You are on page 1of 256

PO DWAKROĆ

NIEPOKORNI
Jarosław Tomasiewicz

PO DWAKROĆ
NIEPOKORNI
Szkice z dziejów
polskiej lewicy patriotycznej

Łódź
2014
Recenzent naukowy
dr hab. prof. nadzw. Rafał Łętocha
Korekta
Michał Juszczak
Elżbieta Pawluk vel Kiryczuk
Michał Wójtowski
Skład
Magda Warszawa, Kooperatywa.org
okładka
Franciszek Kupka „Męczennik pracy”
Wydawca
Stowarzyszenie „Obywatele Obywatelom”
Redakcja pisma „Nowy Obywatel”
ul. Piotrkowska 5, 90-406 Łódź
tel. 42 630 22 18 · biuro@soo.org.pl
soo.org.pl · nowyobywatel.pl

© Jarosław Tomasiewicz and Stowarzyszenie


„Obywatele Obywatelom”, Łódź 2014

ISBN 978-83-64496-23-3
Dedykuję Rodzicom
– Wam zawdzięczam to, kim jestem.
Spis treści

Zamiast wstępu 9

DWUNASTU
My z niego wszyscy (Adam Mickiewicz) 11
Król Duch wieczny rewolucjonista (Juliusz Słowacki) 19
Opowieść o Czerwonym Kasztelanicu (Edward Dembowski) 28
Płomienie (Stanisław Brzozowski) 39
Etyka i rewolucja (Edward Abramowski) 47
Religia bezpańska (Jan Hempel) 55
„Pierwsza brygada” pod czarno-czerwonym sztandarem
(Kazimierz Zakrzewski) 63
Misjonarz rewolucji (Julian Brun-Bronowicz) 76
Między Gontyną a piecami Magnitogorska (Jan Stachniuk) 88
We wszystkim miłość (Henryk Dembiński) 97
Na posterunku (Adam Ciołkosz) 106
Prostym kursem (Zygmunt Zaremba) 119

BIAŁE I CZERWONE
Ojczyzna i rewolucja. Polski niepodległościowy socjalizm
i patriotyczny radykalizm XIX–XX w. 135
Między Grunwaldem i Lenino. Tendencje
narodowokomunistyczne w Polsce 206

Przegląd bibliografii 240


Zamiast wstępu

Czytelnikowi należy się wyjaśnienie tytułu: dlaczego „Niepokorni”?


I to po dwakroć? Określenie bohaterów tej publikacji mianem „Nie-
pokornych” zapożyczyłem z głośnej w swoim czasie książki Bohdana
Cywińskiego „Rodowody niepokornych”, prezentującej losy polskiej
radykalnej inteligencji przełomu wieków. Niektórzy z naszych bohate-
rów – Brzozowski, Abramowski, Hempel – przynależą do tej właśnie
generacji.
Wszyscy byli niepokorni w stosunku do status quo, w którym przy-
szło im żyć – to wolne duchy, kontestatorzy, rewolucjoniści. Ale to nie
jedyny wymiar ich niepokorności. Czasy się zmieniły, a oni nadal po-
zostają politycznie bezdomni. Nie mieszczą się w schematach współcze-
snej sceny ideowopolitycznej. Jeśli nawet bywają wciągani na sztandary
przez samozwańczych spadkobierców, to tylko spreparowaniu na Pro-
krustowym łożu politycznej poprawności. Wszyscy nasi bohaterowie
łączą „lewicową” walkę o postęp, równość, wolność i sprawiedliwość
z ideami klasyfikowanymi dziś na ogół jako „prawicowe” – z patrioty-
zmem lub religijnością. Te heterodoksyjne elementy ich dziedzictwa na
ogół zbywane są pełnym zakłopotania milczeniem.
Żaden z nich nie był ortodoksem, niewolniczo odtwarzającym zapo-
życzone idee. Każdy szukał własnej drogi. Niepokorność, niedostoso-
wanie, niezgoda – to łączy wszystkich. Wiele jednak ich dzieli. Spotkali
się w tym tomie demokraci, socjaliści, syndykaliści, anarchiści, komu-
niści… Różnił ich stopień radykalizmu społecznego, stosunek do de-
mokracji, preferowana taktyka. Jedni czerpali natchnienie z Ewangelii,
drudzy wojowali z chrześcijaństwem. Rozmaicie rozumieli patriotyzm.
Żyli, działali i tworzyli w różnych epokach. Pierwszą generację stano-
wią myśliciele epoki romantyzmu i powstań narodowych: Mickiewicz,
Słowacki, Dembowski. Drugą – twórcy z przełomu wieków: Brzozowski,
Abramowski, Hempel. Trzecią wreszcie lewicowcy dwudziestolecia mię-
dzywojennego, niekiedy kontynuujący swą działalność po 1945 roku.
Czwarta generacja nie nadeszła.

9
Część zgromadzonych tu szkiców biograficznych została pierwotnie
opublikowana w magazynie „Nowy Obywatel”. Niektóre (dotyczące
Hempla, Brzozowskiego, Zakrzewskiego i Bruna-Bronowicza) zamiesz-
czono też w książce „Rewolucja narodowa. Nacjonalistyczne koncepcje
rewolucji społecznej w Drugiej Rzeczypospolitej” (Warszawa 2012).
Całości dopełniają dwa opracowania kreślące tło dla opisanych wcze-
śniej postaci. W pierwszym z nich przedstawiono genezę polskiej lewicy,
zrodzonej na styku demokracji powstańczej i utopijnego socjalizmu,
oraz omówiono niepodległościowy socjalizm wraz z wyrastającym zeń
i nieraz z nim splecionym patriotycznym radykalizmem. Drugie pre-
zentuje wyraźnie odmienny fenomen narodowego komunizmu, prze-
jawiający się we wpływie rodzimego podłoża na implant internacjona-
listycznej doktryny. Ograniczone rozmiary publikacji uniemożliwiły
omówienie jeszcze jednego, niewątpliwie zasługującego na to, nurtu
polskiej lewicy – ruchu chłopskiego z jego agrarystyczną ideologią.

Słowo o terminologii

Niektóre pojęcia i terminy wywołują emocje i jednostronne skojarzenia.


Dlatego podkreślić pragnę, że w publikacji tej staram się używać słow-
nictwa neutralnego aksjologicznie, nienacechowanego emocjonalnie
i niezideologizowanego. Żaden z użytych przeze mnie terminów nie jest
obelżywym epitetem: lewacki oznacza ultralewicowy, nacjonalizm to
uznawanie nadrzędności i (lub) podmiotowości narodu, antysemitami
nazywam ludzi kierujących się uogólniającymi uprzedzeniami wobec
Żydów. Dla określenia systemu stworzonego przez bolszewików po 1917
roku na ogół używam określenia „radziecki”, zaproponowanego w 1934
roku przez sowietologa Wiktora Sukiennickiego w miejsce rusycyzmu
„sowiecki”.

10
DWUNASTU

MY Z NIEGO WSZYSCY
(Adam Mickiewicz)
Adam Mickiewicz. Tej postaci chyba nikomu przedstawiać nie trzeba.
Ale ilu z nas wie, że wieszcz to nie tylko autor szkolnych lektur i epo-
pei narodowej, ale też namiętnie zaangażowany polityk? I to nie tylko
żarliwy patriota oraz mistyk błąkający się w kręgu Towiańskiego, ale
również jeden z pierwszych polskich socjalistów.
Oczywiście Mickiewicz był przede wszystkim poetą romantycznym.
Uwikłany w polityczne burze swej epoki, uczynił wszakże z roman-
tyzmu program polityczny. Wszyscy chyba pamiętamy jego pogardę
dla „mędrca szkiełka i oka” tudzież namiętne wezwania do mierzenia
„sił na zamiary” i wzlatywania „ponad poziomy”. Konserwatywno-ro-
mantyczna krytyka racjonalizmu – paradoksalnie – wiodła wieszcza
w kierunku rewolucyjnym. Historiozofia Mickiewicza zastępowała line-
arną koncepcję postępu wizją gwałtownych zrywów, przerywających
procesy upadku i dźwigających ludzkość na coraz to wyższe poziomy.
Z socjalisty Henri Saint-Simona Mickiewicz zaczerpnął przekonanie, że
o ile misją Chrystusa było wyzwolenie duchowe człowieka, o tyle teraz
nadchodzi czas wyzwolenia społecznego. Reakcjonista Joseph de Ma-
istre podsunął mu zaś koncepcję eschatologicznego sensu historycznych
cierpień – ważną dla wyjaśnienia polskich nieszczęść.

11
Owe idee, skojarzone z wiarą w szczególną rolę Polski, zrodziły Mic-
kiewiczowski mesjanizm, najdobitniej wyrażony w „Księgach narodu
i pielgrzymstwa polskiego” (1832). Dzieło to, wyrosłe z klęski powstania
listopadowego, wywarło wielki wpływ na twórcę francuskiego socjali-
zmu chrześcijańskiego, Huguesa Felicite de Lamennais. Według autora
„Ksiąg” Polska miała być „Chrystusem narodów”: jej męczeństwo jest
elementem planu Opatrzności, niezbędnym dla podniesienia ludów
z dna upadku, a jej zmartwychwstanie przyniesie odrodzenie wiary
i ducha poświęcenia. Mesjanizm zatem umieszcza zbawienie nie w za-
światach, lecz w świecie doczesnym. Nic dziwnego, że w lipcu 1841 roku
poeta przystał do kręgu wyznawców mistyka Andrzeja Towiańskiego.
Chrześcijaństwo Mickiewicza nabrało cech wyraźnie heterodoksyj-
nych – miało pozostawać w takim stosunku do Kościoła katolickiego,
jak religia chrześcijańska do judaizmu.
To pod wpływem Towiańskiego – hołubiącego Napoleona a zarazem
postulującego pojednanie z Rosją – Mickiewiczowski mesjanizm wy-
szedł z ciasnych narodowych opłotków. Faktem jest, że Mistrz od po-
czątku nadawał polskiej idei narodowej internacjonalistyczny wymiar
pisząc w „Księgach”: Słyszycie, iż mówią […] ludzie z duszą żydowską
i cygańską: tam Ojczyzna, gdzie dobrze; a Polak powiada narodom: tam
Ojczyzna, gdzie źle; bo gdzie tylko w Europie jest ucisk wolności i walka
o nię, tam jest walka o Ojczyznę, i za tę walkę bić się wszyscy powinni
(Ks. XXI). Choć jednak nakazywał polskim emigrantom modlić się
o wojnę powszechną za wolność ludów – wszystkich ludów – to zarazem
podkreślał, że Gorszy z was jest lepszy niż dobry cudzoziemiec. Teraz
natomiast uznał, że wyzwolenie ludzkości będzie wspólnym dziełem
Francuzów jako nosicieli „ducha napoleońskiego” oraz nieskażonych
industrializmem i racjonalizmem Słowian. Polska odegrać miała rolę
łącznika między tymi mocami. Dlatego też patriotyzm Mickiewicza
najdalszy był od egoizmu narodowego. Polska musi być początkiem
nowego świata, inaczej niepotrzebną by była – powiadał.
W przeciwieństwie do Towiańskiego, zalecającego moralne doskona-
lenie człowieka i przeciwstawianie się złu wyłącznie siłą ducha, Mickie-
wicz żądał ofiary ciała i krwi. Jego mesjanizm był czynny, rewolucyjny.
W 1846 roku zerwał z Towiańskim, tworząc własną frakcję. Dwa lata

12
później rzucił się w wir Wiosny Ludów: w Rzymie organizuje Legion
Polski, na audiencji u Piusa IX domaga się papieskiego błogosławień-
stwa dla rewolucji, w Paryżu współredaguje międzynarodowe pismo
rewolucyjne „La Tribune des Peuples”.
Właśnie twórczość z tego okresu wydaje się najpełniejszym, najbar-
dziej dojrzałym wyrazem poglądów Mickiewicza. Wykroczył tu wyraź-
nie poza niepodległościowy i republikańsko-demokratyczny program
polskiego wychodźstwa. Proklamowany 29 marca 1848 roku „Skład
Zasad” tak ocenił historyk polskiej demokracji Bolesław Limanowski:
„W szacie poetyckiej […] głosił on: wolność religijną, wolność słowa, rów-
ność powszechną, obieralność urzędów, przyznanie Izraelitom równego
prawa obywatelskiego, równouprawnienie kobiety, prawo obywatelstwa
zamieszkałym w Polsce Słowianom, gminną własność ziemi, ścisłe przy-
mierze z Czechami i ruskimi ludami i solidarność międzynarodową”.
Obok starego wroga – despotyzmu – pojawia się nowy: kapitalizm.
Antykapitalizm Mickiewicza jest żywiołowy, instynktowny, płynący
z głębi duszy; wyraża niechęć poety do przyziemnego, egoistycznego
„kramarskiego ducha”. Namiętnie krytykuje „orleanizm”, będący dlań
synonimem burżuazji, za to, że skupia się na zysku: Giełda to przenaj-
świętszy przybytek egoizmu; codziennie składa się tam w ofierze krew
ludów, dyskontując nią zwyżkę! (Orleanizm, „Trybuna Ludów”, nr 50).
Wieszcz daje wyraz przenikliwości, dostrzegając ponad ideologicznymi
podziałami solidarność klasową kapitalistów: Stronnictwa księży, ary-
stokratów, niedowiarków i ateuszów, od tak dawna rozdzielone, jednoczą
się wszystkie po raz pierwszy w uwielbieniu bożka KAPITAŁU (Miliard,
„Trybuna Ludów”, nr 39). Szydzi z owego braterstwa pozornych prze-
ciwników: Filozofowie wolteriańscy, bankierzy żydowscy, potomkowie
rycerzy krzyżowych łączą się we wspólnym interesie. Rozdzieleni dotych-
czas jedni od drugich uczuciami religijnymi, poróżnieni przekonaniami
politycznymi, znajdują wreszcie wspólny dogmat, dogmat interesu (So-
cjalizm propagowany przez ulicę de Poitiers, „Trybuna Ludów”, nr 21).
W dobie globalizacji proroczo brzmią sądy Mickiewicza ostrzegającego
przed wszechwładzą kapitału: giełdę, która jest od dawna jedyną świą-
tynią naszego wieku, należy uważać za jego jedyny arsenał i za siedzibę
jedynego prawowitego rządu, rządu ludzi pieniądza. Systemat ten […]

13
zawiera w sobie zniesienie Kościoła, armii i parlamentu, skoro państwo
jest jedynie towarzystwem akcyjnym wzajemnego wyzysku („Trybuna
Ludów”, nr 121).
Głęboko wierzący poeta w swej krytyce nie oszczędzał też „urzędo-
wego” Kościoła. Zarzucał duchowieństwu, że woli ateizm od republiki
(Rzym a katolicyzm urzędowy, „Trybuna Ludów”, nr 3). Chłostał bezlito-
śnie za zdradę powołania: Księża i prałaci, wy oczekujecie ocalenia tylko
od złota, od kanonu i od protokołów, a tych środków […] domagacie się
od potęgi ziemskiej; wy którzy powinni byście dźwignąć i zbawić ziemię,
domagacie się od ziemi, aby ona was dźwignęła i zbawiła. Nie mówcie,
że ludy was opuszczają, to wyście je porzucili; one was szukają na waszej
placówce i nie znajdują tam; chcą się dźwignąć a wy staczacie się w dół.
Posiadaliście siłę nieprzezwyciężoną, […] która daje życie, a porzuciliście
je, te skarby nieba, dla skarbów ziemi, które zabijają ducha (Świętopie-
trze, „Trybuna Ludów”, nr 19).
Naprzeciwko potęg starego świata staje Lud – albowiem duch Boży
jest dzisiaj w bluzach paryskiego ludu. W imieniu tegoż ludu wieszcz
formułował program: Wyzwolisz mnie z nędzy, skruszysz kajdany ludów
uciśnionych, nie będziesz paktował z ludźmi przeszłości (Poatierczycy,
„Trybuna Ludów”, nr 62). Jak to osiągnąć? Zbawienie polityczne Francji
jako też bratnich jej narodów leży w połączeniu idei napoleońskiej z ideą
socjalistyczną – rzecze Mickiewicz („Trybuna Ludów”, nr 101).
Przyjrzyjmy się najpierw owej „idei napoleońskiej”, której niezro-
zumienie czyniło z Mickiewicza w oczach niektórych bezkrytycznego
apologetę Bonapartych. W rzeczywistości Mickiewicz odróżniał bo-
napartyzm – dyktaturę jednostki i dynastii – od idei napoleońskiej,
rozumianej jako rewolucyjny nacjonalizm francuski o ogólnoeuropej-
skim, mesjanistycznym wymiarze. Zastrzegał, że Nie należy mieszać
idei napoleońskiej z bonapartyzmem, jako że dynastie przemijają; idea
pozostaje (Bonapartyzm a idea napoleońska, „Trybuna Ludów”, nr 25).
Prawdziwa idea napoleońska to wiara w Wielki Naród, to idea socjalna,
która się stała rządem. Napoleon był zbrojnym krzewicielem rewolu-
cyjnej idei równości. Później wszakże, zauważa Mickiewicz, Napoleon
zwrócił się przeciwko ideom, które go uczyniły […] człowiekiem Rewolucji
powszechnej (Trybuna Ludów nr 99).

14
Bardziej interesujące jest pojmowanie socjalizmu, stawiające Mickie-
wicza w rzędzie pierwszych socjalistów „utopijnych” Europy. Nie ocze-
kujmy tu pretendujących do naukowości analiz ani sążnistych opisów
w najdrobniejszych szczegółach projektujących sprawiedliwe społeczeń-
stwo. Socjalizm Mickiewicza to raczej niejasne wyobrażenie, poetycka
wizja. Jego istotą jest kolektywizm – gdy.pisze, że Uczucie socjalne jest
porywem ducha ku lepszemu bytowi, nie indywidualnemu, lecz wspól-
nemu i solidarnemu. I dalej: Odszczepieńcy i herezjarchowie chcieli bro-
nić swych indywidualności przeciw rozrostowi dogmatu, który zagrażał
ich słusznym zresztą prawom osobowości. Socjaliści wzywają wszystkie
jednostki, wszystkie państwa do poświęcenia swoich praw uczuciu, które
nosi w sobie zaród dogmatu powszechnego (Socjalizm, „Trybuna Ludów”,
nr 33). Socjalizm Mickiewicza – w zgodzie z poglądami Karola Marksa –
gloryfikuje pracę, czyniąc z niej fundament społeczeństwa: ziemia […]
i sam kapitał mają tylko wartość względną i zależną; jedynym i praw-
dziwym bogactwem jest praca (Posiedzenie Zgromadzenia Narodowego,
„Trybuna Ludów”, nr 31).
Socjalizm ten wreszcie opiera się na własności wspólnej, społecznej.
Jako uczeń Lelewela Mickiewicz głosił (np. w pracy Pierwsze wieki histo-
rii Polski) gminną własność ziemi wśród Słowian: Ta wspólność dóbr jest
starożytnym charakterem Słowiańszczyzny i wynika z ich rolniczego ży-
cia i z religijnych wyobrażeń. W wykładach w Collège de France w 1843
roku opisywał: Zasadniczym pojęciem ludów słowiańskich jest, że po-
siadać ziemię na własność to grzech: oto podstawa całego prawodawstwa
słowiańskiego, że człowiekowi nie wolno posiadać ziemi. […] Własność
wedle pojęcia słowiańskiego należy do […] tego zbioru rodzin […], które
nazywa się gminą. […] Po założeniu gminy dzieli się jej grunta na dwie
części: grunta przyznane pojedynczym osobom oraz ziemię gromadzką.
[…] Ziemię gromadzką uprawiają wszyscy chłopi wspólnie na użytek
publiczny (Wykład XIX). Ta retrospektywna utopia miała być wzorem
dla całej Europy. Mickiewicz krytykował głoszoną przez demokratów
ideę uwłaszczenia włościan, które, jak twierdził, nie ograniczało praw
własności, a poprawiało zarazem sytuację tylko mniejszości ludu. Sant-
simoniści – pisał – chcieli […] podzielić własność i każdemu dać część
według jego zdolności. Znaczyłoby to jeszcze pogorszyć teraźniejszy stan

15
rzeczy, znaczyłoby to wydać własność w ręce garstki spekulantów. Zapew-
niał jednak przy tym francuskich chłopów, że rewolucja nie czyha na
drobną chłopską własność (Chłopi, „Trybuna Ludów”, nr 49).
Mickiewiczowski socjalizm miał jednak cechy szczególne, stano-
wiące o jego niepowtarzalnym charakterze. Zwraca uwagę przede
wszystkim głęboko romantyczny idealizm, wyrażający się w prymacie
Ducha nad sprawami przyziemnymi. Wieszcz krytykował socjalistów:
Materialiści, których nazwiemy niby-socjalistami, w gruncie rzeczy ża-
łują upadku Ludwika Filipa; […] cóż ich obchodzą interesy narodowe,
oni myślą tylko o polepszeniu miski (Poatierczycy, „Trybuna Ludów”,
nr 59). Zarzucał im, że przekształcili czysty socjalizm w materializm.
[…] Na nieszczęście […] niektórzy demokraci dali orleanizmowi broń do
ręki, mówiąc wyłącznie o materialnych potrzebach ludu, a lekceważąc
całkowicie ideę narodową, która jest sprężyną wszystkich naszych rewo-
lucji (Orleanizm, „Trybuna Ludów”, nr 53).
Z jednej strony konsekwencją owego idealizmu było odrzucenie idei
walki klas. Mickiewicz pisał: Nieprawdą jest, jakoby wojna toczyła się
jedynie między tymi, co nie posiadają, a tymi, co posiadają. Ta wojna jest
szlachetniejsza w swoich założeniach […] bo jest to wojna ludzi wolności
przeciw ludziom despotyzmu […] (Poatierczycy, „Trybuna Ludów”, nr 59).
Z drugiej strony idealizm nadawał Mickiewiczowskiemu progra-
mowi rewolucyjny charakter. W swoich utworach potępiał reformizm
i filantropię: Jeśliby robotnicy dali się znęcić obliczonymi na zysk ustęp-
stwami materialistów; jeśliby zadowalając się nieznaczną choćby popra-
wą położenia odłączyli się od powszechnej sprawy proletariatu, […] byliby
podobni do owych ludzi z opozycji, co stawszy się płatnymi urzędnikami
[…] wypierają się uczuć i przekonań. […] los osiedli robotniczych zależy
od samych robotników. […] Niech nie zapominają, że właśnie chwyta-
jąc za broń dla położenia kresu powszechnemu cierpieniu i nędzy […]
zdobyli prawo do życia w osiedlach („Trybuna Ludów”, nr 41). Dlatego
też zarzucał socjalistom teoretyzowanie i oderwanie od rzeczywistości,
brak ducha rewolucyjnego: Starają się nawracać zamiast pobudzać do
działania. Czynią się apostołami miast czynić się prawodawcami i ludź-
mi czynu […]. Trawią swoje siły krasomówcze chcąc nawracać bankierów,
hurtowników i maltuzjanów […] (Socjalizm, „Trybuna Ludów”, nr 36).

16
Należy jednak pamiętać, że Mickiewicz został rewolucjonistą także
z pobudek patriotycznych. Agitował żarliwie za bezkompromisową re-
wolucją, gdyż tylko w niej tkwiła nadzieja na wyzwolenie Ojczyzny
i Europy. Nie dostrzegał zarazem sprzeczności między patriotyzmem
a socjalizmem. Socjalizm, aby się kiedyś stać ogólnoludzkim, musi naj-
pierw stać się narodowym („Trybuna Ludów”, nr 101), w rozumowaniu
tym dochodząc do konkluzji: Uczucia religijne i patriotyczne są podsta-
wą socjalizmu (Socjalizm, „Trybuna Ludów”, nr 36). Rozumiał, że so-
cjalizm jako forma solidarności społecznej nie jest konkurencyjny, lecz
komplementarny dla solidarności religijnej i narodowej, że nawzajem
się one wzmacniają.
Nie zdziwi nas więc, że pierwsze punkty napisanego przez Mickiewi-
cza dla Legionu Polskiego Składu Zasad, obwieszczały: Duch chrześci-
jański, w wierze świętej katolickiej rzymskiej, jawiony czynami wolnymi…
Słowo boże w ewangelii zwiastowane – prawem narodów, ojczystym i spo-
łecznym… Kościół – stróż słowa…. Gdzie indziej poeta pisał: Dziennik
nasz […] pokłada nadzieję […] jedynie w Bogu, w Bogu, którego kró-
lestwa ludy codziennie wzywają („Trybuna Ludów”, nr 13). Zdaniem
Mickiewicza Prawdziwy socjalizm […] nie był nigdy wrogiem autorytetu.
Wykazuje tylko, że w starym społeczeństwie nie istnieje już żadna zasa-
da, na której by można oprzeć autorytet prawowity, to znaczy zgodny
z obecnymi potrzebami ludzkości (Socjalizm, „Trybuna Ludów”, nr 31).
Patriotyzm Mickiewicza daleki był od szowinizmu. Autor „Pana Ta-
deusza” stale podkreślał konieczną z powodów taktycznych współpracę
ludów: Wojna, która od pół wieku nie przestaje zakłócać Europy, jest
wojną rodzin: wojną między wielką rodziną królewską, jedną i niepo-
dzielną, a ludami, rozproszonymi członkami wielkiej rodziny europejskiej
(„Trybuna Ludów”, nr 93). Ale nie tylko: Położenie Europy jest tego ro-
dzaju, że odtąd staje się niepodobieństwem, aby jakiś lud kroczył w od-
osobnieniu na drodze postępu, bo zagubi się sam i tym sposobem narazi
sprawę wspólną (Nasz program, „Trybuna Ludów”, nr 1). Zdecydowanie
sprzeciwiał się też antysemityzmowi, krytykując np. Krasińskiego za
to, że Dopuścił się […] występku narodowego, zniesławiając charak-
ter Izraelitów […]. W usta przedstawicieli Izraela włożył słowa najbar-
dziej nienawistne i okrutne. […] Nie należy też lekkomyślnie tłumaczyć

17
wyroków Opatrzności, bo nie jest to bez przyczyny opatrznościowej, że
[…] ich [Izraelitów – J.T.] los jest ściśle związany z losem narodu polskiego
(Wykład IX).
Ostatni wreszcie – jakże dziś aktualny! – element Mickiewiczowskiej
ideologii. Otóż okazuje się on polskim prekursorem nie tylko femi-
nizmu (punkt 11 Składu Zasad), ale i ekologizmu. W Wykładzie XIX
przeczytać możemy: Powszechnie budzi się przeczucie, że zachodzi ści-
ślejszy, niż dotąd przypuszczano, związek między człowiekiem a tym, co
nazywamy naturą. […] Saint-simoniści mieli niejakie przeczucie prawdy,
kiedy mówili, że człowiek winien wejść w przymierze z globem, a nie
tylko użytkować go na swą wyłączną korzyść. […] Dawne prawo, […]
prawo Mojżeszowe, przykazuje otoczyć staraniem roślinę, bydlę, a nawet
naznacza ziemi dnie wypoczynku. […] myśl nieograniczonej władzy nad
zwierzętami, drzewami, nad ziemią, nad całą naturą, ta myśl, że czło-
wiek jest […] nieograniczonym despotą, to […] niebezpieczeństwo, które
przynosi z sobą własność.
Wszystkie nadzieje tegoczesnych socjalistów skupiają się w idei stwo-
rzenia nowej syntezy – napisał Mickiewicz. Próbą przeprowadzenia
takowej był jego system, łączący idee sprawiedliwości, wolności, pa-
triotyzmu i religii, których krwawe zmagania kształtowały świat przez
kolejnych150 lat. Wypada zatem żałować, że ich synteza nie zyskała
uznania w oczach potomnych.
Nie umniejsza to jednak wielkości Mistrza. To po prostu Mic-
kiewicz: patriota – internacjonalista, chrześcijanin – antyklerykał,
socjalista – wolnościowiec.
„My z Niego wszyscy”.

18
KRÓL DUCH WIECZNY
REWOLUCJONISTA
(Juliusz Słowacki)
Kto czytał Gombrowicza, wie, że Słowacki wzbudza w nas zachwyt
i miłość. Kochamy go, bo wielkim poetą był i jednym z naszych Trzech
Wieszczów. Spośród nich Mickiewicz był socjalistą, Krasiński konser-
watystą a Słowacki… no cóż, nie bójmy się tego słowa – anarchistą.
Oczywiście jego anarchizm miał szczególne, mistyczne zabarwienie.
Słowacki obficie czerpał z platonizmu, filozofii hinduskiej, gnostycyzmu,
heretyckiego chrześcijaństwa (Emanuela Swedenborga, Williama Blake’a,
a zwłaszcza Andrzeja Towiańskiego). Stworzony przez niego „system ge-
nezyjski” podobny był duchowości New Age. Słowacki postrzegał świat
jako wielki organizm przeniknięty i ożywiany „duchem globowym” –
Bóg i jego dzieło są tu nieomal utożsamione (badacze tę wizje określają
mianem „panenteizmu”). Idealizm to niejako fundament filozofii Słowac-
kiego: oddaje on pierwszeństwo Duchowi, materia jest tylko podrzędną
formą, w której duch się manifestuje. Wszystko przez Ducha i dla Ducha
stworzone jest, a nic dla cielesnego celu nie istnieje – wieszczy poeta.
Ów Duch miał nader złożoną postać: to nie jedna czy nawet trzy
Osoby, ale zbiorowość duchów indywidualnych. Jedność manifestu-
je się poprzez Wielość. Hasłem naszym Bóg i Duchy – woła Słowacki.
Duchy pochodzą od Boga, zaś ich celem jest ponowne zjednoczenie
z nim: Wyszedłszy z jedności przez Trójcę powracamy do Boga. Drogą
wiodącą ku niemu miała być „metampsykoza”, reinkarnacja, wędrówka
dusz, łańcuch kolejnych wcieleń. Dostrzeżemy tu deifikację człowieka,
wieszcz akcentował bowiem podobieństwo, które mamy z Duchem Świę-
tym, z Trzecią Trójcy Osobą – my duchowie na obraz i podobieństwo Boże
stworzeni. W nacisku kładzionym przez Słowackiego na osobę Ducha
Świętego odnaleźć można podobieństwo z herezją średniowiecznego
mistyka Joachima de Fiore.
To Duch Święty, podtrzymując więź człowieka z Absolutem, po-
zwala na przezwyciężenie grzechu. Następuje to poprzez akty po-
święcenia i samozaparcia, wszelkie wywołanie ofiary z ciała dla ducha

19
(charakterystycznym jest bliski manichejskiemu wzgardliwy stosunek
Słowackiego do płodności). Z pogardy dla materializmu wypływało ka-
sandryczne proroctwo poety, który przestrzegał, że Polacy mogą zmie-
nić swój charakter narodowy jeżeli zapragną zręczności w interesach
podług świata i ciała myśli rodzącej machiny i nauki głęboko analitycznej,
słowem wszystkiego, co dziś świat ma europejski; a jeśli zamieniwszy
te żądze w naturę ducha przymięszają do nich żółci, fałszu, pieniężnej
chciwości, egoizmu i podłości.
Ideałem Słowackiego nie był jednak umartwiający się pustelnik, lecz
rycerz. Poeta pisał, że grzechem jest zaparcie się tej potęgi ducha, roz-
miłowanie się w pokorze teraźniejszej formy. Zbawienie – niczym we
współczesnej teologii wyzwolenia – dokonać się miało poprzez prze-
kształcające doczesność czyny, co więcej miało być zbiorowe: nie przez
pacierz my – ani przez pokątne dobre uczynki – ani samotni, wejdziemy
do niebios […] – ale przez zbawicielstwo – wielkie narodowe. Wieszcz
uzależniał postęp duchowy i zbawienie wyłącznie od indywidualnej
zasługi, eliminując potrzebę pomocy nadprzyrodzonej. Duch wznosił
się na coraz wyższe szczeble dzięki własnemu heroicznemu wysiłkowi.
Sam Chrystus – Chrystus Triumfujący – widziany był przez Słowackie-
go jako przyszły „ponad-człowiek”.
Konsekwencją takiego stanowiska była negacja Kościoła jako po-
średnika między Bogiem a ludźmi. Przyznając się do wierności naukom
Chrystusa, poeta odróżniał chrześcijaństwo od Kościoła rzymskiego,
któremu zarzucał, że zapożyczone od pogańskiego Rzymu formy […]
wzięły górę nad duchem. W rezultacie Kościół – dowodził Słowacki –
wlókł się za wypadkami świata. Katolickich dewotów nazywał poganami
chrystianizmu, odpowiedzialnymi za jego deformację. Z takiego stano-
wiska wynikał swoisty ekumenizm i postulat pełnej tolerancji: Żadna
wiara nie była fałszem, ale podniesieniem wyższych duchów… danym
do wierzenia niższym; fałszem świata jest tylko brak wiary, to jest brak
podniesienia się duchowego. W innym miejscu pisał: teraz ludzie dzielą
się tylko na dwie wiary… to jest jedni są, którzy podług przepisów swoich
ksiąg lub księży prowadzą się na ziemi, nie myśląc wcale o ducha samo-
dzielności. – Drudzy, którzy w sobie poczuwszy ducha z którekolwiek
bądź wiary, chcą iść wyżej.

20
Koncepcja zbiorowego zbawienia wiodła Słowackiego ku nieodłącz-
nemu od polskiego romantyzmu patriotyzmowi: Oto masz idącą ku
niemu [zbawieniu – J.T.] Ojczyznę – przez którą wszelka twórczość Du-
cha Świętego działać będzie. W młodzieńczych wierszach poety wątki
patriotyczne nie występowały. Później jednak uznał uczucie narodowe –
rozumiane jako forma idealizmu – za warunek duchowego rozwoju.
Z jednej strony narody postrzegał jako materialną postać agregacji du-
chów podobnych (Rasy są to urny nowe dla starych duchów). Z drugiej
strony – patriotyzm jednostki miał być pierwszym sprawdzianem jej
heroizmu i altruizmu: patriotyzm jako cnota zupełnie duchowa, nigdzie
prawie o nagrodę ziemską nie oparta, a przymuszona łamać instynkt
naszej ziemskiej natury – jest pierwszym znakiem, żeśmy […] przez pod-
niesienie ducha modlitwą zaczerpnęli wyższej od nas samych siły – i już
tą siłą na świecie działamy. Jako mesjanista Słowacki uznawał Polaków
za gromadę najstarszych i najświętszych duchów ludzkości. Głosił, że
Sławianie są czynnikami wolności duchowej, obdarzonymi wszystko
-mogącą naturą, a Polacy jako rasa pierwsza w Słowiańszczyźnie… [to]
pierwsza rasa świata. Dawną Polskę określał poeta jako wielkie słonecz-
ne Wolności Morze i, choć upadła, to naród, który pozbawiony ojczyzny
[…] ojcostwo Boże nad narodami […] z ręki Boga otrzymał… W dra-
macie Samuel Zborowski przedstawiał szlachtę polską jako sto tysięcy
Chrystusów na koniach, szturmujących „nowe Jeruzalem”. W utworze
wskazywał, Że przez ojczyznę naszą szło zbawienie, że ona była osta-
tecznym końcem żywota ducha ludzkiego. Polskość była według poety
koniecznym etapem ewolucji, przez który przejść muszą wszystkie inne
narody: Każdy duch nim wejdzie do niebios musi stać się […] jeszcze
dawnym Polakiem. Tędy tylko wiedzie droga ku zbawieniu..
Ze spirytualistycznej filozofii genezyjskiej wynikało zarazem na-
miętne potępienie przez Słowackiego wszelkich obcych, zapożyczonych
od innych narodów (a więc duchów) form – wszystko jedno, czy to był
caryzm, mongolizm, czy francuski konstytucjonalizm (szwędanie się
ciągłe za niskimi dociekaniami praw postępu). Wieszcz ubolewał, że
naród polski zszedł na małego naśladowcę innych narodów. Ostrzegał:
naród, straciwszy narodowość, staje się zbiorowiskiem różnego rodzaju
ludzi […] niezdolnych uczuć jednej najwyższej prawdy ani do jednego

21
przedsięwzięcia sił nakierować.Nie było to jednak tożsame z polskim
szowinizmem. Słowacki pisał bowiem: Rozwiązać narodowoście wy-
sokością, anielstwem ducha polskiego, oto jedna z misji mesjanizmu.
Bohdan Urbankowski interpretuje to następująco: Polska jest narodem
po to, by narody przestały istnieć w swej dotychczasowej formie, by świat –
bez granic i podziałów – oparty na idei polskiej dał wolność wszystkim
jednostkom. Misją Polski nie jest więc romantyczny nacjonalizm, ale
coś, co go przekracza: krzewienie praw człowieka, stworzenie warunków
rozwoju dla każdej jednostki.
Kosmicznym prawem miała być nieustanna transformacja, wiodą-
ca metodą prób i błędów ku Absolutowi. W ślad za ewolucją Ducha
postępowała zmiana form materialnych – od prymitywnych do coraz
doskonalszych. Ewolucja kosmosu inspirowana jest przez ducha (widzi-
my tu podobieństwo do koncepcji Rudolfa Steinera i Pierre’a Teilharda
de Chardin), który, w przeciwieństwie do pasywnej materii, pragnie
wolności i nieskończoności. Geneza kosmiczna okazywała się procesem
autokreacji. Na początku duchy, nie zadowalając się biernym uczest-
nictwem w absolucie, zażądały od Boga kształtów, oderwały się od
pierwotnej wszechjedności i podjęły samodzielny trud nieustannego
samodoskonalenia. Kres tej ewolucji z ducha i przez ducha poeta wy-
obrażał sobie jako połączenie się z Absolutem, a ściślej – zostanie nim
przez czynne uczestnictwo w jego bycie. Celem ducha jest rosnąć w nie-
skończoną potęgę, drogą – stawianie sobie coraz trudniejszych wyzwań,
wysiłek, cierpienia i ofiary. Dostrzec tu można zalążek późniejszej pol-
skiej filozofii pracy, rozwijanej choćby przez Stanisława Brzozowskiego.
Slowacki pisze: Wszelka więc praca teraźniejsza jest świętą i dodaje że
zleniwienie jego [ducha – J.T.] w drodze postępu […] jest jedynym grze-
chem… Całą ludzką twórczość postrzegał zresztą jako pracę [podkr.
J.T.] ducha.
Praca dokonana przez ducha zgodnie z własną wolą jest jego zasługą.
Poeta pisze, że duch pracą się poszczeblował. Formuje się w ten sposób
hierarchiczne […] ułożenie duchów podług natury i zasługi indywidu-
alnej pod przywództwem duchów wyższych. Hierarchia ta powinna
znaleźć odzwierciedlenie w świecie materialnym, celem więc było przy-
wrócenie porządku wiekuistego na świecie – aby hierarchia duchowa

22
została nareszcie widzialną hierarchią w ciałach na ziemi. Słowacki nie
krył swej niechęci wobec cielesnych komunizmów i purpurowych de-
mokracji, egalitaryzm utożsamiając z uniformizacją. Podkreślał jednak
zarazem, że hierarchia oznacza pierwszeństwo poświęcenia. Dobry rząd
nie pozwoli na głód i na nędzę – a jeżeli go plaga powszechna uderzy, to
[…] błysk głodu dostrzeżesz najpierw w zbladłych źrenicach królewskich. –
Najszlachetniejsi bowiem jeść przestaną najpierwsi. Prawo zaprzeczania
prawom wiąże się z poświęceniem i nie służy zaspokajaniu egoistycz-
nych zachcianek (jak u Fryderyka Nietzschego).
Według Słowackiego problem tkwił jednak w upartym bezwładzie
materii, która – kształtowana bezustannym wysiłkiem duchów – wciąż
od nowa tężała w zastygłych formach. Przodujące duchy pod ciążeniem
materii „zleniwiały”, co w doczesnym świecie odzwierciedlała dekaden-
cja elit. Słowacki wyjaśniał: Jest także hierarchia duchów, walcząca z hie-
rarchią postanowioną z ciał na świecie, z której to walki wychodzą wszyst-
kie […] rewolucje – i te nie skończą się, aż na hierarchii duchów zbuduje
się wszelka forma… Gdy hierarchia społeczna sprzeczna jest z hierarchią
duchową, musi nastąpić rewolucja. U Słowackiego pojawia się zalążek
teorii „krążenia elit”. Poeta głosił: Przez rewolucję leczą się przestarzałe
narody – albowiem rozbicie czasów formy, która ducha ugniatała, dopo-
maga wyjściu na wierzch wyższych duchów, na właściwe niższe miejsca
strąca te niedołężne a uprzywilejowane. Skoro w magnatach serce chore,
to odrodzenie może wyjść z ludu. Dlatego poeta wzywał: uszanuj sier-
mięgę grubą, bo to strój przyszłych żołnierzy, co Polskę wywalczą. I to po
ich stronie jednoznacznie opowiada się Słowacki – nawet gdyby miało
to nieść zagładę arystokracji:
Polski lud – to Ojciec twój –
Zeń jak z cierniowego krzaka
Gotów znowu Bóg wybuchnąć,
Z wichrów uwić płaszcz i lice,
I na ciebie – jak na świecę,
Iść – i dalej pójść – i zdmuchnąć.
Historiozoficzna wizja Słowackiego pełna jest ognia i żelaza, krwi
i popiołów, trupów i mogił. Poeta pisał, że na świecie panuje porządek,

23
czyniący niegłębokiemu wzrokowi przerażenie, w którym przez przyspie-
szenie śmierci ciał przyspieszał się pęd duchowy żywota. Ze spokojem
przyjmował krwawe konwulsje rewolucji czy nawet wielkie zbrodnie,
w tajemniczy sposób sprzyjające postępowi:
Bo ty nie myśl, że z anioły
Tylko boża myśl nadchodzi;
Czasem Bóg ją we krwi rodzi,
Czasem rzuca przez Mongoły!…
Rewolucje i kryzysy widział on jako wulkaniczne wybuchy Ducha
rozrywającego przeżyte a spetryfikowane formy społeczne. Pojawia się
tu idea Ducha Wiecznego Rewolucjonisty – mistyczna antycypacja idei
rewolucji permanentnej Lwa Trockiego:
Więc się bój – bo Duch się wdziera,
Już podnosi góry, wieże.
„Słaby”, mówisz, „rzeź wybiera” -
A czy wiesz, co On wybierze?…
Może ludów zatracenie -
Może nam przyniesie w dłoni
Komet wichry i płomienie,
W których drży król – matka roni -
Działa, wozy, hufce, konie
Ogień pali – ziemia chłonie…
A nikt z ruin nie korzysta,
Jeno wszczynający ruch,
Wieczny Rewolucjonista,
Pod męką ciał – leżący duch.
Apokaliptyczny wymiar rewolucji wynikał z braku jej doczesnego
celu. Rewolucja była bowiem celem samym w sobie, mówiąc ściślej: jej
cel miał charakter metafizyczny. Cała historia Wszechświata zaczyna
się od aktu buntu, gdy duchy zażądały (!) od Boga kształtów. Zwieńcze-
niem byłby zbrojny podbój raju – Słonecznego Jeruzalem, gdyż przy-
szłe Królestwo Boże może być osiągnięte buntowniczym wysiłkiem
jednostek:

24
[…] A jeśli na czele
Chcę wjechać z mieczem mojego narodu
I z sztandarami następować śmiele,
Szablami rąbiąc owe perły święte,
Panie, czyż świętych zabraknie mi szabel?

W filozofii Słowackiego brak jest konserwatywnych sentymentów. Sła-


wiąc duchy królewskie, stojące na czele ewolucji, czynił ich przywilejem
i obowiązkiem łamanie wszelkich tradycji, praw i zakazów pospolitej mo-
ralności. Za naczelny nakaz uważał burzenie wszystkich zastanych form
i to nie tylko wtedy, gdy wymaga tego „nowe objawienie”, lecz w każdej
chwili życia i w każdym momencie historii. Ideałem Słowackiego była
„święta anarchia” – nieustanne burzenie wszystkiego, przeciwko czemu
rzucają wyzwanie najmocniejsze duchy. W Horsztyńskim pisał: duma jest
duszą duszy mojej. Będę szczęśliwy wywracając przesądy i prawa.
Według poety duch manifestuje się poprzez wybitne, heroiczne,
prometejskie jednostki. Słowacki był konsekwentnym indywidualistą:
przyjmował, że tylko jednostka – osoba – istnieje realnie. Gatunki, spo-
łeczeństwa, organizacje to tylko agregacje jednostek, kolumny duchów
podobnych. Prowadziło go to do wniosku, że koniecznym jest oparcie
społeczeństwa na powszechnym prawie weta, tak aby jeden duch naj-
świętszy mógł jednym zaprzeczeniem cofnąć całe Jordany toczącego się
materializmu. Celem było wyzwolenie Świętości Człowieka spod ucisków
form wszelkich ostrością miecza skrzesanych. Słowacki żądał, by Świętość
i wola jednego obywatela uszanowaną była przez wszystkich poprzez
wolność dla wszystkich świętych z ducha zaprzeczeń.
Warunkiem powstania prawdziwej elity opartej na rzeczywistych za-
sługach – czynach tworzących nową rzeczywistość – miała być równość
szans. Dlatego najdoskonalszy ustrój to republika: forma republikańska
była dotąd najlepszą, tam się bowiem dla wolności kształtu najczęściej
kolumna hierarchiczna duchów podług mocy i względnej wielkości tychże
duchów układała – a w niej był ruch ciągły, który żywotowi ducha jest
koniecznie potrzebny. Słowacki wierzył, że elastyczność formy sprzyja
naturalnej selekcji elit,status nie jest bowiem dany żadnemu duchowi
raz na zawsze.

25
Równość szans nie oznaczała jednak równości w ogóle. Słowacki
właściwy ustrój opisywał następująco: szło tam [w Pierwszej Rzeczpo-
spolitej – J.T.] o Rząd, w którym by duch wyższy nie służył niższemu – nie
zaś o postawienie cielesne wszystkich pod jedną miarę, podług średniej
ludzkiej urody zrobioną… O równości więc cielesnej mowy nawet nie
było, starano się jedynie o wolność jak największą w formach rządu, tak
aby rosnący w piękność duch nie miał żadnej przeszkody. Hierarchizm
godził z anarchizmem wiarą, że jednostki spontanicznie uszeregują się,
uznając pierwszeństwo duchów wyższych. Proponował ustanowienie
22 marca świętem narodowym Braterstwa – komunii stołów, w czym
pobrzmiewają echa utopijnego komunizmu.
Z tych pozycji Słowacki poddawał krytyce nie tylko panujące wów-
czas tyranie, ale też programy opozycyjne. Twierdził, że systemy opar-
te na przymusie są sztuczne, odbierają jednostce możliwość czynu
i zasługę dobrowolnej ofiary, nie pozwalają na wielkość. Ale kryty-
kował równocześnie konstytucjonalizm typu francuskiego (wówczas
wzorzec postępu i demokracji) uważając, że to respublika bez idei i celu,
w której reprezentanci opozycyjni niewolnikami są, ulegając prawom,
na które się nie zgodzili. Nie budziła też jego entuzjazmu wizja prze-
mysłowego kolektywizmu (wyprzedzająca marksistowski – czy też
socjaldemokratyczny – ideał socjalizmu), gdy ludzkość cała skrystali-
zowana w oddzielne grona pracujących asocjacji… bez bohatyrów już
[…] – bez narodowości żadnych – złożona niby z wielkich zakładów
fabrycznych […] – nakarmioną [będzie] do syta. Słowacki szukał inspi-
racji w ustroju dawnej Rzeczpospolitej, który jego zdaniem nie krępo-
wał duchów wielkich. Widzimy tu fascynujący fenomen, gdy sprzeciw
wobec Teraźniejszości łączy Przeszłość i Przyszłość, a reakcyjna utopia
niepostrzeżenie przeistacza się w „rewolucyjną retrospekcję”. Pierw-
sza Rzeczpospolita była zdaniem poety ustrojem nieomal idealnym,
zapewniając swym obywatelom maksimum wolności. Gwarantowa-
ła swobodę głoszenia poglądów i zakładania konfederacji, prawo do
odmowy służby wojskowej poza granicami kraju, prawo do buntu
przeciw władzy, która narusza ustanowione normy. Do Polski przyby-
wali niemieccy, żydowscy i holenderscy mieszczanie, uciekali rosyjscy
chłopi. Szczególnym podziwem poeta darzył liberum veto. Znakomicie

26
harmonizowało ono z ideą zaprzeczenia z ducha – wybitna jednostka
ma prawo do przeciwstawienia się całemu narodowi czy nawet całej
ludzkości. Jednostką taką miał być. znany warchoł i rokoszanin Sa-
muel Zborowski:
…w nim leżało wszelkie prawo nowe,
prawo, co wolność ducha zabezpiecza.
W praktyce ustrój ten miał przyjąć postać staropolskiej konfederacji,
w której (że użyję słów Marii Konopnickiej) „Duch będzie hetmanił”
Ale choć naczelną Osobą konfederacji byłaby idea, to musiałaby się ona
uwidzialnić i w człowieku postawić. Poeta wierzył, że spontaniczna zgo-
da ludu zjednoczonego duchem uformuje ogólnonarodową hierarchię
jednomyślnych triumwiratów, której władza, chociaż samowładna i dyk-
tatorską prawie miecza potęgą obdarzona, – przez dziwny czar jakiś –
a tylko samym duchowym rządom właściwy – indywidualnej wolności
nie obrażała.
Idee Słowackiego próbował przełożyć na program polityczny Zwią-
zek Narodowy w Emigracji Polskiej (Władysław Dzwonkowski, Mi-
chał Łempicki, Stanisław Tchórzewski), znany ze swej współpracy z Mi-
chaiłem Bakuninem. W Manifeście Związku wzywano, by zagłębić się
w przeszłość naszego Narodu, który w chrześcijańskim braterstwie żył
i nie kłaniając się jak inne ludy bałwanom ziemi, Boga tylko za pana
miał i za swoją królowę uznał Dziewicę Matkę Zbawiciela. Planowany
ustrój opierałby się na demokracji bezpośredniej i powszechnym kon-
sensusie: i nie może być ani jednego wyższego w prawie nad drugich, a ci
co rządzić mają, to będą jako sługi a nie jako pany znani – i nie trafem
ślepego losu, wdzierstwem lub przemocą na czele narodu staną, ale jego
chęcią i wolą – i póty ich rządy trwać będą, póki ich czyny nie przesta-
ną być zgodne z pragnieniami braci, którzy im ster powierzyli. Miejsce
konstytucji i kodeksów miała zająć Ewangelia. W czasie Wiosny Ludów
w marcu 1848 roku Słowacki próbował urzeczywistnić swe wizje i stwo-
rzyć konfederację w duchu przyszłej Rzeczpospolitej Polskiej. Mimo
zaawansowanej gruźlicy, na wieść o powstaniu wielkopolskim udał się
do Poznania. Tam płomienną mową przekonywał Komitet Narodowy,
że nadeszła już epoka Świętej Anarchii.

27
OPOWIEŚĆ O CZERWONYM
KASZTELANICU
(Edward Dembowski)
Osoba i życie Dembowskiego to zbiór paradoksów. Był arystokratą, któ-
ry swe życie poświęcił sprawie ludu. Ateistą, który zginął pod chorągwią
z Najświętszą Marią Panną. Groźnym wywrotowcem, przez znajomych
opisywanym jako młodziutki, szczuplutki, ugrzeczniony aż do pokory
[…] studencik z zapalną wyobraźnią, lecz dobrym, życzliwym sercem.
Gdy umierał, miał dwadzieścia cztery lata. Chociaż był już uznanym
myślicielem i działaczem, stał dopiero u progu rozkwitu intelektualnego.
Edward Dembowski urodził się 31 maja 1822 roku w Klemento-
wicach. Pochodził z bogatego ziemiańskiego rodu spokrewnionego
z Czartoryskimi. Majątek rodziców pozwolił na odebranie bardzo
starannego wykształcenia – już jako nastolatek czytał Hegla. W la-
tach 1842–1843 współredagował i wydawał własnym kosztem periodyk
„Przegląd Naukowy”, popularyzujący w Polsce myśl postępową. Nar-
cyza Żmichowska wspominała: tak żył prędko, chciwie i gwałtownie,
że jak gdyby najmłodszemu z nas wszystkich, najwcześniej miała wybić
ostatnia godzina.
Światopogląd Dembowskiego stanowił, jak to określił jeden z mark-
sistowskich badaczy, szczytowe osiągnięcie postępowej przedmarksow-
skiej myśli społecznej w Polsce. Dembowski stworzył własną filozofię
twórczości – filozofię rewolucyjnej praktyki społecznej, w wielu punk-
tach zbieżną z poglądami Karola Marksa i Fryderyka Engelsa. Podobnie
jak twórcy socjalizmu naukowego, Dembowski wyrósł ze środowiska
lewicy młodoheglowskiej i, tak jak oni, inspirował się francuskim so-
cjalizmem utopijnym (w odróżnieniu od Marksa nie znajdziemy jednak
u Polaka trzeciego źródła marksizmu: angielskiej klasycznej ekonomii
politycznej). Będąc początkowo żarliwym heglistą, niebawem doszedł
do wniosku, że warunkiem postępu w filozofii jest zaprzeczenie reak-
cyjnych założeń heglizmu, sankcjonujących zło tkwiące w status quo.
Pisał: myśl […] nie mająca na celu samodzielności a szczęścia ludu […]
zmarnowaną jest. Czyż nie przypomina nam to znanej proklamacji

28
Marksa, że filozofowie dotąd tylko objaśniali świat, chodzi jednak o to,
by go zmieniać?
Wbrew PRL-owskim historykom, którzy widzieli w Dembowskim
pierwszego polskiego materialistę, młody filozof nie przezwyciężył
w pełni filozoficznego idealizmu swego dawnego mistrza. Do mecha-
nistycznego materializmu Oświecenia podchodził z rezerwą, pisząc, że
to rozwinięcie bardzo mierne, aby na drodze drwinkowań zbić wszelką
religijność, a w filozofii poczytać człowieka za bryłkę ciała, w którym
da się wszystko, nawet myślenie i twórczość, objaśnić układem zmysłów
i nerwów. Mimo to koncepcje Dembowskiego ewoluowały w kierunku
materialistycznym. Filozof wyszedł od krytyki Heglowskiego panlo-
gizmu, widzącego w Rozumie jedyną siłę sprawczą dziejów. Dembowski
uznał, że pierwotny duch bezwzględny – motor napędowy rozwoju –
ujawnia się nie tylko przez rozum, ale też przez uczucie, a dokładniej:
miłość ludu i ludzkości. Syntezą myśli i uczucia miała być twórczość, wy-
rażająca się poprzez czyn, jednoznaczna z bytem, którą to myśl odnaj-
dziemy w późniejszej filozofii czynu Brzozowskiego. O twórczości jako
centralnym pojęciu swej filozofii Dembowski pisał: jednia myśli i czynu
[…] identyczna z tworzeniem […]. Tworzenie, jako ciągły czyn, jest samo
w sobie […] substancją […] Twórczość wypełnia wszystko, więc poza two-
rzeniem identycznym z nią nie ma bytu […]; więc wszelki byt jest tworze-
niem […] tworzenie jest identyczne z bytem […]. Niknie zatem dualizm,
ginie rozdwój ducha i materii. Ujawniająca się w tworzeniu jedność myśli
i czynu ukazywała wpływ świata niewidzialnego na świat widzialny, ale
zarazem pozwalała przezwyciężyć dualizm ducha i materii (jednia we
wszystkości). Byt, choć uruchamiany ideą, myślą, uczuciem, przejawiał
się w substancji zmysłowej, czyli materii. Według Dembowskiego jest
ona myślą wiedzącą, lecz nie wiedzącą, że wie; jej cechą jest stawanie się
i rozwój, ale rozwój ten jest nieświadomy i bezwolny. Kosmiczna „myśl”
okazywała się prawem przyrody wymuszającym ewolucję materii.
Światopogląd Dembowskiego był wyraźnie ateistyczny. Wprawdzie
młody filozof pisał, że Bóg doskonały jest twórcą świata, ale pojęcie to
relatywizował i rozmywał sprowadzając je do abstrakcyjnej figury lo-
gicznej: to, co wiedzową prawdą zowiemy, wiarowo za Boga uważamy.
Przewidywał, że w przyszłości idea Boga przestanie być potrzebna, gdyż

29
nastąpi rozwinięcie żywiołów ludowych tak, iż lud sam przez się uzna się
za dość mocny, aby się mógł ostać bez podsad uświęconych powagą wiary.
Towarzyszyła temu bezkompromisowa wrogość do katolicyzmu, który ze
względu na swą obojętność względem ziemskich stosunków, […] poddawa-
nie się pod wszelki ucisk i niedolę dla pozyskania zbawienia, […] negację
narodowości, czyli kosmopolityzm w katolicyzmie miał być nierozerwalnie
sprzężony z monarchizmem i feudalizmem (należy pamiętać, że słowa
te zostały napisane w dobie ultramontanizmu negującego państwo na-
rodowe). Dlatego Dembowski cenił filozofię oświecenia, która fanatyzm
katolicki do szczętu wyniszczyła. Odrzucał za to jakąkolwiek współpracę
z Kościołem: ksiądz, który choćby był najlepszym, musi mieć pleśnią ła-
cińskości zardzewiałe i serce, i ducha. Krytykował nawet katolicką lewicę
Huguesa de Lamennais, twierdząc, że pogodzenie zasad katolicyzmu z za-
sadami ludowymi jest […] eklektyzmem, […] mechanicznym zbliżeniem
myśli wstecznej i postępowej […]. Dembowski nie był jednak ateistą woju-
jącym. Religię postrzegał podobnie jak Marks, widzący w niej westchnie-
nie uciśnionego stworzenia, serce nieczułego świata, duszę bezdusznych
stosunków. Pisał, że Bóg jest pośrednikiem w stosunku ludu do samego sie-
bie jako miłość społeczna wysublimowana w zaświaty. Nie tylko więc nie
planował walki z wierzeniami religijnymi, ale chciał „nawet wykorzysta-
nia” religii przez państwo dla rozwijania miłości narodu, przez co nastą-
piłaby jego jedność społeczna i religijna w duchu tolerancji i ekumenizmu.
Wyraźnie odróżniał przy tym chrześcijaństwo rozumiane jako nauka
etyczna (uczucie sprawiedliwości, obowiązek bronienia słabych i uciśnio-
nych) od katolicyzmu. Pisał, że katolicyzm jest wykręcaniem obłudą i prze-
pychem, chytrością i okrucieństwem, głupotą i przesądem, wykręcaniem
słów Chrystusa, a między krzewicielami i wyznawcami katolicyzmu […]
nie było ani jednego chrześcijanina. Pozwalało mu to pozytywnie oceniać
chrześcijaństwo: uważał, że jego podstawą jest miłość bliźniego w Bogu
a w konsekwencji dążenie ku wzniosłemu końcowi, którego następstwem
[…] ma być szczęście wszystkich. W tym kontekście nie dziwi, że filozof
w swych pismach nieraz powoływał się na Chrystusa.
Zbieżność z etyką chrześcijańską dostrzeżemy w głównym wąt-
ku filozofii Dembowskiego, jakim była idea wszechludzkiej miło-
ści. W jej imieniu sprzeciwiał się alienacji jednostki, spowodowanej

30
zapośredniczeniem więzi międzyludzkich, postulując więzi bezpośred-
nie oparte na uczuciu. Głosząc równowartość myśli i uczucia uznawał
odrębność sfery etycznej od racjonalnej. Co więcej – to uczucie (miłość)
miało być motorem działania i, wyrażając się poprzez czyn, tworzyć
rzeczywistość społeczną. Dembowski pisał: miłość (ku całej ludzkości),
jako czyn jest istotą żywota społecznego.
Przedmiotem (ale i podmiotem) miłości była ludzkość istniejąca pod
postacią narodów. Filozof upatrywał w nich konstytutywne elementy
ludzkości, zbiorowości, z których każda osobny odcień myśli, właściwe
sobie jej stanowisko wyrabia i zrzeczywiszcza. Stąd wypływał postulat
oryginalnej twórczości narodowej, a nie naśladownictwa obcych wzo-
rów: biada krajowi i ludowi, który szukając prawdy na drodze myśli nie
stara się o samorodność […]. Dziejową misją polskiej filozofii twórczości
miało być zniesienie rozdziału między myślą a czynem.
Dembowski pozostawał wszakże internacjonalistą, który głosił: kto
miłuje lud polski, miłuje i lud niemiecki, i lud francuski, miłuje każdy,
miłuje ludzkość, bo wszędzie lud jednakim jest, […] tylko mówiącym
różnymi językami. Przewidywał w odległej przyszłości zjednocze-
nie całej ludzkości w jeden, zachowujący wewnętrzną różnorodność,
„wszechlud”: cała ludzkość […] jednym stanie się ludem, choćby różnymi
mówiącym językami.
Charakterystyczne dla rozumienia pojęcia narodu przez Dembow-
skiego było też utożsamianie go z ludem: Lud bowiem a naród jest jedno –
twierdził zrywając z ideą narodu szlacheckiego). Odcinał się jednak też
od solidarystycznych koncepcji polskich demokratów, utożsamiających
lud z ogółem społeczeństwa. W jego ujęciu lud to masy pracującego
chłopstwa. To właśnie lud miał być rzeczywistym narodem: Co polskie
toć nie szlacheckie, ale jest ludowe. Utożsamienie ludu z narodem spra-
wiało, że w rewolucji ludowej i jej zwy­cięstwie nad ustrojem feudalnym
widział konieczny wa­runek niepodległości Polski.
Piętnując reakcyjną rolę szlachty polskiej, którą nazywał dobitnie
„wrzodem społeczeństwa”, młody rewolucjonista nie ulegał jednak
fascynacji nowoczesnością kapitalistycznego Zachodu, będącego dla
znacznej części emigracji modelem postępu. Krytyka ustroju feudalnego
przechodziła u niego w walkę z kapitalizmem i burżuazyjną demokracją.

31
Dembowski uważał, że socjalizm w Polsce można ustanowić w drodze
rewolucji chłopskiej, co stawiało go w rzędzie socjalistów agrarnych po-
kroju Nikołaja Czernyszewskiego. Trzeba też zauważyć, że lud rozumia-
ny był przez Dembowskiego nie jako zbiór jednostek, ale samowiedny
byt. Charakterystycznym momentem „filozofii twórczości” jest bowiem
kolektywizm. Myśliciel pisał: człowiek pojedynczy sam w sobie nie jest
całością, […] lecz jest samoistną cząstką społeczności, dlatego tylko naród
jest myśli posłanniczej zrzeczywiszczeniem zupełnym, […] mesjaszem.
Jednostki okazywały się tylko narzędziami ducha dziejów wyrażanego
przez zbiorowość – postęp narodu podnosi jednostki jenialne, będące
tylko cząstkami społeczeństwa. Konsekwencją było ekstatyczne rozpły-
nięcie się w zbiorowości: siebie mieć za nic, a lud za wszystko.
Uznając lud za podmiot dziejów, Dembowski ujmował historię jako
pojawienie twórczo rozwijającego się ludu, jako wstępowanie ducha po
szczeblach dziejowych faktów do życia w twórczości. Postęp ów – jedyny
cel człowieka […]. Pozostawał zatem wiernym uczniem Hegla, wieszcząc
świętą sprawę postępu, linearnego i historycznie zdeterminowanego roz-
woju ludzkości. Jego siłą napędową miała być idea wolności ujawniająca
się w czynach dokonywanych przez lud. Pochód […] postępu historii
jest ciągłym zrzeczywiszczaniem się ciągu wyrabiającej się myśli, czyli
przechodzeniem tej myśli w czyn – pisał. Dzięki temu każde późniejsze
uspołecznienie (forma organizacji społeczeństwa) jest lepsze od wcze-
śniejszego, gdzie nawet feudalizm byłby postępem (choć negatywnym)
wobec wspólnoty plemiennej.
Z tej perspektywy Dembowski patrzył na dzieje Polski, w których wi-
dział zmagania polskości z łacińskością. Akceptując Lelewelowską teorię
o przedchrześcijańskim gminowładztwie Słowian uważał, że feudalizm
przyszedł do Polski wraz z oświatą łacińską (kulturą feudalno-chrze-
ścijańską) a absolutyzm narzucili Słowianom Waregowie. Lud miał
pozostać jednak nosicielem starosłowiańskich cnót wolności, miłości
i sprawiedliwości, dlatego rewolucja miałaby polegać na odrzuceniu
obcych łacińskich żywiołów i powrocie do ludowej dziarskości. Me-
chanizm ten, polegający według Marksa na odnajdywaniu w tym, co
najstarsze, tego, co najnowsze, Kazimierz Kelles-Krauz nazywał póź-
niej„rewolucyjną retrospekcją”.

32
Pomimo rewizji heglizmu Dembowski nadal posługiwał się meto-
dą dialektyczną Hegla,: Postęp jest starciem się sprzecznych żywiołów,
które przez walkę ze sobą i odpowiednią przewagę jednych nad drugimi
układają się w organizm i są postępem, życiem, dlatego tylko, że ciągle
z coraz nowymi pierwiastkami tę walkę powtarzają. Twierdził, że każ-
dy konflikt kończy się przezwyciężeniem status quo i przejściem do
wyższego etapu rozwoju, który generuje nowe sprzeczności, dlatego
zmagania żywiołów zachowawczego i postępowego mają charakter per-
manentny. W porównaniu z Heglem Polak dokonał jednak znaczącego
przesunięcia akcentów, kładąc nacisk na negację, a nie syntezę. Synteza,
dla berlińczyka będąca zwieńczeniem cyklu, w ujęciu Dembowskiego
była tylko bezbarwnym i pasożytniczym eklektyzmem, który utrudnia
i opóźnia polaryzację stanowisk, będącą warunkiem postępu.
Wynikało z tego zdecydowane potępienie wszelkiego reformizmu.
Dembowski uważał, że powstanie listopadowe upadło z powodu pół-
środkowości, dystansował się od nazbyt umiarkowanej Konstytucji
3 Maja, pogardzał francuskimi żyrondystami, przeciwstawiając im
dzielną terroryzmu potęgę. Ugodowość znajdował nawet u Henri de Sa-
int-Simona i Charlesa Fouriera, krytykując ją na równi z religijnymi
i fantastycznymi elementami socjalizmu utopijnego.
Poprzez rewolucje bieg procesu historycznego do­prowadzić miał
nieuchronnie do ostatecznego celu, którym był naród władnący samym
sobą, mający jednię bytu społecznego, jednię przekonań. Dembowski
wierzył, że istotą dziejów jest rozwój idei wolności, gdyż wolność jest
twórczością, twórczość jest wolnością. Wolności zagrażała troista prze-
moc: fizyczna, własności i umysłowa. O ile stwierdzenie pierwszej formy
przemocy było truizmem, a drugą rozpoznał i zanalizował Marks, o tyle
intuicję Dembowskiego dotyczącą przemocy umysłowej rozwinął do-
piero Antonio Gramsci w swej teorii „hegemonii kulturalnej” (kontynu-
acją idei Dembowskiego jawi się też koncepcja „trójpanowania” Leszka
Nowaka). Przed przemocą fizyczną chronić lud miała demokracja (w de-
mokracji początek wszelkiej radykalnej reformy społecznej), natomiast
teza, że wolność tam tylko być może, gdzie nie ma własności doprowadzi-
ła Dembowskiego do propagowania komunizmu. Wolność ludu – pisał –
opiera się na zniszczeniu własności, albowiem po jej zniszczeniu przemoc

33
żadna rozwijania się ludowego tamować nie będzie. Lud więc, jak zechce,
uorganizuje się, więc osiągnie wolność.
W odróżnieniu od utopijnych socjalistów swojej epoki polski filozof
nie kreślił szczegółowych projektów przyszłego ustroju. Jego fundamen-
talną zasadą miała być miłość społeczeństwa ku każdemu, który je składa,
i każdego członka ku społeczeństwu. Celem społeczeństwa jest zapew-
nienie każdemu człowiekowi szczęścia poprzez zaspokojenie wszystkich
jego potrzeb. Gwarantowałaby to wspólnota majątkowa. Spólność, jako
źródło wolności, nie czyni żadnego przymusu nikomu bądź – stwierdzał
Dembowski i precyzował: każdy ma używalność spólnej własności ludu,
a pracę swoję […] poświęca na korzyść ogólną. Symptomatyczny jest
wszakże rys realizmu w tej wizji: dążenie do zagwarantowania efek-
tywności gospodarczej sprawiło, że komunistyczną zasadę każdemu
według jego potrzeb zastąpił socjalistyczną regułą każdemu według jego
pracy. Pisał: spólność […] w ten sposób pojęta, iż każdy pracuje i w miarę
pracy ma używalność, nie niszczy bynajmniej osobistego interesu, bo ilość
i dobroć (jakość) wykonanej pracy daje miarę używalności.
Zwrócić warto wreszcie uwagę na kwestię kobiecą w programie Dem-
bowskiego. Filozof-rewolucjonista był prekursorem polskiego femini-
zmu. Opowiadał się za równouprawnieniem kobiet, zapewnieniem im
wykształcenia, jednakowym wychowaniem dzieci bez względu na płeć.
Nie przeszkadzało mu to jednak w uznaniu znaczenia macierzyństwa.
Dembowski nie był pięknoduchem ograniczającym się do kon-
templowania rzeczywistości – pragnął ją zmieniać. Już jako osiem-
nastolatek wstąpił do Związku Narodu Polskiego, konspiracyjnej or-
ganizacji stanowiącej przedłużenie Towarzystwa Demokratycznego
Polskiego w zaborze rosyjskim. Początkowo w ZNP ton nadawały
elementy liberalne, jednak po aresztowaniach w sierpniu 1843 roku
kierownictwo przeszło w ręce radykałów. Wiązała się z tym zmiana
składu socjalnego organizacji: najliczniejsze pozostawały inteligencja
i młodzież ucząca się, jednak w miarę upływu czasu zmniejszała się
liczba ziemian, ich miejsce zajmowali rzemieślnicy i chłopi. Agi­tację
wśród warszawskich robotników i rzemieślników prowadził właśnie
Dembowski, który nawiązał także kontakt z konspiracją chłopską
ks. Piotra Ściegiennego.

34
Gdy policja carska w lecie 1843 roku wpadła na jego trop, przeniósł
się do zaboru pruskiego. W Poznaniu rozpoczął jako konspirator i pu­
blicysta współpracę z rewolucyjną organiza­cją Związek Plebejuszy, za-
łożoną przez księgarza Walentego Stefańskiego, syna rybaka ze Śródki
i uczestnika powstania listopadowego. Związek, zgodnie z nazwą, miał
charakter plebejski-chłopski, tworzyli go drobni rzemieślnicy i sklepi-
karze, czeladnicy i terminatorzy, oficjaliści (urzędnicy dworscy), cha-
łupnicy i komornicy oraz ucząca się młodzież z biedniejszych warstw.
Związek opowiadał się za sprawiedliwym rozdziałem dóbr i zysków,
zapewnieniem wszystkim prawa do pracy i zarobków oraz przejęciem
własności obszarniczej przez gminy. Niepodległość miała zostać odzy-
skana siłami polskiego ludu, bez charakterystycznego dla niepodległo-
ściowej prawicy oczekiwania na pomoc mocarstw europejskich Dem-
bowski wraz z ZP był organizacyjnie podporządkowany liberalnemu
Komitetowi Poznań­skiemu, nie podzielał jednak ani jego kunktator-
skiej taktyki, ani umiarkowania w sprawach społecznych. Na łamach
postępowych czasopism poznańskich („Rok”, „Tygodnik Literacki”,
„Dziennik Do­mowy”) ogłosił w latach 1843–1845 kilkanaście rozpraw,
w których dał wyraz poglądom rewolucyjno-demokratycznym. Wpływ
Dem­bowskiego przyczynił się do skrystalizowania ideologii Związku
Plebejuszy i wzmocnił lewicowy nurt w konspiracji zaboru pruskiego.
Tropiony przez policję i kilkakrotnie więziony Dembowski został
wydalony z Księstwa Poznańskiego przez władze pruskie za szerzenie
zasad komunizmu w prasie. Wyjechał wówczas na krótko do Brukseli
(gdzie odwie­dził Lelewela) i Londynu. Jesienią 1844 roku jako emisa­
riusz Centralizacji TDP udał się do Galicji, aby wspólnie z Teofilem
Wiśniewskim zająć się działalnością konspiracyjną. Natychmiast podjął
energiczną propagandę na rzecz powstania zbrojnego i zaczął organizo-
wać komórki rewolucyjne wśród inteligencji i ludu. Jego najbliższymi
współpracownikami byli Leon Mazurkiewicz (były uczestnik sprzy-
siężenia ks. Ściegiennego) oraz inteligent chłopskiego pochodzenia Ju-
lian Goslar. Ten ostatni był autorem odezwy, która wywołała oburze-
nie szlachty. Głosił w niej, że cesarz i szlachta nie zniosą pańszczyzny,
a chłop nie może się spodziewać pomocy nawet od Boga i powinien
własnymi rękami i rozumem zrzucić jarzmo feudalne. Niepiśmienni

35
agitatorzy uczyli się tej odezwy na pamięć i szli głosić ją w lud. W re-
zultacie przywódca galicyjskiej konspiracji Franciszek Wiesiołowski, re-
prezentujący jej liberalne skrzydło, zażądał odwołania Dembowskiego
z Galicji i zakazu kolportowania odezwy Goslara. Równocześnie wła-
dze austriackie wpadły na trop kolporterów, Goslar musiał uciekać na
Słowację i agitacja rewolucyjna wśród chłopstwa została zahamowana.
Wymarzone przez Dembowskiego i radykałów powstanie wybuchło
w nocy z 20 na 21 lutego 1846 roku w Krakowie. Wobec aresztowania Ka-
rola Libelta, przywódcy konspiracji: Ludwik Gorzkowski, Jan Tyssowski,
Aleksander Grzegorzewski ogłosili zawiązanie Rządu Narodowego.
W manifeście Do Narodu Polskiego wskazywano przyczyny powstania
i zarzucano zaborcom, że zabraniają nam naszego języka – niepozwalają
wyznawać Wiary Ojców naszych – kładą nieprzebyte tamy ulepszeniom
składu towarzyskiego (tj. reformom społecznym). Zanegowano podziały
stanowe (w tym czasie ważniejsze jeszcze od narodowych): Polacy! nie-
znamy odtąd między sobą żadnej różnicy, jesteśmy odtąd Braćmi, Synami
jednej Matki Ojczyzny, jednego Ojca Boga na Niebie!. Program Rządu
Narodowego miał charakter rewolucyjno-demokratyczny, zakładał znie-
sienie feudalizmu, ustanowienie ustroju demokratycznego i przeprowa-
dzenie reform społecznych (redystrybucja własności i opieka społeczna).
Zapowiadano w nim: wywalczymy sobie skład społeczeństwa, w którym
każden podług zasług i zdolności z dóbr ziemskich będzie mógł użytko-
wać, a przywilej żaden i pod żadnym kształtem mieć nie będzie miejsca,
w którym każden Polak znajdzie zabezpieczenie dla siebie, żony i dzieci
swoich, w którym upośledzony od przyrodzenia na ciele lub na duszy,
znajdzie bez upokorzenia nieochybną pomoc całego społeczeństwa, w któ-
rym ziemia dzisiaj przez Włościan warunkowo tylko posiadana, stanie
się bezwarunkową ich własnością, ustaną czynsze, pańszczyzny i wszelkie
tym podobne należytości bez żadnego wynagrodzenia, a poświęcenie się
sprawie narodowej z bronią w ręku, będzie wynagrodzone ziemią z Dóbr
Narodowych. Zarazem – w myśl rewolucyjnego hasła „Pokój chatom!
Wojna pałacom!” – przestrzegał przed ksenofobią: nie plamijmy poświę-
conej broni samowolnością lub morderstwem bezbronnych różnowierców
i cudzoziemców, bo nie z ludami, ale z ciemięzcami naszymi bój prowa-
dzim”. Osobną odezwę zachęcającą do poparcia powstania skierowano

36
do Żydów. W praktyce jednak Rząd Narodowy działał w sposób ostrożny
i wyczekujący – choć w ciągu trzech dni w szeregach sił powstańczych
stawiło się 6 tysięcy osób (głównie spośród krakowskiej biedoty), nie
podjęto żadnych działań ofensywnych, zamykając rebelię w rogatkach
Krakowa. Tymczasem antyaustriacka rewolta górali tatrzańskich w Cho-
chołowie (21–23 lutego) pokazała, że można pozyskać masy ludowe prze-
ciwko rządowi zaborczemu.
Dembowski jeszcze przed wybuchem powstania próbował przedo-
stać się ze Lwowa do Krakowa, musiał jednak ukrywać się w okolicach
Wieliczki. Gdy jednak Austriacy wycofali się w kierunku Wadowic, zja-
wił się w Wieliczce, gdzie ogłosił Rewolucyę społeczną. Nakazał rozdać
chłopom po 5 cetnarów soli, sformował zbrojny oddział z górników i ru-
szył do Krakowa. Objął tam stanowisko sekretarza Tyssowskiego, który
dzień wcześniej ogłosił się dyktatorem. Ze względu jednak na chwiejność
i bezwolność „dyktatora” to Dembowski stał się faktycznym przywódcą
powstania. Pod jego kierownictwem ruch wyraźnie się zradykalizował.
W redagowanych przez Dembowskiego odezwach pojawiły się akcenty
socjalistyczne: wszystko jako jedna wspólna narodowa własność w rękach
Rządu uważana ma być. Zapowiadano otwarcie warsztatów narodowych
(państwowych zakładów produkcyjnych) z dwukrotnie podwyższoną
płacą, uchylenie uciążliwych dla biedoty podatków pośrednich, znie-
sienie tytułów „pan” i „wielmożny”, surowe kary dla spekulantów, karę
śmierci za zwłokę w znoszeniu pańszczyzny. Engels pisał o poczynaniach
Dembowskiego z podziwem: w Krakowie wszystkie przedsięwzięcia od-
znaczały się tą demokratyczną, powiedziałbym niemal proletariacką od-
wagą, która nie ma nic do stracenia prócz nędzy, i która ma do zdobycia
całą ojczyznę, cały świat. Nie było tam wahań, nie było hamulców, atak
przypuszczano od razu przeciw trzem zaborcom, proklamowano wolność
chłopów, reformę rolną, wyzwolenie obywatelskie Żydów.
Nic dziwnego, że rodzima kontrrewolucja próbowała stawiać opór.
W nocy 26 lutego grupa zamożnych studentów próbowała zmusić Ty-
ssowskiego do przekazania dyktatury w ręce zwolennika orientacji pro-
rosyjskiej Michała Wiszniewskiego, błyskawiczna kontrakcja gwardii
ludowej Dembowskiego udaremniła jednak te plany. O ile siły kontrre-
wolucyjne i ugodowe stanowiły drugiego – po zaborcach – przeciwnika

37
rewolucji krakowskiej, o tyle trzecim, nieoczekiwanym zagrożeniem
okazał się antyfeudalny i antypowstańczy ruch chłopski w Tarnow-
skiem. Od Tarnowa maszerował na Kraków austriacki oddział płk.
Benedeka, który w imieniu cesarza wzywał chłopów do walki z „bun-
townikami”, obiecując nagrody pieniężne i po cetnarze soli na głowę.
Dembowski był jednak przekonany, że lud i rewolucja to dwa pojęcia
nieoddzielne, dlatego twierdził, że to eks-szlachta winna jest temu, że
masy chłopskie nie poparły powstania. Z pokojową procesją, bez broni,
z krzyżem i chorągwiami kościelnymi postanowił wyjść naprzeciw
chłopom, wierząc, że ich przekona. Kochajcie tylko lud i głoście mu
rewolucję społeczną, a uwierzy wam, a pójdzie za wami choćby w piekło –
pisał przecież. Na Podgórzu trafił jednak nie na chłopskie gromady,
ale na austriacka piechotę, która procesję przywitała salwami. Padł od
kuli 27 lutego 1846 roku, uwieczniony na rysunku J.B. Dziekońskiego
z szablą w jednej a krucyfiksem w drugiej ręce.
Dembowski żył zbyt krótko, by zrewolucjonizować polskie życie
intelektualne i polityczne. Jemu jednak zawdzięczamy polski akcent
w Manifeście Komunistycznym: Wśród Polaków komuniści popierają
partię, która rewolucję agrarną uważa za warunek wyzwolenia narodo-
wego, tę samą partię, która wywołała powstanie krakowskie 1846 roku.

