You are on page 1of 406

//oy

NAUKA
ŁOWIECTWA.
W o ln o dru k o w ać pod w a ru n k ie m , ażeby przed z aczęciem p r z e -
daży, zło ż o n e b y ły w K o m itecie cen zu ry e x e m p larz e .te y x i ą ż k i : ie -
d e n dla tegoż K o m i t e t u , d w a dla D e p a r ta m e n tu M in iste riu m o św ie ­
cenia, dw a exeinplarze dla I m pe r a t o r sk ie y publiczney bib lio tek i,
i e d e n d la Im per a to r sk iey A kadem ii nauk iie d e n d la Im per Az o r sk ie g o

U niw ersytetu W Abo. W il n o d. 11 g ru d n ia ro k u 1824.

K onstanty Porcyanko Prof. N adzw.

V
N A UK A i

ŁOW IE CT W A
W E DWÓCH TOMACH,
P R Z E Z

IGNACEGO B O B IA T

KANDYDATA FILOZOFII.

T n melius scribes, ego tendam fortius arcum.


H u ssovian u s, de V enatione bison tis.

T om II.

WILNO. D R U K IE M JÓZEFA ZAWADZK1

l8a5.
\0 T£
* 8/x>

Biblioteka Narodowa
Warszawa

30001003436120
LISTA PRENUMERATORÓW.

exem p.
Bohomolec S tanisław Mar. P tu. AViteb. ; i.
B rodow icz S ....................................................................................i.
Buchow iecki Alexander Podkom. P tu Brzes. i.
Ciechanowski Jan S tr. B i a ł o w i e ż s k i .....................................i.
Czeczot X a w e r y ................................................................................ i .
D ąbrow ski Ignacy R eient................................................................ i.
El iaszewicz T a d e u s z .................................................................... 2.
E y c h le r Józ ef S tr. B iał....................................................................2.
Gładki Filip Rad. h o n ......................................................................2>
G utow ski Jan Rad. h o n ................................................................... 2<
G utow ski P io tr Sir. B iał................................................................ 2.
Ilorodecki Jan Kap. . ...................................................
H iuld K a i e t a n ..................................................................................
H rom ow icż J ó z e f .......................................................................... 1>'>
ITurtig Karol . 2.
Jacyna W incenty F o rsz tm e y ste r Ptu. Lidz. i N ow ogr. i.
Jo dkow ski Jó z e f S k arb n y G rodz .................................................2>
Jelska H rabianka . ........................................................
Iwanow ski W o y c i e c l i .............................................................. .......
K arp E u sta c h y Marsz. Guber. W i l e ń s k i ............................... i.
K ończą J ó z e f .................................................. . ,
Kos W ilhelm F orszt. Ptu. Brzes. .
K o m o row ski Marsz. Ptu. W iłk. i.
K om orow ski P iotr P o łk . W. P.
K o strow icki P o d k o m o r z y ......................... ......
K o złow ski Bernard . . . .
K alw iń s k i Justyn U. U. .
Lasocki Felix S traż. B ia ł...........................
Lelewel J o a c h i m ...............................
Leszczyński T e o d o r Guber. Sekr. .
L apczyński Antoni
exemp.
Markiewicz F r a n c i s z e k ............................... i.
Mineyko Sedz. Ptu. K ow ............................................................... i .
INiewiarowicz M i c h a ł ....................................................................i .
Olesza L e o n ...................................................................................... i .
O tw o rs k i Szczęsny Porucz. A r....................................................i.
Ossoliński W ik to r Hrab. P ólk. Gwar. Pol. i K awaler i .
P aradow ski Jan For. P tu. Lid. i W o ł ..................................... i .
Pietkiew icz M i c h a ł ..........................................................................l .
P ilaw ski F ranciszek Dokt. Med...................................................i .
P o rc y a n k o K onstanty Med. i Chir. D okt. Nadz. Prof. l .
P rzeciszew sk i Marszał. Ptu. Rosień........................................... i .
P ro k o p o w ic z F ranciszek S tarosta S t o ł p .................................. i .
P u z y n a Jó z ef X i ą z ę .................................................................... l .
R onko Bazyli J e o m e t r a ..............................................................i .
R onko Eugeniusz F orszt. Ptu. P r u z ......................................... i .
R okoszyński J ó z e f ..........................................................................2.
Siesicki A n t o n i ................................................................................ i .
Sliżanow ski T a d e u s z .................................................................... 1.
Sw iezy ń sk i Mar. S ł u c ...................................................................... i.
Szaw ersk i Jan F o r. Ptu. K o b r .....................................................i .
Steckiew icz I g n a c y .......................................................................... 1.
S teckiew icz Tom asz Rad. H o n o r................................................ i .
S zu kszta L e o n ............................................................................... 2.
S zym anow ski T om asz B u c h h a l t e r ........................................... i .
T ym ofieiew Bazyli Gen. W. R. i K a w .....................................i .
W a ń k o w ic z W a l e n t y ....................................................................i .
Z aw adzki J ó z e f 3•
Zaw adzki i W ę c k i ........................................................................lO.
Z ołkow sk i A l e x a n d e r ....................................................................i .
REI ESTR
RZECZY ZAWARTYCH W TOMIE II.

strona
r o z d z i a ł i.

O POLOWANIU, Z N A I O M O Ś C I A C H DO N I E G O

ŚC I Ą G A I Ą C Y C H SIĘ I IEGOP O D Z I A Ł A C H 1.

O łowiectwie w i e l k i e m ............................. 3.
O łowiectwie m n ie yszem ............................. 3.
R O Z D Z I A Ł II

O OBŁAWIE W O G Ó L N O Ś C I .........................................10*

O 'polowaniu wielkiem w Niemczech dawniey


u ż y w a n e m .................................... 11'
O polowaniu na zwierzęta grube we Francy i
odbywanem za pomocą parkanów . * 2 3.

r o z d z i a ł iii.

O Ż u b r z e ........................................... 33.
O polowaniu dawnem na niego . . . . 3ę .

R O Z D Z I A Ł IV .

O ZWIERZĘTACH SPOKOYNYCH ROŚLINO­

Ż E R N Y C H , N A L E Ż Ą C Y C H DO W I E L K I E G O

P O L O W A N I A .........................................................................

J e l e ń ...................................................
R E I E S T R
strona
W y r azy na ielenia iv łowiectwie używane 43.
Polowanie na ielenie we Prancyi i u nas . 44.
Ł os! ..
IPy ra zy na łosia iv łowiectwie używane . 55.
Polowanie na ł o s i a ....................................... gg
D a n i e l ..................................................
S a r n a ..................................................
W y ra zy na sarnę iv łowiectwie używane 67 .
Polowanie na s a r n y ............................... (ęr
D zik .......................... • . . 7 2 .
W y ra zy na dzika w łowiectwie używane 7 5.

Polowanie na d z i k a ...................................

r o z d z i a ł f .

0 ŹW IE11ZP.T ACH S P O K O Y N Y C H N A L E Ż Ą C Y C H

HO M A Ł E G O P O L O W A N IA ........................ 85.
ZaicU ........................................................................
JFyrazy na zaicjca w łowiectwie używane go.
Polowanie na zaiące z gonczemi . . . . p i .
1 olowanie na zaitj.ce z chartami w ogólności 1 o5.
1 rzestrogct dla polowników p rzy zazyciu
młodych chartów do pola i óukładaniu
ich do sczwania z a i ę c y ......................... 1 1 o.
S trzela n ie za ięcy z n a g a n ia n ką . . . . 12 /.
Upatrywanie zaięcy w p o l u .........................122%
1 ropienie czyli wyśledzenie zaięcy po po-
roszy • 124.
.....................................................................................................................................................
R E I E S T R
str ona
Strzelanie zaiccy na przynęcie . . . . i%5.
W y d r a ...............................................
Polowanie na i v y d r y ......................... 1*26.
F o b r ................................................... 128.
W yra zy w łowiectwie na bobra używane i 3 ‘2.
Polowanie na b o b r y .............................. i33.
W ie w ió r k a .......................................... 134 .
Polowanie na w i e w i ó r k i ..................... 13 6 .

R O Z D Z I A Ł FI.

O ZW IERZĘTACH DRAPIEŻNYCH NALEŻĄ­

CYCH DO WIELKIEGO POLOW ANIA . i 38 .


P łied żw ied ź ...........................................i 38 .
JFyrazy na niego w łowiectwie używane 14 tź.
Polowanie na n ie d ź w ie d z ie ................. j43.
Polowanie na niedźwiedzie w Rossyi jjół—
nocney mianowicie u Kcimczadalów . i45.
Urządzenie dołów na niedźwiedzia . . 146 .
Strzelanie niedźwiedzi na zasadzce . . i4p.
Sposób zabezpieczenia pasiek od niedźwie­
dzi i ich łowienia przez Bciszkierów
u ż y w a n y ......................................
.
JFyt cizy na wilka w łowiectwie używane i 58 .
Polowanie na wilki ze psem tropowym we
F r a n c y i .............................................. /<5>
Polowanie na wilka z gończemi . . . . j 6 o.

9
II E I E S T R
strona

P o lo w a n ie n a w ilk i z c h a r ta m i p r z y p o ­
m o cy o b la w n ik ó w lub g o ń c zyc h . . .
P o lo w a n ie na w ilk i z a p o m o c ą o b ła w y . 1 6 U.
J V y tr o p ie n ie w ilk ó w p o p o n o w ie i obsta—
w ie n ie s i e c i a m i ................................................/ 7 0 .
Ju bicie w ilk a w s ta n o w is k u . . . . . j j 3.

U bicie iego p r z e z p o d e y ś c i e ..............................iy 4 .


S tr z e la n ie w ilk ó w p o d ia z d e m . . . . iy 4 .
S tr z e la n ie w ilk ó w na p r z y n ę c ie . . . . ięj 6 \
IV iie r u n e k do s m a r o w a n ia ze la z lub sa m o -
łó w e k n a w ilk a i in n eg o d r a p ie żn e g o
z w i e r z a ............................................................
Ł a p a n ie w ilk ó w ż y w c e m i o u r z ą d z e n ia
d o łó w n a t o ........................................... i y 8 .
U r zą d ze n ie o g ro d ó w n a ła p a n ie w ilk ó w
na ż y w ą p r z y n ę t ę ............................... 1 8 /.
In n e u r z ą d ze n ie ivilczeg o o g ro d u p r z y p a ­
g ó r k u ............................................... 1 83.

P o ła p k a n a w i l k i ........................................... *83.
S id ła na w i l k i ................................................. *8 4 .
S tę p ic a do ło w ie n ia r o z m a ity c h d r a p ie ­
ż n y c h z w ie r z ą t a m ia n o w ic ie y w ilk ó w i8 5 .
Ż e la z a na w ilk i i in n e d r a p ie ż n e z w ie r z ę ta i 8 j.
S a m o s t r z a ł y ................................................. J9 ^ '
Z a tr u c ie w i l k ó w ........................................... 19 ^ ’
L is ............................................................................. i 9 5 '
W y r a z y n a lisa w ło w ie c tw ie u ż y w a n e . Jp 8 .
P o lo w a n ie net lis y z g o ń c z e m i . . . . ip 8 .
P o lo w a n ie n a lis y z c h a r ta m i ko n n o . . 2 0 /.

S c z w a n ie lis ó w c h a r ta m i p o c lia zd e m w s a ­
n ia c h ................................................................. 20 4 .
P o lo w a n ie n a lis y z a p o m o c ą p s ó w ia -
m n ik ó w i s i e c i ..........................................2 0 5 .
Ł o w ie n ie lisó w w z e la z a ta le r z o w e i s z y •
i o w e .................................................................. 2 o j.
Z a tr u c ie lis ó w w I s l a n d y i ................................... 208.
S tr z e la n ie lis ó w z b u d y n a p r z y n ę c ie . . 2op.
R y ś ...............................................................................
P o lo w a n ie n a n i e g o .......................................... 212.

R O Z D Z I A Ł V II.

O ZW IERZĘTACH DRAPIEŻNYCH NALEŻĄ­

C Y C H DO M A Ł E G O P O L O W A N I A . . . 2 13.

P o r s u k ........................ 21 3.
P o lo w a n ie n a borsuka 215.
Z b i k .............................. 2ij.
Ł K ytę p ie n ie żb ik ó w . . . . . . . . 2/8.
K u n a leśn a . 220.
P o lo w a n ie n a k u n y 22 /.
K una dom ow a .
I V y tę p ie n ie te y k u n y
T chórz . . . .
IV y tę p ie n ie tc h ó rza
c
R E I E S T R
stron a
NAUKI Ł O W I E C K I E Y CZKŚĆ O S T A T N IA .

R O Z D Z I A Ł F IIL

O SOKOŁACH I S O K O L N IC T W IE C Z Y L I H A -
W N E Y NAUCE H O LO W A N IA SO K O ŁA M I z3o.
O r z e ł p r z e d r ą ........................................................... a 3 4 .
O r z e ł k a s z t a n o w a t y ....................................................2 3 5 .
J a strzą b . . . ...........................................................2 3 5 .
R a r o g .................................................................. 2 36~
B i a ł o z o r ................................................................... 2 3 y:
P u s t u ł k a ................................................................ 238.
K r og ulec .................................................................. 2 3 p .
D r z e m l i k .............................................................................. 2 4 o.
K o b u z ..................................................... ...... 2 4 1.
K o d o w a n ie i u trzy m a n ie so k o łó w . . . 2 4 4.
U k ła d a n ie so k o łó w do p o lo w a n ia . . . 245.
U w a g i do z a c h o w a n ia ty c h p t a k ó w w d o ­
b r e m z d r o w i u .................................................2Ó2.

R O Z D Z I A Ł IX .

O P T A S T W I E T R Z Y M A I Ą C E M S IĘ W L A S A C H ,
Z A R O Ś LA C H LUB M I E Y S C A C H P O L I S T Y C H 2 5 5 .
D r o p ................................................................................... 255.
P o lo w a n ie n a d ro p ie , a m ia n o w ic ie s c z w a -
n i e c h a r t a m i ............................................. 25 5.
S t r z e l a n i e d r o p i p o d i a z d e m ...........................2 5 y .
S tr z e la n ie d r o p i p r z e z z a c z a ie n ie się w d o le 2 Óg.
31 E I E S T Tl
strona

G ł u s z e c .................................................— • . . 260.
S tr z e la n ie g łu s z c ó w n a to k o w is k u . . . 262.
C i e t r z e w .............................................................................. 263.
P o lo w a n ie n a c ie tr z e w i m ia n o w ic ie z w y -
z ł e m .................................................................................... 2 6 G .
S tr z e la n ie c ie tr z e w i w ie s ie n i z b u d y za
p o m o c ą c ie n ió w c z y li b a łw a n ó w . . 268.
S tr z e la n ie c ie tr z e w i n a to k o w is k u w io s n ą 2^2.
S tr z e la n ie c ie tr z e w i p r z e z p o d ia z c l z im ą . 2 3 5.
Ł o w ie n ie c ie tr z e w i s ie c ią s z a tr e m zw a n ą 2 7 6 '.
J a r z ą b e k ....................................................................................2 8 0 .
P o lo w a n ia n a ia r z ą b k i p r z e z z w a b ie n ie . 282.
Ł o w ie n ie ia r z ą b k ó w w s ie c i lu b s id ł a . 284.
Ł o w ie n ie ia r z ą b k ó w w c e w y c z y li k a b łą c z k i 286.
In n y sp o só b ło w ie n ia ia r z ą b k ó w i te m u
p o d o b n e g o p t a s t w a , iv T u r y n g ii i S y -
b e r y i u ż y w a n y ........................................................ 2 8 8 .
P a r d w a .....................................................................................2 8 8 .
P o l o w a n i e n a p a r d w y ................................................. 2 9 ° -
K u r o p a t w a p o s p o l i t a ................................................. 2 ^ 0 .
P o lo w a n ie n a k u r o p a tw y z a p o m o c ą w y ż ła
l u b w a b i k a ...................................................................... 2p 3 .
S tr z e la n ie k u r o p a tw p o d ia z d e m z im ą . . 2 9 4.
P o lo w a n ie na k u r o p a tw y z ia s tr z ę b ie m i
s i e c i ą r o z i a z c l e m z w a n ą ...................................2 9 G .
Ł o w ie n ie k u r o p a tw to p ł o t k i c z y l i k o ł k o w e
s i e c i .................................................................................... 2 9 7 .
R E I E S T R
strona
Ł ow ienie kuropatw siecią paięczyną zw aną 2 gp.
Ł ow ienie kuropatw w s i d ł a .................... 29 9 ’
In n y sposób łow ienia kuropatw siecią sza-
trem zw aną 3oo.
P r z e p ió r k a ................. 3o /.
Polowanie na przepiórki 3o 2.
Łow ienie przepiórek w p ło tk i . . . . 3 o 2 .
Ł ow ienie przepiórek na wabik z roziazdem 3o3.
Łow ienie przepiórek siecią przykryciem u
F rancuzów tirassem zw aną . . . . 3o6~.
Łow ienie przepiórek w klatkę na głos samki 3oy.
Gołąb s i n i a k ...................................... 3o8.
Polowanie na n i e g o ................................. ^ 0 9 .
Gołąb g rzyw acz i strzelanie iego . . . 3og.
Gołąb turkaw ka i strzelanie iego . . . 3 j o .
K u k u ł k a ............................................... 3 1 1 .
Jem iołucha i polow anie na nię . . . . 3 /2.

D rozd i polow anie na n i e g o .....................3 /3 .


Szpak * . . 3 /4 .
Strzelanie s z p a k ó w .............................. 3 /5 .
K raska i strzelanie i e y ..........................3 /5 .
Soyka i polow anie na n i ę ..................... 3 /6 .
Orzechówka i iey s t r z e l a n i e ................. 3 / 7 .
Zółna p o s p o l i t a .................................. 3 / 7 .
Strzelanie z ó ł n y ...................................... 3/8.
O przygotow aniu lepu i łow ieniu nim p ta ­
si w e t .............................................. 3 / 9 .
R E I E S T II
strona

R O Z D Z I A Ł X.
O PTASTTV1E T E Z Y M A I Ą C E M S I Ę IV M I E Y -

SCACH B Ł O T N I S T Y C H I NISKICII . . 32,j.

Sł omka . . . . m ............................... 32.3.


Strzelanie słomek w i o s n ą ............................ >24.
Strzelanie słomek iv i e s i e n i ...................... 326 .
Łoicienie słomek w s i d ł a ....................... 325.
Łow ienie słomek w sieci płotkam i zw ane 32J.
Bekas d u b e l t ............................................. 3 2 7 .
Polowanie na d u b e l t a ............................3 2 8 .
Bekas k s z y k ............................................. 32p.
Polowanie na kszyki w i o s n ą ...................... 33o.
Polowanie na kszyki z iastrzębiem . . . 33/ .
Łow ienie kszyków w sidła i sieci . . • 332.
B ekas m ały czyli J i c l a u z ....................... 332.
Polowanie na f i c l a u z y ............................ 333.
B o i o w n i k .............................................. 334.
Polowanie na n i e g o ................................ 335.
K u l i k ....................................................... 335.
Polowanie na k u l i k i ..................................... 336.
Chruściel p o s p o l i t y .................................... 335.
Polowanie na c h r u ś c i e l e ........................... 338.
Ł y sk a pospolita i iey strzelanie . . . . 33p.
Siew ka pospolita i iey' strzelanie . . . 34o.
Czayka i iey strzelanie ...........................34/ .
Czapla p o s p o l i t a ..................................... 342.
Polowanie na czaple ze sokołem . . . . 343.
R E I E S T R
strona
R O Z D Z I A Ł XI .

O FTASTW1E WODNEM A MIANOWICIE O

ROZMAITYCH ODMIANACH KACZEK U

344.
N A S V O I A T V I A I Ą C Y C H S I Ę ................................

K aczka p o s p o l i t a ............................................... 344.


K a czka płciskonosa . . . . . . . . 346.
K a czka g w i ż d ż ą c a .......................................... 346.
K a czka k r z y k l i w a ............................................... 34 ę .
K a czka czerw onoszyia czyli p o d g o rza łka . 34 7 .
N u r ....................................................................... 348.
R a c zk a c z u b a t a ................................................ 348.
R a c zk a c y r a n k a ................................................ 349 .
K a czka c y r a n e c z k a .......................................... 349 .
U w agi ucid p o lo w a n iem w ogólności bło­
tnego p ta s tw a , a w sczególnosci kaczek
ze s tr z e lb ą , w y z łe m lub inne/ni spo­
sobam i ..................................................... 35 o.
Ł o w ie n ie kaczek w p ło tk i sieciow e . 355.
Ł o w ie n ie kaczek na i v ę d k i ........................ 355.
Ł o w ie n ie kaczek w s i d ł a .............................. 356.
Ł o w ie n ie kaczek w sieci u nas p a ie czy n ą
a w R o ssy i perew iescim i z w a n ą 35y
Ł o w ien ie kaczek w sieci u k ry te ta y n ik a m i
na P odolu z w a n e ......................................... 358.
•— — *eaH"*SB»& .........................

R O Z D Z I A Ł I.

O P O L O W A N IU , Z NA IO MOSC I ACH DO NIEGO Ś C IĄ G A -

lACYCII SIĘ I IE GO PODZIAŁACH.


>

J- o w yłożeniu wr pierw szym łom ie tego w szystkiego,


co tylko łow czy cło sw oiey sztuki nabydz pow inien,
przystępuię teraz do opisania samego łow iectw a.

N auka t a n ie zasadza się na tern , ażeby pożyte­


czne zw ierzęta w ytępiać rów nie ze szkodliw em i,
ow szem polow ać na nie z um iarkow aniem , aby się
nie przyczynić do w ygubienia, a raczey ile m ożności
dopom agać ich rozm nażaniu się. P rzeciw n ie zas"
ty c h tylko zm nieyszać liczbę, albo i zupełnie, kiedy
to b ydż m o że , w ytępiać, które i w dom ow em i
lesnem gospodarstw ie m epohczone zrządzaią szkody.

Z eby polow ać um ieiętnie i bez straty, w ypada


p raw id ła łow iectw a w yprow adzać nie z uroieri,
T om II. i
wdasney fantazyi i źle zrozamianey korzyści, ale
raczey ze sposobu życia, nałogów i skłonności
zwierząt. Dla tego więc w ciągu naszego pisma
zastanawiać się będziemy nad opisaniem pierwey
pokrótce historyi naturalney u nas znayduiącycli
się zwierząt i ptastwa. Poznawać szczególniey bę­
dziemy, gdzie się które znayduią, iakich mieysc
naylepiey siętrzym aią, czem karm ią, kiedy się pasą
i rodzą, kiedy uzytecznieysze są do polowania i
kiedy futro ze zwierząt bywa naylcpsze.
i

Co zaś do sposobów polowania dotąd pozna­


nych, które myśliwi oddawna dzielą na dwa głów ne
rodzaie: na ło w iectw o ic ielk ie, czyli ic yższe i na
ło w iectw o m a łe , czyli niższe. Pierw sze dla tego
nazwane iest w ie lk ie m , a u niektórych g ło sn em ,
że się pospolicie odbywa na grube zwierzęta, iakiemi
są: ło sie, ielenie, sarny, dziki, niedźwiedzie i
w ilki za pomocą obław ników , strzelców", psów
gończych i sieci. Inaczey zaś tez same zwierzęta
gdyby były ubiiane na zasadzce lub łow ione wTsidła,
należałyby do poloAYania małego czyli cichego: bo
ieden strzelec, bez hałasu obławników lub gończych
p só w , zwierzęcia upatrzonego strzela, albo do za~
stawioney samołówki lub sieci łow i. Ostatnie zas
polow anie, toiest n iższe , do którego właściw ie
należą zwierzęta małe, iakiemi są: lisy, zaiące, b o r-
suki, kuny i t. p. a nawet i wszelkie znayduiące się
11 nas ptastwo w poczet zwierzyny należące. W o-
gólnosci w tym rodzaiu mysliwstwa, oprócz lisów
i zaięcy, poluiemy nayczęsciey sposobami małemi,
iuż to za pomocą psa legawego lub iamników i
strzelby, albo łowienia żywcem w sidła lub sam o-
łów ki i t. p.

Ł o w ie c tw o zuielhie, iak wymaga znacznych


kosztów^ tak dla maiętnych tylko osób w utrzym a­
niu ludzi i wielorakiego gatunku p só w , sieci i
innych wszelkich łow ieckich narzędzi, może bydz'
wdasciwe: a sczególuiey ci, co maią rozległe grunta
i lasy, a w nich podosiatkiem rozmaitego zwierza,
obowiązani są co rok wielkie zakładać łow y, nie
tylko dla zwierzyny, lecz dla rozrywki i zdrow ia, a
sczególuiey dla wytępienia szkodliwych wilków*
Przyte'm , żeby koszt ten choć w miarę dostatków
łożony na wielkie łow iectw o nie b y ł uciążliwym,
ograniczyć się należy wr potrzebne tylko gatunki
psów : a ludzie do łow iectw a używ ani, oprócz d o -
ieżdżacza do gończych ip o low nika, czyli sczwacza
do chartów , pow inni mieć innestalsze zatrudnienie,
sczególuiey przeznaczać ich dozorow i leśnictwa na
.♦dostarczanie sztukami zawarowaną liczbę zw ierzyny.
Bo czemuż przy m ałych dostatkach obywatela S ie-
t/iik czyli SieLniczy, co starą sieć czasami naprawia
i tę w czasie ło w ó w w kniei rozstaw ia, nie m oże
bydz razem galow ym czyli leśniczym pow ierzoney
części lasu? *Czem uż strzelec albo p t a s z n i k p o lu -
iący z w yżłem lub sokołem na zw ierzynę lo tn ą, nie
m oże razem bydź lo k aiem , albo innym dw orskim
sługą? Szkoda ty lk o , ze sczególniey m aiętni w ła­
ściciele m ało zwracaią baczności na leśnictw o i ło ­
w iectw o , i biorą nayczęściey do tego lu d zi niezda­
tn y ch do gospodarstw a, przestarzałych, kalekich,
lub uległych nałogow i niestateczności: którzy z m a­
łego kaw ałka g ru n tu lub sczupłey pensyi żywić się
m u sz ą , a przez to niedbale i lak z napaści służą.
Ci w yraźnie zamiast dozoru pow ierzonego lasu,
nayczęsciey staraią się wrynaydow ać w szelkie sposoby
frym arczenia i przekradania lasu i w nim zw ierzyny,
sczególniey blisko m iasta położonego. Cito bow iem
niezdatnym i będąc do pełnienia obow iązku d w o r­
skiego lub leśniczego, a tern wdęcey niezdatnym i
zostaią i w w ykonyw aniu pow ierzoney części służby
łow ieckiey, kilka razy do ro k u w czasie w ielkiego
polow ania odbyw aney. P rzeto, żeby uniknąć w szel­
k ich podobnych nadużyć w lesie i w zw ierzynie
d otąd dozn aw an y ch , należy w ybierać ludzi zd a­
tnych i m aiących pełne zaufanie. D la tego należa­
łoby przyym ow ać ludzi w o ln y c h , m aiących d o b re
służbow e św iadectw u, ledym e lesney i łow ieckiey
służbie pośw ięconych, albo i naznaczać m ło d y c h
ludzi z dobrey chaty, znaney iuż z porządnego go­
spodarstwa. Pierwszym przeznaczać przyzwoitą dia
utrzymania się płacę, aby bez frymarczenia lasu i
zwierzyny utrzymać się mogli, i to wszystko kon­
traktem zawarować. Ostatnim zas’ po uwolnieniu
od pańsczyzny przeznaczyć pensyą lub ordynaryą
W miarę pracy i potrzeby dla utrzymania się. A
tak ludzie tacy z podobnemi warunkami, nie tylko
należycie dopełnią obowiązku gaiowego i leśniczego;
lecz po obeznaniu się z łowiectwem, mogą się stać
przydatnymi do wielkiego polowania, sczególniey
gdy pdny dozór łowczego będzie połączony. Bez
tego bowiem dozoru i znaczna liczba ludzi do le­
śnictwa i mysliwstwa nayzdatnieysza, nie tylko nie
odpowie pożytkowi wielkiego łowiectwa, lecz okaże
wyraźne marnotrawstwo, i po scisłym rachunku,
co rok ubita sztuka zwierzyny, iak Kluk słusznie
mówi, blisko wartości srebra dóydzie.

Ł o w iectw o m nieysze, ze strzelbą, wyżłem i


kilką gatunków siatek do ptastwa, a nawet ze sforą
gończych i smyczą chartów, choć nie tyle iest
świetne ile pierwsze; iednak takie więcey znayduie
za sobą stronników, iniem nieyszą dla nich sprawia
przyiemnosć. Polowanie takie, nie tylko dla oby­
watela, na wsi mieszkaiącego, przy małych dos(atka< | j ,
nie da pozoru marnotrawstwa; ale owszem łagodzi
m u troski i pracę w gospodarstwie podeymowane,
orzezwia i wzmacnia zdrow ie, oraz rozmaitego na
stół iego przy dom ow em ptastwie dostarcza ze
zwierzyny pokarmu. Z takiem polow aniem , gdy nie
znaydzie u siebie zbywaiącego zwierza, łatw o na­
bywa pozwolenia u sąsiada sw ego, a tem więcey
nie myśliwego. Przeciwnie zas z wielkie'm |>olowa-
niem , liczną zgraią lu d zi, koni i psów , nie wiem
czyby kto cliętnie w iakieykolwiek porze pozw olił
łatw o odwiedzać swe knieie. U nas iednycli tylko,
co iescze nadużycie zwierzyny w kazdey porze przez
wroluy wstęp polowania coraz mocniey czuć się daie,
kiedy w królestwie Polskie'm, a sczególniey wr Niem­
czech, w przyzwoitym nawet czasie do łow ów z nay-
wiekszą poluią osczędnoscią,

Co zas do porządku małego my śliw stw a, kiedy


kom u możność nie dozwala trzymać sfory goń­
czych , a tem więcey smyczy ch artó w ; tedy przestać
można na fnzyi poiedynczey lub dubeltowey, torbie,
pulw ersaku i rożku prochow ym : przytem siatka na
przepiórki i kilka roziazdów do kuropatw , oraz
w yzeł dobry nieodstępnym towarzyszem maią bydz
dla myśliwca.

Mieć przytem pow inien: u b ió r, iak prosty tak


i niekosztowny- do pola suchego kurtkę lub surdut
i szerokie szarawary, do mokrego na bekasy i inne
błotne plastw o, spodnie do botów , maiących az za
kolano cholewy. K olor samego odzienia stosować
należy do pory czasu; wiosną zielony, w iesieni
zas s\viatły piasczysty.

Z tak dopiero wymiecionym porządkiem , mogą


nie iedui miast sedentaryuszow ie, do mysliwstwa
zapał maiący, polow ać w czasie od zatrudnień w ol­
nym , z takąż przyiemnoscią co i myśliw y z hała­
sem w kniei w ielkiego polowania. Dziwdę się tem
m ocno, co mieszkaiąc w mieście z liczną familiią
ze sczupłey swcy pensyi utrzym uią wierzchowego
konia i sforę gończych lub smycz chartów , dla
kilkogodzinney w tygodniu satysfakcyi w polowa­
n iu , za którą w całym dom u wielki czuć się daie
niedostatek i niewygoda: bo skomlenie zam knię-
tych psów nie raz przymusza obierać mniey dogo­
dną kwaterę gdzieś na przedm ieściu i piechotą sa­
m emu chodzić. <->1mocz w ydatku niepotrzebnego
na utrzymanie takiego porządku, wiele traci właści­
ciel na opinii sw^ego obowiązku, sczególniey wTcza­
sie pięknych dni iesiennych lub ponow y. W olałby
natomiast trzymać psa legawego, który w utrzy­
maniu mało kosztuie, i w przedpokoiu przy do­
zorze służącego utrzymać się może. T en gatu­
nek psa, iak lest ocliędozny i nieszkodliwy; tak dla
gospodyni nie tylko nic naprzykrzy się, lecz ow szem
figlami i posłuszeństw em zasłuży na w zgląd i dobry
dozór. W łaściciel i pan iego w w olnym czasie od
zatrudnień znaydzie z niego w iększą rozryw kę
wr strzelaniu w szelakiego rodzaiu znayduiącego się
u nas p tastw a, a naw et upatrzonych lub w y tro p io -
nycłi zaięcy, niżeli m yśliwca nąrażaiącego życie
Wr przysczuciu eliartam i zaiąca lub lisa. N adto p o -
lowranie m ałe częsciey m oże bydż u ży w an e, scze-
gólniey, gdzie dużo iest ptastwTa , w ięcey n iew ą lp h -
w ie przyniesie rozryw ki i pożytku.

M im o to w m ałem polow aniu inne iescze


m ogą bydż sposoby na w ielkiego naw et zw ierza,
zupełnie niekosztow ne i każdem u w ykonyw ać się
m o g ąc e , ia k o to : ubicie zw ierza na w ybrane'm sta­
nów isk u , ubicie przez podeyshie lub podsunięcie
się , ubicie nakoniec z bud y lub przysady przy
ścierw ie czyli przynęcie i t. d .: słowrem , ile iest
m nieyszych zw ierząt, tyle praw ie odm iennycliby
sposobów polow ania cichego obm yślić m ożna.
J e d e n naw et zw ierz rozm aitem i sposobam i łow iony
lub ubiiany bydż może-, o nicli przeto nayzręczniey
w ypadnie nam ienić przy opisaniu każdego zw ierza
w sczegolnos’ci. T eraz przystąpm y do obhrwy i
iey urządzenia.
O b ław a, polow aniem wielkie'm u nas nazwana,
urządza się w celu w ygubienia szkodliw ego zw ie­
rza, albo gdy iest ze sieciam i do uw ikłania i zło­
w ienia dla rozm nażania go wr zw ierzyńcach. Cho­
ciaż polow anie to niem ały koszt za sobą ciągnie,
iakoż i w ielkiem iest nazw ane; iednak ze w szystkich
innych iest naypewTnieysze i dla ekonom iki ło w ie c -
kiey naylepsze: bo iak do sczętu za pom ocą obław y
zagarnięte zw ierzęta w ybić m o ż n a ; tak też w edle
upodobania żywrcem w sieci łow ić.

Ażebyśm y nic m ieli potrzeby pow tarzać sposobu


urządzania tey obław y przy każdem zw ćerzęciw ,,
w ogólności tu tylko pow iem y. Reszta zas scze-
g ółów w łaściw ych zw ierzęciu przy iego polow aniu,
gdzie będzie po trzeb a, zostaną obiasniane.
R O Z D Z I A Ł II.

O OBŁAWIE W OGÓLNOŚCI.

Obława odbywać się może albo za pomocą ludzi


tylko, z których iedni naganiaią zwierza, drudzy
strzelaią, albo za pomocą sieci i naganiaczów. Do
obławy na czarną zwierzynę, toiest: na niedźwiedzie,
dziki, a sczegolmey w ilki, mogą bydz użyte psy
gończe i pokurcie, które przez to i prędzey się
zaprawiała do niey, prędzey wyruszaią z legowiska
i postrzelonych prędzey dochodzą. Doieżdżacz
przy nich będący, powinien zachęcać trąbieniem i
nakrzykiwaniem ciągle będąc przy nich poprawcą,

Z lego się okazuie, ze każde urządzenie obławy,


za pomocą ludzi, sieci i psów złożoney, wymaga
wielkiego zachodu; przeto, żeby było pomyslnieysze
i niezaw odne, należy w przód się zastanowić, czy
na grubego zwierza ma bydz urządzona, czy też
na mnieyszego, lub na wszystko razem co się nie
trafi w ostępie? Jeżeli polowanie porządnie i wedle
praw ideł łow ieckich ma bydż odbyw ane, i gdy
W lesie podostatkiem rozmaitego byłoby zwierza,
postrzegać to scisle należy, aby poluiąc na grubego
nic strzelać mnieyszych i wolno z obławy p rze-
pusczać: strzał bowiem do mnieyszych zwierząt
odstraszałby większe i polowanie byłoby zawie­
dzione.

Skoro więc wypadnie na iednego iakiego zwie­


rza urządzić o b ław ę, Vwieczorem przed zmrokiem
leśniczowie, znaiący dobrze położenie lasu, pow inni
obiecliać ostęp i przekonać się o niemylnem pobycie
iego za pomocą w abienia, (w iakirn mianowicie
czasie obszernieyszy tego w ykład przy opisaniu
zwierząt w sczególnosci poprzedzi). Nie przestaiąc
na wieczorne'm zapewnieniu siedzenia, potrzeba
iescze i w dniu maiącey się odbywać obławy, przed
w schodem słońca powtórzyć wabienie, albo obeysdz
naokoło ostępu. Przekonawszy się iuz dostatecznie,
ze zwierzęta pilnuią iednego o stęp u , lub do d ru ­
giego przeszły, urządzić obławę. Na ten koniec
ieden z leśniczych co w przód obieżdzali ostęp,
rozprowadzi strzelców ze wszelką spokoynoscią i
naznaczy im stanowiska, z których żaden schodzić
nie pow inien: drugi zas" z naganiaczów rozstawia
ludzi i zapow iada, ażeby będąc pomiędzy sobą
w pomierney i iednostayney odległości, stanowili
ze strzelcami nieiako łańcuch i mieysce legowiska
zwierząt zamykali.
w m ienem tu dódadz m ałą w praw dzie lecz po­
żyteczną przestrogę , aby strzelcy po rozstaw ieniu
W obław ie nie palili faiek, aby nie odstraszać dy­
m em naprzeciw ko icli w ypadaiące zwierzęta.

Rozstaw iała się strzelcy po stanow iskach o 5o


kroków , a nayw ięcey 4 o , ieden od d ru g ie g o , a
sczególnicy, ieżeli obław a będzie na drapieżnego
zwierza. Staw iać ich zawsze w linii iak uaym niey
gzygzakow atey, lecz w kształcie łu k u , stosuiąc
się do ilości ludzi i rozległości ostępu: gdyż im
w iększy ostęp się zaymie i dm gęsciey ludzie będą
stali; tern pew nieyszym m ożna bydź obstąpienia
zw ierząt.

G dy ze strzelców będzie liniia w yciągnięta i


takaż z naganiaczów ; wówczap strzelec na ied n em
skrzydle będący zatrąbi i w drugiem na ten głos się
odezw ie. R ozpoczyna się natenczas obław a, i strzelcy
po odprow adzeniu u fuzyi ku rk ó w czekaią na zw ie­
rzęta z przygotow anem i strzelbam i bez n aym niey-
szego poruszenia się.

O bław nicy czyli naganiacze a) rozpoczynaią

a) L u d z ie c o n ap ęd zają z w ier z ę ta na s tr z e lc ó w w L itw ie i na b ia łe y


R usi u m y ś liw y c h p o k iic z ą c z y li za p u d n ik a m i są z w a n i.
nakrzykiwanie i tarkotanie z grzechotek, a po­
strzegłszy wypadaiące na nich zwierzęta powinni
mocniey nakrzykiwać b), sczególniey po końcach
strzelców rozsławieni naganiacze pilnie uważać
powinni, aby nie przepuścić zwierząt, które będąc
ciągle płoszone przez ludzi, wypadać koniecznie
muszą na liniią strzelców spokoynie za drzewami
przyczaionycb. Ci meprzepusczaiąc poza siebie
żwderza, naydaley n a 5o kroków a niebliżey nad 20
strzelaią: chybaby tylko w mieyscu gęstego lasu,
gdzie nie można było doyrzcć, gdyby się zwierz
zbliżył. Strzelać zas nie inaczey do zwierzyny,
tylko naprzeciwko strzelców przebiegaiącey, lub
W przypadku i z clrugicy strony za liniią tychże
strzelców nie zas po icli linii.

Ostrożność ta sćisle ma bydż zachowana, bo


inaczey oprócz kalectwa a naw et i śmierci, iak to
się czasem na obławach zdarzać zw^ykło, zwierzęta
z koła strzelców wybiegaią i całe polowanie ze
smutkiem się kończy. Obławra ta póty się prze­
dłuża i strzelcy w spokoynosci stoiąc schodzić
z mieysca swego nie powinni, póki się naganiacze
z liniią tychże strzelców^ nie zeydą.

b) w L itw ie n a g a n ia cze w c za sie o b ła w y k r zy czą p o s p o lic ie W s y l -


la b a c h ła tw y c h i k r ó tk ic h h a -h ti haln i!
Co się tycze polowania ze sieciami, takież same
zachowywać uwagi, iakie teraz przy obławie opisano,
a to , żeby zwierząt w części strzelcami i sieciami
naokoło obstawić i do nich naganiaczami napędzić,
uwdkłanych dobić, lub z ogniśtey broni postrzelać:
albo, gdy są do rozmnażania w zwierzyńcach prze­
znaczone, żywcem pobrać.

Chociaż zamiast zwyczaynycli sieci możnaby


było użyć parkanów , o których w tomie pierw szym
tego łow iectw a nam ieniono, a iakie do polowania
w Niemczech i Francyi na grubego zw ierza są uży­
wane , iak to dokładniey mżey poznamy: lecz, ze
sporządzenie parkanów nierówmie drożey kosztuie
a niżeli sieci, a przytem zwierzęta grube u nas są
rzadkie i użycie ich mniey iest potrzebne, a tern
więeey, że sieci natomiast dobrze odpowiadaią;
p rz e to , żeby prędzey i większy ostęp zaiąć przy
obstawieniu sieciami, a razem uniknąć znaczney
liczby obław ników , używaią się pierzane pow rozki
inaczey s tra szy d ła m i zwane. Straszydła te nieko­
niecznie ze samych p ió r, lub pęków słomianych
maią bydz' w iązane, mogą bydz' iescze z kawałków
5łokciowego płótna białego lub malowanego w ró­
żnych kolorach, w odległości na dwie stopy na
postronku przymocowanych. Otoczone w ostępie
zwierzęta temi straszydłami z niego praw ie nie
•Wychodzą, nim będą sieciam i lob parkanam i obsta­
w io n e , a tym lepiey to posłuży, im w iatr albo
i ludzie zrzadka rozstaw ieni poruszać będą stra­
szydła i szelestem tym odstraszać icb do srzodka
ostępu. P rzytem ta iest iescze dogodność ze stra­
sz y d e ł, ze ieden człow iek po kilka sznurów na
szpulę naw iniętych może z łatw ością w naygęstszym
lesie przenosić i na w bitych w przó d w id ełk ach lub
na gałęziach drzew czepiać i ostęp obstaw iać w kie­
ru n k u tak im , iaki za naydogodnieyszy położenie
ostępu w skaże, a to sczególniey w m icyscu w agi
zwierza. Na ielenie i łosie straszydła te na dw a
• r
i p ó ł łokcie od ziem i rozw ieszać, na sarny w po­
ło w ie te g o , na dziki nieco niżey, na zaiące zas tak
n is k o , aby pióra końcam i sw em i do ziemi się do­
tykały. G dy podostatkiem będzie straszydeł; tedy
lepiey iescze będzie na ie le n ie , sarny i łosie obsta­
w iać niem i w e dw a rzędy wyżey i niżey.

Sieci także się rozstaw iaią na drągach w bitych


do ziem i i m aiących w górze żelazne haczyki do
• * *
w ieszania górnego p ow rozu albo na w id ełk ach
m ocnych d obrze w ziem ię utw ierdzonych.

O bstaw ienie ostępu teraz pom ienionem i narzę­


dziam i tym predzey p ó y d zic, im ludzie czyli o b ła -
Wnicy rozdzieleni będą na dw a skrzydła i każdy
z nich Jo czego innego będzie przeznaczony, np.
iedni będą wbiiać boty, drudzy rozwieszać sieci
lub straszydła, a inni umocowywać w dołe i górze
powrozy sieciowe.

Skoro obstawienie zwierząt w ostępie będzie do­


konane, natenczas za sieciami z wiatrem rozstawiała
się strzelcy o kroków 20, i między nimi ludzie z o—
sczepami lub drągami. O d obudwócli końców sieci,
gdy uie wystarcza lu d zi, stawóą się straszydła, od
których rozstawieni obławniey czyli naganiacze
zamykaią ostęp. Ody iuż wszystko iest w pogoto-
w iu i w należytym porządku, urządzaiący polow anie
daie znak odgłosem trąby, po czem i obława ma
postępować ku sieciom. T ym sposobem zwierzęta
przez nakrzykiwanie naganiaczów i poruszanie po­
w rozu ze straszydłami przymuszone zostaną zbli­
żać się koniecznie do sieci i wr nie się w ik łać: gdzie
od strzelców dostrzelane, lub drągami dobite,
albo i żywcem pobrane będą.
\

Polowanie ze sieciami pomimo to, że iest koszto­


w ne, ale gdy przez ludzi z łowiectw em obeznanych
bywa urządzone, naydogodniey posłuży nie tylko
na wszelkie pożyteczne grube z w ierzęta, lecz scze-
gólniey do wrytę pienia wńlków7, iak o tern d okła-
dniey poznamy w swoiem mieyscu.
T eraz, żeby naszym myśliwym udzielić wiado­
mość o polow aniu wiclkiem w Niemczech i we
Francyi za pomocą parkanów , sieci i straszydeł
odbyw anem , choć w krótkości tu o niem namienię.

O p o lo w a n iu w ielkiem w N iem czech d a w n ie y


uzyw cinem c),

Polow anie to na tern zależy, aby do znayduią-


cycli się zwierząt w iakim ostępie czyli Zwierzyńcu,
więcey z lasu lub zarośli przyległych napędzić,
parkanami obstawić i z namiotu postrzelać lub psami
posczwać.

Dla urządzenia tego polowania, każdy leśniczy


z powierzonego sobie obrębu lasu daie wiadomość
łow czem u, gdzie są naylcpsze mieysca do takich
ło w ó w , gdzie więcey można znaleźć zwierząt i
między niemi czy są stare i przydatne ielcnie, a
także gdzie maią swe łożyska i dokąd na żer wy­
chodzą ?

Po takiem 'zapewnieniu leśniczych, łowczy


obiera naydogodnieysze mieysce i miarkuie ile p o -

c) H einrich W ilh elm D eb els Neuerfiffnete Jager -P r a c tic a oder


w oh lgeiib te uud erfabrne Jiiger.
T om II. 2
trzeba lu d z i, park an ó w , sieci i straszydeł. O prócz
tego uw aża, czy w ostępie tym są rzeki lub błota,
a to czy m ożna dla m iłośników i w idzów polow a­
nia poiazdam i przeiechać i żeby zam knięte zwie­
rzęta m iały także w odę do n ap o iu , gdyż polow anie
to latem zw ykle się odbyw a. P rzytem ostęp ten
pow inien m ieć po dostatkiem liściow ego drzew a i
cien ia, aby znayduiące się w nim zwierzęta, a tem
w ięcey z innego lasu spędzone, n ie b y ły na m ieyscu
otw arte 111, przez coby sie rozpierzchały w strony.
N adto uważa także, aby kierunek w iatru służył
z tey strony, z którey maią się spędzać zwierzęta.

P o obraniu nakoniec-w ygodnego ostępu, zwożą


w bliskości iego w szelkie łow ieckie narzędzia i
ostęp ten, po części zawieraiący iuż zw ierzęta, o b sta-
wiaią w e w szelkiey cichości ze trzech stron w kształ­
cie podłużnego ow alu w ysokiem i p ark an am i, reszta
zas z praw ey i lew ey strony przedłużaią obstaw ianie
połam i m nieyszem i lub straszydłam i i do otw oru
tego zaięte zw ierzęta z przyległych lasów spędzaią d).
W t e m , gdy natrafiony odyniec łożyska sw ego me
p o rzu c a , brytanam i go w yruszaią bez żadnego ha­
łasu i p o p ło c h u , sczególniey zbliżaiąc się do samego

d ) O r o zsta w ia n iu p a rk a n ó w i ic h p o łą c z a n iu , oraz str a sz y d ła c h ,


o b . T . I . p o d a r ty k u łe m o p a r k a n a c h str o n ic a i5 5 .
zw ierzyńca e \ G dy ludzie i strzelcy zeyda się do
praw ego i lew ego skrzydła straszydeł, czem p rę -
dzey opow iadaią łow czem u kto iakie w idział zw ie­
rzęta, i zamiast ow ych straszydeł obstaw iaią połam i
A’t ysokiem i i ie połączaią z pierw szem i naokoło
zwierzyńca obstaw ionem i. D la d o z o ru , aby zw ie­
rzęta nie p rzed arły się i m e w yszły z o s tę p u , roz­
stawiała się strzelcy dosw iadczeńsi. Ic h obow ią­
zkiem będzie pow rozy w czasie w ilgoci zwalniać,
a w czasie suchego pow ietrza napinać i aż do czasu
odbyw ania łow ów na przem ian zostawać na m ieyscu.

G dyby na przypadek w czasie spędzania, dziki


lub inne iakie zw ierzęta w ybiegły w ty ł przez liniią
naganiaczow i wóyyczas wszyscy ludzie odchodzą
m anow cam i na to m ieysce zkąd pierw ey ruszyli
zw ierzęta, ich znow u zaymuią i spędzała do głó ­
w nego o stę p u , k tóry potem iak wyżey zamyka ią
parkanam i.

Tegoż dnia spędzone zwierzęta nie ścieśniać i


ostępu nie zm nieyszać, lecz, żeby się w’ nim u s p o -

e) T u uie m o ż e m y się r ó w n a ć z lasam i n aszem i d o w i e l u k rain


południow ych, gdzie z w ierzy na p r z y osczędnem. p o l o w a n i u
w w ielkiey się u t r z y m u ie liczbie. U uas nie iedna n a j w i ę ­
ksza puscza zaledwie kilka sztuk mies’ci g r u b y c h zw ierząt , a
in n a o pró cz w i l k ó w , lisów i m niey sz ey z w ierzy ny w cale nic
nie chow a.

2 *
koiły i przez parkany nie przcbiiały, zostawić należy
przez kilkanaście godzin we wszelkiey cichości, dla
tego psów blisko nie trzym ać, bo naymnieysze ich
odezwanie się podniecałoby w zwierzynie podey-
rzenie i niespokoynosc. Jeżeliby także przez ostęp
ten wypadła droga, tedy w tein mieyscu zostawia
się pewnych kilku ludzi dla przepusczenia przcic-
zdzaiących i strzeżenia z'wierzat.

Jeżeliby w dniu maiącego się odbywać polo­


wania koniecznie w ypadło zmnieyszać zwierzyniec,
tedy część strzelców i naganiaczów stanie w ewnątrz
sieci i będzie się posuwać zmnięyszaiąc ostęp, a
druga za nimi podniosą parkany i w naznaczonem
mieyscu rozstawią łącząc z końcami parkanów
w przód rozstawionych.

Gdyby w którym końcu ostępu nie było prze­


smyku na plac biegow y (platz des laufes), w tedy
bez w ielkiego hałasu, ieżeli krzewami zarosły, oczy-
scza się na kroków 4o od srzednicy, albo inaczey
wcześnie iescze obiera się ostęp maiący wTolny prze-
srnyk. Plac ten biegoiuy przedzielała poprzecznemi
połami (Q uer-T uchj z Otworem, któryby za pomocą
pow rozów i kółek w dole i górze można było dla
wpusczania z'wierząt odsuwać i zasuwać. Plac
biegow y gładko wewnątrz ma bydz obstawiony
parkanam i, i dla tego pow rózki dla napięcia po t
m aią bydz zew nątrz um ocow ane: bo inaczey p rz e -
biegaiące źw ierząta zawadzaćby się m ogły i parkany
w yw racać. W e srzódku tego placu wystaw ia się
nam iot ło w iec k i, dla strzelania w ygnanych z ostępu
zw ierząt, o rozpięciu którego i całym iego składzie
w7 tom ie I. łow iectw a na stronicy 161 nam ieniono.

Skoro iuz w szystko g o to w o , łow czy daie w ie­


dzieć o tern w łaścicielow i przyrządzonych ło w ó w
i z całym orszakiem sproszonych gości do nam iotu
wyprowadza. Poiazdy i w ierzchow e konie z bie­
gowego placu przez otw ór um yślnie zrobiony o d -
prow adzaią opodal, aby się nie płoszyły w ystrzałem
ognistey b ro n i, i znow u otw ór ten zasuw aią, po
czem w łaściciel łowrówr każe rozpocząć polowwnie.

W tenczas łow^czt ze strzelcam i i lu d źm i, oraz,


gdy tego p o trz e b a, z gończem i, w chodzi do zw ie­
rzyńca przez fórtkę naprzeciw ko nam iotu urządzoną,
która, iak się wyżey rzekło, dla w pusczania w y p ło ­
szonego zw ierza w edle upodobania może się odsu­
w ać 1 zasuwać. Ł ow czy przybyw szy z przeciw ney
strony fórtki do nam iotu i porozstaw iaw szy w szy­
stkich ludzi 11a swmiem m ieyscu daie odgłos 11a
ro g u , na który dw ay w altornisci przy teyże fórtce
ukryci i dylam i dla uniknięcia od strzału zastaw ieni,
odlrąbią się, a -wtedy znakiem będ zie, ze w szystko
go Iowo do rozpoczęcia łow ów . Ol da w nicy zala­
wszy zw ierzęta głosem le Jo hochoch do naganianą,
a przy fórtkach będący ludzie poiedynczo w p n -
sczaią na plac b ieg o w y. W alto rn isci oznaym uiąc
o nicli m yśliw ym w nam iocie będącym przegryw aią
na Avaltorniacb, i ci przebiegaiące z'wierzęta strze­
lają lub brytanam i sczwaią. P olow anie to trw a
poty, póki'w szystkie zwderzęta poiedynczo lub po
kilku razem na biegow y plac nie będą w ygnane i
postrzelane.

P o skończonych, łow acli w altornisci przegryw aią


m arsze, doiezdzacze sforuią psy, strzelcy w całym
sw ym ubiorze zakładała za SA ve kapelusze zielone
dębow e g a ł ą z k i , a łoAYCzy na znak pom yślnych
ło w ó w przynosi w łaścicielow i do n am iotu, i innym
sproszonym gościom po iedney ofiarnie.

Tu także w edle łow ieckiego ZAYyczaiu , kto


w yk ro czy ł av czasie polow ania, w przytom ności
łow czego rozciągaią na ubitym starym ieleniu i przy
liasle w altorni zadaią sztenflem lub trzonkiem k o r-
delasu trzy lekkie plagi. Reszla zas strzelców
zaięci są patroszeniem zw ierzyny i składaniem na
udzielne łoA\ieckie wozy, a zaw sze przy haśle
w altorni.
Takie polow anie choć icst kosztow ne i dla
xiążąt i dla w ielkich panów może tylko hydz w ła­
ściwe ; iednak, gdzie w iele byw a zw ierząt, niem ało
zapew ne spraw nie ukontentow ania i rozryw ki. T e m
hardziey, ze w idzam i tey zabawy m ogą hydz dam y
i ludzie w podeszłym w ieku. Po tych tedy ło w ach
dom yślać się należy, że sow ita uczta dla całego
orszaku m yśliw skiego następow ać zwykła.

P olow anie na zw ie rzę ta g ru b e w e F ra n c y i za


pom ocą p a r k a n ó w f).

Urządzenie tego polow ania w ielkie ma p o d o ­


bieństw o do poprzedzającego w Niemczech* różni
się tylko, że zamiast strzelania lub sczwania psam i
zw ierząt, żyw cem się łow ią. Często takież samo
polow anie byw a i w N iem czech, urządzone w celu
łow ienia zw ierząt dla rozm nażania w zw ierzyńcach.

Nie tylko w N iem czech, lecz i w e F rancyi dozór


lasów i wr nich zw ierząt icst nader scisły g). T am
każdy gaiow y czyli leśniczy dokładnie w iedzieć

f) Traite general de chasses k courre et a tir. a Paris 1822 in 8.


g) Lasy sczególn iey Rządowe w prow in cyach F rancuzkick dobrze
są u trzym yw an e, oczysczone i p od zielon e na kw atery, przez
to ła tw o iest na dróżkach i scieszkach w id zieć tropy przez
zw ierząt p oczyn ion e.
powinien w swey części lasu, wicie się znaydnie
zwierza i iakiego mianowicie rodzaiu, i o leni donosi
swemu łowczemu. Ten, przed każdem urządzeniem
polowania, żeby się lcpiey przekonać o stauie zw ie­
rząt, zaleca wyśledzić dwóm myśliwym doświad­
czonym z dobrego tropienia psami tropowymi. Ci,
przybywszy wcześnie w naznaczone m ieysce, ze
w schodem słoiica rozpoczynaią siedzenie zwierząt
ze psami swemi. Jeden z nich obiera stronę lewą,
drugi praw ą, i zszedłszy się w7um ów ionem mieyscu,
opowiadaią co który w idział, a dla lepszego iescze
zapewnienia się, czy który z nich czego nie minął,
zamieniają swóy kierunek, i siedząc zwierzęta tu
i ówdzie z tropow em i psam i, powracaią na pier­
wsze mieysce.

Obowiązek tych myśliwców w tropieniu i wy­


rozum ieniu obrotów zwierza, iest nader trudny, i
przez ciągłą tylko wprawę może bydz nabyty. Nie
tylko powinni ze siedzenia tego dadz łowczem u
w iadom ość, wiele się znayduie ieleni zdatnych do
ło w ó w , lecz w iele iest samic i m łodych. Zeby te
zwierzęta można wddzieć, nie byłoby trudności
w rozpoznaniu ich płci i w ieku, bo wiadomo iest,
ze samice zupełnie rogów7 nie maią. W iek zas i
przydatność samców do łowów7 poznawać można
•wiele ieleń ma la t, tyle praw ie na każdym rogu
icst gałęzi. Jeleń więc maiący na iednym rogu
],— 8 gałęzi
t za nayzdatnieyszego do ło w ó w iest
uważany. Lecz iak nie zawsze im m ożna w idzieć
w szystkie zw ierzęta, lak przypatryw ać się m uszą
tropom poczynionym . Z nak ten także niełatw y do
Wryi>adania s ię : nayczęsciey byw a niepew ny, i po ­
m im o sczegółowre opisy li) o poznaw aniu po
iropacli różnicy w ieku i płci z'w ierząt, nie m oże
służyć za pew ną i przekonyw aiącą skazówkę.
W iem y alb o w iem , że w ielkość racic a naw et rogów
ielenia i innych przeżuw ających żwóerząt, nie tylko
zależy od w ie k u , lecz sczególniey od dostatecznego
p o k a rm u , którym się żywią i od mieysca wr którein
przebyw aią. N ie trzeba tu w ielkich dow odów :
ieżeli mieysce przebyw ającego ielenia będzie tw arde
i kam ieniste m niey m aiące la s ó w ; zw ierz ten po ­
m im o starosć prędzey tępi i zbiia swre racice.
S koro ieleń w ięcey się trzym ać będzie lasów i
m icysc cienistych i w ilg o tn y ch , podostatkiem wr n ich
znaydzie pokarm u przez obfitość soków pożyw nych
iako i przez w ilgoć g ru n tu , racice nie tylko m ało
się przy tęp ią, lecz owszem pęcznieią i z w iekiem
coraz w iększey nabieraią form y. O prócz w ięc

h) L e par fait c h a s se u r, traile' ge'neral de to u tes les chasses par


M. A u g u ste D esg raviers. P a ris 1810 iu 8.
26

odm ian tropów niżey o łosiu uastępuiącycli, a


m aiącycli praw ie toż samo podobieństw o co i ielenia,
me w idzę potrzeby tru d n ić czytelnika m niey pe—
w ncm i sczegółam i, a tein bardziey, że obcy teraz
ieleń dla litew skich lasów m niey obchodzić może.
Chcący iednak powziąć sczegółow e o nim w tey
m ierze w iad o m o ści, znaydzie w dziele wyż w sp o -
m nionem a n ader dla m yśliw ych pożytecznem pod
ty tu łem : „ T r a ite g e n e r a l de cli as s es d courre et
a tir. P a ris 1822 in 8.
Co się tycze sam ych m yśliw ców siedzących
zwierza tropow em i psam i, c i, po przekonaniu się
m niey w ięcey o liczbie i p łci zw ierząt, daią znać
o n ich łow czem u i z obław nikam i, w cześnie w bli­
skości tego ostępu zebranem i, ze w szelkiem i do ło ­
w iectw a narzędziam i, aby zw ierzęta nie w yszły
z tego o stę p u , czem prędzey obslaw iaią straszy­
dłam i. P o obstaw ieniu z'wierząt i ich uspokoieniu
się i zebraniu do srzodka tego ostępu , ludzie po
przekąsie i odpoczynku dw ugodzinnym zamiast
straszydeł obslawiaią cały ostęp parkanam i lub sie­
ciami : a ieżeliby iednych lub ostatnich zabrakło,
Wtedy resztę połączaią straszydłam i, i iak tych
byw a podostatkiem , w e dw a rzędy, wyżey i niżey
niem i obstawiała. Zaw sze iednak wr czasie samego
j)olowra n ia , ob ław nicy stanąć m atą ze strony stra­
szydeł i zw ierzęta napędzać naprzeciw ko parkanów .

V
P o n ie w a ż p o lo w a n ie z la k ie m u rz ą d z e n ie m o d ­
b y w a się ie d y n ie c e le m z ło w ie n ia z w ie rz a ż y w c e m ;
p rz e to za m iast p ó ł p o p rz e c z n y c h c z y li p rz e d z ie la ją ­
c y c h z w ie rz ę ta od p la c u b ie g o w e g o , ia k w y ź e y
p rz y o b ła w ie m e rm e c k ie y o p is a n o , le p ie y b y ło b y
o b s ta w ić część z w ie rz y ń c a s ie c ia m i, b u c lia s to r o z -
w ie s z o n e m i, a to d la ła lw ie y s z e g o u w ik ła n ia napę­
d z o n y c h z 'w ie rzą t i ic h w y d o b y c ia n ie d o z w a la ią c
reszcie z w ie rz ę to m p rz e s k a k iw a ć : czego n ie ła tw o
dokazać z ie d n e m i p a rk a n a m i: b o z w ie r z , w id z ą c
p rz e d sobą z u p e łn ie za ta m o w a n ą d ro g ę , obieg a
ty lk o w k o ło p a rk a n ó w i w n ic h się n ie w ik ła .
P rz e c iw n ie zas ze s ie c ia m i, w id zą c las i swroię p ie r -
W szą swro b o d ę , rz u c a się d o n ic h i n a ty c h m ia s t
w p lą c z e . D la tego le p ie y to się u d a ie w te n cza s,
gdy o dstę p m ię d z y p a rk a n a m i i owre m i s ie c ia m i
b ę d z ie gęsto d rz e w a m i z a r o s ły : la k b o w ie m p a r­
k a n y będą n ie m i z a k ry te , i zw ie rz , n ie w id z ą c in n e y
p rz e s z k o d y nad s ie c i, d o n ic h ła tw o w p a d a i u /w i­
k ła ć się m oze.

G dy ca łe p o w yższe u rz ą d z e n ie iu z sko ń czo n e ,


i czas ie st rozp oczą ć ło w y , w te d y ło w c z y w e d le
p rze zn a cze n ia i p e w n o ś c i lu d z i, ro z s ta w i w lin ii
o b ła w n ik ó w r. C i napędzaiąc zw ierza d o s ie c i, n ie
p o w in n i żadnego r o b ić h a ła s u , o w s z e m ła ń c u c h e m
id ą c wr c ic h o ś c i napędzać. S k o ro w te m ie le ń ,
łoś lob sarna -wpadnie w sieci i w nich się uwikła,
bliższy obław nik w ewnątrz ostępu zaczaiony wraz
przybiega, zwierza za głowę lnb rogi przytrzymuiąc
do ziemi przyciska, a tymczasem więcey przybiega
ludzi i wywikławszy zwierza wraz do przygotowa­
nych tamże w ostępie klatek, udzielnie dla każdego
zwierza zbudowanych i gałęziami przyrzuconych,
wsadza.

Tym w iększą przy w yw ikłania ze sieci zw ierząt


należy mieć u w ag ę, im zwierz będzie delikatnieyszy,
Nieraz sarny przez nieostrożność obławników przy
wydobyciu ich ze sieci i wsadzaniu do klatki, w y -
łam uią nogi lub ie wykręcaią. P odług P. D es-
graviers i) przy w sadzaniu zwierząt do klatki, lepiey
mieć udzielne do tego z mocnego i grubego płótna
prześcieradła z lamówką mocney taśmy obszytey,
a tak za pomocą tego prześcieradła zwierza obwó-
nąć i bez kalectwa, gdzie chcąc, przenosić i do
klatki wsadzić można.

Gdy polowanie to odbywać się będzie na dziki


lub niedźw iedzie, natenczas sieć ma bydż więcey
huchasta i z mocnych powrozów wiązana: gdyż
inaczey siłą i drapieżnością swoią mogłyby się

i) W v z e y in a cjfro-waue. L e parfait ch asseu r e tc . str o n . a 6 t .


i
29

przedrzeć i ludzi pokaleczyć. Dla rozw ikłania


dzika ze sie c i, dw ó ch ludzi silnych i odw ażnych
bierze go za uszy czyli słuchy, dw óch za tylne
n o g i, a piąty przyklęknąw szy nań przyciska do
ziemi. W tenczas dopiero zakłada się m u w paszczę
drew niany kołek , i kły poboczne się ułam uią. P rzy
rozw ikłaniu niedźw iedzia rów nież ostrożnie się ob­
chodzić należy, aby nie skaleczył ludzi. D la tego
przystaw ić zaraz przeciw głow ie zw ierzęcia klatkę,
i do niey go w epchnąć i zaraz zam knąć: nadto,
niedz'w iedz' do zwierzyńców^ m ło d y tylko może bydz
przydatny, lat 4 i 5 m aiący nayczęściey się dobiia
w obław ie.

Chociaż w ilk złow iony okazuie się bydz s p o -


koynem zw ierzęciem ; iednak, ieżeliby była potrzeba
brać go do klatki żyw cem , ostrożnie się także z nim
obchodzić trzeba przy w sa d z a n iu , bo często kaleczy
ludzi i do lasu u c h o d z i, a tem bardziey wyw ikłany
ze sieci.

* 4
Z chy w ostępie zagarniętych zw ierząt było w iele
i tego dnia żyw cem n iep o b ra n o , lub klatek do
w sadzania zabrakło ; natenczas przez noc m ożna ich
w parkanach zostaw ić, z dodaniem tylko ludzi dla
strzeżenia i rozniecania ognisk w różnych pun ktach
naokoło tego ostępu.
Co się tycze lilalek na różne zwierzęta i ich
przew ażania do zw ierzyńców , rozm aite daia na to
uwagi. P o d łu g K luka k) klatka na iclenia robi sic
W kształcie skrzyni ze sosnow ych tarcic, lak wysoka,
szeroka i d łu g a, p o d łu g w ielkości ielenia, aby się
rogam i m ógł pom ieścić, stanąć i położyć. N ie ma
hydz nadto obszerna, aby się w ińey nie tłu k ł.
W m ieyscu głow y, osadzi się żłobek na owies i
drabinki na siano, aby w drodze m ó g ł bydz' ży­
wiony. Boki i po rogach zew nątrz klatki okute
z e la z em , także z żelaznem i ucham i do w y g o d n ie j­
szego na w óz wstawiania. Boki zas" w ew nętrzne
w ysciełaią się słom ą, która, żeby nie odpadała, sznur­
kam i przepikow ać ią należy, a tak icleń w drodze się
nie stłucze i nie okaleczy. Jeżeli się daleko m a prze­
prow adzić, dla zm nieysżenia wysokości skrzyni, rogi
się ieleniow i nisko upiłuią: wszakże, gdy te corocznie
o dm ienia, inne m u potem na to mieysce w yrosną.

P odobnym że sposobem , (lubo m nieysze) robią


się i na sarny, z tą tylko różnicą, że tu i ów dzie daią
się m ałe otw ory po bokach dla w olnego przech o d u
p o w ietrza, i gdy sarna iest hardzo niespokojna,
zawsze się w górę rzucaiąc, abjr sobie nie szkodziła,
w ierzch daie się ze samego tylko płótna.

k) H istor. natur, zw ierząt. T . I. stron. 4o6.


P o d łu g zas przepisów P. Desgraviers 1) nierów nie
iest lepiey m ieć klatki udzielne na każdego zw ierza
z łozy w yplatane. S k ła d ich prosty i w ygodny bydz
pow inien: robi się w przód wiązanie w czw orokąt
W form ie w ielkości zw ierza, któryby się tvlko m ógł
W m ey położyć, a ta k przez dni dwa bez naym niey-
szego kalectwa przewrozić go m ożna: bo pow ietrze
skrós będzie przechodzić, i W'czasie zbytecznych u -
pałówr kilka razy na dzień zw ierza w odą zim ną zlewać
można. Za pokarm m u w rzucać często św ieżo ko­
szonego siana lub traw y, tylko niesuszoney. Po
czterech rogach tey klatki dane są drew niane ręko­
je ś c i, które służą do podeym ow ania i w kładania
na w óz. G dyby się przew oziły sarny, to na wóz
tak w yplecionych kilka k la te k , poiedynczo sarnam i
n a p e łn io n y ch , m ożna składać i wrygodnie prze­
wozić.

N ayw ygodm eyszy przew óz zw ierząt żyw ych P.


Desgraviers zaleca wr nocy: p rz y te m , gdy znaczna
będzie odległość m ieysca do p rzew o zu , prędko
odbyw ać drogę i nie przyczyniać w ielkiego tr z ę ­
sienia zam kniętych zw ierząt; dla tego klatki z łozy
w yplatane rzetelnie lepiey odpow iedzą tem u celow i:
ho są leksze i nie tak trzęskie.

1) N iera z w s p o m n io u e d z ie ło L e p a rfa it cliasserir e tc .


Klatka na zaiąca także się wyplata z łozy
W kształcie szuflady, maiącey z wierzchu drzwiczki.
Obszerność w niey mieysca ma bydz' stosowna do
wielkości zwierzęcia.

Klatka zaś na niedźwiedzia ma bydz w kształcie


skrzyni z dylów dębow ych, dobrze okuta, we­
wnątrz sczelna i gładka, izby łapami swemi nie
m ógł nigdzie uiąć i siły swey użyć. Z oJmdwróch
końców*- daią się drzwiczki sczelnie zasuwane i do­
brze okute, a tak przez iedne $ię zwierz wsadza,
a przez drugie wypuscza.

Okienka dla wpusczenia świeżego-pow ietrza daią


się wre śrzodku ścian bokow ycn i w górze, a tak
leząc w klatce łapami nie będzie m ógł ich dostaw ać.

Klatka na dzika z desek zhita lub z łozy Wy­


pleciona, nie więcey mieć powinna mieysca, ile
tylko zwderz się w niey pomieścić może. Z obu-
dwróch końców tey klatki daią się drzw iczki, i
w czasie wypusczania człowiek stanie na klatce,
oboie drzw i otwiera i dzika z tyłu u d erza, a ten
przez otw ór drugi natychmiast do przeznaczonego
mieysca uchodzi.

Takimże sposobem robią się klatki na wilki i


lisy tylko nie z łozy lecz z desek, boby inaczey
łatw o się m ogłyby wygryźć. W szelkie podobne
narzędzia m aluią się w kolorze zielonym i w suchości
na każde zapotrzebow anie utrzym yw aią.

R O Z D Z I A Ł III.

o zubrze m) de B iso n te (Bison Buff).

R zadki w E uropie ten z'wierz, nigdzie w ięcey,


oprócz pusczy B iałow iezkiey w gubernii g ro d zie ń -
skiey, nie zatrzym ał swego siedliska, a teim sam em
z rzadkości swey został zw ierzęciem tylko do ga­
binetów historyi naturalney w łasciw em . O pisuiąc
iednak zw ierzęta, zwracaiące uw agę m yśliw ych ze
szkodliw ości lub pożytku a w litew skich i b iało ­
ruskich lasach znayduiące się, w ypada choć p o ­
krótce nam ienić i o zubrze.

