Professional Documents
Culture Documents
Paganinie mu to warzyszył
Spiritus familiaris
To jako pies, to zno wu jako
Nie bosz czyk Je rzy Har rys.
I Napo le on, gdy się chwila
Ważyła utajo na,
Widywał człecz ka czer wo ne go,
So krates miał dajmo nio na.
Ja sam, gdym daw niej czu wał nocą,
By myśli wart kiej spro stać,
Zamasko waną poza sobą
Widziałem nie raz po stać.
Pod płasz czem coś cho wała skrzęt nie.
Lecz ile kroć po świata
Błysnę ła stam tąd, do strze gałem,
Że świe ci to pór kata.
Figu ra nie co przysadzista,
Dwie gwiaz dy – światła oczu,
Jam pisał, kre ślił, a on z tyłu
Stał nie my – na ubo czu.
Od lat mi się nie po kazywał
To warzysz mój wid mo wy,
W Ko lo nii zno wu go ujrzałem
Przy pełni księ życo wej.
Tu – gdym ulice wzdłuż prze bie gał
Stłu miając myśli nawał –
Jak cień biegł za mną; gdym przystawał,
On zgod nie też przystawał.
Przystawał, jak by na coś cze kał.
Gdym ru szał, nie zbłagalny,
Szedł za mną w ślad. Take śmy do szli
Aż na plac kate dralny.
Stał się nie zno śny, więc nań wpadłem,
Go to wy już do zwady:
„Stój! Mów, dlacze go nie ustan nie
Wstę pu jesz w moje ślady?
Dlacze go zjawiasz mi się w chwili,
Gdy pierś po tęż nie sycę
Ogniami uczuć, gdy się w mó zgu
Splatają błyskawice?
Co ty ukrywasz tam pod płasz czem?
Co po tajem nie błyska?
Skąd chmur ne ognie w two ich oczach?
Kim je steś – mów! – z nazwiska?"
A on mi na to bar dzo oschłe
I jak by z fleg mą pew ną:
„Pro szę, nie eg zor cyzmuj mnie
Tą próż nią słów roz wiew ną!
Bo żad ną marą być nie pragnę
Ni wiech ciem znad mo giły,
Nie je stem uczniem re to ryki
Ni mat ni słów zawiłej.
Prak tycz ność moim jest żywio łem,
Milcze nie znam je dynie,
I wiedz, że to, coś po czął w du chu,
Ja wyko nu ję, ja czynię.
I choć by wie le lat minę ło.
Ja się nie uspo ko ję,
Do pó ki w świat rze czywisto ści
Nie wejdą myśli two je.
Ty sę dzią je steś, a ja – katem,
Więc jako słu ga pilny
Spełniam wyro ki twe, cho ciaż by
Któ ryś tam z nich był mylny.
Jak przed kon su lem to pór w Rzymie
Niósł lik tor daw ną dobą,
Tak ja, twój lik tor nie od stęp ny,
No szę to pór za tobą.
I jako myśl twa – ostrze jego
Go to we zawsze błyska;
Jam twe go du cha wid nym czynem
I kształtem bez nazwiska."
ROZDZIAŁ VII