38
PŁOMIENIE
(Stanisław Brzozowski)
Widzę jego postać stojącą w zaćmieniu, widzę oblicze znędzniałe, oczy
przykuwające do siebie. Nagle ta twarz zmieniła się, oczy zapłonęły, po-
stać wyrastała, olbrzymiała, aby objawiać nowe prawdy sugestią głosu,
gestu i patosem natchnienie. Patrzyłem na nieznanego człowieka, który
przychodził z innych zaświatów. Nie słowa, ale rozognione bryły piętrzyły
się wznosząc gmach-kolos. Gorzały usta, gorzało serce, cały gorzał!
W ten sposób jeden ze słuchaczy wspominał wykład Stanisława
Brzozowskiego, filozofa, który choć zmarł w wieku 33 lat, bogactwem
swoich pomysłów mógłby obdarować pół tuzina szkół filozoficznych.
Stanisław Brzozowski urodził się 28 czerwca 1878 roku w Maziarni
koło Wojsławic, w bogatej rodzinie szlacheckiej. Wybitnie uzdolnio-
ny (nauczyciel miał z nim niewiele pracy, Stanisław bowiem wszystko
umiał) do 13 roku życia poznał całą polską literaturę romantyczną,
która odcisnęła niezatarte piętno na jego światopoglądzie. Wychowa-
ny w duchu katolickim, już jako nastolatek przeżywa jednak w latach
1893–1894 głęboki kryzys wiary, po czym zachłystuje się modnymi
ideami: darwinizmem, pozytywizmem, kosmopolityzmem.
W 1896 roku dla rodziny Brzozowskich zaczął się trudny czas wywo-
łany chorobą ojca. Nie przeszkadza to jednak Stanisławowi rozpocząć
studia na wydziale przyrodniczym Uniwersytetu Warszawskiego. Tam
zaangażował się w działalność legalnych i nielegalnych kół studenckich.
W następnym roku wziął udział w tzw. ziłowszczyźnie – kampanii
przeciw profesorom popierającym budowę pomnika Michaiła „Wiesza-
tiela” Murawjowa, nazwanej tak od trafionego przez studenta kaloszem
prof. Ziłowa. Władze odpowiadają relegowaniem 128 studentów, w tym
Brzozowskiego.
Zapoczątkowuje to serię dramatycznych wydarzeń w życiu przyszłego
filozofa. Wybrany na prezesa Bratniej Pomocy zbierał pieniądze na sty-
pendia dla relegowanych, zdefraudował jednak ok. 300 rubli na leczenie
chorego na raka ojca. Sąd koleżeński w październiku 1898 roku skazał
go zaocznie na 3 lata wykluczenia z działalności społecznej. Aresztowany

39
w tym czasie Brzozowski składa policji szczere i wylewne zeznania, które,
jak ocenił Bohdan Urbankowski, nikomu nie zaszkodziły, potwierdziły
jednak niektóre podejrzenia ochrany dając jej ogólną orientację w ruchu
polskiej młodzieży. W marcu 1899 roku umiera ojciec filozofa, równo-
cześnie Stanisław zaczyna chorować na gruźlicę. Osamotniony popada
w histerię, myśli o samobójstwie. Później wspominał: byłem nad prze-
paścią całkowitej zguby moralnej: absolutnej niewiary w siebie i ludzi.
Z dna rozpaczy podniosła go miłość do Antoniny Kolberg, którą
poznał podczas pobytu w sanatorium w 1900 roku, a po roku pojął
za żonę. Stabilizacja życiowa pozwoliła Brzozowskiemu na działal-
ność twórczą. Początkowo, podążając tropami Fryderyka Nietzschego,
Immanuela Kanta i Johanna Gottlieba Fichtego, skonstruował ideali-
styczną „filozofię czynu”. Związawszy się jednak ze społecznikowskim
kręgiem „Głosu”, filozof coraz mocniej skłaniał się ku problematyce
społecznej. W 1903 roku rozpoczął kampanię przeciw Sienkiewiczo-
wi, którego krytykował za szlachecki konserwatyzm, potem zwrócił
się przeciwko wyznawcom hasła „sztuka dla sztuki”. Zbliył się do so-
cjalistów, a od 1904 roku głosił prelekcje na kursach organizowanych
przez PPS i PPS-D w Zakopanem. Zachowywał jednak dystans ide-
owy – jeszcze w Filozofii romantyzmu polskiego (1905) przeciwstawiał
marksizmowi heroiczny woluntaryzm Mickiewicza. Karola Marksa
krytykował za przypisywany mu determinizm, gdy tymczasem żelazna
konieczność dziejowa jest tylko fetyszyzacją zależności człowieka od
tego, co sam stworzył, a co wymknęło się spod jego kontroli. Potwier-
dzenie swoich poglądów odnalazł w przeczytanej w początkach 1906
roku „Świętej rodzinie”. Stwierdził, że Marks, w odróżnieniu od Ludwi-
ga Feuerbacha, rozwijał koncepcję aktywnego podmiotu w poznaniu
i tworzeniu rzeczywistości. Mimo że nie znał wczesnych prac filozofa
z Trewiru, intuicyjnie wyczuł w problemie alienacji filozoficzną esen-
cję marksizmu. Brzozowski chciał połączyć prometeizm romantyków
i produktywizm marksistów w „filozofię pracy” – alternatywną wobec
engelsistowskiej i luksemburgistowskiej wersję marksizmu. Dokonana
przez Brzozowskiego reinterpretacja Marksa antycypowała koncepcje
Antonio Gramsciego i Györga Lukacsa: przeciwstawiając scjentyzm
Engelsa antropologizmowi Marksa, negując konieczność historyczną

40
rozumianą jako prawo przyrody, postrzegając ruch klasy robotniczej
jako szansę przezwyciężenia kryzysu kultury europejskiej.
Już nie Czyn, a Praca stała się centralnym punktem filozofii Brzozow-
skiego. Praca jest tu kategorią poznawczą. Wyznacza nie tylko granice
wiedzy ale też, kształtując czas i przestrzeń, znanej nam rzeczywistości.
Człowiek niejako stwarza świat w walce z przyrodą. Wszystko, co nas
otacza, jest dziełem naszej pracy lub skamieniałą pracą poprzedników.
Praca jest zatem kryterium prawdy, gdyż dostępna nam rzeczywistość
jest tylko naszym wytworem. Z pracy rodzi się wszelka myśl, praca
pozostaje jedynym źródłem wiedzy i światopoglądu – idee oderwane
od pracy zamieniają się w wyalienowane, krępujące człowieka systemy
rzekomo obiektywnych praw.
W parze z relatywizmem poznawczym nie idzie jednak, o dziwo,
relatywizm etyczny. Brzozowski przekształcił ekonomiczną teorię war-
tości Marksa w ogólną teorię wartości: ponieważ praca jest gatunkową
istotą człowieka (jedyną podstawą człowieka we wszechświecie), stanowi
zarazem absolutne kryterium wartościowania. Jest to etyka ascetyczna,
nakazująca żyć tragicznie, iść po linii największego oporu i bez złudzeń.
Brzozowski pisał: psychologia żołnierza, a więc człowieka traktujące-
go swe życie jako posterunek, psychologia bojownicza i przedsiębiorcza,
oparta na przenikającym wszystko poczuciu odpowiedzialności – jest
zasadniczą siłą rozwoju i utrzymania kultury.
Z wyjątkowej roli pracy Brzozowski wyprowadzał szczególną rolę
klasy robotniczej, stylizowanej na nowy stan rycerski, arystokrację pra-
cy. Podmiotem pracy jest bowiem już nie jednostka ludzka, ale Człowiek
pojmowany kolektywnie – społeczeństwo, a ściślej jego awangarda –
proletariat. Poza światem człowieka rozpościera się nieokiełznana Przy-
roda, groźny i tajemniczy Byt, z którym, by przetrwać, trzeba walczyć.
To klasa robotnicza bezpośrednio zmaga się z żywiołem. Realizujący
się w pracy proletariat to zatem uniwersalny strażnik egzystencjalnej
pozycji człowieka w świecie, który nie tylko walczy o sprawiedliwość
społeczną, ale przede wszystkim zapewnia ludzkości biologiczne prze-
trwanie. Jego zadania odnoszą się nie tylko do relacji człowiek-czło-
wiek, ale też człowiek-przyroda. Wierzę – pisał Brzozowski – w zadanie
dziejowe klasy robotniczej, to znaczy wierzę, że tu istnieje typ ludzki,

41
który może stać się wzorem dla prawdziwie nowoczesnej myśli i woli.
Zarazem robotnicy muszą odkryć świętość pracy, zrozumieć, że nie
nędza i prawa do szczęścia są rękojmią przyszłości, ale wartość moralna
pracy i narzucić sobie surową samodyscyplinę. Socjalizm wszak to nie
wyzwolenie od pracy, ale wyzwolenie pracy: przetworzenie pracy z musu
w przedmiot miłości i swobody. Socjalizm jest to światopogląd praktyczny
pracowników, zrozumienie pracy, rozkochanie się w niej stanowi jego
podstawę – zauważał Brzozowski.
Dlatego warunkiem rewolucji musi być autonomia kulturowa proleta-
riatu: klasa robotnicza będzie swobodna o tyle, o ile zdoła wyrobić w sobie
moc woli, charakteru, obyczajów, myśli, pozwalającej jej bez kierownic-
twa z góry wytworzyć świat kultury, zdolny współzawodniczyć ze światem
wytwarzanym na podstawie innego ustroju ekonomicznego. Proletariat
musi ustanowić własną moralność, opartą o zasady zgodności twórcy
z własnym wytworem tudzież harmonijnej zgodności interesu indywidu-
alnego ze zbiorowym. Socjalizm – puentował Brzozowski – nie jest walką
o władzę, tylko jest głębokim, świadomym procesem kulturalnym prze-
twarzającym […] człowieka samego, stwarzającym nowy typ człowieka
i świadomego robotnika. Jesienią 1906 roku Brzozowski przybył do Lwowa,
gdzie zaprezentował nowy polski światopogląd pracy i swobody. Przed
wykładem 15 listopada w westybulu Politechniki Lwowskiej rozrzucone
zostały broszurki zatytułowane: „Materiały śledztwa żandarmskiego
z roku 1898 w sprawie Towarzystwa Oświaty Ludowej. I Zeznania Leopol-
da Stanisława Leona (3 imion) Brzozowskiego”. Było to dzieło endeków,
którzy znaleźli sposób na pognębienie swego bezlitosnego krytyka. So-
cjaliści wystąpili wprawdzie w jego obronie, symptomatyczne było jednak
milczenie kolegów po piórze – milczenie, w którym czuło się satysfakcję.
Tylko stary Aleksander Świętochowski miał odwagę porównać tę nagonkę
do haniebnego polowania zgrai psów, kontrastując epitety łajdak, złodziej
i szpieg z lekkomyślnymi czynami dziewiętnastolatka.
W grudniu Brzozowski, by podreperować zdrowie, wyjechał do
Włoch. Stamtąd korespondencjami dla „Naprzodu”, „Głosu Robotni-
czego” i „Promienia” kontynuował swą wojnę z endekami.
Kolejny cios nadszedł jednak z przeciwnej strony – od drugiej
zwalczanej przez Brzozowskiego partii. 25 kwietnia 1908 roku organ

42
SDKPiL „Czerwony Sztandar” opublikował listę agentów carskiej po-
licji. Na pierwszym miejscu figurował Brzozowski. Filozof zażądał
przeprowadzenia sądu honorowego, ale SDKPiL umyło ręce. W tych
okolicznościach przeprowadzenia rozprawy podjęło się PPS-D. Głów-
nym dowodem oskarżenia były zeznania byłego agenta ochrany Mi-
chaiła Bakaja – według Urbankowskiego była to policyjna prowokacja.
Brzozowski obalił większość zarzutów, ale sąd partyjny ostatecznie od
wydania wyroku się uchylił. Plotka o „zdradzie” Brzozowskiego zaczęła
jednak żyć własnym życiem.
Głęboko rozczarowany Brzozowski po tych wydarzeniach oddalił się
od marksistowskiego, „partyjnego” socjalizmu. Nasilił krytykę deter-
ministycznych wątków w marksizmie, które w oczach Brzozowskiego
uosabiał Engels – ewolucjonista nierozumiejący Marksa, zrównujący
dialektykę społeczeństwa z dialektyką przyrody. W pracy Anti-Engels
(1910) engelsizm został scharakteryzowany jako inteligencka, natura-
listyczna deformacja marksizmu, podporządkowująca społeczeństwo
prawom przyrodniczym i przez to zabijająca w proletariacie prometej-
skiego ducha rewolucji. Pojawiło się tu nawet (czy nie po raz pierwszy?)
przeciwstawienie młodego i starego Marksa oraz zaostrzona krytyka
inteligencji jako epigonów rozkładającego się, nastawionego na kon-
sumpcję mieszczaństwa. Zdaniem Brzozowskiego źródła utrzymania
inteligencji tkwią w nadbudowie, propaguje więc ona „obiektywistycz-
ny” światopogląd oderwany od bazy, od produkcji, od realnego życia.
W pewnym momencie Brzozowski formułuje tezę tożsamą z poglądami
polskiego anarchisty Wacława Machajskiego: marksiści chcą rewolucji
socjalnej, by przy pomocy proletariatu wynieść do władzy inteligencję.
Nową miłością filozofa stał się antyinteligencki syndykalizm. Do Geo-
rgesa Sorela zbliżyła go apoteoza heroizmu proletariatu, połączenie ide-
ału samorządności pracy z postulatem maksymalnej produktywności,
krytyka pacyfistycznego i konsumpcyjnego etosu liberalnej burżuazji.
Obaj twierdzili, że rozwojem dziejowym kierują mity społeczne, będące
wyrazem spontanicznej, a przez to irracjonalnej, witalności mas (mit
społeczny to budowanie życia w przyszłości, to przyszłość budująca samą
siebie). Z jednaką nieufnością traktowali państwo, które, jako odgórnie
zarządzany aparat przemocy, zabija spontaniczny duch społeczeństwa.

43
Dlatego życie zbiorowe miało być oparte nie na organizacji politycznej,
ale ekonomicznej – na wolnych, samorzutnie zawiązywanych syndy-
katach, współpracujących na zasadach ugody i dobrowolnej kooperacji.
W ten sposób, zdaniem Brzozowskiego, Polska stanie się pierwszym
organizmem samorządnej pracy, ojczyzną prawdy, klasycznym krajem
samorządu człowieka. Wołał: Oprzyjcie naszą ideologię […] na idei czło-
wieka swobodnego pracownika, odpowiadającego tylko przed samym
sobą, klasycznie swobodnego wobec przyrody i duszy własnej.
Około 1909 roku nastąpiła subiektywizacja i irracjonalizacja „filo-
zofii pracy”, wyrażająca się m.in. w uznaniu za pracę każdej – nie
tylko produkcyjnej – twórczości. Równolegle Brzozowski za Pierrem
-Josephem Proudhonem uznał znaczenie dla procesu produkcyjnego
przekazywanej z pokolenia na pokolenie obyczajowej dyscypliny, co
prowadziło go do rehabilitacji religii, a przede wszystkim do podnie-
sienia roli narodu. Brzozowski już co najmniej od 1907 roku rozwijał
ideologię narodową, teraz jednak jego syndykalizm został sprzężony
ze specyficznym, posłużmy się określeniem Bogdana Suchodolskiego,
nacjonalizmem proletariackim
Konstatacja, że twórczość, produkcja następuje w ramach narodu,
prowadziła do nadania statusu ontologicznego podziałowi ludzkości:
człowiek jest abstrakcją, a jedyną dotychczas ziszczalną formą duchowej
twórczości – twórczość narodowa. Właściwą realnością duchową jest
naród; jednostka jest już niejako wypływem i wnioskiem, poszczegól-
nym aktem twórczym w tym ogólnym akcie zawartym. Narody, walcząc
z przyrodą, konkurują zarazem ze sobą w nieubłaganej rywalizacji
ekonomicznej. Brutalny realizm zbliżył poglądy Brzozowskiego do ide-
ologów Narodowej Demokracji – tak jak oni zauważył, że żaden naród
nie istnieje mocą tych cech, za które się go kocha po śmierci.
Zarazem pojęcie narodu zyskiwało u Brzozowskiego specyficzną ko-
notację. Naród to nie fakt zastany, ale wciąż na nowo stwarzane dzieło.
Naród objawia się w pracy: Naród […] to proces realnego pasowania się
z żywiołem […] w codziennej, wielomiljonowej pracy naród wytwarza
sobie sam świat, w jakim żyje, ten świat przepojony jest samym procesem
pracy […]: on tworzy samą naszą podstawę psychiczną, konkretne dno
wszystkich naszych abstrakcyj, do niego wraca wszystko, co w naszem

44
życiu jest istotne. Świadomość narodowa, kultura jest wtórna wobec tego
organizmu pracy, jest pochodną mocy biologiczno-ekonomicznej. Dlatego
ideologia narodowa Brzozowskiego odbiegała od klasycznego nacjona-
lizmu: tu idea narodu podporządkowana była idei pracy, nie odwrotnie.
W konsekwencji „proletariacki nacjonalizm” Brzozowskiego oka-
zywał się nacjonalizmem szczególnym, wrogim narodowej tradycji.
Narodu nie tworzy ciągłość kultury, ale jednolitość działania. Brzo-
zowski pisał: Tradycja polska! Snuje się ją dziś z niedołęstwa, głupoty,
obojętności, z niewiedzy o najlepszych, najdzielniejszych i za jej pomocą
usprawiedliwia się dzisiaj najohydniejszą szalbierkę, uprawianą prze-
ciwko godności i przyszłości narodu. Tradycja prawdziwa, tradycja żywa
walki i pracy pogrzebana jest przez przemoc obcych, przez służalstwo
swoich, ich obłudę i tchórzostwo. Zauważał również: Jeżeli jest coś, cze-
go nienawidzę całą siłą duszy mojej, to ciebie, polska ospałości, polski
optymizmie niedołęgów, leniów, tchórzy. Saski trąd, saskie parchy nie
przestają nas pożerać. I wreszcie: Nie na to mamy się oglądać, co istnieje,
co istniało: lecz tworzyć rzeczy niebywałe: wolną niepodległą Polskę, kraj
bohaterskiej tragicznej pracy […], musimy uczynić przynależność do
naszego narodu przywilejem i godnością.
Jedyną klasą zdolną podźwignąć brzemię narodowego bytu był we-
dług Brzozowskiego proletariat. Tylko uświadomiony klasowo prole-
tarjat polski domaga się jak najintensywniejszego skupienia i wyzyskiwa-
nia wszystkich sił wytwórczych kraju […]. Tylko proletarjatowi potrzebna
jest nowoczesna kultura w całym tym zakresie, tylko on niczego się w tej
kulturze nie lęka, tylko dla niego wreszcie nie istnieje rozdwojenie po-
między interesem narodu i stanem posiadania. Dlatego też mit polski
musi zawierać w sobie ideę klasy robotniczej, wychowującej samą siebie
do samoistnej pracy na stopniu dzisiejszej techniki, wyrabiającej w sobie
trwalszy od stali hart moralny, przekuwającej całe społeczeństwo w or-
ganizm samorządnej pracy i organizm ten przeciwstawiającej najeźdź-
com […] Młoda Polska to jest właśnie ten mit ojczyzny swobodnej pracy.
Sprawa narodowa i kwestia robotnicza są tu nierozerwalnie splecione:
Póki Polska będzie upośledzonym społeczeństwem, póty nasza klasa pra-
cująca będzie nie czwartym, lecz piątym, szóstym, bezimiennym stanem
nędzarzy, spychanym w nicość. Nic więc dziwnego, że o Polskę walczy

45
dziś, wbrew zdradzie i niewierności wszystkich innych klas, jedynie syn
ludu polskiego, robotnik polski.. Nacjonalizm Brzozowskiego ujawnia się
jako nacjonalizm narodu zależnego i zacofanego, narodu peryferyjnego.
W tym też czasie Brzozowski zaczął odkrywać nowy dla siebie, me-
tafizyczny wymiar filozofii. Najpierw zaakceptował katolicyzm jako
element rzeczywistości społecznej: najdoskonalszą formę organizacji
kultury narodowej, a zarazem uniwersalną płaszczyznę porozumienia
(wspólne dno) narodów. Później doszedł do wniosku, że wprawdzie
pojęcie Boga jest – jak każda idea – dziełem człowieka, ale samo jego po-
wstanie może wskazywać na istnienie jakiejś rzeczywistej, niezależnej
od człowieka Transcendencji. Znowu okazał się na ziemiach polskich
prekursorem, tym razem modernizmu katolickiego, reprezentowanego
przez Johna H. Newmana, Maurice’a Blondela czy Alfreda Loisy’ego.
Ostatnie miesiące życia filozofa były bardzo ciężkie. Zmagał się z próch-
nieniem żeber i mostka, na piersiach pojawiały mu się wielkie wrzody.
Na długie godziny tracił przytomność. Zmarł 30 kwietnia 1911 roku,
przyjąwszy komunię, do ostatniej chwili się modląc. Urbankowski pisał:
Uwierzył w Boga wbrew swemu antropocentryzmowi, uznał pokornie i po
franciszkańsku, że owo Pozaludzkie, wielkie i tajemnicze X jest Bogiem
Dobra i Sprawiedliwości.
Stanisław Brzozowski należał do duchowych olbrzymów niedo-
strzeganych przez współczesnych właśnie z racji swej wielkości. Ale
i u potomnych nie doczekał się należnego uznania. Choć związany
z PPS, w szeregach tej partii został zapomniany. Socjalista Emil Haecker
zarzucił wręcz Brzozowskiemu, że był duchowo zrusyfikowany. Zdecy-
dowanie wrogo do jego dorobku odnieśli się komuniści (ze znaczącym
wyjątkiem Juliana Bruna-Bronowicza). Sięgali do Brzozowskiego jedy-
nie ideolodzy wygasłych dziś nurtów: mesjanizmu (Jerzy Braun), syn-
dykalizmu (Kazimierz Zakrzewski), sanacyjnego radykalizmu (Adam
Skwarczyński). Witold Mackiewicz napisał w swej książce o Brzozow-
skim: winniśmy sobie życzyć tego, by Stanisław Brzozowski mógł stać się
myślicielem absorbującym uwagę międzynarodowego środowiska filozo-
ficznego. By ten cel osiągnąć, należałoby sfinalizować rozpoczętą nową
edycję wszystkich pism tego autora i zainteresować nimi zagranicznych
wydawców. Napisał to w 1979 roku.

46
ETYKA I REWOLUCJA
(Edward Abramowski)
Dla myśliciela jest jedna rzecz gorsza od bycia zapomnianym. To instru-
mentalne wykorzystanie jego idei dla zdobycia władzy, ich zbrukanie,
a potem porzucenie. Jedno i drugie stało się udziałem Edwarda Abra-
mowskiego. Jego imię wypisała na swych sztandarach w latach 70. i 80.
„lewica laicka” spod znaku KOR, by po Okrągłym Stole ów sztandar
zwinąć i wyrzucić.
Był jednak czas, gdy Abramowski wywierał na współczesnych wpływ
przemożny – jako filozof, psycholog, socjolog, teoretyk kultury, działacz
polityczny, oświatowy i spółdzielczy. Postrzegano go jako mędrca i wzór
do naśladowania. Przed II wojną światową Maria Dąbrowska napisała:
Nie dzieje się w Polsce nic naprawdę wielkiego, mądrego i dobrego, co
by nie było przeniknięte świadomie lub podświadomie ideami Abra-
mowskiego. Ponad pół wieku później został obwołany przez Wojciecha
Giełżyńskiego zwiastunem „Solidarności”.

***
Edward Abramowski urodził się 17 sierpnia 1868 roku w Stefaninie
na Ukrainie, w rodzinie ziemiańskiej. Jego społecznikowskie i naukowe
pasje ujawniły się wcześnie – pierwsze artykuły opublikował w „Zorzy”
już jako piętnastolatek. W trakcie studiów (1885 Kraków, 1886–1889 Ge-
newa) aktywnie udzielał się w Zjednoczeniu Młodzieży Polskiej. W 1889
roku wrócił do Warszawy i włączył się w działalność II Proletariatu.
Jako faktyczny – obok Marcina Kasprzaka – przywódca partii, dążył do
porozumienia wszystkich środowisk radykalnych, łącznie z Ligą Polską
i Zetem. W 1891 roku wraz ze zwolennikami Bolesława Limanowskiego
(Stanisław Wojciechowski, Władysław Grabski) stworzył własną grupę –
Zjednoczenie Robotnicze. Represje, jakie spadły na ruch robotniczy po
buncie łódzkim 1892 roku sprawiły, że Abramowski znów znalazł się
na emigracji, gdzie wziął udział w zjeździe paryskim Związku Zagra-
nicznego Socjalistów Polskich.

47
Pobyt w Szwajcarii (1893–1 897) należał do najpłodniejszych okresów
w życiu Abramowskiego, który stopniowo odchodził od doraźnej ak-
tywności politycznej na rzecz pracy naukowej. W tym czasie dokonał się
przełom w poglądach filozofa. Już w jego wcześniejszych pracach Spo-
łeczeństwo rodowe (1890) i Nowy zwrot wśród farmerów amerykańskich
(1892) dało się zauważyć nowe wątki: idealizowanie pierwotnej wspól-
noty i zainteresowanie oddolną samoorganizacją społeczną. Pogłębione
studia nad psychologią stały się impulsem do porzucenia marksizmu.
Abramowski stworzył własną wersję socjalizmu naukowego, opartego
nie na ekonomii, lecz psychologii jako podstawie teorii poznania i in-
terpretacji zjawisk społecznych. W 1895 roku napisał Teorię jednostek
psychicznych, rok później Podstawy psychologiczne socjologii. w 1899
roku przeredagowane i opublikowane jako Zagadnienia socjalizmu.
W ujęciu Abramowskiego fenomenalizm socjologiczny to teoria,
która sprowadza zjawiska życia zbiorowego do faktów świadomości in-
dywidualnych, jako jedynie konkretnych w życiu […]. Fenomenalizm
był filozofią na wskroś antropocentryczną – to człowiek jako podmiot
tworzy zjawiskową postać świata, a więc samą rzeczywistość (???). Wy-
nikał z tego zarazem konsekwentny indywidualizm Abramowskiego,
głoszącego pierwszeństwo jednostki wobec społeczeństwa, tworzącej
w pracy nad sobą byt społeczny.
Myśliciel pozostawał wierny polskiej tradycji romantycznej nie tyl-
ko w swym indywidualizmie, ale także w antyintelektualizmie. Kładł
podwaliny pod naukowe badania metafizyki (pozostawiona w rękopisie
Metafizyka doświadczalna), analizując tzw. świadomość agnostyczną,
czyli stany psychiczne niedostępne intelektualnie, nie dające się ująć
w języku: odczucia, intuicję, stany półświadome i nieświadome. Na tej
podstawie krytykował jednostronność intelektu i dowartościowywał in-
tuicję (tworzącą jego zdaniem więź między człowiekiem a światem) oraz
wyrastającą z niej wolę. W uczuciach wyrażać się miała podświadomość.
Abramowski jako psycholog był pionierem badań nad podświado-
mością, które prowadził niezależnie od Zygmunta Freuda. Jego teoria
podświadomości różniła się jednak od Freudowskiej. Według Abra-
mowskiego podświadomość to swego rodzaju pamięć (czy raczej nie-
pamięć) zbiorowa. Podświadomość jest dziedziczona, a poprzez tzw.

48
wspomnienia odziedziczone zakodowana jest w niej historia rozwoju
człowieka jako gatunku i jednostek. Nawet Absolut rozumiany jako
pierwiastek dobra tkwić miał w ludzkiej podświadomości. Innymi sło-
wy – istota boska ukryta była w człowieku. Taka koncepcja, dająca
całej ludzkości wspólny fundament psychiczny w postaci powszechnej
intuicji moralnej, pozwalała Abramowskiemu pogodzić indywidualizm
z socjalizmem.
Centralnym punktem tej konstrukcji było pojęcie sumienia, w któ-
rym miały się stykać podświadomość i świadomość, uczucia i intelekt.
Według Abramowskiego sumienie miało wymiar nie tylko jednostko-
wy, wyrażało się także jako dominująca społecznie tendencja moralna,
stanowiąc zasadniczy wyznacznik relacji społecznych. Dzięki sumieniu
i woli, poprzez postrzeganie i działanie, człowiek wymyka się determi-
nizmowi. Konsekwencją takiego podejścia była etyczna wizja polityki.
Abramowski postulował, by organizacja społeczna była zgodna z indy-
widualnym sumieniem.
Motorem rozwoju społecznego miała być wyrażająca się w sumieniu
wieczna istota człowieczeństwa – historia ludzkości to dzieje konfliktu
między indywidualizmem jednostek a sztywnymi formami społeczny-
mi. Zmiany technologiczno-ekonomiczne pociągały za sobą przemiany
moralne (nowe jakości psychospołeczne, wyrażające ocenę powstałej
rzeczywistości przez sumienie), te zaś musiały znaleźć odzwierciedle-
nie w przekształceniach politycznych. Problem stanowiło jednak nie-
uchronne zjawisko alienacji: formy mające służyć człowiekowi tężeją,
autonomizują się i dążą do zapanowania nad człowiekiem. Tak rodzi
się równoznaczne ze złem zniewolenie, jednak wrażliwość psychiczna
pcha do buntu jednostki zjednoczone wokół ideału. Moralna wrażli-
wość była dla Abramowskiego niezbędnym warunkiem rewolucji, bez
niej żadne niegodziwości, żadna nędza nie są w stanie pobudzić ludzi
do konstruktywnego zespołowego działania.
Wychodząc z założenia o podmiotowości jednostki, Abramowski
jasno definiował cel: rozwiązanie tej odwiecznej walki, która toczy
się pomiędzy […] osobnikiem a zbiorowością. Proces, który miał doń
prowadzić definiował zaś najpierw jako wyzwolenie od jarzma rzeczy
[…] Po wtóre – jako wyzwolenie od jarzma instynktów zwierzęcych […].

49
W końcu – jako wyzwolenie od przymusu społecznego […]. Wyznawana
przez Abramowskiego wolność sens miała tylko wtedy, gdy przeni-
kał ją duch altruizmu. Wolność wyraża się w powinności moralnej,
w egoizm wyradza się jedynie w warunkach atrofii uczuć, produku-
jącej idiotów moralnych i umysłowych. Abramowski dostrzegał, że
atomizacja społeczna jest bramą wiodącą do totalitaryzmu: jednostka
chodząca luzem, w stadzie, jest to bierny pionek w rękach biurokracji
i przywódców partyjnych, niewolnik warunków życia i typ społeczeń-
stwa niewolniczego.
To właśnie groziło współczesnemu społeczeństwu. Kapitalizmem,
zdaniem Abramowskiego, szarpały dwie sprzeczne tendencje. Pierwszą
była rosnąca różnorodność wynikająca z kumulowania się procesów
społecznych, drugą – dążenie do unifikacji i standaryzacji społeczeń-
stwa. Procesy unifikacyjne sprawiają, że kapitalizm wykorzenia ludzi
z tradycji i więzi, pozbawia ich moralności zabezpieczającej i spajającej
grupę, co z kolei prowadzi do szukania oparcia w sile państwa. Pań-
stwo zaś – ta policyjna organizacja przymusu, ciężka, zrutynizowana
maszyna biurokracji – było obiektem szczerej nienawiści Abramowskie-
go, definiowanym przezeń jako zinstytucjonalizowany system służący
ubezwłasnowolnieniu i uniformizacji jednostek. Na długo przed zaist-
nieniem lo stato totale przewidywał ewolucję państwa w tym kierunku:
państwo […] militarno-biurokratyczne wymaga nadwartości dla utrzy-
mania swego organizmu rządzącego i im więcej stron życia ludzkiego
przenosi do swych rubryk policyjno-prawnych, tym większa część pracy
obywateli musiałaby iść na utrzymanie jego administracyjnej i wojskowej
armii. Nawet formalna demokracja z jej dyktatem większości nie była
w stanie tego zniwelować.
Dlatego też podejrzliwie odnosił się do marksistowskiego socjali-
zmu: polityka socjalizmu współczesnego nie jest polityką wolności, lecz
wzmocnienia i rozszerzenia władzy państwowej; […] zmierza ona nie
do wyzwolenia człowieka, lecz do upaństwowienia wszystkiego, co się
tylko da upaństwowić w jego życiu. Krytykując zarówno reformistów jak
i rewolucjonistów, wieszczył: Dla stłumienia interesów własnościowych
organizacja komunizmu musiałaby używać szerokiej władzy państwo-
wej; […] wszelka demokratyzacja władzy w społeczeństwie, wepchniętym

50
przemocą w nowy ustrój, groziłaby natychmiastowym rozpadnięciem
się tego ustroju […]. Tym sposobem komunizm […] przeistoczyłby się
w państwowość, gnębiącą swobodę jednostki, a zamiast dawnych klas
wytworzyłby dwie nowe – obywateli i urzędników […]. Jeżeli by więc ko-
munizm […] mógł się nawet utrzymać, to w każdym razie zaprzeczałby
samemu sobie […]. Pisał jednak: właśnie w okresie kapitalizmu rozwinęły
się rozliczne stowarzyszenia, w których ogniskuje się dzisiaj znaczna
część całej pracy umysłowej, kulturalnej, oświatowej i artystycznej spo-
łeczeństwa i że niemal każdego dnia przybywają nowe ugrupowania
ludzkie podejmujące różnorodne zadania umysłowe i praktyczne, doty-
czące obrony, bezpieczeństwa, higieny, gospodarstwa, walki z przyrodą
i walki z nałogami, upiększania kraju, niesienia pomocy, zwalczania tych
lub innych instytucji i zwyczajów. Stowarzyszenia, uwzględniając pod-
miotowość i indywidualność człowieka, tworzą nowe formy własności
i nową moralność, mentalność, psychikę. Rodzą spontaniczność, inicja-
tywę, współdziałanie, partnerstwo i solidarność. Łączą indywidualizm
z uspołecznieniem. Kształtują człowieka samodzielnego, etycznego i so-
lidarnego. Stowarzyszenie wymaga organizacji giętkiej, uduchowionej,
gdzie byłoby najmniej rutyny i szablonu, a jak najwięcej swobodnego
rozumowania i przyrodzonego doboru.
Abramowski nawoływał do tworzenia stowarzyszeń produkcyjnych,
handlowych, spożywczych, wzajemnej pomocy, higieny społecznej,
oświatowych: Każda kooperatywa spożywcza, każda wspólna mleczar-
nia, fabryka, piekarnia itd., które stowarzyszenia zakładają – są to już
zaczątki nowego ustroju społecznego, jego rzeczywiste, mocne, prawdziwe
wejście do naszego życia. Wymarzony świat sprawiedliwości społecznej,
świat braterstwa i wspólności, nie chowa się w norkach przyszłości da-
lekiej, ale jest między nami, jest do wzięcia, do stworzenia w każdej wsi,
w każdej osadzie fabrycznej, w każdym mieście. Wizja Abramowskiego
obywa się bez rewolucyjnej apokaliptyki – tu wyzwolenie człowieka nie
jest jednorazowym wydarzeniem, które dopiero nadejdzie, ale realizuje
się w praktyce społecznej, w życiu codziennym, to z tych małych prze-
mian ludzkich, przemian moralnych człowieka i przemian jego codzien-
nego życia, z tych zaczątków nowego sumienia idzie potężny duch […]
odrodzenia społecznego.

51
Pierwszym krokiem ma być bojkot instytucji państwowych, przy-
pominający kampanię satyagrahy Mahatmy Gandhiego. Siła bojko-
tu – pisał Abramowski – jest […] pozytywnie twórcza; tworzy rewolucję
społeczną i indywidualną. Społeczną – ponieważ, odejmując od życia
zbiorowego normy przymusowe, rozpętuje tym samym wszelkie czynniki
rozwoju, tłumione przez nie. Indywidualnie także – gdy stwarza nowy
typ człowieka, obchodzącego się w stosunkach z innymi ludźmi bez in-
terwencji policyjnej i mogącego żyć na swój sposób, według swoich uczuć
i wierzeń. Ten drugi aspekt był dla Abramowskiego kluczowy, twierdził
bowiem, że nowy świat wymaga nowych ludzi. Z natur niewolniczych nie
mogą powstać instytucje wolnościowe. […] Z ludzi goniących za zyskiem
i zbytkiem nie może narodzić się sprawiedliwość społeczna. Uważał, że
tylko członek stowarzyszeń wolnych jest to typ, który życie tworzy siłami
swego umysłu, charakteru i serca – i to jest obywatel demokracji.
Socjalizm Abramowskiego to socjalizm humanistyczny, głoszący
prymat nadbudowy nad bazą. Koncepcję tę przenikał pierwiastek etycz-
ny: socjalizm, który jako zagadnienie przede wszystkie praktyczne skupia
się całkowicie na swoim ideale etycznym, nie może być zredukowany
do poszczególnej kwestii ekonomicznej lub politycznej, lecz obejmuje
sobą całość zagadnienia ludzkiego, zarówno jego stronę społecznych
form życia, jak filozofię, religię i moralność. W innym miejscu pisał zaś
o urzeczywistnianiu się jego wizji: Świadomość zadania etyki życiowej,
związanej bezpośrednio z ideałem absolutnym, zaczyna się dziś budzić
w nowej postaci kooperatyzmu i socjalizmu, […] który można nazwać
socjalizmem bezpaństwowym lub Rzecząpospolitą kooperatywną. Ten
nowy rodzaj ruchu, spowinowacony blisko z anarchizmem ideowym, ma
swoje zadanie społeczno-etyczne, mianowicie musi dokonać rewolucji
moralnej, która by przeobraziła ludzkie zwyczaje codzienne, stworzyła
nie tylko nowe pojęcie etyczne, ale przede wszystkim nowych ludzi, ludzi
o nowym sumieniu..
W projekcie Abramowskiego nietrudno zauważyć wątek narodo-
wy – postulowana akcja bojkotu, Zmowa powszechna przeciw rządowi,
skierowana była przeciwko władzom i instytucjom zaborczym. W ten
sposób dokonać się miało nie tylko społeczne wyzwolenie człowieka,
ale także usamodzielnienie się wspólnoty narodowej w formie systemu

52
autonomicznych i oddolnie tworzonych instytucji. Współgrało to z po-
parciem dla postulatów niepodległościowych. Według Abramowskie-
go państwo miało zanikać stopniowo, początkowo potrzebne np. dla
obronności.
Dostrzec też można w jego poglądach pewien rys religijny, daleki
jednak od kanonów wiary. Abramowski był wyraźnie zafascynowany
chrześcijaństwem, np. wtedy, gdy ocenił Kazanie na górze jako naj-
bardziej rewolucyjny manifest, jaki kiedykolwiek został wypowiedziany,
[…] najwyższe piękno życia, zasadzającego się na miłości wzajemnej
ludzi i na bezwzględnej swobodzie jednostki. Twierdził jednak, że Ko-
ściół, złączony z władzą i przymusem państwowym nie mógł oczywiście
pozostać w zgodzie z nauką Jezusa […] Z cudownego snu, jaki objawił
się ludziom w Nazarecie, pozostała tylko nazwa, imię; […] wytworzył
się chrześcijanizm nowy, nie mający nic wspólnego z tym, jaki głosił Je-
zus, jaki żył jeszcze w pierwszych wiekach w chrześcijańskich komunach.
Według Andrzeja Walickiego Abramowski ulegał urokom naturalistycz-
nego panteizmu: pragnął integracji człowieka w tajemnicze, mistyczne
życie przyrody.

***
Abramowski – zgodnie z głoszonym przez siebie prymatem prak-
tyki nad teorią – nie ograniczał się do tworzenia idei, ale próbował też
wcielać je w życie. W 1898 roku zainicjował tworzenie tzw. Kół Etyków –
swoistego świeckiego zakonu, praktykującego permanentną rewolucję
moralną. Komuny rozwijające uczucia, wrażliwość, wyobraźnię i samo-
wiedzę powstały w Genewie, Warszawie i Zakopanem. Od 1900 roku
uczestniczył w pracach Kół Oświaty Ludowej i Latającego Uniwersytetu.
W 1904 roku opublikował Socjalizm a państwo (Przyczynek do krytyki
współczesnego socjalizmu), gdzie krytykując etatystów postulował so-
cjalizm bezpaństwowy. Rok później ukazała się Zmowa powszechna
przeciwko rządowi, w której sformułował trzypunktowy program: boj-
kot państwa, samoorganizacja, samokształcenie.
Rewolucja 1905 roku przyniosła wprawdzie zapaść ruchu etyczne-
go, ale Abramowski odnalazł się jako ideolog radykalno-agrarystycz-
nego Polskiego Związku Ludowego, działacz Związku Towarzystw

53
Samopomocy Społecznej i Towarzystwa Kooperatystów, redaktor pisma
„Społem”, promującego spółdzielczość. Swoje kooperatystyczne koncep-
cje rozwijał w pracach Idee społeczne kooperatyzmu (1907) i Kooperaty-
wa jako sprawa wyzwolenia ludu pracującego (1912).
Po upadku rewolucji wrócił do idei ruchu samodoskonalenia, który
od 1909 roku przybrał formę Związków Przyjaźni. Od składu i uczest-
nictwa zależało, czy otrzymywały one postać bardziej zbliżoną do owych
współsąsiedztw, jakie propagował Abramowski na łamach »Społem«, czy
kół mistyczno-religijnych, czy wreszcie wspólnot o wyraźnym charakterze
organizacji anarchistycznych czy bezpaństwowo-socjalistycznych, napisał
jeden z obserwatorów. W ruchu tym Abramowski pełnił rolę patrona
raczej niźli animatora. Po 1908 roku skoncentrował się bowiem na pracy
naukowej w zakresie psychologii eksperymentalnej. W 1910 roku został
kierownikiem Instytutu Psychologii, od 1915 roku objął katedrę na
Uniwersytecie Warszawskim. Ciekawostką jest, że Abramowski może
uchodzić za prekursora New Age dzięki prowadzonym przez Sekcję
Metempsychiczną badaniom nad zjawiskami parapsychicznymi. Jed-
nocześnie Abramowski utrzymywał kontakty z konspiracją niepodle-
głościową, biorąc np.. Wziął m.in. udział w słynnym zjeździe irredenty-
stów w Zakopanem w 1912 roku (wraz z Józefem Piłsudskim, Ignacym
Daszyńskim, Stefanem Żeromskim), zaś po wybuchu wojny poparł
Legiony a potem program federalistyczny Piłsudskiego.
W tym czasie stan jego zdrowia uległ pogorszeniu. Czując zbliżający
się koniec, w 1917 roku Abramowski napisał mistyczny Poemat śmierci.
Zmarł 21 czerwca 1918 roku.
Socjalizm humanistyczny Abramowskiego nie miał okazji doczekać
się urzeczywistnienia. Być może on sam nie byłby tym zaskoczony, gdyż
był indeterministą, nie wierzył w dziejowe konieczności. Od początku
przestrzegał: przyszła właśnie kolej na człowieka stworzenia nowego ga-
tunku wyższego lub patologicznego uwstecznienia. Nie dziwmy się więc,
że w Polsce współczesnej idee rewolucji sumienia zostały zapomniane.

54
RELIGIA BEZPAŃSKA
(Jan Hempel)
Jan Hempel znany jest przede wszystkim jako działacz ateistyczny
i spółdzielczy oraz komunista, który padł ofiarą stalinowskich represji.
Rzadko wspominany jest natomiast wczesny okres twórczości Hempla:
„religia bezpańska”, stanowiąca specyficzną formę ezoterycznego („po-
gańskiego”) anarchizmu. Przyczyną takiego stanu rzeczy wydaje się
nieprzystawalność ówczesnych poglądów Hempla do obecnego formatu
sceny politycznej – przypuszczać można, że jego ideologia byłaby dziś
zupełnie niezrozumiała. Biografia Hempla jest dość typowa dla polskiej
inteligencji z początków XX w., którą nieraz konwulsyjne i chaotyczne
poszukiwania ideowe prowadziły ostatecznie do odnalezienia przystani
w jednym z wielkich obozów politycznych; przystani, która jednak czę-
ściej niźli azylem – okazywała się być zaledwie przytułkiem. Wieczni
dysydenci nigdy do końca nie potrafili się utożsamić z przyjętą ideologią,
co często – jak w przypadku Hempla – kończyło się tragicznie.
Hempel urodził się w 1877 roku w ziemiańskiej rodzinie o trady-
cjach patriotycznych. Jego umysłowość kształtowała lektura Adama
Mickiewicza i Juliusza Słowackiego, ale także Fryderyka Nietzschego
i Richarda Avenariusa. Nauka w szkole rzemieślniczej, a później prak-
tyka zawodowa w biurze urządzeń rolnych wzbogaciły jego wrażliwość
społeczną. W latach 1902–1904 Jan Hempel odbył szereg podróży: naj-
pierw do Francji, Włoch, Niemiec i Hiszpanii, następnie do Mandżurii,
Japonii, Chin, Indii i Cejlonu, a wreszcie – do Brazylii. Tam osiadł na
kilka lat w stanie Parana, pracując w szkole dla polskich osadników i re-
dagując tygodnik „Polak w Brazylii”. Wtedy sformułował swoje poglądy
społeczno-filozoficzne i zawarł je w opublikowanej w Kurytybie książce
Kazania polskie, poświęconej – jak pisał – młodzieży polskiej, polskim
patriotom, rewolucjonistom i wszystkim bojownikom Życia i Wolności.
Od 1908 roku Hempel przebywał w Paryżu, gdzie studiował filozofię
i religioznawstwo. We Francji zapoznał się z filozofią Georgesa Sorela
i Henriego Bergsona oraz z ideologią anarchosyndykalistyczną. Wpły-
wy anarchistyczne dostrzec można w jego kolejnej publikacji Kazania

55
Piastowe (1911), w której rozwinął swe poglądy z Kurytyby; współpra-
cował też z anarchosyndykalistyczną „Sprawą Robotniczą”.
Po powrocie do kraju podjął pracę w „Kurierze Lubelskim”, a w 1912
roku związał się z działalnością PPS-Lewicy, zaprzyjaźniając się m.in.
z Bolesławem Bierutem. Marksizm jednak był mu nadal obcy – w swej
autobiografii wspominał: uważam siebie bardziej za anarchistę niż za so-
cjalistę. W latach 1912–1914 coraz mocniej angażował się w działalność
ruchu spółdzielczego, propagował stopniową przebudowę kapitalistycz-
nego ustroju ekonomicznego poprzez spółdzielczość. Pozostawał zara-
zem aktywnym wolnomyślicielem, wyrażając swe poglądy w książce
Bohaterska etyka Ramajany (1914). Po wybuchu I wojny światowej Hem-
pel wstąpił do Legionów, szybko jednak rozczarował się ich obliczem
ideowo-politycznym – pragnął wolnego społeczeństwa, podczas gdy
piłsudczycy walczyli o niepodległe państwo. Przebywając w obozie dla
internowanych, dokonał gruntownego przewartościowania swych do-
tychczasowych przekonań, zbliżając się stopniowo do marksizmu. Jego
ówczesne poglądy oddaje broszura Socjalizm odrodzony (1916), w której
opowiadał się za socjalizmem etycznym. Jesienią 1918 roku został współ-
redaktorem organu PPS-Lewicy „Głosu Robotniczego” i uczestniczył
w zjeździe założycielskim Komunistycznej Partii Robotniczej Polski.
Nie wstąpił jednak do partii komunistycznej. Głosił ideę klasowego
i bezpartyjnego robotniczego ruchu spółdzielczego, który wespół ze
związkami zawodowymi miał być główną siłą rewolucyjnych prze-
mian. Hempel pisał, że spółdzielcy są pionierami nowego ładu społecz-
nego, a stowarzyszenia spożywców – to socjalizm w naszych czasach
urzeczywistniający się. Dzięki spółdzielczości miał zostać ustanowiony
ustrój prawdziwie wolnościowy, w którym ludzie wolność znajdą w so-
bie samych, wyzwoliwszy się od panujących w nich niskich skłonności
zwierzęcych, w którym nie ma łańcucha pośredników, przemieniających
chleb w narzędzie wyzysku […], nie ma marnowania dóbr na próżno
i nie ma haraczów – a tym samym nie m nędzy, drożyzny i prawie że nie
ma zbrodni. Ustrój ten bliższy byłby anarchizmowi niż komunizmowi
państwowemu, co przyznawał sam Hempel: spółdzielczość i spółdzielcze
metody działania społecznego blisko łączą się z anarchizmem. […] Spół-
dzielcy – tak samo jak anarchiści – bynajmniej o władzę nie walczą […],

56
potrzebna im jest jedynie swoboda organizowania się. Spółdzielcy – tak
samo jak anarchiści – […] wierzą w zasadniczą dobroć człowieka, […]
ponieważ […] tylko wolne organizacje mogą wyhodować typ rzeczywiście
etycznego, uspołecznionego i samorządnego człowieka-obywatela. Ideały
te próbował zrealizować poprzez Lubelskie Stowarzyszenie Spożyw-
ców, a potem Związek Robotniczych Spółdzielni Spożywców, w którego
tworzeniu (1919) uczestniczył. Jednak na II zjeździe ZRSS w czerwcu
1921 roku program „niezależnych spółdzielców” (oprócz Hempla także
m.in. Stanisław Tołwiński, Stanisław Szwalbe, Józef Dominko) został
odrzucony a oni sami zmuszeni do wystąpienia.
W rezultacie w 1921 roku Hempel wstąpił do KPRP. Redagował ko-
munistyczne pisma: „Kulturę Robotniczą”, „Nową Kulturę” i „Dźwi-
gnię”, uczestniczył w II zjeździe partii (1923), kandydował z list komu-
nistycznych do Sejmu w 1922, 1928 i 1930 roku. W 1927 roku został
członkiem tymczasowego Sekretariatu Krajowego KPP. Mimo to jesz-
cze w 1926 roku na łamach radykalnego periodyku „Po Wolność” przy-
chylnie odnosił się do idei anarchistycznych. Pisał też nadal do prasy
spółdzielczej („Rzeczpospolita Spółdzielcza”, „Społem”, „Spółdzielca”)
i wolnomyślicielskiej („Myśl Wolna”). W maju 1932 roku wyjechał do
Związku Radzieckiego, gdzie m.in. redagował „Kulturę Mas” i współ-
pracował z „Trybuną Radziecką”. Zginął we wrześniu 1937 roku, skaza-
ny na karę śmierci za zdradę radzieckiej ojczyzny i uczestnictwo w ter-
rorystycznej organizacji kontrrewolucyjnej.
W ewolucji działań i poglądów Hempla wyróżnić można trzy zazę-
biające się etapy: anarchoindywidualistyczny, socjalizujący anarchoko-
operatystyczny i komunistyczny. W tym tekście zaprezentowane zosta-
ną jego poglądy z okresu pierwszego.
Punktem wyjścia była dla Hempla polska tradycja romantyczna, na-
cechowana głębokim patriotyzmem. W 1904 roku wołał do rodaków:
I mówił wam będę, Bracia moi, żeście Narodem, jakiego nie masz między
narodami. Żeście narodem pełnym mocy i niespożytego życia. Jeszcze
w 1915 roku – a więc po przygodzie legionowej – łączył wyzwolenie
narodowe i społeczne: Przyszłość narodowa polska jest w głębokiej de-
mokratyzacji społeczeństwa; póki przyszłość narodowa opierać się będzie
na kombinacjach państwowych garstki uprzywilejowanych, póty niczego

57
spodziewać się nie możemy. Z romantyzmu zapożyczony był też eksta-
tyczny kult młodości (Cześć ci młodości, albowiem tyś jest radośnym
jutrem i wschodzącym słońcem świata).
Z inspiracji romantycznych Hempel wydobywał wszakże i akcento-
wał przede wszystkim element indywidualistyczny. Centralnym punk-
tem jego ideologii była wolna jednostka. Uważał, że Człowiek jest szczy-
towym punktem Ziemi, co prowadziło go do daleko idących wniosków.
Ja […] to pojęcie najwyższe i wszechobejmujące; Ja – to jest jedyne, co na-
prawdę istnieje; wszystko, co nie-Jaźnią wydawać się chce, czczą jest tylko
złudą, jest jeno poruszeń Jaźni w lustrzaną przestrzeń rzutem – pisał.
Taka koncepcja budziła nieuniknione skojarzenia zarówno z Jedy-
nym Maxa Stirnera jak z Jednostką Absolutną Juliusa Evoli. Myśl Hem-
pla bliska jest indywidualistycznemu amoralizmowi Nietzschego (wolny
nie popełnia grzechu) i Aleistera Crowleya (najwyższym prawodawcą
własne chcenie), co niebezpiecznie zbliża ją do apoteozy zdobywców za-
wartej w pamflecie Might Is Right: Cześć silnym, albowiem oni są panami
świata. Cześć śmiałym, albowiem jasna śmiałość do wielkich prowadzi
czynów. […] Cześć tym, których miłość do życia […] w trujący jad nie-
nawiści przepaliła się, albowiem oni, zabijając, dla życia drogę nową tną.
Ta egocentryczna perspektywa owocowała anarchistycznymi postu-
latami. my, bezpańscy, którzy żadnego nie chcemy mieć władcy, głosił
Hempel, żądając kategorycznie: Żadnej władzy nad sobą nie uznasz i ni-
komu nie przyrzeczesz ślepego posłuszeństwa. Odrzucał więc despotyzm
kamiennych semicko-rzymskich organizacji państwowych, pochwalał
natomiast liberum veto zachwycając się, że można każde prawo jednym
słowem veto unicestwić. Z uciskiem nie mogło być żadnych kompromi-
sów. Czyż rzeczywistym uwolnieniem nie jest tylko uwolnienie przez bunt
i wybuch? – pytał Hempel, wzywając swych zwolenników: Gardło uzbrój
okrzykiem powstania, żagiew wiosennego pożaru i bombę odmłodzenia
miej w ręku i bądź oswobodzicielem, jak na Polaka przystało. W myśl tej
ideologii Hempel mitologizuje historię, odwrotnie niż naziści twierdząc,
że Arjowie […] nigdy państwa silnego nie stworzyli i nie dokonywali
podbojów.
Gdy jednak przyjrzymy się bliżej tej koncepcji, okaże się, że nie do-
tyczyło to wszystkich jednostek. Hempel dostrzegał w społeczeństwie

58
większość słabych duchem konformistów i mniejszość silnych du-
chem bojowników, stanowiących awangardę przemian. Identyfikował
się z tymi drugimi, wołał o człowieka silnego, domagał się heroizmu.
Najogól­niejszym rysem Ramy jest BOHATERSTWO, które stawiał za
wzór rodakom. W ten sposób Hempel dochodzi do kultu rycerstwa,
należącego do innej rasy duchowej, rasy jakiejś dumnej i dostojnej, ja-
kiejś odwiecznej rasy panów wolnych. Pisał, że „W średnich wiekach […]
gdy powódź chrystjanizmu […] groziła zniszczeniem całemu aryjskiemu
światu – przedziwna jawi się postać. – Ktoś, kto w szatach chrześcijań-
skich aryjską duszę nosi” – rycerz.
Hempel swego buntu nie ogranicza do świata doczesnego, ale nadaje
mu wymiar metafizyczny. Woła: Póki Bóg stoi nad tobą, a nie pod tobą,
póty żeś niegodny nazwać się wolnym Człowiekiem. Logiczną konse-
kwencją idei jednostki „bezpańskiej” jest przykazanie: Nie będziesz
miał bogów innych prócz siebie samego. Według Hempla w monoteizmie
wolność pozostaje niemożliwa – w tym niewolniczym światopoglądzie
[chrześcijańskim – J.T.] nie było miejsca dla człowieka samodzielnego,
dla istoty działającej podług własnych chceń […]; naród niewolników
filozofią niewoli i etyką niewolniczą obdarzył świat. Chrześcijaństwo
stało na antypodach Hempelowskiego ideału jednostki wolnej i silnej.
Zarzucał, że Chrystus uświęcił niewolę, i jedynie słabość robi cnotą naj-
wyższą, bierne poddanie się. Z tego powodu religia chrześcijańska miała
być szkodliwa nie tylko dla jednostki, ale też dla narodu – Hempel
podkreślał, że chrześcijaństwo nie jest religią narodową polską. Jego
zdaniem chrześcijaństwo wyrugowało rodzimą słowiańską kulturę, za-
szczepiło Polakom negatywne cechy, osłabiło energię narodu. Z biegiem
czasu coraz mocniej zwracał też uwagę, że Przy pomocy religii najgorsi
wrogowie ludu opanowują go i do swoich usług wprzęgają.
Wniosek mógł być jeden: kto chce w nieskończoność twórczym się-
gać wzrokiem, ten przede wszystkim musi Boga pokonać. W praktyce
przekładało się to na następujące postulaty: oddzielenie polskości od
katolicyzmu, rozdział kościoła od państwa, zniesienie ekonomicznego
wyzysku wiernych przez księży, zeświecczenie kultury i oświaty, wy-
zwolenie świadomości narodowej od religijnych mitów i przesądów,
uwolnienie postaw moralnych Polaków od zasad etyki chrześcijańskiej.

59
Bezpardonowy atak na chrześcijaństwo nie przeszkadzał jednak
Hemplowi w sformułowaniu zaskakującego twierdzenia: zwalczam je
[kościoły – J.T.], uważając za zboczenie na drodze ludzkiego życia ducho-
wego. Ale jednocześnie daleki jestem od zwalczania religijności w ogóle.
Na kartach Kazań Piastowych pisał: Religja daje […] głębokie poczucie
celowości życia […] Religja daje ukochanie bliźnich […] Religja daje
odwagę wobec śmierci. Twierdził, że pokonanie Boga jest […] pierwszym
i wstępnym czynem religijnym, prowadzącym do samoubóstwienia czło-
wieka. Hempel, nieprzejednany przeciwnik zinstytucjonalizowanych
wierzeń, był prekursorem indywidualnej religijności w duchu New Age.
Uważał, że religijność jest gatunkową cechą człowieka (Homo Religio-
sus), odróżniającą go od reszty przyrody i łączącą z Wszechświatem.
Pisał, że człowiek jako byt najwyższy czuje, że Ziemia mu wystarczyć nie
może, i wyciąga ręce w nadświaty, w krainę Wolnych Duchów, w świat
przyszły. W tym ujęciu religia miała być aktem połączenia się człowieka
doraźnego z całością wszechrzeczy, mistyczną więzią z Wszechswiatem
przejawiającą się w kontemplacji przyrody i dążeniu do osobistego do-
skonalenie się duchowego.
Postulowana przez Hempla religia – bezpańska religja wolności –
miała charakter panteistyczny, prowadzić miała do ekstatycznego zjed-
noczenia się człowieka z kosmosem. Będziesz miłował Wszechświat
cały, […] albowiem Ty i Wszechświat, to tylko dwie strony tożsamości –
czytamy w Kazaniach Piastowych. Wszechświat miał być jednością,
której „duszą” było życie jako siła kosmiczna, nieustannie ekspandu-
jąca i doskonaląca się. Życia łańcuch nieprzerwany ciągnie się przez
świat – pisał Hempel, puentując, że zwieńczeniem świata ożywionego
jest rodzaj ludzki: Człowiek jest racją bytu i Wszechświata całego znacze-
niem. Zarazem panteizm Hempla podszyty był bliskim Platońskiemu
idealizmem. Twierdził, że istotą Wszechświata jest Duch – siła twórcza,
czynnik przemian nieustannych; materia to element pasywny, w grun-
cie rzeczy wtórny. Co więcej, wierzył w potęgi duchowe, nieskończenie
od nas wyższe, potęgi dwojakiego rodzaju – słoneczne i mroczne, które
przejawiają się w dobrych i złych czynach człowieka.
Metafizyczne skłonności Hempla wynikały z jego osobowości, o któ-
rej biograf napisał, że cechowała ją skłonność ascetyczna, mistyczna

60
i „ewangeliczna”. Jego bliski przyjaciel J. Dominko zwracał uwagę na
etyczną motywację działań Hempla: Według Hempla ustrój kapitali-
styczny […] jest zły […] [dlatego] że jest niemoralny. Wśród plag spo-
łecznych jednym tchem wymieniał kapitalizm, militaryzm, prostytucję,
alkoholizm i zwyrodnienie (mięsożerstwo!). Nic dziwnego, że Hempel
propagował wegetarianizm, abstynencję, wyzwolenie się od chuci zmy-
słowej. Zdecydowanie niechętny był wobec konsumpcjonizmu, który
dostrzegał również w ograniczaniu programu socjalistycznego do po-
stulatów ekonomicznych. Kto idzie do proletariatu z hasłem używania
życia na ustach, kto w imię używania życia poruszyć go chce, ten na-
prawdę kapitalistyczną […] myśli myślą – pisał. Nazywał zbrodnią to, że
socjaliści skupiają całe swe usiłowania na zapełnieniu mu [robotnikowi –
J.T.] żołądka (mięsem i alkoholem) i zapewnieniu kilku godzin wolnych
na dobę, zamiast dbać o jego doskonalenie duchowe.
W tej sytuacji nie dziwi deklaracja Hempla: My zwalczamy nauki
Chrystusa, ale mimo wszystko jego następcami i jego dziećmi jesteśmy.
Takie „bogotwórstwo” nie było czymś wyjątkowym dla ówczesnej skraj-
nej lewicy, starczy tu przywołać przykład rosyjskiego bogostroitielstwa
propagowanego m.in. przez bolszewicką frakcję „wpierjodowców”
Aleksandra Bogdanowa, Anatola Łunaczarskiego.
Walka z chrześcijaństwem prowadziła Hempla do odrzucenia całego
dziedzictwa judeochrześcijańskiego, a w konsekwencji – do antysemi-
tyzmu, który ma charakter duchowy – zwrócony jest nie tyle przeciw
Żydom, ile przeciwko chrześcijaństwu. Hempel odrzucał obce rasowo
chrześcijaństwo twierdząc, że przynieśli je nie aryjskie […] podróż-
niki. Badacze z reguły skrzętnie pomijają kontrowersyjny wątek rasowy
w twórczości Hempla. Jan Szmyd ogranicza się do stwierdzenia, że
Hempel zauważa w Biblii odbicie stosunków społecznych i obyczajowości
okresu patriarchalnego, nawarstwienie się mentalności różnych grup lud-
nościowych starożytnego Wschodu, zaznaczanie się charakteru i dążeń
narodowościowych Żydów oraz ponadplemiennego interesu klasowego
warstw panujących. Problem jest jednak dużo głębszy.
Zgodnie ze swą idealistyczną filozofią Hempel szukał źródeł różnic
między ludźmi w duchu, wyróżniając dwie rasy duchowe – słabych i sil-
nych duchem. Owe rasy okazywały się jednak mieć swoje materialne,

61
historyczne awatary, ucieleśniając się w konkretnych grupach etnicz-
nych. [D]wa były wielkie prądy ideowe przez ludzkość. Jeden jasny, po-
godny, wolny i serdeczny – aryjsko-słowiański. Drugi więzienny, ponury,
groźny, państwowy i teologiczny – semicko-egipski – pisze Hempel. Głosi
tezę o nieprzezwyciężalnym antagonizmie duchowym między Aryjczy-
kami i Semitami: Głębokie, zasadnicze rasowe przeciwieństwo uwydat-
nia się, gdy Ramajanę, księgę o aryjskim Zbawicielu świata, zestawimy
z semickiemi, judaistyczno-chrześcjańskiemi podaniami. […] Zbawienie
świata dokonywa się po stronie semickiej nie wysiłkiem bohaterskim […],
jeno zaparciem się godności swojej ludzkiej. Wskazuje na aryjski rodo-
wód rasowy cnót bohaterskich, ostro kontrastując ducha semickiego
i aryjskiego. I od formy począwszy, wszystko tam [u Semitów – J.T.] obce
dla duszy aryjskiej – podkreśla. Wynikała stąd chęć zastąpienia chrze-
ścijaństwa aryjską Piastową religją. Co ciekawe, godłem owej religii
miała być – widomy znak fascynacji „aryjskim” hinduizmem – swasty-
ka, którą ozdobiona była okładka Bohaterskiej etyki Ramajany.
Na gruncie polskim podobną postawę oprócz Hempla reprezentowali
m.in. Stanisław Przybyszewski, który angażował się w ruch socjalistycz-
ny, by czuć rozkosz szczucia byka na psa, Stanisław Pieńkowski, Zofia
Daszyńska. Ich polityczne losy potoczyły się jednak różnie: Pieńkowski
znalazł się w szeregach endecji, Hempel trafił do Moskwy.

62
„PIERWSZA BRYGADA”
POD CZARNO-CZERWONYM
SZTANDAREM
(Kazimierz Zakrzewski)
Czy anarchista może mieć coś wspólnego z endecją? Na pierwszy rzut
oka to absurd. A jednak największy w historii Polski ruch syndykali-
styczny, w którym obecni byli również anarchiści, tacy jak legendar-
ny Tomasz Pilarski, został zainicjowany przez dysydentów z endecji.
Pamiętać należy, że u swego zarania ruch narodowo-demokratyczny
miał charakter zgoła odmienny od formy, jaką przyjął później. Był
rewolucyjno-niepodległościowy, populistyczny (z akcentami radyka-
lizmu społecznego), antyklerykalny. Dopiero polaryzacja polityczna
okresu rewolucji 1905 roku przyniosła gwałtowny zwrot w prawo –
ku konserwatyzmowi społecznemu i antysemityzmowi – połączony
z przyjęciem prorosyjskiego lojalizmu. Nie wszyscy narodowi demo-
kraci zaakceptowali zmianę kursu. Napotkała ona opór zwłaszcza
w Związku Młodzieży Polskiej ZET, który broniąc starego programu,
dokonał tzw. „Frondy”. Frondyści czynnie włączyli się w paramili-
tarną działalność niepodległościową, w czasie I wojny światowej słu-
żyli w Legionach. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości zetowcy
postanowili kontynuować swą konspiracyjną działalność, tworząc
7 grudnia 1918 roku niejawny Związek Patriotyczny z Kazimierzem
Wyszyńskim na czele.
Z tym środowiskiem związał się Kazimierz Zakrzewski – postać
zaiste nietuzinkowa. Żyjemy w czasach specjalizacji i „profesjonali-
zacji”, w których politycy nie tylko utrzymują się z polityki, ale też
nie są w stanie nic sensownego powiedzieć bez pomocy specjalistów
od wizerunku. Tymczasem Zakrzewski był równocześnie działaczem
społecznym pełniącym niezliczone funkcje, oryginalnym myślicielem
politycznym i autorytetem zawodowym w swej profesji. Urodził się
4 listopada 1900 roku w Krakowie jako syn Konstantego, profesora
fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wzrastał w atmosferze wysokiej

63
kultury umysłowej i szerokich zainteresowań społecznych – pisał biograf
Zakrzewskiego. Nie był przy tym zamkniętym w wieży z kości słoniowej
pięknoduchem – w 1917 roku, zaraz po uzyskaniu świadectwa matural-
nego, patriotyczny zew zaprowadził go w szeregi Legionów. Ranny, trafił
do szpitala polowego, a po tzw. kryzysie przysięgowym został interno-
wany w obozie w węgierskim Chust. Jako obywatela Austro-Węgier
wcielono go do armii austriackiej i wysłano na front włoski, gdzie brał
udział w walkach w Dolomitach. Po upadku monarchii Habsburgów
jesienią 1918 roku rozpoczął studia na Uniwersytecie Jagiellońskim,
lecz już w listopadzie przerwał je, wstępując do Legii Akademickiej.
Nastoletni Kazimierz znalazł się wówczas w załodze pociągu pancer-
nego, który w listopadzie 1918 roku walczył z Ukraińcami o Lwów. Nie
koniec to wojennych przygód chorowitego skądinąd (problemy z płu-
cami) młodzieńca. W czasie wojny polsko-bolszewickiej w lipcu 1920
roku zaciągnął się do Brygady Akademickiej w Rembertowie, jednak
z powodu złego stanu zdrowia został zwolniony z wojska.
Po wojnie wznowił studia, kontynuowane na Uniwersytecie Jana
Kazimierza we Lwowie. Twardy żołnierz ujawnił wówczas swe nauko-
we talenty i historyczne zainteresowania, zaszczepione mu przez stryja
Stanisława, wybitnego mediewistę. Już w 1923 roku uzyskał stopień
doktora na podstawie pracy Samorząd miast Achaji rzymskiej. Arkad-
ja – Messenia – Lakonia i został asystentem w katedrze historii staro-
żytnej. Dwa lata później jako stypendysta Sorbony wyjechał do Paryża,
gdzie pogłębiał swą wiedzę u profesora Pierre’a Jougeta. Po powrocie
do Polski habilitował się w 1927 roku rozprawą Rząd i opozycja za cesa-
rza Arkadiusa. Po okresie pracy na Uniwersytecie Poznańskim wrócił
w 1931 roku do Lwowa, gdzie uzyskał profesurę. Jego imponujący do-
robek naukowy w zakresie historii Cesarstwa Zachodnio- i Wschod-
niorzymskiego (m.in. wznawiana do dziś synteza Dzieje Bizancjum)
sprawił, że bizantynistyka została uznana za oddzielną dyscyplinę
uniwersytecką. W 1935 roku objął, utworzoną specjalnie dla niego, Ka-
tedrę Historii Bizancjum na Uniwersytecie Warszawskim. Równocze-
śnie Zakrzewski znajdował czas na działalność społeczną. Już w 1920
roku opublikował Zasady federalizmu w polskiej polityce kresowej,
odzwierciedlające stanowisko zetowców wobec polityki zagranicznej

64
Rzeczpospolitej. Cztery lata później w zetowym dwutygodniku „Spra-
wy Polskie” ujawnił swe zainteresowania kwestią społeczną, określając
przy okazji swe poglądy mianem „lewicy narodowej”. Pobyt w Paryżu
wykorzystał do pogłębiania wiedzy na temat syndykalizmu – zarówno
teoretycznego Georgesa Sorela (z którym, nawiasem mówiąc, dzielił
fascynację starożytnością), jak i praktycznego Generalnej Konfederacji
Pracy. Nic dziwnego, że wróciwszy do kraju, zaangażował się w two-
rzenie polskiego ruchu syndykalistycznego pod auspicjami Związku
Naprawy Rzeczypospolitej – legalnej przybudówki ZP. W grudniu
1926 roku ukazał się pierwszy numer pisma „Solidarność Pracy” zaopa-
trzonego w charakterystyczny podtytuł: „Dwutygodnik poświęcony
sprawie uniezależnienia i zjednoczenia ruchu zawodowego w Polsce”.
Znalazł się tam artykuł Zakrzewskiego Nasza droga zawierający jego
polityczne credo: Czym są dzisiaj związki zawodowe? Niczym! Czym
być powinny? Wszystkim!

***
Do syndykalizmu doprowadził Zakrzewskiego jego patriotyzm czy
też, jak kto woli, nacjonalizm – jeśli pod tym pojęciem będziemy rozu-
mieć ideologię za centralną kategorię uznającą naród.
Zakrzewski wypracował jednak koncepcję narodu odmienną zarów-
no od nacjonalizmu etnicznego endecji, jak i od nacjonalizmu państwo-
wego piłsudczyków. Twierdził, że Naród to organizacja twórczości, […]
to organizacja ciągłości w pracy dziejowej, ostro odróżniając naród jutra
(zespół pracowników) od narodu wczoraj, czyli od masy ludzi będących
konsumentami haseł patrjotycznych. Podkreślał: Jedność narodowa to
jedność pracy w narodzie, solidarność czynników twórczych, których
wysiłki stanowią fragmenty narodowej służby dziejowej. Z tej produk-
tywistycznej koncepcji narodu wynikało, że różnice etniczne są drugo-
rzędne, a obcoplemieńców nie można wykluczyć z życia politycznego.
To z kolei obligowało do tolerancji wobec mniejszości narodowych.
Charakterystyczny był tu stosunek Zakrzewskiego do kwestii żydow-
skiej i antysemityzmu, wyłożony przezeń na łamach „Frontu Robotni-
czego” w marcu 1936 roku. Pisał tam, że kwestia żydowska ma charakter
realny (a nie tylko wyimaginowany przez antysemitów), gdyż w Europie

65
Środkowo-Wschodniej egzystują z jednej strony środowiska żydowskie
o charakterze kapitalistyczno-pasożytniczym, z drugiej zaś – nieza-
symilowana masa żydowska luźno tylko związana ze społeczeństwem
kraju, o wadliwej, jednostronnej strukturze społeczno-gospodarczej.
Jako rozwiązanie proponował dobrowolny odpływ Żydów do własnych
siedzib narodowych lub produktywizację ludności żydowskiej i włą-
czenie jej w życie społeczne kraju. Odrzucamy natomiast, oznajmiał,
wszelkie próby rozwiązania jej [kwestii żydowskiej – J.T.] w atmosferze
nienawiści narodowej, […] jako próby, które […] odwodzą uwagę mas od
[…] ich walki z kapitalizmem.
Naród pozostawał dla Zakrzewskiego podstawową płaszczyzną uspo-
łecznienie jednostki: Organiczny związek pomiędzy przeszłością a teraź-
niejszością, pomiędzy jednostką, a otoczeniem […] – istnieje w Narodzie.
Za tym postępował swoisty egoizm narodowy – według Zakrzewskiego
Każdy naród musi sam ratować swe życie, swe wartości. Każdy musi się
zdobywać na swoją własną wewnętrzną rewolucję. Za Stanisławem Brzo-
zowskim wołał: Jesteście narodem? – walczcie!. Przyznać jednak trzeba,
że ów egoizm narodowy był złagodzony – Zakrzewski miał nadzieję,
że upowszechnienie syndykalizmu w Europie zastąpi imperialistyczną
ekspansję i konflikty zbrojne pokojową rywalizacją.
Uznanie narodu za wspólnotę nadrzędną stawiało problem usunię-
cia rozdzierających tę wspólnotę konfliktów. Zakrzewski przestrzegał:
Naród wytwórców nie powstanie, dopóki nie usunie się tych głębokich
antagonizmów. Celem było więc urzeczywistnienie jak najpełniejszej
jedności narodu: W tym narodzie wytwórców giną różnice klasowe […].
Naród wytwórców sam stanowi klasę społeczną zespoloną i zwartą. […]
Zwalczające się grupy […] zostają wyeliminowane poza nawias narodu
wytwórców, podobnie jak wszystkie inne czynniki nie biorące udziału
w pracy dziejowej narodu.
Zakrzewski w narodzie wyróżniał grupy twórcze i pasożytnicze, przy
czym twórcze w Narodzie siły istnieją w różnych klasach społecznych jako
częściach składowych organizmu produkcyjnego. Charakterystyczne,
że bronił nie tylko proletariatu, ale też burżuazji produkcyjnej przed
symbiozą plutokracji i […] ochlokracji uosabianej przez banki i kasy
chorych. To między producentami i pasożytami miał zachodzić realny

66
i nieprzezwyciężalny antagonizm, przez Zakrzewskiego identyfikowany
z walką klas. Jej celem miała być Eliminacja […] z życia tych wszystkich,
którzy nie walczą ani nie pracują. Zakrzewski przyznawał, że w dziedzi-
nie gospodarki walka klas jest bodźcem postępu, zastrzegał jednak, że
Twórczy charakter możemy przyznać tylko takim walkom, […] które są
dążeniem młodej, wznoszącej się elity sił robotniczych do przejęcia misji
cywilizacyjnej, którą dotychczas piastowała burżuazja. W tych słowach
rozpoznajemy raczej Vilfredo Pareto niźli Karola Marksa!
Wiązał się z tym specyficzny elitaryzm Zakrzewskiego. Definiował
on elitę społeczną jako najtęższe, najzdrowsze i przytem kierownicze
siły, nurtujące w życiu społeczno-gospodarczem, odróżniając ją zarazem
ściśle od zdegenerowanej, pasożytniczej oligarchii. Podkreślał, że elita
ma służyć masie, jednak elita polityczna nie pokrywa się nigdy do końca
ze społeczną i dlatego się degeneruje. Rozwiązaniem miał być syndyka-
lizm, który stwarza nową elitę, nieodrywającą się od mas pracujących,
które ją wyłaniają, ale pozostającą ich rdzeniem i duszą.
Uznanie klasy robotniczej za siłę wiodącą wynikało z wiary w he-
roiczny potencjał proletariatu – to była rzeczywista motywacja syn-
dykalistycznego zaangażowania zetowców. Zakrzewski wielokrotnie
wypowiadał się przeciw marksistowskiemu ekonomizmowi. Powtarzał
za Brzozowskim: Nie idzie o fakt materjalnej przynależności z urodzenia
do samej klasy – idzie o wybór ideału. Według Zakrzewskiego robot-
nik miał być wzorem, ideałem wychowawczym, typem dziejowym – jak
u Ernsta Jüngera bardziej postawą psychiczną (Arbeitertum) niż przy-
należnością klasową. Co więcej, w odróżnieniu od klasowych separaty-
stów ze skrajnej lewicy, Zakrzewski przewidywał, że naród wytwórców
przejmie dorobek kulturalny zarówno proletariatu, jak i burżuazji.
Wyraźna i nieskrywana była tu inspiracja nacjonalizmem rewolu-
cyjnym Brzozowskiego, to dzięki lekturze jego pism endeccy dysydenci
dotarli do Sorela. Zakrzewski otwarcie uważał myśl Brzozowskiego
za filozoficzny fundament obozu Rewolucji majowej, gdyż idea Czynu
przetworzyła się w ideę Pracy.
W ten sposób docieramy do kwestii radykalizmu społecznego. Wy-
pływał on – warto to jeszcze raz podkreślić – z nacjonalizmu. Syndyka-
lizm miał być drogą do zapewnienia narodowi potęgi dzięki wzrostowi

67
produkcji przez racjonalną organizację pracy i należytą jej intensyfikację.
Zakrzewski odrzucał jednak wariant paternalistyczny nacjonalizmu
(przewidujący udział robotników w zyskach czy upowszechnienie wła-
sności), gdyż oznaczałoby to, że Klasa kapitalistyczna wchłonie w siebie
klasę robotniczą, tymczasem syndykaliści wierzyli za Sorelem w wyż-
szość moralną proletariatu. Negował zarówno kapitalizm państwowy
faszystów, jak i socjalizm, który chce zastąpić kapitalistów niekompe-
tentną ekonomicznie inteligencją. Jedyne rozwiązanie antagonizmów
klasowych widział w przejęciu kontroli nad gospodarką przez klasę
robotniczą zorganizowaną w związki zawodowe. By ten cel zrealizo-
wać, należało najpierw uniezależnić związki zawodowe od partii. Pro-
ces uspołecznienia miał mieć charakter ewolucyjny: Pozostawiając na
boku kwestię własności przedsiębiorstw, klasa robotnicza może dążyć
do uzyskania udziału w kierownictwie i kontroli, […] dopóki nie uzyska
wpływu decydującego. Czynniki twórcze […] zgrupują się wtedy dokoła
ekonomicznych organizacji klasy robotniczej. Związki zawodowe obejmą
rolę dzisiejszych spółek akcyjnych, których likwidacja […] będzie mogła
się dokonać na drodze polubownej, bez rewolucyjnych wstrząsów. Także
przedsiębiorstwa prywatne miały zostać podporządkowane jednolite-
mu planowi. Syndykalistyczna transformacja dotyczyć miała również
rolnictwa – według Zakrzewskiego wieś była idealnym terenem dla
syndykalizmu, czyli zrzeszeń wolnych wytwórców pod opieką państwa.
Ideologja produkcyjna Zakrzewskiego warunkowała krytykę konsump-
cjonizmu, co umożliwiłoby pierwotną akumulację kapitału – w ten
sposób polski syndykalizm okazywał się raczej ideologią forsownej
modernizacji niż sprawiedliwości społecznej. Klasa robotnicza jako kla-
sa heroiczna, uderzając w społeczeństwo burżuazyjne […] zmusza je do
odrodzenia się moralnego, do […] zdobywczego stosunku do życia – pisał.
Z tych pozycji krytykował lewicę marksistowską. Twierdził, że robotnik
polski opowiedział się za państwem, za bohaterstwem, za idealizmem,
za cnotą żołnierską, a nie za materjalizmem rewolucji marksistowskiej.
Co jednak ciekawe, komunizm był wyżej oceniany niż zdegenerowana
do liberalizmu socjaldemokracja.

***

68
Syndykalistyczna propaganda zaowocowała w maju 1928 roku po-
wołaniem Generalnej Federacji Pracy. Był to klasyczny „żółty” związek
zawodowy, tworzony przy wsparciu administracji państwowej, wy-
strzegający się radykalnych postulatów, stroniący od strajków i akcji
bezpośrednich. W maju 1931 roku połączył się z innymi prorządowymi
związkami (solidarystyczna Konfederacja Gospodarczych Związków
Zawodowych, część prawicowo-socjalistycznego Centralnego Zrze-
szenia Klasowych Związków Zawodowych, nacjonalistyczne Polskie
Związki Zawodowe „Praca” z Poznańskiego i Pomorza) w Związek
Związków Zawodowych (ZZZ). Nowa centrala dzięki poparciu władz
rychło stała się jedną z silniejszych w polskim ruchu zawodowym –
w 1934 roku liczyła 169 tys. członków, co stawiało ją na drugim miej-
scu po socjalistycznym Związku Stowarzyszeń Zawodowych (245 tys.).
ZZZ wydawał szereg czasopism z „Frontem Robotniczym” na czele,
prowadził działalność kulturalną poprzez Robotniczy Instytut Oświaty
i Kultury im. Stefana Żeromskiego, współpracował z „naprawiackim”
Związkiem Polskiej Młodzieży Demokratycznej.
„Trzy Zety” były jednak kolosem na glinianych nogach. Radykalnej
antykapitalistycznej retoryce towarzyszyła oportunistyczna praktyka,
robotnicy zapisywali się do Związku, by nie stracić pracy. Nic nie pomo-
że ZZZ, ostrzymy noże: zet, zet, zet – kpiła opozycja. W kierownictwie
toczyła się walka między oportunistami, gotowymi firmować każde
posunięcie rządu, a radykałami, poważnie myślącymi o obronie prole-
tariatu i reformach społecznych. Wynikało to z faktu, że syndykaliści
uważali się za integralną część obozu piłsudczykowskiego, wiążąc z nim
nadzieję na przeprowadzenie reform. Zakrzewski pisał, że Rewolucja
majowa obaliła rządy oligarchji, rozwijającej się na gruncie ustroju par-
lamentarno-demokratycznego i dzięki temu otworzyły się możliwości
ustanowienia nowego ładu ustrojowego. W rezultacie zetzetzetowcy
śpiewali na przemian Pierwszą Brygadę i Czerwony Sztandar (choć nie
Międzynarodówkę!), w swych pochodach nosili portrety Piłsudskiego
i czarno-czerwone sztandary.
Pod wpływem kryzysu gospodarczego syndykaliści z „Naprawy” –
Kazimierz Zakrzewski, Jerzy Szurig, Stefan Kapuściński – radykalizo-
wali się, łącząc siły z byłym pepeesowcem Jędrzejem Moraczewskim.

69
Choć początkowo zaakceptowali przystąpienie ZNR do Bezpartyjnego
Bloku Współpracy z Rządem, to po 1930 roku narastał w nich krytycyzm
(np. w 1932 roku Zakrzewski domagał się zniesienia dyscypliny partyjnej
w klubie poselskim BBWR). Przez pewien czas radykałowie łudzili się
możliwością współpracy z autorytarną „grupą pułkowników” w łonie
obozu sanacyjnego, jednak w 1935 roku doszło do otwartego konfliktu.
Po śmierci Piłsudskiego jego autorytet przestał spajać sanację, a związ-
kowcy przeciwstawili się namaszczaniu na następcę Komendanta ambit-
nego generała Edwarda Rydza-Śmigłego. W lipcu 1935 roku syndykali-
styczna lewica ZZZ skrytykowała antydemokratyczny projekt ordynacji
wyborczej i wezwała Związek – bezskutecznie – do bojkotu wyborów.
Radykalizm syndykalistów doprowadził w 1936 roku do rozłamu
w Związku Patriotycznym: lewicę poparło ok. 80 działaczy, prawicę –
130. Prawa strona to urzędnicy i posłowie, lewa – wolne zawody i pra-
cownicy społeczni – wspominał Stefan Szwedowski. Rozłam przeniósł
się na Związek Polskiej Młodzieży Demokratycznej, z którego wyod-
rębnił się ZPMD-Lewica (później Stowarzyszenie Młodzieży Syndy-
kalistycznej); Zakrzewski należał do tych seniorów organizacji, którzy
poparli rozłamowców. Syndykalistom udało się utrzymać kontrolę nad
Związkiem Związków Zawodowych i Robotniczym Instytutem Oświaty
i Kultury. Na II zjeździe Instytutu w listopadzie 1936 roku Zakrzewski
został prezesem Zarządu Głównego RIOK (pełnił tę funkcję do wy-
buchu wojny). W marcu 1937 roku doszło do decydującej rozgrywki.
III kongres ZZZ odrzucił akces do faszyzującego Obozu Zjednoczenia
Narodowego, przyjął szereg radykalnych rezolucji (np. w sprawie wojny
hiszpańskiej, solidaryzując się z tamtejszymi anarchosyndykalistami),
do władz Związku wybrał lewicowców – m.in. w prezydium Central-
nego Wydziału ZZZ znalazł się Zakrzewski.
Zerwanie z ekipą rządzącą doprowadziło do kryzysu w Związku.
Doszło do serii rozłamów, nastąpił masowy odpływ członków. Już
w 1937 roku nie udało się zorganizować syndykalistycznych pochodów
pierwszomajowych na Śląsku, w Zagłębiu Dąbrowskim i Łodzi. Spadł
gwałtownie nakład prasy syndykalistycznej, zmniejszyła się liczba wy-
dawanych tytułów. Na swym IV kongresie w marcu 1938 roku ZZZ
liczył już tylko 35 tys. członków. Represje dotknęły też przywódców.

