You are on page 1of 3

46 - THE TIGER AND DONKEY's STORY

Brygada szykowała się na kolejną przygodę. To znaczy: wszyscy leżeli na podłodze


ew. meblach i czekali na przypływ energii po ostatniej imprezie z funduszu
policyjnego. Pożądnej imprezy raczej nie było, większość kasy poszła na amunicję,
ale za resztę kupili parę butelek. Co więcej, postanowili poeksperymentować i w
jednej z nich rozpuścili LSD i amfe zrabowaną Pedzio'wi. Każdy pociągnął łyka i
odleciał. Pozostałe butelki pozostały nietknięte. Ciężko więc to nazwać
imprezowaniem, skoro wszyscy odpadli tuż na początku... No, ale teraz zaczęli się
budzić.
Przypomnijmy: dwie przygody wcześniej mieli zamiar kogoś obrabować, lecz nie mieli
amunicji. Teraz mają amunicję i nawet samochód. Ciekawe co z tego wyniknie. Serio,
nawet ja jeszcze nie wiem. Ale do rzeczy. Pierwszy obudził się Puchatek. Otworzył
oczy, rozejrzał się, i zaczął biegać po pokoju wymaCHUJąc rękami i powtarzając
słowo: "ćwir". Następny zbudził się Kłapouchy. Jako że miał twardy łeb nawet nie
zostały w nim ślady tripa. Popatrzył jak Puchatek przebiega przed nim raz, drugi i
trzeci. Za czwartym nie wytrzymał. Wziął leżącą na podłodze nogę od stołu i
przypierdolił Puchatkowi tak, że ten wywinął orła i przypierdolił w ziemię.
-Kurwa. - powiedział Kłapouchy i podszedł do leżących na podłodze butelek.
Odkorkował jedną. Ten dźwięk obudził Tygryska.
-Sso jee.. - wymruczał niepewnie rozglądając się po pomieszczeniu. Oprzytomniał gdy
zobaczył Kłapouchego pijącego wino. Wstał i podszedł do niego. Wziął butelkę i
odkorkował po cichu (jeszcze ktoś usłyszy...). Wziął jednego łyka i spytał
kłapouchego
-Siema stary, kiedy wstałeś?
-Ano jakoś tak przed chwilą. Przede mną wstał Puchatek, ale chyba miał jeszcze
tripa i zapierdalał po pomieszczeniu udająć ptaka.
-Ptaka znaczy chuja?
-Nie, kurwa ptaka, znaczy takie stworzonko co zapierdala po niebie. Biegał, machał
skrzydełkami i ćwierkał.
-Ten to kurwa ma tripy odjebane. A pamiętasz co pierdolnęliśmy Królikowi ZŁEGO
tripa?
-Ooo kurrwa, to było stary zajebiste. Zawsze marzyłem żeby się wysrać komuś na
ryja.
Nagle obudził się Prosiaczek i rozejrzał się po pomieszczeniu. Wstał i zaczął
zapierdlać po pokoju machając rękami i ćwierkając. Tygrysek popatrzył na
Kłapouchego. Ten schylił się, podniósł nogę od stołu i gdy Prosiaczek przebiegał po
raz piąty zapierdolił mu tak mocno, że ten wyjebał o ścianę i upadł na placy na
podłogę. Po chwili podniósł głowę i spytał
-Sso siee tu sieejee...?
-Witaj wśród żywych. Chodź se pierdolnij mózgotrzepa. - zaproponował mu Tygrysek
-Łyykniem bo odwyykniem.. - powiedział Prosiaczek i powoli zaczął wstawać. Jak
skończył równie powoli zaczął iść w stronę Kłapouchego i Tygryska. Kłapouchy
odkorkował i podał mu butelkę. Ten zaczął łapczywie pić.
-Widzisz? Najlepszy sposób na tripa: chińska narkoza i herakles - powiedział
