippobotów pod Chalkis, płacono czynsz wynoszący czasem dzie­
siątą część wartości płodów. Kolonie, jak Amfipolis, przekazywały Atenom
sumy nie objęte daniną. Łupy wojenne, łącznie z dochodem ze sprzedaży
jeńców i okupem płaconym za nich, osiągały poważną wartość, zwłaszcza
w czasie walk z Persją. Po roku 434, a prawdopodobnie i wcześniej, ateńscy
urzędnicy, zwani amfiktionami, zarządzali świątynnymi funduszami Apol-
lona i Artemidy na Delos, z których również, jak się zdaje, czerpały Ateny
w razie potrzeby.84
Źródła starożytne podają dokładnie wysokość dochodów Aten. Analiza
„list pieniężnych” i innych inskrypcji dotyczących finansów nasunęła
wprawdzie uczonym wątpliwość co do wiarygodności tych danych, nie po­
zwala jednak ich odrzucać. Ogólnie rzecz biorąc, najlepiej je przyjąć i przy­
znać, że nie są one w pełni zrozumiałe. Z Delos do Aten przeniesiono sumę
8000 talentów; złożyły się na nią saldo z dwudziestu trzech lat danin, które
w pierwszym roku wyniosły 460 talentów, a także zyski ze zwycięskich
wojen.85 Suma ta, praktycznie włączona do funduszów Aten, stanowiła po­
ważną część największej rezerwy, jaką kiedykolwiek zgromadzono na
Akropolu za czasów Peryklesa, a wynoszącej 9700 talentów (zapewne w la­
tach po zawarciu pokoju trzydziestoletniego). Ateny pobrały pożyczki z tej
rezerwy, a jedną z nich, w sumie 3000 talentów, spłaciły prawdopodobnie
w r. 434. W roku 431 rezerwa wynosiła około 6000 talentów, wydano bo­
wiem 2012 talentów na Propyle je i inne budynki, z Partenonem, jak się
392 Piętnaście lat pokoju

zdaje, włącznie, a mniej więcej 1000 talentów kosztowała początkowa faza


oblężenia Potidai. Po roku 454 z danin wpływało zapewne corocznie nie­
całe 400 talentów, lecz nie był to jedyny dochód z imperium; w r. 431 cał­
kowita suma wpływów od „sprzymierzonych” wyniosła 600 talentów za
jeden rok. Jeśli chodzi o siłę kupna, w r. 483 jeden talent wystarczał na
pokrycie kosztów budowy kadłuba triery, a w połowie stulecia za trzy ta­
lenty można było doprowadzić trierę do gotowości bojowej.86
Stojąc na czele swojego imperium Ateny musiały ponosić koszty budowy
i utrzymania okrętów i fortyfikacji, płacić wojskom i urzędnikom oraz
troszczyć się o dzieci osierocone przez wojnę, które brały udział w pocho­
dzie na święcie Dionizjów. W czasie pokoju dochody przewyższały znacz­
nie wydatki, lecz podczas wojny, prowadzonej na wielką skalę i niepo­
myślnej, sytuacja zmieniała się radykalnie. Za życia Peryklesa bogactwo
imperium zapewniało wielkie korzyści zarówno ludowi ateńskiemu, jak
i poszczególnym Ateńczykom. Utrzymanie aparatu administracyjnego, flotę
i umocnienia, świątynie i uroczystości opłacano głównie z dochodów i za­
sobów imperium. Oczywiście państwo miało także inne dochody: wydzier­
żawiało kopalnie w Laurion i świątynne ziemie w Attyce, pobierało po­
datki od obcych rezydentów nie-Ateńczyków przybywających do Aten oraz
od wyzwolonych niewolników, a także nakładało cła i opłaty na pewne
transakcje handlowe. Perykles -nie uwzględniał jednak tych wewnętrznych
wpływów, kiedy w r. 431 podsumowywał finansowe zasoby Aten, Arysto-
fanes zaś w r. 422 uznał je za mniej ważne od dochodów z imperium, a prze­
cież wynosiły zapewne około 400 talentów rocznie. Poszczególni Ateńczycy
z klasy tetów lub zeugitów mogli, zostając kleruchami, dostać za morzem
dobrą ziemię, przy czym państwo dawało im ekwipunek wojskowy.
W ojczyźnie już przed r. 440 około 20 000 obywateli pobierało wynagrodze­
nie za służbę państwową, całodzienną lub częściej — niecałodzienną, a pie­
niędzy na ten cel dostarczały dochody z imperium i podatki nakładane na
nieobywateli. Przez osiem miesięcy w roku opłacano mniej więcej 10 000
wioślarzy stanowiących załogi 60 trier, 700 ateńskich urzędników i zmienną
liczbę żołnierzy w garnizonach za morzem. W samym mieście płacę otrzy­
mywało 6000 sędziów, 500 członków Rady, 550 strażników, 700 urzędni­
ków państwowych, jak również stałe oddziały łuczników, konnicy i straży
morskiej. Poza tym w latach 447—432 łatwo było znaleźć pracę przy budo­
wie Partenonu i Propylei, a w stoczniach i w rzemiośle nie brakło w Ate­
nach i w Attyce miejsca d^a wciąż wzrastającej liczby metojków, cudzo­
ziemców i niewolników. W okresie tym obywatele ateńscy nie płacili pań­
stwu żadnych podatków bezpośrednich, a w późniejszych i mniej pomyśl­
nych dniach mieli zawsze nadzieję, że wystarczy rozszerzyć imperium, by
zapewnić wszystkim szczodrą państwową płacę.87
Ateny i ich imperium w czasach Peryklesa 393

Na imperium ateńskie składało się prawdopodobnie około 30 państw pod­


ległych. W latach 454—431 na „listach danin” figurowało mniej więcej
180 państw, a niektóre z nich wnosiły opłaty jako odpowiedzialne za całą
grupę. W roku 425, po przyłączeniu Pontu, ponad 300 państw płaciło Ate­
nom daniny. Dla uproszczenia rachunków spisywano je według krain geo­
graficznych: Jonia, Hellespont, Tracja, Karia, wyspy, a w n 425 także
Pont i Akte, przy czym ta ostatnia nazwa obejmowała tereny na lądzie
stałym naprzeciw Lesbos i dalej na północ, aż po Hellespont. Państwa te
różniły się między sobą wielkością, charakterem i dostępnością;' ich poli­
tyczne, prawne i handlowe stosunki z Atenami określały w każdym w y­
padku oddzielne umowy. Lesbos i Chios nadal dostarczały okrętów, kształ­
towały swój własny ustrój i zachowały posiadłości na kontynencie. Pań­
stwa odległe, takie jak Faselis, płaciły daninę i korzystały ż przywilejów
handlowych, a być może także i z innych. Na ogół Ateny zachowywały
wobec państw Azji Mniejszej pewne umiarkowanie nie chcąc dopuścić, by
przeszły one na stronę swego sąsiada — Persji; nie zakładano tu kleriichii,
a wysokość daniny była niższa niż gdziekolwiek indziej. Szczególnie suro­
wo rządziły natomiast na wyspach, które stanowiły samo centrum ich
imperium, jak również na północnym wybrzeżu Morza Egejskiego, dostar­
czającym najwięcej budulca okrętowego i cennych metali.88
Istnienie imperium ateńskiego zapewniało państwom podległym,znaczne
korzyści. Chroniło je przed Persją i piratami, handel ich rozkwitał więc
w czasie pokoju. W okresie najspokojniejszym Ateny rozluźniły swoje res­
trykcje co do obiegu pieniężnego. Pozwoliły np. Tazos i Samos bić srebrne
monety, a Tazos zwróciły niektóre z jej posiadłości na kontynencie. Jednak­
że większość państw greckich przywiązywała znacznie mniejszą wagę do
spraw ekonomicznych niż do niezależności politycznej. Perykles kładł spe­
cjalny nacisk na prawo Aten, tej „szkoły Hellady” , do rządzenia iinnymi
Grekami. Wysłannicy sprzymierzonych brali udział w Dionizjach >Linnych
uroczystościach, oglądali zadziwiające w swej wspaniałości świątynie na
Akropolu. Ich zachwyt jednak przyćmiewała gorycz upokorzenia. Atenom
zarzucali przede wszystkim, że są państwem-tyranem, które włada nad nimi
siłą i kradnie im niezależność. Obywateli państw podległych zrażały do
siebie Ateny popierając wszędzie demokrację, zachęcając donosicieli* do­
magając się przysięgi wiernopoddańczej, a także przekazywania sądom
ateńskim wszelkich spraw o zabójstwo i politycznych, a cóż dopiero mówić
o takich nadzwyczajnych środkach, jak osadzanie garnizonów i „komisa­
rzy” czy branie zakładników. Państwa zależne były obowiązane posyłać
przepisane dary Atenie na uroczystość Panatenajów oraz Demetrze do
Eleusis. Ich obywatele musieli płacić za prawo wstępu do Aten i składać
jednocześnie kaucję, która im często przepadała zanim zdołali wnieść spra­
wę do sądu, z konieczności ateńskiego. Perykles zdawał sobie sprawę z nie-
394 Piętnaście lat pokoju

chęci sprzymierzeńców do Aten. Na złagodzenie metod rządzenia było już


jednak za późno.89
W miarę rozbudowy imperium Ateny stawały się nie tylko politycznym,
lecz również handlowym centrum świata egejskiego, a tym samym przo­
dującym rynkiem wymiany między Wschodem a Zachodem; ściągały do
siebie towary z Sycylii, Italii, Cypru, Egiptu, Lidii, Pontu i Peloponezu.
Państwo kontrolowało obrót budulcem okrętowym, żelazem, miedzią i cy­
ną — produktami koniecznymi do zbrojeń, poza tym zaś nie ograniczało
wolnego handlu, który się szybko rozwijał. Między r. 446 a 431 panował
w basenie Morza Śródziemnego powszechny pokój, a popyt na greckie pro­
dukty stale wzrastał. Bogactwem państwa i zamożnością swych obywateli
Ateny dorównywały teraz wielkim ośrodkom kulturalnym i politycznym
epoki brązu, Knossos i Mykenom, w okresie ich rozkwitu — a znacznie
przewyższały współczesne sobie państwa świata greckiego.90
Pod mądrymi rządami Perykiesa bogactwo kraju pozostało nienaruszone.
Wydatki na płace państwowe, uroczystości i budowle mieściły cię całko­
wicie w granicach zasobów skarbu państwa, a obywatele biedniejszych klas
otrzymywali jedynie skromne wynagrodzenie za pracę w sądach i służbę
we flocie. Majątek prywatny skupiał się w rękach rodzin arystokratycz­
nych, posiadających dobre ziemie w Attyce i rozporządzających kapitałami,
które można było lokować na wysoki procent, a także w rękach nowobo­
gackich, spekulujących na handlu, kopalnictwie i operacjach finansowych.
Z tej warstwy rekrutowało się 1000 konnych, 400 trierarchów, jak również
ludzie piastujący inne niepłatne stanowiska w służbie publicznej, tzw. litur­
gie. Większe znaczenie miał wzrost liczby obywateli warstwy średniej,
która dostarczała około 23 000 hoplitów w r. 431, a tylko 10 000 w r. 490.
Wyróżniali się wśród nich drobni posiadacze ziemscy w Attyce, jak np. ci
z demu Acharnaj, wśród których znajdujemy 3000 hoplitów, nieco rolni­
ków mieszkających we własnych gospodarstwach i innych uprawiających
swój zawód w Atenach i Pireusie; poza tą grupą do warstwy średniej na­
leżeli jeszcze właściciele sklepów, domów mieszkalnych i małych warszta­
tów oraz mistrzowie rzemieślniczy, budowniczowie okrętów, murarze, bu­
dowlani, kowale itd. W warstwie najniższej naliczono w r. 445/444, przy
darmowym rozdziale zboża, 14 240 obywateli; jeśli rozdziałem nie objęto
zeugitów, to w r. 431 tetów było nie więcej niż 16 000. Mieli oni wiele spo­
sobności uzyskania skromnej płacy od państwa, a uzupełniali swoje dochody
raczej nie stałą pracą najemną, ale drobnym handlem, zbieraniem oliwek, po­
maganiem przy żniwach,1trudnili się przewoźnictwem lub rybołówstwem.91
Wyższą i średnią warstwę uzupełniała poważna liczba zamożnych me-
tojków, którzy dostarczali około 6000 hoplitów. Ci ludzie obcego pocho­
dzenia zamieszkali w Attyce nie mogli posiadać tutaj ziemi, musieli płacić
specjalny podatek (karą za nieuiszczenie była niewola) i nie mieli żadnych
Ateny i ich imperium w czasach Perykl-esa 395

praw politycznych. Jednakże w życiu gospodarczym i społecznym korzy­


stali z tych samych udogodnień co i obywatele, stanowili też ważną grupę
w społeczeństwie ateńskim. Wielu z nich przywiozło do Aten pokaźny ma­
jątek, a większość zajmowała się rzemiosłem i handlem morskim, przy­
czyniając się w ten sposób do ożywienia ateńskiego handlu w ogóle. Wśród
metojków znajdowali się również mniej zamożni, z których zapewne około
3000 służyło we flocie. Ponadto było tu jeszcze sporo ludności obcej, nie­
stałej, złożonej z Greków i nie-Greków, którzy odwiedzali Ateny jako
„sprzymierzeni” , kupcy, żeglarze itd.92
Liczba niewolników wzrastała proporcjonalnie do dobrobytu państwa.
Używano ich do prac wszelkiego rodzaju, zarówno wymagających, jak i nie
wymagających kwalifikacji. W prywatnych rękach stanowili dla swych
panów rodzaj inwestycji, gdyż zatrudnieni odpłatnie zapewniali im dochód
w postaci części swoich zarobków (apophora). Kopalnie w Laurion eksploa­
towano przy pomocy niewolników. Bogaty Nikiasz miał, na przykład, bry­
gadę 1000 niewolników, których wynajmował przedsiębiorcy trackiemu za
opłatą jednego obola dziennie od głowy na czysto. Niewolnicy pracowali
w domu, w rolnictwie, jako fachowcy w rzemiośle oraz wszędzie tam, gdzie
potrzeba było siły roboczej niewykwalifikowanej. Państwo również po­
siadało niewolników, których zatrudniało w policji, jako sekretarzy, drob­
nych urzędników, posłańców, robotników itp. Poza kopalniami, w których
zarówno w Attyce, jak gdzie indziej warunki były złe, niewolników trakto­
wano na ogół humanitarnie. Broniło ich prawo, nie wyróżniali się swym
ubiorem i pracowali razem z ludźmi wolnymi, zarówno obywatelami, jak
i metojkami. Jednakże gdy niewolnik miał świadczyć w sądzie, poddawano
go najpierw torturom. Grecy rzadko bywali niewolnikami; w r. 414 w do­
mu jednego z metojków w Atenach znajdowało się 16 niewolników z Tracji,
Kolchidy, Lidii, Karii, Syrii, Illirii, Scytii i Malty. Wyzwalanie niewolni­
ków nie należało do rzadkości, a wyzwoleńcy (apeleutheroi) nie podlegali
segregacji. Ucieczki niewolników zdarzały się często. Akropol był specjal­
nie zabezpieczony, by żaden nie mógł tu znaleźć schronienia, Ateny zaś
zgłosiły pretensje do Megary, gdy ta przyjęła zbiegłych ateńskich niewol­
ników. Podczas wojny dekelejskiej uciekło 20 000, a większość z nich była
pracownikami wykwalifikowanymi. Całkowita liczba niewolników w Ate­
nach sięgała prawdopodobnie rzędu 200 000 mężczyzn, kobiet i dzieci, i była
niewiele niższa od liczby ludności zależnej w Lakonii i Messenii.93
Całą ludność Aten w r. 431 można w przybliżeniu oceniać na 400 000
osób, z czego: 168 000 Ateńczyków, 30 000 metojków, 2000 nie mieszkają­
cych tutaj stale cudzoziemców i 200 000 niewolników. Wśród Ateńczyków
4000 zapewne należało do dwóch najwyższych klas majątkowych, 100 000
do średniej i 64 000 do klasy najniższej. Bogactwo państwa oraz praca cu­
dzoziemców i niewolników umożliwiały obywatelom poświęcanie znacznej
396 Piętnaście lat pokoju

części swego czasu sprawom państwowym, tak w czasie pokoju jak i pod­
czas wojny, bez poważnego uszczerbku dla zdolności produkcyjnej i handlo­
wego dobrobytu Aten. Obywatele byli nadal ściśle związani z demami,
z których pochodzili; tam chowali swych zmarłych i pielęgnowali rodzinne
kulty, tam też bogaci mieli swe piękne posiadłości. Więcej niż połowa oby­
wateli mieszkała poza Atenami i Pireusem, które były stałym miejscem
pobytu cudzoziemców i być może połowy ludności niewolnej. W porów­
naniu ze Spartą i innymi państwami na kontynencie, miasta te miały
wielu mieszkańców, a liczba obywateli i ludności ogółem była wyjątkowo
wysoka. Pod tym względem Ateny przerosły znacznie rozmiarami inne
miasta-państwa, gdzie wszyscy obywatele na ogół znali się między sobą.
Chcąc powstrzymać ten wzrost Perykles wprowadził ograniczenie, przy­
znając prawa obywatelskie tym tylko, których oboje rodzice byli Ateńczy-
kami, i wysłał poważną liczbę obywateli jako osadników za morze.94
Dobrobyt uwieńczył demokrację ateńską aureolą sukcesu. Nawet wrogi
krytyk, tzw. Stary Oligarcha, który pisał swój pamflet prawdopodobnie
w latach 431— 430, dostrzegał, jak niezachwianą pozycję zdobyła demo­
kracja w teorii i praktyce. Elementowi mniej zamożnemu w społeczeństwie
ateńskim, ludziom, którzy służyli we flocie i bronili imperium, im to wła­
śnie zawdzięczały Ateny swą potęgę i dobrobyt; oni też mieli prawo kształ­
tować politykę państwa. System demokratyczny świetnie spełniał cel, dla
którego był pomyślany: zapewniał supremację ludu w państwie i supre­
mację Aten wśród państw im podległych. Długie doświadczenie ułatwiło
i udoskonaliło działanie mechanizmu demokracji. Pięciuset członków Rady,
zmieniających się corocznie i wyznaczanych przez losowanie, miało do za­
łatwienia zadziwiająco dużą liczbę spraw: przygotowywali oni porządek
dzienny na Zgromadzenie Ludowe, przeprowadzali wstępne badanie
wszystkich urzędników, a także kontrolę ustępujących, kierowali ich dzia­
łalnością, zarządzali finansami państwowymi, budownictwem, uroczysto­
ściami religijnymi, dokami okrętowymi, organizacją floty i wojska, w y­
znaczali obywateli na liturgie, zajmowali się wymiarem i ściąganiem danin,
a podczas wojny podejmowali wstępne decyzje w pilnych sprawach z dzie­
dziny strategii i dyplomacji.95 Obradowali w pełnym składzie lub w w y­
dzielonych zespołach, mając do pomocy urzędników i kompetentny sekre­
tariat. Tysiąc czterystu urzędników, przeważnie zmieniających się corocz­
nie i wyznaczanych przez losowanie, wykonywało w Atenach i za morzem
najróżniejsze, istotne i mniej istotne funkcje administracyjne. Często pra­
cowali grupami, lecz każdy z nich ponosił odpowiedzialność i podlegał re­
wizji swych czynności po zakończeniu urzędowania. Sześć tysięcy człon­
ków heliai, wybieranych przez losowanie i często przez cały rok zasiada­
jących w sądzie, rozpatrywało szeroki zakres spraw, w których występo­
wali Ateńczycy i sprzymierzeni. W ten sposób obywatele ateńscy posiedli
Ateny i ich imperium w czasach Peryklesa 397

tak wielkie doświadczenie we wszelkich zagadnieniach dotyczących admi­


nistracji politycznej i praktyki sądowej, jakiemu równego nie znajdziemy
w żadnym starożytnym ani nowoczesnym państwie. Co więcej, wobec po­
wszechnie stosowanego losowania, rotacji stanowisk i wymagania cenzusu
majątkowego tylko przy kandydaturze na nieliczne urzędy, doświadczenie
to stało się własnością wszystkich klas obywateli.
Właśnie to szerokie i nagromadzone latami doświadczenie pozwalało
Zgromadzeniu Ludowemu zarządzać roztropnie wszystkimi dziedzinami
polityki w czasie wojny i pokoju, w kraju i za morzem. Istniała ściśle
określona procedura przedkładania sprawy, prowadzenia obrad, oceny
problemów politycznych. Dla podjęcia pewnych poważnych decyzji wy­
magane było quorum 6000 obecnych, a urzędnik przewodniczący — czło­
nek właściwej Prytanii Rady Pięciuset, którego wybierano przez 'losowanie
na jeden dzień — mógł według własnego uznania odroczyć Zgromadzenie,
jeśli jego zdaniem liczba obecnych była zbyt mała, by usprawiedliwić
głosowanie nad ważnym wnioskiem. Obywatele biorący udział w Zgroma­
dzeniu na ogół byli już członkami Rady, heliai lub urzędnikami, a nieraz
również służyli za morzem jako urzędnicy ateńscy, żołnierze czy żeglarze.
Znali szczegółowo swoje zadanie, a także ludzi na stanowiskach kierowni­
czych. Potęga i dobrobyt, do jakich doprowadzili Ateny około r. 431, są
wystarczającym dowodem ich mądrości politycznej.
W ateńskim systemie demokracji występowała pewna anomalia. W prak­
tyce najbardziej odpowiedzialne urzędy piastowali ludzie wpływowi
i dobrze urodzeni, przy czym stanowiska wojskowe obsadzano drogą wy­
borów bezpośrednich, skarbowe natomiast ograniczano do członków klasy
najbogatszej; co więcej, nie istniał zakaz wielokrotnego ponawiania wy­
boru. Anomalia ta umożliwiała poszczególnym mężom stanu utrwalenie
swej przewagi i zdobycie władzy nad ludem. Najważniejszy ze wszystkich
urząd stratega ograniczała początkowo w pewnej mierze zasada reprezen­
tacji, ponieważ każdego z dziesięciu strategów wybierała jego własna fyla,
a wszyscy razem działali kolegialnie. Przemożny autorytet Peryklesa
skłonił jednak lud do zmiany tej zasady. Podczas gdy na dziewięciu stra­
tegów głosowały fyle (jedna fyla nie uczestniczyła zatem w wyborach),
dziesiątego wybierał cały lud, obwołując go tym samym pierwszym mę­
żem w państwie na okres jednego roku. Wyrażanym w ten sposób uzna­
niem swej popularności cieszył się Perykles przez piętnaście lat z rzędu.
Od czasu do czasu zlecano mu jeszcze dodatkowo szczególnie odpowie­
dzialne obowiązki, jak dysponowanie skarbem imperium i funduszami na
posąg Ateny, naczelne dowództwo w operacjach przeciw Samos czy wy­
głaszanie mów pogrzebowych w imieniu państwa.96
Powszechne uznanie władzy Peryklesa zapewniało stabilność polityce
Ateńczyków. On to powściągał ich zapał w dniach powodzenia i dodawał
398 Piętnaście lat pokoju

otuchy w przeciwnościach. Pewny swej pozycji, opierał się ich kaprysom


i hamował namiętności ze swobodą wynikającą z jego własnego patrio­
tyzmu, prawości i siły woli. Jego autorytet był tak wielki, że w okresach
krytycznych on rządził państwem i w tej przynajmniej mierze prawdą jest,
że „demokracja” , rozumiana jako rządy większości, uległa chwilowemu
zawieszeniu.97 Nie był zresztą wyjątkiem. Temistokles i Kimon przed nim,
Demostenes i Likurg po nim narzucali swą wolę Ateńczykom i zdobywali
sobie ich posłuszeństwo. Wszystkich obierano w wolnych wyborach
i w razie potrzeby można ich było zdjąć ze stanowiska, a lud ulegał im
z własnej woli. Utrzymanie władzy przez tak długie lata zawdzięczał Pe-
rykles cechom swej własnej osobowości i stałości przekonań ludu ateń­
skiego w czasach, w których klasa średnia miała w państwie przewagę,
a powszechny dobrobyt ułatwiał wszystkim życie. Najbliżsi przyjaciele
i doradcy Peryklesa nie cieszyli się takim szacunkiem ludu. Przezywano
ich nowymi Pizystratydami. Damon padł ofiarą ostracyzmu; Anaksagorasa
oskarżono o bezbożność, a Fidiasza — o nadużycia i obaj musieli uciekać
z Aten. Ich niesława nie zaszkodziła pozycji Peryklesa w latach poprze­
dzających wybuch wojny. W roku 431 stał on najwyżej w łaskach ludu.98
Wielkie wpływy Peryklesa wynikały nie tylko z jego daru kierowania
ludźmi i sprawami, lecz także z jego politycznych ideałów. Wiosną r. 430
przemawiał na państwowym pogrzebie tych, którzy oddali swe życie
w pierwszym roku wojny peloponeskiej. Przed milczącym tłumem mówił
o wielkości Aten: Ich ustrój państwowy nie jest pomyślany tak, by zacho­
wać przywileje jednej tylko klasy, lecz by zapewnić wszystkim obywate­
lom równe prawa przed sądem i w zarządzaniu państwem. Rządzące tu
zasady nie znają uprzedzeń. Ludzi ocenia się na podstawie ich charakteru,
a nie ich sytuacji. Powszechna jest wolność słowa, myśli i wykształcenia,
bo wolność jednostki i wolność społeczna są źródłem prawdziwego szczę­
ścia, męstwa i niezależności. Wolne społeczeństwo zna swe własne zobo­
wiązania i swoją odpowiedzialność. Szanuje wybranych przez siebie
urzędników, prawa, które samo uchwaliło, oraz niepisane nakazy honoru.
We wszystkich sprawach demokracja pokłada ufność w rozumie prze­
ciętnego obywatela; dyskusja poprzedza czyn, czyn zaś opiera się na woli
ludu. W stosunkach międzypaństwowych demokracja nie stawia żadnych
barier. Otwarta jest szeroko dla idei całego świata, bo ma wielkie zaufa­
nie do swego ludu i wie, że kocha on piękno z prostotą, a wiedzę bez znie-
wieściałości. Obywatele ateńscy umieją łączyć myśl i czyn, rozwagę i śmia­
łość, interes własny i obowiązek publiczny, a z tej ich wszechstronności
wypływa całe bogactwo kultury ateńskiej. Ku takiemu ideałowi kierował
Perykles wzrok swoich rodaków. Niechaj spojrzą na miasto i rozpalą swe
serce miłością do Aten. W życiu największym zaszczytem jest im służyć,
w śmierci największą pociechą — dla nich umrzeć.99
R O Z D Z IA Ł 3

SZTUKA, LITERATURA, FILOZOFIA (466—431 r.)

połowie V wieku grecka kultura osiągnęła dojrzałość smaku i kry­


tycyzm, a także śmiałość intelektualną, które nie znalazły nigdzie
równych. Była to epoka spokoju i pewności siebie, nabytych dzięki zwy­
cięstwu nad barbarzyńcami i równowadze sił utrzymującej się na Morzu
Śródziemnym, a także dzięki stale wzrastającemu dobrobytowi material­
nemu. Była to epoka szczerej religijności, zwłaszcza w państwach na kon­
tynencie greckim, gdzie głęboko sięgały korzenie kultów lokalnych i mie­
ściły się wielkie ośrodki kultów panhelleńskieh. Była to wreszcie epoka
intelektualnego oświecenia, które, zrodzone ze śmiałych spekulacji filozo­
ficznych Jonów, dojrzewało pod wpływem wymiany poglądów w korzy­
stnych warunkach pokoju i dobrobytu. W setkach miast-państw, z których
każde miało odmienny charakter i pokładało ufność we własnych insty­
tucjach, geniusz Hellady przejawiał się w całym swym bogactwie i wszech­
stronności; znajdował on wyraz w budowie świątyń dających się porów­
nać z katedrami średniowiecznej Europy, w myśli szukającej początku
wszechświata w swobodnej grze atomów, w dramatach pełnych poezji
równej Szekspirowskiej, wreszcie w wyciąganiu logicznych wniosków ze
wszystkich własnych doświadczeń w sztuce, filozofii i polityce.
Wielcy artyści i wielcy myśliciele wywierali W tym okresie wzajemny
wpływ na siebie, a tacy mistrzowie, jak P o l i k l e t z Argos i F i d i a s z
z Aten wycisnęli swe piętno na całej sztuce greckiej. W swoich po­
sągach z brązu szedł Poliklet za trwałą tradycją szkoły peloponeskiej,
przedstawiając zwycięskich zawodników nie w ruchu, lecz w spoczynku.
Potężne ciało Doryforosa (młodzieńca dzierżącego oszczep) zawdzięcza swą
szczególną giętkość i swobodę postawie, przy której cały ciężar spoczywa
na jednej tylko nodze. Amazonka i Chłopięcy zawodnik, oboje wsparci lewą
ręką na niskiej kolumnie, są wspaniałymi przykładami doskonałej cieles­
nej piękności w spoczynku. Jest we wszystkich tych trzech posągach jakaś
pogoda i spokój, mogące płynąć tylko z oderwania ducha od spraw co­
dzienności. Poliklet napisał traktat, gdzie analizował zasady proporcji
i kompozycji, ale jego następcy nigdy nie osiągnęli tej harmonijnej równo­
wagi między napięciem a odprężeniem, siłą a swobodą, fizyczną doskona-
400 Sztuka, literatura, filozofia (466— 431 r.)

łością a uduchowionym wdziękiem, która cechowała stworzony przez niego


idealny obraz heroicznego człowieka.100
Dziełem Polikleta był sławny posąg Hery w Argos, ze złota i kości sło­
niowej, ale za największego rzeźbiarza bogów uważano Fidiasza. Celował
on przede wszystkim w tworzeniu kolosalnych posągów, wysokich na
9 do 12 m, którym oddawano cześć w świątyniach. Należał tutaj wykonany
ze złota i kości słoniowej posąg Zeusa w Olimpii, z tego samego materiału
posąg Ateny Parthenos (Dziewicy) w Partenonie, oraz brązowy — Ateny
Promachos (Obrończyni) na Akropolu. Majestat i wspaniałość tych po­
sągów, zwłaszcza rzeźbionych w złocie i kości słoniowej, znane są nam
głównie z opisu późniejszych autorów, którzy widzieli w nich najdosko­
nalszy wyraz boskości. Zeus Fidiasza zdawał się ,,bogiem pokoju, obrońcą
Hellady, jednomyślnej, jeszcze nie rozdartej wewnętrzną wojną, Ojcem
wszechrzeczy, Zbawcą i Stróżem ludzkości” . Taką koncepcję bóstwa na­
rzucał patrzącemu majestat posągu: adeo maiestas operis deum aequavit.
Atena Promachos stojąca wysoko na Akropolu, tak że ostrze jej włóczni
i hełm błyskały żeglarzom na Zatoce Sarońskiej, strzegła swego miasta
przed najazdem, podobnie jak ongiś pod Maratonem. Atena Parthenos,
w wewnętrznym przybytku swej własnej świątyni, z boginią Zwycięstwa
w ręce przyjmowała ofiary i modlitwy swych poddanych i ich sprzymie­
rzeńców. Te niezrównane posągi pozostały na wieki najdoskonalszymi wi­
zerunkami boga Hellenów i bogini Aten.101
Zeusowi w Olimpii i Atenie w Atenach poświęcono najwspanialsze
świątynie tego okresu. Surowa wyniosłość stylu doryckiego, tak na Pelo­
ponezie, jak i w Attyce odpowiadała lepiej artystycznym i religijnym
uczuciom epoki niż bardziej dekoracyjny i pogodny styl joński. Świątynia
Zeusa z olimpijskiego zlepieńca, pokryta białym stiukiem, wykonana za­
pewne między r. 486 a 456, była zbudowana według typowego planu
z biegnącą dookoła kolumnadą: sześcioma kolumnami na każdej fasadzie
i trzynastoma po obu skrzydłach. Na stylobat, tj. podłogę, na której stoją
kolumny, wstępowało się po trzech stopniach. Wymiary całości, z najniż­
szym stopniem włącznie, wynosiły: szerokość — prawie 30 m, długość —
66 m, pierwotna zaś wysokość około 20 m, tak że świątynia, wzniesiona
w dodatku na wysokiej podstawie fundamentów, mogła górować nad Altis.
Zbyt niewiele z niej dziś pozostało, aby ocenić proporcje, ale coś niecoś
z jej piękna żyje jeszcze w marmurowych rzeźbach z metop i frontonów.
Na wschodnim frontonie nad głównym wejściem do świątyni Pelops
i Ojnomaos szykują się do wyścigu rydwanów, po środku zaś Zeus stanął
w całym swym majestacie. Na frontonie zachodnim Apollo patronuje walce
Lapitów z Centaurami na weselu Pejrithoosa z Hippodamią. Dwanaście
metop przedstawia prace herosa Dorów, Heraklesa. Świetnie udało się
artyście wyrazić gwałtowność i siłę na zachodnim frontonie, gdzie uchwy-
Sztuka, literatura, filozofia (466— 431 r.) 401

cił postacie w wirze rozpaczliwych zmagań, a także na metopach (np. mo­


carny kark i potężne cielsko byka); natomiast kompozycja wschodniego
frontonu jest może nieco zbyt symetryczna, za bardzo posągowa, by w swej
nieruchomości zakląć majestat. Poszczególne postacie rzeźbiono ze wspa­
niałą siłą i oszczędnością rysunku, a zarazem z subtelnym wydobyciem
szczegółów. Taką jest np. Atena w swoim ciężkim chitonie doryckim.
Rzeźby te są godnymi poprzednikami rzeźb Fidiasza, podobnie jak olim­
pijska świątynia Zeusa — Partenonu.102
Największe posągi Fidiasza znamy tylko z opisów, ale pewne pojęcie
0 jego stylu dają nam marmurowe rzeźby z Partenonu, wykonane pod
jego kierunkiem przez grupę artystów w latach 447—433. Na frontonach,
z których ocalało kilka fragmentów, były przedstawione narodziny Ateny
1 jej spór z Posejdonem o Attykę; na metopach — walki bogów z Gigan­
tami, Ateńczyków z Amazonkami, Centaurów i Lapitów, a także upadek
Troi; na jońskim fryzie — panatenajski pochód ludu ateńskiego, w którym
brali udział bogowie. Przeszłość i teraźniejszość spotykały się ze sobą ku
chwale Ateny. W kompozycji tych arcydzieł ruch łączy się ze spoczynkiem,
a całość zadziwia umiejętnością oddania perspektywy i śmiałością wyko­
nania. Siły wyrazu nie osłabia bynajmniej finezja szczegółów, zmierzająca
do jak największej dokładności w odtworzeniu, np. mięśni i skóry końskiej.
A układ szat nadaje wszystkiemu niezrównaną wprost płynność linii,
która wprawia w kłus jeźdźców, a Mojry zamraża w bezruchu. W porów­
naniu z tym dziełem rzeźby w Olimpii są albo statyczne, albo zdają się
chwytać tylko jedną chwilę zamiast przedstawić całość trwającej dłużej
akcji. Ta wielka, składająca się na 157 m fryzu panatenajskiego rzeka róż­
norodnych tematów, póz i szczegółów zawdzięcza swoją jedność owej
„wzniosłości i precyzji” charakterystycznej dla Fidiaszowego stylu; na­
rzucili ją również sami twórcy dzieła przez swoją miłość do Ateny Polias,.
patronki miasta, której była poświęcona świątynia.103
Partenon, nazwany tak później od sali mieszczącej posąg Ateny Par-
tifíenos, projektowali I k t i n o s i K a 11 i k r a t e s. Budowano go w latach
447—438, rzeźby zaś ukończono później. Wzniesiona na podstawie wa­
piennej świątynia panowała, jak i dziś jeszcze panuje, nad Akropolem
i miastem, przyciągając oczy wędrowca, gdy tylko wpływa na wody Attyki
lub schodzi ze wzgórza na równinę centralną. Marmur pentelikoński,
z którego ją zbudowano, choć utracił już swoją dawną białość, błyszczy
nadal oślepiająco w słońcu i lśni srebrzyście przy księżycu, a w poświacie
tej porządek dorycki smuklej e i zatraca swą naturalną ociężałość. Jaskra­
we barwy, które ongiś bawiły oko uwydatniając różnorodność architekto­
nicznych kształtów, od dawna spłowiały, pozostawiając ślady jedynie^
w postaci nieco odmiennej nawierzchni czy odcienia marmuru. W kolum­
nadzie barwy te nie schodziły poniżej kapiteli, podkreślały zaś błękitem,.
402 Sztuka, literatura, filozofia ¡(466— 431 r.)

czerwienią i złotem takie detale, jak cienkie anulusy, tryglify i listwy


architrawu. Kolor wzbogacał także delikatne rzeźby metop i pełniejsze od
nich kształty na frontonach. Rzeźbione postaci procesji panatenajskiej,
ukryte w cieniu kolumnady, a zatem mniej rzucające się w oczy, malo­
wano różnobarwnie na tle niebieskim.
Choć czas zatarł wiele subtelnych szczegółów, majestat świątyni dziś
jeszcze wywiera kolosalne wrażenie. Jest to budynek wielkich rozmiarów,
mający razem z najniższym stopniem około 69,5 m długości, a 33,5 m sze­
rokości, ale ogrom ten znika w harmonii jego proporcji. Doskonałość planu
ilustrują najlepiej pewne modyfikacje, które zastosowano, by uniknąć
wszelkich optycznych złudzeń wygięcia czy zwisu, wywoływanych samą
wielkością budynku, a zarazem złagodzić monotonię prostych linii krzy­
wizną przyjemną dla oka patrzącego. Dolny stopień ma wybrzuszenie do­
chodzące do 10 cm na skrzydłach, a do 6 cm na obu fasadach, które odnaj­
dujemy również u dołu w fundamentach i stylobacie, na górze zaś w bel­
kowaniu, gzymsie i tympanonach. Kolumny nachylają się do środka
0 około 6 cm, a ściany zewnętrzne ku nim; podobnie także większość
górnych powierzchni budynku wykazuje niewielkie nachylenie do przodu
lub ku tyłowi. Trzon każdej zwężającej się ku górze kolumny nie jest
prosty, lecz ma niewielkie wybrzuszenie, najwyżej do 1,8 cm. Są to tylko
nieliczne przykłady świadczące o zadziwiającym mistrzostwie projektan­
tów i kunszcie rzemieślników, którzy wznieśli tę jedną z najgodniejszych
uwagi i najpiękniejszych budowli świata.104
Propyleje, projektowane przez M n e s i k l e s a , zaczęto budować w r. 437
1 nigdy nie ukończono. Materiałem budowlanym, podobnie jak w Parteno-
nie, był marmur pentelikoński, ale drzwi i belki dachowe wykonano
z drewna, a użyto również nieco czarnego wapienia z Eleusis. Przez Pro­
pyleje wiodło jedyne wejście na Akropol. Nie było tu stopni, a tylko po­
chylnia ze względu na kołowe pojazdy biorące udział w procesji. Główny
portal miał 7,3 m wysokości, a prawie 4 m szerokości, po obu zaś jego
stronach znajdowały się w ścianie frontowej dwa mniejsze wejścia, przy
czym skrajne były wyższe od wewnętrznych. Do wejść tych wstępowało
się najpierw po czterech stopniach, prowadzących po każdej stronie głów­
nej drogi na jeden stylobat, na którym stojące trzy doryckie kolumny
podtrzymywały zewnętrzną, czyli zachodnią fasadę. Stąd dalsze pięć sto­
pni wiodło do progów bocznych wejść. Ponieważ zewnętrzny portyk był
tak długi, marmurowy dach podtrzymywało dodatkowo sześć kolumn joń-
skich, po trzy na stylobatach wzdłuż obu brzegów drogi. Wschodnia fasada
w wewnętrznym portyku wznosiła się na sześciu doryckich kolumnach,
stojących po trzy z obu boków głównego wejścia. Sam portyk był znacznie
krótszy, nie wymagał więc jońskich kolumn do podtrzymania swego gład­
kiego „sufitu z białego marmuru, któremu żaden inny kamień nie dorównał
Sztuka, literatura, filozofia (466— 431 r.) 403:

pięknością ani ogromem bloków” . Do portyków i wejść miano dodać jesz­


cze od strony zachodniej dwa skrzydła, lecz pierwotnego projektu nigdy
nie wykończono. Nawet w swym dzisiejszym zrujnowanym stanie Propy­
leje tworzą przestrzenną i wspaniałą bramę na Akropol, a siła porządku
doryckiego i wdzięk jońskiego łączą się w nich w niezapomnianą harmonię.
Ogólne wrażenie majestatu każe niemal zapomnieć o niezwykłej zręczności,
z jaką dostosowano tę budowlę do warunków terenu, i o finezji technicz­
nej, którą dorównuje ona Partenonowi.105
W latach 449—432 zbudowano z marmuru według projektów nieznanego
architekta cztery świątynie, które poświęcono różnym bóstwom: świątynię
na zachodnim wzgórzu nad agorą — Atenie i Hefajstosowi, na sa.me]
agorze — Aresowi, na Sunion — Posejdonowi i w Ramnuncie — bogini
Nemezis. Wszystkie mają w swym planie pewne cechy wspólne, jak np.
ustawienie skrajnej kolumny bocznej kolumnady na jednej osi z antami
frontowego portyku celli. Żadna ź nich nie może współzawodniczyć z Par-
tenonem ani z Propylejami, chociaż i one także świadczą o niesłychanie
wysokim poziomie zarówno planowania architektonicznego, jak i sztuki
rzemieślniczej. Po odsłonięciu agory Hefajstiejon zyskało na dostojeństwie
i wdzięku, a resztki kolumnady, które wieńczą wysunięty cypel Sunion,
ongiś „lesisty przylądek omywany przez fale” , dziś jeszcze witają żeglarza,,
gdy wpływając na Zatokę Sarońską kieruje swój statek ku Atenom.106
W dekoracji świątyni olimpijskiej i niektórych me top Partenonu odnaj­
dujemy motywy, których doniosłość religijna była oczywista dla wszy­
stkich Hellenów. Takie tematy wybierał również pierwszy wielki grecki
malarz, P o l i g n o t z Tazos. W Atenach, Piątej ach i Delfach Pauzaniasz
oglądał jego malowidła ścienne ze scenami z Iliady i Odysei. W farbach
ograniczał się on do bieli, czerwieni, ochry i czerni, stosunkowo rzadko
posługiwał się cieniowaniem, a przecież umiał doskonale oddawać ruch
i uczucie. Zdaniem Arystotelesa obrazy Polignota i tragedie Sofoklesa
przedstawiały ludzi lepszymi niż są naprawdę, obdarzając ich niezwykłą
szlachetnością charakteru; a to samo można powiedzieć również o rzeź­
bach Polikleta.107
Tak powszechne było zainteresowanie tematami heroicznymi, tak głę­
boka miłość wspólnych dla wielu państw świata greckiego tradycji, że
właśnie one wypełniły w znacznej mierze pierwsze wielkie dzieło histo­
ryczne, które powstało w Grecji. H e r o d o t z Halikarnasu pisał dzieje
wojen perskich zmierzając do przeciwstawienia kultury Hellady kulturze
nie-Hellenów. Urodzony na skrawku wybrzeża, gdzie spotykali się Grecy
i Azjaci, podróżował on wiele po znanym wówczas świecie. Wszystko, co
widział i słyszał, było na równi porywająco ciekawe dla jego dociekliwego
umysłu: obrządki pogrzebowe królów scytyjskich, tłuste ogony owiec
arabskich, pochodzenie Fenicjan, opłynięcie Afryki i barwa soli libijskiej,
404 S z tu k a , lite ra tu ra , filo z o fia (466— 431 r.)

A cały ten bogaty i różnorodny materiał oblekał w tradycyjną formę


.„opowieści” (logoi), wykształconych przez jego jońskich poprzedników,
logografów. Podobnie jak Homer stwarzając wielką epopeję prześcignął
autorów epickich pieśni, tak i Herodot przerósł logografów, kiedy wplótł
swoje „opowieści” w kanwę historii. Jego płynna proza zachowuje nawet
w tłumaczeniu niezrównaną czystość i urok, zalety bardzo cenne w historii
długiej a przeznaczonej do głośnego czytania. Zakres dzieła wytyczyły
Herodotowi zasięg ludzkiej pamięci i granice znanego świata. O poszcze­
gólnych krainach układał własne „opowieści” albo dostosowywał do nich
„opowieści” swych poprzedników, całości zaś potrafił nadać jednolitość,
wynikającą nie tylko z cech jego umysłu, lecz także z centralnego wątku
dramatycznego, którym był konflikt Wschodu z Zachodem.
Dzięki zaletom swego umysłu Herodot zdobył sobie tytuł „ojca historii” .
Tam, gdzie inni ograniczali się do zapisywania, on pytał dociekliwie: dla­
czego kapłanki w Dodonie nazywane są „gołębicami” , dlaczego Nil wyle­
wa, dlaczego Scytowie są koczownikami, dlaczego Hellada i Persja zaczęły
ze sobą wojnę? itd„ itd. Greckie słowo historia znaczy „dociekanie” , a hi­
storia zapisana jest wynikiem dociekania. To właśnie miał na myśli Hero­
dot, kiedy zaczynał swe dzieło słowami: „Herodot z Halikarnasu przedsta­
wia tu wyniki swoich dociekań, żeby ani dzieje ludzkie z biegiem czasu
nie zatarły się w pamięci, ani wielkie i podziwu godne dzieła, jakich bądź
Hellenowie, bądź barbarzyńcy dokonali, nie przebrzmiały bez echa; w y­
jaśnić zaś zamierza w ten sposób wiele innych rzeczy, ale przede wszy­
stkim przyczynę, dla której oni nawzajem ze sobą wojowali.” Nie wystar­
czy jednak samo dociekanie; do oceny prawdziwości otrzymanych wyników
potrzeba jeszcze odpowiednich kryteriów. Herodot wolał sam obserwować,
lecz często musiał również polegać na tym, co mu inni opowiadali. Wów­
czas przytaczał czasem kilka rozbieżnych relacji zaznaczając przy tym,
która z nich wydaje mu się najbardziej prawdopodobna, nie popełniał
jednak tego błędu, by przyjmować, że bardziej prawdopodobne musi być
koniecznie prawdziwe. Niekiedy bywał nazbyt łatwowierny, zwłaszcza gdy
chodziło o wydarzenia odległe w czasie i przestrzeni, niekiedy dawał się
porwać zawrotnym wieściom o niesłychanych masach wojsk i ludów, ale
na ogół wykazywał zdecydowanie zdrowy rozsądek, wyrobiony przez nie­
małe doświadczenie.
Centralnym problemem wojen perskich, a zatem i jego własnego dzieła,
było dla Herodota starcie się ze sobą dwóch cywilizacji, czy raczej dwóch
grup należących do różnych cywilizacji, helleńskiej i nie-helleńskiej, a to
tak szerokie spojrzenie wzbogaciło jego sposób ujęcia tematu i pogłębiło
zrozumienie. W kategoriach politycznych było to dla niego starcie między
duchem wolności a despotyzmem i w pełni też uprzytamniał sobie zna­
czenie jego wyniku dla przyszłej historii świata. W swych dociekaniach
S ztu k a , literatu ra, filo z o fia (466— 431 r.) 405

zmierzał ostatecznie do uchwycenia podstawowej przyczynowości kierują­


cej wydarzeniami historycznymi. W życiu jednostki, jak sądził, tak wielką
rolę odgrywa przypadek, że żadnego człowieka nie można nazwać szczę­
śliwym, póki śmierć nie wyrwie go z jego zasięgu. W życiu narodów
i wielkich mężów, kształtujących losy narodów, Herodot dostrzegał rękę
karcącego bóstwa, które karze nadmierne ambicje, bezbożne postępki
i czczą zarozumiałość. Jeśli bóstwo to interweniuje w sprawy ludzkie, jest
ono .zawsze zazdrosne i niszczycielskie; trony mocarzy waliły się w proch,
a niewinni i słabi nieraz ginęli zmiażdżeni w tym upadku. Tak samo
w świecie przyrody opatrzność boża utrzymuje równowagę między wal­
czącymi ze sobą gatunkami. Herodot nie usiłował, jak to czynił Ajschylos,
usprawiedliwić poczynań bóstwa posługując się kategoriami ludzkiej spra­
wiedliwości.108
Oczywiście, jego historia daleka jest od doskonałości. Na równi ze
swymi współczesnymi wierzył on w skuteczność wyroczni, znaczenie
snów i pojawianie się herosów. Sam wielki podróżnik i przez długie lata
człowiek bez ojczyzny, zyskał szerokie spojrzenie na ludzkość, nie pojął
jednak nigdy problemów wewnętrznej polityki miasta-państwa. Doceniał
zatem wielkość demokracji ateńskiej, ale nie udało mu się zrozumieć
istoty i motywów reform Klejstenesa.109 Nie był również strategiem. Po­
trafił opisać uzbrojenie i uchwycić główne zasady działań, ale nie mógł
pojąć ani odtworzyć taktyki stosowanej w bitwach na lądzie i na morzu.
Zgodnie z obyczajem swoich czasów posługiwał się mowami swych boha­
terów, by wyrazić opinię i ożywić narrację, nie zamierzał wszakże wywo­
ływać wrażenia, że właśnie takie mowy wygłaszał naprawdę Krezus czy
Kserkses. Wszystkie te jednak niedociągnięcia i dziwactwa rażące nowo­
czesnego czytelnika przestają się niemal w ogóle liczyć, jeśli weźmiemy
pod uwagę zasięg zainteresowań i oryginalność Herodota, a także pewność
i rozsądek jego poglądów na ludzi i życie.
Jak widzimy na przykładzie Herodota, podróżowanie było w tym okresie
łatwiejsze niż kiedykolwiek przedtem. Szeroko panujący pokój, bezpie­
czeństwo na morzu i szybki rozwój handlu zachęcały ludzi do wymiany
towarów i myśli, a najwięcej przyciągały wszystkich Ateny jako centrum
handlu morskiego. Herodot mieszkał w Halikarnasie i na Samos, bywał
w Atenach, gdzie zapewne w r. 445 recytował publicznie fragmenty swego
dzieła, wreszcie w r. 443 osiadł w Thurioj i tam też otrzymał obywatelstwo.
Ta łatwość podróży i komunikacji była szczególnie korzystna dla szkół
filozoficznych. Anaksagoras, Empedokles i Zenon, wpółeześni Herodotowi
i Sofoklesowi, znali i zwalczali wzajemnie swoje doktryny. Największy
wpływ w tym czasie wywierał Anaksagoras, ponieważ osiadł w Atenach
i tu uczył, a także został bliskim przyjacielem i mistrzem Peryklesa.
A n a k s a g o r a s z Klazomenaj (około 500—428) głosił oryginalne teorie
406 Sztuka, literatura, filozofia (466— 431 r.)

0 materii i duehu-umyśle. Cząstki materii, dowodził, są nieskończenie


podzielne i nieskończenie rozmaite, tak że nie istnieją żadne ograniczenia
pod względem liczby, wymiarów czy jakości. Na przedmiot materialny
składa się wiele cząstek wszelkiego rodzaju, a swój charakter indywidualny
zawdzięcza on przewadze jednego z tych rodzajów. A ponieważ w każdym
przedmiocie materialnym znajdują się cząstki ze wszystkich rodzajów,
„wszystko jest we wszystkim” i „część każdej rzeczy jest w każdej rzeczy” .
Anaksagoras mógł zatem widzieć w „narodzinach” , „wzroście” i „śmierci”
po prostu różne stadia procesu układania się i przemieszczania cząstek.
Najsubtelniejszą i najczystszą substancją jest Umysł (nous), wyodrębniony,
niezależny i sam z siebie istniejący. Nie będąc wszechobecny jest on
obecny jednak w wielu tworach, a zwłaszcza w człowieku i innych stwo­
rzeniach mających „duszę” (psyche). Gdzie jest obecny, tam sprawuje
władzę.110
Wychodząc z tych założeń Anaksagoras formułował swoją kosmogonię.
Materia była najpierw bezwładną, nierozdzieloną mieszaniną, otoczoną
z dołu i z góry warstwami atmosfery, która sama nie miała żadnych granic.
Pierwotnym źródłem ruchu był Umysł; w pewnym małym punkcie nadał
on ruch materii, a ruch ten szerząc się zyskiwał na szybkości i obejmował
coraz większy zasięg. Ruch był kolisty, tak że siła odśrodkowa wyrzucała
cząstki na zewnątrz, a w miarę tego, jak się one ze sobą łączyły lub roz­
dzielały, tworzyły się nowe przedmioty lub istniejące już ulegały prze­
mianom. Proces ten trwa nadal, bo Umysł -stale daje początek ruchowi,
który rozszerza się na nieskończone przestrzenie wszechświata (albo na
nieskończoną liczbę wszechświatów). A ponieważ Umysł sprawuje władzę
wszędzie, gdzie jest obecny, włada też nieskończonym wszechświatem.
Tak więc Umysł jest siłą, która daje wszystkim początek i wszystkim
włada, świadoma skutków swego działania.111
Anaksagoras nie wprowadził do swej kosmologii żadnych idei religij­
nych. Chodziło mu o materialisty czne wyjaśnienie świata i jest prawdo­
podobne, choć nie sposób tego udowodnić, że Umysł uważał tylko za spe­
cyficzną formę materii. Ciepło i zimno, suchość i wilgoć, gęstość i rzadkość,
jasność i ciemność nie były dla niego pojęciami abstrakcyjnymi, ale wła­
snościami fizycznymi, tkwiącymi we wszystkich rzeczach, tak że przed­
miot materialny musiał zawierać cząstki ciepłe i zimne, cząstki suche
1 wilgotne itd. Anaksagoras opierał się na świadectwie zmysłów i odno­
towywał punkt, w którym przestają one rejestrować dokładnie rozmiar,
ciepło itp. Uważając, że wszystko jest materialne, tłumaczył, że Słońce,
Księżyc i gwiazdy utworzone są z materii i poruszają się po torach koli­
stych, na które pchnął je Umysł; uczył także, że Słońce udziela swego
światła Księżycowi, a zaćmienia i tęcze to zjawiska mające przyczyny
fizyczne (które interpretował właściwie).112
Sztuka, literatura, filozofia (466— 431 r.) 407

Anaksagoras zwalczał prawdopodobnie E m p e d o k i e s a z Akragas


(około 493— 433), który zmodyfikował niektóre poglądy Parmenidesa
i Pitagorasa. Zakładał on, że Ziemia, Woda, Ogień i Powietrze występują
w ilościach skończonych jako cztery elementy czy „pierwiastki” i że z nich
składa się wszystko; dwie zaś nieustannie działające siły to Miłość i Walka;
być może, widział w nich jakieś „fluidy” czy prądy. Przypływem i odpły­
wem Miłości i Walki rządziło „nieubłagane zrządzenie” Losu (aisa), które
moglibyśmy dziś nazwać prawem natury.113
Kiedyś, być może na początku czasu, Miłość dominowała, a Walka była
w całkowitym odpływie. Wówczas cztery elementy zawarte w ograniczo­
nej kuli wymieszały się całkowicie pod impulsem przepływającej wśród
nich Miłości i tak utworzona mieszanina jednorodna skondensowała się
w jedności. W tym momencie, gdy wszystko było jednym, Walka znajdo­
wała się na obwodzie kuli. Później jednak Walka wpłynęła z powrotem
w masę, rozdzielając to, co Miłość połączyła, rozrywając jedność w nie­
zgodę, z jednego czyniąc wielość, aż ona sama zapanowała, a Miłość od­
płynęła niemal całkowicie. Tak więc istnieją dwa krańcowe punkty
odpływu i przypływu: jeden, kiedy dominuje Miłość powodując powstanie
mieszaniny jednorodnej, i drugi, kiedy Walka bierze górę, a cztery ele­
menty dzielą się na cztery niezgodne części. Poza tymi punktami, uważa­
nymi zapewne za przejściowe fazy cyklu, obie siły, Miłość i Walka, prze­
pływają stale przez mieszaninę, zlewając lub rozdzielając galimatias ele­
mentów tak, jak malarz miesza swoje farby, a za pomocą tych elementów
Miłość i Walka tworzą i unicestwiają wszystko tak, jak malarz za pomocą
swych farb tworzy i unicestwia drzewa, ludzi i bogów.114
Kosmologię swą Empedokles budował zapewne w taki sposób, by zga­
dzała się z religią objawioną, której on sam był prorokiem. Kiedy świat
został po raz pierwszy stworzony, Miłość przewyższała potęgą Walkę,
tak że ludzie byli niewinni, zwierzęta łagodne, a krwi rozlewu nie
znano. Teraz, ponieważ Walka zdobywa coraz większą przewagę, panuje
wszędzie zło, mord i okrucieństwo. Pierwsi stworzeni ludzie czcili tylko
Miłość, której składali ofiary z mirry, kadzidła i miodu, a nie z krwi, jak
to czynią teraz, bogowie zaś zostali stworzeni nie w ludzkiej postaci, ale
jako „czysty, niewysłowiony umysł mknący z szybkimi myślami wskroś
wszechświata” . Pewna forma inteligencji (phronesis lub noema), którą my
moglibyśmy nazwać duszą, tkwi we wszystkich rzeczach, udzielona im
prawdopodobnie przy pierwszym stworzeniu. Empedokles wierzył, że du­
sze te wędrują przez niezliczone szeregi stworzeń podczas trwającego
całe wieki procesu ponownego stwarzania. „Byłem już kiedyś — pisał —
i chłopcem, i dziewczyną, i krzakiem, i ptakiem, i rybą w słonym mo­
rzu.” 115
Dusze w swej wędrówce przemierzały całą drabinę stworzeń aż do bo-
408 S ztu k a , litera tu ra , filo z o fia (466— 431 r.)

gów włącznie. Tak więc bóg, który splamił ręce krwią lub dopuścił się
krzywoprzysięstwa, szedł na wygnanie i przez trzykroć po dziesięć tysięcy
pór roku musiał wędrować wyboistą ścieżką życia przyjmując coraz to
inne formy śmiertelne. „Takim to wygnańcem z nieba i tułaczem — pisał
Empedokles — jestem ja, bom zaufał szalejącej Walce.” Jako bóg objawiał
na ziemi naturę świata swoim wyznawcom, mężczyznom i kobietom, którzy
w dowód swej czci składali mu wieńce pod wielkim miastem nad żółtą
rzeką Akragas.116
Kosmologię i religię Empedoklesa znamy jedynie z fragmentów jego
dwóch poematów, tak że wiele pozostaje dla nas jeszcze niejasne. Ale
w miarach epickich pobrzmiewa siła namiętności, z jaką wielki poeta
zwalczał zimną logikę niektórych filozofów natury, a jego potężne idee —
choćby dualizm Miłości i Walki pojętych jako Dobro i Zło, czy koncepcja
wędrówki dusz — znalazły oddźwięk po wiekach, w czasach, które dawno
zapomniały już o nauce jońskich filozofów. Również biologia i fizjologia
zawdzięczały niemało Empedoklesowi, badał on bowiem oko i serce oraz
miał własne teorie o poczęciu, oddychaniu i krwiobiegu.
Problem ruchu, pojęcie skończoności i nieskończoności, które tak żywo
interesowały Anaksagorasa i Empedoklesa, współczesny im Z e n o n
z Elei potraktował w sposób zaskakujący. Z nauk jego zachowały się tylko
pewne paradoksalne stwierdzenia. Na przykład w nierównym wyścigu
Achillesa z żółwiem Achilles nigdy nie prześcignie żółwia, bo gdy tylko
znajdzie się w miejscu, gdzie żółw był przed chwilą, ten już jest na prze­
dzie; podobnie lecąca strzała zajmuje w każdej chwili przestrzeń, która
jest jej równa, a zatem nie leci, ale jest nieruchoma. Z twierdzeń Zenona
pierwsze opierało się na nieskończonym podziale skończonej odległości,
drugie zaś — na niepodzielności chwili czasu, i one to prawdopodobnie
natchnęły L e u k i p p o s a z Miletu, który odwiedził Eleję około r. 450^
do stworzenia koncepcji nieskończonej liczby niepodzielnych jednostek
w nieskończonej przestrzeni. Tę niepodzielną jednostkę nazwano atomem
(atomon), a nieskończoną przestrzeń — próżnią (kenon).117
Zasługę rozwinięcia hipotezy Leukipposa w atomistyczną teorię wszech­
świata dzieli z nim jego uczeń, D e m o k r y t z Abdery (około 460—370).
Atomy, których liczba jest nieskończona i nieskończona różnorodność
kształtów, znajdują się w nieskończonej próżni; porwane wirem zderzają
się ze sobą i wiążą, tworząc wszystkie przedmioty materialne. Atomy sta­
nowią jedyną obiektywną rzeczywistość (aletheia) w naturze (physis),
a jedynymi ich cechami są liczba, kształt i nieprzenikliwość. Wszystkie
inne własności materii, takie jak kolor, smak czy temperatura, zawdzię­
czają swoje istnienie naszym wrażeniom (doksa), które — ponieważ po­
chodzą od zmysłów — są przypadkową i mglistą formą postrzegania,
opartą na umowie (nomos), a nie na rzeczywistości. Prawdziwą zdolność
Sztuka, literatura, filozofia (466— 431 r.) 409

pojmowania posiada tylko intelekt (dianoia), który potrafi wyobrazić sobie


niewidzialne i niedotykalne atomy.118
W tego rodzaju kosmologii nie było miejsca ¡na Miłość i Walkę czy
Dobro i Zło. Sile nadającej ruch światu w chwili stworzenia najbliższy
był wir w próżni. Przypadkami i zmianami, które składają się na ludzkie
życie na ziemi, mógł kierować Los albo Konieczność, ale na pewno nie
żadna osoba ani rzecz nadnaturalna. Leukippos wolał Konieczność, gdyż
twierdził, że „nic nie zdarza się przypadkiem, lecz wszystkie rzeczy są
celowe i konieczne” (logos i ariankę)119, po nim jednak wielu wybrało
Przypadek, igrający bezcelowo ze zbiegiem okoliczności. Oceniając donio­
słość nauki Leukipposa i Demokryta należy podkreślić, że nie byli oni
uczonymi, którzy by przeprowadzali obserwacje i doświadczenia spraw­
dzając w ten sposób swoje teorie w praktyce, lecz po prostu filozofami,
zajmującymi się w swych spekulacjach zarówno naturą myśli ludzkiej,
jak i naturą wszechświata. Ich teorie miały zatem znacznie większy wpływ
w dziedzinie etyki i religii niźli w technice, która była zresztą dopiero
w powijakach.
W tym wieku wielkich odkryć intelektualnych Ateny stały się ośrod­
kiem sztuki ł filozofii, a także niejako początkiem nowego świata. Z zasad
równości i wolności wyciągnęły one logiczne wnioski w ustroju, który
miał być wzorem dla innych. Ale w tym samym czasie były one również
centrum religijnym, gdzie ludzie czcili Atenę Ateńską i herosów swoich
demów tak, jak czynili to już od niezliczonych pokoleń. Nowe i stare sto­
piło się w jedno w tyglu dramatu attyckiego, a płomieniem topiącym była
religia, bo religia rozpłomieniała całe życie. W roku 458 lud ateński,
rozsiadłszy się na zboczu wzgórza Akropolu, oglądał wielką trylogię,
w której Ajschylos afirmował majestat Zeusa, syna Kronosa, króla bogów.
Być może, po raz pierwszy do wystawienia tych tragedii użyto dekoracji
malowanych przez Agatharchosa, a one to właśnie pobudziły Anaksagorasa
i Demokryta do dociekań nad teorią perspektywy. Wkrótce miało dojść do
konfliktu między religią a myśleniem racjonalistycznym. Gdy do niego
doszło, poeta większy od Ajschylosa wystawiał swoje sztuki na zboczu
Akropolu pouczając obywateli, że najważniejszy w religii jest rozum.120
S o f o k l e s (około 496—406) był przyjacielem Kimona, piastował zaś
urząd jednego z lnellenotamiai w roku ostracyzmu Tukidydesa, syna Mele-
siasa (r. 443), urząd stratega razem z Peryklesem i później z Nikiaszem,
a wreszcie — po klęsce na Sycylii — został wybrany oficjalnym doradcą
(proboulos). Z głębokim przekonaniem służył państwu, jego demokracji
i imperium, wyznawał też powszechnie przyjęte wierzenia religijne swoich
czasów i służył im z przekonania, a nie dla tradycji. Cechowała go przede
wszystkim pogoda, zrodzona z męstwa i wrażliwości, które godziły go
z życiem i ze śmiercią. Dla Sofoklesa Bóg był rzeczywistością bezsporną.
410 Sztuka, literatura, filozofia (466— 431 r.)

Jego potęga rządzi całym życiem i kieruje wszystkimi wydarzeniami,


a nikt nie może umknąć Jego woli.121 Podobnie jak Herodot, z którym
łączyły go więzy przyjaźni, nie próbował Sofokles wyjaśnić ani dochodzić
dróg bożych we wszechświecie; dość mu było, gdy mógł je śledzić w dzie­
jach państwa, rodziny czy jednostki. W tych sprawach podzielał trady­
cyjną wiarę, że zakłócenie właściwego porządku w rodzinie czy państwie
pociąga za sobą karę bożą, jak ta, która spada na Teby i Labdakidów
w Królu Edypie, Edypie w Kolonos i w Antygonie, i że Bóg karząc posłu­
guje się w tym celu ludźmi, jak Dejanirą w Trachinkach czy Orestesem
i Elektrą w Elektrze.
W centrum tragedii Sofoklesa stoi człowiek, zarówno jako obywatel
państwa, jak i jako samodzielna jednostka. W ramach nadrzędnego planu
bożego człowiek ma wolną wolę, nie po to jednak, by rządził swoim losem,
lecz by go umiał przyjąć. Edyp zabił swego ojca i poślubił matkę nieświa­
domie, świadomie natomiast wydarł sobie oczy aktem wolnej woli. Po­
dobnie również sytuacje, w których znaleźli się Aj as, Antygona, Elektra
i Filoktet, nie były od nich zależne, ale odpowiedź każdego z nich była
wyrazem jego wolnej woli. Odpowiadając kierowali się w tych najszla­
chetniejszych momentach niepisanymi prawami, do których odwołuje się
Antygona mówiąc, że są „prawa niezmienne, niepisane, wieczne, nie z dzi­
siaj ani z wczoraj, a skąd są, nie wiadomo” . Są to prawa boże, przeciw­
stawiane tu zarządzeniom Kreona. Moglibyśmy je nazwać prawami sumie­
nia, lecz Sofokles mienił je prawami rozumu; wyrażają one ideały wska­
zane ludziom przez Boga, a zarazem ideały przyjęte w Atenach Perykiesa.122
Bohaterzy tragedii Sofoklesa ukazują nam to, co jest w człowieku najszla­
chetniejsze, należą bowiem do szlachetnej epoki dziejowej, kiedy ludzie
poznając rzeczywistość życia przyjmowali ją mężnie z otwartymi szeroko
oczami.
Swoim zainteresowaniem człowiekiem-obywatelem i człowiekiem-jed-
nostką różnił się Sofokles od Ajschylosa, którego obchodziły przede wszy­
stkim grupy społeczne. Chociaż pierwsze zwycięstwo odniósł Sofokles już
w r. 468, najwcześniejsze z jego zachowanych tragedii, Ajas i Antygona
(około r. 441) należą do okresu, w którym zarzucił już wiążące się treścią
trylogie, wprowadził trzeciego aktora, ograniczył partie chóralne, przydał
ważności partiom mówionym. Zmiany te były konsekwencją przesunięcia
zainteresowań z grupy na jednostkę, z praw bożych na ludzkie reakcje,
z religijnego objawienia na roztrząsanie zasad moralnych. W pewnych
momentach zwrotnych człowiek kieruje się prawami sumienia, pomagając
uciśnionym, grzebiąc zmarłych, nie akceptując tchórzostwa, ale w więk­
szości sytuacji sam musi sobie wy rozumować najwłaściwszy sposób postę­
powania rozstrzygając, co należy się państwu, rodzinie, a co jemu samemu,
ważąc dobro i dobro jak również zło i zło. Dialog w tragediach Sofoklesa
Sztuka, literatura, filozofia (466— 431 r.) 411

zajmuje się przede wszystkim takimi właśnie decyzjami, czy będzie to


chodziło o prawo Aj asa do samobójstwa, prawo Agamemnona do odmó­
wienia mu pogrzebu, czy o prawo Kreona do pohańbienia zdrajcy Polinej-
kesa, Antygony zaś — do pochowania brata, czy o prawo Edypa jako
króla, Tejrezjasza jako kapłana, Jokasty jako matki-małżonki, czy też
0 problem, który staje przed Tezeuszem, królem Aten, kiedy skalany
1 kalający zmazą Edyp prosi go o opiekę przed królem tebańskim.
Sofokles uczynił z tragedii attyckiej doskonałe narzędzie do wyrażania
swych poglądów. Wszelkie czyny o konsekwencjach religijnych i społecz­
nych opatrywał chór odpowiednim komentarzem poety. W tych wspania­
łych pieśniach lirycznych odnajdujemy całą filozofię ludzkiego istnienia,
od najszczytniejszych wzlotów człowieka po żałosną nędzę narzuconej mu
losem doli. W rysunku swoich postaci Sofokles nie dążył do szczegółowego
realizmu, ale śmiałymi liniami wydobywał te właśnie cechy, które skła­
niały je do ostatecznej decyzji — dumę Aj asa, miłość, która była siłą
Antygony, porywczą determinację Edypa i czułość Dejaniry. Dialogi,
a także mowy gońców donoszących o tym, co stało się za sceną, pisane
były w trymetrze jambicznym, który zbliżał się swoim rytmem i stylem
do potocznego języka; dzięki temu sytuacje i wydarzenia wydawały się
widzom bardziej realne. Arystoteles pisząc swoją Poetykę sądził, że nikt
nie dorównał Sofoklesowi w opracowywaniu dobrze znanych tematów
tragedii attyckiej. Sofokles lepiej niż ktokolwiek (inny potrafił wzbudzać
u swych widzów litość i strach, gdy przeżywali oni na nowo te ułamki
życia, w których szlachetniejszych od nas mężów i niewiasty wiodły nie­
uchronnie do zguby podjęte przez nich samych decyzje. Napięcie docho­
dziło do szczytu w chwili, gdy bohater, dotąd nieświadomy, dowiadywał
się prawdy i z wyżyn powodzenia spadał w otchłań nędzy. Z najdoskonal­
szym artyzmem przedstawił Sofokles tę chwilę w Królu Edypie.123
Sofokles umarł mając lat dziewięćdziesiąt, ostatnią zaś jego tragedię,
Edypa w Kolonos, wystawiono już po śmierci poety. Wiekowy Edyp, ongiś
sławny mąż wielkiego męstwa i wrażliwości, jest teraz ślepym żebrakiem,
wypędzonym z Teb, wyrzutkiem ze społeczności ludzi. Nie traci jednak
nic ze swego męstwa i wrażliwości. Doszedł już do zgody na wszystko, co
życie mu przyniosło, a raczej co Bóg mu uczynił. Zgody tej nauczyły go
długoletnie cierpienie i poczucie godności własnej, które mu mówiło, że
w swych intencjach nie był winien ojcobójstwa ani kazirodztwa i że
gwałtowność reakcji usprawiedliwiała nawet wykłucie oczu. Szlachetność
Edypa króla osiąga doskonałą czystość w Edypie starcu.
W tragedii tej chodziło o znalezienie miejsca wiecznego spoczynku dla
wygnańca. Posłuszny niepisanemu prawu, które zlecało Atenom Pery-
klesa branie w obronę słabszych, Tezeusz udziela schronienia Edypowi.
W świętym gaju w Kolonos ślepy tułacz przechodzi z życia w śmierć,
412 Sztuka, literatura, filozofia (466— 431 r.)

dopełniając swego losu. Tak bowiem, jak zapowiedział, grób jego będzie
odtąd bronić Aten przed najazdem tebańskim.
Życie przyniosło troski również staremu Sofoklesowi. Jego ukochane
Ateny znalazły się na krawędzi przepaści, ich obywatele, roznamiętnieni
wojną, łamali zarówno pisane, jak i niepisane prawa. A Bóg, który — jak
niemal wszyscy sądzili — zesłał zarazę i spowodował zaćmienie księżyca
w Syrakuzach, zdawał się odwracać swe oblicze od Kolonos. Chór w Edypie
w Kolonos śpiewa: „Nie urodzić się wcale rzecz najlepsza, a skoroś się
urodził, jak najszybciej powróć, skądeś przyszedł — druga z rzędu»-Bo
skoro tylko minie młodość z jej szaleństwami daremnymi, któż przed
ciosami się uchyli? Jakaż udręka go nie czeka? Zawiść i spory, walki,
wojny i krwi rozlewy! W końcu przyjdzie wzgardzona, słaba, bez przy­
jaciół, starość samotna, z którą wszystkie nieszczęścia razem i troski.” 124
Był to krzyk bólu Sofoklesa stojącego u kresu życia. Nadziei jednak nie
stracił. W Edypie w Kolonos głosił swą niezachwianą wiarę w człowieka,
w Ateny, w Boga.
R O Z D Z IA Ł 4

PIERWSZA CZĘŚC WOJNY PELOPONESKIEJ


(431—421 r.)

1. NIEPOWODZENIA ATEN W LATAC H 431— 429

iatach spokoju Sparta i sprzymierzone z nią państwa doszły do


W wielkiej potęgi i w r. 431 były nie byle jakim przeciwnikiem. Ich
hoplici przewyższali znacznie hoplitów Aten i państw związkowych. Sparta
sama miała wspaniałą armię, która odzyskała już całkowicie siły nadwą­
tlone uprzednio trzęsieniem ziemi i powstaniem helotów, a rozporządzała
także piechotą swych sprzymierzeńców, do których zaliczały się wszystkie
państwa Peloponezu (oprócz Argos i większej części Achai, zachowujących
neutralność), Ambrakia, Leukas i Anaktorion (będące koloniami korync-
kimi), Megara, Beocja, Lokryda i Fokida. Trzy ostatnie dostarczały rów­
nież konnicy. Wszystkie mogły one wystawić w przybliżeniu 50 000 hopli­
tów, a więcej jeszcze lekkozbrojnej piechoty, ale pełnych sił można było
używać tylko do krótkiej kampanii, gdyż ludzie musieli obrabiać własne
pola i zajmować się wytwarzaniem produktów żywnościowych. Potęgę
morską Symmachii Spartańskiej naruszyło poważnie odstępstwo Korkyry
i straty poniesione przez Korynt w bitwie pod Sybotami. Sparta, Korynt
wraz ze swymi koloniami, Megara, Sykion, achajska Pellene i Elida po­
siadały razem sto lub więcej trier, a miały także pewną rezerwę pieniężną
na budowę i wyekwipowanie większej floty. W czasie wojny dałby się im
we znaki przede wszystkim brak stosownego budulca i wyszkolonych
wioślarzy, podaż bowiem jednego i drugiego w całym świecie egejskim
podlegała kontroli Aten. Finansowe zasoby Symmachii Spartańskiej były
znacznie niższe niż Aten, nawet gdyby udało się jej zaciągnąć pożyczki
w Delfach i Olimpii. W krótkich kampaniach i zwartych bitwach nie miało
to większego znaczenia, ale prowadzenie oblężenia i zbrojenia morskie
były bardzo kosztowne. Jeśli żniwa dopisywały, państwa Peloponezu
i środkowej Grecji były samowystarczalne pod względem produktów
żywnościowych, a Peloponezyjczycy mieli dodatkowo nadzieję na import
z Sycylii, Krety, Cyreny i Egiptu. Jednakże cała ich wymiana z krajami
zamorskimi musiałaby ulec ograniczeniu w czasie wojny, co wpłynęłoby
z biegiem czasu na obniżenie ich zasobów finansowych i materialnych.125
Najpotężniejszym państwem w Związku Peloponeskim była Sparta. Jej
niezwyciężeni hoplici, którzy dzięki pracy helotów mogli poświęcać cały
414 Pierwsza część wojny peloponeskiej (431— 421 r.)

swój czas rzemiosłu wojennemu, stanowili dla sprzymierzeńców pelopo-


neskich porękę, że nie doznają oni nigdy ostatecznej klęski na lądzie. Tu­
kidydes podsumował wszystkie atuty Sparty w wojnie. Jej ustrój był
ustabilizowany, a ludność wytrwała. Spartanie posiadali umiar, którego
nie zdołały im odebrać ani sukcesy, ani niepowodzenia, a ze zwycięstw
przodków czerpali niezłomną pewność siebie. Chlubili się bardziej swym
zdrowym rozsądkiem niźli inteligencją. Byli systematyczni, zdyscyplino­
wani, mężni i bezwzględnie wierni swym religijnym i moralnym ideałom.
Choć odczuwali pewien niepokój, gdy odrzucili propozycję Aten zmierza­
jącą do przekazania sporu sądowi rozjemczemu, ufali, że bóg delficki jest
po ich stronie, a wojna w obronie wolności — wojną sprawiedliwą. Po­
wszechna życzliwość państw greckich umacniała ich w tym postanowieniu,
a niektórzy z ich sprzymierzeńców byli bardzo potężni.126
Korynt przodował w handlu, a miał też największą flotę wojenną. Uza­
leżnił on od siebie wszystkie swoje kolonie na północnym zachodzie, oprócz
Korkyry. Chalkis, Astakos, Leukas, Anaktorion, Ambrakia i Apollonia
w Illirii przesyłały regularnie dary na uroczystości państwowe do Koryntu,
niektóre zaś z nich, być może, otrzymywały od swej macierzy, podobnie
jak Potidaja, specjalnych urzędników politycznych. Solidarność tej grupy
kolonii znajdowała swój wyraz w bitych przez nie pięknych monetach
z wizerunkiem Pegaza — godłem Koryntu. Kiedy w r. 457 Egina utraciła
niezależność, monety Koryntu i jego kolonii stały się — po monetach
ateńskich — drugim z kolei międzypaństwowym środkiem płatniczym,
a szczególną popularnością cieszyły się w Italii i na Sycylii. Z zaplecza
swych kolonii w Epirze i Illirii sprowadzał Korynt srebro, drewno i skóry,
stanowiące ważne bogactwa, których dopływowi zagroziła obecnie wojna
z Korkyrą. Na zachodzie zaś jego wierną i potężną kolonią były Syrakuzy.
Przeciągnęły one na stronę Symmachii Spartańskiej wszystkie, z wyjątkiem
Kamariny, miasta doryckie na Sycylii.127
W środkowej Grecji najsilniejszego sprzymierzeńca miała Sparta
w Związku Beockim. W samym środku terenów związkowych leżały Teby,
tutaj też zbierała się Rada Związku, a jego skarb przechowywano na
akropolu tebańskim, Kadmei. Terytorium Związku dzieliło się na jede­
naście okręgów, z których każdy wybierał jednego dowódcę, zwanego
beotarchą, a także członków Rady i Sądu Związkowego, wystawiał jeden
oddział wspólnej armii i wnosił fundusze do skarbu Związku. Okręgi
miały równe prawa w ustroju federalnym, choć składały się na nie zmienne
liczby jednostek politycznych. Jedne obejmowały po kilka małych państw,
inne zaś tylko jedno państwo, takie np. jak Tanagra. Kiedy wybuchła
wojna, wiele drobnych państewek nie posiadających żadnych umocnień
zwróciło się o pomoc do Teb, te zaś udzieliły im wówczas tzw. sympolitei,
dzięki której otrzymały one obywatelstwo tebańskie, zachowując przy
Niepowodzenia Aten w latach 431— 429 415

tym własne. Ta tebańska grupa tworzyła dwa okręgi, tak że w r. 4131


Teby mogły wywierać wpływ na wybór dwóch beotarchów, podczas gdy
same, składając się również z dwóch okręgów, wybierały samodzielnie
dwóch innych. W ten sposób zapewniały one sobie przewagę w Związku
Beockim. Rada Związkowa dzieliła się na cztery odrębne Rady, z któ­
rych jedna przygotowywała porządek dzienny, a następna razem z trze­
ma pozostałymi brała udział w debacie. Uchwały powzięte na ple­
num większością głosów były obowiązujące dla państw związkowych.
Jeśli chodzi o sądownictwo i zarząd finansowy, wiemy tylko tyle, że mo­
nety związkowe z godłem walki obronnej, tarczą beocką, bito od r. 466
w Tebach, opatrując je nazwą tego miasta. W każdym państwie związko­
wym rządziła oligarchia przyznająca równe prawa wyłącznie ludziom
0 cenzusie majątkowym co najmniej hoplity; ludzie ci byli też jedynymi
pełnoprawnymi obywatelami. Strach przed potężnym sąsiadem, Atenami,
zespalał Beocki Związek, oligarchowie zaś zachowywali wierność Sparcie.
Kraj ich obfitował w zboża, a jazdy i piechoty mieli więcej niż jakikolwiek
z innych spartańskich sprzymierzeńców.128
Związek Peloponeski zmierzał do złamania potęgi Aten i rozbicia ich
imperium. Strategiczny plan Sparty przewidywał zaofiarowanie decydu­
jącej bitwy, a — w razie jej nieprzyjęcia — pustoszenie Attyki. Na morzu
ciągle jeszcze nie była ona w stanie podjąć ofensywy. Sprzymierzeńcowi
swym poleciła budować okręty i zebrać wyznaczoną sumę pieniędzy na
ich wyposażenie. Ponieważ zrealizowanie programu zbrojeń morskich
wymagało kilku lat, nakazano im unikać na razie wszelkich starć z flotą
ateńską. Kiedy flota Związku Peloponeskiego będzie już gotowa, wypłynie
w całej sile na Morze Egejskie i wznieci bunt wśród państw podległych
Atenom.129
Armia ateńska w Attyce składała się z 1200 konnych (w tym również
konnych łuczników), 13 000 hoplitów pierwszej linii, 16 000 hoplitów re­
zerwowych i kilku tysięcy wojsk lekkozbrojnych (wśród nich 1600 łucz­
ników). Można było również powołać pod broń hoplitów i lekkozbrojnych
z ateńskich kleruchii, kolonii i z państw sprzymierzonych, a także liczyć
na pomoc wspaniałej konnicy z zaprzyjaźnionej Tessalii. Strategia Pery-
klesa polegała jednak na unikaniu walnej bitwy z Peloponezyjczykami.
Zamierzał on pozostawić im Attykę, a owce i bydło przewieźć na wyspy.
Hoplici rezerwowi mieli bronić potężnych wałów otaczających Ateny
1 Pireus, a także trzech Długich Murów łączących Ateny z Pireusem i Fa-
leronem, które czyniły z miasta razem z jego przedmieściami niezdobytą
twierdzę, dostępną jedynie od strony morza. Hoplici pierwszej linii mo­
gliby wówczas całkiem swobodnie wziąć udział w ofensywie morskiej.
W roku 431 Ateny posiadały 300 trier w gotowości bojowej, nie licząc flot
Lesbos, Chios i Korkyry. Na ich własnych okrętach służyli najlepsi żegla-
416 Pierwsza część wojny peloponeskiej (431— 421 r.)

rze z samych Aten i z państw związkowych, stosowana zaś przez Ateńczy-


ków w bitwie morskiej taktyka przewyższała znacznie taktykę Pelopone-
zyjczyków. Flota miała operować w podobny sposób jak w latach 458—454,
wymuszając morskie potyczki i wysadzając desanty na wybrzeżach Pelo­
ponezu; gdyby się nadarzyła okazja, można by również pozostawić umoc­
nione posterunki na terytorium nieprzyjaciela. Do rozwinięcia szerokiej
ofensywy potrzebne były Peryklesowi bazy morskie. Stanowiły je na za­
chodzie Naupaktos, Akamania i Zakynthos, na wschodzie zaś Cyklady,
oprócz Melos i Thery, które pozostały neutralne. Potrzebował również
pieniędzy, bo utrzymanie okrętów było kosztowne, a załogom należało
płacić, nie wspominając już nic o wydatkach na sprowadzenie do Aten
wielkich ilości produktów żywnościowych. Finansowe rezerwy miał jednak
duże — 7000 talentów, a może więcej, nie licząc złota z posągu bogini,
a także dochód bieżący około 1000 talentów rocznie (600 z imperium i 400
z wpływów wewnętrznych), a dodatkowo jeszcze świadczenia z majątków
znajdujących się w prywatnych rękach.130
Swój plan strategiczny przyjął Perykles opierając się na doświadcze­
niach przeszłości. Armia ateńska mogła nie ulec w jednej bitwie, jak pod
Tanagrą, nie była jednak w stanie stoczyć szeregu bitew; Ateny bowiem
nie miały rezerwy ludzkiej, a nieprzyjaciel — wprost nieograniczone. Co
więcej, Atenom nie wolno było angażować wszystkich sił przeciw Pelo­
ponezy jeżykom. Musiały utrzymywać w posłuszeństwie swoje imperium
i zachowywać czujność wobec Persji i wobec wszystkich innych większych
potęg morskich. Klęska egipska z r. 454 nauczyła Peryklesa, że szaleń­
stwem jest rozpraszać siły Aten na trzeciorzędne działania wojenne. Do­
świadczenie dowiodło, że ofensywa morska przeciw Peloponezowi może
wyczerpać nieprzyjaciela i zmusić Spartę do poproszenia o pokój. Gdyby
zaś warunki zawartego pokoju okazały się niekorzystne dla jej sprzymie­
rzeńców, Symmachia Spartańska zapewne rozpadłaby się, dzieląc się we­
dług linii sprzecznych interesów, iSparta zaś byłaby odosobniona i bezbron­
na. Ateńskie imperium wchłonęłoby wówczas wszystkie morskie państwa
Peloponezu, dobijając wreszcie bezsilną już Spartę. Strategia Peryklesa,
defensywna w Attyce, stawała się jednak ofensywną na morzu. Dążył do
całkowitego zwycięstwa nad Związkiem Peloponeskim i samą Spartą,
państwem, przeciw któremu kierował konsekwentnie wszystkie swoje po­
sunięcia polityczne.
Strategia Peryklesa była realistyczna. Wynikała ona z uznania faktu,
że Ateny ustępują Sparcie na lądzie, mają natomiast nad nią przewagę
finansową i wyższość na morzu. W wojnie obliczonej na wyczerpanie
przeciwnika, której należało się spodziewać, ponieważ żadna strona nie
była w stanie zadać drugiej decydującego ciosu, taka strategia nie narażała
Aten na żadne poważniejsze niebezpieczeństwo, a dawała gwarancję osta-
Niepowodzenia Aten w latach 431— 429 417

tecznego zwycięstwa. Według zdania Tukidydesa była ona słuszna, nie­


zależnie od nieprzewidzianych klęsk, które później spadły na państwo.
W roku 431 nie cieszyła się wszakże popularnością. Dla więcej niż połowy
obywateli — i to tej zamożniejszej połowy — oznaczała stratę ich po­
siadłości na wsi. Młodszemu pokoleniu zdawała się ona przypominać
ostatnią wielką wojnę z Peloponezyjeżykami, niesławną i nie rozstrzyga­
jącą. Dla hoplitów ateńskich stała się źródłem upokorzeń, a różnice licz­
bowe zaczęto uważać za różnice w wartości bojowej. Opozycją kierował
Kleon, który — występując jako orędownik polityki bardziej energicz­
nej — atakował starszego męża stanu. W roku 431 zwyciężył autorytet
Perykiesa. Jego strategia została zaakceptowana przez Zgromadzenie.
Dalsze jej losy zależały jednak nie tylko od biegu wypadków wojennych,
ale i od tego, kto będzie sprawował władzę w Atenach.181
Pewnej ciemnej nocy, w marcu r. 431, jakiś Platęjeżyk otworzył bramy
swego miasta, by wpuścić oddział 300 hoplitów tebańskich. Zażądali oni
przystąpienia Piątej ów do Związku Beockiego. Piątej czycy początkowo
wyrazili zgodę, ale gdy noc zbladła i zorientowali się, jak niewielka jest
liczba napastników, większość ich zapragnęła utrzymać przymierze z Ate­
nami. Przed samym świtem uderzyli na tebańskich hoplitów. Stu osiem­
dziesięciu Tebańczyków i ich stronników dostało się do niewoli, reszta
poległa w bitwie. Główne siły tebańskie miały przybyć o świcie, ale opóź­
niła je ulewa. Kiedy zbliżyły się teraz do murów miasta, wyszedł im na
spotkanie piątej ski herold. Między obu państwami, oświadczył on, panuje
pokój; jeśli wojska tebańskie się wycofają, Piątejczycy zwolnią pojmanych
jeńców, w przeciwnym zaś razie wszystkich stracą. Na to armia tebańska
odstąpiła od miasta. Platejczycy jednak stracili jeńców, utrzymując póź­
niej, że porozumienie nie zostało formalnie zatwierdzone. Posłali też do
Aten z prośbą o pomoc. Ateńczycy osadzili w mieście garnizon. Ludność
cywilną ewakuowano i sprowadzono zapasy, przygotowując w ten sposób
Piąteje do oblężenia.132
Obie strony uznały incydent piątej ski za rozpoczęcie kroków wojennych,
ponieważ dwaj sygnatariusze pokoju trzydziestoletniego podjęli działania
przeciw sobie. Ateny i Sparta czyniły ostatnie przygotowania. Zwróciły
się do państw neutralnych, Persji i innych mocarstw niegreckich, z pro­
pozycjami przymierza. W maju spartański król Archidamos wyruszył na
czele wielkiej armii Związku Peloponeskiego z Istmu na północ. Jego
hoplici, stanowiący dwie trzecie wszystkich sił pieszych Symmachii, mieli
znaczną przewagę liczebną nad piechotą ateńską. Niemniej jednak Archi­
damos posuwał się z rozmyślną powolnością, chcąc przedłużyć nerwowe
napięcie w Atenach i sprowokować Ateńczyków do bitwy. Zanim dotarł
do granic Attyki, wysłał do miasta herolda, który jednak nie został wpusz­
czony, gdyż na wniosek Peryklesa uchwalono, że nie będzie się prowadzić
418 Pierwsza część wojny peloponeskiej (431— 421 r.)

żadnych pertraktacji ze Spartą, skoro tylko jej wojska przekroczą Istm


w marszu na północ. Herold odchodząc wypowiedział pamiętne słowa:
„Dzień ten będzie początkiem wielkich klęsk dla Hellenów.” Archidamos
zatrzymał się czas jakiś pod graniczną twierdzą Ojnoe, której nie udało
mu się zdobyć szturmem, a stąd ruszył w połowie czerwca do Eleusis, gdzie
jego żołnierze niszczyli zboża na pniu i drzewa owocowe. Tymczasem
Ateńczycy, posłuszni rozkazom Perykiesa, zwieźli swoje kobiety, dzieci
i cały dobytek do miasta, stada zaś pognali w kierunku Eubei. Kiedy
Archidamos wszedł do bogatego demu Acharnaj, a jego wojska były do­
brze widoczne z Aten, w mieście wzrosło niezadowolenie. Ateńczycy ostro
krytykowali strategię Peryklesa, zwłaszcza młodzi, żądni walki z nieprzy­
jacielem. Ale Pery kies, któremu powierzono wyłączne dowództwo nad
wszelkimi operacjami, nie zwoływał Zgromadzenia. Wszystkie swoje siły,
oprócz lotnego szwadronu ateńskiej i tessalskiej konnicy, trzymał w mu-
rach, aż Peloponezyjczycy, spustoszywszy równinę między Parnesem
a Pentelikonem, zniknęli z oczu, odchodząc na północ w kierunku Beocji.
W czasie, gdy byli jeszcze na ziemi attyckiej, Perykles przystąpił do mor­
skiej ofensywy, do której przygotowania zostały już ukończone.133
Od ostatnich dni czerwca do wczesnej jesieni flota 100 trier, mających
na pokładzie 1000 hoplitów i 400 łuczników, wzmocniona jeszcze 50 okrę­
tami Korkyry, operowała nieustannie wokół wybrzeży Peloponezu i na
wodach przy ujściu Zatoki Korynckiej. Ateńczycy zaczęli zaciskać sieć
wokół Koryntu, zająwszy podległe mu Sollion i Astakos w Akarnanii,
a także pozyskując dla swej sprawy wielką wyspę Kefallenię. Ich niespo­
dziane napady na wybrzeża Peloponezu kończyły się na ogół sukcesem;
inaczej stało się tylko w Methone w Lakonii, gdzie młody oficer spartań­
ski, imieniem Brasidas, przedarł się przez wojska ateńskie z setką hopli­
tów lacedemońskich, wszedł w mury miasta i ocalił je od zdobycia. Inna
flota z 30 okrętów, pustosząca wybrzeża Lokrydy, rozbiła jej wojska i za­
jęła Thronion; umocniono wówczas jako bazę morską i obsadzono garni­
zonem wyspę Atalantę leżącą w cieśninie eubejskiej, przez którą przepły­
wały konwoje w drodze ku Chalkidyce. Tam flota dowiozła 3000 ateńskich
hoplitów, którzy oblegali Potidaję i odpierali ataki oddziałów chalkidyc-
kich z Olintu, wspieranych teraz znowu przez króla macedońskiego Per-
dikkasa. Na tym terenie Ateny odniosły sukces dyplomatyczny, zawierając
przymierze z Sitalkesem, królem potężnych trackich Odrysów, a następnie
za jego pośrednictwem również z Perdikkasem, zwracając temu ostatniemu
miasto Therme nad Zatoką Thermajską. Dzięki temu udało im się odciąć
półwysep Chalkidykę. W ciągu tegoż lata wypędzono całą ludność z Eginy,
a wyspę zajęli osadnicy ateńscy. Jesienią, gdy Peloponezyjczycy wrócili
do siebie, armia ateńska złożona z 13 000 hoplitów i znacznych sił lekko-
zbrojnej piechoty wtargnęła do Megarydy pustosząc okolice.134
Niepowodzenia Aten w latach 431— 429 419

Podczas pierwszej kampanii tej wojny gotowość bojowa Aten okazała


się wielkim atutem w ich ręku. Budowę na Akropolu przerwano już
w r. 433/432, tak że pieniądze można było obrócić na zbrojenia i fortyfi­
kacje. W roku 431, kiedy Peloponezyj czycy wycofali się z Attyki, odłożono
1000 talentów i odstawiono 100 trier jako rezerwę, która miała być użyta
tylko w razie ataku na Attykę od strony morza; zarówno armia, jak i flota
utrzymywały stałe posterunki wartownicze. Poza tym Ateny posiadały
ponad 17 000 własnych hoplitów i mniej więcej 250 ateńskich i sprzymie­
rzonych trier, których załogi liczyły około 45 000 ludzi. Przeciw temu na­
gromadzeniu sił morskich Peloponezy j czy cy nic nie przedsięwzięli, gdyż
przygotowania ich nie były jeszcze ukończone. Dopiero zimą, gdy flota
ateńska się wycofała, Koryntianie wypłynęli z Zatoki. Przy pomocy 400
okrętów i półtora tysiąca hoplitów odzyskali Astakos, nie powiódł im się
jednak napad na Kefallenię. Na lądzie Peloponezy jeżykom nie udało się
wciągnąć Aten do bitwy, a po opuszczeniu granic Attyki nie podejmowali
już żadnych innych akcji; Sparta osiedliła tylko wygnanych Eginetów
w Lakonii. Ateny nie wypuszczały z rąk inicjatywy. W marcu r. 430 do
wygłoszenia mowy pogrzebowej na cześć poległych lud ateński wybrał
tego męża stanu, który miał w jego oczach największy autorytet i uchodził
za najmądrzejszego polityka. Mężem tym był Perykles i on też wygłosił
mowę uwiecznioną przez Tukidydesa, który zaczął już gromadzić notatki
do swej historii wojny peloponeskiej.135
Wczesnym latem r. 430 wojska peloponeskie wtargnęły do Attyki i pu­
stoszyły ją przez dni czterdzieści. W tym samym czasie straszliwa zaraza
wybuchła w zatłoczonych miastach, Pireusie i Atenach, gdzie uciekinierzy
ze wsi koczowali w szałasach na pustych placach, w okręgach świątynnych,
a nawet w samych fortyfikacjach. Zapasy wody były niedostateczne,
zwłaszcza w Pireusie, gdzie zbiorniki wody deszczowej, z których ludność
korzystała, wkrótce uległy zanieczyszczeniu. W takich warunkach zaraza
rozprzestrzeniała się szybko. Sztuka lekarska okazała się bezsilna. Pie­
lęgnujący chorych sami od razu się zarażali. Po wstępnym okresie osłabie­
nia i złego samopoczucia przychodziło bolesne zapalenie oczu, gardła i płuc,
potem kaszel, wymioty żółcią i nieugaszone pragnienie. Wielu umarło
w tym stadium choroby, szóstego lub ósmego dnia po zachorowaniu, inni
w ostatniej fazie, kiedy następowało owrzodzenie żołądka i biegunka. Lu­
dzie padali jak muchy, ciała kładziono jedno na drugim i palono przy
pierwszej sposobności. Z tych, którzy przeżyli, niemało straciło wzrok,
pamięć lub stało się kalekami. Nic nie chroniło przed zarazą, ani odporność
fizyczna, ani pobożność, ani bogactwo i jedynie ci, co przebyli pomyślnie
chorobę, mogli spodziewać się, że śmierć ich ominie. Rozpanoszyły się
bezprawie i zbrodnie, jako że ludzie prędko stracili szacunek dla religij­
nych i społecznych norm postępowania. Wśród okropności zarazy przy-
420 Pierwsza część wojny peloponeskiej (431— 421 r.)

pomniano sobie o wyroczni Apollona, który obiecał, że jeśli Spartanie


będą dzielnie prowadzili wojnę, on sam im dopomoże. Gdy wokół biły
w niebo kłęby dymu z podpalonych gospodarstw, a miasto cuchnęło tru­
pami, lud zwrócił się przeciw Pery kieso wi, który nakłonił go do wojny.
Próbowano nawet uzyskać od Sparty możliwe do przyjęcia warunki po­
koju, ale bez rezultatu.
W tych ponurych dniach Perykles nawoływał Ateńczyków, by stawiali
wierność ojczyźnie wyżej niż własne cierpienia. Wielkość Aten to nie
tylko przeszłość i teraźniejszość, ale także przyszłość. Mocne duchem
przetrwają one wszelkie nieszczęścia i klęski, a nienaruszone siły morskie
rozszerzą ich panowanie aż po krańce świata. Ateńczycy posłuchali we­
zwania i podjęli energicznie działania wojenne, ale ich osobiste rozgory­
czenie doprowadziło do postawienia Peryklesa przed sądem i skazania go
na grzywnę. Później wybrali go ponownie strategiem i przywrócili na­
czelne dowództwo w wojnie. Jesienią r. 429 Perykles umarł na zarazę.
Ta jedna śmieje przyniosła może więcej szkody państwu niż wszystkie
straty, jakie poniosło ono w czasie największego nasilenia zarazy
w latach 430— 429. Potrafił on bowiem przekonać lud o słuszności swej
własnej ostrożnej i mądrej strategii wojennej, a nawet po zarazie siły Aten
były, według Tukidydesa, jeszcze wystarczające do zapewnienia im zwy­
cięstwa nad Peloponezyj czy kami. Zaraza odżyła ponownie zimą r. 427/426
i trwała przez cały rok 426. Zanim wygasła, zabrała ze sobą jedną trzecią
ateńskich wojsk pierwszej linii, wielu pozostawiła kalekami, a liczba ofiar
wśród reszty ludności była także bardzo wielka. Klęska ta, której dorów­
nywało tylko wielkie trzęsienie ziemi w Sparcie w r. 464, wzmogła zacię­
tość Aten, podkopując jednocześnie ich zwartość wewnętrzną i osłabiając
potencjał bojowy.136
Kiedy w Atenach zaczynała się zaraza, a wojska peloponeskie znajdo­
wały się w Attyce, Wielka flota, złożona ze 100 trier ateńskich, 50 z Lesbos
i Chios oraz ze znacznej liczby transportowców przewożących konnicę,
zaatakowała wschodnie wybrzeża Peloponezu i pustoszyła je, mając do
swej dyspozycji siłę uderzeniową 4000 hoplitów i 300 konnych. Te same
wojska usiłowały następnie zdobyć Potidaję, ale wszelkie ataki na to
miasto okazały się bezskuteczne. Co więcej, ponieważ wstępowano po
drodze do Aten, żołnierze przywlekli ze sobą zarazę i czwarta ich część
wymarła w ciągu czterdziestu dni od przybycia pod Potidaję. Zimą
r. 430/429 w oblężonym mieście skończyły się zapasy, obrońcy zaś próbo­
wali nawet ludożerstwa, zanim zgodzili się poddać. Pozwolono im odejść
zabierając ze sobą trochę pieniędzy na drogę i odzież, jedno ubranie na
mężczyznę, a po dwa na kobietę. Schronienie znaleźli u swoich sprzymie­
rzeńców z Chalkidyki i Bottiai. Trwające dwa lata oblężenie Potidai kosz­
towało 2000 talentów i ciężkie straty w ludziach.
Niepowodzenia Aten w latach 431— 429 421

Powstanie na półwyspie chalkidyckim trwało nadal. Ateńscy osadnicy


zajęli Potidaję, stwarzając w ten sposób silną bazę dla operacji prowadzo­
nych w r. 429 przeciw obronnemu miastu Spartolos przy pomocy 2000
hoplitów, 200 konnych oraz oddziałów lekkozbrojnej piechoty ateńskiej.
Ateńczyków zaskoczyła jednak w otwartym polu świetna jazda chalki-
dycka wraz ze zbrojnymi w oszczepy i skórzane tarcze peltastami. Ciężcy
hoplici ateńscy widząc, że nie zdołają zewrzeć się z nieprzyjacielem, wpadli
pod ich ciągłymi atakami w panikę i uciekli do Potidai, pozostawiając na
polu bitwy ciała 400 żołnierzy i wszystkich swoich dowódców. Jesienią
r. 429 na pomoc Atenom przybył Sitalkes z wielką armią ocenianą na
150 000 ludzi, w skład której wchodziły najbardziej wojownicze plemiona
z jego rozległego imperium. Ateńczycy zgodzili się poprzednio wesprzeć
go okrętami i piechotą, teraz jednak nie zrobili żadnego ruchu, bojąc się,
że zechce zatrzymać wszystkie tereny przez siebie zdobyte. Przez cały
miesiąc trackie hordy pustoszyły Chalkidykę, Bottiaję i Macedonię, napo­
tykając tylko krótki opór ze strony ciężkozbrojnej jazdy macedońskiej,
która dowiodła swej wyższości nad Odrysami i Getami. Sitalkes wycofał
się następnie, a sytuacja pozostała niezmieniona z jednym tylko wyjątkiem:
mianowicie Perdikkas wydał swą siostrę za Seuthesa, siostrzeńca i wodza
Sitalkesa, przeciągając go w ten sposób na swoją stronę. Przez najbliższe
cztery lata Ateny nie podejmowały żadnych operacji na Chalkidyce.137
W latach 430—429, kiedy Ateny gnębiła zaraza, a uwagę ich przyciągała
przede wszystkim Chalkidyka, Peloponezyjczycy mieli sposobność prze­
jęcia inicjatywy. Zależało im głównie na uwolnieniu się spod przemocy
Aten na zachodzie. W roku 430 próbowali tego dwukrotnie, ale bez powo­
dzenia: pierwszą próbą był najazd 100 okrętów i 1000 hoplitów pelopo-
neskich na wyspę Zakynthos, drugą — atak Ambrakii na Argos Amfilo-
chijskie. Ateny w odpowiedzi posłały zimą 430/429 roku 20 trier pod wodzą
Formiona do Naupaktos, skąd miały one napadać na statki handlowe prze­
pływające przez cieśninę koło przylądka Rhion. W r. 429 Ambrakia
i Sparta postanowiły przeprowadzić tutaj wspólną operację. Dążyły one
do zdobycia Akarnanii, Kefallenii, Zakynthos, a może i Naupaktos, by
pozbawić w ten sposób Ateny ich pośrednich baz na zachodzie, izolując
jednocześnie ateńskiego sojusznika, Korkyrę. By zrealizować te plany,
wódz spartański, Knemos, przeprawił się przez Zatokę Koryncką razem
z 1000 peloponeskich hoplitów i wkroczył na terytorium Ambrakii. Tam
wziął pod swoją komendę hoplitów z Ambrakii, Leukas i Anaktorion,
a także znaczne oddziały wojsk lekko zbrojnych zwerbowanych w głębi
kraju, mianowicie 1000 ludzi z Chaonii i z innych plemion epirockich oraz
1000 Orestów mieszkających po macedońskiej stronie gór Pindus. Nie
czekał już dłużej na przybycie 1000 piechoty macedońskiej, którą pota­
jemnie posyłał mu Perdikkas, w owym czasie z imienia sprzymierzeniec
422 Pierwsza część wojny peloponeskiej (431— 421 r.)

Aten. Okręty z Ambrakii, Leukas i Anaktorion zgromadziły się koło Leu­


kas, szykując do uderzenia na morzu; oczekiwały one tutaj na główną
flotę peloponeską, mającą przypłynąć z Koryntu, Sykionu i innych por­
tów na Zatoce Korynckiej. Knernos pochopnie zdecydował działać od razu.
Ruszył w kierunku stolicy Akarnanii, obronnego miasta Stratos. Jego wiel­
ka armia maszerowała w trzech oddzielnych kolumnach, które często traciły
się wzajemnie z oczu. Chaonijczycy, zapędziwszy się razem z innymi Epi-
rotami zbyt daleko naprzód, wpadli w pułapkę i zostali wybici. Ich klęska
odebrała ducha żołnierzom Knemosa; przesiedziawszy cały dzień w obozie
pod obstrzałem akarnańskich procarzy wycofali się następnie pod mury
sprzymierzonych Ojniadaj, a tu załamali się całkowicie i rozproszyli, każdy
w swoją stronę.138
Tymczasem Formion, który odmówił Akarnanii pomocy, czekał na po­
jawienie się głównej floty peloponeskiej. Kiedy na morzu ukazało się 47
trier i wiele mniejszych statków płynących wzdłuż południowych w y­
brzeży Zatoki, Formion powiódł swoje 20 trier wzdłuż północnego brzegu
i zagrodził im drogę do Akarnanii. Najbliższej nocy Peloponezy jczyey
wypłynęli z Patraj licząc, że uda im s!ię przeprawić niepostrzeżenie, Ateń-
czycy zaskoczyli ich jednak na otwartych wodach na zachód od Rhion
(patrz rys. 23). W bladym świetle przedświtu okręty peloponeskie ustawiły
się w wielki krąg dziobami na zewnątrz, rufami do wewnątrz, a wiosła
zastygły w bezruchu na spokojnym morzu; wewnątrz kręgu umieszczono
pięć najlepszych okrętów wojennych gotowych wzmocnić pierścień zew­
nętrzny w każdym zagrożonym punkcie, a statki mniejsze skupiły się
w samym środku. Formion nie zamierzał uciekać się do ulubionej przez
Peloponezy jeżyków taktyki abordażu, którą Ateńczycy obserwowali w bit­
wie pod Sybotami; nieprzyjaciel miał nad nim przewagę liczebną, a jego
okręty pełne były piechoty. Rozkazał swoim ludziom czekać na sygnał
do ataku, a tymczasem ustawić okręty jeden za drugim i opływać w koło
krąg nieprzyjacielski, za każdym razem nieco bliżej, pozorując natarcie.
Peloponezyjczycy, zmuszeni do cofania, stopniowo zacieśniali swój krąg.
Kiedy wraz z pierwszymi promieniami słońca zerwał się od strony Zatoki
wyczekiwany przez Formiona wiatr, wzburzywszy powierzchnię wody
zaczął spychać stojące nieruchomo okręty peloponeskie, tak że wpadały
w ciasnocie jeden na drugi; ludzie porwali się, by żerdziami odsuwać naj­
bliższe z nich. Wśród okrzyków i przekleństw ginęły słowa komendy;
nawet załogi, które wytrwały przy wiosłach, z trudem utrzymywały je na
płask we wzburzonym morzu, a statki ich, nie będąc w ruchu, leniwie
tylko słuchały długich wioseł służących jako stery. W tym momencie
Formion dał sygnał i Ateńczycy ruszyli do ataku, taranując burty nie­
przyjacielskich okrętów. Gdziekolwiek uderzyli, niszczyli przeciwników,
z których część uciekła przed nimi w kierunku Patraj i Dyme. Bez żadnych
Niepowodzenia Aten w latach 431— 429 423

PA — P o z y c ja A te ń czy k ó u j przed drugą

b itir ą

PP - P o z y c ja P e lo p o n e z y jc z y k ó in

FA — F lo ta a te ń sk a p ł y n ą c a uj k i e r u n k u

N a u p a k to s

FP -F lo ta P e lo p o n e z y jc z y k ó m p ły n ą c a

u; k ie ru n k u N a u p a k to s, k tó r a

w k r ó tc e w y k o n a z w r o t n a le w o , b y

o d c i ą ć f lo t ę a t e ń s k ą (T h . II, 8 6 -9 0 ) ,

\
/^\x' '
-t
I
\
\ '

X -M ie js c e p ie rw sz e j b it w y , 20 o k r ę tó w

a te ń sk ic h p ły w a w o k ó ł o k r ę tó w P e lo p o n e -

s k ic h , z w r ó c o n y c h d z io b a m i na ze w n ą trz

i o t a c z a ją c y c h p ię ć w ła s n y c h o k rę tó w

s z y b k ic h , u s ta w io n y c h pośrod k u (Th. I I , 8 3 ).

Rys. 23 Walki pod Rhion w r. 429.

strat własnych zdobyli Ateńczycy w czasie pościgu 12 trier, po czym po­


wrócili do Naupaktos, podczas gdy reszta floty peloponeskiej popłynęła na
zachód, do Kyllene w Elidzie.
Tutaj był już Knemos ze swymi Peloponezy jeżykami, których przewiozły
statki zgromadzone pod Leukas. Władze w Sparcie na wiadomość o tak upo­
karzającej klęsce na morzu wyprawiły trzech komisarzy, z których jednym
był Brasidas, z rozkazami zebrania większej floty i ponownego zaatako­
wania Formiona. Formion posłał tymczasem po posiłki do Aten, ale zanim
zdążyły one przybyć, 77 trier peloponeskich, gotowych do bitwy, zjawiło
się w cieśninie pod Rhion i stanęło tuż przy wybrzeżu, gdzie znajdowały
się wspierające je wojska lądowe. Formion ustawił swoje 20 okrętów przy
przeciwległym brzegu, bo tam uszykowali się messeńscy hoplici z Naupak­
tos, jednak na zachód od cieśniny, tak że mógł manewrować na otwartych
wodach.
Po kilkudniowej zwłoce dowódcy peloponescy powzięli plan działania.
Ponieważ było im bliżej niż Ateńczykom do bezbronnej obecnie bazy mor­
skiej w Naupaktos, postanowili wyruszyć w kierunku północnym w na­
dziei, że Formion wpłynie za nimi do cieśniny, by ratować to miasto. O świ­
cie flota peloponeska ruszyła w szyku w stronę Naupaktos, po cztery okręty
w jednym rzędzie, z dwudziestoma najszybszymi na czele. Formion prędko
załadował swych ludzi na okręty, które wprowadził do cieśniny jeden za
drugim i wziął kurs na Naupaktos. Wówczas Peloponezyjczycy wykonali
zwrot na lewo i z całą szybkością popłynęli we frontalnym natarciu przez
424 Pierwsza część wojny peloponeskiej (431— 421 r.)

cieśninę, mając nadzieję zepchnąć wydłużoną linię ateńskich statków ku


brzegowi, co uniemożliwiłoby im wszelkie manewry. Dziewięć okrętów
zaatakowali i uszkodzili, ale pozostałym jedenastu udało się wymknąć na-
bardziej otwarte wody, gdzie ścigało je dwadzieścia najszybszych jedno­
stek floty peloponeskiej. Z tych jedenastu dziesięć dotarło do Naupaktos
i tu stanęły dziobem do nieprzyjaciela. W zawziętej pogoni za jedenastym
wysunął się naprzód statek leukadyjski, który prześcignął innych Pelopo-
nezyjczyków. Okręt ateński zbliżał się już do Naupaktos, gdy spotkał na
swej drodze frachtowiec oddalający się właśnie od lądu. Okrążywszy go
znienacka, uderzył taranem w sam środek leukadyjskiego statku. Ten
świetny manewr skłonił okręty peloponeskie do zaniechania tak zaciekłej
dotychczas pogoni; jedne osiadły nawet na mieliźnie, a inne pobłądziwszy
zatrzymały się z opuszczonymi wiosłami, co było wielką lekkomyślnością
w obliczu nieprzyjaciela. Okręty ateńskie natychmiast ruszyły do ataku
i zepchnęły Peloponezyjczyków w bezładzie ku Rhion; zdobyły przy tym
6 okrętów i odzyskały 9 własnych, które zostały uszkodzone na samym
początku bitwy. Wówczas flota peloponeska poszła w rozsypkę. Wkrótce
potem siły Formiona wzmocniła eskadra 20 okrętów.139
Przez swoje świetne zwycięstwo For mion nie tylko uratował, ale wręcz
wzmocnił pozycję Aten na północnym zachodzie. W czasie zimy objeżdżał
Akarnanię wypędzając podejrzanych o sympatie peloponeskie, a wiosną
r. 428 powrócił tryumfalnie do Aten. Jego sukcesy podniosły na duchu
gnębione zarazą Ateny i zniweczyły nadzieje Sparty na opanowanie sy­
tuacji na morzu; jeśli bowiem Peloponezyjczycy nie zdołali stworzyć zdol­
nej do walki floty na własnych wodach, małe były szanse, że uda im się
to uczynić na Morzu Egejskim. Po drugiej klęsce zadanej przez Formiona,
chcąc przywrócić pewność siebie swym ludziom, Knemos, Brasidas i inni
dowódcy peloponescy planowali napad na Pireus. Załogi przeszły Istm
pieszo, przy czym każdy człowiek niósł swoje wiosło, rzemień od dulki
i poduszkę, a nocą spuszczono na wodę 40 trier, które Megaryjczycy trzy­
mali od dwóch lat w suchym doku. Skoro jednak okręty znalazły się na
morzu, Peloponezyjczycy stracili ducha. Porzuciwszy pierwotny zamiar
zaczęli pustoszyć Salaminę. Kiedy na wyspie zabłysły ogniowe sygnały,
w Pireusie i w Atenach wybuchła panika, ale do ataku nie doszło. O świcie
Peloponezyjczycy powrócili do Megary uwożąc łupy i jeńców, Ateńczycy
zaś zamknęli zaporami wejście do Pireusu i lepiej się na przyszłość pilno­
wali przed niespodzianym napadem. Od samego początku wojny Pelopo-
nezyjczycy niczego nie zdziałali na egejskich wodach, napadali tylko od
czasu do czasu na ateńskie statki handlowe u brzegów Karii, a także tra­
cili wszystkich żeglarzy tak z państw nieprzyjacielskich, jak i neutralnych,
jeśli ich schwytali niedaleko wybrzeży Peloponezu. Kiedy zjawiła się spo­
sobność podjęcia operacji na Morzu Egejskim, byli do nich źle przygoto-
Niepowodzenia Aten w latach 4i31— 420 425

wani i coraz bardziej zrażali swym postępowaniem życzliwych im po­


przednio wyspiarzy.140
Latem r. 429 Sparta, wykorzystując swą przewagę na lądzie, próbowała
pozyskać Plateje, małe państewko, które tak bohatersko walczyło w w oj­
nach perskich, że członkowie Związku Hellenów zobowiązali się bronić go
przed każdą agresją po wsze czasy. Archidamos obiecał Piątej om, że usza­
nuje ich neutralność, jeśli wyrzekną się swego przymierza z Atenami i wy­
cofają z wojny. Pozwolił im jednak zapytać o zdanie Ateńczyków, którzy
usilnie nakłaniali Piątejczyków do zachowania przymierza, przyrzekając
wszelką pomoc, do jakiej będą zdolni. Wówczas Plateje odrzuciły propo­
zycję Archidamosa, ten zaś uznał odmowę za wystarczające usprawiedli­
wienie do uderzenia na miasto. Wszelkie ataki zostały jednak odparte
przez garnizon złożony z 400 Platejczyków i 80 Ateńczyków, dla których
żywność gotowało 110 kobiet piątejskich. Poniechano zatem szturmów,
a jesienią r. 429 otoczono miasto podwójnym wałem z niewypalonych ce­
gieł, między którym stanął silny garnizon peloponeski i beocki. Ateny nie
uczyniły żadnej próby przyjścia z odsieczą oblężonemu miastu. Nie będąc
w stanie obronić własnego kraju, nie mogły mieć nadziei na utrzymanie
Piątej ów. Z drugiej strony oblężenie Piątej ów, które miało się ciągnąć
ponad dwa lata, zabrało Peloponezy jeżykom tyle pieniędzy i ludzi, że
koszty te były zupełnie niewspółmierne ze znaczeniem strategicznym
miasta.141
W roku 428 Peloponezyjczycy nie podjęli operacji na zachodzie. Flota
ateńska pustoszyła wybrzeża Lakonii, następnie zaś dwanaście okrętów
udało się do Naupaktos, a połączywszy się tutaj z flotą akarnańską doko­
nały wspólnie nieudanego ataku na Ojniadaj i poniosły ciężkie straty na­
padając na Nerikos w pobliżu Leukas. Obaj przeciwnicy znaleźli się tu
obecnie w martwym punkcie: Peloponezyjczycy nie mogli wyprzeć Ateń­
czyków, Ateńczycy zaś mając tylko dwanaście okrętów, pozbawieni jakiej­
kolwiek czynnej pomocy ze strony Zakynthos, Kefallenii i Korkyry, nie
byli w stanie stworzyć skutecznej blokady, która nie dopuszczałaby stat­
ków handlowych do Peloponezu. W tym samym roku Peloponezyjczycy
ponownie pustoszyli Attykę, utrzymywali też nadal oblężenie Platejów;
jedno i drugie miało znacznie większe znaczenie moralne niż militarne.
Same Ateny były ciągle jeszcze zbyt słabe, by przejąć inicjatywę. Na po­
łudniu Morza Egejskiego zmusiły wprawdzie Therę do płacenia daniny,
nie udało im się jednak pozyskać Kydonii na północno-zachodniej Krecie.
Tak więc południowa droga stała nadal otworem dla peloponeskich pira­
tów i statków handlowych obsługujących Peloponez. Żadna ze stron nie
zdołała zapewnić sobie poparcia Persji. Posłów peloponeskich, którzy je­
chali w r. 430 na dwór Wielkiego Króla, pojmał w Tracji Sitalkes i wydał
Ateńczykom, a ci stracili ich bez sądu.142
426 Pierwsza część wojny peloponeskiej (431— 421 r.)

2. ATENY BLISKIE ZW Y C IĘ STW A (428— 424 r.)

Ogólnej sytuacji zastoju na wszystkich frontach wojny położyło kres


powstanie na Lesbos, największej i najbogatszej wyspie we wschodniej czę­
ści Morza Egejskiego. Powstanie zorganizowała Mitylena. Zamierzała ona
zjednoczyć miasta Lesbos pod swoją władzą, a także zbudować więcej okrę­
tów, wzmocnić fortyfikacje, sprowadzić zapasy pszenicy i najemnych łucz­
ników. Plany te zdradzono jednak Atenom. Ateńczycy przestraszyli się,
bo pamiętali jeszcze dobrze powstanie na Samos. Szybko i dyplomatycz­
nie zapewnili sobie zatem poparcie Methymny, jedynego miasta na wyspie,
które pozostało im wierne, oraz zablokowali oba porty Mityleny, zakłada­
jąc z każdej strony miasta obronną bazę morską. Tymczasem Mityleńczycy
wyprawiali już dwukrotnie posłów do Oparty, prosząc usilnie o przymie­
rze i podkreślając specjalnie siłę swojej floty. Na Igrzyskach Olimpijskich
w sierpniu r. 428 zwrócili się do przedstawicieli Symmachii Spartańskiej.
Jest to, mówili, zupełnie wyjątkowa okazja dla Peloponezyjczyków. Lesbos
i Chios są jedynymi państwami w Związku Ateńskim, które posiadają flotę.
Jeżeli Peloponezyjczycy poślą pomoc Mitylenie, a jednocześnie uderzą na
Ateny od lądu i morza, wywołają w ten sposób powszechne powstanie
w świecie egejskim i wykorzystają osłabienie Aten spowodowane latami
zarazy i wielkimi kosztami wojny. Symmachia Spartańska przyznała so­
jusz Lesbos i zobowiązała się zastosować do sugestii posłów mityleńskich.
Spartanie rozkazali dwom trzecim wszystkich wojsk sprzymierzeńców szy­
kować się do drugiego najazdu na Attykę i rozpoczęli przygotowania do
przeciągnięcia okrętów wojennych z Zatoki Korynckiej na Sarońską. Ich
zapału wszakże nie naśladowali sprzymierzeńcy. Na wyżynach Pelopone­
zy j czy cy zwozili jeszcze plony, nie posiadali bowiem helotów, którzy by to
za nich zrobili, a mieli przy tym już zupełnie dosyć powtarzającej się rok
po roku wojaczki. Gromadzili się więc powoli i niechętnie. W tym samym
czasie Ateńczycy dali piękny dowód swej energii. Mieli już 70 okrętów na
morzu, 30 z nich krążyło wokół Peloponezu, a 40 blokowało porty Mityleny.
Teraz obsadzili jeszcze 100 dalszych okrętów, powołując w tym celu
wszystkich zdolnych do służby, a nie pociągniętych do niej jeszcze oby­
wateli z dwóch niższych klas majątkowych. Następnie przystąpili do pu­
stoszenia wschodnich wybrzeży Peloponezu. Spartanie zaniechali wówczas
planowanego najazdu na Attykę, polecając natomiast sprzymierzonym w y­
posażyć 40 okrętów na sezon żeglugowy w r. 427.
Opieszałość Symmachii Spartańskiej i energia Aten przypieczętowały
los Mityleny. Kiedy bowiem Spartanie odstąpili od swoich planów, Ateń­
czycy rzucili 1000 hoplitów na wyspę i obiegli Mitylenę od lądu i od mo­
rza. Gdy zaczynało braknąć żywności, a pomoc z Peloponezu nie nadcho­
dziła, oligarchowie mityleńscy znaleźli się w rozpaczliwym położeniu. Za
Ateny bliskie zwycięstwa (428— 424 r.) 427

radą Lacedemończyka Salajthosa, który zimą przedostał się do miasta,


uzbroili prosty lud szykując się do wypadu. Ale lud z bronią w ręku w y­
stąpił przeciw nim i zagroził, że wyda miasto Ateńczykom. Wówczas oli­
garchowie poddali się ateńskiemu dowódcy, Pachesowi, który zgodził się,
by mityleńscy posłowie udali się do Aten, gdzie lud miał określić warunki
kapitulacji.
Tydzień później 42 okręty peloponeskie pod dowództwem Spartanina
Alkidasa zjawiły się koło wybrzeży azjatyckich pod Embaton, o czym jed­
nak Paches nie wiedział. W maju Peloponezyjczycy wtargnęli do Attyki
i tam pozostali, tak że wojska ateńskie były zajęte obroną murów. Tym­
czasem Alkidas powoli i bojaźliwie wiódł swą eskadrę od przylądka Tajna-
ron obok Delos, Ikarii i Mykonos aż do Embaton. Stąd, zamiast uderzyć na
wojska Pachesa pod Mityleną lub — jak to mu sugerowali doradcy —
zdobyć sobie bazę w Jonii, by następnie wzniecić ogólne powstanie i po­
zyskać poparcie perskiego satrapy Pissuthenesa, Alkidas wycofał się naj­
pierw do Efezu, później zaś uciekł na południo-zachód w stronę Pelo­
ponezu ścigany zawzięcie przez eskadrę Pachesa. Tchórzliwą tę ucieczkę
ukoronował bezsensownym okrucieństwem, z jakim mordował każdego
schwytanego żeglarza, dopóki go Samijczycy nie przestrzegli, że robi sobie
nieprzyjaciół ze wszystkich ludzi, którzy dotąd sprzyjali sprawie Pelopo­
nezy jeżyków. Po odpłynięciu Alkidasa Paches wypędził perskich poplecz­
ników, którzy sprawowali władzę w Notion, i utrwalił związek tego miasta
z Atenami, osiedlając tu najpierw wygnańców z Kolofonu, następnie zaś
ateńskich osadników. Później zagarnął inicjatorów powstania na Lesbos
i odesłał ich razem z Salajthosem do Aten, gdzie posłowie mityleńscy ocze­
kiwali już na posłuchanie.
W Atenach wielki wstrząs wywołała wiadomość, że flota peloponeska
wypłynęła na Morze Egejskie. Kiedy niebezpieczeństwo minęło, Ateńczycy
wpadli we wściekłość. Salajthosa stracono natychmiast, Zgromadzenie zaś
miało zdecydować o losie Lesbos. Od śmierci Perykiesa żaden mąż stanu
nie zapewnił sobie jeszcze przewagi, a pretendenci do władzy starali się
stosować do nastrojów ludu. Tym razem Kleon, człowiek, którego zapal-
czywość graniczyła z okrucieństwem, postawił wniosek i przeprowadził
uchwałę skazującą na śmierć wszystkich dorosłych mężczyzn w Mitylenie,
a resztę ludności — na niewolę. Wysłano trierę z rozkazem do Pachesa,
aby działał natychmiast. Następnego dnia nastrój uległ zmianie i lud po­
żałował swej okrutnej decyzji. Zgromadzenie zebrało się ponownie. Kleon
broniąc uchwały z dnia poprzedniego twierdził, że ten, co włada imperium,
nie może sobie pozwolić na żadne ustępstwa i musi bunty karać śmiercią.
Jego główny oponent, Diodotos, utrzymywał, że takie terrorystyczne me­
tody nie powstrzymają państw podległych od buntu, a tylko przedłużą opór
zbuntowanych aż do ostatecznych granic możliwości, natomiast zniszczę-
428 Pierwsza część wojny peloponeskiej (434— 421 r.)

nie Mityleny po prostu obniży dochody Aten. Głosy podzieliły się prawie
równo, ale wniosek Diodotosa, by unieważnić poprzednią uchwałę, przeszedł
niewielką większością. Druga triera wyruszyła z najwyższym pośpiechem,
ludzie jedli nie odkładając wioseł, a sypiali na zmianę, aż wpłynęła do
portu Mityleny w chwili, gdy Paches właśnie przeczytał rozkaz przywie­
ziony przez pierwszą trierę i zabierał się do jego wykonania. Teraz więc
tylko rozebrano mury Mityleny, pozbawiając ją również okrętów i wszyst­
kich posiadłości na wybrzeżu azjatyckim. Cała ziemia na wyspie, poza
terytorium Methymny, została podzielona na 3000 działek, z których 300
poświęcono bogom, a resztę przeznaczono na utrzymanie ateńskich osad­
ników; mieszkańcy Lesbos uprawiali ziemię i płacili 100 talentów rocznie
czynszu. Na wniosek Kleona stracono więzionych w Atenach inicjatorów
powstania. Było ich nieco więcej niż 1000 osób.143
Wkrótce po ujarzmieniu Lesbos skończyła się żywność w Platejach. Wal­
czyło tu jeszcze około 200 Piątej czy kó w i 25 Ateńczyków nie licząc kobiet,
pozostałym bowiem powiodła się genialnie pomyślana ucieczka w burzliwą
noc zimową. Nie mogąc się dłużej bronić garnizon platejski poddał się spar­
tańskiemu dowódcy, który obiecał mu bezstronną rozprawę przed sądem
spartańskim. Pięciu sędziów przysłano ze Sparty. Wezwali oni Platejczy-
ków i zadali im tylko jedno pytanie, czy okazali jakąś pomoc Symmachii
Spartańskiej w czasie wojny. Gdy Platejezycy zaprotestowali przeciwko
takiej formie rozprawy, zezwolono im wreszcie mówić o ich zasługach
w walce z Persami i zobowiązaniach, jakie mieli wobec sprzymierzonych
z nimi Aten. Wówczas przedstawiciele Teb zwrócili się do sędziów doma­
gając się pomsty za obywateli tebańskich, których Platejezycy wziąwszy
do niewoli zabili na samym początku wojny. A sędziowie spartańscy wzy­
wając Piątej czy kó w jednego po drugim, każdemu z osobna zadawali to
samo jedyne pytanie. Gdy każdy odpowiadał, że takiej pomocy nie okazał,
prowadzono go od razu na stracenie. Ścięto również ateńskich jeńców,
z kobiet natomiast uczyniono niewolnice. Miasto zrównano później z zie­
mią, a jego terytorium oddano Tebom.144
Rzeź jeńców po kapitulacji Lesbos i Piątej ów stała w sprzeczności z ogól­
nie przyjętymi przez Greków obyczajami wojennymi. Z państwami po­
konanymi postępowano różnie. Sparta, poza wojnami messeńskimi, nie
obracała swych nieprzyjaciół w niewolników, podczas gdy Argos i Ateny
robiły to przy różnych okazjach. Jeńców wojennych zazwyczaj wymie­
niano, wypuszczano po zapłaceniu okupu lub przetrzymywano aż do za­
warcia traktatu pokojowego. W wojnie peloponeskiej od pierwszej chwili
spotykamy się z aktami bestialstwa. Platejezycy uśmiercili swoich jeńców,
Spartanie zabijali żeglarzy z państw sprzymierzonych i neutralnych, Ateń-
czycy zaś stracili posłów peloponeskich, których odesłał im Sitalkes. Egze­
kucje jeńców z Mityleny i Piątej ów były jeszcze bardziej skandaliczne,
Ateny bliskie zwycięstwa (428— 424 r.) 429

bo wyroki ferowano tu z zimną krwią i pod przykrywką postępowania


sądowego. Inne zło, jakie przyniosła ze sobą wojna, to zaostrzenie we­
wnętrznych walk między demokratami a oligarchami, przy czym tak jedni,
jak i drudzy mieli nieraz możność zaprosić do swego miasta siły któregoś
z wielkich mocarstw. Tak właśnie stało się choćby w Epidamnos, Plate-
jach, Mitylenie i Notion.
W roku 427 wyjątkowo okrutne walki wewnętrzne wybuchły na Kor-
kyrze, w państwie, które mogło przeważyć szalę zwycięstwa na wodach
zachodnich i dlatego miało wielkie znaczenie tak dla Aten, jak i dla Sparty.
Krew się polała, kiedy oligarchowie, oburzeni skazaniem pięciu z nich na
wysoką grzywnę, wdarli się na posiedzenie Rady mordując tu 60 ze swoich
przeciwników. Udało im się zagarnąć władzę, tymczasem zaś przybyła ko-
ryncka triera, która przywiozła spartańskich posłów. Ośmieleni ich obec­
nością oligarchowie rzucili się na demokratów. W czasie walk obie strony
zaczęły uzbrajać niewolników, część miasta spalono, wreszcie demokraci
wzięli górę. W tym momencie zjawili się Ateńczycy z 12 okrętami i 5 set­
kami hoplitów messeńskich, i zdołali położyć kres walkom. W parę dni
później do Sybotów przy wybrzeżu Epiru zawinęła flota peloponeska złożo­
na z 53 okrętów, którą dowodził Alkidas mając przy sobie jako doradcę
Brasidasa. Kiedy o świcie ruszyli w kierunku Korkyry, Korkyrejczycy
obsadzili 60 okrętów i w zupełnym zamieszaniu wypłynęli im na spotkanie.
Dwa okręty przeszły od razu na stronę nieprzyjaciela, na innych załogi
walczyły między sobą, trzynaście zdobyli Peloponezyj czycy. Okręty ateń­
skie broniły się dzielnie. Zaatakowały one skrzydło floty Peloponezyjczy-
ków, którzy złamali wówczas szyk ustawiając w krąg swoje statki. Ateń­
czycy zaczęli ich okrążać pływając w koło tak, jak w ostatniej bitwie na
Zatoce Korynckiej, a gdy zbliżyła się reszta floty peloponeskiej, wycofali
się powoli w dobrym szyku, nieprzyjaciele zaś nie ośmielili się na nich
natrzeć. Następnego dnia Alkidas spustoszył południowy przylądek wyspy.
Na Korkyrze demokraci doszli tymczasem do porozumienia z oligarchami
i wspólnymi siłami obsadzili trzydzieści okrętów. Ale tegoż jeszcze wie­
czoru Alkidasa powiadomiono sygnałem ogniowym z Leukas, że od po­
łudnia nadpływa flota ateńska. Nocą więc niepostrzeżenie przemknął się
wzdłuż brzegów z Sybotów do Leukas. Gdy do portu Korkyry zawinęła
ateńska flota złożona z 60 okrętów, demokraci poczęli wyrzynać oligarchów
i ich popleczników, z których wielu wolało popełnić samobójstwo niż wpaść
w ręce swych rodaków. Nie szanowano azylu świątynnego, nie zważano
na żadne ludzkie związki. Przez cały tydzień, póki flota ateńska stała
w porcie, rzeź trwała bez chwili przerwy. I tak jednak nieco oligarchów
ocalało. Uciekli oni na razie, ale później powrócili i przez dwa lata jeszcze
prowadzili wojnę podjazdową, aż wreszcie flota ateńska musiała znowu
interweniować.145
430 Pierwsza część wojny peloponeskiej (431— 421 r.)

Główne państwa wojujące były również zmęczone już wojną w owym


roku 427. Na Peloponezie dawał się odczuć brak żywności. Jesienią r. 428
odłożono drugi najazd na Attykę po części i dlatego, że zbiory były teraz
bardzo ważne; przyjaciele Sparty przysyłali jej w tym czasie nie tylko
pieniądze, ale również zboże i winogrona. Wydajność produkcyjna Attyki
i Aten spadła na skutek spustoszenia kraju i zarazy. W roku 428 Ateny
nałożyły pogłówne (eisphora) na bogatych obywateli i metojków, co przy­
niosło im 200 talentów, a także zaczęły podwyższać daniny ściągane
z państw podległych.146
Mimo wyczerpywania się rezerw finansowych Ateny starały się nadal
kontynuować ofensywę morską, usiłując odciąć nieprzyjaciela od wszel­
kich dostaw i możliwości otrzymania posiłków. Latem r. 427 Nikiasz zdo­
był i obsadził wyspę Minoę, z której skutecznie zablokował port Megary,
Nisaję, latem zaś r. 426 spustoszył Tanagrę w Beocji i wybrzeże Lokrydy.
Główną jego operacją tego ostatniego lata był atak na przyjazną Sparcie
wyspę Melos, dokonany przy pomocy 60 okrętów i 2000 hoplitów. Ale Me­
li j czy cy nie przystąpili do Związku Ateńskiego. Pod koniec r. 427 Ateń-
czycy posłali 20 okrętów na Sycylię na pomoc swym sprzymierzeńcom,
Leontinoj i Rhegion, które prowadziły wojnę z Syrakuzami i miastami
doryckimi, pozostającymi nominalnie w przymierzu ze Spartą, natomiast
latem r. 426 flota ateńska zdobyła Mylaj i Messanę, zyskując w ten sposób
kontrolę nad cieśniną rozdzielającą Sycylię od Italii. Dalsze operacje na
północnym zachodzie podjął przedsiębiorczy strateg, Démostenos, z eskadrą
30 okrętów. Ściągnął on wielkie siły z Akarnanii, Zakynthos, Kefallenii
i Korkyry, spustoszył ziemie na Leukas i miał właśnie zamiar oblegać
miasto Leukas od strony lądu, kiedy Messeńczycy z Naupaktos skłonili go
do wyprawy w głąb Etolii.14"7
Demostenes nosił się z ambitnym planem ujarzmienia lub zjednania dla
Aten wszystkich ludów środkowej Grecji aż po granice Beocji. Plan ten
oznaczał odejście od strategii Peryklesa. Musiał bowiem pociągnąć za sobą
nowe zaangażowanie sił ateńskich oa lądzie, gdzie nieprzyjaciel miał zde­
cydowaną przewagę, a bez wątpienia przewidywał również uderzenie na
samą Beocję. W tej sprawie mógł Demostenes liczyć na pewne poparcie
w Atenach, gdyż latem r. 426, mniej więcej w tym samym czasie, kiedy
Nikiasz lądował ze swoim wojskiem, by napaść na Tanagrę, armia ateńska
w pełnym składzie wyruszyła na spotkanie Demostenesowi do Beocji.
Etolskie jego plany zakończyły się jednak żałosnym fiaskiem. Korkyra
i Akarnania odmówiły udziału, lekkozbrojni sprzymierzeńcy z Lokrydy
Ozolskiej zbierali się opieszale, a plemiona Etolów połączyły się z nieocze­
kiwaną jednomyślnością. Zdobywszy kilka nieobronnych wiosek hoplici
i łucznicy Demostenesa zostali nagle otoczeni w dzikim kraju przez całe
chmary górali etolskich uzbrojonych w oszczepy i proce. Gdy tylko łucz­
Ateny bliskie zwycięstwa (428— 424 r.) 431

nicy wypuścili strzały, Etolowie zaraz przyskakiwali, rażąc swymi poci­


skami z trudem poruszających się hoplitów. Wreszcie AteAczycy i sprzy­
mierzeńcy załamali się i uciekli. Może połowa dotarła do wybrzeża, gdzie
oczekiwała na nich flota. Ocaleni AteAczycy popłynęli do domu, Demoste-
nes jednak pozostał w Naupaktos bojąc się zdać sprawę ludowi ze swego
niepowodzenia. Jednego się przynajmniej nauczył: wiedział już teraz, że
pozbawieni zabezpieczenia hoplici, zwłaszcza w okolicy górzystej, są zdani
na łaskę i niełaskę dobrze dowodzonych oddziałów lekkozbrojnych.
Z prawdy tej zaś wynikał jeszcze dodatkowy wniosek: Gdyby nawet udało
mu się pozyskać plemiona etolskie i z nimi razem wkroczyć do Beocji,
ci lekkozbrojni górale byliby tu na równinie całkiem bezbronni wobec
konnicy i hoplitów beockich.148
Niepowodzenie Demostenesa zachęciło Spartę do podjęcia wspólnej
z Etolami wyprawy na posiadłości Aten i ich sprzymierzeńców znajdujące
się na północnym zachodzie. Tego samego lata r. 426 Sparta założyła
wielką i potężną kolonię w Heraklei w Trachis, gdzie mogła liczyć na po­
parcie zarówno mieszkańców Trachis, jak i Dorydy. Jej wojska z Heraklei
mogły w każdej chwili zamknąć Wąwóz Termopilski, a sprzymierzona Do-
ryda przegradzała dwa szlaki wiodące jeden do Zatoki Korynckiej przez
Amfissę, drugi z Beocji przez Fokidę, które, łącząc się w Kytinion w Do­
ry dzie, stąd już schodziły razem na równinę malijską. Sparta, dzierżąc
mocno zarówno Kytinion, jak i Herakleję, mogłaby Tessalię, sojusznika
Aten, odciąć od południa, a nie jest wykluczone, że jej siłom udałoby się
przedrzeć na północ, by wesprzeć tam Chalkidykę i Bottiaję. Herakleja
leżała także blisko Cieśniny Eubejskiej. Osadnicy spartańscy zaczęli budo­
wać doki, mieli bowiem zamiar napadać na statki ateńskie w cieśninie,
a przy okazji łupić Eubeję. Jesienią r. 426 wysłali oni oddział 500 hoplitów
do Delf, dokąd przeprawił się właśnie spartański wódz, Eurylochos, na
czele 2500 hoplitów. Zaatakowani przez tak olbrzymią armię Lokrowie
Ozolscy nie próbowali oporu, wyjątek stanowiły tylko Oj neon i Eupalion,
które wzięto szturmem. Następnie z pomocą Etolów Eurylochos zdobył
Molykrion i nie umocnione przedmieście Naupaktos. Samo Naupaktos
ocalało dzięki szybkiej kontrakcji Demostenesa. Nakłonił on Akarnańczy-
ków, by dali mu 1000 hoplitów i dowiózł ich morzem w ostatniej chwili,
tak że zdążyli jeszcze obsadzić mury. Ponieważ zbliżała się zima, Eurylo­
chos przeszedł do zachodniej Etolii, aby dać odpoczynek swym wojskom.
Tymczasem Ambrakia uzbroiła się do wspólnego z nim uderzenia na
Argos Amfilochijskie i na Akamanię (rys. 24) 149.
Świadomi tych przygotowań Akarnańczycy zażądali pomocy od dowód­
ców 20 okrętów ateńskich krążących opodal wybrzeży Peloponezu i od
Demostenesa, który znajdował się w Naupaktos. Zimą 3000 hoplitów
z Ambrakii zajęło Olpaj. Akarnańczycy zaś wzmocnili garnizon w Argos
432 Pierwsza część wojny peloponeskiej (431— 421 r.)

i obsadzili Krenaj, mając nadzieję przechwycić między dwoma punktami


armię Eurylochosa, gdy nadejdzie ona główną drogą wiodącą z południa.
Eurylochos jednak zboczył ze szlaku, przeszedł nocą przez pozycje Akar-
nańczyków i połączył swe siły z wojskami Ambrakii. Miał teraz pod swym
dowództwem 6000 hoplitów i nieco lekkozbrojnych. Połączone armie roz­
łożyły się obozem na północ od Argos, pod Metropolis, i czekały na przy­
bycie wezwanych z Ambrakii posiłków. Wkrótce potem 20 okrętów
ateńskich wpłynęło do Zatoki Ambrakijskiej i nadszedł Demostenes pro­
wadząc ze sobą 200 messeńskich hoplitów i 60 łuczników ateńskich. Mia­
nowany naczelnym dowódcą rozbił obóz pod Olpe, która była niedaleko
Metropolis. Eurylochos miał nad nim przewagę liczebną i korzystniejszy
stosunek hoplitów do lekkozbrojnych, Demostenes wiedział jednak, że
nieprzyjaciel oczekuje jeszcze na dodatkowe posiłki z Ambrakii. Zaofia­
rował zatem bitwę. Szóstego dnia Eurylochos rozpoczął atak dowodząc
osobiście lewym skrzydłem. Nie zdawał sobie sprawy, że oddział liczący
około 300 hoplitów akarnańskich i lekkozbrojnych leżał w zasadzce, wy­
sunięty daleko do przodu i na zewnątrz jego skrzydła. Gdy tylko starł się
z Ateńczykami i Messeńczykami, którymi dowodził sam Demostenes,
Akarnańczycy poderwawszy się uderzyli na jego tyły. Eurylochos padł
w bitwie, a z nim razem wielu jego ludzi. Tymczasem na prawym skrzydle
Ambrakioci i Peloponezyj czycy rozbili swych przeciwników i parli
w kierunku Argos, tu jednak odcięły im drogę zwycięskie wojska Demo-
stenesa i pognały w rozsypce ku nadmorskim Olpaj.
Następca Eurylocha, Spartanin Menedaios, rozpoczął rokowania z De-
mostenesem i dowódcami akarnańskimi. Jego położenie było rozpaczliwe.
Niedobitki wielkiej armii schroniły się na bezwodnym wzgórzu, odciętym
i od strony lądu, i od strony morza. Menedaios zawarł tajemne porozu­
mienie, na mocy którego miał sam wraz ze swymi Peloponezyj czy kami
przejść bezpiecznie przez linie nieprzyjaciela, pozostawiając Ambrakiotów
i oddziały najemne własnemu losowi. Tymczasem Demostenes dowiedział
się, że posiłki z Ambrakii są w drodze, wysłał więc swoich ludzi na północ,
by obsadzili przejścia i urządzili zasadzkę w pobliżu Idomene. Pod Olpaj
zaś Menedajos zaczął właśnie wyprawiać Peloponezyj czyków małymi gru­
pami na równinę, biegli jednak za nimi również sprzymierzeńcy i najem­
nicy. Żołnierze akarnańscy, nieświadomi porozumienia, jakie dowódca ich
zawarł z Menedajosem, napadli na uciekających i wywiązała się ogólna
bitwa. Skończyło się na tym, że Menedajos ze swymi Peloponezyj czykami
przeszedł ostatecznie przez linie nieprzyjaciela, natomiast spartańscy
sprzymierzeńcy i najemnicy, poniósłszy pewne straty, rozpierzchli się po
wzgórzach. Wówczas Demostenes wyruszył na północ, o świcie zaskoczył
niespodzianie ambrakijskie posiłki i wybił je niemal do nogi. Ambrakioci
bowiem nie wiedzieli nic o bitwie pod Metropolis ani o tym, co po niej
Ateny bliskie zwycięstwa (428— 424 r.) 433

Rys. 24 Działania w Amfilochii w r. 426.


434 Pierwsza część wojny peloponeskiej (431— 421 r.)

nastąpiło. Na początku nie stawiali wcale oporu mówiącym po dorycku


Messeńczykom, bo wzięli ich za swoich współrodaków; a ponieważ było
wśród nich najwięcej hoplitów, na terenie nierównym i zalesionym lekko -
zbrojni Demostenesa mieli nad nimi olbrzymią przewagę. Pozbawiwszy
Ambrakię prawie całej piechoty, Demostenes zamierzał uderzyć teraz na
jej mury. Akarnańczycy jednak odmówili. Nie życzyli sobie bynajmniej
placówki ateńskiej tak blisko swoich granic. Po odpłynięciu floty ateńskiej
Akarnania i Amfilochia zawarły z Ambrakią przymierze obronne na sto
lat, co zakończyło aktywne działania wojenne na tym terenie. W czasie
zimy Korynt zdołał przesłać lądem 300 hoplitów do Ambrakii, zabezpie­
czając ją w ten sposób przed ateńskim atakiem.150
Wypadki te podważyły autorytet Sparty, a wzmocniły pozycję Demo­
stenesa. Pod jego dowództwem armia, złożona głównie z wojsk lekkozbroj-
nych, zadała pierwszą w tej wojnie klęskę peloponeskim i ambrakijskim
hoplitom. Sparta utraciła inicjatywę w środkowej Grecji, gdzie jej kolonię
Herakleję gnębili spartańscy urzędnicy i ciągłe ataki Tessalów, zadowoliła
się natomiast dokonanym wiosną r. 425 najazdem na Attykę oraz wysła­
niem na Korkyrę 60 okrętów peloponeskich w nadziei obalenia tam de­
mokracji. W Atenach lud uchwalił, aby obniżyć procent płacony Atenie
od pożyczek zaciągniętych na wojnę, a także podnieść daniny państw
podległych mniej więcej do sumy 1000 talentów rocznie, niezależnie od
odszkodowań wynoszących dodatkowo około 200 talentów.151
Licząc na te pieniądze Ateńczycy wyposażyli 40 okrętów, które miały
opłynąć Korkyrę, a następnie wzmocnić flotę na wodach sycylijskich,
gdzie brak było znaczniejszych sukcesów. Demostenesa, nie piastującego
w tym czasie żadnego urzędu, upoważniono do wzięcia udziału w ekspe­
dycji jak również do użycia wojsk na Peloponezie, gdyby uznał to za
wskazane. Kiedy flota znalazła się koło wybrzeży messeńskich, zerwała
się burza, statki zatem przybiły do Pylos, skalistego przylądka po ze­
wnętrznej stronie osłoniętej przystani (patrz rys. 25). Demostenes pragnął
ufortyfikować sam cypel przylądka, ale strategowie się nie zgodzili. Kiedy
niepogoda się przedłużała, żołnierze zaczęli z nudów budować mur z su­
rowego kamienia i wzmacniać go gliną, którą w braku naczyń przynosili
na plecach, zgarbieni i splótłszy ręce z tyłu, żeby nie spadała. Po sześciu
dniach wreszcie się wypogodziło i flota odpłynęła na Korkyrę i Sycylię,
pozostawiając Demostenesa wraz z pięcioma okrętami w jego twierdzy.
Dopóki czterdzieści okrętów stało pod Pylos, Spartanie nie podejmowali
żadnych działań; obchodzili właśnie u siebie święto, a wojska ich jeszcze
były w Attyce. Skoro jednak Demostenes pozostał tu tylko z pięcioma
okrętami, odwołali swoje wojska z Attyki, a flotę z Korkyry, osadzili
oddział hoplitów na wyspie Sfakterii, bo łatwo było z niej strzec obu
wjazdów do przystani, które zamierzali zresztą zablokować specjalnymi
Ateny bliskie zwycięstwa (428— 424 r.) 435

Rys. 25 Pylos w ¡r. 425; P — przyczółek lądu umocniony przez Ateóczyków (Th. IV
4,3); W1 i W2 — dwa wejścia do portu (Th. IV 8,6); F — dawne fortyfikacje używane
przez Sipartan (Th. IV 31,3; 35,1); Wd — woda iw „szczelinie Meritta” (Th. !IV 26,4;
31,2); OS — obóz Spartan (Th. IV 31,2); L — miejsce zejścia na ląd (Th. IV 31,1; 32,2);
S — stanowisko floty spartańskiej (Th. IV 14,1).

statkami. Najpierw jednak spróbowali zdobyć szturmem pozycję Demo-


stenesa.
Demostenes posłał dwa ze swych pięciu okrętów, by wezwały flotę
ateńską z powrotem z Zakynthos, otrzymał także przypadkowe posiłki
w postaci jednego messeńskiego trzydziesto wiosło wca i jednej mniejszej
łodzi, które brały udział w pirackich wyprawach, a teraz przyłączyły się
do niego. Pozycja była z natury obronna i bardzo trudna do zdobycia,
a ludzie Demostenesa — zapewne razem około 1000 hoplitów, łuczników
i żeglarzy (ci ostatni z zaimprowizowanymi tarczami) — z zaciekłym
męstwem odpierali wszelkie ataki i udało im się nawet zranić najwybit­
niejszego z dowódców spartańskich, Brasidasa, którego tarczy użyto póź­
niej razem z innymi na pomnik zwycięstwa Ateńczyków. Trzeciego dnia
zjawiła się flota ateńska. Następnego ranka okręty wpłynęły do przystani
przez dwa wjazdy nie zablokowane jeszcze przez Spartan, a zaskoczywszy
tu nie przygotowaną flotę nieprzyjacielską rozbiły ją całkowicie. Objęły
potem straż na wodach wokół wyspy Sfakterii, gdzie pozostało odciętych
420 Spartan razem z obsługującymi ich helotami.
Władze lacedemońskie przybyły wkrótce na miejsce. Doszło do zawie­
436 Pierwsza część wojny peloponeskiej (431— 421 r.)

szenia broni, na mocy którego Ateńczycy pozwolili na dostawę żywności


dla ludzi na wyspie, Spartanie zaś wydali im w zamian całą swoją flotę
wojenną. Spartańscy posłowie pospieszyli do Aten ofiarując pokój i przy­
mierze za uwolnienie zamkniętych na Sfakterii. Gdyby Ateny wówczas
się zgodziły, imperium ich nie groziłby już atak ze strony Sparty, której
stanowisko uległoby znacznemu osłabieniu. Sparta bowiem nie zasięgnęła
rady swych sprzymierzeńców; gotowa była poświęcić ich interesy, w y­
rzec się walki o wolność i sprzymierzyć z państwem-tyranem. W przymie­
rzu takim Ateny byłyby partnerem o wiele silniejszym i mogłyby —
jeśliby zechciały — wykorzystać na drodze dyplomatycznej tę przewagę,
którą zdobyła im śmiałość Demostenesa. Gdyby jeszcze żył Perykles, uda­
łoby mu się może przekonać Zgromadzenie, by przyjęło te propozycje.
Ale po sześciu latach wojny lud chciał bardziej namacalnych korzyści,
a Kleon podjudzał go do dalszych żądań. Na jego wniosek Zgromadze­
nie postanowiło odpowiedzieć: Jeżeli Sparta wyda Atenom ludzi na
Sfakterii, a ponadto Nisaje, Pegaj, Trojzenę i Achaję, Ateny przedłużą
rozejm i przystąpią do szczegółowego omówienia warunków pokoju. Gdy
posłowie prosili o poufne spotkanie z oficjalnymi przedstawicielami
Aten, Kleon zażądał publicznej dyskusji. Wówczas posłowie powrócili do
Sparty.
W Pylos ateńscy dowódcy twierdząc, że Spartanie naruszyli warunki
rozejmu, zatrzymali całą spartańską flotę, tj. 60 okrętów. Działania wojen­
ne rozpoczęły się na nowo. Ateńczycy napotykali znaczne trudności, nie
mieli bowiem gdzie wyciągać na brzeg swych okrętów, a na samym przy­
lądku znajdowali zbyt mało wody. Kilka okrętów patrolowało morze wo­
kół Sfakterii w ciągu dnia, nocą zaś w pobliżu wyspy pływała cała flota,
która wzrosła po otrzymaniu posiłków do 70 okrętów. Mimo tej czujności
małe łódki i mający skórzane worki nurkowie dostarczali na wyspę żyw­
ność hoplitom i ich obsłudze. Ateny tymczasem musiały troszczyć się
0 zaopatrzenie dla mniej więcej 14 000 żołnierzy i wioślarzy znajdujących
się w tak odległym miejscu. Gdyby zaś blokada miała się przeciągnąć aż
do zimy, flota ateńska nie byłaby w stanie pływać w pobliżu wyspy,
a dalekich dostaw żywności również nie dałoby się utrzymać.
W Atenach lud zaczął żałować tej nieustępliwej postawy, którą za radą
Kleona przyjęło Zgromadzenie wobec posłów spartańskich. Gdy wysunięto
wniosek, by dla zbadania sytuacji na miejscu posłać Kleona z kimś jeszcze
do towarzystwa, Kleon zareplikował, że trzeba działania, a nie badania
1 że gdyby strategowie byli mężami, pojmaliby łatwo Spartan; on przy­
najmniej by to zrobił, gdyby sprawował dowództwo. Zaczepka Kleona
wymierzona była przeciw jego rywalowi, Nikiaszowi, który był najstar­
szym strategiem obecnym na Zgromadzeniu, skrupiła się jednak na nim
samym, gdy Nikiasz zaproponował, że zrzeknie się dowództwa i jemu
Ateny bliskie zwycięstwa (428— 424 r.) 437

właśnie je odstąpi. Kleon próbował ¡się teraz wycofać. Ale im usilniej się
bronił, tym głośniej całe Zgromadzenie krzyczało do niego: „Płyń!” Osta­
tecznie popłynął do Pylos, wyznaczywszy na współdowódcę jedynie De-
mostenesa i zabierając ze sobą pewną liczbę hoplitów, peltastów i łuczni­
ków. Zapewnienie Kleona, że w ciągu dwudziestu dni weźmie do niewoli
Spartan lub sam zginie, zostało wyśmiane przez Zgromadzenie. Ateńczycy
bowiem mieli tak wysokie pojęcie o wartości bojowej kilkuset spartań­
skich hoplitów, iż daremność wszelkich prób ataku ze strony znajdujących
się na miejscu 14 000 ich własnych ludzi wydawała się im zupełnie zro­
zumiała.
Kiedy Kleon przybył do Pylos, Demostenes ukończył już swoje przygo­
towania. Powstały przypadkiem, a rozniecony wiatrem pożar spalił znacz­
ną część pokrywającego wyspę lasu, pozwalając mu w ten sposób na
lepsze rozeznanie terenu, a także liczby i stanowisk Spartan. Demostenes
wylądował o świcie na Sfakterii, a rozwinąwszy swe wojska, wysłał lekko-
zbrojnych, by nękali Spartan, hoplitów zaś trzymał w pewnej odległości.
W tumanach popiołu drzewnego, przesłaniających niemal całkowicie wi­
doczność, Spartanie, rażeni ze wszystkich stron oszczepami, strzałami
i kamieniami, wycofali się wreszcie do prowizorycznego fortu, gdzie bro­
nili się dzielnie, póki Messeńczycy wspiąwszy się na urwisko nie zaszli
ich od tyłu. Wtedy ścieśnili szeregi wiedząc, że koniec jest blisko. Ale
Kleon i Demostenes odwołali swoich żołnierzy i wezwali ich do poddania.
Otrzymawszy rozkazy od dowództwa na lądzie, by decydowali sami o swym
losie, nie godząc się jednak na nic haniebnego, Spartanie postanowili się
poddać. I nim minęło dwadzieścia dni od chwili wyjazdu Kleona, znalazł
się on z powrotem w Atenach z 292 jeńcami, wśród których było około
120 Spartiatów. Sukces ten zawdzięczał swej własnej energicznej polityce
i talentom wodzowskim Demostenesa.152
Zwycięstwo ateńskie wywołało upadek ducha w Sparcie. Kiedy Ateń­
czycy zagrozili zabiciem jeńców, jeśli choć jeden Spartanin postawi nogę
na ziemi attyckiej, skończyły się od razu najazdy na Attykę. Utraciwszy
tę odrobinę inicjatywy, jaką mieli na lądzie, i pozbawieni całkowicie floty,
Spartanie zostali zmuszeni do defensywy. Ateńczycy zaś wykorzystywali
swoją przewagę. Messeńczyków z Naupaktos osiedlili w Pylos, skąd czynili
wypady w głąb kraju i zachęcali helotów do buntu. Flota udała się z Pylos
na Korkyrę, gdzie przy pomocy demokratów pokonała oligarchów. Nie­
liczni ocaleli poddali się pod warunkiem, że o ich losie zadecyduje lud
w Atenach. Jednakże z powodu formalnego naruszenia rozejmu ateńscy
strategowie wydali jeńców demokratom, którzy ze skrajnym okrucieństwem
wyrżnęli ich co do jednego. Na Morzu Egejskim Nikiasz podjął od strony
morza wielkie natarcie na wybrzeże korynckie, rzucając tu 80 okrętów
i statki przewożące jazdę. Nocą 2000 ateńskich hoplitów i 200 konnych
438 Pierwsza część wojny peloponeskiej (431— 421 r.)

wylądowało razem z oddziałami pieszymi ściągniętymi z Miletu, Andros


i Kary stos. Koryntianie wiedzieli o zamierzonym ataku, ale siły ich były
podzielone. W zawziętej bitwie zwyciężyli Ateńczycy. Wówczas spusto­
szyli jeszcze dalsze części Koryntii i wybrzeże Epidauros, zajęli przylądek
Methany i zbudowali mur w poprzek jego najwęższego miejsca. Pozosta­
wili tu garnizon, którego żołnierze dokonywali wypadów na sąsiednie
terytoria Epidauros, Haliejs i Trojzeny. W czasie zimy r. 425/424 Ateń­
czycy odrzucili kilka propozycji pokojowych ze strony Sparty, a gdy udało
im się pojmać perskiego wysłańca, przeczytawszy wiezione przez niego
do Sparty pisma dowiedzieli się, że Persja nadal zachowuje neutralność.
Oni również wyprawili poselstwo na dwór Wielkiego Króla. We wschod­
niej części Morza Egejskiego okręty ateńskie ściągały podwyższoną da­
ninę, a Chios, jedyne niezależne jeszcze państwo związkowe, na rozkaz
z Aten posłusznie zburzyło świeżo wzniesione umocnienia.153
W lecie r. 424 Nikiasz zadał bolesny cios samej Lakonii. Zdobył on
wyspę lacedemońską Kytherę i obsadził tam garnizon. Z tej bazy morskiej
Ateńczycy przechwytywali statki handlowe płynące z Egiptu i Libii do
Lakonii, Nikiasz zaś przez cały tydzień pustoszył wybrzeża lakońskie nie
napotykając wielkiego oporu. Nieco później tegoż lata Ateńczycy usiłowali
zdobyć Megarę i odciąć w ten sposób Peloponez od Beocji i środkowej
Grecji. Od samego początku wojny Megaryda była pustoszona dwa razy
każdego roku, w Nisai siedział garnizon peloponeski ze spartańskim do­
wódcą, a wygnani z miasta oligarchowie zajęli Pegaj i stąd napadali na
pracujących na polach Megarejeżyków. Znużony tym wszystkim lud za­
mierzał zaprosić z powrotem wygnanych oligarchów. Wtedy to właśnie
przywódcy demokratyczni porozumieli się z Atenami, obiecując wydać
im miasto. Nocą przybyły z Minoi wojska ateńskie — Demostenes z lekko-
zbrojnymi i Hippokrates z sześciu setkami hoplitów. Ukryli się oni pod
Długimi Murami, które łączyły Megarę z Nisają. Tuż przed świtem spi­
skowcy otworzyli bramę w Długich Murach, a przez nią wpadł Demostenes
ze swymi ludźmi i odciął Megarę od Nisai. Zawiodła jednak druga część
planu spiskowców, w której mieli oni wydać samą Megarę, i Ateńczycy,
wzmocnieni o świcie przez 400 hoplitów i 600 konnych z Eleusis, spędzili
ten dzień wznosząc mur odcinający garnizon peloponeski w Nisai. Drugie­
go dnia wieczorem garnizon się poddał. Ateńczycy zajęli wówczas Nisaję,
zburzyli część Długich Murów od strony lądu i przygotowywali się do
oblężenia Megary (patrz rys. 20).
Kiedy przyszła wiadomość o ateńskim ataku, wódz spartański, Brasidas,
ściągał właśnie wojska niedaleko Koryntu. Natychmiast posłał wezwa­
nie do Beotów. Mieli spotkać się z nim następnego dnia przed świtem
w Tripodiskos w Megarydzie. Przybył na spotkanie pierwszy, wiodąc ze
sobą okóło 4000 hoplitów, z którymi szedł całą noc po kapitulacji garni­
Ateny bliskie zwycięstwa (428— 424 r.) 439

zonu w Nisai. Było jeszcze ciemno, gdy zjawił się pod Megarą, ale nie
wpuszczono go do miasta. O świcie nadeszły wojska beockie złożone
z 2200 hoplitów i 600 konnych. Brasidas zająwszy wybraną przez siebie
pozycję zaofiarował bitwę, ale strategowie ateńscy postanowili jej nie
przyjmować. Spartanie mieli nieznaczną przewagę liczebną, nie chcieli
więc narażać swej armii na ciężkie straty, gdyż Ateny miały niewielkie
tylko rezerwy wojsk pieszych, natomiast nieprzyjaciel — niemal nieogra­
niczone. Kiedy Ateńczycy wycofali się do Nisai, Megara otworzyła bramy
przed Brasidasem. Oligarchowie uwięzili mniej więcej stu demokratów,
oskarżyli ich o zdradę, a przeprowadziwszy publiczną rozprawę stracili.
Symmachia Spartańska utrzymała Megarę, a Brasidas wycofał się do
Koryntu.154
W tym okresie wojny Ateny znalazły się u szczytu powodzenia. Mili­
tarny i polityczny autorytet Sparty został znacznie zachwiany. Spartiaci
poddali się na Sfakterii. Samą Spartę osłabiały bunty w Messenii i w La­
konii. Nie zdołała pomóc członkom swojej Symmachii. Korynt utracił
wszystkie kolonie na Morzu Jońskim i Egejskim, pozostały mu tylko Leu-
kas i Ambrakia, a i te utrzymywał jedynie dzięki swym garnizonom. Już
od r. 433 marnował nadaremnie ludzi, pieniądze i okręty. Megara zubo­
żała, a samemu jej istnieniu zagrażała teraz ateńska okupacja Nisai.
Wszystkie państwa Symmachii ponosiły straty na skutek stałego pustosze­
nia wybrzeży i przechwytywania statków handlowych. Flota peloponeska
przestała w ogóle operować. Pierścień blokady zaciskał się coraz bardziej,
gdyż Ateny posiadały już umocnione placówki w Pylos, na Kytherze,
w Methanie, Nisai, na Minoi, w Pteleon i na Atalancie, a na zachodzie
bazy dla swojej floty na Zakynthos, Kefallenii, Korkyrze, w Naupaktos
i Akarnanii, co zapewniało im kontrolę również nad Ojniadaj i Anaktorion.
Wyczerpanie długą wojną doprowadziło w wielu państwach do wewnętrz­
nego rozbicia i osłabiło możliwości oporu. Nawet w miastach beockich, któ­
re najmniej ucierpiały, przywódcy demokratyczni zwracali się gdzienie­
gdzie do Aten z prośbą o interwencję.155
Ateny zapłaciły wysoką cenę za swój sukces. Zaraza zmiotła trzecią część
ludności. W ciągłych walkach przerzedziły się szeregi wojska: podczas gdy
w r. 431 wyszło w pole 13 000 hoplitów pierwszej linii, należy wątpić, czy
w r. 424 dałoby się jeszcze wystawić chociaż 8000. Wobec potrzeb wojen­
nych ta liczba hoplitów stawała się niebezpiecznie mała. Z drugiej strony
flota była nadzwyczajnie potężna. Straciła tylko niewiele okrętów, a za­
łogi ich pochodziły, przynajmniej częściowo, z państw podległych. Wojna
zakłóciła równowagę klas majątkowych w Atenach. Klasy najwyższa
i średnia znalazły się teraz w mniejszości, a w demokracji władzę spra­
wowała klasa najbiedniejsza. Wojna spowodowała również rozbieżności
w interesach różnych klas. Najcięższe straty ponosili hoplici i konnica.
440 Pierwsza część wojny peloponeskiej (431— 421 r.)

Oni bowiem dokonywali morskich desantów, walczyli w bitwach i oble­


gali miasta. Klasy, z których się rekrutowali, ucierpiały najwięcej na sku­
tek spustoszenia Attyki, a od nich właśnie państwo oczekiwało świadczeń
w postaci liturgii i podatków płaconych od osoby. Bez uszczerbku dla
swych uczuć patriotycznych pragnęli teraz przyjąć korzystne, ofiarowane
przez Spartę warunki i skończyć wojnę. Tetów niewielu tylko zginęło
w bitwach. Podatków żadnych nie płacili. Otrzymywali natomiast wyna­
grodzenie państwowe, które było niejako ich ubocznym dochodem płyną­
cym z faktu posiadania imperium, tak że nie tylko patriotyzm, ale i własny
interes kazał im dążyć do rozszerzenia imperium przez dalsze kontynuo­
wanie wojny.156 Ta rozbieżność interesów między dwiema głównymi gru­
pami w państwie dostarczała tematów twórcom politycznej komedii ateń­
skiej. W marcu r. 426 na Wielkich Dionizjach, na których byli obecni
również przedstawiciele państw związkowych, Arystofanes wprowadził te
właśnie państwa na ¡scenę w postaci niewolników pracujących ciężko
w młynie, a wspomniał również o piętnowaniu jeńców samijskich. W lu­
tym roku następnego na Dionizjach Wielkich wyśmiał opinię Ateńczy-
ków o przyczynach wojny, podkreślił, jak bardzo chłopi attyecy tęsknią
do powrotu na wieś i zaatakował przywódców stronnictwa wojennego.
W lutym r. 424 wyszydził publicznie Kleona przedstawiając go jako pod­
żegacza wojennego, który odrzucił pokojową inicjatywę Sparty, by wzmoc­
nić swoją własną władzę.157 Były to wszystko żarty komedii attyekiej, ale
żarty ostre, smagające ludzi, którzy nalegali na przedłużenie wojny.
Jednym ze skutków pogłębiającej się rozbieżności interesów wewmątrz
państwa była nieufność do urzędników wykonawczych, którzy rekruto­
wali się głównie z klas wyższych. Formiona zapewne w tym właśnie cza­
sie oskarżono o nadużycia i ukarano grzywną. Demostenes po swojej klęsce
w Etolii bał się stanąć przed ludem. W lecie r. 424 Hermokrates, zdolny
mąż stanu z Syrakuz, nakłonił miasta greckie na Sycylii, aby zawarły ze
sobą pokój i pozbyły się ateńskich interwentów. Kiedy wojska ateńskie
powróciły do domu, dwóch strategów skazano na wygnanie, trzeciego zaś
na zapłacenie grzywny, gdyż uznano, że dali się przekupić i dlatego nie
ujarzmili całej Sycylii. Powodzenie na tylu frontach wzbudziło bowiem
w Ateńczykach nienasycone ambicje i napełniło ich nieuzasadnioną pew­
nością siebie. Na dwóch terenach jednak wiodło im się gorzej: na Chalki-
dyce i w Bottiai, gdzie nie udało im się pokonać powstańców, oraz na wy­
brzeżu Azji Mniejszej, gdzie wygnańcy z Samos i Lesbos stworzyli dwa
ośrodki oporu. A na lądzie ateńscy hoplici ciągle nie byli w stanie odnieść
rozstrzygającego zwycięstwa nad nieprzyjacielem.158
Klęski Aten i pokój Nikiasza (424— 421 r.) 441

3. KLĘSKI ATEN I POKÓJ N IK IA SZA (424— 421 r.)

Latem r. 424, kiedy armia ateńska wróciła z Megarydy, strategowie


ustosunkowali się przychylnie do zabiegów pewnych demokratów z miast
beockich, którzy prosili o pomoc, chcąc zaprowadzić w całej Beocji rządy
demokratyczne. Plan przewidywał atak z trzech stron naraz. Wygnańcy
z Orchomenos w północnej Beocji zamierzali z pomocą swych popleczni­
ków fokejskich zdobyć Cheroneję leżącą blisko granicy Fokidy z Beocją.
Demostenes miał wypłynąć z Naupaktos z 40 okrętami i zająć na południo­
wo-zachodnim wybrzeżu Beocji miasto Sifaj, które obiecali mu wydać
spiskowcy. Zadaniem głównych sił ateńskich było zawładnięcie świętym
okręgiem Apollona w Delion w południowo-wschodniej Beocji i stworzenie
tam umocnionego punktu oparcia dla beockich powstańców. Wszystkie trzy
ataki planowano na ten sam dzień, aby wojska beockie musiały się po­
dzielić. Na początku listopada przystąpiono do realizacji zamierzeń. Zo­
stały one jednak zdradzone nieprzyjacielowi, o czym Ateńczycy nie wie­
dzieli. Demostenes przybył za wcześnie, bo zaszła pomyłka co do czasu,
i nie wpuszczono go do Sifaj. Nic nie zaszło również w Cheronei. Hippo-
krates tymczasem zbliżał się do Delion z wszystkimi powołanymi pod broń
obywatelami, metojkami i cudzoziemcami. Po przybyciu na miejsce spę­
dził dwa dni obwarowując prowizorycznie święty okręg, a dnia trzeciego
wyprawił swoje wojsko w kierunku Attyki, podczas gdy sam wydawał
jeszcze ostatnie zarządzenia co do posterunków i budowy umocnień. Tego
dnia wszystkie siły beockie wraz z oddziałami, które powróciły z Sifaj
i Cheronei, zebrały się po kryjomu pod Tanagrą. Gdy dowiedziano się, że
Ateńczycy wycofują się z Beocji, dziesięciu z beotarchów głosowało przeciw
wszczynaniu bitwy, lecz jedenasty, Pagondas z Teb, który w tym dniu
właśnie sprawował naczelne dowództwo, postanowił uderzyć i skłonił
swoich ludzi, by za nim.poszli. Był już wieczór, gdy Pagondas wydzielił
oddział, który miał zatrzymać Ateńczyków w Delion, a całą armię ustawił
w szyku bojowym za wzgórzem, gdzie nieprzyjaciel nie mógł śledzić jego
poruszeń. Spośród 7000 hoplitów Tebańczycy na prawym skrzydle stali
w szeregach głębokich na dwudziestu pięciu ludzi, a wszyscy inni, jak to
było w zwyczaju, w szeregu po ośmiu ludzi. Skrzydeł jego chroniło 1000
konnych, 500 peltastów i ponad 10 000 lekko zbrojnych.
Na wiadomość o zbliżaniu się nieprzyjaciela Hippokrates pozostawił
w Delion garnizon oraz 300 konnych, sam zaś pośpieszył do swojej armii.
Lekkozbrojni byli już daleko w drodze do kraju, ale i bez nich jazda i ho­
plici dorównywali liczbą Beotom. Kiedy Pagondas znalazł się ze swoim
wojskiem na szczycie wzgórza, spostrzegł, że Hippokrates ustawił już
swych hoplitów w szeregi o normalnej głębokości ośmiu ludzi, konnicę zaś
na skrzydłach, i zagrzewając żołnierzy do bitwy dochodził właśnie do po­
442 Pierwsza część wojny peloponeskiej (431— 421 r.)

łowy frontu. Pagondas natychmiast rzucił swych Beotów w dół do ataku,


wykorzystując przy tym dogodne zbocze, wybrał w dodatku taki teren,
gdzie górskie potoki chroniły z obu stron flanki jego krótszego frontu.
Hippokrates rozkazał swoim ludziom natrzeć biegiem, by przeciwstawić się
impetowi nieprzyjaciela. Ale Tebańczycy na prawym skrzydle przewa­
żającym ciężarem swego niezwykle głębokiego szyku zmiażdżyli Ateńczy­
ków i przełamali ich linię. Natomiast na lewym skrzydle i w centrum
spychano Beotów ze znacznymi stratami do tyłu, ale Pagondas posłał ze
swego skrzydła dwa oddziały konnicy, które okrążywszy niepostrzeżenie
wzgórze uderzyły nagle na zwycięskich Ateńczyków i wznieciły wśród nich
panikę. Wówczas już cała armia ateńska rzuciła się do ucieczki. W pościg
ruszyła konnica beocka, a z nią również oddział lokryjskiej, który właśnie
zjawił się na polu walki. Nadejście nocy zapobiegło ostatecznej klęsce.
A i tak przecież na pobojowisku pozostały ciała 1000 hoplitów, mnóstwa
lekkozbrojnych i wojsk pomocniczych, padł również sam Hippokrates. Jed­
nakże Ateńczycy wzmocnili jeszcze garnizon w Delion. Wkrótce zgnietli go
wspólnymi siłami Beoci, Koryntianie, Megarejczycy, Maliowie i Pelo-
ponezyjczycy. 200 Ateńczyków dostało się do niewoli, wielu poległo w bi­
twie, reszcie udało się uciec na okręty.159
Była to w całej wojnie peloponeskiej jedyna rozstrzygająca bitwa, w któ­
rej Ateny użyły wszystkich swoich sił lądowych. Samo przez się zwy­
cięstwo Beotów mogło się zdawać nie tak decydujące, gdyż zawdzięczali
je nie tyle swej wyższości nad ateńskimi hoplitami, ile raczej Pagondasowi
i jego mistrzowskiej sztuce dowodzenia, a sami stracili przecież również
aż 500 hoplitów. Klęska pod Delion zaważyła jednak na całej strategii tej
wojny. Ateny uznały słuszność rady Peryklesa, że nie wolno im w roz­
grywce na lądzie ryzykować wszystkich możliwości państwa. Ich siła leży
na morzu i od strony morza muszą pokonać nieprzyjaciela. Dla Beotów
i Peloponezyjczyków straty ponoszone przez hoplitów nie miały większego
znaczenia, ponieważ i tak nie mogły one zagrozić ich przewadze liczebnej.
Strata 1200 hoplitów sparaliżowała Ateny, gdyż powołały one pod broń
już wszystkich, których powołać mogły. W tym czasie wódz spartański,
Brasidas, rozpoczął właśnie ofensywę na Chalkidyce i w Bottiai, gdzie
Atenom nie udało się utrzymać w posłuchu państw podległych.
Sukcesy Ateńczyków przed bitwą pod Delion przyczyniły się do w y­
słania na północ Brasidasa w lecie r. 424, kiedy to Perdikkas macedoński
i powstańcy z Chalkidyki obawiając się ataku prosili o pomoc. Samej
zresztą Sparcie zależało również na stworzeniu dywersji. Niebezpieczeń­
stwo powstania w Lakonii i w Messenii było bowiem tak wielkie, że władze
spartańskie zorganizowały już rzeź 2000 najwybitniejszych helotów, użyły
specjalnych oddziałów konnicy i łuczników do utrzymywania porządku
w kraju, a także na wszelki sposób starały się zapobiec dalszym napadom
Klęski Aten i pokój Nikiasza (424— 421 r.) 443

i najazdom na swoje terytorium. Poparły zatem Brasidasa, gdy zapropo­


nował, że powiedzie armię do Macedonii. Dostał 700 wyzwolonych helotów
(■neodamodeis) wyszkolonych na hoplitów oraz sumę pieniędzy wystarcza­
jącą na zaciągnięcie 1000 hoplitów na Peloponezie. Z Heraklei w Trachis,
gdzie dołączyło się do niego trochę przyjaznych Tessalów, wyruszył szyb­
kim marszem przez Tessalię, która pozostawała wprawdzie w przymierzu
z Atenami, nie była jednak formalnie w stanie wojny ze Spartą. Zdążył
dotrzeć do Dion w Pierii, zanim Tessalowie zdołali zebrać wojsko, by go
zatrzymać. Tam połączył swe siły z Perdikkasem, który dostarczał armii
peloponeskiej połowę zaopatrzenia. Brasidas nie dał się wciągnąć do wojny
z zachodnim sąsiadem Perdikkasa, Arrabajosem z Lynkos, i razem z Chal-
kidejeżykami wkroczył na terytorium Akanthos, ważnego miasta na
wschodnim wybrzeżu Chalkidyki. Nie zniszczył dojrzewających właśnie
winnic, ale nakłonił mieszkańców Akanthos do buntu przeciw Atenom.
Zobowiązał się szanować wszystkie ich swobody i w imieniu władz spartań­
skich zaprzysiągł przymierze z Akanthos. Wkrótce potem powstało prze­
ciw Atenom Stagejros, a Brasidas rozpoczął pertraktacje z mieszkańcami
.Argilos. Wówczas rodacy ich w Amfipolis zawiązali spisek, aby wydać
również i to miasto Brasidasowi.
Ponieważ pierwsze sukcesy Brasidasa przypadły równocześnie z kam­
panią w Beocji, dwaj ateńscy strategowie, Eukles w Amfipolis i Tukidy­
des, historyk przebywający w bazie morskiej na Tazos, nie otrzymali
żadnych posiłków. Zimową nocą, w czasie śnieżycy, Brasidas przekroczył
granice terytorium Chalkidyki, zawarł przymierze z Argilos i sforsował
przejście przez most nad Strymonem. Gdy wzeszło słońce, armia jego zaj­
mowała już południowe przedmieście leżące na zewnątrz murów Amfipolis,
ale spiskowcem w mieście nie udało się otworzyć mu bramy. Eukles wysłał
natychmiast okręt wzywając na pomoc Tukidydesa. Tymczasem Brasidas,
chcąc wykorzystać zaniepokojenie w Amfipolis, obiecał, że uwolni pojma­
nych przez siebie jeńców, będzie szanował wszelkie posiadłości obywateli
i zapewni bezpieczną drogę z zachowaniem całego majątku każdemu, kto
by wolał opuścić miasto. Warunki te przyjęto. Brasidas wkroczył do mia­
sta na kilka godzin przed tym, nim Tukidydes z 7 okrętami zdążył dotrzeć
do Eion przy ujściu Strymonu. Brasidas próbował później bez powodzenia
zdobyć Eion, ale za to trzy miasta na wschodnim brzegu Strymonu, Myr-
kinos, Galepsos i Ojsyme, przeszły na jego stronę.
Upadek Amfipolis pociągnął za sobą rozmaite następstwa. Dochody i bu­
dulec, które dotychczas płynęły stąd do Aten, znalazły się teraz w rękach
Brasidasa, umożliwiając mu przystąpienie do budowy floty. W państwach
podległych Atenom na północnych wybrzeżach Morza Egejskiego i na są­
siednich wyspach zaczęto przygotowywać powstanie. Umiarkowanie i wier­
ność raz danemu słowu, które charakteryzowały Brasidasa, uważano po-
444 Pierwsza część wojny peloponeskiej (431— 421 r.)

wszechnie za cechy Sparty, głoszącej się obrońcą wolności i autonomii.


Ateńczycy zrobili sobie kozła ofiarnego z Tukidydesa i skazali go na wy­
gnanie za utratę miasta, jakkolwiek uczynił wszystko, co było w jego
mocy, aby je ocalić. W czasie zimy, gdy tylko pozwalała pogoda, Ateny
wzmacniały swe garnizony. Brasidas jednak zdobył wiele małych miast
między Eion a Chalkidyką, zajął także Torone i wypędził z niej garnizon
ateński. Sparta tymczasem odmówiła mu żądanych posiłków, dążyła bo­
wiem jedynie do uzyskania dogodnych warunków pokoju, a poza tym
sukcesy Brasidasa zaczynały już budzić zawiść. W marcu 423 r. Sparta i jej
sprzymierzeńcy zawarli z Atenami zawieszenie broni na okres jednego
roku na warunkach status quo i z zamiarem rozpoczęcia negocjacji w spra­
wie traktatu pokojowego.160
W dwa dni po podpisaniu rozejmu miasto Skione na przylądku Pallene
na Chalkidyce przeszło na stronę Brasidasa, który nie wiedząc nic o za­
wieszeniu broni zawarł z nim przymierze, sam zaś został uwieńczony przez
mieszkańców Skione jako wybawca Hellady. W kilka dni później przy­
szła wiadomość o rozejmie, z którego przedstawiciele Aten wykluczyli teraz
Skione. Brasidas bronił sprawy tego miasta, gdzie osadził już swój garni­
zon, a władze spartańskie zaproponowały, by zgodnie z warunkami rozej­
mu oddać ten problem pod arbitraż. Ateny jednak odmówiły. Kleon prze­
prowadził uchwałę skazującą na śmierć obywateli Skione i przygotowy­
wano już ekspedycję. Zdobycze Brasidasa zagrażały bowiem Potidai,
głównemu punktowi oparcia Aten na Chalkidyce, a obawiano się również,
że zwycięski wódz spartański może wzniecić powstanie na wyspach. W tym
samym czasie na stronę Brasidasa przeszło miasto Mende, które za naru­
szenie rozejmu uznało odrzucenie przez Ateny sądu rozjemczego, a także
pewne incydenty lokalne. Ateny objęły wówczas wyrokiem śmierci rów­
nież obywateli Mende. W odpowiedzi na to Brasidas, usunąwszy ze Skione
i z Mende wszystkie kobiety i dzieci, przysłał oddział ośmiuset ludzi, który
miał pomagać tym dwóm miastom w obronie. Tak więc wojna nie usta­
wała na Chalkidyce, choć gdzie indziej trwało zawieszenie broni.
Latem r. 423 Perdikkas, który niczego nie zyskał na zwycięstwach Bra­
sidasa, namówił go do wzięcia udziału w ataku na Arrabajosa. Po umiar­
kowanych sukcesach początkowych wśród żołnierzy macedońskich wy­
buchła pewnej nocy panika i wszyscy uciekli, pozostawiając Brasidasa da­
leko w głębi kraju, zmuszonego odpierać ataki Arrabajosa i jego illiryjskich
sprzymierzeńców. Mistrzowskim pokazem sztuki dowodzenia wywiódł bez­
piecznie greckie wojska ustawiwszy je do marszu w czworobok, a sam
stając na czele wyborowych oddziałów szturmowych. Jego ludzie zemścili
się na Macedończykach plądrując tabory Perdikkasa, który z właściwą so­
bie dwulicowością sprzymierzył się następnie z Atenami i przekazał im
kilka miast w Bottiai. Brasidas został teraz odcięty od południa. Wojskom
Klęski Aten i pokój Nikiasza (424— 421 r.) 445

wysłanym ze Sparty nie pozwolono dzięki zabiegom Perdikkasa przejść


przez Tessalię, musiały zatem zawrócić. Do Brasidasa dotarło tylko kilku
Spartiatów, którzy zamierzali rozejrzeć się w sytuacji i objąć władzę
w miastach sprzymierzonych. Tymczasem Nikiasz, wyruszywszy z wiel­
kimi siłami z Potidai, zajął Mende i obiegł Skione. Pod koniec zimy Bra-
sidas próbował zdobyć przez zaskoczenie Potidaję, co mu się jednak nie
udało. Nie miał obecnie żadnej możliwości przyjścia z pomocą Skione.
Na wiosnę r. 422 rozejm się skończył. Ateny nie były w nastroju do
prowadzenia rokowań pokojowych. W roku tym wpływy z danin, podatków
osobistych i innych źródeł dochodu doszły pod ścisłym nadzorem Kleona
nieledwie do sumy 2000 talentów.161 Można było zdobyć się jeszcze na
ostateczny wysiłek. Kleon nakłonił lud do powierzenia mu dowództwa nad
trzystu konnymi, dwunastoma setkami hoplitów i znacznymi oddziałami
przysłanymi przez państwa związkowe. Przeprawiwszy się szybko mo­
rzem uderzył z dwóch stron na Torone i zajął miasto, zanim Brasidas
zdążył przyjść mu z odsieczą. Stąd popłynął do Eion, zdobył szturmem
Stagejros i Galepsos, a Perdikkasowi i trackiemu władcy, Pollesowi, pole­
cił, by przysłali mu posiłki do zamierzonego ataku na Amfipolis. Podczas
gdy czekał bezczynnie na ich przybycie w Eion, właśni jego ludzie dawali
upust swemu niezadowoleniu, porównując doświadczenie i rozmach Bra­
sidasa z brakiem doświadczenia i ospałością iKleona. A przecież Kleon
działał dotychczas z szybkością, na jaką pozwalała potęga morska Aten
i doprawdy nie miał podstaw, by uważać, że ustępuje pod tym względem
komukolwiek. Teraz jednak niezadowolenie żołnierzy i jego własna bra­
wura skłoniły go wbrew zdrowemu rozsądkowi do przeprowadzenia zwiadu
wszystkimi siłami pod samymi murami Amfipolis. Brasidas tymczasem
obserwował ruchy wojsk Kleona z pozycji, którą zajął na wzgórzach na
zachodnim brzegu Strymonu. Ujrzawszy wymarsz, odgadł zamiary nie­
przyjaciela i wprowadził swoje wojska do miasta. Liczbą dorównywały one
siłom Kleona, ale mniej było wśród nich hoplitów pierwszej linii.
Kiedy Kleon podchodził ku miastu od południa, wszędzie panował cał­
kowity spokój, bramy były zamknięte, a na murach nikogo. Zatrzymał więc
kolumnę marszową i skierował na lewo, frontem do muru wschodniego,
sam zaś poszedł naprzód, by mieć lepszy widok. W mieście Brasidas zgro­
madził swoje wojska za murem wschodnim; główne siły pod wodzą spar­
tańskiego oficera Klearidasa ustawił za bramą północną, a wyborowy od­
dział 150 hoplitów, którymi sam dowodził, za bramą południową. Ateń-
czycy nie byli w stanie widzieć, co się dzieje wewnątrz miasta. Zauważyli
tylko, że Brasidas składa ofiary, a było to właśnie normalnym wstępem
do bitwy, niektórzy zaś dojrzeli w szparze u dołu bramy mnóstwo kopyt
końskich i nóg ludzkich. Doniesiono Kleonowi, który przyszedł sam się
o tym przekonać. Natychmiast wydał rozkaz odwrotu, licząc, że zdąży się
446 Pierwsza część wojny peloponeskiej (431— 421 r.)

wycofać, zanim nieprzyjaciel wypadnie z miasta. Najpierw przekształcił


lewe skrzydło w kolumnę marszową i skierował ją na południe w stronę
*Eion. Potem jednak obawiając się, że ogólny odwrót będzie w ten sposób
zbyt powolny, zawrócił również prawe skrzydło i sam wycofywał się
z wojskiem na południe, odsłoniwszy prawą flankę od strony nieprzyja­
ciela. Gdy Ateńczycy przebiegali obok jego bramy, Brasidas, wskazując na
chwiejące się w nadmiernym pośpiechu włócznie i głowy, przemówił do
swoich wyborowych hoplitów zapewniając ich, że wróg ten nie dotrzyma
im placu, a następnie kazał otworzyć bramę i na czele swych ludzi uderzył
w sam środek kolumny. Tyły jej zaatakował Klearidas wypadłszy równo­
cześnie z drugiej bramy. Większość Ateńczyków rzuciła się do ucieczki,
wśród nich także Kleon, którego jednak zabito. Najlepsze oddziały zamy­
kające kolumnę cofnęły się na wzgórze i walczyły dzielnie, póki i one nie
uległy atakom konnicy i peltastów. Zginęło około 600 Ateńczyków. Z lu­
dzi Brasidasa padło tylko 7, ale jednym z nich był sam Brasidas. Zo­
stał on z honorami wojskowymi pochowany w Amfipolis, które ogłosiło
go swoim prawdziwym założycielem. Odtąd co roku na cześć herosa Bra­
sidasa odbywały się tu igrzyska i składano ofiary.162
Po klęsce pod Amfipolis, późnym latem r. 422, Ateny zaprzestały działań
wojennych i rozpoczęły rokowania pokojowe. Pod Delion i na Chalkidyce
straciły niemal czwartą część wszystkich swoich hoplitów. Rezerwy finan­
sowe były już na wyczerpaniu. W zwycięstwie Sparty pod Amfipolis pań­
stwa podległe widziały zachętę do powstania. Sama Sparta zaś była skora,
nawet bardziej skora od Aten, do pertraktacji pokojowych. Dla władz
lacedemońskich kampania na Chalkidyce była nie tyle świętą wojną o wy­
zwolenie Hellenów, ile raczej sposobem zastraszenia Aten. Zależało im, by
ich ludzie wrócili do domu, zanim Sparta będzie zmuszona stawić czoło
nowym niebezpieczeństwom. Spartanie przeczuwali bowiem szerzące się
wśród członków Symmachii niezadowolenie i zaniepokoili się, gdy Argos
odmówiło przedłużenia wygasającego w r. 421 trzydziestoletniego pokoju
ze Spartą, o ile ta nie odda terytorium Kynurii. Dążyli więc do zawarcia
pokoju, a nawet, gdyby to było możliwe, porozumienia z Atenami, zanim
Związek Peloponeski się rozpadnie, Argos zaś wystąpi przeciw nim zbroj­
nie. Śmierć usunęła dwóch przywódców wojennych, Kleona i Brasidasa.
Następcy ich w oczach współobywateli, Nikiasz i Plejstoanaks, obaj prag­
nęli pokoju.
Po wielu konferencjach ustalono wreszcie warunki tzw. pokoju Nikiasza.
Ateny z jednej strony, a Sparta i jej sprzymierzeńcy z drugiej, mieli zwią­
zać się na lat pięćdziesiąt odnawianą corocznie przysięgą, że nie będą
podejmować żadnych działań wojennych przeciw sobie wzajemnie, ani
przeciw sprzymierzeńcom Aten, wszelkie spory oddając pod arbitraż. Obie
strony winny były zapewnić swobodny dostęp do ogólnogreckich miejsc
Klęski Aten i pokój Nikiasza (424— 421 r.) 447

kultu i strzec niezależności delfickiej świątyni Apollona, a także miasta


Delf. Jeńców miano zwolnić i zwrócić wszystkie miejscowości zajęte
w czasie wojny. Upoważniono wreszcie Ateny i Spartę do wprowadzania
wszelkich zmian w warunkach traktatu, jeżeli tylko uzgodnią je między
sobą. Wiele było sporów o miejscowości, które należy zwrócić, ostatecznie
podjęto następującą decyzję: Ateny zrzekły się swych praw do Piątej ów,
zatrzymały natomiast Nisaję. Sparta zgodziła się opuścić miasta na Chalki-
dyce i w Bottiai pod warunkiem, że ani Ateny, ani ich sprzymierzeńcy nie
naruszą niezależności i neutralności tych miast, dopóki tylko będą one
płacić daniny w wysokości ustalonej pierwotnie przez Arystydesa. Z po­
rozumienia tego wyłączono trzy miasta: Skione, Torone i Sermyle. Ateny
mogły postąpić z nimi według swego uznania. Traktat wyliczał wszystkie
miejscowości, które należało zwrócić. Ateny oddawały Pylos, Kytherę,
Methanę, Pteleon i Atalante, a Związek Peloponeski — Amfipolis i Pa-
nakton, przygraniczne miasteczko ostatnio zajęte przez Teby. Takie wa­
runki pokoju przedstawiła Sparta na Zgromadzeniu Sprzymierzonych.
Kiedy przyjęto je większością głosów, Sparta i sprzymierzone z nią pań­
stwa, każde oddzielnie, zaprzysięgały pokój. Jednakże Związek Beocki, Me-
gara, Korynt i Elida nie podporządkowały się uchwale większości i od­
rzuciły proponowane warunki. Taka decyzja równała się wystąpieniu
z Symmachii Spartańskiej.16^
Zaniepokojona tym odstępstwem Sparta zwróciła się do Aten z propo­
zycją zawarcia przymierza. Wkrótce potem Sparta i Ateny związały się
na 50 lat odnawianą corocznie przysięgą, że będą działać wspólnie prze­
ciw każdemu, kto by zaatakował terytorium jednej ze stron, i że nie pod­
piszą odrębnego pokoju; ponadto Ateny przyrzekły dopomóc Sparcie w ra­
zie powstania helotów. Przymierze to nadało nowe znaczenie końcowej
klauzuli pokoju Nikiasza, zgodnie z którą Ateny i Sparta zastrzegały sobie
prawo zmiany warunków po uprzednim uzgodnieniu. Stało się teraz jasne,
że dwie wielkie potęgi zamierzały wspierać się wzajemnie w niebezpiecz­
nej akcji przywracania porządku w wyraźnie rozgraniczonych strefach
swoich wpływów.164
Był to faktyczny koniec dziesięcioletniej wojny. Ale pokój nie zapowia­
dał się obiecująco. Do przymierza między Atenami a Spartą doprowadziło
wyrachowanie, a nie dobra wola. Jedno i drugie państwo znało już słabą
stronę przeciwnika, ale miało zbyt mało sił, by zadać cios następny. Wy­
dawało się prawdopodobne, że gdy tylko odzyskają siły i zmuszą do po­
słuchu sprzymierzeńców, zwrócą się znowu jedno przeciw drugiemu.
W każdym zaś razie już teraz, kiedy Ateny i Sparta były jeszcze bezbronne,
ogólnemu pokojowi zagrażały Korynt, Megara, Elida i Związek Beocki,
a także Argos, które porzuciło niespodziewanie swoją bezpieczną neutral­
ność.
448 Pierwsza część wojny peloponeskiej (431— 421 r.)

4. GRECY ZACHODNI W LATAC H 468— 421


I INTERWENCJA ATEŃSKA

Po wypędzeniu tyranów wszystkie miasta greckie na Zachodzie powró­


ciły do normalnego życia. Wygnano najemników i byłych najemników,
czemu towarzyszyły nieraz krwawe walki, większość zaś wygnanych schro­
niła się w Messanie. Ludność wysiedlona przez tyranów powróciła do oj­
czyzny i przystąpiła do podziału ziemi. Chcąc zapobiec powstaniu nowej
tyranii Syrakuzy przejęły od Aten instytucję ostracyzmu, który tu nazywał
się „petalizmem” , gdyż imiona pisano na liściach (petalos) oliwki, a wska­
zany w ten sposób człowiek szedł na pięć lat na wygnanie. Większość
państw wprowadziła u siebie rządy demokratyczne. Utrzymano jednak
przywileje najstarszych rodzin i wyróżniono je przy podziale ziemi.
Wzrastającej świetności państw sycylijskich zagrażały dwa niebezpie­
czeństwa: na morzu flota etruska, na lądzie zaś przedsiębiorcza ludność
miejscowa — Sykulowie. Około r. 454 Syrakuzy zadały poważny cios
Etruskom. Flota grecka złożona z sześćdziesięciu trier podbiła Ajthalię
(Elbę), zaatakowała Kyrnos (Korsykę) i zdobyła wiele łupów napadając na
wybrzeża Etrurii. Przywódca Sykulów, Duketios, zorganizował swój lud
naśladując niektóre instytucje greckie. W latach 459—451 założył sporo
miast Sykulów, z których najsilniej umocniona była Palike, a pewne z nich
zaczęły nawet bić na wzór grecki monety. Mianowawszy się „królem Sy­
kulów” utworzył ze swoich poddanych związek, ciągnął dochody ze wszyst­
kich ich miast poza Hyblą i zorganizował armię. Początkowo współpraco­
wał z Syrakuzami. Ale w r. 451, kiedy zaczął się wdzierać na tereny greckie
zdobywając Etnę i atakując Motyon, Syrakuzy i Akragas zwróciły się ra­
zem przeciw niemu. Najpierw poniosły klęskę i Duketios zagarnął Motyon.
Jednakże w r. 450 wojska syrakuzańskie pokonały Sykulów w bitwie, która
obu stronom przyniosła ciężkie straty, a wojska Akragas odbiły Motyon.
Sam Duketios uciekł nocą do Syrakuz, gdzie schronił się jako błagalnik
u ołtarzy państwowych. Syrakuzanie, respektując prawo azylu, odesłali
go do Koryntu, gdzie zapewniono mu dostatnie życie. Gdy go zabrakło,
związek Sykulów upadł.165
Sukcesy odniesione w walce z Etrurią i Duketiosem podnieciły ambicje
rządzącej w Syrakuzach demokracji. W roku 446 postanowiła ona uderzyć
na Akragas, drugie z kolei miasto na Sycylii, a w czasie wojny z nim
sprowadziła z powrotem Duketiosa zlecając mu założenie mieszanej kolo­
nii Greków i Sykulów w Kale Akte, gdzie było dużo wartościowego drew­
na do budowy okrętów. Syrakuzy wraz ze swymi sprzymierzeńcami zadały
srogą klęskę wojskom Akragas i jego sprzymierzeńców; w bitwie tej padłc
ponad tysiąc obywateli Akragas. Duketios usiłował wskrzesić potęgę Sy­
kulów, ale już w r. 440 zmarł śmiercią naturalną. Syrakuzanie i ich
56. Scena z tragedii
58. Świątynia Afai na Eginie
59. Herakles strzelający z luku
62. Fragment fryzu Skarbca Sif ne jeżyków w Delfach
61. Fryz świątyni w Selinuncie

63. Delfy — Święta Droga


64. Apollo z Pireusu
66. Delos, Aleja Lwów
67. Stadion w Delfach

68. Eleuzis, Telesterion


Grecy zachodni w latach 466— 421 i interwencja ateńska 449

sprzymierzeńcy przystąpili do podboju kraju Sykulów, a z niedobitków,


którzy bronili się najdłużej w ostatniej swej twierdzy na równinie, uczy­
niono wreszcie niewolników. Syrakuzy stały się teraz największym pań­
stwem na Sycylii. Rościły sobie prawa do hegemonii nad wielu greckimi
państwami i ściągały daninę z miast Sykulskich. Wielkie bogactwo pozwo­
liło im podwoić liczbę konnicy, a umożliwiało również utrzymywanie floty
ze stu trier i gromadzenie rezerw finansowych. Zmierzały one do opano­
wania całej Sycylii, a posługiwały się w tym celu metodami podobnymi do
stosowanych przez Ateny, których władcze dążenia dawały się już od­
czuwać również i na Zachodzie.166
Zawierając w r. 458/457 przymierze z Segestą, a w r. 454/453 z Halikyaj,
Leontinoj i Rhegion, Ateny przyłączyły się do przeciwników Syrakuz,
przodującego tutaj państwa doryckiego. Ateńska kolonia w Thurioj w po­
łudniowej Italii miała stanowić przeciwwagę Tarentu założonego przez
Spartę. Kiedy wybuchła wojna peloponeska, Syrakuzy, Tarent i sprzymie­
rzone z nimi państwa opowiedziały się po stronie Symmaehii Spartańskiej
i ułatwiały dostawy zboża na Peloponez. Wkrótce i one wplątały się
w wojnę. Syrakuzy ze s^wymi sprzymierzeńcami zaatakowały bowiem Leon­
tinoj i ich przyjaciół, do których należały Kamarina i Rhegion, tym zaś
Ateny wysłały na pomoc w 427 r. 20 okrętów, a pozyskały one także po­
parcie Sykulów. Początkowo przeciwnicy Aten — zwłaszcza Lokry w po­
łudniowej Italii i Messana na sycylijskim brzegu cieśniny — ponosili
liczne porażki, lecz wkrótce Syrakuzanie ¡stanęli na wysokości zadania.
Zdołali sobie poradzić z ateńskimi okrętami w ten sposób, że prowokowali
ataki tuż koło brzegu, a wtedy rzucali bosakami na statki nieprzyjacielskie.
Kiedy Ateny przysłały w 425 r. 40 okrętów jako posiłki, nawet ich sprzy­
mierzeńcy zaczęli się już obawiać, że chodzi im o podbój Sycylii. W cza­
sie rozmów przedstawicieli państw walczących, które odbyły się w Geli
w r. 424, Hermokrates z Syrakuz przekonał Sycylijczyków, żeby zawarli
między sobą pokój i zamknęli Atenom dostęp do wyspy. Wobec niebez­
pieczeństwa grożącego niezależności Sycylii od obcego najeźdźcy, Syra­
kuzy raz jeszcze dowiodły, że dorosły do roli hegemona.167
Daleko było jednak do zjednoczenia Sycylii. Korzenie wzajemnej nie­
chęci między państwem a państwem sięgały zbyt głęboko. W warunkach
wojennych ulegały zaostrzeniu sprzeczności dzielące biednycfi i bogatych,
co z kolei wiodło niejednokrotnie do wojny domowej. Kiedy w Leontinoj
demokraci zamierzali przeprowadzić nowy podział ziemi, oligarchowie we­
zwali na pomoc Syrakuzy i, podobnie jak to stało się na Korkyrze, Leon­
tinoj podzieliło się na dwa walczące ze sobą obozy. Również Messanę
nękały walki wewnętrzne, a jedno stronnictwo oddało na pewien czas
miasto pod panowanie Lokrów. W roku 422 Ateny wyprawiły do Italii
i Sycylii Fajaksa na czele poselstwa obdarzonego dyplomatyczną misją
450 Pierwsza część wojny peloponeskiej (431— 421 r.)

utworzenia nowej koalicji przeciwko Syrakuzom. Przyjęto go dobrze


w Akragas, Kamarinie i Lokrach, a także u Sykulów, ale gdzie indziej
nie osiągnął niczego. Kiedy wracał do Grecji, prowadzono tam właśnie
pertraktacje, które uwieńczył później pokój Nikiasza. Tymczasem niesna­
ski między państwami greckimi na Zachodzie zachęcały ich sąsiadów do
ataku. W roku 421 miasto Cumae, północny bastion ducha helleńskiego
w Italii, zostało zburzone przez Kampańczyków, którzy następnie sami ten
teren zajęli.168
R O Z D Z IA Ł 5

DRUGA CZĘŚĆ WOJNY PELOPONESKIEJ


(421— 404 r.)

