Professional Documents
Culture Documents
Hłasko, Marek - Sowa, Córka Piekarza PDF
Hłasko, Marek - Sowa, Córka Piekarza PDF
- Czy to, co powiedziae, ma by rozumiane jako krytyka naszej linii partyjnej? - zapyta
naczelny redaktor.
- A nawet gdyby tak byo - powiedziaem. - Czy opaca ci si donie na kogo, kto jest ju
po dwch zawaach serca?
- Jeste zwolniony karnie. Zoymy rwnie wniosek o odebranie ci legitymacji
dziennikarskiej. Niech ci nie przyjdzie ochota przyj tu kiedykolwiek.
Wyszedem; wziem swoj stojc w korytarzu walizk i po szedem schodami w d. I
tak skoczya si moja praca w redakcji pisma, ktrego nigdy nie czytaem.
Razem z prac straciem mieszkanie. Postanowiem wyjecha do Wrocawia, gdzie miaem
nie cierpic mnie ciotk; liczyem wic na to, i odstpi mi pokj, potrzebny do mej pracy,
gdy postanowiem napisa ksik. Obszedem wic wszystkich znajomych i ile tylko si
dao, poyczyem pienidzy; po czym spakowaem walizk i wyruszyem na dworzec. Pocig
do Wrocawia odchodzi o godzinie dziesitej wieczr; aby znale miejsce siedzce,
przyszedem o trzy kwadranse wczeniej i zajem pusty przedzia. Usiadem przy oknie i
zaczem czyta Przegld Sportowy. Po piciu minutach wszed do przedziau jaki
mczyzna.
- Czy to miejsce jest wolne? - zapyta. - Cay przedzia jest wolny.
- A miejsce przy oknie?
- Nie. Trzymam tam moje nogi.
Patrzy chwil na mnie, po czym kopniciem zrzuci moje nogi z awki i usiad.
- Dobry wieczr panu - powiedzia.
- Dobry wieczr - powiedziaem i przyjrzawszy mu si dobrze, pomylaem, i nie czuj do
niego sympatii; mia obrzk twarz o niezdrowej cerze, rzadkie wosy i ani jednego zba.
Wyglda na pijaka, a ja nie lubiem towarzystwa pijakw.
- Jedzie pan do Wrocawia? - zapyta. - Tak.
- eby tak znale konduktora i da mu ze sto zotych, toby mg zamkn przedzia i
mona by troch wycign si i pospa. Potem napcha si tu ludzi i nie zmruymy oka.
- Pan ca pidziesit i ja pidziesit. - Dobrze.
Wyszedem na korytarz i odnalazszy konduktora, w sowach penych szlachetnej prostoty
zaproponowaem mu apwk. Konduktor milcza dugo: nie wyglda co prawda na pijaka.
ale za to ledwo trzyma si na nogach i proces mylenia wydawa si na razie rzecz dla
niego nieosigaln. Wreszcie wycign rk i powiedzia:
- Ze mn do zgody jak do wody.
Zamkn przedzia, nalepi na szybie kartk: zarezerwowane dla wojska. Po czym odszed
powiedziawszy, i musi zgasi wiato, wic nie mogem czyta. Woyem gazet do
walizki i wycignem si na awce, a mj towarzysz uczyni to samo.
- By pan w Warszawie w czasie mistrzostw bokserskich Europy? - zapyta.
- Byem.
- I jak tam poszo?
- Zdobylimy siedem medali.
- Ale jak chopcy naprawd si bili? - :Nie czyta pan o tym w gazetach? - Nie czytaem
gazet przez siedem lat.
- Bili si dobrze, :tle ja nie lubi polskiej szkoy boksu. Moe to i dobre, ale nic jeden raz.
Myl, e z czasem nasi, boks zamieni si w balet. .A bokser... should be a fightcr.
Przez chwil nie mwilimy do siebie; na korytarzu zaczo si ju pieko i pomylaem,
e tak czy inaczej czeka mnie bezsenna noc i niepotrzebnie dalimy konduktorowi pienidze.
- Zna pan angielski? - zapyta mj towarzysz. - Mog czyta, a o to mi wanie chodzio.
- Gdzie si pan nauczy?
- Nie pamitam. Gdzie, po pijanemu. Moe zreszt jako inaczej. To bez znaczenia.
- I ja take znam angielski.
- Rosjanie maj duo dobrych piosenek. Pamita pan t piosenk o facecie, ktry zaprosi
dziewczyn na wino i cay czas prosi j, aby wybaczya, i wino jest kiepskie, ale nie ma
pienidzy na lepsze?
- Nie ma czowieka, ktry by nie rozumia lepiej ode mnie powiedziaem. - Na tym caym
pierdolonym wiecie.
- I ja go te rozumiem.
- Nie tak dobrze jak ja. Pan przecie nie pi przez siedem lat. - Racja. Byy jakie dobre
filmy ostatnio?
- Rzadko chodz do kina. Dobrych filmw chyba nie byo. - Nie mog przypomnie sobie,
jaki film widziaem ostatnio - powiedzia. - To byo chyba osiem lat temu. To taki film o
Irlandczyku, ktry walczy przeciw Anglikom. Ale jak si ten czowiek nazywa?
- Marszaek ukow?
- Ja mylaem, i to Rosjanin.
- On te tak myli. Ale pewnego dnia linia partii si zmieni i moe si okaza, i urodzi
si w Dublinie i tam, ju w latach modzieczych, wstpi do kompartii.
- Przypomniaem sobie. Johnny McQuinn. Widzia pan? - Nie pamitam.
- Z czego pan yje?
- Pracowaem w redakcji. Wywalili mnie. - Przykro mi.
- Nie powinno panu by przykro. Zawsze mnie wywalaj. - I co teraz bdzie?
- Wystarczy mi pienidzy na trzy miesice. Nie wiem, co bdzie pniej.
- Mam we Wrocawiu koleg z puku. On prowadzi teraz, zdaje si, prywatny gara czy te
may warsztat. Gdyby panu byo ciko, prosz i do niego. Pomoe, jeli tylko bdzie
mg. - Jak on si nazywa?
- Samsonow. Kapitan. Rosyjskie nazwisko, on pochodzi gdzie z tamtych stron. Odwany
czowiek. Nie wiem, gdzie mieszka, ale prosz si zapyta byle jakiego takswkarza.
- 1 mam powiedzie, e od kogo przychodz? - Ode mnie, rzecz jasna.
- Ale ja, rzecz jasna, nie znam paskiego nazwiska. Nie przedstawilimy si sobie
wzajemnie.
- I nie trzeba. Prosz powiedzie, i przychodzi pan z polecenia tego kolegi z eskadry, ktry
mia siedem strce. On ju bdzie wiedzie.
- Zestrzeli pan siedmiu?
- Moe nawet dziewiciu, ale dwch mi nie zaliczyli, bo kamera nie bya w porzdku. Ale
myl, e tamte dwa te byy moje. W czasie bitwy o Angli.
- A w trzydziestym dziewitym? - Jednego. Potem ja dostaem.
- Kto by najlepszym myliwcem drugiej wiatwki?
- Tego nie dowiemy si nigdy. Niemcy faszowali dane i Rosjanie te. A o naszych po
wojnie nie wolno byo mwi, bo walczyli w Anglii. Myl, e Niemcy mieli dobrych. Jak
si nazywa ich najlepszy?
- Marseile.
- Nie. By jeszcze lepszy. - Pukownik Galant?
- Wanie.
- Kto go zestrzeli? - Nie wiem.
- A kto zestrzeli Marseille?
- Nikt go nie zestrzeli. Mia defekt silnika. Zreszt tego te nie mona wiedzie na pewno.
Moe Niemcom chodzio o to, aby stworzy legend, e Marseile zgin niepokonany.
Podobno nawet Kanadyjczycy zrzucili wiece na wrak jego samolotu. Z tego jednak, co
syszaem, zatar mu si silnik.
- Dlaczego nie skaka?
- Lecia za nisko i nie mg ju poderwa nosa. By po prostu zbyt dobrym lotnikiem, aby
wierzy, e uda mu si skok. Czasami nie warto by dobrym.
Pomylaem sobie, i teraz powie mi, e wtedy, kiedy jest si dobrym, to ciej umiera i
dowiem si czego, o czym nie pomylaem nigdy wczeniej, ale nie powiedzia niczego. Nie
widziaem jego twarzy i nie mogem przypomnie sobie, jak wyglda, a wiedziaem tylko, i
wyglda jak oni wszyscy; ci, ktrych zapomnieli zabi i ktrzy wracali teraz do domw.
Spotykaem ju wielu takich jak on; o obrzkych twarzach, rzadkich wosach i bezzbnych
. Wygldali niby stare i chore mapy.
- Przey pan - powiedziaem. - To najwaniejsze. - Co.
- ycie. Tak mwi. Ja nie wiem. Ale przecie nawet mdrzy tak mwi.
- A pan tak nie myli?
- Nie - powiedziaem. - Ale ja jestem tchrzem. Gdyby byo inaczej...
- Nie wygupiaj si pan.
- Raz miaem ju nabity rewolwer w rku. Wtedy zrozumiaem, e to nie dla mnie. Nie
daem rady. I nigdy me dam.
- :Nie przejmuj si pan - powiedzia. - Ja te boj si mierci. Wiem tylko jedn rzecz o
ludziach: nie warto ba si tych, ktrzy nie boj si mierci.
- Pan to przeczyta w kalendarzu?
- Nie pamitam. Nie czytaem przecie przez tyle lat.
- Nie boj si mierci - powiedziaem. - Boj si tylko umrze. To s dwie rne rzeczy i
tego nie wolno miesza.
- Pan mi to wanie wyjani. Pan lubi mwi o sobie. - Pan te.
- Nie. Ja tylko dlatego z panem mwi, e przez siedem lat, pan rozumie. Zreszt moemy
nie mwi. Mnie wszystko jedno. - Jeli o norie chodzi, bdzie to strata najmniej bolesna ze
wszystkich - powiedziaem. - Sprbuj pan spa.
Odwrciem si i prbowaem zasn, ale nie udao mi si; ci na korytarzu krzyczeli zbyt
gono. I mylaem o tym, jak zeszej wiosny szedem przez sad peen biaych drzew jaboni
i czereni, a Barbara sza za mn i mwia przez cay czas o tym, i zmarnowaem
jej ycie, a jej chory m czeka na ni w szpitalu, a ja idc pod biaymi drzewami o nim
mylaem, a to byo w takim maym miecie lecym nad Wis, gdzie rankiem wychodziem
na targ, aby kupowa' od chopw, ktrzy towary swoje wieli przez noc i ktrych oczy
czerwone byy z braku snu; i pamitam zapach rozkwitajcych
drzew, mokrej sierci i alkoholu, a teraz wiedziaem, e nie zobaczy nigdy tego miasta,
grubych korci i biaych drzew,; ale mogem jeszcze o tym myle. Mogem tylko tyle; i
mogem jeszcze myle o tym, e niczego mi nie al. Szkoda mi byo lata, ktre zwarz
wkrtce chody, i szkoda mi byo tych biaych drzew, ale to ju naprawd wszystko.
- pi pan?
- Nie mog usn - powiedziaem. - Niepotrzebnie posmarowalimy konduktora.
- Opowiadano mi jedn histori - powiedzia. - Teraz, jak wyszedem z wizienia. O
jednym winiu, ktry by skazany na mier za zbrodnie polityczne. By skazany niewinnie.
Tego winia wzi do siebie oficer specjalny...
- Kto to jest?
- W wizieniu winiami rzdzi tak zwany oficer specjalny z policji politycznej. On jest
prawdziwym panem wizienia. Oficer specjalny moe winia przedstawi do amnestii, ale
moe take postara si, aby przeduyli mu wyrok. Wic ten oficer specjalny wezwa do
siebie skazanego na mier winia, ktry czu si niewinnym, i powiedzia mu: Dzisiaj
zostanie wykonana egzekucja na szpiegu. W naszej ludowej sprawiedliwoci nie powinno
by kaca, poniewa zlikwidowanie wroga ludu jest obowizkiem kadego. Jeli zgodzicie si
wykona egzekucj, to bdzie dla mnie jasne, e zrozumielicie bdy, ktre popenilicie w
przeszoci, i przedstawi was do amnestii. Moe zamieni wam kar mierci na doywocie,
moe tylko na pitnacie at; potem bdzie nastpna amnestia i by moe poyjecie jeszcze
troch na wolnoci. - I co zrobi ten wizie?
- Jest ich bez liku. Moe take powiedzie sobie: nie wiedziaem, nie miaem innego
wyjcia, teraz oeni si, bd robi dzieci i uprawia ogrdek. Ale mwilimy o literaturze.
- Paskie rozumowanie jest kiepskie. Zapomnia pan o rzeczy najprostszej. Czowiek,
ktry wyszed z wizienia, nie przestaje si ba.
- Mam nadziej - powiedziaem. - Ale nie mielimy innego tematu do rozmowy. W ogle
nie bardzo jest o czym mwi. Niech pan spojrzy na to z tej strony.
Pocig wjecha na wrocawski Dworzec Gwny. Wzilimy swoje walizki; kiedy ludzie
opucili ju korytarz, konduktor oswobodzi nas i wyszlimy na peron. Po drodze
zobaczyem odbicie swojej twarzy w lustrze; nie ogolony, szary, wygldaem jak podlec.
- No - powiedziaa mapa. - Prosz pamita: w razie czego do kapitana Samsonowa. To
dobry czowiek, tylko wariat. Przepraszam, e nie przedstawiem si panu, ale przy wyjciu z
wizienia podpisaem zobowizanie, e nie bd mwi o niczym, co byo w wizieniu. Nie
znam pana i nie mogem wiedzie, czy mnie pan nie zadenuncjuje.
- Bardzo susznie z paskiej strony - powiedziaem. Trzymaj si pan tego w dalszym cigu,
jeli nie chce pan mie nastpnego, tak przecie przykrego okresu abstynencji. A kiedy si
pan powiesi?
Nie odpowiedzia. Patrzyem na niego i ju wiedzia, i go nie zapamitam; zbyt wielu ich
widziaem, aby ich pamita. Byo mi
przykro, ale nic na to poradzi nie mogem. On wreszcie ockn si i spojrza na mnie.
- Dlaczego pan myli, e ja si powiesz? - Pan przecie zabi tego zasraca.
- Pochodz jeszcze troch i porozmawiam z ludmi, ktrzy go znali - rzek. - Zabawi si
w detektywa, jak pan to powiedzia. Poczekam jeszcze. Nauczyem si czeka.
- I mia pan dobrych nauczycieli.
- Ten pogld przynosi panu zaszczyt. I prosz pamita Samsonow, wariat.
Wzi walizk i odszed; nie wiem nawet, czy si odwrci, tak jak ci wszyscy odchodzcy
na zawsze w filmach. Tylko Humphrey Bogart zawsze przychodzi znikd i wnikd
odchodzi. Nie mia on jednak ciotki z duym mieszkaniem i obdarzonej temperamentem
neapolitanki; Bg i Natura ustrzegy go od tego, o ile mnie dobrze poinformowano.
Odnalazem dom mojej czcigodnej ciotki i zadzwoniem. Po chwili otworzya drzwi; w
rozchestanym szlafroku i o oczach zapadnitych po bezsennej nocy wygldaa wspaniale.
- Jeste, ajdaku - powiedziaa. - Dobrali si wuj z siostrzecem jak dwa diaby w pustym
mynie. Gdzie Jzef?
- Wanie przyjechaem z Warszawy - powiedziaem. Czterysta kilometrw.
- Wuj poszed po pienidze.
- Znam wuja ju tyle czasu i nie pamitam, aby kiedykolwiek mia pienidze.
Zapaa mnie za wosy.
- Sprzedalimy pianino i wuj poszed po pienidze. Nie ma go ju dwa dni. Mw, gdzie on
jest.
Oswobodziem si; pooyem rk na sercu, a lew nog wysunem
naprzd i wiedziaem, i wszystko jest ju przegrane. Miaem
ze entree, lecz wspaniale postanowiem zej ze sceny.
- Jeli suma jest znaczna, naley si liczy z tym, e wuj chwilowo
zapomnia swego adresu - powiedziaem tak gono, aby wszyscy mogli usysze mnie
ssiedzi. - Jest to chwilowa amnezja
spowodowana destrukcyjnym wpywem alkoholu. Tak to wyglda, jeli si rzecz nawietli z
naukowego punktu widzenia. Mona
to rwnie nazwa przejciow psychodegradacj alkoholow. Mwic jednak po ludzku,
wuj na pewno znajduje si w wietnym
humorze i hula. Potem wrci, aby zacz nowe ycie, kiedy skocz si ju dni r i wina.
- Wuj wrci wtedy, jak przepije ostatni grosz. - Ciocia to wietnie uja.
10
11
Rano zabierano si do wdki i ciepych zaksek. Po czym Wuj Jzef siada do fortepianu i
piewa piosenki.
I tak schodziy mu noce, a czasem przychodzili niemieccy andarmi, aby, ich wszystkich
zaaresztowa i rozstrzela za nieprzestrzeganie godziny policyjnej; wtedy spajano rwnie
Niemcw. Zdarzao si i tak, e ktry z Niemcw zasiada do fortepianu; wybierano wtedy
piosenki, ktre znane byy biesiadnikom w dwch jzykach; i tak pamitam wic pewnego
Bawarczyka piewajcego piknym tenorem; pamitam rwnie esesmana w mistrzowski
sposb naladujcego Lucienne Boyer. Nad ranem Wuj wraca do domu i wtedy wszyscy
caowali go po rkach, a babka pytaa surowo:
- Posuchaj, Jzefie. dam od ciebie, aby mnie, matce twojej, odpowiedzia jak na
spowiedzi witej - czy przelae tej nocy krew ludzk?
- Wojna - odpowiada Wuj Jzef.
- Rozumiem, Jzefie - powiadaa babka. - Tajemnica wojskowa
zabrania ci czynienia wyzna. Jakkolwiek jest to bolesne dla mnie jako dla matki twojej jako Polka uzna musz wol twoich przeoonych. Musisz tylko jedno dla mnie zrobi.
Musisz i do spowiedzi witej.
Wuj caowa do babki i kad si spa, a my chodzilimy wszyscy na palcach i musielimy
mwi szeptem; mogo si przecie zdarzy, i tego samego wieczoru Wuj Jzef otrzyma
rozkaz bojowy. Kiedy Wuj Jzef otrzymywa zbyt wiele rozkazw bojowych, gdy zdarzao
si i tak, i tygodniami nie wraca do domu, zaniepokojona babka pytaa:
- Jzefie, czy ty, ktry widzisz krew i przemoc, wierzysz jeszcze w Boga? Czy, nie ogarniaj
ci wtpliwoci? Czy ty, ktry musisz zabija i mci, potrafisz jeszcze wierzy w istnienie
miosierdzia? Wiesz, e w moim wieku kady dzie podarowany jest od Boga. Powiedz mi
prawd, zaklinam ci.
Wuj Jzef z najwysz czci skada pocaunek na pomarszczonej doni matki swojej.
- Kim by On nie by i jak by nie wyglda, dzikuj Mu, i da mi niezwycion dusz mwi.
Po pewnym czasie sytuacja ulega zmianie; pierwszej onie Wuja udao si wygry drug,
a Wujowi znudziy si nocne wypady i postanowi wrci do adwokatury; Wuj Jzef by
adwokatem w cywilu. Jego kancelaria prosperowaa dobrze i Wuj zarabia duo pienidzy;
opuci go wtedy demon alkoholu, na ktrego miejsce natychmiast logiczn rzeczy kolej
pojawi si demon hazardu i Wuj Jzef pocz gra w pokera dla odwieenia wyobrani, jak
mi to wyzna. Po pewnym czasie przegra wszystko, co mia; potem przegra pienidze swego
aplikanta, ktremu udao si co nieco przy Wuju zarobi; potem poszy pienidze klientw;
pienidze ordynansa i wtedy sprawa przybraa rwnie nieprzewidziany jak i nieprzyjemny
obrt: Wujowi grozio usunicie z palestry. Jednak Natura i Bg obdarzyy Wuja Jzefa
umiejtnoci prostego mylenia; pewnego dnia Wuj Jzef zebra ca rodzin i owiadczy,
i pragnie poegna si z nami. Na pytanie dokd jedzie, Wuj Jzef powiedzia sucho:
- To daleka droga. Ale nikt z was nie moe i za mn. - Jzefie, c to znaczy? - zapytaa
babka.
- Mamo, powiedziaem: tam, dokd id, adne z was nie moe i za mn.
- Jzefie, czyby chcia popeni jedyny grzech, za ktry nie ma odpuszczenia?
Wuj milcza; twarze patrzcych na niego pokryy si bladoci. Wreszcie Wuj Jzef
powiedzia, o co chodzi; musielimy jednak przedtem klkn" i przysic, e nikt nigdy nie
dowie si o drodze, w ktr poda. Ot gestapo dowiedziao si o jego dziaalnoci
podziemnej i zosta skazany na mier. W obliczu czekajcych go tortur postanowi odebra
sobie ycie, gdy jako czowiek, twr saby, nie moe przewidzie, czy w mczeskim jego
bekocie nie wyrwie si przypadkiem sowo zagraajce towarzyszom i jego Organizacji;
niebezpiecznie jest wystawia czowieka na prby zbyt cikie. On, jako bojownik
organizacji i onierz podziemia, uwaa, e nie ma prawa ryzykowa poddania si torturom.
12
Dlatego postanowi odebra sobie ycie; nie jako czowiek cywilny, lecz jako onierz i
oficer. W tej specyficznej sytuacji nie bdzie to samobjstwem, lecz tylko tym samym, co
mczeska mier z rki wroga. Skoczy wreszcie i poprosi babk, aby podaa mu krzy do
pocaowania; babka jednak upieraa si przy tym, aby Wuj Jzef pozosta przy yciu.
- Jzefie: mczeska mier z rki wroga...
- Mamo - powiedzia Wuj. - Tu nie chodzi o mnie. Jak powiada Pismo: z prochu powstae
i w proch si obrcisz. Ale jako onierz i oficer nie mam prawa. By moe, i pod wpywem
tortur wyrw ze mnie jedno tylko sowo, a wtedy dziesitki matek okryj aob. Jestem
czowiekiem penym pokory i nie mam prawa myle, i znios to wszystko w sposb, w laki
znis to Zbawiciel. Zreszt, jak mama wie, Ewangelie rni si co do szczegw mierci
Pana. Ja, czowiek marny, nie chc krzykn, i mnie opuszczono. Jestem tylko szarym
onierzem i Bg skaraby mnie za pych, gdybym myla o sobie, i jestem stworzony na
bohatera. Myl o sobie jako o prochu; i tak o sobie zawsze mylaem.
Wuj Jzef skoczy i zamar w postawie na baczno. Jego pikna, poorana twarz bya
spokojna spokojem wynikajcym z zimnej i niewzruszonej decyzji; i moe jeszcze ja, chopiec
may i saby, widziaem na jego twarzy cie skrzyda mierci. Nikt nic nie mwi; sycha
byo tylko urywane oddechy patrzcych na Wuja. Wuj wykona! majestatyczny ruch rk; jego
crki i ja podeszlimy ku niemu i Wuj Jzef, nakazawszy nam klkn; nakreli nad nami
znak krzya.
- Ja, odchodzcy ju czowiek, bogosawi was na przysz drog waszego ycia - zacz.
Babka przerwaa mu.
- Jzefie, czy doprawdy nie ma ratunku?
Okazao si, i istnia ratunek - ale to rwnie stanowio tajemnie; tak, e klknlimy
znowu. W ogle rzadko wstawalimy z kolan w tych czasach. Ot w gestapo siedzia
czowiek, ktry mg by ca spraw zatuszowa. Wymaga jednak powanej sumy, a
rodzina nasza bya biedna i jedynym, co posiadalimy, by tylko may dom ze skrawkiem lasu
koo Warszawy. Po naradzie rodzinnej postanowiono dom i las sprzeda, aby wrczy
pienidze szlachetnemu porednikowi z gestapo; temu, ktry mg uratowa Wuja; by to
osobisty przyjaciel Heidricha i Himmlera, bo tylko na tym szczeblu mona byo co
osign. Wuj wzbrania si z pocztku i odmawia przyjcia pienidzy twierdzc, i jako
onierz ma obowizek by przygotowanym na mier; ale kiedy wszyscy uklklimy przed
nim caujc jego donie, zgodzi si wbrew wasnym przekonaniom, i tylko aby nam nie
sprawia blu, przyj ofiar. Dom sprzedano jeszcze tego samego dnia jakiemu
Polaczkowi, ktry wzbogaci si nagle, handlujc mieniem zabitych ydw, i Wuj Jzef tego
jeszcze dnia otrzyma nowy rozkaz bojowy.
Po zakoczeniu wojny Wuj Jzef zapta si gdzie i nie byo go dwa lata. Wreszcie
odnalaz si i otworzy kancelari adwokack we Wrocawiu. Powodzio mu si niele a do
dnia, w ktrym musia z urzdu broni jakiego bandziora, ktry w ubikacji kolejowej na
cianie wykaligrafowa kwiat swoich myli: JA PIERDOL ARMI CZERWON. Inni,
podgldajcy go Polacy, zawiadomi li policj, ktra wykazaa zainteresowanie stron
polityczn jego grafiki. Na sprawie sdowej Wuj Jzef zjawi si w wietnym humorze,
rozsiewajc wok siebie wykwintn wo spirytualiw i okryty czarn tog wyglda jak
doa wenecki. Jak powiedziaem, nie mnie chodzi jego stron ulicy.
Zacz prokurator po wstpnym badaniu wiadkw. By to jednak idiota, ktry skoczy
specjalny, skrcony kurs dla oskarycieli i formuowanie wasnych myli przychodzio mu z
trudem.
- Oskaram oskaronego o to, e oskarony pie... pie... - zajkn
si i potoczywszy przeraonym wzrokiem po sali powiedzia: - Oskaram tego czowieka o
uprawianie nierzdu z Armi Radzieck.
13
14
- Nie - powiedziaem.
- Ja pjd - rzek jaki czowiek siedzcy przy ssiednim stoliku; szybko zapaci i
wyszed razem z chopcem. Patrzyem za nimi, jak przeszli przez ulic i zniknli za rogiem,
lecz zanim to si stao, stali przez chwil naprzeciw siebie wymylajc sobie, a wreszcie
ten mczyzna da chopcu pienidze i odeszli.
Im dalej mylaem o Wuju Jzefie i o tym, e nie mnie chodzi jego stron ulicy; i o tym,
i wszyscy go kochali; jego ona, jego dzieci; ludzie, ktrych widzia raz tylko w yciu;
kobiety, ktre uwodzi i porzuca nie wdajc si w zbdne wyjanienia; kelnerzy, ktrzy
przynosili mu wdk; myl, e kochay go drzewa i gwiazdy, i rzeki, w ktrych si kpa. A
najbardziej ze wszystkich ludzi kochaem go ja. Nie pamitam, aby kiedykolwiek zwrci na
mnie u wag.
Raz tylko dosza do niego wiadomo, e w ogle istniej na wiecie; wtedy, kiedy
dorczono mu akta sprawy, w ktrych przeczyta ze znudzeniem, e jego siostrzeniec staje
przed sdem pod zarzutem usiowania zabjstwa. Rodzina uprosia go, aby mnie broni i aby
zachowa wstrzemiliwo w dniu rozprawy. Przypuszczam, i nie cierpia mnie wanie z
powodu si narzuconej mu trzewoci; mimo to podj si obrony.
Nie bya to sprawa skomplikowana. Ojciec mj zgin w roku tysic dziewiset
trzydziestym dziewitym; matka poznaa innego mczyzn. Nie rozumielimy si z nim;
uciekem z domu i bkaem si przez dugi czas, lecz nie umiaem zniszczy w sobie mioci
do matki i po jakim czasie wrciem, i poprosiem matk, aby porzucia tego czowieka.
- S sprawy, ktrych jeszcze nic rozumiesz - powiedziaa matka moja. - Kiedy doroniesz,
zrozumiesz, czym dla siebie s mczyzna i kobieta. - I to byo ju wszystko; i odszedem z powrotem.
Wiedziaem, o czym mwi. Dziewczyny nie zwracay na mnie uwagi; wygldaem o wiele
modziej; byem przesadnie wstydliwy i piem nawet, lecz i to nie pomagao. Byy to jeszcze
czasy okupacji i w knajpach Widywao si szesnastolatkw pijcych na umr i mwicych
jzykiem przedmie, co miao im pomc w chwili, kiedy speni si ich marzenie; nie
zaznawszy jeszcze ycia, mieli mao czasu, aby przyzwyczai' si do myli o mierci. Wszyscy
oni mieli dziewczyny pijce tak samo i mwice ich jzykiem; one take miay im pomc. No
i Bg mia im jeszcze pomc; dobrze, e sobie o tym przypomniaem.