Tygrysek i obydwaj zaczęli się śmiać. Prosiaczek nawet tej uwagi nie dosłyszał. Gdy
wysuszył butelkę, powiedział drżącym głosem:
-JJEESZCZCZEEE... - i wziął kolejną. Wrócił do picia.
-To jakie plany na dzisiaj? - spytał Tygrysek - Chyba nie będziemy cały dzień
siedzieć w chacie...
-No kurwa raczej nie. Warto by było komuś zapierdolić i zarobić na nowy towar.
-To co, idziemy? - spytał Tygrysek.
-A oni? Przecież ich nie zostawimy samych...
-Stary, kurwa instynk macierzyński ci się odezwał - powiedział se śmiechem
Tygrysek.
-Jaki kurwa instynk, jak się obudzą i nie będzie wina to rozpierdolą tę chałupę.
-No... w sumie racja. Ale jak nie kupimy wina to go nie będzie. I rozpierdolą tę
chałupę.
-Kurwa, gadasz z sensem. - powiedział Kłpouchy i łyknął wina. - To co robimy?
-Wiesz co... idziemy. Przynajmniej będziemy mogli mówić że staraliśmy się.
PROSIACZEK!
-Czego urrwa? - spytał Prosiaczek
-Jak zaczną się budzić to powiesz im że pojechaliśmy po towar. - powiedział
Tygrysek - Niech tu czekają.
-Łookii...
Kłapouchy z Tygryskiem wzięli broń i wyszli z domu. Weszli do samochodu. Kłapouchy
ładował megaobrzyna. Tygrysek włożył kluczyki do stacyjki. Przekręcił. Wcisnął gaz.
Auto jak zwykle wyrwało. Ekipę wcisnęło w fotele. Tygrysek jak zwykle ostro
zapierdalał. Jechali przez las ze sporą prędkością. Co chwilę rozpaćkiwali jakiegoś
kurwa wiewióra albo coś w tym stylu. Oczy im się powiększyły gdy zobaczyli mostek
na horyzoncie. Jak wszyscy wiedzą mostek w lasku jest taki... łukowaty jakby i jest
taką fajną wyskocznią. Gdy Tygrys to zobaczył przycisnął gaz i nacisnął niebieski
guziczek na kierownicy. Samochód przyspieszył z 200MPH do 315MPH. Gdy z tą
prędkością najechali na mostek było już pewne: albo nauczą się latać albo
przypierdolą w tamte drzewko. Ale Tygrysek Zdjął pokrywkę sekretnego, czerwonego
guzika i w locie go przycisnął. Z tyłu błyskawicznie wysunęła się gigantyczna rura
wydechowa i zaczął się z niej wydobywać ostry ogień. Był to silnik turboodrzutowy.
Samochód znowu zaczął nabierać wysokości. Po 5 sek. przestał. Ale zadanie
spełnione: drzewo przeskoczone. Byli na takiej wysokości że z powodzeniem widzieli
cały lasek i wiochę do której zmierzali. Warto zaznaczyć że następnego dnia we
wszystkich miejscowych i paru ogólnokrajowych gazetach pojawiły się zdjęcia UFO,
czyli tego auta. Tymczasem Tygrysek i Kłapouchy lecieli w kierunku tej wsi.
Kłapouchy zszokowany myślał że to już koniec. Tygrysek nacisnął biały guziczek
widoczny na kokpicie. Otworzyły się dwa spadochrony, z tyłu i na dachu. Samochód
spokojnie opadł na ziemię. Tygrysek wrócił do jazdy. Nagle Kłapouchy spytał:
-Starry, kurrwa, skąd to się wzięło?!
-Heh, jak wy imprzowaliście ja obszukiwałem auto. I znalazłem małą książeczkę. I
tam było wszystko. Niezłe, co?
-No kurwa zajebiste. Co dalej planujesz?
-Jedziemy do jakiegoś domku i okradamy go. Wpierdalamy się, mordujemy wszystko co