70
Przeciw Zakrzewskiemu jeszcze w 1936 roku wszczęto prokuratorskie
dochodzenie w związku z udziałem syndykalistów w strajku protesta-
cyjnym we Lwowie, umorzono je jednak ze względu na autorytet pro-
fesora. W 1938 roku Komitet Krzyża i Medalu Niepodległości odrzucił
wniosek o przyznanie Zakrzewskiemu Krzyża Niepodległości. Mimo
to Zakrzewski – w czerwcu 1939 roku wybrany wiceprezesem ZZZ –
podtrzymywał radykalny kurs; występował przeciw otrzymywaniu
ministerialnych subwencji i złagodzeniu opozycji wobec rządu, domagał
się akcji strajkowej 1 maja.
Rozbrat z sanacją ukazał izolację syndykalistów. Do starego wroga –
endeckiej prawicy – doszedł nowy: sanacyjny OZON. Stosunki z lewi-
cą pozostawały skomplikowane. Najbliżej Związkowi Związków było
do PPS, jednak Zakrzewski odrzucał pepeesowską koncepcję „frontu
demokratycznego” z udziałem ludowców i chadeków; krytykował też
sztandarowy dla socjalistów postulat wolnych wyborów, twierdząc, że
wybory nie rozwiążą problemów robotników. Choć komuniści pozy-
tywnie oceniali ewolucję ZZZ, Zakrzewski pozostawał pryncypialnie
antykomunistyczny. Nieufny był też wobec napływających w szere-
gi Związku i jego przybudówek anarchistów – w 1937 roku zapowie-
dział, że w RIOK nie będzie żadnych anarchosyndykalistów i polityki.
Zakrzewski głosił ideę ponadpartyjnego antyfaszystowskiego frontu
robotniczego, popularyzując ją w 1937 roku na łamach dziennika „Głos
Powszechny”, w którym był zastępcą redaktora naczelnego. W praktyce
sprowadzała się ona do współpracy z innymi lewicowymi dysydentami
z obozu piłsudczykowskiego – Zakrzewski wziął choćby udział w zebra-
niu założycielskim pierwszego Klubu Demokratycznego w Warszawie.

***
Ku opozycji pchał Zakrzewskiego i syndykalistów sprzeciw wobec
totalitaryzmu, który prężność mas łamie żelazną ręką partyjnej dyk-
tatury. Lewica „Naprawy” domagała się demokratyzacji systemu po-
litycznego, potępiała policyjne metody. Był to jednak demokratyzm
nietypowy, bo antyliberalny – Zakrzewski stawiał wręcz tezę o rozłącz-
ności i przeciwstawności demokracji i liberalizmu. Krytykował fałszywy
indywidualizm, partyjniactwo i przerosty parlamentaryzmu.

71
Alternatywą parlamentaryzmu i dyktatury miała być zakorzenio-
na w myśli syndykalistycznej koncepcja organicznej demokracji pra-
cy. Zakrzewski precyzował: Liberalnej koncepcji czysto mechanicznego
związku między bezlikiem absolutnie suwerennych jednostek-wyborców
a Państwem, przeciwstawiamy plan organicznego łączenia czynników
gospodarczo-identycznych, realizujących jedność świata pracy w formie
pozapartyjnej. Przekonywał, że państwo stałoby się w ten sposób orga-
nizacją samorządu ludności, jako społeczeństwa wytwórców. Wpływ na
władzę miały mieć zapewnione wszystkie żywe siły narodu, co de facto
oznaczałoby posiadanie praw politycznych jedynie przez producentów
(Zakrzewski podkreślał, że Państwo techniczne jest organem republiki
wytwórców, w której niema miejsca dla pasożytów, ani ludzi nieprzydat-
nych). W praktyce jednak projekt Zakrzewskiego był mniej radykalny,
ograniczał się do postulatu udziału związków zawodowych w organi-
zacji władz państwowych. Zwieńczeniem opartego na związkach samo-
rządu gospodarczego miała stać się Naczelna Izba Gospodarcza (czy też
Izba Zawodów). Struktura państwa byłaby oparta na dualizmie obywa-
telsko-producenckim, który wyrażałoby współistnienie zgromadzenia
parlamentarnego i zgromadzenia syndykalnego.
Drugim filarem nowego ustroju miało być ustanowienie silnego rzą-
du demokracji, opartego na bezpośrednio (plebiscytarnie) wyrażonej woli
nas ludowych. Egzekutywa spoczywałaby w rękach prezydenta, dlatego
Zakrzewski krytykował bliskiego mu skądinąd Georgesa Valois za brak
w jego wizji ustroju „zwornika” w osobie głowy państwa. W projekcie
Zakrzewskiego prezydent wybierany byłby na siedmioletnią kadencję
przez ogół obywateli spośród trzech kandydatów (jednego zgłaszanego
przez ustępującego prezydenta i dwóch wyłanianych przez parlament).
Głowa państwa miała być najwyższym i nadrzędnym wobec innych
organem władzy państwowej, w jej gestii byłoby mianowanie i odwo-
ływanie rządu.
Łączył się z tą wizją ustroju specyficzny militaryzm, nieograniczają-
cy się do uznania prymatu armii, ale zakładający przetworzenie Polski
w jeden obóz żołniersko-robotniczy, zorganizowany dla walki i pracy.
Zakrzewski głosił: Naród pracujący, jest jednolity, jak armja walcząca.
Praca stanowi dlań zasadę jednoczącą, podobnie jak wojna dla armji.

72
Oznajmiając Braterstwo cnót żołnierskich i rewolucyjnych, pacyfizm
postrzegał jako ideologię plutokracji.
Model proponowany przez Zakrzewskiego niewiele miał wspólnego
z anarchosyndykalistyczną utopią. Jak wspominał „naprawiacz” Tade-
usz W. Nowacki: Anarchistyczne i antypaństwowe wątki syndykalizmu
były nie do akceptacji w Zecie, który całą działalność kierował na uzy-
skanie niepodległości i budowę suwerennego państwa.
Połączenie idei nacjonalizmu, syndykalizmu i „demokracji antyli-
beralnej” mogło rodzić skojarzenia z faszyzmem. Nieprzypadkowo Za-
krzewski w latach 20. utrzymywał kontakty z faszystowskim Zespołem
Stu, który starał się zainteresować syndykalizmem. Rzeczywiście, po-
czątkowo syndykaliści przyglądali się z ciekawością eksperymentowi fa-
szystowskiemu. Zakrzewski uważał, że Syndykalizm faszystowski rozwija
się całkiem pomyślnie, a w przeciwieństwie do ZSRR państwo faszystów
dalekie jednak jest od skostnienia. W 1929 roku bronił włoskiego faszyzmu
przed krytyką Valois jako niezupełnie sprawiedliwą, uważając, że twórcza,
rewolucyjna energja ruchu włoskiego jest jeszcze daleka od wyczerpania.
Rok później skłonny był pozytywnie oceniać ewentualny przewrót na-
zistowski w Niemczech, ponieważ ugodziłby […] zachodnią plutokrację
w samo serce (choć NSDAP uważał za partię reakcyjnie zabarwioną). Fa-
szyzmu nie uważał za antytezę syndykalizmu, ale jako krok we właści-
wym kierunku, formę przejściową ku nowemu ustrojowi, bliższą ideałowi
niż bolszewizm czy socjaldemokracja. Zakrzewski zwracał uwagę na to,
że pod względem społecznym faszyzm nie idzie dalej, ale też nie pozostaje
w tyle za socjaldemokracją, natomiast pod względem politycznym jest
bardziej bezkompromisowy […] w stosunku do państwa mieszczańskiego,
co pochwalał. Faszyzm – tak samo jak bolszewizm i… „rewolucja majowa”
piłsudczyków – miał być przejawem rewolucji antiliberalnej, wyrażającej
z jednej strony dążenie słabszych narodów do zdobycia niezawisłości od
[…] światowego imperjalizmu gospodarczego, z drugiej zaś – historyczną
konieczność ustanowienia państwa omnipotentnego. Twierdząc, że syn-
dykalizm wskrzesza antyczny ideał państwa, dowodził: Bezwarunkowo
[…] zbliżyli się do ideałów rzymskich ci soreliści, którzy stanęli na gruncie
rewolucji faszystowskiej. […] rewolucja faszystowska w dużym stopniu
zrealizowała w ramach nowoczesnej Italii renesans państwa rzymskiego.

73
Jednak nigdy nie była to bezkrytyczna fascynacja. Nigdy z faszy-
zmem do końca się nie utożsamiano, dostrzegano bowiem jego wady.
Krytyka pod adresem faszyzmu szła w dwóch kierunkach – przeciw
jego reformizmowi i totalitaryzmowi. Zakrzewski zarzucał Mussoli-
niemu, że odrestaurował kapitalizm; negował faszystowski korpora-
cjonizm: uważamy przymusowe małżeństwo między kapitałem a pracą
za najgorsze i nietrwałe rozwiązanie kwestji społecznej. Nie podoba-
ła mu się nie tylko reformistyczna treść, ale także totalitarna forma,
tzn. upaństwowienie związków zawodowych. W „Przełomie” pisał, że
faszystowski system korporacyjny jest reakcyjną karykaturą ustroju
syndykalistycznego, w znacznej zaś mierze jego antytezą, a faszyzm wy-
paczył syndykalną koncepcję parlamentu przez zapewnienie decydują-
cego wpływu kierownictwu partji. Zakrzewski wypowiadał się przeciw
gwałtownej, brutalnej i rewolucyjnej metodzie faszyzmu oraz krucjacie
antybolszewickiej Mussoliniego. Konkludował zdecydowanie: Będąc
Polakami nie możemy być faszystami.
Jak wytłumaczyć te sprzeczności? U ich podłoża nie leżało niezro-
zumienie faszyzmu, tak częste w przypadku innych grup, ale jego ory-
ginalna teoria, wypracowana przez Zakrzewskiego. Opierając się na
teorii imperializmu Rudolfa Hilferdinga, wyszedł od miejsca Włoch
w międzynarodowym podziale pracy, klasyfikując je jako naród prole-
tariacki. W tym ujęciu rewolucja faszystowska miała być koalicją bur-
żuazji narodowej i proletariatu przeciw zależności Włoch od zachodniej
plutokracji. Z tego heterogenicznego składu wynikać miała dwoistość
faszyzmu: skrzydło robotniczo-syndykalistyczne traktuje ustrój kor-
poracyjny jako pierwszy etap organizacji syndykalnego państwa pracy,
podczas gdy skrzydło burżuazyjno-nacjonalistyczne widzi w nim tylko
sposób do całkowitego zduszenia niezależnego ruchu robotniczego. Za-
krzewski deklaruje się tu jako sympatyk lewego skrzydła faszyzmu.
Ustrój ten nie spełnił jednak swego zadania, gdyż – podobnie jak ko-
munizm – nie ustanowił rządu wytwórców, tylko nową elitę polityczną.
Jak zauważyła Barbara Stoczewska: Dopiero […] na początku lat
trzydziestych […] syndykaliści zdecydowanie odwrócili się od faszy-
zmu. W 1934 roku patriotyczni syndykaliści rozliczyli się z faszyzmem
piórem Zakrzewskiego, który pisał wtedy już bez złudzeń: Żywioły

74
konserwatywne, zagrożone przez rewolucję komunistyczną, odstąpiły
bez poważnego oporu władzę ruchowi syndykalistyczno-kombatanckie-
mu o niezupełnie jeszcze skonkretyzowanym obliczu […]. W ten sposób
burżuazja zapewniła sobie możliwość dalszego istnienia we Włoszech,
utrzymania przeciwko proletariatowi swej przewagi gospodarczej i za-
chowania wpływów politycznych. Zakrzewski był demokratą, który
chciał tylko zmiany formy demokracji, a nie samej jej zasady, dlatego fa-
szyzm odrzucił. Z czasem jego opozycja wobec faszyzmu zaostrzała się.

***
Faszystowskie zagrożenie zmaterializowało się we wrześniu 1939
roku. Syndykaliści, wierni swym antyfaszystowskim ideałom, stanęli
z bronią w ręku przeciw okupantowi. Już 9 października 1939 roku
w warszawskim mieszkaniu Zakrzewskiego odbyło się zebranie Centra-
lizacji ZP (lewicy) z udziałem Szwedowskiego i Szuriga. Po rozmowie
z Moraczewskim, który nie zdecydował się przystąpić do konspiracji,
21 października utworzony został Związek Syndykalistów Polskich,
początkowo występujący pod kryptonimem Związku Wolność i Lud.
Nową organizację cechował ogromny dynamizm. Wydawano konspira-
cyjnie liczne pisma z tygodnikiem „Akcja” na czele. Stworzono Oddzia-
ły Sabotażowo-Dywersyjne, z których w szeregi ZWZ przekazano co
najmniej 1200 bojowców. Siecią organizacyjną objęto nie tylko Warsza-
wę z okolicami, ale też Kielecczyznę, Lubelszczyznę i Rzeszowszczyznę.
ZSP ściśle współpracował ze Służbą Zwycięstwa Polski (później Związ-
kiem Walki Zbrojnej) – sam Zakrzewski był szefem referatu wewnętrz-
no-politycznego Biura Informacji i Propagandy ZWZ.
Aktywność syndykalistów nie mogła ujść uwadze Gestapo. 12 stycz-
nia 1941 roku Zakrzewski został aresztowany przez okupanta. 7 marca
z wyroku Polski Podziemnej ginie znany aktor filmowy, agent Abwehry,
volksdeutsch Igo Sym. Cztery dni później Niemcy mordują w odwecie 17
Polaków więzionych na Pawiaku. Wśród rozstrzelanych w lesie w Pal-
mirach był Kazimierz Zakrzewski.
Tak zginął człowiek, którego przyjaciele wspominali: Jeżeli chodzi
o ideę, w którą wierzy, jest nieustępliwy i twardy, choć w życiu osobistym
i stosunkach koleżeńskich jest wrażliwy, delikatny i uczuciowy…

75
MISJONARZ REWOLUCJI
(Julian Brun-Bronowicz)
Życiorys Bruna to klasyczna biografia „zawodowego rewolucjonisty”,
karnego żołnierza międzynarodowej Rewolucji. Urodził się 21 kwiet-
nia 1886 roku w Warszawie. Jak wielu komunistów miał burżuazyjne
pochodzenie – jego ojciec Teodor był właścicielem fabryki tytoniowej
(choć od 1905 roku pracował w tej fabryce jako majster). W rodzinie
Brunów żywe były też sentymenty patriotyczne, gdyż dziadek Bruna
Julian Kaufman należał do organizatorów powstania styczniowego
w Krośniewicach, a po jego upadku był wraz z żoną więziony przez
Rosjan. Być może ta właśnie buntownicza tradycja skłaniała Julia-
na ku antycarskiej opozycji – już jako szesnastolatek wziął udział
w demonstracji pierwszomajowej, za co został w 1902 roku usunięty
z progimnazjum. Potem uczył się w szkole handlowej w Zgierzu, ale
też jej nie skończył. W 1903 roku wstąpił do Związku Młodzieży Socja-
listycznej, łączącego młodych sympatyków zarówno PPS jak SDKPiL,
i współpracował przy redagowaniu pisma ZMS „Ruch”. Z powodu tej
działalności został w lutym 1904 roku aresztowany, jednak już w maju
zwolniono go z uwagi na brak dowodów. Kolejne aresztowanie nastą-
piło podczas zbrojnej demonstracji socjalistów na Placu Grzybow-
skim w Warszawie 13 listopada 1904 roku. Bruna więziono wtedy na
Pawiaku i w warszawskiej Cytadeli, zanim został zwolniony za kaucją
w styczniu 1905 roku.
Rewolucja 1905 roku przyspieszyła krystalizowanie się postaw poli-
tycznych. Brun spośród różnych partii socjalistycznych – PPS, III Pro-
letariatu, SDKPiL – wybrał kierowaną przez Różę Luksemburg Socjal-
demokrację, wstępując w jej szeregi w maju 1905 roku. Działał jako
esdecki agitator na terenie Warszawy, Lublina i Zagłębia Dąbrowskiego.
Latem tego roku wraz ze Stanisławem Bobińskim udał się do Austro-
-Węgier. W czasie powrotu w październiku został zatrzymany za niele-
galne przekroczenie granicy i osadzony w więzieniu w Będzinie, potem
przewieziono go do stolicy, jednak po miesiącu zwolniono. W listopa-
dzie 1905 roku opublikował w „Przeglądzie Społecznym” swój pierwszy

76
publicystyczny artykuł O platformie pojednawczej. Tekst dotyczył
rozłamu w PPS i propagował zbliżenie z lewicowymi socjalistami, co
w sekciarskiej SDKPiL stanowiło rzadką postawę. W tym czasie Brun
wszedł w skład praskiego Zarządu Dzielnicowego SDKPiL, jednak już
niebawem – w czasie demonstracji w Alejach Ujazdowskich – znów
został aresztowany.
Zwolniono go po dwóch miesiącach za kaucją. Pozbawiony możli-
wości kontynuowania nauki w kraju, wyjechał do Paryża. Studiował
tam socjologię na Sorbonie, zdał też egzamin wstępny do Instytutu
Języków Obcych. Jesienią 1907 roku przyjechał do Warszawy na swoją
rozprawę sądową – został wówczas skazany na sześć miesięcy więzie-
nia z zaliczeniem na jego poczet wcześniejszego aresztu. Po odbyciu
kary wrócił w marcu 1908 roku do Paryża. Ożenił się wtedy z angiel-
ską malarką May Houghton i w 1909 roku wyjechał do Londynu, by
uczyć się tam fotograwerstwa. Po powrocie do Francji pracował jako
grawer. W czasie pobytu w Paryżu Brun nie zaniedbywał działalności
politycznej w szeregach tamtejszej sekcji SDKPiL. Jesienią 1912 roku
przyjechał do Krakowa, gdzie ożenił się ze Stefanią Unszlicht. Już
jednak wiosną następnego roku choroba żony zmusiła go do wyjazdu
do Bułgarii. Pracował tu jako korespondent handlowy (w Ruszczu-
ku) i urzędnik bankowy (w Sliven), utrzymując zarazem polityczne
kontakty z tzw. tesniakami (radykalną frakcją „ścisłych socjalistów”
w Bułgarskiej Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej). W czasie
I wojny światowej został internowany przez władze bułgarskie jako
obywatel rosyjski.
W 1919 roku wrócił do kraju, wstępując z miejsca do Komunistycz-
nej Partii Robotniczej Polski. Jako komunista został latem 1920 roku,
w czasie ofensywy bolszewickiej, aresztowany przez władze wojskowe
na letnisku pod Warszawą i postawiony przed sądem doraźnym. Prze-
trzymywano go w Mińsku Mazowieckim, potem na Pawiaku, jednak
po przekazaniu sprawy sądowi zwykłemu został w 1921 roku zwolniony.
Po uwolnieniu wrócił do pracy partyjnej. Był członkiem Centralnego
Wydziału Rolnego i Centralnej Redakcji KPRP, współredagował organy
partii „Czerwony Sztandar” i przeznaczoną dla wsi „Gromadę”, współ-
pracował z legalnymi pismami komunistycznymi takimi jak „Walka

77
Robotnicza”, „Nowa Kultura” czy „Trybuna Robotnicza”. W lutym 1922
roku Komitet Centralny KPRP delegował go do Moskwy na posiedzenie
I Rozszerzonej Egzekutywy Międzynarodówki Komunistycznej, gdzie
został powołany w skład Komisji Związkowej MK. U schyłku tego roku
uczestniczył w IV kongresie Kominternu w Piotrogrodzie i Moskwie.
Poglądy Bruna w tym okresie wciąż bliskie były luksemburgizmo-
wi, cechowało je charakterystyczne dla dawnych esdeków sekciarstwo.
Brun, kontestując możliwość i celowość porozumienia z PPS, faktycznie
negował taktykę jednolitego frontu robotniczego w Polsce. Na III kon-
ferencji KC KPRP w Gdańsku w kwietniu 1922 roku skrytykował też
zapożyczone od bolszewików hasło ziemia dla chłopów bez wykupu.
Luksemburgistowska ultralewica w polskiej kompartii uważała, że le-
piej rozwinięta gospodarczo Polska nie musi przejmować rozwiązań
z zacofanej rolniczej Rosji i może przejść wprost do socjalizacji ziemi.
Na II zjeździe KPRP (wrzesień-październik 1923 roku w Bołszewie)
Brun jako członek podkomisji rolnej i narodowościowej podtrzymywał
to stanowisko – w sprawie rolnej proponował hasło ziemia dla bezrol-
nych i małorolnych zamiast ziemia dla chłopów.
Na II zjeździe KPRP Brun został wybrany do Komitetu Centralnego
partii. W lipcu 1924 roku I konferencja Międzynarodowej Organizacji
Pomocy Rewolucjonistom powołała go do swego Komitetu Wykonaw-
czego. W tym samym czasie Brun osiągnął szczyt partyjnej kariery: na
V kongresie Kominternu został wybrany przez Komisję Polską MK na
członka tzw. „Piątki” – prowizorycznego kierownictwa KPRP. Awans
ten był owocem walk frakcyjnych wewnątrz polskiej kompartii. Domi-
nująca w niej dotąd tzw. większość (Maria Koszutska-Kostrzewa, Adolf
Warski-Warszawski, Henryk Horwitz-Walewski) opowiadała się za jed-
nolitym frontem w formie rządu robotniczo-chłopskiego, co oznaczało
kompromis z PPS i radykalnymi ludowcami, poparcie dla postulatu re-
formy rolnej, podjęcie hasła niepodległości Polski; w dodatku wystąpiła
w obronie Lwa Trockiego w jego konflikcie ze Józefem Stalinem. Spo-
tkało się to z reakcją Stalina, pod naciskiem którego powołane zostało
nowe kierownictwo, zdominowane przez dawnych luksemburgistów.
Nie było dane jednak Brunowi stanąć na czele kompartii. 8 sierp-
nia 1924 roku wraz z całą Centralną Redakcją został aresztowany

78
w Warszawie i skazany na 8 lat więzienia. Karę odbywał w więzieniach
na Pawiaku i na Mokotowie, gdzie pisał Stefana Żeromskiego tragedię
pomyłek. Jego esej w 1925 roku publikowany był w odcinkach na łamach
„Skamandra”, a w następnym roku wydany w formie broszurowej. Tezy
zawarte w Tragedii… wywołały konsternację towarzyszy partyjnych –
Brun został skrytykowany za nacjonalbolszewizm, odsunięty od pracy
w KPP, oddany do dyspozycji Kominternu.
W lutym 1926 roku w drodze wymiany więźniów wyjechał do ZSRR,
nie przebywał tam jednak długo. Już w następnym roku został skiero-
wany do Paryża jako korespondent radzieckiej agencji prasowej TASS,
ale jego publicystyka sprawiła, że po kilku miesiącach wydalono go
z Francji. Jesienią 1927 roku został korespondentem TASS w Wied-
niu, ale i tam pracował krótko. W maju 1928 roku Brun uczestniczył
w III plenum KC KPP w Berlinie i wraz z innymi uczestnikami został
aresztowany przez władze niemieckie. Samowolny udział w nielegal-
nym posiedzeniu KPP wywołał niezadowolenie Wszechzwiązkowej
Komunistycznej Partii (bolszewików), która ukarała Bruna naganą.
Po powrocie do Moskwy pracował przez pewien czas jako zastępca
kierownika Wydziału Zagranicznego centrali TASS, przede wszystkim
jednak udzielał się politycznie. Brał udział w I zjeździe Komunistycznej
Partii Zachodniej Białorusi (autonomicznej struktury KPP) pod Orszą
latem 1928 roku i nieco później w VI kongresie Kominternu w Moskwie.
Na III plenum Komitetu Centralnego KPZB w październiku 1929 roku
został dokooptowany do składu KC, w tym samym roku wrócił do pracy
w Centralnej Redakcji KPP z siedzibą w Berlinie. Jako przedstawiciel
Centralnej Redakcji uczestniczył w V zjeździe KPP (sierpień 1930 roku
w Peterhof), gdzie został wybrany na zastępcę członka KC. W czasie posie-
dzenia rozszerzonego Biura Politycznego KPP w Berlinie w sierpniu 1931
roku znowu został aresztowany przez niemiecką policję. Gdy zwolniono
go z nakazem bezzwłocznego opuszczenia Niemiec, wrócił do Berlina,
by pracować w Redakcji Zagranicznej KPP. VI zjazd KPP (październik
1932 roku) potwierdził wybór Bruna na zastępcę członka KC, od końca
tego roku pełnił też funkcję przedstawiciela KPP przy kierownictwie
KPZB. W końcu 1933 roku został wysłany do Kopenhagi, gdzie w Cen-
tralnej Redakcji zastępował jej kierownika Jerzego Rynga (Herynga).

79
To „życie na walizkach” nie sprzyjało rodzinnej stabilizacji – w tym
okresie Julian Brun rozszedł się ze Stefanią i poślubił Eugenię Heyman.
Zarazem jednak Brun dojrzewał ideologicznie. Już w czerwcu 1931
roku podczas V plenum KC KPZB przyczynił się do zwrotu białoru-
skich komunistów w stronę szerokiego sojuszu narodowo-wyzwoleń-
czego. Przemyślenia z Tragedii pomyłek okazały się przydatne, zastoso-
wane do sytuacji narodu uciskanego nie wzbudzały takich kontrowersji
jak poprzednio. W 1933 roku dojście Hitlera do władzy obnażyło absurd
stalinowskiej teorii socjalfaszyzmu, uznającej partie socjaldemokratycz-
ne za głównego wroga jako „lewe skrzydło faszyzmu”. Brun należał do
pierwszych krytyków tej teorii.
Na VII kongresie Kominternu (lipiec – sierpień 1935 roku) zapadła
decyzja o przyjęciu strategii „antyfaszystowskiego frontu ludowego” –
wspólnie z socjaldemokratami, liberałami, postępowymi kołami chrze-
ścijańskimi. Brun jako członek Prowizorycznego Biura Politycznego
KPP przebywał wówczas w Kopenhadze, jednak reorientację ruchu
komunistycznego przyjął z entuzjazmem. Latem 1936 roku został wy-
słany do Brukseli, gdzie zorganizował ośrodek wydawniczy polskiej
kompartii. Na lata 1936–1938 przypada jego największa aktywność pu-
blicystyczna. Redagował „Przegląd” i „Biblioteczkę Popularną”, pisał
w jednolitofrontowym „Dzienniku Popularnym”, „Nowym Przeglą-
dzie”, „Informacjach Prasowych” (Paryż), kominternowskich pismach
„Bolszewik”, „Kommunisticzeskij Intiernacyonał”, „Internationale Pres-
se Korrespondenz”.
Ciosem była dla niego decyzja o rozwiązaniu KPP w 1938 roku. Cięż-
ko chory na serce, skoncentrował się od tej pory na pracy naukowej –
zajmował się głównie kwestią narodową a także Wielką Rewolucją Fran-
cuską, w której dostrzegał źródło idei narodowej. Owocem tych badań
była m.in. książka La naissance de l’armée nationale: 1789–1794, którą
opublikował w 1939 roku pod pseudonimem Jules Leverrier. Napisał też
zarys historii Polski do 1903 roku.
Internowany w maju 1940 roku przez władze belgijskie, został prze-
wieziony do obozu St. Cyprien we Francji. Po ucieczce z obozu we
wrześniu tego roku przebywał w Martizay, potem w Grenoble, gdzie
kontynuował pracę badawczą (napisał m.in. Rewolucyjne pochodzenie

80
idei narodowej). W czerwcu 1941 roku wraz z ewakuowanymi pracow-
nikami ambasady radzieckiej w Vichy wyjechał do ZSRR. Początkowo
pracował w polskiej redakcji wydawnictw międzynarodowych w Mo-
skwie, potem w polskiej redakcji radia w Saratowie. Pozostawał aktywny
publicystycznie, wydał broszurę Ziemie polskie pod jarzmem niemiec-
kim. Była to ostatnia z blisko 200 pozycji publicystycznych i naukowych
w jego dorobku.
Brun zmarł w Saratowie 28 kwietnia 1942 roku.

***
Brun-Bronowicz zdobył rozgłos dzięki wydanej w 1926 roku bro-
szurze Stefana Żeromskiego tragedia pomyłek. Pod pozorem szkicu
krytycznoliterackiego Brun przemycił program polityczny wyraźnie
odbiegający od marksistowsko-leninowskiej ortodoksji, bliski nato-
miast rosyjskiej „smienowiechowszczyźnie” – ideologii części „białych”
emigrantów, postulujących kompromis z bolszewizmem na gruncie
interesu narodowego.
Reinterpretując Marksa, Brun dowodził, że internacjonalizm pro-
letariacki nie wyklucza bynajmniej poczucia narodowego: w przeci-
wieństwie do kosmopolitycznej burżuazji klasa robotnicza […] jest głę-
boko, immanentnie narodowa […], co więcej – to proletariat staje się
hegemonem, awangardą i rzecznikiem narodu. Rosja miała być tego
przykładem – Brun twierdził, że rewolucja rosyjska pomimo swych haseł
kosmopolitycznych jest […] przede wszystkim rewolucją narodową prze-
ciwko nowożytnemu feudalizmowi finansowemu. Nie jest to rewolucja
społeczna, przewidziana przez Marksa […], lecz bunt krajów eksplo-
atowanych przeciwko służebności ekonomicznej na rzecz krajów starego
kapitalizmu. Brun-Bronowicz był tu prekursorski wobec współczesnej
teorii zależności, rozpatrującej stosunki międzynarodowe w katego-
riach konfliktu rdzenia i peryferii. Wyjaśniał: Rosja porewolucyjna nie
godzi się z rolą eksploatowanej kolonii. Potędze akumulowanych w ciągu
wieków kapitałów Zachodu przeciwstawia ona maksimum koncentracji
własnych zasobów w rękach państwa. Proklamuje zasadę, że państwo,
którego ważne ośrodki gospodarcze są w posiadaniu obcego kapitału,
nie może być uważane za państwo istotnie niepodległe. Swój niebywały

81
system ekonomiczny zwraca, jako potężną fortyfikację obronną, prze-
ciwko temu, co określa się tam mianem kapitalistycznego imperializmu.
System bolszewicki okazuje się tylko metodą realizacji interesu naro-
dowego – rozciągnięciem suwerenności państwa na sferę gospodarczą.
Brun piszący swoją książkę w okresie rozkwitu Nowej Polityki
Ekonomicznej prezentował ustrój społeczno-gospodarczy ZSRR jako
faktycznie kapitalizm państwowy – podkreślał, że poza upaństwowie-
niem przemysłu cały mechanizm społeczeństwa kapitalistycznego doznał
zmian stosunkowo nieznacznych i funkcjonuje na ogół w ten sam sposób,
co w reszcie świata, a sowieckie przedsiębiorstwa państwowe […] zorga-
nizowane są […] na podobieństwo nowożytnych trustów i koncernów
kapitalistycznych. Zaletą tego systemu miało być unarodowienie troski
o los fabryk – wzmocnienie łączącej naród więzi psychicznej.
Jeszcze bardziej oryginalna była wizja radzieckiego ustroju politycz-
nego. Brun przekonywał, skądinąd słusznie, że bolszewicka monopartia
nie jest typowym stronnictwem politycznym, ale zakonem świeckim
o surowej regule i żelaznej dyscyplinie, że wyraża dążność do wysegrego-
wania z mas ludowych najlepszych […] jednostek, jako elity rządzącej.
Dodawał w szokującej sprzeczności z oficjalną doktryną: Można to na-
zwać arystokracją, […] lecz z kwalifikacji osobistych. Ta elita nie mogła
podlegać wyborczej weryfikacji, gdyż parlamentaryzm podatny jest na
korupcyjne wpływy wielkiego kapitału: przy tym wielkim eksperymen-
cie dziejowym o powołaniu do władzy nie może decydować arytmetyka
wyborcza, lecz probierz ideowy i moralny. […] fanatyzm idei, wsparty
na surowej, barbarzyńskiej sile. Nie oznaczało to jednak oderwania od
mas, ale odmienne kanały komunikowania się z nimi, w wersji Bruna –
uderzająco podobne do korporacyjnych. Pisał: W przeciwieństwie do
demokracji zachodniej, która […] walczyła ze zrzeszeniem obywateli, dą-
żąc do rozproszkowania społeczeństwa na izolowanych, „suwerennych«
wyborców”, hasłem sowietyzmu jest objęcie wszystkich obywateli przez
organizacje zawodowe[…] Totalitaryzm okazuje się alternatywnym wa-
riantem demokracji.
Prymat interesu narodowego, rządy zorganizowanej elity opartej na
korporacjach społecznych – czyż nie przypomina to co bardziej rady-
kalnych projektów piłsudczykowskich? Stefana Żeromskiego tragedia

82
pomyłek była w istocie ofertą programową skierowaną do radykalnej
inteligencji, przede wszystkim kół legionowych. Warunkiem miało
być zerwanie z ideologią „przedmurza Zachodu” w imię samodzielnej
realizacji interesu narodowego. Brun pisał wprost, że na czele rewolucji
narodowej może stanąć nie tylko proletariat, ale też burżuazja, jed-
nak jej ideowa martwota i polityczna słabość otwierała pole działania
dla inteligencji. Choć socjalizujący romantyzm Piłsudskiego uważał
za sztuczną syntezę ideologii szlacheckiej i proletariackiej, to jednak
w piłsudczykach Brun widział elitę młodzieży inteligenckiej, robotniczej
i chłopskiej. Wspólną była pogarda dla połaniecczyzny – beztroskliwego
sybarytyzmu chwili bieżącej (z tym, że według Bruna cechować miało to
jedynie burżuazję, nie naród jako taki) – przenoszona na obóz narodo-
wy. Zaskakiwać musi jednak w tym kontekście pobłażliwe stanowisko
Bruna wobec burżuazyjnego antysemityzmu endecji. Pisał, że dążenie
do wzmocnienia pozycji drobnego handlu chrześcijańskiego było ruchem
w pewnym okresie nieuniknionym i zdrowym.
Zmuszony do samokrytyki Brun zdystansował się od poglądów gło-
szonych w Tragedii pomyłek, redukując je do propagandowego manewru
(Sądziłem, że w ten sposób dopomogę bodaj jednostkom z tego środowiska
[…] przełamać głęboko tkwiące opory umysłowe). W swych publikacjach
z lat 30. Brun wrócił na pozycje ortodoksyjnego marksizmu-leninizmu,
czy nawet stalinizmu. Najdobitniej widać to w jego atakach na konku-
rentów Stalina, gdy demaskuje ohydne oblicze kontrrewolucyjnej bandy
trockistowskiej, operującej ręka w rękę z Gestapo.
Charakterystyczne jednak, że Brun szczególnie dobitnie krytykował
trockistów za ich ultralewicowe awanturnictwo wyrażające w kwestii
stosunku pomiędzy proletariatem a chłopstwem. Głęboko rewidując
swe dawne poglądy, występował w obronie drobnej własności chłop-
skiej. Z aprobatą cytował hiszpańskiego komunistę V. Uribe mówią-
cego: Chłopi z natury swej nie są reakcyjni. […] chłopu przysługiwać
musi tak samo jak robotnikowi bezwzględna swoboda rozporządzania
owocami swej pracy. Jednolitofrontowe stanowisko Bruna widać było
też w jego stosunku do wierzących – mimo całego swego bojowego
antyklerykalizmu postulującego odstawienie księży, rabinów, popów od
polityki głosił: Miejsce ludzi pracy – wierzących katolików jest w obozie

83
antyfaszystowskim. Dodajmy wreszcie, że Brun nadal dowartościowy-
wał rolę narodu i patriotyzmu.
Oczywiście jako komunista Brun deklarował się bezwzględnym
wrogiem wszelkiego nacjonalizmu. Nie był on jednaka epitetem, ale
precyzyjnie zdefiniowanym zjawiskiem. Wśród jego cech wymieniał
uznanie narodu za wartość najwyższą, traktowanie narodu jako zja-
wiska ponadhistorycznego i w swej istocie niezmiennego, negowanie
podziałów klasowych w łonie narodu i wynikający stąd imperatyw
narodowej solidarności, postrzeganie dziejów przez pryzmat antago-
nizmu między narodami, co prowadziło do egoizmu narodowego lub
mesjanizmu. W walce z nacjonalizmem Brun starał się zdemistyfikować
pojęcie narodu, wykazując jego historyczność i stosunkowo niedawną –
bo sięgającą Rewolucji Francuskiej – genezę.
Tu jednak warto poczynić trzy spostrzeżenia. Po pierwsze, Brun,
dostrzegając początki narodu, nie prognozował jego końca, przeciw-
nie – pisał, że poczucie narodowe […] jako trwały dorobek minionej
epoki wrosło niejako organicznie w psychikę współczesnego człowieka.
Po drugie, historyczne podejście do pojęcia narodu prowadziło go do
akcentowania jego rewolucyjnej genezy i postępowej roli. Twierdził, że
naród, miłość ojczyzny, patriotyzm – są to na równi z ideą demokracji,
zwierzchnictwa ludu, przedstawicielstwa ludowego wytwory ideologiczne
rewolucji burżuazyjno-demokratycznej, pociski wybuchowe myśli rewo-
lucyjnej, zrodzone w ogniu walki klasowej. Po trzecie wreszcie, Brun
daleki był od teorii redukujących naród do prostego, opartego na jed-
nym czynniku zjawiska. W jego ujęciu wspólnota narodowa stanowiła
całość stosunków społecznych, obejmując wspólnotę języka i terytorium,
jednolitość życia ekonomicznego, wspólnotę dziedzictwa kulturowego
i afirmację tej wspólnoty w zbiorowej świadomości. By prawidłowo
rozwijać się, naród winien dysponować własną organizacją państwową,
dlatego Brun uważał państwo narodowe za wielką zdobycz mas ludo-
wych (na równi z demokracją).
Ten teoretyczny fundament stanowił podstawę do konstruowania
programu politycznego. Jego aksjomatem było twierdzenie, że zasadni-
czy stosunek partii proletariatu do dążeń wyzwoleńczych narodów ujarz-
mionych polega na uznaniu bez zastrzeżeń ich prawa do stanowienia […]

84
o swojej przynależności państwowej. Miał to być trwały składnik progra-
mu komunistycznego, gdyż postulat prawa narodów ujarzmionych do
samookreślenia […] należy do takich żądań demokratycznych, które […]
nie stracą swojego rewolucyjnego znaczenia, lecz zachowują je w całej
pełni także w rewolucji socjalistycznej. Na tej podstawie Brun podkre-
ślał tożsamość sprawy narodowej i interesu proletariatu: Sprawa mas
ludowych […] zawsze i wszędzie jest prawdziwą, niesfałszowaną sprawą
narodową, krytykując odrzucenie haseł niepodległościowych przez
polską lewicę rewolucyjną. Leitmotivem jego publicystyki był postulat
wiązanie sprawy niepodległości Polski z rewolucyjną walką wyzwoleńczą
mas ludowych całego świata i wszystkich mas ludowych. Skwapliwie ak-
centując, że Polska odzyskała niepodległość dzięki rewolucji rosyjskiej,
twierdził, że jest to wartość niekwestionowana – walka toczy się jedynie
o to, czy Polska będzie państwem imperialistycznym, […] czy też republi-
ką socjalistyczną. To socjalizm miał urzeczywistnić prawdziwie wielką
Polskę, w której […] bujnie zakwitną talenty […] i wytrysną energie,
tkwiące w ludzie polskim i obronić niepodległość Polski przed neoko-
lonialnym uzależnieniem od Zachodu i agresją hitlerowskich Niemiec.
Tego typu hasła łatwo zakwestionować jako demagogię na użytek pa-
triotycznych mas, za którą krył się brutalny postulat wcielenia Polski do
ZSRR. W przypadku Bruna mogło to jednak wyglądać nieco odmiennie.
Choć wychwalał Związek Radziecki jako państwo gwarantujące swo-
bodę rozwoju wszystkim narodowościom, to zarazem – powołując się
na Stalina! – podkreślał, że przyszłe radzieckie Niemcy, radziecka Polska,
radzieckie Węgry, radziecka Finlandia, narody, które istniały jako samo-
dzielne państwa, które mają własną państwowość, swoją własną armię,
swoje własne finanse, mogą ułożyć swój stosunek państwowy do Związ-
ku Radzieckiego inaczej niż tworzące ZSRR narody byłego imperium
rosyjskiego, gdyż federację radzieckiego typu – mogłyby one uważać za
pomniejszenie swojej samodzielności państwowej, za zamach na swoją
samodzielność. W publicystyce Bruna znaleźć też można zawoalowaną
krytykę eksportu rewolucji.
Pomimo to Brun nie przestawał być komunistą. Odrzucał jakie-
kolwiek kompromisy z PPS, krytykując niepodległościowych socjali-
stów za reformizm i kolaborację z klasami posiadającymi. Oznajmiał:

85
Leninowska krytyka Róży Luksemburg […] nie zbliża nas […] ani na jotę
do stanowiska zajmowanego przez PPS i piłsudczyznę. Czasem wypowia-
dał się jeszcze dobitniej, nie pozostawiając złudzeń, po której stronie
opowiedzą się komuniści: Kiedy wojna dwóch państw […] staje się wojną
klasową – rozstrzyga front klasowy.
Komunistyczny patriotyzm Bruna miał pewne cechy szczególne,
wyraźnie odróżniające go od niemniej szczerze lewicowego patrioty-
zmu polskich socjalistów. Pierwszą była zaczerpnięta wprost od Wło-
dzimierza Lenina teoria o współistnieniu w każdym narodzie dwóch
klasowych kultur – wyzyskiwaczy i mas ludowych. Ponieważ klasy
te dzielił nieprzezwyciężalny antagonizm, nie mogła istnieć wspólna
kultura narodowa. Pisał więc: Ciągłości duchowe są w narodzie różne.
Masy ludowe poczuwają się do ciągłości duchowej z tymi z poprzednich
pokoleń, którzy łączyli sprawę Polski ze sprawą wyzwolenia uciskanych
i ciemiężonych […]. Klasy posiadające pielęgnują inną ciągłość duchową:
ze szlachetczyzną, wstecznictwem klerykalnym, jezuityzmem deprawu-
jącym umysły i serca, z wielkopańskim pomiataniem człowiekiem pracy.
Brun – pozostający tu (jak zauważył Marian Stępień) pod wyraźnym
wpływem Stanisława Brzozowskiego – „prawdziwy naród” utożsamiał
z ludem pracującym, warstwy eksploatatorskie uważając za zdegenero-
waną, pasożytniczą, anachroniczną narośl na nim.
Drugim wyróżnikiem Brunowskiego patriotyzmu był pryncypialny
internacjonalizm, rygorystycznie odmawiający własnemu narodowi
jakichkolwiek szczególnych, choćby wynikających z sentymentu, praw.
Choć, polemizując z luksemburgistami, mawiał, że nasz stosunek do
Polski musi się chyba czymś różnić od stosunku, powiedzmy, do Katalo-
nii, to jednak nie przekładało się to na konkretny program polityczny.
Polska w wizji Bruna była tylko jednym z elementów wszechświatowej
rewolucji. Brun udowadniał to, popierając bezwarunkowo prawo mniej-
szości ukraińskiej i białoruskiej do samostanowienia (rozumianego
w praktyce jako przyłączenie do radzieckich republik Ukrainy i Biało-
rusi). Polemizując z socjalistą A. Rembowskim, pisał: Czym, jak nie wy-
biegiem nacjonalistycznym jest biadanie nad losem mniejszości polskiej
krajów, gdzie narodowo uciskaną i gnębioną jest większość ukraińska
i białoruska? Szczególnie ostro i emocjonalnie potępiał antysemityzm

86
określany przezeń jako zgnilizna i łajdactwo obu odłamów: endecji i sa-
nacji – polskich klas posiadających. Jego zdaniem pod osłoną antysemi-
tyzmu reakcja kieruje swoje pociski przeciw dążeniom i ideałom mas
ludowych. Zauważał przy tym, że nawet emigracja wszystkich Żydów […]
nie przyniosłaby żadnej zmiany na lepsze dla mas ludowych.

***
Komunistyczny patriotyzm Bruna-Bronowicza istotnie odbiegał
od wszystkich innych wariantów patriotyzmu – nie tylko endeckiego,
konserwatywnego czy piłsudczykowskiego, ale nawet PPS-owskiego.
A jednak nie można mu odmówić narodowego sentymentu, ani tym
bardziej wysiłku intelektualnego włożonego we wprowadzenie kwestii
narodowej w obręb ideologii komunistycznej.

87
MIĘDZY GONTYNĄ
A PIECAMI MAGNITOGORSKA
(Jan Stachniuk)
Jan Stachniuk przyszedł na świat 13 stycznia 1905 roku w wołyńskim
miasteczku Kowel. Jego ojciec Paweł, z zawodu robotnik kolejowy, był
Ukraińcem, natomiast matka Franciszka pochodziła z polskiej rodziny
uczestniczącej w powstaniu 1863 roku. Jan od najmłodszych lat dążył do
wyjazdu z peryferyjnej miejscowości. Będąc dziesięciolatkiem, kieruje
swój bunt przeciw chrześcijaństwu. W 1927 roku Stachniuk rozpoczął
studia w Wyższej Szkole Handlowej w Poznaniu, angażując się zarazem
w działalność polityczną na lewym, syndykalistycznym skrzydle Związ-
ku Polskiej Młodzieży Demokratycznej (ZMPD). Miał nawet zostać
asystentem antyklerykalnego wykładowcy prof. Henryka Ułaszyna, ale
studenci z Obozu Wielkiej Polski zagrozili strajkiem.
W 1933 roku nakładem ZPMD wydana została pierwsza praca Stach-
niuka Kolektywizm a naród. Padają w niej słowa będące fundamen-
tem rozwijanego później programu polityczno-gospodarczego: Naród
jest podstawą nowej budowy ustroju kolektywnego. Dwa lata później
w Poznaniu ukazuje się nowa książka zatytułowana Heroiczna wspól-
nota narodu. Kapitalizm epoki imperializmu, z przedmową dr. Feliksa
Widego, działacza lewicowo-sanacyjnego Narodowego Stronnictwa
Pracy. W Heroicznej wspólnocie… Stachniuk po raz pierwszy użył ter-
minu „Zadruga”, przetransponowanego ze starosłowiańskiej wspólnoty
rodowej na nowoczesną Narodową Wspólnotę Tworzącą. Publikacja
wywołała ożywioną dyskusję na łamach „Prosto z Mostu” – tygodnika
kulturalnego skrajnej prawicy nacjonalistycznej.
W 1935 roku Stachniuk ukończył studia i postanowił wyrwać się
z klerykalnego Poznania. Z pomocą przychodzi mu jego powodzenie
u kobiet – wraz z poznaną dentystką Sabiną Różycką w 1936 roku
przenosi się do Warszawy. Tam poznaje swych ideowych towarzy-
szy: braci Stanisława („Ludmił”) i Józefa („Warcisław”) Grzanków,
inż. Ludwika Zasadę („Przemko”), Tadeusza Thena („Racibor”). Ro-
dzi się Zespół Zadrugi, który 1 listopada 1937 roku wydał pierwszy

88
numer miesięcznika „Zadruga” o podtytule „Pismo Nacjonalistów
Polskich”.
W swej Deklaracji Ideowej „Zadruga” głosiła: Jesteśmy nacjonalista-
mi, bo cel nasz ostateczny upatrujemy w narodzie… Jesteśmy nacjonali-
stami Polakami, którzy w obecnej rzeczywistości – polską zwanej – duszą
się… Za nasz niezaspokojony głód, za małość, za nędzę, za upokorzenie
oskarżamy polską przeszłość historyczną, przeciwko niej się buntujemy…
Dla nas, Nacjonalistów Polskich jest oczywistym, że Wielkość Narodu
nie może być zbudowana, gdy jego zbiorową duszę wypełniać będą te
same treści duchowe, pod których przemożnym naciskiem historia Polski
toczy się, a obraz jej wzbudza w nas tragiczne odczucia… Odrzucimy
to wszystko, co jest Narodowi obce, co go pasożytniczo wyniszcza i jego
żywotne energie tłumi… Zadrugą Słowianie nazywali wspólnotę rodową,
która niegdyś stanowiła podstawę ich ustroju społecznego… Zadruga
jako pomost naszych tęsknot połączy tamtą bohaterską przeszłość z wizją
Nacjonalistycznej Polski.
W kraju sensację wzbudził zwłaszcza „poganizm” Zadrugi – tak
interpretowany był jej antykatolicyzm połączony z filozoficznym pante-
izmem i postulatem powrotu do starosłowiańskich tradycji. Pojawiły się
plotki o kulcie Światowida, świętych wężach, orgiach, podczas których
pije się miód sycony i tańczy nago. Akcję zwalczania „ruchu neopogań-
skiego” w Polsce zainicjować miał sam nuncjusz papieski Cortelesi. Gdy
„Zadruga”, powołując się na słowa papieża Piusa XI, określiła katolicyzm
jako duchowy semityzm, zaatakowana została zarówno przez Katolicką
Agencję Prasową, jak przez pisma żydowskie. Groziły jej konfiskaty
cenzury za bluźnierstwa i ataki na politykę państwa. Grupa pozostawała
zupełnie osamotniona: dla lewicy „antysemicka” i „faszystowska”, dla
endeckiej prawicy – pogańska, socjalistyczna i, ze względu na akcenty
panslawistyczne, prosowiecka.
Mimo to Zadruga zataczała coraz szersze kręgi: do redakcji przyłą-
czają się urzędnicy Ludwik Gościński („Przedpełk”) i Antoni Wacyk
(„Gniewomir”) wraz z żoną Felicją („Dobromira”), dziennikarz Zbi-
gniew Sadkowski („Krzak”), plastyczka Janina Kłopocka („Lubomira”),
chemik Walenty Nowacki („Sławomir”), student Bogusław Stępiński
(„Wojsław”), rzeźbiarz Stanisław Szukalski („Stah z Warty”), poeta

89
Niewiadomski, Jadwiga Koniuszewska, Leszek Poraj – Kuczewski, Hen-
ryk Szyszko. Powstały ośrodki zadrużne na Śląsku (Tarnowskie Góry),
w Łodzi i Lublinie. Pismo zdobyło czytelników nawet wśród Polaków
w USA, gdzie „Zadrugę” na łamach „Ameryka – Echo” popularyzował
Stanisław Opolski („Wojsław”) .
W 1939 roku Stachniuk opublikował dwie prace. W pierwszej – Pań-
stwo a gospodarstwo. Geneza etatyzmu w Polsce – dokonał analizy re-
gresu gospodarczego Polski, zdecydowanie opowiadając się za zwięk-
szeniem roli państwa w gospodarce. Druga, zatytułowana Dzieje bez
dziejów. Teoria wewnętrznego rozwoju Polski, zawiera Stachniukową
wizję historii Polski, diametralnie sprzeczną z dotychczasową historio-
zofią. Przyczynę upadku Polski widział Stachniuk w katolicyzmie, który
wypaczył psychikę narodową Polaków, spychając ją w bagno bierności
i nijakości.
Wybuch II wojny światowej rozproszył szczupłą gromadę zadrużan.
Stachniuk wrócił do Warszawy w październiku i skupił wokół siebie
ocalałych (m.in. Gościńskiego, Kłopocką, Koniuszewską, S. Grzan-
kę) oraz nowo pozyskanych sympatyków (dr Damazy Jerzy Tilgner,
Tadeusz Podgórski i inni). Pracował w tym czasie nad dziełem, które
ukoronować miało jego dorobek: w 1940 roku pojawił się maszynopis
Teorii Bezdziejów, a w 1941 roku – Teoria Mitu (obie prace weszły póź-
niej w skład Człowieczeństwa i kultury). Tymczasem trwał kolportaż
Dziejów bez dziejów – szok po klęsce wrześniowej sprawił, że młodzież
stała się podatna na teorię radykalnie kwestionującą dotychczasowy
system wartości.
W 1941 roku, inspirowani Teorią Mitu, młodzi neofici Zadrugi utwo-
rzyli tzw. Grupę Sprawczą pod kierunkiem S. Grzanki, ale po pół roku
wewnątrzśrodowiskowych utarczek została ona rozwiązana. Niebawem
jednak Zadruga odnalazła swe miejsce w polskim podziemiu. Jesienią
1942 roku doszło do rozłamu w Stronnictwie Pracy – radykalne skrzy-
dło SP utworzyło Stronnictwo Zrywu Narodowego, na czele którego
stanęli Zygmunt Felczak (przywódca lewicy Narodowej Partii Robotni-
czej) i znany nam już Feliks Widy (NSP). SZN posiadało przybudówkę
młodzieżową Związek Młodzieży Zrywu Narodowego oraz organizację
wojskową Kadra Polski Niepodległej. Ideologię partii najlepiej oddaje

90
cytat z organu prasowego Stronnictwa „Zryw”: Między współczesną
polską lewicą a polską prawicą w najgłębszych pragnieniach i tęsknotach
nie ma przeciwieństw – oba te skrzydła narodu do jednego zmierzają celu
choć różnymi drogami. Między postulatami gospodarczego socjalizmu
i postulatami narodowymi nie ma sprzeczności, przeciwnie – postulaty
socjalistyczne stają się probierzem uczuć narodowych. Czołowym teo-
retykiem Zrywu został Stachniuk, a SZN przyjęło ideologię Zadrugi –
z jedną wszakże różnicą : postulowana przez Zryw rewolucja miała się
dokonywać w zgodzie z chrześcijańskim systemem wartości.
Przeciwnikom zdarzało się zarzucać SZN skłonności prokomuni-
styczne. Zarzut ten podważa jednak Waldemar Bujak w Historia Stron-
nictwa Pracy 1937–1946–1950:, Zwolennicy Felczaka wielokrotnie ma-
nifestowali swą wierność rządowi polskiemu w Londynie […] W roku
1943 i 1944 oba organy grupy Felczaka […] atakowały komunizm i PPR
w tonie nieodbiegającym od tonu prasy pozostałych stronnictw, przypi-
sując PPR zdradę i agenturalny charakter. Ideologia zrywu narodowego
miała według Felczaka i Widy-Wirskiego umożliwić przełamanie „niżu
cywilizacyjnego” Polski i być tym samym „jedynym gwarantem przed
popadnięciem w niewolę rosyjską”. Z analizy przeprowadzonej przez
zrywowców wynikało, że czynnikiem decydującym będzie Rosja (rzad-
ko używali słowa ZSRR) i gotowi byli z tego wyciągnąć konsekwencje
w sensie twardej politycznej walki o wytargowanie maksimum w każdej
sprawie, zwłaszcza w sprawie suwerenności, ale walki bez cech wrogości
wobec ZSRR. […] Dobrym przykładem tego sposobu myślenia jest sto-
sunek „Zrywu” do newralgicznej sprawy wschodnich granic Polski. […]
„Zryw” zamieścił „List otwarty do cywilizowanego świata” zawierający
krytykę radzieckiej idei etnograficznej granicy dla Polski na jej wschod-
niej rubieży. Lecz jednocześnie w tym samym numerze i artykule znaj-
dujemy expresis verbis sformułowane stwierdzenie: „Niestety sytuacja
międzynarodowa nie wskazuje, żebyśmy mieli jakiekolwiek, najmniejsze
szanse w sprawie granic”.
W Powstaniu Warszawskim zadrużanie wzięli udział w szeregach
oddziałów KPN: wraz z nimi walczą na Starówce u zbiegu ulic Ma-
zowieckiej i Kredytowej, zdobywają gmach Towarzystwa Kredytowe-
go Ziemskiego. Świadkowie tych wydarzeń wspominali, że Stachniuk

91
wielokrotnie dawał wyraz swej brawurze. Po upadku powstania trafił
do obozu w Pruszkowie, z którego udało mu się jednak zbiec. Punktem
zbornym zadrużan stało się mieszkanie F. Wacykowej w Częstochowie,
gdzie spotykają się Stachniuk, Kłopocka i inni, w sumie dziewięć osób.
W lutym 1945 roku Stachniuk zdecydował się wrócić do Warszawy, na
co wpłynęła nowa sytuacja polityczna.
Konferencja grupy czołowych działaczy Zrywu w Milanówku zde-
cydowała 30 listopada 1944 roku uznać władzę ludową. 21 stycznia
1945 roku Widy ujawnił organizację wobec Polskiego Komitetu Wy-
zwolenia Narodowego i zaproponował współpracę. Komuniści przyjęli
ofertę. Porozumienia jałtańskie zobowiązywały rząd komunistyczny
do odbudowania partii chrześcijańsko-demokratycznej w Polsce i rolę
tą zlecono właśnie działaczom Zrywu. Widy i Felczak wznawiają więc
działalność pod szyldem Stronnictwa Pracy; pierwszy z nich został wo-
jewodą poznańskim, drugi – wicewojewodą pomorskim. Tym samym
przed zadrużanami otwarło się szerokie pole do działania: Tadeusz Ję-
drzejowski („Wszebor”) został redaktorem naczelnym „Zrywu”, Stach-
niuk podjął pracę w „Ilustrowanym Kurierze Polskim”, Tilgner działał
jako pełnomocnik rządu do spraw gospodarki na Pomorzu. Zadrużanie
przebywający za granicą pod przywództwem Bogusława Stępińskiego
wrócili do kraju, niektórzy (m.in. A. Wacyk, Czesław Rychlik, Ma-
ciej Czarnowski, Józef Brueckman) wstąpili wprost w szeregi PPR. Na
przełomie 1945 i 1946 roku Stachniuk pisze prace Polska i rewolucja
(opublikowana pod nazwiskiem Widego) i Droga wielkiej odbudowy
(pod nazwiskiem Felczaka).
Współpraca z komunistami wynikała z przeświadczenia Stachniuka,
że półsuwerenność jest zagrożeniem bytu narodowego, ale też jest ciosem
w ciąg harmoniczny i mieszczaństwo (list do A. Wacyka z 29 listopada 1945
roku). Stachniuk przewidywał, że półsuwerenność potrwa kilka, kilka-
naście lat, które wykorzystać należy na zrewolucjonizowanie wszystkich
dziedzin polskiego życia i wzmocnienie potencjału Polski. Opracował
więc Ideogram – program przejścia od państwa ówczesnego przez pań-
stwo reformistyczne i nacjonal-komunizm do Państwa Wspólnoty Sło-
wiańskiej. W pierwszej fazie postulował wykorzystanie antykapitalizmu
jako odruchu wyzwoleńczego Narodu i akcentowanie pranacjonalizmu.

92
W drugiej fazie miałoby nastąpić wyzwolenie pranacjonalizmu z niewoli
ideowej katolicyzmu, ograniczenie wpływu sił niepolskich (faktyczna
równość partnerów: Polski i Rosji), osłabienie lewicy i zniszczenie pra-
wego harmonizmu (czyli katolickiej prawicy), wreszcie antykapitalizm
pozytywny (ustrój socjalistyczny jako narzędzie zadań dziejowych Narodu
i dźwignia pełnej niezależności Narodu). Wacyk oddaje ówczesne nadzieje
zadrużan pisząc w swej niepublikowanej monografii Jan Stachniuk – Ży-
cie i dzieło: Słyszałem zdanie osoby poważnej, zorientowanej w stosunkach
ówczesnych, że w roku 1946 Stachniuk był o krok od władzy.
Niebawem jednak sytuacja zaczęła się zmieniać. W SP trwała ostra
walka między zrywowcami a chadekami, którzy pod koniec 1945 roku
wstąpili do Stronnictwa na wezwanie prezesa Karola Popiela. 3 lipca
1946 roku umarł Felczak, a jego następca Widy posłusznie wykonywał
polecenia władz. W kwietniu 1947 roku przestał ukazywać się „Zryw”.
W tych warunkach Stachniuk zdecydował się zdystansować od „Zry-
wu” i odbudować Zadrugę. We wrześniu 1947 roku złożył memoriał na
ręce przywódcy PPR Władysława Gomułki. Równocześnie intensywnie
pracuje nad kolejnymi książkamii. W 1946 roku w Poznaniu ukazuje się
dzieło jego życia, zawierające podstawy filozofii „kulturalizmu” – Czło-
wieczeństwo i kultura. W kwietniu 1947 roku Stachniuk wydaje Walkę
o zasady. Drugi front Trzeciej Rzeczypospolitej – przystępny wykład
kulturalizmu. We wrześniu tego samego roku wychodzi Wspakultura.
Jest to ostatnia praca Stachniuka.
Stosunki z reżimem pogarszają się coraz bardziej. W sierpniu 1949
roku Stachniuk przekazał władzom państwowym dokument zatytuło-
wany Tragifarsa Polski Ludowej. Reakcja Urzędu Bezpieczeństwa była
błyskawiczna: 3 września Stachniuk został aresztowany w Bydgoszczy
i przewieziony do więzienia śledczego na Mokotowie, aresztowano też
Kłopocką i Stępińskiego. W areszcie śledczym Stachniuk przebywał
dwa lata i osiem miesięcy. Akt oskarżenia zarzucał mu powiązania z tzw.
akcją prometejską, spiskowanie z wodzem nacjonalistów jugosłowiań-
skich Dragoljubem Mihailovićem, faszyzację życia politycznego Polski
i antysowietyzm. Przynależność zadrużan do PPR została zinterpreto-
wana jako próba opanowania partii od wewnątrz przez narzucenie jej
ideologii kulturalizmu.

93
Proces Stachniuka był tajny, dotychczasowy obrońca Oktaw Pie-
truski nie został doń dopuszczony. Prokurator żądał dla oskarżonego
kary śmierci. Wyrok zapadł 9 lipca 1952 roku: Stachniuk został skazany
na 15 lat więzienia, Stępiński na 7 lat, a Kłopocka na 5 lat. W procesie
II instancji wyrok został Stachniukowi zmniejszony do lat 7 (pozosta-
łym – do 3 lat). Swą karę Stachniuk odbywał w więzieniu Barczewo koło
Olsztyna; jak wspominał, ulubioną rozrywką strażników było bicie go
ciężkim pękiem kluczy po głowie z okrzykiem: Ty faszysto!
„Odwilż” po śmierci Stalina przyniosła uwolnienie Stachniuka z wię-
zienia (10 lutego 1955 roku), na wolność wyszedł jednak złamany. Próby
pisarskie są nieudane, żyje w skrajnej nędzy. Gdy zwrócił się do władz
państwowych z prośbą o odszkodowanie za niesłuszne uwięzienie, wy-
soki funkcjonariusz PZPR Roman Zambrowski oświadcza mu, że dla
takich jak on nie ma miejsca w Polsce Ludowej. W latach 1956–1957
Stachniuk bezskutecznie starał się o zezwolenie na wyjazd do Kanady;
latem 1957 roku próbował uciec do Szwecji, co również zakończyło się
niepowodzeniem. Ostatnie lata życia spędził w zakładzie leczniczym
w Radości koło Warszawy. Umarł tam 14 sierpnia 1963 roku, a dwa dni
później został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.
Trudno streścić w kilku słowach bogatą (14 książek, dziesiątki ar-
tykułów) spuściznę Stachniuka. Upraszczając niepomiernie, wypunk-
tujmy główne tezy Stachniukowego kulturalizmu. Jego zdaniem o losie
narodów decyduje ich zbiorowa psychika – charakter narodowy, ten zaś
kształtowany jest przede wszystkim przez religię. Analizując psycholo-
giczną treść wierzeń religijnych, Stachniuk konstatował „antycywiliza-
cyjny” charakter katolicyzmu. Twierdził, że – w przeciwieństwie do np.
protestantyzmu – katolicyzm gloryfikuje, propaguje i utrwala gnuśność,
konsumpcjonizm, eskapizm, a w konsekwencji – ubóstwo. W swojej
pracy Dzieje bez dziejów Stachniuk wykazywał, iż postępujący od końca
XVI w. upadek Polski był funkcją katolicyzacji umysłowości Polaków.
Jedyny ratunek dla narodu widział w zmianie „ideomatrycy” poprzez
odwołanie się do przedchrześcijańskiej kultury Słowian. Ta „rewolucja
kulturowa” miała przeobrazić społeczeństwo polskie – będące anar-
chicznym zbiorowiskiem biernych konformistów – w zwartą wspólnotę
wewnętrznie zdyscyplinowanych ludzi czynu.

94
Lewicowi krytycy zarzucali często Stachniukowemu kulturalizmowi
koneksje z faszyzmem. Tymczasem Stachniuk już na początku swej
działalności ocenił faszyzm jako „stagnacyjną” ideologię zachodniego
drobnomieszczaństwa, nieprzydatną w warunkach polskiego zacofania
i zasadniczo sprzeczną z zadrugizmem. W czasie II wojny swiatowej
Stachniuk w kompleksowej analizie Zagadnienia totalizmu poddał suro-
wej krytyce faszyzmy – niemiecki, włoski, japoński, portugalski, a także
sowiecki stalinizm.
Interesujące jest, że Stachniuk, wychodząc z przeciwstawnych
marksizmowi przesłanek idealistycznych (prymat „nadbudowy” nad
„bazą”) i nacjonalistycznych (interes narodowy jako punkt wyjścia), do-
chodził do takich samych jak komuniści wniosków. Już w Kolektywi-
zmie… autor swą socjalistyczną opcję uzasadniał interesem narodowym,
ideą wspólnoty narodowej: Kolektywizm usuwa z życia grupy narodo-
wej bolesną drzazgę – indywidualizm gospodarczy, przez co poczucie
wspólnoty spotężnieje niesłychanie. Płomienny patriotyzm, wybuchający
w ważnych dla narodu chwilach, straci charakter sporadyczny przekształ-
cając się w trwały entuzjazm kolektywny, ogarniający bez reszty świado-
mość i uczucie jednostek w skład narodu wchodzących. Proponowany na
kartach Heroicznej wspólnoty… program gospodarczy miał charakter
czysto „bolszewicki”, wyraźnie wzorowany był na stalinowskiej Rosji.
Stachniuk postulował powołanie Centralnego Organu Dyspozycyj-
nego, który rozporządza siłami wytwórczymi narodu i planowo kie-
ruje celem uzyskania efektów produkcyjnych w skali ogólno-społecznej.
W niepublikowanej pracy Mit słowiański napisał: Gdy tak spojrzymy
na ekonomiczne postawy w społeczeństwie zadrużnym, to jasne się staje,
iż jedyną odpowiednią formą ustroju produkcyjnego musi być ustrój
kolektywistyczno-planistyczny. Dodajmy do tego panslawizm w dzie-
dzinie polityki międzynarodowej a zrozumiemy, dlaczego dla prawicy
Zadruga była „komunistyczną agenturą”.
Podstawową przyczyną klasyfikowania Zadrugi jako prawicy było
posługiwanie się przez stachniukowców (zwłaszcza w początkowym
okresie działania) frazeologią nacjonalistyczną. Historyk Narodowej
Demokracji Bogumił Grott w swej monografii Nacjonalizm chrześci-
jański (Kraków 1990) zauważył jednak, że ostentacyjny nacjonalizm

95
Zadrugi miał w dużej mierze koniunkturalny charakter, gdyż naród
mógł stanowić dobrą platformę dla realizacji koncepcji kolektywistycz-
nych. Odrzucanie przez Stachniuka całej tradycyjnej kultury polskiej
de facto sytuowało jego zwolenników poza obrębem obozu narodowego.
W latach późniejszych Stachniuk odszedł zresztą od nacjonalizmu ku
ideom uniwersalistycznym, dokonując zarazem w Człowieczeństwie
i kulturze ostatecznego rozrachunku z rasizmem i etnocentryzmem.
Wiele nieporozumień budzi też kwestia „pogaństwa” Zadrugi.
W rzeczywistości zadrużanie podkreślali, że kulturalizm opiera się
na naukowym światopoglądzie z ducha Demokryta i konsekwentnym
monizmie filozoficznym. Zadrużanin Antoni Wacyk w swej książce
Mit polski: Zadruga (Wrocław 1991) pisze: Do starożytności słowiańskiej
sięgamy nie po to, by wskrzeszać prymitywne wierzenia, odświeżać formy
dawno już zamarłe; zwracamy się do naszej pogańskiej przeszłości jako
do kolebki duchowej dlatego, że w naturalizmie pierwotnej Słowiańszczy-
zny widzimy prawidłowy, zdrowy etap historycznego rozwoju polskiego
człowieka; i konkluduje: Bałwany zostawmy bałwanom.
Czy Zadruga była więc, jak można czasem przeczytać, najbardziej
konsekwentną polską odpowiedzią na ideologiczne wyzwanie nazizmu?
Bliższym prawdy byłoby określenie tej grupy mianem nacjonal-komuni-
stycznej (takiego terminu użył sam Stachniuk w sformułowanym w 1945
roku zarysie programu pt. Ideograf). Współpracownik Stachniuka Fe-
liks Widy-Wirski w swych wspomnieniach potwierdza tą tezę, pisząc
m.in.: rewolucyjny rozmach gospodarki radzieckiej, rozmach planów
pięcioletnich, budowy miast i przemysłu rozpalały naszą młodzieńczą
wyobraźnię. […] W warunkach takich motywacji wyodrębnił się Jan
Stachniuk i jego ideologia (Szlakiem wyzwolenia, Warszawa 1974).

96
WE WSZYSTKIM MIŁOŚĆ
(Henryk Dembiński)
Dwudziestoletni Henryk Dembiński 26 stycznia 1929 roku artykułem
Katolicyzm a ideologia państwowa zadebiutował na łamach wileńskie-
go „Słowa”. Pisma elitarnego, wyrażającego poglądy tzw. żubrów wi-
leńskich (skrajnie konserwatywnych obszarników, dla których nawet
endecja była nazbyt „lewicowa”), dlatego dopuszczenie na te łamy syna
maszynisty musiało świadczyć o jego niepoślednich talentach. Jako pro-
tegowany Stanisława Cata-Mackiewicza młody katolicki publicysta gło-
sił korporacjonistyczne idee „państwa stanowego”, występując przeciw
jakobińskiemu dziedzictwu demokracji i nacjonalizmu. Z jednej strony
więc, uznawszy demokrację za utopię, pragnie oprzeć życie społeczne
na sprawiedliwości, na zasadzie hierarchii i organicznej nierówności;
z drugiej zaś pisze: Nacjonalizm opiera się wyłącznie na pierwiastkach
irracjonalnych duszy ludzkiej, […] na niskich instynktach egoizmu naro-
dowego. Endeckiej koncepcji państwa narodowego przeciwstawia „ideę
jagiellońską”: Za mało dla Polski ciasnego, zatęchłego podwórka endeków,
wobec czego trzeba połączyć narodowość polską, białoruską, litewską
i ukraińską w jedną państwowość.
Inspiracją dla Dembińskiego był katolicyzm, ale interpretowany
w szczególny sposób. Konsekwentnie stosował się do zasady: Walczmy
z fałszywymi poglądami – kochajmy błądzących bliźnich, zaś z idei ka-
tolickiego uniwersalizmu wyprowadzał akceptację pluralizmu politycz-
nego w katolicyzmie. Przede wszystkim jednak nie był to katolicyzm
kontemplacyjny, lecz społecznie zaangażowany, zanurzony w świecie
doczesnym. Wieczność to nie zwycięstwo nad życiem […], lecz to spo-
tęgowane do nieskończoności życie doczesne […]. Przyrodzoność i nad-
przyrodzoność nie są czymś obcym sobie i wrogim. Chodzi o przeniknięcie
do cna przyrodzonego przez nadprzyrodzone, przez Ducha Bożego. Nie
niszczyć […], ale ubóstwiać życie przyrodzone – oto cel prawy chrześci-
janina. Stąd wyprowadzał kolejny wniosek: Praca produkcyjna jest dla
katolika przetwarzaniem materii ku chwale i służbie Bożej, jest radosnym
uczestnictwem człowieka w akcie twórczym Boga.

97
Bratnie dusze Dembiński odnalazł w Stowarzyszeniu Katolickiej
Młodzieży Akademickiej „Odrodzenie”, którego członkowie deklaro-
wali: Zrywamy z fałszywą pokorą i ckliwie pojętą miłością chrześcijań-
ską, wypleniamy lęk i bezradność wobec idących olbrzymich, a nieraz
bolesnych przewrotów współczesnych. […]. Chcemy wychować pokole-
nie ludzi czynu i tworzyć życie polskie we wszystkich jego dziedzinach.
Program „Odrodzenia” kapitalistycznemu wyzyskowi przeciwstawiał
umocnienie rodziny i ustrój korporacyjny. Wspierany przez tą orga-
nizację Dembiński dwukrotnie (w 1929 i 1931 roku) został wybrany
prezesem wileńskiej Bratniej Pomocy – przełamując monopol endec-
kiej Młodzieży Wszechpolskiej, kontrolującej podówczas studenckie
samorządy w Polsce.
Konflikt z endekami oraz pogłębiający się kryzys ekonomiczny
prowadziły do radykalizacji poglądów Dembińskiego i jego towarzy-
szy. Ks. Wojs pisał o nich: Jest pewna grupa tak bardzo zapalonych
apostołów sprawiedliwości społecznej […], że w niecierpliwości swojej,
już dzisiaj chcieliby usunąć ustrój gospodarczy choćby nawet w sposób
gwałtowny. Przejęci grozą zalewu komunizmu pogańskiego, pragnęliby
go ochrzcić, aby w ten sposób uciśnione i cierpiące masy, ulegające po-
gańskim, materialistycznym wpływom uratować dla Boga, dla Kościoła.
W publikowanych na łamach „Żagarów” na przełomie 1931 i 1932 roku
artykułach Dembiński konstatował: kapitalizm zdycha jak stara wy-
pracowana szkapa. Domagał się nacjonalizacji bankowości, rozbudowy
przemysłu, mechanizacji rolnictwa. Powoływał się przy tym na lidera
ruchu francuskiej lewicy chrześcijańskiej Le Sillon, Marca Sangniera.
Do nienadążających wołał: Czyżby naprawdę katolicyzm ograniczał się
do sentymentalnych paralityków przykościelnych? Czy Wy Panowie my-
ślicie, że miłość, miłosierdzie i przebaczenie chrześcijańskie polegają na
mazgajskim niesprzeciwianiu się wyzyskowi proletariatu i zwyrodnieniu
kultury burżuazyjnej?. Większość go nie rozumie. W czasie organizowa-
nego przez SKMA latem 1932 roku w Lublinie XI Tygodnia Społecznego
następuje kulminacja konfliktu i Dembiński opuszcza „Odrodzenie”.
W maju 1932 roku związał się z piłsudczykowską lewicą skupioną
wokół „Kuriera Wileńskiego”. Neutralny wobec sanacji, uznawał auto-
rytet marszałka Józefa Piłsudskiego, działał w Akademickim Związku

98
Zorganizowanej Pracy. Głosi program syndykalistyczny: Wszystkie
branże produkcji zorganizują się w trusty, monopole państwowe, któ-
rych hierarchicznie ułożona administracja spoczywa w rękach zorgani-
zowanych w syndykaty robotników i pracowników danej branży na czele
z nowymi władzami kolektywnej produkcji. Razem wszystkie zmonopoli-
zowane branże produkcji bierze się w kleszcze jednolitego zwierzchniego
kierownictwa, które ześrodkowując całą produkcję narodową i łącząc
w zorganizowane rynki spożycia w postaci intensywnie rozbudowanej sie-
ci spółdzielczości spożywczej, prowadzi planowe gospodarstwo narodowe
zgodnie z potrzebami całego społeczeństwa. Podkreślał zarazem patrio-
tyczne i chrześcijańskie źródła swego radykalizmu: jesteśmy korzeniami
serc naszych wrośnięci w idee państwowości polskiej, jest ona naczelnym
motywem naszego radykalizmu. Nie chcemy, by […] niepodległa Polska,
stała się elastycznym narzędziem w ręku zorganizowanych karteli i prze-
kleństwem w ustach polskiego świata pracy. […] jesteśmy katolikami. Nie
możemy pogodzić się z tym ustrojem, gdzie religia jest w rękach polityki
burżuazyjnej niczym więcej jak piłką, którą się zachwyca i zjednuje masy.
[…] Pełne odrodzenie religijne musi się łączyć z zupełnym zburzeniem ka-
pitalizmu i jego nadbudówek. Akcentuje zarazem swój antykomunizm:
Partia komunistyczna nie pracuje w interesie mas pracujących Polski, lecz
dla ambicji potrzeb ZSRR i czerwonej biurokracji Stalina.
W 1934 roku tropem Dembińskiego ruszyła grupa radykalnych
katolików skupionych wokół dwutygodnika „PAX”. Ich lider, Antoni
Gołubiew, głosił to samo, co dwa lata wcześniej bohater tego tekstu:
Walczymy z komunizmem, gdyż komunizm to wróg Boga i człowieka.
Ale z nie mniejszą zajadłością winniśmy walczyć z kulturą, którą wiek
XIX narzucił chrześcijaństwu. […] Walkę widzimy na dwa fronty. Dem-
biński posunął się jednak dalej, twierdząc, że nie istnieje trzecia strona
barykady – są tylko dwie i trzeba stanąć po jednej z nich.
Wielki wpływ na jego ewolucję wywarł pobyt za granicą, gdzie prze-
bywał jako stypendysta Funduszu Kultury Narodowej. W Wiedniu
był świadkiem krwawej rozprawy autorytarnego chadeckiego rządu
Engelberta Dollfussa z socjaldemokratycznymi robotnikami, w Wa-
tykanie zbulwersowała go współpraca Kościoła z reżimem faszystow-
skim. Kapelan wileńskiego „Odrodzenia” ks. Walerian Meysztowicz

99
tak opisywał jego poglądy: Henryk chronił swe uczucia, próbując wie-
rzyć, że religia, choć tak nadbudowana [nad „bazą” ekonomiczną – J.T.],
może być mimo to prawdziwa […]; przeciwieństwo partii komunistycznej
i Kościoła było […] zjawiskiem nieistotnym, właściwym naszej epoce
historycznej; wywołane przez konserwatyzm kleru […].Wrócił do Wilna
utwierdzony zarówno w marksizmie, jak i w katolicyzmie, z zamiarem
„ochrzczenia komunizmu”.
Poglądy te podzielała grupa dawnych odrodzeniowców, zorgani-
zowana przez Marię Żeromską, i żartobliwie nazywana Kołem Matki
Boskiej KZMP-owskiej. W 1933 roku środowisko to uformowało kon-
spiracyjną organizację „Front”, na czele której stanął Kazimierz Pe-
trusewicz. „Front” odwoływał się do idei antyfaszystowskiego Frontu
Ludowego, którą propagował na łamach pism „Po prostu” i „Karta” (maj
1935 – lipiec 1936). W imię walki z faszyzmem nawiązał współpracę
na zasadach autonomii z Komunistyczną Partią Zachodniej Białorusi.
Co ciekawe, ewolucja grupy Dembińskiego nie znalazła początkowo
uznania w oczach komunistów. Jak odnotował historyk ruchu robot-
niczego Józef Kowalski, marksistowski „Dwutygodnik Ilustrowany”
w 1934 roku uważał twórczość „Żagarów”, w których […] organizują się
„katoliccy komuniści”, jeśli nie za prosanacyjną, to co najmniej za […]
próbę dezorientowania robotników „mieszczańskim fałszem”.
Podejrzliwość stalinowskich ortodoksów okazała się uzasadniona.
Procesy moskiewskie z lat 1936–1938, które pomogły Józefowi Stalinowi
rozprawić się z wewnętrzną opozycją, skutecznie ostudziły prokomu-
nistyczne sympatie wśród poputczyków Frontu Ludowego. Rozmawia-
jąc jesienią 1936 roku z liderem PPS Mieczysławem Niedziałkowskim,
Dembiński oświadczył: Nie mogę i nie będę mógł nigdy współpracować
z ruchem, którego ośrodki dyspozycji znajdują się poza granicami Pań-
stwa Polskiego. Oficjalnie ogłosił: miejsce nasze w życiu politycznym jest
tylko tam, gdzie jest Polska Partia Socjalistyczna, Stronnictwo Ludowe
i młodzież syndykalistyczna ZZZ. Dlatego 1 czerwca 1937 roku wstąpił
w szeregi PPS. Wanda Wasilewska wspominała: Odniosłam wówczas
takie wrażenie, że on w tych pepesowskich ramach znajdzie dla siebie wy-
starczające miejsce i nic go specjalnie nie razi i nie odpycha. Pięć dni póź-
niej został jednak aresztowany pod zarzutem spisku komunistycznego

100
i skazany na 4 lata więzienia (choć według Jerzego Putramenta Henryk
na procesie zbyt dużo energii włożył w podkreślanie swoich rzekomych
różnic w stosunku do partii [komunistycznej – J.T.]). W jego obronie
interweniował u premiera Składkowskiego ks. Władysław Korniłowicz,
dzięki jego poręczeniu Dembiński opuścił więzienie w marcu 1938 roku.
Udał się do Warszawy, gdzie związał się z żoliborskim ośrodkiem lewicy
socjalistycznej Adama Próchnika, utrzymując zarazem kontakt z postę-
powo-katolickim kwartalnikiem „Verbum” ks. Korniłowicza.
Po wybuchu wojny Dembiński zgłosił się na ochotnika do wojska.
Jako „komunista” nie został przyjęty, udał się więc do rodzinnego Wil-
na, gdzie trafił do strefy okupowanej przez ZSRR. Nie zaangażował się
jednak w działalność polityczną i pracował jako dyrektor szkoły w Sta-
rej Wilejce. Cała jego twórczość z tego okresu to cztery artykuły o histo-
rii sztuki, opublikowane w styczniu 1941 roku w mińskim „Sztandarze
Wolności”. Jak wspominała z wyrzutem Wasilewska: Mnie się wydaje,
że to, iż Dembiński w 1939 roku na terenie ZSRR zadowolił się posadą
nauczyciela na głuchej prowincji i żadnego udziału w pracy [politycz-
nej – J.T.] […] nie brał, bo przecież nie nawiązał kontaktu ze Lwowem ani
z białostockim środowiskiem, to widocznie przechodził jakiś wewnętrzny
kryzys. […] jego postępowanie na terenie Związku Radzieckiego tłumaczy
się tym, że z takich czy innych względów odszedł na inne pozycje. Dla
faszystów Dembiński jednak i tak pozostawał wrogiem. Po ataku na
ZSRR gestapo aresztowało go i rozstrzelało 12 sierpnia 1941 roku.

***
Dembiński w ciągu pięciu lat przeszedł drogę prowadzącą od konser-
watywnej skrajnej prawicy przez piłsudczykowski patriotyczny syndy-
kalizm do marksistowskiej skrajnej lewicy. Kierunku tej trajektorii nie
wyznaczała jednak ani infantylna fascynacja ideologicznymi nowinka-
mi, ani tym bardziej koniunkturalizm. Dembiński szedł pod prąd, jak
nakazywało mu sumienie. Był duchem gorejącym, którego żarliwy ide-
alizm pchał do ekstremizmu: Ale nic nie ma dla nas wstrętniejszego jak
pokój za wszelką cenę – pisał w początkach kariery. Cynizmem i uwią-
dem starczym trąci ta świadoma apoteoza kompromisu dla życia. […]
Ortodoksi i fanatycy wszystkich wieków podajcie sobie ręce, my z wami.