Ale ja nie miaem dziewczyny i dnia tego po rozmowie z matk postanowiem zrozumie;
wieczorem poszedem na, ulic, po ktrej chodziy ladacznice. Staem w deszczu, palc
papierosa; musiaem ochrania go rk, aby nie zmk, i mylaem, i wszystko dzieje si,
jak by powinno, a powinno si sta w deszczu, rozkraczywszy szeroko nogi i palc
papierosa, patrzc na ludzi spojrzeniem zuchwaym a obojtnym; i powinien by jeszcze kto
piewajcy zachrypym gosem piosenk o czarnym kocie, ktry jest wrogiem mioci; a one
wszystkie powinny mie twarze naznaczone alkoholem i tymi
wszystkimi nocami, ktrych nie przespay do koca, a zapach kiepskich ich perfum
powinien miesza si z zapachem potu, mgy i tytoniu; z -zapachem rzadko pranych koszul i
wszystkich knajp, w ktrych szuka si miechu, i chocia nigdy tak nie bywa, tak przecie jest
naprawd.
O tym mylaem, stojc w deszczu i suchajc pieni o kocie, ktr kto tam piewa dla
mnie w niebie, a one wszystkie przechodziy obok mnie i miay si, a ja patrzaem za nimi,
jak id koyszc biodrami, i nie wiedziaem jeszcze, e one s najwitsze ze wszystkich, bo
witym jest tylko to, za co czowiek musi zapaci swoj proc i swoim podaniem, a
potem mc odej i mc zapomnie wic staem rozkraczony w deszczu i paliem papierosa,
ktry gryz moje gardo, a ten biedny skurwysyn piewa o czarnym, sodko mruczcym
kocie, a one podchodziy do mnie i miay si, i wstydziy si naprawd, patrzc na moj
okrg twarz; a ja wstydziem si take, gdy adna z nich nie chciaa i za mn. Wtedy
odrzuciem papierosa pamitajc o tym, e niedopaek trzeba odrzuca ruchem lekkim i
15
niedbaym, i poczem do nich podchodzi, a one mwiy: Z dzieckiem nie pjd." Wtedy
zapalaem nowego papierosa i wci jeszcze szedem za nimi poprzez deszcz i piew tego
tam z gry, a wreszcie najstarsza z nich, czekajca ju od rogu na klienta, powiedziaa:
- Mnie tam wszystko jedno. Klient jest klientem. Poka fors, mj may ksi.
Pokazaem jej, a ona przeliczya starannie i powoli jak chop, ktry wanie sprzeda
konia i ktry nie umie przesta si dziwi, i jego ciki, siwy ko jest tylko zwitkiem
zmitych papierkw, ktre przeszy ju przez tysice sabych i brudnych rk; potem schowaa
pienidze do torebki, powiedziawszy:
- Trudno, nie mam selekcji. Ale id troch z tyu za mn, bo koleanki bd si mia.
Przodem posza, a ja szedem kilka krokw za ni; i wci jeszcze pada deszcz tej suchej
sierpniowej niedzieli, a ten tam w grze, ktry mnie lubi, piewa dla mnie, a ja mokem jak
pies. Zaprowadzia mnie do jakiego mieszkania; kiedy bylimy ju w korytarzu, kazaa mi
czeka, wic staem tam, wdychajc zapach kurzu i najohydniejszy zapach wiata, zapach
maego dziecka, gdy w kcie sta wzek dziecinny pomalowany row farb, ktra stracia
ju blask i przybraa kolor twarzy starej kobiety. 1 by tam jeszcze elazny om i zakurzone
lustro; wic otrzsnwszy- si z deszczu podszedem do lustra i raz jeszcze spojrzaem na
swoj okrg dziecinn twarz i suche, jasne wosy; i patrzyem dugo, wiedzc, e po raz
ostatni widz t okrg, jasn twarz, ktrej nie zniszczy ani gd, ani noce przespane w
tramwajach; i stojc w kurzu poegnaem si z gorzk zieleni moich drzew.
Z pokoju ssiedniego dochodziy jakie krzyki i piewy, a zobaczywszy, i drzwi s
uchylone, podszedem tam i patrzyem na czarno ubranych goci, ktrzy siedzieli przy stole i
pili. Odbywaa si stypa; kto widocznie przespacerowa si przed psami i gocie ryczeli
nieskadnie, lecz silnie.
Ndzniku! - wyrwaa mu wieso I rzucia, hen, w spienion dal.
Czy ty mylisz, e ja po to przyszam, By mnie pieci i caowa mg?...
Czarno ubrana kobieta, ktra musiaa by matk tego idcego teraz przed psami, nie
zapomniaa o tym, e przed trzydziestu piciu laty graa w szkolnym przedstawieniu Ofeli
wedug Shakespeare'a, skrcon i poprawion przez Kub Zyskmda; zrywaa si od czasu
do czasu i podbiegaa do jakiego mczyzny siedzcego w kcie.
- I gdzie on teraz jest? - krzyczaa nie zapominajc o tym, e lew stop wystawia si
naprzd i e rki nie unosi si zbyt wysoko, a tylko nieznacznie, gdy bl i rozpacz czyni
czowieka niezgrabnym; i w tym jest wanie pikno, jak je rozumia Zyskind.
- Bg go zawoa - odpowiada czarno ubrany. - Ktrego dnia zawoa i nas.
Bo on siedzia po prawej stronie ksidza, a ja staem wci w kurzu, a wreszcie ona
zawoaa mnie i przeszedem przez pokj peen aobnikw, i poprzez rybio sodki zapach
mierci, a ona zamkna drzwi na klucz; zrzucia z siebie sukienk i pokazaa mi co mam
robi, i usuchaem jej; a potem wyszedem do korytarza i wtedy tamten na grze przesta ju
piewa, a ja czuem tylko jej straszny zapach.
Staem wic w korytarzu i skoczy si deszcz; i wiedziaem ju, e nigdy nie spotkam
dziewczyny w deszczu, e nie dotkn jej nigdy i e one nie powiedz mi nigdy, dokd id; i
wiedziaem ju, e nikt nigdy nie spotka dziewczyny w deszczu i e mokre wosy dziewczyn
pachn straszniej ni mier; a potem do lustra podszedem i patrzyem na odbicie swej
twarzy, a moja twarz nie zmienia si nic, a byem przecie tak bardzo pewien, e czowiek,
ktry mia kobiet, musi przecie wyglda inaczej ni poprzednio; bo wtedy jeszcze nie
wiedziaem, e to nie my, a tylko one bior nas, i kocz nas, a wtedy id dalej: aluminiowe,
czyste i jasne. Ale wtedy jeszcze o tym nie wiedziaem i patrzyem w odbicie swej twarzy
jasnej, okrgej i dziecinnej; i tak czystej jak kobieta, bo tylko na nas zostaje ten ich brud, a
one id dalej. i tylko dla nich kto tam piewa na grze. Wic powiedziaem sobie, starajc
si myle prosto i wyranie jak w ksice do nauki obcego jzyka: przecie jeste ju innym
czowiekiem. Poznae to, co dla wielu jest najwaniejsze. Poznae t rzecz, dla ktrej twoja
16
matka wybraa innego czowieka i zostawia ciebie. I wanie przez to musiae odej; a
teraz nie masz ju domu; i nie dla ciebie pada deszcz; i nie dla ciebie kto tam piewa na
grze.
Moja czytanka skoczya si i wtedy wysza ona, poprawiajc sukienk i nie patrzc
wcale na mnie i na twarz moj, naznaczon rozpust i wiedz o wszystkich matkach i
wszystkich siostrach, i narzeczonych; chwyciem za om stojcy w kcie; na sprawie Wuj Jzef broni mnie i dostaem wyrok domu poprawczego do penoletnoci; zwolniono mnie tu
przed kocem wojny.
Lecz nie wrciem ju do domu, pojechaem w gry rba las, a potem przyjechaem do
Wuja Jzefa. Miaem troch zaoszczdzonych pienidzy i chciaem kupi sobie motocykl;
trafia mi si dobry Harey-Davidson, ale miaem zbyt mao; tak wic raz jeszcze zawrciem
do lasu i wtedy nauczyem si sprzedawa kradzione drzewo chopom, i kiedy uzbieraem ju
do, aby kupi Harleya, z lasu odszedem. Chciaem zobaczy si z Wujem Jzefem;
zadzwoniem do niego i Wuj Jzef powiedzia mi, abym czeka na niego w barze o czwartej.
Miaem jeszcze troch czasu i poszedem do kina; dzie by gorcy, i na katzenjammer
najlepsze jest kino i dramat obyczajowy, gdy strzay i piosenki niedobre s w katzu.
Siedzielimy wszyscy w rozchestanych koszulach; widownia pena bya wczorajszych, a Sir
Laurence Olivier klczc caowa miecz i wszystko byoby dobrze, lecz pniej zaczli mwi
troch zbyt gono nad grobem Ofeii i wtedy jeden z wczorajszych powiedzia mi, i w kinie
naprzeciw jest co cichszego, i poszlimy tam razem, a Charles Boyer dusi on i wargi
dray mu tak piknie, kiedy mwi jej o tym, i teraz wszystko si usrao i e dla niego nie
ma ju ycia, i dusi j, przycisnwszy nikczemn do ciany, a jej oczy wychodziy na nitkach
jak kotom w filmach Disneya, a wreszcie osuna si z jkiem, a on chwil jeszcze patrza
na drce swoje donie, nim sign po pistolet, aby skrci mk istnienia; szumia cicho
wentylator i tak udao mi si wytrwa do czwartej; i paczc wyszedem w sonce. Staem
przez chwil na rogu ulicy i patrzyem na psa przywizanego do latarni, ktrego kopal jaki
czowiek, a polem wszedem do baru, w chd i szum wentylatora.
Tu po czwartej wszed do baru Wuj Jzef i by jak zwykle wykwintny; mia na sobie
spodnie z lekkiej angielskiej flaneli; bia koszul i ciemny krawat; tweedow marynark i
kapelusz trzyma w rku. Zeszczupla nieco, a moe mi si tylko zdawao, bo on sta w
socu, a ja siedziaem w gbi baru obok dwch lotnikw, ktrzy pili nie mwic wcale ze
sob. Wuj Jzef sta chwil bez ruchu, rozgldajc si zmruonymi oczyma, a kobiety
przestay mwi i patrzyy na niego, a obok umie siedziaa jaka wyjtkowo adna
dziewczyna i ona take patrzya na niego, a Wuj Jzef spojrza na ni, jak kto idcy drog
patrzy na drzewo, ktre warto zapamita; starannie skontrolowa wraenie, jakie wywar na
patrzcych, a potem podszed do umie.
- Po co dzwonio do mnie?
- Chciaem si zapyta; co robi dalej.
- Nieatwo na to odpowiedzie. Mao jest zaj dla dorosych ludzi.
- Czy mona Wuja zaprosi na wdk? - Trzeba - powiedzia Wuj Jzef.
Zamwiem wdk i zimnego ledzia w mietanie, i wypilimy w milczeniu; ta adna
dziewczyna wci patrzya na niego.
-- Zamwi jeszcze p litra?
- Prosz - powiedzia Wuj Jzef. - Z tym jednak, e ja nie pac za wdk.
- Nic si nie zmienie; Wuju.
- Mao jest dzisiaj rzeczy, w ktrych czowiek moe wykaza charakter. Ciesz si, e tak
mylisz
- Chciabym pojecha do Warszawy i zda matur jako ekstern. Potem chciabym zosta
aktorem.
- Nie jeste przecie adny.
17
- Dzisiaj nikt nie wymaga od aktora urody. Wystarczy, aby musia si schyli, kiedy
przechodzi pod krzesem.
- Aktorem -- powiedzia Wuj Jzef. - Jak to tam jest? Life's but a walking shadow, a poor
plaver..." i jak dalej?
That struts and frets his hour upon the stage - and then is heard no more; it is a tale
'told by an idiot, full of sound and fury, signifying nothing."
- No c - rzek - zosta aktorem. By moe, i bdziesz sawny. Chocia nie. Nie jeste
inteligentny. Jeste chytry. Ale nie chytroci mieszkaca wielkiego miasta. Twoja chytro
jest chytroci wieniaka. Mao ci jednak z tego przyjdzie, bo nie masz charakteru.
- Tak mylisz?
- To nie stanowi powodu do niepokoju. Charakter- jest pojciem elastycznym. Tak czy
owak nic by ci z tego nie przyszo.
- Chciabym ci poprosi o pomoc w pewnej sprawie - rzekem. - Tu jest pewien lekarz,
ktry ma motocykl do sprzedania. Czy chciaby sporzdzi umow kupna?
Wuj Jzef ktry do tej chwili sprawia wraenie czowieka zmczonego wasn
szlachetnoci, oywi si mgle.
- Masz pienidze? - Tak.
- Ile? Powiedziaem mu. - Masz przy sobie? - Tak.
- Lekkomylnie z twojej strony. Moge przecie zgubi. Poka. Wycignem z kieszeni
zwitek banknotw i pokazaem mu i to byo tak, jakby kolorowy ptak, ktrego nie dotknem,
odlecia nagle i wiedziaem, e nie dotkn go ju nigdy. Wuj Jzef w skupieniu przeliczy
pienidze i schowa je do kieszeni.
- To moje honorarium - powiedzia. - Twoje honorarium?
-- Jasne. To ja przecie byem twoim obroc u sprawie. O co ty wtedy bye oskarony?
Ju nie pamitam.
- Morderstwo - powiedziaem. - Artyku dwiecie dwadziecia pi kodeksu karnego.
- Tyle bior za tego rodzaju spraw. W kadym razie to adnie wiadczy o tobie, e nie
zapomniae. Jeli jeszcze nie masz charakteru, to nabdziesz go. Nabdziesz go - jest
zwrotem niefortunnym, ale czasami nie trzeba zwraca uwagi na sowa. Niezdarno` pewnych form stanowi ich si. Douanier, Rousseau, Dostojewski, sztuka ludw prymitywnych.
Madonna Drezdeska... Wane s tylko akty i ich interpretacja.
- Mylaem, i jest odwrotnie.
- Miae racj - powiedzia Wuj Jzef. - Powiedziaem tak ze wzgldw~ pedagogicznych.
Nie pij za szybko, bo si upijesz. Nie lubi pijanych modych ludzi. Alkohol jest spraw
zdrowego rozsdku, a nie zdrowego odka.
- Nie upijam si - powiedziaem. - Tam, w lesie, nauczyem si pi. A dlaczego ty pijesz,
Wuju?
- eby si wyrobi dramatycznie. eby wprowadzi w ycie elementy baniowe. Za mody
jeste, aby to zrozumie. W twoim wieku pije si przecie, eby zapomnie.
- Co robi, Wuju? Jak y?
Wuj Jzef skrzywi si i spojrza na zegarek.
- Rosyjskie pytanie - powiedzia. - Ale odpowiem ci. Masz osiemnacie lat i wypilimy po
p litra wdki prawie bez zakski, a ty nic jeste' zupenie pijany. To mnie cakowicie
uspokaja co do twojej przyszoci. Zosta aktorem, zosta, kim chcesz, i pamitaj: wane
jest tylko wyrobienie dramatyczne i elementy baniowe.
- Dlaczego mi nie chcesz odpowiedzie?
- Ale wanie to robi - powiedzia Wuj Jzef. - Ty teraz mylisz, e jeste piekielnie
nieszczliwy. ,Miae kiepsk modo i nikt ci nie kocha. To prawda. Ale to ci si przyda
pniej. Kiedy bdziesz chcia zniszczy jakiego czowieka czy popeni jakie mieszne
18
19
Obojtnoci jake nie pragn na tym wiecie, Gdzie wszystko niszczy si, kruszeje,
przemija, Gdzie nigdy razem nie bywa si przecie...
Samsonow powstrzyma mnie ruchem rki.
- To potem - powiedzia. - Uyem niewaciwego sowa. Pan mi kogo przypomina. Pan
jest do niego niesamowicie podobny.
- Ten paski kolega z puku te mi powiedzia, e mu kogo przypominam. A czas
umierajcy odchodzc syczy jak mija..."
- Prosz?
- Dalszy cig. - Czego?
- Wiersza, ktry zaczem mwi - powiedziaem. - Kady idiota by si tego domyli. To
by wasz wsplny znajomy?
- Przyjaciel.
- 1 ten czowiek ju nie yje?
- Nie. Skazano go na mier, a potem zaproponowano podpisanie proby o ask. On
podar ten papier i rzuci im w twarz. - Tu jest jedna z tych rzeczy, ktrych si nie wie na
pewno. - Tak mwi ludzie, a ja go znaem. To do niego podobne. - Niewiele by go to
kosztowao. I tak by mu wprowadzili ku
li w ty czaszki. Dla czego oni zabijaj ludzi w tak mao zabawny sposb? Przecie o
wiele lepiej byoby z plutonem egzekucyjnym, z kapelanem i z kotem. Bo gdyby paski
kolega mia kota, to mgby go odda kapelanowi do potrzymania, kiedy by ju sta przed
plutonem egzekucyjnym. Osoby duchowne bardzo lubi zwierzta.
-Ten czowiek zrobi to chyba dla sawy - powiedzia Samsonow. - Czy pawie mi pan
Wreszcie, po co pan tu przyszed? - Potrzebuj mieszkania I lekkiej pracy. wieczory musz
mie
wolne. Ten paski kolega z puku powiedzia mi, e pan jest wariat. ,Ja te jestem wariat.
Rozumie pan?
Samsonow popatrzy na mnie. Byem ju zmczony; chciaem, aby mi da w zby i abym
mg ju odej. Mylaem, e bdziemy si teraz bi przez par minut i e co si bdzie
dziao; a potem mgbym zmyli jak histori i wieczorem mgbym to ju opowiada
siedzc w dymie i wrzasku; i mgbym wszystkim mwi, e to powio o kobiet i pytabym
si suchajcych o godzin, a oni dziwiliby si wraz ze mn, i ta kobieta nic przysza
jeszcze. Ale kapitan Samsonow nic poruszy si nawet.
- Odwr si pan profilem - powiedzia wreszcie. Odwrciem si.
- Czekaem na pana - powiedzia Samsonow. - Zawsze Wiedziaem, e pan przyjdzie.
- Nie rozumiem.
- Wystarczy, e ja rozumiem.
Nie powiedziaem niczego; patrzyem w jego szalone oczy i wiedziaem, e czeka mnie
jaka Zabawa.
- Czy ma pan prawo jazdy? - zapyta Samsonow. - Mam.
- Dobrze pan jedzi?
- ,Jestem przyzwyczajony do ciarwki. ,Jed niele. Raz wilku wjechaem w
chopsk chat. Akurat zabierali si do kolacji i ten chop prosi Boga, aby pobogosawi im
przy wieczerzy. - A co pan chce robi wieczorami?
- Pisa ksik.
- O czym?
- O Szymonie Cyrenejczyku. O czowieku, ktry chcia si ubi, ale nie mia siy. Zabi
innego, gdy myla, i z chwil kiedy popeni zbrodni, bdzie mia si skoczy z sob.
Ale rwnie i potem nie mia siy. Wiedzia, i czekaj go jeszcze miesice strachu, ucieczek
i oczekiwania, zanim go nie zapi i nie strac.
20
Wpadem w patos i byo mi dobrze; patrzyem przed siebie mylc o tym, aby oczy moje
byy puste i bez blasku jak oczy posgu; to si niekiedy udaje, jeli patrzy si ponad gow
swego rozmwcy i myli o czym zupenie innym.
- Nie znam si na literaturze - powiedzia Samsonow. Patrzy wysoko ponad moj gow;
rwnie i jego oczy byy puste i bez blasku. - Czy pan ju duo napisa?
- Nie - powiedziaem. Uniosem gow nieco wyej. Samsonow take; musiaem opuci
wzrok, wtedy on opuci take. Przez chwil patrzylimy na siebie i nikt z nas nie wiedzia,
co robi.
- Niech pan patrzy w lewo, a ja bd patrzy w prawo powiedziaem wreszcie.
- Jak pan si w ogle nazywa? - zapyta Samsonow, a ja mu powiedziaem. - Czy to pan
napisa takie opowiadanie o kobiecie, ktrej m jest w szpitalu, a ktra ma modego
kochanka? - Ja.
- I ten kochanek pisze listy o tej kobiecie do jej ma?
- On musia -- powiedziaem. - Chodzio o to, aby mu pisa listy, gdy to go trzymao
przy uciu. Ta kobieta nie umiaa pisa, wic ten chopak jej dyktowa. Wanie dlatego tu
jestem. Rozumie
pan?
- Nie.
- Nie wymyliem tego opowiadania. Ci ludzie yli naprawd. Ten czowiek siedzia w
wizieniu i dosta grulicy, po czym go wypucili i poszed do szpitala. Ja yem z jego on
i dyktowaem jej te listy. Po czym napisaem o tym opowiadanie, bo mi si to wydao w jaki
sposb urocze. Po czym on wrci, dowiedzia sio o wszystkim i popeni samobjstwo. On i
jego ona.
- To idiotyzm -rzek Samsonow.
- Ja to samo mwi. Oni powinni y i drczy si nawzajem. To byoby o wiele lepsze.
Samobjstwo to bana. Ale c mog na to poradzi. .A w dodatku ten czowiek by moim
koleg redakcyjnym tak jak: i jego ona, i dlatego wywalili mnie. Mwi Wiktora Hugo?
Przypomniaem sobie.
- Prosz?
- Czy mam mwi wiersz Po bitwie" Wiktora Hugo?
- To potem -- powiedzia Samsonow i podnis si. - Tam, przy garau jest pokj i ko
polowe. Sam tam czasem sypiam. Moe pan tam mieszka. Praca u mnie lekka; umy
samochd, zmieni koo, nasmarowa. Skomplikowane naprawy przeprowadzam sam. Pac
marnie, bo i sam marnie zarabiam. Miaem tu chopaka do pomocy, ale odszed, bo dosta
lepsz prac. Chodmy, poka panu pokj.
Wziem walizko i poszedem za Samsonowem. Pokj by may i czysty, oprcz
skadanego ka staa tam szafa i niewielki st. - Przy tym stole moe pan pisa swoj
ksik - powiedzia Samsonow. - Wikt panu nie bdzie przeszkadza.
- Chciabym w to wierzy - powiedziaem. - Najgorsze, e nie mam duo czasu. Musz
si pieszy, a pisanie nie idzie mi lekko.
- Gdzie si pan spieszy? - O W m innym razem.
- Mw pan do mnie troch grzeczniej, dobrze?
- Przepraszam - powiedziaem. - Nauczyem si mwi w ten sposb w szkole aktorskiej.
- Pan jest aktorem?
- Nie - powiedziaem. - Chciaem nim by. Mam zy gos. Nic si na to nie dao poradzi.
- Chodmy teraz do garau - powiedzia Samsonow. Przeszlimy do garau, a tam sta
samochd; szeciocylindrowy kabriolet o dugiej masce przepasanej dwoma rzemieniami.
Opony byy nowe; lakier i karoseria utrzymane byy rwnie w dobrym stanie.
- adny wz - powiedziaem. - To jest chyba rocznik trzydzieci osiem albo moe nawet
trzydzieci sze. Dobrze pan koo niego chodzi.
21
22
- Tak.
- A za drugim razem?
- Drugim razem przejechaem przez most peen ludzi. - Jecha pan szybko?
- Nie. Skierowano nas na kolektywizacj i pojechaem ciarwk do miasta, aby zabra
agitatorw, a koo mnie siedzia oficer bezpieki i gwarzylimy. A potem dojechalimy do tej
wsi, w ktrej mieli przemawia agitatorzy, a chopi jako si o tym przedtem dowiedzieli i
wyszli na most, aby nie dopuci tych szczekaczy na wie. I ja zatrzymaem wz, gdy nie
chciaem przejecha po ludziach. Ten oficer zacz do nich przemawia, ale chopi nie chcieli
sucha i on kaza mi jecha przez ten most peen ludzi, a ja nie chciaem, wic on przyoy
mi rewolwer do gowy i przejechaem przez nich jak przez boto.
- To niedobrze.
- Dlaczego? wietna sytuacja.
- Kiedy ja mylaem, e odebrano panu prawo jazdy po raz drugi za nieostron jazd.
- Pan mi nie pozwoli skoczy. Wszystko byo w porzdku. Ten oficer bezpieczestwa
pochodzi wanie z tej wsi i dlatego go tam wysano, aby przemwi jak swj do swoich.
Wic kiedy oni wyszli na most, to ja si przejechaem po jego braciach, ktrzy przyszli go
wita z widami. wietna historia. Pointa, napicie, dramatyzm. Rasowa komedia. Nie
rozumiem pana.
- Przecie nie dlatego panu ostemplowano prawo jazdy po raz drugi, e pan przejecha po
tych ludziach. Mia pan rewolwer przyoony do gowy i musia pan sucha.
- Tak, ale ja potem wiozem ich z powrotem do miasta i byem zupenie pijany. I ci
agitatorzy rwnie. I tak, ze piewem na ustach, wylecielimy z zakrtu. Wtedy odebrano mi
prawo jazdy na dwa lata, ale nie robiono mi sprawy sdowej. Pan rozumie: kierowca,
ktrego zmuszono do zabicia ludzi, mg tego nie wytrzyma nerwowo. Wszystko skoczyo
si dobrze.
- No i mgby pan przez gupot powiedzie zbyt wiele na sprawie sdowej - rzek
Samsonow.
- O to wanie chodzio.
- Wic pan jedzi jak wariat? - Owszem, panie kapitanie.
Samsonow patrzy na mnie przez chwil i umiecha si. W palcach lewej rki trzyma
pasmo wosw i nie mwilimy nic; zdawao mi si, e zupenie zapomnia o moim istnieniu.
Schowaem moje prawo jazdy do kieszeni i wycignem do niego rk, ale nie poruszy si
nawet.
- Do widzenia - rzekem. - Id dalej. - Nigdzie pan nie idzie.
- A wic zostaj.
- Ten wz cignie bardzo dobrze - rzek wskazujc na kabriolet.
- Nigdy nie jedziem czym takim.
Patrzylimy chwil na siebie. Samsonow wci umiecha si w sposb, ktry wydawa
mi si wyjtkowo wstrtny. Pewien byem, e chwilami nie pamita o mnie wcale i myla o
czym innym. Nagle ockn si i zapyta:
- W'ic pan chcia zosta aktorem? - Chciaem.
- Tym wozem bdziesz pan jedzi od czasu do czasu - powiedzia. - Dotychczas ja nim
jedziem. Od jutra to paska rzecz.
- Czy mgbym wiedzie, jaki to ma zwizek z tym, e chciaem zosta aktorem?
- W'ystarczy, e ja wiem.
- Pan to ju mwi po raz drugi.
- I po raz ostatni. Jeli pan tu naprawd chce zosta i mie wieczory wolne do pracy.
Podszedem do samochodu i oparem si z caej siy o zderzak; amortyzatory byy dobre i
twarde.
- Mona zby zgubi - powiedziaem.
23
24
25
26
27
scen; chodnikiem naprzeciw siebie szo dwch lepcw i zderzyli si ze sob, ale aden z
nich nie powiedzia ani sowa; poczli si tylko ostukiwa laskami i rozeszli si bez sowa.
.Znalazszy dom, wszedem po schodach i zadzwoniem; nikt jednak nie odpowiada.
Musiaem zmruy oczy, gdy wiato padajce przez okno klatki schodowej olepiao mnie.
Czekaem przez dug chwil; wreszcie zadzwoniem po raz drugi. Wtedy nagle otworzono
drzwi ssiedniego mieszkania; jaki staruszek popatrzy na mnie i szepn:
- To pan? To pan?
- Tak, to ja - powiedziaem. Kady czowiek na moim miejscu powiedziaby tak samo.
Tylko Wuj Jzef nie. Wuja Jzefa nakrya kiedy ciotka z inn kobiet w ku i Wuj Jzef
powiedzia, e to po prostu nie on.
Ten staruszek znw popatrzy na mnie.
- To pomyka - powiedzia. - Pan, rzecz prosta, zechce mi wybaczy.
Wrci do siebie zatrzasnwszy drzwi. Zadzwoniem po raz trzeci i otworzya mi
dziewczynka.
- Dzie dobry, Magosiu - powiedziaem. - Chciabym mwi z pani Rackmann.
- Skd wiesz, e nazywam si Magosia?
- Na cianie kto napisa: Magosia to skarypyta." Stoj tu ju od piciu minut i
przeczytaem wszystko, co napisane jest na cianach. A teraz id i popro pani Rackmann.
Magosia odesza; usyszaem kroki na korytarzu i jaka kobieta stana w drzwiach, ale
nie widziaem jej twarzy, gdy soce padajce z boku olepiao mnie.
- Pani Rackmann? - zapytaem.
