You are on page 1of 102

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

SOWA, CRKA PIEKARZA


Stalimy na rodku korytarza, a ta dziewczyna pakaa. Musiaem wyj chusteczk i otrze
jej oczy; oczywicie starem jej przy tym szmink i wygldaa o wiele gorzej.
- Prosz nie paka - powiedziaem. - To i tak nie pomoe. Jest pani przecie siostr i
powinna pani o tym wiedzie najlepiej. - Pan musi na siebie uwaa - powiedziaa.
- To take nie pomoe.
Korytarzem przeszo dwch pielgniarzy pchajc wzek w kierunku sali operacyjnej, a ja
dojrzaem przeraon twarz tego, ktrego miano operowa. Patrzyem przez chwil na jego
bose stopy wystajce spod przecierada; potem oni wszyscy zniknli za zakrtem korytarza.
Nic obyo si bez tego, aby me zaczepili bosymi nogami pacjenta o mur; teraz wszyscy
mwili podniesionymi gosami, ale nie widziaem ich ju.
- Powinno si ich usypia w pokoju - powiedziaem. - To chyba wcale nie jest trudne.
Dlaczego tego nie robicie? Nie widziaby wtedy zakrwawionych chirurgw i tych wszystkich
instrumentw.
- Musz ju i - powiedziaa.
- Chciabym pani zobaczy kiedy bez tego kitla - powiedziaem. - I z pluszowym
niedwiedziem na rku.
Nie umiechna si; pakaa w dalszym cigu; objem j i pocaowaem w policzek.
- Bd pani pamita - powiedziaem. - Bya pani dobra dla mnie. Ale teraz prosz
przesta paka. Jeszcze si pani mnstwo napacze. A w ogle wybraa pani zy zawd.
Prosz na siebie uwaa.
- Dobrze. Bd uwaa.
Wziem walizk i wyszedem. Wprost ze szpitala pojechaem do redakcji, w ktrej
pracowaem. Walizk zostawiem w korytarzu; poszedem do swego pokoju i napisaem
prob o zwolnienie z pracy. Potem przeszedem do Sekretariatu naczelnego redaktora I
podaem moj prob sekretarce.
- Dasz to staremu po zebraniu - powiedziaem. - Co to jest?
- A co ty mylisz? Sprawozdanie superintcndenta szkki niedzielnej
Nie odpowiedziaa. Schowaa moje podanie co szuflady, a potem popatrzya na mnie.
- l co ty im powiesz na zebraniu? - Zapytaa. - -To zaley, o co bd mnie pyta.
- Bd si -pyta, dlaczego Barbara i Jan nie yj.
- Nie yj dlatego, poniewa otworzyli gaz w pokoju, w ktrym spali, a okna uprzednio
wkleili papierem - powiedziaem. - Wobec tego bd ci pyta, dlaczego otworzyli gaz.
- Dziwne pytanie -- powiedziaem. - Przyjd najlepiej na to zebranie. Nic bd o tym
musia mwi dwa razy. Przeszedem do drugiego pokoju, gdzie czeka ju naczelny redaktor
i kierownicy poszczeglnych sekcji. Kiedy wszedem, nie powiedzieli nic; wziem krzeso i
usiadem obok okna, ktre byo uchylone. Przez chwil nikt nic mwi nic; otworzyem okno
nieco szerzej i poczuem si lepiej.
- Masz co do powiedzenia, Grzegorzu? - zapyta naczelny redaktor.
- Nic - powiedziaem. - Mylaem, e to wy macie co do powiedzenia jeli zwoujecie
zebranie w mojej sprawie.
- Wiesz przecie, o co nam chodzi.
- Wiem. Usiujecie zwali na mnie win za to, e tych dwoje popenio samobjstwo. Nie
mam w tej sprawie nic do powiedzenia. To zreszt nie powinno lee w waszej kompetencji.
"To sprawa Gazowni Miejskiej. Jeli zwrc si do mnie, zapac rachunek za gaz, ktry oni
zuyli. Na pierwszym pitrze kto gotuje piecze rzymsk.
_ Prosz?
Na pierwszym pitrze kto gotuje piecze rzymsk - po
wiedziaem. - Poznaj po zapachu. Moja matka zawsze to gotowaa...

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Ja chc mwi o Janie i Barbarze - powiedzia naczelny redaktor.


- Mnie to si take nie podoba - powiedziaem. - Zawsze byem przeciwny samobjstwu w
literaturze. Owszem, w bardzo rzadkich wypadkach to jest prawdopodobne. Ale komu udaj
si takie opowiadania? Nie ma potrzeby o tym mwi. - Podszedem do okna i otworzyem je
na ocie. - Nie ma nawet potrzeby rozwalania fasad tych domw - powiedziaem. - I tak
wiadomo, jak ci ludzie yj. A jednak kady z nich chce y i miewaj na pewno jakie
chwile radoci. Mnie si to te nie podoba e Jan i Barbara ostudzili si razem. Powinni y
dalej i nienawidzi si. To by byo o wiele lepsze z punktu widzenia opowiadania. Powinni i
y i pamita o tym, co zrobia Barbara. Chryste, to byoby bez porwnania lepsze.
- Nie mwimy o opowiadaniu - powiedzia naczelny redaktor. - Oczywicie to nasza
omyka, i zamiecilimy to wistwo. Ale mwimy o fakcie. O tym, e Barbara i Jan nie
yj, a ty jeste przyczyn ich mierci.
- Bybym szczliwy, gdyby tak byo - powiedziaem. - Nie naley mnie jednak przecenia.
Nie yj dlatego, e nie chcieli y z ludmi takimi jak ty i ja. To wszystko.
- Nie. To nie jest wszystko.
- Nic ma mowy o tym, abycie mnie mogli posadzi do wizienia - powiedziaem. Owszem, napisaem to opowiadanie, ktre wy wydrukowalicie. Owszem, yem z Barbar,
kiedy Jan by w szpitalu, ale Jan by w szpitalu dlatego, e posadzili go najpierw za zbrodnie,
ktrych nic popeni. Po czym Jan wrci, ujrza straszliw prawd i kres, prawda? Tak to si
zawsze mwi w takich wypadkach. Kres. Cisza. Ciemno. Tak mona bez koca. Nie uda
wam si z tego zrobi sprawy karnej. I nie opaca si wam. Jestem po dwch zawaach serca i
wrciem ze szpitala przed godzin. I raz jeszcze powtarzam: nic moja wina. Zawsze
uwaaem, e samobjstwo w literaturze to rzecz ryzykowna. Jest o wiele silniej, jeli
czowieka zostawia si samego i wpltanego we wasne nieszczcie. Zawsze tak radziem
wszystkim modym pisarzom.
- A co powiesz o tych listach, ktre dyktowae Barbarze?
powiedzia naczelny redaktor. - O tych listach, ktre pisaa do ma pod twoje dyktando?
- Barbara bya idiotk. Nie potrafia skleci ani jednego listu sama. Dyktowaem jej, to
prawda. No i co z tego? Czy to jest powd do samobjstwa? To przecie rasowa komedia:
m zdychajcy w szpitalu, ja le z ni w ku i dyktuj jej list do jej ma, w ktrym ona
mu opisuje i przypomina to, co czua w chwili, kiedy on j rn po raz pierwszy.
- Tu s kobiety na sali - powiedzia kto. Przyjrzaem mu si; by to chudy i niemody ju
czowiek prowadzcy u nas dzia satyry,
- wietnie, e si pan odezwa - powiedziaem. - Pan jest przecie kierownikiem dziau
satyry. Pan musi przyzna, e ta sytuacja jest rwnie zabawna jak i obrzydliwa. To jest
sytuacja z farsy. Czsto myl nad tym, e tragedi podejrzanie atwo zamieni mona w
fars. Nie mwi w tym wypadku o dramacie. Uyem specjalnie sowa tragedia".
- To ohydne, co zrobie - powiedziaa jaka kobieta.
- Ja wiem - powiedziaem. - Ale ja jestem przecie jednym z was. - Podszedem do drzwi;
tam zatrzymaem si jeszcze i powiedziaem do naczelnego redaktora: - Zoyem podanie o
zwolnienie. Jest u twojej sekretarki.
- To nie bdzie potrzebne - powiedzia. - Jeste zwolniony karnie z trzydziestego drugiego
paragrafu.
- I c to jest trzydziesty drugi paragraf? - W twoim wypadku: brak moralnoci.
- I wy do mnie mwicie o moralnoci? - powiedziaem. Szkoda, e nie znacie sw
pewnego starego Amerykanina, ktry powiedzia, e osignicie mona mierzy tylko
rozmiarem klski, jak ponis czowiek w stosunku do zamierzenia. Jeli wic wierzy jego
sowom, nie poniesiecie nigdy adnej klski. Obiecywalicie ludziom wolno, braterstwo,
chleb i wszystko, co byo moliwe do obiecania. Lecz kto obiecuje wszystko, nie dotrzymuje
niczego. Tak wic jestecie w porzdku. Dopki nie mwicie o moralnoci.

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Czy to, co powiedziae, ma by rozumiane jako krytyka naszej linii partyjnej? - zapyta
naczelny redaktor.
- A nawet gdyby tak byo - powiedziaem. - Czy opaca ci si donie na kogo, kto jest ju
po dwch zawaach serca?
- Jeste zwolniony karnie. Zoymy rwnie wniosek o odebranie ci legitymacji
dziennikarskiej. Niech ci nie przyjdzie ochota przyj tu kiedykolwiek.
Wyszedem; wziem swoj stojc w korytarzu walizk i po szedem schodami w d. I
tak skoczya si moja praca w redakcji pisma, ktrego nigdy nie czytaem.
Razem z prac straciem mieszkanie. Postanowiem wyjecha do Wrocawia, gdzie miaem
nie cierpic mnie ciotk; liczyem wic na to, i odstpi mi pokj, potrzebny do mej pracy,
gdy postanowiem napisa ksik. Obszedem wic wszystkich znajomych i ile tylko si
dao, poyczyem pienidzy; po czym spakowaem walizk i wyruszyem na dworzec. Pocig
do Wrocawia odchodzi o godzinie dziesitej wieczr; aby znale miejsce siedzce,
przyszedem o trzy kwadranse wczeniej i zajem pusty przedzia. Usiadem przy oknie i
zaczem czyta Przegld Sportowy. Po piciu minutach wszed do przedziau jaki
mczyzna.
- Czy to miejsce jest wolne? - zapyta. - Cay przedzia jest wolny.
- A miejsce przy oknie?
- Nie. Trzymam tam moje nogi.
Patrzy chwil na mnie, po czym kopniciem zrzuci moje nogi z awki i usiad.
- Dobry wieczr panu - powiedzia.
- Dobry wieczr - powiedziaem i przyjrzawszy mu si dobrze, pomylaem, i nie czuj do
niego sympatii; mia obrzk twarz o niezdrowej cerze, rzadkie wosy i ani jednego zba.
Wyglda na pijaka, a ja nie lubiem towarzystwa pijakw.
- Jedzie pan do Wrocawia? - zapyta. - Tak.
- eby tak znale konduktora i da mu ze sto zotych, toby mg zamkn przedzia i
mona by troch wycign si i pospa. Potem napcha si tu ludzi i nie zmruymy oka.
- Pan ca pidziesit i ja pidziesit. - Dobrze.
Wyszedem na korytarz i odnalazszy konduktora, w sowach penych szlachetnej prostoty
zaproponowaem mu apwk. Konduktor milcza dugo: nie wyglda co prawda na pijaka.
ale za to ledwo trzyma si na nogach i proces mylenia wydawa si na razie rzecz dla
niego nieosigaln. Wreszcie wycign rk i powiedzia:
- Ze mn do zgody jak do wody.
Zamkn przedzia, nalepi na szybie kartk: zarezerwowane dla wojska. Po czym odszed
powiedziawszy, i musi zgasi wiato, wic nie mogem czyta. Woyem gazet do
walizki i wycignem si na awce, a mj towarzysz uczyni to samo.
- By pan w Warszawie w czasie mistrzostw bokserskich Europy? - zapyta.
- Byem.
- I jak tam poszo?
- Zdobylimy siedem medali.
- Ale jak chopcy naprawd si bili? - :Nie czyta pan o tym w gazetach? - Nie czytaem
gazet przez siedem lat.
- Bili si dobrze, :tle ja nie lubi polskiej szkoy boksu. Moe to i dobre, ale nic jeden raz.
Myl, e z czasem nasi, boks zamieni si w balet. .A bokser... should be a fightcr.
Przez chwil nie mwilimy do siebie; na korytarzu zaczo si ju pieko i pomylaem,
e tak czy inaczej czeka mnie bezsenna noc i niepotrzebnie dalimy konduktorowi pienidze.
- Zna pan angielski? - zapyta mj towarzysz. - Mog czyta, a o to mi wanie chodzio.
- Gdzie si pan nauczy?
- Nie pamitam. Gdzie, po pijanemu. Moe zreszt jako inaczej. To bez znaczenia.
- I ja take znam angielski.

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Mia pan angielsk guwernantk? - Byem w czasie wojny w Anglii. - lotnik?


- Tak.
- To dlaczego nie czyta pan polskich gazet - powiedziaem. - W raca pan teraz z Anglii?
- Wrciem ju dawno.
- Dlaczego nie czyta pan gazet? Ja take rzadko czytam gazety, ale sport to co innego. Nie
czyta pan nawet Przcgldu Sportowego?
- Nie.
- Przegld Sportowy jest cakiem dobrym pismem. Oni wpadli teraz w eufori po tym, jak
zapalimy tych siedem medali, ale za jaki czas znw zaczn pisa normalnie. Maj dobrych
reporterw.
Nic nie powiedzia. Leaem na twardej awce i mylaem o tych mistrzostwach.
Wolabym, abymy zamiast siedmiu medali zapali tylko cztery, ale eby nasi chopcy byli
bardziej agresywni i eby przestali porusza si tak piknie.
- Czy ma pan zapaki? - Mam - powiedziaem. - Moe pan zapali jedn?
Zapaliem zapak i wycignem ku niemu mylc, i chce zapali papierosa, i pooyem
paczk zapaek na stoliku midzy nami. Ale on nie zapali papierosa; podnis si na awce i
popatrzy na mnie, a potem zapaka zgasa, a on pooy si z powrotem.
- Nie ma pan papierosw? - zapytaem. - Nie pal - powiedzia.
- Po co pan mi kaza zapali zapak?
- Chciaem si przyjrze panu lepiej. Pan mi przypomina kogo. Koleg z puku. Kredy tu
wszedem i popatrzyem na pana, pomylaem, e to zudzenie. Potem konduktor wyczy
wiato, a ja cay czas myl: a gdyby, tak jeszcze raz spojrze na Jego twarz? Tamten
czowiek ju me yje. I to zawsze dziwi, jak kto umiera, a potem spotyka si kogo
podobnego. To gupie. Przepraszam pana.
- Nie przejmowabym si tym na paskim miejscu. Zawsze jestem do kogo podobny.
Albo do kogo, kto umar, albo do kogo, kto poyczy pienidze i zapomnia odda. Czasem
do narzeczonego, ktry zmyl si w dzie lubu od otarza i oczywicie z inn kobiet.
Przyzwyczaiem si.
- Moe pan zapali jeszcze jedn?
- Nie. Przyjemne to w kocu nie jest.
- Moe napijemy si wdki? Mam ze sob butelk.
- Wanie przysigem sobie, e nie bd ju pi alkoholu powiedziaem. - Postanowiem
odrodzi si moralnie.
- Rozumiem. Kiedy skada pan luby? - Dwa dni temu.
- No, to ju fan moe. - I ja tak myl.
Poda mi butelk i pocignem yk; wdka bya nieco ciepa, ale daem temu rad.
Wreszcie skoczyem i podaem mu butelk, a on pi przez chwil i syszaem prac jego
krtani.
- Siedem lat me piem - powiedzia.
- I co jeszcze? Pewnie przez siedem lat unika pan kobiet? - To nie byo trudne.
- Pan nie czyta gazet przez siedem lat, pan nie pi przez siedem lat, pan gardzi kobietami wic gdzie pan by? Zabdzi pan w czasie grskiej wycieczki?
- Byem skazany na mier i czekaem na wykonanie wyroku - powiedzia. - Tydzie temu
mnie zwolnili. Ot tak, bez sowa. Powiedzieli, e staa si pomyka. Powiedzieli, e nasza
moda ludowa sprawiedliwo popenia omyk i zapytali, czy mog im to wybaczy w imi
lepszego jutra?
- A co pan powiedzia?
- A co pan by powiedzia?
- Powiedziabym, e oczywicie. I e w ogle byo mi bardzo przyjemnie.
- Tak zrobiem.

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Teraz wielu zwalniaj. Cigle si to syszy.


- Ale wielu ludzi ju nie wrci - powiedzia. - Jeli si tyle lat czekao na mier, to gdzie
mona potem wrci? Ja czekaem przez siedem lat. Kiedy kto szed korytarzem, mylaem,
e id wanie po mnie. Nie wyprowadzali nas na spacery i nie mona buo nawet puka w
cian, bo skazanych na mier rozsadzaj tak, aby nie mogli si midzy sob
porozumiewa. Gazet te nie dawali, chocia czsto prosiem. Nie mogem wiedzie, jak
nasi wypadli w boksie.
- Bili si dobrze. Ale mnie si zdaje, e polski boks sta si zbyt defensywny. To jest moe
i mdre, ale ja wol prawdziwy boks, gdzie chodzi o knock-out.
- A jak u nas w cikich wagach?
- To nasze nieszczcie. Nigdy nie mielimy dobrych cikich. - Jakie najlepsze?
- Lekka i rednia.
- Widzia pan wszystkie walki?
- Nie widziaem tylko wierfinaw. Finay wypady dobrze. Rosjanie nie dali rady. Mieli
jednego dobrego boksera. W redniej te by jeden dobry, ale w finaach przegra.
- Na punkty?
- Tak. W finaach nie byo ani jednego KO. W ogle za duo taczyli.
Konduktor wszed nagle do przedziau.
- Prosz panw, tu jest jedna kobieta w ciy. Ju od dwch godzin stoi na korytarzu i nikt
nie chce ustpi jej miejsca. W sidmym miesicu. Ja mylaem...
- le pan myla - powiedzia mj towarzysz. - Pan dosta fors, a my chcemy zosta sami.
Zamknij pan drzwi z tamtej strony.
Konduktor wyszed; syszaem, jak tumaczy ludziom stojcym w korytarzu, i przedzia
zarezerwowany jest dla wojska i nic na to poradzi nie mona. Syszaem take saby i
zrozpaczony gos kobiety i mylaem o tym, czy miaem racj mwic, i polska szkoa
boksu jest zbyt defensywna. Moe byem zbyt surowy, lecz lubiem bokserw o silnym
ciosie i idcych naprzd, a ci, ktrych widziaem w czasie mistrzostw, zbyt przypominali mi
znajomych pederastw z baletu.
Mj towarzysz powiedzia co do mnie, lecz nie zrozumiaem go, a w ogle ciko byo
mi zrozumie, o czym mwi.
- Przepraszam - powiedziaem. - Nie zrozumiaem pana. - To przez zby.
- Co przez zby?
- Nie mam zbw, dlatego tak niewyranie mwi - powiedzia. Milcza chwil, po czym
rzek: - Pan ma racj. W cikich wagach nie mielimy nigdy nic do powiedzenia. A zby
wybili mi w ledztwie.
- Bardzo bili?
- Z pocztku. Potem, jak si ju przyznaem, dali spokj. - Do czego si pan przyzna?
- Do wszystkiego, czego chcieli. I tak wiedziaem, e mnie zgasz. A tak przynajmniej
przestali bi. Chce pan jeszcze yk? - Prosz.
Znw pocignem yk wdki ciepej i sodkiej, i w ciemnoci podaem mu butelk, a
bylimy chyba .ju w poowie drogi do Wrocawia. Syszaem ludzi stoczonych w
korytarzu; wszyscy przeklinali brak miejsca, a kto, pewnie pijany, piewa, i gos jego
silnie brzmia i pewnie; on jeden nie przejmowa si tokiem i zna tyle piosenek. A teraz
piewa o lotnikach, ktrzy w deszczowy dzie, nie majc nic do roboty, siedz za stoem i
pij.
- Trudno powiedzie co robi w taki wieczr - powiedzia mj towarzysz. - Ale jeli oni
musz jutro rano startowa? Chryste Panie.
- Nie w tym rzecz. Piosenka jest dobra.

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Rosjanie maj duo dobrych piosenek. Pamita pan t piosenk o facecie, ktry zaprosi
dziewczyn na wino i cay czas prosi j, aby wybaczya, i wino jest kiepskie, ale nie ma
pienidzy na lepsze?
- Nie ma czowieka, ktry by nie rozumia lepiej ode mnie powiedziaem. - Na tym caym
pierdolonym wiecie.
- I ja go te rozumiem.
- Nie tak dobrze jak ja. Pan przecie nie pi przez siedem lat. - Racja. Byy jakie dobre
filmy ostatnio?
- Rzadko chodz do kina. Dobrych filmw chyba nie byo. - Nie mog przypomnie sobie,
jaki film widziaem ostatnio - powiedzia. - To byo chyba osiem lat temu. To taki film o
Irlandczyku, ktry walczy przeciw Anglikom. Ale jak si ten czowiek nazywa?
- Marszaek ukow?
- Ja mylaem, i to Rosjanin.
- On te tak myli. Ale pewnego dnia linia partii si zmieni i moe si okaza, i urodzi
si w Dublinie i tam, ju w latach modzieczych, wstpi do kompartii.
- Przypomniaem sobie. Johnny McQuinn. Widzia pan? - Nie pamitam.
- Z czego pan yje?
- Pracowaem w redakcji. Wywalili mnie. - Przykro mi.
- Nie powinno panu by przykro. Zawsze mnie wywalaj. - I co teraz bdzie?
- Wystarczy mi pienidzy na trzy miesice. Nie wiem, co bdzie pniej.
- Mam we Wrocawiu koleg z puku. On prowadzi teraz, zdaje si, prywatny gara czy te
may warsztat. Gdyby panu byo ciko, prosz i do niego. Pomoe, jeli tylko bdzie
mg. - Jak on si nazywa?
- Samsonow. Kapitan. Rosyjskie nazwisko, on pochodzi gdzie z tamtych stron. Odwany
czowiek. Nie wiem, gdzie mieszka, ale prosz si zapyta byle jakiego takswkarza.
- 1 mam powiedzie, e od kogo przychodz? - Ode mnie, rzecz jasna.
- Ale ja, rzecz jasna, nie znam paskiego nazwiska. Nie przedstawilimy si sobie
wzajemnie.
- I nie trzeba. Prosz powiedzie, i przychodzi pan z polecenia tego kolegi z eskadry, ktry
mia siedem strce. On ju bdzie wiedzie.
- Zestrzeli pan siedmiu?
- Moe nawet dziewiciu, ale dwch mi nie zaliczyli, bo kamera nie bya w porzdku. Ale
myl, e tamte dwa te byy moje. W czasie bitwy o Angli.
- A w trzydziestym dziewitym? - Jednego. Potem ja dostaem.
- Kto by najlepszym myliwcem drugiej wiatwki?
- Tego nie dowiemy si nigdy. Niemcy faszowali dane i Rosjanie te. A o naszych po
wojnie nie wolno byo mwi, bo walczyli w Anglii. Myl, e Niemcy mieli dobrych. Jak
si nazywa ich najlepszy?
- Marseile.
- Nie. By jeszcze lepszy. - Pukownik Galant?
- Wanie.
- Kto go zestrzeli? - Nie wiem.
- A kto zestrzeli Marseille?
- Nikt go nie zestrzeli. Mia defekt silnika. Zreszt tego te nie mona wiedzie na pewno.
Moe Niemcom chodzio o to, aby stworzy legend, e Marseile zgin niepokonany.
Podobno nawet Kanadyjczycy zrzucili wiece na wrak jego samolotu. Z tego jednak, co
syszaem, zatar mu si silnik.
- Dlaczego nie skaka?
- Lecia za nisko i nie mg ju poderwa nosa. By po prostu zbyt dobrym lotnikiem, aby
wierzy, e uda mu si skok. Czasami nie warto by dobrym.

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

Pomylaem sobie, i teraz powie mi, e wtedy, kiedy jest si dobrym, to ciej umiera i
dowiem si czego, o czym nie pomylaem nigdy wczeniej, ale nie powiedzia niczego. Nie
widziaem jego twarzy i nie mogem przypomnie sobie, jak wyglda, a wiedziaem tylko, i
wyglda jak oni wszyscy; ci, ktrych zapomnieli zabi i ktrzy wracali teraz do domw.
Spotykaem ju wielu takich jak on; o obrzkych twarzach, rzadkich wosach i bezzbnych
. Wygldali niby stare i chore mapy.
- Przey pan - powiedziaem. - To najwaniejsze. - Co.
- ycie. Tak mwi. Ja nie wiem. Ale przecie nawet mdrzy tak mwi.
- A pan tak nie myli?
- Nie - powiedziaem. - Ale ja jestem tchrzem. Gdyby byo inaczej...
- Nie wygupiaj si pan.
- Raz miaem ju nabity rewolwer w rku. Wtedy zrozumiaem, e to nie dla mnie. Nie
daem rady. I nigdy me dam.
- :Nie przejmuj si pan - powiedzia. - Ja te boj si mierci. Wiem tylko jedn rzecz o
ludziach: nie warto ba si tych, ktrzy nie boj si mierci.
- Pan to przeczyta w kalendarzu?
- Nie pamitam. Nie czytaem przecie przez tyle lat.
- Nie boj si mierci - powiedziaem. - Boj si tylko umrze. To s dwie rne rzeczy i
tego nie wolno miesza.
- Pan mi to wanie wyjani. Pan lubi mwi o sobie. - Pan te.
- Nie. Ja tylko dlatego z panem mwi, e przez siedem lat, pan rozumie. Zreszt moemy
nie mwi. Mnie wszystko jedno. - Jeli o norie chodzi, bdzie to strata najmniej bolesna ze
wszystkich - powiedziaem. - Sprbuj pan spa.
Odwrciem si i prbowaem zasn, ale nie udao mi si; ci na korytarzu krzyczeli zbyt
gono. I mylaem o tym, jak zeszej wiosny szedem przez sad peen biaych drzew jaboni
i czereni, a Barbara sza za mn i mwia przez cay czas o tym, i zmarnowaem
jej ycie, a jej chory m czeka na ni w szpitalu, a ja idc pod biaymi drzewami o nim
mylaem, a to byo w takim maym miecie lecym nad Wis, gdzie rankiem wychodziem
na targ, aby kupowa' od chopw, ktrzy towary swoje wieli przez noc i ktrych oczy
czerwone byy z braku snu; i pamitam zapach rozkwitajcych
drzew, mokrej sierci i alkoholu, a teraz wiedziaem, e nie zobaczy nigdy tego miasta,
grubych korci i biaych drzew,; ale mogem jeszcze o tym myle. Mogem tylko tyle; i
mogem jeszcze myle o tym, e niczego mi nie al. Szkoda mi byo lata, ktre zwarz
wkrtce chody, i szkoda mi byo tych biaych drzew, ale to ju naprawd wszystko.
- pi pan?
- Nie mog usn - powiedziaem. - Niepotrzebnie posmarowalimy konduktora.
- Opowiadano mi jedn histori - powiedzia. - Teraz, jak wyszedem z wizienia. O
jednym winiu, ktry by skazany na mier za zbrodnie polityczne. By skazany niewinnie.
Tego winia wzi do siebie oficer specjalny...
- Kto to jest?
- W wizieniu winiami rzdzi tak zwany oficer specjalny z policji politycznej. On jest
prawdziwym panem wizienia. Oficer specjalny moe winia przedstawi do amnestii, ale
moe take postara si, aby przeduyli mu wyrok. Wic ten oficer specjalny wezwa do
siebie skazanego na mier winia, ktry czu si niewinnym, i powiedzia mu: Dzisiaj
zostanie wykonana egzekucja na szpiegu. W naszej ludowej sprawiedliwoci nie powinno
by kaca, poniewa zlikwidowanie wroga ludu jest obowizkiem kadego. Jeli zgodzicie si
wykona egzekucj, to bdzie dla mnie jasne, e zrozumielicie bdy, ktre popenilicie w
przeszoci, i przedstawi was do amnestii. Moe zamieni wam kar mierci na doywocie,
moe tylko na pitnacie at; potem bdzie nastpna amnestia i by moe poyjecie jeszcze
troch na wolnoci. - I co zrobi ten wizie?

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Powiem panu. Ale prosz pamita, w jakiej on by sytuacji. By czowiekiem zupenie


niewinnym i susznie mia prawo uwaa si za niewinnego. Prezydent odrzuci prob
tamtego winia o ask, tak, e wyrok by ju zatwierdzony i musia by wykonany. Jeli
wic nie on, to zrobi to kto inny. Moe kto, kto istotnie jest czego winien, i ocali w ten
sposb swoje ycie, bdc winnym.
- Zimne rwnanie - powiedziaem. - Zabija, aby y? I tym chce mnie pan zabawia w
czasie bezsennej nocy? Mnstwo takich anegdot ju- syszaem.
- By przecie czowiekiem niewinnym. A tamtego ju nic nie mogo ocali, gdy
prezydent odrzuci, jego prob o ask. By ju tak czy owak martwy. A ten drugi wizie
mg uratowa swoje ycie. Raz jeszcze powtarzam, e by zupenie niewinny.
- A ja raz jeszcze powtarzam, e mnstwo tego rodzaju anegdot
w yciu syszaem - rzekem. - Nie od rzeczy bdzie doda, Kana Biaomorski zbudowany
zosta przez opowiadaczy takich wanie anegdot.
- Pan pi moj wdk.
- Dobrze. Wic co zrobi ten niewinny z tamtym winnym? Moja chora mapa zamilka
nagle. Zamilk by, gdy musia; nawet w cigu tych siedmiu lat spdzonych w wizieniu nie
zapomnia, e ludzie wystpujcy w filmach milkn, kiedy zadaje im
decydujce pytanie, i wpatruj si ponuro w zot szczk reysera. Mylaem, e moja chora
mapa bya teraz gociem, ktry nazywa si Humphrey Bogart; tak mylaem, poniewa i ja
sam czsto bywaem Bogartem. Bogie zawsze milcza, trzymajc owosion ap na szklance
penej whisky, a umiecha si tylko wtedy, kiedy widzia wycelowany w siebie rewolwer.
- Strzelaj - powiedziaem. - Oddasz mi tylko przysug. - Prosz?
- Bogie tak zawsze mwi - powiedziaem. - I wtedy podnosi szklank do ust, a nigger
siedzcy przy fortepianie mwi: Dosy pan ju pi tej nocy, szefie." Chodzi tylko o to, aby
ycie toczyo si jako naprzd przy pozorach dramatyzmu. I tylko to.
Podszedem do okna, za ktrym podnosi si ju dzie, i patrzyem na samotn gwiazd
jutrzenki, a potem przejechalimy przez jak osad fabryczn i w niektrych oknach paliy
si ju wiata, a ja pomylaem o tych wszystkich ludziach, ktrzy wstali teraz i ktrych
oddechy gorzkie s od tytoniu, i widziaem take stado porannych ptakw cikich i
czarnych, i teraz dopiero poczuem zmczenie.
- I co zrobi ten paski towarzysz cierpienia? - zapytaem. - On zrobi tylko to, co pan by
zrobi w jego sytuacji, przyjacielu.
- Chciabym si napi wody - powiedziaem. - Ale jak wyjd na korytarz, to tamci mnie
skocz. Historia jest nieza.
- O ile jest prawdziwa.
- Wszystko jest prawdziwe, jeli czowiek si boi. Przyszed dalszy cig do gowy. On
zabija i po jakim czasie wychodzi na wolno. I dopiero wtedy przychodzi mu do gowy
pytanie: a co, jeli ten, ktrego zabiem, by tak samo niewinny jak ja?
- Dlaczego nie pomyla o tym wtedy, kiedy tamten oficer dawa mu do rki pistolet z jedn
kul?
- Powiedziaem panu: wszystko wydaje si prawdziwe, kiedy czowiek si boi. A wic i
wina tamtego wydaa mu si prawdziwa. Ale nie mwmy o tym teraz. On wychodzi na
wolno i zaczyna si bawi w detektywa. Odszukuje ludzi, ktrych zna tamten czowiek,
rozmawia z nimi, ledzi jego ycie i dochodzi do wniosku, e tamten, ktrego zabi, by tak
samo niewinny jak i on. Bo wtedy przesta si ba i odzyska wiar w kamstwo, co stanowi
niestety przywilej ludzi wolnych.
- I jaki jest jego koniec?
- W imi kompozycji powinien popeni samobjstwo. - A nie ma innego punktu
widzenia?

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Jest ich bez liku. Moe take powiedzie sobie: nie wiedziaem, nie miaem innego
wyjcia, teraz oeni si, bd robi dzieci i uprawia ogrdek. Ale mwilimy o literaturze.
- Paskie rozumowanie jest kiepskie. Zapomnia pan o rzeczy najprostszej. Czowiek,
ktry wyszed z wizienia, nie przestaje si ba.
- Mam nadziej - powiedziaem. - Ale nie mielimy innego tematu do rozmowy. W ogle
nie bardzo jest o czym mwi. Niech pan spojrzy na to z tej strony.
Pocig wjecha na wrocawski Dworzec Gwny. Wzilimy swoje walizki; kiedy ludzie
opucili ju korytarz, konduktor oswobodzi nas i wyszlimy na peron. Po drodze
zobaczyem odbicie swojej twarzy w lustrze; nie ogolony, szary, wygldaem jak podlec.
- No - powiedziaa mapa. - Prosz pamita: w razie czego do kapitana Samsonowa. To
dobry czowiek, tylko wariat. Przepraszam, e nie przedstawiem si panu, ale przy wyjciu z
wizienia podpisaem zobowizanie, e nie bd mwi o niczym, co byo w wizieniu. Nie
znam pana i nie mogem wiedzie, czy mnie pan nie zadenuncjuje.
- Bardzo susznie z paskiej strony - powiedziaem. Trzymaj si pan tego w dalszym cigu,
jeli nie chce pan mie nastpnego, tak przecie przykrego okresu abstynencji. A kiedy si
pan powiesi?
Nie odpowiedzia. Patrzyem na niego i ju wiedzia, i go nie zapamitam; zbyt wielu ich
widziaem, aby ich pamita. Byo mi
przykro, ale nic na to poradzi nie mogem. On wreszcie ockn si i spojrza na mnie.
- Dlaczego pan myli, e ja si powiesz? - Pan przecie zabi tego zasraca.
- Pochodz jeszcze troch i porozmawiam z ludmi, ktrzy go znali - rzek. - Zabawi si
w detektywa, jak pan to powiedzia. Poczekam jeszcze. Nauczyem si czeka.
- I mia pan dobrych nauczycieli.
- Ten pogld przynosi panu zaszczyt. I prosz pamita Samsonow, wariat.
Wzi walizk i odszed; nie wiem nawet, czy si odwrci, tak jak ci wszyscy odchodzcy
na zawsze w filmach. Tylko Humphrey Bogart zawsze przychodzi znikd i wnikd
odchodzi. Nie mia on jednak ciotki z duym mieszkaniem i obdarzonej temperamentem
neapolitanki; Bg i Natura ustrzegy go od tego, o ile mnie dobrze poinformowano.
Odnalazem dom mojej czcigodnej ciotki i zadzwoniem. Po chwili otworzya drzwi; w
rozchestanym szlafroku i o oczach zapadnitych po bezsennej nocy wygldaa wspaniale.
- Jeste, ajdaku - powiedziaa. - Dobrali si wuj z siostrzecem jak dwa diaby w pustym
mynie. Gdzie Jzef?
- Wanie przyjechaem z Warszawy - powiedziaem. Czterysta kilometrw.
- Wuj poszed po pienidze.
- Znam wuja ju tyle czasu i nie pamitam, aby kiedykolwiek mia pienidze.
Zapaa mnie za wosy.
- Sprzedalimy pianino i wuj poszed po pienidze. Nie ma go ju dwa dni. Mw, gdzie on
jest.
Oswobodziem si; pooyem rk na sercu, a lew nog wysunem
naprzd i wiedziaem, i wszystko jest ju przegrane. Miaem
ze entree, lecz wspaniale postanowiem zej ze sceny.
- Jeli suma jest znaczna, naley si liczy z tym, e wuj chwilowo
zapomnia swego adresu - powiedziaem tak gono, aby wszyscy mogli usysze mnie
ssiedzi. - Jest to chwilowa amnezja
spowodowana destrukcyjnym wpywem alkoholu. Tak to wyglda, jeli si rzecz nawietli z
naukowego punktu widzenia. Mona
to rwnie nazwa przejciow psychodegradacj alkoholow. Mwic jednak po ludzku,
wuj na pewno znajduje si w wietnym
humorze i hula. Potem wrci, aby zacz nowe ycie, kiedy skocz si ju dni r i wina.
- Wuj wrci wtedy, jak przepije ostatni grosz. - Ciocia to wietnie uja.

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

Ssiedzi powystawiali ju gowy; postpiem jeszcze o krok naprzd i postanowiem


przemwi teraz elaznym gosem, przypomniawszy sobie, i najbliszym ssiadem ciotki
jest pewien paralitvk przykuty od pitnastu lat do fotela i wadajcy jedn tylko rk. Nie
wiedziaem, czy rodzina dotaszczya go do okna, ale nie chciaem, aby uroni cho sowo.
Znw zapaa mnie za wosy, lecz odczepiem si. Tym razem chwyciem j zbyt mono za
przegub i zasyczaa z blu.
- Po co tu przyjechae?
- Chciaem, aby ciocia odstpia mi pokj.
- Mam ci wpuci do mojego domu? ebycie wszystko przepili z Jzefem? Nie do
mam tego jednego ndznika, ktry zmarnowa mi ycie? Jeszcze kiedy byam dziewczyn,
ostrzegano mnie przed nim...
- To ciocia pamita jeszcze te czasy? - zawyem wprost ze zdziwieniem i syszaem ju
teraz tak miy sercu memu rechot paralityka. .
Zatrzasna mi drzwi przed nosem. Skoniem si ssiadom; paralityk machn rk;
odszedem. Po kilku moich krokach zawrciem jednak i zadzwoniem. Znw ukazaa si w
drzwiach jak widmo boleci i zwtpienia.
- Chciaem tylko powiedzie, e jak cioci diabli porw do pieka po mierci, prosz nie
powoywa si na znajomo ze mn. J'ai di. Adieu.
Ruszyem przed siebie i tu obok przystanku tramwajowego zobaczyem restauracj;
wszedem. Podszed do mnie kelner o wygldzie aktora grajcego szlachetnego ojca.
- Wieprzowa z groszkiem i piwo - powiedziaem. - A wdeczka?
- Wdeczki nie bdzie.
- Nie bdzie? - powiedzia z rozdzierajcym jkiem. - Nie? - Nie.
- Jeden zasrany go na sali i ju jestem stratny z samego rana - powiedzia szlachetny
ojciec i odszed a ja mylaem o Wuju Jzefie i o tym, jak po wojnie roku tysic dziewiset
trzydziestego dziewitego siedzielimy wszyscy w jednym pokoju; babka, ciotka z dwiema
crkami; moja matka i ja; oraz ordynans Wuja, ktry opowiada wanie po raz setny
szczegy bohaterskiej mierci Wuja. Wuj Jzef, na czele batalionu, krzyczc: Dzikujemy
Panu, i mamy tylko jedno ycie do stracenia" ruszy do ataku, a wtedy wraa kula
przeszya serce jego. Wuj Jzef, nim skona, ucaowa by raz jeszcze ziemi ojczyst i
odszed drog wszystkich ludzi. Ordynans opowiada; ciotka pakaa rozdzierajco; dwie
crki Wuja take; babka od czasu do czasu przytykaa batystow chusteczk do suchych
oczu, gdy wszystkie zy wypakaa bya ju uprzednio; matka moja zamara na sposb, o
jakim zapewne mylaa, i przystoi posgowi boleci; wiata elektrycznego wtedy nie
mielimy i pomienie wiec rzucay upiorne cienie na ciany. Ordynans dyskretnie skrca
sobie papierosa z zapasw pozostaych po Wuju Jzefie i cign dalej sw smutn opowie.
Fotel, na ktrym Wuj Jzef drzema zazwyczaj po obiedzie, obcignito czarnym kirem; tak
samo portret Wuja, przed ktrym paliy si wiece,'.
Ordynans zapali papierosa, a ja wtedy powiedziaem do crki Wuja Jzefa:
- Ten fotel, ktry teraz obcignlicie kirem, jest ten sam, na ktrym Wuj Jzef zazwyczaj
pierdoli pokojwk po obiedzie, prawda?
- Tak - powiedziaa.
- I ten sam, na ktrym zazwyczaj pierdoli krawcow mamusi, prawda?
- Tak.
Babka przerwaa mi wspaniaym gestem.
- Majestat mierci, Grzegorzu, jest czym, czego jako niewinne dziecko nie rozumiesz, ale
zaufaj naszej boleci - rzeka.
- Tak, babciu - powiedziaem.
- Czy kapitan mwi co o Bogu? - zapytaa babka ordynansa. Wskaza rk na niebo.
- Dobrze - powiedziaa babka. - Niech Bronisaw opowiada dalej.

10

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

Opowie potoczya si wartko, a nagle drzwi otworzono z hukiem, a w drzwiach ukaza si


Wuj Jzef. Ubrany by w melonik i w nowe futro z bobrowym konierzem. Wuj Jzef wyranie
przyty by od czasu swej mierci i od razu zauwaylimy, e jest wstawiony; lecz tylko w
granicach oglnie przyjtej przyzwoitoci.
Zza ramienia Wuja Jzefa ukazaa si twarz modej i adnej kobiety; Wuj wycign j na
rodek pokoju i zawoa piorunowym gosem:
- Na kolana przed ni! Wszyscy na kolana!
Padalimy na kolana; ona Wuja Jzefa, jakkolwiek z wyranym ociganiem si, take
pada na kolana, zachcona przeszywajcym spojrzeniem babki. Ordynans chwyci resztk
tytoniu; wsadzi j do kieszeni i ciko rymn o ziemi.
- Ta kobieta ocalia mi ycie - rzek surowym gosem Wuj Jzef.
Pierwszego dnia nie udao nam si niczego dowiedzie; poniewa plta si w swoich
opowieciach; jednake w czasie dni nastpnych udao nam si uzyska peen obraz grozy,
przez ktr przeszed by Wuj Jzef. Ot kiedy Niemcy brali Polakw do niewoli, Wujowi
udao si wyudzi ud niemieckiego onierza manierk z wdk, ktr, spodziewajc si
mczeskiej mierci, natychmiast oprni. Upi si tak jako specyficznie, e Niemcy
zapomnieli o nim. Wieczorem obudzi si wypoczty i w wietnym humorze, i natychmiast
poczu pragnienie. Uda si w kierunku miasta; wszed do najbliszej
:willi; zasta tam tylko mod i wystraszon kobiet, ktrej m wyjecha przed rozpoczciem
wojny za granic i teraz mia odcit ju drog powrotu. Kobieta ta rzucia si na pier Wuja
Jzefa z kaniom; Wuj ukoi jej rozpacz, zada koniaku i tak tam pozosta, na razie ze
wzgldw bezpieczestwa osobistego. Wypili i zjedli wszystko, co byo; Wuj postanowi
wrci do Warszawy. .Nie wiadome byo jednak, w jaki sposb w gowie Wuja powstaa myl,
i wanie ta kobieta jest jogo wybawicielk, i nie moglimy uzyska" adnych informacji od
Wuja, ktry na wszystkie pytania dotyczce modej osoby z oburzeniem woa: "Serca chyba
nie macie!" Wybrawszy co najcelniejsze sztuki z garderoby jej ma, wzi j take ze sob i
w ten sposb zosta posiadaczem dwch on.
Po krtkim czasie, naturaln rzeczy kolej, znudzia mu si rwnie druga ona; pierwsza
znudzia mu si juz dawno. Obie ony Wuja Jzefa, jakkolwiek nienawidzce si wzajemnie,
jednoczyy si w jednym wzgldzie: surowo zabraniay Wujowi alkoholu i hulanek. Wtedy
Wuj wpad na pomys genialny w swej prostocie; ot zwierzy si wszystkim dramatycznym
szeptem, e naley do organizacji podziemnej walczcej z Niemcami. Naby by nawet po temu odpowiedni strj, jak kady rasowy polski konspirator; by to
paszcz przeciwdeszczowy, wysokie buty do konnej jazdy oraz pocz uywa sw
wulgarnych, uywanych przed wojn przez mieszkacw przedmie; jeli jednak chodzi o
Wuja Jzefa, celem jego plugawego jzyka bya wycznie ch zademonstrowania
oczywistej pogardy w stosunku do mierci. Cele organizacji wymagay od czasu do czasu
udziau wuja w nocnych wyprawach. Odbywao si to z caym naleytym ceremoniaem; Wuj
Jzef klka, caowa ziemi; babka zdejmowaa ze ciany obraz Matki Boskiej i
bogosawia Wuja; nastpnie Wuj udziela ojcowskiego bogosawiestwa swoim crkom i
mnie, mwic wreszcie po tym do babki i do swych dwch on:
- Jeli zgin, powiedzcie im, kim byem. - I wskazywa przy tym na swoje crki.
Nastpnie Wuj Jzef podchodzi do ordynansa i caowa si z nim po bratersku.
- Wybacz, jeli uniosem si kiedy w stosunku do ciebie mwi Wuj Jzef ze szczer pokor
w gosie.
- Wedle rozkazu, panie kapitanie - ponurym gosem odpowiada ordynans.
Wtedy Wuj Jzef raz jeszcze zawraca od progu i salutowa; po czym odchodzi. Kobiety
szlochay; ordynans pospnie patrzy w ziemi. Czasami udawao mi si wymkn za Wujem.
Nie wysila si zbytnio: szed do najbliszego baru, gdzie czekaa ju na niego kompania.

11

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

Rano zabierano si do wdki i ciepych zaksek. Po czym Wuj Jzef siada do fortepianu i
piewa piosenki.
I tak schodziy mu noce, a czasem przychodzili niemieccy andarmi, aby, ich wszystkich
zaaresztowa i rozstrzela za nieprzestrzeganie godziny policyjnej; wtedy spajano rwnie
Niemcw. Zdarzao si i tak, e ktry z Niemcw zasiada do fortepianu; wybierano wtedy
piosenki, ktre znane byy biesiadnikom w dwch jzykach; i tak pamitam wic pewnego
Bawarczyka piewajcego piknym tenorem; pamitam rwnie esesmana w mistrzowski
sposb naladujcego Lucienne Boyer. Nad ranem Wuj wraca do domu i wtedy wszyscy
caowali go po rkach, a babka pytaa surowo:
- Posuchaj, Jzefie. dam od ciebie, aby mnie, matce twojej, odpowiedzia jak na
spowiedzi witej - czy przelae tej nocy krew ludzk?
- Wojna - odpowiada Wuj Jzef.
- Rozumiem, Jzefie - powiadaa babka. - Tajemnica wojskowa
zabrania ci czynienia wyzna. Jakkolwiek jest to bolesne dla mnie jako dla matki twojej jako Polka uzna musz wol twoich przeoonych. Musisz tylko jedno dla mnie zrobi.
Musisz i do spowiedzi witej.
Wuj caowa do babki i kad si spa, a my chodzilimy wszyscy na palcach i musielimy
mwi szeptem; mogo si przecie zdarzy, i tego samego wieczoru Wuj Jzef otrzyma
rozkaz bojowy. Kiedy Wuj Jzef otrzymywa zbyt wiele rozkazw bojowych, gdy zdarzao
si i tak, i tygodniami nie wraca do domu, zaniepokojona babka pytaa:
- Jzefie, czy ty, ktry widzisz krew i przemoc, wierzysz jeszcze w Boga? Czy, nie ogarniaj
ci wtpliwoci? Czy ty, ktry musisz zabija i mci, potrafisz jeszcze wierzy w istnienie
miosierdzia? Wiesz, e w moim wieku kady dzie podarowany jest od Boga. Powiedz mi
prawd, zaklinam ci.
Wuj Jzef z najwysz czci skada pocaunek na pomarszczonej doni matki swojej.
- Kim by On nie by i jak by nie wyglda, dzikuj Mu, i da mi niezwycion dusz mwi.
Po pewnym czasie sytuacja ulega zmianie; pierwszej onie Wuja udao si wygry drug,
a Wujowi znudziy si nocne wypady i postanowi wrci do adwokatury; Wuj Jzef by
adwokatem w cywilu. Jego kancelaria prosperowaa dobrze i Wuj zarabia duo pienidzy;
opuci go wtedy demon alkoholu, na ktrego miejsce natychmiast logiczn rzeczy kolej
pojawi si demon hazardu i Wuj Jzef pocz gra w pokera dla odwieenia wyobrani, jak
mi to wyzna. Po pewnym czasie przegra wszystko, co mia; potem przegra pienidze swego
aplikanta, ktremu udao si co nieco przy Wuju zarobi; potem poszy pienidze klientw;
pienidze ordynansa i wtedy sprawa przybraa rwnie nieprzewidziany jak i nieprzyjemny
obrt: Wujowi grozio usunicie z palestry. Jednak Natura i Bg obdarzyy Wuja Jzefa
umiejtnoci prostego mylenia; pewnego dnia Wuj Jzef zebra ca rodzin i owiadczy,
i pragnie poegna si z nami. Na pytanie dokd jedzie, Wuj Jzef powiedzia sucho:
- To daleka droga. Ale nikt z was nie moe i za mn. - Jzefie, c to znaczy? - zapytaa
babka.
- Mamo, powiedziaem: tam, dokd id, adne z was nie moe i za mn.
- Jzefie, czyby chcia popeni jedyny grzech, za ktry nie ma odpuszczenia?
Wuj milcza; twarze patrzcych na niego pokryy si bladoci. Wreszcie Wuj Jzef
powiedzia, o co chodzi; musielimy jednak przedtem klkn" i przysic, e nikt nigdy nie
dowie si o drodze, w ktr poda. Ot gestapo dowiedziao si o jego dziaalnoci
podziemnej i zosta skazany na mier. W obliczu czekajcych go tortur postanowi odebra
sobie ycie, gdy jako czowiek, twr saby, nie moe przewidzie, czy w mczeskim jego
bekocie nie wyrwie si przypadkiem sowo zagraajce towarzyszom i jego Organizacji;
niebezpiecznie jest wystawia czowieka na prby zbyt cikie. On, jako bojownik
organizacji i onierz podziemia, uwaa, e nie ma prawa ryzykowa poddania si torturom.