N iew ątpliw ie daw niey żubry licznie b yły roz­


m nożone w kraiach strefy ciepłey i znaczny użytek
stanow iły: za czasów bow iem rzy m sk ich , m ie­
szkańcy G erm ańscy płacili podatek skóram i z u b ro -

m ) D a w n i e y od g m in u lite w s k ie g o zu b r tu re m b y ł nazywanym

T om II. 3
54

wemi, a w niedostatku pozniey tycli, podług'wiel­


kości dawali skóry wołowe 11). Ze licznie także
znaydowały się zuLry w lasach Ardenów i 4 osgówy
i ze wielkie czyniono na nie polowanie, świadczy
nam opis Grzegorza Turoneńskiego o). Podług
zaś X. Charlevoi p ), B ohert Lade q ), Theyet r),
Sales s), Gesner t), a sczególniey Bulion u) i Iłu s-
soyianus w) dowodzą, ze żubry z bawołami ieden
l ód maią i pochodzą z Germanii iFrancyi, a potem
z odmianą klimatu doszły ku północy i zatrzymały
się w Litwie. Ze w zimnych także zdawały się
przebywać kraiach, mówi o tern Franciszek dc Solis,
iż Montezuma sławny Mexyku władca miał między
osobliwościami zwierza, który z opisu zdaie się
bydz żubrem. Z różnych więc czternastego i pię—
4*
tnastego wieku dzieiów widzimy, że i w Mazowszu
były żubry, na które panuiący warowali sobie p o -

n) K om m entarze Juliusza Cezara xięg. V I. ed. Lond. p. i 35.


o) X ięga 2 . , 10.
p ) H istoire de la n ou velle france. T . III. pag. i 32 .
q) V oyage T . II. pśg. 3 : 5 .
r) S ingularity de la France A ntarctique p. i 48.
s) D ernicre de'couverte dans l ’A m erique seplentrionale. Paris 1677
pag. x94.
t) Gesner H istoriae quadrupedum p. 128.
u) H istoire natur. T . X X V II. ed. 176G, in 8. p. 106.
w ) D e b ison te et eius \en a tio n e i 523. w K rakow ie u H ieronim a
Vietora w ydrukow ane po s'mierci Leona X . królow ey B onie
przypisane.

i
35
low anie. Sczególniey to potw ierdza przyw iley na
wies Z atory x): choć także opisał Rząćzyński żubra,
iednak niew iele nam d a ł o fiim w iadom ości y).
Jan E m anuel G djbert w ięcey iuz zclaie się m ow ie
do praw dy z ) , dow odzi 011, ze litew ski żubr w B ia -
łow iezkiey pusczy iest zupełnie oddzielnym ga­
tunkiem od w o łó w , z którem i nigdy się nie łączy
i ma do nich iak pies do w ilka nienaw iść- a zatem
zubrzyce z baw ołam i lub buhaiam i bolenderskiem i
nie m ogą się stanow ić: w czem iuz b y ły nieraz
próby. N adto zubr iest z natury dziki i cielęciem
w zięty ugłaskać się nigdy nie d a ł, a tern bardziey
ułożyć do iakiey pracy.

D ługo zubr b y ł przedm iotem zabobonu i łatw o­


w ierności a). Jakoż niedaw nenii iescze czasy z w y -
czay używ ania zubrzycli sk ó r, dla ułatw ienia p o ro -
dzcń przestał m ieć m ieysce razem ze sercem tak
w iele w rozm aitych cierpieniach zalecanemu P rze­
św iadczono się bow iem z lepszem poznaniem fa r-
m acyi, ze skóra nic innego wr solne nie zawiera,
tylko zapach piżm ow y, a serce teyze iest w ła ­
sności co i w szystkich zwierząt.

x) M e try k a k o ro n n a w x ięctze a k tó w x ią z ą t m a z o w ie c k ic h i4 3 .
y) H is t. n a t. p o i. p a g , 2 iń .
z) I n ila g a to re s n a tu r a e in L i tv a n ia seu o p u s c u la v a rii a r g u m e n ti e tc .
a) E k o n o m ik a Z ie m ia ń s k a H a u ra .
Z ubr z kształtu swego podobny iest do domo­
wego w o łu , cały koloru brunatno-kasztanowatego,
kark i piersi ma pokryte tegoż koloru długim włosem.
Postać żubra iest śmiała, posępna i zdaie się nikomu
nieułegła. Człowieka, ani domowego bydlęcia nie
napastuie, lecz kto mu da okazyą rzuca się i śmier­
telnym pociskiem rogów kaleczy. "W karku i głowie
zdaie się mieć naywiększą silę i dla tego roziuszony
nieugiętym swym karkiem wywraca pochylone
drzewa lub inne napomknięte zawady, rogami zas
ryie i podrzuca silnie przed sobą ziemię. Scze—
gólny ten z'wierz czerwonego koloru passyami me
cierpi i postrzegłszy go nayzapalczywiey się rzuca.

Ż ubry zwykle w stadach się trzym aią, stare zaś


samce wr zupełney będąc sile, udzielnie niekiedy
chodzą, a wtedy nie lękaią się żadnego drapieżnego
zw ierzęcia: częstokroć napadniętych nawet w ilków
do cieląt, śmiertelnie hiią i od stada odpędzaną,
tak, ze wilk zdradą chyba wlazłszy na w ywrócone
drzewo lub zaczaiwszy się w gęstem sitowiu, przy
w odopoiu zostaie panem. Inaczey zas zubr nacie-
raiąc na wilka uporczyw ego, zadaie m u z taką silą
rogami lub racicami pocisk, ze ten iak piłka na
powietrze w ylatuie, i zęby nie skóra to kości ze
stawami byłyby nicpoliczone. S łow em , zeby do­
statek zupełny b y ł dla nich karm u i rozległość
większcy pusczy, zawarowaney od przyległych lasów,
i nie zdrada drapieżnych zwierząt na m łode cielęta,
żubry byłyby nierównie w większcy liczbie. Dziś'
naw et pomimo tę niedogodność, w ogóle starych
i m łodych podług listy znayduiącey się w dziełach
kaucellaryi leshey, liczono w 18241-. przy pierwszey
poroszy do 5 4 3 , co rok do kiłkudziesiąt przy­
bywa młodych. Każda zubrzyca iesli nie iałowa,
ma do roku iedno cielę, stara zas' niekiedy miewa
razem dwoie. Ż ubry od lat 6 do 7 są iuż w zu -
pełney sile; żyią do lat 5o i więcey. K arm ią się
różnemi traw am i, a sczególnicy latem, lubią tomkę
(antoxantuin): zimą zas iedzą siano koszone przez
skarbowych osoczników i w ostępach pusczy B ia-
łow iezkiey, gdzie żubry maią swe stanowisko,
w stogi składane. Lubią także ogryzać miękkie ga­
łęzie osinowego lub wierzbowego drzewa,

P o l o w a n i e n a z u b ry.

O d nayodległeyszey epoki panuiących, a scze-


góluiey od czternastego wieku, iak świadczą kroniki,
polowanie na żubry ciągle było wyłąężnem dla
samych tylko królów i xiążąt. Za ubicie żubra bez
wiedzy wyższey, karano śmiercią lak za naywdększe
przestępstwo.
Podług opiewań Hussowiiana, lu b ił na żubry
p o lo w a ć x ią ż ę W ito ld . N ie m u ie y W ła d y sła w Ja ­

g ie łło nad w sz e lk ie in n e zabaw y lu b ił p o lo w a n ie ,

a sęz e g ó ln ie y na żu b ry , i d la te g o naw et p o d łu g

S try y k o w sk ieg o ra d n ię y m ie sz k a ł w L itw ie . T akże

Z y g m u n t w ie lk i x iążę lite w s k i c z ę sto lu b ił p o lo w a ć

na żu b ry . H e le n a zas ż o n a k ró la A le x a n d ra z fran -

cy m erem sw o im c z ę sto w y ie żd ż a ła na ło w y żu b ró w ,

i razu ie d n e g o św iad k ie m b y ła m ocy ro z iu sz o n y c li

ty c h z w ie rz ą t, k tó re w y w r ó c iły ie y a lia n ę d la ło w ó w

u rząd zo n ą. D o ty c h c z a s naw et św ieżą i n ie z ata rtą

m am y p a m ią tk ę p o lo w a n ia na żu b ry , d ow odzi to

m o n u m en t m arm u ro w y z ro z k a z u A u g u sta III. k ró la

p o i. W pusczy B ia ło w ie z k ie y p o staw io n y (O bacz

T ab . I. F ig . I.) w ysokość ieg o od A . do B. arszy n .

4 z a w ie ra : w g ó rze i w d o le są n a p isy n a stę p u ią c e:

„ D n ia 27 y b ra 1752 n a y ia sn ie y sze p a ń stw o

„ A u g u st III. k ró l p o lsk i, e le k to r saski z k ró lo w ą

„Jey m o scią i k ró le w ic a m i Ic lim sc X a w re r e m i K a -

„ ro lc m , tu m ie li p o lo w a n ie 1 zab ili 42 żu b ró w ,

„ to ie s t 11 w i e l k i c h , z k tó ry c h n a y w a ż n ie y sz y w a ży ł

„ i 4 cen t. 5o fu n t., 7 m n ie y sz y c h , 18 zu b rzy c,

„ 6 m ł o d y c h .u

u ts.

„ 1 0 ło sió w , to ie st 6 , z k tó ry c h n a y w ra ż n i e y s z y

„ w a ż y ł g. cen t. j 5 fu n t., 5 sam ic, 2 m ło d y c h .“

u ts.

„ 2 sarny, sum m a 5j sztu k .


„ B y li przytom ni J W . Jm ć P an B ranicki hetm an
3, w ielki koronny. J W . JP a n H i ■akia de B ru lil p ier—
„ w sz y m inister J. K. M ości. 3 W . JP . W ielopolski
„ c ze sn ik koronny. JW . JP . H rabia de B riilil k o -
„ m uszy naywyzszy J. K . M. J W . 3P. M arscbal de
„ B iberstein generał poczty koronny. J W . JP a n
„ de C lionberg m arszałek nadw orny J. K . M. J W W .
„ Ic h M ość Panow ie: Poniatow ski, W ęgierski,
„ S ta rz e w sk i, W ilczew ski półkow nicy i Sapieha
„ o b e rsz te r L eu ten an t: polow anie dyrygow ał 3 W .
„ 3 P. G ra f de W ołffersdorf łow czy naywyzszy 3. K. M.

„A ssystow ali przy polow aniu W JP a n de G a l-


'„ b a n z podłow czy 3. K . M. JP a n de A rnim szam -
„ b e la n J. K . M. 3 Pan L eipziger i 3Pan Geansau
„p azio w ie do polow ania. Strzelcy nadw orni JP .
„ d e P łlu g , P. S zto rm o r, S cb reg er, Pipozald. L e -
„ sn ic y : S cbubarkt, A ngerm ann, Szokm ar, R ycbter,
„S to m b erg . K rólew skich 5ch W a p , Pioda, P r o -
„ k o p o w ic z , Zerebkiew icz, O ber leśniczy B reyther,
„ B o m n a n n , E k lia rd ć 4

Za czasów nayłaskaw iey nam panuiącego


Mo? ta r c n y , kiedy wszelkie nauki naywięcey słynąć
]>oczęły i zbiór lnstoryi naturalney ze zw ierząt m ia­
now icie kraiow ych do wysokiego stopnia w zboga­
cony został- zubr z rzadkości sw oiey nie iednego
badacza liistoryi naturalney zaiął uwagę. O dtąd
iuz przez N ayw yzszy reskrypt na imię litew skiego
w oiennego gubernatora B arona B eningsena w dniu
to w rześnia 1802 polecono m ieć dozór nad całością
żu b ró w , a dla utrzym ania ich i koszenia siana
przyłączono do leśnictw a B iałow iezkiey pusczy 108
osoczników . Strzeżenie w ięc plem ienia tych rzad ­
k ich zw ierząt zawrsze z lednóstayną dochowwwa się
troskliw ością: polow ać ba nie nikom u m ew olno,
prócz N ayw yższego zezw olenia, za któ rem ubito
kilku żubrów dla pom nożenia M uzeum históryi 11a-
turalney, a m ianow icie dla W ileńskiego 16 K w ietnia
1 8 2 0 ; W arszaw skiego 12 Sierpnia 1821 roku, i Sl.
P etersburgskiego 11 Sierpnia 1820 r.
R O Z D Z I A Ł IV.

0 ZW IERZĘTA CH SPO K O Y N Y C H , ROŚLINOŻERNYCH,

NALEŻĄCYCH DO W IE L K IE G O POL O W A N IA .

J e le ń , Cervus eleph u s, (Cerf.)

Obcy teraz ten zwierz litewskim lasom, a licznie


w Ameryce północney, A zyi, Francyi i Niemczech
rozmnożony, zachodzi czasem z Galicyi w króle­
stwo polskie do lasów pogranicznych J W . Hrabiego
Ordynata Zamoyskiego, i tam znacznie się rozmnaża,
.a nawet w zwierzyńcu Klemensowie w dobrach
tegoż JW . Ordynata do kilku set sztuk co rok się
utrzymuie. Nadto w lasach Rządow ych K ozieni-
ckich, położonych w woiewództwie Sandomirskiem,
1 w lasach JO . Xiężney Sapieżyney w dobrach S zy-
dlqw cu w niemałey liczbie płodzą się i utrzymuią
te zwierzęta b).

Jeleń z przyrodzenia swego łagodny iest i ła­


two oswoiony bywa* iednak pomimo rozmaite i

b) P o d łu g Krom era niedaw nem i iescze czasy znaydow ały się ie -


len ie w lasach litew sk ich i sław n e b yw ały na nie łowyT ok oło
Radomia i w N iep ołom sk iey pusczy.
<g^o 42 °śfj|

•wielorakie starania człow ieka, J o pracy rów nie


z innenii osw oionem i zw ierzętam i nie J a ł się pod
żadnem i usiłow aniam i nakłonić. Zdaic się więc
z tego, ze z natury nie o d eb rał m ożności i skłon­
ności do pracy. W z ro k m a bystry, w ęch delikatny
i słu c h wielki. L atem wr gęstych lasach i przy
w o d ach się trzy m a, wr iesieni i zimą na łąki i pola
ozim iną zasiane w ychodzi i korę z drzew gorzkich
ogryza, m chy sk u b ie, na początku w iosny do zboż
u ru n ia ły ch w y ch o d zi, a naw et zgrubiałe pąki roz­
m aitych drzew ziad a, latem lubo ma do w y b o ru
paszę, żyto iednak nad inne przenosi. W tęgie
ieduak m rozy zawsze do gęstych lasów pow raca.
N a w iosnę rogi swe zm ienia, nie razem lecz ieden
po drugim w kilka dni zrzuca w czesm ey lub poiniey,
w e d łu g tego iak zima sroższa lub łagodnieysza była:
rogi te w krótce i rych ło m u odrastaią, tak , iż w p ó ł
lata zupełney dochodzą m iary. Po zrzuceniu rogów
ieleuie się rozdzielaią, m łodzież tylko w ku p ach
zostaie, Zaczyuaią bekać się czyli ruię na końcu
sierpnia, beczą głosem w ielk im , a w tenczas dni
i nocy bezsenne prow adzą- samce napotkaw szy się
z sobą okrutnie w alczą, m ało iedzą i nędznieią,
w tedy samiec nabiera srogosci, tak dalece, że
dla człow ieka staie się niebezpiecznym . Łania po
ośmiu m iesiącach, toiest wr M aiu lub na początku
C zerw ca, rodzi iedno lub dw oie ielo n k ó w , tro -
skliwie ic pielęgnuie i od napaści mężnie broni.
Jelonek trzyma się matki przez cale lalo, a w iesieni
w znaczne zgfomadzaią się stada.

Jeleń rośnie do lat 6— 7 a rogi aż do tego czasu


mnożą się corocznie w gałęzie, po czem gdy rose
przestanie, liczba gałęzi rzadko się iuż pomnaża.
Cl 10Ć Buflbn naznacza wiek ielenia do 55 i 4 o lat,
lecz ten liczby 20 nie przechodzi.

W zimie i wiosną, gdy są śniegi i rosy, nie piie,


lecz latem , gdy wielkie panuią upały, szuka rzek,
strum ieni, w czasie rui szuka wody dla kąpieli i
ochłodzenia się.

TJ^yrazy na ielenia w ło w iectw ie u ży w a n e c).

B a d y le , rogi ielenia.
B eczeć, głos w ydaw ać m ów iąc o ielen iu , gdy samice
zw oływ a.
B e k a ć s ie , popęd p łcio w y zaspakaiać, m ów iąc o ieleniu.
B e k o w is k o , m ieysce schadzki ieleni i łań w czasie ich
popędu p łciow ego.
B y k , ieleń.
C iele, m łody ielonek.
C ieln a , p łod noszącą łania.

c) W cięte częścią z p racow icie zebraney term in ologii P. K o z ło ­


w skiego a częścią z używania od m jśliw y c h .
G alczie, odnogi rogów ielenia: ieleń wiele ma gałęzi,
tyle mieć powinien lat-
Guzy, w ypukłości na głowie u ielenia m łodego, które
w sześć miesięcy w yrastaia, poprzedzaia(c w yro­
stki rogów.
Jelonek, R ogacz, k tó ry nie doszedł lat zupełnych-
Ko ron a, kilka gałęzi razem rosnących p rzy cienkim końcu
rogów ielenia.
Ł o d y g a , ta część ielenia, z którey gałęzie wyrastaiep
Ł y ż k i , uszy ielenia.
Kwiecie, oczy ielenia.
Szpile, stopki czyli w yrostki w tyle kazdey nogi wyżey
racic.
U d a, tylne części i nogi ielenia-

O polowaniu na ielenie w e F rancyi i u nas,

Myśliwi francuzcy poluiąc na ielenia, wprzód


dla przekonania się o icgo obrotach w kniei, d o -
śledzaią ze psami tropowemi, a potem dopiero za-
pusczaią w to mieysce gończych, lub chartów i
doiezdzacze tuz za niemi docieraią konno zwierzęcia,
az nim nie straci siły i nie zostanie psami obsadzony.
Od czego temu polowaniu parforce (do upadłego)
nadano nazwisko.

Za Ludwika XIV. kilku razem myśliwych z Iro-


powemi psami w kniei dosledzało zwierząt. Za
Ludwika XV. albo każdy z nich udzielnie dosledzał
tro p u zw ierzęcia, albo dw óch nayw ięcey łow có w
w ychodziło z tropow em i psami. P o w ysiedzeniu
w kniei obrotów zw ierza, tuz zaraz doieżdzacze i
m iłośnicy łow ów konno w ypusczali liczną zgraię
psów gończych i docierali obcesem swą zdobycz.
P sy gdy m ło d e , ochocze, w ytrzym ałe i dobrze do
tego polow ania zapraw ione, a do tego przy cięgłem
i um ieiętnem zagrzew aniu od doiezdzaczów , z za­
p ałem ścigały zwierza. W uniesieniu się tein nie
tylko przebiegały znaczną przestrzeń k n ie i, lecz
niekiedy chciw ie trzym aiąc się tro p ó w zw ierza, albo
go w ziąwszy na oko, p rzepływ ały napotkane rzeki
i stawy.

P olow anie takie w e F ra n c y i, pom im o dogodność


W położeniu lasów , nie m aiących bagnisk i trzęsa­
w isk, nie raz pusczaiącym się śm iało na ko n iu przez
row y lub zaw ały d rze w , byw a przyczyną n a y o k ro -
pnieyszego kalectw a. P rzy tem przez ciągłe i nie­
zm ordow ane szlakowanie zw ierza, podryw aią się
często psy ik o n ie , a ia k nayczęsciey zw ierz w osta­
tnim siebie ratunku od napaści m yśliw ych, w ypada
, w pole i m yśliw i ze psam i za nim byw aią przyczyną
tratow ania zasiewów w polu. T y m bardziey takie
polow anie staie się szkodliw sze, im częsciey byw a po ­
w tarzane i w porze tey, kiedy wr polu doyrzałe będzie
zboże. Chociaż w e Francyi scisłe są praw a leśne,
zabramaiące w niewłaściwym czasie polowania;
lednak możni panowie i xiązęta we własnycli do­
brach nie raz bywaią iego naduzycielami. Jedni
Niemcy posłużą nam za przykład scisłcgo zacho­
wania tych przepisów. Ci wr przyzwoitym nawet
czasie i do polowania pozwolonym , niemaczey po—
liną na leleilie i sarny, tylko za pomocą ohławy
czyli lelkiego polowania. Albo dogodmey iescze,
przez upatrzenie nayzdatnieyszego ielenia do użytku
a przestarzałego do rozmnażania się, którego na
zasadzie stizekuą bez popłochu innych zw ie rzą t i
bez szkody dla rolnika.

Dawniey w Litwde, gdy plemię ieleni było zna­


cznie rozm nożone, polowano także za pomocą
obławy ze sieci i naganiaczów złozoney, lub z naga-
maczow tylko i strzelców. Na ten koniec, gdy się
polowanie takie odbywać miało w miesiącach letnich,
dosledzano ielenia wr kniei psami tropow em u w po—
zney zas iesieni w; czasie ponowy, kiedy nie było
trudności w doysciu na śniegu kierunku tropów
zwierzęcia, łatwo i bez psa tropowego dosledzano
go w kniei. Polowano także dawniey przez po—
deyscie ze psem potowym, tak nazwanym Sch w eis-
h a n d , albo przez zaczaienie się do upatrzonego
strzelano. Lecz, ze polowanie takie, małem zwane,
iak łatwe było dla każdego gaiowego w ubiianiu
zawierza, zw łascza w czasie icgo ru i;, tak stało się
odtąd przyczyną w L itw ie zupełnego -wygubienia
ieleiii.
T eraz w lasach p olskich, stykaiących się z gra—
pilicami lasów niem ieckich, gdzie lescze lelenie zna­
cznie się m nożą, poluią na nich dosyć osczędnie
za pom ocą obław y ze strzelców lub sieci. Czas do
tych ło w ó w rozciągać się może tylko od i w rześnia
aż do i m arca: pozniey zas, kiedy zw ierzęta m aią
sw oię ru ię , lub zboże z pól nie zeb ran e, polow anie
g ło ś n e czyli w ie lk ie , loiest o b ła w a naysurow iey
od R ządu iest zakazana. Z w arunkiem lcdnak,
gdyby w łaściciel chciał m ieć w tym czasie zwie­
rzynę , w olno m u będzie za w iedzą pobliższey
straży R ządow ey ubić samca przestarzałego i nie­
zdatnego do rozm nażania się bez płoszenia wszakże
in n y c h , toiest samic lub m łodych.
Zw yczay ten chw alebny od N iem ców w kró le­
stw ie polskiem przyięty, gdyby święcie b y ł dotrzy­
m any w lasach naszych litew sk ic h , w ielceby p o ­
słu ży ł do rozm nażania ło s i, sarn i t. p. użytecznych
zw ierząt. Lecz na niesczęseic oprócz lasów R zą­
d o w y c h , rzadki iest obyw atel, coby scisle zastrzegał „
polow ania w niew łaściw ym czasie: a clioć innym
su row ie zabrania, sam na to m ieysce poluiąc do
reszty w ytępia. W ytępienie zw ierza tym m ocniey
postrzegać się dało, im dobra i lasy b y ły duchow ne,

i
lub i obywatelskie w ciągłe'm dzierżawieniu' zo­
stawały. W tenczas nie tylko czasowy ich rządca,
ale każdy pobliższy sąsiad bez uwagi na czas polo­
w ał i do ostatniego zwierza ubiiał. C hłopi nawet
łącznie z leśnikami zastawiali wszelkie sidła, lub
zaczaiwszy się w czasie rui ich strzelali. W takich
dobrach nie tylko wyginęły grube zwierzęta przez
ciągłe polowanie i wycinanie lasów , lecz rzadki
lest teraz zaiąc, oprocz wilków licznie wszędzie
na zgubę rolników dotychczas zagnieżdżonych.

Ł o s , C ervus alces (Elan) d).

Zwierz ten z natury łagodny i boiazliwy, nie


godzi na życie żadnego sobie podobnego ^ żywi się
ledynie roślinam i, nie wralczy z nikim o inny po­
karm , a zatem obronnem tylko praw em rządzić się
może. M łodo złowiony, choć nie nawyka do ża-
dney pracy, łatwo iednak ugłaskać się daie: stary
zas nigdy dzikości swrey nie traci. Rzadki on iest
teraz w lasach naszych: we w schodnich p ro w in -
cyacli P ruskich, w K urlandyi, Norwegii iest ich
dosyć j w południow cy zas Szw ecyi, w Finlandyi
i w Rossyi naywięcey. Trzym aią się pospolicie
w ielkich i gęstych lasó w , od ludzi meuczęscza—
nych w mieyscach wilgotnych i w trzęsawiska

d) W y i ą t e k ze Sy Iwana W a r s z . , p is m a z w ł a s c z a co do leśn ictw a


ze w s z e c h m ia r d o k ł a d n e g o .
obfituiącycb. N iekiedy 11a krótki czas zw iedza lasy
sosnow e i sw irk o w e, karm i się pączkam i liści,
gałęzi i kory różnych gatunków d rze w , sczególniey
rokiciny d ) , tudzież traw ą i zbożem zielonem*
()]>rócz tego lubi w rzos w kw iecie, a nad inne
przenosi wszystkie rośliny na niskich m ieyscach
porosłe.

T am , gdzie łos życie spokoyue p ro w ad zi i ża­


dnego dla siebie niebezpieczeństw a nie w id z i, ró­
w nie w dzień iak wTnocy na żer zw ykł wy chodzić;
Wr przeciw nym przypadku nocy pośw ięca na szu­
kanie żyw ności, w dzień zas w gęstych ukryw a
się pustyniach.

Ł osie żyią grom adnie i łączą się fam ihynie


iak oby społeczność pew ną m iędzy sobą stanow ili,
często naw7et kilka fam iłiy w iednę schodzą się
grom adę. D orosłe samce i sam ice, przy końcu
sierpnia rozpoczynała swą ru ię , która trw a blisko
miesiąca. W tedy samce m iędzy sobą w ielką m ie -
w aią b itw ę; po skończoney ru i odłączaią się od
stada, i nim znow u się połączą, poiedyncze p r o -
w adzą życie. Samica po dziew ięciu m iesiącach
obiera m ieysce ustronne i bezpieczne i tam rodzi i«— 2

tl) R o k i c i n a K lu k ( S a l i x iu c u b a c c a liw ).

T om II. 4
a nayrzadzey 3 łosiąt, poznicy, po kilku dniach,
szuka sw'ey familii i z dziećmi do niey się łączy.
W czasie ty m ,'g d y zaydzie iakie niebezpieczeństwo,
z dziwną troskliwością sama ie od zwierza drapie­
żnego broni. Choć łosie rączy i wytrzymały bieg
maią, w potrzebie nawet bagna i rzeki przepływać
umieią- iednak przez z'woerzat drapieżnych często
zostaią ścigane.

Łos żyie do lat 20, nabiera zas" wzrostu do lat


pięciu. Rogi swe zrzuca corocznie, młode nie
tylko rogow ale naw et żadnego ich znaku 11a głowie
nie maią, i ledwie dopiero po trzech miesiącach na
mieyseu rogów nabieraią guzówr, z których przy
końcu w rześnia na leden cal wyrastaia rogi. Te
w roku następnym, w lutym lub marcu opadaią,
a na ich nneysce w yrastaia poiedyncze, czasem na
lednę stopę wysokie, po zrzuceniu których w iesieni
Wr roku. trzecim wryrastaią inne dwugałęziste, dos^ć
długie, za trzeciem zas zrzuceniem przybywa trzecia
gałąź' i w tedy łodyga płasczyć się znacznie zaczyna.
W następnych latach, każde i i o a \ o wyrastaiące rogi
pomnożone są iedną gałęzią. Po liczbie w ięc gałęzi
na rogach, można poznać wiek łosia: chociaż ta
skazów ka nie może bydż pewna, albowiem, gdy łos
słabemi iescze swoiemi rogami w czasie ich w yTa­
smania pospolicie pokrytemi skórą, zawadzi o drzewo
i one zrani, na tern m ieyscu 'wyrasta g ałąź, a tvni
sposobem m ylniebysm y w ięcey lat przyznać mogli.
S tary łos zrzuca swe rogi wczesniey niżeli m łody,
toiest w g ru d n iu lub styczniu.

Z w ierz ten zpom iędzy nieosw oiońycli dla czło­


w ieka iest naypożytecznieyszy, bo w szystkie iego
części do potrzeb gospodarskich m aią rozm aite
swoie przeznaczenie. O prócz zw ierzyny, która iest
iedna ze sm acznych i posilnych p o k a rm ó w , skóra
iego iest w ażnym w h a n d lu p rzed m io tem , użytki
iey są w szystkim w iad o m e, a zatem w yliczać ich
tu nie znayduię potrzeby. R óg z kopyta używ a się
w tokarstw ie. S ierść, będąc sprężystą i m iększą,
do w ybiiania m ateraców , kanap, krzeseł i t. d. iest
naylepszą. R ogi z głow y na trzonki i rękoiesci
rozm aitych narzędzi są przydatne e), kość dla bia­
łości i delikatności sw oiey m oże zastępować nie­
kiedy słoniow ą.

L iczne z łosia pożytki powdnny zwracać uw agę


każdego wdascicicla lasów7, w k tórych się on iescze

e) W Farm acyi dystyluie się z rogu łosia oleiek pod n azw isk iem
ol. C ornu C e rv i: dzisieysza zas m edycyna m a ło go używa:
naskrobany ró g kopyta ło s ia , ra s u ra u n g u la e a l c i s , od da­
w nego czasu zachw alony iest do u życia w ew n ątrz przeciw
epilepsii czy li chorobie św. W alentego.
żnayduie, ażeby nie przyłożyli się do iego w y p ło ­
szenia a tem w ięcey -wytępienia. L o s , choć nierad
błąkać się i odm ieniać mieysca swego pobytu j
iednak z natury pierzchliw ym będąc, sczególuiey
w idząc ciągłe na siebie naglądanie, napadanie psów
i strzały ręczney b ro n i, zm uszony byw a nie raz
rodzim ie swe siedlisko opuścić bez p o w rotu naw et,
gdy upatrzy w ygodne d lą siebie mieysce.

Poznaliśm y wyzey, ze brzem iennosć samic iest


dosyć d łu g a, a p łodzenie się nie bardzo w ielkiej
plem ię w ięc łosi nigdy zbytecznie rozm nożyć się
nie może. D aw niey w lasach litew skich licznie się
znaydow ały, a teraz rzadko któ re m iesczą ich
wr sobie , i liczba coraz się zm niejsza tak dalece,
\
że lękać się należy, ażeby ozdoba z n ich w lasach,
spraw uiąca niem ałą rozryw kę dla m y śliw y ch , zu­
pełnie z czasem nie zaginęła. T ak obszerne i do­
godne m am y w naszych lasach k n ie i, że w n ich
sp o k o jn ie i bezpiecznie rozm nażać się i przebyw ać
m ogłyby, żeby tylko ich nie strzelano w n iew ła­
ściw ym czasie.

L eśniczow ie więc i m yśliw i p o w inni w iedzieć


sposoby utrzym yw ania zw ierząt pożytecznych w lesie,
pow inni oni w ybiiać w ilk ó w , które znacznie nie
tylko w ło sia c h , ale i w e w szystkich pożytecznych
zwierzętach czynią szkody, sczególniey zimą w czasie
wielkich śniegów i na gołoledzi. Nadto zachow yw ać
należy miarę w polowaniu na łosie, ażeby nie za-
biiać m łodych samic a tylko samców i to starych.
Zawsze iednak i tych niewielką liczbę. P odług
P. W angenheim a f) z ogólney liczby łosi rózney
płci i w ieku, w którey sia sztuk nie przechodzi,
wystrzelać można corocznie nie więcey nad sztuk
kilkanaście: maczey zaś w ciągu przyiaznego i
mniey przyiaznego czasu do rozmnażania się łosi,
m ogłoby'posłużyć do wytępienia zupełnego zwierza.
Zpomiędzy samic nieprzeslarzałych i m łodych
ochraniać potrzeba, a tych tylko strzelać, co nie­
dołężne wycliowuią potom stw o, luh zbyt siarę.

W ielkiey więc przezorności i znaiomosci stanu


zwierzyny wr lesie ^potrzebuią leśniczy i myśliwi.
Poy tin ni umieć rozróżnić starych od m łodych,
samców od samic: czego wszystkiego przez częste
i pilne uważanie tropów sczególniey widzenie sa~
niychzę zwierząt co ie poczyniły, nabydz można:
trop bowiem wyraźnie się okazuie na piasku lub
śniegu (Tab. I. fig. 2.). Tenże trop samca różni
od samicy, ze iego stopa iest krótsza i szersza,

f ) Nadles'nego ieneralnego w D epartam encie L itew sko - Pruskim ,


Tow arzystw a berlińskiego badaczów natury członka.
końce kopyt 'bąrdziey przy tęp io n e, w ygm ecenie
stopy na ziemi iest m ocnieysze. N adto samica
tylnem i nogam i w stępuie w siad nóg przednich,
u sam ców zas siady nóg obok siebie lezą i m ało co,
albo w cale nic, iedne na drugie nie zachodzą. T ro p
praw ey i lew ey nogi blizey siebie leży u samic a
niżeli u samców. W ogólności zas tak u sam ców
lak u sam ic, tylne siady są m m eysze od przednich.
W ielkość łosia i iego grubość m niey w ięcey m ożna
zm iarkow ać z legow iska i szerokości kroku.
O prócz w ielorakich klęsk, przyczym aiących w y—
m sczenie ło si, napastuiąie niebezpieczne i zaraźliwe
clioioby, lakierni są: suchoty, zapalenie śledzion i
clyarya. C horoby te nayczęsciey się w yw iązuią
w czasie u p ałó w letnich i zbytecznych suszy, kiedy
strum ienie, pow ysychaią, a istoty organiczne na
oparzeliskach gniiąc nieznośnym sw ym fetorem za­
raża lą w odę. Ż eby tem u złem u zaradzić, należy
p o d łu g P. W angenheim a kopać sadzawki, gdzie się
łosie znayduią* sczególm ey tam , gdzie m ało iest
w ody. Sadzaw ki te m e tylko dla z'wierząt posłużą
za m agazyn n ap o iu , lecz zbyteczna w ilgoć z lasu
ściągnięta zostanie do iednego m ieysca, i przyczyni
sic do w zi ostu lasu. łkow nieź, gdzie będzie nneysce
zb^ i suche i drzew o potrzebnie w ilgoci, zatrzym ana
w oda desczow a i z gór spadaiąca, dostarczy p o -
tizeb n y ch soków sczególm ey drzew u liściow emu.
T P yra zy na łosia w ło w iectw ie u ż y w a n e .

B e k a n ie sic albo r u i a , zaspakaianie p o p ę d u płciow ego


łosi.
B e k o w is k o , lub r y k o w isk o , m ieysce schadzki w czasie
p o p ę d u płciow ego łosi.
JD ło ń , łody^ga szeroka ro g ó w ło s i a , z k tó r e y gałęzie w y-
rastaia.
K le j)a , czyli ło s z a , samica.
K o m o ra , piersi zw ie rząt, np. klę pę w k o m o rę trafił.
P a s y n e k , czyli o drostek rogów , up. łoś ze trzem a pasy n -
k a m i , oznacza la t 3 maiacy.
P le c h a c z , gdy zupełnie łoś straci rogi i bez nich chodzi.
B a c ic a , sto p a rogow a łosia i inn y c h p ło w y c h zw ierząt,
iakiemi sat daniele, sarny.
l i n i a , albo ta rc ie s ic , czas zaspakaiania p o p ę d u p łc io ­
wego łosi.
B z e ć , glos w y d aw ać , m ów ią c o ł o s i u , gdy samic zwołuie.
S z p ic z a k , -lo s ia tk o , ro cz niak o iednym rog u.

P o ł o w a n i e na ł o s i.
I

Sposób polow ania na łosi we F rancy i taki sani


praw ie co i na ielenia. Zależy w p rzó d na w ysie­
dzeniu tropow em i psam i, a pozm cy na napusczaniu
gończych lub chartów i doiezdzanra na koniu aź
do ostatnich sil zwierza.

Sposób ten doiezdzania nakoniec iak zaw iły i


pracow ity, tak i liczne przy czy niaiący kalectw a nie
m oże u nas bydż przyięty, sezególuiey, że losie
u nas w gęstych i nisko położonych lasach sic trz y -
m aią, a zatem i nieprzybytych na koniu. Nadio
iak dla osczęduosci tego z w ie rz a , tak i dla p rzy d a-
tnieyszego użytkow ania zw ierzyny, w yrzec się nam,
należy w szelkiego polow ania na łosi wr czasie letnim
i lanney lcsie n i, a przyiąć porę iako naydogo—
d m ty sza w listopadzie i g ru d n iu , w^ czasie ponoyyy*
w tym bow iem czasie przed zm rokiem słońca,
leśniczy zamiast psa tro p o w eg o , łatw o po ponow ie
zam ierzona zdobycz w ysiedzi, i nazaiutrz ze w scho­
dem słońca tropienie pow tprzy, czy gdzie z'wierze
nie w y szło , a pozniey tegoż dnia i sarnę obław ę
iak w lozdziale I. tego tom u opisano urządzi.

O prócz tego, każdy z m yśliw ych w iedzieć po —


w in ie n , ze los iest zw ierz silny i grubo kościsty,
dla te g o , aby strzał b y ł dzielnieyszy, pow inien
ł ' 1zygotow ać slrzelJię z w iększym k a lib re m , a niżeli
h au e n zk ą dubeltowdeę do plastwra używana. O dy
nie m a sztućca, raezey użyć strzelby poiedyn—
ezey (yednorurney) z w ylotem w iększym do kuli
karabinów ey, a niżeli dubeltów ki m ałego kalibru:
lepiey raz strzelić bez popraw y, a niżeli strzał
pow tarzać i od trzeciego iescze czekać popraw y.

Co się tycze nabiiania fuzyi, przed obław ą


iescze kilką dni lufę od fuzyi z w odą wymyć,
do suchos'ci, aby żadney nie pozostało nagorzalizny,
procłiu przetrzeć. W uabiianiu nie dawać wię­
kszego naboiu p ro c h u , niżeli potrzeba, lecz taki,
iak zw ykle do szrotu używ ano, iżby bez szarpnięcia
nastąpił w ystrzał. INadto, p ro ch u .kłakiem nie
przybiiać, bo kula obw inięta w cienki zamsz lub
irc h ę , łoiem od strony ścian ru ry posm arow ana
i szlenflem żelaznym na p ro ch sczeinie osadzona,
będzie dostateczną przybitką.
Nadew szystko, żeby uniknąć kalectw a w obław ie
i pew niey doczekać się w ypadaiącego zw ierza,
z mieysca naznaczonego za stanow isko nie schodzić
i innego nie obierać. Stanow ili czy, co strzelców
rozprow adza, w iedząc, że kto dobrze strz e la , stawić
go będzie na m ieyscu pew nieyszym : a choćby kogo
i nie znaiąe przez gościnność tylko staw iał na niein*
w tedy ten, co się nie poczuw a po sobie, pow inien
prosić postaw ienia kogoś' w bliskości pewmieyszego,
a tak g d y .ieden ch y b i, d rugi popraw i. Sczególniey
postrzegać to należy, im zw ierz iest grubszy i w ię -
kszcy w a g i, lub drapieżnieyszy. T rafnego stano­
w iska na łosia, z pew nością nie m ożna oznaczyć:
bo zależy od mieysca iego w y ru szen ia5 łos' goniony
w obław ie idzie przez gąsczarze iak 1 przez rzadkie
przesm yki, chybaby b y ł gończem i goniony: w ten­
czas wr biegu trzym a się w ięcey przesm yków rzad­
szych i prędzey bieży.
Ponieważ los ma słu c h d obrv 1 w zrok bystry,
unikać 'n a le ż y szelestania na stanow isku, ruszania
się , clirząkania lub rozm ow y: sczególniey, gdy na­
ganiacze poczną nakrzykiw ać. W tenczas k u rek u
zamka odprow adzić i sarnę fuzyą tak tak do strzału
w yrychtow ać. Strzelać zas do łosia nie daley iak
na k ro k ó w 5o a rzadko kiedy 4o.

A by wskazać m yśliw ym trafny s trz a ł, zadaiący


śm iertelną ranę dla zwierzęcia z gatunku ło s i, na­
stępne posłuży obiąsnienie:

Jeżeli łos strzelony z bo k u wyzey łopatki pod


lit. A (Tab. I. lig. 5) i kula na skros przeszła,
w ów czas zżyma się, daie kilka susów i wraz pada:
w przód zas pod lit. 13 trafiony i serce lub letkie
przeszyte, rzuca się farba przez gardło i zw ierzę
na przednie nogi rów nież prędko upada. T oż samo
gdy z bo k u będzie trafiony, i kula na w ylot niżey
łopatki pod lit. C albo D p rzey d zie, prędko zw ie­
rzę padnie i w raz się os wieży. N iem niey zas, gdy
ukośnie tyłem będzie obrócony do m yśliw ego i
strzał p o d lit. E ugodzi w letkie lub se rc e , i przez
p ie ^ i przeydzie, ziuszony nagle upadnie. Lecz
g d y /zw ie rzę będzie obrócone ukośnie przodem do
strz k c a i trafione pod lit. F lub G , kula przeydzie
do b rzu c h a , nie oddaiąc w iele farby nierycliło
padnie. G dv nakoniec trafiony będzie p o d lit. H
"Wkrzyże, upadnie prędko, lecz nie zaraz się oswieży.
W inne zas m ieysca strzelony zw ierz, nabyw a
tylko kalectw a, nie prędko p a d n ie , i bez psa n a v -
częgciey ginie.

K ażdy m yśliwy, gdy zechce^ m ieć na uw adze


pom ienione tu sczegóły, nie będzie pozniey narze­
kać, ze ten i ów przeszkodził m i strzelać; ze zw ierzę
tuz prosto na sztych w y p ad ało ; ze nakoniec fuzya
m ocno trąciła i i. p. Z apew ne przykro iest nie
raz kilka godzin na zim nie czekać i nie doczekać
się pożądanego strzału przynaym niey, lecz przykrzey
iescze b ęd zie, w ynaydow ać iakies pło n n e w ym ów ki
p rzed m yśliw ym i, kiedy w ie dobrze w d u c h u , że
m e kto inny, tylko sam w inien przez n ied o sw iad -
czenie lub nieuw agę, a nayczęsciey podobno przez
nieznaiom osć sztuki dobrego m yśliwca.

T eraz w róćm y się znow u do obław y na łosia.


Sposób polow ania za pom ocą obław y, ze w szystkich
innych posłuży za naylepszy: bo z'wierz otoczony
ludźm i z ostępu nie w yydzie, i dla tego zastrzedz
m ożna, aby nie strzelano m ło d y ch a tylko starych
i to samców. C hoć w ielu m yśliw ych radzi dla
zapraw ienia gończych na ło si w pusczać do obław y:
lednak, że te bez w zględu za m łodem i rów nie iak
i za cielnemi samicami dochodząc, mogłyby uszko­
dzić; dla tego wolałbym zupełnie psów do obławy
na łosi nie używać, chyba tylko dla wprawy tro­
powego lub potowego psów , po tropach postrze­
lonego i iusząccgo zwierza.

Naywięcey postrzegać należy, aby nie polowano


na łosi w czasie ich rui i cielenia się samic, ale
nawet nie wpusczano psów do tego ostępu i na
innego zwierza, bo iuaczey posłużyłoby do wytę­
pienia łosi.

W Ameryce północney, w Azyi, Rossyi, N or­


wegii i Szw ecyi, gdzie znaczną liczbę łosi dla skór
i mięsa wybiiaią, poluią pospolicie w zimie, kiedy
zwierz ten wychodzi na mieysca górzyste. Dawmiey
u nas, możni latem z wielką szkodą polowaali na
łosie: teraz zas, iak mniey zostało zwierza, aby
gospodarnie polować, w iesieni od października do
grudnia łow y na łosi odbywać zaczęto; wówczas
ruia skończona i zwierz odzyskał należyte siły:
skóra nawet przez robactwo nieprzedziurawdoua; *
zwierzyna długo na w olneni powietrzu chować się
bez zepsucia i w dalekie strouy przewozić moze.
N adto, w tedy zamieszanie i niepokóy w; knieiach
przez polowanie sprawiony, nie tyle iest zgubny
dla młodzieży, która za matką biega, ani tyle szko-
'y '

dliw a dla sam ic, które w pierw szych m iesiącach


swey cięży zostaią. W te d y nakoniec, dom ow a
czeladź w olna iest od ważnieyszych zatru d n ień , a
nadchodzący m ięsopust w zyw a gospodarza, aby
przysposobił w szelkiego gatunku zw ierzyny, czę-
stuiąc nią przyiaciół dzielących z nim m yśliwskie,
zabawy. i •

Inne pory zawsze m niey są dogodne a w ięcey


szkodliw e: w ogólności z as' naysrozey zakazaćby
należało polow ać na łosia od maia do końca czer­
w ca: od tego bow iem czasu i w kraiach zalecaiących
się porządnóm gospodarstw em lesn em , przestrzegaią
nayw iększey spokoynosęi po lasach, aby w szel­
kie łow y od pom ienioney pory nie m iały mieysca.
Lecz na niesczęscie wr ło w ach naszych m ało na
to, co rozsądek rad zi, daią baczności: nie raz bez
w zględu na w ie k , p łe ć , p o rę , bez uw agi na szkodę
któ rą sobie spraw iam y, i na korzyści k tórych spo­
dziew ać się w przyszłości m ożem y, co tylko naw inie
się przed oczy, zaraz zabiiamy: to iest przyczyną,
że dzis w naszym krain nie ieden las całego naw et
pow iatu ubogi iest w zw ierzynę.

D o porządnego iescze gospodarstw a lasó w > na­


leży w szelkiem i sposobam i zapobiegać kradzieży
zwierząt. K to iest w łaścicielem iakiego lasu , ten
(jo

iest razem panem i znayduiącegó się w nim zwierza;


ten równie ma prawo nie dozwalać zabiiać w swym
Jesie zwierząt , Jak i zabronić ścinania drzewa. Biada
gospodarstwm ty cli lasów, gdzie skażenie obyczaiów
pomiędzy sąsiedzkim ludem do tego stopnia iest
posunione, że naruszenie wr ten sposób cudzey
własności me poczytują sobie za występek 1 K ra­
dzież ta ciągle i nieustannie przykłada się do zguby
zupełney zwierząt w naszych pusczach. f tayczęściey
dopusczaiący się takiego występku nie uwiiża na
szkody, które właścicielowi przynosi, godzi na
wszelką zwierzynę, iaka się tylko iemu nawinie,
często w iedney sztuce zabiia matkę kilkorga n ic-
wykarmionych lub iescze niedonoszonych dzieci.
Kradzież ta w tym gatunku tem szkodliwsza, że do
popełniania ła tw a , bo każdy ze strzelbą w ręku bez
psów i inney pomocy, upatrzywszy łosia wr po d ey -
sciu go i zabiciu nie znayduie wiele trudności.

Nie biorę dawnego czasu za przykład nadużycia


tego rodzaiu zwierza, wredle wszelkich siadów i
opowiadań łowjczych, pięćdziesiąt kilka lat przeszło
iak licznie obfitowały lasy litewskie wr łosie, scze-
gólniey w Pińskich pusczach. Tam właściciele
oprócz polowania wielkiego z psam i, w każdey
porze a sczególniey obławy, pospólstwa nawret co­
kolwiek obeznane ze skłonnościami zwierza, wiele
ipo 60
w ybiiało przez zw abienie w czasie rui. C złow iek
ied en u w in ąw szy z kory brzozow ęy trąb k ę, w kształ­
cie leyka w y chodził do ostępu i przyłożyw szy do
u st otw orem w ęższym , grubym a podziem nym
g łosem nasladuiąc samca y h y j ! y h y j ! f r u l f r u i
zw abiał do siebie sam icę: gdy się na ten głos od­
zyw ała, odch o d ził coraz daley a zawsze z w abie­
n ie m , póki się żwuerzę nie zbliżyło do zaczaionego
w tern m ieyscu drugiego Strzelca, k tóry w ów czas
łatw o m ó g ł w ym ierzyć śm iertelny postrzał. Często
naw et, żeby lepmy 1 skryciey pow tarzać taką kra­
dzież, tenże sa m , co w a b ił, byw ał opatrzony
w strzelbę.

Ja k daw'niey bogaty stan zw ierząt w lasach


naszych zdawra ł się bydz' nigdy niew yczerpanym ;
tak z nich przez rozm aite nadużycie w iele gatunków
iuż zaginęło. R ów nież teraz łos bliski iest zu­
pełnego zagubienia.

P ó k i wdasciciele lasów nie dołożą usilney ba­


czności na pom iem one tu sczegóły, póki nie za­
bronią scisle w szelkich chłopskich sposobów zasta­
w iania sam ołow ek lub ubiiania wr czasie ru i; póty
pom yślnych skutków wr rozm nożeniu pożytecznych
zwierząt nie postrzeżem y.
D a n i e l , C e r v u s damci (claim).

Dawniey w lasach litewskich daniele licznie sic


płodziły, a teraz w zwierzyńcach tylko się trzy­
mają. Nie widzę zatem potrzeby zatrudniać my­
śliwych opisaniem domowego prawie zwierzęcia.
T o tylko tu dodam , ze oblite karmienie danieli
fruktam i, nadaie im większy wzrost i dobroć zwie­
rzyny.
W dobrach podolskich J. O. Xiążęcia Adama
Czartoryskiego w idziałem w zwńerzyńcu chowane
daniele, które wszystkie, dotąd przeze mnie widzia­
n e , przechodziły wielkością swą, sczególniey (roso-
chy) rogi Gcioletniego daniela rów nały się wr grubości
ócioletniemu łosiowi. Prayyda, że daniele te latem
i w iesieni, oprócz iabłek i śliwek nic nie iadały,
a nadew'szystko przenosząc te frukta, same stanąwszy
na tylnych nogach, załozonemi rogami na gałąź
otrzęsać umiały.

S arna C ervus capreolus (Cheureuil),

Przyrodzenie temu zwierzęciu choć odmówiło


wzrostu i mocy, ale za to oprócz pięknego kształtu
usposobiło go do rączego biegu, nadało m u słuch
delikatny, wzrok bystry i w ęch czuły. Zdaleka
postrzegłszy lub usłyszawszy iakie dla siebie podey-
scie sczcgólniey psów dochodzących, natychmiast
z niezmierną szybkością z mieysca się unosi i roz­
maiłem! skokami i obrotami kierunek biegu swego
wikła.

Samiec, rogalem nazwany, ma na głowie rogi •


niewielkie prosto stoiące, zakończone kilką ostrych
gałęzi. Samica icli zupełnie nie ma. M łody na­
zywa się szp ilcza kiem , w ogólności zas' myśliwi
samca ko złem , samicę kozą nazywaią.

Sierść sarn latem dosyć krótka, w brunatno


czerwonawy wpada kolor, zimą zas iest dłuzsza
i ma piękny szary kolor, sczególniey na karku i
na grzbiecie.
(

Sarny dawmiey wr naszych lasach były dosyć


pospolite, dziś' iednak coraz się niniey wycbowuią.
ISie lubią one mieysc w ilgotnych, zimą unikaiąc
Wiatrówr chłodnych, przebywaią w gęstych lasach,
i karmią się wszelkim cliróstem, w rzosem , kotkami
w ierzb , lesczyny i łozy, wiosną iadaią pąki i m łode
liście wszelkich drzew i krzew iów , od których nie
raz będąc aromatem odurzone, błąkaią się wr różnych
mieyscach. W tedy naw et zachodzą na pole u ru -
niałego zboza. Niedostatek napoili iest dla nich
przykrym , i dla tego w śrzód letnich upałów,
kiccly dcsczc i rosy rzadko spadaią, błądzą po lesie
szukaiąc w ody.
Sarny, chociaż w stanie w olności, dzikie są i lę­
k liw e, łatw o ieduak osw oić ^ię m ogą, gdy m łodo
złapane i m lekiem poione będą lub ]>rzysadzone do
k?Dzy dom ow ey. Pom im o naylepszy dozór cho­
w ane krótko żyią, wr stanie zas' w olności do lal
kilkunastu dochodzą.

R zadko kiedy postrzedz m ożna sarn wT w ielkich


stad ach , nayczęsciey po parze z koźlętam i p rzeb y -
w a ią , i choć się rozłączaią, gdy samice m aią się
kocić, iednak potem znow u się do fam ilii łączą. Czas
biegania się (rui) przypada w listopadzie lub gru­
d n iu , i trw a dni .kilka lub więcey. Sam ica na końcu
kw ietnia lub w m aiu rodzi dw oie sarniąt, które
starannie w ycliow uie. M łode koźlęta po d w óch
leciecli iuż się parzą, lecz nie trzym aią się tak state­
cznego czasu iak stare. Sam iec po skończonym
bieganiu się rogi w iesieni traci, lecz w zimie
znow u odzyskuie. Rogi te są gałęzisie; gałęzie
iednak liczby lat (iak u ielenia) nie oznaczaią.

Jak pierzchliw y ten z w ie rz , tak iest tyle n ie d o -


w ierzaiący, gdy znienacka będzie przestraszony, od ­
biega, zastanawia się i p rzy słu ch u ie, a poźniey do ­
piero daley ucieka.
T rop sarni takiż sam co iełenia, łosia, tylko
icst nierównie mnieyszy. T rop samca sczególniey
czteroletniego różni się od samicy, ze stopy nóg
przednich są w iększe, krok szerszy i obwódka
racic okrągleysza, oraz szpile czyli tylne raciczki
grubsze, samica zas w podeszwach racice ma wklęsłe
ż oslremi brzegami i przy końcu ostro zakończone.

JF yrazy o sarnie w łow iectw ie używ ane.

B ie g a n ie albo p a r o w a n ie , zaspakaianie p o p ę d u płciow ego


mówiatc o sarnie.
C e w ka , noga sarny.
K o z ie ł , lub s a m ie c , samiec.
K o z a , sa rna , samica.
h o ź l ą t k o , samiec m ło d y p ó ł r o k u maiąey.
M a łk n s , samiec k tó r y rogi zrzucił.
M y lić , kiedy sarna usiłuie swe tr o p y pomieszać.
N a r o k i, w n ętrzno ści każdego grubego zwierza.
K a c ic z k a , stopa ro g o w a u sarny.
S z p ile czyli s to p k i, zow ią się rog ow e w y ro stk i W tyle
nogi w y ż e y racic.
S zp ilcza k y roczniak.

P o l o w a n i e n a s a r ny.

Polowanie za pomocą obławy oddawna naszym


myśliwym znaiome, i w całey Rossyi, Galicyi i
iNiemczecli pospolicie urządzone. Pora tego p olo-
5*
Wini a naylepsza w m iesiącu styczniu, bo w tenczas
w łaśnie samice są zapłodnione i ubicie sam ców
nie przyczyni się do w ytępienia p łodu. W p rz ó d
d n ie m , niż obław a będzie u rząd zo n a, po ponow ie
z w ieczora opatrzyć mieysce gdzie się trzym aią
sarny, i nazaiutrz przede dniem znow u obieeliać,
dla przekonania się czy z niego nie w yszły. G dy
się okaże, że iednego m iotu p ilnuią, natychm iast
w p rzó d ze sprow adzonych ludzi z ieduey strony
naganiaczam i, a z drugiey strony strzelcam i albo
sieciam i, iak w rozdziale I. tego tom u opisano
oprow adzić, i takim że sposobem w czasie samego
polow ania postępow ać.

Psy do obław y p o d żadnym w arunkiem nie


pow inny bydz w pusczane, a naw et z osczędnoseią
po lu iąc, samic nic należy strzelać, a tylko sam ców
i to starych.

W e F rancyi po w ytropieniu sarnę psem tro p o ­


w ym poluią p a r f o r c e (do upadłego) konno z g o ń -
czem i lub c h a rta m i, póki zw ierz nie osłabicie na
siłach i m e zostanie psam i doscigniony. K ażdy
ogar na w ysokich nogach i w y trw ały potrafi gonić
i ścigać bez przestanku sarnę i t. p. Psy zas, na
niskich noggch zbudow ane, użyte są tylko na za-
iąće i lisy.
Jakkolw iek bądz', każdy pies po wziąwszy trop
sarny, z taką zw aw oscią i ocliotą idzie za nią, iak
i za ieleniem , sczególniey gdy przez długie bieganie
zostanie zagrzana i trop potem przeięly będzie.
S a r n a , będąc natartą zbliska p sa m i, udaie się do
w y k rętó w , iuż to ucieka, iuż nakoniec skoczywszy
przypada'.brzuchem do ziem i i uczaia się ta k , ze
l
czasem psy blisko koło niey będą chodzić a nie
trafią. P om im o rozm aite iey w ybiegi, gdy dobre
psy, dobrzy doiczdzaeze i ich konie ciągle m o r-
duiąc dopinaią swego celu.

Sposób Laki polo wania ze p s a m i, iak nadto iest


pracow ity, i iak sarny w w iększych lasach u nas
się trzy m aią, nie pow inien bydz' pow tarzany, a co
w ięcey, ze na kolnę samice by łb y szkodliw y, czego
ze psam i niepodobna uniknąć.

D obre polow anie przy rozryw ce pow inno bydz'


połączone z pożytkiem i osczędnoscią. K to chce
m ieć w swroich knieiach zw ierzynę, a sczególniey
czyie lasy m e są rozległe- taki pow inien bydz
ostrożny lak w wryborze gończych i ogarów , iako
tez w ich liczbie, w schodząc na polow anie. Psy
te z natury lubią gonić za każdym z'wicrzem bez
różnicy, a tein w ięcey ogar dobrze zbudow any na
nogach w y so k ich , i przytem w ytrzym ały i zapal-
czyw y, wuęcey szkody, niz p o ży tk u , sczególniey
w m ałych k n ięia ch , przyniesie; zwierz bow iem
tlu omąc się takicy psa natarczyw ości, może opuścić
knieię, udadz się w dalekie strony i w ięcey do pierw ­
szego mieysca nie pow rócić. Nie tylko sarny, ale
naw et zaiące, nie raz ze samego natężenia w ucieczce
g in ą , a lak w łaściciel w ięcey szkody niz pożytku
z zanucizonego polow ania odniesie^ zeby w ięc
z osczędnoscią ubiiać zwderza, naylepiey będzie po ­
low ać za pom ocą wyzey przyw iedzioney obław y,

I rzed czterdziestą la t, wr L itw ie sczególniey


W podlaskich lasacli, iak m nóstw o w ylęgało się sarn;
tak, oprócz rozm aitych ‘w ybiegów chłopskich, polo­
w ano na nie zimą podiazdem . N a ten koniec
sańm i podieżdzało kilku strzelców do ostępu, scze-
goluicy na przesm yki borowce, gdzie sarny w ycho­
dziły wr p o łu d n iu na słońce, Przybyw szy ze strony
w agi lasu, nieznacznie zeskakiwali ze san do bliskiego
d rzew a, i za niem się uczaiwrali, a po obranem
pi zez w szystkich stanow isku, strzelec, co konia
k iero w a ł, na około zwuerząt obiezdzał, a zawsze
coiaz bbzey i do nich strzelał; co nie legło od
strz a łu , spłoszonych zaczaieni ludzie strzelali, i
takiem polow aniem bez uw agi na kotne i m łode,
od lazu kilka sztuk ubuano. Sczególniey naduży­
cie to w eszło w e zwyczay strzelać sarn sam ic, przy
samem wykoceniu się koźląt, będących iescze
w żołądku, dla futra na modne wówczas u bawią­
cych się myślistwem czapki, krym ka m i zwane.
Futerko to, póki na koźlęciu wr żołądku macierzyń­
skim zostawało, miało na sobie rozmaity centkowy
kolor, a który po wykoceniu się ginął, i włos tra­
cił swą gładkość. Błahy ten zwyezay tyle był
wtenczas wr m odzie, iż kto nie m iał takiey czapki,
uważano, że nie b y ł myśliw ym, lub do ich towarzy­
stwa nie chciał należeć. Zwyezay ten wprawdzie
niedługo miał m ieysce: ho iak wielu zostawało n a-
trętnem i ubiiania samic kotnych, tak niedługo poie'm
i plemię ich znacznię nadużyte zostało.

Doląd nawfet leśniczowie czyli Stróże lasów,


w których się iescze choć zrzadka znayduią sarny,
nasladuiąc głos m łodego sarnięcia, przyw ołuią
matkę i zaczaiwszy się w gęstwinie ubiiaią. Ciio
wyraźnie zamiast strzeżenia zwierzyny, gdy nie
wddzą nad sobą pilnego d o z o ru , zostaią nay-
większymi iey nisczycielann. W szystkie sposoby
małego polow ania, toiest zasadzki i zastawiania
rozmaitych sideł bez wiedzy dw oru lub zwierz­
chnika swego, naysurowicy należy zabronić i prze­
strzegać. Bez tych w arunków nieskończona będzie
kradzież zwierzyny tak przez samych leśników,
iąko i innych ludzi, do lasu wolny wstęp maiącycli:
me tyle bowiem wynisczy sarny naywiększe polo­
w anie, ile wszystkie chłopskie sposoby, w niewła—
scrwey porze czynione.

D zik , tSus sc/'oj'a fe r u s (Sanglier).

Dzik z postaci swey i sposobu życia podobny


do domowego wieprza: iakoż w całym swym
kształcie tyle lest niezgrabnem i ociężałcm stw orze-
niem. Liega dosyć rączo, zm ysł czucia ma słaby,
ale wzrok i słuch bardzo ostry. Zyie zawsze
w trzodzie w gęstych a sczególniey dębowych lasach:
mieysca zas niskie i błotniste, ostępy gęsto zarosłe
są m u nayulubieńsze. Trzoda dzików żadnych
innych zwierząt między sohą nie cierpi.

Prosięta od szesciu miesięcy aż do lat dwóch,


u myśliwych w a rch la ka m i zw an e, maią na sobie
kolor rudy i brunatny w pasy, które z czasem zu­
pełnie czernieią.

O d lat o do 5 dzik iest naystrasznieyszy: w tym


bowiem czasie kęsy (kły) są nayostrzeysze, a im
będzie starszy, tym się one więcey zakrzywiaią i tę~
pieią. Źyie do lat 20, a od roku do 15 miesięcy
szuka sobie samicy.
Czas lochania się dzików przypada nayczęskńey
przy końcu listo p ad a, lub na początku grudnia,
■wtedy one są nayziadliwsze. Sam ica ze samcem
baw i przez dni kilkanaście w gęstych lasach, a potem
go porzuca: od czego niektórzy z m yśliw ych o d yń -
cem, a inni p o ie d y n h ie m przezw ali. Sam ica, od
dzieci sw ych m a c io rą z w a n a , po czterech m iesią­
cach prosi raz do roku kilkoro p rosiąt, te trzym aią
się przy niey w stad zie, a w drugim lub trzecim
ro k u odłączała się od m atki i w ychodzą same szukać
z e ru , lecz niekiedy i nadal z now em potom stw em
się trzym aią w grom adzie.

Pokarm em dzika są zo łęd zie, buczyna, m chy,


ia b łk a , orzechy i inne ow oce, a w niedostatku
różne rośliny, a m ianow icie korzenie, robactw o,
które ryiakiem swym z ziemi kopie. Często dosyć
zjada m łode zaiączki i iaia ptaszę na ziem i złozone
pozera; w ychodzi na lireczkę i owies, i w nim w ielkie
czyni szkody. Zim ą icdnak, gdy slńeg w ielki spa­
dnie i skorupa iego zm arznie, tak, iz od rycia ryiak
solne raniąc i szarpiąc w ielki głó d znosić musi:
lecz gdy śniegi niezbyt głębokie i nie ma w ielkich
m ro z ó w , dokopuie się do p ap ro ci, którą naylepiey
nad inny pokarm przenosi.

JDawniey, gdy lasy litew skie nieprzebytem i na­


zywano, dzik b y ł ich pospolitym m ieszkańcem , teraz
ze stopniem przerzadzenia tychże lasó w , a rozsze­
rzeniem rolnictw a, rzadko iuż gdzie się znayduią
d z ik i, i to nayw ięcey w pusczy Białow iezkicy,
z którey czasami do przyległych lasów w ychodzą.
N a d to , dzik iest zawsze w łocęgą, nie~*ad trzym ać
się iednego m ieysca: nayczęsciey błąka się gdzie
w ięcey spodziew a się znalczć zywnos'ci. W po­
dróży tey grząskie naw et bagna przebyw a i rzeki
przepływ a.

T ro p dzika praw ie ten sam co i dom ow ego


w iep rza, różni się iednak od sam icy: ze stopy są
szersze, nogam i tylnem i stąpa blizey do przednich;
samicy zas stopki są m nieysze i bardziey scisnione,
oraz kroczy krócey od dzika, a gdy prosna nie
dostępnie zadniem i nogam i p rzed n ich tropów7, i
zbacza w s tro n ę : w reszcie w ielkość zw ierza po
ryiaku na łąk a c h , lub po łożysku w błocie i po
ocieraniu się potem o drzew o poznać można.

Z w ierzyna ze starego dzika przydatna tylko na


szvnki do w ędzenia; w archlaki i po trzech latach
m ło d e dziki są smaczne i delikatne. Skóra nie
tylko iest naylepsza do siedlarskiey roboty na k u l-
b a k i, ale też dosyć długo służy w przedpokoiu do
W vgodnego ocierania nóg z błota.
J V y ra zy o dziku w ło w iectw ie u żyw a n e.

J i u c h l a , m ie y sc e na ziem i dzik iem z ry te .


C zarna zw ierzyn a , o z n a c z a d zikie świnie.
D m u c h a ć , k i e d y stad o c z a r n e y z w ie r z y n y , od p s ó w n a -
d y b a n e , z p r z e s t r a c h u g los w y d a ie , np. o d y n ie c
lu b m a c i o r a dm ucha.
D z ik , w i e p r z le ś n y , k t ó r y w stad zie z in n e m i c h o d z i.
G a m ra t, n i e k t ó r z y n a z y w a i^ o d y ń c a w czasie o d b y w a n ia
p o p ę d u płciow ego.
G w iz d , ryia k albo ły c z , p y s k c z a rn e g o z w ie rz a .
ł ś d ź na d y m , k ie d y o d y n iec r z u c i się na S trz e lc a , k tó r y
do niego w y p a l i ł i s p u d ł o w a ł , p o w iad aiat m y ­
ś l i w i , rz u c ił się na dym od y n iec.
K c s y , k ł y dzika.
U och anie s ic , z asp a k a ian ie p o p ę d u p łc i o w e g o d z ik ó w .
M a c io r a , d z ik a Świnia.
O b cią ć , k i e d y dzik broniatc się k ł a m i k o g o o k a le c z y , n p .
o d y n ie c obcia(ł Strzelca.
O d cin ek, w ycinek lub d w u la te k , k tó r y odyńca do stada
n ie p r z y p u s c z a .
O dyniec albo p o ie d y n e k , d zik, k t ó r y p o ie d y n c z o b ł a k a się.
P a c iu k albo w a rc h la k , ie d n o r o c z n e p r o s i ę .
P o ło ż y ć , z a s t r z e l i ć , n p . i e d n y m s t r z a łe m p o ł o ż y ł o d y ń c a .
P r o ś n a , p ł ó d n o s z ą c a , m ó w i ą c o m a c io rz e .
S a d lis ty , tłu s ty .
U sm o l, d z i k , k t ó r y o c ie ra ią c się o d r z e w a u s m o l i ł , np,
le d w ie p ie n ie k p r z e s z y ł usm olą.
D aw niey u zam ożnych p a n ó w , gdy polow anie
na dzika w edle w szelkich p raw id eł łow ieckich hyło
urządzane, niem ałe zapewne spraw iało uko n ten to ­
w ania praw dziw ym m iłośnikom iego. Ju z to roz­
m aitość k u n d ló w , b ry tan ó w , a do tego ogarów i
gończych rozm aitey odm iany, które od dozuaw aney
nieraz poryw czości, lub zaiadłosci i siły w krw aw cy
potyczce ze zw ierzem , były pow odem w yszukiw a­
nia dla nich rozm aitych nazw isk i opow iadań.
K ażdy więc z m iłośników i spraw ców takich ło w ó w ,
sczególniey, gdy się dobrze kiedy pow iodły, przy
w esołey pozniey uczcie m ysliwskiey, m iał cos
w sczególnosci o każdym opow iadać z ro m au ty -
cznem i naw et ozdobam i.

N icdziw , żc daw niey m aiętni i praw dziw i m y­


śliw i me żałow ali kosztów na porządne psiarnie,
i na inne w szelkie ze zbytkiem przepyszne ekwipaże
łow ieckie łożyli czasami w ięcey a niżeli było po ­
trzeba. Lecz czy tyle było zw ierza, ile go dzis
m am y, że teraz utrzym anie kilka sfor gończych i
c h a rtó w , nie tylko nie pow raca kosztu dostarcze­
niem pożyteczney na stół zwierzyny, ale naw et n a y -
częsciey zamiast rozryw ki pow racam y z pola z n ie -
ukoute ntow aniem , i drugi raz pom im o różne
■wymówki ło w c z e g o , ze złe p o le , zmiana xiężyca
i t. p. z niechęcią w ychodzirn do kniei.

Co się tycze odm ian psów i ich układania do


czarney zw ierzyny, nam ienilism y iuż w tom ie pier­
w szym ninieyszego łow iectw a, teraz przystąpm y do
sposobów polow ania.

YVedle daw nego zwyczaiu w L itw ie polow ano


na dzika pospolicie po ponow ie w mieś. listopadzie
i g ru d n iu : w tenczas bow iem po śniegu z łatw o­
ścią tego zwierzęcia w ytropić m ożna i obław ą lub
sieciami o b staw ić: przyte'm. w tey porze dziki są
tłu ste i do użytku naylepsze. Jeżeli stado dzików
z kilk u sztuk starych się sk ład a, żeby polow anie
b yło pom yslnieysze i nienarażaiące psów na ka­
lectw o , obstaw ić w przód tę knicię w e w szelkicy
cichości strzelcam i, albo lepiey iescze sieciam i i
obsesem z kundlam i i obław ą napasdż na dzików
i na strzelców lub do sieci, iak wyżey przy obław ie
n am ien io n o , napędzić. Jeżeli zas polow anie m a
bydż odbyte za pom ocą strzelców i psó w , w tedy
wcześnie w bliskości ostępu upatrzonych dzików ,
sprow adzić strzelców i psów7 ile będzie m ożna i ile
rozległość tegoż ostępu wymaga. Im ostęp ten
będzie m nieyszy i kniei sąsiedzkie b liż sz e , tym.
bardziey, żeby zwierza nie u p u ścić, w ypada wdęcey
ludzi zebrać i dostatecznie go obstąpić.
Skoro obława w naznaczone mieysce się zey*
dzie, stano wniczy lub galowy, świadomy dobrze
tego ostępu, rozstawi w przód strzelców po różnych
przesmykach i scieszkach naokoło tey kniei, w k tó -
rey się znayduią dziki. Całe to przygotowanie
odbywać się, powinno w naywiększey cichości:
albowiem dzik nie tylko ma bystry w zrok, lecz
sczególnieyszym słuchem opatrzony, z łatwością
naymnieyszy szelest posłyszy 1 z łożyska swego
zaraz uchodzi.

Dla tego po rozstawieniu strzelców na stano**


w iskach, stanowniczy lub gaiowy, żeby sprowadzić
do siebie kotłowego i doieżdżacza ze psami, w bli­
skości tego ostępu ‘ukrytego, w^ysyła człowieka,
albo gdy głos świstania może bydz słyszany, tedy
niem go przywołuie. Niektórzy z myśliwych przez
zadęcie ukośne scisnionemi ustami do ładunka bla­
szanego , umieią naśladować krzyk sowy, którego
zwierz się nie płoszy, i ludzie w bliskości znaydu-
iący się łatwo dosłyszą. Jakkolwiekbądż zaczaieni
ci psiarze na um ówione w przód hasło sprowadzą
gończych posforowanych i kundlów podrążkow a-
nych, i gdy mieysce dozw ala, doieżdżacze na koniu
ze sztućcem pieńkiem nabitym i z kordelasem tuż
za niemi.
Każdy ze strzelców i obławników w czasie p o -
low ania poty na sw oiem m ieyscu stać pow inien,
póki nie zostanie o d w ołanym , lub nie skończy się
toz polow anie. Rzadko kiedy zdarzaią się tak m ałe
k n iei, któreby dobrem i strzelcam i opasać b y ło
można-, dla tego po w ielkich k n ieiach, lub g d y ie st
m ała liczba strzelców , na skrzydłach rozstawiać
naydosw iadczeńszych. D o n ich należy postrzegać,
aby polow anie za liniią obław y nie m iało m ieysca,
i zeby ludzie przy n ich będący scisły utrzym yw ali
dozór nieprzepusczenia zwierza. Im naw et w olno
iest oddalić się ze swego mieysca i udadz' się gdzie się
polow anie obróci, lub gdy zw ierzę będzie postrze­
lo n e , pow inni tuz za nim do ch o d zić, aby gdzieś
nie zabrnęło i psy nie rozszarpały.

Strzelcy, do polow ania na dzika u ży ci, m aią


bydz' dośw iadczeni i nie tchórze. Inaczey, kto iest
niepew nym swego strz a łu , lub gdyby postać w y—
m ykaiącego się odyńca łatw o przerażała i na niepe­
w ny strzał przypraw ić m ogła- życzyłbym takiem u
stawać tylko przy dobrym m yśliw ym , któryby
błąd nieśw iadom ego p o p raw ił i zw ierza zza linii
obław y nie w ypuścił. Ż eby strzał do dzika b y ł p e -
w ny, należy obierać fuzyą zasadną i z pew nym
zam kiem , a naylepieyby b yło zamiast strzelby u -
zywać sztućca, pieńkiem nabitego. W czasie strzału,
zeby się nie narazić na p rzy p ad k i, często w o b ła -
wie zdarzające się, nie należy strzelać do dzika po
Inni obławncy przeciw ludziom, ani też na sztych , a
raczey w bok przedniey łopatki: strzał bowiem
na sztych, nayczęsciey bywa chybiony, a choćby
był i trafiony, to zawsze w tym impecie pieniek lub
kula ześlizga się po sczeeinie, i dzika bynaymniey
nie przeszywa a tylko szarpnięciem tern rozdrażnia,
i dla Strzelca robi niebezpiecznym, bo się prosto
wtedy do niego rzuca. Lecz, żc dzik zwykle bieży
w linii prostey, w tedy od niego iedynem będzie
schronieniem zemknąć prędko w którąkolwiek stro­
nę, albo gdy nie będzie iuż czasu przypasdz brzu­
chem i twarzą do ziemi. Ten ostatni ratunek nay-
lepiey się udaie, gdy dzik będzie stary i kły więccy
w górę zakrzywione.'

