Professional Documents
Culture Documents
Prochaska Antoni - Szkice Historyczne Z XV Wieku
Prochaska Antoni - Szkice Historyczne Z XV Wieku
WgS)
■216 -a
NTONI Y
fR O C H A SK A ,
SZKI CE ni SIORYCZE
P Tl
Z XV WIEKU.
TREŚĆ.
K o n ra d W a lle n ro d w poezyi i w dziejach. — P rz e d G ru n w a ld e m . —
Z aw isza C zarny. — H u s y ta polski. — T refn i ś H em o u W ito ld a . —
Z abiegi C io łk a o in fu łę .
f 1
KRAKOW I WARSZAWA.
NAKŁAD G E B E T H N E R A I W OLFFA .
1884
SZKICE HISTORYCZNE
z X Y w ieku.
NTT O
y^N ON I y
fR O C H A S K A .
SZKICE HISTORYCZNE
Z X V W IE K U .
KRAIKÓW I WARSZAWA.
NAKŁAD G E B E T H N E R A I W OLFFA.
Biblioteka Narodowa
W arszawa
30001005575826
II
K ra k ó w . — D ru k W ł. L . A n c zy c a i S półki,
pod zarządem J . G adowskiego.
W ydając niniejszy zbiór szkiców pozwolę so
bie poprzedzić go kilku słowami.
Szkice te umieszczałeni w pismach peryody-
cznych. W iązanka składa się z sześciu szkiców,
z których drugi P r z e d G r u n w a l d e m druko
w any w „Ateneum“ 1879 r. trzeci Z a w i s z a C z a r n y
w „Bibliotece Warszawskiej“ 1878 r. reszta zaś
w „Przewodniku naukowym i literackim“ w latach
1876— 83 ostatni bowiem Z a b i e g i C i o ł k a o i n
f u ł ę ukończony został w zeszycie grudniow ym te
goż Przew odnika z 1883 roku.
Chociaż główne k o ntury szkiców pozostały
niezm ienione, starałem się jednakowoż dodać nie
które nowe szczegóły, rzucające na przedmiot ja
śniejsze światło, lub zmienić zapatryw ania jakie
w obec nowych źródeł historycznych, tak obficie
do dziejów XV wieku się pojawiających, za konie
czne uważałem poczynić. Najważniejsze zm iany w y
nik ły z obfitego m ateryału zawartego w w ydanym
przezemnie Kodeksie listów W itolda, drobniejsze
przyczynki z poszukiwań w Archiwum ministeryum
spraw zagranicznych w Moskwie. Ślady ponownej
pracy dojrzy baczny czytelnik na trzecim , czwar
tym i piątym szkicu, a i na reszcie spoczywało
chętnie pióro autora, pragnącego tą wiązanką p rzy
nieść korzyść nauce i rodakom.
We Lwowie w sierpniu 1884 r.
Autor.
TR EŚĆ .
S zk ic e h is to r y c z n e . 1
KONRAD WALLENROD.
W POEZYI A W DZIEJACH.
I.
Powodem do jak najczarniejszego odmalowania charakteru
mistrza jest stosunek jego do duchowieństwa. Jak nam wykażą
niewątpliwe świadectwa, byl on 'wrogiem mnichów, zakonnic
i księży, odznaczył się za życia i mistrzowstwa swego nieje
dnym doraźnym przykładem takiej niechęci, nie dziw więc je
żeli i on od duchowieństwa był wzajem niecierpiany. Wów
czas to żyła w Kwidzyniu pobożna ascetka, Dorota z Montowy,
na swe własne żądanie, stosownie do wyobrażeń wieków śre
dnich, zamurowana w celi pokutniczej. Spowiednikiem jej był
sławny naówczas mistrz św. teologii Jan z Kwidzynia. Niewąt
pliwie należał i on do liczby duchownych, niechętnych w. mi
strzowi, i ze zgrozą karcił w duchu każdy krok jego wobec
duchowieństwa. Że takie postępowanie mistrza było zresztą
przedmiotem rozpraw pomiędzy duchowieństwem, tematem bu
dujących nauk pomiędzy spowiednikiem a ascetką Dorotą, wy
nika z natchnionych widzeń ostatniej, zaraz po śmierci W . mi
strza. Jan Marienwerder przekazał te wizye potomności J), a dwa
ustępy z tych wizyj przyczyniły się do zupełnego potępienia
pamięci W . Mistrza. Z ustępów tych wyczytujemy i domyśla
my się niewątpliwej niechęci Konrada ku duchowieństwu; wy
jaśniają nam one nadto pytanie, dla czego potomność tak
w tradycyi jakoteź w księgach najpotworniejsze baśnie rozsiała
o charakterze Wallenroda -).
11.
3) W ig a n d w S S . III. d u m m a r sa lc u s s ta r e t in lo c o d ie to , i t. d.
*) J a n z P o s ilg e . w . S c r ip t, rei', p r u ss . I I I. p. 149. n a 25. m a rca .
1387 r.
5) N o t a r y a ln y in s tr u m e n t u Y o ig t a V I , 502. U w a g a 1. n a s tr . 501.
6) W ig a n d w S c r ip t, r. pr. II. 635. p o ró w . I I I . 615.
7) J a n z P o s il g e , I I I . 156.
8) S S . rer. p r u s s ic . I I I . 170.
— 13 —
O
— 1.4
.Jeżeli r a c z y ł p r z y ł b i c ę o d sło n ić ,
N i k t się n i e w a ż y ł n a o str z e z n i m gonić,
P i e r w s z e m u z g o d n ie u s t ę p u j ą c w i a n k i.
...bo k t ó ż j e s t bez w a d y ?
K o n r a d św ia to w e j n i e lu b ił p u sto ty ,
K o n r a d p i j a n e j n i e d z i e l i ł b ie s ia d y ,
W s z a k ż e z a m k n i ę t y w sa m o tn y m p o k o ju ,
G d y go d r ę c z y ły n u d y i zg ry zo ty ,
S z u k a ł p o c ie c h y w g o r ą c y m n apoju...
II I .
•
S1) Jedni go chwalą jak Jan z P osilge, inni jak A elt. Hmchr., Dan-
ziger. Chr. ganią — a późniejszy P aw eł P ole idący za A elt.
Hmchr. SS. rer. pruss. III, 627 i V, 219 pow iada o W allenro
dzie ...hilt das ampt mit grosser muhe und vord riesligk eit ins
virzeehnde iar, w elche im begegnet von seinen eigenen gebit-
tigern...
22) Jan z P o silg e III, 170.
a3) Aelt. Hmchr. w SS. rer. prussic. III. 627.