12

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

Dlatego postanowi odebra sobie ycie; nie jako czowiek cywilny, lecz jako onierz i
oficer. W tej specyficznej sytuacji nie bdzie to samobjstwem, lecz tylko tym samym, co
mczeska mier z rki wroga. Skoczy wreszcie i poprosi babk, aby podaa mu krzy do
pocaowania; babka jednak upieraa si przy tym, aby Wuj Jzef pozosta przy yciu.
- Jzefie: mczeska mier z rki wroga...
- Mamo - powiedzia Wuj. - Tu nie chodzi o mnie. Jak powiada Pismo: z prochu powstae
i w proch si obrcisz. Ale jako onierz i oficer nie mam prawa. By moe, i pod wpywem
tortur wyrw ze mnie jedno tylko sowo, a wtedy dziesitki matek okryj aob. Jestem
czowiekiem penym pokory i nie mam prawa myle, i znios to wszystko w sposb, w laki
znis to Zbawiciel. Zreszt, jak mama wie, Ewangelie rni si co do szczegw mierci
Pana. Ja, czowiek marny, nie chc krzykn, i mnie opuszczono. Jestem tylko szarym
onierzem i Bg skaraby mnie za pych, gdybym myla o sobie, i jestem stworzony na
bohatera. Myl o sobie jako o prochu; i tak o sobie zawsze mylaem.
Wuj Jzef skoczy i zamar w postawie na baczno. Jego pikna, poorana twarz bya
spokojna spokojem wynikajcym z zimnej i niewzruszonej decyzji; i moe jeszcze ja, chopiec
may i saby, widziaem na jego twarzy cie skrzyda mierci. Nikt nic nie mwi; sycha
byo tylko urywane oddechy patrzcych na Wuja. Wuj wykona! majestatyczny ruch rk; jego
crki i ja podeszlimy ku niemu i Wuj Jzef, nakazawszy nam klkn; nakreli nad nami
znak krzya.
- Ja, odchodzcy ju czowiek, bogosawi was na przysz drog waszego ycia - zacz.
Babka przerwaa mu.
- Jzefie, czy doprawdy nie ma ratunku?
Okazao si, i istnia ratunek - ale to rwnie stanowio tajemnie; tak, e klknlimy
znowu. W ogle rzadko wstawalimy z kolan w tych czasach. Ot w gestapo siedzia
czowiek, ktry mg by ca spraw zatuszowa. Wymaga jednak powanej sumy, a
rodzina nasza bya biedna i jedynym, co posiadalimy, by tylko may dom ze skrawkiem lasu
koo Warszawy. Po naradzie rodzinnej postanowiono dom i las sprzeda, aby wrczy
pienidze szlachetnemu porednikowi z gestapo; temu, ktry mg uratowa Wuja; by to
osobisty przyjaciel Heidricha i Himmlera, bo tylko na tym szczeblu mona byo co
osign. Wuj wzbrania si z pocztku i odmawia przyjcia pienidzy twierdzc, i jako
onierz ma obowizek by przygotowanym na mier; ale kiedy wszyscy uklklimy przed
nim caujc jego donie, zgodzi si wbrew wasnym przekonaniom, i tylko aby nam nie
sprawia blu, przyj ofiar. Dom sprzedano jeszcze tego samego dnia jakiemu
Polaczkowi, ktry wzbogaci si nagle, handlujc mieniem zabitych ydw, i Wuj Jzef tego
jeszcze dnia otrzyma nowy rozkaz bojowy.
Po zakoczeniu wojny Wuj Jzef zapta si gdzie i nie byo go dwa lata. Wreszcie
odnalaz si i otworzy kancelari adwokack we Wrocawiu. Powodzio mu si niele a do
dnia, w ktrym musia z urzdu broni jakiego bandziora, ktry w ubikacji kolejowej na
cianie wykaligrafowa kwiat swoich myli: JA PIERDOL ARMI CZERWON. Inni,
podgldajcy go Polacy, zawiadomi li policj, ktra wykazaa zainteresowanie stron
polityczn jego grafiki. Na sprawie sdowej Wuj Jzef zjawi si w wietnym humorze,
rozsiewajc wok siebie wykwintn wo spirytualiw i okryty czarn tog wyglda jak
doa wenecki. Jak powiedziaem, nie mnie chodzi jego stron ulicy.
Zacz prokurator po wstpnym badaniu wiadkw. By to jednak idiota, ktry skoczy
specjalny, skrcony kurs dla oskarycieli i formuowanie wasnych myli przychodzio mu z
trudem.
- Oskaram oskaronego o to, e oskarony pie... pie... - zajkn
si i potoczywszy przeraonym wzrokiem po sali powiedzia: - Oskaram tego czowieka o
uprawianie nierzdu z Armi Radzieck.

13

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

Ludzie na sali poczli si mia i sdziemu z trudem udao si opanowa sytuacj.


Oskarony siedzia nieruchomo i obojtnie oglda swoje czarne pazury. By spokojny:
wiedzia, i tak czy inaczej dostanie swoje pi lat i nic nie moe go uratowa. Wreszcie
powsta Wuj Jzef i zacz od krelenia wietlanej sylwetki oskaronego. A wic ju jako
dzieci opiekowa si godnymi psami; w latach szkolnych podciga kolegw sabszych w
matematyce; skautem bdc przeprowadza lepe staruszki przez jezdni; ptakowi, ktrego
znalaz zamarznitego w ogrodzie, wyleczy zamane skrzydo i wszystko szo dobrze,
jednake Wuj Jzef zjawi si na sali w bogosawionym nastroju i kiedy po dugim i
dramatycznym przemwieniu doszed do lat modzieczych oskaronego, tragicznym gestem
wskaza na aw, na ktrej siedzia nieszcznik, i zawoa:
- A kiedy w roku dwudziestym hordy bolszewickie runy na Polsk, on pierwszy stan w
potrzebie...
Chcia mwi dalej, lecz aplikant uwiesi si u jego ramienia i Wuj Jzef usiad. Rodzina
oskaronego pakaa rozdzierajco; sam oskarony jak i poprzednio siedzia bez ruchu,
powicajc uwag swym czarnym szponom. Sdzia musia uciec si do pomocy wonego,
aby uciszy wrzaw; w midzyczasie zadzwoniono ju po policj, ktrej przyby nowy
delikwent. Spraw jednak postanowiono doprowadzi do koca; tak wic powsta sam
oskarony i odwrciwszy si w ty, patrzy przez dug chwil na pust cian; wtedy w
naszych sdach nie byo ju krzyy.
- Gdyby tu by krzy - rzek oskarony po dugiej chwili, wskazujc wspaniaym gestem
pust cian poza sob - to bym wyczy. A tak, pierdol wszystkich. Wysoki Sd, pana
prokuratora, pana sdziego...
Wuj Jzef pocz mu dawa rozpaczliwe znaki, chcc jeszcze co nieco uratowa.
Oskarony skoni si gboko w jego stron i wskaza na Wuja Jzefa tym samym gestem,
ktry wykona by Wuj, mwic o hordach. bolszewickich.
- 1 pana mecenasa take - doda w sensie wyjanienia.
T oto rzeczy kolej Wuj Jzef powdrowa do wizienia razem ze swoim klientem.
Opowiada mi potem, i siedzieli w jednej celi, ale nie myl, aby to byo prawdziwe; po
prostu Wuj Jzef jako artysta lubi rzeczy o kompozycji klasycznej; i jak kademu prawdziwemu artycie, prawda wydawaa mu si rzecz bah, kiedy chodzio o si opowieci.
Pamitam, jak po wojnie schwytano pewnego konfidenta gestapo i ludzie zabierali si do
tego, aby yeczk do herbaty. wyduba mu oczy. Wuj Jzef przystan i przez chwil w
skupieniu obserwowa scen; wreszcie rzek surowo: Wydubcie mu tylko jedno oko,
panowie. Pamitajcie o tym, i symetria jest estetyk gupcw. Uchyli kapelusza i zadumany
poszed przed siebie.
Wuja zwolniono z wizienia po jakim czasie i zamknito do domu dla wariatw pod
pretekstem choroby umysowej. Na nieszczcie lekarze nie znali Wuja Jzefa w stopniu
dostatecznym i zamknito go wraz z katatonikami, a wtedy Wuj Jzef pocz ich ustawia na
rzeby wspczesne i antyczne, i dnia pewnego lekarze urzdzajcy obchd ujrzeli Apollo de
Belvedere, Myliciela Rodina Grup Laokoona i Chopina siedzcego pod wierzb; wierzb
by inny wariat z dugimi wosami, ktrego Wuj Jzef specjalnie wybra by do tego celu.
Wuja przeniesiono na oddzia dla odwykowcw, ale ju po paru dniach Wuj Jzef przekona
w jemu tylko znany sposb pielgniarzy i sycha tam byo wesoe pieni i towarzyszcy im
brzk pucharw. Wuja Jzefa uznano za wyleczonego i wypuszczono ze szpitala.
Kelner o wygldzie szlachetnego ojca powrci i przynis mi wieprzowin z groszkiem i
piwo. Zaczem je; jaki may chopiec podszed do mnie i zapyta:
- Chcesz pan zobaczy, jak moja siostra umiera? - Nie - powiedziaem.
- Dwa domy std. - Co jej si stao?
- Odebraa sobie samobjstwo. Doktr powiedzia, e za dwie godziny wykorkuje.
Dych.

14

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Nie - powiedziaem.
- Ja pjd - rzek jaki czowiek siedzcy przy ssiednim stoliku; szybko zapaci i
wyszed razem z chopcem. Patrzyem za nimi, jak przeszli przez ulic i zniknli za rogiem,
lecz zanim to si stao, stali przez chwil naprzeciw siebie wymylajc sobie, a wreszcie
ten mczyzna da chopcu pienidze i odeszli.
Im dalej mylaem o Wuju Jzefie i o tym, e nie mnie chodzi jego stron ulicy; i o tym,
i wszyscy go kochali; jego ona, jego dzieci; ludzie, ktrych widzia raz tylko w yciu;
kobiety, ktre uwodzi i porzuca nie wdajc si w zbdne wyjanienia; kelnerzy, ktrzy
przynosili mu wdk; myl, e kochay go drzewa i gwiazdy, i rzeki, w ktrych si kpa. A
najbardziej ze wszystkich ludzi kochaem go ja. Nie pamitam, aby kiedykolwiek zwrci na
mnie u wag.
Raz tylko dosza do niego wiadomo, e w ogle istniej na wiecie; wtedy, kiedy
dorczono mu akta sprawy, w ktrych przeczyta ze znudzeniem, e jego siostrzeniec staje
przed sdem pod zarzutem usiowania zabjstwa. Rodzina uprosia go, aby mnie broni i aby
zachowa wstrzemiliwo w dniu rozprawy. Przypuszczam, i nie cierpia mnie wanie z
powodu si narzuconej mu trzewoci; mimo to podj si obrony.
Nie bya to sprawa skomplikowana. Ojciec mj zgin w roku tysic dziewiset
trzydziestym dziewitym; matka poznaa innego mczyzn. Nie rozumielimy si z nim;
uciekem z domu i bkaem si przez dugi czas, lecz nie umiaem zniszczy w sobie mioci
do matki i po jakim czasie wrciem, i poprosiem matk, aby porzucia tego czowieka.
- S sprawy, ktrych jeszcze nic rozumiesz - powiedziaa matka moja. - Kiedy doroniesz,
zrozumiesz, czym dla siebie s mczyzna i kobieta. - I to byo ju wszystko; i odszedem z powrotem.
Wiedziaem, o czym mwi. Dziewczyny nie zwracay na mnie uwagi; wygldaem o wiele
modziej; byem przesadnie wstydliwy i piem nawet, lecz i to nie pomagao. Byy to jeszcze
czasy okupacji i w knajpach Widywao si szesnastolatkw pijcych na umr i mwicych
jzykiem przedmie, co miao im pomc w chwili, kiedy speni si ich marzenie; nie
zaznawszy jeszcze ycia, mieli mao czasu, aby przyzwyczai' si do myli o mierci. Wszyscy
oni mieli dziewczyny pijce tak samo i mwice ich jzykiem; one take miay im pomc. No
i Bg mia im jeszcze pomc; dobrze, e sobie o tym przypomniaem.
Ale ja nie miaem dziewczyny i dnia tego po rozmowie z matk postanowiem zrozumie;
wieczorem poszedem na, ulic, po ktrej chodziy ladacznice. Staem w deszczu, palc
papierosa; musiaem ochrania go rk, aby nie zmk, i mylaem, i wszystko dzieje si,
jak by powinno, a powinno si sta w deszczu, rozkraczywszy szeroko nogi i palc
papierosa, patrzc na ludzi spojrzeniem zuchwaym a obojtnym; i powinien by jeszcze kto
piewajcy zachrypym gosem piosenk o czarnym kocie, ktry jest wrogiem mioci; a one
wszystkie powinny mie twarze naznaczone alkoholem i tymi
wszystkimi nocami, ktrych nie przespay do koca, a zapach kiepskich ich perfum
powinien miesza si z zapachem potu, mgy i tytoniu; z -zapachem rzadko pranych koszul i
wszystkich knajp, w ktrych szuka si miechu, i chocia nigdy tak nie bywa, tak przecie jest
naprawd.
O tym mylaem, stojc w deszczu i suchajc pieni o kocie, ktr kto tam piewa dla
mnie w niebie, a one wszystkie przechodziy obok mnie i miay si, a ja patrzaem za nimi,
jak id koyszc biodrami, i nie wiedziaem jeszcze, e one s najwitsze ze wszystkich, bo
witym jest tylko to, za co czowiek musi zapaci swoj proc i swoim podaniem, a
potem mc odej i mc zapomnie wic staem rozkraczony w deszczu i paliem papierosa,
ktry gryz moje gardo, a ten biedny skurwysyn piewa o czarnym, sodko mruczcym
kocie, a one podchodziy do mnie i miay si, i wstydziy si naprawd, patrzc na moj
okrg twarz; a ja wstydziem si take, gdy adna z nich nie chciaa i za mn. Wtedy
odrzuciem papierosa pamitajc o tym, e niedopaek trzeba odrzuca ruchem lekkim i

15

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

niedbaym, i poczem do nich podchodzi, a one mwiy: Z dzieckiem nie pjd." Wtedy
zapalaem nowego papierosa i wci jeszcze szedem za nimi poprzez deszcz i piew tego
tam z gry, a wreszcie najstarsza z nich, czekajca ju od rogu na klienta, powiedziaa:
- Mnie tam wszystko jedno. Klient jest klientem. Poka fors, mj may ksi.
Pokazaem jej, a ona przeliczya starannie i powoli jak chop, ktry wanie sprzeda
konia i ktry nie umie przesta si dziwi, i jego ciki, siwy ko jest tylko zwitkiem
zmitych papierkw, ktre przeszy ju przez tysice sabych i brudnych rk; potem schowaa
pienidze do torebki, powiedziawszy:
- Trudno, nie mam selekcji. Ale id troch z tyu za mn, bo koleanki bd si mia.
Przodem posza, a ja szedem kilka krokw za ni; i wci jeszcze pada deszcz tej suchej
sierpniowej niedzieli, a ten tam w grze, ktry mnie lubi, piewa dla mnie, a ja mokem jak
pies. Zaprowadzia mnie do jakiego mieszkania; kiedy bylimy ju w korytarzu, kazaa mi
czeka, wic staem tam, wdychajc zapach kurzu i najohydniejszy zapach wiata, zapach
maego dziecka, gdy w kcie sta wzek dziecinny pomalowany row farb, ktra stracia
ju blask i przybraa kolor twarzy starej kobiety. 1 by tam jeszcze elazny om i zakurzone
lustro; wic otrzsnwszy- si z deszczu podszedem do lustra i raz jeszcze spojrzaem na
swoj okrg dziecinn twarz i suche, jasne wosy; i patrzyem dugo, wiedzc, e po raz
ostatni widz t okrg, jasn twarz, ktrej nie zniszczy ani gd, ani noce przespane w
tramwajach; i stojc w kurzu poegnaem si z gorzk zieleni moich drzew.
Z pokoju ssiedniego dochodziy jakie krzyki i piewy, a zobaczywszy, i drzwi s
uchylone, podszedem tam i patrzyem na czarno ubranych goci, ktrzy siedzieli przy stole i
pili. Odbywaa si stypa; kto widocznie przespacerowa si przed psami i gocie ryczeli
nieskadnie, lecz silnie.
Ndzniku! - wyrwaa mu wieso I rzucia, hen, w spienion dal.
Czy ty mylisz, e ja po to przyszam, By mnie pieci i caowa mg?...
Czarno ubrana kobieta, ktra musiaa by matk tego idcego teraz przed psami, nie
zapomniaa o tym, e przed trzydziestu piciu laty graa w szkolnym przedstawieniu Ofeli
wedug Shakespeare'a, skrcon i poprawion przez Kub Zyskmda; zrywaa si od czasu
do czasu i podbiegaa do jakiego mczyzny siedzcego w kcie.
- I gdzie on teraz jest? - krzyczaa nie zapominajc o tym, e lew stop wystawia si
naprzd i e rki nie unosi si zbyt wysoko, a tylko nieznacznie, gdy bl i rozpacz czyni
czowieka niezgrabnym; i w tym jest wanie pikno, jak je rozumia Zyskind.
- Bg go zawoa - odpowiada czarno ubrany. - Ktrego dnia zawoa i nas.
Bo on siedzia po prawej stronie ksidza, a ja staem wci w kurzu, a wreszcie ona
zawoaa mnie i przeszedem przez pokj peen aobnikw, i poprzez rybio sodki zapach
mierci, a ona zamkna drzwi na klucz; zrzucia z siebie sukienk i pokazaa mi co mam
robi, i usuchaem jej; a potem wyszedem do korytarza i wtedy tamten na grze przesta ju
piewa, a ja czuem tylko jej straszny zapach.
Staem wic w korytarzu i skoczy si deszcz; i wiedziaem ju, e nigdy nie spotkam
dziewczyny w deszczu, e nie dotkn jej nigdy i e one nie powiedz mi nigdy, dokd id; i
wiedziaem ju, e nikt nigdy nie spotka dziewczyny w deszczu i e mokre wosy dziewczyn
pachn straszniej ni mier; a potem do lustra podszedem i patrzyem na odbicie swej
twarzy, a moja twarz nie zmienia si nic, a byem przecie tak bardzo pewien, e czowiek,
ktry mia kobiet, musi przecie wyglda inaczej ni poprzednio; bo wtedy jeszcze nie
wiedziaem, e to nie my, a tylko one bior nas, i kocz nas, a wtedy id dalej: aluminiowe,
czyste i jasne. Ale wtedy jeszcze o tym nie wiedziaem i patrzyem w odbicie swej twarzy
jasnej, okrgej i dziecinnej; i tak czystej jak kobieta, bo tylko na nas zostaje ten ich brud, a
one id dalej. i tylko dla nich kto tam piewa na grze. Wic powiedziaem sobie, starajc
si myle prosto i wyranie jak w ksice do nauki obcego jzyka: przecie jeste ju innym
czowiekiem. Poznae to, co dla wielu jest najwaniejsze. Poznae t rzecz, dla ktrej twoja

16

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

matka wybraa innego czowieka i zostawia ciebie. I wanie przez to musiae odej; a
teraz nie masz ju domu; i nie dla ciebie pada deszcz; i nie dla ciebie kto tam piewa na
grze.
Moja czytanka skoczya si i wtedy wysza ona, poprawiajc sukienk i nie patrzc
wcale na mnie i na twarz moj, naznaczon rozpust i wiedz o wszystkich matkach i
wszystkich siostrach, i narzeczonych; chwyciem za om stojcy w kcie; na sprawie Wuj Jzef broni mnie i dostaem wyrok domu poprawczego do penoletnoci; zwolniono mnie tu
przed kocem wojny.
Lecz nie wrciem ju do domu, pojechaem w gry rba las, a potem przyjechaem do
Wuja Jzefa. Miaem troch zaoszczdzonych pienidzy i chciaem kupi sobie motocykl;
trafia mi si dobry Harey-Davidson, ale miaem zbyt mao; tak wic raz jeszcze zawrciem
do lasu i wtedy nauczyem si sprzedawa kradzione drzewo chopom, i kiedy uzbieraem ju
do, aby kupi Harleya, z lasu odszedem. Chciaem zobaczy si z Wujem Jzefem;
zadzwoniem do niego i Wuj Jzef powiedzia mi, abym czeka na niego w barze o czwartej.
Miaem jeszcze troch czasu i poszedem do kina; dzie by gorcy, i na katzenjammer
najlepsze jest kino i dramat obyczajowy, gdy strzay i piosenki niedobre s w katzu.
Siedzielimy wszyscy w rozchestanych koszulach; widownia pena bya wczorajszych, a Sir
Laurence Olivier klczc caowa miecz i wszystko byoby dobrze, lecz pniej zaczli mwi
troch zbyt gono nad grobem Ofeii i wtedy jeden z wczorajszych powiedzia mi, i w kinie
naprzeciw jest co cichszego, i poszlimy tam razem, a Charles Boyer dusi on i wargi
dray mu tak piknie, kiedy mwi jej o tym, i teraz wszystko si usrao i e dla niego nie
ma ju ycia, i dusi j, przycisnwszy nikczemn do ciany, a jej oczy wychodziy na nitkach
jak kotom w filmach Disneya, a wreszcie osuna si z jkiem, a on chwil jeszcze patrza
na drce swoje donie, nim sign po pistolet, aby skrci mk istnienia; szumia cicho
wentylator i tak udao mi si wytrwa do czwartej; i paczc wyszedem w sonce. Staem
przez chwil na rogu ulicy i patrzyem na psa przywizanego do latarni, ktrego kopal jaki
czowiek, a polem wszedem do baru, w chd i szum wentylatora.
Tu po czwartej wszed do baru Wuj Jzef i by jak zwykle wykwintny; mia na sobie
spodnie z lekkiej angielskiej flaneli; bia koszul i ciemny krawat; tweedow marynark i
kapelusz trzyma w rku. Zeszczupla nieco, a moe mi si tylko zdawao, bo on sta w
socu, a ja siedziaem w gbi baru obok dwch lotnikw, ktrzy pili nie mwic wcale ze
sob. Wuj Jzef sta chwil bez ruchu, rozgldajc si zmruonymi oczyma, a kobiety
przestay mwi i patrzyy na niego, a obok umie siedziaa jaka wyjtkowo adna
dziewczyna i ona take patrzya na niego, a Wuj Jzef spojrza na ni, jak kto idcy drog
patrzy na drzewo, ktre warto zapamita; starannie skontrolowa wraenie, jakie wywar na
patrzcych, a potem podszed do umie.
- Po co dzwonio do mnie?
- Chciaem si zapyta; co robi dalej.
- Nieatwo na to odpowiedzie. Mao jest zaj dla dorosych ludzi.
- Czy mona Wuja zaprosi na wdk? - Trzeba - powiedzia Wuj Jzef.
Zamwiem wdk i zimnego ledzia w mietanie, i wypilimy w milczeniu; ta adna
dziewczyna wci patrzya na niego.
-- Zamwi jeszcze p litra?
- Prosz - powiedzia Wuj Jzef. - Z tym jednak, e ja nie pac za wdk.
- Nic si nie zmienie; Wuju.
- Mao jest dzisiaj rzeczy, w ktrych czowiek moe wykaza charakter. Ciesz si, e tak
mylisz
- Chciabym pojecha do Warszawy i zda matur jako ekstern. Potem chciabym zosta
aktorem.
- Nie jeste przecie adny.

17

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Dzisiaj nikt nie wymaga od aktora urody. Wystarczy, aby musia si schyli, kiedy
przechodzi pod krzesem.
- Aktorem -- powiedzia Wuj Jzef. - Jak to tam jest? Life's but a walking shadow, a poor
plaver..." i jak dalej?
That struts and frets his hour upon the stage - and then is heard no more; it is a tale
'told by an idiot, full of sound and fury, signifying nothing."
- No c - rzek - zosta aktorem. By moe, i bdziesz sawny. Chocia nie. Nie jeste
inteligentny. Jeste chytry. Ale nie chytroci mieszkaca wielkiego miasta. Twoja chytro
jest chytroci wieniaka. Mao ci jednak z tego przyjdzie, bo nie masz charakteru.
- Tak mylisz?
- To nie stanowi powodu do niepokoju. Charakter- jest pojciem elastycznym. Tak czy
owak nic by ci z tego nie przyszo.
- Chciabym ci poprosi o pomoc w pewnej sprawie - rzekem. - Tu jest pewien lekarz,
ktry ma motocykl do sprzedania. Czy chciaby sporzdzi umow kupna?
Wuj Jzef ktry do tej chwili sprawia wraenie czowieka zmczonego wasn
szlachetnoci, oywi si mgle.
- Masz pienidze? - Tak.
- Ile? Powiedziaem mu. - Masz przy sobie? - Tak.
- Lekkomylnie z twojej strony. Moge przecie zgubi. Poka. Wycignem z kieszeni
zwitek banknotw i pokazaem mu i to byo tak, jakby kolorowy ptak, ktrego nie dotknem,
odlecia nagle i wiedziaem, e nie dotkn go ju nigdy. Wuj Jzef w skupieniu przeliczy
pienidze i schowa je do kieszeni.
- To moje honorarium - powiedzia. - Twoje honorarium?
-- Jasne. To ja przecie byem twoim obroc u sprawie. O co ty wtedy bye oskarony?
Ju nie pamitam.
- Morderstwo - powiedziaem. - Artyku dwiecie dwadziecia pi kodeksu karnego.
- Tyle bior za tego rodzaju spraw. W kadym razie to adnie wiadczy o tobie, e nie
zapomniae. Jeli jeszcze nie masz charakteru, to nabdziesz go. Nabdziesz go - jest
zwrotem niefortunnym, ale czasami nie trzeba zwraca uwagi na sowa. Niezdarno` pewnych form stanowi ich si. Douanier, Rousseau, Dostojewski, sztuka ludw prymitywnych.
Madonna Drezdeska... Wane s tylko akty i ich interpretacja.
- Mylaem, i jest odwrotnie.
- Miae racj - powiedzia Wuj Jzef. - Powiedziaem tak ze wzgldw~ pedagogicznych.
Nie pij za szybko, bo si upijesz. Nie lubi pijanych modych ludzi. Alkohol jest spraw
zdrowego rozsdku, a nie zdrowego odka.
- Nie upijam si - powiedziaem. - Tam, w lesie, nauczyem si pi. A dlaczego ty pijesz,
Wuju?
- eby si wyrobi dramatycznie. eby wprowadzi w ycie elementy baniowe. Za mody
jeste, aby to zrozumie. W twoim wieku pije si przecie, eby zapomnie.
- Co robi, Wuju? Jak y?
Wuj Jzef skrzywi si i spojrza na zegarek.
- Rosyjskie pytanie - powiedzia. - Ale odpowiem ci. Masz osiemnacie lat i wypilimy po
p litra wdki prawie bez zakski, a ty nic jeste' zupenie pijany. To mnie cakowicie
uspokaja co do twojej przyszoci. Zosta aktorem, zosta, kim chcesz, i pamitaj: wane
jest tylko wyrobienie dramatyczne i elementy baniowe.
- Dlaczego mi nie chcesz odpowiedzie?
- Ale wanie to robi - powiedzia Wuj Jzef. - Ty teraz mylisz, e jeste piekielnie
nieszczliwy. ,Miae kiepsk modo i nikt ci nie kocha. To prawda. Ale to ci si przyda
pniej. Kiedy bdziesz chcia zniszczy jakiego czowieka czy popeni jakie mieszne

18

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

ajdactwo, obr si wstecz i znajdziesz na wszystko usprawiedliwienie. I kiedy kto bdzie


paka przez ciebie, ty bdziesz mg gra na cytrze. W najgorszym razie na mandolinie. Daj
kiedy znak, jak ci idzie.
wyszed; wkrtce potem straciem przytomno i odniesiono mnie do najbliszego
komisariatu milicji, a nastpnego dnia odprowadzono do wizienia, gdzie odsiedziaem trzy
tygodnie za opilstwo i awantury w publicznym miejscu.
To byo wiele lat temu; tymczasem szlachetny ojciec przynis rachunek; zapaciem i
wyszedem. Nie bardzo wiedziaem, dokd id, ale wiedziaem, e o tym trzeba myle
dopiero wtedy, kiedy jest si ju w drodze. Przypomniaem sobie nagle tego czowieka
z pocigu i wariata, kapitana Samsonowa. Postanowiem tedy pj do niego i powiedzie
mu wszystko.
Kierowca takswki poda mi adres i gara znalazem bez trudu. Popatrzywszy chwil na
niski, czerwony budynek wszedem. Podwrze mokre byo jeszcze od wody; widocznie myto
tu niedawno jaki samochd. Przed drzwiami z napisem BIURO siedzia na krzele twarz
do soca jaki ylasty czowiek o suchej twarzy. Podszedem do niego i zajrzaem mu przez
rami; czyta tabel wygranych loterii pastwowych.
- Czy pan Samsonow? - zapytaem. - Tak. Czym mog suy?
- To dusza sprawa. Niech pan sprawdzi swj los. Nie chciabym przeszkadza.
- Dobrze. Prosz przyj pniej.
- Wolabym poczeka tutaj, poniewa pan mnie i tak wyrzuci. Nie ma sensu przychodzi
dwa razy w tej sprawie. Prosz sprawdzi swj los.
- Nie mam losu - powiedzia Samsonow. - Tak tylko patrz, czy przypadkiem nie
wygraem. Czy pan zawsze okra czowieka z tyu?
- Zawsze. Pan chcia wygra nie kupiwszy uprzednio losu? - A c to za sztuka wygra,
kiedy si kupio los?
- Pan mnie zawstydza.
- Pan w sprawie samochodu? - W oglnych sprawach.
- Zaczynaj pan.
- Mnie przysa do pana paski kolega z Eskadry. Pan by w czasie wojny w Anglii,
prawda?
- A c to ma do rzeczy?
- Powiedzia mi, e jak bdzie le, ebym przyszed do pana. Jest le.
- Jak on si nazywa?
- Nie wiem. Nie wymieni swojego nazwiska, kiedy go o to -zapytaem. Ba si, e go
zadenuncjuj. Powiedzia mi, abym si powoa na tego, ktry mia siedem strce.
- Mylaem, e stamtd si nie wraca - powiedzia Samsonow. - On jest chyba pierwszym.
- Nie rozumiem.
- Przecie on nie yje.
- yje. Wypuszczono go wanie teraz. jechalimy razem przez ca noc. Duo opowiada.
- A pan na niego nie donis? - Nie miaem czasu. Samsonow popatrzy na mnie.
- Przepraszam - powiedzia. - Czy mgby pan zapali papierosa?
- Zapali papierosa? - Pan pali, prawda?
Zapaliem papierosa; tym samym ruchem, ktrym zapalaem zawsze, a potem schowaem
zapaki do kieszeni.
- To straszne - powiedzia Samsonow.
- Wiem - powiedziaem. - Jest nawet monolog Czechowa O szkodliwoci naogu
palenia". Nie pamitam tego, niestety. Ale powiem panu wiersz Wiktora Hugo Po bitwie".
Opracowany przeze mnie w celach wolnej deklamacji.
Wystpiem naprzd i lew rk pooyem na piersi. Przez chwil milczaem.
- Zapomniaem - rzekem. - Powiem panu co innego.

19

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

Obojtnoci jake nie pragn na tym wiecie, Gdzie wszystko niszczy si, kruszeje,
przemija, Gdzie nigdy razem nie bywa si przecie...
Samsonow powstrzyma mnie ruchem rki.
- To potem - powiedzia. - Uyem niewaciwego sowa. Pan mi kogo przypomina. Pan
jest do niego niesamowicie podobny.
- Ten paski kolega z puku te mi powiedzia, e mu kogo przypominam. A czas
umierajcy odchodzc syczy jak mija..."
- Prosz?
- Dalszy cig. - Czego?
- Wiersza, ktry zaczem mwi - powiedziaem. - Kady idiota by si tego domyli. To
by wasz wsplny znajomy?
- Przyjaciel.
- 1 ten czowiek ju nie yje?
- Nie. Skazano go na mier, a potem zaproponowano podpisanie proby o ask. On
podar ten papier i rzuci im w twarz. - Tu jest jedna z tych rzeczy, ktrych si nie wie na
pewno. - Tak mwi ludzie, a ja go znaem. To do niego podobne. - Niewiele by go to
kosztowao. I tak by mu wprowadzili ku
li w ty czaszki. Dla czego oni zabijaj ludzi w tak mao zabawny sposb? Przecie o
wiele lepiej byoby z plutonem egzekucyjnym, z kapelanem i z kotem. Bo gdyby paski
kolega mia kota, to mgby go odda kapelanowi do potrzymania, kiedy by ju sta przed
plutonem egzekucyjnym. Osoby duchowne bardzo lubi zwierzta.
-Ten czowiek zrobi to chyba dla sawy - powiedzia Samsonow. - Czy pawie mi pan
Wreszcie, po co pan tu przyszed? - Potrzebuj mieszkania I lekkiej pracy. wieczory musz
mie
wolne. Ten paski kolega z puku powiedzia mi, e pan jest wariat. ,Ja te jestem wariat.
Rozumie pan?
Samsonow popatrzy na mnie. Byem ju zmczony; chciaem, aby mi da w zby i abym
mg ju odej. Mylaem, e bdziemy si teraz bi przez par minut i e co si bdzie
dziao; a potem mgbym zmyli jak histori i wieczorem mgbym to ju opowiada
siedzc w dymie i wrzasku; i mgbym wszystkim mwi, e to powio o kobiet i pytabym
si suchajcych o godzin, a oni dziwiliby si wraz ze mn, i ta kobieta nic przysza
jeszcze. Ale kapitan Samsonow nic poruszy si nawet.
- Odwr si pan profilem - powiedzia wreszcie. Odwrciem si.
- Czekaem na pana - powiedzia Samsonow. - Zawsze Wiedziaem, e pan przyjdzie.
- Nie rozumiem.
- Wystarczy, e ja rozumiem.
Nie powiedziaem niczego; patrzyem w jego szalone oczy i wiedziaem, e czeka mnie
jaka Zabawa.
- Czy ma pan prawo jazdy? - zapyta Samsonow. - Mam.
- Dobrze pan jedzi?
- ,Jestem przyzwyczajony do ciarwki. ,Jed niele. Raz wilku wjechaem w
chopsk chat. Akurat zabierali si do kolacji i ten chop prosi Boga, aby pobogosawi im
przy wieczerzy. - A co pan chce robi wieczorami?
- Pisa ksik.
- O czym?
- O Szymonie Cyrenejczyku. O czowieku, ktry chcia si ubi, ale nie mia siy. Zabi
innego, gdy myla, i z chwil kiedy popeni zbrodni, bdzie mia si skoczy z sob.
Ale rwnie i potem nie mia siy. Wiedzia, i czekaj go jeszcze miesice strachu, ucieczek
i oczekiwania, zanim go nie zapi i nie strac.

20

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

Wpadem w patos i byo mi dobrze; patrzyem przed siebie mylc o tym, aby oczy moje
byy puste i bez blasku jak oczy posgu; to si niekiedy udaje, jeli patrzy si ponad gow
swego rozmwcy i myli o czym zupenie innym.
- Nie znam si na literaturze - powiedzia Samsonow. Patrzy wysoko ponad moj gow;
rwnie i jego oczy byy puste i bez blasku. - Czy pan ju duo napisa?
- Nie - powiedziaem. Uniosem gow nieco wyej. Samsonow take; musiaem opuci
wzrok, wtedy on opuci take. Przez chwil patrzylimy na siebie i nikt z nas nie wiedzia,
co robi.
- Niech pan patrzy w lewo, a ja bd patrzy w prawo powiedziaem wreszcie.
- Jak pan si w ogle nazywa? - zapyta Samsonow, a ja mu powiedziaem. - Czy to pan
napisa takie opowiadanie o kobiecie, ktrej m jest w szpitalu, a ktra ma modego
kochanka? - Ja.
- I ten kochanek pisze listy o tej kobiecie do jej ma?
- On musia -- powiedziaem. - Chodzio o to, aby mu pisa listy, gdy to go trzymao
przy uciu. Ta kobieta nie umiaa pisa, wic ten chopak jej dyktowa. Wanie dlatego tu
jestem. Rozumie
pan?
- Nie.
- Nie wymyliem tego opowiadania. Ci ludzie yli naprawd. Ten czowiek siedzia w
wizieniu i dosta grulicy, po czym go wypucili i poszed do szpitala. Ja yem z jego on
i dyktowaem jej te listy. Po czym napisaem o tym opowiadanie, bo mi si to wydao w jaki
sposb urocze. Po czym on wrci, dowiedzia sio o wszystkim i popeni samobjstwo. On i
jego ona.
- To idiotyzm -rzek Samsonow.
- Ja to samo mwi. Oni powinni y i drczy si nawzajem. To byoby o wiele lepsze.
Samobjstwo to bana. Ale c mog na to poradzi. .A w dodatku ten czowiek by moim
koleg redakcyjnym tak jak: i jego ona, i dlatego wywalili mnie. Mwi Wiktora Hugo?
Przypomniaem sobie.
- Prosz?
- Czy mam mwi wiersz Po bitwie" Wiktora Hugo?
- To potem -- powiedzia Samsonow i podnis si. - Tam, przy garau jest pokj i ko
polowe. Sam tam czasem sypiam. Moe pan tam mieszka. Praca u mnie lekka; umy
samochd, zmieni koo, nasmarowa. Skomplikowane naprawy przeprowadzam sam. Pac
marnie, bo i sam marnie zarabiam. Miaem tu chopaka do pomocy, ale odszed, bo dosta
lepsz prac. Chodmy, poka panu pokj.
Wziem walizko i poszedem za Samsonowem. Pokj by may i czysty, oprcz
skadanego ka staa tam szafa i niewielki st. - Przy tym stole moe pan pisa swoj
ksik - powiedzia Samsonow. - Wikt panu nie bdzie przeszkadza.
- Chciabym w to wierzy - powiedziaem. - Najgorsze, e nie mam duo czasu. Musz
si pieszy, a pisanie nie idzie mi lekko.
- Gdzie si pan spieszy? - O W m innym razem.
- Mw pan do mnie troch grzeczniej, dobrze?
- Przepraszam - powiedziaem. - Nauczyem si mwi w ten sposb w szkole aktorskiej.
- Pan jest aktorem?
- Nie - powiedziaem. - Chciaem nim by. Mam zy gos. Nic si na to nie dao poradzi.
- Chodmy teraz do garau - powiedzia Samsonow. Przeszlimy do garau, a tam sta
samochd; szeciocylindrowy kabriolet o dugiej masce przepasanej dwoma rzemieniami.
Opony byy nowe; lakier i karoseria utrzymane byy rwnie w dobrym stanie.
- adny wz - powiedziaem. - To jest chyba rocznik trzydzieci osiem albo moe nawet
trzydzieci sze. Dobrze pan koo niego chodzi.

21

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Jest jeszcze w porzdku. - Ile pan za niego zapaci?


- To nie mj samochd - powiedzia Samsonow. - Niepotrzebny mi wcale. I tak nie ma
dokd jecha.
Rozejrzaem si wok.
- Rozumiem -- powiedziaem. - Pewnie dlatego pan nic ma telefonu. Bo nie ma do kogo
zadzwoni. A czarny garnitur- bodzie panu potrzebny tylko raz. I buty Z papierowymi
podeszwami. Spojrza na mnie.
- Panu wpierw - powiedzia. - A telefon mam. - Jak pan to pozna?
- Paskie yy na szyi s rozdte. I wi trzyma si pan lew rk za serce. Wyglda pan
jak tragik teatru ydowskiego w Galicji. Czy dobrze pan jedzi?
- Mwilimy ju o tym.
- Poka pan swoje prawo jazdy. - Nic potrzeba.
- Dlaczego?
- Ostemplowane dwa razy. Za nieostron jazd. Do widzenia, kapitanie.
Powstrzyma mnie ruchem rki.
- Prosz poczeka - powiedzia. - Chc zobaczy paskie prawo jazdy.
Pokazaem mu; obejrza je dokadnie i umiechn si przy tym, a ja patrzyem na niego.
- Wic jak to byo? Pan pracowa jako kierowca ciarwki w grach, prawda?
- Tak - powiedziaem. - I kiedy zjedaem z przyczep pen drzewa, a nie miaem na
przyczep hamulcy i tam siedzia mj pomocnik, ktry mia hamulec limakowy. Pan
rozumie rczka i gwint, a on przed kadym zakrtem czeka na mj wrzask i zaczyna
hamowa. Potem ja wrzeszczaem znowu i on odkrca limak. A kiedy zjedaem z gry i
po zakrcie zaczem wyrwnywa, ale jemu zaci si gwint i zlecia. A ja patrzyam za nim,
jak leci trzysta metrw w d, i krzyczaem z caych sil: Janek, chwy si oburcz za jdra i
wyrwij je energicznym szarpniciem."
- Dlaczego?
- Poniewa i tak ju nigdy nic byyby mu potrzebne. Wtedy wanie ostemplowano mi
prawo jardy po rai pierwszy.
- Wic kto by winien?
- Ja - powiedziaem. - Powinienem mu przypomnie, aby nasmarowa limak tak, aby
gwint nie zardzewia.
- Bardzo dobrze - rzek Samsonow. - Tylko pan
zapomnia, e ja jestem inynierem od samochodw. Wic w tych przyczepach do
przewozu drzewa nie uywa si hamulca o gwincie limakowym, tylko po prostu drga
elaznego, ktrym blokuje si szczki. To jest prymitywne ale jeli kierowca zgra si z
pomocnikiem, to mona jako jedzi. Pan po prostu jecha za szubko przez zakrt i
paskiego pomocnika diabli wzili. Prawda?
- I nic jak tylko prawda - rzekem. - Dobrze.
- Co dobrze?
- 7e pan tak potrafi kama.
- Ale czy zwrci pan uwag, jak szczerze patrzyem panu przy tym w oczy i jak smutny
stawa si mj gos.
- Tak. Bardzo dobrze.
- A potem na koniec wymyliem t trywialn histori o tym, e radziem mu, aby pozby
si genitalii. Pan rozumie, dlaczego? Poniewa pomylaem o jego modym yciu, ktre
zakoczy tak miesznie z mojej winu, i mka moja staa si nie do wytrzymania. Dlatego
skoczyem brutalnie i po chamsku. To po prostu tak, jakbym woy rk do pieca. Pan
rozumie?
- Tak. Bardzo susznie. Pan to wietnie opowiedzia. A wic wtedy ostemplowano panu
prawo jazdy po raz pierwszy za nieostron i zbyt szybk jazd. Czy wyraam si cile?

22

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Tak.
- A za drugim razem?
- Drugim razem przejechaem przez most peen ludzi. - Jecha pan szybko?
- Nie. Skierowano nas na kolektywizacj i pojechaem ciarwk do miasta, aby zabra
agitatorw, a koo mnie siedzia oficer bezpieki i gwarzylimy. A potem dojechalimy do tej
wsi, w ktrej mieli przemawia agitatorzy, a chopi jako si o tym przedtem dowiedzieli i
wyszli na most, aby nie dopuci tych szczekaczy na wie. I ja zatrzymaem wz, gdy nie
chciaem przejecha po ludziach. Ten oficer zacz do nich przemawia, ale chopi nie chcieli
sucha i on kaza mi jecha przez ten most peen ludzi, a ja nie chciaem, wic on przyoy
mi rewolwer do gowy i przejechaem przez nich jak przez boto.
- To niedobrze.
- Dlaczego? wietna sytuacja.
- Kiedy ja mylaem, e odebrano panu prawo jazdy po raz drugi za nieostron jazd.
- Pan mi nie pozwoli skoczy. Wszystko byo w porzdku. Ten oficer bezpieczestwa
pochodzi wanie z tej wsi i dlatego go tam wysano, aby przemwi jak swj do swoich.
Wic kiedy oni wyszli na most, to ja si przejechaem po jego braciach, ktrzy przyszli go
wita z widami. wietna historia. Pointa, napicie, dramatyzm. Rasowa komedia. Nie
rozumiem pana.
- Przecie nie dlatego panu ostemplowano prawo jazdy po raz drugi, e pan przejecha po
tych ludziach. Mia pan rewolwer przyoony do gowy i musia pan sucha.
- Tak, ale ja potem wiozem ich z powrotem do miasta i byem zupenie pijany. I ci
agitatorzy rwnie. I tak, ze piewem na ustach, wylecielimy z zakrtu. Wtedy odebrano mi
prawo jazdy na dwa lata, ale nie robiono mi sprawy sdowej. Pan rozumie: kierowca,
ktrego zmuszono do zabicia ludzi, mg tego nie wytrzyma nerwowo. Wszystko skoczyo
si dobrze.
- No i mgby pan przez gupot powiedzie zbyt wiele na sprawie sdowej - rzek
Samsonow.
- O to wanie chodzio.
- Wic pan jedzi jak wariat? - Owszem, panie kapitanie.
Samsonow patrzy na mnie przez chwil i umiecha si. W palcach lewej rki trzyma
pasmo wosw i nie mwilimy nic; zdawao mi si, e zupenie zapomnia o moim istnieniu.
Schowaem moje prawo jazdy do kieszeni i wycignem do niego rk, ale nie poruszy si
nawet.
- Do widzenia - rzekem. - Id dalej. - Nigdzie pan nie idzie.
- A wic zostaj.
- Ten wz cignie bardzo dobrze - rzek wskazujc na kabriolet.
- Nigdy nie jedziem czym takim.
Patrzylimy chwil na siebie. Samsonow wci umiecha si w sposb, ktry wydawa
mi si wyjtkowo wstrtny. Pewien byem, e chwilami nie pamita o mnie wcale i myla o
czym innym. Nagle ockn si i zapyta:
- W'ic pan chcia zosta aktorem? - Chciaem.
- Tym wozem bdziesz pan jedzi od czasu do czasu - powiedzia. - Dotychczas ja nim
jedziem. Od jutra to paska rzecz.
- Czy mgbym wiedzie, jaki to ma zwizek z tym, e chciaem zosta aktorem?
- W'ystarczy, e ja wiem.
- Pan to ju mwi po raz drugi.
- I po raz ostatni. Jeli pan tu naprawd chce zosta i mie wieczory wolne do pracy.
Podszedem do samochodu i oparem si z caej siy o zderzak; amortyzatory byy dobre i
twarde.
- Mona zby zgubi - powiedziaem.

23

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Jest za to dobry na zakrtach. :Niemcy wiedz, jak budowa sportowe wozy.


- Ile on jest wart?
- Tego si nie da zapaci.
- S przecie jeszcze ludzie z fors.
Nie odpowiedzia; wsiadem do samochodu i pooyem rce na kierownicy, i poruszyem
ni patrzc na koa; nie byo luzu ani w kierownicy, ani na sprzgle. Obejrzaem tablic
instrumentw; wsadziem nawet rk do skrzynki na rkawiczki, a potem spojrzaem na
Samsonowa i musiaem si wzdrygn.
- Czy pan jest pewien, e ja tu mog zosta? - zapytaem. Mog std odej.
- Prosz zosta. Niech pan si troch przepi.
- To byoby najlepsze ze wszystkiego - powiedziaem. Wziem swoj walizk i chciaem
ju odej, lecz Samsonow powstrzyma mnie.
- Czy naprawd ta kobieta zabia si? - zapyta.
- Pan mwi o tej kobiecie, o ktrej ja pisaem? Tak. Ona i jej m. Mwiem panu o tym.
Ale nie myl, abym ja by przyczyn. Zreszt, kto wie. Nie chciao im si po prostu duej
y z nami. - Trudno ich za to wini.
- Nie powinni si jednak zabija - powiedziaem. - To zupenie zmienia spraw. Widzi
pan, w moim opowiadaniu oni si najpierw nienawidz, a potem wsplnie czytaj te listy.
Pan pamita, e ona oddaje si temu chopcu po raz pierwszy, kiedy on jej dyktuje list do jej
ma i pisze o tym, co ona czua, kiedy oddawaa si mowi po raz pierwszy. Potem
kochanek odchodzi, wraca m i znw czytaj ten list, i jest im tak dobrze, jak nigdy
przedtem.
- Pan mwi o swoim opowiadaniu - rzek Samsonow. - To niewane. Ja si pytam, jak
byo naprawd. Czy pan rzeczywicie przeywa z ni jakby to samo, co z jej mem?
- O tak. W ten sposb zaczy si nasze zabawy. Najpierw dyktowaem jej ten list,
udawaem jej ma... no i tak si to wszystko skoczyo.
- Dobrze - powiedzia Samsonow. - Niech pan popi troch, a potem powiem panu, co
robi. - Odszed ju; w drzwiach przystan jeszcze i obrci si ku mnie. - To nie bdzie
trudne - powiedzia.
- Bardzo na to licz. Zreszt pan kiepsko paci. Umiechn si.
- Zapac najlepiej, jak tylko potrafi - rzek.
Rozebraem si i pooyem na wskim, polowym ku. Byo gorco i oddychaem z
trudem; wszystko pachniao benzyn i smarem. Mimo to wkrtce zasnem.
Obudziem si pod wieczr i wci jeszcze byo bardzo gorco. Tak gorcego lata nie
pamitaem od dawna, a zanosio si na to, e i jesie bdzie ciepa. W'stalem; obmyem si
troch, a kiedy ju skoczyem, zobaczyem kartk lec na stole. Spaem tak mocno, e nie
syszaem Samsonowa. Napisa: Wyszedem. Piwo jest w kanale. Prosz umy BMW.
Samsonow."
Poszedem szuka piwa do kanau. Zapaliem przenon lamp i zszedem w d
schodami lepkimi od smaru. Podniosem lamp i zobaczyem stojce w kcie trzy butelki
piwa. Chciaem otworzy jedn z nich, ale nie miaem klucza. Oparem wic korek butelki o
jak wystajc ceg i uderzyem we wierzchem doni; butelki nie udao mi si otworzy;
uderzyem silniej po raz drugi i wystajca cega upada. Chciaem j wsun na swoje
miejsce i unisszy ceg na wysoko swojej twarzy zobaczyem, e jest ona przykrywk
do do kiepsko pomylanego schowka. Lea tam rewolwer w naoliwionej szmacie; nic
wicej. Woyem ceg na swoje miejsce i wszedem na gr. Niedobre byo to piwo i pijc
je pomylaem, e trzeba bdzie powiedzie o schowku mojemu kapitanowi.

24

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

Kto wszed na podwrko. Mylaem, e to Samsonow, lecz by to jaki czowiek, ktrego


nie znaem.
- Czy tu mieszka Dorota? - zawoa tubalnym basem. - Dorota? - powiedziaem. - Chyba
nie.
- Dorota, ta kurwa - powiedzia bas.
- Nic. Tu mieszka kapitan Samsonow, dyplomowany inynier od naprawy samochodw.
- A to najmocniej pana przepraszam - powiedzia bas.
- Prosz pana uprzejmie - powiedziaem i patrzyem chwil za nim. Szed trzymajc si
muru i pomylaem sobie, co nastpi, kiedy skoczy si mur. Tylko .Anio Str byby w
stanic przeprowadzi go przez jezdni i rozemiaem si przypomniawszy sobie o tym, jak
kiedy ksidz w szkole zapyta mnie o to, jak wyobraam sobie Anioa Stra. Poprosiem go
o dzie zwoki i w dwa dni pniej, za rad Wuja Jzefa, powiedziaem mu, e Anio Str to
taki go ze skrzydami, ktry prowadzi mnie, kiedy id pijamy przez kadk ponad
przepaci. Ksidz zrobi straszn awantur i omal mnie wtedy nie wyrzucono; wyrzucono
mnie zreszt w dwa miesice pniej, oczywicie nie bez sprawy Wuja Jzefa. Kiedy w
czasie lekcji nie uwaaem i zniecierpliwiony nauczyciel uderzy mnie w twarz, a ja
powiedziaem to Wujowi, ktry zjawi si w szkole nastpnego dnia, przyprowadziwszy z
sob jakich dwch panw o wygldzie zawodowych dusicieli. Wszyscy mej byli w
wietnych humorach; wszyscy trzej trzymali w rkach dugie bykowce
z solidnego rzemienia.
- Czy to pan uderzy mojego siostrzeca w twarz? - zapyta Wuj Jzef nauczyciela.
Nauczyciel pocz si usprawiedliwia; Wuj przerwa mu jednak wspaniaym gestem.
- To nieadnie bi dzieci po twarzy - powiedzia zamachnwszy si, bykowcem. - Czy umie
pan piewa?
- piewa?
- Tak. Prosz piewa, dopki ja nie skocz.
Wuj rozpi rozporek i swobodnie odla si na rodek klasy, a nauczyciel piewa tenorem,
zachcany przez dusicieli czynicych odpowiednie gesty. Wreszcie Wuj skoczy i zapiwszy
starannie rozporek sprawdzi, czy wszystkie guziki s zapite; i wyglda przy tym jak aktor
wstpujcy na scen.
- Teraz moe pan wzi cierk i wytrze to - powiedzia do nauczyciela. - Jeli ju pan tak
dba o wychowanie dzieci, to niech pan je rwnie przyzwyczaja do porzdku. - l znw
zamachn si bykowcem. Nauczyciel wzi z kta jak szmat i wykona polecenie Wuja. To ju znacznie lepiej - powiedzia Wuj. - Jeli panu kiedykolwiek przyjdzie ochota uderzy
mojego siostrzeca w twarz, prosz pamita, e zjawi si tutaj znw. Zobaczymy, co okae
si silniejsze; paska bezmylno czy moja pomysowo. Uchyli kapelusza i wyszed;
dusiciele poszli za nim.
Staem pod drzewem, ktrego licie twarde byy od kurzu, i piem piwo wprost z butelki.
Chciaem ju i po nastpn, lecz usyszaem zbliajce si kroki i zobaczyem Samsonowa.
Przez chwil mylaem, e i on jest pijany; szed mamroczc co do siebie i kiedy wszed w
krg wiata, zobaczyem jego tak wstrtny mi umiech. Samsonow podszed do mnie, opar
si ciko o wte drzewo, a wtedy osypao si nieco kurzu na nasze twarze. - Wyspa si
pan?
- Dzikuj. Pan by tak uprzejmy i zostawi mi kartk. - Znalaz pan piwo?
- Znalazem i rewolwer. Cega wypada.
Milcza; znw potrci gazki drzewa i znw osypa si kurz. - Gorco tutaj - rzek po
chwili Samsonow. - Beton nagrzewa si w cigu dnia. Bierz pan szlauch; polejemy podwrko
wod.
- Skocz najpierw moje piwo - rzekem. - Przynie pan i dla mnie butelk.