Ponieważ naypierwey się porywra maciora lub


odyniec kilkoletni od stada, i broniąc siniało war­
chlaki na wstępie psy płata, albo uszedłszy znaczną
przestrzeli po kniei, opiera się o grube drzewo lub
wywrót i kogo natrafi śmiertelnie kaleczy, dla uni-
kmenia wuęc tego, żeby naprzód psów gończych i
rzadszych nie narazić na stratę, w ypusczać kundlów,
a pozniey dopiero gończych luli silnych chartówy
wtenczas doieżdzacze, a nawet i kilku strzelców tuż
za psami postępuiąc, co nayw ięcey trąbić i nakrzyki-
wa ć h u z ! h a l uh a, h a l powinni. Skoro psy poczną
się zbliżać i zw ierza m ordow ać, podchodzić także
natychm iast należy do dzika lecz z ostrożnością, aby
nie bydz od niego postrzeżonym . Dla tego stanąć
na w yw rocie lub na pniu na parę łokci w ysokim i
strzałem w net ugodzić, luh rohatyną ostrą i k o ń -
czatą podbiegłszy przeszyć. O strożność ta nieodbieie
m a bydz zachow ana: albow iem dzik postrzegłszy
człow ieka zblizaiącego się porzuca psy a napada na
n ieg o , a te m w ię c e y p o strzale iiescze spudłow anym .
D la tego nie ieden doiezdżacz bez dośw iadczenia,
albo niebezpiecznie byw a od dzika skaleczony, lub
i życiem naw et przypłaca g).
Z eby na w stępie polow ania rozróżnić samca od
samicy, uwrażać należy: że pierw szy w biegu trzym a
ogon zakręcony nakształt ty rb u sz o n u , ostatnia zaś
zawsze w d ó ł spusczony, oraz całą tuszę ma grubszą
i nie tyle iest czarney maści ile pospolicie samiec.

g) P. A ugust Desgraviers K oniuszy i ło w czy ieneralny xiążęcia


C o n ti, w d ziele sw em pod tytu łem le p a r f a i t ch asseu r a P a ­
ris 1810, n a s tr o n ic y 218 w sp om in a, że poluiąc na dziki ze
sw y m p rzy ia cielem , który ch ociaż okazyw ał się w ielk im m y­
śliw y m , iednak w iększym b y ł czcicielem A polina n iżeli D y -
any. Jednego razu w lasacli F rancyi p ołu d n iow ey tak na­
zw an ych L e p r e de B a s p r e , m ia ł nayw iększy przestrach od
w yśled zon ego czteroletniego od yń ca, le c z przy ciągłehn zach ę­
caniu p sów i dobrem kierowaniu w yż w spom n ion ego ło w czeg o ,
do tego odyńca przestraszony sczęśliw ie strzał w ym ierzył i
na in ieyscu go p o ło ż y ł.
Z warchlakami lub dwu roczniakami w polowa­
niu nic będzie żadney obawy, bo le nie maiąc la -
kiey siły, nie maią isrogosci* łatw o tez mogą bydz
usczwane lub postrzelone. Nadto i gończe nie maią
takiego strachu ile do starego, a przyte'm warchlak
kilka razy w ostępie okłada nim zostanie spolowany.
Na starych zas i dorosłych dzików , oprócz ostro­
żności wyżey pomienionycli, aby polowanie po­
w iodło się pomyślnie, iak się w yzey rzekło, potrzeba
sieci albo znaczney liczby dobrych psów i do nich
doświadczonych doieżdżaczów", których cała dziel­
ność zależy od ustawicznego zagrzewania psów i za
niemi postępowania bez przerwy. Przyte'm choć
dziki uw ikłane byłyby w sieci, ludzie iednak maią
mieć dobre osczepy, a myśliwi opatrzeni wr dobrą
broń i dobrze strzelaiącyr.

Po ubiciu dzika, wedle wszelkich praw ideł i


doświadczenia myśliwych, wraz mu oderznąć części
rodzayne, bo inaezey zepsułaby się cała zw ierzyna i
nabrałaby nieprzyiemnego sinaku, sczególmey latem.
Dobyte z dzika patrocby dadż psom za o d pra w ę,
i eiekącą ze zwierza iucbę polizać: przez co psy
nadal się zapraw iaią, i będą odważnieysze.

Po skończonych tych ło w ach , wraz psy opa­


trzyć, lekko ranionych na mieyseu w pdą zimną
obm yć i w ódką rany zalać. M oeniey ranionych do
dom u odw iesdz i rychłego starania, lak w T om ie I.
lego łow iectw a opisano, dołożyć.

W e Francyi wyśledzają dzików w kniei za po ­


m ocą psa tropow ego , a poz'niey docieraią go d o -
ieżdżacze konno z gończem i, lub obsadzają silnem i
chartam i. Polow anie tak gw ałtow ne z gończem i
p a /fo r c e iest pracow ite , dobrey psiarni i do­
św iadczonych doieżdżaczów w ym agające; przeto
u nas nie może m iećm ieysca: sczególniey, ze rzadki
teraz u nas ten zw ierz , przem ieśzkiw a w w ielkich
lasach nayczęsciey nieprzebytych na konin.

Nie m ogę tu nie nam icnić daw nego polow ania


strażników leśnych, gaiow cm i teraz zwanych. D a -
w niey, choć wiele było_zw ierza w litew skich lasach,
zawsze iednak były praw a k ró lew sk ie, iako też
zakazy od dw oru. G aiow i pod postacią strzelania
Wilków i lisó w , stawiali zręby z otw orem przeci­
w ko niw ie zasiewaney z b o ż em , żeby zręby nie o d ­
straszały zw ierza, zew nątrz i w ew nątrz obstaw iali
iedliną. D zik i, uczęsczaiąc do zboża latem , pozo­
staw ały w tym ostępie i na iesień. Po zam rozkach,
gdy o żywność dla nich tru d n o , ci gaiow i rozrzu­
cali żyto zlekka w y m łó co n e , na kroków kilka­
dziesiąt az do samego zrębu: we drzw iach zas' i
6 *
•wewnątrz zrębu, gdy przynętę dziki odwiedziły,'przy­
prawiano do niego d rzw i, i zaczaiwszy się w nocy
za pomocą sznura na przynęcie dzików razem sztuk
kilka albo i więcey zamykano i zabiiano. Zeby
ten zwyczay z osczędnoscią b y ł powtarzany, nie
byłby naganny: bo możnaby było także powybiiać,
które niezdatne na p łó d , lub przydatne do użytku.
Lecz, któryżby z nieb m iał tyle spokoynego ducha,
złowionego zwierza wypusczać ? Takie zręby do­
mniemane dla ubiiania szkodliwych wilków, długo
trw ać musiały, nim się na nich niepoznano i nie-
zabroniono.

Jednak ciż leśnicy, nałogiem i korzystnoseią


zapraw ieni, nie przestali odtąd nadużywać ubiiania
pożytcczney zwierzyny. Zamiast zrębów wyzey
wym ienionych, na niwie zbożem zasianey, albo po
zamrozkach w lesie na niskich mieysęach osoką
p o ro sły ch , do którey się dziki dokopuią i iedzą,
stawiać poczęli połatki na drzewne lub budy na
ziem i, i wr niey zaczaiwszy się ubiiać dzików. P o ­
strzegać teraz pilnie należy, aby wszelkiego rodzaiu
samołowki lub przysady, pod żadnym pozorem
bez wiedzy właściciela lasu nie były stawiane, bo
inaczey dziki rzadkie w naszych kniejach zupełnie
będą wytępione.
°CE

R O Z D Z I A Ł V.

O ZW IER ZĘTAC H SPOKOYNYCII NALEŻĄCYCH DO

MAŁEGO POLO W AN IA.

Z a ią c Lepus, (Lievre).

Zaiąc pom im o chyży D ieg, dobry słu c h i


w czesne pow ikłanie tro p ó w , staie się iednak
nayczęsciey ofiarą nie tylko ludzi ze strzelbą i psów ,
ale tez ptaków drapieżnych. Z w ierzęta naw et, które
nie m ogąc dogonić czynią nań zasadzki i gdyby
przy tylu iego nicprzyiaciołach nie rozpładzało li­
czne p rzyrodzenie, by łb y iuz daw no do sczęlu
w ytępiony.

D w ie odm iany zaiąca p o d nazw iskiem szaraków


i b /e la k ó w , u m yśliw ych są znaiom e. Pierw szy
licznie w całey Polsce i L itw ie się z n a y d u ie , iest
w iększy, rzezwieyszy * latem grzbiet ma szary z czar­
nym pom ieszany, podbrzusze i końce nóg czerw o­
naw e ; zim ą zas grzbiet iego srebrzysto czarny,
podbrzusze i w ew nątrz częsc nóg b ia łe ; uszy zna­
cznie d łu g ie , w biegu lezą na g rzb iecie, a gdy sie­
d z i, podnosząc kiertue w tę stronę w k tó rey sze-
86 °^ |
lesl choćby liaym nieyszy słyszy; przednie skoki
k ró tk ie , tylne zaś dw a razy dłuższe. Jest on n a y -
boiaziiw szy ze zw ierząt; m ieszka w brzegach lasu,
a nayczęsciey w p o lu , na zer w ychodzi pospolicie
w nocy, karmi się m io d em zbożem , sczcgólniey
lu b i obeszły g ro c h , pszenicę i owies. Po zebra­
niu z p o la, przechodzi do zaoranego u g o ru , nay—
częsciey do pola zasianego ozime'm zbozem. Pod­
czas głu ch cy ie sie n i, toiest gdy liście z drzew opa­
d n ą , albo się przenosi do lasów iglanych, albo się
iescze trzym a w polu. Zim ą w nocy szukaiąc po ­
żyw ienia zabłąkiw asię do o grodów , sto d ó ł ze zbo­
z e m , a przede dniem pow raca w p o le , i pod pa­
górkiem lub w krzaku kładzie się na tylnych sko­
k a c h , a na prz,ednich głow ę opiera przeciw ko kie­
runkowo w ia tru , i słu c h y p rzy tu la, a tak n ay -
m m eyszy szelest z wdatrem w słu ch m u d o c h o d z i, i
tenże w iatr nie W ieieprzeciw w ło so w i, lecz ow szem
z kierunkiem lego. G dy zaiąc śp i, oczu nie zm ro­
żą , a tylko b łonką przezroczystą zaciąga, i zawrsze
lest do biegu gotow y; leży iednak i cały dzień
w łożysku, gdy go kto nie spłoszy.

D rugi g atu n ek , bielakiem nazwany, w Polsce


zupełnie nieznaiom y, w Litw ie licznie postrzegać się
daie w lasach iglanych i osikow ych, a na B iałey
R usi naywięcey się znayduie. M meyszy 011 iest od
p o p rz e d z a ją c e g o , nie tyle p rę d k i w b ie g u , latem
g rz b ie t szary, p o d b rz u sz e b ia łe , na zim ę zas zu ­
p e łn ie b ielcie. Z e w czesh ey te d y b iało ści nasi m y ­
śliw i zap o w iad aią p rę d k ą z im ę , a n iep rę d k ie szarze­
n ie o p o zn io n ą w iosnę. K a rm i się p o sp o licie k o rą
z d rz e w i icli p ą c z k a m i; statecznie w lesie p rz e ­
byw a, c h o ć g o n io n y b ę d ą c p s a m i, o k ład a k ilk a
jazy o k o ło ło ży sk a i rz ad k o k ie d y z lasu w y m yka,
nay częsciey w b ieg u sw o im trzy m a się ścieżek i
d ró g . S k o k i ty ln e ' w p ro p o rc y ą p rz e d n ic h d w a
razy d łu ż s z e , ied n ak o d szarak ó w są iescze k ró tsze ,
p rz e to swsow czyli sk o k ó w ta k ic h d aw ać n ie m oże.
JNa tro p a c h p o strze g ać się daią p a z u ry w ięcey r o z -
Iw a rte , a tern sam em i tro p szerszy niżeli u sza­
ra k a , k tó reg o p a z u ry są b a rd z ie y ściśnięte, o s trz e y -
sze i d łu ższe . W ogólności k sz ta łt tro p ó w zaiąca
ty c h o d m ia n , iest p ra w ie ied n o stay n y , a ró żn i się
ty lk o m ięd zy sobą w ielkością. O b. na T ab . II. F ig. 4 .

M iędzy w y liczo n e m i tu d w iem a o d m ian am i m y­


śliw i zn ay d u ią iescze trze cią, z k tó re y zaiace trz y —
m aią się posp o licie s te p ó w , albo w m iey scach p o -
lis ty c h , ło żysko o b ieraią nayczęsciey p rz y kam ie­
n iu , o d czego ie d n i nazywaną h a m ie n n e m i czyli
h a m ie n ia k a m i, a d ru d z y , że siw y m aią k o lo r , si-
w a h a m i. N ie sądzim y ied n ak o d d z ie ln y n ad a w ać
gatunek o d sza rak a , iest 011 ten s a m , ró żn i się
ty lk o , ze statecznie m ieszka wr p o lu , odm iennego
iest k o lo m i lepiey w praw iony do b ieg u , a zatem
nie tylko gończych m o rd u ie , ale naw et i chartów :
ho gdyby te ostatnie nie zabiegały na przełay a
w prostey doganiaiąc linii z trudnością wziąćby
go m ogły. M a on skoki tylne dłuzsze od szaraka,
prędzey za to bieży pod górę a naw et i na ró w n e l u
polu. K arm i się pospolicie roślinam i, sczególniey
m io d e m zbozem. W iększy nayczęsciey byw a od
szaraka i dochodzi do 18 funtów w agi, kiedy sza­
rak w litew skich i b iałoruskich prow incvacli o -
prócz ukrainy, do 10 i i 4 tylko fu n tó w , bielak
zas stary nie w ięcey nad g.

W ogólności sam iec iest m nieyszy ale dłuzszy,


sam ica tłu s tsz a , uszy nie tyle sto iące, i prędzey
się płoszy z legow iska, goniona będąc psam i nie
tak daleko zachodzi, i m niey kluczy.

W szystkie w yliczone tu odm iany zaiąca, w zrok


tak dalece m aią sła b y , ze na sto kroków iuz nie
w idzą przedm iotów sczególniey przeciw ko sobie sto -
iący ch , i dla tego odbiegłszy usiadaią na tylnych sko­
kach , uszy podnoszą dla przysłuchania się w którey
stronie psy się odzyw aią, a posłyszaw szy naym niey-
szy szelest w net się unoszą w stronę. N iedostatek
tego zm ysłu zastąpiło im przyrodzenie słu ch em
89
naydelikatnieyszym, uszy długie i leykowate zdaią
się wiele do tego dopomagać.

Parkocą się zaiące nayczęsciey w m arcu, a nie­


kiedy w lutym , ■wtenczas kilka samców ubiega się
za samicą, która po 3o dniach noszenia rodzi dwoie,
czw oro, a rzadko więccy kociąt, i tych po dw óch
tygodniach przestaie karmie i znow u idzie szukać
samca do dalszego zapłodnienia się. M łode kocięta
daleko od gniazda nie rozchodzą się, i tak mocno
lezą, ze można się hhw o zbliżyć: lecz, że kolor ich
iest podobny do przegniłego lisńia i ziemi, przeto
nie łatwe są do postrzeżenia. Zaiąc prędko się daic
wyhodować i osw7oić, lecz krócey żyie niżeli w7sta­
nie wolności.

Życie zaięcy choć zakreślone do lat 6 i 7, ie-


dnak przy tylu nieprzyiaciołach, przy ciągłcy oba­
wie i ucieczce z niebezpieczeństwem połączoney,
rzadko kiedy tych dochodzą. INadto podlegaią cho­
robom i. zarazie, bywaią lata, że zupełnie rzadki
zaiąc postrzegać się d aie, i po spolow aniu widzieć
można całą skórę w wysypce i płuca zwTrzodo-
waciałe.

Myśliwi i miłosliicy łow iectw a, szukaiący nie­


zmordowanie rozrywki w polowaniu na zaiące,
'ZWrócićby pow inni uw agę, że znaczny pożytek
przynoszą nie ciągnąc bynaym niey za sobą żadney
szkody. N i e należy strzelać icli w iosną bez um iar­
kow ania, a sczcgólniey kiedy są m ałe kocięta.
O trzym uiem y z zaięcy nie tylko dobry i zdrow y
p o k arm , ale i futro icli znaczny użytek w h an d lu
przynosi.

J V y ra z y o za ią cu w ło w iectw ie u żyw a n e.

D o s ia d y w a ć , kiedy zaiąc na m ieyscu zostaie choć słyszy


głosy m yśliw ych.
G a c h , zaiąc samiec, w czasie zaspokoienia p o p ę d u p łc io -
wego.
G ęsty h o t, w mnogiey liczbie znayduiące się zaiące
w kniei.
G łu c h a ie s ie ń , zowie się w tedy, gdy z d rze w liścia opa­
d ły i zaiące tak w ro li p rz y sia d u ią , że ich
ledwie nadiechaw szy w zru szy ć można.
G ra c z , zaiąc stary k tó r y p sy zwodzi.
K ic a ć , biedź p o w o li, m ów iąc o za ią cu, np. zaiąc pokicał.
K i p ić , biedź p r ę d k o , np. k o t w pole pokipił.
K lu c z y ć , tro p w r ó ż n e stro n y m ieszać, np. zaiąc pokluczył.
K n ia ź., tak naśladuią głos duszonego zaiąca, np. kot z ła ­
p an y od charta k r z y k n ą ł h n ia ź k n ia ź.
K o m in e k , su s, p odskok zw ie rz a , np. zaiąc dał kom inka.
K o s m y k , lub O m y k , ogon zaiąca.
K o t, stary zaiąc, kocię kilka miesięcy maiący.
K o tlin a , lub K o to w in a , mieysce gdzie zaiąc spoczyw a.
K o tn a , p łó d nosząca samica.
K o t s a s a , głos doieżdżacza za zaiącem, k tó r y m psy do
gonienia zachęca.
K rzy c ze ć , by dź duszonym od chartów , np. zaiąc k rzy k n ą ł.
M a r c z a k , zaiąc m arcow y, w m a rc u urodzony.
M e t r , zaiąc sLary, tak obrotny, ze go usczw ać trudno.
M ly ń c e m , w k o ł o , czyli k r ą ż ą c , np. zaiąc m ły ńcem u -
cieka.
P a r k a ć s ic , parkocid się , np. zaiąc dogadza popęd o w i
p łcio w em u.
P ła s c z y ć s ic , przy c h y lać się do ziem i, m ó w ią c o zaiacu
k iedy go ptak drapieżny z g ó ry chce sch w y­
tać, np. zaiąc prze d ptakiem pła scz y się.
P rzep aścią, u m k n ą ć , m ów iąc o zw ie rz u , nv. zaiąc p r z e ­
padł.
P r z y s ia d a ć , gdy zaiąc długo w kotlinie zostaie że go
zbliska p odeyśdź można.
P y r s y , czoło zaięcze, np. zaiąc siedzi p y rsam i obrócon y
prze ciw w iatru.
S k o k i, nogi zaiąca.
Ś le p a k , n ie którzy nazywaią zaiąca od słabego iego w zro k u .
Strzyclz s łu c h a m i, ru s z a ć uszami, np. zaiąc strzyże słucham i,
T a rczyca albo p i l i ć , w ło s y zaiąca.
K P ylrzesczaki albo śle p n ie , oczy zaiąca.

P olow anie na zaicf.ce a m ianow icie z gończem i.

Na ylepszy czas do polowania na żalące od po­


łow y września aż do poło w y grudnia. W te d y
zboże z pola z e b ra n e , zaiące me parkoeą się i są
nayprzydatnieysze do użytku. Z im ą zas w ychodzić
na polow anie po p o n o w ie , kiedy śnieg nie głęboki
i w czasie odelgi. W e dni zas m roźne z ostrym
w iatrem połączone, iak dla psów, tak dla ludzi pole
niew ygodne: w tedy bow iem śnieg suchy, nieła­
tw o na nim zapach tropów zostaie: toż samo gdy
gruba iego będzie z w ierzchu skorupa zlodow aciała,
po którey zaiąc z łatw ością zm yka, a pies iako
cięższy, przełam uie się i nogi kaleczy, najgorsze
dla ludzi i psów zostanie pole.

P rz ed w yysciem na p o low anie, uw ażać należy


na k ierunek w iatru. W czasie letnim w ia tr , p o -
w iew aiący z północy, pom yślny czas do ło w ó w
rokuie: przeciw nie zas zimą tenże sam w iatr nie tyle
icst dogodny, rów nież iak i p o łu d n io w y lepiey
służy zimą a niżeli latem . W ogólności w iatr
w sch o d n i i zachodni dla m yśliw ych dobry, bo
w tenczas ziemia w ięcey iest w ilgotna a niżeli sucha,
i zapachy tro p ó w lepiey utrzym uie.

Znaiom osć m ieysca czyli gruntu, na k tórym m am y


p olow ać, także nie pow inna h ydż oboiętną. Choć
ziem ia żyznieysza iest lepsza, lecz gdy ta iest w il­
gotna , czepiaiąc się za nogi zw ierza zapach tro p u
znosi. W m ieyscach piasczystych w ilgoć lepiey
służy niżeli susza. Ziem ia zas roślinam i zarosła
1 ^° 9^ °^
W ogólności lepszą iest a nizeh naga i sucha: ]>o
zaiąc po pow ierzchni iey iednemi tylko skokami
się dotyka, kiedy gdzie są rośliny Lokami o nie
ociera, i wdęcey po sobie zapachu dla psów zostawia.

W ychodząc w pole uważać także należy na


odmianę pogody, loicst: leżeli dcscz pruszy lub
ma ieseze tegoż samego dnia padać; w tedy zaiąc
stary obiera mieysee s u c h e , pod kamień mi lub
wyw rotami d rzew a, między skibami zaoranego
ugoru , na wytrzebach i wr kupy złożonego cliróstu,
lub w dolinach pod w zgórkiem , albo wr brzegu
gęstem zielskiem zarosłym i t. p.

W czasie zimnych iesiennych nocy, gdy się na


mróz zanosi, lub smeg pada, zaiące naywięcey się
trzymaią w brzegach lasu lub zarośli, lub też
W dolinach poro sły ch trawTą nie maiących wilgoci.
Samice w tenczas Avięccy zbliżaią się do ogrodów ,
gum ien, a niżeli w głąb pola.

W iosną, w kw ietniu i w m ain, w ięcey się zaiąc


trzym a w zielonćm zbożu lub wr bliskości iego, i
z tego mieysca nie oddala się aż do zebrania zboża,
i póki bydło do rżyska (ścierni) nie będzie w p u -
sczone. W tenczas rad nierad przenosi się na pola
oziminą zasiane, gdzie bydło nie chodzi, i iego
spokoynosci nie przeszkadza.
W ogólności bielaki, a naw et i szaraki, gdy b y -
waią często w polu od m yśliw ych płoszone, prze­
noszą się do lasu , i z niego te ostatnie w ychodzą
tylko na żer w p o le , bielaki zas ciągle z lasu nie
w ychodzą.

M łodych kociąt szaraków w każdych zaroślach,


sczegóhney liściow ych, znaleźć m ożna, i te gdzie
się raz w ylęgną, z tego mieysca nie o d chodzą, aż
gdy w yrosną i psam i w inną stronę zagnane będą.
Polow anie na m ło d e kocięta iest naynieznosnieysze,
ho słabe ich siły nie dozw alaią w ytrzym ać długiego
i ciągłego biegu , kluczą w ięc i przypadają do ziem i
ustaw icznie , i zdaie się tuż tuż pod nogam i Strzelca.
W ystrzegać się w ięc takich m ieysc zw iedzać: bo
m ło d y c h szkoda, i polow anie nieprzyiem ne dla
m yśliw ego, a sczególniey m ło d y ch psów bałam uci.
Piówmeż dla osczędnosci unikać polow ania na sa­
m ic e , i dla tego w bliskości domówr gospodarskich
i ogrodów nie polować. Praw d a , iż w ielu się skarży
na n ie , iż podczas zim y w ielkie czynią szkody
w ogrodach fruktowTv c li, lecz że takie szkodniki
nayczęsciey zdaleka uczęsczać ,zw ykły i to pospo­
licie stare ćw ik i, kiedy rośliny pokryte głębokim
śniegiem i nie m aią cżadnego dla siebie pokarm u.
Szaraka wr każdym czasie łatw o iest poznać, bo
dłużey przy -wyruszeniu dosiaduie niżeli samica,
gdyz pierw szy więccy m a zaufania w charakterze
m etrow skiego b ie g u , mzeli ta ostatnia.

Zel>y doiezdzacz kieruiąey polow aniem w ięcey


m iał w pam ięci na przyw iedzione tu u w ag i, nie
m iałby potrzeby rokow ać pom yślnego pola, przez
w ypusczenie ze sfory psów m iędzy sw ych nóg do
k n iei, iak to w idzieć m ożna u naszych m yśliw ych.

C hoć niektórzy z m yśliw ych zw ykle do dzie­


sięciu sfor gończych zapusczaią do k n iei, w edle
m ego zdania, w iakieyby to nie b y ło p o rz e , nigdy
w iele psów brać w pole m e należy: ho natrafiwszy
na kilka zaięcy razem , rozchodzą się udzielnie
w rożne strony, i straciw szy trop swego zw ierza
na inny pod h ieg aią, a w tem postrzegłszy odm ianę
tro p u , niechętnie dochodzą a raczey przeszkadzaią,
albo nayczęsciey zatarłszy g o , z trudnością popra­
wić m ogą, i dla tego zamiast ro zry w k i, ranna i
naylepsza godzina nayczęsciey na niczem się kończy.
M meysza zas liczba psow lcpiey się k u p i, lepiey
w ytrzym m e iednostayne gonienie, a zatem i m y -
shw y łatw iey poznaie obrot zaiąca.

Bez zaprzeczenia, ze w iększa liczba psów p rę—


dzey zwierza znayduie i w yrusza, lecz w popra­
wieniu straconego, a naw et i w gonieniu staie się
przeszkodą. N ad cztery, a nayw ięcey sześć sfor
gończycli, w ięcey nie należy do kniei wpusczać:
pom yślne b o g ie m polow anie nie od wielości goń­
czych zalezy, a raczey na kupne'm ich gonieniu i
iednostayney -wszystkich rączości. Bez tego osta­
tniego -warunku, rączsze ieśli się uniosą i od­
pędzą daleko zw ierza, w tyle pozostałe psy znay-
duiąc tro p zatarty, z trudnością b ę d ą m ogły dóyśdz
i ego i popraw ić. Doieżdzacz także przez głos psów
w przodzie b ę d ą c y c h , tylnych słyszeć nie może;
rów nież gdy tylne zw ierza popraw iaią, przed n ie
nie kupiąc się do n ich darem nie okładaią, i przez
to nie będąc pew nym w którey stronie zwierz się
zn ayduie, ani nasczuw ać, ani daley w ycierać kniei
nie m oze. P o w in ien 011 bydz' nieodstępnym tuz
p rzy p sach , i w tedy się tylko odzyw ać i n ak rzy k i-
w a ć , gdy te przestaną gonić lub niechętnie szukać.
K to m a duzą psiarnią, i lubi słyszeć harm oni­
czne granie p só w , dobiera ich zrozm aitem i głosam i.
P ra w d a , ze ta rozm aitość głosów nie tylko m yśli­
w ego baw i u c h o , lecz i dla doiezdżacza n ader dobra,
ho w tenczas ich udzielnie słyszy, k tóry z psów iest
b ałam u t lu b popraw cą li). J e d n a k , ze w ybór taki

b) Ob. Myśliwstwo z Ogary Jana Hrabi Ostroroga woiewody po­


znańskiego. Dziełko to in 12. w i 643 napisane, a p rz edru ­
kowane w Łowiczu 1797 ro k u , zawiera dosyć potrzebnych
wiadomości myśliwskich.
od zbytku i w ielości psów zależy; dosyć zatem
będzie przestać z iednostayncm i głosam i kilka sfor
gończych lecz pracow itych i dow odnych.

Doicżdżacz przyszedłszy do mieysca naznaczo­


nego do polow ania, nim psy rozsforuie i do kniei
zapuści, zwrócić w przód ma uw agę na g runt i całe
położenie tego mieysca. O prócz tego, żeby poznać
kierunek w ia tru , w ystaw i chustkę na pow ietrze,
lub przypatrzy się na pow iew liści na d rzew ie, i po
lakiem dopiero zapew nieniu się , iak się wyżey n a -
m ieniło, zapuści psy do kn iei, da hasło na rogu m y­
śliwskim. , aby wszyscy ze strzelców i m yśliw ców
obierali stanowiska.

Psy zw ykle po w ypusczeniu do k n iei, gdy daw no


były w p o lu , ochoczo rozbieganą się w strony i
w ietrzą, lecz nietrafiaiąc św ieżych tro p ó w , zdarza
się, że długo głosu ich nie słychać. T u niezw y -
czayni i niecierpliw i nivsliw i zw ykli przepow iadać,
że suche lub zbytecznie w ilgotne p o le: in n i, że
zniżył się przeszłey nocy b aro m etr, rokuie gw ał­
towną odm ianę pow ietrza; niektórzy także ze sw ych
obserw acyy pow iadaią, że nów tego dnia przypada,
a w ia d o m o , że zmiana xiężyca tak zw ierza czyni
ociężałym dla w yruszenia go z łożyska, iak i psy
tracą czułość w ęchu. Przeciw nie gdy dośw iadczony
T om II. 7
doieżdżacz lepiey św iadom w ybiegów zaiąca, w ie
d o b rze, ze ten w cześnie p rzed oddaleniem się z zeru,
żeby łacniey zam atwać swe łożysko, kluczy w iele
w różne strony i pow raca tcm iż tropam i- a dla
udania się do upatrzonego łożyska, daie kilka susów
xyzakow atych i dopiero zrzuciw szy się w stronę
kładzie się w łożysku. T aka znaiom ość doieżdżacza
rzetelnie potw ierdza przyczynę, że psy nie zawsze
prędko m ogą rozw ikłać zam atw ane kroki zw ierza
i iego w yruszyć, aż w przeciągu nieiakiegóś czasu
i pilnego docierania w kniei. T u zaraz nie ieden
strzelec wr pom oc dany doieżdżaczow i z drugiey stro­
ny kniei odzyw a się z zapew nieniem , że psy tarzaiąc
się ocieraią o m u raw ę, rokuią w krótce zaiąca i).

Jako nieraz podocłtocony fałszyw ą tą wdesczbą


doieżdżacz, chętm ey w yciera knieię i psy natra­
fiwszy na świeższe tropy zaiąca, poczynaią cliciw iey
szukać, nosem parskać, ogonem ru c łla ć , a coraz
z w iększym zapałem , aż oto i słow ik co nayprędszy

i) Ś m ieszne m n iem an ie n aszy ch d o ieżd żac zó w i s tr z e lc ó w , ze gdy


się psy taczaią ocieraiąc się o m u r a w ę , m aią b y d ż znakiem
p rę d k ie g o w y ru szen ia zw ierza i iu z p ra w ie u tro czo n eg o do
to rb y . P o ch o d zić to raczey m o ż e alb o ze psy daw no niebra'ne
w p o le, alb o w p sia rn i n ieo ch ęd o żn ie u trz y m a n e , albo po w odzie
lu b b ło c ie b ro d z iły , i czu ią św ierzb sk ó ry . N areszcie i pies ta -
k im że p ra w o m m o że ulegać iak i k o ń z up rzęży w y ło ż o n y
zw ykle się ta c z a , a przecięż ż a d n e y w iesczby m e oznacza.
tlo ruszenia, zaczyna się doław iać. D obry doież-
dżacz w czasie tym nie pow inien często nakrzykiw7ać
ani trąbić, boby psów przez to do fałszywego lub
daw nego tro p u zachęcał, a tem samem i m ło d y ch
bałam ucił. P sy z natury chętniey dochodzą za
zaiącem , niżeli za innym zw ierzem , dla tego d o -
ieżdżacz zrzadka się odzywać p o w in ien , a więcey
dla spraw dzenia uważać na piasku lub na w y b ro n o -
w anem p o lu , gdzie kierunek tro p ó w zaięczycli
obrócony, i czy te są świeżo poczynione lub iuż
zw ietrzałe, iak tego na w ybronow anem polu lub
gdzie zasiana qzimina bardzo łatw o m ożna rozeznać
sczególniey z rana kiedy w ilgoć rosy nie oschła.

Po takiem tedy tropieniu i po zapew nieniu się


l
m m ey w ięcey, gdzie lest kierunek zwierza w lego­
w isku będącego, psy zaraz w to mieysce naw ołać,
a gdy te po zw ietrzeniu tropów odzyw ać się poczną,
nakrzykiw ać zrzadka p o p r a w i p r a w ! p ie s k i! h a !
Z darza się nie raz, że kto z m yśliw ych w chodząc
do brzegu lasu spłoszy zaiąca albo znaydzie siedzą­
cego na w yw róconem drzew ie, lub wr m ieyscu w odą
oblanem , na p n iu , albo na kępiuie, pow inien zaraz
psy na gorące łożysko i świeże trojiy w syllabach
na szaraka olot olot p ie s k i zawrołać. Jak n ay p o -
słusznieyszy pies stary i ułożony, tak naypierw ey
przybiega na głos w to mieysce. W tenczas doież-
dżacz resztę psów tam że przyw ołać i tuz za niem i
postępow ać pow inien. Psy pow ziąw szy kota w swe
obroty, okładaią go gorącem i głosy po kniei. G dy
w czasie tym nie trafiłoby się kom u strzelić i psy
odegnały iuż zaiąca z k n iei, albo w uiey iescze
okładaią, m yśliwi pow inni stać na obranem stano­
w isk u , lub gdy zechcą zm ienić, uw ażać maią aby
W bliskości od drugiego nie staw ać, i strzelaiąc do
zw ierza m yśliwego nie trafić, iak przez nieuw agę
w iele z tego przypadków w ynikać zw ykło.

C hoćby wtenczas gończe naydaley odegnały


zaiąca z k n iei, doieżdzacz za niem i tylko ma postę­
po w ać, m yśliw i ciągle zostawTać pow inni na stano­
w iskach tey k n ie i, zkąd zw ierz pierw ey b y ł ruszony.
Zaiąc, gdy bez przerw y będzie od gończych uganiany,
po w szystkich sw ych w ybiegach przym uszony zo­
stanie koniecznie do nich p o w ró cić, a tern prędzey
samica. Bieganie i hasanie za gonionym zaiącem
nieraz nabawda niedośw iadczonych m łodzików , p a ła -
ią c \c h do mysliwrstw a, zapalenia p łu c albo suchot.
Bieganie bow iem takie próbnie w yraźną nieznaiom osć
m ysliw stw a i niepoham ow aną do niego passyą, która
nie tylko nader iest szkodliw a zdrow iu, ale zm ordo­
w anym będąc niepodobna będzie w ytrzym ać celnie
broni w nzasie strzału. M ożna wszakże zm ieniać
swe stanow isko, tylko nie w obszernosei k ilk o -
Ipo 1o 1
wiorsto we y, wyprzedzaiąc psy i gonionego niemi
zaiąca. T en, co tak hiega na polowaniu, często
widzi zwierza, lecz nayczęsciey nie strzela; kiedy
przeciwnie ten, co umie obrać stanowisko, zostanie
przy tey kniei zkąd szarak ruszony, który ile nie
ohieży pola, i nayczęsciey wykradaiąc się od psów
przybiega powoli do tego myśliwego, albo w stronę
iego i przysiaduie, a tem samem ułatw ia m u strzał
bez pracy, którego biegaiący szuka i nie doznawa.

Nieraz się trafia na mieyscacłi polistych lub


zaroślach, że zaiąca daleko przez kilka pól psy
odganiaią, tak, iż ich głosu nie słychać, i doieżdżaca
nie trąbi poiezdnego i psy nie zw ołuie, znakiem
to będzie, że iescze gonią choć z przestankiem. Dla
tego woli zawsze czekać na mieyscu pow rotu
zwierza i psów , które gdy nakoniec dadzą się komu
usłyszeć, choć zdaleka, należy opuścić wszelką ga­
w ędę i przechadzanie się: zaiąc howiem wcześnie
zmykaiąc od psów na myśliwych cichaczem powraca,
i strzelec rzetelnie zaięty swoim obiektem, prędzey
go od innych postrzega i strzela a poz'niey drogich
ostrzega przez wyraz k ra w iu k). Ci, choć posłuszni

k) Przez ten w yraz w L itw ie i in n y c h p o b l i i s z y c h g n h ern iy d o -


ieźd zacze l u b Strzelce ostrzegaią m y ś l i w y c h , ze zwierz n ad—
bie^ a albo psy go na oko w zięły aby staw ali do b r o n i. Ma
on to sam o znaczenie co i p iln u y .

\
wyrazowi tem u , odbiegaią ua stanowiska a przez
ten szelest odstraszaią od siebie zaiąca, i niewidząe
go wypytuią się tylko co to było za zwierzę, i
znowu po raz drugi kluczącego przeciw sobie o d -
płaszaią. Z tego wszystkiego profituie swiadomszy
myśliwiec z drugiey strony kniei zaczaiony, strzela
bowiem naypierwey do niego, lecz gdy nie iest
pewnym ze trafił, odezwać się powinien do blisko
stoiącego myśliwca p iln u y. T en ostrzeżony tein
hasłem , więcey zwrracać będzie uwagę na wszystkie
strony, i postrzegaiąc zaiąca tak mocno postrzelonego,
ze się ledwie zmyka, więcey nie strzela lbynaym niey
nie maiąc pretensyi zostać wykonywaczem tego po-
lowania, nie daie na wiatr proznego w ystrzału, i
nie mogąc go złowdć kolbą nie dobiia a raczey
przyw ołuie psy i doiezdźaczowi zaleca, aby do­
brze docierał kmeię i zwierzyny rozszarpać nie
dozwolił.

INie raz ostatni strzał nabawia sprzeczek między


myśliwymi co pierw ey strzelali do zaiąca, bo wdelu
z nich stara się dow odzić ze trafił, iuz to pokazuiąc
lak zwuerzę przebiegało i w którą stronę strzelany,
a uakomec porów nywa grubość szrotu z zadanemi
zaiącow i strzałami, ^ eb y rozstrzygnąć spór tali małey
wragi, a od poczynaiącycli się bawić mysliwstwem
uważany za wdelki, tedy ten tylko rzetelnie trafił, który
na ostatku strzelił, lub na mieyscu iednym strzałem
położył, albo nakoniec po pierwszym strzale psy
złowiły. Czy nie raz tak się zdarza, ze kilku strze-
laiąc do zaiąca wszyscy clioć z,lekka trafić mogli;
ostatni ieduak strzał choćby był chybiony, iak my­
śliwi mówią przez k o n tu z ją zwierz ubity, zaw7sze
len będzie pierwszym dokonywaczem tego polo­
wania. Jego nakoniec będzie obowiązkiem dadż
hasło krzykiem ubity, i psów w net nawołać w syi-
iabacli zwykle przez myśliwych po ubiciu zwierza
używanych n a - r u - ru - p ie ski! albo się odlrąbić.
Psy wprawione po strzałach i takiein nawoływaniu,
znaią dobrze co ich czeka, chętnie przybiegaią i
farbę kota liżą, z którego w nagrodę ich pracy i dla
zachęcenia do dalszey, następowrać zwykła o d p r a w a .

Odprawę podzielić można na da ną i wziętą.


Pierwsza iest gdy strzelec nieostygłe patrochy ze
zwierza przydrobiwszy nieco chleba da psóm na
zieloney murawie. Tego iednak czynić nie należy
Wr ciągu polowrania, lecz w tedy tylko, gdy się psy
zmorduią i potrzebuią sił pokrzepienia. Odprawa
wzięta 1) zasadza się na tein , aby psom osobliwie
przy pierw szein polowaniu dozwolić zabitą iaką
sztukę zwierzyny, którą ścigały rozedrzeć lub też

1) Sylvan E d. I. W arszawa.
io 4
i pozrzeć, gdyby się prędko nie nadbiegły. Clioe
po takiey odprawie psy zazwyczay lepiey i zapal-
czywiey gonią; iednak nie radziłbym tego czynić
sczególniey z m łodem i psami, gdyż one więceyby
się zaprawiły szarpać i zjadać zwierzynę niżeli icy
ścigać.

K iedy rozległość kniei nie dozw oli słyszeć krzyku


wszystkim strzelcom że zwierz ubity, wtedy się
odtrąbi na rogu myśliwskim. Iiasło to tym potrze—
bnieysze będzie, im się zeclice przeysdż do drngiey
kniei lub ukończyć polow anie: wrtedy to właśnie
wszyscy odezwać się powinni na rogach, aby cały
orszak myśliwców się zgromadził w to mieysce, i
doieżdżacze psów przywołali i posforowali.

Przy odprowadzeniu psów do dom u, lub też


do inney kniei, należy pilnie postrzegać, aby przez
żadną wodę z niemi nie przechodzić, sczególniey
gdy się mocno po wielkiey pracy zmordowały:
przez co mogłyby bydż ochwacone i nadal do pola
niezdatne. Oprócz tego po każdem polowaniu
należy psy opatrzyć, czy który z nich nieokaleczały,
i rany na mieyscu wódką zalać.

Co się dotąd m owiło o polowaniu z iednemi


gońezemi na zaiąca, ściąga się tylko do mieysc
i przesm yków w ięcey zarosłych lasem lub krzew am i.
K nieiezas rów ne i w ięcey poliste albo i stepy, gdzie
śm iało pusczać się m ożna na k o n iu , należeć w ła­
ściwie pow inny cło polow ania z chartam i: gdyż
z iednem i gończem i nie tylko stałoby się dla ludzi
i psów pracow ite, lecz rzadko kiedy byłoby po ­
myślne.
i-

Poniew aż sczwanie z chartam i zwierza staie się


u nas coraz pow szechnieysze, ma w iele za sobą
m iłośników i zaw iera niem ało uw ag i przestróg, a
zatem choć pokrótce tu o nie'111 nam ienim y, a
m ianow icie o zaletach i przyw arach iego, oraz o
zuaiom osciach potrzebnych dla każdego sczwaeza.

P olow anie z ch a rta m i w ogólności.

Polow anie z chartam i w Rossyi sczególniey nad


\

w szelkie inne m yśliwskie sposoby iest przekładane.


T am nie leden nam ieiętny ieżdziec, którego żadne
inne polow anie nie w a b i, pospiesza z zapałem na
hasło doieżdżackiego ro g u , aby się połączyć z ło ­
wcam i dla dośw iadczenia dzielności swego konia
i zręcznego doieżdżania za zw ierzem . G ończe,
naw et i charty na zw oływ anie swego doieżdżacza,
nieraz się zdaią podwaiać swą usilnosć zapowiadając
pew ne i pom yślne łow y. Za pow rotem takich
• łow ców do d o m u , każdemu pomnaża się sczegól-
nieyszy appetyt, m iły odpoczynek po przyiemney
pracy i obfita matcrya do uwag i wesołey rozmowy.

Z apał ten do polowania z chartam i, nie tylko


w Rossy i, lecz i u nas iu z nie lednego co raz więcey
podsyca myśliwego. Polowanie na lisy w Anglii
sczególnieyszym iest obiektem popisów konney
iazdy i rozrywki. W tychto nieiako łow ieckich
turn ieiach , choć nie ieden i karkiem przypłacił
pusczaiąc się śmiało na wyścigi konno przez row y
i zawały; zawsze iednak u nich ta paswa nie
przestaie do tego czasu mieć mieysca. W ypraw a
takich myśliwców tyle bywa czasami liczna, iż
przeszło kilkadziesiąt osób wyieżdża, oprócz d o -
ieżdżaczów i wielkiey zgrai psów i koni. Nie tylko
poluią tam na lisa • z gończemi (p a r fo r c e ) [do
upadłego) ale tez sczuiąc go chartam i, każdy się
ubiega o pierwszeństwo tak, żeby się odznaczyć
od innych dzielnością swego k o n ia, i prędzey do­
ścignąć i usczwać zwierza. Polowanie do upadłego,
byłoby niekiedy i u nas potrzebne, a mianowicie
tam , gdzie małe kuieie rozległem polem są oto­
czone, lub gdzie zgoła me ma lasów , a zwierzęta
po chwastach i zaroślach przebywaią. Ten ieden
przypadek, wyiąwszy polowanie do upadłego nie
zasługuie pochw ały; iest to zguba na psy i konie,
znisczenie p lonu na polach, który częstokroć cale
bogactw o ubogiego rolnika stan o w i, i narażenie
życia ludzkiego na niebezpieczeństw o. D la tego
naw et i polow anie u nas z chartam i nie m ało ma
przeciw ników przeciw ko sobie. N ap rzó d , ze iest
kosztow ne w utrzym aniu znaczney liczby psów ,
k o n i, nie w każdym czasie i w polistyeh tylko
okolicach odbyw ać się może : pow tóre nayczęsciey
nieuw ażny i zapalony p olow nik, z koniem podlega
nayniebezpiecznieyszym przypadkom . N aostatek na
same tylko rącze w biegu z'wicrzęla z chartam i
polow ać m ożna, a pom iędzy niem i oprócz w ilka,
lisa, nie ma żadnego, któryby b y ł szkodliw y W go­
spodarstw ie. Co się zas tycze zaiąca, naynm iey
u nas cenionego, a nnesczącego się zarów no z uży­
teczną zw ierzyną, który iak nie długo opierać się
może chyżosci ch artów , tak w krótkim czasie do
troków łow ca się dostaie. D la tego przy n ieu m ia r-
kow anem kilkogodzinnem naw et polow aniu z char­
tam i i gończem i nieraz rozległą knieię pozbaw iam y
z zaięcy. C hoć w reszcie i uszedłby śm iertelnego
ciosu psów , sczwany iednak będąc kilka razy char­
tam i, słabieie, kaleczcie i niezdatnym zostawszy
uniknąć napaści ptastwa i zw ierząt drapieżnych,
dostaie się im na pastw ę, albo gdzie do inney
kniei zem k n ie, szukaiąc spokoym eyszego przy­
tułku.
Choć przebiegnięte tu zalety i wady sczególniey
z polowania chartami wynikające, są poniekąd
słuszne; iednak dla pogodzenia ohoyga powiemy,
ze każde nadużycie iest złerii: że przez nieum iar-
kowane polowanie sczególniey w niewłaściwym
czasie pozbawiamy nayrozlegleysze knieie z użyte-
czney zwierzyny: że nakoniec większa liczba psów
niżeli potrzeba, nieiednego myśliwego ogołaca z m a-
iątku, a tern bardziey utrzymanie wielkiey zgrai
chartów , do których nie ieden myśliwy, żeby się
lepiey odznaczyć dobrym koniem , drożey przepłaca
za konia Angielskiego, niżeli iego wartość i po­
trzeba: lecz czy nasz polow nik, na kursowym tylko
Angielskim koniu, z wielką zgraią chartów , p o -
myslnemi łow y ukontentowany będzie. Przeciwnie,
niniey niech ma chartów", a dobrze przysczutych,
sam gdy będzie um iał sztukę polownika, przy
dobrych doieżdżaczach, dobrem polu i rozmnożo-
ney zwierzynie, potrafi ścigać lisy, zaiące, z taką
zręcznością na koniu kozackiey rasy, z iaką Anglik
na kursowym sw ym koniu. Przy tak małym przy-<
borze myśliwskim, nie ieden drażliwych nerwów
literat, pędzący całe syye życie w' zamkniętem p o -
w ietrzu, nie byłby przeciwny polowania z char­
tami. Owszem połączyłby się w towarzystwo
łow ców , byleby nie było wyścigów, przesadzania
na koniu row ów i zawałów, na które zaw sze z nay-
■większą pogląda p o g a rd ą , albo ze strachem zdaie
się probow ać. C hoć wr rzeczy samey, taka b r a -
w erya zapalonych i niedośw iadczonych polow ników
a podobnych Ik aro w i, nayczęsciey życiem przy­
płaca*, iednak rozwaga w m łodym człow ieku i
częste ieżdżenie na koniu nie tylko go nie zdradzi,
lecz ochroni od k a le c tw a , i nada w ięcey m ocy
siłom fizycznym , od k tórych i w ładzy um ysłow e
zdaią się zależeć i pomnażać. D la tego clioć w szelki'’
ru c h i praca fizyczna oprócz polow ania, służy dla
w zm ocnienia ciała a razem i um ysłu* iednak po­
low anie z chartam i od m łodości dni używ ane, b ar­
tnie człow ieka na w szelkie zmiany co m om ent
otaczaiącego nas pow ietrza.

G dyby urzędnicy po b io rach , literaci z potrzeby


lub z zam iłow ania nauk bawiący się sedcnteryą,
byli mego z d a n ia , a częsciey wyieżdżali konno,
lub w ychodzili pieszo na p o lo w an ie, każdy w m iarę
sw7cy możności i wre wrłasciw7ym czasie; zapew ne
m niey byliby dręczeni ow7emito hem oroidam i,
w narodzie polskim do naywyższego stopnia fam i-
liynie zasiedlonem i. Nie m am tu potrzeby po­
tw ierdzać mego zdania św iatłem ! radam i n a j­
znam ienitszych lekarzy. Jest ich dosyć przepisano,
lecz na niesczęscie m ało iest spełńiaiących. Ja
zawrsze stałym będąc m iłośnikiem polowania z char—
tam i, starałem się nabierać w te'm -wiadomości i
-wprawy: iakoż w ciągu niejakiego czasu licznie
zostałem obznaiom iony. Sczególniey Sylwan na r.
1820 w W arszaw ie w ydaw any, został m oim n a y -
zaufańszym p rzew o d n ik iem : bo iak w yczerpnął
w szystkie sczegóły w tym p rzedm iocie; tak pra­
w dziw ie w iele mieści w iadom ości potrzebnych dla
każdego polow nika, o k tórych tu i ów dzie obok
m ego opisania zastanawiać się będziem y, a m ia­
now icie :

P rzestroga dla p o lo w n ikó w p r z y z a iy c iu m ło ­


d ych ch a rtó w do p o la i o u kła d a n iu ich
do sczw a n ia zaięcy.

W yieżdżaiąc w pole z c h a rta m i, siadać należy


na konia z praw ey strony, a to dla tego, iżby trz y -
m aiąc za smycz praw ą ręką z teyże strony, m ożna
b y ło charty lepiey oddalać od konia lub zbliżać:
inaczey zas , gdy koń iest niecierpliw y, i charty
snuiąc się około nóg iego często byw aią kaleczone.

Co się tycze do pola tak w układaniu m łodych


chartów iako i do polow ania z n ie m i, tedy w y­
bierać tak ie , któreby było rów ne i o tw arte, przez
to łow cy lepiey dostrzegać mogą uciekającego z w ie -
rza i ścigających chartów . M ieysca bow iem w zg ó -
rzyste lub niskie naywięcey robią przeszkód i n ie -
przy iein n o sci, i częstokroć z koniem narażaią na
niebezpieczne przypadki. O tw arte zas rów niny, nie
maiące trzęsaw isk lub bagnisk, sczególniey w iesieni
kiedy wszystko z pola zebrano, są naylepsze, bo
shniało pusczae się i rozbiedz m ożna na k o n iu , i
w ady cbartów m ło d y ch popraw ić.

Poniew aż zaiące w głuchey iesie n i, toiest kiedy


liście z drzew opadaią, tw ardo dosiaduią w kotlinie,'
tedy naylepiey iest szukać ich z w iatrem . A gdyby
w przypadku łatw o i prędko się pom ykały, w ów czas
trzym ać się przeciw ko w iatru albo z w iatrem b o ­
cznym. G dy się upatryw ać będzie na gruntach
u p raw io n y ch , szukać ich nie w d łu ż ale w poprzek
zagonów , i ile m ożności unikać z m łodem i chartam i
m ieysc zielskiem zarosłych, bo wr n ich zaiące ła ­
tw o się kry ią, a charty iako za tropem niegoniące
obłąkać się mogą.

Przy tern sczwacz także starać się pow inien


w p rzó d upatrzyć zaiąca aniżeli iego charty, dla tego
żeby m ó g ł im wskazać gdzie maią go n ić, i potem
dopiero ich rozsm yczyć i do gonienia zachęcić.
Jeżeli nie zaraz zoczą zaiąca, trzeha z niem i
podiechać bliżey póki nie upatrzą i nie wezm ą na
oko. W tedy czeni prędzey dozw olić im ścigać,
częścią aby od tentenu konia nic u ciek ł, częścią
aby psy na przyszłość od łow ca nie oczekiw ały
pom ocy.

Żeby łatw icy przyuczyć m łode charty do pola,


należy iednego m łodego do dw ócli starych dobrze
do pola u ło żo n y c h , łagodnie z charciętam i obcho­
dzących, posmyczyć iw yieżdżać z niem i na m ieysca
gdzie m ało będzie zaięcy a sczególniey m łodych.
T u chart stary przew odnikiem będzie dla m łodych,
sczwacz m a tylko uważać na ich postępow anie, bez
sczwania i hałasu m niey potrzebnego: przytem nie
należy niem i polow ać w iele, ani często, nie sczuć
z daleka lub zbliska, a naybardziey na sztych. R ów nież
unikać g ru n tu ostrego, śliskiego, m ocno w d e p tu -
iącego się, śniegiem oskornpiałym pokrytego. N ie -
nm iey unikać m ieysc krzakam i i drzew am i zaro­
s ły c h , row am i porzniętych, przez coby się charty
podbiły, zw ierza nie dognały, a męcząc się i oddech
tam uiąc prędko na siłach osłabiałyby, i napotem
zupełnie do pola nie zdatnem i się stały. N ade-
w szystko starać się p o trz e b a, aby pierw sze pole
z m ło d em i chartam i nie było d arem n e, i dla tegoto
nie tylko trzeba w ybierać dobre mieysce a takie
naw et w którem by z pew nością znaleźć można b yło
m łode zaiące. N aylepiey ku tem u posłuży czas
iesienny, gdy pole nie grząskie, ani ostre.
Nadto nie daley sczuć młodemi chartam i, iak
W odległości 5 0 -6 o k ro k ó w : albowiem skoro cliart
m łody kilka razy, w znaczney odległości wzruszo­
nego żaląca z całem natężeniem sił nie dogoni,
straci poiniey ochotę i s'cigae nie zechce. Niemniey
strzedz się sczuć zaiąca upatrzonego w łożysku
zbliska, Iepiey go w przód spłoszyć i pomknionego
dopiero przysczwać: nayzręczniey bowiem to się
udaie, gdy zaiąc będzie przemykał w którąkolwiek
stronę przeciw sczwaczowi, iak niektórzy mówią na
p o łe ć m). W tenczas chart postrzegłszy tak zmy­
kającego, póydzie na przełay i łatwo go doścignie.
Paki chart co na przełay czyli w przód zabiega iest
naylepszy. Na sztych zas naygorzey sezwać, i
rzadko kiedy się udaie złowić zwierza, bo psy
uniosą się w inną stronę od niego, i nim się znowu
skieruią, zaiąc tym czasem da kilka susów , i uciec
potrafi. Nadcwszyslko choćby charty były nayle-
piey ułożone do pola, kilka smyczów razem nie
spusczać, bo iedne drugim będą prędzey prze­
szkodą niżeli pomocą.

Skoro iuż charty młode ze starym przyuczą się


wspólnie i rączo gonić, gdy zaiąca młodego choćby
kom inka zrobił nie przesadzą i złapać potrafią-

in) Wy raz te n n s c z w a c z ó w l i t e w s k i c h oznacza b ok i u zaiąca.

T om II, 8
w tedy można ie na stare zaiące poprow adzić, do
gonienia i złapania który cli większey uśilnosci
potrzeba. A gdy starych zaięcy dobrze gonić nauczą
się, w tedy należy ich sam ych bez nauczyciela d o ­
św iadczać, toiest w ychodzić w pole bez starego
charta j lecz z razu na m ło d e , a potem na stare
zaiące. O prócz tego do sezw auia zaięcy, w ybiera
się dla m łodych chartów p o le , nie cławno zaorane
i up raw io n e, pole zas ostrzeysze pow inno się zo­
stawiać na pozniey. Jeżeliby polow anie odbyw ało
* się z kilką smyczy chartów m ło d y ch lub sta­
ry ch , tedy w p rzó d icli porozstaw iać na polu, w ró ­
żnych p u n k tac h , a pozniey w ypusczać po iedney
smyczy do przysczucia n). T oż samo się uważa
przy upatryw aniu zaięcy w polu. G dy m iłośnicy
polow ania iedną tylko smyczą sczuć zechcą, na
ten czas co ią prow adzi znaydow ać się będzie w e
srz o d k u , inni zas iechać konno po obu stronach
W rów ney liczbie i odległości. M aiąc z a s' dw ie
smyczy, iechać z niem i na skrzydłach a w e srzodku
pom iędzy niem i orszak łowców' w linii postępow ać
pow inien. W tedy każdy iezdziec pilnie przed sobą
po w szystkich stronach u w a ż a , aby nie tylko w z ru -
szoi yeli, ale i w kotlinie dosiaduiących zaięcy

u) S m y cz c h a r tó w n ie w sz ę d z ie ie st ie d n a k o w a , na P o d o lu i
w w ie lu in n y c h m ie y s c a c h , na ie d n ę s m y c z b io r ą 3 . ch a rty
a n ie k tó r z y 2. ty lk o .
nie przesicpił. W lakiem postępow aniu, żeby się
lep ie j sczwacze z polow nikam i mogli porozum ieć,
leden z nich postrzegłszy zm ykającego, albo i
w kotlinie siedzącego zaiąca odezwać się pow inien
do pobliższego, a h y zlia albo p iln u j, który charty
prow adzi, lub z niem i na przesm yku stoi, aby
ie rozsm yczył i postrzeżonego zw ierzęcia posczub
Jeżeliby nakom ec odlegle m iędzy sobą polow nicy
Stali, i odgłos ich nie by łb y łatw o słyszany; tedy
odw ołać się m ożna odgłosem rogu m yśliwskiego,
aby poblizszy z nieb czem prędzey z chartam i
przybył. Ostrożność ta tym potrzeb n iejszą się staic,
im zam iarem będzie dłuższego polow ania, i żeby
nie m ordow ać darem nie psów i bydż gotow ym
z chartam i do przysczucia lub popraw ienia iuż
m %
sczWanego zaiąca. Przytem sczwacz przybyw ający
do takiey pom ocy, pow inien zw olna podieżdżać,
i niezbyt blisko, aby zaiąc z obaw y tentenu konia
prędzey nie pom knął.

Podczas w ielkiego polow ania, pospolicie iedzie


konno polow m k w tyle za orszakiem , aby m ógł,
czy to odgłosem rogu m yśliw skiego, lub też na­
w oływ aniem , sczwaczami kierować. S czw acz, co
swoię smycz w y p u śc ił, nie pow inien nigdy ani
zaiąca, ani psów z oczu spusczać, owszem tuż
zaraz pospieszać im na pom oc. Pom oc ta tym p o -
8*
trzebnieyszą b ęd zie, im zaiąc dostać się zechce
Wr k rzak i, albo pomiędzy zielska się ukryć. W p rze-
ciwnym razie, bez pomocy zaiąc upatrzywszy spo­
sobność wymknie się przed psam i, które napróżno
biegaiąc do k o la, pomęczyłyby się skoroby ścigany
zaiąc uciekł, lub usczwrany został, charty natych­
miast na smycz pobrać należy, aby biegaiąc nie
natrafiły na innego zaiąca i nie zgoniły się. Nie
należy bowiem nigdy, zwłascza m łodem i chartami
długo wTiednym dniu polow ać, ieżeli chcemy, aby
one przez długi czas dobrze nam służyły. Dla
tego iedną smyczą, chociażby psy były naylcpsze,
nie powinniśmy na dzień więeey nad trzy, lub pięć
usczuć zaięcy. Starać się przytem , żeby ostatnie
sczwanie było pom yślne, gdyż to iedyny będzie
sposób utrzymania chartów wr dobrem o sobie ro­
zum ieniu, i dla tego ieżeliby ostatnie sczwanie nie
udało się , potrzebaby poprowadzić psy na m łodego
zaiąca, i w iak naybliższey odległości posczuć, aby
go łatwo doścignąć mogły. Sczwanie bezskuteczne
zdarza się zazwyczay poluiąc na stare g a ch y
(ćwiki), które osobliwie gdy w pozney iesieni po
zasiewrach żeruią, odznaczaią się sczególnieyszą
szybkością w biegu i obrotam i, tak, iż nieraz nawet
od naylepszych psów uchodzą. I dla tego pamiętać
wypada, aby ich nigdy me sczw7ać zdaleka, ieżeli
chcemy uniknąć bezskutecznych łowrów. Złe także
p o le , albo tak ie , do którego psy now o nabyte nie są
przyzw yczaione, zrządza bezskuteczne polowanie.
W ogólności bezskuteczne sczw anie, nie tylko dla
m ło d y c h , lecz i dla starych dobrze ułożonych
psów iest szkodliwe. Pierw sze nie nabędą nigdy
tym sposobem dosyć ognia i z a p a łu ; drugie zaś
zwolna chęć do gonienia tracąc, stać się m ogą
bardzo m iernerni. I dla tego w łaśnie nie należa­
ło b y nigdy żadnego polow ania na bezskutecznemu
kończyć sczwaniu.

Jednak gdy pole d o b re , a charty rącze i w pra­


w n e , zaiąc n ie ła tw o uysdz'trafi, chyba w przypadku,
gdy stare ć w ik i, róznem i obroty i susy, w padaiąc
w zielska gęsto p o ro słe , lub ogrody, uszły!>y i
chartów w iele utru d ziły b y : sczcgóhńey gdy kilka
iuz razy bezskutecznie gnały. Nieraz się trafia, ze
stary zaiąc w prędkim sw ym b ieg u , gdy go psy
iuz maią doścignąć, nagle się zatrzym uięji przypada
do ziem i, charty zaś nie m ogąc się iuz w strzym ać
w swym zapędzie, przesadzaią przez n ie g o , a on
tym czasem zwraca się i daJey zmyka. C hoć także
zaiące m łodziki bywaią niekiedy truduem i do
złow ienia, ho w ytrw ale i rączo biegną • fednak
gdy smycz chartów dobra w gonieniu, nierozdzielnie
i blisko siebie zostaie, pom im o naw et susy i przy­
padania. do ziemi zaiąca, potrafi go prędko dotrzeć. 4
118

Nieraz, się przy trafiaj ze stary ćw ik kilk ą iuż


\ /
c h a rtó w sczw auy, w id ząc się od n ic h zldiska
n a p a sto w a n y m , u d aie się d o ostatniego i g w a łto ­
w n eg o sk o k u w g ó rę , o d m y śliw y ch k o m i n k i e m
zw anego, ie d n a k -g d y c h a rty d o b r e , na p o w ie trz u
go złow ią-

S k o ro doieżdżacz p o s trz e ż e , źe c h a rty m aią inż


zło w ić zaiąca, p o w in ie n n a ty c h m ia st d o iecliać , a
g d y p o rw ą zd o b y cz zeskoczyć z konia i w slrz y n m iąc
° d iey p o sz a rp a n ia , s ło w e m n i e rusz, odebrać.
Bo gdyby nie p rę d k o n a d b ie g ł i c h a rty m ło d e
p o sz a rp a ły b y kilka razy sw ą z d o b y c z , z w ielk ą 11a -
p o te m tru d n o śc ią p rz y sz ło b y o d tego ich o d z w y ­
czaić. M yśliw y p o w in ie n bydz' w tey m ierz e b ard zo
su ro w y , staraiąc się nayinnieyszą do tey w ady
sk ło n n o ść w c h a rta c h na u czy n k u p o sk ro m ić , a p o
u k a ra n iu w ziąć zaraz 11a sm y cz, gdyż inaczey u k a -
ra n y p i e s , bo iąc się p o w tó rn e y kary, uiąćb y się nie
d a ł , a tę m b a rd z ie y u p o rczy w y . D o b rz e u ło ż o n e
c h a rty , zw y k le doścignąw szy zaiąca u d u sz ą go : ale
p o sz a rp a ć , a te h i b a rd z ie y pozrzeć nie o dw ażą się,
c h o ć b y n aw et m e zaraz za n iem i m yśliw y p rz y b y ł.
A le g d y c h o ć ie d e n p o m ięd zy n iem i b ęd zie n ie -
wrstrzem ięz'liw y, in n i iego tow arzy sze o b o iętn em i
św iadkam i nie b ę d ą , k ażdy z n ic h starać się b ęd z ie
natenczas m ieć u d z ia ł ro zszarp an ey zdobyrczy.
Dla zaradzenia tey nieprzyzwroitosci, w ielu m y—
śliwy cli radzi układać iednego charta na z a s ta w c e ,
u N iem ców H e t ter v. C h in n e r zwanego. T en
iakohy m aiąc przew agę nad inuehii psam i, zdobycz
z ło w io n ą , póki nie przybędzie m yśliwy, poszarpać
nic dozwoli. L e c z , ze nie raz pom im o wszelkie
starania naydosV* iadczeriszego sczwracza, próżne były
usiłow ania w ułożeniu na ten cel charta któryby
z natury iuż nie o d eb rał odpow iedney skłonności.
Z tego się okazuie, że pies nie przez ułożenie
strzeże zw ierzyny od poszarpania, lecz nayczęsciey
niedozw alaiąc innym p so m , kładzie się na niey i
sam nie ruszy, i innym nie d a ie , iak to w idzim y
wr dobrym ogarze, Jakkolw iek b ą d z , z natury lub
przez u ło że n ie, doprow adzony chart do tey cnoty,
na sczególne u m yśliwego pow inien zasługiw ać
W zględy: gdyż rz e te ln ie , w y g o d n ie, z nim będzie
polow ać p ieszo , a tern bardziey na k o n iu , zaw7sze
doścignięta zw ierzyna zostanie cała od poszarpania
innych psów .

O prócz tego myśliw i nie będąc w stanie smyczy


chartów utrzym ać, sczególnicy w7 m ieście m ieszka-
iący, p rz e to , żeby W w olnym czasie od zatrudnień
m ogli m ieć rozryw kę w przysczuciu zaięcy, lub
lisów , staraią się układać charta tro p o w eg o . C hart
taki, obok sczwaeza biegnie w o ln o , po brzegach
zarośli k rzak ó w , i wietrzy po tropach zw ierza, a
posłyszaw szy go ściga. Sczwacz na ten raz pilnie
tylko uw aża, aby od niego zdobycz odebrać, i daley
na inny przesm yk, gdzie w idzi w ięcey tropów
zw ierzęcych, naprow adzić. D la tego polow anie
z iednym chartem tro p o w y m , nayczęściey w' po­
czątkach zim y po ponow ie zw ykło się odbywrać.

C hart tropow y, gdy iest dobry, poiedynczo ściga


zw ie rz a , a tak icdnego psa bywra d o sy ć, od niego
to zbliska, lub z daleka zwierz spłoszony^ nie łatw o
u c h o d z i, a tern bardziey gdy będzie w praw ny i
dobrze ułożony. U kładanie takiego psa nie w iele
u tru d n ia , i m ało kosztuie dla m yśliw ego, tak
w czasie ponow y na upatrzone zaiące lub lisy
naylepsze. Z eby chart tropow^y do układania b y ł
zdatny, w ybierać takiego, któryby iescze przed
układaniem w p olu w ie trz y ł, i po tro p ach sam
chętnie dochodził. N adto lak poiedynczo ściga
zw ierza, tak pow inien bydz składu zw innego i
silnego. Z eby się tego rodzaiu chart nie zniechęcił,
luli nie p o d e rw a ł, nie należy nim w ięcey sczwać
na dzień nad dw a lub trzy zaiące. P rzytem za
kazdein uśczw am em pochlebić m u należy i zesm y—
cz ^ć , dla tego, izby na przypadek zaiąc wr tym czasie
m iał w ym knąć, me dozwala s ię , aby go bez roz—
smyczenia ścigał.
N iektórzy m yśliw i ganią, kiedy chartom daią się
patrochy zaięcze na o d p raw ę , sądząc, że przez to
uczą się one zdobycz rozdzierać. Inni zas utrzym ują
p rz e c iw n ie , ze psy dostawszy odpraw y, cheiw iey
potem i zapalczywiey gonią: radzą ty lk o , aby nie
na tem m ieyscu gdzie zdobycz dogoniły, ale opodal,
przynaym niey o sto kroków tę im odpraw ę rozdadz',
albo lcj)iey iesczc rozdadz ią w tem m ieyscu, z któ­
rego gonić poczęły. D ośw iadczenie iednak prze­
konyw a, ze to ostatnie m niem anie bynaym niey nie
psuie c h a rtó w , owszem lepiey ich w praw ia do
ścigania zdobyczy: bo chart kiedy ściga z'yvierza, to
nie w tey nadziei, aby ro b ił przysługę sczwaczowi,
lecz żeby się nią sam nasycił* dla tego choć cząstka
z nicy u d z ie lo n a , nada większego psu zapału a tym
czasem dla m yśliwego pom yślne przysczucie.

O prócz pom ienionycli tu sczegółów polow ania


wyższego na zaiące z psam i, są iescze inne nie­
rów nie łatw ieysze i każdem u w ykonyw ać się m o ­
gące, a m ianow icie.

S trzelan ie zaięcy z naganiariką.

Polow anie to we Francyi i N iem czech zwykle się


odbyw a za pom ocą ludzi opatrzonych w gruchotki
i kiie, które w rzaskiem i łoskotem zagarniętych
zwierząt z galów i zarośli §pedżaią na rozstawionych
Strzelców. Albo zamiast naganiaczów knieia się o b -
stawi małemi sieciami i wpędzonych zaięcy żywcem
łow i. W pierwszym i drugim razie, gdzie zaiące są
gęste, polowanie to bywa przyiemue i pomyślne:
albowiem gdyby się i me zdarzyło co w pierwszey
nagamance znalezć, zaymować można inne bliższe
mioty i daley lak wyżey pomieniono postępować.

U p a tryw a n ie zaięcy w polu.

Upatrywanie zaięcy na zasadzie w brzegach lasu


łub podeyscie do nich, odbywać się powinno w ie ­
zieni na rum ozimego zboża, me zaś wiosną na
zieleninach iarzynnycli. W ted y bowiem samice są
kotue albo karmią su e kocięta, i z ubitego zaiąca
więeey szkody niż pożytku otrzymamy: bo zwie­
rzyna nie iesl dobra, skórka ani na futro, ani ka~
pelusznikom nie iest tak przydatna iak w iesieni,

Do upatrywania zaięcy lepiey wychodzić przede


dniem lescze lub po zachodzie słońca o) w ychodzić
z wyżtcm lub gończym wr pole, między gaie,
zarosłe, a zawsze uważać pilnie pod Wzgórkami,

o) Kiedy się naypierwsza pokaże gwiazda nutricyą zw a n a, w ted y


Zwierzęta wstaią z łożyska sw ego i na żer wych od zą.
krzakami i na polu navczęsciey zaora nem , a lak,
poslrzedz go można przyczaionego w łożysku między
brózdy, lub pasącego się na runi żytniey, Isdż zas'
zawsze przeciw w iatru, wpatruiąc się przed sobą
na obiedwie strony: gdyż zaiąc zwykle siada głow ą
przeciw w iatru, tylne skoki seisle pod sobą układa
i cały udziec do ziemi przyciska; dla tego przeciw"
wiatru czyli z tyłu zaiąca rzadko kiedy zoczyć można,
a nayłatwiey zas z przodu przeciw p y r sam (czoła),

Zaiąc łożysko sobie obiera nayęzęsciey w dolinie,


pochyłości, łub przy kamieniu: zaw sze głow ę prze­
ciw w iatru na przednich skokach opiera, a tak
w iatr mu przeciw w łosu nie w ieie, lecz z kierun­
kiem iego. JNadto na naymnieyszy szelest, i zawsze
od napastnika do zemknięcia gotowy. kV iesieni
głuehey mocniey iednak dosiaduie niżeli wiosną,
i blisko podeysdż pozwroli,

Jakkolwiek postrzegłszy zaiąca nie isdż prosto


do niego, lecz krążąc około tego mieysea i bez
zastanawiania się aż do mety własciw ey strzału,
jeżeli się nic uda na micyscu go położyć, a tylko
postrzelić, spuscić gończego ze sfory i za nim do­
chodzić póki go me złow i, lub drugi raz nie ułatw i
strzelenia. Z tego względu gończy na sforze przy
myśliwym ma bydż nieodstępnym towarzyszem.
O prócz upatryw ania m ożna w iesieni przy w z e -
*

szłem życic w brzegu lasu , lub zaroślach zasiesdż


przeciw w iatru i w ychodzącego na zer lub p o w ra -
' caiącego do lasu strzelać.