— 23 —
*•) V o ig t, V, 577.
wiarę i niemniej cieszymy się z tego, źe Litwa i ilu ś połą
czyły się z Koroną. Było to nawet naszem żądaniem — lecz
nic przeszkadza to wcale, żeby zakon nie trw ał przy tem, do
czego posiada p r a w o , n a d o k u m e n t a l n y c h o p a r t y
d o w o d a c h . Niech król Polski, życząc dobrze koronie pol
skiej i w chęci zjednania poddanych, czyni wszystko, co w jego
prawie jest, zakon pozostanie przy te m , do czego uprawniają
go dokumentalne dowody“ 26). Granice tego dziwnego prawa
zakonu były tak nieokreślone — ja k nieokreśloną była żądza
zakonu podbicia całej Litwy.
Krzyżacy na wszystko mają prawne dowody na perga
minie — a adwokatem ich jest Konrad Wallenrod. To też gdy
Polacy w obronie Litw y zbroili się poprzedniego roku przeciw
zakonowi — oskarża ich K onrad przed światem o n i e p r a -
w n e zamachy 2ti). Udając się do książąt o pomoc, popiera swą
prośbę odwołaniem się na p r a w a 27), a gdy Jagiełło łączy się
z książętami M azowsza, wyrzuca im W allenrod n i e w y p e ł
n i a n i e prawa 2S). Do znanego nam O polczyka, gdy tenże
wchodził z Polską w stosunki przyjazne, pisze m istrz, iż bez
prawie mu wyrządził, bo już poprzednio połączył się był przy
jaźnią z zakonem 28J.
T ak ciągle o prawach m ówiąc, do praw się odwołując,
na prawa przysięgając, W allenrod postępuje sam zawsze bez
prawnie. Ale pozorami, dyplomatycznym sprytem, mistrzowską
grą obłudy umie W allenrod maskować się doskonale, umie osło
nić nawet podły czyn płaszczykiem prawnej godziwości. P rzy
kład ten takiego postępowania W allenroda znajdujemy w fry-
IV .
32) C y b u l s k i . O d c zy ty o p o e z y i itd . 1 ,1 9 8 , m ó w ią c o M o s k o rz e w s k im .
*3) V o i g t V, 596.
34) W i g a n d w SS. re r. p ru ss. I I , 6.
zapłacił mistrz tylko 50,000 złotych węgierskich. To też nie-
cłarmo oskarżała potomność Wallenroda o szaloną rozrzutność
skarbów zakonu — chociaż tym razem hojność uzasadniona
była widokiem, że osadzenie W itolda jako hołdownika na tro
nie litewskim z lichwą wynagrodzi tak wielki ubytek z kasy
zakonnej. W istocie była to uczta niewidziana dotychczas w za
konie. Starożytnym zwyczajem zasiedli najsławniejsi rycerze
pierwsze miejsca i w pełnej zbroi 85) pożywali i pili z suto
zastawionych stołów. Najprzedniejsze miejsce zajął najznako
mitszy z obecnych wojownik, austryacki rycerz Konrad von
Richartsdorf, ten bowiem jedyny z obecnych był u grobu świę
tego, a nadto odważył on się wraz z innymi rycerzami wstą
pić do pieczary, z której sam tylko wyszedł po dwudziesto-
cztero godzinnym pobycie. Nigdy i nikomu nie chciał powie
dzieć, jak zaręcza pewien mnich późniejszy, co widział i sły
szał w owej pieczarze. Sam Konrad, według zdania powyższe
go kronikarza, miał piąte miejsce zajmować w pośród sławnych
biesiadników.
W analogii do tej historycznej uczty rycerskiej wyprawio
nej przez Konrada, stoi Uczta w poemacie Mickiewicza. Ma
ona cechy historyczne, które wskazują, że poeta w kreśleniu
tej biesiady posługiwał się szczegółami z Kotzebuego (II, 277).
Nawet te pieśni prześliczne u Mickiewicza przypominają nam
przepłacanych heroldów, którzy podczas uczt takich zwykli
byli opiewać świetne czyny i przygody wybranych rycerzy.
Uczta atoli w poemacie Mickiewicza jest tylko jednym z epi
zodów, tylko ustępem harmonijnej całości, więc i jej znaczenie
musi się stosować do głównej myśli poety w Wallenrodzie.
Tu Halban wystąpi, aby w pieśni Wajdeloty, jak w litewskiej
„powieści* przemówić do serca Mistrza-Litwina, przypomnieć
mu obowiązek wobec ojczyzny i ślubowaną zemstę. Mistrz na
— 32 —
S zk ic e h is to ry c z n e . 3
Ostatnimi ustępami poematu są Wojna i Pożegnanie.
W historycznym opisie wojny stanęliśmy na tern, jak Wallen
rod po owej wspanialej uczcie wyruszał na czele olbrzymiej
armii z pod Kowna ku Trokom. Litwa tymczasem zbroiła się
ku obronie. Jagiełło sam sprowadzał z Polski ogromne zapasy
broni i przyrządów wojennych, podczas gdy Litwini wiedząc,
iż mistrz ku Wilnu swe zagony kieruje, „świadomi Skitów
obrony“ spalili wszystko dokoła stolicy, cokolwiek tylko za
schronienie lub za źródło żywności posłużyć mogło wrogowi.
Spostrzegli się rychło na takiej obronie Krzyżacy, to też mistrz:
nie mając chęci ginąć wraz z armią w puszczy, zmuszony był
rozdzielić wojska swe na kilka oddziałów. Objąwszy dowódz
two nad główną częścią arm ii, podstąpił pod Wilno. Ale tu
stanęła Polska groźnie przeciwko zakonowi w obronie Litwy*
Nie chcąc wśród nędzy, głodu i zimna próbować dalszych lo
sów wojny, zmuszony był Wallenrod rozpocząć haniebny swój.
odwrót, odwrót drugi i ostatni w życiu z tak fatalnej dlań Li
twy. Aby choć czemś okrasić nędzny wynik tej tak pysznie
i wspaniale zainaugurowanej wyprawy, „zbudowano — mówi
Szajnocha — dla W itolda trzy zameczki drewniane, z których
miał podbijać Litwę. Wymagano więc odeń dzieła, któremu
nie sprostały dwuletnie wysilenia zakonu, poparte tak silnym
udziałem ludów zagranicznych". Jakoż i nie dziw, że wkrótce
potem za przybyciem biskupa Henryka, księcia mazowieckiego
pogodził się Witold z bratem Jagiełłą i odstąpił Krzyżaków
na zawsze. Tak się skończyła ta olbrzymia wyprawa zakonu..
Najwięcej historycznych znamion ma w poemacie Mickie
wicza ustęp p. t. Wojna; jakoż sam poeta słusznie powiada
w przypiskach, że obraz tej wojny skreślony podług historyi.
Opis wyprawy podany przez Kotzebuego (II, 271, 272) znaj
dujemy wiernie zachowany w poemacie. Kilku słowami maluje
r
— 35 —
X a d ic h o c z y m a m r o ź n a ś m ie r ć w is ia ła ,
H a r p ija g ło d u ic h lic a w y s s a ła .