Nie odpowiedziaa, a ja staem rozkraczony, ze zmruonymi oczami i pamitaem o tym,
e ona mnie widzi, i nie wiem dlaczego mylaem o tym filmie, w ktrym jaki dezerter
zgin w obronie dziewczyny, ktrej nikt nie zna i nikt nie kocha; a potem mylaem o
ornym jeszcze filmie, w ktrym jaki buntownik gin o sto krokw od statku, na ktrym
uciec mia z Irlandii; wic odszedem jeszcze o krok w ty, aby jej nie widzie i aby ona
moga zobaczy mnie lepiej, i zapytaem:
- Czy to pani Rackmann?
- Tak - powiedziaa. - Prosz wej.
Wszedem za ni i przyjrzaem jej si; bya moda i do nawet adna, lecz zdziwio mnie
jej uczesanie; tak czesay si kobiety przed picioma laty. Nie wiedziaem, ile ma lat;
przypuszczaem, i wyglda na starsz, ni jest. Nie mogem tego wiedzie; Wuj Jzef
uczy, e o kobiecie nie wie si niczego, jeli nie patrzy si na ni przez mczyzn, z
ktrym yje.
- Przysa mnie tutaj pan Samsonow - powiedziaem. - Samochd jest na dole. Inynier
Samsonow powiedzia, e mam z pani jecha do miasta B.
Nie odezwaa si; staa przypatrujc mi si w milczeniu i trzymaa w palcach pasmo
wosw, tarmoszc je tym samym ruchem, jak to czyni Samsonow.
- Mylaem, e pani na mnie czeka.
- Tak panu powiedzia inynier Samsonow?
- le si wyraziem. Mylaem, e pani czeka na Samsonowa. Pan Samsonow powiedzia
mi, e pani czeka na niego, wic mylaem, e pani czeka na mnie czekajc na Samsonowa,
poniewa nie moga pani wiedzie, e zamiast Samsonowa, na ktrego pani czekaa,
przyjad ja; wic mylaem, e czeka pani na mnie. Czy wyraam si jasno?
- Pan pracuje dla niego? - Od wczoraj.
- Prosz, niech pan wejdzie do pokoju.
Przeszedem z korytarza do pokoju; byo tam jeszcze nie posprztane, ale nie to mnie
zdziwio; ten czysty i biay pokj nie pachnia kobiet, a przecie widziaem nie zasane
jeszcze ko, a ona staa o krok ode mnie i nie czuem wcale jej zapachu, i tego mi
28
brakowao. Nad kiem wisiaa jaka fotografia; kto tam wypina pier pokryt medalami,
ale nie przyjrzaem si temu bliej.
- Prosz, niech pan przejdzie do drugiego pokoju - powiedziaa. - Ja tu tymczasem
posprztam.
- Pojedziemy do miasta B.? - zapytaem.
- Tak. Musz si tylko przygotowa.
- Nie musi pani bra paszcza. Dzie jest adny. Moemy nawet opuci dach.
Przeszedem do nastpnego pokoju i usiadem w fotelu, a za chwil wesza Magosia i
usiadszy na pododze pocza mi si przyglda czarnymi oczkami.
- Masz oczy jak wgielki - powiedziaem. - Wiem o tym.
- Tak? To wietnie. Moemy uwaa temat za wyczerpany, a ja tymczasem przeczytam
gazet.
- Zreperuj mi skakank - powiedziaa. Wziem skakank i obejrzaem j.
- Wyrzu to - powiedziaem. - Kupi ci inn. Tej nie opaca si ju reperowa. A teraz daj
mi czyta, kochanie. Magosia wysza, a ja zaczem czyta gazet i przeczytaem
sprawozdanie z procesu jakich ludzi, ktrzy w czasie wojny walczyli w podziemiu przeciw
komunistom i teraz dopiero zostan powieszeni; i nie mogem powstrzyma si od miechu,
mylc o Wuju Jzefie, ktry przed samym Powstaniem Warszawskim wstpi! wreszcie do
jakiej organizacji podziemnej i otrzyma! pewnego dnia rozkaz zlikwidowania bojwki
komunistycznej i spotkawszy si ze swymi druhami-bojownikami ustali, i rozpoczn
dziaania o godzinie dwunastej w nocy, lecz bya dopiero czwarta; tak wiec udano sil wraz z
karabinami maszynowymi, granatami i dynamitem do najbliszej restauracji, aby posili si
przed akcj skromnym, onierskim poczstunkiem, ktry przecign! si w dwutygodniowe
pijastwo poczone z wystpami o charakterze artystycznym, a kiedy wreszcie otrzewieli,
okazao si, i komunistw zlikwidowaa inna, konkurencyjna organizacja polityczna i tylko
dlatego Wuj Jzef y jeszcze teraz z nami; zdrowy, pikny i udzielajcy nam przy kadej
okazji moralnych rad i wskazwek.
Mylaem o tym wszystkim siedzc w fotelu i wtedy nareszcie Weronika Rackmann
wrcia.
- Jest jeszcze jedna rzecz - powiedziaem. - Inynier Samsonow kaza mi powiedzie, e
od dzisiaj ja pani bd wozi gdzie trzeba, z tym oczywicie, e on bdzie paci.
- Samsonow kaza to panu powtrzy? - Jestem przecie jego pracownikiem.
- I powiedzia, e to on bdzie panu paci?
- Mwi mi o tym dwa razy i kaza mi to powarzy. Nic nie powiedziaa; patrzya na mnie
dugo i uporczywie, i widziaem w jej oczach wyraz nienawici, ale wiedziaem ju, e nie
bya to nienawi w stosunku do Samsonowa.
- Zawsze przypuszczaam, e Samsonow jest pody - powiedziaa wreszcie. -- Nic
wiedziaam jednak, e a do tego stopnia. - Mam mu tu powtrzy? - zapytaem. - Bd
bardzo
szczliwy. .
- To dla mnie obojtne. Niech pan teraz przejdzie do pierwszego
pokoju, a ja tu tymczasem posprztam.
Przeszedem do pokoju, w ktrym uprzednio byem, i podszedszy do okna Oparem si o
framug, i patrzc na pen soca ulic uwiadomiem sobie, e co si tutaj zmienio w
cigu tego czasu, kiedy mylaem o Wuju Jzefie; tak wic odwrciem si i popatrzyem na
pokj, i wtedy zrozumiaem, i fotografia tego z medalami na piersiach znika nagle ze
ciany; wisiaa tam teraz reprodukcja Matisse'a. I teraz pomylaem sobie, e si ju o niej
nic dowiem niczego.
Ona wrcia ubrana w jasny paszcz., a gow owizan miaa chustk i wygldaa lepiej
ni poprzednio.
29
30
Przejechalimy w milczeniu par kilometrw, a droga przed nami prosta bya i obsadzona
drzewami, a ja pomylaem sobie, e dobrze by byo jecha tdy za miesic lub dwa, kiedy
drzewa, zielone teraz i lekkie, ugn si ju pod ciarem rdzy.
- Nie lubi tego wszystkiego - powiedziaem do niej. - Za adnie tu i za czysto. Nie ma
ciernisk. Nikt tu pewnie nie pali ognisk. Chciabym kiedy pj cierniskiem i zje troch
pieczonych kartofli. I zapyta si pastuchw, jaka jutro bdzie pogoda, i dosta od nich po
gowie.
- Dlaczego?
- Dla kompozycji - powiedziaem. - eby w jaki sposb zamkn zdanie. Niech pani na
mnie nie zwraca uwagi.
- Dlaczego pan chce pisa?
- Pani mnie o to pyta powanie?
- Nie. Dla kompozycji. Pan prowadzi wz, a ja z panem rozmawiam. Pan patrzy na mijane
drzewa i wypowiada swoje myli. Obraz si zamyka.
Nic nie odpowiedziaem. Umiechnem si gorzko i popatrzyem na drzewo rosnce u
skrzyowania drg.
- Nie lubi tych drzew - powiedziaem. - Nie wiem, co pani odpowiedzie. Postanowiem
powici ycie gupstwu... Czy pani patrzy na mnie?
- Tak.
- Czy oczy moje s puste? - Tak. Prosz mwi.
Nie zdyem jej odpowiedzie; o mao nie wyrwao mi kierownicy z rk; cae szczcie,
i trzymaem j mocno i udao mi si j odepchn od siebie; zjechaem na bok i
popatrzyem na Weronik. Bya blada, lecz trzymaa si dzielnie.
- Guma posza - powiedziaem. - Szczcie, e nikt nie nadjeda, bo rzucao mn.
Dzikuj pani.
- Za co?
- e nie chwycia mnie pani za rk. Byoby z nami kiepsko. A w ogle mao jest zaj
dla dorosych ludzi.
- Tego ju nie rozumiem.
- Pani mnie pytaa, dlaczego wziem si do pisania. By moe, i mogem tego nie robi.
Tak czy owak teraz jest zbyt pno. aby' o tym mwi.
Wysiadem z wozu i od razu dostrzegem, co si stao; jaki ko zgubi podkow z
hacelami; podkowa tkwia teraz w mojej przedniej gumie. Wyrwaem podkow i pokazaem
j Weronice.
- miao - powiedziaa. - Zaczynaj pan.
- Powiadaj, e podkowa przynosi szczcie. Czasem to rnie wyglda.
- Mogoby by gorzej.
- Ale zawsze si tak przecie mwi w takich wypadkach. Zdjem marynark i rzuciem j
na siedzenie; otworzyem baganik, i wyjem stamtd zapasowe koo i lewar. ,
- Nie musi pani wysiada - powiedziaem. - Za pi minut jedziemy dalej. .
- Niech pan wemie rkawice -. powiedziaa. . Podszedem do niej i wziem grube,
skrzane rkawice; wcignem je, lecz nie umiawszy poradzi sobie z zatrzaskiem,
wycignem ku niej rce.
- Prosz zapia - powiedziaem.
Patrzya na mnie i twarz jej nagle staa si biaa, a ja wci
jeszcze .staem z wycignitymi rkami. .
- Ju po wszystkim - powiedziaem. - Nie musi si pani ba. Najwaniejsze, e nikt nie
nadjeda z przodu.
- Dlaczego pan chcia zosta aktorem?
31
- eby si schroni przed ludmi - powiedziaem. - Nie wiem, dokd przed nimi mona
uciec, a boj si y z tymi ludmi.
- Dlaczego? ,
- S tacy jak ja - powiedziaem. - Prosz zapi te zatrzaski.
Wrciem do baganika i wziem stamtd korb od lewara; a potem, kiedy zmieniem ju
koo i zamknem baganik, usiadem przy Weronice i poczem ciga rkawiczki.
- Prosz nie ciga rkawic - powiedziaa Weronika. Niech Pan prowadzi wz w
rkawicach.
- S brudne.
-To bez znaczenia. W rkawicach lepiej prowadzi. Kierownica nie wyslizguje si z rk.
- Banie. To moe wana rzecz dla kierowcw wycigowych, ale mnie nie wolno jecha
wicej ni siedemdziesit. Pobrudz kierownic i waciciel zrobi mi pieko. Nawet nie
wiem, kto to jest.
- Nikt panu nie zrobi pieka. Ten wz jest mj. - Dlaczego pani sama nie prowadzi?
- Nie nauczyam si nigdy. Uwaaam, e tak jest zabawniej. Pooyem rce na
kierownicy i wtedy znw dojrzaem jej wzrok, i ten dziwny wyraz nienawici w stosunku do
mnie, a przecie znalimy si tylko od dwch godzin i jadc teraz, i rozmawiajc z ni
mylaem, e jest wszystko w porzdku.
- Dlaczego pani na mnie patrzy tak cholernie? - zapytaem. - Nie jestem przecie
inspektorem z urzdu podatkowego. A w dodatku pani wcale nie ma pienidzy.
Umiechna si.
- Ten umiech te ju znam - powiedziaem. - Znam czowieka, ktry umiecha si cay
czas tak jak pani, kiedy na mnie patrzy. Nie wiedziaem, e jestem a tak zabawny.
Dotychczas mwiono mi co innego.
- Panu si zdaje - powiedziaa. - Jedmy ju.
- Nic mi si nie zdaje. Nie wiem, co jest pomidzy pani a Samsonowem. Nie wiem,
dlaczego patrzycie na mnie tak, jakbycie mieli jedn par oczu do spki. Wiem natomiast
co innego: nic mnie to wszystko nie obchodzi.
- A wic prosz si nie zajmowa moj osob - powiedziaa. - Paska rzecz to
prowadzenie samochodu. Za to wanie bdzie pan pacony.
Wyszedem z samochodu i zatrzasnem drzwi; przeszedem na drug stron i usiadszy
tam na kamieniu, zapaliem papierosa. - Zabior si jako do Wrocawia - powiedziaem. Kapitanowi powiem, gdzie pani stoi. Na wieczr pani cignie.
Z daleka nadjedaa jaka ciarwka; stanem na skraju drogi i podniosem rk.
Wtedy Weronika wysza z samochodu i podesza do mnie.
- Prosz mi poprawi wosy - powiedziaa.
Poprawiem jej wosy; ten kosmyk, ktry wymyka si wci spod chustki. Kierowca
ciarwki zahamowa.
- Nawali panu wz? - zapyta.
- Nie. Pokciem si z on. A teraz ju jest wszystko dobrze. Na jaki czas,.
- Bab trzeba trzyma krtko przy zbach - powiedzia kierowca i odjecha.
- Pani ma adne wosy - powiedziaem. - Wiem o tym.
- Wszyscy mwi to samo? - Tak. Jedmy dalej.
- A ja mam prowadzi w rkawiczkach?
Wiatr od pola rozrzuci wosy Weroniki i pochylia si ku mnie; wic poprawiem znw
jej wosy i stalimy przez chwil naprzeciw siebie, a potem znw nadesza fala wiatru.
- Pobrudz pani wosy - powiedziaem. - Czy on zawsze robi tak samo?
- Jedmy ju - powiedziaa. - Przykro mi, e si uniosam. Nie odpowiedziaem i nie
rozmawialimy ju, a ja przez cay czas czuem jej wzrok na moich rkach opartych na
kierownicy i tak przyjechalimy do tego miasta, ktre zostao zburzone podczas wojny i
32
ktrego nie odbudowano jeszcze. W rodku miasta, gdzie niegdy znajdowa si rynek,
umiejscowi si jaki przejezdny cyrk i przejedaem teraz obok karuzeli. Dyrektor cyrku
doszed do przekonania, i miasto jest tak czy owak ndzne, i nie obudowa karuzeli; w takt
haaliwej muzyki okrca si szkielet.
- Dobre - powiedziaem. - Jak si nazywa ten, ktry malowa pijanych lepcw?
- Breugel?
- Jego tu trzeba. Gdzie jedziemy?
- Przy kocu ulicy jest gospoda - powiedziaa. - Tam jest zawsze jeden pijany lepiec. To
pana zabawi na jaki czas.
- Jak dugo mam na pani czeka? - Wrc wieczorem.
- Bd si wietnie bawi - powiedziaem. - Nawet nie wziem niczego do czytania.
- Tak czy owak spdzi pan mio czas.
- Nie bd pi z tym lepcem, jeli o to pani chodzi. A po za tym mam uwaa na pani.
- Nie mylaam o wdce.
- Rozumiem. Mam z nim gra w szachy. A w ogle nie powinienem za duo wiedzie,
prawda?
Zatrzymaem samochd przed gospod; ona odesza. Zamknem dach i drzwi, potem
wszedem do gospody. O tej porze byo tu pusto; w kcie przy stoliku spa jaki staruszek z
gow wspart na piciach. Podesza do mnie kelnerka.
- Macie tutaj porter? - zapytaem. - Na pewno nie macie porteru. A najlepszy harmonista
wyjecha do Warszawy, eby si wyuczy na inyniera. Szlag by wasze miasto trafi. Dzie
dobry.
- Znw ten biay wz - powiedziaa kelnerka, patrzc przez okno na samochd stojcy w
ciepym cieniu zielonego drzewa. Nasze dzieci lubi pana samochd.
- Czsto go pani widuje?
- Ten pan, ktry tu nim przyjeda, siedzia zawsze przy tym stole - powiedziaa. - I pi
herbat. Nigdy nie powiedzia ani jednego miego sowa. Czasami siedzia przez par
godzin. Potem przychodzia ta kobieta i odjedali.
- Czy dostano mj porter?
Odwrcia si od okna i popatrzyem na ni. Nie miaa w sobie tej bezczelnoci, jak
miewaj zazwyczaj kelnerki przyzwyczajone do obsugiwania pijakw. Patrzyem na jej
skone oczy i pene usta, ale nie byo na sali ani jednego mczyzny, wic nie widziaem jej
dobrze. Staruszka nie braem w rachub; by lepy; biaa laska leaa przed nim na stole.
- Co bdzie pan pi? - Porter.
- Jest tylko zwyczajne piwo. - Dobrze. Pomyl nad tym.
Odesza, a ja podszedem do staruszka i potrzsnem nim, a on poderwa gow
niespodziewanie rzeki i radosny.
- Co wiesz o tej dziewczynie, tato? - zapytaem. - Jest adna.
- Ale jak tam dalej z ni?
Dotkn mojej rki; przesun po niej palcami szukajc zapewne ladw reumatyzmu, a
potem splt donie.
- Jeste jeszcze mody - powiedzia. - Dasz rad. - Jak ty to wszystko wiesz?
Unis swoj do i przejecha ni po mojej twarzy; czuem na ustach gorzki smak
tytoniu; po czym lego palce cofny si znw. - Twarz nic nie znaczy - powiedzia. Czowieka najlepiej poznaje si po rkach.
- Dlaczego ona si nie uczy, tato?
- Matka nie chce jej puci z domu. Jest jedyn crk. Wiesz, jak to jest z rodzicami.
Myl, e w duym miecie to Bg wie co. - Jak dugo ona tu pracuje?
- Dwa lata. A mnie jej al. Jest taka adna.
- Co wy tu robicie wieczorami? Jest chocia kino?
33
34
35
co mwia mnie; a ja, jad teraz samochodem, nie umiaem myle o niej le; nie obchodzio
mnie to wcale; i pomylaem sobie po raz pierwszy, e to jest wanie pocztek staroci,
ktra przysza zbyt szybko. Byem z ni; duo o niej wiedziaem: ona duo umiaa, a ja nie
mylaem o niej le.
Wtedy nagle zapa mnie bl; zjechaem na skraj drogi i poczem szuka swojej
nitrogliceryny.
- Chryste. - powiedziaem. - Musiaem j zostawi u niej. - Co to byo?
Nie odpowiedziaem jej. staraem si oddycha spokojnie i niezbyt gboko, i po chwili
bl min. Nie ruszaem si jeszcze z miejsca i po chwili dopiero pooyem rk na lewarku.
- Co to byo?
- Portmonetka z pienidzmi - powiedziaem. - I co to pani w ogle obchodzi, jeli ju
mwimy na cen temat? C pani mog obchodzi moje przygody tego typu? Jeli mi si
pani dobrze przyjrzy, zrozumie pani bez trudu, e nucie samego nie obchodzi to wcale. I
dlaczego mnie pani tak nie cierpi? Nie poprawi pani wosw tym razem. Dlaczego pani
pozwala mi si dotyka?
Odsuna si ode norie, a ja patrzyem na ciemne pasemko wosw
przekrelajce jej twarz.
- Czy pani czsto robi tego rodzaju eksperymenty z ludmi? - Nie - powiedziaa, a ja,
przyjrzawszy hej si, wiedziaem, i powiedziaa prawd.
- Wic ja jestem pierwszym przedmiotem pani arcyciekawych dowiadcze z zakresu
psychologii poznawczej?
- "Tak.
- To dziwne.
- 1 ja myl, e to dziwne.
- A moe to wcale nie jest dziwne. Moe to jest prostsze, niby si zdawao?
- By moe jest i tak.
- By moe jest to tak proste, i trudno po prostu w to uwierzy? - rzekem.
- Pewnego dnia zrozumie pan, e we wszystko mona uwierzy - powiedziaa. - t
zrozumie pan ku swojemu ubolewaniu, i nie jest to kwestia Inteligencji ani wyobrani, a
tylko czasu.
- Ja ju wierz - powiedziaem. - Uwierz zawsze we wszystko, co usysz o kobiecie.
Przystanem przed jej domem; ale tam na grze nie palio si wiato.
- Obiecaem Magosi kupi now skakank - powiedziaem. - Teraz ju jest za pno.
Zrobi to jutro.
- Nie - powiedziaa. - Nie bdzie pan mia okazji. Zechce pan powtrzy swojemu
kapitanowi, e nie bdzie mi pan wicej potrzebny. Samochd sprzedam w najbliszych
dniach. To wszystko.
Wysiada z samochodu, a ja poszedem za ni; przeszed obok nas ~tary czowiek z
dugim kijem i zapali latarni gazow, a wtedy znw powrci z mroku cie kasztana.
- Wiem, dlaczego mnie pani nie cierpi - powiedziaem. Nie wiem jeszcze, dlaczego
Samsonow przysa mnie tutaj; ale
dowiem si take i tego. Nie jestem niczemu winien. To tylko zbieg okolicznoci, ktry w
innym wypadku byby po prostu zabawny. Nienawidz tych ludzi tak samo jak i pani.
- Mylaam wanie, e powie pan co w tym stylu. Pan jeszcze powinien doda, e
niekiedy farsa staje si koszmarem.
- Tak te i jest - powiedziaem. - I powiem pani jeszcze co zabawnego; bd si modli
za pani.
Odwrcia si ku mnie. - Pan jest wierzcy?
- Powiedziaem tylko, e bd si modli za pani.
- Ja wierzyam do dzisiejszego dnia - powiedziaa. - Ale teraz nie umiem ju duej.
36
- Ktrego dnia uwierzy pani znw - powiedziaem. - To bdzie straszny dzie. I jeszcze
jedno: to ja wanie bd wtedy przy pani. Ale jak powiedziaem, to bdzie najgorszy dzie,
a ja nic bod umia pomc.
Odesza; ja wrciem do garau. Samsonowa nic byo; zastaem tylko kartko: Piwo tam
gdzie wczoraj. Gara prosz zamkn na klucz. Niech pan si na ni nie gniewa. Zostawiam
panu dwie aspiryny; we pan przed zaniciem; nie ma si podobno katza. Samsonow."
Aspiryn pooyem na nocnym stoliku; potem wyprowadziem samochd z garau i
pojechaem w kierunku miasta.
Zatrzymaem samochd przed restauracj ,Monopol" gdy mylaem, i spotkam tam
Wuja Jzefa; nie byo go jednak. Podszedem do baru, a barman zapyta mnie:
- Co pan pije?
- Jeden dalekobieny'.
Nala mi; wypiem i poprosiem o drugi.
- Pan z Warszawy? - zapyta kto z tyu. Nic chciao mi si odwraca; patrzc przed siebie
powiedziaem: - Tak.
- Bardzo przyjemnie.
Nic odwrciem si i tym razem. Wypiem p kieliszka i patrzc na odbicie swej twarzy
w' lustrze poza barem, zapytaem: - Komu?
- Za to wanie pana lubi - powiedzia ten czowiek i podszed do mnie. - Mona pana
zaprosi?
By dobrze odywiony i wyglda na cakowicie zadowolonego z siebie. Poznaem go:
by dobrze prosperujcym ginekologiem czerpicym zyski z wiadomego procederu. Tak
wanie sobie po
mylaem: z wiadomego procederu, gdy takiego zwrotu uywalimy w naszej redakcji, a
ja tam jednak pracowaem.
- Dobry wieczr panie doktorze - powiedziaem. - Nie poznaem pana. Nie byo mnie tu
przez jaki czas.
- Nie wyglda pan dobrze - powiedzia. - Dalej to samo? - Pan przecie wie, e z tego si
nie wyazi.
- Kiedy pan mia zrobiony po raz ostatni EKG?
- To bez znaczenia. Wiem, e nie bd robi nastpnego. I pan to take wie.
- Szybka jazda samochodem nie jest dla pana. - O czym pan mwi?
- Widziaem pana dzisiaj z t idiotk. Znw j pan wiz do wizienia?
- Nie wiem, czego ona tam szuka.
- Ona sama tego nie wie. Major Rackmann zosta skazany na mier. Czy pan wie, e ju
nawet stranicy przestali j przegania? Ona tam wczy si godzinami, a dzieci a za ni i
miej si z niej. Uwaaj j za wariatk.
- Pan powiedzia przed chwil: idiotka.
- Ludzie skazani za zbrodnie polityczne nie wracaj - powiedzia. - Mog pana zapewni o
tym jako lekarz.
- Dlaczego pan j nazywa idiotk?
- Dzieci rzucaj w ni botem. Cae miasto mieje si z tej kobiety.
- Pan te.
- Wierz w konieczno historyczn. Przysze pokolenia nie bd mie tego rodzaju
problemw.
- Kiedy byem tu po raz ostatni, by pan katolikiem - powiedziaem. - We wszystkich
czterech Ewangeliach nie ma ani sowa o koniecznoci historycznej. Za to jest duo o
miosierdziu.
37
- Nic mam podstaw po temu, aby wtpi w praworzdno powiedzia. - Nie radzibym
tego i panu. yjemy w trudnych czasach. Natychmiastowy osd jest czsto bez wartoci. Na
to trzeba poczeka.
- On si ju nie doczeka - powiedziaem. - Pan mnie zapewni o tym przed chwil jako
lekarz.
- Nie bd rozmawia n tego rodzaju sprawach w nocnym lokalu.
- Porozmawiajmy o innych. - Rozejrzaem si; barman od
szed gdzie i bylimy sami. - Moja maa ma kopoty - powiedziaem.
- Moja cena trzy tysice.
- Dobrze. Zgosz si do pana. Po to tu midzy innymi przyjechaem. Moja cena sto
tysicy. Paska rka zawioda. Ona ju nigdy nic bdzie rodzi. A teraz przestamy ju o
tym mwi. Barman wraca.
Popatrzy na mnie.
- Mj biedny przyjacielu - powiedzia. - Pan jest jedynym czowiekiem, ktremu si
wydaje, i, jego arty s zabawne.
- W-' mojej sytuacji dobre i to. yj sam.
- I jeszcze jedna rzecz - powiedzia. - Chc kupi ten samochd. Od lat marz o wozie.
Pan by kiedy zawodowym kierowc, prawda?
- Dwa lata. W grach.
- W jakim stanie jest to BMW?
- W najlepszym. Czy to wanie panu pani Rackmann chce sprzeda ten samochd?
- Rozmawialimy par razy na ten temat. Bardzo dugo nie chciaa o tym sysze.
Przedwczoraj powiedziaa mi, e chyba jednak sprzeda. jest pusta.
Nic nie powiedziaem; patrzyem na barmana obracajc swj kieliszek w rku.
- Wic pan powiada, e dzieci rzucaj w ni kamieniami powiedziaem.
- Tak mi opowiadano.
- I pewnie psy szczekaj za ni, kiedy idzie. jak za Ryszardem, ktry by wstrtny. Ale on
by tylko garbusem. I tylko krlem. - Odwrciem si ku niemu i zapytaem: - Pan naprawd
wierzy w konieczno historyczn, panie doktorze?
- Powiedziaem panu: przysze pokolenia nie bd miay tych problemw.
- Dobrze. Dlaczego pan chce kupi ten samochd? To sportowy wz. Nie bardzo nadaje
si dla pana. Dlaczego pan sobie nie kupi jakiej limuzyny?
- Marz o sportowym samochodzie.
- Czy pani Rackmann powiedziaa panu swoj cen?
- Dwiecie tysicy. To duo. Wpac sto dwadziecia, a reszt pniej.
- Postaram si to panu zaatwi. A teraz musz ju i. Odwrciem si do barmana: Prosz o rachunek.
- Ja zapac - powiedzia doktor.
- Tym razem ja zapac za pana - powiedziaem. - Panu bd bardzo potrzebne pienidze.
Wyszedem; wci jeszcze byo ciepo; wic pojechaem nad Odr, aby popywa troch
przed snem, ale w poowie drogi zawrciem i pojechaem na ulic Parkow; odszukaem
dom Weroniki i wszedem tam na podwrze. Staem chwil w ciemnoci, patrzc na jej
sukienk suszc si na sznurze; bya ju teraz uprana i me byo na niej ladw bota.
Dotknem jej; bya ju prawie sucha i nie zachowaa nic z jej zapachu, i staem tak chwil,
trzymajc w rku cienki materia, a kto pijany na dworze wrzeszcza: Ty jeste moje
sodkie kochanie i ja bd ci pierdoli..." Potem wrciem do domu.
Samsonow zjawi si dopiero okoo poudnia ubrany w paszcz, chocia dzie znw by
gorcy. Wyglda na zmczonego; oczy jego byy podkrone i wpady.
- Dzie dobry - powiedziaem. - I noc do witania przepacze z kochania, Magorzata z...
nie pamitam skd. Z jakiego francuskiego miasta.
