You are on page 1of 14

Król Piratów - (można śpiewać Królowa Piratów)

Znacznie lepiej żyć i umrzeć


pod waleczną, czarną flagą,
niż odgrywać świętoszka
z piracką głową i sercem.
Opuszczasz zdradziecki świat,
gdzie wszyscy piraci są zamożni,
lecz ja będę trzymał się słów, które śpiewam:
żyć będę i umrę jako Król Piratów

Bo jestem Królem Piratów


I jest to zaiste wspaniała rzecz
być Królem Piratów

Bo ja jestem Królem Piratów!

Tak, jesteś!
Niech żyje Król Piratów!

I jest to zaiste wspaniała rzecz


być Królem Piratów

Gdy wypływam, aby zdobyć łup,


zabieram wszystko, co chcę, w królewski sposób.
To prawda, że zatopiłem więcej statków,
niż powinien dobrze wychowany monarcha,
lecz wielu królów z najwyższych tronów,
jeśli chciało koronę na własność,
musiało w jakiś sposób przezwyciężyć
bardziej niegodne zadania, niż ja

Bo jestem Królem Piratów


I jest to zaiste wspaniała rzecz
być Królem Piratów
Jedzie pociąg z daleka

Jedzie pociag z daleka


Na nikogo nie czeka
Konduktorze łaskawy
Zabierz nas do Warszawy
Konduktorze łaskawy
Zabierz nas do Warszawy

Konduktorze łaskawy
Zabierz nas do Warszawy
Trudno, trudno to będzie
Dużo osób jest wszędzie
Trudno, trudno to będzie
Dużo osób jest wszędzie
Pięknie Pana prosimy

Jeszcze miejsce widzimy


A więc prędko wsiadajcie
Do Warszawy ruszajcie
A więc prędko wsiadajcie
Do Warszawy ruszajcie

Jedzie pociag z daleka


Ani chwili nie czeka
Konduktorze łaskawy
Zabierz nas do Warszawy

Konduktorze łaskawy
Zabierz nas do Warszawy
Konduktorze łaskawy
Zabierz nas do Warszawy
Zabierz nas do Warszawy
Parostatek

W starym albumie u mego dziadka

Jest takie zdjecie, istny cud

Płynący w falach, wśród mewek stadka

Statek na parę - sprzed lat stu

Tłum marynarzy pokład mu zdobi

Słońce na górze pięknie lśni

Dobry fotograf to zdjęcie zrobił

Wszystko jak żywe, aż się ckni

Parostatkiem piękny rejs

Statkiem na parę w piękny rejs

Przy wtórze klątw bosmana

Głośnych krzyków już od rana

Tak śpiewnie dusza łka

Kąpielowy kostium włóż

I na pokładzie ciało złóż

Bo tutaj szum maszyny

Bo tutaj głosem dziewczyny

Tak cudnie śruba gra

Dziadek bosmanem był na tym statku

Wśród majtków wzbudzał wiecznie strach

Krzyczał, aż drżały na brzegach kwiatki

Cała załoga stała w łzach

Lecz kiedy dziadek fajkę zapalił

Tytoń mu zaczął płuca grzać

Dziadek coś nucił, tytoń się palił

Marzył, by wieki mógł tak trwać


Parostatkiem piękny rejs

Statkiem na parę w piękny rejs

Przy wtórze klątw bosmana

Głośnych krzyków już od rana

Tak śpiewnie dusza łka

Kąpielowy kostium włóż

I na pokładzie ciało złóż

Bo tutaj szum maszyny

Bo tutaj głosem dziewczyny

Tak cudnie śruba gra


Zacznij od Bacha

Gdy musisz wstać

Choć tulisz tak pod głową obłoczek snu

I słów tyle znasz uczonych cicho przez noc

A tu dzień wstaje już kolorowo - witaj!

Gdy musisz wstać

Bo słońce już zawiesza na szczytach wież

Poranny swój szal i rusza, cień w długi marsz

Wokół drzew krząta się ptaków rzesza - witaj!

Zacznij od Bacha, nim słońce po dachach

Zeskoczy, jak kot po nocy ćmej

I zacznij od Bacha, gdy w progu się waha

Ktoś, kto winien wejść, a może nie

Gdy musisz wstać

Choć tulisz tak pod głową obłoczek snu

I słów tyle znasz uczonych cicho przez noc

A tu dzień wstaje już kolorowo - witaj!

Gdy musisz wstać

Bo słońce już zawiesza na szczytach wież

Poranny swój szal i rusza, cień w długi marsz

Wokół drzew krząta się ptaków rzesza - witaj!

Zacznij od Bacha, nim słońce po dachach

Zeskoczy, jak kot po nocy ćmej

I zacznij od Bacha, gdy w progu się waha

Ktoś, kto winien wejść, a może nie


Lubię wracać tam, gdzie byłem już
Co dzień nas gna

W nowe strony zadyszany czas

Sto dat

Sto spraw

Wciąga nas

Gna nas…

I moje dni

Wszechobecny pośpiech, czasu znak

Naznaczył i...