T ro p ien ie czyli w yśled zen ie za ięcy p o p o r oazy.

Co się tycze tropienia zaięcy, to iedna tylko


zim owa pora w czasie ponow y ma mieysce. O dy
śnieg z w ieczora spadnie i będzie w ilgotny, naza-
iutrz rano wyysdz w pole do tropienia zaięcy, uw a­
żać tylko potrzeba iego kluczenie, które przy o d e y -
s'ciu do łożyska byw aią niekiedy po d w ó yn e i po~
tróyne. P ie rw sz e , gdy zaiąc pow raca na dzienny
spoczynek, uchodzi nieiakąs p rzestrzeń , w ty ł się
cofa i tem iż krokam i lub nieco w stronę daley
przebiega. O statnie zas, gdy do trzech razy w ie -
dnem m ieyscu lub coraz w innem nakluczy, i daley
nim łożysko o b ierze, podobne w ykręty pow tarza,
a stanąwszy potem na tylnych skokach u p atru ie
m ieysce, daie kilka susów w różne strony i za pa­
górkiem lub w d olinie, gdziehy iego w iatr nie
dotykał, kładzie się na dzienne łożysko. Postrzegłszy
go zdaleka, z takąż należy isdż ostrożnością iak
W poprzedzaiącem zdarzeniu opisano, przy p o d e y -
sciu do zaiąca i innego naw et zwierza.
S trzela n ie żaięcy na p rzyn ęcie.

T en ostatni sposób z powyżey wymienionych,


odbywa się pospolicie w zimie w czasią wielkich
m rozów , kiedy śniegiem wszelkie rośliny w polu
przyw alone, i zaiące nie znayduiąc dla siebie ży-
wnosVi, odwiedzała ogrody i gumniska; wówczas
W bliskości iakiey cliałupy, wr któreyby na noc można
było zasiesdz, przynęcić żaląca na nicmłócony owies,
albo na zieloną w główkach kapustę, lub od niey
łodygi, i zasiadłszy z wieczoru na przynęcie spro­
wadzonego zaiąca strzelać można.

W ydra, L u tr a (Loutre).

Pospolity ten z'wierz w szędzie się u nas około


rzek, icziór i stawów znayduie. K arm i się rybami,
żabami, sczurami, a niekiedy wypiia iaia lub i same
ptaszki na ziemi blisko w ód gnieżdżące się zjada,
li yb większy cli głowy tylko odgryza, a grzbiet nie­
naruszony zostawuie; stąd w stawach i sadzawkach
wielkie czyni szkody. Nurza się i pływa w wodzie
bardzo doskonale *, długo ieduak pod w odą zosta­
wać nie może, lecz często głowę nad wodą dla
oddechu wystawiać musi.
Grzeią się wydry w zim ie, a wtenczas gwizda­
nie w nocy słyszeć się daie. W ydrzyca po 9011
• tygodniach noszenia miewa 5 i 4 wydrząt.
o iaa wy ary oznacza i an. u. ng. o. w y d ra
W biegu prędkim stawia po dwie łapy razem, i żc
nogi ma krótkie, ogonem po śniegu lub błocie wlecze.

Psy gończe chętnie za wydrą dochodzą, z tru­


dnością iednak wziąć ią mogą, gdyż się na nich
obsesem rzuca i śmiało się b ro n i, a niekiedy nie­
bezpieczne zadaie kalectwo.

Choć wydra ładne i trw ałe ina fu tro , iednak


szkody od niey doznawane w stawach sto razy
większe a niżeli icy wartość. Futro w ydr amery­
kańskich delikatnieysze iest od naszych litewskich
i norwegskich.

P o l o w a n i e n a w y d ry.

Łow ić ich można w ta lerzow e zelaza (obacż


niżey pod artykułem wytępienia wilka) na brzegu
rzeki, lub na pagórkach piasku naniesionego wodą.
Jeżeli żelazo stawiać się będzie na w odzie, tedy
obierać takie mieysce, gdzieby się znaydowały ich
nory, w bliskości których wbić cztery słupki,
w górze dwiema poprzecznemi baleczkann umoco­
wać i na nich żelazo osadzić, tak, aby trochę po­
krywała woda. Zamiast przynęty, gałązkę trzciny
z liśćmi nasmarować witerunkiem i do żelaza zatknąć.
Skoro wydra ay pływaniu głowę dla oddechu po­
wietrza podniesie a zapacli maści na trzcinie posły­
szy i do niey się zblizy, wnet w zclazo złowiona
będzie*

Maść czyli witerunek do smarowania zelaz na


w ydry, przygotować następującym sposobem: wez
ćwierć funta uiesolonego wieprzowego sadła, albo
niesolonego krowdego m asła, zagrzey to w nowym
polewanym garnuszku, i doday garść korzenia kozłka
aptekarskiego, Vctleriana ojfficincilis, oraz wpuść
kilka kropel bobrow ey essencyi i wr wielkości gro­
chowego ziarnka kamfory- razem to dobrze przysmaż
z częstem mieszaniem bez przypalenia, póki tłustosć
nic nabierze żółtego koloru* wtenczas zdeymiey
z ognia, przecedz przez czyste płócienko i do użytku
konserwuy w szklarniom naczyniu. W iterunek ten
do pół roku może się zachowywać bez naym niey-
szego zepsucia.

Można stawiać pomienione Wyzey zelaza i na


gruncie suchym w bhskosci wody* zawsze iednak
obierać takie mieysce, któremby w ydra na zer wy­
chodziła i tern samem znowu do w ody pow racała.
Żelazo w przód nim będzie zastawione, wysmarować
w iterunkiem , i zeby zastawionego nie było widać,
mutry i gwinty liśćmi z drzew przykryć, a tak
piasek w nic nie zaydzie i rychłem u działaniu żelaza
nic przeszkodzi. Żeby 'wpadnięta wydra zelaza me
zmesła i sama nie zginęła, łańcuszkiem żelaznym
do drzewa lub kołka do ziemi wbitego uwiązać.

Oprócz żelaz można w yder łow ić w sieci,


udzielnie na nich w iązane, za pomocą psówr, iak
0 te'111 poprzedził artykuł w tomie pierwszym na
stronicy 168.

Rzadko się trafia strzelać w yder zim ą, kiedy


z iedney do d ru g iej przebiegaią przełąbki. Latem
strzelać można na gruncie o podał od rzeki, kiedy
na żer w ychodzą: na brzegu zas" blisko wody lub
1 na wodzie zupełnie strzelać nie należy, bo po­
strzelone na dno toną i rzadko kiedy znalezione
Lywaią.

B óbr, Fiber (Castor).

Ziemnow odny ten żwderz, ze sczególnego budo­


wania swych kryiówek oddawna w ielu naturalistów
zaymował 11a siebie uwagę. Przednie nogi niepłe-
tw ow e, a tylne iak u gęsi płetw am i zrosłe ob.
Tab. II. lig. 6., ogon cały łuskowaty nakształt ryby.
Chód bobra iest niezgrabny, prędki iednak, iesli
iego potrzeba. Pływ a bardzo prędko, a to prawie
S^° i 29

sam enu tylko tylnem i nogami i ogonem , przednie


łapy w p ły w a n iu pod brodą złożone trzyma. N urza
się doskonale i tak głęboko, iak mu się podoba;
w ynurza się podobnież p ręd k o , gdyż bez oddechu
d łu g o trw ać nie może.

Bobry grzeią się w zim ie, samica rodzi w m arcu


dwoie bobrząt, których w udzielnie na to w ysłaney
i rozszerzoney norze karm i przez kilka tygodni.
M łodo złow ione mogą się hodow ać i ugłaskać do
swego karm ieiela, iednak długo w niew oli tey
przeżyć nie m ogą p): w stanie zas' w olności żyią do
lat kilkunastu. K arm ią się korą to p o lo w ą , osinow ą,
brzozow ą i w szelkiego w ierzb gatunku: kory zas’
olchow ey, iarzębm ow ey-1 czerem chow ey nigdy nie
iadaią. L atem rozm aite korzenie, iakoto: tatarskie
ziele czyli kalm us, grzybienie białe i ż ó łte , trzcina,
skrzyp, są ich pokarm em . Z drzew wyżey po—
m ienionych na początku zim y znosi gałęzie do nory
na zim ow y zapas, 1 karm i się ogryzaiąc z nich korę.
Reszta zas o sczególnym instynkcie i pracy bobrów
w robieniu ich m ieszkania i innych sczegółach do
tego zw ierzęcia s'ciagaiacych się, doczytać się m ożna
w Z oologu X. professora i em eryta Ju n d z iłła .

p) Pam iętnik F arm aceutyczny W ileń sk i na rok 1822 in 8. N . IV.


stronica i 44.
T o k U. o
B ohr z przyrodzenia swego lubi byclz zawsze
w społeczności, i skoro raz będzie w ypłoszony
z gonu <]), w net traci cały swóy przem ysł. Im
w ięcey było lasów , a kray b y ł zimnieyszy, ludzie
zaś m niey przeszkadzali bobrom żyć w społeczności-,
tym większa była liczba tych zwierząt. Trzynastego
w ieku przyw ileie świadczą exystencyą u rzędników
bobrow ych nad N idą i N a rw ą , a teraz rzadko bardzo
tam postrzegać się daią. M amy dow ó d r) w srz e -
d nich naw et w ie k a ch , ze bobrow nie porządnie były
utrzym yw ane, bo dobierane b y ły do lednego koloru,
stada. Jakoż dbałość na te z'wierzęta i pozm ey
praw em b y ła zaw arow ana w słow ach: „ k ie d y kto
„ m a w czyiey ziem i bobrow e gony, m a praw o
„ ż ą d a ć , aby w łaściciel tego g ru n tu ani sam , ani
„ ludziom nie po zw alałp o d o rać p o le , lub karczow ać
„ sia n o ż ęć , w odległości iednego rzucenia kiia od
„ te g o żerem ia s).u C hoć celem tego praw a b y ło ,
aby b o b ry ze stada swego nie b yły płoszone pod
żadnym warunkiem*, iednak w ciągu czasu przez
pow olność nadużyw ania i ubiiania tycli zw ierząt,

q j G on czyli BobrowisJco o znaczało daw n iey m iey sc e zasiedlonych


bobrów , k tó r e sobie p o n a d b r z e g ie m w o d y s t a w i a ł y , a nie
z a ś p a ń s c z y z n ę czyli sp ę d z a n ie lu d zi, iak w L itw ie in niem aią,
d o ło w ien ia b o b ró w ,
r) Re iestr b o b r ó w w łaciń sk im ięzyku K o n r a d o w i x iąźęciu m a z o ­
w ie c k ie m u przez b o b r o w n i k a Jaszka de M aków w r. 1229 podaDy.
s) S t a t u t litew ski 1629 ro k u .
/

stało się bliskim cło zupełnego w ygubienia w krain


naszym. N iedaw nem i iescze laty ponad Bugiem ,
W is łą licznie się p ło d ziły bobry, a w L itw ie czarne
naw et znaydow ały się odm iany; lecz teraz w P iń sczy -
zm e w pow iecie M ozyrskim w rozciągłości rzeki
Prypcci aż do iey uyscia do D n ie p ru , gdzie niegdzie
tylko maią swe siedlisko. Z rzadka tez znayduią się
w T u ro w sczy zn ie, w Stolinie w m aięlnosci p ó łk o -
w nika S o łla n a , w okolicach D aw idgrodka, w Sta­
chow ie w pow iecie K obryńskim m iędzy rzekam i
M ucbaw cem i W o ło k ą , oraz w pow iecie N ow o­
grodzkim około Sczors m aięlnosci H rabiego C hre—
ptow icza, a także gdzie niegdzie i w L idzkim się
znayduią; lecz na mesczęscie pom im o wszelkie
strzeżenie od d w o ró w , przez w ieśniaków iednak
kryiom o są zabiiane i łow ione t).

H andel b obrów oddaw na w L itw ie b y ł zna­


czny, a teraz coraz bardziey upada. B obry do
tego czasu byłyby u nas pospolite, żeby od lat
kilku nagle podw yższona c^ena ich stroiu (Ca­
sio reum ) nie zachęcała m ieszkańców i w ieśnia­
ków do nadzw yczaynych starań w ło w ien iu w szel-
kiem i sposobam i. Przez to liczba bo b ró w tyle
została zm nieyszona, że za naywyższą iuż cenę

0 W y z e y c y t o w a n y P a m ię tn ik farm.

9*
tru d n o iest na m ieyscu dostać stróiu bobrow ego.
Naygłów nieyszą przyczyną drogosci tego produktu,
iest niezm ierny w yw óz iego za granicę u ) , zwłascza
do A u stry i, dokąd kupcy z B rodów po czterdzieści
funtów czystego i suchego z Pińsczyzny wywożą.
O i )rócz stroiu bobrow ego skóry naylepsze i nayw y-
trzym alsze daią fu tro , a w łos spodni czyli p u c h na
delikatne su k n a , a sczególniey kapelusze, iest nader
użyteczny.

JJ7~yrazy w ło w iectw ie o bobrze u żyw a n e.

B o b r o w e z e la z o , do łapania b o b r ó w u ż y w a n e , może bydź


takież samo co i na lisy.
B o b r o w n i k , łow iec bobrów .
G o n b o b r o w n ia , czyli b o b r o w is k o , mieysce zasiedlonych
b o b r ó w , k tó r e sobie nad b rzegami w ó d stawiat.
H o n y bo brow e, dni przeznaczone w łościanom do polo­
wania na bobry.

u) H a n d e l ten str o i e m b o b r o w y m z całey L it w y w r ó ż n e p r o w a ­


dzi 6ię str o n y , do Moskwy, P e t e r s b u r g a , K r ó l e w c a i L ipska,
gdzie b ard zo iest p o p ł a t n y . W e S zw ecy i w y w o ź iego zupełnie
iest zabron ion y, stro y z ta m e c z n y c h b o b r ó w nie iest tak d o b i y
iak z litew sk ich . W Niem czech, nad rz e k a m i E l b ą , O d i ą ,
o k o ł o D u n a i u daw uiey liczn ie się b o b r y zn ay d o w a ły , a teraz
pr zez ciągłe w y gubianie coraz rzadszem i się slaią. T o ż sa m o
n ad u ży cie i w A m ery ce półn ocney p ostrzegać się da ie , i op ro cz
rzek s. W a w r z y ń c a , Missisipi i Delavare, rzadk o iuz gdzie się
znay duią.
)o 155
J u r c z a k , bobr rok maiacy.
K ie ln ia , ogon bobra.
S tró y bobrow y, tłu s to ś ć g ęsta w a , mocno w o n ieią ca , w o so­
b n yc h torebkach tuz p r z y odehodzie zn a y d u -
iaca się.
T a m a b o b ro w a , grobla od b o b ró w zrobiona dla u trz y­
mania w o d y za w sze w r ó w n e y Avysokosci z ich
mieszkaniem.
Ż erem ie , m ieysce, w k lór em bobry iedno i oddzielne maia
to w a rzy stw o .

Polowanie na bobry.

O d naydaw nieyszych czasów łow iono bobry


w rozm aite s id ła , a sczegóhney w sieci, o których
w tom ie pierw szym ninieyszego łow iectw a w arty­
kule o sieciach nam ieniono.

W Pińsczyznie i teraz iescze um yślnie w yzna­


czeni hohrow m kow ie łow ią le w żelaza lisie, które
nic w przód zostawuią, aż bobry będą w ytropione i
przynęcone korą topolow ą, którą nad inne wszelkie
pokarm y przenoszą. Z im ow ą zas' po rą sczwaią
psam i: ieżeli napotkane będą o podał od nory, albo
gdy b o b r poiedynczo przebyw a, tam go z zasadzki
nad wyysciem z iam y strzelają. S ło w e m , gdy by
niedostępność m ieysca, ostrożność i słu ch nad z w y—
czayny, oraz nurzanie się doskonałe- tego ż w ie -
A
rzęcia, nie ochraniały go od czaluiącycli nań ludzi,
cateby inz plemię ieli doląd zostało zupełnie w na­
szych stronach wygubione.

Pożyteczne te zwierzęta nie tylko zasługuią roz­


sądnego i umiarkowanego na nich polowania, lecz
tez zwrócenia sczegóhiey uwagi na rozmnażanie
i dostarczanie dla nich żywhosci. Dla tego ulubione
im drzewo* topolowe i wierzbowe należałoby w bli­
skości ach gniazd co naywięcey zasadzaę. Drzewa
te , iak łatw e w przyymowaniu się, tak w kilku
latach i cień zrobią i pokarmu dla nich dostarczą.

W iew iórka, Sciu ru s (Ecureil).

M ałe a rzezkie to zwierzątko, dobrze naszym


myśliwym znaiome, w rozmaitym klimacie i porze
roku farbę swą zm ienia: latem lest żółtawa, na zimę
popielatą się staie, bardziey iednak wr północnych
niż południow ych kraiach. INle iest wiewiórka
w gospodarstwie łow ieckiem szkodliwTa, latem karmi
się orzecham i, żołędziami i na zimę ich w duplach
przechow yw a, w niedostatku tey żywności zjada
i o d ło w y , swukow e nasienie, oraz rozmaite lagody.
Czasami iruklow e ogrody zw iedza, lecz w nich
szkody nie czyni. Trzyma się pospolicie lasów io -
dłow ych i sw irkow ych, gniazda robi z gałęzi i
m chu ze sczcgólnieyszą zręcznością na wysokich
drzew ach, parzy się w mieś. m arcu, i po 2— 5 a
niekiedy 4 miewa dzieci.

Oprócz mięsa, które w wielu kraiacli iest ia-


dalne 1 do pasztetów sczególmey hywa używane,
iednak pomimo delikatność iego smak nie iest wy­
borny, bp smołą czuć się daie. Użytek zas ze skór
wiewiórczych oddawma b y ł znaczny. Historya
klasztoru Tynickiego przeświadczą, że za Bolesława
Krzywoustego wsi dawały po cztery skórki w ie­
wiórcze:, musiał więc bydz handel znakomity,
kiedy miasteczko Skarzeszów od Bolesława W sly -
dlrwego otrzymało skład na skóry w iew iórcze, aby
nikt prócz miesczan tego towraru nie kupow ał w).
W Niem czech, W łoszech i Francy i nosiło ducho­
wieństwa wiewiórcze niucety • w chodziły więc
te futerka do handlu, nim popielic duchow ni do
niucetów używ ać zaczęli. Dźis nawret sztuki piękne
niemi są ożywione: ho któż z malarzów i rysow ników
nie potrzebnie wiewiórczych ogonów , z których
W'łos iak sprężysty, tak naylepszy iest na pęzle.
F utra zas' ich lekkie i dobre 11a szlafroki, znaczny
zaw7sze stanowią użytek. Dla tego polowanie 11a

w ) P r z y w ile y B o le sła w a W s ty d liw e g o 1264. p r z en ie sie n ia S k a r z e -


szew a w d z ie le M ie c h o w ity N a k ie lsk ie g o str. 1 9 6 .
nie ma bydz o sczęd n e, i to pospolicie w m iesiącu
g ru d n iu i styczniu odbyw ane, bo wtenczas futro
z nieb naylepsze i w iew iórki nie zaięte parzeniem
się: oraz tro p ich na śniegu iest wy raźny ob. Tab. II.
lig. 7. biegnąc po śniegu tylne nogi stawią stulone,
a dw ie przednie otwarte.

Polowanie na w i e w i ó r k i.

Polow anie na te zw ierzątka w iele przynosi roz­


ryw ki i często bywa p om yślne, bo wr krótkim czasie
znaczną ich liczbę nastrzelać m ożna bez w ielkiey
straty p ro ch u i szrotu. Strzelba p ła s z y n k a pospo­
licie do strzelania ptaslw a używ ana, naylepiey do
tego się p r z y d a , gdyż m ałym naboiem z niey się
Strzela 1 m niey dziuraw i futro.

Czas na to polow anie obierać zimą po ponow ie,


kiedy pow ietrze iest ciepłe i n iem ro żn e : w tedy
bow iem w iew iórka naywięcey biega po drzew ach
rzadko gałęzistych, a m niey przesiaduie w gnieździć-
chodząc w ięc po lesie, upatryw ać ich wr gałęziach
drzew y a znalazłszy gniazdo na którem drzew ie,
uderzyć kilka razy o nię 1 w ypłoszoną w iew iórkę
zaraz strzelać należy.

Zeby iednak darem nie pukaniem tern iey nie


i 37 °śl

p ło szy ć, nic wr gniez'dzie lecz w gałęziach gdzieś


zaczaioney, lepiey w przód drzew o z gniazdem i inne
pobhższe od niego opatrzyć, bo przestraszona przez
to w iew iórka zem knęłaby w gęste gałęzie i siałaby
się tru d n ą do upatrzenia i strzelania.

Ż w aw e to zw ierzątko w czasie tęgich m rozów


więcey się orzezw ia, na d ó ł nie złazi, lecz ciągle
z iednego drzew a na gęstogałęzistsze przeskakuie
z łoskotem sobie w łaściw ym . W e dni zas' w ietrzne
płoszona szelestem w iatru i m iotana w gałęziach
])Owiewem iego, przebyw a nayczęsciey wr gniezdzie
albo na dole. "W ostatnim tym razie po ponow ie
łatw o lą w ytropić i p o strzedz, a choćby znienacka
i w yskoczyła na drzew o , zaraz gw izdnąć lub chrzą­
kn ąć, przez to zlękniona zatrzym a się. na gałęzi i
da czasu m yśliw em u upatrzenia iey i strzelania.
Inaczey zas bez tey ostrożności zem knęłaby w gę­
stw inę, i po zastrzeleniu naw et w czepiona w niey
pozostałaby. D obry iam nik do w ynaydow ania w ie­
w iórek ułożony, w ielką zrobi przysługę, bo prędko
w ęchem dóydzie i w idząc ic na drzew ie głosem
m yśliwego uw iadom i.

W ie w ió rk i ta k , iak wrszelkie inne zw ierzęta,


podlegać m uszą zarazie. W roku 1 8 15 była na
nich iakowras klęska, gdyż często po ubiciu znav-
do wan o na skórze wysypki: Jakoż w owvm czasie
az do 1816 r. rzadkie były w lasach naszych. Żeby
ich zupełnie nie wytępiać, we własciwey tylko porze
i z umiarkowaniem polować należy.

R O Z D Z I A Ł VI.

O Z W IE R Z Ę T A C H DR A PIEŻ N Y C H , NALEŻĄCYCH DO

W IELK IEG O PO LO W A N IA .

N ie d z 'w l e d z ' , Ursus (Ours),

Dwie odmiany niedźwiedzia Litewskim lasom


są znaiome, niedz'wiedz większy i muieyszy: na
obu kolor włosu rudokasztanowaty, a niekiedy
mnieyszym czarny x). Rzadki ten zwierz gęste
tylko i rozległe lasy obiera zamieszkanie, im daley
na północ, to tym liczniey postrzegać się daie.

Pokarm niedz'wiedzia bywa rozmaity: większy


zabiła wszelkie z'wicrzeta któryeh natrafić i pokonać
może, a wtenczas wysysa wprzód krew, nim ie

x) N i e d ź w i e d ź te y o d m ia n y d o s y ć c z ę s t o p o s tr z e g a ć się daie w p u -
s c z y B ia ło w ie z k ie y .
zrzec pocznie. W niedostatku zw ie rz ę ce j karm i,
roślinną pożyw noscią nie gardzi. M nieyszy ba r­
tn ik ie m czyli m r ó w n ik ie m u naszych m yśliw ych
zwany, żyie m rów kam i, sczególniey m iód lu b i, i
w ielkie w gospodarstw ie psczelnem zrządza szkody:
rów nież iak większy napada niekiedy na z'wierzęla,
lecz pospolitym icgo |)okarm em są wszelkie iagody,
a nawet odw iedza zboże, a nayczęsciey owies.

Niedz'wiedz' tych odm ian, pom im o swoię dra­


pieżność i naywiększą siłę nad wszystkie w ym ienione
w te'rn piśm ie zw ierzęta, m ło d o złow iony obłaska­
w ia się i do rozm aitych figlów przyucza, iak tego
w Sm orgom ach układane niedźw iedzie tylokrotne
d ały iuż przekonanie. Szkoda tylko, ze cygani lub
inne w łóczęgi w odząc niedźw iedzie nielitosciw ie
iak zwykle po piianem u okładaią ie razam i dla oka­
zania niew łaściw ych tego z'wierzęcia zręczności,
albo tez za kilka groszy pozwalaią sczwać psami,
w m niem aniu zapraw ienia ich na dzika. Ci bow iem
kuglarze nie miiaią także i w ło śc ia n , bo chodzą od
icdney w si do drugiey, w prow adzają ie do obór,
sto d ó ł zbożow ych, spichrzowy, wm awiaiąc łatw o­
w iernym ,,że gdzie noga niedźw iedzia stąpi, tam
„an i zły człow iek, ani iego czary nie będą szkodziły,
„ow szem sczęscie i pom yślność nie odstąpią u b o -
rolnika.66 l a k m ylne m niem anie iak uw łacza
saraey re lig ii, tak tez w łó cz ące się ow e zw ierzęta
stalą się p rz y c z y n ą , ze p o d ró ż n eg o u n o szą lu b k a­
leczą konie. JNie ied n a w cięży w ieśniaczka s p o -
ikaw szy znienacka lu b patrzaiąc w d o m u na liglc
nieb ezp ieczn eg o z'wierza p rz e lę k n io n a , zostaw ia n a -
zaw sze b o lesn e p iętn o sw em u d zie c ię c iu , albo go
p rz e d czasem roni.

Z w y czay te n p ro w a d z e n ia niedz'w iedzia po


w siach lu b d w o ra c h szk o d liw y , słu szn ie o d zw ierz­
ch n o śc i p o licy y n ey p o w m ien b y b y d z zakazany: czego
iu z w w ie lu k ra ia c h w y d a n e w tey n u c rz e su ro w e
p rzep isy zu p e łn ie zab ro n iły .
*

N iedz'w iedz w stanie w o ln o ś c i, ciągle sam otne


i p o ied y n cze p ro w a d z i ży cie, w czasie grzania się
ty lk o p ary sw ey sz u k a , i ie d n e y stale się trzy m a
sam icy. Czas grzania się b y w a n ie sta te c z n y , p o ­
spolicie w m iesiącu lip c u , a n iek ied y daleko pozniey:
sam ica p łó d sw óy nosi o k o ło 56 ty g o d n i, na b a rłó g
o b iera n ayskrytsze m ieysce w le sie , w y ścieła go
m c h e m , lis c ia m i, i w' nim ro d z i i , a n ie k ie d y 2

n ie d ź w ie d z ią t ślepych, k tó re ze w szelką troskliw ością


k a rm i, i d o lat d w ó c h za sobą w o d z ą c , p o k arm
w sk a z u ie , n im p iastu n y sam e zn ay d o w ać poczną.

W iesieni niedźw iedź znacznie ty ic , zimę całą


14 1 °^ 1

W zdrętw ieniu i ciągłey nieruchaw osci przepędza,


a na ten koniec z gałęzi i m chu w ygodne sobie
ściele legow isko (łoliw o). Przecl listopadem a cza­
sami i pozm ey Jak śnieg pocznie padać, kładzie
s ię , i leży aż do kw ietnia póki śniegi nie stopnieią.
G dy w leżeniu znaydzie laką przeszkodę, lub gdy
z legowiska swego będzie spłoszony, błąka się
d łu g o , i iuż nie prędko się' znow u k ła d z ie , z o -
staiąc w zupcłney niem ocy- na drzew o barciow e
w tedy w łazić nie ma siły, chęć i częstą próbę
kończy na oszarpaniu drzew a stanąwszy na tylnych
n o g ach , z czego leśnicy n a si, biorąc m iarę w iel­
kości skóry, w cześnie na nię iuż zaciągaią kredyt
u żydów-
i

Siad niedźw iedzia łap tylnych , żeby nie pazury,


m iałby wielkie podobieństw a do siadu człow ieka
(Obaez la b . II. Pig. 8). Sam iec ma łapy w iększe
i szersze niżeli samica. Bieg niedźw iedzia m ało
rączy, na drzew o icdnak zręcznie w ła z i, sczególniey
niedz'wiedz' m nieyszy, a nazad zaw sze tyłem pow oli
zstępuie. P ływ a d o b rze , iesli tego po trzeb a, lecz
nie długo. O rężem iego zaczepnym i odpornym są
łapy p rz e d n ie , którem i biie, lub m ocno sciska i
szarpie kogo n a p a d n ie : zębówr zas' wr obronie rzadko
kiedy używa. Na człow ieka , chyba rozdrażniony
lub strzelony tylko się poryw a, a w ten czas iest
>0 14 2 0

straszny i niebezpieczny: głos niedźw iedzia iest


m ruczenie i sapanie g ło śn e , rozgniewany i prze­
straszony ryczy i zębami zgrzyta.

C hoć niedźw iedzie są w praw dzie szkodliwe


w gospodarstw ie lesnem i d o m o w em , iednak dla
ciepłego i dobrego futra polow anie na nic po­
w inno bydz' um iarkow ane.

O prócz futra mięso iest iadalne, i pekenheysz


z niego w yborny, a łapy w w ielkich naw et stołach
używ ały się oddawana za sczególnicyszy i za rzadki

Czas polow ania nie inuy


tylko na początku zimy, w tedy futro i zwierzyna
iest naylepsza.

J V y ra z y na n ied źw ied zia w ło w iectw ie u żyw a n e.

B a rłó g , pościel w k tó r e y się niedźwiedzica kładzie dla


rodze nia dzieci.
B a r t n i k , czyli mrownik., niedźwiedź mnieyszy, miodem
i m rów kam i karmiatcy się.
B u d o w isk o czyli ł o m , ło ż y sk o w ysłane mchem i chrustem
do zimowego leżenia.
G rzanie s ic , zaspakaianie p o p ę d u płciow ego niedźwiedzi.
Ju szyć, kiedy niedźw iedź i dzik p o strze lony tr o p y swoie
krwia( znaczy.
i45
M u rh o ta ó albo m a m ru c ze ć , głos w ydaw ać, m ów iąc o nie­
dźw iedzia.
P ia s tu n , m ło d y niedźwiadek będący p rz y matce.
P o l a l k a , r o b i się siedzenie między dwiema drzewami
dla strzelania niedźw iedzi, a naw et i dzików
do zboża przychodzących.

P olow anie na n ied źw ied zia .

Dawniey w L itw ie, a teraz w R o s sy i, poluią na


niedźw iedzi za pom ocą ludzi opatrzonych w sztućce
i rohatyny, psów i sieci um yślnie do tego zw ierza
wiązanych. Lecz, że poluią tam , nie dla uniknienia
szkodliw ości, a w ięcey w celu dostania dobrego
fu tra , które naylepsze iest wT początkach zimy;
przeto i polow anie na niedźw iedzia urządzaią
w mies. listopadzie lub g ru d n iu , kiedy się on po­
łożył na zim owe łożysko. Na ten koniec choć w ie­
dzieć pow inni leśniczow ie o m ieyscu iego legow iska,
lednak, zeby go dokładm ey m ogli znaleźć, uw ażać
pow inni w lesie po chróscie, którym przykryw a
swe łoży sk o , albo gdzie w ychodzi przez oddech
zw ierza p ara, która 1epicy się daie postrzegać z rana
i w ieczorem , sczcgólniey w dni m niey w ietrzne
a w ięcey m roźne.

Znalazłszy niedźw iedzia wr ło ży sk u , około tego


mieysca kilku m yśliw ych zasadzić , i dla spłoszenia

\
n ied źw ied zia w p u ścić ied n eg o gończego. Pies d o ­
sze d łsz y w ęchem do zw ierza z legow iska iego
w y p ła s z a , i m y śliw i z łatw o ścią natenczas zastrzelić
go m ogą: albo h ez p ieezn iey iescze obstaw ić go
sieciam i i p o te m d o p iero w p u szczać k u n d ló w , b ry ­
ta n ó w i kilka sfór d o b ry c h goń czy ch . Z w ierz, nagle
sp ło szo n y ze sw ego ło ż y s k a , ryczy n iezm iern ie ,
g łu p ie ie , traci zm ysły, zapom ina się o sw ey sile i
iey u zy ć nie tra fia , o b sad zo n y b y w a p sam i, lu b
przez zaczaionyeh zew n ątrz za sieciam i lu d z i, os czer­
p am i p rzeszy ty , albo zastrzelony.

S p o só b ten p o lo w an ia na niez'dw iedzi za po m o cą


sie c i, iest b ezpieczny i naylepszy: b o z w ie rz tra ­
fiw szy w n ie , rz u ea się w ró ż n e stro n y ch cąc się
z n ic h p rz e d rz e ć , w ięcey się w n ie w ik ła , i na
ostatek całą sw ą m ożność do zu c liw a łey o b ro n y
z u p e łn ie traci.

W ie lu m y śliw y ch w n ied o statk u sie c i, zeby


u n ik n ą ć k a le c tw a , p o lu ią na n ied źw ie d zia w czasie
ie s ie n n y m , radzi w p rz ó d napusczac o g aro w i iego
g o n ić , p ó k i się n ie sfo rsu ie i d o p ad n ie d o w o d y , a
tern sam em o s ła b ie ie , i z u p e łn ie b ez b ro n n y m
zostanie. N ie p rz e c z ę , ze z m o rd o w a n y zV ierz i
ra p to w n ie o c h ło d z o n y n a p o ie m , zostanie o słab io ­
n y m , lecz czy ten sposób m oże bydz' u nas d o b ry ?
Nie wiele mamy talach lasów , w który clił) y się
niedźwiedzie płodziły i stale się w nich trzymały,
poluiąc zas tak oboiętnym sposobem, me tylko psy
byłyby pokaleczone, lecz zwierz wyszedłby do
innego lasu. Niedźwiedź od dawnego czasu u do­
brych myśliwych b y ł przedm iotem wielkiego po­
lowania, dla panów i xiążąt urządzanego. W owymto
czasie, kiedy rzetelnie kto b y ł m yśliw ym , i p e-
W7ny celnego strzału, nie starał się o dubeltówkę
T'Verscdską; sztuciec pieńkiem nabity, a leśnika
rohatyna na wiązowem osczepow isku, były cala
tarczą i orężem na lak mniemanego niebezpiecznego
zwierza.

P olow anie na niedźw ied zie w H ossy i p ó łn o c n e j,


a m ianow icie K a m cza d a ló w .

Dotychczas trwa odwaga i zręczność w p o -


luiących na niedźwiedzie w Rossyi półnoeney.
Polowanie ich zasadza się w przód na wysiedzeniu
niedźwiedzia w zimowem ło ży sk u , do którego
dw óch ludzi z osczepem napada i iego wraz przy
wyruszeniu ugadza: lecz, ze nie zaw-sze tym spo­
sobem udaie się zręcznie wymierzyć zwierzęciu
ranę*, przeto staraią się wprzód go rozdrażnić, i do
walki przymusić: wtenczas dopiero, gdy niedz'wiedz
wstanie na tylnych nogach, i póydzie do ludzp
ugadzaią go osczepem wr piersi i na mieyscu ohalaią.
T om II. 10
Przyzw yczaionych tam d w ó ch m yśliw ych do w alki
z drapieżnem i zw ierzętam i, idzie na takie polow anie
niezachw ianym k ro k ie m , i napadłszy na niedźw ie­
dzia, ieden osczepem ngadza go w piersi, i koniec
osczepow iska opiera w ziem ię, a d rugi tym czasem
pow tarza śm iertelny pocisk pod lew ą łopatką i
obadway dokonyw aią nad nim zwycięstwa.

N iektórzy z K am czadalów tak zręcznie i śm iało


napadaią na niedźw iedzia, ze ieden człow iek
tego zwierzęcia pokonyw a. Ś m iałek taki ubiera się
W kożuch w e dw oie z ło sich skór uszyty, i kapi­
szon z ty łu wiszący nasuw a na głow ę i rzem ykam i
zawiązuie. Za oręż bierze pu g in ał lub nóż z obu
stron dobrze w yostrzony, z m ocnym i w ygodnym
trz o n k iem , do którego um ocow any rzem ień służy
dla uw iązania rękoiesci noża około rę k i, a to , aby
m u nóż z niey w czasie w alki nie w ypadł. T ak
opatrzony napada na zim owe łożysko niedźw iedzia,
i iego rozdrażnia póki na tylnych nogach nie stanie,
i będzie zbliżał się do człow ieka, k tó ry go nożem
ugadza w podbrzusze aż do w n ętrzn o ści, i razem
z niedźw iedziem ziuszonym upada na ziemię.

U rządzenie d o łó w na n ied źw ied zia .

Sposób urządzenia d o łó w w nayodlegleyszyeh


czasach b y ł znaiom y, bo i z daw uosci przysłow ia
(kto dla drugiego dołki k opie, sam w nie wpada)'
sądzić m ożna y). T am , gdzie niedźw iedź'przechodzi,
kopie się d ó ł w ziemi okrągły, lub czw oroboczny,
na szcsć łokci g łęb o k i, w górze węższy niżeli
W d o le , dylam i gładkiem i na około cem brow any,
przykryw a się suchem i i przegniłem i gałęziam i i
darniną, a we Srzodku na te'y darninie układzie się
plaster m io d u , po który gdy się niedz'wiedz' po­
m knie, nagle w d ó ł w pada.

Strzelanie niedźw iedzia na zasadzce.

G dy się niedz'wiedz' w nęci do zboża bliskiego


lasu , urządzić m iędzy dw iem a drzew am i połatkę
z desek na łokci osm od ziem i w y so k ą , aby wr niey
siedząc m ożna było do przychodzącego niedźw ie­
dzia strzelać. Nie należy iednem u na połatce za­
siadać, bezpieczniey będzie mieć drugiego człow ieka
w^ pom oc, któryby m iał z sobą strzelbę lub siekierę
na długiem toporzysku. Skoroby niedźw iedź b y ł
od iednego chybiony i chciałby do n ich wlez'ć na
d rz e w o , drugi m ógłby popraw ić, lub siekierą
w łażaiącem u łapy podciąć. Zasadzka ta iak latem i

i ) Plutarch w dziele s w e i n , T r a ite de Vam ou r I. Ed. 22. Vol.


in 8vo. pag. 4o. wspomina, ze Arysteusz nawet b y ł iuź nay-
pierwszym wynalazcą kopania d ołó w na wilki i niedźwiedzie.
-w iesieni tylko się odbyw a, ldcdy niedźwiedzia
futro nie iest przydatne, tak cliyba z dozna-
waney szkody od tego zwierzęcia, może bydź
robiona.

Mieszkańcy A lpów , i między gór Pyreneyskicli,


zaczaiwszy się na skale w kilku ludziach, do prze­
chodzących w dole niedźwiedzi strzelaią na zasadzce
sposobem powyzey teraz wspomnionym. Dawmey
w Hiszpanii bvł zwyczay polować na niedźwiedzic
z ogaram i, lecz, ze ich tam siedlisko zawsze między
górami p ołożone, a zatem polowanie z psami będąc
niew ygodne, zostało zupełnie w zaniedbaniu a na­
tomiast strzelanie na zasadzce i stawienie samołowek
zaięło mieysce.

Sposób zabezpieczenia p cisi eh od n ie d źw ied zi i


ich ło w ie n ia , p r ze z Bctszkierów u ż y w a n y z).

Pan Lepechin w dzienniku podróży swoiey


po rozm aitych prowincyaeli Państwa Rossyyskiego
opisuie, iakim sposobem Baszkierowie psczoły na
drzewie osadzone zabezpieczaią od niedźwiedzi,
w pasiekach wielkie szkody zrządzaiących. INa ten
koniec następny obmyślili srzodek.

z) Gazeta w ieyska ua rok 1817 in 4 to. W arszawa.


U zaluły czyli zapory u la , przym ocow yw ała tęgi
pow róz i utw ierdzaią na nim kloc ogrom ny, tak,
iz on w lem w łaśnie m ieyscu p rzy p a d a , którędy
niedźw iedź' do ula dostaw ać się musi. K loc prze­
szkadzający niedźw iedziow i dopięcia tego zamiaru,
rozjątrza go, zw ierz tedy clicąc uniknąć tey zawady,
odpycha go na b o k , lecz przez takow e poruszenie
kloc rozbuiany uderza niedźw iedzia w bok lub
w. głow ę. N iedźw iedź natenczas bardziey iescze
roziuszony, uderza silniey ów kaw ał zawieszonego
d rze w a, tak w ięc nadaw szy m u większy zam ach,
silnieysze od niego odbiera razy. Igraszka ta trw a
tak d łu g o , az nareszcie niedźw iedź zm uszony d łu ­
giem pasow aniem się, lub tez silnem uderzeniem
kloca drzew o opuści. A lbo w czasie ty m , gdy kloc
w yniknie się z p o w ro z a , uderza po głow ie nie—
dz'wiedzia, który spada na ostre pale na ziem i, nao­
k o ło drzew a pobite i do reszty się zabiia, lub lak
m ocno się kaleczy, ze niedaleko z tego mieysca
odeydzie.

D rugi sposób przez Baszkierów do odpędzenia


niedźw iedzi od pasiek iest następujący. Na gałęzi
drzew a in n eg o , daiącey się nagiąć az do otw oru
u la , wieszaią na m ocnych postronkach koszałkę
czw orokątną, podobną do ząwieszoney kołyski,
przeciągają potem ow ę gałąź z koszałką do otw oru
ula kawałkiem deski przymkniętego, i przywiązują
cienkim sznurkiem. Niedźwiedź drapie się na drzewo,
a clieąc się dostać do ula, musi koniecznie wleźć
W koszałkę owę: gdy go zas sznury, którem i gałąź
wraz z koszałka do ula iest przymocowana, tamuią
wr iego zam iarze, rozgniewany oddziera postronki,
gałąź natenczas uwolniona od siły przytrzymuiącey
wypręża się nagle i porywa ze sobą niedzViedzia
wr koszałce siedzącego. Niedźwiedź tam lak długo
zawieszony buiać m usi, póki właściciel nie na­
dejdzie i iego zabite: na drzewro bow iem dostać
się nie może dla znaczney odległości, na ziemię
zas skoczyć nie odważy się, raz dla zbyteczney
wysokości, a drugi raz dla nabitych do koła drzew a
ostrych palów-

Niektórzy dla zabezpieczenia ułów od nie-


dz'wiedzi wbnaią do koła drzewa ostre zakrzyw ione
żelazne h a k i, które wpraw dzie niedźw iedź przy
W łażeniu zręcznie ominąć u m ie , lecz złażaiąc
z drzewa nieomylnie tam sntierć swoię znalezć musi.

W il k , Canis lupus (Loup).

Drapieżny i szkodliwy ten zw ierz, po całey


prawie ziemi iest rozmnożony. Poczynaiąc od koła
biegunow ego, gdzie.w czasie zimy białego nabiera
k o lo ru , przechodzi przez całą E u ro p ę , Syberyą,
C hiny i Persyą. Z nayduie się też licznie -vv Afryce,
E g ip cie, K ougo i A bisynii: sczególnieyszey w iel­
kości w okolicach S e n e g a lu , i przylądku dohrey
nadziei do ch o d zi, a w p ó łn o c n e y A m eryce znacznie
się płodzi.

W ilk , w Syberyi północney znayduiący się,


przez dobroć skóry narów nie z innem i zw ierzę­
tarni zaleconem i z dobrego futra iest uważany.
W ilk zas naszym Jasom pospolity, k tóry m niey
zaludnione Słow iańskie k raie , iako to : częsc P rus,
Polskę i llossyą za siedlisko sobie o b ra ł, nie tylko
nie ma dobrego fu tra , lecz i ze szkodliw ości swoiey
pow inien bydz' do sczętu w ytępiony. Z tegoż sa­
m ego gatunku zachodzi do nas, do Czech p o łu ­
d n io w y ch , kraiów N iem ieckich iF ran cy i. W krain
tym ostatnim , pom im o tak liczne zaludnienie, i
do wrysokiego stopnia udoskonalenie gospodarstw a
leśnego, w ilk dotąd liczne i stałe ma zasiedlenie,
a poczynaiąc od P yreneów aż do płasczyzn H iszpań­
skich rozciąga swe siedlisko.

Psie tylko w A nglii, gdzie na głow ę wilka cenę


położono i do sczętu oddaw na iest wytępiony- lecz
i w N iem ieckich kraiach przez niezm ordow ane
szlakowanie i uganianie^ się za tern zw ierzęciem ,
sow nych narzędzi i przez rozm aite sposoby m y­
śliw skie, ze znacznem i naw et kosztam i połączone,
niem al zupełnie iest w ytępiony, i tylko iak zabłą­
kany przechodzień postrzegaj się daie a).

II n a s , chociaż dogodne położenie kraiu sprzyia


rozm nażaniu się w ilk ó w ie d n a k ż e , gdyby nie w k o -
rzeniona i naw ykła o b o iętnosć, z laką na szkody
tak liczne od tego zwierzęcia poglądam y, m ożnaby
chociaż w dłu g im przeciągu czasu, liczbę ich sto -
pniow ie zmnieyszaiąc zupełnie wytępić. T o naw et
m ogłoby posłużyć do w ynisczenia go w kraiach
p o łu d n io w y ch : albow iem od nas, iakby z p u nktu
śrzo d k o w eg o , w różne rozchodzi się strony. Z te m -
w szystkiem przedm iot ten w czasie terażnieyszym ,
kiedy rząd wszelkiego dokłada starania do ulepszenia
stanu k ra iu , tern w ięcey nas obchodzić i zatrudniać
pow inien.

Poniew aż sposoby wynisczenia w ilka, tyle tylko


m ogą bydz sk u te c z n e , ile są w yięte z natury i sp o -

a) W nayodlegleyszych dwóch lasach p ó łn o cn y ch kraiów N ie­


m i e c k i c h , i a k i e m i są la sy H a r t z i T u r y n g s k i z w a n e , w u p ł y -
n i o n y c h 5o l a t a c h , zaledw ie 8 do 10 sztuk zabito w ilk ó w ,
które dla osobliw ości w tych okolicach w ypchane zostały.
S y lw a n E d . i . W arszaw a.
sobu życia iego; przeto , nim przystąpię do opisania
rozm aitych rodzaiów polow ania na n iego, w yłożę
pokrótce icgo liistoryą n a tu ra ln ą , nie wdaiąc się
wszakże w sczegóły m niey należące do tego celu,
który sobie zamierzam.

W ilk z przyrodzenia iest ponury, ma w zrok


bystry, surow y i podeyrzliw y, w ęch tak czuły, iż
w w iększey odległości zw ietrzyć a niżeli okiem
dosięgnąć potrafi. Dziki iest, chociaż w ilczątkiem
poym any, z trudnością ugłaskać się d aie, naw et i
ten gdy dorośnie, ucieka od ludzi i ukryw a się
W lasach b).

P obyt wnika w iednem m ieyscu nie iest stały;


zm ienia go często przenosząc się w inne odległe
u stro n ia, sczcgólm ey lubi przebyw ać w gęstych i
ciem nych J a sa c h , a na przem ian w bagniskach i
suchych m ieyscacli, w k tórych chętnie w dzień
się ukryw a.

W czasie zimy, kiedy ziemia głębokiem i sn ie -


gami iest o k ry ta , a sczególniey kiedy iest śledzony

b) W ilk , c h o c ia ż się łą c z y z p se m dom ow ym , iednak z ta k iey


m ie sza n in y n ie p rzestaie b y d ź z ł y m , ła k o m y m i ż a r ło c z n y m ,
oraz d o u ło ż e n ia i o sw o ien ia tr u d n y m . O b . S y lw a n . E d y c . 2.
W arsza w a na ftok 1820.
154
od lu d zi, ukryw a się dosyć długo w m ałey prze­
strzeni gęsto zarosłego lasu, aby się w łasnym nie
zd rad zał tropem .

G dy napadnięty w siedlisku ucieka trzymaiąc


s ię gęstw in i w ietrząc w szelkie przeszkody dla siebie
niebezpieczne; p o d słu eh u ie naym nieyszy szelest
ludzi na stanow iskach będących, chroni się ich
spotkania i cicho na scieszki w ykrada się niepłoszony.

Ż arłoczny ten zw ierz po w yrzutach sw ych


okazuie różnicę pożartey zdobyczy, bo przez zby­
teczne obładow anie się gw ałtow ne w ypróżnienie
sierścią i niestraw ionem i kościam i następow ać zwy­
kło. P o takiem tedy obżarciu się spoczyw ać z w y k ł
w naybliższey gęstw inie, i ledw ie następney nocy
oddala się wr inne strony.

Stare w ilki ciekaią się w g rudniu i ledw ie w po­


ło w ie kończą; m łode zas w lutym i na początku
m arca. W te d y za iedną w ilczycą biega bardzo
w iele sam ców i gryzą się iak psy m iędzy sobą.
W tenczasto •właśnie niebezpiecznie iest z niem i się
spotkać, gdyż zgrzytaiąc zębam i zastępuią drogę, a
niekiedy w sztuki rozdzierała. W ilczyca po 12
tygodniach obiera nayskrytsze mieysce na gniazdo
W gęstym i w ielkim lesie, niekiedy w zaroślach
m iędzy góram i lub bagniskam i od o do 6 pom iata
■wilcząt, nigdy iednak m niey nad troie. T e , iak
psy, ślepo się sczenią, kilka tygodni m lekiem karm ią
się m atk i, która starannie ie ukryw a i pilnie od
żarłoczności innego gniazda strzeże. W ilczęta pil—
nuią swrego gniazda przez niedziel 8 , a gdy podrosną,
za m atką ch o d zą, która icli w yprow adza dla poienia
do kałuży lub innego bagniska, i stam tąd do gniazda
znow u odprow adza. W w ędrów ce ley statecznie
i nałogow ie trzym a się iedney s'cieszki aż do ziemi
z zielska ubitey. M łode przez kilka m iesięcy chodzą
za m atką i zapraw iaią się do p o ło w u , trzym aią się
iednak iey blisko ro k u , nim m ocnych dostaną zębów
i staną się sposobne do ścigania zdobyczy.

W bliskości swego gniazda nic tyle napadaią na


by d ło de opodal, i gdzie raz się zagnieżdżą, pilnuią
iednego mieysca. W ilczyca w lesie w; mies. lipcu
w ychodzi z niem i w brzegi lasów i zarośli dla
przyuczenia ich podchodzić i łowdć ptastw o i zaiące.

W m iesiącu sierpniu w ilczęta będąc m ocniey-


sz e, scigaią śm iało bydło i trzody na paszę w y­
pędzone. R ów nież w m iesiącu w rześniu wilczyca
m ocm eysza na siłach, nie karm iąc od nieiakiego
czasu sczeniąt, w yprow adza ie do p o ło w u sp ó l-
nego rozm aitey zwierzyny.
W *° 156
W iesieni w m iesiącach październiku i listopa­
dzie, gdy z pola zebrane zboże nie dozwala w ilkom
bezpiecznego skryw ania się, przenoszą się do lasów
i b ło t zarosłych, zkąd łącznie z m łodem i w ychodzą
i n ajw iększe czynią szkody w bydle i zwierzynie
leśney.

W m iesiącu g ru d n iu , niem niey w styczniu i


lu ty m , kiedy w yszukanie pożyw ienia dla w ilków
slaie się tru d n ie js z e , bo trzody zostaią w oborach,
zw ierzyna przy zupełney sile i szybkości niełatw o
złapać się d aie; w tenczas głodem przycisnione łączą
się w stada i rozm aitego używaią podeyseia dla zło­
w ienia zdobyczy. N ieraz zaczepiaią podróżnych
po gościńcach, w padaią w srzód dnia do w si i
m iasteczek, poryw aią dzieci lub inną dla siebie
zd o b y c z , iaką tylko natrafić mogą. P odkopuią się
naw et do o b ó r, ow czarni, w k tó ry ch w ielkie z o -
staw uią szkody. Ścierw zdaleka zw ietrzyć m ogą
i nie znayduiąc inney dla siebie żywnos'ci łapczyw ie
nią się k arm ią, a gdy i tego nie m a , przez tydzień
g łó d znoszą: lecz gdy się do czego dorw ą w żar­
łoczności nie mafą m iary. Ciało człow ieka skoro
w ilk zasm akuie, omiia zw ierzęta, napada na ludzi a
naw et na cm entarzach i poboiow iskach odkopnie
nadgniłe tru p y i niem i się nasyca. Ze zbytecznego
więc znoszenia g ło d u i gw ałtow ney pożniey ż a rło -
cznosci nayplugaw szych naw et is to t, wyclaie z sicl)ic
śm ierdzącą w o n ię , która w w ypraw ionem naw et
futrze czuć się daie. W ilk , iak pies, podlega w ście­
k liźnie, i nie lęka się wtenczas uzbroionych ludzi,
rzuca się na nicli i przez ukąszenie zasczepia iad swóy,
slaiąc się naysm ulnieyszych ofiar przyczyną c).

Przebiegłszy charaktery i skłonności nay o b m ier-


zleyszego i nayszkodliw szego w ilka w ekonom ice
człow ieka, przystąpię należy do sposobów iego
wym sczem a. L ecz, ze do n ich dobry m yśliwy łączyć
pow inien znaiomosĆ poznaw ania tro p ó w , tudzież
rozróżnić siad psa od tro p u wilka- od nich przeto
zacząć w ypada.

N ie tylko w ilk stary różni się od w ilczycy gru­


bością i długością p azu ró w , szerokością p ięt, lecz
gdy zw olna idzie, ma palce tylnych i przed n ich
nóg scisnione, a w chodzeniu nogą tylną wr siad
przedm ey trafia, w biegu zas' prędszym obok albo
krócey od przedniey na kilka cali. W ilczyca zas'
m a nogę cieńszą, pazury delikatnieysze i w ięcey

c ) W r o k u 182 3 w w o j e w ó d z t w i e L ubels kie 'm z j a w i ł y s ię ws'ciekłe


w ilk i, i ty le z ad ały nay o k r o p n ie y s z y c h wypadków lu d ziom
i z w i e r z ę t o m , iz Rząd p r z y m u s z o n y b y ł dadź ze s w o i e y s tr on y
po m o c do wytępienia: iakoi w n i e d ł u g i m cza sie w y b i t o ic h
d o s cz ę tu .
seisnione, a zatem i cały trop m a m nieyszy. M łody
dw uroczny w ilk różni się od starego nierów ncm
staw ianiem n ó g , pazuram i spiczastszem i i m n iey -
szem i, oraz m nieyszą całego tro p u stopą. ’W ilk
od psa różni się nie tylko większością siadu, lecz
pięta m a w iększe, w klęsłe i sercow ate, dw a prze­
dnie palce i pazury są większe i dłuższe, a na
tropie wr kształcie lilii się okazuic, w chodzeniu
powrolnym tylną nogą w siad przedniey trafia oh.
T ab. II. fig'. 9. Przeciw nie siad psa stosow nie do
chyżosci b ieg u , ieden od drugiego odległy, pięty
są okrągłe i w y p u k łe , palcy i pazury k ró tsz e , oraz
cała stopa m nieysza.

W ściekłego w ilka po nieregularnym tu i ów dzie


rzueaiąeym się tropie łatw o rozpoznać można.

W y r a z y o w ilku w łow iectw ie używane*

B a s iu r albo łu p u r , w ilk stary.


CieczJca albo ciehanie s ic , zaspakaianie p o p ęd u płciów ego.
C h m a ra , oznacza stado w ilków a naw et i in nych zw ierząt.
D y b a ć , iest u p atry w a n ie i skradanie się w ilka do chw y­
tania zw ierzyn y.
J I u l - h u la - la ! sczwanie wilka.
L a m p y , oczy wilcze.
L a ta r n ia , głow a.
O dcinać s ie , bro n ić się m ów iąc o w ilk u , np. basiur char­
tom o d c in a sie.
Sczen ić nic lub p o m ia ta ć , p łó d w ydaw ać m ów iąc o wil­
czycy i suce.
T
r rop czyli ś la d , oznacza przeyście na śniegu lub- w błocie
stopą wyciśnięte.
/ / a d e r a , w ilczyca, w ilc z ę ta , dzieci od kilku miesięcy,
od r o k u zas m ło d e m i w ilk a m i są zwane.
T V ilk o w n ia , dó ł do złapania w ilków .

P olow anie na willci ze p sem łro p ó w ym w e


F ra n c y i d).

Do wysiedzenia w ostępie wilków wre Francyi


a nawet i w wielu prowineyach Niemieckich uzy-
waią pospolicie tropowego psa, umyślnie do tro­
pienia tego zwierza ułożonego: a pozuiey, gdy
mieysce ku temu pozwala, napusczaią gończych lub
chartów. Co do tropowego psa, to te n , prow a­
dzony w ręku myśliwca, skoro wpadnie na trop
w ilka, zachęcany bywa często przez głaskanie i.
sczwanie: albowiem psy w ogólności w wyszukaniu
wilka nie maią takiey popędliwosci, laką do innego
z'wierzęcia mieć mogą. Atoli ten sposób za pomocą
tropow ego psa iest trudny i pracowity, a przytem
i rodzay tych psów nie iest u nas upowszechniony;
przeto staraymy się zblizyć do takich sposobów,
iakie mogą bydz łatwieysze i mniey kosztowne.

cl) Trai te g e n e ra l des chasse s a c ou r re e t a tir. Par n n e s o c ie t e de


chasse ur e t c . Paris 1822.
K tóż z naszych m iłośników polow ania nie m a
gończych i chartó w ? iak pierw sze łatw o m ieysce
tropow ego psa zastąpią dosledzaiąę zw ierza; tak
ostatnie, iezeli silne i cliyze,/ ścigać go będą m ogły.
W tym c e lu , iak psy gończe dla chartów p ie r-
w szem i są srzodkam i ułatw iaiącem i sposobnosć ści­
gania zw ierząt; tak od n ich naypierw ey zacząć
w ypada.

P o lo w a n ie na rvilJca z gończem i.

Psy g o ńcze, do polow ania w ilków używ ane,


pow inny bydz silne, dobrego w ęch u i naprózno
nie daiące g ło su , oraz w cześnie zapraw ione io s w o -
ione do tych zw ierząt. R zadki pies, któryby w ilka
iak należy po tropie g o n ił, sczególniey, gdy me
będzie w cześnie do tego zw ierza u k ład an y , byw a
lękliw y, i w padłszy na trop niechętnie dochodzi i
szersć naieza.

D o ułożenia i zapraw ienia gończych, naylepiey


iest polow ać w m iesiącu sierpniu i w rześniu na
m łode w ilczęta, za pom ocą obław ze strzelców i
nagam aczów , albo w tedy ty lk o , kiedy stare w dki
są w ybite lub ro zp ło szo n e, tak , ze się iuz m e
trzym aią stale iednego m ieysca, lecz ciągłe prze­
chodzą z iednego ostępu do dru g ieg o , i przez to
obławy urządzić nie można. Wtenczas na -wyśle -
dzone ich łożysko wyprowadzać gończych starych,
dobrze do łych zwierząt zaprawionych, razem z mio ­
dem!. Naprzód z którejkolwiek strony, lub naokoło
kniei psów młodych po sforze ze strzelcami albo
sczwaczami rozstawić, a potem starych i ułożonych
psów lypusćzać do kniei, które gdy wpadną i wil­
ków wypłoszą, wtenczas wypusczaią się i psy młode.
Te będąc rozsforówane z rąk doieżdżacza, z lepszą
zaiadłoscią wTprzytomności iego napadaią na wilka,
niżeli razem ze staremi wwpusczone, których usły­
szawszy iuż głos i za zwietrzeniem tropu wilczego,
zostaią przestraszone, prędzey uciekaią ze skomle­
niem i naieżoną szerscią do doieżdżacza lub strzelców,
niżeli z zaciętością napadaią na wilka. Nadto, żeby
pomyślne było takie pqlowanie, podostatkiem
strzelców mieć należy dla zaięcia tego ostępu, w któ­
rym wilki maią swe łożysko: w czasie zas samego
polowania doieżdżacze powinni co nayw ięcey trąbić
i psów do zaiadłosei zagrzewać w wyrazach na
wilka używanych: hul - h u l - la la ! Dosyć iest
iedncgo wilka zpolow a ć , aby i do innych zaprawić,
zwdascza do wilcząt nie maiącycli iescze sił zupeł­
nych i do ciągłego chodzenia nieprzyzw yczaionych.

Gdyby w te'm polowaniu młody pies został


się od innych, lepiey iest ogłaskać go i nayłagodniey
do dalszego gonienia zachęcić, niżeli się na niego
grozić, a tern więcey batożyć przepędzaiąc do kniei.

Po skończonem polow aniu, zdobyte wilki zrzu-


caią się pod nogi psom dla oswoienia i zachęcenia
m łodych. Jeśliby pies m łody wr tym czasie ze
strachem odbiegał, głaskać go i do zdobyczy do­
prowadzać. Po skończonem polowaniu trąbią d o -
iezdzacze poiezdnego, zbieraią psy na sforę,' a po
powrocie do domu dla zaprawienia ich lepszego
do w ilka, gotuią go częściami i przez dni kilka
Wr tłuczy za o d p ra w ę daią.

Można byłoby wprawdzie polować gończemi


ułożonem i i na stare wilki bez obław , lecz, ze te
długo zwykły chodzić i niekiedy w różne strony
okładać*, przeto nieznośne byłoby takie polowanie
dla m iłośników iego, iako morduiące ludzi i strzel­
ców. Lepiey zate'm będzie przy pomocy dobrych
gończychsczwać chartam i, sczególniey, gdzie rriiey-
sce pozwala. T en albowiem sposób iak iest prędki
i łatwy, tak wiele ukontentowania dla polowników
przynoszący.

P o low anie n a w ilk i z ch a rta m i p r z y p o m o cy


o b la w n ikó w lub gończych.

Polowanie to naylepiey przedsięwziąć w mieś.


sierpniu i wrześniu, kiedy wilczęta podrosłe i trzy-
tuaią się lednego o stę p u , gdzie było ich gniazdo.
AA tedy naw et choć futro z nich nie iest tak dobre
iak w ilków w klim acie zim ney północy, iednak gdv
dohrze w yleniałe i now ego nabyło w ł o s u ,' m oże
m ieć iescze iakis użytek. W ogólności przy sczw aniu
chartam i unikać czasu w ilgotnego, wr którym by
g ru n t sczególniey żyzny lub gliniasty b y ł sliski,
do ścigania chartom i doieżdżaczom nieprzystępny.
Do polow ania obierać dzień pogodny, suchy, i
gniazdo w ilcząt dobrze opatrzyć, gdzie się trzym ają
lub dla zdobyczy w ychodzą, i czy nazad tem iż
tropam i pow racaią do swego legowiska. U patrzyw szy
takie ich stałe przeyscia, rankiem obstaw ić przesm yk
chartam i przeciw w iatru i tey k n iei, do którey one
m aią pow racać do gniazda sw ych d z ie c i: stać zas
z chartam i iak nayspokoyniey w brzegu kniei tyle
ukrytey drzew am i, izby sczwacz i charty zw ierza
łatw o m ogły upatrzyć, a od niego nie bydz w i-
dzianem i.

Ponieważ zaczaienie to w kniei i oczekiwanie


pow racających w ilk ó w , wymaga w ięcey cierpliw ości
i dłuższego czasu ; żeby w ięc tem u zapohiedz, lepiey
będzie użyć gończych lub obław ników . W iednym
lub drugim razie, w przó d sczwacze wr różnych
punktach ze sw em i chartam i staną na kilka set
kroków' od siebie o d leg ły ch , leżeli ku tem u posłuży
m ieysce. N ajlepszy będzie przesm yk między dw iem a
zaroślam i lu b lasam i, znaczną przestrzeń zaym uią-
cenn bez pniow i za w ałow ; a lak scz w acz slamc
za swroią smyczą na ied n y m , d rugi zaś na m nym
b rze g u , iżby w ilk m iędzy n ich przebiegaiący łatwńey
został usczyrany. Skoro wuiki krzykiem obław y lub
gonieniem gończych będą w ypłoszone na sczw aczow
znayduiących się na iednym a rozległym przesm yku;
tedy ci udzielnie każdego sczwać będą: ieżeli zas
iednego a starego, dw ie razem sm yczy na m ego
w ypuścić p o w in n i, a resztę chartów do popraw y
zatrzym ać. G dy charty się zbiegną i w ilka poczną
m o rd o w ać , sczwacz w ów czas czem prędzey ma
doiecliać i osczepem lub kordelasem , żeby psów nie
pokaleczył, ugodzić. A by charty śm iało b rały w ilka,
nie tylko w ybierać silney i w ielkiey rasy, lecz żeby
w; drugiem lub trze ciem były polu.

Ż eby zaś trafnym bydz sczw aczem w takiom


p o lo w a n iu , należy naprzód dobre obierać m ieysce
dla rozstaw ienia c h a rtó w , sczegolm ey postrzegać
k ieru n k u w ia tr u , k tó ry pow inien słuzyc pi zet iw
sczw aczow i z tego o stęp u , z którego ma nastąpić
w yyście zwierza. M ieysce przesm yku obierać z 10-
w na płasczyzną bez żadnych krzaków i zaw ałów ,
oraz bez naym nieyszych w czasie sczwania przeszkód,
iakiem i są bagna i trzęsawiska lu b zarosłe.
Sczwacz poty ze smyczy nie pow inien spusczać
c h a rtó w , aż nim się zwierz z ostępu przyuaym niey
do 4o k ro k ó w na przesm yk nie o d dali, nie w p rzó d
m a ich spuscić, aż nim same zwierza nie postrzegą.
P o w ypusczeniu chartów w raz z niem i docierać
na zw ierza ze sczw aniem h e y ze h a ! lecz tylko
niew rzaskliw ic (iak pow szechny u nas iest zwyczay)
a w ięcey łag o d n ie, sczególniey gdy kilka razem
sczw aczów się zjedzie.

Poniew aż charty na w ilka używ ane są z natury


zjadliw e; p rz e to , żehy się z gończcm i nic gryzły
i nie kaleczyły, po skończonem polow aniu w n et ich
posm yczyć.

O pisane dopiero polow anie z chartam i na tn lk i,


m iew ać zw ykło mieysce nie tylko w N iem czech
i L itw ie , lecz sczególniey w R ossyi, gdzie udzielny
rodzay tych psów utrzym uią pod nazw iskiem b o i -

czyli chartów pokurciów w ielkich i sil­


nych, iedynie na w ilka używ anych. Lecz, że p o lo -
w anie tak z gończem i, iak i chartam i, m e zupełnie
posłuży do w ytępienia w ilków ; przeto przy urzą­
dzeniu niżey tu opisaney obław y, dóydziem y nie­
w ątpliw ie do pożądanego celu.
Polow anie na w ilki za pomocą( obław y e).

Polować na wilki obław ą, naylepszy czas będzie


w miesiącach lip cu , sierpniu i wrześniu. L ecz, ze
stare wilki w tym czasie w ychodzą zwykle z raua
na wyszukanie żywności, i pozno do gniazda m ło­
dych w racaią: zćby więc razem starych z m łodem i
zastać wr iednem mieyscu w czasie obławy, należy
rozpocząć ią około południa, a naypozniey o go­
dzinie i: w tedy bowiem bydło i trzody z paszy
na południe do dom ów wracaią i stare wilki
W ' gniezdzie z m łodem i znalezć można.

Na ten koniec mieyscowi leśnicy lub strzelcy


w p rzó d , mz obława urządzona zostanie, przekonać
się pow inni ze wszelką dokładnością o mieyscu
niemy lnem pobytu i ilości wilków. W szystko to
zręczni i w prawni strzelcy z łatw ością uskutecznią,
byleby tylko ze scisłoscią bez spłoszenia wilków,
śledzili ich po tropach w lesie około bagien i po
aro zk ach , scieszkach i gołoborzach, którem i wilcy
wychodzą do napom lub dla zdobyczy, i znowu do
legowiska swego powracaią.
*

Oprócz tak ścisłego wysiedzenia, z którego

e) O b acz ogó lną o b ł a w ę w rozdziale I. tego t o m u , sczegóły iey


m aią b y d z p o ł ą c z o n e do o b ław y teraz się opisuiącey.
możnaby się uiż dowiedzieć o ilości w ilków , należy
dniem ieseze przed obławą w wieczór w samym
zm roku i nazaiutrz rano przed wschodem słońca,
kiedy ieseze ciem no, zawabić wilcząt, nasladuiąc
wycie starych f), na ten głos wilczęta w legowisku
ukryte odzywać się zwykły. Lecz w przód ieseze
tenże sam strzelec, co w ilki będzie w abił, rozstawu
kilku leśników lub strzelców w różnych punktach
pobocznych lasu, nie nadto od siebie odległych,
dla przysłuchania się o mieyscu pobytu i legowiska
wilków* Odezwanie się wilcząt przez wrabiącego
i rozstawionych po bokach leśników , ma bydz
pilnie w ysłuchane. Jeżeli wilczęta odwrabią się
wieczorem i rano w iednem mieyscu, znakiem to
będzie, że się trzymaią około gniazda i stały ieseze
W rniem pobyt maią.

Po przekonaniu się iuż zupełnym o w ilkach,


zpomiędzy zezwranych ludzi do obławy, umiejętni
strzelania schodzą się w mieysce naznaczone w bli—

f ) Z a w y c i e na w i l k i a lb o się o d b y w a za p o m o c ą c z a p k i, do kt ó r e y
s tr z e le c u t u la tw ar z i nas'laduie g ł o s w i l k a , a lb o p r z y ł o ź o n e m i
u s ta m i do z ł o ż o n y c h d ł o u i , i w t e m w y d a ią c głos rozszerze­
n i e m ic h lu b s c i s n i e n i e m , nas'laduie o w o w y c ie . A l b o n a k o n i e c
r o b ią do tego u d z ie ln e leyki z kory lu b papieru i t. d. Słow em ,
s t r z e lc y o b e z n a n i z t e m i z w i e r z ę t a m i , r o z m a it e m a ią do z w a ­
bieni a s p o s o b y , które le p ie y w pr a k t y ce w y k o n a ć , n iż e li teoryą
obias'nic m o ż n a .
skosci łow iska będącego z fuzyam i, reszta zaś n a -
ganiaczów z kiłam i lub gruehotkam i.

W takim razie w łaściciele sąsiedzkich lasów


i icli w ło ścian ie, oraz okoliczni m iłośnicy polo­
w ania, aby się także przyczynili do w ynisczenia
w ilk ó w , spraszaią się do pom ocy na obław ę zebra­
nym g). Ł ow czy, lub kom u urządzenie obław y
będzie p o ru cz o n o , rozprow adza strzelców i n aga-
liiaczów stosuiąc się do ogólney obław y, wyzey
wr rozdziale i. tego pism a opisaney.

g) Z ap ro s i n y t e wszakże do w ynisczenia szko dliw eg o z w i e r z a , nie


pow inny w kładać obow iązku na właściciela lasów z n a y d u ią —
cycli się w i l k ó w r o bienia t r a k t a m e n t u i piiatyki dla włos'cian,
którzy iu ż u nas iak w p r o w a d z i l i w e z w y c z a j , t a k b ez niego
n ie c h ę tn ie p r zy ch o d zą. A lb o ze brawszy się nie k o n t e n t u i ą
się ied ną porcyą, nayczęsciey zachodzą do k a r c z e m p o b l i ż s z j c h
i d o reszty się u p i i a i ą , a w ostępie sa m i obieraią s ta n ow isk o
p o d d r z e w e m i d r z e m i ą , a lb o p o s t a w i e n i , hałas em i zaży w a­
niem ta b a k i, l u b p a len iem f aiek odstras zaią od siebie w i l ­
k ó w , i str zelaiąc po p ii a n e m u nayczę sciey p u d ł u i ą . D l a tego
bankiet tak i z u p e ł n i e p o w in ie n b y b y d ź skaso wanv, a każdy
w są siedztwie o b y w a t e l i iego w ło śc ia n in z o b o w ią z k u i nie
o d k ła d a ią c do dn i ś w ią t e c z n y c h , p o w in ie n daw ać w s zelk ą p o ­
moc do w ynisczenia sz kodliw ego z w i e r z a , w n aszym kraiu
liczn ie r o z m n o ż o n e g o . JNie ieden przez t o , nie tylko dzier­
żawca, ale n a w e t i s a m w ł a ś c i c i e l , nie b ę d ą c p e w n y m czy
o b ł a w a p o słu ż y do w ytęp ien ia w ilk ó w lu b nie ? a u przed zo n y
iest w c z e ś n i e , ze oxeft w ó d k i i piwa w y d a d ź będ zie m u s i a ł ,
n iech ętn ie r o b i o b ł a w ę , która ie d y n y m b y ła b y srzod kiern do
w ynisczenia sz k o d liw y c h w t l k ó w .
P ew ność zaś i dzielność obław y zalezy n a p r z ó d
na dostateczney ilos'ci strzelców i naganiaczów dla
zaięcia o stę p u , z^ łascza gdy ten iest w ielki lub
położenie mieysca tego wymaga. P o w tó r e , zeby
gniazdo w ilków dobrze i trafnie zagarnąć, trzeba
pilności w wabien u , oraz w yrozum ienia obrotu
zw ierząt w ostępie, m ianow icie, czy się trzym aią
statecznie iednego legow iska, lub na inne prze­
chodzą. P o tr z e c ie , źehy nic spieszyć się lub nie
opoznić w trafieniu na p o łu d n io w y icli odpoczynek
z m ło d e m i, urządzać i rozpoczynać o hław ę w ten­
czas, gdy pow raca b y d ło do d o m u , i stare w ilki
luaią zdobyczy do karm u dzieci. P o c z w a r te , roz­
prow adzać strzelców i naganiaczów w e w szelkicy
spokoynosci, a to, aby w ilków z ostępu nie spłoszyć
nim nie zostaną ludz'mi oprow adzone. N a o s ta te k
wym aga się trzeźw ości nie tylko strzelców i innych
lu d zi na obław ie b ędących, lecz sczególniey uw agi
ło w czeg o , tak w czasie ostatniego w abienia, iako
i urządzenia obław y. O d niego bow iem cała tra­
fność zalezy, pow inien 011 nie tylko ze scisłoscią
pow yższych sczegółów dopełnić przy w abieniu i
dosledzcniu legow iska w ilk ó w , lecz strzelców i
naganiaczów dobrze rozstawić. W te'm m ieyscu
ostęp u , którędy w ilki stare 1 m łode w ychodzą do
napoiu, lu b dla zdobycia pożyw ienia dla siebie i
Wilcząt, pow inien stawić na linii obław ney strzelców
pew nieyszych. R ów nież i na całey lin ii, m iędzy
d w ó ch ieden celniey strzelaiący ma bydź stawiony:
sczególniey zachow ać to trzeba w m ieyscach gęsto
zielskiem i krzew am i zarosłych. Jeżeli się psy
gończe i kóndle w pusczaią do o s tę p u , to nie tylko
prędzey w yruszą w ilków na lii, 'ą strzelców , lecz i
p ostrzelonych prędzey dochodzą i rozciągaią, zeby
tylko doiezdzacz przy n ich b y ł zawsze nieodstę­
pnym św iadkiem .
C hoć z pom ienionych dopiero sczegółów p o ­
strzegam y, że za pom ocą obhrwy łatw iey m ożna
•wytępić w ilk ó w , a niżeli za pom ocą w szelkich
innych sposobówr: iednak często się trafia, ze strzelcy
gorąco i nietrafnie strzelaiąc, dozw alaią przedrzeć
się w ilkom przez liniią o b ław n ik ó w j dla zaradzenia
w ięc te m u , należałoby m ieć z kikaset sążni sieci
w ilczych, któ re raz urządzone posłużyłyby na czas
d łu g i, a Avynisczone szkody wr zw ierzętach dom o­
w y ch przez w ytępienie w ilków nie tylko w czasie
w łaściw ym obław y, lecz i w porze naw et zim ow ey,
iak następuie m o w a , pow róciłyby koszta w yłożone
na te sieci.