T u s ły c h a ć trą b y lit e w s k ie j p o g o n i,
T a m w ic h e r to c z y k łą b ś n ie g u p o b ło n i —
O p o d a l w y je c h u d a p só w g r o m a d a ,
A n a d g ło w a m i k r ą ż ą k r u k ó w sta d a .
'* ) C y b u ls k i I , 204.
1T) M o c h n a c k i Y , 120.
3*
Wallenrod w poemacie ginie wkrótce po dokonanej zdra-
’ dzie na zakonie. Umiera samobójcą, wypiwszy truciznę. Uchyla
się on tym sposobem zemście zakonu, juz bowiem sąd oskar
żywszy go: „o fałsz, zabójstwo, berezyę, zdradę,“ skazał go
był na śmierć. Słusznie usprawiedliwia to Cybulski, wychodząc
z tego stanowiska, że zdrada Wallenroda uniewinnić się nie da,
że nie zdejmuje z niej klątwy nawet miłość ojczyzny — Litwy.
Poetyczna sprawiedliwość wymaga, aby Wallenrod uległ karze;
osoba jego musi odnieść karę tragiczną i z tego powodu po
zwala mu zginąć poeta:
„Stój dumny władco! jest sąd i na ciebie.“
Inne są losy Konrada w historyk Przeżywa on dwa lata
prawie nieszczęsną swą na Litwę wyprawę, a życie jego i czyn
ności w tych latach cechuje ta sama obłuda, z jakiej go już
dobrze poznaliśmy. Szalbierzy! on przez te dwa lata ciągłemi
rokowaniami o pokój z Koroną, a ostatniemi zdarzeniami jego
rządów były, jak mówi Szajnocha: dwa akta obłudy i gwałtu
względem Polski. Przekupywując kuryę rzymską, która rozstrzy
gała spory zakonu z Polską, urządzał Wallenrod ciągle lecz
bezskuteczne zamachy na Litwę. Porozumiewał się nawet z W ła
dysławem Opolczykiem o rozbiór Polski, i oczekiwał spoglą
dając ku Węgrom, ryehłoli ztamtąd nadejdzie odezwa króla Zy
gmunta do spólnego najazdu Polski i połączenia się z nim
w Krakowie s8). Wprawdzie zakwitł za jego czasów dobrobyt
miast pruskich, zwłaszcza co do handlu z zagranicą, ale cie
miężone bez wyjątku warstwy społeczeństwa, a nawet klasa
zarobnicza 89), musiały cierpieć z rezygnacyą, bojąc się skargą
obudzić srogość mistrza. Inaczej stało się z Januszem mazo
wieckim, gdy tenże nie będąc poddanym mistrza, począł sobie
nad Narwią budować nowy zamek Złotoryą 40). Krzyżactwo
:,J P orów naj in striik cyą w M. d la p o sła kom tu ra hr. K ybu rga
z 21. P aźd . 1397 r. V o ig t. C. D . P r. Y I. N. 48 i 49 p. 52 i nast.
i drugą z 8 S ierp n ia t. r. VI. N . 50.
_ 45 —
I.
11.
— 60 —
Skoro nadto nauki takie zwykły się były dziać przez tłuma
czów, skoro Polska zabiegi swe około nawracania do św. wiary,
na właściwą Litwę skierowała, nie dziw, źe Żmudź przy swej
wrodzonej oporności była siedzibą kultu pogańskich bogów.
W łaściwym wrogiem Zmudzinów był „Niemiec", tak bo
wiem, trafuiejszem aniżeli Polacy mianem , nazywali oni krzy
żaków tak pruskich, ja k inflanckich, czyhających na ich za
gładę. Czy to instyktem wiedzeni, czy tradycyą historyczną,
przeczuwali oni dobrze, że zakonnym rycerzom nie o to idzie,
aby „niemiecki bóg" zapanował w ich ojczystej ziemi. W ie
dzieli aż nadto dobrze, że niemiecki miecz i niemiecki język
ma według planu krzyżaków zająć miejsce źmudzkiego, źe oni
sami mieli się stać narzędziem „obrzydłych W akków". Dla
W itolda, obecnie W . księcia Litwy, żywili oni tradycyjną
wierność, może z wdzięczności dla bohaterskiego jego ojca
K iejstuta, może, iż m atka księcia, B iruta, była rodowitą Żmu-
dzinką, a może, iż czuli, źe ich wrogowie krzyżacy są i księcia
wrogami. Obecne atoli powtórne już wydanie ich w ręce za
konu, które według icłi mniemania rozporządził książę, zachwiało
ich wierność dla Kiejstutowica. Na jego to rozkaz podjęli byli
oni broń przeciwko zakonowi a obecnie oddaje on ich powtór
nie w ręce zakonu! Niektórzy m ów ili: A któż wie, jakie ma
zamiary nasz książę; przecież na wieki nie wyda nas Niemcom
na pastwę. Z tern wszystkiem gotowali się do oporu, gdyż już
zbliżała się chwila, w której zakon powtórnie miał wejść w po
siadanie ich ziemi.
Właśnie pod ten czas mistrz zakonu, ukończywszy targ
o Żmudź, ułożył się był z Jagiełłą i W itoldem, iż w Lipcu
1405 roku przy pomocy oręża wejdzie, w posiadanie odstąpionej
mu ziemi. W itold przyobiecywał mu również wojenną pomoc
a król Polski kilka chorągwi w posiłku. T ak tedy przybywszy
— 61 —
III.
26) L is t W it , do W . M. D D . Ia r o s la w e r W e s e n d ie n s t a g P a s c h a lis
1 405. A r c h . N . Z. sz u fla d a X V I I n r. 133. C od. e p . V it o ld i N r .
C C C V III. p. 110.
2 e) W o l i s t c z u g lo u b e n d a s h e r c z o g e W y to u d s in e s s e lb e n s n ic h t
v o r g e 8 s e n w u rd e u n d n im a n d w o s te , w e s h e r czu le c z t u n d ir
e im s u lc h e n m o c h te cz u r r it h e w e r d e n e tc . K o p ia lis t u W . M .
do M. In fi. D D . M a r ie n b . d in s t a g n a e li m is e r ic o r d ia m . A r c h ,
k r ó l N . Z. S zu fla d a X V I II . C od. e p . V it. N r. C C C IX . p . 111.
— 71 —
IY
47) B u n ge. L. U rB. IV . JID C C X LIX . Cod. ep. V it. N . C C CLXX VII.
p. 156.
48) Cod. ep. V itold i. N. CCCLXXV. p. 150.
— 86 —
49) Suplem enta ad h. R ussiae Mon. N. 112 p. 293 n iew łaściw ie pod
1407 rokiem um ieszczony list sołtysa żmudzkiego do W . M. jak
się z poniżej w ym ienionych a datowanych listów przekonywa-
jem y. D a tę: uff der Thobis am donerstage nach pfiugsten, uzu
pełniam y 1408 r .; toby przypadało na 7 Czerwca. Porównaj
list. komt. Brand, w Cod. ep. V itold i. N. CCCLXXX. p. 159.
r>0) Porównaj odpowiedź Mistrza w Cod. ep. Vit. N. CCCLXXXIII
p. 160: następny Numer p. 162.