1. NIEPEWNY POKÓJ (421— 416 r.)

wielu państwach Związku Peloponeskiego panowało niezadowole­


W nie, inicjatywę zaś podjął wreszcie Korynt. Zwrócił się on do Argos,
potężnego państwa demokratycznego, którego pozycję wzmacniał fakt, że
w czasie wojny było neutralne i nie zostało objęte ateńską blokadą. Za
radą posłów korynckich, powracających właśnie ze Zgromadzenia Sprzy­
mierzeńców Spartańskich, Zgromadzenie Ludowe Argos wybrało dwunastu
przedstawicieli, dając im pełnomocnictwa do zawierania tajnych sojuszów
z wszystkimi państwami greckimi oprócz Aten i Sparty. Gdyby zaś chcieli
pertraktować także z Atenami lub Spartą, polecono im zasięgnąć przed­
tem opinii Zgromadzenia argiwskiego. Wybrani w ten sposób przedstawi­
ciele wystąpili do państw greckich z propozycją zawarcia przymierza
z Argos. Mieli nadzieję stworzyć koalicję argiwską kosztem Symmachii
Spartańskiej. Pierwsze wyraziły zgodę państwa demokratyczne, Manti-
neja i Elida. W czasie wojny zaatakowały one bowiem swoich bezpośred­
nich sąsiadów i spodziewały się teraz represji ze strony Sparty. Zaraz po­
tem przystąpił do koalicji Korynt i sprzymierzone z nim państwa na Chal-
kidyce. Korynt i Argos zwróciły się później do Tegei. Ta jednak odmówiła,
gdyż ostatnio prowadziła właśnie wojnę z Mantineją. Megara i Związek
Beocki odrzuciły wszelkie propozycje, bo rządzący w nich oligarchowie
nie dowierzali demokratycznemu Argos. Tak więc koalicja argiwska skła­
dała się tylko z Mantinei, Elidy i Koryntu oraz z sojuszników Mantinei
i chalkidyckich sprzymierzeńców Koryntu. Jej siły nie wydawały się do­
stateczne, by stawić czoła połączonym potęgom Aten i Sparty. Pozostała
zatem sojuszem tajnym i nieoficjalnym.169
Sparta jednakże zdawała sobie sprawę z sytuacji. Latem r. 421 wojska
jej zaatakowały i wyzwoliły Parrasję, okręg w południowej Arkadii, któ­
remu narzuciła swą władzę Mantineja. Argos, zastraszone przymierzem
Sparty z Atenami, zdobyło się jedynie na osadzenie swego garnizonu
w Mantinei. Sparta natomiast robiła wszystko, co było w jej mocy, aby to
przymierze utrzymać. Uwolniła jeńców ateńskich. Wycofała wojska z Am-
fipolis, Chalkidyki i Bottiai, a swoich krnąbrnych sprzymierzeńców starała
się skłonić do podpisania traktatu pokojowego. Ateny uwolniły wprawdzie
452 D ru g a część w o jn y ipeloponeskdej (421— 4 0 4 r.)

jeńców spartańskich, ale Pylos zatrzymały aż do chwili, gdy zgodnie z wa­


runkami traktatu zostaną im zwrócone Amfipolis i Panakton. Ustępując
powtarzającym się naleganiom Sparty Ateńczycy odwołali wreszcie z Py­
los Messeńczyków i zbiegłych helotów posyłając na ich miejsce własny
garnizon. Nie chcieli jednak zrobić nic więcej, dopóki Sparta nie zmusi
opornych członków swojej Symmachii do podpisania pokoju Nikiasza. Żą­
dali nawet, by zagrozić im wspólną interwencją wojskową Aten i Sparty.
Krok taki zburzyłby jednak Związek Peloponeski, toteż władze spartańskie
nie miały zamiaru go uczynić .170
W zimie r. 421/420, kiedy stało się już oczywiste, że przymierze z Atena­
mi nie będzie trwałe, nowi eforowie w Sparcie rozpoczęli tajne pertrakta­
cje z pewnymi urzędnikami Koryntu i Związku Beockiego. Ułożyli razem
plan następujący: Związek Beoćki odda Sparcie Panakton, która wymieni
je na Pylos; następnie Związek Beocki przystąpi do koalicji argiwskiej;
wreszcie Korynt ze Związkiem Beockim nakłonią koalicję argiwską do
zawarcia przymierza ze Spartą i wszczęcia kroków wojennych przeciw
Atenom. Plan ten jednak zawiódł, gdyż jego beoccy współautorzy nie mogli
odkryć swych istotnych, a tajnych zamiarów Radom rządzącym w Związ­
ku Beockim. Wówczas Sparta powzięła inny projekt. W zamian za Pa­
nakton i Ateńczyków, których Beoci trzymali u siebie jako jeńców wojen­
nych, ofiarowała w lutym r. 420 przymierze Zwiążkowi Beockiemu. Po­
nieważ Beocja była jeszcze formalnie w stanie wojny z Atenami (ich wza­
jemne stosunki określało odnawiane co dziesięć dni zawieszenie broni),
a Sparta i Ateny zobowiązały się, że pokój będą zawsze zawierać razem,
to posunięcie Sparty mogło zagrozić jej przymierzu z Atenami. Miała ona
jednak nadzieję ocalić je oddając Panakton i jeńców Atenom wzamian za
Pylos. Ten plan również zakończył się fiaskiem, gdyż Związek Beocki zrów­
nał najpierw z ziemią Panakton i dopiero wówczas przekazał je Sparcie.
Samą Spartę ubiegło zresztą Argos. Obawiając się bowiem znaleźć w obli­
czu koalicji Sparty, Aten i Związku Beockiego, wysłało teraz do Sparty
posłów prosząc o pokój pięćdziesięcioletni.171
W tej sytuacji weszły do gry Ateny. Od wiosny r. 421 prowadziły one
działania wojenne na Chalkidyce. Skione padło po dwuletnim oblężeniu
w lecie r. 421; dorosłych mężczyzn wybito, pozostałą ludność sprzedano
do niewoli. Ten akt okrucieństwa (jak to przewidział już Diodotos w r. 427)
wzmocnił jeszcze wolę oporu w innych zbuntowanych państwach. Chalki-
dejczycy osiągnęli nawet pewne sukcesy, zdobyli bowiem dwa sprzymie­
rzone z Atenami miasta i pokonali garnizon ateński; Amfipolis zaś trzy­
mało się wytrwale swej niezależności.172 Lud ateński powitał pokój Ni­
kiasza radośnie jako zapowiedź uwolnienia od ciężarów wojny i powrotu
do bezpiecznej pracy na własnej ziemi. Nikiasza obwołano dobroczyńcą.
Alę nadzieje Ateńczyków się nie spełniły. Beocja, Megara i Korynt były
N ie p e w n y p o k ó j (421— 416 r.) 453

ciągle jeszcze formalnie w stanie wojny z Atenami i zagrażały bezpieczeń­


stwu ich granic. Niektórzy Ateńczycy pozostawali nadal w niewoli u nie­
przyjaciela. Nie zwrócono Panakton ani Amfipolis, nie wydano zbuntowa­
nych miast na Chalkidyce i w Bottiai, a Sparta naruszyła przymierze
z Atenami zawierając odrębny pokój ze Zwiążkiem Beockim. Nikiasz stra­
cił teraz wiele z przychylności ludu. Niemniej jednak nie odstąpił od
swojej polityki, dążąc w dalszym ciągu do utrzymania pokoju i przymie­
rza ze Spartą: one to zapewniają bezpieczeństwo Atenom i pozwalają im
odzyskać siły, a niech tam Sparta boryka się tymczasem z odstępstwem
swych sprzymierzeńców i wrogością Argos. Za polityką tą przemawiała
przezorność Nikiasza. Miał on poważne podstawy do przypuszczania, że
Sparta nie będzie w stanie odbudować swojej Symmachii i uniknąć jedno­
cześnie wojny z Argos; jeśli zaś wojna ta wybuchnie, Ateny będą mogły
stanąć po tej stronie, po której zechcą.
Lud ateński ciągle jeszcze darzył swym przywiązaniem Nikiasza. Miał
on bowiem wszystkie cechy, które w oczach ogółu charakteryzowały przy­
zwoitego człowieka. Na wojnie był wodzem budzącym zaufanie dzięki
swoim zdolnościom, spokojowi i osiągniętym już sukcesom. Jego uczciwo­
ści i patriotyzmu nikt nie podawał w wątpliwość. Jako polityk nie narzucał
jednak respektu błyskotliwym i zmiennym Ateńczykom. Z drugiej wszakże
strony radykalnych demokratów zdyskredytował Kleon swą awanturniczą
polityką i swoim niesławnym końcem. Ludzie w rodzaju Kleona, Lysiklesa
czy Eukrafesa różnili się i charakterem, i metodami od tradycyjnego typu
męża stanu. Pochodzili z ludu i podkreślali ten fakt pełną wigoru wulgar­
nością swoich przemówień na Zgromadzeniu. Ich obyczaje i uczciwość
w sprawach finansowych mogły nie być bez zastrzeżeń, celowali jednak
w sztuce oratorskiej i ciętych replikach. Podczas gdy Klejstenes, Temisto-
kles i Perykles byli mistrzami czynu i słowa, Kleon i jemu podobni zdo­
bywali władzę tylko dzięki wymowie. W demokracji ateńskiej wyniesie­
niu ich sprzyjała wojna. Wojna jest bowiem okrutnym nauczycielem
i kształtuje swych uczniów na własny obraz ¡budząc gwałtowne uczucia
i gorzkie urazy, do których może się odwołać mówca ludowy. Wraz z po­
kojem przyszła reakcja przeciw takim przywódcom. Na ich miejscu zja­
wił się młody, bogaty arystokrata o błyskotliwym intelekcie, Alkifoiades,
syn Klejniasa, wszechstronnie uzdolniony, umiejący zdobywać sobie ludzi
i bardzo ambitny. W polityce swej zmierzał do poniechania spartańskiego
przymierza, a pozyskania sojuszu z Argos, choćby kosztem wojny ze
Spartą. W tej mierze szedł on śladami przywódców demokratycznych
z r. 462, Efialtesa i Peryklesa.173
W czasie gdy wysłannicy Argos prowadzili w Sparcie pertraktacje o po­
kój pięćdziesięcioletni, Ateny zgotowały posłom spartańskim chłodne przy­
jęcie. Przybyli oni wprawdzie, by przekazać jeńców ateńskich uwolnio­
454 D ru g a część w o jn y p e lo p o n e sk ie j (4'2il— 404 r.)

nych przez Beotów, ale i po to także, by donieść o całkowitym zburzeniu


Panakton i wyjaśnić zawarcie odrębnego przymierza ze Związkiem Beo-
ckim. Wówczas Alkibiades zwrócił się prywatnie do Argos prosząc o na­
tychmiastowe przysłanie posłów z Argos, Mantinei i Elidy, którzy by
zaofiarowali Atenom przymierze. Argos zamierzając tak właśnie postąpić
przerwało rokowania ze Spartą. Zanim jednak zdążył przybyć jakikolwiek
wysłannik z Argos, do Aten pośpieszyli trzej posłowie spartańscy i oświad­
czyli Radzie, że są upoważnieni do załatwienia wszelkich punktów spor­
nych. Alkibiades przestraszył się, że przemawiając na Zgromadzeniu zdo­
łają oni może przekonać lud, by utrzymał przymierze ze Spartą. Dał im
więc słowo, że sam skłoni Ateńczyków do oddania Pylos, jeśli tylko prze­
milczą na Zgromadzeniu swoje pełnomocnictwa. Na Zgromadzeniu zaś,
kiedy posłowie nic o nich nie wspomnieli, Alkibiades wystąpił przeciw
nim ostro, aż wszyscy zaczęli krzyczeć, że Spartanie są zmienni i dwuli­
cowi, bo co innego mówią ludowi, a co innego Radzie. Tym chwytem
godnym Temistoklesa osiągnąłby zapewne swój cel, gdyby nie nagłe trzę­
sienie ziemi, które przerwało Zgromadzenie. Na drugi dzień zebrano się
ponownie. Nikiasz, nie mniej zbity z tropu od posłów spartańskich, bronił
usilnie swej polityki ugodowej i udało mu się pociągnąć za sobą lud. Wy­
słano go teraz wraz z innymi do Sparty. Posłowie ateńscy domagali się
unieważnienia przymierza zawartego z Beocją, chyba że ta ostatnia pod­
pisze pokój Nikiasza, oddania Amfipolis, a także oddania i odbudowy Pa­
nakton. Żądania te Sparta odrzuciła. Wolała zachować sojusz ze Związkiem
Beockim nawet, gdyby ją to miało narazić na wojnę z Atenami.174
Kiedy Nikiasz doniósł o odmowie Sparty, Ateńczyków ogarnęła wście­
kłość. W lipcu r. 420 Ateny zawarły przymierze z Argos, Mantineją i Elidą.
Było to przymierze obronne. Układające się państwa zobowiązały się po­
magać sobie nawzajem przeciw każdemu napastnikowi i nie zawierać od­
rębnego pokoju. Ponadto zastrzegły się, że nie pozwolą na przemarsz
jakichkolwiek sił zbrojnych przez terytoria pozostające pod ich władzą,
jeżeli na przemarsz ten nie zgodzą się wszyscy sygnatariusze układu. Tak
więc cztery demokratyczne państwa podały sobie ręce, na uboczu jednak
(choć związany z Argos przymierzem obronnym) pozostał Korynt, miasto
mogące w każdej chwili zamknąć drogę przez Istm. Ani Sparta, ani Ateny
nie zrywały łączącego je sojuszu. Sparta mogła liczyć już tylko na swoją
mocno okrojoną Symmachię na Peloponezie i na Związek Beocki. Argos
stało na czele poważnej koalicji. Było w przymierzu z Atenami, a w do­
brych stosunkach z Persją. Atenom zaś koalicja argiwska służyła za tarczę,
która chroniła je przed możliwym atakiem ze strony Sparty. Wyczekiwały
więc, kto pierwszy — Argos czy Sparta rozpocznie kroki zaczepne.175
Choć parę razy prowokowana, Sparta nie podjęła żadnej znaczniejszej
akcji między lipcem r. 420 a tymże miesiącem w r. 418. Dwukrotnie wpraw­
N ie p e w n y p o k ó j (421— 416 r.) 455

dzie zbierała swoje wojska na granicy Lakonii, ale za każdym razem ofia­
ry wypadły niepomyślnie i wojska rozpuszczano; w czasie zimy r. 419/418
wysłano tylko 300 ludzi, którzy mieli wzmocnić garnizon w Epidauros
położonym na tyłach Argos. Bierność Sparty wykorzystała nawet sprzy­
mierzona z nią Beoćja, zajmując Herakleję w Trachis i usuwając spartań­
skiego komendanta miasta. Koalicja argiwska również nie przedsięwzięła
niczego poza wykluczeniem Sparty z Igrzysk Olimpijskich w r. 420. Alki-
biades, wybrany strategiem na r. 419, usiłował doprowadzić do starcia
między Argos a Spartą. Dwakroć wkraczał z armią ateńską na Peloponez
i namówił Argos do zaatakowania Epidauros, które leżało na najprostszej
drodze łączącej Argos z Atenami. W zimie r. 419/418, kiedy Sparta posłała
swoich 300 ludzi morzem do Epidauros, Argos wystąpiło ze skargą, że
Ateny ich nie przechwyciły. Alkibiades przekonał wówczas lud, że ten
postępek Sparty trzeba uznać za złamanie przymierza z Atenami i wobec
tego należy obsadzić Pylos zbiegłymi helotami. .
W miesiącach letnich r. 418 Sparta podjęła inicjatywę. Przez ostatnie
trzy lata pochłaniały ją problemy wewnętrzne. Kiedy składająca się z neo-
damodeis armia Brasidasa, która pierwotnie liczyła 700 ludzi, powróciła
wreszcie z Chalkidyki, wyzwolono helotów towarzyszących hoplitom,
a wszystkich razem osiedlono w Lepreon. Do miasteczka tego rościła pre­
tensje również Elida. Zwolnionych jeńców wojennych pozbawiono praw
obywatelskich za to, że poddali się na Sfakterii, ale po pewnym czasie zno­
wu im prawa te przywrócono. W ten sposób Spartanie podnosili ducha
i przywracali siły swojej armii. Skłonili też Megarę i Korynt do powrotu
do Związku Peloponeskiego; oba te państwa, nieufne zarówno wobec Ar­
gos, jak i wobec Aten, patrzyły podejrzliwie na operacje Argos przeciw
Epidauros i zwróciły się o pomoc do swego dawnego opiekuna. Droga
z Beocji na Peloponez stanęła teraz otworem i król spartański, Agis, wy­
znaczył wojskom Związku Peloponeskiego miejsce spotkania we Flius.176
Armia, która w środku lata r. 418 zebrała się we Flius, była najwspanial­
sza ze wszystkich znanych Tukidydesowi. Lacedemońskie oddziały Spar-
tiatów, periojków, neodamodeis i helotów wystąpiły w pełnym stanie licz­
bowym 6000 hoplitów, wielu tysięcy lekkozbrojnych i mniej więcej 400
konnych. Wojsko regularne stanowiło 5000 hoplitów, samych Spartiatów
i periojków. Spartiaci (których liczby nie znamy) byli wszyscy żołnierzami
wyborowymi w tym sensie, że przeszli specjalne wyszkolenie państwowe
i stale znajdowali się pod bronią. Wojsko regularne dzieliło się na jedno­
stki zbliżone do naszych batalionów (lochoi), kompanii (pentekostyes) i plu­
tonów (enemotiai), których pełny stan liczbowy wynosił odpowiednio
około 600, 150 i 35 ludzi, przy czym Spartiaci nie tworzyli oddziałów od­
rębnych. Rozkazy biegły od króla i jego sztabu polemarchów przez dowód­
ców lochosów, pentekostii i enemotii, a każdy z nich był przygotowany
456 D ru g a część w o jn y ipeloponeskiiej ,(4'2H— 404 r.)

do swoich specyficznych obowiązków. Jeden lochos pochodził w całości


ze Skiritis, okręgu na pograniczu Arkadii; ten ćwiczono specjalnie do wal­
ki na lewym skrzydle. Regularne wojsko wzmocnili „Brazydejczycy” , wyz­
woleni heloci ze szkoły Brasidasa. Armia Związku Beockiego składała się
z 5000 hoplitów (z wyborowym oddziałem 300 Tebańczyków na czele), 5000
lekkozbrojnych, 500 konnych oraz 500 pieszych towarzyszących konnicy.
Korynt przysłał 2000 hoplitów. Przybyły także znaczne siły z Megary,
Sykionu, z achajskiej Pellene, z Flius, Epidauros i Arkadii; tym ostatnim
przewodziła świetna piechota z Tegei. Wódz naczelny, Agis, miał zatem
pod swymi rozkazami armię złożoną z 20 000 hoplitów, większej jeszcze
liczby lekkozbrojnej piechoty oraz niewielki oddział konnicy.
Koalicja argiwska rozporządzała mniej więcej 6000 hoplitów z Argos,
wśród których było 1000 żołnierzy wyborowych, 3000 z Elidy i niemal takąż
samą liczbą hoplitów z Mantinei oraz mniejszymi oddziałami z Kleonaj
i z Orneaj. W całości armia ta liczyła, być może, 16 000 hoplitów i więcej
jeszcze lekkozbrojnych, lecz brakło jej zupełnie konnicy. Gdyby Ateny
mogły przysłać swe wojska połowę, tj. około 6000 hoplitów i 1000 jazdy,
połączone siły koalicji argiwskiej i Aten dorównałyby liczbą wojskom
Symmachii Spartańskiej. Jednakże, kiedy Agis wyruszył ze Sparty do Flius,
do Argos nie przybyły żadne oddziały ateńskie.177
Gdy Spartanie maszerowali w kierunku Flius, igdzie mieli połączyć się
ze swymi sprzymierzeńcami, zastąpiły im drogę znacznie liczniejsze w oj­
ska Argos, Elidy i Mantinei. Dowództwo argiwskie popełniło jednak błąd
nie rozpoczynając bitwy natychmiast i Agis, wymknąwszy się nocą, dotarł
bez przeszkód do Flius. Wodzowie argiwscy zajęli wówczas wąską dolinę
tuż na wschód od Nemei, zamykając główną drogę z Flius do Argos. Po­
zycja ich była dogodna do odpierania frontalnych ataków, a mieli jeszcze
nadzieję, że nadejdą wojska z Aten. Ale Agis nie zamierzał walczyć w wa­
runkach narzuconych mu przez nieprzyjaciela. Podzielił swoją armię na
trzy kolumny. Pierwszą z nich powiódł w nocy trudnym szlakiem biegną­
cym na zachód od drogi Nemeja—Argos i na tyłach armii argiwskiej zszedł
na równinę Argos, którą zaczął pustoszyć wczesnym rankiem. Druga ko­
lumna, z Koryntianami na czele, wyruszyła o świcie innym szlakiem i prze­
cięła główną drogę na południe od pozycji nieprzyjaciela. Trzecia, prowa­
dzona przez Beotów, opuściła obóz, kiedy dzień był już w pełni i główną
drogą skierowała się wraz z konnicą w stronę Nemei. Wnet po świcie do­
niesiono wodzom argiwskim, że Agis pustoszy równinę Argos. Ruszyli za­
tem na południe, przedarli się przez drugą kolumnę wojsk Agisa i zeszli
na równinę od północy. Trzecia kolumna Agisowa dotychczas nie nawią­
zała jeszcze walki, teraz jednak i ona Wkroczyła na równinę Argos na tyłach
wojsk argiwskich. Wodzowie argiwscy musieli widzieć, że armię ich za­
mykają trzy oddzielne kolumny wroga: Agis między nimi a Argos, kolumna
N ie p e w n y p ok ój (421— 416 r.) 457

Koryntian na wzgórzach zapewne po zachodniej stronie równiny, a ko­


lumna Beotów na tyłach. Nieprzyjaciel miał poważną przewagę liczebną.
Wojska argiwskie były odcięte od swojej bazy i od ewentualnych posił­
ków, które mogły nadejść z Aten morzem. A w razie walnej bitwy na pła­
skiej równinie otoczyliby ich z łatwością lekkozbrojni i konnica Agisa.
Jeden ze strategów argiwskich w towarzystwie proksenosa lacedemoń-
skiego w Argos udali się do Agisa prosząc go o rozmowę. Na własną od­
powiedzialność wystąpili z propozycją rozpoczęcia pertraktacji pokojowych
ze Spartą i oddania pod arbitraż wszelkich spraw spornych. Agis, za­
sięgnąwszy rady jednego z urzędników spartańskich w swoim sztabie, wy­
raził zgodę i od razu zawarł zawieszenie broni na cztery miesiące. Jego
wielka armia wycofała się wówczas do Nemei i tu się rozpadła, gdyż sprzy­
mierzeńcy byli oburzeni wypuszczeniem nieprzyjaciela z pułapki. Jednak­
że Agis kierował się względami zarówno politycznymi, jak i militarnymi.
Dążył do rozbicia argiwskiej koalicji, zapewnienia pokoju z Argos i odizo­
lowania Aten. Gdyby strategowi argiwskiemu i lacedemońskiemu prokse-
nosowi udało się dotrzymać zobowiązań, Elida i Mantineja powróciłyby
z konieczności do Symmachii Spartańskiej w chwili, gdy siły ich były
jeszcze nienaruszone, a ludność nie rozgoryczona poniesionymi stratami.
Stało się jednak inaczej. Argejczycy, rozgniewani postępkiem swego stra­
tega, czuli się przecież związani zawartym przez niego porozumieniem.
Ale wkrótce przybyło z Aten tysiąc hoplitów i trzystu konnych. Stratego­
wie argiwscy odesłaliby ich z powrotem, gdyby nie nalegania Elejczyków
i Mantinejeżyków, którzy lękali się, że znajdą się w odosobnieniu, zdani
na łaskę Sparty. Alkibiades, przebywający w Argos jako poseł ateński,
przekonał strategów, by wyruszyli z wojskiem i przystąpili do oblężenia
arkadyjskiego Orchomenos. Gdy Orchomenos się poddało, Elejczycy za­
pragnęli zaatakować Lepreon, inni zaś sprzymierzeńcy nastawali, aby ude­
rzyć na Tegeę. W końcu Elejczycy odeszli do domu obrażeni, wojska zaś
Argos, Aten i Mantinei podeszły pod Tegeę.178
Tymczasem Agis w Sparcie spotkał się z zarzutami, że zgodził się na za­
wieszenie broni, a oburzenie wzrosło jeszcze na wieść o upadku Orcho­
menos. Powierzono mu wprawdzie ponownie dowództwo w wojnie z Argos,
obarczając jednak dziesięciu oficjalnymi doradcami — Spartiatami. Wy­
ruszył ze Sparty wiodąc ze sobą wszystkich mężczyzn oprócz najstarszych
i najmłodszych. W Tegei połączyli się z nim sprzymierzeńcy arkadyjscy,
przodem zaś wysłano gońców, by wezwali pomoc z Koryntu, Beocji, Fo-
kidy i Lokrydy. Spartanie i Arkadyjczycy przeszli spod Tegei na teryto­
rium Mantinei, gdzie argiwscy wodzowie zajęli silną obronną pozycję na
trudno dostępnym wzgórzu. Agis podprowadził swoje wojsko na odległość
rzutu kamieniem i potem się wycofał; teren był bowiem niedogodny,
a sprzymierzeńcy mogli jeszcze nadejść od Istmu. Wodzowie argiwscy zdali
458 Druga część wojny ipeloponeskiej (424— 404 r.)

sobie sprawę, że przyjęcie taktyki defensywnej pozbawia ich szansy sto­


czenia bitwy tylko ze Spartanami i Arkadyjczykami. Następnego dnia ze­
szli zatem na równinę i ustawili się w szyku bojowym z Mantinejeżykami
na prawym skrzydle, koło których stało tysiąc wyborowych żołnierzy
argiwskich, dalej inni Argejczycy w centrum, na lewym zaś skrzydle w oj­
ska z Kleonaj, Orneaj i Aten, te ostatnie mające wsparcie własnej konnicy.
Wszystkich hoplitów było razem prawie 10 000. Zaskoczyli nieprzyjaciela
w marszu i całkiem nie przygotowanego. Ale Agis wydał natychmiast roz­
kazy. Wojska z marszu stawały w szyku bojowym. Skiryci i neodamodeis
na lewym skrzydle, Tegeaci i — z samego krańca — niewielka liczba Spar-
tan na prawym, Spartanie zaś w centrum. Stając w szyku żołnierze śpie­
wali wojenne pieśni Tyrtajosa i zachęcali się wzajemnie do walki, świa­
domi, że przewyższają wroga swą dyscypliną. Następnie szeregi zwarte
tarcza przy tarczy, a głębokie na ośmiu ludzi, krocząc w takt melodii gra­
nej na fletach, ruszyły z wolna na nieprzyjaciela. Argejczycy zaś i ich
sprzymierzeńcy, którzy zatrzymali się chwilę, by posłuchać napomnień
swych dowódców, runęli teraz naprzód z wielkim impetem.
Zanim jeszcze starli się ze sobą, wystąpiło zjawisko często spotykane
w bitwach hoplitów. Hoplita zasłaniał się tarczą z lewej strony, nosił ją
bowiem na lewej ręce, którą przekładał przez metalowe pasy tarczy, jeden
na wysokości nadgarstka, drugi poniżej łokcia. W ataku starał się zawsze
osłonić swój nie chroniony bok prawy, trzymając się jak najbliżej sąsiada
z prawej strony. Tak więc cała linia frontu w marszu naprzód miała skłon­
ność do przesuwania isię bokiem w prawo. Tym razem oba wojska zbli­
żały się do siebie właśnie w ten sposób, tak że prawe skrzydło jednej i dru­
giej strony wysunęło się znacznie poza idące mu naprzeciw skrzydło nie­
przyjaciela. Front spartański był dłuższy, gdyż i ludzi było tu, zdaje się,
więcej, wysuwał się zatem już daleko poza Ateńczyków i Argejeżyków
na lewym skrzydle wroga, kiedy Agis rozkazał Skirytom i oddziałowi neo­
damodeis na swoim lewym skrzydle przejść dalej na lewo, a dowódcom
dwóch lochosów z prawego skrzydła przeprowadzić je naokoło do luki,
która tworzyła się między neodamodeis a centrum. Skiryci i neodamodeis
rozkaz wykonali, nie zrobiły tego jednak dwa lochosy spartańskie. Front
lacedemoński rozpadł się więc na dwoje. Nim zdołał się z powrotem po­
łączyć, Mantinejczycy wraz z tysiącem wyborowych żołnierzy argiwskich
wpadli na Skirytów i neodamodeis spychając ich do tyłu. Ale, podobnie
jak w bitwie pod Piątejami, niezrównane zalety bojowe wojsk spartań­
skich zrównoważyły niedomagania taktyczne. Centrum bowiem i prawe
skrzydło armii lacedemońskiej postępowało dalej naprzód w doskonałym
porządku, miażdżąc przed sobą wszelki opór. Wielu żołnierzy z Argos,
Kleonaj, Orneaj czy Aten nie miało zgoła odwagi stawić im czoła i uciekało
w popłochu tratując się wzajemnie. Agis zatoczył łuk swym prawym skrzy­
N ie p e w n y p ok ój (421— 146 r.) 459

dłem, by natrzeć z flanki na Ateńczyków, potem zaś zawrócił całym fron­


tem i ruszył do ataku na Mantinejeżyków i Argejeżyków, którzy już zwy­
ciężali na lewym skrzydle jego armii. Teraz i oni również rzucili się do
ucieczki. Spartanie ścigali ich krótko. Bitwy w tym czasie staczano jeszcze
raczej, by wykazać swoją przewagę, a nie by zadać decydujące straty nie­
przyjacielowi, Spartanie zaś udowodnili swoją przewagę w sposób nie­
wątpliwy. Oni odzierżyli pole, własne ich straty były minimalne, a po
stronie przeciwnej padło ponad 1000 ludzi.179
Skutki tej całkowitej rehabilitacji militarnego autorytetu Sparty dały
się odczuć natychmiast. Sparta i Argos zawarły ze sobą pokój i przymierze
na lat pięćdziesiąt, zapraszając do udziału w nich również swoich sprzy­
mierzeńców, zarówno na Peloponezie, jak i poza jego granicami. W trak­
tacie znalazły się klauzule dotyczące wprowadzenia pokoju na całym Pe­
loponezie, wykluczenia Aten ze spraw peloponeskich, wreszcie oddawa­
nia wszelkich kwestii spornych pod arbitraż. Mantine ja weszła ponownie
do Symmachii Spartańskiej, przywracając wszelkie swobody państwom,
które poprzednio ujarzmiła. Na początku r. 417 Sparta wzmocniła władzę
oligarchów w Sykionie i w Achai. Później, działając w zmowie z tysiącem
wyborowych hoplitów argiwskich, obaliła w Argos demokrację i zapro­
wadziła tam oligarchię. Król Macedonii, Perdikkas, i państwa na Chalki-
dyce przyjęły zaproszenie Sparty i Argos, i przystąpiły do koalicji. Tak
więc Sparta odnosiła tryumfy w okresie niepewnego pokoju. Chociaż
wkrótce w Argos władzę zagarnęła znów demokracja i usunąwszy niektó­
rych swych przeciwników przy pomocy Alkibiadesa skłaniała się ku Ate­
nom, inne potęgi militarne na kontynencie stały teraz twardo po stronie
Sparty.180
Fakt, że Ateny nie potrafiły wyzyskać pokoju Nikiasza, zadecydował
0 losach wojny peloponeskiej. Perykles dobrze przewidział rezultaty stra­
tegii' którą głosił od samego początku. Ateny wygrały wojnę obliczoną na
wyczerpanie przeciwnika. Dzięki zabiegom dyplomatycznym rozbiły Sym-
machię Spartańską. Nie powiodło im się jednak w ostatniej rozgrywce
1 nie zdołały osiągnąć celu wojny, którym było zniszczenie Sparty i roz­
szerzenie własnego panowania na kontynent. Teraz więc, by je rozszerzyć,
zwróciły się gdzie indziej. Czyniąc to zarzuciły strategię Peryklesa nie
bacząc, że sytuacja w r. 416 nie różniła się zasadniczo od tej z r. 431. Sym-
machia Spartańska była znowu scalona i znajdowała poparcie na Sycylii
na zachodzie, a w Macedonii i na Chalkidyce na północy. Ateny miały za­
pewnioną przyjaźń osłabionego obecnie Argos i punkt zaczepienia w Py-
los, lecz zasoby ich zubożały, autorytet wojskowy się obniżył, a państwu
brakło jednolitego kierownictwa. Rada Peryklesa, by nie narażać na nie­
bezpieczeństwo państwa w dążeniu do zdobyczy terytorialnych, dopóki
Związek Peloponeski nie zostanie pokonany, była wciąż równie aktualna*
460 D ru g a część w o jn y (peloponeskiej (42)1— 404 r.)

a jego słowa dźwięczały jeszcze w pamięci historyka Tukidydesa: „Lękam


się bardziej błędów Aten niż planów ich nieprzyjaciół.” 181

2. W Y P R A W A SYCYLIJSKA

Niepowodzenie polityki Aten na Peloponezie podważyło wpływy jej ini­


cjatora, Alkibiadesa, wzmocniło zaś pozycję jego przeciwnika, Nikiasza.
Rozbieżności między tymi dwoma mężami stanu odbiły się głęboko na
ogólnej polityce państwa. Alkibiades dążył do wojny ze Spartą, rozszerze­
nia imperium ateńskiego i utrzymania ścisłego nadzoru nad państwami
podległymi, nie stawiał przy tym żadnych granic ani swoim własnym ambi­
cjom, ani ambicjom ludu. Popierały go głównie niższe klasy majątkowe,
żądne zmiany i wyglądające zysków materialnych, a także młodzi ludzie,
jego rówieśnicy, którym nie odpowiadała ostrożna strategia Peryklesów
i Nikiaszów. Ale czar jego osobowości, jego uroda, porywająca wymowa,
zapalczywe męstwo i błyskotliwe pomysły przemawiały do przedstawicieli
wszystkich klas w społeczeństwie, bez względu na to, czy akceptowali jego
politykę. Nikiasz chciał utrzymać pokój ze Spartą, zachować całość impe­
rium, a państwa podległe traktować z umiarkowaniem; status quo odpo­
wiadał jego własnym życzeniom i planom, jakie miał dla Aten. Polityka
taka znajdowała uznanie zwłaszcza wśród ludzi zamożnych, którzy pra­
gnęli zachować to, co mają, i uprawiać swoje ziemie w Attyce, a także
wśród przedstawicieli starszego pokolenia pamiętających czasy pokoju
sprzed r. 431. Zgromadzenie Ludowe nie mogąc powziąć decyzji uciekło
się na wiosnę r. 417 do ostracyzmu. Ale Alkibiades i Nikiasz połączyli swe
siły namawiając każdy swoich stronników do głosowania przeciw Hyper-
bolosowi, demagogowi, który oczerniał ich obu. Kiedy lud rzucił ostraka,
ofiarą głosowania padł Hyperbolos. Od tego czasu zaniechano ostracyzmu,
gdyż nie spełnił on swego zadania, nie rozstrzygnął o wyborze polityki
reprezentowanej przez jednego z dwóch rywalizujących ze sobą mężów
stanu.182
To niezdecydowanie kosztowało już drogo Ateny. Pod wpływem Alki­
biadesa ujawniły one swój zamiar ataku na Spartę i wyprawy na Pelo­
ponez. Te same powody kazały im sprzymierzyć się z Argos i jego koalicją,
próbować budowy długich murów w Patraj i Rhion, zachęcać Argos do
uderzenia na Epidauros, zająć w Epidauros fort, wreszcie obsadzić helotów
w Pylos. Jednakże raz podjąwszy tę politykę, Ateny nie prowadziły jej
konsekwentnie. Na rozstrzygający rok 418/417 Alkibiades nie został w y­
brany strategiem, Ateńczyey zaś ociągali się z wysłaniem nawet niewiel­
kich posiłków do Argos. Przez swój brak zdecydowania narazili się na
wojnę ze Spartą, tracąc jednocześnie sprzymierzeńców, którzy mogliby dać
W y p r a w a s y cy lijsk a 461

im szanse militarnego zwycięstwa w takiej wojnie. W roku 417 stratega­


mi wybrano w Atenach zarówno Nikiasza, jak i Alkiibiadesa. Nikiasz miał
z pomocą Perdikkasa poprowadzić ekspedycję na Chalkidykę i Amfipolis,
ale ekspedycji tej zaniechano, skoro Perdikkas przeszedł na stronę wroga.
Zimą r. 417/416 flota rozpoczęła blokadę Macedonii. W pierwszych mie­
siącach r. 416 Alkibiades popłynął do Argos, gdzie spowodował uwięzie­
nie wielu polityków i umocnił rządy demokracji. W tym samym roku Ateny
podjęły wojnę z Koryntem, Ateńczycy zaś i heloci w Pylos zdobyli
znaczne łupy na Spartanach. Na Melos, która była kolonią Sparty, wy­
słano inną ekspedycję z żądaniem, by przystąpiła do Związku Ateńskiego.
Wszystkie te posunięcia wzmagały prawdopodobieństwo wojny ze Spartą
i jej Symmachią.183
Sposób, w jaki Ateny potraktowały Melos, stał się ostrzeżeniem dla
świata greckiego. Mała wyspa ogłosiła neutralność już na początku wojny,
posyłając do Sparty wprawdzie jakieś dary, ale nie dostarczając jej w oj­
ska. W roku 426 wielkie siły ateńskie spustoszyły jej terytorium, a w r. 425
nałożono na nią daninę w wysokości 15 talentów. Ale Melos zachowywała
nadal neutralność. W roku 416 flota ateńska zjawiła się bez żadnego uprze­
dzenia. Było tam 30 okrętów z Aten, 6 z Chios, 2 z Lesbos i około 3000 żoł­
nierzy, w połowie Ateńczyków, w połowie zaś sprzymierzonych. Po wy­
lądowaniu strategowie ateńscy wysłali posłów na układy z przywódcami
oligarchii rządzącej na Melos. Posłowie oświadczyli, że Ateny nie uznają
neutralności Melos. Wyspa musi przystąpić do ¡Związku Ateńskiego albo
ponieść konsekwencje swojej odmowy. Na próżno Melijczycy odwoływali
się do sprawiedliwości regulującej stosunki międzypaństwowe. Zdaniem
posłów ateńskich sprawiedliwość mogła istnieć tylko między państwami
o równych siłach; silniejszemu przysługiwał natomiast przywilej trakto­
wania słabszego zgodnie z inną zasadą, a mianowicie zasadą własnej ¡ko­
rzyści. Melijczycy nie ustąpili, bronili się rycersko przez długie miesiące
oblężenia, aż wreszcie skapitulowali zimą r. 416/415, zdając się na łaskę
ludu ateńskiego. Na Zgromadzeniu Alkibiades przemawiał za wnioskiem,
który ostatecznie uchwalono. Wszystkich dorosłych mężczyzn na Melos
wyrżnięto, kobiety i dzieci sprzedano w niewolę, wyspę zaś zajęło pięciu­
set osadników ateńskich. Los Melos obrazował jaskrawo aktualną politykę
Aten. Wszystkim słabym a neutralnym groziło unicestwienie z rąk pań-
stwa-tyrana.184
Tejże zimy posłowie ateńscy udali się na Sycylię. Zaprosiła ich tu sprzy­
mierzona z Atenami Segesta, która prowadziła właśnie ciężką wojnę z Se-
linuntem, kolonią megaryjską i sojusznikiem Syrakuz. Kiedy posłowie wró­
cili wiosną r. 415, przywieźli ze sobą sześćdziesiąt talentów srebra i fał­
szywe wiadomości o bogactwie Segesty i jej gotowości pokrycia wszystkich
kosztów ateńskiej ekspedycji wojennej. Zgromadzenie postanowiło wysłać
462 D ru g a część w o jn y tpeloponeskiiej (424— 404 r.)

60 okrętów pod dowództwem Alkibiadesa, Nikiasza i Lamachosa, a na dru­


gim posiedzeniu miało rozważyć wyposażenie wyprawy. Nikiasz wykorzy­
stał tę okazję, by wznowić dyskusję, był bowiem przeciwny całej ekspe­
dycji i nie chciał brać w niej udziału jako jeden z wodzów.
Dowodził on, że błędem strategicznym jest rozpraszanie sił Aten. Pelo-
ponezyjczycy i Beoci czekają tylko na sposobność do ataku, na Chalki-
dyce trwa nadal bunt, Korynt i Perdikkas już walczą z Atenami, Argos
potrzebuje pomocy, a ateńskie zasoby finansowe są i tak w pełni wyko­
rzystywane. Sycylia nie stanowi zagrożenia dla Aten. Nawet, gdyby miały
ją podbić, nie byłyby w stanie utrzymać wyspy tak odległej, a przy tym
gęsto zaludnionej. Nikiasz atakował również Alkibiadesa, głównego orę­
downika sycylijskiej ekspedycji, zarzucając mu nienasycone ambicje i eks­
trawagancki sposób życia. Alkibiades odparł na to, że ambicje i rozmach
tak w życiu jednostki, jak i państwa zasługują tylko na szacunek; one to
zdobyły Atenom ich imperium, a teraz poszerzają je o nowe tereny. Pod-
jąwszy planowaną ekspedycję Ateny podbiją Sycylię i zmuszą do uległości
cały świat grecki, albo przynajmniej ukrócą potęgę Syrakuz. Kiedy Ni­
kiasz zobaczył, że Alkibiades trafia do przekonania zakochanym w śmia­
łych przedsięwzięciach Ateńczykom, starał się ich odstraszyć stawiając
bardzo wysokie wymagania co do wyposażenia samej ekspedycji. Zgroma­
dzenie ogarnął jednak nie liczący się z niczym entuzjazm. Większość są­
dziła, że zapewni sobie w ten sposób płacę doraźną, a płacę stałą, gdy tylko
Sycylia zostanie ujarzmiona. Młodsze pokolenie witało radośnie otwierają­
cą się przed nim perspektywę przygód i mocnych wrażeń, ale nawet starsi
i przezorniejsi uważali, że .sam ogrom projektowanej ekspedycji zagwa­
rantuje jej bezpieczeństwo, jeśli nie powodzenie. Ci zaś, którzy mieli jakieś
wątpliwości, nie śmieli ich wypowiadać w atmosferze tak wielkiego entu­
zjazmu. Nikiasza zmuszono wreszcie, by określił dokładnie liczbę statków
i wojsk potrzebnych jego zdaniem do tej wyprawy. Zaakceptowano je,
w zasadzie upoważniając Alkibiadesa, Nikiasza i Lamachosa do podjęcia
koniecznych przygotowań.185
W latach niepewnego pokoju Ateny z zadziwiającą szybkością odbudo­
wały swój potencjał finansowy. Dochody z imperium nie sięgały wpraw­
dzie już nigdy rekordowych sum z lat 425—421, i tak jednak były wyższe
niż w chwili wybuchu wojny. W miarę jak handel ożywał, wzrastały
wpływy z podatków pośrednich, a zasoby pieniężne w rękach prywatnych
zwiększały się wraz z rozwojem uprawy ziemi w Attyce i kopalnictwa.
Podjęto rozległe budowy publiczne, a płace państwowe pozostawały na
tym samym poziomie, np. sędzia (dikastes) dostawał nadal stawkę ustaloną
przez Kleona na 3 obole dziennie. Było zatem dość pieniędzy by przezna­
czyć 3000 talentów na wyposażenie wielkiej ekspedycji, a zamożni oby­
watele pełniący funkcje trier achów nie szczędzili wydatków z własnych
W y p r a w a s y c y lijs k a 463

funduszów. W drugiej połowie czerwca 415 r. w Pireusie zebrały się razem


ze swymi krewnymi i przyjaciółmi załogi 60 trier i 40 statków transpor­
towych, a z nimi 1500 hoplitów, 700 tetów uzbrojonych jako żołnierze
pokładowi oraz 30 konnych. Po odprawieniu modłów na okrętach i na
lądzie flota odbiła od brzegu; wioślarze ścigali się ze sobą aż do Eginy,
stąd zaś statki wzięły kurs na Korkyrę, gdzie zgromadziła się już więk­
szość sił, ściąganych z państw podległych bądź wynajętych z zaprzyjaźnio­
nych. Było tego 34 triery, 2900 hoplitów oraz 1300 łuczników, procarzy
i lekko zbrojnych. Cała armada wyruszyła z Korkyry podzielona na trzy
eskadry. Towarzyszyło jej 30 statków zaopatrzeniowych wiozących zboże
i rzemieślników, 100 mniejszych, przymusowo zarekwirowanych łodzi,
a także wiele innych statków pełnych kupców, handlarzy itp. ciągnących
za wojskiem. Od czasów wielkiej wyprawy Kserksesa nigdy jeszcze tak
olbrzymia flota nie płynęła po wodach Morza Śródziemnego.186
Okręty stały jeszcze w Pireusie, kiedy w Atenach popełniono święto­
kradztwo. W nocy ktoś okaleczył niemal wszystkie kamienne popiersia
Hermesa, tzw. hermy, umieszczane na czworokątnych słupach przed
drzwiami świątyń i domów. Widziano w tym powszechnie złą wróżbę dla
wyprawy, dopatrując się jednocześnie jakiegoś spisku przeciw państwu.
Przyobiecano zatem nagrodę każdemu, kto potrafiłby coś donieść o tej
sprawie albo o innych czynach bezbożnych. Nie udało się odkryć niczego,
co by miało związek z okaleczeniem herm, znaleźli się jednak ludzie, któ­
rzy donieśli o dwóch wcześniejszych świętokradztwach. Jednym było oka­
leczenie innych posągów, drugim zaś sparodiowanie świętego rytuału mi­
steriów, w czym prowodyrem ’miał być Alkibiades. Pewnego prawdopodo­
bieństwa temu oskarżeniu nadawało znane powszechnie rozwydrzenie
Alkibiadesa i jego młodszych towarzyszy, słynął bowiem z rozpusty,
lekkomyślności i bezbożności. Co więcej, jego wcześnie rozkwitłe talenty
i nienasycona ambicja nasuwały podejrzenia, że zamierza zagarnąć wła­
dzę i zostać tyranem. Podejrzenia te zaś wykorzystywali umiejętnie
wrogowie polityczni. Oni także udaremnili wszelkie zabiegi Alkibiadesa,
który prosił, by rozprawa sądowa odbyła się, zanim będzie musiał od­
płynąć. A uczynili to zamierzając odwołać go na rozprawę później, gdy
zbraknie mu już poparcia wszystkich związanych z sycylijską wyprawą.
Odpłynął zatem w cieniu podejrzeń, których nie dano mu okazji rozpro­
szyć .187
Wypadki te ujawniły wiele grzechów ateńskiej demokracji. Zgromadze­
nie miało skąpe wiadomości o Sycylii, jej rozmiarach i sile militarnej.
Mimo sukcesów odnoszonych przez Syrakuzy i jej sprzymierzeńców
w pierwszej części wojny peloponeskiej i jednolitego frontu, który udało
się stworzyć Hermokratesowi, Alkibiades mógł spokojnie oświadczyć, że
Grecy sycylijscy to motłoch najróżniejszego pochodzenia, niezdolny do
464 D ru g a część w o jn y p e lo p o n e sk ie j (421— 404 r.)

skoordynowanego działania, nie umiejący porządnie walczyć. Kiedy Zgro­


madzenie postanowiło zaatakować Syrakuzy, chociaż Sparta nie była
jeszcze pokonana, uczyniło to w uniesieniu nie liczącego się z niczym
entuzjazmu. Wysłanie Nikiasza wbrew jego woli, a w dodatku sprzęgnię­
cie go z Alkibiadesem, było z wojskowego punktu widzenia zupełnym
szaleństwem, kompromisem zrodzonym z politycznego rozłamu w pań­
stwie, i to właśnie w chwili, gdy wszystko zależało od jednoznacznej
decyzji. Wyprawić Alkibiadesa nie dając mu możliwości oczyszczenia się
z zarzutów oznaczało to wyrządzić krzywdę jemu samemu, a nieobliczalną
szkodę dowództwu ekspedycji. Polityczni przywódcy w Atenach, z chlub­
nym wyjątkiem Nikiasza, kierowali się osobistymi, a czasem wręcz nie­
uczciwymi motywami, a własna kariera obchodziła ich znacznie więcej
niźli interes państwa. Lud, który ich wybierał, niewiele się od nich różnił.
W roku 415 demokrację ateńską cechowały przede wszystkim energia,
oportunizm, brak skrupułów i chwiejność.188
Mieszkańcy Syrakuz nie wierzyli pogłoskom o przygotowywanym przez
Ateny ataku. Na próżno Hermokrates nalegał, aby nie czekać biernie, ale
skupiwszy wokół siebie Sykulów i Greków spotkać wyprawę ateńską już
w południowej Italii. Tymczasem wielka flota płynęła od Korkyry ku
pięcie Italii. Tutaj miasta greckie zamknęły przed nimi bramy i Ateńczycy
sunąc wzdłuż brzegów dotarli aż do Rhegion, nie zyskując żadnego sprzy­
mierzeńca. Rozczarowanie strategów ateńskich pogłębiła jeszcze wiado­
mość, że Segesta wywiodła ich w pole i nie jest w stanie dać im więcej
niż 30 talentów. Na odbytej wówczas naradzie wojennej Nikiasz propo­
nował pogodzić Segestę z Selinuntem, zademonstrować swą siłę i powrócić
do Aten. Alkibiades uważał, że należy starać się pozyskać w drodze dyplo­
matycznej Sykulów i Greków sycylijskich, aby zapewnić sobie bazę —
najlepiej Messanę — i zaopatrzenie, a później, jeśli zajdzie potrzeba, ude­
rzyć na Syrakuzy. Lamachos domagał się natychmiastowego ataku na
Syrakuzy: żywność żołnierze sobie sami zdobędą, miasto nieprzyjaciela
będzie osamotnione, a jego mieszkańcy zastraszeni. Plan Lamachosa był
może najlepszy, ale nie zdołał przekonać żadnego z jego kolegów. On też
wreszcie przełamał impas oddając swój głos za planem Alkibiadesa. Przy­
jęto rozwiązanie kompromisowe. Alkibiades zwrócił się do Messany, która
odmówiła, natomiast połowa floty wojennej, płynąc wzdłuż wschodnich
brzegów Sycylii, dokonała rozpoznania portu i wybrzeża Syrakuz, po
czym zajęła Katanę na swoją bazę.189
Wkrótce potem przybył państwowy okręt „Salaminia” , wysłany po
Alkibiadesa i innych podejrzanych, których wzywano do powrotu na
rozprawę. W Atenach niepokój wywołany okaleczeniem herm trwał nadal,
aż w końcu jeden z więźniów zdradził swych współtowarzyszy i podykto­
wał listę winnych. Chociaż nie było na niej imienia Alkibiadesa, lud
W y p r a w a s y c y lijs k a 465

z wielu powodów widział w nim podejrzanego i zamierzał skazać na


śmierć. W drodze powrotnej w Thurioj Alkibiades zbiegł razem ze swoimi
towarzyszami i ostatecznie przeprawił się na Peloponez. Dowództwo wy­
prawy znalazło się teraz w rękach tylko dwóch strategów, Nikiasza i La-
machosa. Popłynęli razem na północne wybrzeże wyspy, gdzie zdobyli
mały port należący do tubylczych Sykanów, a wziętą do niewoli ludność
sprzedali za 120 talentów. Te pirackie metody podważyły autorytet Aten
i pozwoliły Syrakuzom pozyskać nowych sprzymierzeńców .190
Kiedy nadeszła zima, wojska syrakuzańskie, wzmocnione oddziałami
z Selinuntu, Geli i Kamariny, wyruszyły, by zaatakować ateńską bazę
w Katanie. Zachęcił ich do tego pewien Katańczyk w porozumieniu
z Ateńczykami, których też o wszystkim informował. Ci zaś wywieźli
w nocy całą swoją armię i nie napotykając żadnego oporu wylądowali
w Wielkim Porcie Syrakuz. Tu zajęli pozycję o wąskim froncie i umocnili
ją przeciw atakom syrakuzańskiej jazdy. Zbliżając się do Katany Syra-
kuzanie spostrzegli, że flota ateńska odpłynęła. Pospieszyli więc z po­
wrotem do (Syrakuz i ustawili swoich hoplitów w szyku bojowym, głę­
bokim na 16 ludzi, umieszczając 1200 konnych i oszczepników na pra­
wym skrzydle. Połowa armii (Nikiasza i Lamachosa stanęła w szyku
głębokimi na 8 ludzi, a druga połowa za nimi w czworoboku, ci mieli
w razie potrzeby wzmacniać linię frontu i atakować jazdę wroga, gdyby
się przedarła. W bitwie, która się wywiązała, Argejczycy i Mantinej-
czycy walczący na prawym skrzydle, a także Ateńczycy w centrum
pokonali nieprzyjaciela, ale konnica syrakuzańska przeszkodziła im
w pościgu. Zwycięstwo ateńskie miało duże znaczenie moralne, ale żad­
nego strategicznego. Wodzowie bowiem wycofali się na zimę do Naksos
i Katany, a nie udało im się przeciągnąć na swoją stronę Messany ani
Kamariny.191
W tym pierwszym okresie walk na Sycylii Nikiasz i Lamachos zdziałali
niewiele. Brakło im jazdy, sprzymierzeńców i pieniędzy, bez których nie
mogli się swobodnie poruszać na lądzie ani zorganizować systematycznego
zaopatrzenia. Zimą posłali do Aten po posiłki, zwłaszcza po konnicę i pie­
niądze, próbowali także zawrzeć przymierze z niegreckimi ludami, z Sy-
kulami, Kartagińczykami i Etruskami. Do lata r. 414 większość Sykulów
skłonili do sojuszu bądź dyplomacją, bądź siłą. Z Aten dostali 300 talen­
tów i 280 ludzi, dla których wierzchowce znaleziono na Sycylii. Byli teraz
gotowi do ponownego lądowania w Syrakuzach i rozpoczęcia blokady lub
szturmu na miasto. Syrakuzanie tymczasem wykorzystali doświadczenia
ostatniej bitwy. W czasie zimy zbroili i szkolili swoich hoplitów. Dotych­
czasowych 15 strategów zastąpili przez kolegium 3 wodzów, z których
jednym był utalentowany i energiczny Hermokrates, kolegium to zaś
obdarzyli pełnią władzy. Wyprawili również posłów na Peloponez. Korynt
466 D ru g a część w o jn y p e lo p o n e sk iej (421— 404 r.)

Rys. 26 Syrakuzy: GA — pierwotny ohóz Ateńczyków i(Th. V’I 65,1); A l — kolista


fortyfikacja Ateńczyków (Th. V I 9!8,2; A2 — północny mur Ateńczyków (Th. VI 99,1);
A3 — południowy mur Ateńczyków (Th. VI 101,1; 103,1); A4 — niedokończony mur
Ateńczyków (Th. V II 2,4); SI — pierwszy mur poprzeczny Syrakuzan (Th. VI 101,2);
S2 — drugi mur poprzeczny Syrakuzan, palisada i rów (Th. VI 101,2); S3 — trzeci
mur poprzeczny Syrakuzan (Th. VII 4,1; 5,1, 6,4; 7,1; 42,4).

obiecał pomoc i wysłał swych przedstawicieli ‘do Sparty, by poparli prośbę


Syrakuz. Tu zastali oni Alkibiadesa, który przemawiając na Zgromadzeniu
Spartiatów poderwał ich do czynu. Przedstawił on cele wyprawy ateńskiej
na Sycylię tak, jak je sam pojmował: najpierw podbój Sycylii, południo­
wej Italii i Kartaginy, później budowa wielkiej floty i zaciągnięcie wojsk
najemnych na Zachodzie, wreszcie blokada i atak na Peloponez. Doradził
Spartanom, by do Syrakuz wysłali zdolnego oficera, który by pokierował
obroną miasta, natomiast by w Attyce założyli twierdzę w Dekelei, skąd
działając będą mogli odciąć dostawy i wszelkie drogi lądowe wiodące do
Aten. Posłuszni mu Spartanie powierzyli Gylipposowi obronę Syrakuz
i rozpoczęli przygotowania do najazdu na Attykę i umocnienia Dekelei.192
W y p r a w a .sycylijsk a 467

Z początkiem lata r. 414 Nikiasz i Lamachos spróbowali zdobyć Syra-


kuzy. Miasto było bardzo obronne (rys. 26). Sthrą i nową dzielnicę, zbudo­
wane jedna na Ortygii, a druga na lądzie stałym, otaczały mury tworzące
razem jeden system fortyfikacji. Ortygia, Wówczas jeszcze wyspa połączona
z lądem za pomocą mola, panowała nad wjazdem do obu portów: do
Mniejszego Portu, gdzie stała flota syrakuzańska chroniona rzędem pali,
oraz do Wielkiego Portu, gdzie pale powbijano w plaże, aby przeszkodzić
lądowaniu. Teren ufortyfikowany na lądzie stałym, noszący nazwę Achra-
dina, rozszerzono w zimie, włączając doń Temenites, tak że sięgał teraz aż
do Epipolaj, płaskowzgórza górującego nad miastem i otoczonego stromymi
urwiskami. Ateńczycy mogli podejść pod Syrakuzy tylko od strony za­
chodniej, w tym zaś celu musieli zawładnąć całym płasko wzgórzem Epi­
polaj. Hermokrates postanowił zatem obsadzić prowadzące na nie dojścia.
Ale pewnego wczesnego ranka, w czasie gdy dokonywał właśnie przeglądu
wojsk na łąkach znajdujących się na południe od tego wzniesienia, Ateń­
czycy, wylądowawszy niepostrzeżenie od północy w Leon, ustawiali już
swoją armię w szyku. Stąd ruszyli biegiem przez Euryelos na Epipolaj,
wspięli się na nie od strony zachodniej i odparli zwycięsko wszystkie
ataki Syrakuzan, którzy spieszyli z odsieczą poszczególnymi oddzia­
łami.
Ateńczycy, skoro tylko opanowali Epipolaj, zbudowali tu okrągły fort,
a następnie zaczęli stawiać jeden mur prowadzący od niego na północ
w kierunku Trogilos, drugi zaś — ku południowi w stronę Wielkiego
Portu. Syrakuzanie próbowali przeszkodzić postępowi robót przy murze
południowym budując własny poprzecznie do jego przebiegu. Kiedy wy­
borowy oddział 300 Ateńczyków zdobył ów mur szturmem, Syrakuzanie
poprowadzili palisadę, a obok niej rów przez bagnistą równinę ciągnącą się
dalej na południe. Atakiem na ten rów i palisadę dowodził Lamachos,
który pozostawił w okrągłym forcie na Epipolaj tylko służbę razem z cho­
rym właśnie Nikiaszem. Atak przekształcił się w ogólną bitwę między
dwoma wojskami. Zginął w niej Lamachos, a okrągły fort uratował w osta­
tniej chwili Nikiasz podpalając nagromadzone stosy drewna i machiny
oblężnicze. W rozstrzygającym momencie ateńska flota, której polecono
wyruszyć z bazy w Thapsos, pojawiła się w Wielkim Porcie, Syrakuzanie
wycofali się zatem do miasta. Ukończenie robót oblężniczych i wymusze­
nie kapitulacji za pomocą blokady było teraz już tylko kwestią czasu.
Ateńczyków podniosło jeszcze na duchu nadejście transportu żywności
z Italii i 3 pentekonter z Etrurii, a także fakt, że wielu Sykulów przecho­
dziło obecnie na ich stronę.193
Mur północny był na ukończeniu, a południowy, podwójny, zbliżał się
do morza, kiedy przybycie korynckiej triery pod dowództwem Gongylosa
dodało znacznie odwagi Syrakuzanom, którzy zdążyli już usunąć swoich
468 D ru g a część w o jn y ipeloponeskiej (421— 404 r.)

strategów i nawiązać rokowania z Nikiaszem. Gongylos przywiózł wiado­


mość, że okręty z Koryntu, Leukas i Ambrakii są w drodze do Syrakuz,
a Gylippos wylądował nawet na Sycylii. Tymczasem Gylippos, który
przypłynął z 4 okrętami do Tarentu, a stąd przeprawił się do Himery,
maszerował lądem na czele blisko 3000 mieszanych wojsk; składały się
one z Peloponezyjeżyków, ich sprzymierzeńców z Selinuntu, Himery i Geli
oraz z pewnej liczby Sykulów. Wódz spartański dostał się na górę na
Epipolaj podobnie jak Ateńczycy, drogą przez Euryelos, przeszedł przez
nie dokończoną część budowanego przez nich muru północnego i połączył
swe siły z wojskiem syrakuzańskim, które wyszło mu na spotkanie. Po­
zwalając na przedarcie się Gongylosa i Gylipposa Ateńczycy popełnili po­
ważny błąd, Nikiasz bowiem nie docenił wagi tego wydarzenia.194
Gylippos przystąpił energicznie do obrony Syrakuz. Zaczął budować
mur poprzeczny od Temenites w kierunku nie ukończonej części północ­
nego muru ateńskiego, a prace swoje chronił atakując Ateńczyków. Wresz­
cie zadał im znaczną porażkę, gdyż udało mu się wprowadzić do akcji
syrakuzańską konnicę. Następnej nocy przeciągnął swój mur poprzeczny
poza linię północnego muru Ateńczyków, zapobiegając w ten sposób cał­
kowitemu odcięciu Syrakuz od strony lądu. Zdobył również Labdalon,
ufortyfikowaną bazę zaopatrzeniową na północnym zboczu Epipolaj. Wów­
czas Nikiasz zdecydował się przenieść swoją główną bazę na południe na
przylądek Plemmyrion, leżący przy wjeździe do Wielkiego ‘Portu. Tutaj
wybudował trzy forty, które miały bronić okrętów i składów. Ale żeglarze
narzekali na tę zmianę; do wody słodkiej było dość daleko, a jazda nie­
przyjacielska atakowała wszystkich opuszczających obóz. Nikiasz miał
teraz w swoim ręku okrągły fort, podwójny mur prowadzący od niego
do Wielkiego Portu, a także sam Port Wielki. Syrakuzanie panowali nad
dojściem północnym do okrągłego fortu, a konnica ich operowała swobod­
nie na całym zapleczu. Gylippos objeżdżał Sycylię zabiegając o posiłki
i dwanaście dalszych okrętów, które Nikiasz na próżno starał się prze­
chwycić, wpłynęło do Mniejszego Portu. Flota syrakuzańska rozpoczęła
ćwiczenia na oczach Ateńczyków, którzy byli w trudnej sytuacji, gdyż
załogi Ich się przerzedzały, a statków nie można było wyciągnąć na ląd
dla osuszenia kadłubów.
Nikiasz spostrzegł teraz, że oblegającym zagraża oblężenie. Wysłał za­
tem pilne pismo, które doszło do Aten na początku zimy. Otwarcie ujaw­
niał wszystkie słabości swego położenia. Ateńskim żeglarzom brak dyscy­
pliny, obcych trudno jest utrzymać, a flota jego straciła swą przewagę
nad nieprzyjacielem. Żywność dostarczają mu z miast italskich, a mogą
one w każdej chwili przejść na stronę wroga. Najbliższej wiosny Syraku­
zanie otrzymają posiłki z Sycylii i z Peloponezu, i wtedy staną się panami
sytuacji. Nikiasz radził Ateńczykom, by albo odwołali całą ekspedycję,
W y p r a w a s y c y lijs k a 469

albo wysłali drugą, równie wielką i dobrze zaopatrzoną w pieniądze,


w każdym zaś razie prosił o zwolnienie go z dowództwa z powodu choroby.
Zgromadzenie postanowiło wysłać drugą wyprawę, ale nie zwalniać Ni-
kiasza z jego stanowiska. Zdecydowano dodać mu dwóch strategów, Eury-
medona, który wypłynął z dziesięcioma okrętami w samym środku zimy,
i Demostenesa, mającego przybyć z główną ekspedycją w r. 413. Tak
więc lud ateński angażował się coraz bardziej w wyprawę sycylijską, cho­
ciaż wznowienie wojny w Grecji stawało się z każdym dniem bardziej
prawdopodobne.195
W czasie, gdy główne ich siły były na Sycylii, Ateny podjęły operacje
ze swojej bazy macedońskiej, Methone, państwa związkowego, traktowa­
nego w sposób uprzywilejowany. Zimą r. 416/415 wojska ateńskie zaczęły
pustoszyć Mecedonię, następnie zaś zmusiły Perdikkasa do zawarcia przy­
mierza. W roku 414 brał on razem z oddziałami trackimi udział w nieuda­
nym atakrf Ateńczyków na Amfipolis. Najwięcej jednak energii zużyto
na popieranie sprzymierzonego Argos, obecnie w stanie wojny ze Związ­
kiem Peloponeskim. Obie strony stosowały taktykę niszczenia kraju prze­
ciwnika, a w r. 414 Argejczycy skłonili eskadrę trzydziestu okrętów
ateńskich do spustoszenia wybrzeży Lakonii. Był to krok wojenny, którego
nie mogło usprawiedliwić obronne przymierze Argos z Atenami. Nie ule­
gało wątpliwości, że Ateńczycy naruszyli pokój i sojusz ze Spartą, a w do­
datku odrzucili również propozycje spartańskie zmierzające do oddania
spraw spornych pod arbitraż. Korynt i jego kolonia Syrakuzy nalegały na
Spartan, by wtargnęli do Attyki. Atak Aten na Melos i na Sycylię zanie­
pokoił sprzymierzeńców Sparty, która też razem ze swoją Symmachią
postanowiła teraz wznowić wojnę wyzwoleńczą. Zaistniała obecnie możli­
wość wprowadzenia w życie bardziej skutecznej strategii. O zajęciu
jakiejś twierdzy w Attyee przemyśliwano już w latach 432—431 i 422—421;
chcąc jednak taką twierdzę utrzymać przez okrągły rok i prowadzić z niej
regularne operacje w Attyee, Peloponezyjczyey i Beoci musieliby posiadać
znaczną przewagę militarną nad armią, którą dysponowałyby tu Ateny.
Taką przewagę zyskali oni po raz pierwszy w r. 422, teraz zaś zapewniało
im ją głębokie zaangażowanie Aten na Sycylii. Zgodnie z radami Alkibia-
desa Sparta poleciła sprzymierzonym dostarczyć żelaza, narzędzi i murarzy
potrzebnych do umocnienia Dekelei i gromadzić wojska do wysłania na
Sycylię. Wojna miała się toczyć na dwóch frontach.196
Wczesną wiosną r. 413 Agis wtargnął ze swoją armią do Attyki, spusto­
szył nizinną część kraju i ufortyfikował widoczną dobrze z Aten Dekeleję,
która leżała w połowie drogi do granicy beockiej i na głównym szlaku
wiodącym w stronę Eubei. Jednocześnie znaczne oddziały hoplitów, zała­
dowane na statki handlowe, wyruszyły przez otwarte południowe morze
na Sycylię. Sparta posłała 600 neodamodeis i helotów, Beocja — 300 ludzi,
470 D ru g a część w o jn y ipeloponeskiej (421— 404 r.)

Korynt — 500 i Sykion — 300. Ich wyjazd osłaniała koryncka flota złożona
z 25 trier, która nawiązała walkę z eskadrą ateńską stacjonującą w Nau-
paktos. W Atenach ¡przygotowano dwie floty: 30 okrętów, 'które miały
zabrać hoplitów argiwskich i dokonać najazdu na wybrzeża Lakonii, oraz
65 okrętów pod dowództwem Demostenesa, przeznaczonych do przewie­
zienia 1200 hoplitów z Aten, a z państw związkowych tylu, ile tylko uda
się pociągnąć do służby. Obie floty prowadziły wspólnie operacje przeciw
Lakonii. Demostenes dopomógł wybrać i umocnić przesmyk na lądzie
stałym naprzeciwko Kythery, następnie popłynął w dalszą drogę ku Sy­
cylii. Budżet Aten był teraz bardzo napięty; utrzymywały bowiem co naj­
mniej 225 okrętów na morzach, a za służbę na nich pobierało wynagrodze­
nie 45 000 ludzi.197
I tak jednak posiłki te przybyły na Sycylię właściwie za późno. Gy­
lippos i Hermokrates zachęcili Syrakuzan do obsadzenia floty i zaatako­
wania nieprzyjaciela. Nocą sam Gylippos poprowadził wojska pod Plem­
myrion. O świcie zaś natarły dwie eskadry floty syrakuzańskiej, z których
jedna, złożona z 35 trier, operowała w Wielkim Porcie, druga zaś, okrą­
żając Ortygię, nadpłynęła z Mniejszego Portu. Ateńczycy szybko obsa­
dzili 60 okrętów i nawiązali walkę z eskaćftami nieprzyjaciela, zanim jesz­
cze zdążyły się połączyć. Bitwa była zawzięta i ludzie z fortów w Plem­
myrion zbierali się na brzegu, by lepiej widzieć, kiedy Gylippos nagle
zaatakował i zdobył wszystkie trzy forty, zabijając wielu Ateńczyków.
Na morzu zwyciężali z początku Syrakuzanie, ale wkrótce okręty ich
zaczęły wpadać na siebie wzajemnie i Ateńczycy zyskali przewagę. Gdy
zaprzestano walki, flota syrakuzańska straciła 1 1 okrętów, ateńska zaś
tylko 3. Dużo większe jednak znaczenie miało zdobycie bazy morskiej
w Plemmyrion przez Syrakuzan. W ręce ich wpadło wyposażenie 40 trier,
zapasy pszenicy i wiele innych wartościowych towarów. Ponieważ opa­
nowali także forty w Plemmyrion, statki ich mogły teraz z dwóch stron
bronić wjazdu do Wielkiego Portu. Dążąc zaś do jak najskuteczniejszej
blokady wojsk ateńskich, posłali jeszcze 12 okrętów do Italii i na miejscu
przechwytywali przeznaczone dla wroga dostawy żywności i drewna.198
Ten sukces zapewnił Syrakuzom pomoc wielu miast sycylijskich. Gylip­
pos zdecydował zatem uderzyć po raz drugi w lipcu, zanim zdążą nadejść
posiłki z Aten. Syrakuzanie przycięli dzioby swoich okrętów i wzmocnili
je belkami wspierającymi, by móc taranować dziobem statki ateńskie.
Ateńczycy bowiem, polegając na swej szybkości, która pozwalała zasko­
czyć nieprzyjaciela i uderzyć taranem w jego burtę, budowali okręty ze
słabszymi dziobami. Na otwartym morzu taktyka ta zapewniała im po­
wodzenie, lecz tym razem bitwa miała się rozegrać na zamkniętych wo­
dach Wielkiego Portu. Pierwsza ruszyła syrakuzańska armia lądowa, pod­
chodząc pod podwójny mur Ateńczyków, przy czym część jej szła z miasta,
W y p r a w a sy cy lijsk a 471

część zaś z Olimpie jonu; później flota złożona z 80 okrętów wypłynęła


naprzeciw 75 ateńskim. Przez dwa dni nic się jednak nie działo. Trzeciego
rozpoczęła natarcie flota ateńska; Syrakuzanie atakując dziobami wbijali
się w przody okrętów nieprzyjacielskich i w ten sposób zatopili 7, uszko­
dzili zaś znacznie więcej, a oszczepnicy ich, rażąc z bliskiej odległości,
położyli trupem wielu wioślarzy. Od całkowitej klęski ocaliła flotę ateńską
jedynie przezorność Nikiasza. Zabezpieczył on bowiem swoją prowizo­
ryczną przystań statkami transportowymi zakotwiczonymi przy wejściu;
na ich rejach zwisały wielkie żelastwa, które można było spuścić na każdy
statek próbujący wedrzeć się do przystani. Za tymi transportowcami
schroniła się teraz rozbita flota ateńska. Syrakuzanie zbierali się właśnie
do ponownego ataku, gdy do Wielkiego Portu wpłynął Demostenes ze
swymi 75 trierami, 5000 hoplitów i mrowiem lekkozbrojnych, tak Greków,
jak i barbarzyńców .199
Postanowił on wykorzystać popłoch, w jaki wprawiło Syrakuzan przy­
bycie tak olbrzymiej armady. Zmierzał do zawładnięcia płaskowzgórzem
Epipolaj i zamknięcia murów oblężniczych. Nie zdołał jednak sforsować
owego długiego pojedynczego muru, który Gylippos przeprowadził przez
Epipolaj w kierunku zachodnim. W nocy uderzył zatem od zachodu, prze­
chodząc wąskim przejściem przez Euryelos. Czołowe oddziały jego wiel­
kiej i różnorodnej armii zaskoczyły nieprzyjaciela, zdobyły fort strzegący
wejścia i zaatakowały trzy warowne obozy na płaskowzgórzu. Zwycięzcy
żołnierze pędzili w zapale naprzód bezładnymi grupami, kiedy najpierw
Beoci, a potem również inne oddziały wojsk syrakuzańskieh opamiętały
się i ruszyły do kontrataku. Wojska ateńskie zaczęły się cofać w zamie­
szaniu; prawie nikt z nich nie orientował się w terenie, a w bladym
świetle księżyca niełatwo było odróżnić wroga od przyjaciela; Wkrótce
też wszyscy rzucili się na oślep do ucieczki. Tymczasem coraz nowe od­
działy ateńskie pchały się ciasnym przejściem pod górę, zagradzając drogę
uciekającym. Wojska syrakuzańskie natomiast, operujące na szerszym
froncie, ustawiły się w szyku bojowym lepiej wykorzystując swojo hasło
i wiedziały, w którą stronę mają się zwrócić. Okrzyki wojenne wzmagały
jeszcze zamęt. Uszy Ateńczyków nie rozróżniały bowiem okrzyków nie­
przyjaciela od tych, które wznosili ich właśni doryccy sprzymierzeńcy,
Argejczycy, Korkyrejczycy, Rodyjczycy i inni. Ostatecznie armia Demo-
stenesa została wyparta z płasko wzgórza, wielu znalazło śmierć spadając
ze skał urwiska, wielu zabłąkanych zabili na nizinie o świcie konni sy-
rakuzańscy.200
Po tej klęsce Demostenes chciał wycofać wszystkie wojska morzem. Ich
potencjał militarny był mocno uszczuplony, a w obozie dużo ludzi choro­
wało. Armię tę, jak uzasadniał, można by znacznie lepiej wykorzystać
w ojczyźnie używając ją do ataku na Dekeleję. Flota ciągle jeszcze pano­
472 D ru g a część w o jn y ipeloponeskiiej (421— 404 r.)

wała na wodach sycylijskich i mogła bezpiecznie przeprowadzić ewakuację.


Nikiasz był przeciwny odwrotowi. Mówił on, że Syrakuzy isą już, być może,
na skraju załamania, ich zasoby finansowe wyczerpane, obywatele zaś
zniechęceni. W duchu był ciągle jeszcze niezdecydowany, a nie umiejąc
podjąć decyzji, wolał patrzeć śmierci w oczy na Sycylii niż przed sądem
ludu w Atenach. Demostenes i trzeci strateg, Eurymedon, wystąpili wów­
czas z propozycją wycofania się do Thapsos lub Katany, gdzie wojsko
znajdowałoby samo dla siebie żywność, a flota operowałaby na otwartym
morzu, jednocześnie zaś, jeśli Nikiasz nie zechce podjąć decyzji na własną
odpowiedzialność, będzie się można zwrócić o wytyczne do Aten. Ale Ni­
kiasz nadal przeciwstawiał się uporczywie wycofaniu wojsk, siły ateńskie
pozostały zatem na miejscu. Tymczasem w ciągu sierpnia Gylippos zwięk­
szał swoją armię, gdyż wcielał do niej coraz liczniejsze oddziały z Sycylii
i zbierał Peloponezy jeżyków, którzy płynąc wzdłuż afrykańskiego brzegu
dotarli do Selinuntu. Na wieść o ich przybyciu Nikiasz wycofał swój
sprzeciw, zastrzegając jedynie zachowanie tajemnicy, wydano zatem roz­
kaz ewakuacji. W przeddzień odjazdu, 27 sierpnia 413 r., wypadała właśnie
pełnia i zdarzyło się zaćmienie księżyca. Wróżbici oświadczyli, że armia
musi teraz odczekać „trzy razy po dziewięć” dni. Większość Ateńczyków
w obozie zaakceptowała to orzeczenie, a Nikiasz porzucił swoje niezdecy­
dowanie i — czyniąc cnotę z konieczności — oświadczył wręcz, że nie
ruszy się z miejsca201.
Dwadzieścia siedem dni nie zdążyło jeszcze minąć, gdy Syrakuzanie
rozpoczęli natarcie. Rozbili niewielki oddział ateńskiej jazdy, a następnie
zdobyli 18 okrętów w bitwie na zamkniętych wodach. Kiedy blokując
wjazd do Wielkiego Portu zaczęli ustawiać prowizoryczną zaporę ze stat­
ków handlowych i łodzi, strategowie ateńscy zorientowali się, że lada
chwila znajdą się w pułapce, odcięci od wszelkich dostaw zaopatrzenia.
Obsadzili więc wszystkie okręty, które utrzymywały się jeszcze na wodzie,
było ich zaś 110 , wpędzili na pokłady tylu żołnierzy, ilu tylko zdołało się
pomieścić, a wezwawszy ich do walki o życie własne i ocalenie Aten, kazali
płynąć z pełną szybkością w stronę przerwy w zaporze. Syrakuzanie usta­
wili swoje 75 okrętów częściowo przed tą właśnie przerwą, częściowo zaś
wzdłuż brzegów portu, chcieli bowiem zrównoważyć przewagę liczebną
Ateńczyków, wprowadzając do akcji jednocześnie wszystkie swoje statki
z flanek i od czoła floty nieprzyjacielskiej. Z początku Ateńczycy atakowali
wprost zaporę, którą nadaremnie próbowali rozerwać, wkrótce jednak oto­
czyły ich ze wszystkich stron statki syrakuzańskie. Okręt zderzał się
z okrętem, nadzorcy wioślarzy ryczeli na całe gardło swoje polecenia,
lekkozbrojni zasypywali przeciwników chmurą pocisków, hoplici walczyli
na pokładach statków obezwładnionych i stłoczonych jeden na drugi.
Z brzegów oba wojska przyglądały się toczonej ze zmiennym szczęściem
W y p r a w a s y c y lijs k a 473

bitwie. Ateńczycy, których losy się właśnie ważyły, wydawali okrzyki


radości lub rozpaczy, zależnie od tego, co kto z nich właśnie widział z walk
w Wielkim Porcie. Wreszcie okręty ateńskie, zawzięcie ścigane przez Sy-
rakuzan, rzuciły ¡się do ucieczki i osiadły na plaży, gdzie mogło ich bronić
wojsko. Tego wieczoru, gdy Syrakuzanie odpłynęli z powrotem do miasta,
Demostenes przekonał Nikiasza, że najlepiej będzie rankiem wszcząć zno­
wu bitwę na morzu, ponieważ ciągle jeszcze mają więcej okrętów od nie­
przyjaciela. Panika jednak poczyniła już zbyt wielkie postępy. Załogi nie
chciały wsiadać na okręty i pozostało im tylko wywalczyć ¡sobie odwrót
lądem.202
W Syrakuzach świętowano zwycięstwo winem i obchodami na cześć
Heraklesa. Ponieważ żołnierze nie byli tej nocy zdolni do walki, Hermo-
krates przekazał wiadomość, która zwiodła Nikiasza i kazała mu uwierzyć,
że Syrakuzanie obsadzili już wszelkie przejścia, uniemożliwając Ateńczy-
kom nocną ucieczkę. Gdy wzeszło słońce, strategowie ateńscy przeczekali
jeszcze cały dzień następny i dopiero na trzeci dzień po bitwie morskiej
czterdziestotysięczna armia rozpoczęła odwrót, porzucając nie pogrzebane
ciała swoich poległych i opuszczając rannych. W rękach Syrakuzan znaj­
dowały się teraz wszystkie przejścia wiodące ku Katanie, a ich jazda
i lekkozbrojni nękali nieustannie Ateńczyków zmuszając ich do ciągłej
walki w marszu ¡przez równinę. Pięć dni przeszło, a oni nieznacznie tylko
posunęli się naprzód. Zaczynało brakować żywności. Tej nocy zostawili
płonące ogniska i ruszyli w przeciwnym kierunku. Grupa Demostenesa
zapóźniła się i następnego dnia została otoczona. Wódz zgodził się poddać
nieprzyjaciołom pod warunkiem, że oszczędzą życie żołnierzy. Nazajutrz
dopędzono również i otoczono grupę Nikiasza, ale udało jej się przebić
dnia trzeciego i dotrzeć do rzeki Assinaros. Ateńczycy dręczeni pragnie­
niem, chcąc jak najszybciej przeprawić się przez rzekę, złamali szeregi
i rzucili się ku wodzie, a wówczas nieprzyjaciel osaczył ich i gnał jednych
na drugich, tak że wielu potratowało się wzajemnie lub nabiło na włócznie
własnych towarzyszy. Na przeciwległym wysokim brzegu stali Syrakuza­
nie; ciskali oni oszczepami w kłębiącą się w głębokim korycie rzecznym
masę ludzi, z których większość łapczywie piła wodę. „Peloponezyjczycy
zeszli w końcu za nimi do rzeki i wielu zabili; woda od razu się zmąciła,
ale choć zmieszana była z krwią i mułem, Ateńczycy ją pili, a nawet wal­
czyli o nią.” Kiedy zabitych leżały już całe stosy, Nikiasz poddał się Gy-
lipposowi błagając go, by położył kres rzezi. Gylippos rozkazał resztę brać
żywcem. Pragnął on ocalić Demostenesa i Nikiasza, ale Syrakuzanie i Ko­
ryntianie doprowadzili ido ich stracenia. Pozostałych przy życiu, około
7000 ludzi, spędzono do ciasnej galerii kamieniołomu, gdzie wielu zmarło
z zimna, niedożywienia i chorób. Po siedemdziesięciu dniach Syrakuzanie
zebrali wszystkich sprzymierzeńców Aten i sprzedali ich w niewolę, na­
474 Druga część wojny peloponeskiiej (421— 404 r.)

tomiast Ateńczyków oraz Greków z Sycylii i Italii pozostawili ich własne­


mu losowi.203
Tymczasem Ateńczykom w ojczyźnie również nie było łatwo. Stały
garnizon w Dekelei i napastnicy z Beocji ograbiali Attykę z jej stad,
zwierząt jucznych i wszelkich ruchomości. Na skalistym gruncie zdzierały
sobie nogi konie jazdy ateńskiej, a murów miasta trzeba było strzec przez
okrągły rok we dnie i w nocy. Wszystkie drogi dostaw lądowych zostały
odcięte, Ateńczycy musieli więc wielkim kosztem sprowadzać całą żyw­
ność morzem. Starając się wzbogacić swoje kurczące się zasoby, postano­
wili zamienić daninę na pięcioprocentowy podatek pobierany od wszel­
kiego importu i eksportu wewnątrz imperium i wycisnąć w ten sposób
więcej pieniędzy z podległych im państw. W miarę jak wzrastały ich wo­
jenne potrzeby, coraz mniej polegali na swych ,,sprzymierzeńcach” , coraz
więcej zaś na barbarzyńskich najemnikach, których okrucieństwa (w My-
kalessos w Beocji wyrżnęli np. wszystkich mężczyzn, kobiety i dzieci)
pogłębiały jeszcze nienawiść do Aten. Nawet na morzu zadała klęskę
eskadrze ateńskiej mniej od niej liczna flota koryncka, której okręty
o wzmocnionych dziobach zaatakowały nieprzyjaciela od czoła. Kiedy
doszło do katastrofy w Syrakuzach, stała się ona druzgocącym ciosem dla
potęgi i autorytetu Aten. Straty ogólne były olbrzymie: ponad 200 okrę­
tów wojennych, w tym większość ateńskich wraz z mniej więcej 40 000
ludzi z ich załóg, rekrutujących się głównie z państw podległych; około
4000 Ateńczyków — hoplitów, konnych i lekkozbrojnych, i znacznie
większa liczba żołnierzy z państw podległych, (sprzymierzonych i ludów
barbarzyńskich zaprzyjaźnionych z Atenami; wreszcie ogromna suma pie­
niędzy, mnóstwo broni i wszelkiego rodzaju materiałów. Oznaczało to ko­
niec nadziei na dalszą ekspansję. Ateny czekała teraz walka o własne
istnienie i o utrzymanie imperium, któremu w znacznym stopniu zawdzię­
czały swoją świetność. Miały dość męstwa i odporności, zabrakło jednak
tej jedności wewnętrznej, która zapewniła im tryumf w wojnach per­
skich.204

3. PERSJA PRZYSTĘPUJE DO W OJNY

Zimą r. 413/412 Sparta przygotowywała kampanię, która — jak powszech­


nie uważano — powinna zakończyć wojnę. Agis, wyruszywszy z Dekelei,
ściągnął pieniądze z państw sprzymierzonych i neutralnych w środkowej
Grecji, a władze lacedemońskie poleciły zbudować flotę sprzymierzoną
składającą się ze 100 trier. Eubeja, Lesbos, Chios i Erythraj oświadczyły
swą gotowość do powstania, pomoc zaś przyrzekli również dwaj satrapo­
wie perscy z nadmorskich terenów Azji Mniejszej, Farnabazos na północy
Persja przystępuje do wojny 475

i Tissafernes na południu. Spartanie postanowili poprzeć Chios, gdyż miała


ona flotę liczącą 60 okrętów, i pertraktować z Tissaf ernesem; lecz zarówno
oni sami, jak też ich sprzymierzeńcy działali tak opieszale, że Ateńczycy
dowiedzieli się o wszystkim i przechwycili pierwszą peloponeską eskadrę
z dwudziestu jeden trier, która zapędzona na wybrzeże Epidauros nie
ośmielała się opuścić przystani. Alkibiades nie dawał jednak spokoju efo-
rom w Sparcie i wreszcie popłynął sam ze spartańskim dowódcą Chalki-
deusem. Przybywszy z pięcioma okrętami wzniecili bunt na Chios, w Ery-
thraj i KTazomenaj, a nieco później także w Milecie. Chalkideus zawarł
wówczas z Dariuszem w imieniu Symmachii Spartańskiej przymierze, na
mocy którego wszystkie „odziedziczone po przodkach posiadłości Wielkie­
go Króla” zostały uznane za jego własność i obie strony zobowiązały się
walczyć wspólnie z Atenami. Powstanie rozszerzyło się teraz na Lesbos,
a na Chios przybyły cztery dalsze triery z Peloponezu. Należały one do
eskadry, której udało się przedrzeć przez blokadę ateńską koło wybrzeży
Epidauros. Przyjechał z nimi inny Spartanin, Astyochos. Przejął on na­
czelne dowództwo i powiadomił, że wkrótce nadpłynie główna flota pe-
loponeska.205
Podczas gdy Peloponezyjczycy zwlekali z podjęciem inicjatywy, Ateń­
czycy przygotowywali się pośpiesznie: budowali okręty, przedsiębrali
oszczędności w administracji państwowej i fortyfikowali Sunion chcąc za­
pewnić ochronę statkom zaopatrującym miasto. Powołano też kolegium
złożone z 10 starszych mężów stanu (znaleźli się wśród nich Hagnon i tra­
gik Sofokles), którzy w chwilach krytycznych mieli sprawować funkcję
specjalnych doradców (probouloi). Na wiosnę r. 412 Ateńczycy mieli 27
trier w Naupaktos i 21 innych na wodach ojczystych, z tych jednak 7 po­
chodziło z Chios. Pierwotnie zamierzali nie dopuścić do połączenia się floty
nieprzyjacielskiej; jedną eskadrę udało im się uwięzić przy wybrzeżu Epi­
dauros, ale nie zdołali zatrzymać drugiej, która płynęła z Sycylii do Ko­
ryntu. Kiedy zbuntowała się Chios, Ateny sięgnęły do swego rezerwowego
funduszu 1000 talentów i obsadzały załogą coraz nowe statki, w miarę jak
kończono ich budowę.
Na wschodzie Morza Egejskiego wyspą o największym znaczeniu strate­
gicznym była Samos. Leżała ona na najkrótszej drodze z Grecji do Jonii,
na szlaku łączącym Spartę z Chios, a także — gdy już wybuchło powsta­
nie w Milecie — między dwoma głównymi ogniskami bun.tu. Ateńczycy
przysłali tu najpierw eskadrę tylko z 8 okrętów, by strzegła lojalności wy­
spy. Kiedy liczba okrętów wzrosła do 30, część ich załóg wzięła udział
w krwawym przewrocie na Samos, w którym lud obalił możnowładców
i sam zagarnął władzę. Ateny przyznały wówczas Samos pełną autonomię
mając nadzieję, że zachęcą w ten sposób do wierności demokracje rządzące
w innych podległych im państwach. Następnie flota ateńska przystąpiła
476 Druga część wojny ipeloponeskiej (421— 404 r.)

do blokady Miletu, odzyskała Mitylenę i Klazomenaj oraz spustoszyła wy­


spę Chios. Późnym latem 48 okrętów, w tym również transportowce,
i znaczna armia hoplitów złożona z 1000 Ateńczyków, 1500 Argejeżyków
i 1000 sprzymierzonych, wyruszywszy z Aten wylądowały pod Miletem.
Grupa Milezyjczyków i Peloponezyjczyków dokonała wypadu z miasta, by
połączyć się z Tissafernesem, który miał pod swymi rozkazami najemną
piechotę perską i jazdę miejscową, ale Ateńczycy zadali im klęskę i roz­
poczęli przygotowania do oblężenia Miletu.206
Wówczas właśnie nadpłynęła główna flota peloponeska. Składała się ona
z 33 okrętów z Peloponezu, a 22 z Syrakuz i z Selinuntu. Strateg ateński,
Frynichos, przezornie wycofał się na Samos, gdzie eskadry ateńskie mogły
przebyć nadchodzącą właśnie zimę r. 412/411. Wojska argiwskie, które po­
niosły ciężkie straty pod Miletem, powróciły zniechęcone do ojczyzny
i Argos nie brało już odtąd aktywnego udziału w wojnie. W czasie zimy
wzmacniano obie floty. Peloponezyjczycy dostali od Persów pieniądze na
żołd dla załóg okrętowych, a wzbogacili się dodatkowo zdobywając Iasos,
którego mieszkańców sprzedali Tissafernesowi. Ponieważ czuli się już nie­
co silniejsi, zawarli teraz drugi układ, w którym mniej wyraźnie były pod­
kreślane roszczenia Persji, znalazło się natomiast jej zobowiązanie pokry­
cia wszelkich kosztów. Układu tego jednak nie zaakceptował Lichas, rzecz­
nik jedenastu spartańskich komisarzy, których przysłano na doradców
Astyochosowi. Decyzja Lichasa spowodowała otwarte zerwanie z Tissa­
fernesem. W tym samym czasie Spartanom udało się pozyskać wyspę Ro­
dos, ważną, gdyż leżącą na szlaku handlowym wiodącym z Egiptu do Aten.
Ateńczycy tymczasem robili wszystko, co w ich mocy, by ujarzmić Chios,
jednak bez powodzenia. Jednocześnie starali się osłonić Hellespont, bo tędy
szły z Morza Czarnego do Aten najpoważniejsze dostawy żywności. Na
morzu siły przeciwników były mniej więcej równe i, by wzmocnić swoją,
pozycję, Peloponezy jczycy musieliby ponownie zawrzeć przymierze z Per­
sją.207
Choć udział Alkibiadesa w rozpoczęciu operacji na wschodnich wodach
Morza Egejskiego był tak doniosły, stracił on teraz zaufanie Spartan, a ścią­
gnął na siebie nienawiść Agisa, któremu uwiódł żonę w Sparcie. Zaczął
zatem dla odmiany doradzać Persom. Spotkawszy się z Wielkim Królem
i Tissafernesem namawiał ich usilnie, by pozwolili Grekom wyniszczyć
się nawzajem; flotę peloponeską należy opłacać skąpo, bo inaczej Sparta
będzie miała przewagę nie tylko, jak dotychczas, na lądzie, ale również
na morzu. Afiszując się swymi wpływami na dworze perskim Alkibiades
dawał do zrozumienia obu stronom, że może decydować o ich losach. Za­
równo Ateny, jak i Sparta zdawały już sobie sprawę, że wygra wojnę ten,,
kto będzie miał do swojej dyspozycji perskie złoto i fenieką flotę. Toteż,
gdy Alkibiades powiadomił ateńskich trierarchów i przywódców na Sa­
Persja przystępuje do wojny 477

mos, że — gdyby w Atenach wprowadzono oligarchię — gotów jest wrócić


i na ich korzyść wyzyskać swą przyjaźń z Tissafernesem, propozycję tę
przyjęli skwapliwie i wysłali kilku przedstawicieli w celu omówienia z nim
planów. Kiedy wysłannicy powrócili na Samos, zawiązano tu sprzysiężenie
i przedstawiono propozycję Alkibiadesa załogom okrętów, które nie zgło­
siły sprzeciwu, bo znęciła je nadzieja na perskie złoto. Ale na prywatnym
zebraniu strateg Fryniehos dał wyraz swej podejrzliwości wobec Alkibia­
desa i niewiary w jego obietnice. Inni jednak nie zaniechali planu i wy­
słali Pejsandrosa z kilku towarzyszami do Aten, by spowodować tam wpro­
wadzenie rządów oligarchicznych i odwołanie Alkibiadesa z wygnania.
W Atenach Pejsandros spotkał się z silną opozycją, przeciwnikom jednak
zamknął usta argumentem, że ocalenie państwa jest ważniejsze niż wszel­
kie sprawy ustrojowe, a ocalić je może tylko poparcie Persji. Wraz z dzie­
sięciu innymi Ateńczykami wyznaczono go zatem do prowadzenia ukła­
dów z Alkibiadesem i Tissafernesem. Postawione przez nich warunki —
wprowadzenia w Atenach oligarchii i unieważnienia wydanego na Alki­
biadesa wyroku śmierci — zostały milcząco zaakceptowane przez Zgroma­
dzenie. Pejsandros nakłonił je również, by pozbawiło stanowiska Fryni-
chosa, którego niechęć do Alkibiadesa mogłaby zaszkodzić przyszłym ro­
kowaniom.208
Pejsandros wraz z towarzyszami wyruszyli następnie na dwór Tissafer-
nesa. Tu spotkało ich okrutne rozczarowanie. Alkibiades, występujący
w imieniu Tissafernesa, podejrzewał, że jego mocodawca nie zamierza
wcale przenieść poparcia Persji ze Sparty na Ateny, zażądał zatem tak
wysokiej ceny za to poparcie, że posłowie ateńscy zerwali rokowania.
Wówczas, w kwietniu r. 411, Tissafernes zawarł trzeci i ostateczny układ
ze Związkiem Peloponeskim. Obie strony zobowiązały się do współdziała­
nia w wojnie i przy zawieraniu pokoju z Atenami. Tissafernes miał opła­
cać flotę peloponeską aż do chwili, gdy flota fenicka weźmie udział w wal­
ce; od tego momentu zaś wszelkie środki pieniężne dostarczane przez niego
będą traktowane jako pożyczki, które należy zwrócić po zakończeniu w oj­
ny. „ Będące w posiadaniu Króla kraje w Azji są własnością Króla, a o swo­
ich krajach może on decydować według własnego uznania.’’ Układ ten po­
został w mocy do końca wojny. Ponieważ do jego zawarcia doprowadziły
jedynie względy taktyczne, żadna ze stron nie miała zamiaru przestrzegać
go ściślej, niż tego wymagał jej własny interes. Sparta istotnie przyrzekła
sprzedać wolność państw greckich w Azji Mniejszej (a posłowie ateńscy
obiecaliby jeszcze więcej za perską pomoc), była to jednak sprzedaż tylko
formalna na czas trwania wojny, a złoto perskie Peloponezyjczycy otrzy­
mali natychmiast.209
Na początku lata r. 411 bunt objął także Hellespont, gdzie oficer spar­
tański, Derkyllidas, współdziałając z Farnabazosem, wkroczył do Abydos
478 Druga część wojny peloponeskiej (421— 404 r.)

i zajął miasto. Chios broniła się nadal mimo ponawianych wysiłków Aten,
a tereny między Miletem a Rodos znajdowały się w znacznej części pod
władzą Sparty. Jednakże Astyochos, bojaźliwy dowódca floty pelopone-
skiej, nie zmusił ateńskiej floty do przyjęcia bitwy. Tymczasem sprzysię-
żeni na Samos i w Atenach pracowali nad wprowadzeniem rządów oligar­
chicznych, chociaż przymierze z Persją, dla którego ten przewrót miał być
rzekomo dokonany, stało się już nieosiągalne. Ich zwolennicy w wojsku na
Samos byli dobrze zorganizowani i panowali nad sytuacją. Przywódców
zawiodły nadzieje na perskie złoto, lecz na cele wojenne poświęcili swe
własne zasoby. Zawiązali spisek zmierzający do wprowadzenia oligarchii
na Samos i wysłali swoich ludzi, którzy mieli organizować podobne prze­
wroty w innych państwach podległych. Pejsandros z towarzyszami po­
płynął do Aten, a po drodze wprowadzał wszędzie rządy oligarchiczne.210

4. OLIGARCHIA W ATENACH

Następujące jedno po drugim niepowodzenia demokracji, które uwień­


czyła wreszcie klęska pod Syrakuzami, kazały wszystkim warstwom ludu
odnosić się krytycznie do instytucji demokratycznych. Czynną opozycję
stanowiły główne klasy majątkowe wyższa i średnia, gdyż na nie spadł
cały ciężar świadczeń, one też poniosły najwięcej ofiar, aż do klęski sycy­
lijskiej włącznie, i oczywiście nie były zadowolone z takiego systemu rzą­
dów, gdzie głos ich niewiele się liczył w sprawach wojny czy układów
dyplomatycznych. Opozycja ta dzieliła się na dwie grupy. Pierwsza i więk­
sza z nich chciała wprowadzić rządy umiarkowane ludzi zamożnych, któ­
rzy władaliby państwem przezornie i prowadzili wojnę z energią. Nie była
ona zorganizowana w heterie (kluby polityczne). Nie posiadała żadnego
określonego programu ustanowienia ,,oligarchii umiarkowanej” . Do dru­
giej grupy należeli ludzie pragnący przede wszystkim zdobyć władzę dla
siebie; nie brakło wśród nich również takich, którzy gotowi byli narzucić
skrajną oligarchię siłą i w porozumieniu z nieprzyjacielem. Kierowali oni
heteriami, które, istniejąc dotychczas jako tajne organizacje, szykowały
się teraz do wystąpienia jawnego. Na początku obie grupy łączyła wspólna
niechęć do demokracji i nadzieja na uzyskanie perskiej pomocy. Jednakże
znaczna większość Ateńczyków nadal popierała z przekonania demokrację
i zgodziłaby się na czasową zmianę systemu rządów tylko jako na sposób
umożliwiający zawarcie przymierza z Persją.211
Skoro tylko Pejsandros zdołał nakłonić Zgromadzenie do zaakceptowa­
nia samej idei takiej zmiany, polecił od razu heteriom uzgodnić wzajemnie
plany i podjąć wstępne kroki do obalenia demokracji. W czasie jego po­
bytu w Azji i na Samos młodzi oligarchowie zamordowali demokratycz­
Oligarchia w Atenach 479

nego przywódcę Androklesa i kilku jego towarzyszy. Wszystkimi debata­


mi na Radzie i na Zgromadzeniu kierowali teraz spiskowcy, którzy w y­
stawiali mówców i dyktowali im treść przemówień. Głosili oni program
umiarkowanej oligarchii: płacić należy tylko żołnierzom w służbie czynnej,
państwem zaś niechaj rządzą ludzie najbardziej zdolni do finansowania
wojny i brania w niej udziału, których jest nie więcej niż pięć tysięcy.
Każdego, kto ośmielił się wystąpić przeciwko temu programowi, spotykał
los Androklesa i próżno byłoby odwoływać się do sprawiedliwości, bo
szerzący się terror paraliżował funkcjonowanie organów demokratycznej
administracji. W tak wielkim i zatłoczonym mieście nie dało się ocenić
liczby sprzystężonych ani odgadnąć, kto do nich należy. Na mówców bro­
niących sprawy oligarchii wysuwano niejednokrotnie ludzi, których nikt
by nawet nie podejrzewał, że są jej zwolennikami lub sympatykami, ale
bez względu na to, czy byli uczestnikami sprzysiężenia, czy też nie, przy­
czynili się walnie do przyśpieszenia przewrotu, gdyż wszyscy zaczynali
bać się nawzajem siebie i nie ufali już najbliższym przyjaciołom. Tak wy­
glądała sytuacja w końcu maja, kiedy Pejsandros i jego towarzysze przy­
byli do Aten z pewną liczbą wiernych hoplitów, wypróbowanych już w pań­
stwach podległych, gdzie wprowadzali rządy oligarchiczne.212
’ Natychmiast po przybyciu zwołali Zgromadzenie. Nie wspomnieli nic
o swoim niepowodzeniu w rokowaniach o przymierze z Persją, ale zapro­
ponowali, by wybrano dziesięciu mężów, którzy mieli opracować projekt
systemu rządów i w wyznaczonym dniu przedłożyć go Zgromadzeniu. Osta­
tecznie zlecono to zadanie dwudziestu ludziom powyżej czterdziestki i dzie­
sięciu starszym mężom stanu, zwanym probouloi, wybranym już po klę­
sce na Sycylii. Pouczono ich, by opracowując projekt nowego systemu pa­
miętali zwłaszcza o „odziedziczonych po przodkach prawach” Klejstenesa.
Sugerowało to umiarkowanie, obce zgoła zamiarom Pejsandrosa i jego ko­
legów, gdyż cała komisja była w rzeczywistości podporządkowana dzie­
sięciu swoim członkom obdarzonym wszelkimi pełnomocnictwami. Wyzna­
czonego dnia Zgromadzenie zwołano w Kolonos, poza murami miasta, gdzie
bardziej bojaźliwych odstraszała od wzięcia udziału możliwość ataku nie­
przyjaciela. Zgodnie z zaleceniem dziesięciu pełnomocnych członków ko­
misji, zniesiono ustawy zabezpieczające istnienie demokracji. Na wniosek
Pejsandrosa pozbawiono stanowisk wszystkich urzędników, powołując
jednocześnie władze tymczasowe. Sposób ich powołania zapewniał rządy
klice: najpierw wyznaczono pięciu przewodniczących, ci zaś dobrali sobie
stu ludzi, z których każdy wybierał z kolei jeszcze trzech dalszych. Tych
Czterystu zostało upoważnionych do samodzielnego rządzenia państwem;
według własnego uznania mieli oni zwoływać Pięć Tysięcy. Pięciu Ty­
sięcy na razie jeszcze nie wyznaczono, uzgadniając jednak, że na czas w oj­
ny im właśnie będą przysługiwać prawa wyborcze i najwyższa władza
480 Druga część wojny peloponesfeiej (421— 404 r.)

w państwie. Bez jednego głosu sprzeciwu Zgromadzenie zakończyło swoje


obrady, a prowodyrzy zaczęli przygotowywać zamach stanu. Od czasu, gdy
Spartańie zajęli Dekeleję, Ateńczycy strzegli stale murów i przez całe dnie
byli pod bronią, na noc zaś rozchodzili się do domów. Pewnego wieczoru
zatem sprzysiężeni i hoplici, sprowadzeni z wysp przez Pejsandrosa, ze­
szli się pod bronią niedaleko agory, a tymczasem Czterystu wkroczyło do
Buleuterion (gmachu posiedzeń Rady), każdy z nich zbrojny w sztylet,
towarzyszyło im zaś 120 młodzieńców, których funkcją było usuwanie lu­
dzi niewygodnych. Nie spotkali oporu. Członkowie demokratycznej Rady
-spokojnie odeszli. Zapłacono im należne wynagrodzenie.213
Sami Czterystu podlegali organizatorom sprzysiężenia, grupie zapewne
dziesięcioosobowej o specjalnych uprawnieniach. Najbardziej wpływowym,
choć nie najbardziej rzucającym się w oczy był znakomity prawnik Anti-
fon, który stał się właściwym twórcą i głową całego sprzysiężenia. Wśród
jego najpoważniejszych pomocników znaleźli się Pejsandros, przemawia­
jący w imieniu sprzysiężonych, oraz były strateg, Frynichos, który do­
wiódł, że jest odważnym entuzjastą oligarchii. Należał do nich także The-
ramenes, syn Hagnona, wyjątkowo zdolny organizator i świetny mówca,
który wyznawał poglądy mniej krańcowe niż jego towarzysze. Czterystu
najpierw pozbyło się swych przeciwników, kilku zabijając, resztę wiążąc
lub skazując na wygnanie, następnie zaś rozpoczęło rozmowy pokojowe
z Agisem w Dekelei. Nie okazali jednak żadnej słabości wobec Pelopone-
zyjczyków. Kiedy Agis podszedł ze swymi wojskami pod same mury Aten,
musiał się wycofać z pewnymi stratami. Rada Czterystu wysłała wówczas
dwa poselstwa: jedno do Sparty dla podjęcia oficjalnych układów, a drugie
na Samos, gdzie miało ono przedstawić w korzystnym świetle wydarze­
nia, jakie zaszły w Atenach.214
Tymczasem spisek oligarchiczny, zmierzający do wprowadzenia takichże
rządów na Samos, zakończył się niepowodzeniem. Wojska ateńskie pod wo­
dzą Thrasybulosa i Thrasyllosa opowiedziały się po stronie samijskiego
ludu i wtedy właśnie doszły ich wyolbrzymione wieści o okrutnych poczy­
naniach Czterystu w Atenach. Ustanowili wobec tego własne władze de­
mokratyczne, wybrali nowych strategów, wśród nich również Thrasybulosa
i Thrasyllosa, oraz potępili Czterystu. Wysłannicy tych ostatnich dowie­
dzieli się o wszystkim w czasie swojego pobytu na Delos, postanowili więc
odłożyć podróż na Samos. Tutaj zaś demokraci odwołali z wygnania Alki-
biadesa; z wnioskiem tym wystąpił Thrasybulos, który ciągle jeszcze wie­
rzył, że dysponuje złotem Tissafernesa. Mianowany od razu strategiem,
Alkibiades był już na Samos, kiedy przyjechali tu wreszcie z Delos po­
słowie Czterystu. Usiłowali oni wywrzeć dobre wrażenie zapewniając, że
żołnierze z wojsk na Samos będą również po kolei należeć do Pięciu Ty­
sięcy. Gdyby nie interwencja Alkibiadesa, zostaliby na miejscu uwięzieni
Oligarchia w Atenach 481

i cała flota ruszyłaby na Ateny. On sam sformułował odpowiedź dla posłów:


zażądał zastąpienia Czterystu demokratyczną Radą Pięciuset, ale nie zgło­
sił zastrzeżeń przeciw ustanowieniu Pięciu Tysięcy, pod warunkiem, że
Ateny będą oszczędzać i przyślą pieniądze dla floty. W państwie ateńskim
były teraz dwa państwa: Rada Czterystu w Atenach dysponowała fundu­
szami, a demokracja na Samos rozporządzała prawie całą flotą. Zapobiega­
jąc wojnie domowej między nimi, Alkibiades oddał ojczyźnie największą
przysługę w swoim życiu.215
Kiedy posłowie Czterystu przywieźli do Aten odpowiedź Alkibiadesa,
odniosła ona oczekiwany skutek. Umiarkowani, z Theramenesem i Aristo-
kratesem na czele, zaczęli śmielej nalegać na powołanie Pięciu Tysięcy,
nie tyle działając pod wpływem jakichś politycznych koncepcji, ile raczej
zdając sobie sprawę, że dni oligarchii są policzone i że ci, którzy obalą
Czterystu, mogą zostać przywódcami nowych rządów demokratycznych.
Skrajni oligarchowie zdecydowali się teraz otworzyć bramy miasta Spar-
tanom na jakichkolwiek możliwych do przyjęcia warunkach. Ich pierwsi
posłowie nie dotarli w ogóle do Sparty, wpadli bowiem w ręce załogi pań­
stwowego statku „Parałoś” , która ich uwięziła i przekazała ludowi w Argos.
W skład drugiego poselstwa weszli przywódcy ateńskiej oligarchii, Anti-
fon, Pejsandros, Frynichos i inni. W czasie ich nieobecności pozostali eks­
tremiści umacniali pośpiesznie Eetioneję, cypel, z którego nawet niewielki
oddział mógł panować nad wjazdem do Pireusu. Po powrocie posłów za­
bito Frynichosa na ateńskiej agorze, a we wrześniu 411 r., kiedy flota pe-
loponeska pojawiła się w Zatoce Sarońskiej i najechała Eginę, Aristokrates
i Theramenes, zapewniwszy sobie poparcie większości hoplitów, zdołali
zburzyć fort na Eetionei bez krwawego starcia ze zwolennikami Cztery^
stu.216
Połączone w jeden system fortyfikacje miasta zajmowały teraz dwie
armie, skrajni oligarchowie — Ateny, umiarkowani zaś — Pireus. W obli­
czu nieprzyjaciela tak bliskiego na lądzie i morzu powołano „rejestrato­
rów” , którzy mieli ułożyć listę Pięciu Tysięcy, oba stronnictwa zgodziły
się też odbyć Zgromadzenie w teatrze Dionizosa i szukać wspólnie dróg
porozumienia. W wyznaczonym dniu nadeszła jednak wiadomość, że flota
peloponeska zbliża się do Salaminy od strony Megary i cały lud popędził
do Pireusu, aby nie dopuścić do lądowania. Kiedy statki peloponeskie skie­
rowały się ku Sunion, Ateńczycy szybko wsiedli na okręty i popłynęli do
swojej floty strzegącej Eubei. Eskadry ateńskie, jedna z 42, a druga z 36
okrętów, stały w Oropos i w Eretrii w odległości sześćdziesięciu stadiów
od siebie, kiedy Eretrejczycy wiedząc, że załogi ateńskie rozproszyły się
w poszukiwaniu żywności, dali flocie peloponeskiej sygnał do ataku. Za­
skoczyła ona znienacka Ateńczyków, zniszczyła 22 z ich okrętów, po czym
wywołała powstanie na Eubei.217
482 Druga część wojny ipeloponeskiiej (421— 404 r.)

Klęska ta pozbawiła Ateny możliwości obrony. Peloponezy jczycy łatwo


zdobyliby Pireus albo zmusili flotę nieprzyjacielską, by porzuciwszy bazy
na wschodnim Morzu Egejskim powróciła do domu. Nie wykorzystali jed­
nak tej sposobności. W Atenach lud obalił Radę Czterystu i powołał Pięć
Tysięcy. Przywódcy skrajnych oligarchów zbiegli do Agisa do Dekelei,
a jeden z nich opanowawszy graniczne Ojnoe wydał je Beocji. Od września
411 r. do czerwca 410 r. miastem Ateny rządziło Pięć Tysięcy. Uchwalili
oni odwołanie Alkibiadesa i innych wygnańców, współdziałali z demo­
kracją na Samos i z wielką energią prowadzili wojnę. Okres przewrotów,
tak fatalny dla swobód w wielu państwach, nie przyniósł Atenom poważ­
niejszego rozlewu krwi ani zbrojnej interwencji nieprzyjaciół. Było to
zasługą nie tylko takich mężów stanu jak Thrasybulos, Alkibiades i The-
ramenes, ale także umiarkowania okazanego przez Ateńczyków z klasy
hoplitów i przez załogi okrętów na Samos.218
W czasie, gdy u władzy była Rada Czterystu,, zaprojektowano system
rządów, który prawdopodobnie nigdy nie został wprowadzony w życie.
Ukazuje on jednak dążenia skrajnych oligarchów. Istniejące tylko w teorii
Pięć Tysięcy to jedyni pełnoprawni obywatele, którzy głosując fylami mieli
wybierać kandydatów do Rady spośród swoich współtowarzyszy w wieku
powyżej lat trzydziestu; z tych zaś kandydatów wyznaczano by, może w dro­
dze losowania, po czterdziestu ludzi z każdej fyli do Rady Czterystu „jak
za czasów praojców” ; używając tego określenia myślano zapewne o Solo-
nowej Radzie Czterystu. Uprawnienia tej Rady byłyby bardzo szerokie:
należałby do nich wybór dziesięciu strategów, mianowanie urzędników,
przeprowadzanie rewizji ich działalności i nadzór nad prawodawstwem
z wyjątkiem spraw cywilnych. Członków Rady i strategów można było
wybierać ponownie, innych zaś urzędników — nie. Projekt ten został uło­
żony w czasie, gdy oligarchiczna Rada Czterystu sprawowała już rządy,
a powołano się na niego w krytycznym wrześniu r. 411. Jedna z jego klauzul
zakładała, że urzędujący wówczas strategowie są urzędnikami wybranymi
przez Pięć Tysięcy, dwie zaś inne przewidywały dopiero powołanie owych
Pięciu Tysięcy.219
Projekt ukonstytuowania Pięciu Tysięcy opracowano zapewne w tym
samym czasie, a posłowie Rady Czterystu przedstawili go flocie ateńskiej
na Samos. I na nim, być może, oparto się właśnie powołując wreszcie do
życia Pięć Tysięcy po upadku Rady Czterystu. Listę pięciu tysięcy osób
miało przygotować stu urzędników (po dziesięciu z każdej fyli), przy czym
wybrani musieli być mężczyznami powyżej lat trzydziestu należącymi do
trzech wyższych klas majątkowych. Tych pięć tysięcy dzielono następnie
na cztery Rady, z których jedna działała jako organ wykonawczy z upraw­
nieniami ustawodawczymi, a pozostałe trzy — jako ciała doradcze; w y­
boru Rady wykonawczej dokonywano raz na rok przez losowanie. Pięć
Walka o panowanie na morzu 483

Tysięcy przeprowadzało wstępne wybory kandydatów, a następnie spośród


nich wyznaczało głównych urzędników wojskowych, skarbowych i admi­
nistracyjnych; wszyscy oni musieli być członkami Rady wykonawczej na
dany rok. Niższych urzędników wybierano przez losowanie spośród człon­
ków trzech pozostałych Rad. Rada wykonawcza miała się zbierać co pięć
dni. Zwoływało ją dziewięciu archontów, którzy karali grzywną w w y­
sokości jednej drachmy nieobecnych na posiedzeniu, jeżeli nie otrzymali
oni zwolnienia od Rady. Procedura obrad była ściśle ustalona. Strategom
przysługiwało pierwszeństwo wnoszenia spraw wagi wojskowej, a pięciu
przewodniczących liczyło głosy. Ponieważ przewidywano, że podczas w oj­
ny może być trudno zwołać plenarne posiedzenie trzech Rad, każdy czło­
nek Rady wykonawczej mógł dobrać sobie w razie potrzeby jednego do­
radcę. Rada wykonawcza miała zwracać szczególną uwagę na sprawy finan­
sowe, a członkowie Rad nie otrzymywali żadnego wynagrodzenia za swoją
służbę.220
Systemowi temu posłużyły zapewne za wzór cztery Rady „równopraw­
nych oligarchów” , które rządziły państwami Związku Beockiego. Miał on
duże zalety w czasie wojny, co zjednało mu uznanie Tukidydesa i Arysto­
telesa. Zapewniał właściwą gospodarkę finansami i centralizację admini­
stracji państwowej, a kierownictwo polityczne powierzał najbardziej od­
powiedzialnemu elementowi w społeczeństwie, oszczędzając materiał ludz­
ki-na potrzeby wojny. Ponieważ pięć tysięcy było to niewiele więcej niż
połowa Ateńczyków w wymaganym wieku i należących do klas wyższych,
z biegiem czasu i po kolei zamierzano dopuścić do udziału w rządach rów­
nież wszystkich pozostałych, którzy aktualnie znajdowali się w służbie
czynnej za morzem. Przy takim ustroju Ateny mogłyby może uniknąć osta­
tecznej klęski. Ale w latach 411—410 demokracja na ¡Samos była nieza­
leżną jednostką polityczną, a najniższa klasa majątkowa, z której rekruto­
wały się załogi okrętowe, miała się jeszcze upomnieć o swoje prawo do
rozstrzygającego głosu i porwać za sobą całe państwo w nurt pełnej demo­
kracji.221

5. W A L K A O PANOW ANIE N A MORZU

Podczas gdy oligarchowie rządzili w Atenach, demokracja na Samos bro­


niła ateńskiego imperium. W krytycznym momencie rozłamu Pelopone­
zy jczycy nie zaatakowali floty na Samos. Przyczyniły się do tego brak
kompetencji Astyochosa, odznaczającego się bojaźliwością charakterystycz­
ną dla wielu spartańskich dowódców floty, dwulicowość Tissafernesa, który
wstrzymywał wypłaty i udawał, że zamierza sprowadzić 147 okrętów fe-
nickich z bazy w Aspendos w Pamfilii, a także krnąbrna postawa spartań­
skich sprzymierzeńców i obywateli Miletu nie chcących wysyłać swojej
484 Druga część wojny peloponeskdej (421— 404 r.)

Rys. 27 Hellespont

floty. Wreszcie Astyochosa zastąpił Mindaros. We wrześniu r. 411 postano­


wił on związać się z Farnabazosem, rywalem Tissafernesa, równie chętnym
do opłacania floty peloponeskiej. W tym czasie Peloponezyjczycy mieli 16
okrętów w Abydos nad Hellespontem; na północy zbuntowało się Bizan­
cjum, a Tazos gotowało się do powstania. Główna flota ateńska znajdowała
się na Samos (Alkibiades z 13 okrętami popłynął w odwiedziny do Tissa­
fernesa), kilka statków było na Lesbos, eskadra zaś 18 okrętów — w Sestos
nad Hellespontem. Kiedy Mindaros przybył na Chios, flota ateńska prze­
płynęła z Samos pod Lesbos. Mindarosowi udało się jednak prześliznąć nie­
postrzeżenie między lądem stałym a Lesbos i dotrzeć do Hellespontu, gdzie
zdobył 4 okręty z ateńskiej eskadry w chwili, gdy wypływała ona na otwar­
te morze. W ten sposób zgromadził na wodach Hellespontu flotę 86 statków
peloponeskich. Ateńscy wodzowie, Thrasybulos i Thrasyllos, nadpłynęli
prowadząc ze sobą główną flotę i okręty ocalałe z eskadry z Sestos. 76 stat­
ków stanęło na kotwicy w Elajos.222
Walka o panowanie na morzu 485

Ponieważ Mindaros panował teraz nad przejazdem przez Hellespont,


Thrasybulos i Thrasyllos zdecydowali się atakować. Flota ich ruszyła w głąb
cieśniny, statek za statkiem, kierując się wzdłuż wybrzeża Chersonezu
w stronę Sestos, flota zaś peloponeska wypłynęła im naprzeciw, również
w pojedynczym szeregu, zmierzając ku Dardanos. Kiedy pierwsze okręty
dowodzone przez Mindarosa mijały ostatnie okręty ateńskie, którymi do­
wodził Thrasybulos, cała kolumna peloponeskiej floty zawróciła w szyku
i zaatakowała nieprzyjaciela przez wąską cieśninę. Ponieważ okręty Min­
darosa zdążyły już wypłynąć poza ostatnie statki Thrasybulosa i mogły
łatwo odciąć je od otwartego morza, Thrasybulos rozciągnął w tym kie­
runku swoją linię bojową osłabiając centrum, gdzie okręty znalazły się
teraz niebezpiecznie daleko od siebie. Tymczasem pierwsze statki ateńskie
dowodzone przez Thrasyllosa opłynęły wystający cypel Kynossema jesz­
cze przed rozwinięciem szyku bojowego, były więc poza zasięgiem wzroku
i cnie wiedziały nic o manewrze Thrasybulosa. Wówczas centrum floty pe­
loponeskiej uderzyło na centrum Ateńczyków, spychając na brzeg wiele
ich okrętów. Oba skrzydła tak jednego, jak i drugiego z przeciwników czy­
hały tylko na sposobność do ataku. Kiedy centrum peloponeskie zmieszało
szyki w uniesieniu zwycięstwa, Thrasybulos nagle ruszył do natarcia,
a rozgromiwszy skrzydło Mindarosa zawrócił swe okręty w głąb cieśniny
i rozbił bezładnie walczącą statki nieprzyjacielskiego centrum. Na lewym
skrzydle floty ateńskiej okręty Thrasyllosa odparły właśnie atak Syraku-
zan, którzy zobaczywszy klęskę swych towarzyszy sami również rzucili
się do ucieczki. Ponieważ brzegu azjatyckiego broniły wojska peloponeskie,
Ateńczycy nie byli w stanie wykorzystać zwycięstwa, ale dowiedli swej
wyższości bojowej w walce z flotą większą od ich własnej. Straty obu stron
w bitwie pod Kynossema były niemal równe, 21 okrętów peloponeskich
i 15 ateńskich, Ateńczycy jednak mogli teraz przepłynąć bez przeszkód
przez Hellespont, po czym zdobyli zbuntowane Kyzikos i pojmali 8 okrę­
tów z Bizancjum.223
Wieść o zwycięstwie, pierwszym od czasu klęski sycylijskiej, wzbudziła
wielką radość w Atenach. W dodatku stacjonująca na Eubei peloponeska
eskadra 50 okrętów rozbiła się spiesząc na pomoc Mindarosowi do Helles-
pontu. Również Alkibiades donosił, iż udało mu się przekonać Tissafernesa,
by nie sprowadzał floty fenickiej na wody egejskie, że umocnił Kos jako
bazę ateńską na południu, a sam strzeże Samos z 22 okrętami. W czasie
zimy połączył się z Thrasybulosem i Thrasyllosem. Odnieśli oni nowe zwy­
cięstwo zdobywając 30 statków nieprzyjacielskich i Thrasyllos popłynął
do Aten, by o tym zawiadomić i prosić o posiłki, które też nadeszły nieco
później pod dowództwem Theramenesa. W kwietniu lub maju r. 410 flota
ateńska, przewyższająca obecnie liczbą peloponeską, zadała nieprzyjacie­
lowi decydującą klęskę w bitwie pod Kyzikos. Przy paskudnej pogodzie
486 Druga część wojny peloponeskiiej (421— 404 r.)

Alkibiades podpłynął pod miasto ze swymi statkami, przechwycił poza por­


tem peloponeską flotę z 60 okrętów, zepchnął je wszystkie na brzeg i zdo­
był. Następnie wysadził na ląd swoich żołnierzy, pokonał wojska pelopo-
neskie i perskie oraz zajął Kyzikos. Ateny obroniły swoje panowanie na
morzu, a morska ofensywa Peloponezy jeżyków załamała się całkowicie.
Klęska Sparty znalazła swój wyraz w piśmie, które wysłał zastępca po­
ległego w bitwie Mindarosa: „Okręty stracone. Mindaros nie żyje. Ludzie
głodują. Nie wiemy, co począć/’ Trzy lata minęły, zanim Peloponezy jczycy
zdołali zebrać nową wielką flotę.224
W obliczu zwycięstw ateńskich na wodach Hellespontu przywrócenie de­
mokracji w Atenach stało się nieuniknione. Rządy Pięciu Tysięcy pro­
wadziły nadal wojnę z równą energią, za radą Theramenesa odwołano
Alkibiadesa i innych z wygnania, a także udzielano poparcia samemu Alki-
biadesowi i flocie na Samos. Toczono dzielnie walkę z Agisem w Dekelei,
z flotą peloponeską pod Eubeją (aż do jej wycofania), z Beotami i Eubej-
czykami usiłującymi zamknąć cieśninę molem, które połączyłoby Chalkis
z lądem stałym. Jedna flota, operująca na Morzu Egejskim pod dowódz­
twem Theramenesa, zdobywała pieniądze w napadach na terytorium nie­
przyjacielskie, obalała skrajne oligarchii zaprowadzone w państwach pod­
ległych przez Radę Czterystu i ściągała grzywny z przywódców oligar­
chicznych. Kanon na czele innej floty popłynął na Korkyrę, gdzie prosili
0 pomoc demokraci, i interweniował tam po ich stronie w rozpętanej po­
nownie wojnie domowej. Później Theramenes dopomógł jeszcze w ataku
na Pydnę Archelaosowi (który został królem Macedonii w r. 413), a na­
stępnie, połączywszy się z Thrasybulosem, podporządkował się jego roz­
kazom. W zwycięskiej bitwie pod Kyzikos Theramenes i Thrasybulos do­
wodzili każdy własną eskadrą, naczelne zaś dowództwo sprawował Alki­
biades. Tak więc w r. 410, jeszcze przed zwycięstwem pod Kyzikos, współ­
pracowali ze sobą zarówno wodzowie, jak i floty ateńskich Pięciu Tysięcy
1 demokracji samijskiej: Theramenes na północy Morza Egejskiego, a Thra-
syllos w Atenach. Obu rządom na równi potrzebne były dochody z państw
podległych, oba popierały demokrację w tychże państwach i u swoich
sprzymierzeńców, oba sprowadzały budulec okrętowy z Macedonii, a także
żywność z tych samych źródeł. Przywódcy Pięciu Tysięcy od samego po­
czątku przewidywali, że Ateny powrócą do demokracji, i mieli nadzieję,
że wówczas również utrzymają się przy władzy. W czerwcu r. 410 skoń­
czyły się rządy Pięciu Tysięcy w Atenach i demokracji na Samos. Ateń-
czycy wprowadzili u siebie z powrotem demokrację i przywrócili państwu
jedność. Przygotowywali się teraz z zapałem do dalszej wojny, utworzyli
też wyborowy oddział tysiąca hoplitów i stu konnych przeznaczonych do
specjalnych operacji. W roku 410/409 do takich kolegiów jak hellenotamiai
wybierano przywódców obu grup bez różnicy. Thrasyllos został strategiem
Walka o panowanie na morzu 487

w Atenach, Thrasybulosa wysłano na północ z hoplitami i jazdą, gdzie


operacje na wodach Hellespontu prowadził w dalszym ciągu Alkibiades
mając u swego boku Theramenesa, a później także ponownie Thrasybu­
losa.225
W Atenach utrzymywało się jednak nadal pewne poczucie urazy, zwłasz­
cza wśród przedstawicieli klasy najniższej, która przez cały rok była po­
zbawiona praw obywatelskich i płacy państwowej. Za pierwszej prytanii
po przywróceniu demokracji wszyscy obywatele składali następującą przy­
sięgę: „Zabiję własnoręcznie każdego, kto podważa demokrację w Atenach,
piastuje urząd przy niedemokratycznych rządach, dąży do tyranii lub
z tyranem współpracuje. Zabójcę takiego człowieka będę uważał za wol­
nego od wszelkiej zmazy wobec bogów olimpijskich i podziemnych.’ ’ Za­
bójcę Frynichosa uczczono teraz publicznie, obdarzając go ateńskim oby­
watelstwem. Alkibiades wydawał się jeszcze ciągle podejrzany jako nie­
doszły tyran, a ludzie pamiętali także uroczystą klątwę rzuconą nań za
bezbożność. Sam Alkibiades nie wracał do Aten. Nie mógł już ofiarować
ludowi swoich usług na dworze Tissafernesa, na początku r. 410 został bo­
wiem przez niego uwięziony i dopiero po miesiącu udało mu się zmylić
straże i uciec. Ateńczycy jednak co roku wybierali go strategiem, nie miał
bowiem sobie równego w sztuce wojennej i dyplomacji. W polityce zagra­
nicznej trudności wojenne zaostrzyły jeszcze rozbieżności interesów po­
szczególnych klas majątkowych. Umiarkowani gotowi byli zawrzeć pokój
na dogodnych warunkach, demokraci natomiast nadal dążyli do zwycię­
stwa za wszelką cenę. Dowiedli swego uporu odrzucając pokój na warun­
kach status quo, z którego propozycją wystąpiła Sparta po bitwie pod Ky-
zikos. Do odmowy tej przyczynił się przede wszystkim Kleofon, podobny
do Kleona skrajny demokrata, który przeprowadził uchwalenie swego
wniosku na Zgromadzeniu, zanim demokratyczna Rada Pięciuset rozpo­
częła urzędowanie w lipcu r. 410. On to właśnie razem w towarzyszami
atakował przed sądem byłych członków Rady Czterystu, takich jak Kry-
tiasz, który udał się na wygnanie do Tessalii, i wielu innych mniej od
niego obciążonych. Ta zawziętość w ściganiu przeciwników odbierała siły
państwu w czasie, gdy trzeba było zgody i dobrej woli wszystkich obywa­
teli, by móc pokonać nieprzyjaciela.226
'Na Morzu Egejskim obie strony paraliżował brak pieniędzy. W Atenach
topiono srebrne i złote przedmioty wzięte ze świątyń i bito z nich monety,
by ratować sytuację. I Ateny, i Sparta osadzały swoich komendantów oraz
garnizony w podległych, a także w sprzymierzonych państwach oraz ścią­
gały kontrybucje wojenne. Alkibiades obłożył dziesięcioprocentowym cłem
wszystkie ładunki, które przechodziły przez Bosfor. Thrasyllos na czele
floty 50 okrętów wyposażonych w Atenach napadał w r. 409 na wybrzeża
azjatyckie w poszukiwaniu zdobyczy i stracił tu 400 ludzi. W roku 408
488 Druga część wojny peloponeskiiej (421— 404 r.)

Alkibiades zdobył wiele łupów i duże odszkodowanie na Chalkedończykach


i Farnabazosie, a w roku następnym 100 talentów przyniósł mu najazd na
wybrzeża Karii.227 Taka zuchwałość wzmogła niechęć do Aten na dworze
perskim. Jednocześnie w Atenach wrócono do dawnego systemu płac pań­
stwowych, Kleofon zaś wprowadził jeszcze dwuobolowy zasiłek (diobelia)
dla ubogich. Peloponezyjczycy dostawali od Farnabazosa dostateczną po­
moc pieniężną, by mogli zachować swój stan posiadania w Jonii i na Hel-
lesponcie, a także utrzymywać garnizon w Bizancjum od r. 410 aż do zimy
408/407, kiedy to miasto pewnej nocy wydano zdradą wojskom Alkibia-
desa. Na półwyspie greckim w zimie r. 409/408 Sparta zajęła Pylos, a Me-
gara — Nisaję. Ateny pomściły tę stratę zadając klęskę wojskom mega-
ryjskim, wspieranym wówczas przez oddziały spartańskie, ale angażować
się dalej w rozgrywki na lądzie oznaczałoby narażać na niebezpieczeństwo
szczupłe zasoby państwa. Daleką ciągle od rozstrzygnięcia wojnę, obliczoną
na wyczerpanie przeciwnika, przedłużała jeszcze Persja, gdyż Farna-
bazos zgodził się w r. 408 zawrzeć z Alkibiadesem miejscowe zawieszenie
broni, a dwór perski przyjmował bez różnicy posłów obu stron. W marcu
r. 407 król Dariusz wysłał swego zastępcę, młodszego syna Cyrusa, aby
przejął władzę nad całym pobrzeżem azjatyckim i udzielił pomocy Spar-
cie. Po drodze Cyrus napotkał posłów ateńskich. Ponieważ zaś nowa po­
lityka perska miała pozostać na razie tajemnicą, uwięził ich i wypuścił
dopiero po trzech latach.228
Wiosną r. 407 Alkibiades, u szczytu powodzenia, zmierzał wreszcie w kie­
runku Aten. Po drodze zebrał łupy wartości 100 talentów i przeprowadził
rozpoznanie Gythejon, morskiej bazy Sparty w Lakonii. Kiedy po ośmiu
latach nieobecności statek jego zbliżał się do wód ojczystych, otrzymał
wiadomość, że wśród strategów wybranych na rok 407/406 znalazł się on
sam, Thrasybulos, który właśnie ujarzmił Tazos, i Konon piastujący ten
urząd poprzednio w okresie rządów Pięciu Tysięcy. Był dzień świąteczny
pod koniec maja, gdy na czele swojej eskadry wpływał do Pireusu. Zgro­
madziły się tu liczne tłumy chciwe widoku najbardziej utalentowanego
Ateńczyka tych czasów. Jednych przywiódł do portu podziw i sympatia,
innych — nieufność lub nawet nienawiść. Alkibiades stał chwilę bez ru­
chu na wysokim pokładzie i dopiero upewniwszy się, że są na miejscu
przyjaciele gotowi go osłaniać, wysiadł na ląd i ruszył pieszo do miasta.
Jego porywająca wymowa raz jeszcze urzekła Radę i Zgromadzenie. Zdjąw-
szy rzuconą nań klątwę powierzono mu naczelne dowództwo armii ateń­
skiej. Tryumfalna droga jego floty, która wiodła z Bizancjum wokół ca­
łego Morza Egejskiego, obudziła w duszach Ateńczyków marzenia o wiel­
kim imperium; zaszczycili go tedy przewodnictwem w procesji państwo­
wej, która — po raz pierwszy od zajęcia przez Spartan Dekelei — w y­
ruszyła Drogą Świętą do Eleusis. Wczesną jesienią r. 407 Alkibiades wy­
Walka o panowanie na morzu 489

płynął z flotą złożoną ze 100 okrętów, mając pod swymi rozkazami rów­
nież 150 konnych i 1500 hoplitów. Wierzył, że utrwali na nowo panowanie
Aten nad ich imperium.229
Mianowanie Cyrusa udało się utrzymać w całkowitej tajemnicy. Zanim
jeszcze Alkibiades opuścił Ateny, nowy wódz spartański, Lizander, prze­
prawił się via Rodos do Efezu. Tutaj zgromadził 70 okrętów, a pozyskaw­
szy zaufanie Cyrusa dostał od niego środki pozwalające mu na płacenie
żeglarzom najemnym wyższego żołdu niż go dawały Ateny. Wezwał na­
stępnie posiłki z Chios, wyposażył 90 okrętów i wyczekiwał odpowiedniej
sposobności. Główna flota ateńska znajdowała się w Notion, a dowodził
nią Antioch, zastępca Alkibiadesa. Sam Alkibiades poniósł ostatnio nie­
powodzenie przy próbie ujarzmienia Andros, zamierzał więc skoncentro­
wać rozproszone eskadry ateńskie, teraz zaś wyruszył właśnie z wyboro­
wym oddziałem hoplitów na spotkanie z Thrasybulosem do Fokai. Przed
wyjazdem polecił Antiochowi, by nie podejmował żadnych ataków na flotę
Lizandra. Antioch jednak sprowokował bitwę. Gdy z 10 szybkimi okręta­
mi przepływał tuż koło stanowisk floty peloponeskiej, nieprzyjaciel do­
ścignął i zatopił jego własny statek. Lizander, który wiedział od zbiegów
o nieobecności Alkibiadesa, szybko spuścił na wodę wszystkie swoje okrę­
ty, a rzuciwszy się w pościg za innymi statkami ateńskimi, starł się znie­
nacka z całą flotą w chwili, gdy bezładnie wypływała z portu w Notion.
Bitwa ta miała miejsce na początku r. 406. Nieco później Lizander nie
chciał stawić czoła liczniejszej flocie, którą zgromadził Alkibiades, zdobył
za to Delfinion, fort na Chios, w którym Ateńczycy siedzieli już od lat
pięciu. W Atenach skargi przeciw Alkibiadesowi wnosili ludzie z jego wła­
snej floty, a także sprzymierzeńcy, którym spustoszył terytorium. Na wio­
snę odbyły się wybory strategów na rok attycki 406/405. Wśród wybra­
nych zabrakło Alkibiadesa. Specjalną uchwałą pozbawiono go natychmiast
naczelnego dowództwa przekazując je Kononowi. Nie chcąc stanąć przed
sądem ateńskim Alkibiades wolał raczej udać się na dobrowolne wygnanie
do swej prywatnej twierdzy na Chersonezie trackim.230
Konon zmniejszył do 70 liczbę okrętów w gotowości bojowej, mając na­
dzieję zwiększyć zarazem ich sprawność. Wkrótce jego przeciwnikiem zo­
stał nowy nauarcha (dowódca floty) spartański, Kallikratidas, który posta­
nowił nie żebrać u Cyrusa o pieniądze, zjednał sobie natomiast poparcie
greckich miast w Azji. W czerwcu r. 406 zaskoczył on ze 140 okrętami flotę
Konona na morzu, ścigał ją aż do portu w Mitylenie i zdobył 30 statków,
których załogi uciekły wpław do brzegu. Reszta została zablokowana
w porcie, a wiadomość o tym przywiozła do Aten triera, która wymknęła
się pościgowi nieprzyjaciela. Wkrótce potem inny strateg, Diomedon, który
nadpływał z posiłkami dla Konona, zaatakowany znienacka przez Kalli-
kratidasa, stracił 10 ze swoich 12 okrętów. Sytuacja była poważna. Zgro­
490 Druga część wojny peloponeskiiej (421— 404 r.)

madzenie uchwaliło wypuścić specjalną emisję monet złotych i przyznać


prawa obywatelskie pewnej liczbie metojków, cudzoziemców i niewolni­
ków; prawdopodobnie w tym też czasie Ateny próbowały uzyskać pomoc
Kartaginy, która właśnie atakowała Sycylię. W ciągu miesiąca miasto w y­
stawiło 110 okrętów, a we flocie tej wielu jeźdźców służyło jako żołnierze,
by uzupełnić liczbę wojsk pokładowych, która wynosiła około 22 000 ludzi.
Samijczycy przysłali 10 statków, a obywateli państw podległych pociągnię­
to do przymusowej służby na innych okrętach. W sierpniu Kallikratidas
dostał wiadomość, że zbliża się wielka flota ateńska licząca więcej niż 150
trier. Pozostawił na miejscu Eteonikosa z 50 okrętami, które miały utrzy­
mywać blokadę Mityleny, a sam na czele 120 statków popłynął do przy­
lądka Malea, skąd mógł widzieć ognie rozpalane przez załogi floty ateń­
skiej na wyspach Arginuzach, odległych o jakieś 19 kilometrów. Powziął
śmiałą decyzję, że wyruszy o północy, by o świcie napaść niespodziewanie
na flotę ateńską, ale rozpętała się gwałtowna burza i świt zastał jego okręty
jeszcze w drodze ku wyspom. Ateńska flota, której załogi dobrze w nocy
odpoczęły, wypłynęła na morze, by stoczyć największą od czasu Sybo-
tów bitwę Hellenów z Hellenami.231
Ośmiu strategów dowodzących flotą ateńską zdawało sobie sprawę, że
tym razem nieprzyjaciel przewyższa ich sztuką żeglarską i umiejętnościami
taktycznymi. Obawiając się, że poszczególne okręty wroga, którym udałoby
się przedrzeć przez ich lini^, mogłyby zaatakować taranem od burty ateń­
skie statki, ustawili na skrzydłach okręty podwójnym szeregiem, a poje­
dynczo w centrum, osłanianym przez jedną z wysp arginuskieh. Kallikra­
tidas podzielił swoją flotę na dwie części, każdą uszykowaną w pojedyn­
czym szeregu, i zaatakował naraz oba skrzydła ateńskie. Sam dowodził
grupą 10 okrętów spartańskich na prawym skrzydle. Zginął na samym
początku bitwy, Ateńczycy zatopili 9 z jego okrętów, a wtedy całe prawe
skrzydło załamało się i zaczęło uciekać na południe. Lewe, którym dowo­
dził Tebańczyk Thrasondas, walczyło nadal. Wreszcie jednak 1 jego flotylla
rzuciła się do ucieczki. Flota ateńska straciła 13 okrętów, 12 było uszko­
dzonych, zatopiono jednak 75 peloponeskich. Strategowie ateńscy wydzie­
lili 47 okrętów pod dowództwem Theramenesa i Thrasybulosa, a dodali
im także kilku innych oficerów, polecając zebrać rozbitków ateńskich oraz
ciała zabitych i potopionych, sami zaś popłynęli do Mityleny w nadziei
przyłapania 50 okrętów Eteonikosa. Ale od północy zerwał się sztorm.
Ateńczycy przybili z powrotem do brzegu, a w czasie nocy Eteonikos prze­
mknął się na Chios. Tymczasem na wzburzonym morzu nie udało się ura­
tować rozbitków ani 12 uszkodzonych okrętów. W dniu tym, jak obli­
czono, zginęło mniej więcej 20 000 Greków.232
Nie mniej energicznie niż Kallikratidas na morzu poczynał sobie Agis
w Dekelei. Na początku r. 406 próbował on wtargnąć do Aten. Zaatakował
Walka o panowanie na morzu 491

je nocą z 14 000 hoplitów, tylomaż lekkozbrojnymi i dwunastu setkami


jazdy. Zaskoczył wystawione na zewnątrz straże, ale same mury zdołano
w porę obsadzić. Ateńczycy wyszli z miasta ofiarując bitwę tuż pod jego
murami, gdzie chroniły ich z góry pociski załogi. Agis nie zamierzał wal­
czyć w tych warunkach, Ateńczycy zaś nie wysunęli się naprzód. Wyda­
rzenie to zaniepokoiło bardzo całą ludność i odtąd żołnierze mieli częściej
nocną służbę.
Blask zwycięstwa pod Arginuzami gasiła w Atenach żałoba po pięciu
tysiącach poległych. Wieści o tak wielkich stratach wzbudziły głębokie
oburzenie, które wykorzystał przywódca demokratyczny Archedemos, za­
rządzający zasiłkami dióbelia. Oskarżył on przed sądem ludowym jednego
ze strategów, Erasinidesa, o nadużycia popełnione nad Hellespontem,
a także o nieudolność w dowodzeniu. Erasinidesa uwięziono, a Rada po­
stanowiła zaaresztować także innych strategów. Dwaj z nich zbiegli, pię­
ciu pozostałych, Aristokratesa, Diomedona, Lizjasza, Peryklesa (syna wiel­
kiego Peryklesa) i Thrasyllosa (przywódcę demokracji na Samos w r. 411)
zatrzymano i stawiono przed Zgromadzeniem. Dowódcy statków, którym
nie udało się ocalić tonących ludzi — Theramenes, Thrasybulos i inni —
oskarżali teraz ostro strategów, sposób jednak, w jaki ci ostatni bronili
swego postępowania, i zeznania naocznych świadków doprowadziłyby za­
pewne do ich uniewinnienia, gdyby głosowanie mogło się odbyć jeszcze
przed zapadnięciem nocy. Przez parę następnych dni Ateńczycy obcho­
dzili Apaturia, święto fratrii, a rodziny opłakiwały swoich zmarłych. Gdy
Zgromadzenie zebrało się powtórnie, nastrój był bardziej nieprzychylny
dla strategów, a wielu obecnych zjawiło się w czarnych szatach z głowami
ogolonymi na znak żałoby.
Na tym posiedzeniu Rada miała przedstawić proponowaną przez siebie
procedurę rozprawy. Kallifcsenos, namówiony przez przyjaciół Therame-
nesa, wystąpił z wnioskiem, by natychmiast przeprowadzić głosowanie,
czy należy skazać na śmierć, czy też nie, wszystkich strategów razem. Za-
krzyczano i zmuszono do milczenia ludzi, którzy usiłowali obalić ten wnio­
sek jako sprzeczny z prawem i zwracali uwagę, że co najmniej jeden stra­
teg sam również był rozbitkiem w chwili, gdy wydawano rozkazy. Podnio­
sły się okrzyki, że to skandal przeszkadzać ludowi w robieniu tego, co mu
się podoba. Kilku prytanów Rady odmówiło wówczas przeprowadzenia bez­
prawnego głosowania, ale ich także zastraszono i ustąpili wszyscy oprócz
Sokratesa, który nalegał do końca, by postąpić zgodnie z prawem. Wysu­
nięty jako kontrpropozycja wniosek, aby każdego ze strategów sądzić
osobno, przepadł w drugim głosowaniu. Przyjęto więc procedurę zapro­
ponowaną przez Kalliksenosa. Sześciu strategów skazano razem na śmierć,
a wyrok został wykonany bezzwłocznie.
Tym razem lud ateński, zebrany w wielkiej masie łatwo ulegającej wpły-
492 Druga część wojny ipeloponesfeiej (421— 404 r.)

woni histerii i wyrachowanym machinacjom jednostek, złamał zarówno


pisane, jak i niepisane prawa, na których Perykles oparł swoją wiarę
w demokrację jako ideał dla świata. Okropności wojny i możliwość klęski
zachwiały moralnością i nauczyły zawziętości obywateli Aten. Pożałowali
oni później swego czynu i wszczęli postępowanie przeciwko tym, którzy
ich zwiedli. Nic już jednak nie można było naprawić. Przeciwnicy demo­
kracji mieli teraz silniejsze argumenty. Znajdowali poparcie u ludzi z za­
sadami, którzy woleli nie mieszać się do takiej zwyrodniałej polityki.
Przestano także wierzyć w bezstronność ateńskich sądów, gdyż pastwą ich
najczęściej padali bogaci, a sędziów udawało się przekupić zbiorowo, jak
to uczynił Anytos, strateg, który, jak uważano powszechnie, ponosił odpo­
wiedzialność za stratę Pylos w r. 409/408.233
Po bitwie pod Arginuzami Spartanie wystąpili z propozycjami pokojo-.
wy mi. Byli gotowi opuścić Dekeleję i zawrzeć pokój na warunkach status
quo. Kleofon nakłonił jednak Ateńczyków, by nie zgadzali się na żadne
układy, dopóki wojska spartańskie nie opuszczą wszystkich miast w ateń­
skim imperium. Kiedy Spartanie przygotowywali się ponownie do ataku,
sprzymierzeńcy wymogli na nich, by oddali Lizandrowi dowództwo nad
flotą peloponeską. Ponieważ nie wolno im było mianować dwukrotnie
tego samego człowieka naczelnym wodzem, Spartanie uciekli się do fikcji
prawnej, wyznaczając nauarchą Arakosa, Lizandra zaś czyniąc jśgo za­
stępcą i faktycznym dowódcą floty. Lizander otrzymał od swego, przyja­
ciela Cyrusa hojne wsparcie pieniężne, zebrał flotę licząca w przybliżeniu
200 jednostek pływających i powiódł swoje siły lądem i morzem do fielle^
spontu, gdzie zdobył szturmem Lampsakos, a idąc za wzorem Kallikrati-
dasa wypuścił wszystkich wolno urodzonych jeńców. Ateńska flota ze 180
okrętów pod dowództwem Konona i Filoklesa zjawiła się w sierpniu przy
otwartej plaży w Ajgospotamoj naprzeciwko Lampsakos, gdzie cieśnina
ma niewiele ponad 3 km szerokości. Ateńczykom zależało na wymuszeniu
bitwy natychmiast, chcieli bowiem umożliwić przejazd statkom ze zbożem
płynącym do Aten z Morza Czarnego. Przez cztery dni z rzędu przepra­
wiali się o świcie przez cieśninę i ofiarowywali bitwę na wodach opodal
Lampsakos, ale Lizander trzymał swoją flotę pod wiosłami wewnątrz portu.
Każdego popołudnia, kiedy flota ateńska wycofywała się do Ajgospotamoj,
a załogi wychodziły na brzeg w poszukiwaniu wieczornego posiłku, Lizan­
der wysyłał najszybsze okręty, które miały obserwować, co się dzieje,
a reszta floty stała w gotowości aż do ich powrotu. Na czwarty dzień
przybył ze swojej twierdzy Alkibiades i doradzał ateńskim strategom, by
przeprowadzili okręty do Sestos, a kiedy nie chcieli go słuchać, odjechał.
Piątego dnia wszystko się działo jak codziennie, ale tym razem, gdy tylko
Ateńczycy wysiedli na ląd i rozproszyli się po wybrzeżu, szybkie okręty
Lizandra pośrodku cieśniny dały znak podniesioną do góry tarczą. Wów­
Walka o panowanie na morzu 493

czas Lizander powiódł swoją flotę z największą szybkością przez cieśninę.


Zaskoczenie Ateńczyków było całkowite, większe nawet niż w r. 411 pod
Oropos. Uciec zdołało tylko 8 okrętów dowodzonych przez Konona i statek
państwowy „Parałoś” . W ręce nieprzyjaciela wpadło pozostałe 171 okrę­
tów, wszystkie puste lub tylko z częścią załogi, obóz zaś zalały piesze
wojska Peloponezy jeżyków.234
Kiedy Lizander zgromadził dziesiątki tysięcy jeńców, wezwał wodzów
z państw sprzymierzonych, by postanowili o ich losie. Przypomnieli oni
0 licznych okrucieństwach, jakich dopuszczało się państwo ateńskie.
W ostatnich już dniach Filokles rozkazał jeszcze zrzucić ze skały załogi
dwóch trier, z Andros i z Koryntu, a Zgromadzenie poleciło swoim wodzom
obcinać prawą rękę każdemu schwytanemu żeglarzowi. Lizander zaakcep­
tował decyzję swoich sprzymierzeńców. Kazał stracić wszystkich pojma­
nych Ateńczyków (a było ich około 3000) oprócz stratega Adejmantosa,
który występował przeciwko rozkazom Zgromadzenia. Innych jeńców
zwolniono. Od tej chwili płynąc tryumfalnie przez Morze Egejskie Lizan­
der odsyłał do Aten wszystkich ateńskich jeńców i kleruchów chcąc w—Len
sposób zwiększyć liczbę ludności w obleganym mieście, a wydziedziczo­
nym mieszkańcom na Melos, Eginie, jak również w innych państwach,
przywracał ich posiadłości. W listopadzie r. 405 jego flota blokowała już
Pireus, a wojska peloponeskie pod dowództwem królów spartańskich, Agisa
1 Pauzaniasza, rozłożyły się obozem pod murami miasta.235
Ksenofont pozostawił nam opis tego, co się działo w Atenach po bitwie
pod Ajgospotamoji „Była noc, gdy «Parałoś» przybył i doniósł o klęsce.
Jęk pobiegł z Pireusu wzdłuż Długich Murów do miasta, bo każdy prze­
kazywał tę wiadomość dalej. Tej nocy nikt nie spał, wszyscy opłakiwali nie
tylko poległych, ale bardziej jeszcze siebie samych, sądzili bowiem, że czeka
ich teraz los podobny do tego, jaki z ich własnych rąk spotkał mieszkań­
ców Melos, Histiai, Skione, Torone, Eginy i wielu innych Hellenów.” Na­
stępnego dnia lud zebrał się na Zgromadzeniu i postanowił podjąć przy­
gotowania do obrony miasta. Kiedy zaczęła się blokada, uchwalono amne­
stię dla wszystkich pozbawionych praw obywateli i przyznano obywatel­
stwo ateńskie demokratycznej Samos, która jedyna ze wszystkich państw
związkowych nie przeszła na stronę Sparty.
W grudniu zaczęło braknąć żywności. Ateńczycy prosili o pokój, gotowi
byli zawrzeć przymierze ze Spartą za cenę zachowania Długich Murów,
ale eforowie domagali się, by je częściowo zburzyć. Kleofon przeprowa­
dził wówczas uchwałę skazującą na śmierć każdego, kto wystąpiłby
z wnioskiem przyjęcia takich warunków. Lud zlecił następnie Therame-
nesowi prowadzenie rokowań z Lizandrem. W czasie jego trzymiesięcznej
nieobecności wielu ludzi umarło z głodu, Kleofon zaś został stracony za
dezercję, o którą oskarżyli go członkowie oligarchicznej heterii. Kiedy
494 Druga część woj,ny peloponeśkiej (421— 404 r.)

Theramenes wrócił od Lizandra, znalazł się w liczbie dziesięciu pełnomoc­


ników wyznaczonych do ustalenia warunków pokoju. Reprezentowali oni
Ateny na Zgromadzeniu Symmachii Spartańskiej.236
Przedstawiciele Koryntu, Teb i innych jeszcze państw wystąpili z wnio­
skiem, by skazać Ateny na andrapodismos, tzn. wymordowanie wszyst­
kich dorosłych mężczyzn, a sprzedanie w niewolę kobiet i dzieci. W ten
sposób właśnie postąpili Ateńczycy na Melos i gdzie indziej. Sparta jednak
nie chciała niszczyć miasta, które zasłużyło się tak pięknie Helladzie
w czasie wojen perskich. Posłowie powrócili z warunkami, które lud ateń­
ski przyjął z uczuciem ulgi: żądano zburzenia Długich'Murów i umocnień
w Pireusie, wydania całej floty oprócz 12 okrętów, ewakuacji wojsk
z państw związkowych, odwołania wygnańców oraz posłuszeństwa wobec
Sparty we wszystkich sprawach polityki zagranicznej. W kwietniu r. 404
Lizander wpłynął do Pireusu i żołnierze jego z wielkim entuzjazmem
zaczęli przy akompaniamencie fletów rozbierać Długie Mury „wierząc, że
dzień ten jest początkiem wolności Hellady’I 237
Tak więc wojna zakończyła się całkowitą klęską Aten. Zdaniem Tuki­
dydesa klęskę tę spowodowały błędy popełniane przez lud ateński i jego
przywódców, a wynikające z egoizmu tegoż ludu, jego ugrupowań politycz­
nych i samych przywódców. Ateńczycy mieli dość siły, męstwa i inicja­
tywy, ale zabrakło im solidarności, samozaparcia i zdyscyplinowania, które
mogłyby zapewnić zwycięstwo. Symmachia Spartańska zawdzięczała swój
tryumf nie tylko błędom Aten. Wchodzące w jej skład państwa, wielkie
i małe, znosząc wytrwale trudy wojenne walczyły na śmierć i życie za
sprawę'wolności, sprawę, w której mniejszą rolę odgrywały interesy ma­
terialne niż idealna miłość ojczyzny. Przywódca Symmachii, Sparta, grze­
szyła nieraz powolnością w działaniu i brakiem wyobraźni w strategii, ale
popełniała mniej owych błędów, jakie według Tukidydesa decydują często
o losach wojny. Przede wszystkim zaś wykazała opanowanie, umiarkowa­
nie w powodzeniu, a zdrowy rozsądek w chwilach trudnych, dzięki czemu
była w stanie przewodzić grupie świadomych swoich celów państw i utrzy­
mać w niej militarne kierownictwo. Wojna peloponeska nie przyniosła
Helladzie niczego prócz zła. Jej zdolność obrony przed atakiem z zewnątrz
została okaleczona boleśnie, a być może nawet śmiertelnie. Cień ponury
na przyszłość świata greckiego rzucała wzajemna wrogość państw, pogłę­
biona jeszcze przez wojnę, a w poszczególnych państwach rozłam we­
wnętrzny, stawiający zgnębienie przeciwnika przed służbą dla ojczyzny.
A jednak w IV wieku cała Hellada, z Atenami bynajmniej nie na ostatnim
miejscu, z zadziwiającą żywotnością stanęła raz jeszcze na wysokości po­
litycznych i kulturalnych zadań nowej epoki.238
R O Z D Z IA Ł 6

PRZEŁOM KULTURALNY
W CZASIE WOJNY PELOPONESKIEJ

K
iedy demokracja prowadzi wojnę, większego znaczenia nabiera kra-
somówstwo, ponieważ tematem obrad są donioślejsze sprawy i po­
trzeba przywódców, którzy lepiej potrafią porwać za sobą słuchaczy.
W dwójnasób było to ważne w Atenach. Tutaj bowiem lud na masowych
zebraniach nie tylko decydował o polityce, lecz również sądził wszystkich
urzędników, tak że polityk mało wymowny nie miał sposobu, by go prze­
konać i uniknąć skazania. Kimon i Perykles, obaj wielcy mówcy, mieli za
sobą szkołę tradycji rodowych, ale na początku wojny sztuka wymowy stała
się towarem na sprzedaż, znajdującym wielu chętnych nabywców w oso­
bach kandydatów do kariery politycznej lub prawniczej. Protagoras z Ab-
dery, który odwiedził Ateny około r. 450, uczył wymowy za pieniądze,
a za jego przykładem poszli inni, jak np. Prodikos z Keos i Hippiasz
z Elidy. W demokratycznych państwach Sycylii Koraks pierwszy rozpo­
czął studia nad retoryką jako sztuką, a Tejsias i Gorgiasz byli już sław­
nymi przedstawicielami tej właśnie sztuki, kiedy w r. 427 przybyli do
Aten w poselstwie od Leontinoj. Ich krasomówstwo wprawiło w podziw
lud ateński. Tejsias nauczał później w Atenach, a jednym z jego uczniów
był Isokrates. Gorgiasz zaś zdobył sobie powszechne uznanie wygłaszając
świetne mowy na panhelleńskich Igrzyskach w Olimpii i w Delfach; za­
słynął też z wysokich opłat, jakie pobierał za udzielanie lekcji.239
Koraks, Protagoras i Gorgiasz dokonali przewrotu w prozie greckiej,
Podczas gdy Herodot i jego poprzednicy starali się przede wszystkim
o płynność narracji, a styl tzw. Starego Oligarchy, autora politycznego
pamfletu z lat trzydziestych V wieku uderza swoją prostotą, nowatorzy
dążyli teraz do wzniosłości i precyzji, które odpowiadały upodobaniom tej
epoki również w architekturze, rzeźbie i malarstwie. Proza ich była świa­
domie artystyczna. Przejęła z poezji całą technikę obliczoną na wzrusze­
nie i przekonanie słuchacza: styl, rytm, asonans, metaforę i patos. Sko­
jarzona z głębią myśli , i intelektualną uczciwością, osiągała nieraz wielką
siłę wyrazu, na przykład w dziele Tukidydesa, a niekiedy także w mo­
wach wygłaszanych na Zgromadzeniu Ludowym i w sądach ateńskich.
Jakiekolwiek byłyby jej wady płynące z zawziętej pogoni za efektem i ory-
496 Przełom kulturalny w czasie wojny peloponeskiej

ginalnością, właśnie proza tych czasów będzie wzorem dla przyszłych po­
koleń aż do końca istnienia Cesarstwa Rzymskiego.
Dostojność stylu to jednak jeszcze nie wszystko. Potrzeba także precyzji
w wyrażaniu myśli. Prodikos uczył subtelności gramatycznych i języko­
wych, Protagoras zaś znaczenia różnych sposobów wyrażania. Badano sta­
rannie porządek słów, najwłaściwszy układ argumentów i zasady rozumo­
wania.240 Kiedy w centrum uwagi znajduje się znaczenie, zagadnienia do­
tyczące sensu stają się bardzo ważne. Prodikos, Antifon i inni czuli się
kompetentni, by zajmować się właśnie tymi zagadnieniami. Byli oni bo­
wiem retorami, a jednocześnie filozofami świadomymi nauk głoszonych
przez Anaksagorasa, Zenona, Empedoklesa, Leukipposa i Demokryta. W ten
sposób stali się zatem nauczycielami nie tylko wymowy, ale i mądrości,
nazywano ich też sofistami, a właściwa im mądrość każe zaliczyć ich do
grupy myślicieli będących w praktyce racjonalistami, w teorii zaś wyzna­
jących agnostycyzm.
Sofiści znaleźli chętnych odbiorców w wojennych Atenach. Ponieważ
państwo nie zajmowało się tu edukacją, dzieci uczyły się dawniej w ro­
dzinnych demach lub we własnych domach w mieście i nie istniały żadne
specjalne instytucje umożliwiające dalsze kształcenie. Młodsze pokolenie,
wyrwane teraz ze swoich demów i żyjące w mieście, w straszliwym ścisku,
zwracało się z zainteresowaniem do sofistów, zaczynając pogardzać
rodzicami za ich nieznajomość retoryki i nowej mądrości. Wszechstron­
ność sofistów sprawiała, że łatwo było nie zauważyć niebezpieczeństwa,
jakie niosły ze sobą ich nauki. Wielu z nich parało się nie mniej różno-
rodnymi zagadnieniami od filozofów, których naśladowali. Protagoras
uczył etyki, polityki, metafizyki i matematyki, układał prawa dla Thurioj
przy ich założeniu i polemizował z Demokrytem na temat natury pozna­
nia. Hippiasz badał dawną historię, sporządził listę zwycięzców olimpij­
skich, rozprawiał o matematyce, astronomii, poezji i muzyce. Podobnie
i wśród filozofów taki Demokryt, na przykład, pisał prace dotyczące nie
tylko fizyki, matematyki i astronomii, ale także psychologii, logiki, mu­
zyki i poezji. Powódź nowych idei zalewała miasto, które zawsze miało
upodobanie do nowości.
Jak twierdzą filozofowie, „ wiele nauki nie uczy rozumu” . Ludzie byli
skłonni pamiętać najlepiej nie to, co właściwe, wychwytywać raczej cle*«
strukcyjny sceptycyzm niż konstruktywną myśl sofistów. Gorgiasz dowo­
dził, że jeśli nawet coś istnieje, jest to w każdym bądź razie niepoznawalne
i nie do wypowiedzenia, a Protagoras twierdził, że zmysły stanowią kry­
terium rzeczywistości, a zatem „człowiek jest miarą wszystkiego” . Tak
więc prawda jest względna, uzależniona od punktu widzenia każdego czło­
wieka. Sam Protagoras mówił, że nie może wiedzieć, czy bogowie są, czy
ich nie ma. Wychodząc z takich założeń wystarczało uczynić jeszcze tylko
Przełom kulturalny w czasie wojny peloponeskiej 497

mały krok, by stanąć na stanowisku agnostyka-hedonisty, ale nie wszyscy


sofiści ten krok zrobili. Obaliwszy wszelkie sankcje religijne, Protagoras
postawił na ich miejscu sankcje ludzkie w postaci praw wydawanych
przez dobrych prawodawców i utrzymywał, że państwo uczy ludzi żyć
cnotliwie. Jednakże ci, którzy stracili wiarę w sankcje religijne, nie prze­
noszą jej ipso facto na prawa stworzone przez człowieka. W istocie Hip-
piasz i Antifon uważali takie prawo za tyrana i widzieli we wszystkich
ludziach istoty o pokrewnej naturze i współobywateli świata. Thrasyma-
chos głosił, że „sprawiedliwość to korzyść silniejszego” i dlatego prawa
demokracji bronią interesów Większości, prawa zaś oligarchii — mniej­
szości. Jego dwaj pojętni uczniowie w sofistyce poszli dalej. Kallikles na­
uczał, że siła oznacza prawo, a Krytiasz, że religia jest wymysłem prze­
biegłego człowieka, który wiedział, że jeżeli inni w nią uwierzą, będzie
to dla niego z korzyścią.241
Podczas gdy sofistyka burzyła tradycyjne wierzenia, wojna oddziaływała
także w podobnym kierunku. Ewakuacja Attyki, okropności zarazy i ka­
tastrofa sycylijska poderwały wiarę w bogów, a trudy wojny i nędze
klęski sprawiły, że wielu zaczynało kwestionować prawo państwa do sta­
wiania takich wymagań. Również filozofia określiwszy swą kosmogonię,
z której usunęła interwencję jakiegokolwiek bóstwa, zwróciła się do mi-
krokosmosu — człowieka i badała psychologię jednostki. Przesunięcie za­
interesowań z grupy na jednostkę naruszyło tradycyjny stosunek między
państwem a obywatelem. Dla wiary trzeba było nowych podstaw. Taki
filozof jak Demokryt dał je może swoim uczniom w Abderze, kiedy głosił,
że dobroć jest stanem duszy zależnym od poczucia własnej godności, a nie
od obyczajów społecznych, że krzywdziciel jest bardziej nieszczęśliwy od
skrzywdzonego i że źródłem szczęścia jest prawość.242 Ateńczycy jednak
potrzebowali bardziej poglądowej lekcji i niektórzy z nich znaleźli ją
u pierwszego swego rodaka, który zdobył sławę w filozofii czy sofistyce.
S o k r a t e s z Aten (r. 469— 399) zajmował się makrokosmosem wszech­
świata, zanim zwrócił się do mikrokosmosu człowieka, a sztukę dialektyki
wykształcił, zanim począł nauczać innych. Nie był sofistą w ścisłym tego
słowa znaczeniu, bo nie pobierał opłat za naukę ani nie obiecywał prze­
kazać sekretu powodzenia. W ironii i umiejętności stawiania pytań prze­
ścignął jednak wszystkich sofistów. A przecież stosował podobną do nich
metodę, kwestionując podstawowe założenia swych słuchaczy we wszel­
kich sprawach dotyczących przekonań, religii i etyki. Twierdził, iż wie,
że nic nie wie, ale znał dobrze cel swych własnych dociekań życiowych,
którym była służba Bogu i przekonanie innych, by Mu także służyli pod­
porządkowując wszystkie materialne względy, a nawet życie samo naka­
zom dobroci, prawdy i podziwowi dla piękności duszy. Nauka Sokratesa
nie pozostawała bez wpływu na sposób myślenia ludzi, ale znacznie głęb­
498 Przełom kulturalny w czasie wojny peloponeskiej

sze było oddziaływanie jego własnej osobowości i postępowania. Tak wy­


raźnie żył według głoszonych zasad, nie dla siebie samego, ale dla innych.
Ponieważ Ateny go wychowały, służył im mężnie na wojnie i bronił ich
praw przed rozkrzyczanym ludem po bitwie pod Arginuzami. W swym
posłuszeństwie oddawał jednak ostateczne pierwszeństwo nie Atenom, ale
najgłębszej głębi własnej duszy, dobroci absolutnej, którą ogarniał jego
umysł, a także głosowi bożemu, przemawiającemu w jego sercu wtedy,
gdy rozum milczał. Nie było w nim sprzeczności pomiędzy wyższym obo­
wiązkiem wierności wobec Boga a wiernością wobec Aten, które kochał —
raczej Aten pokoju niż Aten wojny.243
Posłannictwo Sokratesa nie różni się wiele od tego, jakie przypadło
w udziale E u r y p i d e s o w i z Aten (około 485— 406 r.), który posłu­
żył się tragedią attycką, by zakwestionować założenia powszechnie przy­
jęte w życiu społecznym i w religii. Pierwszy raz wystawił on swoją sztukę
w r. 455. Wśród dziewiętnastu zachowanych dramatów Alkestis (r. 438),
Medea (r. 431) i Hipolit (r. 428) dowodzą, że interesował się już psychologią
kobiety, zanim Ateny odczuły w pełni ciężar wojny.
W państwach greckich małżeństwa nie poprzedzał okres zalotów, ale
układali je wspólnie ojcowie rodziin, a ponieważ dziewczyna dostawała
posag, troszczyli się oni znacznie bardziej o sprawy majątku niż serca.
Później niewątpliwie małżonkowie najczęściej przywiązywali się do siebie,
ale na pierwszym planie były zawsze raczej uczucia rodzinne niż namiętna
miłość między mężczyzną a kobietą. Taką namiętność, stanowiącą prze­
ciwieństwo „umiarkowania” (sophrosyne), uważano za „szaleństwo”
(iaphrosyne), przez które Afrodyta wtrąca umysł człowieka w obłęd. W tra­
gedii Sofoklesa Antygona działa pod wpływem przywiązania rodzinnego,
podobnie również jej narzeczony Hajmon, dopóki Kreon nie doprowadzi
go do rozpaczy, chór zaś śpiewa o miłości (eros) jako o sile wprawiającej
w szaleństwo. W Trachinkach Dejanira nie traci głowy słysząc, że Hera­
kles wziął sobie kochankę, widzi bowiem, że postradał on rozum i jest po
prostu człowiekiem chorym. W Helladzie mężczyźni nie mieli mniej sza­
cunku dla kobiet niż gdzie indziej na świecie, a wynika to w sposób cał­
kiem oczywisty z Sofoklesowych wizerunków takich postaci, jak Anty­
gona, Elektra, Tekmessa czy Dejanira. Ale szanowano w nich wierność
i hart ducha raczej niż namiętność miłosną.244
Alkestis została wystawiona w miejsce dramatu satyrowego, który po­
eta biorący udział w agonie tragicznym dołączał jako czwartą sztukę do
trzech swoich tragedii. Utrzymana jest zatem w lżejszym tonie, ale humor,
jak często u Eurypidesa, jest humorem zjadliwym. Admetowi obiecano
przedłużyć życie, jeśli ktokolwiek zechce za niego umrzeć. Prosi więc swo­
ich rodźiców, którzy odmawiają, i żonę, Alkestis, która się zgadza. Dramat
zaczyna się w dniu, kiedy ma ona właśnie umrzeć, a otwiera go scena
Przełom kulturalny w czasie wojny peloponeskiej 499

między Apollonem i Śmiercią. Alkestis, najlepsza ze wszystkich kobiet


w swym przywiązaniu do męża, umiera, a młoda niewolnica opowiada chó­
rowi starców, jak jej pani modliła się za swoje dzieci, opłakiwała małżeń­
skie łoże i żegnała się ze służbą. Admet wraz z dwojgiem małych dzieci
pojawia się na scenie, Alkestis powierzywszy mu je umiera, ale uzyskuje
jeszcze przedtem obietnicę, że nie ożeni się on po raz drugi. W dalszym
ciągu sztuki Admet obnaża cały swój egoizm w zaciętej kłótni z ojcem nad
ciałem Alkestis. W gniewie obaj okazują się podli: ojciec nazywa syna
mordercą, a jego żonę — głupią, syn zaś przeklina go i wypiera się ro­
dziców. Po dopełnieniu obrzędów pogrzebowych Admet powraca do domu.
Rozumie teraz swój błąd, boleje nad Alkestis i nad samym sobą. Przy
końcu sztuki Herakles oddaje mężowi wyrwaną śmierci Alkestis. Eurypides
przedstawił stare podanie w nowym i realistycznym świetle; wprowadza­
jąc dzieci, niewolników, obrzędy pogrzebowe i nędzną kłótnię, ukazał
szlachetną żonę i egocentrycznego męża, a cud przynoszący szczęśliwe za­
kończenie zaczerpnął z religijnej tradycji.
W Medei motywem działania bohaterki w całej tragedii jest namiętna
miłość do Jazona, która już poprzednio kazała jej przyczynić się do śmier­
ci własnego brata. Teraz, gdy Jazon ją opuszcza, by poślubić córkę Kreona,
miłość ta przemienia się w nienawiść. Jazon broni się obłudnie, a Kreon
brutalnie wypędza Medeę razem z jej dziećmi. Kontrast między brakiem
serca mężczyzn a namiętną naturą Medei jest tak wielki, że budzi w nas
ona sympatię mimo nowych zbrodni, które zamierza popełnić. W sztuce
panuje całkowity realizm, wyłamuje się z niego tylko cudowna ucieczka
bohaterki na ognistym rydwanie. Niewolnicy lękają się Medei, dzieci jej
widzimy na scenie najpierw żywe, a potem martwe, a mowa gońca opisuje
ze straszliwą dokładnością śmierć Kreona i jego córki. W Hipolicie nasza
sympatia jest po obu stronach. Szlachetni są i Hipolit, i Fedra. Ona, wsty­
dząc się swej namiętności do pasierba, pragnie umrzeć. On zaś, czując
wstręt do niej, a właściwie do wszystkich kobiet za tę namiętność, prze­
milcza ją jednak przed swym ojcem, bo zobowiązał się przysięgą do za­
chowania tajemnicy. Oboje są świetnie scharakteryzowani. Wrodzona Fe-
drze czystość duszy budzi w niej głęboki wstręt do samej siebie i dopro­
wadza w końcu do samobójstwa, ale wcześniej jeszcze namiętność prze­
mieniona w nienawiść każe jej oskarżyć o gwałt i spowodować śmierć
Hipolita. Hipolit jest także namiętny w swym przywiązaniu do ascetycz­
nej czystości, której uosobienie odnajduje w dziewiczej bogini Artemidzie,
symbol zaś w mistycznym umiłowaniu dzikiej przyrody; przekonuje zatem
zarówno jego lodowata surowość wobec Fedry, jak i uparta wierność raz
złożonej przysiędze. Tragedia ta i dwie inne z nią razem wystawione przy­
niosły Eurypidesowi jedno z jego pięciu zwycięstw.245
W sztukach tych punktem ciężkości nie jest boskie zrządzenie ani zasady
500 Przełom kulturalny w czasie wojny peloponeskiej

właściwego postępowania, ale indywidualni ludzie, których poeta przed­


stawia na realistycznym tle życia codziennego, a przedstawia ich takich,
„jakimi są naprawdę’', a nie „jakimi być powinni” . Eurypides, podobnie jak
Protagoras, przyjął człowieka za miarę wszystkiego, a źródłem tragedii
stała się dla niego natura ludzka taka, jaką obserwował na przykładzie
poszczególnych mężczyzn i kobiet. Nad głową Fedry schnącej z namiętno­
ści chór śpiewa o „nierównej naturze kobiet” , z którą „lubią się często
łączyć nieszczęsne smutne kłopoty, bóle rodzenia i szały” . Alkestis, Medea
i Fedra, wszystkie trzy młode matki, cierpiały tyleż z powodu miłości do
dzieci, silniejszej u matki niż u ojca, ile z powodu namiętnego przywiązania
do mężczyzny, małżonka czy nie małżonka. Pod walącym się na nie brze­
mieniem cierpienia Medea i Fedra zatracają powoli swoją osobowość.
W Medei tragedia rozgrywa się w duszy i w sercu bohaterki, gdzie ogrom
miłości wyrodził się w morderczą i bezwzględną nienawiść.246
W miarę jak płynęły lata wojny, Eurypides coraz częściej przedstawiał
cierpienia nie te uszlachetniające Edypów, ale te, które upadlają Oreste-
sów: całą rzeczywistość grabieży, gwałtu i rzezi przy zdobywaniu Troi,
porwanie do niewoli Trojanek, rozpacz stającej się wreszcie także morder­
czynią Hekaby, niegdyś królowej Troi, zmuszonej żyć, choć wolałaby
umrzeć jak Poliksena. A przecież Orestes, Trojanki i Hekabe sami bronili
ongiś godności ludzkiej. W odmiennych okolicznościach mogliby umrzeć
równie bohatersko jak Eteokles, Poliksena czy Makaria. Inni mężczyźni
i kobiety, którym lepiej się od nich w życiu poszczęściło, bywali nikczemni
i podli, oni jednak, odlani ze szlachetniejszego kruszcu, odczuwali ostrzej
i ból, i hańbę. Ich człowieczeństwo, tak bardzo ludzkie w tym, co w nim
najlepsze i co najgorsze, nie wiąże się z wierzeniami religijnymi ani spo­
łecznym obyczajem tej czy innej epoki. Ponieważ Eurypides zgłębiał ta­
jemnice psychologii człowieka, jego tragedie mają wartość ponadczasową
i dlatego mogły wywrzeć wpływ na Senekę, Szekspira i Raeime’a.
Zdaniem późniejszych krytyków Eurypides celował w przedstawianiu
„namiętności i obłędu” , a nazwali go także najtragiczniejszym z tragików,
bo jego sztuki kończyły się całkowitą katastrofą. Dla swoich współczesnych
był postacią kontrowersyjną, gdyż zabierał głos nie ze sceny świeckiego
teatru przyszłych wieków, ale na religijnym święcie Dionizosa. Jego rea­
lizm nadawał, być może, okropnościom życia barwy bardziej jaskrawe, niż
działo się to w tragediach Sofoklesa. A co miał do powiedzenia w spra­
wach religii? Jego postawa była tu równie niejednoznaczna jak Sokratesa.
Podczas gdy w sztukach Sofoklesa, a także w historii Herodota to, co bo­
skie, jest potęgą niemal absolutną, której znamy doczesne przejawy i imio­
na, Eurypides powraca do plejady bóstw homeryckićh i wprowadza je,
czasem skłócone ze sobą, na scenę życia ludzkiego. Tak ukazują się Apollo
i Thanatos w Alkestis, Afrodyta i Artemida w Hipolicie, Posejdon i Atena
Przełom kulturalny w czasie wojny peloponeskiej 501

w Trojankach, Hermes’i Atena w łonie itd. Archaizm ten nie wynika ze


szczerej wiary w bogów, służy natomiast sztuce dramaturgicznej, stwa­
rzając pomost między tradycyjnymi wierzeniami a świeckim ujęciem re­
ligijnego podania. Czasem rozdźwięk między tym świeckim ujęciem a tra­
dycją zostaje świadomie podkreślony przez Eurypidesa, który w ten spo­
sób niejako wyznaje swoją niewiarę.247
W Elektrze przedstawia tragik typ brata i siostry, którym łatwiej zabić
własną matkę z powodów osobistych niż z religijnych motywów. W ostat­
niej chwili Orestes, choć zwyrodnialec, waha się spełnić ten czyn i woła,
że rozkazując mu zabić matkę Apollo dał głupie polecenie. „Kto mądry
będzie, gdzie Apollo głupi?” — odpowiada Elektra. Po zabiciu matki oboje
uświadamiają sobie swoją winę i przejmuje ich zgroza na myśl o tym, do
czego doprowadził rozkaz Apollona. Czyż ludzie mogą wiedzieć więcej od
bogów, w których wierzą? Bliźniacze bóstwa, Dioskurowie, ukazując się
w górze nad sceną przepowiadają teraz przyszłość i kończą sztukę zagad­
kowym zdaniem, że Apollo jest mądry, ale jego rozkaz wydany Oresteso-
wi nie był mądry. W Orestesie, gdzie akcja rozpoczyna się już po śmierci
Klitajmestry, Orestes już wie, że nikt, nawet sam Agamemnon, nie może
usprawiedliwiać człowieka, który zabija matkę, ale Apollo to właśnie zro­
bił, a więc Orestes go potępia. Te same zarzuty odnajdujemy w wielu in­
nych sztukach. „Od ludzi mędrsi winni być bogowie” , a jednak „Kypris
to nie bóstwo (lecz, gdy być może, coś więcej niż bóstwo), bo nas zniszczyła:
ją i mnie, i dom ten.” „Zeus posłał widmo Heleny do Troi, by wzniecić
wojnę i rzeź między ludźmi.” „Gdybyż raziły ludzkie klątwy bogów!” 248
Cytaty te dowodzą, że Eurypidesa można nazwać „niewierzącym” , przy­
najmniej w kategoriach ogólnie przyjętych wierzeń. Nie jesteśmy w stanie
stwierdzić, czy wierzył on w „coś większego niż bóstwo” , w jakąś potęgę
stojącą ponad Losem, gdyż siły żywiołowe, dochodzące do głosu w Hipo­
licie i Bachantkach, nie występują w żadnej bardziej konkretnej formie.
Na pewno był przekonany, że ludzkość stać na wznioślejsze ideały niż te,
które tradycyjna religia przypisywała bogom. Jeśli chór jego mógł śpiewać
na orchestrze teatru Dionizosa: „Mówią, ale ja nie bardzo w to wierzę...
Opowieści takie, co ludzi straszą, bogom tylko cześć zapewniają” , ozna­
czało to, że nadchodzi już dzień, kiedy dramat weźmie rozbrat z religią,
a wielka epoka tragedii attyckiej dobiegnie końca.249
Postępowe poglądy sofistów, dziwaczne metody Sokratesa, realistyczne
upodobania Eurypidesa, wszystko to dostarczało tematu największemu
twórcy komedii attyckiej, A r y s t o f a n e s o w i z Aten (około 450—
385 r.). Jego sztuki z lat wojny odzwierciedlają nadzwyczajną żywotność
i energię Ateńczyków, a otwarte ataki na najwybitniejszych polityków
dowodzą, jaką wagę przywiązywano tutaj do wolności słowa. Pomysły jego
są zmienne jak chmury, raz dowcipne, raz wulgarne, to znowu dwuznaczne
502 Przełom kulturalny w czasie wojny peloponeskiej

lub fantastyczne, nieraz sugestywne, intelektualne, często sprośne, cza­


sem naiwne. Wykorzystuje w nich swobodnie nieskończoną różnorodność
typów spotykanych na ulicach i w czasie świąt w Atenach: mówców, nie­
wolników, wodzów, prostytutki, filozofów, handlarki ryb i rabusiów. Jego
poczucie humoru tryska z radości życia, która dała początek najpiękniej­
szej liryce — pieśniom chmur, ptaków czy wtajemniczonych, lubowała
się zaś szczególnie w kalejdoskopowej barwności ludzkich sytuacji. Dlatego
też humor Arystofanesa mniej się do dziś dnia zestarzał niż jakiegokol­
wiek innego autora dramatycznego z czasów przedszekspirowskich, a na­
wet mniej niż wielu od Szekspira późniejszych.250
Komedia attycka, wystawiana na cześć Dionizosa, wiązała się najściślej
z religią miasta-państwa. Aryistofanes, a niewątpliwie także i inni kome­
diopisarze, starali się wychować swoich widzów nie tylko pośrednio przez
dowcip i satyrę, ale również zwracając się do nich wprost w parabazie,*
gdzie poeta przemawia ustami chóru. „O Demeter, władczyni tajnych świę­
tych obrzędów... — śpiewa chór w Żabach — daj mi wiele żartem mówić,
lecz wiele rzec i na serio, by me żarty i zabawy były godne twego święta
i wstęgi zwycięzcy.” Jako głos sumienia ludu Arystofanes demaskował
z upartą zaciekłością wszystko to, co uważał za niegodne swego miasta.
W Babilończykach (wystawionych w r. 426), z których zachowały się tylko
fragmenty, okrucieństwa Aten wobec sprzymierzeńców porównywał
z okrucieństwem Dariusza wobec Babilończyków, wprowadził chór
z państw związkowych występujących w postaci niewolników w młynie,
wśród nich zaś Samos znaczona „literowym piętnem” , bo w r. 440 Ateń-
czycy piętnowali samijskich jeńców wojennych. Za okrucieństwa te Ary­
stofanes napadał na władze ateńskie, przede wszystkim zaś na Kleona, bo
on to domagał się rzezi w Mitylenie. W odpowiedzi Kleon próbował,
wprawdzie bez powodzenia, postawić przed sąd poetę oskarżając go
0 zdradę. W Acharnejeżykach z r. 425 i Rycerzach z r. 424 (obie te sztuki
zdobyły pierwszą nagrodę) autor atakował całe plemię demagogów, z Pe-
ryklesem i Kleonem na czele, jako podżegaczy wojennych, rozpraszał opary
samousprawiedliwienia, przytaczając powody zmuszające także nieprzy­
jaciela do prowadzenia wojny, i wyszydzał lud ateński, że pozwala się
bałamucić i zastraszać takim łotrom, jak „handlarz pakuł” (Eukrates)
czy „handlarz skór” (Kleon).251
Z równą otwartością wymyślał ludowi za jego przekupność, pieniactwo
1 niewdzięczność. W Chmurach obnażał szalbierstwa praktykowane przez
sofistów wybrawszy sobie za cel ataku największego, ale najmniej typo­
wego, Sokratesa Ateńczyka. Niemiłosiernie wyśmiewał Eurypidesa za kró­
lów w łachmanach, gadatliwe prologi, rozwiązłe kobiety, wykrętne sofiz-
* Parabasa — (greckie parabasis) — główna partia chóralna w starej komedii
attyckiej (przyp. tł.).
Przełom kulturalny w czasie wojny peloponeskiej 503

maty i brzęczącą lirykę, ale jednocześnie składał mu swego rodzaju hołd


parodiując jego sztuki. Ostrzył często swój dowcip na kobietach ateńskich,
w Lizy stracie jednak zaciągnął je do walki po swojej stronie w świętej
wojnie o pokój — pokój i dla samych Aten, i dla sprzymierzonych, i dla
całej Hellady. Bohaterzy Ptaków, wystawionych w r. 414, kiedy wojna
rozpoczynała się na nowo, szukali pokoju gdzie indziej, zakładając miasto
ptaków, „Chmurokukułczyn” , ale Lizy strata w r. 411 wzywa wprost Ateń-
czyków do uczynienia pokoju, póki nie jest jeszcze za późno.
Zawsze trudno jest dostrzec za dowcipem poety komicznego to, co za­
mierza on powiedzieć na serio. U Arystofanesa może nieco łatwiej, bo
przyjął on tradycyjną rolę poety starej komedii, którą było dawanie do­
brych rad ludowi. „To za was i za wyspy helleńskie związkowe — wołał ■ —
walczyłem zawsze dzielnie” z Kleonem. W Żabach według takiego samego
wzorca osądza Ajischylosa i Eurypidesa jako tragików, którzy powinni
„uczyć ludzi, a uczyć ich rzeczy dobrych, zło zaś ukrywać” . Arystofanes-
-artysta wolał prawdopodobnie Eurypidesa, ale Arystofanes-patriota cenił
wyżej Ajschylosa, ponieważ tematy jego sztuk były bardziej dostojne,
a rady udzielane państwu — pożyteczniejsze. Podobnie było z Sokratesem.
Mógł być z nim blisko zaprzyjaźniony, ale jako poeta oceniał filozofa
z punktu widzenia jego znaczenia dla Aten. W Sokratesie z Chmur zamie­
rzał dać zewnętrzny portret rzeczywistego Sokratesa, a za pomocą parodii
stosowanych przez niego metod nauczania zdemaskować faktyczne tego
nauczania wyniki. Według Arystofanesa prowadziło ono bowiem przede
wszystkim do tego, że młodzi Ateńczycy, z młodzieżą arystokratyczną na
czele, tracili wiarę w bogów swego miasta i bogów Hellady, a w szkole
dialektyki uczyli się żonglować bez różnicy białym i czarnym, złem i do­
brem. Kiedy Ateny walczyły o własne istnienie, Arystofanes, przyznając
w r. 405 palmę zwycięzcy Ajschylosowi, dodał: „Lepiej więc z Sokrate­
sem nie siedzieć razem i gadać gubiąc to, co największe z tragedii i Muz
nie pomnąc.” W swej szczerej trosce o dobro Aten potępiał Eurypidesa
i Sokratesa nie za ich życie, ale za głoszone przez nich zasady, za ów in­
dywidualizm, który rozbijał jedność miasta-państwa. W roku 405 Eury­
pides, opuściwszy Ateny, umarł w Macedonii, Alkibiades zaś i inni ucznio­
wie Sokratesa przebywali na wygnaniu. W roku 399 zarzuty stawiane
przez Arystofanesa Sokratesowi miały znaleźć właściwą interpretację, po­
służono się nimi jednak w ataku tak bezwzględnym na osobę filozofa, że
poeta nigdy by go nie zaaprobował.252
Ateny, które Arystofanes kochał, były Atenami wojennymi z ich wszyst­
kimi wadami i cnotami, wesołe i mężne zarazem. Marzył niekiedy także
0 Atenach piękniejszych, uwieńczonych fiołkami za zwycięstwo nad Persją
1 władających życzliwą im Helladą. Był jednak człowiekiem praktycznym
i praktycznie rozumiał swoją rolę w Atenach własnych czasów. Nakłaniał
504 Przełom kulturalny w czasie wojny peloponeskiej

Ateńczyków, by przestrzegali zasad sprawiedliwości (to dikaion) w postę­


powaniu ze sprzymierzonymi i z innymi Grekami, ze starymi, słabymi,
a także ze sobą nawzajem. Czego Sofokles w tragedii, tego samego Arysto-
fanes uczył w komedii: zachowywania praw niepisanych, o których mówił
Perykles w swojej mowie pogrzebowej. W polityce praktycznej Arystofa-
nes nie głosił pokoju dla samego pokoju, nawoływał jednak do niego w in­
teresie tak Aten, jak i całej Hellady; nie dążył do rozwiązania Związku
Morskiego, ale nalegał na liberalne traktowanie sprzymierzonych; nie był
bynajmniej wrogiem demokracji, lecz domagał się demokracji mniej
chciwej wojny, nie tak okrutnej <i niesprawiedliwej. Gdy wojna zbliżała się
już do końca, Arystofanes, podobnie jak Sofokles, zachował przecież wiarę
w Ateny, a miłości do nich dał wyraz w najpiękniejszej ze swoich sztuk,
w Żabach, wystawionych w r. 405. Później pisał nadal komedie, ale jego
wiara w Ateny straciła swą promienność.253
Jeśli w tragedii wyrazicielem miasta-państwa był Sofokles, w komedii
zaś Arystofanes, to w historii był nim T u k i d y d e s z Aten (około 460—
400 r.). Miasto-państwo było ośrodkiem jego życia, a studiował on różne
miasta-państwa w czasie wojny. Tukidydes-człowiek kochał Ateny i słu­
żył im aż do r. 424, kiedy to skazały go na wygnanie, gdyż będąc
strategiem nie zdołał ocalić Amfipolis przed Brasidasem. Tukidydes-hi-
storyk ujawnia swoją miłość do Aten w mowie pogrzebowej Peryklesa, pi­
sze jednak z bezprzykładną bezstronnością. W jego dziele sztuka łączy się
z nauką o wiele szczęśliwiej niż u jakiegokolwiek innego autora historii
współczesnej. Świat małych miast-państw, w który wprowadza nas
w sposób unikalny, znikł oczywiście już dawno, i zapewne na zawsze,
z areny dziejów. Ale wnioski Tukidydesa dotyczące roli i losów człowieka
w polityce i na wojnie są równie słuszne dzisiaj, jak były za jego czasów.
Jako artysta Tukidydes osiągnął w swoim stylu tę wzniosłość i precyzję,
do których dążył Gorgiasz. Posługuje się on czasem figurami Gorgiasza,
kiedy na przykład kończy równoległe frazy podobnie dźwięczącym ry­
mem lub rytmem, albo buduje wyważone antytezy, lecz używa ich tylko
w celu nadania odpowiedniej barwy i siły temu, co ma do powiedzenia.
W stylu narracyjnym jest twórcą okresu, szeroko rozbudowanego zdania,
które pozwala na objęcie jednym rzutem oka różnych punktów dotyczą­
cych danej sytuacji i łączy je ze sobą w logiczny związek. Jednocześnie
zachowuje szybkie tempo, porywając za sobą czytelnika od jednego waż­
nego momentu po drugi, przy czym stosuje pełne ekspresji formy czasow­
nikowe, by nadać opowiadaniu jak największą wyrazistość. W refleksjach
i analizach jego styl i frazeologia uderzają swą siłą i surowością, które są
wynikiem upartego dążenia do właściwego sformułowania i do wydobycia
sensu tego, co chce nam przekazać: „Tak więc rozłam wewnętrzny stał się
źródłem wszelkiego rodzaju zbrodni w świecie greckim, a szczerość, na
Przełom kulturalny w czasie wojny peloponeskiej 505

której przede wszystkim opiera się szlachetność, wydana na pośmiewisko,


w ogóle zginęła, natomiast wszędzie można było spotkać wrogość i nie-
ufność.”
Te same cechy odnajdujemy w mowach, tam zwłaszcza, gdzie Tukidy­
des stara się zgłębić sens wydarzeń. „Sprawiedliwość sama nie wystarcza
do pewności, że winny zostanie ukarany po prostu dlatego, że ją naruszył,
ani siła nie gwarantuje powodzenia dlatego, że się go spodziewa. Rozstrzy­
ga o wszystkim najczęściej niemożliwa do przewidzenia przyszłość, a nie­
pewność ta jest najbardziej zawodna, a zarazem i najkorzystniejsza dla
nas, gdyż — jedni i drudzy lękając się tak samo — z większą przezorno­
ścią rozpoczynamy walkę.' ’ W tłumaczeniu nie sposób docenić ani stylu,
ani układu wyrazów. Musimy zatem zadowolić slię obserwacją, że nasz
historyk zwraca uwagę nie tylko na rozziew pomiędzy poszczególnymi
wyrazami, ale także na rozmieszczenie spółgłosek przydechowych i pozba­
wionych przy déchu na końcu i na początku słów ze sobą sąsiadujących.
Każdy wyraz, jak blok marmuru w Partenonie, był kształtowany i dosto­
sowywany z rozmysłem, by nadać całości właściwy sens i odpowiednie
brzmienie.254
Obok technicznych właściwości jego stylu, takich jak „pewność, oszczęd­
ność słów, zwartość, surowość i powaga", uczony Dionizjos z Halikarnasu
podkreśla jeszcze „przeraźliwą intensywność, a przede wszystkim talent
wywoływania wzruszeń". Tukidydes bowiem dowiódł nie tylko swej sztu­
ki w opisie śmiałego odjazdu ateńskiej wyprawy na Sycylię, lecz również
swej artystycznej wrażliwości w przedstawieniu cierpień niedobitków pę­
dzących ku rzece Assinaros czy ginących w końcu w syrakuzańskich ka­
mieniołomach. By wyrazić ów talent Tukidydesa, Dionizjos posługuje się
określeniami, jakich użył Arystoteles w swoim wykładzie o tragedii atty-
ckiej, a zwłaszcza tragedii Sofoklesowej. Podobieństwo jest uderzające.
Wypływa ono z wspólnych poglądów artystycznych obu twórców, a nie
z jakiegoś pokrewieństwa techniki literackiej. Sofokles nie potępia okru­
cieństwa Kreona wobec Antygony zupełnie tak samo, jak Tukidydes nie
potępia postępowania korkyrejskich demokratów z ich współrodakami.
Obaj pozwalają nam te sprawy na nowo przeżyć i samodzielnie wydać
wyrok. Również opisując nagłą zmianę sytuacji, zwrot losu — „katastrofę",
jak później nazwie ją Arystoteles, Tukidydes sam zaobserwował i potrafił
nam przekazać dramatyczną dkspresję klęski Ambr akii, zajęcia Pylos przez
Ateńczyków czy pogromu tychże Ateńczyków w Wielkim Porcie w Syra-
kuzach.255
Nauka notuje dokładnie fakty, wybiera te, które są istotne dla jej do­
ciekań, a wreszcie ustala ich stosunki wzajemne i — jeśli to możliwe —
odnajduje również przyczyny. Tę metodę naukową Tukidydes zastosował
do historii. „Nie uważałem za słuszne — mówi sam o sobie — spisywać
506 Przełom kulturalny <w czasie wojny peloponeskiej

tego, czego się dowiedziałem od pierwszego lepszego świadka, lub tego, co


mi się zdawało, ale tylko to, co z największą możliwie ścisłością i w każ­
dym szczególe zbadałem, i to zarówno w sytuacjach, o których słyszałem
od innych, jak i w tych, których sam byłem świadkiem.” Uwzględnia
więc w swoich rozważaniach możliwość nazbyt subiektywnej oceny sytua­
cji tak przez innych, jak i przez siebie samego. Rozpatrując minione dzieje
Grecji przeprowadza bardzo oględnie dobór faktów, zajmując się jedynie
tymi, które mają znaczenie dla jego własnych dociekań. Odarłszy hero­
iczną tradycję ze wszelkiego romantyzmu i rycerskości, na podstawie po­
zostałych danych historycznych dochodzi do wniosku, że żadne greckie
państwo ani grupa państw aż do czasu obalenia tyranów nie dorówny­
wały potęgą i inicjatywą protagonistom wojny peloponeskiej. Co więcej,
przedstawiając pokrótce wzrost Aten po wojnach perskich zaznacza on
każdy ich krok na drodze do potęgi i każdy przejaw inicjatywy politycz­
nej, aż do wydarzeń bezpośrednio poprzedzających tę ostatnią wojnę. Tak
więc, tu jak i tam, wybiera świadomie znaczące fakty, które mają służyć
mu do zgłębiania istoty potęgi i polityki w świecie greckich miast-
-państw.256
W spisywane przez siebie dzieje wojny Tukidydes włączał przemówienia
wygłaszane przez mężów stanu, dyplomatów i wodzów, ukazujące psycho­
logiczne aspekty potęgi i wewnętrzną motywację polityki. Ponieważ nie­
możliwe było odtworzenie ich dosłownego brzmienia, uprzedza on czytel­
ników, że przytaczane mowy zawierają nie tylko w ogólnych zarysach to,
co rzeczywiście zostało powiedziane, ale także argumenty, które jemu sa­
memu wydawały się najlepiej dostosowane do okazji i osoby mówcy. Tak
więc w mowach znajdujemy dwa różne elementy: obok argumentów wła­
snych mówcy inne, podsunięte mu przez Tukidydesa. Wzajemny ich sto­
sunek zmienia się od wypadku do wypadku, a niekiedy brak całkowicie
jednego lub drugiego elementu. Na przykład Korkyrejczycy przemawiają
w Atenach za przymierzem Korkyry z Atenami, Koryntianie zaś przeciwko
niemu. Każda z dwóch mów zawiera analizę korzyści, jakie przyniesie
Atenom proponowane przez przemawiającą stronę rozwiązanie, a zesta­
wienie obu pozwala jaśniej ocenić zagadnienia potęgi i polityki, które
wchodziły w grę w tym czasie. Innym razem, po odcięciu Spartan na
Sfakterii, Sparta występuje z prośbą o pokój. Posłowie jej analizują
w swym przemówieniu dobrodziejstwa, jakich Ateny przysporzą sobie i in­
nym zawierając wielkodusznie pokój w chwili, gdy zdobyły chwilową
przewagę. I tu również widzimy, o co naprawdę rzecz idzie. Bez względu
na to, czy analizy te pochodzą ostatecznie od Tukidydesa, czy też są dzie­
łem mówców z Korkyry, Koryntu lub Sparty, pogłębiają one nasze zrozu­
mienie zachodzących wydarzeń, a czynią to w sposób przekonywający, bo
dramatyczny i artystyczny zarazem. Któż zaiste może czytać dialog Melij-
Przełom kulturalny w czasie wojny peloponeskiej 507

czyków i nie przejąć się aż do głębi serca i umysłu losem małego, bez­
bronnego państwa stawiającego czoło brutalnemu a potężnemu napastni­
kowi? 257
Ponadto Tukidydes opisuje wewnętrzne związki wydarzeń, a czasem
wyraża swoje własne poglądy na ich przyczyny. Wyliczywszy fakty i po­
sunięcia polityczne, które złożyły się na wypadki poprzedzające wybuch
wojny, przytacza on przemówienia Koryntian, Ateńczyków i Spartan, by
pokazać, w jaki sposób odczuły skutki tych wypadków przodujące państwa
świata greckiego, a także jak na nie zareagowały. Przedstawia psychologię
zbiorową każdego państwa w przełomowej chwili decyzji zupełnie tak, jak
Sofokles i Eurypides przedstawiali psychologię swoich bohaterów. Posłu­
gując się tą samą metodą, ukazuje w wielkiej mowie pogrzebowej wza­
jemne związki między mężem stanu a ludem ateńskim, a stosunek poli­
tyki do polityki w przemówieniach Arehidamosa i Sthenelaidasa, Kleona
i Diodotosa czy Nikiasza i Alkibiadesa. W toku opowiadania zwraca rów­
nież uwagę na powiązania między zarazą, moralnością i potęgą państwa;
między sporami wewnętrznymi, moralnością a rozkładem państwa; mię­
dzy sukcesem czy Męską za morzem a postawą obywateli w ojczyźnie.
W taki sposób fizjolog mógłby analizować wzajemne oddziaływanie sił, wy­
siłków i napięć fizycznych i umysłowych w ciele człowieka, choćby nie
umiał nawet uchwycić właściwej przyczyny choroby.
Historycy przypisywali wybuch wojen najrozmaitszym przyczynom,
czynnikom ekonomicznym, geograficznym, sporom ideologicznym, wzglę­
dom religijnym czy wreszcie rasowym. Dla Tukidydesa były to wszystko
okoliczności towarzyszące (tychai) lub zmienne przypadki (syntychiai), jak
pogoda, pora dnia czy roku, przypływ i odpływ morza, nie podlegające
woli człowieka, ale zazwyczaj nie decydujące. Niektórzy historycy wi­
dzieli w wojnach wolę bóstwa, życzliwą lub wrogą, która pchała ludzi
do walki. Tukidydes obarcza całą odpowiedzialnością człowieka. „Istotną
przyczyną, według mojego zdania — stwierdza — była potęga Aten
i strach, który wzbudzała ona w Sparcie; one to właśnie doprowadziły do
wojny.” Powstała sytuacja, w której między dwoma państwami o wy­
raźnie określonych cechach psychologicznych musiało dojść do konfliktu
zupełnie tak samo, jak doszło doń między Kreonem i Antygoną czy Jazo­
nem i Medeą. Sytuację tę stworzyli ludzie. Mądrzy mężowie stanu, a także
państwa, gdyby chcieli zapobiec konfliktowi, mogliby nie dopuścić do ta­
kiego jego zaostrzenia. Ludzie — sądzi Tukidydes — tworzą sami historię,
mają bowiem wolną wolę w postępowaniu z drugimi. Właściwe zrozu­
mienie natury człowieka ma zatem bardzo doniosłe znaczenie. Tukidydes
wierzy, że pod pewnymi zasadniczymi względami ludzka natura zawsze
była i będzie niezmienna: w dążeniu do panowania nad kimś, kto się pod­
daje, do samoobrony przed atakiem, do utrzymania za wszelką cenę tego,
508 Przełom kulturalny w czasie wojny peloponeskiej

co się raz zdobyło, czy to dla zachowania prestiżu, dla korzyści własnej,
czy wreszcie ze strachu. Mądrzy mężowie stanu i państwa biorąc pod uwa­
gę te dążenia, zarówno u innych, jak i u siebie, będą odpowiednio spra­
wować władzę w ojczyźnie i kierować polityką zagraniczną. Uświadomią
sobie zwłaszcza w pełni istotę i skutki wojny. Jeśli ludzie posłużą się
swoją inteligencją (gnomę), spostrzegą bez trudu, że ani prawo, ani pięść
nie zapewnia nikomu zwycięstwa, że ufność w boską interwencję nie
znajduje podstaw w rozumnej obserwacji wydarzeń dziejowych, że skutki
rozpoczęcia wojny i dalsze jej losy są całkiem nie do przewidzenia, a o wy­
niku wojny decydują bardziej błędy w osądzie sytuacji niż przewaga sił,
i wreszcie, że gwałty długotrwałych wojen wywołują namiętności, brutal­
ność i rozprzężenie.258
„Wystarczy mi — pisał Tukidydes — jeśli uznają moje dzieło za poży­
teczne ci, którzy będą chcieli nie tylko poznać dokładnie przeszłość, ale
także wyrobić sobie sąd o takich samych lub podobnych wydarzeniach,
jakie zgodnie ze zwykłą koleją spraw ludzkich mogą zajść w przyszłości.”
Przewidywania jego okazały się słuszne. Zasadnicze cechy natury ludz­
kiej pozostają niezmienne, okoliczności towarzyszące wojnom są zazwyczaj
podobne, a wojny długotrwałe wywołują takie same skutki u ludów cy­
wilizowanych. „Tylko na podstawie przeszłości można wypowiadać sądy
0 przyszłości” , powiedział Churchill po zakończeniu innej pamiętnej
wojny. Wierzył on, podobnie jak Tukidydes, że inteligencja ludzka może
kierować historią i uczynić cały świat „bezpiecznym i czystym” . Jest to
orędzie nadziei podobne do tego, które głosił Sofokles w Edypie w Kolonos.
Tukidydes widział tryumf człowieka w Perykleisowym mieście^państwie,
gdzie wielki mąż stanu o wspaniałej zdolności przewidywania, uczciwości
1 inteligencji przewodził wielkodusznemu narodowi, a widział go także
w sytuacji ogólnej przed wojną peloponeską, kiedy potęga i sprawiedli­
wość łączyły się ze sobą w harmonijnym pokoju. Żył dość długo, by ujrzeć
zamiast tryumfu klęskę, świat grecki w rozkładzie, Ateny powalone. Dzieje
tego, co sam przeżył, opisał z tak jasnym zrozumieniem i tak wielką siłą
uczucia, że żaden kronikarz przeszłych wydarzeń nigdy nie zdoła mu
dorównać.259
A n t i f o n z Aten (około 480—411 r.) położył podwaliny pod retorykę
attycką jako rodzaj literacki. Sam ją praktykując uczył także innych
sztuki układania mów obliczonych na przekonanie ludu na Zgromadzeniu
lub w sądzie (a jednak nie udało mu się obronić swego postępowania jako
przywódcy przewrotu oligarchicznego ani ocalić przed wyrokiem śmierci).
Na sposób Tejsiasa opierał się w dowodzeniu nie na określonych świa­
dectwach, ale na prawdopodobieństwie, intencji itp. Przy szkoleniu ucz­
niów w zasadach tego rodzaju dowodzenia posługiwano się mowami wzor­
cowymi, które pisano w sprawach hipotetycznych układając je w grupach
Przełom kulturalny w czasie wojny peloponeskiej 509

po cztery, dwie oskarżające i dwie obrończe. Pod imieniem Antifona za­


chowały się trzy takie grupy, zwane Tetralogiami, ale są one zapewne
raczej dziełem jakiegoś współczesnego mu nie-Ateńczyka. Sam Antifon
wywarł znaczny wpływ na prozę retoryczną następnego stulecia.260
Jak Demokryt i Tukidydes studiowali fizyczne i polityczne zjawiska
bez jakichkolwiek apriorycznych religijnych czy filozoficznych założeń,
podobnie H i p p o k r a t e s z Kos (około 460—400 r.) studiował ciało
ludzkie kładąc podwaliny pod teoretyczną medycynę. Wśród rozpraw
składających się na zbiór zwany Corpus Hippocrateum tylko nieliczne,
ze względu na styl i wyrażone w nich poglądy, można datować z pewnym
prawdopodobieństwem na okres życia samego Hippokratesa. Jedno z tych
pism, traktat o epilepsji pt. Święta choroba, zawiera taki ustęp: „Choroba
ta, moim zdaniem, nie jest ani trochę więcej święta od innych, jest tej
samej natury i ma takie same przyczyny jak one, jest też równie ule­
czalna... pod warunkiem, że stosujemy leki w stadium nie nazbyt, jak
na ich działanie, złośliwym. Wywiązuje się ona^ podobnie jak i inne, na
podstawie dziedziczności.., a przyczyna jej leży w mózgu, jak i wszystkich
najpoważniejszych chorób.” Taka emancypacja z wszelkich religijnych
i filozoficznych poglądów na chorobę, a także praktykowana przez szkołę
medyczną w Knidos dokładna obserwacja objawów oraz właściwe szkole
na Kos docenianie roli rokowania — wszystko to razem umożliwiło postęp
w zrozumieniu natury i przyczyn chorób, jak również w ich leczeniu.261
W tym samym okresie wielkie kroki naprzód poczyniono w geometrii,
matematyce i astronomii. Podstawy zawdzięczano już P i t a g o r a s o w i
i jego uczniom, którzy pierwsi pojęli własności linii równoległych, posłu­
żyli się powierzchniami geometrycznymi dla wyrażenia arytmetycznych
działań dodawania i odejmowania, rozwinęli teorię liczb, odkryli niektóre
liczby pierwsze i wyciągnęli przybliżony pierwiastek kwadratowy z 2 .
D e m o k r y t , twórca udoskonalonej teorii „atomowej” , zająwszy się ste-
reometrią obliczał poprawnie objętość stożków i ostrosłupów. W „Wielkim
Roku” połączył zapewne rok księżycowy i słoneczny, a w geometrii fizycz­
nej przyjął założenie, że płaska powierzchnia Ziemi nie jest okrągła, lecz
eliptyczna, tak że długość jest dwa i pół raza większa od szerokości.
W dziedzinie nauk ścisłych najbardziej doniosły okazał się wpływ współ­
czesnego Sokratesowi H i p p o k r a t e s a z Chiois, który znaczną część
życia spędził w Atenach. W swej Księdze Elementów streszczał dotych­
czasowe wyniki i rozwijał dalej naukę geometrii, zajmując się zwłaszcza
geometrią koła. Doszedł do wniosku, że powierzchnie kół mają się do
siebie jak kwadraty ich średnic i badał zagadnienie kwadratury tzw. księ­
życów Hippokrątesa. S o f i s t a - H i p p i a s z z Elidy odkrył zastosowanie
kwadratrysy do trysekcji kąta, a T h e o d o r o s z Cyreny, również współ­
czesny Sokratesowi, dowiódł za pomocą geometrii niewymierności pier­
510 Przełom kulturalny w czasie wojny peloponeskiej

wiastka kwadratowego z 3, 5, 7, itd., aż do 17. Chociaż owe teoretyczne


dociekania mogły przyczynić się do wzbogacenia sztuki architektów
i mierniczych, uważano powszechnie, że matematycy i geometrzy, podob­
nie jak Sokrates w Chmurach, próbują zgłębić sprawy metafizyczne.262
Poza jedynym wyjątkiem oskarżenia Anaksagorasa o „bezbożność” (data
tego faktu jest niepewna), geniuszowi Perykiesa udało się zapobiec kon­
fliktowi pomiędzy demokracją a racjonalizmem. Mógł on się słusznie
chlubić w r. 430, że Ateńczycy kochają mądrość, są tolerancyjni dla cu­
dzych poglądów, sami zaś posłuszni prawom demokracji. Ta szczęśliwa
sytuacja była wynikiem jego własnego stanowiska jako szermierza racjo­
nalizmu, a zarazem przywódcy demokracji, a złożyły się na nią również
sukcesy jego polityki, którym obywatele zawdzięczali swój dobrobyt
i pewność siebie. Po śmierci Peryklesa zaczął się rozłam, pogłębiający się
następnie w miarę pogarszania warunków, aż wreszcie racjonalizm i de­
mokracja stanęły ze sobą do walki. Antagonizm ten, tak niebezpieczny dla
obu stron, tkwił korzeniami w religijnych wierzeniach i w systemie w y­
chowawczym epoki.
Spór nie dotyczył bynajmniej zachowywania kultów państwowych.
Nawet taki agnostyk jak Protagoras uznałby za słuszne oddanie należnej
czci Atenie. W czasie wojny religia państwowa była szczególnie popierana.
W latach 427— 424 zbudowano na Akropolu dla Ateny Nike (Zwycięskiej)
piękną malutką świątynkę w stylu jońskim, a nieco później, jeszcze przed
końcem stulecia, dodano przedpiersie z delikatnie rzeźbionych płyt. Pod
Akropolem Nikiasz poświęcił Dionizosowi niewielką świątynię tuż obok
teatru, w której stanął posąg ze złota i kości słoniowej. Brązowe posągi
Ateny i Hefajstosa sporządził dla Hefajstiejonu Alkamenes w czasie pokoju
Nikiasza. Najważniejszym przedsięwzięciem budowlanym lat wojennych
było wzniesienie Erechtejonu na Akropolu. Chociaż prace przy nim
przerwano podczas wyprawy sycylijskiej, wykończono go ostatecznie
w r. 406/405. Plan musiano dostosować do terenu, ciasnego i dwupozio­
mowego, dlatego też i efekt jest tu mniej imponujący niż w Propylejach.
Całość ma jednak wiele piękna i wdzięku charakterystycznych dla joń-
skiej tradycji, wspaniale zdobione odrzwia marmurowe i pełne uroku
w szczegółach dziewczęce kariatydy. Za morzem w r. 417 Nikiasz zbudo­
wał dorycką świątynię Apollona na Delos. Tak hojne szafowanie ludzką
pracą i skarbem na posągi, świątynie i sprzęty, jak choćby złota lampka
z Erechtejonu, świadczy nader wymownie o szczerości kultu religijnego
w Atenach czasu wojny.
Gorzej było natomiast z kultami rodzinnymi. Od wieków wszystkie
związane z nimi obrzędy odprawiano w miejscach świętych po demach;
teraz z powodu ewakuacji Attyki trzeba je było zaniedbywać wielokrotnie
i na długie okresy czasu. Miało to duże znaczenie, bo przeciętny Ateńczyk
Przełom kulturalny w czasie wojny peloponeskiej 511

czy Atenka zawdzięczali swoją równowagę duchową w większym stopniu


takiej właśnie religii osobistej niż tej z misteriów eleuzyńskich czy orfic­
kich. Osłabły więc równocześnie tradycje rodzinne stojące na straży sza­
cunku należnego rodzicom czy więzów małżeńskich. Ziemia rodowa, do­
tychczas nieprzekazywalna, pod naciskiem potrzeb ekonomicznych znalazła
się teraz na rynku. Ideałami młodszego pokolenia zachwiały również strach
przed zarazą, przewrót oligarchiczny i długotrwała wojna. W tej sytuacji
wpływ nowej nauki bywał niszczycielski, ponieważ poddawała ona w wąt­
pliwość ogólnie przyjęte zasady postępowania. „Cóż jest hańbą? Tylko to,
co ktoś za hańbę uważa” , mówi jedna z postaci Eurypidesa. Takie poglądy
głoszone w mieście, gdzie w wyższych sferach dość powszechne były swo­
bodne obyczaje i prostytucja uprawiana przez nieateńskie kurtyzany, za­
grażały tradycyjnym ideałom moralnym i wzbudzały niechęć, zwłaszcza
wśród ateńskich kobiet.263
Trzecia warstwa wierzeń religijnych, którą zazwyczaj nazywamy „prze­
sądami” , jest znacznie trudniej uchwytna. Jej wyrazem zewnętrznym była
wiara w wyrocznie i znaki, takie jak zaćmienia czy innego rodzaju cu­
downe zjawiska, a także wróżenie z gwiazd czy wnętrzności. Jej siłę we­
wnętrzną stanowił strach przed obrazą niewidzialnych, niepojętych, mrocz­
nych mocy, który wzmagał się jeszcze w dniach niepokoju, a dawał się
najbardziej odczuć jako lęk przed miasma, zmazą ściąganą czynem świę­
tokradczym i przynoszącą nieszczęście całemu państwu, dopóki jego
sprawca nie poniesie kary jako kozioł ofiarny. Problem takiej zmazy za­
winionej przez Edypa przedstawił w swoim dramacie Sofokles, być może
właśnie w roku zarazy, a siła wiary w zmazę ujawnia się w niektórych
mowach z Tetralogii przypisywanych Antifonowi. Obce kulty, równie
prymitywne w swym charakterze, jak np. obrzędy dionizyjskie w Mace­
donii (ukazane przez Eurypidesa w Bachantkach) czy wyuzdany kult
trackich bogiń, Bendis i Kotytto, przyniesione do Aten przez niewolników
i metojków, znalazły tu wyznawców wśród obywateli. Z tą warstwą wie­
rzeń racjonaliści nie sżli na żaden kompromis. Dla nich Słońce było ognistą
bryłą kruszcu większą niż Peloponez, Księżyc zaś krajem gór i wąwozów,
przesądnym zaś wydawały się one okiem bóstwa; właśnie zamknięcie tego
oka zatrzymało armię pod Syrakuzami na ów fatalny miesiąc. Dla nich
jednorogi baran miał po prostu jakiś defekt w mózgu, przesądnym zaś
kalectwo to zwiastowało upadek męża stanu. Dla nich choroba dawała
się wytłumaczyć jako zjawisko fizyczne, przesądni zaś sądzili, że człowie­
kowi zsyła ją niebo, podobnie jak i w państwie przyczyną klęski może
być zmaza jeszcze nie zmyta.264
W nowoczesnej demokracji przepaść między racjonalizmem a wierze­
niami religijnymi zawęża upowszechnienie wykształcenia. W Atenach nie
było szkół państwowych, a w latach wojny kształceniu w rodzinach po­
512 Przełom kulturalny w czasie wojny peloponeskiej

święcano mniej czasu i energii, zaniedbując zwłaszcza jego aspekt moralny.