38
- Wyjedam na par dni - powiedzia. - Wrc pod koniec tygodnia. Bdzie pan my i
smarowa samochody. Jeli si trafi jaka skomplikowana naprawa, prosz powiedzie, e
musiaem wyjecha.
- Tak zrobi -- powiedziaem. - Widz, e jest pan w wietnym nastroju, kapitanie.
Zupenie jak Judasz w czasie ostatniej wieczerzy. ycz panu szczliwej podry.
- Czy bardzo pana przeklinaa wczoraj?
- Wszystko odbyo si tak, jak pan sobie tego yczy. Powiedziaa mi, ebym ju nigdy...
- Rozumiem. Czy powiedziaa co wicej? - MA zamiar sprzeda samochd.
- Bdzie jej potrzebny jeszcze dzisiaj. Prosz go wymy i zatankowa. - Poda mi kopert;
schowaem j do kieszeni. - To pienidze na benzyn - powiedzia. - Umyj pan teraz wz i
zdejm pan kombinezon. To jej si nie bdzie podoba.
- Myli pan, e ona przyjdzie tak szybko?
- Pewnie jest ju w drodze. Bdzie pana baga o przebaczenie za wczorajszy dzie.
- To nie w jej stylu.
- Mimo to bdzie pana baga - rzek Samsonow. - Przebacz pan jej.
- Pan niepotrzebnie taszczy ze sob t walizk. Pan nigdzie nie wyjeda i nie ma pan
adnych interesw do zaatwienia. Ale jeli pan ju tyle rzeczy potrafi przewidzie, powinien
pan wiedzie, e w niczym pan nie umie nam przeszkodzi. Ani jej, ani mnie.
- Myl, e ja tu jestem, bdzie dla niej przykra. Prosz jej powiedzie, e wyjechaem.
- Powiem jej. To zreszt bez znaczenia. Ta kobieta jest obkana i nic moe sprawi jej
przykroci. I jeszcze jedno: chciabym pojecha a dzie do Warszawy. Czy mog wzi ten
samochd?
- Pan chce mnie zostawi? - zapyta Samsonow. Jego twarz drgna. - Nie. Chc
pojecha tylko na jeden dzie i wrci.
- Dobrze. Do widzenia.
- 1 jeszcze jedno. Pan powinien zamieci w gazecie ogoszenie nastpujcej treci:
Wszystkie ciosy ycia przyjmuj z szyderczym umiechem. Samsonow." Mog to panu
zaatwi.
Samsonow zatrzyma si. Wiedziaem, e tak zrobi, wikszo ludzi idzie w kierunku
drzwi, po czym zatrzymuj si nagle i odwracaj.
- Panu si naprawd zdaje, e jest pan lepszy ode mnie? zapyta. - Przecie pan rwnie
wie o wszystkim, co si dzieje dokoa, a mimo to pi pan, je pan i na pewno chciaby pan
mie jak ma sodk kobietk i by z ni szczliwy, prawda?
- Nic. Wszyscy marz o szczciu. To wystarczajcy powd dla mnie, aby trzyma si od
tego z daleka - powiedziaem. Ale ma pan racj. Dzi nic ma gorszych ani lepszych. A
witych tak czy owak zawsze wszyscy uwaali za wariatw.
Poszedem do swego pokoju; umyem si i zdjem kombinezon. Nie usyszaem pukania
do drzwi, a kiedy odwrciem si, ona patrzya na mnie z umiechem, o ktrym zapewne
mylaa, i jest artobliwy. To nie jej wina, i nie moga widzie w tej chwili wasnej twarzy.
- Dzie dobry - powiedziaem. - Niech pani usidzie na tym krzele. Musz umy rce
benzyn. Zaraz poprawi pani wosy.
- Pan wiedzia, e ja przyjd? - Nie.
Znw si umiechna. - Pan nie umie kama.
- TO nie moja wina.
- Przykro mi, e uniosam si wczoraj. Pan to chyba rozumie. - Ja ju wiele rzeczy
rozumiem. Nie rozumiem jeszcze tylko Samsonowa. Ale i w tym nit ma nic szczeglnego.
- Nic - powiedziaa. - O Samsonowie powiem panu sama. Moe ju dzisiaj.
- Prosz nic mwi. To za wczenie.
- Samsonow na pewno wyjecha, prawda?
- Mia do zaatwienia sprawy nic cierpice zwoki. Pani to powinna rozumie.
39
Podszedem do niej i chciaem poprawi jej wosy, ale odsuna moj rk.
- Przepraszam - powiedziaem. - To na pewno nic stao si tutaj.
- Pomys Samsonowa jest dobry' - powiedziaa. - Ale duo dobrych pomysw nit udaje
si pniej.
- To tak jak z pisaniem - powiedziaem. - Na pocztku jest pomys i wtedy wszystko jest
wietne. Potem zarzyna si pism i wtedy jest ju gorzej. A kiedy czowiek wreszcie skoczy,
widzi si tylko zmarnowany pomys i nic wicej.
- I co si wtedy robi?
- Przychodzi czas wstydu. Niektrzy pij, inni zamykaj si w domu. Kady si drczy na
SWJ sposb. A potem przychodzi nowy pomys i znw zaczyna si zabawa od pocztku.
- Z takim samym kocem?
- Przewanie. Miernoty Pocieszaj si szybciej. - Samsonow nic jest miernot.
- l ja tak myl. Alt teraz jest jego najpikniejszy czas. Teraz jest pewny, e uda mu si
wszystko, Oczywicie nie uda mu si nic. Tylko on o tym jeszcze nic nit wir. Chce pani
herbaty?
- Prosz - powiedziaa, a kiedy' wrciem z herbat, zapytaa mnie: - Dlaczego pan chcia
zosta aktorem?
- Mwiem pani ju o tym. Chciaem schowa si przed ludmi. Czy major Rackmann nie
pragn tego samego?
- Mia kiepskie ycie - powiedziaa. - Nie myl, aby mu kto powiedzia co dobrego.
- I pani take nic? - Nie umiaam.
- Kiedy go skazano?
- W czterdziestym dziewitym roku.
- Oczywicie skazano go za szpiegostwo na rzecz obcego mocarstwa? .
- Tak.
Dostaa pani zawiadomienie o wykonaniu wyroku?
- Nie. To niczego nit dowodzi. Czasem przysyaj w par lat pniej. Znam kilka takich
wypadkw.
- Tak.
- Czy on to wanie odrzuci prob o ask? - Tak.
- Gupio.
- Bez znaczenia. Zabiliby go i tak. Odstawia szklank i wstaa.
- Chciabym wzi samochd pani na jeden dzie - powiedziaem. - Chc pojecha do
Warszawy i wrci. Dobrze?
- To jest teraz paski samochd - powiedziaa. - Czy moemy spotka si na mocie
Grunwaldzkim dzi o sidmej wieczr?
-Dobrze.
- Prosz wzi ze sob samochd.
- Na mocie nie wolno mi parkowa.
- Przyjd punktualnie - powiedziaa i wycigna do mnie rk. , - Nie egnajmy si powiedziaem. - Lepiej si wita ni
egna. On przecie na pewno tak mwi. Syszaem, e piloci s przesdni.
Stalimy naprzeciw siebie i byo bardzo gorco; I widziaem mae kropelki potu na jej
twarzy, lecz nie szpecio jej to i umiechnem si do niej raz jeszcze, pomylawszy o tej
dziewczynie, ktr spotkaem wczoraj, w dniu. w ktrym przeszedem wzgrze.
- Przykro mi, e nie potrafi pani kocha - powiedziaem. - Mnie take przykro. I ja nie
umiem pana kocha.
- Spotykaem ju rnych ludzi. Byo wrd nich wielu dziwnych. Ale nie spotkaem
jeszcze nikogo, kto chciaby zabawi si w Pana Boga. No c, niechaj nam Pan Bg
dopomaga przy wieczerzy. Powiadaj przecie, e sowa jest crk mynarza.
40
- Piekarza.
- Oczywicie, piekarza. O sidmej bd na pani czeka. Weronika odesza, a ja
patrzyem jeszcze przez chwil za jej bia sukienk i pomylaem sobie, e wszystko to
szybko zapomn, lecz nie zapomn tej jej biaej sukienki brudnej wczoraj od bota. I o tych
wszystkich dzieciach mylaem, biegncych za ni z wrzaskiem i miechem, kiedy sza sama
poprzez miasto, ktry zadrczya gupot.
O szstej zamknem gara, a o sidmej byem punktualnie na mocie Grunwaldzkim;
spojrzaem na swj zegarek i w tej samej chwili rozleg si dwik dzwonw. Staem przez
chwil obok samochodu
, rozgldajc si za ni, a potem otworzyem mask i wziem do rki rubokrt. W%
minut pniej podjecha do mnie milicjant.
- Nie wiecie, e na mocie nic wolno parkowa? - Silnik si zagrza - powiedziaem.
- eby was tu nic buo - powiedzia. Kopn rozrusznik swego motocykla i odjecha.
Zobaczyem Weronik; jechaa na damskim rowerze. Musiaa widzie mnie z daleka, bo
tylko jeden Samochd sta na mocie; jej wasny. Widziaem, e jedzie dobrze; a mimo to
wpada z rozmachem na bok samochodu zarysowujc lewe drzwi pedaem swego roweru.
- Zarysowaa pani mj samochd - powiedziaem. - Majc w dodatku do dyspozycji ca
szeroko mostu.
- Pan powinien wiedzie, e na mocie nie wolno parkowa. - Wcale nic parkuj.
Musiaem poprawi co w silniku. Prosz do norie nic mwi podniesionym tonem.
- Nie widziaam paskiego samochodu. Mylaam o czym innym.
- ,Jadc na rowerze najlepiej myle o tym, co si widzi przed sob. A teraz pojedziemy
do najbliszego garau i tam powiedz nam, ile bdzie kosztowa lakier. A pani bdzie tak
uprzejma i zapaci.
- Nic nie zapac. Panu nie wolno parkowa na mocie. Wyszarpnem jej rower z rki.
- Wobec tego poczekamy na milicjanta.
Stalimy naprzeciwko siebie; w tej chwili zapalia si latarnia i wiato rzucio nasze
cienie poprzez most. Patrzyem na jej twarz i nie wiedziaem, co robi dalej. Ona patrzya na
swj rower; by zupenie nowy; kupia go dzi po poudniu; na ramie nalepiona bya kartka z
cen. Wtedy zrozumiaem; wycignem rk i wysunem spod chustki pasmo jej wosw;
tak, aby opado na twarz.
- Tak jest lepiej - powiedziaem - chciaem zobaczy, jak pani wyglda bdzie z tym
cienkim skrzydekiem na twarzy. Pani powinna si le czesa. Nikt pani nie powiedzia tego,
prawda? - Nie.
Otworzyem delikatnie jej donie zacinite na ramie roweru; uniosem go wysoko ponad
gow i przerzuciem poprzez porcz mostu. Widziaem rozbiegajce si krgi; potem woda
ucicha. - Dlaczego pan to zrobi?
- A po c nam rower - powiedziaem wskazujc rk na samochd. - Mamy przecie ten
wz.
- Jest paski.
- Od tej chwili bdzie nasz. Prosz, niech pani siada. Odwioz pani do domu.
Wsiada.
- Nie jad wcale do domu - powiedziaa. - Odwioz pani, dokd pani chce.
- Prosz jecha na ulic Noownicz. - Dobrze. Jak pani na imi?
- Weronika.
- Nazywam si Rackmann. Edward Rackmann - powiedziaem. - Moe pojedziemy napi
si czego?
Wycignem ze schowka rkawiczki i wcignem je na donie. - Dlaczego pan nosi
rkawiczki? - zapytaa Weronika. Przecie jest ciepo?
- Lubi prowadzi w rkawiczkach. - To pretensjonalne.
41
42
- A ona bdzie teraz wlec si za tob, prawda? Chobym te chodzi w dolinie mierci,
nie bd si ba zego, albowiem ty ze mn laska twoja i kij twj, te mnie ciesz..." Po to ci
jest potrzebna, prawda?
- Myl o tym, jak tylko chcesz - powiedziaem. Podwrzem poszedem ku bramie; wiato
na grze zgaso.
Poszedem do samochodu; wsiadem i powiedziaem do niej: - Teraz pojedziemy gdzie
potaczy?
- Nie przypuszczaam, e umie pan raczy - powiedziaa Weronika. - Wyglda pan tak
niezgrabnie.
- Oczywicie, le si wyraziem. Nie umiem taczy. Uczono mnie co prawda, ale nie
nauczyem si nigdy. Zagadka ycia. - Za to dobrze pan jedzi. Jak dugo pan ma ten
samochd? - Krtko. Nic jest nowy, ale w zupenie dobrym stanie.
- Czy w Anglii trudno byo panu jedzi po lewej stronie? - Nie. Ja i tak jed zawsze
pijany. Nie widz doprawdy wielkiej rnicy.
Dojechalimy na miejsce, a bya to maa restauracja nad Odr
i przypuszczam, i by tam niegdy Klub Wiolarski. Usiedlimy przy stoliku obok wody,
w ktrej odbijay si ju gwiazdy, a ja poprosiem kelnera o wdk.
- Syszy pani? - Co?
- To granie? - Kto gra?
- Jak si nazywaj te zielone zwierzta, co graj na skrzypkach i skacz wysoko?
- Polne koniki - powiedziaa i umiechna si. - Jak mona zapomnie, e zwierz ze
skrzypkami jest polnym konikiem, panie majorze?
- Przecie nie byo mnie tu tyle lat - powiedziaem. - I duo si mwio po angielsku. Nic
rozmawialimy wtedy o polnych konikach. Prosz, niech pani nie poprawia wosw.
- Zawsze mylaam, e ludzie z dala od kraju myl wanie o takich rzeczach, o ktrych
opowiadano im w dziecistwie powiedziaa Weronika. - O tych wszystkich bajkach o
rycerzach i zwierztach... Czy ja wiem? O wskich ulicach, po ktrych straszno chodzi.
Czy nie byo tak?
- Tak byo - powiedziaem. - Powiem pani, o czym ja mylaem. ,Jako dziecko chodziem
do szkoy tak ulic, gdzie by wski parkan o dugoci moe stu metrw. Latami chodziem
t ulic i nigdy nie przyszo mi na myl, co kryje si za tym parkanem. Potem dorosem i
zapomniaem. Dopiero w czasie wojny przypomniaem sobie o tym i zaczem myle co, na
Boga, mogo by za tym potem? Mylaem o tym w dzie i w noc, i mylaem czsto, i
zgin i nigdy si nie dowiem. I to byo dla mnie straszne.
Umilkem, byo teraz cicho; brzegiem rzeki szed jaki stary czowiek w podkasanych
spodniach, niosc dwa puste wiadra. - Niedobry dla nas znak - powiedziaa Weronika. Puste wiadra przynosz nieszczcie.
- Krtko bdziemy razem - powiedziaem. - Nie bdzie na to czasu.
- I co byo dalej?
- Po powrocie do kraju wrciem najpierw do Warszawy. I oczywicie pobiegem na t
ulic, aby zobaczy, co byo za tym potem.
- I co tam byo?
- Pusty plac.. Nigdy nie byo tam niczego.
Kelner przynis wdk. Nalaem; uniosem swej kieliszek i ona take uniosa. Rka jej
draa i para kropel upado na obrus. - 'Ty si boisz - powiedziaem. - Przecie jestem przy'
tobie. I zostan przy tobie.
Wypia wdk, ale wci jeszcze nie odstawiaa kieliszka. Patrzya na norie; wyjem
kieliszek z jej doni i postawiem na stole. - Ty nie wiesz, jak to jest z tymi, co wracaj z
Zachodu
powiedziaa. - Pewnego dnia commies przychodz po nich i nigdy nie wracaj.
43
- "Tak jest na caym wiecie - powiedziaem. - Jeli mczyzna idzie na wojn, to nigdy
ju nie wraca. Moe zreszt nie przyjd po ranie.
- Kady z tych, ktrzy nie wrcili do domu, myla tak sarno. - Najlepiej nic myl o tym.
- Dlaczego musiaam ciebie spotka?
- To mieszne pytanie. Kada kobieta w tym miecie mogaby mnie o to samo spyta.
Jestem niewinny.
- Nie mw, e jeste niewinny - powiedziaa Weronika. To nic nie znaczy. "teraz mwisz
to ty, a potem powiedz to ci ludzie, ktrzy ci zabior. A potem na ich miejsce przyjd
jeszcze inni i powiedz to samo. Jeli powiesz jednym, e jeste niewinny, stajesz si
winnym wobec innych. Nikt nie jest niewinnym wobec wszystkich.
- Dobrze, e o tym wiesz - powiedziaem. Znw wycignem ku niej rk i pochylia
gow, a cikie jej wosy opady. Oczywicie, e pewnego dnia przyjd i po omie. Jeli
chcesz, to zawioz ci do domu, a potem pjd do twego narzeczonego i powiem mu, e to
by tylko gupi art. 1 oczywicie odkupi ci rower. Wsta i odejd.
Nic poruszya si; patrzya na mnie, ale jej rce nie dray jak przed chwil.
- Dlaczego jeste taka spokojna? - gestem zdecydowana.
- Tu nie ty bdziesz decydowa i nie ja. Niczego nie moemy uczyni, aby sobie
dopomc. Nie wiem, dlaczego wybraem sobie ten zawd, ale tak si ju stao. Ja zabijaem
innych, a pewnego dnia oni przyjd i zabij mnie.
- Ale do tego dnia zostaniemy razem.
Wypia; ja take wypiem swj kieliszek i nalaem znowu. - Dlaczego masz star twarz? zapytaa.
- Nie wiem. Wielu ludzi pytao mnie o to i nigdy nie potrafiem odpowiedzie.
- Pie duo?
- W Anglii piem duo. Wszyscy pili. Podobno atwiej si umiera. Tak mwi.
- Ale ty bdziesz trzewy - powiedziaa. - To nie to samo, kiedy w nocy wolno ci pi w
kantynie, a rano zgin. Bdziesz trzewy przez wiele miesicy. I na kocu te bdziesz
trzewy.
- Ale za to ju po wszystkim nie bd mia katza. To ju co jest.
- Nie chc mie z tob dziecka - powiedziaa. - Musiaoby by podobne do ciebie, a ja
musiaabym patrzy, lak ronie, i myle o tobie.
- Nie chcesz mnie pamita?
- Nie. ,Jeli ci zabior, bd si staraa nie myle wicej o tobie.
- Krtko bdziemy razem - powtrzyem. - Moe zdarzy si i tak, e nie bdziesz moga
czasu mule zapamita.
- Jeli oni rzeczywicie maj przyj po ciebie, to dobrze, aby przyszli jak najprdzej.
- Oni maj czas - powiedziaem. - Rzecz w tym, e my go nie mamy. Nie mwmy ju o
tym.
- Teraz? Jest godzina jedenasta.
- Chciaabym si wykpa - powiedziaa Weronika. - Zapa i chodmy. Znam tutaj takie
jedno miejsce. Duo piasku, pytka woda i na pewno nikogo nie bdzie.
- Dobrze - powiedziaem. - ,Jedmy si kpa. Zapaciem i wyszlimy. Szedem z ni
brzegiem rzeki i wydawao mi si, i syszaem, jak rzeka oddychaa, a gdzie przed nami
szed ten czowiek nioscy dwa wiadra i syszaem rwnie ich cichy brzk; a potem z
miasta przypyn ciki jk dzwonw i nie syszaem ju ani rzeki, ani krokw starego.
- To tutaj - powiedziaa Weronika.
- Chyba nie wejd do wody. Nie mam kpielwek. - Ja te nie mam kostiumu. Ale jest
ciepo.
44
Zdjlimy nasze ubrania i wypynlimy na rodek rzeki, a potem chcielimy wrci, ;tle
prd znis nas o kilkadziesit metrw i leelimy obok siebie zmczeni i mokrzy, i bye mi
zimno, wic ona pooya si na mnie.
- Nie jest ci chodno?
- ,Ju teraz nie -- powiedziaem. - ,Jeste taki szczupy.
- Teraz nie czuj ju chodu.
Dlaczego oni tam ka rozbiera si ludziom? - zapytaa. - Maj gupie pomysy. Nagi
czowiek zawsze wstydzi si ubranych. Pewnie o to im chodzi.
- I mnie nie bdzie wtedy - powiedziaa. - I nie bd moga si pooy na tobie, aby ci o
chroni przed zimnem i przed wstydem. W bdziesz trzs si z zimna, a oni bd si mia.
Czy bdziesz wtedy pamita, e pooyam si na tobie i e byo ciepo? .
- Tak - powiedziaem. -- Bd pamita.
- Teraz ty po si na mnie - powiedziaa. - .Jeli to ju wszystko ma .si sta, to niech to
stanie si teraz i tak. Chc widzie gwiazdy i te drzewa po drugiej stronie rzeki, kiedy
odwrc gow. I czu ziemi pod sob, a nie jaki skrzeczcy tapczan czy ko. Tward i
ciep ziemi.
Wzia li, ktry zerwaa uprzednio, i trzymaa go w ustach, a potem leaem koo niej i
caowaem jej usta gorzkie od zieleni, i palc papierosa patrzyem na chwiejce si po
drugiej stronie rzeki srebrne teraz trzciny.
- Jeli ci zabior, to przyjd tu jeszcze kiedy z innym mczyzn - powiedziaa. - Na to
samo miejsce. I bd z nim robi to samo, co z tob. Pamitaj, e ja ci o tym powiedziaam.
Powiedziaa przecie, e' nie chcesz mnie pamita.
- Mylaam, e mi si uda. Ale teraz ju wiem, e nie uda mi si nic. Musz ci pamita.
Wic przyjd tutaj z innym czowiekiem, na t sam tward i ciep ziemi, i bd z nim
robi to canto, co z tob. I bd tak samo gorca i mokra. Czy jestem bardzo mokra?
-Dotknij mojego brzucha. - Widzisz t wod?
- Cay czas patrz na ni. - I o czym mylisz teraz?
- O tym, e jeste gorca i mokra jak rzeka.
- I bdziesz o tym pamita, e ja tu przyjd?
- Tak - powiedziaem. - I o tym take bd pamita. Bd myle o twoim brzuchu, o tej
rzece i o tym, e ziemia bya gorca i twarda. I bd take pamita, e robic to z innym
mczyzn mylisz o mnie.
- Bd mu mwi te same sowa. - Nie mwia ich wiele.
- Mj Boe, nie znam ich wiele. Powiem mu, e go czuj i e nie mog uciec, bo ziemia
jest twarda i nie da si oszuka jak jaki cholerny tapczan. 1 bd robia wszystko; aby
przychodzi, a kiedy si zmczy, bd go budzi. Czy bdziesz o tym myle?
- Jeli jeszcze w ogle bd mg myle - powiedziaem. - Wic tam nie byo nic? Tam,
za tym potem?
- Nie, Weroniko - powiedziaem. - Tam nie byo niczego. Po prostu pusty plac. Dlatego
nic moesz zosta sama, kiedy mnie nic bdzie. Pami jest gupstwem jak kada idea.
Czowieka mona tylko pamita poprzez innych ludzi.
I w milczeniu wrcilimy do domu.
Po caonocnej jedzie przyjechaem do Warszawy i poszedem do szpitala, w ktrym
zmarli Jan i Barbara; poprosiem o odpis ich aktu zgonu stwierdzajcy, i przyczyn mierci
by gaz; poszedem z tym do znajomego lekarza i pokazaem mu to.
- Potrzebuj od ciebie wiadectwa - powiedziaem. - Oni si ostudzili w maju; daj mi
obdukcj datowan w kwietniu, e ta kobieta nie moga mie ju dzieci. Powd - le
przeprowadzony zabieg przerwania ciy.
- Po co ci to jest potrzebne?
45
- Tysic zotych - powiedziaem. - Ona nie zapaciaby ci wicej. . Napisa i poda mi to;
schowaem wiadectwo i daem mu tysic zotych.
- Dlaczego ta kobieta si zabia? - zapyta.
- To proste -- powiedziaem. - Nie chciaa y z takimi ludmi jak ty. Do widzenia.
Napiem si kawy i pojechaem z powrotem do Wrocawia, i mylaem o niej i o jej mu,
i mylaem, dlaczego si zabili. Wielu ludzi, ktrych znaem, zabio si; zabita si moja
stryjeczna siostra, gdy nie chciaa po prostu y z nami; i napisaa to nam w licie, ktry
znaleziono przy niej. I jedna z moich kuzynek zabia si take; i take to samo napisaa w
swoim licie, jakby to rzeczywicie byo potrzebne i jakbymy tego nie byli w stanie poj
bez jej listu, ktry przykrya nie wiadomo dlaczego szklanym talerzem. Obie byy adne i
mode, i po prostu nie chciay zosta z nami i patrzy na to, co dzieje si z tym krajem.
W poowie drogi przystanem; kupiem benzyny, znw napiem si kawy i jadc
mylaem o tym dniu, kiedy przyszedem do Barbary i w ktrym si to wszystko zaczo; a
potem ju nic chciao mi si o tym myle i patrzyem na soce, i na coraz dusze cienie
drzew; na ludzi pracujcych w polu; i wymijaem wozy ze zboem; a potem przyszed
wieczr i droga pena bya pijanych chopw, i musiaem zwolni i jecha uwanie; ale i tak
przed samym Wrocawiem wpakowa mi si pijany chop pod mask samochodu; nastpnego
dnia bya niedziela, a chopi wiedzieli, jak nie marnowa czasu.
Z poczty zadzwoniem do doktora.
- Pani Rackmann jest gotowa sprzeda ten samochd - powiedziaem. - Mog przyj do
pana teraz?
- Oczywicie. Czy ma pan jej penomocnictwo? - Jasne.
- Bd czeka na pana.
Pojechaem do garau; ogoliem si i woyem czyst koszul. Po nie przespanej znw
nocy bolaa mnie gowa i musiaem wzi dwa proszki. Poszedem potem do doktora i
musiaem chwil czeka w poczekalni; a potem on wyszed i powita mnie umiechem, i
przeszlimy do gabinetu.
- Czy to upowanienie jest potwierdzone rejentalnie? - Nie - powiedziaem.
- Czym wic mog panu suy? Czyby pani Rackmann rozmylia si?
- O tym nie mog wiedzie - powiedziaem. - Nigdy jej nie pytaem o to. Przed paroma
dniami spotkalimy si w restauracji i uprzedziem pana, e przyjd po pienidze.
- Dzisiaj me jest pierwszego kwietnia, przyjacielu.
- Dzisiaj jest trzynastego wrzenia. Trzynastka nie dla wszystkich jest szczliwa.
- Dla pana na pewno nie bdzie - powiedzia; podszed do drzwi i zamkn je na klucz;
klucz wsadzi do kieszeni. - Teraz prosz si zachowywa spokojnie - powiedzia. - Jako
student boksowaem w wadze pcikiej. Czasem i teraz trenuj. Tak, dla zabawy.
- Susznie pan robi. Nigdy nie wiadomo, na co si to moe przyda.
- Cieszy mnie, e pan tak myli.
- Ze mn nie bdzie pan mia kopotw - powiedziaem. Jestem niezgrabny. Umiem si
bi, ale po chamsku.
Doktr wzi suchawk i pocz nakrca jaki numer; przysun sobie owek i notatnik.
Czekalimy chwil.
- Prosz o numer Komendy Gwnej Milicji - powiedzia: zapisa numer na kartce i
powiedzia: - Dzikuj. - Odoy suchawk i zapyta: - Poda pan mi swoje nazwisko teraz,
czy dopiero jak tu przyjad?
- Teraz - powiedziaem; wycignem z kieszeni dowd osobisty i podaem mu.
- wietnie, e si tak rozumiemy. Dostanie pan za to co ode mnie. Czy pan pali?
- Niestety.
Otworzy szuflad biurka i wyj stamtd karton papierosw. Poda mi, a ja przyjem.
46
- Czterysta sztuk - powiedzia. - Na pierwszy okres panu wystarczy. Potem pan bdzie
niestety musia odzwyczai si od palenia.
- Syszaem, e to bardzo trudno.
- Ma pan chyba kogo z rodziny, kto panu podrzuci paczk tytoniu od czasu do czasu?
- Nie utrzymuj stosunkw z rodzin - powiedziaem. Pan rozumie: rnice
wiatopogldw, rnice charakterw. W kadym razie dzikuj za papierosy. To zabawne,
e palimy t sam mark.
- Bdzie pan mia do czasu, aby przemyle ten zbieg okolicznoci, ktry wydaje si
panu tak szczeglny - powiedzia. Znw uj suchawk i nakrci numer. - Zajty powiedzia.
- Panie doktorze - powiedziaem. - Interesuje mnie jedna sprawa: jakie jest stanowisko
wspczesnej psychiatrii, jeli chodzi o rozwd?
- Nie zawsze pozytywne. Psychiatrzy zachodni uwaaj e rozwd nie rozwizuje
podstawowych zagadnie, poniewa ludzie wci szukaj tych samych ludzi. Pewien
okrelony typ kobiety szuka okrelonego typu mczyzny i vice versa.