— 87 -
52) P s k o w s k i i T r o i c k i l e t . p o d 69 17 r.
— 89 -
Y.
7*
w dobrym ze sobą żyją pokoju, ludzie z jednego do drugiego
za przepustką tylko udawać się mieli “ G0).
V I.
cały tydzień trw ała icli „rejza“ mordu i pożogi p e łn a Cl), lecz
owoce jej nie im miały przypaść w udziale. Los zdawał się
podówczas drwić z prac zakonu, a oddawać róg szczęścia
w ręce Kiejstutowica. Dnia 4 Kwietnia tegoż r. 1409 um iera
w Pskowie książę Daniło Alexandrowicz li2), a osieroceni Psko-
wianie wysyłają poselstwo do wielkiego kniazia W itolda z proś
bą, aby raczył z nimi po staremu zawrzeć wieczny pokój (i-!).
Zakon w Prusiech nie miał obecnie czasu i myśleć o takich
drobnych sprawach W itolda; jakby na oślep bowiem idąc,
począł on obecnie wdzierać się w mazowieckie granice, o które
jako sporne nie rozstrzygnął był sprawy W itold. Z Mazowsza
szly skargi do księcia Litwy.
Nie dość na tern. U lryk i wojowniczy jego komturowie
powiększali nacisk na Polskę. W listach pisanych do króla
okazywał M istrz najserdeczniejszą przyjaźń względem Polski.
A im bardziej pogorszą! się stosunek jego z W itoldem , tern
bardziej wzrastała ta listowna przyjaźń zakonna. Nie tak w czy
nach, lubo i Polacy zdobywali się na komplementa. W istocie
rzeczy bowiem zbroił się zakon od granicy Polski jak nigdy przed
tem. Wojowniczy m istrz objeżdżał zamki Osterudę, B ratyan,
Kowalewo, Toruń, Nieszawę, Lipno i t. d., i nakazywał, aby
"wszystko było na stopę wojenną przygotowane. Komturowie,
czy to z umysłu, czy też przeczuwając zamiary mistrza, ucie
miężali kupców polskich śpieszących w swych interesach do
Pruss. Nie dość na tem, że Drezdenko i Santok, pom imo, iż
W itołd przysądził te zamki Polsce, zajęli i obsadzili wojskiem,
nie poczęli ztam tąd, a mianowicie z Drezdenka rozszerzać się
kosztem granic i ziem Polski. To samo czynili komturowie
nadwiślańscy, wyzyskując dla siebie rybołóstwo w granicach
Polski, nie przepuszczając statków do Torunia, zabijając i mor-
— 102 -
V II.
82) L ist kom t. zam ku R agu ety am su u tage nach V iti et M odesti.
Arch. N. Z. Szuflada X V I. a. Cod. ep. V it. Kr. CC CCX II. p. 185.
M) Ibidem .
mieczem, oni będą musieli odpokutować za samowolne działa
nie księcia przeciwko sprawiedliwym prawom niemieckim 81).
Jednakowoż wola księcia nie znała co to opór znaczy.
P rzed połową Czerwca osadził kasztelan żmudzki Ram-
bold podkomorzych swoich po wszech okręgach ziemi źmudz-
kiej; Źmudzini wysłali poselstwo do księcia Litwy.
A w Litwie po wszystkich ziemiach trąbiono pobudkę.
Konie wasze i zbroję macie mieć w pogotowiu, a skoro jeszcze
raz rozkaz przyjdzie, macie się zebrać na wojnę. Tak samo
ogłosił Rambold na Żmudzi. Do Litwy nie przypuszczano ża
dnego sługi ani poddanego krzyżackiego, obawiając się zdrady.
Komturowie zakonni zapytywali zaprzyjaźnionych z nimi
kasztelanów księcia, coby m iały oznaczać wojenne pogłoski
z Litwy. „ Praw da “, odpowiadali ciekawym kasztelanowie W i
tolda, „książę nasz zebrał swe wojska, gdyż ma zamiar ude
rzyć na Kuś, ale cóż kiedy obawia się zakonu. Dlatego ze
chciejcie nas uwiadomić czy zakon chce dotrzymywać i nadal
pokój czy nie“. Komturowie zapewniali, iż zakon o niczem
innem nie myśli jeno o pokoju względem Litw y; w duszy
zaś wiedzieli dobrze, że książę wcale nie na Rusinów miecz
wyostrzył, że o pokoju nie ma i m y ślis5).
Przybyli wreszcie na Litw ę bojarowie żmudzcy do księ
cia W itolda. Byli to najprzedniejsi z okręgu Rosieńskiego
a przywozili z sobą w porękę wierności swe dzieci i żony,
a na znak hołdu, cztery koniu zabrane krzyżackim panom.
Było to w Kownie, gdy wobec zgromadzonych mieszczan po
największej części Niemców złożyli księciu hołd, a oddając
122
V III.
w l ) P a m iętn ik zakonu . 1. o.
102) L ist za stęp cy m arszałk a do W. m istrza, d. T ow yn en ad v in
c u la P etri [1409] r.
103) P a m iętn ik zakonu z r. 1409. 1. c.
114) A nnal. Tliorun. w SS. rer. p r u ssic. III. 301.
— 136 —
109) Ib id em p. 989. quid ipsum in hoc d e tin u it hoc ip se non ign orata.
— 140
IX
10*
ZAWISZA CZARNY.
ZAWISZA CZARNY.
6) D łu g o s z X I . 157.
6) D łu g o s z X I . ó.
' ) Ib id e m X I. 3S.
8) Ibidem X I. 263.
— 157 —
» ) Ibidem X , 577.
— 159 —
12) Ib id em X. 12.
'*) Ib id em XI. 38.
że pokonany był niemiecki zakon Krzyżaków z którym w ser
decznych był związkach, zwłaszcza źe go zasilali funduszami
pieniężnymi, a tych mu nigdy nie było za dużo. D la zabez
pieczenia granic polskich od strony węgierskiej, wysłał Jagiełło
zbrojne oddziały, lecz te nie pilnując ściśle obrony, najeżdżały
węgierskie wsie i m iasta i roznosiły po nich łupiestwo i pożogi.
Pomiędzy poróżnionych z tych powodów królów wdał się jako
pośrednik Zawisza Czarny, obecnie tak jednego, ja k i drugiego
króla rycerz i domownik. Tylko jego szczególnej roztropności
zawdzięczyć należy, według rclacyi Długosza1'), iż po częstych
i długich przejażdkach od Zygmunta do Jagiełły i napowrót,
udało m u się wreście pogodzie powaśnione strony których za
ufanie umiał całkowicie pozyskać. On to ułożył po wielu namo
wach i rokowaniach rozejm pomiędzy królem Polski a Zygmu
ntem, mający trwać od środopościa do św. M arcina 1411 roku 16).
