You are on page 1of 2

Złoty kluczyk – Emilia Karczmarz Va

Nadeszła wiosna, słoneczko przedzierało się do mojego pokoju, aż chciało się wyjść
na dwór i pobiegać, poszaleć, poskakać. Uwielbiam tą porę roku, drzewa się zielenią, ptaki
ćwierkają, można pojeździć na rowerze lub po prostu poleżeć na słoneczku. To, co mi się
wtedy wydarzyło, było bardzo dziwne, wręcz magiczne, ale o tym za chwilę opowiem.
Zawsze na wiosnę robimy porządki w garażu, moi rodzice wyciągają trampolinę, huśtawkę,
wygodną kanapę. Zawsze czekam na otwarcie tych magicznych drzwi, gdzie trzymamy
wszystkie fajne rzeczy, o których nie myślałam przez całą jesień i zimę.
W tym roku to właśnie mnie tata poprosił o zrobienie porządków w garażu.
Zachwycona pomysłem wbiegłam do środka. Garaż był zacieniony i czułam chłód. Zrobiło
się trochę ponuro. Wokół mnie stały pozakrywane rowery, zabawki ogrodowe, pełno jakiś
narzędzi. W głębi pomieszczenia na samym końcu stała mała szafka, mocno zakurzona, a na
niej iskrzyło się coś malutkiego, takiego tyci-tyci, ale dawało przepiękne światło na brudną od
kurzu ścianę. Podeszłam zaciekawiona, przedarłam się przez stos rupieci i ujrzałam malutki,
złoty kluczyk. Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, to co on otwiera? Jakiś skarb?
Może jakąś złotą szkatułę? Może jest ukryty tu jakiś skarb? Pośpiesznie chwyciłam go w dłoń
i zaczęłam rozglądać się za czymś, co można otworzyć za pomocą klucza. W rogu stała mała
mała skrzynia, drewniana, z metalowymi okuciami, na niej wisiała zardzewiała kłódka. Widać
było, że nikt tej skrzyni nie otwierał wiele lat. Pomyślałam, że ją właśnie otwiera złoty
kluczyk. Ciężko było przekręcić nim w kłódce, rdza była na tyle duża, że uniemożliwiała
jakikolwiek ruch w lewo czy prawo. Szarpałam się z nią dość długo, kiedy już miałam
zrezygnować, kłódka się otworzyła. Zajrzałam do środka skrzyni, moje zdumienie było duże,
gdyż nic w niej nie było. Zaraz….. – Coś widzę – pomyślałam. Na samym dnie leżało zdjęcie,
a na nim była mała dziewczynka i mój tatuś. Krótką chwilę wpatrywałam się w twarz
dziewczynki i…. tak, to byłam ja, jakieś 9 lat temu, miałam wtedy 2 lata i postanowiliśmy z
tatą schować to zdjęcie do skrzyni i odkryć je za parę lat, aby było co wspominać.
Cudownie jest znaleźć coś takiego, taką pamiątkę, uświadomiłam sobie wtedy, że
takie zdjęcie jest cenniejsze niż złoto. Pobiegłam do rodziców i pokazałam im moje
znalezisko. Obydwoje się uśmiali i zaczęli wspominać, jak byłam mała. Postanowiliśmy
zrobić kolejne zdjęcie, tym razem z moją siostrą, w czwórkę i schować je ponownie do
skrzyni, aby odkryć taki skarb za 10 lat.

You might also like