- Tak mylaem - rzekem. - Mylaem o pewnej sprawie, ktra wydawaa mi si
sentymentalna, ale teraz rozumiem to lepiej. Numer wci zajty?
- Tak.
- Zechce pan i ode mnie przyj prezent - powiedziaem. Wyjem z portfelu wiadectwo
mierci Barbary i podaem mu. Przeczyta i rozemia si.
- Nigdy nie miaem pacjentki o tym nazwisku - powiedzia. - Bo te paskie pacjentki
rzadko podaj swoje prawdziwe nazwiska - rzekem. - Niektre si wstydz, niektre maj
narzeczonych. A niektre nie chc obarcza pana odpowiedzialnoci. Tak jak ta biedna maa.
Jej m siedzia w wizieniu, a ona... dalej pan ju sam rozumie. Ale mam dla pana rwnie i
inny prezent.
Podaem mu obdukcj lekarsk stwierdzajc, e Barbara nie moe zosta matk.
- Pozwoli pan skorzysta z telefonu? - zapytaem. - Przysunem sobie telefon i
nakrciem numer informacji. - Prosz o numer Prokuratury Wojewdzkiej - powiedziaem.
Podano mi numer i zapisaem go. - Pan wie, e ja jestem siostrzecem Wuja Jzefa powiedziaem. - Mog go panu poleci. Znakomity karniak. Dzwonic do policji nie
domyla si pan o najprostszym takcie: pan nie-ma ani jednego wiadka na fakt szantau, a
ja panu znajd stu wiadkw na fakt, e pan jest entuzjast idei Malthusa. Niestety, nie z
idealizmu.
- Dotychczas zawsze mylaem, e ludzie dziel si na dwie kategorie - powiedzia.
- Mianowicie?
- Owce. To pierwsza. Druga - wilki.
- Istnieje rwnie trzecia kategoria. Dziwne, e pan o tym nie pomyla.
- A wic?
- Szakale. Tych jest najwicej. I powiem panu, dlaczego: to jest wanie ta konieczno
historyczna, o ktrej pan mnie informowa. Pamita pan o tym, jak powiedziaem panu, e
major Rackmann zosta niesusznie skazany na mier? Pan mi odpowiedzia, i nie widzi
pan podstaw, aby wtpi w praworzdno.
Prosz, niech pan dzwoni po policj, a kady z nas powie, co wie. A praworzdno
bdzie ju wiedziaa, co z nami zrobi.
- Ile pan chce? - Kas.
- Jak mam pewno, e nie przyjdzie pan tu po raz drugi? - Paski charakter stwarza t
pewno. I mj take. Jestem tchrzem. Wiem, e zabiby mnie pan nie mylc o tym, co pan
robi. Wiem, jak pan korba pienidze i jak bardzo pan ryzykowa. - Schowaem pienidze do
kieszeni; podszedem do okna i odsunem firank. - Prosz, niech pan popatrzy na ten
47
samochd powiedziaem. - Zanim uzbiera pan znowu tyle forsy, ten samochd stanie si
wrakiem. Rcz za to. Sam nim jed.
- I po c panu te pienidze? Jaki may interesik, prawda? - Nie - powiedziaem. - Nie
wygldam chyba na czowieka, ktry potrafi robi pienidze? I co do tego musz pana
rozczarowa. Przepuszcz te pienidze w najgupszy sposb. I bd przy tym myla, jak
cholernie pan ryzykowa. - Wyjem z paczki pienidzy jeden tysic i pooyem go na stole.
- To na dzisiejszy wieczr - powiedziaem. - eby pan mia si za co upi.
- Czy pan ma bro? - zapyta.
- V to si zawsze mog postara. Zwaszcza teraz, kiedy mam pienidze.
- Myli pan czasami o samobjstwie?
- To jest jedyny problem, jaki moe mie uczciwy czowiek w dzisiejszych czasach.
- Niech pan o tym nie myli - powiedzia. - Tak czy owak sznur czeka gdzie na pana.
Wyszedem; zszedem ju o pitro niej i zawrciem z powrotem, i znw zadzwoniem do
jego drzwi.
- Pan ofiarowa mi karton papierosw - powiedziaem. egnajc si z panem zapomniaem
je zabra. Le na biurku po lewej stronie. Obok paskiego telefonu...
Poszedem przed siebie; samochd zostawiem przed jego domem i postanowiem zabra
go po jakim czasie. Wrciem do garau; nastawiem budzik na dziewit i zasypiajc
mylaem o tym, co zrobi dzi wieczr mj doktr. By moe upije si jak kowal po
wypacie i wywoa awantur tak, e na reszt nocy znajdzie przytulisko w komisariacie.
Rzeczywicie wyglda jak byy bokser o niezym refleksie i dobrej prawej; ale nie
wierzyem w to, e boksowa w pcikiej. By zapewne niezy, lecz najwyej w
predniej.
Samochd zostawiem na ca noc i cay nastpny dzie przed oknem jego, a wieczorem
pojechaem na stacj benzynow.
- Peen bak - powiedziaem do sprzedajcego.
- Znam ten samochd - powiedzia. - To wz pana majora. - Teraz jest mj.
- Naprawd?
- Nie ja to wymyliem w tej chwili, aby uprzyjemni panu ciepy, spokojny wieczr.
- Dobry by go z pana majora - powiedzia. - Szybko jedzi i nie byo miesica bez
wypadku. I lubi si bawi, a chodzi zawsze tam. - I wskaza rk na przeciwn stron ulicy.
- Pan go zna?
- Nie. Mwili mi o nim. I co si z nim stao? - Ostudzili go.
- Ludzie go nic lubili - powiedzia sprzedajcy. - Mia podobno nieprzyjemn twarz. ,
- Pan mi to wanie wyjani - powiedziaem; przeszedem przez ulico i wszedem do
lokalu. Byo tam jeszcze pusto; na stolikach leay krzesa odwrcone do gry nogami, a
muzykanci przygotowywali si dopiero do wieczornych wystpw i sprawdzali rozporki.
Wrciem do szatni i odnalazem portiera.
- yczy pan kupi papierosw? - zapyta. Daem mu sto zotych.
- Przyjd tu za jakie dwa, trzy dni z jedn pani -- powiedziaem. - Jest u was dobra
orkiestra, nie? Nic zapomnij pan powiedzie do norie panie majorze". ,Jasne?
- Tak.
- Tak, panie majorze. - Tak, panie majorze.
Wsiadem do samochodu i pojechaem na most Grunwaldzki, a Weronika czekaa tam ju
i jak zawsze, wjedajc na ten drewniany i cichy most, pomylaem o niej, i wglda jak
drzewo; i nie umiaem o niej pomyle inaczej. Bya smuka i jasna, i gitka niby drzewo.
- Po co wzia ze sob walizk? - zapytaem.
- Pojedziemy za miasto. Znam may, dobry hotel. Przenocujemy tam. Tu nic mona spa w
taki upa.
- Dawno nic byo tak gorcego lata.
48
49
- Narzeczona twojego kolegi, ktr poznae na jej zarczynach i uwiode tej samej nocy.
O niej mi wczoraj mwie.
- Nic pamitam. Byem troch pijany. Opowiem ci wszystko dzisiaj wieczr.
- I o twoim dziadku opowiesz mi take? O tym, ktry by rosyjskim pukownikiem i
zastrzeli swoj on w noc polubn, poniewa nie bya dziewic.
- Bd o nim mwi przez cay wieczr - powiedziaem, a ona przytulia si do mnie I
czuem zapach jej wosw, i czerstwy zapach zboa.
- To dobrze, e mnie nie musiae zabija - powiedziaa. - Nie mylaem, e tak bdzie.
Jeste ju przecie dorosa.
Wszystkiego mogem si spodziewa z wyjtkiem tej wanie rzeczy.
- I ja nie mylaam, e to si stanie z kim, kogo poznam pierwszego wieczora.
- aujesz tego?
- Niczego nie auj. - Jeszcze nie.
- Tak - powiedziaa. - Jeszcze nie, ale i na to przyjdzie czas. Musimy y szybko. Musimy
wszystko przey szybciej od innych. Mio, gniew i te wszystkie rzeczy, na ktre Inni maj
tyle lat. Nawet ten twj samochd musimy zajedzi na mier. Trzeba wszystko zrobi tak,
eby w dniu, w ktrym oni przyjd, nie zostao nic.
Nic nie powiedziaem; jechalimy szybko, a droga biega wrd tych drzew, o ktrych
mylc nie mogem o niej myle.
- Gdyby cae ycie mona byo sprowadzi do jednej godziny - powiedziaa. - To
wszystko, na co inni maj trzydzieci czy dwadziecia lat. Wszystko zmieci w jednej
godzinie, aby potem nie zostao ju niczego.
- Nawet smutku? - Nie.
- Wielu ludzi chyba pragnie tego - powiedziaem. - Nikt tego nie potrafi.
- Wszyscy przecie marnuj czas. Kady biegnie sam przez ca drog i kady si
spnia.
- A wszystko, co czeka na kocu, to ten pusty plac poza parkanem - powiedziaa
Weronika. - Prawda?
- Trzeba tylko przej przez t furtk i wtedy wanie widzisz, e nie byo tam nigdy
niczego - powiedziaem. - Tylko wtedy nie mona ju wrci.
- Nie. Musimy tylko biec szybciej od innych. Ale i nasza droga jest krtsza. A potem
przyjd oni.
- Ale to nie bdzie pewnego dnia - powiedziaa. - Oni zawsze przychodz noc.
- Poniewa s gupcami i wierz w to, e mona jeszcze uciec. Ale nikt nie ucieka. Cay
kraj zamienili w wizienie i nawet tego nie rozumiej. Niepotrzebnie si szwendaj po nocy.
Mogliby spokojnie spa ze swoimi kurwami i przychodzi po nas rano, ogoleni i po wypiciu
herbaty.
Dojechalimy do miasta i znw przejechaem obok szkieletu karuzeli obracajcego si w
takt fokstrota.
- Znam duo adniejszych miast - powiedziaem. - Przecie tu nigdy nie bye.
- Jestem tu po raz pierwszy. - Wrcisz tu jeszcze.
- Ale nie wrc ju std - powiedziaem. - O to ci przecie chodzi, prawda?
Zostawilimy samochd i wziwszy si za rce poszlimy ulic, a gmach wizienia by
niedaleko i stranik stojcy na rogu da nam znak, abymy przeszli na drug stron ulicy.
- Popatrz na tego stranika - powiedziaa. - Ma tak jasn gow. Ma pewnie matk gdzie
na wsi i ta modli si o jego jasn gow.
- Skd wiesz, e wezm mnie wanie tutaj?
- To jest moliwe - powiedziaa. - To najwiksze wizienie dla politycznych na Dolnym
lsku.
- Pewnie nie wolno im pali i czyta. - "Ty duo palisz?
50
- I duo czytam.
Stalimy na rogu ulicy; dzieci bawice si pik kopny j zbyt wysoko i stranik
odkopn j z powrotem. A potem rzuciy pik we mnie, a ja podaem j Weronice i ona j
im odrzucia.
- I jak si to wszystko stanie? - powiedziaa. - I po co chcesz to wiedzie?
- Chc wiedzie wszystko.
- Chcesz i za mn a tak daleko? - powiedziaem i pooywszy. jej rk na ramionach
przycignem j ku sobie patrzc w jej ciemne oczy. - Wygldaj, jakby byy pene
miodowych gwiazd - powiedziaem.
- Powiedziae przecie, e to krtka droga.
- Dopki idziemy razem, a pewnego dnia stanie si daleka, a ty nie bdziesz moga i za
mn.
- Mog i sama za tob.
- Nie myl o tym. Dopki bdzie yo jedno z nas, y bdzie nasze utrapienie. Tak dugo,
jak bdziesz mnie pamita.
- Powiedz mi. ak to bdzie.
- Pewnej nocy obudz mnie i bdzie ich czterech albo piciu - powiedziaem. - Dwaj
rzuc si na mnie, aby mnie trzyma, co nie bdzie wcale potrzebne, a potem jeden z nich
zaproponuje mi papierosa i przeczyta mi potwierdzenie .wyroku przez Sd Najwyszy.
Myl, e wezm tego papierosa i wtedy dwaj z nich ujm mnie pod rce i zaczniemy i
korytarzami. Wizienie ma zapach podobny do szpitalnego i ja wtedy bd myla o tobie, i
o tym, jak pachniaa ta gorca ziemia, i o tym, jak ty pachniaa, Weroniko, kiedy bya ju
zmczona. I o tym, jak ci to bolao, kiedy bylimy ze sob po raz pierwszy, i o tym, jak
rozgryza ten li i jak gorzko pachniay twoje ciepe usta. I wtedy ju chyba zaczniemy
schodzi schodami w d i bdzie tam stao jakie wiadro, ktre jaki z nich potrci nog, i to
wiadro pocznie toczy si w d z takim blaszanym haasem. I wtedy om spojrz po sobie, a
ci dwaj jeszcze mocniej chwyc mnie pod rce, jakby si przestraszyli tego blaszanego
haasu. I wtedy ten trzeci zstpujcy za nami wycignie swj pistolet, a oni odskocz w bok.
I wtedy bd mia jeszcze ostatni sekund, aby myle o tobie, i moe zd raz jeszcze
pomyle, e wracam teraz do ziemi, w ktrej jest twoja krew, a potem ten stojcy na grze
strzeli, a ja ju bd tam, gdzie kocz si wszystkie schody. I wtedy cen trzeci strzeli
jeszcze raz, ale bdzie musia przykucn i strzeli w moj gowo z boku, aby nie byo
rykoszetu. A potem jeden do drugiego powie: Sierancie, skd do cholery wzio si to
wiadro? I to bdzie ju wszystko.
- A ty nie powiesz im niczego? - Nie.
- Nie powiesz im nic o Bogu?
- Do nich nie bd mwi o Bogu. Jak w tej murzyskiej pieni o Chrystusie, ktrego
przybili do krzya i ktry nie poskary si nawet jednym sowem.
- Ale przecie poskary si nawet i On - powiedziaa Weronika. - Powiedz im co o Bogu.
- Nie. To o tobie bd myle do ostatka.
Nie odpowiedziaa mi; patrzya za dziemi gonicymi pik w kurzu i w resztce soca.
- Dlaczego mi nie wierzysz? - zapytaem. - Wierz ci. Nie o tym mylaam.
- Wic o czym?
- Czego pragn najwicej. Aby Bg mi da sil. - Aby pamita?
- Aby im me przebaczy. Tego si boj.
- Nie s warci przebaczenia. Kady umie zabi, ale tylko prawdziwi ludzie umiej
darowa ycie. - Zamilkem na chwil; przypomniaem sobie, i nie mam zapasowej koszuli
i e jutro bd musia woy t sam; i to mnie gniewao, gdy mogem przecie wzi
koszul Samsonowa, bylimy bowiem jednakowego wzrostu. Potem powiedziaem: - Nie
51
myl o nich. Nie s tego warci. By moe stanie si i tak, e pewnego dnia zdobd wiat i
zgin. Po nich przyjd mrwki, co byoby najlepsze ze wszystkiego.
- Moe szczury?
- Nie. Szczury to temat banalny, oklepany. To ich mylenie. Strze si tego. Mrwki i
tylko mrwki.
- Skd ci przyszo to wiadro do gowy?
- Znam commies. adnej sprawy nie potrafi zaatwi porzdnie, a dobrych chci im nie
brakuje.
Wrcilimy do samochodu i jadc ju z powrotem, spotkalimy na drodze wiejskie
wesele; modych ludzi i mode kobiety pachncych wdk i zboem, i potem; a ja wci
patrzyem na zielone drzewa i nie mogem tego zrozumie, gdy czuem take zapach
ciernisk i dymu, ktrego nie widziaem; i myl, e tak jest ze wszystkimi, ktrzy wiedz,
e nie zobacz ju tego, co by chcieli. Tego dnia wziem trzy pastylki nitrogliceryny i
wiedziaem, e nie potrwa to ju dugo; i to chyba byo tak, jakbym musia z jednego
ciemnego pokoju przej w drugi ciemny pokj; i chyba tylko tak.
Przyjechalimy do innego maego miasta; do jednego z ruch czystych lskich miast o
domach wygldajcych jak zabawki dla dzieci i pomylaem sobie, i nie lubi lskich
miast. Lubiem te w okolicy Warszawy, te, w ktrych odbywaj si jarmarki; wrzaskliwe
koskie targi; paczliwe procesje pene wesoych zodziei, a wszystko to dzieje si w
zapachu nawozu, czarnego chleba i kiszonej kapusty; i zawsze znajdzie si tam bezczelny
inwalida o drewnianej nodze, ktry potrafi gra na harmonii i ktry jest wiecznie pijany i
bezzbny.
Walizk wniosem na gr i poszlimy co zje, a bua tu mia gospoda nad jeziorem i
tam usiedlimy w ogrodzie. Nie czuem
si dobrze; nie syszaem renia koni; modlitw straszliwych ebrakw i pijackich pieni; a
jezioro, na ktre patrzyem, byo spokojne i ciche jak sen dziecka, i pewien jestem, e nie
utopi si tu nigdy nikt.
- Dlaczego tu nie ma ab? - powiedziaem. - Czy po to jechalimy pidziesit
kilometrw?
- Po co ci aby?
- aby powinny by w jeziorze. - eby skrzecze?
- Tak. Wanie po to, aby skrzeczay - powiedziaem, a kiedy do nas podszed kelner,
rzekem mu: - Chciabym mwi z kierownikiem lokalu. - Kelner odszed. - Za grzeczny
jeste, sukinsynu - powiedziaem. - Nic podoba mi si to miasto.
Kierownik lokalu przyszed po chwili w towarzystwie kelnera i usiowa zachowa
powag i dostojestwo, lecz skoni si zbyt gboko i gdyby nie rami kelnera, wpadby do
sadzawki wraz ze stolikiem.
- Chwaa Bogu, e pan jest przynajmniej pijany. Cay czas si wciekaem, e nie ma tu u
was harmonisty z drewnian nog. Takiego harmonist nazywaj zawszy Olek Hulajnoga",
prawda? Co mona zje?
- ,Jest cielcina na zimno. - Dobrze.
- Wdki nic bdzie? - Bdzie.
Odeszli, a popatrzywszy na wowy lad ich krokw poczuem si weselszy. .
- Syszysz? - powiedziaa Weronika. - Zielone zwierzta grajce na skrzypcach i skaczce
wysoko. Czy jest ci teraz lepiej? - Tak - powiedziaem. - Teraz jest lepiej.
Oparem gow na rkach i patrzyem na jezioro, lecz nie czuem si dobrze; moje serce
pracowao ciko i wiedziaem, i zaraz przyjdzie bl. A potem ponad las popatrzyem i
widziaem cik chmur ku nam nadchodzc i pomylaem, i trzeba mi rzeczy, ktrej nic
lubi najbardziej: deszczu. Wtedy mgbym oddycha bez blu i moe nie musiabym bra
nitrogliceryny.
52
53
- Nie myl, aby tak powiedzia. To by wesoy hulaka i doprawdy nie wiem, czy czyta
ksiki. Pamitam, e w salonie u babki wisia jego portret: twarz sodata, wosy siwe i
gste.
- Przecie wczoraj mwie, e goli gow. Tak jak pruscy oficerowie.
- W modoci. A wic zabi j, a potem poszed do swego dowdcy i zameldowao tym.
Dowdca zapyta dziadka, dlaczego to zrobi; powiedzia, i dozna ujmy na honorze. Wtedy
dowdca zawezwa lekarza pukowego, aby dokona obdukcji zwok. Dziadek odrzuci
propozycj.
- Dlaczego?
- Poniewa, cho martwa, bya wci jego on. I dozna nowej obrazy: nie uwierzono
przecie jego sowu. Wrciwszy do domu zabarykadowa si i wzito go si. Zdegradowano
go i zesano do twierdzy, potem znw si oeni.
Wuj Jzef poszed przed wojn do domu publicznego, a potem odmwi zapaty
motywujc to tym, i panienka nie bya niewinna i wysza z tego heca, a potem wszystkie
kurwy goniy Wuja Jzefa miotajc kltwy, a Wuj Jzef wbieg do kocioa i powiedzia ksidzu, e jest przeladowany za wiar w kobiet i mio, i ksidz wyszed do tych kurew, i
zacz mwi do nich piknie o mioci i przebaczeniu; i niektre z kurew a si popakay; i
potem Wuj Jzef pi razem z tym ksidzem, ktry te paka i mwi, e to najpikniejszy
dzie w jego yciu; a potem obaj wrcili do tego burdelu. Ale o tym opowiada Wuj Jzef i ja
nie wiedziaem, czy to prawda, i powiedziaem mu to, na co Wuj Jzef powiedzia mi surowym gosem, i prawda jest zawsze po strome pikna i musi by ksztacca; i wtedy
oczywicie uwierzyem mu.
- Opowiedz mi teraz o tej dziewczynie, ktr uwiode w dniu hej zarczyn - powiedziaa
Weronika.
- Nie chc mwi o innych kobietach, kiedy jestem z tob powiedziaem. - Nie chc ich
wcale pamita.
- Sam powiedziae, e nie mamy duo czasu - rzeka. A ja chciaabym wiedzie wszystko
o tobie.
- Dlaczego pytasz o rzeczy mieszne? Umiechna si.
- To, co jest mieszne dzisiaj, nie musi by mieszne jutro powiedziala. - Nie wiem, czy to
bdzie mieszne, kiedy ju ciebie zabior.
- Opowiem ci o tym innym razem.
- Chc, eby opowiedzia to teraz. Nie chc, eby myla o innych kobietach, kiedy ju
bdziesz tam. Pjd z tob tak daleko, hak tylko bd moga, ale kiedy ju bdziesz tam, nie
myl o nich ju wicej.
- Jeli w ogle bd mg myle - powiedziaem. - Moe to wszystko odbdzie si
zupenie inaczej. Moe po prostu bd si tylko dziwi przez cay czas i nie bd czu nic
prcz zdziwienia. Kiedy po raz pierwszy kto zacznie rozdeptywa ci palce, mylisz, e to
nieprawda; a potem przychodzi zdziwienie, e czowiek moe co takiego zrobi z drugim
czowiekiem. Ale nie bardzo masz czas to przemyle, bo wanie oddaj ci mocz na twarz i
ty znowu mylisz, e to nieprawda, bo przecie ten czowiek rozkraczony nad tob ma takie
samo serce, nerki i ten sam wstyd. Kiedy mam wic o tobie myle, Weroniko? Moe wtedy,
kiedy ka mi sta na czubkach palcw przez wiele godzin i bd uwaa, abym nie stan
ca stop na ziemi? Albo wtedy, kiedy zaczn mnie bi elaznym prtem midzy nogi? Nie,
Weroniko. Bd stara si jako wykrca, jeli to moliwe, a jeli to bdzie niemoliwe, to
bd myle o tym, aby poddawa si tym uderzeniom i unika ich wciekoci. O tym bd
myle. Ale kiedy mnie postawi po kolana w wodzie, to bd tylko myle o tym, aby
trzyma si ciany i nie upa. Nie umiem ci przysic wiernoci, kochanie.
- I nie bdziesz w ogle o mnie myle?
55
56
- Zostaw j - powiedzia Samsonow. - Jest jeszcze czas dla niej. Tylko ty ju nie masz
czasu. Wszystkich z naszego puku aresztowali. Z wyjtkiem dwch tylko ludzi.
- Dlaczego mam j zostawi? - powiedziaem. - Daje mi sen, daje mi spokj i lubi na ni
patrzy. Chc o niej myle wtedy, kiedy ju bd mnie zabija.
- Czy pomylae, co si stanie z ni?
- Nic. Zapomni. Nie mam prawa myle, e jestem lepszy od innych.
- Odejd od niej - powiedzia Samsonow. - Tak czy owak musisz od niej odej. I nawet w
ni nie wierzysz.
- W nikogo nie wierz - powiedziaem. - Nie wierz w adnego czowieka, poniewa znam
prawdziw histori ludzi, a jest ni lk. Tak wic jedni uciekaj, a inni usiuj zdoby wadz
nad ludmi, aby ich drczy.
- Czy czujesz rozpacz?
- Nie - powiedziaem. - Jestem ju poza rozpacz. Samsonow pocz si mia;
zamknem drzwi; podszedem do niego i spojrzaem mu w twarz.
- Myl o tym, co oni tam z tob bd robi - powiedzia. Czy ty wiesz, e po tym
wszystkim, kiedy ju ci bd prowadzi na mier, nawet nie bdziesz pamita, co oni z
tob robili? Wanie dlatego, i jeste ju poza rozpacz. I nawet gdyby kiedy wrci, to
nie bdziesz wcale pamita, co oni z tob robili. Ale ty nie potrafisz nawet zgin hak
czowiek.
- Ile razy ty gine, Samsonow?
- Ty tego nie zrozumiesz - powiedzia szeptem i pocz schodzi w d schodami. - Ty
tego nigdy nie zrozumiesz. Wyszed na dwr, a ja poszedem za nim i zapaliwszy papierosa
pomylaem sobie, i dobrze by byo mie samochd i wyjecha std na zawsze,
skoczywszy z t idiotk pic teraz na grze i skoczywszy ze wszystkimi tutaj pojecha
tam, gdzie yj ludzie rdziemnomorscy; ciemnowosi, cienkokostni i cwani. Tam y i
tam jedzi samochodem z jednego miasta do drugiego; wci jednak brzegiem morza, aby
wieczorami czu zapach soli, ryb i zapach smoy idcy od przewrconych dnem do gry
odzi. I jeszcze czu zapach tanich kobiet i zmczonych prac mczyzn; i tam pi z nimi
piwo, i wino, i opowiada im o sobie zmylone rzeczy, i zmyla dalej w trakcie rozmowy.
I bybym radzieckim lotnikiem, ktry uciek na Korei do Amerykanw; ale o trzy
kilometry dalej bybym synem milionera z Texasu wykltym przez ojca, z ktrego drug
on gorszcy dla caego miasta miaem romans; i mwibym im, i potrzebny mi rewolwer,
aby skoczy ze sob, gdy mam raka i porzucia mnie ona; lecz trzy kilometry dalej
bybym czowiekiem pracujcym dla firmy filmowej i szukabym najadniejszej dziewczyny,
aby uczyni z niej gwiazd; i nie skamabym nigdy i nikomu. Dano ci ycie, ktre jest tylko
opowieci; ale to ju twoja sprawa, jak ty j opowiesz i czy umrzesz peen dni.
Odrzuciem papierosa i wrciwszy do Weroniki patrzyem przez chwil na jej twarz
czyst i jasn, a potem pooyem si
koo niej i uczuem na swej twarzy jej wosy, a potem jej rk. - To nieprawda powiedziaa.
- Co?
- e bd ci oddawa mocz na twarz.
Nic nie powiedziaem i czuem ju tylko na ustach jej wosy, i kruch jeb do, i mokry
twardy jej brzuch; powiedziaem wreszcie:
- Tak mwi ludzie. Ale nikt nie wie, co jest prawd, a co nie, dopki si tam nie jest.
Wszystko pachniao teraz ni; ten pokj o drewnianym suficie; koszmarne papierowe
kwiaty o kolorze krwi wcinite w wazon; i kot, ktry przypta tu si i patrzy na mnie
tymi oczami, mruczc sodko, a ja wdychaem jej zapach lec na hej mokrym, gorcym
i twardym brzuchu, gortszym, twardszym i bardziej mokrym od wszystkiego, co zaznaem,
i pomylaem sobie, i to jest tak, jakbym szed za ni brzegiem rzeki przez dolin.
57
58
59
60
61
samego siebie. By moe, i myl si zreszt. By moe zdarzy si i tak, e zaznasz w yciu
powodzenia i tego, o czym bdziesz myla, i jest mioci. Ale nie zaznasz nigdy rozpaczy,
bez ktrej nie mona kocha wiata i siebie naprawd. I nie zrozumiesz nigdy, i ycie
powinno by opisem buntu. - Poda mi rk, ktr ucaowaem ze czci; wiedziaem, e pod
wieczr Wuj Jzef zamienia si w moralist, jak to zwykle bywa z sadystami. - A teraz
egnaj - powiedzia Wuj Jzef krelc nade mn znak krzya. - Jest ju godzina pita. Jeli
spotkasz kiedy twoj ciotk a moj on, pozdrw j ode mnie sowami penymi szacunku.