101
Niech się leje krew, niech się w czerwieni łun rodzi heroizm nowego życia,
niech będą same mocne wstrząsy, ale niech świat się toczy jedną drogą,
niech będzie jedna myśl, jedna wola, jeden pion ideowy.
Mimo dramatycznych przewartościowań jego myśl społeczno-po-
lityczną cechowała elementarna ciągłość. Na przykład nawet jako zde-
klarowany internacjonalista nigdy nie wyrzekł się patriotyzmu. W 1939
roku pisał: pokój kupiony kosztem dobrowolnego pójścia w jarzmo obcej
niewoli, pokój uzyskany kosztem kapitulacji przed obcym zaborcą byłby
oczywiście śmiertelnym ciosem dla ruchu robotniczego […] I dlatego
w chwili istotnego zagrożenia niepodległości narodu ruch robotniczy
staje w pierwszym szeregu tych, którzy z całą odpowiedzialnością gotowi
są pracować nad umocnieniem obronności kraju, zaś trzy lata wcześniej
wyjaśniał motywację swych działań następująco: broniąc pełnego rów-
nouprawnienia wszystkich narodów zamieszkujących Państwo Polskie,
walcząc piórem o wolność i swobody obywatelskie, o podniesienie po-
ziomu kulturalnego i ekonomicznego mas ludowych, robiłem to z tym
przekonaniem, że sprawy powyższe są istotne dla godności i przyszłości
narodu polskiego, że walka o pokój, wolność, chleb i kulturę jest elemen-
tarnym obowiązkiem patriotycznym każdego uczciwego Polaka.
Jego wizja ustroju politycznego na pierwszy rzut oka zmieniła się dia-
metralnie: od potępienia demokracji do jej apoteozy. Tymczasem nastę-
pujące po sobie koncepcje korporacjonistycznego „państwa stanowego”,
syndykalistycznego „państwa zorganizowanej pracy” i wreszcie socjali-
zmu samorządowego zawierają wspólne jądro – ideę organicznego ładu
opartego na autonomicznych grupach społecznych. W latach 30. idea ta
zwracała swe ostrze w pierwszym rzędzie przeciw stalinowskiemu cen-
tralizmowi, określanemu przez Dembińskiego jako proletariacka dykta-
tura kliki o mentalności burżuazyjnej wyzyskująca proletariat. Jako re-
medium na biurokratyczne deformacje Dembiński zalecał demokrację
bezpośrednią: Demokracja […] to nie tylko rządzenie i administrowanie
ludu przez wybranych przedstawicieli, ale też rządzenie i administrowa-
nie bezpośrednio przez sam lud, przez samych rządzonych i admini-
strowanych. By jednak demokracja bezpośrednia mogła funkcjonować,
niezbędna jest decentralizacja, którą Dembiński śmiało przeciwstawiał
panującemu w marksizmie kultowi centralizmu i „wielkiej skali”. Pisał:

102
skuteczna, wolna od biurokratycznego marnotrawstwa i tępoty centra-
lizacja w dziedzinie ogólnego planowania i administrowania wymaga
jednocześnie decentralizacji w dziedzinie szczegółowego wykonawczego
planowania i administrowania mniejszymi jednostkami terytorialnymi;
dyspozycjom, planom i kontroli, idącym z góry, musi iść na spotkanie
inicjatywa, aktywność, nadzór i samorządowa praca od dołu, od strony
najmniejszych, najbliższych jednostce grup społecznych. Decentralizacja
nie może jednak być mechaniczna: Wielkie miasta […] są zbudowane
[…] z małych i najmniejszych grup społecznych i tylko poprzez te grupy
można trafić do żywego człowieka, do jego świadomości i interesów. […]
Demokratyczne rządzenie się […] bez oparcia się o małe grupy, w których
by tworzyła się i utrzymywała kultura demokratycznego samorządu, za-
wsze będzie biurokratyczną karykaturą demokracji. Małe jest piękne! By
jednak system ów mógł sprawnie funkcjonować, niezbędna jest trans-
formacja mentalności społecznej w duchu obywatelskim. Dembiński
pisał: Nie ma […] większego wroga dla społecznie zorganizowanej roboty
aniżeli bierność, […] aniżeli uchylanie się od współuczestnictwa w pro-
wadzeniu i kontroli instytucji społecznych i w powoływaniu ich władz.
W ten sposób docieramy do kolejnej idei będącej stałym składnikiem
światopoglądu Dembińskiego, czyli wywodzącej się z czasów przyna-
leżności do SKMA koncepcji połączenia reformy moralnej i struktural-
nej. Równolegle do przemian w „bazie” muszą następować przemiany
w „nadbudowie”, naprawie ustroju powinno towarzyszyć doskonalenie
człowieka. Przez wszystkie eksperymenty ustrojowe w historii, przez
wszystkie smutne doświadczenia przewrotów społecznych przeziera za-
wsze jedna prawda. Wartość ustroju zależy przede wszystkim od moralne-
go jej podłoża, od wartości moralnej tych ludzi, którzy ustrój ten realizują.
[…] Dlatego też konieczną przesłanką zmiany ustroju jest rewolucja
moralna. Stąd wypływał wniosek: jeśli nie będzie równowagi między
podłożem psychicznym produkcji i kultury a rozmachem materialnych sił
wytwórczych – to nie można mieć trwałego zwycięstwa, bo wcześniej czy
później […] znów […] zamajaczy się ludziom ta sama morda ludzkiego
zwierzęcia. Idealizm nakazywał Dembińskiemu bezkompromisowo
stawiać problem korupcji. Gdy pisał: Służba społeczeństwu, tak samo
jak służba Bogu, jest zawodem, który wymaga specjalnych wyrzeczeń.

103
Wymagając od działaczy publicznych celibatu w stosunku do kapitału
[…] umożliwia się tym ludziom poczucie czystości własnego sumienia
[…] – przemawiał przezeń ascetyzm chrześcijańskiej proweniencji. Mo-
ralizatorski rys daje się odnaleźć w filipikach przeciwko alkoholizmowi:
Alkohol jest też wiernym przyjacielem burżuazji w jej wysiłkach nad
demoralizowaniem i ogłupianiem robotnika. […] nie można być pijakiem
i spółdzielcą […] w jednej osobie […]. Byłoby bardzo wskazane, gdyby
działacze społeczni […] zorganizowali […] planową i stanowczą propa-
gandę na rzecz walki z alkoholizmem. Tu jednak warto nadmienić, że
obok chrześcijańskiego bagażu, odnajdujemy też nawiązanie do zapo-
mnianej dziś tradycji robotniczego ruchu abstynenckiego.
Idea rewolucji etycznej stawia Dembińskiego w rzędzie kontynu-
atorów tradycji Edwarda Abramowskiego i Stanisława Brzozowskie-
go. Należy wszak pamięctać, że pierwszoplanowym źródłem inspiracji
pozostawał do końca katolicyzm interpretowany w duchu Emmanuela
Mouniera i Jacquesa Maritaina. Łącząc chrześcijańską teologię wy-
zwolenia od grzechu z marksistowską teorią i praktyką wyzwolenia
społecznego, stawał się Dembiński niejako prekursorem Teologii Wy-
zwolenia. W jednym z więziennych listów pisał do żony: moja „rewo-
lucyjność” była tylko nędznym, dwudziestowiecznym odbłyskiem rewo-
lucyjności Tego, którego wizerunek na krzyżu stoi na stole sędziowskim.
Cały program Dembińskiego to próba nadania politycznego wyrazu
Ośmiu Błogosławieństwom. Celem miało być społeczne miłowanie się
prawdziwie równouprawnionych ludzi, bezklasowe społeczeństwo, gdzie
na glebie uspołecznionej produkcji i kultury rosnąć będą ludzie podobni
[…] „ptakom niebieskim, co dla swego zysku nie sieją i nie żną, ani nie
zbierają dla swych prywatnych gumien”. […] ubóstwo jako ewangeliczna
cnota jednostki zrośnie się organicznie z bogactwem […] społeczeństwa
i wówczas staną się własnością ludzi słowa, które dziś brzmią jak pusty
dźwięk. „Nie troszczcie się o żywot wasz, obyście jedli, albo obyście pili,
ani o ciało wasze, czymbyście się odziewali. Ale szukajcie naprzód Kró-
lestwa Bożego i sprawiedliwości jego”. Boga Dembiński doszukiwał się
wszędzie: Obecnie żyję pod znakiem „Katechizmu Soboru Trydenckiego”,
i […] w tym katechizmie znajduję […] prawdziwie katolicką afirmację
marksowskiego rozumienia dziejów. […] Sąd Boży zlewa się […] z sądem

104
historii, a czyn jednostki porwany w wir dialektyki rozwojowej całej
ludzkości jest sądzony tak długo, jak długo trwa historia globu ziemskie-
go. W innym miejscu pisze: Prawa rozwoju dziejowego wykryte przez
socjologię marksistowską […] można też uważać za narzędzie Opatrz-
ności. Prawa Newtona i Keplera […] nie likwidują też logicznie Boga. Na
odwrót, pozwalają ludziom wierzącym […] szukać nowych […] obrazów
potęgi Bożej. I wreszcie: Mądrość Boża jest rozlana w całym stworzeniu
od ogromów planetarnych do małej niezapominajki. W tym ostatnim
zdaniu odnajdujemy zalążek chrześcijańskiej refleksji ekologicznej.
Etyczny perfekcjonizm kazał Dembińskiemu napisać: Mieszczański
stosunek do Boga jest równie obrzydliwy, jak stosunek burżujów do ko-
biety, rodziny i ojczyzny. On sam wymaga od wszystkich bezwarun-
kowej, wszechogarniającej miłości, przyznając w liście do żony, że nie
umie nienawidzić konkretnego żywego człowieka. Wymieniając jako trzy
swoje inspiracje chrześcijaństwo, marksizm i miłość do żony, Dembiński
zwraca uwagę na nierozdzielność ideowego zaangażowania w życiu
publicznym i osobistej postawy w sprawach codziennych: [W] społe-
czeństwie, w którym wielka ilość ludzi umie doskonale kochać swe żony,
[…] umieją kochać przyjaciół, sztukę i Boga. Bo miłość do żony […] jest
najlepszą szkołą wszelkiej miłości, a więc miłości bliźniego i Boga. Im-
peratyw bezinteresownej miłości chyba najdobitniej wyrażają słowa:
Religia, która by heroicznie wyrzekając się nieśmiertelności człowieka
mimo to uczyła czcić i kochać Boga, byłaby jedyną religią, którą by nie
można podejrzewać o ukryty egoizm.
Dlatego, pomimo wszystkich tych wolt, możemy stwierdzić, że Dem-
biński zawsze pozostał wierny sobie i zapożyczonej od św. Tomasza
dewizie: W koniecznym jedność, w wątpliwym wolność, we wszystkim
miłość.

105
NA POSTERUNKU
(Adam Ciołkosz)
W długim szeregu bojowników PPS ostatnim chorążym Niepodległości,
Demokracji i Socjalizmu był Adam Ciołkosz. Urodził się 5 stycznia 1901
roku w Krakowie, jego dzieciństwo i młodość związane były jednak
z Tarnowem. Rodzina kultywowała patriotyczne i lewicowe tradycje.
Matka była córką powstańca z 1863 roku, ojciec – nauczyciel chłop-
skiego pochodzenia –od 1918 roku członkiem PPS. Adam w wieku
dziesięciu lat wstąpił do harcerstwa. Pozostał mu wierny na długo, bę-
dąc m.in. członkiem Głównej Kwatery Związku Harcerstwa Polskiego.
Pod koniec wojny Ciołkosz znalazł się w niepodległościowej Polskiej
Organizacji Wojskowej, a jako siedemnastolatek wstąpił na ochotnika
do Wojska Polskiego. Już po roku zdobył szlify oficerskie, a po dwóch
został dowódcą kompanii ciężkich karabinów maszynowych. Walczył
na froncie wschodnim o Lwów, Warszawę i Wilno – w bitwie nad Nie-
mnem został ranny. Latem 1920 roku wziął udział w akcji plebiscytowej
w Prusach Wschodnich, a kiedy rok później wybuchło III powstanie
śląskie – udał się tam jako dowódca pociągu pancernego.
Po ukształtowaniu się granic II Rzeczpospolitej rzucił się w wir
działalności politycznej. Wobec zwycięstwa w ZHP sił endecko-klery-
kalnych jesienią 1921 roku zakłada lewicowe Wolne Harcerstwo (które
jednak trzy lata później przechwycili komuniści). Równocześnie wstąpił
do PPS i został przewodniczącym Sekcji Akademickiej partii w Kra-
kowie. Działał też w kierownictwie Związku Niezależnej Młodzieży
Socjalistycznej, gdzie poznał przyszłą żonę Lidię Kahn. Od 1924 roku
był sekretarzem redakcji krakowskiego dziennika socjalistycznego
„Naprzód”.
Partia doceniła talent i zaangażowanie młodego działacza i wysta-
wiła jego kandydaturę w wyborach w 1928 roku. Ciołkosz zdobył w ro-
dzinnym Tarnowskiem 25.000 głosów i został w wieku dwudziestu
siedmiu lat jednym z najmłodszych posłów, potem zaś sekretarzem
klubu parlamentarnego PPS. W 1931 roku wybrano go do Centralnego
Komitetu Wykonawczego partii.

106
Ciołkosz nie zapominał o małopolskich wyborcach – był na każdej
demonstracji i strajku. Zakładał związki nawet tam, gdzie słyszał od
robotnic nieświadomych pochodzenia jego żony: mamy do Was, to-
warzyszu Ciołkosz, prośbę: nie przysyłajcie nam na mówców żadnych
Żydów, najlepiej niech zawsze przychodzi towarzyszka Ciołkoszowa. Do
legendy przeszła historia o tym, jak Ciołkosz w czasie strajku tarnow-
skich robotników cegielnianych stanął przed lokomotywą pociągu,
zatrzymując łamistrajków. Żona wspominała, że Adam był naprawdę
kochany przez robotników i sam był z nimi głęboko uczuciowo zwią-
zany. W wyborach 1931 roku został ponownie wybrany do Sejmu
(rekordową liczbą głosów!). Gdy aresztowała go policja, w Tarnowie
wybuchły rozruchy.
W czerwcu 1931 roku został pobity przez sanacyjną bojówkę, w pro-
cesie brzeskim otrzymał wyrok trzech lat więzienia. Autorytaryzm
sanacji doprowadził do rozdźwięków w Polskiej Partii Socjalistycz-
nej. Piłsudczycy pod wodzą Rajmunda Jaworowskiego wyodrębnili się
w PPS – dawną Frakcję Rewolucyjną. Główny nurt (Tomasz Arciszewski,
Mieczysław Niedziałkowski, Kazimierz Pużak, Norbert Barlicki, Zyg-
munt Żuławski) opowiadał się za parlamentarną opozycją w ramach
Centrolewu; Arciszewski i Pużak później zaczęli szukać modus vivendi
z sanacją. Natomiast radykałowie (Ciołkosz, Zygmunt Zaremba, Stani-
sław Dubois, Jan Stańczyk) woleli tworzyć klasowy blok wraz z socjali-
stycznymi partiami mniejszości narodowych.
Nie było w nim jednak miejsca dla komunistów. Lidia Ciołkoszowa
mówiła: Uuważaliśmy, że komunizm jest sprzeczny z ideami socjali-
stycznymi, że niszczy wolność, demokrację, swobodę dyskusji i opozycji,
szerzy terroryzm, prowadzi do masowego zniewolenia ludzi, do nędzy,
a potem też do stworzenia wielkiego systemu pracy niewolniczej. […]
Wiedzieliśmy, że komunistyczna Rosja jest wrogiem niepodległej Polski.
Na popularne w latach 30. hasło jednolitego frontu antyfaszystowskiego
odpowiadała: uważaliśmy, że nie można przeciwstawiać się czarnemu
czy brunatnemu totalitaryzmowi przy pomocy totalitaryzmu czerwonego.
Raziło ją, wyrażające się w forsowaniu nierealistycznych celów kosztem
bieżących interesów robotnika, oderwanie komunistów od codzien-
nego życia proletariatu. Zawsze ma się wrażenie, iż poza zebraniami,

107
z robotnikami stykali się tylko wtedy, gdy zamawiali ubranie u krawca
lub buty u szewca – mówiła.
Z tego stanowiska wynikała nieustanna walka na dwa fronty: prze-
ciw prawicy i przeciw kompartii. Z jednej strony krakowska PPS unie-
możliwiła marsz ONR na żydowski Kazimierz i wymusiła ustąpienie
sanacyjnego wojewody Kazimierza Świtalskiego po masakrze w fa-
bryce Semperit. Z drugiej wystrzegała się jakichkolwiek kontaktów
z komunistami – nawet wtedy, gdy chcieli udzielić pomocy finansowej
robotnikom z Semperitu. Gdy komuniści i ich sympatycy zorganizowali
jednolitofrontowy Zjazd Pracowników Kultury w Obronie Pokoju we
Lwowie, PPS odpowiedziała Dniami Kultury Robotniczej w Krakowie.
Walka ta przenosiła się w głąb PPS, gdzie Ciołkosz ścierał się tak z jed-
nolitofrontowcami, jak i z żuławszczykami (zwolennikami centrowego
Frontu Morges). Charakterystyczne dla Ciołkoszów było jednak, że po-
litycznych zmagań nie przenoszono na płaszczyznę stosunków prywat-
nych. Ciołkoszowa wspominała wiceprezesa Stronnictwa Narodowego
Tadeusza Bieleckiego: politycznie staliśmy na antypodach, ale osobista
sympatia między nami pozostała na całe życie. We wrześniu 1939 roku
Ciołkosz zgłosił się jako ochotnik do wojska. Ponieważ był czynnym
opozycjonistą, nie został przyjęty. Uciekł więc z Krakowa do Lwowa,
tam wysłannik Pużaka nakazał mu przedostać się na Zachód. Następnie
Ciołkosz przez Bałkany dotarł do Paryża. Na emigracji był członkiem
Rady Narodowej (emigracyjnej namiastki parlamentu), sekretarzem
Centralnego Komitetu Zagranicznego PPS, reprezentował też polskich
socjalistów w międzynarodowym komitecie socjalistycznym. Na forum
Rady domagał się reformy rolnej, zwalczał antysemityzm tygodnika
„Jestem Polakiem”, uniemożliwił również nowelę konstytucyjną, która
miała otworzyć księciu Kentu drogę do tronu Polski.
Niebawem Ciołkosz stanął w opozycji do rządu Władysława Sikor-
skiego, nie akceptował bowiem jego polityki wobec ZSRR. W liście
do Oskara Lange z 3 maja 1940 roku pisał: Rosję Sowiecką uważamy
za czynnik obiektywnie reakcyjny i najwyższy czas, aby poza symbo-
liką jeszcze na pozór socjalistyczną dojrzeć prawdziwe oblicze Sowie-
tów na wskroś imperialistyczne, a przez to i reakcyjne. […] Starcie
niemiecko-sowieckie […] będzie niczym innym, jak tylko konfliktem

108
dwóch imperializmów […]. Krytykował układ Sikorski-Majski, zbli-
żając się wraz z Zarembą do przedstawicieli prosanacyjnego skrzydła
PPS (Arciszewski, Pużak, Adam Pragier, Tadeusz Tomaszewski). Choć
większość CKZ pod kierownictwem Hermana Liebermana poparła
Sikorskiego, opozycyjna grupa socjalistów znalazła się w jednym an-
tysowieckim froncie z sanatorami i endekami. Nie przeszkadzało to
Ciołkoszowi współpracować z trockistą Izaakiem Deutscherem, przed
wojną członkiem PPS, który na propozycję przyjęcia obywatelstwa bry-
tyjskiego odparł: Matki w nieszczęściu się nie opuszcza. Przynależność
do mniejszościowej frakcji uniemożliwiła jednak Ciołkoszowi przyjęcie
stanowiska premiera po śmierci Sikorskiego. Premierem rządu londyń-
skiego został Stanisław Mikołajczyk, a po jego decyzji o porozumieniu
z komunistami – Arciszewski.
W marcu 1945 roku nastąpił w emigracyjnej PPS rozłam – działacze
tacy jak Stańczyk, Ludwik Grossfeld czy Julian Hochfeld opowiedzieli
się za uznaniem Jałty i powrotem do kraju. Ciołkosz zdecydował się na
odbudowę struktury partii na emigracji. Został jej przywódcą w Wiel-
kiej Brytanii, a także wiceprzewodniczącym CKZ. Najważniejsze funk-
cje objęli jego przyjaciele – Arciszewski i Zaremba. Ciołkosz wraz z Za-
rembą tworzyli politykę PPS. Na zjeździe partii w Pont-à-Lesse w maju
1947 roku podjęto uchwałę, w której zalecano prowadzić nieustępliwą
walkę z imperializmem sowieckim i jego agenturami w imię odzyskania
wolności Narodu Polskiego i włączenia go wraz z innymi ujarzmionymi
dziś narodami sowieckiej strefy wpływów z powrotem do rodziny wolnych
narodów świata.

***
Na emigracji Ciołkosz – dotąd raczej praktyk polityki – zaczął roz-
wijać swe talenty publicysty i ideologa, dostosowując niepodległościowy
socjalizm PPS do nowych warunków. Co więcej, jako przedstawiciel
Unii Socjalistów Europy Środkowo-Wschodniej pracował w komisji,
która opracowała deklarację frankfurcką Międzynarodówki Socjali-
stycznej z 2 lipca 1951 roku. Ciołkosz dystansował się od marksizmu
podkreślając, że socjalizm może wynikać z naukowej analizy społecznej
i gospodarczej, albo […] z zasad humanitarnych, etycznych, albo też

109
[…] z takiej czy innej religii. Dlatego akcentuje niespójność i ewolucję
myśli Marksa, jako zasadniczą Marksowską wskazówkę przyjmując
jego dewizę de omnibus dubitare. Podkreślając zasługi Marksa, nadaje
im wymiar głównie historyczny: Można a nawet musi się zrezygnować
dzisiaj z doktryn Marksa w rozwiązywaniu problemów społeczeństw
współczesnych, lecz nie da się usunąć Marksa z historii socjalizmu. […]
[ruch robotniczy – J.T.] tylko dzięki Marksowi wszedł ostatecznie na tory
organizacji masowej i działającej jawnie, […] występującej w polityce
samodzielnie i wysuwającej na czoło zasadę, wedle której wyzwolenie
robotników powinno być dziełem samych robotników. Zresztą, jak zwró-
ciła uwagę jego żona, popularność Marksa wśród polskich robotników
wynikała nie z jego teorii ekonomicznych, ale z tego, że w 1864 roku
zgłosił w I Międzynarodówce wniosek popierający niepodległość Polski
w przedrozbiorowych granicach.
W tej sytuacji Ciołkosz mógł z otwartą przyłbicą podnieść sztandar
rewizjonizmu. Powoływał się przy tym na Eduarda Bernsteina i Ludwi-
ka Krzywickiego. Pierwszy miał dokonać rewizji marksistowskiej teorii
ekonomicznej, zwracając uwagę na elastyczność kapitalizmu i wycią-
gając stąd wniosek, że przejście od ustroju kapitalistycznego do ustroju
socjalistycznego drogą pokojową jest, po pierwsze, możliwe, po drugie,
pożądane. Krzywicki natomiast – odchodząc od bezwzględnego deter-
minizmu ekonomicznego – rzucił nowe światło na teorię rozwoju spo-
łecznego: związki przyczynowe, rządzące rozwojem społecznym, dotyczą
tylko procesów masowych, a nie zachowania się poszczególnych jednostek.
[…] rozwój jest wypadkową nie tylko sił wytwórczych i powstałych pod
ich wpływem idei społecznych, ale także podłoża historycznego, istnieją-
cego w danym miejscu i czasie. Miało to niezwykle istotne konsekwen-
cje: teoria Krzywickiego stanowi naukowe uzasadnienie dla poglądu, że
w zależności od podłoża historycznego będą się wyłaniały różne formy
ustroju socjalistycznego i że formy te będą się przeplatały, nawzajem na
siebie wpływały i dopełniały się wzajemnie, że zatem istnieć będą różne
drogi do socjalizmu i różne modele socjalizmu.
Określając się jako marksista nieortodoksyjny, Ciołkosz zarzucał
zarazem komunizmowi, że jest… antymarksistowski. Włodzimierz
Lenin miał odwrócić Marksowski determinizm: o ile według Marksa

110
socjalizm powinien nadejść niejako automatycznie, gdy dojrzeją ku
niemu warunki materialne, o tyle Lenin chciał przejąć władzę w celu
stworzenia warunków do budowy socjalizmu. To był niejako grzech
pierworodny leninizmu, gdyż aby przeprowadzić w szybkim tempie
pierwotną akumulację kapitału, trzeba było ustanowić dyktaturę. W ten
sposób zamiast socjalizmu pojawiła się autarkia gospodarcza i kapi-
talizm państwowy, a za parawanem władzy ludu usadowiły się rządy
biurokracji i „aparatczyków” sprawującej władzę monopartii.
Logiczną konsekwencją takiej oceny było odrzucenie wszelkich kom-
promisów z komunistami. Zgodnie z tradycją i wyczuciem ruchu robotni-
czego należy zawsze ustalać, kto jest wrogiem aktualnie najważniejszym
i najgroźniejszym, i tego wroga przede wszystkim zwalczać. Wrogiem
naczelnym jest w obecnym okresie imperializm moskiewski i dyktatura
komunistyczna – pisał Ciołkosz. Dlatego partia socjalistyczna współpra-
cująca z komunistami bynajmniej nie jest robotnikom polskim potrzebna
[…]. Robotnikom polskim potrzebna jest partia socjalistyczna walcząca
z komunizmem. W innym miejscu tak charakteryzował pożądaną stra-
tegię: Nieustanne podtrzymywanie i zaznaczanie granicy, dzielącej socja-
lizm od komunizmu, jest dzisiaj główną przesłanką ocalenia przyszłości
PPS. Istnieje tylko jeden rodzaj komunistów, z którymi socjaliści spod
znaku PPS mogą wchodzić w porozumienia: mamy na myśli komunistów
typu Milovana Dżilasa albo Imre Nagy’a, którzy przeszli na pozycje inte-
gralnej demokracji […]. Mimo to potrafił wypowiadać się pozytywnie
o Leninie (gdy ten bronił interesów małych narodów) czy Róży Luk-
semburg (gdy krytykowała antydemokratyczne zapędy bolszewizmu).
Przy całym swym pryncypialnym antykomunizmie Ciołkosz pozo-
stawał socjalistą. Socjalizm definiował jako koncepcję ustrojową, która
usunie wszelkie postacie wyzysku i ucisku człowieka przez człowieka,
zlikwiduje podział społeczeństwa na klasy i zastąpi produkcję orientującą
się na zysk jednostek produkcją orientującą się na zaspokojenie potrzeb
ludzkich; ustrój ten podporządkuje społeczeństwu środki produkcji, trans-
portu i wymiany oraz zastąpi ślepy bieg produkcji produkcją świadomą
i planową. Gdy jednak przejdzie się do konkretów, Ciołkoszowa wizja
socjalizmu rysuje się dość mgliście. – to niekończące się zadania […]
powiększania dochodu społecznego i coraz bardziej egalitarnego podziału

111
dochodu społecznego. Skromny jest też program-minimum: republika
parlamentarna, równość praw obywatelskich, reforma rolna, własność
społeczna zakładów przemysłowych, które zostały wzniesione kosztem
i wysiłkiem całego narodu. Jasno i jednoznacznie zarysowany został tyl-
ko stosunek do demokracji: socjaliści odrzucają wszelką dyktaturę, także
dyktaturę proletariatu […] Socjaliści stoją na stanowisku demokracji
politycznej, z równymi prawami dla wszystkich stronnictw politycznych
i dla wszystkich obywateli, także dla przeciwników socjalizmu.
Szczególną rangę Ciołkosz nadawał wolności wyznania, z której
wyprowadzał stosunek do Kościoła: Socjaliści polscy zawsze uznawali
wolność sumienia, prawo do wierzeń i przekonań religijnych za jedno
z podstawowych praw człowieka i obywatela. Ilekroć zagrożone lub na-
ruszone były prawa mniejszości wyznaniowych w Polsce międzywojennej,
stawaliśmy w ich obronie. Dzisiaj stajemy w obronie praw większości
[katolickiej – J.T.], w obronie jej przekonań i jej uczuć […].
Socjalizm musiał wszakże spełniać jeszcze jeden warunek: winien
być niepodległościowy, to jest stać na gruncie praw Polski do niepod-
ległego bytu państwowego […]. Patriotyzm był dla Ciołkosza równie
ważny jak socjalizm i demokratyzm. Wartości te postrzegał zresztą
jako splecione w nierozerwalną całość: optymalny byłby stan rzeczy,
w którym moglibyśmy na stałe pogodzić […] z sobą solidarność klasową
proletariatu z […] miłością ojczyzny oraz miłością ludzkości. Tak jest
w każdym razie w przypadku polskiego patriotyzmu: interesy Polski,
co najmniej od stu pięćdziesięciu lat, były zawsze zgodne z interesami
sił wolnościowych w świecie. Ciołkosz deklarował zatem: My w Polsce
łączymy w jedną całość jedno i drugie: walkę z uciskiem narodowym
i walkę z uciskiem społecznym i gospodarczym; walkę o wolność narodu
i walkę o wyzwolenie gospodarcze i społeczne.
Na tej podstawie, powołując się na Stanisława Worcella i Louisa
Blanquiego, konstruował teorię podwójnej przynależności: możliwy jest
taki stan rzeczy, w którym pod pewnymi względami zachowujemy soli-
darność klasową wobec przynależnych do […] proletariatu, mimo że na-
leżą do innych narodowości, a jednocześnie odnosimy się […] pod pewny-
mi względami solidarnie do osób przynależnych do narodu, którego część
stanowimy, choćby nawet te osoby należały do innych klas społecznych.

112
Na tej podstawie konstatował, że współczesne partie socjalistyczne […]
prowadzą politykę podyktowaną własnym zrozumieniem interesów klasy
robotniczej swego kraju, które nie zawsze są zgodne z interesami klasy
robotniczej innych krajów [podkr. J.T.]. Okazuje się, że nie ma jednolite-
go interesu proletariatu, a interesy klas robotniczych różnych krajów są
wbudowane w interesy ogólnonarodowe. Patriotyzm traci zarazem wy-
miar klasowy: Nie ma socjalistycznej ojczyzny polskiej, jest tylko polska
ojczyzna, jedna dla wszystkich, jedna od tysiąca lat. Ciołkosz skłonny był
stawiać wyżej od internacjonalizmu patriotyzm, gdyż aberracją byłoby
[…] odrzucenie miłości własnego narodu w imię solidarności proletariatu
całego świata albo też umiłowania całej ludzkości. Własny naród nie
jest bowiem abstrakcją, natomiast ludzkość jest abstrakcją. Patriotyzm
Ciołkosza był zarazem głęboko emocjonalny: gdybym się nie był urodził
Polakiem, chciałbym być właśnie Polakiem. Kocham mój kraj. Lgnę do
niego – wołał do brytyjskich fabianów w 1943 roku.
Jednocześnie Ciołkosz podkreślał, że socjalizm absolutnie nie da się
pogodzić z krzywdą i sponiewieraniem czy to całych narodów, czy też
grup narodowościowych, tzw. mniejszości narodowych. W stosunkach
międzynarodowych gwarancją może być tylko demokracja w stosunkach
pomiędzy narodami, bezpieczeństwo zbiorowe i pomoc wzajemna. […]
Stosunkami między narodami winna rządzić równość wobec prawa naro-
dów […]. Starannie odróżniał patriotyzm od nacjonalizmu: nacjonalizm
zaślepia, nie pozwala dostrzegać i mówić prawdy o własnym narodzie,
gdy ten naród schodzi na błędne drogi, […] natomiast patriotyzm nie
tylko pozwala, ale i nakazuje to czynić. Z tych pozycji krytykował obie
skrajności: egoizm narodowy jest tak samo negacją zdrowego i koniecz-
nego […] patriotyzmu, jak jest nią nihilistyczny kosmopolityzm, brak
łączności duchowej z własnym narodem i obojętność na jego losy. Kon-
kluzja była następująca: Będziemy bronili słusznych […] praw Polski do
wolności i do niepodległego bytu, lecz biały sztandar nacjonalizmu nie
jest nam do tego potrzebny. Wystarczy sztandar biało-czerwony.
Jak przekładało się to na sprawę polską w okresie zimnej wojny? Cioł-
kosz podkreślał: Nie są nam wcale potrzebne pretensje do mocarstwowo-
ści […] ale nie możemy się zgodzić na rolę niemieckiego czy też rosyjskiego
państwa wasalnego albo satelity albo kolonii, optymistycznie uznając,

113
że z przyczyn geograficznych takiego zagrożenia nie ma ze strony USA
i Zachodu. Pryncypialnie bronił granicy na Odrze i Nysie, spierając się
o nią z narodowo nastawionym przywódcą SPD Kurtem Schumache-
rem, gdy zaś dowiedział się o wizycie przywódcy niemieckich „wypę-
dzonych” Herberta Czai, domagał się, by go zrzucić ze schodów. Walczył
o zwrot Kresów Wschodnich podkreślając, że gdy piszę: „nasza ziemia”,
mam na myśli wszystkich tych, którzy na niej mieszkają. […] ziemia ta
rządzona będzie po tej wojnie przez wszystkich, którzy na niej mieszkają.
Jego żona dawała nieco inną wykładnię tego stanowiska: dopóki trwa
układ jałtański, trzeba bronić granicy ryskiej z 1921 roku. Gdy Jałta się
zawali, a Ukraińcy, Białorusini i Litwini odzyskają niepodległość, wtedy
sprawę granicy wschodniej trzeba będzie załatwić bezpośrednio z nimi.

***
Gdy w 1947 roku spisek piłsudczyków uniemożliwił Arciszewskie-
mu objęcie stanowiska prezydenta i doprowadził do rozłamu w partii
(Związek Socjalistów Polskich Pragiera i Tomaszewskiego), PPS przeszła
do opozycji. Wraz ze Stronnictwem Narodowym i lewicowo-piłsudczy-
kowskim Polskim Ruchem Wolnościowym „Niepodległość i Demokra-
cja” utworzyła Radę Polityczną konkurencyjną wobec Rady Narodowej.
W 1954 roku te dwie główne siły polskiej emigracji pojednały się, zaś
Ciołkosz został wiceprzewodniczącym, a dwa lata później przewod-
niczącym Egzekutywy Zjednoczenia Narodowego (co odpowiadało
stanowisku premiera).
W PPS wszystko zapowiadało jednak kolejny rozłam. Grupa Zarem-
by (dotąd najbliższego współpracownika Ciołkosza) i Jana Kwapińskie-
go (skonfliktowanego z Ciołkoszem od czasów wojny) kwestionowała
legalizm – oparcie emigracyjnego życia politycznego na konstytucji
kwietniowej – jako fikcję oderwaną od życia kraju (humorystyczne
tytuły zastępczo-prezydenckie i ministerialne). Bazą opozycji stała się
francuska organizacja partii. Silnie ukorzeniona wśród tamtejszej
emigracji zarobkowej, powiązana z radykalnymi socjalistami francu-
skimi, domagała się zerwania z polityką jedności narodowej. Konflikt
zaostrzył się w 1955 roku, gdy po śmierci Arciszewskiego jego miejsce
w Radzie Trzech (kolektywnej „głowie państwa”) zajął gen. Tadeusz

114
Bór-Komorowski, co socjaliści odebrali jako próbę wyeliminowania
PPS. Spór ujawnił się wreszcie z całą mocą na tle stosunku do przemian
Października 1956 roku w Polsce.
Wyjaśnić tu trzeba, że dojście Władysława Gomułki do władzy obu-
dziło wśród polskiego wychodźstwa nadzieje na uniezależnienie i de-
mokratyzację Polski. Juliusz Mieroszewski w imieniu paryskiej „Kultu-
ry” zadeklarował kredyt zaufania dla Gomułki; wtórowali mu zarówno
politycy prawicy (np. Klaudiusz Hrabyk, zespół „Horyzontów”), jak
i lewicy (m.in. Zaremba). „Narodowy komunizm” został uznany za
najlepszą drogę ewolucji ustroju od totalizmu do demokracji, co pocią-
gało za sobą otwarcie na rewizjonistyczne skrzydło PZPR. Wydarzenia
z Czerwca, a następnie Października potraktowano jako dowód, że
punkt ciężkości ruchu niepodległościowego przesunął się z emigracji
do kraju. Tym energiczniej więc zwalczano legalizm.
Ciołkosz nie dał się zwieść „naprawiaczom komunizmu”. Doceniał
znaczenie przemian, twierdził, że w istniejących okolicznościach spo-
łeczeństwo polskie osiągnęło w październiku ub.r. maksimum swoich
możliwości. Mimo to nie ufa Gomułce, uważając, że ten bynajmniej
nie zamierza zrywać więzów, jakimi Polska przytroczona jest do Związ-
ku Sowieckiego, chce je tylko rozluźnić. Komunizm pozostał dla niego
wrogiem – wedle słów jego żony, poszerzanie zakresu wolności w Polsce
może odbywać się tylko na drodze walki przeciw PZPR i przeciw Gomułce.
Uzasadniał to następująco: Zadanie lewicy antykomunistycznej nie może
polegać na głoszeniu ideologii demokratyzacji, bo to nie jest ideologia,
a tylko taktyka […]. Ideologią jest demokracja i socjalizm demokratycz-
ny. Kto z tych założeń ideologicznych rezygnuje […] ten sam się rozbra-
ja i musi przegrać wszystko w starciu z dyktaturą komunistyczną […].
Naszym celem nie jest reforma komunizmu, lecz likwidacja dyktatury
komunistycznej. Dlatego bez entuzjazmu odniósł się też do partyjnych
rewizjonistów: uznając wprawdzie ich poszukiwania za krok w dobrym
kierunku, ale dalece niewystarczający, wymagał od nich opowiedzenie
się za demokratycznym socjalizmem.
W szerszym kontekście Ciołkosz sceptycznie patrzył na możliwość
wybicia się na niepodległość własnymi siłami – po wypadkach poznań-
skich żądał więc konferencji międzynarodowej w sprawie przywrócenia

115
Polsce niepodległości. Dlatego uważał, że kładąc nacisk na klasę ro-
botniczą w kraju, nie można lekceważyć wychodźstwa: Wyobcowanie
się PPS z życia emigracji, dobrowolne wydanie emigracji w ręce polskiej
prawicy – w imię czystości ideologicznej socjalizmu […] – byłoby błędem,
który może się ciężko pomścić w przyszłości. […] Pozbawiony skrzydła
socjalistycznego, ośrodek ten [emigracyjny – J.T.] automatycznie przesu-
nie się na prawo, a tym samym następstwa secesji PPS będą odwrotne od
zamierzonych. W przeciwieństwie do Zaremby nie widzi zagrożenia ze
strony „reakcji i klerykalizmu”, taktyczny sojusz z siłami prawicowymi
pragnie utrzymać do pierwszych wolnych wyborów.
We wrześniu 1957 roku IV zjazd PPS przyjął stanowisko bliskie Cioł-
koszowi (który został przewodniczącym Rady Centralnej), jednak orga-
nizacja francuska partii nie złożyła broni. Pod jej naciskiem w styczniu
1959 roku Rada Centralna PPS wezwała do stworzenia silnego ośrodka
ideologicznego przeciwko zarówno doktrynom totalistycznego komuni-
zmu, jak i reakcji politycznej i klerykalnej, oraz do rewizji Aktu Zjedno-
czenia, stanowiącego fundament prawny władz emigracyjnych. Na znak
protestu Ciołkosz ustąpił z Rady i złożył funkcję redaktora „Robotnika”.
W grudniu wraz z większością klubu PPS odmówił podporządkowania
się antylegalistycznej uchwale CKZ. Otwarty już konflikt próbowano
zażegnać, zawierając porozumienie w marcu 1960 roku, ale przetrwało
ono tylko cztery dni, zerwane pod naciskiem Rowmunda Piłsudskiego
(przywódcy PRW-NiD – sojusznika PPS w antylegalistycznym fron-
cie). Zaremba wprawdzie obawiał się rozłamu, ale Kwapiński nie chciał
słyszeć o kompromisie. W pierwszej połowie kwietnia Adam i Lidia
Ciołkoszowie zostali wydaleni z partii wraz ze swymi zwolennika-
mi (Alfredem Urbańskim, Wacławem Zagórskim, Stanisławem Górką,
Wiktorem Romanowem-Głowackim, Janem Kazimierczakiem, Tade-
uszem Wroną, Edwardem Górnaczem).
Działacze usunięci z organizacji utworzyli Centralny Komitet Od-
budowy PPS. Przeciw wyrzuceniu ciołkoszowców protestują socjaliści
z Niemiec (Michał Gamarnikow, Wawrzyniec Czereśniewski) i Związek
Socjalistów Polskich w Ameryce, na znak protestu z PPS wystąpił Gu-
staw Herling-Grudziński. Rozłam miał jednak stosunkowo niewielki
zasięg. Zarembę i Kwapińskiego poparły najsilniejsze organizacje partii

116
we Francji, Belgii i Wielkiej Brytanii. Ten ostatni przypadek może dzi-
wić, ale na niekorzyść Ciołkosza przemawiał tu fakt, że stosunkowo
nieliczni socjaliści polscy w tym kraju czuli się marginalizowani przez
„londyńską” prawicę. Oparciem Centralnego Komitetu Odbudowy stały
się grupy socjalistów w Anglii i Niemczech, poparcia udzielał mu też
amerykański ZSP. Stanisław Wąsik tak charakteryzował nowy układ
sił: Stanowiła ona [grupa Ciołkosza – J.T.] mniejszość, ale mając po-
parcie władz emigracyjnych i dobre stosunki z rozgłośnią „Radia Wolna
Europa”, znajdowała się w sytuacji uprzywilejowanej. W rezultacie na-
stąpił w praktyce rodzaj podziału funkcji dwiema strukturami: w sferach
zbliżonych do rządu emigracyjnego grupa A. Ciołkosza głosiła poglądy
socjalistyczne, natomiast władze partyjne reprezentowały PPS w Między-
narodówce Socjalistycznej..
Ciołkosz udziela się więc przede wszystkim na forum władz emigra-
cyjnych – w 1963 roku ponownie stanął na czele EZN, którą to funk-
cję piastował przez trzy lata. Jako „premier” był inicjatorem dwóch
wielkich imprez, jakie odbyły się w 1966 roku: Światowego Zjazdu
Polski Walczącej i Kongresu Współczesnej Nauki i Kultury Polskiej
na Obczyźnie. Przewodniczył też londyńskiej delegacji Zgromadzenia
Ujarzmionych Narodów (ACEN). Przede wszystkim jednak zajmuje się
pisaniem i publicystyką. W latach 1966–1970 wydawał wspólnie z Józe-
fem Żmigrodzkim rocznik „Lewy Nurt”, a od 1970 kwartalnik „Zew”.
Pisywał też do nowojorskiego „Robotnika Polskiego” i londyńskiego
„Orła Białego”, współpracował z Radiem Wolna Europa. Publikuował
książki: Od Marksa do Chruszczowa (1962), Karol Marks a powstanie
styczniowe (1963), Opór zbrojny w getcie warszawskim (1963, wspólnie
z Pełczyńskim), Koniec monolitu (1964), Ludzie PPS (1967), Zarys dzie-
jów socjalizmu polskiego (wraz z żoną, t. I – 1966, t. II – 1972). Ciołko-
szowie żyli bardzo skromnie. Pensje w Egzekutywie – jak wspominała
żona – były arcyskromne i głównie pokrywały koszty podróży. […] Nasza
sytuacja materialna była podła jak zawsze, ratowało nas radio i moje
zarobki z przygotowania cudzych książek do druku i ze zwykłej drukar-
skiej korekty.
Ciołkosz wierzył w nieuchronność przemian. W 1975 roku pisał:
Nosicielami tej nadchodzącej rewolucji będą robotnicy […] nie dlatego,

117
że są ludźmi ulepionymi z lepszej gliny, lecz dlatego, że warunki bytu
zmuszają ich do solidarności i walki. Spotkały go kpiny, pisano, że stracił
kontakt z rzeczywistością. Rok później w Radomiu i Ursusie robotnicy
zastrajkowali, wyszli na ulice. Ciołkosz znów ruszył do walki. W paź-
dzierniku 1976 roku zaangażował się w działalność Obywatelskiego
Komitetu Zbiórki na Pomoc Ofiarom Wydarzeń Czerwcowych, który
nawiązał współpracę z Komitetem Obrony Robotników (KOR) w kraju.
Wtedy KOR był bardzo bliski emigracyjnym socjalistom, a z PPS zwią-
zani byli jego współzałożyciele: Ludwik Cohn, Antoni Pajdak, Aniela
Steinsbergowa, Adam Szczypiorski i Edward Lipiński. Po latach jednak
Ciołkoszowa mówiła o Adamie Michniku: Z jego obecnymi poglądami
politycznymi trudno byłoby mi się pogodzić; czasem z radością czytam
jakieś jego oświadczenie lub artykuł przypominający dawnego Michnika.
Ciołkosz słabnie jednak coraz bardziej. Przeszedł kilka zawałów.
W 1977 roku przekazał kierowanie partią Tadeuszowi Podgórskiemu,
pozostając honorowym przewodniczącym PPS. Wciąż jednak nagry-
wał audycje dla RWE, pisał artykuły, przyjmował gości z kraju. Zmarł
1 października 1978 roku. Do końca na posterunku.

118
PROSTYM KURSEM
(Zygmunt Zaremba)

Zygmunt Zaremba był postacią wyłamującą się z wszelkich schematów.


Enfant terrible naszego środowiska – pisał o sobie. Jego niekończące się
boje na przemian z komunistyczną lewicą i z burżuazyjną czy opor-
tunistyczną prawicą mogły sprawiać wrażenie chaotycznych. W rze-
czywistości był to pryncypialny indywidualista, który konsekwentnie
zachowywał takie samo stanowisko w zmieniającej się sytuacji. Zyg-
munt Zaremba był lewicowym socjalistą, wiernym rewolucyjnej tradycji
marksizmu i zasadom ludowładztwa.
Urodził się 28 kwietnia 1895 roku w Piotrkowie. Pochodził – co
dość typowe dla ówczesnej formacji działaczy ruchu robotniczego –
z rodziny ziemiańskiej o patriotycznych tradycjach. Pierwszy kontakt
z piotrkowskimi socjalistami – na czele których stał strażnik więzienny
Dratwa, ojciec jego kolegi – nawiązał jeszcze w szkole. Jako dziesięcio-
latek wziął udział w strajku szkolnym w 1905 roku, rok później wstąpił
do, pozostającego pod wpływami PPS, Związku Młodzieży Postępo-
wo-Niepodległościowej. Młody radykał nie ukrywał swego wolnomy-
ślicielskiego stanowiska, co skutkowało oceną niedostateczną z religii
i w rezultacie usunięciem ze szkoły. Wspominał: bardziej odpowiadało
mi przyjęcie od Chrystusa szlachetnych i pięknych elementów jego nauki,
co w życiu współczesnym reprezentował dla mnie socjalizm. Nie dosze-
dłem więc do zasadniczego negowania religii, ale związane z nią obrządki
stały się dla mnie obce.
W 1912 roku został członkiem Zarządu Warszawskiego ZMP–N,
a niebawem wstąpił do PPS–Frakcji Rewolucyjnej. Szybko wszedł w kon-
flikt z Piłsudskim, co skierowało go w stronę PPS–Opozycji (grupy nie-
podległościowych socjalistów Feliksa Perla, krytykującej PPS–Frakcję
za odchodzenie od socjalistycznych pryncypiów). W 1914 roku za swą
działalność został aresztowany, wkrótce zwolniono go jednak z braku
dowodów (oskarżający Zygmunta prowokator zginął w zamachu).

119
I wojna światowa rzuciła Zarembę w głąb Rosji. Znalazł się w Char-
kowie, gdzie w 1915 roku sformalizował swój trzyletni już związek
z Natalią Lipszycową. Nadał pozostawał aktywnym działaczem PPS –
Opozycji..Po rewolucji lutowej współtworzył charkowskie Zjednoczenie
Socjalistów Polskich, które miało być jednolitą organizacją skupiającą
wszystkie polskie grupy socjalistyczne, uznającą rewolucję proletariacką
za gwarancję niepodległości Polski. Już wtedy ukształtował się zasad-
niczy zrąb poglądów Zaremby. Uważał za najważniejsze zadanie socja-
listów polskich – niepodległy byt narodowy, gdyż bez niepodległości nie
jest możliwe wyzwolenie społeczne. Pisał: gdy naród jest w niewoli poli-
tycznej na karku klasy robotniczej, oprócz własnego pasożyta burżuazji,
[…] rząd zaborczy siedzi. […] [dlatego] pierwszym zadaniem robotnika
polskiego, pierwszym krokiem do socjalizmu musi być niepodległość. Pod-
kreślał przy tym, że celem musi być pełna niepodległość Polski, a nie
federalizm w ramach Austro-Węgier czy Rosji.
Daleki był jednak od zamykania sprawy socjalizmu w ramach naro-
dowych – głosił konieczność triumfu socjalizmu w całej Europie. Z tym
wiązał się – rzadki w szeregach PPS – postulat współpracy z rosyjskim
ruchem rewolucyjnym. Zaremba poparł rewolucję październikową, wi-
dząc w niej początek nowej epoki. Choć krytykował rozwiązanie przez
bolszewików parlamentu, to uważał, że obalenie […] władzy Rad Dele-
gatów Robotniczych, Żołnierskich i Chłopskich – będzie obaleniem klasy
robotniczej. Dlatego też opozycję mieńszewików określił jako zbrodnię
wobec ruchu robotniczego.
Stanowisko takie sprawiło, że został pełnomocnikiem bolszewickie-
go Komisariatu do Spraw Polskich w Charkowie. Rewolucyjna polary-
zacja doprowadziła jednak do rozpadu ZSP. Wobec fiaska tego „jedno-
litofrontowego” projektu Zaremba wstąpił do PPS i jesienią 1917 roku
został wybrany do Centralnego Komitetu Wykonawczego w Rosji.

***
W 1918 roku Zaremba wrócił do Polski i zamieszkał w Warszawie
przy ul. Polnej 66. Z marszu rzucił się w wir działalności politycznej
i rychło wysunął się na czoło partii. Uczestniczył w przejęciu przez
PPS drukarni „gadzinowej” (tj. wydawanej przez niemieckie władze

120
okupacyjne) „Gazety Polskiej”, na bazie której powstała partyjna po-
ligrafia. W listopadzie 1918 roku wybrano go do CKW partii. W 1922
roku jako kandydat PPS został najmłodszym posłem w Sejmie, gdzie
zasiadał do 1935 roku. Należał do czołowych publicystów socjalistycz-
nych, działał w ruchu spółdzielczym i związkowym. Przy tym wszyst-
kim znajdował czas na czynny udział w dzielnicowej organizacji PPS
w swym miejscu zamieszkania. Niepospolicie zdolny, inteligencja żywa,
energiczny, dzielne pióro, mówca efektowny – tak oceniali go towarzysze.
W ruchu socjalistycznym Zaremba reprezentował lewe skrzydło. Po-
czątkowo charakteryzowały go skłonności probolszewickie (pozosta-
wał zwolennikiem współpracy z komunistami i obrony Sowietów jako
gwaranta postępu, polemizując w tej kwestii z Adamem Szczypiorskim),
nie odszedł jednak z PPS wraz z grupami Jerzego Czeszejko-Sochac-
kiego i Tadeusza Żarskiego, które przyłączyły się do partii komuni-
stycznej. Charakterystyczne było jego stanowisko w czasie wojny 1920
roku. Z jednej strony krytykował ekspansję na wschodzie, uważając, że
Piłsudski realizuje interesy ziemiaństwa. Sprzeciwiał się też udziałowi
PPS w koalicyjnym „rządzie obrony narodowej”. Z drugiej jednak strony
współorganizował oddziały robotnicze do walki z najazdem bolszewic-
kim i chciał niepodległej Ukrainy, bo bezpośrednie graniczenie z Rosją to
wielkie niebezpieczeństwo dla naszej niepodległości. Sprzeczność? Nieko-
niecznie – Zaremba domagał się w tym czasie zwołania ogólnopolskiego
zjazdu rad, który ustanowiłby niepodległą Polskę socjalistyczną.
Niewątpliwie barierą odgradzającą go od komunizmu była kwestia
niepodległości. Zaremba, broniąc państwa narodowego, pisał: I nie cho-
dzi tu bynajmniej przez kogo to państwo jest rządzone […] – chodzi tu
o samą treść państwa, […] o jego terytorium i naród. Państwo, które ma
się stać terenem zwycięskiej rewolucji socjalnej […] musi być państwem
jednolitym. Precyzując swe poglądy w sprawach ustrojowych, Zaremba
dostrzegał też inne różnice. W zgodzie z programem partii twierdził,
że ustrój socjalistyczny nie może być urzeczywistniony wbrew większo-
ści społeczeństwa, musi tedy opierać się na zasadach demokratycznych.
Dodawał, że akceptowalna jest tylko dyktatura większości społeczeństwa.
Uważając, że w Polsce brak jest warunków dla rewolucji proletariac-
kiej, sformułował postulat rządu robotniczo-chłopskiego: Istnienie […]

121
silnego włościaństwa stwarza konieczność podziału władzy między pro-
letariatem a włościaństwem. Formą tego ludowładztwa miały być Rady
Delegatów Robotniczych i Chłopskich, uzupełnione o przedstawicieli
inteligencji. Obdarzone inicjatywą ustawodawczą, uprawnieniami kon-
trolnymi i prawem weta, powinny stanowić uzupełnienie Sejmu. Takie
stanowisko odróżniało Zarembę zarówno od komunistów z ich hasłem
Cała władza w ręce Rad!, jak i od reformistycznej większości PPS, ogra-
niczającej się do parlamentaryzmu.
U zarania niepodległości ukształtował też Zaremba zasadnicze zało-
żenia swej wizji ustroju społeczno-gospodarczego. Głosząc konieczność
dopełnienia demokracji politycznej przez demokrację w zarządzie życiem
przemysłowym, rzucił hasło: upaństwowić i uspołecznić zarazem zakłady
pracy. W praktyce polegać miało to na zarządzaniu przemysłem przez
komitety fabryczne – w ten sposób Zaremba nie tylko chciał ugrunto-
wać socjalizm, ale też zmienić psychikę robotnika-najemnika na psychikę
robotnika-twórcy.
Poglądy te sytuowały Zarembę w kręgu oddziaływania tzw. austro-
marksizmu – kierunku w ruchu robotniczym pośredniego między ko-
munizmem i socjaldemokracją, ukonstytuowanego w latach 1921–1923
w Międzynarodową Wspólnotę Pracy Partii Socjalistycznych (tzw. mię-
dzynarodówka wiedeńska albo Międzynarodówka II½). Z tych pozycji
Zaremba występował (np. na XIX kongresie PPS w 1924 roku) przeciw
udziałowi w rządach koalicyjnych i jednostronnemu parlamentaryzmo-
wi, opowiadając się za współpracą z piłsudczykami (frakcja piłsudczy-
kowska stanowiła wówczas w PPS radykalne, lewe skrzydło partii). Wy-
wołało to konflikt Zaremby z jego dotychczasowym mentorem Perlem,
który oświadczył, że opozycjoniści są malkontentami, którzy ułatwiają
działalność komunistom. Konflikt zakończył się porażką Zaremby, po-
partego przez zaledwie 43 delegatów. Mimo to na XX kongresie partii
w 1926 roku Zaremba został wybrany do Rady Naczelnej i CKW.

***
Uznanie dla radykalizmu piłsudczyków łączył Zaremba z nieprze-
jednaną wrogością wobec endecji, którą postrzegał jako ucieleśnienie
zarówno społecznej reakcji, jak i narodowej ugody. Nic dziwnego, że

122
w maju 1926 roku poparł wraz z całą lewicą (w tym komunistami) prze-
wrót Piłsudskiego. Mało tego – jeszcze w 1962 roku bronił go, przypo-
minając o zagrożeniu przez faszyzm endecko-witosowy. Szybciej jednak
niż inni socjaliści przeszedł do krytyki nieodpowiedzialnych przed ni-
kim klik militarno-biurokratycznych. Już w lipcu stwierdzał zdecydo-
wany wpływ na rząd [Kazimierza Bartla – J.T.] sfer kapitalistycznych
i obszarniczych. W grudniu 1926 roku na forum Rady Naczelnej PPS
domagał się zaostrzenia kursu opozycyjnego. Rządy sanacji oceniał
jako skrajną interwencję na rzecz utrzymania starego porządku, od 1934
mówił wręcz o faszyzacji Polski.
Antysanacyjny kurs wymuszał przegrupowanie w ruchu socjali-
stycznym. Zaremba zaangażował się w walkę przeciw socjalistom-pił-
sudczykom, w 1928 roku wyodrębnionym pod wodzą Rajmunda Jawo-
rowskiego w PPS – dawną Frakcję Rewolucyjną. Jednocześnie podjął
rozmowy z „austromarksistowską” Niezależną Socjalistyczną Partią
Pracy Bolesława Drobnera, która w tymże 1928 roku do PPS się przyłą-
czyła. W tym okresie pozycja Zaremby w partii umocniła się: nie tylko
znów został wybrany do CKW na XXI kongresie, ale przejął też kiero-
wanie polityką wydawniczą, zyskując sobie przydomek „czerwonego
Hearsta” (od nazwiska amerykańskiego magnata prasowego). Akces
drobnerowców zmienił bowiem układ sił w PPS. Zaremba, do tej pory
plasujący się na pozycji lewoskrzydłowej, teraz znalazł się w centrum,
moderując sprzeczne tendencje prawicy (Zygmunt Żuławski, Adam
Ciołkosz) i nowej lewicy (Drobner, Stanisław Dubois). Wbrew partyjnej
prawicy uważał przejęcie władzy przez proletariat za cel bezpośredni
PPS, ale zarazem – inaczej niż lewica – nie uważał tego za cel jedyny,
podnosił rolę postulatów częściowych. Odrzucał zarówno komunistycz-
ną formułę „dyktatury proletariatu”, jak i reformizm, który dla form
demokratycznych gotowy byłby poświęcić treść społeczną nadchodzącego
przewrotu.
Takie stanowisko znajdowało odzwierciedlenie w koncepcji so-
juszów – tu również Zaremba reprezentował poglądy odmienne za-
równo od prawego, jak i lewego skrzydła. Nie chciał ograniczania się
do metod parlamentarnych, warunkującego sojusz z partiami centro-
wymi. Na XXII kongresie w 1931 roku wystąpił przeciw kompromisowi

123
z najrozmaitszymi żywiołami na platformie politycznej demokracji,
krytykując z radykalnych pozycji Centrolew. Chciał sojuszu z chłopa-
mi – ale nie z partiami chłopskimi. Bliżsi byli mu lewicowi piłsudczycy
z Klubów Demokratycznych.
Sceptyczny pozostawał też wobec zbliżenia z komunistami (choć
osobiście przyjaźnił się np. z Jerzym Borejszą). O ile początkowo skłon-
ny był popierać tzw. pakt o nieagresji, o tyle po procesach moskiewskich
z lat 1936–1937, masakrujących starą gwardię bolszewicką, zmienił zda-
nie i uznał PPS za jedyną siłę polskiej klasy robotniczej. Konsekwentnie
jednak domagał się legalizacji KPP. Pisał: Demokracja polska musi czer-
pać swą siłę […] nie z zakazów i ograniczeń wolności, lecz z poczucia swej
głębokiej słuszności […] skazywać, znosić, delegalizować wolno tylko na
podstawie dokonanych czynów, a nie wyznawanych przekonań. W tym
okresie Zaremba zrewidował swój stosunek do ZSRR – uznał, że próba
budownictwa socjalistycznego w zacofanym kraju w warunkach izola-
cji doprowadziła do degeneracji systemu. W 1934 roku biurokratycz-
na nowa klasa rządząca pod wodzą Józefa Stalina przejęła ostatecznie
władzę, ustanawiając państwo dyktatury nowej biurokracji. Odmawiał
ustrojowi radzieckiemu miana socjalizmu, określając go jako amalga-
mat upaństwowionej gospodarki i despotyzmu barbarzyńskiego nowej
rządzącej kasty. Niemniej jednak państwowy kapitalizm ZSRR uznawał
za ustrój przejściowy do socjalizmu.
Systemowi sowieckiemu przeciwstawiał własną wizję socjalizmu,
doprecyzowując wcześniejsze założenia. Uważając biurokratyczną sko-
stniałość za główne zagrożenie dla socjalizmu, podtrzymywał nacisk
na robotnicze współzarządzanie w przemyśle; pisał, że wewnętrzne
życie przedsiębiorstwa państwowego musi się opierać o zasady słusznej
płacy i demokratycznego zarządu z udziałem przedstawicieli związków
zawodowych i organizacji konsumenckich. W polemice z komunistami
podkreślał, że – w odróżnieniu od ZSRR – budownictwo socjalistyczne
w Polsce musi dążyć do szybkiego podniesienia stopy życiowej mas
pracujących. To prowadziło do pewnych przewartościowań. W handlu
podstawą nowego aparatu wymiany miała być spółdzielczość. Warto tu
wskazać nowy wątek – Zaremba zaznaczał: Nie będziemy […] niszczyli
nawet […] wyzyskującego ludność aparatu prywatnego pośrednictwa […],

124
póki nie zbudujemy spółdzielczej organizacji o dostatecznej sile i spraw-
ności. Kolejnym novum było uznanie trwałej roli drobnej własności
w rzemiośle (choć np. w porównaniu z Wiktorem Alterem z żydowskie-
go Bundu Zaremba dopuszczał prywatną inicjatywę w węższym zakre-
sie). To samo dotyczyło rolnictwa – nie przewidywano nacjonalizacji
ziemi, ale reformę rolną i rozwój dobrowolnej spółdzielczości wiejskiej,
współistniejącej z gospodarstwami rodzinnymi.
Zaremba krytykował też sowiecki model ustroju politycznego. Wy-
pracował odmienną od komunistycznej formułę dyktatury proletariatu.
Pisał, że komunistycznemu hasłu dyktatury proletariatu przeciwstawił
[…] program PPS hasło rządów socjalistycznych, […] zdolnych do odpar-
cia ataków reakcji, ale podległych kontroli mas i od tych mas zależnych.
Podkreślał jednak konieczność kontroli mas ludowych nad rządem
robotniczo-chłopskim, jako że – jak wyznał – obawiam się zarówno
biurokracji sanacyjnej, jak i swojej własnej. Służyć miały temu szerokie
gwarancje praw obywatelskich, rozwój samorządności, przekazanie
funkcji policyjnych samorządom, utworzenie armii typu milicyjnego.
Zapowiadał: Skończy się biurokratyczne pasożytnictwo w instytucjach
państwowych.
Ostrość konfliktów narodowościowych w latach 30. wymusiła na
Zarembie podjęcie problemu mniejszości narodowych, zwłaszcza ży-
dowskiej. Przywódca PPS ostro wystąpił przeciw antysemityzmowi,
nie demonizował go jednak jako wcielenia metafizycznego zła, lecz
poddawał marksistowskiej analizie. Pisał, że antysemityzm eksploatuje
budzące się i nieświadome odruchy uczuciowe wywołane przez stosunki
społeczne. Personifikuje źródło krzywdy w najbardziej powierzchownej,
lecz bliskiej wyobraźni formie: Żyda konkurenta dla drobnomieszcza-
nina, Żyda fabrykanta lub bankiera dla robotnika. Charakterystyczna
była jego polemika z Janem M. Borskim. Ten publicysta PPS (notabene
żydowskiego pochodzenia) w broszurze Sprawa żydowska a socjalizm,
przyjął punkt widzenia syjonistów: Żydzi stanowią osobny naród, któ-
ry nie czuje związku z Polską, więc najlepszym rozwiązaniem będzie
emigracja do Palestyny. Zaremba stanął na stanowisku wypracowanym
przez sojuszniczy Bund, domagając się autonomii narodowo-kultural-
nej dla Żydów w Polsce. Uzasadniał: Miarę dla Żydów i Arabów mam

125
jednakową. Występuję przeciwko zmuszaniu Żydów do emigracji z Polski
i nie mogę pogodzić się z tym, że Arabów wolno wypędzać z ich siedzib.
U schyłku lat 30. na porządku dnia stanęło zagrożenie ze strony hitle-
rowskich Niemiec – zagrożenie podwójne, bo zarówno dla bytu narodo-
wego Polski, jak i dla socjalistycznego programu politycznego. W tych
warunkach Zaremba złagodził swe opozycyjne stanowisko, licząc na
ustępstwa ze strony sanacji, zwłaszcza jej bardziej liberalnego ośrodka,
skupionego wokół prezydenta Ignacego Mościckiego. W 1939 roku opo-
wiedział się za utworzeniem rządu obrony narodowej. Podkreślał jed-
nak: Dajemy […] przede wszystkim wyraz […] nieugiętej walki z każdą
próbą targnięcia się na naszą niepodległość. Ale wraz z tym twierdzimy
[…], że nasze postulaty wewnętrznej przebudowy państwa to jedyna
droga do jego rozwoju i zdobycia jak największej potęgi. Braterskie współ-
życie wszystkich narodowości […] zniesienie wyzysku kapitalistycznego.

***
Gdy III Rzesza zaatakowała Polskę, Zaremba znów stanął w pierw-
szym szeregu aktywistów. Już 1 września 1939 roku współtworzył Ro-
botniczy Komitet Pomocy Społecznej (potem Komitet Obywatelski
Obrony Warszawy), 5 września – przezwyciężając opór defetystycznie
nastawionych wojskowych – wysunął propozycję tworzenia Brygady
Robotniczej. Po kapitulacji to od niego wyszła propozycja reorganizacji
ruchu socjalistycznego: działalność PPS została zawieszona, a na jej
miejsce w październiku powstał Ruch Mas Pracujących Miast i Wsi
„Wolność – Równość – Niepodległość”. Warto zauważyć, że WRN budo-
wany był na fundamencie partyjnego centrum, bez udziału radykalnych
lewicowców i żuławszczyków.
W socjalistycznym podziemiu Zaremba działał pod pseudonimem
„Marcin”, posługując się też nazwiskami Czajkowski i Smreczyński.
Zajmował się tu konspiracyjnymi wydawnictwami, reprezentował też
WRN w Głównej Radzie Politycznej (namiastce podziemnego parla-
mentu). Najważniejszą rolę odegrał wszakże jako ideolog ruchu, pisząc
wspólnie z ludowcem Stanisławem Miłkowskim i demokratą Teofilem
Wojeńskim Program Polski Ludowej, a w 1944 roku publikując broszurę
Demokracja społeczna. Próba wizji okresu przejściowego.

126
Zaremba wychodzi tu od analizy współczesnych stosunków spo-
łecznych. Stwierdza, że kapitalizm znajduje się w fazie schyłkowej,
przekształcając się w menadżerski superkapitalizm – kartel karteli
kapitalistycznych. Towarzyszyć miał temu kryzys demokracji burżu-
azyjnej, którego przejawem stał się faszyzm jako antydemokratyczna
odpowiedź klas posiadających na zagrożenie ze strony mas ludowych.
Faszyzm wszakże, pełniąc początkowo funkcję gwardii pretoriańskiej
kapitalizmu, później uniezależnił się, co doprowadziło do kulminacji
sprzeczności.
Zdaniem Zaremby kapitalizm wyczerpał już wszystkie możliwości,
dlatego jedyną alternatywą dla świata pozostaje socjalizm. Podtrzy-
mywał swój projekt gospodarki uspołecznionej, w której nacjonalizacji
lub komunalizacji podlegałyby wszystkie zakłady zatrudniające po-
nad 50 pracowników; wciąż akcentował rolę samorządu pracowniczego
(zwieńczonego Państwową Radą Planu Gospodarczego), pisząc, że bez
ich [pracowników – J.T.] udziału w kierownictwie przedsiębiorstwa –
nie do pomyślenia jest stworzenie społeczeństwa wolnych ludzi pracy.
Zarazem – zapewne było to ustępstwo na rzecz ludowców – wyraźniej
zaznaczał, że podstawą ustroju rolnego będzie samodzielny warsztat
rolniczy obrabiany rękami osiadłej na nim rodziny.
Pewnej modyfikacji (choć głównie w zakresie frazeologii) uległa
wizja ustroju politycznego – demokracja społeczna definiowana była już
nie jako „rząd robotniczo-chłopski”, ale jako rządy większości, którym
mniejszość musi się podporządkować, korzystając jednocześnie z praw
kontroli i krytyki. Podkreślał, że wolność jednostki zapewniona będzie
przez stałą kontrolę społeczną nad aparatem państwa, ta zaś – przez
rozwój samorządności i system wielopartyjny.
Wyraźnemu zaostrzeniu uległ w tym okresie antykomunizm Za-
remby. Oto komunizm bez maski! – pisał o pakcie Ribbentrop-Mołotow.
Wykazał on nie przeciwieństwo, lecz pobratymstwo z faszyzmem – po-
krewieństwo totalistycznego podkładu ideowego – wskazywał. W ZSRR
uległa zaprzeczeniu kwestia najważniejsza, a mianowicie sam człowiek.
Jego życie, jego zdrowie, jego wolność – wyrzucał. W 1941 roku wraz
z Kazimierzem Pużakiem i Tomaszem Arciszewskim skierował do so-
cjalistów w Londynie list, w którym krytykował układ Sikorski-Majski

127
i postulował stanowcze […] zwalczanie […] prądów sowietofilskich. Trzy
lata później opowiedział się za wybuchem powstania w Warszawie, co
wywołało sprzeciw Pużaka.
Po kapitulacji powstania Rada Jedności Narodowej (dawna Główna
Rada Polityczna) wydelegowała Zarembę do Londynu, nie zdołał jednak
tam wyjechać. Zamiast tego odbudowuje pod komunistycznym reżi-
mem konspiracyjne struktury PPS-WRN, wydając w Krakowie biuletyn
„AS”. Początkowo bierze pod uwagę, by zachowując krytyczne stanowi-
sko szukać sposobów włączenia się w nowy układ stosunków, dlatego
utrzymuje kontakty z Józefem Cyrankiewiczem z prokomunistycznej
„lubelskiej” PPS. Na forum RJN 1 lipca 1945 oświadczył, nawiązując do
powołania Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej, że czas państwa
podziemnego kończy się z chwilą utworzenia w kraju rządu, który zyskuje
uznanie sprzymierzonych. Gdy jednak konspiracyjna PPS-WRN zdecy-
dowała o samorozwiązaniu i wstępowaniu w szeregi PPS „lubelskiej”,
Zaremba wraz z Pużakiem pozostał w opozycji.

***
Jesienią 1946 roku Zaremba wyjechał do Francji, rozpoczynając ostat-
ni, emigracyjny etap swego życia. Od 1947 roku publikował w socjali-
stycznym periodyku „Światło”, opracowywał też program zjazdu PPS
w Pont-à-Lesse. Na zjeździe polskich socjalistów w Ardenach w maju
1948 roku został wybrany przewodniczącym Rady Partyjnej, podczas
gdy Ciołkosz stanął na czele Centralnego Komitetu Zagranicznego.
Jako reprezentant PPS wiosną 1947 roku współtworzył Międzynarodo-
we Biuro Socjalistyczne (w 1949 przekształcone w Unię Socjalistyczną
Krajów Europy Środkowo-Wschodniej, a od 1951 afiliowane przy Mię-
dzynarodówce Socjalistycznej). Od 1950 roku uczestniczył w pracach
Committee of International Socialist Conference, w 1951 wziął udział
w kongresie Międzynarodówki Socjalistycznej we Frankfurcie.
Aktywnie uczestniczy w życiu polskiego wychodźstwa. W 1947
roku poparł przejście PPS do opozycji wobec rządu Tadeusza Bora-Ko-
morowskiego – z inicjatywy socjalistów powstał blok lewicy (Poro-
zumienie Polskich Stronnictw Demokratycznych) z udziałem ludow-
ców, Polskiego Stronnictwa Demokratycznego, Stronnictwa Pracy

128
i postpiłsudczykowskiej grupy Niepodległość i Demokracja. Kilka lat
później zmienił zdanie i zaangażował się w tworzenie Tymczasowej
Rady Jedności Narodowej, opartej na kompromisie ze Stronnictwem
Narodowym (choć nietrudno zauważyć, że wspólnym mianownikiem
tego porozumienia był opór wobec mafii sanacyjnej).
Komunistyczne rządy wyostrzyły sprzeciw Zaremby wobec sowiec-
kiego modelu socjalizmu. Uważał, że przeprowadzane w kraju reformy
idą zbyt daleko. Krytykował hipertrofię sektora państwowego i biuro-
kracji, sposób przeprowadzania nacjonalizacji (likwidacja małych firm)
i reformy rolnej, forsowną industrializację i kolektywizację rolnictwa,
wreszcie uzależnienie od ZSRR. Postulował oparcie produkcji rolnej na
samodzielnych gospodarstwach chłopskich zrzeszonych na zasadach do-
browolnej i demokratycznej spółdzielczości kredytowej. […] Zachowując
w ręku państwa główne dźwignie życia gospodarczego i oddając środki
produkcji pod bezpośredni zarząd i kontrolę producentów i konsumentów,
gospodarka socjalistyczna winna zostawić swobodę drobnym producen-
tom i rzemieślnikom […], aby mogli […] wypełnić luki w gospodarce
państwowej. Z tego powodu domagał się prowadzenia nieustępliwej
walki z imperializmem sowieckim i jego agenturami w imię odzyskania
niepodległości, krytykując zachodnią socjaldemokrację za przemilcza-
nie zbrodni sowieckich.
Poglądy Zaremby i tak odbiegały jednak od głównego nurtu pol-
skiej emigracji. Twardo oznajmiał: Nie ma powrotu do czasów przed-
wrześniowych..Występował przeciw walce zbrojnej, już w 1946 roku
gotów był zaakceptować granicę wschodnią, bronił też w imię elemen-
tarnych interesów narodowych granicy na Odrze i Nysie. Jesienią 1948
roku – po usunięciu Władysława Gomułki – dostrzegł wielonurtowość
PPR (zresztą także Ciołkosz posunął się wtedy do pozytywnej oceny
Gomułki).
W tym nurcie poszukiwania Trzeciego Miejsca (określenie Mel-
chiora Wańkowicza) mieściła się idea Stanów Zjednoczonych Europy
jako socjaldemokratycznej siły przełamującej dwubiegunowy podział
świata na blok komunistyczny i kapitalistyczny. Warto jednak zwrócić
uwagę, że federalizm Zaremby miał charakter nie tyle kosmopolitycz-
ny, ile internacjonalistyczny – podmiotem pozostawały narody, a nie

129
abstrakcyjna społeczność międzynarodowa. Zaremba pisał: Socjalizm
Międzynarodowy winien wysunąć ideę całkowitej wolności narodów i ras,
pełnego […] ich samookreślenia oraz pełnej ich równości.

***
W miarę upływu lat narastał krytycyzm Zaremby wobec zdomi-
nowanego przez nostalgiczną prawicę środowiska emigracyjnego. Jak
pisał, emigranci na pozór wybrali wolność, [a] w rzeczywistości wybierali
dla siebie możliwość życia w dogodniejszych warunkach. Jego ideowy
pryncypializm oraz wierność proletariackiej ideologii nakazywały PPS
zajmowanie pozycji odrębnej i samodzielnej oraz stworzenie własnych
organów […] o wyraźnie socjalistycznym charakterze. Dlatego coraz
krytyczniej oceniał szopkę legalistyczną, domagał się wyraźnego rozgra-
niczenia elementów wstecznych od lewicowych i zerwania z konformi-
styczną frazeologią pseudopatriotyczną. Istotną rolę odgrywała postawa
Zaremby, optymisty z natury – jak go określiła Wanda Czapska-Jordan.
Istotą owej postawy było nie obrażanie się na historię, lecz tkwienie
w prądzie przyszłościowym. Zaremba zawsze starał patrzeć się w przy-
szłość i w niej odnajdywać symptomy zmian na lepsze. Podkreślał: od
roku 1945 nie liczę na wojnę [jako metodę obalenia komunizmu – J.T.],
lecz na siły żywotne narodu i naszej klasy robotniczej.
„Przełom” 1956 roku w kraju – najpierw Poznański Czerwiec, potem
wydarzenia Października – były dla Zaremby dowodem na słuszność
tego stanowiska. Pisał, że klasa robotnicza nie tylko żyje, ale potrafi
również wznieść się na wyżyny rewolucyjnej manifestacji, natomiast tzw.
antykomunistyczne siły, reprezentujące pełną negację zaszłych przemian
[…] były nieobecne w tym powszechnym poruszeniu serc i umysłów. Uwa-
żał, że klasa robotnicza na razie poparła Gomułkę ale nie przestanie
napierać w kierunku gruntownych przeobrażeń całego systemu. Dokonu-
jące się na przełomie 1956 i 1957 roku przemiany uznał za realne (nie ko-
smetyczne) i pozytywne, ale niewystarczające, dlatego utrzymywał, że
należy popierać […] utrwalenie się tych wyników przewrotu październi-
kowego, które dały większe usamodzielnienie się Polski wobec ZSRR […].
Należy nie ustawać w walce o dalszy rozwój października, a w pierwszym
rzędzie o odbudowanie niezależnego ruchu robotniczego.W 1957 IV zjazd

130
emigracyjnej PPS roku dokonał pozytywnej oceny Października, a Za-
remba usiłował uzyskać zgodę na rozpowszechnianie „Światła” w kraju.
Nawet Ciołkosz uważał wtedy, że droga […] kompromisów [Moskwy –
J.T.] z narodowym komunizmem zastosowana w Polsce musi prowadzić
do rozluźnienia zależności od ZSRR (choć gomułkowcy pozostawali dla
niego wrogiem).
Październik ‚56 okazał się niewykorzystaną szansą – po latach Za-
remba oceniał: Batalia październikowa została przegrana, gdyż Go-
mułka uległ logice totalitarnej natury partii. Wydarzenia te wyznaczyły
jednak nową strategię PPS pod kierunkiem Zaremby. W styczniu 1959
roku Rada Centralna partii w Lens zażądała wyjścia socjalistów z TRJN,
w następnym roku doszło do zerwania współpracy z prezydentem Au-
gustem Zaleskim. Zwrot ten doprowadził do secesji grupy socjalistów
(Adam Pragier, małżeństwo Ciołkoszów) stojących na platformie jed-
ności narodowej. Dla Zaremby jedność narodowa była zawsze, jak pisał,
oszustwem ideologicznym.

***
Nowa strategia stała się dla Zaremby okazją do pogłębienia i roz-
winięcia analizy komunizmu. Uważał ewolucję ruchu i systemu ko-
munistycznego za obiektywną i historycznie zdeterminowaną. Pisał,
że nie ma możliwości zawrócenia z tej drogi [demokratyzacji – J.T.],
a świat komunistyczny podlega głębokiemu i nieodwracalnemu […]
procesowi przemian w kierunku dobrobytu i wolności. Zauważył, że
przełom ideologiczny, jaki miał miejsce po śmierci Stalina, był skut-
kiem przemiany pokoleniowej, która do kierownictwa wprowadziła
pragmatyków stawiających na pokojowe współistnienie z Zachodem.
Punktem wyjścia była jego teoria nowej klasy rządzącej, czyli oligar-
chicznej klasy biurokratów partyjnych i państwowych, uprzywilejowa-
nej z racji posiadania nieograniczonej władzy i dysponująca wszyst-
kimi środkami produkcji. Teorię tę Zaremba sformułował wcześniej
niż Milovan Dżilas. Nowa klasa stopniowo odchodziła od frazeologii
klasowo-proletariackiej na rzecz narodowej (co Zaremba krytykował
z pozycji lewicowych), rządzące partie komunistyczne stawały się
w partiami ogólnonarodowymi. W rezultacie monopartia przeistaczała

131
się z zakonu w mikrospołeczeństwo – odzwierciedlenie realnego spo-
łeczeństwa – a sprzeczności klasowe przenoszone były do jej wnętrza.
Szczególnie wyraźnie widać było to, jego zdaniem, w państwach
satelickich, gdzie występuje podział partii na oddanych Rosji przywód-
ców […] oraz na zwykłe pionki partyjne, żyjące troskami i nadziejami
społeczeństwa. Co więcej, Zaremba dostrzegał w tych partiach działaczy,
którzy chcą bronić własnej klasy robotniczej i najlepiej pojętych intere-
sów własnego narodu. W ten sposób formowała się opozycja wewnętrz-
na w partiach komunistycznych, nacechowana dążeniem do uzyskania
niezależności wobec Związku Radzieckiego.
Zaremba utożsamiał tę opozycję z tzw. rewizjonistami – nurtem
ideowym młodej inteligencji komunistycznej, krytykującym mark-
sistowsko-leninowski dogmatyzm. W jego oczach nie była to garstka
intelektualistów, ale żywiołowy oddolny ruch, wyraz klasowych inte-
resów […] proletariatu. Traktował rewizjonistów jako część opozycji
demokratycznej, działającą wewnątrz partii komunistycznej, a nawet
jako opozycję socjalistyczną w obozie komunistycznym – zalążek nowego
odrodzenia socjalizmu w naszych krajach. Krytykował co prawda rewi-
zjonizm za niekonsekwencję (przede wszystkim za uznawanie systemu
monopartyjnego), ale w oczach pryncypialnych antykomunistów takie
stanowisko Zaremby i tak było nieledwie zdradą.
Tym bardziej, że Zaremba szedł jeszcze dalej, proklamując gotowość
otwarcia na ruch komunistyczny jako taki. Pisał o konieczności rozbicia
tumanu myślowego „antykomunizmu”, malującego diabła niezmiennie
grożącego Ludzkości swymi widłami. Twierdził, że wśród komunistów
przybywa coraz więcej ludzi rozumiejących, że socjalizm bez wolności
człowieka jest potworną karykaturą. Z drugiej strony nie ukrywał swego
krytycyzmu wobec ewolucji zachodniej socjaldemokracji, której za-
rzucał zatuszowanie klasowego oblicza, żałosne wrażenie demonstracji
ideologicznej pustki, „upaństwowienie” socjalizmu w ramach istniejących
stosunków. Nietrudno dosłyszeć tu echa modnej wtedy teorii konwer-
gencji, zakładającej nie tylko koegzystencję, ale też wzajemne zbliżenie
przeciwstawnych systemów. Na konferencji wschodnioeuropejskich so-
cjalistów w Amsterdamie w październiku 1963 roku Zaremba wygłosił
referat O aktywną politykę socjalizmu wobec ruchu komunistycznego,

132
który – jak wspominał – wywołał święte oburzenie i dał okazje do wy-
głaszania płomiennych mów antykomunistycznych (powtarzanych od
dziesięciu lat bez zmiany). Głosił w nim tezę o utrwaleniu rewizjonizmu
jako stałego zjawiska wewnętrznego w ruchu komunistycznym, co miało
umożliwić likwidację rozłamu w ruchu robotniczym. Zaremba oznajmiał
jednak, że niemożliwa jest solidarność między więźniem i dozorcą. Od-
budowa jedności ruchu robotniczego miała się odbywać na zasadach
równości różnych kierunków (komunistycznego, socjaldemokratyczne-
go, syndykalistycznego i chrześcijańsko-społecznego), niezależności od
rządów i demokratycznej organizacji wewnętrznej partii robotniczych.
Jako warunki minimum kompromisu z komunistami Zaremba
wysuwał żądania swobody stowarzyszeń (w tym stowarzyszenia wy-
chowawczo-politycznego o charakterze socjalistycznym), wewnętrznej
demokracji w ruchu związkowym i spółdzielczym, wreszcie wolnych
wyborów do terenowych rad narodowych; w drugim etapie reform
miała zostać odbudowana partia socjalistyczna, przeprowadzone wolne
wybory parlamentarne i ustanowiona gospodarka trójsektorowa. Był
to program wprowadzenia socjalistycznych zasad wolności na podłożu
gospodarki upaństwowionej i scentralizowanej. Pisał, że w warunkach
dyktatury komunistycznej najważniejsza jest odbudowa demokracji,
twierdząc zarazem: Demokracja to nie tyle określona struktura pań-
stwowa, co postawa obywateli. Sygnalizował w ten sposób możliwość
wykorzystania formalnie demokratycznych instytucji ustrojowych PRL
na drodze żywiołowości i drobinkowego oddziaływania. Tak właśnie pra-
gnął skupić wszystkie żywotne siły naszego społeczeństwa, bez względu
na dawne i obecne podziały,, precyzując, że będzie to zgrupowanie sił
demokratycznych […] od komunistycznych rewizjonistów do chrześci-
jańsko-społecznych. W praktyce próbował to realizować nawiązując
poprzez Barbarę Toruńczyk kontakty z grupą Jacka Kuronia, Karo-
la Modzelewskiego i Adama Michnika. Strategię tę określił mianem
neopozytywizmu socjalistycznego przez analogię do neopozytywizmu
katolickiego reprezentowanego przez grupę „Znak”.
Pewnej modyfikacji uległ też program Zaremby w zakresie polityki
zagranicznej. Pozostał wierny imponderabiliom – nieodmiennie twier-
dził, że sprawa Niepodległości jest ściśle związana ze sprawą Socjalizmu,

133
gdyż Proletariat nie ścierpi na dłuższą metę ani dyktatury, ani niewoli
narodowej. Stwierdzając, że Polska to zamaskowana kolonia ZSRR
żądał pełnej swobody państwa polskiego w jego polityce zagranicznej
i wewnętrznej. Jednak w swej publicystyce Zaremba nie wracał już do
koncepcji paneuropejskich, zadowalając się neutralizacją Europy Środ-
kowej od Renu po Bug: zjednoczonych Niemiec, Polski, Czechosłowacji
i Węgier (bliski był tu przywódcy SPD Kurtowi Schumacherowi).
Idee Zaremby z lat 60. nie spotkały się ze zrozumieniem na emigracji.
Po krytyce jego amsterdamskiego referatu zgłosił rezygnację ze stano-
wiska przewodniczącego Wydziału Zagranicznego CKZ. W 1964 roku
założył nowy periodyk „Droga”, który miał skupiać wszystkich demo-
kratów polskich stojących nogami na ziemi i myślących kategoriami jutra
a nie lat minionych, przy czym punktem odniesienia był tu Październik
‚56. Wobec oporu towarzyszy inicjatywa ta nie odniosła jednak sukcesu.
Koncentrował się coraz bardziej na pracy teoretycznej, wydawał kolejne
książki: Narodziny klasy rządzącej w ZSRR (1963), Cel i droga (1963),
Przemiany w ruchu komunistycznym (1965), Słowo o Wacławie Machaj-
skim (1967). Sterany życiem chciał wrócić do kraju, nie zdążył jednak
tego uczynić. Zmarł 5 października 1967 roku w Sceaux.