Po tem rozejmie nastąpiły zjazdy przedugodowe, układ
w Lubowli a wreście i zjazd Jagiełły z Zygmuntem w Budzie.
Chociaż istotnego powodu do układu Lubowelskiego i do zjazdu
szukać należy w okolicznościach politycznych które przeciwni
ków zmusiły do zbliżenia się, to jednak należy dać wiarę
słowom Długosza, że Zawisza nasz do pogodzenia królów naj
bardziej się przyczynił. Od tej chwili bowiem skoro tylko jakie
nieporozumienia powstaną pomiędzy P olską a W ęgrami, wi-
dzimy Zawiszę w poselstwach mających zadanie je usunąć
i przyjaźń, jakkolwiek z konieczności tylko, pomiędzy królami
utrzymać. Nie wchodząc zaś w szczegółową krytykę traktatu
z Pubowi i a mianowicie czy dokumentem objęta ugoda wypa-
1B) C o d . e p i s t . V i t o l d i U . D L X V 1 I p. ’273.
,9) C o d . e p i s t . Y i t o l d i N. D L X X I . p . 278.
l i *
— 164 —
2l) Ib id em p. 263.
25) Ib id em p. 266.
26) Ibidem p, 273.
— 16 7 —
II.
'■
'A) L is t Z y g m u n t a do W i t o l d a z 10 m a j a 1420. r. w Cod. ep. V i -
to ldi N. D C C C L X IX c u m t a m e n s a t is e t p lu s q u a m s a t is i li a
su f.ice re d e b u o r u n t, que Sb sco et N ic o la u s n u n c ii v e s t r i e t f r a -
t r i s n o s t r i r e g i s P o l o n i e o r e te n u s pro p a r t e v e s t r a n o b i s o b i e -
cerunt.
35) D L X I. 240, 245. Z obacz a r t y k u ł J u l i a n a B a r to s z e w i c z a w E n -
c y k lo p e d y i i O l g e ń b r a n d a t. X X V I I I . str. 373. W e d ł u g C a r a
w L i b e r C a n c e ll a r ia e I I. 80 nr. X X X I I ., m ia ł b y b y ć Z aw isza
j u ż w 1420 r o k u c a p ita n e u s, g d y ż w liż c ie Z a w is z y do p a p ie ż a
M a r c i n a V., w k t ó r y m się w s t a w i a za J a n e m z L u b i n a o p o
t w i e r d z e n i e go n a g o d n o ś c i b i s k u p a p r z e m y s k i e g o , a b a r d z o
p o d o b n i e d a to w a n y m w 1420 roku, p o d p i s u j e się Z aw isza : S a n -
c t i t a t i s V e s t r e d e v o tis s im a c r e a t u r a : Z a v i s s iu s N i g e r c a p i t a n e u s .
W m a ł o z n a n y c h z a p i s k a c h u H e l c i a I I . nr. 1668, 1672, 1994
a w r e s z c i e 2121 z l a t 1419, 1420, 1527 z w a n y m j e s t w s z ę d y
Z a u i s s iu s C z a r n y de G a rb ó w ; d o p i e r o p o j e g o ś m i e r c i , w s p o
m i n a j ą go z a p i s k i z t y t u ł e m : M a g n iftc u s o lim Z a u is s iu s N ig e r
de G a rb ó w : o bacz z a p i s k ę 2340 i in n e p ó ź n ie js z e . U D ł u g o s z a
z n a n y m on j e s t m iles P o lo n u s , d o p i e ro p o d k o n i e c 1422 r. w y
s t ę p u j e u n aszeg o h i s t o r y k a z t y tu ł e m s t a r o s t y s p i s k i e g o .
l y ł f e i f e l i*-
u ) L i s t w . m i s t r z a do Z y g m u n t a z 17 c z e r w c a 1421. r. w Cod. e p
V i t o l d i p. 519.
Równocześnie atoli gdy to poselstwo u Zygmunta prze
bywało, pojął w niewolę Jan książę Raciborski inne poselstwo
czesko-polskie, śpieszące z P ragi do króla Jagiełły — a miało
ono na celu zawrzeć ostateczny układ z Jagiełłą o koronę czeską.
Pomimo gróźb ze strony Jagiełły i \\ itołda, odstawił książę
Raciborski pojmanych królowi Zygmuntowi. Skutki więc po
selstwa polskiego w Tyrnawie zniweczył odrazu wypadek
raciborski a król Zygmunt zaczął wnet podburzać Krzyżaków
do napadu na Polskę. K ról Jagiełło widzi się tedy w koniecz
ności wysłać wytrawnego swego dyplomatę dla zapobieżenia
łatwo stąd wyniknąć mogącym złym skutkiem. Dyplomatą tym
był znowu Zawisza C zarny37).
Skoro Zawisza do Zygmunta przybył, zastał go zaprząt-
nionego około wielkiej wyprawy krzyżowej na Czechów. O trzy
muje tedy od Zygmunta odpowiedź, że załatwienie całego układu
o małżeństwo Jagiełły z O fką królową Czech, odkłada aż do
powrotu swego z wyprawy.
Za hańbę byłby sobie pozyskał Zawisza, ja k nam opo
wiada Długosz 38), aby miał opuszczać Zygmunta w czasie woj
ny. Pośpieszył z nim do Czech. Wiemy nawet, że Zygmunt
chętnie skorzystał, ja k to zresztą zwykł był czynić z rycerskich
usług Zawiszy. Dowiedziawszy się bowiem, że Prażanie na
wieść o jego zbliżaniu się, połączyli się ze sławnym już podów
czas wodzem Taborytów Zyżką, wysłał Zygmunt do Prażan
Zawiszę 30, zapewne w chęci rozdwojenia połączonych z sobą
a dwu wrogich obozów. Dyplomacya Zawiszy nie skutkowała
W Pradze a pod K utnohorą, pamiętnego dnia 6 stycznia 1422
roku, poszła w sromotną rozsypkę stutysięczna arm ia Zygmunta.
Zygmunt ja k się słusznie domyślamy, uciekł i oparł się o N ie
miecki Bród, a gdy i tam Czesi ścigać go poczęli, pozostawił
III.
iJ) L is t k red en cyon aln y dla Z aw iszy w Cod. ep. V itold i If. M CLI.
— 184 -
I.
2) H e le e l. II. P rzed m ow a p. IX .
razach orężem, a drogą później znanego u nas „zajazdu", zwykł
był Siestrzeniec wyprawiać osławione swe „burdy husyckie“.
Szlachta snać ówczesnym zwyczajem nadała mu przydo
mek „Siestrzenice" i tak go zwą współcześni w domu i po za
nim a nawet w listach dyplomatycznych kancelaryi królewskiej>
i przed sądem grodzkim. Sam zwał się on Mikołajem burgra-
bią czyli wójtem na Będzinie, ztąd też najczęściej spotykamy
się z imieniem „Siestrzeniec Będziński". Czasami zaś od wsi
Jaroszowa w której może przemieszkiwał zwano go „Jaroszow-
skim“ a syn jego już pod tym tylko nazwiskiem jest znany.