W y tr o p ie n ie w ilk ó w p o p o n o w ie i o b sta w ie n ie
siecia m i.

P olow anie ze sieciam i po ponow ne, byw a dosyć


pom yślne i w ilków w yśledzonych do sczętu w y tę -
piaiące. Zasadza się ono w przó d na wysiedzeniu,
w ilków wr ostępie, a pozniey obstaw ieniu w części
sieciam i, a w części strzelcam i, tak, izby uw ikłane
zrw ierzęta w sieci, zostały ubite k iiam i, osczepami,
lub wystrzelane.

Czas do tego polow ania nie tylko dogodny iest


W m iesiącach sierpniu i w rześn iu , kiedy wilczęta
są iescze m ło d e , ale naw et wr listopadzie, g ru d n iu
i styczniu w czasie ponow y i m ałey odwilży. Tym
sposobem całe gniazdo w ilków zaiąć i wytępid
m ożna, a sczególniey, gdy w bliskości ich łożyska
w iesieni ścierw em będą p rzy n ę c a n e : obżarte b o ­
w iem nie oddalaią się od o s tę p u , i nadal w nim
pozostaią, byleby tylko nie były płoszone.

R zucaiący przynętę dobrze znad pow inien całe


położenie la su , w k tórym się znayduią w ilk i, gdzie
są wr nim d ro g i, s'cieszki do g o d n iejsze dla zapro­
w adzenia naganiaczowi oraz dla obstaw ienia sieciami
znayduiących się w ilków . Cliod one zwykle obżarte
ociężałem i byw aią, iednakze ostroznem i są zaw sze:
dla tego, zeby ich nie spłoszyć w raz po w ysiedzeniu,
ze wrszelką spokoynoscią sieciami oprow adzić. N adto
dla skutecznieyszego polow ania zim ą, rzucać ścierw
wdcczorem w ostępie, i nazaiutrz przed w schodem
słońca sprow adzić ludzi ze sieciami w poblizsze
1 72 °€i
m ie jsc e ostępu, tegoż samego ranku o b ław nik
z leśnikiem , co w ilków p rzy n ęcił, rozieżdżaią się
k o n n o , lub pieszą, iedcn w stronę ie d n ę , a drugi
w in n ą dla zrobienia ow alnego k o ła , i po zieclianiu
sic w naznaczone m ie js c e , poznaią gdzie ieli iest *
w y jś c ie , oraz zm iarkuią po tro p ach o ich liczbie h).
W tenczas schodzą się wszyscy wT ledno m ieysce:
sietnicy obstawiała ostęp sieciam i, obław nik roz­
prow adza naganiaczów i m iędzy nim i rozstaw ia
strzelców i łudzi opatrzonych w osczepy lub drągi,
i tym sposobem zanrykaią ostęp: a gdy w szystko
będzie w pogotow iu i porządku, obław nik daie znak
h asłem trąby, po czem obław a postępuie ku sieciom,
zachow uiąc p o rząd ek , iak wyzey obław ie w ogól­
ności iest wskazano.

W ilk i pędzone będąc przez naganiaczów w pa­


dała do sieci, i w nie się w ik ła ią , gdzie od strzel­
ców byw aią postrzelane lub przez ludzi drągam i
ubite. Chcąc dla zapraw y psów m ło d y c h żyw cem
w plątanych w ilków w sieciach p o b rać, przycisnąć
w id łam i za szyię ku ziem i, i razy kilka kiiem po
uszach ściągnąć, a w tenczas gdy będą ogłuszone, bez

li) C ho ć po tr o p a c h n ie ła tw o iest ro zezn aw ać liczb ę w i l k ó w , b o


id ąc ieden za d r u g i m , do iednego p raw ie trafiaią śladu;
ied uak u w a^aiąc pilnie po ich k l u c z e n iu i ro zm iia niu się, m o r
zn a się za p e w m e i o i c h liczbie.
obawy można na szyię włożyć obrożę z łańcu­
chem, i prowadzić gdzie się podoba. Albo, żeby
psów młodych lepiey do sczwania wilków7zaprawić,
można icli do obławy wpusczać.

Polowanie na wilki ze sieciami iest wpraw dzie


koszlownieysze od poprzedzaiącey obławy ze strzel­
ców i naganiaczów *, iednak, gdy przez ludzi obe­
znanych z mysłiwslwcm iest urządzane, bywa nay-
lepsze, używa się pospolicie w Rossyi i w Niemczech
południowych. Lecz , że wszelkie podobne sposoby,
iak należą do polowania wielkiego i w7ymagaiącego
znacznych kosztów, przeto, żeby każdy z myśliwych
mógł się przyłożyć do wytępienia szkodliwego
zwierza bez wielkiego nawet kosztu, następnych
niech użyie srzodków7 a n a p rzó d :

Ubicie w ilka w stanowisku.

Ol >rać takie nneysce, w którem wilki przecha­


dzać się zwykli, np. przy scieszce prowadzącey do
gniazda wilcząt, lub gdzie wychodzą do napoiu, i
tam zaczaiwszy się spokoynie wyglądać na wólka.
Lecz, że spotkanie się z nim tym sposobem nie—
zawsze iest pewne; lepiey zatem będzie obierać do
tego czas zimowry, kiedy wyszukanie zdobyczy dla
wilków ieśt trudne, i pocisniętc prosię kwiczeniem
sw oiem łatw o go ściągnie, sczególnicy, gdy strzelec
zasiędzie w budzie słom ą okrytey i śniegiem p rz y -
rzuconey.

Ubicie w ilka p rze z p o d e jśc ie .

R odzay ten polow ania naydogodnieyszy iest


przedsięw ziąć po w ysiedzeniu gniazda w ilków m ło ­
dych , gdy sczenięta są m a łe , toiest yyc trzy lub cztery
tygodnie po w ysczenieniu się wilczycy. Jeżeli starą
w ilczycę m ożna łatw o podeysdz', tedy ią naprzód
a pozhiey i sczenięta w ybić należy. G dyby się nie
zdarzyło w ilczycy zastać, Lub się w ypłoszyła z gnia­
zda, zwabić m ożna w następuiący sposób: wszystkie
m ło d e w ilczęta pozabiiać a iedno na gałęzi drzew a
blisko gniazda za tylne nogi pow iesić, i sam em u
się zaczaić w krzaku. G dy w ilczyca usłyszy sko­
m lenie swego sezenięcia, do niego p o w ró c i, i łatw o
zastrzelona w tenczas bydz moze.

S trzela n ie w ilk ó w p o d ia zd em .

K iedy w ilki w czasie cieczki, lub tez wr czasie


w ielkiego zim na głodem byw aiąprzycisnione, strzelać
ich można przez podiazd z prosięciem . Na ten koniec,
p rzed północą zaprządz silnych i nielękliw ych
parę kom do m ocnych i niew yw rotnych sań , k tó -
reby przynaym niey czterech strzelców pom iescićby
m ogły. Strzelcy pow inni opatrzyć b ro ń swro ię, i
przyzwoitemi naboiami nabić, oraz udzielnych
kilka fuzyy nabitych zabrawszy, wyiezdzać z prosię­
ciem roczniakiem, w worze zawiązanym, około
wsi i lasu, gdzie moznaby się spodziewać wilków.
Za zbliżeniem się w domniemane mieysce, wyrzuca
się uwiązana na mocnym postronku kita grochowin,
klora się wlec powinna z tyłu u sań na kroków o o.
Prosięciu co raz mocniey darcie za uszy powtarzać,
a to tern więcey, gdy się wilków postrzeże w ypa-
daiących do kity, których przypuściwszy do mety
właseiwey należy strzelać. Strzały te powinny bydz'
p ew ne, a sczególniey kiedy wielka chmara tych
z'wierząt w ypada, które wówczas ze sczególnieyszą
zaiadłoscią otaczaią sanie, porywaią się do koni a
nawet i do ludzi. Dla tego potrzeba, ażeby na
iednym z koni zaprzężonych, siedział człowiek
śmiały, i opatrzony ostrym pałaszem , któryby i
koni bronił i iazdą kierował. Polowanie to iest
iedno z nayniebezpiecznieyszych, i wtedy tylko
pomyślnie się udaie, kiedy liczba wilków nie iest
zbyt wielka: bo nie tylko yv większey będąc gro­
madzie zrywaią kitę, lecz i ludzi przestraszała, a
przez to i strzały nayczęsciey bywaią chybione:
w końcu chocby i był z nich ubity, w net zostaie
od drugich rozszarpany i pożarty. Rodzay ten
podiazdu na w ilki, znaiomy iest w wielu mieyscach
S trzela n ie w ilkó w na przynęcie.

Sposób ten strzelania -wilków odbyw a się p o ­


spolicie zimą w czasie głębokich śniegów i w ielkich
m rozów , gdy te zw ierzęta, nie znayduiąc dla siebie
żyw ności, zbliżaią się do dom ów i o b ó r, a tern
w ięcey, gdy do ścierw u będą iuż zanęcone. P rzy—
sady na to m ogą się urządzać nie tylko w lasach,
p o la c h , o g ro d ach , ale naydogodniey icscze w bli­
skości dom ów i chlew ów . P rzed każdem położe­
niem przynęty, zawieźć konno ścierw do lasu, gdzie
w ilki p rzechodzą, i stam tąd pow rózkiem uw iązanym
w łóczyć w rozm aitym k ieru n k u aż do przysady, i
ten w odległości 5o lub 4o k roków przeciw kie­
ru n k o w i w iatru położyć. M ożnaby w łóczyć przy­
nętę p iec h o tą, lecz w p rzó d w ysm arow ać obów ie
w iterunkiem niżey tego a rty k u łu poprzedzającym .

N adew szystko czatuiąc w zasadzie na zbliżenie


się w ilk a, należy m ieć w szystko w pogotow iu,
toiest strzelbę nabitą z odw iedzionym k urkiem i
do przynęty nakierow aną ta k , aby za zbliżeniem
się tylko zw ierza w ystrzał natychm iast w ym ierzyć.
Jeżeliby w ypadło zasiadać w b u d y n k u , dla bez­
pieczeństw a od o gnia, na przybitkę p ro ch u użyć
kaw ału starego kapelusza lub pilsci. S trz e lb a , do
p rzy n ę ty u ży w an a, ma bydź zasadna, dobry nabóy
bez trącenia przyym uiąca, oraz z dobrym zamkiem ,
ciem ną lub poczernioną rurą i m ałym celikiem.
N adto: strzelec ma bydz osw oiony z celow aniem
do przedm iotu w czasie m ałego blasku xięzyca,
sczcgóluiey przynętę kłasdz przeciw ko kierunkow i
w iatru od zasadzki, i przed wyysóóem do niey
fayki nie p alić, i w iterunkiem fuzyą posm arow ać:
albow iem raz gdy w ilk będzie czemukolwiek od­
straszony, nie łatw o i nie prędko do ścierw u w róci,
a tern samem i oczekiwanie stanie się bezskuteczne'm.
Sposób ten w ytępienia w ilków prosty i n iek o -
sztow ny, w kazde'm praw ie m ieyscu wy konać sie
daiący, pow inienby tylko zw rócić chęć m ieszkańców
po w siach i m iasteczkach, aby dla w?łasnego i
ogólnego dobra kraiu przyłożyli się do w ytępienia
szkodliw ego u nas wólka.

J f iterunek do sm aro w a n ia zelaz lub sam olów ek


na w ilka i innego drapieżnego zw ierza .
■ ' I. . I ■ €

O ddaw na N iem ieccy i Francuzcy myśliw i p o ­


daw ali nam sposoby robienia w iteru n k u , a zawsze
złożonego z wóclu substancyy. Sposoby te do dzis
dnia nie tylko bezzasadnie pow tarzane od w ielu ;
lecz nayczęsciey ze szkodą, bo nieraz niedow ierczy
i ostrożny lis lub w ilk , dla korżenney i arom aty—
czuey przyprawmy takiego w ite ru n k u , nie łatw o się
zbliża do żelaz lub sam ołów ek i przynęty nie cl iwy ta.
D la lego nieraz dzisieysze przekonanie nauczyło,
ze prędzey te zwierzęta zostaną zdradzone, gdy
żelaza prosto sm arow ane będą szm alcem lub sadłem
w ieprzow ym przysm ażonem , bez żadney w onney
przypraw y. INayprostszy w ięc w iterunek będzie:
wziąć gęsiego lub w ieprzow ego szm alcu, ostrożnie
bez przydym ienia w garnku glinianym usm ażyć, i
nie zupełnie ostygły przez płó tn o przecedzić, i
w sło iu sczelnie pęcherzem obw iązanym do użytku
utrzym ywać.

Ł apanie m iłków żyw cem , i o urządzeniu


dołów na to.

D la kopania d o łu obrać m ieysce od dom u


od d alone, a bliskie krzyżuiących. ścieżek, którem i
w ilki nayczęsciey przechodzą. G łębokość tego d o łu
ło k ci 6 , a otw ór wr górze do 8 dochodzi • w dole
m a otw ór szerszy niżeli w górze. Z ęby w ilk nie
w ykopał sobie w yyscia, ściany i dno cem bruią
się d ylam i, albo oplataią się gęsto i gładko łozą
zw yczayney grubości do ogrodzenia p ło tu uzy—
waney.

W ie lu robi w ierzch do takiego d o łu w kształcie


deka z descek lub w yplatany z łozy, i przez sam

X
srzodek um ocowywraią d rąg , na którym się deko
obraca, tak, aby za stąpieniem w ilka dla schw ytania
uw iązaney przynęty, brzeg- deka z tey strony nagłe
się przew ażał, i zwierz iakby w epchnięty do d o łu
w p a d a ł, i deko znow u do rów now agi pow racało.
Ż eby łatw iey w ilk na ten tylko brzeg deka trafił,
który do rychłego przew alania się iest urządzony,
zostawmie się m ieysce przed nim wToln e, a reszta
naokoło d o łu ogradza się płotem na parę łokci
w ysokim , iak na T ab. o. fig. i o .-

Sposób urządzania takiego deka, wym aga wóę-


kszey dokładności i starania, rzadko iest używany:
zamiast tego deka daie się rzadka osnowa z nici,
tyle tylko m aiącycli m ocy, ile ciężar słom y i gałązek
jo dłow ych dla przykrycia d o łu wymaga. Czulszy
on iest od poprzedzającego, bo d o sy ć, aby w ilk
skoczył dla schw ytania uw iązaney przynęty, w pada
natychm iast z gałęziam i do d o łu Tab. III. fig. 11.
Dla przynęty zakopuie się w e srzodku d o łu słup
gład k i, na parę łokci nad poziom wystający. Na
w ierzch u iego utw ierdza się koło lub .denko, i
na niem uw iązuie się żywcem b arana, prosię, kaczkę
i t. p. lub scieiw . T ego ostatniego nie brać rękam i,
zeby się z'wderz nie d om yślił, także idąc do d o łu
z przynętą obów ie u spodu gnoiem świeżym k o ń ”
*kim obwiązać.
Dla prędszego s'ciągnienia w ilków , oprócz p rzy ­
nęty nad dołem przyw iązaney, konno z dalszych
lasów przew lec w różnym kierunku ścierw lub
bydlęce w nętrzności, i do tegoż d o łu w rzucić.
W ilk rozłakom iony tą p o w ło k ą , dochodzi do dołu,
i postrzegłszy przynętę żywą przypada do ziem i i
nagle poryw aiąc się na nię w d ó ł wpada.

Dla uniknienia w ydarzaiących się nieraz przy­


padków z d o ła m i, w ielu zaleca kopać okrągłe
w ielkości poprzedzaiącycli i ie ogradzać p ło tem
5 do 4 stop w ysokim : w ilk chcąc złowdć przynętę,
iak w yzey na słupie uw iązaną, i nie m ogąc się do
niey dostać, przeskoczy płotek i w d ó ł w padnie.
Zawrsze iednak dla lepszego podeyscia zw ierza sam
d ó ł ma bydz przykryty słom ą i iedlinką przytrzęsiony.

A by żyw cem wrydobydz' w ilka z iam y, spuscza


się po drabinie dw ó ch lu d z i, ieden w id łam i przy­
ciska w ilka za szyię ku ziem i, a d rugi przystawanie
z ty łu drew niane naczynie w kształcie skrzyni z za­
suw ką, takiey w ielkości, iżby się w ilk wr niey po­
m ieścił. G dy zw ierz usuw aiąc się od w id e ł wlezie
do naczynia, które się potem zamyka i z d o łu
z w ilkiem w ydobyw a. A lbo zamiast tego, nayle—
piey lest m ocnym postronkiem pętlą uiąć w ilka
za szyię, i przez drugi koniec postronka przew lec
p rzez k o lo o d p o ia z d u , i tak w ilk a b ez n arażenia
n a k alec tw o w y w le c z d o łu m ożna b ęd zie. 1 ak
w p ierw szy m lako i w ostatnim razie k n e b le m d ie —
w m a n y m zauzdać w ilk a , k tó ry się pozniey da, gdzie
c lic ą c , p ro w a d zić. B ran ie w ilk ó w żyw cem z iam y
p o słu ż y ty lk o d la zapraw ienia p só w m ło d y c h : gdyż
in aczey p o sp o licie b yw aią w iam ie d o b iia n e , aniżeli
strz e la n e , b o zap ach sm alenizny p ro c lio w e y przez
czas d łu g i w iam ie p o zo stały zw ie rzę ta b y od m ey
o d straszał.

Urządzenie ogrodów do łapan ia w ilkó w na


ż y w ą przyjiętę.

U rząd zen ie ty c h o g ro d ó w o d d aw n a dla w ie lu


iest zn a io m e , k tó r e , iak iest p ro ste i ła tw e , tak po
d o ła c h w yżey o p isan y ch na p ie rw sz e ń stw o zasługuie.

W i e s i e m , g d y ziem ia iescze nie z m a rz ła , o p a­


trzy w szy p łasczy zn ę p rz y lesie nie daleko o d d o ­
m ów , o p ah sa d o w ac (lak na 1 ab. I l i . lig. 12 .)

k o ła m i z d rz ew a m o cn eg o p rz e z ro c z y sto , aby w d k
p rz ecisn ąć się n ie m ó g ł. M ieysce d o tego o b ra n e
m a b y d ż o k rą g łe , p rzy n ay m n iey w srzed n icy ło k c i 6
m aiące. W ie d n e m m ieyscu palisado w w e w n ę trz n y c h
daią się d rz w iczk i dla w p ę d zen ia o w ie c , kt oi c
m aią bydz' d o b rz e zam ykane. INa cali i 5 o d s tą -
piwszy od palisady wewnętrzney, daie się mocny
p ło t, w ysoki, gładki albo chróstem na cal grubym
przeplatany i w srzodek wystawaiącym się. P ło t
ten zewnętrzny ma drzwi w p ó ł otw arte, tak, aby gdy
Wilk ruszy łatw o się mu otwierały ] i znowu się
same na w p ół zamykały, Nazad cofać się nie
może dla ciasnosci, lub kolących się końców chrostu,
idzie więc w k o ło , a gdy znowu przyydzie do fórtki,
która m u się otwierać pow inna, a tern otwieraniem
sięw yyseie bardziey zamyka, chodzi więc w o k o ło ,
i wynisdz nie m oże, a to częstokroć i kilka razem,
bo drzwiczki zawsze są w pół otw arte, nie p rze-
szkadzaią weysdż wilkom, i wszystkie będą zamknięte.

Ogrodzenie zewnętrzne ma bydz w przód


z dębowych kołów opalisadowane, a pozniey, gdy
tego potrzeba, chróstem wyplecione dosyć gęsto dla
'te g o , ażeby wilk nie przegryzł łozy i nie w ydarł się.
D izw iezki maią bydz' z deski twardego drzewa
na cah 5 grubey zrobione, i szersze niżeli
w eyscie, ażeby s*ę przez nie zwierz nie przecisnął.
W posrzodku palisady stawia się niska szopka
dosyć otworzysta, aby owce od w ilków widziane
h)iy. w czasie wielkiey zimy dostatkiem się im
nasciele słomy i pożywienia, a owce do tego
odmieniać należy, gdyż kilka dni będąc na zimnie
me mogłyby ucierpieć.
In n e u rzą d ze n ie w ilczego ogrodu p r z y p a g ó r k u 1).

N ajprostsze założenie wilczego ogrodzenia (Tab.


IV. Fig. i 3.) uskutecznia się następuiącym spo­
sobem. W ybiera się w lesie mieysce dogodne
krzakami zarosłe, nmiey więcey p ół morga o b -
szernosci m aiące, które małego dotyka się pagórka.
Pagórek ten okopać tak należy, aby formował,
prostopadłą ścianę gładką od 9 do 10 stop w y so ­
kości. Mieysce dolne ogradza sie w koło między
gęstemi krzakami, parkanem teyże samey wysokości
tak, aby parkan z obudw óch stron dotykał się ściany
pagórka. W ogrodzeniu rzuca się ścierw o, które
wilk zwietrzywszy wskoczy, a na pow rot wyyśdż
a iii wyskoczyć nie będzie mógł. Sposób ten łapania
udadż się może w czasie tęgich mrozów i trudnego
dla wilków pożywienia*, użyteczny iest z tego
Względu, iż kilka razem wilków złapać można.

P o ł a p ha na wilki.

Bierze się kawał dębowego dyla, szerokiego


na cali 8 , grubego cali 2i w długości łokci cztery
maiącego, tak , iżby po wkopaniu do ziem i, nie
więcey dochodził nad iey powierzchnią iak na

i) S jlw a n na rok 18^3 . J

4-
ro ztw arte, bokow e na łoldeć d łu g ie , ostro zakoń­
czone a ku d o łu pod kalem ostrym schodzące sic,
a trzeci srzodkow y na p ó ł łokcia od rogów Loko­
w ych dłuższy (Oh. Tah. IV . fig, l 4 .) Po w kopaniu
do ziem i takow ey p o łap k i, w zimie, gdy z trudnością
w ilki znaleźć m ogą zdobyczy, na róg srzodkow y
nasadza się i uw iązuie p rzy n ęta, po którą w ilk
skacząc w sadza łapę m iędzy roztw arciem , i chcąc
się w ydohydź coraz m ocniey do d o łu osuw a, a tern
sam em w ięcey łapę w sczelinę zasadza i zostaie
z łapaliy.

S i d ł a n ci w i l k l

S id ła te , iak z łatw ością się w ykonyw aią, tak


dla W) tępienia >szkodliw ych zw ierząt hyw aią dosyć
pom yślne. Siaw iaiąsię pospolicie zim ą w m ieyscacli
oddalonych od d o m u , gdzie nayw ięcey przechodzą
zw ierzęta, tam się obiera drzew o rz (Tab. IV . fig. i5.)
spięz^ste i u l e g iu h e , llehy się nachylić i zw ierza
do góry podrzucić m o g ło , do niego się przyw iąże
sznurek i przew leczony podw oynie przez cewę ó,
abv zoslawiaiąc uczynić się m ogło oko cl W pe-
w ney w ysokości nad cewą przyw iąże się nieruchom y
w alec c , w pom iarkow aney bliskości w hiie się
w ziem ię słupek e- tak m ocno- aby go. drzew o a
sprężystością swoią -wyciągnąć nie mogło. W k a i-
bącli f g walec nieruchomy c, tak się osadzi, aby
drzewo a zostało rfachylone i oko czyli pętla do
ziemi dochodziła, a skoro tylko zwierz w nię wlezie
i cewę poruszy, aby walec w yskoczył, i zwierza
za szyię uwiązanego do góry podnosił. Stawią się
pomienione cewy na ścieszce lub krzyzuiącycb się
dróżkach, kędy zwierzęta przechodzą. W te'111
mieyscu daie się oko czyli pętla takiey wielkości,
•iakiey spodziewasz się łow ić zwierza, a inne nneysca
oprócz pętli zastawić i zagrodzić potrzeba. Chcąc
większego złowić zwierza, całe urządzenie grun-
lownieysze bydz pow inno, i zanęlą czyli w item li­
kieru wymazane.

S lęp ica do ło w ien ia ro zm a itych d ra p ieżn ych


z w ie r z ą t.

Stępica tu (na Tab. V. fig. 16.) oznaczona,


składa się z dw óch okrągłych lub w czworokąt
ociosanych halek, ze czterech słupków 1 dcsczki czyli
zaruszki, w iednym końcu uwiązaney, a w drugim
W karby zarzniętey, iak o tern z następnych scze-
gó łowy cli obiasmen lepiey doysdz można do icy
przyrządzenia, położyć na ziemi halkę A, talaey
długości, iakiego zamierzamy łow ić zwierzęcia.
W iednym icy końcu w hic do ziemi dwa słupki
*

i S6 <^|

ńń na parę łokci wysokie. W drugim zas także


wbić dwa słupki cc na łokci trzy wysokie. Między
cztery te słupki a Lalkę dolną położyć górną
J) i w iednym icli końcu przy słupkacli krótszych
związać lekko powrozem c? tak Jednak, ażeby się nie
zsuwała halka górna z dolney, i z łatwością mo­
głaby podeymować się i opadać podług potrzeby.
Słupki wyższe trochę wr górze zaciąć, i zamiast
powrózka lepiey zw iązać witką z drzewa giętkiego/i
D o halki górney między słupkami wyiszemi urno-*
cować sznur g , którego koniec drugi przywiązuie
się do klinka drewnianego, służącego do założenia
w karbę deszczki czyli zaruszki i między dwiema
halkami będącey.

Chcąc naprowadzić tę stępicę, podiąć halkę


górną ze sznurkiem i klinikiem do niego przywią­
zanym , iednym końcem iego oprzeć w dulię do
ziemi wybitą k, a drugim założyć w pomienioną
wyżey zaruszkę z, takim sposobem stępica ta będzie
iuż naprowadzona. Jeżeliby zamiarem było łow ić
zwierzęta silne i w ielkie, w7tedy i samołówka ta
z większych sztuk składać się pow inna, podług
tego i halki dobierać z większym ciężarem, i dla
obszerniejszego oiw oru wyżey ią podeymoWać. Na
przynętę brać można ścierw , a lepiey iescze będzie
gęs lub kaczkę żyyyą. Jedno lub drugie uwiążuie
187

się ze stro n y o b staw io n ey d rzew am i lu b o g ro d z o n ey ,


a tak z w ie rz , zęby się m ó g ł do niey d o sta ć , m u si
k o n ieczn ie przez o tw ó r d w ó c h kalek p rzełazić albo
p rzeciąg n ąć szyię dla sch w y ta n ia , przez to ueism e
d esczk ę czyli za ru sz k ę , z k tó re y ięzyczek założony
zem k n ie i h alka gó rna ciężarem sw ym z'w ierzęcia
przygniecie. T y m łatw iey 011 b ęd z ie z ło w io n y 1
p rzy trzy m an y , im ciężar h alk i g ó m e y będzie w ię ­
kszy, i sztyfty żelazne ostre i gęsto do niey b ęd ą
nabite.

N a teyże sam cy tab licy Fig. 1 7 ' wy raża# stępicę


k rz ak am i lu b gałęziam i iglastem i obstaw ioną. B ez
tey to m aski czyli u k ry c ia , sam o łó w k a ta dla w ilk a
a n aw et i lisa b y ła b y nieprzystępna. W ogólności 1111
sk ła d sam o łó w k i lcst p ro stszy i lepm y b ęd zie p» wy­
k ry ta , ty m ła tw ie y zw ierz przybliża się do niey 1
p rzy n ętę w id zian ą p o d lit. L p o rw ie i zostanie złapany.

Ż elaza na w ilk i i inne d ra p ieżn e zw ierzęta .

Z p o m ię d z y ro z m a ity c h g atu n k ó w żelaz do ła ­


p an ia w ilk ó w , lisó w i in n y c h zw ierząt u ży w an y ch ,
n am ien im y tu ty lko o cz
c z n ie y sz y c h , o d m ian ac h :

N a p rz ó d żelazo tu n a T a b lic y V I. fig. 18 wry -


stawione, wyraża żelazo tlenkowe spusczone.
W szystkie lego części są z żelaza, wyiąwszy denko
drewniane F , ch«ąc nastawić to żelazo, wypada
zniżyć sprężyny AA, których uszka cc, utrzymuią
chwaty BB. w zamknięciu. Ponieważ sprężyny te
> silny przedstawuią opór, naginaią się wprzód za
pomocą szrub n n , co ułatwia nastaw ienie bez przy­
padku. W tenczas chwaty B B , wprawione i na
sztyftach wykręcające się wolno w uszkach dd
opadffią z ohoiey strony na żelazną obręcz E E , która
służy za podstawę sa.mołówce. Chwaty też same
W punktach BB opatrzone są w ew nątrz skoblikiem i,

także żelaznym, który gdy się założy pod haczyki kk,


uirzynmie roztwartemi. A tak po należytem chwatów
rozłożeniu i przywiązaniu stosowney do denka F,
przynęty, lekko się odkręcaią szruhy nn, i nastawienie
iuż natenczas będzie skończone.

Ażeby denko t , mogło wrykręcać się na yyalcu,


podebrać należy ziemię u spodu pod żelazem,
pi zez co opadać i podnosić się będzie mogło. INie—
kiedy umocowywa się to żelazo do umyślnie zro-
hioney formy, a to dla lepszey mocy i równego
z powierzchnią ziemi zostaw ienia.

Zwierz czyli chcąc porwać przynętę, czyli


przechodząc przez zelazo, uciska denko, które przez
II'I— IU
*

189

to uw alnia chw aty /.pod haczylta 1 sprężyny AA,


„legając sile, zmykają się w gw ałtow nym pędzie,
. poryw aią szyię albo i nogę zw ierzęcia, 1 za m ę go
utrzym uią.

Ż elazo drugie na teyże tablicy pod lig. tg -wy­


rażone, iest o iedney tylko sprężynie A, i na tern
cała iey różnica od opisanego dopiero zależy, z re­
sztą skład nie inny i tenże sam sposób zastawiania.
T oż samo żelazo zam knięte wyraża fig. 20.

Żelazo trzecie oddaw na naszym m yśliw ym p o d


nazw iskiem zelciza szy io w e g o znaiom e, a na la b .
VII. fig. 21 w ystaw ione, składa się ze dwóch, m o­
cnych żelaznych do p ó ł koła zbliżonych łu k ó w a b,
które za pom ocą sprężyny c otw ierać 1 raptow nie
' zamykać się m ogą; skoro tylko przynęta w m ieyscu
* d utw ierdzona poruszoną zostanie. T oż samo zelazo
pod fig. 22 w idzieć się daie zam knięte, toiest w po­
łożeniu tak iem , kiedy w ilk iuż iest złapany.
W p rz ó d , nim żelazo zastawione zostanie, należy
przynęcić w ilka ścierw em 1 pow łoką do nneysca.
D la zastawienia tych żelaz obierać mieysce w lasach
lub na p o lu , przykryw aiąc zlekka liśćm i i śniegiem
w grubości cala, rów no z pow ierzchnią mieysca,
w któ rem się żelaza osadzaią. Uważać sczegolm ey
należy, aby przy zasypyw aniu żelaza szyiow ego, nie


zapadł listek lub i akie żdżbło w k a r b y i miedzy
sprężany, przez coby przeszkodziło działaniu. rv'
tego naylepiey w tern mieyscu , gdzie się żelaza
stawiaią, wycinać murawę w formie ich, tak, ;
sprężyna miała wolne dla siebie mieysce, przyt
sarnę sprężynę
i «- j c ku J
|)ółnocyJ naylepicy
1 J obracać i mcŁu,„*

z lekka przysłać, naokoło żelaza i- po scieszce do


niego prow adzącey rozsypuią się plewy, lub m ró -
wisko, tu i ówdzie porzuca się końskie łayno, i
polem dopieio zelazo umacnia się łańcuchem do
drzew a, na polu zas do wbitego kołka luli kłody,
dla tego, aby złapany wilk za szyię nie m ógł
* . 47 O
się z żelazem oddalić. Na przynętę do tego żelaza
używa się wątroba ze zwierzęcia, lub świeżo zabita
zwierzyna, która ma bydż dobrze w przód w sło­
ninie opieczona.

Zelazo nakonieć czw arte, u myśliwych zelazem


talerzow ym zwane, a na w ielu zwierząt, sczególniey
pomnieyszycb, oddawna u naszych myśliwych uży­
wane. Żelazo to, iak na Tab. VII. fig. s 5 , wielkie
ma podobieństw a do żelaza denkowego. Składa
się ze dw óch p odobnych, iak wyżey, łuków żela­
znych a b , w samych brzegach wewnętrznego ich
składu zębami oslremi iedne w drugie zachodzącemi
opatrzonych, które za pomocą dwóch sprężyn c i cl
otwierać i zamykać się mogą, skoro tylko talerz e
•we śrzodku na tyclize sprężynach utw ierdzony do­
tknięty zostanie. Jed n o lub kilka zelaz takow ych
zostawiaią się około słupa do 5 lub 4 stop w yso­
k ieg o , na którym bydlęce w nętrzności lub żywa
kaczka iest powieszona. Sam o zaś żelazo i m ieysce,
w którem się staw ia, niem niey ścieszki czyli w chody
potrząsaią się tak , iak wyżey namieniono*, oprócz
tego w chody do żelaza obstaw ić należy cierniam i
gęsto ta k , aby w ilk , zbliżaiąc się do przynęty, ko­
niecznie na talerz yystąpić b y ł przym uszony. Ż e­
laza te łańcucham i do drzew a um ocnić potrzeba.
T e n gatunek ie la z ta le r z o w y c h pow szechnie iest
m nieyszy od poprzedniczych żelaz denkow ych i
szyiow ych, i używ ać się bardziej* pow inien do
łapania m łodych w ilków i lisów-

Poniew aż w ilk , lak iest niedow ierczy i lak czu­


łego powym ienia, że wszelka usilnosć ukrycia żelaz
lu b sam ołów ek p rzed icgo w zrokiem na nic się m e
przyda, ieżelitylko zw ietrzy człowieka*, naylepszym
i nayskutecznieyszym przeciw tem u sposobem iest,
odziać nogi w łyezane ohów ie, w racać iednym i
tym że sam ym śladem , a naw et go zagrabiać i za­
cierać nieznacznie. N atarcie u nog podeszew" i rąk
w ędzonym śledziem w ielu doradza. "W N iem czech
używaią tego sposobu na hsy. N adpsute nnęso m e—
mniey skutecznie iak śledź służy. Z ehy dotykaiąc
się rękam i do żelaz nic zostawić żadnego zapachu
człowieka, nałożyć trzeba na ręce rękawice sadłem
potarte. P rzytem , żeby ochronić żelazo od rdzy i
od wilgoci, oezysczać go suchym szmatkiem sukna
i słoniną lub szmalcem podsmażonym nasm arowy-
wać. Czysczenie to i smarowanie po każdem użyciu
ponaw iać, a tak żelazo oprócz zapachu smarowidła
zadney w oni po sobie nie zostawi. Jednak dla
pew niejszego zwabienia do przynęty, należy w przód
sciei w p oprze ciąga e na śniegu w wielu mieyscach
i na przynętę zostawić. G dy potem się dostrzeże,
że zwierz zanętę poruszył, można iescze inną po­
łożyć, albo i samo żelazo zostawić.

W ogólności co do żelaz wym ienionych wie­


dzieć należy, iz utrzymanie ich w czystości, sczc—
golmey kiedy zastawiaią się, lest koniecznie potrze­
b n e , niemmey iż zelaza te wrterunkiem wyżey na
karcie 177 opisanym smarowane bydż powinny.

Co zas do ostrożności ze wszelkiemi sam ołów —


kam i, tedy wiedzieć także należy, iż wszelkie żelaza
maią swoie naywiększe niebezpieczeństwa tak dla
łudzi lako 1 zwierząt d o m o w y c h , dla tego zastawiać
ie tylko w nocy, i w mieyscu od dom ów oddało—
n e m , gdzieby człowiek nie m iał potrzeby prze­
c h o d z ić , przytem strzedz należy wypusczać psy
sćzeg ó ln iey gończe, tak w czasie przynęty iako i
zastaw ionych zelaz lub innych iakich. samołow ek.
Ż eby dniem na przynętę nie napadały w rony lub
sroki (lak to często się zdarza) z ukosa naokoło
przynęty w rozm aitych punktach pozatykać do śniegu
pióra ze skrzydeł tego ptastw a, a przez to od niego
ścierw lub przynęta nie będzie napastow ana.

S a m o s t r z a ł y k).

G dy się zw ierz do przynęty zanęci, strzelbą


zasadną i m ocny naboy przyym uiącą nabić szrótem
g ru b y m , a nie lulik am i, gdyż nie z dalekiey m ety
się strzela, szrót taki gęsto i ostro ran i, i szerzey
naw et sięgnie. Sam ostrzał tam osadzać (ąak n a
T ab. V II. fig* 24) na m ocnych soszkach przeciw
w ia tru , w odległości na piętnaście a naydaley dw a­
dzieścia kroków od przynęty. W yryelitow yw ać
zaś tak , aby strzał zm ierzał cokolw iek ponad ścierw,
a tern samem m ógł lepiey zw ierza trafić. Po osa­
dzeniu go przywiązać do cyngla z łew ey strony
sznurek i na praw ą dopiero skrerow&ć 1 ścierw u
czyli przynęty przyw iązać, oraz na panew kę p ro ch u
nasypać i k u rek na ostatni spust odprow adzić, tak,
aby za naym nieyszem poruszeniem ścierw u , na­
tychm iast w ystrzał nastąpił.

k) Sjlwan na rok 1^23.


T om II.
P rzy zastaw ianiu sam ostrzału sczególnieyszą'
także należy m ieć uw agę na w y b ó r m ieysca, ażeby
się nie trafił iakow y przypadek. N aybezpieczniey
iest zastawiać sam ostrzały w7 lesie, opodal od dróg
i scieszek na m ieyscach, którem iby ludzie lub by­
dlęta me zupełnie przechodzili. Jeżeli mieysca
w cale bezpiecznego do zastawiania sam ostrzału nie
będ zie, lepiey go nie staw iać, a niżeli się narażać
na niebezpieczne przypadki.
/

Z atrucie zv i l k ó w.

W pożney lesieni, a naylepiey w zimie, zatrucie


dla w ilków przyrządzać w następuiący sposób:
ze zabitego lub zdechłego bydlęcia lub barana zdey—
m uie się skóra i m ięso czyli ścierw w różnych
nadrzyna się m ieyscach, w którym sypie się tru ­
cizna z utłuczonego na p ro c h w roniego o k a , nux
v o m ica , z arszennikiem pom ieszanego. Tym że p ro ­
szkiem posypuią się rów nież w nętrzności bydlęce.
W ro n ie ,o k o do zatrucia u ży te, lepiey iest drobno
utrzeć na tarce, a niżeli tłu c raptow nie ususzone,
albow iem nie tyle utraca na swrey dzielności. P rzy ­
rządzony tym sposobem śc ie rw , pow lec należy
skórą, obszyć i zakopać na 24 godziny w gnóy
suchy koński, aby trucizna go p rz e ię ła , o raz, aby
zw ierz zaw ietrzyć m e m ó g ł tego przygotow ania
ręką ludzką zdziałanego. W yym uiąc ścierw z gnoiu,
trzeba m ieć ostrożność i nie dotykać się go rękam i
lecz w idłam i. Ścierw taki w yw ieźć do lasu na
to m ieysce, w k tó rć m w ilki przechodzić się zwykli.

W ilk i tym sposobem o tru te , po pożarciu ścierw u


padaią zwyezaynie niedaleko a czasem o 100 tylko
kroków od tego nrieysca. Przekonaw szy s ię , ze w ilk
lub lis po ru szy ł zatruty ścierw , należy go docho­
dzić tropem sczególniey po śn ieg u , gdzie znaleziony
będzie nieżywy, lub tak słaby, iż z łatw ością do­
bity bydz' może.

Poniew aż psy i w szystkie ślepo rodzące się


zw ierzęta, pożarłszy tym sposobem przyrządzony
s'cierw, truią się i dech n ą; przeto, iesli blisko od
dom ów będzie kładziony, należy zamykać psy, póki
przez w ilków lub lisów zatruty ścierw pożarty
nie zostanie.

L is , C anis' V u lp e s (Renard).

Pospolity w klim acie naszym ten z'wierz, cliy -


troscią i przem ysłem w szystkie dotąd w ym ienione
przechodzi-: iak w ilk w z'wierzętach w iększych od
siebie, drapieżnością i siłą zrządza znaczne szkody;
tak podobnie lis iedynie przez zdradliw osć i zrę­
czność niem nieyszych klęsk staie się przyczyną.
i3*
196

Napada 011 na ptastwo domowe i dzikie, oraz na


zwierzęta które tylko pokonać może; ściga młode
zaiące w biegu, na stare napada w ło ż y sk u : nie
tylko iarząbki, cietrzewie, przepiórki i inne wszelkie
ptastwo porywa z gniazda, ale też i iaia ich wypiia.

Chociaż lis iest zbyt ostrożny i nielękliwy; iednak


gdy będzie od psów ścigany, me ufa w rąezosci
sw7ego biegu, a wykrętami i kluczeniem zabawia
ich i morduie, a pozniey zmyka do nór własnych
lub opatrzonych. Rzadko 011 sam nory kopie, n a j­
częściej zdradą i siłą od borsuków odbiera, a po--
zniey dopiero kształci, 1 oprócz iednego otworu,
robi wiele innych, a to w przypadku gdyby był od
kogo ścigany, łatwiey mógł ucieczką się ocalić.
Trop lisa wyraża Tab. VIII. lig 2 5.

Psie obiera lis wielkich lasów’ sobie za siedlisko,


naypospohciey przebyw a w zaroślach między górami,
W 7 bliskości w si, gdzie wielkie w’ ptastw ie w szelkiem
zadaie szkody a sczególniey w7 czasie dorastających
lisiąt. W niedostatku tego pokarmu zjada żaby,
sczury, iasczurki i t. p.

Lisy w7 różnych klimatach i miejscach różnym


podlegaią odmianom. U nas więcey się znayduią
koloru czerwonawo żółtego, białego zas z czarną
odmianą rzadko się postrzegać daią 1). Lisy w ogól­
ności tych odmian ciekaią się nayczęsciey w mies.
lutym , i w czasie tym przy leduey samicy kilka
bywać zwykło samców* Liszka płód jrwoy nosi
blisko 9 tygodni, sczem od 4 do 6 lisiąt, do któ­
rych zawsze lest troskliwa. Skoro postrzega, ze
nora poruszona i lisięta były w obawie, przenosi
ie na drugie mieysce, te iak psy ślepo się rodzą,
rosną blisko do 18 miesięcy, zyią do lat kilkanastu.

Lis ma wzrok i słuch delikatny, a sczegołnym


węchem zdaleka zwietrzyć może. Postrzelony lub
złowiony zawsze iest niebezpieczny: chwyta albo­
wiem kogo może zębami, i tak mocno się trzyma,
ze z trudnością oderwać się dozwala: a gdy bywa
W zelazo złowiony, sczcka niekiedy ze skomleniem,

albo krzyczy głosem do pawiego podobnym.

Lis dla psa choć nie tyle iest odrazi iwy ile wilk,
rzadki iednak pies coby go pożerał i to chyba po
zdięciu skóry. Dla lego me raz się trafia, ze po­
strzelonego lisa psy doydą, lecz ofewąchawszy w ca­
łości go zostawuią. Choć szkodliwy hs w gospo-

1) O d m ia n y tey li s y b yw aią p o s p o lic ie m n ie y s z e i do s p o l o w a n i a


tr u d n ie y sz e . A od m y ś l i w y c h w L itw ie zm ie y k a rn i z w a n e .
F u tr a z n i c h le p s z e o d lisa o d m ia n y w ię k s z e y , u nas w s z ę d z ie
p o s p o lit e y .
darst\vie do mo we m i lesnem ; dla dobrego iednak
futra iego, sczególniey zim ą, zasługuie ua osczę-
dnieysze na nie polowanie. Z tego wrzględu i
sczwanie chartam i, iak iesl wytępiaiące lisów, tak
w porze własciwey kiedy ich futro dobre, pow ili-
noby się odbywać,

J F y ra z y na lisa w lo w iectivie u żyw a n e.

C ie c zk a , czas popędu p łciow ego lisów.


K i t a , ogon lisa.
K i s z k a , samica, l i s , samiec.
M y s z k o w a ć , lub dyndow a ć, gdy lis chodzi w polu i wietrzy
sc zu ro w , mówią lis na polu myszkuie.
N i e d o l i s e k , lis m łody na początku iesieni.
N o s , pysk lisa.
Zdtnieyka, lis mnieyszego gatunku, w kolorze siw o-bru-
natnym. Od tego zdaie się przezwali zmieyka,
ze iest na niskich nogach, i wymyka nayczę—
sciey dolinami, tak, źe z trudnością postrzedz
go można.

P o lo w a n ie n a lisy z gończem i.

Sczegóły w;yżey pomienione w polowraniu na


zaięcy z gończemi, posłużą razem też same i na
lisa, dodadz tylko do nich należy różnicę obrotów
lisa od zaiąca. Dla tego, żeby po graniu i obrocie
T

gończych rozeznać ty cli dw óch zw ierząt, uważać


w ypada n a p rz ó d , iz iezeli psy zapusczone do zarośli
lub m ałych kniei opasanych przesm ykam i, natrafią
na trop zw ierza i pogonią gorąco, oraz będą okładać
bez ucięcia sam em i nayczęseiey brzegam i, a zw ierz
m e w y ch o d zi, znakiem to b ę d z ie , ze hs a m e zaiąc,
który zwykle w rozm aitym kierunku kluczy, a po —
zniey dopiero w ym yka w pole lub do przyległey
kniei. P o zm iarkow aniu takiem , gdy mieysce lisich
n ó r nie iest w iadom e, i knieia nie w ielka, obstąpić
ią choć zrzadka strzelcam i tylko o p o d al, izby lis nie
zw ąchał, i icden z nich zaymie m ieysce, gdzie lisa
pierw ey psy pognały, W czasie ty m , także m e
należy samem i psam i działać i liałasow'ać, gdyz
lis podsłuchaw szy hasło trąby, w y kradłby się od
psów* Zw ierz ten będąc z mieysca ruszony, okłada
pierw ey około brzegu k n ie i, używ a delikatnych
sw ych zm ysłów , i przew iduie z łatwToscią niebez­
pieczeństw o, i zeby zaw ikłać swe tropy, pow raca
nayczęseiey gdzie b y ł ruszony, i ztam tąd iu z w y­
m yka prosto z kniei w pole do nor w ła sn y ch , lub
innego z'w'ierza.
J _

W ostępie wdększego la s u , lis gończem i uganiany


idzie nayczęseiey d olinam i, dróżkam i i potem zmyka
w połę, albo do innego lasu , gdzie także robi
kilka obrotów , i nam ordow aw szy psy do n ó r u c h o -
dzi. R zadko się tym sposobem m yśliw em u zdarzy
spotkać lisa i strzelić, lepiey będzie wczesniey się
udadz u a m ieysce ich n o r , i tam w rózneni m iey -
scu się zaczaić w e w szelkiey spokoynosci, a tak lis
niezaw odnie psam i natarty do nich pow róci i
łatw o zastrzelony bydz moze. Chociaż zwykle
pies z natury goręcey idzie za lisem , niżeli za
zaiącem • obow iązkiem iednak będzie doieżdźacza,
żeby nie przerw ać gonienia p só w , pilnie nakrzykiwać
i tuz za niem i postępow ać.

A by polow anie z gończem i na lisy było po­


m yślne i prędsze, sczególniey, gdzie mieysce polisie
lub lozlegle ma przesm yki, uzyć potrzeba chartów .
L ecz gdy w ypadnie polow ać m iędzy góram i lub
w w ielkich lasach, gdzie charty nie m ogą bydz
u ż y te ; w tedy w nocy lub bardzo ra n o , kiedy lisy
z ,nór p o w yłaziły dla szukania zdobyczy, pozat ykać
no ry i w bliskości ich zaczaić się, a tak gdy d o -
iezdzacz przy rozsw icie z m yśliw ym i i psam i
obszedłszy tę krupie lisa nie u b iie, do zaczaionyeh
strzelców przy norach napędzi. A lbo lepiey iescze,
gdy lis o p ółnocy w yydzie m y s z k o w a ć , obstawić
^aiaz n o rj iego straszydłam i pió ro w em i, przez co
zostanie przym uszony koniecznie pozostać w polu,
i dniem będzie m ożna na niego polow ać gończem i
i strzelać lub sczwać chartam i.
P o lo w a n ie na lisy z ch a rta m i konno.

Czas do polowania na lisy chartami n ajw ła­


ściwszy iest w pozney iesieni po ponowie, w tedy
ich futro iest naylepsze. Obierać tylko pole miękkie
i nieśliskie, a to, żeby siebie i psów nie narazić na
kalectwo.

Gdy gończe do kniei będą zapusczone, alko i


przedtem lcscze obrać mieysce do sczw am a, tylko
W brzegu zarośli przeciw w iatru i tey kniei z którey
wypasdz ma zwierzę. Nie stawrać na górze, ieżeli
będzie niższy przesm yk, bo ks nie tylko węchem
zwietrzyłby Strzelca, tecz w małych zaroślach
zmykaiąc łatwoby upatrzył stoiącego na górze.
Jeżeliby sczwacz z chartami wr dobnie stoiący opodal
od kniei nie m ógł widzieć gdzie się zwierz obracał,
a ten do niego prosto zm ykał; wówczas polownicy
pobliżsi, co iuż go sczuli, luk wddzieli, uprzedzić
powinni pilnuy. Doświadczenie nieraz przekonywa,
że lepiey w krótkim a dobrym przesmyku posczwać
lisa, a niżeli ten wcześnie ma przewidzieć charty i
gdzieś w stronę kniei ze niknąć.

Ol trocz tego ważnym będzie w arunkiem dla


sczwaczów w ogólności na każdego zwierza, a
sczególniey na lisa, aby z chartami na przesmyku
2=>0 20 2

W czasie gonionego zwierza iak nayspokoyniey siali,


bez naymnieyszego poruszenia lub rozmowy. R ó­
wnież nie należy wypusczać razem kilka smyczy
chartów , i to chyba tylko na rozległym przesmyku,
gdzieby psy dosyć miały pola do poprawy chybio­
nego zwierza. I)la tego wypada stanąć na prze­
smyku w rozmaitych punktach, i po wypusczeniu
iedney smyczy chartów , która gdy nie da zwie­
rzęciu rady, wypusczać drugą i potem następną, a
nie zas" wszystkie razem. Charty bowiem razem
wypusczone nie tylkoby się ieden o drugiego obiły,
a tern samem przeszkodziłyby do obsadzenia lisa,
lecz wiele iest takich, a nawet naylepszyeh, które
wr gromadzie nie tylko nie chcą ścigać zwierza,
lecz staią się innym przeszkodą.

Polowmicy także po spuszczeniu chartów na


lisa sczególniey nie powinni hałasować a tein b a r-
dziey klaskać z harapu, bo te nie postrzegłszy
zwierza wrzaskiem i postrachem sczwacza lak
bywTaią odurzone, ze nie wiedzą w którą się rzucić
stronę, a z'wierz tymczasem korzysta i zmyka.
Mocne krzyknienie a hyzhci! i owro klaskanie z ha­
rap u , wtenczas iest potrzebne, kiedy charty tuz są.
za z'wierzem, który się obraca lub daie kominki i
zmyka. Często nawTet się tra h a , ze lis po ostatnich
tych w ybiegach, zeby łatwdey zdradę wypłatać,
2 03

przypada do ziem i i rozm inąw szy się z psami


pow raca do kn iei, z którey b y ł wygnany; w tenczas
nie na szty ch , lecz z tyłu. go zaieeliac i nasczwać
należy. Postrzegać to tym bardziey w y p ad a, im
przypadniecie nastąpi tuz przy brzegu lasu.

Z resztą sczw anie na lisa odbyw a się z p o d o -


bnem i sczegółam i iak na zaiąca: z tą tylko różnicą,
ze nie ma potrzeby zbyt blisko na niego w ypusczac
charty, ieżeli rozległość mieysca dozwala. L is nie
potrafi ty le , co zaiąc, przed chartam i uciekać; do­
gonią g o , choćby w znaczney odległości były w y -
pusczone. G dyby iednak psy m łode niechętnie
b rały lis a , obawiaiąc się cięcia m ) , potrzeba m iec
przy smyczy takiego ch arta, któryby lisa natychm iast
chw ytał i dusił. D la tego na lisa brać charty w ię­
ksze i m ocnieysze, takie naw et które w gonieniu
zaięcy niedosyć były rącze. Je d n em u niech się
u d a . kiedykolw iek pochw ycić i udusić lisa, zostanie

m ) C z ęs to s ię trafia, ź e d o b r e n a w e t charty nie ł a t w o b io r ą lis a.


S t r z e l c y u l r z y m u i ą , ź e z w ie r z te n w ost atn iey u c i e c z c e , n ie
m ogąc u n ik n ą ć n a t a r c z y w o ś c i psow , pu sc za m o c z na s w o i ę
k itę, i bi ie n ią po oc zac h. Fałszyw e t o m n i e m a n i e n ie z a -
s l u g u i e na w i a r ę , lis nie p o t r z e b u ie m o k r z u , bo ma dosyć
sprężystości w swey k ic i e , s iln ie nią uderza po o t w a r t y c h
o c z a c h p s a , a przez to p r z y ć m i w id z e n ie i u c h o d z i w s tr o n ę .
D l a [teg oto dosfw ia dczony pies n ie b ie rze lisa z ty ł i i j a na
prz eł ay zabiega i z ła t w o ś c i ą g o b ie rze.
on nadal bierczym i z -wielką chciw ością na tego
zw ierza będzie się poryw ał. T aki pies nie p o trz e -
huie w iele czasu do wzięcia lisa, choćby się 011 i
naym ocniey odcinał. JNie należy wszakże pow ierzać,
i uduszonego lisa potrzeba zawsze kilka razy uderzyć
kiiem po n o sie, iako naydotkliw szey iego części,
a to, żeby dostateczne m ieć przekonanie, ze istotnie
nie zyie. ISieraz b y ły przykłady, ze niedow ierczy
ten zw ierz, przytroczony do siodła nie m ó g ł długo
się przyczaić i p o w odow ać, w raz z nabraniem sił
tak m ocno ugryzł k o n ia, ze ledw ie iezdziee i karkiem
nie przypłacił, /

Sczw aiiie lisów ch a rta m i pocliazdem w saniach.

Sposób ten sczw ania chartam i lisów przez


p o d iaz d , nie tylko dla m yśliw ego wriele spraw ia
przyiem nosci, lecz, gdzie licznie się zn ard u ią te
zw ierzęta, byw a nader pom yślny. O dbyw a się
pospolicie w zim ie, gdy śniegi niew ielkie i w czasie
odwilży. W tenczas m yśliw y w yieżdża lekkiem i
iednokonnem i sańm i, m aiąc w nich smycz chartów
cze'm kolwiek p rzy k ry ty ch , z rana lub po p o łu d n iu
w pole około zarośli, gdzie lisy zw ykły się wałęsać
i m yszkow ać: sczegóhney wteuczas, gdy pow ietrze
posępne i m ały śnieg pruszy. O la tego upatrujący
m a mieć w zrok m ocny i do upatryw ania z'wierza
iu i wcześnie przyzwyczaiony. Iuaczey zaś ze słabym
w zrokiem , od blasku śniegu i przez ciągłe wpa­
trywanie się, do resztyby go osłabił.
%

Postrzegłszy nakoniec zwierza, trzymać należy


charty na baczeniu, aby widząc swą zdobycz pizez
niecierpliwość nie zeskoczyły ze s a ń ; podiezdzać zas
nie prosto a manowcami, ile potrzeba dla zasczwania,
i ile mieysce pozwala. W tenczas wypuścić charty
bez hałasu z zachęceniem tylko ci h y z h a l i tuz
zaraz doieżdżać, lecz nie w ślad za psami a raczey
wr stronę. Lis przez to prześlepia psy, a ma ledyme
na baczeniu doieżdżacza, i znienacka przez chartów
zostaie schwytany.

D o sczwama lisa pomienionym teraz sposobem


potrzeba chartów dobrze ułożonych, albo do m ło­
dych dodawać starych: gdyż często się zdarza, że
będąc od m łodych napadnięty, pocznie ich zabawiać,
i upatrzywszy porę daley zmyka do lasu.

P olow anie na lisy za pom ocą p só w


ia m n ikó w i sieci.

Do wydobywania z nor -lisó w oddawna wie­


lorakie były podawane sposoby i narzędzia. Z tych
wszystkich użycie taxów czyli iamników od wielu
za najlepszy srzodek są uważane- Psy le do n o r
w y p u sc z o n e , w ęchem wr n ich dochodzą zwierza i
sczekaniem w ypędzaią go do sieci lub strzelców na
około n o r obstaw ionych. Z eby lis w padłszy do
sieci nie przegryzł i ,nie u c ie k ł, dostrzelić go zaraz
należy. Sieci do tego polow ania m ogą bydz też
sam e, co i na zaiąca lub borsuka. Pom im o dobry
w ęch iam nika, pilnie iednak uważać potrzeba, aby
się z lisem w norze nie ro zm in ął, nie w lazł przeciw
niem u. JLepiey gdy pies z ty łu tym że sam ym w^eydzie
otw orem do nory co i zw ierz, a tak przez to
prędzey z n ory w ypłoszy, i od kalectw a ostrych
pazurów ocalony zostanie.

Polowranie z taxam i pom yslniey się udaie w czasie


zim y, kiedy z łatw ością m ożna dosledzić lisa do
którego w lazł o tw o ru , a te'm lcpiey podczas w ielkich
zim ow ych zawdei, kiedy kilku ich razem wr iedney
norze znaleźć m ożna. Jeżeli mieysce n ó r będzie
o d d a lo n e , żeby się iam nik bieganiem po śniegu
z krzywremi i krótkiem i nogam i nie z m o rd o w a ł, i
do zw ierza b y ł ziaidliwszy, dowiesdz' go do tego
m ieysca należy. *

W ie lu m yśliw ych zamiast sieci, zatykaią wszy­


stkie otw ory n ó r, oprócz ied n e g o , do którego
w pusczaią iam n ik a, i gdy ten pocznie sczekać na
lisa , przykładalą uclio w to m ieysce, i posłyszaw szy
dobrze głos psa dokopuią się do zw ierza, i sczy-
pcam i żelaznem i um yślnie do tego sporządzonem i
dobyw aią go z nory. Sposób ten lak pracow ity, tak
i nieraz byw a zaw odny, sczególniey tam, gdzie nory
lisie daleko w głąb ziemi zachodzą, i lis w czasie
dokopyw ania cofnie się w inne m iey sce, i przez to
cała praca na niczem się skończy. Taż sama nie­
dogodność zachodzi przy w ykurzaniu dym em lisów
z nory, od którego zw ierz nayczęsciey nie w yłazi
lecz oczadziały w norze ginie.

Ł ow ienie lisów w żelaza talerzowe i szyiow e.

K ształt i opisanie tych żelaz poprzedziło iuż w ar­


tykule w ytępienia w ilków (stron. 189 i 190): dodadz
tu tylko należy zanęcanie lisów i zastawianie na nie
żelaz. Na ten koniec w iesieni, gdzie lisy w ychodzą
do m yszkow ania, pow ycinać m uraw ę w form ie k
m aiących się zastawiać żelaz, i w mieysce to od
początku zim y rzucać po drobinie przysm ażonego
m ięsa lub swicżey zw ierzyny dla przynęcenia lisów .
P rzy n ętę tę smażyć w słoninie lub szm alcu;
tylko żeby ią nie przypalić ani przydym ić, boby się
zwierz przez to od niey odstręczył. G dy się zw ie­
rzęta do przynęty dobrze zanęcą, w ysm arow ać
żelaza w iterunkiem ze szm alcu lub w ieprzow ego
W>° 208 °<g
sadła zrobionym , i potem dopiero ich zastawie 1
mrowiskiem lub plewami przysypać. Nayczęsciey
lis znayduiąc pieiwvszy raz zastawioną dla siebie
zdradę, nie porywa przynęty a tylko odkopie m ro­
wisko, dla tego odwiedzaiąc samołówki co ranek
nie należy poprawiać ani przysypywać. Lis ciekawy
i łakomy nie zaniecha naslępney nocy odwiedzić
mniemaney zdrady, a znalazłszy w7 całości iak roz­
rzuconą zostaw ił, traci podeyrzenie, poryw7a nagle
przynętę i zostaie złowiony. JNaylepiey będzie
zastaw iać żelaza z w ieczoru, kiedy mały śnieg
pruszy: lisy nayw ięcey się wtenczas snuią myszkuiąc,
i nie widząc siadów człow ieka łatwiey w paclaią do
samołówek.

Z a tru cie lisó w iu Islanclyi 11).

Dwoiaki tam gatunek lisów , biały i brunatny,,


W iagniętach a nawret w starych baranach, oraz
wre wszelkim drobiu naywiększe sprawuie szkody.
Mieszkańcy Islandyi, oprócz duszenia ich w k ry -
iówkach dymem siarczanym, przyrządzania samo-
łów7ek , kładną truciznę w pigułkach N u x vom ica
W masie, lub w7posiekanem mięsie przyrządzonych,
oprócz tego robią iescze z arotu żelaznego kruczki

n) Voyage en Islam ie 1820 Paris in 8vo.


na kształt wędki , na które kawałek mięsa wielkości
orzecha włoskiego zakładaią, i gdzie psy nie cho­
dzą a uczęsczaią lisy, rzucaią na polu.

Za pomocą tych sposohow choó znacznie


W Islandyi zmnieyszaią lisów , lecz hez żadnego iuz
innego użytku, ho zatruty z'wierz psuie na solne
futro, sczególniey gdy nie prędko będzie zdięte,
również lis z połkniętym haczykiem kaleczeie i
w norze swey ginie. Ze celem naszym iest polować
na lisy korzystnie dla dohrego ich futra, przeto
wszelkie pomienione Islandzkie sposoby nie p o -
w innyby bydż u nas przyięte.

Strzelanie lisów z budy na przynęcie.

Do strzelania lisów na przynęcie obierać mieysce


W dolinie przy pagórku, w którym wykopać d ó ł
kw adratowy na półtora sążnia głęboki, i pokryć
iodłowem i lub sosnowemi gałęziami, zostawuiąc
m ałe okienko dla strzału. W dolinie zas, w odle­
głości 4o kroków położyć na przynętę kurczę,
zaiąca kotkę i t. p. i na noc ze strzelbą dobrze
opatrzoną zasiesdż w budzie i przybyłego lisa do
przynęty strzelać. Sposób ten strzelania lisów od­
bywa się zwykle zimą podczas oświeconych nocy,
a dla lepszego icsczc św iatła, buda przodem czyli
Tom II.
210

okienkiem ma bydz' obrócona na południe* Zamiast


kopania d o łu , wielu robi budę na drzew ie, w k tó -
rey wprawdzie nie tak łatw o lis zwietrzyć może
myśliwego iak w poprzedzaiącey, lecz dla zimna
maiącego się doświadczać przez noc całą, buda
w dole zrobiona i sczelnie przykryta na pierwszeń­
stwo zdaie się zasługiwać.

Co zas do polowania na lisy latem , wtenczas


tylko może mieć mieysce, kiedy liszka maiąca dzieci
wielkie czyni szkody: wtenczas przy końcu maia
lub czerwca kiedy lisięta znacznie iuż podrosły,
wynalez'c ich n orę, w bliskości niey rankiem wleźć
na drzew o, starą liszkę powracaiącą do dzieci za­
strzelić, i zaczaiwszy się w tern mieyscu czekać
poki lisięta z nory me powyłazą. T e czy na mieyscu
pozabiiać, albo, gdy będzie potrzeba do układania
m łodych gończych lub iam ników , do hodow ania
zabrać.

Oprócz tego wszelkie małe sposoby polowania


na lisy latem pow inny bydz zakazane, chyba tylko
polowanie z psami dla wprawy gończych i chartów,
zeby pola nie zależały: gdyż wtedy na inne nie­
szkodliwe zwierzęta zupełnie nie należy niemi
polować. Przeciwnie zaś w lesieni lub zimą nie tylko
podług upodobania można liczbę lisów zmnieyszyć,
lecz tez otrzymać z mcii futro, choc nie tak dobre
iak Sybirskie i inne, ied n ak , ze iest ciepłe i lekkie,
iest dosyć użyteczne i zasługuie niezaprzeczenie
na powyższe w polowaniu osczędnosci.

R ys, L y n x (Loup Cervier),

Ćwierz ten drapieżny, większy od domowego


k o la, sczególnym wzrokiem i węcliem opatrzony,
z wielką łatwością łazi po drzewach*, Futro na nim
iest m iękkie, bladoźółte, czerwonemi plamami
upstrzone, brzuch biały, wąsy około pyska białe,
zęby ostre, uszy prawie tróygraniaste, zewnątrz
czarnemi włosami zarosłe, nogi z ostremi w ysu-
walncmi pazuram i, ogon krótki r równie wszędzie
gruby, a iia końcu czarny,

Rysie parzą się czyli marcuią w lutym i po 9


tygodniach samica skrywa się w rozpadlinach skały,
lub norach ziemnych , i koci 2 lub 3 rysiąt, które
z początku są białe i do 9 dni ślepe, daley ze
wzrostem żółcieią- samice od samców są zółcieysze
i mnieysze. T rop rysia (obacz Tab. TU L Fig. 26).

Rysie dawnicy w Litew kich lasach licznie się


znaydowały, teraz rzadko się postrzegać daią, a
w lasach Polskich chyba tylko z Litwy lub Prus
zaclioże. W zw ierzynie i ptastw ie wielkie czynią
szkody; sarny i zaiące są im naym ilszym przysm a­
k iem , w niedostatku takiey zdobyczy, karm ią się
żabam i, gadam i, iasczurkam i.

F u tro rysie dla rzadkos'ci i dobroci dosyć teraz


iest ko szto w n e, sczególniey daw niey w Polsce
ku rtk i rysie i kiereie nayw ięcey by ły noszone.

Polowanie n a r y s i e.

N aylepszy czas do strzelania rysi iest w iesicni


po poroszy, kiedy icli łatw o w ytropić i na drzew ie
upatrzyć. Polow ać m ożna także wr icsieni z gończemu,
lecz żeby od psów nie zem knął i na drzew ie gdzieś
nie został, doieżdżacz przy n ic h ciągle bydż pow inien.
Jeżeli rys' goniony będzie w m ałych zaroślach, tedy
lak lis idzie prędko i kilka razy o k ład a, a potem
dopiero szukaiąc schronienia zm yka prosto na
wysokie drzew o. Psy do gonienia lisa dobrze u ło ­
żone za nim dow odnie i ochoczo dochodzą. G dyby
rys' w czasie polow ania skrył się do n o r, obstawać
to m ieysce sieciam i, a w lednym otw orze nory
dym em w y k u rzy ć, którego nie cierpi i prędko z nory
w ychodzi.
>o 215

R O Z D Z I A Ł Y 1I.

O ZWIERZĘTACH D R A P IE Ż N Y C H , NALEŻĄCYCH DO

MAŁEGO POLO W AN IA.

B orsuk , U rsus M eles (Blaireau).

Chociaż b orsuk oddaw na u historyków i m y­


śliw ych do liczhy zw ierząt drapieżnych iest poli­
czony- zdaie się iednak, iż on nie zasługuie na taką
nienaw iść u człow ieka, iak zw ierzęta w ekonom ice
iego szkodliwe.

Zw ierz ten zawsze spokoyny i sam otny, w iększą


część dni swego życia przepędza w podziem ney
n o rze , którą kopie w m ieyscach oddalonych od
lu d z i, naywięcey w yniosłych i piasczystyeli. N ora
iego składa się z kom ory, w któ rey m ieszka, i
ze d w óch n o r , z któ ry ch iedna do weyscia iw yyscia
W potrzebie m u służy. Często borsuk przym uszony
byw a od lisa porzucić swe m ieszkanie, iakoż nie­
długo sprzeciw iaiąc się choć nierad opuscza, i
inną w bliskości pierw szey w ykópuie norę. P ow ol­
nego on iest b ieg u , cała iego obrona od psów
napadniętych długie pazury, którem i silnie o b ró -
ciwszy się do góry b ro n i, lecz i tym niedowierzaiąc,
nie daleko od nory odchodzi i to w nocy, a dniem
sama tylko samica -wychodzi do wyszukania ż y ­
wności dla swrych dzieci. Ob. trop borsuka (na
Tab. Y I 1L fig, 27.),

Pokarmem borsuka są: korzenie, żołędzie, iabłka


leskie, zaby, clirząscze i inne owady, m iód czm ie-
Iowy, niekiedy wypua laia, 1 samo ptastwo na
ziemi gnieżdżące się pożera, a czasami też małych
zaięcy łow i i zjada. Oto całą iego drapieżność, i
szkoda na tern się kończy,

Naytłustszy borsuk iest w iesieni, a przed


nadeysciem zimy znosi suche liście do nory, robi
w niey legowisko, i z mego przez całą zimę nie
•wychodzi, i przez to znacznie chudnie. Jeśli nie
spi, to wysysa sobie wilgoć w sczególnym gruczole,
między otworem wyrzutowym znayduiącą się.

Czas grzania się borsuków bywra w iesieni,


samica ku wiośnie rodzi troie lub czworo borsucząt
s początku ślepych, które przy matce aż do pozney
iesieni zoslaią.

Pożytki z borsuka znaiome są ze skóry nie prze -


pusczaiącey w odę, naywięcey używaną iest na torby
myśliwskie, Z w łosów grzbietow ych rzem ieślnicy
robią m alarskie i do golenia się penzle, te ostatnie
z tego w ło su od w szystkich innych są naylepsze,
bo są w' nnarę sprężyste i na w ilgoć w ytrzym ałe.
T łu sto sć pospólstw o używa za naylepsze lekarstw o
do goienia ra n , a nawret zadaw m ałych.

P o l o iv a n i e n a borsuka.

W Niem czech, gdzie poluią na w szystkie zw ie­


rzęta z pożytkiem , aby nie w ytępić do sczętu,
2 rów nąż osczędnoscią poluią na borsuki. P o rę
naydogodnieyszą do polowania na nie naznaczaią
przy końcu iesien i, bo w tenczas i skóra iego iest
n ay lep sza.