Wszyscy obywatele umieli czytać i pisać bez względu na to, czy uczyli
się w domu, czy w szkole prywatnej, lecz jedynie zamożni mogli sobie
pozwolić na dalsze kształcenie pod kierunkiem sofistów. Do wszystkich
jednak docierały nowe idee. Spotykali je w tragediach Eurypidesa, w prze­
mówieniach sądowych Antifona, w mowach popisowych Gorgiasza
i w przeludnionym mieście dyskutowali o nich z żywym zainteresowaniem.
W odpowiedzi na wzrastające zapotrzebowanie rozwijał się szybko handel
książką i już w r. 405 Arystofanes zakładał, że jego widzowie znają naj­
modniejszą ostatnio rozprawę. Ateńczycy mieli świetnie wyćwiczoną pa­
mięć, gdyż na podstawie jednorazowego tylko wysłuchania musieli osą­
dzać sztuki, mężów stanu i więźniów. Nic też dziwnego, że jeńcy ateńscy
na Sycylii zabawiali swoich panów recytując z pamięci długie ustępy
z tragedii Eurypidesa. Bystrość umysłu nie mogła jednak zastąpić ogólnego
wykształcenia tam, gdzie chodziło o przystosowanie wierzeń religijnych
do nowych idei świeckich. Antagonizm rósł stale, a podniecały go jeszcze
okropności zarazy, klęski i walk wewnętrznych.265
Największe niebezpieczeństwo kryło się niewątpliwie w fakcie, że an­
tagonizm ten politycy wykorzystywali dla własnych celów. Najbardziej
prymitywne wierzenia utrzymywały się wśród najbiedniejszych obywateli,
których politycznych i materialnych interesów broniła demokracja i de­
magogowie. Głosicielami nowej mądrości w Atenach, ze względu na moż­
liwości finansowe, a także na modę, byli przeważnie ludzie młodzi i bogaci,
którzy chlubili się wyższością swego urodzenia i intelektu; formę zaś po­
lityczną, jakiej domagało się ich poczucie wyższości, znajdowali nie w de­
mokracji, lecz w oligarchii. Drugi Perykles zdołałby może doprowadzić do
połączenia obu grup we wspólnej wierności i wspólnym zrozumieniu.
Nikiaszowi, najwybitniejszemu człowiekowi ze sfery społecznej Perykiesa,
zabrakło zręczności intelektualnej do pokierowania młodymi arystokrata­
mi, jak również cech charakteru, które by pozwoliły mu porwać za sobą
cały lud ateński. Polityczni spadkobiercy Pery kiesa, tacy jak Kleon,
a później Kleofon, byli ludźmi innego pokroju. Przemawiali gwałtownie
i gorąco, nie na sposób pełnego godności intelektualisty, odwoływali się
zaś do najprymitywniejszych namiętności i wierzeń klasy uboższej, z któ­
rej sami zresztą pochodzili.
Dużo prawdy kryło się w kpinach Arystofanesa, że droga Kleona do
władzy jest wybrukowana wyroczniami. Istotnie, frymarezenie wyrocz­
niami stało się wkrótce procederem koniecznym. Nikiasz afiszował swą
szczerą wiarę w wyrocznie i znaki, utrzymywał własnych wróżbitów,
a swoje sukcesy wojskowe przypisywał szczęśliwej gwieździe. Alkibiades
posługiwał się wróżbitami, by dyskredytować ludzi cieszących się uzna­
niem w państwie, a popierać własne sprawy. Powoływanie się na wyrocz-
69. Perykles
70. Tabliczka sędziego

71. Lista danin


Związku Morskiego

m m
W /.rb'rí \ NOTie-i
P uk *$5Ti|MEni<í>ofífc*... ^
I t t L E C P Q R T Í J « . '
l
A Pf ' HAPPAASAt^OiHHrS|#i:?:|
r p
[ r H#r«Pi.|<Ar’A&ER^N H
L ^ ^ M eam^ a ... A lfT
f BHHH A B V .6 E!^ l n r- ^
P 4, Palili' PA¡ A
i •'> •'
f ru-¡--j¡ p p ia p P żí # f l
L# h ,u x ia e ite ^

« lg¥gf(&QKfo. •^i

lam p 'j p bf gsfer


o m fi-jg k | ź M
gkiÁW V’V*.,. E^APHiti
^ f p^ioi wR
L p rrA fO i > '
bai¿ t, f -+:if* (f-
R/ ¡ í o P m ", _ A P k im
A?/:.ILf OK"' ; „ ER!
72. Partenon
73. Propyleje
74. Fryz Partenonu Fidiasza
75 So foki es

7(1. Dory loros Polikleta


77. Apollo z Olimpii
78. Sfakteria
Przełom kulturalny w czasie wojny peloponeskiej 513

nie leżało w planach Kleona, zmierzających do wykorzystania reakcji


przeciwko nowym ideom i skompromitowania przeciwników politycznych.
Sam Kleon, być może w r. 426, wytoczył Eurypidesowi proces o „bezboż­
ność” , a jego stronnicy inspirowali prawdopodobnie wrogą tragikowi de­
monstrację kobiet na święcie Thesmoforiów. W tym czasie właśnie Eury­
pides uchodził za ateńskiego głosiciela owych idei, podczas gdy jego przy­
jaciele, ateistyczni filozofowie Diagoras i Protagoras, byli cudzoziemcami.
W latach po wygaśnięciu zarazy Arystofanes atakował swymi drwinami
obie strony, zarówno demagogów — Kleona i Eukratesa, jak też zwolen­
ników nowinek — Eurypidesa i Sokratesa.266
Kryzyis pogłębił się jeszcze, kiedy Ateny przedsięwzięły wyprawę na
Sycylię. Alkibiades uosabiał wówczas wszystko to, czego najwięcej niena­
widzili skrajni demokraci. Był młodym arystokratą, a stał się demagogiem,
zręcznie operującym takimi chwytami, jak mowy obliczone na porwanie
tłumu, wyrocznie i ostracyzm, pozostał jednak zarazem mężem stanu zdol­
nym, być może, właśnie do stworzenia oświeconej demokracji. Jego prze­
ciwnicy mogli go wszakże zaatakować od strony bardzo istotnej, był bo­
wiem uczniem Sokratesa i mówiono o nim, że parodiował święte misteria.
Okaleczenie herm dostarczyło skrajnym demokratom odpowiedniej okazji.
Świętokradztwo to — głosili — jest złą wróżbą dla wyprawy, a dokonali
go ludzie, którzy gardząc zarówno religią, jak i demokracją, zamierzają
wprowadzić siłą oligarchię albo tyranię. Wymieniano także imię Alkibia-
desa, a nieco później skazano go na śmierć pod zarzutem „bezbożności” .
Diagorasowi „ateiście” udało się zbiec przed takim samym oskarżeniem.
Książki jego spalono publicznie, nakładając jednocześnie cenę na jego
głowę. Wielu wybitnych ludzi uwięziono lub nawet stracono. Protagoras
uciekł z Aten, prawdopodobnie również w tym czasie. Odpowiedzią na
to polowanie na nieprawomyślnych był przewrót w r. 411. Ekstremiści
wśród oligarchów byli przeważnie intelektualistami, wielu z nich miało
powiązania z Sokratesem, brali więc teraz odwet na demagogach. Kiedy
przywrócono demokrację, Eurypides przeniósł się do Macedonii. Pierw­
szym aktem Alkibiadesa po powrocie do Aten w r. 407 było stwierdzenie,
że nie popełnił on w przeszłości żadnego świętokradztwa, następnie zaś
powiódł procesję na eleuzyjskie misteria. Ale sam dzień jego przybycia
wykorzystano jako złą wróżbę przeciw niemu i wkrótce już przeciwnicy
zgotowali mu upadek. Zlekceważono wzywające do umiarkowania słowa
Arystofanesa, który radził Atenom, by posłużyły się talentami „lwa” Alki­
biadesa.267
Tak więc to, co było tylko dzielącą szczeliną, w ponurych dniach wojny
stało się przepaścią. Ekstremiści jednej strony, pozujący na przywódców
intelektualnych, zagarnęli władzę drogą przewrotu. Ekstremiści drugiej stro­
ny, pozujący na szermierzy demokracji, wykorzystywali przesądne obawy
514 Przełom kulturalny w czasie wojny peloponeskiej

ludu. Jedni i drudzy oszukiwali. Prawdziwy duch oświecenia i prawdziwy


duch demokracji wymagają niezłomności zasad, a zarazem wyczucia umia­
ru, o których zapomniano całkowicie wśród gwałtów wojny i walk we­
wnętrznych. Jeśli przez przepaść tę po nastaniu pokoju nie przerzuci się
mostu, demokracja i oświecenie pójdą zapewne każde swą własną drogą,
a miasto-państwo nie będzie już nigdy w przyszłości tym, czym było za
Peryklesa — ogniskiem postępu tak myśli, jak i demokracji.
Księga piąta

OKRES ZM IENNYCH HEGEMONII


(4 0 4 —354 r. p.n.e.)
'

I
R O Z D Z IA Ł 1

HEGEMONIA SPARTY (404— 386 r.)

1. PROBLEMY POLITYCZNE

dniósłszy zwycięstwo w dwóch wielkich wojnach Sparta nie miała


teraz żadnych trudności w utrzymaniu inicjatywy w swoim ręku.
W teorii mogła powracać do polityki bierności i izolacjonizmu, narzuconej
jej ongiś przez potężne Ateny. W praktyce musiała być posłuszna, podob­
nie jak później Ateny i Teby, naturalnemu prawu, nakazującemu zwy­
cięzcy ujarzmić zwyciężonego, silnemu panować nad słabym; prawu, które,
jak sądził Tukidydes, jest człowiekowi wrodzone.
W roku 404 przed zwycięzcą stanęły zadania najwyższej wagi. Większość
państw greckich rozdzierały walki wewnętrzne i waśnie, a wiele z nich
przedstawiało, jak Korkyra, obraz całkowitej ruiny moralnej i gospodar­
czej. Na to, by przywrócić w świecie greckim zaufanie i pewność siebie,
trzeba było prawdziwego i uczciwego kierownictwa. Tukidydes wyraził
nadzieję, że Sparta, pokonawszy Ateny, obejmie takie kierownictwo. „Po­
tem Sparta będzie już żyła bezpiecznie i cała Hellada uzna dobrowolnie
jej władzę opartą nie na sile, ale na życzliwości państw podległych.” Po­
dobne nadzieje wiązano również z Syrakuzami, które mogłyby powieść
Greków sycylijskich ku zjednoczeniu.1 Świat grecki nie stanowił już jed­
nak zamkniętej w sobie całości, nie był bezpieczny od obcej agresji. Na
Greków napierały Persja i Kartagina, a później miały to czynić również
Macedonia i Rzym. Przywódca Hellady musiał teraz spoglądać także poza
jej granice i prowadzić Greków przeciwko ich wspólnym wrogom. Tym­
czasem właśnie Sparta zgodziła się sprzedać jońskich Greków Persom, by
dostać w zamian perskie złoto i wygrać wojnę. Poszczególne państwa
utrzymywały wprawdzie bez żadnego skrępowania dobre stosunki z Persją
dla swoich własnych celów, nieprawdopodobne było jednak, by poszły
dobrowolnie za przywódcą, który przedłożył przyjaźń perską nad wolność
Greków w Jonii. Toteż przed Spartą stały obecnie dwa zadania: musiała
ona zaprowadzić porządek w świecie greckim, a jednocześnie przeciwsta­
wić się Persji.
Łatwo jest. krytykować zarówno Spartę, jak I państwa będące jej na­
stępcami w Helladzie, że z zadań tych nie potrafiły się wywiązać. W naj­
gorszym wypadku zniżały się nawet do swego rodzaju kombinacji łączącej
518 Hegemonia Sparty (404— 386 r.)

w jedno popieranie perskich interesów z tendencjami imperialistycznymi,


która to kombinacja od razu spotkała się z potępieniem .2 Wina jednak nie
leżała wyłącznie po ich stronie. Inne miasta-państwa nie zamierzały we­
sprzeć słusznych aspektów takiej polityki ani nie czyniły żadnych poważ­
nych prób w kierunku na przykład federalizmu., Świat greckich miast-
-państw dotknięty był politycznym niedomaganiem, które uniemożliwiało
nie tylko przewodzenie jednego państwa nad drugim, ale również podpo­
rządkowanie się jakiemukolwiek przewodnictwu. Nadszedł czas decydują­
cej próby dla miasta-państwa jako formy życia politycznego. Jego oby­
watele wchodzili właśnie w okres emancypacji intelektualnej i dojrzałości
gospodarczej, podczas gdy tradycyjne miasto^państwo nie było w stanie
zadowolić ich potrzeb w obu tych dziedzinach i dlatego też coraz rzadziej
oczekiwało od nich całkowitej lojalności. Usiłowali temu zaradzić Platon
i Arystoteles w swoich teoriach politycznych, w politycznej praktyce na­
tomiast Syrakuzy, Teby i Olint. Gdyby państwa greckie żyły w zamknię­
tym świecie, ocaliłby je może rozwój federalizmu, który poczynił już po­
ważne postępy. Napierały na nie jednak zewsząd siły zewnętrzne. Państwa
o charakterze bardziej prymitywnym, ale większej odporności, takie jak
Macedonia i Rzym, powstawszy zupełnie niezależnie od miasta-państwa
dowiodły swej wyższości nad nim w tworzeniu potęgi militarnej i finan­
sowej.
Okres, którym obecnie się zajmujemy, nazywano niekiedy okresem
schyłku. Nic nie może być dalsze od prawdy. Kultura grecka płynęła rów­
nie potężną rzeką jak zawsze. Była to epoka śmiałych eksperymentów w po­
lityce, filozofii, literaturze i sztuce. Kulturę, która miała zwyciężyć Mace­
donię, a później Rzym, by za ich pośrednictwem wywierać wpływ na świat
nam współczesny, ukształtował w przeważnej mierze właśnie IV wiek.
Wprawdzie tradycyjna twierdza tej kultury, niezależne miasto-państwo,
poczynała już kruszyć się pod naporem rozsadzającego ją od wewnątrz
fermentu nowości i nacierających z zewnątrz sił potężniejszych znacznie
od jej własnych. To samo można dziś powiedzieć o tradycyjnej twierdzy
kultury europejskiej, niepodległym państwie narodowym. W obu wypad­
kach sama twierdza ma mniejsze znaczenie niż to, co się w niej mieści,
a kulturze IV wieku zawdzięcza swój początek wiele najbardziej płodnych
idei w dziejach ludzkości.

2. PROBLEMY I MOŻLIWOŚCI SPARTY

Sparta walczyła w wojnie peloponeskiej w imię wolności, a dzień osta­


tecznego zwycięstwa powitano jako brzask wolności w Helladzie.3 Wol­
ność to istotnie slogan prosty, a wdzięczny, ale w polityce zarówno we-
Problemy ¡i możliwości Sparty 519

wnętrznej, jak i międzypaństwowej jest ona złożonym stosunkiem wza­


jemnym, w praktyce nader rzadko osiągalnym. Stało się to już oczywiste
w ostatnich latach wojny. Sparta zobowiązała się wówczas sprzedać wol­
ność Greków w Azji Mniejszej w zamian za perskie zasiłki, bo tylko one
umożliwiały jej obronę wolności własnej i własnych sprzymierzeńców przed
zakusami Aten. Po tryumfalnym zakończeniu wojny przed Spartą stanął
pierwszy dylemat. Dochowując umowy z Persją zada kłam swoim roszcze­
niom do tytułu wyzwoliciela i utraci szacunek Greków; zrywając ją narazi
się na wojnę z Persją, by zaś tę wojnę prowadzić musi utrzymać pano­
wanie na Morzu Egejskim i swoje bazy wojskowe w Azji Mniejszej. Po­
czątkowo miała jeszcze czas do namysłu, gdyż Cyrus nie podejmował żad­
nych kroków przeciwko państwom greckim w Jonii, ale sytuacja ta nie
mogła trwać długo. Drugim dylematem było zagadnienie, ile należy przy­
znać swobody państwom egejskim, aby zapewnić najskuteczniejszą ich po­
moc w wojnie z Persją. Wiele z nich zaskarbiło już sobie wdzięczność Spar­
ty współdziałając z nią przy obalaniu marionetkowych rządów po wprowa­
dzanych przez Ateny, a ich przywódcy, jak należało tego oczekiwać, zna­
leźli się u władzy w okresie reżimu wojskowego. Tak więc, na przykład,
na Tazos, Chios, w Bizancjum i Milecie jeszcze przed końcem wojny prze­
jęli rządy skrajni oligarchowie, a namiestnicy spartańscy, zwani harmo-
stami, wspierali ich swoim wojskiem w represjach przeciwko demokratom.4
Co powinna uczynić Sparta, gdy zwycięstwo będżie już całkowite? Jeśli wy­
cofa swoje siły z basenu Morza Egejskiego, nieporządek i walki wewnętrz­
ne rozszerzą się wszędzie. Jeśli je pozostawi na miejscu, będzie zmuszona
udzielić pomocy własnym stronnikom, a także nadal ściągać pieniężne da­
niny na utrzymanie swej floty w gotowości.
Problemami, które stały przed Spartą w Azji Mniejszej i na Morzu Egej­
skim, zajął się doświadczony wódz spartański, Lizander. Ten zdolny i ambi­
tny człowiek skupił w swoim ręku wszystkie środki potrzebne do zwycię­
stwa: zapewnił sobie przychylność i złoto Cyrusa, zaufanie sprzymierzo­
nych załóg wielkiej floty, a w państwach egejskich lojalność oligarchów,
których sam zorganizował w heterie.5 Zakończywszy zwycięsko wojnę pe-
loponeską cieszył się zupełnie wyjątkowymi wpływami i autorytetem.
W portyku zbudowanym w Delfach dla upamiętnienia bitwy pod Ajgospo-
tamoj posąg Lizandra wieńczonego przez Posejdona stanął przed posąga­
mi innych wodzów, tuż koło bogów; ofiarował go sam Lizander, który
,,przyniósł wieniec zwycięstwa Sparcie, twierdzy Hellady, krainie pięknych
tańców, swojej ojczyźnie ” !6 Na Samos, skąd w r. 404 wypędził demokra­
tów, przywróceni do władzy oligarchowie uczcili go zmieniając nazwę He-
rajów (święta Hery) na Lizandreja. W październiku przywiózł do Sparty
plony swych zwycięstw — dzioby mniej więcej dwustu okrętów wojen­
nych, całą flotę wydaną przez Ateny, 470 talentów srebra, mnóstwo łupów
520 Hegemonia Sparty (404— 386 r.)

i wieńce przyznane mu przez wyzwolone państwa. Jego powrót do ojczyzny


w r. 404 przewyższył swą wspaniałością nawet powrót Alkibiadesa do
Aten w r. 407. Mimo że prawo spartańskie zabraniało ponownego miano­
wania, na rok 404/403 wybrano go nauarchą powierzając mu naczelne do­
wództwo. Przez rok ten eforowie znajdowali się pod jego wpływem, a po­
lityka Sparty stała się oczywista dla państw greckich. Na Morzu Egejskim
popierała ona skrajne oligarchie (często tzw. dekarchie, w których całą
władzę dzierżyło dziesięciu ludzi), wprowadzała swoich harmostów i gar­
nizony ściągając roczną daninę w wysokości około tysiąca talentów; na Sy­
cylii wspomagała tyrana Syrakuz, Dionizjosa, w Azji zaś współpracując
z Cyrusem posłużyła się Farnabazosem, by usunąć Alkibiadesa ze świata
żywych. Przejąwszy hegemonię na morzu Sparta wstępowała już w ślady
imperialistycznych Aten .7
Musiała jednak teraz rozważyć swe stosunki ze sprzymierzeńcami. Beo-
cja, Korynt, Megara, Syrakuzy, a także inne jeszcze państwa dostarczyły
przeważającej części ludzi i okrętów, poniosły też ciężkie straty. W rzeczy­
wistości Ateny uległy nie samej Sparcie, ale Symmachii Spartańskiej. Jed­
ność swą zawdzięczała wszakże Symmachia lękowi i nienawiści wzbudza­
nym przez Ateny w nie mniejszym stopniu niż kierownictwu Sparty. Wnet
po zakończeniu wojny w r. 404, odżyły w niej tendencje odśrodkowe, po­
dobnie jak to było w r. 421. Porozumienie, jakie Sparta zawarła w r. 404
z Atenami, wychodziło, jak się zdaje, z założenia, że wielkoduszność wobec
nieprzyjaciół przyczynia się do utrwalenia pokoju. Porozumienie to nie
odpowiadało jednak najpoważniejszym członkom Związku Peloponeskiego;
widzieli oni, że zarówno same Ateny, jak i podległe im dawniej państwa
zostały uzależnione od Sparty w swej polityce zagranicznej, płaciły Spar­
cie daninę i miały obecnie prospartańskie rządy. Łupy wojenne zwieziono
do Sparty nie dzieląc ich między zwycięskich sprzymierzeńców. Do tych
przyczyn niezadowolenia dołączały się jeszcze inne: pamięć o wodzach
spartańskich w rodzaju Astyochosa oraz strach przed zamierzeniami Spar­
ty na przyszłość. Teby i Korynt okazały swą niezależność udzielając schro­
nienia ludziom wygnanym przez prospartańskie rządy, a także odmawiając
posłuszeństwa poleceniom Sparty, gdy ta rozkazała w r. 403 dostarczyć
wojska na wyprawę do Attyki. Tak więc nie minął jeszcze rok od zwy­
cięstwa, a hegemonia Sparty na lądzie nie mogła już nigdzie liczyć nawet
na cień przychylnego przyjęcia .8
Zwycięstwo wkładało Sparcie w ręce hegemonię na lądzie i na morzu,
jaką sprawowała ongiś w czasie wojen perskich, a której Hetojmaridas
około r. 474 doradzał zaniechać, dowodząc, że taka podwójna hegemonia
nie leży w jej interesie. Czy miała teraz możliwości, by ją utrzymać? Auto­
rytet Sparty jako potęgi militarnej był w r. 404 bardzo wysoki. Hoplitów
jej nie pokonano ¡nigdy w regularnej bitwie, jej wodzowie — Brasidas,
Problemy ¡i możliwości Sparty 521

Agis, Gylippos, Klearchos, Kallikratidas i Lizander — pięknie się sprawili


na polu walki, a również wojska wysłane za morze, głównie periojkowie
i neodamodeis, wykazały znaczne zalety bojowe. Flota mała, ale sprawna,
obroniła swoje zaszczytne miejsce atakując dzielnie w czasie działań na
morzu. Szczególne uznanie zdobył sobie zwłaszcza ustrój spartański. Spar-
ta była bowiem jednym z nielicznych państw biorących udział w wojnie,
które nie zaznały walk wewnętrznych. Stabilności i sprawności zazdrościli
jej nie tylko oligarchowie małpujący obyczaje spartańskie, lecz również
i inni, którzy nienawidzili jej polityki. Nie było chyba przesady w słowach
mówcy Lizjasza wypowiedzianych na Igrzyskach Olimpijskich: „Spartę
uważa się słusznie za przywódcę Hellady ze względu na wrodzone cnoty
i wojskowe umiejętności jej obywateli. Jedyne państwo nie znające na­
jazdów, walk wewnętrznych ani klęski, powierza ona swoją obronę nie
murom, ale własnym niezmiennym instytucjom.” 9
Jednakże długotrwała wojna bardzo wyczerpała Spartę. W roku 404
było zapewne zaledwie około 3000 hoplitów Spartiatów, podczas gdy
w r. 479 aż 5000. Spartiaci stanowili początkowo połowę wszystkich hopli­
tów w armii lacedemońskiej, ale w r. 371 już tylko jedną trzecią, samą zaś
armię wielokrotnie wzmacniano tworząc odrębne oddziały neodamodeis.
W czasie wojny i w latach następnych dowódcy spartańscy często naduży­
wali władzy, którą im niespodzianie powierzono. Gylippos został skazany
za sprzeniewierzenia, Klearchos rządził okrutnie w Bizancjum, Kallibios
bił obywateli ateńskich na ulicy, a wielu innych harmostów, upojonych
pochlebstwami swych popleczników, zachowywało się jak mniejsi tyrani.
Kiedy powracali wreszcie do domu, nieraz wbrew własnej woli, odczuwali
boleśnie surowość i dyscyplinę spartańskiego życia. Na samego Lizandra
padło podejrzenie, że zamierza obalić podwójną monarchię w ojczyźnie.
Kiedy Sparta wzięła się do budowania własnego imperium, ujawniły się
wyraźniej również słabości jej ustroju. Cała władza we wszystkich spra­
wach politycznych i finansowych skupiała się w rękach królów, członków
geruzji, którzy musieli mieć więcej lat niż sześćdziesiąt, oraz w rękach pię­
ciu eforów zmieniających się corocznie. Pewien brak stałości w polityce
państwowej wynikał z różnych tarć między jednym a drugim królem lub
też między obu królami a eforatem. Nadzór sprawowany przez geruzję nie
był wolny od braków właściwych podeszłemu wiekowi, bo, jak zauważył
Arystoteles, starzeje się nie tylko ciało, ale i umysł. Powolność, konserwa­
tyzm i brak wyobraźni miały okazać się bardziej zgubne dla państwa wła­
dającego imperium niż dla przywódcy obronnej Symmachii.10
Groźniejszy wszakże od tych wszystkich braków był postępujący szybko
rozkład spartańskich instytucji.| Doświadczenia z okresu wojny i budowa­
nia imperium ukazują właściwy sens wyroczni delfickiej: „Miłość do pie­
niędzy, nie co innego, zgubi Spartę.” W teorii Spartiaci żyli z gospodarki
522 Hegemonia Sparty (404— 386 r.)

rolnej, odciętej przez swą żelazną monetę od wymiany ze światem ze­


wnętrznym, utrzymywanej zaś pracą ludności zależnej. Według tych sa­
mych teoretycznych założeń poszczególni Spartiaci byli mniej więcej równi
między sobą majątkiem, dopóki zachowywali swoje pierwotne posiadłości
(kleroi). W praktyce, chociaż prawo zabraniało ludziom prywatnym posia­
dania bifej monety, złoto i srebro trafiało często do prywatnych rąk w Spar-
cie. Proces ten szybko zakłócił podstawową równość Spartiatów, prowa­
dząc do pozbawienia praw obywatelskich tych wszystkich, którzy popadł­
szy w długi nie byli już w stanie wnosić swoich udziałów do syssytii. Pod
koniec r. 398 Kinadon, Spartiata pozbawiony praw, czyli „niższy” (hypo-
meiori), wywołał poważne rozruchy. Zamierzał on zbuntować ,,niższych” ,
periojków, neodamodeis i helotów przeciwko ich panom, Spartiatom „rów­
nym” (homoioi). Układ sił był 20:1 na korzyść Kinadona, ale eforowie
zgnietli spisek uwięziwszy go razem z towarzyszami. Nie zrobili jednak nic,
by zapobiec dalszemu pozbawianiu praw obywatelskich. Ponieważ wielu
„równych” poległo na wojnie i 2/s posiadłości ziemskich na mocy spartań­
skiego prawa spadkowego przeszło w ręce kobiece, coraz bardziej brako­
wało Spartiatów. Tak więc doszło do tego, że wraz ze wzrostem potrzeb
i zobowiązań Sparty zmniejszała się liczba jej pełnoprawnych obywateli.
W ciągu IV wieku wysyłanie Spartiatów poza granice kraju stawało się
coraz niebezpieczniejsze, byli oni bowiem potrzebni w ojczyźnie do utrzy­
mania w posłuchu ludności zależnej. A jednak w razie najazdu obcego nie­
przyjaciela wszystkie klasy w państwie, z wyjątkiem tylko niektórych he­
lotów, stawały ramię przy ramieniu, by bronić razem Lakonii.11
Pomimo swych niedociągnięć Sparta sprawowała w Grecji hegemonię
przez lat blisko czterdzieści. Panowanie jej zapewniało pewną stabilizację,
choćby tylko dlatego, że przeszkadzało innym państwom w naruszaniu kru­
chego pokoju. Coraz częściej uciekała się do represji. Faworyzowała se­
paratyzm w epoce szukającej mozolnie drogi do federalizmu i popierała
rolniczą oligarchię w społeczeństwie, które przechodziło stopniowo na go­
spodarkę monetarną i merkantylną. W wieku indywidualizmu i wyrafino­
wania intelektualnego kultura Sparty pozostała zacofana i państwo to
nigdy nie mogło powiedzieć o sobie tego, co Perykles mówił o Atenach,
że poddani nie potrzebują się wstydzić swego posłuszeństwa wobec takiego
zwierzchnika. Gdy zawaliło się jej imperium, Isokrates miał trochę racji
twierdząc, że Sparta odziedziczyła fałszywą tradycję władzy. Jednakże
w r. 338, kiedy inne greckie państwa ugięły się przed przemocą Mace­
donii, swej niepodległości broniła jedynie Sparta, twierdza Hellady, naj­
doskonalszy i najbardziej anachroniczny przykład doryckiego miasta-pań-
stwa.12
Oligarchia i wojna domowa w Atenach 523

3. OLIGARCHIA I WOJNA DOM OW A W ATENACH

W godzinie zwycięstwa Sparta przekreśliła wszystkie decyzje Aten. Przy­


wróciła byt państwowy Eginie, Melos, Skione i innym ofiarom ateńskich
gwałtów, tereny przywłaszczone przez Ateny oddała ich pierwotnym wła­
ścicielom, pozwalając również na powrót do domu wszystkim, których wy­
gnały proateńskie demokracje. Świętą wyspę Apollona, Delos, wyzwolono
spod władzy Ateńczyków, a świątynię oddano w zarząd jej własnym oby­
watelom. Wypędzono Messeńczyków osiedlonych przez Ateny w Naupak-
tos i na Kefallenii, którzy uciekli teraz na Sycylię i do Cyreny. W pań­
stwach oswobodzonych zaznaczył się wyraźny zwrot ku oligarchicznej for­
mie rządów; wynikał on w części z niechęci do przyjaznych Atenom demo­
kratów, w części zaś ze świadomości, że Lizander takie właśnie rządy fa­
woryzuje. Ruch ten zahamowały wkrótce okrucieństwa, jakich z popar­
ciem spartańskich harmostów i garnizonów dopuszczali się skrajni oligar­
chowie czy „dekarchowie” . Na przykład w Milecie przy współudziale Li-
zandra wyrżnięto ośmiuset „demokratów” . Spartańscy namiestnicy przy­
czynili się sami do radykalnej zmiany nastrojów, gdyż postępowali srogo,
a niekiedy wprost po tyrańsku z tymi, których we własnym mniemaniu
wyzwolili. Harmosta Klearchos, przysłany do Bizancjum na pomoc oligar­
chom, zebrał wojska najemne i został tu tyranem; odmówił posłuszeństwa
rozkazom Sparty, a wypędzony przez Spartan zaciągał Cyrusowi najem­
ników, którymi też później dowodził. Nim rok upłynął od ostatecznego
zwycięstwa, metody polityczne Sparty wzbudziły już głębokie oburzenie.
Otwarcie jako pierwsze przeciwstawiły się jej Ateny .13
W Atenach początkowo również nastąpił zwrot ku oligarchicznej formie
rządów. Najbardziej wpływowy ateński mąż stanu, Theramenes, który pro­
wadził rokowania pokojowe, był umiarkowanym oligarchą o ustalonej
opinii. Powracający do ojczyzny wygnańcy, z Krytiaszem, przyjacielem
Theramenesa na czele, byli wszyscy w dobrych stosunkach ze Spartą,
a zwłaszcza z Lizandrem. Udręczony klęską lud przyjmował rządy oligar­
chiczne jako modus vivendi ze zwycięzcą i nie próbował nawet dopomóc
przywódcom demokratycznym, kiedy ich uwiężiono z poduszczenia pię­
cioosobowej kliki przodujących oligarchów, mianujących się samozwańczo
„eforami” . Latem r. 404, prawdopodobnie na początku ^roku attyckiego
w lipcu, ustanowiono rząd tymczasowy. Na Zgromadzeniu, na którym prze­
mawiał sam Lizander, został zatwierdzony wniosek Drakontidesa postulu­
jący zlecenie trzydziestu mężom przygotowania projektu trwałego ustroju
w oparciu o „prawa przodków” ; na razie zaś mieli oni kierować admini­
stracją państwa. Z owych Trzydziestu dziesięciu mianował Theramenes,
dziesięciu — eforowie, a dziesięciu — obecni na Zgromadzeniu. Oni z ko­
lei wyznaczyli pięciuset ludzi do Rady, innych zaś na stanowiska urzędni­
524 Hegemonia Sparty (404— 386 r.)

ków; w szczególności dziesięciu zarządców Pireusu i jedenastu nadzorców


państwowego więzienia, powołując ich w każdym wypadku spośród kan­
dydatów wybranych z tzw. Tysiąca, wyznaczanego zapewne w drodze mia­
nowania. Aby zachować pozory praworządności, Trzydziestu anulowało
prawa Efialtesa, które pozbawiały władzy Radę areopagu, rozwiązało sądy
ludowe i przystąpiło do rewizji kodeksu prawnego. Sami zaś sprawowali
rządy mając na swe usługi trzystu „noszących bicze” , przestrzegających
spełniania ich rozkazów; kierowali też całą administracją i słusznie za­
służyli sobie na miano Trzydziestu Tyranów .14
Podobnie jak w r. 411, tak i w r. 404 oligarchowie dzielili się na dwa
obozy. Na czele ekstremistów, do których należeli albo dawni wygnańcy,
albo członkowie tajnych heterii, stał Krytiasz. Wyróżnił się on już jako
jeden z Rady Czterystu, a lata wygnania spędził buntując ludność zależną
w Tessalii przeciw jej panom. Poglądy i metody tej grupy ilustrują dwa
powiedzenia Krytiasza: „Najpiękniejszym ustrojem jest ustrój Sparty”
oraz „Wszelkie zmiany ustroju muszą pociągać za sobą rozlew krwi” ; pew­
ne jest jedno, że stawiała ona interesy stronnictwa przed interesami pań­
stwa. Umiarkowanym, którzy służyli Atenom wśród Pięciu Tysięcy i po
przywróceniu demokracji, przywodził Theramenes. On to doprowadził do
usunięcia ekstremistów w r. 411 i przekazania władzy Pięciu Tysiącom.
Tym razem jednak ekstremiści, licząc na bat w ręku Lizandra, opano­
wali sytuację. Pozbyli się demokratycznych przywódców wytaczając im
sprawę przed Radą Pięciuset, od której członków zażądali jawnego głoso­
wania.15 Kiedy zaczęła wzrastać opozycja przeciwko ich coraz okrutniej­
szym rządom, Sparta przysłała garnizon i harmostę Kallibiosa. Wówczas
Trzydziestu przystąpiło do mordowania swych przeciwników, nie bawiąc
się już w formalności przewodu sądowego. Pod naciskiem Theramenesa
sporządzono listę wszystkich, którzy mieli posiadać polityczne prawa, za­
kładając z góry, że nie może ich być więcej niż trzy tysiące spoza klasy
„rycerzy” (hippeis). Po czym rozbroili pozostałych obywateli nie dając im
żadnej możliwości odwołania.
W październiku r. 404, kiedy Theramenes wystąpił z protestem przeciw
mnożącym się egzekucjom, Krytiasz pociągnął go do odpowiedzialności
przed Radą Pięciuset, sam zaś przygotował uprzednio scenę: wprowadził
uzbrojoną bandę młodych morderców do gmachu Rady, a przed nimi usta­
wi? żołnierzy spartańskiego garnizonu. Na zarzut, że słusznie nazywają go
„Koturnem” , tj. butem pasującym na obie nogi, bo teraz po raz drugi zdra­
dza oligarchów^, Theramenes odpowiedział tak gorąco, że Rada otwarcie
dała wyraz swego uznania. Wówczas Krytiasz kazał zbliżyć się swoim
mordercom, a skreśliwszy Theramenesa z listy Trzech Tysięcy skazał go
w imieniu Trzydziestu na śmierć. W obliczu sterroryzowanej Rady, Saty-
ros, przywódca Jedenastu {nadzorców więzienia), oderwał Theramenesa
Oligarchia i wojna domowa w Atenach 525

siłą od ołtarza, przy którym zdążył się schronić, i powlókł go na agorę. Tu


podano mu śmiertelną czarę cykuty. Theramenes wychlusnął ostatek tru­
cizny na ziemię wznosząc kpiący toast „za pięknego Krytiasza!” Przy-
jąwszy w ten sposób śmierć dowiódł, że nie był tylko politykiem oportuni-
stą. Umierając złożył świadectwo prawdzie, że w czasach przewrotu giną
umiarkowani i dobrzy obywatele.16
W ciągu najbliższych ośmiu mniej więcej miesięcy Trzydziestu skazało
na śmierć 1500, a na wygnanie 5000 swoich współrodaków. To okrucień­
stwo stało się przyczyną ich zguby. Wygnańcy i uciekinierzy znaleźli przy­
chylne przyjęcie w Tebach, Megarze i Elidzie, zaczęli też przygotowywać
swój powrót z czynną pomocą tebańskich przywódców, Ismeniasa i Andro-
klejdasa. Zimą, być może w styczniu r. 403, Thrasybulos ze Stejrii, który
w r. 411 istał na czele ateńskich demokratów na Samos, wyruszył z Teb
razem z 70 wygnańcami i zdobył twierdzę Fyle leżącą na jałowym zboczu
Parnesu, po attyckiej stronie granicy beockiej. Tutaj zatrzymał się aż do
chwili, gdy siły jego wzrosły do 700 ludzi, po czym zszedł na równinę, ude­
rzywszy zaś znienacka przed świtem, rozbił patrol ateńsko-spartański.
Prawdopodobnie w maju r. 403 wkroczył nocą do Pireusu, gdzie zgroma­
dziła śię już znaczna liczba uciekinierów. Krytiasz przywiódł natychmiast
spartańskie oddziały garnizonowe oraz ateńską konnicę i hoplitów, którzy
znajdowali się na liście Trzech Tysięcy, i rzucił ich do ataku na zajęte
przez demokratów wzgórze Munichii. Natarcie było nierozważne, Krytiasz
atakował bowiem w zwartym szyku wąską drogą pod górę. Pierwsze sze­
regi razem ze swoim wodzem padły od razu pod istną lawiną kamieni
i oszczepów. Zwycięscy demokraci uszanowali ciała swoich współrodaków,
a ich rzecznik wygłosił donośnie uroczystą odezwę do wszystkich Ateń-
czyków, nawołując ich do jedności i zakończenia obustronnej rzezi.
Wezwanie to zostało odrzucone przez oligarchów, którzy oczekiwali in­
terwencji Sparty w ich obronie. Rozbiło ich ono jednak na dwa obozy.
Ekstremiści wycofali się do Eleusis i na Salaminę. Ich nieugiętość zna­
lazła swój wyraz w epigramie nagrobnym, który ułożyli dla Krytiasza i jego
ludzi: „Tu leżą dzielni męże, którzy na czas krótki spętali butę ludu Aten
przeklętego.’’ Umiarkowani zgromadzili swe siły w mieście, gdzie Akropol
był zajęty przez garnizon spartański. Wybrali nowych przywódców, ko­
legium Dziesięciu, którzy wraz z komendantami jazdy *prowadzili obronę
miasta. Tymczasem Thrasybulos i demokraci umacniali swoją pozycję w Pi-
reusie.17
Kiedy kończyło się już lato 403 r., a Spartanie ciągle jeszcze niczego
nie przedsiębrali, Thrasybulos i jego ludzie przetoczyli machiny oblężnicze
pod mury Aten. Ich przyjaciele w innych państwach pomogli im nawet
zaciągnąć pewną liczbę wojsk najemnych. Trzydziestu z Eleusis i Dzie­
sięciu z Aten zdwoiło zatem swoje nalegania w Sparcie. Tam gwiazda
526 Hegemonia Sparty (404— 386 r.)

Lizandra zaczynała już blednąc. Krytykowano jego politykę popierania


skrajnych oligarchii, a jego ulubionych zastępców, Klearchosa i Thoraksa,
skazano za zdradę i nadużycia, na samego zaś Lizandra składali skargi za­
równo Grecy, jak i Persowie. Przez kilka miesięcy Sparta ograniczyła się
tylko do udzielenia pożyczki pieniężnej Dziesięciu, którzy przynajmniej
zgadzali się na obecność garnizonu spartańskiego na Akropolu. Wreszcie
około sierpnia r. 403 przemogło zdanie Lizandra. Trzydziestu i Dziesięciu
otrzymało pożyczkę w wysokości 1 Q0 talentów. LTzandrowi powierzono
dowództwo na lądzie, a jego brat Libys, nowy nauarcha, wpłynął na wody
Zatoki Korynckiej. Zgromadziwszy peloponeskie wojska najemne w Eleu-
sis, Lizander przystąpił do blokady demokratów w Pireusie. Zdawało się
już pewne, że desperackie przedsięwzięcie, które podjął Thrasybulos wy­
ruszając z Fyle, zakończy się całkowitą klęską.18
W czasie nieobecności Lizandra dwaj królowie spartańscy, Agis i Pauza-
niasz, zmówili się przeciw niemu. Pozyskali trzech spośród pięciu wybra­
nych ostatnio eforów i powołali pod broń wojska Symmachii Spartańskiej.
Pauzaniasz sam objął dowództwo, a towarzyszyło mu dwóch eforów przy­
chylnych jego planom. Wszedłszy do Attyki usunął Lizandra i przy po­
mocy konnicy ateńskiej zadał nieznaczną porażkę siłom demokratycznym.
Następnie posłał tajne pismo do Thrasybulosa i jego towarzyszy w Pireu­
sie nalegając, by wystąpili z prośbą o rozejm, a jednocześnie doradzał oby­
watelom w Atenach, by starali się dojść do porozumienia z demokratami
w Pireusie. Plan jego powiódł się znakomicie. Wyprawił wtedy do Sparty
posłów od demokratów z Pireusu i dwóch przedstawicieli grupy umiarko­
wanych w Atenach. W ślad za nimi wysłał meldunek, że pierwsze kolegium
Dziesięciu zostało właśnie zastąpione nowym o charakterze bardziej •po­
jednawczym, które oddało miasto w ręce Spartan, nakłaniając również
demokratów do przekazania im fortyfikacji Pireusu. Przekonane tymi ozna­
kami umiarkowania Zgromadzenie spartańskie delegowało do Aten ko­
misję złożoną z piętnastu Spartiatów mających dopomóc Pauzaniaszowi
w zakończeniu wojny. Ustanowili oni dwa odrębne państwa w Attyce,
jedno w Eleusis, gdzie do Trzydziestu mogli przyłączać się ich sympatycy,
a drugie w Atenach; tu zaś Pauzaniasz robił, co mógł, by doprowadzić do
pojednania umiarkowanych z demokratami. Kiedy oba państwa zobowią­
zały się przysięgą do zachowywania między sobą pokoju, do zwrotu dłu­
gów Sparcie i posłuszeństwa jej w sprawach polityki zagranicznej, Pauza­
niasz rozpuścił wojska Związku Peloponeskiego. Udało mu się pokonać Li­
zandra na polu polityki zagranicznej, przeszkodzić przywróceniu tyrańskiej
oligarchii, która zniesławiła już imię Sparty, a nawet zyskać pewną wdzię­
czność grupy umiarkowanej w Atenach.19
Kiedy pod koniec września 403 r. Pauzaniasz opuścił Attykę, demokraci
z bronią w ręku przeszli z Pireusu na Akropol. Tam złożyli Atenie ofiarę
Oligarchia i wojna domowa w Atenach 527

dziękczynną za ocalenie miasta i za swój własny powrót.20 Trójstronna


wojna domowa, tym cięższa, że połączona z interwencją Sparty, rozdarła
rodziny i państwo pełną uraz nienawiścią, której korzenie sięgały nieraz
ponurych dni wojny dekelejskiej. Linia rozłamu przebiegała zgodnie z po­
działem na klasy majątkowe: skrajnych oligarchów popierali przede
wszystkim „rycerze” , umiarkowanych — klasa hoplitów-posiadaczy spo­
śród Trzech Tysięcy, a przywódców demokratycznych — masy nic nie po­
siadające lub wywłaszczone. We wrześniu r. 403 Ateny znajdowały się na
skraju przepaści, która pochłonęła Korkyrę i wiele innych państw. Ocaliły
je od katastrofy energiczne rządy umiarkowanych i demokratycznych mę­
żów stanu, a przede wszystkim powściągliwość ludu, który przecież mógł
posłużyć się przewrotem, by wymusić nowy podział gruntów .21
Umiarkowani i demokraci od razu porozumieli się ze sobą zachowując
wiernie warunki układu, dzięki któremu Pauzaniasz doprowadził ich do
ugody. Układ ten przewidywał poszanowanie praw własności, ustawowe
postępowanie sądowe w sprawach kryminalnych, takich jak o zabójstwo,
i całkowitą amnestię obejmującą wszystkie inne wykroczenia z czasów
wojny domowej. Każdy obywatel państwa w Atenach złożył przysięgę, że
amnestii tej nie naruszy. Thrasybulos wzywał swych zwolenników do prze­
528 Hegemonia Sparty (404-—386 r.)

strzegania praw, Archinos zaś, przywódca umiarkowanych, spowodował


stracenie pierwszego, który próbował pogwałcić amnestię. Dwudziestu mę­
żów, wybranych na wspólnym Zgromadzeniu demokratów i umiarkowa­
nych w Atenach, upoważniono do opracowania projektu ustroju. W okre­
sie przejściowym mieli oni kierować administracją państwową opierając
się na prawach Solona i kodeksie sądowym Drakona, dwóch wielkich pra­
wodawców, którzy z doświadczenia znali nieszczęścia wojny domowej.
Za archonta Euklidesa (r. 403/402) przywrócono wszystkie zasadnicze
elementy demokracji z czasów Efialtesa i Peryklesa. Utrzymano ważność
dawnych rozstrzygnięć sądów demokratycznych w sprawach dotyczących
własności i długów. Wskrzeszone zostało również Peryklesowe prawo
ograniczające obywatelstwo ateńskie tylko do ludzi, których oboje rodzice
byli Ateńczykami. Thrasybulos starał się wprawdzie uzyskać prawa oby­
watelskie dla metojków i niewolników walczących po jego stronie w w oj­
nie domowej, wysiłki jego udaremnił jednak Archinos. Z drugiej strony
nie udało się także Formisjosowi pozbawić praw politycznych około pię­
ciu tysięcy obywateli, którzy nie posiadali w ogóle ziemi (byli to zapewne
wywłaszczeni kleruchowie). Niepowodzenie to potwierdziło prawą całej
klasy tetów. Jednym ze strategów na r. 403/402 został Rhinon, przywódca
drugiego kolegium Dziesięciu w Atenach, demokraci zaś uczestniczyli
w spłacaniu Sparcie długu zaciągniętego jeszcze przez pierwsze kolegium
Dziesięciu. Przez pewien czas bito monety posrebrzane, ale wkrótce już
Ateny poczęły się podnosić z gospodarczego wyczerpania i odzyskiwać
dawne siły .22
Państwo w Eleusis, którego istnienie gwarantował układ zawarty pod
patronatem Pauzaniasza, miało jeszcze większe trudności. Jego przywód­
ców wyłączono z amnestii uchwalonej wspólnie przez umiarkowanych i de­
mokratów. Ponieważ Trzydziestu, Jedenastu i Dziesięciu zarządców Pi-
reusu, a także pierwsze ateńskie kolegium Dziesięciu wolno było pociągać
do odpowiedzialności za ich przeszłe czyny, nie mieli oni możliwości po­
wrotu do Aten, chyba że zgodziwszy się poddać rewizji całą swoją dzia­
łalność, zostaliby w jej wyniku oczyszczeni. Początkowo każdy, kto chciał,
mógł się przenieść do Eleusis, ale tylko w ciągu dwudziestu dni od zgło­
szenia swego zamiaru, Archinos jednak skasował ten okres, powstrzymu­
jąc w ten sposób wielu od przejścia do oligarchów. Dwa państwa były za­
tem odcięte od siebie przez absolutny zakaz zmiany miejsca pobytu, tak
że obywatelom ateńskim pozwalano jedynie brać udział w obchodach mi­
steriów w Eleusis. Państwo w Eleusis miało obowiązek spłacać swój dług
Sparcie; liczono tu na bogactwo oligarchów, ale nadzieje na zachowanie
tego bogactwa były mgliste. W roku 401 zaczęto się zbroić na nowo, a wów­
czas demokraci wyprowadzili z Aten wszystkie swoje siły. Wodzów wojsk
z Eleusis zaproszono na rozmowy, a następnie zdradą zabito. Ich zwolen­
Oligarchia i wojna domowa w Atenach 529>

nicy zgodzili się rozwiązać własne państwo i przyłączyć się do Aten.


Uzyskali oni amnestię, której też dochowano. Ateny były znowu zjedno­
czone.23
Straszliwa udręka tych lat pozostawiła trwałe ślady. Porozumienie po­
lityczne nie zakończyło osobistych niechęci. Nienawiść do każdej formy
oligarchii i strach przed nią były tak silne we wskrzeszonej na nowo de­
mokracji, że słowo „oligarcha” stało się w ustach mówców określeniem
obelżywym. W sprawach rozpatrywanych przez sądy na każdym kroku
pojawiały się aluzje do minionych poczynań z czasów wojny domowej,
a niepokój odczuwany przez warstwy nie posiadające utrudniał nowej de­
mokracji zachowanie umiaru. Uprzedzenie do skrajnych oligarchów prze­
niknęło nawet do tych kręgów, z których oni sami wyszli — środowiska
arystokratycznego, wolnomyślicielskiego i bez żenady wypowiadającego
swoje poglądy. Intelektualne powiązania oligarchów z sofistami, a także
i z Sokratesem Ateńczykiem były lepiej znane niż rozumiane przez prze­
ciętnych obywateli, mniej zainteresowanych subtelnościami filozoficznych
dysput niż praktykami religii tradycyjnej.
W roku 399 wytoczono Sokratesowi proces o „bezbożność” oskarżając go,
„że nie czci bogów, których czci miasto, że wprowadza religijne nowinki
i deprawuje młodzież” . Oskarżyciel, Meletos, uzyskał poparcie umiarko­
wanego demokraty Anytosa. Wnosił on o karę śmierci. Sokratesa uznano-
winnym większością 60 głosów w sądzie, w którym zasiadało prawdo­
podobnie 501 sędziów. Sokrates miał prawo zaproponować zmianę kary.
On jednak, oświadczywszy najpierw, że zasłużył sobie na dożywotne bez­
płatne utrzymanie w Prytanejon, wystąpił z ironiczną propozycją śmiesz­
nie małej grzywny. Sąd miał wybierać między wnioskiem oskarżyciela
a podsądnego. Skazał go Więc na śmierć, tym razem znaczniejszą większo­
ścią niż w głosowaniu poprzednim. Miesiąc później Sokrates, pełen lekce­
ważenia dla śmierci ciała i pewny nieśmiertelności ducha, wychylił czarę
cykuty w chwili, gdy ostatnie promienie słońca gasły właśnie na górze
Hymettos. Jako człowiek przewyższał wszystkich ludzi swą sprawiedli­
wością, uczciwością myśli i prawością w postępowaniu. Jako obywatel był
posłuszny prawom, a nie samowolnym rozkazom tych, którzy dzierżyli
władzę, czy będzie to lud w czasie procesu strategów po bitwie pod Arginu-
zami, czy Trzydziestu Tyranów polecających mu uwięzić współrodaka. Wo­
bec ducha praw Sokrates był niewinny. Według prawa attyckiego był win­
ny przestępstwa, które mu zarzucano, a z uporem odrzucił przewidywane
przez to prawo złagodzenie kary. Umarł jako męczennik swej wiary, że we
wszystkich dziedzinach życia ludzkiego człowiek winien się kierować wła­
snym rozumem. Jego męczeństwo stało się natchnieniem największych fi­
lozofów starożytności. W ich oczach dyskredytowało ono przywróconą
w Atenach demokrację. Za śmierć ¡Sokratesa ponoszą jednak odpowiedział-
530 Hegemonia Sparty (404— 386 r.)

ność w większym stopniu wszechobecne niedostatki praw ludzkich niż


instytucje właściwe jednemu tylko ustrojowi.24

4. SPARTA W WOJNIE Z PERSJĄ

We wrześniu r. 403 Sparta odeszła od polityki Lizandra. Głosiła ona te­


raz swoje poparcie dla „ustroju przodków” 25, przez co rozumiała ustrój
raczej umiarkowany niż demokratyczny. Była to zmiana tylko stopnia,
a nie zasady; nie odwołano bowiem harmostów ani garnizonów ze wszyst­
kich państw dawniej podległym Atenom. Sparta dążyła nadal do tego sa­
mego: do utrzymania podziału Attyki i uzależnienia państw egejskich od
siebie. Eleusis i Ateny miały zwracać zaciągnięte u niej pożyczki, a pań­
stwa egejskie zobowiązane były płacić daniny. Jako zależne od Sparty
nie mogły być członkami Zwiążku Peloponeskiego, choć były z nią zwią­
zane we wszystkich sprawach polityki zagranicznej. Sytuacja tych państw
przypominała „sprzymierzeńców” Aten z drugiej połowy V wieku. Fak­
tycznie były one państwami podległymi w imperium spartańskim.
Członkowie Związku Peloponeskiego mieli w teorii pełną niezależność.
Ze Spartą wiązało ich przymierze dobrowolne, obronne i obustronne. Każ­
dy z nich rozporządzał jednym głosem na Zgromadzeniu Sprzymierzonych,
które mogło zawsze odrzucić wniosek Zgromadzenia Spartiatów i wysunąć
własny. Dawniej Sparta przestrzegała zasady, by nie podejmować żadnych
poczynań, dla których nie uzyskała nie tylko większości na Zgromadzeniu
Sprzymierzonych, ale również poparcia najpoważniejszych członków swej
Symmachii. Jednakże zawierając układ z Atenami w r. 404, zlekceważyła
między innymi opozycję Teb i Koryntu. Podobnie było w r. 403, kiedy
Pauzaniasz wkroczył do Attyki wbrew sprzeciwowi Teb i Koryntu, które
odmówiły przysłania swych kontyngentów. W obu wypadkach Sparta
zdobyła zapewne na Zgromadzeniu Sprzymierzonych poparcie większości
dla swojej polityki, ale swym postępowaniem zraziła najpotężniejszych
członków Związku. W czasie rządów Trzydziestu Tyranów w Atenach
zabroniła wszystkim państwom greckim przyjmowania ateńskich wygnań­
ców; zakaz ten otrzymał, być może, aprobatę większości na Zgromadzeniu
Sprzymierzonych, przeciwstawiły mu się jednak i nie zastosowały do
niego Teby, Korynt i Megara, Jeśli nawet postępowanie Sparty pozosta­
wało w zgodzie z literą prawa, stało ono na pewno w sprzeczności z celami
jej Symmachii, z obroną interesów sprzymierzonych. Sparta utwierdzała
bowiem po prostu swoją władzę nad podległym państwem, przystępując
do budowy własnego imperium, a Teby, Korynt i Megara nie miały za­
miaru przyspieszać tego procesu.
Jeśli Sparcie było bardziej na rękę zapewnić sobie większość głosów
Sparta w wojnie z Persją 531

na Zgromadzeniu Sprzymierzonych niż dostosować politykę do rzeczywi­


stej siły Związku, osiągała to na ogół metodą faworyzowania lub zastra­
szania małych państewek. W miarę wzrostu imperialistycznych tendencji
coraz chętniej rozbijała większe państwa na kilka mniejszych, choćby za
cenę osłabienia całej Symmachii. Na początku r. 400 potężniejsza niż kie­
dykolwiek, bo sprawująca władzę nad Atenami i innymi państwami pod­
ległymi, postanowiła Sparta dowieść swej siły na przykładzie Elidy. Dzia­
łając samowolnie zażądała od niej uwolnienia paru małych państewek,
których ludność Elida zamieniła w periojków, a także częściowego pokry­
cia kosztów wojny peloponeskiej. Kiedy Elida odmówiła, wypowiedziano
wojnę i Agis wkroczył z wojskiem na jej terytorium. Wówczas jednak
zdarzyło się trzęsienie ziemi, co później zostało uznane za złą wróżbę. Agis
się zatem wycofał, ale Elida pozyskała poparcie państw nieprzychylnych
Sparcie. W roku 399 Sparta ponownie wszczęła wojnę. Tym razem zdołała
skłonić do jej wypowiedzenia Zgromadzenie Sprzymierzonych, ale Beocja
i Korynt odmówiły przysłania swoich kontyngentów. Spartanie razem
z wojskiem innych członków Związku oraz oddziałami ateńskimi pustoszyli
i łupili żyzne ziemie Elidy, nie atakując jednak nieobronnego miasta. Bo­
gaci oligarchowie, na których Sparta liczyła, próbowali bez powodzenia
zagarnąć władzę, a na początku lata 398 r. demokratyczni przywódcy
Elidy zgodzili się na zaproponowane im warunki, tj. na wydanie floty,
zburzenie dwóch twierdz, uwolnienie, zdaje się, ośmiu małych państewek
i na zawarcie przymierza ze Spartą. Wojna ta była bardzo podobna
w swym charakterze do walki Aten z Tazos w latach 465—463. Zastra­
szyła ona członków Symmachii na Peloponezie, niepokojąc również bar­
dziej odległe należące do niej państwa.26
W środkowej Grecji imperialistycznej polityce Sparty przeciwstawiała
się konsekwentnie Beocja, Etolia zaś w r. 399 posłała 1000 wyborowych
hoplitów na pomoc Elidzie. Tu Sparta liczyła na poparcie Aten i Fokidy
oraz na swoją warowną bazę w Heraklei w Trachis. W roku 399 wypra­
wiła na północ wojska, które zamordowały 500 obywateli Heraklei i wy­
pędziły miejscowych mieszkańców z okolic Ojte. Dalej jeszcze ku północy
sprzymierzeńcem jej był potężny Związek Chalkidycki. Wszystkie te
punkty leżały na drodze lądowej do Azji Mniejszej, która teraz nabierała
dla Sparty wielkiego znaczenia.27
Po śmierci Dariusza w r. 405/404 na tron po nim wstąpił Artaksęrkses
Mnemon.Pozostawił on brata Cyrusa na stanowisku swego zastępcy
w A z j i Mniejszej. Cyrus sam jednak pretendował do tronu. Ponieważ
pragnął posłużyć się Grekami, nie wymagał od Sparty, by dotrzymała
swych zobowiązań z r. 412, kiedy to uznała zwierzchnictwo Persów nad
greckimi miastami w Azji Mniejszej; wiosną zaś r. 401, wyruszając na
południe ze swoją armią, poinformował Spartan, że zamierza uderzyć na
532 Hegemonia Sparty (404— 386 r.)

Artakserksesa, i zażądał ich współdziałania. Ukryty sens tego żądania był


oczywisty. Jeśliby Sparta miała zamiar dotrzymać warunków umowy
z r. 412 i pozostawić greckie miasta Persji, byłoby nierozsądkiem z jej
strony poprzeć Cyrusa. Jeśli natomiast woli bronić Jonii i wszcząć wojnę
z Persją, nic nie straci pomagając Cyrusowi. Eforowie zdecydowali się na
współdziałanie i latem r. 401 spartański nauarcha z 35 okrętami pojawił
się u wybrzeży Cylicji. Dzięki niemu Cyrus zdołał obejść nadbrzeżne prze­
łęcze i Wkroczyć do Syrii. Sparta była teraz, wprawdzie nieoficjalnie,
w stanie wojny z Persją.28
Cyrus miał pod swymi rozkazami wojska miejscowe oraz 13 000 grec­
kich najemników, zaciągniętych przeważnie na Peloponezie, którymi do­
wodził Spartanin Klearchos. Pod Kunaksą, gdzie Eufrat zbliża się do Ty­
grysu, doszło do decydującej bitwy. Grecy rozbili całkowicie lewe skrzydło
perskiej armii nie ponosząc żadnych strat w ludziach, ale w centrum padł
Cyrus, a jego niehelleńscy żołnierze uciekli. Oznaczało to koniec buntu
i Grecy znaleźli się osamotnieni w samym sercu nieprzyjacielskiego impe­
rium. Również w wojnie ruchomej dowiedli teraz swej wyższości nad
wojskami Wschodu. Mimo zdradzieckiego pojmania dowódców przedarli
się przez Jezireh, Kurdystan i Armenię na płaskowyż Erzerum, gdzie
głębokie śniegi zmusiły ich do pójścia ku Morzu Czarnemu. Wprowadzeni
w błąd przez miejscowego przewodnika błądzili w dzikich górach Armenii
walcząc ustawicznie z wrogimi plemionami, aż wreszcie doszli do świętej
góry wznoszącej się nad greckim miastem Trapezunt. Gdy wojska zbliżały
się do najwyższego punktu przełęczy, Ksenofont, który dowodził tylną
strażą, słysząc przed sobą głośne okrzyki pocwałował naprzód. Myślał, że
znowu atakuje nieprzyjaciel, ale to jego właśni ludzie krzyczeli: thalassa,
thalassa! (morze, morze!). Na miejscu tym wznieśli wielki kopiec kamieni,
a w tydzień później świętowali swoje ocalenie przez uroczyste ofiary
i igrzyska w Trapezuncie. Wiosną r. 399 zaciągnęli się na służbę Sparty,
była ona bowiem już oficjalnie w wojnie z Persją.29
Bohaterskie czyny Dziesięciu Tysięcy, tak świetnie opisane przez Kse-
nofonta, zwiększyły pogardę Greków dla wojsk barbarzyńskich i rozpow­
szechniły błędne pojęcie o sile perskiego imperium. Grecki hoplita był
istotnie niezrównany w zwartej bitwie ciężkiej piechoty i Artakserkses
nie zapomniał tak łatwo ataku Hellenów pod Kunaksą, lecz o potędze
Persów stanowiły ich jazda i ich bogactwo, a także flota wszędzie tam,
gdzie zachodziła potrzeba działań na morzu. Sparta również zawiodła się
w swych obliczeniach. Kiedy Artakserkses rozkazał satrapie Tissaferne-
sowi zająć miasta gredkie, podjęła ona wyzwanie i w r. 400 wysłała pod
dowództwem Thibrona ekspedycję dla ochrony Jonii. Złożyły się na nią
4000 piechoty z państw Związku Peloponeskiego, 1000 neodamodeis z La­
konii i 300 konnych z Aten, których ateńscy przywódcy demokratyczni
Sparta w wojnie z Persją 533

wyprawiali tym razem z lekkim sercem; do nich Thibron dołączył jeszcze


zaciągi poczynione w miastach greckich, a w r. 399 — 6000 doświadczonych
żołnierzy ocalałych z Ksenofontowych Dziesięciu Tysięcy. Na morzu Sparta
miała wielką flotę i panowała niezaprzeczalnie na Morzu Egejskim. W roku
397 sprzymierzyła się z Egiptem, zbuntowanym właśnie przeciwko Persji,
który obiecał jej dostawy zboża i sprzętu okrętowego. Od czasu, gdy Aten-
czycy ugrzęźli w Egipcie, Grecy nie podejmowali niczego na tak wielką
skalę; sam ogrom tej wyprawy był już błędem, gdyż Persja nie mogła
sobie pozwolić na uznanie tego posunięcia Sparty za jeszcze jeden incydent
graniczny. 1
Ogólny strategiczny plan wyprawy dyktowali ze Sparty eforowie. Po­
lecili oni Thibronowi, a później jego następcy, Derkyllidasowi, wkroczyć
do Karii; powodzenie w Karii mogłoby bowiem przeciągnąć na stronę
Spartan Karyjczyków i oddać w ich ręce porty, które na pewno byłyby
potrzebne każdej flocie perskiej chcącej operować na Morzu Egejskim.
Taki plan musiał być oczywisty dla wszystkich znających historię wypraw
Jonów, Kimona i Cyrusa. Eforowie jednak, może zazdrośni o swą władzę,
nie dali Thibronowi ani Derkyllidasowi środków do wprowadzenia go
w czyn. Jeżeli flota miała przewozić wojska i zaopatrywać je w marszu
wzdłuż wybrzeża Karii, konieczne było jednolite dowództwo, eforowie
natomiast powierzyli innemu wodzowi flotę, innemu zaś armię lądową.
Nie mając żadnej władzy nad flotą dowództwo lądowe powiodło swoje
wojska na północ, gdzie spustoszyły one satrapię Farnabazosa. Ponieważ
nie udało im się skłonić konnicy perskiej do bitwy ani — z braku machin
oblężniczych — zdobyć żadnego większego miasta, jedyne co zyskali, to
trochę łupów i niechęć zarówno aktualnych, jak i potencjalnych sprzy­
mierzeńców. Derkyllidas przysłużył się światu greckiemu zwyciężając
Bityńczyków oraz wznosząc umocnienia w najwęższym miejscu Cherso-
nezu, lecz operacje te nie miały żadnego wpływu na ogólny przebieg
wojny.
W roku 397 eforowie wydali rozkazy jednocześnie Derkyllidasowi
i nauarsze Faraksowi, polecając im uderzyć na Karię. Farnabazos i Tissa-
fernes, zarządzający satrapią południową, natychmiast połączyli swe siły
lądowe, by wspólnie bronić niewielkiej floty perskiej z 40 okrętów, która
stała w Kaunos pod dowództwem wygnańca Konona. I tak jednak Der-
kyllidas i Faraks nie zdołali przeprowadzić wspólnej operacji na lądzie
i morzu. Skoro tylko Derkyllidas wkroczył do Karii, Tissafernes i Farna­
bazos ruszyli w kierunku Jonii i w ten sposób skłonili go od razu do
odwrotu. Dwie armie stanęły wreszcie naprzeciw siebie, ale Derkyllidas
bał się nie mniej perskiej konnicy niż Persowie greckiej piechoty. Zawarto
rozejm do czasu wszczęcia układów na wyższym szczeblu. Tymczasem Fa­
raks ze swymi 120 okrętami zamknął Konona w Kaunos, nie miał wszakże
534 Hegemonia Sparty (404— 386 r.)

dosyć żołnierzy, by nawiązać walkę z wspierającymi go wojskami perskimi.


Nie znajdując żadnego wyjścia wycofał się na Rodos.30
Nadchodziła zima r. 397/396. Sparta spodziewała się dojść do porozu­
mienia z Persją na warunkach proponowanych przez Derkyllidasa i Tissa-
fernesa, według których Persja miałaby uznać niezależność greckich miast
w Azji, Sparta zaś — odwołać z nich swoich harmostów i garnizony. Flota
spartańska pozostała nietknięta, a liczbą przewyższała znacznie flotę per­
ską. Herakle ja w Trachis była wzmocniona, Elida na Peloponezie ukarana,
a spisek Kinadona w Lakonii zgnieciony. Na zachodzie przymierze łączyło
Spartan z Dionizjosem, wielkim tyranem Syrakuz. Potęga ich zdawała
się bardziej imponująca niż kiedykolwiek przedtem. Podważało ją jednak
powszechne niezadowolenie. Beocja i Korynt były krnąbrne. Posłów
ateńskich jadących do Persji pochwycono i stracono w r. 397. Egejscy
wyspiarze i Grecy azjatyccy okazywali tak mało zapału, że wielu z nich
zbiegło od Derkyllidasa w czasie jego marszu na Karię. W samej Sparcie
po śmierci Agisa (w lecie 398 r.) doszło do kryzysu dynastycznego. Pozba­
wiono tu tronu jego syna Leotychidasa pod zarzutem, że jest on w rze­
czywistości nieprawym synem Alkibiadesa, a zgubny wpływ Lizandra,
który miał nadzieję powrócić w ten sposób do władzy, doprowadził do
obrania królem brata Agisa, kulawego Agesilaosa.31
W zimie r. 397/396 pewien Syrakuzanin, zawinąwszy na statku handlo­
wym do jednego z portów fenickich, zobaczył nagromadzone licznie okręty
wojenne i wiele nowych w budowie. Wsiadł na pierwszy statek płynący
do Grecji i doniósł w Sparcie o wszystkim, co widział. Spartanie nie mieli
wątpliwości, że Persja zamierza użyć swej floty na Morzu Egejskim i w y­
przeć ich z Azji Mniejszej, gdyż Wielki Król zerwał rokowania rozpoczęte
przez Tissafernesa, a greckiego dowódcę Konona mianował admirałem swo­
jej floty. Sparta i jej Symmachia zdecydowały zatem podwoić wysiłki i po­
konać Persów w Azji, zanim nowa flota będzie gotowa do walki. Decyzję
tę powzięto głównie pod wpływem Lizandra, który miał szczególnie wiel­
kie doświadczenie w łącznych operacjach na lądzie i morzu, właśnie
w okolicach Hellespontu i na terenie Jonii. Był on przekonany, że flota
grecka okaże się znacznie sprawniejsza, tym bardziej, iż Persowie nie
rozporządzali już siłami Egiptu, a wojska lądowe dokonają wyczynów
większych niźli Dziesięć Tysięcy najemników Cyrasowych.32 Gdyby Spar­
tanie w swojej strategii poszli w ślady Kimona i wyruszyli z wielkimi
siłami morskimi i lądowymi do Karii i Cylicji, mogliby rozbić flotę perską
lub zamknąć ją na wodach fenickich. W obliczeniach Lizandra niepewnym
czynnikiem była nie słabość Persji, ale solidarność Greków. Przez ostatnie
siedem lat Sparta zachowywała się w taki sposób, że występując — nawet
szczerze — jako obrońca wolności Greków w Azji nie budziła już zaufa­
nia w państwach egejskich.
Sparta w wojnie z Persją 535

Ną ważność ekspedycji wskazywał już fakt, że dowództwo na lądzie


powierzono jednemu z królów spartańskich, Agesilaosowi. Przydano mu
sztab z 30 Spartiatów z samym Lizandrem na czele, armia zaś jego za­
ciągnięta na kontynencie składała się z 2000 neodamodeis z Lakonii i 6000
hoplitów z państw Związku Peloponeskiego. Do tego doszły jeszcze wojska
Derkyllidasa liczące ponad 10 000 doświadczonej piechoty oraz oddziały
z państw greckich w Azji Mniejszej, tak że w rezultacie Agesilaos miał
pod swymi rozkazami armię pieszą niewiele mniejszą od tej, którą
w przyszłości powiedzie do Persji Aleksander Macedoński. Król spartański
rozporządzał tylko nielicznym oddziałem konnicy, podczas gdy Aleksan­
drowi wyższość zapewniła właśnie jego jazda; posiadając 'jednak co naj­
mniej sto trier w gotowości bojowej i duże rezerwy w państwach egej­
skich, miał zdecydowaną przewagę na morzu, co dawało mu możliwość
wysadzenia desantu na tyłach każdej nadbrzeżnej pozycji nieprzyjaciela.
Tak więc, na przykład, fakt, że jazda Tissafernesa broniła równiny
Meandra, leżącej między Karią a bazą Agesilaosa w Efezie, nie potrzebo­
wał odstraszać tego ostatniego od przeprawy morzem do Karii, kraju nie­
dogodnego do działań konnicy.33
Na wiosnę r. 396 w czasie, gdy siły ekspedycyjne gromadziły się pod
Gerajstos na Eubei, Agesilaos, jak ongiś Agamemnon, składał ofiary
w Aulidzie. Wówczas to właśnie zjawiło się kilku jeźdźców beockich, któ­
rzy w imieniu beotarchów kazali mu zaprzestać, kiedy zaś odpłynął, wrzu­
cili jego ofiary do morza. Teby, Korynt i Ateny nie dostarczyły żadnych
kontyngentów. Dowodziło to wyraźnie, że Agesilaos nie miał za sobą
jednolitego poparcia Hellady. W Azji Agesilaos zawarł rozejm z Tissafer-
nesem, który był satrapą odpowiedzialnym za Karię, usunął Lizandra
z dowództwa sztabu i wysłał go na Hellespont, gdzie ten wykazał swą
wartość pozyskując dla Sparty perskiego arystokratę Spithridatesa. Na­
stępnie udało się Agesilaosowi wtargnąć dość daleko w głąb leżącej ku
północy satrapii Farnabazosa, aż wreszcie brak konnicy zmusił go jednak
do odwrotu. Podczas zimy r. 396/395 zaciągał jazdę w państwach grec­
kich Azji Mniejszej i szkolił doborowe zastępy hoplitów, peltastów,
oszczepników i łuczników z tak dobrym rezultatem, że pierwsze miesiące
r. 395 przyniosły mu znaczne zwycięstwo nad perską konnicą w bitwie
nad rzeką Paktolos, w której zdobył w obozie perskirn łupy wartości 70
talentów. Za to zwycięstwo Tissafernes zapłacił głową, ale jego następca,
Tithraustes, jeszcze zdolniejszy od swego poprzednika dyplomata, ofia­
rował Agesilaosowi 30 talentów, by go skłonić do uderzenia zamiast na
Karię na satrapię Farnabazosa. Agesilaos idąc na północ dotarł właśnie
do Kyme, kiedy otrzymał nowe instrukcje od władz lacedemońskich. Miał
obecnie objąć dowództwo tak na morzu, jak i na lądzie, oraz wyznaczyć
własnego nauarchę, chodziło bowiem o umożliwienie podjęcia ziemno-
536 Hegemonia Sparty (404— 386 r.)

-wodnych operacji zapewne na terenach o dużym znaczeniu strategicznym,


w Karii i Licji. Nauarchą mianował Agesilaos swojego szwagra Pejsan-
drosa, a państwa wyspiarskie i nadmorskie wezwał do przysłania flocie
posiłków. Wkrótce rozporządzał 120 nowymi trierami dodatkowo, oprócz
tych, które były już poprzednio w gotowości bojowej. Przez resztę nor­
malnego sezonu wojennego, a także przez całą zimę Agesilaos nękał ze
wszech stron najazdami satrapię Farnabazosa i zdobył nawet pokaźną
ilość łupów. Samego Farnabazosa nie zdołał jednak pozyskać, stracił zaś
swego sprzymierzeńca Spithridatesa, pokłóciwszy się z nim przy podziale
zdobyczy.34
Strategia Agesilaosa w latach 396— 395 zapewniła mu popularność
wśród własnych żołnierzy, ale zaciążyła nad wynikiem wojny. W czasie,
gdy pozostawiał w spokoju Cylicję i Karię, flota perska ze słabej stawała
się silna. W roku 396 paraliżował ją, jak się zdaje, brak zgody między
poszczególnymi eskadrami, grecką, cylicyjską, cypryjską i fenicką, przy
czym ta ostatnia czuła się szczególnie urażona powierzeniem Kononowi
naczelnego dowództwa. W lecie r. 395 Konon odniósł znaczny sukces.
Przesunął on swoją bazę na ląd stały, na południowy wschód od Rodos,
i wywołał na tej wyspie przewrót demokratyczny. Rodyjczycy wymordo­
wali sprzyjających Spareie oligarchów i otwarli port dla floty Konona.
Usadowiwszy się tutaj, przechwycił konwój statków wiozących zaopa­
trzenie z Egiptu i sprowadził dodatkowe jeszcze okręty z Fenicji i Cylicji.
Brakło jednak pieniędzy na żołd dla załóg, a kiedy Konon pojechał ich
szukać do Tithraustesa, a później prawdopodobnie również do Babilonu,
w czasie jego nieobecności zbuntowała się eskadra cypryjska obwołując
kogo innego wodzem w Kauńos. Po powrocie Konona doszło do walk
w Kaunos i na Rodos. Przed końcem r. 395 utwierdził on swoją władzę
każąc stracić około stu buntowników i wypłacając zaległy żołd swoim
ludziom. Na wiosnę r. 394, kiedy Agesilaos szykował się do wielkiej w y­
prawy w głąb lądu, flota Konona była gotowa do podjęcia ofensywy na
Morzu Egejskim.35
/ ^Tymczasem w Grecji wrodzy Spareie przywódcy tebańscy, Ismenias
ii Androklejdas, zorganizowawszy najpierw silne grupy swoich stronników,
zarówno w samych Tebach, jak i w niektórych innych miastach Beocji,
doprowadzili w lecie r. 395 do wojny między Fokidą a Lokrydą, następnie
zaś nakłonili Związek Beocki do udzielenia przychylnej odpowiedzi pro­
szącym o pomoc Lokrom. Kiedy Fokejczyey odwołali się do Sparty, eforo-
wie zabronili Beotom atakować Fokidę, polecając im natomiast przedło­
żyć spór pod arbitraż Symmachii Spartańskiej. Za namową Ismeniasa
Związek odmówił posłuszeństwa tym rozkazom, wojska jego wtargnęły
do Fokidy i spustoszyły jej terytorium pod koniec lata r. 395. W odpo­
wiedzi na to Sparta i Symmachia wypowiedziały wojnę i poczęły gro­
Sparta w wojnie z Persją 537

madzie /siły do ataku na Beocję. Zapewne właśnie podczas pertraktacji


między Związkiem Beockim a Spartą wysłannik Persów, Timokrates
z Rodos, wręczył hojne dary wrogim Spareie przywódcom w Tebach, Ko­
ryncie i w Argos oraz powiadomił Ateńczyków (którzy nie przyjęli od
niego pieniędzy), że flota perska podejmie wkrótce ofensywę na Morzu
Egejskim. Wizyta jego ożywiła nadzieje w Tebach i w Atenach. Tak więc
u schyłku lata lub jesienią r. 395 Ateny zawarły obronne przymierze „po
wsze czasy” ze Związkiem Beockim, odrębne zaś z Lokrydą.36
Skoro tylko podpisano te przymierza, Spartanie przystąpili do ofensywy.
Planowano równoczesny atak z dwóch stron. Lizander miał uderzyć z Fo-
kidy, a Pauzaniasz — nadejść w tymże czasie z Peloponezu. Lizander
przybył jednak wcześniej na czele armii, którą zaciągnął w Heraklei i są­
siednich miastach w Traehis, jak również w Fokidzie i w Orchomenos
(gdyż to ostatnie wystąpiło ze Związku Beockiego). Nie czekając na Pau-
zaniasza zaatakował on Haliartos. Znalazłszy się niespodziewanie między
jego obrońcami a nadchodzącym wojskiem tebańskim padł wraz z wie­
loma swymi ludźmi w walce pod murami miasta. Główne siły Lizandra
wycofały się na obronną pozycję i odparły tu atak tebański. Ale w nocy
uciekło niemało spośród spartańskich sprzymierzeńców. Kiedy Pauzaniasz
nadszedł ze swoją armią z Piątej ów, zastał już na miejscu Ateńczyków,
którzy przybyli na pomoc wojskom beockim. Wrogowie mieli nad nim
znaczną przewagę w konnicy. Zwołał więc na naradę swych wyższych ofi­
cerów. Wszystkim zależało więcej na odzyskaniu zwłok Lizandra i innych
zabitych niż na stoczeniu decydującej bitwy. Kiedy Beoci odmówili w y­
dania ciał poległych, jeżeli Pauzaniasz nie zobowiąże się wycofać, król
spartański ustąpił i wojska jego odeszły bez walki.37
Po powrocie do Sparty został Pauzaniasz oskarżony o niewłaściwe pro­
wadzenie kampanii. Skazany na śmierć uciekł do Tegei, gdzie żył na w y­
gnaniu. Nie wyciągnąwszy nawet miecza poświęcił on autorytet Sparty
w środkowej Grecji, a skutki tego szaleństwa wkrótce już dały znać o so­
bie. Zimą przyłączyły się do buntu Korynt (który odmówił posłania wojsk
Pauzaniaszowi), Argos, Akarnania, Leukas, Ambrakia, Eubeja i Związek
Chalkidycki. Rozbito spartański garnizon w tessalskim Farsalos, a Herakle-
ja w Traehis dostała się zdradą w ręce Beotów, którzy zabili jeńców spar­
tańskich, a miasto oddali żyjącym w sąsiedztwie plemionom. Z ich pomocą
Beoci wtargnęli teraz do Fokidy i pokonali tu wojska fokejsko-spartańskie.
Spodziewając się najazdu sojuszniczych sił na Peloponez, Sparta postano­
wiła na początku r. 394 odwołać Agesilaosa i większą część jego armii. Tym
samym poniechała wojny, którą podjęła w obronie wolności miast greckich
w Azji. Głównymi przyczynami tego "niepowodzenia były: brak wspólnego
dowództwa na lądzie i morzu, nieudolność Thibrona, Derkyllidasa i Agesi­
laosa, agresywna polityka Sparty, zręczność, z jaką Persowie potrafili użyć
538 Hegemonia Sparty (404— 386 r.)

swego złota, wreszcie properskie sympatie w Tebach, Koryncie, Argos


T Atenach.38
Ci, 'którzy potępiali przyjaźń z Persją, mieli wszelkie podstawy, aby po­
tępić tym razem Tęby, Korynt, Ateny i Argos. Co prawda, zwarte w śmier­
telnych zapasach wojny peloponeskiej zarówno Ateny, jak i Sparta były
jednakowo gotowe do nawiązania przyjaznych stosunków z Persami, ale
w r. 395 Sparta walczyła właśnie o niezależność Jonii, kiedy państwa me­
dytujące wbiły jej nóż w plecy. Godniej by postąpiły naśladując przykład
Sparty z około r. 459, kiedy to odrzuciła“ ona propozycje Megabazosa.

5. W OJNA KORYNCKA I POKÓJ KRÓLEWSKI

Wczesnym latem r. 394 sojusznicy rozpoczęli „wojnę koryncką” . Mieli


ońTwyjątkową okazję zaatakowania Sparty w chwili, gdy armia Agesilaosa
znajdowała się jeszcze w drodze powrotnej z Azji. Zebrawszy się w Ko­
ryncie, tracili jednak bezcenny czas na debatach, czy rzeka jest mniej groź­
na przy samym źródle. Spartanie tymczasem już wyruszyli. Przyłączywszy
oddziały z Mantinei i Tegei, gromadzili swe siły pod Sykionem, podczas
gdy sojusznicy ociągali się z odejściem spod Koryntu zastanawiając się,
komu przyznać pierwszeństwo w dowodzeniu i jak uszykować wojska do
bitwy. Armia spartańska liczyła około 20 000 hoplitów pochodzących ze
wszystkich stron Peloponezu (brakowało tylko ludzi z Flius, które powołało
się na rozejm z racji uroczystości religijnych); 6000 z nich stanowili Spar­
tanie pod rozkazami Aristodemosa, będącego naczelnym wodzem całej
armii. Ponadto było jeszcze 600 spartańskich konnych, 300 kreteńskich
łuczników najemnych i sporo wojsk lekkozbrojnych. Sojusznicy zgroma­
dzili około 24 000 hoplitów (Argos dostarczyło 7000, Ateny — 6000, Beo-
cja — 5000, Korynt — 3000 i Eubeja — 3000), mieli takżęrnniej więcej
półtora tysiąca jazdy, a wojska lekkozbrojne liczniejsze od swoich przeciw­
ników. We wstępnych utarczkach Spartanie zmusili sojuszników do za­
jęcia obronnej pozycji nad rzeką Nemeą, gdzie teren był niedogodny dla
konnicy, sami zaś pozostali na równinie, na której też doszło wreszcie do
rozstrzygającej bitwy między dwiema armiami hoplitów. Sojusznicy nie
mieli jednego wodza naczelnego, lecz co dzień inne państwo sprawowało
dowództwo, a wówczas wojska jego zajmowały honorowe miejsce na pra­
wym skrzydle. Pewnego dnia, w czerwcu lub w lipcu, kiedy Beoci stali na
prawym skrzydle, Ateńczycy zaś na lewym mieli naprzeciw siebie wzbu­
dzających lęk Spartan, Beoci wydali rozkaz rozpoczęcia natarcia.39
Front hoplitów wykazywał zawsze tendencję do przemieszczania się bo­
kiem w kierunku prawej flanki, ponieważ każdy żołnierz starał się przy­
suwać swój nie osłoniony prawy bok jak mógł najbliżej do sąsiada. W tym
Wojna koryncka i pokój ¡królewski 539

wypadku tendencję tę jeszcze wzmogły poczynania Beotów. Zmasowaw­


szy swoich ludzi w niezwykle głębokie szeregi po 16 żołnierzy, powiedli ich
w prawo pociągając za sobą cały front ukosem. Ateńczycy na lewym skrzy­
dle z: obawy przed przerwaniem szyku musieli pójść także za ogólnym
ruchem. Spartanie szybko dostrzegli dogodną dla siebie sposobność, prze­
sunęli się zatem w prawo, tak że ich własne wojska na skraju prawej flan­
ki oskrzydliły Ateńczyków, a wtedy natychmiast zawrócili uderzając na
hićK od tyłów i z boku. Reszta wojsk spartańskich, poza oddziałem z achaj-
skiej Pellene, uległa przeważającej liczbie nieprzyjaciela i rzuciła się do
ucieczki, zawzięcie ścigana przez sojuszników. Ale sami Spartanie zadaw­
szy ciężkie straty sześciu fylom ateńskim, które zdołali otoczyć, dokonali
zwrotu wszyscy razem w doskonałym porządku i atakowali kolejno od
flanki oddziały sojuszników w miarę, jak powracały one z pogoni, naj­
pierw Argejczyków, później Koryntian, wreszcie Beotów. W początkowej
fazie bitwy sprzymierzeńcy Sparty stracili mniej więcej 1000 ludzi, na­
tomiast w fazie końcowej z wojsk sojuszniczych poległo około 3000. Własne
straty Spartan, jak sami głosili, miały wynosić ośmiu ludzi. Wynik bitwy
raz jeszcze potwierdził zdecydowaną wyższość hoplitów spartańskich wal­
czących pod kompetentnym dowództw^em.40
Sojusznicy przeszli teraz do defensywy (gdyż pozycja ich w Koryntii
była całkiem pewna) i przygotowywali się do uderzenia na Agesilaosa
w czasie jego przemarszu przez środkową Grecję. Agesilaos tymczasem
przeprawił się przez Hellespont, a dokonawszy przeglądu swoich wojsk,
wyruszył w dalszą drogę przez Trację i Macedonię. W Amfipolis dowie­
dział się o zwycięstwie Sparty nad Nemeą. W Tessalii zadał klęskę konnicy
Tessalów, którzy byli w sojuszu z Beotami. W Trachis i Fokidzie zebrał
wojska od swoich sprzymierzeńców, a własnych neodamodeis wzmocnił po­
łową mory * spartańskiej, stanowiącej poprzednio garnizon w Orchomenos,
a także drugą całą morę przysłaną mu przez Spartan morzem z Sykionu.
14 sierpnia 394 r., kiedy przygotowywał się do najazdu na Beocję, miało
miejsce częściowe zaćmienie słońca. Tegoż dnia otrzymał Agesilaos wia­
domość,' 'że ~flota Pejsandrosa została rozbita pod Knidos, a on sam poległ.
Wówczas oznajmił armii, że flota Pejsandrosa odniosła wielkie zwycięstwo
i powiódł swoich ludzi w głąb Beocji. Tam, na równinie pod Koroneją od­
parli oni i pokonali połączone siły Beocji, Argos, Aten, tKoryntu, Eubei,
Lokrydy i Ajnianii. Wśród sojuszników odznaczyli się tylko Tebanie.
W pierwszym natarciu bowiem zmiażdżyli Orchomeńczyków i ścigali ich
aż do obozu. Kiedy Tebanie zaczęli powracać z pogoni, Agesilaos nie wy­
czekiwał, jak Aristodamos w bitwie pod Nemeą, na okazję zaatakowania

* Cała armia spartańska w tym czasie dzieliła się na 5 tzw. mor; Autor w tekście
angielskim nazywa je „brygadami” (przyp. tł.).
540 Hegemonia Sparty (404— 386 r.)

od flanki, lecz zwarł od razu 'szeregi, by spotkać ich twarzą w twarz. Scze-
piając tarcze jedna z drugą hoplici „parli naprzód, walczyli, zabijali, pa­
dali zabici” . Tebanie w głębokim szyku bronili się więcej niż dzielnie do­
konując cudów samym swoim ciężarem, zręcznością we władaniu włócz­
nią i nie znającą znużenia wytrwałością. Większości udało się przedrzeć
przez Spartan i połączyć z pozostałymi sojusznikami w obronnej pozycji
na Helikońie. Poza tym jedynym poważniejszym epizodem bitwa pod Ko-
roneją dowiodła raz jeszcze wyższości żołnierza Sparty. Dwadzieścia trzy
latalhiały upłynąć, zanim jakikolwiek nieprzyjaciel ośmieli się stawić czoła
jej regularnej armii w walnej bitwie.41
W wojnie tej, która ciągnęła się jeszcze długo, Agesilaos był najwybit­
niejszym wodzem po stronie spartańskiej. Cieszył się dużą popularnością
tak wśród swych współobywateli, iak i wśród żołnierzy najemnych. Sam
wiódł swoich ludzi do bitwy i został ranny pod Koronę ją. Celował w sztu­
ce zwodzenia przeciwnika, urządzania zasadzek i nieoczekiwanych napa­
dów, a z ostatniej kampanii w Azji Mniejszej p ow iód ł ż łupem wartości
1000 talentów. Ponieważ drugi król, Agesipolis, syn Pauzaniasza, był młody
i mniej popularny, Agesilaos dowodził armiami spartańskimi przez wiele
lat i zyskał tak znaczne doświadczenie i autorytet, jakie rzadko tylko przy­
padały w udziale corocznie w innych państwach wybieranym strategom.
Kiedy przewiózł swe wojska z środkowej Grecji morzem dó (^żymyT^am
podjął się zadania otwarcia drogi przez Istm. Na wojnie Grecy umieli
znacznie lepiej bronić swych twierdz i miast, niż je brać szturmem. Ma­
sywne warownie Koryntu i Akrokoryntu były całkiem nie do zdobycia.
Dwa równoległe mury biegnące w dół od Koryntu do Lechajon nad Zatoką
Koryncką zamykały drogę w kierunku Istmu, ale Spartan wpuścili w ich
obręb zdradziecko pewni przyjaźni im oligarchowie, być może w r. 392.
Wszedłszy w mury Spartanie odparli najpierw kontratak i wyburzyli je
częściowo, następnie zaś osadzili swoje garnizony w Sidus i w Krommyon
w północnej Koryntii. Ateńskie wojska odbiły i odbudowały owe mury,
lecz w r. 391 wybił w nich ponownie wyłom Agesilaos, który w rok póź­
niej najechał północno-zachodnią Koryntię, biorąc wiele łupów i pozosta­
wiając garnizon w Ojnoe. Korynt i Argos mogły jednak nadal zagrozić
jego limom łączności, a właśnie,]gdy odnosił sukcesy w północno-zachodniej
Koryntii, jedną spartańską morę wycięto niemal w pień w pobliżu Lecha-
jon. Później Agesilaos wycofał swoje wojska. Wkrótce padły jego gar­
nizony w Ojnoe, Sidus i Krommyon, a choć udało mu się utrzymać Lecha-
jon, zaniechał prób sforsowania Istmu. W roku 389 przeprawił się przez
"zątgkg i spustoszył Akamanie, która wolała w r. 388 zawrzeć pokój i przy­
mierze ze Spartą, niż narażać się na ponowną inwazję. Wojna na_Jądzie
utknęła w ten sposób w martwym punkcie.42
W operacjach tych Sparta w znacznej mierze posługiwała się wojskami
Wojna koryncka i pokój królewski 541

najemnymi po części pragnąc oszczędzić swych obywateli-żołnierzy, ale


głównie dlatego że najemnicy byli wygodniejsi. Ciężkozbrojny hoplita
jest mało ruchliwy i nieporadny w wojnie ruchomej. Najemny peltasta ze
swą lekką tarczą, oszczepem i sztyletem przewyższa go zwinnością. Jego
uzbrojenie udoskonalił w IV wieku ateński dowódca wojsk najemnych,
Ifikrates, który przedłużył oszczep, a sztylet przekształcił w krótki miecz
nadający się do walki wręcz. Już dawniej hoplici, pozbawieni osłony innych
oddziałów pieszych, ponosili ciężkie straty, jeśli zaatakowali ich peltaści
lub inni lekkozbrojni; tak zdarzyło się, na przykład, w Etolii, na Sfakterii
i w Attyce. Teraz peltaści Ifikratesa wykazali swą wartość w walce pod
Lechajon. Mora spartańskich hoplitów wracająca do Lechajon wyprzedziła
nieco swoją konną eskortę, gdy nagle otoczyło ją mrowie peltastów. Na­
cierali z boków, uskakiwali przed każdą próbą ataku, ciskali oszczepami,
aż padło 250 hoplitów. Również w Akarnanii akarnańscy peltaści srodze
poszarpali oddział, którym dowodził Agesilaos. Od tego czasu Sparta wy­
syłała swych obywateli-hoplitów tylko na wielkie wyprawy. Najlepiej wy­
kazali się pustosząc Argolidę w r. 391 pod rozkazami Agesilaosa, później
zaś — Agesipolisa w r. 388.43
Po stronie sojuszników Korynt i Argos ponosiły główny ciężar strat
i walki. Po bitwach nad Nemeą i pod Koroneją Beoci rzadko brali udział
w akcji. Ateńczycy, których hoplici ucierpieli bardzo nad Nemeą, przysłali
tylko Ifikratesa z jego najemnymi peltastami. Poza rozbiciem mory spar­
tańskiej peltaści ci mieli na swoim koncie napady na Arkadię oraz uwień­
czone powodzeniem ataki na Sykion i Flius, ale po r. 390 (Aten strzegły już
wówczas odbudowane ponownie Długie Mury) zostali oni przeniesieni do
służby za morzem. Znużenie wojną doprowadziło wkrótce do rozłamu
w Koryncie. W roku 392, w porozumieniu z Argos, Atenami i Beocją, demo­
kraci napadli tu w czasie uroczystości religijnych na swoich przeciwników
i 120 z nich wyrżnęli przy ołtarzach i w świątyniach. Ten bezbożny czyn
wywołał gwałtowną zmianę nastrojów, co ocaliło od podobnego losu po­
zostałych przy życiu oligarchów. Demokratyczni przywódcy Koryntu po­
łączyli następnie swoje państwo z Argos, zapewne na zasadach izopolitei,
to znaczy że Korynt nadał u siebie prawa obywatelskie Argejczykom, Argos
zaś Koryntianom; to ostatnie było jednak partnerem silniejszym z racji
wielkości swego państwa. Wówczas korynccy przywódcy Łoligarchii, wpu­
ściwszy zdradą Spart an między Długie Mury, sami z miasta uciekli i ra­
zem z Lacedemończykami obsadzili Lechajon. Prawdopodobnie w r. 389
Argos uczyniło krok dalszy anektując po prostu Korynt, który w ten spo­
sób przestał istnieć jako państwo niezależne. Samo Argos poniosło rów­
nież ciężkie straty. Wojska jego pokonano w kilku bitwach, a terytorium
było spustoszone przez nieprzyjaciela. Demokratyczne rządy trzymały się
tu jednak silnie, a całe państwo łączyła w jedno odwieczna rywalizacja ze
542 Hegemonia Sparty (404— 386 r.)

Spartą. Związek Beocki, osłaniany na lądzie przez Argos i Korynt, na mo­


rzu zaś przez Ateny, miał możność wzmocnienia swej pozycji w środkowej
Grecji. Nie zdoławszy dotychczas zmusić Orchomenos do powrotu do
Związku, Beoci w r. 387 byli mniej skorzy do zawarcia pokoju niż pozo­
stali sojusznicy.44
W wojnie na morzu najważniejszą rolę odegrało perskie złoto. Znaczne
fundusze pozwoliły Kononowi obsadzić sporą eskadrę greckimi wygnań­
cami i greckimi najemnymi załogami. W rozstrzygającej bitwie pod Kni-
dols w r. 394 eskadra ta prowadziła do ataku całą flotę perską i ona to
właśnie rozbiła flotę spartańską. Pejsandros padł w walce na swym okrę­
cie flagowym, a statki jego sprzymierzeńców uciekły w kierunku Knidos.
Z floty liczącej 80 trier zdobyto lub zatopiono 50. Raz jeszcze Persowie
tak, jak to w czasie wojny dekelejskiej doradzał im Kallikratidas, poma­
gali Grekom wyniszczać się wzajemnie. Ich flota — po raz pierwszy od
bitwy pod Mykale — czuła się znów bezpiecznie na Morzu Egejskim. Far­
nabazos i Konon objeżdżali wyspy i miasta nadmorskie we wschodniej
części Morza Egejskiego, wypędzając wszędzie spartańskich harmostów
i garnizony. Za radą Konona obiecywali również uszanować autonomię
państw greckich. Za pomocą takiej politycznej propagandy, a także roz­
tropnego posługiwania się swoim złotem, Persja zamierzała sprawować z od­
ległości kontrolę nad państwami Hellady i nie dopuścić, by jedno z nich
zdobyło potęgę, która mogłaby wystarczyć do zjednoczenia Grecji i pod­
jęcia ataku na Persję. Persowie zadowalali się takim negatywnym celem,
nie mieli bowiem zamiaru sami pilnować porządku w niesfornych pań­
stwach greckich.45
W drodze powrotnej do Grecji Agesilaos wysłał z Amfipolis Derkylli-
dasa nad Hellespont, aby bronił tam interesów ¡Sparty. Derkyllidas zgro­
madził wszystkie wojska spartańskie i sprzymierzone w Sestos i Abydos,
strzegących najkrótszej przeprawy przez Hellespont, a skłoniwszy ich oby­
wateli do wspólnej obrony cieśniny odparł atak 40 okrętów Konona i armii
Farnabazosa, która — nadszedłszy lądem z Efezu — wtargnęła na teryto­
rium Abydos. Ponieważ Farnabazos nie miał zamiaru przeprawiać się przez
Hellespont, a chciał jedynie osłabić stanowisko Sparty, wiosną r. 393 skie­
rował swą ofensywę na zachodnie wody Morza Egejskiego. Obsadziwszy
najemnymi załogami greckimi sporą flotę, popłynęli razem z Kononem
przez Cyklady do Melos, z której uczynili swoją wysuniętą bazę. Po spusto­
szeniu wybrzeży Lakonii i Messenii Farnabazos zdobył Kytherę, pozosta-
'wiLna wyspie ateńskiego namiestnika i skierował się do Istmu, gdzie we­
zwał połączone sojuszem państwa, by dowiodły swej lojalności wobec
Wielkiego Króla, d przywódcom tych państw ofiarował pokaźne łapówki.
Następnie powrócił do siebie, a Konon za jego pozwoleniem wpłynął pod
perską flagą do Pireusu. Szafując hojnie złotem perskim i posługując się
Wojna koryncka i pokój królewski 543

załogami swoich 80 trier przyśpieszył roboty fortyfikacyjne w Pireusie,


a także" odbudowę Długich Murów. Wielkie te prace, zaczęte w r. 394 jesz­
cze przed bitwą pod Knidos, zostały ostatecznie ukończone około r. 391
z pomocą Beocji i innych sprzymierzeńców.46
W roku 392 ujawniły się już skutki perskiej pomocy finansowej. Teby
wypuściły monetę z eiektrum opatrzoną wizerunkiem małego Heraklesa
duszącego węża i z tarczą beocką na rewersie.. Godła te głosiły z jednej
strony wojnę wyzwoleńczą, z drugiej zaś — ideę federalizmu. Przyjęły je
Rodos, Knidos, Iasos, Samos, Efez i Bizancjum, które utworzyły koalicję
i biły wspólną monetę, a później także Lampsakos, Kyzikos, Zakynthos
i Krotona. Związek Beocki z Tebami na czele cieszył się dużym poważa­
niem i właśnie idea federalizmu skłoniła zapewne niektóre państwa egej-v
skie do przeciwstawienia się odżywającym imperialistycznym tendencjom
Aten. Złoto perskie pozwoliło Koryntowi wystawić nową flotę i podjąć
walkę ze Spartą o panowanie nad Zatoką Koryncką. Sparta jednak miała
ciągle jeszcze finansowe rezerwy pochodzące z danin i z łupów Agesilaosa.
Utrzymywała ona flotę na wodach zachodnich i zdobyła Rhion nad cie­
śniną w Zatoce Korynckiej. Zdolny nauarcha spartański, Teleutias, brat
Agesilaosa, wyparł Koryntian z zatoki zapewne na początku 391 r., a jego
sukces umożliwił Agesilaosowi przejście do ofensywy w Koryntii i Akar-
nanii. Najwięcej jednak na pomocy perskiej zyskały Ateny, gdyż Konon —
zaciągając ateńskie załogi i płacąc im za służbę pod perską flagą —
odbudowywał faktycznie flotę Aten i popierał ich interesy na Morzu Egej­
skim. Ateny starały się również wzmocnić swoją pozycję za morzem na
drodze dyplomatycznej. W roku 393 oddały należne honory Dionizjosowi,
tyranowi Syrakuz, Euagorasowi królowi Salaminy na Cyprze, a także wy­
spie Karpathos na południowym wschodzie Morza Egejskiego, w r. 394/393
zawarły też przymierze z Eretrią jak równy z równym. W ciągu r. 392 kle-
ruchowie ateńscy zajęli ponownie Lemnos, Imbros i Skyros, a Delos zna­
lazła się zapewne znowu w zasięgu ateńskich wpływów.47
Pod koniec r. 392 do Tiribazosa, następcy Tithraustesa, przybył poseł
spartański, Antalkidas, by rozpocząć pertraktacje o pokój z Persją. Pro­
ponował on warunki następujące: odstąpienie Wielkiemu Królowi miast
greckich w Azji oraz zagwarantowanie autonomii wszystkich innych
państw greckich. Ateny również wysłały swoich posłów, a na ich prośbę
to samo uczyniły Beocja, Korynt i Argos. Konferencji gniewnych delega­
tów przewodniczył Tiribazos, gdyż wszyscy, oprócz Spartan, byli przeciwni
zasadzie autonomii, która dla Aten oznaczała utratę trzech kleruchii, dla
Teb — rozwiązanie Związku Beockiego, dla Argos zaś — rozluźnienie jego
władzy nad Koryntem. Tiribazos okazał względy Sparcie i dał pieniądze
Antalkidasowi, by pomóc jej w ten sposób przeciwstawić się na morzu
Atenom, lecz jego postępowanie nie znalazło uznania Wielkiego Króla,
544 Hegemonia Sparty (404— >386 r.)

który przysłał swego zastępcę Struthasa, przyjaznego Atenom, i jemu zlecił


nadzór nad wojną na morzu. Ko nona jednak, zatrzymanego przez Tiriba-
zosa, Wielki Król wtrącił do więzienia; umarł on następnie na Cyprze.
Persja miała dość jego dwulicowości i patrzyła z niepokojem na pozycję,
jaką potrafił sobie wyrobić, podobnie jak przed nim już Alkibiades i Li-
zander, rozdzielając względy i pieniądze Wielkiego Króla. Stawiano mu
posągi, na przykład w Erythraj, na Samos, w Efezie i w Atenach, a w pań­
stwach wyzwolonych pomagał wprowadzać rządy demokratyczne w miej­
sce sprawujących tam poprzednio władzę oligarchów.48
i Kiedy Sparcie nie udało się pozyskać Persji dla swej sprawy, zimą
r. 392/391 usiłowała doprowadzić do ogólnego pokoju, tym razem z po­
minięciem Persji. Proponowała ogłoszenie autonomii wszystkich państw
z tym jednak zastrzeżeniem, że Ateny zatrzymają Lemnos, Imbros i Sky-
ros, a Związek Beocki zostanie uznany, choć Orchomenos zachowa nieza­
leżność. Była to sprytna próba rozbicia sojuszu nieprzyjaciół Sparty, bo
gdyby Teby i Ateny wyraziły zgodę, Argos byłoby zmuszone albo oddać
Korynt, albo prowadzić dalej wojnę samotnie. Ateny wszakże odmówiły
rokowań na tych warunkach. Miały teraz na nowo nadzieję zdobyć pano­
wanie na morzach.49
Od czasu przywrócenia demokracji w r. 403 wielkie wpływy na Zgro­
madzeniu ateńskim mieli przywódcy umiarkowani. Na przykład Anytos
ze swymi towarzyszami udaremnił około r. 397 niewczesne zamiary demo­
kratów chcących wplątać Ateny w wojnę ze Spartą. Śmiałą politykę przy­
mierza ze Związkiem Beockim zapoczątkował w r. 395 Thrasybulos ze
Stejrii, przyjaciel Teb i przywódca demokratów z r. 403, a w wojnie o w y­
zwolenie spod władzy Sparty popierały go wszystkie stronnictwa, przy­
najmniej aż do r. 392. Na Morzu Egejskim Ateny prowadziły politykę
umiarkowaną; z Eretrią zawarły przymierze na zasadzie równości obu
partnerów, a żadne państwo nie miało większych od nich praw do Lem­
nos, Imbros i Skyros. Kiedy w r. 392/391 Sparta wystąpiła z propozycją
pokoju, klasy posiadające w całości poparły przywódców umiarkowanych
w ich chęci przyjęcia ofiarowanych warunków. Ale biedniejsi obywatele,
stanowiący większość w państwie, sprzyjali polityce przywódców demo­
kratycznych, Thrasybulosa, Kefalosa i Epikratesa, którzy zamierzali od­
zyskać Chersonez, kleruchie i cały majątek państwowy stracony za morzem
w wojnie peloponeskiej. Aktualna sytuacja na Morzu Egejskim była za­
chęcająca. Ani Sparta, ani Persja nie miały tam floty. Persja była nawet
przyjazna Atenom, Euagoras zaś, Struthas i Farnabazos chętnie by im po­
mogli. Demokracje, które doszły do władzy na Rodos, .Samos, w Efezie,
w Mitylenie i w innych jeszcze państwach, okazywały im życzliwość. Gdy­
by Ateny mogły zapewnić tym państwom opiekę na morzu, zyskałyby za­
pewne ich aktywną współpracę. Dla zbudowania floty potrzebowały jednak
Wojna koryncka i pokój królewski 545

co najmniej roku, a przede wszystkim pieniędzy, które starały się zebrać


nakładając podatek od głowy na swych bogatych obywateli.50
Sparta, świadoma zagrażającego jej niebezpieczeństwa, dobrze wyko­
rzystała rok 391. Podczas gdy Derkyllidas strzegł nadal Hellespontu, pod­
jęła ona na nowo działania przeciw Persji w Jonii, zjednując sobie w ten
sposób pomoc wielu państw greckich na wschodzie. Jej wodzowie, Thibron
i Difridas, uczynili znowu z Efezu swoją bazę operacyjną zaspokajając po­
trzeby finansowe napadami rabunkowymi na zaplecze; nauarcha Teleu-
tias pozyskał Samos, odciął demokratów na Rodos i pojmał 10 okrętów
ateńskich, które płynęły na Cypr do Euagorasa.51
Wiosną r. 390 Ateny rozpoczęły ofensywę na morzu wysyłając 40 okrę­
tów pod wodzą Thrasybulosa. Odniósł on szereg efektownych sukcesów
na wodach północnych Morza Egejskiego, gdzie nie napotykał praktycznie
oporu. Miał zapewnioną łączność, ponieważ Eubeja, Beocja i Tessalia były
w przyjaźni z Atenami, a udało mu się również zawrzeć przymierze z Ta-
zos, dwoma królami trackimi (Amadokosem i Seuthesem) i Samotraką, co
w połączeniu z kleruchiami na Lemnos, Imbros i Skyros pozwalało mu
sprawować kontrolę nad północno-wschodnią drogą do Hellespontu. Po­
zostawiając Derkyllidasa w Abydos na swoich tyłach, Thrasybulos wkro­
czył do Bizancjum, gdzie wpuścili go zdradą tamtejsi demokraci, po czym
nawiązał przyjazne stosunki z Chalkedonem. Sprzymierzony z królami
trackimi na wybrzeżu europejskim i Farnabazosem w Azji był Thrasybulos
teraz panem Bosforu i Propontydy. Nie udało mu się jednak wyprzeć nie­
ustępliwego Derkyllidasa z jego baz nad Hellespontem w Sestos i Aby­
dos.52
Ateny wszakże nie chciały czy nie mogły utrzymywać floty Thrasybu­
losa z własnych zasobów. Wobec tego nałożył on dziesięcioprocentowy po­
datek na towary wywożone z Morza Czarnego, a także wznowił podatek
pięcioprocentowy od całego 'importu i eksportu, który pobierano pod ko­
niec istnienia imperium ateńskiego. Tymczasem w Atenach z dochodów
miasta zaczęto znowu wypłacać wynagrodzenia państwowe. W niektórych
państwach sprzymierzonych Thrasybulos osadzał garnizony, a wszędzie
popierał rządy demokratyczne. Wszystkie te posunięcia były dla Persji
i dla państw egejskich wystarczającą wskazówką, że Ateny zmierzają do
stworzenia drugiego imperium. Pod koniec r. 390 lub ną początku r. 389
Thrasybulos wyruszył z Hellespontu na południe. Na Lesbos, gdzie wszyst­
kie miasta, poza Mityleną, były w rękach Sparty, pozyskał kilka z nich
dla Aten, w innych zdobył dosyć łupów, by zapłacić żołd swoim ludziom.
Otrzymawszy posiłki z Mityleny i z Chios zbierał pieniądze, wymuszając
je groźbami lub zagarniając w napadach, podczas których zapędził się aż
‘po Aspendos nad rzeką Eurymedonem. Tutaj jednak zginął zabity przez
ludność miejscową mszczącą się na grabieżcach (r. 389). Jego energia przy­
546 Hegemonia Sparty (404— 386 r.)

niosła Atenom największe w tych latach sukcesy, jego metody zraziły


wielu potencjalnych sprzymierzeńców, a pozostawienie Derkyllidasa nad
Hellespontem okazało się poważnym błędem strategicznym.53/
W ciągu lat 389— 388 niewielkie floty Aten i Sparty nadal bezskutecz­
nie walczyły ze sobą na wodach Hellespontu, koło Rodos i w Zatoce Sa-
rońskiej, gdzie Spartanie z pomocą Eginy przyczynili znacznych strat Ateń-
czykom. Obie strony używały najemników jako żołnierzy pokładowych,
obu dawał się we znaki rozpaczliwy brak pieniędzy, które zdobywały przez
wymuszenie lub rabunek. Ateńczycy nie wykazywali już swej poprzedniej
wyższości na morzu, a rozproszyli swoje rezerwy wysyłając okręty do
Ojniadaj w Akarnanii. Śmielszych wyczynów dokonywali Spartanie: Gor-
gopas i Teleutias, na przykład, przeprowadzili udany nocny atak i napadli
o świcie na Pireus. f
Ponieważ wojna na morzu utknęła teraz na martwym punkcie, Sparta
ponowiła próbę przeciągnięcia Persji na swoją stronę. Zimą r. 388/387
wysłała na pertraktacje nauarchę Antalkidasa. Artakserkses miał słuszne
powody, by zrewidować swoją dotychczasową politykę. W roku 391 Euago-
ras, podbiwszy większą część Cypru, zbuntował się i w przymierzu z Egip­
tem rozpoczął blokadę wybrzeży azjatyckich. W tym samym roku Ateny,
które Persja popierała, wysłały na pomoc Euagorasowi 10 okrętów, lecz
Sparta, z którą Persja walczyła, okręty te przechwyciła. W roku 388 Ateny
pozwoliły Euagorasowi zaciągnąć do swej służby najemnego dowódcę
ateńskiego, Chabriasa, i oddział peltastów, a ponadto oddały pod jego roz­
kazy pewną liczbę swoich hoplitów i trier. Wszyscy ci ludzie walczyli dziel­
nie przeciw Persji. Artakserkses popierał najwidoczniej niewłaściwą stro­
nę. Gdyby mu się udało zaprowadzić w Grecji pokój, położyłby tym samym
kres interwencji Aten na Cyprze oraz spartańskim atakom w Azji, za­
pewniłby sobie dostęp do rynku greckich najemnych żołnierzy i żeglarzy,
a sam mógłby zająć się całkowicie poskramianiem Euagorasa.54
Na wiosnę r. 387 Antalkidas przysłał wiadomość, że zdołał uzyskać przy­
mierze z Persją, które będzie w mocy tak długo, aż Ateńczycy i ich so­
jusznicy zgodzą się na warunki powszechnego pokoju proponowane przez
Artakserksesa. Uzyskawszy pomoc i fundusze od Tiribazosa Antalkidas
przeszedł lądem do Abydos, przechytrzył dowódców ateńskich na Helles-
poncie i zgromadził flotę złożoną z 80 okrętów, z których 20 przysłał mu
z Sycylii i Italii Dionizjos, inne zaś obsadził przy pomocy perskich satra­
pów. Panował on teraz nad Hellespontem podobnie jak Lizander w r. 405,
a druga flota spartańska blokowała Ateny z Eginy. Jesienią r. 387 Tiri-
bazos wezwał posłów z państw greckich, by przedstawić im warunki, jakie
proponował Artakserkses w celu uregulowania spraw greckich. Wszystkie
państwa w Azji razem z dwiema wyspami, Klazomenaj i Cyprem, mają
podlegać Persji, a wszystkie państwa w Grecji, zarówno duże, jak małe,
Wojna koryncka i pokój królewski 547

zachować autonomię, oprócz Lemnos, Imbros i Skyros należących do Aten.


Tiribazos odczytał następnie ultimatum Artakserksesa, które zapowiadało,
że Persja z pomocą państw chętnych do przyjęcia tych warunków będzie
zwalczała „na lądzie i na morzu, posługując się okrętami i pieniędzmi”
każdego, kto tych warunków nie przyjmie.55
Posłowie powrócili do Grecji i poinformowali swoje państwa o propo­
zycjach Artakserksesa. Przyjęły je wszystkie z wyjątkiem Teb, które pra­
gnęły zawrzeć pokój w imieniu Związku Beockiego. Agesilaos nie pozwo­
lił im na to. Skoro zaś wiosną r. 386 powołał pod broń wojska Symmachii
Spartańskiej, Teby od razu wyraziły zgodę. Wówczas już pokój królewski
został zaprzysiężony przez wszystkie państwa greckie, także przez Korynt
i miasta beockie, każde oddzielnie. Korynt odwołał z wygnania swoich oli­
garchów i powrócił do Związku Peloponeskiego. Trzecia wielka wojna do­
biegła końca. Tam, gdzie Atenom dwukrotnie się nie udało, powiodło się
teraz Sparcie. Zagarnęła pod swoją władzę państwa półwyspu greckiego
i wyspy, jedne i drugie wyczerpane ciągnącą się przez kilka pokoleń w oj­
ną i szarpane niezgodą wewnętrzną. Sukces ten zawdzięczała Sparta nie
własnym przeważającym siłom, ale poparciu Persji. Wielki Król był praw­
dziwym zwycięzcą w tej wojnie.56
R O Z D Z IA Ł 2

DWÓCH AUTOKRATÓW:
DIONIZJOS I SPARTA (386— 368 r.)

1. SPARTA U SZCZYTU POTĘGI

iedy państwa greckie zawarły pokój, wielu żołnierzy i żeglarzy na­


K jemnych zaciągnęło się na służbę Artakserksesa lub Euagorasa. Persję
wyparto już niemal całkowicie z południowo-wschodnich wód Morza Egej­
skiego. Euagoras obsadził 70 trier ludźmi z greckich miast Cypru, armia
zaś jego składała się z 6000 obywateli i wielu najemników; z Tyru i innych
miast fenickich ściągnął 20 trier, z Egiptu otrzymywał pieniądze, zboże
i żołnierzy, a dodatkowe jeszcze oddziały wojsk — od niechętnych Wiel­
kiemu Królowi lokalnych dynastów w perskim imperium, takich jak np.
władający w Karii Hekatomnos. Wodzowie perscy, Orontes i Tiribazos,
założyli w Jonii swoją bazę. Zebrawszy tu armię i flotę (załogi okrętowe
były zapewne w znacznej mierze greckie) wyruszyli do Cylicji, a stamtąd
przeprawili się na Cypr. W czasie dwuletnich walk flota Euagorasa
wzrosła do mniej więcej 200 okrętów, z których 50 dostarczył Egipt. Nie­
wiele już brakowało do zwycięstwa Cypryjczyków nad najeźdźcami, kiedy
w wielkiej bitwie morskiej pod Kition perski admirał, Glos, pokonał Euago­
rasa i obiegł jego stolicę, Salaminę. Podczas oblężenia Euagoras otrzymał
dalsze posiłki z Egiptu, wysłał także posłów do Sparty proponując przy­
mierze przeciw Persji. Wkrótce potem, prawdopodobnie w r. 382, doszedł
do porozumienia z wodzem perskim Ornotesem. Wtedy jednak admirał
Glos zbuntował się przeciw Wielkiemu Królowi. Mając do swojej dyspo­
zycji wielką flotę i perski skarb wojenny, zawarł ¡sojusz z Egiptem i ze
Spartą. Przez krótki czas był panem morza, prędko jednak zginął z ręki
zabójcy. Jego następca, Tachos, założył miasto na wybrzeżu pomiędzy
Kyme a Klazomenaj, ale przedwczesna śmierć położyła kres jego zamia­
rom. Za Głosem i Tachosem szli ludzie z Jonii, Pizy dii, Karii i innych
krain nadmorskich, które tak często w niespokojnych czasach rodziły pira­
tów i żołnierzy najemnych. Potęga morska Persji i jej wpływy w Grecji
miały wspólną podstawę, opierały się one bowiem na gotowości, z jaką
greccy żołnierze, żeglarze i mężowie stanu przyjmowali żołd perski i wal­
czyli jedni przeciw drugim.57
Podczas wojny korynckiej wszystkie poważniejsze państwa na konty­
nencie po trochu medyzowały. Z pomocą Persji sojusznicy zmusili Spartę
Sparta u szczytu potęgi 549

do poniechania wojny o wyzwolenie Jonii, a Sparta, również z pomocą


Persji, podporządkowała sojuszników swej własnej woli, poświęcając jed­
nocześnie Jonów, których nie mogła już dłużej bronić. Politycy-teoretycy,
tacy jak Isokrates, ubolewali nad brakiem jedności w Helladzie i prze­
wrotnością państw przodujących, zwłaszcza Sparty, która doprowadziła
do walki Grdków z Grekami i uczyniła z Persji rozjemcę spraw Hellenów.
Politycy-praktycj, mający na co dzień do czynienia z potrzebami i rosz­
czeniami swoich państw, nie widzieli żadnego niebezpieczeństwa w przy­
jaźni z Persją; w ich mniemaniu pieniądze Wielkiego Króla nie różniły
się wiele od pieniędzy kogokolwiek innego, tyle tylko, że było ich znacz­
nie więcej i w lepszej monecie. Oba te punkty widzenia znalazły swój
wyraz w jednej z anegdot Plutarcha. Kiedy jakiś Grek skomentował pokój
Antalkidasa westchnieniem: ,,Biada Helladzie, skoro już Spartanie służą
Medom!” „Nie, to raczej Medowie służą Spartanom!” odparł mu na to
Agesilaos. Fakt, że Sparta, głosząc się obrońcą wolności i przywódcą państw
greckich, jednocześnie oddawała Jonię Persji, na pewno nie przysporzył
jej popularności. Głównie jednak zaszkodził jej opinii agresywny imperia­
lizm, który wykazywała w stosunku do wszystkich państw greckich.58
Pokój królewski dostarczył Sparcie okazji do zmiany polityki. Agesipo-
lis radził, by warunki jego interpretować w sposób umiarkowany i spra­
wiedliwy, który przyczyniłby się do utrwalenia powszechnego pokoju
i przywrócenia Sparcie autorytetu. Agesilaos natomiast dążył do opano­
wania Grecji. Głosił politykę otwarcie imperialistyczną, serdecznie nie­
nawidził Teb i nie ufał demokracji. Ambitny jak Kleomenes, a bezwzględny
jak Lizander, mógł pewniej niż oni obaj liczyć na przywiązanie ludu spar­
tańskiego. Przez dziesięć lat wojny okazał się gorącym patriotą, zuchwa­
łym żołnierzem i wodzem wzbudzającym miłość swojej armii. Jego wo­
jowniczość i prostolinijność przemawiała do militarnego ducha Spartan,
skłonił więc lud do przyjęcia polityki, której Agesipolis, a później jego
młody następca, Kleombrotos, mieli przeciwstawiać się na próżno.59
W dążeniu do opanowania Grecji Sparta stawiała na swoją potęgę woj­
skową i na interwencję polityczną. W miarę jak angażowała się militar­
nie coraz więcej, coraz bardziej troszczyła się o wyostrzenie swojej broni
do celów represyjnych. Na Zgromadzeniu Sprzymierzonych nakłoniła
członków Symmachii, by dostarczali jej pieniędzy zamiast ludzi (stawka
wynosiła jedną drachmę egineeką dziennie za konnego, a pół drachmy za
hoplitę), a jeśli któreś z państw obstawało przy przysyłaniu żołnierzy, mu­
siało płacić grzywnę za każdy przypadek dezercji. Za te pieniądze Sparta
zaciągała najemników, którzy podlegali jej bezpośrednio i nie mieli żad­
nych skrupułów politycznych. Do interwencji sposobności nie brakło.
W oparciu o pokój królewski Sparta wprowadziła z powrotem do Koryntu
i innych państw wygnanych oligarchów, którzy tam prędko zagarnęli wła­
550 Dwóch autokratów: Dionizjos i Sparta (386— 368 r.)

dzę i pozbyli się swoich przeciwników. Następnie na Zgromadzeniu Sprzy­


mierzonych oligarchowie głosowali w imieniu swoich państw tak, jak sobie
tego życzyła Sparta. Tego rodzaju metod nie można było jednak zawsze
stosować. Niektóre państwa pozostały krnąbrne i Sparta postanowiła na­
uczyć je posłuchu jedno po drugim, zanim zdążą wystąpić przeciw niej
wspólnie.60
Na Peloponezie Mantineja i Flius uparcie trwały przy swej demokracji.
W roku 385 Sparta zażądała od Mantinei zburzenia murów pod pretek­
stem, że nazbyt opieszale służyła wspólnej sprawie w czasie wojny ko-
rynckiej. Mantineja odmówiła. Ani demokratyczne Argos, ani Ateny nie
odpowiedziały w ogóle na jej prośbę o pomoc. Po długim oblężeniu, które
skończyło się w r. 384, gdy Spartanom udało się odwrócić bieg rzeki, tak
że wymyła ona część murów budowanych z niepalonej cegły, Mantineja
przyjęła wreszcie warunki proponowane przez Spartan. Zburzono wszyst­
kie umocnienia, samo zaś miasto zostało podzielone na pięć autonomicz­
nych wspólnot wiejskich, z których ongiś powstało, a każda z tych wsi
jako odrębne państwo weszła do Symmachii Spartańskiej. Za wstawien­
nictwem wygnanego króla Sparty, Pauzaniasza, którego syn Agesipolis
sprawował właśnie dowództwo, demokratycznym przywódcom Mantinei
pozwolono odejść w spokoju. W pięciu wsiach rządzili teraz oligarchowie.
Od Flius Sparta zażądała odwołania z wygnania oligarchów. Żądanie to
spełniono zwracając oligarchom ich posiadłości, a wszelkie spory miały
zostać oddane pod arbitraż. Ale jesienią r. 381 oligarchowie z Flius przy­
byli do Sparty, a z nimi również niektórzy z ich zwolenników skarżąc się,
że dzieje się im krzywda. Agesilaos, mający wśród nich osobistych przy­
jaciół, odrzucił wszelkie propozycje wysuwane przez demokratów z Flius
i zażądał wydania akropolu. Gdy mu odmówiono, rozpoczął oblężenie mia­
sta, uzbrajając oligarchów i ich stronników przeciwko ich własnym roda­
kom. Głód zmusił Flius do kapitulacji w r. 379, Agesilaosa zaś, na jego
własne życzenie, upoważniono do podyktowania warunków pokoju. Na­
rzucił miastu na sześć miesięcy garnizon spartański, a powoławszy sąd
z 50 oligarchów i 50 ich zwolenników dał im prawo sądzenia i skazywania
na śmierć obywateli Flius. Okaleczonym miastem rządziła teraz skrajna
oligarchia.61
W środkowej Grecji najgroźniejszymi rywalami Sparty były Ateny
i Teby. W Tebach Ismenias i Androklejdes, przywódcy demokratyczni,
nie ulegli jeszcze powracającym z wygnania oligarchom, na których czele
stali Archias i Leontiades. W Atenach odzyskała wpływy grupa umiarko­
wanych. Oba państwa dbały o to, by nie dać Sparcie pretekstu do inter­
wencji. Ale Sparcie zależało zwłaszcza na osłabieniu państw, które poma­
gały Atenom i Tebom w wojnie korynckiej, i w r. 382 znalazła ona okazję,
by zaatakować jedno z nich, a mianowicie Związek Chalkidycki. Założony
Sparta u szczytu potęgi 551

na początku wojny peloponeskiej Związek ten okrzepł w walkach z Atena­


mi i Macedonią, rozrósł się później już w IV wieku, a z inicjatywy Olintu
przekształcił i udoskonalił swój ustrój. Sam Otint był, podobnie jak Man-
tineja, „isympoliteją” , tzn. grupą osad pierwotnie niezależnych, które two­
rzyły jedno państwo połączone wspólnym olinckim obywatelstwem. Teraz
stał się on centrum administracyjnym obszerniejszej sympolitei utworzonej
przez większość miast na Chalkidyce, mającej wspólne obywatelstwo chal-
kidyckie i nazywanej ,,Związkiem Chalkidejeżyków” (to koinon ton Khal-
kideori). Związek ten był państwem, w którym władzę najwyższą sprawo-
wał rząd federalny bijący federalną monetę, natomiast wchodzące w jego
skład państwa zachowywały każde własne obywatelstwo i same regulowa­
ły swoje sprawy wewnętrzne. W roku 382 Olint, a prawdopodobnie również
inne państwa Związku były demokratyczne i zamierzały wzmocnić swoją
sympoliteję przyznając sobie nawzajem przynajmniej częściową izopoliteję,
tj. równe i wzajemne prawo zawierania małżeństw przez obywateli róż­
nych państw bez utraty obywatelstwa, a także prawo posiadania ziemi
u siebie nawzajem. Gdyby ten zamiar wprowadzono w życie, Związek
Chalkidycki byłby znacznie bliższy przeobrażenia w prawdziwie federalne
państwo niż Związki w środkowej Grecji, a zwłaszcza Beocki, który, być
może, służył mu nawet początkowo za wzór.62
W polityce zagranicznej Związek Chalkidycki zawarł przymierze obron­
ne z Amyntasem, królem Macedonii. Kiedy królestwo Amyntasa padło
pastwą Illirów, powierzył on kilka swoich miast Związkowi Chalikidyckie-
mu. Miasta te i parę innych, wśród nich również Pella, przystąpiły wów­
czas do Związku, który później nie chciał ich oddać Amyntasowi. Król Ma­
cedonii zwrócił się zatem o pomoc do Sparty. W tym samym czasie Zwią­
zek usiłował zmusić do przyłączenia dwa greckie miasta, Akanthos i Apol-
lonię. One także prosiły Spartę o pomoc. Związek Chalkidycki był w do­
brych stosunkach z Tebami i Atenami, a posiadał pod dostatkiem budulca
okrętowego, tak ważnego zwłaszcza dla Aten. Kiedy posłowie Akanthos
i Apollonii przybywszy do Sparty oświadczyli, że Związek Chalkidycki
zamierza prosić o przymierze Teby i Ateny, eforowie poczuli się zaniepo­
kojeni. Zezwolili posłom przedstawić całą sprawę na Zgromadzeniu Spar-
tiatów i Zgromadzeniu Sprzymierzonych. Jedno i drugie głosowało wów­
czas za wojną z Olintem, najpotężniejszym miastem Związku. Kiedy za­
częto ściągać kontyngenty wojskowe, władze tebańskie zabroniły swoim
obywatelom służyć przeciw Olintowi. Pierwszej armii ekspedycyjnej, liczą­
cej ponad 10 000 ludzi, zadali ciężką klęskę hoplici, peltaści i konnica Olin­
tu. W roku 381 wysłano jeszcze większe siły pod dowództwem Agesipolisa,
któremu towarzyszył sztab 30 Spartiatów. Z pomocą konnicy tessalskiej
i macedońskiej udało mu się odciąć i oblec Olint. W czasie oblężenia
Agesipolis zmarł wskutek gorączki, ale jego następca w dowództwie zmu-
552 D w ó ch a u to k r a tó w : D io n iz jo s i S p arta (386— 368 r.)

sił głodem miasto do poddania. W roku 379 Związek Chalkidycki został


rozwiązany. Poszczególne miasta zawarły ze Spartą odrębne układy, zo­
bowiązując się, podobnie jak to uczyniły w r. 404 Ateny, do wzięcia udzia­
łu po stronie Sparty w każdej wojnie, którą by ona prowadziła.63
W roku 382, gdy główne siły pierwszej ekspedycji w drodze na północ
rozłożyły się obozem pod Tebami, Leontiades, przywódca oligarchów
w mieście, zaproponował wodzowi spartańskiemu, Fojbidasowi, że wyda
mu tebański akropol. Fojbidas się zgodził, obsadził swój garnizon na Kad-
mei i uwięził Ismeniasa. Władzę zagarnęli przyjaźni Sparcie oligarchowie.
Trzystu stronników Ismeniasa uciekło do Aten. W Sparcie eforowie i Zgro­
madzenie mieli za złe Fojbidasowi, że działał na własną rękę, ale Agesi-
laos usprawiedliwiał ową napaść na państwo sprzymierzone w czasie po­
koju tłumacząc, że trzeba był& korzystać ze sposobności. Sąd spartański
ukarał Fojbidasa grzywną, lecz nie pozbawił go stanowiska. Ismeniasowi
wytoczono proces przed sądem Związku Peloponeskiego, który uznał go
winnym medyzmu i wydał wyrok śmierci.64
W roku 379 imperium spartańskie zdawało się jeszcze potężniejsze niż
w r. 395, w przededniu wojny korynckiej. Zgromadzenie Sprzymierzonych,
posłuszne teraz woli Sparty, z rzadka tylko bywało pytane o zdanie. Elidę,
Mantineję i Flius doprowadzono do ruiny, a Związki Beocki i Chalkidycki
całkowicie rozwiązano. Na Peloponezie Argos było kompletnie osamotnione.
W środkowej Grecji garnizony spartańskie siedziały w Piątej ach, Tebach,
Tespiach i Heraklei, a dalej ku północy przymierze wiązało Spartę z Tessa-
lią, Macedonią i Molossis w Epirze, której pomogła ona uchronić się przed
najazdem Illirów. Na morzu Sparta i jej sprzymierzeńcy nie mieli rywali.
Na zachodzie przyjacielem jej był Dionizjos z Syrakuz, na wschodzie zaś
cieszyła się przynajmniej formalnym poparciem Persji. Panowanie jej
opierało się jednak wyłącznie na strachu. Przez swą cyniczną politykę,
stawiającą korzyść własną przed wszystkimi innymi względami, utraciła
wszelkie prawa do szacunku. „Autonomię państw greckich” , którą zobo­
wiązała się szanować zaprzysięgając polkoj królewski, interpretowała
Sparta po swojemu w sposób, który najlepiej może streścił już wcze­
śniej Lizander: „Dzieci oszukuje się kostkami do gry, a ludzi doro­
słych — przysięgami.” Cała struktura jej imperium wspierała się na nie­
pewnych fundamentach. Rządy oligarchiczne, które faworyzowała, były
rządami mniejszości. Na kontyngenty wojskowe Związku Peloponeskiego
nie zawsze mogła już liczyć. Posługiwanie się żołnierzami najemnymi oka­
zywało się czasem bronią obosieczną, gdyż służyli oni każdemu, kto im
płacił. W ostateczności siłą Sparty nie była teraz siła Symmachii Spartań­
skiej, a tylko jej własnego państwa, tę zaś podkopywały stopniowo zarów­
no ponoszone na wojnach straty, jak i powolny rozkład instytucji spartań­
skich.65
K a r ie r a D io n iz jo sa I 553

2. KARIERA DIONIZJOSA I

Klęska ekspedycji ateńskiej w r. 413 podniosła autorytet Syrakuz i umoc­


niła ich wpływy na Sycylii. Niemniej jednak wojna nadwerężyła ich za­
soby materialne i naruszyła jedność polityczną. W chwili zwycięstwa Zgro­
madzenie syrakuzańskie debatowało nad losem jeńców ateńskich, podobnie
jak niedawno Zgromadzenie ateńskie zastanawiało się, co począć z jeńca­
mi mityleńskimi. Hermokrates, który najwięcej przyczynił się do tryumfu
Syrakuz, nakłaniał do umiarkowania zgodnie z zasadą, że „okazanie wiel­
koduszności w zwycięstwie jest czymś większym niż. samo zwycięstwo’’,
lecz przywódca skrajnych demokratów, Diokles, doprowadził do uchwale­
nia własnego wniosku, by jeńców zesłać do kamieniołomów. W tym mo­
mencie u władzy byli jeszcze umiarkowani demokraci. Przestrzegali oni
przymierza ze Spartą i wyprawili swego przywódcę Hermokratesa na czele
niewielkiej floty zlecając mu kontynuowanie wojny na Morzu Egejskim.
W czasie nieobecności Hermokratesa rządy w Syrakuzach przejęli jego
przeciwnicy. Wprowadzili oni skrajną demokrację na wzór ateńskiej.
Urzędników wybierano teraz przez losowanie, liczba strategów wzrosła
z trzech do dziesięciu, zostały ogłoszone również nowe prawa, zwane pra­
wami Dioklesa, które przyjęły się szeroko w innych państwach Sycylii.
Trudno się dziwić, że ustrój Syrakuz przyjął formę podobną do ateńskiej.
Syrakuzy były również wielkim i bogatym państwem, które rozporządzało
potęgą morską i dochodami ze swego imperium, mieszkańcy ich wykazy­
wali dużo inicjatywy, nieprzeciętną żywotność i zaczepność. Brakło im
jednak właśnie tej cechy, która stanowiła o wielkości Aten w ich polityce
wewnętrznej, mianowicie umiaru. Jednym z pierwszych posunięć skrajnej
demokracji było wygnanie Hermokratesa i jego czołowych dowódców, na­
stępnym — wszczęcie wojny z sąsiednimi koloniami Chalkis.66
Na zaproszenie Segesty walczącej z Selinuntem sprzymierzonym z Sy-
rakuzami Kartagina wysłała pewną liczbę wojsk najemnych, które miały
bronić miasta. Selinunt, poniósłszy klęskę, poprosił o pomoc Syrakuzy, te
zaś zdecydowały w razie potrzeby rzucić nawet wyzwanie Kartaginie. Za­
pewne w r. 409 Kartagina poczęła gromadzić armię składającą się z od­
działów obywateli, miejscowych Libijeżyków, a także żołnierzy najemnych
z Europy; dowodził nią sufeta Hannibal, wnuk Hamilkarą. poległego w bi­
twie pod Himerą w r. 480. Wiosną r. 408 Hannibal wylądował w Lily-
bajon, zebrał wojska swych greckich i tubylczych sycylijskich sprzymie­
rzeńców, zdobył Selinunt szturmem i wyrżnął mieszkańców. Następnie
wywiódł w pole Dioklesa dowodzącego armią Syrakuz i posiłkami przy­
słanymi przez sojuszników, po czym zajął Himerę, gdzie pomścił śmierć
Hamilkara torturując i zabijając 3000 jeńców. Na jesieni r. 408 powrócił
tryumfalnie do Kartaginy pozostawiwszy oddziały najemne, które miały
554 D w ó ch a u to k r a tó w : D io n iz jo s i S p arta (386— 368 r.)

strzec poszerzonych posiadłości kartagińskich na Sycylii. W zimie r. 408/407


przybył na Sycylię Hermokrates z 5 trierami i 1000 najemników, a na
miejscu zaciągnął znaczną liczbę niedobitków z Selinuntu i Himery. Na­
jeżdżając i grabiąc tereny kartagińskie zdobywał łupy i sławę; pod mu-
rami Himery udało mu się odzyskać kości poległych tu Syrakuzan, o które
nie zatroszczył się Diokles; odesłał je teraz do Syrakuz mając nadzieję,
że zostanie odwołany z wygnania. Syrakuzanie nie uczynili jednak tego,
chociaż wygnali Dioklesa. Hermokrates próbował siłą wejść do miasta
i zginął w bójce z demokratami. Wszystkich jego towarzyszy wymordo­
wano lub wygnano, oprócz kilku, którzy udawali zabitych lub zostali
uznani za poległych. Wśród tych ostatnich był młody, dwudziestotrzyletni
oficer imieniem Dionizjos.67
Tymczasem Kartagina, zachęcona łatwymi sukcesami w Selinuncie i Hi-
merze, postanowija podbić całą Sycylię. Jej wodzowie, Hannibal i Himil-
kon, nawiązali już stosunki z Atenami w nadziei, że państwo to razem
z Koryntem zechce przeszkodzić Sparcie w przyjściu na pomoc Syraku-
zom. Zaciągnięto liczne oddziały najemników w Hiszpanii, na Balearach
i w Kampanii; miały one wzmocnić wojska kartagińskie i afrykańskie.
Nowe miasto Thermaj, założone nie opodal opuszczonych ruin Himery,
było przewidziane na bazę operacyjną. W roku 406 wylądowała na Sycylii
studwudziestotysięczna armia i pociągnęła na Akragas, miasto ustępujące
tylko Syrakuzom swoją wielkością i bogactwem. Mieszkańcy Akragas przy
pomocy greckich najemników pod wodzą Spartanina Deksipposa, a także
żołnierzy najemnych z Kampanii odparli atak Kartagińczyków, wkrótce
zaś przyszli im z odsieczą sprzymierzeńcy z 30 000 piechoty, 5000 jazdy oraz
z 30 okrętami. Wojska te zwerbowano w Syrakuzach, Geli, Kamarinie,
Messanie i w południowej Italii, a dowodził nimi Dafnajos, strateg syraku-
zański. Hannibal padł ofiarą zarazy, armia zaś Himilkona sama znalazła
się w oblężeniu. Jednakże skutkiem niedbalstwa dowódców greckich Hi-
milkonowi udało się przechwycić konwój okrętów wiozących zboże; prze­
ciągnął wówczas na swoją stronę najemników z Kampanii i rozpoczął blo­
kadę Akragas. Żołnierze z południowej Italii powrócili zniechęceni do do­
mu. W grudniu r. 406 Dafnajos i inni wodzowie zarządzili nagle w nocy
ewakuację bronionego miasta. O świcie wkroczyli doń Kartagińczycy mor­
dując każdego napotkanego człowieka i spędzili tam bez przeszkód całą zi­
mę. Wiosną r. 405 Himilkon zrównał z ziemią Akragas i ruszył na Gelę.68
Mnóstwo uchodźców koczowało teraz w ruinach Leontinoj, na przed­
mieściach Syrakuz i pod innymi miastami; szerzyły się tu pogłoski o zdra­
dzie i straszne wieści o popełnianych przez Kartagińczyków okrucień­
stwach. W tej atmosferze ogólnej rozpaczy i nieufności dostrzegł właściwą
sposobność dla siebie młody Dionizjos, który wyróżnił się pod Akragas
męstwem i umiejętnością przewodzenia. Wystąpił teraz w charakterze
K a rie r a D io n iz jo sa I 555

mówcy ludowego, rozjątrzył oburzenie na strategów, spowodował ich usu­


nięcie i sam został wybrany jednym z ich następców. Był jednak nazbyt
sprytny, by polegać całkowicie na życzliwości ludu. Uzyskał odwołanie
z wygnania swoich dawnych towarzyszy, popleczników Hermokratesa,
i zebrawszy także bandę dobranych specjalnie najemników wyruszył ra­
zem z nimi db Geli, gdzie srożyły się terror i niezgoda. Tutaj również grał
rolę demagoga, konfiskując majątki bogatych, ą pieniędzmi w ten sposób
zdobytymi opłacał swoich najemników, którzy służyli mu wiernie, bo nie
zalegał z żołdem.
Po powrocie do Syrakuz oskarżył innych strategów o zdradę, przeciw­
stawiając własną energię ich bierności. Wówczas lud mianował Dionizjosa
jedynym strategiem, obdarzając go władzą absolutną (strategos autokrator).
W obliczu niebezpieczeństwa kartagińskiego ludzie przypomnieli sobie, że
samowładca Gelon ocalił Sycylię pod Himerą. Dionizjos natychmiast po­
dwoił żołd najemników, z tysiąca uchodźców utworzył swoją gwardię przy­
boczną, a wszystkie wyższe stanowiska w wojsku obsadzał swoimi zwolen­
nikami, odprawił natomiast Spartanina Deksipposa i odesłał go do domu.
Ożenił się następnie z córką Hermokratesa, który podobnie jak on sam
należał do znakomitej rodziny. Wreszcie za jego namową lud stracił Daf-
najosa i innych swoich przywódców. W kwietniu r. 405, kiedy Himllkon
rozpoczynał oblężenie Geli, Dionizjos był już panem Syrakuz.69
Pierwsza jego wyprawa zakończyła się klęską. Porzuciwszy swój pier­
wotny plan oblężenia Kartagińczyków oblegających Gelę, zaatakował ze
wszystkich stron ich warowny obóz, nie zdołał jednak skoordynować ru­
chów swoich oddziałów. Wojska sprzymierzone z południowej Italii, Syra-
kuzanie i Gelijczycy nawiązali walkę, ale Dionizjos ze swymi najemnikami
nie wziął w niej w ogóle udziału. Rozbita armia wycofała się w obręb mu­
rów, a Dionizjos rozkazał swoim ludziom nocą opuścić Gelę. Ludność cy­
wilna uciekła, Grecy italscy odeszli w kierunku Cieśniny Messańskiej,
natomiast wśród konnicy syrakuzańskiej powstał spisek mający na celu
zabicie Dionizjosa podczas odwrotu. Kiedy jednak spiskowcy zorientowali
się, że osłania go wielka armia najemników, pojechali przodem do Syra­
kuz, zajęli tam jego główną kwaterę, sponiewierali mu żonę i zbuntowali
przeciw niemu obywateli. Dionizjos tymczasem przygotowywał ewakuację
Kamariny. Skoro doszły go wieści o wydarzeniach w Syrakuzach, z dobo­
rowym oddziałem 700 najemników przebył forsownym marszem około
75 km, o północy spalił bramę Achradiny, a wszedłszy do miasta wybił
większość swoich przeciwników. Z brzaskiem dnia przybyły główne siły
jego wojsk najemnych i armia Greków sycylijskich. Zastali oni Dionizjosa
panem sytuacji. Jego syrakuzańscy przeciwnicy zbiegli do Etny. Grecy
z Geli i Kamariny przeszli do Leontinoj i zerwali swój związek z Dionizjo-
sem. Miał teraz sam z Syrakuzami stawić czoła armii Himilkona. Ale los
556 D w ó ch autoikratów : D io n iz jo s i S p a rta (386— 368 r.)

sprzyjał Dioniz j oisowi. W szeregach nieprzyjaciół wybuchła zaraza obni­


żając do połowy ich siłę bojową. W Syrakuzach zjawił się herold karta-
giński z propozycją warunków pokoju, które Dionizjos aż nazbyt chętnie
przyjął. Zachodnia Sycylia wraz z miejscową ludnością Elymów i Syka-
nów przypadała Kartagińczykom; Selinunt, Himera, Akragas, Gela i Kama-
rina miały być pozbawione wszelkich umocnień i płacić daninę Kartaginie;
Leontinoj, Messana i wszystkie gminy Sykulów zachowywały autonomię.
W ten sposób w r. 405 Kartagina ujarzmiła znaczną część Sycylii, a pozo­
stałej narzuciła swoje warunki. Ale jedyny jej tytuł do władzy stanowiła
siła militarna, a siła ta była właśnie bronią, którą Dionizjos cierpliwie
przeciw niej wykuwał.70
Przez trzydzieści osiem lat rządził Dionizjos Syrakuzami. W czasie wojny
miał nieograniczone uprawnienia jako wódz naczelny sił zbrojnych (stra-
tegos autokrator). On sam i jego dwaj bracia, Leptines i Thearidas, a także
szwagier Poiyksenos, później zaś jego synowie byli głowami państwa
i z nimi prowadziły układy obce mocarstwa. Urzędnicy miasta, Rada
i dowódcy armii składali wprawdzie również przysięgi przy zawieraniu
umów międzypaństwowych, występowali jednak tylko jako wykonawcy
woli tyrana. Władza Dionizjosa w Syrakuzach opierała lsię na wojskach
najemnych, które stały garnizonem w twierdzy na Ortygii; tam magazy­
nował broń i trzymał 60 okrętów wojennych w zamkniętym porcie. Za­
ciągał mnóstwo żołnierzy i żeglarzy, Greków i barbarzyńców, a wynagra­
dzał ich szczodrze łupami. Weteranów osiedlał na ziemi greckich miast
(jak np. Katany), których mieszkańców wywłaszczał. Ponieważ jego naj­
groźniejszymi wrogami byli żołnierze najemni w służbie Kartaginy, starał
się ich przeciągnąć na swoją stronę wysokim żołdem, natomiast wszy­
stkich greckich najemników z armii kartagińskiej, którzy tylko wpadli mu
w ręce, krzyżował. Mieszkańcom Syrakuz mógł ufać jedynie wtedy, gdy
mieli do wyboru między tyranią Kartaginy a tyranią Dionizjosa. W ro­
ku 404, kiedy powstanie Syrakuzan poparte przez Messanę i Rhegion
zmusiło go do zamknięcia się w Ortygii, uśpił czujność ludu godząc się
pozornie na wycofanie, następnie zaś opłacił konną bandę Kampańczy-
ków, która rozbiła wojska obywatelskie. Od tego czasu pilnował, by ogół
Syrakuzan nie posiadał żadnej broni i trzymał ich pod ścisłym nadzorem.
Usiłował stworzyć sobie grupę popleczników rozdając wiele ziemi w Sy­
rakuzach, a także świadcząc dobrodziejstwa biedniejszym obywatelom
i wyzwolonym niewolnikom, jednak ci „nowi obywatele” , jak ich nazy­
wali jego przeciwnicy, stanowili prawdopodobnie mniejszość w państwie.
Tak więc siła Dionizjosa opierała się ostatecznie na jego najemnikach. Dla
ich utrzymania potrzebował więcej pieniędzy niż mogły mu dostarczyć
Syrakuzy. Dlatego głównym celem jego polityki zagranicznej było za­
pewnienie sobie dodatkowych dochodów i łupów.71
K a r ie r a D io n iz jo s a I 557

Warunki pokoju narzuconego przez Kartaginę były tak pomyślane, by


izolować Syrakuzy; w tym celu gwarantowała ona autonomię Sykulów,
uciekinierów osiadłych w Leontinoj oraz Messany panującej nad cieśniną.
Dopóki w Afryce szalała zaraza, Dionizjos mógł sobie pozwolić na lekce­
ważenie Kartaginy. Zaatakował on tymczasem miasta Sykulów, Herbessos
i Herbitę, zdobył dzięki zdradzie chalkidejskie miasta Naksos i Katanę,
które zawarły właśnie sojusz przeciw niemu, ą przez zastraszenie zmusił
Leontinoj do kapitulacji. Polityka jego w stosunku do podbitych była
zmienna. Z Sykulów robił zazwyczaj obowiązanych do płacenia daniny
poddanych lub sprzymierzeńców, nadawali się bowiem dobrze na żołnie­
rzy. Chalkidejczyków sprzedał do niewoli. Mieszaną ludność z Leontinoj
przeniósł do Syrakuz, gdzie nadał jej prawa obywatelskie. Fortyfika­
cje przeludnionego w tej sytuacji miasta zostały rozszerzone i umoc­
nione, a przy pracach tych Dionizjos zatrudnił 60 000 obywateli; mury
objęły teraz Epipolaj, w Euryelos zaś zbudowano silną twierdzę, tak że
Syrakuzy stały się miastem dwukrotnie większym od Aten i jeszcze trud­
niejszym do zdobycia (rys. 26). Chcąc odsunąć dalej syrakuzańskich wy­
gnańców i zapewnić sobie zarazem kontrolę nad cieśniną mającą tak wiel­
kie znaczenie dla potęgi morskiej Syrakuz, Dionizjos skłonił Messanę do
sojuszu obdarowując ją ziemią i pozyskał życzliwość Lokrów italskich po­
ślubiając córkę jednego z ich znamienitszych obywateli. Sąsiednie Rhegion
odrzuciło jednak propozycje małżeńskie i pozostało nadal jego zawziętym
wrogiem. W Grecji mógł liczyć na przyjaźń Sparty. Na samym początku
swoich rządów, dzięki pomocy jej wysłannika Aristosa, udało mu się schwy­
tać niektórych przeciwników, a sama Sparta ułatwiła mu zaciąganie pelo-
poneskich najemników.72
W latach pokoju z Kartaginą Dionizjos zbroił się stale. Trzon jego sił
bojowych stanowiły^ wojska najemne, tak greckie, jak i barbarzyńskie,
liczące zależnie od potrzeby od 10 000 do 20 000 ludzi; tworzyli oni wy­
specjalizowane jednostki konnicy, hoplitów, peltastów, saperów i oddziały
techniczne. W czasie wojny ściągał kontyngenty z greckich i Sykulskich
miast na wschodniej Sycylii. Jego płatnerze wyrabiali uzbrojenie właściwe
dla każdego rodzaju broni i każdej narodowości w jego służbie gromadząc
zarazem rezerwy na Ortygii. Inżynierowie Dionizjosa wynaleźli „katapultę”
(katapeltes), czyli wielki mechanicznie naciągany łuk, tz którego strzały
mogły przebić lekką tarczę (pelte) lub skórzaną osłonę z odległości 180
metrów. Przejęli oni także i udoskonalili rozmaite machiny oblężnicze.
Dowództwa nie sprawowali zmieniający się corocznie urzędnicy, ale sam
Dionizjos i sztab jego najemnych oficerów. Zdając sobie sprawę z wagi
operacji ziemno-wodnych w wojnie z Kartaginą, Dionizjos polecił swoim
stoczniom budować okręty z drewna lasów, które wycinał na zboczach
Etny. Sprowadzał także budulec z Italii, skąd powiązany w tratwy spła-
558 D w ó ch a u to k r a tó w : D io n iz jo s i S p a rta (386— 368 r.)

wiano do Syrakuz. Jego flota wojenna liczyła 200 okrętów i 100 kadłubów
rezerwowych; największymi jednostkami były pentery (nazywane tak, po­
nieważ pięciu ludzi poruszało jednym wielkim wiosłem), które wynaleziono
w stoczniach Dionizjosa, po nich szły tetrery, triery i mniejsze statki. Za­
łogi okrętowe rekrutowały się w połowie z najemników, w połowie z oby­
wateli, a całą flotą dowodżił Leptines, brat Dionizjosa. Pan Syrakuz miał
siły bardziej imponujące niż te, których Sparta użyła w wojnie z Persją,
przewyższał ją również liczbą swojej konnicy, machin oblężniczych i okrę­
tów wojennych. Na razie jednak armii tej brakło jeszcze doświadczenia,
dyscypliny i zwartości.73
Kartagina, chociaż wyczerpana zarazą, była nadal groźną potęgą. Naj­
lepsze wojska stanowiły tu piechota i jazda tak z samej Kartaginy, jak
i z jej afrykańskich posiadłości; do tego dochodziły kontyngenty przysy­
łane przez podległe jej państwa i ludy w Hiszpanii i na Sardynii, a także
znaczna liczba najemników, zaciąganych głównie w zachodniej części ba­
senu Morza Śródziemnego. Flota jej szczyciła się dawną tradycją, a w peł­
nej sile miała przewagę liczebną nad flotą Dionizjosa. Dochody Kartaginy,
pochodzące głównie z podatków i z handlu, pozwalały jej utrzymywać
wielką armię i flotę bez sźkody dla gospodarki państwowej. Pewności sie­
bie dodały jej obywatelom świetne zwycięstwa Hannibala i Himilkona;
wykazywali oni też znacznie więcej wytrwałości niż poddani Dionizjosa.
W roku 398 Dionizjos wystosował ultimatum do Kartaginy grożąc jej
wojną, jeśli nie ewakuuje wszystkich greckich miast na Sycylii. Karta­
gina odrzuciła ultimatum i poczęła się ponowie zbroić. Dionizjos liczył
na jej brak przygotowania; miał co najmniej rok czasu na uwolnienie
Sycylii i zajęcie zachodnich portów. Jego propaganda spotkała się z en­
tuzjastycznym przyjęciem Greków pod panowaniem kartagińskim; zbunto­
wali się przeciw swoim władcom i za rzeź odpłacili rzezią. Podczas marszu
na zachód Dionizjos uzbrajał Greków i Sykulów, a docierając do Motye
miał już ze sobą 80 000 piechoty, 3000 jazdy i prawie 200 okrętów. Motye
była silnie ufortyfikowanym miastem, które leżało na małej wysepce od­
dzielonej od zachodniego brzegu Sycylii płytkimi wodami. Dionizjos po­
stawił swoją flotę i statki zaopatrzeniowe w zatoce Motye i zaczął budować
groblę w kierunku wyspy. W tym też czasie zaatakował 5 miast, które
jedyne zostały jeszcze wierne Kartaginie, ale nie zdołał żadnego z nich
zdobyć szturmem. Zanim zdążono doprowadzić groblę do Motye, Hirnil-
kon z Kartaginy zadał dwa ciosy zza morza. Zamierzał on zniszczyć statki
handlowe, miały one bowiem według planów Dionizjosa zaopatrywać jego
olbrzymią armię, która oddaliła się już o ponad 320 km od swojej bazy.
10 szybkich trier wpłynęło nocą do portu Syrakuz i zatopiło niemal wszyst­
kie stojące na kotwicy statki handlowe. Sam Himilkon ze stu okrętami
uderzył znienacka o świcie na nieprzyjaciela w zatoce Motye; zatopił lub
K a r ie r a D io n iz jo sa I 559

spalił wielką liczbę statków zaopatrzeniowych, lecz atak na leżące na


brzegu greckie okręty wojenne udaremniła osłona pocisków miotanych
przez katapulty, łuczników i procarzy Dionizjosa. Następnie Grecy prze­
ciągnęli na balach swe statki przez półwysep na otwarte morze, a Himil-
kon odpłynął z powrotem do Kartaginy. Motye nie mogła mieć teraz wiel­
kich nadziei na odsiecz.74
Groblę ukończono szybko. Dionizjos użył taranów — były to długie
drewniane bele o końcach okutych brązem, niesione do ataku na ramio­
nach ludzi. Podczas gdy tarany kruszyły mur obwarowań miejskich, obroń­
ców spędzały z ich blanków pociski z proc, łuków i katapult lecące z otwo­
rów strzelniczych w sześciopiętrowych drewnianych wieżach, które na
kołach podtaczano pod miasto. Obrońcy, starając się odeprzeć atak,
spuszczali z murów długie żerdzie z uczepionymi do nich ludźmi, ci zaś
ciskali płonące pęki pakuł i lali smołę na wieże oblężnicze. Gdy wyłom
był wreszcie gotowy, okazało się, że mury miasta są tylko pierwszą linią
obrony. Kartagińczycy barykadowali teraz wąskie ulice, walczyli z da­
chów swoich wysokich domów odpierając niestrudzenie ataki, w których
żołnierze Dionizjosa posługiwali się pomostami wysuwanymi z ruchomych
wież oblężniczych. W nocnym natarciu doborowych oddziałów, gdy usta­
wiono drabiny na ruinach zawalonych domów, Grekom udało się wreszcie
wedrzeć do środka miasta, gdzie zmiażdżyli Kartagińczyków samą prze­
wagą liczebną. Dionizjos na próżno usiłował powstrzymać ogólną rzeź gro­
żącą zmniejszeniem okupu, jakiego mógł się domagać. Miasto zostało splą­
drowane, niedobitków sprzedano do niewoli. Bohaterska obrona Motye
nie była daremna. Późna pora roku uniemożliwiła Dionizjosowi, który stra­
cił przecież swoją flotę handlową, dłuższe utrzymywanie tak wielkiej armii
w polu. Dla obrony Motye pozostawił garnizon złożony głównie z Sykulów,
polecił Leptinesowi rozpocząć oblężenie Segesty i Entelli, resztę zaś wojsk
rozpuścił. Odniósł znaczny sukces. Padło" silnie ufortyfikowane miasto,
zmuszone do poddania nie w sposób tradycyjny przez długotrwałe oblę­
żenie i blokadę, jakimi Ateny posłużyły się pod Potidają i jakie Sparta
miała jeszcze stosować pod Mantineją czy Flius, ale zdobyte zdecydowanym
szturmem przy użyciu machin oblężniczych. Nie zdołał jednak wydrzeć
Kartaginie przyczółka na Sycylii.75
W roku 397 dobrze zaplanowany kontratak przeważającymi siłami po­
zbawił Dionizjosa jego z trudem uzyskanych zdobyczy. Himilkon odzyskał
Eryks i Motye, a także przeciągnął na swą stronę Sykanów. Następnie ru­
szył wzdłuż północnego wybrzeża, wysławszy przodem swoją potężną flotę,
której zlecił zdobycie Messany. Dionizjos tymczasem rozpoczął odwrót
z wysuniętych pozycji pod Segestą, gdyż jego linie zaopatrzenia znalazły
się w niebezpieczeństwie. Gdy cofał się w kierunku Syrakuz, porzucili go
Sykulowie i przeszli do Kartagińczyków. Zdany tylko na miejscowe siły,
560 D w ó ch a u to k r a tó w : D io n iz jo s i S p a rta (366— 368 r.)

zdołał Dionizjos zgromadzić zaledwie 30 000 piechoty, 3000 jazdy i 180


okrętów, z których jedną trzecią obsadził wyzwolonymi niewolnikami.
Z całą tą armią pociągnął z Syrakuz do Katany. Tam też w chwili, gdy
wybuch Etny zmusił wojska Himilkona do odejścia w głąb lądu dla w y­
minięcia wulkanu, natomiast armia Dionizjosa znalazła się na wybrzeżu,
flota grecka narzuciła bitwę pozbawionej wsparcia flocie kartagińskiej,
którą dowodził Magon. Grecki admirał, Leptines, nierozważnie wprowadzał
swoje eskadry do walki pojedynczo. Jego własna eskadra została szybko
otoczona; Kartagińczycy zastosowali taktykę abordażu, której sprzyjała
ich przewaga liczebna. Grecy stracili ponad 100 okrętów i więcej niż
20 000 ludzi. Wkrótce potem Himilkon ruszył na Syrakuzy. Jego flota —
250 okrętów wojennych i mnóstwo statków handlowych — pokryła szczel­
nie wody Wielkiego Portu, armia zaś zajęła otwarte przedmieście pod
Achradiną. Żaden okręt ani żaden człowiek nie pokazywał się na zewnątrz
murów Syrakuz. Himilkon rozłożył się więc obozem na zimę wybierając
do tego celu niskie tereny nad Wielkim Portem. Statki handlowe wysłał
po zaopatrzenie na Sardynię i do Libii, a ludzie jego zbudowali trzy forty
w Polichnie, Daskon i na Plemmyrion.76
W roku 396 Sparta, wezwana na pomoc przez Dionizjosa, przyszła mu
z odsieczą. Nauarcha Farakidas przybył na czele 30 trier ściągniętych
z Peloponezu i południowej Italii. W Syrakuzach panowało rozgoryczenie.
Obywatele byli gotowi do buntu, ale najemnicy stali wiernie przy tyranie.
Farakidas przywrócił w pewnej mierze jedność, oświadczył bowiem, że ma
rozkazy pomagać Dionizjosowi przeciw Kartaginie, ale nie Syrakuzom
przeciw Dionizjosowi. Właśnie w tym momencie śmiertelna zaraza wy­
buchła w obozie kartagińskim; ludzie marli w mękach, przeważnie w szó­
stym dniu choroby i wszelkie lekarstwa okazywały się bezskuteczne. Grecy
widzieli w zarazie zrządzenie bogów, których świątynie Himilkon zbezcze­
ścił, czuli się też znacznie podniesieni na duchu. Pewnego dnia o świcie
ruszyli do natarcia na lądzie i na morzu; atak został przeprowadzony wspa­
niale, zgodnie z planem Dionizjosa. Zniszczono większą część floty karta­
gińskiej, zdobyto forty w Daskon i w Polichnie. Jednakże obóz Himilkona
był bardzo silnie obwarowany, wódz kartagiński miał też jeszcze w swoim
ręku fort na Plemmyrion panujący nad wjazdem do Wielkiego Portu. Mi­
nęło kilka dni, a Grecy nie próbowali zdobywać szturmem obozu wroga.
Wreszcie Himilkon wymknął się nocą, zabierając ze sobą 40 trier, które
obsadził wojskiem z obywateli kartagińskich. Sy kulowie z jego armii
uciekli w góry. Pozostali poddali się sami lub też zostali pojmani przez Dio­
nizjosa. Zaciągnął on do swej służby grupę iberyjskich najemników, resztę
zaś sprzedał do niewoli.77
Nieprzyjaciele Dionizjosa insynuowali, że Himilkon zapłacił mu 300
talentów, by pozwolił uciec Kartagińczykom. Jest to niemal na pewno
K a rie r a D io n izjo sa I 561

nieprawda. Himilkon, panując nad wjazdem do Wielkiego Portu, mógł


wymknąć się pod osłoną ciemności, gdy tylko zechciał, a miał wszelkie
powody, by nie dowierzać przebiegłemu Dionizjosowi i raczej przed nim
ukrywać niż mu ujawniać swoje plany ucieczki. Motywem, który nie­
przyjaciele przypisują Dionizjosowi, byłoby według nich jego przekonanie,
że Syrakuzy godzą się z jego tyranią tylko ze strachu przed Kartaginą,
i związana z tym niechęć do wypędzenia Kartagińczyków na dobre z Sy­
cylii. Rozumowanie to jest błędne. W latach 405, 404 i 396 właśnie bliskość
Kartagińczyków skłaniała Syrakuzan do buntu czy do przygotowywania
buntu przeciw Dionizjosowi. Co więcej, sam Dionizjos zrobił w r. 398
wszystko, na co było go stać, by wyprzeć Kartagińczyków z Sycylii,
ucieczki zaś Himilkona nie mógł uważać za koniec wojny.78
Kartagińczyków powstrzymywały chwilowo straty poniesione pod Sy-
rakuzami, a także powszechny bunt Libijeżyków, którzy, oburzeni, że Hi­
milkon opuścił ich wojska, zdobyli Tunis i obiegli Kartaginę. Buntownicy
nie otrzymali jednak pomocy od Greków i wkrótce zostali pokonani. Z dru­
giej strony kampanie Dionizjosa nadwerężyły mocno jego potęgę. Straty
w okrętach, wyposażeniu i ludziach miały tym większe znaczenie, że wy­
próżnił już swój skarb do dna, a brakło mu finansowych rezerw, jakie po­
siadają wielkie państwa. Najemnicy jego byli niezadowoleni, wielu z nich
zastąpił zafem tańszą siłą — niewolnikami, których wyzwolił i uzbroił.
Nie zdoławszy obronić Greków sycylijskich, których sam namówił do po­
wstania, utracił teraz ich życzliwość. Sykulowie przechodząc na stronę
Kartaginy zmienili układ sił militarnych, byli bowiem dzielnymi wojow­
nikami, a ich górskie miasta strzegły dróg wiodących przez Sycylię. W cza­
sie ostatnich kampanii obaj przeciwnicy próbowali założyć dobrze uforty­
fikowane placówki na swoich szlakach komunikacyjnych. Kartagina za­
łożyła Lilybajon w pobliżu Motye, Thermaj pod Himerą i Tauromenion
w sąsiedztwie Naksos, to ostatnie jako ośrodek walki Sykulów z Grekami.
Dionizjos natomiast stworzył osady w Entelli, Adranon i Etnie, osiedlił
10 000 najemników w Leontinoj, Lokrów zaś w Messanie, a w jej pobliżu
założył Tyndaris dla messeńskich uchodźców z Grecji. Przeprowadził na­
stępnie kilka wypraw przeciwko Sykulom, jednych zmusił do poddania,
z innymi zawarł przymierze, jak np. z Agyrisem, tyranem Agyrion; nie
powiódł mu się jednak zimowy atak na Tauromenion. W roku 393 wylą­
dował na Sycylii Magon przywożąc dostateczną sumę pieniędzy, by za­
ciągnąć wielką armię i ponownie skłonić Sykulów do przejścia na jego
stronę. Podszedł pod Messanę, poniósł jednak klęskę i musiał się cofnąć.
W roku 392 ruszył w głąb wyspy z armią liczącą 80 000 ludzi, ale gdy zna­
lazł się już w obliczu połączonych sił Dionizjosa i Agyrisa, okazało się,
że braknie mu żywności, zawarł więc pokój, który państwa Sykulów,
a zwłaszcza Tauromenion, oddawał ostatecznie we władzę Dionizjosa.
562 D w ó ch a u to k r a tó w : D io n izjo s i S p a rta (386— 368 r.)

Greckie państwa na wybrzeżach środkowej Sycylii zostały zapewne przez


obie strony uznane za niezależne.79
Dionizjos mógł teraz swobodnie poświęcić całą uwagę swemu zawziętemu
wrogowi, miastu Rhegion, które udzielało schronienia wygnańcom syraku-
zańskim i rywalizowało z nim o panowanie nad cieśniną. Już w r. 393
atakował je bez powodzenia. Miasta italskie utworzyły wtedy koalicję dla
obrony swej wolności. W roku 390 Dionizjos ponowił atak, odparli go je­
dnak Grecy italscy; sprzymierzył się wówczas na ich zapleczu z Lukana-
mi, którym posłał na pomoc swoją flotę. Wzięci w dwa ognie Grecy italscy
stracili w bitwie z Lukanami 10 000 ludzi i w r. 389 ulegli Dionizjosowi,
który dał im dogodne warunki pokoju i na dowód swej życzliwości uwolnił
10 000 jeńców. Miasta na „palcach” półwyspu italskiego były teraz osa­
motnione. Dionizjois dążył stanowczo do uzależnienia ich od siebie. Zawarł
pokój z Rhegion, które zapłaciło 300 talentów i wydało swoją flotę liczącą
70 okrętów, a następnie zburzył Kaulonię i Hipponion, przesiedlając ich
mieszkańców do Syrakuz, a ziemię ustępując Lokrom. W roku 388 spowo­
dował umyślnie zatarg z Rhegion i rozpoczął oblężenie miasta. Po dzie­
sięciu miesiącach głód zmusił do kapitulacji 6000 pozostałych jeszcze przy
życiu obrońców. Sprzedano do niewoli wszystkich, którzy nie byli w sta­
nie kupić sobie wolności za minę srebra. Wódz ich, Fyton, otrzymał naj­
pierw chłostę tak okrutną, że protestowali właśni żołnierze Dionizjosa;
później utopiono go razem z rodziną. Marzenie Dionizjosa nareszcie do­
czekało się spełnienia. Zaczął budować mur od morza do morza poprzez
przesmyk półwyspu, by zagrodzić nim podbite przez siebie ziemie.80
Dionizjos panował obecnie na obu brzegach cieśniny, a na Morzu Joń-
skim flota jego nie miała godnego siebie przeciwnika. Za namową wygna­
nego króla Molossów, Alketasa, który schronił się na jego dworze, posłał
Illirom uzbrojenie i 2000 żołnierzy. Zachęceni w ten sposób wtargnęli do
Epiru i wyrżnęli 15 000 mieszkańców Molossis. Sparta podjęła interwen­
cję, by wypędzić Illirów, Alketas jednak odzyskał tron i otworzył flocie
Dionizjosa porty Epiru. Dalej na północ wśród swoich sprzymierzeńców
Illirów założył Dionizjos na lądzie stałym kolonię w Lissos, razem z Pa-
ryjczykami skolonizował wyspy Faros i Issę oraz wysłał osadników do
Hadrii, którą należy prawdopodobnie identyfikować z miastem u ujścia
Padu. Wygnańcy syrakuzańscy, nadal nieprzyjaźni tyranowi, założyli ko­
lonię w Ankonie posiadającej piękny port na wybrzeżu italskim. Dionizjos
dążył do uzyskania pewnej kontroli nad szlakami handlowymi wiodącymi
z Grecji do Italii i z Morza Śródziemnego na Adriatyk; w przeszłości pa­
nowały tu niepodzielnie kolonie Koryntu, a zwłaszcza Korkyra. Choć za­
kładane przezeń osady były niewielkie, ściągał znaczne dochody, które
wymuszał niemal po piracku, a jednocześnie roztaczał opiekę nad kupcami
sycylijskimi, wpływającymi na Morze Adriatyckie. Po drugiej stronie pół­
K a rie r a D io n iz jo s a I 563

wyspu italskiego posłużył się z korzyścią dla siebie swoją morską potęgą
dokonując w r. 384 najazdu na Agyllę w Etrurii, gdzie ograbił świątynię,
wziął jeńców i łupy wartości 1500 talentów.81
Podreperowawszy swoje finanse Dionizjos próbował w r. 385 pobunto-
wać miasta zachodniej Sycylii i sprowokować Kartaginę do wypowiedze­
nia wojny. Kartagińczyk Magon rozpoczął ofensywę równocześnie na Sy­
cylii i w Italii, gdzie sprzymierzyli się z nim Grecy italscy. Dionizjos od­
niósł wielkie zwycięstwo pod Kabałami, nie zidentyfikowaną miejscowo­
ścią na Sycylii, i zażądał od Kartaginy całkowitego opuszczenia wyspy
i pokrycia kosztów wojny. Wówczas Kartagińczycy uderzyli ponownie i za­
dali wojskom sycylijskim decydującą klęskę; padło ponad 14 000 ludzi,
wśród nich również Leptines. Tym razem Kartagińczycy nie brali jeńców.
Pokój zawarto prawdopodobnie w r. 378. Dionizjos zapłacił 100 talentów
odszkodowania, Kartagina zaś rozszerzyła swe posiadłości do rzeki Haly-
kos, tak że Thermaj i część terytorium Akragas .znalazły się pod jej pano­
waniem. Tymczasem na drugim froncie w Italii Dionizjos sprzymierzył się
z Galami; dokonywali oni napadów w południowej i środkowej Italii, jemu
zaś samemu dostarczali dzielnych wojsk najemnych. Być może już po za­
warciu pokoju z Kartaginą Dionizjos zdobył Krotonę i usiłował bez po­
wodzenia zająć Thurioj. Po tych walkach prowadzonych na tak rozległych
obszarach potrzebował dłuższego czasu na odzyskanie sił. Wreszcie w r. 368,
mając 300 trier, 30 000 piechoty i 3000 jazdy, podjął swą ostatnią wyprawę
przeciw Kartaginie. Podobnie jak w r. 398, Kartagina przeszła właśnie
zarazę, wybuchły również bunty w Libii i na Sardynii. Nie napotykając
początkowo oporu zdobył Dionizjos Selinunt, Entellę, Eryks i rozpoczął
oblężenie Lilybajon. Jednakże silny garnizon kartagiński trzymał się dziel­
nie, a Dionizjos, zwiedziony fałszywą wiadomością o wielkim pożarze w do­
kach Kartaginy, odesłał znaczną część swoich okrętów z powrotem do Sy-
rakuzt Flota nieprzyjacielska uderzyła wówczas znienacka na jego bazę
morską w Drepanon i zdobyła większość ze 130 trier, które zatrzymał na
zachodzie. W czasie zimy doszło do rozejmu, a w r. 367 Dionizjos umarł
śmiercią naturalną. Jego następca, Dionizjos II, zawarł pokój z Kartaginą
na tych samych warunkach, co poprzednio, przyjmując rzekę Halykos za
granicę między grecką a kartagińską Sycylią.82.
Kariera Dionizjosa ukazała po raz pierwszy, czego mo^e dokonać samo-
władca w epoce dojrzałej gospodarki pieniężnej. Za pomocą jawnych kon­
fiskat lub wysokich opłat nakładanych na nagromadzone rezerwy bogatych
państw wschodniej Sycylii zdołał on w ciągu sześciu lat zebrać ogromne
siły zbrojne, a kiedy znaczną część tych zasobów zużył, zaczął w podobny
sposób eksploatować południową Italię. W chwilach krytycznych zabierał
skarbce świątynne, nakładał wysokie podatki od majątku (eisphorai), a być
może również przeprowadził dewaluację własnej monety; 83 utwierdziwszy
564 D w ó ch a u to k r a tó w : D io n iz jo s i S p a rta (366— 368 r.)

zaś swoją potęgę ostatecznie, popierał wszelkie przedsięwzięcia handlowe


i zapewnił Syrakuzom niezaprzeczalne pierwszeństwo w handlu na Sycylii
.i w południowej Italii. W ostatnim okresie jego panowania, gdy Syrakuzy
osiągnęły najwyższy dobrobyt materialny, odgrywały one na greckim Za­
chodzie podobnie kierowniczą rolę, choć na mniejszą skalę, jak Ateny
w świecie egejskim V stulecia. Były stolicą imperium, które obejmowało
dwie trzecie Sycylii i znaczny szmat Italii, leżało zaś w poprzek dróg
handlowych wiodących do zachodnich krain śródziemnomorskich. Były
także ośrodkiem wymiany handlowej między Grecją, Italią i Kartaginą,
a ich pieniądz stanowił najsilniejszą walutę na Zachodzie, i to zarówno
srebrny, jak i bity (po r. 387) z elektrum. Stały się największym miastem
obronnym na greckich ziemiach, liczba ich mieszkańców przekraczała pół
miliona, posiadały również flotę złożoną z 300 do 400 okrętów, które strze­
gły wód sycylijskich, a także chroniły kupców syrakuzańskich na Morzu
Jońskim i na Adriatyku.84
Świetność Syrakuz nie zmieniała jednak faktu, że Dionizjos zdobył wła­
dzę i u władzy pozostał jako wojskowy autokrata, dowódca żołnierzy na­
jemnych, a nie głowa jakiegoś politycznego stronnictwa czy zjednoczo­
nego już państwa. Najemnicy, o których było tak łatwo w IV wieku, słu­
żyli tyranowi nie tylko w jednostkach bojowych i na pokładach okrętów,
ale pełnili również funkcje policyjne i tworzyli jego gwardię przyboczną.
W jego reżimie byli oni nieodzowni. Chcąc zapewnić sobie ich usługi za­
czął bić Dionizjos około r. 406 monety złote, ,a później piękne srebrne de-
kadrachmy; współzawodnicząc z Kartaginą przyjął popularne godło pu-
nickie, drzewo palmowe i stającego dęba konia, Kartagina zaś ze swej
strony naśladowała jego dekadrachmy.85 Na wojnie posługiwał się z powo­
dzeniem swymi najemnikami. Dowodził nimi z rzucającym się w oczy
męstwem, sam był wielokrotnie ranny w czasie walki. Wytrwały i pomy­
słowy, nie był wybitnym strategiem, umiał za to świetnie organizować
ziemno-wodne operacje i jako pierwszy wśród Greków zajął się poważnie
sztuką oblężniczą i koordynacją wyspecjalizowanych jednostek wojsko­
wych. Wprowadził też szereg innowacji w budowie okrętów. Przewyższył
wszystkich wielkich dowódców wojsk najemnych, których nie brakowało
w Grecji właściwej w tym stuleciu ustawicznych wojen.
Chociaż Dionizjos stworzył wielkie miasto, potężną armię i flotę, a nawet
rozległe imperium, nie stworzył jednak jednolitego państwa. Sprowadziw­
szy do Syrakuz wiele ludności mieszanej pozbawił je tej zwartości we­
wnętrznej, która czyniła z nich miasto-państwo, a więzy krwi^ zastąpił
więzami niewoli politycznej. Jakkolwiek bardzo gorliwie usiłował zalega­
lizować swoją pozycję, ogłaszając się oswobodzicielem, zachowując pewne
formy praworządności i umieszczając na swoich monetach nazwę Syrakuz
lub godło Sycylii, tzw. triskeles, Grecy z Syrakuz i państw im podległych
K a rie r a D io n iz jo sa I 565

nie pogodzili się z utratą politycznej wolności. Państwo jego utrzymywały


w całości tylko stalowe pęta, które ukuł posługując się umiejętnie ludźmi
i pieniędzmi. Powodzenie jego było sukcesem osobistym. Miał niewielu
doradców i przyjaciół, żył w ciągłym strachu przed zdradą, pozbawił sta­
nowiska własnego brata Leptinesa i wygnał swego stronnika, historyka
Filistosa. Oparcia dla imperium szukał znacznie dalej, oczekiwał go od
Sparty, państwa, które było tyranem Hellady* i od Aten, gdy wskrzesiły
już swą potęgę morską. W Grecji wyglądał spełnienia swoich marzeń
szczególnych, ośmieszanych z upodobaniem przez jego nieprzyjaciół — ma­
rzeń o sławie wielkiego tragika. Na Igrzyskach Olimpijskich w r. 384 wier­
sze Dionizjosa zostały publicznie wykpione, a pewien poeta przebywający
z wizytą na jego dworze powiedział o nich, że są naprawdę „tragiczne” .
Może właśnie jako rekompensatę za ten zawód władca Syrakuz stawiał
sobie posągi, które wyobrażały go jako Dionizosa, boga tragedii. W końcu
jednak Ateńczycy spełnili jego marzenia, nadając mu obywatelstwo ateń­
skie i przyznając na Dionizjach w r. 367 pierwszą nagrodę.86
Jakakolwiek była rzeczywista wartość tragedii Dionizjosa, jego polityczne
osiągnięcia wzbudzały wielkie zainteresowanie w Grecji. Platon i Ari-
stippos przybyli do Syrakuz, by przyjrzeć się dokładniej temu przykładowi
jedy nowładztwa, on zaś obu bardzo źle potraktował. Lizjasz przemawiając
na Igrzyskach Olimpijskich w r. 384 nakłaniał Greków, aby wspólnymi
siłami wyzwolili Sycylię. Isokrates, który nie miał złudzeń co do charakteru
rządów Dionizjosa, okrzyknął go przecież zbawcą Hellady i wzywał do
zjednoczenia Hellenów przeciw Persji.87
Wielką zasługą Dionizjosa było niewątpliwie to, co komu innemu mo­
głoby się nie udać — ocalenie greckiej Sycylii od podboju kartagińskiego.
W żadnym jednak razie nie można w nim upatrywać idealnego szermierza
sprawy helleńskiej. Bez skrupułów posługiwał się Sykulami, Lukanami
czy Illirami, żeby zniszczyć państwa greckie, a do strzeżenia swych po­
siadłości używał najemników kampańskich, iberyjskich albo celtyckich.
Antypatia istniejąca między Grekami a Kartagińczykami była tylko jedną
z wielu nienawiści, które potrafił wykorzystać w dążeniu do własnej po­
tęgi. Przeciwstawiał biednych bogatym, niewolników ich panom, najemni­
ków obywatelom, posuwał się nawet tak daleko, że wdowy po swych ofia­
rach zmuszał do poślubiania własnych faworytów88, a ymiał również wy­
grać wzajemną wrogość między Dorami i Chalkide jeżykami, Grekami
i Sykulami, czy państwem i państwem. Podsycając bunty i nakazując prze­
siedlenia zniszczył zarówno duchowe, jak i materialne podstawy wielu
miast-państw. Przez nadawanie praw obywatelskich niewolnikom i osied­
lanie na ziemiach greckich obcych żołnierzy najemnych doprowadził do
wymieszania różnych narodowości, co mogło grozić obniżeniem poziomu
kultury helleńskiej. Sam dawał przykład jak najgorszy: był wiarołomny,
566 D w ó ch a u to k r a tó w : D io n iz jo s i S p a rta (386— 368 r.)

mściwy i okrutny, nie znał żadnych hamulców ludzkich ani religijnych.


Jeśli dzięki swej potędze militarnej ocalił grecką Sycylię przed podbojem,
swymi metodami politycznymi wyrządził tej Sycylii więcej szkody niż
ktokolwiek inny z jej synów.