Może przez to tak

Lubię…

Lubię wracać tam, gdzie byłem już

Pod ten balkon pełen pnących róż

Na uliczki te, znajome tak

Do znajomych drzwi

Pukać, myśląc, czy

Czy nie stanie w nich czasami

Ta dziewczyna z warkoczami

Lubię wracać w strony, które znam

Po wspomnienia zostawione tam

By się przejrzeć w nich, odnaleźć w nich

Choćby nikły cień pierwszych serca drżeń

Kilka nut i kilka wierszy z czasów

Gdy kochałaś pierwszy raz

W samym środku zdyszanego dnia

Oglądasz się

Tak, jak ja

Jak ja
Oglądasz się

Tam, gdzie miłość zostawiłaś swą

Ty jedna mnie

Umiesz pojąć

Bo

Lubisz…

Lubisz wracać tam, gdzie byłaś już

Pod ten balkon pełen pnących róż

Na uliczki te, znajome tak

Do znajomych drzwi

Pukać, myśląc, czy

Czy nie stanie w nich czasami

Tamten chłopak ze skrzypcami

Lubisz wracać w strony, które znasz


Do mej twarzy zwrócić twoją twarz
By się przejrzeć w niej, odnaleźć w niej
Choćby nikły cień pierwszych serca drżeń
Kilka nut i kilka wierszy z czasów
Gdy kochałaś pierwszy raz
Atramentowa piosenka o wakacjach
Niebo w kolorze niezapominajek,

słońce jak w babci ogródku słonecznik,

i słowo wam daję, jak kocham porzeczki,

jak lubię akacje, jak lubię akacje,

już wkrótce wakacje.

Czasem, gdy zegar się obraża,

a lekcji wciąż nie widać końca,

atrament kipi w kałamarzu,

pragnąc, by z chmur sfrunęło słońce.

Niebo w kolorze niezapominajek,

słońce jak w babci ogródku słonecznik,

i słowo wam daję, jak kocham porzeczki,

jak lubię akacje, jak lubię akacje,

już wkrótce wakacje.

Pragnie atrament, żeby chmury

pozamieniały się w bławatki

i pospadały wszystkie z góry

jasnoniebieską rzeką z kwiatków.

Niebo w kolorze niezapominajek,

słońce jak w babci ogródku słonecznik,

i słowo wam daję, jak kocham porzeczki,

jak lubię akacje, jak lubię akacje,

już wkrótce wakacje.

Taki atrament pisze wierszyk,


który na lato strasznie czeka

i który kąpać chce się pierwszy,

choćby z literek była rzeka.


Tata z mamą rock’n’roll
Nie tak dawno, proszę ja was, nie tak dawno,

całkiem nie tak, jakby wam się wydawało,

mama chciała piosenkarką zostać sławną,

ale potem to już mamie się nie chciało.

Nie tak dawno, nie tak dawno, proszę dzieci,

tato z procy strzelał i po drzewach łaził,

kiedyś zajął na kajakach miejsce trzecie,

ale potem na to kajak się obraził.

Już niedługo,

już niedługo,

już niedługo

światłem wam zielonym życie zacznie mrugać,

światłem życie zacznie mrugać.

Tato uda, że się złości,

a wy całkiem już dorośli -

już niedługo,

już niedługo,

już niedługo.

Nie tak dawno starczyłoby czas pozbierać,

mama z tatą kilka lat zaledwie mieli,

no a teraz, proszę ja was, no a teraz,

gdyby mogli, to by dziećmi znów by chcieli.

Już niedługo,

już niedługo,
już niedługo

światłem wam zielonym życie zacznie mrugać,

światłem życie zacznie mrugać.


Piosenka na przebudzenie
Kiedyś facetowi ze Skarżyska

Co werwą tryskał

W ciągu paru chwil obrzydło wszystko

Zbrzydło mu życie, z którym

Trzeba się za bary brać

Ciągle w kącie grzecznie stać

Statystować zamiast główne role grać

Więc mówi, "Pora zwiać"

Plecak z szafy wziąć

Kolesiów sklnąć

W PKS wsiąść

Raz na całość raz

Do dechy ciśnie szofer gaz

PKS-em gnać

By z głównych ról

Najlepsze brać

Głęboki wdech

No i z życia wreszcie śmiech

Facet co się wyniósł ze Skarżyska

By zmienić wszystko

Jak "pięćsetka" w wielkim mieście błysnął

Ale zgasł mimo, że się sprawdził

W jednej z głównych ról

To pod żebrem jakiś ból

To znów nuda, bo co każą - trzeba grać

Więc mówi, "Pora zwiać!"

Plecak z szafy wziąć

Kolesiów sklnąć

W PKS wsiąść
Raz na całość raz

Do dechy ciśnie szofer gaz

PKS-em gnać

By z głównych ról

Najlepsze brać

Głęboki wdech

No i z życia wreszcie śmiech!

Plecak z szafy wziąć

Kolesiów sklnąć

W PKS wsiąść

Raz na całość raz

Do dechy ciśnie szofer gaz

PKS-em gnać

By z głównych ról

Najlepsze brać

Głęboki wdech

No i z życia wreszcie śmiech

Dwa plus dwa to czasem PKS-ów pięć

I odmiany jakiejś chęć

Mówił facet, gdy już życia dosyć miał

Tak mówił zanim zwiał

Plecak z szafy wziąć

Kolesiów sklnąć

W PKS wsiąść

Raz na całość raz

Do dechy ciśnie szofer gaz

PKS-em gnać

By z głównych ról

Najlepsze brać

Głęboki wdech
No i z życia wreszcie śmiech

Plecak z szafy wziąć


Kolesiów sklnąć
W PKS wsiąść
Raz na całość raz
Do dechy ciśnie szofer gaz
PKS-em gnać
By z głównych ról
Najlepsze brać
Głęboki wdech
No i z życia wreszcie śmiech

You might also like