P oluią tam na borsuki pospolicie w nocy przy


św ietle xiężyca, albo kiedy noc ciem na, kilku
m yśliw ych w ychodzi z latarniam i i długiem ! kiym i,
ieden z n ich ma m ieć w id ły żelazne ze dw iem a
zębam i, a drugi k ru k także żelazny. Przytem p ro ­
w adzą psa gończego, dobrze iuż ułożonego do
tro p u b o rsu k a , i kilka sfór tax o w , na mieysce
znayduiących się nó r borsuka. T am spusczaią na­
przód psa gończego do w ysiedzenia, ten gdy w ietrząc
dóydzie do otw oru nory i zatrzyma s ię , znakiem to
będzie, że borsuk z niey iescze nie w y sz e d ł, a ta k
m yśliw i, zcby nie płoszyć zwierza z iego łożyska i
nie tracić wiele czasu rozkopywaniem nory, cłaley
idą na inne mieysce, gdyz inaczey byliby przyczyną
wypłoszenia zupełnie borsuków z tego ostępu.

Lecz, gdy borsuk z nory w yszedł, i pies gończy


tym tropem będzie dochodził, spusczaią ze sfory
taxow i sami za niemi nieodstępnie, ile światło
xigzyca i położenie mieysca pozw ała, póstępuią.
Borsuk iak zwykle powolnie od psów uchodzi i
nie oddala się od |w e y nory, tak wkrótce bywa
znaleziony, i dla obrony od psów siada na tylnych
nogach, albo do góry pogami się kładzie, silnie
zębami i pazurami szarpie. Na ten raz myśliwi
przybiegaią, i iedeu z nich w idłam i zelaznemi uymie
za szyię i przyciska do ziemi, a drugi krukiem
żelaznym przesuw a m iędzy' sczęki górne, i tym
sposobem wrsadzaią do wora dla układania psów
m ło d y ch , albo inaczey na mieyscu kiymi dobiiaią.

Oprócz tego, są sposoby dobywania borsuków


z nor za pomocą taxów , iak się iuz rzekło na lisa.
Również stawiać można przy otw^orze nory sidła
iak na w ilka, lub zelaza denkowe.
Z b ik , F elis Całus (Chat Sauvage).

Drapieżny ten zwierz naywiększe zrządza szkody


w ekonomice łowieckiey. Zjada on nie tylko młode
żalące i sarny, ale i na stare napada, a przez łatw ość
łażenia po naywyższych drzewach i przyczaianie się
między gałęzie, dla w szelkiego, małego zwierza, scze—
gólniey w iew iórek, staie się naywiększym szkodni­
kiem. Zbik cały iest pokryty w łosem szarym, wTprążki
brunatne, a ciemność ta ostatnia iest w ydatna na karku
i ogonie. T rop iego prawie ten sam co i domowego
kola, tylko od niego iest większy i pazury dłuższe.

Nie trzeba dalekich kniei wyprowadzaiąc oy-


czyznę żbików , mamy ich dosyć w naszych lasach.
Niech nasz kot domowy złe będzie karmiony,
porzuca domy, a udaie się do lasu, dziezeie i na
żbika się przemienia: bo nim został przez człow ieka
ogłaskany, był nim i pierwey. K ol tak zdziczały,
będąc nieogłaskanym i szkodliwym , zasługuie, aby
go ze żbikiem w ytępiano, bo ze stopniem zdzicza-
łosei staie się wiecey drapieżnym, iak nieraz swcy
zdrady na dzieciach a naw^ct i na dorosłych lu­
dziach dał dowody kalectwa.

Nadto podlega kot -wściekliźnie równie z inne-


mi zwierzętami, a peryody wywiązania się ley
P1'awie niewidoczne aż do ostatniego stopnia cho­
roby, bywa dla człowieka nayniebezpiecznieyszy,
i rzetelnie zasłnguie na zupełne zatracenie iego
rodzaiu. Jeżeli idzie o wynisczenie sczurów , to
liczne mamy inne sposoby łowienia w rozmaite
samołówki,

JV'y t ę p i e n i e z b i Jc ó w.

Co się tycze wytępienia szkodliwych żbików,


albo i kotów zdziczałych, nie trzeba wielkich na to
sposobów. Pierwsze można strzelać z fuzyi, a
na ostatnie, gdy tego mieysce nie dozwala, stawić
samołówki,

Zpomiędzy rozmaitych samołówek, dotąd po­


dawanych na wytępienie żbików i innych iemu
podobnych zwierząt, posłuży naylepiey iak na Tab.
VIII, fig. 28,

Do deski dębowey A , na łokieć długiey, dwa­


naście cali szerokicy, trzy grubey, umocowywaią się
dwa słupki bb na łokieć wysokie, które przechodzą
przez tłok dębowy B , na cali pięć gruby, a od deski
spodniey nieco wyższy. T ło k ten łatwo podług upo­
dobania podnosić się i opadać powinien. W dolney
desce A , wydrążony dołek, do którego deseczka
219

czyli z a r u s z k a D, n a z a w ia s a c h z i e d n e y strony
u m o c o w a n a , także o p a d a ć i p o d n o s i ć się p o w in n a .

D l a n a s ta w ie n ia te y s a m o ł ó w k i , p o d e y m u i e się
tło k B , za p o m o c ą s z n u r k a p r z e w l e c z o n e g o p r z e z
o tw ó r c, u p o p r z e c z k i g ó r n e y , i p r z y w ią z a n e g o d o
k lin k a a , k l in e k te n z a k ła d a się i e d n y m k o ń c e m
do d o łk u w yzey rzeczonego tło k u B , a d ru g im do
k a r b o w a n e g o ię z y c z k a u z a r u s z k i d. S k o ro zw ierz
sta n ie n a denku czyli z a r u s z c e D , d la z e r w a n ia
uw iazaney p rzynęty, naty ch m iast k lin ek zeskoczy
ze s w y c h k a r b ó w , i tł o k B , c ię ż a r e m s w o i m z w ie r z a
przy g n iecie, a to t y m prędzey n a stąp i, 1111 d la
c ię ż a r u c e g ła l u b k a m i e ń b ę d z ie p o ł o ż o n y .

T a b . V I I I . fig. 29. wr}rraża saniołów rk ę tr z e c ią :


s k ł a d iey, c lio ć n ie c o się r ó ż n i o d p o p r z e d z a ią c e y ,
i e d n a k iak ie st p r o s ty , ta k i ł a t w y k a ż d e m u d o n a ś la ­
d o w a n ia . D e s k a s p o d n ia z d w ó c l i p o d ł u ż n y c h b o ­
ków" o b ita lisztw a m i a : d o n ie y p r z y i e d n y m k o ń c u
u m o c o w a n a p r o s t o p a d l e d e s k a z o k i e n k i e m ń, p r z e z
kló re przechodzi ię z y c z e k denka k a r b o w a n y c,
denko to w k o ń c u d r u g i m za p o m o c ą z a w ia sk i (/,
deska zas g ó r n a 11a sz ty f ta c h w y k rę c a ią c y c li się p rz e z
lisztwry o s a d z o n a , p o d n o s i ć się i o p a d a ć p o w i n n y .

Chcąc nastawić tę sam ołów kę, podnieść należy


deskę górną maiącą sznurek z klinkiem , który się
opiera iednym końcem o karbę deski przy okienku
Z>, a drugim zakłada się do ięzyczka karbowanego c.
Skoro zwierz stąpi na denko maiące ięzyczek c,
dla zerwania przynęty, natychmiast zeskoczy Winek
ze swych karbów i zwierz zostanie przygnieciony
ciężarem deski górney.

Tab. IX. fig. 5o. oznacza samołówkę drugą,


ze składu swego zupełnie pierwszey podobną, z tą
tylko różnicą, ze tłok A, nie na desce się opiera
iak wyzey w czasie spadnięcia, lecz do szullady B.

K una le ś n a , M u stela mcirtes (Marth).


i

K una ta cała iest pokryta w łosem miękkim,


ciemno podżarym , podgardle zaś żółtym. N aypo-
spolitszą iest w lasach północnych R ossyi, u nas
rzadko się gdzie znayduie, i to tylko wr iglastych
lasach, z których nigdy prawie w pole nie w ycho­
dzi. Pokarmem iey są w iew iórki, rozmaite ptastwo,
m iód psczół barciow ych, a wr niedostatku tego
iagody iarzębinowe i inne leśne ow oce. Kuna ta
bieg ma prędki i zwinny, od psów będąc goniona
wdazi na poblizsze d rzew o , i nie skrywaiąc się
wr gęstych gałęziach, zwykle na złamanym wierz­
chołku drzewa usiada i na psy patrzy.
G niazda sobie nie ro b i, a nayczęsciey w spró­
c hniałem drzew ie -wyścieła, lub w iew iórcze zabiera.
W tenczas weyscic do niego rozszerza, i na w iosnę
po g tygodniach dw oie lub troie nnew a dzieci,
k tó ry c h m m w praw i do szukania zdobyczy, k arnn
czas m eiaki laiami ptastw a, a pozm ey i sam em
ptastw em .

D la tego słusznie ptastw o do kun y w rodzoną


czuie nienaw iść, skoro postrzeże lą, zaiaz p izc ia
zliw ym w rzaskiem ostrzega inne o niebezpieczeń­
stwie. P tastw o bow iem nie w ielkością zw ierza byw a
przerażone, lecz drapieżnością iego: bo czemuż się
nie unosi kupam i i z takim w rzaskiem postrzegłszy
ło sia , sarnę lub zaiąca, iak pospolicie w idzieć m ożna
nad kuną i innem i zw ierzętam i, a naw et i ptastw em
drapieżnem .

P olow anie na ku n y leśne.

D la dobrego i trw ałego futra tego gatunku kun,


nie inny czas do polow ania na m e naznaczać iak
tylko zim owy. W tey porze nie tylko futro n a y -
lep sze, lecz i znalezienie ich na śniegu po tropie
łatw ieysze. Ob. trop kuny dom ow cy który iest tenże
sam co i leshey, na Tab. IX . fig. 55.
Przy w yszukaniu kun w le s ie , me tylko ciągle się
wpatrywać na drzew a, lecz i na śnieg około drzew ,
spo 22 2

bo iak drzlewa są rzadkie, przebięgaiąc z iednego na


drugie, na śniegu trop swóy zostawia; lecz gdzie
Jas gęsty, nie złażąc z d rz e w , z iednego na drugie
gałęzie przeskakuie. W takim razie znaczną prze­
strzeń zaymować lasu, i ciągłe dawać baczenie
na drzew a, a zawsze wpatruiąc się czy między niemi
nie m a spróchniałego, W którem by się kuna mogła
skrywać. Znalazłszy w' drzewie s p ró c h n ia łe m , żeby
ią z niego w ypłoszyć, uderzyć m ocno obuchem
siekiery o to d rz e w o , albo zapalonem pró ch n e m
z d o łu dziupła wykurzyć. Gdy z niego wyskoczy,
aby się w gęstwinie nie skryła, strzelać ią zaraz
należy.

Przy wyszukaniu k u n , nie należy także omiiać


gniazd w r o n i c h , lub kruczych, bo często się w nich
zaczaiwaią. Postrzegłszy w gniezdzie, starać się
WTprzód z niego wystraszyć, a pozniey strzelać:
bo lnacze-y zastrzelona pozostałaby w gniezdzie,
a tem samem trudm ey byłoby z niego w ydobydz,
chyba przez ścięcie tego drzewa. Do tego polo­
wania lepiey będzie mieć wyżła lub gończego,
umyślnie do tropienia k u n ułożonego. T e n ostatni
naylepszy, bo zwąchawszy na drzewie sczeka, i za
postrzeloną głosem dochodzi.

Z resztą, wszelkie samołówki na te kuny są


<po 22Ó

nieskuteczne: bo z wielką ostrożnością zbliżaią się


do przynęty, albo iey nigdy nie tykaią.

K una domowa czyli k a m ien n a , M . F obia (Fouine).

K una ta u nas wszędzie pospolita, mnieysza od


poprzedzaiącey, podgardle ma białe, a cała rudawym
i nietrwałym włosem pokryta, a zatem całe iey
futro iest mniey użyteczne. K ryie się nie tylko po
m urach mieszkalnych na poddaszu, w stajniach,
spichrzach, na które ze wszelką łatwością włazi,
ale też w gruzach, rozwalinach, w kupach kamieni,
od czego pospólstwo kam ienną a inni ka m ienuszką
przezwali. Siad tey kuny wyraża Tab. IX. fig. 35.

K una ta , gdzie się zagnieździ, wielkie czyni


szkody wre wszelkie'm ptaslwie dom ow ein, scze-
gólniey w gołębiach smakuie i do sczęlu ie wyiada-
ze szkodliwości w7ięc swoiey przymusza każdego
do zupełnego iey wytępienia. Dla tego wTkażdym
czasie starać się ie wynisczać, bo iak znacznie
iest płodna, tak prędko się rozmnaża i powiększa
szkody.

W y tę p ie n ie ku n y dom ow ey.

Co do wytępienia tey kuny, kiedy mieysce nie


dozwoli strzelać z broni ognistey, tedy można ie
ło w ić w sa m o łó w k i, kładąc na przynętę kurczę,
albo iakiego ptaszka, a naw et i mięso swieze.
S am ołów ka na Tab. IX . fig. 5 2 w ystaw iona, nie
tylko posłuży na kuny d o m o w e, tc h ó rz e , lecz 1
sczury. O biasnienie tey sam ołów ki iest następuiące:
do słu p k ó w a a a c i, przypraw iaią się dw a boki bb,
i dno c , w podobieństw o czw orograniastey o tw a r-
tey rynny: iak zas b o k i, tak dno pow inny bydz'
z drzew a 3 cale g ru b eg o , 10 cali szerokiego, 2
łokcie długiego. R ynna ta z w ierzchu poprzecznie
związe się należycie podobnym haikiem cl, do któ­
rego z obu stron przypraw ią się ruchom e w ierzchy ee
złączone z zam ykaiącem i bokam i f f , lecz w ierzch
ten i boki znaczny ciężar m ieć pow inny, a to aby
niełatw o od góry podniesione bydz m ogły: albo
iescze lepiey osadzą się na w alcach g g ruchom e
dw a słu p k i h h , któreby, gdy się połapka zam knie,
w ierzch y ee p erpendykularnie przyciskały. W e­
w nątrz daie się ruchom a ław eczka czyli zaruszka
na cal od dna w ysoka, którey koniec zakarbow any
przez o tw ór i m a wystawać. D la podniesienia
w ierzch ó w przypraw ią się sznurki hh i stuliw szy
ie przyw iązać ięzyczek /,* gdy w ięc zastawić p o ­
trzeba, pociągnie się ięzyczek i iednym końcem
zasadzi się za karb ław eczki i , a drugim utkw i się
w karbie przy otw orze u deski bokow ey b, i sam o­
łó w k a będzie nastaw iona. Fig. 3 1 wyraża sam ołó wkę
1^ 0 225

z iednym otw orem , z resztą skład iey iest iedno-


stayny i takież samo zastawianie.
y t

T chórz, M . P u to riu s (Pulois).

Liczne u nas i pospolite to zwierzątko, kryie


się około dom ów % W stayniach, oborach, w gru­
zach i kupach kamieni. W iększe iest od kuny
domowey, większe nierównie czyni szkody w p ta-
stwie dom ów em , zagryza które tylko pokonać może,
a niekiedy mózgi tylko wysysa, iaia zpod ptastwa
siedzącego wypiia, albo w nich zasiedziałe pisklęta
zjada. Ule psczół przegryza i miód wyiada. Na­
padnięta broni się śmiało z naieżeniem i burczeniem,
i wtenczasto nieznośny z siebie smród wydaie. Trop
tchórza wyraża Tab. IX. fig. 54,

W y tępienie tchórzów.

Futro tych zwierzątek dla smrodu swego mniey


iest użyteczne, w każdym więc czasie iako szko­
dliwych w gospodarstwie, spiesznie wytępiać należy.
Ponieważ tchórze nie lękaią się żadnych na siehie
sideł i łatw o przynętę pożeraią, tedy nie trudne są
do złowienia: nieraz wpadnięte wr samołówkę i
przegryzłszy uchodzące, na inny raz w tęż samo-
łówkę wpadały. Łowić ich także można w żelaza
Tom II. i5
talerzow e, biorąc za przynętę xaie, m ięso, a sczc-
gólniey żywego ptaszka, a naw et na przysm alone
gęsie skrzydło. S am ołów ki tez same co i do ło ­
w ienia k u n dom ow ych wyzey na Tab. IX . wysta­
w io n e , dobrze posłużą na tchórze.
NAUKI Ł O W I E C K I E Y
C Z E Ś Ć OS T A T NI A.

1 5
C ^ zęsć ostatnia niniejszego łow iectw a obey m nie
ptastw o czyli zw ierzynę lotną, która zamiast po­
działów na polow anie w ielkie i m ałe iak poprze­
dziło ze zw ierzętam i, dzieli się na cztery głów ne
rozdziały, toiest: na sokolnictw o czyli naukę ze so­
k o łam i, na ptastw o utrzym ujące się w lasach lub
m ieyscach polistycli i su c h y ch , iakiem i są dropie,
g łu szce, cietrzew ie, kuropatw y i t. p. na ptastw o
I d o tn e , toiest: bekasy, k urki w odne., kuliki i t. p.
a naostatek na ptastw o w o d n e , z rzęd u którego
zaymą tylko uw agę naszę rozm aite odm iany kaczek
u nas poiaw iaiące się.

N im opisane będą gatunki pom ienionego teraz


p tastw a, sposób iego życia, mieysee av któ rem się
utrzym uie i polow anie na n ie , w ypada z porządku
nam iem ć w przód o sdkolnictw ie czyli polow aniu
ze sokołam i, m ianow icie kto ie pierwrszy w prow adził,
iak długo było w używ aniu, czem u dzis przestało
m ieć m ieysee, oraz o gatunkach sokołów cło po­
lowania zd atn y ch , ich utrzym aniu i układaniu do
pola.
O S O K O L N I C T W I E C Z Y L I N A U C E P O L O W A N I A S OKOŁAMI .

O dległa Starożytność w G recyi i Rzym ie nie


znała polow ać sokołam i i iastrzębiam i. A ristoteles a)
i Plinnusz b) pierw si co o polow aniu ze sokołam i
uczynili w zm iankę. Jakoż po n ich zaczęło się
ono co raz w łęcey doskonalić, i zostało dziełem
M on arclipw i Xiążąt. P rzyłożyli się do tego scze-
gólniey Elian i lules F irm ius za panow ania.A dryana
Cesarza. L eandre rodem W ł o c h , pierw szy sztukę
polow ania sokołam i ro zszerzy ł, która sczególniey
za panow ania H enryka V I, Cesarza nayw łększą
św ietność pow zięła. O d tegoto czasu ziaw iły sie
pism a nauk sokolniclw a w7 ięzyku łacińskim i fraim
cuzkim .

Ciągle od tey epoki, polow anie sokołam i zda­


w ało się bydz' rzeczą szlachetną, aby naycelnieyszy
w sw oim rodzaiu ptak b y ł nieoddzielnym praw ie
tow arzyszem rycerskiego m yśliwca. P raw o m ienią

a) H isto r. a n i m a l i u m .
b) Historia naturalis.
sokoła tak oznaczało szlachcica, iak noszenie szabli
lub szpady. Sokolnicy zacźęli należeć pierw ey do
liczby sług, potem urzędników dw om . O d piątego
w ieku ery zwyczayney, przez wszystkie epoki
ry c e rstw a , okazuie związek tych znam ion feudalnych
zabawr.

Za panow ania Fryderyka II. C esarza, który


w raz ze synem M anfredem pisał dzieło c ) , ze polo­
w anie sokołam i nad w szystkie inne zabaw y przenosi.

Nie można się dziw ić, ze w 1-3, i 4 i i 5 w ieku


przyw ileie w naszym kraiu w ydaw ane, świadczą o
w yłączeniu tego polow ania na rzecz panuiących d).
A lbo kiedy i były kom u nadaw ane iakie przywuleie,
to nayczęsciey w yłączając polow anie sokołam i.
L itew ska i koronna m etryki zaw ieraią w ielką liczbę
przywTileiówr na p o low anie, a kiedy wr L itw ie na­
daw ano w sij aż do panow ania Z ygm unta A ugusta,
dodaw ano z łow y zw ierzynnem i i ptaszemi.

Jescze i w w ieku 16 sław ne użycie sokołów


zatrudniało m onarchów i innych bogaczów ; tak

c ) R eliq u a l i b r o r u m F r id e r i c i II. I ra p era to ris d e arte v e n a n d i c u m

a v ib u s str. i4 6 . rok 1 5gG.

d) P r z y w i l e y X iążęcia M azow ieck iego na w ieś Z ator w ziem i

W arszaw skiey i4 3 6 .
»

zabawa ta za szlachetną poczytywana była , iż publi­


cznych urzędników iak do nayważnieyszycli dzieł
stanow iono, a liczbę wyuczonych i unoszonych
sokołów za sczególną okazałość dworów poczyty­
wano. Uczeni nie żałowali pióra swego do prze­
pisania tak sztuce uczenia sokołów , iak używania
ich na łow ach i pielęgnowania podług pewnych i
teoryczuych praw ideł e).

Północne narody niedawnemi iescze czasy zna-


czny sokołami prow adziły handel. Z Kopenhagi
corocznie do Islandyi umyślny okręt wysyłano
po sokoły i więcey sta sztuk ich przywożono ^
kroi D uński płacił każdą sztukę po 12 talarów.
Przedte'm z Hollaudyi przypływ ał ptasznik do
Brem en dla łow ienia sokołów i po 8 lub 10 ich
w yw oził, a wyuczywszy brał we Francyi za dobrego
i pięknego sokoła po 5oo złotych hollenderskich.
Prócz łow iectw a, pióra sokole były znakomitym
w handlu materyałem.

W Polsce ze stopniem doskonalenia ognistey


Prom 1 układania psow legawych doptastw a, użycie
sokołów co raz At lęcey zaczęło iuż upadać. Polo­
wanie sokołam i, sczegolniey na czaple, zostawało

e) D . Esparou Faicouaria Francofurti 1617. iu 4to.


tylko zabawą panuiącycli i m ozm eyszych panów .
W ła d y sław IV. sczególniey lo polow anie lubił.

Je d n i Chińczycy, K irgisy i Baszkiry z klassy


maiętnieyszey, do dzis dnia przekładała lepiey nad
inne zabawy polow anie sokołam i. Jakoż av Rossyi
południow ey i teraz iescze użycie sokołów nia
mieysce. A nglicy sczególniey co byli daw niey za­
palonym i m iłośnikam i polow ania p a r f o r c e (do
upadłego) i staczania bitw y k o g u tó w , to teraz
W polow aniu sokołam i naywięcey szukaią iuz rozry­
wki. Nasi naw et m yśliw i, zeby układali sokołów
do polowania na ptastw o , sczególniey przy pom ocy
sieci, więceyby niew ątpliw ie pom yslnieyszych d o - '
znali ło w ó w , niżeli z w ielolicznych w ystrzałów
ognistey broni. Poluiąc ze sokołem łsie c ią , nie tylko
stadam i szczególniey kuropatw m ożna ło w ić , bez
straty pro ch u i szrotu, ale naw et dla osczędnosci
sam ic, m łodych dla p ło d u m ożna oddzielać i
w ypusczać, czego iuż ze strzelbą dokazać nie po­
dobna. I dla tcgoto, gdyby w polow aniu ze strzelbą
i w yzłem częstszy nabóy b y ł celnie w ym ierzany,
zapew ng-prędko w ytępionaby została zw ierzyna, iak
nayczęsciey w idzim y w tych okoheaęh, w których
nieum iarkow any i zapalony m yśliwy częste m iewa
polowanie.
Co się tycze polow ania ze sokołam i na ptastw o,
l^ o 254 °^ i

które iak nieiednostayney iest wielkości i sity, tak


i odmiany sokołów do polowania bywałą także
rozmaite / a te w sczególnosci są następuiące:

O rzeł p r z e d n i, Falco chrysaelos (Grand aigle) fj.

Naczelny ten w rodzaiu orlim gatunek, mieszka


w górzystych Europy kraiach, mianowicie w Śląsku,
na górach Piryneyskich, Karpackich, Szwaycarskieh,
a w edług Rzączyriskicgo i w innych lasach nawet
około Gdańska. Dziób ma żółty, nogi kosmate
rd zaw e, ogon czarny, nasada falisto popielata,
wr dziobie i szponach niezmiernie iest silny, nie tylko
zabiła gęsi, zórawie, dropie, ale nawet sarny, zaiące,
owce i kozy unosi. Samica gniazdo swe kładzie
na naywyzszych nieprzystępnych skałach i po dwa
czerwono upstrzone niesie iaia. Pisklęta nowo
wylęgłe są zupełnie białe, pote'm żółeieią, a nakoniec
kasztanowatemi się slaią: po pierwszem dopiero
pierzeniu się zwykłey dorosłym nabieraią farby.
O rzeł z tego gatunku m łodo z gniazda wyięty może
hydz ugłaskany i do łow ów ułożony, inaczey zas'

f) N a z w i s k o s o k o ł a o g ó l n i e t y l k o o z n ac za ptaka d r a p i e ż n e g o , do
ł o w ó w p t a s z n ic z y c h u ż y w a n e g o , od k tóre go r z e c z o w n ik s o k o l -
n i c t w o p o c h o d z i : lecz, z e g a tu n k i t y c h p t a k ó w m aią s w e o d ­
m ia n y , a zate'm m y ic h n a z y w a ć b ę d z i e m y włas'ciwe'm i o d -
d a w n a p rzyię te 'm n a z w is k ie m .
S>° 20 5

zawsze iest dziki, nieprzystępny, i do układania


niezdatny. Kirgisy orła tego do łowienia wilków,
lisów , su haków i innych antilop gatunków odda-
wna zazywaią.

O rzeł k a sz ta n o w a ty , Falco fu lv u s
(aigle commun).

O rzeł ten dziób ma żółty, nogi kosmate rdzawe,


grzbiet kasztanowaty, na ogonie przepaska biała.
Ptak ten od poprzedzaiącego iest mnieyszy, w spo­
sobie zas życia i wszelkich przymiotach wielce mu
podobny, mieszka prawne wszędzie wr górzystych
Europy kraiacli, karmi się wszelkiem ptastwem i
m łodem i zwierzętami. Narody tatarskie wr Syberyi
tego orła podobnież w^ysoce cenią i drogo płacą, a
m łodo wryiętego z gniazda do łowienia lisówjZaiącow,
wilków i suhaków układaią.

Jastrząb, Falco palu m barius (Autour).

Ptak ten dziób ma czarny, bogi żółte, pióra koloru


kasztanowatego, nad oczami kresy białe, na ogonie
przepaski blade. Jastrząb ten w całey Europie,
owszem w Syberyi i Kamczatce pospolity, wszel­
kiego leśnego i domowego ptastwa głównym iest
nieprzyiacielem, sczególniey gołębi, od czego nawet
nosi nazwisko g o łę b n ik a ; gnieździ się wr lasach na
w ysokich drzew ach, iay niesie trzy lub cztery.
G atunek ten iasirzęhia m łodo w yięty z gniazda do
Wrszelkicli ptaszniczych ło w ó w bardzo dobrze
układać się daie.

R a r o g , F alco sacer (sacrc).

S okół ten dziób ma kolorow y i nogi błękitne,


g rzb iet, piersi i zw ierzchnie pióra skrzydeł śniado
plam iste, na ogonie plam y nerkow ate. Jastrząb
ten u L inneusza i w ielu innycli naturalistów raro—
giem nazwany, mieszka w T a rla ry i, Rossyi, a w edług
R zączyńskiego na R usi Czerw oney, P odlasiu i innych
okolicach się znayduie • karm i się w szelkiem polne'm
i lesnem ptastw em , zabiia d ro p ie , żóraw ie, gęsi,
parow y, żalące i t. p. D o w szelkich ło w ó w p ta -
szniczyeh nayw yborniey układać się daie, a czaple
białe nayzręczniey zabiiać um ie. T atarow ie ptaka
tego dla łow ieckich przym iotów nayw yzey cenią,
a zabicie iego za zbrodnią poczytuią. D nas naw et
daw niey podług statutu L itew skiego w rozdziale X.
artykule II. nie w olno było zabierać z gniazda
piskląt tego sokoła, ani podrąbać d rzew a, na którem
się ten ptak zagnieździł.

G atunek tego sokoła rów nie z powyzey wry m ie-


A

nionemi, lepieysię układa z gniazda młodo wzięty,


niżeli wypierzony i podrosły złowiony. Przytem
wszelkie sposoby przyrządzania samołówek i sieci
tak wielce zagranicznemi sokolnikami zachwalone,
okazały się u nas bezskuteczne na lak dzikiego so­
koła, który podostatkiem maiąc ptastwa leśnego
nie ma potrzeby zbliżać się do domów i upatrywać
przynęty. A choć i trafia się, że napada on niekiedy
na młode ptastwo domowe, tedy wielość iego spro­
wadza, lub gdy nie widzi żadnego dla się niebez­
pieczeństwa.

B ia ł o z o r , Fcilco Girfalco (Gerfault) g).

Dziób ma kolorowy, nogi popielato błękitnawe,


cały iest pokryty białemi i śniado plamistemi pió­
rami. Jastrząb ten w naszych słownikach białozo-
re m , u Rossyan KpegemoMt zwany, mieszka w pół—
nocney Europie iSyberyi, od pospolitego iastrzębia
i raroga iest większy, a według świadectwa Goeze
i innych, do łowów ułożony, do Niemiec i Francyi
sprowadzany, i między nayprzednieysze sokoły bywa

g) P o d ł u g P. J a r o c k ie g o , gat une k ten ia s tr z ę b i a , kiedy iest m ł o d y m


ra ro ga bie rze n a z w is k o , z w ie k i e m z?s' coraz w i ę c e y nab ieraiąc
k o lo r u b i a ł e g o , b ia ło zo r e in się n a z y w a . D l a t e g o m n i e m a , i z
te nże rarog iest ie d n yin gatu nkiem co i b ia ł o z o r . Obacz
z o o lo g ia 1821. W a r sz a w a in 8vo.
liczony. Jakoż białozor po orle naysilnieyszym i
nayśmielszym iest w swoim rodzaiu. Biie bez braku
wszelkie leśne i polne ptastwo, a wt stanie dzikości
zaiącom i sarnom młodym me przepuscza. Ptasznicy
dla tego tak wielce go poważaią, iż do dwunastu lat
prawie w łowach niespracowany trwać może, gdy
inne sokoły, iak naprzykład Norwcgskie, ledwie lat
dwie Wytrzymuią. Sokół tego gatunku młodo
z gniazda wzięty może się tylko układać, inaczcy
nigdy dzikości swey się nie pozbawia.

P u stu łk a , Falco Tinnunculus (Cresserelle),

Pustułka w całey Europie i Syberyi pospolitą*


dziób ma kolorowy, nogi żółte, grzbiet rdzawy,
czarno plamisty, piersi śniado pręgowate, ogon
okrągławw, gniez'dzi się w wieżach kościelnych,
starych zamkach i murach opusczonychj na zimę
od nas odlatuie, a na początku wiosny wraz z pliszką
powraca. Jay niesie pięć i sześć, które iednak nie
wszystkie płodne. Karmi się wszelkiem drobnem
ptastwem, wróble mianowicie i skowronki bardzo
chyżo łowi i zabiia. Pustułka nie tylko młoda
z gniazda wyięta, lecz i podlotkiem złowiona,
łatwo się oswaia i do łowienia na przepiórki, ku­
ropatwy i skowronki prędko się układa. Krogulec
tey odmiany iak iest domowym prawie mieszkańcem,
tak gołębiami i domowe'm ptastwem nayczęsciey
żywiący się, łatw o może się łowić wT sieci czyli
płotki z podwóynemi połami. Pierwsza p o ła , toiest
wew nętrzna lak rzadka, że się sokoł przedrzeć może,
kiedy w drugiey zewnętrzney więźnie i przebydź
nie trafi. Z taluemi płotkami obiera się mieysce
z zielska oczysczone, i obstawia do koła na we­
tkniętych do ziemi 4r°łokciowycli tykach. Wc
srzodku tego toczku przywiązuią na sznurku za nogi
gołębia, sczególuiey białego na przynętę. Sokół
przelatuiąc w tern inieyscu zastrasza gołębi i nie
długo czekaiąc spada dla spłoszenia ich , lecz na
ziemi nie mogąc nic zrobić, biegnie więc po loczku
dla wzruszenia i trafiwszy w płotek plącze się
z gołębiami i złowiony zostaie.

K rogulec , Fcilco N isu s (Epervicr).

Ptak ten dziób ma kolorowy zielony, nogi


żółte, brzuch biały, popielato pręgowany, na ogonie
przepaski czarnaw e, wszędzie u nas iest pospolity;
gnieździ się w lasach na wysokich drzew ach, lot
ma bardzo bystry, odwagę aż do zuchwałości. Biie
nie tylko wszelkie drobne ptastwo, ale nawet i
Większe od siebie, iak przepiórki, kuropatwy, p ar-
dwy m łode i cietrzewie: w róblów i skowronków,
podobnież iak pustułka głównym iest nieprzyiacie-
^■3 2L
io

lem : stąd skow ronki tak się go b o ią, iż do ludzi


i poiazdów niekiedy uciekaią, a w czasie ło w ó w
z układanym tym krogulcem bardzo łatw o siecią
okryw ać sję daią. G atunek ten krogulca może bydz'
łow iony w- pło tk i p o d w ó y n e , albo gdzie się iuż
ptak ten zanęcił, zasiesdz w budzie i sznurkiem
przyw iązanego gołębia lub kurę poruszać. Ptak
przez to łapczyw iey na zdobycz sp ad a, wczepia się
do niey tak silnie pazu ram i, iz przyciągnięty do
b u d y i zabrany bydz' może. A lbo w ielu ptaszników
do łow ienia krogulców zaleca gołębia lepem
w ysm arow ać i za uw iązany doń sznurek w u krytem
zasiadłszy m ieyscu p o ru sz a ć , przez to ptak prędzey
spada na zdobycz, m ocniey się do niey przyklei i
łatw o wzięty bydz może. Ptasznik iednak w tym
razie pow inien prędko go cliw ytać, żeby się nie
poznał na zdradzie i nie zem knął. Chcąc oczyścić
z lepu złapanego p tak a, trzeba go naprzód po­
sypać m iałkim piaskiem , lub popiołem su ch y m , na
drugi dzień żółtkiem od iaia n a trz e ć , i po n ieia-
kim czasie sadłem w ieprz o we'm sm aro w ać, póki
zupełnie lep nie zeydzie.

D rzem lik , Fctlco Aescilori (Em erillon).

Ptak ten dziób m a kolorow y, nogi ż ó łte , głow a


rdzaw a, grzbiet błękitnaw o popielaty, rdzaw o pla-
' misty; piersi żółtawe podłużnie plamiste. U nas
iest wszędzie pospolity, karmi się wszelkiem d ro -
bnem ptastwem i do łow ów jWaszniczych iak kro-
gulec bardzo dobrze układać się tlaie. Łow ić go
można albo sposobem poprzedzaiącym w płotki,
albo zastawić nań klatkę kwadratową, na p ół łokcia
w ielką, zewnątrz powleczoną siecią, a we śrzodku
maiącą przegrodę; do dolney przegrody wsadza się
na przynętę kilka w róblów , albo gołębia, a górna
obwiia się sznurkiem z pętlami z końskich w łosów
uwitemi. Klatka tym sposobem przyrządzona stawi
się i uwiązuie na wyniosłem mieyscu, dla lepszego
widzenia nieco z gałęzi oczysczonem. Ptak co się
nieraz iuz łowam i gołębi, lub innem ptastwem
zapraw ił, nie zaniedba zwiedzać nadal tey okolicy,
i postrzegłszy w klatce otwartey zdobycz, spadaiąc
do niey w sidła się uwikła. Ptak tym sposobem
za szyię ułow iony rychło ma bydz wyięty, gdyż
prędkoby się udusił.
<

K obuz, Falco Siibluteo (Iloberau).

Ptak ten ostatni zpomiędzy wyliczonych, dziób


ma kolorowy i nogi zólte, grzbiet śniady, kark
biały, brzuch białawy, podłużnie śniado plamisty.
Kobuz te n , u nas pod nazwiskiem krogulca wię­
kszego iest znaiomy, wszędzie się znayduie. G m e-
T om U. id
zdzi się wr lasacli na -wysolach drzew ach. K arm i
się wszelkie'm drobnem ptastyyem, a m ianow icie
skow ronkam i, które się go niezm iernie hoią i w n e t
w krzaki lub traw y uciekaią. D o przykryw ania
siecią kuropatw , przepiórek i skow ronków układać
się daie. D ow ie go m ożna tym że sposobem co i
poprzedzaiącego: p o d łu g zaś dośw iadczeń ptaszni­
ków lepiey iest brać m ło d y c h z gniazda, gdyż takie
prędzey się przyzw yczaiaią do ludzi i prędko od­
w oływ ane na ło w ach bydż mogą.

Z tego w y p a d a , że choć łow ienie ptaków d ra­


p ież n y c h , do m yślłw stw a z d a tn y c h , m nieyby się
przydało*, iednak dla zm nieyszem a ich liczby, iako
szkodliw ey w ekonom ice ludzkiey, nie tylko nie
należy zaniedbyw ać tych sposobów , lecz ow szem
skutecznieysze i lepsze niżeli dotąd poznane obm y­
ślać. N ie same tylko w ym ienione gatunki sokołów
są szkodliw e, do nich policzyć w ypada w szelkie
m ięsożerne p tak i, iakiem i są k ru k i, w ro n y i sroki,
a sczególniey sowT, które nie tylko porywaną m ło d e
domow e p taslw o , lecz sczególniey w lasach w ielkie
w pisklętach i iaiach czynią szkody. D la zm niey-
szenia liczby pierw szych iako ostrożnych i me
łatw o podeyśdż zczw a la iąć y c h , p o d łu g zagrani­
cznych łowrców p taszy ch , naylepiey posłuży zabiiać
m łode w gniazdach 9 a starych strzelać na ścierw ie,
lnl) tymże (z m ix vom ica iak na \vilka) przyrzą­
dzonym , w mieyscu oddalonem , gdzie psy nie
chodzą, składać i truć ie można. Co zas do wytę­
pienia sowy, tedy oprócz strzelania, a lepiey iescz.e
zabierania piskląt z gniazda, me ma mnycli sposo­
bów. Na oswoioną sowę można wielorakie strzelać
ptastwo, bo do niey szcególnieyszą czuie nienawiść
i naylicznieyszemi wystrzałami nie odstrasza się:
sposób ten iest następuiący:

Na otwarle'm m ieyscu, w bliskości d o m u , wy­


kopać d ół tyle obszerny i głęboki, ażeby się w nim
dw óch ludzi pomieścić m ogło: w posrzód tego
dołu wbić słupek na łokci 3 od ziemi wysoki
i w7 górze osadzić denko dla przywiązania sowy.
D ół ten przykryć daszkiem, od ziemi na ćwierć
łokcia podniesionym , któryby z iedney strony m iał
drzw i dla weyscia i okienko małe dla strzału. Na
około dołu w odległości 5o kroków obstawić
drzew am i, maiącemi gałęzie bez liścia, dla sia­
dania przelatującym ptakom i ich strzelania. Do
tak przyrządzoney budy zasiesdż kilku strzelcom
i postrzegłszy przelatuiące wrony, sznurkiem sowę
poruszać i siadaiącycli na drzewach wron strzelać,
które choć w podcysciu są ostrożne, hukiem tym
iednak nie odstraszaią się i zawziętości do sowy nie
tracą. Takim sposobem za pomocą sowy nie" tylko
i G*

I
2-AA
Jt-i

tloslarczyc m ożna swieżey dla sokołów k a rm i, lecz


znacznie w tey okolicy zm nieyszyć szkodliwe lo
ptastwo. D o liczby tey należy policzyć w róble, iako
nayszkodliw sze w ogrodach, a m ogące się przydadź
do karm ienia so k o łó w , sezególniey przy ich u k ła­
daniu: sposób ten łow ienia iest następujący:

Po ułożeniu kro g u lca, lub k o buza, do rąk pta­


sznika na zaw ołanie przylatyw ać, wr iesieni przy­
nęcić w róble konopiam i, i w bhskosci tego m ieysca
lekko nałożoną kupę ch ró stu cierniow ego bez lis'ci,
aby w róble m ogły ,swrobodnie przez nie przełazić,
siecią oblec, zostawić tylko otw ór od wderzcłiołków j
przeciw którym na d w óch patyczkach takąż sieć
zaw iesić, ta k , iżby ona za pociągnięciem sznura
m ogła opadać i w róblo w zamykać. Skoro w róble
zw yczaiem swroim z całą grom adą na przynętę
się zbiorą, w tedy wryehodzi. dw óch lu d zi, ieden
w ypuscza k ro g u lc a , a drugi go do siebie przyw ołuie,
przestraszone w róble zlatuią z p rzy n ę ty , chow aią
się w głąb chróstu i zostaią zasznurow ane siecią.

H o d o w a n ie i u tr z y m y w a n ie sokołów .

S okoły d o ro słe , lub z gniazda w ybrane pisklęta,


utrzym yw ać się maią w altanie czyli sokołam i,
um yślnie dla nich zbudow aney, ze dw iem a o b szer-
nemi oknami dla wpusczenia słońca. W ewnątrz
tey altany w dłuż i w poprzek daią się Laleczki
dla siedzenia ptakom , i woda dla napoiu co dzjen
się odmienia w naczyniu glinianem , a dla oclię-
doslwa podłoga u altany posypuie się często świe­
żym żw irem , lub piaskiem. Z gatunków zas la—
strzębi do przykrycia iakiego ptastwa siecią, lepiey
będzie przez lato w klatkach utrzymywać na
dworze. *
v.

Oprócz tego sokołów ułożonych, równie iak i


podlotków z gniazda w yiętych, należy często do
rąk przyzwyezaiać, aby do człowieka przywykły i
przydatnemi do ptaszniczego zażycia zostały. Karmić
ie naylepiey rano o 7cy, a po południu o 5 tey go­
dzinie swieże'm i niesolonem mięsem z powyżey
wymienionego ptastwa, albo w niedostatku tego
dawać im za pokarm posiekaną baraninę , lub cielę­
cinę, którą w przód dobrze od żył i tłustosci oczy­
ścić i posiekaną zlać wodą. Przytem strzedz się
ich nie przekarmiać, ani zgłodniałych utrzymywać;
tłusty ptak będzie leniwy, a nie maiący wygody
przy pierwszey sposobności łatwo porzuci i uleci.
Z te m w s zy stk ie 111, gdy się ma wabić na berło,
przegłodniały bydz powinien. Aby b ył rzeżwy,
często kąpać w wodzie zimney należy.
U k ła d a n ie s o k o łó w do p o lo w a n ia .

Podług w iciu niemieckich, sokolników, sokół


z gniazda wyięty i wyhodowany nie lylc ma kydz
zdatny do unoszenia, ile ten, eo inż z niego wyle­
ciał i nabrał w łaściw ych zręczności do łowienia
sobie zdobyczy. P o d łu g zas francuzkiełi i hiszpań­
skich sokolników , iak wyrażaią C arcanusli), I>e—
lisaire i Aldrovande i), im sokoł iest młodszy, lub
z gniazda wyięty, tym iest lepszy: bo się prędko
przyzwyczaia do ludzi, w czasie pierzenia się nie
dziczeie i nie traci nauki, iak pospolicie z dorosłem i
zdarzać się zwykło. Ciż sami tw ierdzą, ze sokół
ułow iony, więccy nad 9 mies. maiący, za niezda­
tnego policzyć się może w układaniu; dla tego
podług czasu i ułow ienia ptaka, różnie go zowią
i różne od zdolności daią nazwiska. U n ic łiw m a iu
z gniazda wyięty nazywa się N ia is , i takowy po
unoszeniu i pierwszem opierzeniu się bywa dobry
do kuropatw , a im więcey starzeć będzie, tym
zdatnieyszym się stanie do celu swego. W czerwcu,
lipcu i sierpniu złowiony zowie się G e n til, iest
łatwieyszym do unoszenia, gdyż z lotem nabrał iuż
m eiakich p.oezątkówr zręczności do łowówr. We

h) Amusemens de la chasse aux faucon Paris i72q in 8.


i) instruction sur la volerie etc. Amsterdam 174* in 12 .
f^o 247

w rześniu i g ru d n iu ułow iony zowie się P eleriti


aliio P a s s a g ie r , byw a m ocny, raźny i w yśm ienity
nic tylko do łow ienia ptastw a w odnego, lecz i innego
silnego. P otrzeba tylko długiego czasu, aby o d -
zwyczaić ód dzikości 1 do posłuszeństw a ułożyć.
W styczniu zaś lub m arcu u łow iony zowie się
a n te n a ir e albo d n te n id o przytrudny do unoszenia,
tenże sam po pierw szem opierzeniu się przybiera
nazw isko H a g a r d , i rzadko osładza nay w iększe
przedsiębrane sokolnika prace: tru d n y bow iem iest
w pozbyciu się w k o r żenione y dzikości a nabraniu
posłuszeństw a.

Z ęby w ięc w nabyw aniu sokoła rozeznać czy


iest podlotkiem złow iony, czyli z gniazda w yięty
i w yhodow any, zważać należy, iż pierw szy ma kolor
w ięcey bru n atn y i posadzony na ręk u nie krzyczy,
iak zw ykle wddzieć się daie na ptaku z gniazda
w yiętym . Ptak krzykliw y uaym niey wr sokolm ctw ie
się p rzy d a, a często bardzo zupełnie niezdatnym do
łow ów f ptaszniczych zostaie. O prócz tego w naby­
w aniu sokoła opatrzyć w p rzó d w ypada, czy zdrow e
icli oczy, i po rozdięciu dziobu czy czerw one p o d ­
n ieb ie n ie , ięzyk, i czy nie m a raka: albow iem
często tem u ptaki m yśliwskie podlegać zw ykły.
Przytem całego obm acać czyli niezam orzony, a
przez to kości w szędzie ma ^sterczące, lu b p rzeci-

i
w n ie m ięshi i zaty ły , co m n iey ied n ak szk o d zi
n iżeli zanędznienie. N a d to uw ażać należy, czy iest
w n o g a c h silny, p o sad zić go na rękę i p o ruszać,
ieżeli z n ie y nie spada, oznacza doL rcć.

Co się lycz'e u k ła d a n ia so k o ła do p o lo w an ia,


to cała sztu k a zależy na u ła g o d z e n iu w rocłzoney
d zik o ści i u trz y m y w a n iu w ciąg łey b ez sen n o ści przez
kilkanaście d n i i no cy , k tó re są ię d y n y m srz o d k ie m
d o o siągnienia tego celu. N a ten k o n iec w k ła d a
się s o k o ło w i rz e m ie n n y k a p tu re k na g ło w ę , p rz y ­
w iąz u ją się d o nóg p ę ta ze szn u rk ie m lu b rz e ­
m ie n n y m p a sk ie m , sadzi się na obręczy rucbaw ey
na sz n u rz e zaw ieszo n ey , a sk o ro d rz em ać p o c z n ie ,
za naym nieysze'm strac en iem ró w n o w a g i i p o ru ­
sze n ie m owrego sz n u ra b u d z ić się m u si i w ciągłey
zo staw ać b ezsenności. Im wrięc s o k ó ł b ęd z ie t r u -
■dnieyszy d o u k ła d a n ia , ty m d łu ższeg o p o trz e b a
czasu w' u trz y m a n iu go w bezsenności. S o k ó ł w ięc
~w tey niew oli przepędziw szy kilka d n i i nocy n ie—
iakos g łu p ie ie , o p rz e sz ły m stanie w o ln o śc i zapo­
m in a i p rzy zw y czaia się w sadzać i źd ey m o w ać
z g ło w y k a p tu re k , oraz zostaw ać wr p ętac h rz e m ie ń -
n y ch , do szn u rk a lu b paska u w iązan y ch . W k ła d a n ie
b o w ie m p ę t w czacie n au k i p o słu ż y so k o ln ik o w i
d o trzy m an ia p tak a na rę k u , lu b w ypusczania go na
w o ln o ść p o d łu g u p o d o b a n ia , a lak tyle ty lk o o d -

9
lecieć będzie m ó g ł, ile zostanie sznur pusezony.
Przyw iązyw anie zas' dzw onków do nóg posłuży
tylko dla teg o , żeby po zupcłnem iuż ułożeniu i
wypusczejLuu na w olność, bez rzem ienia sokół nie
b łąk a ł się i b y ł słyszany w którey się obraca stronie.

G dy sokół przez niedosypianie postrada zupełnie


swey dzikos'ci, utrzym yw ać go iednak zgłodniałego,
i wtenczas tylko nakarm ić, kiedy spełni w olą sokol­
nika. W dom u go naw et przyzw yczaiać do takiego
ptastw a, które nayw ięcey m a podobieństw a do
inaiącego się polow ać, a skoro i do tego się ułoży i
odbierać pozw oli, za każdym razem nakarm ić sw ie-
żem mięsem.

P o kilkakrotnem nakoniec przekonaniu się o


poięciu i posłuszeństw ie ptaka, można iuz w tedy
brać i na form alne polowanie. Łowry ze sokołem
iak przyiem ne tak i n ietru d n e: sokolnik bow iem
okryw szy sokołow i oczy rzem iennym kapturkiem ,
•niesie go na ręce. Skoro się zw ierz lub ptak do
łow ó w ukaże, lub psem będzie w ystraszony, kaptu­
rek z głow y sokołow i zdeym uie, ten natychm iast
w górę się w znosi, nagle na zdobycz iak strzała
ud erza, zabiia i spokoynie na ręce na głos luli
gwizdanie sokolnika powraca. Przytem sokołów
w dzień zbytnie iasny lepiey nie używać do łow ów ,
Loby oczom zaszkodzić m ogło: rów nież czas słotny
i m glisty dla n ich szkodliwy: w ystrzegać się także
dzień przy dniu zażyw ać, częsta Łowieni praca im
się przykrzy i icli bałam uci.

Co się dotąd m ó w iło , s'ciaga się tylko do u k ła ­


dania sam ych sokołów", w ypada teraz nam ienić o
nauce iastrzębia lub krogulea do łowów" p o m u ie v -
sźycli zdatnego, i do terażnieyszego czasu sczegól-
niey wr Psiemezech używanego. G dy ten ptak ma
bydż układany sposobem so k o łó w , tedy nayiepszy
będzie złow iony po drugiem w ypierzeniu się: taki
bow iem sam przez się iuż n abrał zręczności do
ło w ien ia ptastw a, pozostanie nałam ać go tylko do
posłuszeństw a. Lecz, że pospolicie lastrzębie u nas
na to tylko się unoszą, aby niem i przestraszone k u ­
ropatw y sieciam i okryć się dały; lepiey zatem bę­
dzie w ziąć go pisklęciem z gniazda: taki łatwyo da
się w ypieścić i do lu d zi przyzw yczaić.

U noszenie iastrzębia p o d łu g K luka k) i innych


do pow tórnego zażycia, to ie std o przestraszania tylko
p tastw a, iest takież samo co i poprzedzaiące soko­
łów", cała rzecz zależy na tern, aby zgłodniałego i
przez niedosypianie nosić na ręku kilka dni i nocy;

k) H istorya uatur. T . II. o ptastw ie.


w układaniu tem kapturka m u nie potrzeba, lecz
rzem ień na no^i nieodbicie potrzebny. ”V\ i d u so­
kolników dla przyuczenia lastrzębia sposobem wyzcy
Oj)isanym na so k o łó w , wieszaią w izbie rucliomą
obręcz i przywiązanego do niey ptaka przez kilka
dni i nocy ruszała, a pozniey codziennie po kilka
godzin noszą go między ludźm i i przyuczaią gwiz­
daniem bieżeć do pokarmu. Gdy i do tego nawy­
knie, biorą cienki m ocny sznur na szpulę nawinięiy,
i ieduym końcem do niey przywiązany, a drugi do

rzemienia nogi iaslrzębia. J e d e n z ludzi odstą­
piwszy na kilkadziesiąt kroków postawi berło
z zatkniętem do góry mięsem i gwiżdżąc mięso
Jastrzębiowi pokaźnie i wabi. Ptak łu dzony przy­
nętą, poryw a się z ręki, ulatuie tyle, ile lest od ­
ległe b erło i sznur popusczony. Powtarzać to się
zwykło poty, póki się nie przyzwyczai bydz p o s łu -
sznym na gwizdanie ptasznika i przynaymniey
z odległości 100 kroków przylatywać. T a k iuż
przełamanego iaslrzębia można będzie i do polow a­
nia u k ład ać, a mianowicie na kuropatwy w sposób
następuiący:

Skoro pies legawy ostrzeże, gdzie się kuropatw y


znayduią, ieden z ludzi idzie z berłem z iedney
strony, a zawsze z wiatrem ku iastrzębiowi: drugi
z drugiey strony z iastrzębiem. Za nadeysciem
262

w prost na to mieysce, gdzie się kuropatwy znayduią,


w abi się iastrząb na berło gwizdaniem i pokazy­
waniem przywiązanego mięsa: gdy przyleci, p rz y -
wiąze się za rzem ień u nóg będący do b erła, i ieżeli
potrzeba b ę d z ie , może się to kilka razy powtórzyć.
W id o k ie m przelatniącego przez nie i oraz siedzą­
cego na berle iastrzębia, tak się przestraszaią ku ro ­
patwy, że się ,do ziemi przytuliwszy podlecieć nie
ważą; w tern pospolicie pieszą lub konno d w ó c h
lu d z i, ieden ziedney, drugi z drugiey strony, roziazd
pociągnąwszy, mieysce to przeciw w iatru przycią­
gał ąć kuropatw y okrywaią. Sieć bow iem przeciw
w iatru lepiey się podeym uie i z mnieyszym szele­
stem się nawleka.

Co zas' do b e rła , iestto laska do 5 łokci długa,


na iednym k o ńcu żelazem dla wtykania do ziemi
opatrzona, a w drugim górnym m a krążek lub parę
skrzydeł gęsich na *krzyż uw iązanych dla siadania
sokołom.
*.

U w agi do za ch o w a n ia p ta k ó w w dobrem
zd ro w ia .

Ptaki chowane wielorakim podlegaią chorobom,


w których niekiedy spiesznego wymagaią ratunku.
Iśaywięcey ich choroby powstaią ze zbytniego k a r -
m ienia, albo gdy się nie czyni różna odm iana mięsa,
albo gdy się daie zbytnie tłuste lub żylaste. Nie
znaiąc choroby a w idząc ptaka sm utnego, m ożna
m u dadż na laxacya m anny kalabryny w ielkości
ziarna grochow ego. T o się czyni bardzo pożytecznie
co rok kilką tygodni przed w yprow adzeniem
W pole. R any w szelkie nie maią bydz' żadną tłustą
-maścią m azane, co piórom szkodzić m oże: lecz
oberznąw szy pióra w ym yć naprzód octem , a potem
tłuczonem i dębow em i żołędziam i zasypać. Na przy­
padki o czu, naylepszy iest sokoli guóy tłuczony
i w oczy dm uchany. Pypeć z ięzyka zdeym uie się
ostrym nożem , a ięzyk namaże się swieżem n ie -
słonem m asłem . N a k atar, który przypasdż m oże
gdy kto ptaka zażywa w zbytnie upały, naylepsza iest
wyżey nam ieniona laxacya. ^ b y nie sparszyw iał,
ochędożnie go utrzym yw ać. • Na drętw ienie nóg
uszyć w oreczek, a nakładłszy ziela podróżniku,
trochę soli tłuczoney i zakropiw szy oclem tern
nogi obwinąć. Na suchoty lub zbytnią c h u d o ść, nie
daw ać mięsa starego, lecz tylko m ło d y ch ptasząt,
na p rzykład w róbli. Na zatw ardzenie bierze się
tłu czo n y cukier lodow aty i białek od iaia, a posie­
kaw szy mięso w tern się tarza i ptakow i daie.
Jeżeliby kiedy w skrzydle lub w ogonie p o łam ał
pióra, a stąd b y ł ' do latania niezdatny: nim po
opierzeniu się inne nastąpią, m ożna połam ane
2 54
oberznąć z ukosa i w pieńki wsadzić na ryki kley,
albo k aruk, podobne pióra z innego p ia ta, co m u
ułatw i latanie i pióra te nie wypadną. W czasie
pierzenia się, albó lepiey-ieseze przedtem , dadź
z pare razy baraniego posiekanego mięsa nieco
w oliwie zmaczanego.

Oprócz napomkniętey tu wr krótkości nauki so-


kolniczey, każdy, żeby się lepiey zbliżyć do icy
sczegółów , zeclice odczytać dzieło w tym przed­
miocie dokładnie napisane pod tytułem : A m usc-
mens de la cliasse et de la peclie. Amsterdam et
Leipzig 1740 in 8. minori.
i

205

fi O Z D Z I A Ł IX.

O P T A S T W I E T R Z Y M A IĄ C E M SUJ W R A SA C H , ZA R O ŚL A C H

L U B M IE lfSC A C H P O L IS T Y C H .

D ro p , Avis t a r d a (O u t a r cl c).

Otl Syberyi południowcy az do ieziora Baykal


obszerne pola i suclie równiny są siedliskiem dropia.
W I jitwie w wielu mieyscacli się ziawia, a na
W ołyniu i Podolu, sczególniey na Poberezu, licznie
iest rozmnożony. Ptak ten zpomiędzy znayduią-
cycb się u nas iest naywiększy, od wierzchołka
dziobu do końca ogona około dwóch łokci, a
skrzydła rozpostarte więcey trzech łokci wynoszą:
dorosły do 5o funtów wazy. Pokarmem iego są
różne rośliny i nasiona, oraz rozmaite robactwo i
owady. Trzyma się stadami po kilkadziesiąt w kupie,
które latem rozproszone, w icsicni dopiero się sku-
piaią. Lot ma ciężki, niski i krótki, lecz bieg bardzo
chyży. Czuły i ostrożny7 .iest niewymownie na
wszelkie niebezpieczeństwo, psów mianowicie bar­
dzo się b o i, za naymnieyszym szelestem ucieka,
kom iednak zupełnie się nie lęka. W pozney iesieni
opuscza zimne kraie a do ciepłych się przenosi.
G niazdo dropia le s t d o łek av ziemi w ygrzebany,
W którym samica niesie dw a, ciem no oliw kow e,
ciernniey icscze nakrapiane iaia. Pisklęta w7e trzy­
dzieści dni z iay się wylęgaią i natychm iast biegaią.
Z w ierzyna dropia, gdy sk ru szcie, byw a d o b ra , m ło­
dych zas delikatna i w ybornego smaku.

Polowanie na dropie, a m ianowicie sczwanie


chartami.

P tak ten wr iesieni dla ciężkości swroiey w7 o sta -


tniey i nagłey tylko potrzebie używ a do lo tu
sk rz y d e ł, i nim się z ziem i p o d n iesie, w przód kil­
kadziesiąt kroków 7 u b ieg a , a w tenczas łatwro go
m ożna sczwać ch artam i, sczególniey kiedy się
pocznie pierzyć. W sczw aniu tein nie ma żadnych
w aru n k ó w dla m y śliw eg o , prócz zaczaiania się
z chartam i w brzegu chw astów lub zarośli, z któ­
ry ch łatw iey m ożna się zbliżyć i posczwać. A lbo
lepiey będzie brać charty do wózka iednokonnego
i nim podieżdżać. W pierw szym lub ostatnim razie
charty, na dropie u ż y w a n e , niaią bydż lekkie i rącze.
Polow anie także na dropie ze sokołem , iak pew ne, tak
i w iele rozryw ki przynosi. Sokolnik w^yieżdza z nim
w p o le , gdzie się znayduie to p tastw o , ktorego
w przó d spłasza za pom ocą legawrego p sa , lub i
samo się płoszy przez bliski p o d ia z d , a gdy iuz
zerwie się do lotu, sokolnik wnet puscza sokola i
ten na pow ietrzu łup swóy zabiia.

Strzelanie clropi po d ia zd em .

/
Ponieważ dropie nie lękaią się kom , a zatem
iednokonnym wózkiem można do nich podiecliać
i z fuzyi strzelać. W ózek, żehy łatw iey m ógł ukry­
wać Strzelca, gałęziami iodłowemi lub łiściowemi
go obstawić, do tego i strzelcy ubrani bydz po­
winni w szare a nie zaś iasne odzienie. Postrzegłszy
ptastwro w czasie podiazdu nie prosto iech ać, lecz
krążąc w k o ło , póki do mety strzału nie będzie
można się zbliżyć. Strzelać nie do całego stada
(iak to niewezwyczaionym się zdarza) ale do iedney
sztuki we śrzodku będącey, a tak kiedy nie kilka
sztuk, to przynaymniey iednę z pewnością ubić
można będzie. Ponieważ dropie pomimo wszelką
ostrożność nie łatw o dosiaduią, i nayczęseiey z d a-
lckicy mety wrypada strzelać \ lcpiey zatem będzie
strzelbę grubym szrotem albo luftkami nabiiać.
Ol irócz lego lepiey iest do poiazdu kilku brać ludzi
ze strzelbami, którzy zbliżywszy się do dropiów
zeskoczą nieznacznie zw ózka, i na ziemi w różnych
się mieyscach położą, a ieden z nipli wózkiem przy­
bliżać się będzie, a zawszę obieżdżaiąc w kolo.
Gdy po strzale dropie się zerwą i rozlecą w różne
T om II. 17
strony, zaczaieni natenczas m yśliwi w różnych
punktach m ogą w locie icli strzelać.

W Szam panii i w ielu innych prow incyach


F ra n cy i, gdzie niezliczonem i stadam i dropie p o k ry -
Waią p o la , tam rozm aite na m e robią zasadzki i
polow ania. M iędzy innem i uzyw aią tarczy w7y -
kleioney z papieru w form ę konia lub krow y,
pom alow aney w łaściw ym kolorem . Mysliwry cieii
ten przed sobą niosąc, blisko do w szelkiego p ta -
Stwa bez p o p ło ch u podchodzić m oże i strzelać.'
A lbo zam iast tego cienia, w yplalaią z obręczy i
gałęzi ło zo w y ch b u d k ę , tyle w ysoką i szeroką, ile
w niey ze strzelbą obrócić się potrzeba. D o tey
b u d k i m yśliw y w chodzi i założywszy na ram iona
będące w ew nątrz iey szleyki, wrygodnie gdzie clice
pow7oli podchodzi do p tastw a, które gdy postrzeże
i zacznie podeym ow ać głowry, m a się zatrzym ywać,
a w tenczas podchodzić ty lk o , kiedy będzie zaięte
zbieraniem żywności.

W e F ran cy i, P ikardyi i w L o re n ie , gdzie


m nóstw o się także znayduie d r o p i, um yślnie u k ła -
daią konia do polow ania na p ta k i: gdyż w iadom o,
że ptastw o bydlęcia się nie lęka i częstokroć w spól­
nie na polu z niem szuka żywności, ż^eby na ten
koniec przyuczyć konia zniżać głow ę (iuk się p o -
spolicie pasie w polu) i podchodzić gdzie potrzeba,'
należy "wybierać konia pow olnego do h u k u strzelby,
nałożyć na niego m usztuk bez w ę d z id ła , pow ód
przedziać m iędzy przednie n o g i, a za tylną lew ą
uwiązać. Z początku pow ód ten m ało cO się skraca,
a z czasem coraz w ięcey, póki się kon nie przy­
zwyczai trzym ać głow y blisko ziem i iakby do zry­
wania zielska. G dy do tego się ułoży, oswaiać go
pow oli do h u k u broni ognistey, w p rzó d odprow a­
dzać kurek w fu zy i, krzesić bez podsypki p ro ch u ,
a pozniey z p ro ch e m , od m ałego az do zupełnego
naboiu i huku. Za każde posłuszne pełnienie
głaskać go i zachęcać chlebem z solą, albo ow sem ,
póki się nie przyzw yczai isdz ze strzelcem z nachy­
loną głow ą i zatrzym ywać dla strzału. Z lak u ło ­
żonym koniem m ożna podchodzić i strzelać wszelkie
ptastw o na polu pasące się, a sczególniey pływ aiące
kaczki na brzegu w ody.

Strzelanie dropi p rzez zaczaienie się w dole.

T am , gdzie dropie w ielkiem i stadam i w iednem


m ieyscu trzym ać się zw ykły, kopać należy doły
tyle g łębokie, ile dw óm m yśliwym ze strzelbam i
mieścić się potrzeba. G oły pokryw ać z w ierzchu
daszkiem, nieco od ziem i m aiącym otw ór dla w i­
dzenia przezeń ptastwa i iego strzelania. D o tak
, 1 7 *
przyrządzonych dołów w kilku mieyscacłi zasiadiszv
z rana myśliwi, niogą strzelać przylatuiących dropi,
lub naganianych do tego mieysca ludźmi.

G ł u s z e c , Tetrao (Grand co q d e bruyere).

Ptak ten w lasach litewskich i na Białcy Rusi


dosyć pospolity, na W o łyniu i Podolu licznie roz­
mnożony. Na początku wiosny zwykle wsrzód
wielkich ostępów i mchem zarosłych przebywa,
a na tokowisko obiera mieysca suche i wyniosłe.
Latem się trzyma w gęstych borach, lub cienisto
zarosłych mszaracli brzozow ycli, gdzie się znayduią
iagódy i mrowiska. W iesieni częstokroć zwiedza
osiiiowe i olchowre lasy, a z nich na zimę znowu
do gęstych borów lub lasów m chem porosłych
powraca. Pokarm em iego są pąki drzew , różne
iagody, oWrady, iaia m rów cze, ziarna i nasiona
rozmaitego zielska. W zrok ma nader bystry, słuch
ostry, stąd trudno strzelcom zeysdz się daie. Czas
grania czyli parzenia się iest wiosną na końcu marca
i w kw ietniu; w tedy samiec w iednym obrębie
lasu statecznie się trzyma i daleko od obranego
mieysca nie odlaluie. Zrana i w w ieczór, usiadłszy
nisko na drzewie z rozwiniętym ogonem, spusezo-
nenii skrzydłam i, wydętą w olą, wyciągnioną szyią,
ze zmruźonemi oczami, sczególnym sobie głosem
zwabia do siebie sam ice, które pod te drzew a się
zbieraią. W tem igraniu tak się zapomina, iz ani
słyszy, ani w idzi bliskiego naw et niebezpieczeństw a,
i w tym to iedynie czasie zeysdz' się łatw o daie i
uayczęsciey ubitym bywa. W tę porę m ożna strzelać
starych głuszców , kiedy kilka wr iedney grom adzie
iest sam ców , bo stare m łodych odpędzaią od samic,
nie będąc same zdolne do zapłodnienia.

G łos graiąccgo głuszca, kiedy ranek cichy, zda -


leka słyszeć się d a ie , stare poczynaią naprzód k lo -
kotanie m ocne i ro zw lo k łe , m łode zas w olnieysze
i cichsze a zawsze przy końcu w syllabach d y - d r y -
r y - ) y ~ r y t. Sam ice wtenczas odzywaią się na ziemi
po kilka razy ro k -k o h -ro k -k o k o h . T okow anie to
sczególniey starego głuszca zamienia się w iSzmer
podobny do ostrzenia kosy, który coraz zniza lub
podwyższa.

W krótkim czasie po tem igrzysku samica wy­


ścieła na ziem i ze m ch u gniazdo, i niesie 8 -1 0 , iay
b ia ły c h , rdzaw o u p strzo n y ch , które przez 2 8 -0 0
dni wysiaduie. M łode głuszęta przez cały praw ie
rok az do następuiącego grania fam iliiam i m atki się
trzymaią- samiec zas zawsze sam otny i poiedynczy
oprócz igrzyska, wr kiórem szuka tow arzystw a samic.
Przytem głuszce wuelu maią nieprzyiaciół, Oj)rócz
nieuważnych m yśliwych, co ie w niewłaściwym
czasie ubiiaią, łapaią ie lisy, kuny. i sowy, sczególnie
w iele iay i m łodych piskląt wyiadaią te zwierzęta.

Zwierzyna głuszca, mianowicie skruszała, wy­


borny i zdrowy daie pokarm.

Strzelanie głuszców na tokowisku.

Iedyny i naylepszy sposób strzelać głuszców na


tokow isku, w czasie ich biesiady, w miesiącu marcu
i lutym , wrtedy myśliwy przed rozswitem dnia
uda się do lasu i w bliskości ich igrzyska zasiądzie.
Jeżeli nie znaydzie podówczas zręczności strzelać
do nich dla odległey mety, tedy zwrolna ma pod­
chodzić kiedy grać będą, a zastanawiać się z prze­
stankiem ich grania: bo iuaczey głuszce łatw oby
podsłuchać i upatrzyć mogły swre niebezpieczeństwo.
Zbliżać się wrypada tym sposobem poty, póki
bez spłoszenia nie dóydzie do własciwey mety dla
strzału. Strzelać naw et me iuaczey tylko w czasie
ich grania, bo choćby wtenczas i spudłowano,
u daie się nieraz powtórnie fuzyą nabić i strzelić bez
spłoszenia. L ecz, że podeyscie to trudne i m ordu-
iące a czasami zawodne, dla tegolepiey mieć sztuciec
gwintowy do k u li, albo strzelbę zwyczayną tylko
grubym szrotern iak na sarny nabitą.
W ie lu m y śliw y ch u k ła d a w y ż ła d o tro p ie n ia
głuszca, do k tó reg o pies d o sze d łsz y w ę ch em spędza
go n a d rz e w o i sczeka. P ta k zaś w p a tru ią c się na
psa, n ie p o strzeg a iak m yśliw y z ty łu zaysdz i
z łatw o ścią strzelić m oże. C hociaż sposób ten p o ­
lo w an ia za pom ocą w y żła lest d o b ry , nie w iele
ie d n a k m a za sobą stro n n ik ó w : bo nay w ięcey
strzelaią u nas g łu szcó w na to k o w isk u w czasie
ic h grania. S p o só b ten także b y łb y ie d e n z n a y -
łatw iey sz y ch i n a y le p s z y c h , żeby p ew n ą tylko
liczbę strzelan o sa m c ó w , zostaw tiiąc k ilk u d la za­
p ło d n ie n ia sam ic.

C i e t r z e w , Tetrcio Tetrix (coq d e b ru y ere).


■ \

N ay p o sp o litszy te n u nas p ta k , w szędzie się


p ra w ie z n a y d u ie , n ie szuka 011 w ie lk ic h lasó w iak
p o p rzed zający , przestaie na gaiach b rz o z o w y c h ,
lesczy n o w y cli a n aw et i m a ły c h zaroślach. N ie lu b i
on sam o tn o ści, o w szem liczn e m i zaw sze lata g ro ­
m ad am i i na d rz e w a c h siada. L o t m a ciężki i nie
w y s o k i, k a rm i się w szelk iem i ia g o d a m i, p ąk a m i
i szyszkam i b rz o z o w e m i, lesczynow ren n 1 o lc h o —
w e m i, a p rzez lato ro zm aitem i iagodam i. W m cu
lip c u m ło d e cietrzew ie ze starem i p rz eb y w aią sta­
dam i w za ro śla c h , wr bliskości w ó d i iarzy n n eg o
pola sczególm ey g ry k i, w k tó re y z rana i w ie -
czorem szukaią pożyw ienia, trzym aią się tego mieysca
aż do pozney iesieni. W te d y się zbieraią pod
przew odnictw em starego cietrzew ia i razem prze­
łam ią na rżysko (ścierń), na którem z pozostałych
kłosów i ziaren w ynayduie pożywienie. Stary ten
przew odnik od m yśliw ych ć w ik ie m przezw any,
w sierpniu niekiedy zaczyna iuż tokow ać: co dało
p o w ód dla w ie lu , nazwać go to ku n e m czyli g r a ­
czem . W tenczas donośnym swym głosem zwabia
z pobliższych okolic m ło d y ch cietrzew i i całe stado
prz ez iesień i zimę za sobą w odzi. N ow o przyjęta
grom ada wre w szystkiem zostaie m u posłuszną,
nigdzie go aż do w iosennego grania czyli parzenia
się nie odstępuie. P rzez zimę na drzew ach szy­
szkam i brzozow em i i lesczynow em i się k arm i, i
gdzie raz się zagnieździ, nadal statecznie trzym a
się tego mieysca. W zimie w czasie w ielkiego
zim na sczegółniey w ia tru , na śniegu pod pagór­
k a m i, gdzie ich w iatr przeiąć nie m o że , szuka
schronienia.

W m arcu cietrzew ie rozpoczynaią m iłosne swe


igrzysko, w którem w ielkie odbyw ają bitw y. W tedy
sam cy kupam i w ylatują na m ieysca zarośli lub
przesm yków , biią się i uganiają za samice. Pozo­
stali zwycięzcy na otrzym anym tryum fie placu,
głosem sobie w łaściw ym , z rozpusczonem i sk rz y -
dłam i i rozw iniętym ogonem , nadętą w o lą, na­
stroszonemu p ió ra m i, samice do siebie zw abiaią, a
każdy na udziclnem m ieyscu: bo który z nich na
inne p rze lec i, w tedy now a wsczyna się bitwa.
W szystkie nakoniec zaięte m iłostkam i, raz bębnią
czyli bełk o cą, a zawsze podskakuiąc do samki,
kończą po razy kilka głosem donośnym c z u fy i-
c z u fy i - s z u - s z u - s z u ! G łos ten tym m ocnicy każdy
z nich w ydaie, im samica do którego w ięcey się
zbliży. G ranie to póły trw ać zw ykło, póki samcy
nie zapłodnią samic i param i nie rozlecą się w strony,
i iuż na tokow isko w tenczas nie powracaią. T o k o ­
wanie to trwra niekiedy do końca k w ie tn ia , albo i
poźniey, lecz zaw sze same tylko m łode samce zw y­
ciężone od starych i upośledzone od samic pozostaią
na tern igrzysku.