3. W OJNA W YZW O LE Ń CZA W LATACH 379— 374

Późnym wieczorem pewnego dnia grudniowego w r. 379 siedmiu w y­


gnańców tebańskich wmieszało się w tłum wracających do miasta robot­
ników rolnych i przeszło niepostrzeżenie przez bramę Teb. Ich przywódca,
Melon, zawiązał spisek z Fillidasem, pisarzem trzech tebańskich polemar-
chów. Tego wieczoru polemarchowie ucztując i pijąc świętowali zakończe­
nie roku swego urzędowania; byli już dobrze rozbawieni, gdy Fillidas
wprowadził w przebraniu kobiecym siedmiu tebańskich wygnańców. Melon
i jego towarzysze szybko rozprawili się z polemarehami. W ciągu nocy za­
skoczyli i zabili Leontiadesa, a także innych przyjaznych Sparcie przy­
wódców, o świcie zaś ich stronnicy w mieście byli już wszyscy pod bronią.
W tymże samym czasie inna grupa wygnańców, z Epaminondasem i Gor-
gidasem na czele, nadeszła od granicy attyckiej, za nią zaś wojsko ateńskie
pod dowództwem dwóch strategów, obu wciągniętych do spisku. Spar­
tański komendant garnizonu w Kadmei, który liczył półtora tysiąca ludzi,
posłał wiadomość do Sparty już w czasie zamieszania pierwszej -nocy.
Teraz podjął decyzję, za którą go później stracono, postanowił mianowicie
opuścić Teby pod warunkiem, że pozwolą mu odejść bezpiecznie. Pod
Megarą spotkał się z posiłkami wysłanymi przez Spartę. Dowodzący nimi
młody król Kleombrotos przeszedł przez północną Megarydę wzdłuż gra­
nicy attyckiej, gdzie Chabrias.z wojskiem ateńskim bronił Eleutheraj, na­
stępnie zaś sforsował przełęcz nad Piątej ami, by zejść stąd do Beocji. Po­
łączywszy się tu ze spartańskim garnizonem z Tespii, wkroczył na teryto­
rium Teb, ale nie zaatakował samego miasta i wkrótce wycofał się trudną
drogą biegnącą tuż nad zatoką z Kreusis do Ajgosthenów. Trzecia część
jego armii pozostała jednak w Tespiach pod dowództwem spartańskiego
oficera Sfodriasa, który niewątpliwie otrzymał rozkaz odcięcia Teb. Kle­
ombrotos bowiem, jak można sądzić po jego postępowaniu, spodziewał się,
że nastroje w Tebach ulegną jeszcze zmianie, Ateny zaś dobrze się na­
myślą, zanim zechcą interweniować.89
W Atenach ów pokaz siły spartańskiej wywarł skutek natychmiastowy.
Kiedy Kleombrotos wyminął obojętnie wojska Chabriasa pod Eleutheraj,
Ateńczycy zademonstrowali swoją neutralność skazując na śmierć dwóch
strategów, którzy udzielili poparcia wygnańcom. Nie ulega wątpliwości,
że pozostawiliby Teby ich losowi, gdyby nie Sfodrias, który ze swymi
W o jn a w y z w o le ń c z a w la ta ch 379— 374 567

ludźmi pojawił się nagle o świcie na równinie thriasyjskiej, między Eleu­


sis a Atenami, ograbił wiele domów i powrócił do Tespii. Miał wyraźnie
zamiar zająć Pireus i zagrozić Atenom. Współcześni przypuszczali, że na­
mówił go do tego Kleombrotos albo przekupili przywódcy tebańscy, ale
wydaje się bardziej prawdopodobne, że to własna ambicja kazała Sfodria-
sowi naśladować wyczyn Fojbidasa, który zawładnął Kadmeją w czasie
pokoju. Posłowie spartańscy bawiący przypadkowo w Atenach zapewniali
Ateńczyków, że jest to postępek zgoła nieodpowiedzialny i że jego sprawcę
czeka kara śmierci. Jednakże, choć Sfodrias nie posłuchał wezwania i nie
stawił się przed sądem w Sparcie, Agesilaos spowodował jego uniewinnie­
nie. Tak jawne pogwałcenie międzypaństwowych obyczajów pchnęło Ateny
do sojuszu z Tebami. Zdecydowano posłać pod dowództwem Chabriasa
5000 piechoty i dwie setki ja z d y , by dopomóc Tebańczykom w obronie
miasta.90
W Sparcie prowadzenie wojny powierzono Agesilaosowi. Postanowił on
zaatakować wszystkimi siłami Teby. Jednym z motywów była jego własna
nienawiść do tego miasta, ale zarazem zdawał sobie sprawę, jak ważne jest
nie dopuścić do odbudowy Związku Beockiego, który na przełomie V i IV
stulecia szczycił się posiadaniem potężnej armii 11 000 hoplitów i 1100
jazdy; miał również nadzieję, że pokonawszy Teby pozyska łatwiej dla
Sparty osamotnione już wówczas Ateny. W czasie przygotowań do tej tak
ważnej wyprawy Agesilaos zreorganizował system rekrutowania wojsk lą­
dowych w obowiązanych do ich dostarczania państwach Związku Pelopo-
neskiego. Utworzono dziesięć okręgów, z których każdy musiał wystawić
jedną grupę wojsk: dwa okręgi obejmowała Arkadia, po jednym zaś La-
cedemon, Elida, Achaja, Korynt-Megara, mniejsze państwa północno-
-wschodniego Peloponezu, Akarnania, Fokida-Lokryda, a wreszcie państwa
Chalkidyki. Każdy okręg miał prawo, gdyby zechciał, dostarczać zamiast
ludzi pieniędzy, a za nie Sparta mogła zaciągnąć najemników, którzy na­
dawali się najlepiej na wojska garnizonowe, pozostające na służbie przez
cały okrągły rok. W drugiej połowie r. 378 Agesilaos wtargnął do Beocji
z 1500 jazdy i więcej niż 18 000 hoplitów, to znaczy (przy założeniu, że 1
konny dorównuje 4 hoplitom) z siłą odpowiadającą w przybliżeniu 25 000
ludzi, co stanowiło zapewne pięć szóstych pełnego stanu armii Związku
Peloponeskiego, gdyż sama Sparta wysłała 5 ze swoiph 6 mor. Jeśliby do­
szło do rozstrzygającej bitwy na równinie, Agesilaos nie wątpił w zwy­
cięstwo, przekonał się jednak, że Tebanie i Ateńczycy obsadzili dobrze
umocnione przez siebie wzgórza nie opodal Teb. Nie był przygotowany do
zdobywania szturmem takiej pozycji, Spartanie bowiem, jak wszyscy wie­
dzieli, nie umieli atakować tego rodzaju umocnień, na nim zaś samym
zrobiła duże wrażenie wspaniała karność najemników Chabriasa. Niepo­
koiło go również rosnące niezadowolenie w szeregach własnych sprzymie­
568 D w ó ch a u to k ra tó w : .Dioniz jo s i S p a rta (386— 368 r.)

rzeńców. Spustoszył zatem terytorium tebańskie, a następnie wycofał się


pozostawiając w paru miastach beockich garnizony, które miały nękać
Teby. W roku 377 wkroczył ponownie do Beocji z taką samą armią, spu­
stoszył jeszcze rozleglejsze tereny, lecz nie udało mu się wymusić decydu­
jącej bitwy. Rok później, kiedy Agesilaos zachorował, Kleombrotos nie
zdołał nawet sforsować przejścia przez Kithajron. Beocji nie groził już
najazd, a Teby mogły rozprawić się po kolei ze wszystkimi garnizonami
spartańskimi.91
Siły tebańskie, unikając przez cały czas rozstrzygającej bitwy z wielki­
mi armiami wroga, zdobyły sobie stopniowo przewagę nad spartańskimi
garnizonami w Beocji. Na przykład w zimie r. 378/377 udało się im po­
konać garnizon w Tespiach, zabić Fojbidasa i rozgromić jego najemników.
W roku 375 Święty Zastęp, składający się z 300 doborowych hoplitów, od­
niósł świetne zwycięstwo pod Tegyrą. Napotkawszy dwie spartańskie mory,
które wracały właśnie do swej bazy w Orchomenos, Święty Zastęp — mimo
wielkiej przewagi liczebnej wroga — w zwartym szyku przebił się przez
szeregi nieprzyjaciół i zmusił ich do bezładnej ueiecźki. Po raz pierwszy
w historii greckiej sztuki wojennej hoplici spartańscy ulegli mniej licz­
nym hoplitom przeciwnika. Zarówno dowodzący pod Tegyrą Pelopidas, jak
i hoplici tebańscy zyskali w ten sposób wielki prestiż. W roku 374 Sparcie
pozostał w Beocji już tylko jeden sprzymierzeniec — Orchomenos. Pod­
czas tych lat wojny demokracja tebańska mogła liczyć na poparcie stron­
nictw demokratycznych w miastach beockich, które odczuwały boleśnie
narzucone im przez Spartę skrajne oligarchie. W miastach wyzwalanych
dochodziła do władzy przyjazna Tebom demokracja. Tak powstawały sto­
pniowo warunki sprzyjające odbudowaniu na podstawach demokratycz­
nych Związku Beockiego, w którego strukturze Teby jako oswobodziciel
miały zająć pozycję kluczową.92
Federalizm był zawsze źródłem siły Beocji. W czasie wojny pelopone-
skiej na federalny rząd Beocji składały się cztery Rady beodkich delega­
tów (patrz wyżej s. 415). Na przełomie V i IV wieku władza federalna uległa
pewnej centralizacji i zamiast czterech pojawiła się jedna Rada licząca 660
członków, która zasiadała w Tebach na Kadmei. Członków Rady wybierało
jedenaście okręgów Związku, po 60 z każdego, na okres jednego roku.
W ten sposób wprowadzono rządy na zasadzie reprezentacji proporcjonal­
nej, bo poszczególne okręgi miały równe prawa wyborcze i równą siłę
wojskową. Teby i tereny im podległe tworzyły razem cztery okręgi, co
stanowiło cztery jedenaste ogółu beockich wyborców, gdyż niektóre pań­
stwa, jak np. Plateje, były od Teb uzależnione. Rządy za pośrednictwem
Rady nadawały Związkowi charakter oligarchiczny. W państwach wcho­
dzących w skład Związku panowała w tym czasie również oligarchia, gdyż
prawa polityczne przyznawano tylko ludziom posiadającym odpowiedni
W o jn a w y z w o le ń c z a w la ta ch 379— 374 569

cenzus majątkowy. Kiedy w latach 376— 374 Związek tworzył się na nowo,
zorganizowano go na podstawach demokratycznych, co wiązało się z ewo­
lucją w kierunku demokracji, jaka zachodziła wówczas w poszczególnych
państwach beockich. Prawa obywatelskie przyznawano zatem wszystkim
Beotom, bez względu na klasę majątkową; zasiadali oni teraz w Tebach
na Wspólnym Zgromadzeniu Beotów (koine synodos lub damos ton Bożo-
ton). W ustroju Związku Zgromadzenie sprawowało władzę naczelną. De­
cydowało ono o wszelkich sprawach politycznych. Federalnych urzędni­
ków, takich jak członków Rady, beotarchów, sędziów i urzędników skar­
bowych nadzorujących federalną mennicę, wybierały poszczególne okręgi;
wszyscy oni byli odpowiedzialni przed Wspólnym Zgromadzeniem. Liczbę
okręgów zredukowano do siedmiu. Orchomenos, tworzące razem z Hysiaj
dwa okręgi, nie powróciło jeszcze do Związku; Piąteje podporządkowano
ponownie Tebom uzależniając od nich również Tespie i Tanagrę, które
walczyły po stronie Spartan. Teby reprezentowały teraz trzy siódme
ogółu wyborców, a przy tym ich obywatelom było łatwiej wziąć udział
w Zgromadzeniu niż na przykład obywatelom Cheronei. Autorytet, jakim
się cieszyły, dodawał także wagi ich sugestiom, zwłaszcza w stosunku do
wodzów federalnej armii, 7 beotarchów, którzy podejmowali swoje de­
cyzje większością głosów; w ich gronie przeważało nieraz zdanie dwóch
wielkich Teban, Pelopidasa i Epaminondasa. Ponieważ Teby miały tak
wielkie wpływy w Związku, w ich potędze widziano często miarę potęgi
całego federalnego państwa Beotów. Związek nie doszedł wprawdzie nigdy
do dalszej fazy federalizmu, zwanej izopoliteją, jaką zamierzał wprowadzić
Związek Chalkidycki, a w której państwa związkowe przyznawały sobie
nawzajem prawa obywatelskie; groził mu też zawsze od wewnątrz nie­
pokojący wzrost państw uzależnianych przez Teby. Pomimo tych słabości
demokratyczny Związek Beocki stał się przybytkiem nowego ducha, który
miał stworzyć wielkość Beocji i zachęcić inne państwa do pójścia w jej
ślady.93
W zimie r. 378/377, gdy Tebom odbierały jeszcze swobodę ruchów gar­
nizony spartańskie, Ateny poczęły w interesie wspólnej walki budować
Drugi Związek Morski. Pokój Antalkidasa zdyskredytował wszelkie próby
odzyskania imperium. W latach 386— 380 Ateny zainicjowały nową po­
litykę, która znajduje swe odbicie w Panegiryku, pamflecie napisanym
w tym właśnie czasie przez Isokratesa. Naczelną zasadą było teraz trakto­
wanie sprzymierzeńców jako państwa równe Atenom, a nie im podległe.
Sytuacja na Morzu Egejskim sprzyjała zamiarom Aten: zarówno Sparta,
jak i Persja trwały przy polityce imperialistycznej i ani jedna, ani druga
nie dbały o tępienie piratów i ochronę handlu morskiego. W roku 384 Ate­
ny i Chios w ramach pokoju królewskiego zawarły ze sobą przymierze
obronne na warunkach równości; obie strony zobowiązały się szanować
570 D w ó ch autoikratów : D io n iz jo,s i S p a rta (386— 368 r.)

wzajemnie swą „wolność i autonomię, a także przestrzegać obwarowanego


układem pokoju, który zaprzysięgły Persja oraz Ateny, Sparta i inne pań­
stwa greckie” . Podobne przymierze zawarto z Bizancjum i z Methymną
na Lesbos; również leżąca na tejże wyspie Mitylena, na północy zaś król
Odrysów, Hebryzelmis, nawiązali przyjazne stosunki z Atenami, a sprzy­
mierzeńcem ich na prawach równości zostały w r. 378 także Teby.
W marcu r. 377 Ateny ogłosiły państwom greckim Kartę Drugiego Związ­
ku Morskiego, która zachowała się w ważnej inskrypcji. „Każde greckie
lub niegreckie państwo, o ile nie jest zależne od Persji, może stać się so­
jusznikiem Aten i ich sprzymierzeńców bez naruszenia swej wolności
i autonomii; zachowa ono wybrany przez siebie ustrój, nie zostanie zmu­
szone do przyjęcia garnizonu ani namiestnika, nie będzie płacić daniny
i otrzyma te same warunki, co Chios, Bizancjum i inni sprzymierzeńcy.”
Wolność i autonomia zostały określone w sposób wskazujący wyraźnie na
przeciwstawienie się polityce Sparty, a w sformułowaniu celów Związku
znalazło się wyraźne stwierdzenie programowej wrogości do niej: „aby
Sparta pozwoliła państwom greckim żyć w pokoju, korzystać z wolności
i autonomii, i bezpiecznie władać własnym terytorium” . Ponieważ Ateny
nie zamierzały narażać się na konflikt z Persją, ale dążyły raczej do wbicia
klina między Persję a Spartę, w dalszym ciągu czytamy również, że Zwią­
zek został utworzony, „aby pokój i przyjaźń, do których się zobowiązały
państwa greckie i Persja, był trwały i wiążący” . Ateny ze swej strony
zrzekły się wszelkich roszczeń do posiadłości na terytorium wstępującego
do Związku państwa, znosiły wszelkie ślady jakiejś dyskryminacji wymie­
rzonej przeciwko niemu i zobowiązywały się nie nabywać żadnej własności
na jego terytorium, czy to na mocy aktu prywatnego, czy publicznego.
Państwa związkowe zawierały ze sobą przymierza obronne na lądzie i na
morzu, a każdy, kto dążył do naruszenia tego układu czy też jakiegoś z jego
warunków, podlegał przewidzianej karze.94
Nazwa Związku brzmiała „Ateńczycy i Sprzymierzeńcy” . Swoim ustro­
jem również przypominał on ów poprzedni, założony wiek wcześniej. O po­
lityce Związku decydowały zgodne uchwały dwóch odrębnych organów,
państwa ateńskiego i Rady Sprzymierzonych (to koinon lub to synedrion
ton symmakhon). Oba obradowały zupełnie niezależnie, przekazując sobie
nawzajem swoje uchwały za pośrednictwem ateńskiej Rady. Państwo
ateńskie prowadziło obrady na Zgromadzeniu Ludowym oprócz wypadków,
gdy Zgromadzenie upoważniało do tego ateńską Radę. W Radzie Sprzy­
mierzonych, zbierającej się w Atenach, brali udział delegaci państw sprzy­
mierzonych, którzy wybierali spośród siebie przewodniczącego, prawdo­
podobnie na początku każdej sesji. Każde państwo sprzymierzone, nieza­
leżnie od swej wielkości, rozporządzało jednym głosem. Uchwały zapadały
większością głosów i były obowiązujące dla wszystkich sprzymierzeńców.
W o jn a w y z w o le ń c z a w la ta ch 379— 374 571

Jeśli w jakiejś sprawie decyzje powzięte przez państwo ateńskie i Radę


Sprzymierzonych były ze sobą sprzeczne, Związek jako całość nie podej­
mował żadnej akcji; oba te organy miały bowiem równą władzę i impasu
takiego nie dało się przełamać. Jeśli zapadły decyzje zgodne, sprawa była
tym samym rozstrzygnięta dla Związku jako całości. Zapisując powziętą
uchwałę formułowano ją ostatecznie w imieniu Rady Sprzymierzonych albo
Zgromadzenia ateńskiego, albo ateńskiej Rady, jak wygodniej, gdyż nie
stanowiło to już kwestii zasadniczej.95
Skoro decyzja raz zapadła, wprowadzały ją w życie sprawujące władzę
wykonawczą Ateny, którym państwa sprzymierzone powierzyły hegemo­
nię przy tworzeniu Związku. Uprawnienia władzy wykonawczej były nie­
wątpliwie dokładnie określone; należały do nich naczelne dowództwo, ścią­
ganie bkrętów, luldzi i pieniędzy oraz prowadzenie wstępnych pertraktacji
w czasie działań wojennych. W jednym przypadku, stanowiącym może zu­
pełny wyjątek z ogólnej reguły, Ateny nie miąły naczelnego dowództwa
na lądzie, gdyż w latach 377— 375 najwyraźniej Teby dowodziły operacja­
mi w Beocji. W oficjalnych poselstwach wysyłanych przez Związek przed­
stawicielom Aten towarzyszył jeden lub kilku delegatów Rady Sprzymie­
rzonych. Władzę wykonawczą powierzoną Atenom sprawowali przeważnie
ich strategowie, których krępowały jednak postanowienia Karty Zwiąźku
(nie wolno im było, na przykład, osadzać garnizonów na terytorium żad­
nego państwa związkowego bez zezwolenia Rady Sprzymierzonych), a tak­
że fakt, że każdy sprzymierzeniec mógł się odwołać do Rady Sprzymierzo­
nych.96
Fundusze Związku pochodziły z dwóch niezależnych źródeł. Państwo
ateńskie przyznawało dotacje w pieniądzach i okrętach z własnych zaso­
bów i samo też nimi zarządzało, a dotacje te były znacznie większe od
udziałów wnoszonych przez jakiekolwiek inne państwo Związku. Rada
Sprzymierzonych szacowała zasoby każdego z państw członkowskich
oraz — prawdopodobnie w porozumieniu z państwem ateńskim — wyzna­
czała sumy pieniężne, albo sumy pieniężne i liczbę okrętów, których miało
ono dostarczyć dla pokrycia aktualnie zaistniałych potrzeb. Sumy pienięż­
ne nazywano „składkami” (syntakseis), terminem, który wybrał Kallistra-
tos przeciwstawiając go osławionej „daninie” (phoros), płaconej w daw­
nym imperium ateńskim i w nowym imperium Sparty* „Składki” wpła­
cano do skarbu sprzymierzonych, którym Rada Sprzymierzonych rozpo­
rządzała według własnego uznania. Okręty dostarczane przez państwa
związkowe miały swych kapitanów, były jednak podporządkowane naczel­
nemu dowództwu Aten jako hegemona.97
Związek posiadał również własne sądy. Sędziowie delegowani przez Ate­
ny i Radę Sprzymierzonych rozpatrywali wypadki złamania lub narusze­
nia warunków przymierza. Ten łączny sąd miał prawo skazywać na śmierć
572 D w ó c h a u to k r a tó w : D io n iz jo s i S p arta (386— 368 r.)

lub na wygnanie z terytorium Związku. Rada Sprzymierzonych sądziła


samodzielnie Ateńczyków, którzy nabyli posiadłość na terytorium sprzy­
mierzonego państwa, a karą przewidzianą za to przestępstwo była konfi­
skata posiadłości.98
W swoich stosunkach z innymi państwami cały Związek występował
jako jedność. Jeżeli jakiemuś państwu nie wystarczał tylko sojusz ze
Związkiem, ale chciało zostać jego członkiem, musiało zyskać aprobatę za­
równo Aten, jak i Rady Sprzymierzonych; następnie składało przysięgę,
że będzie się stosować do decyzji powziętych większością głosów na Radzie
Sprzymierzonych we wszelkich sprawach wojny, pokoju itp. oraz że wy­
rzeknie się prawa do wypowiadania wojny i zawierania pokoju, jeśli nie
postanowią o tym zgodnie Ateny i Rada Sprzymierzonych. Kiedy jakieś
państwo pragnęło zawrzeć przymierze lub pokój ze Związkiem, ale nie
zamierzało do niego przystąpić, zgodę musiały wyrazić Ateny i Rada
Sprzymierzonych. W związku z 'tym państwa Związku, tak Ateny, jak
i inni jego członkowie, nie miały zapewne prawa zawierać odrębnych so­
juszów z kontrahentami spoza Związku; istniało bowiem niebezpieczeń­
stwo, że takie posunięcie może pociągnąć za sobą okoliczności, w których
państwo członkowskie zechce się odwołać do przymierza obronnego sta­
nowiącego podstawę Związku, a tym samym uwikłać sam Związek w zo­
bowiązania wymykające się całkowicie spod jego kontroli.99
Drugi Związek Ateński nie stanowił federacji. Nie posiadał federalnego
rządu ani federalnego obywatelstwa. Było to przymierze wojskowe stwo­
rzone w celu pokonania Sparty oraz ochrony wolności i autonomii na za­
sadach zbiorowego współdziałania i zbiorowego bezpieczeństwa. Podobnie
jak sojusz wojskowy z czasów wojny korynćkiej (lata 395—387), tak i to
przymierze musiało mieć planową organizację, którą — ze Względu na
trwałość jej istnienia — można by nazwać ustrojem. W marcu r. 377, kiedy
Ateny i ich sprzymierzeńcy wystąpili ze swoim programem, ustrój ten był
wszechstronny i postępowy. Regulował on funkcje opiniodawcze, wyko­
nawcze, skarbowe, sądownicze i dyplomatyczne. W oczach polityka-teore-
tyka taki ustrój mógł uchodzić za pierwszy krok na drodze do trwałego
systemu federalnego. Od samego początku jednak aż do końca Związek ów
miał charakter wojskowy i takież cele, a postanowienia, na których się
opierał, były ściśle realistyczne. Aby pokonać Spartę, Ateny potrzebowały
sprzymierzeńców, przyciągały ich też ofiarowując dogodne warunki.
Sprzymierzeńcy natomiast niewiele by zdziałali, gdyby nie mogli liczyć na
potęgę Aten i na ich przewodnictwo, dlatego też przyznali Atenom prawo
weta w kształtowaniu polityki Związku i pełną wykonawczą władzę na
wojnie. Obie układające się strony ponosiły pewne ryzyko: Ateny nie miały
pewności, czy sprzymierzeńcy wniosą dostateczny wkład we wspólną spra­
wę, sprzymierzeńcy zaś — czy Ateny nie nadużyją swojej pozycji hege-
W o jn a w y z w o le ń c z a w la ta ch 379— 374 573

mona. Związek jednak rodził się w atmosferze zgody, zapału i optymizmu.


W latach 377—374 Związek rozwijał się szybko. Jego ośrodek religijny
znajdował się na Delos, gdzie komisja ateńska przejęła zarząd nad świąty­
nią nie naruszając autonomii Deli jeżyków. Państwa przystępujące jako
pierwsze do Związku — kilka miast na Eubei oraz Peparethos, Skiathos,
Maroneja w Tiracji i Perinthos nad Propontydą — leżały wszystkie na
szlaku zbożowym wiodącym z Morza Czarnego, który miał niesłychane
znaczenie dla Aten, a w tym czasie również i dla Teb. W roku 376, nie
zdoławszy wejść do Beocji, Spartanie zwrócili się przeciw Atenom. Flota
60 okrętów ze swej bazy na Eginie blokowała dostęp do Zatoki Sarońskiej,
ale już we wrześniu tegoż roku rozbiła ją doszczętnie pod Naksos liczniej­
sza flota ateńska. Większość Cyklad przystąpiła teraz do Związku. W ro­
ku 375 nie skoncentrował on swoich sił przeciw spartańskiej bazie na
Eginie, ale podzielił swą flotę na dwie części; jedna pod dowództwem
Chabriasa zdobywała nowych sojuszników wzdłuż wybrzeża trackiego,
drugą natomiast powiódł Timotheos na Morze Jońskie, by zjednać tam dla
Aten Korkyrę, Kefallenię i Akarnanię, a także Alketasa, króla Molossów.
Sparta, zaprzestając napadów z Eginy, wystawiła na wodach zachodnich
flotę liczącą 55 okrętów, która nawiązała walkę z Timotheosem pod akar-
nańską Alyzją, lecz poniosła tu porażkę (około czerwca 375 r.); potem, gdy
Timotheos otrzymał posiłki z Korkyry, 'Sparta zaniechała już działań za­
czepnych. W lecie r. 374 Ateny i ich sprzymierzeńcy stanowili potęgę mor­
ską, z którą na Morzach Jońśkim i Egejskim wszyscy musieli się liczyć.100
Swoje olśniewające a krótkotrwałe powodzenie zawdzięczał Drugi Zwią­
zek Ateński szczególnemu zbiegowi okoliczności. Waleczność odradzają­
cego się Związku Beockiego broniła Attyki przed najazdem spartańskim,
pozwalając Atenom skupić się całkowicie na wojnie morskiej. Tyrańskie
postępowanie Sparty wzbudziło taki strach i nienawiść w małych państew­
kach, że tylko bardzo nieliczne, jak np. Histiaja na Eubei, dochowały jej
wierności. Skoro tylko Teby i Ateny rzuciły wyzwanie Sparcie, uaktyw­
niły się stronnictwa demokratyczne w innych państwach i skierowały
sympatie w stronę Związku Ateńskiego, który mógł ofiarować bardziej
bezpośrednią opiekę niż Związek Beocki. Ateny również zdobyły się na
najwyższy wysiłek, który usprawiedliwiał ich pozycję hegemona. Poma­
gały Tebom zarówno bezpośrednio w Beocji, jak i pośrednio przez ope­
racje na Eubei, później zaś odciągając siły spartańskie na zachód. Prze­
strzegały przy tym swoich zobowiązań zawartych w Karcie Związku; na
Korkyrze Timotheos, wezwany na pomoc przez stronnictwo demokratycz­
ne, nie próbował przecież zmienić ustroju. Strategowie ateńscy byli zdolni
(Kallistratos, właściwy twórca Karty Związku, Chabrias i Ifikrates, któ­
rzy nabyli doświadczenia jako dowódcy żołnierzy najemnych, wreszcie
młody i utalentowany Timotheos, syn Konona), a siły ateńskie pokonały
574 D w ó ch a u to k r a tó w : D io n iz jo s i S p arta (386— 368 r.)

Spartan pod Naksos i pod Alyzją. W roku 377/376 powołano ponadto dzie­
sięciu morskich komisarzy, wybieranych odtąd corocznie; mieli oni zająć
się wszelkimi przygotowaniami do wojny na morzu. Przede wszystkim
jednak Ateny opodatkowały się poważnie ściągając wielokrotnie opłaty od
kapitału, który nagromadził isię w rękach prywatnych w czasie pokoju. Za­
miar powołania pod broń 20 000 hoplitów i 500 konnych oraz wyposaże­
nia 200 okrętów nie został nigdy w pełni zrealizowany, ale sam fakt, że
liczba okrętów floty ateńskiej skoczyła ze 100 mniej więcej w r. 377/376
do 283 w r. 357/356, dowodzi, jaki duch panował w Atenach w tych pa­
miętnych latach.101
Wysiłki, na jakie musiał zdobywać się Związek, narzucały Atenom su­
rowe wymagania. Aby szybciej ściągnąć daninę majątkową w r. 378/377,
państwo wzięło prawdopodobnie pod uwagę całą własność prywatną po­
wyżej poziomu biedniejszej części klasy hoplitów. Cały kapitał podlega­
jący opodatkowaniu według tego planu wynosił w przybliżeniu 6000 ta­
lentów, a jego właścicieli podzielono na sto grup zwanych symmoriami,
z których każda przedstawiała wartość 60 talentów. Kiedy państwo żą­
dało pewnego procentu od tego kapitału jako daniny (eisphora), każda sym-
moria była odpowiedzialna za swój udział. Zapewne w r. 374 przyśpieszo­
no płatność w ten sposób, że teraz trzej najbogatsi ludzie w każdej sym-
morii wykładali z góry udział całej swojej grupy jako przedpłatę (proeis-
phora), którą następnie mogli odzyskać od swych współtowarzyszy-płatni-
ków. Nie wiemy, ile pieniędzy przyniosły te podatki w latach 377— 374.
Biorąc pod uwagę 200 talentów ściągnięte w r. 428, a także wielkość sił
ateńskich w tym okresie, można przypuszczać, że cała suma wyrażała się
raczej w setkach niż w dziesiątkach talentów. Podatek ten wyczerpywał
klasy posiadające, z których najzamożniejsi ponosili również ciężar trie-
rarchii i innych liturgii. A i tak uzyskane z podatku dochody nie wystar­
czyły na pokrycie kampanii podjętych przez Timotheosa i Chabriasa.102
Pod koniec r. 375 Teby były gotowe przejść do ofensywy. Wszystkie
miasta beockie, z wyjątkiem Orchomenos, wstąpiły do Związku Beockiego
lub podporządkowały się Teborn, a tebańscy hoplici pokonali Spartan pod
Tegyrą. Moment wydawał się sprzyjać ekspansji Teb w środkowej Grecji.
Tradycyjnie rywalizujące z nimi na tym terenie Ateny miały ręce zwią­
zane zarówno przymierzem z Tebami, jak i wojną ze Spartą. Na północy
wyrastała tymczasem nowa potęga: Jazon, tyran Feraj, miał silną kon­
nicę i sześciotysięczną zgraję doborowych najemników. Jako sprzymierze­
niec Teb starł się ze Spartą w walce o Histiaję na Eubei, a w czasie na­
jazdu spartańskiego na Beocję posyłał Tebom zboże. U schyłku r. 375
w zjednoczeniu Tessalii przeszkadzał mu już tylko Polydamas z Farsalos,
serdeczny przyjaciel Sparty, który liczył na pomoc garnizonu spartańskie­
go z Heraklei w Trachis. Wiosną r. 374, działając niewątpliwie w porożu-
P o ra żk a S p a rty 575

mieniu, Teby wtargnęły do Fokidy, a Jazon wystosował ultimatum do Po-


lydamasa. Fokida i Polydamas zwrócili się o pomoc do Sparty, ta była jed­
nak nazbyt szeroko zaangażowana, by pozwolić sobie na zrobienie z Jazo­
na jeszcze jednego aktywnego wroga. Posłała zatem Kleombrotosa ze
znacznymi siłami na drugą stronę Zatoki Korynckiej na odsiecz Fokidzie,
ale wbrew samej sobie odmówiła pomocy Polydamasowi. Pojawienie się
Kleombrotosa zepchnęło Teby do defensywy, Jazon zaś, zapewniwszy so­
bie uległość Polydamasa, nie miał już żadnych trudności w zostaniu obie­
ralnym władcą (tagos) całej Tessalii.103
Te wydarzenia w środkowej Grecji zaniepokoiły nie tylko Spartę, ale
również Ateny. Ich stosunki z Tebami były już napięte, gdyż miasto to
zaprzestało płacić swój udział Radzie Sprzymierzonych, a wznowienie
Związku' Beockiego, uzależnienie Piątej ów i atak na Fokidę — wszystkie
te posunięcia przeciwstawiały się tradycyjnej polityce Aten. Wprawdzie
z Tebami łączyło je na razie przymierze, lecz Ateny nie pragnęły wcale,
by w tym przymierzu sąsiad ich zaczął odgrywać dominującą rolę. Swój
własny cel w tej wojnie już osiągnęły; panowały znowu na morzu, teraz
zaś potrzeba im było wytchnienia dla odbudowy zasobów finansowych.
Rozpoczęły zatem rokowania ze Spartą proponując pokój na warunkach
status quo, który zawierałby uznanie Drugiego Związku Ateńskiego; Teby,
jeśli chciały, mogły zostać nim objęte jako członek Związku Ateńskiego.
Do zawarcia pokoju doszło w lipcu r. 374. Ateny tryumfowały. Uchwalono
wznieść posąg Timotheosa i w rocznicę dnia tak pamiętnego składać po
wszystkie czasy uroczyste ofiary. Zdawało się bowiem, że wraca dawna
równowaga sił w Helladzie i że znowu będą Ateny panować na morzu,
a Sparta władać Peloponezem.104

4. P O RAŻKA SPARTY

Pokój trwał krótko. Zwrot ku demokracji stawał się coraz bardziej po­
wszechny; stanowił on pokusę dla Aten, niepokoił natomiast Spartę. Kiedy
Timotheos dostał wiadomość o pokoju, a zarazem wezwanie do powrotu,
wysadził przed odjazdem na Zakynthos grupę wygnańców demokratycz­
nych, którzy zajęli tu twierdzę na wybrzeżu i zaczęli atakować oligarchów.
Sparta złożyła protest w Atenach, lecz Zgromadzenie ateńskie postanowiło
stanąć po stronie zakynthyjskich demokratów. Decyzja ta przesądziła o lo­
sie dopiero co ustalonej równowagi sił. Ateny świadomie weszły na drogę
agresji, dążąc do zapewnienia sobie supremacji w Helladzie i Sparta nie
miała wyboru — musiała kontynuować wojnę.
W zimie i na wiosnę r. 374/373 Sparta wysłała flotę na Zakynthos i Kor-
kyrę. Atenom brakło pieniędzy na wyposażenie okrętów, które by przy­
576 D w ó ch a u to k r a tó w : D io n iz jo s i S p a rta (386— 368 r.)

szły z odsieczą zagrożonym wyspom, posłały więc tylko 600 najemnych


peltastów lądem do Epiru, skąd -nocą przeprawili się na Korkyrę, Tirno-
theosowi zaś polecono szukać na Morzu Egejskim ludzi i pieniędzy dla
Związku Ateńskiego. Udało mu się pozyskać Jazona z Feraj, obecnie władcę
całej Tessalii, posiadającego również wpływy w Epirze. Opowiadano o nim,
że ma pod swymi rozkazami 8000 jazdy, 20 000 hoplitów i niezliczone za­
stępy peltastów; w rzeczywistości zaś było ich zapewne dwukrotnie mniej.
Amyntas, król Macedonii, sprzymierzył się z Atenami, a wiele państw
przystąpiło do Związku Ateńskiego. Nie rozwiązało to jednak problemu
finansowego. Jesionią r. 373 flota Timotheosa stała bezczynnie u wrót Za­
toki Sarońskiej, jego skrzynie były puste, a załogi sprzymierzonych roz­
goryczone. Oskarżony przez Kallistratosa i Ififcratesa, został uniewinniony
dzięki pomocy Jazona i Alketasa, dowództwo zaś przejął po nim Ifikra-
tes. Pieniędzy jednak nadal brakło, aż Kallistratos, Ifikrates i Chabrias
nałożyli nowe daniny majątkowe i podatki specjalne. Kiedy w r. 372 Ifi-
krates zjawił się z 70 okrętami na Morzu dońskim, flota spartańska od
razu się wycofała. Chcąc wyżywić swych ludzi, wódz ateński zmuszony był
wynajmować żeglarzy jako robotników rolnych na Korkyrze. W tym cza­
sie na Kefallenii osadzono ateńskich urzędników i garnizon; mieli oni spra­
wować nadzór nad tą wyspą i nad sąsiednimi, a także nad pobliskim lądem
stałym.105
Stało się teraz oczywiste, że Ateny uprawiają politykę szaleńca. Aktual­
ny stan skarbu nie upoważniał ich do kuszenia się o zdobycie supremacji,
a przez polityczne interwencje i złą gospodarkę finansami podrywały rów­
nież lojalność swoich sprzymierzeńców. Pogorszeniu uległy zwłaszcza sto­
sunki z Tebami. Chociaż w r. 373/372 dostarczyły one okrętów do floty
Timotheosa, a Tebanin został wybrany przewodniczącym Rady Sprzymie­
rzonych, Teby zburzyły jednak Piąteje i pozbawiły Tespie niezależności
politycznej. Uchodźców z Piątej ów przyjęto gościnnie w Atenach i na
mocy uchwały o izopolitei przyznano im równe prawa obywatelskie. Po­
sunięcie to wzmogło jeszcze w Tebach oburzenie, które wrzało już od
czasu, gdy przed paru laty Ateńczykom udało się zagarnąć Oropos. Ateny
niepokoiło również zachowanie Jazona, wycofał się on bowiem ze Związku
Ateńskiego, ale pozostał w sojuszu z Tebami.106 Kalliistratos, który był
wówczas czołowym mężem stanu w Atenach, nakłonił lud, by wystąpić
0 pokój do Sparty i z góry powiadomić o tym zamiarze Teby. Wtedy wła­
śnie Wielki Król wkroczył ponownie na arenę dyplomatyczną. Zajęty ciągle
jeszcze uśmierzaniem buntu w Egipcie, potrzebował greckich dowódców
1 żołnierzy najemnych. Jego posłowie zjawili się na konferencji pokojo­
wej zwołanej do Sparty w lecie r. 371, na którą wojujące państwa przy­
słały swoich przedstawicieli. Propozycję Sparty poparły Persja i Ateny:
państwa greckie mają być niezależne, wszystkie garnizony zostaną w y-
79. Herma — H e rm e s P ro p y la jo s
80. Fortyfikacje Syrakuz
81. Syrakuzańskie kamieniołomy
82. Świątynia Nike Apteros
83. Erechtejon
84. Teatr w Epidauros

=
85. Moneta Związku Beockiego

86. Peltasta
87. Równina tessalska
88. Twierdza Panakton
Porażka Sparty 577

cofane i nastąpi ogólne rozbrojenie; jeśli jakieś państwo naruszy te po­


stanowienia, inni sygnatariusze pokoju nie będą zobowiązani przysięgą do
interwencji, lecz każde państwo, które zechce, może dopomóc ofierze
agresji. Warunki te przyjęto i wyznaczono urzędników mających czuwać
nad wycofaniem garnizonów. Sparta zaprzysięgła pokój w imieniu wła­
snym i swojej Symmachii, Ateny i państwa Związku Ateńskiego, włącznie
z Tebami, składały przysięgę każda oddzielnie i indywidualnie, następnie
zaś inne państwa jedno po drugim. Procedura ta zakładała uznanie przez
Persję Symmachii Spartańskiej i Związku Ateńskiego jako głównych gwa­
rantów pokoju. Ponadto pozwolono Atenom zatrzymać pewne posiadłości,
do których rościły one sobie prawo, między innymi Chersonez i Amfipolis,
to ostatnie za zgodą Amyntasa, króla Macedonii, obecnego również na
konferencji.107
Następnego dnia po złożeniu przysięgi tebańscy delegaci zażądali, by
w fraktacie pokojowym zastąpić słowo „Tebanie” określeniem „Beoci” ,
co oznaczałoby uznanie Związku 'Beockiego. Wybierając słowo „Tebanie”
Sparta działała prawdopodobnie w porozumieniu z Atenami, gdyż oba te
państwa solidaryzowały się z Piątej ami, Tespiami i Fofcidą, oba też bały
się wzrostu Związku Beockiego. Toteż Agesilaos, rzecznik Sparty, odrzucił
żądanie Teb: „Teby — powiedział — muszą albo zachować złożoną przez
siebie przysięgę, albo prosić o usunięcie ich imienia z traktatu pokojo­
wego” . Delegaci tebańscy z Epaminondasem na czele zażądali wówczas
wykreślenia imienia swego państwa. W ten sposób Teby zerwały ze
Związkiem Ateńskim, a ten, kto chciałby je teraz zaatakować, mógł liczyć
na poparcie Persji, Sparty, Aten i każdego innego państwa, które zgo­
dziłoby się współdziałać.
Na tym konferencję rozwiązano. Ateny, by dotrzymać swych zobowią­
zań, odwołały Ifikratesa i zwróciły wszystkie miasta, które już po złoże­
niu przysięgi oderwały od Związku Peloponeśkiego. Zarówno Sparta, jak
i Ateny wycofały swoje garnizony i siły zbrojne; jedynie Kleombrotos,
dowodzący wojskami spartańskimi w Fokidzie, pozostał jeszcze na miejscu.
Zgromadzenie w Sparcie debatowało nad tym, jakie należy wydać mu
rozkazy. Prothoos wysunął wniosek, by rozpuścić wojsko, a dla uroczy­
stego uczczenia pokoju zbudować świątynię Apollonowi w Delfach, w przy­
szłości zaś wystąpić zbrojnie, jeżeli tylko jakieś państwo odmówi uznania
autonomii drugiego. Zgromadzenie jednak wolało działać natychmiast.
Kleombrotos otrzymał rozkaz zaatakowania Teb, jeżeli państwo to nie
zgodzi się na rozwiązanie Związku Beockiego.108
Dla Teb pokój podyktowany przez Wielkiego Króla w r. 371 stanowił
powtórzenie pokoju królewskiego z r. 386. Zlekceważenie go było tym
niebezpieczniejsze, że Symmachia Spartańska mogła połączyć się ze
Związkiem Ateńskim, by zmusić Związek Beocki do rozwiązania. Nie-
578 Dwóch autokratów: Dionizjos i Sparta (386— 368 r.)

bezpieczeństwo takiego porozumienia zażegnała na razie pochopna decyzja


Zgromadzenia spartańskiego, decyzja znajdująca swe uzasadnienie w bez­
pośrednich korzyściach sytuacji taktycznej. Armia Kleombrotosa w Fo-
kidzie była bowiem w stanie uderzyć zanim Jazon zdąży interweniować,
a Związek Beoćki zbierze swoje wojska. Nie minęło jeszcze trzy tygodnie
od podpisania pokoju, kiedy Kleombrotos, przeszedłszy przez Kreusis nad
Zatoką Koryncką, znalazł się na równinie pod Leuktrami, jakieś szesna­
ście kilometrów od Teb; tu zastąpiły mu drogę wojska beockie. Jego wła­
sne siły, około 1000 jazdy i 10 000 hoplitów, dawały mu przewagę liczebną
nad Beotami, którzy zdołali zebrać może 600 konnych i 6000 hoplitów.109
Rozbiwszy obóz w miejscu z natury obronnym, Kleombrotos wyprowadził
armię w południe na równinę i ustawił swych ludzi, pokrzepionych łykiem
wina, w normalnym szyku bojowym. Sam ze sztabem i nieco więcej niż
2000 Spartan stanął na prawym skrzydle, sprzymierzeńcy na lewym
i w centrum, konnica zaś przed frontem, który miała osłaniać. W roku 377
Tebanie dążyli do utrzymania z góry przygotowanych pozycji i unikali
otwartej bitwy, lecz tym razem Epaminondas przekonał pozostałych beo-
tarchów, że należy zaryzykować atak rzucając do boju własne świetnie
wyszkolone wojsko. Pozwolił odejść lękliwym oddziałom z Tespiów, a naj­
lepszych swych żołnierzy z dowodzonym przez Pelopidasa Świętym Za­
stępem na czele zmasował na lewym skrzydle w zwartym szyku głębokim
na 50 ludzi; swojemu centrum i prawemu skrzydłu rozkazał umyślnie
zwlekać, tak by linia frontu w chwili natarcia była ukośna.
Na początku bitwy znacznie lepsza konnica beocka pognała przeciwni­
ków w rozsypce na szeregi spartańskie. Tuż za nimi natarła zwarta czo­
łówka tebańskiej piechoty, którą Pelopidas wiódł biegiem na Kleombro­
tosa i jego sztab właśnie w chwili, gdy mieli oni zamiar rozciągnąć swój
front w prawo i oskrzydlić w ten sposób nieprzyjaciela. Kleombrotos padł
śmiertelnie ranny, lecz ciało króla w pierwszym zamieszaniu walki wręcz
odbili jego podkomendni, później zaś ich również, jak i całe prawe skrzydło
spartańskie zmiażdżyli swym ciężarem hoplici pod dowództwem samego
Epaminondasa. Kiedy legła połowa Spartan, w tym 400 Spartiatów, reszta
załamała się i uciekła do obozu, za nimi zaś poszły oddziały sprzymierzo­
nych z centrum i lewego skrzydła, które w ogóle nie wzięły udziału
w walce. Pozostali przy życiu Spartiaci woleliby wznowić bitwę raczej
niż przyznać się do klęski, ale sprzymierzeńcy byli zniechęceni, zawarto
zatem rozejm w celu zebrania zwłok poległych. Na polu bitwy Beoci
wznieśli pomnik zwycięstwa. Tak więc Epaminondas dowiódł swej teorii,
żę gdy wężowi odciąć głowę, ciało przestaje być groźne, a Beoci pod jego
dowództwem okazali się najlepszymi hoplitami w Helladzie.110
Wieść o klęsce doszła do Sparty ostatniego dnia święta Gymnopajdii.
Eforowie rozkazali święto obchodzić normalnie, zawiadomili tylko do-
Porażka Spar ty 579

tknięte rodziny o śmierci ich krewnych, zabraniając jednak wszelkich


oznak żałoby. Nazajutrz powołano pod broń wszystkich mężczyzn do lat
sześćdziesięciu i Archidamos, syn chorego Agesilaosa, wyruszył na północ,
zbierając po drodze kontyngenty sprzymierzeńców z Tegei, Mantinei, Ko­
ryntu, Sykionu, Achai i innych państw Peloponezu. W Ajgosthenaeh
spotkał niedobitki spod Leuktrów. Tymczasem poseł tebański w wieńcu
na głowie zjawił się przed Radą ateńską z wiadomością o zwycięstwie,
prosząc o pomoc Ateny. Rada nie kryła przygnębienia i poseł odszedł bez
odpowiedzi. Toby zwróciły się także do swego sprzymierzeńca Jazona.
Szybkim marszem powiódł on swoją konnicę i najemników przez wrogie
terytorium Fokidy, lecz odmówił Beotom wzięcia udziału w ataku na obóz
spartański pod Leuktrami. Nie pragnął bynajmniej wzmacniać nadmiernie
Beocji. Pośredniczył natomiast w zawarciu zawieszenia broni, by umożli­
wić odwrót Spartanom; forsownym nocnym marszem przeszli oni do
Kreusis, a stamtąd drogą nadmorską do Ajgosthenów. Widząc demorali­
zację niedobitków, przerażony ciężkimi stratami w szeregach Spartiatów,
Archidamos zawrócił do Koryntu i rozpuścił swoje wojska. Związek Beocki
potwierdził wreszcie tryumfalnie swą niezależność.111
W czasie zimy r. 371/370 państwa greckie zaczęły przystosowywać się
dc zmienionej sytuacji. Ateny, mając nadzieję wykorzystać politycznie
klęskę Sparty, zwołały konferencję wszystkich państw pragnących utrzy­
mać pokój królewski z r. 371. Głównym jego gwarantem chciały one uczy­
nić Związek Ateński, wezwały więc partycypujące w pokoju państwa do
zawarcia z tymże Związkiem przymierza obronnego i do podporządkowa­
nia się jego decyzjom w razie wojny. Propozycja ta nie oznaczała zapro­
szenia państw kontynentu na członków Związku Ateńskiego. Ateny zmie­
rzały raczej do tego, by stworzony przez nie Związek stał się teraz z po­
mocą Persji arbitrem powszechnego pokoju wśród państw helleńskich.
W najlepszym wypadku mogły one w ten sposób przyciągnąć do siebie
członków Symmachii Spartańskiej i utrudnić Tebom wszelką akcję dyplo­
matyczną; w najgorszym zaś groziło im uwikłanie Związku Ateńskiego
w obronę państw, które łączyły tylko nieliczne interesy z morskimi pań­
stwami świata egejskiego. W rezultacie wszystkie państwa Peloponezu,
oprócz Sparty i Elidy, a może również niektóre spoza Peloponezu, przyjęły
zaproszenie i zawarły przymierze obronne ze Związkiem Ateńskim, który
sam obejmował około 70 państw. Był to wielki tryumf, ale tryumf tylko
dyplomatyczny w chwili, gdy zadecydować o wszystkim miał czyn
zbrojny.112
Sparta zaznała teraz goryczy klęski. W Tegei i Mantinei, a prawdopo­
dobnie także w Koryncie, Megarze, Sykionie, Flius i Figalii lud buntował
się przeciw prospartańskim oligarchom. W wielu miejscach skończyło się
wszystko niepowodzeniem, ale na wiosnę r. 370 Mańtineja pod rządami
580 Dwóch autokratów: Dionizjos i Sparta (386— 368 r.)

demokratycznymi stała się ponownie jednym miastem i pomogła zdobyć


władzę demokratom w Tegei, następnie zaś oba państwa utworzyły Zwią­
zek Arkadyjiski, który wkrótce sprzymierzył się z Elidą i Argos. Tak więc
Peloponez uległ podziałowi. W Sparcie lud zwrócił się po radę do niemło­
dego już Agesilaosa i upoważnił go do przeprowadzenia reform ustrojo­
wych. Agesilaos jednak żadnych reform nie przeprowadził. W stosunku
do tych, co ocaleli pod Leuktrami, zawiesił wprawdzie prawo czyniące
ze Spartiatów, którzy przeżyli klęskę swej armii, upośledzonych „niż­
szych” , ale nie przedsięwziął żadnych kroków, by zwiększyć liczbę Spar­
tiatów na przyszłość. Jego mężny, lecz krótkowzroczny konserwatyzm
skazał Spartę na podjęcie walki o własne istnienie z wojskiem złożonym
z około 800 Spartiatów i z ich służby.113
Na północ od Istmu Związek Beocki i Jazon tessalski byli niepokojącymi
sprzymierzeńcami. Załatwiwszy sprawy pod Leuktrami, Jazon zaatakował
jedno z miast w Fokidzie, zademonstrował w Lokrydzie swoją siłę i zdobył
spartańską kolonię Herakleję, której terytorium oddał Maliom i Ojtajom.
Potęga Jazona sięgała teraz od Macedonii i Bpiru, gdzie Amyntas i Alketas
byli jego sojusznikami z konieczności, aż do bram Hellady w Termopilach.
Ogłosił swój zamiar przewodniczenia na Igrzyskach Pytyjskich w Delfach
w lecie r. 370 i nakazał mobilizację sił zbrojnych, aby z góry zapobiec
wszelkim próbom opozycji. Samych doborowych najemników miał 6000,
konnicy tessalskiej ponad 3000, mógł zaś ściągnąć znaczne siły piechoty
tak z Tessalii, jak i od swoich sprzymierzeńców. Ale w r. 370 tyran został
zabity, a potęga zjednoczonej przez niego Tessalii wkrótce rozpadła się
w niekompetentnych rękach jego następców. Jazon odznaczał się tą samą
pozbawioną skrupułów zręcznością i nienasyconą ambicją, co Dionizjos I.
Gdyby żył dłużej i odnosił nadal sukcesy, mógłby również pozować na
oswobodziciela Hellady, mówił bowiem o uderzeniu na Persję. Taki, jaki
był, stał się wzorem dla wszelkiego rodzaju ambitnych indywidualistów,
godnym naśladowania w swoich sposobach zdobywania potęgi, posługi­
waniu się najemnikami, w swoich planach wykorzystania autorytetu Delf
dla własnych świeckich celów.114
Związek Beocki utwierdził swój tryumf jeszcze za życia Jazona. Za radą
Epaminondasa Teby nie zburzyły Orchomenos, ale przyjęły je do Związku
Beockiego, zawarto też przymierze z Fokidą, Lokrydą Ozolską i Etolią.
Po śmierci Jazona do kierowanej przez Związek koalicji beockiej przystą­
piły także Lokryda Opuncka, Malis, Herakleja, Eubeja i Akarnania. Wszy­
stkie, z wyjątkiem Aten, państwa środkowej Grecji, nader dzielne, choć
nieco zacofane, stały obecnie ramię w ramię z Tebami, kiedy pod koniec
r. 370 zaproszono Teban na Peloponez.115
Przez cały rok 370 na Peloponezie szerzył się straszliwy zamęt. Argos,
wyczerpane wewnętrzną walką, w czasie której tłum zatłukł pałkami 1200
Porażka Sparty 581

przeciwników demokracji, przyłączyło się teraz do Elidy popierając


Związek Arkadyjski przeciw Sparcie. Wygnani z Tegei przy powstaniu
tegoż Związku oligarchowie zwrócili się o pomoc do Sparty, ona zaś wy­
słała wówczas Agesilaosa z wojskiem. Jednocześnie Związek uciekł się
do siły w stosunku do dwóch opornych miast arkadyjskich, Orchomenos
i Herai, które otrzymały pewne wsparcie z Koryntu i z Flius. W walkach
tych nie brakło aktów jaskrawego pogwałcenia „autonomii” , Ateńczycy
i ich sprzymierzeńcy nie próbowali jednak interweniować, choć byli do
tego zobowiązani obronnym przymierzem podpisanym w zimie 371/370,
a sojusznicy arkadyjscy o taką interwencję prosili. Arkadyjczycy wezwali
wówczas Beotów na pomoc przeciw Sparcie i oba Związki zawarły w tym
celu przymierze.116
Beotom i ich sprzymierzeńcom zima na Peloponezie nie wydawała się
zbyt sroga, a zatem wbrew wszelkim precedensom rozpoczęli oni wojnę
w miesiącach zimowych r. 370/369. Wkroczywszy raz na Peloponez, nie
wrócili do domu po ujarzmieniu Orchomenos i Herai, lecz na życzenie
Arkadii, Argos i Elidy ruszyli na południe, gdzie oddział wojsk arka­
dyjskich obsadził przełęcz prowadzącą do Lakonii. Wielka armia pod do­
wództwem beotarchów Epaminondasa i Pelopidasa, licząca około 40 000
hoplitów i niemal tyleż lekkozbrojnych i maruderów, zeszła do doliny
lacedemońskiej, a idąc brzegiem wezbranego Eurotasu dojrzała wreszcie
Spartę po drugiej stronie rzeki. Miasto nie posiadało murów obronnych,
a Spartiatów było zaledwie 800 lub coś koło tego, lecz Agesilaos wyzwolił
i uzbroił 6000 helotów, którzy mieli pomagać w obronie. Kiedy z podpa­
lanych wsi wzniosły się w niebo kłęby dymu, Spartanie — jak Ateńczycy
w r. 431 — chcieli już ruszać do natarcia, ale powstrzymał ich Agesilaos.
Epaminondas powiódł wówczas swoją armię na południe, by przepra­
wić się przez Eurotas pod Amyklaj, a w niepomyślnym starciu konnicy
przekonał się, jak silnie było miasto bronione od tej strony. Następnie
wycofał się jeszcze dalej ku południowi, pustosząc i grabiąc kraj aż po
spartańską bazę morską w Gythejon, której nie udało mu się zdobyć sztur­
mem. Najazd trwał trzy miesiące, a w tym czasie do Sparty nadchodziły
posiłki z Koryntu, Flius, Sykionu, Epidauros, Trojzeny, Hermione, Ha-
liejs i achajskiej Pellene, armia najeźdźców zaś topniała, bo wielu Pelo-
ponezyjczyków obładowanych łupami wymykało się ąichaczem do do­
mów. Epaminondas odszedł w kwietniu r. 369, łatwo wyśliznąwszy się
wojskom nowego sprzymierzeńca Sparty, Aten, które wraz z Koryntia­
nami usiłowały zagrodzić mu drogę przez Istm.117 Na początku lata r. 368
powrócił na czele 600 konnych i 7000 piechoty. Atakując niespodziewa­
nie pewnej nocy przed samym świtem wzięli Tebanie szturmem zachodni
kraniec umocnień Istmu, którego broniło teraz jakieś 20 000 ludzi ze Spar­
ty, Aten, Koryntu i Pellene, po czym połączyli się ze swymi sprzymie-
582 Dwóch autoknatów: Dioniz jas i Sparta (386— 368 r.)

rzeńcami na Peloponezie. Tam zmusili Sykion i Pellene, by przystąpiły


do koalicji beockiej, spustoszyli terytorium Epidauros i Koryntu, i odeszli
przez Istm z powrotem.118
Te dwie kampanie Epaminondasa przesądziły o losie Sparty jako wiel­
kiego mocarstwa. Już klęska pod Leuktrami zachwiała powszechnym
przekonaniem, że hoplitów spartańskich nie można zwyciężyć w uszyko­
wanej bitwie, teraz zaś Epaminondas zburzył ekonomiczne podstawy pań­
stwa spartańskiego, uwalniając Messenię i budując jej warowną stolicę
w Messene. Najazd na Lakonię umożliwił również ucieczkę wielu helotom
i periojkom, lecz taktyka pustoszenia kraju stosowana przez peloponeskich
sojuszników Epaminondasa sprawiła, że uwolnienie pozostałych na miejscu
stwarzało dla nich warunki mniej korzystne od tych, w których żyli do­
tychczas. Ponadto inwazja tebańska pozwoliła Związkowi Arkadyjskiemu
okrzepnąć i stworzyć w r. 368 ośrodek życia federalnego w południowej Ar­
kadii, w Megalopolis, obronnym mieście u źródeł Alfejosu. Odtąd już przez
całą przyszłą historię Sparty Messene, Megalopolis, Tegea i Argos miały
ją ze wszech stron osaczać, a Symmachia, której Sparta przewodziła przez
dwa stulecia, rozpadła się raz na zawsze.119
Dążenia imperialistyczne, o ile kieruje nimi rozsądek, miewają wiele
stron dobrych. Imperializm spartański w IV wieku takich stron nie posiadał
i Isokrates słusznie powiedział, że tradycyjne pretensje Sparty do przewo­
dzenia Helladzie dźwięczą fałszywie w uszach ludzi jemu współczesnych.
Jeżeli dziełem Sparty była pax peloponnesiaca, pokoju tego nie zrodziło
powszechne zadowolenie, ale wymusiły go represje, zdrady i gwałty. Sparta
wygnała bowiem ze swych posiadłości te postępowe cechy demokracji
i federalizmu, które mogły przynieść pomyślność i siłę państwom greckim.
Sprostytuowała zasady autonomii i niezależności, sprzyjając walkom stron­
nictw i popierając grupy mniejszościowe, choć uprawiały one raczej despo­
tyzm, niż sprawowały rządy. Jej mężowie stanu i dowódcy wojskowi po­
sługiwali się zdradą w czasie pokoju i na wojnie. Jej namiestnicy byli
chciwi, okrutni i wiarołomni, a władza ich w państwach podległych wspie­
rała się na politycznych bankrutach i żołnierzach najemnych. Imperium
spartańskie rozpadając się pozostawiło po sobie dziedzictwo nienawiści
i niezgody, które mogłaby załagodzić tylko bardzo mądra, liberalna i pełna
umiaru polityka.120
R O Z D Z IA Ł 3

UPADEK WIELKICH PAŃSTW GRECKICH

1. BEOCJA U SZCZYTU POTĘGI

upadkiem Sparty został osiągnięty wyraźnie zadeklarowany cel Związ­


Z ku Ateńskiego. Gdyby Ateny zadowoliły się teraz zapewnieniem swo­
body na morzach i pozwoliły lądowym państwom Peloponezu zająć się
samodzielnie własnymi sprawami, zyskałyby poparcie morskich państw
egejskich i wypracowały dobrobyt dla nich i dla siebie. Karta Związku
odpowiadała bowiem dobrze aspiracjom mniejszych państw i ten fakt wła­
śnie, na równi z niepopularnością Sparty, tłumaczy początkowe powodze­
nie tej Karty. Atenom jednak nie wystarczało panowanie na Morzu Egej­
skim. Zazdrość i strach wzbudzane przez najbliższego sąsiada, Teby, pod­
nieciły jeszcze z pewnością ich ambicje władania nad całym światem gre­
ckim, ale ambicje te ujawniły się już w r. 374, gdy Ateny pozwoliły sobie
na polityczną interwencję na Zakynthos, i trzy lata później, kiedy usiło­
wały objąć wszystkie państwa greckie siecią swoich przymierzy. W chwili
najazdu na Lakonię Ateny stanęły po stronie Sparty kierowane nie tyle
chęcią okazania swej wspaniałomyślności wobec powalonego rywala, ile
raczej pragnieniem utwierdzenia własnej potęgi. W tym samym czasie
popierały zresztą sprawy przyjaciół Sparty — tyrana Diomizjosa, Persji,
Flius, Epidauros — i prospartańskich oligarchów wT Koryncie, a trudno
byłoby przedstawić te sojusze jako zgodne z głoszonym przez Ateny pro­
gramem walki „o wolność Hellenów” .
Wojska Aten, Sparty i ich sprzymierzeńców, wliczając w to 2000 ibe­
ryjskich i celtyckich najemników przysłanych przez Dionizjosa, nie mogły
w r. 368 stawić czoła armii Epaminondasa. Po jego odejściu z Peloponezu
Związek Arkadyjski pod wodzą Lykomedesa zamierzał opanować Pelopo­
nez na swój własny rachunek i Ateny znalazły się w wojnie raczej z Arka­
dią niż z Beocją. Zimą r. 368 przedstawiciel Persji, Filiskos, wezwał główne
strony walczące do Delf i próbował doprowadzić do powszechnego pokoju.
Akcję tę popierały Ateny (nawet nadały Filiskosowi ateńskie obywatel­
stwo), lecz ich sojuszniczka, Sparta, odmówiła uznania niezależności Mes-
senii. Wówczas Filiskos zaciągnął 2000 najemników jako posiłki dla Sparty,
a Dionizjos wiosną r. 367 przysłał jeszcze drugi oddział żołnierzy najem­
nych. Wojska te nie przydały się na nic Atenom, ale Sparcie umożliwiły
584 Upadek wielkich państw greckich

wygranie „nieopłakiwanej bitwy” z Arkady jeżykami, w której Spartanie


nie ponieśli żadnych strat, a ich zwycięstwo powitano łzami radości. Tak
więc uwikłanie w sprawy Peloponezu nie przyniosło Atenom korzyści,
a ich udział w tych walkach podkopywał zaufanie do Związku Ateńskiego
i utrudniał jego członkom dochowanie wierności swemu hegemonowi.121
Dla państw kontynentu oswobodzicielem była raczej Beocja niż Ateny.
Demokracja beocka bardziej przypominała ich własną, bo demokracja jak
kameleon przybiera zabarwienie tła, na którym się rozwija, a w państwach
kontynentu tłem tym była gospodarka raczej rolnicza niż handlowa. Naj­
ważniejsze jednak było co innego. Beocja reprezentowała mianowicie nową
i ważką formę politycznej organizacji, system ściśle federalny oparty na
podstawach demokratycznych. Związek Beocki, którego przywódcą i duszą
był Epaminondas, otaczała aureola sukcesów, dowiódł zaś on już swego
umiaru przyznając równe prawa członkowskie krnąbrnemu Orchomenos.
Przykład Zwiążku Beoćkiego, a może i rady Epaminondasa przyczyniły
się do sprawnego zorganizowania Związku Etolskiego (to koinon ton Aito-
Zon); jego cechami charakterystycznymi było przekazanie władzy naczel­
nej Zgromadzeniu Ludowemu, a funkcji administracyjnych Radzie oraz
przyjęcie systemu okręgów przy wyborach urzędników i dla celów w oj­
skowych. W tymże czasie powstał prawdopodobnie również Związek
Zachodnich Lokrów. Dalej na zachód Związek Akarnański (to koinon ton
Akarnanon), istniejący od V wieku jako luźna federacja plemienna, w y­
kształcił teraz ściślejszą organizację odpierając ataki Agesilaosa. Po zwy­
cięstwie pod Leuktrami Związek Akarnański, porzucając Ateny, zawarł
sojusz z Beocją i wziął udział w najeździe na Peloponez. Tam Związek
Arkadyjski skorzystał wiele na wskazówkach Epaminondasa. Jego Zgro­
madzenie federalne (koine synodos), tzw. Dziesięć Tysięcy, sprawowało
naczelną władzę. Rada miała funkcje administracyjne, a zbierała się w Te-
gei i być może także na zmianę w Mantinei i w Megalopolis. Wybory urzęd­
ników, np. damiorgoi, odbywały się według systemu okręgów. Państwa
członkowskie przyjęły ustrój demokratyczny i sam Związek Arkadyjski
był w zasadzie demokratyczny, chociaż nazwa nadawana federalnemu
Zgromadzeniu wskazuje na jakieś ograniczenie praw obywatelskich w za­
leżności od cenzusu majątkowego.122
Po bitwie pod Leuktrami Beocja utworzyła na zasadzie przymierza
obronnego koalicję, do której weszły Etolia, Akarnania, Fokida, Wschodnia
i Zachodnia Lokryda, Eubeja, Her akieja, Malis i na pewien czas również
Arkadia. Centrum administracyjnym koalicji były prawdopodobnie Delfy.
Nie znamy dokładnie jej organizacji, wiemy jednak, że delegaci sojuszni­
ków mieli prawo skazywać na wygnanie z terytorium wszystkich państw
sprzymierzonych. Jeśli koalicja postanowiła wojnę, hegemonię czyli na­
czelne dowództwo powierzano Beocji, a kontyngenty sprzymierzeńców były
Beocja u szczytu potęgi 585

zobowiązane do posłuszeństwa beotarchom na polu bitwy. Dalej ku północy


Jazon, władca Tessalii, pozostawał nominalnie sojusznikiem Beocji, a jesz­
cze po jego śmierci tessalska jazda i peltaści służyli pod rozkazami Eparni-
nondasa w czasie pierwszego najazdu na Peloponez. W roku 368, po po­
wrocie Epaminondasa z Peloponezu, Pelopidas powiódł armię na północ.
Wezwany przez miasta tessalskie wypędził z Larisy wojska Aleksandra,
króla Macedonii, syna i następcy Amyntasa, i* ograniczył samowolę Ale­
ksandra z Feraj, który zamordował Polyfrona, brata Jazona. Uwieńczył
swój sukces rozsądzając jako rozjemca spór między Aleksandrem Mace­
dońskim a pretendentem do jego tronu, Ptolemeuszem, następnie zaś za­
warł z pierwszym z nich przymierze.
Wówczas to zapewne zorganizował Pelopidas Związek Tessalski (to koi-
non ton Thessalon) na wzór Beockiego, z powszechnym Zgromadzeniem,
podziałem okręgowym na cztery tetrarchie i szeregiem urzędników fede­
ralnych, wśród których znaleźli się również delegaci (hieromnemones) re­
prezentujący Tessalię w Radzie Amfiktionii. Przewodniczący Związku —
archont miał szerokie uprawnienia odziedziczone po tradycyjnym władcy
Tessalii (tagos). Związek Tessalski, który wkrótce już rozporządzał znacz­
nymi siłami jazdy i piechoty, przystąpił również do koalicji beockiej. Ale­
ksander z Feraj nie należał jednak zapewne ani do niej, ani do Związku.123
W roku 367 Beocja była znowu zajęta na północy. Ptolemeusz zamordo­
wał tam Aleksandra Macedońskiego, Aleksander zaś z Feraj zaatakował
Związek Tessalski. Tym razem także wysłano w poselstwie z Ismeniasem
Pelopidasa, który dowiedział się, że Ptolemeuszowi udzielił poparcia Ifi-
krates, dowodzący ateńskimi siłami na północnych wodach Morza Egej­
skiego. Teraz Pelopidasowi udało się pozyskać sobie Ptolemeusza i ten
z kolei zawarł zaczepno-odporne przymierze z Beocją posyłając do Teb za­
kładników. Wśród zakładników tych znalazł się również Filip, syn Amyn­
tasa. Ismeniasa i Pelopidasa uwięził tymczasem podstępem w czasie rozej-
mu Aleksander z Feraj, który następnie zapewnił sobie pomoc Aten. Beo­
cja w odpowiedzi wyprawiła natychmiast 600 jazdy i 8000 piechoty, które
zjawiły się, zanim jeszcze 1000 pieszych i 30 okrętów wysłanych przez
Ateny dotarło do Aleksandra. Na równinach tessalskich Beoci nie zdołali
skłonić nieprzyjaciela do przyjęcia bitwy. Nękała ich bez przerwy konnica
Aleksandra, aż wreszcie powierzono dowództwo Epamkiondasowi, który
przyszedł tu jako zwykły żołnierz, i on dopiero wojska wyprowadził. Po­
wrócił jednak ponownie w tym samym jeszcze roku 367, zaatakował Ale­
ksandra i zmusił go do uwolnienia Pelopidasa i Ismeniasa, lecz nie wytrą­
cił mu z rąk oręża.124
Stały wzrost potęgi beockiej skłonił Spartę i Ateny do wysłania w r. 367
posłów do Persji w nadziei pozyskania jej czynnego poparcia. Sparta wy­
dała już pieniądze otrzymane od Filiskosa i bez nowych zasiłków nie mogła
586 Upadek wielkich państw greckich

liczyć na pokonanie Arkadii. Ateny były zaniepokojone nie tylko niepo­


wodzeniem w walce z siłami beockimi na Peloponezie i na północy, lecz
także rosnącym niezadowoleniem wśród członków Związku Ateńskiego.
Podejmowane przez nie próby zdobycia Amfipolis przypomniały znów im­
perialistyczne metody Aten piątowiecznych, nic więc dziwnego, że Związek
Chalkidycki wystąpił ze Związku Morskiego. Na listę swoich sprzymie­
rzeńców na kontynencie wciągnęły Ateny obecnie Aleksandra z Feraj, nik­
czemnego i krwiożerczego tyrana, a nawet wystawiły mu posąg jako do­
broczyńcy; w r. 367 sprzymierzyły się również z „Dionizjosem i jego po­
tomkami na wszystkie czasy” , łącząc swój los z tyrańskimi władcami Syra-
kuz. W państwach wysp i wybrzeży Morza Egejskiego sojusze te, zawie­
rane już po związaniu się ze Spartą i jej sprzymierzeńcami, musiały bu­
dzić niepokój; zmierzały one bowiem nie do ochrony autonomii i wolno­
ści, ale do utwierdzenia potęgi Aten w ich walce o supremację. Jeśli zaś
sprzymierzeńcy na Morzu Egejskim zaczynali się.burzyć, Atenom potrzeba
było pomocy Persji do utrzymania ich w posłuszeństwie. .
Za poselstwem spartańskim podążyli wnet posłowie Aten, Beocji, Ar­
kadii, Elidy i Argos. Na uczcie w Suzie wysłannicy sześciu państw byli
podejmowani przez Wielkiego Króla, który nie ukrywał swojej sympatii
dla Pelopidasa, posła Beocji. Następnie Wielki Król polecił odczytać zebra­
nym swe rozkazy: pokój zostanie zawarty na warunkach autonomii i wol­
ności, szczególnie Sparta uzna niezależność Messenii, Ateny zaś niezależ­
ność Amfipolis; poza tym Ateny zobowiążą się wyciągnąć na brzeg całą
swoją flotę. Inicjatywa Sparty zwróciła się przeciw wszystkim Grekom jak
bumerang. Jej poseł, Antalkidas, popełnił samobójstwo, a posła ateńskiego,
Timagorasa, skazano na śmierć po powrocie. Pokój ten otrzymał nazwę
pokoju Pelopidasa.125
Na wiosnę r. 366 Teby zwołały państwa greckie na konferencję, na
której wysłannik Wielkiego Króla odczytał jego zarządzenia. Nieprzyja­
ciele Teb odrzucili te warunki, a przyłączył się do nich także arkadyjski
Lykomedes. Sparta wyprawiła Agesilaosa, by zdobył pieniądze na służbie
satrapy Ariobarzanesa, który wzniecił właśnie bunt w Azji Mniejszej. Ate­
ny, przestraszone rozkazem wyciągnięcia na brzeg całej floty, posłały woj­
ska najemne przeciw Beotom do Koryntii. Na początku lata r. 366 Ateń-
czyków wzburzyła jeszcze bardziej utrata Oropos, miasta na granicy beo-
ckiej, które udało im się zdobyć w r. 374; teraz wygnańcy z Oropos opa­
nowali z powrotem miasto i wydali je Teborn, a nikt ze sprzymierzeńców
Aten nie kwapił się pomóc w jego odzyskaniu. Niepowodzenie w Suzie,
brak sukcesów na Peloponezie i utrata Oropos doprowadziły do ataku na
Kallistratosa i Chabriasa; wytoczono im proces o zdradę, zostali jednak
uniewinnieni. Niemniej jednak atak ten zapowiadał zmianę polityki. W le-
eie 366 r. Ateny zawarły przymierze obronne z Arkadią, lecz — by pogo-
Beocja u szczytu potęgi 537

dzić jedno z drugim — jeszcze przed ogłoszeniem wiadomości o tym przy­


mierzu Zgromadzenie ateńskie poleciło Charesowi zająć Korynt, swego
aktualnego sojusznika, i wprowadzić tam rządy demokratyczne. Sprawę tę
jednak pokpiono. Korynt, Flius i Epidauros podpisały wskutek tego pokój
z Beocją (lato 366 r.). Sparta, wspierana tylko przez Dionizjosa II z Syra-
kuz, walczyła nadal z Arkadią, nowym sprzymierzeńcem Aten.126
Ciężar wojny toczonej bez przerwy od r. 373 dawał się odczuć również
w Atenach. Lud ateński stracił zaufanie do swych przywódców i karał ich
za posunięcia, które sam na Zgromadzeniu uchwalił, a klasy posiadające
obruszały się na wciąż nowe podatki (eisphorai) potrzebne między innymi
na wspieranie to Sparty, to Arkadii. Ultimatum wystosowane przez Wiel­
kiego Króla wywołało jeszcze większy niepokój, gdyż Persja i Teby mogły
obecnie wykorzystać niezadowolenie panujące wśród egejskich członków
Związku Ateńskiego.
W roku 366 Ateny przywróciły do łask Timotheosa. Powierzono mu do­
wództwo nad 30 okrętami i 8000 najemnych peltastów, i rozkazano popie­
rać zbuntowanego satrapę, Ariobarzanesa, nie zrywając jednak stosunków
z Wielkim Królem. Ariobarzanes może opłacił Ateńczyków, bo przyznali
mu nawet obywatelstwo, Timotheos zaś ograniczył się do zaatakowania
Samos, którą rządził faworyzowany przez Persję Kyprothemis. W czasie
dziesięciu miesięcy blokady wojska Timotheosa żyły z grabieży, wreszcie
Samos padła, a jej najlepsze ziemie zajęli kleruchowie. Timotheos zagarnął
następnie Sestos i Krithote na Chersonezie, dokąd również Ateny posłały
swoich kleruchów. W roku 364 z pomocą Perdikkasa, króla Macedonii, zdo­
był Potidaję, Torone i inne miasta na Chalkidyce, kosztem zaś Perdikka­
sa — Pydnę i Methone na wybrzeżu macedońskim. Kleruchów wysłano
do Potidai, zapewne także w r. 364. Na sfinansowanie tych operacji Timo­
theos ściągał „składki” (syntakseis) od sprzymierzeńców z okolic trackich,
chociaż postępowanie jego pozostawało w całkowitej sprzeczności z duchem
Karty Związku Ateńskiego. Przyrzekając walczyć o wolność państw gre­
ckich i szanować autonomię swych sprzymierzeńców Ateny podjęły zobo­
wiązanie jednoznaczne i uroczyste. Zwykłym krętactwem było dowodze­
nie, że, ponieważ Samos, Potidaja i Krithote nie są jeszcze członkami
Związku Ateńskiego, Ateny mają prawo je ujarzmić i zająć ich ziemię,
by osadzić na niej własnych obywateli jako kleruchów* Imperialistyczne
tendencje Aten stały się teraz oczywiste dla całego świata greckiego, a sto­
sowane przez nie metody, czy to w dyplomacji, czy na wojnie można było
śmiało nazwać pirackimi.127
Beocja również prowadziła Wojnę już od r. 378. Ponieważ w swych
kampaniach posługiwała się wojskami obywatelskimi i utrzymywała tylko
niewielką flotę, jej wysiłek finansowy był mniejszy niż Aten, ale obywa­
tele ponosili ciężkie straty. Ciężar ten wpływał na częste zmiany stosunku
588 Upadek wielkich państw greckich

Zgromadzenia Beotów do własnych przywódców. W roku 369 uniewin­


niono wprawdzie Epaminondasa i Pelopidasa, oskarżonych o piastowanie
stanowiska beotarchów przez okres dłuższy od urzędowego roku w czasie
pierwszego najazdu na Peloponez, lecz po drugim najeździe Epaminondas
nie został wybrany beotarchą na rok 367. Przyczyną niezadowolenia mo­
gła być liberalna polityka Epaminondasa; nie zagarniał on ziemi ani nie
obsadzał garnizonów, nie uciekł się do politycznej interwencji w Sykionie,
lecz zostawił przy władzy oligarchów, a dążył również do ugody z Orcho-
menos i z beockimi wygnańcami, którzy wpadli mu w ręce. Niemniej jed­
nak, kiedy państwa greckie odmówiły przyjęcia warunków proponowa­
nych przez Beocję i Persję, Zgromadzenie Beotów przyjęło plan Epami­
nondasa i postanowiło narzucić je siłą, podejmując walkę na lądzie i na
morzu.
W czasie, gdy trwały właśnie przj^gotowania do budowy floty, Epami­
nondas, wybrany znów beotarchą, wtargnął na Peloponez na początku
r. 366. Uzgodniwszy działania z Argos, sforsował bronione przez siły spar­
tańskie i ateńskie umocnienia na południe od Istmu i połączył się ze swy­
mi sprzymierzeńcami peloponeskimi, Argos, Arkadią, Messene, Sykionem
i Elidą. Wkroczył teraz do Achai i nakłonił miasta achajskie do związania
się z koalicją beocką. W ten sposób Beocja zdobyła kontrolę nad obu
brzegami Zatoki Korynckiej, ułatwiając sobie tym samym dostęp na Pe­
loponez od strony morza.128
Achaj owie mieli już w tym czasie dobrze rozwiniętą organizację fede­
ralną. W pierwszych latach IV wieku posłużyli się nią wcielając teryto­
rium Kalidonu, miasta etolskiego, którego mieszkańcom nadali obywatel­
stwo achajskie. Następnie zdobyli Naupaktos od Etolii, a Dyme od Elidy.
We wszystkich tych trzech miastach stały garnizony achajskie, ale Epa­
minondas oddał je teraz z powrotem swoim sprzymierzeńcom, Etolii i Eli­
dzie. Związek Achajski opierał się na oligarchii, i w przeszłości zarówno
oligarchowie rządzący w poszczególnych miastach, jak i sam Związek do­
chowywali wierności Sparcie. Epaminondas w r. 366 nie próbował prze­
kształcić ustroju Związku; wydał rozkazy, by nie wypędzać oligarchów
i nie zaprowadzać żadnych rewolucyjnych zmian w miastach. Był to krok
mądry, kładł bowiem nacisk na wspólnotę interesów w obronie federa-
lizmu, zamiast podkreślać stronniczość demokracji zawsze będącej w opo­
zycji do oligarchii. Jednakże sprzymierzeńcy Beocji, zwłaszcza Arkadia,
zaprotestowali przeciw takiemu załatwieniu spraw spornych w Achai do­
wodząc, że oligarchowie na pewno będą znowu sprzyjali Sparcie. Udało
im się przekonać Teby i zarządzenia Epaminondasa zostały odwołane.
Wysłano beockich namiestników i wojska, by zajęły miasta achajskie,
wprowadzano wszędzie rządy demokratyczne skazując na wygnanie oli­
garchów. Ale Achaj o wie nie mieli ochoty znosić narzuconej demokracji.
Beocja u szczytu potęgi 589

Wygnani oligarchowie powrócili, a Związek Achajski zerwał przymierze


z Beocją i odnowił dawny sojusz ze Spartą. Arkadia była teraz wzięta
w dwa ognie.129
Również w Sykionie przekreślono wszystkie zarządzenia Epaminondasa,
a współdziałali w tym jego właśni sprzymierzeńcy, Arkadia i Argos. W Sy­
kionie Epaminondas pozostawił oligarchów przy władzy^ale pewien am­
bitny oligarcha, Eufron, zapewniwszy sobie obecność oddziałów arkadyj­
skich i argiwskich, ogłosił tu demokrację. Potem przeprowadził wybór
własnej osoby na jednego z nowych strategów i mianowanie swego syna
dowódcą najemnych żołnierzy w mieście. Czerpiąc ze skarbów świątyn­
nych i z majętności prywatnych zdołał zaciągnąć więcej jeszcze najemni­
ków, zabić lub wygnać współstrategów, a wtedy sam został tyranem.
Związek Beocki zaakceptował fakt dokonany, przysłał jednak swego ofi­
cera i garnizon do Sykionu.
Początkowo Eufron współpracował z Beotarąi, biorąc udział w nieuda­
nym ataku na Flius, ale Arkadyjczycy nie mieli do niego zaufania, spró­
bowali więc wypędzić go z Sykionu. Eufron wszakże obsadził wówczas
port sykioński swoimi wojskami najemnymi i związał się ze sprzymie­
rzeńcami Sparty. Ateny przysłały mu jeszcze trochę więcej najemników
i przy ich pomocy zdobył miasto, ale na akropolu bronił się nadal garnizon
beocki. Wówczas Eufron podjął śmiałą decyzję udania się do Teb, gdzie
wystąpił z prośbą o ponowne dopuszczenie do koalicji beockiej, lecz prze­
mawiając na iKadmei przed Radą Związku Beockiego padł pod ciosami
swych przeciwników politycznych, którzy aż tu go doścignęli. Rada w y­
baczyła jego zabójcom, a Beoci odzyskali znowu port w Sykionie. Jednakże
metody stosowane przez Związek Beocki wbrew radom Epaminondasa
w Achai i w Sykionie zepsuły mu w znacznym stopniu opinię. Nazbyt
przypominały one postępowanie Sparty i Aten.130
W roku 365 ani Ateny, ani Beocja nie wysyłały wojsk na Peloponez,
ale w roku następnym Beocja posłuchała wezwania Tessalów proszących
0 pomoc przeciw Aleksandrowi z Feraj, ateńskiemu sojusznikowi. Pelo-
pidas miał właśnie wyruszyć z około 7000 wojsk obywatelskich, kiedy
w dniu 13 lipca zdarzyło się zaćmienie słońca; ponieważ uznano to za zły
znak, wymarsz wojsk został wstrzymany, Pelopidas jednak puścił się
w drogę z 300 konnymi ochotnikami i połączył z arnąią tessalską, która
miała szczególnie silną jazdę. Do decydującej bitwy doszło pod Kynoske-
fąlaj. Aleksander ustawił swoją znacznie liczniejszą piechotę na zboczach
wzgórza. Pelopidas rzucił tessalskich hoplitów do ataku, a kiedy oni szli
już na wroga, sam powiódł do natarcia konnicę, która rozbiła jazdę nie­
przyjacielską na równinie. Wówczas zawrócił swoich upojonych zwycię­
stwem jeźdźców, gdyż zamierzał uderzyć na piechotę Aleksandra z boków
1 z tyłu. Właśni jego hoplici zaczynali się jednak już cofać, istniało więc
590 Upadek wielkich państw greckich

niebezpieczeństwo, że piesi Aleksandra zdążą zmienić szyk i przeciwsta­


wić się natarciu konnicy. Pelopidas zebrał zatem z powrotem swoich ho­
plitów i poprowadził ich przeciw prawemu skrzydłu wroga, gdzie stał
Aleksander na czele doborowego oddziału najemników. Wyprzedziwszy
swych ludzi Pelopidas rzucił się samotnie na nieprzyjaciela. Padł śmier­
telnie ranny w chwili, gdy zwycięstwo było już pewne. Jego jazda zła­
mała szeregi nieprzyjacielskie, a w czasie długiego pościgu zginęło 3000
wrogich żołnierzy.
W osobie Pelopidasa Beocja straciła cieszącego się największą popular­
nością przywódcę, zręcznego dyplomatę, oddanego współpracownika Epa-
minondasa, znakomitego wodza, który potrafił dobrze koordynować ope­
rację jazdy i piechoty, a nie miał sobie równego, kiedy wiódł do ataku
Święty Zastęp tebański lub tessalską konnicę. Po jego śmierci żołnierze
tessalscy obcięli grzywy koniom na znak żałoby po swoim wyzwolicielu,
a Związek Tessalski wzniósł jego posąg w Delfach. Pelopidasa pomściła
jesienią r. 364 beocka armia złożona z 700 konnych i 7000 piechoty, która
zamknąwszy Aleksandra w Feraj, zmusiła go do uległości i dostarczania
wojsk Związkowi Beockiemu. Tebanie byli teraz panami środkowej Grecji.
Potwierdziły to Delfy przyznając im w r. 363/362 pierwszeństwo w zasię­
ganiu wyroczni.131
Latem r. 363 Epaminondas podjął ofensywę morską przeciw Atenom.
Mała flota beocka zwiększyła się o 100 nowych trier zbudowanych z drew­
na, którego dostarczyły zapewne Tessalia i Macedonia. Z góry już pro­
wadzono pertraktacje z Bizancjum, Chios i Rodos, najsilniejszymi pań­
stwami morskimi wśród ateńskich sprzymierzeńców. Epaminondas popły­
nął teraz w stronę Bosforu, kluczowego punktu na szlaku zbożowym
z Morza Czarnego do Aten. Flota ateńska unikała starcia, toteż 100 Epa-
minondasowych trier dotarło cało do Bizancjum. Chalkedon, a może także
inne państwa nad Propontydą i Hellespontem zbuntowały się prawdo­
podobnie w tym czasie przeciw Atenom i razem z Bizancjum napadały
na statki wiozące dla nich zboże. Posłuszeństwo wypowiedziała im rów­
nież Keos, która złączyła się więzami izopolitei z eubejską Histiają. Epa­
minondas powrócił do Beocji szczęśliwie, podważywszy w dużym stopniu
pewność siebie Aten i ich prestiż w świecie greckim.132
W czasie jego nieobecności wykryto spisek uknuty przez tebańskich
wygnańców i trzystu wybitnych mężów z Orchomenos, którzy zamierzali
obalić demokrację w Tebach. Zgromadzenie Związku Beockiego zdecy­
dowało zastosować najwyższy wymiar kary za zdradę, skazać Orchomenos
na straszliwy los okrutnego andrapodismos: wszyscy mężczyźni zostali
zabici, kobiety i dzieci sprzedano w niewolę, miasto zaś zrównano z zie­
mią. Po swym powrocie Epaminondas potępił to okrucieństwo swoich
współrodaków.133
Beocja u szczytu potęgi 591

Na Peloponezie panował tymczasem zamęt. W roku 365 Elida i Arkadia


wszczęły wojnę o posiadanie Trifylii. Oligarchowie, przywódcy Elidy,
otrzymali posiłki z Achai i ze Sparty, podczas gdy Arkadii pośpieszyły
z pomocą państwa demokratyczne, Messene, Argos, Teby, a nawet Ateny.
W lipcu r. 364 wojska arkadyjskie, wspierane przez oddziały argiwskie
i ateńskie, zajęły Olimpię i oddały Pisatom przewodnictwo na Igrzyskach
Olimpijskich, mimo prawdziwie bohaterskich wysiłków Elejczyków i Acha-
jów, którzy wdarli się zbrojnie do świętego okręgu. Przywódcy arkadyjscy
uczcili swe zwycięstwo przywłaszczając sobie fundusze ze skarbu świątyn­
nego; opłacili nimi 1000 tzw. eparytów stanowiących regularną armię
Związku Arkadyjskiego. Ten akt świętokradztwa rozbił Związek Arka­
dyjski na dwa obozy; jednemu z nich przewodziła Tegea, bo wielu win­
nych przywódców było Tegeatami, drugiemu zaś Mantineja, która pierw­
sza potępiła ich postępowanie. Również dla' zwykłych żołnierzy sprawa
żołdu nabrała znaczenia politycznego, demokraci bowiem domagali się
wypłaty, by zapewnić sobie samym nie gorsze od innych możliwości, oli­
garchowie zaś z tej właśnie racji jej się przeciwstawiali. Spór zaostrzała
jeszcze ta okoliczność, że przywódcy z Tegei jako demokratyczni federa-
liści skłaniali się ku Beocji, natomiast przywódcy mantinejscy jako oli­
garchowie i separatyści — raczej ku Spareie.
W roku 363 powszechne Zgromadzenie Związku Arkadyjskiego potępiło
przywłaszczenie funduszów świątynnych. Wstrzymano wypłatę żołdu epa-
rytom, proszono Teby, by bez wezwania nie przysyłały wojsk do Arkadii,
a wreszcie zawarto rozejm z Elidą, który miał być wstępem do pokoju.
Związkiem Arkadyjskim rządziło teraz stronnictwo mantinejskie. Rozejm
został od razu uroczyście zaprzysiężony przez strony zainteresowane, rów­
nież przez tebańskiego oficera, który dowodził oddziałem 300 hoplitów
stacjonującym w Tegei. Przy jego pomocy tego samego wieczoru Tegeaci
uwięzili tylu swych przeciwników, ilu tylko zdołali znaleźć, ale nazajutrz
oficer tebański się załamał i więźniów uwolnił. Wrócił następnie do Teb,
a za nim napłynęły skargi Arkadyjczyków. Epaminondas odpowiedział na
nie, że Związek Arkadyjski sam złamał układ ze Związkiem Beockim,
skoro wszczął rokowania o odrębny pokój z Elidą; oznajmił też, że zamie­
rza wkroczyć do Arkadii, aby bronić interesów Beocji. To ostrzeżenie
Epaminondasa spowodowało ostateczne rozbicie Związku Arkadyjskiego.
Tegea, Megalopolis i inne jeszcze miasta opowiedziały się za Epaminonda-
sem. Mantineja i jej zwolennicy wezwali na pomoc Elidę, Achaję, Ateny
i Spartę. W czasie, gdy członkowie koalicji mantinejskiej podejmowali
decyzję, że każde państwo będzie sprawowało naczelne dowództwo na
swoim własnym terytorium, Epaminondas wiódł swoją armię, zaciągniętą
w Beocji, Lokrydzie, na Eubei, w Malis, Ajnianii i Tessalii, przez Istm
592 Upadek wielkich państw greckich

na Peloponez, gdzie czekali nań już jego sprzymierzeńcy z Argos i Sy-


kionu.134
Pierwszy w polu w r. 362, Epaminondas utrzymał w swoim ręku inicja­
tywę przez cały czas trwania kampanii. Zanim nieprzyjaciele zdążyli się
zebrać, próbował zaatakować ich pojedynczo. W Nemei urządził zasadzkę
na Ateńczyków na wypadek, gdyby mieli nadciągnąć lądem, oni jednak
wybrali drogę morską. W Tegei, gdzie przyłączyły się doń wojska arka­
dyjskie i messeńskie, zgromadził zaopatrzenie, a samo miasto obronne
traktował jako swoją bazę w wojnie ruchomej. W ten sposób znalazł się
między Mantineją a Spartą. Ci z nieprzyjaciół, którzy byli już w Mantinei,
mieli silną pozycję obronną. Toteż kiedy dowiedział się, że główne siły
spartańskie pod dowództwem Agesilaosa, idące do Mantinei, są już w Pel­
lene, postanowił uderzyć na otwarte miasto Spartę, pozbawione obecnie
obrońców. Lotne oddziały Epaminondasa przeszły forsownym marszem
w ciągu jednej nocy ponad 50 km. Okrążając górami od wschodu Pellene
i podchodząc wczesnym rankiem ku Sparcie, przekonały się, że Agesilaos,
powiadomiony o wszystkim przez jakiegoś zbiega, zdołał podesłać nieco
wojsk do miasta. Jeszcze przed nadejściem głównych sił Agesilaosa wy­
wiązały się zaciekłe walki uliczne. Koło południa Epaminondas wycofał
swoje wojska. Przewidując, że przednia straż spartańska z Mantinei i obec­
ni tam spartańscy sprzymierzeńcy pociągną teraz przez Aseję i Pellene
na odsiecz Sparcie, pozostawił rozpalone ’ogniska obozowe i odszedł nocą
przez góry z powrotem do Tegei, skąd wysłał przodem konnicę, by zasko­
czyła Mantineję, opuszczoną teraz przez wszystkich obrońców. Ale przy­
padek, który często rozstrzyga na wojnie, był przeciw niemu. Znaczny
oddział jazdy ateńskiej, świeżo przybyły z północy i jeszcze w siodle, starł
się z jazdą tebańską i tessalską na krańcach miasta, udaremniając ich
atak.135
Wojskom Mantinei, Sparty, Aten, Elidy i Achai udało się w końcu zebrać
w Mantinei. Tam, gdzie równina zwęża się do jakiegoś półtora kilometra,
ich 20 000 hoplitów stanęło w zwartym szyku głębokim mniej więcej na
12 ludzi, którego flanek broniły strome zbocza górskie (rys. 29). Mantinej-
czyey sprawujący naczelne dowództwo stali na prawym ¡skrzydle, a tuż
obok nich Spartanie; ich wojska strzegły drogi do Mantinei zapewniającej
najlepszą możliwość odwrotu. Na lewym skrzydle umieszczono Ateńczy­
ków, za nimi zaś wzgórza tworzyły pozbawioną wyjścia kotlinę. Ludzie
w szyku mogli korzystać z pożądanego przy czerwcowym słońcu cienia
wychodząc na chwilę z szeregu i chroniąc się w lesie na swoich tyłach. 2000
konnicy stanęło na skrzydłach przed piechotą. Pozycja była dobrze wy­
brana. Zamykała Epaminondasowi drogę ku północy; nie mógł on jej
oskrzydlić z żadnej strony, a we frontalnym ataku wzdłuż całej linii nie
Beocja u szczytu potęgi 593

Rys. 29 Bitwa pod Mantineją w^ 362 r.: M — Mantinejczycy; S — Spartanie; At —


Ateńczycy; K — konnica sprzymierzonych; L — lekkozbrojne oddziały beockie;
B — konnica beocka; E — piechota Epaminondasa i Beotów; A — piechota argiwska;
P — piechota mieszana; 1 — pozycja pierwsza; 2 — pozycja druga koło południa;
3 — pozycja trzecia tuż przed atakiem.

zdołałby wykorzystać swojej przewagi liczebnej, choć miał aż 30 000 ho­


plitów i 3000 jazdy.
Bpaminondas planował zmasowany atak na najsilniejszy punkt nieprzy­
jaciela, jego prawe skrzydło, zamierzając zarazem paraliżować ruchy
skrzydła lewego. Gdyby mu się ten atak powiódł, odciąłby przeciwnikom
drogę ucieczki do Mantinei, zmieszał ich szyki i zepchnął do kotliny na
tyłach Ateńczyków. Przy realizacji tego planu rzeczą najważniejszą było
nie dopuścić, by nieprzyjaciel zorientował się zawczasu, bo wtedy wzmoc­
niłby prawe (Skrzydło. Rankiem Epaminondas przemieszczał swoje wojska
na równinie, gdzie były one dobrze widoczne, gdyż hełmy konnicy i w y­
polerowane tarcze piechoty błyszczały z daleka w słońcu. Cały szyk, na
594 Upadek wielkich państw greckich

którego lewym skrzydle znaleźli się Tebanie, a na prawym Argejczycy,


uformował w kolumnę marszową w lewo i powiódł na zachód ku wzgórzom,
gdzie oddziały idące przodem złożyły broń, następne zaś zaczęły się usta­
wiać w głąb za nimi. Było teraz południe, a manewry jazdy przed frontem
wzbudzały tumany kurzu, które zasłaniały przygotowania piechoty Epa­
minondasa. Mantinejczycy i Spartanie, nie spodziewając się już tego dnia
ataku, rozproszyli się, by zjeść w cieniu posiłek południowy. Wówczas Epa-
minondas dał sygnał do natarcia. Jego lewe skrzydło zmasowane na
kształt dziobu okrętu runęło na prawe skrzydło nieprzyjaciela, który po­
śpiesznie formował się z powrotem. Jego konnica o sile 1600 ludzi, zmie­
szana z lekkozbrojnymi procarzami i oszezepnikami, wdarła się głębokim
klinem w jazdę nieprzyjacielską, ustawioną w szeregach szóstkami i po­
zbawioną wsparcia piechoty. Za konnicą szli zwartym blokiem hoplici
beoccy, doborowi żołnierze idący ramię w ramię pod wodzą Epaminondasa.
Na prawo reszta jego armii posuwała się naprzód w szyku skośnym
i prawe skrzydło było jeszcze daleko od nieprzyjaciela. Po drugiej stronie
równiny bitwa już się zaczęła. Epamińondas posłał bowiem przodem od­
dział tebatókiej konnicy wzmocniony lekkozbrojną piechotą, by nawiązał
walkę z jazdą ateńską, a także zgrupowanie ciężkiej i lekkiej piechoty,
która miała zająć pewne wzgórza i zagrozić oskrzydleniem hoplitów ateń­
skich w razie próby ataku z ich strony. Konnica tebańska rozproszyła ateń­
ską, a następnie taktyką nękania osaczyła ateńską piechotę. Operacje te
nie pozwoliły nieprzyjacielowi na wzmocnienie prawego skrzydła. Natarcie
konnicy tebańskiej okazało się nawet tak skuteczne, że trzeba było posłać
oddział jazdy elejskiej na pomoc Ateńczykom.
Tymczasem zmasowany atak Epaminondasa rozbił najpierw konnicę,
potem zaś i piechotę mantinejską, które załamały się i rzuciły do ucieczki.
Czołowe oddziały beockie, jazda i piechota, starły się z wrogiem, przebiły
przez jego linię i zawróciły na prawo, by odciąć resztę armii nieprzyjaciel­
skiej. Ale za nimi padł Epaminondas śmiertelnie ranny. Wieść o jego
śmierci sparaliżowała wojska, które nie były w stanie walczyć dalej. Nie­
przyjaciel zdołał umknąć. Czołowe oddziały beockie, prące naprzód w nie­
wiedzy o tym, co się stało, dostały się na tyły lewego skrzydła wroga i tu
zostały wycięte przez cofających się Ateńczyków.
Tak minęła chwila, kiedy jedno zwycięstwo mogło zadecydować o losach
nie tylko wojny, ale i całej Hellady. Po rozbiciu koalicji poszczególne pań­
stwa doszłyby do porozumienia z tryumfującą Beocją i należy wątpić, czy
Ateny zdołałyby utrzymać w posłuchu swoje krnąbrne imperium. Przed
samą śmiercią Epaminondasa supremacja Beocji zdawała się już bezsporna
i pewna, a z nim umarła wielkość jego ojczyzny. Po bitwie zawarto pokój,
pokój ten zaś zapoczątkował okres „jeszcze większego zamętu i zamiesza­
nia w świecie greckim” . Tą uwagą Ksenofont zamyka swoją historię.136
Beocja u szczytu potęgi 595

Wojskowy geniusz Epaminondasa ujawnił się w pełni w jego ostatniej


kampanii. Siły wielu różnych państw potrafił on tak zespolić i tak nimi
dowodzić, że okazały się zdolne do znoszenia największych trudów i do
najściślejszej współpracy. Umiejętnością przeprowadzania zręcznych
i szybkich manewrów, swymi taktycznymi planami, a także zespołowym
wykorzystaniem konnicy, piechoty i wojsk lekkozbrojnych przewyższył
znacznie wszystkich swoich poprzedników. Mieli mu dorównać jedynie
wielcy wodzowie macedońscy, którzy — jak on — uderzali w samo serce
armii nieprzyjacielskiej, aby zdobyć nie tylko chwałę tryumfu militarnego,
lecz zapewnić sobie także wszystkie korzyści pełnego zwycięstwa. Za swego
życia uczynił z beockiej równiny „orchestrę Aresa” , a z ludu beockiego
najgroźniejszy oręż w wojnie na lądzie i na morzu. Świadkiem przewrotu
w sztuce wojennej, którego dokonali Epaminondas i Pelopidas, był w Te-
bach młody zakładnik, Filip, wkrótce już król Macedonii.
Czy Epaminondas posiadał również geniusz polityczny, o to można się
spierać. Niektórzy mieli mu za złe, że zburzył Symmachię Spartańską i pod­
kopał Związek Ateński, ale żaden mąż stanu w IV wieku nie mógł spo­
dziewać się, że zmieni sytuację międzypaństwową nie atakując tych dwóch
organizmów politycznych o wyraźnych imperialistycznych tendencjach.
Gdyby żył dość długo, by zebrać plony swego militarnego zwycięstwa,
musiałby — podobnie jak to zrobi Filip Macedoński po bitwie pod Chero-
neją — ujawnić swoje plany organizacji świata greckiego. Jedynie te plany
mogłyby pozwolić na ocenę wielkości Epaminondasa, ale zginęły one z nim
razem. Sądzimy go zatem tylko na podstawie niedokończonego dzieła. Za­
chowała się część jego epitafium: „dzięki nam to straciła Sparta swoją
chwałę, święta Messene dzieci odzyskała wreszcie, Megalopolis murem
zwieńczyli Tebanie i znowu wolną cała stała się Hellada” ; mówi nam ono
jednak raczej o jego osiągnięciach niż o jego duchu. Prawdziwy federalizm
w rozumieniu Epaminondasa był liberalny i wielkoduszny. Dlatego potępił
on użycie przemocy wobec Orchomenos, dlatego pozostawił oligarchów
u władzy w Achai i oszczędził wygnańców beockich, którzy wpadli mu
w ręce. Naczelna zasada jego polityki to nie „dzielić ;i rządzić” na sposób
Sparty i Aten, ale „łączyć i kierować” . Związki Beocki, Arkadyjski, Etoh
ski, Zachodnich Lokrów, Tessalski i Achajski traktował wszystkie jako
autonomiczne jednostki. Mogły one odrzucić jego kierownictwo, jeśli je
jednak przyjęły, miały razem więcej siły niż zgrupowanie pojedynczych
państw podległych. Epaminondasowa wizja koalicji autonomicznych związ­
ków była może utopią, ale właśnie ona stała się zapewne wzorem dla Ti-
moleona na Sycylii i Filipa w Grecji.
Biografowie Epaminondasa poświęcili wiele uwagi jego charakterowi.
Przedstawiano go jako ucznia Pitagorejczyków, pobożnego, szlachetnego,
niesamolubnego. Niemniej jednak historia musi go osądzać jako męża
596 ______________________Upadek wielkich państw greckich____________________________

stanu. Być może, rozumiał on głębiej niż Perykles stosunki międzypań­


stwowe, brakło mu jednak Pery kieso we j umiejętności kierowania ludem
w demokracji. Przede wszystkim zaś nie rozporządzał odpowiednim mate­
riałem, Beoci bowiem mogli wprawdzie zostać doskonałymi żołnierzami, ale
nie byli zdolni pojąć istoty jego polityki. Zamiast tego — zburzyli Orcho-
menos, zrazili sobie Związek Achajski i wykazywali okrucieństwo pocho­
dzące w części z braku wykształcenia i kultury. Pewno Epaminondas uświa­
damiał sobie te ich niedostatki, skoro wzywał Teban, by „przenieśli Pro­
pyle je ateńskie na dziedziniec Kadmei” . Był to jednak brak, którego nie
mógł wyrównać. Upadek Beocji po jego śmierci dowiódł tak w życiu poli­
tycznym, jak i na wojnie słuszności powiedzenia, że on jeden stanowił
o wartości państwa, w którym mu żyć przyszło: unum Kominem pluris
quam civitatem fuisse,137

2. ZMIERZCH Z W IĄ Z K U BEOCKIEGO I ZW IĄ ZE K ATEŃSKI

Impas pod Mantineją nie przyniósł bezpośrednio żadnego rozstrzygnię­


cia, ale wiele tysięcy ludzi stanęło tam w obliczu śmierci i w ostatniej
chwili zostało ocalone. Być może, właśnie wskutek niechęci do wojny utwo­
rzono zimą r. 362 Związek Miast-Państw. Wszystkie państwa kontynentu,
z wyjątkiem Sparty, która odmówiła uznania niezależności Messenii, zobo­
wiązały się przysięgą, że będą zachowywać „powszechny pokój i przymie­
rze” , rozstrzygać spory za pomocą układów i bronić się wzajemnie przed
wszelką agresją. Związek ten miał położyć kres wojnom między swymi
członkami, zapewnić każdemu z nich dobrobyt i potęgę, a w sprawach poli­
tyki zagranicznej przemawiać jednym głosem w imieniu wszystkich. Dla
urzeczywistnienia swoich celów potrzebował on właściwej organizacji. Zna­
my ją, niestety, tylko bardzo pobieżnie. Zgromadzenie delegatów, na któ-
ry/n każde państwo rozporządzało jednym głosem, zbierało się prawdopo­
dobnie na obrady w określonych terminach, nie zdaje się jednak, aby już
od początku jego zalecenia były wiążące dla państw związkowych. Na pew­
no powstał sąd federalny, istniał zaś może również skarb związkowy. W ten
sposób po raz pierwszy od r. 481 większość państw greckich utworzyła
dobrowolnie organizację federalną, wprawdzie dość luźną, której członko­
wie nazywali się sami „Hellenami” i podejmowali wspólne działania.
W V wieku Związek taki powstał w czasie wojny, a celem jego była walka
z Persami. Teraz założono go w czasie pokoju, aby pokój utrzymać.
Zachowała się tylko jedna uchwała Związku. Dotyczy ona zaproszenia
zbuntowanych satrapów, którzy wzywali Greków do udziału w walce prze­
ciw Persji. Związek w odpowiedzi podkreśla swą solidarność, ale ogłasza
neutralność i dodaje przy tym ostrzeżenie, że zamierza walczyć ramię przy
Zmierzch Związku Beockiego i Związek Ateński 597

ramieniu przeciw każdemu agresorowi, czy będzie nim Wielki Król, czy
kto inny. Odpowiedź ta ujawnia słabe strony Związku. Zabrakło mu ini­
cjatywy i energii, by zaatakować Persję, wyzwolić Greków w Jonii i zyskać
nowe tereny dla swojej ekspansji. Wolał trzymać się status quo. Dlatego
też miał charakter statyczny, nie dynamiczny, a członkowie jego starali się
przede wszystkim zachować to, co sami posiadali, a nie pomagać tym, któ­
rzy nic nie mieli.138
I taki jednak Związek spełniłby doniosłą rolę, gdyby jego najsilniejsi
członkowie zapewnili mu silne kierownictwo. Kiedy natomiast członkowie
ci właśnie zajęli się tworzeniem odrębnych koalicji wewnątrz Związku, dni
jego były już policzone. W roku 361 jedynie Ateny mogły powieść Zwią­
zek przeciwko Persji. Ale w ciągu tegoż roku, dążąc do rozbudowania
własnej potęgi kosztem Teb, zawarły one dwa przymierza, jedno z Arka­
dią, Achają, Elidą i Flius, drugie zaś ze Związkiem Tessalskim. Wnet potem
Beocja wysłała wojska do Arkadii, by utrzymać swą władzę nad Megalo­
polis. W praktyce politycznej Związek Miast^Państw okazał się tworem
poronionym. W historii jednak myśli politycznej sam fakt jego narodzin
miał olbrzymie znaczenie.139
Upadek Związku oznaczał, że walka między Beocją a Atenami, w którą
zaangażowało się tak wiele innych państw, pozostawała nadal nie roz­
strzygnięta. Beocja była zbyt wyczerpana, by podjąć ofensywę także poza
Peloponezem, gdzie zachowała władzę nad Megalopolis. Traciła więc stop­
niowo wpływy w środkowej Grecji. W Tessalii Ateny rozbiły jedność na­
rzuconą temu krajowi przez Beocję i pozostawiły jej tylko najmniej pew­
nego sprzymierzeńca — Aleksandra z Feraj. Na Eubei, gdzie w miastach
rządzili przyjaciele Teb, bunty wybuchały na początku r. 357. Zarówno
Teby, jak i Ateny wysłały na wyspę wojska; po miesiącu walk wypędzono
Teban i Ateny rozciągnęły swe panowanie na całą Eubeję. Niepowodzenie
to zwiększyło jeszcze obawy Teb, że również Fokida może wystąpić z koali­
cji beockiej w środkowej Grecji.
W roku 362 Fokida odmówiła wysłania kontyngentu pod Mantineję
twierdząc, że jej przymierze z Beocją jest tylko obronne, a w r. 357 Filo-
melos i inni Fokejczycy walcząc o władzę w państwie spoglądali ku Ate­
nom. Ale w lecie tegoż roku Ateny sparaliżował wybuch wojny sprzymie­
rzeńców (patrz niżej s. 601). Teby uchwyciły sposobność odzyskania Tessalii
i zmuszenia do posłuchu Fokidy przeprowadzając w kwietniu r. 356 na
Badzie Amfiktionii uchwałę, która domagała się spłacenia grzywien nało­
żonych uprzednio na iSpartę za zajęcie Kadmei, a na Filomelosa i innych
Fokejczyków za uprawę świętej ziemi. To wyzyskanie Rady sakralnej dla
celów politycznych oburzyło lud Fokidy, który w sytuacji krytycznej wy­
brał Filomelosa jedynym strategiem (strategos autokrator). W czerwcu
r. 356 zasięgnąwszy rady Archidamosa, króla Sparty, Filomelos zdobył
598 Upadek wielkich państw greckich

Delfy, wymłotkował * uchwałę powziętą przeciw niemu przez Radę Amfi-


ktonii i opierając się na autorytecie Homera oświadczył, że Fokejczycy
mają prawa dziedziczne do władania nad ,,skalistą Pytho” .140
Początkowo Beocja traktowała posunięcia Filomelosa jako akcję jedno­
stki. W lecie jednak odparł on pomyślnie wojska beockie broniąc Delf przy
pomocy 5000 najemników, w zimie zaś nie tylko zapewnił sobie aprobatę
fokejskiego Zgromadzenia, lecz również zawarł przymierze ze Spartą, Ate­
nami, a prawdopodobnie także z Achają. Skoro zaś Ateny uznały się za
pokonane w wojnie sprzymierzeńców, Teby zaczęły traktować Filomelosa
jako przedstawiciela państwa Fokę jeżyków. Nie miały teraz już wątpliwo­
ści, że uda im się uzyskać poparcie Tessalów, którzy rozporządzali większo­
ścią głosów w Radzie Amfiktionii. Z inicjatywy Teban w październiku
r. 355 Rada ta formalnie wypowiedziała Fokidzie wojnę świętą, tzn. wojnę
prowadzoną w imieniu boga delfiekiego, w czasie której nie bierze się
jeńców, a dla zwyciężonych nie ma litości. Oznaczało to walkę na śmierć
i życie. Filomelos zatem zagarnął skarb świątyni delfickiej, zebrał ponad
10 000 żołnierzy i na wiosnę r. 354 pokonał najpierw połączone wojska
Beocji i Lokrydy, a następnie tessalską armię liczącą 6000 ludzi. Od tej
chwili Tessalia przestała pomagać Beocji. Koalicja beocka załamała się
całkowicie, a najlepsza armia obywatelska Hellady traciła siły w wojnie
prowadzonej na wyczerpanie z siłami najemnymi.141
W roku 362 ateńskie Zgromadzenie Ludowe stanęło w obliczu wyboru,
który miał niezwykle doniosłe znaczenie dla samych Aten i dla innych
państw greckich. Chociaż Epaminondas nie próbował powtórzyć swej ofen­
sywy na morzu, udało mu się ujawnić w sposób oczywisty niedostatki
morskiej potęgi Aten i niezadowolenie ich sprzymierzeńców. Niemniej je­
dnak Ateny nie złagodziły swej polityki. Na początku r. 362 zmusiły one
Keos do przystąpienia do Związku na warunkach gorszych od przewidzia­
nych w jego Karcie: miastu Iulis narzucono proateńską demokrację, prze­
ciwników Aten wygnano i przysłano komisarzy ateńskich upoważnionych
do ściągania zaległych należności „wszelkimi sposobami, jakie uznają za
stosowne” , a wszystkie sprawy o sumy pieniężne od stu drachm wzwyż,
jeśli tylko dotyczyły one Ateńczyka, miały być odtąd rozpatrywane przez
sądy ateńskie. Takie warunki, podobnie jak i poprzednio już zakładane
kleruchie, nie pozostawiały sprzymierzonym żadnych wątpliwości, że Ate­
ny zamierzają przekształcić swój Związek w imperium, nie zapomniano
bowiem metod z lat 454 i 390. Z drugiej strony fakt, że armia ateńska oca­
lała pod Mantineją, a także „powszechny pokój i przymierze” z lata r. 362
stwarzały możliwość nawrotu do polityki, którą Ateny uprawiały w r. 371,
kiedy to starały się doprowadzić do zjednoczenia państw greckich wokół
Związku Ateńskiego. Nawet i teraz, gdyby tylko zechciały postępować
* Zniszczenie napisu oznaczającego anulowanie uchwały (przyp. tł.).
Zmierzch Związku Beockiego i Związek Ateński 599

bardziej liberalnie, odżyłaby zapewne siła atrakcyjna ich Związku (jeszcze


w r. 364 Herakleja Pontyjska poprosiła Ateny o pomoc) i mogłyby może
wraz ze swymi sprzymierzeńcami tchnąć życie w Związek Miast-Państw
i poprowadzić go przeciw Persji, jak nawoływał do tego Isokrates już od
pokoju królewskiego z r. 386. Ateny miały jeszcze ciągle wolny wybór.
Od ich decyzji zależał los państw greckich.142
W roku 362/361 Kallistratosa, liberalnego twórcę Związku Ateńskiego,
skazano na śmierć zaocznie; Aristofon, który nieco później występował za
pogodzeniem się z Tebami, stanął przed sądem i uniknął skazania większo­
ścią zaledwie dwóch głosów. Wzmocniono kleruchie na Samos i w Potidai,
a w łonie Związku Miast-Państw Związek Ateński zawarł przymierze
z grupą państw nieprzyjaznych Tebom na Peloponezie. Kości zostały rzu­
cone. Główny problem stanowiły obecnie finanse. W roku 454/453, kiedy
Ateny podejmowały podobną politykę, miały do swojej dyspozycji olbrzy­
mie zasoby skarbu delijskiego. Teraz były praktycznie bez grosza. Pewien
kapitan floty w r. 362/361 mówi, że mu załoga uciekła, skoro uświadomiła
sobie, że „jego własna sakiewka jest pusta, skarb niewypłacalny, sprzymie­
rzeńcy zbankrutowani, a strategowie przekupni” . W tej sytuacji samo­
władny lud ateński przypominał tych graczy, którzy — jak to powiedział
Kallistratos — „jeśli uda im się raz wygrać, podwajają stawkę i najczęściej
kończą w zupełnej nędzy” .143
W latach 362— 358 okoliczności sprzyjały Atenom. Beocja była wyczer­
pana i przeciw niej udało się im pozyskać sprzymierzeńców zarówno na
Peloponezie, jak i w Związku Tessalskim. Aleksander z Feraj sprawił
wprawdzie zamieszanie pustosząc Teños i Peparethos, a także napadając
na rynek pieniężny w Pireusie. Leosthenes, strateg, któremu się nie po­
wiodło w walce z Aleksandrem, uprzedził wyrok skazujący i zbiegł, po­
dobnie jak Kallistratos, do Macedonii. Jego następca, Chares, przywódca
demokratyczny, ,,unikał nieprzyj aciela i krzywdził sprzymierzeńców” .
W roku 358 Aleksander z Feraj padł z ręki własnej żony. Tymczasem Cha­
res popłynął na Korkyrę, gdzie wmieszał się w walki wewnętrzne i dopo­
mógł oligarchom w wyrzynaniu przeciwników. Spowodowało to wystąpie­
nie Korkyry ze Związku i załamanie się wpływów Aten na Zachodzie.
Większe znaczenie dla ich handlu miały północne wody Morza Egejskiego.
Tutaj Timotheos nie zdołał zdobyć Amfipolis, którą wspierał Związek Chal-
kidycki i Perdikkas, król Macedonii; nie powiodło się również następcy
Timotheosa, Kallisthenesowi, straconemu za to przez Ateńczyków. Timo­
theos próbował ponownie szczęścia, ale w r. 360 musiał sam spalić swoją
flotę na rzece Strymon nie chcąc, by wpadła w ręce nieprzyjaciela. Jednak­
że w r. 359 Perdikkas został zabity, a Macedonię najechali Illirowie. Ateny
już wcześniej wdały się w konszachty na zapleczu z Menelausem z Pela-
gonii, obecnie zaś udzieliły poparcia Argajosowi, pretendentowi do mace-
600 Upadek wielkich państw greckich

dońskiego tronu. Kiedy został on pokonany, doszły do porozumienia z jego


zwycięzcą, Filipem, którym w r. 358 wycofał garnizon macedoński z Amfi-
polis.144
Jeszcze poważniejsza była sytuacja nad Bosforem i Hellespontem. W ro­
ku 362 Bizancjum, Chalkedon i Kyzikos napadały na okręty ateńskie wio­
zące zboże z Morza Czarnego, w r. 360 Kotys, król tracki, zdobył Sestos
i zagroził miastom Krithote i Elajos, ostatnim ateńskim punktom oparcia
na Chersonezie. Kotysa jednak zabito w r. 359. Ateny poparły wówczas
przeciw jego synowi, Kersebleptesowi, innego pretendenta do tronu, przez
co spowodowały podział królestwa trackiego między Berisadesa, Amado-
kosa i Kersebleptesa. Ten ostatni zgodził się następnie ustąpić Sestos Ateń-
czykom, ale umowy nie dotrzymał. Pod koniec r. 358 Ateny, sprzymierzone
z Berisadesem i Amadokosem, prowadziły znowu wojnę z Kersebleptesem.
W tym okresie sześciu ateńskich strategów ponosiło kolejno klęski na Cher­
sonezie, a brak pieniędzy zmuszał ich do rozboju, jakim na przykład było
splądrowanie Stryme, w grabieży zaś współzawodniczyli z nimi dowódcy
najemników, Ifikrates, Athenodoros i Charidemos, na służbie władców
trackich.
Po azjatyckiej stronie Hellespontu Ateny były w dobrych stosunkach
z Ariobarzanesem, przywódcą zbuntowanych satrapów, którego obdarzyły
nawet swoim obywatelstwem. Wkrótce po stłumieniu tego buntu umarł
Artakserkses Mnemon (zima r. 359/358), a satrapowie Jonii i Frygii Helle-
sponckiej, Orontes i Artabazos, odmówili posłuszeństwa jego następcy Ar-
takserksesowi Ochosowi. Dalej ku południowi satrapa Karii, Mausolos, do­
chował wierności swemu królowi. Jego stolicę, Halikarnas, łączyły bliskie
stosunki z Rodos i innymi członkami Związku Ateńskiego.145
Tak więc w latach 362— 358 Ateny starały się najusilniej nie dopuścić
do powstania jakiegokolwiek znaczniejszego mocarstwa na wybrzeżach Mo­
rza Egejskiego — w środkowej Grecji, Macedonii, Tracji czy Azji Mniej­
szej — a jednocześnie dążyły do zapewnienia sobie kontroli nad ważnymi
punktami strategicznymi, takimi jak Amfipolis i Chersonez. Zdawało się,
że śmierć najwybitniejszych przeciwników — Aleksandra, Perdikkasa,
Kotysa, Artakserksesa — dopomoże im w tej ryzykownej grze o władzę,
ale pod koniec r. 358 mozoliły się jeszcze ciągle jak Syzyf, pchając pod
górę wciąż spadający na nowo kamień, który był nazbyt ciężki na ich
barki.
W roku 357 zaszło wiele zmian decydujących. Eubeja zbuntowała się
przeciw Beocji i zaprosiła Ateńczyków, a ci przyszli jej z pomocą; miasta
eubejskie przystąpiły do Związku Ateńskiego i każde z nich wysłało wła­
snego przedstawiciela na Zgromadzenie Sprzymierzonych. Właśnie kiedy
wiosną zakończyły się walki na Eubei, zjawili się w Atenach posłowie
z Amfipolis i z Macedonii. Amfipolitańczycy, atakowani przez Filipa, zgła-
Zmierzch Związku Beockiego i Związek Ateński 601

szali gotowość poddania swego miasta Atenom. Posłowie macedońscy przy­


wieźli zaś list swego króla, w którym prosił on o przyjaźń Ateńczyków
i wyrażał chęć oddania im Amfipolis. Ponieważ Ateny chciały użyć swoich
wojsk na Chersonezie, zawarły teraz tajny układ z Filipem, na mocy któ­
rego miały mu odstąpić w zamian za Amfipolis swego sprzymierzeńca,
Pydnę. Ich najemne wojska pod wodzą Charesa wyruszyły wprost z Eubei
na Chersonez, gdzie doszło do porozumienia z najemnymi dowódcami kró­
lów trackich. Na jego podstawie wszystkie miasta greckie na Chersonezie,
oprócz Kardii, powinny były przystąpić do Związku Ateńskiego, płacąc
jednak w dalszym ciągu daninę królom trackim razem ze „składkami” dla
Aten. Następnie zaś, zaraz na początku lata, przyszła wiadomość, że Chios,
Rodos i Kos przy pomocy Bizancjum i Mausolosa karyjskiego obaliły u sie­
bie rządy demokratyczne i wystąpiły ze Związku Ateńskiego.
Tę wojnę sprzymierzeńców (r. 357— 355), jak ją nazwano, rozpoczął szyb­
ki manewr ateńskiej floty dowodzonej przez Charesa. Przechwycił on po­
siłki posłane przez sojuszników na Chios i obiegł miasto Chios od lądu i od
morza. Latem flota ateńska poniosła druzgocącą klęskę, a dowodzący bitwą
Chabrias zginął. Chares wycofał się na Hellespont, gdzie rozpoczął dzia­
łanie przeciw Bizancjum, do którego przyłączyły się obecnie Perinthos
i Selymbria. Na jesieni Filip zdobył Amfipolis, obdarzył ją niezależnością
i pozwolił jej władzom wygnać pewnych stronników Aten, a może nawet
sam je do tego nakłonił. Zimą zdobył i zatrzymał dla siebie Pydnę, zawarł
przeciw Atenom przymierze ze Związkiem Chalkidyckim i został w ich
miejsce sojusznikiem Związku Tessalskiego, tymczasem zaś Kersebleptes
wycofał się ze swej obietnicy ustąpienia Atenom Chersonezu.146
W roku 356, podczas gdy Chares bronił się na Chersonezie ze swymi
60 .okrętami, licząca 100 statków flota buntowników spustoszyła ateńskie
wyspy Lemnos i Imbros. W swej nienawiści do demokracji atakowali oni
niemądrze także wyspy, które byłyby może skłonne przyłączyć się do bun­
tu, później zaś rozpoczęli oblężenie Samos bronionej przez kleruchów.
Ateńczycy umieszczali namiestników i garnizony na niektórych Cykladach,
nie działali jednak dość szybko. Mieli wprawdzie pod dostatkiem kadłubów
okrętowych (283 okręty na listach floty z r. 357/356), lecz brakło pieniędzy
i ochotników na ich obsadzenie. By przyspieszyć wyposażenie floty, wpro­
wadzili system symmorii do trierarchii, ale i tak nie udąło im się obsadzić
przed latem dalszych 60 okrętów. Wielka flota 120 statków, którą dowo­
dzili Chares, Timotheos i Ifikrates, stawiła czoło buntownikom pod Emba-
tami w cieśninie między Chios a lądem stałym. Pogoda była burzliwa. Ti­
motheos i Ifikrates nie chcieli wszczynać bitwy. Chares uderzył samotnie
i został pobity (jesień r. 356). W ten sposób Ateny przegrały zdecydowanie
wojnę na morzu. W ciągu tego samego roku również Teby zaatakowały Fo­
kęjeżyków w Delfach, Filip zaś zdobył Potidaję, wypędził kleruchów i mia-
602 Upadek wielkich państw greckich

sto oddał Związkowi Chalkidyckiemu. Ateńskie posiłki dotarły do Potidai


za późno, a koalicja ludów miejscowych, którą Ateny zebrały przeciw Fi­
lipowi, uległa mu w lecie 356 r.
Nie chcąc przyznać się do własnej klęski Ateny zrobiły jeszcze jedno
posunięcie. Postanowiły połączyć się z Artabazosem, zbuntowanym satrapą,
wziąć od niego pieniądze na żołd dla swoich najemników, a następnie
zaproponować Wielkiemu Królowi, by w zamian za neutralność Aten od­
wołał Mausolosa, zakazując mu prowadzić operacje na Morzu Egejskim.
Pierwsza część tego pomysłowego planu poszła dobrze. Wojska najemne
Charesa wywalczyły wielkie zwycięstwo dla Artabazosa, który też wypłacił
przyzwoitą sumę, Chares zaś powiadomił Ateńczyków, że wygrał drugą
bitwę pod Maratonem. Ale dalsza część planu zawiodła. Artakserkses Ochos
zażądał wycofania sił ateńskich z Azji i zagroził, że w razie odmowy flota
fenicka wpłynie na Morze Egejskie idąc na pomoc Mausolosowi i jego
sprzymierzeńcom. Ateny natychmiast opuściły Azję i chociaż niektórzy
mówcy zalecali kontynuowanie wojny, przeważyły rozsądniejsze rady ta­
kich mężów stanu, jak Eubulos. Latem r. 355 Ateny zawarły pokój z bun­
townikami i uznały ich niezależność.147
Tak więc druga podjęta przez Ateny próba zdobycia rozległego imperium
i opanowania świata greckiego zakończyła się niepowodzeniem i wyczer­
pała tylko ich siły. Pozostał przy nich kadłub Związku Ateńskiego — Eu-
beja, Cyklady, kilka wysp i portów kontynentalnych na północnych wo­
dach Morza Egejskiego, które płaciły im mniej więcej 45 talentów rocznie.
Skarb był tak pusty, że zamknięto sądy heliai. Imię Aten, jak powiedział
jeden z ateńskich mówców, łączyło się teraz nie z pełnym chwały przy­
wództwem w Helladzie, lecz z gniazdem pirackim na Myonnesos. Jedynymi
ich sprzymierzeńcami na lądzie stałym była Fokida, przeciw której ogło­
szono jesienią r. 355 wojnę świętą, i Sparta, gnębiona ustawicznymi wal­
kami z Messeńczykami i Arkadią.148

3. TENDENCJE ANARCHICZNE N A SYCYLII

Rozpad koalicji beockiej i Związku Ateńskiego był mniejszą katastrofą


niż rozbicie imperium Dionizjosa na zachodzie. W porównaniu z nim —
człowiekiem z żelaza — jego syn okazał się człowiekiem ze słomy. Układny,
niezaradny i pogrążony w filozoficznych spekulacjach, Dionizjos II, już
bliski trzydziestki, marzył o popularności i życiu w pokoju, co nie godziło
się z utrzymaniem wojskowej autokracji. Kiedy doszedł do władzy, otwo­
rzył więzienia i obniżył podatki. Wkrótce zawarł pokój z Kartaginą i z Lu-
kanami, a taJkże założył na nowo dwa miasta zburzone przez ojca, Rhegion
i Naksos. W Apulii stworzył dwie bazy morskie, które miały strzec przed
Tendencje anarchiczne na Sycylii 603

piratami wjazdu na Adriatyk, a w r. 366 na krótką' chwilę wrócił do poli­


tyki swego ojca posyłając wojska na pomoc Sparcie i Atenom.
Pozostawiony samemu sobie, przy mądrych doradcach, mógłby Dioniz­
jos II utrzymać swoje imperium w pokoju i dobrobycie, ale jego układność
i brak doświadczenia czyniły go bezbronnym wobec intryg rodzinnych,
skomplikowanych jeszcze ojcowską poligamią. Dionizjos miał dwóch młod­
szych braci przyrodnich, Hipparinosa i Nysajosa, a przez swą macochę tak­
że wuja Diona, który był również jego szwagrem, ponieważ został drugim
małżonkiem pierwszej spośród trzech sióstr Dionizjosa noszących piękne
imiona: Cnota, Sprawiedliwość i Roztropność. Podczas gdy jego siostrzeńcy
byli wszyscy niedoświadczeni, Dion rządził już i dowodził wojskiem w służ­
bie ich ojca, teraz zaś czuł się uprawniony do kierowania młodym Dionizjo-
sem, którego traktował całkiem pogardliwie. Dążąc do kształcenia młodego
władcy, a co najmniej do wyrobienia w nim większej podatności na wska­
zówki wuja, Dion nakłonił Dionizjosa, by zaprosił na dwór Platona.149
Podczas swego pierwszego pobytu w Syrakuzach w r. 389 Platon na­
wiązał bliską przyjaźń z Dionem, dla którego umysłu, charakteru i do­
świadczenia miał wysokie uznanie. Zaproszenie Dionizjosa w r. 366 przy­
jął być może także, by dogodzić Dionowi, ale głównym jego motywem była
chęć zrealizowania w praktyce politycznej własnych zasad filozoficznych,
a tym samym przekształcenia młodego tyrana w króla-filozofa. Dla kie­
rownika Akademii była to decyzja śmiała; wiedział bowiem, że cały świat
grecki będzie wyglądał rezultatu tego spotkania „intelektu z wielką po­
tęgą” i że na losie niezliczonych poddanych Dionizjosa może się odbić jego
wpływ na ich władcę. Początkowo wszystko szło dobrze. Dionizjos potulnie
przyjął Platona jako swojego doradcę tak w filozofii, jak i w polityce, gdyż
wielki myśliciel nie rozdzielał praktycznie tych dwóch dziedzin. Zaniepo­
koili się jednak dworzanie Dionizjosa. Spowodowali oni odwołanie z wy­
gnania Filistosa, który był zdecydowanym zwolennikiem tyranii, mieli bo­
wiem nadzieję, że przeciwstawi się on wpływom Platona i Diona, przy­
czyniając się do zachowania warunków koniecznych dla dalszego istnie­
nia wojskowej autokracji. Nie wątpili, że za plecami Platona Dion przygo­
towuje własne wyniesienie albo przez abdykację Dionizjosa, albo przez
podporządkowanie go samemu sobie. W celu skompromitowania Diona po­
kazali Dionizjosowi list, w którym wuj jego domagał się od władz karta-
gińskich, by prowadziły układy z Syrakuzami jedynie w jego obecności.
Żądanie to uznano za dowód zdrady, być może słusznie, jak zdają się na to
wskazywać wypadki lat najbliższych, i Dionizjos zesłał Diona na honorowe
wygnanie, pozwalając mu w pełni korzystać z jego wielkiego majątku.150
Skóro Diona zabrakło, nikt już nie sprzeciwiał się poważnie dalszemu po­
bytowi Platona. Nie mieszał się on teraz do praktyki politycznej, a skon­
centrował na kształceniu umysłu Dionizjosa, próbując również pogodzić go
604 Upadek wielkich państw greckich

z Dionem. Ponieważ wysiłki jego szły w znacznej mierze na marne, odje­


chał wreszcie do Aten, zyskał jednak przywiązanie Dionizjosa i zaintereso­
wał go swoją nauką. Przez pięć lat Dionizj os kroczył własną drogą, ucząc
się rządzić silną ręką, zdecydowany rozprawić się ze wzrastającą stale opo­
zycją. W roku 361 Platon powrócił do Syrakuz, namówiony między innymi
przez Diona do przyjęcia wielokrotnie ponawianych zaprosin Dionizjosa.
Znalazł on teraz tyrana mniej już uległym swojej filozofii, odkąd Aristip-
pos i inni sofiści wyłożyli mu własną naukę, bardziej też podejrzliwym co
do motywów Platona, ponieważ ten usiłował uzyskać odwołanie Diona. Po
szeregu dysput i -wzajemnych oskarżeń Platon wyjechał z powrotem do
domu; w rezultacie zdziałał tylko tyle, że Dionizjos skonfiskował posiadłości
Diona na Sycylii, jego żonę, Cnotę, wydał za swego faworyta Timokratesa
i nie pozostawił żadnych wątpliwości, że nigdy nie będzie on odwołany
z wygnania.151
Wśród ludzi towarzyszących Platonowi w czasie tej wizyty był także
bliski przyjaciel Diona, filozof Speusippos, który wykorzystał gościnność
tyrana, by przekonać się o sile opozycji. Po swym powrocie Speusippos
przynaglał Diona, by uciekł się do siły tam, gdzie zawiodła filozofia. Pla­
ton, który wiedział, na co się zanosi, nie doniósł o niczym Dionizjosowi,
ale nie zachęcał też Diona. W sierpniu r. 357 Dion popłynął wprost przez
Morze Sycylijskie z półtora tysiącem najemników, polecając Heraklejde-
sowi, wygnanemu przywódcy demokratów, by przybył później z posiłka­
mi. Wylądował na terytorium kartagińskim w Heraklei Minojskiej, gdzie
komendantem był jego dobry przyjaciel. W tym czasie Dionizjos bawił
w Italii, Filistos zaś znajdował się z flotą niedaleko brzegów Italii, prze­
chwytując wszystkie statki płynące wzdłuż wybrzeża. Dion szedł na Syra-
kuzy zbierając swoich zwolenników w Akragas, Geli i Kamarinie, swoim
zaś agentom w mieście polecił, by rozpuszczali pogłoski o jego potędze.
Namiestnik Timokrates uciekł w panice, a ci najemnicy, którzy dochowali
wierności tyranowi, wycofali się do twierdzy na Ortygii. Syrakuzy stały
otworem przed wybawicielami, którzy wkroczyli uwieńczeni kwiatami do
miasta i ogłosili Diona i jego brata Megaklesa strategami o nieograniczonej
władzy w nowej republice. Ludność przez cały tydzień świętowała swą woL
ność wyłapując wszystkich tych, co podlizywali się tyranowi.
Do walki miało jednak jeszcze dojść w najbliższej przyszłości. Dionizjos
powrócił na Ortygię i zapewnił sobie wierność najemników płacąc im
wysoki żołd; wpadali oni do miasta na grabież i przechwytywali zaopa­
trzenie nadchodzące morzem. Kiedy przybył Heraklejdes z flotą, odniósł
zwycięstwo na morzu i rozpoczął blokadę Dionizjosa na Ortygii (lato 356 r.).
Tymczasem Dion, który jak większość intelektualistów skłaniał się raczej
ku oligarchii, stracił swą popularność w Syrakuzach, gdzie zdobywali coraz
większe wpływy zwolennicy skrajnej demokracji. Heraklejdes zazdroszcząc
Tendencje anarchiczne na Sycylii 605

mu władzy przyłączył się do demokratów i razem wypędzili Diona z Syra-


kuz. W tym momencie Dionizjos, któremu udało się wymknąć z Ortygii,
posłał do miasta oddział najemników kampańskich. Rabowali oni i mordo­
wali przez dwa dni i dwie noce, aż wreszcie powrócił Dion i przejął wła­
dzę, tym razem mianowany jedynym wodzem z władzą nieograniczoną
(strategos autokrator). Po dalszych starciach z Heraklejdesem i spartań­
skim awanturnikiem, Faraksem, który próbował wykorzystać dla siebie
zamieszanie na Sycylii, w r. 355 Dion zajął ostatecznie Ortygię, a najemnicy
odeszli zgodnie z układem, by połączyć się z Dionizjosem w Lokrach.152
Syrakuży, nareszcie wolne, były osłabione dwuletnią anarchią, walkami
wewnętrznymi i grabieżą najemników. Podejrzewano teraz Diona, że sam
dąży do tyranii; położył on kres intrygom Heraklejdesa polecając go zabić.
Kiedy w r. 354 Dion próbował wprowadzić ustrój arystokratyczny, zginął
z rąk ludzi pewnego filozofa ze sokoły Platona, Kallipposa, który ogłosił się
samowładcą i zaatakował Katanę. W roku 35^ Hipparinos, siostrzeniec
Diona a brat przyrodni Dionizjosa, zagarnął władzę w Syrakuzach, po jego
zaś śmierci przejął ją jego rodzony brat, Nysajos. W roku 347 Dionizjos
wypędził Nysajosa z Syrakuz. Rozgoryczony tyran rządził teraz miastem
tak okrutnie, że lud zwrócił się o pomoc do Syrakuzanina Hiketasa, który
miał znaczne wpływy w Leontinoj. W roku 344 Hiketas, działając w ści­
słym przymierzu z Kartagińczykami, pokonał Dionizjosa i wyparł go na
Ortygię. W r. 343 flota kartagińska wpłynęła do Wielkiego Portu i dni nie­
zależności Hellenów na Sycylii wydawały się policzone.153
To, co przeszły Syrakuży od chwili powrotu Diona, przeżywały również
wszystkie niemal miasta w całym imperium Dionizjosa. Wyzwolenie ozna­
czało koniec ładu, niosło ze sobą walki wewnętrzne, tyranię i anarchię.
Wielu dużymi miastami zawładnęli awanturnicy posługujący się barba­
rzyńskimi najemnikami; następnie zaś zaatakowali oni miasta sąsiednie
dążąc do rozszerzenia swego panowania. Sytuację, w której znalazła się
Sycylia, przedstawił Platon w jednym ze swoich listów jako błędne koło
prowadzące do katastrofy: „Nigdy nie ma końca, ale to, co zdaje się koń­
cem, łączy się z nowym początkiem, a błędne to koło grozi zupełną zagładą
obu stronnictwom, tak zwolennikom tyranii, jak i demokracji, a jeśli do­
brze przewidujemy i słusznie się lękamy, grecki język zamilknie wkrótce
na całej niemal Sycylii, gdy dostanie się ona pod władzę Kartagińczyków
lub Osków.” W roku 344, kiedy przybył Timoleon, by ocalić Sycylię od tego
właśnie losu, trawa rosła na ulicach Syrakuz, a spośród innych miast
greckich jedne były opuszczone na skutek wojny, inne zaś opanowali bar­
barzyńscy najemnicy, którym nikt nie płacił żołdu.154
Również w Italii, gdzie potęga Dionizjosa skupiała razem miasta greckie
i broniła przed barbarzyńcami, upadek jego imperium miał podobne na­
stępstwa. Krzepkie ludy italskie, które dostarczyły tylu żołnierzy najem-
606 Upadek wielkich państw greckich

nych sycylijskim awanturnikom, zaczęły teraz silniej napierać na bogate


tereny nadmorskie zajęte przez kolonie greckie. W roku 356 miasto Terina
zostało zdobyte i zburzone przez lukańskie plemię Bruttiów. Ten surowy
lud pasterski utworzył teraz związek w celach wojennych. Później ofiarą
jego ataków padały kolejno Sybaris, Hipponion i inne jeszcze miasta, które
znikły z powierzchni ziemi na zawsze.155
Ostateczną przyczyną wszystkich tych klęsk było zwyrodnienie życia
politycznego w ciągu pięćdziesięciu lat samowładztwa, kiedy to dławiono
systematycznie poczucie odpowiedzialności politycznej, przesiedlano miesz­
kańców miast i rozbrajano Greków, sprowadzając jednocześnie barbarzyń­
skich najemników. Ze zwyrodnienia tego zrodziły się anarchia, walki we­
wnętrzne i przeraźliwa demoralizacja. Impuls, który doprowadził do upad­
ku autokracji, wyszedł od Diona, a sprawę Diona poparli publicznie, jeśli
nawet nie sam Platon, to przynajmniej wybitni członkowie jego Akade­
mii. Dionowi brakło jednak tych cech męża stanu, które były niezbędne,
by ocalić Sycylię od anarchii. Jeśli nawet przyjmiemy, że w postępowaniu
swym kierował się motywami z punktu widzenia filozofii jak najbardziej
godziwymi, nie zmienia to faktu, że sam był nieustępliwym rzecznikiem
arystokracji, zarówno w życiu intelektualnym, jak i politycznym; dla ludu
miał tylko nie znającą żadnych względów pogardę, a w swoich stosunkach
z Heraklejdesem okazał się słaby i podstępny.
Rola, jaką Platon odegrał w katastrofie sycylijskiej, musi budzić różne
zastrzeżenia. Najwięcej obciąża go to, że niewłaściwie ocenił Diona jako
człowieka i nie poznał się na nim jako na mężu stanu. Jego ,,kształcenie”
Dionizjosa nie miało poważniejszych konsekwencji praktycznych, chociaż
rządy tyrana były pewno przez pierwsze dziesięć lat łagodniejsze właśnie
dzięki wpływom i naukom Platona. Ale postawa wielkiego filozofa wobec
Diona, godna może podziwu w kategoriach osobistej lojalności, okazała się
szkodliwa w skutkach politycznych. Platon uświadomiwszy sobie, jakie
mogą być te skutki, przewidując przewrót i gwałt, które potępiał z pobudek
intelektualnych, nie zajął ani publicznie, ani otwarcie stanowiska przeciwko
Dionowi, lecz wycofał się na płaszczyznę prywatnej przyjaźni i starał się
pogodzić Diona i Dionizjo-sa wówczas, gdy nie było już prawie żadnej na­
dziei na zgodę. Zachowała isię apologia Platona w liście otwartym, napisa­
nym prawdopodobnie niedługo po jego śmierci, gdy zainteresowanie Sy­
cylią było jeszcze żywe. Autor tego listu ucieka przed oceną praktycznych
konsekwencji w dygresję filozoficzną i do samego końca idealizuje Dio­
na.156 Sam Platon musiał być jednak głębiej dotknięty upadkiem moralnym
Diona i bardziej gorzko rozczarowany rezultatami jego działalności, za
które w niedoskonałym świecie polityki praktycznej on także ponosił pew­
ną odpowiedzialność.
R O Z D Z IA Ł 4

SPOŁECZNE I GOSPODARCZE TŁO ZAMĘTU W GRECJI

*
ycie Ksenofonta (około 430— 354) przypada na okres politycznej fru­
Z stracji. Żadne państwo nie było w stanie narzucić na dłuższy okres
swego przywództwa reszcie Hellady, a bez takiego przywództwa państwa
greckie walczyły ze sobą niemal nieustannie. Pokój istniał tylko wtedy,
gdy jedno lub dwa mocarstwa panowały nad innymi: Ateny i Sparta w cza­
sie pokoju Nikiasza, a później sama Sparta. Podjęta w r. 362/361 próba
zapewnienia dobrowolnego pokoju przez utworzenie Związku Miast-Państw
zawiodła kompletnie. W roku 355, kiedy Ksenofont pisał Dochody, a Iso-
krates Mowę o pokoju, obaj radzili Ateńczyfcom dojść do porozumienia ze
wszystkimi państwami greckimi i pokierować ruchem na rzecz pokoju.
Ksenofont uważał, że Ateny powinny wystąpić w roli pośrednika nie tylko
między różnymi państwami, ale także między różnymi stronnictwami w po­
szczególnych państwach. Była to polityka rozsądna, oznaczała jednak po­
święcenie bezpośrednich interesów Aten, na czym skorzystałyby Teby. Po
roku 355 okazało się, że Ateny nie dorosły do tego zadania. Fakt, że pań­
stwom greckim nie udało się wypracować żadnego sposobu ocalenia, wy­
maga głębszej analizy.157
Jak zauważył to już Tukidydes, państwo o tendencjach imperialistycz­
nych musi posiadać znaczną nadwyżkę sił zbrojnych i zasobów finanso­
wych. W IV wieku Sparcie, Atenom i Tebom brakło tej właśnie nadwyżki.
Hoplitom spartańskim przyszło walczyć z wojskami najemnymi, a następ­
nie z intensywnie szkolonymi hoplitami tebańskimi. Nawet na morzu Ate­
ny znalazły dla siebie rywali w Beocji, Tessalii i Karii, na lądzie zaś Te­
bom przeciwstawiły się Tessalia, Arkadia czy zgoła Fokida. Działo się tak
nie dlatego, że Sparta, Ateny i Teby były słabsze tera£ niż w V wieku.
Sparta i Teby wzbogaciły się z pewnością w IV stuleciu, a Ateny w swoich
dokach miały nie mniej okrętów wojennych niż kiedykolwiek przedtem.
Powodem było raczej to, że inne państwa greckie stały się silniejsze.
W V wieku demokracja i dobrobyt Aten i Syrakuz stanowiły zjawiska nie­
mal unikalne. W IV wieku przewrót społeczny i gospodarczy postawił
w jednym z nimi rzędzie większość państw greckich i sycylijskich. „Okręty
wojenne, liczba ludzi, dochody pieniężne, obfitość ogólnego wyposażenia
608 Społeczne i gospodarcze tło zamętu w Grecji

i wszystko inne, co jest probieżem siły miasta-państwa” — mówi Demo-


stenes w r. 341 porównując swoje pokolenie z tym, które żyło za dni wo­
jen perskich — „wszystko to Helleni posiadają dzisiaj w ilości i liczbie
nieporównanie wyższych niźli Helleni z tamtych czasów.” 158
Dobrobyt, oparty na handlu i gospodarce pieniężnej, objął także kolonie
greckie, a dalej poza nimi również takie obszary, jak śródziemnomorskie
wybrzeże Hiszpanii, głąb Sycylii, brzegi Adriatyku, Bałkany i północne
wybrzeże Morza Czarnego. Dostatek Massalii i jej kolonii, świetność Sy­
cylii za panowania Dionizj osa, bogactwo Pantikapajon na Krymie za cza­
sów Spartokosa, Karii za Mausolosa, Cypru za Euagorasa — wszystko ra­
zem składało się na falę ogólnego dobrobytu płynącą przez kraje śród­
ziemnomorskie. Przodujące państwa kontynentu greckiego utrzymywały
stosunki dyplomatyczne z odległymi mocarstwami. Teby, na przykład, były
w przyjaźni zarówno z Kartaginą, jak i z Persją. W pierwszej połowie
IV wieku pojawiły się liczne oznaki świadczące o rozwoju międzypaństwo­
wego handlu i gospodarki pieniężnej, takie jak traktaty i przedstawiciel­
stwa handlowe, układy monetarne, przywileje handlowe, banki, arbitraż,
ubezpieczenia morskie, zastawy, hipoteki itd. Wymiana towarów, niewol­
ników i żołnierzy najemnych odbywała się teraz na obszarze od Hiszpanii
po Iran, od północnych wybrzeży Morza Czarnego do Cyreny, a przez pół­
wysep grecki przechodziła niby pomostem centralnym. Persja intereso­
wała się polityczną sytuacją w Grecji bynajmniej nie z powodów altru-
istycznych. Pokój w Grecji przyśpieszył przepływ między kontynentalnej
wymiany, a dotyczyło to zwłaszcza żołnierzy najemnych, których co naj­
mniej 50 000 znajdowało się na służbie perskiej w latach 336—330. Kupcy
zbijali wielkie fortuny. Zyski handlowe dochodziły do 30°/o na ładunkach
przewożonych na Krym, a normalna stopa procentowa od pożyczek wyno­
siła 12°/o. Grecy, którzy zrobili majątek za granicami jako najemnicy lub
kupcy, powróciwszy do domu wzbogacali własną ojczyznę. Był to istotnie
wiek potencjalnej obfitości (aphthonia). Dobrobyt takiego małego państwa
jak Megara, o położeniu dogodnym do handlu morskiego i lądowego, stał
się wprost przysłowiowy dlatego tylko, że zachowało ono neutralność.159
Kultura również rozprzestrzeniła się szeroko. Sztuki Eurypidesa podo­
bały się na Sycylii, swoje Bachantki wystawił on w Macedonii, a po śmierci
poety jego tragedie cieszyły się popularnością wszędzie tam, gdzie żyli
Grecy. Dawniej filozofowie i sofiści zjeżdżali głównie do Aten, gdzie spo­
tykały się ze sobą postępowe idee. W IV wieku wędrowali po całym świę­
cie greckim i nie brakło ich w żadnym mieście Peloponezu. Nowe poglądy
rozpowszechniały się zarówno dzięki sofistom, jak i dzięki handlowi książ­
ką, tak że rozwijała się stopniowo coraz bardziej jednolita kultura. Gospo­
darka pieniężna przyniosła ze sobą attyckie prawo handlowe, attycki alfa­
bet (przejęty przez Ateny z Miletu w r. 403), wreszcie attycki dialekt lite-
Społeczne i gospodarcze tło zamętu w Grecji 609

racki. W pismach ateńskiego wygnańca, Ksenofonta, i arkadyjskiego do­


wódcy najemników, Eneasza Taktyka, pojawiają się po raz pierwszy pewne
modyfikacje attyckiego dialektu literackiego, które zwiastują już przyszłą
lingua franca, język „powszechny” (koine) mówiącego po grecku świata.
Centrum tego szybkiego rozkwitu dostatku i kultury stanowiły Ateny. Ich
wpływ, jak twierdził w r. 380 Isokrates, był tak potężny, że „nazwa Hellen
wskazuje już nie na krew, ale na sposób myślenia i nadajemy ją tym,
których łączy z nami raczej kultura niż wspólne pochodzenie” .
W tym czasie zewnętrzny kształt miast greckich uległ większemu znor­
malizowaniu. Kiedy Eneasz pisał swoje dzieło O obronie umocnionych
pozycji (około r. 357/356), każde miasto średniej wielkości miało już teatr,
centrum administracyjne oraz otwarte przestrzenie na stadion i gimnazjon;
było chronione pięknymi masywnymi murami, a rozplanowane bardzo
starannie. W Halikarnasie, na przykład, Mausolos wzorował się na planie
miasta Rodos, które otaczało półkolem swój porj i rynek. W Olincie nową
część miasta zbudowano według planu geometrycznego, zastosowanego
przez Hippodamosa w Milecie, Thurioj i Pireusie jeszcze w V stuleciu.
W połowie IV wieku plan taki stał się „ostatnim krzykiem mody” . Cen­
trum administracyjne (agora) było sercem greckiego miasta. Tu skupiało
się zazwyczaj całe życie społeczne i polityczne: w bliskości były świątynie,
ołtarze, studnie i ogrody; tu znajdować się mogły sklepy lub stragany na
specjalne dni targowe, tu oglądało się procesje i uroczystości albo słuchało
przemówień. Wzór dla innych stanowiła agora ateńska. Po wojnach per­
skich uległa ona stopniowej przebudowie. Około r. 350, spoglądając w dół
od Hefajstejonu, widziało się przed sobą (patrz rys. 15): Strategejon dla
strategów, Tholos dla pry tanów, Buleuterion, gdzie odbywały się posie­
dzenia Rady, i stare Buleuterion używane na archiwum; za nimi posągi
herosów-eponymów na wysokiej podstawie, gdzie wywieszano publiczne
obwieszczenia; na lewo świątynie Niebiańskiej Afrodyty i przybytek,
w którym czczono Demosa i Charyty; następnie świątynia Apollona zwa­
nego Patroos, patrona attyckich fratrii, a naprzeciwko posągu Zeusa sto­
jącego ná okrągłym piedestale długa stoa, gdzie urzędował archont-basi-
leus i zasiadała Rada areopagu. Za nimi znajdował się ołtarz Dwunastu
Bogów i tzw. Esehara, czyli ognisko ofiarne. Od północy Stoa Herm i Stoa
Pojkile, gdzie filozofowie (i nie tylko oni) przechadzali ^ię pod ściennymi
malowidłami Polignota i Innych artystów. Z drugiej strony Drogi Pana-
tenajskiej świątynia córek Leosa. Na południe południowo-zachodnia stu­
dnia i podłużna świątynia Tezeusza, gdzie około r. 475 pogrzebano na
nowo kości herosa, a za nią studnia o dziewięciu wylotach, Enneakrunos,
zbudowana przez Pizystrata, a także mennica państwa ateńskiego.160
Budowę fortyfikacji, centrów administracyjnych i całych miast, takich
jak Messene czy Megalopolis, można było podejmować tylko w czasach
610 Społeczne i gospodarcze tło zamętu w Grecji

wyjątkowego dobrobytu. Wielkie bogactwa znajdowały się również w rę­


kach prywatnych. Timotheos i Mejdias wznosili domy zwane żartobliwie
„wieżami” lub „zaciemniaczami” , a zamożni mieszkańcy Olintu zbudowali
sobie nową dzielnicę obszernych rezydencji. „Bogaci ludzie” mieli „piękne
zbroje, dobre konie, wspaniałe domy i sprzęty, a bogate kobiety kosztowne
stroje i złotą biżuterię” . W Atenach Mejdias posiadał „wiele służebnic” ,
a Platon stwierdził około r. 375, że w każdym państwie w zamożnym domu
znajdzie się co najmniej pięćdziesięciu niewolników. To nowe bogactwo
nie koncentrowało się w jednym czy dwu miastach, lecz rozprzestrzeniało
teraz szybko. Tessalski arystokrata, Polydamas, był w stanie pokryć de­
ficyt państwowy z własnej kieszeni; Dion Syrakuzanin nawet na wy­
gnaniu miał dostateczne środki, by sfinansować całą ekspedycję; do pew­
nego Fokejczyka należało przed wojną świętą aż tysiąc niewolników,
a jeden z metojków zbudował na własny koszt rynek w Eginie.161
Ta fala dobrobytu spowodowała na pewno wzrost liczby niewolników
na ziemiach greckich. Aż do XIX stulecia niewolnicy pojawiali się w wielu
krajach świata razem z bogactwem, a liczba ich była zależna od warunków
lokalnych i rodzaju zajęcia. Niewolnictwo spotykamy wszędzie w Grecji.
Sparta, Argos i inne państwa doryckie zamieniły poprzednich mieszkań­
ców swoich ziem w ludność zależną, lecz gdzie indziej większość niewol­
ników pochodziła z importu i stanowili oni ruchomy dobytek właścicieli
prywatnych. Zamożni obywatele państw niedoryckich posiadali zapewne
przynajmniej po kilku niewolników już od czasów bardzo dawnych.
W Beocji, na przykład, skromny rolnik obrabiający osobiście własną zie­
mię (autourgos) miał za czasów Hezjoda niewolnika, który szedł za nim
przy orce, i paru innych do pracy w polu. Grecy w koloniach często naby­
wali bardzo dużo niewolników. W Syrakuzach, na Korkyrze i w Bizancjum
posługiwano się pracą niewolniczą przy uprawie ziemi. Na Chios, która
będąc sama przez się bogata mogła także bez trudu organizować napady
na brzeg azjatycki, stosunek ludności nie wolnej do własnych obywateli
był wyższy niż w innych państwach, z wyjątkiem Sparty, gdzie wynosił
on prawdopodobnie 10 : 1. W Atenach u schyłku V wieku prywatnych
niewolników spotykamy we wszelkiego rodzaju zajęciach i zawodach,
a w sztukach Eurypidesa i Arystofanesa stanowią oni nieodłączną cząstkę
życia codziennego. Niektórych zatrudniano jako siły niewykwalifikowane
(Nikiasz, na przykład, posiadał tysiąc niewolników wynajmowanych wła­
śnie do takiej pracy), lecz większość z nich byli to prawdopodobnie rze­
mieślnicy wyszkoleni w swoim zawodzie (cheirotechnai); takich bowiem
znalazło się najwięcej wśród owych dwudziestu tysięcy niewolników, któ­
rzy, jak mówi Tukidydes, zbiegli w czasie wojny dekelejskiej. Niekiedy
w Atenach, podobnie jak na Korkyrze i w Sparcie, zatrudniano niewolni­
ków na okrętach lub do obsługi hoplitów. W IV wieku prawie we wszy-
Społeczne i gospodarcze tło zamętu w Grecji 611

stkich państwach kontynentu było ich znacznie więcej niż kiedykolwiek


przedtem, a sposoby postępowania z nimi zaczęły nabierać szczególnego
znaczenia.162
W okresie tym panowało przekonanie, że niewolników nie może za­
braknąć. Według Eurypidesa niewola jest stanem naturalnym dla barba­
rzyńcy, ale nie dla Hellena, toteż niewolnicy byli prawie zawsze barba­
rzyńcami. W Prawach Platon zamierzał zapewnić swemu państwu wystar­
czającą liczbę i jakość niewolników na to, by mogli oni pomagać przy
wszelkiego typu pracach. Arystoteles sądził, że ,,państwa muszą posiadać
liczną ludność niewolniczą, a także wielu metojków i cudzoziemców” ,
a wyobrażał sobie, że w idealnym państwie wszystkie prace rolnicze będą
wykonywane przez niewolników, częściowo państwowych, częściowo zaś
prywatnych (jak w Lakonii i na Krecie za jego czasów). W roku 355 Kse-
nofont proponował, by Ateny zakupiły po trzech niewolników na każdego
dorosłego obywatela i wynajmowały ich do pr,acy w kopalni. Sugestie te
nie były pomyślane jako utopia, ale zupełnie realnie. W państwach pro­
wadzono z pewnością spisy niewolników, podobnie jak i innych grup lud­
ności, ponieważ pobierano podatek od ich posiadania, a także od nabycia;
wliczano również niewolnika do całości majątku przy nakładaniu daniny
majątkowej (eisphora). Ateny i Teby posiadały specjalne przepisy doty­
czące zbiegłych niewolników i niewątpliwie z wykazu takich zbiegów
zaczerpnął Tukidydes swoje wiadomości o nich w czasie wojny dekelej-
skiej. Hyperejdes mówi, że w r. 338 w kopalniach srebra i gdzie indziej
w Attyce dorosłych niewolników mężczyzn było razem sto pięćdziesiąt
tysięcy. Może jest to liczba nieco przesadzona, ale na pewno nie wzięta
całkowicie z powietrza. Ateny cieszyły się przez lat siedemnaście prawie
nie zamąconym pokojem, a kopalnie eksploatowano na tak wielką skalę,
że pojedynczy ludzie zdobywali tylko z tego źródła fortuny dochodzące
do 300 talentów, podczas gdy majątek Nikiasza, wliczając dochody ze
wszystkich źródeł, był trzykrotnie mniejszy.163
Dobrobyt nie zapewnił jednak pokoju w IV stuleciu. Pozwolił tylko
walczącym państwom odzyskać z zadziwiającą szybkością siły i wdać się
od razu w nową wojnę. „Spośród wszystkich państw — powiada Kse-
nofont — Ateny mają najwięcej naturalnych możliwości do pomnażania
swego bogactwa w czasie pokoju.” Podobnie było w ,wielu innych mia­
stach. Wciąż nowe wojny trwały niemal nieprzerwanie od r. 431 do 351,
a były to konflikty zarówno między poszczególnymi państwami, jak i mię­
dzy stronnictwami w łonie jednego państwa. Osłabiły one Helladę jako
całość. Jonię zagarnęli Persowie, parę wysp egejskich — Mausolos, Cher-
sonez zajął Kersebleptes, niektóre miasta w Traćji — Filip, pewne tereny
w południowej Italii — Bruttiowie, a znaczną część greckiej Sycylii —
Kartagina. W samej Grecji każde miasto było tak silnie ufortyfikowane
€12 Społeczne i gospodarcze tło zamętu w Grecji

jak za czasów mykeńskich, a sojusze zawierano i rozwiązywano równie


łatwo jak wtedy. W burzliwym morzu tych przymierzy i kontrprzy mierzy
Ateny starały się utrzymać na powierzchni zawierając układy raczej
z rządzącymi w innych państwach stronnictwami o podobnym do własnego
zabarwieniu politycznym niźli z samymi państwami, lecz żadna ze stron
nie była tu lojalna. Oportunizm i wiarołomność panowały niepodzielnie
w stosunkach międzypaństwowych. Eneasz Taktyk przyjmuje, że każdemu
państwu znajdującemu się w stanie wojny zagraża poważnie przewrót
spowodowany przez stronnictwo opozycyjne. Walki wewnętrzne, wybu­
chające samorzutnie, bywały jeszcze zaostrzane przez interwencje państw
wrogich. Okropności, do których doszło w czasie przewrotu na Korkyrze,
stały się później powszechne, jak to mówi Tukidydes o latach własnego ży­
cia, ,,niemal w całej Helladzie” , a zaborcze mocarstwa wyrastając i upada­
jąc podsycały w IV wieku wciąż na nowo pożar wojny domowej.164
Zamęt w państwach greckich i ciągłe ich starcia wzajemne były osta­
tecznie wynikiem faktu, że miasto-państwo jako jednostka polityczna nie
zaspokajało już duchowych, społecznych i ekonomicznych potrzeb wła­
snych obywateli. Pod koniec wojny peloponeskiej demokracja polityczna
znalazła się w Atenach w konflikcie z racjonalizmem i oświeceniem. Pro­
ces i śmierć Sokratesa w r. 399 rozdźwięk ten jeszcze utrwaliły. Filozofo­
wie IV wieku wzięli sobie do serca straszliwe oskarżenie sformułowane
przez Sokratesa w jego mowie obrończej: ,,Człowiek, który rzeczywiście
walczy o sprawiedliwość, musi zajmować się tylko sprawami prywatnymi,
a nie publicznymi, jeśli zamierza żyć choćby przez krótki okres czasu.”
Platon wystąpił jako doradca nie Ateńczyków, ale Dionizjosa, a intelek­
tualiści byli nie przywódcami, lecz krytykami demokracji ateńskiej. W cią­
gu IV stulecia literatura i sztuka rozwinęły się w odmiennym kierunku,
skupiając swoją uwagę nie tyle na państwie, co na jednostce. Filozofia
studiowała przede wszystkim duszę; tragedia kontynuowała psychologiczny
dramat Eurypidesa, pozbawiona jednak jego głębi myśli chyliła się szybko
do upadku; komedia, utraciwszy swoje polityczne zainteresowania, prze­
kształciła się w komedię społeczną i obyczajową. Umilkła w tragedii i w ko­
medii liryka, żywiona dotychczas Peryklesowym nabożnym umiłowaniem
oświeconej demokracji. Jej miejsce zajęło krasomówstwo, sztuka retorycz­
na, za pomocą której oskarżony dowodził swej niewinności, polityk prze­
konywał sędziów, mąż stanu starał się olśnić lud. Te tendencje, obserwo­
wane w filozofii i literaturze, znalazły swój wyraz również w sztuce, gdzie
szczególnie modny stał się teraz portret.
Skoro tylko państwo przestało być najważniejszą rzeczą w życiu oby­
watela, obywatel ten zaczął coraz więcej myśleć wyłącznie o sobie. „Opusz­
czacie Zgromadzenie — mówi Ajschines do Ateńczyków — nie wtedy,
gdy zakończycie obrady, ale gdy podzielicie się jak wspólnicy zyskiem.”
Społeczne i gospodarcze tło zamętu w Grecji 613

W państwach greckich na ogół istniała bardzo wyraźna rozbieżność inte­


resów między klasami posiadającymi a nie posiadającymi i właśnie kon­
flikt interesów prowadził do przewrotu społecznego. Przyczyną walk
wewnętrznych, według Demokryta, była zazdrość, a według Tukidydesa —
żądza posiadania i ambicja, przy czym obaj zwracali uwagę na odpowie­
dzialność ludzi, ekonomiczny zaś punkt widzenia przedstawił Platon
w połowie IV wieku: „W państwie, które nie ma popaść w najcięższą
chorobę, w rozbicie wewnętrzne czy rozdarcie, jak może raczej powiedzieć
by należało, prowadzące do wojny domowej, nie mogą jedni obywatele
żyć w biedzie, a drudzy pławić się w nadmiernym bogactwie, bo te dwie
rzeczy właśnie powodują takie nieszczęścia.” Podobne były również przy­
czyny wojen między państwami: żądza posiadania i ambicje ogółu oby­
wateli oraz gospodarcze potrzeby państwa lub jednej klasy w państwie.
W roku 425 Ateńczycy „dążyli do czegoś większego” i odtąd raz po raz
na plan pierwszy wysuwa się jako motyw żądza posiadania. W roku 355
Ksenofont przytacza diagnozę sformułowaną przez polityków ateńskich
w kategoriach ekonomicznych: „ubóstwo większości każe nam postępować
raczej niesprawiedliwie niźli uczciwie w naszych stosunkach z innymi
państwami.” 165
Jeśli wśród ludzi pracujących lub wynajmujących się za pieniądze znaj­
duje się znaczna liczba niewolników, społeczna przepaść między tymi, co
posiadają majątek, a tymi, co nic nie mają, jeszcze się pogłębia. Bogactwo
(euporia) i ubóstwo (aporia) oznaczało w IV wieku raczej posiadanie lub
brak majątku (ousia) niż możliwość zarobienia większego czy mniejszego
wynagrodzenia. Nawet najmniejszy posiadacz miał skłonność do patrzenia
z góry na utrzymującego się z pracy najemnej obywatela, który musiał
się trudnić jakimś prostackim zajęciem (banausia). Majątek zapewniał bo­
wiem wolny czas, a — jak mówi Arystoteles — „wolny czas jest potrzebny,
by móc dążyć do doskonałości i brać udział w życiu politycznym” . Jeśli
ktoś nie miał majątku, nie rozporządzał wolnym czasem. Stawał się pra­
cownikiem najemnym jak przyuczony niewolnik i zaliczano go do klasy
utrzymującej się z pracy rąk własnych (chernetikon). W swoich państwach
idealnych Platon i Arystoteles umieścili wszystkich obywateli powyżej
tego poziomu obdarzając ich majątkiem w dwóch postaciach: ziemią i nie­
wolnikami. Ateńczycy starali się dawać ziemię w kleri^chiach tym, którzy
nie mieli dostatecznych środków w ojczyźnie. W braku kleruchii przywódcy
demokratyczni przyznawali państwowe płace uboższym obywatelom. Ary­
stoteles potępił tę metodę, ponieważ płaca państwowa była zbyt niska, by
wynieść obywatela powyżej poziomu pracowników najemnych. Uważał na­
tomiast, że „nadwyżki dochodów powinny być rozdzielane między ubo­
gich (aporoi) w sumach globalnych wystarczających na zakup kawałka
gruntu lub zapewniających potrzebny kapitał (aphorme) do zajęcia się han-
614 Społeczne i gospodarcze tło zamętu w Grecji

dlem czy rolnictwem [...] tak, aby cieszyli się trwałym dobrobytem (eupo-
ria)” . „Taki właśnie — mówi Arystoteles — jest podział w państwie: mię­
dzy bogatymi (euporoi) a biednymi (aporoi).” Jest to,, jakbyśmy dziś powie­
dzieli, podział na posiadających i nie posiadających. Filozof nie widział za­
tem żadnego pożytku z zasiłków, które tylko podwyższały płacę otrzymy­
waną przez obywatela. Sądził on, że wszyscy obywatele (a przynajmniej
jak najliczniejsi)’ powinni posiadać pewien majątek.166
Niewolnicy w większości państw pracowali obok ludzi wolnych w rze­
miośle, w biurach, jako obsługa łodzi czy żniwiarze oczyszczający ziarno.
Nie było wielkich zakładów przemysłowych, ale warsztaty zatrudniały nie­
kiedy po 50 lub 60 pracowników, np. przy wyrobie noży lub łóżek. Za­
zwyczaj właściciel sam zatrudniał niewolników albo też wynajmował ich
innym otrzymując wówczas część zysków (apophora). W rezultacie zarobki
wynajmujących swą pracę obywateli, konkurujące z płacą niewolników,
utrzymywały się na niskim poziomie i zaledwie nadążały za wzrastającą
ceną chleba. Jednocześnie spadał popyt na najemną pracę obywateli w mia­
rę, jak coraz więcej spośród posiadaczy miało własnych niewolników.
Z punktu widzenia pozycji społecznej praca fizyczna (banauson er gon) za­
czynała uchodzić wśród obywateli coraz bardziej za poniżającą. Nie rzuca
się to tak wyraźnie w oczy w V wieku, ale w drugiej połowie IV wieku,
„najlepsze państwo — powiada Arystoteles — nie pozwoli swoim obywate­
lom pracować fizycznie, gdyż na ogół fizyczną pracę wykonują dziś tylko
niewolnicy cudzoziemcy” . Tak właśnie było w Tebach. W życiu politycz­
nym ubogi obywatel miał zapewnione prawa pod warunkiem, że panował
ustrój demokratyczny i państwo dawało mu wynagrodzenie za pełnienie
obowiązków politycznych. Dlatego biedniejsi obywatele w Atenach walczyli
zaciekle o demokrację, a często również występowali w obronie zaczepnej
polityki zagranicznej.167
Na rzadko zaludnionym kontynencie taki stan rzeczy miałby mniej po­
ważne konsekwencje. Miasta-państwa w Grecji były jednak znacznie bar­
dziej zatłoczone niż państwa narodowe w dzisiejszej Europie. Półwysep
cierpiał na nadmiar ludności częściowo wskutek przyrostu naturalnego,
częściowo zaś — importu niewolników. Flius, na pewno przypadek krań­
cowy, posiadało w IV wieku pięciokrotnie więcej hoplitów niż w r. 479.
Wzrastającej liczby ludności nie była w stanie wchłonąć wieś, chociaż
uprawę roli prowadzono w IV wieku intensywniej i bardziej fachowo niż
kiedykolwiek przedtem; ludność ta skupiała się zatem w miastach, gdzie
życie polityczne miało wyższą temperaturę. Stare miasta się rozrastały
(w Atenach, na przykład, mieszkała około r. 330 prawie połowa wszystkich
obywateli, podczas gdy sto lat wcześniej niewiele więcej niż jedna trze­
cia), a nowe powstawały w Arkadii, Messenii, Tessalii i na Sycylii. I tak
jednak istniał znaczny nadmiar obywateli, którzy zbiednieli nie znajdując
Społeczne i gospodarcze tło zamętu w Grecji 615

stałego zatrudnienia i wyruszali wraz z rodzinami na włóczęgę w poszuki­


waniu środków utrzymania. „Łatwiej jest — stwierdził bez zbytniej prze­
sady Isokrates w r. 356 -y— zebrać większą i lepszą armię wśród ludności
niestałej niż wystawić ją z obywateli.” Prawie w całej Grecji przeludnie­
nie spowodowało wzrost zapotrzebowania na importowane środki żywno­
ściowe, zwłaszcza zboże, które sprowadzano głównie z Sycylii, Tessalii,
północnych wybrzeży Morza Czarnego i Egiptti. Tak więc państwa musiały
teraz w większym stopniu liczyć na umowy handlowe zawierane z innymi
państwami albo w braku takich umów — na siłę, tzn. na wojnę. Drugi
Związek Ateński rozbudował się szybko, gdyż chronił handel i zapewniał
wolność od prześladowań politycznych.168
Tak więc miasto-państwo jako jednostka polityczna nie było już samo­
wystarczalne. Przestało narzucać wewnętrzną lojalność bardziej oświeco­
nym obywatelom, nie potrafiło zjednoczyć społeczeństwa i nie zabezpie­
czało pomyślności gospodarczej. Te niedociągnięcia stanowiły przyczyny
zarówno konfliktów w łonie państwa, jak i wojen 'zewnętrznych. Dionizjos
znalazł chwilowe rozwiązanie łącząc kilka miast-państw w jedno państwo
nadrzędne, Jazon uczynił to samo wskrzeszając urząd tagosa, Megara zaś —
zachowując neutralność w czasie, gdy inni próbowali pod płaszczykiem
koalicji przetartej ścieżki imperializmu. Jednakże żadne państwo ani żad­
na grupa państw nie zapewniły światu greckiemu trwałej stabilizacji,
a w r. 354 tak imperium Dionizjosa, jak i Związek Ateński czy koalicja
beocka, wszystko chyliło się już do upadku.
Ateny ciągle jeszcze przodowały w życiu kulturalnym Hellady ciesząc
się wyjątkową jak na owe czasy stabilizacją. Pozycję miały korzystniejszą
niż jakiekolwiek inne państwo greckie, ponieważ w okresie pokoju były
ośrodkiem greckiego handlu, a nawet, można by rzec, handlu światowego.
Przez całe stulecia wzrastała stale ilość towarów przechodzących przez Pi-
reus, z czego niemałą część stanowił tranzyt. Jesteśmy w stanie z grub­
sza określić liczbę obywateli ateńskich. W okresie dobrobytu, jak np. w la­
tach 370— 365, do najwyższej klasy majątkowej zaliczano mniej więcej
1200 ludzi, w klasie hoplitów było około 15 000 i pewno 20 000 w klasie
tetów, w sumie więc dorosłych obywateli mężczyzn blisko 40 000. W ro­
ku 394 liczba ta wynosiła „ponad 30 000” , a w r. 322 — około 31 000; spa­
dek taki spowodowały straty wojenne oraz emigracja. Wraz z sytuacją
gospodarczą zmieniała się struktura społeczeństwa. W latach 365— 357,
kiedy zakładano kleruchie, zamożniejsze klasy przewyższały zapewne licze­
bnie tetów. W innych czasach stosunek ten kształtował się odmiennie.
Również liczba metojków zależała w znacznej mierze od warunków eko­
nomicznych. Można przypuszczać, że w r. 360 było ich 8000. Musieli oni
płacić podatki, wśród nich opłatę za pozwolenie zamieszkania, a pociągano
ich także do służby w wojsku. Na ogół mieli się oni dobrze, niektórzy byli
616 Społeczne i gospodarcze tło zamętu w Grecji

bardzo bogaci, a na bogactwo to składali się również niewolnicy. Istnieją


rozbieżności co do oceny liczby niewolników około r. 360. Było ich praw­
dopodobnie nie mniej niż 200 000, co daje mniej więcej jednego niewolnika
na każdego człowieka wolnego. Przybliżona bowiem liczba całej ludności
obywatelskiej, wszystkich mężczyzn, kobiet i dzieci musiała wynosić jakieś
160 000, metojków około 24 000, do czego trzeba dodać kilka tysięcy cza­
sowo przebywających w Atenach cudzoziemców. W sumie było zatem
w Atenach ludności około 400 000, podczas gdy Diodor podaje dla Akragas
w r. 406 liczbę 200 000.169
W czasach pokoju Ateny czerpały dochody z handlu i związanych z nim
transakcji. Pobierały one dwuprocentowy podatek od wartości za ładunki
przechodzące przez Pireus, dwuprocentowy podatek od nabycia w Atty-
ce, opłaty portowe i celne oraz podatki od metojków, niewolników i pro­
stytutek. Do skarbu wpływały także czynsze z posiadłości państwowych,
w tym 4°/o wartości srebra wydobywanego w Laurion, jak również wszel­
kiego rodzaju grzywny nakładane przez sądy ateńskie i konfiskaty do­
konywane na mocy ich wyroków. Póki trwał pokój, dochody te były wię­
cej niż wystarczające i nie ściągano też od obywateli żadnych podatków
bezpośrednich. Kiedy w r. 355 Ksenofont doradzał Ateńczykom, jak mają
poprawić swą sytuację, proponował takie same środki. Zalecał mianowi­
cie przyciągnąć liczniejszych jeszcze metojków, cudzoziemców i kapita­
nów okrętów, budować więcej państwowych domów mieszkalnych i eks­
ploatować na szerszą skalę kopalnie zakupiwszy po trzech niewolników
na każdego obywatela, tzn. około 120 000 niewolników, którzy następnie
mieli być wynajmowani do pracy w kopalniach. Mówił cn słusznie, że
Ateny mogłyby w znacznym stopniu ulżyć swym zbiedniałym obywate­
lom, odbudować doki, mury i świątynie oraz zgromadzić nowe rezerwy,
gdyby tylko utrzymały pokój. Podczas wojny sytuacja zmieniała się rady­
kalnie. Na trzy wyższe klasy nakładano wówczas podatek od majątku
(eisphora) i pociągano je do służby wojskowej; najbogatsi wydatkowali
również wielkie sumy służąc w konnicy lub jako trierarchowie, w charakte­
rze przedpłat na podatek itd. Jednocześnie wojna zakłóciła handel i wystra­
szała metojków, tak że dochody spadały raptownie. ,,W czasie pokoju Ate­
ny znów będą zatłoczone kupcami, cudzoziemcami i metoj kami, którzy
teraz je opuścili” — mówił Isokrates w r. 355. Podczas wojny Ateny paliły
z obu końców świece swoich finansów, dlatego też traciły wówczas pie­
niądze równie szybko, jak szybko odzyskiwały je w pokoju.170
Teci nie płacili nic ani w czasie wojny, ani w czasie pokoju, otrzymy­
wali zaś żołd jako wioślarze we flocie, toteż idąc na wojnę nie ponosili
żadnych strat finansowych, a odbudowa imperium, dając im możliwość
zostania kleruchami, mogłaby zapewnić awans do klasy hoplitów. W de­
mokracji stanowili oni zazwyczaj większość, nic więc dziwnego, że Zgro-
Społeczne i gospodarcze tło zamętu w Grecji 617

madzenie Ludowe tak często głosowało za wojną i starało się przekształcić


Związek Ateński w imperium. W roku 415 „cały tłum i żołnierze pałali
żądzą wojaczki wiedząc, że od razu dostaną żołd, a ponadto przysporzą
państwu potęgi, która będzie dla nich źródłem stałych zysków zawsze” .
W roku 393 Arystofanes tak przedstawiał nastrój panujący w Atenach
w przededniu innego wielkiego przedsięwzięcia: Gdy jeden z mówców
mówi, że ,,flotę trzeba wystawić, za wnioskiem głosują biedacy, a bogaci
i rolnicy — przeciw” . W roku 355 Ksenofont określa stosunek ludu do
Związku Ateńskiego jako postawę agresywną, której przyczyną jest ubó­
stwo większości.171
Rozbieżność interesów między bogatymi a biednymi przekształciła du­
cha i mechanizm działania ateńskiej demokracji. Poszanowanie dla prawa
w ogóle, a zwłaszcza dla „praw niepisanych” osłabło, gdyż lud był zdecydo­
wany przeprowadzić swą wolę i rządzić raczej na podstawie własnych
uchwał niż ustawodawstwa. Wprowadzone pierwotnie w celu obrony praw
oskarżenie o wysunięcie wniosku sprzecznego z prawem (graphe pa-
ranomon), straciło ostrze skutkiem nadużywania; Aristofon miał się po­
dobno przed nim bronić co najmniej siedemdziesiąt pięć razy. Oskarżenie
o „zdradę” (eisangelia), pomyślane jako ochrona państwa w wypadku,
gdy legalny proces zdawał się mniej stosowny, zdeprecjonowało się przez
zbyt dowolną interpretację do tego stopnia, że wnoszono je np. przeciwko
ludziom, którzy zapłacili jakimś flecistkom więcej, niż to przewidywała
ustawowa taryfa. Sprawy na podstawie obu tych oskarżeń sądził bezpo­
średnio lud na Zgromadzeniu. Już przed r. 355 wprowadzono jednak nową
procedurę, aby zachować zasadę precedensu w prawie. Na życzenie Zgro­
madzenia wyznaczono teraz z heliai 1001 tzw. nomotetów (nomothetai),
którzy mieli zbadać wszystkie dawne i aktualne prawa i poczynić zmiany
zgodne z rezultatem swoich badań. W ten sposób lud raz jeszcze okazał
się źródłem i sędzią prawa.172
Władzę wykonawczą systematycznie osłabiano. Rada straciła prawo ka­
rania śmiercią, sądzenia spraw o „zdradę” i odrzucania kandydatów na
urzędy na podstawie przeprowadzonego przez siebie badania. Ostatnie
słowo należało tu do Zgromadzenia lub do heliai. Przekazano też Zgro­
madzeniu niektóre uprawnienia Rady, dotyczące rokowań dyplomatycz­
nych i zarządu finansami państwa. Wyżsi urzędnicy budzili na ogół po­
dejrzliwość ludu i niejeden z nich został stracony, wygnany lub skazany
na grzywnę przez heliaję. Lud nie miał dla nich litości. Kallistratos, oskar­
żony o „zdradę” , gdyż „nie najlepiej doradził ludowi” , uciekając uniknął
śmierci w r. 361, ale gdy wrócił około r. 355 i zasiadł jako błagalnik przy
ołtarzu Dwunastu Bogów, odciągnięto go stamtąd i stracono. Ifikratesa,
który zagroził w sądzie użyciem swoich najemników, uniewinniono w r. 356
z zarzutu zdrady, ale Timotheosa ukarano olbrzymią grzywną 100 talen-
618 Społeczne i gospodarcze tło zamętu w Grecji

tów. Sława polityczna była bardzo niebezpieczna dla każdego wyższego


urzędnika, a nawet dla członka Rady. Milczące założenie, że lud nigdy się
nie myli, oznaczało, że polityka jego musi być zawsze słuszna, a za wszel­
kie niepowodzenia ponoszą odpowiedzialność wykonawcy.173
„Lud sam siebie zrobił panem wszystkiego — pisze Arystoteles —
i wszystkim zarządza przez uchwały Zgromadzenia i wyroki sądów, w któ­
rych ma głos rozstrzygający.” Przy takich bezpośrednich rządach ludu
fundamentalne znaczenie miało kierownictwo polityczne. Podczas gdy Pe-
rykles był w jednej osobie strategiem, finansistą i mówcą, jego następcy
rzadko wykazywali taką wszechstronność. ¡Strategami zostawali najczęściej
zawodowcy, którzy służyli za granicami jako dowódcy najemników, jeśli
utracili popularność czy zajęcie w ojczyźnie. Również finansiści byli teraz
fachowcami w dziedzinie, której znaczenie w rządzeniu państwem stale
wzrastało, a kilku z nich zdobyło sobie sławę dobrych mówców. Mówcy
specjalizowali się w umiejętności przekonywania na Zgromadzeniu i w są­
dach ludu, by przyjął ich punkt widzenia. Najmniej skrupułów mieli wśród
nich sofiści polityczni, zdolni dowieść, że białe jest czarne, i gotowi do
sprzedawania swej sztuki każdemu patronowi; usługi ich wynajmowali nie­
raz wodzowie żołnierzy najemnych, obce państwa, różni przedsiębiorcy,
dowódcy konnicy itp. Ci nawet, którzy pragnęli uważać się za mężów
stanu, musieli najpierw wysługiwać się zachciankom ludu, by uzyskać ja­
kiekolwiek wpływy. Jeśli nie piastowali urzędu w administracji państwo­
wej, niełatwo było wytoczyć iim proces, choćby występowali jako rzecz­
nicy polityki zbrodniczej. Winowajców klęski szukano wśród tych, (którzy
wprowadzili ich politykę w życie.174
„Bądź pewny — mówi jedna z postaci Arystofanesa do boga bogactwa —
że ty jeden przyczyną wszystkiego tylko jesteś, wszelkich i klęsk, i powo­
dzeń. Nawet na wojnie zawsze ci muszą zwyciężyć, którzy samego ciebie
po swej stronie mają.” Pieniądze oznaczały najemników, a wszystkie pań­
stwa, nawet Sparta, używały ich, by zastąpić wojska obywatelskie lub też
uzupełnić je w działaniach wojennych. Ateny zaciągały ich bardzo wielu;
miewały w swej służbie siedmio- i ośmiotysięczne armie najemne, a tylko
w czasie wojny sprzymierzeńców wypłaciły im 1000 talentów żołdu. Hop­
lici ateńscy walczyli chętnie tylko na bliskich terenach, a pod względem
wyszkolenia i dyscypliny nie dorównywali najemnikom. Utrzymanie jazdy,
mimo że służyli w niej Ateńczycy, którzy sami dostarczali wierzchowców,
kosztowało państwo 40 talentów rocznie. Znaczna część dochodów szła na
fortyfikacje, doki, arsenały i uzbrojenie. Każdego roku budowano prawdo­
podobnie nowe okręty. Poza tym wzrosły płace państwowe. Za udział
w Zgromadzeniu obywatele otrzymywali na początku stulecia po 1 obolu,
a w drugiej połowie wieku po 6 oboli za Zgromadzenie zwykłe i po 9 oboli
za tzw. główne. Sędziowie, których zatrudniano częściej niż dawniej, byli
Społeczne i gospodarcze tło zamętu w Grecji 619

również opłacani przez państwo, a każdemu z urzędników przysługiwało


niewielkie wynagrodzenie. Zamknięcie heliai w r. 355 i ponownie w r. 348
było oznaką wyczerpania finansowego.175
Od roku 403 ustrój uległ pewnym innym jeszcze modyfikacjom. Po raz
pierwszy, być może, w r. 378/377, wybrano przez losowanie dziewięciu
tzw. proedrów (proedroi), po jednym z każdej fyli, z wyjątkiem tej, która
włąśnie pełniła prytanię. Mieli oni przewodniczyć jako prezydium na po­
siedzeniach Zgromadzenia i Rady; zapewne od r. 366/365 wyznaczono rów­
nież losem na okres roku sekretarza (grammateus) prytanii dodatkowo do
sekretarza Rady powoływanego co miesiąc. Zmiany te miały niewątpliwie
na celu usprawnienie administracji. Najdonioślejsze były innowacje w fi­
nansach. Należało tu wprowadzenie symmorii służących przy ściąganiu po­
datku majątkowego, a później także przy trierarchii, oraz kolegium komi­
sarzy floty. Koordynacja spraw finansowych należała do Rady aż do r. 354,
kiedy to zarządcy funduszu widowiskowego (to theorikori) zostali upoważ­
nieni do nadzoru nad wydatkami także innych wydziałów skarbu. Roz­
dawnictwo pieniędzy, mające na celu umożliwienie najbiedniejszym udziału
w uroczystościach i funkcjach państwowych, stanowiło istotną formę po­
mocy dla ubogich w V wieku i odegrało ważną rolę w ciężkich czasach
IV wieku. Prawdopodobnie w r. 358 utworzono odrębny fundusz widowi­
skowy mający dostarczać regularnie pieniędzy i wówczas też powołano jego
zarządców. Wybierani przez lud na okres czteroletni, od jednych Panate-
najów do następnych, komisarze ci stanowili wyjątek od ogólnie przyjętej
zasady demokracji, że urzędników wyznacza się przez losowanie na jeden
rok tylko. Szczególne ich uprawnienia wkrótce oddały im w ręce „kon­
trolę nad niemal całą administracją państwową” .176
W roku 354 głównym zarządcą funduszu widowiskowego został Eubulos,
zdolny polityk, który rok wcześniej wystąpił z wnioskiem zawarcia po­
koju. On sam i jego następcy prowadzili dalekowzroczną politykę finanso­
wą. Podstawę jej stanowiło prawo uchwalone zapewne podczas kadencji
Eubulosa (lata 354— 350), na mocy którego wszelkie nadwyżki dochodów
przekazywano odtąd na fundusz widowiskowy. Dzięki temu prawu bied­
niejsi obywatele byli teraz materialnie zainteresowani w utrzymaniu po­
koju; jeśliby bowiem Ateny wszczęły poważniejszą wojnę, nadwyżki te
musiałyby iść nie na fundusz widowiskowy, ale wojskowy (stratiotikon).
Pod wieloma względami było to świetne posunięcie. Podział społeczeń­
stwa ateńskiego nie zaznaczał się teraz tak ostro jak wówczas, gdy w spra­
wach wojny i pokoju bogaci i biedni mieli sprzeczne interesy. Można było
narzucić oszczędności finansowe we wszystkich dziedzinach życia pań­
stwowego. Na przygotowania wojenne szły pieniądze przeznaczone przez
Zgromadzenie w jego własnym budżecie na fundusz wojskowy. Prawo to
działało po prostu jak hamulec wobec możliwości wojny. A hamulec ten
620 Społeczne i gospodarcze tło zamętu w Grecji

niełatwo było usunąć. Ktoś bowiem musiał postawić wniosek, by Zgro­


madzenie wyznaczyło nomotetów do zbadania owego prawa, podobnie jak
badali inne przepisy w ustawodawstwie. I w tym też kryło się niebezpie­
czeństwo. W chwili, gdy zaszłaby potrzeba wszczęcia wojny, nienaruszalne
prawo do korzyści płynących z pokoju mogłoby się okazać nazbyt silne.177
Ateńską demokrację tego okresu krytykowali surowo jako przykład de­
mokracji skrajnej wszyscy ci, którzy sami woleli demokrację bardziej
umiarkowaną lub zgoła ustrój typu niedemokratycznego. Spadkobiercami
Tukidydesa i Arystofanesa byli Platon, Isokrates, Ksenofont, Teopomp
i Arystoteles; potępiali oni nierozsądek Zgromadzenia czy heliai, tak łatwo
poddających się błyskotliwej retoryce i pokusom panowania nad innymi.
Ale miasto bogini Ateny miało wiele cech pięknych. Zapewniało ono swoim
obywatelom wolność polityczną, wolność słowa i wykształcenia, równość
wobec prawa i w interesach. Żywiło swoich ubogich i dawało im poczucie
własnej godności. Humanitarnie, w sposób określany przez Greków sło­
wem philanthropia (przyjaźń dla człowieka), ułożyło życie codzienne
metojków i niewolników, których dopuszczano do wielu form kultu rodzin­
nego i państwowego przyznając im również ochronę prawa. Przewodziło
światu w życiu kulturalnym, w handlu i gospodarce pieniężnej. Mechanizm
demokracji ateńskiej wykazywał wiele czynników sprzyjających umiarko­
waniu. Członkowie Rady i sędziowie musieli mieć powyżej lat trzydziestu.
W normalnych czasach większość z nich rekrutowała się z klasy hoplitów,
gdyż wynagrodzenie >za sprawowanie urzędu nie było wystarczające, by
przyciągnąć liczniejszych członków klasy tetów, w Zgromadzeniu zaś udział
brali przede wszystkim ci, którzy mieli wolny czas, a więc i środki po temu.
Jedynie w okresach depresji finansowej wśród sędziów przeważali ubo­
dzy 178, i tylko w krytycznych chwilach najbiedniejsi przychodzili na Zgro­
madzenie w liczbie dostatecznej, by zapewnić sobie głos decydujący. Odzie­
dziczone doświadczenie wielu pokoleń, a wraz z nim ścisłe zasady proce­
duralne pozwoliły Ateńczykom prowadzić swoje sprawy w sposób, który
także w IV wieku ciągle jeszcze służył za wzór innym państwom.
Księga szósta

W Z R O S T I EKSPANSJA
M ACEDONIE
R O Z D Z IA Ł 1

MACEDONIA ZDOBYWA MIEJSCE W SWIECIE GRECKIM

1. ODBUDOW A PAŃSTW A MACEDOŃSKIEGO

eograficznie Macedonia dzieli się na dwie części. Dolna Macedonia


G obejmuje równinę nadmorską, przez którą dwie wielkie rzeki, Aksios
i Haliakmon, płyną ku Zatoce Thermajskiej. Równina ta, otwarta od wscho­
du, otoczona jest z pozostałych ¡stron wzniesieniami. Za nimi leżą rozległe
płaskowzgórza górnej Macedonii, te również zamknięte wysokimi pasmami
górskimi ze wszystkich stron prócz od wschodu. Przez góry prowadzą tylko
nieliczne przejścia: dolina Ternpe między Olimpem a Ossą i przełęcz pod
Oloosson między Olimpem a górami Pindus; dwie przełęcze wiodące z okrę­
gów Orestis i Lynkestis przez główne pasmo Bałkanów do Illirii; przełęcz
między pasmem Bałkanów a górą Paikon i druga między Paikon a górą
Kerkine, obie schodzące do Pajonii. Tak więc górifej Macedonii broni na­
leżycie pierścień gór, a wału tego brak tylko od wschodu, gdzie pierwszą
ciągłą zaporę stanowi rzeka Strymon. Dolna Macedonia posiada dobre zie­
mie uprawne i płaskie wybrzeże. Macedonia górna jest przeważnie krajem
pasterskim z połaciami żyznych gruntów ornych. Klimat mają obie kon­
tynentalny, nie śródziemnomorski, a łączna ich powierzchnia przewyższa
znacznie obszar każdej z greckich krain, nawet Tessalii. Dzisiaj mieszka tu
1 140 000 ludności (nie licząc Chalkidyki z jej 78 000), podczas gdy w Beocji
tylko 106 000.
Z dolnej Macedonii rozchodzą się cztery drogi lądowe. Jedna dąży ku
południowi przez dolinę Tempe i łączy się z głównym szlakiem biegnącym
w kierunku Istmu i Peloponezu. Ku północy doliną rzeki Aksios idzie się
do dorzecza środkowego Dunaju. Od strony zachodniej szczerba w paśmie
Bałkanów w Lynkestis otwiera drogę do Illirii i nad brzeg Adriatyku, gdzie
leżały dwie kolonie greckie: Epidamnos i Apollonia, pd wschodu dolina
między Półwyspom Chałkidyckim a górą Kerkine wiedzie do rzeki Stry­
mon, skąd droga prowadzi dalej przez Trację aż do Bizancjum nad Bosfo­
rem. Wszystkie najazdy szły zazwyczaj trzema ostatnimi szlakami, wycho­
dząc z Pajonii, Illirii lub Trać j i, a kierując się ku dolnej Macedonii. Gre­
ków, nie nawykłych do klimatu kontynentalnego, przyciągał raczej Półwy­
sep Chalkidycki, a w mniejszym stopniu także równina nadmorska. Tak
więc można powiedzieć o Macedonii, że stanowi ona jedną krainę geogra-
624 Macedonia zdobywa miejsce w święcie greckim

liczną o charakterze kontynentalnym, otoczoną wokół górami, a zajmującą


w paśmie bałkańskim ważną pozycję strategiczną.
Ludność jest tu mieszana. Język macedoński, różny od języka sąsiadów,
rozwinął się w czasie, gdy Macedończycy byli odrębnym ludem, obecnie
zaś wyszedł już niemal całkowicie z użycia. Fizycznie są oni silniejszej
budowy niż południowi Grecy, a twarde warunki życia wieśniaczego lub
góralskiego wykształciły w nich raczej surową zaciętość niż lotność umysłu.
W górach odnajdujemy jeszcze resztki lasów dziewiczych, które były
znacznie rozleglejsze w starożytności, gdy wywożono stąd przede wszyst­
kim smołę i wszelkiego rodzaju drewno. Równiny ze swymi bagnami i je­
ziorami zapewniały pastwiska licznym tabunom koni, stadom bydła i owiec,
a na wielkich połaciach aluwialnej gleby dojrzewało dosyć zboża, by star­
czyło go także na eksport. Sady, winnice i ogrody różane przyczyniły się
do nazwania pierwszej stolicy, Edessy, Ogrodem Midasa. W rzece Lydias
wymywa się jeszcze nieznaczne ilości złota, a w północnej i zachodniej
Macedonii wydobywano niegdyś srebro. Żeglarze starożytni najlepsze dla
siebie porty znajdowali na Półwyspie Chalkidyckim. Pydna miała port,
w Methone i Therme statki zatrzymywały się na redzie, a do Pełli, leżącej
24 km w głąb lądu, dopływało się rzeką i jeziorem, które dziś jest całko­
wicie zamulone.
W starożytności Macedonia była zamieszkana przez ludność różnego po­
chodzenia. Pod koniec epoki brązu resztki plemion greckich pozostały w po­
łudniowej części kraju. Zapewne w VII wieku jedno z nich, Makedones,
zajęło Aj gaj, zagarniając następnie nadmorską równinę dolnej Macedonii,
która stała się wówczas królestwem Makedon; potomkami jego twórców
byli właściwi Macedończycy okresu klasycznego, czczący bogów greckich,
szczególnie Zeusa i Heraklesa. Inne plemiona greckie zmieszały się w gór­
nej Macedonii z librami, Pajonami i Trakami, zwłaszcza ci ostatni mieli
swoje własne orgiastyczne kulty podobne do przedstawionych w Eurypi-
desowych Bachantkach. Grecy południowi założyli miasta-państwa na Pół­
wyspie Chalkidyckim, a także na wybrzeżu macedońskim.. Na początku
V wieku Argeadzi, królewski ród Makedonu, zostali uznani za Hellenów
na Igrzyskach Olimpijskich. Chociaż próba wywodzenia ich z Argos opie­
rała się zapewne tylko na podobieństwie- brzmienia, królowie uważali się
sami za Greków, a swego protoplastę upatrywali w Heraklesie, synu Zeusa.
Królewski dom z Lynkos w górnej Macedonii głosił, że pochodzi od Bak-
chiadów, którzy zbiegli z Koryntu około r. 657; o bogactwie panujących tu
władców świadczą złote maski i sprzęty znalezione w grobach z końca
VI wieku, odkrytych w Trebenishte nad jeziorem Lychnidos. Członkowie
tych rodów królewskich z pewnością mówili po grecku, ale znali także
język swego ludu, „macedoński” , który zawierał słowa pochodzenia wcże-
snogreckiego, był jednak niezrozumiały dla Greków epoki klasycznej. Sami
Odbudowa państwa macedońskiego 625

Macedończycy nie uważali się na ogół za Greków i nie byli też za nich
uważani przez sąsiadów.1
Królewski dom Makedonu rościł sobie tradycyjne prawa do zwierzchno­
ści nad okręgami górnej Macedonii zupełnie tak samo, jak królowie spar­
tańscy nad Lacedemonem. W V stuleciu zwierzchnictwo to przypominało
swym charakterem stosunki homeryckie, obejmowało bowiem luźno po­
szczególne plemiona, które miały własne rody królewskie, a królom ma­
cedońskim służyły w czasie wojny jako ich nominalni poddani. Sytuacja
ta pozwoliła jednak Tukidydesowi uznać obszary górnej i dolnej Mace­
donii za jedno królestwo — Macedonię. Władza królewska była władzą
dziedziczną z określonymi prerogatywami, podobnie jak w epoce heroicz­
nej w Grecji mykeńskiej. Była ona dziedziczna w rodzie Argeadów, a każ­
dego kolejnego następcę wybierał królem lud macedoński. Król ten uosa­
biał państwo. Jego imię zastępowało nazwę państwa w dokumentach dy­
plomatycznych i na monetach wypuszczonych po raz pierwszy po w oj­
nach perskich. Był właścicielem całej ziemi, naczelnym wodzem w czasie
wojny, sędzią, kapłanem, skarbnikiem, a na czas nieobecności w kraju
mógł przekazywać swoje uprawnienia wyznaczonym przez siebie zastęp­
com. Lud macedoński sądził sprawy o idradę, w których król był jedną
ze stron, i miał prawo pozbawić go władzy. Macedończycy służyli królowi
na wojnie i w pokoju, płacili mu podatki jako dzierżawcy ziemi królew­
skiej oraz zobowiązani byli na rzecz jego do innych jeszcze świadczeń. Po­
nieważ żyli w organizacji plemiennej, arystokrację każdego plemienia łą­
czyło z królem osobiste „pokrewieństwo” , które zapewniało jej specyficz­
ną wobec niego pozycję. Spośród owych krewnych król wybierał swoich
„towarzyszy” — hetajrów (hetairoi). Służyli mu oni na dworze i walczyli
przy jego boku na wojnie, oddani mu tak całkowicie jak myrmidońscy „to­
warzysze” byli oddani Achillesowi w czasie wojny trojańskiej. Z nich two­
rzył też król swoją Radę. Pod względem obyczajów Macedończycy żyli
z królem na poufałej stopie, nosili takie samo ubranie i rozmawiali z nim
otwarcie.2.
W IV stuleciu Macedonia swymi instytucjami przypominała bardziej
Molossis w Epirze, Illirię, Pajonię i Trację niż greckie miasta-państwa.
Królowie macedońscy starali się uczynić swój dwór ogniskiem greckiej
kultury i przyczyniali się do gospodarczego rozwoju kraju prowadząc han­
del z greckimi państwami, ale królestwo ich pozostało zamknięte dla wpły­
wów greckich w dziedzinie polityki. Kiedy wyodrębniła się warstwa śred­
nią, utworzono z niej „pieszych towarzyszy” — pedzetajrów (pezetairoi),
^tórzy usługiwali królowi, a w godności ustępowali tylko hetajrom. Cho­
ciaż wsie zamieniały się powoli w miasta, a Pella była już największym
z nich w Macedonii, ośrodki miejskie pozostały nadal jednostkami admi­
nistracyjnymi podporządkowanymi tronowi i nie przekształciły się w nie­
626 Macedonia zdobywa miejsce w świecie greckim

zależne organizmy polityczne. Sami Macedończycy nie darzyli sympatią


ani Greków osiadłych w miastach-państwach na ich wybrzeżu i na Chal-
kidyce, ani zaborczych mocarstw, Sparty, Teb i Aten, dla których Mace­
donia była tylko pionkiem w rozgrywce politycznej. Okrzepli w jedności
w nie mniejszym stopniu pod naciskiem Greków niż swoich sąsiadów bar­
barzyńskich.
Organizacja wojskowa Macedonii zawdzięczała niemało ostatniemu z sze­
regu wybitnych królów, Archelaosowi (r. 413—399), który zbudował po­
rządne drogi i umocnił twierdze w całym kraju. Głównym rodzajem broni
była ciężka jazda, którą dowodził król i jego hetajrowie. Jeźdźcy nosili
pancerze, mieli konie silniejsze od zazwyczaj hodowanych w Grecji,
a w bitwach dowiedli swej wyższości nad wojskami trackimi. Arche-
laos zaczął tworzyć ciężką piechotę, ale w walkach dynastycznych po jego
śmierci utraciła ona, jak się zdaje, znowu znaczenie. Słabość Macedonii
w stosunku do jej sąsiadów ujawniła się wyraźnie za panowania Amynta-
sa (r. 393— 370). Zaledwie wstąpił na tron, gdy Illirowie najechali jego
królestwo. Amyntas kupił sobie neutralność potężnego Związku Chalki-
dyckiego odstępując mu pewne tereny i wkrótce z pomocą Tessalów udało
mu się odzyskać swoje państwo. Wówczas zawarł przymierze obronne ze
Związkiem Chalkidyckim; obie strony zobowiązały się do prowadzenia
wspólnej polityki wobec państw sąsiednich. W okresie ekspansji Związku
Chalkidyckiego, około r. 382, gdy Illirowie wpadli raz jeszcze do górnej
Macedonii, Chalkidejczycy rozpoczęli podbój Macedonii dolnej. Wtedy to
Sparta rozwiązała Związek Chalkidycki. Skoro utworzył się on na nowo,
Amyntas około r. 373 sprzymierzył się z Atenami i wziął udział w nie­
udanych rokowaniach w r. 371, które zmierzały do zaprowadzenia pokoju
wśród państw greckich.3
Prawdopodobnie to najstarszy syn Amyntasa, Aleksander (r. 369— 368),
był ostatecznie twórcą „pieszych towarzyszy,\ Powstanie w Macedonii re­
gularnej armii hoplitów świadczyło o gospodarczym i społecznym rozwoju
kraju. Kiedy Ptolemeusz (r. 368—365) zamordował Aleksandra, Teby i Ate­
ny rywalizowały ze sobą o wpływy w Macedonii. Skoro miejsce Ptole­
meusza zajął najstarszy pozostały przy życiu syn Amyntasa, Perdikkas
(r. 365—>359), Ateńczyk Timotheos zajął Methone i Pydnę na macedońskim
wybrzeżu, po czym zmusił Perdikkasa do zawarcia sojuszu przeciw Związ­
kowi Chalkidyckiemu i Amfipolis. W tym też czasie wydarł on Związko­
wi Chalkidyckiemu Torone i Potidaję, ale nie zdołał ani wówczas, ani póź­
niej opanować Amfipolis. W roku 362 Perdikkas zmienił front i posłał w oj­
ska na pomoc Amfipolis przeciw Atenom. W roku 359 uderzył na Illirów
i poniósłszy druzgocącą klęskę poległ sam wraz z czterema tysiącami Ma­
cedończyków. Przez takie desperackie zmiany sojuszów władcy macedoń­
scy usiłowali zapewnić bezpieczeństwo swemu królestwu.4
Odbudowa państwa macedońskiego 627

Na początku lata r. 359 lud macedoński obrał królem Amyntasa, nie­


letniego syna Perdikkasa, regentem natomiast Filipa, dwudziestodwulet­
niego brata tegoż Perdikkasa. Filip spędził lata 367— 364 jako zakładnik
w Tebach, gdzie miał okazję poznać Epaminondasa i Pelopidasa, i zdążył
się zorientować w tajnikach ówczesnej dyplomacji i sztuki wojennej. Kró­
lestwo, za które stał isię teraz odpowiedzialny, zaczynało się już rozpadać.
Lynkestis został utracony na rzecz Illirii. Pelagonia, sąsiedni okręg, za­
warła ostatnio odrębne przymierze z Atenami, gdzie znalazł schronienie
i otrzymał obywatelstwo jej władca, Menelaos, wygnany około r. 362. Li­
sta theorodokoi (którzy przyjmowali poselstwa wysłane do świątyni w Epi-
dauros) pozwala stwierdzić, że za panowania Perdikkasa następujące miej­
scowości w Macedonii były niezależne: Pydna, Methone i Ajneja na w y­
brzeżu; Kalindoja w Mygdonii (jej przedstawicielem jest pewien Pauza-
niasz) oraz Apollonia i Argilos w pobliżu Amfipolis. Ów Pauzaniasz
z Kalindoi to zapewne tegoż imienia pretendent; 'do tronu macedońskiego
w r. 359. Popierał go Berisades, król zachodniej Tracji. Trzej bracia przy­
rodni Filipa — Archelaos, Arridajos i Menelaos — mieli prawdopodobnie
nadzieję znaleźć poparcie wśród Macedończyków. Argajos, który w swoim
czasie pozbawił władzy Amyntasa, ojca Filipa, miał zapewnioną przyjaźń
Aten. Ponadto Paj ono wie pozazdrościli Illirom i przygotowywali się do na­
jazdu na Macedonię. Filip mógł uważać za swych sprzymierzeńców jedy­
nie Związek Chalkidycki, zawsze łakomy na ziemię macedońską, i Amfi­
polis, któremu wojska posłane przez Perdikkasa pomagały w obronie przed
Ateńczykami.5
Młody regent od razu postawił na niezgodę wśród nieprzyjaciół. Prze­
kupiony Berisades zabił Pauzaniasza. Filip spowodował też zamordowanie
Archelaosa, którego braciom udzielił później schronienia Związek Chalki­
dycki. Zapłacili okup Pa jonom, by ich w ten sposób powstrzymać od
najazdu. Wycofał swoje wojska z Amfipolis i zaczął szkolić macedońską
piechotę tak, jak nauczył się tego w Tebach. Pod koniec lata, w czasie gdy
flota ateńska pod dowództwem jednego ze strategów stała w Zatoce Ther-
majskiej, Argajos wraz z 3000 najemnych hoplitów ateńskich wyruszył
w głąb kraju z ateńskiej bazy w Methone. Filip nie próbując oporu do­
puścił go aż do Ajgaj; wiedział bowiem, że lud dochowa mu wierności
i chciał, by Ateńczycy sami się o tym przekonali. Kiedy ^Argajos rozpoczął
odwrót, Filip go zaatakował, rozbił jego wojska, a ocalałych obiegł na wzgó­
rzu. Pod warunkiem wydania Ar gaj osa i wszystkich znajdujących się przy
nim Macedończyków pozwolił innym odejść bez okupu, po czym wysłał
poselstwo do Aten zrzekając się wszelkich pretensji do Amfipolis i prosząc
o pokój. W tym czasie Ateny były jego najgroźniejszym nieprzyjacielem.
Szczęśliwie dla Filipa zainteresowania Aten koncentrowały się raczej wo­
kół Amfipolis i Chersonezu, a mniej je obchodziła Macedonia. Zawarły za­
628 Macedonia zdobywa miejsce w świecie greckim

tem, zapewne w zimie, pokój z Filipem, mając niewątpliwie nadzieję, że


pozyskają jego pomoc w wojnie ze Związkiem Chalkidyckim i z Amfi­
polis.6
Nie obawiając się już ataku od strony morza, Filip wtargnął do Pajonii
latem <r. 358, odniósł wielkie zwycięstwo i narzucił swoje zwierzchnictwo
tej krainie. Następnie, zwróciwszy się przeciw Mirom, wspólnym wrogom
Pajonii i Macedonii, wkroczył ido Lynkestis na czele 10 000 piechoty i sze­
ściu setek jazdy. Król Illirii, Bardylis, powołując się na własne walne
zwycięstwo sprzed roku, zaofiarował teraz pokój na warunkach status quo
i obstawał przy utrzymaniu zdobytej uprzednio macedońskiej ziemi. Filip
zdecydował uderzyć na armię Mirów liczącą 500 konnych i 10 000 dobo­
rowej piechoty, obozującą na otwartej równinie. Bardylis wiedząc, że nie­
przyjaciel przewyższa go jazdą, uszykował swoją piechotę w czworobok.
Filip przyjął taktykę wielkich wodzów tebańskich: osobiście wiódł do ataku
swych najlepszych hoplitów, jednocześnie opóźniając natarcie swego cen­
trum i lewego skrzydła, konnicy zaś stojącej na prawym skrzydle polecił
uderzyć na flanki i tyły nieprzyjaciela, skoro tylko nadarzy się odpowied­
nia sposobność. Pierwsze szeregi jego piechoty runęły na lewy narożnik
czworoboku Mirów, zgniotły i wznieciły zamieszanie na skrzydłach i ty­
łach, gdzie ciężka jazda macedońska ruszyła cwałem do ataku. To skoordy­
nowane natarcie rozbiło lewą połowę czworoboku Mirów. Żołnierze rzu­
cili się do ucieczki przez szeroką równinę, ścigani zaciekle przez konnicę
i zanim zdołali dobiec do wzgórz, padło 7000 ludzi. Bardylis poprosił o po­
kój. Filip zawarł go pod warunkiem, że król Mirów odda wszystkie tereny
aż po jezioro Lychnidos; później zaś jeszcze dostał za żonę księżniczkę
illiryjską, Audatę. Zwycięstwo to dowiodło wyższości zarówno jego pie­
choty, jak i jazdy nad wojskami królów bałkańskich.7
Klęska Illirii uwolniła Epir od nacisku zaborczego sąsiada, a wdzięczność
królewskiego rodu Molossis znalazła swój wyraz w małżeństwie Filipa
z księżniczką Olimpias, córką.Neoptolemosa, która miała zostać królową
w domu swego męża. W tym bowiem czasie zapewne Macedończycy pozba­
wili tronu małego Amyntasa i wybrali Filipa drugim tego imienia królem
Macedonii. Wiosną r. 357 Filip rozpoczął oblężenie Amfipolis. Wiedział, że
Ateny walczą już na Eubei i że w tej chwili ważniejszy jest dla nich Cher-
sonez niż Amfipolis, toteż kiedy Amfipolitańczyey zaofiarowali swoje mia­
sto Atenom w zamian za przysłanie im silnego garnizonu, on sam zapro­
ponował, że odda Atenom Amfipolis za odstąpienie mu Pydny, ateńskiego
sprzymierzeńca na macedońskim wybrzeżu. Ateny przyjęły jego propo­
zycję i oba państwa podpisały tajny układ. Fakt, że Filip doszedł do ja­
kiegoś porozumienia z Atenami, odstraszał od napaści na Macedonię Zwią­
zek Chalkidycki, który obawiał się teraz, że własne jego wybrzeże może
zostać zaatakowane z baz ateńskich w Potidai i Torone. Ateńczycy prze­
Odbudowa państwa macedońskiego 629

grali bitwę pod Chios i koncentrowali wszystkie swe siły do walki z bun­
townikami na obszarach Hellespontu, a Filip tymczasem starał się jak naj­
szybciej zakończyć oblężenie miasta, które oparło się tylu ateńskim stra­
tegom. Pod koniec lata, gdy stawało się widoczne, że może mu się to udać,
Związek Chalkidycki poprosił Ateny o pokój i zaproponował im przymierze
przeciw Filipowi. W tym momencie sytuacja na wschodnich wodach Morza
Egejskiego była nazbyt krytyczna, by Ateny mpgły sobie pozwolić na ja­
kiekolwiek operacje na innym terenie. Odrzucono zatem propozycję Chal-
kidejeżyków, a jesienią tarany Filipa skruszyły mury Amfipolis. Zwycięzca
ogłosił Amfipolis niezależnym państwem, ku zdziwieniu i zadowoleniu
Związku Chalkidyckiego, po czym amfipolitańska demokracja wygnała
wszystkich najwybitniejszych przyjaciół Aten. Filip natychmiast zaatako­
wał Pydnę, gdzie stronnictwo promacedońskie otworzyło bramy i poddało
mu miasto. Tym samym zerwany został tajny układ, Ateny zaś straciły
również to, czym próbowały kupić sobie Filipa. Wypowiedziały mu teraz
wojnę. Ręce miały jednak skrępowane wojną sprzymierzeńców, a Filip
podjął rokowania zmierzające do zawarcia sojuszu ze Związkiem Chalki-
dyckim, obecnie najpoważniejszą potęgą w północno-zachodniej części Mo­
rza Egejskiego.8
W zimie r. 357/356, w czasie trwania układów ze Związkiem Chalkidy-
ckim, Aleuadzi z Larisy zwrócili się do króla Macedonii o pomoc przeciw
synom Aleksandra, którzy po śmierci ojca panowali teraz w Feraj. Filip
chętnie wystąpił jako obrońca wolności przed tyranią. Posłał pomoc wy­
starczającą, by zaskarbić sobie wdzięczność Larisy, gdzie poślubił tessalską
damę, Filinnę, i nawiązał bliską przyjaźń z Kineasem, przemawiającym
w imieniu Larisejczyków. Korzyść Filipa oznaczała stratę Aten, które były
dotychczas sprzymierzeńcem Związku Tessalskiego, ale na wiosnę r. 356
Teby ujęły ster spraw w swoje ręce i pociągnęły za sobą całą Tessalię do­
prowadziwszy na Radzie Amfiktionii do wydania wyroku na Fokidę.9
Rozwiązany przez Spartę w r. 379 Związek Chalkidycki zdążył już od­
zyskać siły. W czasie, gdy Ateny były jeszcze u szczytu potęgi, potrafił on
utrzymać niezależność Amfipolis, a >stracił jedynie Potidaję i Torone.
W okresie powtarzających się wciąż ataków ateńskich na Amfipolis miasta
Związku osiągnęły wielki dobrobyt, gdyż przez nie przepływał niemal cały
eksport z Macedonii, Pajonii, a także zachodniej Tracji.tWojska Związku
według powszechnej opinii dorównywały armii macedońskiej (miał on bo­
wiem 1000 konnicy i 10 000 hoplitów), a jego okręty przy wsparciu ateń­
skim mogły zablokować Zatokę Thermajską. Był on w stanie zebrać na za­
pleczu sprzymierzeńców przeciw Filipowi, uderzyć z nagła na jego stolicę
i zamknąć drogi wiodące przez Anthemus do Amfipolis. W zimie r. 357
zarówno Filip, jak i Ateńczycy zabiegali o przymierze ze Związkiem Chal-
kidyckim. Ponieważ gra szła teraz o przyszłość Macedonii, Filip zaofiaro­
630 Macedonia zdobywa miejsce w świecie greckim

wał Związkowi bogate tereny Anthemus i obiecał pomoc przy wyzwalaniu


Potidai spod władzy Aten. Przymierze obronne zawarte na tych właśnie
warunkach pomiędzy Macedonią a Związkiem Chalkidyckim zyskało bło­
gosławieństwo Apollona, który przepowiedział, że przyniesie ono korzyści
obu stronom. Kamienne tablice z kopiami tego układu umieszczono w Del-;
fach, w świątyni Artemidy w Olincie i w świątyni Zeusa Olimpijskiego
w Dion. Macedonia i Związek były teraz formalnie w stanie wojny z Ate­
nami. Tekst przymierza zawierał zatem klauzulę zobowiązującą obie strony
do niepodejmowania odrębnych rokowań. Zabezpieczony tym sojuszem,
wiosną r. 356 Filip zajął Pdtidaję, pozwolił Ateńczykom odejść bez żadnego
okupu, a samo miasto oddał Związkowi Chalkidyckiemu. Ateny wysłały na
odsiecz Potidai wojska, które przybyły za późno, następnie zaś zaczęły
organizować koalicję na zapleczu w celu zaatakowania Macedonii.10
Załagodziwszy stosunki ze Związkiem Chalkidyckim mógł się teraz Filip
posunąć za Amfipolis do Krenides, które prosiły go o pomoc przeciw Tra­
kom. Ufortyfikował on miasto, wzmocnił je nowymi osadnikami, przemia­
nował na Filippoj, pod którą to nazwą biło w dalszym ciągu swoje monety,
oraz zdobył kontrolę nad kopalniami srebra i złota w górach Pangajon. To
rozszerzenie panowania macedońskiego pogłębiło jeszcze wrogość króla za­
chodniej Traćji, Ketriporisa, który razem z Lyppeusem, królem Pajonii,
i Grabosem, królem Illirii, w lipcu r. 356 przystąpił do przymierza z Ate­
nami zamierzając pokonać Filipa i wydrzeć mu zarówno Krenides, jak
i inne miejscowości. Jednakże Ateny były w tym czasie zajęte gromadze­
niem sił przed katastrofalną bitwą morską pod Embatami. Pozbawieni ich
pomocy, jak również wsparcia ze strony Związku Chalkidyckiego trzej
królowie, każdy z osobna, ulegli Macedończykom. W sierpniu r. 356 Filip
dostał jednego dnia trzy pomyślne wiadomości: jego wódz, Parmenion, roz­
bił Illirów, Olimpias urodziła mu syna Aleksandra, a koń królewski wygrał
wyścig na Igrzyskach Olimpijskich. Ketriporis również został uzależniony
od Macedonii, a wczesnym latem r. 355 ateńska baza Neapolis, osamotnio­
na, znalazła się w niebezpieczeństwie. Przed końcem tegoż roku Filip miał
już w swoim ręku terytorium Abdery i Maronei na wybrzeżu trackim. Wie­
dząc, że Ateny są osłabione po swym załamaniu w wojnie sprzymierzeń­
ców, w połowie zimy król macedoński podjął bardzo niebezpieczną ope­
rację uderzając na Methone, ostatnią ateńską bazę na jego własnym wy­
brzeżu. Gdyby Ateny weszły teraz w porozumienie ze Związkiem Chalki­
dyckim, mogłyby wtargnąć do dolnej Macedonii. Ale Związek pozostał
wierny swemu przymierzu. Ateńskie posiłki przybyły latem r. 354 po to
tylko, by stwierdzić, że miasto padło, zdobyte w zaciekłym szturmie.11
W latach 359— 354 Filip zyskał sobie przywiązanie armii macedońskiej.
Sam wiódł swych ludzi do ataku na wojska Bardylisa i pod Methone, gdzie
celna strzała wroga pozbawiła go prawego oka, a zwycięstwa były wystar­
Odbudowa państwa macedońskiego 631

czającym dowodem jego umiejętności oblegania miast i prowadzenia bitew.