Kiedy przecie wrc. Wszyscy wracaj kiedy do miejsc, z ktrych chcieli uciec. Brzk
kajdan, ktrymi skuty jeste z drugim czowiekiem, milszy jest czasem od samotnej pieni na
drodze. Jeli nada kroczy bdziesz po drodze zbrodni, zabaw si czasem w filantropi, aby
pomnoy rozpacz biedakw. To niezbdne dla odwieenia wyobrani. Id teraz do klozetu,
aby si przebra. Pierwsi chrzecijanie zstpowali do katakumb, aby chwali Pana; ja musz
swoich obrzdkw dokonywa w pisuarze. Rwnie i na to nie ma rady. Zostaje
przynajmniej iluzja, i waciwy porzdek wiata trudny jest do zakcenia. Zegnaj. Zapa
rachunek.
Nucc pocz zstpowa schodami w d; zapaciem i poszedem na Wzgrze
Partyzantw, i majc jeszcze troch czasu do spotkania z Weronik, oparem si o porcz
mostu i patrzyem na wod. Pracowaem kiedy jako rybak i to by dobry czas. Wstawalimy
o trzeciej rano, kiedy noc dopala si jeszcze, oczekujc chodnej jasnoci dnia, i
wypywalimy poszc dzikie abdzie unoszce si cikim i dugim lotem spord trzcin, i
zdawao nam si niekiedy, i czujemy na naszych zmczonych twarzach pd powietrza wzniecony ich twardymi skrzydami. Odlatyway zawsze w kierunku wschodzcego soca, a ich
zawodzenie odbijao si od wody cikiej jeszcze pod mrokiem nocy. Lubiem te ptaki i
lubiem ich piew; a potem pracowalimy na innym jeziorze.
Tam wypywalimy po wgorze; nasze rce stwardniay od sieci i wiose; nasz zarobek by
marny i ledwo starczao na jedzenie i papierosy. W sobot wieczorem chodzilimy do
gospody, aby napi si piwa, i tam pokazano nam chopka o jastrzbiej twarzy; wiejskiego
zucha potraficego w mig pracowa, zapiewa i wsadzi n pod ebra z zimnym,
rozwanym spokojem chopa. By to wiejski Casanova; wrci! by z wojska i ju po trzech
miesicach dwie dziewczyny byy przy nadziei. Przyszo mu si eni, jak sam powiada!. I
jak sam powiada!, postanowi spraw rozstrzygn po boemu. Powiedzia tym dziewczynom,
i wypynie dk na jezioro, a ktra pierwsza do niego dopynie, z t si oeni. I tak te
zrobi!; pod wieczr wszyscy poszli na jezioro; on wypyn tyem ku zachodzcemu socu i
odpywa coraz dalej, podczas gdy one olepione socem
nie widziay ruchu jego wiose.
Ten chopak lubi o tym opowiada, a opowiada dobrze i spokojnie, rozwanie dobierajc
sowa, aby jego opowie bya prosta jak sowa Ewangelii i ci wszyscy suchajcy go chopi
o czerwonych od piwa twarzach i zimnych, zmczonych oczach mogli go zrozumie. Nie
pamitam ju, jak si nazywa, lecz pamitam jego jastrzbi twarz i cikie donie, ktre
trzyma przed sob splecione na stole i ktre rozchyla od czasu do czasu, opowiadajc o
zachodzcym nad jeziorem socu. I jego umiech pamitam; jasny i szczliwy umiech dniecka, ktremu dobr opowiedziano bajk. I o nim teraz mylaem, przechylony poprzez
porcz mostu, i patrzc na odbicie swej twarzy w wodzie, usyszaem bicie zegarw.
Poszedem po samochd stojcy. pod oknem mego doktora, a potem pojechaem do
garau, a Samsonow siedzia na krzele grzejc si w socu i czytajc gazet.
- Sprawdza pan wyniki loterii pastwowej? - zapytaem. - Wanie.
- I jak?
- Nic nie wygraem. Prosz cni nie przeszkadza. Nie przeczytaem jeszcze tabeli do
koca.
- Czy pan gra w pokera? - Czasami.
62
63
64
65
i potem wszyscy pasaerowie szukali tej fajki czekajc na policj. Ona, Shirley, myli, i
kierowca nie powinien pali w czasie jazdy i powiedziaa mu to. Kierowca powiedzia jej na
to, e wcale nie pali fajki, lecz tylko trzyma j w zbach i doda, e to jedno z tych
przekltych przyzwyczaje, ktre czowieka wpdza w kopoty. Shirley przemylaa t
spraw i przyznaa mu racj. A w ogle wszystko byoby dobrze, tylko e popsua si jezdnia
i robotnicy rozpoczynaj prac o szstej rano, i oszale mona od haasu. Ona przypuszcza,
i haas powoduje uywanie mota pneumatycznego, poniewa mot jako taki jest
narzdziem haaliwym. I w tym stylu sze kartek. Podpis: Yours for ever, Shirley." Data.
Potem nastpowao postscriptum: Daddy drunk himself to death."
Kelner podszed do nas i powiedzia mi, abym poszed za nim do szatni, a tam
podniosem czekajc na mnie suchawk telefonu i usyszaem glos Samsonowa:
- Przepraszam, e pana fatyguj. Zdawao mi si, e pan poszed do innej restauracji, i
wolaem si upewni.
- Jestem tutaj - powiedziaem. - Prdko pan bdzie? Chciabym pooy si wczenie spa.
- Postaram si by jak najprdzej - powiedzia Samsonow i odoy suchawk. Wrciem
na sal i usiadem obok Weroniki. - Teraz opowiedz mi o tej dziewczynie, przez ktr
wyrzucili ci ze szkoy - powiedziaa Weronika.
- To nie tyle przez ni, ile przez Wuja Jzefa. - Przecie twj wuj nazywa si Hieronim.
- To jego pierwsze imi. Hieronim to dobre imi dla jegomocia, ktry gra na trbie i
cigle myl mu si nuty. Jego prawdziwe imi to Jzef. I tak bdziemy go nazywa.
- A wic jak to byo?
Ujem jej gow i przycignem ku sobie, patrzc wysoko na sufit, ktry zacieka, i
pomylaem sobie, i pewnie popsua si rura wodocigowa. To odkrycie dokonane
samodzielnie, przy ktrym nie pomaga mi nikt, dodao mi si i wiary w gitko mego
umysu i potg wyobrani; powiedziaem wic:
- Dlaczego mam ci cigle opowiada o tym, co byo? Miaem najzwyklejsze ycie i nic
nie zdarzyo si wanego. Nie byo ani mioci, ani smutku, ani zoci. Wsta i odejd. Tak
bdzie najlepiej. Nie miaem innego ycia i mog ci opowiedzie tylko to, co
byo, i nie bd ju mie innego ycia. Ktrego dnia oni zlituj si wreszcie i przypomn
sobie o mnie, a wtedy zostaniesz sama i nawet nie bdziesz moga si mia, bo te nie
bdzie z czego.
Odsuna si ode mnie, a ja znw popatrzyem na cen zaciek na suficie i uskrzydlony
poprzednim odkryciem, pomylaem sobie, i pewnie na pierwszym pitrze popsu si
klozet. Kiedy miaem przyjacik i kiedy w nocy wrci jej m, zamkna mnie w
klozecie, a po godzinie rozlego si pukanie do drzwi i ona wepchna do klozetu innego
czowieka, ktry rwnie postanowi j odwiedzi tej samej nocy. Czowiekiem tym by Wuj
Jzef; cichym, lecz penym powagi szeptem skoni mnie, abym odstpi mu miejsce
siedzce i tak te zrobiem, a potem do rana rozmawialimy o rzeczach wanych i smutnych.
- Powiedz mi, jak byo z t dziewczyn - rzeka Weronika. - To byo w ostatniej klasie
gimnazjum. Miaem sympati, do ktrej przystawia si nauczyciel. Kiedy zaczepi j na
korytarzu i powiedzia jej co nieprzyzwoitego, a ona mi co powtrzya. Wtedy ja mu
powiedziaem, i jest chamem. Poskary si dyrektorowi gimnazjum, a ten powiedzia mi, i
zostan 'wyrzucony, jeli nie przeprosz tego durnia wobec grona nauczycielskiego.
Zgodziem si, a nastpnie odbyem narad z Wujem. Nastpnego dnia wezwano mnie do
gabinetu dyrektora, gdzie wszyscy czekali ju uroczyci i nadci. Wszedem, ukoniem si,
wolnym krokiem podszedem do mego rywala i z caej siy strzeliem go w pysk.
Bya to moja prawdziwa historia i nie miaem tu zaiste wiele do zmylenia. Rzeczywicie
odbyem narad z Wujem Jzefem i podsun mi on myl, w jaki sposb rozstrzygn t
spraw. Z powodw niewiadomych mi jednak do dzi Wuj Jzef upar si, aby nauczyciela
mego zdzieli szpicrut. Tumaczyem Wujowi, i nie mog przecie wej do pokoju
66
nauczycielskiego trzymajc w rku szpicrut, lecz Wuj pozosta guchy wobec mych
argumentw twierdzc, i tylko szpicruta ma tu prawo bytu i moe stanowi zadouczynienie. Ustalilimy wreszcie, i wejd do pokoju nauczycielskiego trzymajc szpicrut ukryt w
rkawie, skoni si w pozie penej szacunku gronu pedagogw i dokonam egzekucji.
Nie mielimy jednak szpicruty i poszlimy na miasto w celu jej 'nabycia, lecz sklepy byy
ju zamknite, a czas upywa; egzekucja miaa odby si nazajutrz przed lekcjami. Nigdy
nie widziaem Wuja Jzefa tak wciekego jak wtedy, kiedy wdrowalimy miastem w
poszukiwaniu rzgi gniewu mego; trzs si ze zoci i na prno tumaczyem mu, e
uderzenie otwart doni w twarz obleczon wyrazem godnoci i powagi jest spraw godn
uznania ju choby tylko ze wzgldu na efekt akustyczny; i na prno bagaem go, aby
zgodzi si na pi, jeli nie odpowiada mu do otwarta. Wuj Jzef nie chcia by nawet
sysze o tym; jak kady prawdziwy artysta, szed za obrazem powstaym w wyobrani jego i
tylko obrazowi temu potrafi by wierny. Szlimy wic przez miasto i goorcy, a wreszcie
zobaczylimy starca spacerujcego z psem i starzec ten zabawia si szpicrut. Starzec
zgodzi si na sprzeda szpicruty, pokonany kunsztem oratorskim Wuja Jzefa; obstawa
jednak przy tym, aby sprzeda rwnie psa i da wygrowanej ceny. I tak zaatwilimy
spraw; i teraz mylaem wci o Wuju Jzefie, coraz czciej i duej kadego dnia, i
siedzc z Weronik pomylaem sobie, i umierajc chciabym zobaczy raz jeszcze pikn
twarz jego w wietle moich twardniejcych oczu. I pewny byem, i nie dane bdzie mi
nawet tyle.
- O czym mylisz? - zapytaa. - Ju od dziesiciu minut trzymasz kieliszek w rku i nie
pijesz.
- Myl o jednym czowieku - powiedziaem. - Kim jest ten czowiek?
- Mj Wuj Jzef. Nie wiem, dlaczego kocha mnie nad ycie i czsto mwi o tym. Moe
waciwie on jeden kocha mnie naprawd ze wszystkich ludzi...
- A ty?
- Nie kochaem go ani troch. Nie wiem, dlaczego musiao by akurat tak. Wiem tylko, e
cierpia nad tym bardzo. Nie musiaem mu nawet powiedzie, e go kocham, i nigdy tego nie
zrobiem. By zreszt zbyt mdry, aby w to uwierzy.
Byem dzisiaj w zej formie i nie wychodziy mi melodeklamacje. By moe byem po
prostu przemczony i nie wiedziaem, co czowiek powinien czyni, siedzc w restauracji z
on i wiedzc o tym, i wkrtce ulegnie likwidacji fizycznej. Czy trzeba trzyma si za
rce; pochyla ku sobie gowy dziko wbijajc si wzrokiem we wzrok; miady kieliszki w
rku; wszystko to nie byo atwe i zaczynao mnie nudzi; myl take, e mojego majoranorie nudzio to take, jeli by w tym przynajmniej stopniu inteligentny, aby zda sobie
spraw, e jego wasne umieranie jest nudn dla innych spraw. I pomylaem sobie, i
mgbym teraz wsta od stolika i wyjecha z tego miasta; znale sobie jak dziewczyn i
chodzi z ni po nocach, i drczy j czy te. kocha j; i mgbym j budzi po nocach i
opowiada jej o Weronice; o tym, e tylko z Weronik byem szczliwy i e tylko przy
Weronice mogem spa spokojnie; i mwibym o tym, jakie ksiki lubia Weronika i co
lubia je, i dabym tych samych potraw; i jeszcze mgbym mwi jej o tym, e
pamitam do dzi zapach sukienek Weroniki, a nawet kupibym gdzie jak star sukienk i
powiesi do szafy midzy sukienkami tej dziewczyny, i nie pozwolibym jej tkn tej
sukienki, a ona robiaby mi straszliwe sceny i ycie toczyoby si naprzd przy pozorach
dramatyzmu. Mylaem, i mgbym to wszystko zrobi, ale wtedy znw poczuem bl
zaczynajcy si poniej mego serca i przecinajcy nucie wp do okcia; i przypomniaem
sobie, e gdziekolwiek bym nie poszed, zabra z sob musz serce moje, przez ktre nie
chce przepywa krew. O tym na chwil zapomniaem, a teraz znw siedziaem naprzeciw
niej i w kocu to wszystko nic byoby rozrywk a tak z, gdyby nie fakt, i moje wasne
umieranie take zaczynao mnie nudzi.
67
- Dobrze - powiedziaem. - Dlaczego mnie nie zapytasz, o czym teraz myl? O niczym
nie myl. Nic chce mi si o niczym myle. Cae ycie nudziem si, a teraz nudz si
jeszcze bardziej i bd si nudzi a do chwili, kiedy oni przyjd. Nudziem si bez ciebie,
teraz nudz si z tob, a potem znw bd si nudzi bez ciebie. - Nalaem sobie kieliszek
wdki i wypiem go; powiedziaem: - I cala ta wojna bya nudna. I nawet o wojnie nie
potrafi ci niczego opowiedzie, bo wszystko ju zapomniaem, a w ogle nie chc tego
pamita i nigdy nie chciaem. Dopiero oni przypomn mi o tym wszystkim.
- Nie bdziesz myle o mnie?
- O tym mwilimy ju take. Bd myle o tobie, jeli zdolny bd do mylenia. Bd
myle, e jeste ze mn i e jeste mokra i pachnca jak rzeka. Sama mi tak powiedziaa.
'Paka powinna by kobieta. Aby mc oczyci twoje ciao i mzg. Aby mc pooy si koo
ciebie i umie o niczym nic myle. A jeli zdarzy ci si co z jak inn kobiet, o 'ktrej
ju potem nic chcesz myle, mc wrci do ciebie i oczyci si poprzez twoje ciao jak
poprzez wod. - Znw wypiem kieliszek wdki i powiedziaem: - No i bd si dziwi,
kiedy oni ju tam zaczn szcza mi na mord, plu w twarz i wyrywa wosy. To mnie najbardziej wcieka, gdy nie przestan dziwi si nigdy, e czowiek, ktry sam ma ciau, tak
duo potrafi z innym ciaem. I ta myl, i nie przestan si dziwi nigdy, doprowadza mnie
do rozpaczy. - To nieprawda - powiedziaa Weronika.
- Ale tak.
- Nie bd ci oddawa moczu na twarz.
- A c w tym zego z ich punktu widzenia? I c w tym dziwnego dla ciebie? Przecie
powiedziaa, i chcesz pamita wszystko. Pamitaj i to. Pomyl o kim, kto bdzie sta
rozkraczony nade mn i szcza na mnie. To bdzie jaki czowiek. I pomyl o tym, ktry
bdzie lea na ziemi. Ja bd tym czowiekiem. To w kocu lepsze od blu. onierze w
czasie wojny czsto szczali na swoje rany wierzc, i mocz dezynfekuje.
-. Nie mog myle o tym.
- Nic bdziemy wic o tym myle. Ale wanie wtedy, kiedy jeden z nich bdzie sta nade
mn i szcza na mnie, bd mg myle o tobie. l n tym, e jeste jak rzeka.
- "Tu jest taka ulica, po ktrej chodz prostytutki - powiedziaa. - Id tam, a potem wrcisz
do mnie i bdziesz to samo robi ze nut, i ja ci oczyszcz. I wtedy, kiedy bdziesz ju lea
obok mnie, nie bdziesz ju wicej myle o niej.
- Nie cierpi prostytutek.
- To nic. Ale tylko ja jedna mog ci oczyci. Jeli naprawd mylisz o mnie, e jestem
jak rzeka.
- Tak - powiedziaem. - Ze wszystkich, ktre znani, ty wanie jeste jak rzeka. Jeli
commies pomieszaj co w rachubach i zapomn o mnie, odejdziesz ode mnie ktrego dnia
i ju nie wrcisz, jak i rzeki nie wracaj.
- Wracaj i rzeki.
- W Biblii. Nie w kodeksie karnym komunistycznego pastwa.
- Wic pjdziesz?
- Upij si i pjd. Lecz po co?
- Nie mamy czasu, idioto - powiedziaa. - Tylko dlatego. Jeliby si upi ktrego dnia i
poszed na t ulic, to potem i tak wrciby do mnie. Ale nie mamy przecie czasu, aby
czeka, i kiedy pokcimy sio przypadkowo i ty upijesz si, i pjdziesz na dziewczynki
jak kady idiota, ktry pokci si z on i myli, i robi jej na zo, pacc wasnymi
pienidzmi innej kobiecie. Nie mamy czasu. Dlaczego nie masz odwagi i naprzeciw?
Krtko bdziemy razem i sam mi to powiedziae. Starajmy si przey nawet i wistwo.
eby- ju niczego nie brakowao, kiedy przyjd po ciebie.
68
- Dobrze, upij si i pjd. I ka jej opowiedzie sobie tragiczn histori jej ycia. Tak si
przecie robi, prawda? Ale dlaczego tak bardzo pragniesz czu swoj si? To choroba
tytanw, od ktrej wielu zgino. I po co ci ta sia?
- Id, a potem opowiesz mi wszystko.
Orkiestra rozpocza produkcj i Weronika odwrcia si ode mnie, i pocza patrzy w
ty. Samsonow wsta od stolika i podszed ku nam, i skoni si przede mn.
- Pozwoli pan? - zapyta.
- Odejd std, Samsonow - powiedziaem. - Ona i tak nie wrci do ciebie. Dalszego cigu
nie bdzie.
- Pozwoli pan? - powtrzy Samsonow. - Jeli ona tego chce - powiedziaem.
Weronika wstaa i odeszli, a ja patrzyem za nimi przez chwil. Muzykanci grali tak, e to
ich, a nie mojego majora, powinni rozstrzela, a potem skoczyli i Weronika wrcia do
mnie, a Samsonow skoni si sztywno i odszed.
- Bd tak uprzejmy i daj mu w zby - powiedziaa Weronika. - Sama bym to chtnie
zrobia, ale nie wiem, dlaczego ludzie uwaaj, i jest to spraw mczyzny.
- C on ci powiedzia?
- A c moe powiedzie czowiek, ktremu narzeczon zabra inny czowiek po
pgodzinnej znajomoci?
Wstaem i podszedem do Samsonowa, i ukoniem mu si pooywszy mu rk na
ramieniu.
- Dzikuj - powiedzia Samsonow. - Wanie taczyem. - ,[a nie w tej sprawie. Czy nie
ma pan czasem obustronnej przepukliny?
- Nie.
- A czego, co by mogo panu przeszkodzi w odbyciu zasadniczej suby wojskowej?
- Powinienem o tym wiedzie, e nie - powiedzia Samsonow. - Gdyby tak byo, nie
mgbym ci wynie na wasnych
plecach pod obstrzaem, kiedy na lotnisku dostae swoje pierwsze trzy kule.
- Zapomniaem o tym. Wsta. - Dlaczego?
- Nie bd bi kogo, kto siedzi.
Spojrza na mnie i na jego twarzy odbi si martwy umiech. Wsta; zamknem oczy i
uderzyem go w twarz, tak, i przewrci si wraz ze stolikiem, a muzykanci nie zawiedli
mnie tym razem, gdy w chwili, gdy rozleg si brzk szka, chwyciwszy za swe instrumenty
zagrali znw. Wrciem do stolika, a po chwili podszed do mnie kelner.
- Kierownik lokalu prosi pana do siebie.
Wstaem i poszedem za nim; Samsonowa trzymao za ramiona dwch kelnerw, gdy
rwa si ku mnie. Kelner zaprowadzi mnie do biura, a kierownikiem lokalu by jaki starszy
i milo wygldajcy czowiek.
- Dlaczego pan uderzy tego czowieka? - zapyta. - To nie naley do pana. Zapac za
rozbite szko.
- Czy robi paskiej towarzyszce nieprzyzwoite propozycje? - By moe dziao si i tak powiedziaem. - Wiem, e gdybym przyszed do pana i powiedzia o tym, kazaby mu pan
opuci lokal. Przypuszczam jednak, e ma pan dosy kopotw z prowadzeniem tego
zasranego interesu tak, aby si wszystko zgadzao i eby mg pan co przy tym ukra dla
siebie. Chciaem panu oszczdzi fatygi. Spjrz pan na to z tej strony.
- Gdyby nie to, i mwimy o nieszczciu, jakie spotkao pani Rackmann, zadzwonibym
po policj - powiedzia. - Chc jej oszczdzi tego.
- Dlaczego pan mwi o nieszczciu - powiedziaem. Moe ten major by rzeczywicie
czemu winien i dlatego go usztywnili? I kto pana prosi o wspczucie dla pani Rackmann?
Nie radzibym panu uywa sw takich jak nieszczcie w stosunku do ludzi skazanych
politycznie. Pewnego dnia usyszy pana kto mao dowcipny i paska kariera w brany
69
70
71
72
73
74
od tego, kto ni rzdzi. I le mylaem, i niepotrzebnie wrciem, i jechaem przez ten most,
a ty tam take jechaa, i to ju wszystko.
- Nie umiem odej.
- Nie umiem uczyni nic podego akurat w tej chwili - powiedziaem. - Wiem, e
chciaaby mnie nienawidzi.
- Ale ja chc odej - powiedziaa. - Nie umiesz by mdry, nie umiesz by pody, wic
czego si waciwie nauczye? Powiedz mi przynajmniej, dlaczego to akurat ja musz
zosta przy tobie? Za szybko si upijasz, za szybko zasypiasz, wic dlaczego nie umiem
odej? Czy to jest mio? To wszystko, na co czekaam? To uczucie tak sabe, ktrego
nawet nie umiem opisa, czy to wanie jest tym?
- Do widzenia, Weroniko - powiedziaem.
- Gdzie idziesz teraz? - powiedziaa. - Czy znowu jedziesz na ten most?
- Bd nim przejeda - powiedziaem. - Ale id dalej. - Gdzie?
- Tym razem nie moesz i ze mn - powiedziaem i wsiadem do samochodu.
- Wic to ju dzisiaj?
- Tak - powiedziaem. - Wziem ze sob bro.
Skina gow i wsiada; zawrciem i znw przejechaem poprzez most; i byo ju
chodno; i tak nadszed ten pierwszy dzie jesieni.
- Chcesz popatrze na ten most? - zapytaem. - Nie.
- Naprawd nie? - Nie.
Pojechaem wzdu Odry i tam znalazem miejsce na pozostawienie samochodu. Wziem
rk Weroniki i poszlimy wzdu brzegu rzeki, a potem znalazem to miejsce, gdzie byem z
ni po raz pierwszy, i zostawiwszy j tam, wrciem do samochodu i z baganika wyjem
bro. Wtedy znw poczuem obecno Samsonowa; zbliy si ku mnie i czuem na szyi
gorcy i szybki oddech jego.
- Czuj ci jak psa - powiedziaem. - Przysigbym, e pachniesz w deszczu.
- Masz jak rodzin albo kogo, komu to wszystko powiedzie? - zapyta Samsonow.
- Wszystko?
- Wszystko, co przeue.
- Nie mam nikogo, kto bdzie mnie pamita - powiedziaem. - Ale jeli chcesz co dla
mnie zrobi, powiedz: kim ja jestem?
- Lepiej bdzie: kim byem.
- Kim wic byem?
- Nic wiem - powiedzia Samsonow. - Czsto mylaem o tobie tam, w Anglii. Kiedy
wracae z lotw i mwie, e zestrzelie jednego lub dwch. Sam powiniene powiedzie,
kim bye wtedy.
- Nie mylaem o tym nigdy - powiedziaem.
- Czowiek taki jak ty nie myli o tym, kim jest, i nigdy tego nie wie naprawd powiedzia Samsonow. - Tylko miernoty wiedz o sobie wszystko. Czowiek taki jak ty
zrozumie to wtedy, kiedy bdziesz ju wiedzia, e nie uda ci si tego nikomu powiedzie. Uj moj rk i otworzywszy j patrzy na paski rewolwer. - Dowiesz si tego teraz powiedzia. - Tak przynajmniej o tym teraz mylisz.
- A ty nie mylisz tak?
- Nie starczy ci siy. Czy ona te... zgodzia si? - Tak.
- Nie bdziesz umia tego zrobi.
- Ty powiesz mi, co mam zrobi, aby starczyo mi siy.
- Zabij mnie - powiedzia. - Potem nie bdziesz ju mia odwrotu. Potem moesz zrobi z
sob, co chcesz. Inaczej nie dasz rady. Inaczej ona bdzie wlec si za tob a do koca i
nigdy nie przestanie ci pamita. Zrb to dla niej.
75
76
- Moe by i tak.
- Powiedz do mnie: ty kurwo. Nikt mi tego nigdy nie powiedzia. Chciaabym to cho raz
usysze. I niech to bdzie moje poegnanie.
- Ty kurwo.
- A teraz po mi ten rewolwer na brzuchu. - Po co, kochanie?
- We wszystkich operach wci piewaj, e zimna sta przeszyje im serce. Nie chc, aby
ten rewolwer by zimny jak stal. Niech bdzie ciepy.
Pooyem rewolwer midzy jej mocne uda i czuem, i zaciska je z caych si.
- mieszne - powiedziaa Weronika. - Taki kawaek elaza. Czy wszystko, co widzielimy
w yciu, take przestanie istnie? - Tak myl.
- Kiedy byam dzieckiem, widziaam gry - powiedziaa po chwili. - Czy nawet i tego nie
bdzie?
- Nie.
- Ale przecie to, na co patrzy dziecko, ktre nie zrobio jeszcze nic zego, powinno
pozosta.
- Nie zostanie nic.
- Ze wszystkich rzeczy, ktre emy widzieli? - Na Boga, nie.
- Wic gdzie idziemy?
- Nie idziemy ju nigdzie.
- Suchaj - powiedziaa. - Chod, przejdmy na drug
stron rzeki i znajdziemy tam jakiego mczyzn i jak kobiet, ktrzy si kochaj. I
powiemy im, co chcemy zrobi. Moe oni nam powiedz co wicej od tego, co wiemy
sami.
- Nikt nam nie powie niczego. - Wic zostaje tylko zdziwienie? - Tak dugo, jak czowiek
myli.
Nie widziaem w ciemnoci ruchu jej gowy, ale czuem, i pokrcia ni niby krnbrne
dziecko, a skrzydeko jej wosw spyno na moj twarz.
- Ale przecie musi by co potem.
- Nie. Weroniko. Potem ju nie ma niczego. - Jak mwi idioci: cisza i ciemno?
- Tak.
- I to jest ta jedyna prawdziwa wolno?
- Innej nigdy nie byo - powiedziaem, patrzc w ciemno i widzc najsmutniejsz w
wiecie twarz Rappaporta patrzcego na niezgrabny lot ptakw; tak wic dodaem w stylu
jego mistrza: - Innej nigdy nie byo. Ale zawsze bd o niej mwi i zabija si.
- Jest ju chyba ciepy - powiedziaa. - To jedno nam si przynajmniej udao: jak unikn
zimnej stali.
Wziem bro do rki pamitajc o tym, aby wzi j ruchem powolnym i niechtnym, jak
stolarz bierze duto do rki, aby pracowa nim przez wiele godzin.
- A jeli nie bdziemy tam razem? - powiedziaa Weronika. - Na pewno nie.
- Tutaj take nie moemy by razem. - Ty wiesz, e nie.
- Wic gdzie bywa si razem?
- Nie ma takiego miejsca dla nas, ludzi. - W szczciu?
- Nie byem szczliwy. W nieszczciu?
- Nie miaem i na to czasu, Weroniko - powiedziaem. Cay czas mylaem tylko o tym,
aby nie da zabi si przez innego lotnika. I tylko po to zabijaem tych, ktrzy myleli
dokadnie to samo, co ja.
- Wic kiedy bywa si razem?
-- Nie wiem. Moe wtedy, kiedy jest si samemu. I kiedy tego drugiego czowieka ju nie
ma, i kiedy wiesz, e nigdy ju nie wrci do ciebie. Moe wtedy jeste z nim naprawd i na
zawsze. Jeli umiesz go pamita.