25

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Sam pan sobie przynie - powiedziaem. - I we pan ze sob lamp elektryczn. I


zaplcz pan kabel tak, eby nastpio krtkie spicie i eby pana szlag trafi za pask
gupot. Wytrci mi butelk z rki.
- Prosz wzi swoj walizk i wynosi si std - powiedzia. - To szko zamiot sam.
Zgarnem szko nog na bok, potem odwrciem si ku niemu. - Jeli ja wezm swoj
walizk, to pan nie bdzie mg zabra swojej - powiedziaem.
- Nie wybieram si nigdzie.
- To nie bdzie zaleao od pana, jeli ja donios. Nielegalne posiadanie broni. W,
niektrych wypadkach pitnacie lat. Tam dostanie pan wszystko; ubranie, wikt i opierunek.
A teraz przynie pan i dla mnie butelk. Pan rozla moje piwo.
Patrzylimy chwil na siebie, potem Samsonow wzi lamp i odszed. Staem wci pod
drzewem patrzc za nim i wdychajc gorzki zapach piwa rozlanego na ciepym betonie, a
skd dochodzi glos radia i tam piewano, e w deszczowy wieczr piloci usid za stoem i
wypij, gdy niewiele rzeczy mona robi w deszcz. Wtedy raz jeszcze pomylaem, e
niedugo przyjdzie deszcz i zabije zapach drzew, gorcej smoy i wiatru; i tylko psy pachn
bd w deszczu.
Rwnie i ten czowiek, ktry zgin przeze mnie, ba si deszczu, gdy pochodzi ze wsi i
jak kady czowiek ze wsi by przesadny, i ba si, e deszcz go zabije, jak zabija zawsze tych
wszystkich chorych na grulic, a ja dyktowaem te listy jego onie i prosiem go, aby nie bal
si deszczu i aby nie myla wcale o tym, gdy teraz ju medycyna posza tak daleko naprzd,
i bdzie mg miao y, nawet gdyby deszcz pada kadego dnia; i prosiem go, aby myla
tylko o tym, jak pierwszy raz by razem z on w ku; i o tym, jak bardzo bya z nim
szczliwa, i jak bardzo zawsze bdzie z nim szczliwa, kiedy ju wrci ze szpitala. I o tym,
co ona czua; a potem przerywalimy pisanie i kochalimy si znowu; a potem to weszo ju
nam w przyzwyczajenie. A teraz nie ma ju ani Barbary, ani Jana; teraz czekaem ju sam na
deszcz, ktrego on sil ba.
My wszyscy bylimy biednymi ludmi; i on, i ja, i Barbara. I nasz kraj by biedny; i tylko
dlatego jego lekarz wpad na ten pomys z listami, gdy nie mieli telefonu. Wic lekarz
powiedzia do Barbary, aby pisaa do niego codziennie, gdy stan psychiczny grulikw
jest czasem decydujcy, jeli chodzi o ich stan fizyczny; i tak Barbara zacza pisa te
listy, a ja kiedy spotkaem j idc do domu i ona powiedziaa mi, e kadego dnia musi
pisa jeden cholerny list, i e ma tego dosy, a wtedy ja jej powiedziaem, i jej pomog, i
ona smiaa sil ze mnie; a pewnego dnia zaczem jej dyktowa list i mwiem o tym, co ona
czua, idc po raz pierwszy z nim spa, i patrzyem na jej pene usta, ktre zrobiy si nagle
suche, i tak to si zaczo.
Samsonow wrci i poda mi butelk.
- Pan ma dziwne poczucie humoru - rzek.
- Wiem. Ja jeszcze w grobie bd bawi si grzechotk. - I c pan zamierza?
- Nic nie zamierzam. Po c panu bro? Nie trzymaby pan tego, gdyby pan nie mia
pozwolenia.
- Jeli si ma bro i wie si, jak jej uywa, to nic trzeba pozwolenia.
- Nie moja rzecz - powiedziaem. - Ja si wypr w razie czego. Ale pan si nie wyprze.
Ten gara naley do pana. - Stalimy przez chwil w milczeniu, a ja suchaem wci tej
piosenki o pilotach dobiegajcej z otwartego okna; pomylaem sobie, i to nic byo radio, a
tylko pyta gramofonowa. Powiedziaem do Samsonowa: - Zapomnielmy si trci. - I
wycignem ku niemu swoj butelk.
- To nie moja bro - powiedzia Samsonow. - To bro mojego kolegi. Pamitka z wojny.
Pan tego nie zrozumie. Pan nie by na wojnie. 1 nic jest pan oficerem.
- A on panu powiedzia: nie komunici mi dali bro, i nie komunistom j oddam."
- Tak byo.

26

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Dlaczego nie trzyma jej u siebie? - Nie wzi ze sob walizki.


- Oddaj mu pan to, kiedy wrci.
- Nie wierza w duchy - powiedzia Samsonow. - I panu bym take nic radzi.
- Dlaczego pan go chce pamita? - By dla mnie jak brat.
- Pan go a tak kocha?
- Pan mnie nic zrozumia - powiedzia Samsonow. - Nic zna pan tej opowieci o dwch
braciach, z ktrych potem jeden musia nosi pitno na czole?
- Ale ktry z was jest Kainem?
- On.
- Przecie go ju nie ma - powiedziaem. - Sam pan to owiadczy. A moe pana nie
zrozumiaem dobrze?
- Pan mnie dobrze zrozumia - powiedzia Samsonow. Dobranoc.
Odszed; wrciem do swego pokoju i rozpakowaem walizko. Miaem tam obraz
Madonny, na ktrym Wuj Jzef napisa kiedy: Kochanemu Grzegorzowi na pamitko
wsplnie spdzonych nory i dni w Grnej Galilei - Maria." Dedykacji nie dao si niczym
zmy. Powiesiem obraz na cianie i pooyem si, lecz dugo jeszcze
nie mogem usn. Wci jeszcze byo gorco i syszaem t pie o pilotach dochodzc
do mnie przez okno, a kiedy je zamknem, nie byo wcale lepiej; a potem nagle spad
deszcz i usnem.
Obudziem si nastpnego dnia do pno, szybko dokonaem ablucji i wyszedem na
podwrze. Samsonow sta w cieniu drzewa i patrzy w niebo, a poszedszy za wzrokiem
jego, zobaczyem klucz odchodzcych na poudnie ptakw.
- Odlatuj ju - powiedzia Samsonow. - Za miesic nie bdzie ani jednego.
- Nie - powiedziaem. - Tym razem potrwa to duej. Myl, e a do padziernika. Lato
byo gorce.
Samsonow nala sobie herbaty, po czym poda mi kartk wydart z notatnika.
- Zna pan dobrze Wrocaw? - zapyta. - Mieszkaem tutaj.
- Pojedzie pan na Parkow dwa. Tu jest nazwisko tej osoby. Przeczytaem: Weronika
Rackmann.
- Niemieckie nazwisko - powiedziaem. - Zabawne. Pan ma rosyjskie, ta pani niemieckie,
moje take nie jest polskie.
- Prosz uwaa na pani Rackmann. Pije za duo. - Czy to ona bdzie prowadzi wz?
- Pan. Mimo to prosz uwaa. Ona bdzie chciaa z panem pi.
- Skd pan to wie? Pani Rackmann nie widziaa mnie nigdy na oczy.
- Bdzie tak, jak ja mwi. Czy pan wie, gdzie jest miasto B.? - Znam drog.
- Wieczorem pan wrci. I prosz powiedzie pani Rackmann, e od dzisiaj pan j bdzie
wozi, o ile ona sobie tego yczy. Z tym, e oczywicie ja bd panu paci.
Wsiadem do samochodu i palc papierosa czekaem, a rozgrzeje si silnik. Samsonow
patrzy na mnie umiechajc si tym swoim dziwnym umiechem.
- Dlaczego pan chcia zosta aktorem? - zapyta nagle. - eby si ukry midzy ludmi.
- Byby pan chyba niezym aktorem.
- Mam zy gos. Tego si nie dao naprawi.
- Prosz ju jecha. Dzie jest adny, szkoda czasu. I prosz
jej koniecznie powiedzie, e od dzisiaj pan j bdzie wozi, a nie ja. To bardzo wane.
Nie zapomni pan?
- Nie - powiedziaem.
Wyjechaem; jadc powoli, patrzyem na drzewa, ktre byy jeszcze zielone, i oczywicie
zabkaem si; tak, i musiaem przystan i spyta o drog. Wreszcie znalazem ulic
Parkow. W naronym kiosku kupiem par gazet i idc poprzez ulic zobaczyem zabawn

27

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

scen; chodnikiem naprzeciw siebie szo dwch lepcw i zderzyli si ze sob, ale aden z
nich nie powiedzia ani sowa; poczli si tylko ostukiwa laskami i rozeszli si bez sowa.
.Znalazszy dom, wszedem po schodach i zadzwoniem; nikt jednak nie odpowiada.
Musiaem zmruy oczy, gdy wiato padajce przez okno klatki schodowej olepiao mnie.
Czekaem przez dug chwil; wreszcie zadzwoniem po raz drugi. Wtedy nagle otworzono
drzwi ssiedniego mieszkania; jaki staruszek popatrzy na mnie i szepn:
- To pan? To pan?
- Tak, to ja - powiedziaem. Kady czowiek na moim miejscu powiedziaby tak samo.
Tylko Wuj Jzef nie. Wuja Jzefa nakrya kiedy ciotka z inn kobiet w ku i Wuj Jzef
powiedzia, e to po prostu nie on.
Ten staruszek znw popatrzy na mnie.
- To pomyka - powiedzia. - Pan, rzecz prosta, zechce mi wybaczy.
Wrci do siebie zatrzasnwszy drzwi. Zadzwoniem po raz trzeci i otworzya mi
dziewczynka.
- Dzie dobry, Magosiu - powiedziaem. - Chciabym mwi z pani Rackmann.
- Skd wiesz, e nazywam si Magosia?
- Na cianie kto napisa: Magosia to skarypyta." Stoj tu ju od piciu minut i
przeczytaem wszystko, co napisane jest na cianach. A teraz id i popro pani Rackmann.
Magosia odesza; usyszaem kroki na korytarzu i jaka kobieta stana w drzwiach, ale
nie widziaem jej twarzy, gdy soce padajce z boku olepiao mnie.
- Pani Rackmann? - zapytaem.
Nie odpowiedziaa, a ja staem rozkraczony, ze zmruonymi oczami i pamitaem o tym,
e ona mnie widzi, i nie wiem dlaczego mylaem o tym filmie, w ktrym jaki dezerter
zgin w obronie dziewczyny, ktrej nikt nie zna i nikt nie kocha; a potem mylaem o
ornym jeszcze filmie, w ktrym jaki buntownik gin o sto krokw od statku, na ktrym
uciec mia z Irlandii; wic odszedem jeszcze o krok w ty, aby jej nie widzie i aby ona
moga zobaczy mnie lepiej, i zapytaem:
- Czy to pani Rackmann?
- Tak - powiedziaa. - Prosz wej.
Wszedem za ni i przyjrzaem jej si; bya moda i do nawet adna, lecz zdziwio mnie
jej uczesanie; tak czesay si kobiety przed picioma laty. Nie wiedziaem, ile ma lat;
przypuszczaem, i wyglda na starsz, ni jest. Nie mogem tego wiedzie; Wuj Jzef
uczy, e o kobiecie nie wie si niczego, jeli nie patrzy si na ni przez mczyzn, z
ktrym yje.
- Przysa mnie tutaj pan Samsonow - powiedziaem. - Samochd jest na dole. Inynier
Samsonow powiedzia, e mam z pani jecha do miasta B.
Nie odezwaa si; staa przypatrujc mi si w milczeniu i trzymaa w palcach pasmo
wosw, tarmoszc je tym samym ruchem, jak to czyni Samsonow.
- Mylaem, e pani na mnie czeka.
- Tak panu powiedzia inynier Samsonow?
- le si wyraziem. Mylaem, e pani czeka na Samsonowa. Pan Samsonow powiedzia
mi, e pani czeka na niego, wic mylaem, e pani czeka na mnie czekajc na Samsonowa,
poniewa nie moga pani wiedzie, e zamiast Samsonowa, na ktrego pani czekaa,
przyjad ja; wic mylaem, e czeka pani na mnie. Czy wyraam si jasno?
- Pan pracuje dla niego? - Od wczoraj.
- Prosz, niech pan wejdzie do pokoju.
Przeszedem z korytarza do pokoju; byo tam jeszcze nie posprztane, ale nie to mnie
zdziwio; ten czysty i biay pokj nie pachnia kobiet, a przecie widziaem nie zasane
jeszcze ko, a ona staa o krok ode mnie i nie czuem wcale jej zapachu, i tego mi

28

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

brakowao. Nad kiem wisiaa jaka fotografia; kto tam wypina pier pokryt medalami,
ale nie przyjrzaem si temu bliej.
- Prosz, niech pan przejdzie do drugiego pokoju - powiedziaa. - Ja tu tymczasem
posprztam.
- Pojedziemy do miasta B.? - zapytaem.
- Tak. Musz si tylko przygotowa.
- Nie musi pani bra paszcza. Dzie jest adny. Moemy nawet opuci dach.
Przeszedem do nastpnego pokoju i usiadem w fotelu, a za chwil wesza Magosia i
usiadszy na pododze pocza mi si przyglda czarnymi oczkami.
- Masz oczy jak wgielki - powiedziaem. - Wiem o tym.
- Tak? To wietnie. Moemy uwaa temat za wyczerpany, a ja tymczasem przeczytam
gazet.
- Zreperuj mi skakank - powiedziaa. Wziem skakank i obejrzaem j.
- Wyrzu to - powiedziaem. - Kupi ci inn. Tej nie opaca si ju reperowa. A teraz daj
mi czyta, kochanie. Magosia wysza, a ja zaczem czyta gazet i przeczytaem
sprawozdanie z procesu jakich ludzi, ktrzy w czasie wojny walczyli w podziemiu przeciw
komunistom i teraz dopiero zostan powieszeni; i nie mogem powstrzyma si od miechu,
mylc o Wuju Jzefie, ktry przed samym Powstaniem Warszawskim wstpi! wreszcie do
jakiej organizacji podziemnej i otrzyma! pewnego dnia rozkaz zlikwidowania bojwki
komunistycznej i spotkawszy si ze swymi druhami-bojownikami ustali, i rozpoczn
dziaania o godzinie dwunastej w nocy, lecz bya dopiero czwarta; tak wiec udano sil wraz z
karabinami maszynowymi, granatami i dynamitem do najbliszej restauracji, aby posili si
przed akcj skromnym, onierskim poczstunkiem, ktry przecign! si w dwutygodniowe
pijastwo poczone z wystpami o charakterze artystycznym, a kiedy wreszcie otrzewieli,
okazao si, i komunistw zlikwidowaa inna, konkurencyjna organizacja polityczna i tylko
dlatego Wuj Jzef y jeszcze teraz z nami; zdrowy, pikny i udzielajcy nam przy kadej
okazji moralnych rad i wskazwek.
Mylaem o tym wszystkim siedzc w fotelu i wtedy nareszcie Weronika Rackmann
wrcia.
- Jest jeszcze jedna rzecz - powiedziaem. - Inynier Samsonow kaza mi powiedzie, e
od dzisiaj ja pani bd wozi gdzie trzeba, z tym oczywicie, e on bdzie paci.
- Samsonow kaza to panu powtrzy? - Jestem przecie jego pracownikiem.
- I powiedzia, e to on bdzie panu paci?
- Mwi mi o tym dwa razy i kaza mi to powarzy. Nic nie powiedziaa; patrzya na mnie
dugo i uporczywie, i widziaem w jej oczach wyraz nienawici, ale wiedziaem ju, e nie
bya to nienawi w stosunku do Samsonowa.
- Zawsze przypuszczaam, e Samsonow jest pody - powiedziaa wreszcie. -- Nic
wiedziaam jednak, e a do tego stopnia. - Mam mu tu powtrzy? - zapytaem. - Bd
bardzo
szczliwy. .
- To dla mnie obojtne. Niech pan teraz przejdzie do pierwszego
pokoju, a ja tu tymczasem posprztam.
Przeszedem do pokoju, w ktrym uprzednio byem, i podszedszy do okna Oparem si o
framug, i patrzc na pen soca ulic uwiadomiem sobie, e co si tutaj zmienio w
cigu tego czasu, kiedy mylaem o Wuju Jzefie; tak wic odwrciem si i popatrzyem na
pokj, i wtedy zrozumiaem, i fotografia tego z medalami na piersiach znika nagle ze
ciany; wisiaa tam teraz reprodukcja Matisse'a. I teraz pomylaem sobie, e si ju o niej
nic dowiem niczego.
Ona wrcia ubrana w jasny paszcz., a gow owizan miaa chustk i wygldaa lepiej
ni poprzednio.

29

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Moemy jecha - powiedziaa. Nic ruszyem si z miejsca.


- Pani lubi kwiaty?
- Kwiaty? Nie wiem. Chyba tak jak kady.
- Na oknie peno kwiatw - powiedziaem. - I na cianie take kwiaty. - Wskazaem rk
na reprodukcjo Matisse'a wiszc ponad kiem. - Te kwiaty wygldaj zupenie jak nowe. Chcia pan powiedzie: jak wiee.
- Nic. Chciaem powiedzie: jak nowe. I tak wanie powiedziaem. yjemy pod Socem
Stalinowskiej Konstytucji I mam zagwarantowan wolno sowa. Nich pani zdejmie tego
Matisse'a i powiesi z powrotem fotografi. Reprodukcja niedobra.
Patrzya na mnie spokojnie i bez obrazy; jej wosy wysuny si nagle spod chustki i
kosmyk opad jej na czoo, i wtedy pomylaem
sobie, e powinienem ten kosmyk z powrotem wsun pod chustk i tak te uczyniem.
- Tak bdzie lepiej - powiedziaem. - May niezgrabny ruch. Te mae rzeczy najwicej
znacz.
- A co znaczy ten may i niezgrabny ruch?
- Tego jeszcze nie wiem - powiedziaem. - Pani to wie lepiej. To przecie pani mnie nie
cierpi. A ja si tylko dowiem, dlaczego.
Poszlimy do samochodu; otworzyem jej drzwi i zamknem je za ni, kiedy ju wsiada.
Silnik by ju chodny; czekaem wic przez chwilo i patrzyem w lusterko nastawiajc je
tak, aby widzie jej twarz; i manewrowaem tym lusterkiem tak dugo, aby ona widziaa, i
chc j widzie i e to idzie mi niezgrabnie.
- Jedmy ju - powiedziaa.
- Silnik jest jeszcze chodny. Inynier Samsonow kaza mi dba o ten wz.
- Pan nie jest zawodowym kierowc? - Dorabiam sobie w ten sposb.
- Kim pan jest z zawodu?
- wiadkiem.
- Czy to dobry zawd?
- wietny. Jestem wiadkiem w procesie przeciwko czowiekowi.
Umiechna si.
- Pan pisuje opowiadania? - Prbuj.
- Jeli pan rzeczywicie jest wiadkiem w procesie przeciwko czowiekowi, nie myl,
aby paskie rzeczy ukazay si drukiem.
- Pani mi to wanie wyjania.
- Wic dla kogo pan pisze?
- Zapomniaem pani powiedzie, e jestem idiot. - I dlatego pan wanie pisze?
- Przedtem chciaem zosta aktorem. Nie udao mi, si nigdy. Opowiem pani o tym kiedy
indziej.
- Pan nie moe wiedzie, czy spotkamy si jeszcze.
- Wic opowiem pani wtedy, kiedy pani ju nie bdzie. Mnie tylko n to chodzi, aby
opowiada.
- I aby gra?
- Tak. Czy pani pije herbat z cukrem? - Tak.
- To dobrze. Ale ja pij bez cukru. Moemy teras pojecha na kaw, pani zamwi swoj
kaw, a ja pani oddam swej kawaek cukru. Potem ja wyjad z tego miasta, wrc tutaj za
p roku, znw si spotkamy i pjdziemy na kaw, a wtedy ja w milczeniu
poo przed pani kostk cukru. I nie odezw si ani sowem, a pani ju bdzie wszystko
wiedzie o tym, co przeyem w cigu tego p roku. Dobrze?
- Pjdziemy na kaw w miecie B.

30

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

Przejechalimy w milczeniu par kilometrw, a droga przed nami prosta bya i obsadzona
drzewami, a ja pomylaem sobie, e dobrze by byo jecha tdy za miesic lub dwa, kiedy
drzewa, zielone teraz i lekkie, ugn si ju pod ciarem rdzy.
- Nie lubi tego wszystkiego - powiedziaem do niej. - Za adnie tu i za czysto. Nie ma
ciernisk. Nikt tu pewnie nie pali ognisk. Chciabym kiedy pj cierniskiem i zje troch
pieczonych kartofli. I zapyta si pastuchw, jaka jutro bdzie pogoda, i dosta od nich po
gowie.
- Dlaczego?
- Dla kompozycji - powiedziaem. - eby w jaki sposb zamkn zdanie. Niech pani na
mnie nie zwraca uwagi.
- Dlaczego pan chce pisa?
- Pani mnie o to pyta powanie?
- Nie. Dla kompozycji. Pan prowadzi wz, a ja z panem rozmawiam. Pan patrzy na mijane
drzewa i wypowiada swoje myli. Obraz si zamyka.
Nic nie odpowiedziaem. Umiechnem si gorzko i popatrzyem na drzewo rosnce u
skrzyowania drg.
- Nie lubi tych drzew - powiedziaem. - Nie wiem, co pani odpowiedzie. Postanowiem
powici ycie gupstwu... Czy pani patrzy na mnie?
- Tak.
- Czy oczy moje s puste? - Tak. Prosz mwi.
Nie zdyem jej odpowiedzie; o mao nie wyrwao mi kierownicy z rk; cae szczcie,
i trzymaem j mocno i udao mi si j odepchn od siebie; zjechaem na bok i
popatrzyem na Weronik. Bya blada, lecz trzymaa si dzielnie.
- Guma posza - powiedziaem. - Szczcie, e nikt nie nadjeda, bo rzucao mn.
Dzikuj pani.
- Za co?
- e nie chwycia mnie pani za rk. Byoby z nami kiepsko. A w ogle mao jest zaj
dla dorosych ludzi.
- Tego ju nie rozumiem.
- Pani mnie pytaa, dlaczego wziem si do pisania. By moe, i mogem tego nie robi.
Tak czy owak teraz jest zbyt pno. aby' o tym mwi.
Wysiadem z wozu i od razu dostrzegem, co si stao; jaki ko zgubi podkow z
hacelami; podkowa tkwia teraz w mojej przedniej gumie. Wyrwaem podkow i pokazaem
j Weronice.
- miao - powiedziaa. - Zaczynaj pan.
- Powiadaj, e podkowa przynosi szczcie. Czasem to rnie wyglda.
- Mogoby by gorzej.
- Ale zawsze si tak przecie mwi w takich wypadkach. Zdjem marynark i rzuciem j
na siedzenie; otworzyem baganik, i wyjem stamtd zapasowe koo i lewar. ,
- Nie musi pani wysiada - powiedziaem. - Za pi minut jedziemy dalej. .
- Niech pan wemie rkawice -. powiedziaa. . Podszedem do niej i wziem grube,
skrzane rkawice; wcignem je, lecz nie umiawszy poradzi sobie z zatrzaskiem,
wycignem ku niej rce.
- Prosz zapia - powiedziaem.
Patrzya na mnie i twarz jej nagle staa si biaa, a ja wci
jeszcze .staem z wycignitymi rkami. .
- Ju po wszystkim - powiedziaem. - Nie musi si pani ba. Najwaniejsze, e nikt nie
nadjeda z przodu.
- Dlaczego pan chcia zosta aktorem?

31

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- eby si schroni przed ludmi - powiedziaem. - Nie wiem, dokd przed nimi mona
uciec, a boj si y z tymi ludmi.
- Dlaczego? ,
- S tacy jak ja - powiedziaem. - Prosz zapi te zatrzaski.
Wrciem do baganika i wziem stamtd korb od lewara; a potem, kiedy zmieniem ju
koo i zamknem baganik, usiadem przy Weronice i poczem ciga rkawiczki.
- Prosz nie ciga rkawic - powiedziaa Weronika. Niech Pan prowadzi wz w
rkawicach.
- S brudne.
-To bez znaczenia. W rkawicach lepiej prowadzi. Kierownica nie wyslizguje si z rk.
- Banie. To moe wana rzecz dla kierowcw wycigowych, ale mnie nie wolno jecha
wicej ni siedemdziesit. Pobrudz kierownic i waciciel zrobi mi pieko. Nawet nie
wiem, kto to jest.
- Nikt panu nie zrobi pieka. Ten wz jest mj. - Dlaczego pani sama nie prowadzi?
- Nie nauczyam si nigdy. Uwaaam, e tak jest zabawniej. Pooyem rce na
kierownicy i wtedy znw dojrzaem jej wzrok, i ten dziwny wyraz nienawici w stosunku do
mnie, a przecie znalimy si tylko od dwch godzin i jadc teraz, i rozmawiajc z ni
mylaem, e jest wszystko w porzdku.
- Dlaczego pani na mnie patrzy tak cholernie? - zapytaem. - Nie jestem przecie
inspektorem z urzdu podatkowego. A w dodatku pani wcale nie ma pienidzy.
Umiechna si.
- Ten umiech te ju znam - powiedziaem. - Znam czowieka, ktry umiecha si cay
czas tak jak pani, kiedy na mnie patrzy. Nie wiedziaem, e jestem a tak zabawny.
Dotychczas mwiono mi co innego.
- Panu si zdaje - powiedziaa. - Jedmy ju.
- Nic mi si nie zdaje. Nie wiem, co jest pomidzy pani a Samsonowem. Nie wiem,
dlaczego patrzycie na mnie tak, jakbycie mieli jedn par oczu do spki. Wiem natomiast
co innego: nic mnie to wszystko nie obchodzi.
- A wic prosz si nie zajmowa moj osob - powiedziaa. - Paska rzecz to
prowadzenie samochodu. Za to wanie bdzie pan pacony.
Wyszedem z samochodu i zatrzasnem drzwi; przeszedem na drug stron i usiadszy
tam na kamieniu, zapaliem papierosa. - Zabior si jako do Wrocawia - powiedziaem. Kapitanowi powiem, gdzie pani stoi. Na wieczr pani cignie.
Z daleka nadjedaa jaka ciarwka; stanem na skraju drogi i podniosem rk.
Wtedy Weronika wysza z samochodu i podesza do mnie.
- Prosz mi poprawi wosy - powiedziaa.
Poprawiem jej wosy; ten kosmyk, ktry wymyka si wci spod chustki. Kierowca
ciarwki zahamowa.
- Nawali panu wz? - zapyta.
- Nie. Pokciem si z on. A teraz ju jest wszystko dobrze. Na jaki czas,.
- Bab trzeba trzyma krtko przy zbach - powiedzia kierowca i odjecha.
- Pani ma adne wosy - powiedziaem. - Wiem o tym.
- Wszyscy mwi to samo? - Tak. Jedmy dalej.
- A ja mam prowadzi w rkawiczkach?
Wiatr od pola rozrzuci wosy Weroniki i pochylia si ku mnie; wic poprawiem znw
jej wosy i stalimy przez chwil naprzeciw siebie, a potem znw nadesza fala wiatru.
- Pobrudz pani wosy - powiedziaem. - Czy on zawsze robi tak samo?
- Jedmy ju - powiedziaa. - Przykro mi, e si uniosam. Nie odpowiedziaem i nie
rozmawialimy ju, a ja przez cay czas czuem jej wzrok na moich rkach opartych na
kierownicy i tak przyjechalimy do tego miasta, ktre zostao zburzone podczas wojny i

32

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

ktrego nie odbudowano jeszcze. W rodku miasta, gdzie niegdy znajdowa si rynek,
umiejscowi si jaki przejezdny cyrk i przejedaem teraz obok karuzeli. Dyrektor cyrku
doszed do przekonania, i miasto jest tak czy owak ndzne, i nie obudowa karuzeli; w takt
haaliwej muzyki okrca si szkielet.
- Dobre - powiedziaem. - Jak si nazywa ten, ktry malowa pijanych lepcw?
- Breugel?
- Jego tu trzeba. Gdzie jedziemy?
- Przy kocu ulicy jest gospoda - powiedziaa. - Tam jest zawsze jeden pijany lepiec. To
pana zabawi na jaki czas.
- Jak dugo mam na pani czeka? - Wrc wieczorem.
- Bd si wietnie bawi - powiedziaem. - Nawet nie wziem niczego do czytania.
- Tak czy owak spdzi pan mio czas.
- Nie bd pi z tym lepcem, jeli o to pani chodzi. A po za tym mam uwaa na pani.
- Nie mylaam o wdce.
- Rozumiem. Mam z nim gra w szachy. A w ogle nie powinienem za duo wiedzie,
prawda?
Zatrzymaem samochd przed gospod; ona odesza. Zamknem dach i drzwi, potem
wszedem do gospody. O tej porze byo tu pusto; w kcie przy stoliku spa jaki staruszek z
gow wspart na piciach. Podesza do mnie kelnerka.
- Macie tutaj porter? - zapytaem. - Na pewno nie macie porteru. A najlepszy harmonista
wyjecha do Warszawy, eby si wyuczy na inyniera. Szlag by wasze miasto trafi. Dzie
dobry.
- Znw ten biay wz - powiedziaa kelnerka, patrzc przez okno na samochd stojcy w
ciepym cieniu zielonego drzewa. Nasze dzieci lubi pana samochd.
- Czsto go pani widuje?
- Ten pan, ktry tu nim przyjeda, siedzia zawsze przy tym stole - powiedziaa. - I pi
herbat. Nigdy nie powiedzia ani jednego miego sowa. Czasami siedzia przez par
godzin. Potem przychodzia ta kobieta i odjedali.
- Czy dostano mj porter?
Odwrcia si od okna i popatrzyem na ni. Nie miaa w sobie tej bezczelnoci, jak
miewaj zazwyczaj kelnerki przyzwyczajone do obsugiwania pijakw. Patrzyem na jej
skone oczy i pene usta, ale nie byo na sali ani jednego mczyzny, wic nie widziaem jej
dobrze. Staruszka nie braem w rachub; by lepy; biaa laska leaa przed nim na stole.
- Co bdzie pan pi? - Porter.
- Jest tylko zwyczajne piwo. - Dobrze. Pomyl nad tym.
Odesza, a ja podszedem do staruszka i potrzsnem nim, a on poderwa gow
niespodziewanie rzeki i radosny.
- Co wiesz o tej dziewczynie, tato? - zapytaem. - Jest adna.
- Ale jak tam dalej z ni?
Dotkn mojej rki; przesun po niej palcami szukajc zapewne ladw reumatyzmu, a
potem splt donie.
- Jeste jeszcze mody - powiedzia. - Dasz rad. - Jak ty to wszystko wiesz?
Unis swoj do i przejecha ni po mojej twarzy; czuem na ustach gorzki smak
tytoniu; po czym lego palce cofny si znw. - Twarz nic nie znaczy - powiedzia. Czowieka najlepiej poznaje si po rkach.
- Dlaczego ona si nie uczy, tato?
- Matka nie chce jej puci z domu. Jest jedyn crk. Wiesz, jak to jest z rodzicami.
Myl, e w duym miecie to Bg wie co. - Jak dugo ona tu pracuje?
- Dwa lata. A mnie jej al. Jest taka adna.
- Co wy tu robicie wieczorami? Jest chocia kino?

33

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Nie. Teraz przyjechao Wesoe Miasteczko. A wieczorami nie robi si nic.


- Czasem kto kogo dgnie noem i to wszystko, prawda? - Zdarza si i tak. Nieczsto.
Ludzie nie maj pienidzy na wdk. Wemiesz j std?
- Nie. Nie mam domu.
- Szkoda jej - powtrzy. - To najadniejsza dziewczyna. Jej matka boi si o ni. We j
std.
Nie odpowiedziaem mu; ju teraz wiedziaem, e jest adna, moda i ciepa jak kot picy
w cieniu drzewa zmczonego sierpniem, a ten staruszek znw wycign ku mnie rk i znw
uczuem na ustach cierpki smak tytoniu. Pewnie nie kupowa gotowych papierosw; musia
je skrca sam.
- Nie - powiedzia. - Zostaw j tutaj. Szkoda jej dla ciebie. Id z ni, ale nie zabieraj jej.
- Dobrze - powiedziaem. - Nie wezm jej. - Szkoda jej dla ciebie.
- Nie wezm jej - powtrzyem. - Co tu jeszcze macie oprcz Wesoego Miasteczka?
- Wizie.
- Macie i to?
- Tu jest najwikszy wizie na Dolnym lsku. Nie wiedziae o tym? Nikt nawet nie
wie, ile tu ich siedzi.
- Wizienie to ju co jest. Kupi ci piwo, tato? - Dobrze. Nic, nie mw do mnie tato".
- A to dlaczego?
- Nie chc, eby kto, kto wyglda jak ty, mwi do mnie tato". Kup mi piwo i id.
Wrciem do swego stolika; czekaem chwil, potem dziewczyna podesza do mnie.
- Jeli pan chce co zamwi, to teraz - powiedziaa spojrzawszy na zegarek. - Teraz bd
miaa trzy godziny przerwy. Pracuj od szstej rano.
- Ja miaem trzy lata przerwy - powiedziaem. Pochylia si ku mnie.
- Bye tutaj? - Tak.
- f jak?
- Powiedziaem ci: trzy lata przerwy. - Byo ciko?
- Sama zobaczysz. Umiechna si.
- Jakie chcesz piwo?
- Jasne. Dla starego te jasne.
Odesza, a ja patrzyem za ni i wiedziaem, i ona czuje mj wzrok. Poruszaa si z
gracj dziewczyny z Via Venetto i to byo zabawne, gdy ja pamitaem ten film; bya to
historia o telefonistkach i o tym, e ycic byoby pikne, gdyby nie tam co, czego ju nie
pamitaem. Pamitaem tylko te dziewczyny; i ona pamitaa je take.
Wrcia i postawia przede mn piwo. - Ty tu mieszkasz?
- Nie - powiedziaa. - Mieszkam przy rodzicach. pi tylko tutaj w czasie przerwy.
- Na pierwszym pitrze? Trzecie drzwi z korytarza na lewo? - Na drugim.
- Nic zamykaj drzwi. wypij piwo i pjd. Nic chc, eby ten stary o tym wiedzia.
- On wic wszystko o mnie.
- Opowiada innym, a jemu stawiaj? - Ty postawie mu ju przedtem.
- Postawi nut jeszcze raz. Miaem trzy lata przerwy. Odesza, a ja pomylaem sobie o
tym, e dobrze by byo napisa opowiadanie o tej dziewczynie i o tych ludziach, ktrzy wychodz z wizienia i id do tej gospody, aby si napi, i j tu spotykaj, i mwi jej o tym, e
siedzieli po par lat, patrzc przy tym n a jej usta, ktre staj si suche. Pewno byo ju tutaj
cale mnstwo takich cwaniakw mwicych jej, i wyszli z wizienia, a ona przygarniaa
ich wszystkich; ciepa, silna i mocna. Tylko Wuj Jzef nie potrzebowaby kama; on
rozegraby to wszystko inaczej; ludzie zaczliby biega, przysiga i kama; i o Nim mylc, do niej poszedem na gr.
Obudzio nas pukanie do drzwi i musia to ju by wieczr. - Kto tam? -- zapytaa
dziewczyna.

34

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Prosz mu powiedzie, e czekam na dole - powiedziaa Weronika Rackmann i odesza.


- Tak dobrze mi si spao - powiedziaem. - Teraz znw nie bd spa w nocy. Ze mn
zawsze tak.
- A jak bdzie dziecko?
- Ju twoja w tym, siostro, gowa, eby nie byo. - Przyjedziesz tu jeszcze kiedy?
- Moe. Przywie ci co?
- Id do kina, a potem opowiesz mi. Tu by taki jeden, co dobrze opowiada, ale zabi si
na motocyklu. Ten opowiada najlepiej.
- Dobrze. Pjd do kina. Ale teraz musz ju i. Bd myle o tobie.
- Nie jed za szybko - powiedziaa. - Uwaaj na siebie. - Do tamtego te tak mwia,
prawda?
- To by mj pierwszy.
- Dobrze. Bd jecha powoli.
Wyszedem; Weronika Rackmann czekaa przy samochodzie, umiechajc si do mnie.
Kto zapali wiato na grze i wtedy zobaczyem, i palto jej i suknia s ubrudzone botem.
- Upada pani?
- Wszyscy upadaj - powiedziaa. - Jedmy.
Znw przejechalimy przez ten plac, gdzie okrca si szkielet karuzeli, a potem
wyjechalimy na prost drog i tam byo jeszcze troch wiata; a ja znw patrzyem na
cienie drzew.
- Co robi pani crka cay dzie?
- Pan myli o Magosi? To nie jest moje dziecko. Ssiedzi j u mnie zostawiaj.
- Ciekaw jestem, skd pani moga wiedzie, e jestem u tej dziewczyny - powiedziaem. Pewnie mnie ten staruszek wypiewa. To najweselszy inwalida w caej Polsce Ludowej.
- Nie widziaam tam adnego staruszka - powiedziaa. Jaka kobieta mya podog, a ja j
zapytaam, gdzie mieszka ta dziewczyna. To wszystko.
- Skd pani wiedziaa, e z ni pjd?
- Widziaam j par razy. Mylaam, e si panu bdzie podoba. Musia pan przecie
spdzi jako czas, prawda?
Odwrciem si ku niej i znw poprawiem jej wosy; ten zabawny kosmyk, ktry wci
wysuwa si spod chustki chocia nie opuciem teraz. dachu i nie byo ju wiatru. Patrzyem
na ni; siedziaa umiechnita i spokojna.
- Oboje musielimy spdzi jako czas - powiedziaem. Pani i ja. Pani powinna wstpi
gdzie i oczyci swoj sukienk. Co pani zrobi, jeli pani m to zobaczy.
Nic nie odpowiedziaa.
- Pani jest oczywicie zadowolona, e ja poszedem z t dziewczyn - powiedziaem. Pani wiedziaa, e ja to zrobi.
- Wiedziaam.
- A moe pani kazaa mi specjalnie czeka w tej gospodzie. a nie w innej-. .Jest tam
pewnie i jaka inna gospoda w tym miecie? Tylko e tam nie ma takiej dziewczyny.
- Jest keIner-psycholog.
- Pani mi kazaa specjalnie tam czeka?
- Rozmawialimy ju na ten temat. I doszlimy' do wnioskw, musimy oboje jako
spdzi czas. Pan Poszed z t dziewczyn, a ja poszam w swoj stron. Potem spotkalimy
si, pan obejrza moj sukni i wycign pan odpowiednie w nioski. Czy musimy o tym
cigle mwi?
Nic nie odpowiedziaem, wci mylaem o tej dziewczynie; o tych wszystkich
cwaniakach, ktrzy opowiedzieli jej, i wyszli wanie z wizienia; a ona braa ich
wszystkich ze sob do swego maego pokoju penego suchych kwiatw, witych obrazw i
ciepego od soca. I pewnie wszyscy mwili jej podobne sowa; i ona mwia im to samo,

35

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

co mwia mnie; a ja, jad teraz samochodem, nie umiaem myle o niej le; nie obchodzio
mnie to wcale; i pomylaem sobie po raz pierwszy, e to jest wanie pocztek staroci,
ktra przysza zbyt szybko. Byem z ni; duo o niej wiedziaem: ona duo umiaa, a ja nie
mylaem o niej le.
Wtedy nagle zapa mnie bl; zjechaem na skraj drogi i poczem szuka swojej
nitrogliceryny.
- Chryste. - powiedziaem. - Musiaem j zostawi u niej. - Co to byo?
Nie odpowiedziaem jej. staraem si oddycha spokojnie i niezbyt gboko, i po chwili
bl min. Nie ruszaem si jeszcze z miejsca i po chwili dopiero pooyem rk na lewarku.
- Co to byo?
- Portmonetka z pienidzmi - powiedziaem. - I co to pani w ogle obchodzi, jeli ju
mwimy na cen temat? C pani mog obchodzi moje przygody tego typu? Jeli mi si
pani dobrze przyjrzy, zrozumie pani bez trudu, e nucie samego nie obchodzi to wcale. I
dlaczego mnie pani tak nie cierpi? Nie poprawi pani wosw tym razem. Dlaczego pani
pozwala mi si dotyka?
Odsuna si ode norie, a ja patrzyem na ciemne pasemko wosw
przekrelajce jej twarz.
- Czy pani czsto robi tego rodzaju eksperymenty z ludmi? - Nie - powiedziaa, a ja,
przyjrzawszy hej si, wiedziaem, i powiedziaa prawd.
- Wic ja jestem pierwszym przedmiotem pani arcyciekawych dowiadcze z zakresu
psychologii poznawczej?
- "Tak.
- To dziwne.
- 1 ja myl, e to dziwne.
- A moe to wcale nie jest dziwne. Moe to jest prostsze, niby si zdawao?
- By moe jest i tak.
- By moe jest to tak proste, i trudno po prostu w to uwierzy? - rzekem.
- Pewnego dnia zrozumie pan, e we wszystko mona uwierzy - powiedziaa. - t
zrozumie pan ku swojemu ubolewaniu, i nie jest to kwestia Inteligencji ani wyobrani, a
tylko czasu.
- Ja ju wierz - powiedziaem. - Uwierz zawsze we wszystko, co usysz o kobiecie.
Przystanem przed jej domem; ale tam na grze nie palio si wiato.
- Obiecaem Magosi kupi now skakank - powiedziaem. - Teraz ju jest za pno.
Zrobi to jutro.
- Nie - powiedziaa. - Nie bdzie pan mia okazji. Zechce pan powtrzy swojemu
kapitanowi, e nie bdzie mi pan wicej potrzebny. Samochd sprzedam w najbliszych
dniach. To wszystko.
Wysiada z samochodu, a ja poszedem za ni; przeszed obok nas ~tary czowiek z
dugim kijem i zapali latarni gazow, a wtedy znw powrci z mroku cie kasztana.
- Wiem, dlaczego mnie pani nie cierpi - powiedziaem. Nie wiem jeszcze, dlaczego
Samsonow przysa mnie tutaj; ale
dowiem si take i tego. Nie jestem niczemu winien. To tylko zbieg okolicznoci, ktry w
innym wypadku byby po prostu zabawny. Nienawidz tych ludzi tak samo jak i pani.
- Mylaam wanie, e powie pan co w tym stylu. Pan jeszcze powinien doda, e
niekiedy farsa staje si koszmarem.
- Tak te i jest - powiedziaem. - I powiem pani jeszcze co zabawnego; bd si modli
za pani.
Odwrcia si ku mnie. - Pan jest wierzcy?
- Powiedziaem tylko, e bd si modli za pani.
- Ja wierzyam do dzisiejszego dnia - powiedziaa. - Ale teraz nie umiem ju duej.

36

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Ktrego dnia uwierzy pani znw - powiedziaem. - To bdzie straszny dzie. I jeszcze
jedno: to ja wanie bd wtedy przy pani. Ale jak powiedziaem, to bdzie najgorszy dzie,
a ja nic bod umia pomc.
Odesza; ja wrciem do garau. Samsonowa nic byo; zastaem tylko kartko: Piwo tam
gdzie wczoraj. Gara prosz zamkn na klucz. Niech pan si na ni nie gniewa. Zostawiam
panu dwie aspiryny; we pan przed zaniciem; nie ma si podobno katza. Samsonow."
Aspiryn pooyem na nocnym stoliku; potem wyprowadziem samochd z garau i
pojechaem w kierunku miasta.
Zatrzymaem samochd przed restauracj ,Monopol" gdy mylaem, i spotkam tam
Wuja Jzefa; nie byo go jednak. Podszedem do baru, a barman zapyta mnie:
- Co pan pije?
- Jeden dalekobieny'.
Nala mi; wypiem i poprosiem o drugi.
- Pan z Warszawy? - zapyta kto z tyu. Nic chciao mi si odwraca; patrzc przed siebie
powiedziaem: - Tak.
- Bardzo przyjemnie.
Nic odwrciem si i tym razem. Wypiem p kieliszka i patrzc na odbicie swej twarzy
w' lustrze poza barem, zapytaem: - Komu?
- Za to wanie pana lubi - powiedzia ten czowiek i podszed do mnie. - Mona pana
zaprosi?
By dobrze odywiony i wyglda na cakowicie zadowolonego z siebie. Poznaem go:
by dobrze prosperujcym ginekologiem czerpicym zyski z wiadomego procederu. Tak
wanie sobie po
mylaem: z wiadomego procederu, gdy takiego zwrotu uywalimy w naszej redakcji, a
ja tam jednak pracowaem.
- Dobry wieczr panie doktorze - powiedziaem. - Nie poznaem pana. Nie byo mnie tu
przez jaki czas.
- Nie wyglda pan dobrze - powiedzia. - Dalej to samo? - Pan przecie wie, e z tego si
nie wyazi.
- Kiedy pan mia zrobiony po raz ostatni EKG?
- To bez znaczenia. Wiem, e nie bd robi nastpnego. I pan to take wie.
- Szybka jazda samochodem nie jest dla pana. - O czym pan mwi?
- Widziaem pana dzisiaj z t idiotk. Znw j pan wiz do wizienia?
- Nie wiem, czego ona tam szuka.
- Ona sama tego nie wie. Major Rackmann zosta skazany na mier. Czy pan wie, e ju
nawet stranicy przestali j przegania? Ona tam wczy si godzinami, a dzieci a za ni i
miej si z niej. Uwaaj j za wariatk.
- Pan powiedzia przed chwil: idiotka.
- Ludzie skazani za zbrodnie polityczne nie wracaj - powiedzia. - Mog pana zapewni o
tym jako lekarz.
- Dlaczego pan j nazywa idiotk?
- Dzieci rzucaj w ni botem. Cae miasto mieje si z tej kobiety.
- Pan te.
- Wierz w konieczno historyczn. Przysze pokolenia nie bd mie tego rodzaju
problemw.
- Kiedy byem tu po raz ostatni, by pan katolikiem - powiedziaem. - We wszystkich
czterech Ewangeliach nie ma ani sowa o koniecznoci historycznej. Za to jest duo o
miosierdziu.

37

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Nic mam podstaw po temu, aby wtpi w praworzdno powiedzia. - Nie radzibym
tego i panu. yjemy w trudnych czasach. Natychmiastowy osd jest czsto bez wartoci. Na
to trzeba poczeka.
- On si ju nie doczeka - powiedziaem. - Pan mnie zapewni o tym przed chwil jako
lekarz.
- Nie bd rozmawia n tego rodzaju sprawach w nocnym lokalu.
- Porozmawiajmy o innych. - Rozejrzaem si; barman od
szed gdzie i bylimy sami. - Moja maa ma kopoty - powiedziaem.
- Moja cena trzy tysice.
- Dobrze. Zgosz si do pana. Po to tu midzy innymi przyjechaem. Moja cena sto
tysicy. Paska rka zawioda. Ona ju nigdy nic bdzie rodzi. A teraz przestamy ju o
tym mwi. Barman wraca.
Popatrzy na mnie.
- Mj biedny przyjacielu - powiedzia. - Pan jest jedynym czowiekiem, ktremu si
wydaje, i, jego arty s zabawne.
- W-' mojej sytuacji dobre i to. yj sam.
- I jeszcze jedna rzecz - powiedzia. - Chc kupi ten samochd. Od lat marz o wozie.
Pan by kiedy zawodowym kierowc, prawda?
- Dwa lata. W grach.
- W jakim stanie jest to BMW?
- W najlepszym. Czy to wanie panu pani Rackmann chce sprzeda ten samochd?
- Rozmawialimy par razy na ten temat. Bardzo dugo nie chciaa o tym sysze.
Przedwczoraj powiedziaa mi, e chyba jednak sprzeda. jest pusta.
Nic nie powiedziaem; patrzyem na barmana obracajc swj kieliszek w rku.
- Wic pan powiada, e dzieci rzucaj w ni kamieniami powiedziaem.
- Tak mi opowiadano.
- I pewnie psy szczekaj za ni, kiedy idzie. jak za Ryszardem, ktry by wstrtny. Ale on
by tylko garbusem. I tylko krlem. - Odwrciem si ku niemu i zapytaem: - Pan naprawd
wierzy w konieczno historyczn, panie doktorze?
- Powiedziaem panu: przysze pokolenia nie bd miay tych problemw.
- Dobrze. Dlaczego pan chce kupi ten samochd? To sportowy wz. Nie bardzo nadaje
si dla pana. Dlaczego pan sobie nie kupi jakiej limuzyny?
- Marz o sportowym samochodzie.
- Czy pani Rackmann powiedziaa panu swoj cen?
- Dwiecie tysicy. To duo. Wpac sto dwadziecia, a reszt pniej.
- Postaram si to panu zaatwi. A teraz musz ju i. Odwrciem si do barmana: Prosz o rachunek.
- Ja zapac - powiedzia doktor.
- Tym razem ja zapac za pana - powiedziaem. - Panu bd bardzo potrzebne pienidze.
Wyszedem; wci jeszcze byo ciepo; wic pojechaem nad Odr, aby popywa troch
przed snem, ale w poowie drogi zawrciem i pojechaem na ulic Parkow; odszukaem
dom Weroniki i wszedem tam na podwrze. Staem chwil w ciemnoci, patrzc na jej
sukienk suszc si na sznurze; bya ju teraz uprana i me byo na niej ladw bota.
Dotknem jej; bya ju prawie sucha i nie zachowaa nic z jej zapachu, i staem tak chwil,
trzymajc w rku cienki materia, a kto pijany na dworze wrzeszcza: Ty jeste moje
sodkie kochanie i ja bd ci pierdoli..." Potem wrciem do domu.
Samsonow zjawi si dopiero okoo poudnia ubrany w paszcz, chocia dzie znw by
gorcy. Wyglda na zmczonego; oczy jego byy podkrone i wpady.
- Dzie dobry - powiedziaem. - I noc do witania przepacze z kochania, Magorzata z...
nie pamitam skd. Z jakiego francuskiego miasta.