Tak tworzyła się wielka armia obywatelska w czasie, gdy państwa greckie
polegały głównie na wojskach najemnych. W dyplomacji Filip potrafił
przechytrzyć swych przeciwników. Podejmując błyskawiczne i śmiałe de­
cyzje wygrywał Ateny przeciw Związkowi Chalkidyckiemu, a Związek
Chalkidycki przeciw Atenom, tak że nie dopuszczając do zjednoczenia się
swoich potencjalnych nieprzyjaciół, popierał jednocześnie własne interesy.
Pozostawił autonomię zdobytemu Amfipolis obdarzonemu nowym imie­
niem Filippoj, a jego mieszkańcom okazał wspaniałomyślność zachęcając
tym samym wszystkich, którzy mogliby mu dopomóc w innych miastach.
W Tessalii bronił sprawy wolności przeciw tyranom lz Feraj, w Delfach
zaś był w przyjaznych stosunkach z władzami, dopóki świątyni nie
opanował Filomelos. Nawet prowadząc wojnę z Ateńczykami starał się
unikać niepotrzebnego rozjątrzenia. Uwolnił bowiem ich najemników
w r. 359, ludziom sprzyjającym Atenom pozwolił odejść bezpiecznie z Amfi­
polis, a ateńskim osadnikom — z Potidai, nie sprzedał także w niewolę
mieszkańców Methone, którzy odchodząc mogli zabrać ze sobą po jednej
szacie na osobę.12
Chociaż Filip uwolnił Macedonię i uśpił czujność Związku Chalkidyckie-
go zawierając z nim około r. 354 przymierze, nie zdołał jeszcze bynajmniej
utrwalić swojej władzy na podległych sobie terenach. W krainach górnej
Macedonii żyły stare tradycje niezależności, a dobrobyt był tu znacznie
mniejszy niż w Macedonii dolnej. Filip dążył do zespolenia całej Macedonii
w jedno królestwo. Chcąc zapewnić sobie lojalność królewskiego rodu z Eli-
mei, poślubił pochodzącą z tegoż rodu Filę, a w ogóle stosował politykę
wciągania arystokracji z poszczególnych okręgów w szeregi swych hetaj-
rów. Dlatego też „paziami” na dworze królewskim robił chłopców z rodzin
arystokratycznych. Podobnie jak Archelaos,. budował zapewne drogi dla
celów wojskowych, założył kilka miast, wśród nich Herakleję w Lynkestis
dla upamiętnienia swego zwycięstwa nad Bardylisem, inne zaś umocnił,
jak np. Filippoj. Drogi te nie tylko pozwalały mu wyzyskiwać dla błyska­
wicznych manewrów strategiczną pozycję swego państwa w samym cen­
trum Bałkanów, ale ułatwiały również rozwój handlu, do czego przyczy­
niały się także w znacznym stopniu budowane przy nich miasta. Pella była
już kwitnącym portem. Może właśnie tutaj wygnany z ^Aten Kallistratos
sprzedał około r. 360 opłaty portowe za sumę 40 talentów. Zajęcie Pydny
i Methone usunęło z wybrzeża macedońskiego ostatnich już handlowych
pośredników. Sojusz macedońsko-chalkidycki przyniósł wielkie korzyści
obu stronom przyśpieszając zarazem rozwój górnej Macedonii. Przede
wszystkim kopalnie w górach Pangajon wkrótce dostarczały już rocznie
1000 talentów złota i rudy srebrnej. Porzuciwszy archaiczną perską stopę
monetarną, Filip przyjął stopę tracką dla srebra i attyeką dla złota, tak że
632 Macedonia zdobywa miejsce w świecie greckim

Macedonia mogła swobodnie prowadzić handel w sferze wpływów trackich


i ateńskich, a zwłaszcza ze Związkiem Chalkidyckim, gdzie posługiwano się
tymi właśnie stopami. Monety macedońskie miały teraz szeroki obieg. Jako
godła spotykamy na nich przedstawienie głowy Heraklesa, Zeusa Olimpij­
skiego, jeźdźca na koniu (jest to prawdopodobnie sam Filip) i konia wyści­
gowego z młodym chłopcem na grzbiecie.13
Ongiś poprzednicy Filipa na zmianę zdobywali i tracili terytoria, on je­
dnak budował państwo, które miało przetrwać. Podbijając coraz nowe te­
reny, pewne z .nich wcielał do Macedonii jako ziemie królewskie „ włócznią
•zdobyte” . Tworzył również nowych obywateli macedońskich nadając
mniejsze i większe działki tej ziemi niekiedy mieszkańcom miejscowym,
a niekiedy Grekom, ludziom, których pragnął włączyć do swego otoczenia.
W ten sposób podzielono, na przykład, grunty Methone burząc samo miasto
przywiązane do swej tradycyjnej autonomii. Tak więc Filip budował naro­
dowe państwo terytorialne, które, w przeciwieństwie do greckiego miasta-
-państwa, mogło rozszerzać swoje terytorium i powiększać liczbę obywateli
przez przyłączanie obcych terenów. Nieco dalej od granic Macedonii, gdzie
sytuacja nie pozwalała jeszcze na przyłączenie, Filip pozostawiał w mocy
uprzednio istniejące systemy: Amfipolis i Filippoj (Filippi) zachowały swą
autonomię, a w Lyppeus w Pajonii i Ketriporis w zachodniej Tracji rzą­
dzili nadal jako królowie zależni. W roku 354, gdy zachodziły te wielkie
zmiany w życiu górnej Macedonii, nie brakło tam w dalszym ciągu tarć
wewnętrznych, które łatwo mogła wykorzystać dla siebie jakaś obca po­
tęga. Sukcesy polityki zagranicznej Filipa nie zdołały jeszcze uczynić z Ma­
cedonii państwa scentralizowanego i prawdziwie zjednoczonego, kiedy sy­
tuacja w Grecji skusiła go do wzięcia udziału w wojnie świętej.

2. FILIP W TESSALII I TRACJI

W roku 354 Filomelosowi udało się wykorzystać strategiczne położenie


Fokidy przegradzającej główną drogę, która łączyła ze sobą jej dwóch naj­
poważniejszych wrogów, Tessalię i Beocję. Rozbiwszy na wiosnę armię
tessalską Filomelos nie tylko zapobiegł zjednoczeniu sił nieprzyjacielskich,
lecz również na cały rok wytrącił Tessalii broń z ręki. Beocja była teraz
zewsząd otoczona przez wrogów, ponieważ Ateny, Eubeja, a po drugiej
stronie zatoki również Achaj a, należały do Związku razem z Fokidą, Lo-
krydę zaś wyczerpały dwie kolejne klęski zadane jej przez Filomełosa.
Przez całe lato sytuacja Beocji pozostała niezmieniona. Tymczasem w Tes­
salii tyrani z Feraj rozpoczęli wojnę z miastami Związku Tessalskiego. Po­
nieważ ani jedna, ani druga strona nie mogła oczekiwać pomocy od Beocji,
Filip w Tessalii i T r a c ji 633

zwrócono się o nią gdzie indziej: Związek do Filipa, a tyrani do Aten. Pod
koniec lata po upadku Methone Filip obiegł Pagasaj, port Feraj, Ateny-
zaś wysłały odsiecz drogą morską. I tym razem również Filip okazał się
szybszy. Na jesieni r. 354 zdobył Pagasaj i opanował także przejście przez
Tempe i Oloosson. Feraj było teraz osamotnione.14
Późną jesienią r. 354 Beoci zwyciężyli pod Neon w Fokidzie Filomelosa,
który padł na polu bitwy. Fokęjczycy razem ze swymi najemnikami uciekli
przeważnie na podgórze Parnasu, a w ich państwie ponownie wybuchły
walki wewnętrzne. Beocja, chcąc podreperować swoje finanse, wysłała je­
dnego ze swych wodzów, Pammenesa, z 5000 ludzi na pomoc Artabazosowi,
zbuntowanemu satrapie. Pammenes wyruszył na początku r. 353, a Beoci
nie mieli wątpliwości, że skoro tylko śniegi stopnieją w górach, uda im
się dobić bez trudu Fokidę przy pomocy pozostałych na miejscu wojsk.
Wiosną r. 353 Pammenes idący ku Azji spotkał Filipa w trackiej Maronei,
gdzie król wschodniej Tracji, Kersebleptes, znajdował się niby między mło­
tem a kowadłem, między Filipem a Atenami. Pammenes doprowadził wów­
czas do zawarcia paktu nieagresji przez Filipa i Kersebleptesa, przez co
utwierdził przyjaźń macedońsko-tebańską, a jednocześnie zabezpieczył so­
bie przejście przez Trację do Azji. Wkrótce potem Ateny zawarły przy­
mierze z Amadokosem, królem środkowej /Tracji.15
Wiosna r. 353 przyniosła Beotom rozczarowanie. Zabijając wszystkich
jeńców wziętych w wojnie świętej doprowadzili oni do rozpaczy Fokę jeży­
ków. Zjednoczyli się oni teraz pod zdolnym przywódcą Onomarchosem,
który zaciągnął więcej najemników, zasilił pieniędzmi przyjaciół w innych
państwach ,i zaprosił wszystkie państwa życzliwe, by przysłały swoich
przedstawicieli do Delf jako „nadzorców budowy świątyni” (naopoioi). Ate­
ny, Lokryda, Megara, Epidauros, Sparta, Korynt i Fokida dostarczyły fun­
duszy na odbudowę świątyni, która została zburzona w latach 373— 372.
Udział ich miał większe znaczenie polityczne niż praktyczne, ale Onomar-
chos posiadał dość wojska, by przez zdobycie Thronion i zagrożenie Amfis-
sie zmusić do uległości Wschodnią i Zachodnią Lokrydę, założyć na nowo
Orchomenos i sparaliżować uszczuplone siły Beocji. W Tessalii Onomar-
chos uciekł się do przekupstwa, gdyby bowiem zdołał przeciągnąć na swoją
stronę państwa tessalskie, zapewniłby sobie miażdżącą przewagę nad Beo-
cją w Radzie Amfiktionii, jak też i na polu bitwy. Ale fniasta tessalskie
wezwały na pomoc Filipa przeciw tyranom z Feraj i Krannon, a latem
r. 353 Filip pokonał połączone siły tyranów i brata Onomarchosa, Fayllosa,
który wspierał ich z 7000 fokejskich najemników. Onomarchos pociągnął
jednak jesienią na północ z całą swoją armią, pobił wojska Filipa i jego
tessalskich sprzymierzeńców, po czym wyparł Macedończyków z Tessalii
zadając im ciężkie straty. Po powrocie do Fokidy pokonał tu armię beocką
i zajął Koroneję.16
634 Macedonia zdobywa miejsce w świecie greckim

Onomarchos, strategos autokrator Fokidy, wsparty złotem delfickim, woj­


skami najemnymi i życzliwością swych sprzymierzeńców, władał teraz od
Olimpu po Zatokę Koryncką grożąc zagładą Beocji, jedynemu nie poko­
nanemu dotychczas państwu spośród tych wszystkich, które uchwaliły w oj­
nę świętą na Radzie Amfiktionii. Również sprzymierzeńcy Onomarchosa
odnosili sukcesy w r. 353. Sparta zadała Argos klęskę pod Orneaj i wystą­
piła z propozycją, ahy wszystkie ziemie w Grecji powróciły do swych
pierwotnych właścicieli, tzn. by Fokida zatrzymała Delfy, Sparta odzyskała
Messenię, Ateny — Oropos, Teby zaś straciły władzę nad Orchomenos,
Tespiami i Piątejami. Atenom udało się wreszcie zdobyć oparcie na Cher-
sonezie, gdzie Chares zajął Sestos, wyrżnął dorosłych mężczyzn, resztę lud­
ności sprzedając w niewolę, a także zmusił Kersebleptesa do zawarcia przy­
mierza i odstąpienia wszystkich miast na Chersonezie oprócz Kardii.17
Filip jednak cofnął się „jak taran, by tym mocniej uderzyć” , Na początku
r. 352 rozpoczął oblężenie Feraj. Kiedy tyrani tego miasta zwrócili się
o pomoc do Onomarchosa i do Aten, Filip skłonił Związek Tessalski, by
oddał swoje wojska pod jego komendę. Na wiosnę Onomarchos ruszył na
północ z 500 konnymi i 20 000 piechoty, a wspierała go znaczna flota ateń­
ska, którą dowodził Chares. Onomarchos i Chares zamierzali prawdopo­
dobnie dotrzeć do podgórza na wschód od Teb Fthiockich; tu Ateńczycy
mieli wylądować, a idąc razem z Fokejczykami przez górzystą krainę po­
łączyć się ze świetną konnicą i najemnikami z Feraj jeszcze przed nawią­
zaniem walki z nieprzyjacielem. Filip tymczasem zebrał pod Feraj wojska
macedońskie i tessalskie w sile 3000 konnicy i ponad 20 000 piechoty,
pragnąc doprowadzić do bitwy, zanim Onomarchos połączy się ze sprzy­
mierzeńcami i wzmocni swoją jazdę. Na wieść o jego nadejściu król mace­
doński opuścił Feraj nocą, zwiódłszy zapewne obrońców przygotowywa­
nym rzekomo na wczesny ranek atakiem, i pociągnął na równinę leżącą
na południe* od Teb Fthiockich, gdzie zaskoczył armię Onomarchosa nieda­
leko wybrzeża. Zanim flota ateńska zdążyła wysadzić na ląd swoje wojska,
Filip uderzył na Fokejczyków. Skoro tylko starły się szeregi hoplitów,
jazda tessalska i macedońska zaatakowała skrzydła nieprzyjaciela i ze­
pchnęła je ku morzu, gdzie wielu żołnierzy zrzuciwszy zbroje uciekło wpław
na okręty ateńskie. Z armii fokejskiej ponad 6000 ludzi padło na polu
bitwy, a 3000 wzięto do niewoli. Zgodnie z precedensem ustanowionym
przez Greków biorących udział w wojnie świętej wszystkich jeńców stra­
cono wieszając ich lub topiąc, a zwycięscy [Macedończycy i Tessalowie,
uwieńczeni laurem, złożyli dzięki Apollonowi, delfickiemu bogu.18
Bezpośrednim rezultatem bitwy na Polu Krokusowym, jak ją nazwano,
była kapitulacja Feraj i innych miast, z których pozwolono odejść bezpiecz­
nie tyranom razem z ich 2000 najemników. Następnie Filip dopomógł
Związkowi Tessalskiemu zaprowadzić u siebie porządek. Farkadon i Trikka,
¡Filip w Tessalii i Traćj i 635

które były w wojnie ze swymi sąsiadami, zostały pokonane, pierwsze zaś


z nich zburzono. Spacyfikowano zachodnią równinę Tessalii, a Gomfoj,
skąd wiodła droga do Zatoki Ambrakijskiej, być może właśnie teraz albo
nieco później otrzymało macedońskich osadników i nową nazwę Filippoj
(Filippi). Filip zdobył również parę twierdz w Perrajbii i Magnezji, co
zapewniło mu lepszą kontrolę nad przełęczą pod Oloosson i nad Tempe,
oraz pozostawił nieco wojska w Pagasaj, by zabezpieczyć wolność Feraj.
Związek Tessalśki uznał go naczelnym wodzem swoich sił zbrojnych, od­
stępując mu również opłaty rynkowe i portowe w swoim kraju. W lecie
r. 352 król poprowadził wojska macedońskie i tessalskie w kierunku Ter-
mopil.19
Po bitwie na Polu Krokusowym następcą Onomarchosa został Fayllos.
Zyskiwał on stronników w innych miastach dalszymi zasiłkami w złocie.
Sparta przysłała mu 1000 ludzi, Achaj a — 2000, a przyłączyło się doń rów­
nież 2000 najemników tessalskich tyranów. Zdążył ponieść kilka drobnych
porażók w Beocji, zanim marsz Filipa na Termopile nie ściągnął go na
północ. Wówczas także Ateny przysłały morzem 400 konnych i 5000 hopli­
tów, by pomóc przy obronie Termopil i zapobiec połączeniu sił Filipa
z Beotami. Wobec tej koalicji sprzymierzeńców Fokidy Filip postanowił
się wycofać. Nie miał ochoty wykruszać swej armii przy zdobywaniu tak
silnej pozycji i nie chciał tracić sławy obrońcy Apollona. Energii mu je­
dnak i nadal nie zabrakło. W listopadzie r. 352 oblegał już Herajon Tejchos
leżące blisko brzegów Propontydy; wezwały go tutaj miasta Bizancjum
i Perinthos, a także król Amadokos będący w wojnie z Kersebleptesem. Na
wiosnę r. 351 Kersebleptes został pokonany. Ustąpił on część spornych
terenów sprzymierzeńcom Filipa, a swego syna oddał mu na zakładnika.
Filip ustalił granicę swego państwa na rzece Hebros i nawiązał przyjazne
stosunki z Kardią na najwęższej części Chersonezu. Nad Bosforem pano­
wało teraz sprzymierzone z nim Bizancjum, które zagarnęło Chalkedon
i Selymbrię. Na jesieni r. 352 Związek Chalkidycki zaofiarował tymczasem
swoją przyjaźń i przymierze Atenom (miała to być wprawdzie tajemnica,
lecz nie została zachowana), Ateny zaś uchwaliły wysłanie ekspedycji na
Chersonez. Po powrocie z Tracji, na wiosnę r. 351, Filip opowiedział przy­
wódcom chalkidyckim historyjkę o pani Bezczelności prześladowanej
zawsze przez zazdrosnego małżonka — Wojnę. Wystarczyło to, by położyć
kres układom z Atenami, które stanowiły naruszenie przymierza zawartego
w r. 357/356 przez Związek Chalkidycki z Filipem, a wiadomość o chorobie
Filipa skłoniła Ateńczyków do zmniejszenia ekspedycji wysyłanej na Cher-
isonez.20
Po wycofaniu się Filipa wojna święta wy rodziła się w środkowej Grecji
w partyzantkę, której rezultatem było spustoszenie Lokrydy Wschodniej,
Fokidy i północnej Beocji. W roku 351 Fayllos zachorował, a jego następca
636 Macedonia zdobywa miejsce w świecie greckim

Falajkos przerwał posiedzenia naopoioi i wysłał wojska na Peloponez. Tam


Sparta zaatakowała Megalopolis i spowodowała wielką wojnę. Otrzymała
ona posiłki w postaci 150 konnych od wygnanych tyranów z Feraj i 3000
piechoty od Falajkosa, podczas gdy na pomoc Megalopolis przyszły pełne
kontyngenty wojsk z Argos, Sykionu i Messene, a później również 500
jazdy i 4000 piechoty z Beocji. Stoczono szereg bitew, zanim Archidamos,
król Sparty, odniósł decydujące zwycięstwo i zmusił Megalopolis do pod-
pisania rozejmu, zapewne na wiosnę r. 351. Fokejczycy i Beoci wrócili
wówczas do siebie, by prowadzić dalej wojnę świętą na własnym teryto­
rium.21
W latach 355—351 Ateny okazywały niezwykłą powściągliwość w poli­
tyce zagranicznej. Nie skorzystały z okazji uderzenia na osłabioną Beocję
ani wywołania na Rodos powstania przeciw Persji, nie chciały także inter­
weniować w środkowej Tracjl i nie przyłączyły się do żadnej ze stron
w walkach na Peloponezie. Wysłano tylko ekspedycje na pomoc miastom
Methone, Neapolis i Pagasiaj, przeciw Filipowi do Tessalii i ponownie pod
Termopile, a także dla zdobycia Chersonezu, gdzie w r. 353/352 osadzono
kleruchów w Sestos. Ateny pozwoliły także swoim sprzymierzeńcom wal­
czyć za siebie w pewnych wojnach, w których same były zaangażowane:
Fokę jeżykom i tyranom z Feraj na polach wojny świętej, Amadokosowi
w środkowej Traćji, później zaś Kersebleptesowi we wschodniej Tracji.
Zawarły też przymierze z Lokrydą i próbowały je zawrzeć ze Związkiem
Chalkidyckim. Całością polityki kierował w tych latach Eubulos, główny
zarządca funduszu widowiskowego, oraz jego stronnicy, wśród nich wy­
bitny mówca Ajschines. Postępowanie Eubulosa świadczy o właściwym
zrozumieniu'hierarchii ważności: dążył on do uzdrowienia finansów, prze­
ciwstawienia się Filipowi i zdobycia kontroli nad Chersonezem, przy jedno­
czesnym zaniechaniu interwencji na innych terenach. Z wnioskiem pod­
jęcia obrony Termopil wystąpił Diofantos, pomocnik Eubulosa, układy zaś
ze Związkiem Chalkidyckim prowadził zapewne sam Eubulos. Jego zdecy­
dowana polityka przyczyniła się do wzmożenia handlu i wzmocnienia fi­
nansów ateńskich; dochody wzrosły do mniej więcej 400 talentów
w r. 347/346, a wpływy od sprzymierzeńców do 60 talentów (z 45 talentów
w r. 354). Nadwyżki szły w przeważającej części na budowę nowych trier
oraz na udoskonalenie doków okrętowych i fortyfikacji. W roku 353/352
Ateny miały 349 okrętów na swej liście floty, a koszt nowych zbrojeń
około r. 349 wyniósł 1500 talentów. Kleruchie na Samos wzmocniono
w r. 352/351. Bogactwo w rękach prywatnych szybko się pomnażało, ko­
palnie rozwijały się na wielką skalę, a w r. 352/351* uchwalono podatek od
majątku w wysokości 60 talentów. Taką stałość nadawało polityce w latach
354—350 jedynie liberalne czerpanie z funduszu widowiskowego na uro­
czystości i zasiłki, co nie prowadziło jednak do zaniechania gotowości mili­
Filip w Tessalii ii Traćj i 637

tarnej ani do dążenia do pokoju za wszelką cenę tam, gdzie wchodziły


w grę istotne interesy Aten.22
W tym to czasie Demostenes (r. 384— 322) rozpoczynał swoją karierę
polityczną. Był już wyrobionym mówcą, występował bowiem sądownie
przeciw swoim opiekunom, którzy roztrwonili jego dziedzictwo, a później
brał także udział w dwóch procesach politycznych w latach 355 i 354.
W swojej pierwszej mowie publicznej (O symmoriach), wygłoszonej
w r. 3£4, sprzeciwił/ się ofensywie przeciw Persji, której podjęcie było
rozważane na Zgromadzeniu. W tym momencie Ateny przeżywały depresję,
Persja zaś gromadziła wielkie siły. Demostenes dowodził zatem, że Atenom
brak zasobów finansowych na takie przedsięwzięcie i że powinny się ra­
czej przygotować do walki z tymi nieprzyjaciółmi, których już i tak mają.
Przy okazji radził zreformować system ściągania pieniędzy na trierarchie
za pomocą symmorii i zaproponował bardziej skuteczny sposób obsadzenia
w krótkim czasie floty. Po tej rozsądnej mowie, zgodnej z ówczesną poli­
tyką Eubulosa, Demostenes wygłosił w następnych latach dwie dalsze,
w których zalecał politykę zaczepną. Pod koniec r. 353 nieprzyjazne sobie
Sparta i Megalopolis obie wystąpiły do Aten o przymierze; zawarcie ta­
kiego przymierza musiałoby uwikłać Ateny w wojnę na Peloponezie.
Sparta mogła obiecać pomoc Elidy i Flius, Megalopolis zaś innych państw
peloponeskich. W swej mowie (W obronie Megalopolitan) Demostenes na­
kłaniał Ateńczyków, by stanęli po stronie Megalopolis przeciw Sparcie, bo
tym samym oderwą to miasto od sojuszu z Tebami i zapewnią utrzymanie
równowagi sił na Peloponezie. Gdyby posłuchano jego rady, Ateny zra­
ziłyby sobie sprzymierzoną z nimi Spartę, straciły swoje zasoby na wojnę
bez większego znaczenia, pogorszyły jeszcze swe stosunki z Tebami, od
nowych zaś sojuszników mogłyby się spodziewać pomocy tylko na Pelopo­
nezie. W roku 351 wygnani z Rodos demokraci prosili Ateńczyków o wy­
zwolenie ich ojczyzny spod władzy oligarchii popieranej przez Karię. De­
mostenes (W obronie Rodyjczyków) przynaglał swych rodaków do działa­
nia; dowodził on, że nie ma potrzeby obawiać się odwetu ze strony Karii,
że Persję .zmusi się przez to do ujawnienia jej stanowiska, a demokratom
należy się pomoc w walce z oligarchami. Była to postawa całkowicie zgodna
z tą, jaką zajął poprzednio w sprawach peloponeskich. Tu i tam zalecał
sposoby postępowania, które doprowadziły do upadku Drugiego Związku
Ateńskiego.23
Rady, jakich udzielił Atenom Demostenes w sprawie Megalopolis i Ro­
dos, świadczyły o kompletnym lekceważeniu zagrożenia ze strony Mace­
donii. Można to tłumaczyć dwojako. Albo Demostenes zbyt mało oriento­
wał się w sytuacji, by docenić niebezpieczeństwo, albo też świadomie nie
brał go pod uwagę chcąc przeprowadzić swą własną politykę. To ostatnie
wydaje się znacznie bardziej prawdopodobne. Dążył w rzeczywistości za­
638 Macedonia zdobywa miejsce w świecie greckim

równo do pozbawienia wpływów Eubulosa, który się jego polityce prze­


ciwstawiał, i wysunięcia się samemu na plan pierwszy, jak i do uwikłania
Aten w wojnę. Już z charakteru polityki uprawianej przez Zgromadzenie
ateńskie wynikało, że polityk mógł się tu wybić jedynie atakując tych,
którzy aktualnie cieszyli się łaskami ludu, a w atakach takich używano
zazwyczaj argumentów i popierano metody postępowania będące przypo­
mnieniem dawnych tradycji ateńskich. Demostenes przeciwstawił się wy­
raźnie Eubulosowi w mowie sądowej (Przeciw Aristokratesowi) wygłoszo­
nej latem r. 352, a poruszającej także zagadnienia polityki wobec Traćji.
Doradzał zawarcie przymierza z pomniejszymi władcami trackimi tak, aby
Trać ja została podzielona, a nad równowagą sił czuwały Ateny. Była to
polityka nierealna dlatego, że nie tylko nie doceniała potęgi Filipa, lecz
również przeceniała możliwości Aten posługiwania się siłami wojskowymi
w głębi lądu, i to w kraju górzystym. Demostenesowi chodziło jednak prze­
de wszystkim o to, by uzyskać wyrok skazujący, a przy okazji zaatakować
Eubulosa i jego stronników.24
W latach 351 i 350 Ateńczycy niewiele słyszeli o Filipie i obawy ich co­
kolwiek się uspokoiły. Uwagę wszystkich zaprzątały wypadki na Wscho­
dzie. Artabazos, któremu pomagał Chares w r. 356/355, a Pammenes
w r. 353/352, uciekł teraz ęazem z dowódcą swoich wojsk najemnych,
Memnonem Rodyjczykiem, na dwór Filipa, prawdopodobnie zimą r. 352/351.
Artakseikses Ochos zgromadził wielkie siły i zapewne w r. 351 wkroczył
doi Egiptu. Tutaj zadali mu srogą klęskę Egipcjanie, których wojskami
najemnymi dowodzili Diofantos z Aten i Lamios ze Sparty. Szereg bun­
tów wybuchło następnie na Cyprze i w Fenicji, a wreszcie w r. 350 Arta­
kserkses ujarzmił Cypr przy pomocy Fokiona Ateńczyka i 8000 najemni­
ków walczących pod naczelnym dowództwem Idrieusa, satrapy Karii.
W roku 351/350 posłał 300 talentów Tebom, które potrzebowały środków
na wojnę świętą. W tymże czasie dowódcy ateńscy na Chersonezie byli
w przyjaznych stosunkach z Orontesem, satrapą Myzji, on zaś później,
około r. 349, zbuntował się przeciw Artakserksesowi i zawładnął północno-
-zachodnią Azją Mniejszą. W ten sposób wzmocniła się pozycja Aten nad
Hellespontem, Persję zaś aż do r. 345 miało jeszcze absorbować powstanie
w Fenicji.25

3. KONFLIKT M ACEDOŃSKO-ATEŃSKI NA CHALKIDYCE

Filip tymczasem rozszerzał swe władanie ku zachodowi. Zapewne


w r. 351 ujarzmił Illirów na zachód i połudńiowy zachód od jeziora Lych-
nidos (z wyjątkiem mieszkających nad samym Adriatykiem), a rządy nad
nimi pozostawił ich własnemu królowi, uzależniwszy go od siebie. Tereny
te, które obejmowały również kopalnie srebra w Damastion, płaciły mu
Konflikt macedońsiko-ateński na Chalkidyce 639

teraz daninę i dostarczały świetnych wojsk lekkozbrojnych; pobudowano


też na nich umocnione placówki mające zabezpieczyć łączność z Epirem.
Tutaj następcą tronu Molossów był szwagier Filipa, Aleksander, a w jego
imieniu regencję sprawował Arybbas. W roku 350 Filip wkroczył do Epiru,
zabrał Aleksandra na swój dwór i zaanektował Parauaję, przez którą wiodły
drogi z górnej doliny rzeki Aoos do Macedonii. Prowadził również walki
w Pajonii i prawdopodobnie rozszerzył swoje królestwo także ku północy.
W północnej Tessalii, zapewne zimą r. 350/349, utwierdził władzę nad
Pagasaj i Magnezją i — pomimo protestów Tessalów — nadal zagarniał
dla siebie opłaty rynkowe i portowe w tym kraju. Na wschodzie doszedł,
być może, w tym czasie do porozumienia z Persją, co umożliwiło powrót
Artabazosa i Memnona, a stosunki macedońskoHperskie układały się odtąd
na zasadzie przyjaznej neutralności. Flota, którą stopniowo powiększał,
urządzała napady, jak się zdaje w r. 351, z wybrzeża trackiego na Lemnos,
Imbros i Skyros, a wypłynąwszy z baz w Tessalii zagarnęła koło Eubei
ateńskie statki ze zbożem. Raz nawet triery Filipa wysadziły wojska na
ląd pod Maratonem i przechwyciły tam okręt państwowy, który podążał
na uroczystości religijne na Delos. W roku 349 czuł się już dostatecznie
silny, by podjąć najbardziej niebezpieczne z czekających go przedsięwzięć,
podbój Związku Chalkidyckiego mogącego stanowić bazę operacyjną dla
wrogów Macedonii.26
W Atenach posunięcia Filipa były nieraz przedmiotem debat na Zgro­
madzeniu. W czasie jednej z nich, prawdopodobnie w r. 350, Demostenes
wygłosił swoją Pierwszą Filipikę. Zanalizował w niej świetnie szybkość
działania i prężność Filipa, porównując go do zręcznego zapaśnika zada­
jącego ciosy zbyt nieoczekiwanie, by je można było na czas odparować,
i nakłaniał Ateńczyków, żeby zaatakowali Filipa w Macedonii, zanim on
zaatakuje ich w Attyce. Problem polegał jednak na tym, w jaki sposób
zaatakować. Demostenes proponował utrzymywanie ruchomych sił skła­
dających się z 2000 piechoty, 200 konnych, 10 okrętów wojennych i kilku
transportowców, które by miały bazy na Lemnos, Tazos i Skiathos i napa­
dały stąd na wybrzeża Macedonii, blokując równocześnie porty Filipa.
Koszty tej operacji wyniosłyby około 90 talentów rocznie, a jej sukces
jako działania zaczepnego był raczej wątpliwy, gdyż Ateny nie posiadały
żadnej bazy na Zatoce Thermajskiej, Macedonia zaś nie* żyła z importu.
Demostenes radził również, by mieć w pogotowiu 50 okrętów i armię oby­
watelską w sile około 10 000 ludzi, które mogłyby wyruszyć z Pireusu
w każdej chwili. Propozycja ta, wysuwana już poprzednio w mowie
O symmoriach, byłaby rozsądna, gdyby istniały praktyczne możliwości jej
realizacji. Pierwsza Filipika zwracała się do ludu z gorącym apelem, aby
sam podjął walkę i unikał dalszej zwłoki. Czas próby nadszedł w r. 349.
W lecie tego roku, kiedy pewni sympatycy Macedonii, opłaceni zapewne
640 Macedonia zdobywa miejsce w świecie greckim

przez Filipa, a posiadający wpływy w Olincie, wygnali właśnie przywódcę


demokratycznego Apollonidesa, któremu Ateny nadały swoje obywatel­
stwo, Filip zażądał od przywódców Związku Chalkidyckiego wydania mu
dwóch pretendentów do tronu macedońskiego, jego przyrodnich braci, Arri-
dajosa i Menelaosa. Związek Chalkidycki musiał teraz wybierać między
pójściem na ustępstwa, co prowadziło ostatecznie do wchłonięcia go przez
Macedonię, a obroną niezależności, czego konsekwencją była natychmia­
stowa wojna. Arridajosa i Menelaosa nie wydano i Związek zwrócił się
o pomoc do Aten.
W Pierwszej Mowie Olintyjskiej Demostenes przynaglał Ateńczyków,
by uderzyli od razu na potężnego nieprzyjaciela, posyłając siły defensywne
dla obrony Chalkidyki, a jednocześnie armię ofensywną, która by zaatako­
wała Macedonię. Napomknął o potrzebie, choć nie sprecyzował wyraźnego
wniosku, uchylenia prawa rządzącego funduszem widowiskowym i zużycia
całej nadwyżki dochodów na fundusz wojskowy, co byłoby konieczne w ra­
zie wszczęcia poważniejszej wojny. Przeciwstawił się temu inny mówca,
Demades. Swemu stanowisku dał wyraz w powiedzeniu sformułowanym
pewno przy tej okazji a stwierdzającym, że fundusz widowiskowy jest tak
niezbędny dla demokracji jak klej dla książki (ponieważ utrzymuje on lud
w jedności). Zgromadzenie zawarło przymierze ze Związkiem Chalkidy-
ckim oraz wysłało do Olintu 2000 najemnych peltastów i 38 trier pod do­
wództwem Charesa. Wkrótce potem Demostenes wygłosił Drugą Mowę
Olintyjską; dowodził w niej, że potęga Filipa nie jest tak wielka, by Ateny
nie mogły go zaatakować, a jego siła oparta na krzywdżie musi ulec roz­
kładowi. Filipa odmalował jako rozpustnego tyrana, którego hetajrowie
są bandą rozbójników i pochlebców, a lud rozgoryczony. Ten fałszywy
obraz, zaskakujący w zestawieniu z Pierwszą Mową Olintyjską, miał chyba
dodać otuchy Ateńczykom, wydaje się jednak wątpliwe, czy zdołał on prze­
konać kogokolwiek o potrzebie natychmiastowego działania, czego właśnie
domagał się zarówno Demostenes, jak i aktualna sytuacja. Trzecia Mowa
Olintyjską była gwałtownym atakiem na lud ateński i jego przywódców,
a nawoływała zarazem do wyznaczenia ńomotetów w celu uchylenia prawa
o funduszu widowiskowym. ,,Obecnie politycy rządzą skarbem, a przez to
również wszystkim, podczas gdy ty, ludu ateński, jesteś wyzuty z sił, po­
zbawiony pieniędzy i sprzymierzeńców, sprowadzony do roli ich sługi i po­
mocnika, wdzięczny, jeżeli zechcą przydzielić ci coś z funduszu widowi­
s k o w e g o . W zimie, gdy sytuacja uległa zaostrzeniu, Apollodoros postawił
wniosek, by nie wyznaczać ńomotetów, ale od razu przelać nadwyżkę do­
chodów na fundusz wojskowy. Na Zgromadzeniu nikt nie wystąpił prze­
ciw niemu, nie dopuszczono jednak do wprowadzenia w życie tej uchwały
jako sprzecznej z prawem, później zaś skazano Apollodorosa na grzywnę
w wysokości jednego talentu.27
Konflikt macedońsko-ateński na Chalkidyce 641

Wszystkie Mowy Olintyjskie wygłosił Demostenes przed listopadem czy


grudniem, kiedy to Filip rozpoczął kroki wojenne. Warunki żeglugi były
wtedy tak trudne, że Ateny nie mogły dosłać nowych posiłków. Niektóre
miasta na Chalkidyce zostały zdobyte zdradą, inne wzięto szturmem,
a przylądek Pallene zajęli Macedończycy. Sam Filip skierował się teraz
do Feraj, gdzie jeden z wygnanych tyranów, Pejtholaos, obecnie obywatel
ateński, przejął ponownie władzę. Filip zdołał <go wypędzić jeszcze przed
styczniem r. 348. Pod koniec tegoż miesiąca, zgodnie z planami króla ma­
cedońskiego, wybuchio na Eubei powstanie przeciwko przyjaznemu Ate­
nom tyranowi Eretrii, Plutarchowi, który poprosił Ateńczyków o pomoc.
Fokion, wysłany na czele niewielkiego oddziału wojsk obywatelskich, mu­
siał przejść do defensywy, kiedy powstanie rozszerzało się niebezpiecznie,
a macedońscy najemnicy przeprawili się z Tessalii na wyspę. Niemniej
jednak udało mu się odnieść zwycięstwo pod Tamynaj, po czym puścił
wolno swych greckich jeńców, a w kwietniu obsadził garnizonem prze­
wężenie wyspy. W tym czasie przybył na Eubeję pełny kontyngent wojsk
obywatelskich, Fokiona zaś odwołano. Jego następca okazał się całkowicie
nieudolny. Na początku lipca Ateny zapłaciły 50 talentów okupu za swoich
obywateli wziętych do niewoli oraz uznały niezależność całej Eubei, z wy­
jątkiem Karystos.28
Zimą Macedończycy posunęli się naprzód na Chalkidyce i Związek po­
nownie wystąpił o pomoc. Ateńczycy wysłali wówczas 150 konnych z wojsk
na Eubei, a z Chersonezu, prawdopodobnie w kwietniu, Charidemosa
z 4000 peltastów i 18 trierami (pieniądze i zaopatrzenie dostarczył na tę
wyprawę Orontes, zbuntowany satrapa Myzji, którego Ateny obdarzyły
swoim obywatelstwem). ciągu lata Filip pobił Olintyjczyków w dwóch
bitwach i rozpoczął oblężenie miasta. Na początku lipca Olint zwrócił się
po raz trzeci o pomoc, prosząc o przysłanie wojsk obywatelskich, a nie
najemników. Ateny wyprawiły w odpowiedzi armię obywatelską w sile
300 konnych ! 2000 hoplitów wraz z 18 .trierami i odpowiednią liczbą trans­
portowców. Wiatry etezyjskie opóźniły jednak żeglugę, a tymczasem
w sierpniu Filip wymusił jeszcze jedno spotkanie, w czasie którego jazda
olintyjska licząca 500 konnych przeszła razem z dowódcami na jego stronę.
Miasto padło zanim zdążyła przybyć flota ateńska. Na rozkaz Filipa Olint
zrównano z ziemią, a mieszkańców jego sprzedano w niewolę za karę, że
złamali zaprzysiężone przez siebie przymierze (Filip postąpił tu zresztą
mniej okrutnie niż Ateńczycy w Sestos), niektóre zaś inne miasta na Chal­
kidyce musiały zburzyć swoje umocnienia. Półwysep Chalkidycki został
teraz faktycznie wcielony do królestwa macedońskiego, a ludność z paru
miast, jak się zdaje, przesiedlono w głąb lądu.29
We wszystkich tych operacjach Filip utrzymywał zawsze inicjatywę
przez staranne dobieranie najwłaściwszego momentu. Z atakiem czekał
642 Macedonia zdobywa miejsce w świacie greckim

na pogorszenie się pogody; następnie zmusił nieprzyjaciół do podzielenia


sił, popierając powstanie na Eubei; wreszcie natarł całą swoją potęgą tuż
przed pojawieniem się^ wiatrów etezyjskich. Potrafił wygrywać skłonność
Ateńczyków do odwlekania decyzji, wykorzystywał wzajemną zawiść mię­
dzy miastami na Chalkidyce i między stronnictwami w każdym poszcze­
gólnym mieście, które przeciągał na swoją stronę tak siłą, jak i prze­
kupstwem. Rezultat był dla Aten jak najbardziej opłakany. Straciły ostat­
nią szansę uderzenia na Macedonię, a ponieważ nie miały już także Eubei,
nie mogły myśleć teraz o obronie Termopil i przed Filipem stanęła otwo­
rem droga do Beocji. W obliczu tego niebezpieczeństwa Eubulos wyprawił
posłów, wśród nich również Ajschinesa, by zaprosić państwa greckie na
konferencję i zjednoczyć je przeciw wspólnemu wrogowi. Nie znalazł je­
dnak żadnego odzewu. Ateny, osłabione dwukrotnie poniesioną klęską,
związane w wojnie świętej ze stroną przegrywającą, musiały spotkać swój
los samotnie.30
Ateńczycy zaczęli szukać winnych. Chares, dowodzący ostatnią wypra­
wą na Chalkidykę, wolał nie wracać do ojczyzny. Innego stratega, Hegesi-
leosa, siostrzeńca Eubulosa, skazano na zapłacenie wysokiej grzywny. De-
mostenes potępił sposób, w jaki prowadzono dotychczas wojnę z Filipem.
Ateny, jego zdaniem, działały zbyt opieszale i dały się zwieść wysyłając
wojska na Eubeję, czemu on jeden w tym czasie się przeciwstawiał. Pierw­
szy jego zarzut był słuszny, drugi — niekoniecznie. Jeśli bowiem Chalki-
dyka miała wielkie znaczenie dla ofensywy, Eubeja miała nie mniejsze dla
obrony, a łączność z Chalkidyką została zagrożona z chwilą, gdy Eubeja
znalazła się w rękach wroga. Do upadku Chalkidyki przyczyniła się więcej
zdrada, zwłaszcza w samym Olincie, i brak kompetencji ateńskich dowód­
ców wojsk najemnych niż zbyt mała liczba żołnierzy. Sam Związek Chal-
kidycki miał 1000 konnicy i ponad 10 000 hoplitów. Ateny wysłały ogółem
6000, a może 10 000 najemników, 2000 lub 4000 hoplitów, 450 jazdy oby­
watelskiej oraz 50 lub 70 trier, tzn. ponad 20 000 ludzi. Niektórzy przybyli
za późno, większość wzięła tylko nieznaczny udział w akcji i należy wąt­
pić, czy jakiekolwiek wojska obywatelskie znajdowały się w Olincie
w chwili jego upadku. Dość było również pieniędzy do finansowania tych
ekspedycji, a ludzie zamożni z własnej woli wnosili wkłady (epidoseis),
by pomóc w działaniach na Eubei czy na Chalkidyce. Ponadto pełny kontyn­
gent wojsk obywatelskich walczył na Eubei i tylko dlatego został rozbity,
że odwołano Fokiona, a na jego miejsce skierowano niekompetentnego na­
stępcę. Niepowodzenie Aten miało głębsze przyczyny niż decyzja, słuszna
czy niesłuszna, wysłania wojsk na Eubeję. Atenom zabrakło szybkości
w działaniu, męstwa i zdecydowania. Winę ponosili za to nie tylko ten czy
inny przywódca polityczny, ale i wszyscy obywatele biorący udział w Zgro­
madzeniu.31
Filip doprowadza do zakończenia wojny świętej 643

4. FILIP DOPROW ADZA DO ZAKOŃCZENIA W OJNY ŚWIĘTEJ

Okoliczności przyznały rację Demostenesowi. On właśnie domagał się


od Ateńczyków postawy, na którą nie potrafili się zdobyć, i on też prze­
widział niebezpieczeństwo klęski na obu frontach. Rozumiał jednak nie
gorzej od Eubulosa i Ajschinesa, że obecnie jedynym wyjściem dla Aten
było zawarcie pokoju z Filipem i wyplątanie się z wojny świętej. Dlatego
też na rażie przyłączył się do nich. W lecie, a także jesienią r. 348 Filip
wyrażał gotowość do pokoju z Atenami. Filokrates, stronnik Eubulosa, po­
stawił wniosek, by nakłonić Filipa do przysłania posłów do Aten, a Dem o-
stenes bronił Filokratesa, gdy w zimie oskarżono go o wysunięcie wniosku
sprzecznego z prawem. Jako członek Rady (r. 347/346) wielki mówca za­
proponował nagrodzić wieńcem Aristodemosa, który przyniósł wiadomość,
że Filip pragnie nie tylko pokoju, ale nawet przymierza z Atenami. T ym ­
czasem wojna święta toczyła się nadal ze zmiennym szczęściem. Fokejczy-
cy pozbawili Falajkosa dowództwa za nadużycia i wyznaczyli trzech stra­
tegów, ci zaś pustoszyli Beocję ze swoich baz w Orchomenos, Koronei
i Korsiaj. Beoci zwrócili się do Filipa, który wysłał na początku r. 347 tro­
chę wojska; odniosło ono na jesieni tegoż roku nieznaczne zwycięstwo pod
Abaj. W zimie strategowie fokejscy przedstawili potajemnie pewne pro­
pozycje Sparcie i Atenom, w zamian za co otrzymali obietnicę pomocy, pod­
czas gdy Filip na ponowną prośbę Beotów dał im tylko ustne zapewnie­
nie.32
Prawdopodobnie w lutym r. 346 Spartanie i Ateńczycy mieli, zgodnie
z tajnym układem z trzema strategami fokejskimi, przejąć umocnienia
w pobliżu Termopil. W tym celu właśnie zjawiła się tu tysięczna armia
spartańskich hoplitów pod rozkazami króla Archidamosa, a także część
floty ateńskiej składającej się z 50 trier, którą dowodził Proksenos. Spo­
dziewali, się oni nie dopuścić Filipa i zakończyć wojnę świętą zadając T e-
bom cios ostateczny. Ale plan ten zawiódł w ostatniej chwili. W północnej
Fokidzie zdobył ponownie władzę Falajkos i odmówił wydania fortyfi­
kacji. Spartanom i Ateńczykom nie pozostało zatem nic innego jak w y ­
cofać się z powrotem. Było teraz dla wszystkich oczywiste, że próbowali
po prostu wywieść Filipa w pole. N a wniosek Filokratesa dziesięcioosobo­
we poselstwo, w skład którego wraz z nim weszli Demcystenes i Ajschines,
pośpieszyło czym prędzej na północ do Macedonii.33
W tym czasie intencje Filipa nie były bynajmniej jasne dla Aten. Po
upadku Olintu mógł przecież z łatwością wykorzystać ich wyczerpanie
i osamotnienie, by sforsować przejście przez Termopile czy też użyć Eubei
jako mostu i podać rękę swym sprzymierzeńcom Beotom, pokonać Fokidę,
a następnie poprowadzić ich na Ateny, które były zarówno jego, jak ich
wrogiem. Tymczasem cóż zrobił Filip między owym latem r. 348 a lutym
644 Macedonia zdobywa miejsce w świecie greckim

r. 346? Poprosił Ateny o pokój i przymierze oraz udzielił jedynie mini­


malnej pomocy Tebom, chociaż jego sprzymierzeńcy tessalscy właśnie po
stronie Teb przystąpili początkowo do wojny świętej. Można było dwo­
jako tłumaczyć tę bezczynność macedońskiego króla: albo chciał on na­
prawdę zawrzeć przymierze z Atenami i wystąpić raczej jako rozjemca niż
jako jedna ze stron w wojnie świętej, albo też pragnął tylko uśpić czujność
Aten, zakończyć wojnę bez ich interwencji i potem dopiero je zaatakować.
Posłowie ateńscy w swej podróży na północ minęli wojska Parmeniona,
wodza Filipa, które rozłożyły się obozem pod przyjaznym Atenom miastem
Halos w południowej Tessalii leżącym na głównej drodze ku Termopilom.
W Pełli Filip przyjął ich łaskawie, dał pisemne oświadczenie, że jeśli Ateny
zawrą nie tylko pokój, ale i przymierze, on pójdzie im na rękę, a także
obiecał nie atakować w czasie rokowań Chersonezu. W końcu marca po­
słowie powrócili. Na wniosek Demostenesa on sam i jego towarzysze zo­
stali obdarzeni wieńcami i uczczeni uroczystą biesiadą, a Zgromadzenie
zbierało się w dwa kolejne dni w połowie kwietnia, by obradować nad
sprawą pokoju i przymierza z Filipem. W czasie tych obrad w Atenach
przebywali również posłowie Filipa.34
Pierwszego dnia debatę otworzył wysunięty przez Zgromadzenie Sprzy­
mierzonych wniosek, by zawrzeć z Filipem traktat pokojowy, który w cią­
gu trzech miesięcy mogłoby podpisać każde państwo greckie jako jeden
ze sprzymierzeńców Aten. Wniosek ten poparli Demostenes i Ajischines,
przeciwstawiając się zarazem kontrpropozycji, z jaką wystąpił Filokrates,
uważający za wskazane zawarcie pokoju i przymierza między Filipem
a Związkiem Ateńskim z imiennym wykluczeniem miasta Halos i Fokidy.
Zapewne tego jeszcze wieczoru posłowie Filipa oznajmili, że wniosek Zgro­
madzenia Sprzymierzonych jest dla nich nie do przyjęcia. Nazajutrz Filo­
krates ponowił swój własny wniosek, podkreślając wrogość Teb i Megary
wobec Aten. Ajischines, jak się zdaje, poparł go w swym przemówieniu.
Aristofon nawoływał do zerwania wszelkich układów. Pod koniec burzli­
wego posiedzenia zabrał głos Eubulos, stwierdzając, że odrzucenie wniosku
Filokratesa byłoby równoznaczne z wojną, a zatem oznaczałoby przekształ­
cenie funduszu widowiskowego na fundusz wojskowy, nałożenie podatku
od majątku i pociągnięcie obywateli do służby w armii. Demostenes, gło­
śny przeciwnik Filipa, siedział w milczeniu w chwili, gdy milczenie w y ­
rażało zgodę na proponowany pokój i przymierze. W brew samemu sobie
lud uchwalił wniosek Filokratesa. Warunki pokoju i przymierza zostały
opracowane i zaaprobowane przez Zgromadzenie. Decyzją Demostenesa,
który przy tej okazji przewodniczył Zgromadzeniu, imię Kersebleptesa
skreślono z listy sprzymierzeńców Aten. Pokój zatwierdził status quo od­
nośnie terytoriów i sprzymierzeńców, przymierze zaś zawierało wzajemne
zobowiązanie do walki z piractwem i zapewnienie swobodnej żeglugi na
Filip doprowadza do zakończenia wojny świętej 645

morzach. Ateńczycy i ich sprzymierzeńcy złożyli przysięgę w obecności


posłów macedońskich.35
Ateńscy posłowie, którzy mieli odebrać przysięgę od Filipa i jego sprzy­
mierzeńców, dotarli do Pełli w maju. Filip przebywał wówczas w Tracji,
zajęty ujarzmianiem nie objętego pokojem Kersebleptesa, ale zgodnie ze
swoją obietnicą nie atakował Chersonezu. Kiedy powrócił w czerwcu, za­
stał na swoim dworze posłów z Aten, Teb, Fokidy, Eubei i Sparty. Mógł
w dalszym ciągu d ow oln e wybierać między państwami greckimi, i to nie
tylko w środkowej Grecji, lecz także na Peloponezie, gdzie Argos, Megalo-
polis i Messene, zaprzyjaźnione z Tebami, prosiły go o pomoc w wojnie
ze Spartą. Filip wszakże w imieniu własnym i swoich sprzymierzeńców
zaprzysiągł pokój i przymierze z Atenami i ich sprzymierzeńcami w lipcu
w Feraj, gdzie zbierały się już jego wojska. Posłowie pośpieszyli z powro­
tem do Aten. Na posiedzeniu Rady Demostenes oskarżył swych towarzy­
szy o przekroczenie uprawnień poselskich. Na^ Zgromadzeniu odczytano
list Filipa, w którym król macedoński powtarzał, że pójdzie na rękę A te­
nom. Ajschines twiterdził, że jest to oświadczenie szczere. Demostenes był
odmiennego zdania. Kiedy Filokrates wtrącił: ,,Demostenes pije wodę, ja
piję wino” , lud wyśmiał pesymizm Demostenesa. Zgromadzenie objęło
przymierzem również potomków Filipa i wyraziło gotowość podjęcia akcji
przeciw wszystkim Fokejczykom, którzy by odmówili oddania Delf.
Filip dwukrotnie prosił Ateny, by przysłały wojska do Termopil i wspól­
nie z nim położyły kres wojnie świętej. Ateńczycy odmówili idąc za radą
Demostenesa i Hegesipposa, którzy uważali, że Filip zamierza zatrzymać
żołnierzy ateńskich jako zakładników. Dziesięciu posłów wyruszyło za­
nieść tę odmowę swemu sprzymierzeńcowi — królowi macedońskiemu.
Po drodze dowiedzieli się, że Falajkos skapitulował już 17 lipca, otrzymaw­
szy prawo swobodnego odejścia razem z 8000 żołnierzy najemnych. Posło­
wie zawrócili natychmiast do Aten z tą wiadomością, która wywołała w mie­
ście panikę. Attykę ewakuowano i obsadzono wojskiem twierdze. Jeżeli
bowiem Demostenes słusznie interpretował zamiary Filipa, należało ocze­
kiwać, że poprowadzi on teraz zarówno swoje, jak i beoekie wojska na
Attykę. Wyprawiono czwarte poselstwo, w którym znalazł się również
Ajschines, ale zabrakło Demostenesa; miało ono ratować, co się da w tej
niezręcznej sytuacji. Przybywszy na miejsce, posłowie ^twierdzili, że cała
Fokidą już się poddała. Filip oskarżył Ateńczyków o zajęcie nieprzyjaznej
postawy w czasie wojny i zwołał Radę Amfiktionii, aby podyktowała wa­
runki Fokidzie.36
Na posiedzeniu Rady przedstawiciele Ojtajów wystąpili z wnioskiem,
by wyrżnąć wszystkich Fokejczyków mężczyzn, a resztę ludności sprzedać
do niewoli. Było to zgodne z praktyką stosowaną przez obie strony w w oj­
nie'św iętej. Teby postąpiły tak z mieszkańcami Orchomenos i Koronei,
646 Macedonia zdobywa miejsce w świecie greckim

wobec których pozostawiono im teraz wolną rękę. Ajschines reprezentu­


jący Ateny sądził, że inaczej należy traktować ludność Fokidy, a inaczej
jej przywódców, i doradzał okazanie łaski. Ostateczna decyzja należała
do Filipa, on bowiem rządził głosami Tessalów stanowiących większość
w Radzie. Miasta fokejskie rozbito na wsie, całą broń odebrano, a na kraj
nałożono odszkodowanie na rzecz świątyni delfickiej, płatne w wysokości
sześćdziesięciu talentów rocznie. Fokida została wyklęta, a jej dwa głosy
w Radzie Amfiktionii dostały się teraz Filipowi. Jemu też przyznano pierw­
szeństwo przy zasięganiu wyroczni, przywilej, który Filomelos nadał po­
przednio Atenom. Rada zatroszczyła się również o przyszłość świątyni,
wytyczyła program pokoju i zgody (homonoia) pomiędzy członkami A m fik­
tionii i powierzyła Filipowi przewodnictwo na najbliższych Igrzyskach
Pytyjskich we wrześniu r. 346. G dy w Atenach dowiedziano się o tej
uchwale Amfiktionii, Zgromadzenie odmówiło wysłania przedstawicieli na
Igrzyska Pytyjskie. Wówczas to Rada Amfiktionii zażądała przez swoich
posłów wspartych listem Filipa, by Ateńczycy przeprosili za swoją od­
mowę i przedstawicieli przysłali. Po burzliwej debacie, w czasie której
zakrzyczano Ajschinesa, Demostenesowi zaś udało się zyskać posłuch, lud
zastosował się do rady tego ostatniego i postanowił ustąpić wobec żądań
Amfiktionii. Filip przewodniczył na Igrzyskach Pytyjskich, a po ich za­
kończeniu powrócił do Macedonii.37
Polityka Filipa zarysowywała się teraz coraz wyraźniej. Chociaż mógł
śmiało wyrżnąć Fokejczyków i poprowadzić na Attykę całą Tessalię, Beocję
i Megarę, wolał zakończyć działania wojenne z jak najmniejszym krwi
rozlewem, zachować przymierze zawarte z Atenami oraz dążyć do uśmie­
rzenia nienawiści między poszczególnymi państwami, uczestnikami wojny
świętej. Jego postępowanie wskazywało, że szczerze pragnie wyzwolić świą­
tynię Apollona i doprowadzić do uregulowania spraw greckich pod wła­
snym kierownictwem. Przede wszystkim zależało mu więcej na współ­
działaniu Aten niż Beocji. Filokrates i Ajschines dążyli do współpracy
z Filipem. Już w czasie trwania układów odgadli trafnie, że ma on zamiar
obejść się z Fokidą łagodnie i że nie stanie razem z Beocją przeciw A te­
nom. Jeżeli chodzi o ich motywy osobiste, można przypuszczać, że obaj
byli patriotami, ale zarazem ludźmi bardzo ambitnymi; gdyby w Atenach
nadal zwyciężała ich polityka, zostaliby przywódcami ludu. Również Dé­
mostenos wiedział, że wojna z Filipem w latach 348— 346 okazałaby się
fatalna w skutkach. Dlatego też chciał pokoju, ale nie przymierza. A po­
nieważ on także właściwie odgadł intencje Filipa, gotów był udaremnić
każde posunięcie zmierzające do wprowadzenia w życie tego przymierza,
choćby za cenę dostarczenia Filipowi okazji do wojny, miał bowiem na­
dzieję, że król z niej nie skorzysta. W tym Demostenes był niewątpliwie
patriotą. Lepiej rozumiał politykę niż Filokrates i Ajschines, gdyż zdawał
Filip doprowadza do zakończenia wojny świętej 647

sobie sprawę, że — jak to powiedział Tukidydes — jeżeli jedno państwo


idzie na ustępstwa, drugie zyskuje nad nim przewagę, i że dlatego właśnie
rzeczywiste przymierze między Atenami a Filipem musi doprowadzić do
uzależnienia Aten od silniejszego sprzymierzeńca, podobnie jak to się stało
w wypadku przymierza między Filipem a Chalkidyką. Jednocześnie D e-
mostenes miał też wielkie ambicje. Gdyby zwyciężyła polityka Filokratesa
i Ajschinesa, nie byłoby dla niego przyszłości; zdobył sławę jako zacięty
wróg Filipa i odtąd wrogość tę pogłębiały stale zarówno jego patriotyzm,
jak i miłość własna.
R O Z D Z IA Ł 2

MACEDONIA ZDOBYWA HEGEMONIĘ W GRECJI

1. ZABIEGI DYPLOM ATYCZNE

ilip miał właśnie interweniować w wojnie świętej, gdy Isokrates ogło­


F sił swoje pismo polityczne pt. Filip. Zdając sobie sprawę z potęgi mo­
narchii macedońskiej, a zarazem widząc w Filipie człowieka wielkiej kul­
tury i inteligencji, wzywał go, by zjednoczywszy państwa greckie powiódł
je następnie przeciw Persji. Isokrates zabrał tu głos nie jako polityk ateń­
ski, ale jako bystry obserwator wszystkiego, co działo się w Helladzie,
który dostrzegał wyczerpanie przodujących państw greckich, a także spo­
łeczne i gospodarcze niebezpieczeństwa płynące z dalszych walk między
nimi. Zwracał się więc do Filipa — potomka Heraklesa — z apelem, by
zechciał okazać się dobroczyńcą Hellady, wielkodusznym i życzliwym, gdyż
tylko w ten sposób uda mu się doprowadzić wszystkie państwa do jedności
i zgody (homonoia). Ateńczycy, jego zdaniem, wyruszyliby dobrowolnie
razem z Filipem na wielką wyprawę przeciw Persji, gdyby tylko zdołali
pozbyć się demagogów i zobaczyć swój prawdziwy interes. W sierpniu
r. 346 dążenie do jedności i zgody państw greckich, owego ostatecznego
celu Isokratesa, znalazło swój wyraz w programie Rady Amfiktionii, któ­
rego inspiratorem był Filip. Przez parę najbliższych lat król macedoński
czekał, jaką postawę zdecydują się przyjąć wobec niego Ateny.38
W swej mowie O pokoju Demostenes napomknął już o sprzedajności
tych, co doradzają ludowi, później zaś w czasie, kiedy właśnie badano dzia­
łalność posłów wyprawionych do Filipa, postarał się, by Timarchos oskar­
żył Ajschinesa o przekroczenie uprawnień poselskich. Ajschines jednak
odparował cios oskarżając ze swej strony Timarchosa, którego też na po­
czątku r. 345 pozbawiono za rozpustę praw obywatelskich. Demostenes
nawet nie wystąpił w jego obronie, Ajschines natomiast raz jeszcze pod­
kreślił swoją ufność w obietnice Filipa przyrzekającego iść na rękę Ate­
nom. W tym to czasie, a także nieco później Ateńczycy protestowali wobec
Filipa przeciw zajęciu przez niego kilku miast należących do Kerseblepte-
sa; żądali, by miasta zwrócił i pozwolił korzystać Kersębleptesowi z dobro­
dziejstw pokoju i przymierza. Filip odpowiedział — a nie można mu od­
mówić racji — że zdobył te miejscowości przed zawarciem sojuszu z Ate­
nami i że sprawy'te wcale nie dotyczą Aten, które zresztą same wyklu­
czyły Kersebleptesa z pokoju i przymierza. Oświadczył swoją życzliwość,
Zabiegi dyplomatyczne 649

a jako jej dowód zaproponował, że na korzyść Aten przebije kanał przez


przewężenie Chersonezu, ale propozycję tę odrzucono. Demostenes, a także
inni nadal jednak oskarżali Filipa o złamanie zobowiązań wobec Kerseblep-
tesa i lud z czasem zaczął w pewnym stopniu dawać wiarę tym zarzutom.
Na jesieni r. 344 powierzono Demostenesowi misję przeciwdziałania wpły­
wom Filipa w Argos, Arkadii i Messenii, jedynym wszakże jej rezultatem
były skargi ze strony Argos i Messenii, wzniesienie posągów króla mace­
dońskiego w Argos i w Arkadii, jak również protest samego Filipa na tego
rodzaju posunięcie jego sprzymierzeńca.39
W odpowiedzi Filipowi Demostenes wygłosił swoją Drugą Filipikę,
w której ogłaszał króla macedońskiego wrogiem Aten, wskrzeszał ateńskie
roszczenia do Amfipolis i Potidai, upadek zaś Fokidy przypisywał prze­
kupieniu przez Filipa posłów ateńskich. Wytoczono proces Filokratesowi
i Proksenosowi. Filokrates zbiegł, a oskarżony przez Hyperejdesa, że zwo­
dził lud za pieniądze macedońskie, został skazany na śmierć zaocznie. De­
mostenes doprowadził do ukarania wysoką grzywną Proksenosa. Między
jesienią r. 344 a wiosną r. 343 Filip dwukrotnie próbował naprawić sto­
sunki z Atenami. Grupa niezadowolonych na Delos zwróciła się do Amfik­
tionii Delfickiej z prośbą o uwolnienie delijskiej świątyni ApoIlona spod
władzy Aten. Ateński punkt widzenia miał przedstawić z woli Zgroma­
dzenia Ajschines, ale areopag wyznaczył na jego miejsce Hyperejdesa.
Opiekę nad świątynią przyznano Atenom; rozstrzygnięcie takie podyktował
niewątpliwie Filip choćby dlatego, że przyjaciel jego, Kottyfos z Farsalos,
przewodniczył Radzie Amfiktionii już od jesieni r. 346. Następnie posło­
wie państw sprzymierzonych z Filipem, na których czele stał Python z Bi­
zancjum, złożyli w sprawie króla macedońskiego oficjalny protest w Ate­
nach. Demostenes twierdził, że Ajschines popierał Pythona, podczas gdy
on sam i Hegesippos mu się przeciwstawiali. Filip proponował rewizję
traktatu pokojowego i przymierza oraz objęcie pokojem innych państw
greckich. Zgromadzenie wyprawiło wówczas do Macedonii poselstwo, któ­
remu przewodniczył Hegesippos, zacięty wróg Filipa. W imieniu Aten za­
żądał on wprowadzenia poprawki do klauzuli ustalającej status quo
w r. 346; miałaby ona brzmieć obecnie: „Każdy powinien mieć to, co po­
siadał poprzednio.” Tego rodzaju poprawka zmierzała do przyznania Ate­
nom wszystkich miast, do których kiedykolwiek rościły sobie pretensje.
Filip odmówił jej rozpatrzenia, zarzucono również projekt objęcia poko­
jem z r. 346 innych państw greckich.40
W tym samym czasie co Python przebywali w Atenach również posło­
wie Wielkiego Króla. Prosili oni o wskrzeszenie tradycyjnej przyjaźni mię­
dzy Atenami a Persją, ale spotkali się z chłodnym przyjęciem; Ateńczycy
odpowiedzieli, że przyjaźń ta istnieje zawsze, jeśli tylko Persowie nie ata­
kują miast greckich. Nie jest wykluczone, że Persja zamyślała o przymie­
650 Macedonia zdobywa hegemonię w Grecji

rzu przeciw Filipowi, lecz Ateny w swym odosobnieniu nie ośmieliłyby się
takiego przymierza przyjąć; bardziej prawdopodobne wydaje się jednak,
że Artakserkses Ochos, planujący właśnie najazd na Egipt, pragnął po
prostu 'zaciągnąć żołnierzy i żeglarzy, tak jak uczynił to w Tebach
i w Argos.
Latem r. 343 Demostenes oskarżył Ajschinesa, że w r. 346 przekroczył
on swoje uprawnienia poselskie. Mowy obu przeciwników, pod tym sa­
mym tytułem O przeniewierczym poselstwie, wygłoszone przed 1501 sę­
dziami tak zniekształciły poszczególne fakty dotyczące rokowań z okresu
tego poselstwa, że sędziowie musieli kierować się głównie względami po­
litycznymi i osobistymi. Ajschines uniknął śmierci, gdyż do wyroku ska­
zującego zabrakło trzydziestu głosów. W znacznym stopniu pomogło mu
poparcie Eubulosa i Fokiona, a Demostenes przeliczył się atakując w spo­
sób tak obelżywy, że aż sąd przerwał mu przemówienie. Jednakże pro­
cesy Filokratesa, Proksenosa i Ajschinesa były niewątpliwą wskazówką, że
w życiu politycznym Demostenes zyskiwał coraz większe wpływy. Nieco
później, w r. 343, wybrano go razem z Hegesipposem na członków nowej
misji, która miała werbować na Peloponezie pomoc przeciw Filipowi.41
Podczas gdy Ajschines i Demostenes walczyli ze sobą, Ateńczycy orien­
towali się już dobrze, że niebezpieczeństwo jest bardzo bliskie bez wzglę­
du na to, czy wojnę sprowokuje Demostenes, czy też wypowie ją sam Filip.
Eubeja, Beocja i Megara były nastawione wrogo. Ateny, osamotnione na
lądzie i bezbronne od strony morza, sąsiadowały w dodatku bezpośrednio
ze sprzymierzeńcami Macedonii. Przygotowywały się więc do wojny z de­
terminacją rozpaczy. Kefisofon, który po bracie Ajschinesa został w r. 346
głównym zarządcą funduszu widowiskowego, zastosował poważne oszczęd­
ności łożąc zarazem hojnie na fundusz wojskowy; zarząd tego ostatniego
powierzono obecnie specjalnemu urzędnikowi, „skarbnikowi” , wybierane­
mu co cztery lata. W roku 346/345 przeprowadzono niezwykle surową re­
wizję rejestrów obywateli w demach, wielu z nich pozbawiono praw,
a ich posiadłości uległy konfiskacie. Wielkie sumy szły na wyposażenie
sił morskich. W Zea budowano flotę wojenną zużywając w tym celu rów­
nież pieniądze płynące z nakładanego wielokrotnie podatku majątkowego
i w r. 343 trzysta trier było już całkowicie wyposażonych do służby czyn­
nej. Lud tak bardzo lękał się agentów Filipa, przedstawianych mu w najja­
skrawszych kolorach przez Demostenesa, że dla zapewnienia bezpieczeń­
stwa przyznał Radzie areopagu nadzwyczajne uprawnienia, których De­
mostenes domagał się oskarżając Proksenosa, a także i w innych mo­
wach. Chersonez stanowił punkt szczególnie newralgiczny, ponieważ osła­
niał ważny odcinek wiodącej z Krymu drogi zbożowej. Ateny wysłały tu
zatem nową grupę kleruchów i próbowały na próżno wesprzeć Kerseblep-
tesa, którego królestwo mogłoby stanowić coś w rodzaju państewka bufo­
Zabiegi dyplomatyczne 651

rowego między sferą ateńskich wpływów a Filipem. W roku 346 Sparto-


kidzi władający w krymskim państwie bosporańskim otrzymali złote wień­
ce za obietnicę eksportu pszenicy do Aten. Ateńczycy zawarli również
przymierze z demokracją w Mitylenie na Lesbos (która prawdopodobnie
z ich właśnie pomocą wypędziła tyrana), utrzymywali zaś także dobre sto­
sunki z tyranem sąsiedniej Methymny. Za okazaną w latach 348— 346 po­
moc Ateny cieszyły się obecnie dobrą opinią na Cykladach, a około r. 343
Tazos pozwoliła im założyć na swoim terytorium bazę dla wojsk najem­
nych.42
Filip tymczasem umocnił swoje panowanie na środkowych Bałkanach,
przekroczył bowiem granicę dorzecza Aksiosu i wtargnął do Dardanii, gdzie
znajdują się źródła Morawy, dopływu Dunaju. Następnie zaatakował Ulirię
i podbił zapewne cały ten dziki i górzysty kraj aż po równinę Skodry.43
W pościgu za illiryjskim królem Pleuratosem doszło do krwawego starcia;
odniósł w nim rany sam Filip i 150 spośród jego hetajrów. Te dalekie kam­
panie miały zabezpieczyć granice państwa macedońskiego, które pod rzą­
dami Filipa przekształcało się w bogate i zjednoczone królestwo. Po za­
jęciu Chalkidyki wypuścił Filip wielką liczbę sławnych złotych „filipik”
opatrzonych godłem Chalkidyki — wizerunkiem głowy Apollona, na re­
wersie zaś — dwukonnego rydwanu. Fakt, że były one w obiegu we
wszystkich krajach śródziemnomorskich i w środkowej Europie, a spotyka­
my je nawet w Brytanii, świadczy niedwuznacznie o wielkim bogactwie
królestwa Filipa i obszarów sąsiednich, podległych jego władzy. W górnej
Macedonii wyrastały nowe miasta, w których pasterscy nomadowie z wy­
żyn razem z ludnością przesiedloną z nizin zaprowadzali wspólnie ład i pra­
wo, a na żyznych równinach uprawiano racjonalną gospodarkę rolną. Roz­
wój handlu, urbanizacja i poprawa łączności przyczyniły się do ogólnego
podniesienia poziomu życia, 'stwarzając jednocześnie rezerwę ludności
wiejskiej, osiadłej i krzepkiej. Popieranie związków lokalnych w łonie armii
macedońskiej, otwarcie przed najzdolniejszymi awansu drogą przeniesie­
nia do uprzywilejowanych szeregów hetajrów czy pedzetajrów, wresz­
cie zniewalająca osobowość samego Filipa, wszystko to kształtowało z wol­
na owe „jedno królestwo i jeden lud” , które miał odziedziczyć Aleksander
i Diadochowie.44
Jesienią r. 344 Filip wkroczył do Tessalii. Wypędził tyrąnów, którzy zdo­
bywszy władzę w kilku głównych miastach (jak np. Simos w Larisie) pró­
bowali podporządkować sobie sąsiadów. W paru z tych miast Filip oddał
rządy dziesięcioosobowym kolegiom, tzw. dekadarchiom, wskrzesił rów­
nież — już wówczas albo w r. 342 — dawny administracyjny podział
Tessalii na tetrarchie, tak że lokalna administracja na terenach Związku
skupiała się raczej w okręgach niż w miastach. W ten sposób powściągnię­
to ambicje miast-państw wchodzących w skład Związku; odtąd nie biły
652 Macedonia zdobywa hegemonię w Grecji

już nawet własnej monety. Cały kraj miał teraz jednolitą organizację i po­
sługiwał się monetą macedońską. Lud tessalski — w r. 344 lub w r. 342 —
wybrał Filipa dożywotnym „archontem” Związku. Piastując to stanowisko
kierował on mobilizacją wojsk i poborem podatków, a także dowodził
armią tessalską w czasie wojny. Demostenes wołał, że Filip podstępnie
pozbawił wolności Tessalów, natomiast Isokrates gratulował mu sprawie­
dliwego rozwiązania trudności dla dobra ludu tessalskiego.45 Bez względu
na to, jakie byłoby zdanie Ateńczyków, Tessalia dochowała wierności Fili­
powi i Aleksandrowi, a kraj cieszył się pokojem i dobrobytem. Macedoński
garnizon, osadzony przez Filipa w Feraj dla obrony przed wygnanymi ty­
ranami, zapewniał również królowi kontrolę nad drogą wiodącą na po­
łudnie, gdzie drobne plemiona Achai Fthiockiej i doliny Sperchejosu za­
warły z nim przymierze. Na straży wschodniego wylotu Termopil stał
garnizon tessalski w Nikai, którą w r. 346 przyznała Tessalii Rada Amfik­
tionii. O miasto to, podobnie jak o niezależne obecnie Echinos na północ­
nym brzegu Zatoki Malijskiej, upominały się w r. 346 daremnie Teby, ale
Filip nie chciał powierzyć im terenów tak ważnych dla niego samego.
Również Związek Etolski zawarł sojusz z Macedonią. Wkrótce po r. 346
Amfiktionia postawiła w Delfach złote posągi Apollona i Filipa. Około
r. 344 obdarzyła też zaszczytami przyjaciół króla macedońskiego na Pelo­
ponezie — Megalopolis i Messenię, Spartę zaś pozbawiła jej tradycyjnego
głosu w Radzie. W Megarze grupa najwybitniejszych obywateli rozpoczęła
rokowania z Filipem, a w Elidzie wywołany przez niego, jak twierdził
Demostenes, przewrót doprowadził do objęcia władzy przez oligarchię. De­
mokratycznym wygnańcom z Elidy, którzy zaciągnęli na swą służbę na­
jemników ocalałych z wojny świętej, zadali później klęskę Elejczycy ra­
zem ze swymi sojusznikami z Arkadii.-Elejczycy stracili połowę z 4000
wziętych do niewoli najemników, Arkadyjczycy zaś sprzedali drugą po­
łowę do niewoli.46
Zimą r. 343/342 Filip wkroczył do Epir u. Wygnał regenta Arybbasa,
który odmówił oddania tronu Molossji szwagrowi Filipa, młodemu Alek­
sandrowi, a następnie rozszerzył królestwo Aleksandra aż po Zatokę
Ambrakijską, gdyż zdobył i przyłączył doń greckie miasta Kassopii: Pan-
dosię, Buchetę i Elatrię. Zapewne w tym samym czasie wzmocnił władzę
króla Molossji nad plemionami środkowego i północnego Epiru postępu­
jąc tam w taki sam sposób, jak w Macedonii. Poczynania jego zaniepokoiły
dwa miasta greckie: Ambrakię i Leukas. Ich miasto macierzyste, Korynt,
zwróciło się o pomoc do Aten, gdzie schronili się także Arybbas z synem,
którym przyznano ateńskie obywatelstwo. Wówczas właśnie Speusippos,
siostrzeniec i następca Platona w jego Akademii, przesłał listowne gratu­
lacje Filipowi i przytoczył pewne wydarzenie z życia Heraklesa mogące
uzasadnić roszczenia potomka tego bohatera do Ambrakii.47
Zabiegi dyplomatyczne 653

W mowie O pokoju Demostenes twierdził, że Tessalia i Teby popierając


Filipa kierują się jedynie własnym interesem, sugerował zatem, że w in­
nych warunkach ten sam własny interes mógłby je z nim skłócić. Na po­
prawę stosunków z Tebami nie widział nadziei w najbliższych latach. Bez
skrupułów oskarżał więc Teban o głupotę i okrucieństwo, wychwalając
Ateńczyków za udzielenie schronienia wygnańcom beockim i fokejskim.
Sytuacja zaostrzyła się nawet tak dalece, że ma początku r. 343 Ateny
wzmocniły swe garnizony na granicy beockiej. Demostenes jednak orien­
tował się dobrze w polityce miast-państw i dlatego potrafił przewidzieć,
że w wielu państwach greckich musi nastąpić reakcja przeciw wzrasta­
jącej potędze Filipa. Prośba o pomoc, z którą w zimie r. 343/342 zwróciły
się Korynt i sprzymierzone z nim miasta, stanowiła punkt zwrotny. Ateny
wysłały natychmiast wojska obywatelskie do Akarnanii, a Filip wycofał
się spod Ambrakii, bo nie był jeszcze gotów forsować przejścia do Grecji.
Zimą r. 343/342 Demostenes, Hegesippos i inni posłowie ateńscy starali się
pozyskać nowych sojuszników. Nie powiodło im się w Tessalii, lecz znacz­
nie lepiej poszło na Peloponezie. Zawarto tu przymierza z Koryntem i jego
koloniami: Ambrakią, Leukas i Korkyrą, a także ze Związkiem Achajskim,
który obawiał się, że sprzymierzony z Filipem Związek Etolski może za­
atakować Naupaktos. Nawiązano przyjazne stosunki z Kefallenią, Argos,
Messenią i poważną częścią Arkadii, w czerwcu zaś r. 342 zaprzysiężone
sojusz z Messenią. Tym samym Ateny zraziły sobie Spartę, lecz uzyskały
wpływy w zachodniej połaci Grecji.48
Po wycofaniu się z Ambrakii Filip raz jeszcze zaproponował zrewidowa­
nie układu pokojowego z Atenami i poddanie wszelkich spraw spornych
pod arbitraż. Z debaty nad tą propozycją zachowała się mowa W sprawie
Halonnesos. Jest to niewątpliwie mowa agitacyjna, wygłoszona być może
przez Hegesipposa, który lękał się przyjęcia jakiejkolwiek oferty ze strony
Filipa. Twierdził on, że Ateny, których zasługą było ocalenie Hellady, nie
mogą w żadnym wypadku obniżać swego autorytetu podporządkowując
się arbitrażowi na życzenie „parweniusza z Pełli” . Filip ofiarował się „dać”
Atenom skalistą wysepkę Halonnesos, uwolniwszy ją właśnie od piratów.
Sama ta propozycja jest obrazą. Filip musi i tak „oddać” to, co od nie­
pamiętnych czasów należało do Aten. Tego rodzaju głosy przemogły. Ro­
kowania przerwano na początku r. 342, a Filip zaczął się przygotowywać
do następnego posunięcia.
Dotychczas nie doszło jeszcze nigdy do spotkania na większą skalę mię­
dzy wojskami obywatelskimi Aten a siłami macedońskimi; do walki w Ma­
cedonii, Tracji i na Chalkidyce wysyłano zawsze najemników. Nie wytwo­
rzyła się jeszcze owa osobista zawziętość, która rodzi się z przelanej krwi
współobywateli, i dlatego Filip miał w dalszym ciągu nadzieję, że za po­
mocą pośredniego nacisku doprowadzi do zmiany zarówno nastrojów, jak
654 Macedonia zdobywa hegemonię w Grecji

i politycznego kierownictwa w Atenach. Zamierzał tedy zdobyć kontrolę


nad Bosforem i odciąć Atenom dostawy żywności z Morza Czarnego. W tym
celu rozpoczął kampanię w Tracji. Jednocześnie ustawiczne zmiany w sy­
tuacji po perskiej stronie cieśniny kazały mu tym gorliwiej zabiegać
0 utwierdzenie swej władzy w zachodniej Tracji. Artakserkses Ochos po
zdławieniu w r. 345 powstania w Fenicji wkroczył w r. 343 do Egiptu
z olbrzymią armią, w skład której wchodziły dziesięciotysięczne wojska
greckie z Teb, Argos i Jonii. Siły egipskie faraona Nektanebo, choć wspar­
te przez 20 000 greckich najemników, zostały doszczętnie rozbite, a sam
Nektanebo zbiegł do Etiopii. Mentor z Rodos, zwycięski dowódca perskich
najemników, przybył w r. 342 jako namiestnik królewski, by przywrócić
porządek w Azji Mniejszej, gdzie władca miasta Atarneus, Hermias, stwo­
rzył własne państwo, obejmujące szmat lądu stałego naprzeciwko Lesbos
1 część Troady, a przy tym nawiązał bliskie stosunki z Filipem. Mentor
pojmał podstępem Hermiasa i odesłał go do Artakserksesa, który wypyty­
wał go o plany Filipa, a potem stracił. Panowanie perskie sięgało teraz
znowu Hellespontu i stawało się coraz bardziej prawdopodobne, że Persja
zechce pomóc Atenom przeciw Macedonii*. Filip musiał więc przede wszyst­
kim umocnić swoją władzę w Tracji aż po Bosfor. Uczyniwszy to mógł już
spokojnie wystąpić przeciw Atenom lub przeciw Persji, choćby nawet
państwa te porozumiały się ze sobą.49
Filip walczył na zapleczu Tracji przez całe lato i zimę r. 342. Kerseblep-
tes zginął, Teres poddał się, a stare królestwo Odrysów zostało całkowicie
uzależnione od Macedonii. Król Getów, władający nad równinami w dol­
nym biegu Dunaju, oddał Filipowi rękę swej córki, a z nią razem ogromny
posag. Na nowych terenach król macedoński zakładał wojskowe kolonie
i budował drogi. Filippopolis panowało nad wielką równiną w górnym
biegu Hebros, Kabyle zaś (zwane przez Greków: Poneropolis) — nad szla­
kiem handlowym wiodącym do dorzecza Dunaju. Miasta greckie leżące
u wylotów tego szlaku, Apollonia i Odessos nad Morzem Czarnym oraz
Ajnos nad Morzem Egejskim, zawarły z Filipem przymierze i ostatecznie
całemu temu obszarowi wyszła na dobre pacyfikacja rozbójniczych ple­
mion trackich. Jednakże sukcesy Filipa w Tracji zaniepokoiły jego sojusz­
ników — Bizancjum i Perinthos, a także kleruchów ateńskich na Cherso-
nezie.50
Diopejthes, dowódca ateńskich wojsk najemnych na Chersonezie, na­
śladując w tym swoich poprzedników, zmuszał statki handlowe do płace­
nia okupu za bezpieczny przejazd przez Hellespont, a w poszukiwaniu
łupów napadał również na sąsiednie tereny Tracji. Wiosną r. 342 zaatako­
wał sprzymierzoną z Filipem Kardię, leżącą na przewężeniu Chersonezu,
która na własną prośbę otrzymała garnizon macedoński. Kiedy Diopejthes
dopuścił się jeszcze dalszych aktów agresji i uwięził posłów macedońskich
Zabiegi dyplomatyczne 655

żądając za ich wypuszczenie dziewięciu talentów okupu, Filip na początku


r. 341 wystąpił z protestem do Aten, wyrażając zgodę na arbitraż we
wszystkich sprawach dotyczących Kardii. Na Zgromadzeniu Demostenes
wygłosił dwie wielkie mowy: W sprawie Chersonezu i Trzecią Filipikę,
które świadczyły, że był zdecydowany zdać Ateny na wyrok wojny bez
względu na to, jak słaby jest casus belli. Oskarżał Filipa o agresję, wołał,
że jest on wrogiem Aten, dowodził, że Diopejthes „bronił” Traków i przy­
naglał Ateńczyków, by zatłukli na śmierć każdego, kto zechce przemawiać
za pokojem. Ze swojego punktu widzenia, skoro założył, że Filip pragnie
„unicestwić” Ateny, Demostenes miał prawo nawoływać do wojny, choć
ostrzegał lud, że będzie ona, kosztowała wiele „pieniędzy, trudu i znoju” ,
a także trudno się dziwić, że widział zdrajcę w każdym, kto proponował
pójście na ustępstwa. Zwłaszcza w Trzeciej Filipce zaklinał Ateńczyków,
by walczyli nie tylko we własnym interesie, lecz również — jak czasu
wojen perskich — za wolność Hellady. W oczach przeciwników, kierują­
cych się zresztą różnymi motywami, był on szczującym do wojny dema­
gogiem, który za wszelką cenę chce zapewnić sobie władzę. Decyzja nale­
żała do ateńskiego ludu. Odrzucił on propozycję Filipa i wybrał Demo-
stenesa na swego przywódcę. Chociaż nie wypowiedziano jeszcze wojny,
zaczęto się już do niej przygotowywać. Wysłano posiłki Diopejthesowi i gar­
nizony na Prokonnesos i Tenedos po obu stronach Hellespontu. Demoste-
nesowi udało się zawrzeć przymierze z Bizancjum i z Abydos, Hyperejde-
sowi zaś — z Chios i Rodos. Diopejthes dostał pieniądze od Persów, za­
pewne w wyniku rokowań między Atenami a Persją. W tym bowiem kie­
runku szły zalecenia Trzeciej Filipiki Demostenesa. Ateńczycy zaś, po­
dobnie jak Tebanie, Argejczycy i Spartanie w IV wieku, nauczyli się uwa­
żać medyzm za całkiem normalne posunięcie w grze politycznej.51
Na bliższym froncie Ateny odniosły dwa sukcesy. Jako sojusznik Bizan­
cjum zyskały przychylność Megary,| która Bizancjum założyła. Obecnie
grupa megaryjskich demokratów zwróciła się potajemnie do Ateńczyków.
Wojska ateńskie pod wodzą Fokiona dokonały niespodzianego wypadu do
Megary i zaprowadziły tam demokrację, uprzedzając interwencję Beocji,
następnie zkś rozpoczęły budowę Długich Murów łączących Megarę z Ni-
sają (około maja r. 341). Na Eubei poplecznik Filipa, imieniem Kallias,
który rządził w Chalkis, wydał miasto Ateńczykom. ^ czerwcu r. 341
wojska ateńskie i megaryjskie przy pomocy JCalliasa zdobyły Oreos, a nie­
co później, w lecie, także Eretrię. W miastach eubejskich rządy objęły
demokracje, które zjednoczywszy się dla celów wojennych sprzymierzyły
się z Atenami, chociaż nie przystąpiły do Związku Ateńskiego. W marcu
r. 340 sprzymierzeńcy Aten zasiedli na wspólnej konferencji, na której
w zasadźie zgodzili się dostarczać ludzi i pieniądze na wojnę z Filipem,
Demostenes zaś otrzymał złoty wieniec za zasługi dla państwa.52 .
656 Macedonia zdobywa hegemonię w Grecji

Ateny uznały za stosowne przedsiębrać te wszystkie kroki nie wypowia­


dając przymierza z Macedonią. Filip wykorzystał teraz tę dwuznaczną po­
stawę Aten, by otwarcie okazać swoje lekceważenie dla ich potęgi mor­
skiej. Latem r. 340, prawdopodobnie w końcu lipca, kiedy należało oczeki­
wać wiatrów etezyjskich, popłynął w górę Hellespontu wysadzając po
drodze wojska na Chersonezie, co miało zapobiec jakiemukolwiek atakowi
na jego flotę wiozącą machiny oblężnicze. Wylądował w pobliżu Perinthos
i rozpoczął oblężenie miasta, które — choć sprzymierzone — nie chciało
zapewne współdziałać z nim w Tracji. Na rozkaz Artakserksesa satrapowie
perscy dostarczyli najemników i żywności do Perinthos. Również Bizan­
cjum posłało swoje najlepsze wojska. Macedończycy razili obrońców ostry­
mi pociskami wyrzucanymi z katapult, wprowadzili do walki tarany, trzy-
dziestosiedmiometrowe wieże oblężnicze i drążyli podkopy pod murami.
Wkrótce wdarli się do miasta, lecz po zaciekłej bitwie wśród ciasno budo­
wanych, wysokich domów odparto ich ponownie. Filip podzielił wówczas
swoją armię, która otrzymawszy posiłki lądem dochodziła już do 30 000
ludzi, i zaatakował jednocześnie sprzymierzone z Atenami Bizancjum.53

2. NAJAZD NA GRECJĘ

Atakiem na Bizancjum Filip nie złamał wprawdzie pokoju i przymierza


z Atenami (Bizancjum nie podpisywało traktatu w r. 346 po stronie Aten),
postanowił jednak skończyć w tym momencie z niepewnym pokojem i w y­
słał list do Aten. W liście oznajmiał, że zamierza wziąć odwet za posunię­
cia pozostające w sprzeczności z pokojem i przymierzem: obławy na nie­
wolników przeprowadzane przez Diopejthesa w Tracji, torturowanie posła
macedońskiego, sprzedanie do niewoli załóg statków handlowych płynących
do Macedonii, napady na wybrzeża Tessalii, układy o przymierze z Persją
przeciwko Macedonii, wreszcie stałe odrzucanie wszelkich propozycji arbi­
trażu. W odpowiedzi na to Zgromadzenie uchwaliło zniszczyć odpis trak­
tatu, a także „obsadzić flotę i przyśpieszyć inne przygotowania wojenne” .
Tak więc demokracja w końcu podjęła decyzję. Zwłoka pozwoliła Filipowi
uchwycić ponownie inicjatywę, przeprowadzić swą flotę przez wody, nad
którymi Ateny rzekomo panowały, oraz oblec Perinthos i Bizancjum. Za­
grożenie dostaw zboża znad Morza Czarnego godziło jednak w interesy
większości państw greckich, toteż Ateny mogły teraz wiele z nich skupić
wokół siebie w obronie wspólnej sprawy.54
Pierwszy krok uczynił Filip. Pod osłoną floty ateńskiej zbierał się wła­
śnie konwój 230 statków handlowych mających przepłynąć cieśninę, gdy
nagle zjawili się Macedończycy, pojmali okręty nieprzyjaciela, a wszystkie
pozostałe puścili wolno (około września r. 340). Ateny poleciły teraz Cha-
89. Sparta
90. Mauzolos
91. Platon

92. Demostenes
93. Moneta Filipa II
94. Lew cheronejski
95. Hermes Praksytelesa

96. Apoksyomenes Lizypa


97. Okrągła świątynia w Delfach
98. Aleksander Wielki
Najazd na Grecję 657

resowi, następcy Diopejthesai, by ze swoją eskadrą czterdziestu okrętów


pośpieszył na odsiecz Bizancjum. Bizantyjczycy jednak nie ufali ani Cha-
resowi, ani jego najemnikom i nie otworzyli mu bramy. Inna eskadra, do
której okrętów dostarczyli bogaci Ateńczycy, wśród nich również Demo-
stenes i Hyperejdes, wyruszyła późną jesienią pod dowództwem Fokiona
i Kefisofona, a Bizantyjczycy powierzyli Fokionowi w części obronę mia­
sta. Kontyngentów dostarczyły państwa należące do Związku Ateńskiego:
Chios, Rodos i Kos; również Persja pomagała Bizancjum. Efialtes, wysłany
w poselstwie do Wielkiego Króla, przywiózł do Aten przymierze z Persją
jak również wielką sumę pieniędzy na pokrycie kosztów wojny. Pewnej
księżycowej nocy pod koniec zimy Macedończycy ruszyli do ostatecznego
ataku na Bizancjum, ale szczekanie psów obudziło w porę obrońców. Woj­
ska Filipa odstąpiły wówczas od oblężenia. Flota jego jednak była za­
mknięta na Morzu Czarnym. Postarał się zatem, by pismo donoszące o rze­
komym buncie w Tracji wpadło w ręce Ateńczyków, ci zaś przeczytawszy
je odpłynęli w kierunku Tracji. Jednocześnie król macedoński uśpił czuj­
ność ateńskich sprzymierzeńców proponując im układy, a jego flota prze­
mknęła się bezpiecznie przez Bosfor i Hellespont na otwarte morze.55
Filip zawarł prawdopodobnie pokój z Perinthos i Bizancjum) które nie
miały bynajmniej ochoty wpaść w ręce Persów^jnastępnie zaś zwrócił się
na północ przeciwko scytyjskiemu królowi Ateasowi, którego szczepy przy­
wędrowały na południe przesmykiem między południowymi Karpatami
a Morzem Czarnym i pokonały Triballów i Getów nad dolnym Dunajem.
Ateas miał, być może, również zamiary na Bizancjum, lecz najpierw po­
prosił Filipa o pomoc, a potem odrzucił jego warunki. Gdy okazało się,
że Ateas szuka wykrętów, Filip upomniał się o prawo postawienia posągu
Heraklesa u ujścia rzeki. Ateas mu tego prawa odmówił. Filip wezwał
wtedy Aleksandra z Macedonii, gdzie zostawił go jako swego zastępcę;
teraz miał wziąć udział w wyprawie i uczyć się wojnyj Na równinach nad-
dunajskich sprowokował Filip bitwę z hordą scytyjską. Używszy część swej
jazdy dla ochrony tyłów piechoty przed oskrzydleniem, uderzył na Scytów
i zadał im decydującą klęskę. Kiedy powracał z łupami, wśród których
były tłumy jeńców — mężczyzn, kobiet i dzieci — a także bydło i klacze
zarodowe, Triballowie odmówili mu przejścia. Filip wywalczył sobie drogę
przez ich terytorium, lecz został ranny w udo, Macedończycy zaś stracili
większość swej zdobyczy. Późnym latem wrócił do Pełli. Sytuacja była już
dojrzała do dalszej wojny z Atenami.56
W Atenach odwrót Filipa spod Bizancjum wywołał wielką radość. Pod
kierownictwem Demostenesa państwo przygotowywało się teraz w sposób
bardziej zorganizowany do wojny. Powzięto na jego wniosek uchwałę, by
300 najbogatszych ludzi w Atenach obciążyć znaczniejszą częścią kosztów
wyposażenia trier, a samego Demostenesa powołano na specjalny urząd
658 Macedonia zdobywa hegemonię w Grecja

„komisarza floty” . W lecie r. 339 skłonił on wreszcie lud do skierowania


wszystkich nadwyżek dochodów z funduszu widowiskowego na fundusz
wojskowy, którego głównym zarządcą został przychylny mu Likurg.57 Filip
jednak zamierzał zaatakować teraz Ateny nie od morza, lecz od lądu, i użył
właśnie swoich wpływów w Delfach, by doprowadzić do rozłamu między
greckimi państwami lądowymi.
Na Radzie Amfiktionii przedstawiciele stron walczących zasiadali obok
siebie rozważając wspólnie międzypaństwową sytuację. W kwietniu r. 339
delegaci Lokrydy Zachodniej wystąpili z wnioskiem nałożenia pięćdziesię­
ciu talentów grzywny na Ateny za niewłaściwe postępowanie przy ponow­
nym poświęceniu łupów zdobytych „na Persach i Tebanach, kiedy to wal­
czyli z Helladą” . Wniosek ten stawiał Ateny w kłopotliwym położeniu.
Odmowa byłaby jeszcze większą obelgą dla Teb, a mogłaby również spo­
wodować wypowiedzenie wojny świętej Atenom, natomiast zgoda na za­
płacenie grzywny oznaczałaby dla dumnego miasta wielkie upokorzenie.
Przedstawiciele Aten wybrali spośród siebie Ajschinesa i polecili mu od­
powiedzieć. Ledwo zaczął mówić, gdy jeden z Lokrów zakrzyknął, że Ateny
należy wykląć za ich udział w ostatniej wojnie świętej. W odpowiedzi na
to Ajschines oskarżył Lokrów z Amfissy o świętokradztwo, gdyż od nie­
dawna uprawiali oni świętą ziemię i pobierali cło w porcie Delf, Kirra.
Jego kontratak powiódł ,się tak dobrze, że między Amfissą a Delfami do­
szło do walk i rozlewu krwi, a bliższe rozpatrzenie postępowania Lokrów
odłożono na specjalne posiedzenie w maju—czerwcu. Ajschinesowi udało
się nie dopuścić do obrażenia Teb przez Ateny. Ale ani on sam, ani nikt
inny nie mógł przeszkodzić Filipowi w wywarciu nacisku na większość
państw reprezentowanych w Radzie Amfiktionii. Na specjalnym posiedze­
niu wypowiedziano wojnę świętą Lokrom z Amfissy. Na posiedzenie to
ani Teby, ani — za radą Demostenesa — Ateny nie przysłały swoich przed­
stawicieli, nie wzięły również udziału w nieudanych operacjach przeciw
Amfissie. Na początku września r. 339 odbyło się najbliższe posiedzenie
zwyczajne, w którym uczestniczyły zarówno Teby, jak i Ateny. Przewod­
niczył mu Kottyfos z Farsalos i on to skłonił Radę Amfiktionii do zaofia­
rowania Filipowi naczelnego dowództwa nad jej wojskami. Propozycja ta
została natychmiast przyjęta.58
Uchwała Rady Amfiktionii zaniepokoiła Beocję. Chociaż sama sprzy­
mierzona z Filipem, miała mu jednak za złe nacisk wywierany na Amfik­
tionię, a w sprawie tej kierowała się również swą tradycyjną przyjaźnią
dla Lokrydy Zachodniej. Co więcej, w czasie scytyjskiej kampanii Filipa
Teby wypędziły macedoński garnizon z Nikai. Dyskutowano jeszcze te
i inne różnice poglądów, kiedy Filip wyruszył na południe na czele wojsk
macedońskich i tessalskich (około listopada r. 339). Kiedy garnizon tebański
z Nikai zamknął mu drogę przez Termopile, król przeszedł przez góry do
Najazd na Grecję 659

Kytinion w Dorydzie, skąd jeden szlak wiódł do Amfissy, a drugi do Fo-


kidy, nadal pozbawionej fortyfikacji i bezbronnej. Filip wysłał przodem
posłów spośród swych amfiktiońskich sprzymierzeńców, którzy mieli za­
żądać od Teban, by oddali Nikaję wschodnim Lokrom, jako że leżała ona
właśnie na ich terytorium. Sam natomiast pośpieszył do Elatei, gdzie prze­
ciął bezpośrednią drogę z Teb do Nikai i zagroził Beocji.
Wiadomość, że Filip jest w Elatei odległej zaledwie o dwa dni marszu,
nadeszła do Aten wieczorem i wywołała wielkie poruszenie w mieście.
O świcie Zgromadzenie obradowało już na Pnyksie. Pierwszy zabrał głos
Demostenes. Wyraził przypuszczenie, że Beocję można by sobie zjednać
ofiarując jej przymierze na dogodnych warunkach, dla poparcia którego
Ateny powinny dowieść swej gotowości zmobilizowania własnych sił zbroj­
nych. Wysłano do Teb samego Demostenesa (był on proksenosem tebań-
skim w Atenach), a razem z nim innych jeszcze posłów i strategów. Na
miejscu stwierdzili, że Tebanie wobec wysłanników amfiktiońskich sprzy­
mierzeńców Filipa zdołali się już wykręcić ze sprawy Nikai, a na Zgroma­
dzeniu Związku Beockiego ma wystąpić właśnie drugie poselstwo złożone
z przedstawicieli Filipa, Tessalii i państw Amfiktionii. Poselstwo to zwró­
ciło się do Beotów jako do sprzymierzeńców Filipa i członków Amfiktionii
domagając się ich współdziałania z armią króla macedońskiego lub przy­
najmniej przepuszczenia jej do Attyki. Posłowie ateńscy prosili Beotów
0 przymierze przeciwko Filipowi, ofiarując im jednocześnie naczelne do­
wództwo wojsk lądowych, udział w dowództwie floty, pokrycie jednej
trzeciej wydatków i poparcie dla władz Związku Beockiego we wszystkich
miastach Beocji. Naocznym dowodem zdecydowanej postawy Aten były
ich wojska obywatelskie stojące pod bronią tuż nad beocką granicą. Zgro­
madzenie Beotów uchwaliło przymierze z Atenami. Ze strony Beotów był
to akt wielkiej odwagi, decydowali się bowiem wplątać w drugą wojnę
świętą łamiąc zarazem zaprzysiężone przymierze z Macedonią. Dla Ateń-
czyków owa uchwała Związku Beoćkiego oznaczała pierwszy przebłysk
nadziei, dla Demostenesa zaś — poważny tryumf osobisty.59
Połączone siły Beocji i Aten zajęły się umocnianiem przejść prowadzą­
cych z Fokidy, zwłaszcza pod Parapotamioj, Ateny zaś przysłały 10 000
najemników dowodzonych przez Charesa, którzy mieli służyć pod rozka­
zami beotarchy i bronić przełęczy wiodącej z Amfissy Ho Kytinion. Filip
również budował fortyfikacje w Elatei, Kytinion i Termopilach. W czasie
zimy, choć zdarzały się pojedyncze starcia, obie strony pozostawały w de­
fensywie, śląc jednocześnie poselstwa do innych państw. Achaj a, Korynt,
Megara, Eubeja, Akarnania, Leukas i Korkyra przyłączyły się do Beocji
1 Aten, natomiast reszta zdecydowała zachować neutralność. Filip odbu­
dował fortyfikacje Fokejczyków, którzy za zgodą Rady Amfiktionii wskrze­
sili obecnie swe państwo federalne; wypuszczono także dla celów propa­
660 Macedonia zdobywa hegemonię w Grecji

gandowych nową monetę opatrzoną wizerunkiem Apollona i nazwą


Amfiktionii. Król macedoński próbował nawiązać rokowania pokojowe
z Beocją i Atenami. Propozycje te odrzucono głównie pod wpływem De-
mostenesa, który zagroził zarówno beotarchom, jak i Ateńczykom wszczę­
ciem postępowania doraźnego, o ile Zgromadzenie beockie czy ateńskie
weźmie je w ogóle pod uwagę. Tak więc sprzymierzeńcy trzymali się
mocno. Demostenes otrzymał złoty wieniec na Dionizjach w marcu r. 338.
Fokion zaś wypłynął na wiosnę na czele floty ateńskiej, by atakować statki
macedońskie na północnych wodach Morza Egejskiego.60
W lecie r. 338 Filip wykorzystał podział głównych sił greckich, znajdu­
jących się pod Amfissą i pod Parapotamioj dwa dni marszu od siebie.
Zorganizował przejęcie przez wodzów wojsk najemnych pod Amfissą fał­
szywej wiadomości o buncie w Tracj i, który rzekomo zmuszał go do prze­
rzucenia części swej armii na północ. Następnie wycofał wojska z Kytinion.
Wodzowie greccy sądzili, że Filip nie może być tak głupi, by po raz drugi
uciekać się do podstępu, jakim wyzwolił swą flotę z Morza Czarnego,
strzegli zatem już mniej pilnie przełęczy. W nocy Filip przeprowadził przez
nią znaczne siły, rozbił 10 000 najemników i zdobył Amfissę. Oskrzydlił
tym samym pozycję sprzymierzonych. Gdy wojska macedońskie przeszły
przez Delfy i zaczęły pustoszyć beocką równinę pod Lebadeją, armia grecka
cofnęła się pośpiesznie z Parapotamioj do Cheronei. Filip ponownie wy­
stąpił do Aten i Beocji z propozycjami pokojowymi. Fokion zdążył po­
wrócić już do Aten i radził je przyjąć, ale Demostenes i jego towarzysze
nakłonili oba państwa do odmowy. Wtedy Filip zajął Naupaktos, które
oddał Związkowi Etolskiemu, pozostawił niewielki oddział dla obrony
Delf i gromadził swoje wojska do decydującej bitwy pod Cheroneją. Doszło
do niej prawdopodobnie 2 sierpnia 338 roku.61
Armia macedońska była w tym czasie armią najbardziej doświadczoną
i najlepiej wyszkoloną w całej Europie. Ciężka jazda z hetajrami na czele,
wzmocniona tym razem przez konnicę tessalską, nosiła Zbroje ochronne,
tarcze, miecze i włócznie (sarissa) do walki z bliska, a każdy oddział ruszał
do bitwy w szyku klinowym, który był wynalazkiem Filipa. Lekka jazda
miała lżejsze uzbrojenie i — podobnie jak grecka konnica — miecze, a tak­
że dwie włócznie lub dwa oszczepy używane przy starciu wstępnym. Pę­
dź etajrowie — macedońska piechota liniowa, uzbrojeni niemal równie
ciężko jak greccy hoplici, używali włóczni lub pik dwakroć dłuższych od
włóczni hoplitów. Szyk, w którym walczyli — falanga — był zazwyczaj
bardziej otwarty i głębszy niż szyk greckiej ciężkiej piechoty; każdy żoł­
nierz miał przed sobą blisko metr wolnej przestrzeni, głębokość szyku
wynosiła dziesięciu ludzi w szeregu, a całość zachowywała giętkość i zdol­
ność do szybkiego manewru. Włócznie pierwszych szeregów były zapewne
zmiennej długości, przy tym najdłuższe dochodziły do 4 m, tak że nie-
Najazd na Grecję 661

Rys. 30 Bitwa pod Cheroneją:


Faza I — Macedończycy idą naprzód; Grecy stoją w miejscu;
Faza II — Filip się cofa; jego centrum i lewe skrzydło idą naprzód; Ateń-
czycy, centrum i Beoci posuwają się naprzód, na lewo, ale Święty
Zastęp stoi nieruchomo;
Faza III — Aleksander atakuje, w centrum walka, Filip spycha skrzydło
Ateńczyków na zbocze doliny Hajmonu.

przyjaciel w ataku napotykał przed każdym szeregiem co najmniej trzy


rzędy nastawionych przeciw niemu ostrzy. Peltastów i piechotę lekko-
zbrojną używano poza falangą, jako lotne oddziały osłaniające. Pod Che­
roneją Filip dowodził nie mniej niż 2000 jazdy i 30 000 piechoty, przy czym
ta ostatnia liczba przedstawia pełny stan macedońskiej armii bojowej.
W bitwie tej, która miała zadecydować o wyższości Greków czy Macedoń­
czyków, król nie chciał prawdopodobnie posługiwać się greckimi hoplita­
mi swych sprzymierzeńców.
Trzydziestopięciotysięczna grecka armia piesza zajęła silną pozycję
opartą z jednej strony o brzeg rzeki Kefissos, z drugiej zaś o wschodnie
662 Macedonia zdobywa hegemonię w Grecji

zbocza obronnego akropolu Cheronei (rys. 30). Hoplici beoccy, w liczbie


około 12 000, tworzyli prawe skrzydło, na którego samym krańcu znalazł
się Święty Zastęp; ateńscy hoplici — a było ich mniej więcej 10 000 —
stali na lewym skrzydle, natomiast w centrum — hoplici sprzymierzonych
wsparci przez około 5000 najemników. Linia frontu o długości ponad 3 km
ciągnęła się ukośnie przez równinę; jeśliby wojska Filipa weszły w szeroki
klin otwartego terenu 1 tu zostały pokonane, Ateńczycy mogliby zawrócić
na równinę i zepchnąć nieprzyjaciela w stronę Kefissosu, natomiast gdy­
by front grecki został przerwany, większość oddziałów zdołałaby się w y­
mknąć przez przełęcz Kerata do Lebadei. Grecy «stali murem w szyku
głębokim na ośmiu ludzi, a głębszym jeszcze na prawym krańcu, gdzie
zmasowano Święty Zastęp; lekkożbrojni tworzyli pomost między lewym
skrzydłem a potężną twierdzą Cheronei. Grecka jazda, w przybliżeniu do­
równująca liczbą macedońskiej, stała w rezerwie.
Filip wiedział, że Beoci są doświadczonymi żołnierzami, podczas gdy
Ateńczykom, mającym za sobą w ciągu ostatnich dwudziestu czterech lat
tylko jeden miesiąc regularnej walki, brakowało tego właśnie doświad­
czenia. Ze względów politycznych pragnął złamać armię beocką, obywateli
zaś ateńskich wziąć jak najwięcej do niewoli. Problem taktyczny polegał
na tym, jak otworzyć we froncie greckim przerwę, w którą można by rzu­
cić ciężką jazdę; nie była ona bowiem w stanie atakować zwartego muru
nastawionych włóczni. O świcie Filip umieścił Aleksandra razem z dowód­
cami ciężkiej jazdy na lewym krańcu swojej falangi. Na prawej flance
ustawił silne zastępy lekkozbrojnych. Sam na czele królewskich oddziałów
„hypaspistów” powiódł do ataku najpierw kraniec prawego skrzydła fa­
langi, tak że jego front posuwał się skośnie w stosunku do frontu Greków.
Hypaspiści dotarli zatem do pozycji Ateńczyków, zanim inne oddziały zdo­
łały zbliżyć się na tyle, by nawiązać walkę z centrum i prawym skrzydłem
nieprzyjaciela. Wówczas Filip zaczął odstępować „krok za krokiem” , cofa­
jąc hypaspistów do tyłu i na prawo, aż doszedł do niewielkiego wzniesie­
nia na równinie; w czasie tego odwrotu prawe skrzydło falangi „ścieśniło
się i zwarty płot włóczni chronił jego ludzi” , a pozostała część falangi oraz
jazda parły nadal naprzód. Ateńczycy myśleli, że zwycięstwo wpada już
im w ręce. Rzucili się gwałtownie przed siebie na lewo w pogoni za
skrzydłem Filipa i cały front grecki, by utrzymać kontakt, począł przesu­
wać się w stronę lewą; na miejscu pozostał jedynie kraniec prawego
skrzydła, gdzie Święty Zastęp w swym zmasowanym szyku stał ciągle
jeszcze nad brzegiem Kefissosu. Między nim a linią hoplitów musiała nie­
chybnie powstać przerwa i w nią właśnie wpadł Aleksander na czele
hetajrów. W tej samej chwili Filip rozkazał hypaspistom zaatakować Ateń­
czyków, których front, prący zbyt gwałtownie naprzód, rozciągnął się już
i zmieszał; wojska macedońskie zepchnęły ich teraz do kotliny między
Porozumienie z państwami greckimi i śmierć Filipa 663

wzgórzami, gdzie 1000 ludzi padło, a 2000 dostało się do niewoli. Na dru­
gim krańcu pola bitwy Święty Zastęp, okrążony przez konnicę Aleksandra,
uległ kompletnej zagładzie. Kiedy starły się ze sobą wojska w centrum,
macedoński oddział z lewego skrzydła wdarł się w przerwę za konnicą
Aleksandra i uderzając z boku zrolował szyk grecki. Wówczas załamał się
cały front Greków. Filip nie pozwolił 'swej jeździe ścigać uciekającego nie­
przyjaciela. Miał już zwycięstwo tak zupełne, jak sobie tego życzył.62
Teby skapitulowały od razu. Związek Beocki rozwiązano, Tespie, Pią­
tej e i Orchomenos odzyskały niezależność, Teby stały się znowu pojedyn­
czym miastem-państwem i były zmuszone przyjąć z powrotem swoich
wygnańców. Wprowadzono oligarchiczne rządy Trzystu Teban, którzy
stracili lub wygnali przywódców demokratycznych, i macedoński garnizon
zajął Kadmeję. Tebańscy jeńcy wojenni, o ile nie zapłacono za nich okupu,
zostali sprzedani w niewolę, a rodziny poległych musiały wykupić ciała
swych bliskich. Łos Teb był ciężki, lecz one same srożej obeszły się w swo­
im czasie z Orchomenos i z Koronę ją. W Atenach gotowano się bronić
miasta do ostatka. Pod nieobecność Charesa strategiem wybrano Chari-
demosa na miejsce Lysiklesa, którego skazano na śmierć za to, że uciekł
razem z innymi. Oskarżyciele Lysiklesa, Likurg i Hyperejdes, organizowali
obronę Aten, przy czym ten ostatni wysunął wniosek, by uzbroić wszy­
stkich zdolnych do służby wojskowej niewolników i więźniów państwo­
wych. Demostenes zaś, mianowany komisarzem zbożowym, wypłynął na
poszukiwanie pieniędzy i zaopatrzenia, licząc przede wszystkim na Persję.
W tym momencie wystąpiła Rada areopagu. Pozbawiła stanowiska Chari-
demosa, zamiast którego wybrano Fokiona. Wtedy właśnie Filip przysłał
jednego z ateńskich jeńców wojennych, mówcę Demadesa, w charakterze
wyraziciela gotowości króla do układów. Wyznaczono zatem Fokiona,
Ajschinesa i Demadesa do pertraktacji. Filip zaproponował następujące
warunki pokoju: on sam nie wyśle żadńych wojsk do Attyki ani okrętów
wojennych do Pireusu, Ateny natomiast rozwiążą ¡swój Związek, zatrzy­
mają jednak Lemnos, Imbros, Skyros, Delos i Samos, a także kosztem Teb
dostaną Oropos. Będą odtąd sprzymierzeńcem Macedonii. Ateńczycy przy­
jęli te warunki. Jeńcy ateńscy wrócili do domu bez okupu, a popioły po­
ległych odesłano do miasta pod wojskową eskortą, którą dowodzili Alek­
sander, Antypater i Alkimachos.63

3. POROZUMIENIE Z PAŃSTW AM I GRECKIMI I ŚMIERĆ FILIPA

Tak więc obawy Demostenesa, że Filip zamierza zniszczyć Ateny, oka­


zały się nieuzasadnione, natomiast głoszona zawsze przez króla macedoń­
skiego chęć współpracy z Atenami znalazła potwierdzenie w jego zacho-
664 Macedonia zdobywa hegemonię w Grecji

waniu po zwycięskiej wojnie. W porywie wdzięczności Ateńczycy nadali


Filipowi i Aleksandrowi obywatelstwo i postanowili wznieść posąg Filipa
na agorze. Jednocześnie wybrano Demostenesa, by wygłosił mowę pogrze­
bową na cześć poległych. W najbliższych tygodniach po bitwie Isokrates
napisał list do Filipa. Rok wcześniej stworzył on swój Pancithenaikos, wiel­
ką pochwałę Aten, które kochał, Aten „wieńczonych fiołkami” , które oca­
liły Helladę. Teraz przynaglał Filipa, „aby położył kres szaleństwu i za­
borczości (pieoneksia), z jakimi Grecy traktowali się wzajemnie, by po­
jednawszy ich doprowadził do zgody (homonoia) i wypowiedział wojnę
Persji” . Cieszył się, że żyje tak długo (miał już dziewięćdziesiąt osiem lat),
ponieważ sądził, że jego marzenia o jedności Hellenów zaczynają się speł­
niać. Umarł, zanim mógł ujrzeć ich spełnienie.
W środkowej Grecji Filip skłonił Radę Amfiktionii do obniżenia grzyw­
ny nałożonej na Fokidę z sześćdziesięciu na dziesięć talentów rocznie i do
łagodnego potraktowania Amfissy, ostatniej ofiary wojny świętej, tak że
wdzięczni jej mieszkańcy postawili nawet, jak się zdaje, posąg króla ma­
cedońskiego w Delfach. Z środkowej Grecji Filip podążył na Peloponez,
gdzie uczcili go wszyscy oprócz Sparty, ta bowiem odmówiła mu wstępu
na swoje ziemie. Wówczas przeszedł, jak ongiś Epaminondas, przez Lako­
nię do Gythejon i oddał część terytorium Sparty Messenii, Argos i Związ­
kowi Arkadyjskiemu, który właśnie niedawno wskrzesił. Rozstrzygnąwszy
jeszcze inne spory terytorialne, późną jesienią zaprosił państwa greckie
na konferencję. Zaproszenie przyjęły wszystkie oprócz Sparty, a delegaci
ich otrzymali od Filipa deklarację, w której król przedstawiał swoje plany
co do przyszłości Hellady. W czasie zimy nad deklaracją tą debatowano
w całym kraju, Filip zaś wycofał swoje wojska do Macedonii, pozostawia­
jąc garnizony zapewne w Koryncie, Chalkis i Ambrakii, a także na Kad-
mei.64
Na wiosnę r. 337 na konferencji w Koryncie zatwierdzono ostatecznie
porozumienie państw greckich, Związek Hellenów, czyli Związek Ko-
ryncki, jak się go obecnie nazywa, i każde państwo porozumienie to za­
przysięgło. Wszystkie państwa kontynentu na południe od Olimpu oraz
liczne wyspy stały się w ten sposób członkami federacji, która sama zwała
się Hellenami. Zobowiązały się one zachować powszechny pokój; przeciw
każdemu, kto ten pokój naruszy, stosować sankcje militarne zgodnie z za­
sadą bezpieczeństwa kolektywnego; respektować wolność i autonomię
każdego miasta-państwa w istniejącym aktualnie ustroju, który zmieniać
wolno było jedynie w drodze przewidzianego prawem postępowania; po­
wstrzymać się od egzekucji, ponownego rozdziału posiadłości ziemskich
i innych posunięć wywrotowych przeciwnych obowiązującym prawom,
a także zlikwidować wszelkie rozbójnictwo i piractwo. Zobowiązania te
zmierzały do przerwania błędnego koła wojen międzypaństwowych i w e-
Porozumienie z państwami greckimi i śmierć Filipa 665

wnętrznych walk w poszczególnych państwach. Organem rządzącym w tej


federacji była Rada Hellenów, w skład której wchodzili przedstawiciele
każdego państwa członkowskiego w liczbie proporcjonalnej do jego sił
lądowych i morskich. Lista członków, zachowana przy Karcie Związku,
jest niepełna. Znajdujemy wśród nich miasta-państwa, a także zespoły
plemion tworzących jedną grupę (np. plemiona wokół doliny Sperche-
josu), liczba zaś głosów, którymi rozporządzały państwa i grupy plemien­
ne, wynosiła początkowo zapewne sto lub nieco Więcej. Uchwały Rady,
podjęte większością głosów, obowiązywały wszystkich członków. Jej kom­
petencje rozciągały się na wszystkie dziedziny życia federalnego^ Należały
do nich: wypowiadanie woj^y i zawieranie pokoju, nakładanie kontyn­
gentów, obowiązkowych dostaw i podatków, sądzenie wykroczeń przeciw
układom federacyjnym, skazywanie na wygnanie z terytorium federalne­
go, mianowanie rozjemców do rozstrzygania sporów oraz urzędników wy­
konawczych czuwających nad powszechnym pokojem. Rada miała zbierać
się w ośrodkach religijnych Hellady — w Delfach, w Olimpii, w Nemei
i na Istmie — a spośród jej członków wybierano losem pięciu przewod­
niczących każdej sesji.
Najbliższą analogię do tego porozumienia znajdujemy w Związku
Miast-Państw, który powstał w r. 362/361, już za życia Filipa. Związek
Koryncki był silnie scentralizowany (jego uchwały obowiązywały wszyst­
kich członków, zarzucono też zasadę przyznawania jednego tylko głosu
każdemu państwu), stanowił jednak po prostu dalszy etap rozwoju gre­
ckiego federalizmu w IV wieku. Związek Miast-Państw nie spełnił swego
zadania, ponieważ zabrakło mu kierownictwa i dynamizmu. Związek Ko­
ryncki na swym pierwszym zwyczajnym posiedzeniu w lecie r. 337 za­
warł po wsze czasy zaczepno-odporne przymierze z państwem macedoń­
skim, tj. z „Filipem i jego potomkami’’. Następnie wypowiedział wspólnie
wojnę Persji, by pomścić świętokradztwa dokonane przez Kserksesa
w świątyniach bogów helleńskich, i jednomyślnie wybrał Filipa, „dobro­
czyńcę Hellady” , hegemonem, powierzając mu naczelne dowództwo nad
siłami morskimi i lądowymi. Po wypowiedzeniu wojny Persji osoba Fi­
lipa stała się ogniwem łączącym Grecję z Macedonią. Operacje wojenne
prowadzono „zgodnie z uchwałami Rady i rozkazami hegemona” , sam zaś
hegemon lub jego zastępca przewodniczyli na posiedzeniach Rady. Tak
więc państwa greckie, wspomniawszy na swą jedność z r. 481, która po­
zwoliła im wówczas pokonać Persów, podejmowały teraz wspólnie świętą
wyprawę; mogła ona przynieść wolność ich krewniakom w Jonii, zmy­
wając zarazem hańbę tych wszystkich układów pokojowych, jakie Wielki
Król narzucił Helladzie.65
Wraz z wypowiedzeniem wojny Filip uzyskał zgodę na utrzymywanie
garnizonów w Tebach, Chalkis, Ambrakii i Koryncie, a także powołał kon­
666 Macedonia zdobywa hegemonię w Grecji

tyngenty z państw greckich. Wiosną r. 336 czołówka wielkiej armii, w sile


co najmniej 10 000 ludzi, wsparta flotą przeprawiła się przez Hellespont
pod wodzą Parmeniona i Attalosa, główne zaś siły pod rozkazami Filipa«
miały podążyć za nimi jesienią. W Azji Mniejszej zmarł Mentor, namie­
stnik królewski, a jego brat, Memnon, przejął po nim tylko dowództwo
wojskowe. W Suzie dowódca gwardii pałacowej, Bagoas, otruł w r. 338
Artakserksesa Ochosa, w r. 336 — jego syna Arsesa, później zaś sam zo­
stał otruty przez Dariusza Kodomannosa (około maja r. 336). Armię na­
jeźdźców radośnie powitało Kyzikos i inne miasta greckie, które powstały
przeciw Persji. Efezjanie postawili posąg Filipa w świątyni Artemidy,
a Piksodaros, satrapa Karii, zaofiarował rękę swej córki jego synowi,
Arridajosowi. W Atenach tymczasem zwolennicy i przeciwnicy współ­
pracy z Macedonią wytaczali sobie nawzajem procesy. W sprawach we­
wnętrznych Likurg usiłował uzdrowić skarb państwa. W roku 337 Demo-
stenesa wybrano głównym zarządcą funduszu widowiskowego, który zno­
wu pochłaniał wszystkie nadwyżki dochodów. Sławnemu mówcy udało
się uzyskać aprobatę Zgromadzenia na przeprowadzenie napraw i budowę
nowych umocnień w Pireusie. Na początku r. 336 Ajschines zaskarżył
jako sprzeczny z prawem wniosek Ktesifona, który proponował, by De-
mostenesowi ofiarować na Dionizj ach złoty wieniec, a Zgromadzenie
uczciło macedońskiego wodza Alkimachosa. Kiedy Filip zażądał na w y­
prawę przeciw Persji kontyngentu jazdy i okrętów, Fokion nakłonił Zgro­
madzenie, by posłać je bez sprzeciwu. Na wiadomość, że córka Filipa,
Kleopatra, ma poślubić w lipcu r. 336 Aleksandra, króla Molossji, Ateń-
czycy wysłali złoty wieniec jej ojcu, oświadczając swą gotowość do wy­
dania mu każdego, kto spiskowałby na jego życie, a następnie znalazłby
schronienie w ich mieście. Tak więc demokracja w dalszym ciągu oscy­
lowała między opozycją a współdziałaniem.66
Poligamia królów macedońskich należała, jak się zdaje, do tradycji.
Amyntas, ojciec Filipa, miał co najmniej sześciu synów z dwóch mał­
żeństw i dzięki temu zapewnił utrzymanie tronu w swoim rodzie. Filip
miał sześć żon, lecz tylko dwóch synów, pierworodnego syna Olimpias,
Aleksandra, i syna Filinny, Arridajosa, cierpiącego na epilepsję. Olim­
pias, pochodząca sama z greckiego' rodu królewskiego, była królową,
a w Aleksandrze widziano następcę. Gdyby w rozpoczynającej się właśnie
wyprawie do Azji miał zginąć i Filip, i Aleksander, tron musiałby przy­
paść Arridajosowi lub Amyntasowi, synowi Perdikkasa, w imieniu któ­
rego Filip rządził początkowo jako regent, a żaden z nich do tego nie do­
rastał. Zapewne w nadziei spłodzenia jeszcze jednego syna Filip zaślubił
w r. 337 Kleopatrę, córkę Attalosa, macedońskiego arystokraty. Małżeń­
stwo to jednak zraziło Olimpias i Aleksandra; opuścili oni nawet dwór
królewski, lecz w r. 336 Filip wezwał ich z powrotem, a wydanie córki
Porozumienie z państwami greckimi i śmierć Filipa 667

Olimpias, Kleopatry, za Aleksandra z Molossji było zewnętrznym wyra­


zem pogodzenia. W czasie uroczystości weselnych, gdy Filip bez eskorty
straży przybocznej wchodził do teatru w Aj gaj, zabił go skrytobójczo
młody arystokrata Pauzaniasz, działając raczej pod wpływem osobistych
pretensji niż jakichkolwiek motywów politycznych. W chwili śmierci Fi­
lip miał czterdzieści sześć lat. Ciało zabitego złożono w grobach królew­
skich, a lud okrzyknął jego syna, Aleksandra, „królem Macedonii” ,$7
Wojskowe i dyplomatyczne osiągnięcia Filipa były dla jego współcze­
snych oczywiste. Widzieli, jak jego królestwo wyrastało z początkowej
słabości na potęgę, która nie miała sobie równej w dotychczasowych dzie­
jach Europy. Isokrates sądził, że w porównaniu z dziełem Filipa podbój
Persji przedstawiał zadanie łatwiejsze. Historyk Teopomp sam tego pod­
boju dożył i napisał, że Europa nigdy jeszcze nie wydała takiego męża
jak Filip, syn Amyntasa, i że cała należałaby do niego, gdyby tylko
w dalszym ciągu stosował te same zasady polityczne. Ci, którzy kryty­
kowali jego postępowanie z Grekami, nie mogli mu jednak nie przyznać
sukcesów na Bałkanach, gdzie stworzył bastion przeciw nomadom z pół­
nocnej Europy, a bastion ten miał bronić Hellady jeszcze przez wiele
stuleci. Wielkie państwo macedońskie jemu zawdzięczało swoje powsta­
nie. Nie naruszył jego instytucji, nie wyczerpał zasobów ludżkich, lecz
przeciwnie, raczej wzmocnił je i rozszerzył, zapewniając Macedonii głos
rozstrzygający od Adriatyku aż po Marze Czarne i od Dunaju do granic
Lakonii. Mimo szybkości, z jaką państwo to wzrastało, miało jednak dość
siły, by sprostać trudom azjatyckiej wyprawy Aleksandra, pozostając za­
razem centralnym bastionem na Bałkanach.68
Armią był lud zbrojny, oddany i wierny swemu królowi, który zbu­
dował ów dobrobyt gospodarczy stanowiący podstawę jego potęgi.
W pierwszych laiach swego panowania Filip posługiwał się często w oj­
skami najemnymi, pod koniec używał ich tylko w jednostkach specjal­
nych. Hetajrom, którzy tworzyli sztab i ciężką jazdę, nie dorównywał nikt
sprawnością i męstwem. Oddziały rekrutujące się z poszczególnych okrę­
gów królestwa rywalizowały nawzajem ze sobą w lojalności terytorialnej,
a pojedynczych ludzi nagradzano za specjalne zasługi przenosząc ich na
uprzywilejowane stanowiska w sztabie lub w gwardii królewskiej (age-
ma). Pedzetajrowie, tj. ciężka piechota walcząca w falandze, byli zorgani­
zowani w sposób podobny, przy czym własne oddziały króla, hypaspiści,
stanowiły corps d'élite. Pomocnicze jednostki lekkiej jazdy, piechota wal­
cząca łącznie z konnicą, peltaści, oszczepnicy, procarze, inżynierzy, sape­
rzy, intendentura i geometrzy byli ekspertami w prowadzeniu działań
wojennych w górach bałkańskich i w obleganiu silnie ufortyfikowanych
miast. Filip dowodził zawsze osobiście tymi oddziałami, które miały naj­
trudniejsze zadanie. Został ranny organizując oblężenie Methone i dowo-
668 Macedonia zdobywa hegemonię w Grecji

dząc ja z d ą hetajrów w Illirii, sam też wiódł do ataku piechotę na Bardy-


lisa i pod Cheroneją. Armia, którą odziedziczył Aleksander, szkoliła się
w trudach wojny, a w walkach z piechotą illiryjską, greckimi hoplitami
i scytyjską jazdą okazała się niemal niezwyciężona.69
Powiadano o Filipie, że szczycił się więcej swoją dyplomacją niż zwy­
cięstwami militarnymi. Posługiwał się podstępem i przekupstwem, po­
dobnie jak jego współcześni, ale robił to z większym powodzeniem. W cza­
sie wojny, gdy skazywał na śmierć najemników Onomarchosa czy też
burzył Olint, umiał być równie okrutny jak Teby i Ateny po zdobyciu
Orchomenos czy Sestos, okazał się jednak bardziej humanitarny wobec
Fokidy i Amfissy i bardziej Wielkoduszny wobec Aten. Jakim był mę­
żem stanu, dowiódł najlepiej nie tylko organizując własne królestwo, lecz
również swoim postępowaniem z sąsiednimi ludami, tak Grekami, jak
i barbarzyńcami. Wcieliwszy do Macedonii ziemie leżące między jezio­
rem Lychnidos a rzeką Nestos pozostawił plemiona illiryjskie i trackie
pod władzą królów zależnych, a zakładając kolonie przyczynił się do
wzrostu ich zasobów. W Epirze wzmocnił królestwo Molossji i rozszerzył
jego zasięg, a swój związek z nim utwierdzał tylko przez małżeństwa.
Więź polityczną z Tessalią, gdzie miał do czynienia z kulturą odpowiada­
jącą macedońskiej, oparł na zasadzie równości; Tessalia bowiem nie tylko
wybrała go archontem swego Związku, lecz również została sama — ina­
czej niż Macedonia — członkiem Związku Korynckiego. We wszystkich
tych krainach Filip popierał urbanizację, ale nie miasta-państwa. Dla
Grecji natomiast znalazł inne rozwiązanie. Człowiek, który tak cierpliwie
starał się pozyskać współdziałanie Aten, a pod Cheroneją zabronił swej
konnicy pościgu za pokonanymi, nie zamierzał — wbrew temu, co twier­
dzili jego wrogowie — zniszczyć greckich miast-państw, lecz chciał za­
prowadzić wśród nich pokój i skłonić do wspólnej wojny z Persją. Być
może usiłował osiągnąć nieosiągalne. Ale ustrój Związku Korynckiego
ujawnia głębokie zrozumienie przyczyn anarchii w państwach greckich,
a Filip u szczytu swej kariery posiadał więcej rozwagi i prawdopodobnie
więcej szacunku dla Hellady niż miał ich okazać młody Aleksander.70
Cała struktura wspierała się na jednym człowieku działającym w róż­
nym charakterze: jako król Macedonii, jako władca zależnych królów na
Bałkanach, jako archont Związku Tessalskiego, hieromnemon na Radzie
Amfiktionii, hegemon Związku Korynckiego w czasie wojny. Osobowość
i cele Filipa miały zatem wielkie znaczenie historyczne. Pod pewnymi
względami pozostawały one zagadką. Demostenes, Ajschines, Teopomp
i Isokrates interpretowali je różnie. Każdy z nich osądzał go przede wszyst­
kim jak Hellen Hellena. Demostenes widział w nim, podobnie jak w Epa-
minondasie, zagrożenie ambicji Aten, Isokrates zaś podsuwał mu, jak Dio-
nizjosowi i Archidamosowi, rolę wodza wielkiej panhelleńskiej wyprawy
Zachodni Grecy w latach 345— 322 669

przeciw Persji. Filip był na pewno kimś więcej niż uzdolnionym barbarzyń­
cą z Pełli. Na dworze jego panowały obyczaje greckie. Zapoczątkował helle-
nizację krajów bałkańskich, a gdyby żył dłużej, uczyniłby to samo w Azji.
Jego plan zaprowadzenia pokoju wśród państw greckich i zdobycia miejsca
w Azji dla nadwyżki ich ludności leżał zarówno w interesie Grecji, jak
i Macedonii. Znane było jego zainteresowanie grecką filozofią. Arystote­
lesa zrobił wychowawcą Aleksandra, a podziwiał także „attycki wdzięk”
miasta Pallady. Jeśli będziemy go oceniać jako Hellena z IV wieku, był on
niewątpliwie oświeconym zdobywcą innych państw, lecz chyba nie należy
na niego patrzeć w oderwaniu od całości macedońskiej monarchii.71
Królowie macedońscy mieli wiele wspólnego z królami mykeńskimi, któ­
rych poznajemy z Iliady. Jedni i drudzy byli „potomkami Zeusa” . Filip
głosił, że jego protoplastą jest Herakles, syn Zeusa. Wizerunek głowy He­
raklesa umieścił na swych najwcześniejszych monetach, pierwsze założone
przez siebie miasto nazwał Herakleją i postawił Heraklesowi posąg przy
ujściu Dunaju. Zeusowi oddawał cześć w Dion, poświęcił mu skarbiec
w Olimpii, bronił świątyni Apollona w Delfach, a na jego monetach poja­
wiały się głowy Zeusa i Apollona. Znamienne jest, że Isokrates prosił Fi­
lipa jako potomka Heraklesa, by uważał całą Helladę za swoją ojczyznę.
W charakterze Filipa odnajdujemy cechy właściwe bohaterom homery-
ckim — znane nam zresztą lepiej jeszcze u Aleksandra — takie jak żądza
władzy, pragnienie chwały, namiętność, uczuciowość i szlachetność, które
kazały mu płakać nad dzielnymi mężami Świętego Zastępu poległymi pod
Cheroneją. Jeśli Filip miał jeszcze naiwną wiarę epoki heroicznej i uważał
się rzeczywiście za potomka Zeusa powołanego jak Herakles do uszczęśli­
wiania ludzkości, to źródeł jego osobowości i postępowania należy szu­
kać — jak u Aleksandra — w najgłębszych przekonaniach religijnych.72

4. ZACHODNI GRECY W LATACH 345— 322

W latach 400— 348 w Italii zaszły wielkie zmiany, które miały w przy­
szłości zaważyć na losie greckich miast na Zachodzie. Napór przesuwają­
cych się ku południowi ludów środkowej Europy, który to zapewne kazał
Trakom, Getom i Scytom zagrozić zamieszkałym obszarom Półwyspu Bał­
kańskiego, na początku IV wieku wypchnął Galów za Alpy na tereny
leżące na północ od Padu. Wciśnięci pomiędzy państwo Etrusków a tery­
torium Wenetów na północnym wybrzeżu Adriatyku, Galowie posuwali
się na południe środkiem Italii wypierając Etrusków na zbocza Apeninów
i na adriatycki brzeg Umbrii. Rzym wykorzystał ten nacisk na Etrurię, by
zająć miasto Veii (r. 396) i zdobyć południowy jej kraniec (r. 391). Właśnie
przed atakiem na Veii Rzym po raz pierwszy wyprawił posłów do Grecji,
670 Macedonia zdobywa hegemonię w Grecji

by zasięgnąć wyroczni w Delfach, potem zaś ofiarował tu bogu złotą czarę


składając ją w skarbcu Massalii, z którą łączyły go przyjazne stosunki.
Jednakże wzrost potęgi Rzymian zahamowali na czas pewien Galowie, któ­
rzy około r. 391 splądrowali ich miasto, a w swych najazdach zapuszczali
się w głąb Kampanii i Apulii.
Przez okres życia następnego pokolenia trwała ustawiczna wojna. Z walk
tych Rzym wyszedł zwycięsko. W roku 358 zadał ciężką klęskę Galom,
narzucił przymierze Ekwom i Hernikom, a Wolsków wyparł z nadmorskich
równin. W' roku 354 zmusił niektóre oporne państwa do przystąpienia do
Związku Latyńskiego i zawarł sojusz z Samńitami. Przyłączenie do Rzymu
południowej Etrurii zostało ostatecznie potwierdzone w r. 351 traktatem
pokojowym z miastami Tarąuinii i Falerii. Sukcesy te zwróciły uwagę
Kartaginy. W roku 348 Rzymianie i ich sprzymierzeńcy podpisali z nią
pakt przyjaźni, regulujący warunki handlu i ograniczający piractwo na
wodach kontrolowanych przez sygnatariuszy. Zamykał on przed Karta-
gińczykami terytorium Rzymian i ich sprzymierzeńców, chociaż pozwalał
im prowadzić handel w Rzymie, natomiast Rzymianie wraz ze swymi
sprzymierzeńcami nie mieli wstępu na Sardynię i do Afryki, ale mogli
prowadzić handel w Kartaginie i "na kartagińskiej części Sycylii.73
W tym samym czasie Kartagina zdobywała sobie imperium w Hiszpanii,
gdzie w handlu rywalizowały z nią greckie kolonie założone przez Massa-
lię. W roku 348, gdy zawierała układ z Rzymem, jej głównym celem był
podbój greckiej Sycylii i zapewnienie sobie kontroli nad Cieśniną Messań-
ską. Aby to osiągnąć, należało najpierw zdobyć Syrakuzy. Kiedy w r. 345/
/344 Hiketas poprosił Kartaginę o pomoc w wypędzeniu Dioniz josa z Orty-
gii, Kartagińczycy gotowali się już do zajęcia Syrakuz i podboju miast
greckich wyczerpanych ciągnącymi się od r. 357 wojnami. Nie odstraszał
ich fakt, że Hiketas wyprawił uprzednio posłów do Koryntu, na Grecję
bowiem padał wówczas cień potężnej Macedonii.
Hiketas i arystokraci syrakuzańscy zwracając się o pomoc do Koryntu
prosili o oswobodziciela, który nie przekształciłby się w tyrana. Wybór
Koryntian padł na Timoleona, gdyż ten dowiódł swej nienawiści do tyra­
nii, doprowadzając około r. 365 do zabicia własnego brata, ówczesnego ty­
rana Koryntu. Wnet po zapadnięciu decyzji nadszedł list od Hiketasa pra­
gnącego teraz powstrzymać Korynt od interwencji, jako że wezwał właśnie
na pomoc Kartaginę. Niemniej jednak Timoleon wyruszył w r. 344 z dzie­
sięcioma okrętami i siedmioma setkami najemników, przeważnie wetera­
nów z wojny świętej. Pod Rhegion zaskoczyła go eskadra floty kartagiń­
skiej, lecz udało mu się przemknąć do Tauromenion na Sycylii, a tu przyjął
go przyjaźnie Andromachos, ojciec późniejszego historyka Timajosa.
Wkrótce poproszono Timoleona o interwencję w walkach stronnictw
w Adranon. Ale Hiketas, który zamknął już Dioniz josa w syrakuzańskiej
Zachodni Grecy w latach 34:5— 322 671

twierdzy na Ortygii, zjawił się również w Adranon z dużo większymi siła­


mi, by wesprzeć stronę przeciwną. Timoleon miał uzasadnione podejrzenia,
że Hiketas dąży do 'tyranii, zaatakował go zatem znienacka i rozbił jego
wojsko. Sukces ten zdobył mu poparcie rywala Hiketasa, kampańskiego
wodza najemników imieniem Mamerkos, tyrana Katany; i on to zapewne
doprowadził do porozumienia Timoleona z Dionizjosem, którego wrogość
do Hiketasa i do Kartaginy stwarzała pewną wspólnotę interesów między
tyranem a oswobodzicielem. Na zasadzie zawartego porozumienia Timoleon
miał pomagać Dionizjosowi w obronie Ortygii, a Dioniz jos pozwalał Timo-
leonowi korzystać ze swej bazy w Katanie. Jesienią r. 344, mniej więcej
pięćdziesiąt dni po przybyciu wodza korynćkiego na Sycylię, jego zastępca,
Neon, był już na Ortygii, współdziałając tu z 2000 najemników Dionizjosa
w walce z Hiketasem i Kartaginą. Tyran i Timoleon współdziałali ze sobą,
jak się zdaje, przez kilka miesięcy, ale w lecie r. 344 Dioniz jos opuścił
Sycylię i usunął się do Koryntu.
Na wiosnę r. 343 Kartagina, która panowała niepodzielnie na morzu
wokół Sycylii, wysłała na podbój Syrakuz wielką armię i 150 okrętów pod
dowództwem Magona. Rozpoczął on blokadę Ortygii od lądu i od morza,
a jedna jego eskadra czuwała w południowej Italii, by przechwycić wszelką
pomoc, jaka mogła nadejść z Grecji. Skoro Timoleonowi udało się przy
sztormowej pogodzie podesłać do Ortygii kutry rybackie z żywnością, Ma-
gon i Hiketas wyruszyli, by zaatakować jego bazę w Katanie, lecz podczas
ich nieobecności Neon zrobił wypad i zdobył Achradinę. Wśród ciężkich
walk Neon i Timoleon trzymali się obaj dzielnie, aż wreszcie z tym ostatnim
połączyło się w Katanie 10 okrętów z 2000 hoplitów, które, wysłane z Ko­
ryntu, wymknęły się szczęśliwie flocie kartagińskiej w południowej Italii.
Posiłki te umożliwiły Timoleonowi zdobycie sprzyjającej Kartaginie Mes-
sany. Tymczasem powstał spór pomiędzy Magonem a Hiketasem i spór ten
zaostrzył się jeszcze, gdy wódz kartagiński dowiedział się, że greccy na­
jemnicy Hikatesa w czasie rozejmu rozmawiali z najemnikami Neona. Po­
dejrzewając zapewne zdradę Magon odpłynął do zachodniej Sycylii, gdzie
spotkawszy się z potępieniem swoich władz odebrał sobie życie. Następnego
dnia Timoleon zjawił się pod Syrakuzami z 4000 ludzi, a Hiketas wycofał
swoich najemników do Leontinoj. Jesienią r. 343 Syrakuzy były wreszcie
wolne od podwójnej groźby: tyranii i Kartagińczyków. Obywatele na roz­
kaz Timoleona zburzyli twierdzę, pałac i grobowce tyranów.74
Niemal przez dwa lata Timoleon miał spokój od ataków kartagińskieh.
Niewiele zdołał w tym okresie zdziałać przeciw licznym tyranom w mia­
stach sycylijskich, wzmocnił za to Syrakuzy, odwołując wygnańców, przy­
ciągając nowych osadników i przeprowadzając reformy ustrojowe. Doszedł
do porozumienia z Hiketasem i pożyczył od niego najemników, zanim Kar­
tagina podjęła ponownie ofensywę. Tym razem w skład armii liczącej około
672 Macedonia zdobywa hegemonię w Grecji

70 000 ludzi wchodziły najlepsze wojska kartagińskie, tzw. Święty Zastęp,


a także oddział wozów bojowych, wsparcie zaś zapewniała jej silna flota
mająca bazę w Lilybajon; nie ulega więc wątpliwości,'że celem ekspedycji
był podbój greckiej części Sycylii. Timoleon mógł wystawić zaledwie dwu-
nastotysięczną armię, na którą złożyło się 3000 Syrakuzan oraz oddziały
przybyłe z Koryntu i jego kolonii, resztę natomiast stanowili najemnicy;
nie miał też floty zdolnej stawić czoła Kartagińczykom. Dając dowód wiel­
kiej odwagi Wtargnął na terytorium kartagińskie. Stracił 1000 najemników,
którzy zbuntowali się w marszu, lecz dzięki swej przedsiębiorczości udało
mu się wciągnąć Kartagińczyków w głąb lądu, prawdopodobnie w kierunku
Entelii. Tu — może raczej przez szczęśliwy przypadek niż zamierzone dzia­
łanie — zaskoczył armię kartagińską w czasie przeprawy przez rzekę Kri-
misos. Zanim główne siły zdążyły się przeprawić, Timoleon uderzył na
oddziały czołówki, wśród których pierwsze były Święty Zastęp i wozy bo­
jowe. Właśnie w tym momencie zerwała się nad głowami walczących
gwałtowna burza i wicher siekł gradem w twarze nieprzyjaciół. Jazda Ti-
moleona wyminęła cwałem wozy i zaatakowała z flanki Święty Zastęp,
jednocześnie zaś greccy hoplici w zwartym szyku ruszyli do frontalnego
natarcia. Kartagińczyków' zepchnięto do rzeki, która wprędce groźnie wez­
brała, Święty Zastęp przestał istnieć, a wspierający go najemnicy z Hiszpa­
nii, Galii, Italii i Afryki ponieśli ciężkie straty. Tryumf Timoleona ukoro­
nowało zdobycie obozu kartagińskiego z jego wszystkimi skarbami (około
maja r. 341). Niektóre zbroje posłano do Koryntu dla upamiętnienia zwy­
cięstwa korynckiego oręża nad Kartaginą.75
Sukcesy Timoleona w wojnie z Kartaginą kazały Hiketasowi, Mamerko-
sowi i innym jeszcze tyranom utworzyć wymierzoną przeciw niemu koali­
cję i zapewnić sobie pomoc Kartaginy, która teraz po raz pierwszy za­
ciągnęła wielu greckich najemników. W roku 339 Timoleon zawarł jednak
pokój z afrykańskim mocarstwem; zgodził się na granicę na rzece Halykos
pod warunkiem, że Kartagina cofnie swoje poparcie tyranom. Walki pro­
wadzone przez obie strony przy pomocy wojsk najemnych ciągnęły się do
r. 337, kiedy to pokonano ostatnich tyranów, a z Etny zostali wygnani
kampańscy najemnicy. Oficjalnym zamknięciem straszliwego rozdziału
historii Sycylii stała się publiczna egzekucja Hiketasa, Mamerkosa i in­
nych tyranów, którzy wpadli w ręce Timoleona.76
W latach 342—336 Timoleon ściągał osadników z Grecji, Italii i Sycylii
chcąc ponownie zaludnić miasta. Syrakuzy zyskały co najmniej 40 000 ludzi,
Argyrion — 10 000, a przy tym, jak się zdaje, udzieliły one sobie nawza­
jem obywatelstwa na zasadzie izopolitei. Gela, Akragas i inne miasta dźwi­
gały się na nowo z popiołów. Owi osadnicy w miastach sycylijskich, któ­
rych liczba wraz z rodzinami dochodziła do kilkuset tysięcy, stanowią ude­
rzające świadectwo istnienia ludności niestałej w krajach greckich. W Sy-
Zachodni Grecy w latach 345— 322 673*

rakuzach nie bito już monety zapewne od jakichś lat dziesięciu. Poczynając-
od r. 342 Timoleon wypuszczał dla Syrakuz i Leontinoj monety srebrne
z wizerunkiem Pegaza, a po zwycięstwie nad Krimisos — jedną emisję
w złocie i srebrze z przedstawieniem głowy Zeusa Oswobodziciela. Poja­
wiły się również monety brązowe z głową wojownika, być może podobizną
Timoleona — drugiego założyciela Syrakuz. Pragnąc zapobiec przywróce­
niu tyranii w Syrakuzach Timoleon i jego korynccy doradcy znieśli skrajną
demokrację i wprowadzili ustrój mieszany. Najwyższym urzędnikiem ad­
ministracji cywilnej był teraz kapłan Zeusa Olimpijskiego (amphipolos),
wybierany w drodze głosowania, a następnie wyznaczany losem spośród
członków trzech rodów; wszystkimi działami tejże administracji kierowała
Rada Sześciuset, której członkowie rekrutowali się prawdopodobnie
z warstw zamożnych; Zgromadzenie zabierało głos i podejmowało decyzję
tylko w zagadnieniach dużej wagi. Sprawy wojskowe powierzono wybie­
ralnemu kolegium strategów, którzy w razie wojny z obcym ludem byli
zobowiązani przysięgą prosić Korynt o naczelnego wodza. Chociaż nie zna­
my dokładnie tego ustroju, jedno jest pewne: jego celem było zapobieże­
nie walkom społecznym przez zapewnienie wszystkim klasom majątkowym
udziału w rządach. Podobny ustrój wprowadzono, jak się zdaje, na całej
greckiej Sycylii poza Tauromenion, a miasta-państwa zorganizowały się-
w pewnego rodzaju związek pod przewodnictwem Syrakuz.77
Dopełniwszy swej misji wyzwoleńczej Timoleon wycofał się z życia pu­
blicznego. Tracił na starość wzrok i po paru latach umarł w Syrakuzach,
gdzie obywatele pochowali jego prochy na agorze i ustanowili na jego cześć
igrzyska. Wielbiciel Epaminondasa, Timoleon był szczerym idealistą, który
bronił liberalnych tradycji miasta-państwa. Świetny dowódca wojsk na­
jemnych posługiwał się podstępem i gwałtem dla celów wyższych niż jego»
rywale. Jego zwycięstwo nad tyranami i Kartaginą ocaliło Sycylię od samo-
wyniszczenia przez walki stronnictw i od podboju przez obce mocarstwo.
Ustrój i Związdk, których był twórcą, zostały tak pomyślane, by zapewnić-
Sycylii bezpieczeństwo w przyszłości, na to jednak, by okazały się sku­
teczne, trzeba było jeszcze przeksżtałcić umysłowość Sycylijczyków i zmie­
nić warunki społeczne w sycylijskich miastach. Sąsiednie mocarstwa dą­
żyły Bowiem nie do współpracy z Sycylijczykami, ale do podboju ich
ziemi.78
W południowej Italii napady Lukanów i Messapiów skłoniły Tarent do^
zwrócenia się o pomoc do macierzystego miasta — Sparty, która około
r. 343 wysłała armię i flotę pod dowództwem jednego ze swych królów,
Archidamosa, syna Agesilaosa. Tarent, niegdyś tak potężny, utracił siły
wskutek zbytku i próżniactwa swych obywateli, i w obronie przed ple­
mionami italskimi polegał głównie na wojskach najemnych. Archidamos
padł na polu walki w r. 338, jak opowiadano, w dniu bitwy pod Cheroneją..
674 Macedonia zdobywa hegemonię w Grecji

Tarentyjezycy odmówili mu pogrzebu prawdopodobnie dlatego, iż według


ich przekonania dał się przekupić Fokejczykom w Delfach. Spartanie po­
stawili mu posąg w Olimpii i zerwali stosunki z Tarentem. W roku 334
miasto to poprosiło o pomoc Aleksandra, króla Molossji.79
Z poparciem Filipa król Molossji rozszerzył swoje państwo i zyskał
sprzymierzeńców, nad którymi sprawował naczelne dowództwo w czasie
wojny (jako hegemon). Molossoi podobnie jak Makedones byli zapewne
pochodzenia greckiego, a panujący im ród królewski wywodził się od
Neoptolemosa, t syna Achillesa. Terytorium Molossów sięgało do Zatoki
Ambrakijskiej, gdzie małe miasta-państwa w Kassopii podlegały władzy
Aleksandra. Plemiona północnego Epiru, pochodzenia częściowo greckiego,
częściowo zaś iliiryjskiego, dostarczały doskonałych żołnierzy, a kraj po­
siadał więcej wolnej ludności niż jakiekolwiek miasto-państwo. Na konty­
nencie greckim nie było już możliwości ekspansji, ale podbój południowej
Italii zapewniłby ziemię dla osadników pozwalając zarazem na kontrolę
nad Morzem Adriatyckim. Aleksander przeprawił się do Tarentu z wielką
armią konną i pieszą, objął dowództwo nad wojskami Związku Italskiego
i zaatakował plemiona italskie. Zdobył Messapię i sprzymierzył się z Peu-
ketiami, chroniąc w ten sposób miasta greckie na wybrzeżu Adriatyku.
Odciąwszy Bruttiów od Lukanów zajął miasto Consentię, uwolnił Terinę
i przebił sobie drogę przez Lukanię do zatoki Salerno. Znalazł się teraz
nad granicą Kampanii i nawiązał kontakt z Rzymem (około r. 332).
Po zawarciu pokoju z Kartaginą Rzym stanął w obliczu buntu państw
latyńskich. W roku 340 pokonawszy ostatnich buntowników przyjął nową
politykę, która miała go uczynić wkrótce największą potęgą w Italii. Do­
tychczas przewodził państwom Związku Latyńskiego tworzącym wojskową
koalicję — w podobny sposób Sparta przewodziła ongiś państwom Pelo­
ponezu; teraz jednak Rzym rozbił Związek Latyński, a każde państwo
związał bezpośrednio ze sobą odrębnym i na ogół ¡zawartym na dogodnych
warunkach układem. Niektórym nadał pełne obywatelstwo rzymskie po­
większając tym samym liczbę swych pełnoprawnych obywateli tak dalece,
jak nie uczyniło tego żadne państwo greckie, prócz Syrakuz za panowania
Dionizjosa. Innym państwom przyznano prawa ograniczone. Również
w Kampanii Rzym rozwiązał Związek Kampański i nadał np. miastu Cu-
mae rzymską civitas sine suffragio. Jednocześnie utwierdził swą władzę
w Lacjum i w Kampanii zakładając tam wojskowe kolonie. Te postępy
Rzymian zaniepokoiły Samnitów. Złączyli oni siły z Lukanami grożąc zbu­
rzeniem nowego ładu w Lacjum i Kampanii. Kiedy Aleksander pojawił się
nad granicą Kampanii, dyplomacja rzymska stanęła na wysokości zadania.
Doprowadziła do zawarcia z Aleksandrem paktu przyjaźni i pokoju, przy
czym Aleksander zobowiązał się prawdopodobnie nie wkraczać do Kam­
panii, Rzym zaś — nie wysyłać okrętów do zatoki Tarentu.
Zachodni Grecy w latach 345— 322 675

W szybkich wyprawach pokonał Aleksander Lukanów i Samnitów,


a wziąwszy zakładników odesłał ich do Epiru. Władza króla Molossów się­
gała teraz przez całą południową Italię, a zapewne zawarł też przymierze
z Syrakuzami. Armia jego dowiodła swej wyższości nad jednymi z naj­
bardziej wojowniczych plemion italskich, on zaś sam był dostatecznie bo­
gaty, by wypuszczać złote i srebrne monety, bite w Tarencie, Metapontion
i w Epirze. Jednakże, podczas gdy Rzym budował jedno państwo rozsze­
rzając swoje prawa obywatelskie, Aleksander przewodził miastom gre­
ckim, w których żyła silna tradycja separatyzmu. Właśnie jego powodze­
nie stało się hasłem do buntu. Tarent i inne jeszcze miasta-państwa wy­
łamały się ze Związku Italskiego, Aleksander zaś przeniósł stolicę pozo­
stałych członków Związku z Heraklei do Thurioj. W czasie bitwy stoczonej
w środkowej Lukanii, gdy na czele swej jazdy przeprawiał się przez rzekę,
padł rażony oszczepem przez lukańskiego zbiega (r. 330). Po śmierci króla
i odstępstwie sprzymierzeńców Epiroci opuścili Italię, a Rzym wkrótce
podjął ofensywę przeciw wyczerpanym wojną Samnitom.
W miastach greckich na Sycylii i w Italii zaczynał się zaznaczać upadek
ducha. Wojna i walki wewnętrzne osłabiły je pod względem gospodarczym
i społecznym, a napływ do miast Sykulów i obcych najemników prowadził
do powstania mieszanej ludności, której skład niewiele się zmienił wsku­
tek nowej imigracji z Grecji właściwej. Kiedy Timoleonowi czy Aleksan­
drowi udało się zjednoczyć miasta-państwa, tworzyły one razem tak wielką
potęgę militarną i finansową, że mogły zwyciężyć zarówno Kartagińczy-
ków, jak i ludy italskie. Ale brak jedności politycznej raz po raz przyczy­
niał się do marnowania posiadanych przez nie większych możliwości. Tym­
czasem wpływy kultury greckiej przeniknęły głęboko na Półwysep Ape­
niński oddziaływując nie tylko na sztukę Etrusków, co miało miejsce już
od wieków, lecz również ucząc ludy italskie nowego pojmowania organi­
zacji politycznej i militarnej. Powiedzenie Arystotelesa, że Grecja mogłaby
podbić świat, gdyby tylko zdołała osiągnąć jedność polityczną, jest jeszcze
nadal prawdziwe w r. 330 tak na Zachodzie, jak i na Wschodzie, ale dni.
tej wyższości Hellenów są już policzone.80
R O Z D Z IA Ł 3

INTELEKTUALNE TŁO IV WIEKU

a antagonizm między filozofią a władzami państwowymi w Atenach


Z nie ponosiła winy demokracja. Równie nieuchronnie doszłoby do niego
pod rządami samowładcy lub oligarchii. Prawda była raczej taka, że chociaż
miasto-państwo długo jeszcze miało określać sposób myślenia ludzi, prze­
stało jednak być ośrodkiem ich wszelkich zobowiązań i wierności. Nowe
i żywotne zainteresowania wysuwały się na plan pierwszy i narzucały
z siłą, której równej nie spotykamy nigdy w starożytności. Ludzie znaleźli
nowy pochłaniający temat dla swoich dociekań, zaczęli badać i opisywać
przede wszystkim indywidualnego człowieka i jego charakter: intelektualne
uzdolnienia i religijną intuicję, które łączyły się może w osobie króla-filo-
zofa lub sprawiedliwego monarchy, a także psychikę człowieka, jego w y­
czucie etyczne i reakcję na taki lub inny sposób wychowania. Rozważano
możliwości ludzkie w ramach znacznie przekraczających ówczesne miasto-
-państwo. Myśl szybowała w świecie idei tak dalece wolnym od wszelkich
względów politycznych, że tylko ambicja lub nakaz sumienia mógł skłonić
filozofa do zostania władcą. Antropologia, geografia i etnografia stały się
na nowo przedmiotem dociekań. Teraz, gdy książki były już coraz łatwiej
dostępne, nauka rozwijała się szybko. Narastające stale zasoby wiedzy sta­
nowiły bogactwo wielkich szkół filozoficznych, które miały bezgraniczne
zaufanie do potęgi umysłu ludzkiego. Można by rzec, że intelekt człowieka
rozsadził mury miasta-państwa, aby rozlać swoje światło po szerszym
świecie.
W historiografii T u k i d y d e s nie miał godnego siebie następcy. Je­
śli chodzi o zagadnienia wojny i polityki w mieście-państwie, porówny­
walne z jego dziełem studia znajdujemy tylko w dziedzinach tak specjal­
nych, jak rozważania o taktyce Eneasza, o działalności politycznej — De-
mostenesa i politycznej teorii Arystotelesa. Autorzy piszący historię współ­
czesną wytyczali nowe szlaki. K s e ń o f o n t z Aten (około r. 430— 354),
który spędził większość swego dojrzałego życia na wygnaniu, dał w swej
Anabazie świetne sprawozdanie z awanturniczej wyprawy wojskowej. Jego
zapiski dotyczą przeróżnych spraw, jakimi się interesował: jazdy konnej,
myślistwa, zarządu majątkiem, władzy królewskiej, dochodów Aten, po-
Intelektualne tło IV wieku 677

staci i procesu Sokratesa, ustroju Sparty, wreszcie życia Agesilaosa. W Hi­


storii greckiej, obejmującej lata od 411 do 362, osobiste sympatie autora
dla oligarchii i Sparty są równie wyraźne, jak w jego pracach drobniej­
szych. Umiał odmalowywać emocjonujące wydarzenia i barwne osobistości.
Przeżywamy bardzo plastyczne sceny po bitwie pod Arginuzami lub proces
Theramenesa, poznajemy z bliska bystrego Agesilaosa, niezmordowanego
Jazona czy pozbawionego wszelkich skrupułóyr Eufrona. Ksenofont był
jednak powierzchowny. W jego dziele brak analizy rozwoju stosunków po­
litycznych, która mogłaby właśnie dostarczyć tematu centralnego, a za­
miast szukać istotnej przyczyny wzrostu Teb przypisuje go działaniu ja­
kiegoś daimonion, anonimowej siły nadprzyrodzonej. Z dzieła T e o p o m -
p a z Chios (około 378—305) zachowały się jedynie fragmenty. Człowiek
zamożny, w młodości studiował w szkole Isokratesa w Atenach, później
zaś jako przywódca oligarchiczny trzykrotnie musiał udawać się na wy­
gnanie z Chios. Swe prace historyczne opierał na pracowitych dociekaniach.
Wtrącał dygresje geograficzne, etnograficzne, a także dotyczące polityki
i etyki. Głównie interesował się jednak osobowością człowieka, a oceniał
wszystko w kategoriach postawy moralnej jednostki, tak że zarówno oli­
garchowie, jak i demokraci ściągali na siebie potępienie tego autora, zwa­
nego nie bez podstaw scriptor maledicentissimus. W samym tytule jego
głównego dzieła, Filippika, zawierało się uznanie faktu, że teraz już nie
rhiasto-państwo, ale jednostka miała odgrywać najważniejszą rolę w świę­
cie wydarzeń historycznych.81
E f o r o s z Kyme w Azji Mniejszej (około r. 405—330) napisał historię
powszechną z punktu widzenia Grecji. Jego opowieść o sprawach greckich
biegła od powrotu Heraklidów do początku panowania Filipa, a syn histo­
ryka, Demofilos, kontynuował ją aż do końca wojny świętej, natomiast
sprawami perskimi zajmował się Eforos tylko do interwencji Persów w cza­
sie oblężenia Perinthos. Zachowały się jedynie fragmenty, ale z historii tej
korzystali liczni autorzy, których dzieła posiadamy. W silniejszym stopniu
niż Teopomp ulegał Eforos wpływowi swego nauczyciela, Isokratesa. Ideom
panhellenistycznym i rozwojowi instytucji federalnych poświęcał więcej
uwagi niż jednostce w swej interpretacji wydarzeń IV wieku. Za pośred­
nictwem Diodora Sycylijskiego dowiadujemy się, jak wielkie znaczenie
przypisywał „powszechnemu pokojowi” (koine eirene), nic więc dziwnego,
że punkt szczytowy dziejów swego stulecia widział w zjednoczeniu Hellady
przez Filipa. Uczony raczej niż człowiek czynu, Eforos podjął się olbrzy­
miego trudu stworzenia syntezy z dzieł swoich poprzedników, kształtując
w ten sposób ogólne ramy historii starożytnej. W stosunku do najdawniej­
szych tradycji miał akademicką skłonność oczyszczania ich i racjonalizo­
wania, nadając zwodną jasność wielu sprawom, które np. Herodot mądrze
pozostawiał w mroku. Pisząc o późniejszych czasach wykazał dobrą orien­
678 Intelektualne tło IV wieku

tację w taktyce walk morskich, był jednak na tyle nie obeznany z wojną na
lądzie, że jego opisy bitew i oblężeń stanowiły po prostu ćwiczenia w sztuce
retorycznej. Dał dowód wielkiej erudycji w swych studiach nad początkami
miast i geografią świata, lecz nie podróżował sam, tak jak to czynił Hero-
dot. Swój olbrzymi materiał uporządkował tematycznie, a nie według lat
arćhontów. Był mniej surowym sędzią moralności niż Teopomp i miał
wyraźną sympatię dla Epaminondasa. Bardzo cenne są też fragmenty dzieła
nieznanego historyka zwanego A n o n i m e m z Oksyrhynchos; bez
względu na to, czy jest nim Teopomp, Eforos czy może beocki autor, Daj-
machos, pozwalają nam one lepiej ocenić staranność i wnikliwość dociekań
politycznych, geograficznych i chronologicznych, charakteryzujących prace
wielkich historyków IV wieku.82
W swym podejściu do historii Teopomp i Eforos zawdzięczali wiele pią-
towiecznemu autorowi, H e l l a n i k o w i z Lesbos, który studiował mito­
logię, chronologię i historię lokalną, a specjalną uwagę poświęcił etnogra­
fii. Jego najsławniejsze dzieło, Attyda (czyli lokalna kronika Aten), uka­
zało się około r. 402. Datował on w nim pierwszego króla Aten na r. 1796
(co my byśmy nazwali początkiem średniej epoki brązu), a upadek Troi
zapewne na r. 1240; przedstawiał dość szczegółowo losy Tezeusza, opowia­
danie zaś swoje doprowadził do ostatnich lat wojny peloponeskiej. Hella-
nikos znalazł licznych następców, autorów historii lokalnych. K t e z j a s z
z Knidos, będący lekarzem Wielkiego Króla mniej więcej w latach 405—
397, napisał dzieje Persji i Indii, które zawierały wiele fantastycznych nie­
dorzeczności i romantycznych opowieści, typowych dla późniejszych gre­
ckich romansów; dla swych współczesnych stanowił jednak autorytet. Na
kontynencie greckim największą sławę spośród kronik lokalnych zyskała
Attyka A n d r o t i o n a . Przebywając na wygnaniu ogłosił on około r. 342
systematyczne studium o Atenach od samego początku ich dziejów aż do
r. 346, zwracając przy tym specjalną uwagę na okres historyczny. Na Za­
chodzie najwybitniejszym dziełem była historia Sycylii pióra F i l i s t o s a
z Syrakuz (około r. 430— 355). On również pisał na wygnaniu, a niemal
połowę swej pracy poświęcił tyranii Dionizjosa, którego opinii starał się
bronić. Z tych lokalnych historyków, znanych nam tylko z nielicznych
zachowanych fragmentów, czerpało swój materiał wielu autorów później­
szych.
Podczas gdy historiografia kwitła, poezja traciła swoją świetność. Li­
ryczna radość życia płynąca z idealizmu i religijnej wiary w Atenach
V wieku znikła w zmienionych warunkach IV stulecia. Tragedia nie prze­
kroczyła stadium, do którego doprowadzili ją trzej wielcy poeci. Sztuki
E u r y p i d e s a wystawiano coraz częściej w rozlicznych teatrach gre­
ckiego świata w miarę, jak wzrastało zainteresowanie psychologią jedno­
stki, tematami romantycznymi i zagadnieniami codziennego życia. Popu­
Intelektualne tło IV wieku 679

larnością cieszyły się również tragedie A g a t h o n a , młodszego od Eury­


pidesa, lecz współczesnego mu poety. Pieśni chóru zamieniły się u niego
w barwne intermedia przedzielające realistyczną akcję dramatu, a niekiedy
wymyślał nawet sam treść swojej sztuki nie sięgając wcale do mitycznej
tradycji. W IV wieku tworzono wiele tragedii, ale sąd potomnych skazał je
na zapomnienie.
Z komedii zachowały się dwie sztuki, napisane już w IV stuleciu, obie
przez A r y s t o f a n e s a. W Sejmie niewieścim (około r. 392) kobiety
zajmują Pnyks. Znużone są polityką uprawianą przez mężczyzn, tak sa­
molubnych i kłótliwych, a chwiejnych w sprawach międzypaństwowych,
ogłaszają zatem nowy porządek równego podziału wszystkich dóbr, w tym
również mężczyzn i młodzieńców, z wykluczeniem jedynie niewolnic i pro­
stytutek. Praksagora, zwycięski demagog rodzaju żeńskiego, może stać się
w przyszłości, jak wskazują pewne oznaki, potężnym wodzem, który za­
groziłby swobodom głoszonego obecnie przez siebie nowego porządku spo­
łecznego. W Plutosie (r. 388), skoro pojawia się plan przywrócenia wzroku
ślepemu bogu Bogactwa, wiedźma Bieda czuje się urażona. Ona jest odpo­
wiedzialna za błogosławieństwa demokracji, dzięki niej ludzie zachowują
przyzwoitość, uczciwość i dzielność, podczas gdy Bogactwo czyni z nich
oszustów i donosicieli. Zainteresowanie polityką żyje jeszcze w tych sztu­
kach, ale utraciło już swoje ostrze. ,,Rządy kobiet” i ,,bogactwo według
zasług” przedstawia poeta raczej ze względu na sens społeczny tych haseł
niż na jakiekolwiek polityczne konsekwencje. Postaci komedii — gnuśny
mieszczuch, uczciwy wieśniak, dowcipny obserwator, kochliwy młodzieniec,
lubieżna starucha, cyniczny kapłan i paskarz Hermes — przybyli tu nie tyle
z politycznej sceny wielkich Aten, ile raczej z życia obyczajowego czwar-
towiecznego miasta. „Nowy porządek” to parodia w nieznacznym tylko
stopniu demokracji, przede wszystkim zaś tych filozoficznych poglądów,
które Platon wtedy już wysuwał, a później ogłosił w swoim Państwie. Sy­
tuacje są bliskie spotykanym w realnym życiu ludźkim, czy chodzi tu
o oszukańcze uzdrowienie przez wiarę w świątyni Asklepiosa, czy o parodię
wymyślnej piosenki miłosnej śpiewanej w wytwornym miejskim towarzy­
stwie. W Sejmie nieioieścim Arystofanes twierdzi, że odkrywa nowe źródło
dla komedii, z którego płynie raczej śmiech niż satyra. Poeta nie pozwala
sobie teraz na bezpośrednie upomnienia; wypowiedzi Chóru tak bardzo
straciły swoje znaczenie, że w tekście Plutosa brak już pieśni chóralnych,
a na ich miejscu pojawia się notatka „tu Chór” . Według tradycji stary
Arystofanes miał napisać dwie sztuki całkiem pozbawione pieśni chóral­
nych i politycznej satyry, odznaczające się za to owym dobrotliwym hu­
morem i zręcznością intrygi, które będą cechować komedię odrodzoną po
latach przez Menandra. Platon pożegnał najbardziej twórczego poetę swej
680 Intelektualne tło IV wieku

epoki sławnym dwuwierszem: „Wiecznotrwałej świątyni Charyty szukały:


znalazły sobie serce Arystofanesa.” 83
Retoryka rozkwitała wspaniale w niespokojnych czasach IV wiekp.
W życiu prywatnym mnożyły się spory, a politycy bronili swych metod
postępowania na Zgromadzeniu i jak gladiatorzy walczyli o własne życie
przed sądem. Ponieważ przed sądem trzeba było przemawiać samemu,
procesujące się strony często wynajmowały zawodowego retora, zlecając
mu ułożenie mowy. Takim retorem był L i z j a s z, metojk działający
w Atenach mniej więcej w latach 403— 380. Porzucając koturnowy raczej
styl Antífona, wykształcił on przekonywający swą prostotą sposób wyra­
żania myśli, bliski mowie potocznej, a jednocześnie dostatecznie giętki, by
można go dostosować do osoby, która miała wygłaszać mowę. Metojkiem
był również I s a j o s , którego zachowane mowy datujemy w przybliżeniu
na lata 390— 353; połączył on zalety stylu Lizjasza z większą jeszcze
wszechstronnością w przedstawianiu osobowości swoich klientów i bardziej
druzgocącą siłą argumentów. Obok tych dwóch mówców A n d o k i d e s ,
zabierający głos w sądzie w latach około 410— 390, był amatorem obdarzo­
nym wrodzonym talentem, uwidoczniającym się zwłaszcza w jego pełnej
dramatyzmu narracji; on też dał przykład bezpośredniości i żywości stylu
wielkim politykom, którzy żyli w czasach Filipa i Aleksandra. Żaden inny
okres nie Widział bowiem takiej plejady genialnych mówców. Demostenes,
Ajschines, Hyperejdes, Hegesippos, Likurg, Demades i piszący na zamó­
wienie mowy Dejnarehos stali się wzorami dla mówców rzymskich, a za
ich pośrednictwem — dla wszystkich europejskich i amerykańskich. Pierw­
sze miejsce zajmuje wśród nich D e m o s t e n e s . Z pieczołowitością rów­
ną Tukidydesowej cyzelował on swą sztukę stylu, rytmu i antytezy. Po­
trafił wzruszać słuchaczy posługując się najróżniejszymi efektami, wśród
których brakowało jedynie humoru. Intensywność uczucia, zapalczywość
argumentacji i szybkie tempo rozwijania myśli atakują jeszcze dziś umysł
czytelnika z taką siłą, że każą mu — nieraz wbrew własnemu rozeznaniu —•
przyjąć punkt widzenia wielkiego mówcy.
Attyckiemu krasomówstwu dorównywała świetnością proza pisana.
K s e n o f o n t pisał z naturalnym wdziękiem i łatwością, natomiast I s o-
k r a t e s (r. 436— 338) stał się twórcą wypracowanej prozy artystycznej.
Przez krótki czas układał mowy na zamówienie, a około r. 392 zajął się
nauczaniem retoryki i zaczął działać jako utalentowany eseista polityczny.
Stosował artystyczne chwyty Gorgiasza, ale z większym umiarkowaniem,
gdyż metafory, wyrazy poetyckie, wyważone klauzule i rytmiczne zakoń­
czenia osadzał w prozie mającej wiele z pozornej prostoty twórczości Lizja­
sza. Udoskonalił okres, który jest u niego bardziej zrównoważony, gładszy,
a zarazem szerzej rozbudowany niż u Tukidydesa, choć właśnie płynność
czyni go niekiedy monotonnym. Udało mu się połączyć dostojeństwo stylu
Intelektualne tło IV wieku 681

z precyzją wyrażania myśli, a jasność z ozdobnością. Jego dzieła stały się


wzorem wzniosłej prozy bez względu na to, czy miał to być esej, enko-
mium czy list otwarty; wywarły też wpływ na styl Efora, Teopompa, Li-
kurga, a później Cycerona. Równie duże znaczenie miał stosowany przez
niego układ materiału treściowego obliczony na przekonanie słuchacza lub
czytelnika. Tak na przykład w ogłoszonym w r. 380 Panegiryku Isokrates
przedstawia swą myśl zasadniczą według starannie zbudowanego planu.
Te ostatnie jego wskazania zachęciły Efora i Teopompa do pisania historii
raczej w układzie tematycznym, a nie notując wydarzenia rok po roku,
mówców zaś skłoniły do poświęcenia więcej uwagi właściwemu przedsta­
wieniu tezy.
Mniej wzniosły, lecz pełen większego jeszcze uroku styl odnajdujemy
w dialogu, który odtwarza rozmowę rzeczywistą lub fikcyjną nadając jej
formę literacką. Ksenofont włączył takie rozmowy w swoją historię Wiel­
kiego Cyrusa i wspomnienia o Sokratesie; wyróżniają się one jednak bar­
dziej swobodą potocznego stylu niż siłą dramatyczną. Mistrzem dialogu
jest P l a t o n . Pod jego piórem postaci żyją, ich argumenty są nieod­
parte, a czytelnik odczuwa na nowo podniecenie intelektualnego odkry­
cia. Niewiele w prozie i w poezji znajdziemy ustępów tak wzruszających
jak zakończenie Fedona, czy tak pięknych jak obraz miłości przedstawiony
przez Diotimę w Uczcie. Platon zadziwia wszechstronnością swego stylu.
Z jednakowym wdziękiem opisuje krajobraz, maluje charaktery, przytacza
dyskusję, wyraża przekonania intelektualne, bo w każdym nastroju jego
proza ,,płynie nurtem bezgłośnym a dostojnym” , w czym nie dorównują mu
późniejsi twórcy dialogów. Także Arystoteles pisał sławne dialogi (nie za­
chowane). W najobszerniejszych dziełach Platon i Arystoteles posługują
się częściej ciągłym wykładem, zachwycającym swą logiką i jasnością defi­
nicji. Mało jest epok, które przyczyniły się w tak wielkim stopniu do
rozwoju prozy, jak ów wiek Isokratesa, Platona, Lizjasza, Ksenofonta,
Demostenesa i Arystotelesa.
W miarę jak słabły nakazy miasta-państwa i siła przyciągająca oficjal­
nej religii, ludzie poczęli zatracać świadomość swego powołania. Niepewni
własnych ideałów, chcąc dać swoim dzieciom jakieś normy postępowania,
polegali raczej na zewnętrznym wykształceniu niż na wychowaniu w ro­
dzinie. W czasie wojny peloponeskiej istniały różne sposoby kształcenia.
Ambitnej młodzieży sofiści oferowali szkolenie zawodowe, zwłaszcza w pra­
wie i w polityce. W Atenach S o k r a t e s rozważał teoretyczne podsta­
wy wiedzy i postępowania. Sparta w dalszym ciągu zapewniała wszystkim
obywatelom wychowanie państwowe w formie tradycyjnej. W IV wieku
sofiści głosili swe nauki po całym świecie greckim, szerząc nieraz zwodni­
czą filozofię zdobywania powierzchownej wiedzy i dbania o korzyść wła­
sną. Sokrates miał wielu następców, a wszechstronność jego geniuszu prze-
682 Intelektualne tło IV wieku

jawiła się w różnorodności ich poglądów. Spartański system wychowawczy


znalazł licznych wielbicieli, gdyż — w przeciwieństwie do większości in­
nych państw — Sparcie nie groziły na ogół walki wewnętrzne, przewrót
ani tyrania. Interesującą kombinację wpływów Sokratesa z podziwem dla
wychowania spartańskiego spotykamy w Ksenofontowym Wychowaniu
Cyrusa, tej mieszaninie historii z fikcją, w której autor przypisuje Persom
VI wieku jakąś wyidealizowaną formę wychowania spartańskiego. Kseno-
font pragnął uczyć chłopców sprawiedliwości i poczucia honoru, gdyż bez­
czelność płynąca z ich braku leży u podstaw wszelkiego zła w życiu jedno­
stki i państwa; jednocześnie zaś zamierzał wychować ich na dobrych oby­
wateli społeczeństwa militarnego.
Pierwszą szkołę wyższą, analogiczną do nowożytnego uniwersytetu, za­
łożył w Atenach I s o k r a t e s . Przyświecały mu cele moralne i praktycz­
ne. Gramatykę, arytmetykę, sztukę dyskutowania i literaturę uważał za
podstawowe przedmioty wstępnego nauczania, a uczniów, którzy przycho­
dzili do niego w wieku uniwersyteckim, zasadzał na trzy lub cztery lata do
pracy polegającej nie na studiowaniu teoretycznych podstaw wiedzy, lecz
na szkoleniu w sztuce wykładania w piśmie i słowie tego, co już wiedzieli.
Nie wysunął żadnej nowej teorii etyki, ale uznawał najwyższe normy mo­
ralności tradycyjnej. Występował w obronie nie indywidualnych ambicji
ani nawet roszczeń politycznych miasta-państwa, ale praw Hellady jako
całości; wierzył bowiem szczerze, że w najżywotniejszym interesie zarówno
miast-państw, jak i jednostek leży dążenie do jedności Hellenów. Nadzo­
rował ściśle pracę swoich uczniów i sam dawał im przykład mówiąc i pisząc
w duchu panhellenizmu. Ponieważ Isokrates pobierał opłaty za naukę,
przeciwnicy zaliczyli go do sofistów, lecz jego pisma wskazują, że nauczał
z przekonania, posiadał wysokie poczucie osobistego i narodowego honoru,
a obchodziły go żywo polityczne i społeczne bolączki epoki. Miał nadzieję,
że jego uczniowie dadzą początek w życiu politycznym bardziej światłemu
kierowaniu państwem.
Największy z uczniów Sokratesa, P l a t o n (około r. 429— 347) założył
Akademię około r. 387. Wykładał teorię poznania, w której widział praw­
dziwą podstawę wiedzy, zasad postępowania i polityki, i tym samym
w miejsce tradycyjnej pobożności stworzył religię intelektualną. Jedno­
cześnie usiłował włączyć tę swoją intelektualną religię w system przygoto­
wania do życia młodych obywateli miasta-państwa. Elementarne i średnie
wykształcenie powinno, jak sądził, drogą naśladowania i przyzwyczajania
zapewnić dzieciom wyszkolenie w praktyce i rozumieniu dobrych zasad.
Ponieważ wzory do naśladowania muszą być doskonałe, Platon wypędził
ze swego Państwa tych poetów i te rodzaje muzyki, które uznał za nie­
godne. Kiedy raz zaświta światło rozumu, rozum musi 'stopniowo przejmo­
wać kontrolę nad instynktowną i pożądliwą stroną ludzkiej osobowości,
Intelektualne tło IV wieku 683

czyli „duiszy” . Ody w duszy panuje harmonia, rozwija się w niej rozumie­
nie zasad, lecz początkowo rozumienie to opiera się tylko na kształceniu
i obserwacji. Ostatecznym owocem wykształcenia jest poznanie świata
abstrakcyjnych idei. Kontemplacja tego właśnie świata stanowi najwyższą
funkcję filozofa. Ten system wychowania przyjął Platon w swoim ideal­
nym Państwie, gdzie wprowadził podział obywateli na klasy stosownie do
ich uzdolnień; klasy te sprawują obowiązki, do których się szczególnie na­
dają: władców, wojowników 1 rzemieślników. Obywatele nie mają życia
rodzinnego ani prywatnej własności. Wychowaniem ich dzieci zajmują się
opiekunki państwowe; młodzież uczy się muzyki, literatury i gimnastyki
odpowiedniego rodzaju, przechodzi też dwuletnie przeszkolenie wojskowe,
a następnie ci, którzy są do tego zdolni — również kurs wykształcenia wyż­
szego. Kurs ten obejmuje teorię liczb, planimetrię i geometrię przestrzen­
ną, astronomię i harmonikę. Tylko nieliczni wybrani uczniowie poświęcają
się dalszym studiom filozofii, która prowadzi do kontemplacji absolutu. Ci
nieliczni zostaną władcami w państwie nie dlatego, że tego pragną, lecz
z poczucia obowiązku.
W Państwie Platon rozważa przede wszystkim istotę cnoty i sprawiedli­
wości, a tylko szkicuje plan swego idealnego państwa. W Prawach, nad
którymi pracował mniej więcej od r. 360 do samej śmierci, zajmuje się
przede wszystkim polityką praktyczną, a tym samym bardziej szczegółowo
systemem wychowawczym, różniącym się zresztą pod niejednym wzglę­
dem od przyjętego w Państwie. Dzieci pozostają tu pod opieką rodziców
do lat sześciu, ale już od trzech lat uczęszczają do „przedszkola” kierowa­
nego przez kobiety-nauczycielki. Po ukończeniu lat sześciu chłopców
i dziewczynki umieszcza się w oddzielnych sypialniach, lecz obie grupy
przechodzą w miarę możności ten sam kurs wykształcenia w szkołach pań­
stwowych podlegających „ministrowi oświaty” . W szkołach tych wykładają
fachowi nauczyciele rekrutowani z państw postronnych. Za złe zachowanie
się dziecka zarówno samo dziecko, jak i nauczyciel otrzymują karę cie­
lesną. Chodzenie do szkoły jest obowiązkowe, ponieważ „dziecko jest
w większym stopniu własnością państwa niż swoich rodziców” . Wychowa­
nie fizyczne przez taniec i zapasy oraz kształcenie umysłowe przez mu­
zykę mają prowadzić do nauki literatury, arytmetyki, geometrii i astro­
nomii, przy czym cały program nauczania podlega uprzedniej cenzurze
„ministra oświaty” . Kobiety powinny odgrywać w państwie równorzędną
rolę z mężczyznami, biorąc udział w igrzyskach i wojnie oraz uczestnicząc
swobodnie we wszelkich czynnościach pod warunkiem, że w świadomości
społecznej utrzyma się wysoka norma stosunków międzypłciowych. Ko-
biety-urzędniczki nadzorowałyby „przedszkola” i udzielały porad parom
małżeńskim w czasie pierwszych dziesięciu lat pożycia, państwo zaś miało
organizować publiczne posiłki tak dla mężczyzn, jak i dla kobiet. W pań-
684 Intelektualne tło IV wieku

sfcwie przedstawionym w Prawach kult oficjalny zajmuje ważne miejsce,


bo prawdziwa mądrość płynie z dwóch źródeł: z praktyk religijnych i in­
telektualnego wykształcenia. Najwyższa rada nadzorcza w tym państwie,
którego cechą charakterystyczną są niezliczone Rady, rekrutuje się z ludzi
celujących w cnocie, pobożności, geometrii i astronomii. Są to, oczywiście,
znani nam już władcy z Państwa, tylko w odmiennych warunkach ustrojo­
wych.
Państwo, dla którego Platon projektował swój system wychowania, miało
być miastem-państwem na wzór spartański: gospodarka nie zurbanizowa­
na, czerpiąca dochody nie z morza, ale z rolnictwa; ludność nie przekracza­
jąca nigdy stałej liczby 5040 rodzin obywatelskich; utrzymanie zapewnione
całkowicie przez pracę poddanych; gromadzenie kapitału w prywatnych
rękach kontrolowane w ten sposób, że majątek najbogatszej rodżiny oby­
watelskiej nie może przewyższać więcej niż w czwórnasób zasobów rodziny
najbiedniejszej. Klasa obywateli, w której na każdą rodzinę przypadają
dwie nieprzekazywalne posiadłości ziemskie, ma dość wolnego czasu na
studia i politykę. W ustroju swego państwa Platon pragnął połączyć zalety
monarchii i demokracji. Same prawa są tu władcami, natomiast urzędnicy
to przedstawiciele ludu, lud zaś stanie się tak sprawiedliwy i rozumny, że
dobrowolnie będzie posłuszny wszystkim prawom.
A r y s t o t e l e s ze Stagejros (około r. 385— 322), który był członkiem
Akademii przez ostatnie dwadzieścia lat życia Platona, a w r. 335 stworzył
rywalizującą z tąże Akademią instytucję w Liceum (Łykajon), przywiązy­
wał podobnie wielkie znaczenie do roli wychowania w mieście-państwie.
Ponieważ na świecie tylko człowiek potrafi kierować świadomie swoim
działaniem, zadaniem męża stanu jest pokierowanie życiem miasta-pań-
stwa w sposób właściwy. Na głównego współpracownika dobiera on sobie
wychowawcę, który ma ćwiczyć umysł obywateli w rozumieniu tego, co
jest słuszne, a wolę ich kształcić tak, aby postępowali słusznie. Według
Arystotelesa także powinien istnieć przymus wychowania państwowego,
a przedmioty nauczania przypominają proponowane przez Platona w jego
Państwie i Prawach. Żyć właściwie to znaczy wieść życie podwójne: być
dobrym obywatelem kierującym się praktyczną mądrością, a zarazem od­
dawać się kontemplacji, która jest kwintesencją filozofii. Idealne państwo
Arystotelesa opiera się również na wzorach spartańskich w swej gospo­
darce, strukturze klasowej, w swym odcięciu od współczesnego handlu i go­
spodarki pieniężnej; a jego ustrój jest też mieszany. Politycznym celem
wychowawcy ma być doprowadzenie do tego, by zdrowy osąd obywatela
pokrywał się ze zdaniem dobrego prawodawcy, który wyciska piętno oso­
bowości, czyli „duszy” państwa na wszystkich jego członkach i częściach.
Podczas gdy Isokrates brał pod uwagę możliwość przekształcenia auto­
nomii miasta-państwa w ramach jakiejś szerszej struktury i odpowiednio»
Intelektualne tło IV wieku 685

układał swój program wychowania, obaj, Platon i Arystoteles, uważali


miasto-^państwo za najwyższą formę politycznego życia człowieka (kon­
kretnie myśleli nawet o spartańskim typie miasta-państwa, chociaż kryty­
kowali instytucje i cele samej Sparty). Na pierwszy rzut oka ten ich kon­
serwatyzm wydaje się dziwny. Słuszna była jednak ich obserwacja, że
ludzkość najświetniejsze osiągnięcia kulturalne zawdzięczała greckiemu
miastu-państwu, a wiara w jego możliwości także i na przyszłość jeszcze
się w nich nie zachwiała. Ograniczenie wielkości zdawało się konieczne,
gdyż właśnie dzięki niemu wszyscy obywatele mogli tworzyć jeden orga­
nizm, znając się wzajemnie i znając swoich władców. Trudniej jeszcze po­
jąć próby obu filozofów zmierzające do tchnienia w to miasto-państwo
nowej religii. Najwyższy stopień wtajemniczenia stanowiła bowiem kon­
templacja, a mężczyźni i kobiety, którzy go osiągali, nie byli w stanie
poświęcać się zewnętrznej działalności, a przecież oni właśnie mieli spra­
wować rządy w mieście-państwie. W tak szeroko pojmowanej religii inte­
lektualnej jesteśmy dźiś skłonni widzieć jakąś religię powszechną, wyższą
nad sprawy pochodzenia czy polityki. Może tak patrzył na nią Platon.
Według Arystotelesa jednak do pojęcia tej prawdy tylko Hellen był zdol­
ny już „z natury” . Obaj zaś sądzili, że najwyższe intelektualne zrozumie­
nie może być dostępne jedynie dla intelektualnego arystokraty. Dlatego
właśnie polityczne metody stosowane w ich idealnych państwach są dla
nas formą ucisku, dla nich zaś były koniecznością. Nasza wiara w rolę po­
wszechnego wykształcenia w dążeniu do równości jest zasadą demokracji
politycznej, im zaś wiara w intelektualną arystokrację kazała powierzyć
absolutne rządy oligarchii intelektualistów. Platon i Arystoteles pozwolili
sobie na założenie, że pozostali obywatele zgodzą się uznać tego rodzaju
władzę bez sprzeciwu, nie zdołali jednak nigdy przezwyciężyć podstawo­
wej trudności nie tłumacząc, jak mają zamiar skłonić swych kontempla­
cyjnych filozofów do przejęcia funkcji władców, prawodawców czy człon­
ków Rady. Ponad wszystko stawiali wierność religii intelektualnej, która
przerosła już granice miasta-państwa.
Podstawę filozofii Platona stanowiło twierdzenie Sokratesa, że cnota jest
wiedzą. W swych pierwszych dialogach Platon rozważył wcześniejsze
teorie poznania i uznał je za niezadowalające. Ponieważ postrzeganie opiera
się na rozpoznaniu, poznanie przedstawia on (zwłaszcza« w Fedonie) jako
przypomnienie o niematerialnym świecie absolutu, który to świat dusza
znała dobrze, zanim wstąpiła w ciało i pozna go znowu, gdy ciało opuści.
Wychowanie zmierza do wyzwolenia najwyższej władzy duszy, jej zdol­
ności intelektualnego postrzegania, od rozpraszającego wpływu władz niż­
szych, namiętności i woli, by tym samym otworzyć drogę do prawdziwego
szczęścia i celu człowieka, jakim jest kontemplacja absolutu. Świat idei
jest niematerialny, stanowi jednak przyczynę świata materialnego, a jego
686 Intelektualne tło IV wieku

zasady stają się oczywiste dla tych, którzy rozumieją zachodzące w tym
ostatnim zjawiska, przede wszystkim zaś ruchy ciał niebieskich. Najdo­
skonalsze w świecie idei isą ,,dobro i piękno” . „Nikt z ludzi śmiertelnych —
mówi Platon w zakończeniu swoich Praw — nie może utwierdzić się mocno
w bo jaźni bożej, jeżeli nie pozna tych dwóch przedstawionych przez nas
prawd: jeśli nie będzie wiedzieć, że dusza istniała, zanim cokolwiek zro­
dziło się do życia, że jest nieśmiertelna i rządzi wszystkimi ciałami, i nie
pojmie następnie tego, co mówiliśmy teraz wielokrotnie o bytującym wśród
gwiazd i wszechistnienie ogarniającym Umyśle.” 84
Arystoteles, którego ojciec był lekarzem, miał podejście bardziej biolo­
giczne. Nasienie — według niego — zawiera już w sobie całą istotę doj­
rzałego tworu, czy będzie nim owca, czy drzewo dębowe; nasienie jest
czynnikiem aktualizacji, materia — podłożem, wzrost — aktualizacją,
a istota ukryta potencjalnie w nasieniu jest celem (czyli ostateczną formą)
przedmiotu. Podobnie rzecz się ma z tworami człowieka, czy będzie to
waza, czy tragedia; człowiek jest czynnikiem aktualizującym, metal lub
język — podłożem, wzrost, czyli „tworzenie” — aktualizacją, a przedmiot
gotowy — celem. Wszystkie cztery elementy są konieczne do tego, by coś­
kolwiek powstało, i w tym znaczeniu stanowią „przyczyny” ; zachodzi mię­
dzy nimi związek, a nawet można powiedzieć, że się pokrywają, gdyż for­
ma ostateczna znajduje się w nasieniu lub umyśle człowieka i ona to określa
proces wzrostu lub tworzenia. Podobnie jak istotą oka jest narząd wzroku,
tak istotą człowieka jest jego inteligencja i świadomość moralna. Tkwi
ona w nim od samego początku jako jego „dusza” , czyli „forma” .
Ludzka „dusza” , czyli „forma” , ma jedną cechę całkiem wyjątkową.
Inne zwierzęta, a także ludzkie dzieci, pragną tego, co wydaje im się dobre
na podstawie zmysłowego postrzegania. Człowiek gromadzi swoje postrze­
żenia zmysłowe w pamięci i wyciąga z nich wnioski, posiada jednak rów­
nież zdolność rozumowania intuicyjnego. To rozum właśnie pojmuje za­
sady powszechne, które są wytycznymi moralności i poznania. Ów obda­
rzony zdolnością intuicji rozum jest, według Arystotelesa, boski i niema­
terialny, a chociaż odnajdujemy go w każdym człowieku, gdyż jest częścią
jego duszy, może on istnieć bez ciała czy duszy i kontemplować swoje
własne poznanie. We wszechświecie, który składa się z pięćdziesięciu czte­
rech sfer koncentrycznych z naszą Ziemią w środku i obejmującą wszystko
sferą pięćdziesiątą piątą, istnieją różne inteligencje (boskie, jak boskim jest
ludzki rozum); wprawiają one sfery w ruch obrotowy, a „nieruchoma
pierwsza przyczyna ruchu” , Bóg, będący „dobrem” i „pożądaniem” wszech­
świata, kieruje jego ruchami przez przyciąganie, istnieje zaś jedynie w kon­
templacji samego siebie. Procesy życia i ruchu we wszechświecie i wśród
gatunków w przyrodzie nie mają ani końca, ani początku, a tylko sam Bóg
jest nieruchomy i niezmienny.
Intelektualne tło I‘V wieku 687

Oczywiście -nie da się naszkicować w kilku zdaniach nawet najogólniej­


szego obrazu filozofii dwóch największych myślicieli starożytności. Niepo­
dobna również streścić olbrzymich zasług położonych przez Akademię i Li­
ceum we wszystkich dziedzinach naulki. Na przykład Platon w Prawach
oparł ¡się na szczegółowej analizie prawa attyckiego, które miało stać się
podstawą prawa hellenistycznego, a także wywrzeć wpływ na prawo rzym­
skie. Arystoteles w Polityce, jak również w pracach o 158 ustrojach grec­
kich (posiadamy dziś jedynie Ustrój Aten) i o instytucjach państw nie-
greckich stworzył podstawy dla późniejszych politycznych teorii i prze­
pisów. Jego systematyczne badania zoologiczne, botaniczne Teofrasta
i muzykologiczne Aristoksenosa (ci dwaj ostatni byli uczniami Arystote­
lesa) dały początek naukowym metodom obserwacji, klasyfikacji i de­
dukcji. Do znacznych postępów w matematyce, geometrii i mechanice przy­
czynili się: przyjaciel Platona, Archytas z Tarentu, a także Theodoros z Cy­
reny, Theajtetos, Eudoksos i Menajchmos. Estetyka, etyka, psychologia,
krytyka literacka, chronologia, geografia i wiele innych dziedzin wiedzy
zainteresowały na nowo umysły greckie w tym wieku, który zadziwia nas
swą żywotnością.
Przeciw brakowi prostoty w życiu i nadmiernym wymaganiom miasta-
-państwa podnieśli bunt A n t i s t h e n e s z Aten, uczeń Sokratesa (około
r. .455— 360), i D i o g e n e s z Sinope (około r. 400— 325). Uznawali oni
istnienie wzajemnych związków między wiedzą, cnotą i szczęściem, szukali
jednak idealnych warunków dla szczęścia w powrocie do życia prymityw­
nego i samowystarczalności. Odrzucali jako oparte na umowie wszelkie
różnice społeczne i inne cechy charakterystyczne dla życia miasta-państwa,
gardzili powszechnie przyjętą religią jako zbiorem kłamstw, a badali stare
podania i życie zwierząt pragnąc dojść w ten sposób do prawdziwego zro­
zumienia praw natury. Człowiek jest wolny i samowystarczalny, kiedy jest
panem swych namiętności, pewny swej inteligencji, nieczuły na nakazy
społeczne i religijne, poprzestający na ubóstwie żebraka. Diogenesowi star­
czyła beczka na mieszkanie. Ponieważ ograniczył przez ascezę swoje po­
trzeby fizyczne do minimum i zaspokajał je z prostotą, która nie liczyła
się z żadnymi konwencjami społecznymi, nazwano go „psem” (kyon), a jego
naśladowców „uczniami psa” — cynikami (kynikoi). Propagowali oni gor­
liwie swoje przekonania w słowie i w piśmie; zachowały ęię np. fragmenty
poematów K r a t ę s a z Teb {około r. 365— 285). Pisał on o ustroniu nie
znającym burz współczesnego świata, gdzie żyć można czosnkiem, tymian-
kiem, figami i skórkami od chleba, a żaden człowiek nie przynosi wojny,
by zdobyć bogactwo lub sławę. Dom zaś swój i ojczyznę znajdował Krates
nie w zamurowanej wieży, ale na całej szerokiej ziemi.
Inny uczeń Sokratesa, A r i s t i p p o s z Cyreny, głosił zasady indywi­
dualizmu, odrzucał z pogardą ogólnie przyjęte prawdy społeczne i religijne,
'6 8 8 Intelektualne tło IV wieku

a szczęścia szukał w 'oświeconym hedoizmie. Mało wiemy o jego filo­


zofii prócz tego, że wywarła ona wpływ na Epikura w epoce hellenistycz­
nej.85
Rzeźba i malarstwo, których technika wydoskonaliła się jeszcze nawet
w porównaniu z V wiekiem, znalazły teraz nowe źródła natchnienia w na-
turalistycznyim i humanistycznym traktowaniu tematów nowych i trady­
cyjnych. Posąg bogini pokoju z malutkim Plutosem (— Bogactwem), w y­
rzeźbiony w marmurze przez K e f i s o d o t o s a z Aten dla upamiętnie­
nia pokoju z r. 374 lub 371, zwraca głowę ku rozbawionemu dziecku z wy­
razem czułości. Tę samą lekkość postawy i subtelność uczucia odnajdujemy
w dziele P r a k s y t e l e s a z Aten (akme około r. 364), posągu Hermesa
z małym Dionizosem na ręku, którego marmurowy oryginał znaleziono
w Herajon w Olimpii. W tych przedstawieniach bogów antropomorficznych
uwydatnione zostały raczej ludzkie niż boskie cechy. Artyści zadowalają
się oddawaniem wdzięku człowieczego ciała i uczuć płynących z między­
ludzkich stosunków, a nie usiłują już wyrażać majestatu i wspaniałości
bóstwa. Sposób przedstawienia skóry i miękkość kształtów Hermesa i Dio­
nizosa dowodzą nowego realizmu w traktowaniu tematu i nie znanej do­
tychczas doskonałości wykończenia. Najsławniejszym posągiem Praksyte­
lesa była naga Afrodyta z Knidos, która złożywszy szatę na znajdującym
się obok dzbanku do wody stoi pełna wdzięku i swobodna. Pliniusz uważał
ją za najpiękniejszy posąg świata, a Lukian podziwiał „rzewny wyraz jej
oczu, ich radosną promienność” . Jakkolwiek jest to wizerunek bogini mi­
łości, postawa świadcząca o pewnym zażenowaniu i realistyczne otoczenie
przywodzi na myśl model ludzki, heterę Fryne, do której kochanków za­
liczał się Praksyteles. W swym młodym Apollonie zabijającym jaszczurkę,
chłopięcym Erosie i dziewczęcej Artemidzie z Antikyry artysta potrafił
wyrazić pogodę młodości, a pozłacany posąg Fryne w Delfach był jednym
z pierwszych portretów w rzeźbie greckiej.86
S k o p as z Paros, dorównujący Praksytelesowi sławą, przedstawiał
z upodobaniem silniejsze doznania w scenach pełnych akcji, a więc Ama­
zonki w bitwie, Menady w ekstazie, Miłość w postawach wyrażających
tęsknotę i pożądanie. Powstały w tym okresie piękne portrety: Isokratesa
i Filipa rzeźbił Leochares, Platona — Eufranor, Seleukosa — Bryaksis.
Czterech artystów — Skopasa, Leocharesa, Bryaksisa i Timotheosa — zna­
my najlepiej z rzeźb pochodzących z ruin Mauzoleum wzniesionego w Hali-
karnasie po śmierci Mausolosa w r. 353. Posągi portretowe Mausolosa i Ar-
temizji stanowią dobrą ilustrację powiedzenia Arystotelesa, że artysta od­
daje wprawdzie indywidualne podobieństwo, ale czyni swój obiekt pięk­
niejszym, niż jest on w rzeczywistości, bo realizm jest ciągle jeszcze ogra­
niczany przez idealizm artystyczny i wyrozumowany. Te same cechy cha­
rakterystyczne widzimy również we fryzach, na których bitwa Amazonek
Intelektualne tło IV wieku 689

z Grekami została przedstawiona z wielką śmiałością i siłą kompozycji,


a także z nie znanym wcześniej uczuciowym patosem.
Styl ten osiągnął swój szczyt w dziełach L i z y p a z Sykionu (jego akme
przypada około r. 328), który zasłynął zwłaszcza swymi portretami i sce­
nami bitewnymi. Jego postaci zdają się wyższe, gdyż obdarzał je mniej­
szymi głowami, a ciała czynił bardziej wysmukłe i prężne. Stworzył on
nowy kanon proporcji, którym zastąpił raczej sztywną postawę wcześniej­
szych posągów, szerzej posługując się trzecim wymiarem, jak np. w Mło­
dzieńcu ze skrobaczką (Apoksyomenos) imającym obie ręce wyciągnięte
przed siebie. Sam Lizyp twierdził, że jego poprzednicy przedstawiali ludzi
takimi, jacy byli, on zaś przedstawia ich tak, jak widzi ich oko; głosił też,
że nie zamierza naśladować żadnego artysty i że jedynym wzorem jest mu
Natura. Jego brązowe portrety Aleksandra oddawały tak wiernie prze­
chylenie głowy na bok w spoczynku i wyraz oczu, że król nie chciał po­
zwolić już żadnemu innemu artyście na rzeźbienie swego wizerunku. Nie
mniej sławne były sceny polowań i bitew przedstawiające Aleksandra
i jego towarzyszy w ruchu. Żadna z nich się nie zachowała, lecz wpływ
ich odnajdujemy na tzw. Sarkofagu Aleksandra.
Również malarstwo doprowadził do zenitu w tym stuleciu A p e 11 e s
z Kolofonu. Cechy charakterystyczne sztuki tego mistrza przypominają
tak Praksytelesa, jak i Lizypa. Najsławniejszym jego obrazem była A fro­
dyta Anadyomene wyłaniająca się z morza, która wyżymała swe włosy
ruchem całkowicie ludźkim, podobna w tym do Artemidy z Knidos stojącej
obok dzbanka z wodą. Wielki podziw budziły także portrety Filipa i Alek­
sandra oraz własny autoportret, a jego pełen naturalności realizm znalazł
wdzięczny wyraz w mimie Herondasa, gdzie pewna dziewczyna woła pa­
trząc na obraz Apellesa: „Tego nagiego chłopca jeżeli uszczypnę, wnet się
siniak pojawi, bo jego ciało ciepłem życia pulsuje na tym obrazie... A byk
i poganiacz, ta kobieta za nimi, ten z zakrzywionym nosem, ten z kudłatą
głową, wszyscy całkiem na żywych wyglądają przecie... Krzyknąć chcia­
łabym w strachu, że byk mnie pobodzie1.” 87
Wspaniała świątynia Apollona Wspomagającego (Epikourios), leżąca na
wzgórzu w Bassaj w Arkadii, została wzniesiona w czasie wojny pelopo-
neskiej. Zbudowana w porządku doryckim pozbawionym wielu z subtel­
ności Partenonu, odznaczała się jednak pewnymi nowymi«cechami. W prze­
dniej części celli znajdowały się bowiem złączone ze ścianą kolumny joń-
skie, z których dwie miały kapitele korynckie, a po środku celli — jedna
swobodnie stojąca kolumna koryncka. Wpuszczanie kolumn w ścianę i styl
koryncki spotykamy później w zbudowanej około r. 350 w Tegei wielkiej
doryckiej świątyni Ateny Alea, dorównującej Erechtejonowi świetnością
szczegółów ornamentu, Partenonowi zaś — subtelnością konstrukcji. Wy­
kształcenie kapitelu korynckiego było dziełem Dorów, a kapitel ten miał
690 Intelektualne tło IV wieku

stać się cechą charakterystyczną grecko-rzymskiej architektury. W IV wie­


ku powstała również świątynia Zeusa w Nemei, szósta świątynia Apollona
w Delfach, a także świątynie Asklepiosa i Artemidy w Epidauros. Wiel­
kiej zręczności architektów dowodzą wzniesione w Delfach i w Epidauros
okrągłe tholosy, czyli rotundy, gdzie cellę otaczają dwa kręgi kolumn, we­
wnętrzny koryncki i-zewnętrzny dorycki. Okrągłe Filippejon w Olimpii,
które zaczął budować Filip, a skończył Aleksander, okalały kolumny joń-
skie, wewnętrzną zaś ścianę celli ozdobiono wpuszczonymi w nią kolumna­
mi korynckimi. Na Sycylii i w Italii niespokojne czasy przyczyniły się do
zaniechania budowy świątyń. Pokój narzucony siłą przyniósł natomiast
dobrobyt Azji Mniejszej. Wzniesiono tu teraz wielkie świątynie w stylu
jońskim — Artemidy w Efezie (stylobat 104 X 50 m) i Apollona w Didy-
mach koło Miletu (109 X 51 m). Ich wspaniałość nie miała żadnego odpo­
wiednika w nowych szczegółach ornamentu, jeśli nie liczyć rzeźbionych
bębnów kolumn w świątyni efeskiej. Również Priene i Sardes zbudowały
sobie świątynie, a olbrzymie Mausoleum w Halikarnasie zaliczono do sied­
miu cudów świata.
Budownictwo świeckie rywalizowało z sakralnym we wspaniałości. Wy­
starczy wymienić arsenał Filona w Atenach liczący około 120 m długości;
Thersilion, czyli gmach Zgromadzenia Związku Arkadyjskiego w Megalo-
polis, 66 X 52 m, z dachem wspartym całkowicie na kamiennych kolum­
nach; wreszcie Leonidajon, tj. budynek mieszkalny w Olimpii, o wymia­
rach 80 X 74 m, gdzie pokoje otaczały wewnętrzny dziedziniec z doryckim
perystylem, a zewnętrzna kolumnada składała się ze 138 jońskich kolumn.
Podobne do nich były zapewne wielkie budowle Dionizjosa w Syrakuzach
zapowiadające już ów sławny pałac Agathoklesa „o sześćdziesięciu sofach” .
Najpiękniejsze ze wszystkich zachowanych czwarto wiecznych budynków
to kamienny teatr w Epidauros (około r. 350), gdzie półkolista widownia
ma 116 m średnicy, i teatr w Atenach (około r. 330) mogący pomieścić
mniej więcej 17 000 widzów. W obu jeszcze dziś wystawia się sztuki, oba
też wyróżniają się szczególnymi walorami akustycznymi. Stadion panate-
najski w Atenach, z kamienia poroś, długości 259 m, został zbudowany tak­
że w okresie, gdy finansami ateńskimi zarządzał Likurg. Nie mniej typowe
dla IV wieku są masywne, lecz artystycznie wykończone mury obronne,
wieże i bramy wjazdowe (stosowano w nich czasem łuki) niezliczonych
miast całej Grecji, Sycylii i południowej Italii. Na szczególną uwagę za­
sługują wśród nich mury Messene, które oparły się atakom Spartan.
Wszystkie te umocnienia są wyrazem strachu, w jakim żyli ludzie IV wie­
ku. Rozbój, piractwo, plądrujący najemnicy i nieustanne wojny zmuszały
wielu do mieszkania w obronnych miastach, wieżach strażniczych i twier­
dzach. W miarę, jak słabła wiara w starych bogów, jedni szukali pociechy
w filozofii lub zainteresowaniu człowiekiem, tych zaś, którzy jej. tam nie,-
Intelektualne tło IV wieku 691

znajdowali, strach wpędzał w coraz ciemniejsze przesądy. Wypowiedzi


wyroczni w Delfach i w Dodonie, wróżhiarze i tłumacze wszelkich znaków
cieszyli się olbrzymią wziętością np. wśród żołnierzy Timoleona. Niektórzy,
jak Ksenofont, mieli bliżej nieokreśloną wiarę w jakąś anonimową siłę
boską. „Jeżeli ktoś się dziwi — powiada on — że nieraz radzę, by działać
z Bogiem, niech pamięta, że mniej się będzie temu dziwił, kiedy częściej
zdarzy mu się być w niebezpieczeństwie... Bogowie bowiem odsłaniają
przyszłość, komu zechcą, przez ofiary, znaki, głosy i sny.” Inni, jak Timo-
leon, czcili Los i uważali siebie za „szczęśliwych” . Religie misteryjne,
zwłaszcza orfizm, zyskiwały teraz w całym świecie greckim więcej w y­
znawców, niż miały ich kiedykolwiek przedtem. 'Przede wszystkim jednak
wiek ten, w którym coraz bardziej dochodził do głosu indywidualizm,
skłonny był dopatrywać się boskości w silnym mężu, traktować Lizandra
albo Filipa „jak boga” . Od czasu do czasu ludzi ogarniał nagle zabobonny
strach; byliśmy tego świadkami już w latach wojny peloponeskiej. Strach
taki rozbił Związek Arkadyjski, innym zaś razem państwo Fokejczyków.
On też przyczynił się może do skazania przez Ateńczyków Arystotelesa,
który uniknął śmierci tylko dlatego, że schronił się w Chalkis (r. 323);
w roku 306 ten sam strach spowodował potępienie w Atenach jego pa­
mięci, a także innych filozofów pod zarzutem „bezbożności” . Nawet w tym
mieście, będącym stolicą greckiej kultury, ogniskiem oświecenia intelek­
tualnego i sztuki, nawet tu krążyły podziemne prądy politycznych i spo­
łecznych zawiści, a także przesądnych strachów, które wstrząsnąć mogły
całym gmachem cywilizacji. Macedońska monarchia opierała się na bar­
dziej prymitywnych, ale zdrowych wierzeniach religijnych. Królowie z ro­
du Argeadów mieli najgłębszy podziw dla greckiej kultury; Aleksander
był fundatorem pierwszej wielkiej biblioteki-księgozbioru Arystotelesa,
a towarzyszący mu uczeni zbierali podczas wyprawy na Wschód infor­
macje między innymi również dla tego wielkiego filozofa. Królowie ma­
cedońscy starali się — podobnie jak Perykies — połączyć w jedno po*
tęgę polityczną z intelektualnym oświeceniem, ale czynili to w świecie
szerszym niż ów zamknięty w murach miasta-państwa.88
R O Z D Z IA Ł 4

ALEKSANDER WSPÓLNIE Z GREKAMI


ZWYCIĘŻA PERSJĘ (336— 330 r.)