77
- Czy to prawda?
- Nie - powiedziaem. - Teraz ju nie czekaj.
Uniosem rewolwer i odcignem kurek do tyu, a ona uja moj drc rk.
- Nie czekaj - powtrzya. - Ju i tak niczego nie wymylimy. Pewnego dnia oni zrobi to z
tob tak czy owak. Ale nie plcz si duej midzy ludmi. Kady czowiek, ktry pomoe
ci, musi zaszkodzi sobie. Nie czekaj.
Nic ni powiedziaem.
- To atwo zabija innych - powiedziaa. - Prawda. I daj ci za to krzye i awanse, i
koledzy w kantynie ciskaj ci do, jeli im powiesz, pamitajc o tym, aby to rzec
niedbale, i wanie dzisiaj zestrzelie jednego wicej. Dlaczego czekasz? Przecie chodzi
o to samo.
- Wanie - powiedziaem. - Tylko o to samo. Tamci take chcieli y.
- Jeste tchrzem, majorze. - Zawsze o tym wiedziaem.
- l pewnie dlatego bie si tak dobrze.
- Jasne. Ale po co o tym wszystkim mwi? Nic nie moemy dla siebie uczyni i nie
moemy sobie pomc. Moemy tylko sprbowa odpowiedzi na to wszystko, co nas czeka. A
jedyn odpowied na to wszystko moe stanowi mio.
- Chc i z tob - powiedziaa. - A ty jeste tchrzem. Ty po prostu chcesz y jeszcze
troch. A ja bd y z tob.
- Ukryj si - powiedziaem. - I tak przyjd.
- Wic przyjd pniej.
- Dobrze - powiedziaa. - Znam takiego ksidza na wsi. Moe on ci ukryje.
Jechalimy brzegiem w kierunku miasta, a rzek pyn jaki holownik wlokcy za sob
trzy barki i marnie owietlony, a my syszelimy
harmoni i skcone glosy marynarzy; usiowali co piewa, lecz jeden drugiemu
przeszkadza, i powiedziaem do Weroniki:
- Pewnie s o suchych pyskach. Inaczej wyszaby im ta pie.
- Mylaam, e mam wicej siy - powiedziaa. - Ale nie jest tak. Niech to si wreszcie
skoczy. Chciaabym, aby ju przyszli.
- I ja bym chcia - powiedziaem. - Ale oni maj czas i jest ich tak wielu, i mog si
zmienia. Caa bieda w tym, e nas nikt nie moe zmieni. Musimy czeka.
- Nie - powiedziaa. - Nie musimy. Chcemy. - I kim jest ten ksidz, o ktrym mwia?
- Dawa mi komuni wit - powiedziaa. - Pjdziemy do niego i on ci ukryje. Rozemiaa si nagle i powiedziaa: Zawsze o tym mylaam, e jeste tchrzem, ktry
zgodzi si na to, aby oddawali mu mocz na twarz i aby na niego pluli tylko po to, aby poy
jeszcze troch. Przez cay czas baam si, e nie ma w tobie niczego, co mogabym pamita.
Teraz wiem, e jest co, czego nie zapomn. Dobre i to.
Spaa ju, kiedy wyszedem na balkon i zapaliwszy papierosa oparem si o porcz
balkonu, mylc o nim i o tym, jak bardzo aowa by tej chwili, w ktrej nic mia si, aby
spuci kurek. I na pewno w to wierzy, i mg by to uczyni, a nie uczyni tego tylko ze
wzgldu na ni; i pewnie tak czu i myla naprawd, jeli jego storturowany i ogupiay
mzg zdolny by do mylenia. A potem w ciemno odrzuciem papierosa, przez chwil
deszcze patrzyem na cie kasztana i wrciem do pokoju.
Lecz dugo jeszcze nie mogem usn. Nie byem zadowolony z tego, co powiedziaem jej
tam nad rzek; o tym, i tylko mio moe stanowi prb odpowiedzi wobec tego, co czeka
nas, ludzi. O tym, i tylko mio moe zmusi nas do mylenia; i o tym, e tylko mio
moe uchroni nas od sdzenia ludzi. Lecz nie umiaem tego powiedzie inaczej; majora
Krlewskich Si Lotniczych opuci by Bg, a mnie opuci Rappaport.
78
79
garnitur. Powiedzia mi, e szed nie po wod sodow, a z jednego kraca miasta na drugi;
palto przegra w pokera, a teraz wzi z sob cen syfon, aby ludzie widzcy go myleli, i
idzie tylko na rg do sklepu i niepotrzebne mu palto. W ten sposb," powiedzia Wuj Jzef,
moesz przej przez miasto i zachowa twarz. Jeli nie udao ci si zachowa palta."
Bya to moja wasna historia; istotnie spotkaem Wuja Jzefa idcego w mrz z syfonem. l
o krtkiej wymianie grzecznoci Wuj Jzef zabra mi palto i wrczy syfon; i rozeszlimy si
w sobie tylko wiadomych kierunkach. I nie widziaem go przez trzy tygodnie, a potem w
dzie Wigilii Wuj Jzef przyszed, przyprowadziwszy z sob jakiego plugawego i ziejcego
alkoholem kara o dugiej brodzie, i powiedzia nam, dzieciom, i jest to krasnoludek, ktrego
kupi!; tak wiec karze ten siedzia z nami w czasie Wigilii, a potem ukrad krzeso i uciek, a
Wuj Jzef, skonstatowawszy brak krzesa, powiedzia, i kademu Bg daje uk Tryumfalny
akurat tej wielkoci, aby nie przewrcio mu si w gowie.
Obudziem Weronik; wysiedlimy na stacji i szedem obok niej poln drog, a wtedy
zobaczyem znw stado ptakw kluczem odlatujcych na poudnie i przystanlimy.
- Popatrz na nie - powiedziaa. - Mog lecie z miasta do miasta, z kraju do kraju i nic im
si nie stanie. 1 wracaj na ziemi tylko raz.
- Aby umrze.
- A ty musisz tu zosta - powiedziaa. - Dlatego ich nienawidz.
- Gdzie jest ten koci?
- Na kocu t:j drogi. Poczekam na ciebie w gospodzie. Odesza; szedem sam teraz, czujc
ju jesie i zapach twardych, krtko citych ciernisk, a potem spotkawszy jakiego
czowieka zapytaem go:
- O ktrej ksidz je obiad? - O drugiej.
Miaem wic jeszcze p godziny czasu; staem palc papierosa, a kiedy wybia druga,
zapukaem do drzwi zakrystii i otworzya mi gospodyni.
- Czegj?
- Chc mwi z ksidzem. - Je obiad.
- Nawet Chrystusowi przeszkodzono w czasie ostatniej wieczerzy - powiedziaem.
Ksidz wyszed do mnie, a ja popatrzyem na jego brod ociekajc tuszczem.
- Czy mog wej? - zapytaem.
- Prosz - powiedzia; przeszedem za nim do kocioa i powiedziaem mu:
- Potrzebuj pomocy:
- Pienidzy?
- Grozi mi aresztowanie.
- Co mog zrobi dla ciebie, synu? - Ukryj mnie, ojcze.
- Przecie jeli zaczn ci szuka, to przyjd najpierw tutaj. Kto ci zobaczy i powie im,
a wtedy przyjd tutaj.
Milczaem podparszy gow rkami; miaem katza i dopiero teraz poczuem si lepiej;
chd i spokj kocioa dobre s na katza, tak wic czsto chodzilimy do wity z Wujem
Jzefem i wygldalimy dobrze kiedy ludzie szemrzcy modlitwy patrzyli na nasze
pochylone gowy: pikn gow starszego pana i gow modzieca pogronego w
kontemplacji.
- Co a grozi, synu? - zapyta ksidz.
- Likwidacja fizyczna. Tak to si nazywa w ich jzyku.
- Panie - rzek zoywszy rce. - Czy naprawd nie istnieje miosierdzie?
- Z punktu widzenia ludzi istniej tylko winni i niewinni. - Mog ci tylko pocieszy,
synu.
- Dobrze - powiedziaem. - Pociesz mnie.
Sign po Pismo wite, a wtedy ja umiechnem si i powstrzymaem rk jego.
80
81
i boto, i ktry to przejdzie raz jeszcze, jeli go ziemia zawoa. Milczaa przez chwil, a
wiatr rozwiewa jej wosy i okrca sukienk wok ng jej, ktre wci jeszcze barw lata
zachoway. - Ciebie te ziemia zawoa - powiedziaa.
- Nie mylaem o tym w tej chwili. Patrzyem na twoje nogi. Zupenie jak u chopca. W
takich chopcach kochaj si homoseksualici. Chryste Panie, rozumiem ich chyba.
- Strzel jeszcze raz - powiedziaa.
Chop wyj z komory dwa naboje i zamawszy dubeltwk wprowadzi je do komory.
- Ostatnie dwa - powiedzia.
Tym razem szy niej, lecz kiedy przebrzmia huk, zobaczyem, i take i tym razem nie
trafiem adnego z nich; rwnym spokojnym kluczem odchodziy na poudnie. Oddaem
chopu dubeltwk; zapaciem mu i odszed.
- Nawet i to nam si nie udao - powiedziaa.
- Nic nam si nie moe uda, Weroniko - powiedziaem. Wiedziaa o tym przecie.
Powiedziaem ci.
Patrzya na mnie przez chwil, a potem odwrcia gow i znw widziaem jej wosy
wiatrem okrcane wok szyi jej, brzowej wci jeszcze jak i nogi jej, a czujc zapach
wiatru czuem take skry jej zapach; i by to jedyny zapach lata, pozostay jeszcze dla mnie
w tym wilgotnym i ciemnym wiecie.
- Bardzo mnie nienawidzisz? - zapytaem. Odwrcia si.
- Jeli kiedy zajd w ci, pjd do najgorszej akuszerki w miecie - powiedziaa. - I
dam jej si zepsu. Tak, aby nic zostao we mnie nawet wspomnienie mczyzny. I dam jej
si zepsu tak, aby nigdy nie urodzi innego mczyzny, ktry bdzie wlk za sob inn
kobiet w mieszno. Do takiej akuszerki, ktra kadzie ci na kanapie i rozkracza midzy
dwoma krzesami, i mwi przy tym: Nic si nie bj, anioku, wszystko bdzie dobrze." Ale
nigdy nie jest dobrze. Chc by pusta na zawsze i dla kadego.
- Ale przecie chcesz mnie pamita.
- Nie chc, eby pami o tobie ya w innym czowieku. Nawet jeli miaabym dziecko z
innym, mylaabym, i to jest twoje. Nie rozumiesz tego, idioto?
- To dlatego, i nie umiaem si zabi - powiedziaem. O to ci chodzi, prawda? Nie
umiaa niczego zachowa, wic chcesz wszystko zniszczy. Ale nie uda ci si nawet i to.
- Jestem taka sama jak i ty - powiedziaa. - Jestem najzwyklejsza ze wszystkich. Ty jeste
miernot i ja jestem miernot. Tylko e ja to bd duej od ciebie rozumie i czu. A teraz
id ju.
Nie odchodziem jeszcze; wci patrzyem na brzowe jej nogi i sypkie wosy, czujc
silny i pikny zapach jej skry, i nie umiaem wyobrazi sobie Weroniki w czasie zimy i
chodu; i mylaem o tym, czy zapach niegu zniszczy zapach jej skry, i nie wierzyem, aby
to mogo by moliwe. I pomylaem sobie jeszcze, co by byo, gdyby do twarzy Weroniki
przyoy gar kruchego niegu; lecz i wtedy chyba zimna jej skra pachniaaby jak i teraz,
kiedy staa obok mnie brzowa, smuka i sypkowosa.
Poszedem i odnalazszy dom przylegajcy do szkoy, zapukaem do drzwi, a mczyzna,
ktry otworzy mi je po chwili, wyglda na lat pidziesit.
- Przysa mnie tu ksidz - powiedziaem i poszedem za nim, a kiedy usiedlimy, zapyta:
- Czym mog pomc ksidzu? - Nie ksidzu. Mnie.
- Nie znamy si wcale.
- Spodziewam si aresztowania.
- Ja pana aresztowa nie bd - powiedzia. - A wic? - Ksidz mi mwi, i pan jest
czowiekiem odwanym i moe mnie pan ukry.
Umiechn si.
- Kto panu da prawo, aby myle, i jestem lepszy od innych ludzi?
82
- Sam sobie wziem to prawo, pukajc do paskich drzwi. Pan powinien mnie jeszcze
zapyta: dlaczego przyszedem akurat do pana? Syszaem to pytanie tak czsto, i
zapomniaem ju odpowiedzi.
- Pan si spodziewa kary gwnej? - Kary? Pan to take tak nazywa? - A wic znajd pana
tak czy owak. - Najpierw mnie bd szuka.
- Ja take na nich czekam - powiedzia. - O ile pana to interesuje.
Podniosem si.
- Nie zabraem panu wiele czasu - powiedziaem. - Prosz zamkn drzwi i zapomnie o
mnie.
- Prosz poczeka - powiedzia. Wyszed, a po chwili wrci, a ja patrzyem na patek
owinity w foli, lecy w jego doni. Mam to od czasw wojny - powiedzia. Osiemdziesit sekund. Podobno bezbolesne. ?Nie trzeba wody.
- Dzikuj - powiedziaem.
- Dziwne - powiedzia. - Przed paroma laty przyszed do mnie jaki czowiek, ktremu to
samo grozio, i take nie chcia wzi. By zdaje si majorem lotnictwa. Potem syszaem, i
rozstrzelano go. .
- Nie ma w tym moe nic dziwnego, i nie chcia wzi powiedziaem. - Moe mia on,
ktr kocha, i udzi si, e o nim zapomn.
- Bierze pan czy nie? - Nie.
Wyrwa kart z notatnika; napisa co na niej i poda mi j. - Ten czowiek panu pomoe, o
ile bdzie mg - powiedzia.
- y czy umrze?
- Oczywicie, e y - powiedzia. - Ale kady czowiek, ktry bdzie stara si pomc
panu...
- Nie musi pan koczy - powiedziaem. Wyszedem i wrciem do gospody, i staem
chwil przed ni, patrzc na bia teraz jej twarz.
- Niepotrzebnie tak duo pijesz - powiedziaem. - Posa ci dalej?
- O tym wiedzielimy, zanim tam poszedem. Da mi adres innego czowieka.
- A ten take pole ci dalej?
- Pewnie bdzie wanie tak. Tylko zapyta mnie jeszcze: dlaczego przyszed pan akurat do
mnie. A ja mu powiem to samo, co zawsze mwi tobie.
- Tak - powiedziaa. - I to jest wanie ten nard, za ktry si bie, prawda?
Poszlimy do stacji, lecz ostatni pocig odszed ju i wrci musielimy na drog, skd
kierowca ciarwki zabra nas do najbliszego miasta i tam wysiedlimy przy gwnej ulicy.
- Ile? - zapytaem. - Nic.
- Przecie nie wolno ci bra ebkw. Dotkn rk mojej ostrzyonej gowy.
- Mj brat te siedzi - powiedzia. - Nie wezm nic od ciebie.
Odjecha; znalazszy miejsce w hotelu poszlimy na gr, a ja chciaem otworzy okno,
lecz musiaem zamkn je zaraz; pod oknami hotelu kcili si ludzie i krzyki ich sycha
byo a tutaj.
- Kiedy pjdziesz do tego czowieka! - zapytaa Weronika. - Jutro. Teraz jest ju za pno.
- A jeli on nie pole ci dalej?
- Oczywicie, e pole mnie dalej - powiedziaem. - Skd o tym wiesz?
- Sam bym to zrobi, bdc nim.
Podesza do okna, a ja patrzyem na ni, widzc teraz delikatne zmarszczki wok jej
oczu, niewidoczni w wietle dnia; i widziaem take zmarszczki na jej szyi, lecz nie
przeszkadzao mi to, gdy wiedziaem, i za dziesi minut ten brudny i tani pokj hotelowy
przejmie zapach jej skry i wosw; i to jest chyba wanie tym, czego najbardziej musiao
brakowa jemu, oddychajcemu zapachem karbolu, moczu i czujcemu na swej twarzy ich
wstrtne i gorzkie oddechy.
83
I znw pomylaem o tym, i przyjdzie zima, i nie wiedziaem, czy chd i nieg zabior
zapach jej wosw; i pomylaem o tym, co staoby si gdyby gar niegu przytkn do jej
twarzy; i chyba nic przejby jej zapach, a ja patrzc na biae drzewa i ziemi gwiazdy,
mylabym o tym, i zima pachnie Weronik. A wtedy mgbym pj do jakiej gospody i
upi si po to, aby wracajc wowym do domu krokiem, innych zaczepia mczyzn i
mwi im o tym, e mgbym i poprzez miasto za ni i odnale j po zapachu.
- Suchaj - powiedziaa. - Przecie gdzie musi by czowiek, ktry ci pomoe.
- Wic gdzie on jest?
- Moe gdzie midzy' murami tego miasta.
- Nie mam nikogo poza tob - powiedziaem. - A wanie od ciebie zaczn mnie szuka.
- Chciaabym, eby ju przyszli - powiedziaa. - Zaczn si chyba modli, aby wreszcie
przyszli. Nie mog ju tego wytrzyma.
- Nie, Weroniko. Nawet wyobraenia nie masz, ile mona wytrzyma. Kiedy bdzie ju po
wszystkim, bdziesz si dziwi, i tyle wytrzymaa.
Nie odpowiedziaa mi, wci staa obok okna, a ja patrzyem na jej profil i cie drzewa.
- Nienawidz ich - powiedziaa. - Poka mi kogo, kto ich lubi. - Nie myl o nich.
- A wic znowu ptaki?
- Dlaczego nawet tyle nam si nie udao? Nie umiesz strzela? Czy ta dubeltwka bya do
niczego?
- Szy za wysoko. To wszystko. - Jak wysoko?
- Bg to jeden wie - powiedziaem. - Nie mam ochoty mwi wicej o tych ptakach. Ani o
ziemi, ktra mnie woa. Jestem zmczony, a jutro bd jeszcze bardziej zmczony. I ty take.
Ale na twoj pociech, czerwoni s take zmczeni. Nic tak nie mczy jak gupota, z chwil,
kiedy uznao si j za mdro.
Pooya si koo mnie, a ja leaem z gow wspart na jej ramieniu i mylaem o niej,
kiedy staa tam w polu, i o tym, i widziaem zachodzce sota e w jej oczach; i o tym, e
usta tego chopa, ktry patrzy na ni, stay si nagle suche i wiedziaam dobrze, o czym
myla, wprowadzajc trzscymi si rkami naboje do komory i mylc, i stoj tylko dwa
kroki od niego; a ja braem dubeltwk z jego rk i patrzc na jego suche usta, i nos pokryty
potem umiechaem si, gdy wtedy, po raz pierwszy, naprawd zrozumiaem, jak wyglda
ona, kiedy sta midzy nami inny mczyzna; wcieky, poniony i zdychajcy z podania.
- Powiedz co, na lito bosk - powiedziaa.
- Przecie mwi przez cay czas.
- Powiedz co, czego nie mogabym zapomnie. - Nie znam takich sw.
- Powiedz co o Bogu.
- Kim by On nie by i jak by nie wyglda, dzikuj Mu, i da mi niezwycion dusz.
- To twoje sowa?
- Gdzie przeczytaem.
- Dlaczego jeste taki gupi? Dlaczego nie umiem z tob zrobi czego, co aden
mczyzna nic robi z adn kobiet?
- Nie jestem swoim wasnym patentem. To take gupie, prawda? Ale to take nie moje
sowa. Gdzie przeczytaem.
- eby by przynajmniej szalonym czowiekiem - powiedziaa. - Moe byoby potem
atwiej. Ale powiedz mi, co mam waciwie pamita? Twoj twarz? Twoje sowa? Chc
pamita. Jestem tak samo marna jak i ty. Wic co zostanie? I jak to waciwie bdzie?
- Z pocztku bdziesz paka - powiedziaem. - Potem przez jaki czas bdziesz mie
miosne afery. Potem spotkasz takiego samego idiot jak ja i zmusisz go, aby oeni si z
tob, aby po jakim Czasie zacz drczy go opowieciami o tym, jak wspaniaym
czowiekiem byem ja, i bdziesz wypomina mu jego marno. Koniec.
- To nie bdzie tak.
84
- Bdzie zupenie inaczej. Po prostu nic si nie stanie. Po prostu mnie zapomnisz i to
wszystko. Dlaczego miabym prawo myle, e bdzie inaczej?
Usiada nagle na skraju ka.
- Chc zobaczy twoj krew - powiedziaa.
- Istnieje pewna granica zego smaku, ktrej nie wolno przekracza nawet wtedy, kiedy
znaj ci wiesza - powiedziaem. - Chc j zobaczy - powiedziaa. - Zatnij si yletk w
rk. Chc widzie chocia tylko kilka kropel. Moe to bdzie wanie tym, co uda mi si
pamita?
Wycigna mj aparat do golenia; wyja yletk i chlasna mnie po ramieniu. patrzc
na sczce si krople krwi z napiciem, a potem twarz je; wykrzywia si.
- Jeszcze jedno rozczarowanie, prawda? - powiedziaem. - Wyglda Cale jak kada inna
krew - powiedziaa, ale nie odpowiedziaem jej i wtedy potrzsna mym ramieniem. - Dlaczego nie powiesz, e krew wszystkich ludzi wyglda tak samo powiedziaa. - I e to jedna z
tych rzeczy, ktrej ludzie nie domylili si nigdy? I e nigdy si tego nic domyl? Dlaczego
nie powiesz tego lub czego, co byoby rwnie idiotyczne?
- Tak - powiedziaem. - Krew wszystkich ludzi wyglda tak samo. I ludzie si tego nigdy
nie domyl.
- Ile miae kobiet?
- Mao.
- Shirley, narzeczona twego kolegi i ile jeszcze?
- Powiedziaem ci: mao. Tak czy inaczej, nie nadrobi ju tego.
- Chc, eby mia ich jeszcze troch. Przecie niczego nie miae naprawd w swoim
yciu. Wojn, ten stary samochd i teraz mnie. Jeli ju maj ciebie zabi, to niech zabij
wicej. Niech inne take pacz po tobie.
- Przed czterema godzinami powiedziaa, e nie chcesz, aby wspomnienie o mnie yo w
innych ludziach. A teraz chcesz, aby inne kobiety take pakay.
- To zawsze wicej ni moja rozpacz. Chc, eby one take pakay po tobie.
- I nienawidziy mnie, prawda? To jest ten pomys? - To te.
- Ale to nie bdzie rozpacz. To tylko twj wasny wstyd, e jestem tym, kim jestem, i e ty
idziesz za mn.
- Tak - powiedziaa. - To tylko wstyd, e czowiek przeszed i nic si nie stao.
- Chcesz, aby one wstydziy si razem z tob?
- Zniszcz tak mao, a ty nawet nie bdziesz .umia czu do nich alu - powiedziaa. Gdyby mia wiele kobiet, nowe samochody i pienidze, moe atwiej byoby ci, kiedy
bdziesz ju szed tymi schodami w d.
- Dowiem si i tego. Tylko ty ju tego nie bdziesz wiedzie. - Czy twoi rodzice byli
bogaci?
- Gdyby tak byo, nie bybym zawodowym oficerem. - Czy lubie lata?
- Ze wszystkich rzeczy na wiecie t wanie najmniej.
- Wic czego bdziesz aowa, kiedy bd ci prowadzi w d?
- Niczego - powiedziaem. - Tylko tego, e zmarnowaem ci troch ycia. Ale i tego nie
potrafiem zrobi z hukiem i porzdnie. Po prostu ci zanudziem. Ale mog sprbowa alu,
i niczego mi nie al.
Deszcz pocz pada i leelimy przez chwil w milczeniu, a szum dochodzi do nas i ja
mylaem o zakurzonych liciach drzew tego miasta, ktre zaczn teraz pachn.
- Musi by chyba zimno na dworze - powiedziaa.
- Chcesz i na spacer? - W deszcz?
- Bdziemy si kocha w deszczu - powiedziaa. - Nigdy o tym nie mylaam. Znajdziemy
jakie mokre miejsce i ty bdziesz mnie kocha.
85
86
- Nie - powiedziaem. Lecz nie byo to prawd; czuem zapach jej brzucha poprzez ca
drog w deszczu, kiedy szlimy ju do hotelu; i czuem go jeszcze, kiedy zasypiaa ju; i to
byo tak, jakbym szed przez pole dojrzaego w socu i deszczu zboa.
- Suchaj - powiedziaa sennym gosem. - Kiedy ciebie ju nie bdzie, to wezm z sob
jakiego gocia i pjd z nim przez deszcz, i powiem mu, aby mnie rn, a on nie bdzie
mg i wtedy powiem mu, e ty, to umiae.
- Pewien jestem, e mu si to uda - powiedziaem. - Ty jeste silniejsza od deszczu. O cym
zapomniaa.
- Jak mylisz, czy on bardzo zmk?
- Samsonow? Niepotrzebnie wysiad z tego samochodu. Mg na nas patrzy tak czy
inaczej. Moe on take chcia czu ten deszcz i myle, e to nie woda, a twj brzuch. Ja
bym tak myla. - Czy z Shirley te chodzie w deszczu?
-- Nie.
- Powiedz mi po angielsku: umiaam zrobi tak, aby kocha mnie w deszczu.
- You made me make love to you in the rain. - Nie moesz tego powiedzie inaczej?
- Mog - powiedziaem. - You made me fuck you in the rain.
Rankiem poszedem do tego czowieka, ktrego adres dostaem, i on powiedzia:
- Dobrze, ukryj pana. Ale najpierw pan musi sam o czym zadecydowa.
Wyszlimy na ulic i on wskaza mi dzieci bawice si w niebo i pieko.
- Prosz spojrze - powiedzia. - Ten ma siedem lat. Modszy sze. Najstarszy ma
czternacie i powinien wrci do domu niedugo. Poszed do sklepu. ona moja umara,
rodziny nie mam. Jeli pana tu nakryj, zabior mnie z panem, a moje dzieci wychowaj po
swojemu. Jeli zostan, to moe uda mi si...
- Wiem - powiedziaem. - Nie uda si panu. Wrcilimy do pokoju, a ja patrzywszy na
niego, siedzcego z twarz skryt w doniach, pomylaem sobie, i ja bdc nim te. bym
ukry twarz w doniach i stukabym miarowo stop o ziemi, co znamionuje rozterk i
zdenerwowanie; i pomylaem sobie, i nie odezw si ani sowem do niego, dopki nie
zacznie stuka butem o ziemi; milczaem wic patrzc przez okno i widziaem rosego
chopca wchodzcego do domu. Wreszcie on pocz stuka stop o podog, a ja
powiedziaem:
- Tam kto jest za cian.
- To mj najstarszy przyszed ze sklepu - powiedzia. Decyzja naley do pana.
- Oczywicie, e std pjd - powiedziaem. - Ale jak pan waciwie chce je wychowa?
Czy byby pan askaw przesta stuka butem o ziemi. Mam zupenie skoatane nerwy.
Przesta; a ja pomylaem sobie, i gdyby by ysy, mgby pociera ciemi miarowym
ruchem, ale w jego sytuacji pozostawao mu tylko bbnienie palcami po stole.
- Pan chcia powiedzie: po co je unieszczliwia? - rzek do mnie. - Nie umiem
odpowiedzie na to pytanie. - Palce jego poczy wybija rytm marsza o powierzchni stou.
- Wol dla nich nieszczcie w imi tego, co czowiek naprawd straci, od szczcia w imi
tego, co dano mu si.
Teraz ja zaczem stuka butem o ziemi i powiedziaem:
- A wic raz jeszcze Bg, cierpienie i pokuta? Przykro mi, e zabraem panu czas.
Zabraem duo czasu innym ludziom, aby ratowa wasny. Pocieszano mnie, dawano mi
trucizn, teraz pan owiadczy mi, i pragnie pan nieszczcia dla wasnych dzieci. N!e
pjd ju dalej.
Nie patrzy na mnie, a ja syszaem bbnienie jego palcw o powierzchni stou i nie
chciaem jeszcze odchodzi. Powiedziaem:
- Prosz nie puka palcami. Moje nerwy s do niczego.
- Przepraszam pana - powiedzia, a ja mylaem, i teraz od pocztku zacznie si wszystko
tak samo; teraz znw ukryje twarz w doniach.
87
88
89
90
91
92
93
94
- Nie. Chc tylko, aby ona o mnie zapomniaa. I eby wzi moj bro. Jest W
baganiku.
- Dobrze.
- Chod ze mn.
Poszed za mn, a ja czuem jego oddech na swojej szyi, a spotkawszy po drodze t
dziewczyn powiedziaem do niej:
- Chod ze mn. Zarobisz okrge koo. - Nic mam teraz czasu - powiedziaa.