134
BIAŁE I CZERWONE

OJCZYZNA I REWOLUCJA
Polski niepodległościowy socjalizm
i patriotyczny radykalizm XIX–XX w.

Podłoże (1832–1872)

Polski socjalizm wyrósł z XIX-wiecznej tradycji demokratycznej, łączą-


cej hasło niepodległości Polski z ideą równości społecznej. Do rangi
symbolu urasta fakt, że wydany 17 marca 1832 roku Akt Założenia
pierwszej polskiej partii politycznej – Towarzystwa Demokratyczne-
go Polskiego zawierał wzmiankę o wspólnej dla wszystkich ziemi i jej
owocach.
Wielu emigrantów znajdowało oparcie dla swych niepodległościowo
-rewolucyjnych dążeń w teoriach socjalistycznych, z którymi zetknęli
się na Zachodzie. Do pionierów tego nurtu zaliczyć możemy Adama
Gurowskiego, uczestnika powstania listopadowego, który w 1834 roku
założył pismo „Przyszłość”. Gurowski bodaj jako pierwszy spośród Po-
laków uznał proletariat za silę sprawczą, niebawem jednak ukorzył się
przed carem i przeszedł na pozycje panslawizmu. Czerwony sztandar
podjęli jednak inni. Pod wpływem Filippa Buonarrotiego znaleźli się
m. in. Tadeusz Krępowiecki, Stanisław Worcell i Zenon Świętosławski;

135
DRZEWO GENEALOGICZNE POLSKIEGO RUCHU SOCJALISTYCZNEGO

1948
1948 PZPR emigracyjna PPS
1947
1946
1945 PPSD
1944 RPPS PPS PPS/L PPS
1943 RPPS SOB
1942 PPR
1941 PS
1940
1939 WRN
1938
1937
1936
1935
1934 ZKIP RPS
1933 Op.Rob.
1932
1931 ZZZ
1930
1929
1928 PPSdFR
1927
1926 PPS-L
1925 KPP
1924 NSPP
1923
1922 PNS
1921
1920 KPGŚ KPZŚ
1919 PPS-O PPS
1918 KPRP Op.Rob.
1917 PNN
1916 grzechiści
1915
1914
1913 PPS-O
1912
1911 ZG ZK
1910
1909
1908
1907 RPPS
1906 PPS-L PPS-FR
1905
1904
1903
1902
1901
1900 SDKPiL PPS-P
1899
1898
1897 PPSD
1896 ZRL
1895
1894 PPSSzp
1893 SDKP
1892 ZZSP
1891 ZR
1890 TSP
1889 ZRP
1888 PSRPP GNS
1887
1886
1885
1884
1883 PRS
1882 SRPP
1881 PLPSR SSLP GPR
1880
1879 SSPR GSP
1878 SRPP
Rozwinięcie skrótów:
GNS – Gmina Narodowo-Socjalistyczna; GPR – Galicyjska Partia Robotnicza;
GPSD – Galicyjska Partia Socjalno-Demokratyczna (Socjalno-Demokratyczna
Partia w Galicji); GSP – Gmina Socjalistów Polskich; KPGŚ – Komunistyczna Partia
Górnego Śląska; KPP – Komunistyczna Partia Polski; KPRP – Komunistyczna Par-
tia Robotnicza Polski; KPZŚ – Komunistyczna Partia Ziem Śląskich; NSPP – Nieza-
leżna Socjalistyczna Partia Pracy w Polsce; Op.Rob. (1918) – Opozycja Robotnicza
PPS-Lewicy; Op.Rob. (1933) – Opozycja Robotnicza KPP; PLPSR – Polsko-Litew-
ska Partia Socjal-Rewolucyjna; PNN – Partia Niezawisłości Narodowej; PNS –
Partia Niezależnych Socjalistów; PPR – Polska Partia Robotnicza; PPS – Polska
Partia Socjalistyczna; PPSD (1897) – Polska Partia Socjalno-Demokratyczna Galicji
i Śląska (Cieszyńskiego); PPSD (1945) – Polska Partia Socjalno-Demokratyczna;
PPSdFR – Polska Partia Socjalistyczna dawna Frakcja Rewolucyjna; PPS-FR –
Polska Partia Socjalistyczna – Frakcja Rewolucyjna; PPS/L – Polska Partia Socja-
listyczna Lewica; PPS-L – Polska Partia Socjalistyczna – Lewica; PPS-O – Polska
Partia Socjalistyczna – Opozycja; PPS-P – Polska Partia Socjalistyczna – Prole-
tariat (III Proletariat); PPSzp – Polska Partia Socjalistyczna zaboru pruskiego;
PRS – Partia Robotnicza Solidarność; PS – Polscy Socjaliści; PSRPP – Polska So-
cjalno-Rewolucyjna Partia Proletariat (II Proletariat); PZPR – Polska Zjednoczona
Partia Robotnicza; RPPS (1907) – Robotnicza Polska Partia Socjalistyczna; RPPS
(1943–1944) – Robotnicza Partia Polskich Socjalistów; RPS – Robotnicza Partia
Socjalistyczna; SDKP – Socjaldemokracja Królestwa Polskiego; SDKPiL – So-
cjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy; SOB – Socjalistyczna Organizacja
Bojowa; SRPP – Socjalno-Rewolucyjna Partia Proletariat (I Proletariat); SRSP –
Socjalno-Rewolucyjne Stowarzyszenie Polaków; SSLP – Socjalistyczne Stowa-
rzyszenie Lud Polski; SSPR – Stowarzyszenie Socjalistów Polskich Równość; TSP –
Towarzystwo Socjalistów Polskich; WRN – Ruch Mas Pracujących Miast i Wsi
„Wolność Równość Niepodległość”; ZG – Zarząd Główny SDKPiL; ZK – Zarząd
Krajowy SDKPiL; ZKIP – Związek Komunistów-Internacjonalistów Polski; ZR –
Zjednoczenie Robotnicze; ZRL – Związek Robotniczy na Litwie; ZRP – Związek
Robotników Polskich; ZZSP – Związek Zagraniczny Socjalistów Polskich; ZZZ –
Związek Związków Zawodowych.
z Louisem Blanquim współpracowały sekcje TDP Paryż, Poitiers, Gre-
noble i pojedynczy działacze jak Krajewski; sporą gromadkę stanowili
saint-simoniści: Bohdan Jański, Ludwik Królikowski, Szymon Konarski,
Leonard Rettel, Józef Ordęga.
Ciekawa postacią był fourierysta Jak Czyński (1801–1867). Socjalizm
łączył z programem rozwoju mieszczaństwa, był przy tym przekonany,
że postępowe reformy społeczne może przeprowadzić silna monar-
chia (a nie republika demokratyczna, będąca jego zdaniem narzędziem
w ręku szlachty). Przywiodło go to do współpracy z Hotelem Lambert,
pod auspicjami którego wydawał w latach 1843–1845 „Echo Miast Pol-
skich”. Warto dodać, że Czyński, sam wywodzący się z rodziny franki-
stowskiej, był wielkim orędownikiem równouprawnienia Żydów.
Największy wszakże wpływ na polski socjalizm wywarł Joachim
Lelewel – wybitny historyk, profesor Uniwersytetu Wileńskiego. Łą-
czył on skrajny tradycjonalizm (idealizujący Pierwszą Rzeczpospolitą,
krytyczny wobec zachodnich idei i Konstytucji 3 Maja) z rewolucyjnym
radykalizmem – wzorem było dla niego przedchrześcijańskie gmino-
władztwo słowiańskie, oparte na samorządności i wspólnym władaniu
ziemią (tzw. mir). Ta retrospektywna utopia inspirowała całe okolenia
polskich socjalistów agrarnych (a także – jak zwrócił uwagę Antoni
A. Kamiński – Michaiła Bakunina).
Warto w tym miejscu wspomnieć o socjalistycznych hasłach gło-
szonych przez pismo „Północ” (1835), związane z organizacją Młoda
Polska. Praktyczny program polityczny Lelewela, realizowany poprzez
Młodą Polskę i Zjednoczenie Emigracji Polskiej, był jednak bardziej
umiarkowany, ograniczał się do postulatów demokratycznej republiki
i uwłaszczenia chłopów (bezwarunkowe usamowolnienie i oddanie wła-
sności ludowi). Niemniej jednak Lelewel w 1847 roku znalazł się wraz
z Marksem w Międzynarodowym Towarzystwie Demokratycznym.
Polski socjalizm nie był jedynie dziełem rozproszonych jednostek.
Wyciszanie akcentów socjalistycznych w programie TDP sprawiło, że
we wrześniu 1834 roku Krępowiecki, Worcell i Świętosławski ufor-
mowali Gminę Londyńską Emigrantów Polskich. W następnym roku
działacze ci założyli razem ze zrewoltowanymi chłopami-żołnierzami
organizację Lud Polski, w skład której wchodziły Gromady Grudziądz,

139
Humań i Praga. Odezwa Gromad Do Emigracji Polskiej zaczyna się od
słów Polska upadla egoizmem. Worcell swój socjalizm wyprowadzał na
równi z zasad Ewangelii (co nie przeszkadzało mu być surowym kry-
tykiem Kościoła) i demokracji, głosząc, że demokratyzm […] nazywa
się […] pod względem społecznym socjalizmem. Mocno akcentował też
narodowy wymiar socjalizmu pisząc: Antysocjalnością – wszelkie wyna-
rodowienie, […] antysocjalnością na koniec – wszelkie marzenia w ogóle
człowieczeństwa bez podziału na kraje i narodowości.
Niebawem większość członków GLP przyjęła autorytarny socjalizm
chrześcijański Świętosławskiego, który pod wpływem Królikowskiego
(współpracownika Étienne Cabeta, wydawcy pism „Polska Chrystu-
sowa” i „Zbratanie”) opracował w 1844 roku tzw. Ustawy Kościoła Po-
wszechnego. Kościołem tym miało być zjednoczenie narodów zespolone
jedną wiarą oraz silną, scentralizowaną władzą. Władza polityczna
miała być jednocześnie władzą religijną, nie tolerującą innych wyznań.
Obowiązywałaby surowa moralność, za naruszenie której groziłyby
wymierzane przez państwo kary. Świętosławski planował zniesienie
wszelkich form własności prywatnej (łącznie z gminną i korporacyjną);
rozwój gospodarczy miał być dokładnie planowany. Postulował rów-
ność wszystkich narodów, a podział na nie uznawał za czysto admini-
stracyjny. Chciał jednak, by język polski stał się językiem powszechnym.
Wobec narastania w Gromadach mistycyzmu Worcell opuścił je
w 1840 roku i wstąpił do Zjednoczenia Emigracji Polskiej, gdzie socja-
listyczne tendencje wyrażała autonomiczna Gmina Havre (Królikowski,
Jan Skórzewski). Po 1848 roku wrócił do TDP, udzielając się w „De-
mokracie Polskim”, działał też w Komitecie Centralnym Demokracji
Europejskiej Giuseppe Mazziniego.
Idee socjalistyczne przenikały do kraju. Podjął je ksiądz Piotr Ście-
gienny (1810–90), przywódca chłopskiego sprzysiężenia niepodległo-
ściowego na Kielecczyźnie w latach 1840–1844. W swych pracach (Złota
książeczka, czyli historia rodu ludzkiego, List Ojca Świętego Grzego-
rza papieża do rzemieślników i rolników, Krótki a prawdziwy wykład
nauki Jezusa Chrystusa) głosił, że Chrystusowi chodziło o zapewnie-
nie ludziom szczęścia ziemskiego i potępiał wszelkie „osobnictwo”
(indywidualizm), łącznie z dążeniem do indywidualnego zbawienia.

140
Praźródłem wszelkiego zła jest wyjście z pierwotnej wspólnoty, zaś dro-
gą odrodzenia miał być powrót do zdradzonej przez Kościół nauki apo-
stołów, radykalne zerwanie z dotychczasową historią jako Królestwem
Szatana. Organizując rolników i rzemieślników, nieszczęśliwych oficja-
listów i żołnierzy do walki z zaborcą, postulował zarazem rewolucyjny
internacjonalizm: W przyszłej wojnie staną chłopi i mieszczenie polscy
i rosyjscy z jednej stronie i panowie, i królowie polscy z drugiej strony.
Podobne poglądy głosił człowiek zgoła odmienny – Leon hr. Rze-
wuski, arystokrata, wnuk niesławnego targowiczanina. W 1848 roku za-
łożył we Lwowie pismo „Postęp”, w którym wskazywał, że socjalizm jest
nauką zastosowania Ewangelii do potrzeb ziemskich. Krytykował dok-
tryny indywidualistyczne, które jako cel wskazują człowiekowi bogactwo,
osiągnięte na szlakach egoizmu […], gospodarkę wolnokonkurencyjną,
prowadzącą do rozwarstwienia społeczeństwa, demokrację przedsta-
wicielską, której przeciwstawiał ustrój gminny. Jego dzieło Philosophie
catholique uznać można za prekursorskie dla katolickiej teologii pracy,
podjętej później przez Leona XIII i Jana Pawła II.
Czołowym polskim socjalistą tego okresu był Edward Dembowski
(1822–1846), który niezależnie od Marksa opracował zbliżone do
marksizmu poglądy. Dembowski skojarzył materializm z dialektyką,
wierzył w determinizm historyczny prowadzący do komunizmu, kry-
tykował zachodnich socjalistów za reformizm, głosił ideę międzyna-
rodowej solidarności sił rewolucyjnych. Zarazem ten działacz konspi-
racyjnego Związku Narodu Polskiego ściśle łączył rewolucję społeczną
ze sprawą polską. Przedwczesna śmierć Dembowskiego w powstaniu
krakowskim była dotkliwym ciosem dla polskiej rewolucyjnej lewicy.
Polski ruch socjalistyczny nadal się rozwijał. Działały m.in. De-
mokracja Polska XIX Wieku (Ordęga) i Wyznawcy Obowiązków Spo-
łecznych (Krępowiecki). Grupa młodszych członków TDP (Michał
Łempicki, Józef Czarnowski, Stanisław Tchórzewski), rozczarowanych
tyleż brakiem radykalizmu Towarzystwa, co jego religijnym indyfe-
rentyzmem, utworzyła w 1847 roku Związek Narodowy w Emigracji
Polskiej o chrześcijańsko-komunistycznym charakterze. W odezwie
ZNEP głoszono: Wierząc że ludzie przychodzą na świat z obowiązkami
poświęcenia swoich praw indywidualnych na korzyść ogółu, wyrzekamy,

141
że […] nikt nie może mieć żadnego […] prawa osobistego do wyłącznego
dzierżenia lub korzystania z żywiołów od Boga narodowi danych. W 1856
roku we Francji wyłonił się z TDP Zbór Bratni pod wodzą dr. Francisz-
ka K. Zawadzkiego (1812–1858). Jego program zakładał ustanowienie
opartej na gminowładztwie Rzeczpospolitej Słowiańskiej. Zawadzki
w broszurze Co teraz robić? (Londyn 1856) podkreślał nierozerwalny
związek między rewolucją europejską a niepodległością Polski. Prze-
czytać w niej można było, że nie może być Polakiem, kto nie jest rewolu-
cjonistą, i tylko rewolucjonista może być Polakiem.
Głównym ośrodkiem emigracji socjalistycznej pozostawał Londyn,
gdzie obok dawnych działaczy GLP skupili się nowi ludzie (Henryk
Abicht, Jakub Majewski, współpracownik Hercena Stanisław Tchó-
rzewski). W 1853 (lub 1855) roku powstało Towarzystwo Emigracji
Polskiej Zasad Gminowładno-Społecznych (TEP) pod hasłem „Niech
żyje Polska Republika Demokratyczna i Socjalna!”. Towarzystwo opo-
wiadało się za własnością gminną, demokracją bezpośrednią i Stanami
Zjednoczonymi Europy.
Po 1855 roku TEP przekształcone zostało w Gromadę Rewolucyjną
Londyn z płk. Ludwikiem Oborskim na czele. Nowej formule organi-
zacyjnej towarzyszyła ewolucja programowa, dokonana pod wpływem
Świętosławskiego. Celem gromadzian była niepodległość Polski. Pisali:
Niech nas sto tysięcy legnie, byleśmy Ojczyznę naszą […] z więzów uwol-
nili. Polska miała odrodzić się w granicach z 1772 roku, powiększona
o Śląsk i Prusy Wschodnie. Romantyczny mesjanizm skłaniał ich jed-
nak, by uważać wolną Polskę za jedynie zalążek przyszłej Rzeczpospo-
litej Słowiańskiej, a później Powszechnej. W nowym ustroju planowano
znieść własność prywatną (Lud […] ogłasza […] wszelką własność […]
posiadaną dziś przez pojedyncze osoby, za własność wspólną narodu całe-
go […]) i ustanowić rewolucyjną dyktaturę Rządu Narodowego na okres
przejściowy. Charakterystycznym rysem GRL był antyindywidualizm:
Gromada nasza mówi, że Duch Święty, że prawda poczuta w sercach mi-
lionów jest wszystkiem, a kto narzędziem jej objawu, mało w to wchodzi.
Około 1856 roku Gromada nawiązuje współpracę z Międzynarodowym
Związkiem Rewolucyjnym Mazziniego, planując wywołanie w 1859
roku powstania w kraju.

142
Nowym impulsem dla rozwoju polskiego socjalizmu było postanie
styczniowe 1863 roku i związane z nim narodziny I Międzynarodówki.
Emigranci polscy garnęli się do międzynarodowych organizacji re-
wolucyjnych, widząc w nich szansę na kontynuowanie walki. Lewica
europejska solidaryzowała się wówczas ze sprawą polską, Engels pisał:
Polacy mają nie tylko prawo, lecz wręcz obowiązek być narodowymi,
zanim staną się międzynarodowymi. […] Są oni najbardziej międzyna-
rodowi właśnie wtedy, kiedy są prawdziwie narodowi. Polacy rozumieli
to we wszystkich przełomowych chwilach i dowiedli tego na wszystkich
rewolucyjnych polach walki.
Już w 1864 roku gen. Józef Hauke-Bosak, Ludwik Bulewski i Leon
Zienkowicz utworzyli Ognisko Republikańskie Polskie – sekcję Allian-
ce Universelle Républicaine (organizacji utworzonej przez Mazziniego,
ale opanowanej przez Bakunina). Poglądy Bulewskiego (później agenta
Komuny Paryskiej) dobrze oddaje tytuł wydawanego przez niego pisma:
„Rzeczpospolita Polska Federacyjna, Demokratyczno-Socjalna wpośród
Stanów Zjednoczonych Słowiańszczyzny i Ludzkości”. Hauke-Bosak
natomiast, który dał się poznać jako zwolennik strajku (broszura La
Grève, 1869) oraz działacz pacyfistycznej Ligi Pokoju i Wolności, doma-
gał się uspołecznienia ziemi i oddania narzędzi pracy stowarzyszeniom
robotniczym.
W Genewie w latach 1866–1867 Józef Brzeziński i Józef Tokarzewicz
propagowali na łamach „Gminy” socjalizm agrarny w lelewelsko-herce-
nowskim duchu. Stawiali sobie za cel Reorganizację obecnego ustroju spo-
łecznego […] dokonaną na zasadzie starodawnych urządzeń gminnych,
[…] oraz obalenie dzisiejszego układu państwowego na ziemiach polskich
dla i przez federację ludów słowiańskich. W 1870 roku w Paryżu pojawiła
się „Zmowa” Jana A. Medekszy – pismo łączące hasła anarchistyczne-
go „gminowładztwa” z postulatem niepodległości Polski, Litwy i Rusi.
Spora grupa Polaków związała się z Międzynarodowym Stowa-
rzyszeniem Robotników, należeli do niej m.in. Jan Kryński, Anto-
ni Żabicki, Konstanty Bobczyński, Aleksander K. Wernicki, Wale-
ry Wróblewski, Emil Holtorp, Józef Ćwierciakiewicz, F. Rybczyński,
L. Oborski. Z Pierwszą Międzynarodówką sympatyzuje „Głos Wolny”
(Londyn), Gmina Lozanna Zjednoczenia Emigracji Polskiej, londyńskie

143
Towarzystwo Robotników Polskich, paryskie Towarzystwo Pracują-
cych Polaków. Współpraca z Marksem nie oznaczała jednak przejęcia
jego poglądów, np. Ćwierciakiewicz (do maja 1863 roku przedstawiciel
powstańczego Rządu Narodowego) był proudhonistą, Walerian Mrocz-
kowski – anarchizującym socjalistą agrarnym. Na ogół polscy działacze
MSR na ogół nie byli socjalistami, a z Międzynarodówką wiązali się
najczęściej z powodu jej propolskiego stanowiska.
W okresie istnienia Komuny Paryskiej polscy socjaliści utworzyli
Komitet Socjal-Demokratyczny Polski, który jednak uległ rozbiciu na
skutek późniejszych represji. Po upadku Komuny ośrodkiem polskiego
socjalizmu stał się Londyn: tam znaleźli się Wróblewski, Teofil Dą-
browski, Włodzimierz Rożałowski i Józef Rozwadowski, tam ukazy-
wało się związane z Międzynarodówką pismo „Nowiny Wychodźstwa
i z Kraju” Klemensa Wierzbickiego. W kwietniu 1872 roku odbudowa-
na została Sekcja Polska MSR, do której weszli T. Dąbrowski, Ludwik
Miecznikowski, Edward Lech-Szyrma, Karol Świdziński, Ernest Pru-
szyński, Eugeniusz Kompański – w sumie ok. 30 osób. W sierpniu tego
samego roku Oborski i Kryński utworzyli Związek Ludu Polskiego w ce-
lach odbudowania ojczyzny prace swoje kombinując z pracami Słowian
do politycznej federacji i z pracami klas robotniczych do emancypacji prac
spod przewagi kapitału zmierzających. Z organizacją tą, kontynuującą
tradycję GLP, związani byli też Mroczkowski i Wróblewski.
Drugim skupiskiem polskiej lewicy była Szwajcaria. W Zurychu
w maju 1872 roku powstało Towarzystwo Polskie Socjalno-Demokra-
tyczne (Tokarzewicz, Kasper Turski, Emil Szymanowski, Franciszek
Łętowski, Aleksander Kryłowski). W jego programie mieszały się ele-
menty socjalizmu agrarnego i marksizmu, niebawem znalazło się ono
pod wpływem Bakunina (w bakuninowskim Fraternité Internationale
działali m.in. Mroczkowski, Tchórzewski i Stanisław Zagórski). Towa-
rzystwo zmieniło swój dotychczasowy program ustanowienia Polskiej
Republiki Socjaldemokratycznej i przekształciło się Towarzystwo Pol-
skie Socjalno-Rewolucyjne. Nowa wersja programu TPSR przewidywała,
że jedyną formą organizacji społeczeństwa miała być federacja wolnych
gmin, jednak pominięcie sprawy niepodległości Polski doprowadziło
do rozpadu tej kilkudziesięcioosobowej grupy.

144
Narodziny (1874–1892)

Dalszy rozwój polskiego ruchu robotniczego następował już pod zna-


kiem marksizmu, ale wbrew powszechnej opinii nie oznaczało to jed-
nostronnej hegemonii orientacji „internacjonalistycznej”, kojarzonej
z tradycją Wielkiego Proletariatu.
Do kraju idee socjalistyczne nie dotarły jednak z emigracji, lecz po-
przez uniwersytety rosyjskie, gdzie studiujący Polacy dostawali się pod
przemożny wpływ narodnictwa. Już w 1874 roku Aleksander Więc-
kowski utworzył w Petersburgu studenckie kółko socjalistyczne, zaś
młodzi Polacy podjęli decyzję o rozpoczęciu działalności w Królestwie
Polskim. Czołowym działaczem socjalistycznym stał się tam zdekla-
rowany internacjonalista Ludwik Waryński, ale ciśnienie idei patrio-
tycznych było silne. Program warszawski Socjalno-Rewolucyjnego
Stowarzyszenia Polaków z 1878 roku przewidywał rozwiązanie kwestii
polskiej, łącząc podejście narodowe i anarchistyczne: Wolność politycz-
na i narodowościowa zapewniona [będzie] przez federację grup wytwór-
czych ludu polskiego w granicach narodowości. W programie Stowarzy-
szenia znalazła się też wzmianka o walce z zaborczym rządem, który do
wyzyskiwania ekonomicznego dołączył niesłychany ucisk narodowości
(co jednak zakwestionował Waryński). Także inny punkt wykazał wraż-
liwość pionierów socjalizmu na sprawy narodowe: Uznając solidarność
wszystkich narodów w walce o rewolucję społeczną, pragniemy zupełnej
samoistności partii socjalistycznych Rusinów, Białorusinów i Litwinów.
Nawet w wersji „brukselskiej” programu pojawiły się słowa: triumf za-
sad socjalizmu jest koniecznym warunkiem pomyślnej przyszłości narodu
polskiego. Kontynuujące działalność tego środowiska Stowarzyszenie
Socjalistów Polskich Równość w 1880 roku również odwoływało się do
zasady etnicznej, projektując przeprowadzenie organizacji socjal-rewo-
lucyjnej w trzech zaborach polskich.
Od początku obecny był w polskim socjalizmie nurt narodowy
(Więckowski, Józef Uziembło, Erazm Kobylański) i tylko przypadek
zdecydował, że przewagę w tym czasie zdobyli internacjonaliści. W 1879
roku polskie kółka socjalistyczne rozsiane po imperium rosyjskim (Pe-
tersburg, Warszawa, Wilno, Moskwa, Kijów) połączyły się w Gminę

145
Socjalistów Polskich, która uznała niepodległość za cel pierwszoplano-
wy. Po aresztowaniach w lutym 1880 roku akcję socjalistyczną w War-
szawie wznowił Kazimierz Sosnowski (spośród innych działaczy warto
wymienić Tadeusza i Zygmunta Balickich). Gmina Warszawska pro-
wadziła działalność wśród robotników warszawskich: skierowała do
nich odezwę z okazji 50. rocznicy powstania listopadowego, wydawała
„Gawędy z Ludem Roboczym”, tworzyła nawet bojówkę (tzw. Robotnicza
Rada Obrończa) dla celów terroru ekonomicznego. W lutym 1881 roku
masowe aresztowania rozbiły jednak GSP (najpierw w Warszawie, Wil-
nie i Petersburgu, potem w Kijowie i Moskwie). Balicki uciekł wpraw-
dzie do Galicji (gdzie przyszły ideolog endecji, jak pisał Daszyński,
wkrótce stał się jednym z wodzów lwowskiego socjalizmu), ale zalążek
niepodległościowego socjalizmu nie rozwinął się.
Po rozbiciu Gminy Polskiej jej niedobitki (Aleksander Dębski, Tade-
usz Rechniewski, Stanisław Kunicki, Edmund Płoski) utworzyły w Pe-
tersburgu jeszcze w tym samym roku Polsko-Litewską Partię Socjal-Re-
wolucyjną, ale pałeczkę w socjalistycznej sztafecie ponownie przejęli
internacjonaliści. Utworzona przez nich latem 1882 roku Socjalno-Re-
wolucyjna Partia Proletaryat radykalnie – nawet wbrew stanowisku
Marksa i Engelsa – odcięła się od hasła niepodległości. Na konferencji
w Wilnie w styczniu 1883 roku odrzuciła koncepcję powołania odręb-
nej polskiej partii rewolucyjnej, opowiadając się za tworzeniem grup
polskich, litewskich, białoruskich […] w składzie jednolitej partii działa-
jącej w granicach państwa rosyjskiego. Zarazem SRPP w praktyce dbała
o swoją niezależność: umowa z Narodną Wolą rozgraniczała teryto-
rialne strefy wpływów obu partii, przewidywała samodzielność prole-
tariatu i stworzonego przezeń rządy rewolucyjnego w Polsce. Historyk
Wielkiego Proletariatu Żanna Kormanowa zauważyła: Stwierdzić nawet
należy specyficznie polską personalną i ideologiczną ciągłość niejako –
w szeregach pierwszych socjalistów spotyka się nierzadko eks-powstań-
ców styczniowych czy też członków rodzin o żywej tradycji powstańczej,
w ideologii kółek występują odgłosy zarówno idei rewolucyjno-demokra-
tycznych 1846 i 1848 r., jak też socjalnego fermentu lewicy czerwonych.
Rzeczywiście, sami proletariatczycy w listach więziennych powtarzali
słowa Zawadzkiego: kto nie jest rewolucjonistą, ten Polakiem nie jest.

146
Niezależnie od SRPP działa socjaldemokratyczna grupa Stanisła-
wa Krusińskiego (m.in. Ludwik Krzywicki), uważająca tworzenie par-
tii socjalistycznej w Polsce za przedwczesne. Odnotować tu warto, że
Krusiński w 1880 roku wysłał delegata do Lwowa na obchody 50-lecia
powstania listopadowego. Pod wpływem krusińszczyków pozostawała
niewielka grupa rozłamowa – Partia Robotnicza Solidarność, odrzuca-
jąca wszelkie postulaty polityczne na rzecz walki ekonomicznej.
Równocześnie, choć ze względu na zacofanie ekonomiczne prowincji
mniej prężnie, rozwijał się ruch socjalistyczny w Galicji. Od 1870 roku
wydawane było tam pismo „Rękodzielnik”, z którym współpracował
m.in. Bolesław Limanowski. W 1878 roku pojawiło się we Lwowie wy-
raźnie polityczne już pismo „Praca” pod redakcją Józefa Daniluka (nota-
bene uczestnika powstania styczniowego). Środowisko skupione wokół
„Pracy” (odnotujmy tu obecność Antoniego Mańkowskiego – także po-
wstańca z 1863 roku) sformułowało w 1881 roku program Galicyjskiej
Partii Robotniczej. Mimo werbalnej krytyki Ferdynanda Lassalle’a miał
on charakter lassalistowski, co nie dziwi w kraju leżącym w sferze ję-
zyka niemieckiego. W programie uznawano własność państwową za
własność ogółu, domagano się tworzenia przy pomocy państwa spółek
wytwórczych przemysłowych i rolnych, słowem – propagowanosocjalizm
państwowy. Sprawę narodową przywoływano tam w kilku miejscach,
twierdząc np., że walka pracy z kapitałem toczyć się musi na gruncie
narodowym. Wychodząc z założenia, że każdy naród tylko na podstawie
bytu odrębnego i zupełnej swobody rozwijać się może pomyślnie, przewi-
dywano odzyskanie bytu narodowego.
W Krakowie z kolei ukazywała się „Przyszłość” (1883–1884) – pi-
smo krakowskich studentów o orientacji patriotyczno-socjalistycznej.
Prawdopodobnie z tych kręgów wyszła w 1892 roku sławiąca J. I. Kra-
szewskiego odezwa socjalistów polskich. Do krakowskiej gminy socja-
listycznej zaliczali się: Aleksander Zawadzki, Kazimierz Janowicz i Jan
Schmiedhausen. Silny wpływ narodowego socjalizmu Limanowskiego
w Galicji zaznaczył się zwłaszcza w drugiej połowie lat 80. XIX w.
Po ponad dekadzie prac organizacyjnych i programowych w 1892
roku powstała Galicyjska Partia Socjaldemokratyczna. Stanowiła ona
organizację krajową Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Austrii

147
(SAPÖ), ale Ignacy Daszyński już w maju 1892 roku oświadczył, że
praktyka wyklucza możność ściślejszej łączności z Austriacką Socjal-
ną Demokracją. Kładł natomiast nacisk na współdziałanie z polskimi
socjalistami z pozostałych zaborów: Mamy swój odrębny polski świat,
z odrębnymi ideami politycznymi, społecznymi i narodowymi – pisał
w pierwszym numerze „Naprzodu”. Cele ruchu przedstawił kilka mie-
sięcy wcześniej, w styczniu, słowami: Niechaj ci, którzy nas kosmopoli-
tami zwą, wiedzą, że my Polacy, robotnicy, socjaliści, będziemy walczyli
za Polskę, aby ją wywalczyć socjalistyczną, robotniczą! Socjaldemokra-
ci galicyjscy manifestowali swe narodowe przekonania, biorąc udział
w pochodzie trzeciomajowym. Znaczną rolę w unarodowieniu galicyj-
skiego socjalizmu odegrał Kazimierz Mokłowski.
Najmniej podatnym gruntem dla rozwoju ruchu socjalistycznego był
zabór pruski. Co prawda w 1884 roku w wyborach parlamentarnych
startował w Poznaniu Konstanty Janiszewski jako kandydat Proleta-
riatu i niemieckiej socjaldemokracji, a rok później powstała w Berlinie
tajna organizacja socjalistyczna (Janiszewski, Franciszek Morawski,
Franciszek Merkowski), z której w 1890 roku wyrosło Towarzystwo
Socjalistów Polskich, ale tamtejszy socjalizm pozostawał anemiczny.
Najprężniejszy ośrodek socjalpatriotyczny istniał wówczas na emi-
gracji. Jego twórcą był Bolesław Limanowski – absolwent szkoły wojsko-
wej Mierosławskiego, gorący patriota i demokrata. Twierdził, że w socja-
lizmie ujrzał potęgę polityczną, która nas zdolna wydobyć z tej otchłani
piekielnej, w którą nas pchali Murawiewowie i Bergowie. Motywacja
socjalistycznego zaangażowania była więc u niego czysto narodowa:
Prawdziwy patriotyzm zwraca się przede wszystkim ku temu, co stanowi
podstawę i rzeczywistą siłę narodu, ku ludowi pracującemu, a więc musi
być socjalistyczny; szczery zaś socjalizm wypływający z miłości narodu
musi być patriotyczny. Limanowski swoje poglądy ukształtował głównie
pod wpływem ewolucyjnego i solidarystycznego socjalizmu Lassalle’a.
W przeciwieństwie do marksistów, za najważniejsze uważał więzi psy-
chiczne, a nie ekonomicznie, zaś podstawową grupą społeczną była dla
niego nie klasa, a naród. Patriotyzm – pisał – jest główną spójnią społe-
czeństwa. Nawiązywał zarazem do Lelewelowskiej idei gminowładztwa,
postulując samorząd narodowy wykonywany w gminach, powiatach

148
i w całym kraju, w którym nie ma podziału na część czynną i bierną.
W ten sposób lud miał stać się narodem. Limanowski głosił: Jakkolwiek
jesteśmy z przekonania szczerymi socjalistami, to wyznaję otwarcie, że
jesteśmy przede wszystkim Polakami.
Początkowo zarówno Limanowski, jak i np. Zygmunt Balicki współ-
pracowali z grupą „Równości”. Nie mogąc jednak zgodzić się z an-
typatriotycznymi stanowiskiem tego ośrodka, w sierpniu 1881 roku
utworzyli Stowarzyszenie Socjalistyczne Lud Polski. W składzie SSLP
oprócz Limanowskiego znaleźli się też: Sosnowski, Baliccy, Kobylański,
Uziembło, Zawadzki (dotąd internacjonalista). Program Ludu Polskie-
go traktował socjalizm jako ruch moralny, negował walkę klas. Pod-
miotem miał być lud, a nie proletariat: Wszystko dla Ludu, przez Lud,
w imię dążeń Ludu. Odwołując się do tradycji demokratycznych i po-
wstańczych (a milczeniem pomijając solidarność międzynarodową),
za cel podstawowy uznawał niepodległość – samoistny byt narodowy
w granicach dobrowolnego ciążenia (w SSLP trwała przy tym dyskusja
nad historycznymi bądź etnograficznymi granicami Polski). W nie-
podległej Polsce panować miałyby wspólna własność warsztatów pracy
i środków wytwarzania. Miała to być bezklasowa rzeczpospolita, w któ-
rej w dosłownym znaczeniu tego wyrazu cały naród stanie się gospoda-
rzem wspólnej własności. Lud Polski, działając na emigracji, miał jednak
swych sympatyków w kraju (gmina krakowska), wywarł też wpływ na
„Przegląd Społeczny” i „Głos”.
SSLP okazał się jednak efemerydą, ale jego dzieło kontynuowała
od 1888 roku Gmina Narodowo-Socjalistyczna (później Polska Naro-
dowo-Socjalistyczna Partia). Organem GNS była wydawana w Paryżu
w latach 1889–93 „Pobudka”, współtworzona przez Stanisława Barań-
skiego, Kazimierza Dłuskiego (kolejny dezerter z obozu międzyna-
rodowców), Jana Lorentowicza, Władysława Ratulda, Marię Szeligę,
Tadeusza Jaroszyńskiego, Antoniego Langego, Antoniego Złotnickie-
go, H. Gierszyńskiego, Janowicza, Obryckiego. W „Pobudce” pisano:
Kwestię niepodległości ziem i kwestię socjalną uważamy za nierozdziel-
ne, rewolucję międzynarodową – za koalicję rewolucyj dokonujących
się w łonie poszczególnych narodów. Gmina dążyła więc do „rewolucji
politycznej”, której celem jest niepodległość, a następnie – pokojowa

149
ewolucja ku socjalizmowi. Oparciem dla ruchu ma być „inteligentny
proletariat”, ale narodowi socjaliści gotowi byli do współpracy z Niem-
cami i Austro-Węgrami przeciw Rosji. Mówiono, że granice niepodle-
głej Rzeczpospolitej ukształtują się w wyniku rewolucji. Opowiadano
się jednak przeciw Polsce etnograficznej na rzecz granic z 1772 roku.
Limanowski na przykład nie chciał przesądzać sprawy, ale osobiście
marzył o wskrzeszeniu unii lubelskiej. W styczniu 1889 roku narodowi
socjaliści zasilili Ligę Polską.
Polski ruch socjalistyczny stopniowo ewoluował w kierunku wskaza-
nym przez Limanowskiego. W kraju na gruzach Wielkiego Proletariatu
Ludwik Kulczycki i Władysław Studnicki utworzyli w 1888 roku tzw.
II Proletariat (właściwie Polską Socjalno-Rewolucyjną Partię Proleta-
riat), obok niej działał hołdujący „ekonomizmowi” Związek Robotni-
ków Polskich (m.in. Stanisław Grabski – zarazem członek ZET i Ligi
Polskiej). W sierpniu 1891 roku w wyniku rozłamu w Proletariacie po-
wstało Zjednoczenie Robotnicze (Edward Abramowski, Jan Stróżecki,
zetowcy: Grabski, Stanisław Wojciechowski, Romuald Mielczarski);
organizacja ta pod wpływem „Pobudki” wysunęła hasło niepodległości.
Najważniejsze przemiany zachodzą jednak w grupie „Przedświtu” –
pisma wydawanego na emigracji przez działaczy II Proletariatu (m.in.
Witold Jodko-Narkiewicz). Szczególnie charakterystyczna jest ewolucja
Stanisława Mendelsona, który wprawdzie już w 1884 roku wypowiadał
się za trójzaborową partią polską, jednocześnie jednak należał do najza-
wziętszych krytyków patriotyzmu. Pod wpływem Engelsa, uważającego
Rosję za głównego wroga europejskiej rewolucji, Mendelson zmienił swe
nastawienie i w latach 1891–1892 publikował w „Przedświcie” antyrosyj-
skie artykuły. Padły ważkie słowa o zadaniach formacji socjalistycznej,
która jako najsilniejsze rewolucyjne stronnictwo musi wziąć na siebie
rolę przewodnika narodu we wszystkich jego dążnościach. Niebawem
Mendelson w narodowym zapale posunął się jeszcze dalej, uznając za
głównego wroga Niemcy i proponując utworzenie wolnego związku
plemion słowiańskich.
W rezultacie na międzynarodowym zjeździe socjalistycznym
w Brukseli w 1891 roku podjęto znamienną uchwałę: delegacja Polski,
składająca się z przedstawicieli wszystkich trzech zaborów polskich,

150
uważa za nieodzowne w interesie rozwoju socjalizmu w Polsce i w inte-
resie międzynarodowej polityki socjalistycznej występować zawsze jed-
nolicie, […] zarówno w celu łatwiejszego prowadzenia jednolitej walki
klasowej z jednolitym wrogiem: szlachtą i burżuazją polską, jak i dla ła-
twiejszego objęcia powszechnej roli politycznej w społeczeństwie polskim.
Grabski (pod pseudonimem Zborowicz) opublikował w 1892 roku
w Berlinie Przyczynek do programu socjalnych demokratów polskich,
stwierdzając w nim, że carat względem nas nie jest tylko rządem absolu-
tystycznym, jest jeszcze ruskim i zaborczym. O ile początkowo opowiadał
się za niepodległą Polską socjalistyczną, o tyle później za bezpośredni
cel stawiał niepodległą republikę demokratyczną jako etap przejściowy,
poprzedzający nastanie socjalizmu. To przekonanie staje się powszech-
ne wśród polskich socjalistów na wychodźstwie.
W listopadzie 1892 roku w Paryżu miał miejsce zjazd zjednoczenio-
wy emigracyjnych grup socjalistycznych. Uczestniczyło w nim 18 osób
(m.in. Limanowski, Mendelson, Abramowski, Grabski, Jodko, Loren-
towicz, Wojciechowski, Feliks Perl) z kręgów „Pobudki”, „Przedświtu”
i Zjednoczenia, faktycznie bez udziału ZRP. Limanowski wspominał to
wydarzenie następująco: Przyszedłem na drugie zgromadzenie z myślą
bronienia zasady niepodległości Polski, a gdyby tej zasady nie uznano,
miałem nie brać udziału w dalszych zgromadzeniach. Byłem prawie pew-
ny, że to nastąpi, gdyż jako główny referent komisji wystąpił Mendelson.
Z wielkim moim zdziwieniem w programie zaraz na naczelnym miejscu
została postawiona walka o niepodległość Polski.
Przyjęty wówczas Szkic programu PPS jako cel nadrzędny stawiał
samodzielną rzeczypospolitą demokratyczną; sporo wagi poświęcił też
losom innych narodów dawnej Rzeczypospolitej: uważa za potrzebne
rozszerzenie swej działalności na prowincje, dawniej z Rzeczypospolita
polską związane. […] Zjazd uważa, że partja nasza powinna jak najry-
chlej wystąpić z odezwą do rosyjsko-żydowskich kółek na Litwie i Rusi,
wykazując im ich rusyfikacyjną działalność, jako sprzeczną z interesami
politycznego wyzwolenia Litwy i Rusi. Na zjeździe paryskim utworzo-
no Związek Zagraniczny Socjalistów Polskich o socjalpatriotycznym
charakterze. „Pobudka”, uznając swą misję za wypełnioną, zawiesiła
działalność.

151
Opisując perypetie polskiego socjalizmu, warto też zwrócić uwagę
na jego osmozę z rodzącym się wówczas ruchem nacjonalistycznym.
Rolę łącznika pełnił tu wspomniany już kilkakrotnie Z. Balicki, od 1886
roku związany z Zygmuntem Miłkowskim i jego niepodległościowo-
demokratyczną Ligą Polską. W rok później Balicki wraz z Kobylańskim
utworzyli Związek Młodzieży Polskiej ZET, skupiający kadry radykal-
nej młodzieży (wśród nich np. Wojciechowskiego czy Grabskiego), na
początku lat 90. XIX w. nie wahającej się sięgać po hasła socjalistycz-
ne. W kraju podobny ośrodek ukształtował się wokół wydawanego
od jesieni 1886 roku „Głosu”. Wśród założycieli tego pisma znaleźli
się socjaliści: Zygmunt Heryng, Józef Potocki (Marian Bohusz) i Józef
Hłasko, a pisywał m.in. Krzywicki. „Głos” znajdował się pod wpływem
rosyjskiego narodnictwa (zwłaszcza jego „liberalnej” tj. legalistycznej
odmiany), początkowo nawet zbliżał się do socjalizmu (pisząc np., że
Lud jest to narodowa masa klas pracujących z międzynarodowym prole-
tariatem robotniczym na czele).
Radykalizacja ruchu narodowego nastąpiła po strajku łódzkim
w 1892 roku, gdy z powodu pogromu Żydów wojsko przeprowadzi-
ło brutalną pacyfikację. Zetowiec Wojciechowski wzywał wówczas
do podjęcia pracy wśród robotników, Liga wydała broszurę, w której
napisano: Dobre chęci i piękne frazesy nie zażegnają walki interesów,
nie zgładzą przeciwieństw klasowych w społeczeństwie, […] dziś inte-
res narodowy wymaga, ażeby w tej walce, jaką klasa robotnicza przede
wszystkiem z despotyzmem moskiewskim toczy, cała patrjotyczna i de-
mokratyczna inteligencja polska stanęła jawnie i szczerze po jej stronie.
Bazą działalności narodowców w środowisku proletariackim stała się
tzw. Narodowa Młodzież Robotnicza im. Killińskiego – grupa, która
powstała samorzutnie po 1890 roku, a od 1900 związała się z Narodową
Demokracją.
W Paryżu od jesieni 1892 roku Roman Dmowski wydawał z ini-
cjatywy ZET-u „Przegląd Socjalistyczny”, w którym opowiadał się za
współpracą z Ligą Polską, walką ekonomiczną i prymatem interesów
chłopstwa. W pracy Nasz patrjotyzm. Podstawy programu polityki na-
rodowej (1893) przychylnie wypowiadał się też o PPS. Jeden z działaczy,
wspominając ten okres, pisał o poczuciu koleżeństwa w nielegalnej pracy,

152
prześladowanej przez wspólnego wroga, a Balicki pozostawał nawet
członkiem ZZSP. Nic więc dziwnego, że pojawiła się myśl o podziale
stref wpływów między PPS (robotnicy) i Ligę (chłopi).
Dalsza ewolucja ligistów w kierunku ksenofobicznego nacjonalizmu
i legalizmu uniemożliwiła jednak dalszą współpracę dwóch wielkich
ruchów.

Rozdwojenie (1893–1905)

W kraju przyjmowanie niepodległościowych nowinek przychodziło


z oporami. Wprawdzie w lutym i marcu 1893 roku organizacje II Pro-
letariatu i ZRP zjednoczyły się pod nazwą Polskiej Partii Socjalistycznej,
ale już wkrótce odrzuciły program paryski, przekształcając się w lipcu
w Socjaldemokrację Królestwa Polskiego. Oparciem dla ZZSP stała
się tzw. sekcja litewska (Aleksander Sulkiewicz, Józef Piłsudski), któ-
ra na przełomie czerwca i lipca zorganizowała w Wilnie I Zjazd PPS.
W Królestwie Polskim PPS stworzył w październiku Wojciechowski,
opierając się na warszawskiej grupie Zjednoczenia Robotniczego (Stro-
żecki, Kulczycki) i zetowcach. III zjazd partii (1895) zakazał jednak
przynależności socjalistów do innych organizacji (z Ligą Narodową na
czele), a w 1896 roku połączyły się z PPS resztki osłabionej aresztowa-
niami SDKP (Cezaryna Wojnarowska, Kazimierz Ratyński, Edward
Chwalewik, Józef Kuć i inni).
Wśród działaczy PPS znajdziemy socjalistów niemarksistowskich
(Grabski) i bernsteinistów (Władysław Gumplowicz), ale ton nadawali
partii marksiści. Warunki panujące w samodzierżawnej Rosji unie-
możliwiały przyjęcie orientacji reformistycznej, charakterystycznej dla
zachodnich socjaldemokratów.
Ideologię PPS wyrażały słowa Piłsudskiego: Socjalista w Polsce dążyć
musi do niepodległości kraju, a niepodległość jest znamiennym warun-
kiem zwycięstwa socjalizmu w Polsce. Jodko-Narkiewicz wyjaśniał: Rze-
czywista wszechstronna demokracja niemożliwa jest przy zależności od
obcego państwa. Podległość obcemu państwu tamuje prawidłowy rozwój
społeczny, szkodzi interesom kultury narodowej, naraża kraj i ludzi na
spotęgowany wyzysk. Przywódcy partii odrzucali postulat konstytucji

153
(tj. demokratyzacji Rosji), gdyż uważali, że w wyzysku i rusyfikacji
Polski zainteresowany jest nie tylko carat, ale i burżuazja rosyjska. Li-
manowski zresztą zwracał uwagę, że swobody polityczne nie przydają
się także germanizowanym Polakom w zaborze pruskim. Dlatego Jodko
wzywał do powstania zbrojnego, pomijając walkę klasową – naturalnym
sojusznikiem w dziele wyzwolenia narodowego miały być raczej inne
warstwy polskiego społeczeństwa niźli rosyjski lud. Bolesław A. Ję-
drzejowski w 1900 roku „Przedświcie” otwarcie skłaniał się ku refor-
mizmowi: celem partii jest rewolucja republikańska, po której państwo
demokratyczne miałoby powoli się socjalizować poprzez wybory.
Polscy socjaliści wychodzili z założenia, że czynnikiem rewolucyj-
nym w Rosji – wobec braku partii socjaldemokratycznej – może być
tylko ruch narodowowyzwoleńczy. III zjazd PPS opowiedział się więc
za koniecznością obalenia caratu na drodze współdziałania podbitych
przezeń narodowości. Dla Litwy wydawała więc partia specjalne pi-
smo „Walka”, pomagała radykałom bratnich narodów w utworzeniu
Białoruskiej Rewolucyjnej Hromady i Ukraińskiej Partii Rewolucyjnej.
Piłsudski starał się nawet początkowo inspirować rosyjski ruch socjali-
styczny, wspomagając efemeryczną grupę wydającą pismo „Rabocheye
Znamya”. Dużą uwagę przywiązywano do problemu żydowskiego, two-
rząc nawet żydowską organizację partii. PPS zwalczała zarówno anty-
semityzm, jaki i żydowski separatyzm, starając się przekonać Żydów
do sprawy niepodległości Polski. Pisano np.: żydzi w Polsce i na Litwie,
gdzie stanowią ok. 15% ludności, na większy wpływ mogą liczyć, niż w Ro-
sji, gdzie stanowią zaledwie nieznaczny ułamek mieszkańców. Mimo to
polscy socjaliści kwestionowali odrębność narodową Żydów, uważając
(jak Perl czy Leon Wasilewski), że jest to średniowieczny przeżytek. Wa-
silewski głosił: asymilacya tych żydów jest procesem, odbywającym się
żywiołowo i nie dającym się cofnąć.
PPS starała się propagować sprawę polską na forum międzynarodo-
wego ruchu socjalistycznego, pragnąc zapewnić kwestii niepodległości
Polski takie samo poparcie, jakim cieszył się ten postulat wśród lewi-
cy europejskiej w XIX stuleciu. Podkreślała więc, zgodnie z pogląda-
mi Marksa i Engelsa, że osłabienie pozycji caratu jest ciosem w całą
reakcję europejską, postulowała, piórem Kazimierza Kelles-Krauza,

154
odbudowanie Polski przez Europę z rolą wału obronnego przeciw Rosji.
W 1896 roku socjaliści usiłowali przeforsować na kongresie w Londynie
deklarację popierającą niepodległość Polski, ale opór stawiła tu grupa
Róży Luksemburg, wrogiej zajmowaniu się przez ruch robotniczy pro-
blemami narodowymi. W rezultacie kongres przyjął kompromisową
formułę o prawie każdego narodu do samookreślenia – tym samym
PPS przyczyniła się do rozwoju myśli socjalistycznej w tym zakresie.
Taktycznym sojusznikiem polskich socjalistów mogło być nawet egzo-
tyczne i wcale nie demokratyczne mocarstwo, jak wykazała to japońska
eskapada Piłsudskiego w 1904 roku.
Do najwybitniejszych teoretyków polskiego socjalizmu należał Kazi-
mierz Kelles-Krauz. Do ciekawszych konceptów w jego dorobku należy
prawo retrospekcji przewrotowej. Uczony twierdził, rehabilitując w ten
sposób tradycję, że rewolucyjne ideały często odnoszą się do przeszłości.
Przede wszystkim jednak Kelles-Krauz podniósł problematykę naro-
dową, już w 1898 roku publikując w „Krytyce” artykuł Niepodległość
Polski w programie socjalistycznym. W polemice z austromarksistami
stworzył własną teorię narodu: naród opiera się nie tylko na więzi psy-
chicznej, ale musi też posiadać własne terytorium. Dla Kelles-Krauza
naród jest bowiem kategorią historyczną, w narodzinach której pierw-
szoplanową rolę odegrał kapitalizm, wciągając masy do życia publicz-
nego i upowszechniając kulturę. Teoretyk PPS zauważał jednak przy
tym, że kapitalistyczne stosunki ekonomiczne rozwijają się w obrębie
obszarów wcześniej spojonych pokrewieństwem języka. Dlatego państw
wielonarodowe są dla niego tworami sztucznymi: stosunki gospodar-
cze w ich ramach prowadzą do upośledzenia jednych kosztem innych,
a wspólnota polityczna, której nie spaja świadomość narodowa, musi
być narzucona przemocą. Uznając państwo narodowe za optymalną
formę organizacji społecznej, Kelles-Krauz przewidywał jego istnienie
także w socjalizmie; jego zdaniem organizacja bezpaństwowa to utopia,
równie nierealna jest centralizacja życia gospodarczego w skali konty-
nentu czy globu.
Z takiego pojmowania narodu wynikały zadania proletariatu w kwe-
stii narodowej. Kelles-Krauz był ortodoksyjnym marksistą i widział na-
ród jako połączenie klas walczących ze sobą i łączących się z podobnymi

155
sobie ponad granicami państw. Zauważał, że patriotyzm w rękach bur-
żuazji to najskuteczniejszy, do oszałamiania ludu służący środek prze-
ciwko dalszemu postępowi społecznemu. Jednak uważał, że wyzwolenie
narodowe i społeczne są w Polsce integralnie połączone. Klasa robotni-
cza musi znieść wszelkie formy ucisku wynikające z zapóźnienia Europy
Wschodniej, gdyż zniesienie ucisku narodowego sprzyja polaryzacji
klasowej – niepodległość Polski jest więc warunkiem wyzwolenia pro-
letariatu. W dodatku burżuazja hamuje rozwój narodu, jest więc siłą
obiektywnie antynarodową. Z tego wynika, że potrzeby proletariatu
pojęte dyna­micznie utożsamiają się z potrzebami […] całego narodu!
Klasa robotnicza musi stać się przewodnikiem narodu na drodze do przy-
szłości. Konkludując, Kelles-Krauz głosi: Patriotyzm […], gdy jest oparty
na nienawiści i walce przeciw despotycznemu uciskowi, gdy zespala się
z uczuciem demokratyzmu i egalitaryzmu, jest rzeczą ze wszech miar
godną szacunku i może na­wet […] stać się siłą pomocniczą, pożyteczną
dla interesów ruchu robotniczego. Bardzo mocno akcentuje tu jednak, że
ruch socjalistyczny musi strzec swej odrębności i niezawisłości klasowej,
nie może dopuścić, by manipulowałą nimburżaazję. Trzeba na każdym
kroku kierować się zasa­dą, że niezależna Polska jest dla proletariatu
a nie proletariat dla niezależnej Polski – pisał.
W odróżnieniu od innych działaczy PPS, motywujących swój patrio-
tyzm głównie względami polityczno-psychologicznymi, Kelles-Krauz
szukał dla wyzwolenia narodowego także uzasadnień ekonomicznych.
Polemizując z Luksemburg, stwierdzał: Pełnemu rozwojowi Polski stanie
na przeszkodzie brak własnego rządu, bezpośrednio dbającego o prze-
mysł polski, zapewniającego mu rynek narodowy i reprezentującego
oraz broniącego go w stosunkach z rynkami zewnętrzny­mi. Dążenia
niepodległościowe Polaków nie spowodują więc zahamowania postępu
ekonomicz­nego w kraju, przeciwnie – są ukoronowaniem rozwoju no-
woczesnego przemysłu w Polsce. Wysuwał tu jeszcze jeden argument:
prawo do samostanowienia wynika także z konsekwentnego pojmowa-
nia demokracji; w państwach wielonarodowych demokracja prowadzi
bowiem do zaostrzenia konfliktów etnicznych. Jednocześnie podkreślał:
Federalizm bynajmniej nie wyklucza niepodległości, przeciwnie, on ją
z góry dopuszcza. Najpierw trzeba, by każdy naród, w pełni swej tak

156
wewnętrz­nej, jak i zewnętrznej wolności, mógł się wypowiedzieć za lub
przeciw federacji; w przeciwnym wypadku będzie ona zawsze z czyjąś
krzywdą.
Nie wszystkim członkom PPS odpowiadał ten program. Niektórzy,
jak Grabski, postępując śladami Balickiego, dryfowali w stronę ende-
cji. Grabski już w 1901 roku domagał się zerwania z polityką klasową,
stawiania ce­lów ogólnodemokratycznych i niepodległościowych, opar-
cia na chłopstwie (wydawał w tym celu „Gazetę Ludową”) i sojuszu
z narodow­cami. Po 1903 roku zerwał z PPS, pod koniec 1905 roku wstą-
pił do Ligi Narodowej, by już w następ­nym rok zasiąść w jej władzach.
W szeregi endecji zawędrował też inny socjalista – znany publicysta
Stanisław Pieńkowski. Jego doprowadziła do nacjonalizmu i antysemi-
tyzmu fascynacja filozofią Fryderyka Nietzschego, popularnego skądi-
nąd na przełomie wieków w kręgach socjalistycznej inteligencji.
Dezerterem z obozu socjalistycznego był również Andrzej Niemo-
jewski, wydawca „Myśli Niepodległej”. Zaczynał jako socjalista i z tych
pozycji jeszcze w 1906 r. był przeciwny niepodległości Polski. Ostro
zwalczał endecję, która przemieniła się w partię konserwatywnie szowi-
nistyczną […] polskość została w tej partii ponownie podporządkowana
katolickości, a z narodu uczyniono sektę. Już jednak w 1906 r. uznał, że
prosty robotnik nie może być kosmopolitą i wyróżnił dwa rodzaje nacjo-
nalizmu: klerykalno-konserwatywny i ludowy, opowiadając się za tym
drugim. Stopniowo narastał jego krytycyzm wobec socjalistów, którym
w 1910 r. zarzucał bandytyzm, który pod sztandarem idei i […] partii,
wdzierając się do nich podstępnie, uprawiał rozbój i grabież. W swym
późniejszym dziele Skład i pochód armji piątego zaboru rozszerzył listę
zarzutów o kosmopolityzm, utopijność, dogmatyzm. Po wybuchu I woj-
ny światowej przeszedł (wraz z A. Langem) na pozycje panslawistyczne.
Dawna wiara w międzynarodówkę socjalistów […] przekształciła się […]
w wiarę w międzynarodówkę słowiańską – puentował Krzysztof Stępnik.
Niektórzy socjaliści uważali plan wywołania powstania zbrojnego
w oparciu o własne siły za nierealny. Kulczycki proponował w zamian
wysunięcie jako programu-minimum hasła autonomii w ramach demo-
kratycznej Rosji: każda narodowość posiada autonomię, zapewniającą
jej prawo regulowania swych stosunków wewnętrznych. Nie oznaczało

157
to jednak odrzucenia idei niepodległości. Kulczycki pisał: Nie może być
obojętna […] dla proletariatu polskiego niepodległość naro­dowa, gdyż nie
jest dlań obojętne […] usunięcie terenu dla irredenty, która walcząc wciąż
z uci­skiem narodowym i zespalając dla tego celu cały naród, utrudnia
walkę klasową (Kwestia naro­dowościowa w programie Rosyjskiej Socjal-
nej Demokracji, 1903). W maju 1900 roku Kulczycki stworzył na bazie
sekcji lwowskiej PPS tzw. III Proletariat (PPS-Proletariat). Ta niewielka
grupa, z wpływami w Warszawie i Łodzi, prowadziła swą terrorystyczną
działalność do 1908 roku
Głównym rywalem PPS w polskim ruchu robotniczym była Socjal-
demokracja Kró­lestwa Polskiego i Litwy (SDKPiL). Partia odbudowana
została w 1900 roku na bazie Związku Robotników na Litwie – gru-
py, która cztery lata wcześniej wyłamała się pod wodzą Stanisława
Trusiewicza­-Zalewskiego z litewskiej socjaldemokracji. Lata 1899–1901
w działalności SDKPiL zostały później określone przez komunistycz-
nego historyka Edwarda Próchniaka jako okres oportunistyczno­-
anarchistyczno-nacjonalistycznej zalewszczyzny. W 1901 roku III zjazd
partii, uznając najzupełniej zasadę niepodległości narodowej, sprzeciwił
się – ze względu na jego nierealność – umieszczeniu tego postulatu
w programie. Wkrótce Zalewski został aresztowany i ster przejął Ko-
mitet Zagraniczny (Róża Luksemburg, Adolf Warski, Leon Jogiches-
Tyszka; jak pisze Norbert Michta: Także i pod względem pochodzenia
narodowościowego skład osobowy w ZG był jednostronny).
W SDKPiL zwyciężyła linia Luksemburg – działaczki znanej z tego,
że na międzynarodowym kongresie socjalistycznym w Stuttgarcie
tylko ona i Gustave Hervé występowali przeciw kwestii narodowej.
Partia zbudowała swa tożsamość na opozycji wobec programu nie-
podległościowego, któremu Luksemburg przeciwstawiła teorię orga-
nicznego wcielenia. Zgodnie z nią ziemie polskie pod zaborami zrosły
się ekonomicznie z państwami zaborczymi, odzyskanie niepodległości
jest w związku z tym niemożliwe. Problemy narodowe automatycz-
nie rozwiąże bezpaństwowy socjalizm, t­ ak więc wysuwanie postulatu
niepodległości nie ma sensu ani teraz, ani w przyszłości. Luksem­burg
nie była jednak, jak się często uważa, absolutną nihilistką narodową.
Uznawała odręb­ność bytu kulturalno-narodowego i wynikającą z niej

158
sferę odrębnych wspólnych interesów, poza czysto gospodarczymi i spo-
łecznymi, dla których potrzeba autonomicznych instytucji. Pi­sała: Dla
klasy robotniczej sprawa narodowa u nas nie jest i nie może być obcą.
Potępiała ucisk narodowy (np. w broszurze W obronie narodowości,
1900 r.), nieustępliwie wal­czyła jednak o to, by walka ruchu robotnicze-
go prowadzona była zgodnie z „obiektywnymi pra­wami historii” i jej
ideałem internacjonalizmu.
Dlatego II zjazd SDKPiL postulował sfederalizowanie Rosji. Konfe-
rencja partyjna w listopadzie 1905 roku przyjęła hasło autonomii jako
etapu przejściowego, autonomia ta wszakże zostałaby na­dana przez
rosyjską konstytuantę. Samorząd miał być w praktyce ograniczony do
gospodarki komunalnej i spraw kulturalno-oświatowych. Warto zwró-
cić uwagę, że SDKPiL, mimo swego ultra-internacjonalizmu, zazdro-
śnie dbała o samodzielność organizacyjną wobec Socjaldemokra­tycznej
Partii Robotniczej Rosji.
Niektórzy esdecy nieraz jednak manifestowali sentymenty narodo-
we. Zwłaszcza Julian Mar­chlewski podkreślał, że proletariat polski to
najsprawniejsza siła polityczna narodu. W 1906 roku stwierdził: Interes
narodu polskiego to interes ludu robotniczego, który stanowi olbrzymią
więk­szość narodu. […] Ten lud roboczy ojczyznę swą kocha, o swe interesy
narodowe dba, on staje w obronie ojczystego języka, żąda praw samo-
rządu dla Polski, żąda i zdobędzie samorząd. On też prawdopodobnie
napisał w 1900 roku: stawiając konstytucję jako tymczasowy program
polityczny, nie wyrzekamy się niepodległości Polski […] Socjalizm jest tą
drogą, która doprowadzi do osiągnięcia niepodległości Polski, a nie, jak
tego chcą socjaliści o tendencjach nacjonalistycz­nych, niepodległość Polski
pozwoli dojść do socjalizmu. Marchlewski w prywatnych listach do córki
ujawniał się jako gorący patriota polski, zakochany w kulturze swego
narodu, co nie prze­szkadzało mu w praktyce politycznej ściśle trzymać
się internacjonalizmu.
Za to inni działacze socjaldemokratyczni otwarcie krytykowali teorię
„organicznego wcielenia”. W latach 90. XIX w. pod wpływem Krzywic-
kiego uformowała się Grupa Socjaldemokratów Polskich (Józef Kocha-
nowski, Kuć, Chwalewik), która uznała, że niepodległość Polski – dziś
nierealna – ­może być traktowana jako dalszy cel działań już po obaleniu

159
absolutyzmu. Wojnarowska, która ustąpiła z kierownictwa z powodu
ataków Luksemburg, w 1904 roku skrytykowała luksemburgistow­skie
koncepcje, w czym poparli ją m.in. Władysław Olszewski, Stanisław
Gutt i Tadeusz Waryński. Na V Zjeździe SDKPiL w czerwcu 1906 roku
pojawiła się tzw. opozycja robotnicza pod wodzą Wincentego Matu-
szewskiego. Czołowym orędownikiem sprawy narodowej w szeregach
SDKPiL był Trusiewicz-Zalewski, który pisał, że ludność kraju z silnie
rozwiniętą gospodarką kapitalistyczną, posiadająca bogatą kulturę na-
rodową, nie może rezygnować z walki o swoje narodowe wyzwolenie.
Gdy w kwietniu 1909 roku pozbawiony został funkcji partyjnych, za-
czął w lipcu w Krakowie wydawać „Solidarność Robotniczą”. Grupa
ta (oprócz Trusiewicza należeli do niej także: Matuszewski, Olszewski
i W. Sadecki) postulowała walkę o wyzwolenie ekonomiczne, polityczne,
narodowe, domagając się autonomii o szerszym, niż to widziała Luk-
semburg, zakresie.
Jednotorowo rozwijał się natomiast ruch socjalistyczny w pozosta-
łych zaborach, bliższy będąc PPS niż SDKPiL. W wielonarodowej mo-
narchii austro–węgierskiej postępował proces, który Ignacy Daszyński
nazwał nacjonalizacją socjalizmu. W 1897 roku galicyjska socjalde-
mokracja przekształciła się w Polską Partię Socjalno-Demokratyczną,
obok niej powstała socjaldemokratyczna partia ukraińska. Tadeusz
Reger w Bernie w 1899 roku oświadczył dobitnie: Polscy socjalni de-
mokraci niezmordowanie dążą do tego, żeby w przyszłości naród polski
należał do ogólnej rodziny narodów, jako wolny i zjednoczony. W pra-
cy Socjaliści a niepodległość Polski wyjaśniał: Walczymy równocześnie
i z równym zapałem o niepodległą Polskę i o socjalizm, albowiem nie
masz i być nie może na polskiej ziemi wolności, demokratyzmu ani so-
cjalizmu bez niepodległości. Co charakterystyczne, niepodległościowa
orientacja szła w parze z lojalnością wobec Austro-Węgier, przy czym
za głównego wroga PPSD uważała Rosję. Daszyński sformułował dwu-
etapowy program działania: najpierw autonomia terytorialna (wyod-
rębnienie Galicji w sfederalizowanej Austrii), a w bliżej nieokreślonej
przyszłości – niepodległość.
Miało to szczególne znaczenie na obszarach mieszanych narodowo-
ściowo, np. na Śląsku Cieszyńskim, gdzie bez działalności PPSD, jak

160
napisał Wilhelm Feldman, ta prowincja byłaby dla polskości stracona.
Z jednej strony organizacje socjalistyczne niejednokrotnie dawały przy-
kłady szczerego internacjonalizmu.. W rezolucji zgromadzeń robotni-
czych na Śląsku Cieszyńskim we wrześniu 1905 roku głoszono: Dziecko
winno kształcić się w języku ojczystym. […] Dziecko polskie winno cho-
dzić do szkoły polskiej, dziecko czeskie do szkoły czeskiej, a niemieckie do
niemieckiej. W „Robotniku Śląskim” w marcu 1906 roku pisano: Praw-
dziwy patriotyzm polega […] na tym, aby bronić własny naród przed
pogwałceniem jego praw narodowych, lecz równocześnie nie nastawać
na całość i dobro drugiego narodu, ale przeciwnie pomagać mu ile moż-
ności, do podniesienia i rozwoju. Z drugiej wszakże strony pojawiły się
napięcia. Czeska klasowa organizacja górnicza „Prokop” oskarżana była
o lekceważenie polskich robotników, ci więc w 1900 roku utworzyli od-
rębne stowarzyszenie „Siła”. Gdy w sierpniu 1901 roku narodowi rady-
kałowie z „Głosu Ludu Śląskiego” zorganizowali antyczeską konferencję
organizacji polskich (podczas której powstał Komitet Obrony Kresów),
wzięli w niej udział także socjaliści. Czeskim socjaldemokratom zarzu-
cano rozbijanie jedności przez wysuwanie odrębnych list wyborczych.
W„Przedświcie” tak relacjonowano o III zjeździe PPSD Śląska i Moraw
(1909): Głównym tematem, o którym mówiono na zjeździe, była walka
o szkołę polską na Śląsku […] oraz odparcie zamachów na polskość or-
ganizacji, czynionych przez czeską socjaldemokrację.
Problem stosunków narodowych odnosił się także do Żydów. Da-
szyński nie uznawał istnienia narodu ani języka żydowskiego (dość
powszechnie Żydów uważano za grupę wyznaniową, a jidysz za odmia-
nę niemieckiego). W rezultacie w 1904 roku władze partii rozwiązały
żydowski komitet agitacyjny, co żydowscy członkowie PPSD uznali za
lekceważenie żydowskiej kwestii narodowej, tworząc w odpowiedzi
Żydowską Partię Socjal-Demokratyczną.
Mimo to program PPSD wydawał się niektórym socjalistom na-
zbyt ugodowy. W 1902 roku w Krakowie powstał Związek Nieza-
wisłych Narodowych Socjalistów, kierowany przez Andrzeja Lipiń-
skiego i Józefa Puczkę. Ugrupowanie to, pozostające pod wyraźnym
wpływem ideowym czeskich narodowych socjalistów, łączyło hasła

161
rewolucyjno-socjalistyczne i niepodległościowe z antysemickimi. Or-
ganem ZNNS było pismo „Wolność”.
PPS zaboru pruskiego powstała we wrześniu 1893 roku. W1894 roku
w pierwszomajowe hasła tej partii brzmiały: Nie chcemy być Prusakami
mówiącymi po polsku! Nie chcemy być obywatelami drugiego stopnia!
Niech żyje wolny polski lud!. Później pojawił się postulat niepodległości.
Od 1897 roku narastał konflikt między SPD a polskimi socjalistami
(Morawski, Mokłowski), którzy politykę partii niemieckiej nazywali
czasem mianem socjalhakatystycznej. PPS zaboru pruskiego wyodręb-
niła się organizacyjnie, domagała się zgłaszania polskich kandydatów
w niektórych okręgach wyborczych, chciała wyłączności działania na
terenie zaboru pruskiego. Na VII zjeździe partia przyjęła rezolucję
w kwestii narodowej, stwierdzając w niej: Klasa robotnicza jest bez-
pośrednio zainteresowana w pomyślnym rozwoju kulturalnym kraju
i najwięcej odczuwa ucisk narodowy rządu zaborczego. SPD wycofało
subwencje dla „Gazety Robotniczej” (zarzucano nacjonalizm publicy-
stce, Esterze Golde), w 1901 roku utworzyła konkurencyjny Komitet
Centralny Socjaldemokracji Polskiej. W 1902 roku na Śląsku PPS zabo-
ru pruskiego zdecydowała wystawić w wyborach kandydatów nieza-
leżnie od socjaldemokracji niemieckiej, rok później socjaliści poparli
w okręgu katowicko-zabrzańskim kandydaturę narodowca Wojciecha
Korfantego. Wreszcie we wrześniu 1903 roku niemiecka socjaldemo-
kracja uznała niezależność partii polskiej. Wobec narodowego kursu
Józefa Biniszkiewicza i Jerzego Haase w 1905 roku PPS opuściła grupa
internacjonalistów. Rok później jednak partia weszła na zasadach auto-
nomii w skład SPD, co skończyło się klęską w wyborach 1907 roku (PPS
straciła 12.000 głosów).
Sytuacja uciśnionego narodu sprawiała, że nawet anarchiści podej-
mowali kwestię narodową. Weteran polskiego socjalizmu – wiązany nie-
kiedy z ruchem anarchistycznym – Edward Abramowski stworzył ory-
ginalną koncepcję bezpaństwowej organizacji narodu – Rzeczpospolitej
Spółdzielczej – łączącą idee wolnościowe z patriotycznymi. Nie można
być humanistą kosztem własnej ojczyzny – twierdził. Jak zauważył Boh-
dan Urbankowski, projektując ruch spółdzielczy Abramowski domagał
się też spolszczenia polskich miast, przemysłu i handlu – zastąpienia

162
obcego, niemiecko-żydowskiego kapitału polskimi kooperatywami. Wy-
mowny jest tu jego artykuł Pomniejszyciele ojczyzny, w którym, polemi-
zując z ende­kami, wypowiedział się przeciw idei Polski etnograficznej,
która jego zdaniem byłaby nowym słowiańskim plemieniem żyjącym
na gruzach narodu. Z kolei Tomasz Szczepański pisze o krakowskim
działaczu anarchosyndykalistycznym Augustynie Wróblewskim, że
nie była mu obca problematyka patriotyczna na ogół pomijana lub ne-
gowana przez anarchistów. […] Wysuwa on własne koncepcje dojścia
do niepodległości, […] uznawał on ją jako cel zabiegów. Rzeczywiście,
w sformułowanym przez Wróblewskiego programie­-minimum znaj-
dziemy postulat: Rozszerzenie autonomii Galicji i przyłączenie do niej
polskiej czę­ści Śląska.

Polaryzacja (1906–1918)

Rewolucja 1905–1907, charakteryzująca się masowymi strajkami i wyka-


zująca potęgę rosyjskiego ruchu robotniczego, postawiła pod znakiem
zapytania sensowność insurekcyjno-niepodległościowego programu
PPS. Hegemonię w partii zdobyli tzw. młodzi, którzy stawiali na współ-
pracę z rosyjskimi socjalistami, a postulat niepodległości przesuwali
w odległą przyszłość, zadowalając się federalizacją Rosji i zgromadze-
niem konstytucyjnym dla Kongresówki. W lutym 1905 roku VII zjazd
partii podniósł postulat prawno-państwowego usamodzielnienia kraju
naszego, rozumiejąc przez to stworzenie w Warszawie konstytuanty
obok parlamentu ogólnorosyjskiego. Rok później VIII zjazd uchwalił,
że rewolucja tworzy warunki, które w przyszłości umożliwiają urzeczy-
wistnienie niepodległości. Nie mogli tego zaakceptować „starzy” dzia-
łacze, wierni linii niepodległościowej, co doprowadziło do rozłamu,
przypieczętowanego przez IX zjazd w listopadzie 1906 roku. Tworzona
przez „młodych” PPS-Lewica coraz bardziej oddalała się od dawnych
założeń. Choć nadal uznawała proletariat jako najlepszego szermierza
o prawa narodowe, to X zjazd (1908) usunął hasło niepodległości z pro-
gramu. Partię stopniowo opuszczali tzw. integraliści, zajmujący pozycję
pośrednią między obiema frakcjami (np. Józef Kwiatek uważał, że PPS
powinna zachować hasło niepodległości ale dostosować taktykę do

163
potrzeb ruchu masowego). Lewica PPS zbliżała się do SDKPiL – obie
partie ograniczały się do postulatu Sejmu Krajowego w Warszawie.
W 1912 roku protestowały jednak przeciw oderwaniu Chełmszczyzny
od Królestwa Polskiego (Socjaldemokracja wydała odezwę, w której
domagała się ochrony interesów narodowych polskich […] drogą walki
rewolucyjnej).
„Starzy” w listopadzie 1906 roku zwołali konferencją w Krakowie,
przyjmując nazwę Frakcji Rewolucyjnej, co miało podkreślać ich bez-
kompromisowy stosunek do caratu. Trzonem partii była dawna Orga-
nizacja Bojowa PPS, przyłączyły się do niej organizacje partyjne w Za-
głębiu, Częstochowie, Płocku, Siedlcach, Kielcach, Łodzi (przy czym ta
ostatnia została niebawem rozwiązana z powodu bandytyzmu). Do czo-
łowych działaczy PPS-Frakcji Rewolucyjnej należeli: Piłsudski, Jodko
-Narkiewicz, Perl, Jędrzejowski, Leon Wasilewski, Bolesław Czarkowski,
Tytus Filipowicz, Walery Sławek, Aleksander Prystor, Józef Montwiłł
-Mirecki, Tomasz Arciszewski, Kazimierz Pużak, Jan Kwapiński.
Nowa partia postępowała w kierunku odwrotnym niż PPS-Lewica.
W marcu 1907 roku X zjazd Frakcji w Wiedniu domagał się przede
wszystkim niepodległości, uzasadniając to następująco: Rzeczywista,
wszechstronna demokratyzacja niemożliwa jest przy zależności od obcego
państwa. Podległość obcemu państwu tamuje prawidłowy rozwój społecz-
ny, szkodzi interesom kultury narodowej, naraża kraj i lud na spotęgowa-
ny wyzysk i ucisk ze strony tego państwa. Tylko w wolnym i niepodległym
kraju klasa robotnicza może się rozwinąć swobodnie, […] urzeczywistnić
w pełni demokratyzację urządzeń państwowych i przeprowadzić swoje
cele socjalistyczne. Podkreślono, że polityczne i ekonomiczne żądania
klasy robotniczej zostaną zrealizowane na drodze parlamentarnej do-
piero po odzyskaniu niepodległości. W dziedzinie taktyki piłsudczycy
odrzucali działalność legalną i strajki ekonomiczne, koncentrując się
na walce zbrojnej. Piłsudski twierdził: walka o wyzwolenie Polski musi
przybrać formę powstania zbrojnego, opartego o spisek wojskowy; Perl
wprowadził termin powstanie uklasowione. W sumie program Frak-
cji stanowił swoistą syntezę narodowej rewolucyjności i społecznego
reformizmu.