Najzwyklejsze atoli jego miano jest Siestrzeniec Będziński,,
więc i my w naszym Szkicu tak go nazywać będziemy.
Siestrzeniec nie był rodowitym Małopolaninem, majątek
bowiem Jaroszów nabył dopiero później, pochodził zaś ze-
szlachty szląskiej a w księstwie opolskiem miał swój majątek.
Z Bolkiem i Bernardem Opolskimi, książętami skolligaconymi
z dworem polskim, miał liczne stosunki i zapewne za ich to pro-
tekcyą dostał się na wójta czyli burgrabię królewskiego zamku
Będzina.
Malutką wioskę swą Mały Żyglin w ziemi bytomskiej,,
w księstwie koźlińskiem, zastawił był w początkach 1419 r.
Mikołajowi Źytnickiemu za długi zaciągnięte u niejakich An
drzeja z Rawolwicz i Farkacza z Mnichowa *). Jak się zdaje,
w tym właśnie czasie usunął się zupełnie ze.Szląska. Zaciąga
nie długów, rzecz u Siestrzeńca najzwyklejsza, ma zapewne
w tych latach inne aniżeli później znaczenie. Snać zakupywał'
on dobra, których wkrótce miał być panem w Małopolsce,.
kiedy już 1416 r. jakiś Marcin z Dobszyc ręczy zań stoma
grzywnami w obec rzeczonego już Andrzeja z Rawolwicz *).
II.
- 220 —
21) Ib id em , p. 876.
— 227 —
III.
34) H elcel. II . zap. 2450. P ierw szy i o sta tn i z ręczy cieli w y stęp u ją
ja k o k o n fed eraci p rzy S p y tk u z M elsztyna w 1439 r.
I ta sprawa miała się skończyć przed królem, a ze strony
Pranczka ręczyli 500 grzywnami panowie Opalacz z Wojsła
wic i Bodzanta Siedlecki 35). Pierwsza z tych spraw z Opala-
czem, niewyjaśniona wobec braku dalszych zapisek sądowych,
rzuca atoli światełko, iż nasz burgrabia w ciągle nieczyste
■wikłał się sprawki.
Ciekawszym i więcej znanym jest jego stosunek do Bo-
dzanty ze Siedlec 36). Zamek Siedlec należał do króla a król
podobnie jak w Będzinie Siestrzeńca, ustanowił w Siedlcu
burgrabiego w osobie Bodzanty, zwanego zapewne z tego po
wodu ze Siedlec. Zamek ten równie jak dochody burgrabiego
podobały się Siestrzeńcowi bardziej aniżeli Będzin, to też nie
bawem odebrał go Bodzancie. Wkrótce atoli Bodzanta wyru
gował stamtąd naszego Siestrzeńca — groziła więc walka
burgrabiów i zaniepokajała całą okolicę. Na dniu 30 czerwca
1430 roku pojawiają się w sądzie grodu krakowskiego przed
panem starostą Mikołajem z Michałowa Grzegorz z Mo
rawicy, Andrzej Krzeszą z Zawady, zięć Siestrzeńca, An
drzej z Balic i inni i ręczą że zamek Siedlec, skoro B o
dzanta im go wyda — a który to zamek król nakazał
odebrać Siestrzeńcowi — oni jako ręczyoiele będą w po
rządku utrzymywać i bezpieczeństwa zamku pilnować. Zarę
czali dalej, źe na dzień wniebowzięcia Maryi, wydadzą zamek
w ręce króla lub temu kto będzie umocowany ze strony kró
lewskiej do odbioru, czego gdyby nie uczynili w oznaczonym
term inie, natenczas podlegają karze, którą król z senatorami
według prawa im podyktuje. Działo się to w obecności panów
Jakóba z Boturzyua podsędka krakowskiego, Biela z Bleszna,
IV .
— 243 —
•’4) D ł u g o s z w L i b o r B e n o f i o i o r u m z n a d w ó c h S i e s t r z e ń c ó w : J o h a n
nes haeres y ilja e G a*> sch ycze II. p. 191 j N icolau s h aeres
v i l l a e M a l o b a n d z su b p a r o c h i a d e B a n d z e n s i t a e . I ł . 190. J a n
S i e s t r z e n i e c b y ł r ó w n i e ż a d y o c a t u s i n B a n d z e n : H e l c e l I ł . za p .
3288 i s p o r z y ł z P i o t r e m S z a f r a i i c e m . I b i d e m z a p . 3301
55) H e l c e l I I . zap . 3254, b y ł o to w 1446 roku.
56) H e l c e l I I . 2 7 30 , 2737.
H e l c e l i r . 2770.
5S) H e l c e l II. 2805.
59) i b i d e m 2806.
bezpieczył swą preten&yą zięć na wsiach teścia Zawadzie i Prze-
wodziszowicach. W roku 1441 umarza Siestrzeniec dług swój
50 grzywien, a widocznie sprawę z Koziegłowskimi tak musiał
zakończyć, że oddając im coś do długu, który mu byli winni,
chciał stać się panem Mroszowa i Lesznowa. N a taką ugodę
z Koziegłowskimi potrzebował Siestrzeniec znowu pieniędzy —
a zięć jego znowu pożycza m u 220 grzywien monety polskiej,
zapisując dług swój już nietylko na Zawadzie i Przewodziszo-
wicach, lecz i na Jaroszowie a nadto na nowo nabytych przez
Siestrzeńca wsiach Morszowie i Lesznowie 60).
W tymże czasie 31 marca 1431 roku, miał Siestrzeniec
znowu kilka spraw w grodzie krakowskim , a mianowicie:
z M arkiem mytnikiem krakowskim i z Pełką z Kliszowa.
M arek był dłużnikiem Siestrzeńca, lecz jako arendarz królew
ski nie chciał sprawy w grodzie załatwiać, lecz wobec króla,
którego zastępcą był kasztelan krakowski. Chodziło Siestrzeń-
cowi o dwie grzywny, które mn M arek tygodniowo miał płacić,
tudzież o 17 grzywien, które na św. Michał miał mu uiścić61).
Sprawę tę wygrał 14 maja tego roku a z wyroku pokazuje
się, źe pieniądze wzmiankowane miał Siestrzeniec jako płatę
roczną „solutionis a m u a lis ratione“ od króla sobie darowane62).
Widocznie takich podarunków miał on więcej, ja k to się po
kazuje z zapiski sądowej z 11 lutego 1443 roku, według któ
rej skazuje sąd na terminie ostatnim Jarosza, m ytnika z K ra
kowa, na zapłacenie 23 grzywien i 20 groszy rocznego myta
i tyleż grzywien szkody naszemu Korniczowi Siestrzeńcowi6S).