1. ALEKSANDER UTW IERDZA SW Ą W ŁA D ZĘ W EUROPIE

acedończycy wiedzieli już dobrze, jak dwudziestoletni Aleksander


M umie rządzić, polować i walczyć. Zaprawiał się do królowania jako
„chłopiec królewski” , zastępca nieobecnego króla, dowódca jazdy hetaj-
rów pod Cheroneją, najgodniejszy wśród posłów wyprawionych do Aten.
W roku 340 walczył z Trakami i Illirami oraz założył swoje pierwsze mia­
sto, pierwszą „Aleksandrię” w Tracji. Po śmierci Filipa Aleksander na­
tychmiast zasiadł na tronie królewskim, jego zwolennicy skupili ¡się wokół
niego, a we właściwym czasie obwołano go królem. Zabójcę Filipa ukarano
śmiercią, po uroczystym zaś pogrzebie króla stracono również trzech pre­
tendentów do tronu, oskarżywszy ich, być może, o współudział w zama­
chu; byli to dwaj książęta z królewskiego rodu Lynkestis i Amyntas, syn
Perdikkasa, w którego imieniu Filiip sprawował początkowo regencję. Póź­
niej Olimpias, przypominająca swym bezwzględnym okrucieństwem Kli-
tajmestrę, zabiła malutką córeczkę Kleopatry, a matkę jej zmusiła do po­
pełnienia samobójstwa. Działała ona bez wiedzy Aleksandra, który postę­
pek ten potępił. Ponieważ Aleksander i jego brat przyrodni, Arridajos,
byli teraz jedynymi mężczyznami w rodzie królewskim, Parmenion radził
królowi, by jeszcze przed wyruszeniem na podbój Persji postarał się o syna.
Aleksander przed rokiem pragnął poślubić córkę Piksodarosa, teraz jednak
nie posłuchał tej mądrej rady.89
Po śmierci Filipa Aleksander zwrócił się do znajdujących się na miejscu
posłów państw greckich prosząc ich, by pamiętali o życzliwości i przymie­
rzu łączącym Macedonię ze Związkiem Hellenów. Wiadomość o zamordo­
waniu króla macedońskiego wywołała radość wśród jego przeciwników.
Demostenes, który usłyszał o tym pierwszy, ogłosił, że Zeus i Atena uka­
zawszy się mu we śnie zapowiedzieli jakieś szczęśliwe wydarzenie; a kiedy
wieść się rozeszła, włożył na głowę wieniec z kwiatów, Zgromadzenie zaś
uchwaliło uwieńczenie zabójcy. Rozpoczęto potajemne układy z Afctalo-
sem, jednym z macedońskich wodzów w Azji Mniejszej, jak również z kil­
koma państwami greckimi, w których istniało silne stronnictwo antymace-
dońskie. Wojsko tessalskie zamknęło wąską dolinę Tempe, Ambrakia zaś
wypędziła garnizon macedoński i przywróciła u siebie demokrację. Teby
Aleksander utwierdza swą władzę w Europie 693

i niektóre inne państwa dały publicznie wyraz swym zamiarom anulowa­


nia Związku Korynckiego. Tymczasem Aleksander na czele macedońskiej
armii szedł już na południe. By wyminąć pozycję Tessalów, kazał rąbać
stopnie w urwistej ścianie Ossy i powiódł swych ludzi przez zbocza gór­
skie do Tessalii, gdzie Związek Tessalski ustąpił od razu i obrał go do­
żywotnim archontem. Rada Amfiktionii w Termopilach wyraziła życzenie,
aby Aleksander został hegemonem wojsk Związku Hellenów, Ambrakia
zaś przyjęła zaofiarowane jej wspaniałomyślnie przebaczenie. Kiedy młody
król rozbił obóz pod murami Teb, Ateńczycy schronili się do miasta i wy­
prawili poselstwo z przeprosinami. Démostenos wybrany jako jeden z po­
słów zawrócił w połowie drogi. Zanim Ateńczycy zdążyli przybyć, Teby
skapitulowały. Aleksander przyjął przeprosiny Aten, zwołał Radę Związku
Hellenów i oświadczył, że chce kontynuować politykę swego ojca. Nie za­
mierza karać Teb ani innych państw buntowniczych. Rada wybrała go
wówczas Hegemonem swojej armii zlecając mu dalsze prowadzenie wojny
z Persją i zatwierdziła zaproponowany przez niego regulamin. Ateny i inne
państwa obsypały go zaszczytami i zobowiązały się, zgodnie z zasadami
Związku Hellenów, do dostarczania kontyngentów wojska. Aleksander
wrócił do Macedonii ze swoją armią i spowodował zamordowanie Attalosa,
którego zdradzieckie układy z Demostenesem wyszły teraz na jaw. Zanim
przeprawił się do Azji, zgodnie z macedońskim prawem o zdradzie kazał
stracić wszystkich mężczyzn z rodu Attalosa. Aż do końca życia Aleksandra
nikt w Macedonii nie spiskował już przeciw niemu.90
Wiosną r. 335 młody król odbył swą pierwszą kampanię dowodząc w oj­
skiem, które w szkole Filipa doszło do nadzwyczajnej sprawności. Zamie­
rzał utwierdzić panowanie macedońskie na Bałkanach, a zwłaszcza ukarać
Triballów, którzy zaatakowali jego ojca w czasie pamiętnej wyprawy cztery
lata wcześniej. Aleksander zostawił Antypatra w Macedopii, a Parmeniona
w Azji, chciał bowiem wykazać swe umiejętności wodzowskie właśnie
tam, gdzie walczył niedawno pod rozkazami Filipa. W skład jego armii
wchodziła najlepsza ciężka piechota — hypaspiści, tworzący trzy oddziały
po 1000 ludzi każdy, z których najstarszy rangą był oddział gwardii (age-
vía), kilka oddziałów falangi liczących po 1500 ludzi, oddział lekkiej pie­
choty argiańskiej, drugi — łuczników i nieco lekkozbrojnych; dalej — co
najmniej dwa szwadrony hetajrów, po 200 ludzi każdy,* oraz lekka jazda
z górnej Macedonii i przysłana przez ludy podległe, zapewne razem jakieś
2000 konnych. Aleksander szedł pośpiesznie przez Filippopolis ku górom
Hajmos, kiedy zagrodziły mu drogę znaczne siły trackie eskortujące kara­
wanę handlową; stało się to prawdopodobnie na przełęczy Kajan, na szlaku
handlowym wiodącym z Ajnos do ujścia Dunaju. Nieprzyjaciel zajął stro­
me zbocze, z którego miał zamiar zepchnąć swoje ciężkie wozy na mace­
dońską piechotę. Aleksander rozkazał falandze'rozewrzeć szeregi i wozy
694 Aleksander wspólnie z Grekami zwycięża Persję (3i36— 330 r.)

przepuścić, tam zaś, gdzie brakło miejsca, polecił żołnierzom przykucnąw­


szy utworzyć „żółwia” , tj. zakryć się tarczami tak, że wozy musiały prze­
jechać po ich plecach. Taktyka ta okazała się skuteczna i wozy trackie
nie spowodowały ofiar. Następnie pod osłoną strzał łuczników król po­
prowadził swych hypaspistów i Agrianów do natarcia, zdobywając prze­
łęcz, z ciężkimi stratami dla Traków.91
Kiedy wkroczył na leżące między górami Hajmos a Dunajem terytorium
Triballów, król ich schronił się na wyspie na rzece, posłał jednak część
swoich wojsk, by odcięły Aleksandrowi drogi łączności. Aleksander za­
czął się wycofywać i wtedy natrafił na nieprzyjaciela, który obsadził silną
pozycję przy wylocie górskiej doliny. Wówczas król macedoński wysłał
przodem osłonę z łuczników i procarzy mających niepokoić Triballów.
Gdy zaś ci w odpowiedzi ruszyli do natarcia, łucznicy i procarze odstępu­
jąc do tyłu wciągnęli wrogów na teren otwarty, gdzie z obu flanek za­
atakowała ich macedońska konnica, a z czoła również konnica wsparta
zmasowaną falangą. Ciężka jazda, której wierzchowce szkolone specjalnie
do walki stając dęba biły przeciwnika kopytami, posiała panikę wśród
barbarzyńców. 3000 Triballów poległo, reszta zbiegła. Nad Dunajem Alek­
sander spotkał się z flotą, którą wysłał przez Morze Czarne, a następnie
w górę rzeki, ale nie zdołał wysadzić wojsk na wyspie. ,,Gwałtowna chęć”
(pothos), o której w tym miejscu i wielokrotnie później wspomina Arrian,
historyk wypraw Aleksandra, skłoniła króla do przeprawy przez Dunaj.
Zgromadził więc tubylcze łodzie z wydrążonych pni, kazał sporządzić za­
improwizowane tratwy z wypchanych sianem skór służących do budowy
namiotów i, przewiózłszy nocą na drugi brzeg półtora tysiąca jazdy i 4000
piechoty, zaskoczył i zmusił do ucieczki wojska Getów, a miasto ich zrów­
nał z ziemią. Wówczas poddał się król Triballów.
Te zwycięstwa Aleksandra utrwaliły panowanie Macedonii nad dolnym
Dunajem, gdzie niezależne plemiona oddały mu hołd. Zjawili się także
posłowie Celtów żyjących między terytorium Wenetów a środkowym Du­
najem, Aleksander zaś zawarł z nimi pakt przyjaźni i przymierze. Przed
odejściem na zachód złożył jeszcze na brzegu wielkiej rzeki ofiary Zeusowi
i Heraklesowi, a także bogu samej rzeki, Istrosowi. Wyprawy Filipa i Alek­
sandra przeciwko Trakom, Scytom, Getom i Triballom odegrały podobną
rolę jak kampanie Mariusza i Cezara, broniły bowiem świat cywilizowany
przed koczowniczymi ludami środkowej Europy.92
Aleksander był właśnie w drodze ku Agrianii i Pajonii, idąc prawdo­
podobnie przez przełęcz Szipka, kiedy doszła go wiadomość o buncie Illi-
rów, nad którymi królował Klejtos, syn Bardylisa; do buntu tego zamie­
rzali przyłączyć się również od zachodu Taulantiowie, od północy zaś —
Autariaci. Aleksander wyprawił króla Agrianów polecając mu spustoszyć
terytorium Autariatów, sam zaś zaskoczył Klejtosa w Pelion, mieście do­
Aleksander utwierdza swą władzę w Europie 695

brze ufortyfikowanym i otoczonym lesistymi wzgórzami, lecz następnego


już dnia nadeszli Taulantiowie. Przewaga liczebna była teraz po stronie
Illirów, którzy obsadzili zarówno miasto, jak i otaczające wzgórza jazdą,
ciężką piechotą, oszczepnikami i procarzami, ale dzięki szybko i sprawnie
przeprowadzonym posunięciom piechota macedońska zdołała wymknąć się
z tego trudnego położenia bez żadnych strat własnych. Nieprzyjaciel za­
atakował następnie armię Aleksandra podczas przeprawy przez rzekę
Eordaikos. Hypaspiści przeszli na czele idącej w szyku falangi na drugi
brzeg, który też od razu zabezpieczyli, natomiast król wraz z hetajrami,
Agrianie i łucznicy walczyli w tylnej straży osłaniając przeprawiające się
jeszcze oddziały pociskami ustawionych na brzegu katapult oblężniczych
i łuczników strzelających ze środka rzeki. Później Aleksander przeprawił
się w nocy z powrotem przez rzekę wiodąc ze sobą hypaspistów, Agrianów,
łuczników i dwa oddziały piechoty, po czym o świcie zaskoczył połączone
siły nieprzyjaciela na biwaku. Zwycięstwa dopełnili hetajrowie pod wo­
dzą Aleksandra ścigając nieprzyjaciół aż do górskich twierdz Taulantiów.
Zachodnia granica Macedonii była teraz bezpieczna, osłabł napór Taulan­
tiów na Epir, Aleksander zaś, który wyruszał na wiosnę jeszcze jako na­
stępca Filipa, miał już w sierpniu sławę wodza równie jak ojciec świet­
nego.93
Podczas nieobecności króla Macedonii pogłoski, jakoby poległ on
w bitwie, dodały otuchy jego przeciwnikom w państwach greckich. De-
mostenes dostał od Dariusza 300 talentów. Wprawdzie Zgromadzenie ofi­
cjalnie odmówiło ich przyjęcia, lecz mówca użył tych pieniędzy na po­
parcie swoich planów. Pomógł powrócić z Aten do ojczyzny pewnym w y­
gnańcom tebańskim i zaopatrzył ich w broń kupioną za złoto Dariuszowe.
W Tebach udało się im zaskoczyć dwóch oficerów macedońskiego garni­
zonu, których zabili, po czym oświadczyli tebańskiemu Zgromadzeniu, że
Aleksander nie żyje. Wówczas Tebanie przystąpili do oblężenia Kadmei.
Ateńczycy uchwalili wysłać wojsko do Teb, obsadzili flotę i wyprawili do
Persji poselstwo z prośbą o przymierze, podobnie jak uczyniły to zapewne
również Teby; państwa peloponeskie odmówiły pomocy, kiedy prosili o nią
Tebanie i Demostenes, jedynie oddział arkadyjski doszedł do Istmu, skąd
zawrócił do domu. Aleksander dowiedział się o wszystkim w Pelion. For­
sownym marszem przez góry Pindus, potem zaś w dół doliny górnego Pe-
nejosu dotarł siódmego dnia do Pelinny w Tessalii, a po siedmiu dalszych
dniach rozbił obóz pod murami Teb, gdzie połączyła się z nim armia ma­
cedońska dowodzona przez Antypatra, a także wojska z Fokidy, Platejów
i innych miast beockich nieprzyjaznych Tebom. Trzy dni czekał, czy Teby
nie spróbują układów, lecz niedawni wygnańcy, którzy dążyli do wskrze­
szenia Związku Beockiego, przekonali Zgromadzenie tebańskie, że nie na­
leży wszczynać żadnych kroków.
696 Aleksander wspólnie z Grekami zwycięża Persję (3136— 330 r.)

Czwartego dnia zaczął się szturm. Tebanie, zamknąwszy poprzednio pa­


lisadą garnizon na Kadmei, obsadzili teraz połowę umocnienia na zewnątrz
murów miasta. Część piechoty macedońskiej zdołała sforsować te umoc­
nienia, Aleksander zaś podesłał tam również Agrianów i łuczników. Kiedy
Tebanie poczęli brać nad nimi górę i wprowadzali do bitwy coraz więcej
swych ludzi, król powiódł sam do natarcia resztę falangi. Teraz Tebanie
załamali się i rzucili do ucieczki, a Macedończycy depcząc im po piętach
wpadli w bramy miasta. Na ulicach rozgorzała zajadła walka, w czasie
której greccy sprzymierzeńcy Aleksandra przewyższyli Macedończyków
w okrucieństwie, z jakim mordowali swych tradycyjnych nieprzyjaciół.
Wieczorem ustał już wszelki opór. Poległo 6000 Teban, ponad 30 000 do­
stało się do niewoli. Spośród Macedończyków zginęło 500 ludzi. Ponieważ
bunt Teb był aktem zdrady w wojnie wypowiedzianej Persji przez Zwią­
zek Hellenów, Aleksander, który działał jako hegemon tegoż Związku, prze­
kazał sprawę jego Radzie. Wyliczywszy wszystkie minione zdrady Teb
na rzecz Persji Rada postanowiła osadzić garnizon na Kadmei, zrównać
z ziemią miasto, sprzedać mężczyzn, kobiety i dzieci w niewolę, wygnać
wszystkich pozostałych przy życiu Teban z ziemi greckiej, a terytorium
Teb przydzielić ich sąsiadom. Aleksandrowi powierzono wykonanie tej
uchwały. Oszczędził on tylko świątynie i dom Pindara; poza nimi nie po­
zostało żadnego śladu z miasta, które przez lat czterdzieści było najpotęż­
niejszym militarnie państwem Hellady.94
Odpowiedzialność formalną za to zniszczenie Teb przez andrapodismos
ponosił Związek Hellenów, moralna jednak spadała na Aleksandra. Filip
oszczędził Fokidę, Amfissę i Teby, które mu się poddały. W roku 336 sam
Aleksander skłonił Związek Hellenów do przebaczenia Tebom, Ambrakii
i innym winnym państwom. Mógł to zrobić ponownie w r. 335, ale wolał
uczynić z Teb odstraszający przykład. Militarysta mógłby istotnie dowo­
dzić, że Teby, dopuściwszy się trzykrotnie zdrady przeciw Macedonii, za­
służyły sobie na karę normalnie stosowaną w IV wieku za takie przestęp­
stwa. Mógłby również wskazać, że jeśliby Teby ocalały, a państwa greckie
zbuntowały się w czasie, gdy wojska macedońskie będą walczyć w Azji,
samo istnienie Macedonii znalazłoby się pewno w niebezpieczeństwie. Nie
jest to jednak argument przekonywający. Sparta dowiodła w Mantinei,
a Filip w Fokidzie, że również za pomocą mniej okrutnych metod można
uczynić przeciwnika bezbronnym. Zniszczenie Teb już po ich poddaniu
się było aktem świadomej polityki i jako taki osłabiało możliwość tego
współdziałania między Macedonią a państwami greckimi, które Filip spo­
dziewał się osiągnąć nie tylko dzięki swym posunięciom dyplomatycznym
v/ latach 346—336, ale również przez wspólną wyprawę przeciw Persji.
Po roku 335 Grecy widzieli w Związku Hellenów już nie więź polityczną
łączącą zjednoczone państwa greckie z Macedonią, ale organ nadzorczy
Aleksander utwierdza swą władzę w Europie 697

Aleksandra, który zmuszał je do posłuszeństwa nie na zasadzie wierności,


ale strachu. Wyprawa przeciw Persji przestała być wspólnie podjętą ope­
racją pozwalającą państwom greckim na zachowanie poczucia godności
własnej, gdyż rozpoczynała się w atmosferze urazy. Tak oto w historii
Grecji zburzenie Teb okazało się wydarzeniem donioślejszym niż zdobycie
Persepolis. Sami Grecy woleli nie pamiętać o swoim udziale w tym akcie,
którego i Aleksander później żałował. Zachęcając Teby do walki, atakując
je czy głosując za ich zburzeniem dowiedli oni braku zasad i humanita­
ryzmu, co zresztą charakteryzowało w znacznej mierze ich postępowanie
już od początku stulecia. Istotnie, jeśli chodzi o andrapodismos, właśnie
Teby i Ateny stworzyły tu precedens, a nawet poszły dalej w okrucień­
stwie mordując wszystkich .mężczyzn w kilku państwach. Nie usprawie­
dliwiało to jednak czynu Aleksandra, bo nie zmuszało go do użycia równie
niskich metod i przekreślenia szansy na ewentualne pojednanie.
W Atenach upadł duch oporu. Poselstwo ateńskie z Demadesem na czele
przywiozło Aleksandrowi list (podobno wyrzucił go z obrzydzeniem) z gra­
tulacjami z racji pokonania Teb. Król zażądał wówczas wydania ludzi
odpowiedzialnych za podjudzanie Teb do walki, między innymi Demoste-
nesa i Likurga. Zgromadzenie wyprawiło drugie poselstwo, tym razem
pod wodzą Fokiona, który poradził Aleksandrowi, by zwrócił się raczej
przeciw Persji niż przeciw Helladzie, i skłonił go, aby zadowolił się wy­
gnaniem stratega Charidemosa (ten zaciągnął się później na służbę Persji).
Związek Arkadyjski ukarał śmiercią tych, którzy doradzali wysłać wojska
na pomoc Tebom, a inne państwa wyraziły skruchę i pozwoliły wrócić
swoim wygnańcom zgodnie z zasadami Związku Hellenów. Zimą, gdy
Aleksander przebywał w Macedonii, członkowie Związku Hellenów przy­
gotowywali wojska do inwazji na Persję, czemu w Atenach daremnie
próbował się sprzeciwiać Demostenes. Wymagania hegemona były skrom­
ne, więcej żądał tylko od wiernej mu Tessalii. Z innych państw ściągnął
może 7000 hoplitów, przeznaczając ich do mniej odpowiedzialnych obo­
wiązków, trochę konnicy i flotę złożoną ze 160 trier. Obecność wojsk
greckich miała potwierdzić głoszoną przez Aleksandra prawdę, że jest to
wyprawa podjęta wspólnie przez Macedończyków i Hellenów, by pomścić
świętokradztwa popełnione przez Kserksesa przeciw bogom, których jedni
i drudzy czczą na równi. Jednocześnie pozostawiał w Macedonii połowę
macedońskiej piechoty pod dowództwem Antypatra. Persja mogła dążyć
do wywołania buntu w państwach greckich i niebezpieczeństwo to było
nazbyt realne, by je lekceważyć.95
698 Aleksander wspólnie z Grekami zwycięża Persję (3i36— 330 r.)

2. W OJNA W AZJI MNIEJSZEJ

Już od roku 337 Persja znajdowała się w stanie wojny ze sprzymierzo­


nymi ze sobą Grecją i Macedonią. Satrapom nie udało się zmusić Parme­
niona do opuszczenia azjatyckiego brzegu Hellespontu, Dariusz zaś nie
obsadził fenickiej floty, która by mogła pomóc jońskim satrapom, a jedno­
cześnie zachęcić Ateny do wzięcia udziału we wszczętym przez Teby
buncie. Ta krótkowzroczna polityka Dariusza pozostawiła inicjatywę Alek­
sandrowi. Najlepszym wojskiem Persów była ich konnica, dobrze wyszko­
lona i mająca dobre wierzchowce, gorzej jednak uzbrojona. Nawet naj­
świetniejsze oddziały, ubrane w kolczugi, posługiwały się oszczepami,
a w walce wręcz — zakrzywionymi szablami. Przeciętny żołnierz perski
nosił turban, watowaną tunikę i spodnie, podczas gdy Macedończyk miał
hełm i pancerz; oszczepem i zakrzywioną szablą musieli Persowie walczyć
przeciw dereniowym włóczniom i mieczom macedońskiej ciężkiej jazdy
lub też mieczom i włóczniom lekkozbrojnych. Od czasu bitwy pod Kunaksą
Persja polegała głównie na najemnych hoplitach greckich, a hordy rodzi­
mej piechoty, którą mogła ściągnąć ze swego imperium, były wojskiem
znacznie gorszej jakości. Aleksander, licząc na siłę uderzeniową stosunkowo
niewielkiej armii, zabrał ze sobą niemal całą konnicę macedońską i tessal-
ską, lecz tylko część piechoty będącej do jego dyspozycji w macedońskim
imperium i w Grecji.
Organizacja i przybliżona siła armii, z którą rozpoczął wojnę w Azji
Mniejszej, przedstawiały się w przybliżeniu następująco: ciężką jazdę
stanowiło 1700 hetajrów i 1600 konnych tessalskich. Pierwsi, pod dowódz­
twem Filotasa, syna Parmeniona, tworzyli 8 tzw. il (ila królewska, którą
dowodził Klejtos, liczyła 300 ludzi, pozostałe 7 po 150 do 200 ludzi każda).
Konni włócznicy i lekka jazda z górnej Macedonii, Pajonii i Tracji — ra­
zem być może 1400 ludzi, a także konnica Związku Hellenów i grecka
najemna w sile 500 dopełniały armię konną, tak że liczba jej przekraczała
nieco 5000 ludzi. Ciężkiej piechoty było 24 000, z czego połowę stanowili
Macedończycy, a połowę Grecy, jedni i drudzy uzbrojeni według własnych
zwyczajów. Nikanor, syn Parmeniona, dowodził trzema oddziałami hy-
paspistów, po 1000 ludzi każdy; a 6 oddziałów terytorialnych liczyło 1500
ludzi. Hoplitów Związku Hellenów mogło być 7000, najemników zaś grec­
kich — 5000. Na oddziały pomocnicze, w sile łącznie mniej więcej 8000
ludzi, składali się oszczepnicy agriańscy, łucznicy, peltaści, procarze, mier­
niczy, saperzy i specjaliści od prac oblężniczych; pochodzili oni przeważnie
z krajów bałkańskich podległych Macedonii, lecz byli wśród nich również
Grecy w służbie najemnej. Sztab generalny, na czele którego stał Parme-
nion, i świta Aleksandra rekrutowały się spośród królewskich hetajrów.
Sekretariatem kierował Eumenes z Kardii; prowadził on dziennik urzę-
Wojna w Azji Mniejszej

Rys. 31 Państwo Aleksandra Wielkiego.


699
700 Aleksander wspólnie z Grekami zwycięża Persję (3i36— 330 r.)

dowy (ephemerides), załatwiał sprawy administracyjne i organizował wy­


wiad. Sprawami zdrowia zajmowali się greccy lekarze. Intendentura trosz­
czyła się o zaopatrzenie armii, liczącej blisko 40 000 ludzi i co najmniej
6000 koni bojowych, a także o transport machin oblężniezych. Na Bałka­
nach posługiwano się zwierzętami jucznymi, ale macedońska droga w oj­
skowa do Hellespontu, w Azji zaś perskie drogi królewskie umożliwiły
teraz transport kołowy. Olbrzymia armia Kserksesa musiała zakładać z góry
składy żywności i używać transportu morskiego. Aleksander natomiast
liczył, że dzięki szybkości ruchów i błyskawicznym zwycięstwom pozyska
nowe tereny, na których można będzie rekwirować zaopatrzenie. Dlatego
też przeprawił się do Azji zabierając ze sobą zapasy na jeden miesiąc.
Jak się też okazało, więcej nie było mu potrzeba, a jego skromne rezerwy
pieniężne w sumie 70 talentów kazały ograniczyć się tylko do koniecznych
zakupów.
Na morzu Aleksander miał niewielką flotę macedońską, początkowo
stacjonującą prawdopodobnie przy wybrzeżu Macedonii i w okolicy Hel­
lespontu. Główna flota, dostarczona przez Związek Hellenów, składała się
ze 160 trier, w tym 20 ateńskich, a ponadto ze statków zaopatrzeniowych
i transportowców. Persja mogłaby ściągnąć trzykroć więcej okrętów wo­
jennych z Cypru, Fenicji, Egiptu i innych nadmorskich satrapii, lecz wio­
sną r. 334 nie rozporządzała większą flotą na Morzu Egejskim. Pieniędzy
jej nie brakowało. Aleksander zaś miał mało gotówki, podlegały mu jednak
bardzo wydajne kopalnie, a jego pieniądz był najwyższej jakości. Porzu­
cając stopę chalkidycką i przyjmując attycką także dla srebra (dla złota
uczynił to juz Filip), związał swoją gospodarkę ze światem egejskim. Nowe
złote monety Aleksandra z głową Ateny oraz z wizerunkiem Nike i masztu
okrętowego na rewersie, jak również monety srebrne z Heraklesem, ma­
jące na rewersie Zeusa Olimpijskiego, odzwierciedlały macedoński i grecki
punkt widzenia na wojnę z Persją, a zarazem stanowiły zapowiedź zwy­
cięstwa. Związek Hellenów posiadał zapewne również skarb federalny,
z którego pokrywał wydatki na flotę.
Armia ekspedycyjna dotarła z Pełli do Sestos w dni dwadzieścia, choć
na przebycie tej samej odległości wojska Kserksesa zużyły około trzech
miesięcy. W czasie gdy Parmenion organizował przeprawę przez Helles-
pont, Aleksander składał ofiary przy grobie Protesilaosa, bohatera, który
padł jako pierwszy z wojsk Agamemnona; na pokładzie zaś statku złożył
ofiarę Nereidom i Posejdonowi, gdyż ich to gniew przyczynił tyle cierpień
Agamemnonowej armii. Po wylądowaniu na ziemi azjatyckiej zajął się
ofiarami dla Zeusa, Ateny i Heraklesa. Pod Troją, gdzie walczyli jego
przodkowie, Herakles i Achilles, a Neoptolemos, syn Achillesa, zabił Pria-
ma, Aleksander starał się przebłagać nowymi ofiarami Atenę jako boginię
Troi, nie zapominając również o Priamie, a razem ze swoim przyjacielem
Wojna w Azji Mniejszej 701

Hefajstionem złożyli wieńce na grobach Achillesa i Patroklosa. Ze świą­


tyni Ateny, gdzie poświęcił swoją zbroję, wziął tarczę, świętą relikwię
z wojny trojańskiej; odtąd nosiła ją ptodczas bitwy jego straż przyboczna.
W ten sposób Aleksander zaznaczył początek wielkiej zarówno narodowej,
jak i swojej osobistej wyprawy, która miała — dla niego przynajmniej —
również wyższy sens religijny. Cztery dni później konna straż przednia
natknęła się na wojska perskie pod wieloosobowym dowództwem. Memnon
Rodyjczyk radził pozostałym wodzom i satrapom wycofać się niszcząc
w odwrocie wszystko tak, by Aleksandrowi zabrakło zaopatrzenia, lecz
oni zdecydowani byli walczyć, ufali bowiem swojej dwudziesto tysięcznej
konnicy ściągniętej z rozlicznych śródlądowych satrapii imperium.96
Aleksander, świadom, że jazda perska może go zaatakować na otwartej
przestrzeni, wiódł swoją armię w gotowości bojowej; za strażą przednią
postępowali konni włócznicy i 5 setek lekkozbrojnej piechoty, za nimi zaś
falanga w szeregach o głębokości dwakroć większej od normalnej, z iłami
ciężkiej jazdy po obu flankach, a taborami zaraz z tyłu. Persowie zajęli
jednak pozycję obronną na przeciwległym brzegu rzeki Granik, który był
tu stromy, ale z wąskim paskiem plaży przy wodzie. Konnica perska wy­
ciągniętym szeroko frontem broniła na górze brzegu, piechota zaś, blisko
20 000 najemników, stała za nią w szyku już na równinie. Aleksander
przygotowywał się do rozpoczęcia bitwy natychmiast. Mimo poważnej
trudności, którą stanowiła od razu na początku konieczność przeprawy
przez rzekę, widział on dobrze, że pozycja Persów nie pozwala im wyko­
rzystać wielkiej przewagi liczebnej, jaką mają w jeździe, i uniemożliwia
posłużenie się piechotą. Jeżeli zaatakuje całym swoim frontem, pokryje
linię perskiej konnicy, a miał również nadzieję, że najlepszym jego od­
działom uda się zrobić wyrwę w tej linii. Ustawił zatem swą armię na
brzegu: tessalską, grecką i tracką jazdę na lewym skrzydle pod dowódz­
twem Parmeniona, oddziały piechoty w centrum z hypaspistami po pra­
wej stronie, potężne zaś prawe skrzydło tworzyli (z lewa na prawo) włócz­
nicy, pajońska konnica, hetajrowie, łucznicy, wreszcie Agrianie. Ila So­
kratesa, która według kolejności miała w tym dniu właśnie prowadzić
do bitwy konnicę, będąc ostatnią na lewo ilą hetajrów, stała tuż obok
Pajonów. Aleksander ze swoją strażą przyboczną znajdował się w jej
pobliżu. Wodzowie perscy spostrzegłszy Aleksandra rzucającego się w oczy
w swym hełmie z białymi skrzydłami skupili swoją najlepszą konnicę
naprzeciw niego.
Gdy trąbki zagrały, ila Sokratesa weszła pierwsza w nurt rzeki, za nią
jazda pajońska, włócznicy, wreszcie najbliższy oddział hypaspistów. Po­
nieważ zaczęli przeprawę w zwartym szyku, posuwali się stale ukośnie
na prawo, w ten sposób bowiem unikało się niebezpieczeństwa oskrzydle­
nia samego krańca prawego skrzydła, którego reszta wchodziła właśnie
702 Aleksander wspólnie z Grekami zwycięża Persję (336— 330 r.)

do wody. Gdy już ila Sokratesa i jazda na lewo od niej zbliżały się do
przeciwległego brzegu, perska konnica poczęła ciskać na nie z góry oszcze­
pami, ,a część jej, pod dowództwem Memnona, zjechała w dół na plażę.
W pierwszych szeregach jazdy Aleksandra wielu padło zabitych lub ran­
nych w walce o plażę, ale sam król z hetajrami byli już blisko i wymusili
wreszcie wyjście na ląd. Walczono wręcz, jak w bitwie hoplitów, a moc­
niejsze włócznie i ochronne uzbrojenie konnicy macedońskiej okazały swą
wyższość w tym natarciu w zmasowanym szyku. Aleksander parł naprzód,
strącił z konia Mithridatesa, zięcia Dariusza, i sam o mało nie zginął.
Ocaliła go tylko wytrzymałość jego własnego hełmu i szybkość, z jaką
Klejtos przybył mu na pomoc. Tymczasem osiągnęły już brzeg główne
siły jazdy i, zmieszane z Agrianami, którzy razili konie nieprzyjaciela,
przedarły się przez linię wroga. Konnica po lewej stronie Aleksandra
zepchnęła do tyłu centrum perskie, a tessalska jazda na lewym skrzydle
rozbiła swoich przeciwników. Tak zakończyło się starcie konnicy, przy
czym poległo 1000 Persów i mniej więcej 90 Macedończyków. Skoro jazda
uciekła, piechotę perską można było zaatakować z każdej strony. Ponieważ
większość stanowili tu greccy najemnicy, Aleksander nie okazał litości;
wzięto zaledwie 2000 jeńców.97
Po bitwie król odwiedzał rannych żołnierzy i słuchał opowieści o ich
wyczynach. Spośród greckich jeńców wypuścił na wolność wszystkich
Teban, innych zaś skazał na ciężkie roboty za zdradę Związku Hellenów.
Atenie, patronce Aten, posłał w ofierze 300 całkowitych zbroi, które zo­
stały opatrzone następującym napisem wotywnym: „Zdobyte na barba­
rzyńcach mieszkających w Azji przez Aleksandra, syna Filipa, i Hellenów,
oprócz Lacedemończyków.,, Zwycięstwo otworzyło drogę do Azji Mniej­
szej. Aleksander ciągnął przez nadmorskie tereny wyprawiając oddziały
dla zajęcia Sardes i innych miast, które przechodziły na jego stronę,
a sprzyjającą Persom oligarchię w Efezie zastąpił demokracją, nie dopu­
ścił jednak do zwykłej w takich razach rzezi przeciwników. Znalazł się
teraz u wylotu głównej drogi perskiej prowadzącej do Suzy, lecz przed­
miotem jego bezpośredniej troski była flota perska na morzu, 400 okrę­
tów, które zbliżały się właśnie do Miletu. Aleksander dotarł do Miletu
pierwszy. Flota jego zablokowała wejście do portu, miasto zaś zdobył
szturmem, podczas gdy okręty perskie stały obok przylądka Mykale.
Wówczas rozpuścił większość floty greckiej oświadczając, że pokona flotę
perską na lądzie, gdyż zdobędzie jej bazy lądowe. Ponieważ musiał zosta­
wić wyspy bez ochrony, Persowie zajęli Samos, a potem Chios. Na tych
okrętach, które jeszcze sobie zatrzymał (a było wśród nich również 20
trier ateńskich), Aleksander przewiózł machiny oblężnicze pod Halikarnas.
Halikamasu bronili dzielnie Memnon i satrapa Karii, Orontopates, wraz
z silnym garnizonem najemników. Po wielu szturmach, tuż przed upadkiem
Wojna w Azji Mniej,szej 703

miasta, Memnon wymknął się morzem, Orontopates zaś uciekł w głąb


lądu, gdzie miał jeszcze stawiać opór aż do r. 332. W samym środku zimy
r. 334/333 Aleksander odesłał do domu na urlop tych spośród swoich Ma­
cedończyków, którzy niedawno się pożenili, rozkazał Parmenionowi prze­
nieść swą bazę do Frygii, sam zaś wojował w Licji i Pamfilii dochodząc
aż po Perge. Stamtąd, zwróciwszy się w głąb lądu, przebił się przez Pizy-
dię do Frygii, gdzie w Gordion spotkał się z „Parmenionem.98
W roku 336 wojska Parmeniona i Attalosa wkroczyły do Azji Mniejszej
w imieniu Macedonii 1 Związku Hellenów, by wyzwolić miasta greckie
spod perskiego panowania. Wówczas to wygnano przedstawicieli władz
perskich (zazwyczaj byli nimi tyrani lub oligarchowie) z Chios, Lesbos
i z Efezu. W roku 334 Aleksander uwolniwszy ponownie Efez wypędził
z niego oligarchów, a swemu wodzowi Alkimachosowi zlecił, by usuwał
oligarchie, wprowadzał rządy demokratyczne, przywracał dawne prawa
i znosił daniny (phoros), które miasta eolskie i jońskie musiały poprzednio
płacić Persji. W Priene poświęcił świątynię Atenie Polias, a list wystoso­
wany do tego miasta przez „króla Aleksandra” podkreślał szczególnie
„wolność i autonomię” przyznaną jego mieszkańcom. Wyzwolone miasta
na wyspach i na kontynencie biły teraz monety i zawierały układy jako
państwa autonomiczne. Wolność ich jednak była w pewnym stopniu ogra­
niczona. Aleksander nie pozwolił demokratom wymordować przeciwników
w Efezie ani w innych miastach, wyrok zaś, który lud w lesbijskim Ere-
sos wydał później, w r. 332, na pewnych tyranów, wymagał jeszcze za­
twierdzenia przez króla. Aleksander dążył bowiem do pojednania i zgody
(horn.onoia). Nie miał też zamiaru wprowadzić demokracji wszędzie. Na
Rodos oligarchowie pozostali u władzy zapewne dlatego, że nie sprzyjali
czynnie Persom. Ponieważ statut Związku Hellenów starał się ograniczyć
walkę stronnictw w państwach związkowych, Aleksander, będący hege­
monem Związku w czasie wojny, działał zgodnie z duchem, a prawdopo­
dobnie również i z brzmieniem tego statutu.99
Państwa wyspiarskie stały się członkami Związku Korynckiego, za­
warłszy układ z „Aleksandrem i Hellenami” , a tym samym były teraz
zobowiązane do materialnego udziału (syntakseis) w prowadzeniu wojny.
Chios, na przykład, miała w r. 332 przysłać 20 okrętów do „floty Helle­
nów” , zdrajców zaś stawiano przed sądem Związku. Posiadane przez nas
źródła nie wystarczają do rozstrzygnięcia, czy greckie miasta na lądzie
azjatyckim przystąpiły również do Związku Hellenów. Odpowiedź nega­
tywna wydaje się bardziej prawdopodobna. Faktyczna reprezentacja
w Radzie Związku nastręczałaby znaczne trudności, a duża liczba przedsta­
wicieli tych miast powiększyłaby Radę nadmiernie. Ich własne problemy
wiązały się raczej z krajami sąsiednimi, nad którymi Związek nie miał
żadnej władzy, a w wielu miastach i wsiach mieszkała mieszana ludność
704 Aleksander wspólnie z Grekami zwycięża Persję (3l36— 330 r.)

grecko-barbarzyńska. Greckie miasta na kontynencie azjatyckim musiały


w każdym razie dostarczać swych udziałów (syntakseis) na prowadzenie
wojny, chyba że Aleksander zechciał zrobić wyjątek dla któregoś z nich,
jak na przykład dla Priene. Jeżeli miasto okazało się nieposłuszne, król
narzucał mu surowsze warunki. Efezowi rozkazał przeznaczyć dla świątyni
Artemidy daninę płaconą dotychczas Wielkiemu Królowi. Aspendos miało
nie tylko dać odszkodowanie, ale również — podobnie jak niegreckie spo­
łeczności — płacić daninę (phoros) Macedonii.100
Na terenach zamieszkałych przez ludność tubylczą Aleksander przejął
perski system administracji z pewnymi drobnymi, lecz doniosłymi zmia­
nami. Ziemia należąca do Wielkiego Króla stała się teraz ziemią Aleksan­
dra, króla Macedonii (chętnie używał on tytułu króla w Azji, gdzie było
to w zwyczaju, nie czynił tego natomiast w Grecji). Zajmował tę ziemię
prawem zdobywcy dla siebie i swego kraju, Macedonii, a nie dla Związku
Hellenów. Ludność miejscowa płaciła mu daninę (phoros), dawniej należną
Dariuszowi, podlegała też władzy Aleksandra i jego satrapów. W Kar ii,
gdzie królowa-matka Ada adoptowała go za syna, Aleksander ją właśnie
zrobił satrapą. Gdzie indziej mianował na te stanowiska Macedończyków
spośród swych hetajrów, lecz co najmniej w jednym przypadku rozdzielił
uprawnienia, w systemie perskim koncentrujące się zawsze w ręku jed­
nego człowieka. W Sardes, stolicy satrapii lidyjskiej, namiestnik królew­
ski miał władzę cywilną i dowodził niewielkim oddziałem wojska, inny
urzędnik zajmował się wszystkimi sprawami finansowymi, a trzeci był
komendantem garnizonu w twierdzy. Właśni urzędnicy skarbowi króla za­
rządzali mennicami, które założył on w Lampsakos i Sardes, a później rów­
nież w Tarsie i w Milecie. Chociaż położenie polityczne i gospodarcze
miejscowej ludności nie uległo żadnej zmianie, Aleksander przychodził
jednak jako wybawca z ucisku. Przywrócił bowiem prawo zachowania
własnych kultów i rodzimych zwyczajów, czego Persowie często zakazy­
wali. Wzywał chłopów, by powrócili spokojnie do swoich gospodarstw,
a żołnierzom nie pozwalał na rabunek i plądrowanie po drogach. Sława
łaskawego zdobywcy rozchodziła się daleko, docierając przed nim do Syrii,
Fenicji, na Cypr i do Egiptu.101
Porządkując stosunki między miastami greckimi a ludnością miejscową
Aleksander nie posłuchał rad Isokratesa i Arystotelesa zalecających trakto­
wać barbarzyńców jak helotów lub bydło robocze. Nie powiększał tery­
torium miast greckich, chyba wynagradzając za zasługi, nie pomnażał
liczby ich poddanych, lecz występował jako obiektywny rozjemca między
dwiema stronami, jak np. w Faselis i w Aspendos. Zachęcił Kolofon do
wzniesienia murów, zaprojektował przekopanie kanału w Erythraj, roz­
kazał odbudować Smyrnę, a swoim trackim oddziałom zlecił budowę drogi
wojskowej. Dążył do takiego rozwoju Azji Mniejszej, który byłby ko-
iP o d b ó j Syrii i Egiptu 705

rzystny zarówno dla Greków, jak i barbarzyńców. Wprowadzając zarząd


wojskowy osadzał garnizony, kiedy tylko uważał to za potrzebne dla za­
chowania pokoju i przeciwstawienia się Persji, wiele zaś z nich później
odwołał, skoro nie były już tam potrzebne. Podobnie jak to czynił jego
ojciec w Europie, tak i Aleksander kładł teraz podwaliny pokojowej orga­
nizacji życia w miarę posuwania się jego armii coraz dalej naprzód. Jego
zarządzenia w Azji Mniejszej i pakty (synthekai) ogłaszane w miastach
w latach 334—333 obowiązywały jeszcze za Diadochów.102
W Gordion zobaczył Aleksander wóz Gordiosa, założyciela królestwa
frygijskiego, i dowiedział się o przepowiedni, że ten, kto rozwiąże węzeł
łączący jarzmo z dyszlem, zostanie panem całej Azji. Aleksandrowi po­
wiodło się tam, gdzie wszyscy inni okazali się bezradni, czy to dlatego
że przeciął węzeł mieczem, czy to, że wyrwał kołek dyszla. Ale spełnienie
przepowiedni wydawało się w tym czasie jeszcze bardzo mało prawdopo­
dobne. Flota perska pod mądrym dowództwem Memnona, którego Dariusz
uczynił naczelnym wodzem na wodach przybrzeżnych, zdobyła właśnie
dzięki zdradzie Chios, a na Lesbos rozpoczęła blokadę Mityleny. Wtedy
Memnon umarł, ale jego następca, Farnabazos, zdołał pozyskać Mitylenę
i Tenedos, okręty zaś swoje wysłał aż do Sifnos, jednej z Cyklad.
Z greckimi najemnikami, perskim złotem i własnymi agentami w wielu
greckich miastach mógłby doprowadzić do powstania w Helladzie, postą­
pił jednak nieuczciwie z Mityleną i znowu wprowadził tyranów. Jego
postępowanie kontrastowało tak niekorzystnie z metodami Aleksandra,
że nie znalazł szerszego poparcia w świecie egejskim, a Dariusz nieroz­
tropnie odwołał najemników greckich do służby w Azji. Aleksander i tak
jednak rozkazał flocie greckiej skupić się w Hellesponcie, by strzec tu
łączności z Europą, Antypater zaś wysłał eskadrę, która miała wypędzić
Persów z Sifnos. Dariusz usiłował zorganizować zamordowanie Aleksandra
za pośrednictwem jego imiennika, księcia Lynkestis, ale spisek został
w porę odkryty przez Parmeniona; Aleksandra z Lynkestis uwięziono.
Pod koniec lata król Aleksander zapadł na silną gorączkę. Parmenion
powiadomił go wówczas w liście, że jego lekarz jest na żołdzie Persów,
na co Aleksander pokazał ów list lekarzowi wypijając jednocześnie przy­
gotowane przez niego lekarstwo. Zachorował w Tarsie, dokąd dotarł
opuściwszy Gordion; wiedział bowiem, że Dariusz zebrał wielką armię
w Babilonie i idzie już na zachód.103

3. PODBÓJ SYRII I EGIPTU

Powróciwszy do zdrowia Aleksander zdobył część Cylicji, urządził


igrzyska w Soloj, położył kres wojnie domowej w Mallos, a potraktowaw­
szy to miasto jako greckie uwolnił je od obowiązku płacenia daniny. Tu
706 Aleksander wspólnie z Grekami zwycięża Persję (336— 330 r.)

Riysw 32 Bitwa pod ilssos; P Persowie; R — piechota rezerwowa; K — Kardaikes;


N — i najemnicy; D — Dariusz; H — Hyrkańczycy; P— O— O — perskie oddziały
oskrzydlające. ---------- . G — konnica grecka; T — konnica tessalska; il — kreteńscy
łucznicy i Trakowie; Pg — piechota grecka; Fm — falanga macedońska; iHyp —
hypaspiści; A — Aleksander; W — konni włócznicy i Pajonowie; Jh — jazda hetaj-
rów; 2 — łucznicy; B — straż boczna, w niej Agrianie, jazda i łucznicy; 3 — oddział
300 konnych hetajrów. Niektórzy identyfikują rzekę Pinaros z rzeką Deli biegnącą
dalej na północy, gdzie teren jest podobny.

doniesiono mu, że armia Dariusza jest już w północnej Syrii (w pobliżu


dzisiejszego Aleppo), obszedł więc pośpiesznie zatokę, by w Issos pozosta­
wić swoich chorych i rannych, a następnie dotarł do Myriandros (dziś
Iskanderun). Gwałtowna burza przeszkodziła mu w przejściu na południe
przez Przełęcz Antiochejską do Syrii i wtedy dowiedział się ze zdziwie­
niem, że Dariusz opuścił rozległe równiny syryjskie, gdzie mógłby dobrze
wykorzystać swoją liczebną przewagę, i przez dalszą od morza przełęcz
zszedł nad zatokę, tak że znalazł się teraz na drodze, którą Aleksander
Podbój Syrii i Egiptu 707

przybył z Cylicji. Dariusz pierwszy dotarł do Issos, okaleczył, a potem


pozabijał chorych Macedończyków i rozłożył się obozem obok wyschłego
koryta rzeki Pinaros, między morzem a skalnymi odnogami gór Amanos.
Aleksander, który znał okolice Myriandros i Issos, powiódł swoje wojska
z powrotem w nadziei, że uda mu się stoczyć bitwę z Dariuszem na wą­
skim terenie, gdzie mniejsze znaczenie będzie miała przewaga liczebna
armii perskiej. Wczesnym rankiem pewnego dnia listopadowego w r. 333
wojska Aleksandra wyruszyły w kolumnie marszowej, a następnie, w miarę
jak zbliżały się do rzeki Pinaros, rozwijały stopniowo szyk bojowy. Armia
macedońska była znowu w pełnej sile, to znaczy liczyła około 40 000 pie­
choty i 5000 jazdy, gdyż we Frygi! i Cylicji połączyło się z królem 5000
piechoty, w tym 3000 macedońskiej, oraz 650 konnych z Macedonii, Tes-
salii i Elidy.
Dariusz wysłał przodem konnicę i lekką piechotę, które miały osłaniać
ustawiające się w szyku woj'ska (rys. 32). Greccy hoplici najemni, być
może w liczbie 30 000, którzy tworzyli centrum, oraz Persowie wyszkoleni
na peltastów (hardakes) po obu stronach Greków, ustawieni wzdłuż pół­
nocnego brzegu koryta rzeki, wzmacniali go częstokołem. Sam Dariusz
znajdował się w centrum. Jednostki konnicy zajęły pozycje na jednym
i drugim skrzydle. Na lewej flance słabsza konnica perska stała na wzgó­
rzach wygiętą ku przodowi linią, gotowa zaatakować Aleksandra z boku,
gdyby próbował natarcia frontalnego. I tym razem również Persowie po­
zostawili inicjatywę Aleksandrowi. Armia jego szła naprzód jak na pa­
radzie, falanga w rozwiniętym szyku na czele, z hypaspistami kroczącymi
po prawej stronie bliżej wzgórz, podczas gdy Parmenion dowodził lewym
skrzydłem od strony morza. Gdy teren zaczął się rozszerzać, Aleksander
wiedząc, że Dariusz będzie zapewne bronił centrum swoją najlepszą pie­
chotą, wyprowadził konnicę, która szła dotąd za falangą. Jazdę grecką
posłał Parmenionowi, resztę umieścił w zmasowanym szyku na prawym
skrzydle, wyprawiając przodem lekką konnicę i łuczników jako osłonę.
Prostopadle do swego frontu ustawił oddziały Agrian, łuczników i kon­
nicy, które posuwając się naprzód nieco wolniej zmusiły do cofnięcia się
piechotę perską na wzgórzach. W ten sposób Aleksander był już gotów
do druzgocącego uderzenia prawym skrzydłem, podobnie jak nad Grani-
kiem.
W tym momencie Dariusz odwołał osłaniające oddziały 5azdy i piechoty..
Konnica rozjechała się na oba skrzydła, a ponieważ brakło miejsca na
lewym, większość skupiła się w olbrzymiej masie na prawym, naprzeciw
Parmeniona. Dariusz, którego wóz bojowy i świta znajdowały się w cen­
trum, i Aleksander, stojący na prawo od środka własnego szyku, mogli
teraz — jeden i drugi — widzieć rozmieszczenie sił przeciwnika. Aleksan­
der spostrzegł od razu, że Dariusz zamierza przerwać front macedoński
708 Aleksander wspólnie z Grekami zwycięża Persję (336— 330 r.)

w pobliżu brzegu i zepchnąć go następnie ku wzgórzom, posłał zatem kon­


nicę tessalską na pomoc Parmenionowi, rozkazując jej przejść niepostrze­
żenie za falangą, by Dariusz nie zmienił planu i nie przerzucił części jazdy
na swoje prawe skrzydło naprzeciw Aleksandra. Król macedoński widział
również, że wróg może zaatakować z boku jego własne prawe skrzydło
w czasie natarcia. Wobec tego wycofał 300 hetajrów ze zmasowanego szyku
jazdy, polecając im, niewidocznie dla Dariusza, zastąpić tworzących straż
boczną Agrian, łuczników i konnicę, których przerzucił błyskawicznie
naprzód, by wydłużyć w ten sposób swoje prawe skrzydło jeszcze przed
starciem z nieprzyjacielem. Dariusz nie odpowiedział na to wcale i nie
zmienił rozmieszczenia armii.
Chcąc utrzymać szyk nienaruszony Aleksander posuwał się powoli aż do
chwili, gdy wojska jego znalazły się w zasięgu strzał perskich łuczników.
Wówczas sam powiódł do ataku hetajrów, z prawej jego strony ruszyli do
natarcia Agrianie, z lewej zaś hypaspiści i część falangi. Ale w centrum
falangi macedońskiej usiłującej utrzymać kontakt ze swym prawym skrzy­
dłem powstała luka, w którą wdarli się z powodzeniem greccy najemnicy
z perskiego centrum. Jednocześnie na lewe skrzydło uderzyła ciężka jazda
perska. Siły Aleksandra na prawym skrzydle macedońskim i w prawej
części centrum zmiażdżyły jednak wszystkich swoich przeciwników. Od­
działy falangi zawróciwszy na lewo natarły teraz na greckich najemni­
ków od flanki i zmiotły ich całkowicie. Dariusz sam uciekł pierwszy. Alek­
sander przerzucił swą konnicę poprzez pole bitwy na lewe skrzydło. I tu
również załamali się Persowie, a w bezładnej ucieczce zaczęli tratować się
wzajemnie chcąc uniknąć otoczenia przez wroga. Pościg trwał do zapadnię­
cia nocy. Dariusz umknął zostawiając swoją broń i wóz bojowy, lecz w obo­
zie perskim pojmano jego matkę, żonę i syna, a tabory i skarbiec znajdu­
jące się w Damaszku zostały później zagarnięte przez Parmeniona. Gdy
doniesiono, że kobiety opłakują Dariusza, Aleksander posłał Leonnatosa,
by oznajmił im, że Dariusz żyje, one zaś będą traktowane z całym szacun­
kiem należnym majestatowi królewskiemu. Nazajutrz, choć sam ranny
w udo, odwiedzał rannych, których było ponad 4000, i wyprawił pogrzeb
poległym. Wysokość strat perskich jest nieznana.
Niewiele brakowało, by bitwa pod Issos pozostała nie rozstrzygnięta.
Greccy najemnicy, zaciekli w swej tradycyjnej nienawiści do Macedoń­
czyków, zdołali się przedrzeć i 10 000 ich uciekło; z tego dwa tysiące po­
dążyło za Dariuszem, reszta zaś wsiadłszy na okręty w syryjskim Tripolis
połączyła się następnie z flotą Farnabazosa. Również ciężka jazda perska
0 mało nie przerwała frontu Aleksandra. Jedynie ostatnie poczynione
przez króla przesunięcia oddziałów, jak również nadzwyczajna sprawność
1 szybkość działania hetajrów, wreszcie skuteczność sprawowanej przez
nich straży bocznej przemieniły tę bitwę w decydujące zwycięstwo. Jed­
Podbój Syrii i Egiptu 7 09

nym z doniosłych jego skutków był fakt porzucenia służby perskiej przez
większość greckich najemników. Wiele tysięcy przeprawiło się jeszcze przez
morze do Grecji w czasie tej zimy, a w ostatecznej bitwie pod rozkazami
Dariusza walczyła znacznie mniejsza ich liczba. Prowincje leżące na za­
chód od Eufratu stały teraz otworem przed Aleksandrem, lecz on posuwał
się nadal wzdłuż wybrzeża, chciał bowiem najpierw pokonać perską flotę
na lądzie. W marszu tym odrzucił propozycję Dariusza, który wyraził go­
towość odstąpienia Azji Mniejszej oraz zawarcia paktu przyjaźni i przy­
mierza. Aleksander odpowiedział, że Persja pierwsza zaatakowała w Euro­
pie Perinthos i zażądał od Dariusza, by odtąd tytułował go „królem Azji” .104
Wszystkie miasta fenickie na wybrzeżu libańskim, oprócz jednego Tyru,
powitały Aleksandra życzliwie. Tyr był twierdzą-wyspą, uchodził też za
niemożliwy do zdobycia, a jego flota panowała na morzu; Tyryjczycy za­
deklarowali zatem swoją przyjaźń, lecz nie chcieli opowiedzieć się wyraź­
nie po jego stronie. Aleksander uznawał tylko jedną alternatywę: współ­
działanie lub wojna. Pragnąc wypróbować przyjaźń Tyryjeżyków postąpił
podobnie jak ongiś Filip z królem Ateasem: poprosił, by pozwolili mu
wejść do miasta i złożyć ofiarę Heraklesowi, z którym Grecy utożsa­
miali fenickiego boga Melkarta. Kiedy mu odmówiono, rozpoczął oblęże­
nie Tyru. Początkowo starał się zbudować molo, które by połączyło wyspę
z lądem. Gdy oblężeni zaatakowali budowę z murów miasta i z okrętów
wojennych, umieścił dwie wieże oblężnicze na końcu mola, ale i te znisz­
czono za pomocą branderów. Postanowił zatem zebrać flotę w Sydonie.
Wiadomość o zwycięstwie Aleksandra pod Issos i poddanie się innych por­
tów fenickich spowodowały rozpad floty Farnabazosa. Eskadry z Rodos,
Licji, Cylicji, Cypru i Fenicji przeszły na stronę Aleksandra. Rozporządza­
jąc mniej więcej 220 okrętami wojennymi kontrolował on teraz wody przy­
brzeżne i blokował wjazdy do portu Tyru. Oblężeni bronili się z wielką
pomysłowością i zaciekłością, zabijając każdego jeńca, jaki wpadł im w rę­
ce, aż wreszcie w siódmym miesiącu oblężenia Aleksander na czele hypaspi-
stów i Kojnos ,z oddziałem falangi przeprawili się na statkach transporto­
wych i zdobyli dwa odcinki murów. Wojska wdarły się do miasta i tu
straszliwą rzezią pomściły śmierć licznych współtowarzyszy broni. W nie­
wolę sprzedano wszystkich, którzy ocaleli, prócz króla Tyru, jego najbliż­
szego otoczenia, a także kilku kartagińskich posłów. Tak więc Tyr spotkał
ten sam los, co Teby. Aleksander złożył ofiary Heraklescfwi i obsadził swy­
mi wojskami wyspę mającą być odtąd bazą jego floty (lipiec r. 332).105
W czasie oblężenia Dariusz proponował, że odstąpi wszystkie ziemie na
zachód od Eufratu i zapłaci 10 000 talentów, jeżeli Aleksander uwolni ko­
biety należące do królewskiej rodziny, poślubi jego córkę i zawrze z nim
pakt przymierza i przyjaźni. Kiedy warunki te zostały odczytane w obec­
ności sztabu, Parmenion miał podobno powiedzieć: „Gdybym był Alek-
710 Aleksander wspólnie z Grekami zwycięża Persję (336— 330 r.)

Sandrem, przyjąłbym te warunki i zakończył wojnę nie podejmując dal­


szego ryzyka.” Aleksander zaś odparł: ,,Ja też, gdybym był Parmenionem,
ale ponieważ jestem Aleksandrem, odpowiem, co n a s t ę p u je ..p o czym
oświadczył, że odrzuci każdą propozycję, która nie przyzna mu władzy
nad całym perskim imperium. Wiele argumentów zdrowego rozsądku prze­
mawiało za radą Parmeniona. Dotychczas Aleksander zdobył jedynie nad­
morskie tereny z wielkich krain leżących na zachód od Eufratu, Antygon
zaś, któremu powierzono dowództwo w Azji (Mniejszej, stoczył już trzy
bitwy broniąc dróg dowozu i łączności. Terytoria ofiarowane przez Da­
riusza wystarczyłyby dla przesiedlenia nadmiaru ludności z Grecji i mogły­
by utworzyć jedność gospodarczą z Bałkanami. Również sytuacja w Grecji
nie była jeszcze bynajmniej pewna ani bezpieczna. Po bitwie pod Issos
Aleksander schwytał i zatrzymał posłów wyprawionych do Dariusza przez
Ateny i Spartę. Pierwsze z tych miast wprowadziło niedawno u siebie
szkolenie wojskowe młodzieży męskiej (efebia). Famabazos zaś dostar­
czył Agisowi, królowi Sparty, pieniędzy, okrętów i 8000 greckich najemni­
ków z Tripolis w nadziei, że zmusi on Kretę do przejścia na stronę Persji,
przecinając tym samym drogę morską łączącą Grecję z Ty rem. Były to
wszystko zjawiska dużo bardziej znamienne niż ów złoty wieniec, który
Rada Związku Hellenów przysłała Aleksandrowi dla uczczenia zwycięstwa
pod Issos. Ważniejszy jeszcze był jednak fakt, że mocarstwo śródziemno­
morskie było w stanie — jak dowiedzie tego Rzym w przyszłości — obro­
nić i utrzymać azjatyckie krainy leżące na zachód od Eufratu, a i to także,
że większe korzyści mogłaby zapewnić później Grecji i Macedonii eks­
pansja na zachód przeciwko ludom europejskim; z niektórymi z nich toczył
już wojnę Aleksander z Molossji. Odpowiedź Aleksandra podyktowała po­
rywcza zapalczywość jego geniuszu. Skoro pokona Dariusza, opór musi
zamrzeć na tyłach, a wschodnie granice imperium perskiego uważał za
bliskie krańce zamieszkałej Azji. Miał zaledwie dwadzieścia cztery lata.
Później, gdy imperium perskie zostanie podbite, skieruje, być może, swoje
wojska ku zachodniej części Morza Śródziemnego, ale na razie zamierzał
iść na wschód. Decyzja ta była jedną z najbardziej przełomowych w hi­
storii cywilizowanego świata.106
Z Tyru Aleksander pociągnął na południe, przyjmując po drodze akty
formalnego uznania swej władzy od ludów mieszkających w głębi Palesty­
ny, po czym obiegł Gazę, która trzymała się przez dwa miesiące. Obrońcy
padli do ostatniego, kobiety i dzieci sprzedano w niewolę. W tydzień póź­
niej, gdy armia lądowa i flota dotarły do Peluzjum, perski satrapa Egiptu
poddał się bez walki. Egipcjanie witali w Aleksandrze swego wyzwoliciela.
Zapewnił im wolność religii, złożył ofiary ich bogom, a kapłani ogłosili go
faraonem Egiptu (listopad 332 r.). Niedaleko ujścia zachodniej odnogi
Nilu założył nowe miasto, Aleksandrię, która ze swymi dwoma portami
Podbój Syrii i Egiptu 711

stanie się w przyszłości centrum handlu świata śródziemnomorskiego


z Egiptem. Plan Aleksandrii był dziełem greckiego architekta i samo mia­
sto miało mieć grecki charakter, ze świątyniami bogów greckich, murami
obronnymi, gmachem posiedzeń Rady, agorą itd1., i wszystkie jego insty­
tucje miały być również greckie. W sąsiadującej z tym greckim miastem
egipskiej osadzie Rhakotis zbudował Aleksander świątynię Izydy jako wy­
raz swego zainteresowania egipską religią, a w Memfis składał ofiary za­
równo bogom Hellady, jak i Egiptu. W czasie zimy „gwałtowna chęć”
(pothos) skłoniła go do odwiedzenia sławnej wyroczni Zeusa-Amona
w oazie na zachodniej pustyni. Wszedł tu sam do świątyni, później zaś mó­
wił, że otrzymał od boga taką odpowiedź, jakiej pragnął. Aleksander jako
faraon był uznawany za „syna Re” i tak też mógł go tytułować kapłan
„Amona-Re” , którego to boga Grecy zwali „Zeusem-Amonem” , a stąd ro­
zeszły się pogłoski, że Aleksander jest czymś więcej niż człowiekiem. On
sam jednak nie dawał żadnych powodów do przypuszczania, jakoby wi­
dział w tej deifikacji coś innego niż tylko pewne udogodnienie w rządzeniu
Egiptem. Aby zmniejszyć niebezpieczeństwo zamachu stanu, zawsze moż­
liwego w kraju tak bogatym i łatwym do obrony, mianował sześciu na­
miestników: dwom Macedończykom powierzył Władzę wojskową, a dwom
Grekom i dwom Egipcjanom władzę cywilną. Garnizonom w Peluzjum
i w Memfis, a także flocie na wodach przybrzeżnych Egiptu dał niezależ­
nych dowódców, a nadzór nad wszystkimi sprawami finansowymi złożył
w ręce jednego z greckich namiestników, Kleomenesa z Naukratis. Po za­
warciu przymierza z Cyreną powrócił wiosną r. 331 do Tyru, gdzie jego
armia przygotowywała się już do marszu na Wschód.107
Po raz pierwszy w historii wszystkie krainy nadmorskie we wschodniej
części Morza Śródziemnego od przylądka Malea aż po Cyrenę znalazły się
pod jednym panowaniem. Czego nie zdołała osiągnąć morska potęga Aten
ani wielkie zarówno na morzu, jak i na lądzie imperium perskie, tego do­
konała armia macedońska pod genialnym dowództwem Aleksandra. A cho­
dziło tu o coś znacznie większego niż tylko sukces oręża. Aleksander dążył
do zjednoczenia różnych, obcych sobie ludów przez zainteresowanie wszyst­
kich wspólnymi korzyściami religijnymi, społecznymi i gospodarczymi
płynącymi z pokoju, który im narzucał. Wiele ludów niegreckich, nie na­
wykłych do politycznej wolności, większą wagę przywiązywało do przy­
noszonej im przez Aleksandra wolności religijnej i widziało w jego dziele
rękę swego własnego bóstwa — Jahwe, Melkarta czy Re. Oto jakimi słowy
pisze Zachariasz o upadku Tyru: „Tyr otoczył się wałem obronnym, na­
gromadził srebra jak piasku i złota jak pyłu na drogach. Jednak zawładnie
nim Pan Wszechmogący i jego potęgę strąci w głębie morza; on zaś w pło­
mieniach ognistych się spali.”
Z punktu widzenia zwyczajów przyjętych w Grecji i na Wschodzie Alek-
712 Aleksander wspólnie z Grekami zwycięża Persję (3136— 330 r.)

sander był łaskawy i tolerancyjny, gdyż przebaczał, gdy pozwalały mu


na to względy wojskowe, a także przywracał przywileje społeczne i obo­
wiązujące prawa bez różnicy tak Grekom, jak i nie-Grekom. Na terenach
objętych jego panowaniem handel ożywił się nie tyllko dzięki założeniu
„miast Aleksandra” w Troadzie, w Myriandras i w Egipcie, lecz również
dzięki puszczaniu w obieg pieniędzy bitych ze zdobycznych skarbów per­
skich. Król zakładał mennice w Azji zarówno jeszcze przed wyruszeniem
na Wschód, jak i potem; w ten sposób powstały mennice w Lampsakos,
Sardes i Milecie w zachodniej Azji Mniejszej, w południowej zaś — w Side
i w Tarsie, w Aleksandrii ad Issum (Myriandras) oraz w Damaszku w Syrii,
a także w Sydonie, w Ake, w Arados i Byblos w Fenicji. Główne miasta
Cypru nieco później przyjęły również stopę attycką i wzór monet Alek­
sandra. Nowe możliwości otwierające się przed handlem ściągały ludzi
z krajów Wschodu do Grecji, a Greków na Wschód, gdzie dbałość Alek­
sandra i przedsiębiorczość helleńska przyczyniły się do znacznego gospo­
darczego ożywienia. Sydon nie bez słuszności przyjął rok 333 za początek
nowej ery.108.
W Tyrze Aleksander zajął się ostatecznym uporządkowaniem spraw we
wschodnich krajach śródziemnomorskich. Mianował jednego wyższego
urzędnika skarbowego dla Fenicji, innego dla Azji Mniejszej, swój własny
skarb powierzył Harpałosowi i zmienił niektórych satrapów. Planując mor­
skie działania wojenne przeciw Spartanom na Krecie i przeciw piratom
na wodach przybrzeżnych Licji, wzmocnił flotę macedońską i grecką okrę­
tami cypryjskimi i fenickimi. Spełnił również prośby wielu państw grec­
kich: zwrócono wolność Ateńczykom wziętym do niewoli w bitwie nad
Granikiem, a z Rodos i z Chios wycofano macedońskie garnizony. Więk­
szość properskich tyranów pojmanych na wyspach odesłał Aleksander pod
sąd w ich własnych miastach, lecz paru z Chios zatrzymał pod strażą
w Egipcie. Antypater w Macedonii dostał pieniądze i mógł liczyć na po­
moc dowódcy macedońskiej floty z południowych wód Morza Egejskiego
na wypadek, gdyby Sparta poczyniła postępy na Peloponezie. Urządziwszy
jeszcze igrzyska i agon dramatyczny, po złożeniu ofiary Heraklesowi, na
czele armii wzmocnionej nowymi zaciągami z Macedonii i krajów jej pod­
ległych wyruszył wreszcie Aleksander ku Mezopotamii, gdzie miała zo­
stać stoczona ostatnia wielka bitwa o perskie imperium.109

4. KLĘSK A PERSJI

Dariusz stracił już dostęp do rynku najemnych hoplitów greckich, po­


trzebnych mu do obrony imperium. Nadal rozporządzał wprawdzie dość
znaczną ich liczbą, zapewne mniej więcej 6000, ale mógł ich wspierać tylko
perską gwardią królewską liczącą prawdopodobnie — jak „nieśmiertel­
Klęska Persji 713

ni” Kserksesa — 10 000 ludzi, wyszkolonych do walki na sposób hoplitów.


Słabość jego ciężkiej piechoty równoważyła siła konnicy rekrutującej -się
z górskich krain między Kappadocją a Baktrią, wzmocnionej zaś przez scy­
tyjskich sprzymierzeńców Dariusza, Saków. Szczególnie groźna była cięż­
ka jazda. Nawet w ciasnocie pod Issos omal nie zmiażdżyła ona Tessalów,
a na podstawie doświadczenia zdobytego tamże i nad Granikiem król
wprowadził długie włócznie i miecze dorównujące orężowi macedońskie­
mu. Powołał pod broń więcej jeszcze niż poprzednio dobrej lekkozbrojnej
konnicy. Miał teraz także broń nową: 200 wozów uzbrojonych w kosy,
których zadaniem było przełamanie szyku nieprzyjaciela; w poczynione
przez nie luki miała się wedrzeć następnie ciężka jazda. Z armią złożoną
z 40 000 konnicy, około 16 000 ciężkiej piechoty i całej chmary pieszych
lekko zbrojnych Dariusz pociągnął pod Gaugamelę leżącą na wschód od
Niniwy (dziś Mosul), gdzie równinę szerokości 11 kilometrów zamykały
od północy wzgórza, z drugiej zaś strony nierówny teren nad Tygrysem
(rys. 33). Przed frontem perskich pozycji grunt został wyrównany, aby
ułatwić posuwanie ¡się wozów, a w odpowiednich punktach założono pola
„kolców” — ostrzy powbijanych w ten sposób, by okaleczyć konie prze­
ciwnika. Miejsce było dobrze wybrane na bitwę dla konnicy, której prze­
ważająca liczba mogła tu bez trudu otoczyć nieprzyjaciela. Czekając na
Aleksandra Dariusz ściągał zaopatrzenie z Medii i z okolic Babilonu. Wy­
słał też pod dowództwem Mazajosa lotny oddział na brzeg Eufratu z po­
leceniem opóźniania pochodu Aleksandra i niszczenia wszystkiego na jego
drodze.
Aleksander zaciągał stale greckich najemników do konnicy i piechoty,
a ponieważ otrzymał jeszcze dalsze oddziały z Macedonii, miał nadal
40 000 piechoty, liczebność zaś konnicy podniósł do 7000, przy czym były
to wszystko wojska pierwszej linii. Wierzył, że zręczność taktyczna jego
jazdy zrównoważy liczebną przewagę nieprzyjaciela. Tessalów szkolono
do bitwy w szyku rombowym, Macedończycy zaś walczyli w szyku klino­
wym, tak że jedni i drudzy z równą szybkością mogli zawrócić jak i ude­
rzyć. Pod Issos, na przykład, klęsce zapobiegło odpowiednie przerzucenie
ciężkiej jazdy tessalskiej. Kiedy armia ruszyła z Tyru, Parmenion ze stra­
żą przednią zaczął budować most przez Eufrat pod Thapsakos. Mazajos
wycofał się po nadejściu Aleksandra. Przebywszy rzekę po dwóch mo­
stach król rozpędził jego jazdę, przeprawił ciężkie tabory przez bystry
nurt Tygrysu brodem (w pobliżu Abu Wajnam), po czym zatrzymał się na
cztery dni pod Niniwą, by dać odpocząć swoim ludziom. Następnie, skoro
świt, przeszedł wzgórza koło równiny Gaugameli, rozkazał żołnierzom
obwarować obóz i przeprowadził z konnicą rozpoznanie terenu. Tej nocy
armia Aleksandra spała, a wojska Dariusza, nie mające żadnych fortyfi­
kacji, przez cały czas stały pod bronią.
714 Aleksander wspólnie z Grekami zwycięża Persję (3(36— 330 r.)

bagaż
tabor
i je ń c u

Rys, 33 Bitwa pod Gaugamelą: 1 — ¿Dariusz; 2 i 3 — najlepsza piechota i łucznicy;


4 i 5 — słabsza jazda; 6 — słabsza jazda i greccy najemnicy; 7 — konnica perska
i indyjska; 8 — wojenne wozy z kosami; 9, 10 i lii — konnica pod dowództwem M a-
zajosa; 12 — perska piechota i jazda; .13 jazda baktryjska pod dowództwem Besso-
sa; 14 — jazda scytyjska i baktryjska.---------- . A — Aleksander i agema\ B — Agria-
nie i oszczepnicy; C — hetajrowie; D — grecka jazda najemna; E — macedońscy włócz-
nicy konni; F — jazda pajońska; G — Agrianie, łucznicy i greccy najemnicy-„wete-
rani” ; H — hypaspiści; P — falanga; Q — falanga drugiej linii; R — konnica tessal-
ska; S — jazda Traków i Odrysów; T — grecka jazda najemna.
W tym stadium bitwy armia perska posuwa się jeszcze naprzód w kierunku na
lewo, armia zaś macedońska naprzód w kierunku na prawo. Gdy zbliżą się do siebie,
grupy 13 i 14 wyjdą, by n aw iązać walkę najpierw z D i F. Znak X oznacza miejsce,
gdzie starły się wówczas ze sobą 12 i E.

W dniu 1 października r. 331 Aleksander uszykował swą armię w odległo­


ści mniej więcej 5 km od nieprzyjaciela, przy czym część piechoty trackiej
odkomenderował dla ochrony taborów i jeńców, wśród których znajdowały
się kobiety z rodziny królewskiej. Najważniejszym jego zadaniem było
przeprowadzenie ciężkiej piechoty przez równinę tak, by mogła uderzyć na
nieprzyjaciela. Na wypadek, gdyby hordy perskiej jazdy otoczyły hopli­
tów na otwartej równinie, przyjął szyk bojowy, który dawał się zacieśnić
w prostokąt lub rozciągnąć w dłuższą linię frontu. Za falangą, tworzącą
centrum z hypaspistami po prawej stronie, postępowała w pewnej odleg­
łości druga linia piechoty, nieco płytsza, która była w stanie w razie po­
Klęska Persji 715

trzeby dokonać zwrotu wstecz. Tessalska i sprzymierzona jazda z lewej


strony, a hetaj rowie z prawej przedłużali front falangi. Na każdej flance
król umieścił ukośnie straż boczną; mogła ona albo wysunąć się naprzód
i połączyć z frontem, albo też cofnąć do tyłu i utworzyć krótszy bok pro­
stokąta, zależnie od sytuacji. Lewa straż boczna składała się z konnicy
greckiej, trackiej i odryskiej. Straż boczna na prawej flance była podwój­
na: najpierw lekkozbrojni jeźdźcy z Macedonii i Pajonii, za nimi połowa
Agrian wraz z łucznikami i greckimi najemnikami. Przed frontem u le­
wego krańca ustawił Aleksander oddział najemnej jazdy greckiej, u pra­
wego zaś — konną gwardię królewską (agema), którą sam dowodził; przed
nim stanęła osłona z Agrian, łuczników i oszczepników, na prawo od nich
inny oddział greckiej najemnej konnicy.
Ustawiwszy swą armię w szyku w obliczu wojsk Dariusza i mając znacz­
nie krótszy front od niego, Aleksander ruszył ku Persom w ten sposób, że
jego prawe skrzydło wyciągało się naprzód, podczas gdy lewe pozostawało
w tyle, przez co cały front posuwał się ukośnie; co więcej, król zwracał
swój atak w stronę prawą, w kierunku nierównego terenu nad Tygrysem.
Zamierzał odciągnąć Persów z przygotowanego przez nich pola bitwy, a na­
stępnie rzucić na lewą część ich centrum niezwyciężone wojska z pra­
wego swego skrzydła — hetajrów i hypaspistów. Istniało jednak niebez­
pieczeństwo, że perska konnica otoczy z obu flanek armię Aleksandra i za­
trzyma ją w miejscu, zanim hypaspiści i falanga znajdą się w odległości
umożliwiającej im atak na centrum nieprzyjaciela.
Przed swoim centrum umieścił Dariusz 50 wozów bojowych i dobrą kon­
nicę. Sam stał za nimi na wozie, a z nim razem królewska gwardia konna,
jego własna świta, najemnicy greccy, perska gwardia piesza i łucznicy
margiańscy. Z tyłu za Dariuszem drugą linię tworzyła pośledniejsza pie­
chota. Po jednej i drugiej stronie centrum stała konnica i piechota, przed
nimi zaś z prawa 50 wozów, a 100 z lewa. Na skrzydłach znalazła się naj­
lepsza jazda ciężka. Mazajos dowodził na prawym, na lewym Bessos miał
pod swymi rozkazami wysunięte przed linię frontu oddziały konne ze
Scytii i Baktrii, wspomagającą je jazdę także z Baktrii i z innych stron
imperium, wreszcie łączące go z resztą armii perskiej wojska piesze i kon­
ne. Plan Dariusza przewidywał, że jego wozy bojowe rozerwą falangę
macedońską, którą zaatakują następnie z boków oba potężne skrzydła jaz-
dy, a samo centrum będzie tylko jakby osią w tym ruchu skrzydeł do
przodu. Tak więc zamierzał zwyciężyć przez okrążenie, Aleksander nato­
miast dążył do przedarcia się przez wroga.
Skośne natarcie wojsk Aleksandra groziło oskrzydleniem lewej flanki
sił perskich. Dariusz zatem ruszył z miejsca swoją wielką, armię utrzy­
mując prostą linię frontu, a w marszu naprzód przesuwając się nieco na
lewo; wypychał jednocześnie lewe skrzydło ku przodowi tak, by wyprze­
716 Aleksander wspólnie z Grekami zwycięża Persję (336— 330 r.)

dziło, okrążyło i zatrzymało Macedończyków. Linie piechoty były jeszcze


dość daleko od siebie, kiedy wysunięte przed front Persów oddziały jazdy
scytyjskiej i baktryjskiej zaczęły oskrzydlać armię Aleksandra od prawej
flanki. Król rozkazał wówczas najemnej konnicy greckiej zaatakować na­
pastników z boku. Skoro nieprzyjaciel odparł Greków, Aleksander posłał
swoją pajońską jazdę wzmocnioną przez greckich najemników i ci zmu­
sili do odwrotu Scytów i Baktryjczyków. Tymczasem falanga szła stale na­
przód. Do bitwy włączyły się teraz główne siły jazdy baktryjskiej pod
wództwem Bessosa; zepchnęły one Pajonów i najemników z powrotem ku
skrzydłu Aleksandra. Zebrali się jednak ponownie i chociaż nie tak ciężko­
zbrojni zdołali przecież siłą uderzenia zwartych oddziałów odeprzeć Bak­
tryjczyków i Scytów dalej od linii własnej armii. W tym momencie, zanim
Macedończycy zdążyli zejść z przygotowanego dla wozów bojowych terenu,
Dariusz rzucił je do walki. Niektóre sprawiły straszną rzeź swymi ostrymi
kosami, ale większość schwytali Agrianie i łucznicy stojący przed Alek­
sandrem, inne zaś jeszcze przeszły między falangą, która, rozwarłszy sze­
regi jak w przełęczy Szipka, szła dalej naprzód. Perska konnica zmieszana
z piechotą, a także Scytowie i Baktryjczycy, grozili teraz oskrzydleniem
prawej flanki Aleksandra, lecz hypaspiści znajdowali się już niemal na
długość włóczni od frontu Persów. Aleksander wprowadził zatem do bitwy
włóczników macedońskich dowodzonych przez Aretesa. Ich atak, wsparty
przez Agrian ze straży bocznej, oczyścił pole przed prawym skrzydłem
wojsk macedońskich. Lewa część centrum Dariuszowego była tuż przed
nimi. Szyk zaczynał się tu już rozluźniać, gdy natarcie włóczników i Agrian
oderwało skrzydło lewe stwarzając w ten sposób lukę. Aleksander zawró­
cił swój front półobrotem na lewo i wpadł w tę lukę na czele gwardii kró­
lewskiej, nacierającej w szyku klinowym. Za nim runęli do ataku hetaj-
rowie, a po jego lewej stronie hypaspiści i cztery oddziały falangi, które
nawiązały walkę z perskim centrum.
Tymczasem ciężka jazda z prawego perskiego skrzydła uderzyła wresz­
cie na Tessalów walczących pod rozkazami Parmeniona i zmusiła do za­
trzymania lewe skrzydło armii Aleksandra. Piąty i szósty oddział falangi
stanęły w miejscu, by bronić flanki Tessalów, i w szeregach otworzyła się
luka, gdyż pozostała część falangi szła nadal naprzód z Aleksandrem. Kon­
nica perska i indyjska z centrum Persów wpadła natychmiast cwałem w tę
lukę, przebiła się przez drugą linię piechoty i wdarła do taborów, gdzie
zaatakowała pieszych Traków usiłując uwolnić rodzinę Dariusza. Były teraz
cztery ogniska walki: tabor, oba skrzydła i centrum perskie, a tumany ku­
rzu ograniczały widoczność. Atak Aleksandra na lewą część centrum nie­
przyjaciela i ¡natarcie piechoty na toż centrum zadecydowały o losach
bitwy. Ciężka jazda wdarła się głęboko od flanki w stronę Dariusza, na­
jeżona włóczniami falanga skierowała swe ostrza w twarze Persów, aż
Klęska Persji 717

Wielki Król na swym wozie rzucił się na oślep do ucieczki i załamało się
całe centrum. Na prawym skrzydle Macedończycy odrzucili Baktryjczy-
ków do tyłu, a Bessois, widząc ucieczkę Dariusza, wycofał się z konnicą.
Wszczynał się właśnie pościg za rozbitym centrum, gdy dopadł Aleksandra
goniec od Parmeniona z prośbą o pomoc. Król zawrócił na lewo hetajrów
i pognał z nimi na drugą stronę pola bitwy. W^tym czasie zakończyła się
już walka w taborach, gdyż druga linia falangi dokonała zwrotu wstecz
i odparła Indusów i Persów zaskoczywszy ich w rozsypce od tyłu. Z tą
jazdą perską i indyjską już w drodze powrotnej połączyli się konni Parto-
wie z prawej części perskiego centrum. W tumanach kurzu utrudniających
orientację zderzyli się teraz łeb w łeb z jazdą Aleksandra, który pędził na
pomoc Parmenionowi. W zaciętym starciu, gdzie nie można było nawet
myśleć o jakichkolwiek manewrach, zginęło 60 Macedończyków, lecz Alek­
sander przebił się do Tessalów walczących zresztą cały czas wspaniale.
Przeciwnicy ich również rzucili się do ucieczki i rozpoczął się ogólny*
pościg. Kres położyło mu dopiero zapadnięcie nocy. Parmenion zdobył
obóz perski, gdzie znalazł trzymane przez Dariusza słonie indyjskie, Ale­
ksander zaś, który podjął ponownie pościg o północy, zawładnął w Arbe-
lach skarbcem i wozem królewskim, nie udało mu się jednak schwytać
Dariusza.110
Wielki Król uciekł do Medii z konną gwardią królewską, jazdą baktryj-
ską, niedobitkami gwardii pieszej oraz dwoma tysiącami najemników grec­
kich, którzy się później do niego przyłączyli. Wojska jego poniosły olbrzy­
mie straty, a bardzo wielu wzięto do niewoli. Armia imperium perskiego
została ostatecznie rozbita. Straty Aleksandra były poważne, zwłaszcza
w koniach bojowych. Pociągnął teraz do Babilonu, gdzie bramy miasta
otworzył przed nim Mazajos, który pod Gaugamelą dowodził prawym
skrzydłem wojsk perskich. Aleksander, ogłoszony królem Babilonu, złożył
ofiarę babilońskiemu bogu Mardukowi i polecił odbudować mu świątynię,
zburzoną przez Kserksesa. Mianował Mazajosa satrapą, powierzając mu
władzę cywilną, nad wojskiem zaś i skarbem postawił Macedończyków.
W tym czasie wysłany wcześniej przodem Filoksenos doniósł królowi
0 poddaniu się Suzy i zdobyciu skarbca królewskiego. Aleksander pospie­
szył sam do Suzy, przejął złoto, a znalezione w skarbcu brązowe posągi
tyranobójców, Harmodiosa i Aristogejtona, odesłał do Aten. Wydał roz­
kazy, aby w imię wolności wypędzono w Helladzie wszystkich tyranów
1 odbudowano Piąteje, które przed półtora wiekiem były miejscem zwy­
cięstwa Hellenów nad Persami. W Suzie mianował perskiego satrapę, ma­
cedońskiego namiestnika wojskowego i macedońskiego dowódcę garnizo­
nu; przeprowadził reorganizację armii wcielając do niej nowe zaciągi z Ma­
cedonii; Antypatrowi do Pełli posłał znaczną sumę pieniędzy na pokrycie
kosztów działań wojennych przeciw Sparcie. Była już zima i Aleksander
718 Aleksander wspólnie z Grekami zwycięża Persję (3i36— 330 r.)

zatrzymał się na czas jakiś, by urządzić igrzyska i wyścigi z pochodniami


według macedońskiego zwyczaju.111
W Europie armię Antypatra odciągnął do Traćj i bunt pewnego króla
Odrysów, któremu pomagał początkowo wiarołomny strateg macedoński,
a zachęcały do nieposłuszeństwa Ateny. Bunt ten wraz z faktem, że Alek­
sander przebywał daleko na Wschodzie, wydał się Agisowi, królowi Spar-
ty, stosowną sposobnością do opanowania (Peloponezu i zrzucenia hege­
monii macedońskiej, zwłaszcza że otrzymał on również zasiłki pieniężne
z Persji. Zwrócił się zatem o pomoc do Aten. Tu odbyła się debata, w cza­
sie której została, być może, wygłoszona zachowana do dziś mowa O trak­
tacie z Aleksandrem. Przytaczane w niej argumenty, że Macedonia złamała
zasady Związku Hellenów, wydają się mało przekonywające. Prośbę Agisa
popierał Demostenes. Odrzucenie jej spowodował Demades, który jako za­
rządca funduszu widowiskowego dowodził, że wojna będzie oznaczała dla
ludu wyrzeczenie się wszystkich dochodów z tego funduszu płynących.
W pierwszych miesiącach r. 331 Agis, z pomocą Elidy, znacznej części
Arkadii i Achai, rozbił armię macedońską i obiegł Megalopolis z 2000
jazdy i 20 000 piechoty, z czego połowę stanowili najemnicy. Wkrótce na
Peloponez wkroczył Antypater z większymi siłami ściągniętymi z Mace­
donii i od greckich sprzymierzeńców, a jesienią r. 331 pokonał Spartan,
przy czym obie strony poniosły ciężkie straty. Sam Agis padł w walce.
Antypater odesłał 50 Spartan jako zakładników do Aleksandra, ukaranie
zaś buntowników przekazał Radzie Związku Hellenów, która zwróciła się
o decyzję do Aleksandra jako do hegemona. Wiosną r. 330 bawił on właśnie
w Persepolis, gdzie zakończył swą wyprawę przeciw Persji. Tutaj wyba­
czył wszystkim prócz przywódców. Elidzie zaś, Arkadii i Achai jako bun­
townikom polecił zebrać 120 talentów dla Megalopolis, Sparcie natomiast
kazał przystąpić do Związku Hellenów.112
Z Suzy Aleksander pociągnął w głąb Persji. Wtargnął w kraj Uksjów
dwiema lotnymi kolumnami, sforsował „Perskie Wrota” obszedłszy noc­
nym marszem pozycję nieprzyjaciela, zajął Persepolis, Pasargadaj, a póź­
niej Ekbatanę (latem r. 330). Koniec wyprawy podjętej w celu pomszcze­
nia Hellady zaznaczył podpaleniem pałacu Kserksesa w Persepolis, jak
również odesłaniem do domu Tessalów i innych wojsk Związku Hellenów,
obdarzając wszystkich nader hojnie. Na wiadomość o tym Związek Helle­
nów mianował Aleksandra swym dożywotnim hegemonem. On jednak za­
żądał przysłania nowych oddziałów wojsk związkowych.
Chociaż polityka Aleksandra w stosunku do Aten była bardzo pojed­
nawcza, lud ateński nadal się wahał. W sądach politycy występowali
w obronie zarówno jednej, jak i drugiej strony. W roku 330 Likurg wy­
stąpił z oskarżeniem Leokratesa zarzucając mu, że opuścił Ateny po bitwie
pod Cheroneją. Mowa Likurga Przeciw Leokratesowi odzwierciedla po-
Klęska Persji 719

stawę, jaką jego stronnictwo przyjęło wobec Macedonii. Oto co pisał o po­
ległych pod Cheroneją: „Oni jedni w całej Helladzie mieli w swej krwi
wolność Hellady, zginęli bówiem, gdy Hellada wpadła w niewolę. Wraz
z ich ciałami pogrzebana została wolność Hellady.” Leokrates ledwo unik­
nął śmierci. Nieco później w tymże roku 330 Ajsehines postawił przed
sądem Demostenesa oskarżając go w mowie Przeciw Ktesifontowi, Demo-
stenes zaś odpowiedział mu swą sławną mową-O wieńcu. Ajschinesowi
nie udało się uzyskać nawet piątej części głosów, zdecydował się zatem
opuścić Ateny, do których nigdy już nie miał powrócić. Wyruszając na
podbój Dalekiego Wschodu Aleksander coraz mniej mógł liczyć na współ­
działanie Aten.113
R O Z D Z IA Ł 5

1. WSCHODNIE PODBOJE ALEKSANDRA (330— 323 r.)

ająwszy wszystkie stolice perskiego imperium, zagarnąwszy skarby


Z bajecznej wartości 180 000 talentów, miał Aleksander teraz przed sobą
różne możliwości do wyboru. Mógł wycofać się na linię Eufratu, skoro
potęga militarna i gospodarcza Persji była już ostatecznie złamana, mógł
zatrzymać się — jak to później uczynił Trajan — i zadowolić panowaniem
nad bogatymi równinami Mezopotamii, mógł wreszcie iść dalej, by zdo­
być jeszcze resztę imperium perskiego. Aleksander wybrał to trzecie roz­
wiązanie. Pierwsze odrzucił wcześniej, a wiedział, że drugie nie zapewni
mu łatwej do obrony granicy. Imperium perskie przypominało bowiem
w pewnej mierze Macedonię, jako że jego urodzajne równiny narażone
były ciągle na ataki przedsiębiorczych plemion z gór na północy, a naj­
dalsze prowincje stanowiły zaporę przeciw wojowniczym koczownikom.
Już w czasie oblężenia Tyru Aleksander żądał dla siebie tytułu „króla
Azji” i „pana wszystkich posiadłości Dariusza” . W jego ustach żądanie to
było czymś więcej niż naigrawaniem z pokonanego przeciwnika. Znalazło
ono potwierdzenie w Arbelach, gdy został ogłoszony „królem Azji” ; wów­
czas również w napisie dedykacyjnym dla Ateny z Lindos umieścił słowa
„zostawszy panem Azji” . Jego uprzejmość dla kobiet z perskiej rodziny
królewskiej wypływała tyleż ze względów politycznych, co z rycerskości.
Aleksander zwracał się do królowej matki, Sisigambis, tak jakby była
jego przybraną matką (podobnie traktował Adę, władczynię Karii, gdy go
adoptowała) i spełnił jej prośbę oszczędzając Uksjów. W ten sposób zajął
miejsce Dariusza jako król Persji, tak samo jak został faraonem Egiptu
i królem Babilonu. W tym to charakterze odnowił grób Cyrusa, twórcy
perskiego imperium.114
Poddani Aleksandra płacili mu daniny jako królowi Persji. Oczywiście
był on nadal królem Macedonii, ale w tym charakterze nie żądał już dla
siebie daniny, jak na początku czynił to w Azji Mniejszej. Złoto perskie
zamieniał Aleksander na monety. W roku 331 na jego monetach bitych
w Fenicji pojawił się jako godło gryf perski, a wielka mennica w Babilo­
nie zaczęła około r. 329 wypuszczać monety z tytułem „król” , tzn. król
Persji (nie król Macedonii, bo na macedońskich monetach nie było tego
Wschodnie podboje Aleksandra (330— 323 r.) 721

tytułu). Jako król Persji mianował Persa Mazajosa satrapą Babilonu. Miał
zamiar wciągnąć perską klasę rządzącą do pomocy w administrowaniu
imperium, gdyż nie mógł liczyć na współpracę z państwami greckimi,
a Macedończyków zaczynało już brakować. W Ekbatanie zreorganizował
system nadzoru nad podbitymi krajami, a także nad dalekimi szlakami
dostaw i łączności. Wierny Parmenion dostał polecenie zgromadzenia ca­
łego złota perskiego i przekazania go królewskiemu skarbnikowi, Harpalo-
sowi. Później Parmenion miał walczyć w Hyrkanii i osłaniać szlaki komu­
nikacyjne Aleksandra w Medii. Filoksenosowi powierzono pieczę nad łącz­
nością morzem między Azją Mniejszą a Macedonią, Menesowi zaś — mię­
dzy Syrią a Macedonią. Zarządzenia te były konieczne, gdyż Aleksander
wyruszał na niezmiernie trudną wyprawę ku północno-wschodnim krań­
com imperium.115
Wszystkie swoje dotychczasowe podboje w Azji, których dokonał nawet
szybciej niż Cyrus czy Kambyzes, zawdzięczał Aleksander podobnym czyn­
nikom — arystokratycznej konnicy, znakomitej piechocie, jak również
polityce tolerancji religijnej. Ale gdy zaszedł w głąb lądu, natrafił tu na
opokę odporności narodowej Persji. Od lata r. 330 aż do wiosny r. 327
Macedończycy pod jego osobistym dowództwem walczyli bez przerwy,
zarówno latem, jak zimą, na olbrzymich obszarach górzystego kraju, ja­
kich trudno byłoby szukać nawet w środkowych Bałkanach. Aleksander
tak zawzięcie ścigał Dariusza, że jego doborowi ludzie przebyli sześćset
czterdzieści kilometrów w jedenaście dni, a osiemdziesiąt ostatniej nocy.
Znaleźli go wreszcie zranionego śmiertelnie przez Bessosa, który zagarnął
władzę sam ogłaszając się królem. Ktoś z Macedończyków podał umiera­
jącemu wody, ale gdy Aleksander nadjechał, Dariusz już nie żył (lipiec
r. 330). Zwycięzca nie pohańbił zwłok człowieka, który uciekał przed nim
z pola bitwy pod Issos i Gaugamelą. Aleksander, król Persji, wyprawił
swemu poprzednikowi królewski pogrzeb. Poddali się ostatni najemnicy
greccy, a było ich już zaledwie 1500 ludzi; tym, którzy służyli Persji
jeszcze przed zatwierdzeniem Związku Korynckiego i zawarciem w r. 337
przymierza Grecji z Macedonią, pozwolono powrócić do domu, reszta mu­
siała wstąpić na służbę Aleksandra. W ręce zwycięzcy wpadli również
przebywający u Dariusza greccy posłowie z Aten, Sparty i Sinope. Ateń-
czycy i Spartanie zostali uwięzieni, posłowie zaś Sinope odeszli wolni, jako
że ich miasto nie było członkiem Związku Hellenów. Pościg za Bessosem
uległ opóźnieniu z powodu wybuchu powstania, które objęło znaczne ob­
szary Arii i Arachozji, lecz już w r. 329 wydał go arystokrata irański
imieniem Spitamenes. W zimie Aleksander postawił Bessosa przed sądem
złożonym z Medów i Persów. Oskarżenie zarzucało mu zdradzieckie za­
mordowanie Dariusza oraz bunt przeciw Aleksandrowi. Bessosa uznano
722 Wschodnie podboje Aleksandra (330— ¡323 r.)

winnym, po czym, zgodnie z perskimi zwyczajami, obcięto mu nos i uszy,


a wyrok śmierci wykonali perscy arystokraci.116
Ukaranie Bessosa nie oznaczało końca wojny. Spitamenes stanął na
czele groźniejszego jeszcze buntu, został jednak zmuszony do wycofania
się na terytorium swoich sprzymierzeńców, Massagetów, którzy obcięli
mu głowę i posłali ją Aleksandrowi podporządkowując się zarazem jego
władzy (lato 323 r.). W rękach buntowników pozostała nadal Parajtakene.
W śniegach głębokiej zimy Aleksander rozpoczął oblężenie twierdzy jed­
nego z przywódców Sogdiany, Oksyartesa, nazywanej Skałą Sogdiańską
i uchodzącej za nie do zdobycia. Na wezwanie króla zgłosiło się na ochot­
nika 300 macedońskich górali, którzy za pomocą lin i haków żelaznych
wspięli się na stromą ścianę nad przepaścią; 30 śmiałków spadło i roz­
trzaskało się o skały, ale gdy pozostali pojawili się na szczycie górującym
nad twierdzą, obrońcy skapitulowali. Aleksander zakochał się tu w brance,
słynnej z urody córce Oksyartesa, Roksanie, i oświadczył, że zamierza ją
poślubić. Wówczas sam Oksyartes poddał się również i odtąd pomagał
Aleksandrowi. Wesele króla i Roksany obchodzono w twierdzy innego
pana irańskiego, Chorienesa, który poddał się zastraszony nowym w y­
czynem wspinaczkowym macedońskich górali. Małżeństwo to służyło także
celom politycznym, gdyż zaszczyt, jaki spotkał arystokrację, sogdiańską,
jak również fakt pozostawienia dowództwa Oksyartesowi i Chorienesowi,
doprowadziły do zakończenia ostatniego buntu już na wiosnę r. 327.117
W roku 330 Aleksander spotkał się po raz pierwszy z opozycją w sze­
regach armii macedońskiej. Ludzie chcieli wracać do domu. Król był zde­
cydowany zdobyć górskie krainy imperium perskiego, dla nich natomiast
śmierć Dariusza oznaczała koniec wojny. W praktyce oni właśnie stano­
wili lud macedoński. Aleksander zwołał ich zatem na Zgromadzenie
i przedstawił swoją sprawę. Wtedy zgodzili się walczyć dalej. Perska po­
lityka Aleksandra budziła poważne sprzeciwy wśród jego hetajrów. Po­
nieważ obdarzał on Persów urzędami i jako król perski oczekiwał od nich
wierności, postępował też ze swymi perskimi poddanymi na perski spo­
sób. Po śmierci Dariusza na perskich uroczystościach występował w per­
skim stroju, choć niezbyt ostentacyjnym. Później urządził proces Bessosa
i ukarał go według perskich zwyczajów, a Persjanka Roksana została jego
małżonką i królową. Jedną z najistotniejszych cech perskiej monarchii
było „pokrewieństwo” łączące króla z arystokracją irańską. Jako „krewni”
króla tworzyli jego otoczenie i otrzymywali od niego ziemię i władzę, są­
dzili zdrajców, walczyli w konnej gwardii królewskiej i służyli swemu
władcy w charakterze ministrów, satrapów czy wodzów. Na podstawie
przyjęcia do perskiej rodziny królewskiej Aleksander rościł sobie prawo
do tego właśnie „pokrewieństwa” , a po małżeństwie z Roksaną i zdoby­
ciu głębi kraju prawo to przyznali mu również arystokraci perscy. Wi­
Wschodnie podboje Aleksandra (330— 323 r.) 723

dzieli w nim teraz „króla krain wszystkich ludów” , obdarzonego boską


władzą przez Ahura-Mazdę i padając na twarz oddawali mu hołd. jako
swemu królowi.118
W teorii polityka Aleksandra powinna być zrozumiała dla jego mace­
dońskich hetajrów. Instytucje macedońskie bardzo przypominały ustrój
perski: arystokraci w Macedonii nazywali się także „krewnymi” króla,
otrzymywali od niego ziemię i władzę, służyli, mu na podobnych stano­
wiskach, a Zgromadzenie sądziło zdrajców na swój tradycyjny sposób.
Macedończycy byli jednak skłonni dostrzegać raczej różnice niż podobień­
stwa. Różnice te akcentowali zwłaszcza Grecy, którzy znaleźli się w sze­
regach hetajrów czy też po prostu w armii. W monarchii perskiej widzieli
oni zawsze przeciwieństwo helleńskiej wolności politycznej i religijnej.
Fałszywie rozumiano przede wszystkim zwyczaj padania na twarz przed
królem (proskynesis), pokłon tego rodzaju oznaczał bowiem dla Greka,
a prawdopodobnie także i dla Macedończyka oddawanie komuś czci bo­
skiej. Aleksander starał się przeciwdziałać utajonej opozycji wśród hetaj­
rów ostentacyjnie podkreślając fakt, że sam jest Macedończykiem, obcym
zwyczajom perskim, które przyjmuje jedynie ze względów politycznych.
Ramię w ramię z Macedończykami szedł przez ośnieżone góry i spalone
słońcem pustynie, był dwukrotnie ranny w Baktrii, a przy tym polował
i pił ze swymi hetajrami tak samo, jak to czynił w Europie. Sprowadzani
z Macedonii młodzi synowie rodzin arystokratycznych zasilali szeregi
„chłopców królewskich” , by w stosownym czasie stać się z kolei hetaj­
rami. Aleksander zasięgał zdania Rady hetajrów, zwracał się do Zgroma­
dzenia Macedończyków i używał macedońskiej pieczęci do wszystkich do­
kumentów państwa macedońskiego. W swych wewnętrznych przekona­
niach był całkowicie Macedończykiem. Igrzyska, ofiary i obrzędy kultowe
odbywały się „na sposób odziedziczony po przodkach” , a na macedoński
dwór Aleksandra nie wywarły żadnego wpływu nauki kapłanów Egip­
tu, Babilonu czy Persji. Król uważał się za potomka Zeusa, protoplasty
jego rodu i głośno wzywał tego Zeusa na pomoc w bitwie pod Gauga-
melą. Nosił ze sobą zawsze Iliadę. Sam był diogenes, „boskiego pocho­
dzenia” , a hołd składany mu przez kapłanów czy arystokrację Wschodu
nie miał żadnego religijnego znaczenia dla potomka Heraklesa i Achil­
lesa.119
Napięcie dezaprobaty zachwiało wiernością niektórych hetajrów
i wzbudziło podejrzliwość Aleksandra, co pociągnęło za sobą katastrofalne
skutki. Na jesieni r. 330 Filotas, syn Parmeniona i dowódca jazdy hetaj­
rów, otrzymał doniesienie o pewnym spisku; przemilczał to, a do Ale­
ksandra doszła wiadomość z innego źródła. Spisek zdławiono, król zaś
postawił Filotasa razem z innymi przed sądem Zgromadzenia Macedoń­
czyków, ale jedynie Filotas został uznany winnym i stracony. Zgodnie
724 Wschodnie podboje Aleksandra (330—<323 r.)

z macedońskim prawem o zdradzie wyrok śmierci obejmował także wszyst­


kich mężczyzn z jego rodziny. Parmenion służył świetnie Filipowi i Ale­
ksandrowi, a dwóch swoich synów stracił już w bitwach Aleksandra. Teraz
dowodził silną armią macedońską nadzorującą szlaki dostaw i łączności
króla. Uchylić dla Parmeniona rygory prawa zdawało się rzeczą nazbyt
niebezpieczną, mógłby bowiem stanąć na czele buntu. Wysłannicy Aleksan­
dra wyprzedzając wiadómość o straceniu Filotasa zabili Parmeniona, a jego
żołnierzom odczytali rozkaz królewski. W tym samym czasie stanął przed
sądem Zgromadzenia Aleksander z Lynkos, uwięziony już w r. 333 jako
pretendent do tronu; on również otrzymał wyrok śmierci.120
Jesienią r. 328 Aleksander i jego hetajrowie pili na uczcie w Samarkan-
dzie, kiedy Klejtos, który ocalił królowi życie nad Granikiem, zaczął wy­
śmiewać jego perskie zwyczaje. Klejtos był starszym człowiekiem, jeszcze
z pokolenia Filipa (Filip, gdyby żył, miałby wówczas 53 lata), i należał do
tych, co mieli najmniej sympatii do polityki młodego króla. Gdy tak drwił
z Aleksandra, że jest ,,synem,Amona, nie Filipa” i wyszydzał perski zwy­
czaj padania na twarz przed odzianym w białe szaty monarchą, Aleksander
stracił panowanie nad sobą i sięgnął po swój sztylet, okazało się jednak, że
zabrał go ktoś ze straży przybocznej. Wezwał zatem straż używając dia­
lektu macedońskiego, ale nie dostał odpowiedzi, a wówczas wyrwał włócz­
nię jednemu ze strażników. Tymczasem przyjaciele Klejtosa wyrzucili go
z sali, on wszakże powrócił innymi drzwiami, a gdy Aleksander zawołał
,,Klejtos!” , odkrzyknął mu: „Tu jest Klejtos, Aleksandrze!” i padł przebity
włócznią króla. Umarł natychmiast. Aleksander leżał trzy dni w całkowitej
prostracji, dręczony wyrzutami sumienia, odmawiając jedzenia i wszelkich
usług, aż wreszcie hetajrowie wdarli się do niego i skłonili do podjęcia obo­
wiązków.121
Na wiosnę r. 327 Aleksander próbował skasować przepaść dzielącą Ma­
cedończyków od Persów. Po śmierci Dariusza uczynił macedońskim hetaj-
rem jednego z jego braci, stojącego już i tak na czele perskich „krewnych” .
Teraz zaproponował, by macedońscy hetajrowie padli przed nim na twarz
w obecności medyjskich i perskich „krewnych” , którzy po nich uczynią to
samo. Przykład dał Hefajstion, najbliższy przyjaciel Aleksandra, naślado­
wali go zaś inni Macedończycy, lecz posłuszeństwa temu poleceniu odmó­
wił Kallisthenes z Olintu, historyk greckiego pochodzenia. Aleksander nie
powtórzył już nigdy tej próby. Jego niechęć do Kallisthenesa doszła jednak
do głosu, gdy odkryto spisek wśród „chłopców królewskich” , których hi­
storyk uczył. Chłopcy przyznali się do winy, stanęli przed sądem Zgroma­
dzenia Macedończyków i zostali straceni w tradycyjny sposób przez uka­
mienowanie. Kallisthenesa, uwięzionego równocześnie pod zarzutem współ­
udziału, ukarano śmiercią nieco później. Nie wiadomo, czy był, czy nie był
on winny, lecz przedstawiciele szkoły perypatetycznej Arystotelesa, do
Wschodnie podboje Aleksandra (330— 323 r.) 725

której Kallisthenes należał, mieli w przyszłości pisać o Aleksandrze z taką


samą nienawiścią, z jaką Demostenes atakował w swoim czasie Filipa.122
Armia również stała się przedmiotem nieporozumień. Aleksander wy­
grywał swe wielkie bitwy posługując się armią Filipa, jej zaś trzon zasad­
niczy stanowił element macedoński, który dowiódł swej wyższości pod
Cheroneją. Już pod Miletem Aleksander widział się zmuszony zaciągnąć
najemników greckich, a potrzebował ich jeszcze bardziej po śmierci Da­
riusza. Wśród wojsk przysyłanych przez Antypatra coraz większą rolę za­
czynały odgrywać oddziały z krajów bałkańskich podległych Macedonii:
Illirowie i Odrysowie jak również Trący, Pajonowie i Agrianie walczyli
pod Issos i Gaugamelą,.oni też wędrowali przez góry irańskie. Straty po­
noszone na skutek ran, chorób i wyczerpania, zwłaszcza w czasie kampanii
zimowych, a także ciągła konieczność obrony nowych i starych miast oraz
osadzania garnizonów w twierdzach zdobywanych przez Aleksandra —
wszystko to sprawiało, że zapotrzebowanie przewyższało napływ posiłków
z Europy. Na jesieni r. 330 Lidyjczyków pociągnięto do służby jako na­
jemników, a Persów z gór — jako poddanych. Na początku r. 327 Aleksan­
der rozkazał uczyć języka greckiego i posługiwania się bronią macedońską
30 000 młodych Persów — tyle właśnie piechoty służyło pod rozkazami
króla macedońskiego w latach 338—334.
Przekształceniu uległa również organizacja armii, należało bowiem spro­
stać wymaganiom prowadzonej w górach wojny. Każdą ilę jazdy hetajrów
rozbito teraz na dwa lochosy po stu ludzi. Śmierć Filotasa, a następnie
Klejtosa spowodowała zmiany w naczelnym dowództwie jazdy hetajrów,
które odtąd dzielili między sobą Aleksander i Hefajstien. W wojnie w gó­
rach posługiwano się w znacznym stopniu wyspecjalizowanymi oddziałami
irańskimi konnych oszczepników i łuczników, utworzona została także
nowa jednostka z jeźdźców, wyszkolonych tak, by mogli walczyć jako kon­
nica lub hoplici. Macedończycy z pierwotnej armii pozostali nadal elitą,
lecz nie stanowili już całej niemal siły wojsk Aleksandra.123
Król nie miał do swej dyspozycji żadnego centralnego organu rządzą­
cego, który by pełnił funkcje administracyjne w czasie jego nieobecności.
On sam na czele swych wojsk sprawował całą władzę i tylko on jeden;
jego wodzowie, satrapowie i tworzący Radę hetajrowie byli wszyscy kró­
lewskimi podwładnymi. Załatwiał mnóstwo korespondencji pisząc zarówno
do Olimpias i do Antypatra, do sw3^ch satrapów i wodzów od Egiptu po
Uzbek w Turkiestanie, jak i do państw greckich, gdzie niektóre z jego roz­
porządzeń, wyryte na kamieniu, przetrwały do naszych czasów. Olbrzymie
zadanie zapewnienia zdrowej gospodarki rozległemu imperium rozwiązał
genialnie bijąc piękną monetę, budując drogi wiodące w głąb lądu i zakła­
dając nowe miasta w celach tak handlowych, jak i militarnych. Jego Ale­
ksandrie (np. w Herat w Arii, Ghazini w Arachozji, Mery w Margianie
726 Wyprawa do Indii

i Chodżend w Sogdianie) były budowane według greckiego planu i miały


ustrój greckiego miasta. W Chodżend, zwanej Aleksandria Eschate, pierw­
szymi osadnikami zostali najemnicy greccy i Macedończycy niezdolni do
służby czynnej razem z przedstawicielami plemion miejscowych. W takich
miastach, choć niektóre z nich były bardzo małe, potrzeby praktyczne pro­
wadziły do urzeczywistnienia współpracy między Grekami, Macedończy­
kami a Persami, podobnie jak działo się to na wyższym szczeblu w oto­
czeniu Aleksandrą i w armii.124

2. W Y P R A W A DO INDII

..Europa, Azja i Libia — pisał Teopomp w swoich Filippikach — są wy­


spami, które opływa dookoła Ocean (Okeanos).” Bez względu na to, czy
świat jest płaską tablicą, czy kulą (jak uczył Arystoteles), jego zamieszkałą
powierzchnię dzieliły na trzy „wyspy” lub — jak my byśmy powiedzieli —
kontynenty rzeki Tanais (Don), Nil i cieśnina Gades (Gibraltar). W V wieku
Herodot twierdził, że Morze Śródziemne, Atlantyk za cieśniną Gades
i „Morze Czerwone” (nasza Zatoka Perska) są wszystkie razem jednym
morzem, tj. częścią otaczającego ziemię Oceanu. Zanotował on również, że
Libię opłynął na swoim statku Grek Skylaks, który wysłany przez Da­
riusza I w dół rzeki Indus dotarł w ciągu trzydziestu miesięcy do Zatoki
Arabskiej (nasze Morze Czerwone). Ludzie IV stulecia mogli opowieści
Herodota nie pamiętać lub nie dawać im wiary, ale przetrwała myśl, żywa
już co najmniej od późnej epoki brązu, że Ocean opływa dokoła trzy
„wyspy” .125
Zewnętrzne krańce tych trzech wysp nie były znane. Hekatajos wie­
rzył, że cała powierzchnia lądu jest okrągła. Arystoteles zaś sądził, że ma
kształt eliptyczny, przy czym długość ma się do szerokości jak pięć do
trzech. Przypuszczano, że krainy zewnętrzne tworzą pustynie lub stepy,
zamieszkałe tylko przez plemiona koczownicze lub w ogóle bezludne. Tak
więc na południowych krańcach Libii leżała pustynia, na zachodnich (w Ma­
roku) żyli koczownicy, w Europie na północy mieszkali Scytowie i inni
koczownicy, w Azji zaś na północy Scytowie i Massageci, a piaski ciągnęły
się od południa i wschodu. Dwie wielkie rzeki Europy, Tartessos i Istros
(Dunaj), miały wypływać z Pyrene (naszych Pirenejów); co do Libii, to
istniały wątpliwości, ęzy górny Nil płynie z zachodu, czy ze wschodu;
górny bieg Tanaisu był całkowicie nie znany. Główną cechę Azji stanowił
masyw górski biegnący od Cylicji, a w poszczególnych swych częściach
noszący nazwy: Tauros, Parnessos, Kaukaz i Paropamisos. Na północ od
tego masywu znajdowało się Morze Kaspijskie i wielka rzeka, prawdopo-
Wyprawa do Indii

Rys. 34 Jak Grecy wyobrażali sobie świat zamieszkały.


727
728 Wyprawa do Indii

dobnie Jaksartes (chociaż Herodot pomylił ją z Araksesem), za którą mie­


szkali Massageci. Rzeka miała deltę o wielu ujściach, a jedna jej odnoga
wpadała do Morza Kaspijskiego (o innych myślano zapewne, że uchodzą do
Oceanu). Na wschodnim krańcu całego masywu górskiego leżały Indie,
ostatni kraj zamieszkały (eschate). Po przebyciu najdalszego pasma gór­
skiego można było, jak mówił Arystoteles, zobaczyć „morze zewnętrzne” ,
tj. Ocean (patrz rys. 34).126
Teopomp bynajmniej nie przesadzał twierdząc, że Filip mógł zostać „kró­
lem całej Europy” . Dunaj był blisko krańca Europy, a za tą rzeką żyły
koczownicze plemiona i rozciągały się stepy. Gdy Aleksander dotarł do
Dunaju, „gwałtowna chęć” skłoniła go do przeprawy przez rzekę. Geci
uciekli wówczas na „pustynię” , dzięki zaś przymierzu z Wenetami jego
wpływy sięgnęły wzdłuż Dunaju aż do punktu, za którym Europa poczy­
nała się zwężać. Kiedy później, przebywszy rzekę Oksos, doszedł nad Ja­
ksartes, domyślał się w nim górnego biegu Tanaisu. Odwiedzili go tutaj
posłowie dwóch grup Scytów żyjących po odmiennych stronach Tanaisu,
jedni w „A zji” , a drudzy w „Europie” . Aleksander założył Aleksandrię
Eschate, mającą służyć jako baza do „najazdu na Scytię, gdyby do niego
kiedyś doszło” , a także wyprawił posłów, by starali się zawrzeć przymierze
i przeprowadzili wywiad w kraju europejskich Scytów. Posłowie ci po­
wrócili z wysłannikami Scytów, którzy zaofiarowali Aleksandrowi „przy­
jaźń i przymierze” oraz rękę córki królewskiej. Aleksander przyjął przy­
mierze, ale odrzucił propozycję małżeństwa. W obozie macedońskim zjawił
się także Farasmanes, król Chorasmów; zaproponował on, że poprowadzi
Aleksandra i pomoże mu w wyprawie na podbój wszystkich ludów aż po
brzegi Morza Czarnego. Z nim również król zawarł przymierze. Oświad­
czył jednak, że nie jest teraz czas właściwy (a była to zima r. 329/328) na
podboje nad Morzem Czarnym, gdyż cała jego uwaga była zwrócona na
Indie. Skoro tylko ujarzmi Indie i będzie dzierżył „całą Azję” , powróci ku
Grecji i z Propontydy zaatakuje obszar Morza Czarnego morzem i lądem.
Wówczas Farasmanes będzie mógł z nim współdziałać.127
W rzeczywistości armia macedońska została już uprzednio wysłana na
drugi brzeg Dunaju do krainy Scytów, ale spotkała ją tam klęska. Ponie­
waż Aleksander uważał, że doszedłszy do Jaksartesu znalazł się blisko Ocea­
nu i że — jeżeli Jaksartes jest górnym Tanaisem — musi płynąć w kie­
runku Morza Czarnego, wyprawa na zachód wydawała się możliwa. Nie
znał jednak wielkości Morza Kaspijskiego, a mógł słyszeć również o Mo­
rzu Aralskim z jego słodkowodnymi rybami. Wierzono, że jedna odnoga
Oksosu czy Jaksartesu wpada do Morza Kaspijskiego (być może w pew­
nym okresie Oksos wpadał doń naprawdę pod Kara Bogaz). Morze Kaspij­
skie było zatem albo śródlądowym morzem, przez które przepływał zapew­
ne Tanais, by wpaść ponownie do jeziora Majotis (Morze Azowskie), albo
Wyprawa do Indii 729

też odnogą Oceanu. W roku 323 Aleksander poczuł „gwałtowną chęć”


(pothos) zbadania Morza Kaspijskiego i stwierdzenia, jak jest w istocie,
zaczęto więc przygotowywać morską ekspedycję.128
Mylne wyobrażenie, jakie Aleksander miał o geografii Azji i Europy,
tłumaczy najlepiej, dlaczego zdecydował się na inwazję Indii i dlaczego
zabrał ze sobą także cieśli okrętowych i załogi. Jeżeli Indie wysuwają się
ku wschodowi w Ocean, będzie mógł zawrócić Oceanem albo na północ ku
krańcowi Europy, i być może wpłynąć na Morze Kaspijskie albo na po­
łudnie, by zbadać drogę wzdłuż krańca Azji. Ponieważ uważał Indie za
dość mały półwysep, podobnie jak Arabię (o której wiedział, że w południo­
wej Palestynie jest pustynna), był całkiem szczery w swym oświadczeniu
złożonym Farasmanesowi; gdyby bowiem opanował Indie, stałby się panem
całej Azji. To właśnie przekonanie raczej niż tradycja, że Dariusz I władał
ongiś Indiami, zachęciło Aleksandra do próby podboju, a podbój ten był
zarazem wyprawą odkrywczą otwierającą, jak sądził, nowe drogi morskie
dla jego imperium.
Na armię, która wyruszyła wczesnym latem r. 327, składały się liczne
oddziały ludów irańskich, ale na jej czele szły jednostki macedońskie i w oj­
ska z Bałkanów. Mierniczy i uczeni towarzyszyli Aleksandrowi w tej w y­
prawie tak samo jak i w innych, za armią ciągnęło też mnóstwo personelu
pomocniczego, a i tak przewyższała ona znacznie liczbą armię inwazyjną
z r. 334. W swej bazie w Baktrii pozostawił Aleksander macedońskiego sa­
trapę z trzema i pół tysiącami jazdy oraz 10 000 piechoty. Przeprawiwszy
się przez wielki łańcuch Paropamisos (Hindukusz) król zszedł nad rzekę
Kabul, dopływ Indusu, i przyjął pomoc Taksilesa, władcy tej doliny. Dzieląc
swe siły wysłał Hefajstiona z Taksilesem i taborami przez przełęcz Khyber,
by zbudowali most na rzece Indus, a sam wyruszył w listopadzie na północ
na podbój górskich plemion. W zaciekłych walkach był dwukrotnie ranny.
Pod Massagami wyrżnął 7000 najemników indyjskich, którzy przyszli spoza
Indusu, oraz zdobył górską twierdzę Aornos za pomocą zadziwiających w y­
czynów wspinaczkowych i technicznych. Następnie połączył się z Hefaj-
stionem i złożył ofiary na brzegach Indusu; most został już przerzucony,
a trochę łodzi zbudowali w częściach cieśle okrętowi. Na wiosnę r. 326
Aleksander przeprawił się do indyjskiego miasta Taksila, gdzie Taksiles
dodał mu słonie i powiadomił o nieprzyjaznej koalicji władców Kaszmiru
i Pendżabu, Abisaresa i Porosa. Przed wyruszeniem w dalszą drogę Ale­
ksander zajął się organizacją swoich indyjskich satrapii, osadził garnizon
w Taksilach, zaciągnął 5000 indyjskich żołnierzy, a swoją jazdę hetajrów
podzielił w ten sposób, że z wyjątkiem gwardii (agema), nad którą sam
zachował dowództwo, było teraz pięć hipparchii, dowodzonych przez hetaj­
rów, ale złożonych głównie z jeźdźców nie-Macedończyków, Persów i in­
nych.129
730 Wyprawa do Indii

Na przeciwległym brzegu rzeki Hydaspes (Jhelum) stał Poroś z wielką


armią i mnóstwem słoni (rys. 35). Aleksander ściągnął z Indusu swoje skła­
dane łodzie, kazał przygotować tratwy i pływaki ze skór wypełnianych
sieczką i przed świtem przeprawił się śmiało z częścią wojska nieco po­
wyżej pozycji Porosa. Oddział pod dowództwem Kraterosa otrzymał pole­
cenie przekroczenia rzeki jedynie w tym wypadku, gdyby na brzegu nie
było słoni, gdyż płoszyły one bardzo konie jazdy. Oddziały najemnej kon­
nicy i piechoty pod rozkazami swych własnych dowódców znajdowały się
między punktem przeprawy Aleksandra i Kraterosem; miały one przepra­
wić się na drugi brzeg, gdy tylko Aleksander nawiąże walkę z wojskami
indyjskimi. Własny oddział króla złożony z 5000 jazdy i 6000 piechoty
zaskoczył i rozbił konnicę indyjską i wozy, którymi dowodził syn Porosa.
Sam Poroś pozostawił część słoni, by przeszkodzić w przeprawie Krate-
rosowi, po czym uszykował swą armię na piaszczystej równinie ustawiając
na przodzie szereg 200 słoni; za nimi 30 000 piechoty stanęło w wydłużo­
nym szyku, z obu stron wykraczającym dość znacznie poza słonie, na
skrzydłach, zaś znalazły się wszystkie wozy w liczbie 300 i 4000 konnicy.
Ponieważ jazda Aleksandra nie była wyćwiczona do walki ze słoniami,
mógł on atakować jedynie skrzydła lub tyły Indusów, pozostawiając roz­
prawę ze słoniami swojej piechocie. Falanga z hypaspistami pod dowódz­
twem Seleuka stanęła po prawej stronie. Łucznicy, Agrianie i oszczepnicy
tworzyli osłonę na obu skrzydłach, na prawym wysuniętą nieco ku przo­
dowi. Seleukos otrzymał rozkaz czekania z atakiem, dopóki natarcie jazdy
królewskiej nie posieje zamieszania w szeregach konnych i pieszych Indu­
sów. Aleksander podzielił swoją jazdę na trzy grupy. Tysiąc konnych łucz­
ników miało dokonać frontalnego ataku na piechotę indyjską na lewym
skrzydle między słoniami a konnicą. Kojnos na czele dwóch hipparchii
otrzymał rozkaz przeprowadzenia pozorowanego natarcia na prawe skrzydło
Indusów. Aleksander z gwardią królewską i — prawdopodobnie — dwiema
hipparchiami zamierzał manewrować z boku stojącej na lewym skrzydle
konnicy indyjskiej, a gdy nieprzyjaciel chcąc mu się przeciwstawić zawróci
na lewo, Kojnos miał dokonać zwrotu i uderzyć na Indusów od flanki i tyłu.
Pierwsza część planu Aleksandra poszła po jego myśli. Konnica indyjska
zwróciła się na lewo, by stawić mu czoła, zóstała zaatakowana przez Koj-
nosa i musiała utworzyć drugi front przeciw niemu. W tym momencie
natarł Aleksander i złamał szeregi Indusów spychając ich ku własnej pie­
chocie, ale Poroś, wezwawszy jazdę ze swego prawego skrzydła, skierował
słonie i piechotę w szyku na lewo i zbliżał się już z nimi do konnicy Ale­
ksandra. Teraz wykorzystując wszelkie luki w szyku Indusów włączyła
się do bitwy macedońska piechota pod rozkazami Seleuka, co zwiększyło
jeszcze zamęt na lewym skrzydle armii indyjskiej. Podczas gdy piechota
dzielnie wspomagana przez Agrian i oszczepników starała się powstrzymać
Wyprawa do Indii 731

L H R L

Rys. 35 Bitwa nad Hadyspesem: A — konnica pod dowództwem Aleksandra; K — kon­


nica pod dowództwem Koj nosa; Kł — konni łucznicy (hippotoksotai) ; L — lekko-
zbrojna piechota; H — hypaspiści; R — reszta falangi; ww — wozy wojenne; P —
Poroś; s — słonie; p — piechota; j — jazda.
1 — Pozycja Macedończyków w chwili przybycia falangi;
2 — Początek bitwy; Aleksander prowokuje do starcia indyjską jazdę na lewym
skrzydle; Kojnos zbliża się do tyłów tejże jazdy, podczas gdy konni łucznicy
atakują indyjską piechotę, a falanga macedońska posuwa się stale naprzód.
Indyjska jazda z prawego skrzydła zaczyna się przesuwać ku skrzydłu lewe­
mu.

słonie, Aleksander przerzucił swoją jazdę na tyły, gdzie rozbiła ona przy­
byłą z drugiego skrzydła konnicę indyjską i zepchnęła ją także w wir bitwy.
Tutaj słonie, tresowane do tratowania, miażdżenia i porywania nieprzy­
jaciół, siały wielkie zniszczenie wśród piechoty macedońskiej, lecz gdy
wreszcie ich poganiacze zostali zabici, olbrzymie zwierzęta cofnęły się „jak
okręty” prosto na szeregi Indusów. Falangiści na rozkaz Aleksandra utwo­
rzyli teraz zwarty front stykając tarczę z tarczą i natarłszy w ten sposób
na nieprzyjaciela zmusili go do ucieczki. Tymczasem przeprawiły się przez
Hydaspes wojska najemne, a w końcu i oddział Kraterosa, po czym włą­
czyły się do walki i pościgu. (Straty Indusów były bardzo ciężkie. Mace­
dończycy stracili w zabitych i rannych około 250 konnych i prawdopo­
dobnie 700 pieszych, a pozostał im strach przed słoniami. Poroś, ranny,
odjechał, sam olbrzymi na ogromnym słoniu, Aleksander jednak nakłonił
go do powrotu i zapytał, jak pragnie być potraktowany. Gdy Poroś od­
powiedział: „Traktuj mnie jak króla” , Aleksander pozostawił mu władzę
w jego królestwie.130
732 Wyprawa do Indii

Na dwóch przeciwległych brzegach Hydaspesu zostały założone Aleksan­


dria, Nikaja i Aleksandria Bukefala, ta ostatnia nazwana tak od konia
bojowego króla, który tu zakończył życie. Urządzono igrzyska i złożono
ofiary bogom; sam Aleksander złożył ofiarę Heliosowi, bogu słońca, gdyż,
jak myślał, był już blisko miejsca jego wschodu. Z częścią swoich wojsk
parł naprzód w stronę „krańca Indii” . Z wielkim trudem przeprawił się
przez dwie rzeki w czasie deszczów monsunowych, ponosząc ciężkie straty
stoczył zaciętą bitwę z Kathajami pod miastem Sangala i dotarł wreszcie
do trzeciej rzeki, Hyfasisu (Beas). Kraj leżący dalej był żyzny, a wcale nie
pustynny, a na wschodzie miała znajdować się jeszcze jedna wielka rzeka,
Ganges. Tutaj jednak armia się zbuntowała. Ludzie byli znużeni na duchu
i na ciele. Rok po roku idą i walczą, a ciągle ani widać końca tych „Indii” ,
gdzie im dalej na wschód, tym więcej na każdym kroku słoni i wojowni­
ków. Przemowy Aleksandra nie odniosły żadnego skutku. Zamknął się
więc na trzy dni w swym namiocie, a w obozie zapanowało milczenie.
Czwartego dnia złożył ofiary. Wróżby wypadły niepomyślnie dla przepra­
wy i wtedy wydał rozkaz odwrotu. Taki był koniec „anabazy” .131
Nad brzegiem rzeki wojska zbudowały dwanaście ołtarzy i złożyły ofiary
dziękczynne za zwycięstwa, które dane im było odnieść. W czasie drogi
powrotnej nad Hydaspesem Aleksander oddał nowo zdobyte przez siebie
ziemie Porosowi, przyjął hołd wiernopoddańczy Abisaresa i ustalił wyso­
kość daniny, którą mieli płacić ci dwaj podlegli mu królowie. W Aleksandrii
nad rzeką Akesines osiedlił grupę weteranów-najemników jak również In­
dusów, dojrzał wykończenia obu Aleksandrii nad Hydaspesem, a tymcza­
sem nadeszły z Macedonii znaczne posiłki i zaopatrzenie lekarskie. Znaj­
dując w dorzeczu Indusu krokodyle i rodzaj bobu podobny do egipskiego
Aleksander wyobrażał sobie początkowo, że Indus jest górnym Nilem i że
ta wielka rzeka stanowi południowy odpowiednik północnego Tanaisu.
Później dowiedział się, że Indus wpada do morza, doszedł zatem do wnio­
sku, że morze to musi być Oceanem. Kiedy zbudowano 1000 okrętów,
Aleksander złożył ofiary bogom rzek, bogom macedońskim, Posejdonowi
i samemu Okeanosowi (Oceanowi), po czym armia i flota wyruszyły w po­
dróż na południe (listopad r. 326). W dolinie górnego Indusu miał do czy­
nienia głównie z ludami pochodzenia indoeuropejskiego, teraz jednak
w drodze na południe zetknął się po raz pierwszy z religijnym fanatyzmem
braminów, którzy skłaniali ludy drawidyjskie do bardziej zaciekłego oporu.
Aleksander był zdecydowany utorować sobie drogę Indusem do morza
i wszędzie tam, gdzie miejscowe plemiona nie chciały poddać się jego wła­
dzy, uciekał się do bardziej bezwzględnych metod, takich jak wyrzynanie
ludności i zamienianie jej w niewolników. W czasie walki z plemieniem
Mallów Aleksander z trzema towarzyszami wspięli się pierwsi na mury
twierdzy i tu zostali odcięci. Królowi celna strzała przeszyła klatkę pier­
Powrót i śmierć Aleksandra 733

siową. Wyniesiono go z walki nieprzytomnego na jego własnej tarczy, co


dało początek pogłoskom, że nie żyje. Żołnierze byli w rozpaczy, dopóki
nie pokazał się im sam na łodzi pozdrawiając ich podniesioną ręką; wów­
czas powitali go burzliwymi oklaskami.132

3. POWRÓT I ŚMIERĆ ALEKSANDRA

W lipcu r. 325 ekspedycja przybyła do Pattala, gdzie znajdował się


w tych czasach wierzchołek delty Indusu. Tu Aleksander rozkazał ¡swym
żołnierzom wykopać wielki port i pobudować doki. Był bowiem pewny,
że znajdzie drogę morską do „Morza Czerwonego” (Zatoki Perskiej), która
połączy Persję z Indiami. Zdobyte przez siebie krainy Indii zorganizował
już w satrapie, zbudował i zasiedlił wiele Aleksandrii, a państwa podległych
mu królów tworzyły swego rodzaju wał obronny od wschodu. Część armii
pod dowództwem Kraterosa pociągnęła na zachód drogą lądową razem
z taborami. Aleksander wypłynął na morze, złożył ofiary Posejdonowi,
a złotą czarę ofiarną wrzucił w fale. We wrześniu Nearchos wyruszył z flotą
z innej Aleksandrii (dziś Karaczi); otrzymał on rozkaz zbadania wybrzeża
i sporządzenia jego mapy tak, by w przyszłości mogła tu powstać regularna
droga morska. Aleksander z resztą armii szedł wzdłuż wybrzeża, ujarzmia­
jąc tubylcze ludy i zakładając magazyny z zaopatrzeniem dla floty, której
przybycie opóźniały niepomyślne wiatry. W Ora założył jeszcze jedną Ale­
ksandrię i pozostawił Leonnatosa z częścią wojska, podczas gdy sam pospie­
szył dalej z mniej więcej dziesięcioma tysiącami żołnierzy i licznym per­
sonelem pomocniczym. Za nim w Indiach zostały groby wielu Macedończy­
ków, wśród nich jego własnego maleńkiego synka, Heraklesa, którego mu
Roksana urodziła w czasie wyprawy.133
Kiedy Aleksander dotarł do rzeki Tomeros (Hingol), musiał zwrócić się
w głąb lądu, by wyminąć góry. Wkrótce wkroczył na spaloną pustynię
Gedrozji. Przewodnicy prędko zgubili drogę. Trzeba było zjadać zwierzęta
juczne, armia mogła posuwać się jedynie nocą, kiedy zmniejszał się upał,
a wszystkich, którzy się odłączyli, pozostawiano na pewną śmierć. Sam
Aleksander zsiadł z konia i szedł ze swymi ludźmi pieszo; rozkazał zniszczyć
swój własny bagaż i nie chciał pić wody, jeśli jej nie stąrczało dla wszyst­
kich. Większość żołnierzy dotarła do Pura, gdzie mogli odpocząć, ale wiele
z personelu pomocniczego zginęło na pustyni. Załogi floty Nearchosa cier­
piały także z braku wody i jadła w czasie żeglugi wzdłuż wybrzeża. W jed­
nym miejscu ludzie natknęli się na stado wielorybów. W innym znaleźli po
wylądowaniu autochtonów, którzy żywili się surowymi rybami i mieszkali
W szałasach z wielorybich kości. Wreszcie jednak dopłynęli do wylotu
„Morza Czerwonego” (Zatoki Perskiej) i po osiemdziesięciu dniach podróży
734 Powrót i śmierć Aleksandra

zarzucili kotwice przy ujściu rzeki Amanis. Stamtąd Nearchos udał się
w głąb lądu, by odnaleźć Aleksandra. Gdy się spotkali i Nearchos oznajmił,
że flota jest bezpieczna, król rozpłakał się i złożył dzięki Zeusowi Hellenów
i Amonowi Libijczyków, zaczynał bowiem tracić już nadzieję. Po uczcie
wyprawionej na cześć ponownego połączenia floty z armią udali się razem
do krańca Zatoki, a stamtąd w górę Tygrysu do Suzy, do której dotarli
wiosną r. 324. Zastali tam również Leonnatosa, Aleksander zaś obdarzył
i jego i Nearchosa złotymi wieńcami.134
Długa nieobecność Aleksandra zachęciła pewnych satrapów i wodzów
do nadużycia swojej władzy. Król uwięził i kazał stracić czterech perskich
satrapów i trzech wodzów, a wszystkim satrapom polecił rozpuścić wojska
najemne, jeżeli je zaciągnęli. Opróżnione satrapie oddał Macedończykom;
jeden z nich, Peukestas, satrapa Persji i Suzjany, zaczął ubierać się po
persku i zdobył przywiązanie ludu perskiego. Harpalos, który żył dotąd
w zbytku czerpiąc na własne potrzeby ze skarbu Aleksandra, zbiegł teraz
na Morze Egejskie zabierając ze sobą flotę, 6000 najemników i 5000 ta­
lentów. Za radą Demostenesa Ateny nie wpuściły go do Pireusu, ale latem
r. 324 pozwoliły mu wejść wraz z dwiema trierami, po czym internowały
u siebie. Harpalos jednak wymknął się w bardzo niedługim czasie, areopag
zaś wszczął śledztwo dla ustalenia, kogo zdołał przekupić. W Egipcie Kleo-
menes zgnębił miejscowych kupców, zmonopolizował eksport zboża i sprze­
dawał je po niesłychanie wygórowanych cenach zbijając fortunę, sięgającą
podobno sumy 8000 talentów. Na razie Aleksander nie podejmował żadnych
kroków, nie chcąc, by się zbuntował i zaczął umacniać granicę Egiptu. Choć
te nadużycia mogły być zniechęcające, w satrapiach wschodnich położyły
im kres surowe posunięcia króla, który dowiódł, że jest zdecydowany bro­
nić interesów swych poddanych.135
Resztę roku 324 Aleksander poświęcił na organizowanie swego wschod­
niego imperium. Choć zdawał sobie sprawę z niepopularności takiej poli­
tyki wśród Macedończyków, zamierzał skojarzyć najlepszą część arystokra­
cji irańskiej z macedońskimi hetajrami i rozbudować armię złożoną ze
wszystkich wojennych ludów olbrzymiego państwa. W Suzie na wspólnym
weselu Aleksander i 80 spośród jego hetajrów zaślubiło według perskiego
rytuału córki perskich i medyjskich arystokratów, przy czym Aleksander
pojął jako drugą swą małżonkę, Barsine, starszą córkę Dariusza, Hefaj-
stion zaś — jej siostrę, Drypetis. Po tej publicznej demonstracji zbratania
i przyjaźni 30 000 młodych Persów, którzy przechodzili przeszkolenie w oj­
skowe, przedefilowało przed królem w macedońskich formacjach. Czyniono
też większe zaciągi jazdy irańskiej. Podobnie jak działo się to w Indiach,
włączano i teraz nowych ludzi do istniejących hipparchii, a niektórych
młodych arystokratów przyjęto do gwardii królewskiej (agema). Każdego
macedońskiego żołnierza, który wziął sobie Azjatkę za nałożnicę, zwalniano
Powrót i śmierć Aleksandra 735

z obowiązku służby wojskowej. Związki te zostały oficjalnie uznane, Ale­


ksander zaś obdarzył podarkami ślubnymi nowe pary małżeńskie, których
liczba przekraczała 10 000. W taki to sposób Aleksander na płaszczyźnie
administracyjnej i militarnej starał się rozwijać wzajemny szacunek przed­
stawicieli dwóch różnych światów, wiedział jednak, że jego postępowanie
musi wywołać oburzenie wśród starszych Macedończyków.130
W lecie r. 324 zebrał swe wojska macedońskie Opis i oznajmił, że zwal­
nia tych wszystkich, którzy skutkiem odniesionych ran czy wieku nie są
zdolni do służby wojskowej. Zapłacił już osobiste długi całej armii, ich zaś
teraz hojnie obdarzy i dopomoże w powrocie do Macedonii. Zerwała się
wielka wrzawa, bo żołnierze poczuli się dotknięci w swej dumie; sądzili,
że król chce się ich pozbyć i zamierza zastąpić Azjatami. Niektórzy krzy­
czeli, że powinien rozpuścić całą armię i „iść na wyprawę ze swym ojcem” ,
Amonem Libijskim. Król i jego oficerowie zeskoczyli w tłum, odnaleźli
trzynastu prowodyrów i kazali ich wyprowadzić. W ciszy Aleksander
wszedł znowu na podwyższenie. Wypomniał teraz Macedończykom zasługi
Filipa i swoje własne dla ich kraju, swoje trudy i rany, dary, których im
nie żałował, swoją gotowość stawiania się na równi z nimi w sposobie ży­
cia, tak na wojnie jak i w pokoju. Skoro teraz wszyscy chcą wracać do
domu, niech wracają i powiedzą ludowi macedońskiemu całą prawdę, że
opuścili swego króla. Powiedziawszy to odszedł w zupełnej ciszy i zamknął
się w pałacu, gdzie przez dwa dni nie chciał widzieć ani przyjąć nikogo.
Na trzeci posłał po najprzedniejszych Persów, powierzył im wysokie godno­
ści wojskowe i pozwolił się całować tym, których uznał za swoich „krew­
nych” . Na wiadomość o tym Macedończycy zbiegli się do pałacu rzucając
broń na ziemię jako błagalnicy. Kiedy Aleksander wyszedł do nich, pewien
starszy oficer jazdy hetajrów dał wyraz żalowi wszystkich, że Persów,
a nie Macedończyków nazwał król swymi „krewnymi” i pozwolił się im
całowTać. „Ależ ja uważam was wszystkich za moich krewnych!” zawołał
Aleksander, a żołnierze stłoczyli się wokół niego całując go i krzycząc z ra­
dości. Potem podjęli broń i wrócili do obozu.137
W Opis wydał Aleksander ucztę pojednania, w której wzięło udział 9000
osób, zarówno Macedończyków, jak i Irańczyków, najpoważniejszych i naj­
bardziej zasłużonych; uroczysty zaś charakter uczty podkreślała jeszcze
obecność greckich wróżbitów i perskich kapłanów (Magów). Pili wszyscy
z pucharu przyjaźni i zlewali te same libacje, Aleksander zaś modlił się
o zgodę między Macedończykami a Persami i o ich współuczestnictwo
w rządach nad imperium. Po uczcie Macedończycy, niezdolni do służby
wojskowej, a pragnący wracać do domu, zostali obdarzeni przez Aleksandra;
pozostawieni przez nich synowie z żon Azjatek mieli być wychowywani po
macedońsku razem z sierotami na koszt króla, aby we właściwym czasie
wstąpić do armii. Odchodzący żołnierze wyruszyli w drogę pod dowódz­
736 Powrót i śmierć Aleksandra

twem Kraterosa, który miał przejąć władzę w Macedonii. Antypater otrzy­


mał polecenie przyprowadzenia posiłków macedońskich, a tymczasem Ale­
ksander uzupełniał w dalszym ciągu Persami luki powstałe w jednostkach
macedońskich na wszelkich poziomach, także w pieszej gwardii królewskiej.
W roku 323 przystąpił do ostatecznej reformy armii. W Babilonie przyjął
jeszcze 20 000 Persów, irańskich łuczników i procarzy, karyjski i lidyjski
kontyngent i trochę jazdy prawdopodobnie z Bałkanów. Narodowości mie­
szał teraz w taki sposób, że potworzył grupy szesnastoosobowe składające
się każda z czterech falangistów macedońskich i dwunastu ludzi innego
pochodzenia, uzbrojonych jako łucznicy lub oszczepnicy. Dowódcami grup
byli Macedończycy, Macedończycy otrzymali też wyższy żołd, ale na tym
kończyła się różnica: przedstawiciele różnych narodowości z odległych
stron imperium mieli odtąd walczyć ramię przy ramieniu i osiągać jedna­
kowe zaszczyty.138
Aleksander zamierzał utrzymywać w* posłuszeństwie swoje wschodnie
imperium przy pomocy stosunkowo niedużej armii, w której byłoby, być
może, zaledwie 2000 jazdy i 13 000 piechoty z Europy. Wielkie wojska
zgromadzone w Babilonie na wiosnę r. 323 przygotowywały się do doniosłej
wyprawy. W czasie zimy r. 324/323 drewno z Libanu i sprzęt okrętowy
z Cypru zwożono na gwałt do Thapsakos; tu budowano okręty wojenne,
spławiane następnie w dół Eufratu do Babilonu, gdzie został wykopany
basen mogący pomieścić 1000 statków, a także urządzono stocznię. Do
służby we flocie wschodniej sprowadzano załogi z Syrii i Fenicji. Część
floty miała otworzyć drogę morską do Indii oraz skolonizować wybrzeże
i wyspy Zatoki Perskiej, gdyż Aleksander spodziewał się uczynić z tego
obszaru drugą Fenicję — wielki ośrodek wymiany handlowej między doliną
Indusu a Mezopotamią. Zadaniem drugiej części było wytyczenie drogi
morskiej do Zatoki Arabskiej (nasze Morze Czerwone); w tym celu należało
zbadać Półwysep Arabski, który nie został dotychczas opłynięty, jakkol­
wiek rozpoznanie przeprowadziły już trzy oddzielne ekspedycje z Babilonu
i jedna z Heroonpolis (Suez). Aleksander miał niewątpliwie nadzieję po­
wieść swą armię do Egiptu w r. 323. „ Gwałtowna chęć” przynaglała go
również do zbadania Zatoki Hyrkańskiej (Morze Kaspijskie). Posłał tam
cieśli okrętowych, by budowali okręty wojenne, a swoim oficerom polecił
stwierdzić, czy Morze Kaspijskie łączy się z Oceanem, tak że można z niego
dopłynąć od północy do Indii, czy też otwiera dostęp do Morza Czarnego
(wzdłuż rzeki Tanais); obiecał przecież kiedyś Farasmanesowi, że współ­
działając z jego armią wkroczy, być może, w przy szóści na tereny nad­
czarnomorskie. Teraz przybyły do Aleksandra poselstwa z Libii, Etrurii,
Bruttium i Lukanii. Sława jego rozeszła się daleko i szeroko, a świat ocze­
kiwał, że wkrótce pojawi się ze swoją armią na zachodzie. Swojemu oto­
czeniu wydawał się już obecnie „panem wszelkich lądów i mórz.” 139
Powrót i śmierć Aleksandra 737

Doświadczenie wykazało, że w rządzeniu Wschodem Aleksander nie może


polegać na współpracy państw greckich. Nawet najemnicy greccy, których
używał np. jako wojsk garnizonowych w Baktrii, starali się powrócić do
domu; inni, zaciągnięci przez satrapów, zostali rozpuszczeni na jego rozkaz
i w r. 324 znajdowali się w drodze do Grecji, dokąd 6000 najemników spro­
wadził jeszcze Harpalos (zabity w r. 324). Wojskowa służba najemna była
zjawiskiem symptomatycznym dla walki politycznej w greckich państwach,
której to właśnie Filip i Aleksander spodziewali się położyć kres za po­
średnictwem Związku Hellenów. Większość najemników rekrutowała się
spośród wygnańców, byli jednak i tacy wygnańcy, którzy szukali przy­
tułku w Azji Mniejszej, jak np. Samijczycy, kiedy wypędziły ich Ateny,
by uzyskać ziemię dla swoich kleruchów na Samos. Wszyscy oni stanowili
zagrożenie pokoju tak w samej Helladzie, jak i poza Helladą, Aleksander
zatem postanowił, że powinni wrócić do siebie; wykluczeni zostali tylko
przestępcy kryminalni i Tebańczycy skazani na wygnanie przez Związek
Hellenów. Choć brak jakichkolwiek dowodów, zdaje się nie ulegać wątpli­
wości, że przed ogłoszeniem tego zarządzenia król zasięgał opinii państw
greckich i określił zasady dotyczące sytuacji religijnej wygnańców, ich
prawa własności itd.; jest również bardzo prawdopodobne, że uczynił to
posługując się istniejącym już organem, Radą Związku Hellenów, którego
był hegemonem. Choć początkowo Ateny i Etolia zamyślały o oporze (po­
wrót wygnańców oznaczałby dla Aten utratę Samos), państwa greckie wy­
raziły wreszcie zgodę, a później ich wysłannicy uwieńczyli Aleksandra za
ten postępek. Zarządzenie króla ogłoszono Grekom w jego armii i wygnań­
com zgromadzonym na Igrzyskach Olimpijskich w lipcu/sierpniu r. 324
(było tam ich ponad 20 000). Kilka zachowanych inskrypcji ukazuje nam
zasady i szczegóły ustalane przez Aleksandra w dążeniu do osiągnięcia
zgody (homonoia) między obywatelami. W razie oporu Antypater, działając
w imieniu króla jako hegemona, był upoważniony do użycia siły. Aleksan­
der chciał bowiem zakończyć gwałtowną walkę stronnictw, tak jak pró­
bował to już zrobić po upadku Teb i później w Azji Mniejszej. Wydał
również parę nie znanych nam bliżej instrukcji odnośnie Zgromadzeń
Związków Achajskiego i Arkadyjskiego.140
W roku 324, zapewne po odwołaniu wygnańców, Aleksander zażądał od
państw greckich, by oddawały mu „cześć boską” . Pragnął podkreślić swe
zasługi dla Hellady i helleńskich bogów. Pomścił krzywdy Hellady na
Persji, odbudował Plateje, zgodnie z przysięgą złożoną przez Greków
w r. 479, i ofiarował 10 000 talentów na odbudowę świątyń greckich. Roz­
szerzył kult bogów greckich aż po brzegi Jaksartesu, Indusu i południowego
Oceanu, otworzył dalekie kraje dla greckiej kolonizacji, założył wiele
greckich świątyń w swoich nowych miastach, a państwom greckim zapew­
nił taki okres pokoju i zgody, jakiego nie znały od trzydziestoletniego po­
738 P o w ró t i śm ierć A le k s a n d r a

koju z lat 446— 431. Teraz chciał uznania swoich zasług nie precyzując
dokładnie, w jakiej formie tej „boskiej czci” oczekuje. Demostenes wyśmiał
to żądanie mówiąc: „niech sobie będzie synem Zeusa i Posejdona także,
jeśli tego pragnie” , a Demadesa ukarano grzywną dziesięciu talentów, gdy
wystąpił z wnioskiem, by nazwać Aleksandra bogiem. Sparta podjęła lako­
niczną uchwałę: „Skoro Aleksander chce być bogiem, niech nim będzie.”
Ze strony Demostenesa i Sparty, najbardziej zawziętych wrogów Macedo­
nii, takiej właśnie reakcji należało oczekiwać, było jednak wiele państw
i wielu ludzi prawdziwie wdzięcznych za pokój, dobrobyt i szerokie per­
spektywy, jakie otworzyły przed nimi podboje Aleksandra. Podobnie jak
większość państw przyjęło chętnie odwołanie wygnańców, tak i w r. 323
państwa greckie wyprawiły swych wysłanników uwieńczonych — jako po­
selstwo sakralne — by oddali cześć Aleksandrowi w taki sposób, jakby
oddawali ją bogu.141
Niektórzy byli zdania, iż Aleksander dążył do „ubóstwienia” w celach
politycznych, wierząc, że na tej zasadzie zaprowadzi w Grecji rządy samo­
władne, jakie sprawował w Egipcie jako faraon. Pogląd ten nie jest słuszny.
Władza jego w Egipcie opierała się nie tylko na wielowiekowej tradycji,
lecz również na zorganizowanym kulcie i kapłaństwie, którego brakło cał­
kowicie w Grecji. Nie ma też żadnych oznak, by próbował on zmusić Delfy
czy Olimpię do uznania kultu własnej osoby, nie umieszczał nawet swej
głowy na monetach. Aleksander żądał jedynie czci boskiej, jaką wielu
Greków chętnie by mu przyznało, podobnie jak w przeszłości przyznali ją
Lizandrowi i Dionowi. Dla ludzi niereligijnych taka cześć była tylko prze­
jawem uprzejmości i szacunku, religijni wyrażali w ten sposób wdzięczność
bogom, którzy sprawili, że jakiś człowiek oddał tak wybitne zasługi ludz­
kości. Tego rodzaju wdzięczność okazali Efezjanie ustanawiając kult Zeusa
o przydomku „Filippejos” i Syrakuzanie czcząc pamięć Timoleona. Nie­
szczęsny Kallisthenes usiłował ongiś podbudować kult boski osoby Ale­
ksandra pisząc, że morze cofnęło się samo przed nim w Pamfilii, że w y­
rocznia w Milecie przypisała jego poczęcie Zeusowi, a kapłan Zeusa-Amona
powitał go jako „syna Zeusa” . Były to jednak wszystko po prostu pochleb­
stwa dworaka, który, jak się zdaje, nie miał żadnego wpływu na króla.
Aleksander niewątpliwie umiał wyzyskać współczesne mu wierzenia reli­
gijne w Egipcie, Babilonie, Persji, Indiach i w innych krajach, bez wahania
posłużyłby się nimi również w Grecji dla wzmocnienia swojej pozycji. Ale
jego pozycję w życiu politycznym Grecji określał dostatecznie fakt, że był
hegemonem Związku Hellenów, tak że żądanie czci boskiej dla siebie wy­
nikało raczej z własnych przekonań króla niż z jakichkolwiek politycznych
jego planów.142
Przez cały najbliższy rok po powrocie z Indii Aleksandra zaprzątały
przede wszystkim olbrzymie zadania właściwego zorganizowania wielkiego
Powrót i śmierć Aleksandra 739

państwa, reformy armii, rozbudowy floty, która miała prowadzić morski


handel z Indiami, a później z Egiptem, uregulowania stosunków w Grecji
i wiele jeszcze innych spraw podobnych. Król nie zmienił jednak trybu
życia. „Gwałtowna chęć” (pothos) kazała mu wypłynąć na Zatokę Perską
i w podróży tej, w celu usprawnienia żeglugi, usunął sztuczne zapory na
Tygrysie. Później pływał Eufratem i układał projekty udoskonalenia na­
wadniania w Mezopotamii. Planował również szereg innych ważnych prac,
między innymi osuszenie jeziora Kopais w Beocji. Zwiedził równinę Nysy,
gdzie hodowano konie bojowe dla jazdy perskiej, zorganizował wysyłkę
bydła indyjskiego do Macedonii, by ulepszyć w ten sposób rasę europejską,
i urządził zimową wyprawę przeciw Kossajom, którzy trudnili się roz­
bojem. Zimą zmarł w Ekbatanie jego najbliższy przyjaciel, Hefajstion,
i Aleksander przez trzy dni nic nie brał do ust, pogrążony w rozpaczy.
Ogłoszono żałobę w całym imperium, podobnie jak to miało miejsce po
śmierci Aleksandra z Molossji, a wyrocznia Zeusa-Amona wyraziła zgodę
na ustanowienie dla Hefajstiona kultu herosa. Aleksander nie wyznaczył
żadnego nowego dowódcy dla hipparchii zmarłego, polecił wznieść stos po­
grzebowy w Babilonie i ku jego czci wyprawił igrzyska.143
W roku 323 król wyruszył z Ekbatany do Babilonu. Zlekceważył ostrze­
żenia kapłanów chaldejskich, którzy radzili, by nie wchodził do miasta
(miał wątpliwości co do ich motywów), układał plany morskiej ekspedycji
odkrywczej i gromadził w Babilonie wojsko i flotę na nową wyprawę. Tu­
taj również zjawili się uwieńczeni posłowie z Grecji, przyszła też odpo­
wiedź wyroczni Zeusa-Amona i odbył się pogrzeb Hefajstiona. Oddziały
floty ćwiczyły się w nowych manewrach, urządzono wyścigi łodzi,
a w przeddzień ich odjazdu Aleksander zarządził, by jednostki armii i floty
złożyły ofiary bogom; sam również wziął w tej uroczystości udział zgodnie
z tradycją. Tę noc spędził na uczcie razem ze swymi hetajrami, a następne­
go dnia dostał gorączki.144 Niemniej jednak nadal kontynuował przygoto­
wania do odjazdu, wydawał rozkazy dotyczące wymarszu i codziennie ka­
zał się wynosić dla składania ofiar, chociaż gorączka nie spadała. Wreszcie
stał się zbyt słaby, by go ruszać. Kiedy dowódcy przyszli do pałacu, nie
był w stanie z nimi mówić. Przez czterdzieści osiem godzin leżał bez słowa.
W końcu żołnierze zaczęli jeden po drugim przechodzić przez jego komna­
tę, a on pozdrawiał każdego ledwo widocznym skinieniem głowy i żegnał
ich oczami. Przez całą noc hetajrowie trwali przy swoim królu. Rano
oświadczyli mu, że bóg, do którego zwrócili się o wyrocznię, odpowiedział,
iż lepiej będzie dla Aleksandra, by go nie przenosić do świątyni, ale po­
zostawić tam, gdzie jest. Wkrótce potem umarł, 13 czerwca 323 roku.
740 Dzieło Aleksandra

4. DZIEŁO ALEKSANDRA

Myśli Aleksandra zaprzątało w czasie choroby to, co miało dla niego naj­
większe znaczenie — wojna i religia. Nie miał sobie równego jako żoł­
nierz, dowódca oddziału czy wreszcie jako wódz naczelny wielkiej armii.
„W dziedzinie wojny — mówi Arrian — nie było nic niemożliwego dla
Aleksandra.” Jeśli zamierzał włączyć do swego imperium całe cywilizo­
wane pobrzeże Morza Śródziemnego (a mógł mieć takie plany), zamiar ten
wydaje się zgoła wykonalny. Człowiek, który w wieku lat trzydziestu dwóch
zdążył już zwyciężyć wszystkie ludy, na jakie się natknął pomiędzy Adria­
tykiem a rzeką Indus, byłby zapewne w stanie podbić ‘także Rzym i Karta­
ginę. Co prawda wyobrażał sobie, że zamieszkała powierzchnia ziemi jest
znacznie mniejsza, niż była rzeczywiście, i dlatego też przemyśliwał o jed­
nym państwie „światowym” . Gdyby żył jeszcze drugie lat trzydzieści, stwo­
rzyłby może imperium, w którym Macedonia i Grecja stanowiłyby cen­
trum zamiast leżeć na jego peryferiach. W każdym bądź razie nie przestał­
by wojować ani wysyłać wypraw odkrywczych na morza Oceanu. Był bo­
wiem, jak powiada Arrian, nienasycony w swoim pragnieniu podbojów.145
Nie znalazł równego także jako mąż stanu. Nigdy w historii żaden zdo­
bywca tak rozległych terytoriów nie posiadał jednocześnie takiej umieję­
tności zespolenia ich w posłuszną i zjednoczoną całość. Aleksander miał
wysokie ideały — chciał zapewnić swoim poddanym wolność religijną, rów­
nouprawnienie bez względu na pochodzenie, zgodę polityczną, dobrobyt
gospodarczy i spokojne warunki życia. Na wojnie stosował na ogół me­
tody bardziej humanitarne niż współcześni mu wodzowie, lecz czasem,
np. w Tebach, Tyrze, Gazie czy na bramińskim terytorium w Indiach,
bywał nie mniej okrutny niż oni, ponieważ uważał to za konieczne dla
osiągnięcia swych celów. Zdołał wznieść się nad ciasny narodowościowy
punkt widzenia takiego Isokratesa czy Arystotelesa w poszanowaniu dla
religijnych praktyk, społecznych obyczajów i praw politycznych wszyst­
kich ludów w swoim państwie, których żaden namiestnik nie miał prawa
prześladować, dopóki uznawały Aleksandra za króla. Z drugiej strony nie
starał się znieść różnic narodowościowych, nie dążył też do wymieszania
ras. Zrównanie Macedończyków z Irańczykami w rządach, w małżeństwie
i na wojnie zmierzało do stworzenia lepszego systemu administracyjnego
i do utwierdzenia podboju, nie wynikało natomiast z żadnych założeń filo­
zoficznych czy religijnych. Dlatego też próba ta objęła jedynie wyższe
warstwy ludów indoeuropejskich. Tym samym celom służyło siedemdzie­
siąt miast, które Aleksander założył lub zamierzał założyć; jako ośrodki
grecko-macedóńskiej kultury miały one bowiem propagować wśród wyż­
szych warstw miejscowego społeczeństwa nowy styl życia w wychowaniu,
gospodarce i szkoleniu wojskowym. Gospodarcze posunięcia króla do ty­
Dzieło Aleksandra 741

czące pieniędzy, wymiany handlowej i handlu morskiego, a także eksploa­


tacji bogactw naturalnych, stały się źródłem nowego ożywienia ekonomicz­
nego i dobrobytu zarówno dla krajów śródziemnomorskich, jak i dla ludów
Wschodu. Dał on początek nowej epoce, która byłaby znacznie bogatsza,
gdyby żył dłużej i pozostawił po sobie dziedzica.146
Cała władza w imperium koncentrowała się w osobie Aleksandra. Aby
wypełnić swe zadanie, korzystał on z usług wierności swoich hetajrów
i ,,krewnych” — Macedończyków, Greków i Persów. Filip i Aleksander
szkolili Macedończyków jako chłopców królewskich, hetajrów, wodzów,
urzędników finansowych i administracyjnych; teraz młode pokolenie
kształciło się na dworze Aleksandra, w Macedonii i w nowych miastach.
W latach, jakie nadeszły po śmierci króla, wielu z jego towarzyszy miało
dowieść swej siły woli i umiejętności kierowania ludźmi, lecz póki żył,
jego wola rządziła wszystkimi.147 Uchwycił on od razu samą istotę rządze­
nia imperium, zasady, których Republika Rzymska musiała się uczyć przez
całe pokolenia krwawych zmagań, a do których należą: odpowiedzialność
za podbite ludy i poszanowanie dla ich własnych instytucji; rozdział wła­
dzy cywilnej, wojskowej i finansowej w zarządzie prowincji; włączenie
przedstawicieli innych narodowości do klas rządzących i militarnych; tę­
pienie piractwa, bandytyzmu i walk domowych, a także obrona granic
przy pomocy armii, w skład której wchodziły również pomocnicze oddziały
innych narodowości bądź jako jednostki równoległe, bądź nawet w ramach
wojsk ogólnopaństwowych; dobrobyt oparty na planie gospodarczym dla
handlu lądowego i morskiego; wreszcie zapewnienie każdemu poddanemu
prawa odwołania się do króla. Aleksander sprawował wiele urzędów i łą­
czył w swej osobie różne narodowości.148 Był dożywotnim hegemonem
Związku Hellenów i przedmiotem „czci boskiej” ; dziedzicznym królem Ma­
cedończyków podległym władzy Zgromadzenia macedońskiego; faraonem
Egiptu, synem Amona-Re; królem Babilonu z łaski Ahura-Mazdy; królem
Persji, następcą Dariusza; suzerenem królów podległych, od Illirii po Indie;
sprzymierzeńcem Cyreny, królów cypryjskich, Farasmanesa i wielu innych.
Wszystkie te funkcje jednoczyła zniewalająca siła osobowości tego, który
je piastował. Aleksander był sercem swego imperium znacznie bardziej
dosłownie, niż będzie nim nawet August w cesarstwie rzymskim.
Wiele cech charakteru miał Aleksander wspólnych ze swoim ojcem:
osobistą odwagę, talent wodzowski, szybkość decyzji, intelektualną wnik­
liwość i wiarę religijną. Po swej matce, Olimpias, odziedziczył silniejsze
jeszcze umiłowanie władzy i bardziej porywcze usposobienie od Filipa.
Natchnieniem była mu epoka bohaterska. Jako chłopiec naśladował Achil­
lesa, własnego przodka, jako mężczyzna dojrzały złożył ofiary Priamowi,
a wieńce na grobie Achillesa, a w czasie swych wypraw miał zawsze przy
sobie Iliadę. Podobnie jak Filip, czcił Heraklesa, protoplastę Argeadów,
742 Dzieło Aleksandra

który dokonał wszystkich swych prac w służbie ludzkości. Przez całe życie
składał mu ofiary, a swego jedynego syna i co najmniej dwa ze swych
miast nazwał jego imieniem. W mity greckie wierzył nie po akademicku,
ale całkiem osobiście i prawdziwie. Żył, jak żyli Achilles i Herakles —
odważny, samowolny, porywczy i wielkoduszny, podobnie starał się zdo­
być „sławę u ludzi” przez męstwo na wojnie i trudy dla dobra ludzkości.
Kiedy podwładni Aleksandra nalegali, by sam nie prowadził żołnierzy
w walce, skłoniły go do gniewu „jego zapał bitewny i umiłowanie sławy1 ”,
a spodobały mu się słowa pewnego żołnierza beocklego, że człowiek rodzi
się do czynów szlachetnych i do cierpienia, jakie czynom tym towarzyszy.
Taka była jego koncepcja życia oparta na uczuciowości bardzo intensyw­
nej i bezpośredniej, która to kazała mu iść pieszo ze swymi ludźmi przez
pustynię Gedrozji, płakać przy spotkaniu z Nearchosem i w czasie pojed­
nania po buncie, rozpaczać po stracie Hefajstiona i myśleć o swych żoł­
nierzach na łożu śmierci. Jak Achillesa, tak i Aleksandra popychała po­
rywczość do czynów strasznych, gdy zabił Klejtosa czy spowodował zamor­
dowanie Parmeniona, ona też doprowadziła go do zamknięcia się przed
wszystkimi nad rzeką Hyfasis i później w Opis. Są to jednak właśnie ce­
chy, które narzucają żołnierzowi waleczność w bitwie i przywiązują go do
osoby wodza.149
Za życia Aleksandra wielu Azjatów widziało w nim boga na ziemi,
a w wiekach następnych ich wiara w jego boskie pochodzenie, zarówno
jak i jego własne cechy epickiego herosa, przyczyniły się do narodzin „ro­
mansu Aleksandra” . Echa tego romansu odnajdujemy dziś jeszcze w bo­
haterze Islamu zwanym „Iskander Dhulkarnein” (Aleksander Dwurogi)
i w wizerunku Aleksandra na monetach albańskich. Tragedią jego życia
był fakt, że niewiele znalazł wśród Macedończyków zrozumienia dla swo­
ich koncepcji rządów, tryumfem zaś — że siłą swej woli zmusił ich do pój­
ścia za sobą. Miał umysł Hellena, zamiłowany w helleńskiej kulturze, lu­
bujący się w śmiałych spekulacjach i zadziwiający swą wszechstronnością.
Umysł ten, kształtowany, być może, przez Arystotelesa, gdy Aleksander
był jeszcze piętnastoletnim chłopcem, przerósł jednak szybko nauki mi­
strza. Temperament miał macedoński: porywczy, wielkoduszny, łatwo ule­
gający „gwałtownej chęci” (pothos). Siłę ‘jego stanowiła wiara religijna
płynąca ze źródeł greckich i macedońskich. Zdrowy czy chory składał zaw­
sze ofiary bogom Hellady i Macedonii. Wierzył w swe boskie pochodzenie
z obu stron, od Heraklesa, syna Zeusa, i Achillesa, syna Tetydy. Potwier­
dzenie tej wiary znalazł, być może, w świątyni Zeusa-Amona; odtąd ota­
czał ją bowiem specjalnymi względami, a przyjaciele sądzili, że chciał być
pochowany właśnie tu, a nie w Ajgaj w Macedonii. W roku 324 mógł uwa­
żać, że jego czyny pozwalają mu się równać z Achillesem i Heraklesem
i dlatego też zabiegał o uznanie tego faktu u Greków, którzy jedni byli
Dzieło Aleksandra 743

w stanie mu takie uznanie zapewnić uchwalając „cześć boską” dla niego


jako Hellena.150
Dwakroć w życiu zdradził, jakie znaczenie miała dlań jego wiara religij­
na. Przed bitwą pod Gaugamelą przemawiając do wojsk greckich wzniósł
prawą rękę ku niebu i modlił się do bogów, aby — jeżeli rzeczywiście jest
potomkiem Zeusa — pomogli mu teraz i wsparli Greków. Modlitwa ta, jak
wierzył, została wysłuchana od razu, a także i,później. W Opis na uczcie
pojednania nakłaniał usilnie najznakomitszych Macedończyków i Irańczy-
ków, by cały świat zamieszkały uważali za swoją ojczyznę, a wszystkich
dobrych ludzi za krewnych. Jego samego, jak oświadczył, zesłali bogowie
na ziemię jako zarządcę i rozjemcę, by zmieszał ludzkie życia i instytucje
niczym w pucharze przyjaźni. Swą wiarą przypomina Aleksander „boskie­
go Odysa, który jak ojciec był dobry dla swych poddanych” , a wiara taka
jest nieśmiertelna.151
R O Z D Z IA Ł 6

ROZPAD IMPERIUM.
ANTYPATER W GRECJI (323— 321 r.)

1. PIERW SZA W OJNA DIADOCHÓW

dy Aleksander zdał sobie sprawę, że choroba jego jest śmiertelna, nie


G był już w stanie mówić. Jedyne, co mógł zrobić, to oddać swój pier­
ścień Perdikkasowi. Nazajutrz po jego śmierci zwołano na naradę najbliż­
szych królowi towarzyszy i wodzów. W ich obecności Perdikkas położył
pierścień na tronie. Zaproponował też, aby — ponieważ Roksana spodziewa
się dziecka — poczekać na jego narodziny i ogłosić królem, jeżeli okaże się
chłopcem. Decyzja jednak należała do Macedończyków, którzy reprezen­
towali lud macedoński, przekazano im zatem propozycję Perdikkasa. Jazda
go poparła, lecz piesi się sprzeciwili; nie chcieli oni widzieć królem dziecka
perskiej kobiety, woleli uczynić nim Arridajosa, syna Filipa, przezwanego
odtąd Filipem Arridajosem. W wojsku omal nie doszło do walki, gdyż
jazda skupiła się wokół Perdikkasa, a piechota stanęła pod rozkazami Me-
leagra. Eumenesowi udało się na szczęście zapobiec rozlewowi krwi i tak
doszło wreszcie do kompromisu: postanowiono, że Filip zostanie królem,
a dziecko Roksany, jeśli okaże się chłopcem (a w sierpniu r. 323 urodził się
rzeczywiście chłopiec), będzie z nim razem panować. Ponieważ Filip był
niezdolny do sprawowania władzy, jego doradcą i opiekunem wyznaczono
Kraterosa; Perdikkas z Meleagrem jako zastępcą miał dowodzić armią
w Azji, Antypater zaś w dalszym ciągu zarządzać Macedonią. Przeprowa­
dzono następnie oczyszczenie armii macedońskiej na równinie, gdzie Per­
dikkas wykorzystując swą władzę nad jazdą i słoniami zastraszył piechotę,
pojmał zwolenników Meleagra i zgładził ich wszystkich z nim razem. Po
czym zwołał natychmiast naradę, na której rozdzielono satrapie zgodnie
z jego życzeniem. Sześć dni zaledwie upłynęło od śmierci Aleksandra. Ciało
zostało zabalsamowane, powzięto też decyzję przewiezienia go do Mace­
donii i pochowania w grobach królewskich.152
Tak wielki był autorytet Aleksandra i jego Macedończyków, że ludy
azjatyckie nie próbowały się buntować. Zmarły król pozostawił jednak po
sobie kilkaset tysięcy zaprawionych w boju żołnierzy — Macedończyków,
Greków i Azjatów, kilkunastu zdolnych i ambitnych wodzów i mnóstwo
skarbów w różnych stronach imperium. Chwilowo Perdikkas miał władzę
Pierwsza wojna Ddadochów 745

w ręku, ponieważ dowodził większą częścią armii występującej jako lud


macedoński, a sprawował też nadzór nad królem, Filipem III. ¡Pierwsze, co
musiał zrobić, to powstrzymać niezadowolonych najemników greckich, któ­
rzy zgromadzili się w Baktrii i zamierzali powrócić do domu; było ich, jak
obliczano, 3000 konnicy i 20 000 piechoty. Przecięła im drogę wielka armia
macedońska, a gdy się poddali ulegając przewadze liczebnej jazdy mace­
dońskiej i azjatyckiej, zostali wszyscy zdradziecko wymordowani przez
Macedończyków. Piętą achillesową imperium była Azja Mniejsza, gdzie
Ariarathes, niezależny władca Kappadocji, mógł łatwo zagrozić drogom
łączącym Wschód z Europą. Perdikkas rozkazał zatem Antygonowi i Leon-
natosowi, dwóm wodzom mającym wojska w Azji Mniejszej, by połączyli
się z Eumenesem i podbili Kappadocję. Obaj odmówili posłuszeństwa. Woj­
na lamijska, która uwięziła Antypatra w Grecji i ściągnęła Leonnatosa po
własną śmierć do Tessalii, wzmogła jeszcze konieczność zabezpieczenia
dróg do Europy, toteż wiosną r. 322 Perdikkas, zabrawszy z Babilonu głów­
ne siły i Filipa III, najechał Kappadocję i zgładził Ariarathesa. Następnie
nakłonił armię do uznania go regentem sprawującym władzę w imieniu
obu królów, Filipa III i Aleksandra IV. Pozostało mu jednak jeszcze na­
rzucić swoją wolę innym wodzom.
Wrogowie Perdikkasa porozumieli się przeciw niemu. Antypater i Kra-
teros, kończący właśnie wojnę lamijską, mieli pod swymi rozkazami po­
nad 40 000 ludzi; Antygon przejął część floty Antypatra i wylądował
w Karii; Ptolemeusz, satrapa Egiptu, rozporządzał silną armią i flotą. Per­
dikkas podzielił więc swoje siły. Eumenes na czele jednej armii odciągnął
Kraterosa i pokonał go w Azji Mniejszej, podczas gdy Antypater szedł na
południe na pomoc Ptolemeuszowi. Perdikkas pierwszy dotarł do Egiptu
ze swoją główną armią i obu królami, nie zdołał jednak sforsować prze­
prawy przez Nil i stracił wielu ludzi w rzece. Wówczas w armii wybuchł
bunt, Perdikkas został zabity w swoim namiocie, a jego stanowisko za­
ofiarowano Ptolemeuszowi (czerwiec r. 321). Ptolemeusz jednak odmówił,
a regentem został w końcu Antypater, wódz jeszcze Filipa i towarzysz Par-
meniona. Siłą oręża i mocą własnej osobowości utrzymywał on jedność
armii i państwa aż do swej śmierci na wiosnę r. 319, kiedy to imperium
Aleksandra rozpadło się ostatecznie i bezpowrotnie.
Ptolemeusz wnikał w sytuację głębiej od innych wodzów. Uzyskał on
Egipt od Perdikkasa, pozbył się Kleomenesa, przyłączył Cyrenę i ściągał
'do swej służby Greków i Macedończyków. Kiedy w r. 322 ciało Aleksandra
wieziono z Babilonu do Macedonii, Ptolemeusz spowodował zawrócenie
konduktu z Damaszku do Egiptu, gdzie w Aleksandrii zbudował wspaniały
grobowiec; tutaj też ustanowiono oficjalny kult Aleksandra, przy czym
pokrewieństwo Ptolemeuszów z Argeadami znalazło specjalne podkreśle­
nie. Już w r. 321 Egipt był odrębnym królestwem, zdolnym do przeciwsta­
746 Rozpad imperium. Antypater w Grecji (323— 321 r.)

wienia się Perdikkasowi i lekceważenia rozkazów Antypatra. Stanowił on


prototyp hellenistycznej monarchii, gdzie król macedoński rządził głównie
przy pomocy macedońskich i greckich urzędników i żołnierzy, a miasta
greckie w ramach autokratycznego państwa nabierały z wolna charakteru
municypalnego i kosmopolitycznego. Aleksandria wkrótce stała się ogni­
skiem nowej greckiej kultury, po której dostaliśmy w spadku pasterskie
idylle Teokryta, uczone poematy Kallimacha i kunsztowny epos Apollo-
niosa Rodyjskiego. Monarchią Ptolemeuszów miała również istnieć naj­
dłużej. Ostatni z tej dynastii, syn Kleopatry i Juliusza Cezara, zwany Pto­
lemeuszem Cezarem, został zabity na rozkaz Oktawiana w r. 31 przed n.e.,
ale nowa grecka kultura żyła nadal jako zaczyn cywilizacji w imperium
rzymskim.

