Professional Documents
Culture Documents
01 List - Do - Ukochanej-Richards - Emilie-STARA - MIŁOŚC PDF
01 List - Do - Ukochanej-Richards - Emilie-STARA - MIŁOŚC PDF
Stara miłość...
ROZDZIAŁ PIERWSZY
– Tatusiu!
Po raz pierwszy Lacey była zachwycona, że jeden
z chłopców przerwał im rozmowę. Nie wiedziała,
jak wytłumaczyć Mattowi, że chce się wycofać,
zanim zabrną za daleko. No i jak mu powiedzieć, iż
nie nadaje się na matkę jego synów, skoro on nawet
nie wspomniał o małżeństwie? Poza tym takie jej
oświadczenie zapewne oznaczałoby koniec ich znajo-
mości, a z tym ciągle jakoś ciężko jej było się
pogodzić.
– Przepraszam, Lacey, ale teraz muszę iść do
chłopców. Sądzę jednak, że powinniśmy dokończyć
tę rozmowę przy najbliższej okazji, a im wcześniej,
tym lepiej – zapowiedział.
Położyła się na kocu i obserwowała go, jak idzie
do chłopców, jednocześnie wspominając cały ten
męczący dzień.
Wyprawa okazała się mało romantyczna, choć na
łódce bliźniacy zachowywali się nieco lepiej niż na
lądzie. Lacey podejrzewała, że od czasu, kiedy
opiekowała się nimi podczas choroby Matta, chłop-
cy postanowili wypowiedzieć jej wojnę. Do tej pory
ich figle były raczej niewinne, tego dnia jednak
bliźniacy przechodzili samych siebie, aby sprawić jej
przykrość. Raz po raz potykali się o nią, kopali
piasek tak, by nasypać go do jej jedzenia, rzucali
okruchy mewom, latającym tuż nad jej głową,
pewnie mając nadzieję, że któraś z nich ozdobi
włosy Lacey. Jej torba była przemoczona, ponieważ
Roman wrzucił ją do wody, ręcznik zaś spoczywał
gdzieś na dnie oceanu. Ona jednak przez cały dzień
Stara miłość 99
– Nienawidzę cię!
– Wątpię. Ale coś cię gryzie. Powiesz mi, co
takiego?
Roman uciekł bez słowa.
– Chcesz grać z nami w piłkę? – zaproponował
Matt, podchodząc do niej.
– Nie, dziękuję – odmówiła, próbując pozbierać
się po trudnej rozmowie z czterolatkiem. – Grajcie,
a ja tymczasem pójdę sprawdzić, czy poprzedni
właściciel nie zostawił w łodzi czegoś, co nadałoby
się na kolację. Tak na wszelki wypadek.
– Zobaczysz, nie będzie takiej potrzeby – zapew-
nił Matt. – Na pewno zaraz nadpłynie tu jakaś łódź.