38

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Wyjedam na par dni - powiedzia. - Wrc pod koniec tygodnia. Bdzie pan my i
smarowa samochody. Jeli si trafi jaka skomplikowana naprawa, prosz powiedzie, e
musiaem wyjecha.
- Tak zrobi -- powiedziaem. - Widz, e jest pan w wietnym nastroju, kapitanie.
Zupenie jak Judasz w czasie ostatniej wieczerzy. ycz panu szczliwej podry.
- Czy bardzo pana przeklinaa wczoraj?
- Wszystko odbyo si tak, jak pan sobie tego yczy. Powiedziaa mi, ebym ju nigdy...
- Rozumiem. Czy powiedziaa co wicej? - MA zamiar sprzeda samochd.
- Bdzie jej potrzebny jeszcze dzisiaj. Prosz go wymy i zatankowa. - Poda mi kopert;
schowaem j do kieszeni. - To pienidze na benzyn - powiedzia. - Umyj pan teraz wz i
zdejm pan kombinezon. To jej si nie bdzie podoba.
- Myli pan, e ona przyjdzie tak szybko?
- Pewnie jest ju w drodze. Bdzie pana baga o przebaczenie za wczorajszy dzie.
- To nie w jej stylu.
- Mimo to bdzie pana baga - rzek Samsonow. - Przebacz pan jej.
- Pan niepotrzebnie taszczy ze sob t walizk. Pan nigdzie nie wyjeda i nie ma pan
adnych interesw do zaatwienia. Ale jeli pan ju tyle rzeczy potrafi przewidzie, powinien
pan wiedzie, e w niczym pan nie umie nam przeszkodzi. Ani jej, ani mnie.
- Myl, e ja tu jestem, bdzie dla niej przykra. Prosz jej powiedzie, e wyjechaem.
- Powiem jej. To zreszt bez znaczenia. Ta kobieta jest obkana i nic moe sprawi jej
przykroci. I jeszcze jedno: chciabym pojecha a dzie do Warszawy. Czy mog wzi ten
samochd?
- Pan chce mnie zostawi? - zapyta Samsonow. Jego twarz drgna. - Nie. Chc
pojecha tylko na jeden dzie i wrci.
- Dobrze. Do widzenia.
- 1 jeszcze jedno. Pan powinien zamieci w gazecie ogoszenie nastpujcej treci:
Wszystkie ciosy ycia przyjmuj z szyderczym umiechem. Samsonow." Mog to panu
zaatwi.
Samsonow zatrzyma si. Wiedziaem, e tak zrobi, wikszo ludzi idzie w kierunku
drzwi, po czym zatrzymuj si nagle i odwracaj.
- Panu si naprawd zdaje, e jest pan lepszy ode mnie? zapyta. - Przecie pan rwnie
wie o wszystkim, co si dzieje dokoa, a mimo to pi pan, je pan i na pewno chciaby pan
mie jak ma sodk kobietk i by z ni szczliwy, prawda?
- Nic. Wszyscy marz o szczciu. To wystarczajcy powd dla mnie, aby trzyma si od
tego z daleka - powiedziaem. Ale ma pan racj. Dzi nic ma gorszych ani lepszych. A
witych tak czy owak zawsze wszyscy uwaali za wariatw.
Poszedem do swego pokoju; umyem si i zdjem kombinezon. Nie usyszaem pukania
do drzwi, a kiedy odwrciem si, ona patrzya na mnie z umiechem, o ktrym zapewne
mylaa, i jest artobliwy. To nie jej wina, i nie moga widzie w tej chwili wasnej twarzy.
- Dzie dobry - powiedziaem. - Niech pani usidzie na tym krzele. Musz umy rce
benzyn. Zaraz poprawi pani wosy.
- Pan wiedzia, e ja przyjd? - Nie.
Znw si umiechna. - Pan nie umie kama.
- TO nie moja wina.
- Przykro mi, e uniosam si wczoraj. Pan to chyba rozumie. - Ja ju wiele rzeczy
rozumiem. Nie rozumiem jeszcze tylko Samsonowa. Ale i w tym nit ma nic szczeglnego.
- Nic - powiedziaa. - O Samsonowie powiem panu sama. Moe ju dzisiaj.
- Prosz nic mwi. To za wczenie.
- Samsonow na pewno wyjecha, prawda?
- Mia do zaatwienia sprawy nic cierpice zwoki. Pani to powinna rozumie.

39

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

Podszedem do niej i chciaem poprawi jej wosy, ale odsuna moj rk.
- Przepraszam - powiedziaem. - To na pewno nic stao si tutaj.
- Pomys Samsonowa jest dobry' - powiedziaa. - Ale duo dobrych pomysw nit udaje
si pniej.
- To tak jak z pisaniem - powiedziaem. - Na pocztku jest pomys i wtedy wszystko jest
wietne. Potem zarzyna si pism i wtedy jest ju gorzej. A kiedy czowiek wreszcie skoczy,
widzi si tylko zmarnowany pomys i nic wicej.
- I co si wtedy robi?
- Przychodzi czas wstydu. Niektrzy pij, inni zamykaj si w domu. Kady si drczy na
SWJ sposb. A potem przychodzi nowy pomys i znw zaczyna si zabawa od pocztku.
- Z takim samym kocem?
- Przewanie. Miernoty Pocieszaj si szybciej. - Samsonow nic jest miernot.
- l ja tak myl. Alt teraz jest jego najpikniejszy czas. Teraz jest pewny, e uda mu si
wszystko, Oczywicie nie uda mu si nic. Tylko on o tym jeszcze nic nit wir. Chce pani
herbaty?
- Prosz - powiedziaa, a kiedy' wrciem z herbat, zapytaa mnie: - Dlaczego pan chcia
zosta aktorem?
- Mwiem pani ju o tym. Chciaem schowa si przed ludmi. Czy major Rackmann nie
pragn tego samego?
- Mia kiepskie ycie - powiedziaa. - Nie myl, aby mu kto powiedzia co dobrego.
- I pani take nic? - Nie umiaam.
- Kiedy go skazano?
- W czterdziestym dziewitym roku.
- Oczywicie skazano go za szpiegostwo na rzecz obcego mocarstwa? .
- Tak.
Dostaa pani zawiadomienie o wykonaniu wyroku?
- Nie. To niczego nit dowodzi. Czasem przysyaj w par lat pniej. Znam kilka takich
wypadkw.
- Tak.
- Czy on to wanie odrzuci prob o ask? - Tak.
- Gupio.
- Bez znaczenia. Zabiliby go i tak. Odstawia szklank i wstaa.
- Chciabym wzi samochd pani na jeden dzie - powiedziaem. - Chc pojecha do
Warszawy i wrci. Dobrze?
- To jest teraz paski samochd - powiedziaa. - Czy moemy spotka si na mocie
Grunwaldzkim dzi o sidmej wieczr?
-Dobrze.
- Prosz wzi ze sob samochd.
- Na mocie nie wolno mi parkowa.
- Przyjd punktualnie - powiedziaa i wycigna do mnie rk. , - Nie egnajmy si powiedziaem. - Lepiej si wita ni
egna. On przecie na pewno tak mwi. Syszaem, e piloci s przesdni.
Stalimy naprzeciw siebie i byo bardzo gorco; I widziaem mae kropelki potu na jej
twarzy, lecz nie szpecio jej to i umiechnem si do niej raz jeszcze, pomylawszy o tej
dziewczynie, ktr spotkaem wczoraj, w dniu. w ktrym przeszedem wzgrze.
- Przykro mi, e nie potrafi pani kocha - powiedziaem. - Mnie take przykro. I ja nie
umiem pana kocha.
- Spotykaem ju rnych ludzi. Byo wrd nich wielu dziwnych. Ale nie spotkaem
jeszcze nikogo, kto chciaby zabawi si w Pana Boga. No c, niechaj nam Pan Bg
dopomaga przy wieczerzy. Powiadaj przecie, e sowa jest crk mynarza.

40

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Piekarza.
- Oczywicie, piekarza. O sidmej bd na pani czeka. Weronika odesza, a ja
patrzyem jeszcze przez chwil za jej bia sukienk i pomylaem sobie, e wszystko to
szybko zapomn, lecz nie zapomn tej jej biaej sukienki brudnej wczoraj od bota. I o tych
wszystkich dzieciach mylaem, biegncych za ni z wrzaskiem i miechem, kiedy sza sama
poprzez miasto, ktry zadrczya gupot.
O szstej zamknem gara, a o sidmej byem punktualnie na mocie Grunwaldzkim;
spojrzaem na swj zegarek i w tej samej chwili rozleg si dwik dzwonw. Staem przez
chwil obok samochodu
, rozgldajc si za ni, a potem otworzyem mask i wziem do rki rubokrt. W%
minut pniej podjecha do mnie milicjant.
- Nie wiecie, e na mocie nic wolno parkowa? - Silnik si zagrza - powiedziaem.
- eby was tu nic buo - powiedzia. Kopn rozrusznik swego motocykla i odjecha.
Zobaczyem Weronik; jechaa na damskim rowerze. Musiaa widzie mnie z daleka, bo
tylko jeden Samochd sta na mocie; jej wasny. Widziaem, e jedzie dobrze; a mimo to
wpada z rozmachem na bok samochodu zarysowujc lewe drzwi pedaem swego roweru.
- Zarysowaa pani mj samochd - powiedziaem. - Majc w dodatku do dyspozycji ca
szeroko mostu.
- Pan powinien wiedzie, e na mocie nie wolno parkowa. - Wcale nic parkuj.
Musiaem poprawi co w silniku. Prosz do norie nic mwi podniesionym tonem.
- Nie widziaam paskiego samochodu. Mylaam o czym innym.
- ,Jadc na rowerze najlepiej myle o tym, co si widzi przed sob. A teraz pojedziemy
do najbliszego garau i tam powiedz nam, ile bdzie kosztowa lakier. A pani bdzie tak
uprzejma i zapaci.
- Nic nie zapac. Panu nie wolno parkowa na mocie. Wyszarpnem jej rower z rki.
- Wobec tego poczekamy na milicjanta.
Stalimy naprzeciwko siebie; w tej chwili zapalia si latarnia i wiato rzucio nasze
cienie poprzez most. Patrzyem na jej twarz i nie wiedziaem, co robi dalej. Ona patrzya na
swj rower; by zupenie nowy; kupia go dzi po poudniu; na ramie nalepiona bya kartka z
cen. Wtedy zrozumiaem; wycignem rk i wysunem spod chustki pasmo jej wosw;
tak, aby opado na twarz.
- Tak jest lepiej - powiedziaem - chciaem zobaczy, jak pani wyglda bdzie z tym
cienkim skrzydekiem na twarzy. Pani powinna si le czesa. Nikt pani nie powiedzia tego,
prawda? - Nie.
Otworzyem delikatnie jej donie zacinite na ramie roweru; uniosem go wysoko ponad
gow i przerzuciem poprzez porcz mostu. Widziaem rozbiegajce si krgi; potem woda
ucicha. - Dlaczego pan to zrobi?
- A po c nam rower - powiedziaem wskazujc rk na samochd. - Mamy przecie ten
wz.
- Jest paski.
- Od tej chwili bdzie nasz. Prosz, niech pani siada. Odwioz pani do domu.
Wsiada.
- Nie jad wcale do domu - powiedziaa. - Odwioz pani, dokd pani chce.
- Prosz jecha na ulic Noownicz. - Dobrze. Jak pani na imi?
- Weronika.
- Nazywam si Rackmann. Edward Rackmann - powiedziaem. - Moe pojedziemy napi
si czego?
Wycignem ze schowka rkawiczki i wcignem je na donie. - Dlaczego pan nosi
rkawiczki? - zapytaa Weronika. Przecie jest ciepo?
- Lubi prowadzi w rkawiczkach. - To pretensjonalne.

41

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Nie Test to wcale takie gupie. W rkawiczkach trzyma si silniej kierownic.


- Niech pan je zdejmie.
Zdjem rkawiczki i woyem je do schowka.
- Pojedziemy napi si czego?
- Nie. Pojedziemy na Noownicz. Mj narzeczony czeka na mnie.
- wietnie - powiedziaem. - Pojedziemy na Noownicz, a potem pjdziemy napi si
czego.
- Przecie powiedziaam panu, e mam tam narzeczonego. - Wanie po to tam jedziemy.
Powiedzie mu, e od tej chwili nic jest pani jego narzeczon, a potem pjdziemy si upi.
- Pan podejmuje szybkie decyzje.
- W mojej sytuacji, musz. Jestem myliwcem. Majorom. A poza tym nie mam czasu by
czarujcy. Wszyscy moi koledzy ju siedz czekajc na krawat.
Obrcia si ku mnie.
- Pan by w Anglii w czasie wojny? - Tak.
- To zabawne.
- Rozmaicie mona myle o wojnie.
- Mj narzeczony jest take lotnikiem. Inynierem lotnikiem. - 'Zaraz bdziemy na
Noowniczej - powiedziaem.
- Mj narzeczony przeprowadzi z panem dug serdeczn rozmow na temat mego
roweru.
- Bdziemy mwi krtko.
- Nie lubi tej oficerskiej pozy.
- Powiedziaem ju pani; nic mam czasu, aby by czarujcym. Nie wierz, aby commies
zapomnieli o mnie. Pozerem te nic jestem. Bywam tylko przesadnie bezczelny jak kady
niemiay czowiek. Ktry numer?
- Noownicza dwa. Zatrzymaem wz przed domem.
- Prosz tu poczeka - powiedziaem. - Nie bd nawet wchodzi na pitro. Jest ciepo,
wszystkie okna s otwarte. Usyszy mnie.
Nie odchodziem jeszcze; wziem w dwa palce pasmo jej wosw i bawiem si nimi.
- Pan bardzo staro wyglda, majorze - powiedziaa Weronika. - Wiem. Prosz wysi i
i tam do niego.
- Panu zabrako odwagi?
- Nie bdziemy ze sob dugo - powiedziaem. - Nie chc, aby mnie kto pamita i paka
za nuc. Lepiej niech pani idzie do niego.
Nie powiedziaa niczego; wzruszyem ramionami i przeszedszy przez bram wszedem
na podwrko. Okna domu byy ciemne; z wyjtkiem dwch owietlonych.
- Samsonow - powiedziaem gono. - Nie czekaj na Weronik. Nie przyjdzie do ciebie ani
dzi, ani jutro. Przykro mi, ale tak jest.
Staem oparty o ciep cian domu i czekaem. W chwil pniej dojrzaem blad twarz
Samsonowa.
- Przykro mi - powiedziaem. - To ja, Rackmann. - Czy wiesz, co ciebie czeka? - zapyta
Samsonow. - Wiem. La pno, aby to zmieni.
- Nie moesz jej wzi ze sob tam, gdzie idziesz - powiedzia Samsonow. - Czy ona o
tym wie?
- Powiedziaem jej o tym.
Samsonow nic odpowiada; patrzaem z dou na twarz jego majaczc w teatralnym krgu
lampy.
- Przykro mi - powiedziaem. - To wszystko, co umiem powiedzie.
- I dlaczego mnie to spotkao? - zawoa nagle Samsonow. - A dlaczego nucie spotka to,
co ma norie spotka? - powiedziaem. - W tym miejscu krg si zamyka.

42

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- A ona bdzie teraz wlec si za tob, prawda? Chobym te chodzi w dolinie mierci,
nie bd si ba zego, albowiem ty ze mn laska twoja i kij twj, te mnie ciesz..." Po to ci
jest potrzebna, prawda?
- Myl o tym, jak tylko chcesz - powiedziaem. Podwrzem poszedem ku bramie; wiato
na grze zgaso.
Poszedem do samochodu; wsiadem i powiedziaem do niej: - Teraz pojedziemy gdzie
potaczy?
- Nie przypuszczaam, e umie pan raczy - powiedziaa Weronika. - Wyglda pan tak
niezgrabnie.
- Oczywicie, le si wyraziem. Nie umiem taczy. Uczono mnie co prawda, ale nie
nauczyem si nigdy. Zagadka ycia. - Za to dobrze pan jedzi. Jak dugo pan ma ten
samochd? - Krtko. Nic jest nowy, ale w zupenie dobrym stanie.
- Czy w Anglii trudno byo panu jedzi po lewej stronie? - Nie. Ja i tak jed zawsze
pijany. Nie widz doprawdy wielkiej rnicy.
Dojechalimy na miejsce, a bya to maa restauracja nad Odr
i przypuszczam, i by tam niegdy Klub Wiolarski. Usiedlimy przy stoliku obok wody,
w ktrej odbijay si ju gwiazdy, a ja poprosiem kelnera o wdk.
- Syszy pani? - Co?
- To granie? - Kto gra?
- Jak si nazywaj te zielone zwierzta, co graj na skrzypkach i skacz wysoko?
- Polne koniki - powiedziaa i umiechna si. - Jak mona zapomnie, e zwierz ze
skrzypkami jest polnym konikiem, panie majorze?
- Przecie nie byo mnie tu tyle lat - powiedziaem. - I duo si mwio po angielsku. Nic
rozmawialimy wtedy o polnych konikach. Prosz, niech pani nie poprawia wosw.
- Zawsze mylaam, e ludzie z dala od kraju myl wanie o takich rzeczach, o ktrych
opowiadano im w dziecistwie powiedziaa Weronika. - O tych wszystkich bajkach o
rycerzach i zwierztach... Czy ja wiem? O wskich ulicach, po ktrych straszno chodzi.
Czy nie byo tak?
- Tak byo - powiedziaem. - Powiem pani, o czym ja mylaem. ,Jako dziecko chodziem
do szkoy tak ulic, gdzie by wski parkan o dugoci moe stu metrw. Latami chodziem
t ulic i nigdy nie przyszo mi na myl, co kryje si za tym parkanem. Potem dorosem i
zapomniaem. Dopiero w czasie wojny przypomniaem sobie o tym i zaczem myle co, na
Boga, mogo by za tym potem? Mylaem o tym w dzie i w noc, i mylaem czsto, i
zgin i nigdy si nie dowiem. I to byo dla mnie straszne.
Umilkem, byo teraz cicho; brzegiem rzeki szed jaki stary czowiek w podkasanych
spodniach, niosc dwa puste wiadra. - Niedobry dla nas znak - powiedziaa Weronika. Puste wiadra przynosz nieszczcie.
- Krtko bdziemy razem - powiedziaem. - Nie bdzie na to czasu.
- I co byo dalej?
- Po powrocie do kraju wrciem najpierw do Warszawy. I oczywicie pobiegem na t
ulic, aby zobaczy, co byo za tym potem.
- I co tam byo?
- Pusty plac.. Nigdy nie byo tam niczego.
Kelner przynis wdk. Nalaem; uniosem swej kieliszek i ona take uniosa. Rka jej
draa i para kropel upado na obrus. - 'Ty si boisz - powiedziaem. - Przecie jestem przy'
tobie. I zostan przy tobie.
Wypia wdk, ale wci jeszcze nie odstawiaa kieliszka. Patrzya na norie; wyjem
kieliszek z jej doni i postawiem na stole. - Ty nie wiesz, jak to jest z tymi, co wracaj z
Zachodu
powiedziaa. - Pewnego dnia commies przychodz po nich i nigdy nie wracaj.

43

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- "Tak jest na caym wiecie - powiedziaem. - Jeli mczyzna idzie na wojn, to nigdy
ju nie wraca. Moe zreszt nie przyjd po ranie.
- Kady z tych, ktrzy nie wrcili do domu, myla tak sarno. - Najlepiej nic myl o tym.
- Dlaczego musiaam ciebie spotka?
- To mieszne pytanie. Kada kobieta w tym miecie mogaby mnie o to samo spyta.
Jestem niewinny.
- Nie mw, e jeste niewinny - powiedziaa Weronika. To nic nie znaczy. "teraz mwisz
to ty, a potem powiedz to ci ludzie, ktrzy ci zabior. A potem na ich miejsce przyjd
jeszcze inni i powiedz to samo. Jeli powiesz jednym, e jeste niewinny, stajesz si
winnym wobec innych. Nikt nie jest niewinnym wobec wszystkich.
- Dobrze, e o tym wiesz - powiedziaem. Znw wycignem ku niej rk i pochylia
gow, a cikie jej wosy opady. Oczywicie, e pewnego dnia przyjd i po omie. Jeli
chcesz, to zawioz ci do domu, a potem pjd do twego narzeczonego i powiem mu, e to
by tylko gupi art. 1 oczywicie odkupi ci rower. Wsta i odejd.
Nic poruszya si; patrzya na mnie, ale jej rce nie dray jak przed chwil.
- Dlaczego jeste taka spokojna? - gestem zdecydowana.
- Tu nie ty bdziesz decydowa i nie ja. Niczego nie moemy uczyni, aby sobie
dopomc. Nie wiem, dlaczego wybraem sobie ten zawd, ale tak si ju stao. Ja zabijaem
innych, a pewnego dnia oni przyjd i zabij mnie.
- Ale do tego dnia zostaniemy razem.
Wypia; ja take wypiem swj kieliszek i nalaem znowu. - Dlaczego masz star twarz? zapytaa.
- Nie wiem. Wielu ludzi pytao mnie o to i nigdy nie potrafiem odpowiedzie.
- Pie duo?
- W Anglii piem duo. Wszyscy pili. Podobno atwiej si umiera. Tak mwi.
- Ale ty bdziesz trzewy - powiedziaa. - To nie to samo, kiedy w nocy wolno ci pi w
kantynie, a rano zgin. Bdziesz trzewy przez wiele miesicy. I na kocu te bdziesz
trzewy.
- Ale za to ju po wszystkim nie bd mia katza. To ju co jest.
- Nie chc mie z tob dziecka - powiedziaa. - Musiaoby by podobne do ciebie, a ja
musiaabym patrzy, lak ronie, i myle o tobie.
- Nie chcesz mnie pamita?
- Nie. ,Jeli ci zabior, bd si staraa nie myle wicej o tobie.
- Krtko bdziemy razem - powtrzyem. - Moe zdarzy si i tak, e nie bdziesz moga
czasu mule zapamita.
- Jeli oni rzeczywicie maj przyj po ciebie, to dobrze, aby przyszli jak najprdzej.
- Oni maj czas - powiedziaem. - Rzecz w tym, e my go nie mamy. Nie mwmy ju o
tym.
- Teraz? Jest godzina jedenasta.
- Chciaabym si wykpa - powiedziaa Weronika. - Zapa i chodmy. Znam tutaj takie
jedno miejsce. Duo piasku, pytka woda i na pewno nikogo nie bdzie.
- Dobrze - powiedziaem. - ,Jedmy si kpa. Zapaciem i wyszlimy. Szedem z ni
brzegiem rzeki i wydawao mi si, i syszaem, jak rzeka oddychaa, a gdzie przed nami
szed ten czowiek nioscy dwa wiadra i syszaem rwnie ich cichy brzk; a potem z
miasta przypyn ciki jk dzwonw i nie syszaem ju ani rzeki, ani krokw starego.
- To tutaj - powiedziaa Weronika.
- Chyba nie wejd do wody. Nie mam kpielwek. - Ja te nie mam kostiumu. Ale jest
ciepo.

44

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

Zdjlimy nasze ubrania i wypynlimy na rodek rzeki, a potem chcielimy wrci, ;tle
prd znis nas o kilkadziesit metrw i leelimy obok siebie zmczeni i mokrzy, i bye mi
zimno, wic ona pooya si na mnie.
- Nie jest ci chodno?
- ,Ju teraz nie -- powiedziaem. - ,Jeste taki szczupy.
- Teraz nie czuj ju chodu.
Dlaczego oni tam ka rozbiera si ludziom? - zapytaa. - Maj gupie pomysy. Nagi
czowiek zawsze wstydzi si ubranych. Pewnie o to im chodzi.
- I mnie nie bdzie wtedy - powiedziaa. - I nie bd moga si pooy na tobie, aby ci o
chroni przed zimnem i przed wstydem. W bdziesz trzs si z zimna, a oni bd si mia.
Czy bdziesz wtedy pamita, e pooyam si na tobie i e byo ciepo? .
- Tak - powiedziaem. -- Bd pamita.
- Teraz ty po si na mnie - powiedziaa. - .Jeli to ju wszystko ma .si sta, to niech to
stanie si teraz i tak. Chc widzie gwiazdy i te drzewa po drugiej stronie rzeki, kiedy
odwrc gow. I czu ziemi pod sob, a nie jaki skrzeczcy tapczan czy ko. Tward i
ciep ziemi.
Wzia li, ktry zerwaa uprzednio, i trzymaa go w ustach, a potem leaem koo niej i
caowaem jej usta gorzkie od zieleni, i palc papierosa patrzyem na chwiejce si po
drugiej stronie rzeki srebrne teraz trzciny.
- Jeli ci zabior, to przyjd tu jeszcze kiedy z innym mczyzn - powiedziaa. - Na to
samo miejsce. I bd z nim robi to samo, co z tob. Pamitaj, e ja ci o tym powiedziaam.
Powiedziaa przecie, e' nie chcesz mnie pamita.
- Mylaam, e mi si uda. Ale teraz ju wiem, e nie uda mi si nic. Musz ci pamita.
Wic przyjd tutaj z innym czowiekiem, na t sam tward i ciep ziemi, i bd z nim
robi to canto, co z tob. I bd tak samo gorca i mokra. Czy jestem bardzo mokra?
-Dotknij mojego brzucha. - Widzisz t wod?
- Cay czas patrz na ni. - I o czym mylisz teraz?
- O tym, e jeste gorca i mokra jak rzeka.
- I bdziesz o tym pamita, e ja tu przyjd?
- Tak - powiedziaem. - I o tym take bd pamita. Bd myle o twoim brzuchu, o tej
rzece i o tym, e ziemia bya gorca i twarda. I bd take pamita, e robic to z innym
mczyzn mylisz o mnie.
- Bd mu mwi te same sowa. - Nie mwia ich wiele.
- Mj Boe, nie znam ich wiele. Powiem mu, e go czuj i e nie mog uciec, bo ziemia
jest twarda i nie da si oszuka jak jaki cholerny tapczan. 1 bd robia wszystko; aby
przychodzi, a kiedy si zmczy, bd go budzi. Czy bdziesz o tym myle?
- Jeli jeszcze w ogle bd mg myle - powiedziaem. - Wic tam nie byo nic? Tam,
za tym potem?
- Nie, Weroniko - powiedziaem. - Tam nie byo niczego. Po prostu pusty plac. Dlatego
nic moesz zosta sama, kiedy mnie nic bdzie. Pami jest gupstwem jak kada idea.
Czowieka mona tylko pamita poprzez innych ludzi.
I w milczeniu wrcilimy do domu.
Po caonocnej jedzie przyjechaem do Warszawy i poszedem do szpitala, w ktrym
zmarli Jan i Barbara; poprosiem o odpis ich aktu zgonu stwierdzajcy, i przyczyn mierci
by gaz; poszedem z tym do znajomego lekarza i pokazaem mu to.
- Potrzebuj od ciebie wiadectwa - powiedziaem. - Oni si ostudzili w maju; daj mi
obdukcj datowan w kwietniu, e ta kobieta nie moga mie ju dzieci. Powd - le
przeprowadzony zabieg przerwania ciy.
- Po co ci to jest potrzebne?

45

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Tysic zotych - powiedziaem. - Ona nie zapaciaby ci wicej. . Napisa i poda mi to;
schowaem wiadectwo i daem mu tysic zotych.
- Dlaczego ta kobieta si zabia? - zapyta.
- To proste -- powiedziaem. - Nie chciaa y z takimi ludmi jak ty. Do widzenia.
Napiem si kawy i pojechaem z powrotem do Wrocawia, i mylaem o niej i o jej mu,
i mylaem, dlaczego si zabili. Wielu ludzi, ktrych znaem, zabio si; zabita si moja
stryjeczna siostra, gdy nie chciaa po prostu y z nami; i napisaa to nam w licie, ktry
znaleziono przy niej. I jedna z moich kuzynek zabia si take; i take to samo napisaa w
swoim licie, jakby to rzeczywicie byo potrzebne i jakbymy tego nie byli w stanie poj
bez jej listu, ktry przykrya nie wiadomo dlaczego szklanym talerzem. Obie byy adne i
mode, i po prostu nie chciay zosta z nami i patrzy na to, co dzieje si z tym krajem.
W poowie drogi przystanem; kupiem benzyny, znw napiem si kawy i jadc
mylaem o tym dniu, kiedy przyszedem do Barbary i w ktrym si to wszystko zaczo; a
potem ju nic chciao mi si o tym myle i patrzyem na soce, i na coraz dusze cienie
drzew; na ludzi pracujcych w polu; i wymijaem wozy ze zboem; a potem przyszed
wieczr i droga pena bya pijanych chopw, i musiaem zwolni i jecha uwanie; ale i tak
przed samym Wrocawiem wpakowa mi si pijany chop pod mask samochodu; nastpnego
dnia bya niedziela, a chopi wiedzieli, jak nie marnowa czasu.
Z poczty zadzwoniem do doktora.
- Pani Rackmann jest gotowa sprzeda ten samochd - powiedziaem. - Mog przyj do
pana teraz?
- Oczywicie. Czy ma pan jej penomocnictwo? - Jasne.
- Bd czeka na pana.
Pojechaem do garau; ogoliem si i woyem czyst koszul. Po nie przespanej znw
nocy bolaa mnie gowa i musiaem wzi dwa proszki. Poszedem potem do doktora i
musiaem chwil czeka w poczekalni; a potem on wyszed i powita mnie umiechem, i
przeszlimy do gabinetu.
- Czy to upowanienie jest potwierdzone rejentalnie? - Nie - powiedziaem.
- Czym wic mog panu suy? Czyby pani Rackmann rozmylia si?
- O tym nie mog wiedzie - powiedziaem. - Nigdy jej nie pytaem o to. Przed paroma
dniami spotkalimy si w restauracji i uprzedziem pana, e przyjd po pienidze.
- Dzisiaj me jest pierwszego kwietnia, przyjacielu.
- Dzisiaj jest trzynastego wrzenia. Trzynastka nie dla wszystkich jest szczliwa.
- Dla pana na pewno nie bdzie - powiedzia; podszed do drzwi i zamkn je na klucz;
klucz wsadzi do kieszeni. - Teraz prosz si zachowywa spokojnie - powiedzia. - Jako
student boksowaem w wadze pcikiej. Czasem i teraz trenuj. Tak, dla zabawy.
- Susznie pan robi. Nigdy nie wiadomo, na co si to moe przyda.
- Cieszy mnie, e pan tak myli.
- Ze mn nie bdzie pan mia kopotw - powiedziaem. Jestem niezgrabny. Umiem si
bi, ale po chamsku.
Doktr wzi suchawk i pocz nakrca jaki numer; przysun sobie owek i notatnik.
Czekalimy chwil.
- Prosz o numer Komendy Gwnej Milicji - powiedzia: zapisa numer na kartce i
powiedzia: - Dzikuj. - Odoy suchawk i zapyta: - Poda pan mi swoje nazwisko teraz,
czy dopiero jak tu przyjad?
- Teraz - powiedziaem; wycignem z kieszeni dowd osobisty i podaem mu.
- wietnie, e si tak rozumiemy. Dostanie pan za to co ode mnie. Czy pan pali?
- Niestety.
Otworzy szuflad biurka i wyj stamtd karton papierosw. Poda mi, a ja przyjem.

46

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Czterysta sztuk - powiedzia. - Na pierwszy okres panu wystarczy. Potem pan bdzie
niestety musia odzwyczai si od palenia.
- Syszaem, e to bardzo trudno.
- Ma pan chyba kogo z rodziny, kto panu podrzuci paczk tytoniu od czasu do czasu?
- Nie utrzymuj stosunkw z rodzin - powiedziaem. Pan rozumie: rnice
wiatopogldw, rnice charakterw. W kadym razie dzikuj za papierosy. To zabawne,
e palimy t sam mark.
- Bdzie pan mia do czasu, aby przemyle ten zbieg okolicznoci, ktry wydaje si
panu tak szczeglny - powiedzia. Znw uj suchawk i nakrci numer. - Zajty powiedzia.
- Panie doktorze - powiedziaem. - Interesuje mnie jedna sprawa: jakie jest stanowisko
wspczesnej psychiatrii, jeli chodzi o rozwd?
- Nie zawsze pozytywne. Psychiatrzy zachodni uwaaj e rozwd nie rozwizuje
podstawowych zagadnie, poniewa ludzie wci szukaj tych samych ludzi. Pewien
okrelony typ kobiety szuka okrelonego typu mczyzny i vice versa.
- Tak mylaem - rzekem. - Mylaem o pewnej sprawie, ktra wydawaa mi si
sentymentalna, ale teraz rozumiem to lepiej. Numer wci zajty?
- Tak.
- Zechce pan i ode mnie przyj prezent - powiedziaem. Wyjem z portfelu wiadectwo
mierci Barbary i podaem mu. Przeczyta i rozemia si.
- Nigdy nie miaem pacjentki o tym nazwisku - powiedzia. - Bo te paskie pacjentki
rzadko podaj swoje prawdziwe nazwiska - rzekem. - Niektre si wstydz, niektre maj
narzeczonych. A niektre nie chc obarcza pana odpowiedzialnoci. Tak jak ta biedna maa.
Jej m siedzia w wizieniu, a ona... dalej pan ju sam rozumie. Ale mam dla pana rwnie i
inny prezent.
Podaem mu obdukcj lekarsk stwierdzajc, e Barbara nie moe zosta matk.
- Pozwoli pan skorzysta z telefonu? - zapytaem. - Przysunem sobie telefon i
nakrciem numer informacji. - Prosz o numer Prokuratury Wojewdzkiej - powiedziaem.
Podano mi numer i zapisaem go. - Pan wie, e ja jestem siostrzecem Wuja Jzefa powiedziaem. - Mog go panu poleci. Znakomity karniak. Dzwonic do policji nie
domyla si pan o najprostszym takcie: pan nie-ma ani jednego wiadka na fakt szantau, a
ja panu znajd stu wiadkw na fakt, e pan jest entuzjast idei Malthusa. Niestety, nie z
idealizmu.
- Dotychczas zawsze mylaem, e ludzie dziel si na dwie kategorie - powiedzia.
- Mianowicie?
- Owce. To pierwsza. Druga - wilki.
- Istnieje rwnie trzecia kategoria. Dziwne, e pan o tym nie pomyla.
- A wic?
- Szakale. Tych jest najwicej. I powiem panu, dlaczego: to jest wanie ta konieczno
historyczna, o ktrej pan mnie informowa. Pamita pan o tym, jak powiedziaem panu, e
major Rackmann zosta niesusznie skazany na mier? Pan mi odpowiedzia, i nie widzi
pan podstaw, aby wtpi w praworzdno.
Prosz, niech pan dzwoni po policj, a kady z nas powie, co wie. A praworzdno
bdzie ju wiedziaa, co z nami zrobi.
- Ile pan chce? - Kas.
- Jak mam pewno, e nie przyjdzie pan tu po raz drugi? - Paski charakter stwarza t
pewno. I mj take. Jestem tchrzem. Wiem, e zabiby mnie pan nie mylc o tym, co pan
robi. Wiem, jak pan korba pienidze i jak bardzo pan ryzykowa. - Schowaem pienidze do
kieszeni; podszedem do okna i odsunem firank. - Prosz, niech pan popatrzy na ten

47

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

samochd powiedziaem. - Zanim uzbiera pan znowu tyle forsy, ten samochd stanie si
wrakiem. Rcz za to. Sam nim jed.
- I po c panu te pienidze? Jaki may interesik, prawda? - Nie - powiedziaem. - Nie
wygldam chyba na czowieka, ktry potrafi robi pienidze? I co do tego musz pana
rozczarowa. Przepuszcz te pienidze w najgupszy sposb. I bd przy tym myla, jak
cholernie pan ryzykowa. - Wyjem z paczki pienidzy jeden tysic i pooyem go na stole.
- To na dzisiejszy wieczr - powiedziaem. - eby pan mia si za co upi.
- Czy pan ma bro? - zapyta.
- V to si zawsze mog postara. Zwaszcza teraz, kiedy mam pienidze.
- Myli pan czasami o samobjstwie?
- To jest jedyny problem, jaki moe mie uczciwy czowiek w dzisiejszych czasach.
- Niech pan o tym nie myli - powiedzia. - Tak czy owak sznur czeka gdzie na pana.
Wyszedem; zszedem ju o pitro niej i zawrciem z powrotem, i znw zadzwoniem do
jego drzwi.
- Pan ofiarowa mi karton papierosw - powiedziaem. egnajc si z panem zapomniaem
je zabra. Le na biurku po lewej stronie. Obok paskiego telefonu...
Poszedem przed siebie; samochd zostawiem przed jego domem i postanowiem zabra
go po jakim czasie. Wrciem do garau; nastawiem budzik na dziewit i zasypiajc
mylaem o tym, co zrobi dzi wieczr mj doktr. By moe upije si jak kowal po
wypacie i wywoa awantur tak, e na reszt nocy znajdzie przytulisko w komisariacie.
Rzeczywicie wyglda jak byy bokser o niezym refleksie i dobrej prawej; ale nie
wierzyem w to, e boksowa w pcikiej. By zapewne niezy, lecz najwyej w
predniej.
Samochd zostawiem na ca noc i cay nastpny dzie przed oknem jego, a wieczorem
pojechaem na stacj benzynow.
- Peen bak - powiedziaem do sprzedajcego.
- Znam ten samochd - powiedzia. - To wz pana majora. - Teraz jest mj.
- Naprawd?
- Nie ja to wymyliem w tej chwili, aby uprzyjemni panu ciepy, spokojny wieczr.
- Dobry by go z pana majora - powiedzia. - Szybko jedzi i nie byo miesica bez
wypadku. I lubi si bawi, a chodzi zawsze tam. - I wskaza rk na przeciwn stron ulicy.
- Pan go zna?
- Nie. Mwili mi o nim. I co si z nim stao? - Ostudzili go.
- Ludzie go nic lubili - powiedzia sprzedajcy. - Mia podobno nieprzyjemn twarz. ,
- Pan mi to wanie wyjani - powiedziaem; przeszedem przez ulico i wszedem do
lokalu. Byo tam jeszcze pusto; na stolikach leay krzesa odwrcone do gry nogami, a
muzykanci przygotowywali si dopiero do wieczornych wystpw i sprawdzali rozporki.
Wrciem do szatni i odnalazem portiera.
- yczy pan kupi papierosw? - zapyta. Daem mu sto zotych.
- Przyjd tu za jakie dwa, trzy dni z jedn pani -- powiedziaem. - Jest u was dobra
orkiestra, nie? Nic zapomnij pan powiedzie do norie panie majorze". ,Jasne?
- Tak.
- Tak, panie majorze. - Tak, panie majorze.
Wsiadem do samochodu i pojechaem na most Grunwaldzki, a Weronika czekaa tam ju
i jak zawsze, wjedajc na ten drewniany i cichy most, pomylaem o niej, i wglda jak
drzewo; i nie umiaem o niej pomyle inaczej. Bya smuka i jasna, i gitka niby drzewo.
- Po co wzia ze sob walizk? - zapytaem.
- Pojedziemy za miasto. Znam may, dobry hotel. Przenocujemy tam. Tu nic mona spa w
taki upa.
- Dawno nic byo tak gorcego lata.

48

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Czy w Anglii nigdy nie bywa gorco?


- Nie. Ale w tym, co opowiadaj o mgle i o brzydkiej pogodzie, jest duo przesady.
Bywaj i tam pikne dni. Dokd jedziemy?
Powiedziaa mi; i znw, lak i pierwszego dnia, kiedy z ni jechaem
wrd zielonych drzew, pomylaem sobie, i dobrze by tu buo jecha za miesic lub
dwa, kiedy drzewa umiera bd pod zotem i szronem. I by moe bdzie tu jeszcze troch
sonecznego
blasku w powietrzu jasnym i jak metal chodnym.
- Skr na prawo - powiedziaa Weronika.
- To droga do miasta B. - powiedziaem. - Po co mamy tam jecha?
- Zobaczysz. Dlaczego jedzisz tak szybko? I dlaczego w tych cholernych rkawiczkach.
Wygldasz jak go z pisma ilustrowanego. Fotografia, a pod ni podpis: Five o'clock - your
time for Martini.
- To nie tak - powiedziaem. - Guiness is good for you. - To na Piccadilly Circus. Czy
moesz zdj te rkawiczki? - To naprawd nic takie gupie, jakby si zdawao. Kiedy rbie
ci guma i wozem rzuca w bok, lepiej moesz trzyma kierownic. Czy naprawd uwaasz, e
wszystko, co ludzie wymylili, uczynili to tylko dlatego, aby ci osobicie obrazie?
- Zatrzymaj si - powiedziaa.
Zatrzymaem si; wzia swoj walizk i przesza na drug stron drogi. Usiada tam na
biaym kamieniu i wycigna przed siebie swoje brzowe nogi.
- Zapomniaa jeszcze rozczochra sobie wosy - powiedziaem.
Potrzsna gow i ciemne skrzydeko spyno na jej twarz o dziwnym i piknym
kolorze, jakby spywao na ni wiato przez matow szyb.
- Guiness is good for you - powiedziaa. - Nie masz racji.
- Guiness is good for you.
- Wic co mam z nimi robi?
- Daj mi je.
- Najpierw wsid do samochodu.
- Najpierw dasz mi rkawiczki.
Rzuciem, a ona zapaa je w powietrzu. Drog jecha picy chop wozem zaprzgnitym
w par brunatnych koni o olbrzymich kopytach.
- Obudcie si, gospodarzu! - krzykna Weronika i chop wyprostowa si nagle. - Tu
macie rkawiczki - powiedziaa. - Bg zapa - rzek chop. - Chcecie jabek?
- Macie dobre jabka? - Dobre.
- Ale to nic to samo co przed wojn, prawda?
- wita prawda - powiedzia chop. Da nam kilka jabek i odjecha, a Weronika usiada
przy mnie i ruszyem.
- Jestem pewna, e jak mnie nic bdzie, to wycigniesz skd drug par rkawiczek i
bdziesz dalej gociem z gazety - powiedziaa.
- Schowam je dobrze przed tob i nigdy ich nie znajdziesz. - Dlaczego przed wojn
wszystko byo lepsze?
- Wszystko jest dobre pewnego dnia, jeli si ju dokadnie nic pamita. To jest wanie ta
mdro starcw, o ktrej si uczya w szkole.
- Wypowiedziae myl otchannie gbok.
- Odpowied rodzi si wskutek zadanego pytania. - A kobiety?
- Kobiety rodz si...
- Chodzi mi o to, czy kobiety, ktrych si dokadnie nic pamita, take wydaj si dobre.
- Nie wiem tego. Zbyt mao ich miaem i nigdy o nich nie myl.
- A ta narzeczona twego kolegi? - Ktra?

49

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Narzeczona twojego kolegi, ktr poznae na jej zarczynach i uwiode tej samej nocy.
O niej mi wczoraj mwie.
- Nic pamitam. Byem troch pijany. Opowiem ci wszystko dzisiaj wieczr.
- I o twoim dziadku opowiesz mi take? O tym, ktry by rosyjskim pukownikiem i
zastrzeli swoj on w noc polubn, poniewa nie bya dziewic.
- Bd o nim mwi przez cay wieczr - powiedziaem, a ona przytulia si do mnie I
czuem zapach jej wosw, i czerstwy zapach zboa.
- To dobrze, e mnie nie musiae zabija - powiedziaa. - Nie mylaem, e tak bdzie.
Jeste ju przecie dorosa.
Wszystkiego mogem si spodziewa z wyjtkiem tej wanie rzeczy.
- I ja nie mylaam, e to si stanie z kim, kogo poznam pierwszego wieczora.
- aujesz tego?
- Niczego nie auj. - Jeszcze nie.
- Tak - powiedziaa. - Jeszcze nie, ale i na to przyjdzie czas. Musimy y szybko. Musimy
wszystko przey szybciej od innych. Mio, gniew i te wszystkie rzeczy, na ktre Inni maj
tyle lat. Nawet ten twj samochd musimy zajedzi na mier. Trzeba wszystko zrobi tak,
eby w dniu, w ktrym oni przyjd, nie zostao nic.
Nic nie powiedziaem; jechalimy szybko, a droga biega wrd tych drzew, o ktrych
mylc nie mogem o niej myle.
- Gdyby cae ycie mona byo sprowadzi do jednej godziny - powiedziaa. - To
wszystko, na co inni maj trzydzieci czy dwadziecia lat. Wszystko zmieci w jednej
godzinie, aby potem nie zostao ju niczego.
- Nawet smutku? - Nie.
- Wielu ludzi chyba pragnie tego - powiedziaem. - Nikt tego nie potrafi.
- Wszyscy przecie marnuj czas. Kady biegnie sam przez ca drog i kady si
spnia.
- A wszystko, co czeka na kocu, to ten pusty plac poza parkanem - powiedziaa
Weronika. - Prawda?
- Trzeba tylko przej przez t furtk i wtedy wanie widzisz, e nie byo tam nigdy
niczego - powiedziaem. - Tylko wtedy nie mona ju wrci.
- Nie. Musimy tylko biec szybciej od innych. Ale i nasza droga jest krtsza. A potem
przyjd oni.
- Ale to nie bdzie pewnego dnia - powiedziaa. - Oni zawsze przychodz noc.
- Poniewa s gupcami i wierz w to, e mona jeszcze uciec. Ale nikt nie ucieka. Cay
kraj zamienili w wizienie i nawet tego nie rozumiej. Niepotrzebnie si szwendaj po nocy.
Mogliby spokojnie spa ze swoimi kurwami i przychodzi po nas rano, ogoleni i po wypiciu
herbaty.
Dojechalimy do miasta i znw przejechaem obok szkieletu karuzeli obracajcego si w
takt fokstrota.
- Znam duo adniejszych miast - powiedziaem. - Przecie tu nigdy nie bye.
- Jestem tu po raz pierwszy. - Wrcisz tu jeszcze.
- Ale nie wrc ju std - powiedziaem. - O to ci przecie chodzi, prawda?
Zostawilimy samochd i wziwszy si za rce poszlimy ulic, a gmach wizienia by
niedaleko i stranik stojcy na rogu da nam znak, abymy przeszli na drug stron ulicy.
- Popatrz na tego stranika - powiedziaa. - Ma tak jasn gow. Ma pewnie matk gdzie
na wsi i ta modli si o jego jasn gow.
- Skd wiesz, e wezm mnie wanie tutaj?
- To jest moliwe - powiedziaa. - To najwiksze wizienie dla politycznych na Dolnym
lsku.
- Pewnie nie wolno im pali i czyta. - "Ty duo palisz?

50

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- I duo czytam.
Stalimy na rogu ulicy; dzieci bawice si pik kopny j zbyt wysoko i stranik
odkopn j z powrotem. A potem rzuciy pik we mnie, a ja podaem j Weronice i ona j
im odrzucia.
- I jak si to wszystko stanie? - powiedziaa. - I po co chcesz to wiedzie?
- Chc wiedzie wszystko.
- Chcesz i za mn a tak daleko? - powiedziaem i pooywszy. jej rk na ramionach
przycignem j ku sobie patrzc w jej ciemne oczy. - Wygldaj, jakby byy pene
miodowych gwiazd - powiedziaem.
- Powiedziae przecie, e to krtka droga.
- Dopki idziemy razem, a pewnego dnia stanie si daleka, a ty nie bdziesz moga i za
mn.
- Mog i sama za tob.
- Nie myl o tym. Dopki bdzie yo jedno z nas, y bdzie nasze utrapienie. Tak dugo,
jak bdziesz mnie pamita.
- Powiedz mi. ak to bdzie.
- Pewnej nocy obudz mnie i bdzie ich czterech albo piciu - powiedziaem. - Dwaj
rzuc si na mnie, aby mnie trzyma, co nie bdzie wcale potrzebne, a potem jeden z nich
zaproponuje mi papierosa i przeczyta mi potwierdzenie .wyroku przez Sd Najwyszy.
Myl, e wezm tego papierosa i wtedy dwaj z nich ujm mnie pod rce i zaczniemy i
korytarzami. Wizienie ma zapach podobny do szpitalnego i ja wtedy bd myla o tobie, i
o tym, jak pachniaa ta gorca ziemia, i o tym, jak ty pachniaa, Weroniko, kiedy bya ju
zmczona. I o tym, jak ci to bolao, kiedy bylimy ze sob po raz pierwszy, i o tym, jak
rozgryza ten li i jak gorzko pachniay twoje ciepe usta. I wtedy ju chyba zaczniemy
schodzi schodami w d i bdzie tam stao jakie wiadro, ktre jaki z nich potrci nog, i to
wiadro pocznie toczy si w d z takim blaszanym haasem. I wtedy om spojrz po sobie, a
ci dwaj jeszcze mocniej chwyc mnie pod rce, jakby si przestraszyli tego blaszanego
haasu. I wtedy ten trzeci zstpujcy za nami wycignie swj pistolet, a oni odskocz w bok.
I wtedy bd mia jeszcze ostatni sekund, aby myle o tobie, i moe zd raz jeszcze
pomyle, e wracam teraz do ziemi, w ktrej jest twoja krew, a potem ten stojcy na grze
strzeli, a ja ju bd tam, gdzie kocz si wszystkie schody. I wtedy cen trzeci strzeli
jeszcze raz, ale bdzie musia przykucn i strzeli w moj gowo z boku, aby nie byo
rykoszetu. A potem jeden do drugiego powie: Sierancie, skd do cholery wzio si to
wiadro? I to bdzie ju wszystko.
- A ty nie powiesz im niczego? - Nie.
- Nie powiesz im nic o Bogu?
- Do nich nie bd mwi o Bogu. Jak w tej murzyskiej pieni o Chrystusie, ktrego
przybili do krzya i ktry nie poskary si nawet jednym sowem.
- Ale przecie poskary si nawet i On - powiedziaa Weronika. - Powiedz im co o Bogu.
- Nie. To o tobie bd myle do ostatka.
Nie odpowiedziaa mi; patrzya za dziemi gonicymi pik w kurzu i w resztce soca.
- Dlaczego mi nie wierzysz? - zapytaem. - Wierz ci. Nie o tym mylaam.
- Wic o czym?
- Czego pragn najwicej. Aby Bg mi da sil. - Aby pamita?
- Aby im me przebaczy. Tego si boj.
- Nie s warci przebaczenia. Kady umie zabi, ale tylko prawdziwi ludzie umiej
darowa ycie. - Zamilkem na chwil; przypomniaem sobie, i nie mam zapasowej koszuli
i e jutro bd musia woy t sam; i to mnie gniewao, gdy mogem przecie wzi
koszul Samsonowa, bylimy bowiem jednakowego wzrostu. Potem powiedziaem: - Nie

51

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

myl o nich. Nie s tego warci. By moe stanie si i tak, e pewnego dnia zdobd wiat i
zgin. Po nich przyjd mrwki, co byoby najlepsze ze wszystkiego.
- Moe szczury?
- Nie. Szczury to temat banalny, oklepany. To ich mylenie. Strze si tego. Mrwki i
tylko mrwki.
- Skd ci przyszo to wiadro do gowy?
- Znam commies. adnej sprawy nie potrafi zaatwi porzdnie, a dobrych chci im nie
brakuje.
Wrcilimy do samochodu i jadc ju z powrotem, spotkalimy na drodze wiejskie
wesele; modych ludzi i mode kobiety pachncych wdk i zboem, i potem; a ja wci
patrzyem na zielone drzewa i nie mogem tego zrozumie, gdy czuem take zapach
ciernisk i dymu, ktrego nie widziaem; i myl, e tak jest ze wszystkimi, ktrzy wiedz,
e nie zobacz ju tego, co by chcieli. Tego dnia wziem trzy pastylki nitrogliceryny i
wiedziaem, e nie potrwa to ju dugo; i to chyba byo tak, jakbym musia z jednego
ciemnego pokoju przej w drugi ciemny pokj; i chyba tylko tak.
Przyjechalimy do innego maego miasta; do jednego z ruch czystych lskich miast o
domach wygldajcych jak zabawki dla dzieci i pomylaem sobie, i nie lubi lskich
miast. Lubiem te w okolicy Warszawy, te, w ktrych odbywaj si jarmarki; wrzaskliwe
koskie targi; paczliwe procesje pene wesoych zodziei, a wszystko to dzieje si w
zapachu nawozu, czarnego chleba i kiszonej kapusty; i zawsze znajdzie si tam bezczelny
inwalida o drewnianej nodze, ktry potrafi gra na harmonii i ktry jest wiecznie pijany i
bezzbny.
Walizk wniosem na gr i poszlimy co zje, a bua tu mia gospoda nad jeziorem i
tam usiedlimy w ogrodzie. Nie czuem
si dobrze; nie syszaem renia koni; modlitw straszliwych ebrakw i pijackich pieni; a
jezioro, na ktre patrzyem, byo spokojne i ciche jak sen dziecka, i pewien jestem, e nie
utopi si tu nigdy nikt.
- Dlaczego tu nie ma ab? - powiedziaem. - Czy po to jechalimy pidziesit
kilometrw?
- Po co ci aby?
- aby powinny by w jeziorze. - eby skrzecze?
- Tak. Wanie po to, aby skrzeczay - powiedziaem, a kiedy do nas podszed kelner,
rzekem mu: - Chciabym mwi z kierownikiem lokalu. - Kelner odszed. - Za grzeczny
jeste, sukinsynu - powiedziaem. - Nic podoba mi si to miasto.
Kierownik lokalu przyszed po chwili w towarzystwie kelnera i usiowa zachowa
powag i dostojestwo, lecz skoni si zbyt gboko i gdyby nie rami kelnera, wpadby do
sadzawki wraz ze stolikiem.
- Chwaa Bogu, e pan jest przynajmniej pijany. Cay czas si wciekaem, e nie ma tu u
was harmonisty z drewnian nog. Takiego harmonist nazywaj zawszy Olek Hulajnoga",
prawda? Co mona zje?
- ,Jest cielcina na zimno. - Dobrze.
- Wdki nic bdzie? - Bdzie.
Odeszli, a popatrzywszy na wowy lad ich krokw poczuem si weselszy. .
- Syszysz? - powiedziaa Weronika. - Zielone zwierzta grajce na skrzypcach i skaczce
wysoko. Czy jest ci teraz lepiej? - Tak - powiedziaem. - Teraz jest lepiej.
Oparem gow na rkach i patrzyem na jezioro, lecz nie czuem si dobrze; moje serce
pracowao ciko i wiedziaem, i zaraz przyjdzie bl. A potem ponad las popatrzyem i
widziaem cik chmur ku nam nadchodzc i pomylaem, i trzeba mi rzeczy, ktrej nic
lubi najbardziej: deszczu. Wtedy mgbym oddycha bez blu i moe nie musiabym bra
nitrogliceryny.