się rucha, tfu znaczy rusza i kradniemy co się da.
-Aha. Plan trochę skomplikowany, ale niezły. A może przelecimy jeszcze właścicieli?
-A co ty kurwa pedał jesteś że właścicieli będziesz gwałcił?
-Nie no miałem na myśli żeńską grupę włąścicieli.
-Nieee, lepiej nie. Innym razem. Nie ma na to teraz czasu. Chłopaki tam umierają.
-Dobra, rozumiem. Ale wpadniemy tu jeszcze?
-No kurwa jasne, tylko zaopatrzenie zawieziemy i wracamy. Musimy jeszcze się... -
przerwał robiąc gwałtowny zakręt - ...kopsnąć w parę miejsc. Wiesz, do mechanika i
takie tam. Najtrudniej będzie z paliwem rakietowym.
-Eee, to można je samemu zrobić.
-Jak?
-A znam takie fajne metody.
-Nieee, nie pozwolę na rozpierdolenie mojego domku. Ani tego autka. Zapierdolimy na
lotnisku. Poza tym... - dodał z uśmiechem - chcę jeszcze coś przetestować. - po
tych słowach zachamował. Wyjechali już ze wsi. Ostatni domek. Wyszli i
odbezpieczyli broń. Wbili się do domu. Zastali tam całkiem niezły squad: parę
staruszków (znoowu), parę dorosłych (rodzice) i dwie szesnastoletnie bliźniaczki
jednojajowe. Niestety się spieszyli więc zdążyli tylko wystrzelać wzystkich
mieszkańców i przeszukać dom. Przeszukanie wyglądało standardowo: wbijali się do
pokoju, zabierali kase i kosztowności, a następnie, jak skończyli, wyszli, weszli
do samochodu i wrócili do domu. A raczej do Babajagi. Niestety nie miała już
klasycznego Heraklesa, ale miała Hierakljesa, ruską podróbkę za 6,50. W domu
znaleźli równo 6500 więc kupili 100 butelek, wrzucili do auta i pojechali do domu.
Tym razem było dość spokojnie. N2O i paliwo rakietowe się wyczerpały. Reszta ekipy
jeszcze spała, tylko prosiaczek leżał w kącie i bełkotał. Zostawili wino i
pojechali dalej. Wrócili na temten koniec wsi. Napadli drugi dom. Niestety byli tam
sami faceci: dziadek, ojciec i 5-cio letni synek. Zabili ich w kolejności odwrotnej
niż wyliczyłem. Ten do był naprawdę chojny. 10000 zł i trochę kosztowności.
Pojechali do Rycha - najlepszego mechanika jaki jest w mieście niedaleko tej wsi.
Tam też jest np. stadion. Mechanik załadował butlę co kosztowało 3000. Następnie
skierował na lotnisko (też w tym mieście). Tam, zakradli się do magazynu i ukradli
ogromne ilości paliwa: pięć razy więcej niż im potrzeba. Starcza to na jakieś 10
odrzutów. Potem wyjechali na pas startowy. Kłapouchy zdziwiony spytał:
-Wiesz stay... ja rozumiem że ten samochód ma napęd odrzutowy. ALE ZA CHUJA NIE
POLECI BEZ SKRZYDEŁ!
-Masz rację. - powiedział Tygrysek i nacisnął przycisk na kokpicie. Po bokach, tuż
nad progami wysunęły się błyskawicznie sporej wielkości skrzydła. Klapa bagażnika
ułożyła się w ogon samolotu. - A teraz?
-O żesz ty kurwa ja pierdole! - powiedział spokojnie Kłapouchy. Tygrysek przez
chwilę kombinował przy kokpicie. Wysunął komputer pokładowy. Wpisał jakąś komendę.
Na masce wysunęły się dwa fajne wloty powietrza. Kolejna komenda. Nic się nie
stało.