164
Po upadku rewolucji PPS-Frakcja Rewolucyjna – tak jak wszystkie
partie robotnicze – popadła w kryzys. Jednym z jego przejawów był
rozłam: z organizacji warszawskiej wyodrębniła się w latach 1907–1908
Robotnicza Partia Socjalistyczna, która, nie negując hasła niepodległo-
ści, na czoło taktyki wysunęła terror ekonomiczny. Inni porzucali so-
cjalizm. Wojciechowski do 1905 roku należał do kierownictwa PPS, po-
tem – rozczarowany rozłamem – zaangażował się w ruch spółdzielczy;
w 1917 roku stał już na czele zdominowanej przez endecję Rady Polskiej
Zjednoczenia Międzypartyjnego w Moskwie. Andrzej Niemojewski,
dotąd związany z ruchem socjalistycznym, we współpracy z liberała-
mi (tzw. pedecja) założył antyklerykalną i antysemicką równocześnie
„Myśl Niepodległą”, by w końcu – już po wojnie – dołączyć do endecji.
Także Kulczycki po rozpadzie III Proletariatu odnalazł w 1910 roku
swe miejsce w liberalno-niepodległościowym Polskim Stronnictwie
Postępowym, a w czasie wojny związał się z proniemieckim Związkiem
Budowy Państwa Polskiego. Gdy w 1920 roku na bazie NZR powstała
Narodowa Partia Robotnicza, Kulczycki znalazł się w jej szeregach, sta-
jąc się czołowym ideologiem NPR.
Piłsudski chciał przezwyciężyć kryzys. W czerwcu 1908 roku utwo-
rzył paramilitarny, otwarty nie tylko na socjalistów, Związek Walki
Czynnej (jak wspominał Sławek, miało to być wyjściem poza ramki
organizacji pepeesowskiej). W regulaminie organizacji głoszono: Dążąc
do rewolucyjnego powstania Polski przeciw najazdowi rosyjskiemu, ZWC
stwierdza, że celem zgodnych usiłowań ogółu jest Niepodległa Republika
Demokratyczna. […] Z dążeniami przeto niepodległościowymi, republi-
kańskimi i demokratycznymi łączy ZWC dążenie do społecznej reformy,
która by ogółowi obywateli wyzwolonego kraju zagwarantowała prawo
do pracy i chleba, a zamieniając ziemię na własność narodową zwróciła
ją dawnemu właścicielowi: milionom pracującego ludu. Ale nastroje
rewolucjonistów kształtował już raczej młodopolski mit Czynu dokony-
wanego przez Elitę (Michał Sokolnicki: W dniach przełomowych można
było skonstatować, że masy robotnicze polskie są ciemne). W trzy lata
później ZWC uniezależnił się od PPS.
Ewolucja piłsudczyków zbliżała ich do lewicujących dysydentów
z endecji spod znaku Zarzewia. Celem zarzewiaków była wolna, na

165
zasłudze i „hierarchii Ducha-Rewolucjonisty”, Ducha Swobody i Pracy
oparta Republika Polska. Krytykując kapitalizm, chcieli go przekształ-
cić drogą reform w oparty na spółdzielczości ustrój sprawiedliwości
społecznej. Wyjaśniali: Niepodległa Polska to Polska Ludowa. Lud, jako
podwalina twórczości cywilizacyjno-kulturalnej, może siły swe rozwinąć
wszechstronnie i zdobyć maksimum dobrobytu duchowego i material-
nego jedynie w państwie na wskroś demokratycznym. Pod wpływem
zarzewiaków od endecji oderwał się Narodowy Związek Robotniczy,
szukający odtąd inspiracji w kooperatyzmie Abramowskiego.
W sierpniu 1909 roku XI Zjazd położył nacisk na walkę zbrojną, po-
stulując sojusz z burżuazyjnymi ugrupowaniami niepodległościowymi,
a nie z partiami socjalistycznymi. W 1910 roku powstał Związek Mło-
dzieży Postępowo-Niepodległościowej. Socjalistyczna z nazwy partia
w 1912 roku nie wydała nawet tradycyjnej odezwy pierwszomajowej!
W sierpniu 1912 roku PPS-Frakcja Rewolucyjna inspirowała Zjazd Ir-
redentystów Polskich w Zakopanem – w jego wyniku uformowała zo-
stała Tymczasowa Komisja Skonfederowanych Stronnictw Niepodległo-
ściowych, współtworzona przez socjalistów, ludowców i zarzewiaków.
Limanowski, wspominając ten okres, pisał: my pepesowscy najgoręcej
pragnęliśmy wojny jako ci co boleśnie odczuwali ucisk i jarzmo niewol-
nicze. W sumie piłsudczyzna tego okresu wykazywała uderzające po-
dobieństwo do włoskiego „rewolucyjnego interwentyzmu” z czasów
I wojny światowej.
Znalazło to poparcie polskich socjalistów z innych zaborów. Da-
szyński jeszcze w styczniu 1906 roku nawoływał „młodych”, by ograni-
czali strajki i oszczędzali siły do walki z Rosją. Przypominał: Pierwszym
warunkiem rozwoju socjalizmu pozostaje w każdym kraju niepodległość
i autonomia narodu. Później PPSD wsparła akcję wojskową Piłsudskie-
go, tworząc Koła Robotnicze Związku Strzeleckiego (Emil Bobrowski
przyznał później, że z antymilitarystów musieliśmy zrobić strzelców).
Daszyński mówił na dwa lata przed wybuchem wojny: Jeśli Polacy my-
ślą o swojej przyszłości […] to w swoim położeniu nie mogą znaleźć in-
nej wytycznej, jak tylko nieubłaganą walkę z Rosją. Podobna ewolucja
zachodziła w PPS zaboru pruskiego. W 1913 roku (po zjazdach SPD
w Jenie, a PPS w Oświęcimiu) doszło do zerwania z socjaldemokracją

166
niemiecką, polscy socjaliści utworzyli odrębną centralę związkową –
Centralny Związek Zawodowy Polski. Z partii odszedł m.in. August
Berfus, skądinąd zwolennik hasła niepodległości.
Warto wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie ideologii Frakcji. Po-
mimo walki socjalistów z antysemityzmem, Andrzej Wojtaszek ocenia:
Stosunek PPS do antysemityzmu nie był jednoznaczny. Zarzucano mniej-
szości żydowskiej, że kosztem Polaków uzyskała lepsze pozycje w zależ-
nym od Rosji Królestwie Polskim. Z jednej strony Żydzi asymilowali się ze
strukturami państwa rosyjskiego, z drugiej strony zaś żydowskie odłamy
radykalno-socjalistyczne opowiadały się za internacjonalizmem. Postawę
taką, utożsamianą z luksemburgizmem, nazywano „socjal-litwactwem”.
W jej krytyce celował były członek SDKPiL, Julian Unszlicht, które-
go publicystyka miała już cechy antysemickie. W swej książce Socjal
-litwactwo w Polsce pisał: Utrwalić najazd moskiewski – co prawda „zde-
mokratyzowany” w Polsce, oto obiektywny cel nacjonalizmu żydowskiego
u nas. Przykryć to wszystko frazesem „socjalistycznym” – oto sposób
otumanienia umysłów robotników polskich, aby przy ich pomocy dobić
„trupa” znienawidzonej Polski i na nim organizację żydowską „narodową”
wybudować. W tym kontekście bardziej zrozumiałe (choć niewątpliwie
przesadzone) stają się oskarżenia, jakie w 1917 roku wysunęła żydowska
partia robotnicza Poalej Syjon: polski socjalizm, tak jak polska szlachta,
zajmuje w stosunku do Żydów stanowisko eksterminacji.
Ewolucji tej nie chcieli zaakceptować działacze przywiązani do zasad
socjalistycznych, atakujący Piłsudskiego za utratę oblicza ideowego
i zaślepienie niepodległościowe. Od 1909 roku w partii narastała opozy-
cja kierowana przez Perla, a opierająca się na wydziałach organizacyj-
nym i bojowym. W maju 1912 roku ukazał się pierwszy numer organu
opozycji – miesięcznika „Placówka” (potem zastąpionego przez pismo
„Walka”). Na przełomie 1912 i 1913 roku odbył się zjazd założycielski PPS
-Opozycji, która określiła się jako socjalistyczna partia ludu pracującego
[…] służąca i przygotowująca się do zbrojnej rozprawy z najazdem, ale
i dla tej walki uznająca socjalizm za sztandar. Do czołowych działaczy
tego ugrupowania zaliczyć można obok Perla także Arciszewskiego,
Jana Cynarskiego-Krzesławskiego (który przeszedł z PPS-Lewicy), Jana
Linkinda-Kieleckiego, Bolesława Lubicza-Zahorskiego, Włodzimierza

167
Kunowskiego, Mieczysława Mańkowskiego, Mieczysława Dąbkowskie-
go. Rolę Opozycji trudno przecenić – dzięki niej PPS zachowała ciągłość
polityczną i wpływy wśród robotników.
Z chwilą wybuchu wojny opuścili bowiem partię Piłsudski i jego naj-
bliżsi współpracownicy: Sławek, Filipowicz, Jodko. W tych warunkach
doszło do zjednoczenia Frakcji z PPS-Opozycją, a na czele PPS stanął
właśnie Perl. Partia utrzymała dotychczasową linię. W grudniu 1915
roku doszło do konsolidacji „lewicy niepodległościowej” – PPS, PSL,
Narodowy Związek Robotniczy i inne grupy utworzyły Centralny Ko-
mitet Narodowy. W imię niepodległości PPS skłonny był nawet zgodzić
się na zapowiedzianą w akcie 5 listopada monarchiczną formę rządów.
W czerwcu 1917 roku XIII zjazd partii zadeklarował jednak zerwanie
z dotychczasową polityką „aktywistyczną” i przejście do opozycji wo-
bec austro-niemieckiego okupanta. Gdy Państwa Centralne przyznały
Chełmszczyznę Ukrainie – PPS i PPSD wezwały do strajków przeciw
utracie tej ziemi. Zbrojną walkę z okupantem rozpoczęło w styczniu
1918 roku Pogotowie Bojowe PPS. Socjaliści popularyzowali też sprawę
polską na forum międzynarodowym, żądając np. wiosną 1917 roku
od socjaldemokratycznego Komitetu Holendersko-Skandynawskiego
uznania praw Polski do niepodległości: My, polscy socjalni demokraci
oświadczamy, że żądamy Wolnej, Niepodległej, Zjednoczonej Polski, jako
rezultatu wojny światowej. Daszyński wspominał: Uważałem się za żoł-
nierza polskiego, który na cywilnym posterunku będzie walczył o Polskę.
Stanowisko PPS-Lewicy było bardziej elastyczne. Partia liczyła się
z możliwością, że zakończenie wojny nie musi się łączyć z natychmiasto-
wym zwycięstwem rewolucji socjalistycznej, dlatego wysuwała program
przejściowy. Na swej konferencji w grudniu 1915 roku lewicowi socja-
liści uznali, że należy walczyć o polityczną i narodową wolność, o pra-
wa i urządzenia polityczne zabezpieczające przed uciskiem narodowym
i gwarantujące naszemu krajowi jak największą samodzielność. Nie było
to jednak równoznaczne z postulatem niepodległości. W rezultacie pra-
wie cała organizacja PPS-Lewicy w Łodzi i Piotrkowie z członkiem CKR
Antonim Szczerkowskim utworzyła pod hasłami niepodległościowymi
tzw. Opozycję Robotniczą (kwiecień 1918 roku ), która przyłączyła się
do PPS.

168
SDKPiL konsekwentnie negowała walkę narodowowyzwoleńczą, ale
niepodległościowy zapał nie ominął niektórych esdeków – na orbicie
PPS znaleźli się np. T. Waryński i Filip Edelman; Chwalewik, w latach
1899–1907 członek SDKPiL, w 1915 roku wstąpił do POW. Wpływ bol-
szewików sprawił, że w podczas rewolucji rosyjskiej niektórzy działa-
cze SDKPiL (oprócz Trusiewicza też Zbigniew Fabierkiewicz, Bernard
Mandel­baum, Tadeusz Radwański) zaczęli uznawać prawo narodu pol-
skiego do samostanowienia.
Patriotyczne sentymenty poruszyły nawet anarchistów: po wybu-
chu wojny Edward Abramowski wzywał Polaków, by z bronią w ręku
walczyli o niepodległość; wtórował mu paryski anarchosyndykalista
Józef Zieliński; Jan Hempel znalazł się w szeregach Legionów Piłsud-
skiego. Teoretyczną formę dla tego „anarchopatriotyzmu” próbował
znaleźć Jan Wolski – legionista, mason, kooperatysta (który współ-
pracował z Hemplem w ruchu spółdzielczym). U podstaw jego świa-
topoglądu leżały wiara w naturalną dobroć człowieka, indywidualizm
(inspirowany Stirnerem bunt przeciw zniewoleniu jednostki) i pacyfizm
(bezwzględne odrzucenie przemocy na wzór Tołstoja). Nierewolucyjną
drogą wyzwolenia człowieka miał być oddolny rozwój spółdzielczości,
zrzeszającej wolne jednostki w dobrowolne zespoły zadaniowe i znoszą-
cej pracę najemną. Zarazem Wolski postrzegał jednostkę w dialektycz-
nym związku ze wspólnotą – jego zdaniem człowiek jest istotą społeczną
i tylko w społeczeństwie może realizować swe potrzeby. Najtrwalszą
i najpełniejszą z więzi społecznych zapewnia natomiast wspólnota na-
rodowa, oparta na języku i kulturze. Prowadziło to Wolskiego do kon-
kluzji, że naród (rozumiany jako grupa społeczna, a nie organizacja
państwowa) nie tylko nie odbiera jednostce wolności, ale nawet dodaje
jej sił i kreatywności. Takie stanowisko sprawiało, że Wolski, uważając
się za anarchistę, służył w Wojsku Polskim.
Natomiast weterani niepodległościowego socjalizmu rozproszyli się.
W bezpośrednim kręgu Piłsudskiego znaleźli się m.in. tacy członko-
wie PPS jak Jaworski, Moraczewski, Wasilewski, Prystor, Sokolnicki,
Artur Śliwiński, Gustaw Daniłowski, Medard Downarowicz czy He-
lena Radlińska. Formy organizacyjne nadawały piłsudczyźnie Polska
Organizacja Wojskowa i efemeryczna Polska Organizacja Narodowa

169
o charakterze politycznym (Jodko, Śliwiński, Sokolnicki). Najwybitniej-
szy z polskich uczonych o orientacji marksistowskiej, Krzywicki, który
po 1907 roku oscylował między ruchem socjalistycznym a liberalnym
Zjednoczeniem Postępowym, w czasie wojny prowadził propagandę na
rzecz Legionów, a nawet brał udział w pracach Tymczasowej Rady Stanu,
utworzonej przez Niemców w 1917 roku. Pomostem w kierunku nieso-
cjalistycznego radykalizmu był Związek Patriotów, utworzony przez
Śliwińskiego, Stanisława Thugutta i Tadeusza Szpotańskiego. W marcu
1917 roku Związek przekształcił się w Partię Niezawisłości Narodowej,
pragnącą skupić demokratyczne żywioły polskie; wśród jej przywódców
znaleźli się Downarowicz i Wacław Sieroszewski, w młodości takoż
związany z ruchem socjalistycznym. Jej galicyjskim odpowiednikiem
stała się Liga Niezawisłości Polski, w której obok Radlińskiej i Marii
Kelles-Krauzowj odnaleźć można Dłuskiego.
Niektórzy działacze obozu aktywistycznego zerwali nawet z forma-
cją piłsudczykowską, wychodząc w ogóle poza nawias „lewicy niepodle-
głościowej”. Studnicki, jeszcze w 1897 roku członek Centralizacji ZZSP,
szybko doszedł do przekonania, że tzw. międzynarodowa solidarność
proletariatu jest konwencjonalnym łgarstwem. W wydanej w 1910 roku
książce Sprawa polska, choć nadal chciał się opierać na masach ludo-
wych, wypowiadał się przeciw łączeniu walki o niepodległość z refor-
mami społecznymi. Zdeklarowany wróg Rosji w 1916 roku utworzył
Klub Państwowców Polskich o skrajnie proniemieckiej orientacji (jak
wiadomo, w czasie następnej wojny światowej germanofilia zaprowa-
dziła Studnickiego do prób kolaboracji z nazistami). Inny działacz
PPS, Stanisław Garlicki, w latach 1904–1905 zwolennik hasła autono-
mii, a w czasie rozłamu „integralista”, w 1915 roku współtworzył Ligę
Państwowości Polskiej, głoszącą program monarchii konstytucyjnej.
Z kolei sędziwy Więckowski (twórca pierwszego kółka socjalistycznego),
zbliżył się do rosyjskich kadetów, stając na czele liberalno-lewicowe-
go Polskiego Komitetu Demokratycznego w Piotrogrodzie. To na jego
wniosek Piotrogrodzka Rada Delegatów Robotniczych uznała w marcu
1917 roku prawo narodu polskiego do niepodległości.
Tymczasem niepodległościowych socjalistów dzieliły u progu nie-
podległości kwestie taktyczne. Na konferencji lewicy niepodległościowej

170
w Krakowie (luty 1918 roku) Jędrzej Moraczewski forsował ideę konso-
lidacji narodowej przeciw lewicy (głoszącej jedność robotniczą) i cen-
trum, reprezentowanemu przez Daszyńskiego. Konflikt powtórzył się
na XIV zjeździe PPS we wrześniu 1918 roku, gdzie za konsolidację na-
rodową (tj. sojuszem z prawicą) opowiedzieli się Marian Malinowski
i Romuald Jaworski, a przeciw niej – Perl, Arciszewski i Mieczysław
Niedziałkowski. Zwyciężyła koncepcja konsolidacji demokratycznej,
głoszona przez centrum.

Wyzwolenie (1918–1922)

Gdy rewolucja w Państwach Centralnych otworzyła przed Polakami


drogę do niepodległości, so­cjaliści wykorzystali tę długo wyczekiwaną
okazję. PPS 5 listopada 1918 roku utworzyła w Lublinie pierwszą Radę
Delegatów Robotniczych, a w nocy z 6 na 7 listopada powstał tam Tym-
czasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej z Daszyńskim na czele. Two-
rzyli go przedstawiciele PPS i PPSD, PSL „Wyzwolenia”, Stronnictwa
Niezawisłości Narodowej (dawna PNN) oraz POW. W myśl ma­nifestu
rządu państwo polskie miało obejmować wszystkie ziemie zamieszka-
łe przez lud polski; w sprawie Kresów Wschodnich apelowano: Pola-
ków, zamieszkałych na ziemiach b. Księstwa Litewskiego, wzywamy, aby
w braterskiej zgodzie z narodami litewskim i białoruskim dążyli do odbu­
dowania państwa litewskiego w dawnych jego historycznych granicach.
Manifest lubelski prze­w idywał przymusowe wywłaszczenie wielkiej
i średniej własności ziemskiej, upaństwowienie tych działów przemysłu,
gdzie da się to od razu uczynić, udział robotników w administracji in-
nych zakładów. Wykonanie tych reform rząd odkładał jednak na przy-
szłość, oddając je w gestię Sejmu Ustawodawczego. Polska rewolucja
miała być według PPS rewolucją w majestacie prawa. Za­g warantowano
natomiast swobody polityczne: równouprawnienie obywateli, wolność
słowa, swobodę zrzeszania się. Polska stała się republiką.
Rządy ludowe utrzymały się w Polsce także pod władzą Piłsudskie-
go, który stanowisko pre­miera powierzył Daszyńskiemu (14 listopada),
a cztery dni później Moraczewskiemu. Ich bazą byli – tak jak poprzed-
nio – socjaliści, ludowcy i radykałowie. Do udziału w konsultacjach

171
zaproszone zostały również SDKPiL i PPS-Lewica. PPS kontrolowała
większość Rad Delegatów Robotniczych, traktując je jako uzupełnienie
demokracji parlamentarnej (w maju­i czerwcu 1919 roku PPS wypro-
wadziła jednak swoich ludzi z Rad, tworząc tzw. Niepodległościowo-
Socjalistyczne RDR). Członkowie Związku Polskiej Młodzieży Socja-
listycznej i Związku Niezależ­nej Młodzieży Socjalistycznej wstępowali
ochotniczo do „rewolucyjnej armii polskiej” (jak nazwano w manifeście
lubelskim Wojsko Polskie) – mimo antymilitarystycznego nastawienia
uznano, że w konkretnych warunkach nie można się obyć bez regular-
nych sił zbrojnych. Wewnątrz kraju na straży demokracji stała Milicja
Ludowa pod komendą działacza PPS Ignacego Boernera. W tych dniach
na Zamku Królewskim powiewał czerwony sztandar, zaś Thugutt jako
minister spraw we­wnętrznych ustanowił godłem państwa orła bez ko-
rony. I choć po zdymisjonowaniu w styczniu 1919 roku Moraczewskiego
socjaliści utracili władzę, to ich wpływ na kształt odrodzonej Rzeczpo­
spolitej trudno przecenić.
Choć Polska nie stała się socjalistyczną, to klasa robotnicza wy-
walczyła szereg zdobyczy. Dekret z 23 listopada 1918 roku zapewniał
robotnikom najkrótszy w Europie 46-godzinny tydzień pracy, 3 stycznia
1919 wprowadzono ochronę pracowników, ustanawiając państwową
inspekcję pracy i sądy pracy. 16 stycznia 1919 wydana została ustawa
o ochronie lokatorów. W 1922 roku zapewniono pracownikom (wcze-
śniej niż w wielu krajach zachodnioeuropejskich!) płatne urlopy wypo-
czynkowe. Dwa lata później uchwalona została ustawa o pracy chronio-
nej, wprowadzająca m.in. 6-godzinny dzień pracy młodocianych, urlopy
macierzyńskie dla kobiet, zakaz wykonywania przez kobiety i młodzież
prac uciążliwych i szkodliwych dla zdrowia. Dodać do tego należy obo-
wiązkową i bezpłatną szkołę powszechną (ustawa z 7 lutego 1919 roku),
budownictwo komunalne, wreszcie rozbudowany (współfinansowany
z budżetu państwa) system ubezpieczeń społecznych, zapewniający
pracownikom pomoc leczniczą (Kasy Chorych), zasiłki chorobowe i po-
łogowe, świadczenia emerytalne, renty powypadkowe.
Polska Partia Socjalistyczna, zjednoczona w kwietniu 1919 roku, an-
gażowała się mocno w walkę o sprawiedliwe granice Polski. Projekt pro-
gramu przedstawiony na XVI zjeździe głosił: Utrwalenie i uregulowanie

172
niepodległości, dokonanie dzieła zjednoczenia całkowitego rozdrob­nionej
ongi Polski, jest jednym z najważniejszych i najpilniejszych zadań klasy
robotniczej. Przedstawiciele PPSD włączyli się do lwowskiego Tymcza-
sowego Komitetu Rządzącego w cza­sie walk z Ukraińcami; uznając pra-
wo narodu ukraińskiego do niepodległości, odmawiali mu pa­nowania
nad Galicją Wschodnią. Cztery lata później socjalista Aleksander Zaszt
znalazł się w Tymczasowej Komisji Rządzącej Litwy Środkowej, gdy
wojska Żeligowskiego wyparły stamtąd Litwinów.
O ile Piłsudski i jego zwolennicy (jak np. W. Gumplowicz) opowia-
dali się za unią krajów Mię­dzymorza na wzór jagielloński – zasada
swobodnej federacji była ich zdaniem nierealistyczna, o tyle sama PPS
skłaniała się ku ideom federalistycznym. XIII zjazd PPS w czerwcu 1917
roku przyjął sformułowany jeszcze przez Kelles-Krauza program fede-
racyjny, oparty na równoupraw­nieniu narodów (Perl w 1919 roku mówił,
że Polska historyczna w granicach z 1772 roku dziś byłaby dziwolągiem).
W Sejmie Daszyński i Norbert Barlicki zgłosili więc wniosek: Rzeczypo-
spolita dąży do łączności z narodami Wielkiego Księstwa Litewskiego na
podstawie wspólnych interesów politycznych i kulturalnych. Wyraz pań-
stwowy tej łączności odpowiadać ma prawu każdego naro­du do decydo-
wania o swoim losie. Dlatego początkowo socjaliści popierali działania
wojsk pol­skich na wschodzie, traktując je jako wojnę wyzwoleńczą (choć
zarazem opowiadali się za reali­zowaniem programu federalistycznego
metodami pokojowymi).
Po zdobyciu Mińska w sierpniu 1919 roku nastąpił zwrot i PPS wy-
powiedziała się przeciw dalszej ekspansji (Byłoby wręcz zbrodnia wobec
Polski wysyłać wojsko polskie dalej na Wschód – pisano w krakowskim
„Naprzodzie”). Warto zauważyć, że PPS miała inny stosunek do wojny
niż II Międzynarodówka, która polskie działania bezwzględnie potę-
piała. PPS próbowała nawet stworzyć konkurencyjny blok partii socjali-
stycznych, czemu służyła wspólna konferencja z socjalistami litewskimi
i ukraińskimi w styczniu 1920 roku.
Później jednak socjaliści wraz z większością społeczeństwa za-
chłysnęli się sukcesami wy­prawy kijowskiej. XVII kongres PPS (maj
1920 roku) – choć nadal domagał się pokoju – zaakceptował efekty
wyprawy, co doprowadziło do konfliktu z zagranicznymi partiami

173
socjalistycznymi. „Robotnik” 21 maja 1920 roku wyznawał: Wierzymy
w to zupełnie, że Piłsudski, który jest z rodu Garibaldich nie zaś Luden-
dorffów, ma wielką myśl polityczną i szczere zamiary demokratyczne
w stosunku do ludów kresowych. Partia domagała się zaproszenia Pił-
sudskiego do Sejmu celem uroczystego powitania jako Zwycięskiego Wo-
dza w walce o wyzwolenie Ukrainy spod panowania obcego. Daszyński,
Moraczewski, Barlicki, Biniszkiewicz i Herman Diamand opowiedzieli
się za udziałem socjalistów w rządzie.
Postulaty pokojowe stały się bezprzedmiotowe w wyniku radziec-
kiej kontrofensywy, która śmiertelnie zagroziła Rzeczpospolitej. Partia
weszła do Rady Obrony Państwa, Daszyński został wicepremierem
w rządzie Witosa. W lipcu PPS utworzyła Wydział Wojskowy w celu
werbowania ochotników, zorganizowała Robotniczy Komitet Obrony
Warszawy, formowała oddziały partyzanckie na tyłach bolszewików.
Perl wyjaśniał w sierpniu na łamach „Robotnika”: W miej­scach zajętych
przez najazd bolszewicki PPS musi prowadzić politykę wrogą okupantowi
i najaz­dowi. Celem jej musi być przyczynienie się wszystkich do złamania
tego najazdu. […] Pamiętajmy o co tu chodzi: stanowcze zwycięstwo bol-
szewików to nie znaczy nawet kapitulacja na wzór nie­miecki w ostatniej
wojnie. Nie, to po prostu obalenie naszej niepodległości, to rozbiór Polski.
Podpisany w 1921 roku traktat ryski oznaczał fiasko planów federa-
listycznych, nic więc dziwnego, że w czasie rozmów pokojowych Perl –
wbrew endekom – opowiadał się za przyłączeniem całej Białorusi.
Bodaj jeszcze silniej socjaliści akcentowali sprawę granic zachodnich.
„Robotnik” pisał 3 stycznia 1919 roku: Poznańskie i Górny Śląsk powinny
i muszą należeć do Polski. Nasze prawa narodowe maja tu granitową
podstawę. Zdaniem partii w skład Rzeczpospolitej miały wejść Wielko-
polska, Pomorze z Gdańskiem, Śląsk Górny i Cieszyński, Spisz i Orawa.
Dlatego już w grudniu 1918 roku XV zjazd PPS wezwał robotników
Górnego Śląska i Poznańskiego do walki o polskość, potępił też plany
okupacji tych ziem przez wojska Ententy. PPSD od początku domagała
się przyłączenia Śląska Cieszyńskiego do Polski, socjalista Reger stanął
nawet na czele Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego. PPS jeszcze
w 1921 roku popierała przeciw Czechom sło­wacki separatyzm!

174
Także PPS zaboru pruskiego walczyła o powrót Śląska do Macierzy.
Jej działacz Wiktor Rumpfeld należał do współtwórców górnośląskiej
POW, a Biniszkiewicz był wiceprezesem Polskie­go Komisariatu Plebi-
scytowego. Polscy i niemieccy socjaliści 1 maja 1920 roku zorganizowali
odrębne manifestacje, niespełna dwa tygodnie później PPS wraz z NPR
przeprowadziła strajk generalny, potępiony przez SPD i komunistów. Co
ciekawe, to właśnie doły partyjne występowały przeciw porozumieniu
z Niemcami w sierpniu 1920 roku. Działalność polskich socjalistów na
Śląsku wspierała centrala partii – zarówno na arenie wewnętrznej, jak
i międzynarodowej. W lutym 1919 roku Warszawska RDR wezwała
do strajku przeciw rezygnacji rządu Paderewskiego ze Śląska. W lipcu
tego roku Daszyński wystosował list otwarty do socjalistów angielskich
w sprawie Górnego Śląska. Powołany przez PPS Główny Komitet Opieki
nad Powstańcami pod kierownictwem Pużaka prowadził też werbu-
nek ochotników. W szeregach powstańców znaleźli się m.in. Stanisław
Dubois (uczestnik I i III powstania), Michał Kaczorowski, Dobiesław
Damięcki, Kazimierz Kuszel, Stanisław Baczyński, Marian Serejski,
Wacław Bruner – wielu z nich walczyło w słynnej grupie dywersyjnej
„Wawelberg”. A Limanowski zaangażował się w walkę nie tylko o Śląsk,
ale i o Mazury.
Walce o granice nadano tu klasowy wymiar: o ile na Kresach
Wschodnich „polski stan posiadania” tworzyło ziemiaństwo, o tyle na
zachodzie broniono polskiej klasy robotniczej. W „Robotniku” można
więc było np. przeczytać: Narodowa demokracja […] dla ratowania
fortun podolskich magnatów przyznała Czechom Śląsk Cieszyński. Dla
przypodobania się Entencie wstrzymała endecja powstanie na Górnym
Śląsku w zimie 1918/19 roku, kiedy wszystkie widoki powodzenia były
po stronie polskiej. Lewicowi socjaliści z ZNMS, krytykując ekspansję
wschodnią Piłsudskiego, przeciwstawiali jej zainteresowanie proble-
mem granic zachodnich.
I to był właśnie powód głosowania przez socjalistów (inaczej niż pra-
wica) przeciw ratyfikacji traktatu wersalskiego. PPS w ogóle z niechęcią
odnosiła się do Ligi Narodów, nazywając ją ligą zwycięzców czy też ligą
pięciu najpotężniejszych państw kapitalistycznych.

175
Niepodległość (1919–1939)

Ideologia PPS opierała się na uznaniu niepodległości za jedną z naczel-


nych wartości, i to wartość trwałą, a nie – jak u komunistów – doraźną.
Nawet socjalizm światowy w przyszłości miał funkcjonować w ramach
państw narodowych. Socjaliści uznawali zbieżność – a nie przeciwstaw-
ność – patriotyzmu i internacjonalizmu.
Interesujące poglądy rozwijał nestor niepodległościowego so-
cjalizmu, Limanowski. Socjalizm wyprowadzał on jak – jak kiedyś
Worcell – z demokracji (socjalizm jest tylko wyższym szczeblem de-
mokracji). Dlatego państwo – najwyższa instytucja polityczna naro-
du – powinno stać się wspólna własnością całego narodu, co rozumiał
jako pogłębienie demokracji połączone z unarodowieniem przemysłu.
Demokratyzm był jedną z przesłanek jego zawziętego antybolszewi-
zmu, drugą było przekonanie o azjatyckim charakterze Rosjan. Głę-
boki patriotyzm szedł u Limanowskiego w parze z odważną obroną
interesów mniejszości. Co więcej, łączył się z federalizmem: łatwiej
[…] zabezpieczyć swą wolność narodową w łączeniu z innymi narodami.
Snuł więc wizję: Za kilkanaście lat […] powstanie Rzeczpospolita Eu-
ropejska, w której naród polski wybitne zajmie stanowisko, podzielona
na samoistne narodowe i ludowe stany, pozostające względem siebie
w stosunkach pewnej równości, wolności i braterstwa. I to było chyba
przyczyną, że Limanowski wbrew innym polskim socjalistom pozy-
tywnie wypowiadał się o Lidze Narodów, w której widział zalążek
federacji europejskiej.
PPS broniła interesów państwa polskiego na arenie międzynarodo-
wej – także wbrew socjalistom innych narodów. Na skutek konfliktu
z SPD XIII kongres (1921) zerwał z II Międzynarodówką (w dwa lata
później PPS wstąpiła jednak do jej następczyni – Socjalistycznej Mię-
dzynarodówki Robotniczej). Wojna celna z Niemcami znowu dopro-
wadziła do sporów polskich socjalistów z socjaldemokracją niemiecką.
Potem przyczyną rozbieżności stał się układ z Locarno – tu PPS wy-
stąpiła przeciw SMR, widzącej w traktacie krok w kierunku „pokoju
europejskiego”. Stanowisko partii podsumowywało oświadczenie wy-
dane w przededniu II wojny: Ludu Polski! Po odzyskaniu niepodległości

176
i wywalczeniu granic Rzeczypospolitej staje przed nami wielkie zadanie
obrony zdobytej tyloma ofiarami wolności narodowej.
Warto przyjrzeć się też stosunkowi PPS do mniejszości narodowych
oraz –szerzej – do charakteru państwa. Dobrze scharakteryzował po-
stawę socjalistów Niedziałkowski: Jesteśmy gotowi przyznać wszelkie
prawa dla rozwoju […] mniejszości […], ale zachować musimy zasadę
[…] podstawową, iż państwo polskie jest jednak tylko polskim. Partia,
przeciwstawiając się dyskryminowaniu mniejszości, domagała się za-
razem zachowania unitarnego charakteru Rzeczypospolitej i sprzeci-
wiała się jakimkolwiek ustępstwom terytorialnym. PPS popierała plany
autonomii Galicji Wschodniej i Wileńszczyzny, ale i tu zdania były
podzielone: galicyjscy socjaliści (Henryk Loewenherz, Artur Hausner)
żądali uznania Galicji za organiczną część Rzeczypospolitej. Równocze-
śnie odmawiała autonomicznego statusu Górnemu Śląskowi (i w ogóle
ziemiom byłego zaboru pruskiego), ostro zwalczając wszelkie tendencje
separatystyczne.
Kontrowersje budził stosunek do Żydów. Syjonista Ozjasz Thon mó-
wił w Sejmie z przekąsem: Przyznam, że mniej mnie boli otwarta niechęć
z prawej strony, aniżeli wzruszająca opieka i troska lewej strony naszego
społeczeństwa i naszej Izby. Początkowo PPS podtrzymywała tezę, że
Żydzi nie są narodem, dlatego sprzeciwiała się idei eksterytorialnej „au-
tonomii narodowo-kulturalnej”, czego domagały się żydowskie partie
robotnicze. Getto kojarzyło się wielu lewicowcom (nawet tak skrajnym,
jak Tadeusz Wieniawa-Długoszowski, wydawca anarchizującej „Wol-
ności”) z zacofaniem i fanatyzmem religijnym. Drobnokapitalistyczny
w swej masie charakter ludności żydowskiej sprawiał zarazem, że wciąż
spadało na nią odium burżuazyjności – poseł socjalistyczny Antoni
Pączek pisał np. w „Przedświcie”: Żydzi są narodem upadłym, a zatem
elementem ujemnym dla tych narodów, wśród których żyją. Nic dziwne-
go, że wśród socjalistów żywa była koncepcja masowej emigracji Żydów
z Polski, wyrażana np. przez Tadeusza Hołówkę (1922) czy Witolda
Koszutskiego (1925).
Spory narodowościowe pojawiały się też w ugrupowaniach lewi-
cowo-socjalistycznych. Według źródeł policyjnych w 1929 roku wy-
buchł konflikt między polskimi i żydowskimi członkami Niezależnej

177
Socjalistycznej Partii Pracy; Polacy pod kierownictwem (Laurentego?)
Zacharjasiewicza grozili utworzeniem odrębnej partii. Zarzut antysemi-
tyzmu wysuwano też wobec działacza PPS-Lewicy Jana Szczękulskiego.
Zmiana nastąpiła w latach 30., gdy Bund stał się sojusznikiem PPS
w walce przeciw sanacji. Partia uznała wówczas odrębność narodo-
wą Żydów i bundowski program „autonomii narodowo-kulturalnej”.
Jednak echa dawnych poglądów nadal dało się słyszeć. W 1937 roku
publicysta „Robotnika” Jan M. Borski wydał broszurę Sprawa żydow-
ska a socjalizm, w której, uznając Żydów za odrębny naród, domagał
się poparcia programu emigracji żydowskiej. Dodawał: Nie zmieni
się pod tym względem nic, gdyby nawet przyszły rządy socjalistyczne.
W przededniu wojny związany z PPS krytyk literacki Jan Nepomucen
Miller miał stwierdzić, że antysemityzm ma swe źródła w uprzywile-
jowaniu ekonomicznym ludności żydowskiej. Sporadycznie akcenty
antysemickie wykorzystywane były też w walce z KPP, np. bielski
działacz Andrzej Pysz mówił, że PPS stoi na stanowisku niepodległości
Polski i nie pozwoli na wywoływanie niepokojów, stając do walki z nimi
wraz z władzami państwowymi. […] robotnika polskiego ogarnia rozgo-
ryczenie, gdy widzi, iż 80 % przyłapanych wywrotowców, komunistów
stanowią Żydzi.
Początkowo na PPS znaczny wpływ wywierała frakcja piłsudczy-
kowska, pełniąca – wobec braku grup prokomunistycznych – funkcję
radykalnego skrzydła. Dążąc do konfrontacji z endekami, piłsudczycy
chcieli dokonać przewrotu najpierw w listopadzie 1922 roku (wykorzy-
stując oburzenie wywołane zabójstwem Narutowicza), potem w listo-
padzie 1923 (podczas rewolty w Krakowie). Na XIX Kongresie PPS
(przełom lat 1923 i 1924) Moraczewski, Jaworowski, Zygmunt Gardecki
i Adam Szczypiorski domagali się przejścia do zdecydowanej opozy-
cji, a w perspektywie – utworzenia „silnego rządu”. Nie oznaczało to
w żadnej mierze przychylności wobec komunistów, przeciwnie – Milicja
Robotnicza PPS dokonała w Warszawie krwawych ataków na pochody
pierwszomajowe KP w 1926 i 1928 roku Do zwolenników Piłsudskiego
zaliczano też np. Bolesława Ziemięckiego, Zofię Praussową, Tadeusza
Hołówkę, ale nawet Daszyński jeszcze w 1925 roku napisał o Piłsudskim
przychylną książkę Wielki człowiek w Polsce.

178
Nic więc dziwnego, że socjaliści poparli zamach majowy: niektóre
dzielnicowe organizacje PPS w Warszawie wzięły bezpośredni udział
w walkach, zorganizowany przez partię strajk powszechny na kolei
faktycznie umożliwił zwycięstwo przewrotu. W ten sposób zadano cios
znienawidzonej endecji. Niebawem jednak drogi dawnych towarzyszy
rozeszły się i PPS stopniowo przesuwała się do opozycji. W 1927 roku
Moraczewski został usunięty z partii za udział w rządzie Piłsudskiego,
do rządu wszedł także Hołówko. Piłsudczycy nie chcieli pogodzić się
z ewolucją partii, w rezultacie więc doszło do rozłamu.
Jego pierwsza oznaka pojawiła się na Śląsku w styczniu 1928 roku.
Biniszkiewicz, Rumpfelt, Jan Juchelek, Franciszek Pech i Wilhelm Ru-
bin złożyli wówczas funkcje na znak protestu przeciw porozumieniu
z socjalistami niemieckimi. W kwietniu powstała Śląska Partia Socja-
listyczna z organem „Robotnik Śląski” (do wyżej wymienionych dołą-
czyli b. powstaniec Nikodem Sobik, Jan Ludyga-Laskowski, Jan Lubos),
Rubin i Pech wskrzesili CZZP. Ich opór okazał się skuteczny – w 1929
roku PPS nie tworzyła już wspólnych list z Niemiecką Socjalistyczną
Partią Pracy.
W październiku 1928 roku Jaworowski, stojący na czele warszaw-
skiej organizacji partyjnej (i zarazem prezes Rady Miasta Warszawy),
opuścił PPS; jego śladem podążyli m.in. Julian Smulikowski, Wacław
Lenga, Gardecki, Praussowa, Downarowicz, Szpotański, Szczypiorski
(wspomnijmy, że ten swą karierę polityczną zakończył w KOR). W War-
szawie oparciem piłsudczyków były zwłaszcza bojówki b. Milicji Robot-
niczej PPS pod wodzą dr. Józefa Łokietka i Łukasza Siemiątkowskie-
go ps. „Tasiemka”. Nowe ugrupowanie przyjęło nazwę PPS – dawna
Frakcja Rewolucyjna. Do PPSdFR przyłączyli się socjaliści z Lublina
(Malinowski i prezydent miasta Pączek), Krakowa (Bobrowski), Śląska
(Biniszkiewicz), Łodzi (Edmund Wieliński), Częstochowy (Walenty
Kałuża), 10 posłów socjalistycznych (warto podkreślić, że Limanowski
wypowiedział się przeciw rozłamowcom). Byli jednak w mniejszości: np.
w Częstochowie do Frakcji przystąpiło około 100 członków wobec 700
w „starej” PPS. Organem PPSdFR był dziennik „Przedświt”.
W październiku 1928 roku powstała też przybudówka związkowa
PPSdFR – Centralne Zrzeszenie Klasowych Związków Zawodowych.

179
Jego kierownictwo tworzyli: Gardecki (sekretarz generalny), Wacław
Preis, Wojciech Wojciechowski, Józef Niski, Edmund Morawski i Sta-
nisław Celejewski. Organem był dwutygodnik „Młot i Pług” wydawany
od lutego 1929 roku przez Malinowskiego. CZKZZ w 1928 roku liczył
34 000 członków, po roku – głównie dzięki wchłanianiu drobnych nie-
zależnych związków prorządowych – już 97 000. Oddziały Zrzeszenia
działały w Łódzkiem, Kieleckiem, Zagłębiu Dąbrowskim, krakowskim
zagłębiu naftowym, Płocku, Żyrardowie, głównie jednak w Warszawie.
Organizacja dynamicznie rozwijała się w latach 1929–30, potem nastąpił
rozłam.
W łonie PPSdFR od początku rysował się podział: Jaworowski
i Szczypiorski opowiadali się za niezależnością i pryncypialnością „nie-
podległościowego socjalizmu”, podczas gdy Gardecki, Malinowski i Pą-
czek znani byli z bezwarunkowej lojalności wobec sanacji. W wyborach
1930 roku PPSdFR poniósł klęskę – mandaty uzyskali tylko działacze
kandydujący z listy BBWR.
W tym samym roku do CZKZZ wstąpił Moraczewski i w grudniu
przejął władzę w Zrzeszeniu. W marcu 1931 roku wraz z Downarowi-
czem, Gardeckim i Pączkiem doprowadził do rozłamu – opowiedziały
się za nim 22 związki i ponad połowa ich członków; rozłamowcy po-
łączyli się z innymi, sanacyjnymi związkami w Związek Związków
Zawodowych. Równocześnie odbył się zjazd zwolenników Jaworow-
skiego (Morawski, Preis, Szczypiorski), podczas którego 30 związków
utworzyło Centralę Zjednoczenia Klasowych Związków Zawodowych.
PPSdFR musiała odbudować swoją prasę – od 1931 roku jej organami
były: partyjny dziennik „Walka” i związkowy tygodnik „Hasło”. W la-
tach 1932–1933 odnowiony CZKZZ zwiększał swój stan posiadania
(głównie kosztem ZZZ), ale pod koniec kryzysu znowu osłabł (w 1934
roku liczył 32 000 członków). Głosił coraz radykalniejsze hasła, ale
w praktyce wygaszał strajki, swą działalność opierając na delegacjach
i petycjach do władz, odmawiał też współpracy z innymi związkami.
PPSdFR powoływała się na Marksa, Engelsa i Lassalle’a, ale też
Piłsudskiego i Jodko-Narkiewicza. Proponowała stanowisko klasowe
i państwowe zarazem: walka klas przy rzeczowym stosunku do rządu,
wprowadzenie ustroju socjalistycznego drogą stopniowych reform (choć

180
byli i tacy, którzy domagali się bliżej niesprecyzowanej „akcji rewolu-
cyjnej”). Rozłam uzasadniano dryfowaniem „starej” PPS na manowce:
„cekawiści” (zwolennicy Centralnego Komitetu Wykonawczego) mieli
zdradzić ideały Marszałka, komunizować, zejść na pozycje antypań-
stwowe. Nie oszczędzano też innych ugrupowań robotniczych – ZZZ
zarzucano solidaryzm, NPR zdradę interesów klasowych i burżuazyj-
ność. Frakcja występowała przeciw jednolitemu frontowi z komuni-
stami, przeciw faszyzmowi w Polsce (za takowy uznano SN i ONR)
i na świecie oraz przeciw „reakcyjnym” ludowcom. Wbrew pozorom
piłsudczycy-socjaliści nie byli też posłusznymi żołnierzami sanacji:
krytykowali BBWR, atakowali sanacyjną prawicę za próby ujednoli-
cenia związków zawodowych, reformę ustawodawstwa pracy, zmiany
ordynacji wyborczej. Wrogiem był też oczywiście wielki (a zwłaszcza
obcy) kapitał i jego kartele, uosabiany przez tzw. „Lewiatana”.
Program PPSdFR uznawał słuszność polityki Piłsudskiego wobec
nadużywania demokracji przez partie polityczne, opowiadał się też za
wzmocnieniem władzy wykonawczej. Postulował rozszerzenie demo-
kracji gospodarczej (przez co rozumiano uzupełnienie parlamentary-
zmu Izbą Pracy i Izbą Gospodarczą) oraz państwową kontrolę produk-
cji, umożliwiającą stopniowe przejście do socjalizmu. Nacjonalizacja,
interwencjonizm państwowy, reforma rolna, ustawodawstwo socjalne,
przeciwdziałanie obniżkom płac – oto cele stawiane przez Frakcję, nie-
odbiegające od żądań innych ugrupowań lewicowych. PPSdFR chciała –
choć bezskutecznie – pozostać członkiem SMR. Charakterystyczne są
tu hasła ogłoszone przez VI Kongres CZKZZ (marzec 1937 roku): po-
wstanie OZN oceniono jako fakt pozytywny, gdyż po konsolidacji pra-
wicowych piłsudczyków miała przyjść kolej na konsolidację sanacyjnej
lewicy; od OZN żądano przy tym walki z endecją. Frakcja zdecydowała
się też na udział w sanacyjnych wyborach, aby… uniemożliwić wybór
kandydatów wrogich robotnikom. Jednym tchem podnoszono zagroże-
nie ze strony Niemiec i międzynarodowego faszyzmu, proklamowano
solidarność z republikanami w Hiszpanii i… wyrażano poparcie dla
zajęcia Zaolzia.
Działalność PPSdFR stopniowo zamierała. Symptomatyczny był
tu przykład Śląska. W październiku 1932 roku grupa Józefa Feliksa

181
z CZKZZ przeszła do ZZZ, grupa Rubina próbowała utrzymać starą
linię w łączności z CZKZZ. Ostatni ślad aktywności Frakcji Rewolucyj-
nej obserwujemy w maju 1932 roku, w sierpniu umarł Rubin i resztki
partii na początku następnego roku nawiązały kontakty z… faszystow-
skim Radykalnym Ruchem Uzdrowienia. W lutym 1934 roku CZZP
stała się przybudówką związkową RRU (choć w listopadzie CZKZZ
odbudowała na Śląsku grupa chrześcijańskich rozłamowców z ZZZ pod
wodzą Musioła). W Warszawie pozostali członkowie PPSdFR powrócili
do PPS w początkach września 1939 roku (choć niektórzy działacze pod
kierownictwem Pączka odnaleźli się w prawicowo-sanacyjnym Obozie
Polski Walczącej).
Nie tylko członkowie „dawnej Frakcji Rewolucyjnej” skłonni byli
w ruchu socjalistycznym do współpracy z rządem. Po 1928 roku do
obozu sanacji przechodzili także indywidualnie działacze tacy jak np.
Romuald Jarmułowicz z Częstochowy, który w 1931 roku przystąpił do
BBWR. W Bezpartyjnym Bloku znaleźli się m.in. Tytus Czaki, H. Lo-
ewenherz i Z. Daszyńska-Golińska. Ferdynand Goetel, wcześniej socja-
lista z PPS-Frakcji, w czasie rewolucji rosyjskiej członek taszkienckiej
Rady Delegatów Robotniczych i żołnierz Armii Czerwonej, odnalazł
się w Obozie Zjednoczenia Narodowego (był nawet pomysłodawcą
jego nazwy!), a w 1938 roku opublikował książkę Pod znakiem faszy-
zmu, w której uznał faszyzm za prąd odrodzeńczy. Radykalny poeta
socjalistyczny Józef Łobodowski, założyciel miesięcznika „Barykady”
(1932), opublikował wiersz kończący się słowami: Towarzyszu Piłsudski,
/ w przeddzień polskiej rewolucji / krwią Wasze imię wypisujemy na
tarczy; w 1935 roku związał się z ruchem prometejskim. Już po wojnie
antykomunizm zaprowadził go aż do frankistowskiej Hiszpanii.
W PPS do wiosny 1936 roku utrzymywały się radykalne nastroje
opozycyjne, potem jednak polityczna i gospodarcza stabilizacja w kra-
ju sprawiła, że do głosu doszli działacze o umiarkowanych poglądach.
Zrezygnowano z głoszenia tezy, że kapitalizm wszedł w fazę agonii,
zaczęto stawiać znak równości między socjalizmem a zreformowa-
nym kapitalizmem, powrócono do taktyki ewolucyjnego realizowania
społecznych celów partii. Z aprobatą socjalistów spotkały się etatyzm
i interwencjonizm władz państwowych, z którymi szukano jakiegoś

182
modus vivendi. W PPS żywe były tendencje do współdziałania z lewym
skrzydłem sanacji, motywowane zagrożeniem endecko-faszystowskim
i nieufnością do ludowców. Reprezentowali je w drugiej połowie lat
30. zwłaszcza Arciszewski i Pużak, przy czyn ten pierwszy stawiał na…
Rydza-Śmigłego. W 19. rocznicę odzyskania niepodległości członkowie
PPS i TUR defilowali w Warszawie przed sanacyjnymi dygnitarzami!
W obliczu silnie akcentowanego niebezpieczeństwa niemieckiego po-
stulowano utworzenie „rządu obrony narodowej”.
Co ciekawe, prosanacyjne skłonności odnaleźć można było nawet
u komunizujących lewicowych socjalistów. Po rozpadzie rozłamowej
PPS-Lewicy latem 1929 roku jej przywódca Andrzej Czuma przystąpił
najpierw do PPSdFR, potem do sanacyjnego Związku Związków Za-
wodowych. W NSPP piłsudczykami byli m.in. Tadeusz Kruk-Strzelecki
i T. Waryński. Ten drugi związał się później z prawicowo-sanacyjną
Ligą Mocarstwa Rozwoju Polski i w 1930 roku został wybrany do Sej-
mu z listy BBWR. Od marksistowskiego socjalizmu odszedł daleko,
redagując w latach 1930–1931 faszystowski tygodnik „Nowa Kadrowa”.
Polscy socjaliści działali też w Czechosłowacji, wśród polskich robot-
ników Zaolzia. W lutym 1921 roku powstała tam Polska Socjalistyczna
Partia Robotnicza pod przywództwem Emanuela Chobota, której or-
ganem był „Robotnik Śląski”. Popadła ona w konflikt z czechosłowacką
socjaldemokracją. We wrześniu 1934 roku na znak protestu przeciw
dyskryminacji ludności polskiej poseł Jan Buzek wystąpił z klubu par-
lamentarnego czeskich socjalistów. Chobota, który w nim pozostał,
oskarżono o zdradę polskich interesów i w 1935 roku z PSPR wyłamała
się Polska Partia Socjal-Demokratyczna. PPSD wraz z innymi partiami
polskimi utworzyła blok ze słowackimi ludowcami, natomiast PSPR
poszła do wyborów razem z czeską socjaldemokracją, nie zdobyła jed-
nak żadnego mandatu. W wyniku tej porażki Chobota zastąpił Józef
Czechowicz, po czym socjaliści wrócili do szeregu polskich ugrupowań.
W lutym 1938 roku socjaliści polscy z Zaolzia podpisali się pod memo-
riałem do Władysława Raczkiewicza, sugerującym zmianę granic.
Natomiast w Stanach Zjednoczonych mieliśmy do czynienia z pa-
radoksalną sytuacją – działający tam polscy socjaliści sprzeciwiali
się tendencjom asymilacyjnym i (jak to ujął Krzysztof Groniowski)

183
amerykanizującym tendencjom obozu narodowego, uważając wychodź-
stwo polskie za żywą odnogę Macierzy.
Na koniec warto wspomnieć o losach postsocjalistycznej formacji
radykałów. Główną siłą tego nurtu było Stronnictwo Niezawisłości
Narodowej (m.in. Zofia Daszyńska-Golińska), do którego w grudniu
1918 roku przyłączyła się Liga Niezawisłości Narodowej z Dłuskim na
czele. Hasło SNN brzmiało: Niezawisłość narodu – wyzwolenie pracy,
zaś celem stronnictwa była republika ludowa. W programie wciąż po-
brzmiewały echa socjalizmu, takie jak rozdzielenie kościoła od państwa
czy unarodowienie przemysłu. Zarazem jednak radykałowie głosili
konieczność zharmonizowania interesów robotników i pracodawców,
na co sposobem miał być akcjonariat pracowniczy (robotnik i pracow-
nik musi stać się współwłaścicielem warsztatu pracy, […] gdyż to jedynie
uzdrowi gospodarkę społeczną). Ramy współdziałania pracy i kapita-
łu tworzyć miało państwo, któremu radykałowie przyznawali wysoką
wartość. W odróżnieniu od marksistów z niechęcią odnosili się do re-
wolucyjnej przemocy, podkreślali natomiast misję inteligencji, prze-
ciwstawianej przez nich „kołtuńskiemu” mieszczaństwu. Inteligencja,
zorganizowana na wzór RDR w Radę Inteligencji Pracującej, miała być
ostoją państwa i bazą przemian społecznych. W miarę upływu czasu
ten wątek stawał się coraz silniejszy i początkowa egzaltacja ludem ustę-
powała miejsca coraz wyraźniejszej pogardzie dla niego. W praktyce
politycznej radykałowie coraz bardziej skłaniali się ku lansowanej przez
Piłsudskiego strategii konsolidacji narodowej, stopniowo odchodząc od
hasła „rządów ludowych” ku idei ponadpartyjnego rządu fachowców,
nawiązali nawet kontakty z konserwatystami.
W grudniu 1920 roku SNN połączyło się z innymi grupami inteli-
genckimi w Stronnictwo Demokratyczne, którego działalność jednak
rychło zamarła. Dwa lata później podobne środowiska utworzyły Unię
Narodowo-Państwową z udziałem m.in. Downarowicza i Filipowicza,
ale dominacja w UNP liberałów sprawiła, że Śliwiński i Szpotański
pozostali poza Unią. Radykałowie skupili się wokół pism „Głos” (zało-
żony w 1921 roku przez Szpotańskiego) i „Droga” (wydawana od 1922
roku przez Adama Skwarczyńskiego). Równolegle dawni peowiacy
zorganizowali się w Polską Organizację Wolności z Moraczewskim

184
na czele, a w 1924 roku na bazie „Drogi” powstała Konfederacja Ludzi
Pracy. KLP, uważając się za część obozu niepodległościowej lewicy, za-
chowywała radykalizm społeczny wyrażający się w postulatach rozwoju
spółdzielczości, interwencji rządu w gospodarce, planowania gospodar-
czego i upaństwowienia banków. Zarazem jednak wypracowała zręby
wdrażanej później ideologii sanacyjnej: nadrzędność państwa, solida-
ryzm, zastąpienie demokracji parlamentarnej przez bezpartyjny system
samorządowy, oparcie rządów na autorytecie elity. Thugutt w swych
poszukiwaniach ideowych posunął się w 1924 roku do szokującego dziś
stwierdzenia, że gdyby był Włochem, byłby faszystą (od którego szybko
się odciął). Nie oznaczało to jednak zerwania z dawnym zapleczem – Śli-
wiński i Wojciech Stpiczyński jeszcze w 1925 roku chcieli „odbudowy”,
czy też „narodzin lewicy”. Niektórzy z radykałów jako swój wehikuł
próbowali wykorzystać też PSL „Wyzwolenie” – tam znalazła się np.
Radlińska (wcześniej Liga Niepodległości Polski) czy Thugutt. W 1925
roku „Wyzwolenie” przestało pełnić rolę swoistej „przechowalni” – gru-
pa inteligenckich działaczy z Thuguttem i Kazimierzem Bartlem na
czele utworzyła Klub Pracy jako zalążek partii radykalnej. Podobne ha-
sła głosili dawni członkowie ZET-u zorganizowani w konspiracyjnym
Związku Patriotycznym, którzy w 1921 roku utworzyli Związek Młodej
Polski, a rok później Związek Rad Ludowych.
Po zamachu majowym wszystkie te środowiska (Partia Pracy, „zeto-
wy” Związek Naprawy Rzeczpospolitej, grupa „Zrąb” Janusza Jędrzeje-
wicza, Pierwsza Brygada Gospodarcza Stefana Starzyńskiego) znalazły
się na orbicie BBWR. Pierwszą próbą usamodzielnienia się radykałów
była inicjatywa powołania Związku Legionistów Demokratów w 1930
roku (Andrzej Strug, Kazimierz Bagiński, S. Thugutt). Jednak dopiero
dekompozycja obozu sanacyjnego po śmierci Piłsudskiego przyspieszy-
ła ten proces. W 1935 roku Filipowicz wraz z Gabrielem Czechowiczem
utworzył Polską Partię Radykalną, która po serii gwałtownych zwro-
tów znalazła się ostatecznie w chadeckim Stronnictwie Pracy. W tym
samym roku wokół dwutygodnika „Gospodarka Narodowa” uformo-
wał się Zespół Społeczno-Narodowy (Józef Krzyczkowski, Czesław
Bobrowski). W kwietniu 1937 roku powstał tygodnik lewicy piłsudczy-
kowskiej „Czarno na białym”, w październiku założony został pierwszy

185
z Klubów Demokratycznych. Kluby (a następnie Stronnictwo Demo-
kratyczne) miały charakter centrowo-liberalny, ale występowały w nich
też bardziej radykalne tendencje – syndykalistyczne (Polska Młodzież
Społeczno-Demokratyczna we Lwowie), a nawet komunizujące.
Tradycje radykalizmu w najczystszej formie wyrażał Legion Mło-
dych (Związek Pracy dla Państwa), utworzony w lutym 1930 roku
z inicjatywy Skwarczyńskiego i Stpiczyńskiego. Ideologia Legionu jako
wroga Polski postrzegała Komintern, Kościół i Kapitał; postulaty na-
cjonalizacji przemysłu i gospodarki planowej łączyły się tu z atakami
na wszelkie międzynarodówki. Radykalizacja części młodolegionistów
(„Płoń”, Liga Naprawy, Opozycja Radykalna) doprowadziła do wyłama-
nia się ich z obozu sanacji – w lipcu 1936 roku powstała LM-Frakcja pod
przewodem Kazimierza Namysłowskiego, która w czerwcu następnego
roku przystąpiła do PPS. Już wcześniej w szeregach tej partii znalazł
się pierwszy komendant Legionu Zbigniew Zapasiewicz. Można rzec,
że historia zatoczyła koło i zbłąkani radykałowie powrócili do socja-
listycznego „domu”. Jesienią 1937 roku inna grupa działaczy Legionu
z Władysławem Bociańskim na czele założyła Związek Lewicy Patrio-
tycznej, przyznający się do wytkniętej przez Komendanta wizji Polski
Wielkiej i Sprawiedliwej; rok później resztki LM połączyły się z prawicą
ZPMD w Legion Młodzieży Polskiej, podkreślający swój demokratycz-
ny charakter. Odpryskami tego nurtu były też konspiracyjne grupki
młodzieżowe Związek 13 Maja i Związek Rewolucyjnych Piłsudczyków.
Generalnie jednak piłsudczykowscy radykałowie ciążyli w kierunku
autorytarnej prawicy. O ideologu tego obozu Jacek Bartyzel napisał:
Ewolucja ideowego stanowiska Skwarczyńskiego od demokratyzmu […]
do autorytaryzmu i elitaryzmu jest […] bezsprzeczna. W przeciwnym
kierunku postępował rozwój środowiska „zetowego” (tzw. Naprawy),
którego trajektoria wiodła od endecji ku mniej lub bardziej konsekwent-
nej lewicowości. Powstały z inicjatywy naprawiaczy Związek Polskiej
Młodzieży Demokratycznej już na początku lat 30. głosił: W miejsce
własności prywatnej [Związek] propaguje syndykalizm samorząd zawo-
dowy, oparty na przynależności warsztatu pracy do pracującej w nim
gromady. Lewica Naprawy z Kazimierzem Zakrzewskim na czele,
powołując się na Sorela, Brzozowskiego i Piłsudskiego, wypracowała

186
oryginalną ideologię polskiego syndykalizmu, opartą na koncepcji
narodu jako wspólnoty wytwórczej. Syndykaliści, którzy opanowali
prorządowy Związek Związków Zawodowych, początkowo uważali
Rewolucję Majową 1926 roku za początek transformacji Rzeczpospolitej
w syndykalistyczne państwo producentów, później jednak przeszli do
opozycji, zbliżając się do rewolucyjnego syndykalizmu.

Okupacja (1939–1944)

Od pierwszych chwil hitlerowskiej agresji PPS, wierna swemu progra-


mowi, stanęła do obrony ojczyzny. W czasie kampanii wrześniowej
socjaliści w Gdyni utworzyli formację Czerwonych Kosynierów pod
komendą Kazimierza Rusinka, w stolicy Robotniczy Komitet Pomo-
cy Społecznej sformował Robotnicze Bataliony Obrony Warszawy.
Dowodzona przez kpt. Mariana Keniga, Robotnicza Brygada Obrony
Warszawy licząca 5000 ludzi została w czasie oblężenia przekształcona
w 13. Dywizję Piechoty.
Po klęsce kierownictwo PPS ogłosiło rozwiązanie partii, ale już
w październiku przystąpiło do odbudowy podziemnej organizacji socja-
listycznej pod nazwą Wolność Równość Niepodległość (od listopada –
Ruch Mas Pracujących Miast i Wsi). Z inicjatywą tą wystąpili Pużak,
Arciszewski, Zygmunt Zaremba, Bolesław Dratwa, Józef Dzięgielewski,
Tadeusz Szturm de Sztrem – uderza brak w tym gronie działaczy lewicy
(np. Barlicki, Dubois) i sympatyzujących z Frontem Morges sikorszczy-
ków (jak Zygmunt Żuławski). WRN utworzyła swoją strukturę woj-
skową pod nazwą Gwardia Ludowa (od 1943 roku Oddziały Wojskowe
Pogotowia Powstańczego Socjalistów), która podporządkowana została
dowództwu ZWZ-AK.
Socjaliści sięgali po historyczne analogie, wiążąc sprawę narodową
i społeczną. O ile PPS uważała się za kontynuatorkę najchlubniejszych
tradycji epoki powstań narodowych, o tyle prawicę postrzegano jako
obóz narodowej ugody. Program WRN opierał się na uznaniu zarów-
no III Rzeszy, jak i ZSRR za wrogów niepodległej Polski. Socjaliści
stali też na gruncie integralności terytorialnej Rzeczpospolitej, gdyż
według Adama Pragiera traktat ryski przyznał Polsce tyle obszaru, ile

187
było konieczne, żeby była państwem zdolnym do życia. Dlatego WRN
i większość emigracyjnej PPS występowała przeciw układowi z ZSRR.
O umowie Sikorski-Majewski „Wolność” pisała w lutym 1942 roku: Pod
przykrywką haseł rewolucji socjalistycznej ZSRR przystąpił do zabiera-
nia ziem dla imperium moskiewskiego, a dwa lata później utratę Wilna
i Lwowa określała jako ćwiartowanie żywego ciała naszego narodu. By-
wały jednak odmienne stanowiska, np. Żuławski nie chciał upierać się
przy utrzymaniu Kresów Wschodnich, uważając to za nierealistyczne.
W kwestii granic zachodnich WRN żądała Prus Wschodnich, Gdańska,
Pomorza po Odrę i Noteć oraz Śląska Opolskiego. Postulaty te w 1944
roku zaakceptowała podziemna namiastka parlamentu – kierowana
przez Pużaka Rada Jedności Narodowej – w swej deklaracji O co walczy
naród polski. Warto dodać, że polscy socjaliści rozwinęli w warunkach
wojny charakterystyczne dla PPS idee federalistyczne, postulując już
w 1941 roku stworzenie Związku Wolnych Ludów Europy.
W polityce wewnętrznej determinantą programu WRN było uzna-
nie za wroga numer jeden endecji, z czego wynikała ścisła współpraca
z ZWZ-AK (słyszymy tu echo przedwojennych koncepcji Arciszew-
skiego i Pużaka, skłaniających się do antyendeckiego sojuszu z lewicą
sanacji). W takim kontekście w publicystyce WRN pojawiała się in-
terpretacja przewrotu majowego jako próby powstrzymanie rozpadu
państwa. Doszło do tego, że w 1943 roku przeciw apologii Piłsudskie-
go wypowiedział się Pragier, natomiast w obronie Marszałka wystąpił
Kwapiński. W opublikowanym w 1941 roku Programie Polski Ludowej
socjaliści zakładali stworzenie wespół z ludowcami i demokratami
zjednoczonego frontu świata pracy, będącego wyrazem kompromisu
między różnymi siłami społecznymi wrogimi wobec kapitału mono-
polistycznego. W praktyce dążenie to zostało uniemożliwione właśnie
przez kontakty socjalistów z piłsudczykami, którym ludowcy pozo-
stali wrodzy. Rozgoryczenie postawą ludowców doprowadziło w latach
1942–1943, po opuszczeniu Politycznego Komitetu Porozumiewawczego,
do radykalizacji WRN, która wysunęła hasło hegemonii proletariatu
w walce wyzwoleńczej.
W stosunku do mniejszości narodowych WRN postulowała – w du-
chu tradycji jagiellońskiej – ich autonomiczny rozwój w obrębie państwa

188
polskiego. Były wszakże wyjątki: Program Polski Ludowej zakładał
wysiedlenie z Polski i Ziem Odzyskanych volksdeutschów i ludności
niemieckiej, która napłynęła tam od czasu rozbiorów; Pragier pisał, że
Niemcy nie są zdolni do lojalnego spełnienia obowiązków obywatelskich
wobec państwa, którym sami nie rządzą. Co więcej wyartykułowano
tam stwierdzenie, że przebudowa ustroju społecznego usunie pasożyt-
nicze grupy bankierów, lichwiarzy itp. rekrutujących się głównie spośród
ludności żydowskiej.
Na emigracji z linią WRN solidaryzowali się Pragier, Kwapiński,
Adam Ciołkosz i Tadeusz Tomaszewski. Tę grupę charakteryzowała
wrogość w stosunku do endecji, rezerwa wobec centroprawicowego
rządu Sikorskiego, postulat utworzenia centrolewu wspólnie z lewicą
sanacyjną.
Nie wszystkim socjalistom ten program odpowiadał. Już jesienią
1939 roku, równolegle z tworzeniem WRN, Barlicki przystąpił do mon-
towania konkurencyjnego ośrodka lewicy socjalistycznej, którego orga-
nem stało się pismo „Robotnik i Chłop”. Zasadniczym wykładnikiem
lewicowości Barlickiego była jednak opozycja wobec sanacji. wWbrew
klasowo-ideologicznym kryteriom związał się z Centralnym Komite-
tem Organizacji Niepodległościowych, skupiającym zwolenników gen.
Sikorskiego, w tym grupy prawicowo-radykalne.
Barlicki został latem 1940 roku aresztowany, ale w tym czasie uka-
zywało się już inne lewicowo-socjalistyczne pismo – „Barykada Wol-
ności”. Grupa „barykadowców” za cel stawiała niepodległą republi-
kę socjalistyczną, a drogą ku niej miała być rewolucja skierowana nie
tylko przeciw Niemcom, ale też wewnętrznym okupantom tj. klasom
posiadającym. Mocno akcentowano bankructwo burżuazyjnej demo-
kracji, z czego wynikała zarówno bezkompromisowa opozycja wobec
wszystkich ugrupowań „burżuazyjnych”, jak i krytyczny stosunek do
tradycji PPS. W pierwszą rocznicę wojny w „Barykadzie” można było
przeczytać: My nad Polską, która […] padła, nie płaczemy, gdyż […] nie
była… polska.
Odmienne było oblicze grupy skupionej wokół pisma „Gwardia”, od
kwietnia 1940 roku wydawanego przez Leszka Raabe. Wartością naj-
wyższą była dla „gwardzistów” idea Wolności – narodowej, politycznej

189
i społecznej, w której uogólnione zostało też hasło niepodległości; pod-
kreślali oni, że trzeba odebrać tradycje narodowe klasom posiadającym.
Zdaniem „Gwardii” Polska odrodzi się z rewolucyjnego porywu mas
ludowych, łączących sprawę zniesienia ucisku narodowego ze zniesieniem
ucisku społecznego, dlatego na czoło programu wysunęli stworzenie sil-
nej socjalistycznej organizacji wojskowej. Wyszli wszakże z założenia, że
w czasie wojny sprawy ideowe ustępują miejsca akcji bojowej w ramach
ogólnonarodowej walki z okupantem, gdyż tworzy ona „kapitał mo-
ralny” dla ruchu socjalistycznego. Dlatego podjęli współpracę z ZWZ.
Na bazie tych dwóch grup we wrześniu 1941 roku uformowała się
organizacja Polscy Socjaliści. Dowódcą Formacji Milicyjno-Bojowych
PS został Raabe, od stycznia 1942 roku wydający (oprócz organu For-
macji pt. „Żołnierz Rewolucjonista”) pismo „Płomienie”. Na przełomie
1942 i 1943 roku grupa „Płomieni” zerwała z PS, w marcu 1943 roku
przekształcając się w Socjalistyczną Organizację Bojową, związaną po-
litycznie z WRN, a wojskowo z AK. Zdziesiątkowani rozłamem Polscy
Socjaliści utworzyli w kwietniu tego roku Robotniczą Partię Polskich
Socjalistów. Jako ciekawostkę można podać, że Milicję Ludową RPPS
szkolili oficerowie z… Zakonu Rycerskiego Krzyża i Miecza, a szef
sztabu uformowanej później Polskiej Armii Ludowej gen. Julian Sko-
kowski był początkowo związany ze skrajnie prawicowym Związkiem
Jaszczurczym.
O dziwo, także w ideologii tej trockizującej partii możemy odnaleźć
wątek niepodległościowy. Odezwa RPPS z września 1943 roku odwoły-
wała się do tych, którzy z walką o niepodległość łączyli nierozerwalnymi
węzłami walkę o socjalizm. Dlaczego? Jak zauważył Teofil Głowacki, pod
sztandarem walki o niepodległość można było zmobilizować szerokie
masy do walki o ustrój socjalistyczny. II Zjazd RPPS ostrzegał więc przed
planami kolonizowania Europy przez angloamerykański imperializm,
jak również przed ewentualnym anglo-sowieckim kompromisem, w wy-
niku którego miałby nastąpić podział ziem polskich. W styczniu 1944
roku w partii doszło do rozłamu na tle stosunku do ZSRR i PPR. Grupa
niezależna, która przyjęła nazwę PPS Lewicy, uznając potrzebę sojuszu
z ZSRR, akcentowała zarazem konieczność zachowania suwerenności.
Publicysta „Robotnika” podkreślał niezależność swego ugrupowania,

190
pisząc: istnieją w Polsce dwie zwalczające się orientacje: jedni wysiadują
w antyszambrach Edena czy Churchilla, inni wysyłają delegację do marsz.
Stalina. Proradziecka grupa Edwarda Osóbki kładła nacisk na potrzebę
uczynienia państwa jednolitym etnicznie W „Robotniku” w kwietniu
1944 roku pisano: Państwo powinno sięgać tak daleko, jak daleko sięga
naród stanowiący państwo, co uzasadniało utratę Kresów Wschodnich.
O stosunku do mniejszości może też świadczyć fakt, że Polacy Socjaliści
planowali pozbawić ludność żydowską możliwości ekspansji handlowej.
WRN i PS/RPPS nie wyczerpywały złożoności socjalistycznego pod-
ziemia. Istniały też zróżnicowane grupy lokalne. Na Wileńszczyźnie
jesienią 1939 roku młodzi socjaliści (Zbigniew Mitzner, Wacław Za-
górski, Feliks Gross, Tadeusz Zajączkowski) powołali Organizację So-
cjalistyczno-Niepodległościową „Wolność”, głoszącą, że walka o Polskę
jest walką o Socjalizm. We Lwowie powstała Socjalistyczno-Ludowa
Partia Polski „Wolność” (Zdzisław Mieniewski, Józef Kubicz, Tadeusz
Tomaszewski), walcząca o zdobycie niepodległej i suwerennej Polskiej
Republiki Ludowej. SLPP wyrosła z ruchu syndykalistycznego, jednak
jej program (zakładający gospodarkę wielosektorową i rządy ludowe)
bliski był socjaldemokratyzmowi.
Główny nurt polskiego syndykalizmu reprezentował utworzony
w październiku 1939 roku Związek Syndykalistów Polskich (do 1941
działający pod nazwą Związek „Wolność i Lud”) z Zakrzewskim, Jerzym
Szurigiem i Stefanem Szwedowskim na czele. Z inicjatywy ZSP powsta-
wały (głównie w Warszawie i na Kielecczyźnie) komitety fabryczne,
będące konspiracyjną namiastką związków zawodowych. Oddziały Bo-
jowe ZSP, tworzone pod komendą Stefana Kapuścińskiego, podporząd-
kowane zostały Związkowi Walki Zbrojnej, zachowując wszakże nieza-
leżność polityczną i organizacyjną; działały też Oddziały Szturmowe
„Zew”. ZSP dysponował rozbudowaną prasą: obok centralnych organów
„Akcja” (1939–1941) i „Sprawa” (1941–1944) wydawał też programowy
„Czyn”, informacyjną „Iskrę”, przeznaczoną dla wsi „Sprawę Chłopską”
i adresowaną do młodzieży „Myśl Młodych”. Zwłaszcza to ostatnie pi-
smo cieszyło się dużą popularnością ze względu na odżegnywanie się od
doktrynerstwa i postulat wypracowania nowego pokoleniowego świa-
topoglądu. W 1942 roku ZSP utworzył (wraz z Polskim Stronnictwem

191
Demokratycznym i SLPP „Wolność”) Front Lewicy Patriotycznej, który
w 1944 roku połączył się z Naczelnym Komitetem Ludowym (stworzo-
nym pod egidą Robotniczej Partii Polskich Socjalistów) w Centralizację
Stronnictw Demokratycznych, Socjalistycznych i Syndykalistycznych.
Uchwalona w 1943 roku deklaracja ideowo-programowa ZSP stano-
wiła krok w kierunku rewolucyjnego syndykalizmu. Czytamy w niej:
Wolność człowieka i społeczeństwa w nowej Polsce wymaga ugrunto-
wania wolności i niezależności gospodarczej, gwarantującej dobrobyt
wszystkim. Dlatego też kapitalizm zburzony być musi, zastąpiony plano-
wą gospodarką wolnościowego socjalizmu, urzeczywistnioną przez syndy-
kalizm rewolucyjny. Socjalizm ten miał być osiągnięty przez uspołecz-
nienie szeroko rozumianych środków produkcji i regulację wszystkich
gałęzi produkcji […], wymiany i rozdziału przez organizacje gospodar-
cze, jakimi są związki zawodowe, rady fabryczne, spółdzielnie tworzą-
ce oddolnie system zwieńczony Centralną Radą Gospodarczą. Ustrój
polityczny Polski Ludowej miał się opierać na związku samodzielnych,
wolnych gmin, zarządzanych przez reprezentację, wybraną na podstawie
wolnych wyborów przez wszystkich pracujących; biurokrację państwową
zastąpiliby delegaci wybierani przez samorządy. Polskie masy pracują-
ce – głosił dokument – nie będą się domagać spełnienia tych postulatów
od państwa. One je realizują same w momencie okupacji, podejmując
pod czarno-czerwonymi sztandarami rewolucyjną walkę o swe prawo do
samorządu. Polski syndykalizm nie zatracił jednak swej patriotycznej
specyfiki. Centralną kategorią w ideologii pozostał lud-naród – klasy
pracujące faktycznie konstytuujące wspólnotę etniczno-terytorialną.
Ów lud-naród zorganizować miał się w państwo rozumiane jako wspól-
ne gospodarstwo zbiorowe i wspólna własność obywateli – jako federacja
korporacji gospodarczych, kulturalnych i terytorialnych, realizująca
władzę społeczeństwa, a nie władzę nad społeczeństwem. ZSP dbał
o granice tego państwa postulując oparcie ich o Odrę i Bałtyk (przy
zachowaniu na wschodzie granic z 1939 roku); propagował też ideę
stworzenia wspólnoty słowiańskiej w Europie Środkowej.
Bardziej radykalny charakter – ale też wyraźnie mniejsze znaczenie –
miała Syndykalistyczna Organizacja „Wolność” (początkowo nazywana
„Walką Ludu”). Współtworzyli ją anarchosyndykaliści (Tomasz Pilarski)

192
i przedstawiciele młodego pokolenia ZZZ (Tadeusz Tyszka). Choć pod-
porządkowana AK, głosiła program rewolucyjnego syndykalizmu. Ale
również ci lewicowi ekstremiści byli wrażliwi na kwestię narodową –
w punkcie 10. deklaracji SOW wskazywano: Na równi z dążeniami do
wyzwolenia społecznego stawiamy walkę o niepodległość narodową jako
nieodzowny warunek sprawiedliwego i swobodnego życia ludów.
Klęska wrześniowa sprawiła, że część piłsudczyków zwróciła się ku
swym radykalno-demokratycznym korzeniom. Jedna z pierwszych or-
ganizacji konspiracyjnych, Polska Ludowa Akcja Niepodległościowa,
utworzona w październiku 1939 roku przez młodzież z przedwrześnio-
wych grup Związek 13 Maja i Związek Rewolucyjnych Piłsudczyków,
głosiła w swojej deklaracji, że warsztaty pracy muszą się stać spółdziel-
niami pracy ich pracowników. Dawni „naprawiacze” utworzyli dwie
organizacje: Tadeusz Żeńczykowski założył Związek Odbudowy Rzecz-
pospolitej (później Związek Wolnej Polski), a Romuald Tyczyński Re-
wolucyjny Związek Niepodległości i Wolności, z inspiracji którego po-
wstała niebawem Chłopska Organizacja Wolności „Racławice”. Latem
1940 roku wokół pisma „Polska walczy” uformowała się grupa byłego
wojewody wołyńskiego Henryka Józewskiego. Postulowała ona powrót
do lewicowych źródeł piłsudczyzny, swoją rolę widząc w utworzeniu
stronnictwa pracującej inteligencji w sojuszu z ruchem robotniczym
(PPS) i chłopskim. Większość tych grup w lipcu 1944 roku skupiła się
w Zjednoczeniu Demokratycznym. Lewicowo-nacjonalistyczny cha-
rakter miały też ugrupowania Polski Związek Wolności i Stronnictwo
Zrywu Narodowego, które wyrosły z prosanacyjnego odłamu narodo-
wego ruchu robotniczego (NPR-Lewica).

Po wojnie (1944–1990)

W 1944 roku WRN wróciła do nazwy PPS. Równocześnie pod tą samą


nazwą w Lublinie utworzona została partia lewicowa-socjalistyczna na
bazie RPPS i PPS Lewicy. Po konferencji jałtańskiej w PPS-WRN doszło
do rozłamu: Żuławski opowiedział się za współpracą z PPS lubelską,
natomiast Pużak i Zaremba postulowali bezkompromisową opozycję.
Niektórzy socjaliści (Adam Obarski) włączyli się nawet w działalność

193
poakowskiego podziemia Wolność i Niezawisłość. Wobec fiaska po-
rozumienia z grupą Osóbki, w październiku 1945 roku Żuławski pró-
bował zarejestrować Polską Partię Socjaldemokratyczną, dopiero po
odmowie legalizacji PPSD wstąpił do oficjalnej PPS. W październiku
1946 roku opuścił ją jednak, a w wyborach do Sejmu Ustawodawczego
zdobył mandat z listy PSL jako „niezależny socjalista”. „Nieprzejednani”
(Pużak, Dzięgielewski, Zaremba i Franciszek Białas) utworzyli konspi-
racyjny ośrodek, zlikwidowany w maju 1947 roku. Niektóre terenowe
ogniwa ruchu (jak Komitet Niezależnych PPS w powiecie pszczyńskim)
przetrwały do 1949 roku. Jeszcze w latach 50. działały grupy takie jak
Związek Socjalistów Polskich z Ostrołęki.
Na podkreślenie zasługuje fakt, że obie frakcje PPS odwoływały się
do haseł narodowych, choć odmiennie je interpretowały. „Odrodzona”
PPS przedstawiała się jako rzeczniczka polskiej drogi do socjalizmu.
Próbując zachować własną tożsamość i niezależność od PPR, socjaliści
akcentowali specyfikę polskich warunków. Głosili, że specyficzną cechą
„polskiej rewolucji”, polskiej drogi do socjalizmu jest jej ewolucyjność
w oparciu o rewolucyjne przemiany i zdobycze. PPS-owcy podkreślali
słuszność swego stanowiska w kwestii narodowej: Wyzwolenie nasze
w Polsce może być tylko naszym własnym dziełem!. Celował w tym
zwłaszcza Bolesław Drobner, skwapliwie cytujący Władysława Gomuł-
kę: PPR nauczyła się od PPS miłości do Ojczyzny. Przywódca partii,
Osóbka-Morawski oświadczył: Jako pierwszą tezę wysuwam związanie
się Partii z najistotniejszymi interesami własnego narodu. Musimy wy-
zbyć się […] płytkiego doktrynerstwa, które wysuwa inne hasła ponad
interesy własnego narodu. Inny publicysta socjalistyczny dodawał: Musi-
my stać się jednolitym, nowoczesnym narodem. W praktyce przejawiało
się to sprzeciwem socjalistów wobec polityki rehabilitowania volksdeut-
schów, prowadzonej przez PPR na Górnym Śląsku.
Po rozbiciu socjalistycznej konspiracji i włączeniu PPS do PZPR tra-
dycja polskiego socjalizmu kultywowana była na emigracji. Arciszewski
w lipcu 1944 roku przedostał się do Londynu, gdzie wystąpił przeciw
wszelkim kompromisom z komunistami. W listopadzie został premierem
rządu emigracyjnego. Rząd ten, którego ministrami byli Kwapiński i Pra-
gier, popierany przez brytyjską Labour Party, uchodził za socjalistyczny.

194
W miarę jak rozwiewały się nadzieje na rychły upadek komuni-
zmu, w szeregach socjalistycznej emigracji narastały kontrowersje.
Do pierwszego rozłamu doszło na tle powołana na stanowisko pre-
zydenta Augusta Zaleskiego – lojalni wobec niego socjaliści (Pragier,
Jerzy Gawenda, Antoni Pająk) w maju 1950 roku utworzyli Związek
Socjalistów Polskich na Obczyźnie. Krytykowali nadzieję na demo-
kratyzacją komunizmu, zgodę na zrzeczenie się Kresów Wschodnich,
tworzenie struktur opozycyjnych wobec oficjalnego rządu emigra-
cyjnego. Twierdzili: Niepodległość państwa polskiego jest niezbędnym
warunkiem urzeczywistnienia wszystkich naszych dążeń społecznych
i politycznych. Chcieli uzyskać niepodległość w oparciu o ciągłość
prawną Rzeczypospolitej (stąd ich poparcie dla legalistycznego tzw.
ośrodka zamkowego). ZSP było grupą niewielką, liczyło dokładnie
104 członków. PPS utworzyła natomiast opozycyjną Radę Polityczną
razem ze… Stronnictwem Narodowym.
Później kością niezgody stał się stosunek do przemian Października
’56. Zaremba uważał „narodowy komunizm” Gomułki za punkt wyjścia
do ewolucji w stronę demokracji i niepodległości, czemu towarzyszy-
ło przestrzeganie przed groźbą klerykalizmu w kraju. Równocześnie
sprzeciwiał się polityce jedności narodowej i stanowiącemu jej ucie-
leśnienie państwu na uchodźstwie. W odróżnieniu od niego Ciołkosz
twierdził, że było złudzeniem, jakoby Gomułka był kiedykolwiek kim
innym niż lojalnym komunistą. Odcinał się od narodowego komuni-
zmu i marksistowskiego rewizjonizmu: Naszym celem nie jest reforma
komunizmu, lecz likwidacja dyktatury komunistycznej. Podkreślał, że
wrogiem naczelnym jest w obecnym okresie imperializm moskiewski
i dyktatura komunistyczna, wyciągając stąd wniosek: Działanie na rzecz
sprawy polskiej […] jest możliwe tylko przy możliwie najszerszej jedno-
ści politycznej emigracji. Oznaczało to nie tylko solidarność z Kościo-
łem wobec represji komunistycznych, ale też podtrzymywanie koalicji
z prawicą aż do wyzwolenia. Większość socjalistów nie podzieliła jed-
nak przekonania Ciołkosza, dlatego w kwietniu 1960 roku utworzył
on Centralny Komitet Odbudowy PPS. Rozłam między wyznawcami
solidarności narodowej i zwolennikami perspektywy klasowej utrzymał
się do zjazdu zjednoczeniowego PPS w listopadzie 1987 roku.