Z apłodnione samice na pagórkach lesczyną lub


brzozą zarosłych wysTiełaią gniazda, w w yrytym
na ziemi d o łk u i m chem w ysłanym składaią iaia.
D w uletnie cieciorki nie w ięcey iay niosą nad 5- 6,
czc'111 zas starsze, tem w ięcey ich niosą, niekiedy
do 16 m iewaią. Jaia cietrzewie nmieysze są od
k u rzy ch , bardziey podługow rate niż okrągłe, rdza­
wego kolo ru ciemno upstrzone. W ysiaduie samica
pisklęta blisko przez cztery tygodnie bez pom ocy
samca, te po pięciu tygodniach iuż są w stanie
podlatywać. Samica z niemi wszędzie nieodstępnie
bawi i szuka żywności, sczególniey w mieyscach
tvcli gdzie obficie rosną iagody. W sierpniu iuż
w zupełney zostaią siłe, łatw o latać mogą, i same
-wynayduiąc p o k arm , mniey trzymaią się matki.

Cietrzewie w s'rzód lata się pierzą, a w tym


więc czasie niezdatnemi będąc do latania, w gę­
stwinach się kryią, i mocno dosiaduią, sczególniey
tam , gdzie obfitość iagód dostarcza im pożywnosci.

Zwierzyna z cietrzewi bardzo dobra, ze samic


iescze delikatnieysza, a m łodych przewyborna.

Polowanie na cietrzewi a m ianowicie z w yzłem .

Polowanie to od połow y lipca do ostatnich dni


sierpnia odbywać się zw ykło, ho i w tym czasie
m łode cietrzewie ze staremi zostaią w gromadzie.
Szukać ich tylko należy w mieyscach suchych,
krzakami i zielskiem zarosłych około pola iarzyn-
nego i sianożęci. G dy pies natrafi na stado, za-
w aruie i za rozkazem myśliwego spłoszy, do zry-
waiącey starki naprzód strzelać, albo gdy tego nie
wypadnie dopełnić, na chwilę się zatrzymać nim
m łode wr zielsku nie przypadną. W tenczas matka,
żeby odprowadzić myśliwego od swych dzieci,
zrywa się lulka razy i usiada w bliskości i zostaie ubita,
m łode zas nie słysząc głosu m atki kryią się (ciekną)
w zielsku, m ocno w nie'm dosiaduią, tak , iż wszy­
stkich w yzeł łatw o połow ić może. G dyby po
strzale m łode się rozleciały w strony, natenczas
zaczaić się w te'm m ieyscu i zawabić w abikiem
um yślnie na cietrzew i urządzonym lub gw izdaniem
fiu - fiu - f i u ! Jeśliby cietrzew iętą okazały się
f a r b o w n ik a m i czyli przyodzianem i w p ió ra, tak,
iz m ożna samca od samicy rozróżnić j w tedy gwizdać
grubiey: gdyby zas' tak b yły m ło d e , czyli p o -
z n ia k a m i, ze nie m iałyby piór z u p e łn y c h , gw izdać
cieniey, tym w ięc sposobem w szystkich łatw o można
zw abić i strzelać. P olow anie to lepiey się uda za
pom ocą sieci czyli [dołków , zastawuiąc ich w figurze
owalney, i naprzeciw ko tego półkola zasiadać pod
krzakiem i m łodych zwabiać wabikiem . C ietrze-
W'ięta posłuszne będąc głosow i m niem anem u m atki,
zbiegaią się i w ikłaią w siatkę.

G dy nie uda się zaraz przy spłoszeniu gniazda


cietrzew i starki zastrzelić i m łode przypadną w ziel­
sk u , w tedy pilnie z w yżłem w ycierać to mieysce,
i kiedy pies zawaruie po spłoszeniu, zaraz strzelać.
Albo w przypadku, gdy całe gniazdo razem się zerw ie,
żeby strzał b y ł pewnieyszy, strzelać nie do stada,
lecz do iedney s'rzodkowey sztuki. Przyte'm m łode
nie odlalnią daleko od m ieysca teg o , w którem Lyły
spłoszone, uważać tylko w ypada gdzie usiądą, tam
bow iem i z w yżłem pilnie okładać należy.

Jeżeli cietrzew ie stepow e trzym aią się w polu


aż do zebrania siana, a potem w ylatuią do lasu lub
zarośli, a tern sam em trudnieysze są w znalezieniu,
w ypada zatem, żeby icli w polu znaleźć, polow anie
p rzed koszeniem siana ułatw ić.

Dobrze tez iest polow ać na m łode cietrzew ie


sokołem um yślnie do lego ptastw a u ło żo n y m , w y­
naleźć tylko w yżłem gniazdo cietrzew iąt i na spło­
szonych w ypuścić ptaka, który bystrym swym
w zrokiem nie przeslepi, i co do iednego w ybiie
W lo cie, lub skrywaiącycli się w traw ie połow i.

S trzela n ie c ietrzew i w iesieni z budy za pom ocą


cieniów czyli b a łw anów .

Chociaż dla strzelania cietrzew i za pom ocą cie­


niów czyli m aniaków z pew nością czasu oznaczyć
nie m ożna, albow iem zależy to od wczesnieyszego
lub poźnieyszego zim na; iednak, gdy iesień i zima
wcześnie nastąpi, polow anie to od połow y listopada
aż do m arca może m ieć mieysce.
Co zas do urządzenia sam ych cieniów do zw a -
hienia cietrzew i, to te się robią z płótna bib rze­
m ienia. Jed n e lub drugie złożyć we dw oie i
W form ie dw a razy większey, niżeli wielkość natu­
ralna cietrzewia, okraiać, sposzyć i pilscią lub paku­
łam i w ypychać, póki nie nabierze w łasciw ey form y
sam ki lub samca. Cienie te pom alow ać kolorem
oleynym podług farby piór cietrzew ia, albo lepiey
iescze zamiast m alow ania, wraz z zastrzelonego ptaka
zdiąć skórę z pióram i i naw lec na cień płócienny.

Zeby skórę dobrze zdiąć z iakiego ptaka, należy


naprzód ią w poprzek m iędzy nogam i i w dłuż do
ogona przerżnąć, a potem palcam i lub nożem z d ey -
m ow ać aż do k u p ra , którego koniec przy skórze
zostaw ić, a to dla lepszey m ocy piór ogonow ych.
T oż samo zdeym uiąc skórę ze sk rz y d e ł, lotki do
niey odeysdż pow inny. P rz y te m , że skóra na szyi
i głow ie iest cienka, powrob i ostrożnie ią zdeym o-
wać, dziobek z głowrą przy skórze zostawić. Świeżo
zdiętą skórę zaraz na w ypchany i zwilgocony cień
naw lec i przerżnięcia sposzyć, w ilgotną chustą
obw iązać i w piecu na um iarkow anem cieple w ysu­
szyć: a tak pióra gładko się ułożą i cień po w y­
schnięciu w łasciw ey nabierze formy.

Przyrządzonych tym sposobem kilka cieniów


samców i sam ic, posłuży do zwabienia cietrzew i na
tokow isku wiosną. N ieraz przy dobrey staranności
dotyle utlaią się zrobić le cienie, ze nie same tylko
cietrzew ie byw aią niem i om am ione, lecz częsio
iastrząb złudzony b y w a, człow iek naw et nie zaraz
od żywego rozróżnić może. T a k ich cieniów do
iedney b u d y par ze dw ie m ieć należy, a z nich
może bydz ieden samczy.

Żeby m óle latem cieniów tych nie psuły, utrzy­


m yw ać w m ieyseu suchem i na sło ń cu Często prze­
w ietrzać, oraz każdey w iosny oleykiem terpentyno­
w ym cienko pędzlem pow lec: przez to pióra lepiey
się skleią i robactw u zupełnie przystęp zatamuią.

D la strzelania cietrzew i na cienie obrać m ieysce


na podniesionym p ag ó rk u , w bliskości gaiów b rz o -
zow ych, przeciw którym na przesm yku zrobić
z gałęzi budę tak w ysoką i szeroką, aby w niey
m yśliw y wrygodnie z fuzyą m ógł się obracać.
W m ieyseu tern o kroków 5 o od budy, gdy nie
będzie drzew a na o d w ó d czyli p r z y s a d ę cietrze­
w io m , m ocno go w śniegu z gałęziam i na łokci 10
w ysokiego ponatykać. Na d rzew k ach , co cienie
b ęd ą osadzone, trochę wuerzchołki pozrzynać i
cienie do nich przyw iązać, a tak przez pow iew
w iatru cienie z nich nie spadną, ani ptak (iak często
się zdarza) uderzaiąc o nię nie zbiie. O w szem ,
gdy drzew a będą wyższe i ‘W ierzchołki z cieniami
chwieiące się, łatwiey ściągnięte będą cietrzewie i
prędzey przylecą do budy.

Zasiadać do budy przed świtaniem, a to , żeby


w przód cienie rozstawić i zasiesdz', nim cietrzewie
z noclegu wylatywać poczną, lub przez ludzi będą
napędzane. W e dni pogodne cienie stawiać wyżey,
we dni zas' pochm urne niżey. Cietrzew ie wr iesieni
wylatuią na zer na samem rozswitaniu, kiedy zas
wielkie nastąpią mrozy i zim na, wtedy przed wscho­
dem słońca. Polowanie to uw ać może do godziny
g— 10 zrana. W e dni pochm urne, albo gdy mróz
zelży, cietrzewie łatwiey się zbliżaią do cieniów7.
W czasie zas padania wielkiego śniegu, lub zafry-
zowranego nim drzewa, strzelanie to rzadko bywa
pomyślne: albowiem cietrzewie nie postrzegaiąc
cieni, omiiaią ie i na odległych siadaią drzewach.
Dla tego obierać czas niepochmurny, ani wietrzny,
ale iasny i mmey mroźny. Zeby polowanie to
lepiey ułatw ić, użyć ludzi na zagamaczych, którzy
będą konno lub pieszo zaganiać cietrzewi na budę.
C i, postrzegłszy ptastwo, nie powdnni krzyczeć na
nie (iak iest zwyczaiem) a do b u d y ! ha h a l i
biczem klaskać, lecz podieżdżać spokoyme i coraz
bliżey, póki samo dobrowolnie bez popłochu nie
nadleci przeciw budzie do cieniów. Tym sposobem
postrzegłszy cietrzew ie sobie p o d o b n y c h , z cah|
grom adą nadłam ią i tuz. na drzew ach przy cieniach
siadaią. N iekiedy polow anie to tak bywa po­
m yślne, że w krótkim czasie kilka par cietrzew i
zastrzelić m ożna, sczególniey gdzie ich iest dużo.
Tę tylko m a niedogodność, że wymaga w ielkiey
cierpliw ości w dosiedzeniu na zimnie. K ażdy nim
w yydzie na zasadzkę do budy, pow inien dobrze się
zastanow ić, czy m u zdrow ie pozw ala w ytrzym yw ać
takie zim no: gdyż naym nieysze przeziębienie przy­
czyniłoby się do zruynow ania go do reszty. Scze­
gólniey nie należałoby się narażać osobom słabych
piersi i łatw ych do nabycia k ataru , którzy nim dóydą
do mieysca, zagrzewaią się m ocno i pote'ni zasiadłszy
w budzie przez ochłodzenie się raptow ne m ogą
nabydz' większey choroby. D la tego, oprócz zu p eł­
nego zdrow ia, w ciepłe opatrzyć się należy odzie­
n ie , a sczególniey o b u w ie ; m e biegać i m e za­
grzew ać się p rzed zasadzką: b u d a , aby w iatr nie
p rzechodził, ma bydz' sczelnie obstaw iona iodłow em i
gałęziam i, i wr dole na śniegu sieczką ze słom y, lub
plew am i ow sianem i dla ciepłości nogom wysypana.

S trzela n ie cietrzew i na tokow isku wiosną.

Strzelanie cietrzew i iak w iosną i w czasie pa­


rzenia się o dbyw a, tak z lepszą osczędnoscią, aniżeli

\
1^0 273 °^E

dotąd przez cliłopów i leśników naszych ma hydz


w ykonyw ane. Z eby oni nie strzelali samic a tylko
sam ców , polow anie w iosenne, iakkolwiek nie by­
ło b y szkodliw e, poniew aż wiem y, że w każdem
ptastw ie zbytek sam ców byw a przeszkodą w zapło­
dnieniu samic. Choó 1 przyrodzenie zdaie się tem u
zapobiegać w ięcey w ydaiąc sannc a niżeli samców,
iednak, że samice nayczęsciey staią się łu p em w ielu
w łóczęgów leśnych, którzy nie tylko zastawuią
sidła lub sam ołów ki, lecz zabieraią z gniazda zasie­
działe iaia albo i same pisklęta.

P om iiam licznych nisczycieli tey użyteczney


zw ierzyny, a clicę zw rócić takich u w agę, którzy
z osczędnosclą zechcą w iosną na me polow ać,
sczególniey, że w tym czasie wszelkie dom ow e p ta -
stwo iuż się przykrzy, a cietrzew bez szkody s p o -
low any przysm aczkiem zostanie.

Czas tego polow ania od m arca aż do połowTy


kw ietnia może m ieć mieysce. Na ten koniec obierać
tokow iska, gdzie się zbieraią do grania cietrzew ie,
któ re tokow aniem głosnem o trzy w io rsty daią się
słyszeć i w to mieysce sprow adzić.

Że każdy cietrzew na igrzysko udzielne obiera


mieysce 1 stale go się trzyma aż do zapłodnienia
.Tom II. ió
samicy, w ypada zatem m ieysce to opatrzyć, we
srzodku niego postaw ić b u d k ę i w niey p rzed
św item dnia zasiesdz'.

G dy stado cietrzew i okaże się w ielkie i samców


będzie kilk u w znaczney odległości m iędzy sobą,
ta k , iz strzał nie m ógłby w szystkich dosiągnąć,
natenczas na dalszych przyrządzić sidła z k ilku
w łosów końskiego ogona w sznurze w kręcone.
K ilka takich sznurów ze sidłam i na ziemi napiętych
i po końcach patyczkam i p rzym ocow anych, posłuży
do łow ienia cietrzew i, z k tó ry ch p o d łu g u p o d o ­
bania samice mogą się wyymowrać i wypusczać.
P rz y te m , zeby w strzelaniu sam ych tylko sam ców
zwrabiać, zastawiać cienie samicze na ziem i. Sam ce
p o d łu g zw yczaiu swrego przylatuią na tokow iska,
ze zbyteczney lubieznosci nie poznaią fałszyw ych
sam ic, graią około n ich i trafiaią do s id e ł, lub od
m yśliw ego w b udzie zaezaionego zastrzelone bydz
m ogą. Dla zebrania zastrzelonych, lub w sidła
póym anych z b u d y nie w ychodzić: albow iem nie
raz się trafia, że cietrzew ie upoione m iłosnem sw7e'ni
igrzyskiem , nie zwazaiąc na strzały i od n ich ległych,
przem ilczaw szy n iec o , znow u rozpoczynaią sw e
granie. C hoćby w reszcie niektóre z n ich zleciały,
n ie d łu g o czekaiąc pow rócą w to m ieysce, lub inne
do cieniów^ przy w eysciu słońca nadlecą, d e , co
tak poz'no przylatuią, nie w ięcey 2 godzin po
w eysciu słońca zostaią na tokow isku. P o skon—
czonem ich graniu i zupełnym odlocie, m yśliw y
w yydzie z budy, zabierze ubitych lub w sidła poy—
m an y ch , które nanow o nastawi i prędko z tego
nneysca się oddali. C hoć cietrzew ie zbieraią się
także i w w ieczór na tokowusko 1 na niem dopozna
pozoslaią; iednak w tedy iuż nie należy zasiadać do
budy: na drugi dzień naw et zostawić ich w sp o -
koynosci, a odw iedzać tylko to m ieysce dla w ybrania
zło w io n y ch , popraw ienia sideł lub nastaw ienia in­
nych. O strożność i przepauzow anie to posłuży dla
nieodstraszenia cietrzew i od budy, a sczegolniey, ze
takimże sposobem m ożna w innem m ieyscu iak wTyżey
zasiadać i ie strzelać.

S trzela n ie cietrzew i p r ze z podiazcl z im ą •

W pożney iesieni, gdy sanna się usciele i zimą


nawret gdy śniegi nie g łębokie, lub pow ierzchnia
iego m ocno zm rożona, podieżdżać sańmi do cie­
trzew i i strzelać. Zeby wr podieżdżaniu tern plastw o
nie tak łatw o odstraszyć, ubrać się należy w odzienie
k o lo ru św iatłego, dla tego kożuch biały i ciepły
będzie w tenczas naylepszy. K onia zakładać w sanie
osw oionego z hukiem broni ognistey. O prócz tego
sanie maią bydz niew yw rotne i dosyć obszerne,
18*
aby kilku ludzi w nich m ogło się pomieścić. W yic-'
źdzać przede dniem w lo m ieysce, gdzie cietrzewie
m aią częsty przelot i przysadę na drzew ach, dla
tego zwiedzać potrzeba p o la, gaie brzozowce, nie
o m iiaiąci udzielnie wTpolu stoiących brzóz. W m iey-
scach śniegam i przyw alonych, zeby ułatw ić podiazd,
w przód potrzeba przetrzeć i utorow ać drogę wr tein
m ieyscu, a potem dopiero wr czasie wyżey wskaza­
nym podieżdzać. W te m spostrzegłszy ptastw o
zblizać się bez h ałasu i ruszania się w saniach, lecz
w przybraney iuz iak do strzału postaci, i niby
m iiaiąc az do m ety własciw ey dla strzału. W czasie
tego p o d ia z d u , dobrze iest m ieć fuzyą dubeltow y,
albo i drugą dla prędkiego strzału w cześnie nabitą.

Ł o w ie n ie cietrzew i s ie c ią , szu trem zw a n ą .

Z im ą , gdy shiegiem ziemia w szędzie pokryta i


ptastw o nie znayduie w p olu żadnego dla siebie
p o k a rm u , obrać mieysce m iędzy lasam i, gdzieby
cietrzew ie swóy pobyt m iały i zdaleka poslawdoną
przynętę postrzedz m ogły. Na przynętę należy po­
sypać h re c z k i, albo i niem łoconą w snopach ziar­
nem do góry postaw ić, które zdaleka na śniegu
będąc podobne do siedzącego p tastw a, prędzey
r• J
sciągaią cietrzew i. Z e ptastw o to dosyć iest ostrożne
i nie latwro w raz do zastaw ioney sieci podchodzi,
dla tego pierw ey ich należy osw oić ze kształtem
sieci, niż będzie rozstawiona. Na ten koniec, gdy
cietrzew ie dobrze się do gryki zanęcą, od niey na
kilkadziesiąt kroków postaw ie z gałęzi io d ło w y ch
lu b sosnow ych b u d ę , w e srzodku przynęty w bić
drąg do pięciu łokci wrysoki, i do górnego końca
uw iązanych kilka powrrozków , do kołków w ziem ię
w b ity ch , w kształcie rozstawdoney sieci napiąć i
przym ocow ać. Poniew aż ziemia zm rożona nie do­
zwala drzew a wdńiać, przeto odm ierzyć tak w ielki
c y rk u ł na ziem i, ile sieć zaym uie i w kole te'm,
odstępuiąc co trzy ło k cie , w ysw idrow ać dziury i
do n ich dopiero pozabiiać pom ienione kółka lub
kruczki. T ak przyrządziw szy, nim sieć będzie
naslawrio n a, przynętę przez dni kilka daw^ać, póki
cietrzew ie z tern się zupełnie nie osw oią, a tak p o -
zniey bez boiażni i p o d sieć podchodzić będą.

Sieć ta czyli szatro, wiąże się z m ocnych i


w ybielonych n ici, w kształcie szlafmycy, klóra
w górze ma obręcz drew nianą od srzedm cy na calów
pięć w ielką, z poprzeczką drew nianą, na cal sze­
ro k ą , a w dole osadzona na pow ro zk u do 3o łokci
długim . Cała ta sieć po rozstaw ieniu nie byw a
wyższą nad łokci pięć. W ielkość ok daie się taka,
aby ptastw o nie przelazło, m nieysza iednak nad
3. cale. D o dolnego pow rozka u sieci, uw iąznie
się co trzy łokcie p ę tla , dla przym ocow ania do p o -
mienionych k ru czk ó w , a tak na 5 o łokciach obw odu
sieci, przy pow rozku będzie ich dziesięć.

Gdy cietrzewie dobrze się do gryki zanęcą,


przed świtem iescze zdiąć drąg z powrózkami, i
natomiast do w bitych kołków pętlami sieć przy­
w iązać, drążkiem ią podiąć i poprzeczką u obręczy
oprzeć. Sieć tę tyle od ziemi podiąć, ile ptastwo
pod nię mogłoby swobodnie podeysdz', nie ruszaiąc
sieci, gdyż mogłoby się ono przez to odstraszyć.
Naypomyslniey iest zastawiać sieć na noc w czasie
wilgotnego pow ietrza, które pozniey przez gwał­
towny mróz zamieni się w śnieg i sieć zafryzuie,
a snopki gryki świeżo postawione będą czarne.
Ptastw o w czasie tym nie znayduiąc żywności na
d rzew ach , które gdy inią (szadzią) zostaną pokryte,
chętnie na postrzeżoną przynętę z całem stadem pod
sieć podchodzą.

Po zastawieniu sieci, takąż sarnę iak i pierwey


postawić przynętę, tylko nie blisko dolnego po­
wrózka u brzegu sieci, ale wre srzodku mey, dla
tego, izby cietrzewie nie mogły zewnątrz sieci do­
stawać przynęty a do srzodka tey w łaziły. Po takie'111
dopiero urządzeniu, do drążka siatkę podpieraiącego
przy ziemi przywiązać sznur, i do budy doprowa­
dzić, tak, aby za naymnieysze'm targnięciem iego,
drąg ten zeskakiw ał ze swego p o z io m u , w ierzchni
iego koniec przesuw ał się przez olw or obręczy i
sieć opadaiąca przykryw ałaby cietrzewi.

Po zastaw ieniu szatra i przew leczeniu sznura


do budy, siady człow ieka na śniegu około sieci
pozam iatać, i pow róz przeprow adzony do bud y
śniegiem przysypać. Siedzieć w budzie spokoynie:
bo spłoszone cietrzew ie przy w ielkim chyba nied o ­
statku żywności pow róciłyby do przynęty. Przytem
siedzący pow inien bydz' cierpliw ym , aby nie picrwrey
targnął za szn u r, aż nim wszystkie cietrzew ie pod
sieć podeydą: co w łaściw ie iest cietrzew io m , że
gdy ieden z n ieb w eydzie, wszystkie za nim p o d ­
chodzą. Cała pom yślność tego łow ienia zależy na
d o b rem przynęceniu ptastw a i pow olnem osw aianiu
do sieci. Cietrzew ie poym ane z um iarkow aniem
zabierać, sczególnicy sam ic, dla te g o , żeby bez
kalectw a ich ło w ić , drążek podpieraiący sieć nie
pow inien bydz gruby, bo spadaiąc na ptastw o pod
siecią będące m ógłby ie pokaleczyć. r

Sposób ten przykryw ania szatrem cietrzewri?


oddaw na naszym m yśliwym znaiom y, a rzadko ktoby
go dziś naśladow ał, oprócz W o ły ń sk ic h i R ossyy-
skieb m yśliw ych, gdzie iescze i dziś sieć ta szatrem
zwana ma swoie użycie.
Jarząbek, T etra o boncisia (Gelinotte).

Plak ten, równie z poprzedzaiącym, w większych


lasach pospolity, naywięcey lubi mieysca suche,
brzozą, lesczyną i iarzębiną zarosłe. Grzbiet u
samca pokryty piórami czerwonego koloru, z bru­
natną pstrocizną, podbrzusze białe z czarnemi cę­
tkam i, głowa szarego koloru z ciemnym czubkiem,
który w czasie grania opuscza i rozwiia ; pod gardłem
czarne ma piętno, brw i iasno czerw one, ogon zasf
szary i na końcach piór w poprzek czarną przepaską
zakończony.

Samka od samca różni się tylko te'm, ze pod


gardłem nie ma owego czarnego piętna i brw i n ie-
rów nie bladsze, z resztą w ogólności są do siebie
podobne, maią nogi pokryte pióram i, dziób i pa­
zury koloru są brunatnego.

Pokarm iarząbka iest tenże sam co i cietrzewi;


W zimie karmią się iagodami iadłow cowem i, nasio­
nami brzóz i io d eł, sczególmey w iesieni lubi
iagody iarzębinow e, kalinowe i wszelkie inne dziko
rosnące.

Jarząbek wr przyrodzeniu swem zawsze iest dziki


i boiaz'liwy, więcey biega niżeli lata, lot iego ciężki
zc sz'elcstcm połączony, nie długo przeleciawszy
wnet usiada na niskich gałęziach ioclły lub sosny,
albo w liściach się przyczaia. Młodo złowiony ża­
dnego pokarmu nie przyymuie i,z głodu ginie.

Granie iarząbków w miesiącu marcu, a niekiedy


w kwietniu przypada, a wtenczas rozwiia czubek,
naieza na sobie pióra i głos wrydaie gwożdżący
w pierwszey syllabie rozwlokły p it- p i-p i-p iu ! Ze
iarząbki w październiku i listopadzie idą na wabik
samki, dało powód dla wóelu do fałszywego mnie­
mania, ze w tym czasie miały się parzyć. Samica
gniez'dzisię na ziemi między lesczynowemi krzakami
paprocią zarosłemi, iay niesie kilkanaście albo i
więcey, które trochę są większe od gołębich, z czer­
woną pstrocizną i dwdema nayczęściey sporemi
piętnami. Wysiaduie piskląt do trzecli tygodni i
nie więcey ich miewa nad 7 -8 , które w krótkim
czasie iuż biegać poczynaią.

Zwierzyna z iarząbków biała i naydchkatmeysza,


i zpomiędzy wyliczonych ptaków iest naysma-
cznieysza, po naywiększych stołach iadana, od
czego Niemieccy myśliwi cesarskićm ptastwem prze­
zwali.
P olow anie na ia rzą b ki p rze z zw abienie.

M łode iarząbki w sierpniu łatw o iest zwabić na


głos sam lu, w paz'dzierniku zas i listopadzie choć
w abią się i sta re , iednak potrzeba dłuższego czasu
i w-iekszey um ieiętnosci w w abieniu.

W a h ik i, iak w iadom o naszym m y śliw y m , robią


się z kości ze skrzydeł g ę sic h , sczególniey lotka,
albo ódlew aią się z cyny, i te ostatnie są tak dobre
iak z kości, a sczególniey od przedniey baranicy nogi.
M aiąc którykolw iek z ty ch w ab ik ó w , przed r o z -
św item dnia w ychodzić do lasu gdzie są iarząbki, i
zasiadłszy w krzaku kiedy niekiedy zawabiać iak
w yzey głosem samki p i- p i- p i- p iu it. A lbo zamiast
/W abika w ielu m yśliw ych um ieią ie zwrabiać ustam i,
zadęciem przez ściśnięte zęhy, głosem samki su y s -
c y -c u -c u ! S koro sam iec odez'wde się kw ilącym
głosem s y c y s -s y -s u ! rzadzey pow tarzać wrabienie
a raczey tylko przysłuchyw ać się i przypatryw ać
W różne strony, a sczególniey na ziem i: gdyż n a y -
częściey iarząbek niepostrzeżony na k roków kilka
lu b kilkanaście przybiega do Strzelca. J e d n a k , gdy
iarząbek ćw ik po odezw aniu się um ilknie i przy­
słuchyw ać się będzie, w tedy rzadko bardzo dawTać
g ło s, a w e wrszelkiey cichości siedzieć, póki się
znow u nie odez'wde i nie przyleci na w łaściw ą m etę
dla strzału. A lbo, gdy to się okaże nie podobnem ,
odm ienić lepiey zasadzkę w innem m iey scu , i znow u
iak pierw ey zrzadka ■wabić. Natenczas iarząbek
choćby b y ł uporczyw y lub zdradzony, da .się n a k o -
liiec zw abić i przyleci.

W sierpniu m łode iarząbki nie tyle są ostrożne


ile sta re , łatw o zatem odzywaią się i idą na głos
W'abika. W iesieni zas w październiku i listopadzie
iarząbki nie idą na głos w a b ik a , lecz tylko się nap
odzywaią. Dla tego usłyszaw szy głos ich chodzić i
upatryw ać pilnie na drzew ie, albow iem, iak się rzekło,
siedzą w gałęziach m ocno przyczaione. W iesieni,
iako w porze nayw łasciw szey, m ożna strzelać ia­
rząbki o godzinie 8ey z rana i po p o łu d n iu o trzecicy
i czwartey.

W iesieni zdarza się często poluiąc na zaiące


lub lisy, spłoszyć psam i iarząbków , w tenczas, ieżeli
k om u czas pozwala i psy nie pogonią z'wierza a um ie
w a b ić , albo niech zasiądzie w krzaku, zawrabi i czeka
odezw ania się, albo zawabiwszy podchodzi w tę
stronę, gdzie się odezw ie, tylko powroli i w e w^szelkiey
ciclios'ci, gdyż inaczey pospiech nie w m ieyscu stałby
się bardziey przyczyną spłoszenia aniżeli podeyscia do
nich. Poniew aż iarząbek zlatuiąc z ziemi na drzew o
w ielki spraw ia ło sk o t, AYiedy obeznany z nim
myśliwy łatwo rozezna lot iarząbka od innego
ptastw a, i prędko go upatrzy na drzew ie, gdyż
zerwawszy się z mieysca na naybliższem zwykł
usiadać drzewie.

Ł o w ie n ie ia rzą b kó w w sieci lub sidła.

Oprócz strzelania iarząbków wyżey pom icnio-


nym sposobem, wielu radzi wT tern m ieyscu, gdzie
one na żer w ylatuią, rozmieść toczek i obstawić go
płotkam i w troykąt; scieszkę zas prowadzącą do
tych sieci z liści także wymieść i iaiami mrówczemi
zrzadka posypać a na toczku więcey. Jarząbki na
głos wabika przylatuiąc na owo mieysce i postrzegł­
szy na ścieszce przynętę, siadać na niem będą i
przechodzą przez loczek do zastawionych sieci się
wpląezą.

Sposób taki, iak do osczędnego polowania ze


sieciami należy, tak zdaie się bydz' naylepszym, bo
do woli można z nim postąpić i samców ułow ionych
zabrać, a samic dla p ło d u wypuścić.

Inne zaś wszelkie leśniczowskie sposoby, iak są


proste, tak z łatwością wykonywać się mogą, a te są
następuiące: w iesieni, gdy iagody kaliny iiarzębiny
nie zupełnie doyrzałe, zbierać i w pęczki powiązane
•W cieniu p o d dachem az do zimy zachować. Zim ą
zas, gdyby m rozy ich nie popsuły, składać w iak iem -
kolw iek naczyniu, i plew am i owsianem i suchem i
przesypać i przynęconych iarząhków w sidła lub
inne sam ołów ki łow ić.

Sidła , iak w iad o m o , rozm aitey mogą bydz gru­


b o ści, a lo pod łu g w ielkości i siły ptaka m aiącego
się łow ić. Dla tego sidła te w kręcać w sznury ko­
nopne i niem i iagody lub inną przynętę obwiiać.
K ilka pęczków tych iagód sidłam i opatrzonych,
przyw iązać do drzew a rzadko gałęzistego. Skoro
jarząbki postrzegą tę przynętę, chcąc zryw ać z niey
iagody, przesuw ać m uszą główmy przez petle i nazad
odcym uiąc zostaią ułowdone.

N ie iedne iarząbki, lecz i wszelkie ptastw o


naylcpiey się ło w i w sidła z ran a, w czasie słoty-
rzadko wr p o łu d n ie , a w ięcey k u w ieczorow i. D la
tego m yśliwy codzień z rana i w po łu d n ie obcho­
dzić pow inien, i co się u ło w iło zb ierać, oraz przy­
daw ać i odnaw iać czego m e dostaie lub popsuło.
A by zas do w azystkich sw oich sideł m ógł lepiey
tralić, w liniią albo w okrąg ma obierać mieysce.

N adto, zeby sidła by ły dziełuieysze, należy brać


>wlosy z konia żywego, gdyż takie niezaw odnie maią
wiecey tęgosci i mocy. Sidła te, zeby iednostayncy
mieć wielkości, pozakładać na walec własciwey g ru ­
bości maiącego się łowić ptastwa, zanurzać kilka­
krotnie wr wodzie wrzącey i na walcu wysuszyć. Tak
przyrządzone sidła dłuzey trwaią, oka ich nie będą
się rozsuwać, lecz podług formy walca w naywil-
gotnieyszym nawet czasie yv iednostayney zostaną
formie.

Ł ow ienie iarząblców w cew y czyli Tcabłączlci.

Sposób ten łowienia iarząhków w kabłączki


(repuses v. rejets) nie tylko zagranicznym ptaszni­
kom był wiadomy 1) lecz i nasi myśliwi znali go
oddawna m). Teraz w Rossyi, sczególniey na Podolu,
sposób ten do łowienia wielorakiego ptastwa nay-
więcey używany, a ten iest następujący: w mieyscu
tern, gdzie się nay więcey trzymaią iarząbki, obrać dwa
drzewka wysokie, rów ne, elastyczne i na pół cala
grube. W iednęm z nich od ziemi na łokci 3
odmierzyć i świderkiem trochę od gęsiego pióra
cieńszym przeswidrować dziurkę A. W te'mźe
drzew ie z przeciwney strony drugiego drzewka czyli
sprężyny B , zarznąć karbę iedney wielkości co i

1) Am usem ens de la chasse et de la peclie Am sterdam in 12.


m) H isto rja N atur. K luka.
dziurka, a to , żeby można było założyć klinik
czyli zaruszkę C , dla przytrzymania założoney pętli
d, ze sprężyną B , ob. Tab. j o Fig. 55.

Tak przyrządziwszy drzewko A , z drzewka dru­


giego czyli owey sprężyny B , zerznąć w ierzchołek,
przymocować do pnia iednym końcem 4 skręcone
końskie włosy, a drugi zawiązać na mocny węzełek.
Chcąc naprowadzić takowe sid ło , nachylić wypada
wprzód drzewko B , i przewdec przez dziurkę u
drzcwrka A, założyć pętlę cl, takiey wielkości, iakiego
chcesz łow ić ptaka: pętlę tę klinikiem czylizaruszką
C, na cali 4 długą w karbę zarżniętą założyć, atak
pętla na owym kliniku rozpostarta ze sprężyną B,
zostaie w iedney mierze. W drzewku zaś A , ze
strony zaruszki i na niey pętli, w górze na calów 5
przywiązać iagody iąrzębinow e' lub kalinowre E.
Ptak chcąc zrywać łakomą m u przynętę, siada na
ów klinik czyli zaiuszkę, i ciężarem sw ym wrypiera
go z karby, a przez to i drzewko nachylone pow ra­
cając do równey linii, odskakuie sprężyście i po­
rywa pętlą ptaka za nogi i tak go uwiązanego
utrzymuie. U łow ione tym sposobem ptastwo za
nogi, prędko należy w ybierać, albowiem przez
długie wiszenie morduie się i więcey w iedney
godzinie nędznieie, niż gdyby przez tydzień nay-
nędzniey żywo było chowane.
In n y sposób ło w ieni a ia rzą b kó w i ternu podobnego
p ta s tw a , xv T u r y n g ii i S yb eryi u żyw a n y.

W biiaią 4 słupki i między niemi na ziemi kładą


kaw ał dyla, drugi z as' tak podnoszą i zastanawiała
ięzyczkiem, aby za naymnięyszem ruszeniem iego
zapadło (ob. kształt tego w Tom ie II. Tab. V.
Fig. 16. pod artykułem wytępienia wilków). Ido
ięzyczka przywiązać iagód iarzębinowych lub kali­
now ych, a tak, skoro iarząbek zaczepioną tę przy­
nętę ruszv, drzewo m u na głowę spadnie i zabiie.

P ar d w a , T etra o L a g o p u s (Lagopedc).

Pardw y ku północy nayliczniey się gnieżdżą, na


Białey Rusi dosyć pospolite, a w Litw ie rzadko
postrzegać się daią. Ptak ten mnieyszy iest od
cietrzewia, ze składu swego podobny do iarząbka.
Farbę piór nakształt zaiąca bielaka wraz z porą roku
zm ienia, latem iest kasztanowato popielaty, na zimę
zupełnie bieleie, cztery tylko sterowe pióra są czarne
z białem i końcam i, nogi białemi piórami pokryte,
brw i blado ponsowe.

Gatunek zas’ pardw stepowych na Ukrainie i


Poberezu, większy iest od cietrzew i, kolor piór na
grzbiecie u samca i samicy iest im wspólny; różni
się iednak, ze ma podbrzusze zupełnie białe i nogi
piórami zarosłe. Liczny ten ptak -w tych prow in­
cjach , niezliczonemi w stepach lata stadami- lot
ich iest ciężki tak iak kur dom ow ych, od czego
nawet tameczni chłopi d ykim i k a ta m i nazywaią,
i dla łatwego podejścia wiele ich ubiiaią. Zimą
iednak kryiąc się w śniegu, i dla swey białości
trudnieysze są do upatrzenia.

Pardw y czyli kuropatw y białe, wyżey opisane,


trzymaią się pospolicie przy bagnach w otwartych
i suchych zaroślach. Karm ią się pękami i kotkami
rozmaitych drzew , wierzchołkam i w rzosów , scze-
gólniey iagody lubią.

Pardw y te parzą się w mies. marcu i kwietniu,


a wtenczas ze wschodem słońca rozlega się krzyk
cho cho cho! do głośnego śmiechu podobny. Samce
znayduią samic bez w yboru, i trzymaią się stadami,
lecz po zapłodnieniu samic rozlatuią się w strony.
Samica gniazdo robi na zienn z w rzo su , lub w y­
ścieła własnemi piórami*, iay niesie 10— 14 blado
zielonawych trochę nakrapianych*, w ciągu trzech
tygodni wysiaduie piskląt, te iak poprzedzaiące
w krótkim czasie biegaią.

Zwierzyna z pardw bardzo dobra i delikatna,


,T om II. 19
czas polowania na nie naylepszy w iesieni pozney,
kiedy liście z drzew opadnie i w szarym kolorze
przykryta zostanie ziemia, a pardw y W białe pióra
w ylenicią, wtenczas to łatw o icli zdaleka poslrzcdz
i zeysdz można.

Polow anie na p a rd w y.
.
W początkach sierpnia, kiedy m łode podrosły,
w tedy z w yżłem łatw o ie wynaleźć i strzelać,
zimą sczególniey na iagody w sidła łow ić się daią.
W Rossyi,naywięcey ic łow ią WT sidła i stępice, iak
wyzey wr Turyngii i Syberyi o iarząbku n a ta rc ie 288
namieniono.

K uropatw a T etrao P erdix


p o sp o l it a ,

(Perdrix grise).

Ptak ten wszędzie prawie pospolity, sczególniey


w mieyscach górzystych i otwrartych nayliczniey się
znayduie. W ysoko nie lata, biega zas prędko.
Zim ą, gdy głębokim śniegiem pola są pokryte, do
wrsi i domów się zbliża, w lasach wielkich nigdy
nie przebyw a, a tylko w m ałych zaroślach. Karmi
się latem wszelkiemi zielonemi roślinami, miano­
wicie zbożem młodem* w iesieni po rżysku czyli
f • . * . ł.
ścierni chętnie stadami przebywa szukaiąc poży­
wienia. Zimą zas na mieyscach ze śniegu obnażonych
podobnież delikatne roślin "wierzchołki i korzonki
zjada, ow szem p o d śniegiem nory sobie ryie i
w nich iużto pokarm u szuka, iuz od srogósci
m rozu się kryie.
/

K uropatw y gnieżdżą się na początku w iosny,


skoro w ielkie nastaną m rozy, w tedy samiec p rz y -
w iązuie się statecznie do iedney samicy i w n ie ro -
zerw aney z sobą aż do roku zostaią w ierności i
iednosci. Sam ica w m aiu niesie iay 10— 12, które
bez żadnego form alnego gniazda w iakim kolw iek
d o łk u na suchey traw ie lub w e zbożu składa i tak
pilnie w ysiaduie, ze się w oli narazić na niebezpie­
czeń stw o , niżeli zeysdz z gniazda. Jaia m ało co
w iększe od g o łę b ic h , św iatło zielonaw ym kolorem
są nakrapiane. Sam ica w e trzy tygodnie w ysiaduie
pisklęta. Pierw szym pokarm em m ło d y ch k uropatw ek
są iaia m rów ek polnych i drobne ow ady na ziemi lub
tra w ie , a w dalszym czasie zboże m łode i rośliny.

K uropatw y zmieniać micysca nie lu b ią; ow szem


gdzie się raz zagnieżdżą, statecznie się tam trz y -
m aią: naw et choćby w ypłoszone były, znow u na
pierw sze mieysce pow racalą.

Często się trafia w idzieć samca i samicę razem


siedzących zebraw szy pisklęta pod swe skrzydła i na
* 9*
w szystkie opatm iących się strony. Pies gdy się
zbliży, samiec w zlatuie ostrzegaiąc w łaściw ym sobie
głosem i o kilkadziesiąt k roków p a d a , do dzieci
sw ych znow u podbiega i skrzydłam i w niebezpie­
czeństw ie bronić usiłuie. T oż samo pow tarza matka,
a pisklęta t m czasem w różne rozbiegaią się strony
i w zielskach się przyczaiaią. L e c z , ileby nie usi­
ło w a ły skryw ać się p rzed w y żłem , zaw7sze on
dosledza ukrytych i natrętnego m yśliw ca d opro­
wadza. *

M łode kuropatw y z początku nogi m aią żółte,


pożniey b ieleią, ciem nieią, a w końcu zupełnie
brunatnego nabieraią k o lo ru , a tak przez to m ożna
poznaw ać w zro st ic h , rów nie iak po sterow ych
p ió ra c h , które po pierw szem w ypierzeniu się bywraią
o stre , a wr drugim końcu zostaią zaokrąglone. Po
trzech m iesiącach u m ło d y ch kuropatw ek p o czy -
naią się przerzynać pousow e brw7i i nim tych nie
n ab ęd ą, są delikatne i słabe; zbyteczna w tedy
wilgoć szkodzi im bardzo. G dy iuż zupełnie b rw i
dostaną i w ylenieią, sw obodnie lataią, i gdyby m y­
śliwcy le rozproszył i sam się zaczaił, ziiftwu się
zwabiaią w grom adę. G łos odzyw ania się samicy
p odobny iest do skrzypienia od piły, i głos samca
iest takiż sam , tylko m ocnieyszy i w ięcey p rz e d łu ­
żony. W gnieździć częstokroć wóęcey byw a sam ców
niżeli sam ic, a wtenczas zbyteczną ich liczbę należy
zmnieyszać, iako szkodliwą dla płodności.

K uropatw y w porów naniu licznego mnożenia


/

się swego, zawsze są w liczbie małcy: ptastwo


bowiem drapieżne wiele ich wygubia. Myśliwi
nieumiarkowanie i zawrczesnie poluiąc naywięcey
wynisczaią. Mięso starych i m łodych wyborne, /
wr białości i delikatności swey równe ma mieysce
z iarząbkami. *

P olow anie na ku ro p a tw y za pom ocą w y ż ła


lub w abika.

Dwoiakim sposobem wynaydować można kuro­


patw y, albo za pomocą w yżła, który sczególnym
swym węchem wynayduie to ptastw o, waruie przed
niem , i podług woli myśliwego wzrusza go dla
strzału: albo, w niedostatku psa legawreg o , żeby
spłoszone kuropatwy zwabić było m ożna, myśliwi
zwykli używać w abika czyli bębenka kuropatw iego.

W abik ten zwykle się robi z naparstka krawie­


ckiego, z icdney strony obciągniętego pargaminem
albo pęcherzem. Jedno lub drugie wprzód należy
dobrze ciepłą wodą zwilżyć, a pożniey napiąć,
ledwabiem albo mocną nicią obwiązać i po wy->
2g4

schnięciu w samym śrzodku powleczenia przekłuć


dziurkę cienką igłą, przez nię przewlec Włos z koń­
skiego ogona i z w ierzchu denka zawiązać go na
węzełek. Chcąc tak przyrządzonym wahikiem zwabić
kuropatwy, wziąć go lewą ręką większym i ukazu-
iącym palcem , a palcami ręki prawey uiąć włos od
naparstka i dosyć silnie w dół pociągnąć, przez to
da się usłyszeć głos zupełnie do wabienia się kuro­
patw podobny. Tern wyraznieyszy głos ten będzie,
kiedy włos proszkiem kolofonii (do smarowania smy­
czka od skrzypiec uzywąncy) posmarowany będzie,
i w posuwaniu między palców stopniami zwalniany
lub pociskany zostanie,

Z takim wabikiem w mieś. sierpniu i wrześniu


zrana lub po południu o godzinie 5 wychodzić na
kuropatw y z w yzłem i strzelać w przód do starki,
a pozniey poiedynczo do m łodych. Gdy się te
rozlecą wr różne strony i starki nie uda się zastrzelić,
w ówczas lepicy przestać strzelania, a raczey zaczaić
się w tern mieyscu i zawabić iak się wyżey rzekło
bębenkiem. M łode na głos wabika zlatywać się po­
czną i myśliwy daley polowanie będzie m ógł załatwiać.

S trzela n ie k u ro p a tw pocliazdem zim ą.

W początkach zimy można strzelać kuropatwy


podiazdenj, wr lekkich iednokonnych saniach. S cze-

I
gólniey to się naylepicy udaie po pierw szem sp a-
dnieniu śniegu, kiedy to ptastw o w idząc now ą
odm ianę na ziem i, na którey szuka dla się poży­
w ienia i tego nie znayduiąc zoslaie nieiako obłąkane,
tw ard o dosiaduie i łatw e icst do podiechania.
Obicżdżać tylko należy około brzegów zarośli,
w żylniem lub iarzynnem polu. Jeśliby iednak
ptastw o to postrzegłszy podieżdżaiącego zleciało
w którą stronę, w tedy wr to m ieysce podieżdżać
poty, póki nie da się zbliżyć do m ety w łasciw ey
dla strzału. A lbo zamiast podiazdu sańm i, PSie-
m ieęcy m yśliw i, iak się w yżey rz e k ło , w ykleiaią
z papieru tarczę w kształcie konia lub krow y, którą
dla lepszey m ocy pow lekaią p łó tn e m , a dla trzy­
m ania ze strony m yśliwego przyrządzała rękoiesci
albo szelki rzem ienne do zakładania na ram ie.
M yśliw y maiąc p rze d sobą takow ą zasłonę, łatw o
przybliża się do ptastw a i przez okienko um yślnie
dla przycelow ania i urządzone strzela.

Jak liczne m ożnaby było inne obm yślać zasadzki


ze strzelbą, tak prędko w ytępić do sczętu kuropa­
tw y, iako ptastw o naym niey maiące ostrożności.
D lateg o , kto życzy dłużey doświadczać myśli wskiey
rozryw ki bez nadużycia póżyteczney z'wierzymy,
pow inien osczędnie i w e w łaściw ym czasie na nię
polow ać, albo innych sposobów bynayrnniey n ie -
o d ey m u iąc y ch życia p ta stw u p rzedsiębrać. A tak
żyw o u ło w io n e p tastw o o d w o li m oże bydz' p o b ran e
i m ło d e ^na dalszy p łó d w y p u scz o n e. S posoby zas*
te d o tą d p o zn an e są n astęp u ią ce:

P olow anie na k u ro p a tw y z ia strzęb iem i siecią,


sza trem zw a n ą .

P o k ry w a n ie k u ro p a tw w iesien i n a m ien iło się


w części p o d a rty k u łe m u k ła d a n ia iastrzęb ia do
p o la (ob. str. 2 5 1 i 252). W y p a d a teraz ty lk o d o d a d z
p o k ry w a n ie k u ro p a tw zim ą: na te n k o n iec d w ó c h
lu d z i k o n n y c h i w p o m o c k ilk u p ieszy c h zabieraią
iastrzę b ia i zw iniętym ro z ia zd em p o slęp u ią wr m iey scu
zn ay d u iąceg o się ptastw a. P oniew 7aż zim ą ła tw o iest
zdaleka na śn ieg u go p o s trz e d z , i lu d ź m i k o n n e m i
ro z ia z d e m p rz y k ry ć , w y p a d a ty lk o zbliżyw szy się
d o piastw ra zatrzym ać się na m o m e n t, aby tym czasem
ie d e n z p ieszy c h lu d z i z ied n ey stro n y w y p u ś c ił
ia strz ę b ia , a d ru g i z d ru g ie y p rz e w a b ił go na b e r ło
p rz ez k u ro p a tw y , k tó re p o stra c h e m ptak a p rz y p ad n ą
d o ziem i i m ogą bydz' przez lu d z i k o n n y c h roziaz­
d e m p o k ry te. R o ziaz d zim o w y p rz y n ay n m iey ło k ci
5 o w kw a d ra t m ieć pow in ie n , i dla tego lu d zie
p ieszą nie m o g lib y go tak sp ieszn ie naw lekać i
k u ro p a tw y ro z p ie rz c h n ę ły b y się w strony, a tern
b ard ziey , k ied y iuż b y ły w o p a ła c h ognistey b ro n i.
Polow anie to ze sokołem pom yślnie także posłuży
wr iesieni, kiedy kuropatw y m łode są podrosłe.

Ł o w ie n ie k u ro p a tw w p ło tk i czyli kołkow e sieci.

Psim m ow a będzie o zastaw ieniu tey sieci, w y­


pada w przód opisać iey urządzenie. Sieć ta składa
się ze trzeclr p ó ł, srzodkow a poła ma oka z w y -
czayney w ielkości po półtora cala w k w ad rat, tak,
iżby ptastw o nie p rz e la z ło ; inne zas* poboczne dw ie
czvli słabizny, których oka od srzodkow ey są w ię­
ksze do trzech cali w kw adrat maiące i ptastw o
m oże się przez nie przecisnąć. Słabizny te wiążą
się na desczkę zakładaiąc po ok szesć, po zrzuceniu
k tó ry c h , uym uie się każde aż do szesciu, i tym
sposobem postępuie się w długości do 10 sążni lub
więeey. Słabizna w w ysokości zawierać m a ok
cztery, a wiąże się zwykle ze szes'ciu, dla teg o , ze
skrayne oka w dole i wr górze idą na osadzenie do
sznurów . Starać się przytem należy, aby oka w tych
słabiznach były rów ne i iednoslayney wielkości i
po osadzeniu z obu stron do siebie przypadały; nadto
też słabizny wiążą się z nici g ru b szy ch , sieć zas"
srzodkowra z cienkich i m ocnych. Jeśli słabizny
zawierać będą w długości skrzydła 12 sążni, ^ rz o d -
kow a 18 m ieć pow inna: albow iem trzecia iey
część idzie na osadzenie. Sieci tak wiązane osa-
dzaią się na tyczki, do 12 sążni tych sieci potrzeba
ig tyczek oczysczonych i osuszonych, z iednego
końca od dołu zaostrzonych dla wtykania w ziemię,
w górze zaś trochę rozsczelone lub w karbę zarżnięte
dla osadzenia i przywiązania szpagatem. Tyczki te
iedna od drugiey powinny bydz icdnostayney odle­
głości między sobą, co łatw o iest postąpić rachuiąo
oka. N aostatek, zeby sieci nie odstraszały ptastwa,
maią bydz żółto lub zielono farbowane. Płotki te
ZAviiac się mogą w trąbkę i przenosić podług upo­
dobania ; ieden człowiek może kilka zabrać skrzydeł
i porozstawiać. Choć ilości tych płotków z pewno­
ścią przeznaczyć me podobna, bo zalezy od mieysca
maiącego się obstawiać*, iednak przynaymniey ze
sześć skrzydeł i2sążniow ycb mieć wypada,

Clicąc urządzić polowanie na kuropatw y z tak


przyrządzonemi płotkam i, wypada przechodzić
z wyzłem mieysca te, gdzie naywięcey stadami prze­
byw a to ptastwo. Skoro ie wyzeł znaydzie lub
spłoszy, uważać gdzie usiądzie, i mieysce to zaraz,
zeby się nie porozbiegały, obstawić płotkam i i kuro­
patwy do nich napędzać nieznacznie bez wielkiego
po p ło ch u , lecz zlekka tylko poklaskiwać biczem.
K uropatw y kiedy nierozpłoszone wystrzałami, całe'm
stadem biegną do sieci i w niey się wplączą. P ło ­
tkami temi nieraz się udaie łow ić m łode cietrzewie
naśladując wabikiem głos matki.
Łow ienie kuropatw siecią paięczyną zw aną.

S ie ć ta n ie ty lk o d o ło w ie n ia k u ro p a tw , lecz i
w szelk ieg o in n eg o p tastw a w N iem cz ech p o sp o licie
uzyw ra n a , w iąże się z c ie n k ic h i m o cn y ch nici.
Wp dlugos'ci do 5o ło k c i m aiącey, a na ło k c i 10

w ysokiey. P o b o k a c h tey sieci dla zastaw iania p rz y ­


m o co w a n e są d łu g ie tyki. W m iey scach ty ch , gdzie
się k u ro p atw ry z n a y d u ią , w óeczorem p rz y z m ro k u
sieć tę zastaw iać p rz e d z a ro ś la m i, i zaszed łszy
z p rz eciw n e y ic h stro n y , powToli ptastw'O d o n ie y
nap ęd zać, i zaraz, zeby się nie ro z le ciało , u w ik ła n y c h
zahiiać lu b żywrcem p o b ra ć. Im sieć ta w óęcey
b ę d z ie b u c h a sto ro z w ie sz o n a , ty m lep iey do u w i­
k ła n ia zd o b y czy p o słu ży . D la tego nawTet w ie lu
p taszn ik ó w do tey sieci daią iescze d ru g ą p o łę
rzad szą czyli słabiznę.

Łow ienie kuropatw iv sidła.

Z im ą , k ie d y po la sh ieg iem zu p e łn ie p o k ry te
zostaną i k u ro p a tw y n ie m aią żadnego dla się p o ­
ż y w ie n ia , łatw ;o m ogą by d z na przy n ęcie ło w io n e
Wr sid ła na obręcz naw inięte. S id ła te w p rz ó d
skręcać wr p etle ze 6 lu b 8 w ło s ó w ko ń sk ieg o ogona,
do szn u ra u m o co w a ć i obręcz na p ó ł ło k c ia o d
srzcdnicy w ielką obw inąć. M aiąc kilka ta k ic h obręczy,
przynęcić w cześnie kuropatw y posypuiąc scieszkę
plew am i gryczanem i, i gclzie nic gdzie po kilka
ziaren rozrzucać pszenicy lub konopi. Skoro się
kuropatw y zanęcą do przynęty, w kilku mieyscach.
przym ocow ać do śniegu pom ienione obręcze ze si­
dłam i i do srzodka ich posypać trochę pszenicy
lu b konopi. K uropatw y p o d łu g zwyczaiu swego ■
przylatuią na ścieszkę , kopią się, i , szukaiąc w niey
ziaren, poslępuią do sid eł i w n ich się plączą, tak
dalece, ze gdy iedna trafi do sidła i trzepiotać się
pocznie, inne zaraz przybiegaią w to m ieysce i nie
poznaiąc zdrady w ięcey się plączą. Sposób ten, iak
dobry i niekosztow ny, tak z osczędnością pow inien
bydz pow tarzany, bo nayczęściey ch ło p i nasi przy
ley łatw ości bez um iarkow ania do ostatniey pary
gotow i są wytępić.

In n y sposób łowienia kuropatw siecią szatrem


zw an ą.

w pożney iesieni po zam rozkach, a lepiey iescze


zim ą, m ożna ło w ić kuropatw y szatrem , sposobem
w yzey na cietrzew i na stronicy 276 opisanym.
W p rz ó d iednak należy ich dobrze zauęcić do psze­
nicy, a pożniey sieć tę zastaw ić, przytem szatro to
od cietrzew iego pow inno bydż niższe, a szerokość
do w ielkości stada tego ptastw a zastosowana. A lbo
zamiast szatra obręcz u a łokci 4 od sVzednicy wielką
obciągnąć siecią, we sYzodku iey przywiązany
sznur do budy doprowadzić i obręcz na p ół łokcia
od ziemi podiętą zatrzymać, az póki ptastwo nie
podeydzie dla zjadania posypaney przynęty, wtenczas
myśliwy puscza sznur i całe stado ptastwa sj)adaiącą
obręczą pokrywa. Jeżeli obręcz będzie lekka, zeby
kuropatwy iey nie podjęły i nie uleciały, przyw ią-
zuią się w kilku mieyscach ciężarki.

P rzepiórka , T etrao coturnix (CailleJ.

Ptak ten przelotny ziawia się u nas nayczęsciey


W m a in , a w końcu sierpnia do cicpleyszego kli­
m atu odlatuie. Z kształtu swego wiele ma podo­
bieństwa do kuropatwy, dla tego dawni naturalise!
karłem kuropatwim przezwali. Dla krótkiego
ogona i skrzydeł, rzadko lata i lot ma ciężki, lecz
prędko biega, w stadach iak kuropatwy nie trzyma
się, chyba tylko w czasie przelotu.

Samica różni się od samca, ze iest większa, piersi


ma białawe, brunatnem i upstrzone plamami, u samca
zas' są czerwonawe z brunatną plamą pod gardłem
w kształcie podkowy, i dziob zupełnie czarny.
Nadto samiec i samka maią dwa głosy oddzielne.
Samiec cicho się wabi w wyrazach w a w a f w a w a f !
głosniey zas wtenczas tylko, gdy od samki oddalony
'wcik w a w a k! a wtedy samica odzywa się gwiż­
dżącym głosem p it-p ilu t p it-p ilu t!

Przepiórki stale przebywaią w polacli zbożo­


wych , a po zebraniu żyta przenoszą się do iarzyny,
karmią się owadami i ziarnem wszelkiego zboża,
proso sczególniey nad wszystko lubią. Samica
gniazdo ściele na ziemi wr wyrytym dołku i po
10— 12 iay niesie wielkości gołębich, z zieloną
pstrocizuą, pisklęta zas wysiaduie w e trzy tygodnie,
które w krótkim czasie nabieraią sił i zostaią stale
przy matce.

Polowanie na przepiórki.
i
PoniewTaż przepiórki, tak iak inne ptastwo, sta­
dami się nie trzymaią i do upatrzenia w mecie
własciw^ey dla strzału nie łatw7e; przeto ptasznicy
zamiast strzelby naywdęcey używaią siatek, umyślnie
na przepiórki wiązanych, lub inne slawiaią samo-
łów‘ki, a mianowicie:

Ł ow ienie przepiórek w płotki.

Przepiórki nayobficiey się łowią, kiedy po


zebraniu zbóż niektóre tylko ieseze poiedyncze
stoią iarzyny, tedy z iednego końca postawią się
p ło tk i, a z drugiego idzie tjwóełi ludzi i ciągnąc
w poprzecz sznur z przywiązanemi piórami i dzwon—(
kam i, czasem rzucaiąc piaskiem , do siatek napę—
dzaią. Uważać przecięż trzeba, aby się to nie
czyniło w czasy m okre, wtedy bowiem przepiórka
w oli podlecieć niż bieżeć po ziemi. Podczas żniwa
na kilkadziesiąt kroków przed żeńcami w poprzek
zboża pozatykać owe płotki: przepiórki coraz daley
postępuiąc przed ludźmi uwięzną w siatkach. Temiż
płotkam i łowrić można przepiórki na wabik nastę­
pnym sposobem: usłyszawszy głos przepiórki, pod—
stępuic się na głos ile można bliżey i w poprzecz
brozdy stawi się siatka, w tem odstąpiwszy w ty ł
na kilka kroków i przytuliwszy się do ziemi uczyni
się iesczc odezwa na wabiku po dw7a razy głosem
samicy, samiec zwiedziony tym głosem biegnie i
W sidła tralia.

Łowienie przepiórek na wabik lub na głos


samki z roziazclem.

Czas do łowdenia przepiórek roziazdem za po­


mocą wabika naylcpszy lest w maiu i czerw cu, kiedy
się one parzą i łatwo na głos samki odzywaią, i
dla tego na wrabik ten samce nayczęsciey się łowią.
kWabik przepiórczy robi się podobnie iak na iarząbki
2 rurki kosciancy lub odlaney z metallu, albo nawet
z drzewa do woreczka safianowego wpoprzek sfał-
dowanego umocowany ob. Tab. X fig. 56. A worek
safianowy szeroki na trzy cale, długi zas na 4. B iest
kosteczka z gęsiego skrzydła lub zaięczego skoku na
cali 2 długa, maiąca otwór C i małą przedziałkę
woskowa szpilką naprzeciw owego otworu przekłutą.
Rurka ta przy cl umocowywa się mocno i sczelnie
nicią iedwabną a to, aby powietrze oprócz otworku
W przedziałce woskowey nigdzie więcey nie przecho­

dziło. Chcąc wydadz głos samki, należy pociskać


w ręku z punktu A do B , przez zgęsczenie więc i roz­
rządzenie powietrza przemykaiącego się przez owę
rurkę, wrabik ten wydawać będzie głos przepiórczy.
Maiąc tak urządzony wabik i sieć w e czworokąt do
6ciu łokci z cienkich nici wrywiązaną, wyysdz
w pole młodego zboża z rana lub ku wieczorowo,
i zrzadka zawrabić przepiórki. Skoro samiec na
głos samki odezwie się, wrtedy zbliżyć się do niego
na kilka kroków i siecią wierzchołki zhoża lub zielska
w tern nneyscu przykryć i w tyle sieci przyczaić
się. Gdy się samiec znowu odezw ie , powtórzyć
parę razy wabienie, lecz z uwagą tylko, aby me
wprzód go zaw^abiać, aż gdy po odezwaniu się
umilknie ; zawrsze iednak niezbyt głośno, aby samiec
nie poznał zdrady i nie odleciał, i taki iuż nie da
się pożniey zwabić. Samiec skoro na głos wabika
l^o 5o5
odezw ie się i podbiegnie pod sieć, -wtenczas m y­
śliwy zerw ie się z ziem i i przerazi p tak a , który
podlatuiąc w górę w sieć się wplata. L ecz, gdy się
okaże, że ptak sieć przebiegł, w tedy przepełzć
Z przeciw ney strony sieci i zlekka go zaw abić, na
ten głos zw róci się znow u i p o d sieć trafi*

Przytem wdedzieć należy, iz przepiórki w czasie


rosy lub w ilgotnego pow ietrza na w abik nie biegną,
lecz na głos przylatuią, dla tego łow ienie w sieci
z w abikiem naylepiey odbyw ać w czasie suchym . N ie
raz się trafia przy dobrem zw abieniu w czasie po­
godnym kilka razem sztuk siecią tą przykryć i zło wić.

M ożna także zwabiać przepiórki na głos samki


do klatki drócianey, lub siecią zieloną pow leczoney.
W a b ik ten zywry z klatką postaw iony p o d siecią,
p ręd k o sw ym głosem ściągnie sam ców , które iak
W yzey łatw o przykryte i ułow ione bydz mogą.

M ożna nakoniec ło w ić przepiórki w p ło tk i ze


słabiznam i, którem i w zbozu, gdzie się naywięcey
trzym a to ptastw o, obstaw ić kilka łokci w kw adrat,
i klatkę ze samką przepiórczą w e srzodku ich po­
stawić. Przepiórki usłyszaw szy głos samicy, biegną
natychm iast i maiąc na zawadzie owe płotkow e sieci
w nie się wpląezą.
Tom 11. 20
Ł ow ien ie 'przepiórek siecią przykryciem , u F ra n ­
cuzów tirassem zw aną.

W iosną, a sczególnicy w sierpniu, kiedy zboza


dobrze podrosną i z kolanek pierwszych słoma
w yydzie, tak , iz przepiórki łatw o mogą się w nim
ukryw ać, łow ić ie można tą siecią, odzyskawszy
w przód za pomocą wyżła. Jak skoro pies przed
ptakiem zaw aruie, zaraz myśliwy nawleka nad nim
sieć i iego z przepiórką pokryie.

Sieć ta wiąże się w przód od iednego oka i


coraz się przepuscza do należytey szerokości, potem
znowu się ustępuie i kończy na iednem oku. Sieć
takowa przystępuiąc do srzodka, kiedy się oka znowu
ustępow ać maią nakształt kosynki tróykątney, po­
winna mieć bok 12 łokci wynoszący. Oka nie
maią bydz ciasne, a to , zeby ułow ione przepiórki
i uduszone, przez sieć przeciągnąć się dały. Sieć
ta z brzegów ma przewleczone sznury, których
końce są dłuzsze na parę łokci od rogów sieci.
Siatka ta takim sposobem urządzona tę ma zaletę,
ze wleczona iednym człekiem nie kurczy się, lecz
rów no nawleka. N iektórzy po bokach do powró­
zków przymocowuią piórka, aby się niemi ptastwo
na ziemi straszyło i pod sieć podbiegało. Tem ze
przykryciem można łowić skowronki, wieczorem
507 °€1

kiedy słońce zaydzie. Wtenczas rozciągniętą wdłuz


tę sieć dwóch bierze za tyczki, a trzeci za niemi
do ziemi przytulaiąc niesie ogon, i tak ciągnąc, gdy
się co pod siecią trzepiotać zacznie, wybieraią i duszą.

Łow ienie przepiórek w klatkę na głos sainki.

Sposób ten niemieckim sczególniey łowcom pta­


ków i myśliwym oddawna dla wiciu znaiomy, iakoz
Kluk go za przyiemny i korzystny uznaie (ob. Tab.
X. lig. 57). Robi się klatka okrągła z wierzchu
płótnem zielonem okryta ^/, wreszcie sama wszędzie
koloru słomianego, we srzodku klatki urządzi się
osobna komórka zielonem suknem lub płótnem
wrszędzie okryta, gdyż samica inaczey nie odzywa­
łaby się w polu, gdyby me była ukrytą. Albo we
srzodku da się komórka ze sczebel: ieżeli w nicy
ma bydz samica niewabiąca, lecz w tym powtórnym
razie ptasznik niedaleko ukryty, na sztucznym wa-
biku wabić powinien. W około tey srzodkowey
komórki dadzą się przegradzane komóreczki b. b. b.
z drzwiczkami do srzodka lekko się otwieraiącemi,
i przez się zapadaiącemi. Samce na głos samicy,
albo ptasznika samicę udaiącego zbiegaią się, sku­
pione szukaią wniyscia do klatki, i gdy cokolwiek
trącą o drzwiczki, wchodzą do srzodka i bywaią
zamknięte. Częstokroć się trafia , ze, albo ostrożne,
20*
albo gdy iuz niektóre w klatce zamknięte są, inne
przybiegaiąc w około klatki się zostaią: dla tego
dobrze iest, gdy się w około klatki sidła włosiane
do sznura •wkręcone na ziemi zastawią cc. Tym
sposobem, co nie weydzie do klatki, w sidła uło­
wione będzie. Oprócz wymienionych sposobów
łowienia przepiórek w sierpniu i wrześniu, można
napusczać na nie iastrzębia. Na ten koniec myśliwy
wyiezdza konno w pole trzymaiąc na ręku ptaka,
którego na wypłoszoną wyzłem przepiórkę wy-
puscza i złowioną zdobycz odbiera.

G ołąb siniak , Colamba Oenus (Pigeon biset).

Kolor gołębia tego iest popielaty, kark tylko


i grzbiet lskniący, koniec ogona i przepaska na
skrzydłach czarna. Gołąb ten zwykle do nas przy-
latuie w m arcu, a niekiedy w kwietniu i trzyma się
w lesie sczególniey iodłowym, a do gnieżdżenia się
wysokie obiera drzewa. Samica niesie po dwa iaia,
i wylęgłe pisklęta wspólnie ze samcem karmi. Po­
karmem ich są wszelkie zboża, sczególniey groch
lubi, czuły iest i boiazliwy, głośne iego gruchanie
zdaleka słyszeć się daie. Mięso, mianowicie mło­
dych, wyborną i zdrową daie zwierzynę.
Polowanie na tego gołębia.

Oprócz strzelania na polu na przynęcie lub


świeżo zasianym grocliu, a nakoniec upatrzonego
na drzewie, nie ma dotąd pewnieyszego sposobu.
Wszelkie zaś inne sposoby łowienia tego ptaka
w Gaskonii, Francyi i Niemczech używane, u nas
nie są przydatne i wiecey kosztowne a niżeli wartość
samey zwierzyny wynosi. Choć ostrożny iest ten
gołąb i z trudnością podeysdz się daie w lesie,
iednak umieiętny strzelec, usłyszawszy głos iego,
zaczai się pod drzewem i Ścisnąwszy usta głośnym
gardlanym głosem uhu hu hu hu! wabi i we w ła-
sciwey mecie strzela.

G ołąb g iiz y w a c z ? Columba palum bus (Pigeon


ramie r),

Większy 011 iest od poprzedzaiącego, szyię ma


błękitną mienioną z białą obrączką, na grzbiecie
siwy a od spodu biały*, w lotkach brzegi zewnętrzne
białe, nogi i oczy czerwone, dziob żółty. Gołąb
ten na zimę odlaluie a na wiosnę do nas powraca,
karmi się wszelkićm zbożem i iagodami. Płodność
iego iednostayna iest z poprzedzaiącym.

Polowanie na grzyw acza iest toż samo co i po-


przedzaiącego, wabi się iednostaynie z pierwszym
i tcnnz sposobami może bydz strzelany.

G ołąb t u r k a w k a , Colurnba T u rtu r (Tourterellc).

Grzbiet tego gołębia popielaty, piersi czerwo­


nawe-, na szyi plamy poboczne brunatne z białą
odmianą. Gołąb ten naywięcey trzyma się lasów
iodłow ych, dłuzey u nas przebywa i pozniey po­
wraca, pokarmem iego są wszelkie iagody i po
zebraniu grochu w iesieni na grochowisku stadami
usiada. Zwierzyna z młodych wyborna, ze sta­
rych zas przytwarda i mniey smaczna.

Strzelanie t u r k a iv eh.

Posłyszawszy głos iego zaczaić się pod drzewem


i zawahić scismonemi zębami a gardzielowym gło­
sem kr u kru kru ! Posłuszny on iest temu głosowi
i z drzewa na drzewo przelatuiąc zblizy się do
zaczaionego myśliwca i może bydz zastrzelony.
W iesieni po zebraniu z pola na grochowisku lub
greczysku, gdzie wielkiemi stadami zwykły się
zbierać, w budzie z gałęzi urządzoney zasiesdz i
strzelać go także można. Ażeby pewniey ich do
iednego mieysca zanęcić, kilka razy posypać grochu
lub gryki.
W ogólności o -wszellucli odmianach gołębi
wyznać tu należy, ze szkodliwe są w gospodarstwie
lesnem,. bo nie tylko obiadaią nasiona drzewne,
lecz otrzęsaią naywięcey ich kotki, a do tego w zbożu
zasianem czynią znaczne szkody wybieraiąc nasiona;
powinny zatem każdego myśliwego zachęcić, aby
strzelać starych a młodych z gniazda wybierać.

K uk ułk a, Cuculus (Coucou).

Przelotny ten ptak w main a niekiedy wczesniey


u nas się pokazuie, a wtenczas nie iednego z-pusuf
sakiewką w niespokoynosć wprawia n). INieicdni
naówczas badacze natury wpadaią w domysły o
wysiadywaniu iey piskląt. Piównież przebiegaiąc
starożytne mytologiczne dziwolągi natrafiamy, ze
i kukułka dawmiey ze swey przemiany trudniła iuz
nie iednego bałwochwalca. Teraz nawet myśliwi
nie maiąc zadney szkody ani użytku z kukułki,
gdyż zwierzyna z niey chuda i niesmaczna, nie po-

n ) W -w ie lu b o w ie m L ite w sk ic h i B ia ło r u s k ic h p r o w in c y a c h w k la s -
s ie lu d u m n ie y o s'w ieco n eg o z w y c z a ie m ie s t, p ie r w sz y raz
s ły s z ą c g ło s k u k u łk i, r zu ca ć p rzed so b ą k ilk a g r o sz y , aby na
przyszłos'6 n ie b y d ź u b o g im . N ie ied e n ta k ie s ły sz ą c g ło s iey nad
d o m e m p rzep o w ia d a iakies' n ie scz ę s'cie te y fa m ilii. Ś m ie s z n e
te g o r o d za iu g u sła i bayk i w d z is ie y sz y m sta n ie p o zn a n ia p r a -
w d z iw e y r e l ig ii, n ie p o w in n y b y się iu z r ó w n ie iak m n iem a n ia
b a łw o c h w a ls k ie g o i c ie m n e g o n ie g d y ś lu d u pow ta rza ć-
wlnniby iey strzelać dla iednego serca zalecanego
na pomyślne iakoby łowy.