2. WOJNA LAM IJSKA

Spośród wszystkich ludzi, jacy stykali się z Aleksandrem, Grecy z kon­


tynentu najmniej ulegli urokowi jego osobowości. W ich oczach był on
Macedończykiem, łupieżcą Teb, królem, w którego imieniu władzę spra­
wował kompetentny, ale bezwzględny Antypater. Grecy nie ze szczerego
przekonania brali udział w wyprawach Aleksandra i nigdy nie rozumowali
w kategoriach grecko-macedońskiej cywilizacji. Poszczególne jednostki
i klasy społeczne były wdzięczne za pokój zapewniony im przez Macedo­
nię, jak również za korzyści gospodarcze i nowe możliwości otwierające
się przed nimi dzięki ekspansji macedońskiej; tej właśnie wdzięczności da­
wali wyraz powracający wygnańcy i oficjalne poselstwa w Babilonie. Gdy­
by Aleksander zjawił się sam w Helladzie, jego hojność i szczere zainte­
resowanie dobrem Greków przechyliłyby może szalę na rzecz zgody. Wy­
darzenia jednak potoczyły się inaczej, a walka wodzów między sobą zda­
wała się stwarzać szansę wyzwolenia spod władzy Antypatra.
Lud ateński miał niewielkie pojęcie o potędze Aleksandra. Niechętnie
tylko zgodził się na przyznanie mu czci boskiej i na powrót wygnańców.
Demostenes i Demades początkowo doradzali nawet opór, a pierwszego
z nich postawiono na czele poselstwa, które zostało wysłane na Igrzyska
Olimpijskie w r. 324. Ale po bliższym zapoznaniu się z sytuacją on sam
zaczął namawiać do zgody, a Demades również zmienił zdanie. Hyperejdes
pozostał jednak w opozycji. Jeszcze przed śmiercią Aleksandra Rada areo-
pagu powiadomiła Zgromadzenie, że pewna' część zaginionych skarbów
Harpalosa trafiła do trzosów Demostenesa, Demadesa i paru innych. Zgro­
madzenie wyznaczyło dziesięciu mówców z Hyperejdesem na czele zleca­
jąc im oskarżenie podejrzanych. Demostenes i Demades zostali uznani za
winnych: obaj mieli przyjąć po 20 talentów. Demostenesa uwięziono do
Wojna lamijska 747

czasu, dopóki nie zapłaci grzywny w wysokości 50 talentów, Demadesa


zaś pozbawiono praw obywatelskich pozostawiając przy tym na wolności.
Nie można mieć poważniejszych wątpliwości, że Demostenes był rzeczy­
wiście winny. Kierował się pewno raczej względami na dobro publiczne
niż motywami prywatnymi (podobnie jak w latach 336— 335), lecz, jeśli
nawet przeważałaby taka właśnie o nim opinia, trudno go było uniewin­
nić, dopóki żył Aleksander, prawowity właściciel skradzionych pieniędzy.
Demostenes uciekł z więzienia, osiadł na Kalaurii i bezskutecznie prosił
0 ułaskawienie.
Wiadomość o śmierci Aleksandra doszła wcześnie Leosthenesa, Ateń-
czyka w służbie najemnej, który na przylądku Tajnaron w południowej
Lakonii miał pod swymi rozkazami 8000 najemników, uchodźców z Azji.
Nawiązał on tajemne układy z Radą ateńską, dostał od niej 50 talentów
1 trochę broni, a sama Rada wyprawiła posłów do Etolii. Kiedy śmierć
Aleksandra nie mogła już dłużej ulegać wątpliwości, Hy per ej des poparł
na Zgromadzeniu wniosek, by zorganizować powstanie przeciw Macedonii,
a Demostenes nalegał na to samo ze swojej Kalaurii. Warstwy zamożniej­
sze i ostrożny Fokion przeciwstawiali się temu wnioskowi, ale ubożsi oby­
watele z entuzjazmem postanowili bronić ,,powszechnej wolności Hellady”
i wypędzić wszystkie garnizony macedońskie. Finansowy geniusz Likurga
(który umarł w r. 324) pomnożył zasoby państwa ateńskiego tak dalece,
że były one obecnie wyższe niż w r. 431; dochód roczny wynosił 1200 ta­
lentów, a jako fundusz rezerwowy zgromadzono 18 000 talentów. Nomi­
nalną siłę floty stanowiło 400 okrętów, a młodzież męska przechodziła
szkolenie wojskowe co najmniej od r. 334. Ateny wydawały wielkie sumy
nie tylko na budowle miejskie, lecz również na prace związane z obroną.
Zgromadzenie uchwaliło zatem obsadzić 240 okrętów wojennych i wysłać
z Attyki armię ekspedycyjną, w skład której wchodziłoby 5 setek jazdy,
2000 najemników oraz hoplici — obywatele z siedmiu fyl poniżej lat czter­
dziestu — w ostatecznym rezultacie wyruszyło później 5000 ludzi.153
Ta decyzja Aten nie miała za sobą poparcia wszystkich klas społeczeń­
stwa. Okresu dobrobytu i pokoju nic wykorzystano, jak to radził Arysto­
teles, w celu poprawy warunków życia warstw biedniejszych; wydaje się
raczej prawdopodobne, że przepaść między bogatymi a biednymi pogłę­
biła się jeszcze, przed ludźmi zamożnymi otworzyły się bowiem nowe
możliwości spekulacji, ubodzy zaś musieli kupować zboże po wyższej cenie.
Obawy biednych znalazły wyraz w uchwale podjętej w r. 336, a przewidu­
jącej okrutne kary dla każdego Ateńczyka, także każdego członka Rady
'areopagu, który by próbował obalić demokrację na rzecz tyranii czy oli­
garchii lub przy takiej próbie pomagał. Klęska pod Cheroneją osłabiła
ducha w Atenach i można się było poważnie lękać, że jakiś dowódca na­
jemników czy ktoś popierany przez Macedonię zechce teraz sam sięgnąć
748 R o zp a d im p eriu m . A n ty p a te r w G re c ji (323— 321 r.)

po władzę. Jednocześnie większość, jaką klasa najuboższa rozporządzała na


Zgromadzeniu Ludowym, mogła nieco zmaleć od r. 338; wielu jej członków
wywędrowało zapewne do Azji lub Egiptu w poszukiwaniu zatrudnie­
nia, inni zaś odpłynęli w r. 325/324, by założyć kolonię na wybrzeżu Adria­
tyku. Jak miała wykazać najbliższa przyszłość, Atenom brakło obecnie
ludzi, by obsadzić flotę złożoną z 240 okrętów. Ale namiętności rozgorzały
w pełni, a przywódcy demokratyczni nawoływali do wojny, tak jak czynili
to już nieraz, nie rozważywszy nawet dokładnie szans powodzenia. Wielu
Ateńczyków i metojków — wśród nich także Arystoteles — oskarżonych
0 sympatie promacedońskie zostało skazanych lub uciekło z Attyki. Gdy
kości raz rzucono, Zgromadzenie uchwaliło ofiarować Demostenesowi 50 ta­
lentów, by mógł zapłacić grzywnę i powrócić do Aten.154
W październiku r. 323 Leosthenes powiódł swą armię najemników do
Etolii, tu dostał jeszcze 7000 żołnierzy od Związku Etolskiego, a przyłą­
czyły się doń także Lokryda i Fokida. Wtedy zajął Termopile. Gdy
Ateńczycy ruszyli mu na spotkanie, drogę zastąpili im Beoci, wsparci przez
oddziały macedońskie i eubejskie. Leosthenes musiał więc wysłać pomoc,
by umożliwić przedarcie się armii Aten. Tymczasem posłowie ateńscy
objeżdżali państwa greckie starając się stworzyć antymacedońską koalicję.
Antypater znalazł się w niełatwym położeniu, zwłaszcza, że wysłał tak
znaczne posiłki Aleksandrowi; wzywał teraz nagląco na pomoc Kraterosa,
który razem z 10 000 macedońskich weteranów dotarł już do Cylicji, a zwró­
cił się także do Leonnatosa będącego satrapą Frygii nad Hellespontem. Za­
nim jeszcze zdążyły wzrosnąć siły koalicji, Antypater pociągnął na południe
z 600 jazdy i 13 000 piechoty, mając, być może, zapewnione poparcie floty
110 trier, które w konwoju wróciły właśnie do Macedonii; wezwał również
do siebie wojska tessalskie. Kiedy jednak zbliżał się do Termopil, jazda
tessalska przeszła na stronę nieprzyjaciela. Z jej pomocą licząca 22 500 ludzi
armia Leosthenesa pokonała Antypatra i zmusiła go do zamknięcia się
w murach Lamii. Do koalicji przystąpiła obecnie większość plemion gór­
skich w środkowej Grecji, a także Leukas i Kary stos, flocie ateńskiej nie
udało się jednak pozyskać pozostałej części Eubei ani uniemożliwić komu­
nikacji między Azją a Macedonią. Argos, Sykion, Elida i Messenia opowie­
działy się po stronie koalicji, ale wszystkie inne państwa peloponeskie
1 wyspy zachowywały się nadal biernie.
Uczestnicy koalicji nazwali tę wojnę „wojną helleńską” . Ustanowili oni
wspólne dowództwo, w którego skład wchodzili dowódcy wszystkich kon­
tyngentów, Leosthenesa natomiast wybrali wodzem naczelnym całej armii.
Udało mu się zachować inicjatywę- w działaniach na lądzie, nie zdołał
jednak zdobyć Lamii szturmem i przystąpił do oblężenia. Na propozycję
układów odpowiedział żądaniem bezwarunkowego poddania, co Antypater
oczywiście odrzucił. Gdy przyszła zima, Etolowie odeszli do domu, by za­
W o jn a la m ijs k a 749

łatwić pewne sprawy polityczne, a w czasie ich nieobecności Leosthenes


został zabity w jakiejś potyczce. Jego następca na stanowisku naczelnego
wodza, Ateńczyk Antifilos, nie umiał tak dobrze Utrzymywać jedności
wśród wojsk sprzymierzonych. Tymczasem Atenom nadal nie wiodło się
na morzu. Macedończycy napadli nawet na Ramnunt na wybrzeżu Attyki,
skąd odparł ich Fokion, a flota ateńska wpłynęła wprawdzie na Hellespont,
lecz nie zjednała sobie żadnych sprzymierzeńców. Macedoński satrapa
Tracji, Lysimachos, miał ręce związane przez powstanie Odryzów, lecz
droga dla posiłków ze wschodu nadal stała otworem.
Na wiosnę r. 322 Leonnatos przeprawił swą armię przez cieśninę, w Ma­
cedonii powiększył jej siłę do 2500 jazdy oraz 20 000 piechoty, a następnie
wkroczył do Tessalii. Antifilos leżał nadal obozem pod Lamią. Etolowie
nie powrócili, jego wojsko liczyło Więc 3500 jazdy i 22 000 piechoty. Od­
stąpił teraz od oblężenia, a uderzywszy na armię Leonnatosa na równinie
pokonał ją wykorzystując swą przewagę w konnicy; sam Leonnatos legł
na polu bitwy. Macedończykom udało się jednak schronić między wzgórza,
gdzie Wkrótce połączyły się z nimi wojska Antypatra, po czym wszyscy
razem wycofali się do Macedonii. Tam Antypater czekał na Kraterosa,
który miał przybyć z trzecią armią. Sytuację mogła uratować teraz tylko
flota grecka. Ale druga flota macedońska pod dowództwem Klejtosa od­
niosła rozstrzygające zwycięstwo pod Abydos, opanowała cieśninę i złą­
czyła swe siły z flotą Antypatra. Flota ateńska złożona ze 170 okrętów była
obecnie znacznie słabsza liczebnie.
Latem r. 322 Ateńczycy stoczyli pod Amorgos bitwę morską, która przy­
niosła im klęskę. Wojna na morzu faktycznie już się skończyła i Atenom
zagrażała blokada. We wrześniu Krater os dotarł do Antypatra, który objął
dowództwo nad obiema armiami, tj. 5000 jazdy, ponad 40 000 ciężkiej pie­
choty i 3000 piechoty lekkiej, z której 1000 stanowili Persowie. Wojska
greckie stopniowo topniały, gdyż poszczególne kontyngenty coraz to odcho­
dziły do domów, a przed rozstrzygającą bitwą pod Krannon w Tessalii
liczyły 3500 jazdy oraz 25 000 piechoty. Antifilos ustawił swoją świetną
konnicę przed frontem piechoty, mając nadzieję pokonać jazdę nieprzyja­
ciela i okrążyć jego pieszych. Ale, skoro tylko starły się ze sobą oddziały
konnicy, Antypater powiódł swoją falangę do ataku i zepchnął linię grec­
kiej piechoty do tyłu na teren nierówny, gdzie jazda nie^mogła jej przyjść
z pomocą. Obie strony poniosły nieznaczne tylko straty. Plany Greków zo­
stały jednak pokrzyżowane; nierówny teren nadawał się wprawdzie do
obrony przed nieprzyjacielem, ale nie można go było opuścić. Na drugi
dzień Antifilos i dowódca jazdy tessalskiej wszczęli pertraktacje pokojo­
we. Antypater nie zgodził się na układy z koalicją jako całością i Antifilos
zerwał rokowania. Wówczas Antypater przystąpił do zdobywania miast
w Tessalii. Na dogodnych warunkach zawierał pokój z jednym państwem
750 Rozpad imperium. Antypater w Grecji (323— 321 r.)

po drugim, aż wreszcie tylko Ateny i Etolia pozostały z nim w stanie w oj­


ny.155
Skoro Etoiowie odeszli do siebie, by bronić swego kraju, Ateny znalazły
się osamotnione wobec przytłaczającej przewagi wroga na lądzie i na mo­
rzu. Były w gorszym położeniu niż w r. 338 lub 335, a miały do czynienia
nie z Filipem czy Aleksandrem, którzy pragnęli pojednania i współpracy,
lecz z macedońskim wodzem zdecydowanym złamać raz na zawsze ich
zdolność oporu. Antypater zgromadził wojska w Beocji. Ateńczycy przy­
wrócili prawa obywatelskie Demadesowi i wraz z Fokionem i innymi po­
słami wyprawili go z prośbą o pokój. Antypater obiecał zaniechać najazdu
na Attykę, jeżeli Ateny zgodzą się na bezwarunkową kapitulację. Propo­
zycja ta została przyjęta przez Zgromadzenie. W połowie września r. 322,
w pierwszy dzień misteriów eleuzyńskich, garnizon macedoński przema­
szerował obok miasta i zajął Munichię. Zabrane Atenom Oropos przekazano
Beocji. O losie Samos miał zadecydować Perdikkas, który wygnał ateńskich
kleruchów i pozwolił powrócić Sami jeżykom. Ateny musiały płacić od­
szkodowania wojenne, Antypater zaś zaprowadził rządy oligarchiczne, ogra­
niczając prawa obywatelskie do ludzi mogących się wykazać posiadaniem
co najmniej dwudziestu min. Było ich zaledwie 9000. Pozostali, w liczbie
22 000, tracili wszelkie prawa polityczne. Mówcy winni namawiania Aten
do wojny mieli być wydani Antypatrowi. Na wniosek Demadesa Zgroma­
dzenie uchwaliło wyroki śmierci na Hyperejdesa, Demostenesa i kilku
innych, którzy uciekli już wcześniej z miasta. Wyroki te wykonali ludzie
Antypatra. Demostenesa znaleziono w świątyni Posejdona na Kalaurii.
Zażył truciznę i usiłował opuścić świątynię, by śmiercią nie zmazać świę­
tego okręgu, ale padł martwy koło ołtarza. Tak więc koniec wolności Aten
w r. 322 był jeszcze bardziej tragiczny niż w r. 404.156
Antypater udał się z Aten na Peloponez, gdzie w państwach przejęły
rządy stronnictwa promacedońskie. Ateński mówca, Dejnarchos, został ma­
cedońskim namiestnikiem w Koryncie z władzą nad całym Peloponezem.
Chwalono go wprawdzie za umiarkowanie, ale sama jego obecność dowo­
dziła istnienia macedońskiego protektoratu. Etoiowie okazali się w swoim
oporze bardziej uparci od Ateńczyków. Ich armia obywatelska w sile 10 000
ludzi wycofała się w góry i odpierała zwycięsko ataki trzykroć liczniej­
szych wojsk nieprzyjacielskich. Antypater postanowił zmusić ich głodem
do poddania w zimie r. 322/321, ale przeszkodziły mu w tym poczynania
Perdikkasa wT Azji. Zaofiarował więc dogodne warunki Związkowi Etol-
skiernu i zakończył w ten sposób wojnę lamijską.157
Różne koncepcje wolności 751

3. RÓŻNE KONCEPCJE WOLNOŚCI

Jednostka może posiadać absolutną wolność umysłu czy ducha, ponie­


waż wolność taka opiera się na poczuciu własnej godności. Wolność oby­
watela polegająca na możliwości politycznego samouzewnętrznienia jest
uzależniona od potrzeb i praw innych obywateli. Wolność państwa, której
istotą jest samostanowienie, ograniczają potrzeby i prawa innych państw.
W Atenach, na przykład, obywatele korzystali z wolności politycznej
(oprócz lat 404—403) aż do końca wojny lamijskiej, Macedończycy zaś
mieli się nią cieszyć aż do r. 197, kiedy to Rzym podyktował im swoje wa­
runki. Przodujące państwa greckie w IV wieku do r. 338 rozumiały przez
wolność w polityce międzypaństwowej prawo do narzucania swej władzy
słabszym państwom, które zmuszały do przyjęcia marionetkowych rządów,
garnizonów, danin}^, a w krańcowych wypadkach karały za pomocą andra-
podismos. Sparta, Ateny i Teby znacznie mniej dbały o samostanowienie
niż o „hegemonię’', tj. sprawowanie władzy nad innymi państwami. W tym
samym czasie jednak kształtowała się już odmienna koncepcja wolności,
według której państwa powinny posiadać swobodę współdziałania ze sobą
i załatwiania swoich własnych spraw, nie uciekając się przy tym do na­
rzucania innym ani nie będąc zmuszane same do przyjmowania marionet­
kowych rządów, garnizonów i płacenia danin. Ideę tę realizowały w znacz­
nej mierze większe organizmy federalne — Drugi Związek Ateński na po­
czątku swego istnienia oraz Związek Miast-Państw w r. 362/361. Rozwinął
ją jeszcze Filip po zwycięstwie pod Chcroneją. Wytyczył on państwom
greckim zasady wolności i samostanowienia uwarunkowane przez obowią­
zek współpracy i poszanowania innych, Aleksander zaś w r. 336 poszedł
za jego przykładem. Osadził wprawdzie garnizony w kilku twierdzach, ale
posunięcie to zyskało aprobatę Rady Związku Hellenów jako organu decy­
dującego o samostanowieniu całości.
W roku 335 Teby upominały się o wolność w dawnej formie, tzn. o pra­
wo do narzucenia swej władzy innym miastom w Beocji. Twardo stały
przy swoim żądaniu i dlatego ich beotarchowie odrzucili warunki za­
ofiarowane przez Aleksandra. Andrapodismos Teb uchwaliła Rada Związku
Hellenów, a głosowały za nim zwłaszcza te państwa, które Teby, korzy­
stając ze swej wolności, ongiś skrzywdziły. W czasie wojny lamijskiej
Ateny i Etolia głosiły, że walczą o „wolność państw greckich” . Spotkałyby
się zapewne z powszechnym poparciem, gdyby ludzie uznali, że macedoń­
scy wodzowie zamierzają zarzucić politykę Filipa i Aleksandra, Ateny zaś
i Etolia występują jako rzecznicy wolności wyrażającej się we współdziała­
niu i poszanowaniu państw innych. W rzeczywistości niewielu ich po­
słuchało. Zbyt dobrze pamiętali takie wydarzenia, jak to, co stało się
na Samos, i obawiali się, by Ateny nie wróciły znów do swych praktyk
752 Rozpad imperium. Antypater w Grecji (323— 321 r.)

wolności. Woleli wolność współpracy, do jakiej zapraszali ich Filip i Alek­


sander.
Historycy mogą wyżej cenić tę lub inną formę wolności, zależnie od tego,
jaką wartość przypisują potędze militarnej, humanitarnemu sposobowi po­
stępowania, dobrobytowi gospodarczemu, rozkwitowi sztuki, sprawiedli­
wości społecznej czy też ideałom w rodzaju pacyfizmu, demokracji lub
federalizmu. Przed mężem stanu staje bardziej bezpośrednie i praktyczne
zadanie, a jest nim zachowanie pomyślności swego państwa w świecie
innych państw, do tego zaś trzeba nie tylko zdefiniować pomyślność, ale
i zrozumieć inne państwa. Tebańscy mężowie stanu w r. 335 na pewno nie
doceniali potęgi Aleksandra, a być może także fałszywie interpretowali
nastroje w państwach greckich. Ateńscy mężowie stanu w latach 338—323
nie byli jednomyślni. Fokion i kilku innych wierzyło, że w aktualnej sy­
tuacji pomyślność Aten zależy od współdziałania ze Związkiem Hellenów
i Macedonią, podczas gdy, na przykład, Demostenes i Hyperejdes pragnęli
dla Aten dawnej formy wolności, związanej z panowaniem nad innymi
państwami, i. uważali, że aktualna sytuacja międzypaństwowa stwarza po­
ważne szanse sukcesu. Przewidywania ich w r. 323 okazały się mylne.
Sprawa, o którą walczyli, ,nie zyskała powszechnego poparcia. Prze­
liczyli się również z własnymi siłami. Brak jedności wewnętrznej, osłabie­
nie dyscypliny wojskowej, uzależnienie od armii najemnych, wreszcie go­
towość przyznania się do klęski — wszystko to przyczyniło się do zde­
cydowanej przewagi Macedonii. Jest bardzo wątpliwe, czy w owych latach
338— 322 Demostenes był rzeczywiście lepszym mężem stanu od Fokiona.
W czasach przełomowych demokracja często wyłania przywódcę, w któ­
rego osobie jej własne cechy znajdują swe odzwierciedlenie niejako w wy­
olbrzymieniu. Takim przywódcą przez całą swoją karierę był właśnie De­
mostenes: nie znający skrupułów, gdy wchodziła w grę jego ambicja, za­
wzięty w urazach, cyniczny w swym stosunku do innych, głośno dopomi­
nający się o własne prawa, obdarzony talentem i bardzo inteligentny, nie
tak dzielny na polu bitwy, ufający mniej sile niż „szczęściu” , zdecydowany
zapewnić Atenom tradycyjną „wolność” i dla osiągnięcia tego celu gotów
sam podjąć i narzucić innym każdą ofiarę. Wczesne mowy Demostenesa
ujawniają z całkowitą szczerością jego koncepcję wolności Aten taką, jaka
była możliwa lub wydawała mu się możliwa w świecie ówczesnym. W la­
tach 350— 338 walczył o tę wolność wytrwale, odważnie i zręcznie, ocenia­
jąc co do joty, jak dalece może Filipa prowokować bez doprowadzenia do
otwartej wojny. Różnił się od Eubulosa, Ajschinesa i Fokiona w swojej
interpretacji ostatecznych celów Filipa, miał także odmienną od nich kon­
cepcję wolności, ale polityka jego płynęła, być może, z głębszego zrozumie­
nia skutków, do których we współczesnym mu świecie musiała w końcu
doprowadzić supremacja Macedonii. Kiedy Filip nie odebrał Atenom auto­
Różne koncepcje wolności 753

nomii, a nawet nie pozbawił ich floty, armii ani zasobów finansowych,
Demostenes i jego stronnicy nie byli już w stanie zmienić swej orientacji.
„Późniejsza filantropia Filipa — wołał — była obłudną maską, a wyście na
tym skorzystali, szczęśliwcy — ale przechodzę teraz do innych spraw.” 158
Kiedy w r. 330 Likurg powiedział, że wolność Hellady została pogrzebana
razem z ciałami poległych pod Cheroneją, mówił to o swej własnej i De-
mostenesowej koncepcji wolności, a nie o wolności rozumianej w katego­
riach Związku Hellenów.
Po roku 338 Demostenes znalazł się w obliczu nowego świata, bo nie
można było już dłużej ignorować potęgi Macedonii. Należało wybrać albo
współdziałanie związane z tego rodzaju wolnością, jaką zapewniał Związek
Hellenów, a wraz z nim podbój Persji, albo walkę ze Związkiem Hellenów
i Macedonią, a walka ta bardzo łatwo mogła zakończyć się klęską. W ro­
ku 335 Demostenes namawiał przywódców tebańskich i lud ateński do
oporu. Rezultatem było zburzenie Teb, ale Atenom król okazał swą „filan­
tropię” , podobnie jak miał ją jeszcze okazywać w przyszłości. Demostenes
nadal nakłaniał do walki, z początku nieco ostrożniej niż jego nie tak
dobrze zorientowani stronnicy wśród ludu, lecz wreszcie w r. 323 z nie
mniejszą już od nich odwagą i podobnym brakiem roztropności. Tym razem
nie było już „filantropii” ani dla Aten, ani dla Demostenesa. Antypater
wolał interpretować zwycięstwo Macedonii i wolność Macedonii w sposób
podobny do tego, jaki w r. 404 wybrała Sparta, ale i tak nie dorównał Ate­
nom w ich praktykach wolności wobec Melos, Sestos czy Samos.
W latach tych rozstrzygały się większe sprawy niż zakres wolności Aten.
Filip przyjął nową koncepcję wolności z jej zasadami samostanowienia
i współdziałania, a następnie rozciągnął ją na państwa greckie. Aleksander
starał się wprowadzić tę koncepcję na Wschodzie. W pierwszych stadiach
w jednym i w drugim wypadku istnieć musiało pewne zabezpieczenie
militarne, gdyż świat nie zmienia się momentalnie pod wpływem nowych
metod i pojęć. Jeden i drugi nieledwie już swój cel osiągnął, gdy zasko­
czyła ich śmierć. Grecy i Macedończycy byli bliscy sobie pochodzeniem
i kulturą; gdyby połączyli się pod dowództwem Filipa — hegemona Związ­
ku Hellenów i króla Macedonii — epoka grecko-macedońska mogłaby stać
się rzeczywistością zamiast być tylko hasłem dogodnym dla historyka.
Gdyby Aleksander żył dłużej, doszłoby pewno do prawdziwego współ­
działania Macedończyków z ludami Iranu, a geniusz jego urzeczywistniłby
może taką współpracę Grecji i Macedonii, która zdołałaby się oprzeć orę­
żowi rzymskiemu. Historia potoczyła się jednak inaczej. W roku 322 wo­
dzowie Aleksandra odeszli od polityki swego króla i jego ojca. Antypater
jako zastępca Aleksandra przekazał w r. 331 sprawę buntowników Radzie
Związku Hellenów. W roku 322 ani myślał o tym. Związek należał już do
754 Rozpad imperium. Antypater w Grecji (323— 321 r.)

przeszłości tak samo, jak polityka, która powołała go do życia. Warunki


postawione przez Antypatra Atenom, a także osadzenie macedońskiego na­
miestnika na Peloponezie były wymownym dowodem, że nadszedł kres
wolności, jaką cieszyła się Hellada od lat przeszło tysiąca.
ANEKSY
ANEKS 1

CHRONOLOGIA XIII i XIV WIEKU

1. Autorzy greccy podawali różne daty dla wojny trojańskiej i wydarzeń,


które w tym czasie zaszły po obu stronach. Herodot umieszczał ją zapewne
mniej więcej w latach 1280— 1260 (II 145, 4: Herakles żyje na 900 lat przed
jego własnymi czasami, tj. około r. 1350— 1330, syn Penelopy z grubsza
biorąc na 800 lat, tj. około r. 1250— 1230; najazd Dorów na Lakonię cztery
pokolenia po Heraklesie, tj. około r. 1190— 1170; por. pseudoherodotową
Vita Homeri 538 n., gdzie upadek Troi wypada w r. 1270). Tukidydes da­
tuje wojnę trojańską na lata około 1220— 1200 (V 112, 2: Dorowie zajęli
Melos na 700 lat przed r. 416, tj. około r. 1116; I 12, 3: najazd Dorów
osiemdziesiąt lat po upadku Troi, a Melos została zajęta prawdopodobnie
niedługo po najeździe na Lakonię). Teopomp podawał w przybliżeniu tę
samą datę co Tukidydes (FGrH 115 F 205: wojna trojańska na 500 lat
przed wstąpieniem na tron Gygesa około r. 710, tj. około r. 1210), podobnie
również Dikajarchos, uczeń Arystotelesa. Demokryt, Eforos, Thrasyllos,
Timajos i liczni uczeni aleksandryjscy umieszczali upadek Troi w r. 1194
lub 1184, Eforos zaś i inni nawet jeszcze później (zob. F. Jacoby, Marmor
Parium 146 n.).
Jest bardzo prawdopodobne, że daty te były wyprowadzane z genealogii
takich, jak np. genealogia królów spartańskich (Hdt. VII 204 i VIII 131).
Interpretacja genealogii może być różna, zależnie od liczby lat przyjmo­
wanych na jedno pokolenie. W swym obliczeniu czasu wojny trojańskiej
Herodot przyjął, jak się zdaje, czterdzieści lat na pokolenie (kiedy indziej
przyjmował 33 lata, np. II 142, 2). Późniejsi historycy doszli zapewne do
wniosku, że jest to zbyt dużo; dla królów spartańskich, od Alkamenesa
i Teopompa do Leonidasa, Leotychidasa i Demaratosa, ętrzymujemy jako
przeciętne pokolenie trzydzieści trzy lata, dla Mermnadów lidyjskich —
trzydzieści cztery lata, dla Alkmeonidów mniej więcej tyleż („CQ” 6, s. 47).
W czasach spokojnych mężczyźni żenili się normalnie koło trzydziestego
roku życia (Hes. Op. 697— 705; Sol. Fr. 19, 9; PI. R. 460e, Lg. 705b),
a w czasach niepewnych wcześniej, jeżeli możemy wnioskować na podsta­
wie królów macedońskich około r. 485—323, gdzie na przeciętne pokolenie
wypada dwadzieścia siedem lat. Dla okresu 1300— 1200 autor tej książki
753 Aneks 1

obliczał daty przyjmując trzydzieści lat na jedno pokolenie. Jeśli mamy


się ustosunkować do dat podawanych przez Herodota i Tukidydesa, bliższy
prawdy wydaje się ten ostatni, ponieważ oceniał pokolenie na mniej niż
czterdzieści lat, a być może rozporządzał też dodatkowymi danymi (jego
„sześćdziesiąt lat” i „osiemdziesiąt lat” po upadku Troi dla najazdu Beo-
tów i Dorów raczej nie jest wynikiem obliczeń genealogicznych). Na pod­
stawie tego rodzaju świadectw najsłuszniej będzie zatem umieścić upa­
dek Troi około r. 1200.

2. Dokładnych danych dostarczają nam dokumenty egipskie i hetyckie,


które można datować na następujące lata przed n.e.: najazdy na Egipt
w r. 1221, 1194, 1192 itd., oraz najazd na Cypr około r. 1225 dokonany przez
„Attarissiyasa, męża z Ahhiyava” . Jeśli był to Atreus, to jego syn Aga-
memnon musiał zburzyć Troję około r. 1200, a nie mógł tego uczynić wcze­
śniej niż w r. 1210. Jeśli Attarissiyas to nie Atreus, pozostają nam najazdy,
z których pierwszy wyszedł głównie z Libii, a te z lat 1194 i 1192 były
w przeważającej mierze dziełem ludów napierających z północy; one to
zapewne zniszczyły około r. 1200 państwo Hetytów. Do Azji Mniejszej
najeźdźcy wtargnęli najwidoczniej na skutek upadku Troi, a greckie po­
dania o wędrówkach bohaterów wracających spod Troi pasują dobrze do
tego okresu najazdów. Wśród następców Hetytów byli Frygowie, przybyli
z Europy po wojnie trojańskiej (Hdt. VII 73; Ksanthos FGH I 37, 8); He­
rodot (I 7) umieścił ich przybycie około r. 1221, lecz jego rozciągnięta chro­
nologia każe nam przesunąć tę datę na czas po r. 1220.

,3. Herodot łączy ze sobą genealogie Kadmeidów i Heraklidów w VI 52,


gdzie dowiadujemy się, że Argea, żona Aristodemosa, wodza Dorów w cza­
sie ich najazdu na Lakonię, jest siostrą Therasa, który znalazł na Therze
swoich krewnych pozostawionych tu osiem pokoleń wcześniej przez Kad-
mosa udającego się do Teb (IV 147). Imiona podane przez Herodota w ge­
nealogii Kadmeidów (V 59 i VI 52), jak również w genealogii Heraklidów
(VI 52 i VII 204) zgadzają się z owymi ośmiu pokoleniami z IV 147 oraz
ze współczesnością Lajosa i Amfitriona w V 59. Jeżeli, licząc jak w p. 1,
umieścimy wiek męski Therasa w pokoleniu z lat 1130— 1100, to wizyta
Kadmosa z jego dorosłym siostrzeńcem na Therze, a także przybycie Kad-
mosa do Teb wypadnie w pokoleniu mniej więcej 1370— 1340. Herodot
dostarcza nam nie tylko danych dotyczących daty Kadmosa, ale podaje
również następujące punkty: Kadmos przybył z Fenicji; przyniósł ze sobą
„fenickie litery” ; założył dynastię w Tebach; dynastię jego obalili Epigoni
w pokoleniu Leodamasa (V 61) w latach około 1220— 1190 według tego
samego systemu obrachunku. Odkrycie dokonane w pałacu Kadmosa w Te­
bach w spalonej warstwie, datowanej na podstawie ceramiki na „koniec
Chronologia XIII i X IV wieku 759

okresu późnohelladzkiego III B” , gdzie znaleziono pieczęcie cylindryczne


z legendą w piśmie klinowym, z których kilka można datować na pano­
wanie króla Burraburriasa II z dynastii Kassitów, a zatem na lata 1367—
1346 (patrz „ILN” , 22 listopad 1964, s. 860), potwierdza datę Kadmosa, jego
pochodzenie, stosunek do Teb, „kadmejskie litery” i upadek jego dynastii
w latach około 1220— 1190. Sceptyk mógłby uznać za przypadek potwier­
dzenie jednego z punktów Herodota, nie może*jednak — a przynajmniej
nie powinien — potraktować w ten sam sposób potwierdzenia wszystkich
pięciu. Ta unikalna kolekcja cylindrycznych pieczęci była najwyraźniej
przechowywanym w rodzinie królewskiej cennym dziedzictwem, które on­
giś przywiózł ze sobą Kadmos, a które zaginęło przy zdobyciu miasta przez
Epigonów.

4. Datowanie archeologiczne może być tylko bardzo przybliżone w tym


okresie, w którym przedmioty pochodzące z Egiptu stanowią w krajach
egejskich rzadkość, a dedukcje chronologiczne trzeba opierać np. na roz­
woju stylów w ceramice. Zburzenie Troi VII A nastąpiło przed końcem
okresu późnohelladzkiego III B, a koniec ten większość archeologów
umieszcza gdzieś między r. 1230 a 1180. Obecność ceramiki z okresu późno­
helladzkiego III B w Ugarit i innych stanowiskach syryjskich, zniszczo­
nych w czasie wielkich najazdów około r. 1192 (patrz wyżej s. 109) wska­
zuje, że ceramika ta była tam w owym czasie w powszechnym użyciu. Fili­
styni osiedlili się w południowej Palestynie nie wiadomo dokładnie kiedy,
ale w każdym bądź razie po klęsce, którą ponieśli na granicy egipskiej
mniej więcej w r. 1191. Ich ceramika w Palestynie wykazuje wpływ cera­
miki okresu późnohelladzkiego III C, a zatem ten ostatni okres mógł się
rozpocząć około r. 1180. Data ta odpowiada dacie założenia Tarsu (patrz
wyżej s. 111), gdzie znaleziono ceramikę z okresu przejściowetgo późnohel­
ladzkiego III B—III C. Tak więc końcowa część okresu późnohelladzkiego
III B, na którą przypada zburzenie Teb, zburzenie Troi i założenie Tarsu
w czasie powrotu spod Troi, można umieścić w latach około 1220 do 1180.
Ogólnie rzecz biorąc najlepiej zatem będzie pójść za Tukidydesem i na
podstawie dokumentów egipskich i hetyckich datować zdobycie Troi
w przybliżeniu na r. 1200.
ANEKS 2

KOLONIE ZAŁOŻONE W VIII, VII i VI WIEKU

Daty założenia ,są w większości przypadków tylko przybliżone. Druga


data podana w nawiasie odnosi się do ponownego założenia kolonii.

K O L O N IE N A D M O R Z E M C Z A R N Y M I N A T E R E N A C H P R Z Y L E G Ł Y C H

Kolonia Założyciel Data założenia

Abydos Milet 675


Amisos Milet, Foka ja, VIII w, (560)
Apollonia Pontyjska Milet, Fokaja, ? Rodos 609
Apollonia Ryndacka Milet '
Arisbe Milet, Mitylena
Artake Milet
Astakos Megara 712
Bisanthe Samos
Bizancjum Megara 660
Bizone Jonowie i ludność miejscowa
Borysthenes Milet
Ghalkedon Megara 676
Chersonesos Megara V w.
Daskylion Milet
Dioskurias Milet koniec VI w.
Fanagoria Teos 540
Fasis Milet VI w.
Herajon Tejchos Samos
Her akie ja Pontyjska (1) Milet 560
(2) Megara
Istros Milet 656
Kallatis (1) Milet
(2) Herakleja Pontyjska- koniec VI w.
Kerasos Sinope
Kios Milet 628
Kolonie założone w VIII, VII i VI wieku 761

Kolonia Założyciel Data założenia

Kolonaj Milet
Kotyora Sinope
Kromna Sinope
Krunoj Jonowie i ludność miejscowa
Kytoros Sinope
Kyzikos Milet 756 (676)
Lampsakos Foka ja 654
Mesembria Megara VI w.
Miletopolis Milet
Myrleja Kolofon
Nikonion Milet
Odessos Milet 560
Ofiusa Milet
Olbia Milet 644
Pajsos Milet
Pantikapajon Milet 600
Parion Paros, Erythraj, ? Milet 710
Perinthos Samos 601
Pityus Milet
Priapos Milet
Prokonnesos Milet 675
Pteleon Sinope
Selymbria Megara VII w.
Sinope Milet 770 (657, 630)
Theodosia Milet 600
Tiejon Sinope 630
Tomis Milet VI w.
Trapezunt Milet 756
Tyras Milet 656

K O L O N IE W PÓ ŁN O C N EJ C ZĘŚCI M O R ZA E G E J S K IE G O

K olon ia Założyciel Data założenie

Abdera (1) Klazomenaj 654


(2) Teos 540
Ajnos Eolowie
Akanthos Andros 655
762 Aneks 2

Kolonia Z ałożyciel Data założenia

Alopekonnesos Eolowie
Argilos Andros 654
Daton Tazos
Dikaja Eretria
Galepsos Tazos 654
Kardia Milet, Klazomenaj
Limnaj Milet
Madytos Eolowie
Maroneja Chios
Mende Eretria 730
Methone Eretria 730
Neapolis Tazos
Ojsyme Tazos 654
Potidaja Korynt 600
Sane Andros 655
Sestos Eolowie
Skapte Hyle Tazos koniec VI w.
Skione Achaj a 700
Stagejros Andros 655
Stry me Tazos
Tazos Paros 710
Torone Chalkis 710

K O L O N IE W P O Ł N O C N O -Z A C H O D N IE J G RECJI I IL L IR II

Kolonia Założyciel Data założenia


1
Ambrakia Korynt ok. 625
Anaktorion Korynt, Korkyra ok. 625
Apollonia Illiryjska Korynt ok. 600
Bucheta Elida
Chalkis Korynt ok. 700
Elatria Elida
Epidamnos Korkyra 627
Korkyra (1) Eretria VIII w.
(2) Korynt 733
Korkyra Czarna Knidos VI w.
Kolonie założone w VIII, VII i VI wieku 763

Kolonia Założyciel Data założenia

Leukas Korynt ok. 625


Makynia Korynt ok. 700
Molykrion Korynt ok. 700
Ojniadaj Korynt ok. 700
Orikon Eretria 730
Pandosia Elida
Sollion Korynt ok. 625

K O L O N IE W IT A L II, N A S Y C Y L II I G D Z IE IN D Z IE J N A Z A C H O D Z IE

Kolonia Założyciel Data założenia

Agathe Massalia
Akragas Gela 580
Akraj Syrakuzy 663
Alalia Pokaja 560
Alonis Massalia
Antipolis Massalia
Dikajarchia Samos 531
Elea Foka ja 535
Emporion Massalia
Gela Rodos, Kreta 688
Hemeroskopej on Massalia
Himera Znakle 649
Hipponion Lokry
Hydrus Tarent
Ischia Chalkis, Eretria pocz. VIII w.
Kallipolis ' Tarent
Kamarina Syrakuzy 598
Kasmenaj Syrakuzy 643
Katana Naksos 729
Kaulonia Achaj a 675— 650
Krotona Achaj a 708
Kyme (Cumae) Chalkis, Kyme, Eretria 757
1
Lametinoj Krotona
Laos Sybaris
Leontinoj Naksos 729
Lipara Knidos 580— 576
764 Aneks 2

Kolonia Założyciel Data założenia

Lokry Epizefyryjskie Lokryda 673


Majnake Massalia
Massalia Fokaja 600
Medma Lokry ok. 575
Megara Hyblaja Megara 728
Metapontion Achaj a 690— 680
Mylaj Zankle 716
Naksos Chalkis 734
Neapolis Kyme
Nikaja Massalia
Olbia Massalia
Petelia Kro tona
Posejdonia (Paestum) Sybaris 700
Pyksus Sybaris VII w .
Rhegion Chalkis 730— 720
Rhode (1) Rodos
(2) Emporion
Selinunt Megara Hyblaja 628
Siris Kolofon 680— 670
Skidros Sybaris VII w .
Skylletlon Krotona
Sybaris Achaj a 720
Syrakuzy Korynt 733
Tarent Sparta 706
Tauroejs Massalia
Temese ? Sybaris
Terina Krotona VI w.
Theline Massalia
Zankle Kyme, Chalkis 730 1

K O L O N IE I E M P O R IA
W P O Ł U D N IO W O -Z A C H O D N IE J CZĘŚC I B A SE N U M O R ZA Ś R Ó D Z IE M N E G O

Kolonia Założyciel J Data założenia

Amorgos Naksos, Samos, Milet VII—VI w.


Apollonia Cyrenejska Cyrena ok. 560
Barka Cyrena ok. 570
Kolonie założone w VIII, VII i VI wieku 765

Kolonia Założyciel Data założenia

Cyrena Thera ok. 630


Euesperides Cyrena VI w.
Faselis Rodos, Kreta ok. 688
Kelenderis Samos VI w.
Milesion Tejchos Milet koniec VII w.
Nagidos Samos VI w.
Naukratis ok. 610
Posejdion ok. 750
Side Kyrne (eolska) ok. 750
ANEKS 3

DATOWANIE NAJWCZEŚNIEJSZYCH MONET

Data pojawienia się pierwszych monet w Grecji jest bardzo sporna; osta­
tnio określano ją na lata 625— 600 („JHS” 71, s. 156). Data podana w tekście
wynikła z następujących rozważań:
Ewolucji monet z bryłek metalu dowodzą znaleziska poczynione w Arte­
mizjon efeskim. Depozyt fundacyjny zawiera bryłki gładkie, „wytłaczane”
i „żłobkowane” oraz monety bite, w połączeniu z ceramiką, skarabeuszami,
fibulami itd., które zostały poświęcone Artemidzie przez jej czcicieli około
r. 590. Przedmioty towarzyszące pochodzą z różnych lat, od r. 700 do 590
(„JHS” 71, s. 85 n.; s. 156 n.), a bryłki i monety mogły doskonale powstać
w tym samym okresie, gdyż przetrwanie ich nie jest mniej prawdopodobne
niż skarabeuszów, ceramiki czy fibul. Na Krecie znaleziono wazę, w której
były sztabki złota, bryłki złota gładkie i „żłobkowane” oraz bryłka srebra
razem z przedmiotami datowanymi w przybliżeniu na lata 800—650 („JHS”
64, s. 86; 71, s. 164); tak więc ta ostatnia data, około r. 650, stanowi naj­
wcześniejszy znany nam terminus ante quem (faktyczny ter minus antę
quem był zapewne jeszcze wcześniejszy, gdyż takie znaleziska są bardzo
rzadkie) dla pojawienia się bezpośredniego poprzednika rzeczywistej mo­
nety na terenie, na którym sama moneta nie powstała. Dedykacja „drach­
my” w Perachora została dokonana prawdopodobnie równocześnie z wpro­
wadzeniem monety, a można ją datować na lata przed r. 650— 540 na pod­
stawie otoczenia, w jakim blok ten znaleziono, a ponieważ użyto alfa­
betu korynckiego, wprowadzenie systemu monetarnego w Koryncie przy­
pada zapewne przed r. 650— 640 (Perachora I, s. 258).
Tradycja literacka umieszcza początki systemu monetarnego w pierwszej
połowie VII wieku. Midas bił monety (Heraclid. Pont. 11,3) — jest to pierw­
sze ćwierćwiecze — a może tylko znakowane bryłki; wysokim uznaniem
cieszyły się złote monety lidyjskiego Gygesa (około 687— 652 r.) i statery
Krezusa (561—546 r.), por. Poll., III 87; VII 98. „Złote” monety Gygesa
były prawdopodobnie z elektrum (zwanego „bladym złotem” lub po pro­
stu „złotem” przez Herodota, np. I 50, a także innych autorów). Pierwszą
monetę na kontynencie greckim wypuścił na Eginie Fejdon z Argos
(Str. 358; 376; Marm. Par. 45; EM 613), który konsekwentnie wprowadził
Datowanie najwcześniejszych monet 767

też nowy system miar i wag, o czym wzmianki są znacznie częstsze (np.
Hdt. VI 127, 3). Chociaż chronologia Fejdona jest sporna, mamy poważne
podstawy do przyjęcia, że działał on w czasach Gygesa (patrz ,,CQ” 1960,
s. 33 n.). System monetarny lidyjski był wcześniejszy od egineckiego sy­
stemu Fejdona (Hdt. I 94, 1), lecz różnica w czasie musiała być niewielka,
gdyż wczesne monety egineckie, a zwłaszcza unikalny stater z elektrum,
przypominają swoim wykonaniem monety lidyjskie.
Tak więc na podstawie świadectw archeologicznych i literackich początki
systemu monetarnego datujemy w Lidii na lata około 687— 677, na Eginie
około 670—660, a w Koryncie około 660— 650.
ANEKS 4

DATA ATAKU NA PLATEJE W r. 431

Data w marcu jest niepewna. Decydują o niej nie „dwa miesiące”


(Th. II 2, 1 — jest to lekcja błędna, będąca zapewne wtrąconą glosą mar­
ginalną) ani czas zbiorów, które w r. 431 mogły wypaść wcześniej lub póź­
niej (Th. II 19, 1), ale trzecia dekada księżyca (Th. II 4, 2), co każe nam wy­
bierać między okresem od 28 lutego do 9 marca a okresem od 28 marca
do 7 kwietnia r. 431; ważne jest również określenie „na początku wiosny”
(Th. II 2, 1), gdyż początek ten był ustalany nie za pomocą zmiennego ka­
lendarza państwowego, lecz każdego roku na podstawie obserwacji. Hippo-
krates (Viet. 3, 1) ustala koniec zimy na wiosenne zrównanie dnia z nocą,
które możemy datować dokładnie na 24 marca, Tukidydes jednak prowa­
dził zapewne niemal każdego roku własne obserwacje i na ich podstawie
mógł umieszczać koniec zimy nieco wcześniej lub nieco później, prawdo­
podobnie między naszym 20 a 27 marca. Przyjęcie tego okresu jako po­
czątek wiosny, a także — według terminologii Tukidydesa — lata, zgadza
się z zaćmieniem słońca z 21 marca 424 r. (Th. IV 52, 1), z przypuszczalny­
mi datami: Elafebolion 14 = około 24 marca r. 423 (Th. IV 117, 1 i 118, 12)
i Wielkich Dionizjów w dniu 13 Elafebolion = około 30 marca r. 421
(Th. V 20, 1), jak również z faktem, że od dnia zimowego przesilenia, tj. od
24 grudnia w r. 412 (Th. VIII 39, 1), do „końca zimy” upłynęło prawdopo­
dobnie 95 dni (Th. VIII 60, 3 razem z VIII 44, 4 = 80 dni i, powiedzmy,
15 dni na wydarzenia od VIII 39, 1 do VIII 44, 4), co daje nam jako datę
„końca zimy” 29 marca r. 411. Wszystkie te wydarzenia działy się, jak mówi
Tukidydes — na przełomie roku, tak że zapewne słusznie postąpimy przyj­
mując, że atak na Piąteje nastąpił w końcu marca r. 431, a wojna skończyła
się zaraz po 30 marca r. 421, z czym zgadza się stwierdzenie Tukidydesa,
że wojna trwała „dziesięć lat i kilka dni” (Th. V 20, 1). Bitwa pod Potidają
miała zatem miejsce pod koniec września r. 432 (Th. II 2, 1), a najazd na
Attykę koło połowy czerwca następnego lata, przy czym żniwa r. 431 mu­
siały zacząć się później (Th. II 19, 1), niż to się zazwyczaj dzieje obecnie.
W roku 1953 żniwa także były opóźnione: na równinie zaczęły się 13 maja,
ale następnie przeciągnęły się aż do okresu między 27 maja a 10 czerwca,
kiedy to zboże zostało już przeważnie zżęte, ale część była jeszcze na pniu
w dniu 28 czerwca.
ANEKS 5

STAN LICZEBNY WOJSK SPARTY,


BEOCJI I ATEN W IV WIEKU

Nominalny stan liczebny wojsk Symmachii Spartańskiej na początku


r. 371 przedstawiał się zapewne następująco: konnica spartańska 600
(X. HG IV 2, 16), hoplici spartańscy 3600 w sześciu morach z enemotiami
po 36 ludzi (X. Lac. 11, 4; X. HG IV 5, 12; VI 4, 12), kontyngenty sprzymie­
rzeńców 10 000 (X. HG V 2, 20). Pod Leuktrami Kleombrotos miał cztery
mory spartańskie, tj. dwie trzecie spartańskiej armii. Nie byli jednak tam
obecni ludzie w wieku między 55 a 60 rokiem życia, jak również ci, któ­
rzy piastowali jakieś urzędy (X. HG VI 1, 1; VI 4, 17), toteż rzeczywisty
stan liczebny czterech mor wynosił zapewne około 2100 ludzi. Jeśli przyj­
miemy, że i sprzymierzeńców było dwie trzecie, Kleombrotos rozporządzał
mniej więcej 6600 żołnierzami sprzymierzonych i zapewne całkowitym
kontyngentem Fokejczyków. Tak więc ogólna liczba podana przez Plu-
tarcha w Pelop. 20, mianowicie 1000 jazdy i 10 000 hoplitów, wydaje się
uzasadniona. Spartiatów w armii tej było około 700 (X. HG VI 4, 15), a za­
tem stanowili oni około jednej trzeciej wojsk spartańskich biorących udział
w bitwie, podczas gdy wszystkich Spartiatów w wieku wojskowym mogło
być mniej więcej 1200. W bitwie poległo 400 Spartiatów (X. HG ibid.;
Ag es. 2, 24) — mniej więcej jedna trzecia wszystkich Spartiatów w wieku
wojskowym.
Na przełomie V i IV wieku nominalny stan liczebny wojsk Związku
Beockiego wynosił 1100 jazdy i 11 000 hoplitów pierwszej linii (Heli. Oxy.
11, 4). W roku 394 Związek (bez Orchomenos) wysłał pod Nemeę 5000 hopli­
tów (X. HG IV 2, 17). W roku 378, kiedy Sparta miała w swym ręku wiele
miejscowości w Beocji, Teb broniło przeciwko Agesilaosowi 1500 konnicy
i 7000 hoplitów (D. S. XV 26). Pod Leuktrami, według Diodora Sycylij­
skiego, całkowita liczba wojsk tebańskich i użytych w tej bitwie beockich
wynosiła 6000 (D. S. XV 52, 2); uwzględnia on prawdopodobnie tylko hopli­
tów, należy więc dodać jeszcze konnicę. Chętnie obniżano liczbę, aby w ten
sposób wyolbrzymić zwycięstwo (Front. IV 2, 6), ale dane Diodora mogą
być bliskie prawdy, ponieważ nie zebrały się wszystkie wojska beockie,
a kontyngent z Tespiów odszedł do domu. W roku 364 Związek Beocki
uchwalił wysłanie 7000 ludzi do Tessalii (Plut. Pel. op. 31, 4; D. S. XV 80, 2), -
a przeciw Fokidzie w r. 355— 354 wystawił 13 000 (D. S. XVI 30, 4). U szczy­
770 Aneks 5

tu potęgi, około r. 365, Beocja miała zapewne co najmniej 13 000 hoplitów


i 1500 jazdy.
Ateny wysłały 6000 hoplitów w r. 394 pod Nemeę (X. HG IV 2, 17),
a w r. 392 do Mantinei znowu 6000 hoplitów i znaczny oddział konnicy
(D. S. XV 84, 2); ekspedycyjne armie o podobnej sile wyprawiano z Attyki
w r. 379/378 i w r. 352 (D. S. XV 26, 2; XVI 37, 3). Wydaje się nieprawdo­
podobne, by liczby te przedstawiały pełny stan armii ateńskiej, nawet
w r. 394, kiedy Beocja wystawiła mniej więcej połowę wszystkich swoich
sił. W roku 369 Ateny wysłały cały kontyngent (X. HG VI 5, 49) ,,młodych
ludzi” (D. S. XV 63, 2) w liczbie 12 000, podczas gdy starsi mężczyźni bro­
nili bez wątpienia granic z Beocją i z Megarą. Nawet pod Tanagrą w r. 369
Ateny nie miały chyba tak wielu hoplitów w służbie czynnej poza grani­
cami Attyki, ale ludzie, którzy w r. 369 nie doszli jeszcze lat pięćdziesięciu,
nie mogli brać udziału w wojnie peloponeskiej, a w IV wieku stoczono
mało bitew poważniejszych. Ateny w r. 369 rozporządzały zapewne co
najmniej 15 000 hoplitów pierwszej linii. Na uzasadnienie tej liczby można
przytoczyć następujące uwagi: Ksenofont piszący około r. 365 (Eq. Mag.
7, 3) uważał, że ateńskich hoplitów jest ,,nie mniej” niż beockich (por.
Mem. III 5, 2). W swym optymizmie w r. 378/377 Ateny spodziewały się
uzbroić 10 000 hoplitów i wyposażyć 100 trier (ta ostatnia liczba znajduje
potwierdzenie w IG II2, 1604). Podobnie jak liczba hoplitów, tak i liczba
konnicy zmieniała się w zależności od zasobów finansowych państwa:
600 pod Nemeą w r. 394 (X. HG IV 2, 17), 500 w r. 378 (D. S. XV 26, 2; 29, 7),
1000 przewidzianych przez prawo uchwalone około r. 365 i 800 w tymże
czasie (X. Eq. Mag. 1, 2; 9, 3), wreszcie 1000 w r. 354 (D. S. XIV 13). Po
zburzeniu Orchomenos, które miało 300 konnych (D. ¡S. XV 79, 3, jazda
ateńska i beoeka mniej więcej odpowiadały sobie liczbowo (X. Eq. Mag.
?jl)*
Pod Embatami wioślarzami na okrętach byli głównie obywatele ateńscy
(Isoc. 8, 48), a potrzeba było około 20 000 wioślarzy.
ANEKS 6

CHRONOLOGIA LAT 370— 362

Chronologia lat 370— 362 jest sporna. Daty podane w tekście ustalono
na podstawie następujących rozważań: (1) Epaminondas był beotarchą
w r. 370; rok jego urzędowania kończył się w grudniu, on jednak zatrzy­
mał wbrew prawu dowództwo mniej więcej do kwietnia r. 369, kiedy to
powrócił i został postawiony przed sądem (Plut. Pelop. 25, 2; X HG V 4, 4;
Paus. IX 14, 5). Jest oczywiste, że nie był beotarchą w r. 369, ani przed
swym procesem ani po nim (Plut. Pelop. 25, 2, 5, 6). W roku 368 Epami­
nondas jako beotarcha wtargnął na Peloponez po raz drugi, lecz po powro­
cie złożono go z urzędu i nie wybrano beotarchą na r. 367 (D. S. XV 72, 1—
2). (2) W roku po pierwszym najeździe Epaminondasa na Peloponez, tj w ro­
ku, który rozpoczął się wiosną r. 369 (X. HG VII 1, 1), Ateny i Sparta za­
warły formalne przymierze, a w czasie drugiego najazdu Epaminondasa
otrzymały pomoc od Dionizjosa. Dionizjos wysłał pomoc dwukrotnie, a jego
syn — raz jeden, zapewne w latach następujących kolejno po sobie
(X. HG VII 1, 20; VII 1, 28; VII 4, 12); ponieważ najemnicy otrzymali żołd
za pięć miesięcy, a w pierwszym wypadku odjechali pod koniec lata
(D. S. XV 70, 1), musieli więc przybyć koło maja. W maju r. 369 Epami­
nondas znajdował się w Beoeji, trwał jeszcze jego proces albo właśnie zdą­
żył się zakończyć uniewinnieniem; natomiast w maju r. 368 druga wypra­
wa Epaminondasa na Peloponez była już dobrze zaawansowana (X. HG
VII, 1, 15—20). Wojska z Syrakuz musiały przybyć zatem w latach 368,
367 i 366 (por. Tod, GHI 133, 136). (3) Pelopidas znajdował się w Tessalii
w czasie drugiego najazdu Epaminondasa (Plut. Pelop. 26, 1), tj. w r. 368;
był jeńcem w r. 367, kiedy to Epaminondas służył jako prosty żołnierz
(Plut. Pelop. 28; D. S. XV 71, 6), a odzyskał wolność w łecie r. 367. Posel­
stwo do Suzy, najazd na Achaję i zajęcie Oropos miały miejsce przed
czerwcem r. 366, ponieważ ostatnie z tych wydarzeń jest datowane na rok
archonta 367/366 (Schol. Aeschin. 3, 85); układy zaś o odrębny pokój z Te-
bami prowadził Korynt i inne miasta „mniej więcej w czasie przybycia”
pomocy od Dionizjosa II (X. HG VII 4, 12), powiedzmy, w połowie lata
r. 366, co zgadza się z uwagą, że pokój został zawarty „w nieco więcej niż
pięć lat po bitwie pod Leuktrami” (D. S. XV 76, 3). (4) Pelopidasowy plan
772 Aneks 6

wtargnięcia do Tessalii z armią beocką możemy datować dzięki zaćmieniu


słońca, które nastąpiło 13 lipca r. 364 (Plut. Pelop. 31, 3; D. S. XV 80, 2).
Beocja nie posiadała dostatecznych rezerw ludzkich, aby tego samego lata
podejmować wyprawę morską z siłami liczącymi 17 000 ludzi, a zatem eks­
pedycję morską Epaminondasa trzeba datować na r. 363 (D. S. XV 78, 4
umieszcza zarówno plan, jak i jego wprowadzenie w czyn w r. 364/363).
ANEKS 7

BITWY POD ISSOS I GAUGAMELĄ


A NAJEMNICY GRECCY W SŁUŻBIE PERSKIEJ

Nie znamy dokładnie liczebności obu armii pod Issos. Kallisthenes


(u Plb. XII, 18, 2) podaje na prawym skrzydle Dariusza 30 000 jazdy, 30 000
greckich najemników i nie określa liczby kardakes; wszystkie te wojska
znajdowały się w pierwszej linii, inne oddziały stały za nimi i na wysunię­
tym lev$ym skrzydle. Podane liczby są wiarygodne, gdyż Dariusz miał
niewątpliwie więcej jazdy i więcej najemników greckich niż było ich nad
Granikierm Wszystkie źródła zgadzają się co do tego, że najlepszym w oj­
skom Dariusza brakło miejsca, by mogły one działać skutecznie przeciwko
45 000 Aleksandra, które miały dosyć miejsca. Na podstawie Arr. An. II 9, 3
przyjmuję, że słowo „wszystkie” odnosi się do wojsk na lewym skrzydle
wspomnianych przez Arriana w poprzednim zdaniu. Dariusz początkowo
zamierzał dowodzić lewym centrum lub lewym skrzydłem, ale przesunął
się do centrum prawdopodobnie dlatego, że teren z jego lewej strony nie
był bardzo odpowiedni dla jazdy. W momencie ataku Dariusz miał na swym
lewym skrzydle lub lewym centrum oddział konnicy (Arr. An. II 8, 10— 11;
9, 1) składający się z Hyrkańczyków i Medów (Curt. III 9, 5), a także przy
sobie w centrum oddzielną grupę jazdy, zapewne w sile 3000 koni (Curt. III
9, 4), jak również królewską gwardię. Aleksander natarłszy z jazdą hetaj-
rów najwyraźniej rozgromił Hyrkańczyków i Medów, a później, kiedy za­
wrócił na lewo, również konnych otaczających Dariusza (D. S. XVII 34, 2;
Curt. III 11, 8; Plb. XII 18, 11 może odnosić się do tej konnicy). Pokona­
nie pierwszych było faktem doniosłym, który poprzedził rozstrzygnięcie
w bitwie pieszej (D. S. XVII 34, 9). Kardakes znajdowali się zapewne po
obu stronach greckiej falangi, która sama stała naprzeciw falangi mace­
dońskiej (Plb. XII 18, 6; Arr. An. II 8, 6), a także na lewym skrzydle za
jazdą hyrkańską i medyjską; tłumaczy to dlaczego Arrian mówi „tu i tam”
(An. II 8, 6) zamiast „po obu stronach” (jak Arr. An. III 11, 7).
Pod Gaugamelą przechwycono perski plan bitwy. Arr. An. III 8, 6 po­
daje 40 000 jazdy, Curt. IV 12, 13 (por. IV 9, 3) — 45 000 bądź na podsta­
wie tegoż planu, bądź późniejszych informacji; ponieważ 2000 najemników
greckich połączyło się z Dariuszem po bitwie, przed nią ich liczba musiała
być znacznie większa (2000 z Mazajosem pod Thapsakos stanowiło tylko
774 Aneks 7

część, prawdopodobnie wsadzoną na konie, by umożliwić szybki odwrót).


Co do macedońskich włóczników (sarissophoroi lub prodromoi; zapewne
,,jazda z górnej Macedonii” w Arr. An. I 2, 5) pod dowództwem Aretasa,
patrz. Arr. An. III 12, 3; III 14, 1; Curt. IV 15, 13 i 18 (bez taborów). W Arr.
An. III 13, 4 fin. nazwa „Macedończycy” została użyta jako termin ogólny
dla przeciwstawienia „Persom” (por. III 14, 5 fin.), a ostatnie słowo taksis
odnosi się do szyku macedońskiego. W Arr. An. III 12, 4 na końcu pierw­
szego zdania „oni” to Scytowie i Baktryjczycy, którzy będą wkrótce zaata­
kowani, gdy tylko objadą prawe skrzydło Macedończyków i odsłonią własne
flanki. Co do szyku konnicy i epikampe patrz. Arr. Tact. 16 i 26, 7 jak rów­
nież Curt. III 11, 14.
Za panowania Artakserksesa Ochosa około 20 000 najemników grec­
kich służyło na Cyprze i w Fenicji (D. S. XVI 42, 2, 7, 9), a co najmniej
34 000 brało udział w kampanii egipskiej (D. S. XVI 44, 4; 47, 6) nie licząc
zatrudnionych we flocie i w innych satrapiach. W roku 336 Memnon po­
wstrzymał, a następnie pokonał czołówkę macedońską liczącą 10 000 ludzi
przy pomocy sił znacznie większych, złożonych zapewne głównie z najem­
ników (D. S. XVII 7, 3 i 10, jedna grupa pięciotysięczna; Polyaen. V 44, 4),
a nad Granikiem najemników było niewiele mniej niż 20 000, z czego 2000
pojmano i odesłano do Macedonii (Arr. An. I 12,8; 14,4; 16,6; 29,5),
a były także garnizony (I 19, 6) oraz najemni żeglarze i żołnierze we flocie
liczącej 400 okrętów (I 18, 5; I 19, 11 okręt z Iasos); z żołnierzy tych ponad
8000 piechoty przysłał Dariuszowi Farnabazos (II 2, 1; II 13, 2, kiedy było
zbyt wiele okrętów na ich uszczuploną liczbę wojska). Te 8000 znalazło się
wśród 30 000 najemników greckich pod Issos (Kallisthenes u Plb. XII 18, 2),
ale nie było ich już pod Gaugamelą, gdzie walczyło może 6000, skoro 2000
uciekło. W roku 330 poddało się ostatnie 1500. Tak więc w decydujących
bitwach Dariusz używał prawdopodobnie około 50 000 najemników (Curt. V
11, 5), a jego satrapowie zatrudniali wielu innych we flocie i służbie gar­
nizonowej.
PRZYPISY
KSIĘGA I

1 Próbowano określić język lub języki pisma linearnego A przenosząc fonetyczne


wartości znaków z pisma linearnego B na pismo linearne A posiadające znaki po­
dobne; nie znamy jednak wartości wszystkich znaków w piśmie B, a podobieństwa
są zbyt niepewne, by można było wysnuć pozytywne wnioski. Patrz „A JA ” 69 (1965),
295 n.
2 DMG, 146— 147 i nr 18— 23.

3 Podobne wędrówki miały miejsce w latach 400— 350; patrz s. 669.


4 Hes. F r . 5 i 7.
5 II. V 370.
6 Opublikowane w albańskim czasopiśmie „Buletin per shkencat shoqérore” (Tiranę)
1956, I 180 n n , 1957, II 76 nn, itd.
7 II. X X III 255 nn.
8 Nie przekonała mnie późniejsza data proponowana przez L. R. Palmera w On the
Knossos Tablets, 1963.
9 II. X V 646.
10 F. Sommer D ie A h h i j a v a - U r k u n d e n , 1932, 283 n., 9 n., 243 n. (po niemiecku);
BCH 70 (1946), 58 n. (po francusku).
11 Hdt. VII 91.
12 Breasted A n c . R e c . o f E g y p t , 1906, III, §§ 306, 309, 312, 349, 574, 579, 588, 601.
13 Breasted III § 580.
14 Breasted IV § 77; § 64.
15 DMG nr 6— 10; II. VI 168. Podobne g r a f f i t i w mykeńskim linearnym piśmie zna­
leziono w Lipari.
i8 Hdt. VII 176,4; Th. VII 57,5; IV 42,2; III 102,5; Str. 465.
17 II. X III 685.
18 Hdt. I 145; V 58; VIII 73. Umieszcza on I o n e s w Beocji, gdy przybywa tam Kad-
mos (około r. 1350; por. Aneks 1). Dzisiejszy pogląd, że joński dialekt rozwinął się po
r. 1100, jest sprzeczny z tradycją grecką.
19 Th. I 20,1.
29 Th. I 3,2.
21 Th. IV 109,4.
22 Th. I 8,1.
2 3 Hdt. I 171 n.
24 Hdt. I 1; VII 89,1.
23 Hdt. II 44; IV 147. Patrz Aneks 1.
28 Hdt. I 56; IX 26.
27 Hes. F r . 7.
28 II. X X 215.
778 Przypisy

29 Hes. Op. 161 n.


30 Od. I 325 n.; VIII 62 n.
31 II.X 261.
32 II. VI 320.
33 Od.XIX 226; 11. X I 20; Od. X I 610; 11.I 39; Od
34 Od. X I 14; X 82; II. III 3; Hes. Fr.43a, 45.
35 Od. IV 83; II. IX 382; Od. IV 354; X IV 258; X V II 427.
36 Od. VIII 163.
37 II. X X III 744; Od. X IV 295 n.; I 184.
38 II.VI 150n.
38 II.II 558.
40 II. II 853— 855.
41 II.II 684; Od. X I X 175.
42 II. II 101 n.
43 II. IV 376.
44 11. X I 781 n.; IV 376.
45 11. IX 648; Od. XV II 383 n.
40 II.IX 63.
47 II. I X 144 n.; 480 n.; Od., IV 174 n.
48 II.XXII 119; XV III 497; I 238; X V I 385 n.
49 Od. II 6 n.
50 11. II 198; X II 212; Od. III 137 n.; X X IV 420 n.
51 11. II 546 n.; XIII 685.
52 Th. II 15.
53 Arist. Ath. 41,2; jr. 5.
54 Archil. Fr. ap. Heraclid. Pont. 3. (2); Arist. PoL .1271b.
55 Th. I 4; Hdt. I 171; VII 170.
56 Od. X I X 175.
57 Pies. Fr. 191.
53 II. II 668.
59 II. X X I I 365.
60 Od. X II 127 n.; II.III 103.
61 II. X V I 233.
62 11.X X II I 175.
63 11. III 184 n.
64 Hdt. VII 73.
63 Th. I 12,2.
66 Th. I 2,1.
67 Hdt. I 94,3; VII 171, 2.
68 Hdt. I 94.
69 FGrH 4 (Hellanikos) F 31 i F 84; por. Hammond, Epirus, s. 412 n.
70 Th. VI 2,3.
71 Hdt. VII 90; Str. 683.
72 11. X I 20; Hesych. s.v. T
am;Isoc. 3,28.
ir
e
d
73 Hdt. VII 91; FGrH 115 F 59, 103 (Teopomp); Str. 667 (Kallinos), 672 n., 676 (Hezjod);
Hdt. III 91.
74 Str. 671.
75 Th. II 68,3; Paus. V 22,4; Str. 263 n.
76 II.XV 679.
77 Wczesne przykłady w północnym Epirze, patrz Hammond, Epirus, s. 359.
Księga I i II 779

78 Hdt. V 87,3.
79 Plut. Mor. 478a.
«i Hdt. IX 26; Th. I 12, 3; Od.X I X 177; II.II 653 n.; 676 n.
81 Th. 1 12,3; Hdt. VII 176,4; I 56,3; Tyrt. 2; Pi. P. 1,66; Paus. VIII 5,6 n.
82 Hdt. I 56,3.
88 Arist. Mete. 1,14 (352a); II.II 683; Od. I 344 (atetowany); H
84 Pi P. 10,1 n.
85 Plut. C im . 1; Str. 411; Th. III 61,2.
86 Str. 357; Pi. O. 3,12.
87 Paus. II 26,2; 30,10; Hdt. VIII 46,1; Pi. I. 1; Str. 339.
88 Str. 393; Hdt. V 76; Scymn. 502.
89 F G r H 4 F 116 (Hellanikos); Pi. I. 7,15; Th. I 18,1.
90 Pi. P. 5,70; E. F r., s. 497, C r e s p h o n t e s .
91 Th. VII 57,6; V 112,2; Hdt. IV 147.
92 Str. 481; Th. VII 57,6; Pi. O. 7,18 n.
98 Hdt. VII 99,3; I 144; I 117,5; I 174,2; Plb. XV I, 12; Str. 653; D. S. V 53.
94 Hdt. VI 60.
98 Plut. 295b ( Q G 17); Th. I 6,1.
96 Hdt. I 149 n.; Str. 582, 622; Tz. A d L y c . 1374.
97 Paus. III 2; IV, 3.
98 X . HG. VII 1,26; Hdt. IV 148; Str. 343; 345.
99 Hdt. IV 145.
1(10 Hdt. I 145; Paus. VII 1; F G r H 4 F 125 (Hellanikos); Hdt. V 65.
101 Paus. VII 4,2; VII 3,9; Str. 633.
102 F G r H 4 F 125 (Hellanikos); 3 F 155 (Ferekydes); Hdt. V 76.
108 Th. I 12,4; I 2, 6.
104 Hdt. I 171; I 146; Th. I 12,4; F G r H 3 F 155 (Ferekydes).
105 Mimn. F r . 9.
106 Paus. VII 3; Str. 633— 634; Hdt. I 150.
497 Hdt. I 146, 2.
108 Str. 633.
109 Hdt. I 19,3; I, 157,3.
110 Hdt. II 143,4.
111 Hdt. I 143,3; I 147,2.
112 Hdt. VIII 46 n.; Th. VII 57; h. A p . 146 n.; Th. III 104,3 n.; F G rH 328 F 75 (Filo-
choros).
118 Pi. N. 2,1; Hdt, II 53,2.
114 Longin. 9,13.

KSIĘGA II

1 Hes. Op. 212— 247.


2 Hes. Th. 116 n.
2 Hes. Op. 109 n.; Th. 176.
4 Hdt. VI 57,2.
5 Hes. Op. 650 n.; Paus. IV 4,1.
6 Arist. Pol. 1271b 20.
7 Str. 480 n.
8 Arist. Pol. 1264a21; 1272a17; 1329M.
780 Przypisy

9 Ath. 695f.
10 Arist. P o l . 1272a; 1273a; 1269a39.
11 Arist. P o l. 1252b28.
12 Hdt. I 65, 4; Arist. P o l . 1271^23; Plut. L y c . 16 n.
13 Ath. 141*; Arist. P o l . 1270a20.
14 Hdt. I 65,2; Th. I 18,1; Hdt. IV 145,5; Arist. P o l. 1270a35.
15 Th. I 18,1; Hdt. I 65,4; Plut. L y c . 1; Arist. P o l . 1271b25. Dla wcześniejszej daty
reform Likurga por. „JHS” 70,42, a dla daty późniejszej, „CQ” 37,62 oraz 38,1 i 115.
16 Plut. L y c . 5.
17 Hdt. I 65,5.
18 Arist. F t . 539.
19 Plut. Lyc. 6.
20 IG V 1,564,4; 480,9; Hsch. s. v. Pitanates Stratos; St. Byz. s. v. Messoa; Arist. F r . 541.
21 Arist. P o l. 1252b28.
22 Th. I 18,1.
23 Str. 362; 364.
24 Tyrt. 4 i 5; Paus. IV 4,3 n.; E. F r . 1083.
25 Plut. L y c . 6; Arist. P o l. 1272a12; 1273a6 n.
26 Arist. P o l . 1270b; 1313a25; Plut. L y c . 7; X . L a c . 15,7.
27 Plut. QG. 17; najwcześniejsza wzmianka o Megarze — Hes. F r . 96,8, a ethnikon
M e g a r e s pojawia się po raz pierwszy w epigramie upamiętniającym zwycięstwo Orsip-
posa w r. 720 p.m.e. (IG VII 52).
28 Suid. s . v . Panta Okto; Arist. P o l. 1265b12; 1274a32; Pi O. 13,6.
29 S c h o li a do PI. E u t h y d . 292 e i do Pi. N . 7,105; patrz wyżej notka 27. Por. także
„B SA ” 49,93.
30 Th. I 13,2— 3; Archil. 51, 10 i 117.
31 Hdt. I 166; III, 122,2.
32 D. S. VII 11.
33 Hdt. II 152,4.
34 Callin. 1; Archil. 2 i 3.
33 Th. I 12,4; I 15,2.
36 Hdt. I 168.
37 Th. I 38,3; 56,2; S c h o li a ib id . ; X . An. V 5,7— 10.
38 G H I 33.
39 Arist. P o l. 1266b; Plut. 293a (QG 11); T h . I 26, 2 i 27.
40 Str. 380; Hdt. IV 153; S E G IX 3 (uchwała dotycząca Cyreny).
41 St. Byz. s. v. Apollonia; Hdt. IV 153 i 156,2; Scyl. 24.
42 Hdt. IV 144.
43 Brak jeszcze ciągle archeologicznych świadectw dla poparcia tak wczesnej daty
(por. „Arch. Reports” 1962— 63, 34). Ostatnie wykopaliska w pobliżu Kyzikos dowodzą,
że zostało ono założone w VIII wieku.
44 Hdt. V 23; VI 46; VII 112.
43 S c h o li a A. R. IV 1175; Th. III 85, 2; co do ceramiki por. E r g o n . 1955, 64 i 1956, 69
46 Hdt. IV 152.
47 Hdt. IV 150.
48 Str. 801; Hdt. II 178.
49 Hdt. IV 151; Str. 257.
50 Th. I 15,1; Hdt. IV 159, 2— 4.
51 Str. 257; 278; Arist. Pol. 1306b30.
52 Hdt. VII 155,2; IV 159,4; Str. 542; 257.
K s ię g a II 781

53 Hdt. III 115; IV 23— 24.


54 Hdt. II 154; 163.
55 G H I 4.
se Str. 801; Hdt. II 159.
s? Hdt. II 177— 82.
58 Th. I 13,6; 16.
59 D. S. V 9; Paus. X 11,3.
60 Arist. P o l . 1257a35; GC 24 n.; większość uczonych .datuje początki systemu mo­
netarnego później.
61 G C 38; P e r a c h o r a I 258.
62 GC 71 n.
63 Th. I 15,2.
64 HH. GHI 1; data utraty terytorium przez Megarę jest sporna, por. „B SA” 49, 93.
65 Paus. I 40,5; Plut. S o l. 8; Arist. A t h . 17,2; 14,1.
66 Hdt. I 150— 1.
67 Th. I 13,4; GHI 2.
68 Str. 448; Th. I 15,3; I 13,3; Hdt. V 99; Arist. F r . 98.
69 Paus. VI 19,9; F G r H 145 F 383 (Teopomp); Paus. II 24,7.
70 Paus. IV 14— 24; Str. 362; Hdt. III 47.
71 Hdt. I 82.
72 M a r m . P a r . 37; Aeschin. 3,107; S c h o l. v e t. Pi. P. Hypothesis.
73 Plut. C a m . 19; Hdt. VIII 27.
74 Tyrt. 6; Sol. 2; Paus. IV 14,4; S c h o l. Pi. N . 7,155.
75 Plut. 244b; 295b (QG 17); Aeschin. 2,115.
76 Str. 448; Polyaen. VII 2,2; Hdt. I 79.
77 Tj. ludzie z Chalkis; A P X IV 73.
78 Arist. P o l . 1284b35.
79 Str. 358; Paus. VI 22,2; Hdt. VI 127.
80 Th. V 24.
81 Arist. F r . 497— 498; X . HG VI 1,8.
82 I n s c r . O ly m p . nr 2; Arist. P o l. 1306a17.
83 Hdt. V 92b; Str. 378; D. S. VII 9.
84 Arist. P o l . 1311b27; 1305b19; F G r H 268 F 3 (Baton).
«s Plb. X II 5,7.
86 Arist. P o l. 1289b34.
87 Arist. P o l. 1265b12; 1274a31.
88 Arist. P o l . 1266b18; 1274b6 i 23.
89 Hes. Op. 221, 264; Thgn. 51.
90 Arist. P o l . 1305b5.
91 F H G II 219 (Heraclid. Pont. 25)
92 F H G II 217 (Heraclid. Pont. 11,6); Ath. 526a i 526^.
93 Th. III 62,3; Hdt. V 79,2 (gdzie Zgromadzenie było prawdopodobnie k ontrolow ane
przez oligarchię); Th. IV 78,3.
94 Th. I 13,1.
95 Ale. 49; Thgn. 190.
96 Arist. P o l . 1306a10.
97 Hdt. III 82; Sol. 9; Thgn. 51.
98 Hdt. V 92; F G r H 90 F 57 (Nic. Dam.); Polyaen. V 31.
99 F H G II 213 (Heraklid. Pont. 5); monety patrz. PI.
100 Szczegóły d i o lk o s przedstawione w E r g o n . 1960, lli7; D. L. I 99; F G r H 90 F 58.
782 Przypisy

101 Hdt. III 48.


i°- FGrH 90 F 60.
103 Arist. Pol. 1304*31.
łoi FGrH 90 F 60, którego tekst jest zepsuty.
105 I b id . 59.
100 D. H. III 46; Hdt. I 24.
.R
A
137 Pi. O. 13.
to» FGrH 105 F 2; co do chronologii, która jest sporna, patrz „CQ" 6,45 n
109 Arist. Pol. 1315b13; FGrH 90 F 61; Paus. VI 19,3.
110 Poll. VII 68; FGrH 115 F 176 (Teopomp).
111 Str. 382; Plin. X X X V I 4— 5; Paus. II 9,6.
112 Hdt. VI 126; V 67; Schol. Pi. .9,20.
N
113 Plut. 291e = QG 1.
114 Arist. Rhet. 1357b32; Pol. 1305*25; Paus. I 40,1; Th. I 126,3.
» 115 Thgn. 41 n. oraz Plut. 295* = QG 18; Plut. 304e = 59.
116 Thgn. 185; 53; 1200; 1137; 133.
117 Th. 1 7 .
118 Thgn. 91 n.; Hdt. V 71; Sol. 3,22.
119 Arist. Pol. 1310b29; 1316*36; Polyaen. V 47; V 1,1— 2; Pi. P. 1,95.
120 Arist. Pol. 1305*17; Plut. 303e = G7;
Q5 Arist. Pol. 1305
121 FGrH 268 F 3 (Baton); Ael. VH III 26.
122 Arist. Pol. 1285*31; Plut. Sol. 14,4; Str. 617; Ale. 87; 39.
123 Hdt. I 23; Plut. 298* = G2;
Q 3 Phoc. 4.
124 Arist. Pol. 1306*5; GHI 1.
123 „B SA ” 35,165.
126 Arist. Ath. 13,4— 5.
127 Arist. Ath. Fr. 5.
128 Plut. Them. 1; Plut. Per. 3.
129 Arist. Ath. Fr. 5; Plut. Sol. 21, 2.
130 Th. I 2,6; FGrH 328 F 35* (Filochoros).
131 Is. 2,14; 7,13; D. 57,67.
132 Th. II 16,2; Arist. Ath. Fr. 5.
133 Arist. Ath. 3; 56— 57.
134 Arist. Ath. 3; 4,4; 8,2; 8,4; FGrH 324 F 4 (Androtion).
135 Th. I 126; Hdt. V 71; Arist. Ath. 1; Plut. Sol. 12.
136 Arist. Pol. 1274b15; Arist. Ath. 4,1— 3 jest anachroniczne.
137 Poll. VIII, 125; Arist. Ath. 57 fin.; FGrH 324 F 3 Plut. Sol. 18 (szyk greckich
słów dowodzi, że areopag sądził sprawy o zdradę).
433 GHI 87.
139 Sol. 4,5— 10; Plut. Sol. 12,2; 13; Arist. Ath. 2.
140 Plut. Sol. 13,2. Wytłumaczenie w Arist. Ath. 2 jest niejasne i anachroniczne;
zakłada się tu, że w VI wieku można było przenosić własność ziemi, podczas gdy
ostatnie badania wykazały, że stało się to możliwe dopiero pod koniec V lub na po­
czątku IV wieku. Plut. Sol. 21,2 przedstawia poprawnie stan rzeczy, jeżeli chodzi
o prawo dziedziczenia. Por. mój artykuł w „JHS” 81, 76 n.
141 Plut. S o l. 13,2— 3; Sol. 3,5 n. i 18— 25.
142 Plut. Sol. 14; Sol. 23, 13— 21.
143 Sol. 24, 3— 15; Poll. III 85 ( h oroi).
144 Plut. Sol. 15, 3,5 i 7; Arist. Ath. 13, 3 i 5.
Księga II 783

145 Arist. A t h . 6,1; Sol. 24, 18— 20.


146 Plut. S o l. 14,4; 19,3.
147 Plut. S o l. 24,1; Harp. s. u. s it o s ; Poli. VIII 125.
148 Arist. A t h . 10; Plut. S o l 15,4; F G r H 328 F 200 (Filochoros).
149 Plut. S o l. 24,2.
150 Plut. S o l. 16; Arist. A t h . 10; 14,1. Data jest sporna, por. „JHS” 60,71; 68,93.
151 Arist. A t h . 7,3—4 ; Plut. S o l. 18, 1— 2.
152 Arist. P o l . 1274a 16 (lepiej niż Arist. A t h . 8, 1); Ariet. A t h . 8,3.
153 Arist. A t h . 8,4; Plut. S o l 19,1— 2.
154 Arist. P o l . 1274a2 i 18; Arist. A t h . 7,3; 9,1; Plut. S o l. 18,2; L y s . 10, 16; D. 24,105.
155 Arist. A t h . 29,3; 41,2; Arist. P o l . 1273b36.
156 S o l. 5,1— 6.
157 np. Plut. S o l 20— 21.
158 Arist. A t h . 8,5; Plut. S o l. 20,1; 25.
159 Sol. 1, 16— 32.
160 Sol. 3,26 n.
161 Sol. 1,67; 4,9— 12.
462 Arist. A t h . 13,2— 5; Plut. S o l. 29,1.
163 Hdt. I 59— 61; Arist. A t h . 13,4 — 15,3; Plut. S o l. 29— 30. Chronologia kariery
Pizystrata jest sporna; dla przyjętej tutaj por. „CQ” 6 (1956), 51.
164 Plut. S o l. 8— 11; Hdt. V 95.
165 F G r H 3 F 2 (Ferekydes); I G I 817.
íes F G r H 287 F 2 (Chrysermos).
467 Hdt. II 178.
468 Plut. 298a = QG 30; Hdt. V 95,2; Plut. S o l. 10; Hdt. IV 161; G H I 5.
i69 Hdt. I 65— 68; Plut. 292b = QG 5.
470 Paus. IV 35,2.
474 F G r H 105 F 1 (por. „CQ” 6, 49).
472 Th. I 18,1 i 19.
473 F G r H 239 A 41 (M a r m . P a r.); Hdt. I 69.
474 Hdt. I 82; F G r H 287 F 2 (Chrysermos).
475 Sol. 3,i— 4; Tyrt. 2.
476 Plut. L y c . 6,1; S o l. 16,3.
177 Poli. VIII 107; 111; Arist. A th . 55,3.
178 G H I 5; 8.
179 Hdt. IV 35; Th. III 104; Paus. X 5,4.
i8« h * C e r . 480.
i84 Hdt. II 48— 49; V o r s o k r . 22 B 15.
182 Paus. IX 30, 3— 6.
183 h. A p . 131; h. M e r c . 47.
484 II X V III 491; 590; Od. VIII 260; Alcm. 67.
485 Pi. O. 13,19; Hdt. I 23; 2,48.
186 Archil. 79.
487 Sapph. 27a.
188 Richter A G A , rys. 19— 23, 27, 32, 39, 47, 51, 52, 53, 56; 10— 11; 62, 67, 69.
489 I b id . 92, 93, 141, 145, 149.
190 Hdt. I 74.
194 V o rso k r. 12 A 9, B 1.
i92 V o rso k r. 13 B 1; 2.
784 Przypisy

KSIĘGA III

1 Hdt. I 76— 81; 84— 85; 141; 151— 3; 161— 4; 168— 76; III 1; 13; 19.
2 Hdt. III 89— 96; IV 44; V 52— 54; GC 62.
3 Hdt. I 161; IV 165— 467; 200— 204; III 139— 149.
4 Hdt. III 135— 138; Ctes, 16.
5 Hdt. IV 1; 83r— 144; Ctes. 17; Str. 305; 591; I G X IV 1297 dla daty.
6 Hdt. V 1; 12— 32; VI 84; Str. 591; dla dat w tym podrozdziale patrz „CQ” 6, 119 n.
7 Hdt. VI 34— 38; V 23.
8 Arist. A t h . 15; 17, 1 i 4; Hdt. I 61— 64.
9 Hdt. V 94,1; I 64; Th. III 104,1; Polyaen. I 23.
10 Th. I 13,6; III 104,2; Hdt. V 28; „JHS” 60,66; monety patrz GC 48 n.
11 Hdt. III 44; 125.
12 Hdt. VI 39— 40; 137— 140; Nep. M i l t . 1— 2; daty itd. patrz „CQ” 6, 118 n.
13 Hdt. VI 108; Th. III 55; 68,5; daty poir. „Historia” 4, 393 n.
14 Hdt. I 63— 64.
15 Arist. P o l. 1315b22.
16 Arist. A t h . 16; Pollyaen. V 14.
47 F G r H 239 A 43 (M a r m . P a r .)
18 Th. VI 54,5— 6; Arist. A t h . 18.
19 [PI.] H ip p a r c h . 228b; Hdt. VII 6.
20 Hdt. VI 108,4; Th. VI 54; „Hesp.” 8 (1939) 59; GHI 8.
21 Isoc. 15, 232; F G r H 328 F 115 (Filochoros); Hdt. VI 103,2; co do daty por. „CQ”
6, 117.
22 Poll. VII 68; F G r H 115 F 311 (Teopomp).
23 Hdt. VI 103,3.
24 Hdt. V 62— 63; Arist. A t h . 19 i 20,5; Ar. L y s . 665 c u m S c h o l.
25 Hdt. VI 55; Th. VI 54; Ath. 695a.
26 Hdt. V 63; Th. VI 59,3; Arist. A t h . 19; daty zob. „Historia” 4, 389.
27 Th. I 6,3 oraz Ath. 553°.
28 Hdt. V 66; 69— 74,1; Arist. A t h . 13, 5; 20. Areopag przejmuje inicjatywę w chwi­
lach krytycznych, patrz niżej s. 294 i 663.
29 Arist. P o l. 1275b36.
30 Hdt. V 69; Arist. A t h . 21; E M s. v. Eleeis; Str. 396.
31 Trzeba było czasem dodać jeszcze „syn B ”, by odróżnić ludzi tego samego imienia,
a w późniejszych czasach zwyczaj ten przyjął się powszechnie.
32 Hdt. V 69; Arist. A t h . 21; E M s. v. Eponymoi; Poll. VIII 110.
33 Arist. A t h . 21; 22,2; 55, 59,4; F G r H 323 F 8 (Klejdemos). W IV wieku, gdy przy­
należność do demu była równoznaczna z pochodzeniem od pierwotnych jego mieszkań­
ców, Acharnaj miały aż 22 członków Rady, podczas gdy niektóre inne demy tylko
jednego.
34 Hdt. III 80,6 por. 142, 3; V 78; V 92a; Ath. 595bl.
35 Arist. A t h . 43— 44; 54,3.
36 Plut. C im . 15,2; Arist. A t h . 29,3; Hdt. VI 131; Isoc. 7,16.
37 Plut. P e r . 3; Arist. P o l . 1319b22; A t h . 21,1.
38 Hdt. VI 108; Th. III 55; Paus. I 38,8.
39 Paus, I 35, 2; Th. I 23,3.
40 Hdt. V 74— 78; G H I 12.
41 Hdt. V 79— 81; 89— 90; 96.
42 Hdt. V 77; VI 100.
Księga III 785

43 Paus. I 40,4; G H I 11; S E G 10,1; S c h o l. Pi. N . 2,19; Arist. A t h . 54,8.


44 Hdt. VI 140; Nep. M U Ł 2.
45 Hdt. III 46— 48; 54— 56; 148; Plut. 859d.
46 Hdt. V 42.
47 Hdt. V 74— 75.
48 Hdt. V 91— 93.
49 Hdt. V 68.
5« Hdt. VI 76— 83; 92; VII 148; Arist. P o l. 1303a7; Paius. III 4,1.
51 Hdt. VIII 27; GC 159.
52 Hdt. IX 15; GC 54.
53 H e l i . O x y . 11,3; Hdt. IX 15,2.
54 Arist. A t h . 15,2; Hdt. V 11 i 23.
55 Hdt. VI 34— 41; por. „CQ” 6, 113 n. co do rodzimy i dat Miltiajdesów.
56 Arist. P o l . 1305a41; F r . 558; A t h . 15; O e c . 1346*7; Hdt. I 61 i 64.
57 Polyaen. I 23; Hdt. III 39— 44; Th. I 13,6; 14,1.
58 Hdt. III 60; Arist. P o l . 1313*24.
59 Hdt. III 120— 125.
60 Hdt. III 45— 46; 54— 59.
61 Hdt. III 142— 149; Str. 638; Arist. Fr. 574— 575; Hdt. V 27; co do Lykaretosa, patrz
„CQ” 6,124.
62 Hdt. V 29.
63 Hdt. V 28— 35.
64 D. H. VII 3; Plb. III 22.
65 Hdt. V 42— 48.
66 Hdt. VII 154— 155.
67 Th. VI 4,6.
68 D. H. VII 4— 11; Liv. II 34,4.
69 Hdt. VI 78; VIII 27.
70 Hdt. VI 36,2; III 39; 54; Polyaen. VII 11,5; VIII 33; Hdt. V 34,3.
71 Hdt. III 39; 44; VI 39; Ael. VH VIII 2; Hdt. V 32; Th. I 14.
72 Hdt. V 97,2; IX 10.
73 Do chronologii powstania, która jest sporna, patrz „Historia” 4,385.
74 Hdt. V 35— 36.
75 Hdt. V 37— 38.
76 Hdt. V 49— 51.
77 Hdt. V 97.
78 Hdt. V 98— 104 (raczej niż Plut. M o r . 861).
79 Hdt. V 105— 107; VI 1.
80 Hdt. V 116.
81 Hdt. V 108— 115.
82 Hdt. V 117— 123.
83 Hdt. V 124— 126.
84 Hdt. VI 2— 5.
85 Hdt. VI 40,2; co do daty por. „C Q ” 6,119.
86 Hdt. VI 6— 17.
87 Hdt. VI 18; 25,2.
88 Hdt. VI 26— 30.
89 Hdt. V 38,2; 109,1 i 3; VI 7.
90 GC 87.
91 Hdt. VI 19— 20; 32.
786 Przypisy

92 Hdt. VI 22— 25.


93 Hdt. VI 42— 43.
94 Hdt. VI 33; 41; GC 87.
95 Hdt. VI 43— 45.
96 Hdt. VI 46— 49.
97 D. H. VI 1,1; VI 34,1; Hdt. VI 21; 104; Th. I 93,3; Paus. I 1,2.
98 Hdt. VI 49— 50; 73; do chronologii wojny z Eginą patrz „Historia” 4,410.
99 Hdt. VI 51; 61— 66.
100 Hdt. VI 74— 75.
101 Hdt. VI 85— 86.
102 Hdt. VI 67— 70.
103 Hdt. VI 87— 93.
104 Hdt. VI 94— 95; Nep. M i l t . 4; Just. II 9.
105 Hdt. VI 96— 101; A P VII 256 (epitafium Eretre jeżyk ów).
106 Hdt. VI 102— 103; 105— 106.
107 Paus. X 20,2; Nep. M i l t 5; Just. II 9; Arist. R h e t . 1411^10; S c h o l. D. 19,303;
Hdt. VI 112,2.
108 Hdt. VI 109— 110; Plut. A r i s t 5; Hdt. VI 108,1.
109 Hdt. VI 108,1; Nep. M i l t 5; Suid. s. v. Khoris Hippeis.
110 Hdt. VI 111— 115; Just. II 9.
111 Plut. A r i s t . 5. Idąc drogą prostą przez Pentelikon szedłem szybkim krokiem
z Aten do kopca maratońskiego przez 6 godzin, a wracałem tego samego dnia do Aten
przez 7 godzin. Minimum czasu na forsowny marsz armii i rozbicie obozu w Kynos-
arges musiało wynosić 8 do 9 godzin. Skoro przybyli przed zachodem słońca, około
1830 w dzień wrześniowy, musieli opuścić Maraton między 9°° a 10°° godziną rano.
Słońce znajdowało się wtedy na południowo-wschodniej stronie nieba i tylko w tych
warunkach znak dany tarczą mógł być widzialny dla floty perskiej stojącej po
wschodniej stronie lądu. Ponieważ bitwa była długotrwała i walczono przy wsiadaniu
na okręty, można przypuszczać, że zaczęła się ona w porze świtu, tj. około 530 we
wrześniu. Również Jonowie musieli przejść przez równinę po ciemku, aby ujść uwagi
Persów, a to, co mieli do powiedzenia, byłoby oczywiste przy dziennym świetle.
112 Hdt. VI 115— 120; PI. L g . 698 c; Mx. 240 c.
113 Suid. Zoc. c it.; Gtes. 18. W różny sposób starano się wytłumaczyć nieobecność
jazdy. Wysuwano na przykład przypuszczenie, że jazda została zaokrętowana na trans­
portowce; gdyby jednak Persowie zamierzali się wycofać, osłanialiby równinę przy
pomocy konnicy w czasie, gdy piechota wsiadałaby na okręty, następnie zaś mogliby
bez przeszkód skierować lotny oddział jazdy gdzie indziej. Nie mniej nieprawdopo­
dobne jest przypuszczenie, że konnica ruszyła już przodem, gdyż cała perska armia
miała właśnie odejść na południe: jazda broniłaby wówczas niewątpliwie równiny,
a także osłaniałaby flanki i tyły wojsk pieszych. Wydaje się najbardziej prawdopo­
dobne, że konni paśli i poili swoje wierzchowce przy źródłach na północnej równinie
podczas godzin mroku, między zachodem księżyca a wschodem słońca, i że jakiś po­
wód, nam nie znany, opóźnił ich powrót. W tym wypadku jazda powróciła w ostatniej
fazie bitwy, gdy walczono w zamieszaniu, a perska piechota była już rozbita; dowódca
jazdy został istotnie przedstawiony w S t o a P o j k i l e w scenie bitwy, a wśród jej widmo­
wych ech miano słyszeć prócz szczęku oręża także rżenie koni.
114 Paus. I 15,4; epigramy por. T h e A e g e a n a n d t h e N e a r E a s t (S t u d ie s p r e s e n t e d to
H . G o ld m a n ) , s. 268.
115 Hdt. VI 119; VII 1; być może w tym właśnie czasie wysłał Dariusz heroldów,
których zabito w Atenach i w Sparcie (Hdt. VII 133). Opowiadanie to uważa się prze­
Księga III 787

ważnie za niehistoryczne, zdaje się jednak, że Herodot zawdzięcza je Spartanom,


a trudno by przypuszczać, żeby oni je zmyślili.
116 Hdt. VII 20— 23.
117 Hdt. VI 132— 136; Nep. M i l t . 7— 8.
118 Arist. A t h . 28.
119 Hdt. VI 109,5; do kariery Miltiadesa, która jest ciągle dyskusyjna por. „CQ” 6,113.
120 Hdt. VI 136; Arist. A t h . 28,2; Nep. M i l t . 8— 9; PI. G r g . 516 d.
121 F G r H 324 F 6 (Androtion); Arist. A t h . 22; Pi. P. 7 (Megakles); And. 1,77; 107;
„Iiesp.” S u p p l. 8 (1949), 394; „Hesp.” 19 (1950), 376; 21 (1952), 1. Co do ostracyzmu
patrz niżej.
122 Arist. A t h . 22,5; późniejsza procedura przedstawiona w 55,1 nie pozwala wysnu­
wać wniosków dla r. 487.
123 Hdt. VII 144; VIII 79; 136,1; Th. I 14,3; Arist. A t h . 22, 7; Plut. T h e m . 4.
124 Th. I 102, 4; I 18,2; Hdt. VII 133.
125 Hdt. VII 220; 148; 140.
126 Paus. III 12,5; Hdt. VII 13,2,2; 139,5; 145,1; 148,1; 157,1; 161,2; VIII 2,2.
127 Hdt. VII 145.
128 Hdt. VII 148— 171.
129 Hdt. VII 157,1; VIII 142,4.
130 Hdt. VII 172,1; D. S. X I 1; Hdt. VIII 2— 3.
131 Hdt. VII 173,1 i gdzie indziej; Th. I 132,2; Plut. A r i s t . 21,1; T h e m . 23 f in .
132 Paus. III 12,5; Hdt. VII 173; Plut. A r i s t . 24,1.
133 Hdt. VII 132; I X 86; Plut. T h e m . 23 f in . \ A r i s t . 21.
134 Th. I 132, 2— 3; Hdt. IX 81; Paus. X 13,5; Plut. T h e m . 20; GHI 19.
135 Teños została dodana później (Hdt. VIII 82); Potidaja mogła się przyłączyć jesz­
cze zanim zbuntowała się przeciw perskiemu panowaniu (Hdt. VIII 126).
136 Hdt. VIII 2; 74— 75; 79— 81; IX 21; 46; 51.
137 Hdt. VII 172— 174.
138 Hdt. VII 132; D. S. X I 3.
139 Hdt. VII 184— 186; VII 25; najniższe liczby podawane dla sił biorących udział
w walce wynosiły 500 000 pod Termopilami (Ctes. 23 f in . ; Just. II 11), a dla całej armii
800 000 pod Doriskos (Otes. 23 in it . \ D. S. X I 3,7); załogi 1200 okrętów wojennych liczy­
ły około 240 000 ludzi.
140 Hdt. VII 56; A. P e rs . 790— 794.
141 Hdt. VII 40— 41; 60— 87.
142 Hdt. VII 40; 196; IX 20— 23.
143 Hdt. VII 89— 96; D. S. X I 3,7— 9.
144 Hdt. VIII 10,1; 60a; Plut. T h e m . 14.
145 Hdt. VII 81— 83; 88; 97— 99.
146 Hdt. VII 128— 132.
147 Hdt. VII 175— 177; 202— 206; 228,1; D. S. X I 4,5— 6; Isoc. 4,90; 6,99.
148 Hdt. VII 178— 183.
149 Hdt. VII 183,2; 188— 195.
150 Kolejność wydarzeń podaje Herodot. W ciągu tych samych trzech dni toczyły
się walki w Termopilach i pod Artemizjon (Hdt. VIII 15). Przed atakiem na Termo-
pile Kserkses czekał przez cztery dni na równinie (Hdt. VII 210). Wkroczył na rów­
ninę na dwa dni wcześniej, nim flota opłynęła przylądek Sepias (Hdt. VII 196). M i­
nęło zatem dwa dni, w czasie których flota przeprowadzała konieczne naprawy w Za­
toce Pagazów; te właśnie dni pozwalają nam zrozumieć, kiedy nurek Skyllias mógł
788 Przypisy

dokonać swego wyczynu, gdyż był on w stanie pracować tylko przy spokojnym morzu
(Hdt. VIII 8,1).
151 Hdt. VIII 6— 7.
152 Hdt. VIII 4— 5; 8— 9.
153 Hdt. VII 176, 2— 5.
154 Hdt. V II 175,2; 217,2; 208— 215; D. S. X I 7,2— 3.
155 Hdt. VIII 10— 14; D. S. X I 12, 4— 13,2.
155 Hdt. VII 216— 22.
157 Hdt. VII 223— 228.
158 Hdt. VIII 15— 22.
159 Hdt. VIII 24— 25; VIII 11,2; Pi. F r . 77 ap. Pluł. The
160 Hdt. VIII 31— 38; 50.
161 Hdt. VIII 71— 72; 40— 42.
162 Hdt. VII 141— 143; VIII 40— 41; D. 19,303; Arist. A t h . 23,1; Plut. T h e m . 10;
C im . 5
163 Hdt. VIII 51— 54.
164 Hdt. VIII 67— 69.
165 Hdt. VIII 56— 63. Przebieg bitwy jest dyskusyjny; jeśli chodzi o przebieg przed­
stawiony w tekście por. „JHS” 76, 32.
166 Hdt. VIII 70— 75; A . P e r s . 355— 360; D. S. X I 16 f in . — 17, 1; Plut. T h e m . 12.
167 Hdt. VIII 76; A. P e r s . 361— 383; D. S. X I 17,2; Plut. lo c . c it.
168 Hdt. VIII 78— 83; Plut. lo c . c it.
lea A _ p ers. 338— 343; Hdt. VIII 43— 48; 82; 94; G H I 16.
170 Ctes. 26; Str. 395; Hdt. VIII 90,4; A. P e r s . 466; D. S. X I 18,3; Plut. T h e m . 13;
„Chalkidejczycy” byli to prawdopodobnie ateńscy kleruchowie z Chalkis.
171 A. P e r s . 364— 367; Hdt. VIII 85,1; D. S. X I 17, 2— 3.
172 D. S. X I 18,4.
173 A. P e r s . 384— 401.
174 Hdt. VIII 84; por. Th. III 78,3, jeśli chodzi o okręty cofające się frontem do nie­
przyjaciela.
ns A _ P e rS f 412— 416.
176 Plut. T h e m . 14.
177 Plut. A r i s t . 9; A. P e r s . 447— 467; Hdt. VIII 95.
178 D. S. X I 19,1— 3; Hdt. VIII 90, 1; 91; A. P e r s . 480— 481.
179 Hdt. VIII 97— 117; A. P e r s . 482— 512.
180 Hdt. VIII 108— 112; 121— 123.
181 Hdt. VIII 130— 131.
182 Hdt. VIII 126— 129; IX 31,5; VIII 136, 140— 144.
183 Hdt. IX 1— 5; 12— 15.
184 Hdt. VIII 124; Plut. T h e m . 17.
185 Hdt. VIII 1^3— 144; I X 6— 11; Plut. A r i s t . 10.
186 Hdt. VIII 113; I X 15; 17— 18.
187 Hdt. I X 19; 28— 30 ; 39; „B SA ” 49, 112, jeśli chodzi o drogi.
188 Hdt. I X 20— 25; 36— 37; 40— 51.
189 Hdt. I X 52— 70; Plut. A r i s t . 17— 19; D. S. X I 31— 32.
180 Hdt. IX 7a2; G H I 204, 23 n.; Lycurg. 1,81; D. S. X I 29,3; 115 F 153 (Teo-
pomp). Ten ostatni twierdzi, że ateńska wersja przysięgi była sfałszowana, a może —
że błędne było zdanie Ateńczyków, jakoby oni dostarczyli wersji pierwotnej. Inskryp­
cja zawiera pewne wyrażenia spartańskie, których Ateńczycy nie umieściliby raczej
w wersji sfałszowanej. Przysięga ta była tak sławna, jak sławna jest dzisiaj pieśń
Księga III 789

Rhigasa: „Piękniejszy jest jeden dzień wolności niźli czterdzieści lat niewoli i oko-
wów”.
191 Plut. A r i s t . 11; Hdt. IX 85; Plut. A r i s t . 19 i 21 (wniosek jest tu sparafrazowany,
a nie przytoczony dosłownie); Th. III 58; D. S. X I 29, 1.
192 Zaciąg 10 000 hoplitów por. Hdt. VII 173; IX 86— 88.
193 Hdt. VIII 132; D. S. X I 34; Hdt. IX 90— 97. Do tych wydarzeń por. mój artykuł
w „JHS” 86.
194 Hdt. I X 98— 106; D. S. X I 34— 36.
195 Hdt. I 152; V 49— 51; I 170; IX 106, D. S. X I 37.
196 Hdt. IX 106 f i n .; 114— 121; Th. I 89,2; G H I 18 oraz F o u i l l e s d e D e lp h e s II 210 n.
( L e P o r t i ą u e d ’A t h e n i e n s par P. Amandry).
197 Th. I 89, 3— 92; D. S. X I 39— 40; 43,2; Plut. T lie m . 19.
198 Hdt. VI 72; Plut. T h e m . 20.
199 Th. I 94— 95; D. S. X I 44— 46; Plut. A r i s t . 23.
200 Th. I 102,4; Arist. A t h . 23,5; Th. I 96, 1; III 10,3; Hdt. VIII 143,2; Plut. A r i s t . 25.
Jeśli chodzi o organizację Związku Ateńskiego, która jest bardzo sporna, patrz mój
artykuł w „JHS” 86.
201 Th. I 96— 97; por. 98,4 i III 10,4 o autonomii; Plut. C im . 9 o łupach.
202 Th. I 96,2; 99,1; Plut. A r i s t 24; D. S. X I 47 podaje 560 talentów; Eupolis F r . 232.
203 Th. I 98; Hdt. VII 107; IX 105; F G r H 70 F 191 (Eforos); Plut. C im . 6— 9; T h e s . 36;
D. S. X I 60.
204 Th. I 100,1; Plut. C im . 12— 14; D. S. X I 60— 62; A P VII 258.
205 Hdt. I X 80— 82; Th. I 95,7; 130,2.
206 Hdt. IX 77.
207 D. S. X I 50.
208 Th. I 18, 2— 3; 128— 135; D. S. X I 55,4; Plut. T h e m . 23 fin.
209 Hdt. I X 77; 35; D. S. X I 54,1; Str. 337.
210 D. S. X I 63; 65; Str. 377; Isoc. 6,99. Chronologia trzeciej wojny messeńskiej, zdoby­
cia Myken i bitwy pod Dipają, jest sporna. Por. „Historia” 4, 371 n., gdzie przedsta­
wiono uzasadnienie poglądów przyjętych w tekście.
211 Arist. A t h . 22,8; 43,5; F G r H 328 F 30 (Filochoros); Plut. A r i s t . 7. Fiilochoros i Plu-
tarch opisują różne procedury. Według pierwszego z nich musiało paść 6000 głosów
przeciwko jednej osobie, by ostracyzm był ważny; według drugiego musiało paść
w sumie 6000 głosów, a jeśli tyle się nie zebrało, nie czytano w ogóle ostraków. Okres
wygnania przez ostracyzm określany jest czasem na 10, czasem na 5 lat. Różnice te
są zapewne wyrazem modyfikacji, jakim podlegało prawo ostracyzmu w ciągu sie­
demdziesięciu lat, gdy je stosowano. Na temat ostracyzmu patrz również wyżej s. 275.
212 Arist. P o l . 1304a20; A t h . 23; 25,1; Plut. A r i s t . 22; T h e m . 20 f i n ; D. S. X I 43,3.
213 Th. i 135— 138.
214 Th. I 93; 138,3.
215 Arist. A t h . 28,2; Plut. C im . 4— 16.
216 Th. I 18,2.
217 Hdt. V II 153— 156; Th. I 14,2; 17; Arist. P o l. 1302^32; D. S. X I 72,3.
218 Hdt. VII 157— 164; Arist. P o e t . 1459a25; D. S. X I 1.
219 Hdt. VII 165 (300 000 ludzi); D. S. X I 20.
220 Hdt. VII 166— 167; D. S. X I 21— 22; 26,2— 3.
221 Paus. VI 19,7; G H I 17; GC 102.
222 D. S. X I 48— 49; 51; Pi. P. 1,72; G H I 22.
223 D. S. X I 53; 66— 68; Arist. P o l . 1312'°10.
224 Arist. P o l . 1303a3; D. S. X I 52.
790 Przypisy

225 Plut. T h e s . 35,8; Hdt. VIII 39; 64; V 75,2.


226 Simon. 13; 5; 11; 4; Anacr. 27; Ibyc. 6; 7; 5; 3.
227 V o r s o k r . 21 B 1,21 n.; 2; 11; 15; 23— 30; 34.
228 A. Pers. 93; 181; 827. Co do tych poglądów por. mój artykuł w „JHS” 85.
229 A. S u p p l. 1047.
230 A. T h . 720.
231 A. A . 161— 182; E u 229— 346; 1045— 1046.
232 A . P e r s . 739— 752; A . 218— 227.
233 A. T h . 702.
234 V o r s o k r . 22 B 76; 67; 30; 64; 42; 102; 41; 72.
235 V o r s o k r . 28 B 1— 8 ; 12— 13.
236 FGrH i f 1; Th. I 21.
237 Znajdowali się zatem na południe od równika; Hdt. IV 42.
238 G G M II 471 (Agathemeros 1,1— 2); Hdt. V 36; 49— 50; F G r H 1 F 36 n.
239 V o r s o k r . 24 A 5 i 11; B 1, 2 i 4; Hdt. III 129—,137.
24° G G F 1 91— 147; V o r s o k r . 23 B 4— 5; 12; Siud. s. v . Epikharmos, Khionides; IG II
2318, 2325; Arist. P o e t . 1448a30; 1449a30.
241 Richter Sc. ryc. 378— 379, 76, 374, 382— 383, 388— 389, 406— 409, 410— 413, 418— 419.
242 Richter A G A ryc. 123— 125, 142, 151, 153, 236, 150.
243 Richter Sc. ryc. 28— 30.
244 I b id . ryc. 100, 565— 566, 571— 557, 162, 285.

KSIĘGA IV

1 Arist. A th . 25; Plut. C im . 10— 14; P e r . 10.


2 Arist. P o l. 1274a5; A t h . 25,2; 27,1; 35,2 ; D. S. X I 77,6. Dalsze reformy Peryklesa
patrz s. 365.
3 Arist. A t h . 25,2; 45,1— 2.
4 Arist. P o l . 1274a5; A t h . 9,1 f in .
5 Plut. P e r . 7 f in .
6 Plut. 805 d; Arist. P o l. 1274a6; A t h . 25,4; 29,3; Plut. C im . 15; P e r 10,6.
7 A. E u . 526, 699, 977.
8 D. S. X I 43,3; Plut. C im . 9 fin . ) 13 f in . ) Th I 99,3; Arist. A t h . 24,1.
9 Th. I 100— 101; IV 102, 2; D. S. X I 70,1 i 5; Plut. C im . 14; Hdt. VI 45— 47; IX 75;
Paus. I 29,4; I G I2 928 oraz „Hesp.” 25, 375. Chronologia lat 465— 454 jest bardzo
sporna; co do dat przyjętych tutaj patrz „Historia” 4, 371.
10 Th. I 101; Plut. C im . 16,4; D. S. X I 63.
11 Paus. IV 24, 5— 6; Ar. L y s . 1137— 1144 ze S c h o lia m i.
12 Plut. C im . 16; Th. II 27,2; III 54,5; X H G V 2,3.
13 Plut. C im . 17; Th. I 101,3.
14 Th. I 102; Plut. C im . 14— 16; 17; Paus, IV 24, 6— 7.
15 Th. I 103. Straty Spairty por. Hdt. IX 64,2; ich skutki por. Filochoros (F G r H 328
F 117) „klęski poniesione przez Spartę umożliwiły Atenom zdobycie hegemonii”.
16 Th. I 104; 109; Hdt. III 12; 15; VII 7; D. S. X I 71; 74; Ctes. F r . 23; „Klio” 32, 289.
17 Th. I 105— 106; I G A 5 słowa „poświęcone bogom przez Ateńczyków z łupów na
Peloponezyjczykach po zwycięstwie na morzu” mogą odnosić się do zwycięstwa, które
poprzedziło lądowanie na Eginie; D. S. X I 70, 2— 3; 78; G H I 26. GHI 31 razem z I G I2 20
i „TA P A ” 75,10.
Księga IV 791

18 Th. I 107— 108; D. S. X I 79— 80; Paus. I 29, 7— 9; G H I 27; 28; „Hesp.” 14, 134;
A P VII 254.
19 Th. I 108; IG I2 18; D. S. X I 78, 4; 81— 83; Arist. P o l . 1302*29. Kolonia Opunckich
Lokrów w Naupaktos (G H I 24) została założona albo na kilka lat przed tym, nim
Ateńczycy zdobyli Naupaktos od Lokrydy Ozolskiej (Th. I 103,3) albo w latach 457—
456. Jeżeli druga ewentualność jest prawdziwa, „Naupaktyjczycy”, którzy razem z Mes-
seńczykami poświęcili wotum w Olimpii (GHI 348), byli osadnikami z Lokrydy Opunc-
kiej.
20 Th. I Í08,5; D. S. X I 84— 85; S c h o l. Aeschin. 2,75; Paus. I 27,5.
21 Th. I 109— 110; D. S. X I 74, 5; 75; 77; 12,3; Ctes. 33— 34; Isoc. 8,86 (oblicza on
straty greckie na 20 okrętów).
22 Th. I 111; D. S. X I 83,3— 4; 88,1— 2; Fiut. P e r . 19 (podaje 100 trier, na które zło­
żyło się prawdopodobnie 50 w r. 457 i 50 w r. 456).
23 And. 3,5; IG I2 400; jeśli chodzi o liczbę Ateńczyków pod Salaminą, Piątejami,
Eurymedonem i Tanagrą patrz wyżej; Hdt. I 97; VIII 65,1.
24 Hdt. VIII 1; IX 28.
25 Th. I 115,1.
28 Hdt. VI 8.
2? Ctes. 32.
28 Th. V 47,9; F G r H 306 F 3 (Deinias); Arist. P o l. 1302^29; S c h o l. Ar. E q . 855.
29 Arist. A t h . 26,1; P o l . 1303a9; Isoc. 8, 87.
30 Th. I 99; 105,2; GHI 27; I G A 5.
31 Ar. L y s . 801; E c . 303; Plut. P e r . 13; 16; Arist. A t h . 26,2.
32 Plut. P e r . 16; 13 (Kratinos); 8; 10; C im . 17; F G r H 115 F 88(Teopomp).
33 Plut. P e r . 3— 8; S c h o l. Ael. Arist. (Dindorf III 473).
34 Arist. A t h . 27,3; Plut. C im . 10; P e r . 9; F G r H 115 F 89 (Teopomp); Nep. C im . 4.
35 Arist. P o l . 1274a8; A t h . 27, 3— 4; Plut. lo c . cit., Arist. A t h . 24.
36 Arist. A t h . 26,3; Harp. s. v. n a u t o d ik a i.
37 PI. G r g . 515 e; Arist. A t h . 24,3; 27,1; 41,2; Pol. 1275b21; 1278a34.
38 Th. I 112, Í— 4; D. S. X II 3— 4; Plut. C im . 18— 19; epigram u D. S. X I 62,3 od­
nosi się prawdopodobnie do tego zwycięstwa na Cyprze; Ctes. 24— 37.
39 D. S. X II 4, 5; Plut. C im . 13; 19 (400 stadiów może odnosić do tego punktu
traktatu, który Diodor parafrazuje jako trzy dni drogi); F G r H 104 F 13 (Aristodemos);
Isoc. 4, 120; Hdt. VII 151; F G r H 115 F 153— 154 (Teopomp, który twierdzi, że odpis
warunków pokoju został sfałszowany); Paus. I 8,2.
40 Th. III 10,4.
41 Th. III 10,5; I 99,2.
42 Plut. P e r . 12; A r i s t . 25; A TL 2, 51. D 13 (data jest niepewna).
43 Arist. A t h . 24,2.
44 GHI 29; IG I2 11 (Erythraj); IG I2 22 i „T A P A ” 66, 177 (Milet); 14— 15 (Kolofon).
45 I G I2 12, 13a; GHI 35 i [X.] A t h . 3,11; GHI 29.
46 I G I2 32 i „Hesp.” 5,360; Plut. P e r . 11, 19, 23; D. S. X I 88,3„a także Paus. I 27,5
(prawdopodobnie Histiaja).
47 A T L 2, 61, D 14; „Hesp.” S u p p l. 8,324.
48 G H I 57, 58 (odnowienia wcześniejszych traktatów); „Hesp.” 2, 494 (Hermione);
Th. V 28, 2.
49 Th. I 112,5; G H I 39; F G r H 328 F 34 (Filochoros); Plut. P e r . 21.
50 Plut. P e r . 17 (w oparciu o oryginał uchwały); niektórzy umieszczają tę inicja­
tywę Peryklesa w latach 446— 445.
51 Th. I 113; D. S. X II 6; Plut. P e r . 18; „CQ” 32,80 (inskrypcja); Paus. I 27,5; I 29,14.
792 Przypisy

52 Th. I 114; ¡D. S. X II 7; Pint. P e r . 22,3;


53 Th. I 115,1 (Ateny występują same jak w r. 421, por. Th. V 18— 19, a Sparta razem
ze swymi sprzymierzeńcami); I 23,4 („Peloponezyjczycy”); I 35,2; 44,1; 67,2 i 4; 78,4
Paus. V 23,4; IG I2 18 oraz „BSA” 49,21.
54 Th. I 18,3.
55 Th. I 19.
56 Pint. Per. 11— 12; 14— 15; Arist. A th . 28,2 i 5; G H I 45.
57 Th. I 114,3; Plut. P e r . 23; D. S. X II 22 (1000 osadników); F G r H 115 F 387 (Teopomp
podaje liczbę 2000 osadników uwzględniając, być może, zarówno kobiety, jak i męż­
czyzn); G H I 42; I G I2 17; Hesych. s. v. Eretrakos Katalogos; Ael. VH VI 1; And. 3,9;
Ar. N u . 213.
58 G H I 44; Plut. P e r . 11 (wspólną kolonię należy odróżniać od tej, którą założono
w Brea); F G r H 328 F 119 (Filochoros); Plut. P e r . 37.
58 D. S. X II 10— 23; Str. 263; Suid. s. v. Thouriomanteis; Plut. 812 d; G H I 49.
60 G H I 57, 58.
61 Th. I 115; D. S. X l i 27; Plut. P e r . 24 init.; 25; Ar. V. 281 ze S c h o li a m i.
62 Th. I 116— 117; D. S. X II 27— 28; Plut. P e r . 25— 28; Isoc. 15, 111.
83 Th. II 63; V iII 76, 4; Plut. P e r . 26; 12; Th. I 40,5; 41,2; G H I 50 i S E G 10, 221.
64 Teleclides F r . 42 u Plut. Per. 16; Arist. R h e t . 1365a31, por. Plut.- Per. 8; I G
I 2 943.
65 I G I2 65 i D A T 35; IG I2 50 i D4
F
A 5; Plut. Per. 20; L u c .
(Teopomp); 434 F 12 (Mernnon).
66 Th. IV 102,3; 106,1; 108,1; D. S. X II 32,3; Th. I 57,2.
87 Th. II 68,6— 8.
68 Th. I 24— 30; D. S. X II 30— 31.
65 Th. I 31— 44; D. S. X II 32— 33, 2.
70 Th. I 45; Plut. Per. 29; GHI 55.
71 Th .1 46— 54; D. S. X II 33,3— 4; co do bitwy por. „JHS” 65,26.
72 Th. I 33,3; 36; 44,2; Plut. Per. 29; Th. I 42,2; 43,1— 2.
73 Th. I 67,4; Air. A c h . 515— 39; P a x 609; F G r H 328 F 121 (Filochoros); Plut. Per.
30— 31; D. S. X II 39,4.
74 Th. I 56— 65; V 30,2; D. S. X II 34; 37; co do chronologii, która jest sporna, por.
Th. II 2,1 i Aneks 4.
75 Th. I 67— 87; 118,3.
76 Th. I 23,6; 88; 118,2.
77 Th. I 119—425,1.
78 Th. I 126— 39.
79 Th. I 239,3— 144.
80 G H I 30 (wstęp); 51 i L2
T
A , 46 (pierwsza uchwała Kalliasa); [X.]
Teleclides Fr. 42 u Plut. Per. 16; Poll. V III 97; GHI 30, 38, 46, 56.
81 Th. V 18,5; Arist. A t h . 23,5; Plut. A r i s t . 24.
82 W GHI 56, w r. 434/433 kilka małych państw prawdopodobnie samodzielnie okre­
śla wysokość płaconej przez siebie daniny, a poszczególni ludzie zgłaszają inne pań­
stwa, które mają płacić daninę, być może za przysługi wyrządzone lub przyobiecane;
warunki specjalne i procedura niepewne.
83 Isoc. 8,82.
84 Th. IV 108,1 (Amfipolis); co do łupów itd. patrz Plut. C im . 9; 13,6; P e r . 9; D. S. X I
88, 2; Th. II 13,3 (por. D. S. X II 40,2) podaje wartość poświęconych bogom łupów
zdobytych na Persach (zapewne jedna dziesiąta całości) razem ze sprzętem kultowym
używanym podczas procesji i igrzysk, itd. na około 500 talentów; Th. VI 62,4 war»
Księga IV 793

tość jeńców sprzedanych jako niewolników (por. s. 465); w G H I 53 i IG I2 365 sumy


pieniężne „z wyprawy” mogą odnosić się do pozostałości z łupów itd.; G H I 54.
85 D. S. X II 38,2, który prawdopodobnie wykorzystuje, a być może źle interpretuje
Eforosa.
86 Th. II 13,3 (tekst ten jest lepszy od cytatu w S c h o l. Ar. P I. 1193). Na poparcie
liczby 9700 można przytoczyć inne teksty: Isoc. 15,234 (Isokrates ur. w r. 436) —
10 000 talentów złożonych w czasie kariery Peryklesa; Isoc. 8,126 „nie licząc świątyń”
8000 talentów pod koniec kariery Peryklesa („świątynie” występują osobno w 15,234);
D. 3, 24, [D.] 13,26 i późniejsi autorzy wymieniają 10 000 talentów jako największą
rezerwę, np. D. S. X II 40,2; X II 54,3; XIII 21,3. Liczby te są argumentami przeciwko
poglądom wyrażonym w A T L 3,118 n., że suma przeniesiona z Delos wynosiła około
5000 talentów i że największa rezerwa nigdy nie osiągnęła sumy 9700 talentów. Jeśli
chodzi o koszt Propylejów itd., patrz Harp, i Suid. s. v., D. S. X II 40,2 i S E G 10,257
(Atena Parthenos kosztowała około 700 talentów). Pożyczki zaciągane z tych fundu­
szów przynosiły zapewne odsetki (GHI 54, 64; por. Th. II 13, 5 fin .) .
87 Th. II 13,3; Ar. V. 656 n.; 706 n.; X . A n . VII 1,27 (400 talentów); Arist. A t h . 24,3;
Plut. P e r . 11— 12; [X.] A t h . 1,19; Th. VI 24,3.
88 Ar. V. 707 przesadza podając 1000 jako liczbę państw podległych; G H I 46; 66; Arist.
A t h . 24,2; G H I 32.
89 Th. II 41,1 i 3; IG I2 66; [X.] A t h . 1,14; 16; 17; Ar. V. 659.
90 [X.] A t h . 2,7; 2,11; D. S. X II 26; Th. I 80,3; II 38,2; II 64,3.
91 Th. II 13,6; 19,2; 20,4 (tekst podający liczbę 3000 może zepsuty, ale ma ona być
„wielką częścią państwa”); 31, 2; [X.] A t h . 1,4; F G r H 328 F 119 (Filochoros); Plut.
P e r.37.
92 Th. II 31,2 podaje stosunek pomiędzy siłami hoplitów i metojków; Ar. A ch . 508;
[X.] A t h . 1,12.
93 [X.] A t h . 1,10— 12; 18; X . V e c t . 4,15; GHI 79; I G I2 44; Th. I 139,2; VII 27,5. Za­
równo hoplici, jak i żeglarze mieli ze sobą służbę niewolniczą, por. Paus. I 29,3; 32,3
(Maraton); Th. III 17,4; X . A t h . 1,19. Gomme P o p u l a t i o n o f A t h e n s oblicza całą lud­
ność niewolną na 115 000.
94 Th. II 14— 16; 65,2; I 80,3; VIII 66,3; Plut. P e r . 11,5.
95 [X.] A t h . 1, 1— 2; 3, 1— 6; 3,9.
96 Plut. P e r . 16; D. S. X II 38,2; F G r H 328 F 121 (Filochoros); Plut. P e r. 8; Th. II 34,6.
97 Th. II 65, 8— 9.
98 Plut. P e r . 16; 31— 32; Arist. A t h . 27,4; D. S. X II 38— 39; F G r H 328 F 121. Niektó­
rzy umieszczają procesy Anaksagorasa i Fidiasza w r. 430.
99 Th. II 34— 46; por. E. S u p p l. 404.
100 Richter S c. ryc. 645— 649; 655; V o r s o k r . 40.
101 D. Chr. 12,74; Paus. V 11; I 28,2; 24,5; Quint. In s t. X II 10,9.
102 Paus. V 10. Richter Sc. ryc. 390— 393; 414; 355, 66, 115, 2, 133— 134, 163, 191, 319.
103 Paus. I 24, 5; Plut. P e r . 13; Demetr. E l. 14. Richter S c. ryc. 394— 396; 69— 71, 91, 292,
351,1 622 (frontony); 415— 416, 105, 131, 192 (metopy); 486, 488^—489, 356, 29(1, 247
(fryz).
104 Vitr. Ili 3,13; III 4,13.
105 Paus. I 22,4.
106 Paus. I 8,4; I 14,6 S. A j . 1218.
107 Paus. I 18,1; I 22,6; IX 4,2; X 25— 31; Arist. P o e t . 1448a; 1450a.
108 Hdt. I 32; 34,1; III 40,2; VII 46,4; III 108,2.
109 Hdt. V 69; 78.
no V o r s o k r . 59 B 3, 4, 6, 17, 11, 12.
794 Przypisy

m Vorsokr.59 B 1, 12, 13, 14,4.


i'2 V o rso k r. 59 B 21, 18, 19.
ni V o r s o k r . 31 B 6; 38— 39; 16; 26 w. 2; 30.
114 V o r s o k r . 31 B 17; 13; 27; 21; 26; 35; 71; 23.
115 V o r s o k r . 31 B 130; 121; 128; 134; 110; 117.
u® V o r s o k r . 31 B 115; 112.
112 Vorsokr.67 A 15.
118 V o r s o k r . 6 8 A 1,44— 45; 156; B 7; 9; 11.
119 V o r s o k r . 67 B 2.
120 Vitr. VII praef. 11; S. .1348.
A
121 Ar. .82; S. F r . 1276; OT 883; P h . 1467.
a
R
122 s O T 1329— 1333; OC 521— 525; 548; .369; 454; 1
A
123 Arist. P o e t . 1452a32.
' 24 S. OC 1225.
125 Th. I 19; 80,3— 4; 121,3; 141; II 9; III 86,4; IV 53,3; Plut. P e r . 33,4.
126 Th. I 84— 85; VII 18,2; II 8,4.
i2’ D. S. X II 30,4; Th. I 38,2— 4; III 86,2; GC 117 n.
123 Th. IV 91; V 38; III 62,3— 5; H e l i. O x y . 11— 12; GC 156.
429 Th. I 118,2; II 7,2 (liczba 500 jest prawdopodobnie tekstem zepsutym); II 22,3.
i3» Th. I 143,4— 5; II 13,2— 9; II 7,3; II 9,4— 5; X . A n . VII 1,27; patrz wyżej notka 86.
“ i Th. I 143,5; 144,1; II 13,2; 65, 5, 7 i 13; Plut. P e r . 33 f in . (Hermippos); [X.] A t h . 2,1
(por. 1, 2; 1,15; 2,2— 5; 2,14 i 2,16, gdzie znajdujemy odbicie -idei wyrażonych przez
Pery kiesa).
132 Th. II 2— 7. Patrz Aneks 4.
133 Th. II 7— 23; Ar. A c h . 65.
134 Th. II 25— 32; Plut. P e r . 34; Ar. A c h . 141; S E G X 223.
135 Th. II 24; III 17 (bez względu na to, czy ten rozdział jest autentyczny, czy też
nie, liczby odpowiadają w przybliżeniu prawdzie); I 1; G H I 51.
136 Th. II 17; 47— 54; 59— 65; III 87; Plut. P e r . 34— 38; zaraza — był to prawdopo­
dobnie tyfus lub odra, przy czym więcej przemawia za pierwszym przypuszczeniem.
G k . L i t . P a p . 38 (odnosi się zapewne do procesu Peryklesa).
137 Th. II 56; 58; 70; 95— 101; D. S. X II 46,7 (Ateny wysłały 1000 kolonistów do Poti-
dai); S E G X 223.
338 Th. II 66; 68; 80— 82.
13» Th. II 83— 92.
140 Th. II 102— 103; 93— 94; 69, 67,4.
141 Th. II 71— 78.
442 Th. III 7; III 1; II 85,5— 6; 67; Hdt. VII 137; IG I2 216— 217.
Th. III 2 6; 8 16; 18; 25 50; G H I 63 i A T L 2,76; Arist. P o l. 1304a4. Niektórzy
sądzą, że liczba 1000 nie odpowiada prawdzie.
144 Th. III 20— 24; 52— 68.
145 Th. II 103; III 70,1; 69— 85; co do zabijania jeńców por. E. H e r a c l . 962 n.
146 Th. III 13,3; 19; Plut. A r i s t . 24; Ar. E q . 313; 924.
147 Th. III 51; 91; 86; 90; 94; G H I 62 (dary Melos dla Sparty).
148 Th. III 94— 98.
149 Th. III 100— 102; D. S. X II 59,5.
150 Th. III 105— 114; Polyaen. III 1,2; S I G 81 (por. G H I 65) i I G II2 403,9.
^h. 2, I74, 66, Plut. A r i s t . 24; Ar. E q . 839. Całkowita suma jest pr
H
G
miotem dyskusji, niektórzy uczeni obliczają sumę wszystkich nałożonych danin na
około 1460 talentów.
Księga IV 795

152 Th. IV 3— 6; 8— 23; 26— 40; Ar. E q . 54; 724; tarcze spartańskie zostały poświę­
cone bogom w Atenach, por. Paus. I 15,4, „Hesp.” 6, 347.
153 Th. IV 41— 48; 50— 51; Ar. E q . 604.
154 Th. IV 53— 57; 66— 74; co do dróg wiodących do Megarydy por. „B SA” 49, 112.
155 Th. IV 40— 41; 55; 42,3; 49; 77,2; 76,2.
156 Ar. E q . 595; A c h . 225— 232; E q . 912; 924; V. 1303.
157 Ar. B a b i l o ń c z y c y (por. S c h o l. Ar. A c h . 378); Ar. A c h . 509— 56; 32 n.; E q . 44— 79;
795— 809. Sztuki te były wystawione kolejno w latach 426, 425 i 424.
458 S c h o l. Ar. P a x 347; Pans. I 23,10; Th. III 98,5; IV 58— 65; IV 7; 52; 75.
159 Th. IV 76— 77; 89— 101; D. S. X II 70,5 (łupy); S E G 10, 81, 84.
iso Th> IV 7 8 — ,88; 102— 19.
161 Ar. V. 656— 64.
162 Th. IV 120— 32; 135; V 2— 3; 6— 11; IG I 42— 43; G H I 68.
163 Th y — 22,1; 30,1 f in .
164 *fh. V 22,2— 24; 29,2— 3; D. S. X II 75,1— 5.
165 D. S. X I 72; 76; 78,5; 86— 87 (p e t a lis m o s ) 88,4— 6; 90— 92; P. O x y IV 665.
166 D. S. X l i 8; 29— 30.
167 G H I 31 razem z I G I2 20 i T A P A 75,10; G H I 57; 58; Th. II 7,2; III 86; 88; 90; 99;
103; 115; IV 1— 2; 24— 25; 58— 65.
168 Th. V 4— 5; D. S. X II 76,4.
169 Th. V 27— 31; 32,3— 7; IV 134; D. S. X II 75,6— 7.
470 Th. V 33; 35,2r-8.
474 Th. V 36— 41.
472 Th. V 32,1; 35,1; 39,1.
473 Co do Nikiasza patrz Th. V 16,1; VII 86,5; Plut. N ic . 2 i 9. Co do Kleona: Th. III
36,6; III 82,2; V 16,1. Co do Alkibiadesa: Th. V 43,2; Plut. A le . 1 i 10. Co do zmiany
przywódców: Th. II 65,10; Arist. A t h . 28.
474 Th. V 42— 46.
475 Th. V 46,5— 48.
476 Th. V 34; 49— 57.
477 Th. V 57— 58; 64,3; 66,3— 67,1; 68,2— 3; IV 55,2. Tukidydes podając w V 68,3
liczebność armii nie uwzględnił zapewne Brazydejczyków i n e o d a m o d e is ; ich siły
można określić na podstawie rozkazów wydanych przez Agisa w bitwie pod Manti-
neją, gdzie dzięki przerzuceniu 1200 ludzi jego lewe skrzydło dorównałoby liczbą nie­
przyjacielowi, por. także D. S. X II 76,1.
478 Th. V 58— 62.
479 Th. V 63— 74.
480 Th. V 75— 84,1.
181 Th. I 144,1; II 65,7; V 69,1 f in .
482 Plut. N i c . 11; A le . 13; Th. VIII 73,3; F G r H 115 F 96 b (Teopomp); Ar. E q . 1304.
483 Th. V 52,2; 53; 56,3; 80,3; 83,4; 84,1; 115,2; por. VI 85,1.
454 Th. V 84— 114; 115,4; 116,2— 4; G H I 76.
485 Th. VI 6; 8— 26; por. VI 90.
486 Sytuacja finansowa Aten w latach 421— 415 jest przedmiotem dyskusji. And. 3,8
twierdzi, że roczne wpływy z danin przekraczały 1200 talentów i że na Akropolu znaj­
dowała się rezerwa w wysokości 7000 talentów. Zachowane listy danin wskazują, że
suma 1200 talentów jest zbyt wysoka, ale może odpowiada ona całości dochodów
z imperium. Wielu uczonych uważa również sumę 7000 talentów za nazbyt wysoką.
Jednakże w r. 415 Ateny przeznaczyły 3000 talentów na wyprawę sycylijską; posia­
dały też ostateczną rezerwę w wysokości 1000 talentów, a jest możliwe, że miały
796 Przypisy

również inne jeszcze rezerwy, tak że ogólna suma sięgała 7000. Jeżeli chodzi o od­
budowę zasobów finansowych Aten w latach 421— 415, por. Th. VI 26,'2; co do 3000
talentów patrz G H I 77 b 29; co do sił użytych na Sycylii — Th. VI 30— 32, 2
VII 16,2; 20,2; 31,5; 35,1; 42,1; 57; 75,5.
187 Th. VI 27— 29; 15,3— 4.
188 Th. VI 1,1; 17,2;— 5; 12; 15,2— 3; II 65,7, 10, 11.
189 Th. VI 32,3 — 41; 44,2 — 52; VII 42,3.
190 Th. VI 53; 60— 62.
191 Th. VI 63— 71; 74; 75,3— 88,2.
192 Th. VI 88,3— 6; 72— 73; 88,7— 10; 89— 94.
193 Th. VI 75,1; 96—103,2.
194 Th. VI 103,4; 104; VII 1— 2.
195 Th. VII 3— 8; 10— 16.
196 G H I 61; Th. VI 7; 95, 105; VII 9; 18; I 142,2; V 17,2; VII 66,2.
197 Th. VII 19— 20; 26.
198 Th. VII 21— 25.
199 Th. VII 36—42,1.
200 Th. VII 42,2— 44.
201 Th. VII 45— 50.
202 Th. VII 51— 72.
203 Th. VII 73— 87; Plut. N i c . 28— 29.
204 Th. VII 27— 30; 34; H e l i . O x y 12,4— 5.
205 Th. VIII 2— 3; 5— 20; 23— 26.
208 Th. V III 1; 4; 10; 13; 15— 17; 19— 21; 23— 26; Arist. P o l . 1299*30— 38; F G r H 328
F 138 (Filoohoros).
207 Th. VIII 27— 44.
208 Th. VIIÍ 45— 54.
209 Th. VIII 56— 59; rokowania Ateńczyków Th. VIII 56,4.
219 Th. VIII 55; 61— 64.
211 Th. VIII 48,1; Ariist. P o l . 1303*9; A t h . 26,1; Isoc. 8,87.
212 Th. VIII 54,4; 65— 66.
213 Th. VIII 67; 69; Arist. A t h . 29,2— 5; 32,1; R h e t . 1419*28; Lys. 12,65; F G r H 324
F 43 (Androtion); 328 F 136 (Filochoros); S c h o l. Ar. L y s . 421; Suid s. v. Proboulod.
214 Th. VIII 68; 70— 77; Arist. A t h . 32,2— 3; P o l . 1305b27; Lys. 12,62— 68.
215 Th. VIII 73— 77; 81— 82; 86,1— 7.
216 Th. VIII 89— 92.
217 Th. VIII 93— 95.
218 Th. VIII 96— 98; Arist. A t h . 33; [Lys.] 20,13.
219 Znaczenie uchwał czy dokumentów cytowanych w Arist. A t h . 29,5— 31 jest spor­
ne. Zostały one prawdopodobnie włączone w narrację, aby przedstawić oligarchię
w bardziej korzystnym świetle. Co do interpretacji w tekście por. A r i s t . Ath. 31;
Th. VIII 72,1; 92,11; 93,2; G H I 81. [Lys.] 20,1— 2 każe wnosić, że członkowie Rady
Czterystu byli wybierani przez swoje fyle; jeśli tak było, stało się to dopiero po
zdobyciu władzy, ale — ponieważ mowa jest tendencyjna — sprawa mogła zostać
przedstawiona w ten sposób dla wprowadzenia w błąd.
220 Arist. A t h . 29,5; 30; 33,1 f in . ) Th. VIII 86,3; 97,1. Pięć tysięcy w ten sposób spi­
sanych ludzi byli to mniej więcej ci, którzy znajdowali się w Atenach (por. Th. VIII
72,1; 97,1), a następne cztery tysiące mogących być wybranymi odbywało służbę woj­
skową za morzem, tak że choć ich imiona były na liście, oni sami nie brali udziału
w rządach (por. [Lys.] 20,13). I G II2 12 (por. I G I 2 s. 297) odnosi się prawdopodobnie
Księga IV 797

do pięciu przewodniczących i do Rady wykonawczej Pięciu Tysięcy; por. [Plut.]


833 d-e.
221 Th.. VIII 72,1 f in . ; 86, 3; 97,2; Arist. A th . 33,2; co do Związku Boeckiego, patrz
wyżej s. 414.
222 Th. VIII 64,3— 5; 78; 80— 81; 83— 85; 87; 96,5; 99— 103; jeśli chodzi o Tazos, patrz

J. Pouilloux E t u d e s T h a s ie n n e s III, 139— 62.


223 Th. VIII 104— 7; stan liczebny floty peloponeskiej według przyjętej poprawki;
por. D. S. X III 45.
22* Th. VIII 106,5; 108; D. S. X III 41; 45—47,1; X . HG. I 1,1— 23 (opis ibitwy pod K y -
zikos jest ¡lępszy u Ksenofonta niż u D. S. X III 49— 51).
225 Th. VIII 97,3; D. S. X III 38; 42; Plut. A le . 27; 33; D. S. X III 47,3— 49,2; And.
2,11— 12; Th. VIII 89,3— 4; G H 1 83,35; D. S. X III 52,1; 64, 1— 3.
226 And. 1,96— 98; G H I 86; Th. VI 15,3— 4; X . GH I 1,9— 10; D. S. X III 52— 53; Plut.
A le . 27— 28 ; F G r H 328 F 139 (Filochoros, w r. 411/10); Arist. A t h . 28,4; Lys. 30,7; Arist.
R h e t . 1357* f i n .; And. 1,75— 76.
227 Ar. R a . 720 ze S c h o l. ; X . HG I 1,22; I 2,1— 13; I 3,2— 4; 8; I 4,8; D. S. X III 64,2— 4;
66,3— 4,6.
228 Arist. A t h . 28,3; GHI 83; 92; X . HG I 3,14— 22 i D. S. X III 65,5— 67 t(Bizancjum);
X . H G I 2,18 i D. S. X III 64,5— 7 (Pylos); D. S. X III 65,1— 2 i P S I 1304a (Megara);
X . HG I 3,8— 9; 12— ^13; I 4,1— 7 (Cyrus).
229 X . HG I 4,8— 21; D. S. X III 68,2— 69,3; Plut. A le . 33. Uwaga u X . HG I 4, 10, że
Alkibiades był jeszcze „na wygnaniu”, jest efektowna retorycznie, ale źródła cyto­
wane w notce 225 dowodzą jej niesłuszności. Uchwały powzięte na wniosek A lki-
biadesa: GHI 88; 89.
230 X . HG I 5,1— 17; D. S. X III 69,4— 72,2; 73,3— 74; P S I 1304*2 (bitwa pod Notion);
Plut. L y s . 4.
231 X . HG I 5,18— 6,28; D. S. X III 76— 79,7; 97; F G r H 328 F 141 (Filochoros); Ar. R a .
720. Co do rokowań z Kartaginą patrz niżej s. 553.
232 X . HG I 6,29— 38; D. S. X III 98— 100,6.
233 D. S. X III 72,3— 73,2; X . HG I 7,1— 35; D. S. X III 101— 3; PI. A p . 32 b; X . M e m .
I 1,18; IV 4,2; Arist. A t h . 34,1; 27,5; F G r H 328 F 142 (Filochoros).
234 Arist. A t h . 34,1; X . HG II 1,1— 29; D. S. X III 104— 6.
235 X . H G II 1,30— 32; II 2,1— 2; 5— 9; Plut. A le . 37.
236 X . H G II 2,3— 4; 10— 18; And. 1,73— 79; GHI 96.
237 X . HG II 2,19— 23.
238 Th. I 144,1; II 65, 7,10— 12; I 68,1; 84; II 64,6 f in .
239 D. S. X II 53; zachowały się fragmenty mów pochwalnych Gorgiasza.
240 V o r s o k r . 84 A 19; wyśmiany w PI. P h d r . 266—7.
244 V o r s o k r . 68 A 114; 80 B 1; 4; 82 B 3; 88; B 25 f in . ; 87 B 44, F r . A 2,26, F r . B 2,10;
PI. P r t . 326 c-e; 328 b-c; 337 c: R . 338 c; G r g . 483 c.
242 V o r s o k r . 68 B 34; 40; 45; 62; 264 (nauczał prawdopodobnie głównie w latach 430—

390).
243 PI. A p . 29 d — 30 b; C r i. 50 a; X . M e m . I 1,4.
244 S. A . 791; T r . 543.
245 E. H ip p . 1296— 1309; 1390.
246 Arist. P o e t . 1460*32; E. H ip p . 161.
247 E. H e c . 547 (Poliksena); H e r a c l . 591 (Makaria); Longin. 15,3; Arist. P o e t . 1453a26.
248 E. E l . 971; 1245; 1302; H ip p . 120; 359; 1415; E l. 1282.
249 E. E l. 743.
250 Ar. N u . 275; A v . 209; R a . 324.
798 Przypisy

251 Ar. .386; A c h . 509; E ą . 125.


a
R
252 Ar. x7
a
P 59; R a . 1053, 1078, 1435, 1501, 1530; PI. S m p . 221 b; Ar. N u . 101, 112
423, 818, 1477; R a . 1491; PI. A p . 18 b; 19 c.
253 Ar. E q . 1325— 34; A c h . 500; późniejsze komedie patrz s. 679.
254 Longin. 25; Th. III 83,1; IV 62,4; D. H. C o m p . 22 (106— 110) por. 20 (90 n.); Dernetr.
2,72.
255 D. H. T h . 24 ( = E p . Amm. 2,2 f in . ) ; Th. VI 32; VII 84,2; VII 87; III 113; IV 12,3;
VII 55— 56.
256 Th. I 22,2— 3 (por. 1 1,3; I 20,3— 21,1); I 17 f i n ; 19 f in .
257 Th. I 22,1; I 32— 43; IV 17— 20; V 85— 113.
258 Th. IV 64,1; III 82,2; Liv.: c a e le s t e s i t a v e ile ; Tacyt: i r a d e u m ; Th. I 23,6; 76,2— 3;
IV 61,5; V 105,2; IV 62,4; V 104— 5; I 78,1— 2; IV 18,4; II 65,11— 13; III 82,2.
259 Th. I 22,4; Churchil w przemówieniu radiowym do całego świata, 13 maja 1945 r.;
Th. II 65,5— 8; I 144,4; I 76,3.
260 Antiph. F r . i (jego obrona); Th. VIII 68,1— 2.
261 Hp. M o r b . S a c r . 1,1.
262 Heath, M GM i Thomas, G M W I 228.
263 Th. II 16; E. F r . 19.
264 D. L. II 8 (Anaksagoras); Plut. P e r . 6.
285 Ar. R a . 1114 (książki patrz Ar. A v . 1288; Eupolis F r . 304; D. L. IX 52); Plut.
N i c . 29.
266 Ar. E q . 61, 109, 997; Plut. N i c . 4; 13,1; P . O x y IX 1176 ( = Satyros); D. L. I X 54.
267 Th. VI 27,3; 29,3; 60,1— 2; D. S. X III 6,7 (por. Th. VII 60,4 razem z Ar. A v . 1073
na poparcie daty ucieczki Diagorasa u D. S.); D. L. I X 52; X . H G I 4,12; Plut. A le .
36,1— 4; Ar. R a . 1432.

KSIĘGA V

1 Th. VI 92,5 fin.; VIII 2,4; IV 64,5.


2 Isoc. 4,128.
3 Th. I 139,3; IV 85,1; X . H G II 2,23.
4 Th. VIII 64.5; X HG I 1,32; I 3,15; II 2,1— 2; D. S. X III 65,3— 4.
5 D. S. X III 70,4; X . HG I 6,4; I 1,6— 7.
6 GH1 94; 95; Paus. X 9,7— 10.
7 Plut. L y s . 18; D. S. X IV 10— 11; X I V 13,1; Arist. P o l . 127H38.
8 Th. IV 19,2— 3; X . HG II 4,30; D. S. X IV 6,3; Just. V 10.
3 D. S. X I 50,6; Lys. 33,7.
10 Th. IV 81,2— 3; D. S. X III 106,8— 9; 66,6; Plut. L y s . 15; X . L a c . 14; D. S. X IV 13;
Arist. P o l . 1270b35.
11 Arist. r.544; X . HG III 3,5— 11; Arist. P o l . 1270a23; 1271a29.
F
12 Th. II 41,3; Isoc. 4,18.
13 Plut. L y s . 14; 19; GHI 99; X . H G II 2,9; D. S. X IV 34.
14 Lys. 12,43; 12,71; Arist. A t h . 34,3; 35,1— 2 („z jednego tysiąca” — może zepsuty
tekst); X . H G II 3,2 i 11; D. S. X IV 3— 4; Plut. L y s . 15. Chronologia jest sporna; jeśli
chodzi o daty tu podane por. niżej notka 20.
15 Arist. A t h . 34,3; X . HG II 3,32 i 34; Lys. 13,35— 37.
16 X . HG II 3,13— 56; Arist. A t h . 28,4; 32,2; 33,2; 34,3; 36— 37; Th. III 82,8.
17 X . H G II 4,1— 24; Plut. L y s . 27 fin.; H e l i. O x y 12,1; Arist. A t h . 37— 38,1 (gdzie
Księga V 7 99

kolejność wydarzeń jest pomylona); D. S. X IV 32— 33,5; S c h o l. Aeschin. 1,39 (epita­


fium).
18 X . HG II 4,25— 29; Plut. L y s . 19— 21; D. S. X IV 33,5.
19 Arist. P o l . 1271a38; A t h . 38; X . HG II 4,29— 39; Plut. L y s . 21; D. S. X IV 33,6.
20 Marsz demokratów w dniu 12 Boedromion, tj. pod koniec września r. 403/402
(Plut. 349 d; Arist. A t h . 39,1). Wyprawa Pauzaniasza we wrześniu, a Libysa, który
jako nauarcha został następcą Lizandra, w sierpniu r. 403 (D. S. X IV 10 Lizander
nauarchą w r. 404/403). Walki o Munichiię w maju/czerwcu 403 r. (X. HG II 4,25 wspo­
mina „owoce”). Okrucieństwa Trzydziestu w czasie poprzedzającym te walki ośmiu
miesięcy, tj. mniej więcej od września r. 404, kiedy to można umieścić śmierć Thera-
menesa (X. HG II 4,21 i II 4,1 por. Arist. A t h . 37,2). Zajęcie Fyle „gdy zima r. 404/403
już się zaczęła”, koło stycznia/lutego r. 403 (Arist. A t h . 37,1). Ustanowienie Trzydziestu
Tyranów i ich urzędników, wśród nich również archonta-eponyma, zbiegło się za­
pewne z początkiem attyckiego roku 404/403, wypadającym w lipcu r. 404 (Arist. A t h .
35,1; X . HG II 3,1 może wersja prawdziwa, choć zapewne miejsce interpolowane,
oraz D. S. X IV 3,1).
21 X . HG II 4, 2, 4, 8, 10 26— 27 i III 1,4 oraz Arist. A t h . 38,2 (h i p p e i s ); X . HG II 4,
2, 10, 23 i Arist. A t h . 36, 1; 38,1, a także 39,6 (Trz^y Tysiące); Arist. A t h . 40,3 f in . po­
nowny podział posiadłości).
22 Arist. A t h . 39; 40,1— 2; X . HG II 4,40— 42; And. 1,81; 87; 90; S c h o l. Aeschin. 1,39;
D. H. L y s . 32.
23 X . HG II 4,43; Arist. A t h . 40,4.
24 PI. A p.; P h d . 116 e; Ep. 7, 324 e; X . Ap.
25 X . HG III 4,2 i 7.
26 X . HG III 2,21— 31; D. S. X IV 17,4— 12; 34,1 (pod r. 402/ 401 i 401/400). W tekście
przyjęto chronologię Ksenofonta; Diodor datuje tu za wcześnie początek i koniec woj­
ny, a, co za tym idzie, także i śmierć Agisa.
27 D. S. X IV 17,9; 38,4— 5.
22 X. HG III 1,1; A n . I 4,2.
29 X. A n .; „JHS” 83,16; X . HG III 1,6; D. S. X IV 19— 31.
30 X. HG III 1,1— 2,20; D. S. X IV 35— 36— 37,4; 38,2— 3 i 6— 7; 39; 79,4—ó.
31 X . HG III 3,1— 4; Plut. Lys. 22; H e li. O x y . 2,1.
32 X . HG III 4,1— 2; Plut. L y s . 23.
33 X . HG III 4,2; 12; D. S. X I V 79,1— 2.
34 X . H G III 4,3— 4; III 5,5; Paus. III 9,1— 3; X . HG III 4,5— 28; IV 1,1— 41; H e l i.
O xy. 6— 8; 16— 17; D. S. X IV 79,2— 3; 80.
35 H e l i . O x y . 4; 10; 14; 15; D. S. X IV 79,6— 8; 81,4— 6. Chronologia działań wojen­
nych na morzu zależy od kolejności nauarchów spartańskich, którzy sprawowali do­
wództwo prawdopodobnie mniej więcej od sierpnia do sierpnia: Faraks r. 398/397
( H e li. O x y 2,1; D. S. X IV 79,4; X . HG III 2,12— 14); Archelaidas r. 397/96 ( H e li. O x y . 4,2;
Polyaen. II 8); Pollis r. 396/395 ( H e li. O x y . 4,2; 14,1); Chejrikrateą r. 395 ( H e li. O x y .
14,1; 17,4); Pejsandros, który zastąpił Chejrikratesa na jesieni r. 395 (X. HG III 4,29).
Flota Konona prowadziła działania już w r. 398/97 ( H e li. O x y . 2,1; X . HG III 2,12— 14;
D. S. X IV 39 i 79, który łączy działania z kilku lat w ciągu dwóch lat 399/398 i 396/395);
fragmenty H e l i . O x y . 4,2 odnoszą się prawdopodobnie w przybliżeniu do sierpnia
r. 396, a powstanie na Rodos miało miejsce zapewne przed sierpniem r. 395, kiedy
Chejrikrates objął dowództwo po Pollisie, ale w tym §amym roku, co wojna między
Fokidą a Beocją ( H e li. O x y . 10 i 14,1).
36 H e li. O xy. 11,1; 12,1— 2; 13; por. 2,2— 3; X . HG III 5,1— 5; D. S. X IV 81,1; Plut.
800 P rzy p isy

Ages. 15; Paus, I ll 9, 8 twierdzi, że Ateńczycy Kefalos i Epikrates wzięli złoto per­
skie; G H I 101; 102.
37 X . HG III 5,17— 25; Plut. L y s . 28— 29; D. S. X IV 81.
38 D. S. X I V 82— 83,1; X . H G 2,1— 2; Plut. C im . 19.
39 X . HG IV 2,9— 18.
40 X . HG IV 2,18— 23; IV 3,1; D. S. X I V 83,2; Lys. 16,15; G H I 104— 5.
41 X . HG IV 3,1— 19 (zaćmienie pozwala ustalić ściśle jeden punkt w chronologii);
Plut. A g e s . 16— 19; D. S. X I V 83,3— 4; 84,1— 2.
42 X . HG IV 3,20— 21; IV 4,1— 18; IV 5— 6; IV 7,1; D. S. X IV 86; 91,2. Chronologia
wojny niepewna w szczegółach.
43 X . HG 4,14; IV 5,11— 17; D. S. X V 44; Nep. 1; Arr. T a c t . 3; X . HG IV 6,7— 11;
IV 4,19; IV 7; D. S. X IV 97,5.
44 X . HG IV 4,1— 6; IV 5.1; IV 8,34; D. S. X I V 86,1; 91,3; 92,1; And. 3, 26— 27.
45 X . HG IV 3,10—12; ,1V 8,1— 2; D. S. X IV 83,4— 7; Nep. Con. 4; Plut. L y s . 6 f i n .
46 X . HG IV 8'3— 10; D. S. X I V 84,3— 5; 85, 2— 4; G H I 107.
47 GC 157 (sporne jest datowanie federalnych monet Rodos ltd.); X . HG IV 8,10— 12;
15; G H I 103; 108— 110.
48 X . HG IV 8,12— 17; D. S. X I V 85,4; D. 20, 70; G H I 106; Paus. VI 3,16.
49 And. 3; F G r H 328 F 149 b (Filochoros).
50 H e l l . O x y . 1— 2; X . HG III 5,16; And. 3,15; Ar. E c . 197 (wystawione w r. 392); L y s .
28,2— 5; X . HG IV 8,4 f i n .
51 X . HG IV 8, 17— 24; D. S. X IV 97,1— 4; 99, 1— 3.
52 X . H G IV 8,25— 27; V 1,7; D. S. X I V 94,2; D. 20,59— 60; G H I 114.
53 Ar. Ec. 815; 825; X . H G IV 8,28— 30; D. S. X IV 94,3— 4; 99,4— 5; Arist. A t h . 41,3.
34 X . HG IV 6,14; IV 8, 31— 39; V 1,24; D. S. X I V 98.
55 X . HG V 1,25— 31; D. S. X I V 110; Polyaen. 2,24; G H I 116.
58 X . HG V 1,32— 36.
37 F G r H 115 F 103 (Teopomp); D. S. X IV 110,5; X V 2— 4; 8— 9; 18; Isoc. 4,134.
58 Isoc. 4,120— 5; X . HG IV 2,5; Plut. A r t a x . 22.
59 D. S. X V 19,4; X V 5,1; X V 31,3; F G r H 115 F 321 (Teopomp); X . HG V 1,33; Plut.
A g e s . 20.
60 X . HG V '2,20— 22; D. S. X V 31,2— 3; X . HG V 2,9 f in . ; D. S. X V 5,2— 3.
81 X . HG V 2,1— 10; V 3,10— 17 i 21— 25; D. S. X V 5,3— 5; 12.
62 X . HG V 2,12 i 18— 19; GC 198.
83 G H I 111; D. S. X IV 92,3; X V 19,2—3 ; P. O x y I 36 nr 13 (przymierze Teb z Chal-
kidejczykaimi przeciw Amyntasowi, prawdopodobnie w czasie wojny korynckiej);
X . HG V 2,11— 24; 37— 43; III 1— 9; 18— 19; 26; D. S. X V 19,3; 20,3; 21— 23,3.
84 X . HG V 2,25— 36; D. S. X V 20,1— 3; Plut. P e lo p . 6; A g e s . 24.
85 X . HG V 3,27; D. S. X V 23,3— 5; X V 1,3— 4.
88 D. S. X III 19,4; 33; 34,6; Plut. N ie . 28; Th. VI 20,3— 4; VII 55,2; VIII 96,5; X . HG
I 1,27.
87 D. S. X III 43— 44; 54— 63 ; 75.
88 D. S. X III 79,8; 80— 81; 85— 91; H a r v a r d S t u d ie s i n C l a s s i c a l P h i l o l o g y , S u p p l,
v o l. I (1940), 247.
89 D. S. X III 91— 96; Arist. P o l . 1305a27.
70 D. S. X III 108— 14; w warunkach dyktowanych przez Kartaginę klauzula oddająca
Syrakuzy pod panowanie Dionizjosa (D. S. X III 114,1) jest prawdopodobnie apokry­
ficzna.
74 G H I 108; 133; 136; D. S. X IV 7— 9; 10,4; 15,3; 53,4; 65,2— 3; 66,5; Polyaen. V 2,11;
14; Cic. R e p . ÏIÏ 43: nihil populi et unius erat populus.
Księga V 801

72 D. S. X I V 7,6; 14— 16,1; 18; 44,2— 7; 10,2— 3.


73 D. S. X IV 41,2— 6; 42— 43; 44,1— 2; 58,2.
74 D. S. X IV 46,1— 5; 47— 50; Polyaen. V 2,6.
75 D. S. X I V 51— 53.
76 D. S. X I V 54— 63.
77 D. S. X I V 63,4; 64— 75.
78 D. S. X I V 75,1— 4; X V 74,3.
79 D. S. X IV 76— 78; 88; 90,2— 4; 95— 96.
80 D. S. X I V 87; 90,4— 7; 91,1; 100— 108; 111— 112; Str. 261.
81 D. S. X V 13— 14; F G r H 115 F T28c (Teopomp); Str. 226; 241; S I G
82 D. S. X V 15— 17; 24; 73; Just. X X 5; Ael. VH X II 61.
83 D. S. X III 81,4— 84 (bogactwo Akragas); X IV 53,2; 65,2; Ael. VH I 20; Arist. P o l.
1313b26; [Arist.] O e c . 2,20.
84 GC 188; Isoc. 3,23; D. S. II 5,6; X IV 42,5; Plut. D i o 14.
89 GC 128; 186.
88 D. S. X V I 5,4; PI. E p . 7,331 d ; G H I 108; 133; 136; D.
Chr. 37,21.
87 Plut. D i o 5; Lys. 33; Isoc. E p . 1; P h i l . 65; A r c h . 44— 45.
88 D. S. X IV 66,5; Polyaen. V 2,20.
89 X . HG V 4,2— 18; Plut. P e l o p . 7— 13; D. S. X V 25— 27.
99 X . HG V 4,19— 34; Plut. P e lo p . 14; D. S. X V 29,5— 7; 32,2.
91 D. S. X V 31— 34,2; X . HG V 4,35— 59; Plut A g e s . 25; Polyaen. II 1,2.
92 X . HG V 4,42— 46; Plut. P e lo p . 15— 18.
93 Patrz wyżej s. 414 i 543; H e l i . O x y . 11; 12,2; D. S. X V 80,2; IG VII 2408; Paus. IX
13,6; Isoc. 14,8— 9; X . H G V 4,63; VI 1,1; GC 158; Arist. P o l . 1321*29 dowodzi, że w Te-
bach niektórzy ludzie oddający się najniższym zajęciom pozbawieni byli praw oby­
watelskich.
94 Isoc. 4,104; GHI 118; 121—2 ; 123 (w tekście nie przyjęto poprawki, która określa
pokój królewski jako „pokój powszechny”) ; D. S. X V 28,2— 5; 29,7— 8.
95 D. S. X V 28,3— 4; G H I 126 w. 19 i 23; 133 w. 11; 144 w. 33; Accame, L a L e g a A t e -
n ie n s e230 (inskrypcja).
96 D. S. X V 28,4; Aeschin. 2,20; H G 1 124 w. 25.
97 X . HG VI 2,9; C I A II 17 w. 45; 65 w. 15; 62; Harp. s. v. s y n t a x is ; [D.] 49,49.
98 GHI 123 w. 51; w. 41.
99 G H I 127; 144 w. 12; 1147 w. 12.
i»° GHI 123 w. 79; 124; 125; 126 i „Hesp.” 9, 321; 127; D. S. X V 30; 34,3— 36; X . HG
V 4,60— 66; Plut. P h o c . 6; Nep. T i m o t h . 2; Polyaen. III 10, 4,6,12,13,16,17; III 11, 2,11
101 D. S. X V 30; X . HG V 4,64; D. S. X V 29,7; Plb. II 62,6; IG II2 1604, 1611.
102 Plb. II 62,6— 7; F G r H 323 F 8, 328 F 41,46; D. 50,8— 9; Poll. VIII 130; D. 22,44,
gdzie niektórzy są zdania, że jest to 300 talentów wpłacone za archonta Nausinikosa
(378/377), inni — że jest to suma wszystkich e is p h o r a i od r. 378« do 355, podczas gdy
inni jeszcze poprawiają na 1300 talentów. Druga interpretacja prowadziłaby do przy­
jęcia jako przeciętnego wpływu sumy 13 talentów rocznie tj. podatku 0,2%, a zatem
wysokości zgoła znikomej w porównaniu do ściąganych rzeczywiście i proponowanych
e i s p h o r a i 200 talentów i 60 talentów (Th. III 19; D. 3,4), pobierania przez Dionizjosa

20% rocznie (Arist. P o l. 1313b27), a także w stosunku do wielkości floty ateńskiej


w tych latach. X . HG V 4,66; Isoc. 15,109; 120.
103 X . HG V 4,56— 57; D. S. X V 30; X . HG VI 1,1— 19; 2,1. Tagos, patrz wyżej s. 186.
104 X . HG VI 2,1 Isoc. 15,109; GHI 128; Aeschin. 3,243; Nep. T im o th . 2.
802 Przypisy

105 X . HG VI 2,2— 38; D. S. X V 45— 46,3; 47; X . HG VI 1,19; 123 w. 111; 129;
[D.] 49,9— 24; „Hesp.” 9, 323.
106 [D.] 49,14; „A J A ” 40, 461; X . HG VI 3,1; D. S. X V 46,4— 6; Isoc. 14; Paus. IX 1,8;
„Hesp.” 8, 3 (inskrypcja honoryfikacyjna na cześć Thrasybulosa z Kollytos) może od­
nosić się do stosunków z Tebami.
107 X . HG VI 3,2— 18; D. S. X V 50,4 (X V 38 odnosi się prawdopodobnie do pokoju
z r. 371); D. 9, 16; Aeschin. 2,32.
108 X . HG VI 3,19— 4,3; D. S. X V 50,5; Plut. A g e s . 27— 28.
103 Patrz Aneks 5.
110 X . HG VI 4,4— 15; D. S. X V 55— 56 (z błędami jeśli chodzi o całość kampanii, ale
wartościowy dla bitwy); Plut. P e l o p . 20— 23; Polyaen. II 3,2,3 i
GHI 130.
111 X . HG VI 4,16— 26; Plut. A g e s . 29.
112 X . HG VI 5,1— 3; D. S. X V 30,2; Aeschin. 2,70.
113 X , HG VI 5,3— 9; VII 2,2— 3; D. S. X V 40 (antydatowane przez D. S.); 58; Plut.
A g e s . 38; A g i s 5 odnosi się prawdopodobnie do czasów późniejszych.
114 X . HG VI 4,20— 32 (por. VI 1,19); D. S. X V 57,2; 60; X . HG VI 1,5,12; Isoc. 5,119;
8,118.
115 D. S. X V 57,1; X . Ages. 2,24; HG VI 5,23. Co do chronologii patrz Aneks 6.
116 D. S. X V 57,3— 59; 62,1— 3; X . HG VI 5,6— 22; A g e s . 2,23; D. 16,12.
117 X . HG VI 5,23— 32; 49— 52; VII 2,2; D. S. X V 62,4— 65; X . A g e s . 2,24; Plut. A g e s .
31— 32; .24— 25; Polyaen. II 1, 14, 15,27, i 29.
p
lo
e
P
118 X . HG VII 1,15— 22; D. S. X V 68— 69.
1,9 D. S. X V 66,1— 2; 72,4; Plut. P e l o p . 24; A g e s . 34; Paus. IV 26— 27; VIII 27,1— 8;
GC 166.
120 X . HG VI 3,7— 9; Isoc. 4,18; 110— 17; 126— 8.
121 X . HG VII 1,23— 32; D. 23,141; D. S. X V 70,1— 2; 72,3; Plut. A g e s . G H I 131
w. 41.
122 D. S. X V 57,1; GHI 137; Lerat LesLocriens d e I’o u e s t
81,1; III 105,1; X . HG IV 6,4; Plut. P e l o p . 24; X . HG VI 5,6— 9; D. S. X V 59; GHI 132;
GC 165.
123 X . HG VII 1,22; 5,4; 1,39; Plut. P e l o p . 26; X . HG VI 4,33— 34; VII 3,11; D. S. X V
67,3— 4; G H I 147; IG II2 175.
124 D. S. X V 71; 75,2; Plut. P e lo p . 27— 29; Aeschin. 2,27— 29; Paus. IX 15,1— 2.
125 X . HG VII 1,33— 40; Plut. P e lo p . 30— 31; D. S. X V 76,3; D. 19,137; 23,150; GHI
136.
126 Isoc. 14,20 i 37 (Oropos); X . HG VII 4,1; D. S. X V 76,1; Plut. D e m . 5; Arist.
R h e t . I, 1364a19; X . HG VII 4,2— 12 (Arkadia i Korynt), por. D. S. X IV 92,2.
127 D. 16,2; X . V e c t . 3,7; Isoc. 15, 108— 12; D. 2,14; 15,9; Din. 1,14; Polyaen. III 10,9, 14;
Arist. R h e t . II, 1384b32; [Arist.] Oec. 1350a23; 1351=18.
128 X . HG VII 1,41— 44; D. S. X V 57; Paus. IX 15,2 i 4.
129 X . HG IV 6,1; VII 1,42— 43; D. S. X V 49,2— 3; 75,2.
130 X . HG VII 1,44— 46; 2,11— 15; 3,1— 12; D. S. X V 70,3.
131 Plut. P e l o p . 31— 35; D. S. X V 80— 81; Nep. P e l. 5; „Rev. Arch.” 1939, s. 126;
S I G III 176.
132 D. S. X V 78,4— 79; Isoc. 5,53; G H I 141.
133 D. S. X V 79,2; Paus. IX 15,3.
134 X . HG VII 4,12— 5,5; D. S. X V 77— 78,3; 82,1— 4; Paus. VIII 8,10.
135 X . HG VII 5,6— 17; D. S. X V 82,5— 84,3; Plb. IX 8; Plut. A g e s . 34; M o r . 346 c;
Polyaen. II 3,10.
Księga V 803

136 X . HG VII 5,18— 27; D. S. X V 84,4— 87; Paus. VIII 11; Polyaen. II 3,14; Arr.
T a c t. 11,2.
137 D. S. X V 57,1; 79,3— 6; Paus. IX 15,3— 6; X . HG VII 1,42; Plut. T i m . 36; Aeschin.
2,105; Str. 401 (Eforos); Nep. E p a m . 10,4.
138 D. S. X V 89,1— 2; 94; Plut. A g e s . 35,3— 4; Plb. IV 33,8; GHI 145 (niekiedy datowa­
na wcześniej).
139 GHI 144; 147; D. S. X V 94.
140 D. S. X V I 7,2; D. 8,74; Aeschin. 3,85; X . HG VII 5,4; D. S. X V I 23— 24; Arist.
P o l . 1304a10; Paus. X 2,1— 3; II. II 517. Chronologia jest sporna; dla przyjętej w tekście
por. „JHS” 57, 44.
141 D. S. X V I 25; 27— 30; Aeschin. 3,118; Isoc. 5,54— 55.
442 G H I 142; Just. X V I 4.
143 Hyperid. 3,1 col. 18; D. 18,102; S c h o l. A e s c h i n . 1,53; 164; GHI 146; 144; [ID.]
50,15.
444 G H I 147; D. S. X V 95; Polyaen. VI 2; Aen. Tact. 11,13; D. 23,150; Aeschin. 2,29;
Polyaen. III 10,8; GHI 143; D. S. X V I 2,6; 3,3; 3,5.
145 [D.] 50,6; D. 23, 158 n.; [D.] 50,21; D. 23,170 n.
446 G H I 153; 154; Aeschin. 3,85 i D. S. X V I 7,2 (Eubeja); D. 22,14; D. S. X V I 8,2— 3
(Amfipolis); D. 1,8; [D.] 7,27; D. 2,6; F G r l l 115 F 30 Teopomp); GHI 151; D. 23,173
(Chersonez); D. S. X V I 7,3— 4 (wojna sprzymierzeńców trwała „trzy lata”, 358/357—
356/355; por. X V I 22,2 i „Hesp.” 8, 14);XVI 21,1; D. 15,3,19,16; G H I 155; GHI 150 (Amfi­
polis); D. S. X V I 14 (Tessalia).
147 „Hesp.” 8, 12 (Chersonez); D. S. X V I 21— 22,2; GHI 152; 156; I G II2 1611 (lista
floty); I G II2 1612 w. 227 (okręty przed bitwą pod Embatami); D. 4,35 (Potidaja); 6,20;
S c h o l. D. 3,28,33.
148 D. 18, 234; Aeschin. 2,72.
149 D. S. X V I 5; Plut. D i o 1— 10; Arist. P o l . 1312a4.
150 P1< E P ' 316 c; 315 e __ 316 a; piut. D i o 11— 14; D. S. X V I 6,1— 4.

454 PI. E p . 316 d; 317 b.


452 Plut. D i o 22— 50; D. S. X V I 6,5; 9— 13; 16— 20; Nep. D i o n 7.
453 Plut. D i o 51— 58; D. S. X V I 31,7; 36,5; 45,9.
454 PI. E p . 353 d; Plut. T i m . 1.
455 D. S. X V I 15; Str. V 1,4; Just. X X III 1.
456 PI. E p . 7; brak jasności w szczegółach historycznego tła na Sycylii, podobnie jak
w końcowej części E p . 8, daje podstawy do odrzucenia autentyczności listu, choć wielu
uczonych uważa, że wyszedł on spod pióra Platona.
457 X . V e c t . 5,8; Isoc. 8,16.
458 Th. I 9,1— 2; 18,2 f i n .; 141,5; VII 55,2 (Syrakuzy i Ateny); D. 9,40.
459 IG VII 2407 (Kartagina); GHI 111 w. 10, 114 w. 18, 141 (handel); 112 (sprawy mo­
netarne); 113 (arbitraż); 115, 163, 167 (Spartokidzi); 139, 155 (Sydon i Karia); Isoc. 8,117
(Megara); najemnicy patrz niżej s. 771.
160 Isoc. 4,50; Aen. Tact. I, 9; 22,4; Arist. P1331a1
1267b23; 1330b24 (Hippodamos); Arist. P o l . 1331a24, bl (Agora); Aen. Tact. 17,5; D.
18,169.
161 Ar. P I. 180; D. 21,158; X . V e c t . 4,8; M e m . III 11,4; PI. R . 578 d; X . HG VI 1,3;
Ath. VI 272 oraz Arist. P o l. 1304a12; D. 23,211.
162 Hdt. VII 155 (Syrakuzy); Th. III 73 (Korkyra); VIII 40,2 (Chios: por. Polyaen.
III 9,23); Ath. VI 271 c (Bizancjum); Hes. O p . 470, 502, 573, 597, 608; Th. VII 27,5
i H e l i . O x y . 12,4 (wojna dekelejska); Th. I 55,1 (w stratach Korkyrejczyków wypadało
więcej niż trzech niewolników na jednego obywatela); Plut. N i c . 28,2; Isoc. 8,48 (Ate­
804 Przypisy

ny); Ath. VI 271 n. (Sparta); X . V e c t . 4,14— 17; PI. L g . 776 c — 778 a. Arist. P o l. 1259a38;
1259*22; 1326a18; 1330a26; X . O e c . 5,16.
163 E. JA 1400; PI. L g . 776 c — 778 a; Arist. P o l . 1259a38; b22; Arist. O e c . II 1350a13
wskazuje, że około r. 385 na jednego obywatela wypadało więcej niż dwóch niewol­
ników; Poli. VIII 130; Isoc. 17,49; Plut. N i c . 14,6; Hyperid. F r . 29 (por. X . V e c t . 4,42,
jeśli chodzi o niewolników tego rodzaju).
164 X . V e c t . 5,2; GHI 127; Th. III 82,1; Aen. Tact. 1,6; 10,3.
165 PI. A p . 32 a; Aeschin. 3,251; Ar. E c . 206; V o r s o k r . 66 B 245; Th. III 82,8; PI. L g .
744 d; Th. IV 21,2; X . V e c t . 1,1 (por. Isoc. 8,6— 7; Arist. P o l . 1320a33).
166 Arist. P o l . 1329al ; 1291b25; PI. L g . 744 e; Arist. P o l . 1330a6— 32; 1320a30; 1291b8.
167 Arist. P o l. 1337b9; 1278a7; 1321a29 (Teby); Isoc. 8,130.
168 Isoc. E p . 9,9; Isoc. 5,96,120; 4,168; 8,24; X . O e c . np. 16,12 (trzykrotna zmiana plo­
nów) ; Aen. Taot. 10,12.
169 Isoc. 4,42; X . V e c t . 1,6; D. S. X III 90,3; co do stanu liczebnego armii patrz Aneks
5; Gomme T h e P o p u l a t i o n o f A t h e n s , podaje dla r. 323 następujące liczby: obywateli
112 000, metojków 42 000, niewolników 104 000, razem 258 000. Bardzo ryzykowne są
obliczenia oparte na niekompletnych świadectwach dotyczących importu zboża i spo­
życia zboża.
170 Poli. VIII 130; X . V e c t . p a s s im , np. 4,19; IG IP 1579; Isoc. VIII 21. Opodatkowa­
nie bogatych w Atenach było, oczywiście, znacznie łagodniejsze niż nowoczesny sy­
stem podatków wyrównawczych i spadkowych.
171 Th. VI 24,3; Ar. E c . 197; X . V e c t . 1,1.
172 Hyperid. 3,3; Arist. A t h . 59,2; D. 24,20— 27; Arist. P o l . 1292a4.
• 173 Arist. A t h . 45,1 i 3; 59,2; Hyperid. 3,1 i Lycurg. 1,93 (Kallistratos); Polyaen. III
9,15,29.
174 Arist. A t h . 41, 2 f i n . (por. Pol. 1299b39; 1317b2); F G r H 115 F 105 (Teopomp o wo­
dzach); Isoc. 8,9 n.; 129; X . E q . M a g . 1,8.
175 Ar. P I . 181; Isoc. 15,111; 7,9; 8,44; D. 4,21; Polyaen. III 9,32 i X . E q . M a g . 9,3
(szkolenie najemników); D. 22,14; Arist. A t h . 41,3; 43,4 i 62.2.
176 Arist. A t h . 44,2; 54,3; 43,1; 47,2; Poli. VIII 113; Aeschin. 3,24.
177 D. 3, 10.
178 Isoc. 8, 130.

KSIĘGA VI

1 Hdt. I 56,3; Th. II 99; Hdt. VIII 137— 9; V 22; Isoc. 5,105 (Herakles); Str. 326 (Lyn-
kestaj); Plut. A l e x . 51,6; Kalléris. L e s A n c i e n s M a c é d o n i e n s I, ma słowniczek słów
mecedońskich; Th. IV 124, 1 f in . ; V o r s o k r . 85 B 2 (Thrasymachos). Liczba ludności na
r. 1951 w T h e S t a t e s m a n ’s Y e a r B o o k .
2 Th. II 99; Plut. A l e x . 15,3; Arr. A n . I 7,5; D. 18,235; Plut. A l e x . 42,2 (jako sędzia);
Arr. A n . III 26— 27 (zdrada); VII 11,6 (krewni); II. I 179; Arr. A n . II 6,2 (Rada); Pib.
V 27,6.
3 Th. II 100,2 i 5 (większe konie macedońskie pochodziły może od koni nesajskich
zdobytych w czasie wojen perskich, Hdt. VII 40,3; ich ciężką budowę odnajdujemy
w przedstawieniach na monetach macedońskich); X . HG V 2,12; 38; D. S. X IV 92;
X V 19,2; G H I 111; 129; Aeschin. 2, 32.
4 F G r H 72 F 4 (Anaksimenes) odnoszony przez niektórych do Aleksandra I; Aeschin.
2,26— 33.
Księga VI 805

5 Just. VII 5,2 (Filip w Tebach); G H I 143; 148; I G IV 2 1,94— 95 ( t h e o r o d o k o i) ; D. S.


X V I 2; Just. VII 4,5.
6 D. S. X V I 3— 4,1; Polyaen. IV 2,10, 17.
7 D. S. X V I 4,2— 7; Front. S tr a t. II 3,2.
« Just. VII 6,10; D. S. X V I 8,2; D. 1,8; [D.] 7,27; D. 2,6; F G r H 115 F 30 (Teopomp) ;
G H I 150; D. 1,5 (Pydna).
9 Polyaen. IV 2,19; D. S. X V I 14,1— 2; F G r H 115 F 34— 35.
10 D. S. X V I 8,3— 5; GHI 158; D. 6,20; 4,35; 23,107.
11 D. S. X V I 8,6— 7; Harp. s. v. Datos; St. Byz. s. v. Philippoi; GC 200; D. S. X V I 22,3;
G H I 157; Plut. A l e x . 3,8; GHI 159; Polyaen. IV 2,22 (Maroneja); D. S. X V I 31,6 (por.
34,4— 5); I G IP 130; F G r H 115 F 52 (Teopomp).
12 D. 6,20 dowodzi, że jeśli w stosunku do Potidai zastosowano a n d r a p o d is m o s (D. S.
X V I 8,5, gdzie tekst jest niepewny), to w każdym bądź razie Chalkidejczycy potrak­
towali w ten sposób tylko miejscową ludność tego miasta.
13 X . HG V 2,38 (Derdas z Elirnii niezależny) ; Arr. A n . IV 13,1 (chłopcy królewscy) ;
[Arist.]. O e c . II 1350a16 (Kallistratos) ; GC 200.
14 D. S. X V I 30,4— 31,2; 31,6; D. 1,9; 4,35; F G r H 115 F 78 (Teopomp); Polyaen. IV 2,19.
15 D. S. X V I 31,3— 5; 32,1— 2; 34,1— 2 (Pammenes); D. 23,183.
16 D. S. X V I 32,3— 33; 35,1— 3; F o u i l l e s d e D e lp h e s III 5,79 n. i 3. fase. C h r o n o lo g i e
d e l p h i ą u e 13 (n a o p o i o i ); co do chronologii patrz „JHS” 57,62; Polyaen. II 38,2.
17 D. S. X V I 34,3— 4; D. 16, np. 4 i 16.
18 D. S. X V I 35,3— 6 („przypadkowe” zjawienie się floty Charesa jest nieprawdopo­
dobne; słowo to odzwierciedla zapewne tendencję uniewinnienia Aten); F G r H 115 F
249 (Teopomp); Polyaen. IV 2,20 (prawdopodobnie w przeddzień bitwy); Paus. X 2,5;
Just. VIII 2,3.
19 D. S. X V I 37,3; 38,1; D. 1,13; Polyaen. IV 2,18; St. Byz. s.v. Philippoi; Isoc. 5,21;
F G r H 115 F 81,82 (Teopomp).
20 D. S. X V I 37; 38,1— 2; D. 4,17; S c h o l. Aeschin. 2,86 (Herajon Tejchos); D. 3,4;
15,26 (Bizancjum); 23,409 (Związek Chalkidycki); F G r H 115 F 101, 127 (Teopomp).
21 D. S. X V I 38,3— 39,7; Paus. VIII 27,9.
22 IG II2 1613 w. 297 (Sestos); IG II2 148 (Lokryda); F G r H 115 F 166 (Teopomp);
D. 18,234; IG II2 1613 (lista floty); D. 3,28; F G r H 328 F 154 (Filochoros); D. 3,4
( e is p h o r a ) ; F G r H 115 F 99; D. 4,35.
23 D. 14,5,9,11,36; D. 16,4— 6; 130— 31; D. 15, 11, 13, 19.
24 D. 23, 207— 10 (atak na Eubulosa i jego stronników).
25 D. S. X V I 52,3 (Artabazos); 40,6 (Egipt); 48,2; D. 15,5; D. S. X V I 42,7; 46,1 (Fo-
kion); 40,2 (Teby); por. GHI 160. Chronologia u D. S. jest bardzo nieścisła.
26 D. 1,13; 4,48; Isoc. 5,21; D. 1,12 i Schol. (Tesisalia); 2,11; Arr. A n . II 14,2 (Persja);
D. 4,34; [D.] 59,3; Aeschin. 2,72.
27 Suid. s . v . Demades; Plut. M o r . 1011b; F G r H 328 F 49— 51 (Filochoros); D. 3,37;
[D.] 59,3— 5.
28 D. S. X V I 52,9; Plut. P h o c . 12— 14; Aeschin. 3,87; D. 21,132.
29 F G r H 328 F 49— 51; IG II2 207; D. S. X V I 53; Suid. s . v . Karanos; D . 9,56,66;
19,267; Hyperid. F r . 76; D. 3,26 przedstawiając przesadnie zniszczenia na Chalkidyce.
39 Chronologia zależy od F G r H 328 F 49— 51; 156; D. 19,266; 21,197; 39,16; Aeschin.
2,12; zatarg między Demostenesem a Mejdiasem w czasie Dionizjów w marcu r. 348;
Aeschin. 3,58 i D. 19,10 (misja Ajschinesa).
31 D. 19,290 ; 5,5; różne liczby podają D. 19,266 i F G r H 328 F 49— 51.
32 Aeschin. 2,12— 18; D. S. X V I 56— 58.
33 D. S. X V I 59,1; Aeschin. 2,132; D. 19,322; miesiąc, w którym działał Falajkos, był
806 Przepisy

to albo wrzesień, albo luty, a ten ostatni lepiej tłumaczy pośpiech, z jakim Ateńczycy
wyprawili swych posłów.
34 D. 19,40; Aeschin. 2,82.
35 O szczegóły tej debaty spierali się Demostenes i Ajschines w swoich mowach
De f a ls a le g a t io n e , a w nauce spór ten trwa nadal. Punkty pewne to Aeschin. 3,69;
2,82; 3,73; [D.] 7,14; 12,2; F G r H 115 F 164— 6 (Teopomp).
36 Isoc. 5,74 (Peloponez); Aeschin. 2,90; 137; D. 19,158 (traktat); 46; 125 (panika);
D. S. X V I 59.
37 Aeschin. 2,142; D. 19,325; D. S. X V I 60 (uchwała Amfiktionów); G H I 172; D. 19,128;
D. D e p a c e , napisana zapewne po debacie, przedstawia jego poglądy.
38 Isoc. 5,29; 106— 15; 154 (Filip); 73,129 (Ateny); D. S. X V I 60,3.
39 Aeschin. 1,169; D. 6,30; [D.] 6, 19— 27; 19,261.
40 D. 6,6; 17; 34— 36; Hyperid. 3,29 (Filokrates); D. 19,280 i S c h o l. do 290 (Proksenos);
D. 18,134 (Delos); 136; [D.] 7,18; 26; 30 (Python).
44 Did.in D. 8,8; D. S. X V I 44,1— 2 (Persja); Plut. D e m . 15.
42 I G II2 223 C 5; 1443 w. 13; Arist. A t h . 43,1; S c h o l. Aeschin. 1,77; F G r H 324 F 52
(Androidom); I G II2 1627, b. 352 (arsenał); 244 w. 13 i 505 w. 14; D. 19,89; Din. 1,62— 63
(areopag); D. 8,6 (Chersonez); GHI 167— 8; 170— 1; I G II2 1441; Plut. M o r . 845 n.
43 Patrz mój artykuł w „B SA ” 61.
44 Just. VIII 6: „ex multis gentibus nationibusque unuim regnum populumque con­
stitu ir; Did. i n D. 12,64 (Illiria); D. S. X V I 69,7; Arr. A n VII 9,2— 4; GC 201.
45 D. S. X V I 69,8; Arist. P o l . 1306a31; D. 6,22; 9,26; F G r H 115 F 208— 9 (Teopomp);
Just. IX 3,2; Isoc. E p . 2,20.
46 [D.] 7,32; D. S. X V I 69,8; D. 6,22; S I G 222, 223; Ath. X III 591 b; Did. i n D. 4,1;
D. 19, 294— 5; 260; D. S. X V I 63,4.
47 [D.] 7,32; F G rH 115 F 206— 7 (Teopomp); Just. VIII 6,4; D. S. X V I 72,1; GHI 173;
F G rH 69 F 2 (Antypater).
48 D. 5,15— 23. Nadzieje Demostenesa na pozyskanie Teb są nieraz umieszczane wcze­
śniej w czasie, ale patrz D. 5,18; 6,9— 12; 19; 14,33; 16,4— 5; 25; 31; 18, 36; 43; 188;
19,81; 20,109. D. 19,326 i 54,3 (garnizony); D. 9,34; 72 (Korynt); 48,24 (Akamania);
9,72 (Peloponez); S c h o l. Aeschin. 3,83; I G II2 224— 5.
49 G H I 165 (Hermias); D. S. X V I 52,1— 8; D id . i n D. 4,60; 6,51; 8,26.
50 D. S. X V I 71,1— 2; Str. 320 f in . ; F G r H 115 F 110 (Teopomp).
51 D. 8,24 (okup za bezpieczny przejazd); 8, 3, 7, 8, 39, 48, 60, 61; 9,20, 28, 29, 70;
Aeschin. 3,83; Arist. R h e t . 1386a13 (Diopejthes); D. 9,71; [D.]10,34.
S c h o l.
52 Plut. P h o c . 15; F G r H 103 F 19 (Charata;); 328 F 159— 60 (Filochoros); S c h o l.
Aeschin. 3,85; 103; D. S. X V I 74,1; Aeschin. 3,95; IG II2 230; D. 18,83; Plut. D e m . 17.
53 F G r H 328 F 33— 56 (Filochoros o Perinthos itd.); Paus. I 29,7; D. S. X V I 74,2 — 76,4;
Arr. A n . II 14,5.
54 [D.] 12 (zawiera istotę rzeczy, choć nie przytacza dosłownie); F G r H 328 F 55.
55 F G r H 328 F 162 z komentarzem co do datowania; D. S. X V I 77,2— 3; G H I 175
i IG II2 232— 5; Plut. P h o c . 14; M o r . 848 e (Efialtes); Front. Strat. I 4,13.
56 D. S. X V I 77,3 (pokój z Atenami jest fikcją); Just. IX 2— 3; Front. S tra t. II 4,20;
II 8,14; F G r H 493 F 6 (Aristokratos); Did. i n D. 13,3.
57 Aeschin. 3,222; F G r H 328 F 56 (Filochoros).
58 Chronologia jest sporna, a niektórzy umieszczają wszystkie posiedzenia między
kwietniem a wrześniem r. 339. Aeschin. 3, 113— 31; D. 18,143— 52; S I G 249 w. 46.
39 F G rH 328 F 56 b (Filochoros); 135 F 20 (Marsyas); 115 F 328 (Teopomp); D. 18,
168 n.; Aeschin. 3,140; D. S. X V I 84— 85,4.
Księga VI 807

60 IjG I X 1,316 (Termopile); GC 202; Aeschin. 3,148; Plut. D em . 18,3 Phoc. 14,8
(por. 16,1).
(il Polyaen. IV 2,8,14; Plut. P h o c . 16,1— 3 (propozycja Filipa jest na ogół identyfi­
kowana z wcześniejszą z Aeschin. 3,148 i Plut. D e m . 18,3); F G r H 115 F 235 (Teopomp).
62 Uzbrojenie greckiej jazdy patrz. X . E ą . 12. Co do takiej interpretacji taktyki
Filipa por. „Klio” 31 (1938) 201. Polyaen. IV 2,2,7; D. S. X V I 85,5— 86; Plut. A l e x .
9,2— 4; D e m . 19,2; P e lo p . 18,7; Paus. VII 6,5; D. 18,264; Plut. M o r . 894 a; Just. IX 3,9;
Arr. T a c t . 12,6 (falanga); 16,6 (szyk klinowy jazdy). I*ew spod Cheronei stoi praw­
dopodobnie na grobie 254 Macedończyków, którzy zginęli walcząc pod osobistym
dowództwem Filipa.
63 D. S. X V I 87— 88,2; Plut. M o r. 843 n.; Ph oc. 16,4; Pib. V 10; Just. IX 4; Arist.
A th .62,2.
64 Paus. I 9,4; Isoc. E p . 3; „BCH” 73, 259 (Str. 419 i 427 myli się, jak się zdaje, mówiąc,
że Amfissa została zburzona); Plb. IX 28,6; 18,14; D. S. X V I 89,1— 2; Plut. P h o c . 16,5.
es G H I 177, 179, 183, 192; IG IV2 1,68; [D.] 17, 8, 10, 15, 16, 19; D. S. X V I 89,3; Plb.
III 6,12; IX 33,7; Arr. A n . II 14,4; III 24,5; VII 9,5; Just. IX 5. Niektóre szczegóły są
bardzo sporne.
66 D. S. X V I 91,1— 2; X V II 5,3— 5; Polyaen. V 44,4; Plut. A l e x . 10,1; D. 18,113,248;
GHI 180; Plut. P h o c . 16,6.
67 F H G III 161 (Satyros F r . 4, „Filip zawT sze żenił się dla wojny”, rozumie lepiej po­
lityczny charakter małżeństw królewskich niż Teopomp, F r . 27, dla którego żony
Filipa, podobnie jak sławne kochanki Hyperejdesa, były symptomem rozpusty). Arist.
P o l. 1311b2; D. S. X V I 91— 94; Plut. A l e x . 9,5— 10.
88 Isoc. E p . 3,5; F G r H 115 F 27, 256 (Teopomp).
69 D. 1,22 (najemnicy); F G r H 115 F 249; Polyaen. IV 2,18; Plb. VIII 9— 10 i F G r H
115 F 224— 5 (hetajrowie); D. S. X V II 9,3 (szkolenie); Polyaen. IV 2,10.
70 Polyaen. IV 2,9; Str. 323 f in . (Nestos); Plb. V 10,1 (o stosunku Filipa do Aten).
71 Filip nie używał tytułu króla w stosunkach z greckimi państwami ani na swoich
monetach. W statucie Związku (GHI 177) ustrój Macedonii został określony jako „kró­
lestwo Filipa i jego potomków” i przeciwstawiony w ten sposób republikom Grecji.
Wdzięk Filipa — Hellena czarował greckich posłów; jego najmniej interesującą grecką
cechą charakteru było upodobanie do picia przy uroczystych okazjach, co znalazło
też odbicie w wielu zabawnych anegdotach. Jedna z nich, na przykład, opowiada, jak
wyśpiewywał po pijanemu część wstępną pewnej ateńskiej uchwały, delektując się
imieniem swego wroga: D e m o s t h e n e s D e m o s t h e n o u s P a i a n i e u s (Plut. D e m . 20; por.
D. 19,308; Aeschin. 2,52; D. S. X V I 87).
72 Isoc. 5,29 (oświecenie); 5,105, 109, 111, 115, 127 (Herakles); Isoc. E p . 3,4 (umiło­
wanie sławy); Plb. X V III 14,14; Plut. M o r . 178 a; 179 c; Plb. I X 29 i 33 (sprzeczne
poglądy na Filipa).
73 Seyl. 17 (Etruria); Appian I t a l. 8 (Veii); D. S. X IV 93; Plb. III 24 (Kartagina);
D. S. X V I 69,1; Liv. VII 27,2. <
74 Arist. P o l. 1306a23; Plut. T im . 3— 13; 16,1; D. S. X V I 65— 70,3; F G rH 255,4 (P. Oxy.
12). Chronologia kariery Timoleona jest niepewna.
75 Plut. T im . 22,3— 29; D. S. X V I 70,4— 6; 72,2— 73; 77,4— 81,2; „Hesp.” 21,13.
76 Plut. T im . 30— 34; D. S. X V I 81,3— 82,4.
77 Plut. T im . 23; 35; 39,3 (osadnicy); D. S. X V I 83,2,5; 83,1; Plut. T im . 24,3; 38,2;
39,3— 4 (ustrój); D. S. X V I 70,5; 82,4,6; Nep. T im . 3; GC 191.
78 Plut. T i m . 37— 39; D. S. X V I 90,1.
79 D. S. X V I 61,4; 88,3; F G rH 115 F 232— 3 (Teopomp); Str. 280; Paus. III 10,5;
808 Przypisy

VI 4,6. F G r H 115 F 382; GHI 1334— 5; GC 195; Aesehin. 3,242; Str. 280; Liv. VIII
17,24; Jusit. X II 2— 3,1.
80 Arist. P o l . 1327b33.
81 X . HG VI 4,3; VIÏ 4,3 (d a i m o n i o n ); Nep. A l c i b . 11,1; Pib. VIII 9— 11 (o Teopom-
pie).
82 Pib. I X 1,4; X II 25 F; X II 28,10; D. S. IV 1,2; V 1,4; X V I 1 (oparte na p r o o e m iu m
Eforosa) ; X V I 76,5.
83 Ktezjasz, patrz. P. O x x j X X II 2330. Ar. E c . 557; 1155; V i t a 10 i Platonius D i f f .
C o m . I 8, jeśli chodzi o związek z nową komedią.
84 PI. L g . 967 d.
85 P P F 10 F 4, 15 (Krates).
86 Richter Sc. ryc. 499, 659— 663 (Ejrene); 170, 444, 664— 665, 667 (Hermes); 668— 672
(Afrodyta); 673— 675 (Apollo); Plin. H N X X X V I 20; Luki anos E r o t e s 13; E i k o n e s 6
(Afrodyta).
87 Arist. P o e t . 1454b9 (malarze portretów); Richter S c. ryc. 228, 313— 314; 697— 702;
720— 722, 729— 730, 735 (Mausoleum); 739, 742— 743 (Apoksyomenos) ; 176, 399, 400, 748
(Sarkofag Aleksandra); Plin. H N X X X I V 61— 65 (Dizyp); Plut. A l e x . 4,2; Herondas IV
56 nn.
88 Rozboje itd.: [D.] 12,2— 3; 17,19; D. S. X V I 62— 63; Plut. T im . 1,3; 22,6. Wiara
i przypadek: X . E q . M a g . 9,8; Plut. T im . 16; 21,3— 4; 30,5; 8,1 (znaki, wróżby itd.);
12,6; 26.
89 D. S. X V II 17,2; Plut. A l e x . 10,8; Just. IX 7,12; D. S. X V II 16,2; St. Byz. s . v .
Alexandreiai.
90 Ciągłość przymierza wynika z powszechnie przyjętych zwyczajów tej epoki,
z określenia w statucie Związku: „królestwo Filipa i jego potomków” (GHI 177 w. 11),
jak również ze wzmianki o „pokoju i przymierzu” u Arr. A n . III 24,5. D. S. X V II
2— 5,2; Polyaen. IV 3,23 (stopnie te nazywano „drabiną Aleksandra”); Plut. D e m . 22;
P h o c . 16,8; Aesehin. 3,160; GHI 183; Arr. A n . I 1,1— 3; Curt. VI 11,20 (prawo o zdra­
dzie).
91 Arr. A n . I 1,4— 13; D. S. X V II 8,1; Plut. A l e x . 11,3— 5.
92 Łodzie z wydrążonych pni drzew są jeszcze dziś w użyciu w Albanii. Arr. A n .
I 2— 4. Granice cywilizacji nie sięgały dalej niż do Dunaju aż do czasu wypraw Tra-
jana.
93 Arr. A n . I 5— 6. Illirowie zabijali na ofiarę przed bitwą chłopców, dziewczęta
i barany.
94 Arr. A n . I 7— 9; D. S. X V II 8— 14; Plut. A l e x . 11,6— 12; Polyaen. IV 3,12; Just. X I
3,7— 11; Pib. X X X V II I 2,13. Liczba jeńców, ta sama u D. S. i Plut. A le x . , odpowiada
siłom wojskowym Teb (patrz Aneks 5).
95 Arr. A n . I 10; D. S. X V II 15; Plut. A l e x . 13; D e m . 23; P h o c . 17; Din. 1,10.
96 Co do liczb patrz Arr. A n . I 11,3; D. S. X V II 17,3; Plut. M o r . 327 d; Pib. X II 19;
„A JP ” 56, 362 w. 149— 154 (monety); GC 204. Arr. A n . I 11,3— 12; D. S. X V II 17— 18;
Plut. A l e x . 15; Just. X I 5. Co do włóczników macedońskich patrz Arr. A n . I 2,5;
II 8,9.
97 Arr. A n . I 13— 16,3; D. S. X V II 19— 21; Plut. A l e x . 16; Just. X I 6.
98 Arr. A n . I 16,4— 29; D. S. X V II 21,7— 28; Plut. A l e x . 17— 18,1.
99 D. S. X V I 91,2; X V II 24,1; G H I 191 w. 6 (wyzwolenie; o Filipie wspomina się
zapewne jako o wyzwolicielu; „Aleksander i Grecy”). Arr. A n . I 17,10 (Efez); I 18,2
(Alkimachos) ; GHI 184— 186 (Priene); 191 w. 99 (Eresos); O G I 2 w. 29 i 31 (h o m o n o ia );
223 w. 23 (Erythraj); „A JP ” 56, 361 w. 6 (Kolofon).
100 Arr. A n . II 2,2 (Tenedos; Arr. A n . II 1,4 jest mniej dokładny w sformułowaniu);
Księga VI 809

G H I 192 (Chios); 185 w. 15 (Priene); Arr. A n . I 17,10 (Efez), I 27,4 (Aspendos). Jako
hegemon Aleksander zwrócił później Mitylenie jej s y n t a k s is (Curt. IV 8,13).
101 Arr. .I 17,1,7; 23,4,7; 27,4; GHI 185 w. 11— 12 (danina); S I G 302 (ziemia kró-
n
A
lewska).
102 Isoc. E p . 3,5 ; Arr. A n . I 24,6; 26,1 ; 27,4; Plin. NH V 116— 118; Curt. IV 8,13 (póź­
niej ziemia podarowana Mitylenie).
i«2 Arr. A n . II 1— 4; D. S. X V II 29— 32,2; Plut. A le x . 18— 19; Just. X I 7— 8; Curt.
III 1,14— 24.
i°4 Arr. A n . II 5— 14; D. S. X V II 32— 39; Plut. A le x . 20— 21; Just. X I 9; Curt. III
2— 13; Pib. X II 17— 22. Patrz Aneks 7.
485 Arr. A n . II 15— 24; D. S. X V II 40— 47; Plut. A l e x . 24— 25,3; Just. X I 10,6— 14;
Curt. IV 1,1— 15; IV 2— 4; Polyaen. IV 3,3— 4.
106 Arr. A n . II 25,1— 3; Plut. A l e x . 29,7; Curt. IV 5,1— 8 (pomylone z poprzednią
propozycją Dariusza). Curt. IV 1,34 (Antygon); Arr. A n . II 13,4 (Agis); D. S. X V II 48;
Curt. IV 1,38. Arr. A n . II 15,2 (posłowie greccy). IG II2 1156 (pierwsza lista efebii znana
dotychczas, r. 334/333).
Arr. A n . II 25,4— 27 (Gaza); D. S. X V II 48,7; Curt. IV 6,7— 31; Arr. A n . III 1— 5
(Egipt); D. S. X V II 49— 52; Plut. A l e x . 26— 27; Curt. IV 7— 8,9; Just. X I 11. Wewnętrzny
port przypominał jezioro w Pełli i jezioro Kerkenitis.
108 Zachariasz IX 3— 4; GC 207.
109 Arr. A n . III 2,7; III 6; Plut. A l e x . 29; Curt. IV 3,11— 16.
no Arr. A n . III 7— 15; D. S. X V II 53— 61; Plut. A l e x . 31— 34; Curt. IV 9— 16; Just.
X I 13— 14,5; Polyaen. IV 3, 6, 17. Patrz Aneks 7.
ni Arr. A n . III 16; D. S. X V II 64— 66; Plut. A l e x . 35— 36; Curt. V 1— 2; Just X I
14,6— 8.
112 D. S. X V II 62— 63; 73,5; G H I 193; [D.] 17; Plut. D e m . 24,1; M o r . 818 e; Aeschin.
3,165; Din. 1,34; Curt. VI 1.
113 Arr. A n . III 17— 18; 19,5; D. S. X V II 67— 72; Plut. A l e x . 37— 38; Curt. V 3 - 8 ;
Lycurg. 1,50; GHI 197; 205 B 6.
114 Arr. A n . II 14,9; Plut. A l e x . 34,1 („Król A zji”); C h r o ń . L i n d . 38 (w. 103); Arr.
A n . III 17,6 (Sisygambis) ; Curt. V 2,20; Arr. A n . III 16,4 (Babilon).
u5 Arr. A n . I 27, 4 i III 17,6 (danina); GC 210; Arr. A n . III 18,11 (Azjaci przyjmują
Aleksandra); III 19,7 (Parmenion).
116 Co do Cyrusa patrz wyżej s. 227 n. Plut. A l e x . 43 (śmierć Dariusza); Arr. A n . III
23,8; 24,4 (najemnicy); IV 7,3 (sąd nad Bessosem); D. S. X V II 83,8.
117 Arr. A n . IV 18,4 (Skała Sogdiańska); 19,5 (Roksana); Plut. A l e x . 47,7; Curt. VIII
4,25. Ślub odbył się zapewne według obyczajów macedońskich.
118 D. S. X V II 74,3; Plut. A l e x . 47,1; 45 (strój perski); Arr. A n . VII 6,2; Curt. VI
8,25 (Zgromadzenie).
119 Plut. A l e x . 28,1; 45; 47,5 (strój perski); 33,1 (pod Gaugamelą); Curt. V 1,41
(chłopcy królewscy).
i29 Arr. A n . III 26; D. S. X V II 79; Plut. A l e x . 48; Curt. VI 7 i VII 3,4 (co do prawa
o zdradzie patrz VI 11,20 i VI 10,30).
121 Arr. A n . IV 8; Plut. A l e x . 50; Curt. VIII 1,19.
122 Arr. A n . IV 10,5; Plut. A l e x . 47,9 (Hefajstion) ; 53; Curt. VIII 5,5.
123 Arr. A n . I 19,6 (greccy najemnicy); III 24,5; Curt. III 10,10 (Illirowie itd.); IV
13,31; IV 21,10 (zimowe kampanie); Curt. VI 6,35 (Lidowie); Plut. A l e x . 47,6 (młodzi
Persowie); Curt. VIII 5,1; Arr. A n . III 16,11; III 24,1; Poil. I 132.
124 Plut. A l e x . 42; G H I 185, 191— 192; 201— 202; Arr. A n . IV 1,3; 4,1 (Aleksandria
Eschate); 22,5; 24,7.
810 Przypisy

125 F G r H 115 F 75 C 2 (Teopomp); Arr. A n . III 30,8— 9; Hdt. I 203; IV 42— 44.
126 Hdt. I 201 (Massageci); 202— 203 (Morze Kaspijskie); IV 40— 41 (Indie); Arist.
M e t e . 350a18 (Pamassos i Indie); 362b21; Arr. A n . V 3,3; 26,1; VII 5; D. S. X V III 5,2;
Curt. VII 3,19. Poglądy Arystotelesa opierają się prawdopodobnie częściowo na od­
kryciach Aleksandra.
i2’ F G r H 115 F 256; Arr. A n . I 3,5; 4,4; III 30,7 (Tanais); Plut. A l e x . 45,6; Arr. A n .
IV 1,1; 4,15 (Scytowie i Farasmanes).
128 Just. X II 2,16; Curt. X 1,44; Hdt. I 202 f in . ; Arist. M e t e . 350a21; Plut. A l e x . 44;
Arist. M e t e . 534a3 (dwa odrębne morza, być może Kaspijskie i Aralskie); Str. 509 f in . ;
Curt. VII 3,19— 21; VI 4,19 (który przypuszcza, że Ocean oblewający Indie łączy się
z Morzem Kaspijskim przez jakąś północną dolinę czy zapadlinę); Arr. A n . VII 16,2.
129 Plut. A l e x . 66,2 i Curt. VIII 5,4 podają dla armii liczbę 120 000 ludzi, na czym
nie można polegać, ponieważ Arrian nie przytacza żadnej liczby dla całości. Arr. A n .
IV 22,3 — V 8,3.
130 Arr. A n . V 8,4 — 19,3; D. S. X V II 87— 89; Plut. A l e x . 60; Curt. VIII 13,5 — 14;
Polyaen. IV 3,9,22; Frontin. Strat. I 4,9. Aleksander pozostawił część oddziałów falangi
w garnizonach, Arrian zaś dwukrotnie podaje liczbę jego wojsk na początku bitwy
(V 8,5 f in . ; Just. X V 1; 18,3).
131 Arr. nV 19,4— 28; D. S.
.A X V II 90— 94; Plut. A l e x . 62; Curt. IX 1— 3,19.
132 Arr. A n . V 29 — VI 13; D. S. X V II 95— 99,4; Plut. A l e x . 62,8— 63; Curt. IX 3,20— 6,2;
Just. X II 9,5.
133 Arr. A n . VI 14— 22; D. S. X V II 100— 5,2; Plut. A l e x . 66; Curt. IX 6,3— 10,7; Just.
X II 10,6.
134 Arr. A n . VI 23 — VII 5; D. S. X V II 105,3 — 106; Plut. A l e x . 67; Curt. I X 10,8 —
X 1,16.
135 Arr. A n . VI 27— 30; VII 4,1; D. S. X V II 106,2— 3; 108,4 (Harpalos) ; Plut. A l e x .
68— 69,5; Curt. IX 10,19; X 1,1; 1,36; 2,1 (Harpalos); [D.j 56,7 (Kleomenes).
136 Arr. A n . VII 4,4; 6,1; D. S. X V II 107,6; 108; Plut. A l e x . 70,3; Just. X II 10,9.
137 Arr. A n . VII 5; 8— 11,7; D. S. X V II 109,2; Plut. A l e x . 71; Curt. X 2,10; Just. X II
11, 1.
138 Arr. nVII 11,8— 12; 23,1— 4; D. S. X V II 110,2 (20 000 Persów należy dodać d
.A
30 000 „Epigonów” z D. S. X V II 108,1); Plut. A l e x . 70.
139 Curt. X 1,19; 2,8; Arr. A n . VII 15,4; 16,1; 19,3; 23,5; Plut. A l e x . 68. Jeżeli niektóre
z mieszanych oddziałów piechoty miały służyć w Azji, liczby podawane przez Kurcju-
sza każą przypuszczać, że armia piesza przeznaczona na Azję liczyła około 50 000 ludzi.
140 D. S. X V II 99,5 (Baktria); Hyperid. 1,18; Din. 1,81; 103; SIG 312 w. 11; Michel
417 w. 9; D. S. X V II 109; X V III 8; Curt. X 2,4; Just. X III 5,2; Plut. M o r . 221 a; G H I
201— 202. Ponieważ nie znajdujemy wzmianki o zlekceważeniu praw Związku Helle­
nów, Aleksander zaś traktował poselstwa z taką samą uprzejmością jak i przedtem
(Arr. A n . VII 14,6; 19,1), wydaje się bardzo prawdopodobne, że uzyskał on aprobatę
Związku.
141 Ael. VH II 19; V 12; Hyperid. 1,31; Din. 1,94; Pib. X II 12 b; Ath VI 251 b; Arr.
A n . VII 23,2.
442 F G r H 124 F 14,31 (Kallisthenes) ; D. S. X V II 102,4.
143 Arr. A n . VII 1,1; 7,6; 21,6; 13,1; Plut. A l e x . 72,4; Arr. A n . VII 14 (Hefajstion);
23,6.
144 Arr. A n . VII 16,5 (Chaldejczycy); 23,6 (Hefajstion); 24,4 — 26 (choroba i śmierć).
145 Arr. A n . VII 15,3; VII 1,4; 19,6; plany Aleksandra u D. S. X V III 4 są może fikcją,
ale fikcją opartą na prawdopodobieństwie.
146 Arr. A n . VI 27,5; Pib. X V III 3,5 (metody prowadzenia wojny; por. V 10,9);
Księga VI 811

V 10,6 (poszanowanie praktyk religijnych); Plut. Mor. 328 d— 329 a (70 miast założo­
nych; niektórzy są zdania, że jest to liczba wyolbrzymiona).
147 Plb. VIII 10,5 (o hetajrach).
148 GC 213 (moneta wypuszczona w Babilonie, odwołuje się do różnych piastowanych
przez Aleksandra godności).
149 Arr. A n . VII 14,4 (Achilles); VI 13,4 (słowa żołnierza beookiego, z którymi zgadza
się ogólny ton mowy w V 26,4); Plut. Mor. 331 c; 334 d.
150 Amona utożsamiał z Zeusem Pindar (P 4,16) i Herodot II 55; Arr. A n . III 3,1
(Amon i Herakles); VI 19,4; I n d . 18, 11; 35,8; A n . VII 14,7; 23,6. Pothos wspomniany
Arr. A n . I 3,5; II 3,1; III 3,1; IV 28,4 V 2,5; VII 1,1; VII 16,2; I n d . 20,1. Jeśli
chodzi o R o m a n s o A l e k s a n d r z e patrz P. O x y 1798, a co do jego poglądów porównaj
poglądy Pindara, wyżej s. 333.
151 Plut. A l e x . 33,1 (por. Arr. A n . I 26,2; III 3,4— 5); wg P. O x y 1798 F r . 44 Aleksander
wzywał Tetydę także pod Gaugamelą; Plut. Mor. 329 c (słowa Plutarcha, choć w 329 a
zabarwione ideą cyników głoszących braterstwo wszystkich ludzi, zachowały jednak
istotną treść modlitwy Aleksandra); O d . V 11.
152 Curt. X 6— 10; D. S. X V II 117,3; X V III 2— 4. Ponieważ autentyczność planów
Aleksandra u D. S. XV III4 budzi poważne wątpliwości, zostały one pominięte
w tekście.
isa d . S. X V III 8; Hyperid. 1,31; 6,3 21; Din. 1,1; Plut. D e m . 25— 27; P h o c . 23; Paus.
I 29,16 (sprawy finansowe); Plut. Mor. 842 n .; G H I 204 (przysięga efebów).
454 G H I 196 w. 4 (brak zboża); Hesperid. 21, 355 (uchwała o tyranii); G H I 200 (ko­
lonia); Ath. 697 a (Arystoteles); Euseb. P r a e p . E v a n g . X V 2 (zwłaszcza § 11). Oskar­
żenie o bezbożność prawdopodobnie w r. 306.
155 D. S. X V III 11— 17; Just. XIII 5; 6,9; F G r H 156 F 1 (Arrian); I G II2 398; 493; Plut.
D e m e t r . 11,3 (Amorgos); F G r H 239 B 9 ( M a r m . P a r . ) ; Plut. P h o c . 23— 25. Hyperid. 6
E p i t a p h i o s został wygłoszony na cześć Leosthenesa.
156 D. S. X V III 18; Plut. P h o c . 25— 28; D e m . 28— 30; F G r H 156 F 9 (Arrian); Plb. IX
29. Liczba 9000 zgadza się z liczbą wojsk wyruszających na wojnę lamijską, jeżeli
przyjmiemy, że D. S. X V III 11,3 uwzględnił również hoplitów-metojków. Ludzi pozba­
wionych praw obywatelskich jest 22 000 wg D. S. X V III 18,5, a 12 000 wg Plut. P h o c .
28,7. Z tych dwóch liczb jedna wynikła z błędu tekstowego lub merytorycznego; do
obsadzenia okrętów — zależnie od tego, czy było ich tak, jak planowano, 240 czy 170
pod Amorgos — trzeba było odpowiednio 40 000 lub 30 000 ludzi, co dowodzi, że liczbą
poprawną jest 22 000; ta ostatnia liczba zgadza się również z faktem, że w r. 313 było
21 000 obywateli, ponieważ wielu opuściło Ateny między r. 322 a 313 (por. Aneks 5).
157 D. S. X V III 24— 25; Suid. s. v. Deinarchos.
158 D. 18,231.
WYKAZ SKRÓTÓW

Skróty imion własnych autorów greckich oraz tytuły ich utworów utworzone zostały
z form łacińskich, w związku z czym rozwiązania skrótów zawierają ich pełne po­
stacie. W nawiasach podano spolszczone formy imion oraz polskie tytuły utworów,
o ile były one tłumaczone na polski. Przy autorach mniej znanych zaznaczono, czym
się zajmowali.