52

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- O czym mylisz? - O deszczu.


- Nic chcesz mi powiedzie?
y4
- Mog ci powiedzie - powiedziaem. - ludzie myl, e technika terroru jest straszna i
skomplikowana. Wcale tak nie jest. Kiedy si pierwszy raz uderzy bezbronnego czowieka
w twarz, to trzeba albo zabi siebie, albo uderzy po raz drugi. Za pierwszym razem nie ma
si racji; ale kiedy uderzysz po raz drugi, to masz j na pewno, ale nie masz ju adnej innej.
I nic wicej nic da si powiedzie na ten temat.
- Czy bdziesz tak samo myle, kiedy bd bi ciebie? Czy te bdzie to proste i jasne
jak teraz, kiedy siedzisz ze nut? Nic odpowiedziaem jej. Ta chmura, potrzebna mi tak bardno,
przesza bokiem i widziaem ju wspinajcy si na niebo ksiyc. - Dlaczego nic nie
mwisz?
Ujem jej twarz w swoje donie i uniosem ku grze.
- Wr midzy ywych - powiedziaem. - Wr do Samsonowa, wr, do kogo chcesz, ale
wr do ywych. Nie wierz w to, e uda ci si mnie zapamita.
- Moe zostawi cl w spokoju. Moe przecie by i tak. - Nie - powiedziaem. - Wr
midzy ywych. Wsta, odejd std i zapomnij o mnie. To nieprawda, e Istniej rzeczy,
ktrych si nie zapomina. Zapomina si i matk, i ulic, ktr chodzio si do szkoy, i ulic,
przy ktrej by koci. A potem zapomina si pierwszego mczyzn i bl, ktry ci sprawi,
i mier rodzicw, i grb rodzicw. Zapomina si miasta, ktre zostay spalone, i miliony
ludzi, ktrzy zginli w przekonaniu, i s niewinni. I zapomina si nawet to ich gupie i
wite przekonanie o wasnej niewinnoci. Dlaczego mylisz, e uda ci si zapamita
jednego czowieka? Wsta i odejd.
Zastanawiaem si przez chwil, czy to wszystko nie byo zbyt patetyczne; to o miastach i
o ludziach, ktrzy zginli. Gdzie o tym tak przeczytaem; nie pamitaem ju gdzie.
Postanowiem powiedzie to samo, ujwszy rzecz lekko i wykwintnie.
- I jeszcze co ci powiem - powiedziaem. - Powiem ci, jak wyglda ponce miasto z
gry. Jak kupa tlejcych si szmat. I to wszystko. A przecie wiesz, e tam, w dole, pal si
ludzie, a inni szwendaj si w dymie i szukaj swoich sztucznych szczk, ktre wypady im
w czasie wstrzsu. I co to w ogle jest? Nadlatujc na cel nie mylisz o nich wcale, gdy cel
jest rzecz bezosobow. Tylko syszysz, jak twj nawigator mwi: Four", , Three", Two",
One", a potem ju sobie dopowiadasz: Zero". I to jest wszystko, co pamitasz, a potem
idziesz do kantyny i twj kolega, ktry dzisiaj nie lata, upi si i mwi ci: 'twoja Shirley
rozmawiaa dzisiaj bardzo dugo z kapitanem Mellerey. Mellerey powiedzia
jej, e ma w domu kolekcj biletw tramwajowych i Shirley bardzo chciaaby to
obejrze." I wtedy nie obchodz ci ju nic ci na dole. Wsta i odejd std.
- Musi by jednak co, czego si nie zapomina - powiedziaa Weronika, a ja patrzyem w
jej oczy i byy tam ju te miodowe gwiazdki; i wiato jeziora, i resztka sonecznego blasku
od chodzcego ju od nas; a usta jej byy niby listki, a ja siedziaem z ni tutaj, trzymajc jej
gorc i kruch rk; i nudziem si jak pies.
- O tym gdzie przeczytaa - rzekem. - ja ci tego nie powiedziaem.
Wzia moj rk i pocaowaa j. Nie powiedziaem nic; potem delikatnie wycignem
swoj do i poprawiem jej ciemne i sypkie skrzydeko wosw.
- Gdybym przynajmniej by innym czowiekiem - powiedziaem. - Ale i to nie. jestem
najzwyklejszym z ludzi i nie umiem popenia rzeczy szalonych. Nie umiem przej przez.
ycie jak burza, mnoc nienawi monych i rozpacz biedakw. Nie umiem nit z tych
rzeczy, ktre zachowuj czowieka w pamici innych. Lubi tylko szybko jedzi, czyta
ksiki i troch alkoholu od czasu do czasu. Ale to ju twoja rzecz, jeli ci to wystarcza
. Pamitaj, e ja ci sam o tym powiedziaem.

53

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Dobrze - rzeka. - Bd o tym pamita.


Nalaem jej i sobie, a wdka bya zimna jak ld i nie w gardle, ale w odku dopiero
poczuem ten jasny i gitki pomie. Wiedziaem, i upij si dzi wieczorem i byo mi
dobrze, gdy lubiem ten ciemny wiatr, ktry nis moj wyobrani jak piasek i prowadzi
mnie przez ca drog; lecz wiedziaem, i pewnego dnia ucichnie ten wiatr.
- O Nim teraz myl - powiedziaem. - jeli On naprawd istnieje, wierz w to, e nie
pozwoli mi umrze na trzewo. To moja jedyna sprawa z Nim. A reszt mog zaj si
diabli.
I nie byoby mi wcale le, gdyby nie myl, e nie umiaem Mu da nic, a On da mi tyle;
tyle ksiek, tyle samochodw, ktrymi jedziem; i tyle grskich drg, ktre przejechaem
wylatujc z zakrtw i amic ebra cudze i swoje; i da mi ciemne jeziora i chodne lasy; i
da mi ten pikny kraj, n ktrym mona byo myle bez koca i nad ktrym mona byo
paka i wy; a ja nie miaem nic dla Niego, tylko moje zniszczone serce, ktrego naczynia
wiecowe nie przyjmoway krwi, i to tylko mogem Mu odda. I da mi jeszcze Weronik,
ktra zostanie sama, zdrowa i silna; pena ciepej i jasnej krwi, i ktra nigdy nie bdzie nosi
mego dziecka pod swym serem dzikim i gupim. A da mi to wszystko na moje: utrapienie.
- Cigle mylisz o tym, e nie ma ab w jeziorze? -- zapytaa Weronika.
- Myl, e chciabym ci tyle powiedzie. Co, co mogaby naprawd zapamita, ale nie
znam takich sw i nigdy ich nie znaem. Kiedy moe skoczy sio ten haas i terror, ale
twoja mio i twoje serce zostanie. I te par dni, ktre spdzimy ze sob. "to tak, kiedy
czasami buduj dom. I przyjdzie dziecko, i dotknie wilgotnego betonu rk. Potem w tym
domu zamieszkuj ludzie, i rodz si, i umieraj, i przychodz nowi, ale ten may lad rki
zostaje na zawsze. To chyba jako tak... Nie umiem mwi o mioci.
Byem ju troch pijany nalaem jej i sobie, i znw wypilimy, a przy ssiednim stoliku
take pili i haasowali jacy ludzie, a spojrzawszy w ich stron zobaczyem, i pokazuj sobie
jakie papiery i dokumenty.
- Pijani Polacy zawsze pokazuj sobie dokumenty - powiedziaem do Weroniki. - Nie
wiem, dlaczego tak jest. Przepraszam ci na chwil.
Wstaem i podszedem do nich, i wyrwawszy z kieszeni portfel pokazaem im swoj
ksieczk wojskow.
- To wszystko, co mam przy sobie - powiedziaem. - Prawo jazdy zostawiem w
samochodzie.
jeden z nich porwa sio ku mnie chwyciwszy n, lecz kompani osadzili go na miejscu.
Skoniem si i wrciem do Weroniki. - Kocham ci - powiedziaa.
- I po co byo mi rodzi si czowiekiem - powiedziaem. Gdybym by kropl w morzu,
ybym wiecznie w chodnej czy te cieplej wodzie, ale wiecznie ywej, wiecznie
rozkoysanej, a ty przychodziaby do mnie. Bo ty jeste jak rzeka. Teraz wiem, skd mi to
przyszo do gowy. I tak bymy si spotykali.
- Obiecae mi co - powiedziaa. - Opowiedzie o twoim dziadku. O tym, ktry zastrzeli
swoj on w noc polubn.
- Chryste - powiedziaem. - Na pewno mia racj, ale ju zapomniaem, czym to
umotywowa.
- Poniewa nie bya niewierna. Twj dziadek by rosyjskim pukownikiem. No i czasy
byy inne.
- My, Rackmannowie,. niechtnie o tym mwimy. Kada rodzina ma kociotrupa w
kredensie. To zreszt wcale niezabawne. - Kiedy ja si musz mia - powiedziaa Weronika.
- Myl o tym, jak twj dziadek przyoy jej rewolwer do skroni i powiedzia: Gi,
nieszczsna. Albo co rwnie idiotycznego. Jak jej byo na imi? Tatiana?
- Tatiana.
- A moe zapyta: Czy modlia si ju dzisiaj wieczr, Tatiano? I potem dopiero strzeli?
54

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Nie myl, aby tak powiedzia. To by wesoy hulaka i doprawdy nie wiem, czy czyta
ksiki. Pamitam, e w salonie u babki wisia jego portret: twarz sodata, wosy siwe i
gste.
- Przecie wczoraj mwie, e goli gow. Tak jak pruscy oficerowie.
- W modoci. A wic zabi j, a potem poszed do swego dowdcy i zameldowao tym.
Dowdca zapyta dziadka, dlaczego to zrobi; powiedzia, i dozna ujmy na honorze. Wtedy
dowdca zawezwa lekarza pukowego, aby dokona obdukcji zwok. Dziadek odrzuci
propozycj.
- Dlaczego?
- Poniewa, cho martwa, bya wci jego on. I dozna nowej obrazy: nie uwierzono
przecie jego sowu. Wrciwszy do domu zabarykadowa si i wzito go si. Zdegradowano
go i zesano do twierdzy, potem znw si oeni.
Wuj Jzef poszed przed wojn do domu publicznego, a potem odmwi zapaty
motywujc to tym, i panienka nie bya niewinna i wysza z tego heca, a potem wszystkie
kurwy goniy Wuja Jzefa miotajc kltwy, a Wuj Jzef wbieg do kocioa i powiedzia ksidzu, e jest przeladowany za wiar w kobiet i mio, i ksidz wyszed do tych kurew, i
zacz mwi do nich piknie o mioci i przebaczeniu; i niektre z kurew a si popakay; i
potem Wuj Jzef pi razem z tym ksidzem, ktry te paka i mwi, e to najpikniejszy
dzie w jego yciu; a potem obaj wrcili do tego burdelu. Ale o tym opowiada Wuj Jzef i ja
nie wiedziaem, czy to prawda, i powiedziaem mu to, na co Wuj Jzef powiedzia mi surowym gosem, i prawda jest zawsze po strome pikna i musi by ksztacca; i wtedy
oczywicie uwierzyem mu.
- Opowiedz mi teraz o tej dziewczynie, ktr uwiode w dniu hej zarczyn - powiedziaa
Weronika.
- Nie chc mwi o innych kobietach, kiedy jestem z tob powiedziaem. - Nie chc ich
wcale pamita.
- Sam powiedziae, e nie mamy duo czasu - rzeka. A ja chciaabym wiedzie wszystko
o tobie.
- Dlaczego pytasz o rzeczy mieszne? Umiechna si.
- To, co jest mieszne dzisiaj, nie musi by mieszne jutro powiedziala. - Nie wiem, czy to
bdzie mieszne, kiedy ju ciebie zabior.
- Opowiem ci o tym innym razem.
- Chc, eby opowiedzia to teraz. Nie chc, eby myla o innych kobietach, kiedy ju
bdziesz tam. Pjd z tob tak daleko, hak tylko bd moga, ale kiedy ju bdziesz tam, nie
myl o nich ju wicej.
- Jeli w ogle bd mg myle - powiedziaem. - Moe to wszystko odbdzie si
zupenie inaczej. Moe po prostu bd si tylko dziwi przez cay czas i nie bd czu nic
prcz zdziwienia. Kiedy po raz pierwszy kto zacznie rozdeptywa ci palce, mylisz, e to
nieprawda; a potem przychodzi zdziwienie, e czowiek moe co takiego zrobi z drugim
czowiekiem. Ale nie bardzo masz czas to przemyle, bo wanie oddaj ci mocz na twarz i
ty znowu mylisz, e to nieprawda, bo przecie ten czowiek rozkraczony nad tob ma takie
samo serce, nerki i ten sam wstyd. Kiedy mam wic o tobie myle, Weroniko? Moe wtedy,
kiedy ka mi sta na czubkach palcw przez wiele godzin i bd uwaa, abym nie stan
ca stop na ziemi? Albo wtedy, kiedy zaczn mnie bi elaznym prtem midzy nogi? Nie,
Weroniko. Bd stara si jako wykrca, jeli to moliwe, a jeli to bdzie niemoliwe, to
bd myle o tym, aby poddawa si tym uderzeniom i unika ich wciekoci. O tym bd
myle. Ale kiedy mnie postawi po kolana w wodzie, to bd tylko myle o tym, aby
trzyma si ciany i nie upa. Nie umiem ci przysic wiernoci, kochanie.
- I nie bdziesz w ogle o mnie myle?

55

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Ktrego dnia przestan mnie bi i odczytaj mi wyrok mierci. Wtedy bd znowu


mg myle o tobie, bo zostanie mi jeszcze troch czasu.
Dotkna mojej twarzy.
- To nieprawda - powiedziaa. -- Co?
- e bd ci oddawa mocz na twarz.
Nic nie odpowiedziaem; przypomniaem sobie Jana ktry mi o tym mwi. 1
przypomniaem sobie, co mwia mi Barbara o tym, jak budzi si w nocy i rycza; tak, i
trzeba byo kupowa mu proszki nasenne, a on bra je kadego wieczoru i przyzwyczai si
do nich, a lekarz nie chcia mu dawa wicej ni dwa dziennie i wszyscy ludzie z naszej
redakcji chodzili do lekarza i skaryli si na bezsenno, i kupowalimy te proszki w rnych
aptekach, uywajc rnych nazwisk. 1 mylaem o tym, e kiedy Barbara jedzia czasem do
matki, to ja chodziem do Jana i spaem z nim, poniewa ba si nocy. A potem poszed do
szpitala psychiatrycznego i tam go podleczyli, a potem znw musia si leczy w sanatorium
dla grulikw; i kry midzy szpitalem dla wariatw a szpitalem dla grulikw
, i w kocu Barbara zesza si ze mn. Tylko e to wszystko razem byo bardzo kiepskim
opowiadaniem; i dopiero ja, wziwszy te pienidze od mego kochanego, zwariowanego,
wysportowanego doktora-automobilisty, dorobiem do tej opowieci point; i udao mi si
zrobi z melodramatu grotesk, a nie byo to wcale rzecz prost i atw. .
- Nie - powiedziaem. - To nieprawda.
Poszlimy do hotelu i ona wkrtce usna, a ja nie mogc spa zszedem na d i
obudziem portiera.
- Ma pan papierosy? - zapytaem.
- Nie te jednak, ktre pan zawsze pali - powiedzia, a ja przypomniaem sobie, i md
dowd osobisty ley w samochodzie, i zrozumiaem, e zameldowaa mnie pod swoim
nazwiskiem.
- Jak tam byo? - zapyta portier. - Mczyli?
- Kto myli takie rzeczy, nie powinien o nich gono mwi - powiedziaem.
- Nie czuje si blu - powiedzia jaki czowiek, a ja odwrciem si ku niemu i
zobaczyem blad twarz i ciemne oczy Samsonowa, ktry siedzia w mroku i wyglda
teatralnie. - To jest
jedna z pomyek, o ktrych ludzie nie wiedz - powiedzia. Poniewa bij tak bardzo, e
ju naprawd nie boli.
Podszedem ku niemu i oparszy si o cian zapaliem papierosa, a zapak w ciemno
odrzuciem.
- Czego tu chcesz, Samsonow - powiedziaem. - Przecie wiesz, e ona nie wrci do
ciebie.
- Chc by blisko niej - powiedzia. - Tylko e czowiek taki jak ty nie moe tego
zrozumie. Odejd std. Nie przyszedem tu do ciebie.
- Ona ciebie nie zawoa.
- Zawoa. Kiedy ciebie ju nie bdzie.
- Nie - odpowiedziaem. - Nigdy do ciebie nie wrci. Chod ze mn.
Schodami poszedem na gr, czujc na szyi gorcy oddech jego, a potem otworzyem
drzwi do pokoju, w ktrym ona spala i w ktrym byo troch wiata; i staem tam w
milczeniu, czujc na szyi gorcy jego oddech, i patrzyem na jej twardy i brzowy brzuch, i
na jej smuke nogi, ktre kiedy, kiedy bya maa, musiay by cienkie i mieszne.
- Moe to ci pomoe zapomnie - powiedziaem. - Nie.
- To dziwne, jak ona zasypia - powiedziaem. - Spokojnie i cicho jak dziecko. I wyglda
tak samo jak za dnia. Zawsze baem patrzy si na pice kobiety. W'iesz, niektre maj
takie jasne twarze, ktre staj si straszne w czasie ich snu. Mylae kiedy o tym?

56

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Zostaw j - powiedzia Samsonow. - Jest jeszcze czas dla niej. Tylko ty ju nie masz
czasu. Wszystkich z naszego puku aresztowali. Z wyjtkiem dwch tylko ludzi.
- Dlaczego mam j zostawi? - powiedziaem. - Daje mi sen, daje mi spokj i lubi na ni
patrzy. Chc o niej myle wtedy, kiedy ju bd mnie zabija.
- Czy pomylae, co si stanie z ni?
- Nic. Zapomni. Nie mam prawa myle, e jestem lepszy od innych.
- Odejd od niej - powiedzia Samsonow. - Tak czy owak musisz od niej odej. I nawet w
ni nie wierzysz.
- W nikogo nie wierz - powiedziaem. - Nie wierz w adnego czowieka, poniewa znam
prawdziw histori ludzi, a jest ni lk. Tak wic jedni uciekaj, a inni usiuj zdoby wadz
nad ludmi, aby ich drczy.
- Czy czujesz rozpacz?
- Nie - powiedziaem. - Jestem ju poza rozpacz. Samsonow pocz si mia;
zamknem drzwi; podszedem do niego i spojrzaem mu w twarz.
- Myl o tym, co oni tam z tob bd robi - powiedzia. Czy ty wiesz, e po tym
wszystkim, kiedy ju ci bd prowadzi na mier, nawet nie bdziesz pamita, co oni z
tob robili? Wanie dlatego, i jeste ju poza rozpacz. I nawet gdyby kiedy wrci, to
nie bdziesz wcale pamita, co oni z tob robili. Ale ty nie potrafisz nawet zgin hak
czowiek.
- Ile razy ty gine, Samsonow?
- Ty tego nie zrozumiesz - powiedzia szeptem i pocz schodzi w d schodami. - Ty
tego nigdy nie zrozumiesz. Wyszed na dwr, a ja poszedem za nim i zapaliwszy papierosa
pomylaem sobie, i dobrze by byo mie samochd i wyjecha std na zawsze,
skoczywszy z t idiotk pic teraz na grze i skoczywszy ze wszystkimi tutaj pojecha
tam, gdzie yj ludzie rdziemnomorscy; ciemnowosi, cienkokostni i cwani. Tam y i
tam jedzi samochodem z jednego miasta do drugiego; wci jednak brzegiem morza, aby
wieczorami czu zapach soli, ryb i zapach smoy idcy od przewrconych dnem do gry
odzi. I jeszcze czu zapach tanich kobiet i zmczonych prac mczyzn; i tam pi z nimi
piwo, i wino, i opowiada im o sobie zmylone rzeczy, i zmyla dalej w trakcie rozmowy.
I bybym radzieckim lotnikiem, ktry uciek na Korei do Amerykanw; ale o trzy
kilometry dalej bybym synem milionera z Texasu wykltym przez ojca, z ktrego drug
on gorszcy dla caego miasta miaem romans; i mwibym im, i potrzebny mi rewolwer,
aby skoczy ze sob, gdy mam raka i porzucia mnie ona; lecz trzy kilometry dalej
bybym czowiekiem pracujcym dla firmy filmowej i szukabym najadniejszej dziewczyny,
aby uczyni z niej gwiazd; i nie skamabym nigdy i nikomu. Dano ci ycie, ktre jest tylko
opowieci; ale to ju twoja sprawa, jak ty j opowiesz i czy umrzesz peen dni.
Odrzuciem papierosa i wrciwszy do Weroniki patrzyem przez chwil na jej twarz
czyst i jasn, a potem pooyem si
koo niej i uczuem na swej twarzy jej wosy, a potem jej rk. - To nieprawda powiedziaa.
- Co?
- e bd ci oddawa mocz na twarz.
Nic nie powiedziaem i czuem ju tylko na ustach jej wosy, i kruch jeb do, i mokry
twardy jej brzuch; powiedziaem wreszcie:
- Tak mwi ludzie. Ale nikt nie wie, co jest prawd, a co nie, dopki si tam nie jest.
Wszystko pachniao teraz ni; ten pokj o drewnianym suficie; koszmarne papierowe
kwiaty o kolorze krwi wcinite w wazon; i kot, ktry przypta tu si i patrzy na mnie
tymi oczami, mruczc sodko, a ja wdychaem jej zapach lec na hej mokrym, gorcym
i twardym brzuchu, gortszym, twardszym i bardziej mokrym od wszystkiego, co zaznaem,
i pomylaem sobie, i to jest tak, jakbym szed za ni brzegiem rzeki przez dolin.

57

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

Obudzilimy si pno i poszlimy na niadanie do tej samej knajpy, w ktrej jedlimy


kolacj, a tego ranka ujrzaem pierwsze te licie. Chodne przewiecao je soce i
wydaway si delikatne i kruche jak donie dziecka.
- Dobrze spae? - zapytaa; twarz jej wci bya jeszcze pena snu, nieco bardziej okrga,
i to byo adne.
- Dobrze.
- Ja te dobrze spaam. Wolaabym spa jeszcze godzin duej.
- Prowadzimy wietn rozmow.
- Nie myl o tym. Dlaczego by tak nie mwi? Inni ludzie mwi tak przez trzydzieci lat.
O pogodzie. O tym, e kawa jest zimna. O tym, e nie ma niedzieli bez deszczu. Ja te
chciaabym tak mwi. To nasza sprawa; e nie mamy czasu. Idziemy po wypalonej ziemi i
szkoda kadego yka wody.
Kelner przyszed i przynis nam jajka w szklance. Twarz mia posiniaczon i oko
podbite.
- To miasto wcale nie jest takie ze - powiedziaem.
- Taki rok na moich wrogw - rzek kelner. - Mogoby by gorzej.
- Wczoraj wieczorem, kiedy przyjechalimy tutaj, widziaam koci - powiedziaa
Weronika. - Widziaam schody prowadzce do gwnego wejcia. W nocy obudziam si i
mylaam o tym, eby wzi skd jakie wiadro, a ty wszedby na schody i strci je
kopniciem. Chciaam ci obudzi.
- Dlaczego tego nie zrobia?
- Nie wiem, co yje duej - powiedziaa. - Opowie czy obraz.
- Nie myl o tym - powiedziaem.
- Lubi patrzy na ciebie, kiedy mwisz te swoje idiotyzmy - powiedziaa. -- Masz
nieruchom twarz i martwe oczy. Mam ci powiedzie, jak wygldasz?
- Powiedz.
- Jak maska pomiertna kogo, kto mczy si dugo. - - Ju mi o tym kiedy
powiedziano.
- I kim bya ta kobieta?
- Skd wiesz, e to bya kobieta?
- Nikt nie potrafi tak obrazi jak kobieta, z ktr si yje i o ktrej si myli, e ci kocha
- powiedziaa Weronika.
- Irlandka.
- Opowiedz mi o niej.
- Nie umiem od rana siga do skarbnicy wspomnie - powiedziaem. - Musz si napi
jeszcze troch kawy.
- Nie mamy wiele czasu.
- Mimo to opowiem ci jeszcze troch. Nazbiera si tych rzeczy do, aby zwariowa.
Pochylia si ku mnie.
- Ty masz bro? - Nie.
- Wczoraj powiedziae mi, e masz bro, ktr dae komu do przechowania. Moe
bye troch pijany.
- Nie byem pijany. Mam u kogo bro.
- Moglibymy pj nad rzek - powiedziaa. - Kiedy, kiedy wieczorem nie bdzie ju
tam nikogo.
- Nie. i - Wic nie boisz si ich wcale?
- Nie - powiedziaem. - Nie boj si ich wcale. Nie umiem ci powiedzie, dlaczego.
Mona powiedzie, e czowiek w niebezpieczestwie boi si tylko rzeczy nieznanych, i to
bdzie prawda. Mona rwnie powiedzie, e czowiek przeladowany boi si, poniewa
wie, co go czeka. I to te bdzie si zgadza. Istnieje rwnie trzeci wariant: czowiek boi si

58

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

po prostu wszystkiego, jeli yje w odpowiednim czasie i w odpowiednim miejscu. Ten


wariant jest najgupszy. Ale jest take najprawdziwszy.
Znw umiechna si, a ja po raz pierwszy tego poranka poprawiem jej wosy.
- I ty, ktry przez sze lat zabijae innych ludzi, bdziesz teraz czeka, a przyjd, aby
zabi ciebie? Po prostu czeka i myle o tym, e ktrej nocy zjawi si dwch urzdnikw,
ktrzy nawet nie poka ci swojej broni, poniewa i tak bod pewni, e nie poruszysz si
nawet? Takich dwch niedoywionych urzdnikw
o popsutych zbach i niewieych oddechach jak ci wszyscy, ktrzy zbyt mao pi. Bo
nie bdzie przecie niczego wicej. Tylko tych dwch apsw i ich ziewajcy szofer na dole.
I moe jeszcze trzeci aps, ktry bdzie tak miy i powie: Tylko bez gupich kawaw" i
klepnie si tam, gdzie porzdni ludzie maj tyek. Ale jestem pewna, i nie bdzie to nawet
a tak ciekawe.
- Pewnie masz racy - powiedziaem. - Pewnie nie bodzie i tego.
Patrzyem ponad jej gow na licie jasne i te, a kiedy zegar pocz wydzwania
godzin, spojrzelimy w stron kocioa, ponad ktrym kluczem odlatywao stado ptakw.
- Im dobrze -- powiedziaem. - A my zostaniemy z tob, ziemio ojczysta, na wieki.
- C to takiego?
- Radziecka piosenka o odlatujcych ptakach. To piewa onierz, ktry czoga si z
karabinem po bocie i zamarzaj na jodzie. Dobre sowa. I dalej jest jeszcze o tym, e on to
wszystko przejdzie raz jeszcze, kiedy go ziemia zawoa.
Znw pochylia si ku mnie; ptaki odleciay ju i tylko domylaem si jeszcze szumu ich
skrzyde.
- We rewolwer od tego czowieka - powiedziaa. - Dzisiaj nie. Jutro te nie. Ale moe
pojutrze.
Wrciwszy do hotelu zapaciem rachunek i zniosem na dj walizk. Weronika staa przy
samochodzie i zawizywaa chustko; naturalnie nie umiaa da sobie rady z wosami, a ja na
ni patrzyem przez chwil.
- To jest najgorsze - powiedziaem. - Co?
- Kto inny poprawia bdzie twoje wosy. Nie wiem, dlaczego nie myl o innych
rzeczach.
Nie odpowiedziaa mi; otworzyem baganik i pooyem tam walizk, i wtedy nagle jaki
stary czowiek o wygldzie wieniaka podszed do Weroniki.
- Czy pani mnie pamita?
- Mj Boe, nie wiem - powiedziaa. - Zdaje si...
- Pan major wsta kiedy w nocy i zawiz moj synow do szpitala - powiedzia stary. Wiem, co si stao z panem majorem.
Nie odpowiedziaa; widziaem tylko, e zblada, a ten stary czowiek pocz zdejmowa
ze swojej szyi krzy z acuszkiem. Trwao to dugo, a ja patrzyem na jego czarne i od
reumatyzmu poskrcane rce. Zdj wreszcie acuszek i podszed do niej; widziaem, i
chciaa si cofn, ale nie zrobia tego; ona take patrzya na jego czarne donie i wygldaa
jak kto dotknity przez paza. Skoczy by wreszcie i ten zwyczajny chopski krzyyk
wisia na jej szyi.
- Niech im Pan Bg wybaczy - powiedzia.
Chciaem podej, lecz nie zdyem: zamachna si i z caej siy uderzya go w twarz.
Wrciem do Wrocawia i po poudniu poszedem napi si kawy. Samochd postawiem
pod oknem mojego doktora i piechot poszedem do restauracji Monopol". Wci jeszcze
gorco byo i idc do restauracji zatrzymaem si i patrzyem na robotnikw reperujcych
jezdni; ich cikie ramiona lniy od potu. Jeden z nich pi piwo wprost z butelki; zobaczy
mnie, otar szyjk i poda mi flaszk. Wypiem yk i oddaem mu butelk; nie powiedzielimy ani sowa do siebie i ruszyem dalej.

59

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

Wszedem do restauracji i skierowaem si wprosi do baru, byo tam cicho i chodno, i


dwch tylko ludzi siedziao przy stoliku; Wuj Jzef i jego ordynans. Nie bardzo wiedziaem,
z czego ten ordynans yje i przypuszczam, e nikt tego nie wiedzia. Mylaem, i zaatwia
jakie ciemne sprawy i utrzymywa Wuja Jzefa. Rozmawiali o czym, a ja przystanem z
boku.
- Czego si napijemy, Bronek? - zapyta Wuj Jzef. - Winiwki, panie mecenasie.
- Myl dobra. A co wemiemy na zaksk? - Saat ledziow, panie mecenasie.
- Saat ledziow do winiwki?
- Na befsztyk za gorco.
- Saat ledziow do winiwki - powiedzia Wuj Jzef nie wierzc sobie. - Won od
mojego stolika. Za pitnacie minut moesz wrci.
- Tak jest, panie mecenasie - powiedzia ordynans. Wsta i odszed.
Podszedem do Wuja.
- Siadaj - powiedzia Wuj Jzef. - Chcesz si napi winiwki?
- Za wczenie. Prosz o kaw.
Barman poda nam kaw i kieliszek winiwki.
- Byem par dni temu u ciebie - powiedziaem. - To wtedy, kiedy poszede inkasowa
pienidze za pianino. Znam kogo, kto czeka na ciebie. Ju od wielu dni jeste w drodze.
Widz to po twojej twarzy.
- I c z tego, e wyszedem na par dni - powiedzia Wuj Jzef z rozdranieniem. Mojesza gnano przez pustyni lat czterdzieci, ale i on nie doszed. Ukazano mu tylko
ziemi, ku ktrej szed, i powiedziano: Ta jest ziemia, ktrm przysig Abrahamowi,
Izaakowi i Jakubowi, mwic: Nasieniu twemu oddam j; pokazaem j oczom twoim, ale
ty do niej, nie wejdziesz..." Czyme jest to pianino i par dni wobec wizgi tej sprawy? A
zreszt czas jest ide, ktr zajmuj si gupcy. Wane jest tylko najblisze pi minut, w
czasie ktrych nie wiadomo, co z sob pocz.
- Zawstydzasz mnie jak zwykle - powiedziaem. - Teraz napij si z tob winiwki.
Patrzyem na Wuja Jzefa, ktry nie zmieni si nic; wychud nieco i bruzdy na jego
piknej twarzy pogbiy si nieco. I by jak zwykle wykwintny: ciemnopopielate ubranie,
biaa koszula i czarny krawat.
-.Jest co, czego nie rozumiem - powiedziaem. - Od tygodnia hulasz noc i dzie, a
wygldasz, jakby przed chwil wyszed od krawca.
Nie odpowiedzia mi.
- Pan mecenas ma u nas w garderobie par zapasowych ubra i koszul - powiedzia
barman. - O pitej pan mecenas przebierze si w wieczorowe ubranie. Zreszt, o ile wiem,
pan mecenas ma w wielu lokalach dyurne ubrania.
- O tym nie pomylaem.
Wuj Jzef zwrci si nagle ku mnie.
- Nasz kochany doktr poinformowa mnie, e zaje si szantaem - powiedzia. - Jako
twj ewentualny obroca nie bd ci zawraca z drogi, ktr obrae. O ile masz oczywicie
na pokrycie kosztw obrony.
- To rzecz zrozumiaa, Wuju.
- Jednak pamitaj o tym, e zbrodnia, tak jak i sztuka, ma swoj logik i do wynikw
naprawd zastanawiajcych mona doj tylko wtedy, kiedy si t logik odrzuci. Pamitaj
take o tym, e przestpca jak i artysta przechodzi upadki wanie wtedy, kiedy inni myl,
i znajduje si u szczytu. I pamitaj o najwaniejszym: nadchodzi dzie, w ktrym zbrodnia
staje si cnot jak kade z ndznych, ludzkich przyzwyczaje, a wtedy nastaje czas nudy. I
po c ci potrzebne te pienidze?

60

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Nie wziem tych pienidzy dlatego, i mi s potrzebne powiedziaem. - Nie s mi


potrzebne do niczego i wziem je wanie dlatego. Nie wiem nawet, czy zd je przepi w
sposb stosowny.
Popatrzy na mnie.
- Wic jest a tak le?
- O ile lekarzom mona wierzy.
- Nigdy nie mogem zrozumie, dlaczego pijesz - powiedzia Wuj Jzef. - Pijastwo to
rzecz dobra, nawet wskazana, ale dla umysw wytwornych. Pijc, naley strzec si w
rozmowie tematw wulgarnych; nie naley jednak wpada w ekstaz religijn. Ty za pijesz
i milczysz. Zawsze bye starcem. Pamitam dobrze, e ju jako dziecko bye starym
czowiekiem. I nie zmienie si wcale. Masz troch siwych wosw. I to take przyszo zbyt
szybko. A teraz, jak syszaem, wdae si w romans z wdow po poruczniku kirasjerw. To
w twoim stylu.
- Nie ma ju kirasjerw, wuju. Ten czowiek by majorem lotnictwa.
- Wdowa - powiedzia Wuj Jzef jakby w zamyleniu. - W tym jest pewna myl. Ju od
wielu lat marz o tym, aby zosta czarujcym wdowcem, i jak kady marzyciel skazany
jestem na klsk. Ale i w klsce mona znale smak, jeli pragno si silnie. I c z twoim
majorem?
- Ostudzili go. Jak id twoje sprawy, wuju?
- le. Mam teraz klienta, ktry zarba siekier ca rodzin, a potem podpali chat.
Zabawny czowiek. Wrci niedawno z .Rosji, niele opowiada.
- Wszyscy, ktrzy wracaj z Rosji, niele opowiadaj - powiedziaem. - Rosja we
wszystkich rozwija talent gawdziarski.
- Wanie. Opowiada mi, e w czasie wojny pracowa jako wizie na barce. W' czasie
burzy znioso ich o kilkadziesit kilometrw. Nikomu z nich nawet nie przyszo do gowy
ucieka. Poszli do najbliszego wizienia i bagali, aby ich zamknli, gdy zdyhali ju z
godu. Poniewa? by to czas wojny, przegnano ich stamtd kopniakami. Przyznasz, e w
tym co jest: wizie dobijajcy si z rozpacz do bramy wizienia od strony ulicy. Mona
by o tym napisa tragedi, ale Charlie Chaplin te by z tego zrobi dobr rzecz. Starzejc si,
przestan wierzy zaoeniom sztuki.
- I co bdzie z tym czowiekiem?
- Powiedziaem ci: zarba ca rodzin. Poszo im o jak krow. Nie, nie o krow. O
motek.
- Zrobisz co dla niego?
- Bez wtpienia. Jeli bd mia dobry dzie, to czterokrotn kar mierci zamieni mu na
dwukrotn. Dziwny czowiek. Bardzo boi si umiera i wci o tym mwi, i pyta.
- I co mu powiedziae?
- Powiedziaem: Drogi panie, nawet jeli uczyni to niezrcznie, to i tak si pan na tym
nie pozna, gdy wieszaj pana po raz pierwszy."
- Nieadnie opowiada czowiekowi cudze fraszki w takiej chwili. Czy bdziesz musia
by obecny przy jego egzekucji? - Jako jego obroca, tak. O ile wyrazi yczenie.
- Pita godzina, panie mecenasie - powiedzia barman. Wuj Jzef wsta.
- Trzeba si przebra w ciemne ubranie - powiedzia. egnaj, Grzegorzu. Jeli chcesz mnie
spotka, me szukaj mnie nigdy w domu. Czasy, w ktrych ludzie mieli domy, skoczyy si
i nigdy ju nie wrc. Znajdziesz mnie zawsze tam, gdzie tacz i piewaj. Przykro mi, e
nie mog ci powici wicej czasu.
- Nigdy mnie przecie nie lubie - powiedziaem. - Na lito bosk, nie mw, i jest ci
przykro...
- Widziaem w tobie czowieka naszych czasw - powiedzia Wuj Jzef. - Ani specjalnie
mdrego, ani specjalnie gupiego. Umiejcego mwi o wszystkim, nie znajc przy tym

61

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

samego siebie. By moe, i myl si zreszt. By moe zdarzy si i tak, e zaznasz w yciu
powodzenia i tego, o czym bdziesz myla, i jest mioci. Ale nie zaznasz nigdy rozpaczy,
bez ktrej nie mona kocha wiata i siebie naprawd. I nie zrozumiesz nigdy, i ycie
powinno by opisem buntu. - Poda mi rk, ktr ucaowaem ze czci; wiedziaem, e pod
wieczr Wuj Jzef zamienia si w moralist, jak to zwykle bywa z sadystami. - A teraz
egnaj - powiedzia Wuj Jzef krelc nade mn znak krzya. - Jest ju godzina pita. Jeli
spotkasz kiedy twoj ciotk a moj on, pozdrw j ode mnie sowami penymi szacunku.
Kiedy przecie wrc. Wszyscy wracaj kiedy do miejsc, z ktrych chcieli uciec. Brzk
kajdan, ktrymi skuty jeste z drugim czowiekiem, milszy jest czasem od samotnej pieni na
drodze. Jeli nada kroczy bdziesz po drodze zbrodni, zabaw si czasem w filantropi, aby
pomnoy rozpacz biedakw. To niezbdne dla odwieenia wyobrani. Id teraz do klozetu,
aby si przebra. Pierwsi chrzecijanie zstpowali do katakumb, aby chwali Pana; ja musz
swoich obrzdkw dokonywa w pisuarze. Rwnie i na to nie ma rady. Zostaje
przynajmniej iluzja, i waciwy porzdek wiata trudny jest do zakcenia. Zegnaj. Zapa
rachunek.
Nucc pocz zstpowa schodami w d; zapaciem i poszedem na Wzgrze
Partyzantw, i majc jeszcze troch czasu do spotkania z Weronik, oparem si o porcz
mostu i patrzyem na wod. Pracowaem kiedy jako rybak i to by dobry czas. Wstawalimy
o trzeciej rano, kiedy noc dopala si jeszcze, oczekujc chodnej jasnoci dnia, i
wypywalimy poszc dzikie abdzie unoszce si cikim i dugim lotem spord trzcin, i
zdawao nam si niekiedy, i czujemy na naszych zmczonych twarzach pd powietrza wzniecony ich twardymi skrzydami. Odlatyway zawsze w kierunku wschodzcego soca, a ich
zawodzenie odbijao si od wody cikiej jeszcze pod mrokiem nocy. Lubiem te ptaki i
lubiem ich piew; a potem pracowalimy na innym jeziorze.
Tam wypywalimy po wgorze; nasze rce stwardniay od sieci i wiose; nasz zarobek by
marny i ledwo starczao na jedzenie i papierosy. W sobot wieczorem chodzilimy do
gospody, aby napi si piwa, i tam pokazano nam chopka o jastrzbiej twarzy; wiejskiego
zucha potraficego w mig pracowa, zapiewa i wsadzi n pod ebra z zimnym,
rozwanym spokojem chopa. By to wiejski Casanova; wrci! by z wojska i ju po trzech
miesicach dwie dziewczyny byy przy nadziei. Przyszo mu si eni, jak sam powiada!. I
jak sam powiada!, postanowi spraw rozstrzygn po boemu. Powiedzia tym dziewczynom,
i wypynie dk na jezioro, a ktra pierwsza do niego dopynie, z t si oeni. I tak te
zrobi!; pod wieczr wszyscy poszli na jezioro; on wypyn tyem ku zachodzcemu socu i
odpywa coraz dalej, podczas gdy one olepione socem
nie widziay ruchu jego wiose.
Ten chopak lubi o tym opowiada, a opowiada dobrze i spokojnie, rozwanie dobierajc
sowa, aby jego opowie bya prosta jak sowa Ewangelii i ci wszyscy suchajcy go chopi
o czerwonych od piwa twarzach i zimnych, zmczonych oczach mogli go zrozumie. Nie
pamitam ju, jak si nazywa, lecz pamitam jego jastrzbi twarz i cikie donie, ktre
trzyma przed sob splecione na stole i ktre rozchyla od czasu do czasu, opowiadajc o
zachodzcym nad jeziorem socu. I jego umiech pamitam; jasny i szczliwy umiech dniecka, ktremu dobr opowiedziano bajk. I o nim teraz mylaem, przechylony poprzez
porcz mostu, i patrzc na odbicie swej twarzy w wodzie, usyszaem bicie zegarw.
Poszedem po samochd stojcy. pod oknem mego doktora, a potem pojechaem do
garau, a Samsonow siedzia na krzele grzejc si w socu i czytajc gazet.
- Sprawdza pan wyniki loterii pastwowej? - zapytaem. - Wanie.
- I jak?
- Nic nie wygraem. Prosz cni nie przeszkadza. Nie przeczytaem jeszcze tabeli do
koca.
- Czy pan gra w pokera? - Czasami.

62

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Moemy kiedy zagra.


- We dwjk nie ma gry w pokera.
- Wszystkiego, co nam trzeba, to ten trzeci - powiedziaem. - Ale gdyby on si zjawi, to
zabrakoby wtedy jednego z nas. Jak tam paski rewolwer? Znalaz pan ju inny schowek?
- Jeszcze nie.
- Bdzie mi potrzebny. - Prosz tylko uwaa.
- Udaa si paska podr? Gdzie pan w ogle by?
- Kupiem silnik do samochodu. Jest w garau. Moe pan go obejrze.
Usiadem obok niego i zapaliem papierosa, a potem przyjrzaem mu si i pomylaem, e
nie spa chyba od wielu dni i nieprdko mu si to uda.
- Czy to si panu opaca? - zapytaem. - Nie zapaciem drogo. To dobry silnik.
- Mylaem o panu. Wiem, o co panu chodzi w tej zabawie. Nie wiem, czy to si panu
opaci. Prosz pomyle, ile ju czasu przeszo. Nie jestem wcale pewien, czy to si zmieni
dla pana na lepsze.
- Czasami nie chodzi o to, aby si zmienio na lepsze. Najczciej chodzi o to, aby
zmienio si cokolwiek.
- Nawet i tego nie jestem pewien.
- Pewno jest miesznoci cik do ukrycia.
- Panu nie udao si nawet i to. Zrozumiaem pana wczeniej, nibym tego pragn. I nie
ma w tym mojej winy.
- Pan zbyt mao znaczy w tej sprawie, aby by czemukolwiek winnym - powiedzia
Samsonow.
- Pan dobrze wie, e ja nie znacz mao w tej sprawie - powiedziaem. - Ja w tej sprawie
nie znacz po prostu nic.
- Dobrze, e pan to tak pojmuje.
- Ale znacz rwnie i wszystko. Widzi pan t chmurk? Wyglda jak wielbd, prawda?
- Nie pamitam ju, co mwi Poloniusz w tym momencie. - Poloniusz zgadza si na
wszystko, poniewa ma w tym swj cel. Tylko ja w tym wszystkim nic mam celu. Ale te
nigdy go nie pragnem. Mona napi si piwa?
- To moja ostatnia butelka.
- Mnie to nie przeszkadza - powiedziaem. Wziem butelk i napiem si troch. - Nie
kady czowiek potrafi by tak pody jak pan - powiedziaem. - Ale te nie kady potrafi si
tak mczy jak pan. - Upuciem butelk i szko rozsypao si po betonie.
- Stuk pan butelk: - powiedzia Samsonow. - Pan pozamiata.
Patrzylimy chwil na siebie, a potem wykonaem uspokajajcy
ruch rk i
powiedziaem:
- Mnie nie musi by przy tym.
- Zblia si sidma - powiedzia Samsonow. - Ona tam ju pewnie czeka na mocie.
- Spni si troch. Czy on si nigdy nie spnia? - Nie wiem. Nie pytaem go to.
- Na paskie szczcie, me bdzie pan ju mia po temu okazji. Dobrze. Jad na most.
Wsiadem do samochodu i zapuciem silnik, i wci jeszcze patrzyem na Samsonowa.
- A ja go wytn z miejsca jego, tego si miejsce zaprze, mwic: Nie widziaem go.>>"
Hiob. Osiem, dziewi. Albo: Takim ja prawem dziedzicznym wzi miejsce prne, a noce
bolenie s mi naznaczone." Take Hiob. Nieco wczeniej.
Nie powiedzia nic i dopiero jak rozemiaem si, spojrza na mnie i zapyta:
- Panu si rzeczywicie paskie sowa wydaj zabawne?
- Ani przez chwil. Mylaem o tym, jak bardzo mnie pan nie lubi. I o tym, e sowa moje
musz w panu budzi wstrt. A mimo to nie wyrzuci mnie pan std.
- Jest ju dziesi po sidmej - powiedzia Samsonow.

63

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- S kobiety, ktre nie przestaj czeka. Pan o tym wie najlepiej.


- Jed pan ju.
- Nie mog. Na podwrku ley rozsypane szko. Poprzecinam gumy. Tam w kcie stoi
miota.
Samsonow wsta z krzesa i podszed ku mnie. - Wysiadaj pan z tego wozu - powiedzia.
Wyczyem silnik i stalimy naprzeciw siebie.
- Dobrze - powiedziaem. - Chtnie std pjd. Mnie to nudzi. Czy pan nie rozumie, e
ten czowiek by miernot? e nic byo w nim niczego takiego, co czowiek mgby
pamita? e to by nudny, zwyczajny oficer lotnictwa, ktry sta si interesujcy w chwili,
kiedy wiedzia, e przyjd po niego, aby go ostudzi. Ze caa ich wielka mio jest czym
najbanalniejszym, o czym syszaem. I jeeli ja si w to bawi, to tylko po to, aby panu
sprawi przyjemno, poniewa nie spotkaem nigdy czowieka tak podego jak pan, a czasy
s takie, e o inn rozrywk trudno. A jeli ja std odejd, to gdzie pan znajdzie takiego
drugiego?
Samsonow poszed do kta; wzi stamtd mioto i zamit
podwrze. Wyjechaem, przy drugiej przecznicy zatrzyma mnie milicjant, a ja
przyjrzawszy mu si, ucieszyem si szczerze. Wyglda tak, jak powinien by wyglda aps:
zimne oczy sadysty, twarda szczka i umiech, ktry nie pasowa do tej twarzy, ale bez
ktrego ju nie mona by sobie tej twarzy wyobrazi.
- Jechaem za szybko?
- Pan lecia za nisko - powiedzia milicjant. - Macie prawo jazdy?
- Zapomniaem winnej marynarce - powiedziaem.
- Tak wanie mylaem - rzek. - A teraz pryskaj pan i bd pan u mnie jak spryna.
Wjechaem na most o godzinie wp do smej i ju z daleka widziaem jej bia chust.
Nie byo tu ludzi i znw pomylaem o niej to, co mylaem o niej zawsze: wygldaa jak
samotne biae drzewo.
- Policjant mnie zatrzyma - powiedziaem. - Zapomniaem wzi z sob prawo jazdy.
- Wtedy, kiedy jechae z Shirley, te zapomniae prawa jazdy.
- Wtedy te mi si udao.
- Czy to byo wtedy, kiedy wzilicie z sob jej kota?
- Wanie. Policjant mnie poprosi o prawo jazdy, a ja mu powiedziaem, i nie mam przy
sobie, i ten policjant by bardzo zakopotany, i nie wiedzia, czy ma mi wierzy, czy te nie.
Wtedy Shirley wcieka si i pokazaa mu kota, ktry spa na jej kolanach. Powiedziaa mu:
Sergeant, I hope you don't think that I will take rny cat with me if I know that major has not
got his driving licence." I bya wcieka. Oczywicie, puci nas natychmiast.
Przyjechalimy do restauracji; tam, gdzie przedwczoraj uprzedziem szatniarza, by nie
zapomnia o moim wojskowym tytule. Kiedy weszlimy, szatniarz skoni si i powiedzia:
- Dobry wieczr, panie majorze.
- Dobry wieczr, sierancie - powiedziaem. - Jak paska noga?
- Pan ma na myli moj przestrzelon rk? Boli, kiedy pada deszcz.
Usiedlimy przy stoliku z dala od orkiestry. O tej porze byo jeszcze do pusto; wok
baru siedziao kilku wczorajszych; zamwiem co trzeba i kelner odszed.
- Opowiedz mi jeszcze co o Shirley - powiedziaa Weronika.
- Ze mn jest bieda, jeli chodzi o te rzeczy - powiedziaem. - Nie umiem mwi o
kobietach. Byo ich tak miesznie mao. A teraz nie odrobi ju czasu. I nawet nie myl,
abym tego specjalnie aowa.
- A jednak ta narzeczona twego kolegi... Przerwaem jej:
- To niczego nie dowodzi. Nie mam nic do powiedzenia z wyjtkiem tego, co
powiedziaem ju kiedy: uwierz we wszystko, co mi powiedz o kobiecie.
- Powiesz mi wreszcie co o Shirley?