J em iołucha, Bom bycivora (Jaseur),

Niewielki ten ptak na głowie ma czubek, koło


oczu i na szyi piórka czarne, dziob czarny. Piórka
u skrzydeł czarnawe, brzegi zas ich zółtemi, bia^
łemi i ponsowemi upstrzone cętkami. Na końcu
ogona także ma żółte i ponsowe cętki. Ptaszek
ten w wielu lasach Litewskich pospolity, trzyma
się sczególniey gdzie iest wiele iałowcu, a nade^
Wrszystko lubi iarzębinowe i kalinowe iagody.

Zwierzyna z iemiołuszek iest delikatna, smaczna


i nayzdrowsza. Wnętrzności u nich równio z be-
kasiemi są małe i w czasie przygotowywania do
użytku nigdy się nie patroszą.

Polow anie na iem iołuchy,

Jeden i naylepszy sposób łowić ie w iesieni


sidlann na iagody kalinowe luh larz ębmo we.
Można także przyrządzać kabłączki wyzey o iarząbku
opisane. Albo, iak stadami usiadaią na iarzębinie,
można ie strzelać dunstem • łowienie iednak w sidła
w iesieni na pierwszeństwo ^zasługuie. W iedy
naw et osczędnie na nie polow ać iako na nieszko-?
dli we i na zim ę m eodlaluiące ptastw o. W m arcu
zas i kw ietniu w szelkie na me polow anie pow innoby
bydz zupełnie zakazane, gdyż w czasie ich parzenia
się b y łoby nayszkodliwsze,

D ro zd , T u r cl u s (grive).

P rzelotny u nas ten ptaszek, w w ielu p ro w in -


cyacli Francyi czte'rv m a odm iany, u nas zas dw ie
tylko znaiom e p o d nazw iskiem drozda kw iczoła,
T u r d u s p ila r is (la grive Utonie) i kosa T u rclu s
a tr ic a p illa (merle). O bie te odm iany gnieżdżą się
nayw ięcey w gałęziacli sosny lub iodły, gniazda
lepią z b ło ta , a w niem pięcioro m iew aią piskląt.
Z w ierzyna z n ich dobra i tyle smaczna i delikatna
ile poprzedzaiąca; z gniazda zas w yięte a w pióra
obrosłe są nay delikatniejsze. C hoć ptaki te są od
nas o d lo tn e , osczędne iednak radziłbym na nie po­
low anie, gdyż w iele czynią przysługi zjadaiąc ow ady,
Szkodliwe sczcgólniey m łodym lasom.

P o l o w a n i e n a d r o z dy .

P olow anie na drozdy i kosy dosyć iest tru d n e ,


i zręczny tylko m yśliw y m oże ie w ykonyw ać.
INaprzód rzadko się tralia znalczć ich w stadzie,
wielkiey więc trzeba cierpliwości w zwabieniu,
które się wykonywa udzielnym do tego wabikiem.
Albo włożyć do ust wskazuiący palec ręki prawey
i scisnąwszy niemi naysilniey wyciągnąć napowrot.
Szelest z tego pochodzący, gdy dobrze do głosu
drozda zastosowany będzie, łatwo go może zwabić.
JNadto rzadko zeysdz' można siedzącego tego ptaszka,
wypada więc celnie strzelać, aby trafić do lecącego.
Oprócz strzelania, łowienia nalep i sidła w iesieni
na iarzębinowe i kalinowe iagody, nie mamy lepszego
sposobu: na zimę zaś od nas odlatuie do ciepley-
szego klimatu i tam karmiąc się, winncmi gronami ła -
twiey w różne sieci i samołówki wypada.

S zpak, sturnus (Etourneau).

Flaszek ten nam dobrze znany, na zimę w cie-


pleyszy klimat odlatuie, a w iesieni naywiększemi
pod przewodnictwem kilku wron lata stadami, i
na polu ozimego zboża usiada, lecz nie zbożem a
zalęgłemi w niem liszkami i robactwem się karmi.
Oprócz w ron, które zdaią się bydz' icb wiernemi
stróżami, szpaki są same przez się bardzo ostrożne
i niedarmo weszło w przysłowie do ostrożnego, ze
szpakam i i es i karmiony.
<^o 5 15
S t r z e l a n i e s z p a k ó w.

Ciekawy myśliwy? co nienasycenie szuka smaku


w rozmaitey zwierzynie, nie wiem czy pocliwali ią
ze szpaków: dla tego choć w iesieni można po d ie-
cliać na koniu i do stada strzelać; iednak szkoda
naLoiu i tego ptaszka, który tyle przysługi w go­
spodarstwie czyni oczysczaiąc pole ze szkodliwych
owadów dla ozimego zboża.

K raska, Coracius g a ru lla (Rollier d ’Europe).

Ptak ten, ze wszystkich u nas znayduiących się


iest naypięknieyszy, cały iest pokryty błękitnem i
pióram i, grzbiet ma czerwrony i lotki czarne, o d -
latuie od nas na zim ę, a wiosną znowu powraca.
K arm i się wszelkiem robactw em , ziaren nie iada,
lubo latem na kopach zboza usiada. Gniez'dzi się
zwykle w dziuplach w ypróchniałych drzewr. Jay
niesie 5— 6. W sierpniu pisklęta są iuż zupełnie
dorosłe, z gniazda wylatuią, i w tedy u nas nayczę-
s'ciey widzieć się daią.

S t r z e l a n i e Jer a s elc.

Oprócz strzelania upatrzoney, nie mamy innego


sposobu, i iak zwierzyna iey nie iest wryborna, a
ptak iest pięknym; dla ozdoby więc lasów i ich
czysczenia ze szkodliwych owadów, nie powinien
bydź strzelany: ho oprócz posługi lesney, w zbożu
żadncy nie czyni szkody.

S oyka, Corvus glandcirius (Geay),

Pospolity u nas wszędzie ten ptak, na zimę nie


odlatuie, na głowie, grzbiecie i piersiach ma kolor
ceglasty, na skrzydłach błękitne pióra czarnemi i
hiałemi prążkami oznaczone, nogi i dziob czarne.
Pokarmem soyki są: żołędzie, orzechy, iagody
iarzębinowe i t. p. Gniezdzi się zwykle na drze­
wach i po kilkoro wysiaduie piskląt. Krzykliwa
ona iest z natury, uyrzawszy iakies' dla siebie nie­
bezpieczeństwo wrzesczy i hałasem tym innych sobie
podobnych w to mieysce s'ciaga.

Zwierzyna soyki lubo nie iest smaczna, iednak


często w pasztecie naszpikowana między inną zwie­
rzyną za dobrą uchodzi.

Strzelanie i łowienie soieh.

Nie tylko łowić ie można na iagody leśne


W sidła, lecz też wychowaną soyką można ie s p r o ­
wadzić i strzelać. Na ten koniec bierze się soyka
oswoiona, za nogi w dół się spuscza i kilka razy
otrzęsa, póki nie pocznie wrzesczeć i na głos ten
inne nie nadlecą. Albo zamiast soyki domowey
dobrze icst mieć sowę wychowaną na sznurku,
która posadzona i uwiązana na drzewie, łatwo
sprowadzi kupami soick, bo one z natury znieść
nie mogą sowy.

O rzechów ka , Corvus Coryocactes (Casse n o ix j.

Liczne w lasach naszych orzechówki w zimie


i w lecie przebywaią, nie wszędzie iednak bywaią
iednostayncgo koloru, u nas są kasztanowate, biało
nakrapiane a skrzydła i ogon brunatny. Orzechówka
ta karmi się przez lato robactwem i owadami;
w iesieni zas' połyka orzechy, żołędzie i buczynę.
Gnieździ się w drzewach wypróchniałych, iay składa
5 -6 , mięso choć iest iadalne mniey iednak smaczne.

Strzelanie orzechówek.

Oprócz strzelania i łowienia w sidła na iarzębi-


nowe iagody, nie mamy innego sposobu.

Ź ó łn a posroLiTA , merops apiaster (Goepier).

Dwie odmiany żołn mamy w lasach naszych,


żółnę czarną z ponsową na głowie plamą, i żółnę
żółto zielonaw ą, dzięciołem zielonym przezw aną.
M nieysza ona iest o d czarney, samiec ma piękne
zielone pióra i na głow ie takież ponsow e piętno.
Sam ica tey czerw oności nie m a i zieloność bladsza.
O biedw ie odm iany gnieżdżą się w dziuplach spró­
chniałych. drzew , na zimę nie odlatuią.

S t r z e l a n i e z ółny.

Chociaż żółny przyczyniaią się w iele do oczy-


sczenia lasów ze szkodliw ych ow ad ó w , lecz żarło­
czność ich posunęła się iuż do szkodzenia psczołom .
Z im ą , sczególniey kiedy słabe siły psczół i niedo­
statek robactw a w lasach, zółny w ielkie w psczel-
niach czynią szkody, nie tylko dziuraw ią u le , p o -
żeraią psczoły, lecz dobieraią się do m io d u , który
nad w szystko lubią i dłu g im a sprężystym sw ym
ięzykiem z łatw ością dostaią. P orów naw szy ich
pożytek w lasach a w iększą szkodliw ość w p sczo -
łacli bez szk ru p u łu w ytępiać ie należy, sczególniey
że zw ierzyna icli nie m a sm aku i p ró ch n em oddaie.
O prócz strzelania upatrzoney na drzew ie nie m anty
innego sposobu.

R eszty odm iany dzięciołów , należących do r o -


dzaiu żółn a naw et innego drobnieyszego ptastw a
nie z dobroci zw ierzyny, lecz z pożytku w gospo­
darstw ie lesn em , iaki przy noszą czyscząc ze szko-
dliwych ow adów , nic powinny bydz strzelane, iak
nic iednego widzimy myśliwca, zeby nabóy dawny
lub niepewny przestrzelić, szuka koniecznie dzię­
cioła, iakoby nic nic znaczącego ptaszka.

Gatunki zas* zięb fr in g illa , krzywodziób laria


cu rv iro stra , gile p y r r h a la , dzwońce chlory s,
poswierki trznadle e m h erisa , poswierki ortolany
h o rtu la n u s, poswierki snieguły n iv a le s , iako szko­
dliwe lasom w obiadaniu i otrzęsaniu nasion m ło -
docianych, liści, sczególniey bukow ycli, pow inny
bydź wszelkiemi sposobami wytępiane. Sposoby
t e , oprócz strzelania mniey skutecznego na drobne
ptastw o, lepiey posłuży pokrywać ie siatkami, zimą
sczególniey gilów, w przód lnianem siemieniem przy­
nęconych. Trznadle zas i posw ierki mogą się po­
myślnie łowić w sidła do desczki nabite i iakiem
zbozem zanęcone, lub do sznura wkręcone i na
snopek ow?siany nawinięte. Oprócz pomienionyck
teraz sposobów, można także wszelkie tego rodzaiu
ptastwo łow ić na lej), o przyrządzeniu którego i.,
samem łow ieniu iego, następne posłuży opisanie.

O p rzy g o to w a n iu lepu i ło w ien iu n im p ta s tw a .

Zpom iędzy wńclorakich sposobów robienia


lepu ptaszniczcgo, iest naylepszy z iagód iemioły
dębowey (viscum). N aprzód czyste iagody tó
W garnku nalanym wodą przez godzin dwie gotować,
do innego naczynia przełożyć i zimną wodą nalewać
poty, póki nie zgęstnieie i nie slężeie. Natenczas
drewnianym młotkiem utłuc na kamieniu i pestki
oddzielić, a same kleykie części w ypłukać zimną
w odą i do zazycia w ga-nku oleiem lub wodą
zalanym konserwować.

Inny także sposób robienia lepu na ptastWO


drobne iest następuiący: funt kleiu karuku namo­
czyć w p iw ie , i gdy rozmoknie na zarze zagotować
aż do zgęstnienia, potem przydadż funt weneckiey
terpentyny i pół funta czystego m iodu patoki, m ie-
szać to razem na ogniu, az się wszystko dobrze
połączy i lep zostanie kleykń

Cłioć przygotowywany tym sposobem lep byw ał


nie zły, iednak nie takiey d o b ro ci, iak kilka razy
sprowadzany z W ęgier. Pom im o w szelkie starania,
nie można dóysdz sposobu robienia lepu wiadomego
węgierskim ptakołowcom. Nie tylko lep ich długo
się może konserw ować, lecz sczególnieyszakleykosć
i dobroć iego na pierwszeństwo zasługuie.

Co się tycze zazycia lepu, tedy, gdy iest gęsty,


dla rozrządzenia go dodadz' nieco lnianego oleiu
i rozpuściw szy na w ęglach, rózgi w szędzie ró­
w nie namazać. L a te m , kiedy lep od ciepła
rze d z e ie , rozpuścić wr nim nieco czystey białey
ż y w ic y : zim ą z a s, kiedy tę ż e ie , przydadz trochę
lnianego oleiu. N a descz i w w o d zie, aby b y ł
zdatny, rozpuścić w nim nieco czystey białey żywicy.
K ied y zas lep od długiego zażycia na rózgach
zczern ieie, tedy rózgi odm ien ić, albo ie w w odzie
cicpłey z b ru d u wym yć. P rz y te in , żeby w n am a-
zaniu rózg lep do rąk nie przy staw ał, trzeba ie
w p rz ó d oleiem w ysm arow ać, p rzed um yciem na­
w e t tymże oleiem natrzeć, a pożniey ciepłą w odą
zmywać.

Co się zaś ściąga do łow ienia nim ptastwra,


tedy w ty c z c e , na ło k ci cztery długiey, w iedney
linii posw idrow ać dziurki w skroś od p o ło w y aż
do w ierzch o łk a, tak, żeby do n ich pow tykać m ożna
b yło gałęzie na p ó ł cala grube. T ak ich gałęzi
w iedney linii znayduie się k ilk a , dolne iednak
pow inny bydż d łu ż s z e , iedna naprzeciw drugicy,
przez co tyczka ta zostanie podobną do drzew a.

W gałęziach tych śwódruią się z ukosa m ałe


d ziu rk i, w które pożniey gałązki kleiem nasm aro­
wane wtykaią. N adto gałązki te pow inny bydż
cienkie i rów ne. K lcicm zaś nasm arow uią iak 1110-
T om II. 21
zna nayrówniey, końce do wtykania na półtora cala
zostawuią się czyste. Zeby rąk lepem w czasie
smarowania nie zwalać, lepiey iest użyć do rozcie­
rania go drewnianey łopatki. Rózgi także nie na­
leży mocno w tykać, a to, żeby ptak trafiwszy m ógł
ie wyrwać i na ziemię upasdż, inaczey zas', gdy mo­
cno będą w etknięte, tedy ptak zostawiwszy na nich
przykleione pierze sam uleci. Oprócz te g o , żeby
ptastwo na ziemi spadnięte z rózgami lepowemi nie
rozbiegło się w strony, mieysee to obstawić siat­
kami czyli płotkam i ze słabizną.

Dla lepszego ściągnięcia ptastwa, w bliskości tyki


z lepem osadza się na słupku sowa lub pusczyk.
T ym sposobem ptastwo zlatuiące się do sowy siadać
będzie na rózgach i więznąć do lep u , albo pokle-
ione padać na ziemię. Jeżeli w bliskości ptaków
będzie wdełe, nie trzeba porywać się dla zabrania po
kilka upadaiących, a tern bardziey, gdy mieysee to
siecią zostanie obstawione.
R O Z D Z I A Ł X.

O PTASTWIE TRZYMAIĄCEM SIĘ W MIEYSCACH


BŁOTNISTYCH I NISKICH.

S ł o m k a , scolopax ru stico la (b ecasse).

Słonika, podług tw ierdzeń myśliwych, zdaie się


mieć dwie odmiany, toiest mnieyszą i większą, obie-
dwie maią kolor iednostayny. Obiedwie na zimę
w cieplcyszy klimat odlatm ą, a wiosną w m en K w ie­
tniu a niekiedy raniey u nas się pokazuią. Latem
są rzadkie i ledwie gdzie w idziane, w iesieni iuż
częsciey a naw et po kilka razem w iednem mieyscu
widzieć się daią. L ot słom ki nie iest długo w y -
trzym ały, wznosi się i zaraz zapada, biega zas po
ziemi prędko. W zrok iey dniem iest słaby, gdyż
cały dzień spokoynie w zaroślach się trzym a, wie­
czorem i o świcie, póki słońce nie w cydzie, na zer
wylatuie.

Słom ka nayczęściey obiera mieysca wdlgotne


w bliskości lasu lub zarośli, gdzie ziemia liśćmi
przykryta, cały dzień w nich zakopana siedzi, albo
przy bagnie szuka ro b actw a, m ianow icie glisty z ie­
m n e , które d łu g im sw ym dziobem z m iałkiey i
m ułow atey ziem i w ydobyw ać um ie. G nieździ się
na ziem i, iay niesie 4 -5 . w ielkości g o łęb ic h , po­
pielatych b ru d n o upstrzonych. Pisklęta now o w y­
lęgłe w krótce gniazdo opusczaią i biegaią. Z w ie­
rzyna ze słom ek w iosną, a sczególnicy w iesieni,
iest naylepsza. R zadki iednak p ie s, coby iad ł
sło m k ę, i dla tego niektóre po ubiciu nic chcą ich
podaw ać.

S trzela n ie słomek w iosną.

Strzelanie słom ek w czasie ich ciągnięcia n a y -


wdęcey u nas upow szechnione. P rzelo t te n , choć
nie zawsze w iednoslayney odbyw a się p o rze , ie­
dnak , ieźcli w iosna wrczesna i shiegi stopniały,
słoniki u nas w pierw szych dniach K w ietnia p o ia -
w iaią się w m ieyscach n isk ic h , i przy zachodzie
słońca z iednego m ieysca na drugie do północy
przełam ią. D la tego strzelec wcześnie przed zacho­
dem^ słońca stanie p o d drzewcem, lu b w krzaku
m aiącym wrolne przesm yki, gdzie nayw iększy ich
byw a przeciąg i tam do przelatuiących będzie strzelał.
Ciągną także słom ki i rano przed w schodem słońca,
lecz ta zasadzka nie tak byw a dobra ile wdcczorna,
bo kró tk o trw a i słom ki nayczęsciey poiedynczo
przelaluią, ’wieczorem zas dosyć często naw et i po
ldlka razem. Ol irócz tego-zmrokiem nie lak łatwo
ptastwo postrzega myśliwego i od niego się nie
płoszy, iak zwykle przy rozswicie. Co się ściąga
uwag w przycelowaniu się do lccącey słom ki, tedy
myśliwy nie znaydzie wielkiey trudności, gdy bę­
dzie celował w przód na parę cali a nie zas w nię
sarnę. Ustęp czyli odległość tę powinien także
stosować podług mocy prochu i mety z iakiey się
sujzcla. W iadomo bow iem , iż gdy proch nie iest
prędko zapalny, nim nastąpi wTystrzał szrotu , ptak
znacznie z kierunku celuiącego odleci i szrot przcy-
dzie w tyle, a to tym więcey, im ptak odlegley od
Strzelca będzie przelatywał. Przyićm myśliwy,
żeby zaraz z postrzeżeniem słom ki we wrłaseiwrey
mecie m ógł się do niey złożyć i strzelić, wrczesnie
na stanowisku broń ma przygotować i kurek na
ostatni odw ód odprowadzić. D o tego nawet przy­
gotowania się krzyk słomek w czasie ich ciągnięcia
wiele posługuie, a tern wdęcey, gdy w ieczór iest
cichy, i głos ich gwiżdżący wr syllabach k u a r -k u a r -
ku fit-k u fit zdaleka słyszeć się daie i naywiększego
flegmatyka obudzą natenczas do ruchu i strzału. Ze
często się trafia, iż postrzelona słomka umyka i
gdzieś' w gęstwinie ginie, dobrze natenraz będzie
brać ze sobą wyżła, który łatwo ią odzyscze i
Strzelanie słomek w iesieni.

W połowie września albo pozniey słomki


z mniejszych zarośli do większych się przenoszą,
i zwykle w zielsku lub liściach mocno dosiadnią.
W tedy nawet przy pagórkach i zaroślach maiących
błota, po kilka razem na żerze znalez'c można,
sczególniey w bliskości ozimego zboża. Dla tego
i myśliwy co dzień ma wychodzić z w'yzłem w te
miejsca dla strzelania lub łowienia słoniek: tern
bardziej, ze czas iesiennego odlotu ich zwykle
krótko trw a, tak, iż gdzie w iednym dniu wiele
można było znalez'c, na drugi dzień żadney nie
postrzedz. Słomka bowiem w iesieni rzadko kilka
dni w iedne'm miejscu bawi, a coraz szukając ży­
wności do ciepleyszego klimatu lot swróy posuwa.
L ot ich wtedy iest ciężki iak dubelta, prędko wę­
złem można znalez'c i strzelać.

Ł o w ienie słomek w sidła.

W miejscu tern, gdzie naywdęcey słomki przela­


tywać zwykły, posypać na przynętę iay mrówczych,
a gdy te będą zebrane, sidła zastaw ić. Na ten koniec
drzew ko na łokci trzy długie, na pół cala grube, po
końcach zachylić w kąt prosty A B , i po wetknię­
ciu iak 11a Lab. X. lig. 58. w górze przywiązać
sidła "W dół pętlami spusczone c. c. c. Słom ki
przebiegaiąc iszukaiąc przynęty niezawodnie trafiaią
nogami lub głowami w owe sioła, i będą złowione.
T ym sposobem nie tylko słom ki, lecz szpaków i
drozdów łow ić można. W mieyscu t^lko zasta­
wiania tycli sideł rozmieść w przód bseie, azeby
sama czarna pozostała ziemia, i przynęta na niey
prędzey postrzeżona od ptastwa była.

Ł o w ien ie słom ek w sieci p ło tk a m i zw a n e •

W zaroślach bliskich b ło t, gdzie słomki nay-


częściey przebyw aią, obstawić w poprzek płotkami
i ludźmi w liniią rozstawionemi, nie robiąc wiel­
kiego łoskotu, słomki do nich napędzać. Ptastwo
przestraszone tą obław ą, podlatuiąc lub biegnąc,
trafia wr sieci i zostaie złowione. Chociaż łowienie
słom ek w sidła lub sieci często bywa pomyślne,
strzelanie iednak wryżcy opisane wiosną i w iesieni
na pierwszeństwo zasługuie.

B ekas dubelt, scoiopax m edia (la d o u b l e


b e c a s s in e j.

Bekas ten naszym myśliwym pod nazwiskiem


dubelta iest znaiomy. Nayczęściey przebywa na
wilgotnych łąkach lub błotach, i lam się gnieździ
i pisklęta wysiaduie. Przed iesienią znacznie tyie
tak, iz zaledwie kilkadziesiąt kroków uleci, iu i
pada; wr pozną iesieii od nas odlaluie. Znaiomy
on iest we Francyi, sczególuiey na błotacli w P i-
karclyi często się pokaźnie, a nt/yczęsciey icscze
przy końcu kwietnia i maia. D ubelt karmi się
wszelkiem ziemnem robactwem iak wszystkie inne
tego rodzaiu gatunki. Zwierzyna z niego delikatna
i zdrowa.

P o lo w a n ie na dubelta.

Chociaż dubelt iest ptakiem odlotnym i m o -


znaby go było zaraz wiosną strzelać, iednak, gdzie
błota przez lato nie wysycliaią, tam nie należy go
strzelać, aź w iesieni: w tenczas- bow iem nie tylko
dla ciężkości lotu łatwro go ubić, lecz i sztuka iego
w dubelt pow iększona, rzetelnie zasługuie na nabóy
i pracę myśliwego.

"W okolicach K rzeszow ickich, w obwodzie


K rakowskim i wr wielu innych mieyscach około
Lw ow a mnóstwo się znayduie dubeltów , bo wiosną'
niewolno na nie tam polować ze strzelbą. Nato­
miast chłopi tameczni około nnast i miasteczek
mieszkaiący, a m ało trudniący się rolnictw em , w ię—
cey zaięci rybołów stw em i łow ieniem pokryj om o
529 °^ |
w szelkiey zw ierzyny, nayczęsciey dubelty w sidta
łow ią. N a ten koniec p rz y błotach, gdzie to ptastw o
się zbiera dla szukania robactw a i n a p o iu , naciągaią
sznury zc sidłam i, lub kabłączki ze sidłam i iak na
słom ki zastawdaią. Ł o w y te niekiedy tak pom yślne
b y w a ią , iż przez noc, gdy b ło ta rozległe, do kilka—
nastu par u ło w io n y ch znalez'e można.

W w ielu prow incyach niem ieckich poluią na


dubelty zc so k o łe m , które w p rzó d w^ypłaszaią w y -
z łc m , a potem w ypusczaią sokoła. T e n postrzegłszy
zdobycz puscza się śm iało i obrotnym lotem w k ró ­
tkim czasie ubiia.

B ekas k szy k , scolopax gcillinago (bccassine).

K szyk na łąkach około rzek i m ieyscach ba­


gnistych w szędzie się u nas znayduie. Parzy się
w kw ietniu i m aiu. W tenczas samce na tokow isko
obieraią b ło ta rów ne i w k u p ach bez uw agi sam ic
odbyw ała swe igrzyska. Sam ica gnieździ się pod
drzew em w bliskości bagien i trzęsaw isk, gdzie
pasące się by d ło nic m a łatw ego p rz y stę p u , i niesie
iay 4— 5 zielonaw ego koloru popielatem i i b ru n a —
tn em i cętkam i upstrzone. G dzie iest kszyka
g n iaz d o , łatw o iest p o z n a ć : bo spłoszony ulatuie
prostopadle w górę i z w łaściw ym piskiem zaraz
•w toż samo micyscc zapada. W iesicni zwyczaiem
innych bekasów znacznie tyle i zwierzyna równie
z dubeltem iest delikatna. Kszyk od nas na zimę
nie prędko odlatuie, na Podolu w listopadzie zda­
rzało się mi ieseze na błotach oparzyslych znay-
dować. Głos kszyka i samicy iest udzielny. Samica,
gdy się parzy wiosną, wabi się gwiżdżącym głosem
tiu ku! tiu ku! a samiec przy zmroku prosto
wzbiiaiąc się i nagle na dół spusczaiąc wydaie głos
wr syllabacłi d u , d u , d u , koźlęcemu beczeniu
nieco podobny, od tego Francuzi chevre volant
kozłem lataiącym go nazwali. W iesicni z mieysca
swego spłoszony zdaleka się porywa w iednę i
drugą stronę z wrzaskiem kszy, kszy, i uleciawszy
na powietrze znowu o kilkadziesiąt kroków w inne'm
mieyscu zapada. Od iego tedy kszykania i nazwisko
kszyka w naszym ięzyku przez my śliwy cli nadano.

Polow anie na kszyki wiosną.

Chociaż w ogólności polowanie na ptastwo, na-


zimę odlatuiące, od i marca aż do j maia nie iest
brom ie; iednak wiosną w czasie parzenia się kszyka
nie należałoby polować aż w mies. czerwcu i
lipcu, kiedy młode iuż wylęgłe i podrosłe. Stare
wtedy są tłuste, a tem samem do użytku nayprzy-
datnieysze. W iedzieć tylko należy, że w tych.
miesiącach, kszyki przenoszą się na łąki zielskiem
zarosłe, w bliskości błot, w których zwykle szukaią
pożywienia i ochłody w czasie upałów. Po zebraniu
zas' siana przclatuią znowu na błota. Przy końcu
sierpnia kszyki znacznie zatyłe i ociężałe mocno
dosiaduią i na pastwiskach nieraz znalezione byw aią.
INaylot >iey będzie wychodzić na kszyki zrana lub po
południu o 4 godzinie z wyżłem, i dobrze tam
w rozmaitym kierunku wycierać i okładać. Skoro
wyzeł zawaruie, przyłożyć się do strzelby i posuwać
wyżła bliżey w wyrazach p ó yd ź daley, a wtedy
spłoszonego kszyka zaraz przed psem w linii per-
peudykularney czyli prostopadłey strzelać. Albo
gdy mieysce rozległe, lepiey pozwolić kszykowi
wziąć liniią horyzontalną czyli poziomą, gdyż nay-
pewniey go wtedy można trafić. Polowanie to za
pomocą wyżła nader iest pomyślne, albowiem, gdzie
iestdużo bekasów i myśliwy dobrze i wprawnie strze-
laiący, za ieden ranek kilkanaście par ubić można.

Polowanie na kszyki z iastrzębiem.

Chociaż iastrząb chętnie rzuca się na spłoszonego


kszyka, i dla ciężkiego w iesieni iego lotu łatwo
łowi i zabiia; iednak, gdy pies zawaruie, zaraz go
na spłoszonego wypusczać, bo inaczey zdaleka^
kszyk spłoszony rzadko złapany bywa.
Ł o w ien ie kszykó w w sid ła i sieci.

W wielu okolicach Lwowa, a mianowicie około


L u b ien ia, obfite są błota we w szelki rodzay błotnego
ptaslwa a sczególniey w" kszyki. Tameczni myśliwi
wieczorami przy zachodzie słońca w" mieyscu gdzie
kszyki na zer wylatywać zwykły, naciągaią kilka
sznurów" ze sidłam i i niemi łowdą. Albo zamiast
ty cli sznurów wtykaią kabłączki z sidłami w ziemię
w takiey wrysokosci, aby przechodzące bekasy
głow ą w petle trafiać mogły. Ob. wyzey fig. 58
Tab. X. Albo gdzie błota są m ałe, w poprzek
nich na noc zastawiać można płotki maiące słabizny,
i ze świtem zdobycz ułow ioną wyymować. Jeżeli
zas' błoto w ielkie, trzeba bekasy wrtedy zapędzać
zwrolna ludźm i przy zmroku słońca. Oprócz tego,
można le także przykrywać siecią, łira ssem zwaną.
jNa ten koniec wrychodzi na błota dw óch ludzi ze
siecią maiąc przed sofią w?yżła, który skoro przed
zdobyczą zaw aruie, natychmiast ią nawlekaią i p rzy -
kryw'aią siecią.

B e k a s m ały , scolopax g a llin u la (petite becassine).

M ały ten gatunek bekasa, u naszych strzelców


z niemieckiego (Pfutz laufer) fic la u ze m zwany, ledw7o
połow y kszyka dochodzi. Dziob ma prosty przy
555
końcu karbowany, nogi zielonawe, od dziobu na
ty ł głowy prążki ciemne koperek fioletowo upstrzony.
Ficlauzy trzymaią się pospolicie nad w odam i w su—
cbyeb i opadłych zielskach, i wtedy dopiero się
zryw a, gdy prawie nogami nadeptany będzie, stąd
go Francuzi głuchym la sour de nazywaią. Lot lego
iest chyży, lecz prostszy o d lo tu kszyka; zwierzyna
w icsieni iest tłusta, wyborna i delikatna. Bekas
ten równie z innemi na zimę odlatuie, na Podolu
iednak w mies. listopadzie w mieyścach oparzystych
iescze go znaydowałem.

P olow anie n a fic la u zy .

Tcmiż sposobami można polowTać na ficlauzy co


i na kszyki; strzelanie iednak przy pomocy wyżła,
iak więccy u nas pospolite, tak zdaie się naylepsze,
sczególniey do późnych zamrozków można le
wielkiemi stadami na błotach znaydowac i stizelac.
bo spłoszone daleko nie odlatuią, lecz zaraz o
kilkadziesiąt kroków' zapadaią. INadto w czasie tym
są naytłustsze i lot ich iest cięzszy, łatw iey się
można przycelować, a niżeli wiosną kiedy iak bły­
skawica po powietrzu się unoszą. W ielu;myśliwych,
nie maiącycli wry żła, przy pomocy sznura strzelaią
bekasy, sczególniey że lot ich w icsieni iest ciężki
i łatwo z wyżłem prześlepiony byw a, ze sznurem
zaś nigdy. Na ten koniec bierze myśliwy sznur
grubszy nieco od szpagatu na łokci 5o długi, uwia-
zuie go iednym końcem do lewey nogi, a drugim
do kołka w ziemię zatkniętego, i idzie powoli do­
koła owrego kołka ciągnąc sznur równo wszędzie
po zielsku napięty i spłoszonych kszyków zaraz na
powietrzu w7 linii horyzontalney strzela. Prze­
szedłszy tym sposobem do pierwszego punktu koła,
do lulkudziesiąt łokci maiącego, można zaymo—
wrać inne a coraz w in nem mieyscu.

B oiow nik , T rin g a pugnax (Combattant).

Gatunek ten bekasa od myśliwych batalionem


nazw7auy, kolor piór ma rozmaity, dziob i nogi
czerwonawe; trzy pióra sterowe poboczne bezpla-
miste. Samiec różni się od samicy, ze ma obszerne
pńerzaste kołnierze, ze szyi na piersi spadaiące i
drobne czerwone groszkowate brodawki, które na
przodzie głowy i około oczu widzieć się daią. Jedne
i drugie wiósną się tylko znayduią: w pół lala, gdy
się wypierzą i kołnierz tracą, wtedy między samcem
i samicą trudno* upatrzyć różnicę. Ten gatunek
ptaka licznie na błotach, bagnach i w bliskości
ieziór sczególniey na Podlasiu około Międzyrzecza,
widzieć się daie, a naywięcey ich wiosną koło
Pińska na błotach Kozickich się znayduie. Tam
samce zbieraią się w stada, i na wybranych toko­
wiskach staczaią swe wralki, od tcgolo holownikami
i batalionami są nazwane. Celem tych bitew po­
spolicie są samice, których strona zwyciężona zwy­
cięzcom swym ustępować musi. Ita k ten kanni
się robactwem, owadami, a mianowicie drobnemi
ślimakami, które ze skorupą połyka; wiosną, skoro
śniegi zeydą, do nas przylatuie, na zimę przed pozną
iesienią wcześnie odlatuie. Zwierzyna icgo, clioc
nic iest lak dobra lak poprzedzających gatunków,
iednak w icsieni bywa nie zła.

Polowanie na holownika.

Oprócz zastawiania sideł na błotach, gdzie na


zer i dopicia wylatuią boiowniki, i strzelania z za­
sadzki, nie mamy dotąd innego sposobu polowania
na nie.

K ulik, num enius (Courlir).

Trzy gatunki kulików na błotach około rzek


i icziór u nas widzieć można, ledcn scolopax
a rq u a ta , ma dziob łękowaty, nogi błękitnawe,
skrzydła czarne, biało plamiste, brzuch zupełnie
biały. Od głosu piskliwego ku rii, kurii, który
wydaie gdy spłoszony bywa, kulikiem nazwany.
D rugi gatunek kulika mnieyszy od poprzedzaiącego,
lecz kolor piór mało co się różni od niego. W iel­
kość zas do ficlauza bekasa dochodzi. Trzeci zaś
naymnieyszy a od skowronka większy, z w ierzchu
pióra ma szare, podbrzusze b iałe, dziob i nogi
czarne, gdy spłoszony, lub gdy się zwołuie, krzyczy
piskliwie p i u p i pi ! W szystkie trzy gatunki karmią
się robakami i m ucham i, które woda na brzeg
wyrzuca. Zwierzyna z nich bywa dobra.

Polowanie na kuliki.

Zrana i w ieczorem , a sczcgólnicy po desczti,


lub w czasie mgły, kuliki przylatuią na brzeg
w odny szukaiąc dobywaiącego się robactwa z ziemi.
W ted y myśliwy wychodzić pow inien w te mieysca
maiąc wyżła przed sobą, a to dla tego, ze ptastwo
zaięte będąc psem nie tak prędko się płoszy. P rz y -
tem łatw o iest'strzelać do lecącego kulika, scze-
gólnicy zaraz przy zerwaniu się, gdyż leci nay-
częściey powTolnie i w linii poziomey. Oprócz
strzelania nie ma innego sposobu.

C h r u ś c ie l p o sp o lity , j'allus crex (rale de terrc).

O dlotny ten ptak wrszędzie się u nas na łąkach


wdlgotnych, lecz wodą nie zalanych, znayduic, ma
dwie odmiany: chruściel wodny R a llu s ciquaticuS
(Iialle d ’cau), chruściel nakoniec n ajm niejszy
R a llu s porZ a n a (marouette). Pierwszy czyli po­
spolity gniezMzi się na ziemi wr trawie. Lata hardzo
m ało, lecz biega szybko, po wodach nigdy nie
brodzi; żywi się owadami i robakami. W iosną
w czasie pogodnym siedząc w zielsku odzywa się
donośnym i rcchcącym głosem p fr u p f r u ! od
czego myśliwi nasi derkaczem nazwali. Mięso ma
smaczne, mianowicie przy końcu lata bywa bardzo
tłusty. W iesieni odlatuie do kraiów cieplejszych.

Chruściel drugi czyli wodny, u naszych myśli­


w ych kurką w o d n ą zwany, spód dziobu ma czer­
wony, skrzydła popielate, ciemno plamiste, boki
biało plamiste. Na staw ach, ieziorach i innych
stoiących w odach stale przebyw a, ciężko lata ze
zwisłemi w dół nogami, lecz biega po powierzchni
w odnych roślin chyżo i zręcznie, stąd równie iest
trudny do ubicia na w odzie, iak chruściel pospolity
na ziemi. Na zimę od nas odlatuie. Mięso do
icdzenia dobre.

Chruściel odmiany trzeciej, czyli naymnicyszy,


chruścielowi wodnemu ze kształtu, sposobu życia
i smaku zwierzyny podobny.
T om II. 22
Polow anie na chruściele.

Chociaż chruściel pospolity trzym a się wTzielsku


na łą k a c h , luh w m ałych zaroślach i może bydz
iak bekas w yzłem wrynaydow any i strzelany;
iednakże ptak ten rzadko w iedne'm m ieyscu psem
dośledzony zatrzym uie się, a ciągle przed nim w ziel­
sku zmyka (cieknie), i w tedy tylko się zastanawia,
kiedy pies użyie dolnego w ę c h u , albo nosem praw ie
przyciśnie go w traw ie. R zadko kto z w yzłem ,
sczególniey m łodym i niezupełnie u ło ż o n y m , na
chruściele p o lu ie , ho się pies m ło d y przez to n a y -
w ięcey b ałam u ci, i do innego ptastw a m ocno naw et
dosiaduiącego zostaie na przyszłość poryw czym .
D la tey nieprzyzw oitości naylepiey będzie polow ać
przy pom ocy w yżła starego na chruściele z ro zia-
zdem , albo lepiey iescze po w yśledzeniu iego
m ieysce obstawdać płotkam i sieciow em i, w7yzey o
kuropatw ach opisanem i. Zastawbanie także sideł
na b ło ta c h , gdzie na ze'r zw ykły w y ch o d zić, byw a
dosyć pom yślne.
C hruściel d ru g i, czyli w odny, tak samo biega
W m ieyscach w o d n y ch iak pie'rwszy w traw ie i
krzakach, nie łatw y iest do spolow ania, rzadko
strzelany byw a i to chyba z przypadku poluiąc na
inne ptastwro , szczególniey, ze z'wierzyna tego pta­
szka nie iest dobra.
Chruściel naymnieyszy trzyma się na łąkach
mokrych- poluią nań ze psem tymże sposobem iak
wyżey na pospolitego. Ptak ten przed psem dłuzey
dosiaduie, lecz gdzie woda bliska, zaraz do niey
zmyka, nurza się i w zielsku ginie.

Ł ysk a p o s p o lit a F ulica a tra (foulque oum orelle).

Łyska wszędzie się u nas na stawach zarosłych^


ieziorach i zatokach znayduie. Dziób ma krótki
garbaty, nogi czteropalcow e, u niektórych iak u
kaczki półpłetw ow e zielonawego k oloru, sama
czarna, czoło zas* niekiedy białe, a w czasie pa­
rzenia się mocnego ponsowego nabiera koloru.
Gnieździ się nad wodami we trzcinie i sitow iu, gdzie
statecznie z m łodem i się kryie. Pływ a miernie, nurza
się krótko, lata ciężko, lecz biega chyżo szczegól-
niey po powierzchni zielska w wodzie zarosłego,
karm i się owadami w odnem i, robactwem i d ro -
bnem i rybami. W lesieni dopożna na oparzeliskach
przebyw a, lecz gdy wielkie zimno nastąpi, do cie—
pleyszego klimatu odlatuie. Mięso traniaste i rybami
wonieiące.

Strzelanie ł y s e Jo.

Udzielnego polowania na łyski dotąd nie mamy,


a nayczęściey trafia się ie strzelać poluiąc na bekasy
2 2*
lub kaczki. W -wiciu prowincyach francuzkich,
gdzie licznie ptaslwo to na stawach rozmnożone,
wystraszają ie uayczęsciey ludźmi płynącymi w czół­
nach w dłuż staw u, między którym i i na brzegach
w ody bywa kilku m yśliwych, którzy spłoszonych
W locie strzelaią.

S ie w k a charadrius pluvialis
p o sp o lita ,

(Pluvier dore').

O dlotny ten ptak, nie w iednostaynym kolorze


piór u nas się na wiosnę ziawia; muszą więc bydz
albo udzielne iego odmiany, albo dochodząc slarosci
kolor swóy zmieniać. Siewka popielata gniez'dzi
się wszędzie na północy, w iesieni do ciepleyszych
stron odlatuie, a w tedy na polach, sczególniey ozi-
me'm zbozem zasianych, licznemi gromadami wi­
dzieć się daie. W przelocie tym nie trzyma się
statecznie iedncgo mieysca, lecz ciągle go zm ieniaj
naywięcey iednak w mieyscach niskich i błotnych
przebywa. K arm i się wszelkiem robactweim Mięso
siewek w iesieni iest tłuste i wyborną daie zwie­
rzynę.

Strzelanie s i e iv els.

W czasie przelotu iesiennego gromadami siewki


zbieraiąsię na zasiewy ozime, i mogą bydz strzelane
przez zblizeme się k o n n o , lub przez zaczaieme
wczesne w tein fnieyscu. Oprócz zas strzelania
z broni ognistej nie mamy dotąd innego sposobu.

C zayka, T ring ci T^anellus (V anneau Commun).

Przelotny ten ptak w icsieni od nas odlatuie,


a na początku wiosny po zeysciu śniegu na m iey-
scacli błotnistych i niskich kupami w idzieć się daie.
K arm i się wszelkieni robactwem ziemnem i owa­
dami wodnemi. Gnieździ się na łąkach i polach
im przyległych od bydła nie uczęsczanych. Samica
kładnie na ziemi 5 -4 iaia, podługow ate, brudno­
zielone. Czayka przed odlotem w icsieni znacznie
się tuczy i delikatnieyszą się staie. Zwierzyna ta
iednak u nas mało iest używana. W Hollandyi,
O rleanie, Berry i Szampanii wielce ceniona, w iel­
kie tam ze sokołem odbywaią na nie polowanie.
W e Francyi nawet w niektórych prowincyach o d -
dawna za naydelikatnieyszą się poczytuie, od czego
weszło w przysłowie „że kto nie iadł czayczyny,
nie zna smaku zwierzyny.44

Strzelanie c z a i ek.

U naszych Snysliwych przy dostatku lepszey


zwierzyny, czaykli naymniey ceniona i rzadko ubiiana
byw a; nie widzę zale'm potrzeby trudnić myśli­
wych zagranicznemi sposobami łowienia w sieci,
które więceyby się stały kosztowne niżeli użyteczne.
Strzelanie zas przez zaczaienie lub podeyscie ka­
żdemu iest wiadome.

C zapla po sp o l it a , A r d e a m a io r (Heron).

Czapla ta pomimo kilka odmian dobrze u nas


znaioma, a od wielu pisarzów Rzymskich o ptakach, za
skazówkę odmian powietrza była uważana. U nas
zas' w czasie teraznieyszym sprawdzanie i dostrze­
ganie tych wiesczb oddawna iuz zaniedbane zostało.
Co się tycze .użytku łow ieckiego, nie tylko we
F ra n c ji królewską zwierzyną viancle roycile była
nazyw ana, i po "wielkich ucztach za paradną zwie­
rzynę użyta, lecz1 i w Litwie panuiący i xiązęta
warowali sobie polowrame na czaple ze sokołem.
W yznać tu iednak należy, ze z'wierzyna z niey, mia­
nowicie starey, zupełnie nie ma smaku i nie wiem
ktoby ią dzis u nas za dobrą uważał. Czapla ta
zawrsze iest chuda, gnieździ się na drzewach w bli­
skości w o d , karmi się rybam i, żabami, rakami i t. d.
Na zim ę, kiedy zupełnie błota i ieziora zamarzną,
w cieplejsze odlatuie kraie.
P olow an ie na czaple ze sokołem.

O d nayodlegleyszego czasu nie znano innego


p olew ania na czaple, tylko ze sokołem . Sokolnicy,
xiązęta i inni m agnaci, zwykle wyiezdzali w czasie
pogodnym , w te m ieysca, gdzie się naywięcey
trzym ało to p tastw o , i w różnych punktach za­
czaiwszy się w ypuszczali sokołów na spłoszoną
zdobycz. Czaple postrzegaiąc sw ych przeciw ników ,
z naywiększą usilnoskdą w znosiły się w g ó rę , lecz
i tam nie znayduiąc bezpieczeństw a, zostaw ały
nayczęsciey łu p em sw oich prześladow ców . Sokoł
gdy od razu nie m ó g ł zahaczyć swrych pazurów i
i porw ać zdobyczy, w zbiiał się do niedostrzezoney
w ysokości i z góry spusczaiąc się celnie ią u d erzał
i zabnał. W te d y tylko sokoł czapli m c m e m ógł
zrobić i sam nayczęsciey g in ą ł, gdy ona p rzew ró ­
ciw szy się grzbietem na d ó ł, trzym ała dziob do
góry. D la uniknienia’ tey nieprzyzw oitosci, sokol­
nicy ‘dw óch sokołów na iednę czaplę w ypusczać
zw ykli, a tak ieden z góry, drugi z d o łu , nie d o -
zwalaiąc czasu wziąć ptakow i zdradzieckiego obrotu,
zaraz na pow ietrzu go poryw ali.
R O Z D Z I A Ł XI.

O P T A S T W I E W O D N E M A M I A N O W I C I E O R O Z M A IT Y C H

ODMIANACH KACZEK U NAS P O IA W IA IĄ C Y C H SIE,

W ieloraki rodzay kaczek, wszędzie u nas roz­


mnożony, zawiera liczne w soliie gatunki, z których
następne w rozmaitym czasie i mieyscu u nas się
poiawiaia.

K aczka p o sp o lita , citictu boschcis (ca n a rd


sauvage).

Kaczki tego rodzaiu rzadko trzymaią się na


iednem m ieyscu, nayczęsciey z iednego na drugie
przelaluią; przenoszą iednak duże ieziora i rzeki
nad stawy. Parzą się zwrykle w K w ietniu, samica
niesie lay 8 - 1 2 zielonawego koloru z czarnemi
cętkam i, które w czwartym tygodniu wysiaduie.
M łode po dw óch dniach zaraz pływaią. Z początku
są żółtym puchem pokryte, a po trzech miesiącach,
toiest około i lip ca poczyuaią latać, i wtedy są
naylepsze 1 naydelikatnieysze do użytku. Po szesciu
zaś miesiącach zupełnie lataią i trudno ich zaraz
od starych rozeznać. Różnią się iednak stare od
m łodych naprzód, ze u pierwszych nogi pokryte są
grubszą skórą, koloru więcey czerwonego. CJ m ło­
dych zaś końce piór od ciała, sczególniey z lotek
w y rw an e, nie są ostro zakończone i więcey krwią
zabiegłe. W ogólności zwierzyna z kaczek dzikich
icst delikatnieysza aniżeli domowych.

W iesieni zbiegaią się w stada i odlatuią do


ciepleyszego klim atu, albo niektóre z nich pozo-
staią na zimę na oparzystych i zamarzłycli błotach.
Z tego gatunku kaczek rozmaite są odmiany, iak
np. m a rco w a k r a k w a , choć mało się od poprze-
dzaiącey ró żn i, i nazwisko swoie bierz*e od tego,
że iuż w marcu parami się ukazuie; iednak wiele
się różni, naprzód, że iaia są mnieysze i swiatleysze
niż u poprzedzaiącey. Samiec i samica co do piór
nie różnią się od pospolitey, ty lk o , że u samca na
zielono lskniącey się szyi biała obrączka większa i
niżey białe piętna. Samiec kaczki pospolitey czyli
krakwy, ma głowę złocisto zieloną, dziób żółto
zielonawry, szyię i piersi ciem no-czerw one, pod
gardłem biała obrączka, grzbiet ciemnoszary, ko­
niec ogona czarny lskniący się, iw kółko za­
kręcony. W skrzydłach lotki ciem ne, z plamą,
czyli iak myśliwi nazywaią zw ie rc ia d łe m , koloru
złocisto-zicloncgo z białym brzegiem. Samica
więcey popielata, z takąż plamą na skrzydłach tylko
bladszą, nogi u obu czerwonawe. Pokarmem tych
kaczek w ogólności są małe rybki, żaby i owady
błotne, wszelkie zbożowe ziarna i wielorakie miękkie
wodne rośliny.

K aczka pł a sk o n o sa , A n a s clipeata ( s o u c h e t ) .

Gatunek ten różni się od innych dziobem spła-


sczonym i ku końcowi szeroko zaokrąglonym.
Samiec lego gatunku hardzo piękny. Głowę ma
zielono lskniącą się, szyię złocistozieloną, piersi
ciemnoczerwone, wyżey zas' szyię b iałą, grzbiet
ciemnawry, skrzydła błękitnopopielate, także ze
złocisto zieloną plamą (czyli zwierciadłem) z białą
obwódką. Samica iest mnieysza od samca, pióra
ma takie iak kaczka pospolita, nieco tylko swia-
lieysze. Nogi ciemno żółte. Kaczki te nie tylko
w Syberyi są liczne, lecz i u nas na ieziorach wiel­
kich dosyć często się poiawiaią.

K aczka g w iż d ż ą c a , anaspenelope (Canard siffleur).

Kaczka ta od gwiżdżącego głosu świstuńką od


myśliwych iest zwana. Należy do gatunku kaczek
czerwonoszyich. Samiec ma głowę i zwierzchnią
część szyi kasztanowatego koloru, samica zas rdza­
wego, u obu czarnemi piątnami i brzuch biały.
Grzbiet u samca białawo •szary z czarnemi po-
przecznemi plamami j u samicy zas kasztanowaty
z brzegiem czerwonawym. U samca na skrzydłach.
]>lama (czyli zwierciadło) złocistozielone z czarną
obwódką ostro zakończone. Nogi koloru popiela­
tego, pazury zaś brunatne, dziób u spodu błękitny.
Kaczek tych nie tylko w Syberyi mnóstwro około
morza kaspiyskiego się znayduie, lecz wr Pmsczy—
Śnie i u nas na wielkich błotach często widzieć
się daią.

K aczka k r z y k l iw a , anas clangula (Garrot).

Kaczka ta od ustawicznego wrzasku krzykliwą


iest nazwana, mnieysza iest od pospolitey, głowę
ma purpurow o zieloną i żółte koło oczu obrączki.
Niższa część szyi, piersi i brzuch białe, ogonowe
pióra czarne i cokolwdek rozdwoione. Dziób ma
czarny a nogi pomarańczowego koloru. Nurza się
i długo może zostawać w wrodzie szukaiąc że'ru,
licznie rozmnożona na błotach pińskich, wiosną
zaś u nas często widzieć się daie, a w iesieni w iel-
kiemi stadami ku południow i odlatuie.

K aczka czerw onoszyia , anas fe rin a


(canard milouin).

Kaczka ta dwie ma odmiany, toiest: kaczki


cicmnoszyie i czarnoszyie: te u nas rzadko postrzegać
sięd aią, a na pińskich błotach dosyć często. Kaczka
zaś czerwonoszyia od wielu myśliwych po d g o rza łką
zw ana, wszędzie u nas pospolita, ma szyię az
do piersi z brunatno czerwonemi piątnami, głowę
zaś kasztanowatą, grzbiet i piersi koloru popie­
latego z brunatnem i cętkami, na skrzydłach pióra
sterowe z białemi końcami oznaczone, dziób i no°i
&'

ciemno błękitne.

N u r , M ergus S e rra to r (plongeon cat-marin).

N ur ma na głowie czub podłużny nieco pod­


niesiony, piersi b iałe, grzbiet czarnawy, pióra
sterowe popielate; dziób iest dłuzszy od głowy,
prosty, mocny, koloru czarnego. Rzadko szuka
owadów w odnych, naywięcey się karmi rybami.
P ływ a i nurza się tak prędko, ze trudno go za­
strzelić, ieśli w głowę trafiony nie będzie. W szy­
stkie gatunki tych nurów to maią| w spólne, ze
samice od samców są mnieysze i w farbie piór od­
m ienne, przez co częstokroć za oddzielne gatunki
poczytywane bywaią.

K aczka czubata , a n a s fu lig u la (Morillon).

Kaczka ta dwie ma odmiany, mnieysza i wię­


ksza, obiedwie są czubate, w wielkości nura d o -
ch o d zi, pióra na grzbiecie czarn e, na b rzu c h u
srebrzysto b iałe , na głow ie i szyi fioletow e. Ogo­
now e pióra ciem ne, na skrzydłach zas biata prze­
paska. N urza się w w odzie nayzręczniey, iednak
do odm iany n urów nie należy.

K a c z k a c y r a n k a , anas crecca (la p etite sarcelle).

K aczka l a , dobrze nam znaiom a, licznie się na


staw ach, rzekach i ieziorach sitow iem p o rosłych
znayduie, w zimie na oparzeliska i m ieysca n ie -
zam arzłe się oddala. L o t m a bardzo bystry} gnie­
ździ się w e trzcinach i sitow iu, samica iay niesie
g -i2 . M ięso w y b o rn e , ze w szystkich dzikich k ra -
iow ych kaczek naydehkatnieysze. D la te g o , choc
iest m nieysza od poprzedzaiących, iednak dw ie
krakwry za iednę cyrankę zw ykły się od m yśliw ych
liczyć.

K aczka cy ra n eczk a , anas circia (sarcelle d ’ete').

N ad oczam i ma pasek biały, a na głow ie czarny,


policzki ciem nokasztanow atego k o lo ru , dziób i
Hogi popielate, plam a na skrzydłach róznofarbna.
P o d gardłem białe piątno. P o całe'm ciele pióra
czerw onaw e i popielate z pstrocizną. M nieysza iest
od cyranki. L atem po m ałych naw et bło tach się
znayduie. Gnieździ się pospolicie na kępinach nieco
od wody podniesionych i składa po 8-12 iay po­
pielatego koloru. K arm i się pospolicie owadam*
W7odnem i, mokrzycą i innem błotnem zielskiem.

Choc naturaliści i myśliwi, oprócz pomienionych


tych odmian kaczek u nas poiawiaiących się, wiele
innych z udzielnem i nawet nazwiskami opisali-
iednak nie można ich z pewnością oznaczać, albo­
w iem ciemność koloru, lub wielkość ptaka nie p o -
w innahy się uważać za cechę gatunkowy, gdy nie
będzie iuney główmieyszey różnicy.

U w agi nad polow aniem w ogólności błotnego


p ta s tw a , a w sczególności kaczek ze strzelbą ,
w yzłem lub innem i sposobami.

L ubo polowanie w ogólności na ptaki wrodne i


błotne przez swroię rozmaitość wiele dostarcza
przyiemności dla iego m iłośników ; atoli nie wszy­
stkim zarówno i nie wT kazdey porze może ono
służyć. Mieysca bowiem błotniste nayczęściey b y -
W7aią nieprzystępne, a te'm bardziey nawrodnione i
w yziew'y, ze zgnilizny istot organicznych pochodzące,
częstokroć przyczyniaią się do zruynowania zdrowia
zapalonych i poczynaiących się bawdć myślistwem.
Nieraz także błota lub niziny, które się zd a-
•wały bydż przystępne na o k o , w końcu zawiodły
i ieden krok zbliżony do przepaści zdradliwie wodą
napełnioney, zamiast rozryw ki, byw ał przyczyną
przestrachu, kalectwa lub samey śmierci. Dla tego
ieżeli się zdarzy kom u nieodbita potrzeba przebywać
iakie błota, dobrze się w przód zabezpieczyć należy
w posuwaniu swrych kroków , aniżeli wgrzęsłszy
w trzęsawicy szukać ratunku i nie znalezć. Pies
w tym razie naprzód pusczony, chociaż od czło­
wieka iest lzeyszy; zawsze iednak można będzie
po przeyściu iego zmiarkować o grzęskości lub
twardości tego mieysca. INadto wiosenna pora nay-
więcey z przeziębienia i wilgoci bywa przyczyną
febry, gorączki i t. p. Toz samo lesicnne zimno,
przymrozki oraz przem okłe obuwie dla w ielu n a-
bawiaią reum atyzm ów, zapalenia płuc lub inney
choroby. Dla uniknienia tych nieprzyzwoitości?
poczynaiącemu bawić się myślistwem, należy mieć
kaftanik i kalesony łosiowe lub danielkow e, bóty
także foledrzane pęcherzem dobrze i sczelme w yło­
żone i smarowane podług opisu w tomie I. nm iey-
szego myślistwa.

T ym sposobem opatrzywszy się w odzienie


lekkie a ciepłe i dobre o buw ie, śmiało można się
pusczać na b ło ta, maiąc zawsze psa przed sobą,
który podług woli na wskazanćm mieyscu okładać
i szukać ma zwierzyny. Strzelanie to odbywać się
pow inno przeciw w iatru, gdyż nie tylko ptastwo
w mieyseacli suchych czucie ma dobre, maią go
także i błotne ptaki, a sczególniey kaczki; dla tego
często nie postrzegłszy myśliwego, lub psa iego,
a wiatrem ostrzeżone będąc, nie mocno dosiaduią
i zaraz się płoszą. Zeby w przypadku pies m łody
nie zraził się od takiego pola, a zawsze b ył po­
słuszny i użyteczny, iak nayłagodniey z nim , scze­
gólniey wr początkach, postępować należy. W szakże
nayostrożnieyszy węch psa, częstokroć w polowaniu
na ptastwro w odne sczególniey w ciepłe dni iesienne
tępicie. Dla tego, iesli pies w pierwśzem będzie
p o lu , rzadko polować z nim na h ło c ie, a kiedy
niekiedy w mieyseacli suchych, lub zaroślach dla
wypoczynku. Tam bowiem niewilgotne powietrze
i zwierzyna mocniey dosiaduiąca, może dodawać
większego dla psa zapału i wytrzymałości. P rzy -
tern, żeby strzał h y ł pewny, w przód należy dobrze się
przekonać z iakiey odległości strzelba sięga, i w po­
rów naniu tey z inną z'wierzyną, wr mnieyszey prze­
strzeni strzelać do ptastwa wodnego. Pióra bowiem
tych ptaków są gęstsze i więcey sprzężyste, oraz
puch iako naywdęcey tamuie im pet szrotu, tern sa­
mem silnieyszego strzału wymaga do przeszycia.
I tak, gdy do ptastwa innego 45 kroków dostateczna
iest m eta, do wodnego zas* niedaiey iak o 55 strze-
po 355
lać w ypada. Dla tey samcy przyczyny i szrot ma
bydz grubszym . N ade wszystko przy strzelaniu do
kaczki pospolitey na w odzie pływ aiąeey, p o d łu g
dośw iadczeń m yśliw ych, należy na kilka liuiy celo­
wać nizey, aniżeli wystaiąca ley częsc nad w odę.
Strzelaiąc zaś do n u ra , celow ać w ypada przed gło ­
w ą, na trzy lub cztery cale od w ody: gdyż celuiąc
w sarnę g ło w ę , nayczęściey się p u d łu ie , bo z m o­
m entem spłonienia p ro ch u na panew ce, w net
zanurza głowię do w ody i szrot lą onina. L e c z , ze
n u r w w odzie d ługo nie zo staie, a niedaleko od
tegoż micysca dla odd ech u pow ietrza w ynurza się
'z w ody, w-cześnie wóęc przedtem z drugiey lufy
zaraz do pokazuiącey się głow y strzelać należy.
S trz a ł ten pow tórny częstokroć bywa pom yślnieyszy
od pierw szego, sczególniey gdy pręd k o w ym ie­
rzony zostanie, lub gdy ptak ty łem obroei się do
strzelaiąeego, a tern samem nie postrzeże płom ienia
z panewki. W Pikardyi, gdzie naywóęcey nurów się
guieżdzi i m yśliw i francuzcy niezm ordow ane pro­
w adzą na m e polow a n ie , a tern samem m edosw iad—
czeni często p u d łu iąc przezw ali to ptastwro ż a r ło ­
k a m i szro tu . W rzeczy samey bez zachow ania
pow yższych przestróg, n u r po kilkudziesiąt nabo—
iacli j)Ozostaie nieraz bez żadnego postrzału. D la
1 '
tego nayczęściey tam strzelaią do -nurów przez tarczę
z papieru w'ykleioną, w którey tylko m ały otw ór
T om II.
d o p rz e s u n ię c ia lu fy i p rz y c c lo w a n ia się ie s t z o sta ­
w io n y , a z re s z tą c a ły p ło m ie ń z panew ki byw a
u k r y ty . A lb o z a m ia s t ta rc z y , p o k r y c i b ę d ą c b u d ą
z ło z y w y p le c io n ą (O b . n a str. 2 5 8 w a rty k u le p o -
d e y sc ia d ro p i) p o d c h o d z ą i ie strz e la ią . C o llisso n
t l a l l d la z a ra d z e n ia te y n ie p r z y z w o ito s c i, ia k a p o ­
c h o d z iła d o ty c h c z a s z p o d s y p k i z w y c z a y n e g o p r o c h u
n a p a n e w k ę , i o d n ie g o p ło m ie n ia w czasie e x p lo z y i,
w y m y ś lił n o w y s k ła d z a m k a z m ł o tk ie m , ta k , iż
z a m ia s t p r o c h u n a p o d s y p k ę u r z ą d z ił k u le c z k i za­
p a ln e z u k w a s z o n e g o s o ln ik a , p o ta ż u , s ia r k i, w ę g la
d rz e w n e g o i gum m y a ra b sk ie y . (O z m a s o w a n iu
te g o w sz y s tk ie g o i in n y c h o te rn s c z e g ó ła c h O b .
Tzys P o ls k a N . i . r. 1822. stro n . 62.) W y n a la z e k
le n sc z ę sliw y , i d la n a s z y c h m y ś liw y c h , sc z e g ó ln ie y
do s trz e la n ia p ta s tw a w lo c ie b ę d ą c e g o , w ie lk ą
s ta ł się ta k ż e p r z y s łu g ą i z o s ta ł p o w tó rz o n y , a c o ra z
z 11111 e m i o d m ia n a m i p rz e z ie d e n a s tu P a ry s k ic h
r u s z n ik a r z y ( B ń c h s e n m a c h e r), a z ty c h P . B lanchard ,
z d a ie się p r z e d w s z y s tk ie m i in n e m i n a p ie r w s z e ń ­
s tw o z a s łu g iw a ć .

P o w y ło ż e n iu p o k r ó tc e s c z c g ó łó w w s trz e la n iu
kaczek, ż e b y się le p ie y ie sc z e z b liż y ć d o ła tw ie y -
sz e g o i n ie k o s z to w n e g o n a n ię p o lo w a n ia , n a stę ­
p n e s p o s o b y d la m y ś liw y c h m o g ą p o s łu ż y ć , a m ia ­
n o w ic ie :
Ł o w ie n ie kaczek w p ło tk i sieciow e.

P rzy końcu czerw ca, kiedy m łode kaczki zna­


cznie podrosły a nie m ogą latać, łow ić ie m ożna
w p łotki nieco szersze od kuropatw ich (oh. sir. 297).
Chcąc sieć tę zastaw ić, w p rzó d pow tykać kołk i
około brzegu staw u lub rzeki, gdzie kaczki maią swe
gniazda, a potem dopiero pow rózkam i sieciow em i
w dole i w górze przym ocow ać, ta k , aby sieć na
ćw ierć tylko łokcia nad pow ierzchnią w ody w ysta­
wać m ogła. Po zastaw ieniu tcy sieci ludzie z p rz e -
ciw ney strony w iosłam i lub drągam i kaczek do sieci
maią napędzać i u ło w ioną zdobycz zaraz zabierać.
U ło w ione zas' kaczki łatw o będzie m ożna postrzedz
po ruszaiących się tykach sieciowych.

Łow ienie kaczek na wędki.

W m ie y sc u te m , gdzie kaczki nayw ięcey zw ykły


przesiadyw ać, w bić do w ody kilka słupków i na nie
położyć po iednym kam ieniu m aiącym na sznurze
w ędki zahaczone w żabkę, m ałe ry b k i, lub cielęce
pokraianc lekkie, nakom ec to w szystko, co tylko
n ie tonie w w odzie 1 kaczki lubią. Plaslw o to
zwyczaiem swoim podpływ a w te m ieysca, 1 p o ł­
knąw szy przynętę, dłabi się k ru czk iem , a chcąc
odpłynąć ściąga ze słupka kam ienie do głębi w ody
i nieznacznie tonie, tak, iz inne kaczki tego nie
postrzegaią i koleią bywaią złowione. Żeby iednak
utouione ptastwo łatw o było w wodzie odzyskać,
długim szpagatem kamienie do słupków' przywiązać
należy.

Ł o w ien ie kaczek w sidła.

W mieyscu zanęconych kaczek wbić słupek,


na nim rów no z w odą umocować trzy na krzyż
złożone drążki .i do każdego przyw iązać po kilka
sideł z baidzo cienkiego żelaznego lub mosiężnego
drótu. Około tego słupka rzucaią się w dniu spo-
koynym i uiewdetrznym na przynętę rozmaite plewy,
kaczki nurzaiąc się koło słupka i szukaiąc karmi
zoslaią owemi sidłami ułowione.

Oprócz zanęty, żeby Iepiey ściągnąć kaczki,


dobrze lest dziką oswmioną kaczkę na sznurku
W bliskości pomiemonycłi samołowek przywiązać,
która głosem łatw'0 do siebie podobnycli ściągnie,
i przybyłe to ptaslwo tracąc natenczas w szelkie p o -
dćyrzem e, prędko ułow ione zostanie. Kie mogąc
dostać żywey kaczki, dobrze zastąpi bałwan wy­
pchany i skórą kaczą pokryty. A chcąc, żeby się
cień ten m szał, wetknąć z ukosa do ziemi w" głębi
■^ody cienką i długą gałąź, do niey na drócie
p rzy w ią z ać cicri i przy tymże końcu sznur, tylko
aby w wodzie był ukryty i do budy doprowadzony.
Postrzegłszy kaczki, pociągnąć zwolna za owy
sznur, gałąź elastycznością swoią W tę stionę się
pochyla, lecz puściwszy sznur do swrego nncysca
odchodzi i ruszanie to cienia na podobieństwo p ły -
W7aiącey kaczki ułatwi.

Ł o w ie n ie k a c ze k w s ie c i u n a s p a ię c z y n ą a
w R o s s y i p e r e w ie s a m i z w a n ą .

O koło W o łg i rzeki od miasta M uroma w całey


rozciągłości tamecznych w ód i b ło t powszechny
maią zwyczay łow ić kaczki niezkczonemi stadami
w te sieci. Na ten koniec między dwa ieziora
lub zatoki do siebie zbhzone i drzewami zaro­
słe zawieszaią w poprzek przesmyku sieć, o k to -
rey o łow ieniu kuropatw na stron. 2gg nam ie-
niono. W sieci tey około brzegów przymocowane
są kolca i powróz przez nie przeciągnięty dopro­
wadza się do budy myśliwego. Skoro ptastwo
będzie spłoszone lub i samo przelatuiąc trafi do
zaslawioney sieci, myśliwy pociągnąwszy silnie za
powróz zasznurowywa iak w worze całe to stado.
Łow y te zwykle odbywaią się w nocy, kiedy kaczki
same przez się z iednego ieziora na drugie przelatuią.
Ł o w ie n ie kaczek xv sieci u kryte ta y m ka m i
na Podolu zw ane.

W iesicni po zebraniu z pola, w m iejscu od -


dalonem od domów nad stawem, rzeką lub iezio-
i cm , staw i się. buda dla Strzelca z otworem i urządza
się nad wodą toczek stosowny do wielkości siatki.
Na ten toczek sypie się lireczka pomieszana z ple­
w am i, d o k tó rey kaczki sciągaią z pola ip o n ieiak im
czasie ośmielone wycbodzą z wody na przynętę i
przyzwyczaiaią się do wystawioney opodal budy.
Przynęta dodaie się co trzeci lub czwarty dzień,
przez dwa tygodnie lub dłuzey, i im dłużcy tym
lcpiey, bo się coraz więcey kaczek przynęci. Po takim
ustępie przeydzmy do fig. 5g na Tab. X. ^ i e s t staw
w p olu, C b u d a, B toczek nad wodą na który się
sypie przynęta. Gdy się iuz dosyć kaczek ściągnie,
w tedy przystępuie się do zastawienia sieci. Na ten
koniec kopie się row ek m aty H H nad w odą.
W row ku tym osadza się siatka takiey wielkości
iak toczek, z mocnych kręconych nici zrobiona.
Jeden brzeg tey sieci osadzony na sznurze, przy­
twierdza się kołeczkami w głębi wspomnionego
row ka, a drugi osadzony iest na sznurze głównym
przytw ierdzonym i przechodzącym przez końce
strzałek JJ. Strzałki te osadzone są silnie i sprężysto
w mocnych sznurach m m , będących cięciw ami łu -
'fWMX
Łów czyli duli drew nianych t/<7, z m ocnego i żyla­
stego drzew a zro b io n y c h , przym ocow anych silnie
Lotkam i do ziemi i zupełnie takiey w ielkości i
k sz ta łtu , iak zwyczayne duh y do uprzęży iedno—
kom icy. Sznur ów głów ny silnie w iednym ko ń cu
przy i um ocow any przechodzi w takim k ieru n k u
iak na figurze, loicst, przytw ierdzony zlekka ha­
czykam i czyli kołkiem przy k £, przechodzi potem
do lm dy C. T o um ocow anie i przytw ierdzenie
takie bydz p o w in n o , ażeby za pociągnięciem g łó ­
w nego sznura w b u d z ie , sznur ten w raz ze siecią
m ocą strzał f f , utkw ionych w bardzo sprężystych
cięciw ach łu k u m m , w y su w ał się z kołków przy
k k k k i spadał na duhy d d. Siec, iak się w yżey
rzekło, złożona icst cała w ro w k u H H : sznur zas
głów ny, iako też d u h y i strzałk i, po zastaw ieniu
sieci złożone w stosowmycli nie w ielkich w orecz­
kach, przysypane bydz' pow inny zlekka ziem ią i
zarzucone traw ą, a to dla nieodstraszenia kaczek.
G dy się iuż ich przyzw oita i żądana ilość zbierze
i zacznie na toczek uczęsczać, w tenczas m yśliw y
przed w ieczorem idzie do budy i przez otwrór
patrząc, czeka aż poki nie zbiorą się w szystkie na
przynętę: a gdy się pilnie zaymą i zanurzą w szu­
kaniu m iędzy plew ą h reczk i, w tedy pociągnie silnie
za głów ny sznurek w b u d z ie , który w raz ze siecią
spada na d u h y , iak w idać na figurze 3o i całe stado
kaczek pokrywa. Żeby ptastwo to nie uleciało,
sczególniey, gdy wielka pokryic się liczba, należy
zaraz go zabiiać lub żywcem zabierać.

Przy sprzyiaiącey porze polowanie to może się


powtarzać trzy lub czteńy razy w iedney iesieni,
sczególniey, ze większa liczba kaczek iest u nas
ptastwem przelotnern.

Kończąc tom ostatni ninieyszego łow iectw a, nie


mogę zamilczeć powinnego podziękowania czytel­
nikom za łaskawe przyięcie i pochw ały tom u pierw­
szego. Pom im o usilną Staranność o dokładność i
ostainiey częsCi tego pism a; nie śmiem iednak po­
chlebiać sobie, aby gdzieś w ciągu iego nie były
iakie uchybienia. W szelkie zarzuty, równie iak i
sprostowanie ich z tćm większą przyymę wdzię­
cznością, że w naygorliwszey chęci przedsięwziąłem
wydanie uzyteczney i pierwszey iescze w polskim
ięzyku tey łowieckiey nauki.
OMYŁKI DRUKARSKIE.

stronica wiersz zamiast . ezytay


32 i z łozy z łozy
64 iq cheureuil chevreuil
6 takie takie
(|(j 24 zawołać nawołać
lo l 22 ci choć posłuszni ci posłuszni
2 ii 2i ' w LitewkicU „ w Litewskich
278 i5 szadzią szacią
281 8 rozwlokły rozwlekły
284 i4 i przechodzą i przechodząc
289 11 pękami pąkami
2(jj 19 dla przycelowania i dla przycelowama u -
urządzone rządzone
296 G szatrein roziazdem
554 11 solnika, potażu, soluika potażu,
559 27 na figurze 3o na figurze 4o

i
84267

PWP

£+^|jfes4^

Biblioteka Narodowa
Warszawa

30001003436120

You might also like