A Aeschylus (Ajschylos)
A. — A g a m e m n o n (A g a m e m n o n )
Eu. — E u m e n id e s (E u m e n i d y )
P e rs. — P e r s a e (P e r s o w i e )
S u p p l. — S u p p lic e s (B l a g a l n i c e )
Th. — S e p t e m c o n t r a T h e b a s (S i e d m i u p r z e c iw k o T e b o m )
Ael. Aelianus (Elian)
VH — M a r i a H i s t o r i a
Aen. Tact. Aeneas Tacticus (Eneasz Taktyk)
Aeschin. Aeschines (Ajschines)
AFD B. Dd. Meritt, A t h e n i a n F i n a n c i a l D o c u m e n t s o f th e F i f t h c e n tu ry ,
Ann, Arbor 1932
„A J A ” „American Journal of Archaeology”
„AJP” „American Journal of Philology”
Ale. Alcaeus (Alkajos)
Alcm. Aleman (Alkman)
Anacr. Anacreon (Anakreont)
A nc. R e c . o f E g y p t A u c ie n t R e c o r d o f E g y p t
And. Andocides (Andokides) — mówca
Antiph. Antiphanes (Antyfanes)
ap. apud — u
A P A n t h o lo g ia P a la t in a (A n t o l o g i a P a la t y ń s k a )
Apian. Appianus (Appian)
I t a l — I t a l i k e (H i s t o r i a R z y m s k a , ks. II, okres italski)
A. R. Apollonius Rhodius (Apollonios Rodyjski) — epik
Ar. Aristophanes (Arystofanes)
A c h . — A c h a r n e n s e s (A c h a r n e j c z y c y )
Av. — A v e s ( P t a k i)
Eq. — E c c le s ia z u s a e (S e j m n ie w ie ś c i)
Lys. — E q u i t e s (R y c e r z e )
Ec. — L y s i s t r a t a (L i z y s t r a t a )
Wykaz skrótów 813

Nu.— N u b e s (C h m u r y )
Pax— P a x ( P o k ó j)
P I. — P l u t u s (P l u t o s )
Ra. — R a n a e (Z ab y)
V. — V e s p a e (O s y )
Archil. Archilochus (Archiloch)
„Arch. Reports” „Archeological Reports”
Arist. Aristoteles (Arystoteles)
A th . — A t h e n a io n P o lit e ia ( U s tfró j p o l it y c z n y A t e n )
M e te .— M e t e o r o lo g ic a
O ec. — O e c o n o m ic a (E k o n o m i k a )
P o e t . — P o e t i c a (P o e t y k a )
P o l. — P o l i t i c a (P o l i t y k a )
R h e t . — R h e t o r ic a (R e t o r y k a )
Arr. A. Flavius Arrianus (Arrian) — historyk
An. — A n a b a s is ( W y p r a w a A le k s a n d r a W ie lk ie g o )
— I n d ic a
In d .
T a c t. — T á c t ic a
Ath. Athenaeus (Atenajos)
A T L B. Dd. Meritt, H. T. Wade Gery, M. F. McGregor T h e A t h e n ia n T r i ­
b u t e L is t s , Princeton 1939— 1953
„BCH” B u lle t in d e C o rr e s p o n d a n c e H e llé n iq u e ”
„B SA ” A n n u a l o f th e B r it is h S c h o o l a t A t h e n s ”
Callin Callinus (Katlinos) — epik
CGF G. Kaibel C o m i c o r u m G r a e c o r u m F r a g m e n t a , Berlin 1899
Ch-ron. L in d . Ch. Blinkenberg D ie L i n d i s c h e T e m e l c h r o n i k , Bonn 1915
C IA C o r p u s I n s c r i p t i o n u m A t t i c a r u m ( = I G III)
Cic. M. Tullius Cicero (Cyceron)
R e p . — D e r e p ú b l i c a (O p a ń s t w ie )
„CQ” „Classical Quaterly”
Ctes. Ctesias (Ktezjasz) — historyk
Curt. Curtius Rufus (Kurcjusz Rufus)
D. Demosthenes (Demostenes)
D AT B. D. Meritt D o c u m e n t s o n A n h e n i a n T r ib u t e , 1937
D. Chr. Dio Chrysostomus (Dion Chryzostom) — sofista
Demetr. Demetrius Phalereus (Demetriusz z Faleronu)
E l . — D e E l o c u t i o n e (O w y r a ż a n i u się )
D. H. Dionysius Halicarnassensis (Dionizjusz z Halikarnasu)
AR. — A n t iq u it a t e s R o m a n a e
Ep. A m m . — E p is t u la a d A m m a e u m
Com p. — De c o m p o s it io n e v e rb o ru m (O z e s t a w ia n iu
w y ra zó w )
Lys. — D e L y s ia
Th. — D e T h u c id id e
Did. i n D. Komentarze Didymosa do Demokratesa
Din. Dinarchus (Dejnarchos) — mówca
D. L. Diogenes Laertius (Diogenes Laertios)
DM G M. Ventris, J. Chadwick D o c u m e n t s i n M y c e n e a n G re e k , Cambridge
1956
D. S. Diodorus Siculus (Diodor Sycylijski)
814 Wykaz skrótów

Euripides (Eurypides)
E l. — E l e c t r a (E l e k t r a )
H ec. — H e c u b a (H e k u b a )
H era d . — H e r a c l i d a e (H e r a k l i d z i )
H ip p . — H i p p o l y t u s (H i p o l i t )
LA. — I p h i g e n i a A u l i d e n s i s (I p h i g e n i a w A u l id z ie )
S u p p l. — S u p p lic e s
EM E t y m o lo g i c u m M agnum
E rg o n . T o e r g o n te s a r c h e o lo g ik e s h e t a ir e ia s
Euseb. Eusebius (Euzebiusz) — historyk
P r a e p . E v a n g . — P r a e p a r a t i o E v a n g e li c a
F G rH F. Jacoby F r a g m e n t e d e r g r i e c h i s c h e n H i s t o r i k e r , Berlin 1923
FG H C. Müller F r a g m e n t a H i s t o r i c o r u m G r a e c o r u m , Paris 1841— 1870
f in . s u b f i n e — pod koniec
F r. F ra g m e n ta
Front. Frontinus (Frontinos)
S tra t. — S tra te g e m a ta
GC C. iSeltman G r e e k C o in s , 1933
GGM C. Müller G e o p r a p h i c i G r a e c i M i n o r es, Paris 1855— 1861
GH1 M. N. Tod G r e e k H i s t o r i c a l I n s c r ip t io n s , Oxford 1946— 1949
G k . L it . P a p . G r e e k L i t e r a r y P a p y r i , 1950
GMW I. Thomas G r e e k M a t h e m a t i c a l W o r k s , 1941
h. H ym n i H om erid
— H y m n u s a d A p o llin e m
Ap.
— H y m n u s ad C e re re m
C e r.
M e rc . — H y m n u s a d M e r c u r iu m
Harp. Harpocratio (Harpokration) — gramatyk
Hdt. Herodotus (Herodot)
H e l i. O x y . H e lle n ic a O x y r h y n c h ia
Heraclid. Pont. Heraclides Ponticus (Heraklejdes Pontyjski) — historyk
Hes. Hesiodus (Hezjod)
O p . — O p e r a e t D ie s (P r a c e i d n ie )
T h . — T h e o g o n ia (T e o g o n i a )
„Hesp.” „Hesperia. Journal of the American School of Classical Studies at
Athens”
Hesych. Hesychius (Hezychiusz) — leksykograf
HH. G H I . E. L. Hicks, G, F. Hill G r e e k H i s t o r i c a l I n s c r i p t io n s , Oxford 1901
Hp. Hippocrates (Hippokrates)
M o r b . S a cr. — D e m o rb o sa cri
V ie t . — D e v ic t u
Hyperid. Hyperides (Hyperejdes)
Ibyc. Ibycus (Ibikos) — liryk
IG I n s c r i p t io n e s G r a e c a e , 1873
IG A H. Roehl I n s c r i p t io n e s G r a e c a e A n t i q u i s s i m a e , Berlin 1882
II. I lia d a
in it . a d i n i t i u m — na początku
I n s c r . O ly m p . W. Dittenberger, K. Purgold O ly m p ia . D ie E r g e b n is s e der... A u s g r a ­
b u n g e n T e x t b a n d V . D ie I n s c h r i f t e n , Berlin 1896
Is. Isaeus (Isajos) — mówca
Isoc. Isocrates (Isokrates) — mówca
Wykaz skrótów 815

A rc h . — A r c h id a m u s
E p . — E p is tu la e
P h il. Philippus
,.JHS” „Journal of Hellenic Studies”
Just. Justinus (Justyn)
Liv. Titus Livius (Liwiusz)
Longin. Longinus (Longinos) — retor
Lycurg. Lycurgus (Likurg) — mówca
Lys. Lysias (Lizjasz)
M a rm . Par. F. Jacoby D a s M a r m o r P a r i u m , Berlin 1904
M GM T. L. Heath, M a n u a l o f G r e e k M a t h e m a t ic s , 1931
Michel. C. Michel R e c u e i l d ’i n s c r i p t io n s g r e c q u e s , Bruxelles 1900
Mimn. Mimnermus (Mimnermos) — liryk
Nep. Cornelius Nepos (Nepos)
D e v ir is illu s t r ib u s (Ż y w o t y s ła i o n y c h m ężów )
A lc ib . — A lc ib ia d e s
C im . — C im o n
Con. — Conon
Epam . — E p a m in o n d a s
Ip h . •
— I p h ic r a t e s
P e l. — P e lo p id a s
M ilt . ■
— M ilt ia d e s
T im . — T im o le o n
T im o t h . — T im o t h e u s
Nie. Dam. Nicolaus Damascenus (Mikołaj z Damaszku) — historyk
Od. O d y s e ja
OGI W. Dittenberger O r ie n t is G ra e ci I n s c r i p t io n e s S e le c ta e , Leipzig
1903— 1905
Paus. Pausanias (Pauzaniasz)
Perachora H. Payne i in. P e r a c h o r a . T h e s a n c t u a r ie s o f H e r a A k r a i a and L i-
m e n ia . E x c a v a t i o n s o f t h e B r i t i s h S c h o o l o f A r c h e o lo g y a t A th e n s ,
1930— 1933, Oxford 1940.
Phoc. Phocilides (Focylides) — liryk
Pi. Pindarus (Pindar)
L , N ., O., P ., — O d y i s t m ij s k ie , n e m e js k ie , o l im p ij s k i e , p y t y j -
s k ie
PL Plato (Platon)
Ap. — A p o lo g ia (O b r o n a S o k r a t e s a )
C r i. — C r it o (K r y t o n )
Ep. — E p is t u la e ( L is t y )
E u th y d . — E u th y d e m u s (E u ty d e m )
G rg . — G o r g ia s (G o r g i a s z )
H ip p a r c h — H ip p a r c h u s
Lg. — Leges (Pra w a )
M x. — M enexenus
Phd. — Phaedo (Fed on ) '
P h d r. — Ph a e d ru s ( F a jd r o s )
P rt. — P ro ta g o ra s (P ro ta g o ra s )
R. — R e s p u b li c a (P a ń stw o )
Sm p. — S y m p o s iu m ( U c z ta )
816 Wykaz skrótów

Platon. Platonius (Platonios) — gramatyk


D i f f . C o m . — D e d i f f e r e n t i a c o m e o d ia r u m
Plb. Polybius (Polibiusz)
Plin. Caius Plinius Secundus Pliniusz Starszy)
H. N . — H i s t o r i a N a t u r a l i s (H i s t o r i a n a t u r a ln a )
Plut. Plutarchus (Plutarch)
M o r . — M o r a l i a ( M o r a l ia , wybór)
QG — Q u e s t io n e s G r a e c a e
V it a e P a r a lle la e (Ż y w o t y s ł a w n y c h m ę ż ó w )
A ges. — A g e s il a u s
A le . — A lc ib ia d e s
A le x . — A le x a n d e r (A l e k s a n d e r W i e l k i )
A r is t . — A r is t id e s
A rta x . — A rta x e rx e s
Cam . — C a m illlu s
C im . — C im o n
D em . — D e m o s th e n e s (D e m o s t e n e s )
D e m e tr. — D e m e t r iu s
Lu c. — L u c u llu s
Lyc. — Ly cu rg u s
Lys. — Lysander (L i z a n d e r )
N ie . — N ic ia s
P e lo p . — P e lo p id a s
P e r. — P e r ic le s ( P e r y k le s )
Phoc. .— P h o c io n
S o l. — S o lo n
Them . — T h e m i s t o c le s (T e m i s t o k l e s )
Thes. — Theseus
T im . — T im o le o n
Poll. Julius Pollux (Poluks) — gramatyk
Polyaen. Polyaeneus (Poliajnos)
P. O x y . B. P. Grenfell, A. S. Hunt O x y r h y n c h u s P a p y r i , London 1898 i nn.
PPF H. Diels P o e t a r u m P h i l o s o p h o r u m F r a g m e n t a , Berlin 1901
p ra e f. p r a e f a t i o — wstęp
PSI P a p ir i g re ci e la t in i. P u b b lic a z io n i d e lla S o c ie t à I t a lia n a per la
r i c e r e a d e i p a p i r i g r e c i e l a t i n i i n E g it t o , Firenze 1912 i nn.
Quint. M. Fabius Quintilianus (K winty lian)
I n s t. — I n s t i t u t i o O r a t o r i a (K s z t a ł c e n ie m ó iu c y )
„Rev. Arch.” „Revue Archéologique”
Richter A G A G . M. A . R i c h t e r A r c h a i c G r e e k A r t a g a in s t its H is t o r ic a l
B a c k g r o u n d , New York 1949.
Richter Sc. G. M. A. Richter T h e S e p u lt u r e a n d s c u lp t o r s o f t h e G re e k s , Lon­
don 1950
S. Sophocles (Sofokles)
A. — A n t i g o n a (A n t y g o n a )
A j . — A j a x (A j a s )
O C — O e d ip u s C o lo n e u s (E d y p z K o lo n o s )
O T — O e d ip u s T y r a n n u s (K r ó l E d y p )
P h . — P h il o c t e t e s (F i l o k t e t )
T r . — T r a c h i n a e (T r a c h i n k i )
Wykaz skrótów 317

Sapph. Sappho (Safona)


S c h o l. S c h o li a — Komentarze
Scyl. Scylax (Skylaks) — geograf
Scymn. Scymnus (Skymnos) — geograf
SEG S u p p le m e n t u m E p ig r a p h ic u m G ra e c u m , Leyden 1923 i nn.
S IG W. Dittenberger S y llo g e I n s c r i p t io n u m Leipzig 1915—
G ra e c a ru m ,
1924
Simon. Simonides (Symonides)
Sol. Solon — liryk
St. Byz. Stephanus Byzantius (Stefan Bizantyjski)
Str. Strabo (Strabon)
Suid. Suidas (K s ię g a S u d a )
s. v. s u b v o c e — pod hasłem
,,TAPA” „ T r a n s a c t io n s o f th e A m e r ic a n P h i l o l o g i c a l A s s o c i a t io n ”
Th. Thucydides (Tukidydes)
Thgn. Theognis (Teognis) — elegik
Tyrt. Tyrtaeus (Tyrtajos)
Tz. Joannes Tzetzes
Ad Lyc. A d Ly co p h ron e m
v e t. — dawne
v e te ra
Vitr. Vitruvius (Witruwiusz)
V o rso k r. H. Diels F r a g m e n t a d e r V o r s o k r a t ik e r , Berlin 1922
w. wiersz
X. Xenophon (Ksenofont)
Ages. A g e s il a u s
An. A n a b a s is (W y p ra w a C y ru s a )
Ap. A p o l o g i a S o c r a t i s (A p o l o g i a S o k r a t e s a )
A th . R e s p u b li c a A t h e n i e n s i u m
Eq. D e e q u it a n d i r a t io n e
Eq. M a g . D e e q u it u m m a g is t r o
( H ip p ik a i h ip p a r c h , c z y li ja z d a konna i na­
c z e l n i k ja z d y )
HG H is t o r ia G ra e c a (H i s t o r i a G re ck a )
Lac. R e s p u b li c a L a c e d a e m o n io r u m
M em . M e m o r a b ilia ( W s p o m n ie n ia o S o k r a t e s ie )
O ec. O e c o n o m ic u s (E k o n o m i k , c z y l i k s ię g a o gospo­
d a r s t w ie )
V e c t. — D e v e c t i g a li b u s
[ î dzieła przypisywane danemu autorowi
INDEKS OSÓB

Abisares, władca Kaszmiru 729, 732 Ajgeidzi (Aigeidai), ród tebański 114,
Achajmenes, syn Dariusza I 357 115, 118
Achilles 96, 98, 102, 103, 107, 114, 126, Ajolos, syn Hellena 70
138 Ajpytydzi (Aipitidai), ród messeński 115
Ada, królowa Karii 704, 720 Ajschines, mówca ateński 612, 643, 646,
Adejmantos, strateg ateński 493 647, 668, 680; współpracuje z Eubulo-
Admetos, król Molossów 323 sem 636, 642; za pokojem Filokratesa
Adrastos, król Sykionu 103, 193 644; poselstwa do Filipa 643, 645, 663;
na Radzie Amfiktionii 646, 658; mowy
Agamemnon 86, 101, 103, 105, 411, 535
P r z e c i w T i m a r c h o s o w i 648; O p r z e -
Agariste, córka Klejsthenesa z Sykionu
n i e i m e r c z y m p o s e ls t w ie 650; P r z e c i w
193
K t e s i f o n o w i 666, 719; a Demostenes
Agariste, prawnuczka Klejsthenesa
644— 650, 666, 752
z Sykionu, matka Peryklesa 193, 364
Ajschines, tyran Sykionu 192, 193
Agatharchos, malarz 409
Ajschylos, tragik 340, 405, 409, 410, 503;
Agathon, tragik 679 poglądy i charakterystyka twórczości
Agesilaos, król Sparty 258, 534, 537, 538, 335— 338, 353; pod Maratonem 271, 335
540, 543, 552, 577, 579, 580, 584; w y­ Akusilaos z Argos, historyk 341
prawa do Azji Mniejszej 535— 537; Aleksander I, król Macedonii 277, 301—
w wojnie korynckiej 538— 542; pod 302; ostrzega Greków 282, 304; udzie­
Koroneją 539, 540; a pokój Antalki- la schronienia Temistoklesowi 323
dasa 547, 549; wojna z Tebami 567, Aleksander II, syn Amyntasa, król M a­
568; walki na Peloponezie 580, 581;
cedonii 585, 626
broni Spartę przed Epaminondasem
Aleksander III Wielki, król Macedonii
581; u Ariobarzanesa 596; w dziele
342, 535, 630, 657, 662, 663, 664, 666,
Ksenofonta 677
667, 668, 669, 689— 753; młodość i pierw­
Agesipolis, król Sparty 540, 549— 551 sze walki 657, 662, 663, 669, 692; zosta­
Agis II, król Sparty 521, 534; wojna je królem Macedonii 667, 692; doży­
z Argos 455— 457; bitwa pod Matineją wotnim archontem Tessalów 693; he­
458; w Dekelei 474, 480, 482, 486, 490, gemonem Związku Korynckiego 693;
491; pod murami Aten 493; przeciw wyprawy przeciw Triballom i Illirom
Lizandrowi 526; wojna z Elidą 531 693— 695; burzy Teby 695— 697; przy­
Agis III, król Sparty 710, 718; wojna gotowania do wyprawy na Persję
z Antypatrem 718 697— 699; nad Hellespontem i pod
Agyris, tyran Agyrion 561 Troją 700, 701; nad Granikiem 701,
Ajakes, tyran Samos 261 702; w A zji Mniejszej 702— 705; węzeł
Ajakidzi (Ajakidai), 294, 333 gordyjski 705; pod Issos 707, 708; od­
Ajas, król Salaminy 96 rzuca pokojowe propozycje Dariusza
820 Indeks osób

709— 710; oblega Tyr 709; w Egipcie poncie 485, 486, 487; powrót i ponow­
710, 711; pod Gaugamelą 713— 717; ne wygnanie 488, 489; charakterysty­
w Babilonie 717; zajmuje stolice per­ ka A. i jego programu politycznego
skie 717, 718; ściga Dariusza 721; zdo­ 460, 513
bywa Baktrię i Sogdianę 722; poślu­ Alkidas, nauarcha spartański 427, 429
bia Roksanę 722; w Indiach 728— 733; Alkimachos, wódz macedoński 663, 666,
bunt wojska i święto pojednania 703
w Opis 735; poślubia Barsine 734; Alkinoos, król Feaków 98
choroba i śmierć 739. Alkmajon z Krotony, lekarz 342
Plany nowych wypraw 736; kult boski Alkman, poeta chóralny 213, 219, 221
jego osoby 737, 738; organizacja pań­ Alkmeon z Aten 211
stwa 704, 721; polityka wobec ludów Alkmeonidzi (Alkmeonidai), ród ateń­
niegreckich 704, 711, 720, 721, 734, 735, ski 193, 211, 235, 274, 323; wygnani
740; ideał „pojednania” 703, 737; opo­ 201— 203, 205; odbudowują świątynię
zycja w armii 722, 723, 724; zakłada w Delfach 344; sprzymierzeni ze Spar-
miasta 710, 712, 725, 726, 728, 732, 733, tą 234, 239; a Pizystratydzi 234, 235,
740; polityka monetarna 712, 720, 725, 236, 274
740, 741; armia A. 698, 700, 725, 734, Althajmenes, wnuk Temenosa 116, 120
736, 737; portrety 689; pothos A. 694, Alyattes, król Lidii 167, 177, 191, 196
711, 728, 729, 736, 739, 742; dzieło A. Amadokos, król środkowej Tracji 545,
740— 743; R o m a n s A l e k s a n d r a 742 600, 635, 636
Aleksander IV, syn Aleksandra W iel­ Amasis, król Egiptu 166— 168, 228, 229,
kiego, król Macedonii 745 246
Aleksander z Lynkos 692, 705, 724 Amasis, malarz ateński 343
Aleksander, król Molossów 639, 652, 710, Ameinokles z Koryntu 151
739; małżeństwo z Kleopatrą córką Amenhotep III, król Egiptu 50
Filipa II 666; wyprawa do Italii 674, Amfilochos z Argos 111
675 Amomfaretos, spartański oficer 305
Aleksander z Feraj, tyran 585, 586, 597; Amyntas I, król Macedonii 230
pod Kynoskefalaj 589, 590; śmierć Amyntas II, król Macedonii 551, 576,
599; synowie 629 577, 580, 626, 666
Aletes, Heraklida 115, 148 Amyntas III, syn Perdikkasa, król M a­
Aleuadzi (Auleadai), ród tessalski 114, cedonii 627, 628, 692
271, 292, 312, 629 A.myrtajos, następca Inarosa w Egipcie
Aleuas z Larisy, tagos Tessalii 186 367
Alkajos, poeta 190, 196, 220, 221 Anakreon z Teos, poeta 234, 235
Alkamenes, rzeźbiarz 510 Anaksagoras z Klazomenaj, filozof 365,
Alketas, król Molossów 562, 573, 576 405— 409, 496; oskarżony o bezbożność
Alkibiades, syn Kliniasa, wódz i poli­ 398, 510
tyk ateński 321, 453, 460, 461, 476, 488, Anaksandridas, król Sparty 214, 246
489, 492, 503, 507, 513, 520, 534, 544; Anaksilas, tyran Rhegion 253, 326, 328,
a Argos 453— 455, 457, 459; popiera 329; jego synowie w Messanie 330
wyrok na Melos 461; wodzem wypra­ Anaksymander z Miletu, filozof 222, 223,
wy sycylijskiej 462, 463, 464; proces 340— 342
hermakopidów i odwołanie z Sycylii Anaksymenes, filozof 223, 340
463, 464; w Sparcie 465, 469, 475, 476; Andokides, mówca ateński 680
pertraktuje z Tissafernesem 476, 477; Andrajmon z Pylos 123
wobec przewrotu oligarchicznego Androdamas z Rhegion 188
w Atenach 477, 481; odwołany z w y­ Androklejdes, przywódca demokratycz­
gnania 480, 482; działania w Helles- ny w Tebach 525, 536, 550
Indeks osób 821

Anclrokles, syn Kodrosa, króla Aten 123 Argajos, pretendent do tronu macedoń­
Androkles z Aten, przywódca demokra­ skiego 599, 627
tyczny 479 Argeadzi (Argeadai), dynastia macedoń­
Andromachos z Tauromenion, ojciec Ti- ska 625, 691, 741, 745
majosa 670 Ariarathes, władca Kappadocji 745
Androtion, attydograf 678 Ariobarzanes, satrapa perski 586, 587,
Anonim z Oksyrhynchos 678 600
Antalkidas, nauarcha spartański 586; Arion z Lesbos, poeta 191, 219, 220
pokój A. 543, 546, 549, 569 Aristagoras, tyran Miletu 252, 341;
Antifilos, wódz ateński 749 w powstaniu jońskim 257— 259, 261
Antifon, mówca ateński: organizator Aristeus, dowódca koryncki 386
sprzysiężenia oligarchicznego 480, 481; Aristippos z Cyreny, sofista 565, 604,
sofista 496, 497; retor 508, 509, 511, 512, 687
680 Aristodemos, Heraklida 115
Antioch (Antiochos), dowódca ateński Aristodemos, tyran Cumae 254
489 Aristodemos, wódz spartański 538, 540
Antisthenes z Aten 687 Aristodemos z Aten 643
Antygon (Antigonos) Jednooki, wódz Aristofon z Aten 599, 617, 644
macedoński 710, 745 Aristogejton, tyranobójca 236, 347
Antypater (Antipatros), wódz macedoń­ Aristokrates, oligarcha ateński 481, 491
ski 663, 705, 718, 725, 736, 737, 746, 753, Aristokrates z Aten 638
754; namiestnik w Macedonii 693, 697, Aristoksenos z Tarentu 687
712, 717, 744; wojna ze Spartą 718; Aristonymos, Alkmeonida 275
wojna lamijska 745, 748, 749, 750; Aristos ze Sparty 557
w Atenach 750; regentem 745 Arrian (FI. Arrianos), historyk 694, 740
Anytos Ateńczyk 492, 544; oskarża So­ Arrabajos z Lynkos 443, 444
kratesa 529 Arridajos, brat przyrodni Filipa II 627,
Apelles z Kolofonu, malarz 689 640
Apollodoros z Aten 640 Arridajos, syn Filipa II, patrz Filip A r­
Apollonides z Olintu 640 ridajos
Apollonios Rodyjski, poeta 746 Arybbas, regent Epiru 639, 652
Apries, król Egiptu 166 Artabazos, wódz Kserksesa 301, 306
Archedemos z Aten 491 Arses, syn Artakserksesa Ochosa 660
Archelaos, brat przyrodni Filipa II 627 Artabazos, satrapa Frygii Hellespon-
Archelaos, król Macedonii 486, 626, 631 ckiej 600, 602, 633, 638, 639
Archestratos, dowódca ateński 386 Artafernes, satrapa perski 258— 261
Archias, oligarcha tebański 550 Artafernes, syn Artafernesa satrapy,
Archias z Koryntu, założyciel Syrakuz wódz Dariusza I 262, 266, 271, 273
188 \rtakserkses I, król perski 323, 351;
Archidamos II, król Sparty 318, 507; w Egipcie 360; pokój Kalliasa 367
w wojnie messeńskiej 354; w wojnie Artakserkses II Mnemon, król perski
peloponeskiej 387, 417, 425 548; bunt Cyrusa *531, 532; bunt sa­
Archidamos III, syn Agesilaosa, król trapów 600; pokój Antalkidasa 546,
Sparty 579, 668; w wojnie świętej 597, 547
636, 643; w Italii 673 Artakserkses III Ochos, król perski 656,
Archiloch (Archilochos) z Paros, poeta 774; bunt satrapów 600, 602; a Egipt
163, 220, 221 638, 650, 654; otruty 666
Archinos, polityk ateński 528 Artayktes, dowódca perski 310
Archytas z Tarentu 687 Artemizja I (Artemisia), królowa H a-
Aretas, oficer Aleksandra Wielkiego 716 likarnasu 295
822 Indeks osób

Artemizja II (Artemisia), żona Mauso- Bakchylides z Keos 330, 334


losa, królowa Halikarnasu 688 Bardylis, król Illirii 628
Artybios, wódz perski 259 Barsine, córka Dariusza III, druga żona
Arystofanes (Aristophanes) 617, 618, 679, • Aleksandra Wielkiego 734
689; charakterystyka twórczości 501— Bathykles z Magnezji 213
504; ataki na Kleona 440, 502, 503, Bazylidzi (Basilidai), ród w Erythraj
512, 513; broni państwa związkowe i w Efezie 197
440, 502, 504; krytykuje Sokratesa 503; Bellerofon, potomek Syzyfa 100
niewolnicy w komediach A. 610 Berisades, król zachodniej Tracji 600,
Arystoteles (Aristoteles) 131, 145, 174, 627
483, 518, 620, 675, 676, 681, 687, 691, Bessos, wódz Dariusza III 715— 717, 721
704, 740, 747; skazany na śmierć Bias z Priene, jeden z Siedmiu Mędr­
w Atenach 691, 748; a Aleksander ców 227
Wielki 669, 691, 704, 742; o ustrojach Bion, syn Diodora z Miletu 328
greckich 141, 146, 190, 208, 352, 521, Branchidzi (Branchidai), ród kapłański
618, 687; krytyka demokracji ateńskiej w Didymach 124
613, 614; państwo idealne 611, 613, Brasidas, wódz spartański 418, 423, 424,
684, 685; religia intelektu 685, 686; 435; broni Megary 438, 439; wyprawa
poglądy na wychowanie 684; pogarda do Tracji 442— 445; w Amfipolis 445,
dla pracy fizycznej 613, 614; o bar­ 446; armia B. 443, 455, 456
barzyńcach i niewolnikach 611, 704; Bryaksis, rzeźbiarz 688
0 sztuce i teatrze 411, 505; wyobraże­ Butalion z Maratonu 275
nia geograficzne 726, 728; zaginione Buzygowie (Buzygai), arystokratyczny
dialogi 681; szkoła i uczniowie 684, ród ateński 199, 274
687, 724 Burraburias II, król 95, 759
Arystydes (Aristeides) z Aten, wódz
Cezar (C. Iulius Caesar) 694, 746
1 polityk ateński 321, 351; pod Mara­
Chabrias, wódz ateński 546, 576; poma­
tonem 268; wygnany z Aten 277, 322;
ga Tebom 566, 567; pod Naksos 573,
podczas wyprawy Kserksesa 296, 299,
574; oskarżony o zdradę 586; ginie pod
302, 303, 313; a I Związek Ateński 314, Chios 601
315, 390, 447
Chalkideus, wódz spartański 475
Asitawandas, król Karatepe 111 Chares, wódz ateński 587, 599, 642, 663;
Astyochos, wódz spartański 475, 476, w wojnie sprzymierzeńców 601; po­
478, 483, 484, 520 maga Artabazosowi 602, 632; w w oj­
Ateas, król Scytów 657, 709 nie świętej 634; przeciw Filipowi II
Athenodoros, ateński dowódca najem­ 640, 642, 656, 657, 659
ników 600 Charidemos, wódz ateński 641, 663;
Atreus, syn Pelopsa 96, 103 w służbie królów trackich 600; w służ­
Attalos, wódz macedoński: w Azji bie Dariusza III 697
Mniejszej 666, 703; układy z Demoste- Charitimides z Aten 357, 363
nesem 692, 693
Charondas, prawodawca Katany 188,
Audata, księżniczka illiryjska 628 201
Aulis, tyran Fokidy 246 Chersikrates, Bakchiada 188
Autonoos, heros delficki 333 Chilon, efor spartański 214
Choriendes, przywódca Sogdiany 722
Bagoas, dowódca gwardii pałacowej Chryzes (Cryses), kapłan z Iliady 98
Artakserksesa III Ochosa 666 Cnota, siostra Dionizjosa II 603, 604
Bakchiadzi (Bakchiadai), ród z Koryntu Cycero (M. Tullius Cicero) 681
187, 188, 190, 191, 195, 624 Cyrus (Kyros) I Wielki 227, 228, 252,
Bakchis, król Koryntu 197 681, 720, 721
Indeks osób 823

Cyrus (Kyros) II Młodszy, syn Dariu­ Demofilos, syn Efora, historyk 677
sza II: a Sparta 488, 489, 492, 519, 520; Demokedes z Krotony, lekarz 229, 342
wyprawa przeciw Artakserksesowi II Demokryt (Demokritos) z Abdery, filo­
Mnemonowi 531, 532 zof 409, 496, 497, 509, 613, 757; teoria
atomistyczna 408
Dafnajos, strateg syrakuzański 554, 555 Demonaks z Mantinei 213
Dajmachos, historyk toeocki 678 Demostenes (Demosthenes), mówca
Damasias z Aten, archont-eponym ateński 398, 637— 650, 652, 664, 666, 668,
w 581 r. 211 719, 725, 747, 750; początki kariery po­
Damon z Aten 365, 398 litycznej (pierwsze mowy) 637, 638;
I F i l i p i k a 639; I , I I i I I I M o w a O l i n -
Dañaos, król Argos 102
t y j s k a 640, 641; a pokój Filokratesa
Dardanos, protoplasta Trojan 95
Dariusz I, król perski 263, 264, 271, 275, 643— 645; O p o k o j u 648, 653; a Ajschi-
342, 729; organizacja państwa 227— nes 644, 645, 646, 648, 650, 666, 719,
229; walki z Gotami i Scytami 229, 752; W s p r a w ie C h e r s o n e z u i I I F i ­
230; powstanie jońskie 257— 261; w y­ lip ik a 649; pozyskuje sojuszników
prawa na Grecję 262, 266, 267, 271 przeciw Filipowi 653, 655; w wojnie
Dariusz II, król perski 531; pomaga z Filipem 657, 659, 660, 663; zarządcą
Sparcie w wojnie peloponeskiej 475, funduszu widowiskowego 666; a Per­
488 sja 637, 663, 695; a Aleksander Wielki
Dariusz III Kodomannos, król perski 693, 697, 718, 738, 746; a Harpalos 734,
666, 704, 720, 724, 725, 734; a Sparta 746, 747; w wojnie lamijskiej 747, 748;
i Ateny 695, 710; w wojnie z Aleksan­ jako mówca 680, 681; charakterysty­
drem Wielkim 698, 705, 707— 709, 712— ka D. i jego polityki 646, 647, 752, 753
713, 715— 717; ucieczka i śmierć 717, Demostenes (Demosthenes), strateg
721 ateński 440, 473; odchodzi od strategii
Datis, wódz perski 262, 271, 293; wy­ Peryklesa 430; w Etolii i Akarnanii
prawa na Grecję 266, 273; pod M a­ 430— 434; pod Megarą 439; w Beocji
ratonem 270 441; w Pylos 434— 437; wyprawa sy­
Daurises, wódz perski 259 cylijska 469— 473
Dejfontes z Epidauros 115, 120 Derdas, pretendent do tronu Macedonii
Dejnarchos, mówca ateński 680, 750 386
Dejnomenes, ojciec Gelona 328 Derkyllidas, wódz spartański — współ­
Dejnomenes, syn Hierona I 329 działa z Persją w zajęciu Abydos 477;
Dejnomenidzi (Deinomenidai), ród sy­ wyprawa do Karii 533— 535, 537; nad
rakuzański 329 Hellespontem 542, 545, 546
Deksippos ze Sparty 554, 555 Deukalion, ojciec Hellena 70, 95, 106, 136
Demades, mówca ateński 680, 746, 750; Diagoras z Melos 513
pertraktacje z Filipem II 663; a A le­ Difridas, wódz spartański 545
ksander Wielki 697, 718, 738, 746; Dikajarchos 757
a skarby Harpalosa 746, 747; per­ Diodor (Diodoros) Sycylijski, historyk
traktacje z Antypatrem 750; skazanie 151, 616, 677, 769 t
na śmierć Demostenesa i Hyperejde- Diodotos z Aten 427, 428, 452, 507
sa 750 Diofantos, polityk ateński 636
Demarate, żona Gelona 325, 328 Diofantos z Aten, wódz najemników
Demaratos, król Sparty 264, 318; w y­ w Egipcie 638
prawa do Attyki 247, 264; pozbawiony Diogenes z Sinope 687
tronu 264, 265; wygnany, na dworze Diokles z Syrakuz 553, 554
Dariusza I 265; w wyprawie Kserkse- Diomedes, syn Tydeusa 101, 105
sa 290 Diomedon, strateg ateński 489, 491
824 Indeks osób

Dion, wuj i szwagier Dionizjosa II — Efialtes z Aten, poseł do Persji 657


za panowania Dionizjosa I 603; na Efor (Ephoros) z Kyme, historyk 677,
dworze Dionizjosa II 603; wygnany 678, 681, 757
603, 604; zdobywa władzę w Syraku- Eksekias, malarz ateński 343
zach 604, 605; a Platon 603, 604, 606; Empedokles z Akragas, 405, 407, 408,
charakterystyka i ocena polityki 606; 496
jego bogactwo 610; kult boski 738 Eneasz (Aineas) Taktyk, dzieło i język
Dionizjos (Dionysios) z Fokai 260, 261 609, 612, 676
Dionizjos (Dionysios) I, tyran Syrakuz Entimos, założyciel Geli 154
554, 608; zdobywa władzę w Syraku- Epafos, protoplasta dynastii w Argos 96
zach 555; a Kartagina 555— 563; Epaminondas, wódz tebański 569, 577,
a Sparta 520, 534, 546, 552, 560, 565; 580, 583, 584, 585, 590, 591, 664, 771;
a Ateny 543, 565, 583, 586; a Grecy powrót do Teb 566; bitwa pod Leuk-
Italscy 329, 562, 563; jako władca 556, trami 578; na Peloponezie 581— 583,
563, 564, 565, 615, 674; budowniczy Sy­ 585, 588; ofensywa morska przeciw
rakuz 557, 690; opanowuje Sycylię 557, Atenom 590, 598; rola w Związku
561; sztuka oblężnicza 557, 559; i na­ Beockim 569, 580, 584, 588; opozycja
jemnicy 556, 557, 558, 564, 565; potęga przeciw liberalnej polityce E. 588, 589;
morska 557, 558; zakłada kolonie 562; bitwa pod Matineją 592— 594; epita­
monety 564; w oczach Greków 565, fium 595; charakterystyka E. i jego
668, 678; jako poeta 565 działalności 588, 595, 596; wzorem dla
Dionizjos (Dionysios) II, tyran Syrakuz Filipa II i Timoleona 595, 627, 673;
771; polityka wewnętrzna 602, 605; w oczach starożytnych 594, 595, 668,
pokój z Kartaginą 563; przymierze ze 678
Spartą 587; i Dion 603— 605; i Platon Epicharm (Epicharmos) z Syrakuz, ko­
603, 604, 606; i Aristippos oraz inni mediopisarz 342
sofiści 604; w Italii 602, 605; a Timo- Epikrates Ateńczyk 544
leon 605, 670, 671; jego charakterysty­ Epikur (Epikuros), filozof 688
ka 602, 606 Epimenides z Krety 205
Dionizjos (Dionysios) z Halikarnasu 505 Epizelos z Aten 271
Diopejthes Ateńczyk, dowódca najemni­ Erasinides, strateg ateński 491
ków 654, 655, 656 Erechteus, król Aten 102
Dipojnos z Krety, rzeźbiarz 192 Eteobutadzi (Eteobutadai), kapłański
Dorieus, brat przyrodni Kleomenesa I, ród w Atenach 200, 212, 235
króla Sparty 253, 325 Eteonikos, oficer spartański 490
Dorkis, wódz spartański 313 Euagoras, król Salaminy na Cyprze
Doros, syn Hellena 70, 95 543— 545, 548, 608
Drakon, prawodawca ateński 201— 203, Euajnetos, wódz spartański 282
205, 209, 528 Eubulos, polityk ateński 602, 636, 638,
Drakontides Ateńczyk 523 642, 752; polityka finansowa 619, 636,
Drypetis, córka Dariusza III 734 637, 650; a pokój Filokratesa 643, 644
Duketios, przywódca i „król” Sykulów Eudoksos z Knidos, matematyk 685
448 Eufranor, rzeźbiarz 688
Eufron z Sykionu 589, 677
Echemos, bohater Achajów 95 Eukles, strateg ateński 443
Efialtes, polityk ateński 352, 354, 355, Euklides, archont-eponym w Atenach
364, 524, 528; reformy 351, 352; anulo­ (403— 402 r.) 528
wanie jego prawa 524 Eukrates, polityk ateński 453, 513
Efialtes z Malis, zdrajca pod Termopi- Eumelos z Koryntu, poeta 131, 138, 219,
lami 290 340
Indeks osób 825

Eumenes z Kardii, sekretarz Aleksan­ Filip II (Philippos), syn Amyntasa, król


dra Wielkiego 698; po śmierci Alek­ Macedonii 599— 602, 611, 627— 629,
sandra 744, 745 630— 670, 688, 691— 693, 696, 700, 709,
Eumolpidzi (Eumolpidai), ród w A te­ 724, 735, 737, 740, 750— 753; zakładni­
nach 200 kiem w Tebach 585, 627; jego mi­
Eurybiades, admirał spartański 286, 288, strzem Epaminondas 595, 627, 628; re­
293, 295, 296, 300 gentem 627; zostaje królem Macedonii
Euryleon, tyran Selinuntu 253 628; poślubia: Audatę 628, Olimpias
Eurylochos z Tessalii, wódz Amfiktionii 629, Filinnę 629, Filę 631, Kleopatrę
Delfickiej 180 66; a Tracja 630, 634, 635, 644, 645,
Eurylochos, wódz spartański 431, 432 654; a Illiria 628, 630, 638, 651; a Epir
Eurymedon, strateg ateński 469, 472 628, 639, 652; a Pajonia 628, 630, 639;
Eurypides z Aten, tragik 502, 503, 608; walki ze Scytami 657; a Związek
charakterystyka twórczości 498— 501; Etolski 652; nad Propontydą 656, 657;
stosunek do religii 500, 501, 511; pro­ a Związek Chalkidycki 601, 602, 627—
ces o bezbożność 513; niewolnicy w je­ 631, 635, 639— 641; a Ateny 599— 601,
go sztukach 610, 611; kobiety w jego 627— 631, 636, 639— 645, 653— 664;
sztukach 498— 500 a Tessalia 629, 633— 635, 639, 651, 652;
Eurysthenes, Heraklida 115, 144 naczelnym wodzem Związku Tessal-
Euthymenes z Massalii, żeglarz 341 skiego 635; dożywotnim archontem
Tessalii 652; reorganizacja Tessalii
Fajaks z Aten 449 651, 652; w wojnie świętej 633— 635,
Falajkos, wódz Fokejczyków 636, 643, 643, 645; a Amfiktionia Delficka 630,
645 631, 645, 646, 649, 652, 654, 658; w Gre­
Falaris, tyran Akragas 195, 196 cji 658— 663; bitwa pod Cheroneją
Farakidas, nauarcha spartański 560 660— 663; tworzy Związek Koryncki
Faraks, awanturnik spartański na Sy­ 664, 665; a Persja 665, 666; śmierć 667;
cylii 605 budowa jednolitego państwa mace­
Farasmanes, król Chorasmów 728— 729 dońskiego 631, 632, 651, 652; reforma
736, 741 monetarna 631, 632, 651; armia i tak­
Farnabazos, dowódca floty Dariusza III tyka F. 628, 630, 631, 660, 661; cha­
705, 708— 710
rakterystyka F. i jego dzieła 667— 669;
Farnabazos, satrapa perski: współdziała
w oczach współczesnych mu 648, 652,
ze Spartą 474, 477, 484; powoduje
664, 667, 668; portrety F. 668, 669
śmierć Alldbiadesa 520; w wojnie ze
Filip (Philippos) III Arridajos, syn Fi­
Spartą 533, 535, 536; współdziała z A te­
lipa II, król Macedonii 666, 692; wy­
nami 542, 544, 545
brany królem Macedonii 744, 745
Fayllos, wódz fokejski 633, 635
Filiskos, poseł perski 583, 585
Fejdon, król Argos 174, 766, 767
Filistos z Syrakuz, historyk 565, 603, 604,
Fejdon, prawodawca w Koryncie 148,
188 678
Ferekydes z Leros, historyk 340 Fillidas z Teb 566
Feretime, królowa Cyreny 229 Fillipides z Aten 267
Fidiasz (Pheidias), rzeźbiarz 398— 401 Filokles, wódz ateński 492, 493
Fila, żona Filipa II 631 Filokrates z Aten: pokój F. 643— 647;
Filaidzi (Philaidai), ród w Atenach 234, skazany na śmierć 649, 650
235, 239 Filoksenos, oficer Aleksandra Wielkie­
Filinna z Larisy, żona Filipa II, matka go 717, 721
Arridajosa 629, 631, 666 Filolaos, prawodawca w Koryncie i Te­
Filip (Philippos), brat Perdikkasa I 386 bach 149, 188
826 Indeks osób

Filomelos, przywódca Fokejczyków w Hefajstion, przyjaciel Aleksandra W iel­


wojnie świętej 597, 598, 631, 632, 633 kiego 701, 724, 725, 742; w Indiach
Filon z Aten, architekt 690 729; poślubia Drypetis, córkę Dariu­
Filotas, syn Parmeniona 698, 724, 725 sza III 734; kult po śmierci 739
Fojbidas, oficer spartański 552, 567, 568 Hegesileos, strateg ateński 642
Fokion z Aten, wódz i polityk ateński Hegesippos, mówca ateński 645, 649, 650,
650, 666, 752; na służbie perskiej 638; 653, 680; domniemany autor mowy
na Eubei 641, 642; w Megarze 655; W s p r a w ie H a lo m n e s o s 653
broni Bizancjum 657; pertraktuje Hegesistratos, syn Pizystrata, tyran Si-
z Filipem po bitwie pod Cheroneją gejon 232
663; w poselstwie do Aleksandra 697; Hekatajos z Miletu, logograf 257; H i­
w wojnie lamijskiej 747, 749, 750 s t o r ie (Genealogie) 124, 341; O p is
Fokylides z Miletu, poeta 196 ś w i a t a 342, 726
Formion, wódz ateński 383, 421— 424
Hekatomnos, władca Karii 548
Formisjos z Aten 528
Hellanikos z Lesbos, historyk 678
Fryne, hetera 688
Helen, syn Deukaliona i Pyrry 70
Frynichos z Aten, oligarcha 476, 477,
Heraklejdes z Syrakuz 604—606
480, 481, 487
Herakles, syn Aleksandra Wielkiego
Frynichos z Aten, tragik 263
i Roksany 733
Fylakos, heros delficki 333
Heraklidzi (Heraklidai), ród achajski
Fyton z Rhegion 562
106, 112— 116, 146, 153, 169, 185, 186,
187, 758
Gelon, tyran Geli i Syrakuz 325, 328,
Heraklit (Herakleitos) z Efezu 339, 340,
330, 332, 333, 342; wobec wojen per­
342
skich 279, 326; bitwa pod Himerą 326,
Hermias, władca miasta Atarneus
328, 555; polityka wewnętrzna 325,
654
330; kult w Syrakuzach 330, 334
Glaukos, wnuk Bellerofona 100 Ilermokrates, wódz i polityk syrakuzań-
ski 553, 555; jednoczy miasta Sycylii
Glos, admirał perski 548
Gongylos z Koryntu 467, 468 przeciw Atenom 440, 449, 463; broni
Gordios, król Frygii 705 Syrakuz 464, 465, 467, 470, 473; na M o­
Gorgiasz (Gorgias) z Leontinoj, sofista rzu Egejskim 553; wygnanie i śmierć
495, 496, 504, 512, 680 553, 554
Gorgidas z Teb 566 Herodot (Herodotos) z Halikarnasu, hi­
Gorgopas, wódz spartański 546 storyk 127, 131, 165, 167, 174, 190, 251,
Grabas, król Illirii 630 266, 279, 283, 284, 310, 379, 405, 410,
Gyges, król Lidii 167, 174, 757, 766, 767 500, 677, 678, 726, 728, 757; podróże
Gylippos, wódz spartański 466, 468, 403, 405; dzieło 403— 405; styl 495;
470— 473, 521 przekazuje starą tradycję grecką 53,
90, 93, 94, 95, 106, 112, 119; o Homerze
125, 135
Hagnon z Aten, założyciel Amfipolis
382, 475, 480 Herondas, poeta 689
Hamilkar, wódz kartagiński 326, 328, Hetojmaridas ze Sparty 319, 320, 520
553 Hezjod (Hesiodos) z Askry 53, 94, 106,
Hannibal, wódz kartagiński, wnuk Ha- 610; P r a c e i d n ie 96, 135, 136; T e o g o ­
milkara 553, 554, 558 n i a 136, 222; K a t a l o g i 95, 136; poglądy
Harmodios, tyranobójca 236, 347, 717 religijne 136, 137, 334; język 93; zwy­
Ilarpalos, skarbnik Aleksandra Wielkie­ cięża w zawodach w Chalkis 138
go 712, 721, 734; w Grecji 734, 737, 746 Hieron I, brat Gelona, tyran Geli, póź­
Hebryzelmis, król Odrysów 570 niej Syrakuz 325, 332, 342; kontynuuje
In d e k s osób 8 27

politykę Gelona 329, 330; kult po Idrieus, satrapa Karii 638


śmierci 330, 334; Ifikrates, wódz ateński 573, 577, 617;
Hiketas z Syrakuz 605, 670— 672 w wojnie korynckiej 541; broni Kor-
Himilkon, wódz kartagiński: zdobywa kyrę 576; w wojnie sprzymierzeńców
Akragas 554; w wojnie z Dionizjo- 601; w służbie królów trackich 600;
sem I 555, 558— 561 udoskonala uzbrojenie peltastów 541
Hipparch (Hipparchos), syn Pizystrata Iktinos z Aten, architekt 401
235, 344 Ilos, dziady Priama, założyciel miasta
Hipparchos, archont-eponym w Atenach Ilion 95
(w 495/494 r.) 263 Inaros, król libijski 367; powstanie
Hipparchos z Aten, syn Charmosa 275 w Egipcie 357, 362
Hipparinos, brat przyrodni Dionizjosa II Isagoras z Aten, Filaida 239, 247, 274
603, 605 Isajos, mówca ateński 680
Hippiasz (Hippias), syn Pizystrata, ty­ Ismenias z Teb, przywódca demokra­
ran Aten 233, 235, 236, 247; wygnany tyczny 525, 536, 550, 552, 585
z Aten 238; z Persami przeciw A te­ Isodamas, brat Myrona II tyrana Syra­
nom 236, 244, 258, 266, 267 kuz 192
Hippiasz z Elidy, sofista 495— 497, 509 Isokrates z Aten 495, 616, 684, 688, 740;
Hippodamos z Miletu, architekt 379, 609 O p o k o j u 607; F i l i p 648; P a n e g i r y k
Hippokrates z Aten, syn Anaksilaosa 681; wzywa do jedności i wojny z Per­
275 sją 565, 607, 648, 682; krytyka demo­
Hippokrates, wódz ateński 438, 441, 442 kracji ateńskiej 620; opinia o Sparcie
Hippokrates, tyran Gełi 253, 254, 325 522, 582; a Filip II 648, 652, 667, 668,
Hippokrates z Chios, matematyk 509 669; a Dionizjos I 565.
Hippokrates z Kos, lekarz 509 Sąd o barbarzyńcach 704, 740; twórca
Histiajos, tyran Miletu 254; zakłada greckiej prozy artystycznej 680, 681;
Myrkinos 231, 249; w powstaniu joń- jego szkoła w Atenach 677, 682;
skim 257, 259, 260, 262 wpływ na historiografię 677, 681
Homer (Homeros) 125— 128, 135, 136, 217,
334, 339, 342, 404, 598; historia 86, Jazon (Iason), tyran Feraj 574— 576,
88, 97— 101, 104, 106, 107, 109, 114, 138; 578— 580, 615, 677; tagosem zjedno­
a tradycja 53, 94; czas powstania poe­ czonej Tessalii 574, 575; charaktery­
matów 125, 126, 127; język 92, 93; ge­ styka J. 580
nealogie 95, 96; interpolacje 100, 101; Jon (łon), syn Ksuthosa 70
hymny 138, 217; a Hipparch 235; ho-
merydzi 125, 235 Kadmeidzi (Kadmeidai), ród wywodzą­
Hybrias z Krety, poeta 140 cy się od Kadmosa 758
Hydarnes, wódz Kserksesa 285, 290, 291 Kadmos z Fenicji, założyciel Teb 96,
Hyllos, Heraklida 95, 112 758, 759
Hymeas, wódz Dariusza I 259 Kadmos z Kos, wysłannik Gelona 279,
Hyperbolos, przywódca demokratyczny 326
w Atenach 460 Kadmos z Miletu, historyk 340
Hyperejdes, mówca ateński 611, 655, Kalchas, wieszczbiarz w I l i a d z i e 111
657, 750, 752; a pokój Filokratesa 649; Kallias, władca Chalkis 655
na Radzie Amfiktioni Delfickiej 649; Kallias z Aten, szwagier Kimona 323;
po bitwie pod Cheroneją 663; w woj­ pokój K. 367, 382
nie lamijskiej 746, 747; jako mówca 680 Kallibios, harmosta spartański w Ate­
nach 521, 524
łby kos z Rhegion, poeta 334 Kallikles z Aten, sofista 497
Idomeneus, władca Krety w I lia d z ie 96 Kallikrates z Aten, architekt 401
828 Indeks osób

Kallikratidas, nauarcha spartański 489, Kineas z Larisy, przyjaciel Filipa II 629


490, 521, 542 Kinyradzi (Kinyradai), dynastia w Pa­
Kalliksenos, syn Aristonymosa z Aten fos na Cyprze 111
275 Kinyras, król na Cyprze 110
Kalliksenos, syn Klejsthenesa z Aten Kleanaktydzi (Kleanaktidai), ród w M i-
275 tylenie na Lesbos 196
Kalliksenos z Aten 491 Kleandridas, doradca Plejstoanaksa,
Kallimach (Kallimachos) z Aten, ar- króla Sparty 375
chont-polemarch w bitwie pod Mara­ Kleandros z Geli 253
tonem 268, 269, 271 Klearchos, wódz spartański 521; w służ­
Kallimach (Kallimachos) z Cyreny, poe­ bie Cyrusa 523, 532
ta 746 Klearidas, oficer spartański 445, 446
Kallinos z Efezu, elegik 220, 340 Klinias, ojciec Alkibiadesa 292
Kallipos, filozof 605 Klejsthenes, tyran Sykionu 192, 193
Kallisthenes, strateg ateński 599 Klejsthenes, syn Megaklesa, polityk
Kallisthenes z Olintu, historyk 724, 725, ateński 144, 193, 198, 199, 235, 244, 246,
738, 773
273, 274, 275, 324, 352, 405, 453, 479;
Kallistratos, polityk ateński 576, 617; archont-eponym w 525 r. 235, 274; re­
twórca II Związku Ateńskiego 573; formy 239— 243; charakterystyka re­
doprowadza do pokoju w 371 r. 576; form K. 243, 321
skazany na śmierć, ucieka do Mace­
Klejtos, syn Bardylisa, król Illirii 694
donii 586, 599
Klejtos, Macedończyk 698; ocala życie
Kambyzes, król Persji 227, 228, 246, 251,
Aleksandrowi nad Granikiem 724; za­
721
bity przez Aleksandra 724, 725, 742
Kandaules, król Lidii 167
Klejtos, admirał macedoński 749
Kefalos z Aten, przywódca demokra­
tyczny 544 Kleofon z Aten, przywódca demokra­
Kefisodotos z Aten, rzeźbiarz 688 tyczny 512; przeciw pokojowi ze Spar-
Kefisofon z Aten: zarządca funduszu tą 487, 492; diobelia 488; skazany na
widowiskowego 650; dowodzi flotą śmierć 493
ateńską 657 Kleombrotos, brat Leonidasa króla
Kersebleptes, syn Kotysa, król wschod­ Sparty 293
niej Tracji 600, 611, 633, 635, 646, Kleombrotos, król Sparty 549; w wojnie
648— 650, 654; walczy z Atenami z Tebami 566, 567, 568, 575, 577; pod
0 Chersonez 600, 634; wyłączony z po­ Leuktrami 578, 769
koju Filokratesa 644; atakowany Kleomenes I, król Sparty 238, 246, 247,
przez Filipa II 645, 648 265, 278, 333, 549; próby interwencji
Kerykes, ród ateński 200, 323 w Atenach 237, 239, 244, 247; zwycię­
Ketriporis, król zachodniej Tracji 630 ża Argos 248; a Persja 258, 264; za­
Kimon, ojciec Miltiadesa 234— 236, 274 targ z Demaratosem 264, 265; strate­
Kimon, syn Miltiadesa III, polityk gia 254, 255
1 wódz ateński 321, 322, 333, 364, 367, Kleomenes z Naukratis 711, 734, 745
377, 389, 398, 495; płaci grzywmę za Kleon z Aten 487, 507; kieruje opozycją
ojca 275, 323; zwycięstwo przy ujściu przeciw Peryklesowi 417; podwyższa
Eurymedonu 316, 317; ekspedycja na opłatę sędziów 462; wobec zbuntowa­
pomoc Sparcie 354— 356; w r. 461 w y­ nych sprzymierzeńców 427, 428, 444;
gnany 356; pod Cyprem 367; charak­ zdobywa Sfakterię 436, 437; pod A m -
terystyka 323, 324, 365 fipolis 445 , 446; a Arystofanes 440,
Kinadon, spiskuje w Lakonii (r. 398) 522, 512; oskarża Eurypidesa 513; charak­
534 terystyka 453, 512
Indeks osób 829

Kleopatra, córka Attalosa, żona Fili­ dzieła K. i ich wartość 676, 677, 680,
pa II 666, 692 681; W y p r a w a C y r u s a (powrót Dzie­
Kleopatra, córka Filipa II 667, 666 sięciu Tysięcy) 532, 533, 676; H i s t o r i a
Kleopatra VII, królowa Egiptu 746 g r e c k a 493, 594; W y c h o w a n i e C y r u s a

Klitias z Aten, malarz, twórca wazy 682; D o c h o d y 607; krytyka demokracji


François 343 ateńskiej i program dla Aten 607, 611,
Knemos, wódz spartański 421— 424 613, 616, 617, 620; o niewolnictwie 611;
Kodros, syn Melanthosa, króla Aten 120 o wychowaniu 682; religijność 691;
Kodrydzi (Kodridai), ród wywodzący się język 609
od Kodrosa 124 Ksenokritos z Aten, współzałożyciel
Kojnos, wódz w armii Aleksandra W iel­ Thurioj 379
kiego 730 Kserkses, król Persji 275, 277, 278, 279,
Kolajos z Samos, żeglarz 160, 163 307, 308, 310, 323, 326, 665, 697, 700,
Konon z Aten 486, 489; pod Ajgospo- 713, 717, 718; ujarzmia Egipt 271;
tamoj 492, 493; w służbie króla per­ przygotowania do wyprawy na Gre­
skiego 533, 534, 536, 542; pod Kni- cję 271, 272, 283; wyprawa 282— 292,
dos 542; odbudowa Długich Murów 294, 296— 302; w Termopilach 286—
543; uwięziony przez króla perskiego 291; pod Salaminą 295— 300; śmierć
544 351
Koraks z Syrakuz, autor podręcznika Ksuthos, syn Hellena, ojciec Jona 70,
retoryki 495 95
Korynna (Korinna) z Tanagry, poetka Ktesifon z Aten 666, 719
334 Ktezjasz (Ktesias) z Knidos, historyk
Kottyfos z Farsalos, przyjaciel Filipa II 678
649, 658 Kylon z Aten 194, 195, 201, 239, 388
Kotys, król tracki 600 Kynajthos z Chios, poeta 217
Krateros, towarzysz Aleksandra W iel­ Kynegejros z Aten 271
kiego; w Indiach 731, 733; wraca do Kyprothemis, rządzi na Samos 587
Macedonii 736; opiekunem Filipa
Kypselos, tyran Koryntu 175, 190, 191,
Arridajosa 744; w wojnie lamijskiej
232
748, 749; bitwa z Eumenesem z Kardii
Kypselidzi (Kypselidai), ród wywodzący
745
się od Kypselosa 191, 195
Krates z Teb, cynik 687
Kresfontes, Heraklida 115
Krezus, król Lidii: a Grecy azjatyccy Lamachos z Aten, wódz ateński 462,
168, 196; a Sparta 215, 246; monety 465, 467
174, 228, 766; pokonany przez Cyrusa Lamios ze Sparty, wódz najemników
Wielkiego 227 w Egipcie 638
Krytiasz (Kritias) z Aten — na wygna­ Lampon z Aten, współzałożyciel Thurioj
niu w Tessalii 487, 524; powrót do 379
Aten 523; rządy 30 Tyranów 524, Laomedon, król Troi, ojciec Priama 100
525; nagrobek 525; poglądy na religię Leochares z Aten, rzeźbiarz 689
497 Leocrates, wódz ateński 363
Ksanthippos z Aten, ojciec Peryklesa: Leocrates z Aten 718, 719
oskarża Miltiadesa 274, 275; w woj­ Leodamas, król tebański 758
nach perskich 302, 310, 312; wygnany Leonidas, król Sparty 265, 318; w Ter­
321, 322 mopilach 286, 288, 291
Ksenofanes z Kolofonu, poeta i filozof Leonnatos, wódz Aleksandra Wielkiego
334, 340 708, 733, 734; po śmierci Aleksandra
Ksenofont (Ksenophon) z Aten 193; Wielkiego 745, 748
830 Indeks osób

Leontiades z Teb, oligarcha 550, 552, Lygdamis z Naksos 232, 233, 250
566 Lykaretos, tyran Lemnos 251, 252, 254
Leosthenes z Aten: walczy z Aleksand­ Lykomedes, wódz Związku Arkadyj­
rem Wielkim 599; w wojnie lamijskiej skiego 583, 586
747— 749 Lyppeus, król Pajonii 630
Leotychidas, król Sparty 307, 312, 318; Lysikles, demagog ateński 453
przeciw Eginie 264, 265; pozbawia tro­ Lysikles, strateg ateński 663
nu Demaratosa 264, 265; bitwa pod
Mykale 308, 309; w Tessalii przeciw
Magon, wódz kartagiński 560, 561, 563,
Aleuadom 312
671
Leotychidas, syn Agisa II, króla Sparty
Magnes, syn Thui 70
534
Majandrios z Samos 246, 251, 252
Leptines, brat Dionizjosa I 556, 558—
Makedon, syn Thui 70
560, 563, 565
Mamerkos, tyran Katany 671, 672
Leukippos z Miletu, teoria atomistyez-
Mardonios, wódz perski 262; wodzem
na 408, 409, 496
wyprawy w 492 r. 262; w wyprawie
Libys, brat Lizandra, nauarcha spar­
Kserksesa 300— 304, 307; pod Piąteja-
tański 526
mi 305
Lichas ze Sparty 476
Mariusz (Caius Marius), wódz rzymski
Likofron (Lykophron), syn Periandra
694
tyrana Koryntu 191
Masistios, dowódca w armii Mardonio-
Likurg (Lykurgos) z Aten, Eteobutada
sa 302, 304
212
Mausolos, satrapa Karii 600; w wojnie
Likurg z Aten, polityk 398, 658, 697, 718;
sprzymierzeńców 601, 602; rozbudo­
po Cheronei 663, 718, 753; uzdrawia
wuje Halikarnas 608, 609, 611; Mau­
finanse ateńskie 666, 747; naprawa
zoleum 688
umocnień Pireusu 666; budowa teatru
Mazajos, wódz perski 713, 715, 717, 721
i stadionu panatenajskiego 690; jako
Megabazos, wódz perski w armii Da­
mówca 680, 681
riusza I 230, 233
Likurg (Lykurgos) ze Sparty 143— 147,
Megabazos, poseł Artakserksesa 359, 538
149
Megakles, brat Diona z Syrakuz 604
Lizander (Lysandros), wódz spartański
Megakles z Aten, Alkmeonida 193, 201,
489, 493, 519, 521, 526, 530, 544, 546,
212
549, 552; pod Notion 489; pod Ajgo-
Megakles z Aten, syn Hippokratesa 275
spotamoj 492, 493; w Atenach 494,
Megistias z Akarnanii 291
523, 524, 526; po wojnie peloponeskiej
Mejdias z Aten 610
faworyzuje oligarchie 519, 520, 523;
Melanchros, tyran Mityleny 196
w kryzysie dynastycznym w Sparcie
Melanippos, heros tebański 193
534; w wojnie z Persją 534, 535; pod
Melanthos, Neleida, król Aten 120
Haliartos 537; kult boski po śmierci
Melas, tyran Efezu 190
519, 691, 738
Meleager (Meleagros), wódz w armii
Lizjasz (Lysias), strateg ateński 491 Aleksandra Wielkiego 744
Lizjasz (Lysias) z Aten, mówca 521, 565, Meletos z Aten 529
680, 681 Melon z Teb 566
Lizymach (Lysimachos), satrapa Tracji, Memnon z Rodos, brat Mentora, wódz
towarzysz Aleksandra Wielkiego 749 perskich najemników na dworze Fi­
Lizyp (Lysippos) z Sykionu, rzeźbiarz lipa II 638, 639; w służbie Dariusza III
689 666, 701, 702, 703, 705, 774
Longinus Cassius, retor 127 Menajchmos, matematyk 687
Lukian (Lukianos) 127, 688 Menander, komediopisarz 127, 679
Indeks osób 831

Menedajos, wódz spartański 432 Nikanor, syn Parmeniona 698


Menelaos, brat przyrodni Filipa II 627, Nikiasz (Nikias), ateński wódz i mąż
640 stanu 409, 450, 452, 453, 454, 459, 460,
Menelaos, syn Atreusa, król Sparty 96, 461, 507, 510, 607; w pierwszej części
99, 103 wojny peloponeskiej 430, 437, 438, 445;
Menelaos, władca Pelagonii 599, 627 a Kleon 436, 446; pokój Nikiasza 446,
Menes, Macedończyk 721 447; wodzem wyprawy sycylijskiej
Menestheus, syn Tezeusza 101 462, 464, 465, 467— 469, 471— 473; cha­
Mentor z Rodos, wódz perskich najem­ rakterystyka 453, 512; program poli­
ników 654, 666 tyczny 453, 454, 460; bogactwo i nie­
Meriones 98 wolnicy 395, 610, 611
Midas, król Frygii 167, 766 Nikomedes, wódz spartański 358
Miltiades I, władca Chersonezu 231, 233, Nysajos, brat przyrodni Dionizjosa II
234, 250, 255 603, 605
Miltiades II, władca Chersonezu 250
Miltiades III, syn Kimona, wódz ateń­ Odyseusz (Odysseus) z Itaki 96, 98, 99.
ski 233, 263; archont-eponym w 524 r. 104, 127
235, 274; a Pizystratydzi 233, 235; Ofeltiadzi (Opheltiadai), ród z Cheronei
władca Chersonezu 233, 250, 260; 114
sprzyja powstaniu jońskiemu 262, Oksyartes, ojciec Roksany, żony Alek­
263; pod Maratonem 268— 271; oblęże­ sandra Wielkiego, przywódca Sogdia-
nie Paros 273; proces w Atenach 274, ny 722
275; kult na Chersonezie 333 Oksylidzi (Oksylidai), dynastia w Elidzie
Mimnermos ze Smyrny, elegik 123, 220, 115
340 Oksylos, wódz eolski, zdobywca Elidy
Mindaros, wódz spartański 484— 486 114, 116, 120
Minias, legendarny założyciel Orchome- Oktawian (C. Julius Caesar Octavianus)
nos 84, 96 746
Minos, król Knossos 55, 61, 96, 106, 139 Olen, rapsod 217
Mithridates, zięć Dariusza III 702 Olimpias (Olympias), córka Neoptolemo-
Mnesikles z Aten, architekt 402 sa króla Molossów, żona Filipa II 628,
Mopsos z Teb 111 630, 666— 667, 692, 725, 741
Mursil II, król Hetytów 85 Onomakritos z Aten 235
Musajos, rapsod 217 Onomarchos, strateg, autokrator Fokidy
Myletydzi (Myletidai), ród z Syrakuz 633, 634; bitwa na Polu Krokusowym
191 634, 668
Myron I, tyran Sykionu 192 Orestes, syn Agamemnona 119, 214, 315
Myron II, tyran Sykionu 192 Orojtes, satrapa perski 251
Myronides, wódz ateński 357— 359, 363 Orontes, wódz perski: walczy przeciw
Myrsilos z Mityleny 196 Euagorasowi 548; satrapa Jonii zbun­
towany przeciw królowi 600; satrapa
Myzji zbuntowany przeciw królowi
Nearchos, wódz floty Aleksandra W iel­ 638, 641
kiego 733, 734, 742
Orontopates, satrapa Karii 702, 703
Necho, król Egiptu 166
Orsippos z Megary, zwycięzca olimpij­
Nektanebo, król Egiptu 654
ski z 720 r., 149, 178
Neleidzi z Pylos 120, 123, 125
Orthagoras, tyran Sykionu 192, 232
Neleus, syn Kodrosa 120, 123 Otanes, satrapa perski 229, 230, 252
Neleus, założyciel Pylos 88, 96
Neon, zastępca Timoleona 671 Paches, wódz ateński 427, 428
Nestor, syn Neleusa z Pylos 88, 98, 103 Pagondas, wódz tebański 441, 442
832 Indeks osób

Pammenes, wódz Związku Beockiego Perdikkas III, syn Amyntasa, król Ma­
633, 638 cedonii 587, 599, 600, 626, 627
Panajtios, tyran Leontinoj 195 Perdikkas, syn Orontesa, wódz mace­
Panyassis z Halikarnasu, wuj Herodota, doński 744, 745 , 746, 750
poeta 340 Periander (Periandros), tyran Koryntu
Patroklos, bohater I l i a d y 74, 108 191, 193, 213, 219
Parmenides z Elei, filozof 340, 342, 407 Periklejdas ze Sparty 354
Parmenion, wódz macedoński: za pano­ Perseusz (Perseus), założyciel Myken 96
wania Filipa II 644, 666; wyprawa Perykles (Pericles), syn Ksanthipposa,
Aleksandra W . 693, 698, 700, 701, 703, ateński mąż stanu 199, 321, 351, 352,
705, 707, 708, 713; 716, 717, 721, 745; 355, 363, 364, 367, 372, 377, 378, 380, 381,
jego rady 692, 709, 710; śmierć 723, 382, 385, 388, 391, 395, 397, 398, 405,
724, 742 409, 411, 419, 453, 459, 492, 495, 504,
Pasifae, żona Minosa 61 508, 510, 522, 528, 596, 612, 618, 691;
Pauzaniasz (Pausanias), król Sparty 527, operacje wojskowe w Zatoce Koryn-
528, 540; w Attyce 493, 526, 530; a Li- ckiej i na Peloponezie 359, 360; a po­
zander 526; w wojnie z Beocją 537; litycy opozycji 352, 364, 365, 367, 377,
wygnany 537, 550 378; reformy demokratyczne 352, 355,
Pauzaniasz (Pausanias), syn Kleobroto- 365, 366; prawo o obywatelstwie ateń­
sa I, króla Sparty 288, 320, 323; wo­ skim 366, 396; dąży do przekształcenia
dzem wojsk greckich pod Platejami Związku Ateńskiego w ateńskie impe­
303— 307; nad Bosforem i Hellespon- rium 355, 366, 377, 378, 391, 392, 393;
tem 313, 315; a Persja 318, 319; ska­ uświetnia Ateny (budowle, uroczysto­
zany na śmierć 319 ści) 377, 378, 391; zakłada kleruchie
Pauzaniasz (Pausanias), pisarz 119 i kolonie 371, 378, 379, 391, 396; ujarz­
Pauzaniasz (Pausanias) z Kalindoi 627 mia Eubeję 373; oblega i zdobywa Sa­
mos 380, 381; popiera Korkyrę prze­
Pauzaniasz (Pausanias), zabójca Filipa
ciw Koryntowi 384, 385; przeprowadza
II 667
uchwałę przeciw Megarze 386; dąży
Pejsandros, szwagier Agesilaosa, nauar-
do wojny ze Spartą 388, 389; strategia
cha spartański 536, 539, 542
wojny ze Spartą 416, 417, 418, 442, 459;
Pejsandros z Aten 477— 479, 481
w wojnie peloponeskiej 418— 420; cha­
Pejtholaos, tyran Feraj 641
rakterystyka 364, 365
Pelopidzi (Pelopidai), ród peloponeski
Perykles (Perikles), syn Peryklesa 491
114
Peukestas, Macedończyk, satrapa Tersy-
Pelops, król Myken 96, 103, 114
dy i Suzjany 734
Pelopidas, wódz tebański 569, 581, 585, Piksodaros, satrapa Karii 666, 692
588, 590; bitwa pod Tegyrą 568; bitwa Pindar (Pindaros), syn Melasa, tyran
pod Leuktrami 578; organizuje Zwią­ Efezu 196
zek Tessalski 585; pokój P. 586; bitwa Pindar (Pindaros) z Teb, poeta 330, 334;
pod Kynoskefalaj 589, 590; śmierć tradycje arystokratyczne 333, 334;
i żałoba po P. 590; udział w dziele a Aleksander Wielki 696
Epaminondasa 595, 627 Pissuthenes, satrapa perski 380, 427
Pentathlos z Knidos, wódz wyprawy Pitagoras (Pythagoras), syn Mnesarcho-
Knidyjeżyków i Rodyjczyków 162, 169 sa z Samos, filozof 333; działalność
Penthilos, syn Orestesa 119 polityczna 331; nauka P. 338— 340, 342,
Pentyldzi (Penthilidai), ród z Mityleny 407; zasługi dla geometrii i astrono­
119, 187 mii 509
Perdikkas II, król Macedonii 382, 386, Pitagoras (Pythagoras), tyran Efezu 196
421, 442— 445, 459, 462 Pittakos z Mityleny 196
Indeks osób 833

Pizystrat (Peisistratos), tyran Aten 101, Praksyteles (Praksiteles) z Aten, rzeź­


178, 236, 243, 255, 609; zdobywa wła­ biarz 688
dzę w Atenach 211; wygnanie pierw­ Priam (Priamos), król Troi 99, 109
sze 212; powrót pierwszy do Aten 212; Prodikos z Keos, sofista 495, 496
wygnanie drugie, w Macedonii 212, Prokles, syn Aristodemosa, legendarny
214, 230, 231; powrót drugi do Aten, król Sparty 115, 124, 144
bitwa pod Pallene 232; polityka we­ Prokles, tyran Epidauros 191, 193, 194
wnętrzna 232, 235; polityka zagranicz­ Proksenos, wódz ateński 643, 649, 650
na 232, 233, 251 Protagoras z Abdery, sofista 379, 495—
Pizystrat (Peisistratos), syn Hippiasza, 497, 510, 513
archont-eponym w 522 r. 235 Protesilaos, bohater spod Troi 101
Pizystratydzi (Peisistratidai) 233— 235, Proteus, założyciel Tirynsu 96
237, 244, 263, 274, 275, 329; opiekują Prothoos ze Sparty 577
się sztuką 235; a Persja 246, 266, 271, Psammetych (Psammetichos), król Egip­
294 tu 151, 166
Platon z Aten, filozof 366, 518, 612, 620, Psammetych (Psammetichos), samo­
679, 682; na Sycylii 565, 603— 606; dia­ zwańczy król Egiptu 378, 379
logi 681; P a ń s t w o 682, 683; P r a w a 611, Psammetych (Psammetichos), tyran w
683, 684, 686, 687; o państwie idealnym Koryncie 191
611, 613, 682— 685; o niewolnikach Ptolemeusz (Ptolemaios), pretendent do
611; poglądy na wychowanie 682, 683, tronu macedońskiego 585, 626
685; religia intelektualna 682, 685; teo­ Ptolemeusz (Ptolemaios), wódz Aleksan­
ria poznania i etyka 685, 686; portret dra Wielkiego, satrapa Egiptu 745
688 Ptolemeusz Cezar (Ptolemaios Kaisar),
Platon z Aten, komediopisarz 352 syn Cezara i Kleopatry VII 746
Plejstarchos, król Sparty 303, 318 Pyrra, żona Deukaliona 136
Plejstoanaks, król Sparty 373, 375, 446 Python z Bizancjum, poseł do Filipa II
Pleuratos, król Illirii 651 649
Pliniusz Starszy (C. Plinius Secundus)
Ramzes II, król Egiptu 166
688 Rekhmire, wezyr, grobowiec w Tebach
Plutarch (Plutarchos), tyran Eretrii 641
egipskich 61
Plutarch (Plutarchos) z Cheronei 145,
Roksana, córka Oksyartesa, żona A le­
203, 243, 352, 549 ksandra Wielkiego 722, 744
Polignot (Polygnotos) z Tazos, malarz Roztropność, siostra Dionizjosa II 603
403, 609
Polikrates (Polykrates), tyran Samos 232, Safona (Sappho) z Mityleny, poetka
233, 250— 252, 331, 342; jego polityka 220— 222
kulturalna 251, 334, 345; armia i flota Salajthos ze Sparty 427
246, 250, 251, 254, 255, 256 Sarpedon, władca Licyjeżyków 100
Poliktet (Polyktetos) z Argos, rzeźbiarz Satyros z Aten 524
399, 400 Seleukos, Macedończyk, towarzysz A le­
Polles, władca tracki 445 ksandra Wielkiego 688, 730
Polydamas z Farsalos 574, 575, 610 Semonides z Amorgos, poeta 220
Polydoros, król Sparty 147 Seneka (L. Annaeus Seneca) 500
Polyfron, brat Jazona z Feraj 585 Sennemut, grobowiec w Tebach egip­
Polyksenos, szwagier Dionizjosa I 556 skich 61
Polymedes z Argos, rzeźbiarz 222 Seuthes, król tracki 545
Polymnestos z Kolofonu, poeta w Spar- Seuthes, siostrzeniec Sitalkesa króla
cie 219 Odrysów 421
Poroś, król Pendżabu 729— 732 Sfodrias, oficer spartański 566, 567
834 Indeks osób

Sikinnos, niewolnik Temistoklesa 295, Tejsias z Leontinoj, retor 495, 508


296, 300 Telesikles z Paros, założyciel kolonii na
Simonides z Keos, poeta 235, 330, 334 Tazos 154
Sisigambis, matka Dariusza III 720 Teleutias, brat Agesilaosa, nauarcha
Sitalkes, król Odrysów 421, 425, 428 spartański 543, 545, 546
Skopas z Paros, rzeźbiarz 688 Teofrast (Theophrastos) 687
Skylaks z Karyandy 341, 726 Teognis (Theognis) z Megary, elegik 190,
Skyllias ze Skione 288 194, 196, 221
Skyllis z Krety, rzeźbiarz 192 Temenidzi (Temenidai), dynastia argiw-
Skythes, tyran Zankle 253 ska 179, 185
Spartokos I, założyciel państwa bospo- Temenos, Heraklida 115, 185
rańskiego 382, 608 Temistokles (Themistokles) z Aten 104,
Spartokidzi (Spartokidai), dynastia bo- 199, 273, 316, 321, 324, 351, 398, 453,
sporańska 651 454; archont-eponym w r. 493/492 263;
Speusippos, filozof 652, 604 w wojnie z Kserksesem 282, 288, 292,
Spitamenes, wódz irański 721, 722 293, 301, 302; pod Salaminą 293— 296,
Spithridates, arystokrata perski 535, 536 299— 300, 316; odbudowa Długich Mu­
Sprawiedliwość, siostra Dionizjosa II rów ateńskich 312, 322; rozbudowa
603 potęgi morskiej Aten 263, 276, 277, 321,
Sofokles z Aten, tragik 403, 504, 505, 507, 323, 353; na wygnaniu 320, 322, 323;
508, 510; kariera polityczna 409, 475; na dworze Artakserksesa I 104, 323;
charakterystyka tragedii S. 409— 412, charakterystyka 323
500 Teokryt (Theokritos) z Syrakuz, poeta
Sokrates z Aten, filozof 498, 500, 509; 746
nauka 497, 498, 612, 681; uczniowie Teopomp (Theopompos), król Sparty 147
681, 682, 685, 687; powiązania z oligar­ Teopomp (Theopompos) z Chios, histo­
chami 513, 529; proces i śmierć 529, ryk 620, 757; o Filipie II 667, 668, 728;
530; w komediach Arystofanesa 501— obraz świata 726; jako historyk 677,
503, 509, 510, 513 678, 681
Sokrates, Macedończyk 701, 702 Teres, król tracki 654
Solon, ateński poeta i mąż stanu 101, Tereus, król Odrysów 378
144, 181, 198, 199, 211, 212, 242, 243, Terillos, tyran Himery 326
335, 528; jego elegie i jamby 181, 221, Terpander (Terpandros) z Lesbos, mu­
340; wyznaczony „rozjemcą” 202, 204, zyk 219, 220
205; reformy gospodarcze 203— 206; Tessalos (Thessalos), Heraklida 113
reformy ustrojowe 206— 209; poglądy Tezeusz (Theseus), król Aten 101, 105,
religijne S. 210, 222, 223 106, 125, 315, 333, 411, 678
Stesichoros z Himery, poeta chóralny Thaletas z Gortyny, poeta 219
219 Theagenes, tyran Megary 194, 232
Sthenelaidas ze Sparty, efor 387, 388, 507 Theajtetos 687
Struthas, poseł perski 543, 544 Thearidas, brat Dionizjosa I 556
Syloson, tyran Samos, brat Polikratesa Theodoros z Cyreny, filozof 509, 687
229, 233, 251, 252 Theodoros z Samos, rzeźbiarz 213
Syzyf (Sisyphos), założyciel Koryntu 96 Theomestor, tyran Samos 308
Theras, Ajgeida, założyciel Thery 115,
Tachos, zbuntowany wódz perski 548 758
Taksiles, władca doliny Kabulu 729 Thibron, wódz spartański 532, 537, 545
Tales (Thales) z Miletu 222, 223 Theramenes, polityk ateński 677; w
Tarkwiniusz Pyszny (Tarąuinius Super - przewrocie oligarchicznym z 411 r.
bus), król rzymski 254 480— 482; w wojnie ze Spartą 485, 486;
Indeks osób 835

pod Arginuzami 490, 491; prowadzi ro­ Tissafernes, satrapa perski 477, 480, 483,
kowania ze Spartą 493, 494; a Trzy­ 484, 487; pomaga Sparcie w wojnie
dziestu Tyranów 523, 524; śmierć 525 peloponeskiej 474— 477; w wojnie ze
Theron, tyran Akragas 325, 326, 329, 330 Spartą 532— 535
Thoraks, wódz spartański 526 Tithraustes, satrapa perski 535, 536, 543
Thrasondas, wódz tebański 490 Tlepolemos, Heraklida 106, 113, 116
Thrasybulos, ateński wódz i mąż stanu Tolmi^des, wódz ateński 363, 364; ofen­
480, 482, 488, 544, 545; przeciwko rzą­ sywa na wybrzeżach Peloponezu 359;
dom Czterystu 480; w wojnie ze Spar­ pod Kor one ją 373
tą 484— 490; obala rządy Trzydziestu Trajan, cesarz rzymski 720
Tyranów 525— 528; w wojnie koryn- Tros, eponym Trojan 95
ckiej 544, 545
Tukidydes (Thukidydes), syn Melesiasa,
Thrasybulos, tyran Miletu 191, 196
polityk ateński 389, 409; w opozycji
Thrasybulos, tyran Syrakuz 329
do Peryklesa 365, 377; skazany na w y­
Thrasydajos, tyran Himery 329
gnanie 378
Thrasyllos, wódz ateński: na czele de­
Tukidydes (Thukidydes), syn Olorosa z
mokratów na Samos 480; pod Kynos-
Aten, historyk 131, 144, 178, 190, 235,
sema 484— 486; pod Arginuzami 491
311, 315, 323, 368, 376, 414, 483, 517,
Thrasyllos z Argos 757
607, 610, 611, 612, 613, 620, 625, 646,
Thrasymachos z Chalkedonu, sofista 497
676, 768; w wojnie peloponeskiej 443,
Thuja, córka Deukaliona i Pyrry 70
Timagoras, poseł ateński do króla per­ 504; wygnany 444, 504; dzieło 504—
508; styl i język 495, 504, 505; metoda
skiego 586
Timajos z Tauromenion, historyk 670, historyczna, pragmatyzm 505— 509; ro­
la mów w dziele 506, 507; przedstawia
757
najdawniejsze dzieje Greków 53, 90,
Timarchos z Aten 648
93, 94, 105, 106, 109, 115, 121, 131, 757;
Timokrates z Syrakuz 604
o Peryklesie 417, 419, 420, 460
Timokrates z Rodos, poseł perski 537
Ty, królowa Egiptu 50
Timoleon z Koryntu 114, 595, 605, 675,
Tydeus, ojciec Diomedesa 96, 103
691; wyprawa na Sycylię 670, 671;
Tyjestes (Thyestes), ojciec Atreusa 103
wojna z Kartaginą 671, 672; zwycięża
Tynnondas z Eubei 196
tyranów sycylijskich 672; odbudowa
miast sycylijskich 672, '673; charakte­ Tyrtajos (Thyrtaios), elegik 181, 213, 221,
rystyka T. 673; kult w Syrakuzach 340, 458
673, 738
Timotheos, rzeźbiarz 688 Zachariasz, prorok Starego Testamentu
Timotheos, syn Konona, wódz ateński 711
573— 576, 587, 599, 601, 610, 626 Zaleukos, prawodawca w Lokrach Epi-
Tiribazos, satrapa perski 543, 544; i po­ zefyryjskich 201
kój Antalkidesa 546, 547 Zenon z Elei, filozof 365, 405, 408, 496
IN D E K S N A Z W G E O G R A F IC Z N Y C H

Skróty przy hasłach oznaczają: dziś. = dzisiejsza nazwa; g. = góra; g-y = góry;
jez. == jezioro; kr. = kraina, kraj; 1. = lud; m. = miasto, miejscowość; n. p l. — ro­
dzaj nijaki liczba mnoga; n. s in g . = rodzaj nijaki liczba pojedyncza; półw. = pół­
wysep; rz. = rzeka; w. = wyspa; w -y = wyspy. W nawiasach podano odnośniki do
map. Indeks nie obejmuje przypisów i tablic z Aneksu 2.

Abaj, m. 643 695, 696, 701, 702, 706— 708, 714, 715,
Abantis, kr. 157 716, 725, 730
Abantowie, 1. 102, 122 Agylla, m. 563
Abdera, m. (12 B-2/3, 16 D -l), 157, 262, Agyrion, m. (21 B-5), 561, 672
379, 408, 495, 497, 630, 761 Akhijawa, 1. 100, 102, 758; por. Achajo­
Abisynia, kr. 78 wie
Abu Simbel, m. 166 Ajas, rz. 69, 180, 282
Abu Wajnam, m. 713 Ajgaj, m. na Poloponezie (3 C-2), 108
Abydos m. (12 C-3, 16 D-2, 27 B-3), 230, Ajgaj m. w Macedonii (2 A-2), 624, 627,
283, 300, 309, 477, 484, 542, 546, 549, 667, 742
655, 749, 760; założone przez Milet 156 Ajgilia, w7. 270
Achajowie, 1. 95, 100, 102, 106, 109, 110, Ajgion, m. (3 C-2) 182
111, 113, 114, 118, 120, 182, Ajgospotamoj, m. i rz. (27 B-2); bitwa
Achaja i Związek Achajski, kr. (3 C-2, pod 492, 493
16 B-3), 27, 39, 40, 72, 74, 92, 93, 103. Ajgosthena, n. p l., m. (4 B-2, 20), 566, 579
116, 117, 120— 122, 171, 293, 361, 373, Ajneja, m. (2 B-2), 230, 627
374, 379, 413, 436, 459, 597, 598, 659, Ajniania, kr. (1 D-6); Ajnianowie (Ai-
718, 762, 763, 764, 771; zakłada kolonie nianes), 1. 37, 180, 282, 539, 591
158; w Związku Peloponeskim 567, Ajnos, m. (16 D-2, 27 A -l), 157, 654, 693,
579; ustrój Związku Achajskiego 588; 761
a Epaminondas 589, 591, 592, 595; w Ajthalia, w. (dziś. Elba) 448
wojnie świętej 635 Akaiwasha, 1. 100, 110; por. Achajowie
Achaja Fthyjocka, kr., patrz Fthiotis Akanthos, m. (2 C-3, 16 C-2), 157, 262,
Acheloos, rz. (3 B-2), 39, 69, 359 443, 551, 761
Acheron, rz. (1 B-5, 16 A-3), 36, 69 Akarnania, kr., Akarnańczycy 1., Zwią­
Adranon, m. (21 B-6), 561, 670, 671 zek Akarnański (1 C-6, 11 AB-3, 16
Afas, rz. 69 A-3) 34, 36, 41, 72, 116, 291, 359, 360,
Afetaj, m. (2 B-5), 287, 288 377, 383; w wojnie peloponeskiej 416,
Afidna, m. (14 C-2), 72, 74, 105 418, 421, 424, 430, 432, 434; w wojnie
Agathe, m. (13 C -l), 763 korynckiej 537, 540. 541, 546; w Związ­
Agriania, kr., Agrianie, 1. (31 A -l) 634, ku Peloponeskim 567, 573; a Związek
Indeks nazw geograficznych 837

Beocki 580, 584; a Filip II 653, 659; Amathos, m. 259


ustrój Związku Akarnańskiego 584 Ambrakia, m. (1 C-5, 16 A-3), 34, 35,
Ake, m., (31 B -3); mennica Aleksandra 36, 45, 179, 191, 281, 372, 377, 385, 413,
Wielkiego 712 414, 421, 422, 432, 434, 439, 468, 505,
Akesinos, rz. w Indiach 732 537, 652, 653, 664, 665, 693, 696, 762;
Akragas, m. (21 A-6), 332, 407, 408, 448, założona przez Korynt 157
450, 554, 556, 563, 604, 672, 763; zało­ Amfiktionia Delficka 124, 137, 138, 180,
żone przez Gelę 160, 169; tyrania Fa- 181,'182, 192, 194, 213, 216, 291, 312,
larisa 195; tyrania Therona 324— 326, 322, 371, 597, 634, 645, 646, 649, 652,
328, 329; liczba ludności 616 658, 664, 668, 693
Akraj, m. (21 B-6), 160, 763 Amfilochia, kr. (24), 36, 37, 116, 383, 434
Akritas, przyl. (3 C-5), 39 Amfipolis, m. (2 C-2, 16 C-2), 353, 391,
Aksios, rz. (2 B -l), 31, 36, 69, 99, 111, 443, 445, 446, 447, 451, 452, 453, 454,
623, 651 461, 469, 504, 542, 577, 586, 599, 600,
Alalia, m. (13 D -l); bitwa pod 151, 162, 601, 626— 632, 649; założona przez Ate­
168, 252, 256; założona przez Fokaję ny 382
160, 163 Amfissa, m. (3 C -l/2), 37, 39, 431, 659,
Alasa na Cyprze, m. 53 660, 664, 668, 698
Albania, kr. 31, 72, 75 Amisos, m. (12 E-2), 155, 382, 760; nada­
Aleksandria (dziś. Karaczi), m. nad In­ nie nowej nazwy Pireus 382
dusem 733
Amorgos, w. (12 BC-4, 16 D-4), 42, 162;
Aleksandria (dziś. Ghazini), m. w Ara-
bitwa pod 749
chozji 725
Amyklaj, m. (3 C-4/5), 84, 115, 137, 143,
Aleksandria (dziś. Herat), m. w Arii 725
145, 213, 345
Aleksandria, m. w Egipcie (31 A -3) 45,
Amyklajon, m. 120
745; założona przez Aleksandra W iel­
kiego 710, 711; świetność kulturalna Anafe, w. 42, 116
746 Anaktorion, m. (1 C-6), 191, 291, 385, 413,
Aleksandria, m. w Indiach nad Akesi- 414, 421, 422, 439, 762; kolonia Koryn­
nosem 732 tu i Korkyry 154, 157
Aleksandria, m. w Karmanii 733 Andros, w. (4 D-3, 16 CD-3/4), 43, 124,
Aleksandria (dziś. Merv), m. w Margia- 213, 438, 493; zakłada kolonie 157, 170;
nie 725 w wojnie lelantyjskiej 179; w wojnach
Aleksandria, m. w Troadzie 712 perskich 300; kleruchie ateńskie 370
Aleksandria ad Issum, m., mennica A le­ Ankona, m. (21 A -l) 562
ksandra Wielkiego 712 Ano Englianós, m. 88
Aleksandria Bukefala, m. w Indiach nad Anthela, m. 137, 180
Hydaspesem (31 F-3), 732 Anthemus, m. (2 B-2), 629
Aleksandria Eschate (dziś. Chodżend) m. Antikyra, m. 135, 688
w Sogdianie (31 E-2), 726, 728 Antipaksos, w. 41
Aleksandria Nikaja, m. w Indiach nad Antipolis, m. (13 C -l), 160
Hydaspesem 732 Aoos, rz. (1 A -2, 16 A -2), 34, 36, 69, 639
Aleppo m. 706 Aornos, m. w Indiach 729
Alfejos, rz. (3 C-3), 39, 40, 582 Aperantia, kr. 39
Alonis, m. (13 B-2), 763 Apollonia, m. na Chalkidyce (2 C-2),
Alopekonnesos, m. (27 A-2) 762 551, 627
Alpenoj, m. (18), 288, 291 Apollonia, m. w Cyrenie (13 F-4), 764
Alyzia, m. (1 C-6); bitwa pod 573, 574 Apollonia, m. w Illirii (1 A -2, 16 A -2),
Amanis, rz. 734 34, 154, 191, 414, 623, 762; założona
Amanos, g. (32), 707 przez Korynt 157
838 Indeks nazw geograficznych

Apollonia Pontyjska, m. (12 C-2, 16 E -l), wstanie Związku Arkadyjskiego 579,


156, 654 580; ustrój Związku 584; rozpad
Apollonia Ryndacka, m. 154 Związku 591; Związek wskrzeszony
Apsos, rz. (1 A -l/2 , A - l , 19), 69 przez Filipa II 664
Apulia, kr. 602, 670 Armenia, kr. (12 F-3, 31 C-2), 52, 532
Arabia, kr. (31 BC-4), 78, 94, 224, 341, Arne, m. (1 D-5), 37
727, 729, 736 Artemizjon (Artemision), przyl. (4 B -l,
Arachnajon, g. (4 A -3), 41 16 C-5), 285, 286, 287, 288, 310, 321, 323,
Arachozja (Arachosia), kr. (31 E-3), 721, 347; bitwa pod 291— 294
725 Aseja, m. 592
Arachtos, rz. (1 C-4/5, 16 A -l/2 ), 36 Asine, m. (4 A -4), 41, 76, 85, 179
Arados, m., mennica Aleksandra W iel­ Asios (Asuwa), 1. 99
kiego 712 Askalon, m. 70
Arakses, rz. 728 Asopos, rz. w Beocji (18, 20), 38
Aralskie Jezioro (31 D -l), 727 Aspendos, m. 111, 483, 545, 704
Arbela (n. p l.), m. 720 Assarlik, m. 122
Argilos, m. (3 D-3), 157, 443, 627, 762 Assesos, m. 123
Arginuzy (Arginusai), w. (22 DE-3); bi­ Assinaros, rz. na Sycylii 473, 505
twa pod 490, 492, 677 Assos, m. 69
Argolida, kr. (3 D-3), 26, 31, 34, 41, 76, Astakos, m. w Akarnanii (1 C-6, 3 B -l),
77, 84, 92, 113, 115, 116, 120, 135, 153, 67, 414, 418, 419
172, 179, 206, 251, 293, 355, <541 Astakos, m. w Propontydzie (12 C-3, 16
Argos, m., Argolida, kr., Argejczycy 1. F -l/2), 382, 760
(3 D-3, 16 D-4, 12 A B-3/4) 26, 31, 34, Astypalaja, w. 116
40, 41, 76, 77, 84, 92, 95, 108, 111, 113, Asyria, kr. (31 C-3), 133, 166
115, 116, 118, 120, 135, 153, 172, 174, Atabyris, g. 43
179, 180, 182, 186, 193, 206, 213— 216, Atalante, w. (2 B-6, 19), 298, 418, 439,
232, 234, 247, 248, 251, 255, 265, 279, 447
293, 320, 322, 341, 345, 355, 356, 363, Atarneus, m. 654
367, 371, 374, 376, 399, 400, 413, 428, Ateny (Athenai), m., Ateńczycy (4 B-3,
446, 447, 451— 455, 457, 459, 460, 462, 9 D-4, 12 B-3, 14 C-3, 22 C-2, 28, 31
469, 476, 537— 539, 541— 544, 550, 552, A-2), passim; odkrycia archeologiczne
581, 582, 586, 588, 589, 591, 592, 610, 112; pieniądz 174, 175; ceramika 121,
634, 636, 645, 649, 650, 664, 748, 766; 171, 173, 221, 232, 343— 344; kultura
dialekt 92; genealogie 96; Argejczycy 335— 338, 344, 346, 347, 401— 403, 409—
u Homera 102, 103; monarchia 185; mo­ 412, 495— 514, 676— 688; sprawy ustro­
nety 174; sprawy ustrojowe 362, 580 jowe 184, 194, 200, 201, 203— 212, 239—
Argos Amifilochijskie, m. (1 C-6, 16 B-3, 243, 275— 276, 321, 351— 353, 365, 366,
24), 34, 111, 383, 431, 432 394— 398, 478— 483, 523— 525, 611— 620;
Aria, kr. (31 DE-3), 721, 725 Związek I, II 313— 316, 324, 268— 372,
Aricia, m. 253, 254 390— 394, 569— 574, 598— 602, 663
Arisbe, m. (27 B-3), 179, 181, 760 Athamania, kr. (1 C-4), 39
Arkades, m. 120 Athos, przyl. (2 D-3), 262, 272, 276, 277
Arkadia, kr., Arkadyjczycy, 1., Związek Atintania, kr. (1 B-3), 34
Arkadyjski (3 C-3), 27, 39, 83, 95, 103, Attyka (Attike), kr. (9 D-3/4, 14, 16 G-3),
119, 180, 265, 293, 320, 370, 451, 456, 26, 34, 38, 41, 42, 43, 72, 79, 84, 92,
457, 581— 584, 586— 589, 591, 597, 602, 105— 107, 110, 120— 125, 134, 138, 168,
607, 614, 649, 652, 653, 689, 758; dialekt 172, 174, 198— 212, 230— 235, 254, 283,
64, 92; opiera się Dorom 119; ucze­ 293, 320, 322, 354, 357, 358, 360, 373,
stniczy w wędrówce Jonów 122; po­ 375, 392, 394, 400, 401, 403, 415— 417,
Indeks nazw geograficznych 839

419, 425, 426, 430, 434, 437, 440; groby Bisaltia, kr., Bisaltowie (Bisaltai), 1.
tholosowe 72; dialekt 92; zjednoczona (2 C-2), 378
przez Tezeusza 105; opiera się Dorom Bitynia (Bithynia) (12 CD-3), 533
120, 441, 462,466, 469, 474, 497, 520, Bizancjum (Byzantion), m. (12 C-3, 16
526, 641, 611,639, 645, 646, 659, 747, F -l), 31, 164, 173, 176, 230, 313, 315, 319,
749, 750, 770 372, 376, 377, 380— 382, 484, 485, 488,
Aulida (Aulis), m. (4 B-2) 535 512, 521, 523, 543, 545, 570, 590, 600,
Autariaci (Autariatai), 1. (12 A -2, 31 A -l), 601, 623, 635, 649, 654, 655, 656; 657,
694 760; założenie 155,156; ludność zależ­
na 164; moneta federalna 543, praca
Ayios Sotira, m. na Leukas 69
niewolnicza 610
Aziris, m. w Afryce 162
Bizone, m. w Tracji 164
Azja Mniejsza 26, 31, 35, 43, 44, ¡50, 52,
69, 78, 92, 94, 99, 100, 109— 111, 116, Bodrishte, m. 74
119, 120, 122,129, 152, 309, 311, 313, Bojaj, m. (4 A -6), 359
Borysthenes, m. (12 D -l), 155, 760
317, 323, 334,370, 393, 477, 478, 489,
Bosfor (Bosporos), cieśnina (16 F -l), 83,
520, 531, 534,537, 538, 540, 545, 586,
600, 602, 638,668, 669, 690, 693, 696, 163, 590, 654
Bosfor Kimmeryjski, cieśnina (12 E -l),
698, 700, 702,703, 704, 705, 709, 710,
712, 720, 721,726, 727, 729, 734, 735, 155
Bottiaja, kr. (2 AB-2), 386, 411, 420, 431,
737, 742, 744, 745, 748, 758
440, 442, 447, 451
Brauron, m. (4 C-3, 14 D-3), 105
Babilon (Babylon), m. Babilonia, Babi- Brea, m. w Tracji, ateńska kleruchia
lończycy (31 C-3) 50, 78, 166, 226, 228, 378
254, 502, 705, 713, 717, 720, 721, 723, Bruttiowie (Bruttii), 1. (21 C-4) 606, 611,
736, 738, 739, 741, 745, 746 674, 736
Baktria, kr., Baktryjczycy, 1. (31 E-2) 283, Brygowie (Brygoi), 1. w Tracji 262
351, 713, 715, 716, 723, 729, 737, 745, Brytania, w. 165, 651
774 Bukefala, patrz Aleksandria Bukefala
Balearskie Wyspy 160, 169, 252, 554 Bucheta, m. (1 C-5) 157, 652, 762
Barka, m. (13 F-4) 162, 226, 229 Bupriasion, m. 101
Bassaj, m. świątynia Apollona Epikou- Buthroton, m. (1 AB-4) 36
rios 689 Byblos, m. w II tysiącleciu p.n.e. 57, 62,
94; mennica Aleksandra Wielkiego 712
Beocja (Boiotia), kr., Beoci, Związek Be-
ocki (3 D-2, 4 A -2, 16 C-3), 26, 38, 39,
68, 71, 76, 77, 84, 90, 93, 102, 103, 109, Celtowie, 1. (31 A -l), 694
113, 114, 116— 124, 126, 135, 158, 181, Chalkedon, m. (12 C-3, 16 F -l) 173, 230,
198, 206, 221, 233, 246, 247, 282, 292, 488, 545, 590, 600, 635; założenie 155,
293, 346, 353, 358— 360, 371, 373, 376, 156
413, 418, 430, 431, 438, 441, 443, 455, Chalkidyka (Chalkidike), kr., Chalkidej-
457, 462, 469, 471, 474, 482, 486, 520, czycy, 1., Związek Cbalkidycki (2 BC-
527— 529, 531, 534, 537— 539, 541—543, 3, 12 B-3, 16 C-£), 26, 37, 71, 72, 179,
545, 567— 569, 571, 573, 574, 578, 579, 188, 213, 418, 442— 444, 551, 557, 565,
581, 583— 590, 596, 597, 607, 610, 623, 587, 623, 626, 629, 638, 640, 641, 642,
632— 636, 642, 643, 646, 650, 658— 660, 647, 651, 653; skolonizowany 164, 170,
662, 739, 748, 750, 751, 758, 769— 772; 171; ustrój Związku 468, 469
dialekt 92; w Katalogu Achaj ów 100; Chalkis, m. w Etolii (3 B -2; 23), 157, 359
nazwa 113; pieniądz 175; ustrój Związ­ Chalkis, m. na Eubei (4 B-2, 16 C-3), 138,
ku Beockiego 249, 414, 415, 483, 568, 179, 187, 213, 233, 244, 246, 247, 263,
569; Związek rozwiązany 663 267, 281, 286, 287, 296, 391, 414, 486,
840 Indeks nazw geograficznych

553, 655, 664, 665; zakłada kolonie 157, 153, 164, 167, 169, 170, 171, 173, 213,
158, 160, 163, 330; handel 170, 171; pie­ 226, 229, 253, 255, 360, 413, 509, 523,
niądz 175; kleruchia ateńska 244, 378; 608, 687, 711, 741; założenie 155, 162,
osadzenie garnizonu macedońskiego 163; monarchia 185; świątynia Apollo-
571 na 344; medycyna 342; przyłączona
Chaonia, kr. (1 AB-3), 110, 421, 422 przez Ptolemeusza 745
Cheroneja (Chaironeia), m. (2 B-6; 30),
114, 293, 373, 441, 569, 595; bitwa pod
Dafnaj, m. 166, 167
660— 663, 668, 669, 673, 692, 718, 719,
Dafnos, rz. (23), 39
725, 747, 751, 753
Damastion, m. 638
Chersonez (Chersonesos) tracki, półw.
Damaszek (Damaskos), (m. 31 B-3), 133,
(16 D-2, 27 AB-2), 27, 156, 163, 230,
708, 745; mennica Aleksandra W. 712
231— 233, 235, 239, 245, 250, 255, 262,
Danaowie (Danaoi, Danuna), 1. 85, 100,
263, 268, 272, 277, 300, 323, 333, 354,
102, 110
370, 371, 382, 390, 485, 489, 544, 577,
Dardania, kr. (12 AB-2), 97, 657
587, 601, 621, 628, 634, 635, 636, 641,
Dardanos, m. (27 B-3), 485
644, 645, 649, 650, 654, 656
Dardenui, 1. 95, 99
Chersonesos Pontyjskie, m. (12 C-2), 156,
Daskon, m. (26), 560
317
Dekeleja, m. (4 B-2, 14 C-2), 466, 469,
Chios, w. (16 D-3), 44, 123, 124, 125, 221, 471, 480, 482, 486, 488, 490, 492
235, 260, 309, 313, 316, 332, 361, 369, Delfinion, m. (14 C -l), 489
380, 381, 393, 415, 420, 426, 438, 461, Delfy (Delphoi), m. (3 D-2, 16 B-3),
474, 475, 476, 478, 484, 489, 490, 519, 117, 130, 131, 137, 144, 167, 172, 182,
545, 570, 590, 601, 629, 655, 657, 677, 185, 205, 214, 215, 236, 277, 286, 293,
702, 703, 722, 762; dialekt 124; zakłada 344, 577, 580, 583, 590, 598, 601, 630,
kolonie 157; handel 167, 168; pieniądz 631, 633, 634, 645, 652, 658, 660, 664,
174, 176; demokracja 152; niewolnicy 665, 669, 670, 674, 688, 690; a koloni­
610 zacja 154; I wojna święta 180, 181;
Chodżend, patrz Aleksandria Eschate a tyrani 190, 191, 234; a orfizm 218;
Chorasmiowie (Chorasmici), 1. (31 DE-2), w wojnach perskich 278, 279; świą­
728 tynia Apollona i skarbce, sztuka 131,
Consentia, m. (21 C-4), 674 137, 167, 172, 180, 236, 344, 347, 519,
Cumae (gr. Kyme) w Italii, m. (21 B-3), 690; igrzyska pytyjskie 180, 193, 213,
158, 163, 252, 253, 254, 256, 320, 330, 217, 219, 235, 310, 326, 328, 333, 341;
331, 450, 674 II wojna święta 371; III wojna święta
Cyklady (Kyklades), w. 38, 42, 49, 51, 55, 583, 584, 589, 590, 597, 598, 629, 634,
57, 62, 67, 71, 80, 85, 122, 152, 166, 170, 643— 646; n a o p o i o i 633, 636
266, 273, 360, 416, 542, 573, 602, 651, Delficka Amfiktionia, patrz Amfiktio­
705 nia Delficka
Cylicja (Kilikia), kr. (12 D-4, 31 B-2), 44, Deli, rz. 706
92, 100, 111, 166, 259, 291, 361, 367, 532, Delion, m. (4 B-2, 14 B -l, 16 C-3); bit­
534, 536, 705, 707, 709, 726, 749 wa pod 441, 442, 446
Cypr (Kypros), w. (12 D-4, 31 A-2), 14, Delos, w. (4 D-4, 16 D-4), 43, 80, 125,
31, 35, 44, 62, 78, 79, 80, 82, 98, 99, 103, 216, 217, 222, 232, 233, 238, 266, 293,
108— 110, 125, 134, 164, 166, 167, 169, 360, 377, 390, 391, 427, 480, 509, 523,
226, 229, 232, 313, -317, 356, 357, 361, 543, 639, 649, 663; święta wyspa Jonów
367, 368, 394, 544, 545, 546, 548, 608, 125, 138; w I Związku Ateńskim 314;
638, 700, 704, 709, 736, 758, 774; dialekt skarbiec Związku zabrany z wyspy
90, 134; pismo 62, 133; ceramika 82 360, 368, 377; w II Związku Ateńskim
Cyrena (Kyrene), m. (13 F-4, 31 A-3), 573; Amfiktionia Delijska 216, 232
Indeks nazw geograficznych 841

Devoli, m. 72, 74 376, 387, 388, 414, 419, 463, 493, 523,
Dhimini, m. (2 B-5, 5), 67 546, 573, 610; osiedlają się Dorowie
Didyma, (n. pi.), m .: świątynia i wyrocz­ 115; handel 167, 168, 173; monety 174,
nia Apollona 123, 154, 216, 257, 690 175; świątynia Afai 344; kleruchia
Dikaja, m. (2 B-2, 12 B-3) 157 ateńska 418
Dikajarchia, m. (21 B-3) 158 Egipt, kr. (31 AB-3/4) 30, 31, 44, 50, 55,
Dion, m. (2 B -3); świątynia Zeusa Olim­ 56, 61, 62, 77, 79, 80, 99, 133, 162, 164—
pijskiego 630, 669 173, ¿91, 271, 284, 292, 351, 357, 359—
Dioskurias, m. (12 F-2) 155 364, 368, 371, 378, 394, 413, 438, 533,
Dipaja, m., bitwa pod 320 536, 546, 548, 615, 638, 654, 700, 704,
Dodona, m. (1 C-4), 34, 36, 69, 93, 108, 705, 710, 713, 720, 723, 725, 734, 738,
111, 114, 216, 347, 404, 691 739, 741, 745, 748; źródła pisane z epo­
Dolonkowie (Dolonkoi), 1. 233, 250 ki brązu 85, 758, 759; najazdy na Del­
Dolopia, kr., Dolopowie (Dolopes), 1. tę 109
(1 D-5), 39, 180, 282, 315 Eion, m. (2 C-2, 16 C-2), 315, 316, 382,
Doriskos, m. (16 D-2), 283, 284, 285 443— 446
Dorowie (Doroi), 1. 52, 90, 106, 109, 119— Ekbatana, m. (31 C-3), 718, 721, 739
122, 330, 334, 335, 400, 565, 689, 757; Ekwowie (Aeąui), 1. 670
wczesne migracje 95; u Homera 106; Elajos, m. (16 D-2, 27 A-3), 272, 484, 60G
najazd D. 112— 118, 757— 759 Elateja, m. (2 B-6, 4 A -l , 16 B-3), 72;
Doryda (Doris), kr. (2 A -6, 11 BC-3), 37, 75, -659
113, 117, 286, 292, 358, 431, 659 Elatria, m. (1 B-5), 157, 652
Drabeskos, m .: klęska Ateńczyków pod Elba, w. 158
D. 354. Elbasan, m. 74
Drepanon, m. (21 A -4) 563 Elea, m. (21 B-3), 162, 334, 340, 408
Dreros, m. 135 Eleusis, m. (4 B-3, 14 B-2, 19, 20), 38;
Drin, rz. 74 92, 105, 178, 244, 247, 296, 373, 418, 438,
Dryopis, kr. 95, 113, 122, 125 488, 567; igrzyska 212; misteria 218,
Dunaj, rz. 78, 229, 230, 341, 623, 651, 653, 219, oligarchiczne „państwo” (r. 403)
657, 667, 669, 693, 694, 728 525— 530
Dymanowie (Dymanes), 1. 106, 117 Eleutheraj, m. (14 A -2, 20) 244, 566
Dyme, m. (3 B-2, 23), 422, 588 Elida (Elis), kr., Elis, m., Elejczycy
(Eleioi), 1. (3 BC-3, 16 B-3/4), 35, 40,
42, 90, 114, 117, 119, 120, 129, 163, 319,
Edessa, m., dawna stolica Macedonii
629 320, 379, 383, 385, 413, 423, 447, 451,
454, 457, 458, 509, 525, 531, 552, 567,
Echinos, m. 652
Edonowie (Edonoi), 1. w Tracji 382 579, 580, 581, 586, 591, 592, 597, 637,
652, 718, 742; w Katalogu Achajów
Efez (Ephesos), m. (16 E-3, 31 A -2), 123,
124, 174, 176, 186, 187, 190, 228, 258, 101, 102, dialekt 118, zakłada kolonie
157, 171; a Pisa 179; przymierze z H e-
339, 344, 427, 489, 544; wczesne mo­
rają 213; ustrój 186
nety 766; „droga królewska” 228;
świątynia Artemidy 344, 690 Elimeja, kr. (1 D-£) 631
Efyra, m. (1 B-5) 113, 116 Elymowie (Elymoi), 1. na Sycylii 162
Egina (Aigina), w. (4 B-3, 14 AB-4/5), Embata (n. pl.) lub Embaton (n. s in g .),
31, 35, 41, 42, 43, 67, 84, 110, 115, 116, m. w Azji Mniejszej, bitwa pod 427,
134, 135, 167, 168, 172— 176, 179, 185, 630, 770
205, 206, 233, 244, 247, 248, 251, 254, Emporia (n. pi.), m. w Afryce 325
258, 262— 265, 276— 278, 286, 291, 294, Emporion, m. (13 C -l), 160
296, 298, 299, 319, 332, 342, 344— 346, Enianowie (Enienes), 1. 102, 114, 182
354, 357, 359, 361— 364, 368, 373, 375, Enkomi, m. 62, 80
842 Indeks nazw geograficznych

Ennea Hodoj, m. 353, 354, 382 750, 751; dialekt 90; a najazd Dorów
Entella, m. (21 A-S), 559, 561, 672 113; ustrój Związku 584
EoloWie (Aioloi), 1. 101, 138, 309, 311, 313; Etruria, kr., Etruskowie, 1. (21 A -2), 78,
dialekt 64, 90; kolonizacja Azji M niej­ 110, 162, 164, 179, 252, 254, 329— 331,
szej i wysp 52, 119 448, 465, 467, 563, 669, 670, 675; a han­
Eordaikos, rz. 695 del grecki 168, 170— 172; pokonana
Epejowie (Epeioi), 1. 102 przez tyranów sycylijskich 331, 332;
Epidamnos, m. (12 A -2, 13 E-2, 16 A -l , pieniądz 331; a Aleksander Wielki
21 D-2), 383, 384, 429, kolonia Kor- 736
kyry 153, 157 Eubeja (Euboia), m. na Sycylii 325
Epidauros, m. (4 A -5, 16 C-4), 41, 122, Eubeja (Euboia), w. (4 B -l, 16 C-3), 42,
124, 185, 191, 281, 293, 356, 357, 362, 43, 45, 76, 77, 110, 124, 125, 152, 174,
373, 383, 438, 455, 456, 460, 475, 581— 244, 245, 263, 266— 268, 286— 289, 316,
583, 587, 633; Dorowie w E. 115, 116; 370, 373, 378, 418, 431, 469, 486, 535,
tyrania 183— 194; świątynia Asklepio­ 537, 539, 545, 573, 579, 580, 591, 597,
sa i Artemidy 690; teatr kamienny 600, 601, 628, 641— 643, 645, 650, 655,
690; lista t h e o r o d i k o i 627 659; dialekt 90; handel 170; eubejska
Epir (Epeiros), kr., Epiroci, 1. (1 BC-3/4, stopa 174, 176; kleruchie ateńskie 245,
12 A -3, 31 A-2), 34, 36, 39, 41, 45, 66, 378
68, 69, 72, 74, 75, 80, 92, 95, 114, 323, Eubejska Cieśnina 37, 38, 267, 285— 287,
414, 429, 552, 562, 576, 586, 625, 628, 290, 431
639, 652, 668, 674, 675; punkt wyjścia Euenos, rz. (23), 39
najazdu Dorów 109, 111; kolonie gre­ Euesperides, m. (13 E-4), 153, 162, 229
ckie w E. 158, 163, 171 Eufrat (Euphrates), rz. (31 C-3), 532,
Eresos, m. na Lesbos 702 709, 713, 720, 727, 736, 739»
Eretria, m. (4 B-2, 16 C-3), 121, 186, 232, Eupalion, m. 431
233, 258, 259, 262, 263, 271, 273, 281, Euripos, cieśnina 42, 163, 171, 179, 288
378, 543, 642, 652, 655; zakłada kolonie Eurotas, rz. (3 D-5, 16 B-4) 34, 41, 354,
153, 157, 158, 163; handel 170— 172; 581
w wojnie lelantyńskiej 179; atakowa­ Euryelos, m. (26) 467, 468, 471
na przez Persów 266, 267, 271; bitwa Eurymedon, rz. 545; bitwa nad 316, 317,
morska pod 481 321, 351, 362, 365
Eryks, m. (21 A -5), 110, 328, 559, 563 Eutresis, m. (3 D-2, 5), 68, 71, 76
Eryks, g. na Sycylii 233
Erymanthos, g-y (3 C-2/3), 31, 39 Fajstos, m. na Krecie 43, 44, 55, 62; dysk
Erythraj, m. w Beocji 119 z F. 93
Erythraj, m. w Jonii (16 D-3), 123, 187, Falerii, m. w Italii 670
369, 370, 474, 475, 544; jej kolonie 156, Faleron, m. (4 B-3, 14 B-3), 236, 244, 263,
157 267, 295, 299, 358, 415
Erzerum, płaskowyż 532 Fanagoria, m. (12 E -l), 156
Eteokarpathoi, 1. 118 Farkadon, m. w Tessalii 634
Eteokreci (Eteokretes), 1. 106, 118 Faros, m. w Egipcie 99
Etiopia, kr. (31 A B-4), 99, 654 Far os, w. na Adriatyku 562
Etna (Aitne) g. (21 B-5) 329, 557, 560 Farsalos, m. (2 A -5, 16 B-3), 114, 189,
Etna (Aitne) m. (21 B-6) 329, 334, 448, 360, 537, 574, 658
561. Faselis, m. (12 D-4, 31 B-2), 111, 162,
Etolia (Aitolia), kr., Etolowie (Aitoloi), 167, 169, 179, 317, 367, 393, 704, 765
1., Związek Etolski (1 CD-6, 3 C -l, Fasis, m. (12 E-2), 155
16 B-3), 27, 39, 84, 102, 344, 345, 430, Feneos, rz. 39
431, 440, 531, 541, 580, 588, 737, 748, Fenicja, kr.; Fenicjanie, 1. 26, 44, 52, 94,
Indeks nazw geograficznych 843

99, 110, 116, 122, 133, 160, 162, 164, 166, Gaza, m. (31 B-3), 720, 740
196, 226, 228, 229, 253— 255, 259, 298, Geci (Getai), 1. (31 A -l), 224, 421, 654,
326, 328, 341, 357, 361, 536, 638, 654, 657, 669, 694
700, 704, 709, 720, 722, 736, 758, 774 Gedrozja (Gedrosia), kr. (31 E-4), 742
Feraj, m. (2 B-5, 16 B-2), 114, 576, 585, Gela, m. (21 B-6), 169, 173, 604, 672; za­
586, 588, 590, 597, 599, 631— 636, 641, łożenie 154, 160; tyrania 253, 325, 329;
652 i ateńska wyprawa na Sycylię 465,
Figalia, m. (3 C-4) 180, 579 468; a Dioniz jos I 554— 556
Filippi (Filippoi), m. (2 D -l, 16 C -l), Gerajstos, przyl. (4 C-3) 287, 290, 535
630— 632, 635, patrz też Krenides Geraneja, g. (4 A -3, 20), 34, 294, 358
i Gomfoj Ghazini, patrz Aleksandria
Filippopolis, m. (12 B-2, 16 C -l) 654, Gibraltar 110, 162, 341
693 Gomfoj, m. (1 D-5) 635; patrz też Fi-
Filistyni, 1. 109, 110, 133, 759 lippi
Flius, m. (3 D-3, 4 A -3) 41, 115, 120, 185, Gordion, m. (31 B-2) 703, 705
214, 281, 293, 383, 455, 456, 538, 541, Gortyna, m. na Krecie (16 D-5) 48, 120
550, 552, 559, 579, 581, 583, 587, 589, Goulas, m. (4 B-2) 76, 84
597, 614, 637 Gournia, m. na Krecie 57
Foka ja, m., Fokajczycy (Fokaeis), 1. Granik (Granikos), rz. (16 E-2, 27 D-3);
(16 E-3) 151, 341, 489; założenie 123; bitwa nad 701, 707, 712, 713, 724, 773
kolonie 155, 156, 160, 162— 164; mo­ Gurob, m. w Egipcie 80
nety 174, 176; handel 167, 168; w bit­ Gythejon, m. (3 D-5, 16 B-4), 359, 488,
wie pod Alalią 256; opuszczenie mia­ 589, 664
sta 227, 278
Fokida (Fokis), kr., Fokejczycy (Fo-
Hadria, m. 562
keis), 1. (2 A B -6, 3 C -l, 16 B-3) 37, Hadrymeton, m. (13 D-3), 110
38, 72, 95, 102, 119, 122, 246, 255, 282,
Haifa, m. 79
286, 292, 358— 360, 363, 371, 372, 376, Hajmos, g-y (12 BC-2, 31 A -l), 693, 694
413, 441, 457, 531, 536, 537, 539, 567, Haliakmon, rz. (1 D-3, 2 A -3), 36, 66, 67,
575, 577, 579, 580, 584, 607, 610, 643,
69, 623
649, 664, 668, 674, 675, 691, 748, 769, Haliartos, m. 537
770; dialekt 118; państwo federacyjne
Haliejs, m. (4 A -4, 16 C-4), 357, 438, 581
248, 249, 254, 281, 291; monety 248, Halikarnas (Halikarnassos), m. (16 E-4)
w III wojnie świętej 597, 598, 602, 629, 167, 379, 403— 405, 505, 600, 609, 611,
632— 636, 643— 647; odbudowa pań­
690, 702; założenie 116; dialekt joński
stwa 659 w H. 118; Mauzoleum 688
Frygia, kr., Frygowie, 1. (12 D-3, 16 E-2,
Halikyaj, m. 371, 449
31 B-2) 109, 167, 258, 600, 703, 707, 748, Halizonowie (Halizones), 1. 99, 100
758 Halonnesos, w. (16 D-2); mowa w spra­
Fthiotis, kr., Ftyjoci, 1. (2 B-5), 37, 95, wie Halonnesos 653
150, 282 Halos, m. (2 B-5) 37, 292, 644
Fyle, m. (14 B-2), 525 Halykos, rz. na Sycylii (21 A -6) 563
Gades, m. (13 A -2), 110, 726 Hama, m. 133
Galepsos, m. 443, 445 Hebros, rz. (12 BC-2/3, 16 D -l) 157, 635,
Galia, kr. 162, 168, 672 654
Galowie, 1. 669, 670 Helike, m. (3 C-2) 120
Ganges, rz. 732 Helikon, g. (3 D-3) 31, 38, 540
Gaugamela, m. (31 C-3, 33); bitwa pod Hellas, Hellada, Hellenes, Helleni, hi­
713, 714, 721, 723, 725, 732, 743, 773, storia nazwy 114
774 Hellespont (Hellespontos), cieśnina
844 Indeks nazw geograficznych

(16 D-2, 27 B-3/4), 42, 44, 99, 109, 156, Hymettos, g. (4 B-3, 14 C-3) 38, 45, 69,
172, 212, 230, 232, 233, 259, 261, 282, 529
283, 300, 309, 311, 313, 372, 393, 476, Hypachajowie, 1. 100
484— 488, 491, 492, 534, 535, 542, 545, Hyrkania, kr. (31 C-2/3) 706, 721, 736,
590, 593, 600, 601, 629, 638,653— 657, 773
666, 698, 700, 705, 748, 749 Hysiaj, m. na Poloponezie (16 B-4); bit­
Heraja, m. w Arkadii 213, 217, 581 wa pod 179, 185
Herajon Tejchos, m. nad Propontydą Hysiaj, m. w Beocji (20) 234, 238, 244,
635 249, 569
Herakleja, m. w Lynkos (1 C -l), 631,
669
Ialysos, m. na Rodos 62, 65, 116, 166, 323
Herakleja Minojska, m. na Sycylii Iasos, m. (16 E-4), 116, 476, 543, 774
(21 A -6), 604
Iberia, kr. 326
Herakleja Pontyjska, m. (12 D-2), 179, Ida, g. w Troadzie 99, 108
189; założenie 156; ludność zależna 164 Idomene, g. (24), 432
Herakleja, m. w Italii (21 C -3); kolonia
Ikaros, Ikaria, w. (16 D-4), 44, 427
Tarentu 153, 379, 675 Illiria, kr. (1 A B -1, 12 A -2, 16 A -l ,
Herakleja, m. w Trachis (3 D -l); 434, 31 A -l), 157, 171, 395, 565, 741; Acha-
443, 455, 534, 537, 552, 574, 580, 584; za­ jowie w I. 111; i Epir 552, 562; i M a­
łożona przez Spartę (r. 426) 431; zdo­ cedonia 599, 623— 628, 630, 638, 651,
byta przez Jazona z Feraj 580 668; a Aleksander Wielki 692, 695, 725
Heraklejon, port na Krecie 43 Imbros, w. (16 D-2, 27 A-3), 42, 93, 230,
Herat, m. w Arii, patrz Aleksandria 543— 545, 547, 601, 639, 663; kleruchia
Herbessos, m. Sykulów 557 ateńska 370, 547~~*
Herbita, m. Sykulów 557 Inachos, rz. 69
Hermione, m. (4 A -4, 16 C-4), 41, 115,
Indie, kr. (31 F-3/4), 229, 293, 342, 678,
291, 293, 371, 383, 581 717, 730, 732, 736, 741; Aleksander
Hermos, rz. (16 E-3), 123 Wielki w I. 727— 733, 738
Hernikowie (Hernici), 1. w Italii 670 Indus (Indos), rz. (31 F-3/4), 226, 341,
Heroonpolis, m. (31 B-4), 736 727, 729, 730, 732, 733, 736, 737, 740
Hetyci, państwo H. 70, 78, 85, 102, 109, lolkos, m. 84
758 Iran, Irańczycy 733, 735, 740
Himera, m. (21 A -5), 176, 328, 329, 468, Ischia (Pithekusaj), w. (13 D-2), 62, 80,
553— 555, 561; założenie 160; bitwa 82, 134, 155, 157, 162
pod 326, 328 Iskenderun, m., patrz Myriandros
Hindukusz, patrz Paropamisos Issa, w. 562
Hipponion, m. (21 C-5) 562, 606 Issos, m. (31 B-2); bitwa pod 706— 710,
Histiaja, m. na Eubei (dziś. Oreos) 713, 721, 725, 773, 774
2 B-6, 4 A -l , 16 C-3), 493, 573, 574, 656; Istm (Isthmos) Koryncki (4 A -l), 34, 40,
kleruchia ateńska 370, 378 113, 114, 122, 165, 169, 173, 178, 279, 280,
Histiajotis, kr. 95 282, 287, 293, 300, 374, 417, 418, 454, 457,
Hiszpania, kr. (13 AB-1/2) 26, 78, 110, 540, 580— 582, 588, 591, 623, 665, 695;
160, 168, 233, 554, 558, 608, 670, 672 handel 170— 172; Igrzyska Istmijskie
Hybla, m. na Sycylii 448 191, 213, 217
Hydaspes, rz. w Indiach (Jhelum) 732; Istros, m. (12 C-2), 155
bitwa nad 730, 731 Istros, (dziś. Dunaj), rz. (12 B-2, 31 A -l),
Hydrea, w. (4 B-4), 251 694, 726, 727
Hydruntum (gr. Hydrus), m. (21 D-3), Itaka (Ithake), w. (3 A -2, 11 A-3), 42,
158 69, 98, 99, 105, 111, 112, 114, 122, 135
Hyfasis, rz. (Beas) (31 F-S), 732, 742 Italia, kr. (13 DE-1/2), 26, 30, 67, 69, 72,
Indeks nazw geograficznych 845

78, 80, 110, 111, 121, 157, 163, 168, 170, Kappadocja, kr. (12 DE-3, 31 B-2), 224,
171, 229, 330, 331, 379, 385, 394, 414, 713, 745
430, 449, 450, 464, 466, 467, 474, 546, Kara Bogaz, m. 728
555, 560, 562— 564, 604, 605, 621, 669, Karatepe, m. w Cylicji 110, 111
672— 675, 690 Kardia, m. (12 C-3, 16 D-2, 27 C -l), 156,
Itea, m. 38 601, 634, 635, 654, 655, 698
Ithome, g. (3 C-4), 147, 320, 354— 356 Karia, kr., Karo wie Kary j czy cy, 1.
Iulis, m. na Keos 598 (12 C-4, 16 F-4, 31 B-2) 103, 151, 166,
Izrael 133 227, 259, 260, 261, 292, 303, 395, 488,
535— 536, 538, 600, 607, 608, 637, 638,
Jaksartes, rz. (31 E -l), 727, 728, 737 666, 702, 704, 720, 745; Karowie na
Japygia, kr., Japygowie, 1. 331 wyspach Morza Egejskiego 94, 110,
Jezireh, kr. 532 116, 124
Jonia, kr. (12 C-3), Jonowie, 1. 52, 95, Karpathos, w. (12 C-4, 16 E-5) 43, 116,
105, 107, 116, 118, 125— 128, 132, 134, 118, 543
135, 151, 173, 182, 232, 292, 309, 311— Karpaty, g. 657
314, 317, 318, 323, 332, 334, 335, 346, Kartagina (gr. Karchedon), m. (13 E-3)
356, 361, 363, 367, 379, 399, 427, 475, 26, 110, 162, 171, 252, 253, 255, 325, 326,
488, 534, 538, 545, 548, 549, 597, 611, 328, 330, 332, 341, 465, 466, 490, 527,
654; epos w J. 93; wędrówka Jonów 553— 565, 602, 605, 608, 611,670— 675,
120— 122; dodekapolis 123, 124; insty­ 740
tucje państwowe, ustrój 123, 124; Ra­ Karyanda, w. i m. 341
da Jonów 261; kultura 220, 222, 223; Karystos, m. na Eubei (4 C-3, 16 C-3),
powstanie jońskie 257— 263, 266, 283 266, 275, 316, 323, 368, 438, 691, 748
Kasmenaj, m. (21 B-6), 160
Kawała, m. na Sycylii, bitwa pod 563 Kasos, w. (16 E-5) 43, 116
Kabul, rz. 229
Kassopia, kr. 652, 674
Kabyle, m. 654
Kaszmir, kr. 729
Kadmeis, dawna nazwa Beocji 113, 114,
Katana, m. (21 B-6), 158, 188, 189, 329,
122, 123
464, 465, 472, 473, 556, 557, 560, 605,
Kajan, przełęcz, bitwa na 693
671
Kakavi, m. 74
Kathajowie (Kathaioi), 1. w Indiach 732
Kakóvatos, m. 84
Kaukaz, g-y 227, 341, 726
Kalauria, w. (4 B-4), 138; śmierć De-
Kaukonowie (Kaukones), 1. 119
mostenesa 747
Kaulonia, m. (2 l'C -5), 158, 176, 330, 562
Kale Akte, m. (21 B-5) 448
Kaunos, m. (16 F-4), 94, 175, 259, 533,
Kalidon (Kalydon), m. (3 B-2, 16 B-3,
536
23), 588
Kaystros, rz. 123, 124, 253
Kalindoja, m. w Mygdonii 627
Kazanli, m. 79
Kallatis, m. (12 C-2), 156
Kallipolis, m. w Italii (21 D-3), 158, Kefallenia, w. (3 A -2, 9 A-3), 34, 42, 69,
84, 102, 112, 116, 117, 359, 375, 383, 419,
253
421, 425, 430, 439, 523, 573, 576
Kalydnaj, w. 116
Kalymnos, w. 62 Kefissos, rz. w środkowej Grecji (2 AB-6,
Kamarina, m. (21 B-6), 160, 253, 325, 414, 3 D -l, 16 B-3, 30), 37, 38, 661, 662
449, 450, 465, 555, 556, 604 Kekryfaleja, w. (4 B-3); bitwa morska
Kambunia, g. 37 pod 317
Kamejros, m. na Rodos 116 Kelenderis, m. (12 D-4), 162
Kampania, kr. (21 B-3), 158, 253, 254, Kelidnos, rz. 69
331, 450, 554, 556, 670, 674 Kenchreaj, m. (4 A-3), 40
846 Indeks nazw geograficznych

Keos, w. (4 C-3/4, 19), 67, 124, 138, 179, Kornwalia, kr. 78, 341
281, 334, 495, 590 Koroneja, m. w Beocji 138, 249, 633,
Kerata, przełęcz (30), 662 643, 645; Pamboiotia 114; bitwa pod
Kerkine, g. (2 B -l), 623 (r. 447) 373; bitwa pod (r. 394) 539—
Khyber, przełęcz 729 541
Kimmeryjczycy (Kimmerioi), 1. 156, 167, Korsiaj, m. w Beocji 643
199
Korsyka (Kyrnos) w. (13 D -l/2 ), 160, 162,
Kimmeryjski Bosfor, patrz Bosfor
252, 326, 448
Kinyps, m. 253
Kios, m. (12 C-3), 259 Korynt (Korinthos), m., Koryntia, kr.,
Koryntianie, 1. (4 A -3, 16 B-3) p a s ­
Kirra, m. port Delf (3 C-2); 79, 358, 658
s im ; dialekt 90, 92; zdobyty przez Do­
Kithajron, g. (4 B-2, 20), 38
rów 115; powstanie miasta-państwa
Kithera, w. 43, 115
148, 149; tyrania 190— 192; oligarchia
Kition, m. na Cyprze 367, 548
192, 449, 450; zakłada kolonie 157, 160,
Klazomenaj, m. (15 E-2), 167, 259, 405,
164; handel 169— 173; pieniądz 175,
475, 476, 546, 548; założenie 120, 123;
176; budowa okrętów 151; ceramika
zakłada kolonie 157
95, 135, 171; świątynia Apollona 344;
Kleonaj, m. (4 A -3), 120, 320, 355, 458
powstanie Związku Korynckiego 664
Knemis, g-y (2 A B -6), 37
Kos, w. (16 E-4), 44, 77, 116, 601, 657;
Knidos, m. (16 E-4), 116, 167, 169, 316,
szkoła medyczna 342, 509
345, 678, 688, 689; założenie 116; za­
Kossajowie (Kossaioi), 1. 739
kłada kolonie 162; monety 175; bitwa
Krannon, m. (2 A -5), 114, 189, 633; bit­
pod 542, 543
wa pod 749
Knossos, m. (16 D-5), 43, 54, 84, 92, 93,
Krenaj, m. (24), 432
106, 153, 394; pałace 56— 62, 79, 81;
pismo 56, 63— 64, 89; a Mykeny 77 Krenides, m. (2 D -l), przemianowane na
Kolchida (Kolchis), kr. (12 F-2), 395 Filippi 630
Kolofon, m. (16 E-3), 334, 340, 369, 427, Kreta, w. (12 B-4, 13 F-2, 16 CD-5),
689, 704; założenie 123; zakłada kolo­ 26, 31, 35, 43, 52, 85, 93, 94, 101, 102,
nie 156, 158; handel 166— 168; ustrój 111, 120, 122, 123, 134, 135, 152, 160,
189 176, 251, 279, 611, 710, 712, 765, 766;
Kolonaj, m. w Troadzie 319 kultura minojska 49— 51, 54— 65; ce­
Komo, m. na Krecie 62 ramika 49, 50, 169; pismo 56, 63, 64,
Konya, m. w Turcji 67 89; Dorowie na K. 106, 107, 109, 113,
Kopais, jezioro w Beocji 38, 84, 739 115; K. u Homera 99, 106; handel 72,
Korakon, m. 71, 76 78— 80, 169, 170, 173; dawne formy
Korkyra (także Kerkyra), w., Korkej- ustrojowe i instytucje doryckie 116—
czycy, 1. (1 A -4, 13 E-2, 16 A -2), 30, 118, 141— 143, 187
41, 64, 69, 72, 80, 253, 255, 279, 323, 332, Kreusis, m. (4 A -2, 20) 566, 579
346, 413— 415, 418, 421, 425, 430, 449, Krimisos, rz., bitwa nad 672, 673
463, 471, 506, 517, 527, 562, 573, 575, Krisa, m. 38, 172, 180, 181, 183, 211
576, 589, 653, 659; założenie 157, 160, Krithote, m. na Chersonezie (27 C -2);
163, 164; zakłada kolonie 153, 157, 158; kleruchia ateńska 587, 600
handel 169, 171, 173; pieniądz 176; Kritsana, m. na Chalkidyce 69
uzależniona od Koryntu 179, 188, 191; Krokusowe Pole, bitwa na 634, 635
świątynia Artemidy, sztuka 222, 346; Krommyon, m. (4 A B -3), 540
zrywa z Koryntem 383, 384, 385, 388; Krotona (Kroton), m. (13 E-2, 21 C-4),
walki wewnętrzne 429, 434, 437, 486, 158, 176, 189, 253, 330, 331, 543, 563
612; niewolnicy 610 Krunoj, m. 164
Korkyra Czarna, m. (13 E -l), 158, 169 Krym, półw. (12 D -l), 155, 382, 608, 650
Indeks nazw geograficznych 847

Kunaksa, m. (31 C -3); bitwa pod 532, Larisa, m. (2 A -4, 16 B-2), 37, 114, 186,
698 189, 282, 312, 629, 651
Kurdystan, kr. 532 Las, m. (3 D-5), 84
Kurion, m. na Cyprze 259 Latynowie, 1. 331
Kyaneaj, w -y 367, 368 Laurion, g. (4 C-3, 14 D-5), 38; kopalnie
Kydonia, m. (16 C-5), 43, 251, 425 srebra 206, 276, 305, 392, 616
Kydonowie, 1. 106 Lebadeja, m. (4 A-2), 38, 662
Kyllene, g. (3 C-3), 31, 39 Lebedos, m. 123
Kyllene, m. (3 B-2, 16 B-3), 423 Lechajon’ m. (3 D-3), 40, 71, 76; bitwa
Kyme, m. w Azji Mn. (16 E-3), 119, 158, pod 540, 541
162, 189, 259, 535, 548, 677 Lejpsydrion, m. 236
Kyme (Cumae), m. w Italii, patrz Cu­ Lelantyńska równina na Eubei 76, 179;
mae lelantyńska wojna 182, 186
Kynoskefalaj, m., bitwa pod 505, 506 Lelegowie, 1. 94, 110, 122
Kynossema, przyl. (16 E-4, 27 A B-3); Lemnos, w. (16 D-2), 42, 93, 94, 99, 230,
bitwa pod 485 233, 235, 245, 252, 275, 380, 601, 639,
Kynosura, przyl. (19), 298 663; kleruchia ateńska 370, 543, 545,
Kynuria, kr. (3 D-4), 41, 92, 93, 118, 446 547
Kyrnos, patrz Korsyka Leon, m. (26), 467
Kythera, w. (4 A -6, 16 BC-5), 43, 65, 116, Leontinoj, m. (21 B-6), 158, 160, 195, 253,
215, 359, 438, 447, 470, 542; kolonia mi- 328, 329, 371, 379, 430, 449, 495, 554—
nojska 56, 62 557, 605, 671, 673
Kythnos, w. (4 C-4) 125, 281 Lepreatis, kr. 118, 119, 180
Kytinion, m. (2 A -6, 3 C -l), 296, 431, Lepreon, m. (3 C-4, 16 B-4), 281, 455
659, 660 Lema, m. (4 A -4), 41, 68, 71, 74— 76
Kyzykos, m. (12 C-3) 93, 152, 485, 543, Leros, w. (15 G-4), 340
600, 661; założenie 156; bitwa pod 486, Lesbos, w. (16 D-3, 31 A-2), 44, 93, 100,
487 119, 122, 138, 309, 313, 372, 545, 570, 651,
654, 678, 703, 705; przybycie Eolów
119; zakłada kolonie 156; liryka eolska
Labdalon, m. (26) 468
220, 221; w powstaniu jońskim 260;
Lacjum (Latium), kr. (21 A -2) 331, 674
flota 361, 369, 380, 381, 393, 415, 420,
Lacedemon (Lakedajmon), Lacedemonia
461; powstanie przeciw Atenom 426—
(Lakedaimonia), kr. 41, 103, 567, 625;
428
najazd Dorów 115, 116, 119, 120; patrz
Leukas, w. i m. (1 B-6, 3 A -l), 41, 42,
też Sparta
67, 69, 72, 74, 75, 84, 112, 153— 155, 157,
Lade, w. (16 E-4); bitwa pod 260, 261,
383, 385, 413, 414, 321— 423, 425, 429,
296, 361
430, 439, 468, 537, 652, 653, 669, 748
Lakmon, g. (1 C-4) 36, 39
Leukate, przyl. 42
Lakonia, kr. (3 D-5, 11 C-5, 16 B-4), 34,
Leukon Tejchos, m. 357
41, 43, 51, 77, 83, 84, 90, 110, 118, 122,
135, 167, 170, 173, 174, 186, 318, 342, Leuktra (n. pZ.), m. (4 A-2) 179; bitwa
355, 358, 359, 395, 418, 419, 425, 438, pod 578, 580, 582, 584, 769, 771
439, 442, 455, 469, 470 522, 534, 535, Lianokladhi, m. (2 A-6)
542, 581— 583, 611, 664, 757, 758; pod­ Liban, kr. 356
bój przez Spartę 146, 147 Libia (Libya), kr. (13 F-4, 31 A -3), 62,
Lamia, m. w Tesalii 748, 749 99, 162, 230, 255, 326, 341, 357, 438, 553,
Lampsakos, m. (12 C-3, 16 D-2), 236, 323, 560, 561, 563, 726, 727, 734, 736, 758
492, 543; założone przez Fokaję 156; Lic ja (Lykia), kr., Licyjczycy, 1. (12 C-4,
mennica Aleksandra Wielkiego 704 16 F-4, 31 B-2), 99, 110, 226, 703, 712,
Lapathos, m. na Cyprze 110 736
848 Indeks nazw geograficznych

Lidia (Lydia), kr., Lidyjczycy, 1. (12 C-3, leciu p.n.e. 51, 66, 68, 69, 72, 92, 95,
16 EF-3, 31 A-2), 94, 109, 122, 167, 168, 99; w czasie wędrówki Dorów 109,
182, 191, 197, 215, 226, 228, 232, 254, 111— 113, 117; greckie miasta 170, 171,
259, 725; pieniądz 174— 176, 676 382, 626, 627; w czasie wojen perskich
Liguria, kr. 326 262, 266, 277, 282, 283, 285; kultura
Lilybajon, m. (21 A -5), 553, 561, 663, 672 przed Filipem II 486, 511, 513, 608;
Limnaj, m. (12 C-3, 27 A -2), 156 monarchia, instytucje państwowe 185,
Limnaja, m. (24), 34 625, 626; pod panowaniem Filipa II
Lindos, m. na Rodos, 116, 720 i Aleksandra Wielkiego 627— 743
Lipara, Liparyjskie Wyspy (13 E-2, 21 Magnezja, kr., Magneci (Magnetes), 1. 37,
B-5), 62, 78, 80, 82, 160, 163 42, 180, 282, 287, 635, 639
Lissos, m. (21 D-2), 562 Magnezja, m. w Azji Mniejszej 323
Lokry (Lokroi), m. w Italii, czyli Lokry Majnake, m. (13 A-2), 160
Epizefyryjskie (Epizephyrioi) (21 C-5), Makedon, Makedones, patrz Macedonia
152, 153, 158, 172, 188, 189, 253, 329, Makednoi, 1. 95, 113
330, 450, 557, 562, 605 Makynia, m. (23), 157
Lokry da (Lokris), kr., Lokrowie, 1. 37, Malea, przyl. (4 A -6, 16 C-4) 39, 41,
102, 119, 125, 157, 180, 282, 363, 371, 490, 711
373, 376, 413, 418, 430, 457, 536, 537, Malis, kr., Maliowie, Malioi), 1. (2 AB-6),
539, 567, 580, 591, 598, 629, 632, 633, 37, 71, 92, 95, 180, 282, 442, 580, 584,
636, 658, 748; podział 114; pierwotny 591, 652
ustrój 187 Mallos, m. 111, 705
Lokryda (Lokris) Opuncka, czyli Wscho­ Mallia, m. 111, 705
dnia, także Epiknemidyjska, kr. (4 Maliowie (Malioi), 1. w Indiach 732
A -l , 11 C-3), 114, 118, 152, 189, 286, Malta, w. 62, 395
359, 580, 584, 633, 635, 659 Malthi, m. w Messeni 72
Lokryda (Lokris) Ozolska, czyli Zacho­ Mantineja, m. (3 C-3, 29), 39, 319, 320,
dnia, kr., (3 C-2, 16 B-3), 39, 114, 350, 354, 451, 454, 459, 465, 538, 550— 552,
431, 583, 633, 658; Związek Zacho­ 559, 591, 594, 696; bitwa pod (w 418 r.)
dnich Lokrów 584, 595 456— 459; bitwa pod (w 362 r.) 592—
Lukania, kr.; Lukanowie, 1. (21 BC-3) 594, 596, 597, 770
562, 565, 602, 673— 675; a Aleksander Maraton (Marathon), m. (4 C-2, 14 D-2,
Wielki 736 16 C-3, 17), 38, 232, 639; bitwa pod
Lychnidos, jez. (1 B -l), 31, 624, 638, 668 266— 271, 274, 277, 284, 320, 323, 333,
Lydias, rz. 36, 624 335, 400, 602
Lynkestis, Lynkos, kr. (1 C -l, 16 B -l), Margiana, kr. (31 DE-2), 725
443, 623, 624, 627, 628, 705, 724 Maroko, kr. 726
Lyttos, m. 139 Maroneja, m. (12 B-3, 16 D -l), 157, 573,
630, 633
Łaba, rz. 78 Massalia, Marsylia m. (13 C -l) 31, 168,
189, 608, 670, 722, 764, 768; założenie
Macedonia (Makedonia), kr., Macedoń­ 160
czycy (Makedones), 1. (2 AB-2, 16 Massaga (n. p L ) , m. 729
BC-2) 45, 52, 70, 157, 230, 323, 355, Massageci (Massagetai), 1. (31 E -l/2), 726
382, 386, 421, 443, 444, 459, 461, 486, Mati, rz. 72
517, 518, 539, 551, 552, 576, 580, 585, Meander (Maiandros), rz. (16 EF-4), 123,
590, 595, 599, 600, 744— 748, 751— 753, 124
774; kraj 26, 31, 34, 36, 37, 39, 623, Media kr., Medowie, 1. (31 CD-2/3), 228,
624; ludność 624; Makedon, Makedo­ 283, 317, 549, 713, 717, 721, 773
nes 624, 625, 674; w III i II tysiąc­ Medma, m. (21 C-5), 764
Indeks nazw geograficznych 849

Megalopolis, m. (3 C-4) 40, 591, 595, 609, Methana, m. (4 B-3, 14 A-5) 339, 438,
636, 637, 645, 652, 690, 718; założenie 447
582 Methone, m. w Lakonii 359, 418
Megara m., Megaryda (Megaris), kr., Methone, m. w Macedonii (2 B-2) 153,
Megarejczycy, 1. (4 B-3, 14 A -3, 16 157, 418, 469, 587, 624, 626, 627, 630,
C-3, 20), 38, 39, 42, 45, 120, 135, 148, 631, 633, 636, 667
149, 179, 181, 185, 190, 194, 198, 201, Methymna, m. na Lesbos 119, 426, 428,
206, 214, 216, 245, 277, 281, 295, 296, 570, 651^
304, 346, 355— 358, 362, 363, 373, 374, Metropolis, m. w Amfilochii (24), 432
376, 383, 385— 389, 395, 418, 424, 430, Mezopotamia, kr. (31 C-3), 67, 78, 85,
438, 439, 441, 442, 447, 452, 455, 456, 720, 736, 739, 752
481, 488, 520, 525, 530, 566, 567, 608, Milesion Tejchos, m. 154, 162, 166
644, 646, 650, 652, 659, 770; zajęta przez Milet (Miletos), m. (16 E-4, 31 A -2), 80,
Dorów 115, 116; powstaje miasto-pań- 99, 100, 151, 179, 186, 227, 250, 252, 328,
stwo 148, 149; zakłada kolonie 155, 156, 340— 342, 369, 370, 379, 380, 408, 438,
160, 163, 164; handel 171, 173; monety 475, 476, 478, 483, 519, 523, 608, 609,
175; tyrania 194; wojny o Salaminę 690, 725; osada minojska 62, 77; osad­
178, 212, 213; ustawa antymegarejska nicy jońscy 123, 124; zakłada kolonie
w Atenach 386 152, 153, 155, 156, 162, 163, 164; handel
Megara Hyblaja, m. (21 B-6), 160, 171, 167, 168, 173; monety 174, 175; w w oj­
195, 325, 342 nie lelantyńskiej 179; tyrania 191, 196,
Melos, w. (4 C-5, 16 C-4) 35, 43, 49, 55, 231; jońscy filozofowie i prozaicy 124,
57, 62, 79, 80, 134, 281, 416, 430, 461, 222, 223; w powstaniu jońskim 257—
469, 494, 523, 524, 753, 757; złoża obsy­ 263, 266; a Aleksander Wielki (menni­
dianu 66; zajęta przez Dorów 115, ca) 702, 704, 712
116; wczesny alfabet 134 Minoa, w. (20), 430, 438, 439
Memfis, m. w Egipcie (31 A B-3) 711 Miniowie, 1. 71, 84, 96, 114, 119, 122
Mende, m. (2 BC-3/4) 157, 444, 445 Mitanni, kr. 78
Mersin, m. 79, 92, 109 Mitylena (Mitylene), m. na Lesbos (16
Merv, patrz Aleksandria D-3), 119, 167, 187, 196, 213, 232, 426—
Mesembria m. (12 C-2) 156 429, 476, 490, 502, 545, 651, 705
Messana ( = Zankle), (13 E-2, 21 B-5), Moab, kr. 134
326, 329, 330, 430, 448, 449, 554, 556, Molfetta, m. w Apulii 69
557, 559, 561; założenie 254 Molossis, Molossja, kr., Molossowie 1. (1
Messapia, kr., Messapiowie, 1. (21 D-3), BC-3/4, 16 A-2), 122, 323, 552, 562, 573,
673 625, 628, 639, 652, 666— 668, 673— 675,
Messene, m. (3 C-4), 582, 585, 592, 595, 710, 739
609, 636, 645, 690 Molykrion, m. (23), 157, 431
Messenia, kr., Messeńczycy, 1. (3 BC-3, Morawa, rz. (12 A-2), 31, 651
16 B-4), 35, 40, 41, 72, 74, 84, 119, 120, Mosul, m. 713
138, 147, 158, 181, 189, 214, 215, 318, Motye, m. (13 D-3, 21 A-5), 328, 558, 559,
320, 355, 356, 358, 359, 362, 395, 430, 561
432, 437, 439, 442, 452, 523, 596, 607, Motyon, m. (pod Akragas) 448
614, 634, 649, 652, 653, 664, 748; zajęta Mygdonia, kr. 627
przez Dorów 115, 116; podbita przez Mykale, przyl. (16 E-4), 124; bitwa pod
Spartę 147, 178; powstania (wojny 308— 313, 317, 320, 364, 540
messeńskie) 163, 183, 213, 320, 354— Mykalessos, m. w Beocji 474
356; wyzwolona 582, 586 Mykeny (Mykenai), m. (3 D-3, 16 B-4),
Metapontion, m. (21 C-3) 158, 176, 253, 50, 52, 65, 69; dialekt 92, 93; pismo li­
330, 675, 764 nearne B 88— 90, 92; okres świetności,
850 Indeks nazw geograficznych

kultura 74— 108; zburzone w czasie Nisaja, m. (4 B-3, 20), 356, 430, 436, 438,
najazdu Dorów 111; losy późniejsze 447, 488, 655
248, 281, 394 Nisyros, w. 35, 113, 115, 116
Mykonos, w. (4 D-4, 16 D-4), 125, 427 Notion, m. (16 E-3), 427, 429; bitwa pod
Mylaj, m. (21 B-5), 153, 155, 158 489
Myonnesos, w. 602 Nymfajon, m. (12 E -l), 382
Myus, m. w Azji Mniejszej 123, 323 Nysa, m. 739
Myriandros, (dziś. Iskenderun), m. w
Syrii 706, 707, 712 Odessos, m. (12 C-2), 155, 653
Myrkinos m. 231, 249, 259, 443 Odrysowie (Odrysai), 1. w Tracji 378, 418,
Myrleja m. (12 C-3), 156 421, 570, 654; w armii Aleksandra
Myzja (Mysia), kr., Myzyjczycy (12 C-3, Wielkiego 714, 725
16 EF-2, 31 A -2), 94, 110, 122, 638, 641 Oj neon, m. 431
Ojniadaj, m. (3 B-2, 16 A-3), 34, 35, 155,
157, 359, 360, 422, 425, 439, 546
Nagidos, w. (12 D-4) 162
Ojnoe, m. w Attyce (14 A -2, 20), 244,
Naksos, m. na Sycylii 176, 253, 368, 370,
418, 482
465, 557, 602; założenie 154, 158, 162
Ojnoe, m. w Koryntii 540
Naksos, w. (16 D-4) 43, 124, 186, 230, 252,
Ojnofyta (n. p l.), m. (4 B-2), bitwa pod
255, 256, 257, 316, 329; zakłada kolo­
358
nie 158, 162, 170; tyrania 232, 233, 246,
Ojsyme, m. w Tracji 443
250; w powstaniu jońskim i w woj­
Ojtajowie (Ojtaioi), 1. 37, 180, 645
nach perskich 257, 266, 271, 273, 281;
Oj te, g. (1 D-6, 18), 37, 112, 114, 531
bitwa pod 573, 574
Oksos, rz. (31 F-2), 727, 728
Naukratis, m. w Egipcie 162, 164, 166—
Oksyrhynchos, m. 678
170, 213, 229, 711
Olbia Galijska, m. (13 C -l), 160
Naupaktos, m. (3 D-2, 16 B-3, 23), 359,
Olbia Pontyjska, m. (12 D -l), 111, 153,
373, 376, 416, 421, 423, 424, 425, 430,
155, 165
431, 437, 439, 470, 523, 588, 653, 660 Olimp (Olympos), g. (2 A -3, 16 B-2),
Nauplia (ti. p l ) , m. (3 D-4), 41, 185, 37, 70, 95, 108, 285, 623, 634
214 Olimpia (Olympia), m. (3 B-3, 16 B-4),
Nea Nikomedea, m. 66 71, 115, 137, 175, 190— 192, 329, 374,
Neapolis, m. w Italii (13 D-2, 21 B-3), 413, 591, 665, 738; święty okręg 179,
158 192, 344, 346, 400, 401, 674, 688, 690;
Neapolis, m. w Tracji (2 D -l, 16 C -l), igrzyska 137, 145, 185, 192, 193, 213,
630, 636 217, 235, 250, 333
Nemea, m. (3 D-3), 34, 456, 457, 592, 665; Olint (Olynthos), m. (2 C-3, 16 C-2),
igrzyska 213, 217, 333; świątynia Zeu­ 418, 610, 630, 643, 668, 691, 724; próby
sa (IV w.) 690 rozwiązania kryzysu p o l is 518; cen­
Nemea, rz. bitwa nad 538, 539, 541, 769, trum administracji Związku Chalki-
770 dyckiego 386, 551; oblężony i zburzo­
Neon, m. w Fokidzie, bitwa pod 633 ny przez Filipa II 640— 642; mowy
Nerikos, m. na wyspie Leukas 425 Olintyjskie Demostenesa 640, 641
Nestos, rz. (2 D -l/2 ), 668 Oloosson, m. (1 D-4, 2 A -4, 16 B-2), 623,
Nikaja, m. (13 D -l), 160 633, 635
Nikaja, m. w Lokrydzie Wschodniej Olpaj, m. (24), 431, 432
652, 658, 659 Olpe, m. (24), 432
Nil, rz. 166, 360, 361, 404, 710, 726, 727, Opis, m. (31 C-3), 735, 742, 743
745 Opus, m. (4 A -l), 37, 189, 286
Niniwa, m. 713 Ora, m. w Karmanii 733
Indeks nazw geograficznych 851

Orchómenos, m. w Arkadii (3 C-3), 281, Pangajon, g. (2 CD-2, 16 C -l), 231, 232,


457, 581 630, 631
Orchomenos, m. w Beocji (4 A -2), 38, Panionion, na przylądku Mykale 260,
71, 76, 84, 92, 138, 249, 281, 373, 441, 261
537, 539, 568, 569, 574, 580, 584, 588, Panormos, m. (21 A -5, 23), 326
590, 595, 596, 633, 634, 642, 645, 663, Pantikapajon, m. (12 E -l), 155, 156, 608
668, 769, 770; Mimowie 71, 84, 96, 114, Parajtakene, kr. (31 D-3), 722^
122 Parapotamioj, m. (2 B-6, 4 A -l), 293,
Oreja, g. (1 CD-6), 31 659, 660
Oreos, m. na Eubei 656; patrz Histiaja Parauaja, kr. (1 B-2/3), 639
Oresthasion, m. w Arkadii 180 Parion, m. (12 C-3, 27 D-2), 156, 170,
Orestis, kr., Orestowie (1 CD-2/3), 16 761
B-2), 421, 623 Parnas (Parnassos), g-y (3 D -l), 31, 37,
Oria, m. w Italii 80 38, 183, 292, 633
Orikon, m. (1 A -3, 13 E-2, 16 A -2, 21 Parnassos, g. w Azji (34), 69, 726, 727
D-3), 30, 34, 36, 157 Parnés, g. w Attyce (4 B-2, 14 C-2, 20),
Orontes, rz. (12 E-4), 79 38, 198, 418, 525
Orneaj, m. na Peloponezie 456; bitwa Parnon, g. (3 D-4), 34, 41
pod 634 Paropamisos, (dziś. Hindukusz), g. (31
Oropos, m. (4 B-2, 14 C -l), 38, 244, 481, E-3), 726, 727, 729
576, 586, 634, 663, 750, 771 Paros, w. (4 D-4/5, 16 D-4), 125, 151,
Oskowie (Ości), 1. 605 220, 233, 252, 274, 562, 688; zakłada
Ossa, g. (2 B-4), 37, 95, 111, 285, 623 kolonie 154, 156, 170, 172; oblężona
Othrys, g. w Tessalii 37, 68, 69 przez Miltiadesa 273, 274
Parrasia, kr. w Arkadii 451
Pad, rz. 562 Partia (Parthia), kr. (31 D-2/3), 717
Paestum, patrz Posejdonia Pasargadaj, m. (31 D-3), 718
Pafos, m. na Cyprze 108, 110, 111 Patraj, m. (3 C-2, 23), 35, 39, 422, 460
Pagasaj, m. (2 B-5, 16 B-2), 35, 37, 287, Pattala, m. (31 F-4), 733
633, 635, 636 Payas (Pinaros), rz. (32), 707
Paikon, g. w Macedonii 623 Pegaj, m. (4 A -2, 16 C-3, 20), 45, 356,
Pajonia, kr., Pajonowie, 1. (12 AB-2), 358— 360, 436, 438
258, 623— 625, 627— 630, 632, 634, 694; Pelagonia, kr. (1 D -l), 599
Pajonowie w armii Aleksandra W. Pelasgikon Argos 93
698, 701, 706, 715, 716, 725 Pelazgowie (Pelasgoi), 1., Pelasgiotis, kr.
Paksos, w. (1 B-5), 41 93, 94, 106, 110, 122, 252
Paktolos, rz. 535 Pelikáta, m. w Tessali 695
Pale, m. na Kefallenii (3 A-2), 383 Pelinna, m. w Tessalii 695
Palestyna, kr. 26, 30, 78, 80, 109, 133, Pelion, g. (2 B-5), 37, 290
164, 166, 167, 171, 356, 710, 729, 759 Pelion, m. (1 C-2, 16 A-2, 31 A -l), 694,
Palike, m. Sykulów 448 695
Pallene, m. w Attyce (4 B-3, 14 C-3), Pella, m. (2 A -2, 16 B-2, 31 A -2), 45,
232, 234 624, 631, 653, 657, 700, 717; w Związku
Pallene, cypel Chalkidyki (2 C-3), 444, Chalkidyckim 551; dwór Filipa II 644,
641 645, 669
Pamfilia, kr. (12 D-4), 92, 106, 110, 111, Pellene, m. (3 D-2), 413, 456, 539, 581, 592
117, 316, 368, 484, 703, 738 Peloponez, pochodzenie nazwy 103, 114
Pamisos, rz. 40 Pelezjum (Pelusion), m. (31 B-3), 710,
Panakton, m. (14 B-2), 447, 452— 454 711
Pandosia, m. (1 B-5), 157, 652 Pendżab, kr. 729
852 Indeks nazw geograficznych

Penejos, rz. (1 D-4, 2 A B-4, 16 B-2), 37, Platea, w. koło Cyreny 154, 155, 160, 162
285, 286, 695 Plateje (Plataiai), m., Platejczycy (4
Pentelikon, g. (14 CD-2, 17) 38, 195, 267, A -2, 20), 114, 246, 268, 269, 271, 281,
418 282, 292, 319, 320, 321, 328, 334, 354,
Peparethos, w. (2 C-5, 16 C-3), 42, 573, 361, 373,375, 403, 537, 566, 568, 569,
599 575— 577, 695, uzależnione od Aten
Perachora, m. (4 A-3), 135, 149, 172, 175, przez Pizystratydów 233— 234, 238,
222, 766 244, 249; bitwa pod 305— 307, 310, 311,
Perge, m. 703 313, 318;incydent z 431 r. 417, 768;
Perinthos, m. (12 C-3, 16 E -l), 156, 573, oblężone przez Spartan 425, 428, 429;
601, 635, 654, 656, 657, 677, 709, 761 po Cheronei niezależne 663; odbu­
Perrajbia, kr., Perrajbowie (1 D-3/4), dowane przez Aleksandra Wielkiego
180, 282, 635 717
Perranthes, g. 69 Pleuron, m. w Etolii 88
Persepolis, m. (31 D-4), 697, 758 Pole Krokusowe, patrz Krokusowe Pole
Persja, kr., Persowie passim; ekspansja Polianthes, rz. 69
227— 230; organizacja państwa 228; Pont (Pontos), kr. (12 EF-3), 70, 393, 394
wyspy greckie 250— 252; powstanie Posejdion, m. w Syrii (12 E-4), 79, 111,
jońskie 257— 263; wyprawa przeciw 162, 164, 166— 168, 170, 171, 229
Eretrii i Atenom 266— 272; wyprawa Posejdonia (Paestum), m. (21 B-3), 344
Kserksesa 273— 310; Ateny w wojnie Potidaja, m. (2 C-3, 12 B-3, 16 C-2), 173,
z Persją 353— 361; Persja włącza się 191, 233, 281, 376, 382, 445, 559, 587,
do wojny peloponeskiej 474— 478; po­ 601, 602, 626, 628— 630, 649, 768; kolo­
kój królewski 546— 547; pokój Pelopi- nia Koryntu 153, 157, 171; monety 176;
dasa 586; a Filip II 639, 649, 650, 654, zatarg i wojna z Atenami 386— 389,
665, 666; wyprawa Aleksandra W iel­ 392, 418, 420, 421
kiego 693— 719 Prajsos, m. na Krecie 93
Peuketiowie (Peuketioi), 1. (21 C-2), 674 Priene, m. (16 E-4), 123, 229, 309, 379,
Phylakopi, m. na Melos 49, 62 690, 703, 704
Pieria, kr. (2 A-3), 70, 421 Prinias, m. na Krecie 222
Pigmeje, 1. 98 Prokonnesos, w. na Propontydzie 156,
Pinaros (dziś. Payas), rz. (32), 707 655
Pindus (Pindos), g-y 1 C-2/3), 31, 36, 95, Propontyda (Propontis), kr. i morze
113, 421, 623, 695 (16 E-2, 27 CD-1/2); kolonie 156, 163,
Pireus (Peiraieus), m. (4 B-3, 14 B-3, 20, 168
28), 277, 295, 312, 321, 322, 358, 364, Prosopitis, w. w Egipcie 360
394, 396, 415, 419, 424, 463, 481, 488, Pseira, m. 57
493, 494, 542, 543, 599, 663, 734; w rę­ Psyttaleja, w. (19), 295, 298, 299
kach demokratów (w 403 r.) 525, 526; Pteleon, m. (27 C -l), 447, 486
dziesięciu zarządców P. 524, 528; roz­ Ptoos, g. w Beocji 222
wój portu handlowego 615, 616; plan Pydna, m. (2 B-3, 16 B-2), 486, 587, 601,
hippodamejski 609 624, 626, 627, 629
Pireus, m. nad Morzem Czarnym, patrz Pylos, m. w Messenii (3 B-5, 16 B-4,
Amisos 25), 40, 77, 84, 102, 120, 121, 123; Ano
Pisa, m. (3 B-3), 179, 180, 185, 591 Englianos 88; tabliczki z pismem line­
Pisatis, kr. 40, 118 arnym B 88, 90, 92; u Homera 100,
Pithekusaj (Ischia), w. (21 A -3), 158, 162, 105; najazd Dorów 109, 115; w wojnie
329 peloponeskiej 434, 437, 447, 452, 454,
Pizydia (Pisidia), kr. (11 D-4, 16 F-4, 455, 460, 461, 488, 492, 505
31 B-2), 548, 703 Pyrene (dziś. Pireneje), g-y 726
Indeks nazw geograficznych 853

Ramnunt (Rhamnus), m. (14 D -l), 403, 601, 636, 702, 737, 751, 753; zakłada ko­
749 lonie 156, 158, 162; handel 170, 173,
Rhajkelos, m. w Macedonii 230, 232, 174; monety 175, 176; tyrania 232, 233,
249 246, 250, 251, 255, 256, 334, 342; w po­
Rhakotis, m. w Egipcie 711 wstaniu jońskim 260, 261, 266; w w oj­
Rhegion, m. (13 E-2, 21 B-5), 253, 326, nach perskich 273, 309; jej flota 255,
328, 330, 331, 334, 371, 379, 430, 449, 256, 361, 369; świątynia Hery 344; w oj­
464, 556, 557, 562, 602, 670; założenie na samijska 380— 382; otrzymuje oby­
158, 160, 163; monety 176; handel 170; watelstwo ateńskie 493; monety fede­
periojkowie 164; oligarchia 189 ralne 543; kleruchowie ateńscy 599,
Rheneja, w. (4 D-4), 233, 251 636, 663, 750
Rhion, m. (16 B-3), 359, 421— 424, 460 Samotraka (Samothrake), w. (16 D-2),
Rhode, m. (13 C -l), 169 42, 43, 93, 545
Rodos (Rhodos), w. (16 D-4) 33, 35, 43, Sane, m. na półw. Pallene (2 C-3), 157
65, 79, 101, 102, 122, 372, 471, 473, 476, Sangala, m. w Indiach 732
489, 534, 537, 544, 545, 546, 590, 600, Sangarios, rz. 109
601, 636— 638, 654, 657, 701, 703, 709,
Sardes (Sardeis), m. (16 E-3), 99, 167,
712; kolonia minojska 62; enklawa
258, 261, 263, 282, 283, 300, 690; a Alek­
mykeńska, Achajowie 100; zdobyta
sander Wielki (mennica) 702, 704, 712
przez Dorów 109, 113, 115— 117; zakła­
Sardynia, w. (13 D-2), 160, 252, 326, 558,
da kolonie 160, 162, 168; handel 80,
560, 563, 670
134, 167— 171, 173; monety 175; cera­
Scytia (Skythia), kr., Scytowie (Skythai),
mika 80, 135, 221; monety federalne
1. (12 A D -1, 31 AB-1), 165, 233, 246,
543; plan miasta 609
258, 266, 268, 295, 404, 669, 694, 774;
Rzym, m. (13 D-2, 21 A-2), 70, 253, 254,
wojna z Dariuszem I 229— 230; i A le­
331, 517, 518, 669, 670, 674, 710, 740,
ksander W . 715, 716, 726, 728
741, 751
Segesta (Segeste), m. (13 D-2, 21 A-5),
110, 253, 317, 449, 461, 464, 553, 559
Sais, m. w Egipcie 166
Selge, m. w Cylicji 111
Sakowie (Sakai), 1. (31 E -l), 229, 284,
Selinunt (Selinus), m. (13 D-3, 21 A-G),
713
171, 176, 253, 328, 329, 472, 476, 553,
Salamina (Salamis), w. (4 B-3, 14 A B-3,
554, 556, 563; kolonia Megary 160;
19, 20), 42, 44, 101, 110, 111, 121, 244,
świątynie 344, 346; wobec wyprawy
324, 351, 361, 424, 481, 525, 548; w oj­
ny o nią 178, 194, 212, 213; kleruchia ateńskiej 464, 465, 466
245; bitwa pod 294— 300, 310, 316, 320, Sellasia, m. (3 C-4), 41
322, 335 Selymbria, m. (12 C-3, 16 E -l), 156, 601,
Salamina (Salamis), m. na Cyprze 44, 635
110, 229, 259, 261; — bitwa pod 367; Senegal, rz. w Afryce 341
pod rządami Euagorasa 543, 549 Sepeja, m., bitwa pod 248, 254, 255, 277,
Salerno, rz. 674 320
Saloniki, m. 285 Sepias, przyl. (2 C-5), 256, 257
Samarkanda, m. (31 E-3), 724 Serifos, w. (4 C-4, 16 C-4), 124
Samnium, kr., Samnici, 1. (21 B-2/3), Sermyle, m. (2 C-3), 447
670, 674, 675 Servia, m. (2 A-3), 67
Samos, w. (16 E-3), 43, 44, 123, 124, 134, Sésklo, m. 66
*35, 151, 167, 168, 179, 180, 187, 205, Sestos, m. (12 C-3, 16 D-2, 27 B-3, 31
213, 229, 252, 253, 313, 331, 379, 391, A-2), 309— 312, 315, 484, 485, 492, 545,
393, 426, 440, 475— 478, 480— 486, 490— 587, 600, 634, 636, 641, 668, 700, 753;
493, 497, 502, 519, 525, 543— 545, 587, założenie 156
854 Indeks nazw geograficznych

Sfakteria, w. (3 B-5, 25), 434— 436, 455, Stagejros, m. (2 C-2), 157, 445, 684
506, 541 Stejria, m. (14 D-3), 525, 544
Side, m. (12 D-4), 162; mennica Aleksan­ Stenyklaros, m. w Messenii 115
dra Wielkiego 712 Stratopeda, m. w delcie Nilu 166
Sidus, m. (4 A-3), 540 Stratos, m. (1 C-6, 3 B -l), 36
Siedmiogród 78 Strymon, rz. (2 C -l, 16 C -l), 157, 230,
Sierra Leone 341 231, 293, 353, 382, 443, 445, 623
Sifaj, m. (4 A -2), 441 Stymfalos, m. (3 C-3), 39
Sifnos, w. (4 CD-5, 16 C-4, 31 A-2), 43, Styra, m. (4 C-2), 281
124, 174, 251, 281, 345, 346, 705 Suez, m. 341, 736
Sigejon, m. (12 B-3, 16 D-2, 27 A-4), Sunion, przyl. (4 C-3/4, 14 D-5), 172, 265,
212, 213, 232, 238, 270 267, 270, 300, 403, 475, 481
Sileniaj, wybrzeże (19) Suza, m. (31 C-3), 228, 230, 244, 367, 666,
Sinda, m. na Cyprze 110 702, 717, 718, 733, 734, 771
Sinope, m. (12 E-2, 31 B-2), 153, 382, 688, Suzjana (Susiane), kr. (31 C-3), 734
721; jej kolonia 153, 155, 163 Sybaris, m. (21 C-4), 158, 168, 176, 253,
Siris, m. (21 C-3), 158, 168, 253 256, 330, 331, 378, 379, 606
Siwa, oaza, Aleksander Wielki w wy­ Syboty (Sybota), w -y (1 B-4/5, 16 A-2),
roczni Arnona 711 413, 422, 429, 490; bitwa pod 385, 386
Skiathos, w. (2 C-5, 16 C-3), 42, 286, 287, Sycylia, w. (13 D-2/3, 21), 30, 80, 82, 106,
573, 639 110, 121, 151, 157, 158, 168, 170, 171,
Skione, m. (2 C-4, 16 C-2), 157, 288, 444, 253, 325, 326, 328— 330, 357, 385, 440,
445, 447, 452, 493, 523 449, 490, 505, 512, 520, 523, 546, 604—
Skiritis, kr. 456, 458 606, 608, 611, 614, 615, 680, 690; wypra­
Skodra, m. w Illirii 651 wa ateńska (z 415 r.) 460— 475, 479;
Skolos, m. (14 A -l), 249 „imperium’’ Dionizjosa I 553— 566;
Skyros, w. (2 D-6, 4 C -l, 16 C-3), 42, Timoleon na Sycylii 595, 670— 674;
119, 122, 315, 316, 544, 639; kleruchia upadek greckiej Sycylii 675
ateńska 370, 543, 545, 547, 663 Sydon, m. (31 B-3), 99, 109, 167; baza
Smyrna, m. (16 E-3), 122, 123, 125, 167, floty i mennica Aleksandra Wielkiego
179, 181; odbudowana z polecenia 709, 712
Aleksandra Wielkiego 704 Sykanowie (Sikanoi), 1. na Sycylii 99,
Sogdiana, kr. (30 E-2), 722, 726 195, 465, 559
Sollion, m. (1 C-6), 418 Sykion (Sikyon), m. (4 A -3, 16 B-3), 116,
Soloj, m. (31 B-2), 110, 111, 259 120, 214, 248, 281, 293, 359, 361, 363,
Sparta, Spartanie, Lacedemończycy (3 383, 384, 412, 413, 456, 459, 470, 538, 539,
C-4, 16 B-4), p a s s im ; sztuka, poezja 541, 581, 582, 588, 589, 592, 636, 689;
135, 144, 219, 221; reforma Likurga założenie 115, 179, 185; pomaga Mes-
144— 146, 147; ustrój, wychowanie seńczykom 180; w I wojnie świętej
142— 143, 185, 186, 246, 318, 521, 522; 180; handel 172, 173; tyrania 190, 192—
podbój Messenii 147; wojny messeń- 193; w wojnie lamijskiej 748
skie 183, 213, 320; handel 167, 169, 170, Sykulowie (Sikuloi), 1. na Sycylii 85, 99,
173; zakłada Tarent 153, 158, 170; Sym- 160, 253, 330, 448— 450, 556— 558, 565,
machia Spartańska (Związek Pelopo- 675; zorganizowani w Związek przez
neski) 213— 215, 238, 246— 248, 277, Duketiosa 448; wobec wyprawy sycy­
279— 281, 318, 413— 415, 520, 567; patrz lijskiej Ateńczyków 464, 465, 467
też Lacedemon, Lacedemonia, Lakonia Synai, Półwysep Synajski 78
Spartolos, m. 421 Syrakuzy (Syrakusai), m. (13 E-3, 21
Sperchejos, rz. (3 C -l, 16 B-3), 37, 125, B-6), 72, 80, 121, 191, 253, 332, 362, 377,
652, 665 412, 430, 440, 448— 450, 476, 478, 505,
Indeks nazw geograficznych 855

511, 517, 518, 520, 534, 543, 607, 610, C-2), 42, 154, 156, 157, 163, 246, 260, 262,
674, 675, 678; założone przez Korynt 277, 403, 443, 484, 488, 519, 531, 545,
154, 160, 163, 164, 188; zakłada miasta 639, 651; kolonia Paros 154, 156, 163,
158; handel 171— 173; ludność zależna 170; monety 176, 393; w walce z A te­
164, 325; monety 176, 347, 673; wobec nami (465— 63 r.) 353— 355, 361, 363,
wojen perskich 279; tyrania Gelona 368
i Hierona I 279, 325— 331, 334, 342; Teby (Thebai), m., Tebanie, Tebańczycy
wobec wyprawy sycylijskiej Aten (Thebaioi), 1. (4 B-2, 14 A -l , 16 C-3,
4 6 1 — 474; próby rozwiązania kryzysu 31 A-2), p a s s i m ; w II tysiącleciu p.n.e.
p o l is 518; pod rządami Dionizjosa I 62, 76, 77, 84, 99, 100, 102; powstanie
552— 565, 674, 690; pod rządami Dio­ miasta-państwa 149; ustrój, stosunki
nizjosa II 587, 603— 606; odbudowa społeczne 188, 189; pozycja Teb w
świetności przez Timoleona 671— 675, Związku Beockim 249, 414, 415, 568,
738; ustrój mieszany 673; niewolni­ 569; próby rozwiązania kryzysu p o l is
ctwo 610 518; przewrót demokratyczny (379 r.)
Syr Daria, rz. 727 566— 568; u szczytu potęgi 574— 596;
Syria, kr. (12 E-4, 31 B-3), 26, 30, 67, 69, zburzone przez Aleksandra Wielkiego
78, 79, 85, 94, 133, 162, 164, 166, 167, 693, 695— 697, 751, 753
169, 171, 172, 232, 395, 532, 704— 706, Teby, m. w Egipcie 61, 80, 99
712, 721, 736 Tegea, m. (3 C-4), 213, 214, 281, 305, 320,
Syros w. (4 D-4), 43 451, 456— 458, 538, 579— 582, 591, 592;
Śzipka, przełęcz 694, 716 sztuka 222; bitwa pod (472 r.) 320; bi­
twa pod (457 r.) 358; tworzy Związek
Arkadyjski 580; świątynia Ateny Alea
Tajget (Taygetos), g-y (3 C-5), 40, 41, 689
119 Tegyra, m., bitwa pod 568, 574
Tajnaron, przyl. (3 CD-6, 16 B-4), 39, 41, Tell Defenneh, m. w Egipcie (może Daf-
320, 427, 747 naj?) 167
Taksila, m. (n. pl.) (31 F-3), 729 Tell-el-Amarna, m. 80
Tamy na j, m. bitwa pod 641 Temese, m. w Italii 99
Tanagra, m. (4 B-2, 14 B -l), 334, 353, Tempe, dolina (2 B-4), 282, 283, 623, 633,
368, 414, 416, 430, 441, 569; bitwa pod 692
360, 363, 770 Tenea, m. w Koryntii 154
Tanais, rz. (12 EF-1) 726— 728, 736 Tenedos, w. (16 D-2, 27 A-4), 42, 119,
Tarent (Taras), m. (13 E-2, 21 C-3), 80, 655, 705
153, 163, 164, 173, 185, 213, 330, 331, 379, Tenos, w. (4 D-3, 16 D-4), 170, 266, 281,
449, 468, 673— 675, 687; założony przez 296; zasiedlona przez Jonów 124, 125
Spartę 153, 158, 170; monety 176 Teos, m. (16 E-3), 123, 166, 167, 334;
Tarąuinii, m. w Italii 670 opuszczone przez mieszkańców 227
Tars (Tarsos), m. 79, 92, 109, 111, 759; Terina, m. w Italii (21 C-4), 606, 674
a Aleksander Wielki (mennica) 704, Termopile (Thermopylai), wąwóz (2 B-6,
705, 712 18), 45, 138, 186, 635, 636, 642, 643, 652,
Tartessos, rz. 726 659, 748; bitwa w T. (480 r.) 282, 285,
Tartessos, m. (13 A-2), 110, 160, 162, 163, 288— 292, 334
168 Tespie (Thespiai), m. (4 A-2), 281, 292,
Taulantiowie (Taulantioi), 1. (1 A -l/2 , 552, 566— 569, 576— 578, 769; Tespij-
16 A -l/2 ), 694, 695 czycy w Termopilach (480 r.) 286, 291
Tauromenion, m. (21 B-5), 561, 670, 673 Tessalia (Thessalia), kr., Tessalowie
Tauros, g-y 726, 727 (Thessaloi), 1. (2 A -5, 11 BC-2, 16
Tazos (Thasos), w. (2 D-2, 12 B-3, 16 B-2), 35, 37, 39, 70, 95, 119, 122— 125,
856 Indeks nazw geograficznych

180, 181, 233, 249, 254, 255, 281, 282, 283, Torone, m. (2 C-3, 16 C-2), 157, 293, 444,
300— 302, 356, 363, 371, 372, 415, 431, 434, 447, 587, 626, 628
443, 445, 487, 539, 545, 552, 574, 580, Trachis, m. (18), 286, 287, 431, 443, 455,
589— 591, 597, 598, 607, 614, 615, 623, 531, 534, 537, 539, 574
626, 636, 639, 644, 656, 693, 695, 749, 772; Tracja (Thrakia), kr. Trakowie (Thra-
w III i II tysiącleciu 66, 68, 72, 77, 80, kes), 1. (2 C D-I, 12 B-2, 16 CDE-1, 27
84, 109; dialekt 90, 117; u Homera 101, AB-1, 31 A -l/2 ), 43, 67, 80, 108, 109,
102; zasiedlona przez Tessalów 113, 156, 165, 175, 212, 218, 229, 230, 231, 259,
114, 117; stosunki społeczne, ustrój 266, 276, 283, 353, 354, 378, 379, 382,
118, 186, 248; konnica 179, 182, 186, 237, 392, 425, 539, 573, 600, 611, 623— 625,
246, 282, 358, 415, 539, 700, 714; i A m fi­ 692, 694, 749; a Dariusz I 328; a Fi­
ktionia Delficka 180, 585, 598, 629, 652; lip II 627, 630, 632, 633, 635, 636, 638,
zjednoczona przez Jazona z Feraj 575, 653, 656, 657, 660, 669; w armii A le­
576, 585; w armii Aleksandra W iel­ ksandra Wielkiego 698, 706, 714, 716,
kiego 713, 714; Tessalski Związek 585, 718, 725
599, 629, 632— 634, 646, 651— 653, 659, Tragia w. bitwa pod 380
668, 693 Trapezunt (Trapezus), m. (12 F-2, 31
Tessaliotis (Thessaliotis), kr. 113, 114 C-2), 155, 382; powrót Dziesięciu Ty­
Thapsakos, m. (31 B-6), 713, 773 sięcy 532
Thapsos, m. i w. (21 B-3), 160, 467, 472 Trebenishte, m. (1 B -l) 624
Theodosia, m. (12 E -l), 155 . Triballowie (Triballoi), 1. (12 B-2, 31
Thera, w. (16 D-4), 35, 43, 62, 79, 80, 94, A -l), 657, 693, 694
122, 135, 253, 416, 425, 758; wybuch Trifylia, kr. (3 B-3), 40, 77, 119, 591
wulkanu (ok. r. 1450) 57, 65; zajęta Trikke, m. (1 D-4, 16 B-2), 37
przez Dorów 115, 116, 118; wczesny Triopion, przyl. i m. w Karii 216
alfabet 134; zakłada Cyrenę 153— 155; Tripodiskos, m. (4 B-3, 20), 438
handel 134, 167, 169, 170, 173; prze­ Tripolis, m. w Syrii (31 B-3), 708
trwanie monarchii 185 Troada (Troas), kr. 108, 111, 119, 170,
Thermaj, m. (21 A -6), 561, 563 238, 259, 654, 712
Therme (Saloniki), m., Thermajska Za­ Trogilos, m. (26), 467
toka (2 B-2, 16 B-2), 285, 286, 386, 418, Troja, m. (16 D-2, 27 A -4, 31 A-2), 49,
623, 624, 627, 629, 639 51, 65, 69, 71, 72, 82, 86— 88, 95, 99— 101,
Thermi, m. na Lesbos 100 105, 108— 113, 120, 121, 757— 759; A le­
Thermon, m. (1 D-6, 3 C -l), 39, 71, ksander Wielki pod T. 700
344 Trojzena (Trojzen), m. (4 B-4), 41, 115,
Thesprotia, kr. (1 BC-4/5), 113, 116, 117 118, 281, 286, 293, 308, 319, 361, 373,
Thorikos, m. (4 C-3, 14 D-4), 105 383, 436, 438, 581
Thronion, m. 37, 418 Trotilon, m. na Sycylii 160
Thurioj, m. (21 C-4), 379, 405, 449, 465, Trypolitania, kr. 253
495, 563, 675; założenie 379; podział Tunis, kr. 561
i pochodzenie mieszkańców 379; plan Turcja, kr. 68
hippodamejski 609 Turkiestan, kr. 725
Tygrys, rz. (31 C-2), 713, 715, 739
Thyamis, rz. (1 B-4, 16 A -2), 36
Tylissos, m. 153
Thyrea, m., Thyreatis, kr. (3 D-4, 4 A -4,
Tyndaris, m. 561
16 B-4), 215 Tyr (Tyros), m. (31 B-3), 99, 166, 549,
Tiryns, m. (4 A-3), 35, 71, 96, 100, 111, 710, 720; Zachariasz o upadku T. 711
248, 281 Tyras, m., Tyreatis, kr. (12 G -l), 155,
Tomeros, rz. (31 E-4), 732 180
Tomis, m. (12 C-2), 155 Tyrsenowie (Tyrsenoi), 1. 94, 110, 122
Indeks nazw geograficznych 857

Ubaid, m. 67 Weneci (Veneti), 1. w Italii 669, 694,


Ugarit, m. w Syrii 57, 62, 79, 94, 109, 759 728
Ukraina, kr. 70, 230 Wenecja, m. 31
Uksjowie (Uksioi), 1. (31 CD-3) 718, 720 Węgry, kr. 78
Umbria, kr. 110, 669 Wolskowie (Volsci), 1. w Italii 670
Ural, g-y 165
Utyka (Utica), m. 110 Zakynthos, w. (1 A -3, 16 A-4), 42, 116,
Uzbek, m. w Turkiestanie 725 359, 375, 416, 421, 425, 430, 435, 439, 543,
575, 583 *
Vajze, w. 72, 74, 75 Zankle (Messana), m. (13 E-2, 21 B-5),
Vaphió, m. w Lakonii 77 153, 158, 160, 163, 176, 253, 261
Veii, m. w Italii 669 Zea, port wojenny Aten 650
Vodhine, m. (6), 74, 75

You might also like