- To zajmie ci tylko minut - powiedziaem i wszyscy troje weszlimy do pokoju, a wtedy
Weronika odwrcia si od okna. - Teraz zobacz, jak to bdzie wygldao - powiedziaem.
"Teraz zobacz, kogo kochaa. Po si na pododze, Samsonow. Samsonow pooy si
na pododze, a ja powiedziaem do tej dziewczyny:
- Szczyj mu na mord. - Co?
- Robia to ju przedtem - powiedziaem. - Wiem o tym. Twoja rzecz naszcza mu na
mord, wzi tysic zotych i wynie si std. - A kiedy ta dziewczyna ju odesza,
powiedziaem do Weroniki: - A teraz podejd do tego czowieka i powiedz mu cho jedno
dobre sowo. Przecie kochaa go kiedy, prawda? Przecie to ja jestem tym czowiekiem.
Nie rozumiesz tego? To ja. Ja, ktry mogem si zabi, ale nic zrobiem tego. Podejd do
niego i powiedz mu, e nic si nie stao.
- Nie kochaam ci nigdy - powiedziaa.
- Ja wiem - powiedziaem. - Wiem, kogo naprawd kochasz. Tych, ktrzy po mnie
przyjd. To nie inteligencja, nie wyobrania, ale sia jest tym, co kochasz. Czy nie jest tak?
- Tak - powiedziaa Weronika.
Nie wrciem do niej tej nocy; tego dnia musiaem rozgry sze tabletek nitrogliceryny
i jadc teraz pod zimnymi gwiazdami jesieni, i czujc jeszcze zapach lata, mylc n zapachu
jej skry, wiedziaem, i tak skoczy si mj padziernik z Weronik. I dugo zasn nie
mogem tej nocy, mylc o tym, i jutro przyjdzie mi poegna si z Wujem Jzefem i e nie
zobacz go ju pewnie nigdy, i mylaem o tym czasie, kiedy ja wraz z ca rodzin
powdrowaem do Wrocawia i wieczorami siadalimy w duym pokoju, i patrzc na portret
Wuja Jzefa obcignity czarn krep pakalimy po nim; Wuj Jzef poleg mierci
bohatera w Powstaniu Warszawskim. O tym opowiada nam ordynans Wuja; Wuj by
dowdc obrony jednego z dworcw i dostawszy rozkaz odwrotu postanowi sprawdzi, czy
wszyscy ludzie jego odeszli ju, aby samemu odej" na kocu, a wtedy niemiecki strzelec
wyborowy, strzelajcy z karabinu z lunet, zastrzeli wuja. Wuj Jzef zdy jeszcze
ucaowa ziemi i skona. Ordynans opowiada) nam to kadego dnia - a do dnia, w ktrym
drzwi otworzyy si z haasem i wszed brodaty czowiek w achmanach. Nieszcznik mimo
ndzy swego pooenia znajdowa si najwidoczniej w wietnym humorze; za nim wesza
jaka moda i adna dziewczyna, a brodaty czowiek wskaza na ni i zawoa piorunowym
gosem:
- Na kolcem przed ni! Ta kobieta ocalia mi ycie!
Po czym pad na lko i zasn gbokim snem. Brodaczem okaza si Wuj Jzef, a
historia jego bya zagmatwana i obfitowaa w niejasnoci, ktrych sam Wuj Jzef nie by w
stanie wytumaczy, zgnbiony dziwacznoci swoich przej`. Rzeczywicie, bdc dowdc
obrony jednego z dworcw, otrzyma rozkaz odwrotu i kazawszy opuci placwk swym
ludziom, postanowi sprawdzi; czy wszyscy wykonali jego rozkaz. Znalaz gdzie onierza,
ktry skryty;, kcie konsumowa w popiechu butelk spirytusu; Wuj Jzef wezwa go do
raportu, wyrwawszy mu jednak uprzednio butelk i dokoczywszy konsumpcji. Okazao si
jednak, i sprytny onierz zgromadzi wiksze zapasy alkoholu zdobyte prostym sposobem
rabunku i to przypiecztowao ich los; rozpoczli pijastwo w sercu poncego miasta, a
kiedy otrzewieli, Warszawa skapitulowaa. a wtedy Wuj Jzef postanowi nie i do niewoli
niemieckiej, lecz opuci miasto wraz z ludnoci cywiln i dnia trzeciego padziernika
95
wyruszyli z Warszawy. Wuj Jzef nis na plecach olbrzymi obraz witego Franciszka z
Asyu, przedstawiajcy scen karmienia gobi przez witobliwego ma, podczas gdy
towarzyszcy mu onierz dla kontrastu nis olbrzymi starowiecki gramofon o olbrzymiej
miedzianej trbie. Niemcy, zobaczywszy dwch kompletnie pijanych osobnikw nioscych tak
dziwne akcesoria, machnli na nich rk i w ten oto sposb Wuj Jzef opuci ponce
miasto, lecz nie danym mu byo odrzucenie ora.
Kiedy Rosjanie wkroczyli, Wuj Jzef przypomnia sobie o jakich ludziach, ktrzy winni
mu byli pienidze, i wyruszy na dworzec, a tam spotka by milicjanta konwojujcego
winia i z nudw wdawszy si z nim w pen powagi rozmow, dowiedzia si, i milicjant
konwojuje winia do tego samego miasta, do ktrego poda Wuj. Pocig nadszed; Wuj
Jzef mia przy sobie niezbdne zapasy spirytualiw i nad ranem wszyscy trzej wysiedli w
znakomitych humorach, przy czym najbardziej wesoym okaza si wizie, ktrego wanie
miano wiesza za fakt kolaboracji z Niemcami; wymieniono grzecznoci i rozstali si w
pocaunkach.
Wuj Jzef wyruszy na poszukiwanie swoich dunikw, lecz yczliwi ludzie poinformowali
go, e nikt z nich nie przey wojny, tak wic zgnbiony Wuj wrci na dworzec, gdzie spotka
swego druha podry - milicjanta, ktry w midzyczasie odprowadzi by winia i teraz
oczekiwa pocigu do Warszawy. Obaj panowie znw wdali si w pen serdecznoci
rozmow, rozwaajc moliwo zabawienia si butelk, co okazao si trudne; milicjant
pienidzy nie potrzebowa, gdy odbywa podr w mundurze; Wuj Jzef nalea do ludzi
obdarzonych prostym mylenia sposobem i pomys jego o tyle by genialny, jak i zwyky;
kupiono niezbdne spirytualia i skonsumowano ,je, po czym milicjant sku swoj do z
doni Wuja i wsiedli do pocigu w charakterze winia i konwojujcego go stranika;
oswobodzenie nastpi miao w klozecie dworca Warszawa Gwna.
Milicjant szybko zasn, a Wuj Jzef pogry si w rozmylaniach, patrzc przez okno na
biae drzewa styczniowym skute mrozem i noc mijaa mu na mylach spoeczno
filozoficznych, ktrych cigo przerwao wejcie trzech modych ludzi; modziecy,
obrzuciwszy spojrzeniem Wuja Jzefa i skutego z nim milicjanta, zapytali Wuja, czy jest
zbrodniarzem politycznym, czy pospolitym, na co Wuj Jzef wyniole i z pewnym
rozdranieniem odpar, i tylko ze wzgldu na ich mody wiek me bierze tego pytania za
obraz, a modzi ludzie znw spojrzeli po sobie i jeden z nich rzek:
- Niech pan poczeka do najbliszej stacji.
Kiedy pocig zatrzyma si, modzi ludzie dobywszy broni za
strzelili milicjanta, po czym uprowadzili z sob Wuja; byli to czonkowie organizacji
podziemnej walczcej przeciw komunistom i w ten sposb Wuj Jzef sign po or, a dnia
ktrego uciek i dosta si w podwjny ogie; z jednej strony poszukiwali go komunici,
aby straci go pod zarzutem kontrrewolucji; druga strona wydaa na niego wyrok mierci za
dezercj i zdrad. Wuj Jzef tua si po lasach przez czas jaki, ywic si korzonkami i
mchem, a wreszcie spotka kobiet, ktra postanowia go ukry, a po dwch latach bojownikw podziemia wybito ogoszono amnesti dla winiw politycznych; Wuj Jzef
ujawni si - i oto znw by z nami; brodaty, z now on i zaiste nic w tym nie byoby
dziwnego, gdyby nie fakt, e kobiety ratujce mu ycie zawsze byy adne i modsze
przynajmniej o lat dwadziecia od ony Wuja. Wysuchalimy tej opowieci; po czym Wuj
pozwoli nam podnie si z kolan i wszystko dawnym poszo trybem.
O nim mylaem teraz, wiedzc, i jutro pjd poegna si z nim, jeli w midzyczasie
nie stanie si z nim co, co znw pozwolioby jakiej kobiecie na zoenie ycia w ofierze dla
ojczyzny i Wuja; a co byo moliwe.
Rano znw pojawi si bl i jadc do kardiologa, musiaem zatrzyma samochd dwa razy
i odpoczywa, nie chcc bra nitrogliceryny, aby doktr mg lepiej zorientowa si w
96
obecnym stanie mego serca. Doktora znaem; by ojcem mej koleanki szkolnej i przyj
mnie od razu.
- Jak dawno cierpi pan na angin pectoris? - zapyta. - Od dwudziestego dziewitego roku
ycia. ' - I mia pan ju dwa zaway serca?
- Ostatni przed omioma miesicami.
- Zrobimy jeszcze jeden elektrokardiogram - powiedzia profesor. - Tym razem z
obcieniem. - Przerwa i w okno patrzc rzek: - Niech pan, prosz, spojrzy na to drzewo.
Jeszcze duo zielonych lici. - Odwrci si ku mnie. - Musz pana uprzedzi, e trzeci
zawa serca jest zwykle najniebezpieczniejszy powiedzia. - Ale to nie stanowi oczywicie
reguy.
- Wiem, panie profesorze - powiedziaem, a on znw odwrci si i patrzy przez okno, a
ja nie mogem mwi, gdy zmczyo mnie robienie przysiadw; wreszcie podszed do
aparatu i odczyta rolk elektrokardiogramu.
- Niech pan stara si uywa jak najmniej nitrogliceryny powiedzia. - To pana skoczy
szybciej, ni pan myl. Pod wpywem dziaania nitrogliceryny naczynia wiecowe
rozszerzaj si gwatownie i wtedy atak dusznicy bolesnej przechodzi. Ale serce nie jest,
niestety, zrobione z gumy.
- Jaka jest paska rada? . .
- Leczenie szpitalne. Trzy, moe cztery miesice. By moe, i porzdne leczenie
kliniczne odwlecze zawa.
Woyem ju koszul i zawizaem krawat; siostra pobraa mi krew z y, a on obraca w
rku probwk, oceniajc gsto krwi; po czym wzruszywszy ramionami odda siostrze
probwk i znw odwrci si ku oknu.
- Pan profesor uy okrelenia odwlecze"?
- Nic jest wcale powiedziane, e trzeci zawa musi nastpi. - Bybym jednak wdziczny,
gdyby pan profesor odwrci si ku mnie - powiedziaem. - Jak dugo jeszcze?
- Tego me mona przewidzie - powiedzia. - Ale pan jest ciko chory. I oczywicie musi
pan by przygotowany na wszystko.
- Wol powiedzie, e jestem przygotowany na nie - powiedziaem.
Wyszedem ze szpitala i pojechaem do garau, a tam, omywszy samochd i odczywszy
akumulator, ustawiem go na klockach i patrzyem przez chwil na dug, bia mask
przepasan dwoma skrzanymi pasami, a potem takswk pojechaem do Weroniki i
spotkaem j na schodach. .
- Wr - powiedziaem. - Musz z tob pomwi. - Mam zamwion kolejk u fryzjera.
- Wr - powtrzyem.
Weszlimy do mieszkania, a ja wyjem skakank, ktr kupiem dla Magosi, i pooyem
j na stole, a potem nalaem sobie kawy.
- Weronika - powiedziaem. - Bd mwi krtko i chciabym
, aby pani wysuchaa mnie uwanie. Dzi w nocy jad do Warszawy i nigdy nie wrc
ju do pani.
Patrzya na mnie spokojnie i bez zdziwienia, a jej oczy pene byy teraz wiata pyncego
z okna, jak i wtedy, kiedy zobaczyem
j po raz pierwszy. .
- Pamita pani, i powiedziaem pani kiedy, e uda si pani
odzyska wiar w Boga? - zapytaem. - To dzisiaj wanie jest ten dzie. Jestem po dwch
zawaach serca, a teraz czeka mnie trzeci. Doktr, u ktrego byem, nawet nie wysila si,
aby ukry przede mn, i tym razem trafi mnie szlag. Musz i do szpitala i to na dugo.
Nasze melodeklamacje skoczyy si. Przykro mi, i nie mog zosta z pani i pobawi si
jeszcze troch. Bawiem si dobrze. Umieraem przecie za dwch ludzi. But now the circus
is over, Weronika.
97
- C to znaczy?
- Przedstawienie si skoczyo. Jeli Bg postanowi zabi jednego ze swych ludzi, to
zabija go w jednym czowieku, i zabija go rwnie w tym drugim ktry chcia sta si
pierwszym. Ja testem tym drugim czowiekiem. Czy wierzy pani teraz w Boga?
- Wic to jest wanie tym, co ludzie nazywaj wiar? - Nie ma innej.
- Wic tylko w nieszczciu mona Go znale?
- Tak myl. Dlatego On y, yje i zawsze bdzie y. Wstaa, a ja podszedem do niej i
objem j ramieniem, chwil na ni patrzywszy, lecz nie poruszya si nawet i to byo tak,
jakbym dotkn kogo obcego.
- Przykro mi, e nie umiaem pani kocha - powiedziaem. - I mnie jest przykro.
- Moe ktrego dnia spotka pani jakiego czowieka i pokocha go - powiedziaem. Moe zdarzy si i tak. Umiechna si.
- Jaka szkoda, e pan nie umie kama - powiedziaa. Wzia swj paszcz z porczy
fotela. - Wrc okoo smej - powiedziaa. - Chciaabym, aby pana tu ju nie byo.
- Dobrze - powiedziaem. - Chciabym tylko pospa ze dwie godziny, a potem pjd.
Odesza, a ja staem trzymajc filiank kawy i patrzyem za ni, a bdc koo drzwi
odwrcia si ku mnie i wtedy znw dojrzaem na twarzy jej tak dobrze znajomy mi wyraz; i
to byo tak, jakby wyrwano j z penego przerae snu.
- A moe wanie kochaam tylko pana? - powiedziaa. Moe zgubilimy si obydwoje?
- Ani na chwil - powiedziaem. - Pani take nie umie kama. Nie kochaa pani nikogo.
To jeszcze jedno kamstwo. Tym razem, aby mnie ciej byo umiera. Ale nie bdzie mi
ciej. Nie umiem kocha kobiet. Nie kochaem nigdy adnej. Dlatego nam niele
wychodziy nasze melodeklamacje. Ale to nie jest najgorsze, jeli chodzi o mnie. Nie
umiaem tego, co pani. Nie umiaem nigdy okama samego siebie. A teraz prosz i.
Wysza, a ja pooyem si na tapczanie i zasnem prawie natychmiast, i obudzio mnie
walenie do drzwi.
- Ale pan ma sen - powiedzia ten czowiek. - To dlatego, e nie spaem w nocy.
Wszed; walizk zostawi w przedpokoju, a sam usiad w fotelu i chwil na mnie
popatrzywszy, rozemia si.
- Tylko moja Weronika moga wymyli co takiego - powiedzia. - Czy pan czasem nie
jest moim zmarym bratem? - Na co umar paski brat?
- Zapalenie puc. - Nie, to nie ja.
- Jest w domu co do picia? W pocigu by piekielny tok i musiaem sta przez ca
drog. Bardzo mi si chce pi.
- Zdaje si, e powinno by jeszcze par butelek piwa.
- Bdzie pan tak grzeczny i przyniesie mi jedn? - zapyta. - Jestem naprawd zmczony.
T ostatni noc w wizieniu pi si najgorzej, a ja nie spaem w ogle. Czy mog pana o to
prosi?
Poszedem do kuchni i wydem z lodwki butelk piwa, a szklank przepukaem zimn
wod i wrciem do pokoju.
- Przed szecioma laty powiedziaem Weronice, aby kupia kufle do piwa - powiedzia
biorc w rk szklank. - W cienkim szkle piwo szybko traci smak. Ale Weronika nie kupia
kufli. Niewiele si zmienio przez ten czas.
- Nie zmienio si nic - powiedziaem. - Gdzie ona jest?
- Wrci okoo smej - powiedziaem. - A wic uniewinnili pana?
- Uniewinnili i zrehabilitowali. By moe nawet wrc do lotnictwa. Wielu ludzi
wychodzi teraz z wizie. Wyglda na to, e czasy si zmieniaj.
- Zaczyna by lepiej - powiedziaem. - Pan w to wierzy?
- Nie. I panu bym take nie radzi.
98
- Nie wie pan czasem, co stao si z moim samochodem? - Paski samochd stoi w
garau u kapitana Samsonowa. Jest w najlepszym porzdku. Moe pan siada i jecha choby
dzisiaj.
- To jasne - powiedzia. - Kto musi pana zmieni. Pan jedzi moim wozem do dzisiaj,
prawda?
- Jestem dobrym kierowc, panie majorze. - Ma pan wasny samochd?
- Nie.
- Przykro mi. Dlaczego nie przynis pan sobie szklanki? Poszedem i przynisszy sobie
szklank usiadem obok niego, a on nala mi piwa.
- Bili?
- Pan chce mi wyrazi wspczucie?
- Nic, panie majorze. Tak si zwykle mwi w tego rodzaju wypadkach.
- Bili. Ale to nie ich wina. Nie potrafi po prostu inaczej. - Wic czyja wina?
- Za pno, aby o tym mwi. By pan podczas mistrzostw Europy w Warszawie?
- Nie widziaem tylko wierfinaw. - I jak tam byo?
- Nie mamy cikich wag. Do predniej wszystko w porzdku. Ale w wyszych nie ma
nas na ringu.
- Tak byo i przedtem.
- Powiedziaem panu: nic si nie zmienio.
Spojrza na mnie i postawi szklank na stole, a kiedy ku mnie si pochyli, zobaczyem,
i siwe s wosy jego.
- Naprawd nic?
- Nie - powiedziaem.
- Przyszedem, aby si z ni poegna.
- Ja ju si poegnaem.
- Pan myl, e powinienem zosta?
- Pan std nigdy nie odszed, panie majorze. Ani na chwil. Ani na jeden dzie i ani na
jedn noc.
- Bg jeden wie, dlaczego panu wierz, ale wierz panu powiedzia. - Pan spakuje teraz
swoje rzeczy, prawda? Jeli ona ma rzeczywicie wrci koo smej, to nie trzeba scen.
- Ale nie trzeba te pakowa moich rzeczy - powiedziaem. - S ju spakowane.
- Ktnia?
- Nie. Tym razem ja id umiera.
- C to jest? Rak?
- Serce. Byem dzisiaj u kardiologa. Skierowa mnie do szpitala.
- Moe wylezie pan z tego - powiedzia. - Czowiek potrafi wiele wytrzyma. Gdyby nie
to, h ona niedugo wrci, pogawdzibym z panem na ten temat. - Podnis si. - Id si
ogoli - powiedzia. - Czy byby pan askaw poyczy mi swej maszynki do golenia?
- Nie ma pan po temu adnej potrzeby, panie majorze - powiedziaem. - Paska maszynka
do golenia ley na tym samym miejscu, w ktrym pan j zostawi. Moe pan jej uywa bez
obawy. Ja nie uyem jej ani razu.
- To szlachetnie z paskiej strony - powiedzia.
- Ktrego dnia zrozumie pan, e by pan tutaj przez cay czas - powiedziaem. - I
zrozumie pan to szybciej, ni pan przypuszcza. .
Wszed do azienki, a ja patrzyem za mm, jak sta przed lustrem i patrzy na szklank, w
ktrej byy dwie szczoteczki do zbw; Weroniki i moja. Widziaem krople potu spywajce
po jego twarzy i milczelimy chwil, a potem on wyj moj szczotk do zbw i patrzc na
ni powiedzia:
99
Yeah, though l walk through the valley of the shadow of death. I will fear no er,~i:
for thou art with me; the rod and thy Staff comfort me..." - Poda mi szczotk. - Ta jest
paska - powiedzia.
- Czerwony nigdy nic by kolorem Weroniki.
Wyszedem, a gdzie na rogu ulicy zapa mnie deszcz i poprzez brudne i mokre miasto
poszedem do Samsonowa. Nie braem takswki; krople deszczu ociekay po twarzy mojej,
ale szedem wolno i mylaem o tym, e nic ma po co si pieszy; i nigdy nie byo po co si
pieszy, i nigdy nie bdzie po co. Ale teraz bya jesie; pora deszczu i chodu, a ja szedem
pod nagimi drzewami, a przecie tego dnia doktr w klinice powiedzia mi, e drzewo, na
ktre patrzy, pene jest jeszcze lici zielonych, i teraz, idc w wieczornym deszczu,
zrozumiaem, i tak trzeba byo y. I e ten czowiek patrzcy na moj czerwon, ciep
krew i na zimne, ciemne drzewa poza oknem powiedzia prawd.
Samsonow siedzia przy stole czytajc gazet i ja zaczem pakowa swoje ksiki.
- Odchodzi pan?
- Tak.
- Zabawne. A ja wygraem. - Co pan wygra?
- Pienidze. Kupiem los za pask rad i wygraem. Prosz, moe pan sprawdzi.
Podszedem do niego i spojrzawszy na numer losu i na numer tabeli zobaczyem, i
numery si zgadzay.
- Wygra pan o wiele wicej, ni pan myli - powiedziaem. - Teraz nareszcie wygra pan
spokj.
- Zawsze byem spokojny - powiedzia.
- Ale teraz bdzie pan najspokojniejszym z ludzi, idioto. Odwrci si ku mnie, a jego
twarz bya martwa jak zwykle i jak zwykle pena wyrazu zniewagi jak twarz tenora, ktremu
w czasie arii zerwa si gos i zamiast oklaskw miech otrzyma; ale wiedziaem teraz,
patrzc na niego, i ten wyraz teatralnej zniewagi widz na jego twarzy po raz ostatni i
rozemiaem si.
- Wasza piesenka spieta - powiedziaem. - Mw pan po polsku.
- Major Rackmann wrci przed dwiema godzinami do domu.
Uwolniony i
zrehabilitowany. Ma nawet nadziej, e powrci do lotnictwa. Wielu teraz wraca. Popatrzyem na niego i podszedem o krok jeszcze bliej. - Tylko ona ju nie wrci - powiedziaem.
- Nie.
Patrzyem, jak Samsonow bierze swj los i drze go na strzpy, a potem podpala.
- Wanie mylaem, e pan to zrobi - rzekem. - W operach tak wanie bywa. Ale za te
pienidze mg pan przecie y pi lat. Nie bdzie pan przecie wiecznie piewa tenorem.
- Nie bd take y wiecznie.
Wziem swoj walizk i chciaem ju odej, ale zatrzymaem si w drzwiach i raz
jeszcze popatrzyem na niego.
- Gdyby ten czowiek przyszed do pana przed swoim aresztowaniem i poprosi pana o
pomoc - pomgby mu pan?
- Tak.
- A ta kobieta przychodziaby w nocy do niego? Pan by to ju jako urzdzi, prawda?
- Pan wie najlepiej, e ja wiele rzeczy potrafi urzdzi.
- Ten czowiek przyjdzie, aby upomnie si o swoj wasno. I
- Wiem. Czeka przecie przez tyle lat. - Pan te.
- Ja jeszcze duej od niego - powiedzia Samsonow. - Znaem j przed nim. Ale teraz
przestan czeka, a on zacznie.
- On?
-
100
- Skazani na mier nigdy nie wracaj - powiedzia Samsonow; zapali papierosa i dugo
patrzy na ponc zapak, a ja widziaem, i pomie parzy mu palce, ale on nie czu blu. Oni zostaj ju na zawsze tam - powiedzia wreszcie. - A jeli wracaj do domu, to po to, aby
czeka na nich znowu. Ten czowiek ma duo czasu, ale nic z tym nie zrobi.
- Za to pan go nie ma wcale - powiedziaem. - On przyjdzie upomnie si o swj
rewolwer.
Wziem walizk i wyszedem, a on dogoni mnie ju na podwrzu i zapa za rami.
- A paska ksika? - krzykn gosem wariata. - Ta o Szymonie Cyrenejczyku?
Przystanem i powiedziaem do niego:
- Nie napisz jej nigdy. Pan ma racj. Gdyby naprawd istniao miosierdzie, ten czowiek
nie wrciby do domu dzi wieczorem.
W deszcz wyszedem i zatrzymawszy takswk kazaem zawie si do restauracji
Monopol." I nie pomyliem si; Wuj Jzef siedzia samotnie przy stoliku, a nieco dalej
siedzia ordynans Wuja, gdy widocznie spotkaa go kara za jakie przewinienie. Przyszedem si poegna - powiedziaem.
- Dobrze - rzek Wuj Jzef. - Ale mw krtko. Mam zmartwienia.
Usiadem przy nim i poprosiem barmana o piwo.
- Jak wdowa po poruczniku kirasjerw? - zapyta Wuj Jzef.
- Ju nie jest wdow. Wrci.
- I zasta ci w domu?
- picego.
- To zbyt jaskrawy zbieg okolicznoci - powiedzia Wuj Jzef po chwili namysu. - Ale w
kocu co moe stanowi nagrod za siedem lat spdzonych w celi mierci? To jedna z tych
rzeczy, ktrych si naprawd nie wie. Biedny porucznik i biedna jego gowa. Wczoraj
jeszcze nosi koron mczestwa, a teraz rogi.
W kadym razie to stanowi jak point w jego banalnej skdind sprawie. Czasy s
dziwne i trzeba umie cieszy si wszystkim. Jeli nie mona si cieszy choby jedn
rzecz, lecz prawdziwie. - Powiedziae, e masz zmartwienia.
- Rozchodz si z ciotk. - Dlaczego?
- Z jej winy. - C zrobia? - Zestarzaa si.
- Nie bardzo waciwie rozumiem, dlaczego oenie si z kochan ciotk.
- To byo jeszcze za czasw studenckich, synu - powiedzia wyniole Wuj Jzef. - Nie
jadem ju od dwch tygodni i miaem jedyn szans naje si na wasnym weselu.
Spojrzaem na zegarek.
- Musz ju i - powiedziaem. - Zawsze chciaem ci powiedzie, jak bardzo ci kocham,
i nigdy tego nie umiaem. A teraz to ju bez znaczenia. Id do szpitala. Lekarze spodziewaj
si trzeciego zawau.
Nic nie powiedzia; pochyli tylko gow, a ja patrzyem na jego pikn twarz i nie
widziaem na niej nic prcz wstrtu.
- To lepiej dla ciebie - powiedzia po chwili. - Nie umiae by szczliwy. I nigdy nie
bdziesz, Grzesiu. Nie umiae y w wyzwaniu i nie nauczysz si tego nigdy.
- Nie - powiedziaem. - Po prostu biegem przez ca drog. To wszystko. A teraz musz
ju i. Mj pocig odchodzi niedugo. - Wstaem i przez chwil nie mwiem nic, mylc o
tym, i moe nie zobacz go ju nigdy. - Szkoda, e nie kochae mnie nigdy, wuju - rzekem.
Wtedy Wuj Jzef spojrza na mnie raz jeszcze.
- Synu - powiedzia. - Czy yczybym ci mierci, gdybym ci nie kocha?
Lecz przebiegem i przez to; trzy miesice przebywaem w szpitalu, po czym lekarze
orzekli, i na razie nie ma niebezpieczestwa. Opuciem wic miasto i wyjechaem na wie;
tam chodziem penymi niegu drogami, a wieczorami prbowaem pracowa, a kiedy nie
szo mi to, zachodziem do gospody, aby napi si piwa i posucha, o czym mwi senni i
101
zmczeni chopi. I nie zmienio si nic; Wuj Jzef oeni si by po raz drugi, aby po
miesicu wrci do swej pierwszej ony, a nastpnie kaza zamkn si w szpitalu dla
wariatw; rzecz jasna, ku odwieeniu wyobrani, jak mi o tym napisa Samsonow nada
prowadzi swe nikczemne interesy; rozhula si i rozpi, nawet zapuci wsy a la Adolf
Menjou, a tak liczyem na niego, i zabije si, strzelajc sobie nie w czaszk, lecz w serce,
niby aktor operowy umierajcy kadego wieczoru wrd kurzu papierowych dekoracji i
wyebranych oklaskw. O Weronice i jej mu nie syszaem niczego i postanowiem o nich
nigdy nie mwi, i nigdy nie myle. Nie byo zreszt po co, tak czy inaczej, czekao ich
jeszcze jakie dwadziecia lat nudy.
102