64

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Shirley ucieka od swego ma twierdzc, i on znca si nad ni bez przerwy. Jestem


pewien, e dziao si odwrotnie. Po co o niej mwi? Shirley przesza i yje gdzie ze swym
nowym mem, jeli udao jej si znale idiot a tak nieszczliwego. To wszystko.
- Zacznij mwi o Shirley albo wstan i odejd std.
Nic nie powiedziaem. Ponuro utkwiem wzrok w maselniczce, a potem przypomniaem
sobie, i dzie przeszed, a znw nie oddaem swojej bielizny do prania i mylaem o tym, e
jutro bd musia taszczy walizk pen brudnych koszul, a ekspedientka w pralni bdzie
nieuprzejma; prawdopodobnie bd musia tam czeka dwadziecia minut, a kiedy wreszcie
dojd do kontuaru, ekspedientka bdzie przekrca moje nazwisko; i nie wolno bdzie pali.
Nikt nie me, dlaczego w pralni nie wolno pali papierosw; i wtedy ogarna mnie zo.
- I po c ci ta wiedza o mnie, Weroniko? - powiedziaem. - Jestem czowiekiem
najbardziej zwykym i powiedziaem ci o tym. Czy kochasz mnie a tak bardzo, i mylisz,
e uda ci si zapamita wszystkie moje wczoraj?
Nie odpowiedziaa mi i nagle przypomniaem sobie, e wcale nie potrzebuj oddawa
bielizny do prania; miaem przecie duo pienidzy od mego kochanego i zwariowanego
automobilisty-doktora i mogem sobie kupi przynajmniej dziesi nowych koszul.
Pooyem swoj do na lej rkach, pamitajc o tym, aby ruch wypad niezgrabnie, i
zrzuciem maselniczk, lecz me podniosem hej, gdy tak byo trzeba.
- Dobrze, bd ci mwi wszystko o sobie. Ale po co ci to?
Ktrego dnia poznasz innego czowieka i pjdziesz za nim, a wtedy pali si bdziesz ze
wstydu na myl o tym, jak gupio ze mn marnowaa swj czas.
- Szkoda, e tak mao znasz kobiety - powiedziaa Weronika. - Wiedziaby wtedy, e nie
potrafi ani traci czasu, ani wstydzi si czegokolwiek.
- Shirley - powiedziaem. - Ktrego dnia poczuem ble serca i poszedem do lekarza
pukowego. Zbada mnie, zrobi EKG i powiedzia, i obawia si anginy pectoris.
Powiedziaem o tym Shirley, a Shirley ucieszya si jak dziecko. Powiedziaa mi:
Chciaabym, aby umar w tym momencie" - rozumiesz. To tylko jeden z jej pomysw.
Abym zasn w pani.
- Rzeczywicie jeste chory?
- Nie. Po wojnie byem na obserwacji w klinice chorb serca i lekarze odrzucili
stanowczo tez o anginie pectoris. Byem po prostu przemczony i braem zbyt wiele
benzedryny.
- Po co?
- W czasie nocnych lotw. Nie wiem, po co. Aby nie zasn i nie zwali si na gow
jakiemu Niemcowi.
- Napijmy si za twoj Shirley - powiedziaa. - Myl, e j kocham. Kocham wszystkie
kobiety, ktre byy dla ciebie dobre. - Panuj nad sob - powiedziaem. - Za szybko si
upijasz. - Czy wierzysz mi, e j kocham?
- Dobrze, e chocia jedno z nas tak o niej myli.
- Szkoda, e nie umiem si modli - powiedziaa. - Mogabym modli si za ni i za
wszystkie, ktre byy dla ciebie dobre. Nawet jeli to trwao tylko przez jedn noc w jakim
przekltym hotelu. I co byo dalej?
- Przeniesiono mnie do innego miasta i nie widziaem jej ju nigdy. Dostaem od niej
tylko jeden list, ale za to bardzo dugi. Napisany potwornym stylem, lecz peen wieoci
uczu. Byo to wiosn i tu nastpowa szczegowy opis kwitncych drzew i kwiatw. Jej
ssiadka, pani McCormick, wyprowadzia si, poniewa przeszkadza jej haas samochodw.
Innej ssiadce okocia si angora i, o ile dobrze pamitam, ta angielska rodzina powikszya
sig o sze kocit. Buldog pana Cagney widzi ju bardzo le, poniewa skoczy czternacie
lat. Tydzie temu Shirley widziaa, jak dwa autobusy zderzyy si ze sob. Byo to frontalne
zderzenie, ale na szczcie nikomu nic si nie stao, tylko jednemu z kierowcw zgina fajka

65

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

i potem wszyscy pasaerowie szukali tej fajki czekajc na policj. Ona, Shirley, myli, i
kierowca nie powinien pali w czasie jazdy i powiedziaa mu to. Kierowca powiedzia jej na
to, e wcale nie pali fajki, lecz tylko trzyma j w zbach i doda, e to jedno z tych
przekltych przyzwyczaje, ktre czowieka wpdza w kopoty. Shirley przemylaa t
spraw i przyznaa mu racj. A w ogle wszystko byoby dobrze, tylko e popsua si jezdnia
i robotnicy rozpoczynaj prac o szstej rano, i oszale mona od haasu. Ona przypuszcza,
i haas powoduje uywanie mota pneumatycznego, poniewa mot jako taki jest
narzdziem haaliwym. I w tym stylu sze kartek. Podpis: Yours for ever, Shirley." Data.
Potem nastpowao postscriptum: Daddy drunk himself to death."
Kelner podszed do nas i powiedzia mi, abym poszed za nim do szatni, a tam
podniosem czekajc na mnie suchawk telefonu i usyszaem glos Samsonowa:
- Przepraszam, e pana fatyguj. Zdawao mi si, e pan poszed do innej restauracji, i
wolaem si upewni.
- Jestem tutaj - powiedziaem. - Prdko pan bdzie? Chciabym pooy si wczenie spa.
- Postaram si by jak najprdzej - powiedzia Samsonow i odoy suchawk. Wrciem
na sal i usiadem obok Weroniki. - Teraz opowiedz mi o tej dziewczynie, przez ktr
wyrzucili ci ze szkoy - powiedziaa Weronika.
- To nie tyle przez ni, ile przez Wuja Jzefa. - Przecie twj wuj nazywa si Hieronim.
- To jego pierwsze imi. Hieronim to dobre imi dla jegomocia, ktry gra na trbie i
cigle myl mu si nuty. Jego prawdziwe imi to Jzef. I tak bdziemy go nazywa.
- A wic jak to byo?
Ujem jej gow i przycignem ku sobie, patrzc wysoko na sufit, ktry zacieka, i
pomylaem sobie, i pewnie popsua si rura wodocigowa. To odkrycie dokonane
samodzielnie, przy ktrym nie pomaga mi nikt, dodao mi si i wiary w gitko mego
umysu i potg wyobrani; powiedziaem wic:
- Dlaczego mam ci cigle opowiada o tym, co byo? Miaem najzwyklejsze ycie i nic
nie zdarzyo si wanego. Nie byo ani mioci, ani smutku, ani zoci. Wsta i odejd. Tak
bdzie najlepiej. Nie miaem innego ycia i mog ci opowiedzie tylko to, co
byo, i nie bd ju mie innego ycia. Ktrego dnia oni zlituj si wreszcie i przypomn
sobie o mnie, a wtedy zostaniesz sama i nawet nie bdziesz moga si mia, bo te nie
bdzie z czego.
Odsuna si ode mnie, a ja znw popatrzyem na cen zaciek na suficie i uskrzydlony
poprzednim odkryciem, pomylaem sobie, i pewnie na pierwszym pitrze popsu si
klozet. Kiedy miaem przyjacik i kiedy w nocy wrci jej m, zamkna mnie w
klozecie, a po godzinie rozlego si pukanie do drzwi i ona wepchna do klozetu innego
czowieka, ktry rwnie postanowi j odwiedzi tej samej nocy. Czowiekiem tym by Wuj
Jzef; cichym, lecz penym powagi szeptem skoni mnie, abym odstpi mu miejsce
siedzce i tak te zrobiem, a potem do rana rozmawialimy o rzeczach wanych i smutnych.
- Powiedz mi, jak byo z t dziewczyn - rzeka Weronika. - To byo w ostatniej klasie
gimnazjum. Miaem sympati, do ktrej przystawia si nauczyciel. Kiedy zaczepi j na
korytarzu i powiedzia jej co nieprzyzwoitego, a ona mi co powtrzya. Wtedy ja mu
powiedziaem, i jest chamem. Poskary si dyrektorowi gimnazjum, a ten powiedzia mi, i
zostan 'wyrzucony, jeli nie przeprosz tego durnia wobec grona nauczycielskiego.
Zgodziem si, a nastpnie odbyem narad z Wujem. Nastpnego dnia wezwano mnie do
gabinetu dyrektora, gdzie wszyscy czekali ju uroczyci i nadci. Wszedem, ukoniem si,
wolnym krokiem podszedem do mego rywala i z caej siy strzeliem go w pysk.
Bya to moja prawdziwa historia i nie miaem tu zaiste wiele do zmylenia. Rzeczywicie
odbyem narad z Wujem Jzefem i podsun mi on myl, w jaki sposb rozstrzygn t
spraw. Z powodw niewiadomych mi jednak do dzi Wuj Jzef upar si, aby nauczyciela
mego zdzieli szpicrut. Tumaczyem Wujowi, i nie mog przecie wej do pokoju

66

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

nauczycielskiego trzymajc w rku szpicrut, lecz Wuj pozosta guchy wobec mych
argumentw twierdzc, i tylko szpicruta ma tu prawo bytu i moe stanowi zadouczynienie. Ustalilimy wreszcie, i wejd do pokoju nauczycielskiego trzymajc szpicrut ukryt w
rkawie, skoni si w pozie penej szacunku gronu pedagogw i dokonam egzekucji.
Nie mielimy jednak szpicruty i poszlimy na miasto w celu jej 'nabycia, lecz sklepy byy
ju zamknite, a czas upywa; egzekucja miaa odby si nazajutrz przed lekcjami. Nigdy
nie widziaem Wuja Jzefa tak wciekego jak wtedy, kiedy wdrowalimy miastem w
poszukiwaniu rzgi gniewu mego; trzs si ze zoci i na prno tumaczyem mu, e
uderzenie otwart doni w twarz obleczon wyrazem godnoci i powagi jest spraw godn
uznania ju choby tylko ze wzgldu na efekt akustyczny; i na prno bagaem go, aby
zgodzi si na pi, jeli nie odpowiada mu do otwarta. Wuj Jzef nie chcia by nawet
sysze o tym; jak kady prawdziwy artysta, szed za obrazem powstaym w wyobrani jego i
tylko obrazowi temu potrafi by wierny. Szlimy wic przez miasto i goorcy, a wreszcie
zobaczylimy starca spacerujcego z psem i starzec ten zabawia si szpicrut. Starzec
zgodzi si na sprzeda szpicruty, pokonany kunsztem oratorskim Wuja Jzefa; obstawa
jednak przy tym, aby sprzeda rwnie psa i da wygrowanej ceny. I tak zaatwilimy
spraw; i teraz mylaem wci o Wuju Jzefie, coraz czciej i duej kadego dnia, i
siedzc z Weronik pomylaem sobie, i umierajc chciabym zobaczy raz jeszcze pikn
twarz jego w wietle moich twardniejcych oczu. I pewny byem, i nie dane bdzie mi
nawet tyle.
- O czym mylisz? - zapytaa. - Ju od dziesiciu minut trzymasz kieliszek w rku i nie
pijesz.
- Myl o jednym czowieku - powiedziaem. - Kim jest ten czowiek?
- Mj Wuj Jzef. Nie wiem, dlaczego kocha mnie nad ycie i czsto mwi o tym. Moe
waciwie on jeden kocha mnie naprawd ze wszystkich ludzi...
- A ty?
- Nie kochaem go ani troch. Nie wiem, dlaczego musiao by akurat tak. Wiem tylko, e
cierpia nad tym bardzo. Nie musiaem mu nawet powiedzie, e go kocham, i nigdy tego nie
zrobiem. By zreszt zbyt mdry, aby w to uwierzy.
Byem dzisiaj w zej formie i nie wychodziy mi melodeklamacje. By moe byem po
prostu przemczony i nie wiedziaem, co czowiek powinien czyni, siedzc w restauracji z
on i wiedzc o tym, i wkrtce ulegnie likwidacji fizycznej. Czy trzeba trzyma si za
rce; pochyla ku sobie gowy dziko wbijajc si wzrokiem we wzrok; miady kieliszki w
rku; wszystko to nie byo atwe i zaczynao mnie nudzi; myl take, e mojego majoranorie nudzio to take, jeli by w tym przynajmniej stopniu inteligentny, aby zda sobie
spraw, e jego wasne umieranie jest nudn dla innych spraw. I pomylaem sobie, i
mgbym teraz wsta od stolika i wyjecha z tego miasta; znale sobie jak dziewczyn i
chodzi z ni po nocach, i drczy j czy te. kocha j; i mgbym j budzi po nocach i
opowiada jej o Weronice; o tym, e tylko z Weronik byem szczliwy i e tylko przy
Weronice mogem spa spokojnie; i mwibym o tym, jakie ksiki lubia Weronika i co
lubia je, i dabym tych samych potraw; i jeszcze mgbym mwi jej o tym, e
pamitam do dzi zapach sukienek Weroniki, a nawet kupibym gdzie jak star sukienk i
powiesi do szafy midzy sukienkami tej dziewczyny, i nie pozwolibym jej tkn tej
sukienki, a ona robiaby mi straszliwe sceny i ycie toczyoby si naprzd przy pozorach
dramatyzmu. Mylaem, i mgbym to wszystko zrobi, ale wtedy znw poczuem bl
zaczynajcy si poniej mego serca i przecinajcy nucie wp do okcia; i przypomniaem
sobie, e gdziekolwiek bym nie poszed, zabra z sob musz serce moje, przez ktre nie
chce przepywa krew. O tym na chwil zapomniaem, a teraz znw siedziaem naprzeciw
niej i w kocu to wszystko nic byoby rozrywk a tak z, gdyby nie fakt, i moje wasne
umieranie take zaczynao mnie nudzi.

67

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Dobrze - powiedziaem. - Dlaczego mnie nie zapytasz, o czym teraz myl? O niczym
nie myl. Nic chce mi si o niczym myle. Cae ycie nudziem si, a teraz nudz si
jeszcze bardziej i bd si nudzi a do chwili, kiedy oni przyjd. Nudziem si bez ciebie,
teraz nudz si z tob, a potem znw bd si nudzi bez ciebie. - Nalaem sobie kieliszek
wdki i wypiem go; powiedziaem: - I cala ta wojna bya nudna. I nawet o wojnie nie
potrafi ci niczego opowiedzie, bo wszystko ju zapomniaem, a w ogle nie chc tego
pamita i nigdy nie chciaem. Dopiero oni przypomn mi o tym wszystkim.
- Nie bdziesz myle o mnie?
- O tym mwilimy ju take. Bd myle o tobie, jeli zdolny bd do mylenia. Bd
myle, e jeste ze mn i e jeste mokra i pachnca jak rzeka. Sama mi tak powiedziaa.
'Paka powinna by kobieta. Aby mc oczyci twoje ciao i mzg. Aby mc pooy si koo
ciebie i umie o niczym nic myle. A jeli zdarzy ci si co z jak inn kobiet, o 'ktrej
ju potem nic chcesz myle, mc wrci do ciebie i oczyci si poprzez twoje ciao jak
poprzez wod. - Znw wypiem kieliszek wdki i powiedziaem: - No i bd si dziwi,
kiedy oni ju tam zaczn szcza mi na mord, plu w twarz i wyrywa wosy. To mnie najbardziej wcieka, gdy nie przestan dziwi si nigdy, e czowiek, ktry sam ma ciau, tak
duo potrafi z innym ciaem. I ta myl, i nie przestan si dziwi nigdy, doprowadza mnie
do rozpaczy. - To nieprawda - powiedziaa Weronika.
- Ale tak.
- Nie bd ci oddawa moczu na twarz.
- A c w tym zego z ich punktu widzenia? I c w tym dziwnego dla ciebie? Przecie
powiedziaa, i chcesz pamita wszystko. Pamitaj i to. Pomyl o kim, kto bdzie sta
rozkraczony nade mn i szcza na mnie. To bdzie jaki czowiek. I pomyl o tym, ktry
bdzie lea na ziemi. Ja bd tym czowiekiem. To w kocu lepsze od blu. onierze w
czasie wojny czsto szczali na swoje rany wierzc, i mocz dezynfekuje.
-. Nie mog myle o tym.
- Nic bdziemy wic o tym myle. Ale wanie wtedy, kiedy jeden z nich bdzie sta nade
mn i szcza na mnie, bd mg myle o tobie. l n tym, e jeste jak rzeka.
- "Tu jest taka ulica, po ktrej chodz prostytutki - powiedziaa. - Id tam, a potem wrcisz
do mnie i bdziesz to samo robi ze nut, i ja ci oczyszcz. I wtedy, kiedy bdziesz ju lea
obok mnie, nie bdziesz ju wicej myle o niej.
- Nie cierpi prostytutek.
- To nic. Ale tylko ja jedna mog ci oczyci. Jeli naprawd mylisz o mnie, e jestem
jak rzeka.
- Tak - powiedziaem. - Ze wszystkich, ktre znani, ty wanie jeste jak rzeka. Jeli
commies pomieszaj co w rachubach i zapomn o mnie, odejdziesz ode mnie ktrego dnia
i ju nie wrcisz, jak i rzeki nie wracaj.
- Wracaj i rzeki.
- W Biblii. Nie w kodeksie karnym komunistycznego pastwa.
- Wic pjdziesz?
- Upij si i pjd. Lecz po co?
- Nie mamy czasu, idioto - powiedziaa. - Tylko dlatego. Jeliby si upi ktrego dnia i
poszed na t ulic, to potem i tak wrciby do mnie. Ale nie mamy przecie czasu, aby
czeka, i kiedy pokcimy sio przypadkowo i ty upijesz si, i pjdziesz na dziewczynki
jak kady idiota, ktry pokci si z on i myli, i robi jej na zo, pacc wasnymi
pienidzmi innej kobiecie. Nie mamy czasu. Dlaczego nie masz odwagi i naprzeciw?
Krtko bdziemy razem i sam mi to powiedziae. Starajmy si przey nawet i wistwo.
eby- ju niczego nie brakowao, kiedy przyjd po ciebie.

68

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Dobrze, upij si i pjd. I ka jej opowiedzie sobie tragiczn histori jej ycia. Tak si
przecie robi, prawda? Ale dlaczego tak bardzo pragniesz czu swoj si? To choroba
tytanw, od ktrej wielu zgino. I po co ci ta sia?
- Id, a potem opowiesz mi wszystko.
Orkiestra rozpocza produkcj i Weronika odwrcia si ode mnie, i pocza patrzy w
ty. Samsonow wsta od stolika i podszed ku nam, i skoni si przede mn.
- Pozwoli pan? - zapyta.
- Odejd std, Samsonow - powiedziaem. - Ona i tak nie wrci do ciebie. Dalszego cigu
nie bdzie.
- Pozwoli pan? - powtrzy Samsonow. - Jeli ona tego chce - powiedziaem.
Weronika wstaa i odeszli, a ja patrzyem za nimi przez chwil. Muzykanci grali tak, e to
ich, a nie mojego majora, powinni rozstrzela, a potem skoczyli i Weronika wrcia do
mnie, a Samsonow skoni si sztywno i odszed.
- Bd tak uprzejmy i daj mu w zby - powiedziaa Weronika. - Sama bym to chtnie
zrobia, ale nie wiem, dlaczego ludzie uwaaj, i jest to spraw mczyzny.
- C on ci powiedzia?
- A c moe powiedzie czowiek, ktremu narzeczon zabra inny czowiek po
pgodzinnej znajomoci?
Wstaem i podszedem do Samsonowa, i ukoniem mu si pooywszy mu rk na
ramieniu.
- Dzikuj - powiedzia Samsonow. - Wanie taczyem. - ,[a nie w tej sprawie. Czy nie
ma pan czasem obustronnej przepukliny?
- Nie.
- A czego, co by mogo panu przeszkodzi w odbyciu zasadniczej suby wojskowej?
- Powinienem o tym wiedzie, e nie - powiedzia Samsonow. - Gdyby tak byo, nie
mgbym ci wynie na wasnych
plecach pod obstrzaem, kiedy na lotnisku dostae swoje pierwsze trzy kule.
- Zapomniaem o tym. Wsta. - Dlaczego?
- Nie bd bi kogo, kto siedzi.
Spojrza na mnie i na jego twarzy odbi si martwy umiech. Wsta; zamknem oczy i
uderzyem go w twarz, tak, i przewrci si wraz ze stolikiem, a muzykanci nie zawiedli
mnie tym razem, gdy w chwili, gdy rozleg si brzk szka, chwyciwszy za swe instrumenty
zagrali znw. Wrciem do stolika, a po chwili podszed do mnie kelner.
- Kierownik lokalu prosi pana do siebie.
Wstaem i poszedem za nim; Samsonowa trzymao za ramiona dwch kelnerw, gdy
rwa si ku mnie. Kelner zaprowadzi mnie do biura, a kierownikiem lokalu by jaki starszy
i milo wygldajcy czowiek.
- Dlaczego pan uderzy tego czowieka? - zapyta. - To nie naley do pana. Zapac za
rozbite szko.
- Czy robi paskiej towarzyszce nieprzyzwoite propozycje? - By moe dziao si i tak powiedziaem. - Wiem, e gdybym przyszed do pana i powiedzia o tym, kazaby mu pan
opuci lokal. Przypuszczam jednak, e ma pan dosy kopotw z prowadzeniem tego
zasranego interesu tak, aby si wszystko zgadzao i eby mg pan co przy tym ukra dla
siebie. Chciaem panu oszczdzi fatygi. Spjrz pan na to z tej strony.
- Gdyby nie to, i mwimy o nieszczciu, jakie spotkao pani Rackmann, zadzwonibym
po policj - powiedzia. - Chc jej oszczdzi tego.
- Dlaczego pan mwi o nieszczciu - powiedziaem. Moe ten major by rzeczywicie
czemu winien i dlatego go usztywnili? I kto pana prosi o wspczucie dla pani Rackmann?
Nie radzibym panu uywa sw takich jak nieszczcie w stosunku do ludzi skazanych
politycznie. Pewnego dnia usyszy pana kto mao dowcipny i paska kariera w brany

69

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

rozrywkowej skoczy si na zawsze. O ile wiem, w wizieniach nie ma nocnych lokali z


muzyk i bdzie pan musia zaj si klejeniem torebek albo czym takim.
- Najbliszy komisariat znajduje si o dwiecie metrw std - powiedzia.
- Prosz zrobi z tego uytek. Nie zaprzecz. By moe rzeczywicie nie spotkao go
nieszczcie. By moe stao si dobrze, i nie musi duej y z ludmi takimi jak pan.
- . To dla nas obu jasne.
- To wszystko. Nie sprawi mi pan przyjemnoci, jeli zobacz pana tu raz jeszcze.
- To jeszcze nie wszystko - powiedziaem. Podszedszy do drzwi, zamknem je na klucz,
a potem chwyciem go za krawat i przygniotem do ciany. - Teraz, powiedz mi jeszcze, e
obaj twoi synowie zginli na wojnie i e twoj kurw przysypao podczas bombardowania. I
e miae kiedy adny dom, c e ye jak czowiek kulturalny. Wtedy ja ci powiem, e
masz przynajmniej czego aowa. Wtedy powiem ci, e ci zazdroszcz, bo nie mam ani po
kim paka, ani czego aowa. Ale nie baw si we wspczucie, kiedy nikt ci o to nie prosi.
Ten czowiek zgin przez swoj gupot, gdy niepotrzebnie tu wraca. miej si z niego.
Puciem go i opad na krzeso; nalaem mu troch wody i wypi j, rozlewajc cz na
koszul.
- Pamitam majora Rackmana - powiedzia. - Kiedy tu by po raz ostatni...
Przerwaem mu:
- Wiem. Rwnie i on uwaa, e kto sprowokowa jego w czasie taca i da temu komu
po zbach. Nie byo tak?
- Mdry z pana chopak - powiedzia. - Zdaje si, e zrobi pan ze mnie gupca.
- To jeszcze nie czyni mnie mdrym - powiedziaem. Zamknem za sob drzwi i wrciem
na sal, lecz nie byo jej tam; znw przeszedem obok Samsonowa, ktremu zalepiano
plastrem czoo, i wyszedem na ulic, a ona ju czekaa na mnie siedzc w samochodzie i
umiechnem si patrzc na ciemne skrzydeko wosw przekrelajce jej twarz.
- A teraz - powiedziaem - pojedziemy pewnie na t ulic, po ktrej chodz cry Koryntu.
Tak si przecie kiedy mwio, prawda?
Byo to niedaleko std i one patrzyy na nas ze zdumieniem, a wreszcie jedna z nich
podesza do samochodu.
- We trjk? - zapytaa.
- Nie - powiedziaem. - ona poczeka na dole. - O - powiedziaa.
Poszedem za ni, a ona do swojej zaprowadzia mnie nory, gdzie wszystko byo tak, jak
by powinno, i gdzie obrazy witych namalowane przez malarzy-alkoholikw majaczyy
nad wiatem lampek; i bya tam nawet gipsowa figura witego Antoniego. Daem jej
pienidze i ona zacza si rozbiera.
Wziem przyniesion z sob gazet i zaczem j czyta, lecz na nic nie natrafiem
ciekawego, cho nieco zabawi mnie proces dwch chopw bdcych brami, ktrzy
zamordowali on jednego z nich, gdy nie miaa do si do pracy; uderzyli j siekier w
gow i podrzucili w stajni, okrwawiszy kopyto konia krwi z jej gowy, a potem yli
zgodnie przez lat dziesi z on drugiego z nich, ktra co roku dawaa dziecko; raz
jednemu, raz drugiemu. A teraz pokcili si o jakie drobne pienidze; w zoci jeden
zaskary drugiego i obaj zostan powieszeni.
Odoyem gazet; historia bya dobra, lecz czego tam brakowao i pomylaem sobie, i
w szstym roku tego stada we troje jeden z nich nagle powinien odczuwa zazdro c
postanowi pozby si brata swego; a tamten drugi nie powinien czu do tej kobiety nic prcz
obrzydzenia i y tylko z ni ze strachu, aby nie zadenuncjowa go brat; i obaj przepadliby
przez nic i wtedy dopiero historia byaby zabawna. Odoyem gazet i westchnem. Bdziemy katowa to dupsko? - zapytaa ona.
- Dostaa fors, nie?
- Przyjdziesz tu jeszcze kiedy?

70

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Tak. Przyjd tu pewnie z t kobiet i z jeszcze jednym mczyzn.


- Moesz przyj z wasn matk, jeli tylko zapacisz - powiedziaa.
Zszedem na d i wsiadem do samochodu. Nie patrzyem na Weronik; Bg jeden wie,
czy powinienem na ni patrzy, czy nie; w kocu nie dokazaem tam niczego prcz
przeczytania starego numeru gazety a Weronika nie powiedziaa do mnie przez dugi czas
niczego i dopiero kiedy zasypiaa, powiedziaa do mnie cicho: - Jeste teraz znw czysty?
- Tak.
Leaem wsparty na jej ramieniu i wci mylaem o tych braciach i byem wcieky na
nich, i pokcili si o co konkretnego, a nie o co, czego w ogle nie byo i nie powinno
by, aby historia bya dobra. Wyszedem po chwili na balkon i patrzc na stojcego w cieniu
drzewa Samsonowa mylaem o tym, jak oni tam wszyscy le w jednej izbie przez lat
dziesi i suchaj swoich oddechw, i modl si kady o mier kadego; dzie nadchodzi
po nocy i oni patrz na siebie z sob pracujc, a potem znw przychodzi noc i Bg sucha ich
baga o mier brata swego; a teraz pjd obok siebie ze zwizanymi w ty rkami i wytrc
im spod ng stoki, i tak to si skoczy, a skoczy si mogoby o wiele lepiej.
Weronika spala ju, kiedy ubrawszy si zszedem na d do Samsonowa. Nie widziaem
dobrze jego twarzy; sta w mroku i tylko czerwony ogienek papierosa rozwietla nieco jego
chud twarz i mocn szyj.
- Id spa - powiedziaem. - Nie myl o niej. Nie bdzie dalszego cigu.
- Kademu wolno sta na ulicy. - Ta kobieta ci nie kocha.
Zapali nowego papierosa i umiechn si.
- Kim jeste, aby mnie uczy o kobietach? - zapyta.
- Kim jeste, aby czeka na moj mier? - powiedziaem. I skd wiesz, e ona wrci
potem do ciebie?
- Nie ma powodu myle, e rni si od innych kobiet. - Nie - powiedziaem. - Ale
dlaczego wczysz si za mn? Dlaczego nie pozwalasz mi spa?
-. Ktrego dnia oni przyjd po ciebie - powiedzia cicho Samsonow. - A wtedy ja bd
tym czowiekiem, ktry bdzie jej o tobie opowiada. I wtedy powiem jej, e tej nocy
zszede do mnie i e byo ci mnie al. Czy nie rozumiesz tego?
- Nie wiem, co ci powiedzie.
- Niczego mi nie mw - powiedzia. - To ja chc ci co powiedzie: kiedy bdziesz ju
tam, i kiedy bdziesz bity, staraj si im zazdroci. Staraj si wyobrazi sobie, e to ty bijesz
innego czowieka. To ci pomoe.
- Pomoe w czym? - Wytrwa.
- Dokd?
- Do dnia, w ktrym przestan ci bi - powiedzia. - Czy mam ci to inaczej objani?
- Nie. A wic ja mam wyobraa sobie, i to ja bij innego niewinnego czowieka, i to ma
mi pomc?
- To jedyne, co moe ci pomc - powiedzia Samsonow.
Po prostu zazdro im. Jeli bdziesz im naprawd zazdroci, pewnego dnia uwierzysz w
to, e to ty jeste nimi, a oni s tob. - I to jest wanie to, co czuje bity czowiek?
- Tak.
- Twoja myl jest wiea - powiedziaem. - Przynajmniej z punktu widzenia moralnoci.
- Ile masz lat, majorze?
- Trzydzieci trzy - powiedziaem. - Wiesz o tym tak samo dobrze jak i ja. Czy mylisz
teraz o tym czowieku, ktrego ukrzyowano, kiedy mia trzydzieci trzy lata? Powinienem
si tego domyli. I ty mylisz, e on czu to samo?
- ,Jeli by czowiekiem, musia czu to samo - powiedzia Samsonow. - A jeli by synem
Boga, nie ma potrzeby, aby w niego wierzy.
- A ty mylisz, e kim on by? - Czowiekiem.

71

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Dlaczego? - Skary si.


- W tym jest pewien sens - rzekem i wrciem na gr; tam, oparszy si o porcz
balkonu, nie patrzyem ju na cie Samsonowa; patrzyem na cie drzewa obrysowany
tym wiatem latarni gazowych, a najbardziej ze wszystkich drzew lubiem kasztany. Od
czasu jak spadajcy kasztan ugodzi moj babk w gow, ktra miertelnie si przeraziwszy,
trupem pada; babka bya chora na serce i ara kilogramami czekolad, a rce jej, ktre my,
dzieci, musiaymy caowa, lepkie byy zawsze od sodyczy.
Do pracy pnym przyszedem popoudniem i dnia tego po raz . pierwszy chmury
ujrzaem ponad miastem; i nie byy to jasne i pene blasku chmury lata; te, ktre zobaczyem
dzisiaj, jesie przynosiy i deszcz.
- Spni si pan do pracy - powiedzia Samsonow.
- Mam po temu swj powd - powiedziaem. - Zrb pan troch kawy do picia. Podszedem do niego; czoo jego wci jeszcze zalepione byo plastrem. - Mia pan
wypadek? - zapytaem.
- Tak.
- Zrobi pan kaw?
- Sam pan sobie zrobi.
Wziem krzeso i przysunwszy je ku niemu, usiadem patrzc w jego oczy.
- Jestem zmczony - powiedziaem. - Prosz, niech pan spojrzy na mnie. - Samsonow
odwrci ku mnie sw kamienn, kabotysk twarz i pomylaem sobie, i znw spdzi noc
bez snu. - Kobieta, z ktr yj, ma nieludzkie wymagania - powiedziaem.
Wsta i poszed do garau, a po chwili wrci z kubkiem kawy i poda mi go.
- Czy byby pan askaw zamiesza cukier - powiedziaem. Rce mi si trzs.
Samsonow nie odpowiedzia; patrzy przed siebie, a ja zapytaem go po chwili:
- Pan cigle si udzi?
- Nie udz si. Pewnego dnia ona nie wytrzyma. To wszystko.
- Ona nie naley do tych, ktre wracaj.
- To, e pan spdza czas w ten wanie sposb, wiadczy, i si pan myli. Przecie ona
wanie wraca. - Odsun si; polaem kaw jego spodnie, a potem wycignem kubek pusty
ju i trzymaem go w trzscej si rce tak dugo, a znw odwrci gow.
- To nie to samo - powiedziaem. - Ona wraca do innego. I to take nieprawda.
- Ktrego dnia nie starczy jej si - powiedzia Samsonow. - Wtedy wrci. Wszystkie
wracaj. Dziwne, e nie nauczy si pan tego. Jeli kobieta nie bya dobr on dla jednego
mczyzny, nie bdzie ni rwnie dla drugiego. Dlatego wrci.
- Nie bya dla niego dobra?
- Za bardzo kochaa. Te wanie psuj wszystko najszybciej i najdokadniej. Chc dosta
tyle samo, ile daj, i pewnego dnia wali si wszystko. Wtedy odchodz.
- I wtedy wracaj?
- Tak. I znw wszystko koczy si tak samo.
- Tu nie bdzie koca - powiedziaem. - ludzka mdro koczy si pewnego dnia. Kiedy
czowiek jest ju stary lub kiedy za duo pi. Szalestwo nie ma koca. Tego pan nie
przemyla.
- Owszem. I szalestwo ma swj koniec. To pan nie przemyla tego, przyjacielu.
Znw spojrzaem na niego, a twarz jego wydaa mi si pusta i pena strachu niby twarz
idcego przez nieznanej gbi wod. - Nie wydawao mi si to moliwe, jeli chodzi o pana powiedziaem. - Zdaje si, e zaczynam pana lubi.
- Nie umiem powiedzie tego o panu.
- Nie przejmuj si pan. Jestem jak guma do ucia, ktr pan zuyje i wypluje.
- Pan musi ju i. Ona tam czeka na mocie. - Musz wzi rewolwer.
- Prosz nie zgubi.

72

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Jake mgbym zgubi co, co panu bdzie niezbdnie potrzebne - powiedziaem.


Podaem mu kubek po kawie: - Lepiej bdzie, jeli pan go odstawi - powiedziaem. - To
zawsze warte par groszy.
Sta trzymajc w rku pusty kubek i patrzy, jak wsiadaem do samochodu i mczyem si
przez chwil; zimny silnik ciko zaskakiwa.
- Pan mnie nie zostawi, prawda? - powiedzia Samsonow. - Nie - powiedziaem. - Zostan
tu z panem i zobacz, jak ta dziwka przybiegnie tu kiedy i rzuci si panu na szyj. I zaczniecie nowe ycie. I rozlegn si nad nami chry aniow.
I ju poprzez miasto jadc mylaem o tym, jakby Samsonow wyglda w stroju tenora
operetkowego i jakby to byo, gdyby wyszed na scen ukazujc ludziom swoj twarz
czowieka na zawsze zniewaonego i pragncego pomsty dla swej zniewagi, gdy taki
zapewne byby tekst tej opery, a kiedy by ju sta w wietle rampy, ludzie wybuchnliby
miechem, lecz twarz jego kamienna pozostaaby twarda; i tak staby przed nimi z rk
przyoon do serca, czekajc, a przebrzmi ich miech.
Rwnie w stroju toreadora wygldaby niele. Wtedy wszedby na aren, a na jego
kamiennej kabotyskiej twarzy spoczyby spojrzenia pidziesiciu tysicy kobiet
podnieconych widokiem krwi i moliwoci mierci mczyzny; i wtedy dyplomowany kapitan lotnictwa zabiby byka, wspity lekko na czubkach palcw i patrzc w jego czerwone
oczy, a byk poczby si osuwa powoli przed nim, a Samsonow wykonaby krtki
rozkazujcy ruch rk w d i byk ze szpad twardo wbit w serce skonaby nie wydawszy
dwiku, a szalejcy z zachwytu ludzie myleliby przez moment, i to nie szpada zabia
byka, lecz krtki niedbay ruch doni mczyzny stojcego w penym wietle areny. I
odniesionoby mojego kapitana n a ramionach do samochodu.
Tyle zabawnych rzeczy mgby robi Samsonow, lecz upar si przy jednej tylko sprawie.
I teraz jadc szybko poprzez miasto przepywajce na srebrnych nitkach babiego lata z ciepa
w jesie, odkryem nagle w czym rzecz. Zatrzymaem si przed najblisz budk
telefoniczn i poczywszy si z Samsonowem, powiedziaem do niego:
- Teraz ju wiem, o co tu chodzi. Pan po prostu jest kobiet, bo tylko one potrafi uprze
si przeciw czasowi i logice, i uczuciu innego czowieka. I niszczy wszystko, i wszystkich
dokoa tylko po to, aby spenia si ich wola w jakiej najgupszej sprawie. Tu prawda, co
wy same o sobie mwnic, e gdybycie rzdziy' wiatem, to nic byoby wojen midzy
ludmi. Ale nie byoby take ludzi na wiecie, gdy wszyscy' zginliby tak samo, i nie zachowaoby si nawet o nas wspomnienie. Czy nie mam racji, moja maa?
- Skd pan dzwoni?
- Jestem blisko placu Grunwaldzkiego.
- To jeszcze kilometr - powiedzia Samsonow i odoy suchawk.
Byem nic wicej ni. piset krokw od mostu, gdy nagle bl naszed z tak mnie sil, i
musiaem zjecha w bok, potrcajc jakiego cyklist. On mi wymyla, a ja oddychaem z
trudem i rce skrzyowaem na kierownicy, oparszy na nich gow; rozgryzem ju
nitrogliceryn i wiedziaem, i jeli mi si uda przetrzyma dwie lub trzy minut, to pojad
dalej; lecz bl twardnia, opasawszy lew struno mej piersi, i nic miaem wody do popicia, a
ten czowiek sta nade nut, trzymajc w rku zamany peda swojego roweru, i wymyla
mi.
- Nic czuj alu do nikogo - powiedziaem. - Nikt mi nic zreperuje roweru za darmo...
- Nic czuj alu do nikogo, kiedy bdziesz zdycha - powiedziaem. - Ani do tego miejsca,
ktre zostawisz za sob. To miejsce nic jest warte ani jednej minuty alu. I jeli bdziesz
mg, tu nic zostawiaj za sob nawet pustego miejsca, gdy puste miejsce moe co omarza,
a ty i ja nie oznaczamy niczego. Poczekaj chwil, a potem we fors z mojej lewej kieszeni.
Znw opuciem gow; pot spywa wzdu mego daa, a potem nitrogliceryna zacza
dziaa i bl przeszed. Uniosem gow i otarszy j z potu powiedziaem do rowerzysty:

73

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Przepraszam. Zrobio mi si niedobrze. Mam nawalone serce.


- Cholera mi do paskiego serca - powiedzia. - Pan mi poama peda. To bdzie
kosztowa, a ja nie mam pienidzy. - Nie mam przy sobie - powiedziaem.
Umiechn si do mnie.
- Kto ma takie adne auto, musi by adowany - powiedzia. - Daj mi pan co. Czasem
dobre chci wystarcz, aby co si znalazo.
Popatrzyem na jego zabiedzon twarz rozmazujc si w umiechu.
- Dobrych chci te nie mam - powiedziaem. - Chocia, kto wie. Poka pan ten peda. Poda mi peda; wayem go przez chwil w rku, a potem uderzyem nim w gow tego
czowieka. - To panu pomoe zastanowi si nad faktem, i ycie kryje w sobie niepojte
gbie, o ktrych pan nie myla, pobierajc lekcj jazdy na welocypedzie - powiedziaem i
pojechaem w kierunku mostu.
Czekaem na ni przez chwil, a potem ujrzaem j idc ku mnie i patrzyem na ciemne
wosy zwinite wiatrem wok jej brzowej i mocnej szyi, i pomylaem sobie, i w dniu, w
ktrym ju wreszcie przejd gr, tego mi bdzie szkoda; kruchego pasemka wosw, z
ktrymi nikt nie mg da sobie rady i na ktrego widok ogarnia norie zawsze niepokj, jeli
trzymay si cho przez chwil.
- Byam tu ju - powiedziaa. - Dlaczeg jeste dzi tak pno?
- Serce.
- Czy to wci pozostao po dozach benzedryny?
- Do dzisiaj nie wiem, po Co mi j dawano - powiedziaem. - I tak bym nie mg zasn
ze strachu.
- Pojedziemy do fryzjera - powiedziaa Weronika. - Prawda?
- To przyjdzie pniej - powiedziaem. - Do sprawy nie zgol mi wosw. Dopiero po
wyroku.
- Nie chc, eby zrobi to kto obcy. Chc by przy tynt. - Nie wszystko bdziesz mogla
zobaczy.
- Chc zobaczy wszystko, co mog.
- Nie bdzie tego wiele - powiedziaem i pojechawszy do fryzjera wyuszczyem mu
swoj prob, a potem wyszlimy stamtd i Weronika powiedziaa:
- miesznie wygldasz.
- Kady, kto przygotowuje si a tak starannie do tej sprawy, nie wyglda mdrze. To
tylko jeden krok. A wszyscy myl o tym przez ca drog.
Patrzya na mnie oparta o samochd, a ja staem o krok przed ni i nie mwiem nic.
- Wygldasz inaczej - powiedziaa. - Tylko troch.
Pokrcia gow.
- Wycignij do mnie rk - powiedziaa. - I powiedz, e to ty.
Wycignem ku niej rk, a jej palce gorce byy i suche, i tak stalimy naprzeciw siebie
w tym i agodnym wietle latarni gazowej, ktrej pomie szumia cicho w grze nad nami
niby wspomnienie gorcego lata, ktre przeszo ju, oddawszy ziemi licie suche i te.
- I dlaczego to akurat ja musiaam ci spotka?
- Pytaa mnie ju o to - powiedziaem. - I powiedziaem ci wtedy, e kada kobieta w tym
kraju spytaaby mnie o to samo i pewnie tak samo. Nie myl o tym. Po prostu myl o tym, e
jechaa przez most, a ja staem na mocie.
- Mogam pojecha innym mostem. Miaabym t sam drog. - Nie ma dwch takich
samych drg. Niewielka to mdro, ale tak jest.
- Nie - powiedziaa Weronika. - Tam moga sta inna kobieta.
- Powiedziaem ci: jechaem przez most. A przedtem bya wojna i ja byem po tamtej
stronie. A potem wrciem mylc, i ziemia, na ktrej urodzi si czowiek, waniejsza jest

74

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

od tego, kto ni rzdzi. I le mylaem, i niepotrzebnie wrciem, i jechaem przez ten most,
a ty tam take jechaa, i to ju wszystko.
- Nie umiem odej.
- Nie umiem uczyni nic podego akurat w tej chwili - powiedziaem. - Wiem, e
chciaaby mnie nienawidzi.
- Ale ja chc odej - powiedziaa. - Nie umiesz by mdry, nie umiesz by pody, wic
czego si waciwie nauczye? Powiedz mi przynajmniej, dlaczego to akurat ja musz
zosta przy tobie? Za szybko si upijasz, za szybko zasypiasz, wic dlaczego nie umiem
odej? Czy to jest mio? To wszystko, na co czekaam? To uczucie tak sabe, ktrego
nawet nie umiem opisa, czy to wanie jest tym?
- Do widzenia, Weroniko - powiedziaem.
- Gdzie idziesz teraz? - powiedziaa. - Czy znowu jedziesz na ten most?
- Bd nim przejeda - powiedziaem. - Ale id dalej. - Gdzie?
- Tym razem nie moesz i ze mn - powiedziaem i wsiadem do samochodu.
- Wic to ju dzisiaj?
- Tak - powiedziaem. - Wziem ze sob bro.
Skina gow i wsiada; zawrciem i znw przejechaem poprzez most; i byo ju
chodno; i tak nadszed ten pierwszy dzie jesieni.
- Chcesz popatrze na ten most? - zapytaem. - Nie.
- Naprawd nie? - Nie.
Pojechaem wzdu Odry i tam znalazem miejsce na pozostawienie samochodu. Wziem
rk Weroniki i poszlimy wzdu brzegu rzeki, a potem znalazem to miejsce, gdzie byem z
ni po raz pierwszy, i zostawiwszy j tam, wrciem do samochodu i z baganika wyjem
bro. Wtedy znw poczuem obecno Samsonowa; zbliy si ku mnie i czuem na szyi
gorcy i szybki oddech jego.
- Czuj ci jak psa - powiedziaem. - Przysigbym, e pachniesz w deszczu.
- Masz jak rodzin albo kogo, komu to wszystko powiedzie? - zapyta Samsonow.
- Wszystko?
- Wszystko, co przeue.
- Nie mam nikogo, kto bdzie mnie pamita - powiedziaem. - Ale jeli chcesz co dla
mnie zrobi, powiedz: kim ja jestem?
- Lepiej bdzie: kim byem.
- Kim wic byem?
- Nic wiem - powiedzia Samsonow. - Czsto mylaem o tobie tam, w Anglii. Kiedy
wracae z lotw i mwie, e zestrzelie jednego lub dwch. Sam powiniene powiedzie,
kim bye wtedy.
- Nie mylaem o tym nigdy - powiedziaem.
- Czowiek taki jak ty nie myli o tym, kim jest, i nigdy tego nie wie naprawd powiedzia Samsonow. - Tylko miernoty wiedz o sobie wszystko. Czowiek taki jak ty
zrozumie to wtedy, kiedy bdziesz ju wiedzia, e nie uda ci si tego nikomu powiedzie. Uj moj rk i otworzywszy j patrzy na paski rewolwer. - Dowiesz si tego teraz powiedzia. - Tak przynajmniej o tym teraz mylisz.
- A ty nie mylisz tak?
- Nie starczy ci siy. Czy ona te... zgodzia si? - Tak.
- Nie bdziesz umia tego zrobi.
- Ty powiesz mi, co mam zrobi, aby starczyo mi siy.
- Zabij mnie - powiedzia. - Potem nie bdziesz ju mia odwrotu. Potem moesz zrobi z
sob, co chcesz. Inaczej nie dasz rady. Inaczej ona bdzie wlec si za tob a do koca i
nigdy nie przestanie ci pamita. Zrb to dla niej.

75

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Dobranoc, Samsonow - powiedziaem. - Szkoda, emy wszyscy zgupieli na tak dugo


przed staroci. Skd wiesz, e przyjd akurat tutaj?
- Patrzyem na ciebie, jak brae moj dziewczyn - powiedzia. - Wiedziaem, i wrcisz
tu jeszcze, aby popeni nowe wistwo.
Odszed; pobiegem za nim i zapaem go za rkaw.
- Nie mogem dzisiaj nigdzie dosta oleju dwadziecia-czterdzieci - powiedziaem. - Co
mam zrobi?
- Kup pan trzydzieci-dziesi - powiedzia. - Jutro musi pan by wczeniej w garau.
Mam duo spraw do zaatwienia. Olej musi mie napis Heavy Duty". Uwaaj pan, eby
panu nie wkleili jakiego wistwa. Dobranoc.
- Dobranoc, panie kapitanie.
Wrciem do Weroniki, gdy byo ju ciemno i nie widzielimy drugiego brzegu.
- Po si po mojej prawej stronie - powiedziaa.
- Dlaczego?
- Jeste przecie makutem. Bdziesz mg wzi bro w lew rk. Czy nie umiesz
strzeli z lewej rki?
Pooyem si po jej prawej stronie i czuem na policzku jej oddech, i mylaem o tym, i
ikt nie pachnia tak jak ona, a potem myle poczem o pewnym filmie, ktry widziaem
bdc dzieckiem, i tam wanie jaki oficer zabija na play swoj kochank; fale syczay
zalewajc suchy piasek, a jemu tak piknie dray wargi, kiedy mwi jej o tym, e teraz ju
na zawsze bd razem i Bg im wybaczy, poniewa nikt nigdy nie kocha tak bardzo, jak oni
siebie, i jej take dray warg, a wreszcie mewy podniosy si na odgos dwch strzaw i
odleciay w niebo, a wszyscy alkoholicy siedzcy na widowni wybuchnli paczem i idc ku
wyjciu ocierali zy, a wreszcie zabyso wiato i ucich syk fal. Postanowiem cign w
tym stylu; byem przecie majorem lotnictwa i nie musiaem wysila si zbytnio.
- Potem ju nie patrz wicej na mnie - powiedziaa. - Dobrze.
- Przyrzekasz mi?
- Tak, kochanie. Nie bd ju potem patrzy na ciebie. - Boisz si, e zabraknie ci odwagi?
- Nie zabraknie mi odwagi.
- Poczekamy jeszcze chwil, dobrze?
- Tak, kochanie. Tak czy owak nikt tam na nas nie czeka. - Czy widzisz tamten brzeg?
- Nie. Jest ju ciemno.
- Moe po tamtej stronie te jest takie samo miejsce - powiedziaa Weronika. - I jest tam
jaki mczyzna z jak kobiet.
- Na pewno.
- Moe te si kochaj. - I co jest moliwe.
- Tylko e oni maj jeszcze dwadziecia lat przed sob. A my nie mamy ju nic.
- Nie - powiedziaem, pomylawszy sobie o tym filmie i o mewach, ktre uniosy si na
odgos dwch strzaw. I pewnie ten reyser krzycza do swego pomocnika: Rappaport, te
ptaki s do niczego. Tak si mewy nie podnosz. Poszukaj sobie od jutra innego zajcia"; a
Rappaport milcza, ponuro wpatrujc si w zot szczk swego mistrza, a potem raz jeszcze
sprbowali i mewy si podniosy; i tysice ludzi spragnionych wiedzy o mioci pakao. Nie - powiedziaem mylc o Rappaporcie. - Nie mamy ju nic.
- Dwadziecia lat mog si kocha noc w noc - powiedziaa Weronika. - Dopki staro
nie zniszczy w nich tego, a potem mog si jeszcze kci i wmawia jedno drugiemu, i
zmarnowali sobie nawzajem ycie. My te mamy dwadziecia lat. Ale nie moemy ich
wzi.
- Nie myl o tym.
- Wic gdzie bdziemy za chwil? - I o tym take nie myl.
- Nigdzie?