Co do drugiej sprawy z Pełką z Kliszowa, sprawa co
kolwiek gorzej się miała. Zapewne żył i z nim Siestrzeniec
\
TREFNIS HENNE U WITOŁDA.
TEEFMŚ H EM E E WITOLDA.
!) H a rd t. IY . 564.
2) C od. e p . Y i t o l d i. p . 441. N . D C C C X X V I.
3) K o tz e b u e I I I . 162 — 163.
— 259 —
IB I:
264
Z alec a m się do R ó z i — r ó ż a n n e j d z ie w e cz k i
A l e s n u j ę d a le j figle i plo te c z k i.
Powiem wam n a d to :
N ie w i d z ia ł e m n i g d y k s i ę c i a b o g a te g o
A b y m i a ł l u d z i t a k w i e r n ie p o d d a n y c h ;
W e s e l i ś p i e s z ą z d a r a m i dó n i e g o
A n a d to p i e n i ą d z e b i j ą n a c ze ść j e g o .
Kp- < i
— 265
4) L is ty , k tó r e m i p o s łu ż y ły za p o d sta w ę do p o w y ższeg o sz k ic u
u m ie sz c z o n e są w K o d e k sie L is tó w W ito łd a a m ia n o w ic ie : lis t W i
to ld a do m is trz a z 14 lip c a 1427 r. Cod. e p . Y it N . M C C X C II.
p . 775; W ito łd a d o F o c lis a z 23 k w ie tn ia 1428 r . Ib id e m N.
M C C C X X III. p. 795; lis t H e n n c g o do M is trz a ze S m o le ń s k a
15 s ie r p n ia 1 4 2 8 . I b i d e m N .M C C C X X IX . p. 798 g d z ie c z y ta m y ry m :
h o h o e r m u n t i s t ro t, ic h d o m n a frie
u n d la s se g lic h w o l n ic h t v a n d o r g e k e r ie
II.
°) Ib id e m p a g . 1066, N r. X L .
7) C od . e p . V it. p . 1048, N r. X V III.
Pieskowski emu, kanonikowi gnieźnieńskiemu i krakowskiemu,
który widocznie byłby szkodę poniósł, gdyby projekt Pełli
był przyszedł do skutku. Pieskowski był nadto proboszczem
łęczyckim i protonotaryuszem apostolskim i należał do możnej
natenczas już rodziny Jastrzębców. Już bawiąc w Konstaucyi
na koncylium w charakterze posła' królewskiego był poma
wiany o rozsiewanie waśni pomiędzy Jagiełłą a Zygmuntem.
Paktem jest, że list taki Pieskowskiego z potwarczymi wie
ściami odesłał król Jagiełło Zygmuntowi, zapytując ó prawdę
zawartych w liście ustępów, które wysoce kompromitowały
króla Zygmunta. Zygmunt uznał gorący afekt Jagiełły i zaufa
nie z powodu przesłania listu i zbijając zarzuty potwarcze,
nazwał Piotra setełitą szatana, wroga ludzkości, który kłam
stwem i potwarzą pragnie zasiać pomiędzy nich ziarno niezgody
i upraszał aby go król Jagiełło nie dopuszczał przed swe obli
cze i nie dawał wiary jego słowom 8). Pieskowski oskarżył był
nadto i posłów polskich tak króla jak i Witolda przed Ja
giełłą i zapewne temu przypisać należy, że nie powrócił z nimi
do Polski, a bawił w Rzymie. Gdy nadto, w sprawie biskupa
Pełli, począł był czynić zabiegi przeciwne królewskiemu zezwo
leniu, gdy co gorsza uzyskał w kuryi cytacyę całego senatu
królewskiego przed forum kuryalne 9), król w odpowiedzi na
to, kazał zaaresztować wszystkie jego dobra i dochody z be-
neficyów. Wprawdzie na prośbę Marcina V, król powrócił
dobra Pieskowskiemu, ale, jak wiadomo Jagiełło nie łatwo
przebaczał komuś doznanej urazy, i Pieskowski nie rychło
mógł się spodziewać powrotu do łaski zagniewanego króla, tern
mniej, że postanowił na swojem. Jak Długosz bowiem donosi,
*prepozytura św. Michała skutkiem zabiegów Pieskowskiego, za
18) Caro. L. Cane. I, Nr. X LV III, p. 86—87, dalej Cod. ep. V it.
p. 560, Nr. 1087 i następny.
291 —
Y.
V II I.
X.
X I.
U) Ibidem p. 764.
— 332 —
XII.
M) Caro L. C. I, p. 189.
odepchnięto wstawienia się nasze za Ciołkiem,. Wasza S..
ofiaruje nam w swych listach względy i miłość nam obojgu.
M e widzę tego, skoro prośby nasze taki uwieńczył skutek
i skoro obiecanki nie są poparte czynem. Jeżeli tylko iskierka
miłości tkwiła w sercu Waszem, cieszylibyśmy się dziś temr
0 cośmy usilnie błagali, to jest promocyą Ciołka. W rzeczy
wistości atoli względy te i miłość w liście wyrażone zdają się-
sprzeczność w sobie zawierać, gdyż S. W , nietylko, że proś
bami naszemi wzgardziła, lecz jak to powszechnie mówią tegoż,
zasłużonego Ciołka bez powołania go przed sąd,, bez przeko
nania o winę oddaliła od posiadania beneficyćw kościelnych,,
wyrządzając tern nietylko hańbę i obelgę Ciołkowi, lecz za
równo królowi, nam, jako też i baronom polskim. Nikt bo
wiem nie bywa dopuszczany do tajemnic naszych i królestwa,,
jak tylko ten, który tak szlachetnością rodu jak i pięknością
cnót jaśnieje ozdobnie. Wyczytujemy dalej powody, dla któ
rych S. W. wzbroniła nadania promocyi Ciołkowi, że miano
wicie stało się to ze względów na rozsądek, godność Kościoła,,
na cześć i sławę królewską. Motywa, te atoli co do rozsądku
wpłynęły na wolę w ten sposób,, że pierwszy ustąpił drugiemu,
a z woli wyszło rozporządzenie. J.eżeli Świętobliwość Wasza
miał ,wzgląd na mój i królewski honor,, nie wypadało, dać się
utrudzać tylu wstawieniami i prośbami za Ciołkiem, przed-
stawianemi tak listownie jako- też. i przez posłów. Ani ja ani
król, brat mój, nie bylibyśmy się za Ciołkiem wstawiali i po
kornie błagali o jego promocyę,. jeżelibyśmy pierwej już nie
byli rozważyli, że z promocyi Ciołka wyniknie wzrost Kościoła
1 honoru królewskiego. Aby tedy doznaną wzgardą i utratą
spodziewanej nadziei zaniepokojony duch mój rozweselił się
i żeby pocieszył się brat nasz jeszcze bardziej dotknięty z tegoż,
powodu — a postanowił on nie pisać już więcej w tej spra
wie do S. W. — błagamy z. pokorą i uszanowaniem, aby S..