-Przekierowałem parę rzeczy. Teraz można lecieć - powiedział Tygrysek i wcisnął
pedał gazu do deski. Samochód wyrwało kilkakrotnie mocniej niż zwykle.
Błyskawicznie nabierał prędkości. W końcu Tygrysek nacisnął niebieski guziczek. Pas
się prawie skończył. Na szczęście ta dopałka spowodowała uniesienie się maszyny.
Trochę potrwało nanim Nitro się skończyło. Jak to się stao Tygrysek przestawił
napęd na odrzutowy. Pojazd jeszcze bardziej przyspieszył. Lecieli nad miastem,
potem nad wsią. Obserwowali za sprawą kamer w podłodze, jak ludzie się na nich
patrzyli. - Kłapouchy, zapnij pasy. Mam złe przeczucia.
-CO JEST!?!?!? - spytał przerażony Kłapouchy.
-Nie mogę sterować, coś się spierdzieliło. Zaraz wylecimy na orbitę. powiedział
tygrysek. - Muszę nas katapultować... - Kłapouchy zapiął pasy - Już? Dobra,
odpalam!! - powiedział i nacisnął guziczek. Autem zatrzęsło. Fotele i bagażnik
gwałtownie wyrzuciło. Wystrzeliły w powietrze trzy spadochrony. Tygrysek patrzył ze
smutkiem jak ich przepiękny pojazd eksploduje w powietrzu. Eksplozja była ogromna.
Była tam cała masa paliwa rakietowego. Po jakimś czasie wylądowali. Byli w
stumilowym lesie, ale żaden z nich nie orientował się w jakim konkretnie miejscu.
Żaden jeszcze tu nie był. Strasznie gęsta roślinność i wysoka temperatura sprawiały
wrażenie puszczy, ale spokojnie czytelnicy: to był stumilowy las. Z wysokości lotu
było prawie wszystko widać. Tygrysek i Kłapouchy podeszli do bagażnika i wyjęli
zawartość. Megaobrzyn, zapas amunicji i kałach z zapasem. Wyruszyli w drogę
powrotną. Przedzierali się przez krzaki, szli przez bagna z broną nad głową i inne
takie. Po czterech godzinach błądzenia zobaczyli piwną górkę. Zaczęli biec. Gdy
dobiegli, Tygrysek zawołał - Jo babajagi!
-Jo, whasap? - spytała z wnętrza domku babajaga. Po chwili wyszła. - Co podać?
-Dwie butelki ruskiego na krechę.
-Wiecie panowie... kryzys, kredyt umarł i w ogóle, ale wyglądacie tak, że gdybyście
mnie poprosili o moją żonę to bym wam dała. Poczekajcie. - powiedziała i weszła do
domku. Tygrysek popatrzył niepewnie na Kłapouchego
-Żonę? - spytał. Po chwili wyszła Babajaga. Dała im wina. Chłopaki poszli do domu.
Po drodze wypili wina. A w domu wszyscy biegali i machali rękami ćwierkając.
Kłapouchy nie wytrzymał. Też zaczął biegać i machać rękami. Tygrysek też nie
wytrzymał. Zasnął.

KONIEC CZĘŚCI 46

Ps. Już wiem jak się skończy! Powiedzieć wam? :-)

Autor: Max "DJ Max" King

POZDROWIENIA DLA: ZSZIL w Zgorzelcu; Kumpli w Bornem Sulinowie a w szczególności


Fu-Fej'a, Stysia, Grachy, Kaczora, Gunego, Śmiecia, Ganjiego oraz Kumpla ze
szczecina, Ryziola, Dla wszystkich pięknych dziewczyn, dla wszystkich
kombinujących, dla wszystkich intoxynujących, oraz w hołdzie wielokrotnie
znieważanemu oraz bezpodstawnie krytykowanemu autorowi podstawki, czyli dla A. A.
Milne, autora książki Chatka Puchatka.

You might also like