76

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Moe by i tak.
- Powiedz do mnie: ty kurwo. Nikt mi tego nigdy nie powiedzia. Chciaabym to cho raz
usysze. I niech to bdzie moje poegnanie.
- Ty kurwo.
- A teraz po mi ten rewolwer na brzuchu. - Po co, kochanie?
- We wszystkich operach wci piewaj, e zimna sta przeszyje im serce. Nie chc, aby
ten rewolwer by zimny jak stal. Niech bdzie ciepy.
Pooyem rewolwer midzy jej mocne uda i czuem, i zaciska je z caych si.
- mieszne - powiedziaa Weronika. - Taki kawaek elaza. Czy wszystko, co widzielimy
w yciu, take przestanie istnie? - Tak myl.
- Kiedy byam dzieckiem, widziaam gry - powiedziaa po chwili. - Czy nawet i tego nie
bdzie?
- Nie.
- Ale przecie to, na co patrzy dziecko, ktre nie zrobio jeszcze nic zego, powinno
pozosta.
- Nie zostanie nic.
- Ze wszystkich rzeczy, ktre emy widzieli? - Na Boga, nie.
- Wic gdzie idziemy?
- Nie idziemy ju nigdzie.
- Suchaj - powiedziaa. - Chod, przejdmy na drug
stron rzeki i znajdziemy tam jakiego mczyzn i jak kobiet, ktrzy si kochaj. I
powiemy im, co chcemy zrobi. Moe oni nam powiedz co wicej od tego, co wiemy
sami.
- Nikt nam nie powie niczego. - Wic zostaje tylko zdziwienie? - Tak dugo, jak czowiek
myli.
Nie widziaem w ciemnoci ruchu jej gowy, ale czuem, i pokrcia ni niby krnbrne
dziecko, a skrzydeko jej wosw spyno na moj twarz.
- Ale przecie musi by co potem.
- Nie. Weroniko. Potem ju nie ma niczego. - Jak mwi idioci: cisza i ciemno?
- Tak.
- I to jest ta jedyna prawdziwa wolno?
- Innej nigdy nie byo - powiedziaem, patrzc w ciemno i widzc najsmutniejsz w
wiecie twarz Rappaporta patrzcego na niezgrabny lot ptakw; tak wic dodaem w stylu
jego mistrza: - Innej nigdy nie byo. Ale zawsze bd o niej mwi i zabija si.
- Jest ju chyba ciepy - powiedziaa. - To jedno nam si przynajmniej udao: jak unikn
zimnej stali.
Wziem bro do rki pamitajc o tym, aby wzi j ruchem powolnym i niechtnym, jak
stolarz bierze duto do rki, aby pracowa nim przez wiele godzin.
- A jeli nie bdziemy tam razem? - powiedziaa Weronika. - Na pewno nie.
- Tutaj take nie moemy by razem. - Ty wiesz, e nie.
- Wic gdzie bywa si razem?
- Nie ma takiego miejsca dla nas, ludzi. - W szczciu?
- Nie byem szczliwy. W nieszczciu?
- Nie miaem i na to czasu, Weroniko - powiedziaem. Cay czas mylaem tylko o tym,
aby nie da zabi si przez innego lotnika. I tylko po to zabijaem tych, ktrzy myleli
dokadnie to samo, co ja.
- Wic kiedy bywa si razem?
-- Nie wiem. Moe wtedy, kiedy jest si samemu. I kiedy tego drugiego czowieka ju nie
ma, i kiedy wiesz, e nigdy ju nie wrci do ciebie. Moe wtedy jeste z nim naprawd i na
zawsze. Jeli umiesz go pamita.

77

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Czy to prawda?
- Nie - powiedziaem. - Teraz ju nie czekaj.
Uniosem rewolwer i odcignem kurek do tyu, a ona uja moj drc rk.
- Nie czekaj - powtrzya. - Ju i tak niczego nie wymylimy. Pewnego dnia oni zrobi to z
tob tak czy owak. Ale nie plcz si duej midzy ludmi. Kady czowiek, ktry pomoe
ci, musi zaszkodzi sobie. Nie czekaj.
Nic ni powiedziaem.
- To atwo zabija innych - powiedziaa. - Prawda. I daj ci za to krzye i awanse, i
koledzy w kantynie ciskaj ci do, jeli im powiesz, pamitajc o tym, aby to rzec
niedbale, i wanie dzisiaj zestrzelie jednego wicej. Dlaczego czekasz? Przecie chodzi
o to samo.
- Wanie - powiedziaem. - Tylko o to samo. Tamci take chcieli y.
- Jeste tchrzem, majorze. - Zawsze o tym wiedziaem.
- l pewnie dlatego bie si tak dobrze.
- Jasne. Ale po co o tym wszystkim mwi? Nic nie moemy dla siebie uczyni i nie
moemy sobie pomc. Moemy tylko sprbowa odpowiedzi na to wszystko, co nas czeka. A
jedyn odpowied na to wszystko moe stanowi mio.
- Chc i z tob - powiedziaa. - A ty jeste tchrzem. Ty po prostu chcesz y jeszcze
troch. A ja bd y z tob.
- Ukryj si - powiedziaem. - I tak przyjd.
- Wic przyjd pniej.
- Dobrze - powiedziaa. - Znam takiego ksidza na wsi. Moe on ci ukryje.
Jechalimy brzegiem w kierunku miasta, a rzek pyn jaki holownik wlokcy za sob
trzy barki i marnie owietlony, a my syszelimy
harmoni i skcone glosy marynarzy; usiowali co piewa, lecz jeden drugiemu
przeszkadza, i powiedziaem do Weroniki:
- Pewnie s o suchych pyskach. Inaczej wyszaby im ta pie.
- Mylaam, e mam wicej siy - powiedziaa. - Ale nie jest tak. Niech to si wreszcie
skoczy. Chciaabym, aby ju przyszli.
- I ja bym chcia - powiedziaem. - Ale oni maj czas i jest ich tak wielu, i mog si
zmienia. Caa bieda w tym, e nas nikt nie moe zmieni. Musimy czeka.
- Nie - powiedziaa. - Nie musimy. Chcemy. - I kim jest ten ksidz, o ktrym mwia?
- Dawa mi komuni wit - powiedziaa. - Pjdziemy do niego i on ci ukryje. Rozemiaa si nagle i powiedziaa: Zawsze o tym mylaam, e jeste tchrzem, ktry
zgodzi si na to, aby oddawali mu mocz na twarz i aby na niego pluli tylko po to, aby poy
jeszcze troch. Przez cay czas baam si, e nie ma w tobie niczego, co mogabym pamita.
Teraz wiem, e jest co, czego nie zapomn. Dobre i to.
Spaa ju, kiedy wyszedem na balkon i zapaliwszy papierosa oparem si o porcz
balkonu, mylc o nim i o tym, jak bardzo aowa by tej chwili, w ktrej nic mia si, aby
spuci kurek. I na pewno w to wierzy, i mg by to uczyni, a nie uczyni tego tylko ze
wzgldu na ni; i pewnie tak czu i myla naprawd, jeli jego storturowany i ogupiay
mzg zdolny by do mylenia. A potem w ciemno odrzuciem papierosa, przez chwil
deszcze patrzyem na cie kasztana i wrciem do pokoju.
Lecz dugo jeszcze nie mogem usn. Nie byem zadowolony z tego, co powiedziaem jej
tam nad rzek; o tym, i tylko mio moe stanowi prb odpowiedzi wobec tego, co czeka
nas, ludzi. O tym, i tylko mio moe zmusi nas do mylenia; i o tym, e tylko mio
moe uchroni nas od sdzenia ludzi. Lecz nie umiaem tego powiedzie inaczej; majora
Krlewskich Si Lotniczych opuci by Bg, a mnie opuci Rappaport.

78

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

Rano spakowaem walizk; klucz od samochodu i rewolwer oddaem Samsonowowi, po


mym, wrciwszy do Weroniki, napiem si kawy i siedzc w kuchni syszaem, jak otwiera
moj walizk i sprawdza, czy aby wziem wszystko, co trzeba.
- Co stanie si z twoim samochodem? - zapytaa.
- Nie wiem. Nam ju niepotrzebny. Nikt przecie nie stara ukry sio, cignc za sob
sportowy samochd. Pewnie go zarekwiruj.
- Lubiam ten twj wz.
- ,Ja te. Ale nie ma sensu o tym mwi duej.
Pocig zapchany by ludmi, a kilku robotnikw pio wdk wprost z butelki i jeden z
nich piewa:
A Judas pijacka dusa
Kiedy chcia se zala pa
Namwi Pana Jezusa
eby z wina zrobi gorza...
Rozemiaem si.
- Czy to rzeczywicie takie zabawne?
- Nie wiem - powiedziaem. - Ale ten obraz Judasza, ktry czyha, kiedy Chrystus jest
lekko wstawiony... moe zreszt rzeczywicie nie mieszne. Mj znajomy Amerykanin...
- Ten, ktrego poznae w Londynie?
- Nie - powiedziaem. - Tamtego z Londynu nie pamitam ju. Ten, o ktrym mwi,
nazywa si Flynn i pracowa przed wojn jako drugi reyser. Opowiada mi, i pewnego
razu krcono film z jakim wybitnym aktorem, ktry gra rol kochajcego ojca. Byo wic
oczywicie i dziecko. I ten wybitny aktor by niesychanie dobry dla tego malczvszki, i
kupowa mu lodu i zabawki, i tak byo przez cay okres krcenia filmu. Wreszcie film
skoczono, a wtedy ten wielki aktor odszuka chopczyka i z caej siy kopn go w tyek.
Zapytano go: Dlaczego kopn pan to nieszczliwe, kochane dziecko?" Pomyla przez
chwil i powiedzia: Ha, kto wie, co jest naprawd zabawne." Tak i jest z t piosenk.
Robotnik piewajcy pie skoczy; popatrzylimy na siebie i on poda mi butelk.
Napiem si troch.
- Dobrze pan piewa - powiedziaa do niego Weronika. - Miaem czas, aby si nauczy powiedzia.
- I gdzie si pan uczy piewu?
Zdj czapk, jego wosy byy tak samo krtko ostrzyone jak i moje.
- Pi lat - powiedzia.
- Czy to adnie piewa takie piosenki o Chrystusie? - powiedziaa Weronika. - Pan chyba
nie wierzy w Boga, prawda? - Wierz - powiedzia chopak. - Ale wie pani, nie wiem,
czy jestem dobrym katolikiem. Czasami, kiedy widz adn dziewczyn, mwi do siebie:
Chciabym j wzi na spych i tak mi dopom Bg. - Wzi butelk i odszed.
- Jeli nawet nie jest mylicielem chrzecijaskim na miar Pascala czy Tomasza powiedziaem - to w kadym razie trudno odmwi mu formuowania siy swych pragnie
bez wpadania w ekstaz religijn. Podoba ci si ta historia o kochajcym ojcu?
- Nie mylaam o tym. Mylaam o twoim wuju Hieronimie. O tym, jak przepija palto.
- Nie mw o nim Hieronim Mw o nim Jzef. On nie przepi tego palta, tylko przegra je
w pokera.
- Nie pamitam ju, jak to byo - odpowiedziaa Weronika. - Opowiadae mi o tym krtko
po swoim powrocie, ale wtedy najczciej mwie o wojnie. Powiedz mi to jeszcze raz.
- W trzaskajcy mrz spotkaem Wuja Jzefa idcego z syfonem wody sodowej w rku.
Ubrany by tylko w garnitur. Zapytaem go, dlaczego idzie po wod sodow ubrany tylko w

79

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

garnitur. Powiedzia mi, e szed nie po wod sodow, a z jednego kraca miasta na drugi;
palto przegra w pokera, a teraz wzi z sob cen syfon, aby ludzie widzcy go myleli, i
idzie tylko na rg do sklepu i niepotrzebne mu palto. W ten sposb," powiedzia Wuj Jzef,
moesz przej przez miasto i zachowa twarz. Jeli nie udao ci si zachowa palta."
Bya to moja wasna historia; istotnie spotkaem Wuja Jzefa idcego w mrz z syfonem. l
o krtkiej wymianie grzecznoci Wuj Jzef zabra mi palto i wrczy syfon; i rozeszlimy si
w sobie tylko wiadomych kierunkach. I nie widziaem go przez trzy tygodnie, a potem w
dzie Wigilii Wuj Jzef przyszed, przyprowadziwszy z sob jakiego plugawego i ziejcego
alkoholem kara o dugiej brodzie, i powiedzia nam, dzieciom, i jest to krasnoludek, ktrego
kupi!; tak wiec karze ten siedzia z nami w czasie Wigilii, a potem ukrad krzeso i uciek, a
Wuj Jzef, skonstatowawszy brak krzesa, powiedzia, i kademu Bg daje uk Tryumfalny
akurat tej wielkoci, aby nie przewrcio mu si w gowie.
Obudziem Weronik; wysiedlimy na stacji i szedem obok niej poln drog, a wtedy
zobaczyem znw stado ptakw kluczem odlatujcych na poudnie i przystanlimy.
- Popatrz na nie - powiedziaa. - Mog lecie z miasta do miasta, z kraju do kraju i nic im
si nie stanie. 1 wracaj na ziemi tylko raz.
- Aby umrze.
- A ty musisz tu zosta - powiedziaa. - Dlatego ich nienawidz.
- Gdzie jest ten koci?
- Na kocu t:j drogi. Poczekam na ciebie w gospodzie. Odesza; szedem sam teraz, czujc
ju jesie i zapach twardych, krtko citych ciernisk, a potem spotkawszy jakiego
czowieka zapytaem go:
- O ktrej ksidz je obiad? - O drugiej.
Miaem wic jeszcze p godziny czasu; staem palc papierosa, a kiedy wybia druga,
zapukaem do drzwi zakrystii i otworzya mi gospodyni.
- Czegj?
- Chc mwi z ksidzem. - Je obiad.
- Nawet Chrystusowi przeszkodzono w czasie ostatniej wieczerzy - powiedziaem.
Ksidz wyszed do mnie, a ja popatrzyem na jego brod ociekajc tuszczem.
- Czy mog wej? - zapytaem.
- Prosz - powiedzia; przeszedem za nim do kocioa i powiedziaem mu:
- Potrzebuj pomocy:
- Pienidzy?
- Grozi mi aresztowanie.
- Co mog zrobi dla ciebie, synu? - Ukryj mnie, ojcze.
- Przecie jeli zaczn ci szuka, to przyjd najpierw tutaj. Kto ci zobaczy i powie im,
a wtedy przyjd tutaj.
Milczaem podparszy gow rkami; miaem katza i dopiero teraz poczuem si lepiej;
chd i spokj kocioa dobre s na katza, tak wic czsto chodzilimy do wity z Wujem
Jzefem i wygldalimy dobrze kiedy ludzie szemrzcy modlitwy patrzyli na nasze
pochylone gowy: pikn gow starszego pana i gow modzieca pogronego w
kontemplacji.
- Co a grozi, synu? - zapyta ksidz.
- Likwidacja fizyczna. Tak to si nazywa w ich jzyku.
- Panie - rzek zoywszy rce. - Czy naprawd nie istnieje miosierdzie?
- Z punktu widzenia ludzi istniej tylko winni i niewinni. - Mog ci tylko pocieszy,
synu.
- Dobrze - powiedziaem. - Pociesz mnie.
Sign po Pismo wite, a wtedy ja umiechnem si i powstrzymaem rk jego.

80

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Wiem, co chcesz przeczyta, ojcze - powiedziaem. - Ja take znam ksigi Hioba.


Pamitaj jednak, e Hiob mia towarzyszy, ktrzy przychodzili do niego rozprawia i
pociesza. Kto przyjdzie do mnie, kiedy bd ju tam z nimi?
- Nie wierzysz ju w Boga, synu? - zapyta ksidz, zrcznie spojrzawszy na zegarek.
- Wierz - powiedziaem. - Ale nie widz Go.
- Jego zobaczy mona tylko w oczach drugiego czowieka. - A wic ten maleki
czowieczek, ktrego ujrz w renicach tych, ktrzy przyjd mnie zabi, take bdzie
Bogiem?
- Jeli wierzysz, tak.
- Wol przesta wierzy, jeli w ich oczach take bdzie On. - On jest w oczach
wszystkich ludzi - powiedzia ksidz. A wic take w oczach tych, ktrzy przyjd ci zabi.
- I to jest jedyn pociech? - Innej nie ma, synu.
- Patrzy w ich oczy i myle o tym, i nikt nie jest a na tyle ndzny, aby opuci go Bg?
I to jest tym, czym mnie chciae pocieszy? Tylko tyle?
- Nie, synu - powiedzia znw spojrzawszy na zegarek. To a tak wiele.
- Przeegnaj mnie - powiedziaem. - Bd pamita o tobie, ojcze.
Wzi moj rk i ucaowa j, a potem przeegna omie, a ja przez pusty przeszedem
koci i przyklknem przed otarzem ukrywszy twarz w doniach, a on sta za mn, a jego
kura w garnku tracia ju ciepo i smak, a ja o tym mylc padem krzyem i dotknem
twarz zimnej posadzki; i tak mijay minuty i mija mj katzenjammer, a potem pomylaem
sobie o tym, i Wuj Jzef opowiada kiedy o Chrystusie, ktry szed z krzyem, nie
zatrzymujc si na stacjach swej mki, i zapytany, dlaczego tak czyni, wyjani, i jest
Chrystusem popiesznym; i o tym mylc mia si zaczem i brzmiao to jak szloch.
- Synu - powiedzia ksidz.
Podniosem si i podszedem ku niemu, wci jeszcze kryjc w doniach swoj twarz.
- Id do kierownika szkoy - powiedzia. - Nie teraz. Kiedy skocz si lekcje. To odwany
czowiek, byy partyzant. I powiedz mu, e przychodzisz ode mnie.
Wrciem do gospody, a idc tam popatrzyem raz jeszcze na ksidza, ktry podkasawszy
sutann bieg; lecz byem pewien, i kura wystyga.
- I co, kochanie? - zapytaa Weronika.
- Da mi adres. Kierownik szkoy. Musimy jednak poczeka, a skocz si lekcje.
- Zaraz przyjdzie tu czowiek z dubeltwk - powiedziaa Weronika. - Zapaciam mu ju.
- Piwo jest kiepskie, ale mimo to nie zastrzel kelnera.
- Nienawidz ich - powiedziaa Weronika. - Kiedy patrz na nich, zawsze myl, i ty
musisz tu zosta.
Wszed jaki dorodny chop z dubeltwk; zapaciem za rachunek i wyszlimy.
- Ma pan pozwolestwo na bro, panie? - zapyta chop. eby tylko nie byo kopotw.
- Strzelimy par razy i koniec - powiedziaem. - Nie bdzie adnych kopotw.
- Dla zabawy?
- Tak - powiedziaa Weronika.
Nadlatywao stado. Poda mi dubeltwk; przyoyem si troch, przed kluczem i
strzeliem raz po raz. Ptaki odleciay; w jakiej odlegoci za nimi lecia jeden, samotny.
- 'Ten nie doleci - powiedzia chop. - Zostawiy go. Zreszt id za wysoko.
Znw nadleciay; i jak poprzednim razem, przyoywszy si przed kluczem, strzeliem nic
trafiajc adnego.
- Nie da rady - powiedziaem. - Id za wysoko. To nie kaczki.
- Zabij chocia jednego z nich - powiedziaa Weronika. - Id za wysoko. Nic nie mog
zrobi. To tak jak w tej piosence, o ktrej ci mwiem. O onierzu, ktry przeszed ld

81

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

i boto, i ktry to przejdzie raz jeszcze, jeli go ziemia zawoa. Milczaa przez chwil, a
wiatr rozwiewa jej wosy i okrca sukienk wok ng jej, ktre wci jeszcze barw lata
zachoway. - Ciebie te ziemia zawoa - powiedziaa.
- Nie mylaem o tym w tej chwili. Patrzyem na twoje nogi. Zupenie jak u chopca. W
takich chopcach kochaj si homoseksualici. Chryste Panie, rozumiem ich chyba.
- Strzel jeszcze raz - powiedziaa.
Chop wyj z komory dwa naboje i zamawszy dubeltwk wprowadzi je do komory.
- Ostatnie dwa - powiedzia.
Tym razem szy niej, lecz kiedy przebrzmia huk, zobaczyem, i take i tym razem nie
trafiem adnego z nich; rwnym spokojnym kluczem odchodziy na poudnie. Oddaem
chopu dubeltwk; zapaciem mu i odszed.
- Nawet i to nam si nie udao - powiedziaa.
- Nic nam si nie moe uda, Weroniko - powiedziaem. Wiedziaa o tym przecie.
Powiedziaem ci.
Patrzya na mnie przez chwil, a potem odwrcia gow i znw widziaem jej wosy
wiatrem okrcane wok szyi jej, brzowej wci jeszcze jak i nogi jej, a czujc zapach
wiatru czuem take skry jej zapach; i by to jedyny zapach lata, pozostay jeszcze dla mnie
w tym wilgotnym i ciemnym wiecie.
- Bardzo mnie nienawidzisz? - zapytaem. Odwrcia si.
- Jeli kiedy zajd w ci, pjd do najgorszej akuszerki w miecie - powiedziaa. - I
dam jej si zepsu. Tak, aby nic zostao we mnie nawet wspomnienie mczyzny. I dam jej
si zepsu tak, aby nigdy nie urodzi innego mczyzny, ktry bdzie wlk za sob inn
kobiet w mieszno. Do takiej akuszerki, ktra kadzie ci na kanapie i rozkracza midzy
dwoma krzesami, i mwi przy tym: Nic si nie bj, anioku, wszystko bdzie dobrze." Ale
nigdy nie jest dobrze. Chc by pusta na zawsze i dla kadego.
- Ale przecie chcesz mnie pamita.
- Nie chc, eby pami o tobie ya w innym czowieku. Nawet jeli miaabym dziecko z
innym, mylaabym, i to jest twoje. Nie rozumiesz tego, idioto?
- To dlatego, i nie umiaem si zabi - powiedziaem. O to ci chodzi, prawda? Nie
umiaa niczego zachowa, wic chcesz wszystko zniszczy. Ale nie uda ci si nawet i to.
- Jestem taka sama jak i ty - powiedziaa. - Jestem najzwyklejsza ze wszystkich. Ty jeste
miernot i ja jestem miernot. Tylko e ja to bd duej od ciebie rozumie i czu. A teraz
id ju.
Nie odchodziem jeszcze; wci patrzyem na brzowe jej nogi i sypkie wosy, czujc
silny i pikny zapach jej skry, i nie umiaem wyobrazi sobie Weroniki w czasie zimy i
chodu; i mylaem o tym, czy zapach niegu zniszczy zapach jej skry, i nie wierzyem, aby
to mogo by moliwe. I pomylaem sobie jeszcze, co by byo, gdyby do twarzy Weroniki
przyoy gar kruchego niegu; lecz i wtedy chyba zimna jej skra pachniaaby jak i teraz,
kiedy staa obok mnie brzowa, smuka i sypkowosa.
Poszedem i odnalazszy dom przylegajcy do szkoy, zapukaem do drzwi, a mczyzna,
ktry otworzy mi je po chwili, wyglda na lat pidziesit.
- Przysa mnie tu ksidz - powiedziaem i poszedem za nim, a kiedy usiedlimy, zapyta:
- Czym mog pomc ksidzu? - Nie ksidzu. Mnie.
- Nie znamy si wcale.
- Spodziewam si aresztowania.
- Ja pana aresztowa nie bd - powiedzia. - A wic? - Ksidz mi mwi, i pan jest
czowiekiem odwanym i moe mnie pan ukry.
Umiechn si.
- Kto panu da prawo, aby myle, i jestem lepszy od innych ludzi?

82

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Sam sobie wziem to prawo, pukajc do paskich drzwi. Pan powinien mnie jeszcze
zapyta: dlaczego przyszedem akurat do pana? Syszaem to pytanie tak czsto, i
zapomniaem ju odpowiedzi.
- Pan si spodziewa kary gwnej? - Kary? Pan to take tak nazywa? - A wic znajd pana
tak czy owak. - Najpierw mnie bd szuka.
- Ja take na nich czekam - powiedzia. - O ile pana to interesuje.
Podniosem si.
- Nie zabraem panu wiele czasu - powiedziaem. - Prosz zamkn drzwi i zapomnie o
mnie.
- Prosz poczeka - powiedzia. Wyszed, a po chwili wrci, a ja patrzyem na patek
owinity w foli, lecy w jego doni. Mam to od czasw wojny - powiedzia. Osiemdziesit sekund. Podobno bezbolesne. ?Nie trzeba wody.
- Dzikuj - powiedziaem.
- Dziwne - powiedzia. - Przed paroma laty przyszed do mnie jaki czowiek, ktremu to
samo grozio, i take nie chcia wzi. By zdaje si majorem lotnictwa. Potem syszaem, i
rozstrzelano go. .
- Nie ma w tym moe nic dziwnego, i nie chcia wzi powiedziaem. - Moe mia on,
ktr kocha, i udzi si, e o nim zapomn.
- Bierze pan czy nie? - Nie.
Wyrwa kart z notatnika; napisa co na niej i poda mi j. - Ten czowiek panu pomoe, o
ile bdzie mg - powiedzia.
- y czy umrze?
- Oczywicie, e y - powiedzia. - Ale kady czowiek, ktry bdzie stara si pomc
panu...
- Nie musi pan koczy - powiedziaem. Wyszedem i wrciem do gospody, i staem
chwil przed ni, patrzc na bia teraz jej twarz.
- Niepotrzebnie tak duo pijesz - powiedziaem. - Posa ci dalej?
- O tym wiedzielimy, zanim tam poszedem. Da mi adres innego czowieka.
- A ten take pole ci dalej?
- Pewnie bdzie wanie tak. Tylko zapyta mnie jeszcze: dlaczego przyszed pan akurat do
mnie. A ja mu powiem to samo, co zawsze mwi tobie.
- Tak - powiedziaa. - I to jest wanie ten nard, za ktry si bie, prawda?
Poszlimy do stacji, lecz ostatni pocig odszed ju i wrci musielimy na drog, skd
kierowca ciarwki zabra nas do najbliszego miasta i tam wysiedlimy przy gwnej ulicy.
- Ile? - zapytaem. - Nic.
- Przecie nie wolno ci bra ebkw. Dotkn rk mojej ostrzyonej gowy.
- Mj brat te siedzi - powiedzia. - Nie wezm nic od ciebie.
Odjecha; znalazszy miejsce w hotelu poszlimy na gr, a ja chciaem otworzy okno,
lecz musiaem zamkn je zaraz; pod oknami hotelu kcili si ludzie i krzyki ich sycha
byo a tutaj.
- Kiedy pjdziesz do tego czowieka! - zapytaa Weronika. - Jutro. Teraz jest ju za pno.
- A jeli on nie pole ci dalej?
- Oczywicie, e pole mnie dalej - powiedziaem. - Skd o tym wiesz?
- Sam bym to zrobi, bdc nim.
Podesza do okna, a ja patrzyem na ni, widzc teraz delikatne zmarszczki wok jej
oczu, niewidoczni w wietle dnia; i widziaem take zmarszczki na jej szyi, lecz nie
przeszkadzao mi to, gdy wiedziaem, i za dziesi minut ten brudny i tani pokj hotelowy
przejmie zapach jej skry i wosw; i to jest chyba wanie tym, czego najbardziej musiao
brakowa jemu, oddychajcemu zapachem karbolu, moczu i czujcemu na swej twarzy ich
wstrtne i gorzkie oddechy.

83

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

I znw pomylaem o tym, i przyjdzie zima, i nie wiedziaem, czy chd i nieg zabior
zapach jej wosw; i pomylaem o tym, co staoby si gdyby gar niegu przytkn do jej
twarzy; i chyba nic przejby jej zapach, a ja patrzc na biae drzewa i ziemi gwiazdy,
mylabym o tym, i zima pachnie Weronik. A wtedy mgbym pj do jakiej gospody i
upi si po to, aby wracajc wowym do domu krokiem, innych zaczepia mczyzn i
mwi im o tym, e mgbym i poprzez miasto za ni i odnale j po zapachu.
- Suchaj - powiedziaa. - Przecie gdzie musi by czowiek, ktry ci pomoe.
- Wic gdzie on jest?
- Moe gdzie midzy' murami tego miasta.
- Nie mam nikogo poza tob - powiedziaem. - A wanie od ciebie zaczn mnie szuka.
- Chciaabym, eby ju przyszli - powiedziaa. - Zaczn si chyba modli, aby wreszcie
przyszli. Nie mog ju tego wytrzyma.
- Nie, Weroniko. Nawet wyobraenia nie masz, ile mona wytrzyma. Kiedy bdzie ju po
wszystkim, bdziesz si dziwi, i tyle wytrzymaa.
Nie odpowiedziaa mi, wci staa obok okna, a ja patrzyem na jej profil i cie drzewa.
- Nienawidz ich - powiedziaa. - Poka mi kogo, kto ich lubi. - Nie myl o nich.
- A wic znowu ptaki?
- Dlaczego nawet tyle nam si nie udao? Nie umiesz strzela? Czy ta dubeltwka bya do
niczego?
- Szy za wysoko. To wszystko. - Jak wysoko?
- Bg to jeden wie - powiedziaem. - Nie mam ochoty mwi wicej o tych ptakach. Ani o
ziemi, ktra mnie woa. Jestem zmczony, a jutro bd jeszcze bardziej zmczony. I ty take.
Ale na twoj pociech, czerwoni s take zmczeni. Nic tak nie mczy jak gupota, z chwil,
kiedy uznao si j za mdro.
Pooya si koo mnie, a ja leaem z gow wspart na jej ramieniu i mylaem o niej,
kiedy staa tam w polu, i o tym, i widziaem zachodzce sota e w jej oczach; i o tym, e
usta tego chopa, ktry patrzy na ni, stay si nagle suche i wiedziaam dobrze, o czym
myla, wprowadzajc trzscymi si rkami naboje do komory i mylc, i stoj tylko dwa
kroki od niego; a ja braem dubeltwk z jego rk i patrzc na jego suche usta, i nos pokryty
potem umiechaem si, gdy wtedy, po raz pierwszy, naprawd zrozumiaem, jak wyglda
ona, kiedy sta midzy nami inny mczyzna; wcieky, poniony i zdychajcy z podania.
- Powiedz co, na lito bosk - powiedziaa.
- Przecie mwi przez cay czas.
- Powiedz co, czego nie mogabym zapomnie. - Nie znam takich sw.
- Powiedz co o Bogu.
- Kim by On nie by i jak by nie wyglda, dzikuj Mu, i da mi niezwycion dusz.
- To twoje sowa?
- Gdzie przeczytaem.
- Dlaczego jeste taki gupi? Dlaczego nie umiem z tob zrobi czego, co aden
mczyzna nic robi z adn kobiet?
- Nie jestem swoim wasnym patentem. To take gupie, prawda? Ale to take nie moje
sowa. Gdzie przeczytaem.
- eby by przynajmniej szalonym czowiekiem - powiedziaa. - Moe byoby potem
atwiej. Ale powiedz mi, co mam waciwie pamita? Twoj twarz? Twoje sowa? Chc
pamita. Jestem tak samo marna jak i ty. Wic co zostanie? I jak to waciwie bdzie?
- Z pocztku bdziesz paka - powiedziaem. - Potem przez jaki czas bdziesz mie
miosne afery. Potem spotkasz takiego samego idiot jak ja i zmusisz go, aby oeni si z
tob, aby po jakim Czasie zacz drczy go opowieciami o tym, jak wspaniaym
czowiekiem byem ja, i bdziesz wypomina mu jego marno. Koniec.
- To nie bdzie tak.

84

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Bdzie zupenie inaczej. Po prostu nic si nie stanie. Po prostu mnie zapomnisz i to
wszystko. Dlaczego miabym prawo myle, e bdzie inaczej?
Usiada nagle na skraju ka.
- Chc zobaczy twoj krew - powiedziaa.
- Istnieje pewna granica zego smaku, ktrej nie wolno przekracza nawet wtedy, kiedy
znaj ci wiesza - powiedziaem. - Chc j zobaczy - powiedziaa. - Zatnij si yletk w
rk. Chc widzie chocia tylko kilka kropel. Moe to bdzie wanie tym, co uda mi si
pamita?
Wycigna mj aparat do golenia; wyja yletk i chlasna mnie po ramieniu. patrzc
na sczce si krople krwi z napiciem, a potem twarz je; wykrzywia si.
- Jeszcze jedno rozczarowanie, prawda? - powiedziaem. - Wyglda Cale jak kada inna
krew - powiedziaa, ale nie odpowiedziaem jej i wtedy potrzsna mym ramieniem. - Dlaczego nie powiesz, e krew wszystkich ludzi wyglda tak samo powiedziaa. - I e to jedna z
tych rzeczy, ktrej ludzie nie domylili si nigdy? I e nigdy si tego nic domyl? Dlaczego
nie powiesz tego lub czego, co byoby rwnie idiotyczne?
- Tak - powiedziaem. - Krew wszystkich ludzi wyglda tak samo. I ludzie si tego nigdy
nie domyl.
- Ile miae kobiet?
- Mao.
- Shirley, narzeczona twego kolegi i ile jeszcze?
- Powiedziaem ci: mao. Tak czy inaczej, nie nadrobi ju tego.
- Chc, eby mia ich jeszcze troch. Przecie niczego nie miae naprawd w swoim
yciu. Wojn, ten stary samochd i teraz mnie. Jeli ju maj ciebie zabi, to niech zabij
wicej. Niech inne take pacz po tobie.
- Przed czterema godzinami powiedziaa, e nie chcesz, aby wspomnienie o mnie yo w
innych ludziach. A teraz chcesz, aby inne kobiety take pakay.
- To zawsze wicej ni moja rozpacz. Chc, eby one take pakay po tobie.
- I nienawidziy mnie, prawda? To jest ten pomys? - To te.
- Ale to nie bdzie rozpacz. To tylko twj wasny wstyd, e jestem tym, kim jestem, i e ty
idziesz za mn.
- Tak - powiedziaa. - To tylko wstyd, e czowiek przeszed i nic si nie stao.
- Chcesz, aby one wstydziy si razem z tob?
- Zniszcz tak mao, a ty nawet nie bdziesz .umia czu do nich alu - powiedziaa. Gdyby mia wiele kobiet, nowe samochody i pienidze, moe atwiej byoby ci, kiedy
bdziesz ju szed tymi schodami w d.
- Dowiem si i tego. Tylko ty ju tego nie bdziesz wiedzie. - Czy twoi rodzice byli
bogaci?
- Gdyby tak byo, nie bybym zawodowym oficerem. - Czy lubie lata?
- Ze wszystkich rzeczy na wiecie t wanie najmniej.
- Wic czego bdziesz aowa, kiedy bd ci prowadzi w d?
- Niczego - powiedziaem. - Tylko tego, e zmarnowaem ci troch ycia. Ale i tego nie
potrafiem zrobi z hukiem i porzdnie. Po prostu ci zanudziem. Ale mog sprbowa alu,
i niczego mi nie al.
Deszcz pocz pada i leelimy przez chwil w milczeniu, a szum dochodzi do nas i ja
mylaem o zakurzonych liciach drzew tego miasta, ktre zaczn teraz pachn.
- Musi by chyba zimno na dworze - powiedziaa.
- Chcesz i na spacer? - W deszcz?
- Bdziemy si kocha w deszczu - powiedziaa. - Nigdy o tym nie mylaam. Znajdziemy
jakie mokre miejsce i ty bdziesz mnie kocha.

85

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Dobrze - powiedziaem i poszlimy poprzez deszcz, a ja patrzc w gr me widziaem


nawet nieba.
- Czy jest ci ju zimno? - zapytaa. - Tak. .
- Poczekamy jeszcze troch - powiedziaa. - Dobrze? Bdziemy szli tak dugo, a
zmokniemy zupenie, i wtedy zobaczymy, czy ten cholerny deszcz przeszkodzi nam w tym.
- Dobrze - powiedziaem i szlimy teraz drog, a mijajce nas ciarwki opryskiway nas
wod i byo nam zimniej i zimniej, lecz szlimy dalej a do kraca miasta, a potem
pooylimy si pod drzewem i wiatr zrzuca na nas krople, a przytuliwszy si do siebie
czulimy wasne zimno. ? - powiedziaa.
- Czy moesz to robi teraz. - Tak.
- Poczekajmy jeszcze troch - powiedziaa. - Moe niepotrzebnie mwilimy tak duo o
wszystkim. Nasze ciaa nas nie okami. - Wzia moj rk i pooya j midzy swoje nogi.
Czujesz? - zapytaa. - To me jest deszcz.
- Wiem o tym.
- Potem powiesz mi, co czue? - Bd si stara.
- Czy moesz ju?
I to byo tak, jakbym szed ku wiatu; jakbym zblia si do wiata, a potem znw
powraca w ciemno i cisz, aby raz. jeszcze i ku wiatu bdcym w jej mokrym i
zimnym ciele; lecz bdcym tam i czekajcym na mnie, aby ogarn mnie ciepem i
wilgoci; i patrzyem na jej otwarte usta, i otwarte oczy, po ktrych spyway krople deszczu,
lecz ona nic czua tego, a potem jaki samochd przystan i owietli nas, lecz ona me
wypucia mnie; i wreszcie przyszlimy oboje, aby znw powrci w ciemno, spokj i
deszcz.
- Widzisz - powiedziaa. - Jestem silniejsza od deszczu. Mogabym co robi na oczach
wszystkich ludzi. - Znw uja etol rk i czuem jej zapach nawet poprzez deszcz, i znw
poo
ya moj rk midzy swe uda. - To nie deszcz - powiedziaa. - To my.
- Wrmy do hotelu - powiedziaem. - Zazibisz si.
- Nie ja - powiedziaa. - Nie umiem by silniejsz od tych, ktrzy przyjd po ciebie, ale
umiem by silniejsz od deszczu. Umiem koczy w deszczu. Czy miae kiedy kurw,
ktr rne w deszczu i ktra naprawd koczya? - Nie odpowiedziaem jej; przytulia si
do mnie i powiedziaa: - Powiedz mi, e jestem silniejsza od deszczu.
- Tak - powiedziaem. - Jeste silniejsza od deszczu.
- Nie cierpi ka - powiedziaa. - Mog to robi w deszczu, w niegu, w kociele, lecz
nie cierpi ka. Chc patrzy na gwiazdy, na drzewa, lecz nie w sufit. Dlaczego tak jest?
- Nie wiem.
- Czasem chciaabym to robi przed wszystkimi ludmi powiedziaa. - A potem
pokazaabym im swoj mokr i bia rk, i powiedziaabym: To z mojego brzucha, panie i
panowie. A teraz ktra z was, kurew, to potrafi? I chciaabym, aby podniosy swoje sukienki
i pokazay mi swoje suche, zimne brzuchy. I powiedziaabym im: Wracajcie do swoich
trzeszczcych ek, ale pozwlcie mi pierdoli si tu na ziemi. - Deszcz spywa po jej
policzkach, ale czuem zapach jej brzucha poprzez deszcz.
- Boj si, e deszcz zmyje twj zapach - powiedziaem. Chodmy do hotelu. Chc go
czu przez ca noc.
Potrzsna gow.
- Nie - powiedziaa. - Niech to zostanie tutaj. - Deszcz spywa po jej brzuchu, a potem
wycignem rce przed siebie i czuem jej zapach odchodzcy ode mnie.
- Niech to wszystko zostanie tutaj - powiedziaa. - Nie chc, eby czu mnie jaki brudny
skurwysyn, a potem szed do swojej ony i myla o tym, e widzia mnie, czy czu mj
zapach. Niech to wszystko zabierze deszcz. Czy czujesz mnie jeszcze?

86

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Nie - powiedziaem. Lecz nie byo to prawd; czuem zapach jej brzucha poprzez ca
drog w deszczu, kiedy szlimy ju do hotelu; i czuem go jeszcze, kiedy zasypiaa ju; i to
byo tak, jakbym szed przez pole dojrzaego w socu i deszczu zboa.
- Suchaj - powiedziaa sennym gosem. - Kiedy ciebie ju nie bdzie, to wezm z sob
jakiego gocia i pjd z nim przez deszcz, i powiem mu, aby mnie rn, a on nie bdzie
mg i wtedy powiem mu, e ty, to umiae.
- Pewien jestem, e mu si to uda - powiedziaem. - Ty jeste silniejsza od deszczu. O cym
zapomniaa.
- Jak mylisz, czy on bardzo zmk?
- Samsonow? Niepotrzebnie wysiad z tego samochodu. Mg na nas patrzy tak czy
inaczej. Moe on take chcia czu ten deszcz i myle, e to nie woda, a twj brzuch. Ja
bym tak myla. - Czy z Shirley te chodzie w deszczu?
-- Nie.
- Powiedz mi po angielsku: umiaam zrobi tak, aby kocha mnie w deszczu.
- You made me make love to you in the rain. - Nie moesz tego powiedzie inaczej?
- Mog - powiedziaem. - You made me fuck you in the rain.
Rankiem poszedem do tego czowieka, ktrego adres dostaem, i on powiedzia:
- Dobrze, ukryj pana. Ale najpierw pan musi sam o czym zadecydowa.
Wyszlimy na ulic i on wskaza mi dzieci bawice si w niebo i pieko.
- Prosz spojrze - powiedzia. - Ten ma siedem lat. Modszy sze. Najstarszy ma
czternacie i powinien wrci do domu niedugo. Poszed do sklepu. ona moja umara,
rodziny nie mam. Jeli pana tu nakryj, zabior mnie z panem, a moje dzieci wychowaj po
swojemu. Jeli zostan, to moe uda mi si...
- Wiem - powiedziaem. - Nie uda si panu. Wrcilimy do pokoju, a ja patrzywszy na
niego, siedzcego z twarz skryt w doniach, pomylaem sobie, i ja bdc nim te. bym
ukry twarz w doniach i stukabym miarowo stop o ziemi, co znamionuje rozterk i
zdenerwowanie; i pomylaem sobie, i nie odezw si ani sowem do niego, dopki nie
zacznie stuka butem o ziemi; milczaem wic patrzc przez okno i widziaem rosego
chopca wchodzcego do domu. Wreszcie on pocz stuka stop o podog, a ja
powiedziaem:
- Tam kto jest za cian.
- To mj najstarszy przyszed ze sklepu - powiedzia. Decyzja naley do pana.
- Oczywicie, e std pjd - powiedziaem. - Ale jak pan waciwie chce je wychowa?
Czy byby pan askaw przesta stuka butem o ziemi. Mam zupenie skoatane nerwy.
Przesta; a ja pomylaem sobie, i gdyby by ysy, mgby pociera ciemi miarowym
ruchem, ale w jego sytuacji pozostawao mu tylko bbnienie palcami po stole.
- Pan chcia powiedzie: po co je unieszczliwia? - rzek do mnie. - Nie umiem
odpowiedzie na to pytanie. - Palce jego poczy wybija rytm marsza o powierzchni stou.
- Wol dla nich nieszczcie w imi tego, co czowiek naprawd straci, od szczcia w imi
tego, co dano mu si.
Teraz ja zaczem stuka butem o ziemi i powiedziaem:
- A wic raz jeszcze Bg, cierpienie i pokuta? Przykro mi, e zabraem panu czas.
Zabraem duo czasu innym ludziom, aby ratowa wasny. Pocieszano mnie, dawano mi
trucizn, teraz pan owiadczy mi, i pragnie pan nieszczcia dla wasnych dzieci. N!e
pjd ju dalej.
Nie patrzy na mnie, a ja syszaem bbnienie jego palcw o powierzchni stou i nie
chciaem jeszcze odchodzi. Powiedziaem:
- Prosz nie puka palcami. Moje nerwy s do niczego.
- Przepraszam pana - powiedzia, a ja mylaem, i teraz od pocztku zacznie si wszystko
tak samo; teraz znw ukryje twarz w doniach.

87

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

Oderwa rce od twarzy i powiedzia:


- To jednak bardzo dziwne, e spodziewa si pan aresztowania akurat teraz, kiedy tylu
ludzi wychodzi na wolno.
- Ty, skurwysynu - powiedziaem. - Ze wszystkich, ktrych spotkaem, jeste najpodlejszy.
Kazae mi dokona wyboru wiedzc, e nie !nog go dokona. Chciae zachowa twarz,
prawda? Ale po co ci ona? Nie znajdziesz ju nawet takich, ktrzy by na ni pluli.
- Pan wyglda na mocnego czowieka - powiedzia. - Niech pan si nie zaamuje w
ledztwie.
- Dobrze - powiedziaem; porwaem nagle wazon stojcy na stole midzy nami i rzuciem
w jego kierunku.
- To na temat niezaamywania si w ledztwie - powiedziaem. - Pan nie zapa tego
wazonu, a nie jest pan ani zmczony, ani niewyspany, a ja bd zmczony, skatowany i
niewyspany, a oni bd mnie pyta i pyta, i zmienia jeden drugiego, tylko mnie nikt nie
bdzie mg zmieni, i przedstawi mi tylu faszywych wiadkw, ilu tylko bd chcieli, a
pewnego dnia ja sam strac refleks i nie bd ju wiedzia, co jest prawd, a co nie.
Znw usyszaem kroki w ssiednim pokoju; kto podszed do ciany i nie odchodzi ju
od niej.
- Ile lat ma paski najstarszy syn? - Czternacie.
Wstaem i wycignem do niego rk.
- Niech pan sprbuje jeszcze raz - powiedzia. - Dam panu adres pewnego czowieka.
- Mam znw puka do jeszcze jednych drzwi?
- On otworzy. Znam tego czowieka. Ukryje pana. Przez wiele lat on sam spodziewa si
aresztowania, ale zostawili go w spokoju. W ten sposb wytwarza si sytuacja paradoksalna.
Oni s zbyt mao dowcipni, aby szuka pana akurat tam, gdzie ju kto inny na nich czeka.
- To nie jest cakiem bez sensu - powiedziaem. - A wic jedynym bezpiecznym miejscem
dla jednego skazaca jest cela drugiego?
Wziem od niego adres i poszedem do niej, czekajcej na mnie w gospodzie, i idc
mylaem o tym, i pewnie bdzie ju pijana i wosy opadn jej na twarz; i mylaem o tym,
i niedugo zjawi si deszcze i wtedy wosy jej strac sypko i stan si cisze; lecz nie
wiedziaem, czy przejm zapach deszczu. Nie mylaem o tym nigdy, jak pachnie deszcz, a
teraz nie wiedziaem, czy naucz si tego tak, jak nauczyem si zapachu jej wosw w
czasie lata; w czasie nory i w czasie mgy. I wszystko, co wiedziaem; ca moj uciuan o
miastach, ludziach i ksikach wiedz oddabym za nauczenie si zapachu jej wosw w
czasie deszczu.
Kto pooy mi rk na ramieniu i odwrciem si, a by to jaki chopiec na rowerze.
- Czego chcesz? - zapytaem. - Kas - powiedzia.
- Kim jeste, przyjacielu?
- Syszaem pask rozmow z ojcem - powiedzia. Wiem, e chce si pan ukry. .
- Na rogu ulicy jest komisariat - powiedziaem. - Tam si rozmwimy.
- Nie, prosz pana - powiedzia. - Nie rozmwimy si tam, gdy ja tam bd przed panem.
Dlatego wziem rower. A jeli pan mnie uderzy, to pjd tam i powiem, e chciaem pana
zatrzyma, a pan ucieka.
- A czy powiesz o tym, e chciae ode mnie pienidzy?
- Nie, prosz pana. A jeli pan powie, to nikt panu nie uwierzy. Wierzy si zawsze
pierwszemu. Dlatego wziem rower. Patrzyem na niego, a on sta przede mn i umiecha
si; i pomylaem sobie, i stao si dobrze, i spotkaem go, gdy nie potrzebowaem ju
aowa, i nie naucz si zapachu jej wosw w deszczu. Niepotrzebna mi bya ta wiedza,
gdy dziecko stojce przede mn uwolnio mnie od tego; daem mu wszystko, co miaem
przy sobie, i poszedem do niej.

88

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

Wziem j za rk i poszlimy w kierunku stacji, a wtedy znw zobaczyem stado ptakw


odchodzce na poudnie; i jak i wczoraj, patrzyem na samotnego ptaka, ktry odczy si od
stada i bezradnie koowa nad cikimi od chodu gowami ciemnych drzew.
- To ju ostatnie tego lata - powiedziaem. - Nie zobaczysz ich wicej, ale i nie musisz o
nich myle. Dostaem adres czowieka, ktry ukryje mnie na pewno.
- Jak on si nazywa?
Wyjem kartk z kieszeni i przeczytaem j, i podarszy odrzuciem szcztki papieru,
patrzc, jak nikn niesione wiatrem.
- Dlaczego to zrobie?
- Nie zapomn jego nazwiska - powiedziaem. - Moe z nim si uda - powiedziaa.
Milczaem przez chwil, ciskajc jej do i szlimy patrzc na gasnce soce, a ja
czuem zapach ziemi i mokrych ciernisk; i jeszcze ten zapach dymu, ktry lubiem tak
bardzo, i ten jej zapach, o ktrym mylaem, i przeniknie skr moj i stanie si mym
wasnym.
- Z adnym nie udaje si nic - powiedziaem. - Ten czlowiek nazywa si Konstanty
Samsonow.
I wrcilimy do miasta.
Wieczorem poszedem do niej, lecz drzwi otworzya cni jaka nieznana dziewczyna i bya
adna; i to tylko byo wane, gdy inaczej nie sprowadziaby jej tutaj Weronika.
- Prosz, niech pan wejdzie - powiedziaa. - Mae pan z tego co zrozumie.
- Nic z tego nie rozumiem - powiedziaem. - Ale nie dlatego, i to jest trudne. Tu nie ma
nic do rozumienia.
- Przysaa mi telegram, abym natychmiast przyjedaa. Przyjedam i zastaj kartk, e
musiaa wyjecha do chorej matki. - Weronika nie napisaa pani, i ja przyjd? - zapytaem.
- Owszem. I ebym si panem zaopiekowaa. Wanie zrobiam kaw. Chce pan?
- Prosz.
- Zostawia dla pana ten list - powiedziaa; podaa troi zaklejon kopert i wysza do
kuchni. Przeczytaem: Kobieta, ktr pan spotka, jest matk od trzech lat; przyjeda tu
czasem do kochanka, o czym jej m nie wie. Jej kochankiem jest doktr Jzef Baron. Ona
nazywa si Magdalena Deutscher. Weronika." Wrcia moja towarzyszka z kaw.
- Dla pana z cukrem?
- Tak samo jak dla niego - powiedziaem. - O kim pan mwi?
- O majorze Edwardzie Rackmannie - powiedziaem. Trzysta trzeci dywizjon Royal Air
Force. Virtuti Militari, dwa Krzye Walecznych, dwadziecia siedem strce i kara mierci
w trybie doranym.
Usiada i patrzylimy przez chwil na siebie, a mnie nie bardzo chciao si mwi, gdy
wiedziaem, po co sprowadzia j tu Weronika. Wziem do rki gazet i otworzyem j.
- Chciabym si dowiedzie, w jakiej formie s nasi chopcy powiedziaem. - Ale teraz, po
mistrzostwach Europy, nie mona wierzy dziennikarzom.
- Nie jest pan zbyt rozmowny.
- Mnstwo z tego powodu w yciu wycierpiaem. - Mj m interesuje si boksem.
- Pani m?
- Jestem on doktora Deutschera - powiedziaa. - Jego i innych - powiedziaem.
- Co si stao z matk Weroniki? - spytaa. - Czy to co powanego?
- Zaley tylko od punktu widzenia. Matka Weroniki ley od lat na maym, zielonym
cmentarzu. - Rozpiem koszul; gowa bolaa mnie od rana i nic nie pomagao, chocia
spdzilimy par godzin w Kostnicy Miejskiej z Wujem Jzefem twierdzcym, i na
katzenjammer najlepsza jest kostnica; chd, spokj i duo lodu: - Gowa mnie boli powiedziaem.
- Wic matka Weroniki nie yje? - Nie.