W . porzuciwszy gniew powzięty do Ciołka z powodu oszczerstw
jego współzawodników, powrócił go napowrót do dawnej laski,
a tak powróconemu dał prowizyę na biskupstwo poznańskie.
Tak bowiem król wraz z nami i baronami swymi postanowił
nieodmiennie, iż nikogo prócz Ciołka nie dopuści do objęcia
tego biskupstwa. Niechaj Świątobliwość Wasza nie zważa na
niczyje plotki i oszczerstwa, a gdy do zniweczenia ich nie wy
starczają świadectwa dawno już S. W. tak przez kapitułę
poznańską, jako też i przez nas obu złożone o pełnem zasługi
życiu, o chwalebnych obyczajach i o innych cnotach rzeczo
nego Ciołka, niechaj chyba S. W. zasiągnie informacyj od
wszystkich poddanych Królestwa Polskiego, w pośród których
wychował się on jako mąż najbardziej godny zalecenia, jako
znawca wszystkich tajemnic i spraw królestwa i nasz radca
najwyższy i nigdy nawet podejrzenia winy na siebie nie ścią
gnął; inaczej bowiem mielibyśmy dowód, że S. Wasza wyżej
sobie ceni zmyślenia oszczerców, jak prośby moje i mojego-
brata“.
Podobny protest konceptu Ciołka wyszedł z kancelaryi
Witolda i do kardynałów55). „W styd nam o tern pisać —
brzmiał on — i tylko konieczność nie dozwala nam zbyć mil
czeniem srogości niespodziewanej wzgardy, którejśmy doznali
z listów papieża. Nadzieje nasze i najgorętsze nasze życzenia
odrzucił on, i co z boleścią donosimy oddalił Ciołka od bene-
fieyów, wyrządzając nam przez to obelgę. — Po zbiciu argumen
tów, wyczytanych w liście papieskim, cośmy poznali wyżej,
pisał dalej : Lecz gdy my niemniej z odrzucenia próśb naszycli
bolejemy, jako też i z oddalenia Ciołka od benefieyów, co nas
wstydem i hańbą okryło, jednakowoż pełni ufności pokładanej
w Braterskości Waszej, znosimy cios ten z cierpliwością, pro
sząc W as usilnie, abyście wstawili się u Ojca świętego, uźy-
czaj,c opieki i p„mocy Waszej CWkow.
prócz Ciołka postanowiliśmy nie dopuścić do rzeczonej stolicy
poznańskiej. W ten tylko sposób zaniepokojenie nasze z po
wodu nagłego odepchnięcia nas i obelga z powodu usunięcia
od P°“ «knia beneficyów ustąpią pociesze i ulżą do
znanemu bolowi. Działając inaczej, dacie nam sposobność szu
kania sobie innego pana, któryby zamysły nasze łacniej mógł
poprzeć i rychlej nas wysłuchać.
Poseł królewski Lasocki - jak to wyżej wspomniano -
wysłany był do kuryi i miał specyalne polecenie oddać jedno
pismo całemu gremium kardynałów, a nadto niektórym z nich
ja k Brandzie i kardynałowi Alfonsowi z osobna doręczyć pi
sma z prośbą o poparcie Ciołka. Kardynałowie ani słówem na
te listy nie odpowiedzieli, widocznie z nakazu papieskiego.
ta wzSarda pochodzi - pytał Witołd pod koniec pisma
me ukrywając zdumienia. „Jeżeli takiego lekceważenia dozna
jem y od W as, istotną krzywdę nam wyrządzacie, gdyż od
czasu, jak nas Opatrzność powołała do św. katolickiej wiary
wytężaliśmy wszystkie nasze siły celem jej rozszerzenia i za
chowaliśmy Kościół w całkowitej wolności “.
Protesta powyższe, poparte groźbą szukania sobie innego
pana, i to w czasach, kiedy pamięć schizmy kościelnej żywo
stała przed oczyma duchowieństwa i kuryi, był największym
pociskiem, jaki Ciołek wypuścił z kaucelaryi na wrogich sobie
uryahstów, a tern samem i na swych przeciwników. Jak
■obaczymy, losy już się na korzyść jego układały i Marcin V
powziął postanowienie ustąpić żądaniu Jagiełły. Przyczyniła
się do tego i taktyka Ciołka, który ze strony króla nie wysłał
już żadnego listu, z któregoby kurya i papież byli niezado-
wo em. W kapitule poznańskiej opór znikł, a nowi przyjaciele
podkanclerzego popierają jego zabiegi o infułę. Gwiazda na
dziei zaświeciła jasno nad naszym karyerowiczem.
Korrupcya, jakiej uległ Ciołek, a okazał ją wdąźeniacli
swych i zabiegach o infułę, nie da się całkowicie skreślić i ob
jąć , skoro nie znamy pism jego do kuryi pisanych w sprawie
odsądzenia go od bcneficyów. Wiadomo nam tylko, źc apelo
wał do Marcina V o odwołanie groźnej kary, na którą, jak
twierdził, nie zasłużył. Wiadomo dalej, iż usprawiedliwiał się,
iż nic był autorem listów królewskich, jak również, źe nie ucie
kał się do świętokupstwa, o co go też oskarżano, i źe kurya
przyjęła jego usprawiedliwienie i cofnęła swój wyrok.
Jakimże to niezwykłym sprytem odznaczał się Ciołek,
skoro pomimo przeszkód stawianych mu u kuryi przez zdol
nych i wpływowych wrogów, pomimo oporu kapituły, pomimo
nawet popełnionych przez krewkość błędów i srogiego naraże
nia się w kuryi, nietylko, źe błędy naprawić umiał, ale i wszyst
ko dokonane obrócić na korzyść swoich zabiegów! Ciołek wy
robił sobie zdolności dyplomatyczne w pośród prac kancelaryj
nych do tego stopnia, iż zdawał się szydzić z pi-zeszkód sta
wianych mu w drodze; on jakoby ich szukał, a trudności zda
wały się wzmagać jego pochopność do czynu i energię, błędy
i nietaktowność zamiast go zrażać do akcyi, zapalały i wlewały
weń otuchę, gdyż umiał je zepchnąć na barki innych. Gniotąc
wrogów, umiał równocześnie pozyskiwać przyjaciół, narażając
się na niebezpieczeństwa i obmowy, umiał osobę swą wysunąć
naprzód, a słowami pisma świętego na ironicznie uśmiechnię
tych ustach: gui episcopatum desiderat bonum opus desiderat
przeciwników swych w łonie duchowieństwa zmusić do mil
czenia.
Nie pozostały nam listy z usprawiedliwieniem się Ciołka,
pisane do Marcina V. Pozostały natomiast mniej ważne czułe
listy Jagiełły i królowej Sonki, owoc dowcipu podkanclerzego,
'" 'tó g . 4-
X IV .
/
KONIEC.
WYDAWNICTWA
30001005575826