195
Partnerem niepodległościowych socjalistów na wychodźstwie byli –
oprócz ludowców – epigoni piłsudczykowskiego radykalizmu, skupieni
od 1945 roku w Polskim Ruchu Wolnościowym „Niepodległość i Demo-
kracja” pod kierunkiem Rowmunda Piłsudskiego. Program NiD postu-
lował demokrację parlamentarną oraz gospodarkę wielosektorową z sil-
nym interwencjonizmem państwowym i rozbudowaną opieką socjalną;
w sferze polityki zagranicznej tradycyjne koncepcje federalistyczne tego
obozu zostały rozwinięte w ideę Federacji Europejskiej i światowej.
W PRL aparat bezpieczeństwa bacznie obserwował środowiska pe-
pesowskie, odnotowując np. w czerwcu 1966 roku „aktywizację grupy
byłych działaczy PPS-WRN”, a w maju 1969 i maju 1970 roku „spo-
tkania b. prawicowych działaczy PPS-WRN”. Tradycja niezależnego
socjalizmu odżywała niekiedy spontanicznie, jak w grupie Narodowa
Socjaldemokracja Polski, utworzonej w 1963 roku w Łodzi w przez
Jana Piotrowicza. Odrodzenie myśli niepodległościowo-socjalistycznej
datować można na rok 1979, kiedy powstały Krajowy Komitet Polskich
Socjalistów (Henryk Misiewicz, Juliusz Garztecki i Czesław Karśnicki)
oraz Ruch Porozumienia Polskich Socjalistów na czele z Krzysztofem
Gąsiorowskim. Druga z tych organizacji, wierna piłsudczykowskiemu
dziedzictwu, weszła niebawem w skład Konfederacji Polski Niepodle-
głej jako jej autonomiczna frakcja.
Gwałtowny rozwój nurtu socjaldemokratycznego nastąpił po Sierp-
niu 1980 roku. Ożywienie polityczne tego okresu zaowocowało utwo-
rzeniem szeregu lokalnych na ogół grup odwołujących się do tradycji
PPS: Niezależna Polska Partia Socjalistyczna w Krakowie, Polska Partia
Socjaldemokratyczna w Katowicach (Andrzej Sikorski, Bernard Ziomo
i Ryszard Borys), Polska Rewolucyjna Partia Socjalistyczna w Warszawie
(H. Kamiński), Niezależna Partia Polskich Socjalistów (Z. Derwiński),
Polska Partia Socjalistyczna w Toruniu, Socjaldemokratyczna Partia
Polski w Poznaniu. Nastąpiła też krystalizacja socjaldemokratycznego
skrzydła Komitetu Obrony Robotników, z inicjatywy którego tworzono
najpierw Kluby Robotnika, a w listopadzie 1981 roku Kluby Samorządnej
Rzeczpospolitej „Wolność – Sprawiedliwość – Niepodległość” (m.in. Jacek
Kuroń). Pojawił się wreszcie animowany przez Jerzego Milewskiego pro-
jekt utworzenia na bazie NSZZ „Solidarność” Polskiej Partii Pracy. Co

196
charakterystyczne, wszystkie te ugrupowania (w najmniejszym może
stopniu PPP) akcentowały swe niepodległościowe stanowisko: PPSD
współpracowała z KPN, PRPS kwestionowała legalność granicy z ZSRR,
nawet KSR-WSN powoływało się na polskie państwo podziemne. Po-
wszechne było też szukanie zbieżności z myślą społeczną Kościoła.
Przyjrzyjmy się deklaracji Ruchu Porozumienia Polskich Socjalistów
z kwietnia 1981 roku. RPPS akceptował podstawowe zasady socjalizmu
z uspołecznieniem środków wytwarzania na czele, domagał się wszakże
demokratyzacji ustroju: praworządności i poszanowania praw człowie-
ka, autentycznego samorządu społecznego, pluralizmu politycznego
(przede wszystkim restytucji PPS i chadecji), demokratycznych wy-
borów. Kładł nacisk na uregulowanie stosunków państwa z Kościo-
łem. Postulował utrzymywanie równopartnerskich stosunków z ZSRR.
W dążeniu do celu – Ojczyzny sprawiedliwości społecznej, demokracji
i dobrobytu – gotów był współpracować z reformatorskim odłamem
PZPR (uosabianym przez Stefana Bratkowskiego) w ramach tzw. Frontu
Naprawy Rzeczpospolitej.
Lewica niepodległościowa przetrwała w stanie wojennym. Na miej-
sce zlikwidowanych organizacji powstawały nowe: w 1982 roku Polska
Partia „Solidarność” (powołująca się równocześnie na Józefa Piłsudskie-
go, Edwarda Abramowskiego i… Romana Dmowskiego), w 1983 wro-
cławski Ruch Społeczny „Solidarność”, w 1985 skonfederowana z KPN
Niepodległościowa Grupa Polskich Socjalistów w Krakowie. Działalność
KSR-WSN kontynuował od sierpnia 1982 roku Ruch Społeczny WSN,
w maju następnego roku przekształcony w Organizację WSN. Ugru-
powanie to za swój cel zasadniczy – warunkujący realizację programu
społecznego – uważało odzyskanie przez Polskę niepodległości. Takie
podejście sprawiło, że w 1987 roku WSN weszło w skład Porozumienia
Partii i Organizacji Niepodległościowych. W Warszawie działała partia
Solidarność Robotnicza-Socjaldemokraci, wydająca pismo „Przedświt”.
Pod koniec 1987 r. ugrupowanie to wraz z WSN, Ruchem Wolnych De-
mokratów i szczecińską grupą „Robotnik Pomorza Zachodniego” pod-
jęło działania na rzecz powołania Polskiej Partii Socjaldemokratycznej.
Najaktywniejszy ośrodek socjalistyczny ukształtował się jed-
nak wokół pisma „Robotnik”, wydawanego od 1983 roku przez

197
Międzyzakładowy Robotniczy Komitet Solidarności. Po roku uformo-
wała się Grupa Polityczna „Robotnik” (m.in. Piotr Ikonowicz), począt-
kowo współpracująca z prawicowymi Grupami Politycznymi „Wola”.
W listopadzie 1987 roku członkowie GPR wraz z działaczami wy-
wodzącymi się z KOR (jak Jan Józef Lipski) i ruchu Wolność i Pokój
(np. Grzegorz Ilka) poinformowali o odbudowaniu w kraju Polskiej
Partii Socjalistycznej. Deklaracja PPS głosiła m.in.: Wolności osobiste
jednostki nie mogą być w pełni realizowane w warunkach zniewolenia
narodowego czy społecznego: Dla uzyskania wolności społeczeństwa
warunkiem koniecznym jest istnienie niepodległego państwa. […] Dla
nas walka o Niepodległość pozostaje nie zakończona. […] Nie możemy
pogodzić się z tym, aby o sprawach naszego narodu i państwa decydo-
wały obce mocarstwa.

W Trzeciej Rzeczpospolitej (1979–1996)

U progu III Rzeczpospolitej PPS rozpadła się na skrzydło umiarkowane


(J.J. Lipski) i radykalne (PPS – Rewolucja Demokratyczna P. Ikonowi-
cza). Po Okrągłym Stole PPS-RD początkowo próbowała zredefiniować
hasła niepodległościowe w kategoriach neokolonialnych, dostrzegając,
że uleganie dyktatowi Międzynarodowego Funduszu Walutowego musi
prowadzić do pozbawienia Polski suwerenności gospodarczej, a więc i po-
litycznej; w 1989 roku współpracowała z prawicowymi radykałami (np.
Polska Partia Niepodległościowa) w ramach Kongresu Opozycji Anty-
ustrojowej. Niebawem jednak oba odłamy PPS zaczęły oddalać się od
tradycji socjalizmu niepodległościowego, ewoluując w kierunku postna-
rodowej lewicy typu zachodniego i poddając się wpływom dominującej
formacji postkomunistycznej. Wyjątek stanowiła marginalna Polska
Partia Socjalistyczna – Wolność Równość Niepodległość.
PPS WRN utworzona została 1 maja 1990 roku przez te sekcje emi-
gracyjnej PPS, które nie chciały zgodzić się na zjednoczenie z krajową
PPS, postrzeganą jako zbiorowisko byłych PZPR-owców i trockistow-
skich lewaków. Na jej czele stanął jako sekretarz generalny Janusz Za-
wadzki z Londynu, w latach 1964–1989 sekretarz generalny Centralnego
Komitetu Zagranicznego PPS na Obczyźnie; we Francji do czołowych

198
działaczy należał Piotr Droździk. Rok później powstało krajowe odgałę-
zienie PPS WRN, tworzone przez takich działaczy jak Michał Tabaczar
z Warszawy, czy krakowska grupa skupiona wokół pisma „Naprzód”
(Leszek Florczyk). Ugrupowania te połączyły się 2 lipca 1993 roku. Se-
kretarzem generalnym PPS WRN został Władysław Panek, członkami
Tymczasowego Centralnego Komitetu Wykonawczego byli też m.in.
J. Zawadzki, Władysław Jagiełło i Kazimierz Artur Panek.
Partia dysponowała dwoma Okręgowymi Komitetami Robotniczy-
mi – w Warszawie (przewodniczący Janusz Olejniczak) i Krakowie,
gdzie istniało też koło dzielnicowe na Zwierzyńcu. PPS WRN posiadała
ponadto sekcje (a w każdym razie członków) za granicą: w Wielkiej
Brytanii, Niemczech, Austrii, Australii i USA.
Wiosną 1994 roku partia została wzmocniona przez kolejną grupę
secesjonistów z PPS, sprzeciwiających się połączeniu z ugrupowaniem
Osóbki-Morawskiego, w którym, jak napisali, obok „wodza” ze skom-
promitowaną przeszłością, znajduje się wielu wysokich funkcjonariuszy
aparatu byłej PZPR, którzy większość swego aktywnego życia poświęcili
zniewalaniu naszego narodu i wysługiwaniu się obcemu, komunistycz-
nemu mocarstwu. W skład grupy wchodzili m.in. wiceprzewodniczący
CKW Bronisław Jędrzejowski z Krosna i członkowie Komitetu Głów-
nego PPS w Niemczech: Jacek Kowalski, Krystyna Nurkowska, Bogdan
Żurek, Mirosław Wiśniewski.
PPS WRN uważała się za jedyną spadkobierczynię autentycznych
tradycji polskiego socjalizmu, swego rodzaju „strażniczkę świętego
ognia”, czuwającą nad czystością ideologiczną. Wyrażało się to w czę-
stym przywoływaniu tematyki historycznej. Dla partii symbolem była
zwłaszcza postać Kazimierza Pużaka – romantycznego polskiego rewo-
lucjonisty niepodległościowego. Ideologia partii zawierała się w haśle
„Niepodległość i Socjalizm”. Traktowano je integralnie, oba człony
uważano za równorzędne, w przypadku żadnego nie dopuszczano
kompromisów.
Charakterystyczna była polemika W. Panka z członkiem Unii Pracy
prof. J. Buszko, który uznał, że słowo „socjalizm” i związana z nim
symbolika (czerwone sztandary) i terminologia („towarzysz”) zosta-
ły ostatecznie zdeprecjonowane – wuerenowcy twardo obstawali przy

199
ich utrzymaniu. Jako socjaliści członkowie PPS WRN odrzucali więc
plan Balcerowicza i związane z nim bezwzględne metody przerzuca-
nia kosztów reform na barki najuboższych warstw społeczeństwa, ostro
krytykowali też ludzi, którzy (jak Jacek Kuroń) poprawę losu biedo-
ty odkładali na później. Twierdzili, że współczesny polski liberalizm
jest […] odwróceniem bolszewizmu. Hasło „zabrać bogatym, ażeby dać
biednym”, zamieniono na „zabrać biednym, ażeby dać bogatym”. W re-
zultacie społeczeństwo rozdarła przepaść między spauperyzowanymi
masami a wąską grupą bogatych, rekrutujących się zarówno ze sprywa-
tyzowanej starej komunistycznej nomenklatury, jak i z dawnych „cink-
ciarzy”. Z tych pozycji partia popierała protesty pracownicze, zarzucając
zarazem związkom zawodowym (zarówno „Solidarności” jak OPZZ)
chwiejną, oportunistyczną postawę, przejawiającą się w rozkładaniu
„parasola” nad bliskimi sobie rządami. Podkreślić tu trzeba, że sprzeciw
PPS WRN wobec neoliberalnych reform nie ograniczał się do zwalcza-
nia skutków, ale miał charakter fundamentalny – B. Zadura krytykował
święte prawo własności jako prawo dżungli.
Drugim filarem ideologii PPS WRN był patriotyzm. Wrogość wobec
komunizmu wynikała nie tylko z jego totalitarnego charakteru, ale
też z faktu, że PZPR była narzędziem obcego mocarstwa, a jej przy-
wódcy marionetkami sterowanymi obcymi rękami jako narzędzia im-
perialistycznej maszyny sowieckiej. I. Florczykowa, wspominając bitwę
warszawską, podkreślała, że Polska powstrzymała groźbę, że sowieckie
bagnety rozprzestrzenią poza granice Rosji model nieludzkiej dyktatury,
podnosząc zarazem rolę PPS: jej postawa w krytycznych miesiącach
1920 roku […] zadecydowała wówczas o obronie niepodległości Polski.
Niepodległość, narodowe samostanowienie – to dla wuerenowców były
wartości same w sobie, dlatego wspierali narodowowyzwoleńcze dąże-
nia Bośniaków, Czeczenów, Kurdów. Uwagę zwraca tu pryncypialność
PPS WRN, która deklarując patriotyzm, ściśle odgraniczała go od na-
cjonalizmu. „Naprzód Robotniczy” ostro potępiał upiory nietolerancji,
ohydne zjawisko nienawiści, a zwłaszcza antysemityzm, i to w wyda-
niu zarówno Mieczysława Moczara, jak i Zygmunta Wrzodaka czy ks.
Henryka Jankowskiego: Antysemityzm, jak każdy rasizm, jak każdy
nacjonalizm, to zaprzeczenie idei równości ludzi, równości narodów, to

200
oszustwo szerzone przez kołtunerię […]. To może być również milowy
krok do faszyzmu i totalitaryzmu.
Wynikająca stąd wizja polityki zagranicznej nie została jasno wyar-
tykułowana, wyraźnie dostrzec można jedynie nieufność wobec Rosji.
Ponieważ, jak pisano, daleka jest droga do zapanowania demokracji
w Rosji, postulowano samoobronę narodów międzymorza bałtycko-
czarnomorskiego przed rosyjskim neoimperializmem. Wyczuć można
tu też rezerwę wobec demokratycznych mocarstw Zachodu, którym
z goryczą wypominano oportunizm prowadzący do zdrady w Jałcie.
Ideologia PPS WRN nie byłaby pełna bez trzeciego komponentu:
Demokracji. Podkreślano: Polska jest i musi pozostać państwem demo-
kratycznym. Wychodząc z tych założeń, postulowano ustanowienie
ustroju, w którym prezydenta wybierałby jednoizbowy sejm, doma-
gano się gwarancji swobód obywatelskich. Łączyło się z tym mocne
akcentowanie świeckości państwa. I. Florczykowa pisała: jesteśmy […]
zwolennikami całkowitego rozdziału Kościoła od państwa. […] Przeciwni
jesteśmy natomiast ingerencji hierarchii Kościoła katolickiego w sprawy
państwowe (dlatego negowano konkordat).
Taki program sprawiał, że PPS WRN pozostawała wyizolowana na
polskiej scenie politycznej: nazbyt antykapitalistyczna dla prawicy, na-
zbyt nacjonalistyczna dla SLD, nazbyt anachroniczna w swej ortodok-
syjności dla nowej lewicy spod znaku UP, nazbyt antykomunistyczna
dla trockistów. Partia prowadziła walkę na dwa fronty: przeciw prawicy
i przeciw SLD. Ugrupowaniom typu KPN czy ZChN zarzucano, że gło-
szą „wzniosłe” pseudo-patriotyczne hasła i powołują się to na Romana
Dmowskiego, to na Pinocheta lub wodza hiszpańskich faszystów Fran-
cesco Franco; Lechowi Wałęsie, że jego projekt republiki prezydenckiej
zagraża demokracji; Unii Demokratycznej, że wprowadzając gospo-
darczą „wolnoamerykankę” ponosi odpowiedzialność za pauperyzację
społeczeństwa. O SLD pisano: Na zewnątrz głoszą pluralizm, popierają
[…] demokrację, a wewnątrz są skostniałą strukturą, która nie zerwała
z leninizmem, totalitaryzmem i jednolitofrontowością. Zauważano zara-
zem, że rząd koalicyjny PSL i SLD jest wiernym kontynuatorem polityki
gospodarczej poprzednich rządów prawicowych. Uważano więc, że Pol-
scy ludzie pracy […] odżegnywać się winni od SLD-owskich przywódców

201
[…] i ich planu budowy kapitalizmu. W wyborach prezydenckich 1995
roku partia ogłosiła swe poparcie dla Tadeusza Zielińskiego.
PPS WRN nie odniosła sukcesu. Bezkompromisowy antykomunizm
był niestrawny dla lewicowego elektoratu, wspominającego z senty-
mentem bezpieczeństwo socjalne PRL, zaś wojujący antyklerykalizm –
dla mas członków „Solidarności”. W rezultacie partia pozostała gru-
pą sędziwych weteranów żyjących przeszłością, których działalność
sprowadzała się w praktyce do kultywowania pamięci o odchodzących
towarzyszach. Kolejne nekrologi na łamach „Naprzodu Robotniczego”
ukazywały, jak czas bezlitośnie dziesiątkuje szeregi partii. Nie udało się
znaleźć następców.
Jeszcze bardziej efemeryczny charakter miały grupy epigonów pił-
sudczykowskiego radykalizmu. W październiku 1990 roku powstało
Stronnictwo Legionów Pracy im. Józefa Piłsudskiego, na czele którego
stali: Edward Wierzbicki z Krakowa oraz Witold Florczak i Danuta
Podkomorska z Warszawy. Bazę społeczną Stronnictwa stanowić miała
patriotyczna klasa robotnicza i […] służąca narodowi demokratyczna
inteligencja polska; zapewniano, że SLP będzie zawsze brać pod uwa-
gę głosy i postulaty ludzi pracy. Jak głosiła pieśń SLP: Wśród czarnych
pól, czy kół łoskotu, legiony co maszerują dziś, rachunek będą zdawać
z potu. SLP jednoznacznie wskazywało na swe korzenie ideowe tkwiące
w ideologii społeczno-politycznej i gospodarczej Budowniczego Polski
i Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego, przeciwstawiając jej
zaślepienie i zajadłość starych prawicowo-endeckich środowisk politycz-
nych. Światopoglądowy fundament Stronnictwa stanowić miały histo-
riozofia Joachima Lelewela oraz filozofia Bronisława Trentowskiego,
Augusta Cieszkowskiego i Józefa Gołuchowskiego. Z dorobku polskiej
filozofii romantycznej zapożyczano dążność do syntezy przeciwieństw –
zapowiadano np. panowanie na ziemi w harmonijnej zgodzie praw em-
pirycznych i metafizycznych, praw z rozumu się wywodzących i praw
z uczuć duchowych i boskich powstających, aby w ich wielkiej syntezie
[…] budować dzieło Królestwa Bożego już tutaj, na ziemi. Idea syntezy
prowadziła SLP do twierdzenia, że nowoczesność i postęp […] należy
łączyć […] z korzeniami polskiej kultury […], jeśli chcemy żyć i trwać
jako naród i jednostka twórcza wśród wolnych narodów świata, dlatego

202
powinno się specyfikę polską […] łączyć z […] wzorami cywilizacyjnymi
i kulturowymi świata zachodniego, jeśli […] nie będą naruszać […] rodzi-
mej tkanki […] duchowej oraz społeczno-politycznej żywego organizmu
polskiego.
Program Stronnictwa zakładał ustanowienie gospodarki wolno-
rynkowej, ale wielosektorowej. Sektor państwowy miał obejmować
przemysł ciężki, wydobywczy i energetyczny, kolejnictwo i telekomu-
nikację, tradycyjne monopole państwowe (spirytusowy, cukrowniczy,
solny, zapałczany, tytoniowy); usługi publiczne miały być własnością
komunalną, a przemysł lekki, rzemiosło, handel i usługi dla ludności –
prywatną. Podstawą rolnictwa byłyby gospodarstwa rodzinne. Silny
nacisk SLP kładło zarazem na dekoncentrację produkcji i własności;
zakładano też rozwój spółdzielczości oszczędnościowo-pożyczkowej.
O ustroju politycznym Rzeczpospolitej Deklaracja Ideowo-Programowa
SLP zdawkowo wspominała tylko, że ma on mieć charakter demokra-
tyczno-parlamentarny. Polityka Polski niepodległej oparta miała być na
idealistycznych imponderabiliach prawdy, uczciwości, rzetelności, po-
czucia odpowiedzialności i honoru, z czego wynikało dążenie do pojed-
nania z tradycyjnymi wrogami – Niemcami i Rosją, postulat współpracy
z Ukrainą, Litwą i Białorusią, wreszcie poparcie dla integracji europej-
skiej i sojuszu z mocarstwami Zachodu. Dużo miejsca w Deklaracji po-
święcała ekologii pisząc, że Człowiek, korzystając z tych darów Niebios
[…] zeszedł na manowce cywilizacji i [….] dąży do własnej zagłady.
Podobną genealogię miała Powszechna Partia Słowian i Narodów
Sprzymierzonych, założona w grudniu 1988 roku w Gdańsku przez
Kazimierza Abramskiego, która również przyjęła Piłsudskiego za swego
patrona. Od Stronnictwa Legionów Pracy PPSiNS dzieliły jednak nie-
przezwyciężalne różnice taktyczne. O ile Stronnictwo popierało rząd
Tadeusza Mazowieckiego i plan Balcerowicza, o tyle Partia pozostawała
w zdecydowanej opozycji, w wyborach 1990 roku opowiadając się po
stronie Stana Tymińskiego. Stanowisko takie wynikało z uznawania
Zachodu, który za pośrednictwem Międzynarodowego Funduszu Wa-
lutowego chce uczynić z Polski swą kolonię, za głównego obok Rosji
Sowieckiej wroga. Imperializmowi i totalizmowi Partia przeciwstawiała
zasadę solidarności powszechnej ludzi i narodów, która przekładała się

203
na stopniowe jednoczenie się narodów w węższych i szerszych kręgach aż
po skalę Ludzkości jako całości. Celem najbliższym było obalić komu-
nizm jednocześnie w [całej] Europie Środkowo-Wschodniej i stworzyć
Unię narodów Europy Środkowo-Wschodniej. W skład Unii, co ciekawe,
wejść miała również Wolna Rosja po Ural; azjatycka część Rosji przy-
padłaby Chinom. Wbrew swej nazwie i retoryce (Najpierw jesteśmy
Słowianami…) PPSiNS otwarta była również na niesłowiańskie narody
Międzymorza, Skandynawii, a nawet… Bliskiego Wschodu. W dziedzi-
nie polityki wewnętrznej ugrupowanie podkreślało swój demokratycz-
ny charakter, głosząc np., że wszyscy mają równe prawa bez względu na
wyznanie i narodowość. Choć opowiadało się docelowo za gospodarką
wolnorynkową, kwestionowało potrzebę prywatyzacji, twierdząc, że
wystarczy oddać zarząd zakładów państwowych w ręce fachowców.
Postulowano planowanie centralne i interwencjonizm państwowy oraz
rozbudowany system opieki socjalnej. [N]ikt nie udowodnił, że kapita-
lizm jest lepszy od socjalizmu – napisano w deklaracji PPSiNS.
Do nurtu lewicowo-niepodległościowego zaliczyć też można Stron-
nictwo Sprawiedliwości Społecznej, które w 1990 roku założył we Wro-
cławiu Leszek Skonka. SSS łączyło pryncypialny antykomunizm z ha-
słami populistycznymi: będziemy […] przeciwstawiać się […] ubożeniu
społeczeństwa i bogaceniu jednostek krzywdą ludzi pracy; […] sprzeci-
wiać się rozkradaniu i roztrwanianiu wspólnego narodowego majątku;
[…] dążyć do wdrożenia sprawiedliwego systemu płac oraz sprawiedliwe-
go systemu rent i emerytur; […] zabiegać o zapewnienie bezpieczeństwa
społeczeństwu m.in. przez zaostrzenie kar dla przestępców. Echa tradycji
socjalpatriotycznej słychać było wreszcie w największej formacji pił-
sudczykowskiej – Konfederacji Polski Niepodległej, której program
zawierał szereg radykalnych społecznie postulatów; lider jednego z jej
odłamów – Adam Słomka – w 2005 roku wprost zadeklarował się jako
reprezentant lewicy patriotycznej.
U progu Trzeciej Rzeczpospolitej pojawił się również prąd stano-
wiący kontynuację patriotycznego anarchizmu z początków stulecia.
Powstały w 1983 roku Ruch Społeczeństwa Alternatywnego inspira-
cji szukał nie w futurystycznych utopiach, ale w przeszłości. Ideolog
RSA Jany Waluszko pisał: Świadome wstecznictwo często bywa bardziej

204
postępowe niż awangarda. […] Człowiek bez korzeni, oparcia, pewności
siebie – pierwszy pada ofiarą totalitaryzmu. Natomiast społeczności tra-
dycyjne posiadały mechanizmy samoregulacyjne, […] ponieważ życia do-
świadczały bezpośredni,o a nie przez iluzje tele-wizji. Nie poddawały się
chaosowi ani manipulacji. Takim tradycyjnym społeczeństwem – przy-
kładem „zrealizowanej utopii” miała być I Rzeczpospolita (XV–XVIII w.),
która była modelem organizacji życia społecznego opartej na zasadach
wolnościowych, dalekim wprawdzie od doskonałości, lecz istniejącym
(czego nie da się powiedzieć o utopiach zachodnich i rosyjskich intelek-
tualistów). Istota sarmatyzmu to dobrowolność, samorządność, wielo-
kulturowość, współistnienie, […] aktywny udział w rzecz pospolitej, […]
wyjątkowy szacunek dla praw mniejszości.

205
MIĘDZY GRUNWALDEM I LENINO
Tendencje narodowokomunistyczne
w Polsce

Poniższy tekst jest z założenia jednostronny. Nie pretenduje do przed-


stawienia wyważonej oceny stosunku polskich komunistów do kwestii
narodowej, a jedynie prezentuje pomijane z reguły przypadki osmozy
komunizmu i nacjonalizmu. Choć w łonie ruchu komunistycznego nurt
ten odgrywał na ogół rolę marginalną, bez uwzględnienia go trudno
zrozumieć dzieje komunizmu w Polsce.

II Rzeczpospolita

Komunistyczna Partia Robotnicza Polski powstała w 1918 roku z po-


łączenia SDKPiL i PPS-Lewicy, jednak obok niej do komunizmu przy-
znawały się także grupy secesjonistów z innych partii robotniczych.
Jedną z większych była tzw. PPS-Opozycja, utworzona przez Tadeusza
Żarskiego, która uważała się za część Kominternu, ale krytykowała
KPRP: komuniści […] w dalszym ciągu na ruch robotniczy w Polsce
patrzą przeważnie jako na czynnik, który całą swą siłą zwrócony być
powinien dla pomocy rewolucji rosyjskiej. Żarski głosił: niezbędnym
warunkiem tej federacji jest uzyskanie niepodległości przez wszystkie
te narody, które dotychczas są jeszcze podległe. Albowiem federować się
z sobą mogą tylko równi z równymi. PPS-Opozycja przyjmowała zasadę,
że klasa robotnicza w każdym kraju powinna sama dokonać rewolucji
socjalistycznej, bez pomocy orężnej z zewnątrz. PPS-Opozycja liczyła,
że komuniści zrewidują swój negatywny stosunek do własnego państwa
narodowego: Hasła Polskiej Socjalistycznej Republiki Rad, jako dążenia
walczącego o dyktaturę proletariatu polskiego, komuniści nie propagują.
Hasło to wnosi do ruchu robotniczego Opozycja i na tym polega jej w re-
wolucyjnym ruchu socjalistycznym w Polsce wartość. KPRP odpowiada-
ła, że PPS-O nie zdołała zerwać jeszcze ostatecznie ze światopoglądem
nacjonalistycznym.

206
Podobny charakter miały „separatystyczne” grupy polskich ko-
munistów na terenie dawnego imperium rosyjskiego, takie jak Polsko
-Litewsko-Białoruska Partia Komunistów-Bolszewików Uchodźców
w Samarze czy Polska Robotniczo-Włościańska Partia Komunistyczna
w Kijowie. Przywódcami PRWPK byli Bolesław Skarbek (członek PPS)
i Włodzimierz Bzowski (do niedawna ludowiec), a jej organem „Ko-
munista Polski”. Pismo to propagowało hasło Polskiej Federacyjnej
Republiki Rad, obejmującej też Litwę i Białoruś, przewidywało wszakże,
że PFRP przystąpi do wszechświatowej federacji ludów. Grupy te były
jednak wybitnie efemeryczne, gdyż większość ich członków wróciła do
Polski, a pozostałych wchłonęła partia bolszewicka.
Walka o programową i polityczną samodzielność polskiej kompartii
prowadzona była też przez inne środowisko. Wielu polskich komuni-
stów wzdragało się przed przyjmowaniem bolszewickich recept, uwa-
żając Polskę za kraj lepiej przygotowany do rewolucji socjalistycznej,
niż chłopska Rosja. Polityka agrarna bolszewików, a zwłaszcza NEP,
uważane były za rosyjską specyfikę (to odczucie swoistej wyższości
znalazło odbicie nawet w nazwie partii, podkreślającej jej robotniczy
charakter). Z tych powodów przywódca ultralewicy Henryk Stein-Ka-
miński (Domski) w „Rote Fahne” protestował przeciw przekroczeniu
etnograficznych granic Polski przez Armię Czerwoną, a Grzegorz Ślu-
sarski na III Konferencji KPRP występował przeciw rozniecaniu nacjo-
nalizmu mniejszości narodowych. Uchwała IV konferencji KPP jeszcze
w grudniu 1925 roku głosiła: Tow. Domski po III Zjeździe nie zerwał
faktycznie ze stanowiskiem ultralewicy, wyrażającem się w oporze prze-
ciwko „rosyjskiemu komunizmowi” w imię „komunizmu zachodniego”.
Ta ideowa dezorientacja na peryferiach ruchu komunistycznego
sprawiła, że komunistów spotkać można było wśród obrońców polskich
granic. Najwyraźniej widać było to na Górnym Śląsku – proletariacki
skład ludności polskiej w tym regionie sprawił, że walka narodowa
splatała się tam ze społeczną. Spartakiści (komuniści) przystępowali do
POW, nadając w pewnej mierze koloryt I powstaniu śląskiemu w 1919
roku. Wprawdzie Komunistyczna Partia Górnego Śląska negowała kwe-
stię narodową, wzywając swych zwolenników do bojkotu plebiscytu,
w praktyce jednak byli członkowie Komunistycznej Partii Ziem Śląskich

207
(secesja z PPS, weszła w skład KPGŚ) wzięli udział w głosowaniu, opo-
wiadając się za Polską. Górnośląscy komuniści próbowali też – bez-
skutecznie – wykorzystać dla celów socjalrewolucyjnych III powstanie,
w którym część z nich (z Józefem Wieczorkiem na czele) wzięła udział.
Co więcej, w powstaniach uczestniczyli też sympatycy komunizmu spo-
za Śląska, np. Bohdan de Nissau, Antoni Wieczorkiewicz czy Czesław
Trojanowski.
Adam Niemojewski, skądinąd pryncypialny antykomunista, twier-
dził, że niektórzy komuniści walczyli w obronie Polski przed… bol-
szewikami. Faktem jest, że por. Walery Bagiński (najpierw legionista,
później wraz z Wieczorkiewiczem szef komunistycznej grupy terrory-
stycznej) otrzymał order Virtuti Militari za udział w wojnie 1920 roku.
Uczestnikiem tej wojny był też znany komunistyczny poeta Władysław
Broniewski.
Stabilizacja II Rzeczpospolitej zmusiła polskich komunistów (na cze-
le których stanęli Maria Koszutska, ps. Wera Kostrzewa, Adolf Warski
i Henryk Walecki) do przemyślenia kwestii narodowej. We wrześniu
1923 roku odbył się II Zjazd KPRP, którego manifest głosił: Dzisiejsi
władcy Polski jedyne wyjście znajdują w wezwaniu na pomoc kapita-
łu zagranicznego. Gotowi są sprzedać mu pół Polski, oddać w zastaw
cła, monopole, koleje, lasy, zaprzedać w niewolę siebie i ludność całą.
Za sowite wynagrodzenie gotowi są być włodarzami wyciskającymi pot
z polskiego ludu pracującego nie tylko dla siebie, ale i dla zysków między-
narodowych giełdziarzy i bankierów. Austria, zamieniona w niewolniczą
kolonię bandytów międzynarodowych, jest dla obecnych władców Polski
upragnionym wzorem. […] I oto Polska, jeden z najbogatszych krajów
Europy, zamieniona została w międzynarodowego żebraka, zaprzeda-
jącego siebie w zamian za ochłap rzekomej pomocy. Polska, rządzona
przez Chjeno-Witosa, idzie pod jarzmo ekonomicznej dyktatury, pod
bat kontroli bankierów międzynarodowych. Ale nie tylko ekonomiczna
niewola grozi Polsce w chwili dzisiejszej. Tylko ślepi mogą nie widzieć,
że rozgrywa się dzisiaj gra jeszcze większa, że stoimy wobec wypadków,
które zdecydują ostatecznie o losach niepodległego bytu państwowego
Polski. W innym miejscu czytamy: Rządy burżuazji w Polsce stanowią
śmiertelne niebezpieczeństwo dla jej niepodległości. Trwałą niepodległość

208
państwową może dać narodowi polskiemu tylko zwycięstwo rewolucji.
[…] W tej historycznej chwili rewolucyjny proletariat Polski wystąpić
musi na arenę wypadków dziejowych nie tylko jako czynnik reprezentują-
cy interesy swojej klasy, ale jako wódz i rzecznik interesów całego narodu.
Dokonany wówczas zwrot został skorygowany pod naciskiem Ko-
minternu (kierownictwo partii poparło Lwa Trockiego, więc latem 1924
roku zostało usunięte), ale do linii II Zjazdu KPP powróciła na swej IV
konferencji w listopadzie – grudniu 1925 roku. W tym okresie narodowe
tendencje osiągnęły w KPP apogeum. Komunistyczny poseł Józef Skrzy-
pa oświadczył na forum Sejmu w grudniu 1925 roku: My, komuniści,
byliśmy zawsze państwowcami, tylko nie państwowcami burżuazyjnymi,
lecz państwowcami proletariackimi, bo niepodległe państwo robotników
i chłopów […] jest gwarancją wzrostu kultury i dobrobytu mas pracu-
jących. […] niepodległość Polski zagrożona jest od strony imperializmu
Zachodu i rodzimego kapitalizmu. Słowa te nietrudno zakwestionować
jako przejaw cynicznej propagandy, jednak niektórzy komuniści podob-
ne poglądy głosili również na forum wewnątrzpartyjnym, postulując
np. na IV konferencji, by w razie agresji niemieckiej bronić Polski jak
komunardzi Paryża w 1871 roku. Próbowali też ograniczać koncesje na
rzecz mniejszości narodowych. Marchlewski wołał na II Zjeździe: Czyż
chcecie z Zagłębia Borysławsko-Drohobyckiego zrobić Ukrainę, gdy tam
robotnicy, to przeważnie Polacy!; Stanisław Budzyński na IV Konferencji
proponował dla Białorusi Zachodniej autonomię zamiast samostano-
wienia; Żarski twierdził: Wysuwanie na polskim Śląsku hasła samo-
określenia byłoby nonsensem. Mogłoby to mieć tylko to znaczenie, że
występujemy w obronie interesów burżuazji niemieckiej; nawet Domski
mówił: Niemiecki ruch separatystyczny [na Górnym Śląsku – J.T.] jest
przede wszystkim ruchem klas posiadających, które tęsknią za dawnymi
dobrymi czasami wyzysku i ucisku chłopa i robotnika polskiego.
Nowe podejście do taktyki jednolitego frontu i uwzględnianie pol-
skich realiów pozwoliło kompartii na wyjście z sekciarskiego getta. Al-
fred Reguła (właśc. Josek Mitzenmacher), policyjny prowokator w sze-
regach KPP, pisał: Ten sui generis „polski komunizm” […] był raczej
wyrazem antyparlamentaryzmu, pewnych idei liberalnych, chłopomań-
stwa, niemniej wielki procent jego wyznawców nie zatracało poczucia

209
polskiej państwowości. Pod wpływem komunistów pojawiły się legal-
ne partie radykalnej lewicy, takie jak np. powstała z rozłamu w PSL
„Wyzwolenie” Niezależna Partia Chłopska, której przywódca Sylwester
Wojewódzki miał powiedzieć w 1925 roku: Wy jesteście komunistami
międzynarodowymi, my – polskimi, jesteśmy sprzymierzeńcami i braćmi,
ale ideje nasze nie pokrywają się zupełnie. Potwierdzały to źródła poli-
cyjne: W NPCh daje się zauważyć dążność do odseparowania się od KPP
i szukania drogi wiodącej do legalizacji Partii. Wśród członków NPCh
dałoby się odnaleźć zwolenników Marszałka Piłsudskiego.
O ile NPCh przekonywała do komunizmu chłopów, o tyle wśród pol-
skich robotników działała fronda z PPS – tzw. PPS-Lewica, kierowana
przez Tadeusza Dymowskiego i Andrzeja Czumę. Partia ta akceptowała
program PPS do czasu odzyskania niepodległości, ale potępiała refor-
mizm i proklamowała walkę pozaparlamentarną o niepodległą Polskę
socjalistyczną. Od początku trwał tu konflikt między komunistami
(Franciszek Polka, Alfred Bem) a lewicowymi socjalistami usiłującymi
utrzymać niezależność partii (A. Czuma, Stanisław Berent, Albin Ró-
życki). Podobne tendencje występowały w Niezależnej Socjalistycznej
Partii Pracy – według jednego z jej działaczy niezależni socjaliści różnią
się tylko tym od komunistów, iż dążą do stworzenia rządu robotniczo
-włościańskiego własnymi siłami, bez uciekania się do pomocy finansowej
Kominternu.
Zwolennicy współpracy z komunistami pojawili się nawet w Narodo-
wej Partii Robotniczej. Łódzka grupa Romana Kuchciaka i Jana Rzetel-
skiego postulowała w latach 1928–1932 wspólną walkę przeciw sanacji
o rząd robotniczo-chłopski, a nawet zjednoczenie NPR z PPS-Lewicą.
Członkowie tej grupy gloryfikowali ustrój ZSRR i nawoływali do rewo-
lucji oraz solidaryzowali się z antysemickimi postulatami studentów,
gdyż studiujący na uniwersytecie Żydzi rekrutują się w większości ze sfer
kapitalistycznych.
Inny – głównie towarzyski – charakter miały koneksje komunistów
z piłsudczykami takimi jak Gustaw Orlicz-Dreszer czy Bolesław Wie-
niawa-Długoszowski (który np. przysłał Broniewskiemu do więzienia
kosz z delikatesami). Jednakże związany z tym środowiskiem Włodzi-
mierz Wakar (jeden z inicjatorów ruchu prometejskiego, współzałożyciel

210
Związku Zbliżenia Narodów Odrodzonych) przeszedł na pozycje prora-
dzieckie i na łamach wydawanego od 1932 roku „Przeglądu Wschodnie-
go” postulował normalizację stosunków z ZSRR. W 1927 roku policyjny
informator odnotował nawet plotki, że do narodowego komunizmu
skłania się część piłsudczyków pod wodzą… Edwarda Rydza-Śmigłego!
Proces ukorzeniania się komunizmu w Polsce został przerwany po
przewrocie majowym. Tzw. większość pod wodzą „3 W” (Wera Ko-
strzewa, Warski, Walecki) poparła wówczas Piłsudskiego, którego
traktowano jako „polskiego Kiereńskiego”. Warski w kwietniu 1926
roku uznał piłsudczyznę za reprezentację drobnomieszczaństwa de-
mokratycznego i radykalnego, sekretarz Okręgowego Komitetu KPP
w Lublinie Kazimierz Lepa zaproponował nawet hasło Niech żyje rząd
robotniczo-chłopski z Piłsudskim na czele! KPP wydała propiłsudczy-
kowską odezwę (miejsce rewolucyjnego robotnika w tej walce jest w szere-
gach przeciwników rządu faszystów), 200 komunistycznych ochotników
chciało walczyć po stronie puczystów, partia poparła kandydaturę Pił-
sudskiego na prezydenta w wyborach. Nadzieje komunistów na rady-
kalizację przewrotu mniej będą dziwić, gdy weźmie się pod uwagę, że
od listopada 1925 roku przedstawiciele piłsudczykowskiej konspiracji
szukali kontaktu z KPP, a w kwietniu 1926 roku doszło nawet do spo-
tkania członków Sekretariatu kompartii z przedstawicielem „Strzelca”
Kazimierzem Kierzkowskim.
Za błąd majowy przyszło jednak „większości” drogo zapłacić – ultra-
lewicowa opozycja, formująca się od 1924 roku wokół Juliana Leszczyń-
skiego-Leńskiego, dokonała faktycznego rozłamu. Ta tzw. „mniejszość”
pod protektoratem Stalina przejęła ster KPP na IV Zjeździe w 1927
roku i narzuciła partii swą sekciarską linię, zgodnie z którą np. partie
socjalistyczne miały być uznawane za socjalfaszystowskie. Kompartia
pod kierownictwem Leńskiego odeszła też od linii „3 W” w kwestii
narodowej, przyznając na swym VI Zjeździe (1932 rok) „prawo do sa-
mostanowienia” nie tylko Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainie
(to komuniści głosili od początku), ale nawet… Górnemu Śląskowi i Po-
morzu Gdańskiemu. Mimo to – o dziwo! – właśnie z „mniejszością”
związany był czołowy teoretyk polskiego nacjonalbolszewizmu Julian
Brun-Bronowicz.

211
Przeciwko nowemu kursowi wystąpiły w łonie KPP różne grupy
opozycyjne, z których najpoważniejszą była Opozycja Robotnicza, dzia-
łająca w latach 1933–1934 pod kierownictwem Modesta Radzikowskiego
i Ałykowa ps. „Mirek”. Grupa ta, przez kierownictwo kompartii okre-
ślana mianem kostrzewo-trockistów lub warszczyków, negowała teorię
„socjalfaszyzmu” tudzież hasło „samostanowienia” Górnego Śląska i Po-
morza; krytykowała też Komunistyczną Partię Niemiec (chciała się licy-
tować w szowinizmie hitlerowskim), a nawet politykę ZSRR (podejrzanej
wartości manewry dyplomatyczne Litwinowa i Radka). Nie rozwinąwszy
szerszej działalności, przystąpiła do PPS.
Impuls do zmiany sekciarskiej polityki przyszedł dopiero z zewnątrz.
Zwycięstwo Hitlera w 1933 roku dobitnie dowiodło błędności teorii „so-
cjalfaszyzmu”. W 1935 roku VII Kongres Kominternu wysunął postulat
Antyfaszystowskiego Frontu Ludowego i podniósł znaczenie kwestii
narodowej, rehabilitując zarzucone hasła patriotyczne. W lutym 1936
roku VI Plenum KC KPP oznajmiło: My, komuniści stoimy na stanowi-
sku niepodległego państwa polskiego. W listopadzie 1936 roku KC KPP
wydał odezwę z okazji rocznicy odzyskania niepodległości, kończąc
ją słowami: Niech żyje niepodległa Polska robotniczo-chłopska! Z kolei
w czerwcu 1937 roku w odezwie Śląsk jest zagrożony komuniści ubole-
wali, że zakazuje się [na Śląsku Opolskim – J.T.] nabożeństw w języku
polskim. Przyczyny takiego stanowiska były pragmatyczne – list Biu-
ra Politycznego KPP do Sekretariatu Krajowego w sierpniu 1936 roku
zalecał: Wykorzystajmy każdą demonstrację skierowaną przeciw hitle-
rowskim Niemcom. Umożliwi to nam wyjście na powierzchnię legalnego
życia politycznego, będzie ułatwiało walkę o legalizację naszej partii.
W tych warunkach hasła komunistyczne znowu uzyskały szerszy
niż zazwyczaj oddźwięk. Hasła Frontu Ludowego, propagowane przez
legalny „Dziennik Popularny”, znalazły przychylny odbiór zarówno
w ruchu robotniczym (czego dowodził krótkotrwały pakt o nieagresji
między PPS i KPP w 1935 roku), jak i wśród radykalnej inteligencji
(co wykazał lwowski Kongres Pracowników Kultury w 1936 roku). Le-
wicowa socjalistka Wanda Wasilewska w ramach antyfaszystowskiej
akcji propagandowej „Burza nad Europą”, nawołując do porozumienia
polsko-radzieckiego, wydała kilka broszurek poświęconych naporowi

212
germańskiemu na ziemie polskie od zarania naszej państwowości. Pro-
radzieckie stanowisko zajął niedawny piłsudczyk i panslawista gen. Lu-
cjan Żeligowski, domagający się sojuszu z ZSRR (w którym widział
ostatni bastion Słowiańszczyzny przeciw nawale germańskiej) i Cze-
chosłowacją. W latach 1934–1936 gwałtownie zradykalizował się zwią-
zany z NPR Związek Młodzieży Pracującej „Jedność” (Paweł Dubiel,
Zygmunt Felczak). Jego IV Kongres stwierdził konieczność obalenia
kapitalizmu we współpracy z komunistami. W poznańskiej organi-
zacji Narodowego Stronnictwa Pracy (dawna NPR-Lewica) tendencję
prokomunistyczną wyrażał Feliks Widy. Sympatie dla komunizmu
i ZSRR dostrzec można w publicystyce piłsudczykowskiego Legionu
Młodych (Bolesław Dębiński, Halina Krahelska, Stefan Jędrychowski,
Stefan Żółkiewski). Pod wpływami komunistów znalazło się prosana-
cyjne Stronnictwo Chłopskie (1935–1937) Stanisława Wrony. Kontaktów
z KPP szukała w pewnym momencie również wywodząca się z sanacji
Polska Partia Radykalna Tytusa Filipowicza.
Interesujący jest także wątek, który sygnalizuje w swych wspomnie-
niach Wojciech Wasiutyński: Przytacza on opinię Bolesława Piaseckie-
go z czasów powstawania ONR: „Co za głupia nazwa – Narodowo-Ra-
dykalny. – A jaką byś chciał? – Narodowo-Komunistyczny”. Falangiści,
pomimo całego swego antykomunizmu, doceniali „unarodowienie” ro-
syjskiego komunizmu dokonane przez Stalina. Fascynacji programem
komunistycznym ulegał według Wasiutyńskiego zwłaszcza Marian
Reutt, teoretyk ekonomiczny Falangi. Znajdowało to czasem odzew po
drugiej stronie barykady – sprawozdanie KPP z 1934 roku stwierdzało,
że część komunistów na Podlasiu opowiadała się za współdziałaniem
z ONR: Oni są ci sami co my, tego samego chcą, tylko bez żydów – myśmy
powinni się z nimi połączyć. W rezultacie w szeregach Ruchu Narodo-
wo-Radykalnego znaleźli swe miejsce byli komuniści – i to nie tylko
szeregowi członkowie, ale też intelektualiści, tacy jak Alfred Łaszowski.
Pojawiały się także efemeryczne inicjatywy typu Narodowej Partii Ko-
munistycznej w Poznańskiem w 1936 roku.
W ten sposób docieramy do problemu antysemickich tenden-
cji w przedwojennym polskim komunizmie. Ich istnienie wydawać
może się absurdalne wobec nadreprezentacji aktywistów żydowskiego

213
pochodzenia w KPP i pryncypialnej walki z antysemityzmem prowa-
dzonej przez tą partię. Jednak konflikty narodowościowe tego okre-
su przenosiły się czasem również na obrzeża ruchu komunistycznego.
W 1929 roku policyjne raporty donosiły, że większościowcy ze Związku
Młodzieży Komunistycznej w rejonie Powązki z Karolem Doboszem na
czele wszczęli agitację wśród zetemkowców robociarzy chrześcijan, stara-
jąc się […] wzniecić antysemityzm. Rok później Piotr Maur ps. „Pietrek”
utworzył w Warszawie grupę opozycyjną broniącą „3 W”. Ideologja jej –
według słów Reguły – stała się mixtum compositum trockizmu, komu-
nizmu o narodowym odcieniu w antysemickim sosie i quasi anarchizmu.
„Pietrkowcy” dali jeszcze znać o sobie o sobie terrorystycznymi akcjami
jesienią 1931 roku. Otwarty antysemityzm pozostawał w KPP rzadko-
ścią, jak jednak zauważył Józef Ławnik, na początku lat 30. występowały
w partii tendencje do izolacjonizmu narodowego, tj. tworzenie odręb-
nych struktur polskich i żydowskich. W 1938 roku nacjonalistyczny
publicysta Stanisław Piasecki zdumiewał się, że komuniści odbudowują
swą organizację na zasadzie „paragrafu aryjskiego”.
Bez względu na lojalność i zdyscyplinowanie polskich komunistów
Stalin uznał KPP za instrument niepewny i w 1938 roku rozwiązał ją.
Czołówka kompartii została zlikwidowana w trakcie tzw. operacji pol-
skiej NKWD, w czasie której skrupulatnie wyciągnięto najdawniejsze
koneksje polskich rewolucjonistów z piłsudczyzną. Uchwały Kominter-
nu z sierpnia 1938 i maja 1939 roku głosiły, że piłsudczycy wprowadzali
do partii komunistycznej swych szpiegów i prowokatorów, którzy jako
rzekome elementy opozycyjne, przechodzili do ruchu komunistyczne-
go, wprowadzając doń ideologię drobnomieszczańskiego nacjonalizmu.
Nawet hasła oderwania Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi
zostały uznane za faszystowską prowokację mającą na celu skłócenie
Polski i ZSRR!

Okupacja

Wybuch II wojny zastał komunistów w rozsypce. Latem 1939 roku ofi-


cjalną doktryną Kominternu pozostawał jednak antyfaszyzm, dlatego
polscy komuniści (bez względu na rzeczywisty stosunek do polskiej

214
państwowości) nie mieli wątpliwości, po której stanąć stronie. Wyrazi-
cielem powszechnej opinii był słynny wiersz Broniewskiego Bagnet na
broń: Są w Ojczyźnie rachunki krzywd, / obca dłoń ich też nie przekreśli…
Komuniści (nawet przebywający na emigracji we Francji) zgłaszali się
na ochotnika do Wojska Polskiego. Do rangi symbolu urósł Marian
Buczek. Dawny legionista, potem wieloletni więzień, który odmówił
zrzeczenia się obywatelstwa polskiego w zamian za wcześniejsze zwol-
nienia z więzienia i wyjazd do ZSRR, wreszcie ochotnik w kampanii
wrześniowej poległy w walce z Niemcami. Pakt Ribbentrop-Mołotow
doprowadził jednak do drastycznego przewartościowania taktyki Ko-
minternu, który wojnę zaklasyfikował jako „imperialistyczną”, zaleca-
jąc komunistom jej sabotowanie. Pogłębiło to dezorientację polskich
komunistów. Symptomatyczny był tu przypadek „Głosu Ludu” (pisma
polskiej sekcji Komunistycznej Partii USA), który jesienią 1939 roku
opublikował artykuł Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy i wezwał
do wpłat na Fundusz Obrony Narodowej, za co został ostro potępiony
przez Komintern.
Komunistów w kraju obowiązywał zakaz odbudowy partii, nic więc
dziwnego, że w pierwszych miesiącach okupacji pozostawali bierni.
Wyjątek stanowiła krótkotrwała warszawska aktywność komunizującej
Organizacji Młodzieży Socjalistycznej „Spartakus” z udziałem m.in.
Hanki Sawickiej i Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Dopiero zimą 1940
roku zaczęły pojawiać się pierwsze, na ogół lokalne, inicjatywy organi-
zacyjne. Wiele z lewicowo-radykalnych grup miało charakter jednoli-
tofrontowy, tj. tworzyli je obok komunistów także lewicowi socjaliści
i radykalni ludowcy. Takimi organizacjami były chociażby Związek
Chłopów i Robotników (Norbert Barlicki, Marian Kubicki) bądź Czyn
Chłopsko-Robotniczy na Rzeszowszczyźnie, które już w swych nazwach
akcentowały pierwszoplanową rolę chłopstwa. Trudno uznać je za or-
todoksyjnie komunistyczne: Czyn kwestionował przywództwo ZSRR
w rewolucji ze względu na pakt z III Rzeszą, zaś o ZChR Marian Mali-
nowski zmuszony był napisać, że jego program zawierał sformułowania
w duchu teorii „dwóch wrogów”. Reprezentatywna dla formacji jednoli-
tofrontowych wydaje się deklaracja krakowskiej grupy Polska Ludowa
(Ignacy Fik, Mieczysław Lewiński) z lutego 1940 roku. Uznawszy, że

215
pełną niepodległość Polsce […] zapewni dopiero rewolucyjna przebudowa
socjalna, PL postulowała ustanowienie republiki socjalistycznej o pełnej
demokracji politycznej i gospodarczej, połączonej współpracą z innymi
republikami ludowymi w Europie […] na zasadzie równouprawnienia
narodów i samostanowienia ich o sobie (ściślejszą współpracę przewi-
dywano z sąsiednimi narodami słowiańskimi).
W rozmaitych kierunkach szły też koncepcje wypracowane przez
konspirację ściśle komunistyczną. Niektóre grupy – niejako kontynu-
ując linię SDKPiL i „mniejszości” – głosiły program ultralewicowy, ne-
gujący taktykę jednolitego frontu i postulat niepodległości państwowej,
stawiający na bezpośrednią rewolucję socjalistyczną i włączenie Polski
do ZSRR. Rewolucyjne Rady Robotniczo-Chłopskie zapowiadały, że
Polska Republika Rad wejdzie w skład Międzynarodowej Republiki Ra-
dzieckiej; podobne było stanowisko Stowarzyszenia Przyjaciół ZSRR.
Ugrupowania tego nurtu proklamowały bezwarunkową lojalność wo-
bec Związku Radzieckiego.
Nie wszystkich komunistów ten program satysfakcjonował. Jak
donosił jeden z raportów sytuacyjnych Delegatury Rządu, znamien-
ną cechą pewnych grup zblokowanych w Stow[arzyszeniu] Przyjaciół
[ZSRR] jest utrzymywanie kontaktów z polskimi organizacjami niepod-
l[egłościowymi] w wyniku zastrzeżeń pod adresem ZSRR, że uprawia
on politykę rosyjskiego imperializmu (Życie i grupa Balcerzaka). Stano-
wisko to ma swoje uzasadnienie bądź w dawnych tendencjach opozycji
trockistowskiej, bądź w nowej opozycji antystalinowskiej, szerzącej się
wśród inteligencji kom[unistycznej] rozczarowanej doświadczeniami
w b[yłym] zaborze sow[ieckim]. Obydwie tendencje w rezultacie pra-
gnęły przesunąć ośrodek dyspozycji kom[unistycznej] z Moskwy na
czynniki krajowe, zupełnie niezależne. W innym dokumencie Delega-
tury czytamy, że po zawarciu paktu Ribbentrop-Mołotow pod adre-
sem Komunistycznej Międzynarodówki nierzadko odzywały się głosy
o zdradzie sprawy proletariatu. W lutym 1940 roku płk Stefan Rowecki
meldował o próbach stworzenia w Warszawie i Zagłębiu Dąbrowskim
grupy narodowych komunistów, w październiku tego roku „Kroniki
Andrzeja” (Kazimierza Gorzkowskiego) wzmiankują o istnieniu nie-
zależnej partii komunistycznej.

216
Wspomniana w sprawozdaniu Delegatury grupa byłych członków
Organizacji Młodzieży Socjalistycznej „Życie” w czerwcu 1941 roku
wydała pierwszy numer swego „Biuletynu Radiowego”, a jesienią sfor-
malizowała się, tworząc Związek Walki Wyzwoleńczej (Jerzy Albrecht,
Marian Spychalski, Zygmunt Jarosz). W odróżnieniu od RRRCh czy
Stowarzyszenia Przyjaciół ZSRR, nowa organizacja uznała, że warunki
wojny wyzwoleńczej narodu polskiego wymagają zjednoczenia wszyst-
kich sił patriotycznych przeciw faszyzmowi, to zaś może dokonać się
tylko na platformie narodowowyzwoleńczej i ogólnodemokratycznej.
Na łamach „Zwyciężymy” pisano: Wojna z faszyzmem jest walką o pra-
wo do życia i wolności ludów uciemiężonych. Rezygnację z postulatów
socjalistycznych odzwierciedlało zastąpienie w winiecie „Biuletynu”
komunistycznego hasła Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się! no-
wym: Za naszą i Waszą wolność. Pomijanie przez ZWW problematyki
przyszłych reform społecznych sprawiało, że od ugrupowań demokra-
tycznych Związek odróżniała przede wszystkim bezwarunkowa soli-
darność z ZSRR (Przed polskim ruchem wyzwoleńczym stoi jedno i tylko
jedno zadanie: poprzeć realnym czynem walkę Związku Radzieckiego).
Na tej podstawie ZWW udzielał poparcia proradzieckiej polityce Wła-
dysława Sikorskiego.
Również wśród polskich komunistów na emigracji trwały dyskusje
nad przewartościowaniem programu poprzez rozszerzenie go o hasło
wyzwolenia narodowego. Bolesław Mołojec, stojący na czele tzw. gru-
py paryskiej (Tymczasowy Ośrodek Kierowniczy KPP), w lutym 1940
roku pisał: Mniej lub bardziej wszyscy przybliżyli się do przekonania, że
w nowym programie powinna stać kwestia niezawisłości narodowej. Jed-
nocześnie dodawał: Wysuwając hasło Niepodległej Polski wolnej od kapi-
talistów i obszarników, będziemy jednocześnie bezpośrednio agitować za
komunizmem i wyjaśniać, że taką Polską może być tylko sowiecka Polska.
Ciekawe światło na ewolucję kominternowskiej taktyki rzuca opubliko-
wana przez „Glaukopis” (nr 4 z 2006 roku) notatka Zofii Dzierżyńskiej
z kwietnia 1941 roku. Uznając prawo wszystkich uciskanych narodów
do samookreślenia i nazywając Polskę kolonią Niemiec, za najbliższy
cel Dzierżyńska postawiła stworzenie prawdziwie niepodległej, ludo-
wej Polski, niezależnej tak od niemieckiego, jak anglo-amerykańskiego

217
imperializmu – oczywiście z zastrzeżeniem, że naród polski może za-
pewnić sobie niepodległość tylko w tym przypadku, jeśli będzie orientował
się na Związek Sowiecki. W tym celu należało stworzyć pod kierownic-
twem proletariatu front wyzwolenia narodowego z udziałem inteligencji,
chłopstwa i drobnej a nawet średniej burżuazji – ale bez PPS i ludowców.
Uderza tu brak wizji przyszłego ustroju politycznego, jednak teza, że
kierowniczą siłą walki narodowowyzwoleńczej może być tylko proletariat
kierowany przez partię komunistyczną niedwuznacznie sugerowała, kto
przejmie władzę.
Dla większości komunistów hasła narodowowyzwoleńcze były tylko
kwestią taktyki, o rzeczywistej niezależności myślał natomiast Leon
Lipski ps. „Łukasz” – członek ostatniego kierownictwa KPP, do końca
sprzeciwiający się rozwiązaniu partii, w 1940 roku aresztowany przez
NKWD. Po przybyciu do Warszawy (prawdopodobnie na początku 1942
roku) Lipski wraz z Jerzym Szczotem i Konstantym Anzelmem zaczął
tworzyć własną grupę (być może pod szyldem KPP). Początkowo pró-
bował przystąpić do Polskiej Partii Robotniczej. Gdy jednak jego oferta
została odrzucona, związał się z pismem „Lewą Marsz”, wydawanym od
listopada 1942 roku przez Teofila Głowackiego, przedwojennego komu-
nistę a wówczas członka Polskich Socjalistów. W skład redakcji weszli
także m.in. Jan N. Miller i H. Krahelska. Pismo, choć tytuł zaczerpnęło
z wiersza komunisty Majakowskiego, krytykowało rzeczywistość ZSRR.
Działalność Lipskiego spotykała się z różnymi ocenami. Według wy-
wiadu AK „Łukasz” miał twierdzić, że cały ruch chłopski i inteligencki
winien się zjednoczyć do walki przeciw hitleryzmowi i pomagać Rosji
sowieckiej (co prawda Lipski powoływał się przy tym na umowę Si-
korski-Majski). Natomiast wywiad radziecki uważał, iż grupa agituje za
utworzeniem w Polsce czysto polskiej partii robotniczej, niezależnej od
Kominternu, która byłaby zdolna poprowadzić masy przeciwko ewentu-
alnej okupacji sowieckiej. Publicystyka „Lewą Marsz” (akcentująca, że
do walki o niepodległość i socjalizm winna poprowadzić masy […] nieza-
leżna od obcych czynników z zewnątrz i z wewnątrz rewolucyjna partia
socjalistyczna sugeruje trafność rozeznania radzieckiego wywiadu.
Wspomnijmy jeszcze o wysuwanych wobec Lipskiego zarzutach anty-
semityzmu. Lipski miał obciążać winą za rozwiązanie partii komunistów

218
żydowskiego pochodzenia i to językiem chuligańskim, wręcz antyse-
mickim, oenerowskim. Jako dowód podawano jego słowa: Nie można
rozwiązywać partii o bojowych tradycjach na podstawie słów jakiegoś
kuriera czy tego, co powiedziała Żydóweczka. Faktem jest, że w „Lewą
Marsz” krytykowano szczególny skład narodowościowy KPP, pisząc: 90
proc. aktywu partyjnego stanowili Żydzi, w kraju, w którym proletariat
jest wybitnie polski, a Żydzi w swej masie stanowili żywioł mieszczański
i drobnomieszczański (Wyciągnijmy wnioski z przeszłości, „Lewą Marsz”
nr 3 z 1943 roku). Być może było to echo animozji narodowościowych,
jakie zaogniły się po rozwiązaniu KPP. We Francji byli członkowie
KPP żydowskiego pochodzenia separowali się od polskich towarzyszy,
mówiono wręcz o żydowskim szowinizmie (Romana Szykier) czy nie-
nawiści do polskich komunistów (B. Mołojec). W każdym razie historia
Lipskiego dobiegła końca w czerwcu 1943 roku, gdy został zastrzelo-
ny przez bojówkę PPR. Według raportu AK powodem zabójstwa była
kontrowersja z PPR, którą zabity uważał za agenturę Rosji, nie zaś za
przejaw polskiego K[omunizmu].
Utworzona z inicjatywy Stalina w styczniu 1942 roku Polska Partia
Robotnicza przejęła jednak koncepcje „unarodowienia” komunizmu.
Trafiły one na podatny grunt. Rozwiązanie KPP decyzją III Międzyna-
rodówki odebrało polskiemu ruchowi komunistycznemu legitymizację,
zmuszając go do przedstawiania PPR jako siły nowej. Warunki oku-
pacyjne i kominternowska taktyka „frontu narodowego” w naturalny
sposób nadawała ich partii narodowe oblicze. Rozprawa Stalina z pol-
skimi komunistami pozbawiła ich też dotychczasowego kierownictwa,
zaś okupant niemiecki, zamykając ludność żydowską w gettach, odciął
od ruchu znaczną część jego kadry. W ten sposób na czoło PPR wysu-
nęli się ludzie nowi: działacze średniego szczebla o etnicznie polskim
na ogół pochodzeniu, mniej zindoktrynowani marksizmem, a bardziej
wyczuleni na narodowe sentymenty. Kadry partyjne ulegały z kolei na-
ciskowi ze strony nowych sympatyków partii (zwłaszcza wywodzącym
się z wiejskiej młodzieży), których przyciągały do PPR przede wszyst-
kim hasła czynnej walki z okupantem. Ich poziom świadomości oddają
wspomnienia działacza partyjnego: Świeżo upieczony przewodniczący
założonego przeze mnie koła ZWM […] żądał ukarania kolegi Kupścia,

219
„bo on, kolego instruktorze, od komunistów mi wymyślał, a ja takiej obelgi
nie zniosę!” (Ludzie Mazowsza [Warszawa 1964]).
Ich rzecznikiem stał się Władysław Gomułka, kierujący partią od
listopada 1943 roku. Jego poprzednicy na tym stanowisku – członko-
wie powołanej w ZSRR Grupy Inicjatywnej Marceli Nowotko i Paweł
Finder – przed wojną należeli do Sekretariatu Krajowego KPP, Go-
mułka był tylko sekretarzem Komitetu Okręgowego. Na czele partii
stanął dopiero wtedy, gdy jej kierownictwo zostało rozbite w wyniku
bratobójczego konfliktu (Mołojec chciał jakoby hegemonii organizacji
wojskowej, której partia byłaby podporządkowana) i represji Gestapo.
Na uwagę zasługuje rezerwa wielu byłych KPP-owców wobec nowej
partii. Wywiad Delegatury stwierdzał na początku 1943 roku, że starzy
komuniści do pewnego stopnia sabotowali pracę PPR z uwagi na narzu-
cony jej koloryt narodowo-patriotyczny oraz z lęku przed wysuwaną na
czoło roboty Gwardią (obawa dyktatury wojskowej).
Początkowo PPR starała się realizować linię Kominternu, nakazującą
tworzenie szerokiego frontu całego narodu bez zdrajców i kapitulantów
(tj. bez ugrupowań oenerowskich i sanacyjnych, ale wespół z obozem
londyńskim). Wynikał z tego zarówno ostrożny program społeczny
(ograniczający się zrazu do postulatów takich jak 8-godzinny dzień pra-
cy, prawdziwe ubezpieczenie społeczne i wolność organizacji), jak i wa-
runkowe uznanie rządu Sikorskiego. Pod koniec 1942 roku komuniści
podjęli próbę nawiązania kontaktu z Delegaturą Rządu, na czele której
stał wówczas ludowiec Jan Piekałkiewicz. Do rozmów doszło w lutym
1943 roku, jednak zakończyły się one fiaskiem – po zerwaniu stosunków
polsko-radzieckich w kwietniu 1943 roku Delegatura odrzuciła propo-
zycje PPR. W tej sytuacji partia zbliżyła się do praktyki jugosłowiań-
skiej i zaczęła głosić front narodowy „od dołu”, tzn. pod przewodem
komunistów (PRL-owski historyk Władysław Góra w tym kontekście
o zjednoczeniu lewicowych i postępowych sił nie na gruncie porozumienia
z obozem prolondyńskim, lecz w politycznej walce z nim). Towarzyszy-
ła temu radykalizacja programowa. W deklaracjach O co walczymy?
(z marca i – rozszerzonej – z listopada 1943 roku) pojawiły się postulaty
socjalistyczne (nacjonalizacja wielkiego przemysłu, banków i trans-
portu, robotnicza kontroli produkcji) i hasło Rządu Tymczasowego

220
wyłonionego przez antyfaszystowski front narodowy. Znamienna była
jednak ostrożność w kwestii granic wschodnich. Zamiast jednoznacz-
nego uznania granicy ZSRR z 1941 roku głoszono prawo narodów do
samostanowienia, zapowiadając, że na ziemiach spornych decyduje wola
ludności, co sugerowało powojenne korekty linii granicznej (notabene
struktury PPR funkcjonowały we Lwowie, a także na Zaolziu). Stałym
elementem programu pozostawała zasada sojuszu z ZSRR, zakładająca
wszakże państwową odrębność Polski. Deklaracja PPR została skryty-
kowana przez Komintern jako eklektyczna i sekciarska. Samodzielne
utworzenie przez PPR w styczniu 1944 roku Krajowej Rady Narodowej
jako ośrodka władzy ludowej spotkało się z dezaprobatą Moskwy.
Analizowanie ideologii PPR tylko przez pryzmat partyjnej publicy-
styki ukazuje ją nie tyle jako partię marksistowsko-leninowską, ile jako
prorosyjskie ugrupowanie nacjonalistyczne o radykalnym programie
społecznym. W październiku 1942 roku komunistyczna prasa pisała, że
misją PPR jest realizacja celów ogólnonarodowych. Celem zasadniczym
było odzyskanie niepodległości poprzez zbrojną walkę z okupantem.
W piśmie działającej we Francji komunistycznej organizacji młodzie-
żowej „Grunwald” czytamy np.: My, młodzież polska we Francji z całego
serca pragniemy być w szeregach tych, co najboleśniej i najcelniej będą
bić i dobijać hitlerowską gadzinę. […] Niesiemy niemieckiemu wrogowi
odwet za męki naszej Ojczyzny […]. Każdy nasz czyn przeciw Niemcom
we Francji będzie czynem żołnierskim dla Polski. Nie pytamy młodych
o ich poglądy. Pytamy tylko: Tyś Polak? Jeśli tak, to szeregi nasze stają
dla Ciebie otwarte. W imię narodowej wolności współpracować mieli
Polacy wszystkich klas i warstw (rezolucja KC PPR z września 1944 roku
przewidywała solidarną współpracę wszystkich podstawowych warstw
narodu, wszystkich demokratycznych stronnictw). Hasło powrotu nad
Odrę i Bałtyk przebijało maksymalizmem stanowisko rządu londyńskie-
go, zbliżając się do najskrajniejszych żądań prawicy narodowej.
Sojusz z ZSRR uzasadniano ideą solidarności słowiańskiej. Według
Henryka Rechowicza PPR głosiła ideę solidarności słowiańskiej opartej
na pokrewieństwie językowym, wspólnocie kultur, podobieństwie struk-
tury społecznej, podobnej przeszłości i wspólnym niebezpieczeństwie –
niemieckiej agresji. Wasilewska już w Apelu do narodu polskiego na

221
I Kongresie Wszechsłowiańskim w sierpniu 1941 roku nawoływała:
W tej walce muszą stanąć jak jeden wszystkie słowiańskie narody. Nas
hitleryzm nienawidzi najbardziej, nas głosi niegodnymi miana człowie-
ka. […] Polacy, w wielkiej rodzinie słowiańskich narodów my pierwsi
padliśmy ofiarą najazdu. […] Ramię w ramię z Czerwoną Armią pójdzie
Polska Armia do walki z wrogiem naszego kraju, wrogiem Słowiańsz-
czyzny, wrogiem ludzkości. Próbowano nawet dokonać swoistej syntezy
panslawizmu z marksizmem. Przykładem służy artykuł Z kim droga?
w „Trybunie Robotniczej” nr 16, gdzie wyjaśniano genezę Drang nach
Osten, przypisując Germanom tworzenie scentralizowanych państw
feudalno-niewolniczych, zaś ludom słowiańskim hołdowanie zasadom
gminowładztwa i komunizmu pierwotnego. Komuniści polscy stawali
więc w pierwszym szeregu ruchu panslawistycznego, uczestnicząc nie
tylko w Komitecie Wszechsłowiańskim, ale też np. w Związku Słowian
na Środkowym Wschodzie (Jerozolima 1944–1946) czy Kongresie Sło-
wian Amerykańskich.
Zerwanie łączności z Moskwą po aresztowaniu Findera doprowa-
dziło do faktycznego usamodzielnienia się PPR. Oznaczało to wzrost
znaczenia polskiego ośrodka komunistycznego w ZSRR (Jakub Berman,
Hilary Minc, Alfred Lampe, Stanisław Radkiewicz, Karol Świerczewski,
Wanda Wasilewska, Aleksander Zawadzki), od marca 1943 roku dzia-
łającego poprzez Związek Patriotów Polskich, a w styczniu 1944 roku
zorganizowanego jako Centralne Biuro Komunistów Polskich. Grupa ta
ściśle realizowała kominternowskie wytyczne, krytykując PPR-owców
za lewactwo i sugerując rozszerzenie „frontu narodowego” o endeków.
Ideolog tej grupy Alfred Lampe nie stronił od patriotycznej retoryki –
zapowiadał np., że odnowione państwo polskie będzie państwem naro-
dowem. […] będziemy budowali od podstaw Polskę silną naprawdę, […]
silną swoją gospodarką i swoim ładem społecznym, swoją kulturą i swoim
patrjotyzmem, swoją zwartością wewnętrzną i swojemi związkami z in-
nemi państwami Europy. Jednak to, co dla kierownictwa PPR stało się
fundamentem strategii, dla CBKP było tylko elementem taktyki.
W styczniu 1944 roku Bug przekroczył oddział partyzancki Leona
Kasmana, ps. Janowski, który próbował przejąć kierownictwo nad kon-
spirację komunistyczną w kraju. Doszło do konfliktu „Janowskiego”

222
z Mieczysławem Moczarem, dowodzącym Armią Ludową na Lubelsz-
czyźnie. W marcu Gomułka domagał się od Kasmana podporządkowa-
nia się PPR/AL, w odpowiedzi Kasman zażądał w kwietniu przerwania
dostaw broni dla AL. Choć konflikt został zażegnany, ukazał głębokość
podziałów między PPR i CBKP.
W tych warunkach nie wydają się surrealistyczne, wysuwane wobec
wojskówki PPR, zarzuty antysemityzmu. Według polskich historyków
(Piotr Gontarczyk czy Marek J. Chodakiewicz) zgrupowanie GL Grze-
gorza Korczyńskiego na przełomie 1942/43 rozstrzelało grupę Żydów
we wsi Ludmiłówka; zabójstwa Żydów (choć rozmaicie motywowane)
miały też na swym koncie oddziały GL/AL Bolesława Kaźmieraka (Ko-
walskiego), Władysława Skrzypka, Tadeusza Maja i Mikołaja Melucha.
Antysemickie nastroje miały występować także w niektórych grupach
bojowych RPPS.
Narodowy zwrot PPR znalazł pewien oddźwięk wśród niekomuni-
stów. Już na początku okupacji Gestapo raportowało o próbach nawią-
zania przez podziemie komunistyczne współpracy z Polakami innych
kierunków, nawet narodowych; w 1941 roku z niepokojem obserwo-
wało współpracę konspiracji marksistowskiej i nacjonalistycznej. Do
PPR wstąpili tacy ludzie jak Józef Dubiel (przed wojną działacz ZMP
„Jedność”) czy Jan Kott (były członek ZPMD). Wśród amerykańskiej
Polonii działała proradziecka Liga Kościuszkowska z udziałem nie tylko
komunistów (Bolesław Gebert) i socjalistów (Oskar Lange), ale także
Antoniego Kaczmarczyka ze Związku Narodowego Polskiego i księdza
Stanisława Orlemańskiego.
W obozach jenieckich NKWD werbowała oficerów skłonnych do
współpracy z ZSRR. Jednym z nich był Mikołaj Arciszewski, który
w sierpniu 1941 roku został przerzucony z misją szpiegowską do Polski.
Arciszewski nawiązał też kontakt z działaczami konspiracyjnego Stron-
nictwa Narodowego Andrzejem Mikułowskim i Aleksandrem Losso-
wem-Niemojowskim. Starał się ich przekonać, że w Polsce potrzebna
jest orientacja proradziecka, a SN powinno wrócić do polityki oparcia
o Rosję według dawnych wskazań Dmowskiego. Kontakty te prezes
Stronnictwa Stefan Sacha określił jako nakaz zdrowego rozsądku, dla
Tadeusza Macińskiego był to wyraz koniunkturalności w warunkach

223
odprężenia polsko-sowieckiego. Jeszcze wiosną 1942 roku artykuł Ar-
ciszewskiego pt. Przywódcy ukazał się w „Warszawskim Dzienniku
Narodowym”, gdy jednak w drugiej połowie 1942 roku szefem pro-
pagandy został Wiktor Trościanko, SN rozpoczęło ostrą kampanię
antyradziecką.
Choć orientacja prosowiecka pozostawała wyborem znikomej mniej-
szości, Arciszewski nie był zupełnie osamotniony. Nawet późniejszy
bohater podziemia płk Leopold Okulicki w maju 1941 roku pisał: los
Polski zależny jest […] od wyniku decydującej walki między Niemcami
a Z.S.S.R. Między tymi dwoma partnerami trzeba wybierać. […] Wybór
dla mnie, a sądzę, że i dla narodu polskiego nietrudny i jasny. W razie
zwycięstwa Niemiec czeka nas ciężki los, długie lata bezwzględnej niewoli
[…]. W walce między Z.S.S.R. a Niemcami naród polski powinien stanąć
przy boku Z.S.S.R. […] Będzie Polska czerwona, dobrze niech będzie, byle
tylko była. Wprawdzie dokument ten powstał w areszcie NKWD, ale
mógł wyrażać opinię części polskiego społeczeństwa, rozgoryczonego
brakiem pomocy ze strony Zachodu i przerażonego kolejnymi zwycię-
stwami III Rzeszy.
Przywódca nielicznych polskich słowianofilów gen. Lucjan Żeli-
gowski, jako członek emigracyjnej Rady Narodowej, poparł projekt
federacji polsko-czechosłowackiej i układ z ZSRR. W 1942 roku wydał
broszurę o jedności słowiańskiej, w której proponował realizm w spra-
wie granic wschodnich i przyjaźń z ZSRR. Po zerwaniu stosunków
polsko-radzieckich krytykował antysowiecki kurs polityki zagranicznej
i domagał się dialogu ze Związkiem Patriotów Polskich. W maju 1944
roku wydał odezwę głoszącą: Pamiętajcie, że Armia Czerwona wraz
z armiami państw sprzymierzonych nie tylko walczy o wolność świata,
lecz również jest armią Słowian, tzn. armią naszych braci. Podajcie im
dłonie przyjaźni i wiecznej zgody. Ten braterski uścisk dłoni będzie wiel-
ką groźbą dla Niemców i nadzieją na długi, a może i wieczny pokój na
ziemi. Krajowa Rada Narodowa rozważała możliwość powierzenia mu
naczelnego dowództwa i zaprosiła go do odwiedzenia armii (co jednak
uniemożliwił stan zdrowia generała).
Największą wszakże rolę odegrał płk Zygmunt Berling, który przy-
stał na służbę ZSRR niedługo po klęsce wrześniowej. Stanąwszy na czele

224
Dywizji Kościuszkowskiej, zdobył instrument realizowania własnego
programu politycznego, alternatywnego wobec koncepcji formułowa-
nych przez CBKP. Program berlingowców zawarł w dokumencie zna-
nym jako tezy nr 1 (O co walczymy) mjr Jakub Prywin. Tezy przewidy-
wały sojusz z ZSRR, rekompensatę na zachodzie (Śląsk i Pomorze) za
Kresy Wschodnie i tzw. zorganizowaną demokrację, tj. kierowanie pań-
stwem przez jeden obóz polityczny – front narodowy z silnym rządem
(nietrudno usłyszeć tu echo koncepcji legionowych). Odsunięty przez
radzieckich protektorów latem 1944 roku, Berling napisał do Stalina
list, prosząc o ratowanie Polski z rąk trockistów (który to termin był
eufemizmem na określenie Żydów).
Im bliżej ziem polskich znajdowała się Armia Czerwona, tym więcej
było takich przypadków. W KRN znalazło się miejsce dla grupki o na-
zwie Komitet Inicjatywy Narodowej, której przedstawiciel Jan Manu-
giewicz domagał się dla Polski… kolonii w Afryce. Do Armii Ludowej
przechodziły nie tylko jednostki Batalionów Chłopskich, ale nawet Ar-
mii Krajowej (np. na Śląsku grupa operacyjna AK por. Wiktora Szostka
licząca 600 osób). Po zajęciu Pragi przez wojska sowieckie komendant
Obwodu Praga AK ppłk Antoni Żurowski „Andrzej” wydał odezwę
wzywającą jego żołnierzy do wstępowania do Ludowego Wojska Pol-
skiego: Dziś […] uważamy […] za swój obowiązek żołnierski do tego
Wojska wstąpić, by pod naczelnym dowództwem gen. broni Roli-Żymier-
skiego i zwierzchnictwem P.K.W.N. zadać ostatni cios krzyżackiemu na-
jeźdźcy! Niech żyje Wolna, Silna, Demokratyczna Polska. Największym
nielewicowym ugrupowaniem, które nawiązało współpracę z komuni-
stami, była Rada Obrony Narodu płk. Andrzeja Petrykowskego, repre-
zentująca wraz z podporządkowanym jej Korpusem Bezpieczeństwa
antysanacyjną konspirację „sikorszczacką”. RON pierwszy kontakt
z PPR nawiązała już w końcu 1943 roku, w lipcu 1944 roku KB zawarła
porozumienie o współpracy z AL, a następnie podporządkowała się Pol-
skiemu Komitetowi Wyzwolenia Narodowego. Wywodząca się z obozu
narodowego „Ojczyzna” już pod koniec 1944 roku głosiła konieczność
kompromisu z Rosją, w lutym następnego roku – podtrzymując swą an-
tykomunistyczną tożsamość ideową – zdecydowała się współpracować
z nowymi władzami w dziele zagospodarowania Ziem Odzyskanych.