89

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- C to wszystko znaczy? - Powiem pani pniej.


- Czy wtedy, kiedy skoczy pan czytanie gazety?
- Chciaem dowiedzie si, w jakiej formie s nasi chopcy. - Zawsze wiedziaam, e
Weronika jest szalona - powiedziaa. - Czy ona wci rozpacza po tym idiocie?
- Nie powinna pani nazywa idiot czowieka, z ktrym pani spaa - powiedziaem. - I
ktry zosta rozstrzelany. Mogo si zdarzy t tak, e myla o pani wtedy, kiedy by ju tam
sam. Prawda?
- Skd pan o tym wie?
- Wiem wszystko o nim - powiedziaem. - A moe to nieprawda? A moe major Rackmann
jest homoseksualist, a ja jestem jego ma, zachwycajc kobietk? I moe myli pani, e
Urzd Bezpieczestwa wozi mnie co wieczr do mamra i ja tam zostawaem na noc z nim i
dopiero rankiem rozstawalimy si w pocaunkach? Nie? Nie mylaa pani tego?
Odwrcia si ku mnie, a ja patrzyem na jej anielski pyszczek i musiaem si rozemia.
- Prosz nie zwraca na mnie uwagi - powiedziaem. - Pan jest podobny do kogo, kto w
yciu Weroniki... - Pani mi to wanie wyjania.
- Moe pan mi wyjani, po co ja tu przyjechaam? - Powiem pani o tym jutro rano.
- Przyjdzie pan na niadanie? - Po prostu std nie wyjd. Wstaa.
- Pjd spakowa swoje rzeczy - powiedziaa. - O ktrej odchodzi pocig do Warszawy?
- Okoo jedenastej. Zdy pani. Mam samochd. Odstawi pani na dworzec.
- Samochd majora Rackmanna?
- Wszystko, co tu jest, naleao do niego. Samochd, mieszkanie, Weronika. I pani take.
- Nie wiem, dlaczego Weronika powiedziaa panu o tym. - Nikt mi o niczym nie
powiedzia. Kiedy wszedem tutaj, zobaczyem to na pani twarzy. Pomylaem sobie, e pani
hula z nim. I chyba nawet wiem, dlaczego. Powiedzia pani, e oczekuje mierci i e nicy ma
czasu by romantyczny.
- Byo mi go al.
- To pani tak mwi - powiedziaem. - Ale nie byo tak. To si pani podobao. mier,
ko, troch alkoholu. Mona o tym opowiada koleankom. Albo myle o tym, czujc
innego mczyzn. A wic nie byo go pani al. Ciekawo, nic wicej. Przepraszam, zaraz
przyjd. Gowa mnie boli, musz si czego napi.
Poszedem do kuchni i nalaem sobie troch piwa, a wypiwszy je lepiej si poczuem i
wrciwszy do pokoju usiadem w fotelu, i rozoyem przed sob gazet, a ona wtedy
rozpakaa si jak dziecko i musiaem da jej swoj chustk do nosa.
- Przez jaki czas mylaam, e kochaam go nawet - powiedziaa.
- Nikt go nigdy nie kocha. - A Weronika?
- Zabia go jeszcze wczeniej, ni zrobili to tamci. Tak jest naprawd, chocia ona sama
myli, i jest inaczej. Jechaa przez most i tak to si zaczo. Gdyby jej nie spotka, moe
atwiej byoby mu umrze, a tak wiedzia do koca, e zostawia j sam. - Skd pan to
wszystko wie?
- Nie ma rzeczy skrytych, ktre nie stayby si jawnymi. Ale to, niestety, nie mole sowa.
Pamitam je tylko dlatego, i powiedzia je jeden czowiek, ktry naprawd przeszed swoj
drog do koca.
- Pan wie, jak on zgin?
- Myl, e wiem - powiedziaem. - Mam to pani opowiedzie?
- Nic.
- Ja wietnie opowiadam.
- Dlaczego pan mnie mczy?
- Pani mi nie pozwala czyta mojej gazety. Opowiem pani, jak zgin. Ale prosz wzi
moj do w swoje donie. W obie donie. Wtedy pani opowiem.
- Dlaczego mam trzyma pask rk?

90

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Przepraszam - powiedziaem. - Musz si znw czego napi. Wczoraj bawiem si ze


swoim wujem. Chce pani kieliszek? - Chc si zala - powiedziaa.
Poszedem do kuchni; nalaem jej i sobie, i wypilimy. - Napijmy si jeszcze po jednym powiedziaa.
- Nie mog pi wicej. Musz jeszcze prowadzi wz. Ale niech pani pije.
- Dlaczego pan chcia, abym trzymaa pask do?
- To tylko drobna przyjemno. Tym razem dla nucie. Ale niech pani wemie moj rk
midzy swoje uda. Chc po prostu czu, jak staje si mokra. - Otarem twarz i powiedziaem:
- To gupie z pani strony. I szkoda wdki. Nie uderz pani. Pani jednak duo straci. Ju
opowiadaem Weronice, jak to wyglda, ale nie powiedziaem jej prawdy. Pani powiem ca
prawdo i przysigam, e skoczymy jednoczenie.
Wyszedem na balkon i oparszy si o porcz patrzyem w d na kasztan w wietle lampy;
i czuem ju jesie w powietrzu, ale nie ten smutny i zgniy zapach dni deszczowych, lecz
pierwszy i czerstwy zapach zimnego i jasnego padziernika, i pachnia dla mnie tak, jak
pachnie grube, na socu suszce si sukno chopskie, i troch jak chopski chleb pieczony na
liciach opianu. Staem czekajc, a ona zawoaa mnie wczeniej, ni mylaem, wic
odrzuciem papierosa i usiadem koo niej, raz jeszcze spojrzawszy na jej buzi, a ona
wygldaa jak barokowy anioek z wiejskiego kocioa.
- Ja bd mwi, ale ty przez cay czas musisz pamita, e bya z tym czowiekiem powiedziaem. - Tutaj, w tym miecie, w tym domu, w tym ku. I o tym, e lea kolo
ciebie, kiedy by zmczony. Nie zapominaj o tym. Inaczej caa opowie nie zda si na nic.
Przerwaem i patrzyem na mae krople potu u nasady jej nosa, a ciepe jej nogi rozsuway
si.
- Zmieni temat?
Pokrcia przeczco gow, a ja opowiadaem:
- W noc przed egzekucj prbuj zwykle sznur szubienicy.
Do tego celu bierze si worek z piaskiem o wadze delikwenta i spuszcza si go trzy razy,
aby sprawdzi, czy wytrzyma sznur. Potem kat idzie do skazanego i dokonuje ogldzin
badajc jego wago, grubo jogo koci; bierze nawet pod uwag jego zawd i si fizyczn,
a to wszystko po to, aby dobra odpowiedni pt1. Za cienki sznur' moe si zerwa, a
grubym nic przerw mu krgosupa. A wic oglda go i mierzy grubo jego szyi
centymetrem; potem prowadz go na wag i wa w obecnoci dyrektora wizienia po raz
drugi. To jest pierwsza cz ceremonii. Potem bior wr, napeniaj go piaskiem i patrz,
czy wytrzyma sznur; jeli sznur jest w porzdku, zostaje komisyjnie zapiecztowany w
kopercie i oddany na przechowanie dyrektorowi wizienia. Potem nastpuje ranek; wchodz
do jego celi i wyprowadzaj go, i id korytarzami, ktre musz by puste, poniewa do
idcego na mier nie wolno si odzywa, i nawet jeli stoj tam stranicy, musz si
odwrci twarzami do ciany. Wic nikogo ju nic zobaczy i niczego nie usysza, i nawet
nikt nic umiechn si do niego i nic skin mu gow. Potem krpuj mu rce i wtedy jest
ju koniec. Zakadaj mu mask i dopiero potem, poprzez mask, zakadaj mu na szyjo
sznur, ktrego ptla musi by ponad lewym uchem. Kiedy dyrektor wizienia mwi do
kata: Przekazuj panu tego oto czowieka, by za pomoc szubienicy przeprowadzi go pan
od ycia do mierci." Teraz ju tego nic robi i w chwil potem zostaje po nim tylko zapach
ekskrementw; i to jest wszystko, co oni tam o nas, ludziach, pamitaj.
Do moja staa si ciepa i wilgotna, a wtedy wstaem i signem po papierosy, a ona
staa obok omie z otwartymi ustami i nic wygldaa ju teraz jak barokowy anioek, lecz jak
ryba wyrzucona na piasek i chwytajca powietrze.
- We omie - powiedziaa.

91

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Ale skd - powiedziaem. - Ja tylko przyrzekem ci, e skoczymy jednoczenie, z tym,


e ja skocz opowie. Tylko opowie. Bierz swoje rzeczy i wynie si std. Przyjemnie
mi, e sprawa mego majora przydaa ci si na ro. Mnie samemu nic przydaa si na nic.
Wyszedszy pojechaem do miasta B. i jechaem nie wicej ni trzy kwadranse, gdy tylko
dwie po drodze spotkaem furmanki. Wonica jednej spa; musiaem zatrzyma samochd i
sprowadzi konia na skraj szosy, a picy chop nic poruszy si nawet, a ja, poczuwszy
oddech jego, odgadem tajemnic mocy czowieka tego; wziem lecy obok niego bat i
uderzyem go dwa razy, a potem pojechaem dalej.
Przejechaem przez rynek, gdzie wci jeszcze obraca si szkielet karuzeli, i zatrzymaem
si na chwil przed wizieniem. Nie mogem dojrze, czy w celach pali si wiato; na
oknach umieszczone byy elazne zasony w taki sposb, aby wiato padao do cel z gry i
aby wizie nic mg wydrze na zewntrz. Siedziaem w samochodzie pilc papierosa i
patrzc na ten ciemny gmach, a wtedy kto dotkn mego ramienia, a ja obrciwszy si ku
niemu ujrzaem, i by to stranik.
- Tu nie wolno si zatrzymywa - powiedzia. - Jedcie dalej.
Nie odpowiedziaem mu i znw mn potrzsn. - Co jest z wami? Macie tu kogo?
- Ja tam jestem - powiedziaem. - I ty tam jeste.
- Jedziecie dalej, czy mam zawoa policjanta? - Odszed o krok w ty i popatrzy na mj
samochd. - Znam ten cholerny wz - powiedzia. -A teraz zmyj si pan std.
Pojechaem dalej i przejechawszy obok kocioa zatrzymaem si przed gospod i
wszedszy tam zobaczyem j od razu poprzez dym; twarz jej bya ju bardzo blada.
- Chod - powiedziaem do niej. - Dosy ju wypia. Jutro te jest dzie.
- Usid - powiedziaa i przysiadem obok niej, a chopi pijcy piwo patrzyli na nas bez
zdziwienia i znw mylaem sobie o tym, jak Idzie samotna i gucha poprzez to miasto, nic
syszc miechu dzieci i nie czujc spadajcych na ni grudek bota. Nie miaem przy sobie
chusteczki do nosa, poczem czyci jej sukni po marynarki, ale nie zdao si to na nic;
siedziaa blada i pijana w sukni brudnej od grudek bota, a wosy opaday jej na czoo.
- Nie myl le o tych dzieciach - powiedziaem. - To dlatego, i myl, e jeste szalona.
Chod. Jutro bdzie znowu dzie. Mamy dosy pienidzy, aby pi.
Wzia yeczk lec na stole i podniosa j.
- Czy wiesz, co oni tam robi - powiedziaa. - Oni ami yeczki I widelce, i szlifuj je o
podog, a potem poykaj je. I kad si na ziemi, i wal nogami w drzwi celi, a wtedy
musz ich wzi do szpitala i otworzy odek. Po dwch miesicach wrcisz znw do celi.
I znw pokniesz, i znw pjdziesz na operacj.
- I co z tego?
- Bdziesz duej y. Wedug prawa nie wolno dokona egzekucji na chorym czowieku.
Musisz by zdrowy, aby mie zimn gow i rozumie, e ci zabijaj.
- Stary sposb. Tym, ktrzy to zrobili raz, daj ju potem je pod nadzorem. A po
jedzeniu zabieraj wszystkie yki z celi. Dlaczego nie pomylaa o tym?
- Chc jeszcze jedn wdk. - Pia ju dosy.
- Chc jeszcze jedn wdk.
Zawoaem t dziewczyn, z ktr byem kiedy, i ona przyniosa mi wdk i kaw.
- Nie mamy szans, kochanie - powiedziaem. - Oni ju wiedz, jak to urzdzi. Z nimi
niewiele rzeczy si udaje. Ta jedna udaje si zawsze. Nie myl ju o tych yeczkach.
- Bye z Magdalen? - Tak.
Pochylia si ku mnie; rozpia m koszul i pooya mi gow na piersi, a ja widziaem,
jak rozszerzaj si jej oczy i nozdrza. - Pachniesz jeszcze t kobiet - powiedziaa Weronika.
Znam Magd. To dobra dziewczyna. Ona bdzie ci pamita. Czy powiedziaa ci, e ci
kocha?

92

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- One to zawsze mwi.


- Ona nie kamie. Wiem, e bdzie ci kocha. Czy mylisz, e zakochaa si w tobie?
- Nie myl o niej w ogle.
- Chciaabym, eby ci wszystkie kochay. - I eby wszystkie byy nieszczliwe?
- Wszystkie, ktre yj. I tak dugo, jak bd y. Znw pooya gow na mojej piersi.
- Czy mye si po tym? - Nie.
- Nie umye nawet rk?
- Skoczmy z tym - powiedziaem. - pieszyem si do ciebie.
- Daj mi swoj do.
Podaem jej swoj rk, a ona pocza wodzi po niej ustami, a ci chopi pijcy piwo przy
ssiednim stole mieli si.
- Ta kobieta nie pachnie dobrze - powiedziaa Weronika. - Nie kada jest taka jak ty.
- Ja jestem jak rzeka. Sam to powiedziae. - Odepchna nagle moj rk i uniosa gow.
- Jestem pijana - powiedziaa. - Opowiedz mi, jak to byo, kiedy wuj Hieronim przepi z tob
brzowe popiersie Beethovena.
- Jeste pijana. Opowiem ci, jak wytrzewiejesz.
- Skd ci to przyszo do gowy, e bdc trzew bd miaa ochot wysuchiwa
opowieci czowieka takiego jak ty? - powiedziaa. - Opowiedz mi albo zamwi jeszcze
jedn wdk. Zaczynaj: pewnego dnia wuj Hieronim i ja...
- Wuj Jzef. Ale nie byo to popiersie Beethovena, lecz Fryderyka Chopina. Kiedy, kiedy
byem jeszcze w podchorwce, ciotka wyjechaa, a my z wujem chcielimy si napi, ale
nie byo, za co. Sprzedalimy Chopina i spdzilimy wesoo noc, a rano zjawia si ciotka.
Szybko rozejrzawszy sig o mieszkaniu, krzykna: Jzefie, gdzie Chopin?" Wuj Jzef
opowiedzia spokojnie: W' sercu kadego Polaka."
Weronika umiechna si; przez chwil milczaa, a potem spojrzaa nagle w kierunku
stou, za ktrym siedzieli chopi.
- Gdybym chciaa, to umiaabym was pierdoli nawet w deszczu - powiedziaa spokojnym
i trzewym gosem. - Zapytajcie jego - powiedziaa wskazujc na mnie, a potem
pochyliwszy si ku mnie, rzeka: - Ja czasem myl, e Wuj Jzef nigdy nie istnia. Ty go po
prostu wymylie.
- I ja tak czasami myl. - I on ci kocha?
- Tak - powiedziaem. - Wuj Jzef kocha mnie naprawd. - Kiedy byam dzieckiem,
strasznie chciaam mie brata powiedziaa Weronika. - Jestem jedynaczk. Nie wiem,
dlaczego wstydziam si okropnie, e nie mam brata. Wic wymyliam go. Wymyliam
jego imi i rozmaite historie o nim, i opowiadaam to wszystkim. A kiedy nie wierzono mi,
pakaam. Czy mwiam ci kiedy o tym?
- To ja cay czas mwi o sobie.
- Czy mwiam ci, e miaam ojczyma? Mj ojciec umar, kiedy byam jeszcze dzieckiem.
Czy mwiam ci o tym?
- Nie.
- A jeszcze przedtem, zanim umar mj ojciec, moja matka miaa jaki romans z innym
mczyzna, a mj ojciec wzi mnie kiedy za rk i zaprowadzi do jego domu, i weszlimy
do pokoju, kiedy ceni byli ze sob w ku, i powiedzia do mnie: Patrz I pamitaj." A
potem zaczli si bi midzy sob i ten obcy mczyzna pobi mego ojca, bo by silniejszy, a
ja przestaam kocha ojca, a zaczam kocha tamtego i nigdy ju ojca nic kochaam. - Po
co mi o tym mwisz?
- A potem moja matka wysza po raz drugi za m i bardzo kochaa mego ojczyma, a on
mnie nie cierpia. Kiedy uderzy mnie w twarz, a ja poszam do matki i poskaryam si. W
tedy kazaa mi pocaowa go w t sam rk, ktr mnie uderzy, a ja musiaam to zrobi. A

93

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

on uderzy mnie raz jeszcze i znw musiaam go pocaowa. A potem weszo im to w


zwyczaj.
- Nie mw o tym.
- Wiem, o czym chc mwi. Dzieci pamitaj najduej i potem to zawsze do nich
wraca. Ja patrz czasem na t dziewczynk, ktr si opiekuj, na Magosi, i wtedy zawsze
musz myle o tym.
- O tym i jeszcze o innych rzeczach. Znw pochylia si ku mnie.
- Wemy j do ka, aby patrzya na nas - powiedziaa. - Suchaj, prbowalimy przecie
wszystkiego. Ucieczki, mierci, nawet nie znamy sw, ktre moglibymy pamita. Moe
Magdalena bdzie ci pamita, ale te niedugo. I ja te zapomn ci pewnego dnia.
Dlaczego miae tak mao kobiet?
- Nie miaem czasu.
- Gdzie jest twoja matka? - Nie mam nikogo.
- Wic nikt ci nie bdzie pamita?
- Tego nie mona przewidzie. Moe wanie bdzie mnie pamita kto, po kim nie
mogem si tego spodziewa.
-- Wemiemy Magosi i kaemy jej patrzy na to - powiedziaa. - I kaemy jej robi rne
rzeczy razem z nami. Ty wiesz., e ona ma ju troch wosw na brzuszku? Ty przecie sam
powiedziae, e kiedy ci ju nie bdzie, ja zaczn si kurwi. Ale dlaczego masz. zostawi
po sobie tylko jedn kurw? Niech
ona na to patrzy i niech to pamita, i niech wyronie na kurw, i niech rodzi inne. Niech
ronie i pamita, a my bdziemy robi takie rzeczy, ktrych ona nie zapomni.
- Robilimy ju wszystko - powiedziaem.
- Jest jeszcze wiele rzeczy, ktre mona zrobi. Nie wiem tego jeszcze teraz, ale na pewno
bd umiaa, kiedy patrzy bdzie na mnie dziecko. Dziecko, ktre niczego jeszcze nie
rozumie. Nie wierzysz mi, e bd umiaa co wymyli?
- A jeli po prostu zacznie si mia? A potem wemie swoj skakank i pjdzie na
podwrze, i w pi minut zapomni o wszystkim?
- Mino ju tyle lat, a ja pamitam tego mczyzn lecego w ku z moj matk.
- Tak czy owak, nie zrobisz kurew ze wszystkich dziewczynek - powiedziaem. - By
moe Magosia zostanie kurw i bez naszej pomocy. Ty bardzo piknie mwisz, ale
zapominasz o jednej rzeczy: tobie take twj ojciec kaza patrzy na wasn mack z innym
mczyzn, a ja byem twoim pierwszym. Dlaczego nie zostaa kurw, Weroniko?
Odsuna si ode mnie.
- Dlaczego chcesz rozpaczy dla wszystkich ludzi? - zapytaem. - Moe wcale nie jestem
tego wart? - Nie odpowiedziaa mi, wic ja powiedziaem do niej: - Ja ci to wytumacz. To
po prostu dlatego, e mnie nie kochasz. I nigdy mnie nie kochaa. Wiesz tylko jedn rzecz:
e zabior ci co, co naley do ciebie. Jeste tylko kobiet i nie umiesz przebacza, tak jak
oni nie potrafi przebacza. Dlatego chcesz si zemci na wszystkim i na wszystkich. Na
ptakach, na kobietach, na dzieciach. Na caym miecie. Ale jeli kogo naprawd
nienawidzisz, to ja jestem tym czowiekiem. Czy me jest tak, Weroniko?
- Tak - powiedziaa. - Ale mimo to pjd za tob. Tylko chciaabym, eby ju przyszli.
- I ty mylisz, e rzeczywicie mnie kochasz? - Kocham. To wszystko.
- Tak - powiedziaem; wyszlimy, a ja powiedziaem do tej dziewczyny, z ktr byem
kiedy: - Daj mi swj klucz. I przyjd tam za chwil.
Zaprowadziem Weronik do pokoju tej dziewczyny, a sam zszedem na d i wtedy
zobaczyem jego; sta nieruchomo w mroku, a ogienek papierosa rozwietla jego tward
szyj i mocn szczk.
- To ju koniec - powiedziaem. - Jutro przyjd po mnie. - Skd o tym wiesz?
- Dostaem cynk. Kto mi to powiedzia. - Bdziesz ucieka?

94

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Nie. Chc tylko, aby ona o mnie zapomniaa. I eby wzi moj bro. Jest W
baganiku.
- Dobrze.
- Chod ze mn.
Poszed za mn, a ja czuem jego oddech na swojej szyi, a spotkawszy po drodze t
dziewczyn powiedziaem do niej:
- Chod ze mn. Zarobisz okrge koo. - Nic mam teraz czasu - powiedziaa.
- To zajmie ci tylko minut - powiedziaem i wszyscy troje weszlimy do pokoju, a wtedy
Weronika odwrcia si od okna. - Teraz zobacz, jak to bdzie wygldao - powiedziaem.
"Teraz zobacz, kogo kochaa. Po si na pododze, Samsonow. Samsonow pooy si
na pododze, a ja powiedziaem do tej dziewczyny:
- Szczyj mu na mord. - Co?
- Robia to ju przedtem - powiedziaem. - Wiem o tym. Twoja rzecz naszcza mu na
mord, wzi tysic zotych i wynie si std. - A kiedy ta dziewczyna ju odesza,
powiedziaem do Weroniki: - A teraz podejd do tego czowieka i powiedz mu cho jedno
dobre sowo. Przecie kochaa go kiedy, prawda? Przecie to ja jestem tym czowiekiem.
Nie rozumiesz tego? To ja. Ja, ktry mogem si zabi, ale nic zrobiem tego. Podejd do
niego i powiedz mu, e nic si nie stao.
- Nie kochaam ci nigdy - powiedziaa.
- Ja wiem - powiedziaem. - Wiem, kogo naprawd kochasz. Tych, ktrzy po mnie
przyjd. To nie inteligencja, nie wyobrania, ale sia jest tym, co kochasz. Czy nie jest tak?
- Tak - powiedziaa Weronika.
Nie wrciem do niej tej nocy; tego dnia musiaem rozgry sze tabletek nitrogliceryny
i jadc teraz pod zimnymi gwiazdami jesieni, i czujc jeszcze zapach lata, mylc n zapachu
jej skry, wiedziaem, i tak skoczy si mj padziernik z Weronik. I dugo zasn nie
mogem tej nocy, mylc o tym, i jutro przyjdzie mi poegna si z Wujem Jzefem i e nie
zobacz go ju pewnie nigdy, i mylaem o tym czasie, kiedy ja wraz z ca rodzin
powdrowaem do Wrocawia i wieczorami siadalimy w duym pokoju, i patrzc na portret
Wuja Jzefa obcignity czarn krep pakalimy po nim; Wuj Jzef poleg mierci
bohatera w Powstaniu Warszawskim. O tym opowiada nam ordynans Wuja; Wuj by
dowdc obrony jednego z dworcw i dostawszy rozkaz odwrotu postanowi sprawdzi, czy
wszyscy ludzie jego odeszli ju, aby samemu odej" na kocu, a wtedy niemiecki strzelec
wyborowy, strzelajcy z karabinu z lunet, zastrzeli wuja. Wuj Jzef zdy jeszcze
ucaowa ziemi i skona. Ordynans opowiada) nam to kadego dnia - a do dnia, w ktrym
drzwi otworzyy si z haasem i wszed brodaty czowiek w achmanach. Nieszcznik mimo
ndzy swego pooenia znajdowa si najwidoczniej w wietnym humorze; za nim wesza
jaka moda i adna dziewczyna, a brodaty czowiek wskaza na ni i zawoa piorunowym
gosem:
- Na kolcem przed ni! Ta kobieta ocalia mi ycie!
Po czym pad na lko i zasn gbokim snem. Brodaczem okaza si Wuj Jzef, a
historia jego bya zagmatwana i obfitowaa w niejasnoci, ktrych sam Wuj Jzef nie by w
stanie wytumaczy, zgnbiony dziwacznoci swoich przej`. Rzeczywicie, bdc dowdc
obrony jednego z dworcw, otrzyma rozkaz odwrotu i kazawszy opuci placwk swym
ludziom, postanowi sprawdzi; czy wszyscy wykonali jego rozkaz. Znalaz gdzie onierza,
ktry skryty;, kcie konsumowa w popiechu butelk spirytusu; Wuj Jzef wezwa go do
raportu, wyrwawszy mu jednak uprzednio butelk i dokoczywszy konsumpcji. Okazao si
jednak, i sprytny onierz zgromadzi wiksze zapasy alkoholu zdobyte prostym sposobem
rabunku i to przypiecztowao ich los; rozpoczli pijastwo w sercu poncego miasta, a
kiedy otrzewieli, Warszawa skapitulowaa. a wtedy Wuj Jzef postanowi nie i do niewoli
niemieckiej, lecz opuci miasto wraz z ludnoci cywiln i dnia trzeciego padziernika

95

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

wyruszyli z Warszawy. Wuj Jzef nis na plecach olbrzymi obraz witego Franciszka z
Asyu, przedstawiajcy scen karmienia gobi przez witobliwego ma, podczas gdy
towarzyszcy mu onierz dla kontrastu nis olbrzymi starowiecki gramofon o olbrzymiej
miedzianej trbie. Niemcy, zobaczywszy dwch kompletnie pijanych osobnikw nioscych tak
dziwne akcesoria, machnli na nich rk i w ten oto sposb Wuj Jzef opuci ponce
miasto, lecz nie danym mu byo odrzucenie ora.
Kiedy Rosjanie wkroczyli, Wuj Jzef przypomnia sobie o jakich ludziach, ktrzy winni
mu byli pienidze, i wyruszy na dworzec, a tam spotka by milicjanta konwojujcego
winia i z nudw wdawszy si z nim w pen powagi rozmow, dowiedzia si, i milicjant
konwojuje winia do tego samego miasta, do ktrego poda Wuj. Pocig nadszed; Wuj
Jzef mia przy sobie niezbdne zapasy spirytualiw i nad ranem wszyscy trzej wysiedli w
znakomitych humorach, przy czym najbardziej wesoym okaza si wizie, ktrego wanie
miano wiesza za fakt kolaboracji z Niemcami; wymieniono grzecznoci i rozstali si w
pocaunkach.
Wuj Jzef wyruszy na poszukiwanie swoich dunikw, lecz yczliwi ludzie poinformowali
go, e nikt z nich nie przey wojny, tak wic zgnbiony Wuj wrci na dworzec, gdzie spotka
swego druha podry - milicjanta, ktry w midzyczasie odprowadzi by winia i teraz
oczekiwa pocigu do Warszawy. Obaj panowie znw wdali si w pen serdecznoci
rozmow, rozwaajc moliwo zabawienia si butelk, co okazao si trudne; milicjant
pienidzy nie potrzebowa, gdy odbywa podr w mundurze; Wuj Jzef nalea do ludzi
obdarzonych prostym mylenia sposobem i pomys jego o tyle by genialny, jak i zwyky;
kupiono niezbdne spirytualia i skonsumowano ,je, po czym milicjant sku swoj do z
doni Wuja i wsiedli do pocigu w charakterze winia i konwojujcego go stranika;
oswobodzenie nastpi miao w klozecie dworca Warszawa Gwna.
Milicjant szybko zasn, a Wuj Jzef pogry si w rozmylaniach, patrzc przez okno na
biae drzewa styczniowym skute mrozem i noc mijaa mu na mylach spoeczno
filozoficznych, ktrych cigo przerwao wejcie trzech modych ludzi; modziecy,
obrzuciwszy spojrzeniem Wuja Jzefa i skutego z nim milicjanta, zapytali Wuja, czy jest
zbrodniarzem politycznym, czy pospolitym, na co Wuj Jzef wyniole i z pewnym
rozdranieniem odpar, i tylko ze wzgldu na ich mody wiek me bierze tego pytania za
obraz, a modzi ludzie znw spojrzeli po sobie i jeden z nich rzek:
- Niech pan poczeka do najbliszej stacji.
Kiedy pocig zatrzyma si, modzi ludzie dobywszy broni za
strzelili milicjanta, po czym uprowadzili z sob Wuja; byli to czonkowie organizacji
podziemnej walczcej przeciw komunistom i w ten sposb Wuj Jzef sign po or, a dnia
ktrego uciek i dosta si w podwjny ogie; z jednej strony poszukiwali go komunici,
aby straci go pod zarzutem kontrrewolucji; druga strona wydaa na niego wyrok mierci za
dezercj i zdrad. Wuj Jzef tua si po lasach przez czas jaki, ywic si korzonkami i
mchem, a wreszcie spotka kobiet, ktra postanowia go ukry, a po dwch latach bojownikw podziemia wybito ogoszono amnesti dla winiw politycznych; Wuj Jzef
ujawni si - i oto znw by z nami; brodaty, z now on i zaiste nic w tym nie byoby
dziwnego, gdyby nie fakt, e kobiety ratujce mu ycie zawsze byy adne i modsze
przynajmniej o lat dwadziecia od ony Wuja. Wysuchalimy tej opowieci; po czym Wuj
pozwoli nam podnie si z kolan i wszystko dawnym poszo trybem.
O nim mylaem teraz, wiedzc, i jutro pjd poegna si z nim, jeli w midzyczasie
nie stanie si z nim co, co znw pozwolioby jakiej kobiecie na zoenie ycia w ofierze dla
ojczyzny i Wuja; a co byo moliwe.
Rano znw pojawi si bl i jadc do kardiologa, musiaem zatrzyma samochd dwa razy
i odpoczywa, nie chcc bra nitrogliceryny, aby doktr mg lepiej zorientowa si w

96

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

obecnym stanie mego serca. Doktora znaem; by ojcem mej koleanki szkolnej i przyj
mnie od razu.
- Jak dawno cierpi pan na angin pectoris? - zapyta. - Od dwudziestego dziewitego roku
ycia. ' - I mia pan ju dwa zaway serca?
- Ostatni przed omioma miesicami.
- Zrobimy jeszcze jeden elektrokardiogram - powiedzia profesor. - Tym razem z
obcieniem. - Przerwa i w okno patrzc rzek: - Niech pan, prosz, spojrzy na to drzewo.
Jeszcze duo zielonych lici. - Odwrci si ku mnie. - Musz pana uprzedzi, e trzeci
zawa serca jest zwykle najniebezpieczniejszy powiedzia. - Ale to nie stanowi oczywicie
reguy.
- Wiem, panie profesorze - powiedziaem, a on znw odwrci si i patrzy przez okno, a
ja nie mogem mwi, gdy zmczyo mnie robienie przysiadw; wreszcie podszed do
aparatu i odczyta rolk elektrokardiogramu.
- Niech pan stara si uywa jak najmniej nitrogliceryny powiedzia. - To pana skoczy
szybciej, ni pan myl. Pod wpywem dziaania nitrogliceryny naczynia wiecowe
rozszerzaj si gwatownie i wtedy atak dusznicy bolesnej przechodzi. Ale serce nie jest,
niestety, zrobione z gumy.
- Jaka jest paska rada? . .
- Leczenie szpitalne. Trzy, moe cztery miesice. By moe, i porzdne leczenie
kliniczne odwlecze zawa.
Woyem ju koszul i zawizaem krawat; siostra pobraa mi krew z y, a on obraca w
rku probwk, oceniajc gsto krwi; po czym wzruszywszy ramionami odda siostrze
probwk i znw odwrci si ku oknu.
- Pan profesor uy okrelenia odwlecze"?
- Nic jest wcale powiedziane, e trzeci zawa musi nastpi. - Bybym jednak wdziczny,
gdyby pan profesor odwrci si ku mnie - powiedziaem. - Jak dugo jeszcze?
- Tego me mona przewidzie - powiedzia. - Ale pan jest ciko chory. I oczywicie musi
pan by przygotowany na wszystko.
- Wol powiedzie, e jestem przygotowany na nie - powiedziaem.
Wyszedem ze szpitala i pojechaem do garau, a tam, omywszy samochd i odczywszy
akumulator, ustawiem go na klockach i patrzyem przez chwil na dug, bia mask
przepasan dwoma skrzanymi pasami, a potem takswk pojechaem do Weroniki i
spotkaem j na schodach. .
- Wr - powiedziaem. - Musz z tob pomwi. - Mam zamwion kolejk u fryzjera.
- Wr - powtrzyem.
Weszlimy do mieszkania, a ja wyjem skakank, ktr kupiem dla Magosi, i pooyem
j na stole, a potem nalaem sobie kawy.
- Weronika - powiedziaem. - Bd mwi krtko i chciabym
, aby pani wysuchaa mnie uwanie. Dzi w nocy jad do Warszawy i nigdy nie wrc
ju do pani.
Patrzya na mnie spokojnie i bez zdziwienia, a jej oczy pene byy teraz wiata pyncego
z okna, jak i wtedy, kiedy zobaczyem
j po raz pierwszy. .
- Pamita pani, i powiedziaem pani kiedy, e uda si pani
odzyska wiar w Boga? - zapytaem. - To dzisiaj wanie jest ten dzie. Jestem po dwch
zawaach serca, a teraz czeka mnie trzeci. Doktr, u ktrego byem, nawet nie wysila si,
aby ukry przede mn, i tym razem trafi mnie szlag. Musz i do szpitala i to na dugo.
Nasze melodeklamacje skoczyy si. Przykro mi, i nie mog zosta z pani i pobawi si
jeszcze troch. Bawiem si dobrze. Umieraem przecie za dwch ludzi. But now the circus
is over, Weronika.
97

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- C to znaczy?
- Przedstawienie si skoczyo. Jeli Bg postanowi zabi jednego ze swych ludzi, to
zabija go w jednym czowieku, i zabija go rwnie w tym drugim ktry chcia sta si
pierwszym. Ja testem tym drugim czowiekiem. Czy wierzy pani teraz w Boga?
- Wic to jest wanie tym, co ludzie nazywaj wiar? - Nie ma innej.
- Wic tylko w nieszczciu mona Go znale?
- Tak myl. Dlatego On y, yje i zawsze bdzie y. Wstaa, a ja podszedem do niej i
objem j ramieniem, chwil na ni patrzywszy, lecz nie poruszya si nawet i to byo tak,
jakbym dotkn kogo obcego.
- Przykro mi, e nie umiaem pani kocha - powiedziaem. - I mnie jest przykro.
- Moe ktrego dnia spotka pani jakiego czowieka i pokocha go - powiedziaem. Moe zdarzy si i tak. Umiechna si.
- Jaka szkoda, e pan nie umie kama - powiedziaa. Wzia swj paszcz z porczy
fotela. - Wrc okoo smej - powiedziaa. - Chciaabym, aby pana tu ju nie byo.
- Dobrze - powiedziaem. - Chciabym tylko pospa ze dwie godziny, a potem pjd.
Odesza, a ja staem trzymajc filiank kawy i patrzyem za ni, a bdc koo drzwi
odwrcia si ku mnie i wtedy znw dojrzaem na twarzy jej tak dobrze znajomy mi wyraz; i
to byo tak, jakby wyrwano j z penego przerae snu.
- A moe wanie kochaam tylko pana? - powiedziaa. Moe zgubilimy si obydwoje?
- Ani na chwil - powiedziaem. - Pani take nie umie kama. Nie kochaa pani nikogo.
To jeszcze jedno kamstwo. Tym razem, aby mnie ciej byo umiera. Ale nie bdzie mi
ciej. Nie umiem kocha kobiet. Nie kochaem nigdy adnej. Dlatego nam niele
wychodziy nasze melodeklamacje. Ale to nie jest najgorsze, jeli chodzi o mnie. Nie
umiaem tego, co pani. Nie umiaem nigdy okama samego siebie. A teraz prosz i.
Wysza, a ja pooyem si na tapczanie i zasnem prawie natychmiast, i obudzio mnie
walenie do drzwi.
- Ale pan ma sen - powiedzia ten czowiek. - To dlatego, e nie spaem w nocy.
Wszed; walizk zostawi w przedpokoju, a sam usiad w fotelu i chwil na mnie
popatrzywszy, rozemia si.
- Tylko moja Weronika moga wymyli co takiego - powiedzia. - Czy pan czasem nie
jest moim zmarym bratem? - Na co umar paski brat?
- Zapalenie puc. - Nie, to nie ja.
- Jest w domu co do picia? W pocigu by piekielny tok i musiaem sta przez ca
drog. Bardzo mi si chce pi.
- Zdaje si, e powinno by jeszcze par butelek piwa.
- Bdzie pan tak grzeczny i przyniesie mi jedn? - zapyta. - Jestem naprawd zmczony.
T ostatni noc w wizieniu pi si najgorzej, a ja nie spaem w ogle. Czy mog pana o to
prosi?
Poszedem do kuchni i wydem z lodwki butelk piwa, a szklank przepukaem zimn
wod i wrciem do pokoju.
- Przed szecioma laty powiedziaem Weronice, aby kupia kufle do piwa - powiedzia
biorc w rk szklank. - W cienkim szkle piwo szybko traci smak. Ale Weronika nie kupia
kufli. Niewiele si zmienio przez ten czas.
- Nie zmienio si nic - powiedziaem. - Gdzie ona jest?
- Wrci okoo smej - powiedziaem. - A wic uniewinnili pana?
- Uniewinnili i zrehabilitowali. By moe nawet wrc do lotnictwa. Wielu ludzi
wychodzi teraz z wizie. Wyglda na to, e czasy si zmieniaj.
- Zaczyna by lepiej - powiedziaem. - Pan w to wierzy?
- Nie. I panu bym take nie radzi.

98

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Nie wie pan czasem, co stao si z moim samochodem? - Paski samochd stoi w
garau u kapitana Samsonowa. Jest w najlepszym porzdku. Moe pan siada i jecha choby
dzisiaj.
- To jasne - powiedzia. - Kto musi pana zmieni. Pan jedzi moim wozem do dzisiaj,
prawda?
- Jestem dobrym kierowc, panie majorze. - Ma pan wasny samochd?
- Nie.
- Przykro mi. Dlaczego nie przynis pan sobie szklanki? Poszedem i przynisszy sobie
szklank usiadem obok niego, a on nala mi piwa.
- Bili?
- Pan chce mi wyrazi wspczucie?
- Nic, panie majorze. Tak si zwykle mwi w tego rodzaju wypadkach.
- Bili. Ale to nie ich wina. Nie potrafi po prostu inaczej. - Wic czyja wina?
- Za pno, aby o tym mwi. By pan podczas mistrzostw Europy w Warszawie?
- Nie widziaem tylko wierfinaw. - I jak tam byo?
- Nie mamy cikich wag. Do predniej wszystko w porzdku. Ale w wyszych nie ma
nas na ringu.
- Tak byo i przedtem.
- Powiedziaem panu: nic si nie zmienio.
Spojrza na mnie i postawi szklank na stole, a kiedy ku mnie si pochyli, zobaczyem,
i siwe s wosy jego.
- Naprawd nic?
- Nie - powiedziaem.
- Przyszedem, aby si z ni poegna.
- Ja ju si poegnaem.
- Pan myl, e powinienem zosta?
- Pan std nigdy nie odszed, panie majorze. Ani na chwil. Ani na jeden dzie i ani na
jedn noc.
- Bg jeden wie, dlaczego panu wierz, ale wierz panu powiedzia. - Pan spakuje teraz
swoje rzeczy, prawda? Jeli ona ma rzeczywicie wrci koo smej, to nie trzeba scen.
- Ale nie trzeba te pakowa moich rzeczy - powiedziaem. - S ju spakowane.
- Ktnia?
- Nie. Tym razem ja id umiera.
- C to jest? Rak?
- Serce. Byem dzisiaj u kardiologa. Skierowa mnie do szpitala.
- Moe wylezie pan z tego - powiedzia. - Czowiek potrafi wiele wytrzyma. Gdyby nie
to, h ona niedugo wrci, pogawdzibym z panem na ten temat. - Podnis si. - Id si
ogoli - powiedzia. - Czy byby pan askaw poyczy mi swej maszynki do golenia?
- Nie ma pan po temu adnej potrzeby, panie majorze - powiedziaem. - Paska maszynka
do golenia ley na tym samym miejscu, w ktrym pan j zostawi. Moe pan jej uywa bez
obawy. Ja nie uyem jej ani razu.
- To szlachetnie z paskiej strony - powiedzia.
- Ktrego dnia zrozumie pan, e by pan tutaj przez cay czas - powiedziaem. - I
zrozumie pan to szybciej, ni pan przypuszcza. .
Wszed do azienki, a ja patrzyem za mm, jak sta przed lustrem i patrzy na szklank, w
ktrej byy dwie szczoteczki do zbw; Weroniki i moja. Widziaem krople potu spywajce
po jego twarzy i milczelimy chwil, a potem on wyj moj szczotk do zbw i patrzc na
ni powiedzia:

99

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

Yeah, though l walk through the valley of the shadow of death. I will fear no er,~i:
for thou art with me; the rod and thy Staff comfort me..." - Poda mi szczotk. - Ta jest
paska - powiedzia.
- Czerwony nigdy nic by kolorem Weroniki.
Wyszedem, a gdzie na rogu ulicy zapa mnie deszcz i poprzez brudne i mokre miasto
poszedem do Samsonowa. Nie braem takswki; krople deszczu ociekay po twarzy mojej,
ale szedem wolno i mylaem o tym, e nic ma po co si pieszy; i nigdy nie byo po co si
pieszy, i nigdy nie bdzie po co. Ale teraz bya jesie; pora deszczu i chodu, a ja szedem
pod nagimi drzewami, a przecie tego dnia doktr w klinice powiedzia mi, e drzewo, na
ktre patrzy, pene jest jeszcze lici zielonych, i teraz, idc w wieczornym deszczu,
zrozumiaem, i tak trzeba byo y. I e ten czowiek patrzcy na moj czerwon, ciep
krew i na zimne, ciemne drzewa poza oknem powiedzia prawd.
Samsonow siedzia przy stole czytajc gazet i ja zaczem pakowa swoje ksiki.
- Odchodzi pan?
- Tak.
- Zabawne. A ja wygraem. - Co pan wygra?
- Pienidze. Kupiem los za pask rad i wygraem. Prosz, moe pan sprawdzi.
Podszedem do niego i spojrzawszy na numer losu i na numer tabeli zobaczyem, i
numery si zgadzay.
- Wygra pan o wiele wicej, ni pan myli - powiedziaem. - Teraz nareszcie wygra pan
spokj.
- Zawsze byem spokojny - powiedzia.
- Ale teraz bdzie pan najspokojniejszym z ludzi, idioto. Odwrci si ku mnie, a jego
twarz bya martwa jak zwykle i jak zwykle pena wyrazu zniewagi jak twarz tenora, ktremu
w czasie arii zerwa si gos i zamiast oklaskw miech otrzyma; ale wiedziaem teraz,
patrzc na niego, i ten wyraz teatralnej zniewagi widz na jego twarzy po raz ostatni i
rozemiaem si.
- Wasza piesenka spieta - powiedziaem. - Mw pan po polsku.
- Major Rackmann wrci przed dwiema godzinami do domu.
Uwolniony i
zrehabilitowany. Ma nawet nadziej, e powrci do lotnictwa. Wielu teraz wraca. Popatrzyem na niego i podszedem o krok jeszcze bliej. - Tylko ona ju nie wrci - powiedziaem.
- Nie.
Patrzyem, jak Samsonow bierze swj los i drze go na strzpy, a potem podpala.
- Wanie mylaem, e pan to zrobi - rzekem. - W operach tak wanie bywa. Ale za te
pienidze mg pan przecie y pi lat. Nie bdzie pan przecie wiecznie piewa tenorem.
- Nie bd take y wiecznie.
Wziem swoj walizk i chciaem ju odej, ale zatrzymaem si w drzwiach i raz
jeszcze popatrzyem na niego.
- Gdyby ten czowiek przyszed do pana przed swoim aresztowaniem i poprosi pana o
pomoc - pomgby mu pan?
- Tak.
- A ta kobieta przychodziaby w nocy do niego? Pan by to ju jako urzdzi, prawda?
- Pan wie najlepiej, e ja wiele rzeczy potrafi urzdzi.
- Ten czowiek przyjdzie, aby upomnie si o swoj wasno. I
- Wiem. Czeka przecie przez tyle lat. - Pan te.
- Ja jeszcze duej od niego - powiedzia Samsonow. - Znaem j przed nim. Ale teraz
przestan czeka, a on zacznie.
- On?
-

100

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

- Skazani na mier nigdy nie wracaj - powiedzia Samsonow; zapali papierosa i dugo
patrzy na ponc zapak, a ja widziaem, i pomie parzy mu palce, ale on nie czu blu. Oni zostaj ju na zawsze tam - powiedzia wreszcie. - A jeli wracaj do domu, to po to, aby
czeka na nich znowu. Ten czowiek ma duo czasu, ale nic z tym nie zrobi.
- Za to pan go nie ma wcale - powiedziaem. - On przyjdzie upomnie si o swj
rewolwer.
Wziem walizk i wyszedem, a on dogoni mnie ju na podwrzu i zapa za rami.
- A paska ksika? - krzykn gosem wariata. - Ta o Szymonie Cyrenejczyku?
Przystanem i powiedziaem do niego:
- Nie napisz jej nigdy. Pan ma racj. Gdyby naprawd istniao miosierdzie, ten czowiek
nie wrciby do domu dzi wieczorem.
W deszcz wyszedem i zatrzymawszy takswk kazaem zawie si do restauracji
Monopol." I nie pomyliem si; Wuj Jzef siedzia samotnie przy stoliku, a nieco dalej
siedzia ordynans Wuja, gdy widocznie spotkaa go kara za jakie przewinienie. Przyszedem si poegna - powiedziaem.
- Dobrze - rzek Wuj Jzef. - Ale mw krtko. Mam zmartwienia.
Usiadem przy nim i poprosiem barmana o piwo.
- Jak wdowa po poruczniku kirasjerw? - zapyta Wuj Jzef.
- Ju nie jest wdow. Wrci.
- I zasta ci w domu?
- picego.
- To zbyt jaskrawy zbieg okolicznoci - powiedzia Wuj Jzef po chwili namysu. - Ale w
kocu co moe stanowi nagrod za siedem lat spdzonych w celi mierci? To jedna z tych
rzeczy, ktrych si naprawd nie wie. Biedny porucznik i biedna jego gowa. Wczoraj
jeszcze nosi koron mczestwa, a teraz rogi.
W kadym razie to stanowi jak point w jego banalnej skdind sprawie. Czasy s
dziwne i trzeba umie cieszy si wszystkim. Jeli nie mona si cieszy choby jedn
rzecz, lecz prawdziwie. - Powiedziae, e masz zmartwienia.
- Rozchodz si z ciotk. - Dlaczego?
- Z jej winy. - C zrobia? - Zestarzaa si.
- Nie bardzo waciwie rozumiem, dlaczego oenie si z kochan ciotk.
- To byo jeszcze za czasw studenckich, synu - powiedzia wyniole Wuj Jzef. - Nie
jadem ju od dwch tygodni i miaem jedyn szans naje si na wasnym weselu.
Spojrzaem na zegarek.
- Musz ju i - powiedziaem. - Zawsze chciaem ci powiedzie, jak bardzo ci kocham,
i nigdy tego nie umiaem. A teraz to ju bez znaczenia. Id do szpitala. Lekarze spodziewaj
si trzeciego zawau.
Nic nie powiedzia; pochyli tylko gow, a ja patrzyem na jego pikn twarz i nie
widziaem na niej nic prcz wstrtu.
- To lepiej dla ciebie - powiedzia po chwili. - Nie umiae by szczliwy. I nigdy nie
bdziesz, Grzesiu. Nie umiae y w wyzwaniu i nie nauczysz si tego nigdy.
- Nie - powiedziaem. - Po prostu biegem przez ca drog. To wszystko. A teraz musz
ju i. Mj pocig odchodzi niedugo. - Wstaem i przez chwil nie mwiem nic, mylc o
tym, i moe nie zobacz go ju nigdy. - Szkoda, e nie kochae mnie nigdy, wuju - rzekem.
Wtedy Wuj Jzef spojrza na mnie raz jeszcze.
- Synu - powiedzia. - Czy yczybym ci mierci, gdybym ci nie kocha?
Lecz przebiegem i przez to; trzy miesice przebywaem w szpitalu, po czym lekarze
orzekli, i na razie nie ma niebezpieczestwa. Opuciem wic miasto i wyjechaem na wie;
tam chodziem penymi niegu drogami, a wieczorami prbowaem pracowa, a kiedy nie
szo mi to, zachodziem do gospody, aby napi si piwa i posucha, o czym mwi senni i
101

Marek Hasko Sowa, crka piekarza

zmczeni chopi. I nie zmienio si nic; Wuj Jzef oeni si by po raz drugi, aby po
miesicu wrci do swej pierwszej ony, a nastpnie kaza zamkn si w szpitalu dla
wariatw; rzecz jasna, ku odwieeniu wyobrani, jak mi o tym napisa Samsonow nada
prowadzi swe nikczemne interesy; rozhula si i rozpi, nawet zapuci wsy a la Adolf
Menjou, a tak liczyem na niego, i zabije si, strzelajc sobie nie w czaszk, lecz w serce,
niby aktor operowy umierajcy kadego wieczoru wrd kurzu papierowych dekoracji i
wyebranych oklaskw. O Weronice i jej mu nie syszaem niczego i postanowiem o nich
nigdy nie mwi, i nigdy nie myle. Nie byo zreszt po co, tak czy inaczej, czekao ich
jeszcze jakie dwadziecia lat nudy.

102

You might also like