225
To samo uczyniło Stronnictwo Zrywu Narodowego (okupacyjna odrośl
narodowego ruchu robotniczego) F. Widego i Z. Felczaka.
Interesujące, że w 1944 roku skłonność do kolaboracji z komunista-
mi wykazywały często środowiska dotąd ugodowe wobec okupanta hi-
tlerowskiego. Faszyzujący Miecz i Pług, największa z grup oskarżanych
o kolaborację z Niemcami, w listopadzie 1944 roku podporządkował się
RON, wiosną 1945 roku szukał kontaktu z marsz. Michałem Rolą-Ży-
mierskim, w czerwcu zaś wystąpił przeciw prowadzeniu zbrojnej walki
antykomunistycznej. Nawet jeśli pominiemy rolę agenta radzieckiego
wywiadu Bogusława Hrynkiewicza, to przyznać trzeba, że stanowisko
to podzielali też inni członkowie organizacji. Danuta Przystasz wspo-
mina: Po zakończeniu działań wojennych uznaliśmy, że trzeba włączyć
się w odbudowę kraju i tak uczyniliśmy, ale krótko to trwało, gdyż trak-
towano nas jak wrogów przemian ustrojowych w Polsce. Konserwatywna
grupa skupiona wokół Aleksandra Bocheńskiego, w czasie okupacji
związana z proniemieckim ośrodkiem hr. Adama Ronikiera, miała za-
oferować swe usługi przedstawicielowi nowych władz Jerzemu Borejszy
w styczniu 1945 roku. Mackiewicz ocenił, że Bocheński był stronnikiem
ugodowości, ale w stosunku do każdego najeźdźcy. Nawet Jan Skiwski,
redaktor otwarcie prohitlerowskiego „Przełomu”, pod koniec wojny
wzywał, by Polacy wstępowali do PPR w celu jej unarodowienia

Polska Ludowa

Gdy PKWN przejął realną kontrolę nad krajem, liczba dezerterów


z obozu prawicy wzrosła. Podziemna Rada Jedności Narodowej w de-
peszy do prezydenta Raczkiewicza w styczniu 1945 roku konstatowała
powszechny pęd do pracy w aparacie rządowym [Polski Ludowej – J.T.]
[…] zarówno ze względów ideowych, jak i oportunistycznych. Adam Da-
nek w artykule Czas zdrajców wymienił długą listę konserwatystów, pił-
sudczyków i narodowców, którzy wpisali się w struktury nowego reżi-
mu: Piotr Dunin-Borkowski, Konstanty Grzybowski, Józef Winiewicz,
Stanisław Kutrzeba, Ksawery Pruszyński, Bogdan Suchodolski, Olgierd
Górka, Wincenty Rzymowski. Oficer NSZ rtm. Ryszard Borowy został
w 1947 roku wiceministrem leśnictwa. Nie były to tylko indywidualne

226
przypadki, na współpracę z władzą ludową decydowały się całe śro-
dowiska: Konfederacja Narodu, której przywódca Bolesław Piasecki
zainicjował Stowarzyszenie PAX, czy „Ojczyzna”, na bazie której po-
wstał Instytut Zachodni. Nie powiodła się natomiast (prawdopodobnie
ze względu na tarcia między różnymi frakcjami komunistycznymi)
próba legalizacji na prorosyjskiej platformie Stronnictwa Narodowego,
choć proponował to i Marian Spychalski, i Komitet Legalizacyjny SN
(m.in. Jan Bielawski, Karol Stojanowski, Szymon Poradowski, Stanisław
Kozicki).
Organizacją, w której nacjonalistyczne tendencje pierwszych lat po-
wojennych ujawniały się najsilniej, był Polski Związek Zachodni. Reak-
tywowany już w październiku 1944 roku miał być masową, ogólnopol-
ską, bezpartyjną organizacją, poświęconą walce o zdobycie i utrzymanie
granicy nad Odrą i Nysą przy równoczesnym podkreśleniu silnego zwią-
zania Polski z resztą Słowiańszczyzny ze Związkiem Radzieckim na czele.
W swej bieżącej działalności PZZ domagał się wysiedlenia Niemców,
głosił hasło powrotu Zaolzia do Polski, popierał separatyzm łużycki.
W skład Komitetu Organizacyjnego PZZ weszli m.in. przewodniczący
prof. Andrzej Wojtkowski, wiceprzewodniczący Zenon Kliszko i J. Du-
biel jako sekretarz generalny. W szeregach organizacji znaleźli się za-
równo endecy (np. Władysław Piotrowski z Rzeszowa) jak i zadrużanie
(Eryk Skowron na Śląsku), nic więc dziwnego, że terenowe organizacje
PPR traktowały Związek jako siedlisko elementów reakcyjnych.
Doraźną płaszczyzną współpracy była odbudowa kraju ze znisz-
czeń wojennych, doktrynalną – koncepcja państwa jednonarodowe-
go. Transformację społeczną w kierunku socjalizmu traktowano jako
konieczność dziejową (pamiętajmy, że planowanie gospodarcze i se-
lektywna nacjonalizacja wprowadzane były wówczas również na Za-
chodzie). Przykładem takiego stanowiska mogą być choćby powojenne
przemyślenia Stanisława Grabskiego (w latach 1945–1947 wiceprzewod-
niczącego Krajowej Rady Narodowej). Początkowo zresztą realizowane
przez komunistów reformy gospodarcze nie odbiegały w zasadzie od
postulatów zgłaszanych choćby przez Radę Jedności Narodowej. Na-
cjonalizacja w Polsce objęła zrazu głównie własność niemiecką i bez-
pańską (właściciele wymordowani lub zbiegli) i przeprowadzana była

227
spontanicznie przez załogi. Charakterystyczne, że ustawa z 3 stycznia
1946 roku wyłączała spod nacjonalizacji mienie obywateli niemieckich
narodowości polskiej.
W największym stopniu uwiarygodnieniu się komunistów przeszka-
dzało uzależnienie od ZSRR, czego najbardziej jaskrawym przejawem
było zrzeczenie się Kresów Wschodnich. Nowy rząd traktował to jako
konieczną koncesję na rzecz Wielkiego Brata, starając się zarazem
o zrekompensowanie tych strat (Edward Osóbka-Morawski twierdzi,
że PKWN domagał się dla Polski Lwowa, Królewca, Łużyc i Rugii).
Dążność do obrony interesów narodowych omal nie doprowadziła do
wybuchu konfliktu zbrojnego z Czechosłowacją. Polacy domagali się od-
dania Zaolzia, w czerwcu 1945 roku marsz. Rola-Żymierski wystosował
ultimatum i zaczął koncentrować wojsko na granicy.
Przejęcie władzy przez komunistów było sprawdzianem weryfi-
kującym szczerość patriotycznych intencji PPR. W przemówieniu na
otwarcie I Zjazdu PPR w 1945 roku Gomułka wskazywał: Polska Partia
Robotnicza wyrosła z narodu polskiego. Z przeszłości wyzwoleńczo-nie-
podległościowych i społeczno-wyzwoleńczych ruchów narodu polskiego
wzięliśmy najlepsze tradycje. […] Polska Partia Robotnicza jest nową
partią. […] PPR wraz z całym narodem będzie wiernie stała na straży
niepodległości i suwerenności Polski. Istnieje szereg przykładów tego,
że ekipa Gomułki usiłowała realizować politykę względnie niezależną
od Kremla. Zdaniem Marii Turlejskiej Gomułka i Marian Spychalski
sprzeciwiali się prowokowaniu przez NKWD wojny domowej w Polsce
(a już po aresztowaniu oskarżeni zostali o próby porozumienia latem
1945 roku z Delegatem Sił Zbrojnych płk. Janem Rzepeckim). Wincen-
ty Heinrich (Opozycja w wojsku 1944–88) pisze: Spychalski […] z całą
determinacją podjął walkę o polskość sił zbrojnych […] To, co później
nazwano „spychalszczyzną” nie było niczym innym jak przejawem opo-
zycji ze strony oficerów polskich (wśród nich wielu członków partii) wo-
bec narzucenia Polsce sowieckiej dominacji w wojsku. W styczniu 1948
roku Gomułka nie chciał uznać komunistycznego rządu greckiego, by
nie psuć stosunków z Zachodem. Na posiedzeniu Biura Politycznego
6 marca 1948 roku protestował przeciw aresztowaniu Polaków przez
władze radzieckie i dopłacaniu do radzieckich robotników. Andrzej

228
Werblan wymienia jako przyczyny konfliktu ze Stalinem sprzeciw wo-
bec powołania Kominformu, koncepcję „polskiej drogi do socjalizmu”
(bez dyktatury proletariatu), krytyczny stosunek do tradycji KPP i Ko-
minternu, uznanie słuszności PPS w sprawie niepodległości, próbę me-
diacji w sporze Stalin-Tito i obronę suwerenności PPR przed WKP(b)
w polityce wewnętrznej.
Warto powrócić tu do tzw. kwestii żydowskiej. Gomułka pisał do
Stalina (list z 14 grudnia 1948 roku): Obsada personalna górnych ogniw
aparatu państwowego i partyjnego rozpatrywana pod kątem narodowo-
ściowym stwarza według mego zdania poważną zaporę utrudniającą
rozszerzenie naszej bazy […]. Na podstawie szeregu spostrzeżeń mogę
stwierdzić z całą odpowiedzialnością, że część towarzyszy żydowskich
nie czuje się związana z narodem polskim, a więc i z polską klasą robot-
niczą żadnymi nićmi, względnie zajmuje stanowisko, które można by
określić mianem nihilizmu narodowego. Wśród gomułkowców niewielu
było komunistów żydowskiego pochodzenia, narastać miały natomiast
antyżydowskie uprzedzenia. Lech Maria Wojciechowski, jeden z prze-
słuchiwanych przez Moczara działaczy podziemia, wspominał: Moczar
[…] starał się udowodnić, że Związek Radziecki stanowi największą po-
tęgę militarną na świecie i wkrótce pokona zgniły Zachód i rządzące nim
międzynarodowe żydostwo. Podłożem podobnych uprzedzeń było żywe
wśród byłych AL-owców poczucie dyskryminacji. Uważali, że to oni
odwalali ciężką robotę z karabinem maszynowym w dłoni. M. Choda-
kiewicz cytuje partyjne sprawozdanie: Jest pewien [procent] partyjnia-
ków, którzy więcej uczuciowo nienawidzą Żydów, szczególnie partyjniacy
o małym wyrobieniu politycznym. Dość znaczny [procent] natomiast
partyjniaków, od komórki do Komitetu Miejskiego włącznie, twierdzi,
że zachowanie Żydów jest niewłaściwe. August Grabski, odnosząc się
do tej problematyki twierdzi, że Gomułka był postacią zdecydowanie
nielubianą w kręgach komunistów z „żydowskiej ulicy”.
Resentymenty te wiązać należy nie tyle z wpływami ideologii en-
deckiej, ile z rywalizacją między frakcją „krajowców” a komunistami
przybyłymi ze Związku Radzieckiego, w dużej części mającymi ży-
dowskie pochodzenie. Gdy w 1947 roku Stalin zarzucił tezę o różno-
rodności narodowych dróg do socjalizmu, grupa Bolesława Bieruta,

229
Jakuba Bermana i Hilarego Minca jawnie wystąpiła przeciw Gomuł-
ce. Starcie zakończyło się latem 1948 roku odsunięciem go od władzy.
Maria Dąbrowska w swym dzienniku pod datą 27 grudnia 1948 roku
zapisała: Największą sensacją kongresu [zjednoczeniowego – J.T.] było
przemówienie Gomułki. Podobno zarzucił prowodyrom jednoczących się
partii kosmopolityzm i nihilizm narodowy. […] Podobno sala przyjęła
przemówienie Gomułki huraganami oklasków, aż musiano ją mitygować
i aż zamilkła pod skamieniałym wyglądem zmartwiałych dygnitarzy przy
stole prezydialnym. […] Warszawa od razu ochrzciła Gomułkę Rejtanem.
Chociaż w okresie stalinowskim narodowy komunizm, jak to ujął
Marcin Zaremba, oznaczał najgorszą z możliwych herezję wobec obowią-
zującej linii ideologicznej, to jednak i ekipa Bieruta sięgała (zwłaszcza
w latach 1951–1952) po narodową frazeologię. Podstawą była leninowska
koncepcja dwóch kultur narodowych (reakcyjno-eksploatatorskiej i po-
stępowo-ludowej), pozwalająca odwoływać się do wyselekcjonowanych
postępowych tradycji narodu polskiego (choć w swym przemówieniu
z lutego 1951 roku Bierut cytował nawet… Dmowskiego). Nowy „so-
cjalistyczny naród” przeciwstawiano zachodniemu imperializmowi,
jedność narodu pod przewodem PZPR miał instytucjonalizować utwo-
rzony wtedy Front Narodowy. Zaczął być również odczuwalny, choć na
razie tylko zakulisowo, wpływ prowadzonej w ZSRR przez Andrieja
Żdanowa antysemickiej kampanii przeciw „kosmopolityzmowi”.
Opór stawiony Stalinowi awansował Gomułkę do rangi bohatera
narodowego. A. Zawadzki twierdził, co znamienne, że wróg chce wi-
dzieć w t[owarzyszu] W[iesławie] chorążego „narodowego komunizmu”.
W budowie legendy narodowego komunizmu dużą rolę odegrało też…
Radio Wolna Europa, popularyzując relacje Józefa Światły, który mówił
np.: Są w partii różnice ideologiczne, że jedni, wierni i zaprzedani agenci
Moskwy, przyjmują bez trudności zmiany w taktyce […]. I są drudzy, któ-
rzy wierzą kłamstwom i przyjmują przemijającą taktykę za linię partyjną.
Rozpowszechniony w społeczeństwie pogląd wyrażał anonim wysłany
do „Trybuny Ludu”, w którym czytamy m. in.: Naród nie chce bolsze-
wizmu, nie chce sowietyzacji i kołchizacji [sic] kraju. Chcemy iść własną,
polską drogą, tak jak idzie Jugosławia i Jej Wódz Tito. Tow. Wiesław
musi być zrehabilitowany i przywrócony do należnej mu czci i szacunku.

230
[…] Precz z bolszewizmem i Moskwą! Niech żyje Polska niepodległa i na-
prawdę ludowa, a nie bolszewicka. Niech żyje Jugosławia i Jej Wódz Tito,
zwycięzca w sporze ideologicznym! Niech żyje tow. Wiesław Gomułka!.
To właśnie legenda Gomułki nadała narodowokomunistyczne obli-
cze zrywowi w Październiku 1956 roku. Podczas wieców i demonstra-
cji w Warszawie, Olsztynie, Gdańsku hasła progomułkowskie (Z tow.
Gomułką polską drogą do socjalizmu) mieszają się z antyradzieckimi
(żądanie zwrotu Lwowa, Wilna i Królewca), tłum śpiewał na przemian
Międzynarodówkę i Rotę (np. w Węgorzewie). Ustrój komunistyczny
zwalczany był wówczas nie tyle dlatego, że przynosił wyzysk gospodar-
czy i ucisk polityczny, ale przede wszystkim jako system obcy narodowi
i narzucony z zewnątrz. Paweł Machcewicz w swej książce Polski rok
1956 pisał: Odwoływano się – jako do politycznej alternatywy – do grupy
tych polskich komunistów, których uważano za wolnych od odpowiedzial-
ności za stalinowskie błędy i zbrodnie.[…] jeżeli już odwoływano się do
konkretnych wzorców, to najczęściej mówiono o Jugosławii. […] Liczyło
się przede wszystkim to, że Polska będzie wreszcie krajem niepodległym.
[…] Niejako kwintesencją tej postawy jest zdanie: […] „ustrój socjali-
styczny, względnie nawet komunistyczny, jest do przyjęcia, byle był polski
i niezależny od Związku Radzieckiego”.
Wysoką temperaturę uczuć narodowych próbowali wykorzystać też
przeciwnicy Gomułki z grupy „natolińskiej” (Hilary Chełchowski, Wik-
tor Kłosiewicz, Stanisław Łapot, Kazimierz Mijal, Bolesław Rumiński,
Zenon Nowak, Kazimierz Witaszewski, a także Franiszek Mazur i Fran-
ciszek Jóźwiak). Stosunki z ZSRR pozostawały dla nich nienaruszalnym
tabu, dlatego nacjonalistyczne sentymenty Polaków usiłowali skierować
przeciw Żydom (słychać tu echa żdanowszczyzny). To właśnie „natoliń-
czyk” Zenon Nowak na VII Plenum KC PZPR wystąpił z zarzutem, że
we władzach centralnych zbyt wiele jest osób pochodzenia żydowskiego,
co zostało uznane za postulat narodowościowej regulacji kadr.
Sojusznikiem „natolińczyków” w tej rozgrywce stał się były wódz Fa-
langi Bolesław Piasecki. 16 października 1956 roku opublikował w „Sło-
wie Powszechnym” artykuł pt. Instynkt państwowy, który powszechnie
został odebrany jako groźba zdławienia siłą procesu demokratyzacji.
W fali ataków na przywódcę PAX-u, jaka przetoczyła się przez kraj,

231
jednym z czołowych wątków było eksponowanie jego „faszystowskich”
korzeni. Piasecki opowiedział się jednak za „polską drogą do socjalizmu”
Gomułki i wyszedł z opresji cało.
Pod rządami Gomułki narodowy komunizm stał się w PRL ideologią
panującą. Ideologia państwowa rozwijała się niejako dwutorowo: z jed-
nej strony znajdowała legitymizację ustroju w teorii marksistowskiej
i ideałach sprawiedliwości społecznej, z drugiej jednak komunizm miał
być wyrazicielem geopolitycznie zdeterminowanej polskiej racji stanu.
Zgodnie z nią Polska mogła istnieć tylko w granicach PRL (Gomułka:
Powrót na historyczne ziemie piastowskie jest największym zwycięstwem
w dziejach Polski) i w sojuszu z ZSRR. Zagrożenie dla kraju widzia-
no – zgodnie z endeckimi standardami – w Niemczech i „międzyna-
rodowym syjonizmie”. „Piastowską” ideologię gomułkowców odróż-
niał jednak wyraźnie od tradycyjnego nacjonalizmu polskiego silny
antyklerykalizm (zwłaszcza po liście biskupów polskich do biskupów
niemieckich w 1965 r.) i egalitarne nastawienie.
Co ciekawe, do kryptonacjonalistycznych haseł odwoływali się
również przeciwnicy Gomułki z dawnej frakcji „natolińskiej”, tworzą-
cy wówczas prochińską Komunistyczną Partię Polski. Kolportowana
w Hucie Warszawa w 1964 roku odezwa KPP mówiła o spisku żydow-
skiej, syjonistycznej burżuazji, której sprzedawczyk Gomułka […] po
kawałku oddaje nasz kraj. Na łamach „Czerwonego Sztandaru”, organu
KPP, rzucano w 1968 r. oskarżenia: Gomułka i Zambrowski to przy-
wódcy jednej bandy nacjonalistów polskich i żydowskich. […] Gomułka
doszedł do władzy dzięki zawarciu politycznego sojuszu z Zambrowskim.
Na Saskiej Kępie polscy i żydowscy nacjonaliści uścisnęli sobie ręce jak
bracia i postanowili razem kroczyć do kapitalizmu. KPP nie była jedyną
opozycyjną grupą odwołującą się do haseł komunistycznych (nawet
jeśli pominiemy trockistów). W 1963 r. Bogusław Kołodziej założył
w Krakowie nielegalną Komunistyczną Organizację Młodzieży Polskiej,
którą rok później przekształcił w Polskie Wyzwoleńcze Siły Zbrojne.
W grudniu 1970 r. pojawiły się ulotki sygnowane przez Komitet Grud-
niowej Rewolucji Socjalistycznej. W 1971 r. Stanisław Słodkowski, były
przewodniczący gdyńskiego komitetu strajkowego, próbował utworzyć
Polską Partię Komunistyczną.

232
W latach 60. w PZPR ukształtowała się silna frakcja tzw. partyzan-
tów, której przywódcą był gen. Mieczysław Moczar. Pod względem
ideowo-programowym moczarowców można zaklasyfikować jako
skrajną formę „narodowego komunizmu” Gomułki. Jacek Kuroń tak
charakteryzował ideologię tej formacji: Była ona – po pierwsze – naro-
dowo-polska, wojskowa, kombatancka i oficjalnie zwrócona przeciw tak
zwanemu nihilizmowi narodowemu […] Była to – po drugie – ideologia
nieco po plebejsku egalitarna, atakująca różne przywileje – majątku, sta-
nowiska, urodzenia. W tej właśnie płaszczyźnie umieściłbym głoszony
przez jej heroldów kult pracy fizycznej, dyscypliny i porządku oraz pe-
wien obyczajowy purytanizm. Adam Bromke w swych wspomnieniach
Polak w świecie sugeruje, że „partyzanci” myśleli o emancypacji Polski
spod sowieckiej hegemonii na wzór rumuński, dlatego próbowali –
bezskutecznie – nawiązać kontakty z Zachodem.
Przygotowując się do walki o władzę ze swymi konkurentami z daw-
nej grupy „puławian”, Moczar szukał sojuszników w środowiskach
narodowych – w ugrupowaniach katolików świeckich, ale też wśród
opozycjonistów, a nawet emigrantów. Czasem znajdowało to oddźwięk,
zwłaszcza w środowiskach kombatanckich. Sojusznikiem „partyzan-
tów” był PAX (przez Piaseckiego traktowany jako zalążek formacji
patriotyczno-socjalistycznej), w którym wciąż żywy pozostawał anty-
semityzm i kompleks masoński. To właśnie prasa PAX-owska znalazła
się w awangardzie marcowej kampanii „antysyjonistycznej”. W swym
wystąpieniu sejmowym 11 kwietnia 1968 roku Piasecki powiedział:
Obecność syjonistów w aparacie jakiejkolwiek władzy w naszym kraju
jest […] niezmiernie szkodliwa dla interesów państwa i narodu. Ale też
w innych grupach katolickich istniały skłonności do porozumienia
z Moczarem – w ruchu „znakowskim” takie stanowisko reprezentował
np. Janusz Zabłocki, który w kwietniu 1967 roku zorganizował swoją
grupę w Ośrodek Dokumentacji i Studiów Społecznych. Ze wspomnień
zarówno Andrzeja Micewskiego, jak i Stefana Kisielewskiego wynika,
że do Marca 1968 roku traktowali Moczara jako pozytywną alternatywę
Gomułki. W gronie tym znalazł się też Bernard Tejkowski (dotąd zwią-
zany z „lewicą październikową”), który – jak wspomina Kuroń – jesienią
1967 roku zaczął głosić, że Żydzi stanowią potężną mafię, która działa

233
z premedytacją na zgubę Polski, i że jedynym ratunkiem dla nas jest
generał Moczar. Warto też wspomnieć, że przeciwnicy polityczni także
Leszkowi Moczulskiemu zarzucają niewłaściwe zachowanie w 1968 r.,
a ściślej pisywanie w moczarowskiej „Stolicy”.
Kulminacja polskiego nacjonalkomunizmu nastąpiła w Marcu
1968 r., kiedy to – w opinii Jerzego Jedlickiego – już prawie nie można
było w niektórych przypadkach rozróżnić: kto jest nacjonalistą ONR-ow-
skiego typu, który ze względów koniunkturalnych podaje się za komunistę,
kto zaś jest komunistą, który ze względów koniunkturalnych gra szczere-
go narodowca i antysemitę. Pierwszy sygnał kampanii „antysyjonistycz-
nej” dał sam Gomułka, który na VI Kongresie Związków Zawodowych
w czerwcu 1967 roku powiedział o Polakach żydowskiego pochodzenia:
Nie potrzebujemy piątej kolumny w naszym kraju. Ale to moczarowska
opozycja wykorzystała hasła antyżydowskie do rozprawy z protestują-
cymi studentami i konkurencyjnymi „puławianami”. Maria Borowska
wspominała w „Gazecie Wyborczej” klimat tych dni: W marcu 1968 r.
na stoliku w innej już instytucji znalazłam broszurkę wyliczającą, kto
jest u nas Żydem […] i jakie krzywdy Żydzi wyrządzili Polakom. Poszłam
do sekretarza partii […] Zapytałam, kto to napisał i czy są tu faszyści.
Uspokajał mnie, że to piszą członkowie partii, swoi, a nie faszyści. Za-
miarem Moczara było prawdopodobnie odsunięcie samego „Wiesła-
wa”. Gomułka zdystansował się więc od jaskrawego antysemityzmu.
Wprawdzie zauważał, że na 11 ludzi, którzy przygotowywali awantury
na 8 marca był tylko 1 Polak, reszta to żydowskie dzieci, ale równocześnie
przestrzegał: Ponieważ wymieniono wiele osób o nazwiskach żydowskich,
wśród klasy robotniczej mogą się pojawić nastroje, żeby rozprawić się
w ogóle z Żydami. Trzeba widzieć to niebezpieczeństwo i przeciwstawić
się. Nic więc dziwnego, że „Biuletyn Wewnętrzny” MSW z 20 marca
ubolewał: Klasa robotnicza oczekiwała, że tow. Wiesław […] zajmie
bardziej zdecydowane stanowisko wobec postulatów społeczeństwa żą-
dającego oczyszczenia szeregów partii i władz państwowych z elementów
syjonistycznych. Zapis cenzury 24 czerwca 1968 roku nakazał wyciszyć
propagandę „antysyjonistyczną”.
Frakcja „partyzantów” została w 1971 roku rozbita przez Edwarda
Gierka, który usunął Moczara z Biura Politycznego i Sekretariatu KC

234
(jedynym przejawem oporu miała być – jak napisali Antoni Dudek
i Grzegorz Pytel – żałosna demonstracja w Olsztynie). W grudniu 1976
roku „lewica patriotyczna” próbowała powrócić na scenę polityczną
firmując tzw. „List dwóch tysięcy”. Można w nim było przeczytać: Pod
hasłem ogólnego bratania się wszystkich ze wszystkimi […] coraz silniej
dochodziła […] do głosu stara gwardia kosmopolitów, jawnych i ukrytych
syjonistów oraz ich sojuszników. […] Na margines więc zepchnięto lub
wręcz poddano ostrym represjom ludzi, którzy w 1968 roku przyjęli na
siebie ciężar otwartej walki z syjonizmem i jego sojusznikami. Zdaniem
Jerzego Urbana nacjonalkomunistów finansowo wspierały niektóre pań-
stwa arabskie – faktem jest, że Libijczycy wydawali w Polsce od września
1981 roku w luksusowej formie miesięcznik „As-Sadaka”, jakimś tropem
może też być fakt, że Albin Siwak został polskim dyplomatą w Libii.
Sam Gierek zdecydowanie odszedł od linii nacjonalkomunistycznej na
rzecz swoistej odmiany oportunistycznego eurokomunizmu. Mimo to
np. Krzysztof Mętrak w swych Pamiętnikach pod datą maj 1978 zanoto-
wał: Umizgi Gierka wobec Kościoła i endecji (neodmowszczyzna). Linia
dywersji, a nie porozumienia ze społeczeństwem. Siłom antysowieckim
i wolnościowym przeciwstawia fałszywy nacjonalizm, ksenofobię, ciemne
obsesje, a nawet wyciągnięte z lamusa widmo wszechwładzy masonerii.
„Odnowa” lat 1980–81 pozwoliła skonsolidować się organizacyjnie
narodowym komunistom. Jesienią 1980 roku stworzyli oni Klub Par-
tyjnej Inteligencji Twórczej „Warszawa `80”, którego nieformalnym
organem stał się (wydawany od maja 1981 r.) tygodnik „Rzeczywistość”.
Miał on cieszyć się poparciem Komitetu Warszawskiego PZPR i takich
ludzi jak Stefan Olszowski, Stanisław Kociołek i Walery Namiotkiewicz.
Wcześniej, bo już w listopadzie 1980 roku, na rynku wydawniczym
pojawił się firmowany przez ZSMP tygodnik „Płomienie”, redagowany
przez Jana Pardusa. Bronił on socjalizmu, zwalczając „antynarodo-
we” nastawienie KOR i przestrzegając przed niebezpieczeństwem nie-
mieckim. Na łamach tygodnika spotykali się ludzie tacy jak Bolesław
Jaszczuk, Bohdan Poręba, Ryszard Filipski, Ryszard Gontarz, Ryszard
Reiff, Klaudiusz Hrabyk i weteran Stronnictwa Narodowego ks. Jerzy
Stępień. Co ciekawe, „Płomienie” wiele uwagi poświęcały na prezen-
towanie myśli politycznej przedwojennej radykalnej prawicy: Zadrugi

235
(zadrużanin Stanisław Czarnowski przysłał wówczas list, w którym
pisał, że linię Stachniuka należy kontynuować i spoić z marksizmem-le-
ninizmem), Obóz Wielkiej Polski, Falangę, Obóz Zjednoczenia Naro-
dowego, Radykalny Ruch Uzdrowienia i inne.
Lesław Maleszka analizował na łamach „Gońca Małopolski” ideolo-
gię tego nurtu, tworzoną przez Ryszarda Gontarza, Ignacego Krasic-
kiego, Huberta Kozłowskiego i Wiesława Mysłka: Totalitarna formuła
jedności, ześrodkowana na hasłach egalitarnego i antyinteligenckiego
socjalizmu oraz antysemickiego nacjonalizmu daje w sumie konglomerat,
który nazwać się godzi narodowym socjalizmem. Anonimowy korespon-
dent „Tygodnika Solidarność” do tej narodowokomunistycznej forma-
cji zaliczał oprócz klubu „Warszawa `80” i „Płomieni” także redakcje
„Ekranu” czy nawet „Argumentów” oraz – chyba na wyrost – endecką
Niezależną Grupę Polityczną (do tej listy można dodać jeszcze redago-
wane przez Henryka Gaworskiego „Barwy”).
„Szturmowym oddziałem” polskiego nacjonalkomunizmu było jed-
nak Zjednoczenie Patriotyczne „Grunwald”. Zorganizował je Zdzi-
sław Ciesiołkiewicz, przewodniczący Klubu Przyjaciół 1. Armii WP
„Grunwald” (patronat nad Klubem pełnił gen. Zygmunt Berling, któ-
rego gorącym admiratorem Ciesiołkiewicz pozostawał) i autor książki
Inwazja upiorów. W Krakowie 22 października odbyło się zebranie
założycielskie, na którym powołano Krajową Grupę Inicjatywną Zjed-
noczenia Patriotycznego „Grunwald”. Na szerokie wody Zjednoczenie
wypłynęło jednak dopiero po zorganizowaniu 8 marca 1981 roku na
Placu na Rozdrożu w Warszawie manifestacji patriotycznej w hołdzie
ofiarom zbrodni syjonistycznych. Do rejestru stowarzyszeń wpisane
zostało 8 marca 1981 roku. Organizacja oficjalnie potępiała na równi
z szowinizmem żydowskim, zwanym dziś syjonizmem także antysemi-
tyzm; podkreślało nie tylko swój patriotyzm, ale też internacjonalizm.
Pod tymi hasłami „Grunwaldowi” udało się skupić w swoich szeregach
(oprócz moczarowców, gomułkowców i berlingowców) również wetera-
nów niepodległościowego podziemia o antykomunistycznej przeszłości,
takich jak np. były szef Obszaru Śląskiego AK Walter Janke czy Kazi-
mierz Studentowicz. Oprócz Studentowicza w skład Krajowego Komi-
tetu Organizacyjnego ZP „Grunwald” wchodzili Kazimierz Ćwójda,

236
Bohdan Poręba, Stanisław Szkutnik, Andrzej Żebrak, Józef Kukułka.
Zjednoczenie ostatecznie ukonstytuowało się w czasie swego I Zjazdu
w Olsztynie w dniach 4–5 lipca (a potem 11 października 1981 r.). Pewne
wpływy „Grunwald” miał w tzw. branżowych związkach zawodowych.
Siedziba władz Zjednoczenia mieściła się w lokalu związku hutników
w Hucie Warszawa, w wydawanym przez „branżowców” biuletynie
„Wtórnik” ukazały się Protokoły Mędrców Syjonu, Ciesiołkiewicz pisy-
wał na łamach „Hutnika Warszawskiego”.
W okresie stanu wojennego Zjednoczenie Patriotyczne „Grunwald”
uległo dezintegracji, głównie na skutek trwających od lata 1981 roku
walk między frakcjami Ciesiołkiewicza i Poręby (wspieranego przez
Ćwójdę i Mieczysława Trzeciaka). Stracił swój impet, połączony z „Pło-
mieniami”, tygodnik „Rzeczywistość”, chociaż przez pewien czas pró-
bował jeszcze organizować wokół siebie „beton” PZPR w Klubach Wie-
dzy Społeczno-Politycznej „Rzeczywistość” (ich patronem był Tadeusz
Grabski). Niejako „testamentem” narodowego komunizmu był zamiesz-
czony w „Życiu Literackim” w lutym 1982 roku historyczny artykuł
Władysława Machejka My, „nacjonaliści” z PPR. „Narodowokomuni-
styczne” tendencje można było zaobserwować np. w czasie w konfliktu
granicznego z NRD o tor wodny do portu w Świnoujściu. Organizacje
partyjne podejmowały rezolucje, w których domagały się, aby w roz-
mowach z władzami NRD strona polska kierowała się dumą narodową,
a Komitet Wojewódzki PZPR w Szczecinie, zdaniem Józefa Czyrka, za-
ostrzał stanowisko w rywalizacji w postawach patriotycznych z tamtejszą
opozycją i Kościołem, a na krajowym forum partyjnym atakował władze
z pozycji hurrapatriotycznych i skrajnie antyniemieckich. W kwietniu
1988 roku na posiedzeniu Biura Politycznego grupa konserwatywna
domagała się nawet strzelania do niemieckich statków!
Również komunistyczni heretycy sięgali w latach 80. po hasła nie-
podległościowe. Zbliżona do eurokomunizmu Polska Partia Komuni-
styczna (którą można uznać za awangardę wewnątrzpartyjnego ruchu
„struktur poziomych”) chciała budować ustrój socjalistyczny, dosto-
sowując marksizm do polskich warunków. Za swą naczelną zasadę
ideową przyjęła służebność partii wobec narodu, a w polityce zagra-
nicznej akcentowała równość i partnerstwo. Z pozycji ultralewicowych

237
trockistowska Robotnicza Partia Rzeczypospolitej Samorządnej w swej
deklaracji W walce o niepodległą, samorządną Rzeczpospolitą Polski
głosiła: Antysocjalistyczna i antydemokratyczna biurokracja opiera się
jedynie na zależności politycznej od systemu kremlowskiego i gospodar-
czej od równie aspołecznego monopolu imperialistycznego. […] Pełny
socjalizm jest możliwy tylko po wywalczeniu niepodległości narodowej.
Tak jak bez niepodległości nie ma socjalizmu, tak i nie ma niepodległości
bez socjalizmu.

Po 1989 roku

Konsekwencje Okrągłego Stołu podcięły korzenie narodowego komu-


nizmu, którego epigoni szukali na ogół schronienia w formacjach nie-
marksistowskich jak Samoobrona (Bożena Krzywobłocka), Partia X
(Józef Kossecki) czy nawet Stronnictwo Narodowe „Ojczyzna” (Józef
Balcerek). Pojawiły się jednak również grupki próbujące kontynuować
linię narodowokomunistyczną. Z jednej strony były to antystalinowskie
Grupy Samorządności Wytwórców, próbujące na początku lat 90. odczy-
tywać sytuację Polski przez pryzmat teorii postkolonialnej: Porozumie-
nie ponadbarykadowe na gruncie klasowym i narodowym jest naj­szerszą
formą sojuszu, jaką przewidujemy w sytuacji uzależnienia neokolonial-
nego Polski; wtórował im Front Młodej Lewicy: Nie chcemy systemu,
który jeszcze bardziej uzależnia Polskę od obcego kapitału. Z drugiej
strony podobne próby podjęli weterani PZPR, którzy po rozwiązaniu
Związku Komunistów Polskich „Proletariat” nie zgodzili się przystąpić
do odbudowanej KPP, ale utworzyli Polską Socjalistyczną Partię Robot-
niczą z Bogdanem Radomskim i Romanem Mazurkiewiczem na czele.
PSPR głosiła, że stawia sobie za cel walkę o interesy klasy robotniczej i in-
nych ludzi pracy (rolników, inteligencji, sfery budżetowej, rzemieślników
i drobnych kupców), walkę o interesy narodu polskiego pragnącego żyć
w pokoju, we współpracy i przyjaźni z innymi narodami, w suwerennym
ekonomicznie i politycznie państwie rządzonym przez lud, neutralnym
światopoglądowo i nie wiążącym się z żadnymi blokami militarnymi.
Przyjrzyjmy się bliżej „narodowemu marksizmowi” działającego
od 2000 roku Dolnośląskiego Stowarzyszenia Obrony Proletariatu.

238
W swym programie społecznym Stowarzyszenie w niczym nie odbie-
gało od innych ugrupowań radykalnej lewicy. Surowej krytyce poddało
rzeczywistość Trzeciej Rzeczpospolitej (Prysł mit o wolnej, zasobnej
i demokratycznej Polsce), punktując bezrobocie, utratę praw socjalnych,
nędzę, zapaść służby zdrowia, kryzys oświaty, niedomagania syste-
mu emerytalnego, pogłębiające się rozwarstwienie itd. Domagało się
przeciwdziałania nadmiernemu bogaceniu elit, podwyżki płac, zacho-
wania świadczeń socjalnych, kontroli państwa nad gospodarką rynko-
wą, pomocy dla upadających przedsiębiorstw, zmniejszenia bezrobocia
itp. Z tych pozycji krytykowany jest Sojusz Lewicy Demokratycznej:
Kierownictwo SLD w przeszłości jak i obecnie popiera: kapitalistycz-
ną prywatyzację, wyprzedaż majątku narodowego w obce ręce, wejście
Polski do Unii Europejskiej oraz wprowadzenie antyludowych reform,
twierdząc, że zrobiłoby to lepiej i szybciej niż obecna koalicja. Istotną
różnicę z większością lewicy widać natomiast w podjęciu problematyki
narodowej: Skutki obranej filozofii rządzenia krajem […] stwarzają po-
ważne przesłanki utraty suwerenności gospodarczej […], co może nawet
grozić utratą własnej państwowości. […] Polska – niby wolna i niezależ-
na – znalazła się pod panowaniem obcego kapitału, który zamienił ją
w quasi-kolonię. […] Zmieni to naszą gospodarkę w […] filię międzyna-
rodowego kapitału, z której […] zyski będą zbierać jej zagraniczni właści-
ciele. To uzależnienie międzynarodowe okazuje się przyczyną kryzysu
wewnętrznego: Ślepa dyspozycyjność i służalczość rządów Rzeczypospo-
litej Polskiej wobec Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku
Światowego sprawiły, że ponad 2,5 miliona robotników pozbawionych
jest pracy […]. Bilans strat i zysków jest porażający. Ukazuje on z jednej
strony ciągłe, pogłębiające się zubożenie olbrzymich mas ludzkich, z dru-
giej zaś wzbogacenie się wąskiej grupy burżuazji powiązanej z interesami
kapitalizmu zachodniego.
W grudniu 2003 roku z inicjatywy DSOP powstał Patriotyczny Front
Lewicy Socjalistycznej (później przemianowany na Patriotyczny Front
Socjalistyczno-Ludowy) z udziałem zarówno ugrupowań lewicowych
(PSPR, Partia Nowej Lewicy Polskiej), jak nacjonalistycznych (Polska
Wspólnota Narodowa, Stronnictwo Narodowe – Organizacja Narodu
Polskiego), który nie rozwinął jednak działalności.

239
Przegląd bibliografii

Dzieje i myśl polityczna polskiej lewicy zostały zbadane dokładnie –


lecz jednostronnie. Olbrzymia większość publikacji naukowych po-
święconych ruchowi robotniczemu (i szerzej społeczno-radykalnemu)
powstała przed 1989 rokiem, co warunkowało ich specyficzny charakter.
Opisywane zjawiska przykrawano do wymogów panującej ideologii,
przemilczając lub bagatelizując wątki niewygodne, wyolbrzymiając
pożądane. Dlatego próba rekonstrukcji historii i poglądów lewicy pa-
triotycznej wiąże się z koniecznością żmudnego wyszukiwania faktów
rozproszonych w dziełach historyków PRL, konfrontowania ich ze źró-
dłami, reinterpretowania.
Punkt wyjścia stanowić będzie wspominana na wstępie praca Bohda-
na Cywińskiego Rodowody niepokornych [Paris 1985] i nawiązujące do
niej dzieło Krzysztofa Kawalca Spadkobiercy niepokornych. Dzieje pol-
skiej myśli politycznej 1918–1939 [Wrocław 2000], które zarysowują tło
w postaci polskiej myśli politycznej, a także publikacje: Wilhelm Feld-
man, Dzieje polskiej myśli politycznej 1864–1914 [Warszawa MCMXXXIII]
i Zarys dziejów filozofii polskiej 1815–1918 pod red. Andrzeja Walickiego
[Warszawa 1985]. Istotne uzupełnienie tego tła stanowią stanowić będą
w odniesieniu do dwudziestolecia międzywojennego Jerzego Holzera
Mozaika polityczna II Rzeczpospolitej [Warszawa 1974] i zbiór Komuni-
katy informacyjne Komisariatu Rządu na m. st. Warszawę (oprac. Irena
Marczak) [Warszawa 1991–1997], a w przypadku okupacji hitlerow-
skiej antologia Wizje Polski. Programy polityczne lat wojny i okupacji
1939–1944 (oprac. Kazimierz Przybysz) [Warszawa 1992]. Ugrupowania
polityczne powojennej emigracji opisane są w: Warszawa nad Tamizą.
Z dziejów polskiej emigracji politycznej po drugiej wojnie światowej (pod
red. Andrzeja Friszke) [Warszawa 1994] oraz Kierownictwo obozu nie-
podległościowego na obczyźnie 1945–1990 (pod red. Aleksandra Szkuta)
[Londyn 1996].
Z drugiej strony warto skonfrontować rozwój polskiej myśli socjali-
stycznej z dziejami międzynarodowego ruchu robotniczego. Sięgniemy
tu po klasyczną pracę Leszka Kołakowskiego Główne nurty marksizmu

240
(Powstanie – rozwój – rozkład) [Londyn 1988] oraz Historię Drugiej Mię-
dzynarodówki pod red. Ł. I. Zuboka [Warszawa 1978] (cenne jest tu
zwłaszcza posłowie pióra Feliksa Tycha). Szczególnie interesujący nas
aspekt koneksji lewicy ze sprawą narodową omawia Marcin Kula: Na-
rodowe i rewolucyjne [Londyn – Warszawa 1991]. Przydatnym jest też
wybór prac i listów Marks i Engels o Polsce [Warszawa 1971].
Z prac historyków polskiego ruchu robotniczego wyróżnić należy:
Michała Śliwy Polska myśl socjalistyczna (1918–1948) [Wrocław – War-
szawa – Kraków – Gdańsk – Łódź 1988] i tegoż Sylwetki polskich socjali-
stów. Studia i szkice [Kraków 2000], Seweryna Dziamskiego Z dziejów
myśli marksistowskiej w Polsce. Szkice biograficzne. [Poznań 1979] oraz
Józefa Kowalskiego Zarys historii polskiego ruchu robotniczego w latach
1918–1939. Cz. 1 (1918–1928) [Warszawa 1962] i Trudne lata. Problemy
rozwoju polskiego ruchu robotniczego 1929–1935 [Warszawa 1966]. Przy-
datne są też zbiór Dokumenty programowe polskiego ruchu robotnicze-
go 1878–1984 pod red. Norberta Kołomejczyka i Bronisława Syzdka
[Warszawa 1986] oraz antologia Myśl socjalistyczna i marksistowska
w Polsce 1878–1939 (oprac. Seweryn Dziamski) [Warszawa 1984], a także
Słownik biograficzny działaczy polskiego ruchu robotniczego [Warszawa
1978, 1992]. Istotny nurt ruchu robotniczego stanowią związki zawodo-
we, omawiane w dwutomowym dziele Ruch zawodowy w Polsce. Zarys
dziejów pod red. Lucjana Kieszczyńskiego i Marii Korniluk [Warszawa
1980]. Warto przyjrzeć się też losom partii socjalistycznych w regionach,
gdzie konflikty narodowościowe były najsilniejsze – tu przykładem
może być książka Dzieje ruchu robotniczego na Górnym Śląsku pod red.
Franciszka Hawranka [Opole 1982]. Z mniej znanych przekrojowych
prac pozwolę sobie zwrócić uwagę na Oblicza lewicy. Losy idei i ludzi
pod red. Jolanty Itrich i in. [Warszawa 1992].
Korzenie polskiej lewicy tkwią w demokratycznych ruchach nie-
podległościowych XIX stulecia. Ich ideologię możemy poznać m.in.
z tekstów zawartych w antologii Polska myśl demokratyczna w ciągu
wieków. „Za waszą i naszą wolność” (oprac. Manfreda Kridla, Wła-
dysława Malinowskiego, Józefa Wittlina) [Warszawa 1987] i Wyborze
pism politycznych Joachima Lelewela [Warszawa 1954]. Omawiali owe
ruchy Bolesław Limanowski (Historia demokracji polskiej w epoce

241
porozbiorowej [Warszawa 1957]), Jerzy Szacki (Ojczyzna, naród, rewo-
lucja. Problematyka narodowa w polskiej myśli szlacheckorewolucyjnej
[Warszawa 1962]) i Sławomir Kalembka (Wielka emigracja. Polskie wy-
chodźctwo polityczne w latach 1831–1862 [Warszawa 1971]). Ważnym
nurtem ruchu rewolucyjnego tej epoki były ugrupowania o inspiracji
chrześcijańskiej, których sztandarowym przedstawicielem był ks. Piotr
Ściegienny. W tym zakresie dysponujemy zarówno tekstami źródło-
wymi (Ludwik Królikowski, Wizje społecznego świata. Pisma wybrane.
Oprac. Adama Sikory [Warszawa 1980]; Piotr Ściegienny, Ewangelia i re-
wolucja. Wybór pism [Warszawa 1981]; Wskrzesić Polskę, zbawić świat.
Antologia polskiej chrześcijańskiej myśli społeczno-radykalnej 1831–1864.
Oprac. Damian Kalbarczyk [Warszawa 1981]), jak i opracowaniami
(Jan Turowski, Utopia społeczna Ludwika Królikowskiego [Warszawa
1958]; Włodzimierz Djakow, Piotr Ściegienny – ksiądz rewolucjonista
[Warszawa 1974]; Ryszard Bender, Chrześcijanie w polskich ruchach
demokratycznych XIX stulecia [Warszawa 1975]).
Początki socjalizmu na ziemiach polskich opisali: Szymon Dy-
ksztajn i Witold Narkiewicz-Jodko (Polski socyalizm utopijny na emi-
gracyi. Dwie rozprawy [Kraków bdw]), Feliks Perl (Dzieje ruchu socja-
listycznego w zaborze rosyjskim (do powstania PPS) [Warszawa 1932],
Józef Buszko (Narodziny ruchu socjalistycznego na ziemiach polskich
(Kraków 1967]), Lidia i Adam Ciołkoszowie (Zarys dziejów socjalizmu
polskiego [London 1966/1972]), Bohdan Urbankowski (Kierunki poszuki-
wań. Szkice o polskich socjalistach [Warszawa 1983]) i Irena Koberdowa
(Socjalno-Rewolucyjna Partia Proletariat 1882–1886 [Warszawa 1981]).
Jan Kancewicz w niewielkiej objętościowo pracy Rozłam w polskim ru-
chu robotniczym na początku lat dziewięćdziesiątych XIX w. [Warszawa
1961] przedstawił wydarzenia, które doprowadziły do długotrwałego
rozbicia polskiego ruchu socjalistycznego na nurt niepodległościowy
i internacjonalistyczny (protokomunistyczny).
Najbardziej znaną syntezę dziejów PPS napisał Jan Tomicki (Polska
Partia Socjalistyczna 1892–1948 [Warszawa 1983]); praca Adama i Lidii
Ciołkoszów Niepodległość i socjalizm 1835–1945 [Warszawa 1984] ma
charakter raczej popularno-naukowy. Ważne miejsce w historii PPS
zajmują sylwetki jej najważniejszych działaczy. Studiów na swój temat

242
doczekali się m.in. Bolesław Limanowski (Michał Śliwa, Bolesław Lima-
nowski – człowiek i historia [Kraków 1994]), Ignacy Daszyński (Michał
Śliwa, Ignacy Daszyński [Warszawa 2009]), Kazimierz Kelles-Krauz
(Timothy Snyder, Nacjonalizm, marksizm i nowoczesna Europa Środ-
kowa. Biografia Kazimierza Kelles-Krauza [Warszawa 2010]), Feliks
Perl (Michał Śliwa, Feliks Perl [Warszawa 1988]; Adrian Uljasz, Myśl
polityczna Feliksa Perla [Lublin 2005]), Mieczysław Niedziałkowski (Jan
Tomicki, Mieczysław Niedziałkowski [Warszawa 1978]; Michał Śliwa,
Myśl polityczna Mieczysława Niedziałkowskiego 1853–1940 [Warszawa
1980]), Tadeusz Szturm de Sztrem (Artur Leinwand, Tadeusz Szturm de
Sztrem [Warszawa 1987]) i Zygmunt Żuławski (Michał Śliwa, Zygmunt
Żuławski – zarys biografii [Kraków 1993]).
Historię PPS w okresie walki o niepodległość omawiają: Leon Wasi-
lewski, Zarys dziejów Polskiej Partji Socjalistycznej w związku z historją
socjalizmu polskiego w trzech zaborach i na emigracji [Warszawa bdw];
Marek Cisek, PPS – Frakcja Rewolucyjna w latach 1907–1921. Wizje
ustroju gospodarczego, próby urzeczywistnienia w niepodległej Polsce
[Warszawa 1986]; Włodzimierz Suleja, Polska Partia Socjalistyczna
(Frakcja Rewolucyjna) w latach 1906–1914 [Warszawa 1988]; Feliks Tych,
PPS – Lewica, niektóre problemy jej ideologii i działalności 1906–1918
[Warszawa 1958]; Walentyna Najdus, Polska Partia Socjalno-Demokra-
tyczna Galicji i Śląska 1890–1919 [Warszawa 1983]; Władysław Zieliński,
Polska Partia Socjalistyczna zaboru pruskiego 1890/1893–1914 [Katowice
1982]; Franciszek Hawranek, Polska i niemiecka socjaldemokracja na
Górnym Śląsku w latach 1890–1914 [Opole 1977]. Andrzej Garlicki
(U źródeł obozu belwederskiego [Warszawa 1983]), Tomasz Nałęcz (Irre­
denta polska [Warszawa 1992]) i Feliks Tych (Socjalistyczna irredenta.
Szkice z dziejów polskiego ruchu robotniczego pod zaborami [Kraków
1982]) koncentrują się niepodległościowym aspekcie działalności so-
cjalistów; to samo czyni – chociaż z pozycji zdecydowanie wrogich
PPS – Stefan Migdał (Piłsudczyzna w latach pierwszej wojny światowej.
Zarys działalności i ideologii [Katowice 1961]). Interesujące nas aspekty
ideologii socjalistycznej opisują Andrzej Wojtaszek (Idee narodowe
w myśli politycznej socjalistów w okresie walki o niepodległość Polski
1892–1921 [Szczecin 1997]) i Andrzej Chwalba (Sacrum i rewolucja.

243
Socjaliści polscy wobec praktyk i symboli religijnych 1870–1918 [Kra-
ków 1992]). Informacje na temat skomplikowanych stosunków między
socjalistami polskimi i żydowskimi znajdziemy w: Henryk Piasecki,
Sekcja Żydowska PPSD i Żydowska Partia Socjalno-Demokratyczna
1892–1919/20 [Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk – Łódź 1982]
i Bund – 100 lat historii 1897–1997 (pod red. Feliksa Tycha i Jürgena
Hensla) [Warszawa 2000].
Poglądy niepodległościowych socjalistów tej epoki prezentują: Bo-
lesław Limanowski (Naród i państwo. Studyum socyologiczne [Kraków
1906]; Socjalizm jako konieczny objaw dziejowego rozwoju. Wybór pism
[Warszawa 1989]; Pamiętniki, zwłaszcza tom 2 (1870–1907) [Warszawa
1958]), Kazimierz Kelles-Krauz ([Michał Luśnia] Niepodległość Polski
w programie socyalistycznym [Paryż 1900]; Pisma wybrane [Warszawa
1962], Historia i rewolucja [Warszawa 1983], Naród i historia. Wybór
pism [Warszawa 1989]), Witold Jodko-Narkiewicz ([A. Wroński] Zada-
nia ruchu rewolucyjnego w zaborze rosyjskim w chwili obecnej [Warsza-
wa 1907]; Objaśnienie programu Polskiej Partyi Socyalistycznej [Kraków
1913]), Ignacy Daszyński (Bankructwo demokracyi galicyjskiej. Szkice
polityczne z Galicyi [Londyn 1895]; Cztery lata wojny. Szkice z dziejów
Polskiej Partyi Socyalno-Demokratycznej Galicyi i Śląska [Kraków 1918]),
Feliks Perl ([Res] Kwestya polska w oświetleniu „Socyaldemokracyi” pol-
skiej [Warszawa 1907]), Tytus Filipowicz (Marzenia polityczne [War-
szawa 1909]), Leon Wasilewski (Kwestya żydowska na ziemiach dawnej
Rzeczypospolitej [Lwów 1913]), Władysław Gumplowicz (Kwestya polska
a socyalizm ([Warszawa 1908]) i Józef Piłsudski (Pisma zbiorowe, t. II
[Warszawa 1937]). Stanowisko PPS-Lewicy wykłada broszura Dziesiąty
zjazd P.P.S. Program – taktyka – organizacja [Kraków 1908]. W prze-
ciwnym kierunku poszedł Władysław Studnicki: Wskazania polityczne
irredentysty polskiego [Lwów 1913].
Populistyczne początki endecji opisał m.in.: Nikodem Bończa-Toma-
szewski: Demokratyczna geneza nacjonalizmu. Intelektualne korzenie
ruchu narodowo-demokratycznego [Warszawa 2001]; interesujące in-
formacje znajdziemy też w: Władysław Pobóg-Malinowski, Narodowa
Demokracja 1887–1918 – fakty i dokumenty [Warszawa 1998]. Lewicu-
jących secesjonistów z tego obozu opisał Waldemar Potkański w: Ruch

244
narodowo-niepodległościowy w Galicji przed 1914 rokiem [Warszawa
2002], podczas gdy Aleksandra Garlicka opublikowała zbiór Zarzewie
1909–1920 – Wspomnienia i materiały (oprac.) [Warszawa 1973]. W kon-
tekście osmozy wczesnych socjalistów i narodowców warto zapoznać się
z książką Witolda Wojdyło Koncepcje społeczno-polityczne Stanisława
Grabskiego [Toruń 1993].
Z prac poświęconych polskiemu anarchizmowi wymieńmy: Tomasz
Szczepański, Ruch anarchistyczny na ziemiach polskich zaboru rosyj-
skiego w dobie rewolucji 1905–1907 [Mielec 1999] oraz Studia z dziejów
polskiego anarchizmu (pod red. E. Krasuckiego, M. Przyborowskiego,
R. Skryckiego) [Szczecin 2011]. Jego współczesnym teoretykiem jest
Janusz („Jany”) Waluszko, który opublikował Kilka uwag o ideikach me-
tafizyki społecznej od strony Permanentnej Rewolucji (na rzecz Świętego
Spokoju) [Gdańsk, zima 1991/92] oraz Rzecz o Sarmacyi: ukształtowa-
niu, miejscu w Europie i szansach jej rozwoju przez powrót do korzeni
[Mielec 1999].
Spośród publikacji dotyczących polskiego socjalizmu w Drugiej
Rzeczpospolitej, interesujące nas zagadnienia omawiają m.in.: Euge-
niusz Koko (Wolni z wolnymi. PPS wobec kwestii ukraińskiej w latach
1918–1925 [Gdańsk 1991]), Jerzy Juchnowski (Polski ruch socjalistyczny
wobec Niemiec okresu Republiki Weimarskiej 1919–1932 [Wrocław 1997])
i Artur Leinwand (Polska Partia Socjalistyczna wobec wojny polsko-ra-
dzieckiej 1919–1920 [Warszawa 1964]). Stanowisko socjalistów wobec
konfliktu polsko-niemieckiego na Śląsku opisali Jan Walczak (Polska
i niemiecka socjaldemokracja na Górnym Śląsku i w Cieszyńskiem po
przewrocie majowym 1926–1939 [Katowice 1980]) oraz Franciszek Trą-
balski i Roman Motyka (Pół wieku socjalizmu polskiego na Śląsku [War-
szawa 1947]). Interesująca, choć tendencyjna, jest pozycja P.P.S. w Sejmie
i poza Sejmem [Warszawa 1922], przy pomocy której komuniści starali
się zdyskredytować „nacjonalizm” PPS. Światło na stosunek do pro-
blemu żydowskiego rzuca m.in. broszura Witold Koszutski, Prawda
o Żydach. Próba rozwiązania kwestji żydowskiej [Warszawa – Kraków
1925]. Informacje o piłsudczykowskiej infiltracji w NSPP znajdziemy w:
Kawecka Krystyna, Niezależna Socjalistyczna Partia Pracy 1921–1937
[Warszawa 1969].

245
Słabo zbadane są dzieje piłsudczykowskiej secesji – PPS dawnej
Frakcji Rewolucyjnej. Jedyną właściwie publikacją zwartą jest utrzyma-
na sensacyjnym tonie książka Jerzego Rawicza Doktor Łokietek i Tata
Tasiemka. Dzieje gangu [Warszawa 1968]. Ideologię PPS-dFR staram się
przedstawić w: Jarosław Tomasiewicz, Naprawa czy zniszczenie demo-
kracji? tendencje autorytarne i profaszystowskie w polskiej myśli politycz-
nej 1921–1935 [Katowice 2012].
Więcej informacji znajdziemy na temat piłsudczykowskich dysy-
dentów, którzy odeszli od socjalizmu w kierunku bliżej nieokreślonego
„radykalizmu”. Ich dzieje opisują Andrzej Micewski (W cieniu Marszał-
ka Piłsudskiego. Szkice z dziejów myśli politycznej II Rzeczypospolitej
[Warszawa 1969]), Daria Nałęcz (Sen o władzy. Inteligencja wobec nie-
podległości [Warszawa 1994]) i Wojciech Giełżyński (Prywatna histo-
ria XX wieku [Warszawa 2005]), zaś skali jednostkowej Jacek Pietrzak
(Radykalny Piłsudczyk. Biografia Wojciecha Stpiczyńskiego [Warszawa
2001]) i Iwo Werschler (Tadeusz Hołówko – życie i działalność. Z dziejów
obozu belwederskiego [Warszawa 1984]). Poglądy tej grupy wyrażają np.
Antoni Anusz (Ziarno i plewy w ruchu robotniczym [Warszawa bdw]),
Wojciech Stpiczyński (Polska która idzie [Warszawa 1929]; Głos prawdy
[Warszawa 1930]), Adam Skwarczyński (Adam Skwarczyński – od demo-
kracji do autorytaryzmu. Oprac. Daria Nałęcz [Warszawa 1998]) i Wła-
dysław Maliniak (Przeciw fetyszyzmowi konstytucyjnemu. Wybór pism.
Oprac. Adam Danek [Kraków 2012]). Przydatne są też wspomnienia:
Koźniewski Kazimierz, Zamknięte koła. Wspomnienia z lat 1929–1945
[Kraków 1984]; ZET w walce o niepodległość i budowę państwa. Szkice
i wspomnienia [Warszawa 1996].
Walce polskich socjalistów przeciw okupacji hitlerowskiej poświęco-
ne są prace: Wanda Czapska Jordan, W.R.N. PPS pod okupacją niemiecką
1939–1945 [Londyn 1976]; Stanisław Ciesielski, Niepodległość i socjalizm.
Tradycja w myśli politycznej polskiego ruchu socjalistycznego w latach
1939–1948 [Warszawa 1986]; Jan Mulak, Polska lewica socjalistyczna
1939–1944 [Warszawa 1990]; Krzysztof Dunin-Wąsowicz, Polski ruch
socjalistyczny 1939–1945 [Warszawa 1993]; cennym ich uzupełnieniem są
pozycje: Kazimierz Pużak, Wspomnienia, 1939–1945 [Gdańsk 1989]; „My
tu żyjemy jak w obozie warownym”. Listy PPS-WRN. Warszawa – Londyn

246
1940–1945 [Londyn 1992]; Polska Partia Socjalistyczna w latach wojny
i okupacji 1939–1945. Księga wspomnień. Pod red. Wacława Czarneckie-
go [Warszawa 1994].
Epigonów piłsudczykowskiego radykalizmu tego okresu przedsta-
wiają publikacje: Jerzy Drewnowski, Kazimierz Koźniewski, Pierwsza
bitwa z Gestapo [Warszawa 1969]; Siew i Racławice. Ruch młodowiejski
w czasie pokoju i wojny (oprac. Roman Olbrychski) [Warszawa 1992];
Jan Kęsik, Zaufany komendanta. Biografia polityczna Jana Henryka
Józewskiego 1892–1981 [Wrocław 1995]; Rafał Juchnowski, Rowmund
Piłsudski (1903–1988). Koncepcje polityczne i społeczne [Wrocław 2009].
Ostatni okres dziejów PPS opisywałem korzystając z: Roman Ste-
fanowski, Polska Partia Socjalistyczna na emigracji 1939–1965 [Kraków
1996]; Rafał Chwedoruk, Socjaliści z Solidarności w latach 1989–1993
[Warszawa 2004]; Polska Partia Socjalistyczna – dlaczego się nie udało?
Szkice, polemiki, wspomnienia. Pod red. Roberta Spałka [Warszawa
2010]; Dariusz Cecuda, Leksykon opozycji politycznej 1976–1989 [War-
szawa – Toruń 1989]; Gorączka czasu przełomu. Dokumenty ugrupowań
radykalnych 1989–1990. Oprac. Piotr Frączak. [Warszawa 1994]. Elo-
kwentnym reprezentantem tzw. lubelskiej PPS był Bolesław Drobner
(Na posterunku [Kraków 1948]).
W przypadku badania tzw. narodowego komunizmu natrafiamy
trudność wynikająca z amorficznego charakteru tego zjawiska. Mamy tu
bowiem do czynienia z nurtem, który występował niejako „podskórnie”,
rzadko ujawniając się z otwartą przyłbicą, w wyniku czego brak mu doktry-
nalnego kanonu. Wielu gotowych jest zaprzeczać nawet samemu istnieniu
narodowego komunizmu! Zmusza to do szczególnie uważnej kwerendy.
Norbert Michta (Rozbieżności i rozłam w SDKPiL [Warszawa 1987])
doszukiwał się patriotycznych tendencji w protokomunistycznej So-
cjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy. Nawet jeśli słuszny jest
w tym przypadku zarzut nadinterpretacji, faktem pozostają narodowe
sentymenty wyrażane przez Juliana Marchlewskiego (Ludzie, czasy,
idee [Warszawa 1977]). Na poglądy działaczy efemerycznej grupy „So-
lidarność Robotnicza” rzuca światło książka Juliana Unszlichta [W. Sa-
deckiego] Socjal-litwactwo w Polsce. Z teorji i praktyki „Socjaldemokracji
Królestwa Polskiego i Litwy” [Kraków bdw].

247
Spośród prac poświęconych historii KPRP/KPP wyróżnijmy (oprócz
wspomnianego wcześniej J. Kowalskiego) Jana A. Reguły Historję Komu-
nistycznej Partji Polski w świetle faktów i dokumentów [Warszawa 1934]
i Krystyny Trembickiej Między utopią a rzeczywistością. Myśl politycz-
na Komunistycznej Partii Polski (1918–1938) [Lublin 2007] a w wymiarze
lokalnym Józef Ławnik, Komunistyczna Partia Polski w województwie
kieleckim 1918–1939 [Kielce 1994]. Przydatną mimo apologetycznego cha-
rakteru jest też publikacja Dawida Jakubowskiego Julian Marchlewski –
bohater czy zdrajca? [Warszawa 2007]. Elementy narodowokomunistycz-
ne wśród ugrupowań oscylujących między KPP i PPS odkryjemy w pracy
Jana Tomickiego Lewica socjalistyczna w Polsce 1918–1939 [Warszawa
1982]. Komunistyczną myśl polityczną w interesujących nas kwestiach
prezentują zbiory dokumentów (np. KPP w obronie niepodległości Polski
[Warszawa 1952]), dokonane przez wydawnictwo „Książka i Wiedzy” re-
edycje miesięcznika „Nowy Przegląd” oraz twórczość Adolfa Warskiego
(Wybór pism i przemówień [Warszawa 1958]) i Marii Koszutskiej We-
ry-Kostrzewy (Pisma i przemówienia. t. 2, 1919–1925 [Warszawa 1961]).
Rzeczywisty rozwój tendencji narodowokomunistycznych nastąpił
w okresie okupacji hitlerowskiej. Prace historyków PRL-owskich (np.
Jerzy Pawłowicz, Strategia frontu narodowego PPR, III. 1943 – VII. 1944
[Warszawa 1965]; Józef B. Garas, Oddziały Gwardii Ludowej i Armii Lu-
dowej 1942–1945 [Warszawa 1971]; Marian Malinowski, Geneza PPR
[Warszawa 1975]; Antoni Przygoński, Z zagadnień strategii frontu na-
rodowego PPR 1942–1945 [Warszawa 1976]; Henryk Rechowicz, Polska
Partia Robotnicza na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim [Katowice
1978]; Ryszard Nazarewicz, Komintern a lewica polska. Wybrane proble-
my [Warszawa 2008]) skonfrontować warto z napisanym z przeciwstaw-
nych pozycji dziełem Piotra Gontarczyka Polska Partia Robotnicza – dro-
ga do władzy 1941–1944 [Warszawa 2003] a także – w aspekcie stosunków
polsko-żydowskich – z książką Marka J. Chodakiewicza Żydzi i Polacy
1918–1955. Współistnienie – Zagłada – Komunizm [Warszawa 2000]. Myśl
polityczną PPR można odtworzyć na podstawie zbiorów Publicystyka
konspiracyjna PPR 1942–1945 [Warszawa 1961] oraz Polska Partia Ro-
botnicza 1942–1948. Dokumenty programowe [Warszawa 1984]; intere-
sującym uzupełnieniem będzie publikacja Alfreda Lampe Miejsce Polski

248
w Europie [Moskwa 1944]. Dodajmy do tego beletryzowane wspomnienia
Kazimierza Mijala (Zdzisław Niewola, Lata przełomu [Warszawa 2001])
oraz trzytomowe Wspomnienia [Warszawa 1991] Zygmunta Berlinga,
zdążającego ku narodowemu komunizmowi z przeciwnych pozycji.
W okresie PRL tendencje narodowokomunistyczne ujawniały się za-
równo w wariancie umiarkowanym, dbającym o zgodność z marksistow-
sko-leninowską ortodoksją (L. Krzemień, O ojczyźnie i patriotyzmie
[Warszawa 1951]; Paweł Hoffman, Postępowe tradycje narodu polskiego
[Warszawa 1954]; Sylwester Zawadzki, O polskiej drodze do socjalizmu
[Warszawa 1957]; Zbigniew Załuski, Siedem polskich grzechów głównych
[Warszawa 1965]; Andrzej Werblan, Klasowe i narodowe aspekty myśli
politycznej PPR i PZPR [Warszawa 1987]), jak i skrajnym, otwarcie anty-
semickim (Zdzisław Ciesiołkiewicz, Inwazja upiorów 1944–1970 [War-
szawa 1980]; XYZ, Judeopolonia – nieznane karty historii PRL 1944–1981
[Kraków 1981]; Albin Siwak, Od łopaty do dyplomaty [Warszawa 1994];
Jerzy Brochocki, Rewolta marcowa. Narodziny, życie i śmierć PRL [War-
szawa 2000]). Poglądy skrajnej frakcji „natolińczyków” wyraża bro-
szura W walce o zwycięstwo! Bierność i milczenie to zguba! [bmw bdw].
Ich analizą zajmowali się Eugeniusz Mironowicz (Polityka narodowo-
ściowa PRL [Białystok 2000]), Marcin Zaremba (Komunizm, legitymiza-
cja, nacjonalizm. Nacjonalistyczna legitymizacja władzy komunistycznej
w Polsce [Warszawa 2001]), Krzysztof Tyszka, Nacjonalizm w komu-
nizmie. Ideologia narodowa w Związku Radzieckim i Polsce Ludowej
[Warszawa 2004]), Łukasz Polniak (Patriotyzm wojskowy w PRL w la-
tach 1956–1970 [Warszawa 2011]) i Przemysław Gasztold-Seń (Konce-
sjonowany nacjonalizm. Zjednoczenie Patriotyczne Grunwald 1980–1990
[Warszawa 2012]). Wczesną próbę wypracowania specyficznie polskiego
modelu socjalizmu opisał Jerzy Jagiełło (O polską drogę do socjalizmu.
Dyskusje w PPR i PPS w latach 1944–1948 [Warszawa 1984]). Krzysztof
Lesiakowski jest autorem monografii jednego z liderów narodowego ko-
munizmu Mieczysława Moczara (Mieczysław Moczar „Mietek”. Biogra-
fia polityczna (Warszawa 1998]). Ciekawe światło na kwestię narodową
w PPR rzuca praca Augusta Grabskiego Działalność komunistów wśród
Żydów w Polsce (1944–1949) [Warszawa 2004]). Niezbędnym uzupeł-
nieniem będą opinie przeciwników narodowego komunizmu np.: Jacek

249
Kuroń, Wiara i wina. Do i od komunizmu [Warszawa 1990], Zbigniew
Błażyński, Mówi Józef Światło. Za kulisami bezpieki i partii 1940–1955
[Warszawa 1990] lub Adam Bromke, Polak w świecie [Warszawa 1995].
Szczególną rolę w fenomenie unarodowienia komunizmu w Pol-
sce odegrał Władysław Gomułka, nic więc dziwnego, że doczekał
się obszernej literatury. Wymienić można tu prace: Peter K. Raina,
Władysław Gomułka. Życiorys polityczny [Londyn 1969]; Jan Ptasiński,
Pierwszy z trzech zwrotów czyli rzecz o Władysławie Gomułce [Warsza-
wa 1984], idem, Drugi zwrot. Gomułka u szczytu powodzenia [Warsza-
wa 1988]; Andrzej Werblan, Władysław Gomułka sekretarz generalny
PPR [Warszawa 1988]; Maria Ewa Ożóg, Władysław Gomułka. Biogra-
fia polityczna [Warszawa 1989]; Ryszard Strzelecki-Gomułka, Eleono-
ra Salwa-Syzdek, Między realizmem a utopią. Władysław Gomułka we
wspomnieniach syna [Warszawa 2003]. Poglądy Gomułki odtwarzać
można na podstawie jego pism (np. Władysław Gomułka, Nowa karta
dziejów Polski [bmw 1945]; idem, O problemie niemieckim [Warsza-
wa 1968]; idem, Z kart naszej historii. [Warszawa 1982]), wspomnień
(Władysław Gomułka, Pamiętniki [Warszawa 1994]) i dokumentów
(Gomułka i inni. Dokumenty z archiwum KC 1948–1982 [Londyn 1987]).
Apogeum narodowego komunizmu w Polsce przypada na lata
1956–1968. O Polskim Październiku pisali: Marek Tarniewski (Porcja
wolności. Październik 1956 [Warszawa 1985]) i Paweł Machcewicz (Polski
rok 1956 Warszawa 1993]). Wydarzenia marcowe znalazły swych bada-
czy w osobach Jerzego Eislera (Marzec '68 [Warszawa 1995]), Marty Fik
(Marcowa kultura [Warszawa 1995]), Dariusz Stoli (Kampania antysyjo-
nistyczna w Polsce 1967–1968 [Warszawa 2000]) i Piotra Osęki (Syjoniści,
inspiratorzy, wichrzyciele. Obraz wroga w propagandzie Marca 1968
[Warszawa 1999]; Marzec '68 [Kraków 2008]), by ograniczyć się do tych
przykładów. Warto też zapoznać się ze zbiorem dokumentów Marzec '68.
Między tragedia a podłością (oprac. Grzegorz Sołtysiak i Józef Stępień)
[Bmw 1998] oraz narodowokomunistycznym „samizdatem” Ida Mar-
towa, Marzec 1968 – nieudana próba zamachu stanu [Warszawa 1981].
Osobnym zagadnieniem jest funkcjonowanie w PRL niekomu-
nistycznych środowisk narodowych, współpracujących z władzami
w imię interesu narodowego. Ich opis można znaleźć m.in. w książkach:

250
Tadeusz Bednarczyk, OW-KB-AK – sikorszczycy w ruchu oporu. Rys
historyczny Organizacji Wojskowej – Kadry Bezpieczeństwa – Armii
Krajowej [Warszawa 1997]; Antoni Dudek, Grzegorz Pytel, Bolesław
Piasecki. Próba biografii politycznej [Londyn 1990]; Jan Engelgard, Wiel-
ka gra Bolesława Piaseckiego [Warszawa 2008]; Dariusz Fabisz, Generał
Lucjan Żeligowski (1865–1947). Działalność wojskowa i polityczna [War-
szawa 2007]; Sylwester Fertacz, Komitet Wszechsłowiański w Moskwie
1941–1947 [Katowice 1991]; idem, Polska myśl słowiańska w okresie dru-
giej wojny światowej [Katowice 2000]; Józef Mackiewicz, Zwycięstwo
prowokacji [Monachium 1962]; Zbigniew Mazur, Antenaci. O politycz-
nym rodowodzie Instytutu Zachodniego [Poznań 2002]; Michał Mu-
sielak, Polski Związek Zachodni 1944–1950 [Warszawa 1986]; Jolanta
Mysiakowska-Muszyńska, Zabiegi o legalizację Stronnictwa Narodowe-
go w kraju w latach 1945–1947 [Warszawa 2011]; „Ojczyzna” 1939–1945.
Dokumenty – wspomnienia – publicystyka (pod red. Zbigniewa Mazu-
ra, Aleksandry Pietrowicz) [Poznań 2004]; Grzegorz Strauchold, Myśl
zachodnia i jej realizacja w Polsce Ludowej w latach 1945–1957 [Toruń
2003]. Próbkę poglądów tego nurtu możemy znaleźć np. w: Stanisław
Grabski, Polska gospodarka planowa [Warszawa 1947] lub Bolesław
Piasecki, Myśli (oprac. Zygmunt Lichniak) [Warszawa 1984].
Przedstawiwszy tło, można przejść do pozycji bezpośrednio dotyczą-
cych bohaterów poszczególnych szkiców.
W przypadku twórców romantycznych podstawą były ich dzieła:
Adam Mickiewicz, Dzieła [Warszawa 1955], t. XII (Trybuna Ludów);
w mniejszym stopniu też t. VIII–XI (Literatura słowiańska), oraz Ju-
liusz Słowacki, Dzieła [Warszawa 1959], t. V (Król-Duch) i t. XIII (Pisma
prozą). Z opracowań należy wymienić: Stanisław Kozicki, Dziedzictwo
polityczne trzech wieszczów [Warszawa 1949]; Andrzej Walicki, Filozofia
a mesjanizm. Z dziejów myśli społeczno-religijnej romantyzmu polskiego
[Warszawa 1970]; idem, Mesjanizm Adama Mickiewicza w perspektywie
porównawczej [Warszawa 2006]; Bohdan Urbankowski, Absurd – iro-
nia – czyn, Warszawa [1981]; Wacław Pyczek, Jerozolima Słoneczna Ju-
liusza Słowackiego [Lublin 1999].
Życiem i twórczością Edwarda Dembowskiego zajmował się przede
wszystkim Jerzy Ładyka, któremu zawdzięczamy publikacje: Jerzy

251
Ładyka, Dembowski [Warszawa 1968] i Edward Dembowski, Pisma
społeczne i polityczne (oprac. Jerzy Ładyka) [Warszawa 1979]; najnowszą
pozycją jest Leszka Sykulskiego Edward Dembowski (1822–1846). Biogra-
fia polityczna [Toruń 2007].
Poglądy Edwarda Abramowskiego zawarte zostały w kilku wybo-
rach jego twórczości: Filozofia społeczna. Wybór pism (oprac. Ruta Świa-
tło) [Warszawa 1965]; Rzeczpospolita przyjaciół. Wybór pism społecznych
i politycznych (oprac. Damian Kalbarczyk) [Warszawa 1986]; Brater-
stwo, solidarność, współdziałanie. Pisma spółdzielcze i stowarzyszenio-
we (oprac. Remigiusz Okraska) [Łódź 2009]; ponadto należy zwrócić
uwagę na pracę Abramowskiego (opublikowaną pod pseudonimem
M. A. Czajkowski) Socyalizm a państwo (przyczynek do krytyki współ-
czesnego socyalizmu) [Lwów 1904]. Spośród interpretatorów wyróżnijmy
Wojciecha Giełżyńskiego, autora książki Edward Abramowski zwiastun
„Solidarności” [London 1986].
Wielu badaczy zajmowało się też dorobkiem Stanisława Brzozow-
skiego – z najważniejszych wymieńmy: Bogdan Suchodolski, Stanisław
Brzozowski. Rozwój ideologii [Warszawa 1933]; Marian Stępień, Spór
o spuściznę po Stanisławie Brzozowskim w latach 1918–1939 [Kraków
1976]; Witold Mackiewicz, Brzozowski [Warszawa 1979]; Andrzej Stawar,
O Brzozowskim i inne szkice [Warszawa 1981]. Wartościowym uzupeł-
nieniem głównych dzieł Brzozowskiego (Idee. Wstęp do filo­zofji dojrza-
łości dziejowej [Lwów 1910]; Legenda Młodej Polski. Studya o strukturze
duszy kulturalnej [Lwów 1910]) są wybór jego publicystyki społeczno-
-politycznej z lat 1905–1907 Opętane zegary (oprac. A. Mencwel) [War-
szawa 1986] i Pamiętnik [Lwów – Kraków 1913].
Mniejsze zainteresowanie budził Jan Hempel – tu znajdujemy tylko
jedną monografię: Jan Szmyd, Jan Hempel. Idee i wartości [Warszawa
1975]. W tym przypadku przedmiotem analizy były wczesne poglądy
Hempla, zawarte w publikacjach: Kazania polskie [Kurytyba 1907]; Ka-
zania Piastowe [Bielsk 1912] i Bohaterska etyka Ramajany [Lublin 1914].
Również Kazimierz Zakrzewski długo pozostawał poza obszarem
zainteresowań badaczy, dopiero w 2012 roku ukazał się wybór jego pism
Rozważania syndykalistyczne (oprac. Adam Danek) [Kraków 2012]. In-
formacje o Zakrzewskim można było jednak znaleźć w opracowaniach

252
poświęconych ruchom, w które był zaangażowany: Seweryn Ajzner,
Związek Związków Zawodowych 1931–1939 [Warszawa 1979]; Przemy-
sław Waingertner, „Naprawa” (1926–1939). Z dziejów obozu pomajowego
[Warszawa 1999]; Rafał Chwedoruk, Ruchy i myśl polityczna syndykali-
zmu w Polsce [Warszawa 2011]. Spośród prac Zakrzewskiego wymień-
my: Filozofja narodu, który walczy i pracuje (Nacjonalizm St. Brzozow-
skiego) [Lwów 1929]; Jerzy Valois, uczeń Sorela [Lwów 1929]; Kryzys
demokracji [Warszawa 1930]; Od Lenina do Hitlera [Warszawa 1931].
Kolejna zapomniana postać to Henryk Dembiński. Choć związany
był z ruchem komunistycznym to historiografia okresu PRL poświę-
ciła mu niewiele uwagi. Ukazała się monografia Leona Brodowskiego
Henryk Dembiński – człowiek dialogu [Warszawa – Kraków 1988] i Wy-
bór pism Dembińskiego w opracowaniu Michała Szulkina [Warszawa
1962] – niestety, mało reprezentatywny dla światopoglądu autora.
Nieco więcej uwagi poświęcono Julianowi Brunowi, którego myśl
polityczną analizował sekretarz Komitetu Centralnego PZPR Marian
Orzechowski (Ojczyzna – naród – państwo w myśli politycznej Juliana
Bruna-Bronowicza [Warszawa 1986]). Ukazało się też kilka prac Bru-
na- Bronowicza: Z dziejów współczesnej idei narodowej [Łódź 1946];
Pisma wybrane [Warszawa 1956]; Stefana Żeromskiego tragedia pomyłek
[Warszawa 1958]. Ostatnio o Bronowiczu pisał Rafał Łętocha: Nacjonal-­
-bolszewik czy narodowy komunista. Naród i nacjonalizm w koncepcjach
Juliana Bruna-Bronowicza [w:] Lewica polska. Koncepcje – ludzie – dzia-
łalność. Pod red. E. Krasuckiego, T. Sikorskiego, A. Wątora, t. I [Wro-
cław 2012].
O prawdziwym renesansie zainteresowania twórczością możemy
mówić w przypadku Jana Stachniuka, któremu poświęcono co najmniej
cztery monografie: Bogumił Grott, Religia, cywilizacja, rozwój. Wokół
idei Jana Stachniuka [Kraków 2003]; Jan Skoczyński, Neognoza Polska
[Kraków 2004]; Antoni Wacyk, Jan Stachniuk 1905–1963. Życie i Dzieło
[bmw 2008]; Radosław Siedliński, Człowiek – mit – kultura. Filozofia spo-
łeczna i historiozofia Jana Stachniuka [Toruń 2008] (ponadto dostępny
jest szkic Kazimierza Koźniewskiego w zbiorze Przekorni [Warszawa
2000]). Stachniuk doczekał się też reedycji większości swych głównych
dzieł: Dzieje bez dziejów. Teoria rozwoju wewnętrznego Polski [Wrocław

253
1990]; Zagadnienie totalizmu [Wrocław 1990]; Człowieczeństwo i kultura
[Wrocław 1996]; Chrześcijaństwo a ludzkość [Wrocław 1997]; Droga re-
wolucji kulturowej w Polsce. Studium rekonstrukcji psychiki narodowej
[Wrocław 2006]; Mit słowiański [Wrocław 2006]. Do tej listy dopisać
należy dwie przedwojenne pozycje Stachniuka, w największym stop-
niu odzwierciedlające nacjonalbolszewickie wątki w ideologii Zadrugi:
Kolektywizm a naród [Poznań 1933] i Heroiczna wspólnota narodu. Ka-
pitalizm epoki imperializmu a Polska [Poznań 1935].
W porównaniu z marginalną Zadrugą zaskakująco mało uwagi
poświęcono myślicielom reprezentującym niepodległościowy socja-
lizm w jego emigracyjnym wydaniu. Pierwsza krajowa monografia
dotycząca Adama Ciołkosza (Andrzej Friszke, Adam Ciołkosz. Portret
polskiego socjalisty [Warszawa 2011]) została opublikowana niedaw-
no; jedna pozycja (nie licząc materiałów konferencyjnych) poświęcona
została też Zygmuntowi Zarembie (Andrzej Jaeschke, Myśl społecz-
no-polityczna Zygmunta Zaremby w latach 1916–1967 [Kraków 1992]).
Za reprezentatywny dla poglądów Ciołkosza został uznany tom Adam
Ciołkosz, Walka o prawdę. Wybór artykułów 1940–1978 [London 1983].
Również w przypadku Zygmunta Zaremby najciekawszymi były jego
prace z okresu powojennego – wymieńmy tu: Narodziny klasy rządzącej
w ZSRR [Paryż 1958]; Cel i droga [Paryż 1963]; Przemiany w ruchu komu-
nistycznym [Paryż 1965]. Całości dopełniają materiały wspomnieniowe
i epistolarne: Lidia Ciołkoszowa, Spojrzenie wstecz [Paris 1995]; Zyg-
munt Zaremba, Wspomnienia. Pokolenie przełomu [Kraków – Wrocław
1983]; idem, Listy 1946–1967 [Warszawa 2000].
Obfitość materiału sprawia, że wymieniam tu tylko publikacje zwar-
te. Wyjątek stanowią artykuły cytowane w tekście: Jacek Bartyzel, Hi-
storia, naród i państwo w myśli politycznej Adama Skwarczyńskiego [w:]
Piłsudczycy i narodowi demokraci a niepodległość Polski, pod red. Bogu-
miła Grotta [Oświęcim 2009]; Adam Danek, Czas zdrajców [Opcja na
Prawo 2008, nr 5]; Władysław Góra, Polski rewolucyjny ruch robotniczy
w walce o wyzwolenie narodowe i społeczne [Wojskowy Przegląd Histo-
ryczny 1978, nr 4]; Krzysztof Groniowski, Grupa etniczna a kraj pocho-
dzenia. Kształtowanie się ideologii polskich Amerykanów (1918–1939)
[Dzieje Najnowsze 1999, nr 2]; Antoni A. Kamiński, Michaił Bakunin

254
wśród członków Związku Narodowego w Emigracji Polskiej [Acta Uni-
versitatis Wratislaviensis (Historia), 2002, t. 154]; Krzysztof Stępnik,
Sugestia i ugoda. Orientacja rosyjska w publicystyce i literaturze polskiej
1914–1915 [Akcent. Literatura i sztuka 1992, nr 2–3]; Barbara Stoczewska,
Polski syndykalizm II Rzeczypospolitej – doktryny i propozycje progra-
mowe [Studia Nauk Politycznych 1988, nr 5].

You might also like